text_structure.xml 123 KB
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#PosełStanisławJanas">Otwieram posiedzenie Komisji. Witam wszystkich obecnych. Tematem dzisiejszych obrad będzie sytuacja w wojskowej służbie zdrowia. Czy ktoś z państwa ma uwagi do porządku obrad? Nie widzę zgłoszeń. Stwierdzam, że porządek obrad został przyjęty. Proszę o zabranie głosu przedstawiciela wojskowej służby zdrowia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#JanuszAdamczyk">Przygotowując się do udziału w posiedzeniu opracowałem materiały, które pokazują aktualne problemy w funkcjonowaniu wojskowej służby zdrowia. Sądzę, że powtarzanie tego, co zostało napisane w materiale, nie ma sensu. W związku z tym chciałbym jedynie powiedzieć, że jesteśmy już w ostatnim etapie reorganizacji wojskowej służby zdrowia. Celem tej reorganizacji było dostosowanie potencjału wojskowej służby zdrowia do faktycznych potrzeb sił zbrojnych. Potencjał został zdecydowanie zmniejszony. Zlikwidowano prawie 2/3 etatów lekarzy wojskowych. Kształt, jaki obecnie przybiera wojskowa służba zdrowia, odpowiada potrzebom armii liczącej 150 tys. żołnierzy. Ponadto chciałbym wyjaśnić, gdyż w odpowiedni sposób nie zaakcentowano tego w naszym materiale, że etaty wojskowe pozostały już tylko w 8 szpitalach wojskowych w Szczecinie, Gdańsku, Bydgoszczy, Ełku, Warszawie, Lublinie, Krakowie i we Wrocławiu. Etaty wojskowe pozostały w tych szpitalach dlatego, że wymagają tego mobilizacyjne potrzeby obronności. Lekarze noszący mundury w tych szpitalach mają przydziały mobilizacyjne na stanowiska w nowo formowanych jednostkach, w tym w szpitalach polowych oraz innych jednostkach służby zdrowia. W okresie zagrożenia wszyscy lekarze wojskowi przejdą na inne stanowiska do innych jednostek organizacyjnych. W 11 szpitalach wojskowych pozostały jedynie etaty cywilne. Minister obrony narodowej jest nadal organem założycielskim dla tych szpitali, jednak nie ma już w nich żadnego stanowiska wojskowego. Chciałbym zaznaczyć, że szpitale z obsadą cywilną spełniają także bardzo ważną rolę dla sił zbrojnych. Na pewno wiedzą państwo o tym, że obecnie cywilna służba zdrowia nie wydziela ani jednego łóżka na potrzeby sił zbrojnych. W związku z tym naszą jedyną bazą szpitalną są szpitale wojskowe z obsadą wojskową oraz z obsadą cywilną. Z tych szpitali możemy korzystać w pierwszej kolejności. Druga grupa problemów wiąże się z wprowadzeniem w życie ustawy o Narodowym Funduszu Zdrowia. Wiedzą państwo o tym, że ustawa obowiązuje od 1 kwietnia br. Do chwili obecnej nie wydano wielu rozporządzeń wykonawczych do tej ustawy. Do momentu, w którym przekazywaliśmy Komisji nasz materiał, nie było podpisane rozporządzenie Rady Ministrów w sprawie wykazu jednostek, z których może być gromadzony środek specjalny. To rozporządzenie jest kluczem do działań, które trzeba podjąć w jednostkach wojskowych. Przed 1 kwietnia 2003 r. minister obrony narodowej wydał rozporządzenia w sprawie powołania publicznych zakładów opieki zdrowotnej w 204 jednostkach. Minister wprowadził w życie ich statuty. Jednak rozporządzenia ministra obrony narodowej nie mogły zacząć obowiązywać, gdyż nie wydane zostało rozporządzenie podstawowe. Z posiadanych przeze mnie informacji wynika, że prawdopodobnie premier podpisał już to rozporządzenie. Oczekiwało ono na podpisanie przez 3 tygodnie. Dopiero w tym momencie możemy zacząć porządkować sprawy związane przede wszystkim z leczeniem żołnierzy służby zasadniczej. Wszyscy pozostali żołnierze byli przed 1 kwietnia br. ubezpieczeni. Żołnierze służby zasadniczej byli jedyną grupą w kraju, która nie była ubezpieczona. Do 1 kwietnia 2003 r. grupa ta była leczona na koszt Ministerstwa Obrony Narodowej. Od 1 kwietnia 2003 r. jednostki wojskowe płacą składkę na ubezpieczenie zdrowotne dla żołnierzy.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#JanuszAdamczyk">Jednak nie można było fizycznie realizować opieki nad nimi, gdyż nie było rozporządzenia. Brak rozporządzenia powoduje, że nie ma kontraktów z Narodowym Funduszem Zdrowia. Dotyczy to nie tylko wymienionych wcześniej 204 jednostek, które do tej pory nie mają kontraktów. Także szpitale wojskowe, które leczą żołnierzy, do tej pory nie mają kontraktów. Podam państwu, że np. szpital w Żarach egzystuje dzięki temu, iż leczy żołnierzy zasadniczej służby wojskowej. Od 1 kwietnia 2003 r. szpital ten kredytuje ich leczenie, gdyż nie otrzymuje na ten cel żadnych środków z Narodowego Funduszu Zdrowia, bo nie ma kontraktu. Jednak kontraktu nie można było zawrzeć. Wydanie rozporządzenia spowoduje, że zaczniemy porządkować tę sferę opieki nad żołnierzami zasadniczej służby wojskowej. Jeszcze w chwili obecnej są oni zawieszeni w próżni. Problemy dotyczą także zaopatrzenia w leki oraz pomocy stomatologicznej. Myślę, że posłowie doskonale wiedzą o tych problemach. Podpisanie rozporządzenia jest dla nas niezwykle ważne. Dopiero od tego momentu będziemy mogli przystąpić do działania. Nie patrząc na brak rozporządzenia Ministerstwo Zdrowia rozpoczęło rejestrację publicznych zakładów opieki zdrowotnej. Wszystkie wnioski zostały już złożone. Ponad 60 zakładów zostało już zarejestrowanych, w związku z czym mogą rozpocząć działalność. W najbliższym czasie Narodowy Fundusz Zdrowia zacznie podpisywać umowy z 204 jednostkami wojskowymi, w których tworzone są publiczne zakłady opieki zdrowotnej. Chcę państwa poinformować, że w najbliższym czasie w rodzajach sił zbrojnych, a więc w Marynarce Wojennej, w Wojskach Lądowych oraz w Wojskach Lotniczych i Obrony Powietrznej przeprowadzimy trzy spotkania. W trakcie tych spotkań przeszkolimy wszystkich lekarzy, którzy będą kierowali zakładami opieki zdrowotnej oraz głównych księgowych jednostek, w których tworzone będą zakłady opieki zdrowotnej. Szkolenie przeprowadzimy wspólnie z wiceprezesem do spraw służb mundurowych Narodowego Funduszu Zdrowia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#PosełStanisławJanas">Dziękuję za wprowadzenie do dyskusji. Czy ktoś z państwa chciałby zadać pytania lub zabrać głos w dyskusji?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#PosłankaIzabellaSierakowska">Chciałabym zadać pytanie panu generałowi. Jak wygląda finansowanie wojskowej służby zdrowia w roku bieżącym? Jakie są perspektywy na 2004 r.? Posiadane informacje wzbudzają pewien niepokój, że sytuacja w służbie zdrowia będzie jeszcze gorsza niż w 2002 i 2003 r.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#PosełStanisławJanas">Czy jeszcze ktoś z państwa chciałby zadać pytania? Nie widzę zgłoszeń. W takim razie sam zadam panu generałowi pytanie. Dotyczy ono organizacji Narodowego Funduszu Zdrowia. Zagwarantowaliśmy wcześniej, że w Narodowym Funduszu Zdrowia będą przedstawiciele służb mundurowych. Chciałbym zapytać, czy to rozwiązanie jest realizowane? Czy jeszcze ktoś z państwa chciałby zadać pytania?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#PosełBronisławKomorowski">Główny problem dotyczy tego, w jaki sposób wojskowa służba zdrowia odnajduje się po zmianach wprowadzonych przez obecny rząd do systemu opieki zdrowotnej, w tym po likwidacji Branżowej Kasy Chorych Służb Mundurowych. Jakie skutki są widoczne już dzisiaj po wprowadzeniu zmian? Chodzi mi nie tylko o kwestie dotyczące finansowania, ale także zawierania kontraktów przez szpitale wojskowe w sytuacji, gdy istnieje tylko jeden fundusz zdrowia. Na ile nowy system sprawdza się jako mechanizm skuteczny i wystarczający? Czy sprawdza się rozwiązanie zakładające, że Narodowym Funduszu Zdrowia funkcjonuje zastępca prezesa do spraw służb mundurowych? Zastępca ma tylko jeden głos i nie ma on większego wpływu na decyzje finansowe podejmowane przez kierownictwo Narodowego Funduszu Zdrowia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#PosełStanisławJanas">Czy jeszcze ktoś z państwa chciałby zadać pytania?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#PosełTadeuszKaleniecki">Kiedyś istniała możliwość korzystania ze szpitali wojskowych i poliklinik przez byłych żołnierzy zawodowych. Obecnie taka możliwość w praktyce runęła w gruzy. Zwykle lekarz nie wypisze skierowania do szpitala wojskowego ani do byłego szpitala wojskowego. Wiem o tym, że występują komplikacje nawet w sprawach dotyczących korzystania z poliklinik. Kiedyś były w tej sprawie odpowiednie umowy, które w tej chwili już nie funkcjonują. Wydaje mi się, że należałoby taką możliwość ulokować w całym systemie. Byli żołnierze są w takiej sytuacji, że obecnie korzystają z ogólnodostępnej służby zdrowia. Są oni wycofywani z różnych segmentów wojskowej służby zdrowia. Chciałbym zapytać, jak będzie to wyglądać w przyszłości. Czy byli żołnierze zawodowi będą mogli korzystać ze szpitali wojskowych i instytutów? Czy będą mogli korzystać z poliklinik wojskowych oraz Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#PosełBronisławKomorowski">Nie wiem, czy Ministerstwo Obrony Narodowej dysponuje informacją o tym, jaka jest wysokość składek odprowadzanych przez jednostki wojskowe do Narodowego Funduszu Zdrowia? Mam na myśli składki od płac żołnierzy. Jaka część tych składek wraca do wojskowej służby zdrowia w postaci pieniędzy przekazywanych przez Narodowy Fundusz Zdrowia?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#PosełStanisławJanas">Czy jeszcze ktoś z państwa chciałby zabrać głos? Nie widzę zgłoszeń. Proszę pana generała o udzielenie odpowiedzi na zadane przez posłów pytania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#JanuszAdamczyk">W radzie Narodowego Funduszu Zdrowia zasiada 1 przedstawiciel Ministerstwa Obrony Narodowej, 1 przedstawiciel Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz 1 przedstawiciel Ministerstwa Sprawiedliwości. Taka jest reprezentacja służb mundurowych w 15-osobowej radzie Funduszu. W 4-osobowym zarządzie Narodowego Funduszu Zdrowia mamy wiceprezesa do spraw służb mundurowych. W tej chwili naszym przedstawicielem jest płk Marek Konracki, który jest doktorem ekonomii. Od chwili powstania Narodowego Funduszu Zdrowia pomaga on wiceprezesowi do spraw ekonomicznych, który przeszedł do Narodowego Funduszu Zdrowia z Ministerstwa Finansów. Pułkownik Marek Konracki był wiceprezesem Branżowej Kasy Chorych Służb Mundurowych. Zajmował się sprawami ekonomicznymi. W centrali Narodowego Funduszu Zdrowia funkcjonuje Departament Służb Mundurowych. Będzie on koordynował prace nad powstawaniem planu zdrowotnego oraz planu realizacji świadczeń zdrowotnych. W tej chwili dyrektorem tego Departamentu jest przedstawiciel Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. W każdym oddziale wojewódzkim funkcjonuje zastępca dyrektora oddziału do spraw służb mundurowych. W ośmiu województwach zastępcą dyrektora jest przedstawiciel wytypowany przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, a w ośmiu wytypowany przez Ministerstwo Obrony Narodowej. W każdym oddziale wojewódzkim istnieje wydział do spraw służb mundurowych. Ośmiu naczelników wydziału zostało wytypowanych przez Ministerstwo Obrony Narodowej, a ośmiu przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. Tam, gdzie naczelnikiem jest przedstawiciel Ministerstwa Obrony Narodowej, zastępcą jest osoba reprezentująca Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. Można powiedzieć, że mamy dość liczną reprezentację. Cywile ciągle zarzucają nam, że resortowe służby zdrowia są niewielkie, ale mają ogromną reprezentację. Pytali państwo o finansowanie. W roku bieżącym Ministerstwo Obrony Narodowej przeznaczyło na inwestycje budowlane w samodzielnych publicznych zakładach opieki zdrowotnej tylko 5 mln zł. Przypomnę, że w tej chwili mamy 54 zakłady opieki zdrowotnej, w tym 19 szpitali. Pozostałe zakłady opieki zdrowotnej to przychodnie i 5 sanatoriów. Na inwestycje związane z zakupem sprzętu przeznaczono także 5 mln zł. W planie budżetowym na przyszły rok inwestycje budowlane przewidziano na 923 tys. zł. Natomiast na inwestycje sprzętowe przewidziano ponownie 5 mln zł. W końcu ubiegłego roku z rezerwy budżetowej, a więc z pieniędzy, które nie zostały wydane lub które pozostały po tańszym niż planowano zrealizowaniu zakupów, otrzymaliśmy dodatkowo 10 mln zł. Środki te zostały przyznane niektórym samodzielnym publicznym zakładom opieki zdrowotnej. Przekazano je tylko tym zakładom, które były w stanie wykorzystać te środki przed końcem grudnia. Skierowano je do tych zakładów, które miały zakończone przetargi i wystawione faktury. Taki kąsek trafił nam się w grudniu. Od początku samodzielności służby zdrowia, a więc od 1999 r., dotacje koncentrowały się na Centralnym Szpitalu Klinicznym Ministerstwa Obrony Narodowej oraz na szpitalu w Ełku.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#JanuszAdamczyk">Pozostałe szpitale nie otrzymywały żadnych środków. W tej chwili występują ogromne problemy. Jeśli mówimy o problemach służby zdrowia w kraju, to zadłużenie stanowi jedynie 1/3 wszystkich problemów. W szpitalach mamy zdekapitalizowany sprzęt oraz nieremontowane od wielu lat obiekty. To jest największy problem. Sądzę, że szpitale i przychodnie mogłyby bez żadnych kłopotów wchłonąć w roku bieżącym 200 mln zł. Obok mnie siedzi dyrektor szpitala z Warszawy usytuowanego przy ulicy Szaserów. Ten szpital ma podobne problemy, jak szpital w Ełku lub w Gdańsku. Sypie się przede wszystkim sprzęt do diagnostyki. Nie ma aparatów rentgenowskich. Uniwersalny aparat rentgenowski średniej klasy kosztuje ok. 1 mln zł. Gdybyśmy wydali 54 mln zł, to każdy z zakładów opieki zdrowotnej miałby nowy aparat rentgenowski. Niezwykle wysokie są koszty innych urządzeń, w tym np. tomografów komputerowych, rezonansów magnetycznych, sprzętu rentgenowskiego, a przede wszystkim sprzętu służącego do ratowania życia. To, w co udało nam się wyposażyć zakłady opieki zdrowotnej w czasach budżetowych, jakoś do tej pory funkcjonuje. Jednak potrzebne są nowe urządzenia, w tym np. respiratory dla oddziałów anastezjologii oraz inne urządzenia tego typu. Potrzeby są ogromne. Nie da się ich sfinansować ze środków uzyskiwanych za realizację świadczeń z Narodowego Funduszu Zdrowia. Kwoty uzyskiwane poprzednio z kasy chorych, a obecnie z Narodowego Funduszu Zdrowia wystarczają jedynie na to, żeby co najwyżej wyjść na zero. Zgodnie z ustawą działalność służby zdrowia prowadzona jest jako działalność non profit, która nie przynosi zysku. Jednak organy założycielskie są zobowiązane do ponoszenia kosztów inwestycji w szpitalach. Tyle mogę odpowiedzieć na pytanie dotyczące finansowania. Nie posiadam przy sobie wszystkich danych, ale wszystko zostało policzone. Branżowa Kasa Chorych Służb Mundurowych przeprowadziła symulację pokazującą ile środków byłoby do dyspozycji, gdyby powstał odrębny fundusz dla służb mundurowych. Do takiego funduszu trafiłoby ponad 3 mld zł. Szpitale wojskowe, szpitale Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz jednostki służby zdrowia w Ministerstwie Sprawiedliwości potrzebują na normalne funkcjonowanie niecałe 3 mld zł, a nawet mniej. Oznacza to, że odrębny fundusz byłby w stanie utrzymać jednostki organizacyjne służby zdrowia w tych trzech resortach. Można zrobić to jedynie w ten sposób, że koszt świadczeń byłby wyższy niż w szpitalach cywilnych. Cena byłaby o połowę wyższa. Wynika to z faktu, że podopieczni wojskowej służby zdrowia oraz służby zdrowia Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji stanowią tylko połowę pacjentów w jednostkach resortowych. Druga połowa to pacjenci z byłych kas regionalnych. Pieniądze przychodziły do zakładów opieki zdrowotnej z kasy branżowej oraz z kas regionalnych. Kasa branżowa wydawała pieniądze w taki sam sposób jak inne kasy. Kontraktowała świadczenia w jednostkach mundurowej służby zdrowia. Kontraktowała także usługi w szpitalach cywilnych. Po utworzeniu odrębnego funduszu służb mundurowych jego przychody byłyby na tyle wysokie, że fundusz mógłby nawet dwukrotnie więcej płacić za usługi. Dzięki temu szpital leczący jedynie żołnierzy i funkcjonariuszy utrzymywałby się na tym samym poziomie, co do tej pory, ponieważ otrzymywałby zdecydowanie większe finansowanie.</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#JanuszAdamczyk">W tej chwili mamy do czynienia z ogromnym problemem. Kontrakty z jednostkami organizacyjnymi służb mundurowych, a więc Ministerstwa Obrony Narodowej, Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz Ministerstwa Sprawiedliwości, zostały zawarte na rok bieżący w ubiegłym roku przez Branżową Kasę Chorych Służb Mundurowych. W wielu przypadkach regionalne kasy chorych nie zawarły kontraktów ze szpitalami wojskowymi, szpitalami MSWiA oraz sądownictwem, gdyż nie miały środków finansowych. Najlepszym przykładem może być szpital w Warszawie, któremu w tej chwili brakuje ok. 30 proc. środków. Wynika to z faktu, że Mazowiecka Kasa Chorych nie zawarła z tym szpitalem kontraktu. Paradoks polega na tym, że pacjenci napływają do szpitali wojskowych drzwiami i oknami. Szpital leczy ich, chociaż nie ma kontraktu. Na razie Narodowy Fundusz Zdrowia jest głuchy na prośby o zawarcie kontraktu na leczenie innych osób niż te, o których mówi kontrakt zawarty z Branżową Kasą Chorych Służb Mundurowych. Ten problem dotyczy wielu jednostek organizacyjnych służby zdrowia służb mundurowych. Utworzenie drugiego funduszu zdrowia pogłębiłoby jedynie dziurę finansową, która istnieje w tej chwili w Narodowym Funduszu Zdrowia. W tej chwili w Funduszu brakuje ok. 4 mld zł. Gdyby odeszło jeszcze 3 mld zł, które trafiłyby do funduszu mundurowego, nastąpiłoby całkowite załamanie ochrony zdrowia w kraju. Pracownicy sfery budżetowej przekazują na ochronę zdrowia ogromne pieniądze. Nie mam przy sobie danych na ten temat, jednak wszystko zostało dokładnie obliczone. Służby mundurowe płacą składki terminowo. Od tych służb wpływa do funduszu najwięcej środków. Można powiedzieć, że nie jest to rozwiązanie korzystne, gdyż jest to wyselekcjonowane i zdrowe środowisko. Takie osoby warto jest mieć w funduszu. Pytali państwo na temat możliwości korzystania ze szpitali i poliklinik. Rozwiązania wprowadzone w ustawie o Narodowym Funduszu Zdrowia umożliwiają korzystanie emerytom, rencistom, pracownikom wojskowym i ich rodzinom, a także rodzinom żołnierzy zawodowych korzystanie z usług 204 placówek Samodzielnych Publicznych Zakładów Opieki Zdrowotnej w jednostkach wojskowych. O takie rozwiązanie walczono dość długo. Wszyscy emeryci postulowali przyjęcie takiego rozwiązania. W tej chwili emeryt mieszkający w pobliżu jednostki wojskowej, któremu wygodnie jest zapisać się do tej placówki podstawowej opieki zdrowotnej może to zrobić. Może to zrobić także pracownik wojska, który pracuje w jednostce wojskowej. Takie rozwiązanie funkcjonuje przede wszystkim w garnizonach, w których lekarz wojskowych jest jedynym lekarzem, z którego pomocy można skorzystać. Jeśli chodzi o szpitale i przychodnie wojskowe, to w tym zakresie nie ma żadnych ograniczeń. W tej chwili z usług tych placówek mogą korzystać wszyscy. Inaczej było w czasach, gdy wojskowa służba zdrowia była finansowana z budżetu. Wtedy taka możliwość była ograniczona wyłącznie do osób, które posiadały uprawnienia do korzystania ze świadczeń wojskowej służby zdrowia. Natomiast teraz nie ma w tym zakresie żadnych ograniczeń. Każdy obywatel może korzystać ze świadczeń w wojskowych zakładach służby zdrowia. Taka możliwość dotyczy każdego, a więc także emeryta lub rencistę wojskowego i jego rodziny. Mam nadzieję, że udzieliłem odpowiedzi na wszystkie pytania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#PosełStanisławJanas">Otwieram dyskusję. Czy ktoś z zaproszonych gości chciałby zabrać głos?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#MarekMaruszyński">Chciałbym podziękować członkom Komisji za to, że poświęcili swój czas na rozpatrzenie problemów lecznictwa wojskowego. Myślę, że tu właśnie koncentrują się problemy dotyczące całego lecznictwa. Problemy, które występują w lecznictwie przedstawię państwu na przykładzie flagowego okrętu wojskowej służby zdrowia, jakim jest szpital w Warszawie przy ulicy Szaserów. Od bieżącego roku szpital ten jest Wojskowym Instytutem Medycznym oraz Centralnym Szpitalem Klinicznym Ministerstwa Obrony Narodowej. Jeśli spojrzymy na sprawy finansowe, to w 2002 r. do tego szpitala 70 proc. środków trafiało z Branżowej Kasy Chorych Służb Mundurowych, 20 proc. z Mazowieckiej Kasy Chorych, 9 proc. z wszystkich promes Ministerstwa Zdrowia oraz 1 proc. z Ministerstwa Obrony Narodowej. Rozpoczął się nowy rok. W tej chwili zawarta przeze mnie umowa obejmuje tylko 7/10 świadczeń z roku ubiegłego. Napływ pacjentów jest ogromny. Zawsze byłem dumny z tego, że szpital przy ulicy Szaserów jest szpitalem otwartych drzwi. Tak właśnie go promowałem. Byłem z tego dumny. Nadal uważam, że jest to szpital dla wszystkich. Powiem państwu, co się w tej chwili dzieje. W 5 oddziałach mamy już ponad 100 proc. wykonania planu. W pozostałych 15 oddziałach plan zostanie wykonany do 1 października br. W tej chwili dużo mówi się o problemie tzw. agregacji. Nie mówimy już o zwiększeniu planu. Prosimy jedynie o to, co było w ubiegłym roku. Sprawa jest prosta. Od organu założycielskiego otrzymałem zadanie dotyczące opracowania planu finansowego. Jak mam to zrobić? Czy plan ma stanowić 7/10 wykonania z roku ubiegłego? Jeśli tak, to plan będzie mniejszy o 30 mln zł. Jeśli tak, to środki te wystarczą tylko do 1 października. Nie zgadzam się na to, żeby opracować plan wirtualny. W tej chwili nie wiem, na jakich zasadach miałbym opracować plan finansowy. Patrząc na problem gramatycznie można powiedzieć, że ciągle pracujemy w czasie przyszłym niedokonanym. To pozwala mi stwierdzić, że posłanka Izabella Sierakowska dość łagodnie oceniła istniejące niepokoje. Należy stwierdzić, że zaniepokojenie jest zdecydowanie większe. W tej sytuacji pojawia się dość brutalne pytanie. Których chorych przestaniemy w pewnym momencie leczyć? Tak właśnie wygląda problem. W którym miesiącu szpital będzie musiał ograniczyć swoje działanie do przypadków dotyczących ratowania życia? Raz jeszcze podkreślę, że te pytania dotyczą flagowego okrętu wojskowej służby zdrowia. Tu skupiają się prawie wszystkie problemy. Tutaj mamy centrum kształcenia podyplomowego wojskowej służby zdrowia. Tu prowadzona jest działalność naukowo badawcza. Także tu realizowane są zadania mobilizacyjne. Tu pracują wszyscy specjaliści wojskowej służby zdrowia. Także tu wykonywane są wszystkie procedury najwyższej klasy. W niektórych procedurach wykonanie wynosi od 120 do 850 proc. Dzięki temu w chwili obecnej kredytujemy Narodowy Fundusz Zdrowia kwotą 5 mln zł. Taka jest kwota zaległości od kwietnia, gdyż z Branżową Kasą Chorych Służb Mundurowych mieliśmy zawartą umowę na pierwszy kwartał br. O kontrakcie nie rozmawiała z nami Mazowiecka Kasa Chorych.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#MarekMaruszyński">Nie ma promes, z którymi wiązały się konkretne pieniądze. Ludzie chcieli się u nas leczyć. Nie mamy procedur wysokospecjalistycznych, gdyż ten problem nie został jeszcze rozwiązany. Nie wiemy, co mamy robić. W tej chwili nie wypłacamy już środków, które należą się pracownikom. Nasi ludzie pracują znakomicie. W ubiegłym roku wykonaliśmy 45 tys. hospitalizacji, przy średnim czasie pobytu w szpitalu 6,2 dnia oraz przy 76 proc. średniodobowym obłożeniu. Przypomnę, że obłożenie hotelowe wynosi 70 proc. Najwyższe obłożenie przy usługach medycznych wynosi 75 proc. Dane te podaję po to, żeby zilustrować niepokoje wyrażane przez posłankę Izabellę Sierakowską. Ja wyraziłbym mój niepokój w sposób znacznie bardziej zdecydowany. W tej chwili w szpitalu przy ulicy Szaserów może się leczyć każdy. Proszę nie przesadzać. Jesteśmy otwarci dla wszystkich pacjentów. Dodam, że z tej otwartości jesteśmy dumni. Korzystając z tego, że jestem przy głosie chciałbym poprosić Komisję Obrony Narodowej o to, żeby powrócić do ustawy sprzed 20 lat oraz do rozporządzenia sprzed lat 10. W ustawie należałoby zapisać, że kierownicze władze państwa Rzeczypospolitej Polskiej mają prawo do leczenia się nie tylko w szpitalach podległych ministrowi właściwemu do spraw wewnętrznych, ale także ministrowi obrony narodowej. Leczymy posłów, senatorów, a także pracowników kancelarii. Z naszych usług korzystają pracownicy ambasad na zasadach wzajemności. Jednak strumień pieniędzy trafia do placówek Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Do nas te środki nie trafiają.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#PosełStanisławJanas">Sądzę, że Komisja przyjmie ten wniosek. Wydaje się, że jest on uzasadniony. Na pewno tą sprawą się zajmiemy. Czy jeszcze ktoś z państwa chciałby zabrać głos?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#DyrektorDepartamentudosprawSłużbMundurowychNarodowegoFunduszuZdrowiaArkadiuszKossowski">Chciałbym krótko uzupełnić wypowiedź pana generała. Zgadzam się z wypowiedzią dotyczącą spraw personalnych. Dyrektorzy, naczelnicy oraz wszystkie osoby delegowane przez ministrów z trzech resortów są zatrudnione w Narodowym Funduszu Zdrowia. W chwili obecnej w Narodowym Funduszu Zdrowia w całej Polsce pracuje 4410 osób. Pion służb mundurowych zatrudnia 214 osób w całym kraju. Średnio na oddział Narodowego Funduszu Zdrowia przypada 12 osób zajmujących się sprawami służb mundurowych, w tym dyrektor i naczelnik. Tak wygląda obraz dotyczący pionu służb mundurowych w Narodowym Funduszu Zdrowia. Następna uwaga dotyczy wielkości wpływów pionu mundurowego. W Narodowym Funduszu Zdrowia mamy czterech prezesów. Jeden z nich jest przedstawicielem służb mundurowych. Wszystkie decyzje podejmowane są kolegialnie. Decyzje w oddziałach podejmowane są także w układzie kolegialnym. W każdym oddziale mamy czterech dyrektorów. Poza dyrektorem oddziału mamy dyrektora medycznego, dyrektora finansowego oraz dyrektora do spraw służb mundurowych. Mogę powiedzieć, że w chwili obecnej współpraca przedstawicieli służb mundurowych w centrali oraz oddziałach Narodowego Funduszu Zdrowia układa się poprawnie. Nie mamy w tej sprawie żadnych pretensji. Należy jednak przyznać, że występują kłopoty finansowe. Są one związane z kilkoma elementami. Niektóre z nich pan generał przedstawił w sposób szczegółowy. W tej chwili prowadzony jest proces tzw. agregacji. W województwach jest on na różnych etapach. W niektórych województwach zakończono już agregację umów, a w innych proces ten jest kontynuowany. Brakuje rozwiązań dotyczących żołnierzy służby zasadniczej. Departament Służb Mundurowych Narodowego Funduszu Zdrowia na podstawie danych z 2002 r. opracował materiał na temat wielkości świadczeń realizowanych przez resortowe służby zdrowia. Świadczenia dla żołnierzy służby zawodowej kosztowały ok. 28 mln zł w skali całego 2002 r. W tej chwili podejmujemy starania o to, żeby środki niezbędne na leczenie żołnierzy służby zasadniczej zostały przekazane do ośrodków służby zdrowia wojska oraz Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Zarząd skierował do oddziałów Narodowego Funduszu Zdrowia dyrektywę zalecającą, żeby w procesie agregacji uwzględnić niezbędne na ten cel kwoty dla resortowych placówek służby zdrowia. Jednak jest to tylko część istniejących problemów. Drugi problem dotyczy istniejących w poprzednim okresie promes. Placówki o dużej renomie, w tym szpitale kliniczne i instytuty w całej Polsce mają podobną sytuację. Występuje duża presja ze strony pacjentów na leczenie w tych placówkach. Z posiadanych przez nas informacji wynika, że rozwiązanie tego problemu przerasta obecne możliwości finansowe Narodowego Funduszu Zdrowia. W tej chwili nie ma 100 proc. pewności, że fundusz pokryje wszystkie tego typu świadczenia. Następna uwaga dotyczy dostępności do usług. Kiedy ukaże się rozporządzenie dotyczące ambulatoriów jednostek wojskowych, przeprowadzony zostanie konkurs. Fundusz jest przygotowany do przeprowadzenia takiego konkursu.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#DyrektorDepartamentudosprawSłużbMundurowychNarodowegoFunduszuZdrowiaArkadiuszKossowski">Jego termin był już trzykrotnie przesuwany. Konkurs nie mógł zostać uruchomiony ze względu na brak rozporządzenia. W art. 184 ustawy o Narodowym Funduszu Zdrowia dopuszczono funkcjonowanie ambulatoriów jednostek wojskowych. Jednak występuje tu jedno drobne ograniczenie. Dotyczy ono świadczenia usług z zakresu podstawowej opieki zdrowotnej. Wszystkie inne świadczenia, które do tej pory były realizowane przez część ambulatoriów jednostek wojskowych, nie zostały objęte tym przepisem. W związku z tym świadczenia te nie będą kontraktowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Dotyczy to zwłaszcza stomatologii, a w niektórych ambulatoriach także rehabilitacji. W jaki sposób można rozwiązać ten problem? W systemie powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego, a więc w tzw. poprzednim systemie kas chorych istniał prawny zakaz podpisywania przez kasy chorych umów z jednostkami budżetowymi, jakimi są jednostki wojskowe. W związku z tym stosowano metodę polegającą na współpracy z wojskowymi specjalistycznymi przychodniami lekarskimi oraz szpitalami, w których lekarze wojskowi mieli część etatu. W ten sposób byli oni dopuszczeni do systemu. Obowiązujące obecnie zapisy ustawowe pozwalają na podobną formę realizacji świadczeń. Jest to jedna z dróg rozwiązania problemu dotyczącego lekarzy stomatologów, a także realizowania przez ambulatoria innych świadczeń.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#PosełStanisławJanas">Chciałbym zapytać pana ministra o rozporządzenia do ustawy o Narodowym Funduszu Zdrowia. Okazuje się, że do tej pory rozporządzenia te jeszcze się nie ukazały. Proszę, żeby przedstawił pan informację na ten temat. Brak rozporządzeń blokuje działalność wojskowej służby zdrowia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#MinisterzdrowiaLeszekSikorski">O przyczynach nie wydania rozporządzenia w terminie satysfakcjonującym dla obu stron dyskutowano dość długo. Jest oczywiste, że rozporządzenie to umożliwi zakładom funkcjonowanie. Chciałbym zapewnić, że minister zdrowia nie czuje się komfortowo w sytuacji, gdy co chwilę musi tłumaczyć się dlaczego nie zostały wydane rozporządzenia do ustawy. Powodem opóźnienia były problemy interpretacyjne. W dużym skrócie przypomnę, że sprawa była badana przez Rządowe Centrum Legislacji. W sprawę zaangażował się osobiście minister Jerzy Szmajdziński. Ja także byłem w nią osobiście zaangażowany. W tej sprawie zmobilizowani zostali pracownicy obu resortów, a przede wszystkim prawnicy. Chcieliśmy, żeby razem usiedli do stołu i przedyskutowali wszystkie kwestie. Ostatecznie udało się to zrobić. Rozporządzenie zostało podpisane przez premiera. Nie pamiętam w tej chwili daty. Wydaje mi się, że stało się to w dniu 3 czerwca br. W tej chwili oczekujemy na to, że rozporządzenie zostanie opublikowane. Staraliśmy się zrobić wszystko, co możliwe, żeby skrócić czas potrzebny do jego podpisania. Chciałbym zaznaczyć, że nie jest to jedyne potrzebne rozporządzenie. Trzeba będzie wydać także inne rozporządzenia, które dotyczą obszaru ochrony zdrowia oraz działań Narodowego Funduszu Zdrowia. Nie dotyczą one jednak obszaru wojskowej służby zdrowia. Zasadnicze znaczenie ma kwestia, którą poruszył mój przedmówca. Mam na myśli problemy dotyczące agregacji umów. Mam wrażenie, że powinniśmy sobie jasno przypomnieć, jakie były przyczyny obecnej sytuacji. Korzenie problemów tkwią w decyzjach podejmowanych w pierwszej połowie 2002 r. Należy pamiętać, że finansowanie całego systemu było w pierwszym półroczu 2002 r. znacznie lepsze, ze względu na istnienie trzynastej składki oraz kumulacją środków w systemie kas chorych, pochodzących z nadwyżki przychodów nad kosztami, a także z operacji finansowych związanych z przetrzymywaniem środków na kontach długoterminowych. W związku z tym w pierwszym półroczu 2002 r. do systemu trafiło więcej pieniędzy niż obecnie, przy wzroście wysokości składki na ubezpieczenie zdrowotne. Przypomnę, że w pierwszej połowie 2002 r. umowy realizowane były w sposób przekraczający zawarte kontrakty. Sytuacja nie była już tak dobra w drugiej połowie 2002 r. Jednak nadal wykonywano więcej usług niż planowano. Można powiedzieć, że mieliśmy do czynienia z rozpędzoną lokomotywą, która nie miała już zasilania w postaci środków napływających z kas chorych. W takiej sytuacji zawierane były kontrakty na 2003 r. Myślę, że opóźnienie terminu wejścia w życie ustawy o 1 kwartał było bardzo brzemienne w skutki. Pojawił się negatywny impuls, który miał wpływ na osoby podpisujące kontrakty z jednej i drugiej strony. Osoby te doszły do wniosku, że nie muszą się przejmować tym, co będzie, gdyż już wkrótce utworzony zostanie Narodowy Fundusz Zdrowia. Część osób podpisywała kontrakty nie martwiąc się o to, co będzie dalej. Opóźnienia wynikały także z innego powodu. Zarządy niektórych kas chorych planowały zmniejszenie poziomu finansowania od razu o 15–20 proc., chociaż nie wynikało to bezpośrednio z planów finansowych.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#MinisterzdrowiaLeszekSikorski">Przypomnę państwu, że wiele kas zaplanowało zwiększenie swoich wydatków administracyjnych większe niż wynikało to z potrzeb oraz ze zdrowego rozsądku. Na pewno nie był to dobry sygnał dla świadczeniodawców, którzy zostali postawieni przed faktem, że muszą ograniczyć swoje budżety o 15–18 proc. W tej sprawie pojawiały się różne propozycje. Ostatecznie ograniczenie to wyniosło 10 proc. Pan generał mówił o tym, że w niektórych przypadkach było to nawet 30 proc. Po prostu nie było żadnych obowiązujących reguł. Przejdę teraz do omówienia najbardziej istotnej kwestii. Poszukiwano możliwości podpisania takich kontraktów, żeby nie spowodować załamania przy budowaniu planów finansowych zakładów opieki zdrowotnej. Trudno jest przecież budować plan finansowy placówki na dany rok, w którym z góry zakłada się zmniejszenie środków na poziomie 15 proc. Można mówić o zmniejszeniu środków o 1–5 proc. Nawet takie obniżenie powoduje wiele problemów. Cięcie na poziomie 15 proc. jest niemożliwe, jeśli weźmiemy pod uwagę, że mówimy w tej chwili o zakładach opieki zdrowotnej zaangażowanych w proces restrukturyzacji. Nie mówię w tej chwili o sytuacji dotyczącej wystąpienia karygodnych zaniedbań, w której można dokonać tego typu zmian poprzez znalezienie prostych rezerw oraz podjęcie podstawowych działań restrukturyzacyjnych. W takim przypadku łatwo jest doprowadzić do powstania oszczędności, dzięki czemu można sporządzić plan finansowy bez zakładania z góry, że powstaną straty. Przypomnę państwu, że prawidłowo skonstruowany plan finansowy nie może zakładać powstania straty. To wszystko legło u podstaw poszukiwania różnych źródeł poprawy kontraktów ze świadczeniodawcami. Przypomnę, że wskazywane były trzy źródła poprawy kontraktów. Można powiedzieć, że źródła te pojawiły się w sposób automatyczny. Pierwszym źródłem była refundacja leków. Przyjęto takie założenie teoretyczne, że polityka lekowa powinna zmierzać do tego, iż zmniejszone będą wydatki na leki. W tym przypadku podstawowym argumentem merytorycznym było to, że na leki wydajemy wyjątkowo dużo. Jest to jeden z najbardziej istotnych elementów kosztów. Liczyliśmy się z tym, że refundacja nie może być większa, lecz powinna utrzymywać się na stałym poziomie. W ten sposób pojawiły się pewne środki. Był także drugi element, którego wymiar finansowy nie był zbyt duży. Mówię o cięciu wydatków administracyjnych. W ten sposób uzyskano nieduże środki, ale działania te były dobrze odbierane przez opinię publiczną. Cięcia objęły także inwestycje prowadzone na terenie kas chorych. Raz jeszcze przypomnę, że wymiar oszczędności z tego tytułu był niewielki. Trzecim istotnym elementem były promesy. Wysokość środków z promes była różna w różnych kasach. W niektórych kasach poza wypływem środków pojawiały się także przychody. W dużych kasach, które miały placówki o wysokim poziomie referencyjnym przyciągające pacjentów w tym ośrodki akademickie lub jednostki naukowo badawcze, suma środków wychodzących z kasy na promesy równoważyła sumę środków przychodzących. Oznacza to, że np. liczba pacjentów z Wielkopolski leczących się na Mazowszu lub w Małopolsce była mniej więcej taka sama jak liczba pacjentów napływających do Wielkopolski z województwa lubuskiego, kujawsko pomorskiego, zachodniopomorskiego lub mazowieckiego. W kasach chorych, w których następował wypływ środków ze względu na to, że pacjenci nie mogli znaleźć u siebie procedur wysokospecjalistycznych, pojawiły się poważne problemy.</u>
          <u xml:id="u-17.2" who="#MinisterzdrowiaLeszekSikorski">Zdarzało się, że pacjenci nie chcieli znaleźć u siebie takich procedur, gdyż mają możliwość swobodnego wyboru. W tej chwili problem ten trzeba w jakiś sposób rozwiązać. Jednak w tym zakresie pojawia się wiele wątpliwości. Na pewno będziemy dyskutować z Narodowym Funduszem Zdrowia oraz z jednostkami o najwyższym poziomie referencyjnym. Chciałbym od nich uzyskać precyzyjną informację o tym, czy liczba pacjentów zapisanych w kolejkach do renomowanych placówek jest wiarygodna. Może przecież być tak, że niektórzy pacjenci są zapisani na operację kardiochirurgiczną zarówno w Krakowie, jak i w Warszawie oraz w Poznaniu. Można powiedzieć, że suma pewnych zdarzeń medycznych jest możliwa do policzenia. To samo można powiedzieć o liczbie pacjentów oczekujących na pewne świadczenia. W tej chwili cały cywilizowany świat boryka się z problemem kolejki do świadczeń. Istnieje potrzeba ucywilizowania tej kolejki oraz wskazania, kto i w jakiej kolejności uzyskuje te świadczenia. Należy pokazać, jakie jest dojście do momentu, w którym następuje szczęśliwy finał w postaci podjęcia leczenia poprzez procedury wysokospecjalistyczne. Od tego na pewno nie uciekniemy. Nadużyciem i nieprawdą byłoby mówienie, że jesteśmy w stanie znaleźć środki finansowe na to, żeby takie kolejki zlikwidować. Renomowane placówki nie są w stanie sprostać oczekiwaniom pacjentów nawet wtedy, gdy środki przeznaczone na ten cel będą znacznie większe. Wtedy także ustawi się naturalna kolejka, która wynikać będzie z możliwości dotyczących przyjmowania i leczenia pacjentów. Trzeba znaleźć złoty środek. Chciałbym powiedzieć, na czym się w tej chwili koncentrujemy. Bezwzględnie muszą to być sprawy związane z ratowaniem życia. Muszą to być także sprawy, które nie mogą czekać. Będę namawiał Narodowy Fundusz Zdrowia do tego, żeby poszukiwał ewentualnych oszczędności w tych ośrodkach i szpitalach, które nie mają pacjentów. Mówię o placówkach, które nie mają problemów ze zgłaszającymi się do nich pacjentami. Na pewno nie będzie to łatwe. Ciągle jeszcze finansujemy placówki i podmioty, a nie świadczenia medyczne dla pacjentów. W tym zakresie trzeba będzie znaleźć dobre rozwiązania. Jasne jest, że szpital musi być utrzymywany w gotowości. W związku z tym potrzebny jest pewien poziom finansowania. Szpital musi przyjmować pacjentów, nawet jeśli tempo przyjmowania nie jest duże. Bolesny proces restrukturyzacji polega na tym, że szpitale, które mają puste łóżka nie powinny mieć stwarzanych warunków do tego, żeby zapełniać puste łóżka pacjentami. W tym gronie chyba nikogo nie muszę przekonywać o tym, że szpital może przyjąć każdą liczbę pacjentów i uzasadnić taką potrzebę. Oddziały chirurgiczne szpitali klinicznych mają najniższe koszty leczenia, także jeśli chodzi o wyrostek robaczkowy. Przypomnę, że kiedyś mówiono, iż taka operacja nie musi być przeprowadzana w klinice przez profesora. To prawda. Jednak część tego typu operacji musi być przeprowadzona w klinice z powodów dydaktycznych, naukowych i medycznych. Jednak zawsze usunięcie wyrostka będzie znacznie tańsze w takim szpitalu niż w niejednym szpitalu powiatowym.</u>
          <u xml:id="u-17.3" who="#MinisterzdrowiaLeszekSikorski">Szpitale powiatowe są rzekomo tanie, gdyż nie ma w nich wysokiej klasy specjalistów oraz sprzętu. Jednak cena usługi rośnie, gdy liczba przeprowadzanych zabiegów jest znacznie mniejsza. Szpital, który wykonuje 5–6 tys. operacji zawsze będzie miał niższe koszty, gdyż rozkładają się koszty stałe, niż szpital, który przeprowadza 450 zabiegów operacyjnych, ale hospitalizuje 1 tys. pacjentów na oddziale chirurgicznym. Nie muszę chyba mówić o tym, że do 450 operowanych pacjentów należy doliczyć 10–20 proc. dla osób, które są leczone na oddziale chirurgicznym, ale nie wymagają zabiegów. Są to np. wstrząśnienia mózgu, krwawienia z przewodu pokarmowego, zapalenia trzustki, obserwacje brzucha itp. Jednak tacy pacjenci nie mogą stanowić kilkudziesięciu procent. Tak duża ich liczba jest wynikiem niewłaściwej kwalifikacji pacjentów i wynikającej z tego wadliwej struktury łóżek w szpitalu. W takim przypadku nadal niewłaściwe jest finansowanie. Narodowy Fundusz Zdrowia powinien zmierzać w tym kierunku, żeby poszukiwać oszczędności wszędzie tam, gdzie strumień pieniędzy na oddziały zabiegowe jest nieuzasadniony. Pieniądze należy przesuwać w taki sposób, żeby nie tylko w teorii szły za pacjentem. Należy kierować je do tych ośrodków i szpitali, w których jest nadmiar pacjentów, żeby zmniejszyć kolejkę osób oczekujących. W tym przypadku patrzę na szpital przy ulicy Szaserów. Raz jeszcze podkreślam, że nie należy rozpowszechniać fałszywego przeświadczenia, że uda nam się tę kolejkę całkowicie zlikwidować. Nawet przy pełnym finansowaniu nie uda się tego zrobić bez nakładów inwestycyjnych podwajających liczbę sal operacyjnych. Bez dodatkowych nakładów nie da się tego zrobić. Dodam, że nie ma takiej potrzeby. W tym zakresie mamy ograniczone możliwości. Na pewno tworzenie takiego klimatu nie jest dobre. Powoduje to niepokój i zupełnie nieuzasadnione obawy. Wydaje się, że raczej powinniśmy pacjentów uspokajać, co nie oznacza, że powinniśmy usypiać ich zmysły. Nie każdy zabieg, po który pacjent ustawia się w kolejce, jest zabiegiem na który pacjent nie może poczekać. Ważne jest jednak, żeby pacjent wiedział dlaczego czeka i kiedy zostanie wykonany zabieg. Nie może otrzymywać jednoznacznych sugestii, że zabieg nigdy nie zostanie wykonany lub że zostanie wykonany wtedy, gdy pacjent położy jakieś pieniądze pod stołem. W ten sposób byłaby tworzona najgorsza z możliwych atmosfera wokół spraw ochrony zdrowia. Przepraszam za to, że się rozgadałem. Ostatnie informacje na ten temat są dość niepokojące. Dlatego uważam, że w tej sprawie trzeba będzie dość szybko zająć stanowisko. W tej chwili w Narodowym Funduszu Zdrowia prowadzona jest kontrola. Jeszcze w trakcie kontroli będziemy się spotykać z zarządem funduszu, żeby omówić te kwestie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#PosełStanisławJanas">Chciałbym poruszyć jeszcze jeden problem, który dotyczy kwestii wyposażenia szpitali w niezwykle drogie urządzenia. W tej chwili zdarza się, że w jednym szpitalu jest kilka urządzeń USG. W każdym szpitalu jest tomograf komputerowy. Urządzenia te nie są wykorzystywane w pełni. Pracują na poziomie 30 proc. możliwości. Można powiedzieć, że to także jest marnotrawstwo środków przeznaczonych na sprzęt. Często jest on po prostu niewykorzystany. Słyszeliśmy także o takich przypadkach, że sprzęt nie jest wykorzystywany przez szpitale, ale w pełni obciążony jest w prywatnych przychodniach. Jest to jednak zupełnie inny problem, który dotyczy występowania pewnych patologii. Czy jeszcze ktoś z państwa chciałby zabrać głos?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#PosłankaIzabellaSierakowska">Korzystając z obecności pana ministra chciałabym zadać jeszcze jedno pytanie. Czy została już zakończona budowa sieci szpitalnych oddziałów ratunkowych w całym kraju? Docierają do mnie informacje, że szpitale wojskowe oraz szpitale Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji nie są uwzględniane przy budowie tej sieci. Wiem, że dyrektorzy szpitali występują do wojewodów z prośbą o uwzględnienie w tej sieci ich placówek. Dzieje się tak dlatego, że wojewoda przejął tworzenie oddziałów ratunkowych. Jednak w większości przypadków ich prośby spotykają się z decyzją odmowną. Chciałabym zwrócić pana uwagę na ten problem. Proszę także pamiętać o służbie krwi, która w wojsku jest znakomicie zorganizowana. Należy także pamiętać o lądowiskach usytuowanych przy szpitalach Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz przy szpitalach wojskowych. Trzeba także pamiętać o doskonale zorganizowanych oddziałach ratunkowych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#MinisterzdrowiaLeszekSikorski">W pierwszym moim wystąpieniu po nominacji w pałacu prezydenckim powiedziałem, że program mojego poprzednika, który też współtworzyłem, chciałbym uzupełnić o element dotyczący programu ratownictwa. Chciałbym odkurzyć ten program i nadać mu bardziej prawidłowy kształt i wymiar. Wtedy jeszcze nie znałem raportu Najwyższej Izby Kontroli, który został przekazany do publicznej wiadomości w dniu 14 kwietnia 2003 r. Pracując na moim poprzednim stanowisku i obserwując to, co się dzieje, trudno było nie zauważyć, że wokół tego programu zrobiono wiele dobrego, ale także wiele złego. Nie chciałbym w tej chwili szerzej o tym mówić. Jest to niezwykle złożony i skomplikowany problem, który w tej chwili ma znaczenie historyczne. Rozwiązanie tego problemu w ciągu 2 lub 3 tygodni będzie niezwykle trudne. Mówię o takim okresie dlatego, że są takie oczekiwania. Mamy już połowę roku finansowego. Środki finansowe w budżecie zostały zarezerwowane na realizację programu ratownictwa. Chcę państwa poinformować, że w tej chwili wstrzymałem wszystkie decyzje na temat wydatkowania środków na ratownictwo poza tymi, które zostały wcześniej podjęte. Decyzje będą podejmowane dopiero po zweryfikowaniu tego programu. W różnych gremiach będziemy musieli sobie powiedzieć wiele nieprzyjemnych i przykrych słów. Będziemy musieli powiedzieć także o tym, jak źle buduje się system, gdy ulega się pewnego rodzaju naciskom, a także gdy odstępuje się od pewnych zasad z powodów pozamerytorycznych. Chciałbym przypomnieć, że był to jeden z niewielu programów, na które w ochronie zdrowia były przeznaczone jakieś pieniądze. W związku z tym wszyscy jak jeden mąż zainteresowali się tym programem, żeby zdobyć te pieniądze. Na pewno jest to zła informacja. Osobom, które nie funkcjonują w tym systemie, a zwłaszcza w jego części dotyczącej ratownictwa, a szerzej mówiąc chirurgii chciałbym powiedzieć, że chirurgia urazowa, anestezjologia lub chirurgia ogólna zajmująca się urazami nigdy nie były dziedzinami hołubionymi. Dziedziny te nie były chętnie wybierane przez młodych i nieco starszych adeptów medycyny. Wielokrotnie mówiono, że jest to praca dla autentycznych hobbystów oraz dla osób, które lubią pracować w nocy i zajmować się najcięższymi przypadkami. Nigdy dziedziny te nie były dobrze finansowane. Podejmowano wiele prób podjęcia tego tematu. Na pewno pamiętają państwo, że jedną z takich prób był program Komitetu Badań Naukowych dotyczący zwalczania skutków obrażeń wielonarządowych. Był to program wieloośrodkowy. Jego historia sięga zamierzchłych czasów. W momencie, gdy pojawiły się pieniądze, nagle okazało się, że wszyscy chcą się zajmować urazami. Okazało się, że wszyscy znają się na ratownictwie i chcą mieć szpitalne oddziały ratunkowe. Poza elementem finansowym występował tu także inny element. Wszyscy poczuli, że posiadanie szpitalnego oddziału ratunkowego jest gwarantem przeżycia i pozostania w systemie. Zgodnie z założeniami oddziały ratunkowe miały być finansowane ze środków publicznych. Dawało to poczucie stabilności oraz wizję przyszłości.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#MinisterzdrowiaLeszekSikorski">Poza tym występowały jeszcze dwa elementy merytoryczne. Pierwszy z nich był taki, że w wielu szpitalach pełniących do tej pory funkcje ratownicze nie było szpitalnych oddziałów ratunkowych lecz jedynie zespoły osób, które z wielkim poświęceniem ratowały pacjentów. Szpitale te nie miały nawet izby przyjęć z prawdziwego zdarzenia ani podstawowego sprzętu do ratowania życia. Takie ośrodki od razu zorientowały się, że istnieje możliwość osiągnięcia wyższego standardu, na co oczekiwały przez wiele lat. Czwarty element także dotyczy potrzeb, chociaż w większym stopniu ma on charakter teoretyczny. Mam na myśli parametry pokazujące, gdzie powinny być usytuowane szpitalne oddziały ratunkowe. Nie udało się jednak tego wszystkiego opanować i żelazną ręką doprowadzić do systematycznego budowania takich oddziałów. Można było przyjąć założenie, że najpierw będą one budowane w takich miejscach, gdzie nie było żadnych wątpliwości, iż oddział ratunkowy musi powstać. Taka potrzeba istnieje np. w byłych miastach wojewódzkich, a także w innych większych miastach. Powinny powstać także w ośrodkach, które do tej pory tradycyjnie zajmowały się ratownictwem. Jednak szpitalne oddziały ratownicze zaczęto budować według nieco innego schematu. Na pewno trzeba to w jakiś sposób usprawiedliwić. Przede wszystkim oddziały powstawały w takich ośrodkach, które mogły podjąć się dofinansowania realizacji tego projektu. Przypomnę państwu, że część pieniędzy na ten cel wpływała w ramach programów restrukturyzacyjnych. Samorządy miały olbrzymi dylemat. W tym przypadku realizowany był program rządowy. Samorządy zastanawiały się, czy program rządowy powinien być finansowany ze środków finansowych przeznaczonych na restrukturyzację jednostek samorządowych. W niektórych miejscowościach przyjęto, że warto przeprowadzić taką operację finansową i połączyć jedno z drugim. Stosunkowo szybko powstały tam dość dobre ośrodki, które w tej chwili funkcjonują. Jednak gorzej jest z ich finansowaniem, gdyż załamał się program finansowania. Mam wrażenie, że wszystko jest do opanowania. Uważam, że zmiany powinny iść w tym kierunku, żeby utrzymać szpitale, które już w tej chwili są akredytowane, mają dobry poziom i tradycje. Fundusz powinien zabezpieczyć dla tych szpitali środki finansowe. Jednocześnie poważnie należałoby zastanowić się nad tym, czy nie należałoby wprowadzić swojego rodzaju abolicji. Nie wiem, jak ta sprawa będzie wyglądać pod względem prawnym. Ze środków uzyskanych przy realizacji programu trzeba będzie się rozliczyć poprzez pokazanie, że działa się w systemie. Obawiam się jednak, że istnieją placówki, w których nie ma żadnej potrzeby istnienia szpitalnego oddziału ratunkowego. Natomiast ewidentnie potrzebna jest w tych placówkach izba przyjęć. To właśnie powinno stanowić o standardzie szpitala. Nie upierałbym się przy tym, żeby takiemu szpitalowi zabierać sprzęt, który nie służy ratowaniu. Można powiedzieć, że ten sprzęt i tak służy ratowaniu życia i zdrowia, chociaż w nieco innym układzie. Na pewno należałoby utworzyć niezbyt gęste oczka sieci prawdziwych szpitalnych oddziałów ratunkowych wszędzie tam, gdzie nie ma wątpliwości, że są one kompetentne i obsługują odpowiednią liczbę zdarzeń medycznych. Mogą one istnieć wszędzie tam, gdzie mają szansę, żeby się utrzymać. Jednocześnie trzeba będzie zrezygnować z projektów, które są zbytnio rozdmuchane. Ciągle jeszcze istnieje koncepcja budowania szpitalnych oddziałów ratunkowych, które w praktyce będą większe od szpitala, w którym się je buduje. W pierwotnej koncepcji przyjmowano, że szpitalny oddział ratunkowy będzie funkcjonować przy szpitalu. Jednak takiego rozwiązania nie da się w żaden sposób utrzymać finansowo. Dodatkowo popełniono pewne błędy wyciągając z kontraktu dla szpitala proste urazowe przypadki ambulatoryjne.</u>
          <u xml:id="u-20.2" who="#MinisterzdrowiaLeszekSikorski">Przypadki te zostały przejęte przez niepubliczne zakłady opieki zdrowotnej. W ten sposób zmniejszono możliwość utrzymywania takiej jednostki. Przejdę teraz do problemów jednostek wojskowych oraz jednostek Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Podejrzewam, że sytuacja różnie wygląda w różnych miejscach. Osobiście znam kilka przykładów. Na pewno jest tak, że wiele szpitali resortowych kwalifikuje się do tego, żeby istniały w nich szpitalne oddziały ratunkowe. Są także takie szpitale, które ze względu na swoją lokalizację i architekturę, a także koszty niezbędne do utworzenia szpitalnego oddziału ratunkowego, nie powinny tworzyć takich oddziałów. Szpitalny oddział ratunkowy powinien mieć szpital cywilny, który jest często w pobliżu, ale jest do tego znacznie lepiej przygotowany. Wtedy ten sam efekt można uzyskać za znacznie mniejsze pieniądze. Mogło zdarzyć się, że pokonano różne trudności, a resort znalazł na ten cel środki. Przekazano pieniądze na przekształcenia organizacyjne i budowlane. W tej chwili mamy taką sytuację, że na stosunkowo niewielkim terenie mamy dwa szpitalne oddziały ratunkowe. Jeden z nich usytuowany jest w strukturach Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji lub Ministerstwa Obrony Narodowej, a drugi w strukturach cywilnej służby zdrowia. W tym momencie Narodowy Fundusz Ochrony Zdrowia ma problem. Nie wiadomo, który z tych oddziałów należy finansować. Często w takiej sytuacji udaje się doprowadzić do fuzji dotyczącej zakresu wykonywanych świadczeń. Mamy przecież dodatkowo tę trudność, że nie wszystkie szpitalne oddziały ratunkowe oraz szpitale są wieloprofilowe na tyle, żeby zapewnić pełny wachlarz świadczeń, poczynając od chirurgii dziecięcej, a na kardiologii inwazyjnej kończąc. Należy próbować wyjść z tej sytuacji w taki sposób, żeby nie wyeliminować z systemu placówek, które już powstały. Dlatego rozwiązaniem może być odpowiedni podział zadań i ról. Można to zrobić skutecznie, jeśli istnieje dobra współpraca z pogotowiem i służbami ratowniczymi, które już na etapie selekcji kierują pacjentów odpowiednio do tego lub innego ośrodka. Dobra współpraca i podział zadań pomiędzy tymi ośrodkami ma znaczenie decydujące. Nie ma przecież większego znaczenia to, czy dany ośrodek należy do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, Ministerstwa Obrony Narodowej, do służb marszałka lub prezydenta, czy też do Akademii Medycznej. Można powiedzieć, że mamy tu do czynienia z pięciokątem. W tej sytuacji należy zdecydować się na podział zadań, gdyż w tym systemie jest miejsce dla wszystkich. Trzeba jednak przyjąć jakąś specjalizację. Jeśli tego nie zrobimy, to system nie będzie funkcjonować, nawet jeśli znajdą się na to pieniądze. Możemy sobie szczerze powiedzieć, że te pieniądze nie znajdą się, gdyż oznaczałoby to dzielenie biedy pomiędzy wszystkich. Po prostu nie ma tylu zdarzeń medycznych, które mogłyby obsłużyć te szpitalne oddziały ratunkowe. Zdarzeń tych nie będzie zbyt wiele, nawet jeśli uwzględnimy, że już wkrótce zwiększy się liczba naszych autostrad i liczba honorowych dawców nerek jeżdżących na dwuśladach. Nawet wtedy nie będzie sensu utrzymywania tak wielu ośrodków. To właśnie jest przedmiotem badania prowadzonego przez zespół, który powołałem.</u>
          <u xml:id="u-20.3" who="#MinisterzdrowiaLeszekSikorski">Zespół prowadzi na ten temat rozmowy w gronie specjalistów regionalnych. Chcemy zaproponować konsekwentne uporządkowanie tego systemu. Chcemy także znaleźć na ten cel dodatkowe wsparcie finansowe w nowym projekcie budżetu. Będę bardzo o to zabiegał. Już teraz proszę państwa o pomoc w tej sprawie. Jestem umówiony z ministrem Krzysztofem Janikiem. Sądzę, że od nowa trzeba podzielić kompetencje pomiędzy strażakami, policjantami, wojskiem i pogotowiem. Musi dojść do pewnego podziału ról. Nie może jednak odbywać się to w takiej atmosferze, że ktoś coś komuś zabiera lub wchodzi w czyjeś kompetencje. Nie może być tak, że ktoś poczuje się niedowartościowany. Są to dość trudne problemy. Łatwo jest nakreślić pewne reguły. Jednak kiedy dochodzi do realizacji tych reguł w terenie nagle okazuje się, że wszystko zależy od tego, czy Kowalski lubi się z Malinowskim, czy też nie potrafią znaleźć wspólnego języka. Liczę na wsparcie ze strony Komisji. Już wkrótce dokonamy takiego przeglądu na podstawie istniejących doświadczeń. O faktach nie można dyskutować. Wierzę, że nie będziemy popełniać kolejnych błędów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#PosełStanisławJanas">Czy jeszcze ktoś z państwa chciałby zabrać głos?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#DyrektoroddziałudosprawsłużbmundurowychNarodowegoFunduszuZdrowiawLublinieArkadiuszKasztelan">Chciałbym zadać kilka pytań, a także podzielić się z państwem uwagami dotyczącymi styku pomiędzy jednostkami ochrony zdrowia a Narodowym Funduszem Zdrowia. Część pytań dotyczyć będzie funkcjonowania służby zdrowia w jednostkach. Mówiono o tym, że już wkrótce ukaże się rozporządzenie Rady Ministrów dotyczące ambulatoriów. Po wydaniu rozporządzenia lekarze jednostek wojskowych zgłoszą się do konkursu. Nie znam do końca tych rozwiązań. Być może przewidują one sytuację, o której chciałbym powiedzieć. Wydaje mi się jednak, że istnieje tu pewien problem. Poborowy do zasadniczej służby wojskowej w momencie poboru ma swojego lekarza podstawowej opieki zdrowotnej w miejscu zamieszkania. Powiedzmy przykładowo, że jest to lekarz z Krakowa. Młody żołnierz jedzie pełnić służbę w odległym miejscu. Wiadomo, że składka nie idzie za nim, lecz nadal wpływa do jego lekarza w Krakowie. Widzę dwie możliwości rozwiązania tego problemu. W momencie powołania żołnierza do zasadniczej służby wojskowej można dać poborowemu kartę rezygnacji z usług dotychczasowego lekarza. Wtedy poborowy przyjeżdżałby do jednostki wojskowej z gotowym kompletem dokumentów. Dokumenty te będzie można również przygotować na miejscu, w jednostce wojskowej. Druga uwaga dotyczy problemu służby krwi w wojsku. Czy dopuszczalna jest taka sytuacja, że na teren jednostki wojskowej wjeżdża regionalne centrum krwiodawstwa i krwiolecznictwa. Pracownicy centrum pobierają krew od żołnierzy, którzy w tym czasie pozostają na utrzymaniu Ministerstwa Obrony Narodowej. Wiemy, w jaki sposób rozliczani są komendanci wojskowych szpitali, przy których istnieją stacje krwiodawstwa, za ilość zebranej krwi. Czy lekarze jednostek wojskowych wykonują plany finansowe w związku z tworzeniem ambulatoriów, jako zakładów opieki zdrowotnej dla żołnierzy służby zasadniczej oraz dla kadry wojskowej. Będą takie sytuacje, w których ambulatorium będzie miało ok. 100 podopiecznych. Można pomnożyć liczbę podopiecznych przez środki, jakie Narodowy Fundusz Zdrowia przeznacza na jednego podopiecznego. W ten sposób otrzymamy kwotę ok. 60 tys. zł. Wydaje się, że po odjęciu kosztów związanych z funkcjonowaniem ambulatorium, w tym z ubezpieczeniem lekarzy, utylizacją odpadów medycznych oraz zatrudnieniem średniego personelu medycznego może okazać się, że środki przekazane przez Fundusz będą niewystarczające. Chciałbym także poruszyć problem, o którym była już mowa. Wydaje mi się, że zasadne jest objęcie jednostek resortowych programem ratownictwa medycznego. Jednostki te mają często duże doświadczenie. Mają także odpowiednie położenie oraz dyspozycyjność. Typując jednostki ratownicze należy brać pod uwagę także ciągi i trakty komunikacyjne.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#PosłankaIzabellaSierakowska">Czy jeszcze ktoś z państwa chciałby zabrać głos?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#KomendantWojskowegoSzpitalaKlinicznegowBydgoszczypłkAndrzejWiśniewski">Pan minister mówił o programie budowy oddziałów ratunkowych. Powiem o tym, jak wygląda to w szpitalach wojskowych. Jest oczywiste, że szpitale wojskowe muszą pełnić rolę ośrodków leczenia urazów wielonarządowych. Wiąże się to z zadaniem przygotowania się do wojny. Można powiedzieć, że jest to nasze główne zadanie. W związku z tym od samego początku musimy być odpowiednio przygotowani do realizacji tego zadania. Z tym wiąże się kilka problemów. W moim szpitalu istnieje oddział ratunkowy. Mogę powiedzieć, że szpital spełnia rolę ośrodka leczenia urazów wielonarządowych. Jest to placówka wysokiego poziomu referencyjnego. Powiem szczerze, że mamy wszystko co potrzeba, od oddziału ratunkowego, po ciężką chirurgię i ortopedię. Wszystko jest zgodne z normami obowiązującymi w Unii Europejskiej. Oddział ortopedyczny posiada własne trzy sale operacyjne, wyposażone w odpowiedni sposób. Mamy także dodatkową izbę przyjęć, żeby osoba trafiająca do nas z lądowiska szybciej mogła otrzymać pomoc. Mamy własny oddział neurochirurgii, na którym można leczyć m.in. chorobę Parkinsona oraz przeprowadzać różnego rodzaju neuropsychiatryczne zabiegi operacyjne. Jako jedyni w Wojsku Polskim posiadamy neuronawigację, co pozwala nam na operowanie ciężkich urazów. Ważne, żeby pacjent dostał się do szpitala w ciągu 8 godzin od urazu. Prowadzimy także duży zakład rehabilitacji oraz inne oddziały. Mamy jednak pewien problem. W zasadzie oddział już ruszył. Poprzednio kasa chorych podpisywała z nami dość ostrożne umowy. Kiedy tylko oddział został otwarty, zaczęliśmy coraz bardziej intensywnie przyjmować pacjentów. Zaczęto ich do nas zwozić z okolic, wiedząc o tym, że nasza placówka ma dość wysoki poziom. W tej chwili wykonujemy 800–900 proc. normy, ale Narodowy Fundusz Zdrowia chce nam zapłacić tylko 1/12, gdyż tak przewidziano w kontrakcie. Chciałbym dowiedzieć się, jak sprawa ta zostanie rozwiązana? Z tym wiąże się problem agregacji. Do naszego szpitala przyjeżdżała spora grupa kadry i rodzin żołnierzy z całej Polski północnej. Przyjeżdżali do nas ludzie z miejscowości usytuowanych pomiędzy Szczecinem a Gdańskiem. Za leczenie tych osób otrzymywaliśmy kilka milionów złotych od kasy branżowej. Do tej pory nie przeprowadzono agregacji umów. Można powiedzieć, że jest to kolejne uderzenie nas po kieszeni. Nie możemy przecież nie przyjmować kadry, zwłaszcza jeśli żołnierze muszą stawać przed lekarskimi komisjami okręgowymi lub rejonowymi. Można powiedzieć, że jest to kolejne ogniwo, które w tej chwili pęka. Można powiedzieć, że żołnierze zasadniczej służby wojskowej, którzy są obywatelami naszego kraju, zostali potraktowani w dość dziwny sposób. Nie wiadomo, jak do tego doszło. Od trzech miesięcy żołnierze zasadniczej służby wojskowej są oficjalnie w Narodowym Funduszu Zdrowia. Jednak nikt nie chce zapłacić za ich leczenie. W tej sprawie wyszliśmy z pewnymi propozycjami. Już dwa miesiące temu zaproponowaliśmy rozwiązanie, które wcześniej stosowano wobec kadry oraz rodzin żołnierzy. Można przygotować listy pozytywne żołnierzy. W końcu ktoś powinien zacząć za nich płacić. Doszło do dość śmiesznej sytuacji, w której wykaz leków dla żołnierzy zasadniczej służby wojskowej jest taki sam, jak dla emerytów i rencistów. Jednocześnie muszą oni sami zapłacić za leki podstawowe. W jaki sposób mają to robić ze 120 zł żołdu? Żołnierz sam musi sobie kupić calcipirynę, polopirynę, czy też rutinoscorbin.</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#KomendantWojskowegoSzpitalaKlinicznegowBydgoszczypłkAndrzejWiśniewski">Uważam, że jest to absurd. Żołnierz musi sam iść do apteki, żeby wykupić leki. W tej chwili nie wspomnę już o zabezpieczeniu poligonowym. Można powiedzieć, że do systemu wkradło się wiele błędów. Wydaje się, że w tej sytuacji należałoby podłączyć jednostki do szpitali wiodących, które mają własne obwody profilaktyczno lecznicze. Po zmianach restrukturyzacyjnych obwód profilaktyczno leczniczy przewidziany dla mojego szpitala ma wielkość Belgii lub Holandii. Jest duża liczba jednostek, nad którymi musimy czuwać. Kolejny problem dotyczy ustawy farmaceutycznej, która zdecydowała o tym, że leków nie możemy trzymać w aptekach usytuowanych kiedyś w jednostkach wojskowych. Dzięki temu lekarz pracujący w ambulatorium mógł wydać żołnierzowi podstawowe leki. Dzięki temu można było również prowadzić leczenie w izbie chorych. Także w tym przypadku sprawę można załatwić poprzez rejon leczniczy. Leki można będzie rozprowadzać przez aptekę szpitalną. Jest odpowiedni nadzór i kontrola. Mamy u nas także lekarzy. Wydaje się, że sprawa jest prosta i nie należy jej komplikować. Kiedy żołnierz odbywa zasadniczą służbę wojskową automatycznie wchodzi w system obrony państwa. Musi służyć w wojsku przez rok. Uważam, że po tym czasie żołnierz automatycznie powinien być zdjęty z wykazu. Wystarczy, jeśli wykazy z jednostek wojskowych przekażemy do Narodowego Funduszu Zdrowia. Na tej podstawie do zakładów opieki zdrowotnej powinny wpływać pieniądze. Od 3 miesięcy leczymy żołnierzy zasadniczej służby wojskowej, w tym wiele ciężkich przypadków. Do tej pory nie ma nam za to kto zapłacić. Fundusz mówi, że zapłacić ma ten, kto kierował żołnierza do szpitala. Zazwyczaj żołnierzy kierują do nas lekarze z jednostek wojskowych. Zdarzają się różne przypadki, które decydują o powstaniu takiej potrzeby. Jednostki wojskowe nie mają na to pieniędzy. Mamy być dobrze przygotowani na czas wojny. Jeśli tak, to szpitale powinny być odpowiednio zabezpieczone, jeśli chodzi o technikę medyczną oraz obiekty. Niestety, ale w tej chwili nie otrzymujemy prawie żadnych pieniędzy na utrzymanie obiektów. Przedstawię państwu krótką informację na piśmie, gdyż nie chcę państwa tymi sprawami zanudzać. W zasadzie przez 4 lata nie było żadnych dotacji od organu założycielskiego. Brałem udział w posiedzeniu, które Narodowy Fundusz Zdrowia zorganizował w Bydgoszczy. Prezydent Torunia powiedział na tym spotkaniu, że przekazał swojemu szpitalowi 24 mln zł. Mogę powiedzieć, że szef zarządu wojskowej służby zdrowia otrzymuje takie środki w ciągu kilku lat. Natomiast samorząd wydał takie środki na jeden szpital. Inne szpitale dostały jeszcze więcej. Na przykład szpital w Grudziądzu otrzymał ponad 30 mln zł. Jednak szpitale te nadal mają długi. Możemy mówić o tym, że szpitale wojskowe były w dość nieszczęśliwy sposób traktowane przez poprzedni system. Kasy chorych w ogóle nie podpisywały kontraktów. Mój szpital prowadził działalność na dość wysokim poziomie. Chcieliśmy wypełniać wszystkie standardy NATO, gdyż jesteśmy do tego zobowiązani. Właśnie dlatego mamy np. neuronawigację. Dzięki temu możemy zabezpieczyć poligon drawski. Nie ma potrzeby wożenia pacjentów do Berlina. Byłby to dla nas dyshonor jako dla lekarzy - medyków wojskowych. My także możemy to zrobić na dobrym poziomie i w dodatku dużo taniej.</u>
          <u xml:id="u-24.2" who="#KomendantWojskowegoSzpitalaKlinicznegowBydgoszczypłkAndrzejWiśniewski">Operacja w Berlinie kosztuje kilkanaście tysięcy euro, a my wykonujemy ją za półtora tysiąca euro. Bardzo prosimy o to, żeby na potrzeby wojskowej służby zdrowia przeznaczyć więcej pieniędzy. Byłoby dobrze, gdyby szef zarządu służby zdrowia miał więcej pieniędzy do podziału. Środki te są potrzebne, żebyśmy mogli utrzymać gotowość. Przypomnę, że Ministerstwo Zdrowia nie utrzymuje w naszych szpitalach żadnych łóżek na wypadek różnych sytuacji, które mogą się zdarzyć. Wydaje się, że szpitale wojskowe muszą być w jakiś sposób dotowane. Powinny zostać wzmocnione. Wzmocnieniu powinna ulec rola wojskowej służby zdrowia. Mam nadzieję, że ta opinia zostanie wzięta pod uwagę. Mam wrażenie, że gdyby zapytano o zdanie szefa zarządu wojskowej służby zdrowia, to w chwili obecnej nie mielibyśmy problemów, o których mówimy. Jest nam przykro, że doszło do takiej sytuacji. Często zdarza się, że nie możemy udzielić pomocy kolegom, z którymi razem służymy. Musimy ograniczać nasze działania. Do wielu zabiegów mamy roczne kolejki. Staramy się jednak przyjmować chociaż kadrę, gdyż jesteśmy pod zarządem wojskowej służby zdrowia. Podlegamy ministrowi obrony narodowej. W związku z tym staramy się przyjmować kadrę w pierwszej kolejności, nawet jeśli mielibyśmy łamać przepisy ustawy. Tyle możemy zrobić. Jednak nawet to wiele nas kosztuje, gdyż do tej pory nie ma agregacji umów. Uważam, że jest to niedopuszczalne. W przypadku choroby Parkinsona leczyliśmy 70 proc. przypadków w kraju. W tej chwili wolno mi zająć się trzema przypadkami. Do tej pory zajmowaliśmy się 30 przypadkami miesięcznie. Mamy kolejkę oczekujących na leczenie przez najbliższy rok. Podobnie jest w wielu innych dziedzinach.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#SzefsłużbyzdrowiaMarynarkiWojennejkomandorJanuszToczek">Dobrze się stało, że mój przedmówca poruszył tematy, które uznaję za tematy o znaczeniu generalnym. Jestem uczniem starych i nowych nauczycieli. Mam na myśli nauczycieli kształcących struktury zabezpieczenia medycznego Układu Warszawskiego, a teraz NATO. Od tych dwóch grup nauczycieli dowiedziałem się, że służba zdrowia obejmuje cztery poziomy pomocy medycznej. Przez cały czas debatujemy o problemach, które dotyczą trzeciego i czwartego poziomu pomocy medycznej. Wszyscy dobrze zdajemy sobie sprawę z tego, że o liczbie ponoszonych strat decydują przede wszystkim dwa pierwsze poziomy. Na całym świecie we wszystkich strukturach wojskowych pierwsza pomoc lekarska decyduje o tym, jak duże są ponoszone straty. Pierwsza pomoc decyduje o tym, czy pacjenci, którzy trafiają później do szpitali, mają szanse na rehabilitację i powrót do szeregów. Chciałbym powiedzieć o problemach, które występują w Marynarce Wojennej. Sądzę, że wszystkie jednostki mają obecnie podobne problemy. W moim odczuciu Narodowy Fundusz Zdrowia bazując na danych sprzed 1999 r. stworzył iluzoryczną sytuację w odniesieniu do zabezpieczenia medycznego emerytów, rencistów, pracowników cywilnych oraz rodzin żołnierzy. Wiemy o tym, że pierwszy etap reformy wyeliminował z wojskowej służby zdrowia takie struktury jak wojskowe specjalistyczne przychodnie lekarskie. Wyeliminowano wtedy także wiele szpitali oraz tzw. rozwinięte kompanie medyczne. Można powiedzieć, że zlikwidowano wtedy pierwszy, mniej lub bardziej specjalistyczny poziom pomocy medycznej. Nasi emeryci i renciści oczekują na pomoc właśnie na tym poziomie. To właśnie na tym poziomie usytuowani byli najczęściej wszyscy specjaliści oraz niezbędny sprzęt i technika. Była także odpowiednia baza, jeśli chodzi o łóżka. Od 1 stycznia 1999 r. tej bazy już nie ma. Narodowy Fundusz Zdrowia przyjął, że służba zdrowia jednostki wojskowej zabezpieczy odpowiednią pomoc dla tych czterech grup społeczności. Jest to inne rozwiązanie niż to, przy omawianiu którego uczestniczyłem. Proszę odpowiedzieć mi na następujące pytanie. Służba zdrowia jednostki wojskowej obejmuje 1–3 lekarzy. Podstawowym zadaniem tej służby zdrowia jest zabezpieczenie działalności stanów osobowych tej jednostki. Jak ta służba zdrowia ma prowadzić normalną działalność ambulatoryjną w jednostce? Poza sferę działania Ministerstwa Obrony Narodowej usunięto wojskowe specjalistyczne przychodnie lekarskie. Jest to szczególnie odczuwane w Marynarce Wojennej, gdzie mamy dość specyficzną strukturę. Mamy drugi poziom pomocy medycznej, a więc poziom specjalistyczny. Od czterech lat realizowane są kolejne programy modernizacji i rozwoju sił zbrojnych. Takich planów było już kilka. Zgodnie z planem musimy odtworzyć na szczeblu związku taktycznego drugi poziom pomocy medycznej. Oznacza to odtworzenie tego poziomu, który wyłączono z naszych struktur w 1999 r. W czasie pokoju nie mamy żadnych pododdziałów medycznych. Wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że związek taktyczny posiada sekcję medyczną, w której pracują trzej lekarze oraz stomatolog.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#SzefsłużbyzdrowiaMarynarkiWojennejkomandorJanuszToczek">W tej chwili ludzie ci poza swoimi obowiązkami etatowymi związanymi z obsługą marynarzy w służbie zasadniczej oraz oficerów, muszą obsłużyć także pracowników cywilnych, emerytów i rencistów wojskowych oraz ich rodziny. Najczęściej ośrodki medyczne usytuowane są wewnątrz jednostki wojskowej. Warto przypomnieć, że wojskowe specjalistyczne przychodnie lekarskie były usytuowane na obrzeżach jednostek wojskowych lub poza jednostkami. Założenia przyjęte przez Narodowy Fundusz Zdrowia przyjmują wymogi dla obiektów służby zdrowia zgodne z przepisami z 1991 i 1992 r. W Dziennikach Ustaw z tych lat określono wyraźne wymogi dla obiektów służby zdrowia, które obecnie nie są możliwe do spełnienia przez struktury medyczne jednostki wojskowej. Mój przedmówca wspominał o tym, że zabezpieczenie medyczne w wojsku ma specyficzny charakter. Wojskowa służba zdrowia musi np. zabezpieczyć działania na poligonie. Proszę mi powiedzieć, jak mamy to zrobić z funduszu specjalnego, jeśli wojsko ma wyjechać na miesiąc na poligon? W jaki sposób mamy zabezpieczyć okręt, który wypływa na morze na pół roku? Czy mamy to zrobić z funduszu specjalnego, z którego nie wolno nam kupować leków? Środki te mogą być wykorzystane tylko na potrzeby bieżące. Mówię o sprawach, które kolidują z rozwiązaniami przyjętymi w ustawie o Narodowym Funduszu Zdrowia. Mówiono o różnych świadczeniach medycznych, m.in. o stomatologii i rehabilitacji. Zajmowanie się tymi sprawami wynika z obowiązków służbowych. Istnieją przecież formacje, które muszą być sprawne pod każdym względem. Dotyczy to zwłaszcza stomatologii. W pełni sprawni pod tym względem muszą być nurkowie, załogi okrętów podwodnych, piloci i grupy specjalne. Proszę mi powiedzieć, co można zrobić, żeby wysłać pilota do Oliwy na przegląd stomatologiczny? W strukturze etatowej mamy lekarzy stomatologów. Lekarze nie wiedzą czym jest izba chorych, gdyż nie ma odpowiednich zapisów. Myślę, że w tym zakresie powstały pewne niedomówienia. Zgłosiliśmy się już do podpisania kontraktów. Jednak z dnia na dzień powstają coraz większe braki. Szpitale, które mają większe możliwości ekonomiczne, nadal leczą, chociaż w tej chwili robią to za darmo. Mniejsze placówki służby zdrowia, a zwłaszcza te, które obsługują żołnierzy w jednostkach wojskowych, nie przyjmują już pacjentów. Najtrudniejsza sytuacja jest w terenie. Trudności trwają od trzech miesięcy. W tej chwili wręcz odmawia się przyjmowania pacjentów w mundurach, ponieważ nie ma sposobu, żeby uregulować należności. Od 1 kwietnia 2003 r. jednostki wojskowe nie otrzymują pieniędzy. Dodam, że przepisy prawa zabraniają refundowania tych kosztów lub płacenia za te usługi. Do tej pory nie ma jeszcze informacji na temat funduszu specjalnego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#PosłankaIzabellaSierakowska">Mam do państwa pewną prośbę. Za godzinę w tej samej sali odbędzie się połączone posiedzenie Komisji Spraw Zagranicznych oraz Komisji Obrony Narodowej. Oznacza to, że obrady możemy kontynuować jeszcze przez godzinę. Bardzo proszę, żeby kolejni mówcy mówili krótko i zwięźle nie powtarzając problemów poruszanych przez przedmówców. Później poproszę pana generała o odpowiedź na pytania. Na zakończenie zabierze głos pan minister. Proszę, żeby pytania skierowane do ministra zadali państwo w momencie, gdy pan minister wróci na posiedzenie. W razie potrzeby odpowiedzi na pytania będzie mógł także udzielić przedstawiciel Narodowego Funduszu Zdrowia. Czy jeszcze ktoś z państwa chciałby zabrać głos?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#DyrektorSzpitalaWojskowegowWałczuJanuszNapiórkowski">Chciałbym poruszyć dwa problemy. Szpital, którym kieruję, jest średnim szpitalem specjalistycznym. Ma 12 oddziałów. Działa w pobliżu największego poligonu. Hospitalizujemy rocznie ponad 10 tys. osób. Wykonujemy specyficzne zadania dotyczące zabezpieczenia wojsk NATO. W tej chwili mamy ponad 300 pacjentów - Amerykanów i Brytyjczyków, którzy są hospitalizowani w naszym szpitalu. Są to przede wszystkim ciężkie przypadki. Hospitalizujemy także polskich żołnierzy, którzy ulegają urazom na poligonie drawskim. Poszkodowani w wypadku śmigłowca Mi 24 leżeli w naszym szpitalu. Nie mamy oddziału ratunkowego. Najbliższy, dobrze działający oddział ratunkowy jest w 10 Wojskowym Szpitalu Klinicznym w Bydgoszczy. Między naszymi szpitalami istnieje bardzo dobra współpraca. Ostatnio zdarza się tak, że specjaliści przyjeżdżają do nas, gdyż pacjentów nie można transportować nawet drogą lotniczą. Mamy własne lądowisko. Ma je także szpital w Bydgoszczy. Jednak zdarzają się tak ciężkie przypadki, że nie ma możliwości transportu. Marszałek województwa nie widział potrzeby, żeby w tym rejonie, a zwłaszcza w wojskowym szpitalu, powstał oddział ratunkowy. W związku z tym nie otrzymaliśmy żadnego sprzętu ratunkowego. Mój przełożony, generał Janusz Adamczyk wydał mi polecenie złożenia wniosku o zakup niezbędnych środków. W przypadku przyjęcia 5–6 ciężkich przypadków nie mam czym ratować moich pacjentów. Co z tego, jeśli środki te dostanę w grudniu? Zwracam uwagę na to, że obowiązująca procedura prawna nie pozwala mi na wydanie tych środków. Nie mogę organizować przetargów 6 miesięcy wcześniej. Miałem kontrolę z Ministerstwa Obrony Narodowej. Kontrolerzy jednoznacznie mi tego zabronili. Jest oczywiste, że mój szef wie o tej sytuacji. Chciałbym, żeby członkowie Komisji Obrony Narodowej także wzięli to pod uwagę. Bardzo proszę państwa o pomoc w tej sprawie. Druga sprawa dotyczy Narodowego Funduszu Zdrowia. Z wypowiedzi przedstawiciela Narodowego Funduszu Zdrowia z Lublina wynika, że nasi przedstawiciele w Funduszu nie zajmują się tym, czym powinni się zajmować. Uważam, że ich rola jest zupełnie inna. Nasi przedstawiciele nie powinni zajmować się sprawami szczegółowymi. Nie powinni myśleć o tym, jakie dokumenty powinny być wydawane wraz z kartą poborowych, albo tym, kto pobiera krew w jednostkach wojskowych. Mam wrażenie, że pomyliły się im pewne pojęcia. Nasi przedstawiciele nie powinni zadawać pytań, które zadawali. Nie powinni uzyskać odpowiedzi na te pytania. Ich rolą jest to, żebyśmy otrzymali na ten rok takie same kontrakty, jak w roku ubiegłym. Na przykładzie mojego okręgowego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia, który nie bardzo nas lubi, mogę powiedzieć, że nasz przedstawiciel nie ma tam praktycznie żadnego wpływu na podejmowane decyzje. Jego głos jest przeciwstawiany zawsze trzem głosom. Narodowy Fundusz Zdrowia chciał zmniejszyć nasze kontrakty o 30 proc. Zaproponowano mi agregację na warunkach określonych przez Narodowy Fundusz Zdrowia. W tej chwili mam 97 proc. budżetu przewidzianego dla mnie przez Branżową Kasę Chorych Służb Mundurowych.</u>
          <u xml:id="u-27.1" who="#DyrektorSzpitalaWojskowegowWałczuJanuszNapiórkowski">Regionalna kasa chorych nie chciała kontraktować usług, gdyż ratowała swój szpital. Przepisałem 14 tys. pacjentów do Branżowej Kasy Chorych Służb Mundurowych. Po tej operacji całkowicie przestałem być lubiany. W tej chwili Narodowy Fundusz Zdrowia chce agregować umowę na swoich warunkach. W moim przypadku kontrakt w porównaniu z rokiem ubiegłym byłby zmniejszony o 3,5 mln zł. Dla mnie oznacza to zaprzestanie funkcjonowania. Takie środki mają być zabrane w wyniku zagregowania kontraktu. Nasz przedstawiciel w Narodowym Funduszu Zdrowia nie może niczego zrobić w tej sprawie. Przyjechała do mnie osoba oddelegowana z zarządu służby zdrowia przez gen. Janusza Adamczyka. Dopiero wtedy rozmowa była zupełnie inna. Okazało się nagle, że organ założycielski może dużo zrobić, jeśli jest do tego dobrze przygotowany merytorycznie. Wszystkie sprawy zostały załatwione pozytywnie. W chwili obecnej mam już agregację kontraktu na starych warunkach. Jestem spokojny o to, że otrzymam pieniądze. Jednak bez pomocy tych środków bym nie dostał, gdyż mój przedstawiciel w Narodowym Funduszu Zdrowia prosił mnie, żebym ja coś w tej sprawie zrobił. Jeśli tak, to po co nam tacy przedstawiciele w Narodowym Funduszu Zdrowia? Następne pytanie dotyczy płatności. Mój oddział Narodowego Funduszu Zdrowia utracił płynność finansową. Zapis zawarty w ustawie o Narodowym Funduszu Zdrowia mówi, że mamy być traktowani na zasadach preferencyjnych. W szpitalu wojskowym nie może zabraknąć środków na działalność bieżącą. Zgodnie z ustawą kredytujemy Narodowy Fundusz Zdrowia przez 55 dni. Jeśli pacjent wychodzi ze szpitala w dniu 1 maja, to pieniądze za jego leczenie otrzymujemy dopiero 25 czerwca. Tak było do tej pory, zgodnie z zawartą umową. Kiedy rozpoczął działanie Narodowy Fundusz Zdrowia termin ten ma być przesunięty o 1 miesiąc. Przedstawiciele Funduszu wyjaśniają, że tak jest w cywilnej służbie zdrowia. Przepraszam, ale mnie nie obchodzi cywilna służba zdrowia. Pacjenci byłej Branżowej Kasy Chorych Służb Mundurowych płacą składkę ponad trzykrotnie wyższą niż inni pacjenci w Polsce. Tym pacjentom należy się coś więcej. Nie ma się czego wstydzić. Mówi się, że dzięki powstaniu Narodowego Funduszu Zdrowia uratowano dawne kasy chorych. Pieniądze z kas zostały przelane do Funduszu. Jednak Fundusz nie chce realizować umów zawartych przeze mnie z kasą. W umowie cywilnej zawartej przeze mnie z Branżową Kasą Chorych Służb Mundurowych napisano, że zapłata nastąpi w ustalonym terminie. Ostatnio komendant szpitala wojskowego w Szczecinie w dniu 1 czerwca powiadomił załogę, że nie dostaną pensji, gdyż Narodowy Fundusz Zdrowia nie przysłał pieniędzy. Sytuacja nie jest jeszcze groźna, gdyż mamy świadome i zdyscyplinowane załogi. Jednak tak będzie do czasu. W tej chwili w działalności bieżącej nikt nie wyróżnia szpitali resortowych. Żadna hurtownia nie da leków na kredyt. Nikt nie może już nas kredytować. Natomiast my musimy leczyć pacjentów, którzy leżą w szpitalu. Mówiono już o tym, że od trzech miesięcy finansujemy leczenie żołnierzy zasadniczej służby wojskowej. Z jednostkami wojskowymi zawarłem kontrakty na leczenie żołnierzy zasadniczej służby wojskowej o wartości 1 mln zł miesięcznie.</u>
          <u xml:id="u-27.2" who="#DyrektorSzpitalaWojskowegowWałczuJanuszNapiórkowski">Nie mogę przecież nie przyjąć żołnierza służby zasadniczej, nie przeprowadzić konsultacji lub nie usunąć mu zęba. W tej chwili lekarze jednostek wojskowych kierują do nas żołnierzy tylko dlatego, że nie mają leków. Nie mogą wydawać żołnierzom nawet prostych środków. Takie są najważniejsze problemy, które chciałem państwu przedstawić.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#DyrektorWojskowegoInstytutuHigienyiEpidemiologiipłkMarekJaniak">Chciałbym nieco zmienić temat. Uwagę państwa chciałbym zwrócić na to, że wojskowa służba zdrowia to nie tylko leczenie i profilaktyka. Ten drugi element w większym stopniu dotyczy instytutu, którym kieruję od roku. W ostatnich dwóch latach wojskowa służba zdrowia budowała system obrony przed zagrożeniami bioterrorystycznymi. W naszym instytucie prowadzimy działania, które dotyczą także obrony przed terroryzmem chemicznym i radiologicznym. Krótko chciałbym omówić problemy dotyczące bioterroryzmu. W tej chwili mamy zbudowany system, który został zaprezentowany na forum NATO. Przed tygodniem wróciłem do kraju z kilku spotkań, które odbyły się w Waszyngtonie. System prezentowałem w Stanach Zjednoczonych. Chciałbym powiedzieć, że wszędzie spotykałem się z pełną aprobatą. Wie o tym dobrze mój szef. System uzyskał aprobatę krajów NATO oraz Stanów Zjednoczonych. Pozytywnie oceniany jest stan naszego zaawansowania. Przedstawiciele Wielkiej Brytanii, Kanady i innych krajów mówili, że nie mają takiego systemu, jak my. Mają u siebie poszczególne elementy tego systemu, ale całościowo ich systemy nie wyglądają tak imponująco. Właśnie w taki sposób wyrażali się o swoich systemach. Powiem państwu z czego składa się nasz system. Przede wszystkim jest to jedyne w Polsce i jedno z niewielu w naszym rejonie Europy laboratorium trzeciej klasy bezpieczeństwa biologicznego. Laboratorium mieści się w Puławach, gdzie mieści się ośrodek naszego instytutu. Mamy 7 zespołów rozpoznania biologicznego. Są to elementy mobilne, które w każdej chwili mogą pojechać do rejonu zagrożonego i przeprowadzić wstępne rozpoznanie. Co najważniejsze, we właściwy sposób zespoły te mogą pobrać próbki do badań, które prowadzone są w laboratorium trzeciej klasy oraz innych przygotowanych do tego laboratoriach. Jeden z takich zespołów wyjeżdża do Iraku, na mocy umów zawartych pomiędzy Polską i Stanami Zjednoczonymi. Budujemy sieć laboratoriów, które będą przygotowane do badania szczególnie niebezpiecznych patogenów. Mogą, a nawet muszą być one badane w wyspecjalizowanych i odpowiednio przygotowanych laboratoriach. W tej chwili wojskowa służba zdrowia ma już takie laboratoria w Warszawie i Puławach. Prowadzimy dyskusję z cywilną służbą zdrowia, w tym z głównym inspektorem sanitarnym oraz ze stacjami sanitarnymi. Chciałbym państwu powiedzieć, że obecnie system funkcjonuje w Siłach Zbrojnych, ale jest przygotowany również do udzielania pomocy w przypadku zdarzeń, które w uproszczeniu można nazwać zdarzeniami cywilnymi. W tej chwili cywilna służba zdrowia nie posiada takiego systemu, gdyż nie ma na to pieniędzy. W tym zakresie ściśle współpracuje z nami główny inspektor sanitarny kraju, który chce, żeby ten system był budowany i rozwijany na bazie wojskowej służby zdrowia. Cywilna służba zdrowia nie ma na ten cel żadnych funduszy. Zresztą nie ma chyba takiej potrzeby, żeby cywilna służba zdrowia budowała własny system, zwłaszcza jeśli nasz system zostanie rozbudowany w ścisłej współpracy z cywilną służbą zdrowia. Wtedy nie będzie potrzeby dublowania tego systemu w Państwowej Straży Pożarnej, ani w Ministerstwie Zdrowia.</u>
          <u xml:id="u-28.1" who="#DyrektorWojskowegoInstytutuHigienyiEpidemiologiipłkMarekJaniak">W skład systemu wchodzą także inne elementy, w tym takie jak nadzór epidemiologiczny, który prowadzimy w naszym instytucie. Takim nadzorem objęliśmy już wszystkie jednostki w Wojsku Polskim. W tym zakresie chcemy także współpracować z cywilną służbą zdrowia. Taką współpracę już rozpoczęliśmy. Mamy także ośrodek szkoleniowy, w którym prowadzone są szkolenia w zakresie zagrożeń i przeciwdziałania bioterroryzmowi. Tak wygląda 5 głównych elementów systemu, który już powstał. Mówiłem już o tym, że system ten spotkał się z dużym uznaniem przedstawicieli krajów NATO oraz Stanów Zjednoczonych. Chciałem państwu uświadomić, że taki system istnieje. Wiem o tym, że w Polsce władze naszego kraju nie interesują się tym problemem. Jedynie Biuro Bezpieczeństwa Narodowego aktywnie popiera naszą działalność. Jednak Biuro Bezpieczeństwa Narodowego nie ma możliwości przełożenia swojego poparcia na środki finansowe.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#PosłankaIzabellaSierakowska">A jak odnosi się do tego systemu Ministerstwo Zdrowia?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#DyrektorWIHiEpłkMarekJaniak">Na podstawie rozmów, które przeprowadziłem z poprzednimi władzami resortu zdrowia...</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#PosłankaIzabellaSierakowska">Pan minister mówił o tym, że zainteresuje się tą sprawą.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#DyrektorWIHiEpłkMarekJaniak">Właśnie dlatego chciałem powiedzieć o tej sprawie korzystając z obecności pana ministra. Na pewno jest to istotny element działalności wojskowej służby zdrowia. Za tę działalność odpowiedzialny jest szef wojskowej służby zdrowia, a także ja, jako dyrektor jedynego instytutu, a więc jedynej placówki tego typu, która może taki system merytorycznie zaplanować i nadzorować. Tylko my możemy prowadzić szkolenia i być ośrodkiem referencyjnym. Wypełniamy takie funkcje. Chciałbym prosić państwa o to, żebyśmy mieli poparcie dla naszych działań w parlamencie oraz w rządzie. Nie chodzi mi tylko o pieniądze, chociaż zawsze z budową takiego systemu wiążą się pieniądze. Nie chciałbym, żebyśmy spotykali się z takim traktowaniem, jak do tej pory. W Ministerstwie Zdrowia spotykaliśmy się przede wszystkim z brakiem zrozumienia. Wyjaśniano nam, że Polsce nic nie grozi. Można powiedzieć, że Polsce nie grozi nic do momentu, w którym coś się stanie. Groźby kierowane pod adresem Polski są coraz bardziej konkretne. Jestem daleki od tego, żeby je wyolbrzymiać. Chciałbym jednak, żeby posłowie zdawali sobie sprawę z tego, że nie można ich bagatelizować.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#PosłankaIzabellaSierakowska">Czy jeszcze ktoś z państwa chciałby zabrać głos w dyskusji?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#PrzewodniczącyKonwentuDziekanówSiłZbrojnychRzeczypospolitejPolskiejpłkMarekBielec">Za każdym razem, gdy biorę udział w posiedzeniu sejmowej Komisji Obrony Narodowej słyszę, że wojsko próbuje reklamować swoje usługi oraz wykazać swoją przydatność dla państwa. Jako oficer odnoszę czasami wrażenie, że jest to nieco upokarzające. Wydaje mi się, że nasze usługi mają specyficzny charakter w porównaniu z innymi działaniami podejmowanymi przez państwo. Nasze usługi nie powinny brać udziału w konkursie piękności. Prezentowana na dzisiejszym posiedzeniu Komisji rzeczywistość jest smutna. Nie będę dywagował o sprawach medycznych, gdyż nie jestem lekarzem ani przedstawicielem służby zdrowia. Jestem przedstawicielem kadry zawodowej, która korzysta z usług służby zdrowia. Państwo zapewnia kadrze leczenie za pośrednictwem Narodowego Funduszu Zdrowia. Podam państwu jeden przykład, który pokaże sytuację, w jakiej dzisiaj się znajdujemy. Przykład dotyczy ostatniego polskiego kontyngentu wojskowego. Mam przyjemność osobiście obsługiwać ten kontyngent przygotowując jego obsadę etatową. Mówi się, że w służbie zdrowia coś jest chore. W służbie zdrowia chorzy powinni być przede wszystkim pacjenci. Powiedziano, że jesteśmy dość zdrowym środowiskiem. Chciałbym podważyć to stwierdzenie. Nie jesteśmy zdrowym środowiskiem. Do dnia dzisiejszego nie możemy skompletować obsady personalnej kontyngentu, gdyż kandydaci są odrzucani ze względu na zły stan zdrowia. Można powiedzieć, że po prostu nie znamy swojego stanu zdrowia. Dzieje się tak dlatego, że Ministerstwa Obrony Narodowej oraz państwa nie stać na to, żeby kadra zawodowa oraz żołnierze nadterminowi byli systematyczne badani. Powinni być badani w taki sposób, żeby było wiadomo, czy w ogóle są przydatni do służby wojskowej i to nie tylko w specyficznych warunkach, jakie występują w misjach pokojowych. Mogę państwu powiedzieć, że w wyniku badań lekarskich odpada ok. 30 proc. kandydatów. Doszliśmy do tego, że w chwili obecnej nie stać już nas nawet na to, żeby wysłać lekarzy do naszych misji. Dzieje się tak z wielu powodów. Jednym z nich jest to, że lekarzy wojskowych jest mało. Poza tym są to zazwyczaj stosunkowo młodzi ludzie, którzy chcą kontynuować swoją karierę w drodze specjalizacji. W związku z tym nie są zbytnio zainteresowani wyjazdami. Należy uczciwie i wprost powiedzieć, że nie powinniśmy walczyć o przetrwanie. Nie pokazujmy, jacy jesteśmy dobrzy. Postawmy sprawę jasno. Państwo powinno w taki sposób zabezpieczyć funkcjonowanie wojskowej służby zdrowia, a także pozostałych mundurowych służb zdrowia, żeby służba ta stanęła na nogach. Obecnie, gdy mówimy o pacjentach, to od razu mówimy o kolejkach. Jest to podstawowa przeszkoda w funkcjonowaniu służby zdrowia. Należy pamiętać o tym, że pacjent w mundurze jest specyficznym pacjentem. Taki pacjent ma być gotowy do wykonania swoich zadań, w tym do wojny, o czym mówili moi przedmówcy. Powinien być gotów do poświęceń w zamian za to, co oferuje mu państwo. Uważam, że w tej chwili powinniśmy rozpocząć poważną dyskusję nad reaktywowaniem funkcjonującej kiedyś wojskowej służby zdrowia.</u>
          <u xml:id="u-34.1" who="#PrzewodniczącyKonwentuDziekanówSiłZbrojnychRzeczypospolitejPolskiejpłkMarekBielec">Nie możemy ciągle dyskutować o poprawieniu działalności Narodowego Funduszu Zdrowia, tak jak kiedyś dyskutowaliśmy o poprawieniu działalności kas chorych. Ten system jest po prostu chory. Uważam, że należałoby dokonać gruntownej zmiany przepisów i ustanowić całkowicie oddzielną wojskową służbę zdrowia. Tylko to może uratować tę sferę działania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#PrzedstawicielszefostwasłużbyzdrowiaWojskLotniczychiObronyPowietrznejpłkBogdanChraplak">Ustawa z dnia 23 stycznia 2003 r. o powszechnym ubezpieczeniu w Narodowym Funduszu Zdrowia wprowadziła wiele problemów w funkcjonowaniu podstawowych ogniw służby zdrowia w jednostkach wojskowych, jakimi są ambulatoria i izby chorych. Zastanawiam się nad tym, dlaczego samodzielny publiczny zakład opieki zdrowotnej powstający w jednostce wojskowej ma przystąpić do przetargu na leczenie podstawowe. Do takiego przetargu może przystąpić każda instytucja lub przychodnia, która znajduje się poza jednostką wojskową. Może zdarzyć się, że placówka cywilnej służby zdrowia usytuowana poza jednostką wygra przetarg lub konkurs ofert i będzie pełniła funkcję lekarza podstawowej opieki zdrowotnej dla żołnierzy służby czynnej. Obowiązkiem lekarza wojskowego jest dbanie o zdrowie żołnierzy. Lekarz musi wiedzieć, jaki jest stan ich zdrowia oraz prowadzić działalność profilaktyczną. Trudno, żeby tymi sprawami zajmowały się placówki cywilnej służby zdrowia. Dlatego podważam celowość prowadzenia w tym zakresie procedur przetargowych oraz to, że placówki wojskowej służby zdrowia muszą przystępować do przetargów. Wspominano o tym, że podpisane zostało rozporządzenie w sprawie środka specjalnego w jednostce wojskowej. Uważam, że pieniądze, które będą wpływały z funduszu na środek specjalny będą niewielkie. Można sądzić, że będzie to ok. 6 zł dla jednego pacjenta. Wspomniano, że w jednostce jest ok. 100 żołnierzy. Jeśli tak, to nie ma mowy o 50 tys. zł, ale o ok. 7,2 tys. zł. Za te pieniądze trzeba będzie wykonać wszystkie badania, w tym badania podstawowe, takie jak np. prześwietlenie klatki piersiowej. Lekarz w jednostce wojskowej jest zobowiązany do przeprowadzenia takich badań u żołnierzy. Badania pochłoną dużą część pieniędzy ze środka specjalnego. Uważam, że w ogóle tworzenie środka specjalnego jest pewnym nieporozumieniem. Jeśli już ma być, to powinien być znacznie większy. Od 1 kwietnia br. lekarz w jednostce wojskowej nie może wydawać pieniędzy na leczenie dla żołnierzy, ponieważ zablokowane zostały możliwości wydawania środków na leki. Nie ma możliwości wydawania leków żołnierzom. Od 1 kwietnia br. lekarz wojskowy leczy żołnierzy przy pomocy recepty. Oznacza to, że wystawia żołnierzowi receptę, a żołnierz idzie z nią do apteki. Od 1 kwietnia br. lekarz nie ma prawa podania żołnierzowi leków. Żołnierze otrzymują za darmo leki, które są umieszczone w spisie leków wydawanych na recepty. Jeśli żołnierz idzie do apteki z receptą na polopirynę, witaminę lub środki przeciwświerzbowe, musi zapłacić 100 proc. ich wartości. Żołnierz ma ok. 120 zł żołdu. W związku z tym nie jest w stanie ponosić kosztów związanych z leczeniem. Ponieważ w tym czasie pełni powinności na rzecz obronności kraju, powinien mieć wszystko za damo. W tej chwili ma za darmo jedzenie, buty i mundur. Uważam, że powinien być także za darmo leczony. Następna uwaga dotyczy przekazywania danych osobowych do Funduszu. Sądzę, że dane te obejmują nazwisko, numer PESEL, numer i adres jednostki wojskowej. Mam wrażenie, że dane te są objęte tajemnicą.</u>
          <u xml:id="u-35.1" who="#PrzedstawicielszefostwasłużbyzdrowiaWojskLotniczychiObronyPowietrznejpłkBogdanChraplak">Lekarz w jednostce wojskowej nie powinien przekazywać do Narodowego Funduszu Zdrowia szczegółowych danych pacjentów. Nie powinien podawać ich nazwisk i danych identyfikacyjnych. Powinien podawać ogólną liczbę żołnierzy ubezpieczonych w jednostce, na których powinien otrzymać pieniądze z Narodowego Funduszu Zdrowia. Wspominano już o tym, że występują duże problemy, jeśli zachodzi potrzeba leczenia żołnierzy na poligonach i w czasie ćwiczeń. Trudno przecież, żeby żołnierz przebywający w lesie biegał z receptą do apteki oddalonej o 30 km. Jednak obowiązująca ustawa o Narodowym Funduszu Zdrowia nie pozwala lekarzowi jednostki wojskowej na to, żeby wydać żołnierzowi lekarstwo do ręki. Jestem zaniepokojony tym, że Narodowy Fundusz Zdrowia podpisuje umowę na podstawowe świadczenia zdrowotne z placówką służby zdrowia w jednostce, ale nie zawiera umowy na leczenie stomatologiczne. Meldunki lekarzy z jednostek w naszym rodzaju wojsk wskazują, że Narodowy Fundusz Zdrowia nie podpisze umowy na wykonywanie świadczeń stomatologicznych w jednostkach wojskowych. Przedstawiciel Marynarki Wojennej mówił o tym, że w izbach chorych wśród lekarzy różnych specjalności jest także lekarz stomatolog. Jestem lekarzem lotniczym. Mogę państwu powiedzieć, że w naszych wojskach personel lotniczy lata na specjalistycznym i niezwykle drogim sprzęcie. Personel latający musi mieć leczone zęby przez lekarza wojskowego. W moim rodzaju wojsk lekarz stomatolog przechodzi specjalne przeszkolenie w Wojskowym Instytucie Medycyny Lotniczej. Przy leczeniu zębów personelu latającego stosowane są inne procedury niż przy leczeniu zębów innych żołnierzy. Nie będę państwu tłumaczył, dlaczego tak się dzieje. Mogę jedynie powiedzieć, że środki używane przez lekarza stomatologa w Wojskach Lotniczych i Obrony Powietrznej są zdecydowanie droższe od środków używanych przy leczeniu normalnych ludzi. Jestem zaniepokojony tym, że w wojsku w ogóle nie leczy się zębów. Już w tej chwili widać efekty braku takich działań. Wkrótce wszyscy będziemy szczerbaci. Ustawa przewiduje, że pacjent może dwukrotnie w ciągu roku zmienić lekarza podstawowej opieki zdrowotnej. Wojska Lotnicze i Obrony Powietrznej są wyjątkowo specyficznymi wojskami. Zdarza się, że żołnierze wcieleni do wojska przebywają w jednej miejscowości przez cztery tygodnie w celu przeszkolenia na kursie. Po czterech tygodniach przenoszeni są do następnej jednostki. Później mogą trafić jeszcze do kilku innych jednostek. W trakcie 12-miesięcznej służby żołnierz może pełnić służbę w pięciu miejscach. W tej sytuacji uważam, że przywoływany przeze mnie przepis ustawy nie powinien być stosowany przez wojskową służbę zdrowia lub nie powinien odnosić się do pacjentów wojskowych. Na tym zakończę moje wystąpienie. W telegraficznym skrócie postarałem się przedstawić państwu najważniejsze problemy. Jest oczywiste, że mógłbym mówić znacznie dłużej. Mam nadzieję, że zasygnalizowanie tych problemów na posiedzeniu Komisji Obrony Narodowej przyczyni się do tego, że lekarze wojskowi będą mogli udzielać żołnierzom pomocy. Od 1 kwietnia br. lekarz w jednostce wojskowej nie ma prawa do tego, żeby udzielić pomocy żołnierzowi zasadniczej służby wojskowej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#PosłankaIzabellaSierakowska">Czy jeszcze ktoś z państwa chciałby zabrać głos?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#SzefsłużbyzdrowiaWojskLądowychppłkWiesławRuszkowski">Mój przedmówca poruszył wszystkie najważniejsze problemy. Chciałbym dodać tylko jedno zdanie, które powinno trafić do świadomości ustawodawców. Obowiązujący stan prawny i organizacyjny powoduje to, że jeśli żołnierz zasadniczej służby wojskowej wymaga leczenia, to należy zaprowadzić go do najbliższego publicznego lub niepublicznego zakładu opieki zdrowotnej poza jednostką. Żołnierz nie ma prawa do tego, żeby leczyć się w koszarach. Precyzyjniej mówiąc żołnierz nie może trafić do najbliższego zakładu opieki zdrowotnej, tylko do tego, który sobie wybierze. Nie musi wybrać najbliższego zakładu, gdyż ustawa daje mu prawo do swobodnego wyboru.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#KomendantSzpitalaWojskowegoweWrocławiupłkGrzegorzStoiński">Myślę, że wszystkie przedstawione w dniu dzisiejszym problemy sprowadzają się do jednej zasadniczej sprawy. Kiedy wcielamy człowieka do wojska, wymagamy od niego, żeby przez całą dobę narażał swoje zdrowie i życie. Jesteśmy w stanie zapewnić mu zakwaterowanie i wyżywienie. Nie możemy wymagać od niego, żeby w momencie, gdy dozna urazu wybierał sobie lekarza rodzinnego i stał w kolejce, żeby się leczyć. Uważam, że jest to nieuczciwe. Wojsko powinno mieć określone zasady finansowania leczenia żołnierzy, którzy ulegają większej liczbie urazów niż cywile. Wojsko powinno dysponować bazą do leczenia specjalistycznego na wysokim poziomie. To wszystko wymaga finansowania. Pieniądze na ten cel muszą się znaleźć.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#PosłankaIzabellaSierakowska">Na pewno pamiętają państwo, że uchwaliliśmy kiedyś ustawę, która kosztowała wojsko 250 mln zł rocznie. Później pojawiła się ustawa o Narodowym Funduszu Zdrowia. Przy uchwalaniu tej ustawy zrobiliśmy wszystko co mogliśmy, żeby była jak najbardziej korzystna. Nie będę podsumowywać dzisiejszych obrad. Nie o to nam chodziło. Za chwilę wypowie się jeszcze pan minister, szef wojskowej służby zdrowia oraz pan dyrektor. Na tym zakończymy nasze spotkanie. Po posiedzeniu Komisji sporządzony zostanie protokół, w którym znajdą się wnioski. W protokole zapisane będzie to, o czym panowie mówili. Protokół z posiedzenia Komisji trafi do wszystkich osób, które są zainteresowane problemami wojskowej służby zdrowia. Na pewno trafi on do ministra zdrowia i ministra obrony narodowej. Otrzymają go także wszyscy członkowie Komisji Obrony Narodowej. Po przekazaniu protokołu będziemy oczekiwać na odpowiedź zawierającą propozycje dotyczące rozwiązania problemów, które zostały zgłoszone. Z dzisiejszego posiedzenia Komisji wypływa dla członków Komisji jeden zasadniczy wniosek. Istnieje konieczność zabezpieczenia w budżecie na 2004 r. odpowiednich środków na realizację celów, o których panowie mówili. W tej chwili nie wiem jeszcze, czy będzie to kwota 20, czy też 200 mln zł. Środki te powinny zostać przeznaczone na inwestycje, w tym na zakup odpowiedniej aparatury. Chodzi o to, żeby szpitale wojskowe mogły funkcjonować i żeby były atrakcyjne dla Narodowego Funduszu Zdrowia oraz dla pacjentów. Proszę o zabranie głosu pana ministra. Chciałabym, żeby ustosunkował się pan m.in. do wypowiedzi płk Marka Janiaka, który reprezentuje Wojskowy Instytut Higieny i Epidemiologii. Ten Instytut jest szanowany na całym świecie. Jego programy są akceptowane przez NATO i kraje zachodnie. Instytut zorganizował system obrony przed bioterroryzmem, a także przed innymi zagrożeniami występującymi w cywilu. Do tej pory system nie był we właściwy sposób traktowany przez poprzedniego ministra zdrowia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#MinisterzdrowiaLeszekSikorski">Nie mogłem przez cały czas przysłuchiwać się wypowiedziom posłów ze względu na interwencję dotyczącą cywilnej służby zdrowia. Nie sądzę, żeby tonem lub merytoryczną treścią odbiegały one od wystąpień, których miałem okazję wysłuchać. Uważam, że każda ze zgłoszonych uwag wymaga ustosunkowania się. Każdy szczegółowy problem powinien być usytuowany w całościowym obrazie służby zdrowia służb mundurowych. Z przekąsem mógłbym zapytać, gdzie były te wszystkie uwagi w momencie, gdy tworzone było obowiązujące obecnie prawo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#PosłankaIzabellaSierakowska">Wszystkie uwagi były zgłaszane.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#MinisterzdrowiaLeszekSikorski">Powiedziałem o tym, gdyż nie do końca jestem zorientowany w trybie procedowania nad tymi uwagami oraz powodów, dla których zostały one odrzucone. Część uwag jest dla mnie całkowicie oczywista. Pokazują one, w jaki sposób rzeczywistość dnia codziennego zderza się z teorią i legislacją. Część uwag ma nieco głębsze podłoże. Pokazują one, że wymagane jest takie lub inne podejście do zasadniczej sprawy, jaką jest opieka medyczna dla służb mundurowych. Jestem gotowy do tego, żeby poprawić to, co jest do poprawienia. Jest to mój obowiązek. Jest to także pewnego rodzaju wyzwanie. Myślę, że trzeba podjąć dość trudną dyskusję na ten temat. Należałoby zastanowić się nad tym, czy wszystkie sprawy muszą być załatwione w taki sposób, jak zaproponowano w ustawie oraz obowiązujących rozporządzeniach wykonawczych. Może istnieje możliwość wprowadzenia pewnych zmian. Na pewno będę rozmawiał na ten temat z ministrem obrony narodowej oraz z członkami Komisji. Chciałbym, żebyśmy zaczęli od rozwiązań ogólnych i zakończyli na szczegółach. Dominującym elementem powinny być doświadczenia praktyczne, które przewijały się we wszystkich wystąpieniach. Powinniśmy doprowadzić do wyeliminowania absurdalnych rozwiązań, które w tej chwili po prostu utrudniają życie. Należy także spojrzeć na problem od strony finansowej. Muszę pamiętać o tym, że można zbudować idealny system pod względem teoretycznym i praktycznym, który nie będzie możliwy do utrzymania pod względem kosztów. Deklaruję, że na podstawie zgłoszonych na dzisiejszym posiedzeniu uwag podejmiemy próbę wprowadzenia zmian możliwych przy obecnym kształcie ustawy oraz rozporządzeń. W razie potrzeby doprowadzimy do modyfikacji rozporządzeń. Podejmiemy działania, które leżą w gestii właściwych ministrów. Wiem o tym, że rozporządzenie rodziło się w bólach. Uważam jednak, że jesteśmy w stanie to zrobić. Sprawa wymaga tego, żeby kierowali nią osobiście ministrowie. Nie należy cedować tej sprawy na zastępców. Drugie działanie będzie trudniejsze, ale szersze. Trzeba będzie przyjrzeć się rozwiązaniom systemowym. Myślę, że trzeba oddzielić sprawy, które dotyczą żołnierzy służby czynnej, od tego, co dotyczy pracowników i ich rodzin. W tym przypadku jestem bliski państwa wypowiedziom. Sądzę, że podejmowane w tych sprawach decyzje mogą być zupełnie inaczej umiejscowione. Zwracali państwo uwagę na wiele szczegółów. Chętnie omówię je w drodze indywidualnej wymiany zdań. Nie chcę zabierać Komisji zbyt dużo czasu. Nie chciałbym prowadzić seminarium na ten temat. Są to dwa zupełnie różne obszary zagadnień. Poczekam na protokół z posiedzenia Komisji, o którym pani mówiła. Poproszę przedstawicieli Narodowego Funduszu Zdrowia, żeby już w tej chwili zidentyfikowali wszystkie istniejące problemy. Naszym obowiązkiem jest nadzór nad działalnością Narodowego Funduszu Zdrowia. W ramach prowadzenia nadzoru będzie możliwość zweryfikowania tych problemów oraz podjęcia stosownych działań. W tej chwili mogę jedynie wyrazić żal, że słuszne uwagi nie zostały wcześniej uwzględnione. Z niektórymi uwagami ja także się identyfikuję. Mogę żałować, że uwagi te nie zostały do tej pory we właściwy sposób rozpatrzone.</u>
          <u xml:id="u-42.1" who="#MinisterzdrowiaLeszekSikorski">Na ich podstawie można było przygotować alternatywne rozwiązania, których wprowadzenie byłoby konieczne z powodów finansowych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#DyrektordepartamentuwNFZArkadiuszKossowski">W trakcie dyskusji zgłaszali państwo uwagi w trzech obszarach. Dotyczyły one organizacji wojskowej służby zdrowia, ustawy o Narodowym Funduszu Zdrowia oraz możliwości działania Funduszu. Wszystkie zgłaszane przez państwa uwagi są znane Departamentowi Służb Mundurowych Narodowego Funduszu Zdrowia. Miałem okazję uczestniczenia w pracach nad ustawą. W trakcie prac nad projektem wielokrotnie zgłaszaliśmy to, o czym dzisiaj panowie mówili. Jednak większość naszych uwag nie została wykorzystana. Powiem teraz o zagrożeniach, które widzę. Uważam, że w 2003 r. nie ma złych perspektyw finansowych dla jednostek mundurowej służby zdrowia. Istnieją podstawy do tego, żeby poziom finansowania świadczeń w 2003 r. był taki sam, jak w kontraktach zawartych przez byłą Branżową Kasę Chorych Służb Mundurowych. W dużej mierze jest to sprawa tych, którzy mają zawarte umowy z byłą Branżową Kasą Chorych. Agregacja, która w tej chwili ma miejsce, wymaga waszej zgody. Nie jest tak, że ktoś może jednostronnie wypowiedzieć umowę lub ją zmienić. Każda zmiana formalno prawna wymaga zgody drugiej strony. Mogą państwo nie wyrażać zgody na żadne zmiany. Nasz departament przeprowadził analizę dotyczącą tej sprawy. Mogę powiedzieć, że w naszej ocenie bardzo zła sytuacja występuje w województwie zachodniopomorskim. Wojskowe i policyjne placówki służby zdrowia w tym rejonie mają trudną sytuację. Problemy byłej Zachodniopomorskiej Kasy Chorych spowodowały problemy finansowe w resortowych placówkach służby zdrowia. W tej chwili próbujemy rozwiązać ten problem z zarządem Narodowego Funduszu Zdrowia. Na pewno widzimy te problemy. Następna uwaga dotyczy sytuacji żołnierzy zasadniczej służby wojskowej. W chwili obecnej ustawa przewiduje, że wszyscy żołnierze i cywile są równi wobec ustawy. W związku z tym żołnierz ma prawo wyboru lekarza rodzinnego w dowolnym miejscu kraju. Tak należy ocenić przepis ustawy. Przedstawione przez panów uwagi są jednoznaczne i oczywiste. Wymagają jednak wprowadzenia zmian ustawowych. W tej chwili żołnierz ma prawo do wyboru lekarza rodzinnego. Może to być lekarz w jednostce wojskowej lub lekarz poza jednostką. Zwracali państwo uwagę na problem dotyczący niepłacenia za podstawową opiekę zdrowotną dla żołnierzy zasadniczej służby wojskowej. Gdyby żołnierze ci byli zapisani na aktywnych listach wojskowych specjalistycznych przychodni lekarskich lub szpitali, to Narodowy Fundusz Zdrowia zapłaciłby za ich leczenie. Żołnierze zasadniczej służby wojskowej są - zgodnie z ustawą - tak samo ubezpieczeni, jak wszyscy inni obywatele. Jeśli żołnierzy nie ma na liście, to nie ma podstaw do płacenia za ich leczenie. Następna uwaga dotyczy środka specjalnego. Art. 184 ustawy mówi, że rozporządzenie jest podstawą do podpisania przez Narodowy Fundusz Zdrowia umowy z wymienionymi w rozporządzeniu ambulatoriami. Pan minister powiedział, że rozporządzenie zostało już podpisane. Na pewno od dnia podpisania umowy wypłacane będą środki za realizowane w tych ambulatoriach świadczenia. Zwracam uwagę na to, że art. 184 mówi także o zmianie zapisów ustawy o zakładach opieki zdrowotnej. Chodzi tu o zapisy mówiące, że wymagania lokalowe, techniczne, sprzętowe i organizacyjne wobec tych ambulatoriów są takie, jakie zostały określone w ustawie o zakładach opieki zdrowotnej.</u>
          <u xml:id="u-43.1" who="#DyrektordepartamentuwNFZArkadiuszKossowski">Znam służbę zdrowia resortu obrony narodowej, a także resortu spraw wewnętrznych i administracji. Podobnie jak państwo wiem, że nie wszystkie ambulatoria spełniają wymogi określone w ustawie o zakładach opieki zdrowotnej. Tę sprawę pozostawię bez komentarza. Mówili państwo o świadczeniach z zakresu innych dziedzin medycyny. Przywoływano sprawę usług stomatologicznych. Wspomniany wcześniej art. 184 nie uwzględnia możliwości prowadzenia w ambulatoriach jednostek wojskowych niczego więcej poza podstawową opieką zdrowotną, jeśli zostaną objęte środkiem specjalnym. Żołnierz zasadniczej służby wojskowej może być leczony na podstawie przepisów ustawy o Narodowym Funduszu Zdrowia we wszystkich innych zakładach opieki zdrowotnej, które zawarły umowy z byłymi kasami chorych, a obecnie z Narodowym Funduszem Zdrowia, na świadczenie usług stomatologicznych. Wcześniej wspominałem o tym, że lekarze w jednostkach wojskowych są zatrudniani na części etatu w wojskowych przychodniach specjalistycznych lub szpitalach. Tylko wtedy mogą oni uczestniczyć w systemie. Przypomnę raz jeszcze, że w zapisach dotyczących środka specjalnego nie ma mowy o stomatologii. Są jeszcze świadczenia z zakresu opieki stacjonarnej oraz opieki specjalistycznej. W chwili obecnej sytuacja wygląda w ten sposób, że umowy zawarte przez byłe kasy chorych dopuszczają do świadczenia usług dla żołnierzy zasadniczej służby wojskowej. Przynajmniej teoretycznie żołnierze mogą korzystać z tych limitów. Problem polega jedynie na tym, że te limity nie są wystarczające. Od wszystkich zakładów opieki zdrowotnej funkcjonujących w trzech resortach uzyskaliśmy dane za 2002 r. Umowy będą stopniowo agregowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia w taki sposób, żeby były porównywalne z 2002 r., jeśli chodzi o żołnierzy zasadniczej służby wojskowej. Ostatnia kwestia, którą chciałem poruszyć, dotyczy przyszłości. Ustawa o Narodowym Funduszu Zdrowia wprowadza równość wszystkich podmiotów, niezależnie od ich historii. W procesie agregacji zauważają państwo różnice w kontraktach zawieranych wcześniej przez Branżową Kasę Chorych Służb Mundurowych oraz inne regionalne kasy chorych. Zgodnie z zapisami ustawy ma funkcjonować system, w którym warunki finansowe po stronie Funduszu będą dla wszystkich jednakowe. Nie będzie różnic pomiędzy podmiotami cywilnymi i wojskowymi. Ustawa nie przewiduje żadnego zróżnicowania. Sytuacja wszystkich zakładów zostanie zrównana. Część placówek na tym zyska, a inne na tym stracą. Trzeba zdawać sobie sprawę z przepisów obowiązującej ustawy. Mówią państwo o sytuacji służb mundurowych. Mają państwo słuszne oczekiwania, zwłaszcza w stosunku do swoich potrzeb. Jednak mundurowa służba zdrowia musi funkcjonować zgodnie z obowiązującymi przepisami i w ramach istniejących możliwości. Narodowy Fundusz Zdrowia nie może wykraczać poza obowiązujące przepisy. Nie może ich łamać. Deklarujemy aktywność w ochronie państwa pozycji na rynku świadczeń medycznych. Będziemy wspierać państwa działania. Nie chciałbym spotykać się z państwem po to, żeby deklarować, iż zagwarantujemy państwu lepszą przyszłość. Wszystko, co zostało zapisane w ustawie o Narodowym Funduszu Zdrowia jest realne.</u>
          <u xml:id="u-43.2" who="#DyrektordepartamentuwNFZArkadiuszKossowski">Sytuacja powinna stopniowo ulegać zmianie. Departament Służb Mundurowych Narodowego Funduszu Zdrowia przygotowuje dla ministra obrony narodowej, ministra spraw wewnętrznych i administracji oraz ministra zdrowia uwagi na temat specyfiki wynikającej z codziennego toku służby, której nie możemy w pełni sfinansować przy obowiązujących obecnie przepisach.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#JanuszAdamczyk">Pan minister powiedział, że znowu trzeba będzie się spotkać. Jest to sprawa najważniejsza, gdyż wszystkie problemy były wielokrotnie poruszane w czasie prac nad ustawą o Narodowym Funduszu Zdrowia, czego sami byliśmy świadkami. Uważam, że żołnierz ma prawo wyboru lekarza spośród lekarzy pracujących w jednostce wojskowej. Poprzedni minister zdrowia uważał, że żołnierz może być leczony w całym kraju. Może służyć w Koszalinie, a leczyć się w Krakowie, gdzie mieszkał przed powołaniem do zasadniczej służby wojskowej. Takie poglądy ścierały się, ale nasze uwagi nie zostały uwzględnione. Nie doszło do uzgodnienia poglądów. W związku z tym ustawa otrzymała taki kształt, jaki ma obecnie. Mam nadzieję, że uda nam się określić wszystkie problemy sporne. Uważam, że nie jest ich wiele. Mam nadzieję, że nie trzeba będzie wiele czasu na to, żebyśmy uzgodnili poglądy i poprawili obowiązującą ustawę. Moi przedmówcy mówili o wielu problemach, m.in. o tym, że po wprowadzeniu systemu ubezpieczeń nastąpiła zapaść w zakresie profilaktyki w stosunku do żołnierzy. Zamierzamy to naprawić. Na ten cel przeznaczone są zupełnie inne pieniądze. Ktoś z państwa powiedział, że obowiązkowe badania rentgenowskie finansuje Narodowy Fundusz Zdrowia. Nie jest to prawda. Na ten cel przeznaczane są środki na medycynę pracy. Odpowiednia kwota została przewidziana w budżecie Ministerstwa Obrony Narodowej. Mówili państwo o niedorzecznych przetargach. W momencie, gdy powstaje konieczność przeprowadzenia okresowego badania żołnierzy, jednostka wojskowa ogłasza przetarg. Jeśli obok jednostki mieszka lekarz, to zrobi takie badania. Zrobi je na takim poziomie, jaką dostanie zapłatę. Właśnie dlatego w chwili obecnej nie jestem w stanie powiedzieć, jaki jest stan zdrowia żołnierzy zawodowych oraz żołnierzy zasadniczej służby wojskowej. Wynika to z faktu, że wszystko, co zostało rozwalone 4 lata temu leży do tej pory. Ostatnio minister obrony narodowej podjął w tej sprawie decyzję. Na posiedzeniu kierownictwa Ministerstwa Obrony Narodowej przedstawię program powrotu do tego, co kiedyś było dobrze prowadzone. Chciałbym nawiązać do wypowiedzi płka Marka Bielca. W żadnej armii na świecie nie ma takiej sytuacji, żeby nie badało się okresowo żołnierzy i nie kwalifikowało się ich do jakiejś grupy zdrowotnej. Dzięki temu można zwolnić tych, którzy nie nadają się do służby.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#PosłankaIzabellaSierakowska">Dziękuję. Czy jeszcze ktoś z państwa chciałby zabrać głos?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#PosełRyszardChodynickiniez">Chciałbym, żeby w protokole z dzisiejszego posiedzenia znalazł się zapis: „W wyniku dotychczas ustanowionych przepisów określających wykonanie zadań w zakresie wojskowej służby zdrowia oraz przepisów wykonawczych, w tym organizacyjnych i finansowych, doszło do paraliżu wykonania nałożonych zadań. Tym samym nie zostały wykonane niektóre obowiązki oraz obniżone zostały stany stałe gotowości bojowej Wojska Polskiego. Nie doszło do tego z winy dowódców i komendantów oddziałów gospodarczych. W związku z tym należy dokonać jak najszybciej weryfikacji oraz zmian zapisów ustawodawczych, które powinny gwarantować wykonanie tych zadań przez resorty oraz parlament.”.</u>
          <u xml:id="u-46.1" who="#PosełRyszardChodynickiniez">Myślę, że dzisiejsze posiedzenie Komisji było niezwykle pożyteczne. Jeśli wyeliminujemy wszystkie problemy, o których panowie mówili, będziemy mogli powiedzieć, że takie spotkanie było bardzo potrzebne. W tej sprawie mamy już deklaracje ze strony przedstawicieli Ministerstwa Zdrowia oraz Ministerstwa Obrony Narodowej. Proponuję, żebyśmy w tej chwili ustalili pewne terminy. Sądzę, że w ciągu 2 tygodni będziemy mieli gotowy protokół z dzisiejszego posiedzenia Komisji. Wszystkie wnioski zostaną przekazane ministrowi zdrowia oraz ministrowi obrony narodowej. Ile czasu pan minister będzie potrzebował na odpowiedź?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-47">
          <u xml:id="u-47.0" who="#MinisterzdrowiaLeszekSikorski">Czy naprawdę potrzeba aż 2 tygodnie na sformułowanie wszystkich wniosków?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-48">
          <u xml:id="u-48.0" who="#PosłankaIzabellaSierakowska">Postaramy się zrobić to jak najszybciej. Ten termin wynika z procedur obowiązujących w Sejmie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-49">
          <u xml:id="u-49.0" who="#MinisterzdrowiaLeszekSikorski">Ustosunkuję się do wszystkich wniosków bez zbędnej zwłoki. Jeśli chcą państwo zarezerwować sobie dwa tygodnie na sformułowanie wszystkich wniosków, to ja także chciałbym mieć dwa tygodnie na to, żeby się do nich ustosunkować. Proponuję, żebyśmy zebrali się ponownie na roboczo w końcu lipca. Wtedy będziemy mogli zweryfikować to, co jest możliwe do zrobienia. Na pewno możemy zrobić to wszystko, co wiąże się z decyzjami organizacyjnymi, które nie rodzą skutków finansowych. Takie decyzje będzie można wprowadzić zgodnie z procedurami przewidzianymi w prawie. Na pewno potrzebne będzie także wprowadzenie takich zmian, które powodować będą skutki finansowe. W tym przypadku trzeba będzie uruchomić procedurę poszukiwania niezbędnych na ten cel pieniędzy. Trzeba będzie zastanowić się nad tym, czy jakieś inne rozwiązanie organizacyjne nie rozwiąże istniejącego problemu przy mniejszych kosztach.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-50">
          <u xml:id="u-50.0" who="#PosłankaIzabellaSierakowska">Dziękuję. Przyjmujemy, że odpowiedź od ministra zdrowia otrzymamy do końca lipca. Mam nadzieję, że wszystkie problemy zostaną rozwiązane. Dziękuję państwu za udział w obradach. Zamykam posiedzenie Komisji.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>