text_structure.xml 68.3 KB
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#PosłankaMariaGajeckaBożek">Otwieram posiedzenie Komisji Zdrowia. Witam przybyłych posłów i zaproszonych gości. Tematem dzisiejszego posiedzenia jest rozpatrzenie informacji o realizacji ustawy o ochronie zdrowia psychicznego oraz sprawy różne. Czy są uwagi do porządku dziennego? Nie słyszę. Stwierdzam, że porządek został przyjęty i możemy przystąpić do jego realizacji. Proszę pana ministra o przedstawienie sprawozdania z realizacji ustawy o ochronie zdrowia psychicznego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieZdrowiaJanKopczyk">Na wstępie chciałbym przedstawić państwu zespół, który mi dziś towarzyszy i będzie do państwa dyspozycji zarówno przy prezentacji tematu, jak i w czasie dyskusji oraz przy odpowiedziach na pytania. Jest wiec ze mną: dyrektor Instytutu Psychiatrii i Neurologii prof. Stanisław Pużyński, dyrektor Wojciech Marciniak z Ministerstwa Zdrowia, dr Wojciech Kłosiński i dyr. Ewa Rucińska-Kulesza także z Ministerstwa Zdrowia, dr Bożena Pietrzykowska z Instytutu Psychiatrii i Neurologii, a także prof. Czesław Czabała - przewodniczący Rady do spraw Promocji Zdrowia Psychicznego. Ustawa o ochronie zdrowia psychicznego z roku 1994 cieszy się dość systematycznym zainteresowaniem Komisji Zdrowia, ponieważ cyklicznie, co dwa, trzy lata odbywają się posiedzenia, na których przedstawiciele Ministerstwa Zdrowia składają sprawozdania z jej realizacji, przy dużym zawsze zainteresowaniu ze strony posłów. Myślę, iż dzieje się tak z tego względu, że ta ustawa jest bardzo ważna. W momencie jej tworzenia wypełniła ona lukę, jaka istniała w polskim prawie medycznym. Zawiera ona bardzo wiele ważnych przepisów dotyczących z jednej strony promocji zdrowia psychicznego i zapobiegania zaburzeniom psychicznym oraz kształtowania właściwych postaw społecznych wobec osób z zaburzeniami psychicznymi, z drugiej zaś zapewnia tym osobom dostęp do powszechnej opieki zdrowotnej i różnych innych form pomocy i opieki niezbędnych do, w miarę normalnego, życia w środowisku. Jest też w tej ustawie duża grupa przepisów dotycząca ochrony praw obywatelskich i praw pacjenta osób z zaburzeniami psychicznymi. Zawiera też ona zapisy na temat zadań rządu i samorządu oraz innych instytucji w zakresie ochrony zdrowia psychicznego. Więcej szczegółów na temat samej ustawy i jej realizacji poda państwu, jej współtwórca, prof. Stanisław Pużyński, któremu oddaję głos.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#StanisławPużyński">Raport dotyczący realizacji ustawy o ochronie zdrowia psychicznego, który państwu przekazaliśmy, różni się od poprzednich innym rozłożeniem akcentów. Zdecydowaliśmy się tym razem przedstawić w sposób bardziej pogłębiony analizę psychiatrycznej opieki zdrowotnej, bowiem ustawa mówi o zapewnieniu osobom chorym psychicznie i osobom z zaburzeniami psychicznymi takiej właśnie opieki. Myślę, że jest to właściwy moment, aby więcej miejsca poświęcić tym sprawom, co nie znaczy, że lekceważymy zapisy dotyczące np. praw obywatelskich, praw człowieka, praw osób chorych psychicznie. Są one również ważne i zajmują pokaźną część ustawy. Rozpocznę od oceny sytuacji psychiatrycznej opieki zdrowotnej, o czym warto mówić zwłaszcza z powodu istotnej zmiany w sposobie jej finansowania. W ciągu kilkunastu ostatnich lat lecznictwo psychiatryczne ulega stałej transformacji, przy czym widoczny jest stały jego postęp polegający na przekształceniu systemu opartego na szpitalach na system opieki środowiskowej. Ma on jeszcze sporo mankamentów, do których zaliczyć należy:- nierównomierne rozmieszczenie bazy szpitalnej,- utrzymującą się wciąż koncentrację łóżek w dużych szpitalach psychiatrycznych,- dużą odległość większych szpitali od miejsca zamieszkania chorych, duży odsetek przewlekle chorych i przebywających w szpitalach ze wskazań społecznych oraz zbyt małą liczbę miejsc w odpowiednich domach pomocy społecznej i zakładach opiekuńczo-leczniczych,- nierównomierne rozmieszczenie kadr specjalistycznych w poszczególnych regionach kraju,- niski poziom kompetencji w zakresie psychiatrii lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej, zróżnicowany poziom diagnostyki i terapii, w dużym stopniu zależny od dostępności aparatury diagnostycznej i liczby specjalistów,- niski standard wyposażenia, zwłaszcza dużych szpitali, postępującą dekapitalizację budynków, a także - niedobór lub brak zróżnicowania form opieki środowiskowej w wielu rejonach kraju. Taka jest ocena ogólna, która jest bliska prawdy, bo oczywiście jest postęp i są zmiany, ale jednocześnie tempo tych zmian jest chyba zbyt wolne i dlatego na niektórych polach jesteśmy daleko w tyle w stosunku do krajów rozwiniętych. Przeprowadzana reforma lecznictwa psychiatrycznego polega na stopniowej transformacji modelu szpitalnego w kierunku psychiatrii środowiskowej. Powinien to być proces ciągły, planowany i skoordynowany, a jednocześnie stopniowy. Działanie pospieszne czy nagłe może tu prowadzić do dramatów z uwagi na sytuację socjalną osób chorych psychicznie. Doświadczenia licznych krajów dowodzą, że taki pośpiech jest bardzo niekorzystny. Mam tu na myśli Włochy, a także Stany Zjednoczone, gdzie duże rzesze chorych psychicznie znalazły się po prostu na bruku, bez opieki. Cele szczegółowe oraz program reformowania lecznictwa psychiatrycznego zawarte są w dwóch dokumentach:- Programie Ochrony Zdrowia Psychicznego, który jest programem resortowym i został obecnie zmodyfikowany, przy czym ma perspektywę nadania mu rangi programu rządowego,- Docelowej sieci publicznych zakładów psychiatrycznej opieki zdrowotnej. Oba dokumenty obowiązują dziś, ale wymagają modernizacji oraz innego umocowania prawnego. A teraz kilka słów na temat Programu Ochrony Zdrowia Psychicznego, który został przyjęty przez ministra zdrowia w roku 1994 i ma charakter resortowy.</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#StanisławPużyński">Ulokowanie go na tym poziomie, mimo, że obejmuje zadania kilku resortów, a jednocześnie fakt, że nie przeznaczono na niego nigdy istotnych środków finansowych, powoduje, że jego zapisy nierzadko pozostają tylko na papierze. Dowodzą one postępowego myślenia zarówno władzy, jak i środowiska psychiatrycznego, ale jednocześnie realizacja niektórych zapisów jest iluzoryczna w kontekście braku środków. Zdaniem, zarówno Instytutu Psychiatrii i Neurologii, jak i Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego oraz resortu zdrowia potrzebna jest zmiana ulokowania tego programu. Powinien on mieć rangę programu rządowego, krajowego czy narodowego. Nie chodzi tu, oczywiście, o nazwę, ale o umocowanie prawne i przyjęcie odpowiedzialności za jego realizację przez rząd. Występowaliśmy już wielokrotnie w tej sprawie, podobnie jak przedstawiliśmy też projekt nowelizacji art. 2 ustawy o ochronie zdrowia psychicznego, która by zapewniła umocowanie prawne tego programu. Projekt tej nowelizacji zawarty jest w materiałach, które państwu dostarczyliśmy. Nie będę tu szczegółowo omawiał programu, powiem tylko, że zawiera on zarówno dane dotyczące rozwiązań cząstkowych, jak również wyraźne elementy programowe. Najogólniej można powiedzieć, że postuluje on, aby opiekę psychiatryczną i odwykową zapewniać populacji zamieszkałej na określonym terytorium. Podstawowymi formami opieki psychiatrycznej i odwykowej nie są, zgodnie z programem, szpitale, ale poradnie. Jeśli zaś chodzi o leczenie stacjonarne, to powinny je sprawować oddziały psychiatryczne przy szpitalach ogólnych. Jest tu wyraźny postulat, aby krok po kroku zmniejszać liczbę szpitali psychiatrycznych oraz ograniczać ich wielkość do maksimum 350 łóżek, a jednocześnie odzyskane łóżka przekształcać na potrzeby oddziałów leczniczo-opiekuńczych. Stopniowo też organizować należy oddziały psychiatryczne przy szpitalach ogólnych, bo takie są trendy światowe. Program postuluje też tworzenie różnorodnych form terapii środowiskowej: oddziałów dziennych, środowiskowych, rehabilitacyjnych i poradni zdrowia psychicznego. Sądzimy, że modelem docelowym, który by integrował działania tych różnorodnych form, powinno być Centrum Zdrowia Psychicznego. To by musiało oznaczać konieczność zmiany systemu finansowania tego rodzaju opieki zdrowotnej, o czym będę chciał jeszcze powiedzieć. Drugim istotnym dla programu dokumentem jest Docelowa sieć publicznych zakładów psychiatrycznej opieki zdrowotnej. Określa ją minister zdrowia na podstawie art. 6 i 55 ustawy o ochronie zdrowia psychicznego. Została ona przygotowana, ale jej sposób ogłoszenia odbiegał od powszechnie przyjętych regulacji, bowiem był to jedynie komunikat ministra zdrowia. Optymalnym wyjściem byłoby tu rozporządzenie ministra zdrowia, bo ono ma inne znaczenie i zakres oddziaływania. Nowa sytuacja związana z finansowaniem opieki zdrowotnej, jak również nowelizacja programu ochrony zdrowia psychicznego zmusiła nas do rewizji dotychczasowego dokumentu dotyczącego sieci. Nowa jego wersja została już złożona w Ministerstwie Zdrowia, a jednocześnie wystąpiliśmy z postulatem, aby nową sieć wdrożono na podstawie rozporządzenia Ministra Zdrowia. Sprawą istotną jest kompatybilność miedzy tą siecią a siecią szpitali, przy czym nowa wersja naszego dokumentu zakłada, że cały kraj pokryty zostanie gęstą siecią oddziałów psychiatrycznych przy szpitalach ogólnych.</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#StanisławPużyński">Pragnę tu zwrócić uwagę, że obecność w bliskiej odległości dwóch czy trzech takich oddziałów oznacza postęp, a nie potrzebę likwidacji jednego z nich. Kolejny problem, na który chciałbym zwrócić uwagę, to zagadnienie psychiatrii sądowej. Nastąpiły tu w ostatnim czasie wydarzenia znaczące i pozytywne, jakim jest np. uruchomienie trzech regionalnych ośrodków psychiatrii sądowej o najwyższym stopniu zabezpieczenia, które maksymalnie utrudniają oddalenie się z takiego oddziału. Są to oddziały w Branicach, Gostyninie i Kocborowie, dysponujące 209 łóżkami, odpowiednim wyposażeniem i wyszkolonym personelem. Osoby chore psychicznie, szczególnie niebezpieczne są tam nie tylko chronione, ale poddawane terapii i procesowi rehabilitacji. Ludzie tam przebywający po pewnym czasie leczenia przenoszeni są na oddziały o niższym stopniu zabezpieczenia, co oznacza, że uzyskuje się tu efekty leczniczo-rehabilitacyjne. Dobrze, że ukazało się rozporządzenie ministra zdrowia dotyczące w ogóle psychiatrii sądowej i tworzenia systemu oddziałów, które są zabezpieczone na trzech poziomach: najwyższym, średnim i niskim. Realizacja tego rozporządzenia sprowadza się także do modernizacji oddziałów przy pomocy środków finansowych resortu. Ważnym wydarzeniem będzie uruchomienie w tym roku w Garwolinie pierwszego w Polsce oddziału psychiatrii sądowej dla młodzieży. Dotychczas nie mieliśmy takiego ośrodka i kiedy zachodzi potrzeba izolacji czy też obserwacji młodocianego, który dokonał przestępstwa, nie ma go gdzie umieścić. W tym roku sytuacja już się radykalnie zmieni. Zagrożeniem dla funkcjonowania oddziałów o wzmocnionych warunkach zabezpieczenia są niskie stawki przeznaczone na finansowanie pobytu w szpitalach psychiatrycznych osób, w stosunku do których sądy orzekły zastosowanie środka zabezpieczającego. Wymagają one liczniejszego personelu i są istotnie droższe, zaś to, co oferują na ich utrzymanie kasy chorych, nie jest w żadnej mierze wystarczające. Sprawa ta wymaga pilnego uregulowania. Innym niepokojącym zjawiskiem z zakresu psychiatrii sądowej są trudności związane z wywiązywaniem się sądów z płatności z tytułu wykonywanych przez szpitale i oddziały psychiatryczne obserwacji sądowo-psychiatrycznych. Nowa interpretacja rozporządzenia ministra sprawiedliwości w tej sprawie spowodowała liczne komplikacje. Ministerstwo nie płaci za obserwacje sądowo-psychiatryczne, a zaległości z tego tytułu narastają. Zupełnym nieporozumieniem jest sytuacja, gdy szpitale zaczynają dofinansowywać ten rodzaj usług. Mało tego, obecnie w koszty takiej obserwacji wliczane są również opinie biegłych, które kiedyś płacone były bezpośrednio osobom je wykonującym. Stawki uległy w ten sposób drastycznemu obniżeniu, a na dodatek nie są one wypłacane. I nie chodzi tu o wielkie pieniądze, choć kiedyś biegły miał szansę za ciężką pracę przygotowania orzeczenia sądowo-psychiatrycznego uzyskać 200–300 zł. W tej chwili sądy chcą płacić 370 zł za orzeczenie, przy którym zwykle pracuje kilka osób, co najmniej dwóch psychiatrów i jeden psycholog. W ten sposób, po potrąceniu podatków jeden biegły może otrzymać ok. 70 zł za orzeczenie sądowo-psychiatryczne, które wymaga kilku, a czasem i kilkunastu dni ciężkiej pracy. Mówię o tym dlatego, że sytuacja staje się groźna, bowiem biegli odmawiają uczestniczenia w procesie orzekania. Docierają do mnie informacje, że szpitale odmawiają, sądy poszukują miejsca dla przeprowadzenia obserwacji, zaś chętnych do pisania orzeczenia nie ma. Mówiąc prywatnie, nie dziwię się biegłym, bo oni wykonują pracę, za którą trzeba im zapłacić. Sprawa ta wymaga bardzo pilnego uregulowania. Wystąpiłem już do pani minister sprawiedliwości informując o sytuacji i oczekuję na reakcję. Jak wygląda sytuacja psychiatrycznej opieki zdrowotnej po trzech latach wdrażania nowego systemu finansowania opieki zdrowotnej w Polsce? Można tu mieć uczucia mieszane, bowiem nie ma oceny jednoznacznej.</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#StanisławPużyński">Na kilku polach pojawiły się wydarzenia pozytywne i korzystne, jak choćby postępująca redukcja łóżek psychiatrycznych i przekształcanie ich w łóżka leczniczo-opiekuńcze. Drugim korzystnym wydarzeniem, co jest pewnym zaskoczeniem, jest dosyć dynamiczny rozwój oddziałów psychiatrycznych przy szpitalach ogólnych. Jest ich już blisko 100 i mamy informację, że następne szpitale zamierzają takie oddziały tworzyć. Jest to działanie zgodne z programem ochrony zdrowia psychicznego, który mówi o przybliżeniu psychiatrii do środowiska. Mamy też poważne kłopoty. Powszechne jest narzekanie na zbyt niskie stawki oferowane przez kasy chorych na działalność szpitali. To jest jednak naturalne i myślę, że zawsze tak będzie w odczuciu dyrektorów. Gorsza sytuacja jest natomiast z opieką ambulatoryjną, bo tutaj doszło do rozprzężenia systemu, który może nie był doskonały, ale zapewniał ciągłość opieki. Działalność blisko 600 poradni dawała niezłą dostępność i chory psychicznie, zwłaszcza z cięższymi zaburzeniami psychotycznymi, nie miał problemu z dotarciem do lekarza. Nowy system kontraktowania, w którym kontraktuje się poszczególne usługi nie patrząc na cały system opieki, doprowadził do atomizacji oferty, ubytku psychiatrów i psychologów zatrudnianych w poradniach i zerwania ciągłości opieki w wielu rejonach kraju. Są to zmiany niewątpliwie niekorzystne, wymagające pilnego naprawienia. Coraz trudniejsze jest dotarcie do zespołów prowadzących psychoterapię i dlatego wielu pacjentów zmuszonych jest korzystać z usług prywatnych, choć, jako ubezpieczeni, mają prawo do korzystania z poradni zdrowia psychicznego. Poważnym mankamentem było pominięcie specjalistycznego nadzoru krajowego, a w szczególności wojewódzkiego, w wytyczaniu polityki zdrowotnej w zakresie psychiatrii. Kasy prowadzą przecież jakąś politykę, a tymczasem konsultanci nie mieli w tym zakresie wiele do powiedzenia i w związku z tym podpisywane kontrakty były nierzadko przypadkowe. Dotyczy to również stawek. Mam prawo twierdzić, że ile kas, tyle stawek, a polityka w tym zakresie jest wyraźnie niekonsekwentna. Wspomnę jeszcze o szybkim, wręcz skokowym wzroście liczby oddziałów dziennych, co jest wydarzeniem pozytywnym. Reasumując tę część raportu można powiedzieć, że zasady finansowania psychiatrycznej opieki zdrowotnej wymagają zmiany. Myśmy proponowali system kapitacyjny, który byłby adresowany bądź do całej populacji, bądź do populacji osób chorych. Należy też poważnie rozważyć wydzielenie środków na reformę psychiatrycznej opieki zdrowotnej. Mam prawo sądzić, że samorządów długo, a może nawet nigdy, nie będzie stać na przeznaczanie większych środków na tę reformę. Wiem, że jest to postulat bardzo niepopularny w obecnej sytuacji ekonomicznej, ale też trzeba wyraźnie powiedzieć, że wdrażanie programu ochrony zdrowia psychicznego musi się wiązać nieodłącznie z nakładami na reformę, ponieważ inaczej część zadań zostanie pominięta. Przykładem jest właśnie psychiatria sądowa. Gdyby nie było środków centralnych, nie mielibyśmy oddziałów psychiatrii sądowej. Kilka słów na temat standardów w psychiatrycznej opiece zdrowotnej.</u>
          <u xml:id="u-3.4" who="#StanisławPużyński">One są i są zalecane, choć niestety, nie obowiązują, kontraktów. Jeśli chodzi natomiast o standardy leczniczo-diagnostyczne, to są one aktualnie doskonalone w Instytucie Psychiatrii i Neurologii, a termin zakończenia prac przewidziano na IV kwartał roku 2002. Chciałbym teraz zatrzymać się chwilę przy sprawie leków psychotropowych. Otóż Polska jest krajem, w którym zarejestrowano niemal wszystkie nowoczesne leki psychotropowe. Nowoczesne, to znaczy skuteczniejsze, a przy tym bezpieczniejsze. Stare leki z tej grupy są niezwykle cenne i potrzebne, ale stosowanie ich w dawkach terapeutycznych często wiąże się z poważnymi dolegliwościami, zwłaszcza jeśli chodzi o parkinsonizm, co zniechęca chorych do leczenia. Nowe leki są wolne od tego mankamentu. Dotyczy to m.in. leków antydepresyjnych. Instytut, który reprezentuję, stał zawsze na stanowisku, że chorzy psychicznie, których jest wąska grupa, powinni mieć, zgodnie z ustawą o ochronie zdrowia psychicznego, zapewniony nieodpłatny, lub nisko płatny dostęp do leków, które są im potrzebne, oczywiście, przy zapewnieniu kontroli ordynowania tych leków. Postulat ten pozostaje wciąż jednakowo ważny i ilekroć pytano mnie o wskazanie leków niezbędnych, unikałem odpowiedzi, uważając, że dla tej grupy osób przeznaczyć należy takie leki, które są konieczne dla efektywnej terapii. Dokonaliśmy nawet pewnych przeliczeń, z których wynika, że miesięczny koszt nawet bardzo drogiego leku nigdy nie przekracza kosztu dwu-, trzydniowej hospitalizacji. Niezastosowanie takiego leku oznacza właśnie hospitalizację i znacznie większe koszty oraz straty dla chorego. Jeśli chodzi o szkolenie podyplomowe, to obserwujemy duże i korzystne zmiany. Z radością przyjęliśmy wprowadzenie najpierw 6-tygodniowego, a potem 4-tygodniowego cząstkowego stażu z psychiatrii w ramach programów stażu podyplomowego. Jest to sprawa niezwykle ważna, choć to, oczywiście, stale za mało. W każdym razie jest to już postęp. Uważamy też, że wprowadzenie jednostopniowego systemu specjalizacji w zakresie psychiatrii dorosłych jest dużym postępem. Program, jakim dysponujemy, dostosowany jest do wymogów Unii Europejskiej. Psychiatria dysponuje 240 etatami rezydenckimi i ok. 1200 miejscami specjalizacyjnymi. Powinno to zapewnić rozwój kadr w perspektywie, o jakiej mówi Program Ochrony Zdrowia Psychicznego. Wydatnie poprawiła się dostępność źródeł do nauczania psychiatrii oraz samokształcenia. Ukazało się wiele przekładów podręczników psychiatrii, wydano kilkanaście opracowań monograficznych i podręcznikowych z zakresu różnych działów psychiatrii klinicznej, ukazuje się też 8 czasopism o tematyce psychiatrycznej. Pogorszeniu, i to wydatnemu, uległa natomiast dostępność kursów krótko- i długoterminowych, za które po prostu trzeba teraz płacić. Stąd też powszechne narzekanie na ten stan rzeczy. Chciałbym też zwrócić uwagę na rzecz z pozoru banalną, ale bardzo ważną. Otóż w opiece nad chorymi psychicznie dużą rolę odgrywa i będzie odgrywał lekarz podstawowej opieki zdrowotnej. Już obecnie 1/3 chorych korzysta z pomocy poradni zdrowia psychicznego, zaś 2/3 dociera do lekarzy ogólnych, którzy nie są w stanie rozpoznać choroby i leczyć, albo pokierować chorym.</u>
          <u xml:id="u-3.5" who="#StanisławPużyński">System kształcenia tej grupy lekarzy w zakresie psychiatrii jest wciąż daleki od doskonałości, choć są czynione wysiłki, aby to zmienić. Prasa medyczna zawiera coraz więcej materiałów z zakresu psychiatrii, ale sam system kształcenia wymaga konkretnych zmian. A jak wygląda krajowy i regionalny nadzór w zakresie psychiatrii? Otóż on działa, ale przechodził ostatnio różne koleje losu. Był nawet okresowo zawieszany w swej działalności, choć obecnie jest przywracany. Podstawową sprawą jest tu fakt, czy ci, którzy decydują o polityce zdrowotnej na poziomie województwa będą korzystać z pomocy tego nadzoru? Doświadczenia ostatnich lat nie są najlepsze, bowiem konsultanci byli systematycznie pomijani w kontraktowaniu i określaniu potrzeb zdrowotnych w zakresie psychiatrii. Istotną rolę w niesieniu pomocy osobom z zaburzeniami psychicznymi odgrywają formy, którymi zawiaduje Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej. Z zadowoleniem trzeba tu przyjąć tworzenie środowiskowych domów samopomocy, których liczba wzrasta. W roku ubiegłym było ich 315 w całym kraju, a korzystało z nich 8900 użytkowników. Ważna rola przypada też organizacjom pozarządowym. Myślę tu przede wszystkim o Polskim Stowarzyszeniu na rzecz Osób z Upośledzeniem Umysłowym, które odgrywa istotną rolę w niesieniu pomocy dzieciom i młodzieży. Pozostał nam jeszcze temat promocji zdrowia psychicznego. Warto tu powiedzieć, że zgodnie z ustawą, realizacją zadań związanych z promocją zajmuje się głównie Rada do spraw Promocji Zdrowia Psychicznego, której przewodniczącym jest prof. Czesław Czabała. Rada ma ambitne zadania, a niektóre z nich już są realizowane. Myślę tu o opracowaniu monografii pt. „Zdrowie psychiczne - zagrożenie i promocja”, której treść stanowią opracowania ekspertów i wyniki badań empirycznych na temat najważniejszych zagrożeń dla zdrowia psychicznego oraz prezentacja aktualnych programów promocji zdrowia psychicznego. Rada monitoruje wydarzenia na arenie dotyczącej prasy i telewizji, co oczywiście nie zamyka problemu, bowiem planowanie działań z zakresu ochrony zdrowia psychicznego nie jest tylko zadaniem Rady, ale co najmniej kilku resortów. Jest to pole do szerokiego działania, choć brak formalnego przyjęcia Narodowego Programu Ochrony Zdrowia Psychicznego uniemożliwia realizację projektu programu, jaki zaproponowała Rada. Następna grupa problemów dotyczy ochrony praw obywatelskich osób z zaburzeniami psychicznymi. Obejmuje ona bardzo ważne sprawy, a ustawa o ochronie zdrowia psychicznego w dużej części poświęcona jest właśnie tym zagadnieniom. Oceniając ogólnie realizację tych zapisów należy przede wszystkim zwrócić uwagę na statystykę przyjęć do szpitala psychiatrycznego bez zgody pacjenta, przestrzegania praw pacjenta w czasie jego pobytu w szpitalu, w tym jego zgody na leczenie, oraz stosowania środków przymusu bezpośredniego. Instytut Psychiatrii i Neurologii, we współpracy z Ministerstwem Sprawiedliwości, systematycznie monitoruje wdrażanie tej ustawy i najogólniej można powiedzieć, że w ciągu ostatnich lat obserwuje się powolny spadek liczby przyjęć bez zgody. W porównaniu z 1999 r., w 2001 r. odsetek przyjętych bez zgody zmniejszył się z 8,9 proc. do 8,2 proc. w szpitalach psychiatrycznych, zaś w szpitalach ogólnych wynosi 5,4 proc., co jest zrozumiałe ze względu na  profil tych oddziałów, na które przyjmowane jest mniej tzw. stanów ostrych. Niepokojące jest to, że aż 20 proc. wyrażonych przez pacjentów zgód na hospitalizację, nie było jednak ważne. Tak ocenili to eksperci i ten problem wymaga dalszej regulacji ustawowej, ale też jednocześnie szerszego kształcenia lekarzy, aby wiedzieli oni, jak należy traktować ważność zgody, aby nie była ona tylko formalnością, ale miała podstawę prawną. Istotną sprawą, która umknęła nam w ustawie jest problem braku regulacji dotyczącej zgody pacjenta na leczenie. My mamy tylko zgodę na przyjęcie do szpitala, co nie jest równoznaczne ze zgodą na wszystkie zabiegi i procedury, które są wobec pacjenta stosowane. Takie regulacje są wprawdzie w innych ustawach, ale sądzimy, że przy okazji nowelizacji warto to uwzględnić również w ustawie o ochronie zdrowia psychicznego. Sytuacja jest bowiem niepokojąca. W świetle badań Instytutu 36 proc. pacjentów wyraziło świadomą zgodę na leczenie, 12,5 proc. nie było zdolnych do wyrażenia takiej zgody, zaś połowy leczonych nie pytano o zgodę na leczenie. Oczywiście leki stosowane były nie wbrew ich woli, ale chory nie był włączony w proces akceptacji procedur terapeutycznych, o czym zresztą nikt z nimi nie rozmawiał. Ta sprawa wymaga więc uregulowania. Jeśli chodzi natomiast o przymus bezpośredni, to, w ocenie ekspertów, większość środków przymusu bezpośredniego stosowana w szpitalach była zasadna. 54 proc. były to formy przymusu zgodne z ustawą, ok. 34 proc. formalnie zgodne, ale uzasadnienie w dokumentacji szpitalnej nie było wystarczające. Jest to poważny mankament, choć mam nadzieję, że tylko formalny. Niemniej jednak musimy skłonić lekarzy do bardziej rzetelnego dokumentowania przypadków zastosowania przymusu bezpośredniego. Z naszych badań wynika, że jedynie 3,8 proc. zastosowania przymusu było niezgodne z ustawą, 4,1 proc. było wątpliwe, a 4 proc. chorych było skrępowanych na własne żądanie. Problemem dolegliwym, który nie został rozwiązany, jest sprawa miejsca rozpatrywania przyjęć bez zgody przez sądy. Pokaźna liczba tych rozpraw odbywa się poza terenem szpitala, co jest bardzo kłopotliwe ze względu na odległy często transport z zastosowaniem niekiedy środka przymusu bezpośredniego. Na ogół występuje tu taka reguła, że im mniejsza miejscowość, tym jest lepiej. W małych miejscowościach sądy chętniej przyjeżdżają do sali rozpraw na terenie szpitala i tam rozpatrują daną sprawę, nie narażając ani chorego, ani personelu na trudności związane z transportem. W dużych miastach jest z tym znacznie gorzej, a najgorzej w Warszawie. Kilka lat temu na terenie Instytutu Psychiatrii i Neurologii przeznaczyłem jedną z sal na ten cel, choć była to czytelnia czasopism naukowych. Odbyło się tam jednak zaledwie kilka rozpraw, bo wkrótce tego zaniechano, a my wozimy chorych do sądu. Oczywiście sądy mają też swoje racje, ale problem jest i trzeba go rozwiązać. I jeszcze kilka słów na temat nowelizacji ustawy. Projekty takie już były swego czasu przedłożone ministrowi zdrowia. W roku ubiegłym ponowiliśmy je i zwykle spotykają się one z pełna akceptacją, zwłaszcza że część propozycji jest oczywista, bo wynika z potrzeby zlikwidowania wcześniejszych niedoróbek.</u>
          <u xml:id="u-3.6" who="#StanisławPużyński">Część natomiast są to propozycje nowe lub uściślenia dotychczasowych zapisów, zwłaszcza tam gdzie są wątpliwości interpretacyjne. Najważniejszy problem to prawne umocowanie Narodowego Programu Ochrony Zdrowia Psychicznego, o czym już wcześniej wspominałem. Istotną jest też sprawa prawnego umocowania Rzecznika Praw Pacjenta Chorego Psychicznie, bowiem rzecznicy zajmujący się prawami pacjenta w ogólności nie podołają tym bardzo specyficznym zagadnieniom. Jak wynika z naszych doświadczeń, a zatrudniamy trzech rzeczników oddelegowanych do czterech szpitali psychiatrycznych, liczba skarg jest znaczna. Myślę więc, że powołanie rzecznika oraz grupy ludzi, którzy by służyli osobom chorym psychicznie, i ulokowanie ich na poziomie ministra zdrowia jest bardzo potrzebne. Samego projektu nowelizacji nie będę omawiał, bo to zapewne zrobimy przy innej okazji. Sygnalizuję jedynie, że istnieje taka potrzeba, a projekt jest już gotowy. Dołączyliśmy go zresztą, wraz z uzasadnieniem do materiałów, które państwu przekazaliśmy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#PosłankaMariaGajeckaBożek">Czy jeszcze ktoś z przedstawicieli Ministerstwa Zdrowia chciałby zabrać głos?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#PodsekretarzstanuJanKopczyk">Myślę, że wystąpienie pana profesora było na tyle obszerne, że nie ma potrzeby uzupełniania go, natomiast w momencie dyskusji i zdawania pytań, jesteśmy gotowi do odpowiedzi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#PosłankaMariaGajeckaBożek">Proszę zatem o zabranie głosu przedstawiciela Ministerstwa Sprawiedliwości.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieSprawiedliwościSylweriuszKrólak">Minister Sprawiedliwości złożył informację o realizacji ustawy o ochronie zdrowia psychicznego i zgodnie z tą informacją wskazaliśmy, że ustawa ta nakłada na sądownictwo rodzinne zadania dwojakiego rodzaju. Są one związane z orzekaniem w sprawach z zakresu leczenia chorych psychicznie i udzielania im pomocy, jeżeli osoby te nie wyrażają zgody na leczenie lub pomoc, jak również z kontrolą przestrzegania praw osób z zaburzeniami psychicznymi przebywających w szpitalach psychiatrycznych i domach pomocy społecznej. Ustawa wprowadza szereg sytuacji, kiedy może być zastosowane orzeczenie o przymusowym umieszczeniu w szpitalu psychiatrycznym lub domu pomocy społecznej. Dotyczy to:1. Przyjęcia do szpitala psychiatrycznego bez zgody przyjmowanego - osób, które ukończyły 16 lat, a nie ukończyły 18 roku życia. Przyjęcie do szpitala poprzedza w takich sprawach postępowanie przed sądem.2. Przyjęcia do szpitala psychiatrycznego bez zgody osoby przyjmowanej, w tym również małoletniego, ale chorej psychicznie, kiedy zachowanie takiej osoby zagraża jej życiu albo życiu i zdrowiu innych osób, 3. Przyjęcia do szpitala psychiatrycznego bez zgody przyjmowanego, w tym również osoby małoletniej, kiedy występują zaburzenia psychiczne zagrażające bezpośrednio życiu tej osoby lub osób trzecich. W dwóch ostatnich przypadkach występowanie przed sądem ma charakter następczy tzn. ma ono miejsce już po umieszczeniu tych osób w szpitalach psychiatrycznych. W ustawie przewidziana jest też sytuacja, kiedy przyjęcie do szpitala psychiatrycznego następuje na podstawie orzeczenia sądu bez zgody przyjmowanego, również małoletniego, zarówno wówczas, gdy chory psychicznie swoim zachowaniem wskazuje, że nieprzyjęcie go do szpitala spowoduje znaczne pogorszenie stanu jego zdrowia. Taki chory nie jest zdolny do samodzielnego zaspokajania podstawowych potrzeb życiowych, a uzasadnione jest przewidywanie, że leczenie przyniesie poprawę jego stanu zdrowia. Orzekanie sądu w tego rodzaju sprawach ma również miejsce w sytuacji przyjęcia do domu pomocy społecznej wtedy, gdy nie ma zgody osoby przyjmowanej ani jej ustawowego przedstawiciela. Dotyczy to zarówno osób chorych psychicznie, jak i upośledzonych umysłowo, które nie są zdolne do zaspokajania podstawowych potrzeb życiowych i nie ma możliwości korzystania z opieki innych osób. Wymagają one zatem pomocy i opieki, ale nie jest potrzebne leczenie szpitalne. Odnosząc się do statystyki spraw występujących w związku z tą ustawą możemy wskazać, że w roku 2000 na ogólną liczbę 498.692 spraw cywilnych, sprawy z ustawy o ochronie zdrowia psychicznego stanowiły 2,2 proc. Oznacza to, że w tym roku sądy rodzinne rozpatrzyły 19.816 spraw z tej ustawy, przy czym spraw załatwionych było 19.726, a sprawność postępowania wynosiła 0,7 miesiąca. Biorąc pod uwagę sprawność rozpatrywania innych spraw sądowych oznacza to wysoki wskaźnik załatwienia tych spraw. W dalszym ciągu większą część stanowią sprawy rozpoznawane z urzędu i dotyczące przyjęć do szpitala psychiatrycznego bez wymaganej zgody, czyli rozpatrywane w trybie art. 25  ustawy. W roku 2000 było ich 14.357, w tym 12.916 spraw dotyczyło chorych psychicznie i 1.441 chorych z zaburzeniami psychicznymi. Jeśli chodzi o sprawy dotyczące osób małoletnich, to w roku 2000 wpłynęło ich do sądów 354, z czego załatwiono 350. W pierwszym półroczu roku 2001, bo takimi danymi dysponujemy na dzień dzisiejszy, w stosunku do osób dorosłych wpłynęło łącznie 9.847 spraw, a załatwiono 9.807. Nadal największą grupę stanowią sprawy rozpoznawane w trybie nagłym, a więc takie, kiedy najpierw następuje umieszczenie osoby chorej w szpitalu, a dopiero potem orzeczenie. W 2000 r. wpłynęło też 1.611 spraw dotyczących potrzeby skierowania do domu pomocy społecznej bez wymaganej zgody, co stanowiło 8,1 proc. ogółu spraw, jakie rozpatrywano z ustawy o ochronie zdrowia psychicznego. W pierwszym półroczu 2001 r. takich spraw wpłynęło 889. W dalszym ciągu symboliczny jest wpływ spraw dotyczących nakazania wypisania ze szpitala psychiatrycznego. W roku 2000 było takich spraw 99, zaś w pierwszym półroczu 2001 r.- 25. Niewiele też było spraw o zmianę orzeczenia w przedmiocie skierowania do domu pomocy społecznej, rozpatrywanych zgodnie z art. 41 ustawy. W roku 2000 takich spraw było 52, a w pierwszym półroczu roku 2001 - 30. W zakresie funkcji sądowo-kontrolnych, o jakich mowa w art. 43 ust. 1 ustawy i rozporządzeniu Ministra Sprawiedliwości z dnia 22 lutego 1995 r. w sprawie kontroli przestrzegania praw osób z zaburzeniami psychicznymi w szpitalach psychiatrycznych i domach pomocy społecznej (Dz. U. nr 23 poz. 128), wypada odnotować, że w zdecydowanej większości sądów okręgowych zadania te realizowane były prawidłowo. Kontrola przeprowadzana była głównie pod kątem przestrzegania praw osób, które znalazły się w szpitalach psychiatrycznych i domach pomocy społecznej, zwłaszcza że w poprzednich okresach stwierdzono pewne niedociągnięcia w tym zakresie. W roku biegłym minister sprawiedliwości zwracał się do prezesów sądów okręgowych o szczególne zainteresowanie się problematyką nadzoru nad prawidłowością pobytu i przestrzeganiem praw osób z zaburzeniami psychicznymi i chorych psychicznie przebywających w szpitalach psychiatrycznych. W szczególności zalecił badanie legalności przyjmowania i pobytu tych osób. W wyniku tych działań kontrolnych zastrzeżenia odnosiły się przede wszystkim do złych warunków bytowych tych pacjentów, spowodowanych, jak należy mniemać, ogólną sytuacją finansową kraju, oraz do braków w dokumentacji medycznej. Niezależnie od czynności nadzorczych zleconych przez prezesa poszczególnym sędziom, prowadzone są lustracje obejmujące problematykę stosowania ustawy o ochronie zdrowia psychicznego. Chciałbym również poinformować Komisję, że aktualnie ministerstwo dokonuje analizy kwestii związanych z dostępem pacjenta do sądu, jako uczestnika postępowania sądowego, o czym zresztą mówił już mój przedmówca. Analiza obejmuje również prawidłowość i terminowość, wydawanych dla potrzeb tych spraw, opinii lekarzy psychiatrów. Wyniki tych analiz będą oczywiście dostępne dla Komisji Zdrowia, jak i dla wszystkich zainteresowanych. Nastąpi to jednak w terminie nieco późniejszym, bowiem trwa jeszcze okres sprawozdawczy. Wiele danych dotyczących tej analizy spłynie do ministerstwa w ciągu pierwszego półrocza bieżącego roku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#PosłankaMariaGajeckaBożek">Otwieram dyskusję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#PosełAlfredBudner">Wiadomo, że jeśli chodzi o orzecznictwo w sprawie zdrowia psychicznego, to jest to sprawa dość śliska. Chciałbym zapytać, ile ujawniono przypadków niesłusznego skierowania na leczenie pod przymusem? Ile też było przypadków przyjęć do szpitali psychiatrycznych z powodu ucieczki przed odpowiedzialnością karną? I jeszcze jedno. Czy w ostatnim okresie następuje wzrost liczby pacjentów wymagających leczenia psychiatrycznego, co by miało związek z obniżeniem poziomu życia w naszym społeczeństwie? Jak to się ma obecnie w stosunku np. do roku 1990, 1995, czy nawet 1997?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#PosłankaUrszulaKrupa">Na temat promocji zdrowia psychicznego w materiale mamy bardzo mało informacji. Wprawdzie pan profesor powiedział nieco więcej, ale z zestawienia dotyczącego leczenia psychiatrycznego wynika, że blisko połowa osób hospitalizowanych to są przypadki zaburzeń, a nie chorób psychicznych. Wymienia się tu np. zaburzenia afektywne - 12 proc., zaburzenia związane z uzależnieniem od alkoholu - 29 proc. i zaburzenia nerwicowe - 8 proc. Wiemy też, że duża grupa chorych nie jest w ogóle leczona albo jest leczona źle. Pamiętam, że zaraz po studiach, gdy zaczynałam pracę leczyliśmy chorych psychicznie oksazepamem. Jeśli leczenie prowadzone jest źle, lub w ogóle się go nie podejmuje, wówczas rośnie liczba przypadków określanych mianem chorób psychosomatycznych, stąd rola promocji jest szczególnie ważna. Dlaczego więc Program Ochrony Zdrowia Psychicznego nie jest przyjęty jako program narodowy? Jak też będzie wyglądała w najbliższym czasie sprawa promocji zdrowia psychicznego? Bo wiadomo, że chorzy psychicznie muszą otrzymywać określone leki, ale jeśli chodzi o zdrowie psychiczne społeczeństwa, zarówno edukacja i promocja w całym społeczeństwie, jak i wśród lekarzy może odegrać wielką rolę. Jest tu potrzebna szeroka współpraca z takimi agendami, które zajmują się problematyką alkoholową czy narkomanią. Chciałabym zatem usłyszeć coś więcej na ten temat. Podobnie ważna jest sprawa wpływu zaburzeń psychicznych na choroby psychosomatyczne, o czym czytałam ostatnio w artykule pana profesora. Więc może usłyszymy coś również na ten temat.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#PosłankaBarbaraBłońskaFajfrowska">Każdy lekarz, który po zetknięciu z pacjentem chciałby skierować go do poradni psychiatrycznej, spotyka się najczęściej z oporem ze strony tego pacjenta. Czasem ten opór wydaje się nieracjonalny, ale on istnieje w społeczeństwie. To jest zapewne przyczyna tego, że spora grupa pacjentów nie trafia do takich poradni, ponieważ lekarz nie potrafi przekonać pacjenta, że powinien on jednak tam pójść. Wynika to z ogólnego poziomu naszego społeczeństwa, w którym pokutuje przekonanie, że jakakolwiek choroba psychiczna i kontakt z lekarzem psychiatrą to wielki wstyd. Myślę, że należałoby się zatem zastanowić nie tylko nad promocją i edukacją, ale nad bardzo szeroko pojętą oświatą obejmującą zagadnienia zdrowia psychicznego pokazującą, że to nie jest wstyd i że można te choroby opanować, ale trzeba trafić do lekarza specjalisty i poddać się leczeniu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#PosłankaAlicjaLis">Ja nie jestem lekarzem, ale mieszkam w miejscowości, w której jest duży szpital psychiatryczny, który odwiedziłam przed naszym posiedzeniem zapowiadającym tę właśnie tematykę. Po mojej wizycie i wysłuchaniu informacji przekazanych przez pana profesora, chciałabym się ustosunkować do sprawy likwidacji łóżek szpitalnych w tych placówkach. Otóż szpital ten ma tradycje oraz infrastrukturę, wprawdzie przestarzałą, ale obsługującą pacjentów. To, że aparat rentgenowski ma 30 lat, nie jest winą szpitala, tylko urzędu marszałkowskiego, który nie dba o stan wyposażenia podległych sobie placówek służby zdrowia. Czy jednak należy taką placówkę likwidować w dobie wzrastającego zagrożenia chorobami psychicznymi i zaburzeniami wynikającymi z pogarszającej się sytuacji społeczeństwa, zagrożeniem bezrobociem, ubożeniem itp.? Czy nasz kraj stać na to, aby tworzyć nowe formy opieki psychiatrycznej, gdy coraz więcej mamy narkomanów, gdy notujemy coraz więcej przypadków AIDS i rozprzestrzenia się wirus HIV? Czy w istniejących już szpitalach nie można stworzyć bazy do walki z tymi wszystkimi zagrożeniami?Korzystając z obecności w dniu dzisiejszym tylu kompetentnych przedstawicieli resortu i specjalistów od spraw zdrowia psychicznego apeluję, aby nie zostawiać tych spraw własnemu biegowi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#PosłankaMariaGajeckaBożek">Odpowiadając w pewnym sensie pani posłance, chciałabym zwrócić uwagę, że leczenie chorych psychicznie to przede wszystkim umożliwienie im kontaktu z rodziną. To jest podstawowa sprawa, aby leczenie się udało. Duże szpitale psychiatryczne, oddalone o 50–100 km od miejsca zamieszkania pacjenta, przy dzisiejszych trudnościach finansowych rodzin, powodują, że nie mają możliwości dojeżdżać do swoich chorych. W ten sposób pacjenci pozbawieni są najlepszego środka leczniczego czyli tzw. witaminy „M”. Miłość najbliższych najlepiej bowiem pomaga w leczeniu chorego psychicznie. Stąd też małe oddziały przy szpitalach ogólnych usytuowane w miejscu zamieszkania lub blisko niego, a nawet często oddziały dzienne, z których chory powraca na noc do domu, to jest cały sukces tego leczenia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#PosełBolesławPiecha">W dostarczonym nam materiale czytamy, że w roku 1997 opracowano sieć szpitali psychiatrycznych na terenie kraju, która musi teraz ulec modernizacji, choćby ze względu na reformę administracyjną kraju. Na jakim zatem etapie są te prace modernizacyjne?Zdajemy sobie sprawę, że system wielkich molochów, w których zamyka się chorych psychicznie, nie jest dobrym modelem. Ale modernizacja tego systemu wymaga dużych nakładów finansowych. Czy ministerstwo ma takie środki lub stara się je pozyskać w jakiś sposób?Chciałbym też wiedzieć, ile łóżek już udało się zlikwidować w dużych szpitalach psychiatrycznych?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#PosłankaMariaPotępa">Chciałabym z całego serca poprzeć inicjatywę „rozdrabniania” opieki nad psychicznie chorymi, która sprowadza się do tworzenia oddziałów przy szpitalach ogólnych oraz do penetracji środowiska. Ja pracuję w szpitalu w dużym mieście i od lat mam olbrzymie trudności z uzyskaniem natychmiastowej konsultacji psychiatry, jeśli zaistnieje taka potrzeba. Jako przykład podam, że musiałam pacjentkę przywiązać prześcieradłami do łóżka prawie na dwie doby, zanim przyjechał psychiatra. Pacjentka była świeżo po operacji i przez ten trudny czas opiekował się nią młody, wylękniony personel, zupełnie do tego nieprzygotowany. Nie wiem, czy brak możliwości uzyskania takiej konsultacji wynika z pewnego niedowładu nadzoru specjalistycznego, o czym mówił pan profesor, czy też tylko z tego, że szpitale psychiatryczne rozmieszczone są daleko od dużych skupisk medycznych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#PosłankaAlicjaLis">Nawiązując do wypowiedzi pani przewodniczącej chcę powiedzieć, że to prawda, że miłość to jest coś najwspanialszego, co możemy dać jedni drugim, ale nie możemy miłością zastąpić np. dokarmiania chorego, zapewnienia mu ciepłej zupy lub kawałka chleba. Nie chodzi mi o polemikę, ale po prostu szkoda mi tej już istniejącej bazy. W szpitalu, o którym mówię, jest oddział psychosomatyczny, a także neurologia. Jest też bliski kontakt ze szpitalem miejskim w Jarosławiu, a więc możliwość specjalistycznych konsultacji. Uważam, że nie można go likwidować, a wręcz należy go rozwinąć i wykorzystać choćby w aspekcie pobytów dziennych. Tak ja to widzę z mojego podwórka.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#PosłankaMariaGajeckaBożek">Chciałabym zwrócić uwagę, że podajecie państwo w materiale, iż jest 240 rezydentur oraz, że potrzeba nam w kraju 10 psychiatrów na 100 tys. mieszkańców, a więc 4 tys. podczas gdy mamy ich obecnie 2300. Miejsc specjalizacyjnych jest natomiast obecnie 1176. Wiem, że zainteresowanie psychiatrią ze strony młodych lekarzy jest bardzo duże. O jedno miejsce na specjalizację stara się ok. 8–10 osób. Tak jest przynajmniej w moim województwie. Wynika więc z tego, że są jeszcze wolne miejsca. W latach 1999–2001 zakwalifikowano 804 osoby, w roku 2002 rozpocznie specjalizację dalsze 135 osób, czyli razem 939. Mamy zatem ok. 200 miejsc wolnych. Czy nie należałoby zatem zwiększyć limitów przyjęć na psychiatrię, aby wysycić ten podany wskaźnik, czyli 4 tys. specjalistów. Przy obecnym tempie zajmie to nam 5–10 lat. Jak państwo wiecie, w grupie psychiatrów mamy bardzo mało psychiatrów dziecięcych, a problem polega chyba na tym, aby można było robić te specjalizację po pediatrii. Pediatrów mamy nadmiar, należałoby zatem skłonić koleżanki i kolegów, aby zechcieli się specjalizować w psychiatrii. Myślę zresztą, że jest wielu chętnych, którzy by to robili, ale problem polega na tym, że taką specjalizację można robić tylko w miastach akademickich. Proszę sobie zatem wyobrazić osobę, która ma już drugi stopień specjalizacji w pediatrii, ma ok. 40 lat i rodzinę i będzie musiała dojeżdżać ok. 100 km, aby zrobić specjalizację z psychiatrii dziecięcej, bo w powiecie, gdzie pracuje, nie ma ani jednego takiego specjalisty. Czy zatem nie należałoby się zastanowić nad jakimiś ułatwieniami dla tego rodzaju chętnych? Może pozwolić im na odbywanie staży cząstkowych, aby nie musieli przez 5 lat siedzieć w mieście akademickim poza domem i rodziną. Inaczej nigdy nie uporamy się z brakiem psychiatrów dziecięcych. Przypomnę, że w powiecie liczącym 150 tys. mieszkańców powinien być przynajmniej jeden taki specjalista. Cieszy natomiast fakt, że wzrasta liczba miejsc przeznaczonych na leczenie odwykowe. Wiem też, że powstały prywatne zakłady odwykowe, ale one są dla bogatych i tam przeciętny Polak nie pójdzie. A zatem jak kasy chorych płacą za ten rodzaj leczenia? Pan profesor powiedział, że mamy 17 różnych polityk, bo każda kasa ma swoją i, że nie kontaktują się one z psychiatrami. Otóż kasy nie kontaktują się z żadnymi specjalistami. Nie mamy co do tego wątpliwości. One prowadzą w tej mierze własną politykę, tak jak pan to powiedział.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#PrezesPolskiegoStowarzyszenianarzeczOsóbzUpośledzeniemUmysłowymKrystynaMrugalska">Chciałabym zaprezentować państwu problemy osób dotkniętych niepełnosprawnością intelektualną, które objęte są także ustawą o ochronie zdrowia psychicznego. Otóż upośledzenie psychiczne, czyli niepełnosprawność intelektualna, nie jest chorobą psychiczną. Nie jest też chorobą, lecz tylko niepełnosprawnością, ale obarczoną wieloma negatywnymi i pesymistycznymi stereotypami, które nie są zgodne z prawdą. Te stereotypy biorą się stąd, że jeżeli tym ludziom nie oferuje się edukacji, aktywności, rehabilitacji i udziału w życiu społecznym, i nie wspiera się ich w tym, to oni faktycznie się nie rozwijają. W wielu przypadkach więc to, że musimy im zapewniać miejsce i opiekę w domu pomocy społecznej nie jest wynikiem ich stanu, ale braku stymulacji i warunków. Ta grupa ludzi to ponad 1 proc. Populacji, a więc pokaźna liczba, która albo ma szansę, albo jest całkowicie zepchnięta na margines. Chciałabym zwrócić uwagę posłów na następujące sprawy. Pierwsza dotyczy noworodków oraz dzieci do 7 roku życia. Wszystkie one powinny być objęte wczesną interwencją co oznacza kompleksowe, wielodyscyplinarne i skoordynowane postępowanie lekarza specjalisty, psychologa, fizjoterapeuty, logopedy i pedagoga. Brak tej wczesnej interwencji powoduje, że nie rozwija się istniejący potencjał tych dzieci, a pogłębiają się ich niepełnosprawności w wielu zakresach, ponieważ upośledzenie umysłowe jest wynikiem uszkodzenia ośrodkowego układu nerwowego. Są to porażenia mózgowe, przy których uszkodzony jest aparat ruchu i problemy zmysłów, czyli niedowidzenie, ślepota, głuchota itp. W takim kompleksowym postępowaniu, wtedy kiedy układ nerwowy jest plastyczny, można bardzo dużo zrobić. Jeśli się tego zaniecha, skazuje się te dzieci na życie na marginesie, zaś państwo na ponoszenie kosztów opieki nad nimi. Niestety, kasy chorych, które kierują się swoją polityką, w niewielu przypadkach widzą potrzebę wczesnych interwencji. Są nawet kasy, które uważają, że rehabilitacja sprowadza się tylko do rehabilitacji ruchowej i dają tylko pieniądze na fizjoterapię. Lekarz, psycholog, logopeda to już nie ich sprawa. Rysuje się tu zatem ogromna potrzeba opracowania standardu, ponieważ przypuszczam, że taka błędna polityka bierze się z niewiedzy, a nie ze złej woli. Dzieci niepełnosprawne mają w konstytucji dwukrotnie zagwarantowaną opiekę zdrowotną, raz dlatego, że są dziećmi, a drugi, że są niepełnosprawne. Niestety, nie otrzymują jej jednak, i to wtedy, gdy tego najbardziej potrzebują, czyli gdy są jeszcze bardzo małe. Druga sprawa dotyczy rehabilitacji społecznej osób, które już są w wieku pozaszkolnym, a dla których nie ma pracy. Rzecz polega na tym, że my w gruncie rzeczy nie mamy koncepcji, w jaki sposób zatrudniać osoby ze znaczną niepełnosprawnością. Na świecie natomiast te osoby pracują i są do tej pracy przygotowane. Przez pracę utrzymuje się ich sprawność, a tym samym zmniejsza się potrzeba opieki nad nimi. Prezydent Kennedy powiedział kiedyś: „Nie pytajmy, czy stać nas na rehabilitację, mówmy natomiast, że nie stać nas na nierehabilitowanie osób potrzebujących”.</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#PrezesPolskiegoStowarzyszenianarzeczOsóbzUpośledzeniemUmysłowymKrystynaMrugalska">Wiadomo, że wówczas trzeba tym ludziom zapewnić opiekę. Obecnie istnieją dwie formy zapewniające możliwość aktywnego życia poza domem opieki społecznej, a więc w środowisku. Są to środowiskowe domy samopomocy, o której już tu była mowa, oraz warsztaty terapii zajęciowej. Środowiskowe domy samopomocy, gdyby nie to, że jest to zlecenie rządowe, pewnie by się rozwinęły tylko w bardzo niewielkim stopniu. Jeśli zaś sprawa ta zostanie przekazana samorządom, to można się spodziewać, że będą one zlikwidowane, bo świadomość naszego społeczeństwa w tym zakresie, o czym tu zresztą mówiono, jest bardzo nikła. Kiedy zaś środki są niewielkie, to inne sprawy okazują się ważniejsze. Bardzo istotne jest, aby zlecenie rządowe w tej sprawie jak najdłużej utrzymać. Jest też problem Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych, który finansuje warsztaty terapii zajęciowej. Jest to forma kapitalna umożliwiająca normalne życie pokaźnej grupie młodych ludzi. Jeśli będzie dla nich praca, oni będą gotowi wyjść z tych warsztatów do pracy. Jednak kwota przeznaczana na warsztaty w PFRON jest coraz mniejsza. Od trzech lat nie jest ona rewaloryzowana, a jeśli te pieniądze zostaną także zdecentralizowane na powiaty, mamy poważne obawy, że zużyte zostaną na co innego. Na zakończenie chcę powiedzieć, że niepełnosprawni intelektualnie jest to ta część populacji, która wśród osób niepełnosprawnych do 25 roku życia stanowi prawie 50 proc. ponieważ jest to niepełnosprawność od urodzenia albo od wczesnego dzieciństwa. Dopiero potem narasta liczba osób niepełnosprawnych z innych powodu. Dlatego też skoncentrowanie działań stymulujących i rehabilitacyjnych na populacji dziecięcej, w wieku szkolnym i młodzieńczym jest bardzo ważne i będzie miało ogromny wpływ na konieczność rozwijania w przyszłości domów pomocy społecznej. Albo będą oni przygotowani i będą dla nich miejsca do aktywnego życia w środowisku, albo trzeba będzie budować domy pomocy społecznej, czyli stosować tę formę, która jest najkosztowniejsza dla państwa, najmniej korzystna dla człowieka i najbardziej skłonna do naruszania praw człowieka.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#PosłankaMariaGajeckaBożek">Ponieważ nie ma już pytań ze strony posłów, proszę pana ministra o udzielenie odpowiedzi, na te, które padły w dyskusji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#PodsekreatrzstanuJanKopczyk">Pytań było wiele i to bardzo szczegółowych. Ja poproszę najpierw, aby odpowiedział państwu pan profesor, a potem jeszcze ktoś z naszego zespołu, na końcu zaś sam zabiorę głos.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#ProfesorStanisławPużyński">Problemem, który kilkakrotnie przewijał się w dyskusji jest sprawa dużych szpitali psychiatrycznych i tego, czy je utrzymywać. Otóż likwidacja tego typu placówek jest procesem nieodwracalnym, co wynika nie tylko z doktryny, ale są również dowody na to, że duży szpital szkodzi tej grupie chorych. Jest to instytucja totalitarna, która odegrała wybitnie dobrą rolę w minionych wiekach, ale wszystko wskazuje, że ma on równie dużo cech ujemnych co dodatnich. W związku z tym cały świat odstępuje od tak dużych placówek, obniżając liczbę łóżek szpitalnych w ogóle, a w dużych szpitalach w szczególności. Myślę, że i u nas, stopniowo należy te szpitale zmniejszać. Nie wiem nawet, czy liczba 350 łóżek nie jest zbyt wielka. Jest to problem społeczno-polityczny, bowiem są takie regiony w kraju, gdzie duży szpital jest jedynym miejscem pracy i rozumiem, że będą olbrzymie opory społeczności lokalnych w walce o utrzymanie ich. Sądzę jednak, że trzeba to wyjaśniać i odstąpić od dużego szpitala na rzecz oddziału psychiatrycznego w szpitalu ogólnym. Taki oddział jest zwykle zalążkiem tworzenia modelu psychiatrii środowiskowej. Przykładem jest to, co dzieje się obecnie w Warszawie na Bielanach, gdzie uruchomiono niewielki oddział psychiatryczny o 28 łóżkach, ale już wokół niego powstaje program tworzenia psychiatrii środowiskowej. Myślę więc, że jest to proces nieodwracalny i ośmielę się nie podzielać opinii pani posłanki Alicji Lis. Nie ma czego żałować, to było zło konieczne, jest to historia psychiatrii, od której trzeba już odstąpić. Drugi wątek dyskusji to sprawa postaw wobec chorych psychicznie, ich dyskryminacji oraz praw tej grupy chorych. Podzielam tu wszelkie uwagi i odczucia, że sytuacja nie jest najlepsza, ale też nie mam żadnej wątpliwości, że jest lepsza niż była. Jestem w tym zawodzie już 42 lata i obserwuję, jak się zmieniały postawy społeczeństwa. Mogę więc stwierdzić, że są one lepsze, bardziej światłe. Coraz mniej ludzi z zaburzeniami łagodniejszymi wstydzi się kontaktu z psychologiem czy psychiatrą, choć rozpoznanie ciężkiej choroby psychicznej - w odczuciu społecznym - nie przynosi zaszczytu, tym bardziej że ta grupa chorych narażona jest na szczególne ryzyko utraty pracy w przypadku redukcji załogi. Od tego się zresztą zaczyna i dlatego walczymy, aby tego nie było. W kraju dzieje się jednak sporo korzystnych zjawisk. Mam tu na myśli pojawiające się różnego rodzaju programy, a m.in. program destygmatyzacji, głównie chorych ze schizofrenią. Ma on coraz szerszy zasięg i staje się programem ogólnopolskim. Ważną rolę odgrywają też akcje edukacyjne o charakterze ogólnokrajowym. W roku ubiegłym taką rolę odegrała miesięczna akcja „Lecz depresję”. W tym roku będziemy ją też prowadzić, choć będzie to akcja tygodniowa. Ukazało się też sporo wydawnictw docierających do szerokiego kręgu odbiorców. Nie przejawiając nadmiernego optymizmu mogę jednak powiedzieć, że jesteśmy coraz bardziej światli, jeśli chodzi o relacje z osobami chorymi psychicznie. Podzielam tu wątpliwości co do statystyk dotyczących chorych psychicznie.</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#ProfesorStanisławPużyński">Oczywiście, że to, o czym mówimy, dotyczy chorobowości i zachorowalności zarejestrowanej. To nie jest więc liczba prawdziwa. Przypuszczamy np., że w odniesieniu do depresji, to co obserwujemy, jest to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Większość chorych to osoby, u których nikt nawet nie podejrzewa depresji. Niemniej jednak zarejestrowane dane informują nas o rozmiarze problemu. Poruszony też został problem szkolenia, a zwłaszcza specjalizacji. Otóż te programy specjalizacji, które zostały wdrożone, to są programy dostosowane do wymogów międzynarodowych. Ich efekty nie spełniają wprawdzie jeszcze tych wymogów, ale jest tu bardzo istotny postęp. Przypomnę, że przed laty specjalizacja wymagała po prostu pracy na oddziale, po której zdawało się egzamin specjalizacyjny. Nie był to sposób nowoczesny, choć nie oznaczało to, że produkowaliśmy ludzi niedouczonych. W zakresie psychiatrii obejmującej kilka różnych działów, moim zdaniem, jednak jednostka odpowiedzialną za specjalizację powinna być klinika. Jest to problem bardzo trudny, bo oznacza oddelegowanie ze swojego miejsca pracy, a więc pozorną stratę. Po takiej specjalizacji wraca jednak naprawdę dobrze przygotowany fachowiec. Wiem, że jest to dylemat trudny i myślę, że trzeba szukać rozwiązań pośrednich, nie rezygnując z jakości samego szkolenia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#PosłankaMariaGajeckaBożek">Przepraszam, ale ja zrobiłam specjalizację w latach 70. nie będąc ani na jeden dzień pracownikiem kliniki. Czy to znaczy, że jestem gorszym specjalistą niż ten lekarz, który specjalizował się w klinice? W ciągu trzech lat przepracowałam trzy miesiące w klinice, ale wcale nie uważam się za gorszego specjalistę, ale za lepszego, bo ci, którzy są w klinice, nie bardzo wiedzą, jak się zająć prostym przypadkiem, bowiem mają tam do czynienia z przypadkami wybranymi. Ja natomiast muszę wiedzieć, co zdecydować, czy danego pacjenta wysłać na neurologię, czy na kardiologię dziecięcą. Nie mam też do pomocy tomografii komputerowej ani rezonansu, tylko muszę myśleć. Nie jestem więc gorsza.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#ProfesorStanisławPużyński">W pełni podzielam pani opinię i jestem głęboko przekonany, że nie jest to jedyny sposób podnoszenia kwalifikacji. Specjalizacja z psychiatrii wymaga jednak nauczenia się kilku bardzo specyficznych działów wiedzy i dlatego szukałbym wyjścia pośredniego, nie lekceważąc oczywiście praktyki. Pewien zasób wiedzy jest tu jednak potrzebny. Myślę też, że ten model kształcenia jakoś się dotrze. Mamy w kraju oddziały psychiatryczne uprawnione do prowadzenia specjalizacji, co oznacza, że nie chcieliśmy zawęzić jej tylko do klinik. Była też poruszona sprawa pewnego zagrożenia wynikającego z ewentualnej decentralizacji środków. Otóż w pełni podzielam stanowisko pani prezes Krystyny Mrugalskiej dotyczące tych obaw. Ja wiem, że to jest zgodne z duchem czasu, aby pieniądze były w samorządach i władzy lokalnej, ale boję się, że z racji drastycznych niedoborów finansowych, to co już stworzono dla psychiatrii środowiskowej, może być stracone. Jest to oczywiście problem poziomu danego środowiska, ale nie tylko doceniania roli chorych psychicznie, lecz również pieniędzy. Boje się, że kiedy dojdzie do cięć w budżetach lokalnych, to psychiatria może przegrywać. Oby te obawy nie były uzasadnione. Była jeszcze poruszana sprawa docelowej sieci oraz sprawa promocji zdrowia psychicznego. Otóż wybitnym specjalistą od zagadnień związanych z siecią placówek psychiatrycznych jest dr Wojciech Kłosiński, natomiast jest również z nami przewodniczący Rady do spraw Promocji Zdrowia Psychicznego, więc przekazuję im głos.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#PrzedstawicielMinisterstwaZdrowiadrWojciechKłosiński">O stworzeniu docelowej sieci publicznych zakładów psychiatrycznej opieki zdrowotnej mówią art. 6 i 55 ustawy o ochronie zdrowia psychicznego, w których znajduje się delegacja do wydania odpowiedniego rozporządzenia. Losy tej sieci były dość zawikłane bowiem początkowo, w roku 1997, na jej temat ukazał się tylko komunikat ministra zdrowia, który nie jest dokumentem mocno zobowiązującym. Dlatego też nie spowodował on wyraźnych skutków, jeśli chodzi o wdrażanie tej sieci. Wprowadzona w roku 1999 reforma administracyjna przekreśliła istotę tego, co już opracowano i trzeba było rozpocząć pracę na nowo, uwzględniając stan tej sieci na wszystkich poziomach administracyjnych. W tej chwili projekt docelowej sieci został już ostatecznie opracowany, ale aby ona zaistniała w odpowiedniej formie, nie tylko na poziomie wojewódzkim, ale również powiatowym, konieczne jest znowelizowanie ustawy o ochronie zdrowia psychicznego, a głównie jej art. 6 i 55. Chodzi tu o zmianę delegacji, czyli przełożenie nie tylko na województwa, ale również na powiaty. Niezależnie od tych mankamentów docelowa sieć funkcjonuje, choć jeszcze nie w pełni. Coraz liczniej jednak otwierane są oddziały psychiatryczne na szczeblu powiatowym. Nie są to jeszcze działania w pełni satysfakcjonujące, ale projekt docelowej sieci jest przygotowany, podobnie jak propozycja nowelizacji ustawy, co zapewni pełną realizację założeń zawartych w docelowej sieci. Pragnę przy tej okazji zwrócić uwagę, że wprowadzenie docelowej sieci publicznych zakładów psychiatrycznej opieki zdrowotnej wiąże się z dużymi wydatkami, szacowanymi wstępnie na ok. 600 mln zł.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#PosłankaMariaGajeckaBożek">Których, niestety, w budżecie nie ma.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#ProfesorStanisławPużyński">Nie odpowiedziałem na dwa jeszcze problemy, jakie poruszone były w dyskusji. Było m.in. pytanie, czy wzrasta liczba przyjęć do szpitali psychiatrycznych i poradni. Otóż, tak, choć jest to wzrost niewielki. Jeśli chodzi o szpitale, to obserwujemy wyraźny wzrost przyjęć w grupie zaburzeń depresyjnych. Może to jednak oznaczać, że z uwagi na trudności w uzyskaniu porady u lekarza w przychodni, chory decyduje się na opiekę szpitalną. Trzeba też pamiętać, że nasze społeczeństwo starzeje się, co również ma wpływ na wzrastającą liczbę osób wymagających pomocy i opieki, choć nie zawsze szpitalnej. Było też pytanie o przyjętych niepotrzebnie. Pan minister Sylweriusz Królak częściowo to wyjaśnił, podając liczbę 99 spraw dotyczących nakazania wypisania ze szpitala psychiatrycznego. Jestem nawet zaskoczony, że było ich tak mało, bo to chodzi o przyjęcia omyłkowe, które sąd natychmiast nakazał wyprostować. Nadużyć więc tutaj nie ma. Jeśli zaś chodzi o to, ilu pacjentów chroni się do szpitala psychiatrycznego, to nie wiem. Trudno to określić. Myślę, że pomóc by mogła może analiza orzeczeń sądowo-psychiatrycznych. Nie jest to z pewnością problem masowy, choć zdarza się od czasu do czasu, że gangsterzy usiłują mieć depresję i próbują się dostać do szpitala.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#PrzewodniczącyRadydosprawPromocjiZdrowiaPsychicznegoprofesorCzesławCzabała">Zacznę od podania państwu kilku danych statystycznych, o które państwo pytali. Otóż w roku 1990 z lecznictwa psychiatrycznego całodobowego korzystało ok. 167 tys. osób, zaś w roku 2000 było 225 tys. Jest to zatem znaczny wzrost. W lecznictwie ambulatoryjnym jest on jeszcze większy, bo w roku 1990 było 520 tys. osób, a w roku 2000 już ok. 800 tys. Tak więc na przestrzeni 10 lat notujemy wzrost rzędu 20–25 proc. Podobna sytuacja jest, jeśli chodzi o przeżywanie różnego rodzaju stanów obniżonego nastroju, drażliwości, napięcia i męczliwości, co nie jest jeszcze zaburzeniem psychicznym, ale nazywa się stanem pochodnym od stresu. Szacuje się, że ok. 30 proc. populacji doświadcza tego typu stanów. W roku ubiegłym Światowa Organizacja Zdrowia Psychicznego zwróciła szczególną uwagę na problemy zdrowia psychicznego i tam również opracowano światowy raport o zdrowiu psychicznym. Okazuje się, że nasze dane potwierdzają się również w innych krajach. Skłoniło to właśnie wiele rządów do poważnego myślenia o promocji zdrowia psychicznego, która sprowadza się praktycznie do dwóch rzeczy: edukacji i tzw. wczesnych interwencji. Chodzi głównie o edukację dzieci i młodzieży, która ma na celu rozwijanie umiejętności radzenia sobie z trudnymi sytuacjami i budowania systemu wzajemnego wsparcia w sytuacji gdy np. coraz mniejsza siłę takiego wspierania ma instytucja rodziny. Wczesna interwencja to dostępność do specjalistów: psychiatrów, psychologów, pedagogów i różnych innych osób przygotowanych do tego, aby udzielać doraźnej, krótkoterminowej pomocy. Mogą to być sytuacje wynikające z trudności związanych z wychowywaniem dzieci, konflikty rodzinne, utrata pracy, konieczność zmiany zawodu itp. Światowa Organizacja Pracy zwraca np. uwagę na ogromne koszty wynikające z nieudzielania tego typu pomocy. W roku 1997 Prezes Rady Ministrów wydał rozporządzenie o promocji zdrowia psychicznego, nawiązujące do ustawy o ochronie zdrowia psychicznego. Stawia ono ważne zadania przed poszczególnymi resortami, jak też przed władzami samorządowymi. Niestety, treści tego rozporządzenia są fakultatywne. Czytamy tam, że np. „wojewoda może...”, „samorząd wojewódzki może...” itp., co oczywiście do niczego nie zobowiązuje. Z mojego doświadczenia przewodniczącego Rady do spraw Promocji Zdrowia Psychicznego, działającej od końca 1997 r. wynika, że są ogromne trudności z zaangażowaniem poszczególnych resortów do tego typu działalności. Nie wynika to ze złej woli, ale w dużej mierze z braku tradycji współpracy i niedoceniania tych problemów. Istotny jest także stały brak środków finansowych. Niemniej jednak Ministerstwu Edukacji Narodowej udało się wprowadzić do podstaw programowych pewne rodzaje zajęć adresowanych do dzieci i młodzieży, które w jakimś sensie będą sprzyjały ich rozwojowi. Nie udało się natomiast prawie nic zrobić w zakresie tzw. wczesnej interwencji. Mamy w Polsce 6 ośrodków interwencji kryzysowej, ale jest to stanowczo za mało, tym bardziej że są one jedynie w wielkich miastach. Powstały one dzięki ogromnemu zaangażowaniu ludzi, którzy je stworzyli, często bez odpowiedniego wsparcia i zrozumienia władz lokalnych, rządowych czy samorządowych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#PosełBolesławPiecha">Powiedział pan, że notujemy duży wzrost udzielanych porad w zakresie psychiatrii przy mniejszym wzroście hospitalizacji. Czy to wynika ze wzrostu świadomości i zmian kulturowych Polaków? Czy jest to ewenement polski, czy też tendencja światowa?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#ProfesorCzesławCzabała">Wzrost tzw. usług psychiatrycznych jest tendencją obserwowaną wszędzie na świecie. Jeśli chodzi natomiast o Polskę, ważne są dwie rzeczy. Pierwsza to zwiększająca się dostępność do tego rodzaju usług. Jest to niewątpliwie jeden z powodów, że wzrasta liczba osób podejmujących leczenie. Z drugiej zaś strony, choć powoli, ale jednak zmienia się przekonanie, że psychiatria to dziedzina medycyny, z której warto skorzystać. Poczucie swego rodzaju stygmatyzacji związane z leczeniem się u psychiatry coraz bardziej się zmniejsza, zwłaszcza u ludzi młodych. Coraz więcej też młodych osób zgłasza się do lecznictwa psychiatrycznego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#PosłankaMariaGajeckaBożek">W ten sposób zakończyliśmy omawianie naszego głównego tematu dzisiejszego posiedzenia. Czy w tzw. sprawach różnych ktoś chciałby zabrać głos? Skoro nie ma chętnych, serdecznie dziękuję wszystkim za udział. Zamykam posiedzenie.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>