text_structure.xml 247 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432 433 434 435 436 437 438 439 440 441 442 443 444 445 446 447 448 449 450 451 452 453 454 455 456 457 458 459 460 461 462 463 464 465 466 467 468 469 470 471 472 473 474 475 476 477 478 479 480 481 482 483 484 485 486 487 488 489 490 491 492 493 494 495 496 497 498 499 500 501 502 503 504 505 506 507 508 509 510 511 512 513 514 515 516 517 518 519 520 521 522 523 524 525 526 527 528 529 530 531 532 533 534 535 536 537 538 539 540 541 542 543 544 545 546 547 548 549 550 551 552 553 554 555 556 557 558 559 560 561 562 563 564 565 566 567 568 569 570 571 572 573 574 575 576 577 578 579 580 581 582 583 584 585 586 587 588 589 590 591 592 593 594 595 596 597 598 599 600 601 602 603 604 605 606 607 608 609 610 611 612 613 614 615 616 617 618 619 620 621 622 623 624 625 626 627 628 629 630 631 632 633 634 635 636 637 638 639 640 641 642 643 644 645 646 647 648 649 650 651 652 653 654 655 656 657 658 659 660 661 662 663 664 665 666 667 668 669 670 671 672 673 674 675 676 677 678 679 680 681 682 683 684 685 686 687 688 689 690 691 692 693 694 695 696 697 698 699 700 701 702 703 704 705 706 707 708 709 710 711 712 713 714 715 716 717 718 719 720 721 722 723 724 725 726 727 728 729 730 731 732 733 734 735 736 737 738 739 740 741 742 743 744 745 746 747 748 749 750 751 752 753 754 755 756 757 758 759 760 761 762 763 764 765 766 767 768 769 770 771 772 773 774 775 776 777 778 779 780 781 782 783 784 785 786 787 788 789 790 791 792 793 794 795 796 797 798 799 800 801 802 803 804 805 806 807 808 809 810 811 812 813 814 815 816 817 818 819 820 821 822 823 824 825 826 827 828 829 830 831 832 833 834 835 836 837 838 839 840 841 842 843 844 845 846 847 848 849 850 851 852 853 854 855 856 857 858 859 860 861 862 863 864 865 866 867 868 869 870 871 872 873 874 875 876 877 878 879 880 881 882 883 884 885 886 887 888 889 890 891 892 893 894 895 896 897 898 899 900 901 902 903 904 905 906 907 908 909 910 911 912 913 914 915 916 917 918 919 920 921 922 923 924 925 926 927 928 929 930 931 932 933 934 935 936 937 938 939 940 941 942 943 944 945 946 947 948 949 950 951 952 953 954 955 956 957 958 959 960 961 962 963 964 965 966 967 968 969 970 971 972 973 974 975 976 977 978 979 980 981 982 983 984 985 986 987 988 989 990 991 992 993 994 995 996 997 998 999 1000 1001 1002 1003 1004 1005 1006 1007 1008 1009 1010 1011 1012 1013 1014 1015 1016 1017 1018 1019 1020 1021 1022 1023 1024 1025 1026 1027 1028 1029 1030 1031 1032 1033 1034 1035 1036 1037 1038 1039 1040 1041 1042 1043 1044 1045 1046 1047 1048 1049 1050 1051 1052 1053 1054
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#JerzyWiatr">Otwieram posiedzenie Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej i witam wszystkich biorących udział w toczącym się postępowaniu.</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#JerzyWiatr">Zanim przystąpimy do realizowania porządku dziennego, poinformuję zebranych o kilku sprawach związanych ze wspomnianym postępowaniem.</u>
          <u xml:id="u-1.2" who="#JerzyWiatr">Jak zapewne wszyscy członkowie Komisji pamiętają, na posiedzenie - oprócz świadków polskich - powołani zostali trzej obywatele Federacji Rosyjskiej: b. prezydent Michaił Gorbaczow, gen. Dimitrij Wołkogonow oraz Witalij Swietłow, który w analizowanym przez Komisję okresie pracował w KC KPZR w dziale zajmującym się naszym krajem.</u>
          <u xml:id="u-1.3" who="#JerzyWiatr">Od gen. W. Wołkogonowa nadszedł list, którego przekład otrzymali zarówno członkowie Komisji, jak i osoby objęte postępowaniem. Oto jego treść:</u>
          <u xml:id="u-1.4" who="#JerzyWiatr">"Otrzymałem pańskie pismo zapraszające mnie do Warszawy 23 sierpnia na posiedzenie Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej. Niestety, nie jestem w stanie przyjechać, ponieważ uniemożliwia mi to nie tylko leczenie onkologiczne, lecz również fakt, iż z wydarzeniami 1981 r. w Polsce nie byłem związany. Oczywiście w 1980 r. byłem przez dość długi czas w składzie grupy marszałka Kulikowa i parę razy w wąskim gronie spotykałem się z panem Jaruzelskim, z którym wcześniej związany byłem znajomością. Moskwa przy pomocy swoich dyrektyw, „rad”, określonego nacisku żądała od Wojciecha Jaruzelskiego zaostrzenia działań skierowanych przeciwko „Solidarności”, ruchu związkowego w Polsce. Grupa, w której się znajdowałem, była rozmieszczona na zamku w Helenowie pod Warszawą i jej rola ograniczała się faktycznie do przekazywania „rad” od kierownictwa KPZR. Mogę poświadczyć, że Wojciech Jaruzelski uczynił wiele, by nie dopuścić do bezpośredniej ingerencji ZSRR w sprawy polskie. W sposób zdecydowany sprzeciwiał się wprowadzeniu drastycznych środków, stawiał na porozumienie, kompromis, a to nie podobało się kierownictwu w Moskwie. Sądzę, że dzięki osobistej postawie i męstwu Jaruzelskiego udało się uniknąć najgorszego. Jestem o tym głęboko przekonany. Z wyrazami szczerego szacunku - poseł Dumy Państwowej Wołkogonow”.</u>
          <u xml:id="u-1.5" who="#JerzyWiatr">Od b. prezydenta Gorbaczowa oraz W. Swietłowa nie otrzymaliśmy odpowiedzi na zaproszenie, w związku z czym 16 sierpnia wysłałem faxem pismo do ambasadora S. Cioska, prosząc o ponowne skontaktowanie się z M. Gorbaczowem oraz W. Swietłowem w celu potwierdzenia ich uczestnictwa w pracach naszej Komisji. Do chwili obecnej ani od świadków, ani od Ambasady Rzeczypospolitej Polskiej w Moskwie nie otrzymaliśmy żadnej wiadomości w tej sprawie.</u>
          <u xml:id="u-1.6" who="#JerzyWiatr">Nie ma więc chyba wątpliwości, iż świadkowie rosyjscy nie będą zeznawali podczas posiedzenia w dniu jutrzejszym, jak to było planowane. Pewne jest jednak na razie tylko to, że nie przybędzie gen. Wołkogonow, dlatego też - o ile Komisja nie postanowi inaczej - jestem skłonny uważać zarówno M. Gorbaczowa, jak i W. Swietłowa za świadków powołanych przez Komisję, na których przyjazd czekamy. Wykorzystamy jeszcze te niewielkie możliwości, którymi dysponujemy, by uzyskać jasność w tej kwestii.</u>
          <u xml:id="u-1.7" who="#JerzyWiatr">Niemniej jestem przekonany, iż do przesłuchania nie będzie mogło dojść podczas jutrzejszego posiedzenia. Dlatego też uważam za zasadne przełożenie zeznań gen. Floriana Siwickiego przewidzianych na dzisiaj, na posiedzenie jutrzejsze.</u>
          <u xml:id="u-1.8" who="#JerzyWiatr">W związku z tym, iż odbywa się również posiedzenie Komisji Konstytucyjnej Zgromadzenia Narodowego, w pracę której część członków naszej Komisji - łącznie z całym prezydium - jest zaangażowana, Komisja Odpowiedzialności Konstytucyjnej rozpocznie jutro pracę o godz. 11oo, a nie o 10oo, jak to było pierwotnie planowane. Rozwiązanie takie pozwoli osobom pracującym w obu Komisjach wziąć udział w głosowaniu przeprowadzonym w Komisji Konstytucyjnej Zgromadzenia Narodowego. Gen. F. Siwicki został zaproszony na godz. 113o, gdyż nie wykluczam, że mogą pojawić się jakieś sprawy natury organizacyjnej, które omówimy na początku jutrzejszego posiedzenia.</u>
          <u xml:id="u-1.9" who="#JerzyWiatr">Wrześniowe posiedzenie Komisji wyznaczyłem na 12 i 19, na godz. 11oo; są to wtorki poprzedzające plenarne posiedzenia Sejmu. O przedmiocie tych posiedzeń zadecydują członkowie Komisji na posiedzeniu jutrzejszym, gdy zakończymy już przesłuchanie świadków. Jednym z możliwych teoretycznie przedmiotów posiedzeń wrześniowych są zeznania nieobecnych w tym miesiącu świadków rosyjskich: M. Gorbaczowa i W. Swietłowa.</u>
          <u xml:id="u-1.10" who="#JerzyWiatr">Chciałbym poinformować członków Komisji, iż pomyślnie zakończyły się korespondencyjne negocjacje z ministrem obrony narodowej, Wojciechem Okońskim. Minister zmienił swą wcześniejszą decyzję i dopuścił również ekspertów do „dzieła 3” w Centralnym Archiwum Wojskowym, o czym eksperci i osoby objęte postępowaniem zostali powiadomieni 9 sierpnia. Wyrażam wdzięczność za przychylenie się ministra do naszego postulatu.</u>
          <u xml:id="u-1.11" who="#JerzyWiatr">8 sierpnia Komisja nasza skierowała pismo, podpisane przez wiceprzewodniczącego Jacka Taylora, do ministra spraw zagranicznych, Władysława Bartoszewskiego. Prosimy w nim o zwrócenie się do władz czeskich o uchylenie klauzuli tajności specjalnego znaczenia w stosunku do dokumentów, które w maju delegacja Komisji przywiozła ze znanej obecnym wizyty praskiej. Nie mamy w tej sprawie jeszcze żadnej odpowiedzi. Sądzę, że nie naruszyliśmy ani regulaminu, ani dobrych obyczajów wystosowując to pismo bez decyzji całej Komisji, a tylko na zasadzie uzgodnienia wewnątrz prezydium.</u>
          <u xml:id="u-1.12" who="#JerzyWiatr">Ministerstwo Sprawiedliwości z pismem podpisanym przez wicedyrektora departamentu Krasnego przekazało nam rękopis oświadczenia Krzysztofa Bodziaka, dotyczącego znanych mu okoliczności związanych z - jak pisze - planowaną interwencją wojsk radzieckich tuż przed wprowadzeniem w Polsce stanu wojennego. Rękopis ten jest do wglądu w sekretariacie Komisji, a jeśli zajdzie taka potrzeba, może zostać rozpowszechniony.</u>
          <u xml:id="u-1.13" who="#JerzyWiatr">Ostatni już komunikat dotyczy kart do głosowania i przekazuję go na prośbę Sekretariatu Posiedzeń Sejmu. W czasie przerwy wakacyjnej nastąpiła zmiana wspomnianych kart. Nowe karty można odbierać w dolnej palarni 23 sierpnia w godzinach od 16oo-22oo oraz 24 sierpnia w godzinach od 8oo do 95o. Stare karty od tej pory mają już znaczenie wyłącznie archiwalne.</u>
          <u xml:id="u-1.14" who="#komentarz">(Głos z sali: Pragnę zwrócić uwagę, iż musiała zajść pomyłka w sprawie daty jednego z wrześniowych posiedzeń Komisji. 20 września nie będzie posiedzenia plenarnego Sejmu, a więc nasze posiedzenie planowane na 19 nie odbędzie się w przededniu obrad plenarnych.)</u>
          <u xml:id="u-1.15" who="#JerzyWiatr">Posłużyłem się pierwotną informacją, ale jeśli tydzień, o którym mowa jest istotnie „tygodniem bezsejmowym”, dostosujemy się do daty obrad plenarnych i prawdopodobnie w następnym tygodniu, czyli 26 września, odbędziemy nasze posiedzenie. Ale sprawdzę jeszcze te daty i poinformuję członków Komisji o terminie posiedzenia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#MarianŻenkiewicz">Sądzę, że byłoby zasadne wystąpienie przewodniczącego Komisji do ministra spraw zagranicznych z żądaniem wyjaśnienia, dlaczego ambasador S. Ciosek nie odpowiedział na skierowane do niego pismo. Uważam, że sprawa jest ważna i powinna być szybko wyjaśniona, byśmy wiedzieli, czy możemy liczyć na uczestnictwo świadków rosyjskich, czy też nie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#JerzyWiatr">Jestem zdania, że wyjście tego typu to ostateczność, nie sądzę bowiem iż brak odpowiedzi ambasadora wynika z zaniedbania. Przypominam, że ponowny fax wysłaliśmy 16 sierpnia, a więc zaledwie kilka dni temu. Wiadomo nam, iż ambasada nasze pierwotne zaproszenie przekazała w odpowiednim terminie wszystkim trzem świadkom. Jeśli jednak okaże się, że ambasada nie wykazuje pożądanej obecnie aktywności, pójdę za radą posła M. Żenkiewicza. Jeśli poseł Żenkiewicz nie wyrazi sprzeciwu, potraktuję ten wniosek jako nie wymagający natychmiastowych działań.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#AndrzejOstojaOwsiany">Proszę o informację, kiedy przewodniczący Komisji wysłał pierwsze pismo do ambasadora S. Cioska.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#JerzyWiatr">Pierwsze pismo zostało wysłane natychmiast po podjęciu przez Komisję uchwały o powołaniu na świadków wymienionych obywateli rosyjskich, to znaczy w końcu czerwca. Jeśli poseł A. Ostoja-Owsiany pragnie uzyskać dokładniejszą informację, to będzie to łatwe do sprawdzenia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#AndrzejOstojaOwsiany">Nie, dziękuję, niepotrzebne mi aż tak szczegółowe dane. Uważam jednak, że mamy do czynienia z niedopełnieniem przez ambasadora obowiązków, gdyż, jak wynika z wypowiedzi przewodniczącego Komisji, czasu na powiadomienie Komisji o swych działaniach S. Ciosek miał wystarczająco dużo.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#AndrzejOstojaOwsiany">Mieliśmy już do czynienia z lekceważeniem zaproszeń Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej, co wynikać mogło zarówno z nie najlepszych obyczajów osób zapraszanych, jak i ze szczególnego ich stylu - nie jest to w tym momencie najważniejsze. W wypadku ambasadora chodzi o coś innego. Jest on urzędnikiem państwowym i do jego obowiązków należy poważne traktowanie komisji sejmowych.</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#AndrzejOstojaOwsiany">Dlatego też proszę o poinformowanie premiera o tym wysoce nagannym fakcie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#JerzyWiatr">Muszę wyjaśnić tryb załatwiania tej sprawy. Otóż w piśmie wysłanym faxem w ostatnich dniach czerwca prosiłem o przekazanie zaproszenia trzem świadkom, co z całą pewnością zostało przez ambasadę wykonane, o czym najlepiej świadczy list nadesłany w odpowiedzi przez gen. Wołkogonowa. Zaznaczam, iż o nic więcej, jak tylko o przekazanie tych zaproszeń, ambasady nie prosiliśmy.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#JerzyWiatr">Konieczność nowego zaangażowania ambasady w tę sprawę pojawiła się, gdy mimo zbliżającego się terminu posiedzenia Komisji nie mieliśmy informacji o ewentualnym przybyciu dwóch zaproszonych świadków. Wówczas zwróciliśmy się do ambasady o wyjaśnienia dotyczące przyjazdu M. Gorbaczowa oraz W. Swietłowa. Przypominam, że pismo w tej sprawie zostało wysłane faxem 16 sierpnia.</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#JerzyWiatr">Jestem więc zdania, że w chwili obecnej nie ma podstaw do formułowania zarzutu niedopełnienia obowiązków przez ambasadora S. Cioska ani pozostałych pracowników placówki. Być może sytuacja taka zaistnieje, jeśli ambasada nie nadeśle w rozsądnym terminie odpowiedzi na owo drugie nasze pismo i nie poinformuje nas, czy była w stanie skontaktować się z osobami, które nas interesują, a jeśli tak, to z jakim skutkiem.</u>
          <u xml:id="u-7.3" who="#JerzyWiatr">Podzielam oczywiście pogląd posłów M. Żenkiewicza i A. Ostoi-Owsianego, twierdzących, że ambasadę należy zdopingować do działania, nawet w drodze interwencji u ministra spraw zagranicznych bądź premiera, ale nie uważam za stosowne podjęcie tych działań już w chwili obecnej. A to z tego względu, że dziś mija dopiero piąty dzień od wysłania przez nas faxu zobowiązującego ambasadę do nawiązania ponownego kontaktu z dwoma świadkami i do uzyskania od nich informacji na temat ewentualnego skorzystania z zaproszenia Komisji.</u>
          <u xml:id="u-7.4" who="#JerzyWiatr">Gdybyśmy w tej chwili wystąpili do zwierzchników ambasadora S. Cioska o interwencję, narazilibyśmy Komisję na zarzut pochopnego działania. Obiecuję wszakże, że jeśli w ciągu tygodnia nie uzyskamy żadnych wiadomości ze strony ambasady, postulowane tu przez posłów działania podejmę.</u>
          <u xml:id="u-7.5" who="#JerzyWiatr">Dziękuję za wyrażenie zgody na taki tryb postępowania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#KazimierzŁojewski">Zwracam się z prośbą o poddanie pod rozwagę Komisji wniosku dowodowego polegającego na dopuszczeniu do materiałów dowodowych fragmentów książki M. Gorbaczowa pt. „Wspomnienia” - w oryginale. Jest to bardzo cenny dokument, zwłaszcza jeśli chodzi o kontakty autora z gen. W. Jaruzelskim oraz ocenę poczynań generała w latach 1980–1981, a więc w okresie będącym przedmiotem analizy Komisji. Drugi wniosek dowodowy, o dopuszczenie którego się zwracam, to utrwalony na piśmie zapis emisji radiowej Polonia I z 19 marca 1995 r. dotyczący odbytego w Genewie kongresu międzynarodowego pt. „W 10 lat po rozpoczęciu pierestrojki”. Na kongresie tym zabrał głos M. Gorbaczow, który podał niezmiernie istotne informacje nie tylko o ówczesnych wydarzeniach, ale scharakteryzował również gen. Jaruzelskiego. Proszę o pozwolenie przytoczenia obecnie dwóch krótkich fragmentów tej wypowiedzi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#JerzyWiatr">Meritum tego materiału będzie mogło być ewentualnie wprowadzone później. W tej chwili mec. K. Łojewski składa jedynie wniosek o dopuszczenie wymienionych materiałów dowodowych i nie jest przyjęte, by od razu materiały te prezentować. Będzie można to uczynić dopiero po zaakceptowaniu ich przez Komisję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#KazimierzŁojewski">Chciałem je zaprezentować jedynie w celu udowodnienia ich przydatności, jeżeli jednak przewodniczący Komisji uważa, iż uzasadnienie tego typu nie jest potrzebne, poprzestaję jedynie na zgłoszeniu wniosku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#JerzyWiatr">Proponuję następujące rozwiązanie: zgłaszany przez mec. K. Łojewskiego fragment książki M. Gorbaczowa zostanie przetłumaczony i dostarczony członkom Komisji. Jeżeli mec. Łojewski mógłby dostarczyć również przekład fragmentu wystąpienia M. Gorbaczowa na kongresie, członkowie Komisji mogliby zapoznać się z całością materiału, o dopuszczenie którego mecenas wnosi. Jeżeli Komisja wyrazi zgodę, to wniosek o dopuszczenie wspomnianych materiałów poddam pod głosowanie, gdy już wszyscy zainteresowani zapoznają się z nimi. Trudno bowiem wymagać od członków Komisji, by decydowali w tej kwestii na ślepo. Tak się składa, że znam ten fragment książki M. Gorbaczowa, ale nie chciałbym być w lepszej sytuacji niż pozostali członkowie Komisji mający decydować o jej dopuszczeniu w roli materiału dowodowego.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#JerzyWiatr">Dziękuję za wyrażenie zgody na moją propozycję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#BogdanBorusewicz">Składam wniosek o przetłumaczenie wspomnień gen. Anatolija Gribkowa, szefa Sztabu Układu Warszawskiego, zamieszczonych w „Wojenno-historycznym żurnale” w celu włączenia ich do materiałów dowodowych. Jestem gotów tekst ten dostarczyć na potrzeby Komisji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#JerzyWiatr">Ponieważ na decyzję, którą zaraz ogłoszę, niepotrzebna jest zgoda Komisji, informuję, że jak najrychlej wydam polecenie przetłumaczenia tego tekstu, po czym dopiero Komisja zadecyduje o dopuszczeniu go jako materiału dowodowego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#WojciechJaruzelski">Ponieważ poseł B. Borusewicz zgłosił wniosek o potraktowanie artykułu gen. A. Gribkowa jako materiału dowodowego, ja ze swej strony proszę o analogiczne potraktowanie odpowiedzi na ten artykuł, napisanej przez gen. F. Siwickiego, a zamieszczonej w piśmie „Polska Zbrojna”. Daty ukazania się tej odpowiedzi nie pamiętam, ale zapewniam, iż dostarczymy jej tekst.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#JerzyWiatr">Proszę jedynie o podanie numeru czasopisma, w którym odpowiedź gen. F. Siwickiego została wydrukowana, co ułatwi nam jej odnalezienie. Wnioski o dopuszczenie wszystkich wymienionych tu tekstów w roli materiału dowodowego rozpatrzymy łącznie, kiedy już członkowie Komisji zapoznają się z nimi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#BogdanBorusewicz">Uważam, iż decyzję o dopuszczeniu odpowiedzi gen. F. Siwickiego na artykuł gen. A. Gribkowa powinniśmy podjąć wcześniej, ponieważ gen. F. Siwicki jutro wystąpi przed Komisją jako świadek i nie ma chyba żadnych przeciwwskazań, by odpowiadał również na pytania związane z problemami, które potraktował polemicznie w stosunku do stwierdzeń gen. A. Gribkowa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#JerzyWiatr">Oczywiście można poddać ten wniosek pod głosowanie, lecz powstanie niezręczna sytuacja. Komisja przecież podtrzymała moje zdanie w kwestii odłożenia decyzji o dopuszczeniu materiałów wymagających przetłumaczenia i o łącznym rozpatrzeniu dotyczących ich wniosków. Dlatego też dopuszczenie jako dowodu odpowiedzi na artykuł, którego nie znamy i który nie został w roku dowodu dopuszczony, stworzy sytuację niezwykłą.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#JerzyWiatr">Zupełnie inną kwestią jest to, o co członkowie Komisji i osoby objęte postępowaniem zechcą spytać gen. F. Siwickiego zeznającego w charakterze świadka. I chociaż pytania mogą dotyczyć tej samej materii, nie jest to równoznaczne z dopuszczeniem odpowiedzi w „Polsce Zbrojnej” jako dowodu.</u>
          <u xml:id="u-17.2" who="#JerzyWiatr">Byłbym wdzięczny, gdyby poseł B. Borusewicz zechciał zrezygnować ze swej propozycji wcześniejszego przegłosowania dopuszczenia odpowiedzi gen. F. Siwickiego w roli materiału dowodowego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#BogdanBorusewicz">W tej sytuacji zwracam się z prośbą, aby wspomniana wypowiedź gen. F. Siwickiego została nam dostarczona jeszcze dzisiaj lub jutro odpowiednio wcześnie, byśmy się mogli z nią zapoznać przed rozpoczęciem obrad Komisji, a w konsekwencji uzyskać możność zadania świadkowi dodatkowych pytań.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#JerzyWiatr">W tej chwili mogę obiecać jedynie, iż postaramy się ten tekst odnaleźć, co jednak uzależnione jest od długości trwania dzisiejszego posiedzenia, gdyż nie wiadomo, czy sekretariatowi Komisji pozostanie dość czasu na znalezienie odpowiedniego numeru „Polski Zbrojnej” w archiwum.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#JerzyWiatr">Sądzę, że wyczerpaliśmy już wszelkie sprawy wstępne, przechodzimy więc do meritum niniejszego posiedzenia.</u>
          <u xml:id="u-19.2" who="#JerzyWiatr">Informuję wszystkich, że w naszym posiedzeniu bierze dziś udział - zaproszony w charakterze świadka - były I sekretarz Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, Stanisław Kania, którego serdecznie witam.</u>
          <u xml:id="u-19.3" who="#JerzyWiatr">Proszę świadka S. Kanię o podanie daty i miejsca urodzenia oraz zawodu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#StanisławKania">Urodziłem się 8 marca 1927 r. we Wrocance, w województwie wówczas krakowskim, następnie rzeszowskim, a dziś krośnieńskim. Z zawodu jestem ekonomistą.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#JerzyWiatr">Czy w stosunku do osób objętych postępowaniem w sprawie stanu wojennego jest pan osobą obcą, czy też spokrewnioną?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#StanisławKania">Obcą.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#JerzyWiatr">Jak wszystkich świadków zeznających przed Komisją, informuję pana, iż postępowanie toczące się przed Komisją Odpowiedzialności Konstytucyjnej podlega rygorom Kodeksu karnego i Kodeksu postępowania karnego; przede wszystkim art. 247 Kodeksu karnego, który stwierdza: „Kto składając zeznania mające służyć za dowód w postępowaniu sądowym lub w innym postępowaniu na podstawie ustawy zeznaje nieprawdę lub zataja prawdę, podlega karze pozbawienia wolności do lat 5”. Obowiązuje tu również art. 166, 1 Kodeksu postępowania karnego stwierdzający: „świadek może uchylić się od odpowiedzi na pytanie, jeżeli udzielenie odpowiedzi mogłoby narazić na odpowiedzialność karną tego świadka lub osobę dla niego najbliższą”.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#JerzyWiatr">Przystępujemy do przesłuchania świadka Stanisława Kani, który został powołany w tym charakterze na wniosek dwóch osób występujących o to w różnych fazach postępowania. Pierwszy wystąpił o to poseł B. Borusewicz, a następnie gen. W. Jaruzelski.</u>
          <u xml:id="u-23.2" who="#JerzyWiatr">Jeśli Komisja nie zgłosi sprzeciwu, proponuję, w porozumieniu z gen. W. Jaruzelskim, by naprzód zadawał pytania świadkowi poseł B. Borusewicz, jako wcześniejszy wnioskodawca w tej sprawie, a następnie gen. W. Jaruzelski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#BogdanBorusewicz">Chętnie rozpocznę serię pytań, niemniej pragnę przypomnieć, że mój wniosek upadł i Stanisław Kania został tu poproszony w charakterze świadka na wniosek generała W. Jaruzelskiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#JerzyWiatr">Jeśli poseł Borusewicz uważa, że kolejność zadawania pytań przez obydwu panów powinna zostać odwrócona, to nie widzę żadnych przeciwwskazań.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#BogdanBorusewicz">Dziękuję za tę możliwość, ale nie mam żadnych powodów, by obstawać przy takiej zmianie.</u>
          <u xml:id="u-26.1" who="#BogdanBorusewicz">Chciałbym prosić Stanisława Kanię o przypomnienie pełnionych przez niego funkcji zarówno partyjnych, jak i rządowych od 1980 r. do pierwszego okresu stanu wojennego, czyli do roku 1982, z podaniem terminów ich sprawowania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#StanisławKania">W 1980 r. pełniłem funkcję sekretarza Komitetu Centralnego PZPR oraz członka Biura Politycznego, od września tegoż roku I sekretarza - do października 1981 r. W końcu maja lub na początku czerwca 1982 r. zostałem członkiem Rady Państwa, w składzie której pozostawałem do 1985 r. Później byłem nadal posłem na Sejm, jak również przewodniczyłem sejmowej Komisji Samorządu - do 1989 r.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#BogdanBorusewicz">W jakim okresie i okolicznościach spotkał się pan z ideą wprowadzenia stanu wojennego w Polsce?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#StanisławKania">Istnieje wiele różnych opinii odnoszących się do wprowadzenia stanu wojennego. Wśród nich jest i taka, że władza, w skład której wchodziłem, rozważała wprowadzenie stanu wojennego już w czasie konfliktów strajkowych w sierpniu 1980 r.</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#StanisławKania">Mamy właśnie 15 rocznicę tych wydarzeń i sądzę, że warto oświadczyć z pełnym poczuciem odpowiedzialności za słowo, że wówczas, w obliczu największego w dziejach Polski konfliktu strajkowego, występowały w kierownictwie partyjnym i państwowym różne poglądy na temat owych wydarzeń, zmieniał się stosunek do postulatów, jako że dojrzewaliśmy wspólnie - i władza, i przedstawiciele strajkujących - do porozumienia, w poczuciu i świadomości tego, co jest możliwe oraz tego, co przeprowadzić się nie da. Jedno wszakże pozostawało niezmienne: świadomość, że w konflikcie tym nie może być użyta siła.</u>
          <u xml:id="u-29.2" who="#StanisławKania">Wyraziłem ten pogląd w Gdańsku na znanym posłowi B. Borusewiczowi - nietajnym przecież - posiedzeniu Komitetu Wojewódzkiego PZPR, przy udziale licznych przedstawicieli zakładów pracy. Oświadczyłem wówczas, że nie może być innej jak porozumienie drogi rozstrzygnięcia owego konfliktu; miałem oczywiście na myśli środki o charakterze politycznym. Nie sądzę, by ktokolwiek mógł podważyć prawdziwość tego oświadczenia ze strony władzy, którą wówczas reprezentowałem.</u>
          <u xml:id="u-29.3" who="#StanisławKania">Pierwsze decyzje o podjęciu przygotowań stanu wojennego wystąpiły w związku z tak zwaną sprawą Narożniaka, kiedy to Warszawa i inne miasta stanęły wobec groźby sparaliżowania gospodarki, struktur administracyjnych i całej infrastruktury.</u>
          <u xml:id="u-29.4" who="#StanisławKania">Wówczas to Biuro Polityczne uznało, że nie można dopuścić do wybuchu strajku generalnego wraz z jego rozlicznymi konsekwencjami. Zapanowało przekonanie, że należy pójść na daleko nawet posunięte ustępstwa, byle zapobiec takiemu rozwojowi sytuacji i uniknąć konieczności konfrontacji. Równocześnie jednak wiadomo było, że struktury państwa nie mogą pozostawać bezbronne wobec działań destrukcyjnych, grożących paraliżem kraju, stąd właśnie wyrosła idea przygotowań do stanu wojennego.</u>
          <u xml:id="u-29.5" who="#StanisławKania">Powołano specjalny zespół, w skład którego weszli przedstawiciele rządu i Komitetu Centralnego PZPR. Zespołem tym kierował początkowo premier Józef Pińkowski, a po objęciu stanowiska przez gen. W. Jaruzelskiego on przewodniczył pracom tego zespołu. Zaznaczam przy tym, że prace te miały wyłącznie charakter planów dotyczących samej koncepcji - rozważano, kiedy i w jakich warunkach można i należy stosować nadzwyczajne środki w celu zapobieżenia destrukcji, zwłaszcza w sferze gospodarczej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#BogdanBorusewicz">W związku z tą wypowiedzią zacytuję fragment notatki pochodzącej z materiałów posiedzenia sztabu MSW, noszącego nazwę „Lato” i powołanego 16 sierpnia 1980 r. Notatka ta jest zawarta w tomie II, str. 43 z 26 sierpnia 1980 r. Oto jej treść:</u>
          <u xml:id="u-30.1" who="#BogdanBorusewicz">"Przy pomocy Komendy Głównej MO opracowuje się koncepcję blokady stoczni w Gdańsku. Podjęto decyzję o przeniesieniu grupy 15 komandosów do Gdańska. W przypadku potrzeby grupa może być wzmocniona przez funkcjonariuszy z Gdańska. Na wypadek konieczności działań siły MO wyniosą 12 tys. ludzi”.</u>
          <u xml:id="u-30.2" who="#BogdanBorusewicz">W dwa dni później, 28 sierpnia, sporządzono informację dotyczącą rozszerzenia cytowanych przygotowań: „W Sztabie Generalnym dokonano przymiarki przejęcia przez wojsko najbardziej newralgicznych obiektów - około 500”.</u>
          <u xml:id="u-30.3" who="#BogdanBorusewicz">Czy może pan stwierdzić, iż w kierownictwie były różnice na temat sposobu rozwiązania narastającego wciąż strajku?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#StanisławKania">O ogólnie formułowanych pomysłach dowiedziałem się wcześniej niż o konkretach. Powołanie sztabu MSW w sytuacji strajkowej latem 1980 r. nie było niczym nadzwyczajnym ani nowym. Zawsze, kiedy występowały podobne sytuacje lub choćby ich groźba, w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych powoływano tak zwane sztaby. Podkreślam sformułowanie „tak zwane”, ponieważ nie były to organy tworzone na wzór struktury wojskowej, a tylko zespoły składające się z przedstawicieli różnych jednostek i służb MSW, a przewodniczył sztabom wiceminister spraw wewnętrznych.</u>
          <u xml:id="u-31.1" who="#StanisławKania">Rozwój sytuacji latem 1980 r. w pełni uzasadniał potrzebę sprężystej koordynacji działań MSW. W związku z przebiegiem zdarzeń - zwłaszcza na Wybrzeżu - powstawały liczne obawy. Najpoważniejszym naszym zadaniem było wówczas niedopuszczenie do wyjścia protestujących na ulice. Z doświadczeń lat powojennych wynikało jednoznacznie, iż zawsze ilekroć w warunkach wielkiego napięcia społecznego dochodzi do wystąpień ulicznych, prostą ich konsekwencją stają się krwawe starcia. Obawy o taki rozwój wypadków wynikały z doświadczeń poznańskich w roku 1956, z przebiegu wydarzeń na Wybrzeżu w 1970 r. - kiedy to odnotowano wielką liczbę ofiar.</u>
          <u xml:id="u-31.2" who="#StanisławKania">Wiedzieliśmy więc, że nie wolno dopuścić do sytuacji, która potoczyłaby się tym torem. Nie wolno było dopuścić w związku z tym do przekształcenia się protestu w wystąpienia uliczne. Dlatego też we wszystkich ogniskach konfliktu pojawiali się negocjatorzy reprezentujący władzę, a jedynym ich zadaniem było nawiązywanie dialogu mającego na celu wspólne wypracowanie porozumienia.</u>
          <u xml:id="u-31.3" who="#StanisławKania">Latem 1980 r. udało się to. Pragnę przy tym podkreślić rozsądek ludzi, od których w dużej mierze strajki zależały. Oczywiste było, że i oni wiele nauczyli się na dramatycznym przykładzie poprzednich konfliktów. Sądzę też, że nikt nie może zaprzeczyć, iż podobny rozsądek oraz wrażliwość wykazała wówczas władza.</u>
          <u xml:id="u-31.4" who="#StanisławKania">Jeśli zaś chodzi o pomysły rozwiązania narastające fali strajkowej, to były one bardzo różne w aparacie MSW. Pojawiały się m.in. koncepcje ostrego potraktowania protestujących, prezentowane przez ludzi z kierownictwa resortu. W swej książce pt. „Zatrzymać konfrontację” taką drogę rozstrzygnięcia konfliktu nazwałem „majaczeniem o użyciu siły”. Użyłem słowa „majaczenie”, gdyż w ówczesnych realiach ci, którzy chcieliby stosować siłę, nie mieli na to żadnych szans. A to z tego względu, że osoby, które miały decydujący wpływ na użycie siły, były jak najdalsze od myśli o zastosowaniu takiego rozwiązania, demonstrując wręcz pragnienie dojścia do porozumienia ze strajkującymi wyłącznie drogą negocjacji. Dlatego też, jeśli nawet pojawiały się ze strony MSW propozycje rozstrzygnięć siłowych, nie miały one możliwości zrealizowania, i mieć nie mogły.</u>
          <u xml:id="u-31.5" who="#StanisławKania">Wspomniane, w notatce cytowanej przez posła B. Borusewicza, gromadzenie sił w Gdańsku uważam za naturalne. Zrobiliśmy przecież wszystko dla opanowania konfliktu metodami politycznymi, ale nie można było wykluczyć działań wymykających się spod kontroli naszej, a nawet organizatorów strajków. Czyż można było w takiej sytuacji zachować bierność? Czy można było założyć, że nie wydarzy się nic, co mogłoby zakończyć się tak, jak w Poznaniu w 1956 r. i na Wybrzeżu w 14 lat później?</u>
          <u xml:id="u-31.6" who="#StanisławKania">Wielokrotnie, kiedy mowa o Radomiu w 1976 r., wspomina się przede wszystkim wszelkie represje, „ścieżki zdrowia” itd. Nie pamięta się natomiast o najważniejszym chyba fakcie, iż wobec wielkiego konfliktu, niszczycielskiej fali demonstracji ulicznych, milicja wyszła do działań bez broni. I nie był to przypadek charakterystyczny jedynie dla Radomia. Był to wynik przemyślanej decyzji, gdyż w całej Polsce, w obliczu podwyżek cen, wprowadziliśmy takie zarządzenie. Obawialiśmy się bowiem, że jeśli milicja będzie w posiadaniu broni, to w razie wystąpień ulicznych może znaleźć się okazja do jej użycia, mimo obowiązujących zakazów. W ten sam sposób należy odbierać sytuację na Wybrzeżu przywołaną przez posła B. Borusewicza.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#BogdanBorusewicz">Ponieważ chciałbym zadać panu jeszcze wiele pytań, bardzo proszę o skracanie odpowiedzi w miarę możliwości.</u>
          <u xml:id="u-32.1" who="#BogdanBorusewicz">Nie poruszyłem sprawy gromadzenia sił w Gdańsku, dlatego że jest właśnie rocznica „Sierpnia”. Nie był pan wówczas I sekretarzem i nie zamierzam drążyć tego problemu.</u>
          <u xml:id="u-32.2" who="#BogdanBorusewicz">Zamierzam przejść natomiast do „sprawy bydgoskiej”, która zdarzyła się już w okresie sprawowania przez pana tej funkcji.</u>
          <u xml:id="u-32.3" who="#BogdanBorusewicz">W drugiej połowie grudnia 1980 r. na spotkanie aktywu MSW z panem w roli I sekretarza przygotowano materiały, w których zawarto stwierdzenie, iż w ówczesnej sytuacji niewskazane byłoby podjęcie generalnego i zmasowanego uderzenia, niemniej postulowano przejście do taktyki konfrontacji odcinkowych.</u>
          <u xml:id="u-32.4" who="#BogdanBorusewicz">W protokole z posiedzenia Biura Politycznego z 24 marca 1981 r., a więc gdy był pan jeszcze I sekretarzem, zawarte zostały następujące pańskie stwierdzenia: „A więc ze względów ustrojowych i ze względów moralnych (operacja w Bydgoszczy nie odbyła się bez naszej wiedzy) nie możemy się na te żądania zgodzić”. Chodziło o ewentualną zgodę na rejestrację „Solidarności Wiejskiej”. W protokole z następnego posiedzenia Biura Politycznego, odbytego 25 marca, znajduje się również zdanie pańskie odnoszące się do tej samej kwestii: „Nie mamy moralnego prawa do zdejmowania kadry w Bydgoszczy”. 31 marca powiedział pan z kolei w tym samym kontekście: „To, co się stało w Bydgoszczy, stało się nie z winy władz lokalnych. Zrobili to, co im kazaliśmy. Nie wolno tak postępować i niszczyć kadry. Proponuję, aby wicewojewodów ewentualnie przenieść do innej pracy na wyższe stanowiska”.</u>
          <u xml:id="u-32.5" who="#BogdanBorusewicz">Mam także przed sobą fragment materiałów kierownictwa MSW. Przytoczę wyjątek z listu gen. Stachury, szefa sztabu akcji „Lato”, datowanego 18 marca 1981 r., czyli w przeddzień incydentu bydgoskiego, który mógł okazać się groźny w skutkach. Generał napisał wówczas do szefa Sztabu Generalnego: „W związku z planowanymi przedsięwzięciami przez sztab MSW uprzejmie proszę towarzysza generała o umożliwienie zakwaterowania i wyżywienia w jednostkach wojskowych na terenie Bydgoszczy 1300 funkcjonariuszy MO”. Chcę również przytoczyć treść odręcznej notatki zastępcy dyrektora Zarządu I MSW z 19 marca: „W dniu wczorajszym wieczorem podjęto decyzję o zakwaterowaniu jednostek zwartych MO w Bydgoszczy”.</u>
          <u xml:id="u-32.6" who="#BogdanBorusewicz">Bardzo proszę o wyjaśnienie, co miał pan na myśli mówiąc, że rozwiązanie zastosowane w Bydgoszczy nie wynikło z decyzji władz miejscowych. Jeśli tak, to czyja to była decyzja, na jakim szczeblu podjęta i w jakim celu?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#StanisławKania">Odpowiem kolejno na pytania, które postawił poseł B. Borusewicz. Zacznę od wyjaśnienia sprawy proponowanej przez MSW konfrontacji odcinkowej. Rzecz polegała na tym, by nie pozwolić - zwłaszcza po różnych upokorzeniach, jakie władza musiała przełknąć, chociażby w związku ze sprawą Narożniaka - na wymuszanie na władzy decyzji wynikających nie z racji, lecz z siły, a z drugiej strony troski o to, by nie doszło do konfrontacji. W skali globalnej akcję taką przeprowadzić byłoby trudno, możliwa była natomiast w skali odcinkowej, a jej celem było umożliwienie egzekwowania prawa.</u>
          <u xml:id="u-33.1" who="#StanisławKania">Jeśli zaś chodzi o Bydgoszcz, to wydarzenia tamtejsze - jak okazało się na podstawie analizy przeprowadzonej po ich zakończeniu - nie były zaskoczeniem dla władzy, nie ujawniły się dopiero 19 marca. Zapowiadano przecież wielkie zgromadzenie, połączone z ulicznymi demonstracjami przy udziale załóg zakładów pracy nie tylko w samej Bydgoszczy, lecz i województwa. Trudno więc się było spodziewać, że MSW biernie będzie oczekiwać na rozwój wypadków.</u>
          <u xml:id="u-33.2" who="#StanisławKania">Zacytowana przez posła B. Borusewicza moja wypowiedź w sprawie bydgoskich wicewojewodów odbija me stanowisko. W decyzjach o sprowadzeniu sił milicyjnych nie dopatrywałem się samowoli władz lokalnych, gdyż nie mogły one podjąć samodzielnie decyzji tego typu. Pod tym względem decyzja była legalna, natomiast jej wykonanie przebiegało w sposób noszący znamiona prowokacji. Niemniej i o to trudno było obwiniać ludzi, którzy stanowili przedmiot cytowanej dyskusji.</u>
          <u xml:id="u-33.3" who="#StanisławKania">Kolejne pytanie dotyczyło rejestracji „Solidarności Wiejskiej”. Nigdy nie ukrywałem, czemu dałem również wyraz w swej książce, że po doświadczeniach z „Solidarnością” powszechną byłem przeciwnikiem kolejnej „Solidarności”.</u>
          <u xml:id="u-33.4" who="#StanisławKania">Pragnę jeszcze tylko zaznaczyć, że gdy rozgrywały się wydarzenia w Bydgoszczy (19 marca), przebywałem na Węgrzech, gdzie prowadziłem rozmowy z Janosem Kadarem. Informację o tym, co dzieje się w Bydgoszczy, otrzymałem dopiero w nocy, na lotnisku, po czym niezwłocznie zebrało się Biuro Polityczne, na posiedzeniu którego podjęliśmy dyskusję opartą na faktach, jakie mieliśmy do dyspozycji. Reakcja na wydarzenia wynikała bezpośrednio z samych tych faktów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#BogdanBorusewicz">Czy jest pan w stanie powiedzieć, kto podjął decyzję o użyciu siły w Bydgoszczy?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#StanisławKania">Uważam, że nie mogło się to odbyć bez wiedzy ówczesnego prezesa Rady Ministrów. Podkreślam jeszcze raz, że decyzji tej nie uważam za fałszywą, lecz mam poważne zastrzeżenia do jej wykonania, przebiegającego na granicy prowokacji, choć dopuszczam możliwość, że niezamierzonej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#BogdanBorusewicz">5 grudnia 1980 r. był pan w Moskwie, gdzie wygłosił pan przemówienie. Jego tekst jest mi znany z archiwum SED - mowa o stenograficznym zapisie pańskiej wypowiedzi. Stwierdził pan wówczas, iż poważnie zaawansowane są działania zmierzające do realizowania decyzji, która później istotnie została podjęta. Zacytuję słowa, jakie wtedy padły:</u>
          <u xml:id="u-36.1" who="#BogdanBorusewicz">"Pod kierunkiem premiera pracuje sztab utworzony przez Biuro Polityczne. Sztab ten przygotowuje cały szereg różnych przedsięwzięć. Do tego należą między innymi problemy związane z wprowadzeniem stanu wojennego, to znaczy, że zgodnie z konstytucją mamy tylko możliwość ogłoszenia stanu wojennego. Przygotowana jest również operacja aresztowania szczególnie aktywnych działaczy kontrrewolucji. Utworzymy również specjalne grupy szczególnie godnych zaufania członków partii, które - jeśli będzie to konieczne - zostaną uzbrojone. Wybraliśmy już 19 tysięcy takich członków partii i jesteśmy zdania, że do końca grudnia będzie ich około 30 tysięcy. Chcemy rozdzielić „Solidarność” i KOR. Takie zadania postawiliśmy sobie. Ludzie ci dążą do osiągnięcia daleko idących celów kontrrewolucyjnych”.</u>
          <u xml:id="u-36.2" who="#BogdanBorusewicz">Zdania, które zacytowałem pochodzą z wymienionego stenogramu, z różnych jego miejsc, wszystkie wszakże są zapisem pańskich wypowiedzi.</u>
          <u xml:id="u-36.3" who="#BogdanBorusewicz">Czy może pan powiedzieć, kiedy rozpoczęto przygotowania operacyjne do wprowadzenia stanu wojennego w Polsce i kto koordynował te przygotowania? Czy sztaby generalne, Biuro Polityczne, KOK, czy też jakaś inna instytucja?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#StanisławKania">Jeśli chodzi o moskiewską konferencję przedstawicieli wysokich szczebli partii i państw należących do Układu Warszawskiego, to proszę o wzięcie pod uwagę całego mojego ówczesnego postępowania - w czasie samej konferencji, jak również wydarzeń, ją poprzedzających, rozmowę z L. Breżniewem itd. - a nie tylko samego przemówienia wygłoszonego podczas obrad. Pragnę zastrzec przy tym, że nie dystansuję się dziś od słów wtedy wypowiedzianych. Przemówienie owo ściśle było związane z ówczesnymi polskimi realiami, a zarazem z realiami dotyczącymi sytuacji w Moskwie.</u>
          <u xml:id="u-37.1" who="#StanisławKania">O przygotowaniach do stanu wojennego już tu mówiłem, ale jeszcze raz przypomnę, że w końcu listopada - myślę, że około 25 - powołany został sztab pod przewodnictwem premiera. Zespół ten przygotowywał cały szereg przedsięwzięć. Koordynacja zadań wykonawczych należała do Sztabu Generalnego, a kierunkowych do władz państwowych i partyjnych.</u>
          <u xml:id="u-37.2" who="#StanisławKania">Prezentacja naszych przygotowań i zamiarów na forum konferencji moskiewskiej miała na celu przekonanie sojuszników, że nie muszą planować żadnych działań w imię obrony interesów naszego państwa. Proszę przy tym nie zapominać, że gdy wyjeżdżaliśmy do Moskwy, sytuacja wskazywała niezbicie, iż siły inwazyjne przygotowane są do wkroczenia do Polski, o czym jednoznacznie świadczyło zachowanie zarówno M. Susłowa, jak i D. Ustinowa. Delegacja polska w tej dramatycznej chwili musiała udowodnić, że władze kontrolują sytuację i gotowe są zapobiec niepożądanemu rozwojowi wydarzeń.</u>
          <u xml:id="u-37.3" who="#StanisławKania">Wypowiedzi zacytowanych przez posła Borusewicza można by przytoczyć więcej. Bez wątpienia są one ilustracją przygotowań do stanu wojennego, ale - jak już mówiłem - przygotowania te wciąż pozostawały w sferze planów i tylko planów opracowywanych na wszelki wypadek.</u>
          <u xml:id="u-37.4" who="#StanisławKania">Nikt nie może chyba uważać, że był to konkretny zamiar działań, które chcieliśmy przeprowadzić w okresie, gdy sprawowałem funkcję I sekretarza.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#BogdanBorusewicz">Nie zamierzam postawić panu zarzutu, że w czasie, gdy pełnił funkcję I sekretarza wprowadzono stan wojenny; moje odczucia świadczą o czymś wręcz przeciwnym. Dlatego też proszę o wyjaśnienie, dlaczego przestał pan pełnić obowiązki I sekretarza - czy dlatego, że nie chciał pan zrealizować planów stanu wojennego, czy też z innych powodów?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#StanisławKania">Piszę o tym obszernie w mojej książce „Zatrzymać konfrontację”. Najkrócej rzecz ujmując, mogę stwierdzić, iż złożyłem rezygnację, ponieważ wyczerpały się moje możliwości realizowania polityki, której byłem współtwórcą i której pozostawałem do końca wiernym. W bazie, na której opierała się i władza, i partia - nie chodzi tu o kierownictwo PZPR - narastało zniecierpliwienie, mające źródło nie w indywidualnych ocenach czy poglądach, lecz w faktach świadczących, że nadszedł czas innego działania, radykalniejszego w stosunku do tego, którego byłem orędownikiem.</u>
          <u xml:id="u-39.1" who="#StanisławKania">Nie popierałem tych poglądów; byłem zdania, że należy przeprowadzić korektę polityki, a nie odżegnać się od niej i zastosować inną, radykalniejszą. Miałem poza tym przekonanie, że mój następca obejmie stanowisko I sekretarza w lepszej atmosferze społecznej, że zostanie obdarzony większym zaufaniem. Wystarczy przypomnieć, że i ówczesny przewodniczący „Solidarności” wiązał wszelkie nadzieje z gen. W. Jaruzelskim. Podczas swej wizyty w Paryżu Lech Wałęsa wyraził przekonanie, że w nowej sytuacji wszystkie sprawy będą załatwiane sprawniej.</u>
          <u xml:id="u-39.2" who="#StanisławKania">Jeśli chodzi o mój stosunek do stanu wojennego, pragnę podkreślić jeszcze raz, że przygotowania odbywały się za moją wiedzą, niekiedy nawet z mojej inspiracji, byłem jednak zdania, że koncepcja, jaką opracowujemy, winna być przygotowana na wypadek nieprzewidzianego rozwoju wydarzeń. W czasie, gdy sprawowałem funkcję I sekretarza, nie wystąpiło nic takiego, co można by uznać za powód do zrealizowania planów związanych ze stanem wojennym.</u>
          <u xml:id="u-39.3" who="#StanisławKania">Obawiałem się poza tym, że ogłaszając stan wojenny wywołamy całą lawinę następstw, która w konsekwencji będzie musiała zakończyć się radziecką interwencją zbrojną spowodowaną wybuchem wojny domowej w naszym kraju.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#BogdanBorusewicz">Czy 19 czerwca 1981 r. brał pan udział w posiedzeniu Komitetu Obrony Kraju, podczas którego generałowie Cz. Kiszczak i F. Siwicki analizowali rozwój sytuacji w Polsce, a ich stosunek do sposobu rozwiązania konfliktów był jednoznaczny?</u>
          <u xml:id="u-40.1" who="#BogdanBorusewicz">Według protokołu Komitetu Obrony Kraju wyjaśnił pan na tym forum, że decyzja o ewentualnej konieczności wprowadzenia stanu wojennego będzie podjęta w odrębnym trybie. Oświadczył pan również, iż przygotowania dotyczące stanu wojennego w żadnym wypadku nie mogą być przeciwstawne aktualnym poczynaniom partii i rządu. Wynika z tych wypowiedzi, że dystansował się pan od żądań zdecydowanego działania.</u>
          <u xml:id="u-40.2" who="#BogdanBorusewicz">Znaczenie posiedzenia KOK z 19 czerwca podkreśla płk K. Kukliński we wspomnieniach opublikowanych w paryskiej „Kulturze”. Zdaniem pułkownika posiedzenie to zwołano specjalnie w celu wywarcia na pana nacisku.</u>
          <u xml:id="u-40.3" who="#BogdanBorusewicz">Proszę o wyjaśnienie, czy tak było rzeczywiście.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#StanisławKania">Myślę, że zaszła pomyłka w sprawie daty wspomnianego posiedzenia, ponieważ nie przypominam sobie, bym w posiedzeniu 19 marca uczestniczył. Nie jestem nawet przekonany, że podanego dnia odbyło się ono.</u>
          <u xml:id="u-41.1" who="#StanisławKania">Z przytoczonych przez posła B. Borusewicza okoliczności i moich wypowiedzi sądzę, że chodzi o posiedzenie odbyte 13 września 1981 r.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#BogdanBorusewicz">Ma pan oczywiście rację. Przepraszam za pomyłkę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#StanisławKania">A więc skoro wyjaśniliśmy kwestię daty, mogę stwierdzić, iż nie jest prawdą, że posiedzenie zwołane zostało w celu wywarcia na mnie presji. Jego termin, podobnie jak i cały porządek dzienny, został ustalony wcześniej, w porozumieniu ze mną - jeśli zajdzie taka potrzeba, mogę porządek ten odczytać - było więc wiadomo z góry, jakiej tematyce posiedzenie zostanie poświęcone i kto będzie poszczególne punkty referował.</u>
          <u xml:id="u-43.1" who="#StanisławKania">Jeśli zaś chodzi o oceny przedstawione podczas jego przebiegu, to z niektórymi nie zgodziłem się, co można również sprawdzić w protokole odręcznym, sporządzonym przez jednego z generałów. Jest to dokument dość lakoniczny, choć kilkustronicowy. Wynika z niego, że panowała zgoda co do rozstrzygnięć, jakie należy podjąć. Zdumiewające jest dla mnie przedstawienie w protokole wypowiedzi jednego z członków Biura Politycznego, człowieka znanego z rozsądku i wyważonych opinii, uchodzącego za liberała. Według protokołu on właśnie miał domagać się najradykalniejszych działań - żądać stanu gotowości obliczonej na 36 godzin, jakie miały upłynąć od powzięcia decyzji do wprowadzenia stanu wojennego. To absurdalny zapis.</u>
          <u xml:id="u-43.2" who="#StanisławKania">Bez wątpienia uczestnicy wrześniowego posiedzenia różnili się w ocenie i poglądach na sposób rozwiązania konfliktu. Nie pora tu na bliższe omawianie tych spraw, niemniej najważniejsza jest konkluzja, jaką posiedzenie zakończono. Po wystąpieniu moim, a następnie gen. W. Jaruzelskiego stwierdzono zgodnie, że stan wojenny nadal pozostaje w sferze planów i że należy wykorzystać wszelkie środki polityczne, by uniknąć konieczności zastosowania w praktyce opracowanych koncepcji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#BogdanBorusewicz">Czy może pan potwierdzić, że pojawiały się zewnętrzne naciski zmierzające do skłonienia pana do rezygnacji ze sprawowania funkcji I sekretarza?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#StanisławKania">Nie przypominam sobie, a wręcz mogę chyba stwierdzić, że nie było nacisków kierowanych bezpośrednio pod moim adresem. Czy toczyły się na ten temat rozmowy, o których nie byłem informowany - nie mogę w tej sprawie jednoznacznie się wypowiedzieć.</u>
          <u xml:id="u-45.1" who="#StanisławKania">Po latach dopiero dowiedziałem się, iż w porozumieniu z Todorem Żiwkowem rozpatrywano możliwość powołania podziemnego Biura Politycznego; że na posiedzeniu tamtejszego Biura Politycznego rozważano w Moskwie propozycję Ericha Honeckera w sprawie zwołania narady szefów partii państw Układu Warszawskiego, z moim udziałem, mającej na celu wymuszenie na mnie rezygnacji ze sprawowania funkcji I sekretarza.</u>
          <u xml:id="u-45.2" who="#StanisławKania">Znane są mi działania krajów sąsiedzkich - między innymi przed IX Zjazdem PZPR - mające w konsekwencji zapobiec wybraniu mnie na stanowisko I sekretarza.</u>
          <u xml:id="u-45.3" who="#StanisławKania">Zaznaczam wszakże z całą odpowiedzialnością, iż bezpośrednio nikt nigdy nie zwracał się do mnie z żądaniem, bym zrezygnował ze sprawowanej funkcji.</u>
          <u xml:id="u-45.4" who="#StanisławKania">Pojawiały się natomiast naciski mające na celu skłonienie mnie do zmiany polityki, którą prowadziłem w przekonaniu, iż jest jedynie odpowiednia. Naciski pochodziły przede wszystkim od sekretarza generalnego KC KPZR, L. Breżniewa. Odbyłem z nim cztery rozmowy bezpośrednie oraz bardzo wiele telefonicznych. Niektóre były bardzo trudne, niekiedy wręcz brutalne.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#BogdanBorusewicz">W archiwach SED znajduje się stenogram ze spotkania L. Breżniewa, E. Honeckera i G. Husaka, odbytego 12 maja 1981 r., a poświęconego sytuacji w Polsce. Stwierdza się tam, iż ze względów internacjonalistycznych należy zmienić w Polsce I sekretarza. Jako uzasadnienie podaje się, że odrzucił pan przed IX Zjazdem PZPR propozycję wspomożenia warszawskiej organizacji partii przez organizację berlińską SED. Materiał wskazuje, że rozmowy w tej sprawie prowadził z panem Stanisław Kociołek.</u>
          <u xml:id="u-46.1" who="#BogdanBorusewicz">Proszę o ustosunkowanie się do tego zapisu zawartego w stenogramie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-47">
          <u xml:id="u-47.0" who="#StanisławKania">Propozycja uruchomienia mechanizmu mającego na celu zmianę na stanowisku I sekretarza jest mi znana - oczywiście dowiedziałem się o wszystkim znacznie później z materiałów archiwalnych. Nie mogę sobie jednak przypomnieć niczego, co byłoby chociaż zbliżone do podanych przez posła B. Borusewicza faktów.</u>
          <u xml:id="u-47.1" who="#StanisławKania">Wiadomo mi oczywiście, że kierownictwo berlińskiej organizacji SED, a zwłaszcza jej I sekretarz, Konrad Neuman, utrzymywało kontakt z warszawską organizacją PZPR, ale nie pamiętam o niczym, co mogłoby wywołać chęć ograniczenia czy też zerwania owych kontaktów.</u>
          <u xml:id="u-47.2" who="#StanisławKania">Nie przychodzi mi również do głowy, jaki charakter miałaby nosić pomoc, o której mowa w stenogramie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-48">
          <u xml:id="u-48.0" who="#BogdanBorusewicz">Ja również tego nie wiem i dlatego zadałem powyższe pytanie.</u>
          <u xml:id="u-48.1" who="#BogdanBorusewicz">Chciałbym się też dowiedzieć, jaki stosunek miał do pana i do sytuacji w Polsce L. Breżniew; chodzi mi oczywiście o okres, gdy był pan I sekretarzem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-49">
          <u xml:id="u-49.0" who="#StanisławKania">Jest to temat nie na krótką odpowiedź, lecz na cały referat. Konstruując szczegółową odpowiedź mógłbym się oprzeć na swych osobistych kontaktach z L. Breżniewem, tym bardziej że spotkań było wiele, począwszy od tego w październiku, po moim wyborze na I sekretarza - towarzyszył nam wtedy premier Józef Pińkowski. Drugie spotkanie odbyło się przy okazji narady szefów partii państw Układu Warszawskiego - w grudniu 1980 r. 3 marca 1981 r. spotkaliśmy się podczas mojego pobytu w Moskwie na XXVI Zjeździe KPZR, było to długie spotkanie, z udziałem W. Jaruzelskiego i innych członków delegacji polskiej. Ostatnie spotkanie odbyliśmy na Krymie 14 sierpnia 1981 r., po IX Zjeździe PZPR.</u>
          <u xml:id="u-49.1" who="#StanisławKania">Ewolucję stosunku L. Breżniewa do spraw polskich można by również prześledzić na podstawie bardzo licznych rozmów prowadzonych przez telefon. Pamiętam np. dzień, kiedy sekretarz generalny KPZR telefonował do mnie trzykrotnie.</u>
          <u xml:id="u-49.2" who="#StanisławKania">Bardzo wyraziście odbijało stosunek strony radzieckiej do naszych spraw zachowanie przedstawicieli ZSRR. Zarówno M. Susłow, jak i marszałek D. Kulikow w wypowiedziach swych reprezentowali poglądy L. Breżniewa, zwłaszcza marszałek Kulikow podkreślał, że zabiera głos w imieniu sekretarza generalnego KPZR.</u>
          <u xml:id="u-49.3" who="#StanisławKania">Zarówno L. Breżniew, jak i kierownictwo radzieckie przyjęli do wiadomości polski sposób na rozwiązanie konfliktów strajkowych. Nie byli nim zachwyceni, niemniej zdawali sobie sprawę, że trudno o pokojową jego alternatywę. Strona radziecka liczyła przy tym na załagodzenie sytuacji w naszym kraju bez konieczności podejmowania ostrych środków.</u>
          <u xml:id="u-49.4" who="#StanisławKania">Kiedy jednak stało się jasne, że „Solidarność” rośnie w potęgę i odchodzi od swej deklaracji w sprawie politycznego oblicza - zapisanej w porozumieniach sierpniowych - zmienił się stosunek do wydarzeń w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-49.5" who="#StanisławKania">Wielkie zaniepokojenie naszych sąsiadów wywołały również zmiany zachodzące w samej PZPR, zmiany o charakterze demokratyzującym. Zaczęła dominować w partii tendencja do otwarcia mającego na celu osiągnięcie porozumienia narodowego i przeprowadzenie szeroko zakrojonej reformy ekonomicznej.</u>
          <u xml:id="u-49.6" who="#StanisławKania">To wszystko stanowiło dla sąsiadów powód do głębokiego niepokoju, a co za tym idzie do przemyśliwań na temat interwencji w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-49.7" who="#StanisławKania">Sytuacja wyglądała w ten sposób, że kraje Układu Warszawskiego obawiały się, iż Polska osłabnie jako człon tej wspólnoty obronnej, jak również lękały się o własne interesy, zagrożone przeniesieniem się „polskiej zarazy” na inne społeczności, w tym na ogromny obszar ZSRR, gdzie nie brakowało powodów do protestów, a z całą pewnością nawet było ich więcej niż u nas, tyle że mniej było sił mogących pociągnąć ludzi do wystąpień. Tym większa była możliwość, iż „polska zaraza” uruchomi mechanizmy przynoszące w konsekwencji niepokoje społeczne.</u>
          <u xml:id="u-49.8" who="#StanisławKania">W związku z rozwojem sytuacji w naszym kraju zmieniał się stosunek do spraw polskich. Początkowo było to gorzkie zrozumienie stanowiska władz polskich wobec konfliktu i sposobów jego rozwiązania. Należy przy tym zaznaczyć, że wspierano nas za pomocą środków ekonomicznych w różnej postaci - zarówno w początkowym okresie, jak i po IX Zjeździe PZPR. Pomoc polegała na dostawach surowców, towarów, odkładaniu spłat kredytów, a także na znaczącej bezzwrotnej pomocy finansowej.</u>
          <u xml:id="u-49.9" who="#StanisławKania">W miarę narastania w Polsce konfliktu wzrastał krytycyzm wobec władz PRL, wzrastało zagrożenie, łącznie z możliwością interwencji. Wzmogły się naciski na radykalne kroki, które miały przywrócić spokój w naszym państwie.</u>
          <u xml:id="u-49.10" who="#StanisławKania">Kierownictwo radzieckie stawało się coraz bardziej zaniepokojone. My również, ale nie w taki sposób, jak nam to sugerowano, chcieliśmy osiągnąć rozładowanie napięcia.</u>
          <u xml:id="u-49.11" who="#StanisławKania">Nie ma sensu ukrywać, że w analizowanym okresie L. Breżniew był człowiekiem już nie w pełni sprawnym i rozmowa z nim stanowiła spory wysiłek, nie tyle ze względu na poglądy, co jego kondycję zdrowotną. Szybko zorientowałem się, że jeżeli chcę z nim przeprowadzić konkretną rozmowę, to muszę wcześniej sygnalizować jej temat. Sekretarzowi generalnemu przygotowywano wówczas tekst wypowiedzi. Wygłaszał więc ją, natomiast niemożliwa była dalsza część rozmowy, polegająca na dialogu i wymianie poglądów. Mimo takiego stanu L. Breżniew był bezspornie wciąż najwyższym szefem i bez jego akceptacji nie mogło się nic ważnego stać.</u>
          <u xml:id="u-49.12" who="#StanisławKania">Zdając sobie sprawę z niemożności prowadzenia konstruktywnych rozmów z sekretarzem generalnym KC KPZR, szukaliśmy kontaktów z innymi członkami radzieckiego kierownictwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-50">
          <u xml:id="u-50.0" who="#BogdanBorusewicz">Dysponujemy materiałami przekazanymi przez stronę rosyjską, a są to niektóre protokoły z posiedzeń Biura Politycznego KC KPZR. Wynika z nich, iż 11 grudnia 1980 r. analizowano na posiedzeniu BP KC KPZR spotkanie odbyte 5 grudnia.</u>
          <u xml:id="u-50.1" who="#BogdanBorusewicz">Z zapisów powyższych nie można wyczytać negatywnej oceny pana w roli I sekretarza KC PZPR ani też pańskiej polityki. Zdaję sobie oczywiście sprawę że sytuacja pod tym względem musiała się zmieniać, lecz w protokole z posiedzenia 11 grudnia zapisano między innymi: „Z dużym zainteresowaniem i uwagą wysłuchano pełnego swady wystąpienia Leonida Iljicza Breżniewa. Było ono wyważone, zawierało wszystkie niezbędne wskazówki dla PZPR, dla towarzyszy polskich, i jak potem sami mówili, wystąpienie Leonida Iljicza było dla nich inspirujące”.</u>
          <u xml:id="u-50.2" who="#BogdanBorusewicz">Jest również przytoczona rozmowa telefoniczna L. Breżniewa z panem przeprowadzona 30 marca 1981 r. z inspiracji Breżniewa, podczas której skarży się pan na Plenum KC i zostaje pan poddany ostrej, brutalnej wręcz krytyce. Według protokołu słowa Breżniewa brzmiały: „A ja mu na to: i słusznie postąpili. Wam trzeba było nie zwykłej krytyki, ale i kija. Wtedy może byście zrozumieli”. Widać wyraźnie, że stosunek sekretarza generalnego KC KPZR uległ znacznemu zaostrzeniu w ciągu tych niewielu miesięcy.</u>
          <u xml:id="u-50.3" who="#BogdanBorusewicz">W kilka dni później, na początku kwietnia, został pan wraz z gen. W. Jaruzelskim zaproszony na spotkanie zorganizowane w trybie nagłym w Brześciu, trwające od godz. 21oo do 3oo rano. Według A. Gribkowa przybyli panowie tam zdenerwowani i spięci, a po spotkaniu wasz nastrój był już wyraźnie znacznie lepszy.</u>
          <u xml:id="u-50.4" who="#BogdanBorusewicz">Proszę o wyjaśnienie, czy rzeczywiście stosunek strony radzieckiej do sytuacji w Polsce oraz do pana personalnie ewoluował tak szybko w niekorzystnym kierunku?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-51">
          <u xml:id="u-51.0" who="#StanisławKania">Stosunek kierownictwa radzieckiego do wszelkich spraw dziejących się w Polsce podlegał ewolucji. To samo można powiedzieć w odniesieniu do ludzi - zarówno do mnie, jak i do polskiego kierownictwa jako całości, głównie ze względu na realizowaną przez nas politykę otwarcia.</u>
          <u xml:id="u-51.1" who="#StanisławKania">Starałem się zapoznać z wszelkimi dostępnymi materiałami związanymi z naszym krajem w analizowanym okresie, niemniej muszę przyznać, że cytowany przez posła B. Borusewicza protokół z posiedzenia Biura Politycznego KC KPZR z 11 grudnia 1980 r., podczas którego oceniano spotkanie odbyte 5 grudnia jest mi nie znany. Zacytowane słowa L. Breżniewa przypominają mi raczej reakcję na moje i premiera J. Pińkowskiego postępowanie podczas spotkania z kierownictwem radzieckim, z udziałem L. Breżniewa, M. Susłowa, J. Andropowa, D. Ustinowa, jak również Brusakowa i ówczesnego premiera Tichonowa.</u>
          <u xml:id="u-51.2" who="#StanisławKania">Trudno mi uwierzyć, że mogłem wygłosić na naradzie przemówienie, w którym podkreślałbym inspirujący wpływ wystąpienia L. Breżniewa na nasze postępowanie. Pamiętam bowiem, że była to narada, która zaczęła się dość nieprzyjemnie, a nawet groźnie; prezentowano w wystąpieniach ostre oceny i poglądy, ale nie zakończyła się ona żadną konkluzją. Podobnie ostry i gromki charakter miało wystąpienie L. Breżniewa, lecz trudno się było w nim dopatrzeć inspiracji czy nawoływania do radykalnych rozstrzygnięć.</u>
          <u xml:id="u-51.3" who="#StanisławKania">Jeśli zaś chodzi o telefoniczną rozmowę z 30 marca 1981 r. - z moich notatek wynika zresztą, iż chodzi o 31 marca - wspomniałem podczas niej, iż zostaliśmy poddani krytyce ze strony członków Komitetu Centralnego. Nie sądzę, by przekazanie takiej informacji można było uznać za skargę. Chodziło mi jedynie o zaznaczenie, że z jednej strony mówi się o potrzebie radykalizmu, a z drugiej wszelkie poczynania noszące znamiona nowatorstwa poddawane są krytyce. I tak część członków KC opowiadała się za rozwiązaniami radykalnymi, część zaś dążyła do szukania wszelkich możliwości, które pozwoliłyby na rozwiązanie konfliktu drogami politycznymi i nie dopuściła do konfrontacji.</u>
          <u xml:id="u-51.4" who="#StanisławKania">O ile zresztą pamiętam, w taki właśnie sposób wypowiedź moją odebrał L. Breżniew.</u>
          <u xml:id="u-51.5" who="#StanisławKania">W sprawie narady w Brześciu pojawiały się w polskich publikacjach bardzo różne opinie. Myślę, że najwyższa pora oświadczyć, że nie jest prawdą stwierdzenie o zaproszeniu nas na to spotkanie. Wyjazd do Brześcia był wynikiem mojej inicjatywy, która powstała podczas rozmowy z W. Kruczkowem, zastępcą J. Andropowa. Kruczkow przebywał w Polsce jako uczestnik licznej ekipy przybyłej wraz z marszałkiem W. Kulikowem.</u>
          <u xml:id="u-51.6" who="#StanisławKania">Na spotkaniu, którego zorganizowanie zaproponował, zaprezentowałem naszą ocenę sytuacji w kraju, swój pogląd na ewentualne wprowadzenie stanu wojennego, podkreśliłem niedopuszczalność myśli o interwencji. W. Kruczkow w odpowiedzi na moje spostrzeżenia stwierdził, iż nie przypuszcza, by dojść mogło do krwawej konfrontacji; wspomniał fatalną atmosferę towarzyszącą powrotowi rannych żołnierzy radzieckich z Afganistanu. Z jego słów wynikało, że nie chciałby dopuścić do powtórzenia się takiej sytuacji w związku z Polską.</u>
          <u xml:id="u-51.7" who="#StanisławKania">Wygłosiłem opinię, że nie możemy przyjąć zalecanych niezmiennie przez kierownictwo radzieckie rozwiązań siłowych wobec niezwykle skomplikowanej sytuacji. Padła wówczas oferta zaproszenia polskiej delegacji na rozmowy do Moskwy. Nie przyjąłem jej twierdząc, że wyjście takie mija się z celem, bo przecież L. Breżniewowi musi ktoś napisać odpowiedź na moje spostrzeżenia, a jeśli nawet zareaguje spontanicznie na moje słowa, to i tak odczyta potem przygotowany dokument, który wcale nie musi być związany z moją wypowiedzią. Uznałem propozycję za bezsensowną.</u>
          <u xml:id="u-51.8" who="#StanisławKania">Kruczkow milcząco potakiwał za pomocą kiwania głową, a następnego dnia poprosił o kolejne spotkanie, na którym zaproponował przeprowadzenie w dowolnym miejscu w Polsce lub na terytorium radzieckim rozmów z J. Andropowem i D. Ustinowem. Obydwie strony były zgodne co do tego, iż winno to być spotkanie ściśle tajne.</u>
          <u xml:id="u-51.9" who="#StanisławKania">W porozumieniu z gen. W. Jaruzelskim wybrałem Brześć na miejsce tych spotkań tajnych obrad. Odbyły się one w specjalnym pociągu, którym przybyli przedstawiciele strony radzieckiej.</u>
          <u xml:id="u-51.10" who="#StanisławKania">Tak więc nie było to wystosowane w trybie specjalnym zaproszenie, lecz konsekwencja mojej inicjatywy, jak się przy tym okazało, konsekwencja bardzo owocna.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-52">
          <u xml:id="u-52.0" who="#BogdanBorusewicz">Jeśli owocna, to może zechce pan nas poinformować na czym korzyści z tego spotkania polegały. Czy w wyniku rozmów nastąpiło opóźnienie stanu wojennego, czy też jego przyspieszenie? Jak rozmowy brzeskie wpłynęły na sytuację w Polsce?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-53">
          <u xml:id="u-53.0" who="#StanisławKania">Narada w Brześciu poprzedzona była eskalacją wydarzeń, które składały się na przerażający obraz. W połowie marca 1981 r. rozpoczęły się ćwiczenia wojskowe. Chociaż międzynarodowe - bo brały w nich udział siły polskie, NRD, Czechosłowacji i przede wszystkim radzieckie - to jednak bardzo skromne, jeśli chodzi o zasięg, rozmiary i charakter: były zaplanowane bez udziału wojsk jako ćwiczenia dowódczo-sztabowe, na których trenowane być miały decyzje podejmowane w wyniku konkretnych sytuacji.</u>
          <u xml:id="u-53.1" who="#StanisławKania">Przyjechał z tej okazji marszałek W. Kulikow, który spotkał się ze mną oświadczając, iż przybywa w imieniu sekretarza generalnego KC KPZR, L. Breżniewa, który zresztą wcześniej telefonował do mnie z zapowiedzią, że przybędzie do Polski liczna grupa radziecka, z marszałkiem W. Kulikowem na czele. Breżniew poinformował mnie również, że członkowie grupy chcą się zapoznać - między innymi - z sytuacją panującą w Polsce, z poglądami naszego kierownictwa i zaawansowaniem nad stanem wojennym.</u>
          <u xml:id="u-53.2" who="#StanisławKania">Przybyły na spotkanie ze mną marszałek W. Kulikow wygłosił dwa znamienne oświadczenia: po pierwsze, że przybywa w imieniu L. Breżniewa, oraz że strona radziecka uważa za niezbędne wprowadzenie zmiany charakteru odbywających się ćwiczeń; zdaniem marszałka powinny być to manewry z udziałem wojska. Po drugie, że sądzą, iż w krótkim czasie zajdzie w Polsce konieczność wprowadzenia stanu wojennego.</u>
          <u xml:id="u-53.3" who="#StanisławKania">Odbyły się wówczas także różne inne rozmowy.</u>
          <u xml:id="u-53.4" who="#StanisławKania">19 marca doszło do wydarzeń, które zyskały potem miano sprawy bydgoskiej, a planowane wcześniej na 25 marca zakończenie ćwiczeń nie doszło do skutku.</u>
          <u xml:id="u-53.5" who="#StanisławKania">Kolejne rozmowy, jakie odbyłem z L. Breżniewem, groziły jak najgorszą dla nas wersję wydarzeń. Najbardziej pamiętna dla mnie rozmowa z 27 marca, brutalna wręcz, polegała na apelach Breżniewa o „wzięcie za głowę prowodyrów opozycji i kontrrewolucji” i postąpienie z nimi według praw wojennych, o ogłoszenie w ciągu kilku dni stanu wojennego. Breżniew zalecał także „wykrycie” dwóch, trzech składów amunicji, które przedstawi się jako środki będące w posiadaniu opozycji, a następnie ogłosić należy, iż podejmując decyzję o stanie wojennym władza zapobiegła wybuchowi wojny domowej.</u>
          <u xml:id="u-53.6" who="#StanisławKania">Po trzech dniach przeprowadziłem kolejną rozmowę z Breżniewem, w tej samej tonacji.</u>
          <u xml:id="u-53.7" who="#StanisławKania">W takiej to atmosferze doszło z mojej inicjatywy do spotkania w Brześciu. Obawialiśmy się słusznie, że nadchodzą dramatyczne dla Polski chwile i że naszym najpilniejszym obowiązkiem jest ich zażegnanie.</u>
          <u xml:id="u-53.8" who="#StanisławKania">Co więc przyniosło spotkanie w Brześciu, długa, konkretna rozmowa, jedna z nielicznych polegających na szczerej wymianie poglądów i racji? Mieliśmy szansę zaprezentować naszą determinację i w miarę dokładnie przedstawić sytuację w kraju. Podzieliliśmy się też obawą przed skutkami wprowadzenia stanu wojennego. Usiłowaliśmy zobrazować konsekwencje sojuszniczej interwencji. Nie były to łatwe rozmowy. Przedstawiciele strony radzieckiej poddawali nasze oceny surowej krytyce, zarzucali nam bezzasadny opór przeciwko stanowi wojennemu, który - ich zdaniem - był najlepszym sposobem na rozstrzygnięcie konfliktu. Udowadniali, iż taka nasza postawa doprowadzi do wymknięcia się sytuacji spod kontroli. Prezentacja wzajemnych racji trwała kilka godzin.</u>
          <u xml:id="u-53.9" who="#StanisławKania">Ogromna waga tych rozmów polegała na końcowym stwierdzeniu J. Andropowa: „No, niech będzie. Nie wprowadzajcie stanu wojennego”.</u>
          <u xml:id="u-53.10" who="#StanisławKania">Już w swej książce napisałem, że obecnie może wydawać się zadowolenie z tytułu przedstawionego zakończenia rozmów co najmniej dziwne, jeśli wręcz nie oburzające. Mógłby ktoś zapytać: jak to?! Przedstawiciele kraju uważającego się za suwerenny cieszą się z przyzwolenia na własne decyzje we własnym państwie? Zdziwienie jest zapewne uzasadnione.</u>
          <u xml:id="u-53.11" who="#StanisławKania">Zanim jednak podda się nas ostrej krytyce, należy uprzytomnić sobie ówczesne realia. Czy można było się od nich wyzwolić? Czy rzeczywiście w tamtych warunkach osiągnęliśmy mało? Jestem zdania, że J. Andropow przystając w końcu na nasze racje musiał uznać je za logiczne i dojść do wniosku, że pochopnie podjęta w sprawie polskiej decyzja może boleśnie odbić się na ich własnym kraju.</u>
          <u xml:id="u-53.12" who="#StanisławKania">Jakie jeszcze skutki przyniosły rozmowy brzeskie? Wkrótce po ich odbyciu gen. F. Siwicki poinformował mnie, że zakończono ćwiczenia wojskowe. Nie doszło do zmiany ich charakteru, co wymagałoby użycia wielkiej liczby żołnierzy.</u>
          <u xml:id="u-53.13" who="#StanisławKania">Biorąc to wszystko pod uwagę, wyrażam przekonanie, że rozmowy brzeskie miały niezwykle doniosłe znaczenie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-54">
          <u xml:id="u-54.0" who="#BogdanBorusewicz">Dziękuję bardzo za wyjaśnienia. Nie mam już więcej pytań.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-55">
          <u xml:id="u-55.0" who="#JerzyWiatr">Teraz, zgodnie z naszymi ustaleniami, pytania Stanisławowi Kani zadawać będzie gen. Wojciech Jaruzelski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-56">
          <u xml:id="u-56.0" who="#WojciechJaruzelski">Kiedy na poprzednim posiedzeniu Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej zaproponowałem, by w charakterze świadka wystąpił Stanisław Kania, w pewnym sensie popierałem wniosek przedstawiony przez posła B. Borusewicza, a sam zamierzałem zadać świadkowi w zasadzie tylko jedno pytanie wynikające z dyskusji, jaka toczyła się na posiedzeniu z udziałem gen. Władysława Pożogi.</u>
          <u xml:id="u-56.1" who="#WojciechJaruzelski">Z dyskusji owej wynikało jasno, że w książce, którą wydał W. Pożoga, zawarte zostało stwierdzenie, iż Stanisław Kania w lipcu 1981 r. otrzymał od L. Breżniewa zapewnienie, że nie nastąpi interwencja w Polsce. Zaskoczyło mnie to stwierdzenie, dlatego proszę Stanisława Kanię o wyjaśnienie tej kwestii przed Komisją, zwłaszcza że środki masowej informacji dość szeroko ją nagłośniły.</u>
          <u xml:id="u-56.2" who="#WojciechJaruzelski">To jest moje zasadnicze pytanie, a następne będą wynikały z odpowiedzi Stanisława Kani na pytania posła B. Borusewicza.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-57">
          <u xml:id="u-57.0" who="#StanisławKania">Powtórzę to, co powiedziałem już gen. W. Jaruzelskiemu przez telefon. Nie sądzę, by ktokolwiek mógł uwierzyć, że ze strony L. Breżniewa mogło paść w owym okresie - w lipcu 1981 r. - że nie będzie w naszym kraju interwencji. Domniemania na temat braku interwencji gen. W. Pożoga wyprowadzać musiał z innych faktów niż z zapewnień udzielanych mi przez L. Breżniewa. O niczym podobnym bowiem W. Pożogi nie informowałem.</u>
          <u xml:id="u-57.1" who="#StanisławKania">Utrzymywałem z nim oczywiście kontakty; odpowiadał on wówczas za wywiad oraz kontrwywiad i uważałem go za człowieka bardzo poważnego. Informował mnie o wielu ważnych wydarzeniach poza granicami Polski, wewnątrz niej, jak również o tym, co dzieje się w MSW. Dlatego też z wielkim zdziwieniem przyjąłem jego książkę, którą wprawdzie firmuje własnym nazwiskiem, ale nie wiadomo do końca, co jest w niej jego autorstwa, a co nie.</u>
          <u xml:id="u-57.2" who="#StanisławKania">Jest wszakże niezaprzeczalnym faktem, że pozycja ta zawiera bardzo wiele stwierdzeń nie mających nic wspólnego z rzeczywistością. Nie zamierzam jej recenzować, niemniej mogę wyrazić zdziwienie, że w książce człowieka tak poważnego, za jakiego W. Pożoga uchodził, mogły się znaleźć tak nieprawdziwe dane.</u>
          <u xml:id="u-57.3" who="#StanisławKania">Podkreślam, że ze strony L. Breżniewa nie było żadnych zapewnień, na które powołuje się W. Pożoga, a w związku z tym nie mogłem go o nich informować. Chociaż nie ukrywam, że rozmawiałem z nim na temat swych własnych prognoz dotyczących ewentualnej interwencji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-58">
          <u xml:id="u-58.0" who="#WojciechJaruzelski">Chciałbym prosić o uściślenie niektórych informacji zawartych w pańskich odpowiedziach na pytania posła B. Borusewicza. Na podstawie wypowiedzi pana można odnieść wrażenie, że we wszystkich kontaktach z przedstawicielami Związku Radzieckiego i innych państw ówczesnego bloku występował pan jako osoba przeciwna interwencji, stanowi wojennemu, ja zaś pełniłem jedynie rolę biernego obserwatora lub zajmowałem wręcz przeciwne stanowisko.</u>
          <u xml:id="u-58.1" who="#WojciechJaruzelski">Dlatego też proszę o wyjaśnienie Komisji, czy w rozmowach, o których pan wspomina, byłem istotnie tylko statystą, czy też aktywnie i w tym samym co pan duchu, uczestniczyłem w nich. Chodzi mi oczywiście o te spotkania, w których braliśmy udział wspólnie, a więc w tych odbytych na początku marca, podczas zjazdu w Moskwie, w Brześciu, w rozmowie z M. Susłowem i A. Gromyką - w Warszawie, z Breżniewem na Krymie oraz w licznych innych spotkaniach.</u>
          <u xml:id="u-58.2" who="#WojciechJaruzelski">Ponieważ byłem wówczas ministrem obrony narodowej, uważam, iż mój głos należałoby również brać pod uwagę. Pytam więc, czy podczas wszystkich wymienionych i nie wymienionych rozmów zabierałem głos, i czy moje wypowiedzi były brane pod uwagę?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-59">
          <u xml:id="u-59.0" who="#StanisławKania">Muszę wyjaśnić, iż pytania posła B. Borusewicza odbierałem jako kierowane wprost do mnie i dotyczące mojej działalności, niemniej wspomniałem o naszym wspólnym wyjeździe i rozmowach w Brześciu z J. Andropowem i D. Ustinowem. Mówiąc o tych rozmowach nie uściślałem, który z nas co powiedział, bo chyba nie taka była intencja pytania mi zadanego.</u>
          <u xml:id="u-59.1" who="#StanisławKania">Ponieważ jednak gen. W. Jaruzelski postawił mi konkretne pytanie informuję, iż w Moskwie, w czasie posiedzenia państw Układu Warszawskiego poświęconego wyłącznie sprawom polskim, tylko ja występowałem, wbrew temu, co można niekiedy w różnych publikacjach przeczytać. Jeśli natomiast chodzi o wszelkie inne spotkania, występowaliśmy na nich razem z gen. W. Jaruzelskim, prezentowaliśmy wspólny pogląd i nie zarysował się nawet cień różnicy w naszym stanowisku na temat polskich spraw.</u>
          <u xml:id="u-59.2" who="#StanisławKania">W razie potrzeby skonkretyzuję wszystkie zagadnienia, co do których mieliśmy z generałem identyczne poglądy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-60">
          <u xml:id="u-60.0" who="#WojciechJaruzelski">Celowo nie wspomniałem o rozmowach w Moskwie w grudniu 1980 r., gdyż rzeczywiście była to narada, na której występowali wyłącznie przewodniczący delegacji poszczególnych krajów. Na marginesie więc tylko dodam, że moje stanowisko w sprawie poruszanej przez S. Kanię było identyczne, o czym wie obecny na dzisiejszym posiedzeniu Komisji gen. Tadeusz Hupałowski i czemu dałem wówczas wyraz w rozmowie z marszałkiem D. Ustinowem.</u>
          <u xml:id="u-60.1" who="#WojciechJaruzelski">Pragnę zapytać pana S. Kanię, co zachował w pamięci z telefonicznej rozmowy z L. Breżniewem przeprowadzonej około 10 września 1981 r. Dla lepszej orientacji przypomnę, iż w tym czasie odbyła się również moja rozmowa z D. Ustinowem, podczas ćwiczeń „Zachód 81”, które były największymi ćwiczeniami w okresie powojennym i odbywały się w pobliżu naszych granic. Po powrocie z tych ćwiczeń referowałem panu opinie i przedstawiłem stanowisko marszałka Ustinowa.</u>
          <u xml:id="u-60.2" who="#WojciechJaruzelski">Rozmowy te są szczegółowo zaprezentowane w pańskiej książce, pragnę więc, by zechciał pan je tu przytoczyć.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-61">
          <u xml:id="u-61.0" who="#StanisławKania">Sądzę, że nie ma potrzeby odczytywać fragmentów książki, gdyż pamiętam dobrze, że rozmowa przeprowadzona przez W. Jaruzelskiego z marszałkiem Ustinowem miała bardzo groźną wymowę, jeśli chodzi o prezentację stanowiska L. Breżniewa. Wśród licznych stwierdzeń padały i takie, że należy „wziąć za gardło, za łeb opozycję” i działać bardzo ostro. Pojawiło się również żądanie pod moim adresem, bym zwrócił się do narodu ze stosownym orędziem.</u>
          <u xml:id="u-61.1" who="#StanisławKania">Do rozmowy z Breżniewem byłem przygotowany, gdyż wszystko wskazywało, że zanosi się na nią. Miała ona niezmiernie zasadniczy charakter. Jeżeli zajdzie potrzeba, mogę przedstawić szczegółowy zapis zarówno wypowiedzi własnych, jak i rozmówcy. Jak wynika z moich notatek, rozmowa ta odbyła się 11 września. L. Breżniew przejawiał silne zaniepokojenie rozwojem sytuacji w Polsce, prezentował zdecydowanie zaostrzone poglądy na temat „Solidarności” po pierwszej turze jej zjazdu i wystosowaniu przez nią posłania do narodów Europy wschodniej. Breżniew zapewniał, że nie dopuści do podobnych zjawisk na terytorium ZSRR; żądał od władz polskich zdecydowanych działań przeciw kontrrewolucji; dopytywał się, kiedy wprowadzimy stan wojenny; krytykował nasz sposób rozwiązania konfliktu za pomocą środków politycznych.</u>
          <u xml:id="u-61.2" who="#StanisławKania">Podkreślił zarazem, że wciąż pozostaje aktualna treść listu KPZR z 5 czerwca 1981 r. Było to bardzo istotne stwierdzenie, ponieważ już po otrzymaniu tego listu przeprowadziliśmy rozmowy z A. Gromyką, który usiłował załagodzić wymowę owego dokumentu. Nastąpiły również rozmowy na Krymie po IX Zjeździe PZPR, wówczas to wydawało się, że strona radziecka przyjęła do wiadomości efekty zjazdu i nie kwestionowała jego dorobku.</u>
          <u xml:id="u-61.3" who="#StanisławKania">Zgłoszono nam wszakże projekt komunikatu zawierającego wiele stwierdzeń, które były dla nas nie do przyjęcia. Oświadczyłem to A. Gromyce, dodając, że chcielibyśmy wrócić do Polski, a po ogłoszeniu takiego komunikatu nie moglibyśmy zapewne tego uczynić. W rezultacie spornego komunikatu nie przyjęto. Prace trwały całą noc, a prowadziliśmy je wspólnie z gen. W. Jaruzelskim, co zaowocowało materiałem przekazanym stronie radzieckiej w rękopisie przetłumaczonym przez Polaka. Był to projekt zasadniczo różniący się od propozycji radzieckiej, a co najważniejsze, przedstawiciele ZSRR wycofali się ze stwierdzenia dotyczącego aktualności i wagi zastrzeżeń zawartych w liście z 5 czerwca. Sądziliśmy więc, iż sprawa ta upadła.</u>
          <u xml:id="u-61.4" who="#StanisławKania">Tymczasem w rozmowie telefonicznej, którą przeprowadziłem z L. Breżniewem 11 września okazało się, że sekretarz generalny KC KPZR podtrzymuje jego aktualność.</u>
          <u xml:id="u-61.5" who="#StanisławKania">Breżniew stwierdził również, że sytuacja w Polsce napawa ogromnym niepokojem wszystkie kraje socjalistyczne i w razie zagrożenia na naszym terenie infrastruktury o wielkim znaczeniu obronnym dla całego bloku, siły zbrojne bratnich krajów zmuszone zostaną do podjęcia stosownych działań. Przypomniał także, że ustalenia jałtańskie i poczdamskie są nienaruszalne i zaapelował o zdecydowaną reakcję z naszej strony.</u>
          <u xml:id="u-61.6" who="#StanisławKania">W bardzo obszernym wywodzie, jaki przedstawiłem w odpowiedzi, zrelacjonowałem, co dzieje się w Polsce, jakie zmiany następują i zaznaczyłem, że niekoniecznie wcale na gorsze, pod względem stanu państwa. W sprawie zjazdu „Solidarności” stwierdziłem, że zagrożenia należy mierzyć nie tylko radykalizmem haseł, co ich społecznym odbiorem. Podkreśliłem, że dla nas znacznie ważniejszy od treści tych haseł jest stosunek do nich milionów członków „Solidarności”. Ustosunkowałem się także do zagrożenia konfrontacją. Potwierdziłem, iż widzimy realną groźbę takiego obrotu spraw, który może doprowadzić do wybuchu. Zaznaczyłem jednocześnie, że nie przewidujemy działań inicjujących. Poinformowałem mojego rozmówcę, że stale analizujemy, kto i w jakim celu prowadzi w kierunku konfrontacji i komu może ona przynieść korzyści. Powtórzyłem również znaną Breżniewowi moją obawę o następstwa konfrontacji - nie tylko dla Polski, lecz i narodów Związku Radzieckiego. Użyłem sformułowania, że przez lata całe socjalizm będzie się pławił we krwi, a najbardziej agresywne siły Zachodu wykorzystają ten czas na uporządkowanie świata po swojemu.</u>
          <u xml:id="u-61.7" who="#StanisławKania">Na zakończenie tego wywodu wygłosiłem uwagę, że nie tylko wymogi humanitaryzmu, ale i wyważona kalkulacja nakazuje traktować rozwagę jako najważniejszy element kierowania sprawami narodowymi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-62">
          <u xml:id="u-62.0" who="#WojciechJaruzelski">Obydwie te dwie bardzo groźne w wymowie rozmowy odbyły się w pierwszej połowie września. Na str. 196 pańskiej książki „Zatrzymać konfrontację” znalazłem stwierdzenie: „Zagrożenie interwencyjne wciąż wisiało nad Polską”.</u>
          <u xml:id="u-62.1" who="#WojciechJaruzelski">Chciałbym, aby w zestawieniu z wcześniejszą odpowiedzią na pytanie posła B. Borusewicza, dotyczące przebiegu i finału rozmów w Brześciu, zajął pan stanowisko wobec wypowiedzi Andropowa. Czy uważa pan, że za pośrednictwem wyrazów: „Niech będzie. Nie wprowadzajcie stanu wojennego” chciał on powiedzieć, że możemy nie wprowadzać stanu wojennego w ogóle, czy też w danym momencie?</u>
          <u xml:id="u-62.2" who="#WojciechJaruzelski">Zwracam się o zaprezentowanie pańskiego przekonania w tej kwestii, gdyż to, co powiedział panu Breżniew we wrześniu, co mówił Ustinow do mnie, co stwierdził również Breżniew w czasie spotkania na Krymie - wszystko to wskazuje, że zagrożenie interwencją, niezależnie od stopnia jego natężenia, istniało wciąż w tamtym okresie. Czy jest pan również tego zdania?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-63">
          <u xml:id="u-63.0" who="#StanisławKania">Znane oświadczenie L. Breżniewa, wygłoszone w rozmowie ze mną 5 grudnia 1980 r.: „Nie wejdziemy”, jak również słowa J. Andropowa w Brześciu nie odnosiły się do nieograniczonego czasu. Zresztą - jak wiadomo - Breżniew zastrzegł, że w razie zaostrzenia się sytuacji w Polsce interwencja nastąpi, a słowa J. Andropowa odebrałem jako odnoszące się do konkretnej chwili.</u>
          <u xml:id="u-63.1" who="#StanisławKania">Ale i takie stanowisko strony radzieckiej miało dla nas nie tyle taktyczne, co strategiczne znaczenie. Przecież ćwiczenia dowódczo-sztabowe wciąż trwały, mimo zapowiedzi ich zakończenia w konkretnym terminie, odczuwane było wielkie napięcie, wywierano na nas nacisk, aby zmienić charakter ćwiczeń i przekształcić je w manewry wymagające dużej liczby wojsk. Przerwanie takiego czarnego ciągu miało niewątpliwie wymiar strategiczny i ogromne znaczenie. Niemniej nie można było wymienionych oświadczeń, strony radzieckiej traktować jako gwarancji po wsze czasy.</u>
          <u xml:id="u-63.2" who="#StanisławKania">Nigdy zresztą nie traktował ich w ten sposób Wojciech Jaruzelski, a i ja również.</u>
          <u xml:id="u-63.3" who="#StanisławKania">Jeśli chodzi więc o zagrożenie interwencją, nie ulega wątpliwości, że wciąż wisiało ono nad naszym krajem, tyle że w różnych okresach różne było jego natężenie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-64">
          <u xml:id="u-64.0" who="#WojciechJaruzelski">Ponieważ mówimy o ćwiczeniach marcowych, ich zakończeniu w kilka dni po naszych rozmowach w Brześciu, chciałbym wiedzieć, czy przypomina pan sobie dalsze działania typu wojskowego; chodzi głównie o pozostawienie w Legnicy i Rembertowie wielkich sztabów koalicyjnych (poza radzieckimi byli tam również przedstawiciele innych armii), o przerzuty dodatkowych wojsk - operację tę nazywaliśmy mostem powietrznym - do Legnicy i innych garnizonów, o utrzymanie infrastruktury łączności itd.</u>
          <u xml:id="u-64.1" who="#WojciechJaruzelski">Jak sobie przypominam, był pan wtedy o wymienionych działaniach informowany. Czy nie uważa pan, że świadczyły one o nieustannym zagrożeniu, choć o różnym charakterze i stadium?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-65">
          <u xml:id="u-65.0" who="#StanisławKania">Informacje o podanych działaniach docierały oczywiście do mnie, przekazywał je i W. Jaruzelski, i ówczesny szef sztabu F. Siwicki. Nie było takiej sytuacji, bym nie wiedział o czymś, co miało istotne znaczenie dla kraju.</u>
          <u xml:id="u-65.1" who="#StanisławKania">Odpowiadając na pytanie posła B. Borusewicza, starałem się wyjaśniać kwestie zwięźle. Nie jestem jednak przekonany, że udało mi się to uczynić w sposób satysfakcjonujący zebranych. Myślą, iż dlatego że ustosunkowując się do konkretnych pytań starałem się nie wykraczać poza sferę bezpośrednio z pytaniami związaną.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-66">
          <u xml:id="u-66.0" who="#WojciechJaruzelski">Czy mógłby pan przypomnieć słowa L. Breżniewa wypowiedziane podczas naszego spotkania na Krymie, nawiązując do interwencji na Węgrzech i w Czechosłowacji oraz o wnioskach płynących z tych wydarzeń?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-67">
          <u xml:id="u-67.0" who="#StanisławKania">Pytania, jakie zadaje mi W. Jaruzelski padają w sytuacji, gdy ja wiem, że pytający jest zorientowany w mojej wiedzy na dany temat - dałem zresztą temu wyraz w swej książce, którą generał zna - a ja również zdaję sobie sprawę, że W. Jaruzelski doskonale pamięta wydarzenia, których był uczestnikiem. Stąd pewne moje skrępowanie wobec konieczności powtarzania faktów znakomicie znanych nam obu.</u>
          <u xml:id="u-67.1" who="#StanisławKania">Postaram się jednak sprostać oczekiwaniom generała.</u>
          <u xml:id="u-67.2" who="#StanisławKania">Oświadczam więc, że niejednokrotnie strona radziecka posługiwała się argumentem przeprowadzenia w naszym kraju interwencji, odwoływała się do konieczności zademonstrowania przez nas męstwa - co miało polegać na wyrażeniu zgody na radzieckie nalegania - przytaczano przy tym przykłady historyczne związane z walką z siłami przeciwnymi rewolucji, czy też nowej władzy radzieckiej.</u>
          <u xml:id="u-67.3" who="#StanisławKania">Jak generał W. Jaruzelski wie, podczas rozmów grudniowych 1980 r. przywoływano postać i los A. Dubczeka - było ewidentne, w jakim celu, zwłaszcza że na naszych granicach stały wojska sojusznicze.</u>
          <u xml:id="u-67.4" who="#StanisławKania">Również na Krymie powoływano się na interwencję na Węgrzech oraz w Czechosłowacji. Konkluzją zaś było stwierdzenie, iż za pomocą najradykalniejszych działań rozbito w krajach tych kontrrewolucję, co zaowocowało diametralną zmianą sytuacji - naturalnie na lepsze.</u>
          <u xml:id="u-67.5" who="#StanisławKania">Jeśli chodzi o spotkanie na Krymie, uważam że mimo przeróżnych stwierdzeń, jakie nam tam zaprezentowano, nasze stanowisko jednoznacznie świadczyło o woli rozwiązywania polskich spraw w wyłącznie polskim gronie i za pomocą metod dalekich od rozwiązań siłowych. Jestem zdania, iż był to jeden z nielicznych chyba momentów w powojennej historii wzajemnych stosunków polsko-radzieckich, gdy mogliśmy czuć się mocni i obstawać przy własnym stanowisku. A to - jak na ówczesne czasy - niemało.</u>
          <u xml:id="u-67.6" who="#StanisławKania">Nie przypuszczam, aby to było możliwe w innym czasie i innych warunkach. Należy wszakże pamiętać, że na Krymie reprezentowaliśmy kraj, który dysponuje ekipą powołaną nie przez Komitet Centralny, lecz przez w pełni demokratyczny zjazd. Swoistą wymowę miał również fakt, że list KPZR został praktycznie odrzucony przez nas, choć takie sformułowanie nie zostało użyte. Byliśmy wówczas na tyle mocni, że mogliśmy pozwolić sobie na nieprzyjęcie zaproponowanego po rozmowach krymskich komunikatu zawierającego stwierdzenie, które uznaliśmy za niemożliwe do przyjęcia.</u>
          <u xml:id="u-67.7" who="#StanisławKania">Nie ukrywam, że taka nasza postawa wywoływała niemal szok u przedstawicieli radzieckiego aparatu partyjnego, co nie przeszkodziło A. Gromyce w przyjęciu naszych racji i wyrażeniu zgody na wycofanie z komunikatu sformułowań, z którymi nie mogliśmy się zgodzić. Zainteresowanych informuję, iż szczegóły dotyczące tej kwestii zamieściłem w swej książce.</u>
          <u xml:id="u-67.8" who="#StanisławKania">Podkreślam, że efekty konferencji krymskiej jednoznacznie świadczyły, że strona radziecka przyjęła do wiadomości wyniki IX Zjazdu PZPR, z jego linią programową, z powołanymi na nim władzami. Po rozmowach przeprowadzonych na Krymie nastał krótki czas ciszy politycznej, zburzonej następnie nie tylko zmianami zachodzącymi wśród kierownictwa radzieckiego, lecz i pod wpływem wydarzeń zaistniałych podczas zjazdu „Solidarności” i krótko po nim.</u>
          <u xml:id="u-67.9" who="#StanisławKania">Wspomniałem już wcześniej, że przedstawiciele ZSRR obawiali się nie tylko o rozwój sytuacji w Polsce. Największym lękiem napawała ich możliwość przeniesienia tendencji rozpowszechniających się u nas na tamtejszym terytorium, jak również na inne kraje bloku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-68">
          <u xml:id="u-68.0" who="#JerzyWiatr">Muszę wyjaśnić pewną kwestię natury proceduralnej. Otóż zarówno książka S. Kani „Zatrzymać konfrontację”, jak i inne książki oraz publikacje nie mogą stanowić dowodu w sprawie, chyba że w takim charakterze zostaną przyjęte. Nie było takiego wniosku w odniesieniu do książki, na którą S. Kania się powołuje zaznaczając, iż niezręcznie czuje się, gdy zmuszony jest powtarzać informacje zawarte w tej pozycji.</u>
          <u xml:id="u-68.1" who="#JerzyWiatr">Dowodem w sprawie jest natomiast zeznanie świadka i dlatego też poseł B. Borusewicz oraz gen. W. Jaruzelski kierują do pana Kani pytania związane z okolicznościami omawianymi również w książce. Sytuacja taka nie wynika z nieznajomości treści książki, lecz z tego, że sam fakt opublikowania w niej pewnych relacji czy opinii nie może być uznany za dowód w takim znaczeniu, w jakim za dowód uznaje się zeznanie świadka składane przed Komisją.</u>
          <u xml:id="u-68.2" who="#JerzyWiatr">Na marginesie dodam, że zdarzyło się już kiedyś, że między zeznaniami świadka składanymi przed Komisją, a ogłoszoną przez niego publikacją występowały zasadnicze różnice. W obecnym przypadku sytuacja taka chyba nie występuje, niemniej rzeczą Komisji jest ustalenie w drodze pytań zadawanych świadkowi, jaka jest ostateczna opinia o analizowanych okolicznościach. Zeznania podlegają przy tym rygorom kodeksowym, z którymi zapoznajemy wszystkich świadków.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-69">
          <u xml:id="u-69.0" who="#WojciechJaruzelski">Mówiliśmy o spotkaniu na Krymie, o szczególnie ostrej rozmowie pana z Breżniewem we wrześniu, o mojej rozmowie z marszałkiem Ustinowem. Na tym tle chciałbym usłyszeć pańską ocenę listu skierowanego przez KC KPZR i rząd Związku Radzieckiego do KC PZPR oraz rządu Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej w sprawie działań antyradzieckich.</u>
          <u xml:id="u-69.1" who="#WojciechJaruzelski">Czy tonacja tych wszystkich rozmów i listu pozwalała nam mniemać, że zmniejszony nacisk ze strony ZSRR zapowiada się długofalowo? Mam na myśli list, który został nam wręczony 17 września, czyli bardzo znamiennego dnia. Tego właśnie dnia otrzymaliśmy list sformułowany na najwyższym szczeblu - przez KC PZPR oraz rząd ZSRR - i kierowany do najwyższych władz Polski. Nadzwyczaj krytycznie oceniono w nim działalność polskich władz nie przeciwdziałających skutecznie przejawom antyradzieckości.</u>
          <u xml:id="u-69.2" who="#WojciechJaruzelski">Proszę o podzielenie się z nami opinią, czy tak sformułowane pismo nie stanowiło kolejnego ostrzeżenia?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-70">
          <u xml:id="u-70.0" who="#StanisławKania">Nie uważałem wyników krymskiego spotkania za początek długotrwałej zmiany stanowiska strony radzieckiej. Ale zadowolony byłem i z chwilowej zmiany nastrojów, ponieważ zyskiwaliśmy w ten sposób odroczenie rozmów o rozwiązaniach, których pragnęliśmy uniknąć.</u>
          <u xml:id="u-70.1" who="#StanisławKania">Jeśli chodzi o kolejny list KPZR i rządu radzieckiego, to nie otrzymaliśmy go 17 września. Wtedy został on wprawdzie opublikowany, ale to my wybraliśmy taką datę, bez żadnego zresztą podtekstu. Stało się tak dlatego, iż uznaliśmy, że zamieszczenie go wśród różnych oświadczeń, jakie wydawaliśmy, będzie niestosowne. 16 września na przykład zamieściliśmy oświadczenie Biura Politycznego KC PZPR związane ze zjazdem „Solidarności”. Wydawało nam się niezręczne lokowanie listu radzieckiego wcześniej niż ważnych oświadczeń władzy państwowej.</u>
          <u xml:id="u-70.2" who="#StanisławKania">Po doręczeniu nam tego listu wydaliśmy z W. Jaruzelskim wspólny komunikat o jego przyjęciu.</u>
          <u xml:id="u-70.3" who="#StanisławKania">Jak potraktowałem treść doręczonego nam dokumentu? Nie ulegało wątpliwości, że wyraża to samo stanowisko, które prezentował L. Breżniew w rozmowie ze mną. Nie zawierał szczególnie ostrych sformułowań, charakterystycznych dla niektórych wypowiedzi radzieckich - jak np. w marcu 1981 r.</u>
          <u xml:id="u-70.4" who="#StanisławKania">Niemniej zarówno rozmowa z L. Breżniewem, jak i list KPZR były oczywistymi formami nacisku, w wyniku którego powinniśmy według strony radzieckiej sięgnąć po radykalne środki rozwiązania konfliktu, czyli po prostu wprowadzić stan wojenny. Alternatywą była interwencja armii sojuszniczych, które - jak nam dawano do zrozumienia - nie mogą tolerować zakłóceń na liniach komunikacyjnych w Polsce, co godzi w sprawność przewozów niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Układu Warszawskiego. Wiadomo, że był to tylko pretekst, gdyż w rzeczywistości chodziło o znacznie poważniejsze niż przewozy sprawy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-71">
          <u xml:id="u-71.0" who="#WojciechJaruzelski">Podczas poprzednich posiedzeń Komisji skierowane zostały pod adresem osób odpowiedzialnych za wprowadzenie stanu wojennego stwierdzenia, na podstawie których obwinia się nas o zyskanie korzyści materialnych i osobistych w wyniku wprowadzenia stanu wojennego. Nie zamierzam poruszać tu kwestii owych korzyści materialnych, gdyż uważam, że zajmowanie się tego rodzaju pomówieniami byłoby poniżej powagi zebranych. Jeśli natomiast chodzi o korzyści osobiste, to sądzę, że należy rozumieć pod tym pojęciem osiągnięcie jakichś szczególnych awansów, zaszczytnych stanowisk itp.</u>
          <u xml:id="u-71.1" who="#WojciechJaruzelski">Bardzo więc proszę, by zechciał więc pan, w miarę możności, przypomnieć moje stanowisko w kwestii sprawowania odpowiedzialnych funkcji państwowych oraz partyjnych. Niekiedy bowiem wszelkimi siłami broniłem się przed tym.</u>
          <u xml:id="u-71.2" who="#WojciechJaruzelski">Czy pamięta pan np. sytuację po odejściu ze stanowiska Edwarda Gierka, gdy kwestie te były rozpatrywane?</u>
          <u xml:id="u-71.3" who="#WojciechJaruzelski">Czy pamięta pan mój stosunek do propozycji objęcia funkcji premiera?</u>
          <u xml:id="u-71.4" who="#WojciechJaruzelski">Czy pamięta pan, że na posiedzeniu Biura Politycznego latem 1980 r. zwracałem się trzykrotnie o zwolnienie z tej funkcji, uzasadniając prośbę niemożnością dalszego wykonywania obowiązków premiera w istniejącej w kraju sytuacji?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-72">
          <u xml:id="u-72.0" who="#StanisławKania">Jestem zdania, że odpowiadanie na wyimaginowane zarzuty, sprowadzające się do stwierdzenia, iż osoby realizujące koncepcję stanu wojennego osiągnęły z tego tytułu korzyści osobiste, jest poniżej godności. Wstydziłbym się udowadniać, że nie ma w tym cienia prawdy.</u>
          <u xml:id="u-72.1" who="#StanisławKania">Dlatego też proszę nie uważać, że staram się coś podobnego udowodnić w wypadku W. Jaruzelskiego. Ponieważ jednak zadał mi konkretne pytanie, czuję się zobowiązany do udzielenia na nie odpowiedzi.</u>
          <u xml:id="u-72.2" who="#StanisławKania">Nie ulega wątpliwości, że W. Jaruzelski był osobą popularną i chętnie wysuwano jego kandydaturę na ważne stanowiska. Tak było i po odejściu z funkcji I sekretarza E. Gierka. Należałem wtedy do osób zgłaszających na to miejsce kandydaturę generała.</u>
          <u xml:id="u-72.3" who="#StanisławKania">Nie ulega również wątpliwości, iż bardzo trudne były rozmowy, które miały przekonać W. Jaruzelskiego do objęcia stanowiska premiera. Wprawdzie generał nie ma rodowodu chłopskiego, ale upór, jaki prezentował w tej kwestii, można by uznać za typowo chłopski. Bardzo wiele wysiłku trzeba było włożyć w przekonanie go o konieczności takiego rozwiązania.</u>
          <u xml:id="u-72.4" who="#StanisławKania">Jeśli chodzi o rezygnację z funkcji latem 1980 r., to nie tylko W. Jaruzelski chciał się podać do dymisji. Ja również miałem taki zamiar, podobnie jak i obecny na tej sali Kazimierz Barcikowski.</u>
          <u xml:id="u-72.5" who="#StanisławKania">Nasze zamierzenia związane były z listem KPZR, z przebiegiem dyskusji na plenum, bardzo burzliwym.</u>
          <u xml:id="u-72.6" who="#StanisławKania">W. Jaruzelski stwierdził wówczas, że ma prawo do złożenia rezygnacji, gdy zarzuca mu się nieumiejętność opanowania sytuacji w kraju. Po opadnięciu pierwszych emocji zrezygnowaliśmy z żądania udzielenia zgody na nasze odejście. Wymowa wspomnianego listu była tak jednoznaczna, że jeśli ktoś chciał kierować się poczuciem odpowiedzialności, musiał podjąć trudne wyzwanie chwili.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-73">
          <u xml:id="u-73.0" who="#WojciechJaruzelski">Jednym z motywów mojej rezygnacji, który nie dotyczył innych osób, była sytuacja potwierdzona pańską wypowiedzią w rozmowie z A. Gromyką, kiedy to stwierdził pan, iż niektórzy polscy generałowie są nagabywani przez radzieckich wojskowych stawiających im pytanie, czy jeżeli rozkaz o wprowadzeniu stanu wojennego wyda ktoś inny, a nie generał i minister Jaruzelski, to również go wykonają? Zaznaczył pan w rozmowie, iż są to poczynania niedopuszczalne.</u>
          <u xml:id="u-73.1" who="#WojciechJaruzelski">Zgłaszając wnioski o dymisję podkreślałem, że zaistniała sytuacja jest bardzo niebezpieczna, ponieważ brak elementarnego zaufania do ministra kraju sojuszniczego może oznaczać zachętę do pewnych działań.</u>
          <u xml:id="u-73.2" who="#WojciechJaruzelski">Proszę o przybliżenie kwestii związanych z rozmową z A. Gromyką.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-74">
          <u xml:id="u-74.0" who="#StanisławKania">A. Gromyko przyjechał wówczas do Polski jako osobisty wysłannik sekretarza generalnego KPZR, o czym zostałem zresztą przez L. Breżniewa uprzedzony w rozmowie telefonicznej. 3, 4 i 5 lipca trwały rozmowy z Gromyką - w sumie było to 11 godzin, z czego połowa odbywała się z udziałem W. Jaruzelskiego, a reszta była to rozmowa w cztery oczy - moja i Gromyki. Odniosłem wrażenie, że głównym celem wizyty A. Gromyki jest złagodzenie wymowy listu KPZR z 5 czerwca i podtrzymanie poprawnych stosunków z naszym krajem. Kryła się za tym zapewne chęć ochrony ludzi, którzy opowiedzieli się za wdrożeniem koncepcji zawartych w liście, co stanowiło wystąpienie przeciw obowiązującej wówczas linii programowej.</u>
          <u xml:id="u-74.1" who="#StanisławKania">Nie zmienia to jednak faktu, że rozmowa z A. Gromyką stworzyła możliwość szerokiej wymiany poglądów na interesujące nas tematy.</u>
          <u xml:id="u-74.2" who="#StanisławKania">Muszę przy tym zaznaczyć, że zawiedliśmy się na Gromyce, który był przecież wytrawnym dyplomatą, a w rozmowie z nami wygłaszał kwestie dość nieprzemyślane, jak na dyplomatę. Żeby nie być gołosłownym, przytoczę jego pełną zdumienia wypowiedź, kiedy to stwierdził, iż nie rozumie, dlaczego rozwiązania odpowiadające np. Gruzinom czy Rumunom nie odpowiadają Polakom. Chodziło o nasze obstawanie przy własnych rozwiązaniach stosowanych w polityce rolnej, wyznaniowej, w dziedzinie poszanowania praw obywatelskich - oryginalnych na tle jednakowych niemal rozwiązań w innych sojuszniczych krajach. W rozmowie owej poruszyliśmy również temat destrukcyjnego działania wojskowych radzieckich znajdujących się w Polsce. Ich poczynania dotyczyły wysokich rangą polskich wojskowych, którym zadawano pytanie zacytowane przed chwilą przez gen. Jaruzelskiego. Używano przy tym argumentu, że chodzi o dobro Polski, o ratowanie jej przed kontrrewolucją.</u>
          <u xml:id="u-74.3" who="#StanisławKania">Powiedziałem A. Gromyce, że działanie takie prowadzi do rozkładu i demoralizacji polskiej armii, której dotychczasowa postawa stanowiła wielką wartość narodową. Podważanie autorytetu najwyższych dowódców z W. Jaruzelskim na czele, nie może zakończyć się dobrze.</u>
          <u xml:id="u-74.4" who="#StanisławKania">Gromyko oświadczył, że nie jest to rzeczywiście działanie godne pochwały, lecz na moje pytanie, czy wobec prowadzących takie działania zostaną wyciągnięte konsekwencje, nie udzielił żadnej odpowiedzi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-75">
          <u xml:id="u-75.0" who="#WojciechJaruzelski">Odbywał pan rozmowy z prymasem kardynałem Stefanem Wyszyńskim, a następnie z prymasem Józefem Glempem. Ja także. Wiemy, jakie było wówczas stanowisko Kościoła i sądzę, że nie zachodzi potrzeba szerszego omawiania tego tematu, wystarczy przypomnieć, że Kościół dążył do łagodzenia nastrojów społecznych.</u>
          <u xml:id="u-75.1" who="#WojciechJaruzelski">Mam jednak konkretne pytanie: czy kardynał Wyszyński wygłosił swoją opinię na temat charakteru „Solidarności” jako związku zawodowego? Czy uważał, że jest to jedynie związek zawodowy, czy też szerzej - dostrzegał „Solidarność” jako ruch społeczny, polityczny. Proszę też o informację, czy wyrażał pewne krytyczne opinie i obawy związane ze zmianą charakteru związku przekształcającego się we wspomniany ruch?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-76">
          <u xml:id="u-76.0" who="#StanisławKania">Z kardynałem Wyszyński spotkałem się wówczas trzykrotnie. Pierwsze spotkanie odbyło się podczas szczególnego natężenia ruchu strajkowego, a dokładnie 25 sierpnia 1980 r., na prośbę Edwarda Gierka, który zwrócił się do mnie w tej sprawie. Rozmowa ta miała na celu przygotowanie spotkania E. Gierka z kardynałem.</u>
          <u xml:id="u-76.1" who="#StanisławKania">Kardynał wygłosił wówczas wiele interesujących spostrzeżeń, a między innymi i takie, że w zamieszkach, jakie opanowały kraj, należy może odczytać nie tylko protest pracowniczy, ale i bunt obywateli. Znamienne było także pytanie o reakcję sąsiadów, których nazwał „ościennymi” na wydarzenia w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-76.2" who="#StanisławKania">Do rozmowy z E. Gierkiem ustosunkował się niechętnie, w obawie, że homilia, którą miał wygłosić 26 sierpnia - a która źle została przyjęta w stoczniach - może zostać uznana za powstałą pod wpływem I sekretarza KC. Zgodził się jednak na spotkanie i wygłosił zamierzoną wcześniej homilię.</u>
          <u xml:id="u-76.3" who="#StanisławKania">Nie spodobała się ona strajkującym, gdyż kardynał stwierdził, iż strajki mogą doprowadzić do tragedii, nie tylko z powodu wewnętrznych rozstrzygnięć. Wyraźnie przebijała z jego słów obawa o reakcję „ościennych”.</u>
          <u xml:id="u-76.4" who="#StanisławKania">Do drugiego mojego spotkania z kardynałem doszło w październiku, a do trzeciego w lutym 1981 r., tuż przed powołaniem nowego rządu z Wojciechem Jaruzelskim na stanowisku premiera. Przed ukazaniem się oficjalnych komunikatów chciałem poinformować kardynała o zmianach.</u>
          <u xml:id="u-76.5" who="#StanisławKania">Rozmowy, jakie przeprowadziłem z kardynałem Wyszyńskim dotyczyły nie tylko spraw bieżących. Omawialiśmy również prognozy stosunków państwo-Kościół, wymienialiśmy poglądy na kształt państwa, zamierzone reformy, na proces demokratyzacji kraju.</u>
          <u xml:id="u-76.6" who="#StanisławKania">W sprawie „Solidarności” kardynał w rozmowach ze mną wyrażał zaniepokojenie, tłumacząc jednak zarazem postępowanie związku jego spontanicznością i wpływami przywódców. Nie jest tajemnicą niechętny stosunek kardynała i członków Episkopatu do Komitetu Obrony Robotników, co wiązało się z obawami upolitycznienia tej organizacji.</u>
          <u xml:id="u-76.7" who="#StanisławKania">Wyrażając niepokój o rozwój sytuacji kardynał w rozmowach ze mną raczej tłumaczył „Solidarność”.</u>
          <u xml:id="u-76.8" who="#StanisławKania">Bardzo ważne były stwierdzenia kardynała dotyczące systemu ustrojowego Polski. Zdawał sobie sprawę, iż państwo musi funkcjonować i rozwiązywać swe problemy licząc się ze swą obecnością w bloku bratnich krajów.</u>
          <u xml:id="u-76.9" who="#StanisławKania">Nieprawdą jest spostrzeżenie posła A. Micewskiego, że nie było komunikatu z tych rozmów, z czego należy wnosić, iż nie osiągnęliśmy z kardynałem porozumienia w kluczowych kwestiach.</u>
          <u xml:id="u-76.10" who="#StanisławKania">Jeśli zaś chodzi o rozmowę z prymasem Glempem, do czego doszło wkrótce po tym, jak rozpoczął piastowanie tej godności, to również podjęliśmy pewne uzgodnienia na temat współdziałania Kościoła z państwem. Deklaracje owe zostały zawarte w komunikacie, który spowodował później niejakie pretensje pod adresem prymasa za zbytnie ustępstwa.</u>
          <u xml:id="u-76.11" who="#StanisławKania">Podczas tej rozmowy prymas wysłuchał moich ocen i poinformował mnie, że choć brakuje mu doświadczenia, podejmuje nowe zadania bez kompleksów, co niekiedy zdarza się innym biskupom. Taka postawa prymasa wiązała się z faktem, że w Polsce Ludowej zdobył wykształcenie, został księdzem i sięgnął po najwyższy w państwie urząd kościelny.</u>
          <u xml:id="u-76.12" who="#StanisławKania">Ze swej strony niewiele mam już do dodania na temat kontaktów z prymasem, ale znacznie ważniejsze są jego rozmowy z przedstawicielami „Solidarności” niż ze mną. Wiem, że były one surowe i pełne przestróg, nawołujące do zachowania rozsądku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-77">
          <u xml:id="u-77.0" who="#WojciechJaruzelski">Z pytań zadawanych panu i z odpowiedzi wynikało, że najpoważniejsze niebezpieczeństwo Polsce zagrażało ze strony jej głównego sojusznika. Nazwiska przedstawicieli innych krajów występowały tylko na marginesie.</u>
          <u xml:id="u-77.1" who="#WojciechJaruzelski">Chciałbym jednak zapytać pana, czy stanowisko pozostałych krajów bloku odbiegało znacznie od stanowiska ZSRR? Jak to było w wypadku NRD, Czechosłowacji, Bułgarii? Chodzi mi nie tylko o postawę zamanifestowaną w grudniu 1980 r. w Moskwie, lecz także o późniejsze rozmowy, listy. Przypomina pan sobie zapewne rozmowę z J. Kadarem, odbytą wiosną 1981 r. podczas pańskiego pobytu na Węgrzech. Nawet Kadar, który chyba najlepiej rozumiał nasze położenie, bardzo ostro oceniał nasze postępowanie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-78">
          <u xml:id="u-78.0" who="#StanisławKania">Mimo upływu czasu doskonale to wszystko pamiętam: rozmowy, reakcje, które były w gruncie rzeczy - pomimo pewnych rozbieżności w ocenach poszczególnych polityków - bardzo zbliżone. Dominującym zaś akcentem była obawa o dalszy rozwój sytuacji w naszym kraju i nieuniknione tego następstwa. Politycy wyrażali troskę o Polskę, ale zarazem lękali się przeniesienia „polskiej zarazy” na terytorium swych krajów.</u>
          <u xml:id="u-78.1" who="#StanisławKania">Reakcje przedstawicieli poszczególnych państw były dość zróżnicowane, a najłatwiej rozmawiało się z Kadarem, mimo jego licznych zastrzeżeń do naszego stanowiska. Zbliżony przebieg miały też rozmowy z G. Husakiem.</u>
          <u xml:id="u-78.2" who="#StanisławKania">Z radzieckich dokumentów wynika, że właśnie ten kraj poddawał nas najostrzejszej krytyce, choć w różnych okresach oceny padające z tamtej strony przejściowo łagodniały; dawało się odczuć coś na kształt falowania nastrojów, które jednak w miarę rozwoju sytuacji w Polsce zaostrzały się zdecydowanie. Z dokumentów też odczytać można niezmiernie silną presję na wprowadzenie u nas stanu wojennego.</u>
          <u xml:id="u-78.3" who="#StanisławKania">Muszę tu jednak zaznaczyć, iż w dokumentach tych nie sposób się doszukać zamiarów interwencji. Nikt ze strony radzieckiej nie wspominał nic otwarcie na ten temat, jeśli nie brać pod uwagę prywatnych rozmów, w których niekiedy przedstawiciele niskich szczebli władzy napomykali mimochodem, że nie ma mowy o takim rozwiązaniu. Mogę się tylko domyślać, że nie była to własna inicjatywa tych osób.</u>
          <u xml:id="u-78.4" who="#StanisławKania">Mimo licznych zastrzeżeń, jakie wywołuje lektura dokumentów niemieckich, zastrzeżeń wobec zamieszczonych w nich faktów, należy zwrócić uwagę, że są to pierwsze dokumenty wagi państwowej, które zawierają niezbite dowody planowanej interwencji w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-78.5" who="#StanisławKania">Z dokumentów tych widać wyraźnie, że E. Honecker przodował pośród przywódców krajów naszego bloku w dążeniu do zbrojnego wkroczenia do Polski. Świadczyły zresztą o tym rozmowy z nim, jego reakcje na polskie reformy. W aktach Stasi znalazły się notatki, w których propozycje polskich reform ekonomicznych nazywane są działaniem kontrrewolucyjnym.</u>
          <u xml:id="u-78.6" who="#StanisławKania">Widać było wówczas z całą wyrazistością, że żaden z przywódców krajów bloku nie zgłosi sprzeciwu wobec krytycznych ocen tego, co się w Polsce dzieje.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-79">
          <u xml:id="u-79.0" who="#WojciechJaruzelski">Zważywszy, że na ludziach odpowiedzialnych za wprowadzenie stanu wojennego ciąży bardzo poważny zarzut, chciałbym uzyskać odpowiedź na pytanie blisko związane z tym problemem.</u>
          <u xml:id="u-79.1" who="#WojciechJaruzelski">Wiemy, jaka była pańska rola w organizacji i przeprowadzeniu IX Zjazdu PZPR, jakie były jego intencje oraz efekty, jaka była jego wymowa reformatorska w ówczesnych realiach. Proszę więc na tym tle o wyjaśnienie reakcji „Solidarności” na zjazd. Chciałbym usłyszeć od pana, czy mieliśmy prawo sądzić, że IX zjazd PZPR został nie tyle nawet zignorowany przez związek, co potraktowany wrogo i ośmieszająco? Proszę również o ocenę, na ile taki stosunek „Solidarności” skomplikował sytuację władzy i jak wpłynęło to na sytuację Polski w świetle aspektów zewnętrznych.</u>
          <u xml:id="u-79.2" who="#WojciechJaruzelski">Proszę także o szczególnie wnikliwe potraktowanie sprawy reformy gospodarczej, która była jednym z kluczowych zadań zjazdu i która wychodziła niezmiernie daleko poza obowiązujące wówczas doktryny. Jaka była reakcja „Solidarności” na tę naszą propozycję? Czy usiłowała podejść do niej w sposób konstruktywny, czy też wręcz odwrotnie?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-80">
          <u xml:id="u-80.0" who="#StanisławKania">Zjazd, o którym mówi generał, pozostał dla mnie wydarzeniem, przede wszystkim dlatego że traktowałem go jako wielką szansę głębokiego zreformowania kraju i partii oraz głębokiego procesu demokratyzacji. Uchwaliliśmy na nim nie tylko program demokratyzacji, lecz i zademonstrowaliśmy go w praktyce.</u>
          <u xml:id="u-80.1" who="#StanisławKania">Zdawałem sobie sprawę, że gdyby zjazd nie przebiegł zgodnie z naszymi oczekiwania, cała odpowiedzialność spadłaby na mnie. Fatalnie stałoby się, gdyby doszło podczas jego obrad do nieoczekiwanych wystąpień bądź do wyłonienia kierownictwa nie zdającego sobie w pełni sprawy z realiów, w których przyszłoby mu działać.</u>
          <u xml:id="u-80.2" who="#StanisławKania">Jeśli chodzi o program reform postanowionych na zjeździe, stanowił on ewenement zarówno w aspekcie skali, jak i nowatorskich rozwiązań oraz głębi projektowanych reform.</u>
          <u xml:id="u-80.3" who="#StanisławKania">Reakcja „Solidarności” przyniosła nam bolesne rozczarowanie. Z wcześniejszych wystąpień działaczy, ich skłonności do zawarcia porozumienia, można było sądzić, iż podejdą do naszych propozycji życzliwie. Rzeczywistość jednak była inna. „Solidarność” odrzuciła nie tylko koncepcję porozumienia, ale i program głębokiego zreformowania kraju.</u>
          <u xml:id="u-80.4" who="#StanisławKania">Realnie rzecz biorąc, reformy nikt poza partią nie mógł zaproponować. Natomiast poparcie dla niej „Solidarności” bardzo ułatwiłoby jej prowadzenie.</u>
          <u xml:id="u-80.5" who="#StanisławKania">Najbardziej opornym punktem projektu reformy był samorząd pracowniczy. Okazaliśmy daleko posuniętą wolę usytuowania samorządu w gospodarce, jako bardzo ważnego ogniwa - przedstawicielstwa załóg uczestniczącego w zarządzaniu. Okazało się, że stosunek kierowniczych kręgów „Solidarności” do samorządu był niezwykle koniunkturalny. Ujawniło się to w całej rozciągłości, kiedy „Solidarność” zaczęła mieć najwięcej do powiedzenia - wtedy właśnie osamotniony samorząd zostawiony został własnemu losowi.</u>
          <u xml:id="u-80.6" who="#StanisławKania">Najtrudniejszą do przyjęcia, a zarazem najbardziej brzemienną w skutki reakcją „Solidarności” na zjazd było wyprowadzenie ludzi na tak zwane „marsze głodowe”, pomysł marszu gwiaździstego z różnych województw do Warszawy. Zamiast szukać możliwości porozumienia, rozwiązania konfliktu, co mogłoby pomóc w wyprowadzeniu kraju z kryzysu, musieliśmy skoncentrować się na komponowaniu groźnie brzmiących przemówień i ostrzeżeń w celu zahamowania tych działań.</u>
          <u xml:id="u-80.7" who="#StanisławKania">Sytuacja zaostrzyła się, ponieważ był to pierwszy wypadek, kiedy protest wydostał się na ulicę. Zaczęło zanosić się na to, z czym mieliśmy do czynienia w Poznaniu w roku 1956 oraz na Wybrzeżu w 14 lat później i w Radomiu.</u>
          <u xml:id="u-80.8" who="#StanisławKania">Szczęśliwie się stało, iż koncepcja tych marszów upadła, ale sam zamiar jej wprowadzenia zaostrzył bieguny konfrontacji i zaowocował silniejszymi naciskami na nas ze strony sąsiadów, przede wszystkim ZSRR.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-81">
          <u xml:id="u-81.0" who="#WojciechJaruzelski">Na jednym z posiedzeń, w których uczestniczył prof. Wielke z Niemiec, w dyskusji dały się słyszeć opinie, że Komitet Centralny wybrany na IX Zjeździe PZPR był zespołem o orientacji zdecydowanie zachowawczej, ortodoksyjnej wręcz. Czy podziela pan tę opinię? Chciałbym też wiedzieć, czy przypomina pan sobie, jaki procent składu komitetu stanowili członkowie „Solidarności”?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-82">
          <u xml:id="u-82.0" who="#StanisławKania">Niejednokrotnie dawałem wyraz - zarówno w kraju, jak i w rozmowach z sojusznikami - swej bardzo wysokiej ocenie komitetu. Był to bowiem organ rzeczywiście niezwykły, przede wszystkim ze względu na fakt, że nigdy dotąd członkowie KC PZPR nie mieli tak silnej świadomości, iż są prawdziwymi mandatariuszami swych środowisk. Nigdy dotąd nie było przecież tak demokratycznego procesu wyłaniania kandydata spośród kilku zgłoszonych. Odbywało się to w drodze uciążliwych procedur demokratycznych. Z jednej więc strony ludzie ci mieli poczucie pewnej siły, pochodzącej ze świadomości własnego zaplecza, a z drugiej świadomość wpływów w tym środowisku.</u>
          <u xml:id="u-82.1" who="#StanisławKania">Skład KC był bardzo zróżnicowany, mimo iż zdecydowaną jego większość stanowili przedstawiciele załóg robotniczych; wśród członków komitetu znajdowali się liczni przedstawiciele chłopów, robotników, inteligencji, z profesorami włącznie. Nie zamierzam ukrywać, iż spora ich część nie miała za sobą doświadczenia politycznego, a jeżeli nawet to niewielkie, niektórzy prezentowali zadziwiający brak wyobraźni, ale szybko ulegało to zmianie. Ujmując rzecz ogólnie, mogę stwierdzić, iż Komitet Centralny wyłoniony na IX Zjeździe PZPR szybko dojrzewał.</u>
          <u xml:id="u-82.2" who="#StanisławKania">Dlatego też z całą stanowczością stwierdzam, że zarzut wysunięty pod adresem tego komitetu, przytoczony przez W. Jaruzelskiego, jest nieprawdziwy, podobnie jak nieprawdziwe jest twierdzenie, że IX Zjazd PZPR został zwołany w celu wyeliminowania poziomych struktur.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-83">
          <u xml:id="u-83.0" who="#WojciechJaruzelski">Padały również opinie, że ten to Komitet Centralny wybierając mnie na I sekretarza działał z jakiejś nie wymienionej w opinii inspiracji, i że w związku z tym wszystko było intrygą uknutą przez obce siły.</u>
          <u xml:id="u-83.1" who="#WojciechJaruzelski">Obaj wiemy doskonale, jak to przebiegało naprawdę, ile rozmów wtedy przeprowadzono, ile wymieniono poglądów, jak bardzo podzielone były głosy po zgłoszeniu przez pana rezygnacji - na marginesie dodam, że ubolewam, iż tak się stało, gdyż gdyby nie podjął pan tej decyzji, nie musiałbym stawać przed Komisją w takim charakterze.</u>
          <u xml:id="u-83.2" who="#WojciechJaruzelski">Chodzi mi wszakże teraz o głosowanie w sprawie wyboru mnie na I sekretarza z rekomendacji Biura Politycznego, którą przedstawił Kazimierz Barcikowski. Przypominam sobie, że 179 członków Komitetu Centralnego opowiedziało się za moim wyborem, przy 4 głosach przeciwnych. Czy uważa pan, że można uznać ten komitet - o składzie innym niż przed zjazdem - za ślepe narzędzie w ręku „obcych sił”?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-84">
          <u xml:id="u-84.0" who="#StanisławKania">Wypowiadałem się na ten temat w związku z pytaniem posła B. Borusewicza, ale powtórzę moje zdanie.</u>
          <u xml:id="u-84.1" who="#StanisławKania">Kiedy pod wpływem okoliczności złożyłem rezygnację ze stanowiska I sekretarza, jedynym niekwestionowanym kandydatem na jego objęcie był W. Jaruzelski, czemu dano wyraz w głosowaniu. Dziś wiem już, że nasi sojusznicy z zadowoleniem przyjęli taki obrót rzeczy i obdarzyli nowego sekretarza sporym zaufaniem, które jednak po pewnym okresie zmniejszyło się.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-85">
          <u xml:id="u-85.0" who="#WojciechJaruzelski">Powoływał się pan w swoich wypowiedziach na protokoły, m.in. z posiedzeń Biura Politycznego oraz Sekretariatu KC.</u>
          <u xml:id="u-85.1" who="#WojciechJaruzelski">Proszę więc o wyjaśnienie, czy jest panu znany protokół z posiedzenia Sekretariatu KC z 20 października 1981 r., a więc sporządzony w dwa dni po zmianach personalnych, o których mówiliśmy, a na którym zatwierdzony został plan realizacji zadań wynikających z uchwały IV Plenum. W protokole zawarto zapis powołujący się na moje wystąpienie, że należy dodać do planu nowe akcenty, czyli że: „Front Porozumienia Narodowego oznacza rozszerzenie bazy rządzenia”. Tak więc nie tylko utrzymywaliśmy linię porozumienia, ale i rozszerzaliśmy ją.</u>
          <u xml:id="u-85.2" who="#WojciechJaruzelski">Czy podziela pan dość rozpowszechniony pogląd - myślę, że i wśród niektórych członków Komisji - że gdyby nie omawiana zmiana, to nie byłoby stanu wojennego.</u>
          <u xml:id="u-85.3" who="#WojciechJaruzelski">Czy pamięta pan, jakie zajmował pan stanowisko już po wprowadzeniu stanu wojennego - jako członek Komitetu Centralnego, Rady Państwa?</u>
          <u xml:id="u-85.4" who="#WojciechJaruzelski">Czy pamięta pan naszą rozmowę telefoniczną z 13 grudnia, następnie bezpośrednią z początku stycznia, jak również wiele innych rozmów i swe wypowiedzi?</u>
          <u xml:id="u-85.5" who="#WojciechJaruzelski">Czy pamięta pan memoriał skierowany do premiera M. Rakowskiego, do mnie i kilku jeszcze innych osób w styczniu 1989 r., gdzie też jest mowa o stanie wojennym?</u>
          <u xml:id="u-85.6" who="#WojciechJaruzelski">Znam oczywiście pańską opinię i rzetelność, ale ponieważ mamy do czynienia z konkretnymi domniemaniami, proszę o jasną wypowiedź, czy gdyby w grudniu 1981 r. będąc na stanowisku I sekretarza spotkał się pan z odrzuceniem propozycji zawieszenia strajków na okres zimy - co zresztą było pańską propozycją, zgłoszoną na IV Plenum - z odrzuceniem prośby o wspólne spotkanie mające na celu powołanie Rady Porozumienia Narodwego w sytuacji, gdy usuwano organizacje partyjne z zakładów pracy - zdaję sobie sprawę, że dziś to może brzmieć niepoważnie, ale wówczas oznaczało niemal wypowiedzenie wojny - gdyby miał pan bezpośrednio do czynienia z wydarzeniami w szkole pożarniczej, będącej instytucją paramilitarną, gdyby nie zostało zażegnane niebezpieczeństwo wyjścia protestujących na ulice - przypominam, że istniała zapowiedź wielkich demonstracji w Warszawie i w wielu innych miastach przewidzianych na 17 grudnia wieczorem - to biorąc wszystkie te fakty pod uwagę i mając pełną świadomość, że odbywają się przegrupowania wojsk sojuszniczych, pamiętając, że wciąż aktualne jest ultimatum gospodarcze - które zostało wystosowane wprawdzie jeszcze za pana kadencji, lecz konsekwentnie podtrzymywane; na posiedzeniu Rady Ministrów 7 grudnia stwierdzono, że wciąż maleją dostawy ropy i nie ma potwierdzenia dostaw gazu oraz ropy na 1983 r. - czy podjąłby pan inną decyzję niż ta, którą podjęliśmy i która przejawiła się we wprowadzeniu stanu wojennego?</u>
          <u xml:id="u-85.7" who="#WojciechJaruzelski">Może nie powinienem formułować tych pytań tak dosadnie, ale proszę pamiętać, że w towarzystwie innych osób stoję przed bardzo poważną odpowiedzialnością polityczną, historyczną, jak również karną i dlatego proszę o udzielenie odpowiedzi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-86">
          <u xml:id="u-86.0" who="#StanisławKania">Pamiętam wiele, ale jak się okazuje - nie wszystko. Nie pamiętam np. stanowiska zapisanego w protokole Sekretariatu KC z 20 października, czyli w dwa dni po moim odejściu - w sprawie idei Frontu Porozumienia Narodowego, która zrodziła się jeszcze wiosną, prezentowana była przeze mnie kardynałowi Wyszyńskiemu, omawiał ją Kazimierz Barcikowski. Nie pamiętam jednak zapisu na ten temat.</u>
          <u xml:id="u-86.1" who="#StanisławKania">Jeśli chodzi o mój stosunek do stanu wojennego i rozmowy na ten temat z W. Jaruzelskim, to mogę powiedzieć przede wszystkim to, że ucieszyłem się, iż stan wojenny nie wywołał wybuchu, gdyż musiałoby się to zakończyć interwencją sojuszniczą. Bardzo obawiałem się rozwoju wydarzeń w tym kierunku. Obawiałem się, że pochopne wprowadzenie stanu wojennego nie tylko przekreśli ruch odnowy socjalistycznej, porozumienia narodowego, ale spowoduje trudną do opanowania sytuację: zamieszki uliczne, wojnę domową i w konsekwencji wkroczenie armii sojuszniczych.</u>
          <u xml:id="u-86.2" who="#StanisławKania">Dawałem wyraz tym swoim obawom niejednokrotnie.</u>
          <u xml:id="u-86.3" who="#StanisławKania">Generał Jaruzelski wspomniał o mojej notatce, w której dzieliłem się swymi przemyśleniami i zastrzeżeniami wobec stanowiska M. Rakowskiego. Nie ukrywam, że bolałem nad tym, iż w latach osiemdziesiątych, mimo licznych przedsięwzięć, zrobiliśmy w sumie niewiele. Odczuwałem wręcz, że cofnęliśmy się w dziedzinie demokracji, w samej partii przede wszystkim. A przecież wówczas nie było żadnych zagrożeń. Byłem przekonany, że mogliśmy uczynić znacznie więcej w sprawach gospodarki. Uważałem, że koncepcja reformy przedstawiona na X Zjeździe PZPR wyrażała się głównie w atestacji stanowisk pracy. Doszło znów do strajków, o niewielkim tym razem zasięgu, po czym nastąpiło szerokie otwarcie wobec „Solidarności”. Byłem zdania, że należy przedsięwziąć działania, które zdemokratyzują partię, układ z sojusznikami. Taka jest mniej więcej treść przywołanego przez W. Jaruzelskiego memoriału, który generał przyjął z zadowoleniem.</u>
          <u xml:id="u-86.4" who="#StanisławKania">Wrócę jeszcze do zagrożeń tkwiących w ewentualnym przeniesieniu się protestów na ulice. Ogromnie obawiałem się takiej możliwości, gdyż pamiętałem dobrze na przykładzie Poznania i Wybrzeża, że konsekwencje takich działań muszą przynieść tragiczne skutki.</u>
          <u xml:id="u-86.5" who="#StanisławKania">W. Jaruzelski postawił mi pytanie, czy gdybym pełnił funkcję I sekretarza, to stan wojenny byłby również wprowadzony. Oświadczam nie po raz pierwszy, że takie rozważania post factum nie mają żadnej wartości. Nie musiałem podejmować takiej decyzji, ale zaznaczam, że do ostatnich dni pełnienia funkcji I sekretarza byłem przekonany o niecelowości wprowadzenia stanu wojennego. Uważałem, że rozwiązanie takie przekreśli wszystko, co nam się udało wcześniej osiągnąć, a przede wszystkim nadzieję na osiągnięcie porozumienia. Bałem się również konsekwencji w postaci interwencji. Byłem również przekonany, że zaawansowany jest proces tzw. trzeźwienia społeczeństwa, o czym świadczyło m.in. i to, że odpowiedzialnością za konflikty obciążano nie tylko władzę, jak to działo się początkowo, lecz dostrzegano także nieroztropne, niekiedy wręcz awanturnicze posunięcia „Solidarności”. Ten kiełkujący krytycyzm wobec związku rokował dobrze i można było żywić nadzieję, że uda się osiągnąć porozumienie.</u>
          <u xml:id="u-86.6" who="#StanisławKania">Nie można zapominać, że i w samej partii wyrażano głębokie obawy o skuteczności takich rozwiązań, obawy o następstwa konfrontacji. Znamienne było i to, że w „Solidarności” działało milion członków partii, 20 procent członków Komitetu Centralnego należało do tego związku.</u>
          <u xml:id="u-86.7" who="#StanisławKania">Czy wprowadziłbym stan wojenny? Nie jestem w stanie udzielić na to pytanie odpowiedzi.</u>
          <u xml:id="u-86.8" who="#StanisławKania">Niemniej wciąż napawa mnie radością fakt, że stan wojenny nie wywołał wojny domowej, że liczba ofiar była stosunkowo niewielka, że chociaż zahamowane zostały reformy, to udało się załatwić sprawę we własnym gronie - obyło się bez obcej interwencji.</u>
          <u xml:id="u-86.9" who="#StanisławKania">Myślę, że wielką zaletą takiego przebiegu stanu wojennego była jego trafna koncepcja i mądre, rozsądne kierowanie wypadkami. Myślę też, że wielką rolę odegrała świadomość społeczna, zdawanie sobie przez większość społeczeństwa sprawy, jakie mogą być konsekwencje konfrontacji. Odczuwam to w ten sposób, że społeczeństwo przygotowane było do wprowadzenia stanu wojennego i dało na to swoiste przyzwolenie. Nie mówię oczywiście o poparciu stanu wojennego, w istocie było to po prostu cofnięcie poparcia dla „Solidarności”, choć nie można mówić jeszcze o poparciu dla władzy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-87">
          <u xml:id="u-87.0" who="#WojciechJaruzelski">Rozumiem, że trudno odpowiedzieć na pytanie zakładające pewną hipotezę, ale ponieważ był pan członkiem Komitetu Centralnego i człowiekiem dobrze zorientowanym w ówczesnych realiach, nieprzypadkowo zadałem panu to pytanie, tym bardziej że jako poseł głosował pan za stanem wojennym i wysoką ocenę tej decyzji.</u>
          <u xml:id="u-87.1" who="#WojciechJaruzelski">Chciałbym jednak jeszcze raz podkreślić, że w omawianym okresie nastąpiło wyjątkowe spiętrzenie faktów, o których wcześniej nie było mowy, w takiej przynajmniej postaci.</u>
          <u xml:id="u-87.2" who="#WojciechJaruzelski">Pamiętajmy, że zbliżała się zima i odrzucenie projektu ustawy o zawieszeniu strajków, przy znikomych zasobach węgla itd. oznaczało katastrofę. Zapowiedziano nam wtedy także drastyczne ograniczenie dostaw surowców, w tym ropy i gazu. Odbywały się nagminne akty wyprowadzenia organizacji partyjnych z zakładów. Zapowiedziano na 17 grudnia potężne manifestacje uliczne w wielu miastach.</u>
          <u xml:id="u-87.3" who="#WojciechJaruzelski">Czy zechciałby pan obiektywnie ustosunkować się do sytuacji? Czy nie uważa pan, że takie nagromadzenie groźnych faktów uzasadniało podjęcie decyzji?</u>
          <u xml:id="u-87.4" who="#WojciechJaruzelski">Nie nalegam na pańską opinię po to, by podjąć próbę uchylenia się od odpowiedzialności. Wręcz odwrotnie: nieustannie biorę ją na siebie. Chodzi mi jednak o zachowanie rzetelności i obiektywizmu w ocenie ówczesnych warunków przez pana jako człowieka blisko związanego z tamtymi wydarzeniami. Mówię o wydarzeniach z ostatnich dwóch miesięcy przed wprowadzeniem stanu wojennego, kiedy to spiętrzyły się one mimo licznych wysiłków na rzecz porozumienia.</u>
          <u xml:id="u-87.5" who="#WojciechJaruzelski">Ponawiam więc pytanie: czy pan S. Kania może odnieść się obiektywnie do zaistniałej wówczas sytuacji?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-88">
          <u xml:id="u-88.0" who="#StanisławKania">Trudno mi ocenić sytuację obiektywniej niż uczyniłem to przed chwilą. Podkreślam więc tylko, że nie umiem odpowiedzieć na pytanie, jaką decyzję bym podjął. To zresztą dzisiaj nie ma chyba większego znaczenia.</u>
          <u xml:id="u-88.1" who="#StanisławKania">Nie ukrywam też, że w rozmowach prowadzonych na temat stanu wojennego wyrażałem zadowolenie z przebiegu wydarzeń. Cieszyłem się, że wszystko odbyło się przy stosunkowo niskich kosztach i bez następstw, których się obawiałem. W tym właśnie sensie głosowałem jako poseł za przyjęciem stosowanych ocen w Sejmie i w Komitecie Centralnym. Uważałem też, że trzeba zrobić wszystko, by jak najszybciej przywrócić stan normalności w kraju.</u>
          <u xml:id="u-88.2" who="#StanisławKania">Gdybym miał się wypowiadać na temat przyczyn uzasadniających stan wojenny, to jestem przekonany, że należy dopatrywać się ich przede wszystkim - jeśli nie wyłącznie - w wewnętrznej sytuacji i takich zagrożeń.</u>
          <u xml:id="u-88.3" who="#StanisławKania">Ja również zdaję sobie sprawę, że nie brakowało symptomów wskazujących na możliwość przeniesienia się konfliktów na ulice; myślę, że wszyscy ludzie myślący obawiali się tego, co może przynieść 17 grudnia.</u>
          <u xml:id="u-88.4" who="#StanisławKania">Do dziś dziwię się, że działacze „Solidarności” nie uświadamiali sobie powagi zagrożenia podejmując decyzję o wspomnianych manifestacjach? Czy naprawdę nie uświadamiali sobie skutków takich poczynań wiodących bezpośrednio do wojny domowej?</u>
          <u xml:id="u-88.5" who="#StanisławKania">Nie należy oceniać stanu wojennego na zasadzie czarno-białych kontrastów: bezwzględni sprawcy tego rozwiązania, nie liczący się z interesem narodu i skrzywdzona opozycja dobijająca się o lepsze życie tegoż narodu. Wszyscy popełnialiśmy wówczas błędy.</u>
          <u xml:id="u-88.6" who="#StanisławKania">Będąc I sekretarzem powiedziałem, że socjalizm bronić trzeba jak niepodległości kraju, nie grzęznąć wszakże w stagnacji. Że należy dokonać nawet bardzo głębokich zmian mających na celu przebudowę gospodarczą, zdemokratyzowanie życia, ale w ramach ówczesnego ustroju.</u>
          <u xml:id="u-88.7" who="#StanisławKania">Jeśli więc byłem wtedy przeciwny stanowi wojennemu, to nie z lęku, ale dlatego, iż uważałem takie rozwiązanie za nieracjonalne, byłem zdania, że da się wiele osiągnąć metodami politycznymi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-89">
          <u xml:id="u-89.0" who="#WojciechJaruzelski">Okoliczności, które wymieniłem, a które zaistniały, gdy nie był pan już I sekretarzem, stworzyły całkiem nową sytuację. Proszę o wzięcie tego pod uwagę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-90">
          <u xml:id="u-90.0" who="#StanisławKania">Sytuacja rzeczywiście była nowa, ale najważniejszym kryterium była dla mnie realność wybuchu społecznego, związanego z zapowiedzianą demonstracją i możliwością przekształcenia się jej w ostrą konfrontację.</u>
          <u xml:id="u-90.1" who="#StanisławKania">Z wielką uwagą śledzę działalność Komisji i stwierdzam, że - być może z powodów zbytniej enigmatyczności doniesień prasowych - nie pojawiła się wnikliwa analiza wewnętrznego zagrożenia, które było dla mnie najrealniejsze i najgroźniejsze ze względu na dalsze ich konsekwencje, a które najpełniej uzasadniałoby wprowadzenie stanu wojennego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-91">
          <u xml:id="u-91.0" who="#WojciechJaruzelski">Proszę nie zapominać jednak i o innych bardzo istotnych zagrożeniach, które niosły ówczesne strajki: groźbę głodu, nie ogrzanych mieszkań i braku elektryczności. Nie chodziło o samą manifestację,</u>
        </div>
        <div xml:id="div-92">
          <u xml:id="u-92.0" who="#JerzyWiatr">Doszliśmy do momentu, który w naszej Komisji nieraz się zdarza: różnicy poglądów, co trudno rozstrzygnąć za pomocą pytań i odpowiedzi.</u>
          <u xml:id="u-92.1" who="#JerzyWiatr">Mam do przekazania Komisji treść faxu, który nadszedł przed chwilą z naszej ambasady w Moskwie:</u>
          <u xml:id="u-92.2" who="#JerzyWiatr">"Szanowny panie przewodniczący, w odpowiedzi na pański fax z 16 sierpnia informuję, że pan Witolij Swietłow za pośrednictwem Ministerstwa Spraw Zagranicznych Federacji Rosyjskiej poinformował, iż z uwagi na stan zdrowia nie będzie mógł wziąć udziału w charakterze świadka w posiedzeniu Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej. Mimo ponownej interwencji za pośrednictwem Ministerstwa Spraw Zagranicznych Federacji Rosyjskiej ani ambasada, ani strona rosyjska nie otrzymały żadnych informacji dotyczących ewentualnego udziału pana Michaiła Gorbaczowa w posiedzeniu komisji”.</u>
          <u xml:id="u-92.3" who="#JerzyWiatr">Będę czynił dalsze starania o wyjaśnienie sprawy udziału w pracach Komisji M. Gorbaczowa, za wynik jednak ręczyć nie mogę”.</u>
          <u xml:id="u-92.4" who="#JerzyWiatr">Do zadawania pytań świadkowi S. Kani zgłosili się posłowie: J. Taylor, A. Micewski, M. Król, P. Pankanin.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-93">
          <u xml:id="u-93.0" who="#JacekTaylor">Wielokrotnie stwierdziłem, że relacje z naszych posiedzeń są wyraźnie pisane przez osoby, które tamtych wydarzeń nie pamiętają, gdyż są na to za młode.</u>
          <u xml:id="u-93.1" who="#JacekTaylor">W związku z odpowiedziami Stanisława Kani na pytania muszę wyjaśnić, że sprawy, które pamiętam z tamtych czasów nie pozwoliłyby mi formułować pytań w ten sposób, jak czynił to gen. Jaruzelski.</u>
          <u xml:id="u-93.2" who="#JacekTaylor">Otóż pamiętam, że na 17 grudnia 1981 r. przygotowywano w Warszawie demonstracje uliczne, ale w reżyserii Andrzeja Wajdy. Zapamiętałem również, że szkoła pożarnictwa została zaatakowana przez gen. Ćwieka i jego ludzi, a nie przez „Solidarność”. Zapamiętałem także, że wypowiedzi przywódców „Solidarności” w Radomiu, które zdaniem S. Kani wywoływały poczucie zagrożenia w społeczeństwie, nie rozeszły się za pośrednictwem środków przekazu, bo dostępem do nich „Solidarność” nie dysponowała. To panowie reprezentujący władzę nagłośnili te wypowiedzi, pochodzące zresztą z taśmy wziętej potajemnie.</u>
          <u xml:id="u-93.3" who="#JacekTaylor">Głód, chłód i zima, o czym mówił gen. Jaruzelski, rzeczywiście miały nastąpić, ale przecież nasza polska gospodarka wytrzymała później jeszcze osiem takich zim w tym nienormalnym systemie gospodarowania.</u>
          <u xml:id="u-93.4" who="#JacekTaylor">Przechodzę do pytań kierowanych do pana S. Kani.</u>
          <u xml:id="u-93.5" who="#JacekTaylor">Wśród dokumentów, którymi dysponuje Komisja, są również tak zwane dokumenty rosyjskie, a między nimi informacja z przebiegu posiedzenia Biura Politycznego KPZR, na którym J. Andropow relacjonował swój pobyt na spotkaniu w Brześciu - 3 kwietnia 1981 r. Andropow poinformował Biuro Polityczne, że na owym spotkaniu przedłożono panom - panu Kani i gen. Jaruzelskiemu - do podpisania dokumenty, których treść obecni na posiedzeniu znali, gdyż tak wynika z przytaczanego przeze mnie zapisu. Andropow stwierdza, iż wzbraniali się panowie dokumenty te podpisać, po czym zostało ustalone, iż podpiszą je panowie po tygodniu.</u>
          <u xml:id="u-93.6" who="#JacekTaylor">Proszę o informację, co to były za dokumenty i czy w tym drugim terminie panowie je podpisali?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-94">
          <u xml:id="u-94.0" who="#StanisławKania">Stwierdzam, że nie było wówczas mowy o podpisywaniu żadnych dokumentów, więc nie podpisywaliśmy nic ani w Brześciu, ani nigdzie indziej po tygodniu.</u>
          <u xml:id="u-94.1" who="#StanisławKania">Nie robiłem natomiast tajemnicy z faktu, iż kilka dni przed spotkaniem w Brześciu podpisaliśmy z gen. Jaruzelskim dokument zawierający myśl przewodnią stanu wojennego, wytyczającą ogólnie kierunki ewentualnego stanu wojennego. Nastąpiło to 27 marca 1981 r., a dokument, o którym mowa, sporządzony został w Sztabie Generalnym.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-95">
          <u xml:id="u-95.0" who="#JacekTaylor">Pytanie dotyczyło dokumentów przedkładanych do podpisu w Brześciu. Rozumiem więc, że nic takiego się nie zdarzyło podczas brzeskiego spotkania.</u>
          <u xml:id="u-95.1" who="#JacekTaylor">Czy jako I sekretarzowi wiadomo panu było, że właśnie w tym okresie, od końca marca 1981 r., w skład zespołu przygotowującego stan wojenny weszli generałowie Gribkow i Nikołajew ze Sztabu Generalnego ZSRR, oddelegowani w tym celu do Warszawy i biorący następnie udział w przygotowywaniu planów stanu wojennego w Polsce?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-96">
          <u xml:id="u-96.0" who="#StanisławKania">Owszem. Nie ukrywałem ani nacisków ze strony radzieckiej, ani obecności przedstawicieli ZSRR w postaci licznej grupy generałów, którzy chcieli poznać nasze zamiary w sprawie stanu wojennego. Bardzo ogólnie wiedziałem wówczas, a później już konkretniej, że mieli oni własne sugestie związane z koncepcją stanu wojennego w Polsce. Żadna z tych sugestii nie została przez nas przyjęta, tak że późniejsza realizacja stanu wojennego odbyła się wyłącznie na podstawie polskiego opracowania.</u>
          <u xml:id="u-96.1" who="#StanisławKania">Zaznaczam, że nie było to tylko dwóch wymienionych przez posła T. Taylora generałów. Przebywała w Polsce liczna ich grupa, kilkunastoosobowa, z marszałkiem Kulikowem na czele; obecny był również chyba Gribkow, ale ważniejszą od niego rolę pełnił zastępca Andropowa, Władymir Kruczkow, był również obecny zastępca przewodniczącego komisji planowania w Moskwie, Inoziemcow, który zgłaszał sugestie na temat zabezpieczenia polskiej gospodarki w warunkach stanu wojennego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-97">
          <u xml:id="u-97.0" who="#JacekTaylor">W swych wypowiedziach poprzednich powołał się pan na IX Zjazd PZPR, któremu według pańskich słów przyświecała idea pojednania narodowego, nie przyjęta następnie przez „Solidarność”.</u>
          <u xml:id="u-97.1" who="#JacekTaylor">Czy przypomina pan sobie, że w tym samym okresie, a w zasadzie przez cały okres istnienia związku w latach 1980–1981, „Solidarność” żądała za pośrednictwem swych kierowniczych gremiów wypuszczenia na wolność uwięzionych wówczas więźniów politycznych, w liczbie chyba ośmiu, przetrzymywanych pod zarzutem prób obalenia przemocą władzy.</u>
          <u xml:id="u-97.2" who="#JacekTaylor">Dlaczego nie podjęli panowie decyzji o zwolnieniu tych osób; toczyły się w tej sprawie rozmowy z władzami, ja sam brałem w nich udział. Zwolnienie tych więźniów mogło przecież znacznie ostudzić atmosferę. Dlatego nie zostało to zrobione?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-98">
          <u xml:id="u-98.0" who="#StanisławKania">Wielokrotnie demonstrowaliśmy naszą wolę porozumienia narodowego, z całą determinacją poszukiwaliśmy innych niż rozstrzygnięcia siłowe dróg porozumienia we wszelkich sprawach.</u>
          <u xml:id="u-98.1" who="#StanisławKania">Nikt nie może chyba zakwestionować naszej daleko posuniętej wstrzemięźliwości w sprawach represji. Nie da się także zaprzeczyć, że Polska była praktycznie krajem bez więźniów politycznych. Trudno było wówczas o taki inny kraj, nawet na Zachodzie.</u>
          <u xml:id="u-98.2" who="#StanisławKania">Osiem osób, o których mówi poseł J. Taylor? Nie przypominam sobie, o kogo to chodziło.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-99">
          <u xml:id="u-99.0" who="#JacekTaylor">Była to tak zwana grupa Moczulskiego, uwięziona pod jawnie absurdalnym zarzutem próby obalenia państwa siłą. Dlaczego nie zostali wówczas zwolnieni?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-100">
          <u xml:id="u-100.0" who="#StanisławKania">Proponuję uściślenie. Przypuszczam, że chodziło nie tylko o grupę Moczulskiego. Pewnie byli wśród nich ludzie odpowiedzialni za wysadzenie auli...</u>
        </div>
        <div xml:id="div-101">
          <u xml:id="u-101.0" who="#JacekTaylor">Bardzo proszę, by zechciał pan nie uciekać od bezpośredniej odpowiedzi. Nie pytam o braci Kowalczyków, lecz o ośmiu ludzi, czyli konkretnie o Moczulskiego i jego kolegów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-102">
          <u xml:id="u-102.0" who="#StanisławKania">Jeśli chodzi o aresztowanie grupy Moczulskiego, to o ile pamiętam motywację ich aresztowania, chodziło o nie ukrywaną demonstrację woli obalenia siłą systemu socjalistycznego.</u>
          <u xml:id="u-102.1" who="#StanisławKania">Znana jest natomiast wstrzemięźliwość władz w sprawie działaczy KOR. Muszę o tym wspomnieć - narażając się, być może, na ponowny zarzut zbaczania z tematu - że mimo wielkich nacisków, jak choćby depeszy Breżniewa nadesłanej przed naszym spotkaniem na Krymie, zawierającej zarzuty tolerowania prowodyrów KOR, nie reagowaliśmy ostro. A przecież działalność KOR była znacznie groźniejsza dla systemu socjalistycznego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-103">
          <u xml:id="u-103.0" who="#JacekTaylor">Czy mamy więc uważać, że w sprawie grupy Moczulskiego decydującą rolę odegrały żądania sowieckie?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-104">
          <u xml:id="u-104.0" who="#StanisławKania">Nie było takich żądań.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-105">
          <u xml:id="u-105.0" who="#JacekTaylor">A mimo to zostali ci ludzie uwięzieni. Proszę powiedzieć, czy w okresie trwania pierwszej „Solidarności” znane były panu jako I sekretarzowi PZPR jakiekolwiek wiarygodne dowody posiadania przez przeciwnika politycznego broni. Czy były dowody, że „Solidarność” dysponuje bronią?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-106">
          <u xml:id="u-106.0" who="#StanisławKania">W latach siedemdziesiątych, kiedy zajmowałem się - między innymi - sprawami porządku publicznego z ramienia kierownictwa, corocznie odzyskiwano w Polsce kilka tysięcy jednostek broni.</u>
          <u xml:id="u-106.1" who="#StanisławKania">Jeśli chodzi o konkretne pytanie, nie jestem sobie w stanie przypomnieć znaczących faktów posiadania broni.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-107">
          <u xml:id="u-107.0" who="#JacekTaylor">Odpowiadając na pytania W. Jaruzelskiego powiedział pan: „Do ostatnich dni pełnienia funkcji I sekretarza byłem przekonany o niecelowości wprowadzenia stanu wojennego”, po czym wyraził pan zadowolenie z łagodnego przebiegu tego rozwiązania.</u>
          <u xml:id="u-107.1" who="#JacekTaylor">Bardzo proszę o szczerą wypowiedź, czy to w związku z takim stanowiskiem wobec stanu wojennego zrezygnował pan z pełnienia funkcji I sekretarza?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-108">
          <u xml:id="u-108.0" who="#StanisławKania">Odpowiedziałem już na to pytanie, ale powtórzę. Odszedłem ze stanowiska, gdyż uznałem, że wyczerpały się moje możliwości kontynuowania polityki, której byłem współtwórcą i której byłem wierny. Widziałem wprawdzie potrzebę modyfikacji polityki, lecz nie widziałem możliwości jej zmiany. Drugim powodem był fakt narastania krytycyzmu w szeregach partii, żądania znacznie bardziej stanowczych działań kierowanych pod moim adresem. Po konsultacjach z członkami Komitetu Centralnego, z których znaczna część opowiadała się za zmianami doszedłem do wniosku, że moja decyzja jest słuszna, i zwróciłem się do Komitetu Centralnego nie o wotum zaufania, lecz o przyjęcie mej rezygnacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-109">
          <u xml:id="u-109.0" who="#JacekTaylor">Czy z Moskwy nadeszła w tej sprawie jakaś sugestia bądź wręcz żądanie?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-110">
          <u xml:id="u-110.0" who="#StanisławKania">Na to pytanie odpowiedziałem już także. Powtarzam więc, że bezpośrednio do mnie nikt takich żądań ani też sugestii nie kierował, niemniej w dokumentach ostatnio opublikowanych są ślady działalności pod tym kątem. Pisze się w nich nawet o naradzie międzynarodowej szefów partii, która miała przynieść w konsekwencji zmuszenie mnie do rezygnacji. Podkreślam jednak, że do mnie bezpośrednio nie adresowano takich żądań.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-111">
          <u xml:id="u-111.0" who="#JacekTaylor">Po 13 września, a z formalnego punktu widzenia po 18 października 1981 r., dlaczego nie otrzymał pan żadnej funkcji?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-112">
          <u xml:id="u-112.0" who="#StanisławKania">Nie odmawiam odpowiedzi, ale sądzę, że jest to sfera dość osobistych okoliczności, i że nie powinno zadawać się pytań tego typu. Powiem więc tylko tyle, że gen. Jaruzelski oraz ówczesne kierownictwo wiedzieli, że nie chcę jeszcze iść na emeryturę, ale nie chcę już żadnej znaczącej funkcji kierowniczej w państwie. Złożono mi różne propozycje, wśród nich stanowisko szefa Kancelarii Sejmu, co bardzo mi odpowiadało i przyjąłem tę propozycję. W kierownictwie partyjnym doszło jednak do dyskusji, w której pojawiły się głosy, że jest to niedobre rozwiązanie dla człowieka, który pełnił funkcję I sekretarza, a teraz miałby objąć stanowisko o charakterze w jakimś sensie usługowym. Stanęło w końcu na tym, że zostałem członkiem Rady Państwa w maju 1982 r.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-113">
          <u xml:id="u-113.0" who="#JacekTaylor">Czy na pamiętnym posiedzeniu KOK 13 września 1981 r. gen. Cz. Kiszczak zwrócił się do pana z informacją, że „Solidarność” ma tajny plan przejęcia środków masowego przekazu?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-114">
          <u xml:id="u-114.0" who="#StanisławKania">Nie jestem w stanie przypomnieć sobie szczegółów wystąpienia gen. Kiszczaka. W archiwum wojskowym, w którym przeglądałem dokumenty, odpowiedziano mi, że nie ma tego zapisu, dlatego wolałbym nie zabierać głosu na ten temat, tym bardziej że jest to w gruncie rzeczy szczegół o nie największym znaczeniu, a ja go nie pamiętam. Nie ukrywam wszakże, iż wystąpiły wówczas różnice zdań. Najważniejsza jednak jest konkluzja, jaką posiedzenie KOK zakończono: „Nie wprowadzamy stanu wojennego”. Należy przy tym podkreślić, że było to zgodne stanowisko zarówno moje, jak i gen. Kiszczaka.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-115">
          <u xml:id="u-115.0" who="#JacekTaylor">Czy przebiegiem tego posiedzenia - mam na myśli dość zgodne wypowiedzi przedstawicieli Ministerstwa Obrony Narodowej i Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, reprezentujących odmienną niż pan ocenę sytuacji - był pan wówczas zaskoczony?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-116">
          <u xml:id="u-116.0" who="#StanisławKania">Proszę o przyjęcie następującej odpowiedzi: dla mnie najważniejsze było wtedy, że doszło do konkluzji o niewprowadzeniu stanu wojennego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-117">
          <u xml:id="u-117.0" who="#JacekTaylor">Proszę o szczerą odpowiedź, czy przebieg posiedzenia KOK z 13 września 1981 r. i jego zakończenie zadecydowały o pana odejściu z funkcji I sekretarza, czy nie?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-118">
          <u xml:id="u-118.0" who="#StanisławKania">Nie. Być może utwierdziły mnie tylko w podjętej decyzji, ale nie miały zdecydowanego znaczenia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-119">
          <u xml:id="u-119.0" who="#JacekTaylor">Mówił pan o swych obawach związanych z wprowadzeniem stanu wojennego, w wyniku czego mogło dojść do interwencji. Czy w razie niepowodzenia operacji wprowadzenia stanu wojennego pańscy koledzy liczyli na poparcie Związku Radzieckiego w postaci zbrojnej interwencji, czy też nie?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-120">
          <u xml:id="u-120.0" who="#StanisławKania">Nie zrozumiałem tego pytania. To znaczy słyszałem słowa, ale nie rozumiem ich wymowy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-121">
          <u xml:id="u-121.0" who="#JacekTaylor">Skonkretyzuję je więc. Czy pańscy koledzy - myślę o generałach Jaruzelskim i Kiszczaku, pańskim bezpośrednim otoczeniu, czyli krótko mówiąc o ówczesnych decydentach, którzy w przeciwieństwie do pana byli zwolennikami stanu wojennego - liczyli w razie niepowodzenia stanu wojennego na wojskową pomocy radziecką?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-122">
          <u xml:id="u-122.0" who="#StanisławKania">Każdy, kto miał choć trochę wyobraźni i poczucia odpowiedzialności za to, co robi, co mu zostało powierzone, musiał nie tyle liczyć, co obawiać się takiej pomocy. A nikogo z siedzących tu w roli obwinionych nie posądzam o brak wyobraźni, wobec czego nie mogę posądzić ich i o liczenie na tę pomoc.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-123">
          <u xml:id="u-123.0" who="#JerzyWiatr">Myślę, że nie o takie zrozumienie pytania chodziło posłowi Taylorowi. Spróbuję je więc uściślić. Czy tacy członkowie ówczesnych władz, jak generałowie Jaruzelski i Kiszczak, liczyli na pomoc zbrojną ze strony Związku Radzieckiego w wypadku niepowodzenia operacji stanu wojennego? Podkreślam: liczyli na, czyli mieli nadzieję, że w wypadku załamania się stanu wojennego nastąpi zbrojna interwencja.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-124">
          <u xml:id="u-124.0" who="#StanisławKania">Ja jednak powtórzę moje słowa: musieli się obawiać takiego rozwoju wypadków, w których, niezależnie od przyczyny, doszłoby do interwencji, ponieważ niezależnie od przyczyn interwencja byłaby krwawa, a najbrutalniejszy przebieg miałaby w razie przejawów wojny domowej w naszym kraju. I tak, jak powiedziałem, każdy, kto miał choć odrobinę wyobraźni i poczucie odpowiedzialności za konsekwencje tych czynów, musiał mieć taką ewentualność na uwadze i obawiać się jej. A nie posądzam osób, o których mówimy o brak wyobraźni.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-125">
          <u xml:id="u-125.0" who="#JacekTaylor">Komisja ma kilka dokumentów, które wyjaśniają tę kwestię inaczej niż pan to naświetla, ale byłem po prostu ciekaw pańskiego zdania.</u>
          <u xml:id="u-125.1" who="#JacekTaylor">Jak wynika z zapisów, którymi Komisja dysponuje, w rozmowach oraz pismach wymienionych ze wschodnim sojusznikiem posługiwali się panowie terminem „kontrrewolucja”, podobnie zresztą jak i tamta strona - pan użył nawet pojęcia „polska zaraza”. W języku ówczesnego kierownictwa partii komunistycznych termin „kontrrewolucja” oznaczał siłę, z którą się nie rozmawia i z którą należy walczyć. Czy dobrze zapamiętałem, co się kryło pod tym terminem?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-126">
          <u xml:id="u-126.0" who="#StanisławKania">W pismach i rozmowach posługiwaliśmy się tym terminem, a oznaczał on siły prące do przewrotu ustrojowego, czyli nie obejmowaliśmy tym pojęciem zwykłej opozycji; nigdy nie nazywaliśmy w ten sposób np. „Solidarności” jako całości, lecz tylko tę jej część, która parła do przewrotu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-127">
          <u xml:id="u-127.0" who="#JacekTaylor">Czyli chodziło o przywódcze gremia związku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-128">
          <u xml:id="u-128.0" who="#JerzyWiatr">Proszę posła J. Taylora o nieprzypisywanie świadkowi słów, których nie powiedział.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-129">
          <u xml:id="u-129.0" who="#JacekTaylor">Przewodniczący Komisji nie interweniował, kiedy gen. Jaruzelski zadawał świadkowi pytania, które nie miały na celu uzupełnienia wypowiedzi, lecz rozstrzygnięcie problemu, przypisując mu zarazem pewne sformułowania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-130">
          <u xml:id="u-130.0" who="#StanisławKania">Proszę mi nie sugerować, że w rozmowach posługiwaliśmy się pojęciem „polskiej zarazy”. Używałem tego sformułowania niejako w cudzysłowie, określając w ten sposób reakcję zagranicy na polskie wydarzenia.</u>
          <u xml:id="u-130.1" who="#StanisławKania">Jeżeli zaś chodzi o pisma, zamieściłem w swej książce wymianę korespondencji z Breżniewem z sierpnia 1981 r., w pełni świadomości, że nie przysporzy mi popularności ich treść. Z jednej strony chciałem wszakże przytaczając treść depeszy Breżniewa dać świadectwo nacisku wywieranego na władze polskie, z drugiej zaś moja obszerna odpowiedź miała być prezentacją naszych ocen sytuacji - zarówno mojej, jak i gen. Jaruzelskiego oraz Kazimierza Barcikowskiego.</u>
          <u xml:id="u-130.2" who="#StanisławKania">Przedstawiliśmy tę ocenę w może nieco ostrzejszej formie niż naprawdę ocenialiśmy sytuację, ale proszę zwrócić uwagę, że nawet wtedy, w okresie bardzo silnych nacisków, zamieściliśmy w piśmie do sekretarza generalnego m.in. takie stwierdzenie: „Wnikliwa analiza przyczyn, które zrodziły niespotykany w historii Polski kryzys polityczny i ekonomiczny, ocena charakteru i głębi nastrojów społecznych, źródeł wpływów sił skrajnej prawicy i anarchosyndykalizmu wskazuje, że opanowanie tej sytuacji trudno będzie zrealizować metodą radykalnego, szybkiego przełomu. Realizm w planowaniu każe zakładać, że będzie to proces odbywający się w dłuższym okresie czasu”.</u>
          <u xml:id="u-130.3" who="#StanisławKania">Właśnie to stwierdzenie stało się przedmiotem największych kontrowersji. Breżniew dał wyraz swemu niezadowoleniu z tytułu naszych ocen sytuacji. Zaznaczam przy tym, że byliśmy przekonani o słuszności powstrzymywania się od pochopnych działań - zarówno ja, jak i W. Jaruzelski oraz kilka jeszcze osób z kierownictwa partii.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-131">
          <u xml:id="u-131.0" who="#JacekTaylor">Czy jest pan skłonny po upływie lat dzielących nas od tamtego okresu potwierdzić moje spostrzeżenie, iż podzielając radziecką tezę o kontrrewolucji w Polsce w latach 1980 i 1981 popełnili panowie wobec Polski coś na kształt zdrady? Czynne akceptowanie radzieckiej tezy o kontrrewolucji w naszym kraju było, moim zdaniem, czynem godzącym w najżywotniejsze interesy państwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-132">
          <u xml:id="u-132.0" who="#KazimierzŁojewski">Składam protest.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-133">
          <u xml:id="u-133.0" who="#JacekWasilewski">Wnoszę o uchylenie tego pytania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-134">
          <u xml:id="u-134.0" who="#KazimierzŁojewski">Uważam, iż pytanie ma charakter polityczny, a nie praktyczny.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-135">
          <u xml:id="u-135.0" who="#JerzyWiatr">Nie uchylę tego pytania. Ma ono niewątpliwy charakter polityczny a zawiera treść oraz sformułowanie, które mogą razić osoby bezpośrednio zainteresowane. Niemniej jest to pytanie o dzisiejszą opinię świadka na temat pewnego elementu ówczesnych wydarzeń i opinia ta ma dla sprawy, którą rozpatrujemy niebagatelne znaczenie. Nie rozpatrujemy bowiem kwestii w aspekcie wąsko określonym pod względem prawniczym, lecz w całym kontekście politycznym. Polityczna ocena postępowania osób kierujących państwem w okresie, o którym mowa, ma również znaczenie dla oceny prawnej, z czym obaj mecenasi na pewno się zgadzają. Pewien konkretny czyn może być inaczej oceniony, jeżeli zinterpretuje się go jako czyn dyktowany patriotyczną troską o bezpieczeństwo państwa, a inaczej, gdy uzna się go za czyn dyktowany intencją zdrady narodowej.</u>
          <u xml:id="u-135.1" who="#JerzyWiatr">Dlatego też uważam, że pytanie skierowane do świadka, który ma wielką wiedzę o ówczesnych wydarzeniach, w których zresztą czynnie uczestniczył, jest w moim przekonaniu rzeczowe - niezależnie od ostrości sformułowania - i ma dla postępowania znaczenie. Odpowiedź S. Kani będzie dla Komisji pewnym ważnym faktem, z którym powinniśmy się zapoznać. Pragniemy więc usłyszeć, czy człowiek, który znajdował się w tamtym okresie w centrum wydarzeń, uważa po latach, że postępowanie ówczesnych władz było aktem zdrady, czy też nie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-136">
          <u xml:id="u-136.0" who="#JacekTaylor">Wolałbym zostać przy pytaniu o brzmieniu: czy wspomniane postępowanie było czynem głęboko uderzającym w interes Polski. Uważam, że jestem w pełni uprawniony do zadania tego pytania. Komisja Odpowiedzialności Konstytucyjnej jest organem Sejmu, organem na wskroś politycznym.</u>
          <u xml:id="u-136.1" who="#JacekTaylor">Poza tym dziwne byłoby, gdyby w ciągu upływających lat ocena tamtych wydarzeń nie ulegała zmianie. W Czechach np. dochodzi do pewnych postępowań karnych związanych z przeszłością tego typu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-137">
          <u xml:id="u-137.0" who="#JerzyWiatr">Wyjaśniliśmy status pytania i nie uchylam go z powodów przedstawionych przed chwilą.</u>
          <u xml:id="u-137.1" who="#JerzyWiatr">Ze względu na charakter pytania dotyczącego działań, w których S. Kania również brał udział, przypominam, że świadek może zarówno udzielić odpowiedzi, jak i odmówić jej udzielenia, z powołaniem się na art. 166 1 Kodeksu postępowania karnego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-138">
          <u xml:id="u-138.0" who="#StanisławKania">Nie skorzystam z możliwości odmowy udzielenia odpowiedzi; uważam, że byłoby to poniżej mej godności. Stwierdzę tylko, że jak widać, łatwo feruje się tu oceny, łącznie z osądzeniem jako zdrady narodowej używania pewnych słów.</u>
          <u xml:id="u-138.1" who="#StanisławKania">Przez cały okres pełnienia funkcji I sekretarza stykałem się z ogromnie dramatycznymi problemami, z zagrożeniami przerastającymi wyobraźnię - nie wykluczam przy tym wcale możliwości popełniania przez nas błędów. Niemniej wszystko, co wiązało się z ochroną interesu narodowego, było dla mnie święte i nikt nie może stwierdzić, iż było inaczej.</u>
          <u xml:id="u-138.2" who="#StanisławKania">Zaznaczam, że zrobiliśmy wszystko, co miało na celu obronę kraju, wszystko, co było możliwe w ówczesnych warunkach. Spotykam się nieraz z uwagami, że powinniśmy stanąwszy na czele armii zagrozić wypowiedzeniem wojny. Mogę wyjaśnić tylko, że podejmowaliśmy wyłącznie takie działania, które nie godziły w naszą godność narodową, a zarazem skutecznie chroniły interes kraju, jego byt niepodległy i tworzyły możliwość wprowadzenia zmian, które były niezbędne.</u>
          <u xml:id="u-138.3" who="#StanisławKania">Zwrócono mi niedawno uwagę, że w szczycie konfliktów strajkowych na posiedzeniu komitetu w Gdańsku posłużyłem się słowem „kontrrewolucja”. Spytano również, czy nie żałuję tego. Pragnę więc oświadczyć, że mimo upływu lat w najmniejszym stopniu nie żałuję użycia tego słowa ani też w najmniejszym stopniu nie odczuwam z tego powodu żadnego skrępowania. Posłużę się argumentem, którego użyłem wtedy, gdy mnie o to zapytano. Polityk, od którego wiele zależy - a byłem wówczas takim politykiem - a który wyklucza stosowanie ostrej amunicji w konkretnej sytuacji, ma, w zamian niejako, prawo do używania ostrych słów. Za pomocą tych słów można niekiedy wpłynąć na uspokojenie nastrojów, o co wtedy w Gdańsku zresztą chodziło.</u>
          <u xml:id="u-138.4" who="#StanisławKania">Proszę nie podejrzewać nas o używanie pojęć pochodzących z nomenklatury, którą nam narzucono i o to, że nie mieliśmy innego wyjścia jak tylko rozmowę w narzuconym stylu. Jest pewne, że słownictwo stosowane wówczas obliczone było na złagodzenie nastrojów. Terminy brzmiące ostro odnosiły się do ludzi, którzy - wbrew podpisanym porozumieniom - parli do konfrontacji, i to nie po to, by zrealizować postulaty, nawet polityczne, lecz po to wyłącznie, by doprowadzić do przewrotu ustrojowego. Czy mało było takich faktów? Czy należy uznać, że było to postępowanie szlachetne, a nazwa, jakiej używaliśmy w jego obliczu nosi znamiona zdrady narodowej?</u>
          <u xml:id="u-138.5" who="#StanisławKania">Odbyłem dziesiątki rozmów w tym trudnym okresie i z całą stanowczością mogę stwierdzić, że nie powiedziałem w nich niczego, do czego niechętnie bym się dziś przyznawał, co wywoływałoby uczucie zażenowania.</u>
          <u xml:id="u-138.6" who="#StanisławKania">Apeluję o poczucie sprawiedliwości. Wszyscy pamiętają zapewne, jak surowe były ówczesne realia i jak skomplikowane.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-139">
          <u xml:id="u-139.0" who="#JacekTaylor">Przypuszczam, iż S. Kania zrozumiał, że w podtekście mojego pytania leżał zamiar porównania władzy z lat 1980–1981 do Władysława Gomułki w październiku i listopadzie 1956 r. Gomułka nie podzielił wtedy tezy radzieckiej o kontrrewolucji w obawie, że w ten sposób da do ręki stronie radzieckiej amunicję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-140">
          <u xml:id="u-140.0" who="#StanisławKania">Poseł J. Taylor uważa więc, że my podzieliliśmy tę tezę?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-141">
          <u xml:id="u-141.0" who="#JacekTaylor">Niestety.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-142">
          <u xml:id="u-142.0" who="#JerzyWiatr">Mecenas K. Łojewski prosił o głos. Czy to jeszcze aktualne?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-143">
          <u xml:id="u-143.0" who="#KazimierzŁojewski">W zasadzie nie, bo poseł J. Taylor już wychodzi, jednak chciałbym prosić przewodniczącego Komisji o pouczenie posła J. Taylora, iż nie należy stawiać pytań tego rodzaju.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-144">
          <u xml:id="u-144.0" who="#JerzyWiatr">Byłbym wdzięczny za pozostawienie mi możności kierowania tymi trudnymi pracami Komisji, bez tego typu sugestii.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-145">
          <u xml:id="u-145.0" who="#AndrzejMicewskiniez">Jest już powszechnie znaną rzeczą - ponieważ ujawniły to źródła amerykańskie, między innymi Z. Brzeziński - że interwencja wchodziła w rachubę. Już w grudniu 1980 r. wykryły to amerykańskie satelity szpiegowskie; kanałami dyplomatycznymi wywarto nacisk na Związek Radziecki, a w konsekwencji interwencja została wstrzymana.</u>
          <u xml:id="u-145.1" who="#AndrzejMicewskiniez">Proszę w związku z tym o wyjaśnienie, jak w poszczególnych okresach 1981 r. odbierał pan zagrożenie interwencją sowiecką w Polsce - chodzi mi zwłaszcza o grudzień. Zadaję pytanie dotyczące tak długiego okresu, ponieważ uważam, że ani gen. Jaruzelski nie miał takich intencji, jakie mu się niekiedy przypisuje w związku z wprowadzeniem stanu wojennego, ani też jego zgoda na okrągły stół w 1989 r. nie była objawem szczególnej dobrotliwości.</u>
          <u xml:id="u-145.2" who="#AndrzejMicewskiniez">Obydwa te wydarzenia były wynikiem sytuacji międzynarodowej, a konkretnie w wypadku stanu wojennego - brutalnego nacisku ze strony ZSRR, a z kolei zgoda na okrągły stół wynikła z faktu, że polityka Stanów Zjednoczonych w latach osiemdziesiątych doprowadziła do rozpadu Związku Radzieckiego. W 1989 r. gen. Jaruzelski zdawał sobie sprawę z nieuniknionego procesu historycznego i pozwolił na wydarzenia, które doprowadziły w konsekwencji do wolnej Polski: okrągły stół, częściowo wolne wybory, rząd Tadeusza Mazowieckiego.</u>
          <u xml:id="u-145.3" who="#AndrzejMicewskiniez">Obecnie przed Komisją stoi ten sam człowiek, przedstawiony jako osoba, która bez żadnych zagrożeń ze strony sowieckiej zdecydowała się na wprowadzenie stanu wojennego.</u>
          <u xml:id="u-145.4" who="#AndrzejMicewskiniez">Jestem przekonany, że tak jak świadek wielokrotnie wspominał o niebezpieczeństwie interwencji, tak i teraz, w świetle obiektywnych materiałów, przyzna, iż w grudniu 1981 r. interwencja była także możliwa.</u>
          <u xml:id="u-145.5" who="#AndrzejMicewskiniez">Czy poseł A. Micewski chce ustalić, czy zdaniem S. Kani w grudniu 1981 r. istniała realna groźba interwencji rosyjskiej? Poseł A. Micewski potwierdza, prosimy więc o odpowiedź.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-146">
          <u xml:id="u-146.0" who="#StanisławKania">Dziś już chyba nikt nie wątpi, a jeżeli, to bardzo nieliczni, że nie da się podważyć prawdy o zagrożeniu interwencją, jeżeli chce się obiektywnie i sprawiedliwie uznać wymowę faktów.</u>
          <u xml:id="u-146.1" who="#StanisławKania">Często spotyka się publikacje uzasadniające, iż nie było realnego zagrożenia interwencją, gdyż strona radziecka po doświadczeniach w Afganistanie nie podjęłaby takiej decyzji; spotyka się też opinie, że szczyt zagrożenia nastąpił dopiero w grudniu 1981 r.</u>
          <u xml:id="u-146.2" who="#StanisławKania">Byłem rzeczywiście blisko tych spraw i stwierdzam, że ogromnie wiele faktów - niezależnie od udostępnionych ostatnio dokumentów archiwalnych - składało się na obraz tragedii, która stała u naszych granic. Jestem przy tym przekonany, że zarówno sam zamiar interwencji, jak i jej planowane skutki podlegały w miarę upływu czasu głębokim zmianom.</u>
          <u xml:id="u-146.3" who="#StanisławKania">Najgroźniejsze były trzy momenty, choć najtrudniejsza sytuacja powstała w 1980 r., kiedy to doszło do całego ciągu zdarzeń, w wyniku których zyskaliśmy przekonanie, iż tylko godziny dzielą nas od wkroczenia obcych wojsk.</u>
          <u xml:id="u-146.4" who="#StanisławKania">Mówię o zamknięciu granicy z NRD, koncentracji wielkich sił wzdłuż naszych granic. Wówczas to Breżniew zażądał narady na temat spraw poselskich. Generał Jaruzelski przekazał informację o rozmowie z marszałkiem Kulikowem, który zwracał się o zgodę na działania sprowadzające się praktycznie do otwarcia naszych granic pod pozorem gotowości do ćwiczeń wojskowych. Przedstawiciele Sztabu Generalnego - wraz z obecnym tu dziś gen. T. Hupałowskim - przywieźli z Moskwy odbitkę mapy, na której zaznaczono pożądaną przez radziecki Sztab Generalny dyslokację około 18–20 dywizji, przede wszystkim w ważnych aglomeracjach polskich.</u>
          <u xml:id="u-146.5" who="#StanisławKania">Działania te świadczyły coraz dobitniej, że zanosi się na nieuchronną interwencję. Dlatego też staraliśmy się dotrzeć do Breżniewa przed umówionym terminem narady, gdyż wiedzieliśmy, że została ona zwołana jedynie w celu poinformowania nas o konieczności przeprowadzenia zaplanowanych działań. Tragiczny był dla nas moment, gdy za pośrednictwem ambasadora radzieckiego otrzymałem wiadomość, iż Breżniew nie dopuszcza możliwości żadnych rozmów przed wspomnianą naradą.</u>
          <u xml:id="u-146.6" who="#StanisławKania">W Moskwie nabraliśmy przekonania, że nasze obawy o rozwój sytuacji były słuszne, o czym upewniły nas pierwsze rozmowy z M. Susłowem. Podobną wymowę miała wypowiedź D. Ustinowa, który odwoził mnie do miejsca zakwaterowania w Moskwie. Ustinow nie ukrywał licznych zastrzeżeń wobec powściągliwości polskich władz w reagowaniu na kontrrewolucję, nie chciał wypowiadać się w sprawie niemożności przeprowadzenia rozmowy z Breżniewem. Dopiero późną nocą obiecał, że do rozmowy tej dojdzie, ale po naradzie.</u>
          <u xml:id="u-146.7" who="#StanisławKania">Sama narada był to w zasadzie surowy sąd nad rozwojem spraw w naszym kraju. Później nastąpiła zapowiedziana rozmowa z Breżniewem.</u>
          <u xml:id="u-146.8" who="#StanisławKania">Wyjedżaliśmy z Moskwy z przekonaniem, iż udało nam się powstrzymać na jakiś czas groźbę wkroczenia obcych wojsk do Polski.</u>
          <u xml:id="u-146.9" who="#StanisławKania">Dlaczego w grudniu 1980 r. - w opisanej powyżej sytuacji - wojska sojusznicze nie przekroczyły naszych granic? Jestem przeświadczony, że nie wpłynęła na powstrzymanie strony radzieckiej moja rozmowa z Breżniewem. Wiem również, że do ostatnich chwil naszego pobytu w Moskwie rozważano ewentualność wkroczenia do Polski.</u>
          <u xml:id="u-146.10" who="#StanisławKania">Sądzę, że w kierownictwie radzieckim toczyły się spory na ten temat, że przywoływano casus Afganistanu i jego ciężkich konsekwencji. Myślę też, że niebagatelne znaczenie miały ostrzeżenia amerykańskie, choć nieco mniej dziwi fakt, iż najpoważniejsze ostrzeżenie z tamtej strony nadeszło dopiero 7 grudnia, gdy wojska sojusznicze od dwóch dni wycofane już były spod naszych granic - wycofywanie rozpoczęto 5 grudnia o 20oo.</u>
          <u xml:id="u-146.11" who="#StanisławKania">Zyskaliśmy przekonanie, że kierownictwo radzieckie nie chciało powtórzyć ani modelu afgańskiego - wkroczenia siłą, osadzenia na najwyższym stanowisku zaufanego człowieka, ani modelu czechosłowackiego - opartego na domniemaniu, że tak zwane zdrowe siły poproszą o pomoc. W naszym wypadku więc potrzebne było przyzwolenie na wejście w granice pod pozorem spełnienia prośby ludzi, którzy proklamowali liberalny kurs, a teraz nie radzą sobie z kontrrewolucją. Taki był przynajmniej scenariusz wydarzeń.</u>
          <u xml:id="u-146.12" who="#StanisławKania">Nasze stanowisko było jednak w tej sprawie stanowcze. We wszystkich rozmowach przeprowadzonych ze stroną radziecką malowaliśmy kasandryczną wizję takiego posunięcia, łącznie z powstaniem narodowym. Podkreślaliśmy również, iż rozwiązanie takie jest zgubne również dla ZSRR - tym nadzwyczaj ważnym argumentem posługiwaliśmy się obaj z W. Jaruzelskim do końca trwania rozmów. Staraliśmy się udowodnić, iż nie możemy pochopnie wprowadzić stanu wojennego, gdyż może to pociągnąć za sobą zamieszki tak silne, że sojusznicy poczują się zmuszeni do interwencji, a w efekcie działanie takie obciąży Związek Radziecki w opinii światowej wraz z wszystkimi tego konsekwencjami.</u>
          <u xml:id="u-146.13" who="#StanisławKania">Sprawa przyzwolenia na interwencję odżywała i później, w miarę przybywania kolejnych zagrożeń, choć nigdy już w tak ogromnym natężeniu jak w przedstawionych dniach.</u>
          <u xml:id="u-146.14" who="#StanisławKania">Można się zastanowić ewentualnie, czy koncentracja wojsk wzdłuż naszych granic nie była demonstracją na postrach, w celu wywołania reakcji obliczonej na skłonienie nas do wydania przyzwolenia na interwencję. Otóż stwierdzam z całą stanowczością, że nie. Demonstracje mają na ogół inne cele, traktuje się je jako kolejne ogniwa eskalacji różnych posunięć i nacisków.</u>
          <u xml:id="u-146.15" who="#StanisławKania">Oczywiście w rozmowach z nami wspominano o stanie wojennym, ale dopiero w 1981 r. nabrało to jednoznacznie groźnej wymowy. I chociaż wcześniej używano pojęcia „kontrrewolucja”, to raczej namawiano nas do rozważenia ewentualności wprowadzenia stanu wojennego niż stawiano zdecydowane żądania.</u>
          <u xml:id="u-146.16" who="#StanisławKania">Dlatego też jestem przekonany, iż wspomniana koncentracja wojsk nie była pomyślana jako element zastraszenia. Stanowiła objaw zdecydowanej woli wkroczenia w nasze granice i sprawa opierała się tylko na uzyskaniu przyzwolenia, o czym już mówiłem. I chociaż zamiar ten wówczas został porzucony, to nie zaniechany ostatecznie.</u>
          <u xml:id="u-146.17" who="#StanisławKania">W związku ze zmiennym natężeniem nacisków ze strony radzieckiej uzyskaliśmy wiedzę na temat zmian podejścia tamtejszego kierownictwa do koncepcji interwencji.</u>
          <u xml:id="u-146.18" who="#StanisławKania">I tak w grudniu 1980 r. zakładano wejście do Polski potężnych sił, które pozorując ćwiczenia rozlokują się na terenie naszego kraju - mowa była o siłach przekraczających wielkość lądowych sił operacyjnych Wojska Polskiego, a więc nie wchodziły w rachubę prawdziwe ćwiczenia, choćby ze względów czysto technicznych. Obecność tej ogromnej armii miała w zamierzeniu strony radzieckiej uruchomić cały system nacisków, pobudzić do działania „zdrowe siły” w kierownictwie polskim, niewykluczone były również możliwości prowokacji, co miało pociągnąć za sobą szybką reakcję. Wszystko to miało zmusić nas do oczekiwanych przez sojuszników działań. Była to koncepcja interwencji wyprzedzającej polskie działania.</u>
          <u xml:id="u-146.19" who="#StanisławKania">W końcu marca 1981 r. powstała koncepcja równoczesnego wprowadzenia w Polsce stanu wojennego oraz wielkich sił sojuszniczych, które miały wkroczyć również pod hasłem ćwiczeń. To zagrożenie również udało nam się zażegnać.</u>
          <u xml:id="u-146.20" who="#StanisławKania">Kolejne wielkie niebezpieczeństwo wiązało się z listem KPZR, o czym mówiłem już obszernie. Nalegając na wprowadzenie stanu wojennego sojusznicy radzieccy wyznaczyli wówczas interwencji rolę odwodu strategicznego stanu wojennego na wypadek niepowodzenia działań założonych w planie tego rozstrzygnięcia, na wypadek wybuchu wojny domowej w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-146.21" who="#StanisławKania">W różnych enuncjacjach odnotowana została obecność wojsk sojuszniczych na naszych granicach jesienią 1981 r., co wiązało się z ewidentną gotowością do działań w najbardziej odpowiednim do tego momencie.</u>
          <u xml:id="u-146.22" who="#StanisławKania">Gdybym miał krótką wypowiedzią skwitować pytanie posła A. Micewskiego, ująłbym to tak: niebezpieczeństwo interwencji groziło nam praktycznie przez wszystkie miesiące wymienionego w pytaniu okresu, i występowało jako reakcja na dokonujące się w Polsce procesy - nie tylko destrukcyjne, ale i reformatorskie. Wiązało się to z niepokojem o przeniesienie polskich tendencji na terytorium krajów sojuszniczych. Najgroźniejsze momenty zaś to grudzień 1980 r., marzec 1981 r. oraz sytuacja związana z listem KPZR, wystosowanym 5 czerwca 1981 r., którego treść i żądanie odżywały i później.</u>
          <u xml:id="u-146.23" who="#StanisławKania">Głównym zadaniem radzieckiej polityki wobec naszego kraju pozostawało przez cały ten okres skłonienie nas do wprowadzenia stanu wojennego z wszelkimi tego następstwami.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-147">
          <u xml:id="u-147.0" who="#MarianKról">Przede wszystkim pragnę wyrazić uznanie posłowi B. Borusewiczowi za inicjatywę zaproszenia pana Kani na świadka i żałuję, że nie doszło do tego podczas wcześniejszych przesłuchań.</u>
          <u xml:id="u-147.1" who="#MarianKról">S. Kania był przed kilkunastu laty przywódcą politycznym w naszym kraju i z tego choćby tytułu posiadał bardzo rozległą wiedzę o ówczesnych wydarzeniach, tym cenniejszą, że miał dostęp do informacji i uczestniczył w wydarzeniach, o których wiedziało się niewiele. Dziś dzieli się z nami szczerze i otwarcie swymi opiniami i refleksjami na temat tamtych wydarzeń.</u>
          <u xml:id="u-147.2" who="#MarianKról">Proszę więc i ja o pańską opinię w sprawie, która pozostaje dla mnie niejasna. Jesienią 1981 r. płk Kukliński wyjechał na Zachód i przekazał - jak wynika z mojej wiedzy na ten temat - plany związane ze stanem wojennym wywiadowi amerykańskiemu. Jestem zdania, że w takiej sytuacji ówczesny prezydent USA czy taż Rada Bezpieczeństwa Narodowego mogli przekazać zainteresowanym informację o zagrożeniu „Solidarności”. Wiem oczywiście, że nie jest to pytanie związane ściśle z problematyką naszego posiedzenia i że zwracam się o pańską opinię wynikającą nie z faktów, lecz z domniemania. Czy uważa pan, że strona amerykańska zataiła tę informację świadomie, czy też wchodziły w grę inne względy? Zaznaczam, że ma pan pełne prawo nie odpowiadać na to pytanie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-148">
          <u xml:id="u-148.0" who="#StanisławKania">Nie mogę oczywiście powiedzieć nic pewnego. Jak poseł M. Król słusznie zauważył, mogę się tylko podzielić z Komisją swymi domniemaniami. Uważam jednak, że słusznie ocenia tę kwestię gen. Jaruzelski. Jestem zdania, że Amerykanie świadomie nie przekazali tej informacji ruchowi związanemu z „Solidarnością”; nie chcieli, by ich ewentualny gest wywołał nieuchronne reperkusje; woleli, by wszystko potoczyło się ustalonym torem. Ujawnienie danych wkrótce po przekazaniu ich przez R. Kuklińskiego mogłoby wywołać takie następstwa, że nieunikniona byłaby interwencja. Amerykanie chcieli zapewne uniknąć odpowiedzialności za taki rozwój wydarzeń.</u>
          <u xml:id="u-148.1" who="#StanisławKania">Jeśli natomiast chodzi o ich stanowisko, podobnie jak i Zachodu w ogóle, to z dostępnych dziś dokumentów wynika, że reakcje na ich interwencję nie byłyby aż tak poważne, jak usiłowaliśmy to przedstawić L. Breżniewowi. Realia podzielonego świata i w tej sprawie dawały znać o sobie, i z dokumentów wynika jasno, że nie był to jeszcze czas gotowości do przekreślenia doktryny i konsekwencji Jałty.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-149">
          <u xml:id="u-149.0" who="#PiotrPankanin">Odpowiadając na któreś pytanie, powiedział pan, że koncentracja sił porządkowych w Bydgoszczy w marcu 1981 r., a właściwie użycie tych sił, było spowodowane decyzją premiera J. Pińkowskiego. Nawiasem mówiąc, z pańskich wypowiedzi na temat analizowanych wydarzeń wynika, że nadzwyczaj znikoma musiała być wówczas rola szefa rządu skoro powołał się pan na niego wyłącznie w związku z wydarzeniami w Bydgoszczy. Myślę jednak w związku z tym, że w rzeczywistości wspomniana silna koncentracja zależała prawdopodobnie od pańskich decyzji.</u>
          <u xml:id="u-149.1" who="#PiotrPankanin">Ale nie o to mi chodzi. Proszę mi wyjaśnić natomiast, czy bez inspiracji I sekretarza czy też Komitetu Centralnego, czy w ogóle partii możliwe było podjęcie przez premiera tak niezależnej decyzji? Nie rozumiem bowiem, jaka była wówczas tak naprawdę rola premiera.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-150">
          <u xml:id="u-150.0" who="#StanisławKania">Wyjaśniałem tę kwestię wcześniej, wspominałem, że przebywałem w tym czasie w Budapeszcie. Podkreślam jednak, że nie miałem zastrzeżeń wobec samej decyzji, lecz tylko jej wykonania. Uważam, że działano wówczas na granicy prowokacji, co przyniosło znane wszystkim obecnym skutki. Wiadomo było bowiem, że milicja miała możliwość bardzo delikatnego potraktowania protestujących przy usuwaniu ich z sali, gdy zaszła taka potrzeba ze względu na groźbę konfrontacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-151">
          <u xml:id="u-151.0" who="#PiotrPankanin">Czy mogę uznać wobec tej wypowiedzi, że bardzo nisko ocenia pan kondycję rządu i premiera? Co skłania mnie do takiego przypuszczenia? Jeżeli premier podjął słuszną - pańskim zdaniem - decyzję, a jej wykonanie - jak przypuszczam, pod jego nadzorem - było fatalne, wzbudzające wręcz podejrzenia o prowokację niemal, to znaczy, że i premier był nie w porządku. Ten major, o którym pan mi tu z boku podpowiada, też zapewne działał z upoważnienia premiera.</u>
          <u xml:id="u-151.1" who="#PiotrPankanin">Chciałbym jednak wrócić do pytania zasadniczego. Czy sytuacja wówczas wyglądała tak, że premier mógł rzeczywiście podejmować pewne niezależne decyzje, i czy istotnie bez pańskiej wiedzy podjął on decyzję w wypadku Bydgoszczy? Czy też może kontaktował się z panem telefonicznie?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-152">
          <u xml:id="u-152.0" who="#StanisławKania">Zarówno z J. Pińkowskim, jak i z W. Jaruzelskim byliśmy w dobrych kontaktach.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-153">
          <u xml:id="u-153.0" who="#PiotrPankanin">Powołam się znowu na pańską wypowiedź. Czy rozwinięcie manewrów sztabowo-dowódczych w marcu 1981 r. o udział licznych żołnierzy związane było z określoną procedurą obowiązującą w Układzie Warszawskim, a jeśli tak, to z jaką? Wspomniał pan bowiem, że gen. Siwicki zameldował, iż żołnierze nie zostaną włączeni w manewry. Chciałbym w związku z tym zorientować się, jak dalece było to niezależne od pana, na zasadzie jakiej procedury się odbywało. Jaka obowiązywała procedura przy ewentualnym wprowadzeniu tych wojsk? Pańska poprzednia wypowiedź w tej kwestii pozwala mi się domyślać, że byłaby to już zwyczajna interwencja, gdyż wojska wkroczyłyby bez żadnego zezwolenia ze strony polskiej władzy, która z niepokojem czekała, czy to się stanie, czy też może nie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-154">
          <u xml:id="u-154.0" who="#StanisławKania">Ćwiczenia nie były nielegalne, wynikały z planu, miały swój kryptonim - „Sojusz 81”, o ile dobrze pamiętam - pomyślane były jako ćwiczenia dowódczo-sztabowe, i należały do rutynowych działań i jako takie nie stanowiły żadnego zagrożenia. Informował o nich marszałek Kulikow, który zwracał się do mnie oraz chyba do W. Jaruzelskiego o zgodę na zaproszenie na nie ministrów obrony kilku innych krajów sojuszniczych.</u>
          <u xml:id="u-154.1" who="#StanisławKania">Sytuacja zmieniła się na groźną, gdy niemal jednocześnie przedstawiono nam postulat z zaznaczeniem, że w imieniu sekretarza generalnego, iż w najbliższym czasie może dojść u nas do stanu wojennego - takie wyrazili przedstawiciele strony radzieckiej przekonanie i dodali, że zgłoszą postulat rozwinięcia ćwiczeń z dowódczo-sztabowych na ćwiczenia z udziałem wojsk. Zapowiedź ta nie została wprawdzie zrealizowana, niemniej nie przerwano ćwiczeń, które miały się według planu zakończyć 25 marca, i to miało groźną wymowę. Decyzję o zakończeniu ćwiczeń - jak mi wiadomo, na polecenie Breżniewa - wydano w kilka dni po naszych rozmowach w Brześciu. Wiadomość tę przekazał mi gen. Siwicki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-155">
          <u xml:id="u-155.0" who="#PiotrPankanin">Proszę jednak o informację, czy wejście wojsk wymagało zgody I sekretarza PZPR czy też innych organów polskich władz?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-156">
          <u xml:id="u-156.0" who="#StanisławKania">Owszem. Kiedy zamierzano wprowadzić około 18–20 dywizji, marszałek Kulikow zwrócił się do gen. Jaruzelskiego, a za jego pośrednictwem do kierownictwa o zgodę na planistyczną gotowość do ćwiczeń - takim terminem się posługiwano. Był to niewątpliwie rodzaj prośby o przyzwolenie. W normalnych czasach działania takie wynikały z planu, informowane o nich było kierownictwo, minister obrony. Wszelkie poważniejsze zamierzenia trafiały do konsultacji i naradzaliśmy się wspólnie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-157">
          <u xml:id="u-157.0" who="#PiotrPankanin">Wspomniał pan kilkakrotnie o znanym liście KPZR, którego wrażenie usiłował zatrzeć następnie A. Gromyko przybyły do Polski. Treść listu była odzwierciedleniem metod opisanych już przez pana działań mających położyć kres polskim reformom, a w dalszej perspektywie uniemożliwić funkcjonowanie struktur partyjnych i państwowych, co przecież było ściśle ze sobą związane.</u>
          <u xml:id="u-157.1" who="#PiotrPankanin">Mieli panowie świadomość stanu morale w partii i w wojsku. Użył pan nawet stwierdzenia, że byli i tacy, którzy byliby zadowoleni z interwencji, którzy reprezentowali postawę zdecydowanie prosowiecką i zachowanie pozorów suwerenności naszego państwa nie było dla nich istotne.</u>
          <u xml:id="u-157.2" who="#PiotrPankanin">Bardzo proszę o informację, co to byli za ludzie, czy należeli do pańskiego najbliższego otoczenia, czy należała do nich część generalicji? Zadałem już kiedyś to pytanie gen. Siwickiemu, który odparł, że wolałby nie udzielać na nie odpowiedzi, gdyż w przeciwnym wypadku musiałby liczyć się z możliwością kary.</u>
          <u xml:id="u-157.3" who="#PiotrPankanin">Zdaję sobie sprawę, że czują się panowie być może związani poczuciem solidarności wobec pewnego okresu historii przeżywanego razem, więc nie domagam się nazwisk. Ale chciałbym się dowiedzieć, czy wewnątrz partii były znaczące siły reprezentujące tendencje, które wymieniłem. Czy była to znacząca sprawa, że próbowano użyć wspomnianej metody. Chodzi mi konkretnie o odpowiedź na pytanie, czy nasi sojusznicy mieliby w Polsce - w wojsku, w aparacie państwowym - zaplecze, gdyby zdecydowali się na interwencję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-158">
          <u xml:id="u-158.0" who="#StanisławKania">Jeśli chodzi o ludzi, których nie przerażała groźba interwencji, a którzy wręcz liczyli na określony pożytek z niej płynący, to starczyłoby ich przynajmniej na komitet powitalny dla interwentów - posłużyłem się tu sformułowaniem, które zamieściłem w swej książce.</u>
          <u xml:id="u-158.1" who="#StanisławKania">Uważam tych ludzi za osoby pozbawione wyobraźni, nie będące w stanie uświadomić sobie realnych zagrożeń płynących z interwencji.</u>
          <u xml:id="u-158.2" who="#StanisławKania">Niewątpliwie występowały w kierownictwie różnice poglądów i dopóki istniała możliwość otwartego ich prezentowania, podejmowania dyskusji, staraliśmy się to czynić. Najniebezpieczniejsze były wszakże podejmowane przez tych ludzi na własną rękę próby sprowadzenia sił interwencyjnych. Świadomość tych zakulisowych działań jest tym bardziej bolesna, im więcej dokumentów archiwalnych jest dostępnych. Można się z nich dopiero dowiedzieć o mechanizmach tych poczynań, jak również o skali zjawiska.</u>
          <u xml:id="u-158.3" who="#StanisławKania">Nie ma w tym wypadku mowy o poczuciu solidarności, co sugerował poseł P. Pankanin. Nie wymienię nazwisk nie dlatego, że łączy mnie z ludźmi tymi świadomość więzi historycznej. Uważam natomiast za bezsens omawiania tych gorzkich spraw z powoływaniem się na tożsamość ludzi bez wyobraźni, którzy wchodzili wówczas w skład kadry partyjnej, Biura Politycznego, w szeregi wojska. Ujawnienie się prawdziwego oblicza niektórych tych osób nastąpiło w dużej mierze na posiedzeniu plenarnym zwołanym po otrzymaniu przez nas listu KPZR. Najważniejszy wszakże był fakt, że większość Komitetu Centralnego opowiedziała się wtedy po stronie dotychczasowej linii, której chcieliśmy bronić, przede wszystkim dlatego, że torowała drogę do IX Zjazdu PZPR.</u>
          <u xml:id="u-158.4" who="#StanisławKania">Jeżeli chodzi o przyjazd A. Gromyki, to przybył on głównie w celu złagodzenia wymowy listu KPZR. Tłumaczył intencje jego powstania i wyrażał obawy, czy nie zamierzamy zastosować środków odwetowych wobec ludzi, którzy opowiedzieli się za wdrożeniem koncepcji zawartych w liście, co stanowiło odstępstwo od obowiązującej wówczas linii programowej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-159">
          <u xml:id="u-159.0" who="#PiotrPankanin">Skoro istnieje teza o nieuchronności interwencji, to sądzę, że zarówno w kierownictwie partyjnym, jak i wojskowym opracowano pewien plan czy też założenie na temat zachowania się armii w wypadku interwencji sojuszniczej lub czy też tylko radzieckiej. Czy były przygotowania tego rodzaju? Mam na myśli nie tylko przygotowania operacyjne; wiadomo, że bardzo poważny problem stanowiłoby utrzymanie morale armii wobec zbrojnej interwencji, która musiałaby być odebrana jako wejście wojsk okupacyjnych. Czy odbywały się rozmowy na ten temat?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-160">
          <u xml:id="u-160.0" who="#StanisławKania">W okresie, gdy zajmowałem stanowisko I sekretarza, planów związanych z przeciwdziałaniem interwencji w znaczeniu militarnym nie opracowywano. Nie wydawało nam się działanie tego typu celowe. Najważniejsza wydawała się nam konieczność utrzymywania stałego kontaktu z kierownictwem radzieckim. Uznaliśmy, że na bieżąco powinniśmy przekazywać nasze oceny na temat sytuacji w kraju. Zdawaliśmy sobie bowiem sprawę, że dysponujemy niebagatelnymi argumentami, które powinny przekonać stronę radziecką do powstrzymania się przed interwencją.</u>
          <u xml:id="u-160.1" who="#StanisławKania">Byłem zdania, że jeśli jednak doszłoby do interwencji, to nasza armia, która zachowywała się niezmiennie z wielką godnością i karnością, nie utrzymałaby dotychczasowej zwartości. Interwencja zostałaby odebrana z całą pewnością jako działanie okupacyjne z wszelkimi następstwami takiej sytuacji. Uprzedzałem niejednokrotnie Breżniewa o nieuchronności takiego biegu rzeczy.</u>
          <u xml:id="u-160.2" who="#StanisławKania">Spotkałem się wprawdzie już później z pewną enuncjacją zawierającą coś w rodzaju planu działania na wypadek zbrojnej interwencji, ale trudno było projekt ten potraktować poważnie. A to z tego względu, iż przewidywano w nim - jako jeden z wariantów działania - wypowiedzenie wojny prewencyjnej w chwili, gdy z doniesień wywiadu wyniknie jednoznacznie, że interwencja jest już postanowiona.</u>
          <u xml:id="u-160.3" who="#StanisławKania">Przecież zamierzenia takie nie licowały z powagą sytuacji. Wiadomo było z góry, jakie skutki przyniosłaby realizacja tego pomysłu - z ogromną liczbą ofiar wśród ludności na czele.</u>
          <u xml:id="u-160.4" who="#StanisławKania">Wiadomo było również, że armia od wielu lat utrzymywana była w przekonaniu, wynikającym z realiów geopolitycznych, o przyjaźni między Związkiem Radzieckim a Polską. Jestem przekonany, że kadra nie wydałaby rozkazu skierowania broni przeciwko wojskom sojuszniczym.</u>
          <u xml:id="u-160.5" who="#StanisławKania">W granicach naszych możliwości leżały natomiast działania, które miały zapobiec interwencji i wynikającemu z niej rozkładowi armii, jak zresztą również nieuniknionym dalszym następstwom. Jest przecież oczywiste, że nawet zwolennicy ustroju socjalistycznego nie odnieśliby się entuzjastycznie do widma okupacji, z pewnością zareagowaliby wręcz przeciwnie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-161">
          <u xml:id="u-161.0" who="#JerzyWiatr">W odpowiedzi na pytanie dotyczące zgody władz polskich na wkroczenie wojsk radzieckich i innych krajów zrzeszonych w Układzie Warszawskim w ramach ćwiczeń mówił pan, że strona radziecka zwróciła się o tę niezbędną zgodę. Chciałbym się dowiedzieć, co stałoby się, gdyby władze polskie konsekwentnie odmawiały udzielenia przyzwolenia na wkroczenie obcych wojsk na terytorium naszego kraju. Czy władze radzieckie zaniechałyby wówczas planów wkroczenia?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-162">
          <u xml:id="u-162.0" who="#StanisławKania">Wkraczamy znów w sferę hipotez. Wniosek o zgodę na ćwiczenia - a wiadomo, że pod tym eufemizmem kryło się wkroczenie do naszego kraju ogromnej rzeszy wojska - składany był nie ze względów moralnych; chodziło również o dopełnienie pewnych formalności ze względu na uwarunkowania zewnętrzne. Bądźmy bowiem szczerzy: wiadomo, że gdyby zgody takiej strona polska nie wydała, a władze radzieckie i tak postanowiły wprowadzić swe wojska, to jakie mieliśmy możliwości by temu zapobiec?</u>
          <u xml:id="u-162.1" who="#StanisławKania">Uważam, że mija się z celem rozpatrywanie prawdopodobieństw na temat tego konkretnego wypadku, o który zapytał poseł J. Wiatr. Okazało się bowiem, że zastosowaliśmy tak ważną argumentację, iż zdołaliśmy przekonać stronę radziecką do zaniechania podjętych początkowo planów w kwestii manewrów. Mogę jedynie wyrazić przypuszczenie, że gdyby rządząca wówczas w Polsce ekipa nie wyraziła zgody na przekształcenie ćwiczeń, zastosowano by system nacisków wszelkiego rodzaju o trudnych do przewidzenia skutkach. Dlatego pozostaje się tylko cieszyć, że zastosowana przez nas taktyka, wykazująca niebezpieczeństwa rozwinięcia ćwiczeń przede wszystkim dla strony radzieckiej, okazała się skuteczna.</u>
          <u xml:id="u-162.2" who="#StanisławKania">Zaznaczam, że nie czekaliśmy biernie na rozwój wypadków, co niekiedy nam się zarzuca; przeciwnie: wykorzystywaliśmy wszelkie możliwości działania, które miało na celu zapobieżenie rosnącemu niebezpieczeństwu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-163">
          <u xml:id="u-163.0" who="#JerzyWiatr">Jeśli bez zgody władz polskich wkroczenie obcych wojsk było wykluczone, to sądzę, że zarówno pan, jak i premier i inne osoby kierujące państwem mogły działać w poczuciu bezpieczeństwa. Skoro bowiem wkroczenie wojsk uzależnione było od polskiej zgody, to na czym polegał problem?</u>
          <u xml:id="u-163.1" who="#JerzyWiatr">Pytanie, które sformułowałem poprzednio, jest nie tyle chyba hipotetyczne, co raczej historyczne. O ile mi wiadomo, władze czechosłowackie nigdy nie wydały zgody na interwencję, a mimo to nastąpiła ona. Jak pogodzić ten fakt z pańskimi słowami, że bez zgody polskich władz wojska sojusznicze nie mogły przekroczyć granic?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-164">
          <u xml:id="u-164.0" who="#StanisławKania">Nieco inaczej ująłem sprawę odpowiadając poprzednio na pytanie związane z tym zagadnieniem. Powiedziałem, że po wszystkich doświadczeniach związanych ze zbrojną interwencją - począwszy od Budapesztu przez Czechosłowację do Afganistanu - nasi sojusznicy doszli najprawdopodobniej do wniosku, że w sytuacji zamierzonej interwencji, potrzebne są im inne pozory zgody, wyrażane przez grupę „zdrowych sił” - jak w wypadku Czechosłowacji, ani przez „rząd rewolucyjny” - jak to było na Węgrzech, ani też w żaden podobny sposób, lecz legalna, formalna zgoda.</u>
          <u xml:id="u-164.1" who="#StanisławKania">W związku z tym, że w Polsce władzę sprawowali wówczas ludzie realizujący proklamowany oficjalnie kurs liberalny, uzyskana od nich zgoda miałaby szczególne znaczenie moralne. Sytuacja była jeszcze o tyle dla władz radzieckich sprzyjająca, że nie chodziło przecież oficjalnie o brutalne wtargnięcie sił zbrojnych, lecz o spokojne rozlokowanie ich pod pozorem manewrów w wybranych punktach kraju.</u>
          <u xml:id="u-164.2" who="#StanisławKania">Poseł J. Wiatr wyraził przypuszczenie, że w sytuacji, gdy niezbędna była nasza zgoda na wejście wojsk, a my nie udzielaliśmy jej, to zapewne żyliśmy w poczuciu bezpieczeństwa. Nic podobnego! Nie obawialiśmy się wprawdzie, że zostaniemy wywiezieni na Bajkał, lecz mowy o spokoju nie było. Nie obawialiśmy się o bezpieczeństwo osobiste, lecz o bezpieczeństwo kraju, co w wypadku jego zagrożenia było zresztą równoznaczne z zagrożeniem osobistym.</u>
          <u xml:id="u-164.3" who="#StanisławKania">Czy nie mając zgody władz polskich na wkroczenie wojsk strona radziecka mogła podjąć samodzielną decyzję o takim rozwiązaniu? Oczywiście, lecz podkreślam jeszcze raz, że powstrzymała ich przed tak pochopnym działaniem siła naszej argumentacji i konsekwentne odmawianie moralnego przyzwolenia, na którym po poprzednich interwencjach bardzo im zależało.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-165">
          <u xml:id="u-165.0" who="#JerzyWiatr">W zasadzie poruszamy się dziś wokół relacji: przygotowania do stanu wojennego i wprowadzenia go a groźba interwencji. Czy uważa więc pan, że niezrealizowanie interwencji ani w grudniu 1980 r., ani w marcu 1981 r., ani też w późniejszych momentach, równie groźnych, było w jakiejś mierze związane z tym, że władze radzieckie wiedziały, iż kierujący państwem polskim przygotowują jako możliwy wariant rozwiązania sytuacji wprowadzenie stanu wojennego? Czy gdyby władze polskie od początku wykluczyły możliwość dokonania tej operacji, to władze radzieckie byłyby bardziej skłonne do przeprowadzenia interwencji, czy też nie miało to dla nich w gruncie rzeczy większego znaczenia?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-166">
          <u xml:id="u-166.0" who="#StanisławKania">Starałem się wyjaśnić na podstawie wiedzy, jaką dysponuję, dlaczego nie doszło do interwencji w 1980 r., nie uważam jednak wcale, że znam wszystkie okoliczności. Być może okaże się jeszcze kiedyś na podstawie jakichś ujawnionych znowu dokumentów, jakie były bezpośrednie przyczyny takiego obrotu spraw. Nie sądzę przy tym, że mogły być to jakieś szczególne rewelacje - chyba że chodziłoby o ewentualne rozbieżności w samym kierownictwie radzieckim, ale dokumentacja tego typu jest tak ściśle chroniona niezależnie od panującego systemu, że nie należy raczej liczyć na jej ujawnienie.</u>
          <u xml:id="u-166.1" who="#StanisławKania">Niemniej jestem przekonany, że na decyzję niewkroczenia wówczas wpłynął ten cały zespół przyczyn, które już tu omawiałem - między innymi obawy przed reperkusjami, jak również pod wpływem uporczywego prezentowania naszych racji, łącznie z niewyrażaniem zgody na taką operację. Oczywiście, że nie było to kategoryczne stwierdzenie w formie: nie zgadzamy się. Trzeba było szukać przekonujących stronę radziecką argumentów.</u>
          <u xml:id="u-166.2" who="#StanisławKania">Poseł J. Wiatr zadał niezmiernie ważne pytanie, czy dlatego powstrzymała się strona radziecka z realizacją interwencji, gdyż wiedziała, że władze naszego kraju przygotowują plany stanu wojennego.</u>
          <u xml:id="u-166.3" who="#StanisławKania">Nie był to z całą pewnością argument w sytuacji grudnia 1980 r., gdyż wtedy nie było jeszcze mowy o żadnych planach stanu wojennego. Były to dopiero początki działań na wszelki wypadek. W marcu 1981 r. strona radziecka była niejednokrotnie informowana o naszych oporach w sprawie interwencji, o jednolitym stanowisku, jakie prezentowaliśmy z gen. Jaruzelskim.</u>
          <u xml:id="u-166.4" who="#StanisławKania">Uważam więc, że nie wiedza o przygotowaniach do stanu wojennego powstrzymała kierownictwo radzieckie przed interwencją. W całym tym omawianym ciągu zdarzeń bywały momenty, że nasza argumentacja trafiała do przekonania stronie radzieckiej. Utrzymywaliśmy konsekwentnie, że jeszcze należy się wstrzymać przed ostatecznym rozstrzygnięciem, że nie wolno w takich sprawach działać pochopnie, gdyż raz uruchomione mechanizmy nie dadzą się zatrzymać, a w efekcie i Związek Radziecki ucierpi wskutek własnych działań, co niezmiernie zaszkodzi interesom tego kraju.</u>
          <u xml:id="u-166.5" who="#StanisławKania">Mówiłem już, że sytuacja związana z próbami zrealizowania interwencji nie była w żadnym czasie omawianego okresu stabilna. Presja wywierana na nas w tym względzie to nasilała się do ostatecznych - jak nam się wówczas wydawało - granic, to znów słabła.</u>
          <u xml:id="u-166.6" who="#StanisławKania">Przemiany dotyczące koncepcji interwencji wiązały się w moim przekonaniu nie z wiedzą, że strona polska dysponuje planami stanu wojennego, lecz ze świadomością kierownictwa radzieckiego, iż zdolni jesteśmy rozwiązać sytuację we własnym zakresie. Stąd też pochodziło stosowanie wciąż silniejszej presji na wprowadzenie stanu wojennego. Mam świadomość, że upraszczam nieco sprawę, nie ma jednak potrzeby ponownego przytaczania szczegółów, a w ogólnym zarysie sytuacja tak właśnie się kształtowała.</u>
          <u xml:id="u-166.7" who="#StanisławKania">Z tych to powodów interwencja została odsunięta niejako na dalszy plan stanowiąc niezmiennie odwód strategiczny polskiego stanu wojennego. Podobnie jak w pewnym okresie niepokojów w kraju przygotowana została w Polsce myśl przewodnia stanu wojennego - na wszelki wypadek, tak i strona radziecka nie zaniechała idei interwencji - również na wszelki wypadek. Trudno posądzać stronę radziecką, że czekała wyłącznie na odpowiedni moment, by wkroczyć do Polski, nie sądzę, że to o to chodziło. Uważam, że pozostawano przy koncepcji interwencji na wypadek niepowodzenia u nas stanu wojennego - o ewentualnym przebiegu wydarzeń z tym związanych, także już obszernie mówiłem.</u>
          <u xml:id="u-166.8" who="#StanisławKania">Jeśli nie mylę się w swych przekonaniach, a nie sądzę, by były one odległe od prawdziwego stanu rzeczy, to sprawna realizacja założeń stanu wojennego bezsprzecznie odsunęła od nas groźbę interwencji, nawet w sensie owego strategicznego odwodu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-167">
          <u xml:id="u-167.0" who="#JerzyWiatr">1 lutego 1992 r. Sejm poprzedniej kadencji podjął uchwałę, w której stwierdzono, że decyzja o wprowadzeniu stanu wojennego była sprzeczna z prawem i bezpodstawna.</u>
          <u xml:id="u-167.1" who="#JerzyWiatr">Proszę o wyrażenie opinii, czy druga część tego stwierdzenia - mówiąca o bezpodstawnym podjęciu decyzji - w świetle pańskiej wiedzy na ten temat trafnie oddaje stan rzeczy?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-168">
          <u xml:id="u-168.0" who="#StanisławKania">Wprawdzie nie moją rzeczą jest ocenianie uchwał Sejmu, ale skoro pytanie takie padło, to przyznam, że zdziwiła mnie owa uchwała. Głównie dlatego że kategorycznie potępiono fakt, którego nie poddano uprzednio wnikliwej analizie; nie zbadano wszystkich okoliczności, które o takim rozwiązaniu przesądziły.</u>
          <u xml:id="u-168.1" who="#StanisławKania">Nie zamierzam wypowiadać się w kwestiach prawnych, czyli związanych z pierwszą częścią oceny sejmowej, lecz z pełną odpowiedzialnością stwierdzam, że wprowadzenie stanu wojennego było uzasadnione. Podkreślałem niejednokrotnie brak dostępnych szerokiej opinii publicznej opracowań na temat poważnego niebezpieczeństwa wybuchu wewnętrznego. Mam nadzieję, że nie narażę się na żadne sankcje ze strony Komisji, gdy zaryzykuję twierdzenie, że Komisja Odpowiedzialności Konstytucyjnej bardzo powierzchownie podeszła do tego zagadnienia. Jest to bowiem sprawa - cały czas mam na myśli groźbę wybuchu wewnętrznego - o znaczeniu zasadniczym przy rozpatrywaniu zasadności decyzji, o której mowa. Myślę także, że jeśli Komisja nie dopełni tego obowiązku, będzie można postawić jej zarzut nieprzeanalizowania faktów składających się na pełny obraz sytuacji.</u>
          <u xml:id="u-168.2" who="#StanisławKania">Nie da się uniknąć prac nad tym zagadnieniem, jeśli chce się uzyskać rzetelny i prawdziwy wizerunek sytuacji, która przywiodła osoby obciążone dziś odpowiedzialnością za stan wojenny do podjęcia tej decyzji. Trzeba przeprowadzić dogłębną analizę tych przyczyn, nawet gdyby to miało nie odpowiadać niektórym dawnym działaczom „Solidarności”. Inaczej nigdy nie pozna się pełnej prawdy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-169">
          <u xml:id="u-169.0" who="#JerzyWiatr">Tytułem wyjaśnienia informuję, że uchwała Sejmu z 1 lutego 1992 r. nie była poprzedzona pracą ani tej, ani żadnej innej komisji, tak że związane z tym zastrzeżenia nie do Komisji winny być skierowane.</u>
          <u xml:id="u-169.1" who="#JerzyWiatr">Jeśli zaś chodzi o pańskie wątpliwości na temat uprawnień do oceny uchwał sejmowych, to sądzę, że działalność wszystkich władz państwowych, w tym także Sejmu, podlega ocenie obywatelskiej.</u>
          <u xml:id="u-169.2" who="#JerzyWiatr">Pytanie, które zamierzam panu teraz zadać ma charakter dość osobisty, jeśli więc uzna pan, że zbyt głęboko sięga w osobiste sprawy, może pan uchylić się od odpowiedzi.</u>
          <u xml:id="u-169.3" who="#JerzyWiatr">Czy można stwierdzić, iż zna pan gen. Jaruzelskiego od dawna i dobrze?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-170">
          <u xml:id="u-170.0" who="#StanisławKania">Proszę mi pozwolić skorzystać z możliwości uchylenia się od odpowiedzi. Uważam poza tym, że w tej chwili wszystko jest jasne.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-171">
          <u xml:id="u-171.0" who="#JerzyWiatr">Zaznaczam, że miało być to pytanie wstępne. Zasadnicze brzmi bowiem tak: był pan w kontakcie służbowym z gen. Jaruzelskim od wielu lat, nie dopiero od roku 1980. Dla naszej Komisji ważne są motywacje postępowania osób objętych wnioskiem wstępnym, które obciążone są bardzo ciężkimi zarzutami. Jak w każdym postępowaniu tego typu, chodzi o ustalenie nie tylko strony faktycznej, lecz również motywów, którymi wymienieni ludzie kierowali się w swym działaniu. Wiadomo wprawdzie, że nigdy nie można poznać w pełni motywów postępowania drugiego człowieka, niemniej stajemy niekiedy w obliczu sytuacji, gdy motywy owe zmuszeni jesteśmy oceniać. Jedną z metod oceniania jest zaczerpnięcie opinii osób, które znają dobrze ludzi, w stosunku do których toczy się postępowanie wstępne.</u>
          <u xml:id="u-171.1" who="#JerzyWiatr">Ocena działania gen. Jaruzelskiego w związku z wprowadzeniem stanu wojennego niejednokrotnie bywa przedmiotem publicznych wypowiedzi. Przed rokiem Centrum Badania Opinii Społecznej przeprowadziło badania, w których zadawano pytanie, czy zdaniem respondentów gen. Jaruzelski w związku z podjęciem decyzji o wprowadzeniu stanu wojennego powinien być oceniany jako patriota, czy też wprost przeciwnie. Jeśli dobrze pamiętam, 71% badanych oceniło postawę generała jako patriotyczną.</u>
          <u xml:id="u-171.2" who="#JerzyWiatr">Respondenci ci nie znają zapewne osobiście gen. Jaruzelskiego, ale pan go zna. Czy pańskim zdaniem opinia większości badanych przez CBOS jest opinią sprawiedliwą, czy też nie? Czy w pana przekonaniu działania, które są przedmiotem oceny Komisji, zostały podjęte - pomijam w tej chwili kwestię: słusznie czy niesłusznie - z intencji patriotycznych, czy nie?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-172">
          <u xml:id="u-172.0" who="#StanisławKania">Myślę, że wystarczającą odpowiedź w tej kwestii przyniosły przywołane badania socjologiczne. Nie ma już chyba żadnego znaczenia jeszcze jeden głos przy tak doskonałym wyniku badań. Jeśli moja wypowiedź nie zabrzmiała jednoznacznie, to wyjaśniam, że dołączam do grupy, która stanowi w ankiecie CBOS tę 71-procentową większość i oddaję swój głos na korzyść opinii generała. Czy może zresztą być inaczej?</u>
          <u xml:id="u-172.1" who="#StanisławKania">Jeśli zaś chodzi o moje stosunki z gen. Jaruzelskim, to proszę pozwolić mi na zachowanie odrobiny prywatności. Nie uważam zresztą, by były tu jakieś wątpliwości. Wiadomo, że łączyły nas bliskie kontakty służbowe i był czas, kiedy można było mówić również o najbliższej przyjaźni. Bardzo więc proszę o niestawianie pytań, na które odpowiedź jest oczywista i dlatego trudno zabierać na ten temat głos.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-173">
          <u xml:id="u-173.0" who="#JerzyWiatr">Odpowiedź jest oczywista dla pana, lecz w toku prac Komisji spotykamy się również z opiniami na temat motywacji gen. Jaruzelskiego i innych osób zdecydowanie odmiennymi, nawet dzisiaj mieliśmy do czynienia z wypowiedzią o tonacji wręcz przeciwnej.</u>
          <u xml:id="u-173.1" who="#JerzyWiatr">Kwestia motywacji podjęcia czynów, o których mowa jest dla mnie sprawą pierwszorzędną. Gdy chodzi o wielkie dramaty historyczne, istotne jest zgłębienie, z jakich powodów do nich doszło, czym motywowana była decyzja ludzi odpowiedzialnych za wydarzenia. Czym innym jest przy tym ocena słuszności bądź niesłuszności tej decyzji, a czym innym ocena jej motywacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-174">
          <u xml:id="u-174.0" who="#StanisławKania">Zostałem powołany przed oblicze Komisji w charakterze świadka i w takiej roli tu występuję w świetle aspektów prawno-procesowych; mam jednak świadomość, że znalazłem się tu z racji funkcji, jaką pełniłem, jako człowiek odpowiedzialny w pewnej mierze za wydarzenia będące przedmiotem pracy Komisji. Czuję się odpowiedzialny zarówno za działania, jak i za zaniechania, a także za oceny we wszystkich sprawach, które wiązały się z ówczesną sytuacją, od proklamacji omówionej tu nowej polityki po kwestionowane dziś słownictwo.</u>
          <u xml:id="u-174.1" who="#StanisławKania">Gdybym miał odpowiedzieć na pytanie, co leżało u podstaw stanu wojennego, bez żadnych wątpliwości i najmniejszego wahania odparłbym, iż wyłącznie pragnienie uchronienia Polski przed nieszczęściem, przed niebezpieczeństwem wybuchu wojny domowej, która musiałaby pociągnąć za sobą obcą interwencję.</u>
          <u xml:id="u-174.2" who="#StanisławKania">Zwracam się do Komisji z prośbą, by ktoś z jej członków zechciał zgłosić wniosek o wystąpienie do dawnych sojuszników w sprawie udostępnienia dokumentacji ówczesnych posunięć i rozmów. Mamy bowiem prawo wiedzieć, co składało się na kolejne wydarzenia kształtujące los naszego kraju. Jestem zdania, iż Komisja mogłaby być rzecznikiem otwarcia archiwów poza granice ustalone dla innych czasów, granice o absurdalnym już dziś charakterze. Brak dostępu do licznych dokumentów stwarza pole do najprzeróżniejszych domniemań do wygłaszania tez niczym w rzeczywistości nieuzasadnionych. Uważam, że nadeszła już pora udostępnienia dokumentacji, gdyż zniknęły powody dla dalszego otaczania jej tajemnicą. Oczywiście - i to jest w pełni uzasadnione - z wyjątkiem dokumentów, które w całym cywilizowanym świecie są chronione jako tzw. dobra osobiste, które jeszcze w gruncie rzeczy należałoby zdefiniować.</u>
          <u xml:id="u-174.3" who="#StanisławKania">Chciałbym uzyskać też informację, dlaczego do dziś nie została opublikowana mapa interwencji. Wiadomo mi, że występował o to gen. Hupałowski. W Centralnym Archiwum Wojskowym uzyskałem informację, że mapa, o której mówię, zaginęła, lecz później widziałem materiały, z których wynikało, iż udało się ją odnaleźć. Jakie więc racje przemawiają za utrzymywaniem jej w tajemnicy? Przecież to najbardziej ewidentny dowód materialny zamierzeń naszych ówczesnych sojuszników. Jeśli jednak prawdą okaże się informacja o zniszczeniu mapy, należy zarządzić wnikliwe dochodzenie w tej sprawie, ustalić, kto jest za to odpowiedzialny, bo prawem społeczeństwa jest zapoznanie się z zaznaczonymi na mapie miejscami lokowania poszczególnych dywizji wojsk interwencyjnych. Sądzę, iż jest to również zadanie dla Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej.</u>
          <u xml:id="u-174.4" who="#StanisławKania">Wielokrotnie podnosiłem ten temat, m.in. w rozmowach z ówczesnym dyrektorem Biura Bezpieczeństwa Narodowego, a później wiceministrem obrony narodowej. Bezskutecznie jednak.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-175">
          <u xml:id="u-175.0" who="#JerzyWiatr">Temat mapy przewija się na posiedzeniach Komisji od dłuższego czasu. Wielokrotnie zwracaliśmy się w tej sprawie do szefa sztabu Wojska Polskiego. Z odpowiedzi, jakie otrzymujemy wynika, że mapy interwencji nie udaje się odnaleźć.</u>
          <u xml:id="u-175.1" who="#JerzyWiatr">Na tym kończy się już możliwość działania Komisji w tej sprawie. Ewentualne dochodzenie na temat losów mapy należy już do władz wojskowych.</u>
          <u xml:id="u-175.2" who="#JerzyWiatr">Padły wprawdzie sugestie wystosowania dezyderatu, lecz uważam, że wkroczylibyśmy w ten sposób na drogę ingerowania w zakres uprawnień szefa sztabu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-176">
          <u xml:id="u-176.0" who="#BogdanBorusewicz">Ja również jestem zwolennikiem odtajnienia materiałów, zwłaszcza że część materiałów, nad którymi pracowała nasza Komisja, ma w tej chwili znaczenie głównie historyczne, a nie wojskowe. Odtajnienie zresztą także nie w pełni rozwiązuje kwestię, gdyż wiadomo już, że znaczna większość materiałów dotyczących kontaktów z sojusznikami: NRD, Czechosłowacją i przede wszystkim ZSRR została zniszczona. Musimy w związku z tym posługiwać się dokumentacją pochodzącą ze źródeł obcych, niejednokrotnie dość wybiórczo potraktowaną, jak na przykład ta pochodząca z archiwów rosyjskich.</u>
          <u xml:id="u-176.1" who="#BogdanBorusewicz">Myślę, że zniknięcie wielu notatek i dokumentów pogarsza sytuację osób objętych wstępnym postępowaniem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-177">
          <u xml:id="u-177.0" who="#StanisławKania">Moja prośby do Komisji o działania mające na celu odtajnienie dokumentacji dotyczy nie tylko dokumentów związanych ze stanem wojennym, lecz całego okresu powojennego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-178">
          <u xml:id="u-178.0" who="#BogdanBorusewicz">Jest to na pewno słuszny postulat, tyle że Komisja zajmuje się konkretnym fragmentem naszej historii. Oczywiście Komisja może spróbować interwencji w tej sprawie, gdyż uważam, że pora już dopuścić historyków do tego okresu. Najważniejsze jest teraz odnalezienie mapy, o której mówiliśmy, jak również odtajnienie dokumentu zawierającego myśl przewodnią stanu wojennego, podpisanego przez pana Kanię i gen. Jaruzelskiego.</u>
          <u xml:id="u-178.1" who="#BogdanBorusewicz">W tym ostatnim dokumencie zawarto krótką analizę zagrożeń i reakcji na nie. Stwierdza się między innymi, że występują demonstracje uliczne i ataki na budynki, a jako środek działania przewiduje się ostrą reakcję wojska i milicji. Czy mogę wiedzieć, co kryło się za tym ostatnim sformułowaniem?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-179">
          <u xml:id="u-179.0" who="#StanisławKania">Było to sformułowanie wynikające z ówczesnych realiów i oznaczało reagowanie na próby zamachów na gmachy publiczne, na działanie zakłócające porządek publiczny. Zaznaczam jednak, że chodziło o stanowcze działanie bez użycia broni - o tym nie było mowy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-180">
          <u xml:id="u-180.0" who="#BogdanBorusewicz">W przeciwieństwie do przewodniczącego Komisji uważam, że uchwała Sejmu z 1 lutego 1992 r. była słuszna, głosowałem za jej przyjęciem. W związku z tym, że podczas swych wypowiedzi wprowadził pan pod obrady posiedzenia nowy element w postaci zagrożenia wewnętrznego, proszę o przedstawienie przesłanek świadczących jasno o takim niebezpieczeństwie. Na pytanie, czy władza miała wówczas dowody na gromadzenie przez opozycję broni odparł pan przecząco. Czy były natomiast informacje świadczące o przygotowaniach do przejęcia siłą władzy przez „Solidarność”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-181">
          <u xml:id="u-181.0" who="#StanisławKania">Trudno mówić o istnieniu grup spiskowych i nie zamierzam tego czynić, natomiast cały czas istniało zagrożenie działaniami, które doprowadzić mogły do konfrontacji ulicznych z dramatycznym efektem. Bardzo bałem się takiego przebiegu wydarzeń.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-182">
          <u xml:id="u-182.0" who="#BogdanBorusewicz">Zgadzam się w pełni z opinią, że konfrontacja uliczna niesie szereg zagrożeń. Chciałbym jednak ustalić, czy były sytuacje tego typu, czy dochodziło do ulicznych konfrontacji za czasów, gdy sprawował pan funkcję I sekretarza?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-183">
          <u xml:id="u-183.0" who="#StanisławKania">Obawialiśmy się, że sytuacja w Bydgoszczy może potoczyć się w tym kierunku, o czym mieliśmy sygnały przed incydentem, jaki zaszedł w budynku. Na szczęście nie doszło do tego.</u>
          <u xml:id="u-183.1" who="#StanisławKania">Baliśmy się, że konflikt przeniesie się na ulice, a zagrożenie to znacznie wzrosło latem 1981 roku: demonstracje uliczne, marsze głodowe, zapowiedziany marsz gwiaździsty o szerszym niż wydarzenia lokalne charakterze, manifestacja przed gmachem KC - choć w tym ostatnim przypadku trudno mówić o ostrym wystąpieniu, była to demonstracja o zupełnie innym charakterze; chodziło o pokazanie władzy, iż można nie licząc się z niczym sparaliżować miasto i przy okazji w cyrkowy sposób odprawiać mszę.</u>
          <u xml:id="u-183.2" who="#StanisławKania">Poseł J. Taylor oburzał się, że o planowanych przez „Solidarność” działaniach dowiedzieliśmy się z taśmy nagranej nieoficjalnie w Radomiu. Nie jestem jednak przekonany, że najważniejsze było w tym wypadku opublikowanie zapisu, znacznie poważniejszy - moim zdaniem - był sam fakt, o którym zapis mówił. Myślę, że panujący wtedy nastrój świadczył o powadze sytuacji i kazał obawiać się rozwoju wydarzeń w niepożądanym kierunku. Mieliśmy i inne sygnały świadczące o rosnącym napięciu.</u>
          <u xml:id="u-183.3" who="#StanisławKania">Zapowiedź wielkiej demonstracji skierowanej w swej istocie przeciw władzy - a mam na myśli przedstawione już dziś wydarzenia zaplanowane na 17 grudnia 1981 roku - musiała w opisanej sytuacji rodzić niepokój o możliwość przerodzenia się owej demonstracji w otwartą konfrontację. Czy rzeczywiście nasze obawy były uzasadnione, czy naprawdę sytuacja wahała się na granicy wybuchu ulicznego - na to pytanie może odpowiedzieć tylko rzetelna i szczegółowa analiza nie oszczędzająca żadnej ze stron konfliktu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-184">
          <u xml:id="u-184.0" who="#BogdanBorusewicz">Właśnie z tym wiąże się moje pytanie. Nie chodziło mi bowiem przy jego formułowaniu o pokojowe demonstracje. Nie chodzi mi także o domniemany rozwój sytuacji i związane z nim obawy władzy. Chciałbym jedynie uzyskać odpowiedź na pytanie, czy doszło do poważnej konfrontacji ulicznej w okresie, gdy był pan I sekretarzem, albo gdy funkcję tę pełnił gen. Jaruzelski?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-185">
          <u xml:id="u-185.0" who="#StanisławKania">Nie było mowy o takich wydarzeniach w dosłownym znaczeniu tego określenia. Ale, jak można się domyślać, nie doszło do nich jedynie dlatego, że „Solidarnością” kierowali ludzie z wyobraźnią, a władzy nie zabrakło w najpoważniejszych momentach rozwagi, choć i ona nie była wolna od podejmowania błędnych decyzji.</u>
          <u xml:id="u-185.1" who="#StanisławKania">Było więcej momentów stanowiących zagrożenie, jak choćby zapowiedź nieposłuszeństwa wobec Sejmu i wola przeprowadzenia wbrew jego ustaleniom referendum. Sama procedura jest jak najbardziej demokratyczna, ale w tym wypadku miała się odbyć poza konstytucyjnymi władzami państwa. To także świadczyło o działaniach noszących znamiona próby sił, a tego chcieliśmy przecież uniknąć.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-186">
          <u xml:id="u-186.0" who="#BogdanBorusewicz">Czy pamięta pan największe zgromadzenie w 1980 roku - ludzi zebranych 16 grudnia pod pomnikiem w Gdańsku? Ile pańskim zdaniem osób mogło liczyć to zgromadzenie?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-187">
          <u xml:id="u-187.0" who="#StanisławKania">O ile pamiętam, była mowa o kilkudziesięciu tysiącach zebranych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-188">
          <u xml:id="u-188.0" who="#BogdanBorusewicz">Według mojej oceny mogło chodzić o kilkaset osób. Proszę o informację, czy w związku z tym zgromadzeniem władza również żywiła obawy? Zaprzecza pan. Dlaczego więc władza nie lękała się wtedy niepożądanego rozwoju wydarzeń? Dlaczego obawy pojawiały się później?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-189">
          <u xml:id="u-189.0" who="#StanisławKania">Gdyby powstały wątpliwości w szczerość moich słów, można znaleźć ich potwierdzenie w dokumentach pochodzących z archiwów zagranicznych. Zaświadczają one jednoznacznie, iż władza sprzyjała organizacji tych uroczystości, mających na celu uczczenie pamięci stoczniowców. Nasze stanowisko zaprezentowaliśmy podczas wielokrotnie wspomnianej tu narady w Moskwie. Oświadczyłem tam, że władze polskie popierają i będą popierać obchody tego typu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-190">
          <u xml:id="u-190.0" who="#BogdanBorusewicz">Poruszyłem kwestię tego zgromadzenia w innym aspekcie. Chciałem się dowiedzieć, czemu władza nie obawiała się wówczas o skutki zgromadzenia w jednym miejscu tłumu ludzi, których można było przecież wykorzystać do różnych - także niepożądanych przez władze - działań.</u>
          <u xml:id="u-190.1" who="#BogdanBorusewicz">Sprawa kolejna: czy zetknął się pan z dokumentem noszącym nazwę „Poprawa gotowości bojowej Ludowego Wojska Polskiego” przygotowanym przez Sztab Generalny?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-191">
          <u xml:id="u-191.0" who="#StanisławKania">Zapewne się zetknąłem, ale nie jestem w stanie pamiętać wszystkich dokumentów, jakie widziałem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-192">
          <u xml:id="u-192.0" who="#BogdanBorusewicz">Przypomnę więc o co chodziło. Dokument ten przewidywał wyprowadzenie wojska poza tereny dyslokacji, co zostało wykonane przed stanem wojennym.</u>
          <u xml:id="u-192.1" who="#BogdanBorusewicz">Wielokrotnie zetknąłem się z tezą, że operacja ta mogła mieć znaczenie dla ewentualnego przeciwstawienia się agresji z zewnątrz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-193">
          <u xml:id="u-193.0" who="#StanisławKania">Nie wierzę, że wyprowadzenie wojska mogłoby mieć w tej kwestii znaczenie, w przeciwieństwie do znaczenia przebiegu stanu wojennego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-194">
          <u xml:id="u-194.0" who="#BogdanBorusewicz">Według niektórych świadków chodziło o to - powoływano się zwłaszcza na fakt, że wojsko nasze zostało rozmieszczone w pobliżu wielkich miast - by powstała możliwość zablokowania w tych rejonach wojsk sojuszniczych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-195">
          <u xml:id="u-195.0" who="#StanisławKania">Teza taka oparta była zapewne na mniemaniu, że Polska będzie miała ewentualnie do czynienia z nieprzewidywalną masą wojsk sojuszniczych. i że wiele zależeć będzie od tego, komu uda się zająć lepsze miejsce. Nie jestem przekonany o właściwości takiego rozumowania. Nie zmieniły się przecież do ostatniej chwili warunki obowiązujące we wzajemnych umowach. I tak, jak już mówiłem, bez zgody władz polskich żadne siły zewnętrzne nie mogły zostać na terytorium naszego kraju wprowadzone. Mogły to być ewentualnie lokalne uzupełnienia - w rodzaju „mostu powietrznego”, o którym mówił gen. Jaruzelski - ale nie wchodziły w rachubę siły nieprzewidywalnej wielkości.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-196">
          <u xml:id="u-196.0" who="#BogdanBorusewicz">Wspominał pan o zaostrzeniu sytuacji i wzmożonym nacisku w związku z listem KPZR. Czy może pan przypomnieć o jaki to okres chodziło.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-197">
          <u xml:id="u-197.0" who="#StanisławKania">O czerwiec 1981 r. Koncepcja strony radzieckiej polegała wtedy na działaniu wbrew woli polskich władz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-198">
          <u xml:id="u-198.0" who="#BogdanBorusewicz">Proszę jeszcze wyjaśnić, ile prawdy jest w informacjach mówiących o zagrożeniu kierownictwa - przede wszystkim pana i gen. Jaruzelskiego - przez tzw. twardogłowych. Na ile realne było to zagrożenie?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-199">
          <u xml:id="u-199.0" who="#StanisławKania">Była grupa ludzi niezmiernie krytycznie ustosunkowanych nie tylko do naszych działań, ale i do proklamowanej linii programowej. Opowiadali się za zdecydowanym działaniem; stwierdzali, iż utraciliśmy zaufanie sojuszników, a więc zarazem prawo do kierowania sprawami kraju.</u>
          <u xml:id="u-199.1" who="#StanisławKania">Wspominałem już, że pojawiły się próby utworzenia nielegalnego Biura Politycznego, o czym dowiedziałem się znacznie później. Ludzie z tej grupy zwracali się również wprost do nas z radami na temat zorganizowania interwencji, co znajduje odbicie w dokumentach.</u>
          <u xml:id="u-199.2" who="#StanisławKania">Jestem jednak zdania, iż realnego zagrożenia puczem nie było poza okolicznościami związanymi z listem KPZR. Działania skierowane przeciw prowadzonej przez nas polityce nie zanikły, niemniej nigdy już nie pojawiły się w takiej skali, jak w czerwcu 1981 roku. Zapewne częściowo związane to było z późniejszą pozycją gen. Jaruzelskiego; nie chodziło przy tym wyłącznie o sprawy militarne, ale i jego wpływy.</u>
          <u xml:id="u-199.3" who="#StanisławKania">Sama strona radziecka stwierdzała, że lojalna wobec ZSRR grupa polskich działaczy nie dysponuje niestety odpowiednimi wpływami, w związku z czym należy kultywować kontakty z Kanią i Jaruzelskim.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-200">
          <u xml:id="u-200.0" who="#BogdanBorusewicz">Czy nie uważa pan, że sytuacja, w której gen. Jaruzelski pełniący funkcję ministra obrony obejmuje stanowisko premiera, a następnie także I sekretarza mogła zostać odebrana przez „Solidarność” jako zagrożenie ze strony człowieka kumulującego w swych rękach maksimum władzy?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-201">
          <u xml:id="u-201.0" who="#StanisławKania">Nie przypuszczam, by „Solidarność” miała z tego tytułu powód do niepokoju. Przecież jak już mówiłem - swe zadowolenie z takiego obrotu spraw dawał publicznie wasz najwyższy przywódca, Lech Wałęsa. Czyż trzeba przytaczać inne argumenty wobec demonstracyjnej wręcz radości przewodniczącego związku?</u>
          <u xml:id="u-201.1" who="#StanisławKania">Z naszej zaś strony wielość funkcji w ręku gen. Jaruzelskiego znacznie ułatwiała koordynację przedsięwzięć.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-202">
          <u xml:id="u-202.0" who="#BogdanBorusewicz">Na marginesie pragnę zaznaczyć, że nie zgadzałem się wówczas z optymizmem Lecha Wałęsy wobec kumulowania przez gen. Jaruzelskiego funkcji.</u>
          <u xml:id="u-202.1" who="#BogdanBorusewicz">Dziękuję za wyczerpujące wyjaśnienia i zapewniam, że w wielu punktach ocena sytuacji wyrażona przez pana zbliżona jest do mojej własnej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-203">
          <u xml:id="u-203.0" who="#TadeuszHupałowski">Była mowa o mapie interwencji. Pragnę poinformować Komisję, że mapy tej nie ma. Komisja dysponuje wprawdzie dwiema mapkami, które na pewno odzwierciedlają w pewnej mierze sytuację naniesioną na mapę, którą przywiozłem z Moskwy, nie są jednak kopiami tamtej mapy. W związku z tą właściwą mam bardzo poważne obawy, iż stała się ona nie do odzyskania. Jest bowiem oczywiste, że nie mogła zaginąć przez przypadek czy też czyjąś niedbałość. Była przekazana do komórki Zarządu Operacyjnego Sztabu Generalnego, gdzie zajmowano się przechowywaniem planów operacyjnych otaczanych szczególnym nadzorem. Ktokolwiek więc miał dostęp do mapy, musiał złożyć swój podpis. Jak mi zresztą wiadomo, była tylko jedna osoba, która oglądała mapę na polecenie gen. Jaruzelskiego, a mianowicie gen. Eugeniusz Molczyk, który był zastępcą marszałka Kulikowa. Jak rozumiem, z tego powodu została mu mapa udostępniona. Gdy zobaczył tę mapę, powiedział: „To na co my czekamy?” Nie jest mi wiadomo, by ktokolwiek inny - poza oczywiście władzami najwyższymi: I sekretarzem, premierem, ministrem - oglądał ją.</u>
          <u xml:id="u-203.1" who="#TadeuszHupałowski">Był to bez wątpienia niezmiernie ważny dokument, przez co trudno nie żywić teraz podejrzeń co do jego zniknięcia w niewyjaśnionych okolicznościach. Waga dokumentu była tym większa, że z archiwów radzieckich jak dotąd nie napłynęła żadna poważniejsza dokumentacja na temat wkroczenia do Polski wojsk. Uważam, że zaginiona mapa mogła pełnić rolę świadka koronnego, jeśli chodzi o zamiary ZSRR i Układu Warszawskiego w sprawach polskich. Wątpić chyba należy w odnalezienie tego dokumentu.</u>
          <u xml:id="u-203.2" who="#TadeuszHupałowski">Chciałbym dodać jeszcze swe spostrzeżenia wobec wkraczania wojsk sojuszniczych. Stwierdzam, że wyrażenie zgody na wkroczenie tych sił nie miałoby żadnej mocy prawnej ze względu na fakt, iż wszystkie państwa europejskie, z wyjątkiem Albanii oraz Stany Zjednoczone i Kanada podpisały w Helsinkach Pakt Końcowy, który zakładał między innymi obowiązek notyfikowania ćwiczeń oraz ruchów wojsk ponad określoną miarę. Nie chcę podawać tej miary bez absolutnej pewności w tym względzie, ale z całą pewnością wynosi ona znacznie poniżej 300 tysięcy żołnierzy, a o taką liczbę wojska chodziło w omawianych dzisiaj ćwiczeniach.</u>
          <u xml:id="u-203.3" who="#TadeuszHupałowski">Wyrażenie zgody mogło w tej sytuacji służyć wyłącznie ewentualnemu uspokojeniu sumienia, bo żadnego znaczenia międzynarodowego nie miało, tym bardziej że dokumenty przywiezione przez komisję z Czechosłowacji noszą znamienną adnotację, że Sztab Generalny Armii Radzieckiej wezwawszy do opracowania planu wkroczenia wojsk sojuszniczych do naszego kraju dwóch szefów Sztabów Generalnych - Armii Czechosłowackiej i Armii NRD - poinformował ich, że sprawę notyfikowania opracowywanych planów weźmie na siebie Związek Radziecki, który załatwi to w trybie przyspieszonym.</u>
          <u xml:id="u-203.4" who="#TadeuszHupałowski">Tak więc Pakt Końcowy normował kwestie ruchów wojsk, a nie obowiązywały jeszcze jego ustalenia w wypadku inwazji na Węgry ani na Czechosłowację. Tam sojusznicy mieli tak zwaną zgodę, która jednak w naszym wypadku nie miałaby najmniejszego znaczenia. Braliśmy tę okoliczność pod uwagę podczas rozmów w Sztabie Generalnym i mieliśmy świadomość, że opisywane działanie zostałoby uznane jednoznacznie za inwazję, co w świetle podpisanego porozumienia nie mogłoby pozostać bez reakcji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-204">
          <u xml:id="u-204.0" who="#JerzyWiatr">Czy możemy uznać, że wyczerpaliśmy porządek posiedzenia?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-205">
          <u xml:id="u-205.0" who="#WojciechJaruzelski">Jest to tak ważne posiedzenie i z udziałem tak ważnego świadka, że w świetle pytań, które zostały zadane już po moich pytaniach kierowanych do S. Kani muszę dodatkowo wyjaśnić pewne kwestie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-206">
          <u xml:id="u-206.0" who="#JerzyWiatr">A więc słuchamy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-207">
          <u xml:id="u-207.0" who="#WojciechJaruzelski">Czy pamięta pan wizytę w Polsce kongresmena amerykańskiego Alana Cragstona, we wrześniu 1981 roku i jego opinię?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-208">
          <u xml:id="u-208.0" who="#StanisławKania">Pamiętam, piszę o tym w mojej książce. Nasz gość wspominał o rozbieżnościach w podejściu do polskich spraw w amerykańskiej administracji. Część opowiadała się za pomocą Polsce, część zaś za takim działaniem, które stworzyłoby problemy Związkowi Radzieckiemu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-209">
          <u xml:id="u-209.0" who="#WojciechJaruzelski">Tę właśnie wypowiedź miałem na myśli, gdyż uważam, że koresponduje ona w jakimś sensie z naszymi ocenami i obserwacjami związanymi z brakiem reakcji na dezercję R. Kuklińskiego.</u>
          <u xml:id="u-209.1" who="#WojciechJaruzelski">Muszę wrócić do sprawy demonstracji przewidzianych na 17 grudnia 1981 r. Poseł J. Taylor oświadczył, iż miały być one reżyserowane przez Andrzeja Wajdę, a więc można by domniemywać, że chodziło o spektakl patriotyczno-artystyczny. Czy wiadomo panu, jakie było stanowisko Andrzeja Wajdy w tej sprawie, jakie było stanowisko posła Z. Bujaka - między innymi na ostatnim jego przesłuchaniu, kiedy mówił o tym, że gdyby nawet doszło do interwencji, to i tak naród by pozostał, tak jak pozostał po interwencji na Węgrzech i w Czechosłowacji. Mówił to człowiek, którego zapewne wszyscy darzymy dużym szacunkiem i który na szacunek zasługuje z uwagi na swą prawdomówność i umiejętność prezentowania racji bez owijania w bawełnę.</u>
          <u xml:id="u-209.2" who="#WojciechJaruzelski">Czy zna pan takie wypowiedzi we wspomnianej sprawie pana Reiffa?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-210">
          <u xml:id="u-210.0" who="#StanisławKania">Nie znam dokładnie tych wypowiedzi. O samej groźbie demonstracji wiem oczywiście, jak również o związanych z nią niebezpieczeństwach. Odczuwam niedostatek wypowiedzi i dociekań na ten temat. Uważam też, że nie wolno skwitować tak poważnej sprawy stwierdzeniem, iż chodziło wyłącznie o imprezę artystyczną, co sugeruje, iż jednym jej zagrożeniem było niepowodzenie artystyczne właśnie. Jestem bowiem przekonany, że zagrożenie miało znacznie poważniejszy wymiar.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-211">
          <u xml:id="u-211.0" who="#WojciechJaruzelski">Przypomnę więc jedynie, że Andrzej Wajda ostatecznie odmówił reżyserii wydarzeń, gdyż obawiał się, że sprawy mogą potoczyć się niekontrolowanym torem. Poinformował nas o tym poseł Bujak.</u>
          <u xml:id="u-211.1" who="#WojciechJaruzelski">Niezależnie od tego, jaki miała charakter uroczystość odsłonięcia pomnika w Gdańsku, proszę o wyjaśnienie, czy była ona wyrazem protestu - jak miało być 17 grudnia - czy też była to uroczystość, w której brali udział przedstawiciele władzy wysokiego szczebla, z przewodniczącym Rady Państwa, Henrykiem Jabłońskim na czele. Jak mi wiadomo, na 17 grudnia 1981 r. przedstawicieli władz nie zapraszano.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-212">
          <u xml:id="u-212.0" who="#StanisławKania">Sama obecność przewodniczącego Rady Państwa najwymowniej chyba świadczy o rodzaju tej uroczystości.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-213">
          <u xml:id="u-213.0" who="#WojciechJaruzelski">Poseł J. Taylor w swej wypowiedzi powoływał się na protokół z posiedzenia Komitetu Obrony Kraju z 13 września, wskazując rzeczy z jego punktu widzenia naganne. Czy pamięta pan moje stwierdzenie, pokrywające się zresztą z pańskim zdaniem: „wskazał na szczególne znaczenie i konieczność rozstrzygania wewnętrznych problemów własnymi siłami”? - jest tu mowa o mojej wypowiedzi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-214">
          <u xml:id="u-214.0" who="#StanisławKania">Nie jestem w stanie pamiętać każdego słowa, ale z tego, co zapamiętałem z samego posiedzenia, jak i na podstawie lektury dokumentów - notabene protokoły KOK nie w pełni oddają w tej części przebieg dyskusji - wiem, że konkluzja wynikająca z posiedzenia 13 września była zgodna i zamykała się stwierdzeniem, że stan wojenny pozostaje w sferze planów i że należy podjąć wszelkie działania w celu rozwiązania konfliktu za pomocą środków politycznych.</u>
          <u xml:id="u-214.1" who="#StanisławKania">Proszę jednak nie wymagać ode mnie, bym pamiętał szczegóły wszystkich narad i rozmów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-215">
          <u xml:id="u-215.0" who="#WojciechJaruzelski">Spytałem o taki szczegół, ponieważ padły tu dzisiaj opinie o zainteresowaniu niektórych osób interwencją oraz zaproszeniem do niej. Omawiano tu także to konkretne posiedzenie KOK, a protokół z jego przebiegu jednoznacznie odzwierciedla moje stanowisko w kwestii sposobu rozstrzygnięcia konfliktu. Chciałem, aby było to zupełnie jasne.</u>
          <u xml:id="u-215.1" who="#WojciechJaruzelski">Czy przypomina pan sobie, że w różnych rozmowach i listach padało ze strony radzieckiej pytanie - zwłaszcza podkreślał je M. Susłow i A. Gromyko - o to, kto zagwarantuje nam nienaruszalność granic, jeśli wydarzenia toczyć się będą dotychczasowym torem? Czy nie mieliśmy prawa odczytywać tego pytania jako pewnej groźby, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę, że problem graniczny był wówczas wciąż jeszcze w jakimś sensie otwarty, a działanie NRD i kontakty ZSRR z RFN były bardzo ożywione.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-216">
          <u xml:id="u-216.0" who="#StanisławKania">O ile mnie pamięć nie myli, nie uważaliśmy wtedy, że stwierdzenia tego typu niosą z sobą groźbę zmiany polskich granic. Była to raczej kwestia retoryki, gdyż wiadomo, że za sprawą Związku Radzieckiego mamy obecny kształt Polski - ubytek na Wschodzie i ziemie zachodnie w roli rekompensaty, jak to określono w Jałcie i Poczdamie.</u>
          <u xml:id="u-216.1" who="#StanisławKania">Czy można było oczekiwać realnie zmniejszenia terytorium państwa polskiego? Uważam, że nawet najlepsze porozumienie Związku Radzieckiego z NRD nie mogłoby spowodować konieczności oddania Niemcom naszych ziem zachodnich.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-217">
          <u xml:id="u-217.0" who="#WojciechJaruzelski">Nie widzę tego w kategoriach aż tak uproszczonych, niemniej rozwój wydarzeń zakończony finałem, którego obawialiśmy się - o czym zresztą i pan mówił - a który mógł spowodować daleko posuniętą destrukcję i destabilizację kraju, mógł z kolei wywołać reperkusje różnego typu. Wspomniane pytanie przedstawicieli ZSRR uważam w tym aspekcie za element szantażu, być może retorycznego, ale jednak szantażu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-218">
          <u xml:id="u-218.0" who="#StanisławKania">Nie przypuszczam, że nasi sojusznicy musieli uciekać się do szantażu tego rodzaju, skoro mieli w ręku znacznie realniejsze rozwiązanie - interwencję, która - moim zdaniem - była zarazem znacznie poważniejszym zagrożeniem niż hipotetyczna zmiana granic w wyniku całego ciągu zdarzeń. Nie pamiętam, bym tak odbierał wypowiedzi Susłowa czy Gromyki. Nie uważam też, by należało się wówczas takiej możliwości poważnie obawiać.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-219">
          <u xml:id="u-219.0" who="#WojciechJaruzelski">Nie chodzi mi o to, że należało się takiej możliwości obawiać. Miałem raczej zamiar ukazać, że strona radziecka wykorzystywała wszelkie formy nacisku i szantażu; stosowali przecież różne inne argumenty - o których sam pan wspominał - i również nie oznaczały one, że w ślad za słowami nadejdzie natychmiastowe działanie. Niemniej i deklaracje słowne stwarzały atmosferę niepewności i zagrożenia.</u>
          <u xml:id="u-219.1" who="#WojciechJaruzelski">Wspomniał pan dziś kilkakrotnie, iż innego rodzaju zagrożenie istniało w roku 1980, innego wiosną 1981, a jeszcze innego późną jesienią 1981 r. Oczywiście jestem tego samego zdania, gdyż wydarzenia w wymienionych okresach miały zróżnicowany charakter.</u>
          <u xml:id="u-219.2" who="#WojciechJaruzelski">Chciałbym jednak zasięgnąć pańskiej opinii w następnej kwestii. Czy w grudniu 1980 r. mieliśmy do czynienia z przesuniętym daleko w kierunku radykalizmu kierownictwem i dużą częścią czołowych działaczy „Solidarności”? Czy była to już ta „Solidarność”, która ujawniła się szczególnie dobitnie - jeśli chodzi o oblicze polityczne - na zjeździe związku, w wyborach, kiedy to legendarny już wówczas przywódca uzyskał tylko 55% głosów, a reszta zebranych opowiedziała się za ludźmi o nieco odmiennych zapatrywaniach? Czy mieliśmy wówczas do czynienia z sytuacją usuwania partii z zakładów pracy? Czy istniała groźba wyjścia na ulice wielkiej demonstracji? Czy zetknęliśmy się z groźbą drastycznego ograniczenia dostaw surowców i materiałów? Jak pan przypomniał, wówczas mieliśmy, wręcz odwrotnie - wysoki kredyt, który miał wpłynąć na złagodzenie sytuacji kraju. Czy padały wówczas takie wypowiedzi jak później w Radomiu i w Gdańsku - o czym pisał Tadeusz Mazowiecki w swej broszurze „Internowanie”? Czy była taka sytuacja jak w Przemyślu?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-220">
          <u xml:id="u-220.0" who="#StanisławKania">Działania „Solidarności” jesienią i w grudniu 1980 r. były nieprzemyślane. Przyznam, że szczególnie gorzko odebrałem strajk ostrzegawczy, który był demonstracją nieufności i podejrzliwości w stosunku do władzy.</u>
          <u xml:id="u-220.1" who="#StanisławKania">Zdumiewające były dla nas okoliczności rejestracji „Solidarności”. Stanowiły demonstracyjne zerwanie z zapisem na temat politycznego oblicza związku. I to jest bezsporne. Dobrze się stało, że ludzie o większej wyobraźni przekonali w końcu tych mniej rozważnych. Dobrze, że i z naszej strony - pomimo różnych propozycji - stanęło w końcu na aneksowym stwierdzeniu o ważności konkretnych zapisów porozumień gdańskich.</u>
          <u xml:id="u-220.2" who="#StanisławKania">Przypominam sobie wizytę Lecha Wałęsy u mnie, jego deklaracje i zapewnienie, że absurdalny był pomysł przymierzania się do kapitalizmu w jakiejkolwiek formie. Pamiętam, z jakim uznaniem wyrażał się o partii podkreślając, że to tylko niektórzy ludzie z jej grona budzą zastrzeżenia, co jednak wszędzie się zdarza. W odpowiedzi na moje zarzuty przewodniczący „Solidarności” złożył deklarację o gotowości przekazania środków finansowych, jakie spodziewał się otrzymać od Straussa za pośrednictwem erefenowskich związków zawodowych, na rzecz kraju, konkretnie na zakup samolotów, by wzmocnić siłę armii, niejako na złość Niemcom.</u>
          <u xml:id="u-220.3" who="#StanisławKania">W opisywanym okresie nie było nawet szczególnie wielkich nacisków na wprowadzenie stanu wojennego. Później jednak sytuacja się komplikowała coraz bardziej, przybywało powodów do zwiększonego niepokoju. Niemniej w pewnym sensie krzepiące było to, że w Moskwie dokonano przewartościowania poglądów. Na plan główny wysunięto nadzieję na powodzenie w Polsce operacji stanu wojennego i podporządkowano temu wszystkie działania związane z naszym krajem; uruchomiono system nacisków mający na celu zmuszenie nas do tego rozwiązania.</u>
          <u xml:id="u-220.4" who="#StanisławKania">Liczono się z tym, że wyjście takie jest realne i dokonywano modyfikacji założeń wprowadzenia wojska - w każdym okresie na innej zasadzie. W marcu przewidywano wkroczenie armii radzieckiej w chwili ogłoszenia stanu wojennego, później natomiast wysunięto koncepcję armii w roli odwodu strategicznego na wypadek niepowodzenia naszych działań własnych. Zaznaczam przy tym, że modyfikacje owe nie znaczyły zmniejszonego zagrożenia, a tylko zmianę koncepcji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-221">
          <u xml:id="u-221.0" who="#JerzyWiatr">Ponieważ nie ma już pytań, uznaję, że wyczerpaliśmy dzisiejszy porządek.</u>
          <u xml:id="u-221.1" who="#JerzyWiatr">Serdecznie dziękuję panu Stanisławowi Kani za wielogodzinne wyjaśnienia i cieszę się, że Komisja miała możność wysłuchać opinii osoby, która ma już zapewnione miejsce w historii, i która była ważnym ogniwem omawianych wydarzeń historycznych.</u>
          <u xml:id="u-221.2" who="#JerzyWiatr">Zarządzam przerwę do jutra, do godz. 11oo i przypominam, że na jutrzejsze posiedzenie zaproszony został gen. Florian Siwicki.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>