text_structure.xml
509 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
457
458
459
460
461
462
463
464
465
466
467
468
469
470
471
472
473
474
475
476
477
478
479
480
481
482
483
484
485
486
487
488
489
490
491
492
493
494
495
496
497
498
499
500
501
502
503
504
505
506
507
508
509
510
511
512
513
514
515
516
517
518
519
520
521
522
523
524
525
526
527
528
529
530
531
532
533
534
535
536
537
538
539
540
541
542
543
544
545
546
547
548
549
550
551
552
553
554
555
556
557
558
559
560
561
562
563
564
565
566
567
568
569
570
571
572
573
574
575
576
577
578
579
580
581
582
583
584
585
586
587
588
589
590
591
592
593
594
595
596
597
598
599
600
601
602
603
604
605
606
607
608
609
610
611
612
613
614
615
616
617
618
619
620
621
622
623
624
625
626
627
628
629
630
631
632
633
634
635
636
637
638
639
640
641
642
643
644
645
646
647
648
649
650
651
652
653
654
655
656
657
658
659
660
661
662
663
664
665
666
667
668
669
670
671
672
673
674
675
676
677
678
679
680
681
682
683
684
685
686
687
688
689
690
691
692
693
694
695
696
697
698
699
700
701
702
703
704
705
706
707
708
709
710
711
712
713
714
715
716
717
718
719
720
721
722
723
724
725
726
727
728
729
730
731
732
733
734
735
736
737
738
739
740
741
742
743
744
745
746
747
748
749
750
751
752
753
754
755
756
757
758
759
760
761
762
763
764
765
766
767
768
769
770
771
772
773
774
775
776
777
778
779
780
781
782
783
784
785
786
787
788
789
790
791
792
793
794
795
796
797
798
799
800
801
802
803
804
805
806
807
808
809
810
811
812
813
814
815
816
817
818
819
820
821
822
823
824
825
826
827
828
829
830
831
832
833
834
835
836
837
838
839
840
841
842
843
844
845
846
847
848
849
850
851
852
853
854
855
856
857
858
859
860
861
862
863
864
865
866
867
868
869
870
871
872
873
874
875
876
877
878
879
880
881
882
883
884
885
886
887
888
889
890
891
892
893
894
895
896
897
898
899
900
901
902
903
904
905
906
907
908
909
910
911
912
913
914
915
916
917
918
919
920
921
922
923
924
925
926
927
928
929
930
931
932
933
934
935
936
937
938
939
940
941
942
943
944
945
946
947
948
949
950
951
952
953
954
955
956
957
958
959
960
961
962
963
964
965
966
967
968
969
970
971
972
973
974
975
976
977
978
979
980
981
982
983
984
985
986
987
988
989
990
991
992
993
994
995
996
997
998
999
1000
1001
1002
1003
1004
1005
1006
1007
1008
1009
1010
1011
1012
1013
1014
1015
1016
1017
1018
1019
1020
1021
1022
1023
1024
1025
1026
1027
1028
1029
1030
1031
1032
1033
1034
1035
1036
1037
1038
1039
1040
1041
1042
1043
1044
1045
1046
1047
1048
1049
1050
1051
1052
1053
1054
1055
1056
1057
1058
1059
1060
1061
1062
1063
1064
1065
1066
1067
1068
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml"/>
<TEI>
<xi:include href="header.xml"/>
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10 min. 20.)</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#Komentarz">Przewodniczący Marszałek Sejmu Stanisław Car.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Protokół 16 posiedzenia Sejmu uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciwko niemu zarzutów. Jako sekretarze zasiadają pp. Sowiński i Skrypnyk. Protokół i listę mówców prowadzi sekretarz p. Skrypnyk. Proszę pp. sekretarzy o zajęcie miejsc przy stole prezydialnym.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">Usprawiedliwili nieobecność w Sejmie posłowie : Hutten-Czapski, Długosz, Gorczyca, Gromada, Hyla, Władysław Kamiński, Kobyłecki, Kociuba, Koj, Kondysar, Kopeć, Kroebl, Kukliński, Marchlewski, Mróz, Nowak, Olewiński, Pietrzak, Płonka, Puławski, Sikorski, Smoczkiewicz, Sobczyk, Sowiński, Surzyński, Światopełk-Mirski, Tymoszenko i Wojciechowski.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#Marszałek">Udzieliłem urlopu posłom: Donmirskiemu, Krawczyńskiemu, Maleszewskiemu, Michalskiemu, Pochmarskiemu, Waszkiewiczowi i Wąsikowi na 2 dni, Jabłońskiemu, Kaczkowskiemu i Kozłowskiemu na 3 dni, Wicemarszałkowi Byrce na 5 dni, Proszą Izbę o udzielenie urlopów posłowie: Chełmicki na 2 tygodnie dla uregulowania spraw rodzinnych, Gauza na 2 tygodnie, Kolbusz na 6 tygodni z powodu choroby. Nie słyszę sprzeciwu, uważam, że Izba zgodziła się na udzielenie tych urlopów.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 1 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Budżetowej o projekcie ustawy skarbowej z preliminarzem budżetowym na rok 1936/37 (druk nr 55). Rozprawa szczegółowa nad częściami: 8 — grupa C — Monopole.</u>
<u xml:id="u-2.4" who="#Marszałek">Proszę p. Przewodniczącego Komisji Budżetowej o zajęcie miejsca przy stole prezydjalnym.</u>
<u xml:id="u-2.5" who="#Marszałek">Głos ma sprawozdawca p. Hutten-Czapski.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#PHuttenCzapski">Wysoki Sejmie! W r. 1936/37 według preliminarza budżetowego mają wpłacić monopole kwoty następujące: Monopol Solny — 47.900.000, Monopol Tytoniowy — 300 milionów, Monopol Spirytusowy — 212 milionów, Loteria Państwowa 21.500.000, Monopol Zapałczany — 13.600.000, łącznie więc kwotę 595 milionów zł. Suma ta jest o zł 35.100.000 mniejsza niż w roku ubiegłym, to znaczy w budżecie wykonywanym, a to przedewszystkiem ze względu na realne obliczenie możliwości sprzedaży wyrobów tytoniowych.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#PHuttenCzapski">Jednocześnie uległ redukcji sam budżet tak, że projektowane wpłaty monopoli wynoszą w stosunku do zwyczajnych preliminowanych dochodów Skarbu Państwa w kwocie 1.840.900.803–32,5%; jest to pozycja i w tym roku mająca znaczenie dla naszego budżetu kardynalne. Nie zamierzam w roku bieżącym poddawać pod rozważania Panów cyfr i danych statystycznych, które już umieściłem w poprzednich moich referatach, raczej chciałbym zarejestrować tylko w sposób ogólnikowy zasadnicze zmiany, względnie stan rzeczy.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#PHuttenCzapski">Wydaje się, iż w dziedzinie Monopolu Solnego stan rzeczy pod względem sprzedaży nie uległ większej poprawie. Jeżeli chodzi o Monopole Tytoniowy i Spirytusowy, to polityka obniżki cen, której tylokrotnie domagaliśmy się i która została częściowo wprowadzona w życie, dała rezultaty pozytywne w postaci zatrzymania spadku konsumcji, a nawet jej wzrostu. W dziedzinie Loterii Państwowej osiągnięte przez sprężyste kierownictwo zwyżki dochodów Skarbu wydają się być najwyższemi dochodami, jakie przy obecnym gospodarczym stanie rzeczy dają się uzyskać. W Monopolu Zapałczanym właściwie nie zaszły żadne zmiany na lepsze. Jeżeli chodzi o stronę organizacyjną, to w ciągu ubiegłego roku nie nastąpiły pod tym względem większe zmiany. Wewnątrz monopoli dokonano pewnych redukcyj. I tak w Monopolu Tytoniowym i Spirytusowym zmniejszono etaty nieznacznie i poczyniono w ten sposób pewne oszczędności.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#PHuttenCzapski">Osoby, kierujące monopolami, dążą w myśl słusznego naogół poglądu do unikania zbyt częstych reorganizacyj, które w każdem żywem przedsiębiorstwie, zbyt często przeprowadzane, nieuniknienie wprowadzają pewne zamieszanie, odbijające się ujemnie na wynikach pracy. Dlatego też wszelkie reorganizacje winny być dokonywane jedynie po bardzo gruntownem przemyśleniu, i im większa machina, której dotyczą — tem rzadziej.</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#PHuttenCzapski">Jeżeli chodzi o fundusze obrotowe monopoli, to w ciągu ostatnich lat kryzysu zostały one tak znacznie uszczuplone, iż obecnie stały się niedostatecznemi przy dużych obrotach monopoli, przedewszystkiem Tytoniowego i Spirytusowego. Zmusza to do udawania się na rynek kredytowy, co z jednej strony zmniejsza możliwości tego rynku wewnątrz kraju w stosunku do życia gospodarczego prywatnego, z drugiej zaś obciąża monopole kosztami odsetek. Zagadnienie inwestycyj w monopolach ze względu na politykę oszczędnościową Rządu jest już od paru lat uwzględniane z dużą ostrożnością. Uwagi N. I. K., wykazujące niedociągnięcia względnie potrzeby zmian, są przez władze monopoli brane pod uwagę. Pożądanem byłoby przesłanie każdej dyrekcji monopoli sprawozdań N. I. K. jej dotyczących, a to w celu ułatwienia dostosowywania się do wskazówek N. I. K. Wysiłki ze strony kierownictwa monopoli w kierunku zabezpieczenia Skarbowi Państwa przewidywanych wpływów są znaczne i zasługują na wyraźne uznanie.</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#PHuttenCzapski">Jeżeli chodzi o realność budżetowania, to podaję zestawienie porównawcze preliminowanych wpłat i wypłat dokonanych. I tak w r. 1934/35 preliminowano z Monopolu Solnego 50.025.000 zł, a wpłacono do Skarbu 49.525.000 złotych; z Monopolu Tytoniowego preliminowano 340.000.000 zł, wpłacono 339.208.000; z Monopolu Spirytusowego 220.675.000, wpłacono 200.363.000; z Loterii Państwowej preliminowano 20.055.000, wpłacono 20.119.000; z Monopolu Zapałczanego preliminowano 15.440.000 wpłacono 15.025.000.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#PHuttenCzapski">Jak widzimy więc, wpłaty te dokonywane są z dużą dokładnością. Z zagadnień, dotyczących kilku monopoli, podnieść muszę konieczność prędszego uregulowania zagadnienia Funduszu Emerytalnego urzędniczego, winien on bowiem być wyodrębniony, a nie znajdować się w środkach obrotowych monopoli. Rewizji również podlegać by winny zagadnienia robocizny, które, jak widać ze sprawozdania Najwyższej Izby Kontroli, stoją w rażącej sprzeczności z zarobkami ogólnie stosowanemi. Odstąpienie zbędnych nieruchomości monopolowych innym resortom państwowym lub sprzedaż ich winnaby być zadecydowana.</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#PHuttenCzapski">Z drugiej strony może należałoby zwrócić uwagę na cokolwiek przydługie tryby instancyj w poszczególnych monopolach. Zdaje się, że są nadmiernie rozbudowane dyrekcje pod względem ilości wicedyrektorów, szefów wydziałów, naczelników wydziałów. Może możnaby było przeprowadzić pewne skrócenie tej drogi urzędowej, która niewątpliwie przy znacznej centralizacji może przy dzisiejszym stanie rzeczy wpływać na pewnego rodzaju opóźnianie załatwiania poszczególnych spraw.</u>
<u xml:id="u-3.8" who="#PHuttenCzapski">Jeżeli chodzi o Monopol Solny, myślę, że byłoby rzeczą właściwą doprowadzić do pewnego wyraźniejszego rozgraniczenia agend pomiędzy żupami a samą dyrekcją. Podkreślić muszę znaczne usprawnienie działalności, szczególnie w Monopolu Spirytusowym, jeśli chodzi o dziedzinę handlową.</u>
<u xml:id="u-3.9" who="#PHuttenCzapski">Przy monopolach istnieje komisja rewizyjna. Właściwie znajduje się ona w Ministerstwie Skarbu i jest komisją rewizyjną, składającą się z urzędników, powołanych dla kontrolowania działalności monopolów. W ten sposób dyrektor departamentu akcyz i monopoli ma możność za pośrednictwem organu własnego Ministerstwa Skarbu analizować posunięcia, przez poszczególne dyrekcje monopoli dokonywane, analizować je i na wspólnych konferencjach z dyrektorami monopoli przedyskutowywać w celu zajęcia właściwego stanowiska. Uważam istnienie tej komisji za bardzo właściwe i wskazujące na chęć samokrytyki, potrzebnej w każdej instytucji, zwłaszcza o tak olbrzymim zasięgu jak monopole.</u>
<u xml:id="u-3.10" who="#PHuttenCzapski">Stwierdzić muszę również z zadowoleniem, że dotychczas nie nastąpiła obniżka wpływów z monopoli, której się tak obawialiśmy w związku z obniżką uposażeń urzędniczych. Fakt ten nie miał miejsca, co będzie miało zapewne pomyślny wpływ na rozwój wpłat z monopoli w ciągu wykonywania budżetu.</u>
<u xml:id="u-3.11" who="#PHuttenCzapski">Przechodzę do monopolu solnego. W roku bieżącym preliminowano wpływy z tego monopolu na 47.900.000 zł. Kwota ta jest wyższa od kwoty, preliminowanej na r. 1935/36, o 1.250.000 złotych. Zwiększenie to tłumaczy się przedewszystkiem nie zwiększeniem dochodów, lecz zmniejszeniem rozchodów. Co się zaś tyczy wpływów monopoli, sprzedaż soli w kraju przewidywana jest w ilości 358.500 tonn prócz soli kryształowej i solanki. W roku 1933/34 sprzedano proporcjonalnie soli szarej 51,3%, natomiast w pierwszem półroczu 1935/36 53,6%, Przesunięcie to jest spowodowane obniżką soli szarej od listopada 1934 z 26 gr na 22 gr za kilogram. Interesujące są liczby, dotyczące poszczególnych województw, a więc naprzykład obniżka ta spowodowała zwiększenie konsumcji soli szarej w województwie nowogródzkiem o 4%, a w województwie wileńskiem o 5%. Niepokojącym nadal objawem jest niedostateczna w stosunku do przyrostu ludności sprzedaż soli, w stosunku bowiem do przeciętnego przyrostu naturalnego ludności powinniśmy byli sprzedać w roku 1934/35 soli jadalnej 322.000 tonn, a nie 278.000 tonn. Załączam w moim referacie obliczenie soli jadalnej, sprzedanej istotnie, w zestawieniu z ilością, która teoretycznie powinna być sprzedaną w stosunku do przyrostu naturalnego ludności. Ten wykaz wykazuje, niestety, stan wyczerpania siły nabywczej ludności tak daleko idący, iż nawet konsumcja artykułu tak niezbędnego do życia, jakim jest sól, uległa ograniczeniu. Jednym z powodów tego stanu rzeczy jest bezwątpienia niewłaściwa, zdaniem mojem, polityka cen monopolu, który sumiennie wykonując obowiązek dostarczania Skarbowi dochodów, niedostatecznie brał pod uwagę stan gospodarczy ludności. Wskaźnik cen soli szarej utrzymał się w porównaniu do roku 1928/29 na wysokości 96, gdy natomiast ceny płodów rolniczych spadły w roku 1934 do 47, wyrobów przemysłowych do 57, a skartelizowanych do 89. Pogłoski o spożywaniu przez wieśniaków w ubogich okolicach kartofli maczanych w wodzie słonej po śledziach oparte są na faktach. Ponieważ Polska jest krajem, mającym niezmierzone bogactwa tego minerału, taki stan rzeczy jest, zdaniem mojem, całkowicie niewłaściwy i dlatego proponowałem na Komisji Budżetowej dalsze obniżenie ceny soli szarej z 22 gr za kilo na 20 gr, a to w celu ułatwienia ludności zaopatrywania się w ten artykuł spożywczy niezbędny dla życia. Komisja Budżetowa wniosek mój przyjęła i przychyliło się do niego Ministerstwo Skarbu w osobie p. Ministra Kwiatkowskiego.</u>
<u xml:id="u-3.12" who="#PHuttenCzapski">W oparciu o dane Wydziału Ekonomiki Instytutu Puławskiego, a więc dane, dotyczące gospodarstw włościańskich sytuowanych raczej lepiej niż przeciętnie (o obszarze 2 ha), należy stwierdzić, że udział wydatków na sól w odsetkach ogólnych rozchodów gospodarstwa domowego włościańskiego w roku 1927/28 wynosił 2,6%, a w r. 1932/33–5,4%, przyczem udział wydatków na sól w odsetkach ogólnych rozchodów na artykuły spożywcze, niewytwarzane w gospodarstwie rolnem, wynosił: w roku.</u>
<u xml:id="u-3.13" who="#PHuttenCzapski">1927/28 10,4%, a w r. 1932/33–18,2%. Wydatek okaże się jeszcze dotkliwszy, jeśli zanalizujemy go według grup gospodarstw: od 2–3 ha — 24,2%, od 30–50 ha — 13,3%.</u>
<u xml:id="u-3.14" who="#PHuttenCzapski">Z przytoczonych cyfr widać, że najbardziej obciążone kosztami soli są gospodarstwa najdrobniejsze, a więc najmniej zasobne.</u>
<u xml:id="u-3.15" who="#PHuttenCzapski">Cena soli białej, zarówno warzonki jak kamiennej, została przez p. Ministra Skarbu w roku bieżącym od 1 stycznia obniżona z 32 gr na 30 gr. Dwie te obniżki spowodować muszą dalszą obniżkę wpływów eksploatacyjnych, a mianowicie 2 gr na soli szarej zmniejszy wpływy prawdopodobnie o 3.200.000 zł, na soli białej — o 5.100.000 zł, łącznie więc zmniejszy się dochód Monopolu Solnego o 8.300.000 zł. Podkreślić muszę, iż wspomniana obniżka może spowodować pewne zwiększenie spożycia soli wogóle, a w szczególności może przesunąć choć część konsumcji z soli bydlęcej — który to fakt niestety ma miejsce — na sól jadalną. Powstaje pytanie, czy nie należałoby obniżyć również cen części soli przemysłowej, coby mogło spowodować zwiększenie jej zużycia w celach przemysłowych.</u>
<u xml:id="u-3.16" who="#PHuttenCzapski">Rozchody eksploatacyjne wynoszą 39.035.000 złotych wogóle.</u>
<u xml:id="u-3.17" who="#PHuttenCzapski">Już w poprzednich referatach podkreśliłem sprawę zakupów worków lnianych przez Polski Monopol Solny. Zakupy te wyrażają się w następującem zestawieniu, a więc: ilość worków jutowych i innych, kupionych w roku 1932/33, wynosi 5.894.879, czyli 96,3%, worków lnianych nowych i pranych — 228.800, czyli 3,7%. W pierwszem półroczu 1934/35 roku ilość worków jutowych i innych zużyta była w ilości 304.938 sztuk, a lnianych nowych i pranych — 5.550.825 sztuk. Monopol Solny od początku akcji, wprowadzającej lniane opakowanie, zamówił następujące ilości worków: do końca grudnia 1934 roku — 3.635.000 szt. za zł. 7.053.050, a od 1 stycznia do 15 grudnia 1935 r. — 710.000 sztuk za cenę 1.252.400 zł, razem zużył worków o pojemności 50 kg — 4.345.000 szt. za cenę zł 8.305.450. Zestawienie powyższe wykazuje wzrost używania przez Monopol Solny worków lnianych, bo kiedy jeszcze w roku budżetowym 1932/33 ilość używanych worków lnianych stanowiła około 4% ogólnej ilości worków, to w roku budżetowym 1934/35 stanowiły one już przeszło 94%. Ten wzrost użycia worków lnianych przez Monopol Solny należy podkreślić z całem uznaniem i nalegać na niezmienianie tego kierunku.</u>
<u xml:id="u-3.18" who="#PHuttenCzapski">Preliminowane koszta sprzedaży w porównaniu z budżetem obecnie wykonywanym są mniejsze o 389.000 zł.</u>
<u xml:id="u-3.19" who="#PHuttenCzapski">Ilość etatów projektowana jest bez zmian.</u>
<u xml:id="u-3.20" who="#PHuttenCzapski">Ciekawe są oszczędności na workach pranych. Otóż worki lniane są droższe od worków jutowych, ale ponieważ mogą po praniu ponownie być użyte, tworzą się w ten sposób pewne oszczędności dość poważne dla Monopolu Solnego. Oszczędności te na workach lnianych stanowiły w porównaniu pierwszego półrocza 1935/36 do roku 1933/34–31%, a do roku następnego 21,5%. Są to więc oszczędności bardzo poważne.</u>
<u xml:id="u-3.21" who="#PHuttenCzapski">Chciałbym zwrócić uwagę na ilość emerytów. Jest to pozycja, która w Monopolu Solnym wciąż odgrywa bardzo wielką rolę w wydatkach. W r. 1932/33 ilość emerytów wynosiła 3.552 osoby, a w r. 1936/37 już 3.943 osoby.</u>
<u xml:id="u-3.22" who="#PHuttenCzapski">A więc jest to wzrost, który ma i w tym monopolu miejsce, a który obciąża bardzo znacznie monopol też przez to, że niema Funduszu Emerytalnego i że obsługa emerytów obciąża wpływy monopolu.</u>
<u xml:id="u-3.23" who="#PHuttenCzapski">Wobec konieczności dążenia do oszczędności wogóle, a w szczególności ze względu na zmniejszenie się wpływów z Monopolu Solnego z powodu zmniejszenia ceny soli szarej, Komisja Budżetowa przyjęła wnioski, które wówczas postawiłem, a mianowicie: We wpływach ze sprzedaży soli § 1 zmniejszyć o 8.135.900 zł. W wydatkach § 2 koszty produkcji zmniejszyć o 500.000 zł, w § 4 koszty sprzedaży zmniejszyć o 1.550.000 i w § 9 kapitały inwestycyjne zmniejszyć o 100.000.</u>
<u xml:id="u-3.24" who="#PHuttenCzapski">Nadmieniam, iż w skreśleniach powyższych wzięte jest pod uwagę zamknięcie saliny nieczynnej w Delatynie w celu oszczędzenia Skarbowi tych wydatków (zamknięcie względnie dzierżawa). Łącznie więc proponuję zmniejszenie wpłaty z Monopolu Solnego do Skarbu o 5.985.900zł, czyli, że w r. 1936/37 Monopol Solny miałby wpłacić do Skarbu Państwa 41.914.100 zł.</u>
<u xml:id="u-3.25" who="#PHuttenCzapski">Przechodzę do Monopolu Tytoniowego. W r. 1936/37 Monopol Tytoniowy ma wpłacić do Skarbu maksymalną w porównaniu do innych monopoli kwotę, bo zł. 300.000.000.</u>
<u xml:id="u-3.26" who="#PHuttenCzapski">Monopol Tytoniowy ma zatrudnić w r. 1936/37: urzędników 989, robotników 10.248, czyli w porównaniu z rokiem bieżącym mniej: urzędników o 12, a robotników o 350.</u>
<u xml:id="u-3.27" who="#PHuttenCzapski">Ilość czynnych wytwórni wyrobów tytoniowych w porównaniu do r. 1935/36 pozostaje bez zmiany, czyli 14.</u>
<u xml:id="u-3.28" who="#PHuttenCzapski">Produkcja wyrobów dokonywana jest, jak i poprzednio, z surowców krajowych i zagranicznych. Surowce krajowe, aczkolwiek już produkowane w kilku gatunkach z węgierskim ogrodowym włącznie, nie mogą nam zastąpić tytoniów południowych. Ważnem jest, by jednakże procent tytoniu krajowego pochodzenia możliwie wzrastał. Otóż w tym kierunku idziemy. Stwierdzam, że w r. 1928 zbiór krajowego tytoniu wynosił w kilogramach 6.543.000 (cyfrę tę zaokrąglam), a w r. 1935–11.127.000 kg. Jest to więc wzrost poważny. Do mego drukowanego referatu dołączyłem zestawienie plantacyj tytoniowych według województw, a nawet według powiatów.</u>
<u xml:id="u-3.29" who="#PHuttenCzapski">Moglibyśmy zwiększyć jeszcze zakup o mniejwięcej 1,8 miliona kg krajowego tytoniu, gdyby nie t. zw. umowa włoska, którą w uprzednich mych referatach wyczerpująco omówiłem. Gdyby można było znaleźć możność rozrachunku i rozwiązania tej umowy, niewątpliwie powitalibyśmy to z radością. Rozwój plantacyj tytoniu w kraju miałby poważne znaczenie dla naszego rolnictwa.</u>
<u xml:id="u-3.30" who="#PHuttenCzapski">Zakup tytoni zagranicznych w r. 1935/36 przewiduje się w ilości 9.445.000 kg wartości 31.266.950 zł. Rocznie zużywamy jednego i drugiego tytoniu, t. zn. krajowego i zagranicznego, mniejwięcej po 9 milionów kg.</u>
<u xml:id="u-3.31" who="#PHuttenCzapski">Dawniej zdarzyć się mogło, iż mieliśmy niektóre zapasy w nadmiernych ilościach. Obecnie jeszcze mamy dość nierównomierny stan zapasów; jeśli chodzi o niektóre gatunki, mamy zapasy, które mogą nam wystarczyć na 2, 3, nawet na 5 i 7 lat. Innych gatunków zagranicznych już nam dziś brak. Jest to spowodowane częściowo nadmiennością niektórych zakupów kiedyś, a z drugiej strony być może i spadkiem sprzedaży papierosów wyższych gatunków, i stąd się te zapasy mogły łatwiej skumulować.</u>
<u xml:id="u-3.32" who="#PHuttenCzapski">Zagadnienie płac robotniczych nie przestaje być aktualne. N. I. K. twierdzi w swem tegorocznem sprawozdaniu iż: „Ustalone w r. 1928 i od tego czasu niezmienione stawki płac robotniczych są dużo wyższe od płac robotników w przemyśle. Przeciętna płaca dzienna jednego robotnika wyniosła w marcu 1934 r. 9,16 zł, w Warszawie przy uli. Kaliskiej — 10,5 zł, przy ul. Dzielnej — jest to również specjalna fabryka tytoniowa — 10,2 zł. Przeciętne zatrudnienie robotników w tym miesiącu wynosiło: dla fabryk cygarowych 13 dni, Grodno, Radom — 27 dni, pozostałe fabryki 23 dni płatne”.</u>
<u xml:id="u-3.33" who="#PHuttenCzapski">Usunięcie tych jaskrawych różnic pomiędzy płacami robotników, zatrudnionych w Monopolu Tytoniowym i w innych przedsiębiorstwach, wydaje się zupełnie uzasadnione.</u>
<u xml:id="u-3.34" who="#PHuttenCzapski">W Monopolu Tytoniowym zaznacza się również objaw dużej ilości emerytów. Osób korzystających z usług emerytalnych monopolu w r. 1935/36 mamy już: urzędników, wdów i sierot 217, robotników, wdów i sierot — 3.812. Rocznie przybywa koło 10 urzędników i około 250 robotników emerytów. Wydaje się prawdopodobnem bardzo znaczne zwiększenie tej liczby w ciągu najbliższych lat ze względu na okres wysługi emerytury, ponieważ monopol został powołany do życia w r. 1925. Obciążenie dzisiaj z tego tytułu w budżecie monopolu wynosi już przeszło 4 miliony zł. Dodam do tego, że monopol nie ma żadnego funduszu emerytalnego i że emerytury te właściwie są oparte na dochodach monopolu, więc jasnem jest, że ten stan rzeczy wymaga zdecydowanych zmian.</u>
<u xml:id="u-3.35" who="#PHuttenCzapski">N. I. K. zwraca również uwagę na ilość gatunków wyrobów monopolowych. Są takie, które są wyrabiane mimo tego, że zbyt ich jest bardzo nieznaczny. Należałoby może zmniejszyć wyrób szczególnie gatunków droższych.</u>
<u xml:id="u-3.36" who="#PHuttenCzapski">Sprzedaż wyrobów Monopolu Tytoniowego odbywa się ze składnic, zwanych magazynami sprzedaży, do hurtowni, których naogół jest 466. Hurtowni państwowych monopolowych przy tych składnicach, przeważnie ze względów lokalnych, jest 27, w ręku organizacyj społecznych 78, w ręku osób uprzywilejowanych 283, w ręku osób nieuprzywilejowanych 78.</u>
<u xml:id="u-3.37" who="#PHuttenCzapski">W ciągu 1/2 roku 1935/36 sprzedano 9.230.000 kg, a w ciągu całego roku 1934/35 sprzedano 17.761.565 kg. Ponieważ pierwsze półrocze zazwyczaj jest lepsze od drugiego, różnica in plus jest mniejsza, w każdym razie wydaje się, że obniżki sprzedaży niema. Niema jednakże też i jej zwyżki, której należałoby oczekiwać ze względu na przyrost ludności.</u>
<u xml:id="u-3.38" who="#PHuttenCzapski">Wielkie zubożenie wsi nakazywałoby dążyć do zmniejszenia cen tytoniu. Stan Skarbu jednakże na to nie pozwala, a redukcje wpływów Monopolu Tytoniowego mogłyby zmusić Skarb do szukania środków uciążliwych w ściąganiu podatków bezpośrednich.</u>
<u xml:id="u-3.39" who="#PHuttenCzapski">Jak widać z zestawienia, jak zawsze najlepszym odbiorcą tytoniowym jest województwo warszawskie i Warszawa. Potwierdza to tezę o tej wielkiej różnicy życia pomiędzy miastem a wsią.</u>
<u xml:id="u-3.40" who="#PHuttenCzapski">I tak naprzykład województwo nowogródzkie od kwietnia do końca grudnia 1935 r. zakupiło wyrobów tytoniowych za sumę 4.700.000 zł, województwo poleskie za 5.139.000 zł; tymczasem województwo warszawskie z Warszawą łącznie za 64.819.000 zł. Oczywiście wchodzi tutaj też w rachubę różnica ludności. Województwo warszawskie jest najgęściej zaludnione na terenie całej Rzeczypospolitej. Jednakże różnica jest tutaj tak rażąca, że wskazuje na bardzo jaskrawą różnicę poziomu życia.</u>
<u xml:id="u-3.41" who="#PHuttenCzapski">W celu przystosowania się do wzmożenia plantacji krajowego tytoniu należy zawczasu przygotowywać magazyny i kamery fermentacyjne. Mamy bowiem nadzieję, że ilość tytoniu jednakże będzie stopniowo wzrastać. W celu osiągnięcia oszczędności dla zrównoważenia strat Skarbu Państwa, wynikłych ze zmniejszonych wpływów Monopolu Tytoniowego, stawiam wniosek następujący: zwiększyć w dochodach § 3 o 200.000 zł, w wydatkach zmniejszyć § 1 o 125.000 zł, § 2 o 1 milion, § 3 o 500.000, § 4 o 300.000 zł, § 10 o 100.000 zł. W § 8 w celu rozbudowy kamer fermentacyjnych i magazynów zaproponowałem podniesienie kwoty 750.000 o 100.000 zł.</u>
<u xml:id="u-3.42" who="#PHuttenCzapski">Łącznie więc wpłata z Monopolu Tytoniowego do Skarbu Państwa wynosiłaby w roku 1936/37 zł 302.125.000.</u>
<u xml:id="u-3.43" who="#PHuttenCzapski">Przechodzę do Monopolu Spirytusowego. Wpłata do Skarbu Państwa, przewidywana w preliminarzu na rok 1936/37, wynieść ma 212 milionów. Jest to kwota zmniejszona o 7.750.000 zł w porównaniu do budżetu na rok bieżący, a to w celu urealnienia budżetu.</u>
<u xml:id="u-3.44" who="#PHuttenCzapski">Wpływy eksploatacyjne przewidziane są w kwocie 347.380.100 zł, czyli o około 2.000.000 zł mniejszej, niż w budżecie wykonywanym. Główną pozycję stanowi figurująca w § 1 sprzedaż spirytusu na cele konsumcyjne w kwocie 320.398.900 zł. Jest ona obliczona w roku 1936/37 o 8% wyżej, niż suma wykazana w budżecie wykonanym w roku 1934/35. Ilościowo w roku 1934/35 sprzedano spirytusu konsumcyjnego 26.119.000 litrów, a w roku 1936/37 przewiduje się sprzedaż około 32.912.000 litrów, a to na podstawie wyników sprzedaży z ostatnich 9 miesięcy 1935 r. Pozatem okres r. 1936/37 winien dać szczególnie dobre wyniki ze względu na dwa okresy wielkanocne, przypadające w tym okresie gospodarczym. Sprzedaż bowiem w okresie wielkanocnym wynosi około 7 milionów złotych. Zniżka cen spirytusu i wódek, dokonywana kilkakrotnie, dała wyniki jaknajwyraźniej pozytywne. Obliczamy przypuszczalne zwiększenie spirytusu konsumcyjnego w roku 1936/37 w porównaniu z wynikami w roku 1934/35 o 23,7 miliona złotych. Wyniki te są potwierdzeniem tezy o potrzebie dostosowywania cen wyrobów monopolowych do możliwości nabywczych ludności. Dotychczas w tej dziedzinie istnieją jeszcze różnice bardzo znaczne w porównaniu do przeciętnych cen zboża, co również w załączniku podaję. W roku 1928 cena miejscowa, płacona producentom za zboże, za kwintal żyta wynosiła 41 zł 61 gr, cena spirytusu 100% wynosiła wówczas 13 zł 52 gr. Obecnie, gdy cena średnia płacona w roku 1935 wynosiła 12 zł 41 gr za kwintal, cena spirytusu wynosiła jeszcze 10 zł 5 gr.</u>
<u xml:id="u-3.45" who="#PHuttenCzapski">Obniżka cen za spirytus, używany do wyrobu wódek gatunkowych, dała też wynik dodatni, ponieważ wpłynęła na zwiększenie ich sprzedaży. Ciekawym szczegółem jest to, że sprzedaż spirytusu konsumcyjnego wzrosła najwięcej w województwach wschodnich. Mianowicie, jeżeli porównamy pierwsze półrocze 1934/35 z pierwszem półroczem roku 1935/36, to okaże się, że w grupie województw wschodnich wzrost sprzedaży podniósł się o 30,6%, w tem w województwie wileńskiem o 30%, a w województwie nowogródzkiem o 42%. Jest to zwiększenie fantastyczne, które zdaje się tłumaczyć przedewszystkiem tem, że obniżka ceny spirytusu konsumcyjnego i wódek zmniejszyła ilość tak zwanej samogonki pędzonej. Przypuszczać należy, że to jest głównym powodem.</u>
<u xml:id="u-3.46" who="#PHuttenCzapski">Przechodzę do spirytusu niekonsumcyjnego. Kwota preliminowana z tego źródła wynosi 23.823.100 zł, podczas gdy w budżecie wykonywanym — 22.072.300 zł. Sprzedaż spirytusu niekonsumcyjnego nie wykazuje pożądanych przesunięć, zwyżka bowiem sprzedaży jest niezmiernie powolna, w szczególności zużycie spirytusu na cele napędowe i przemysłowe nie stoi w żadnej proporcji do takiego samego zużycia zagranicą. Załączam w drukowanem sprawozdaniu wykaz, dotyczący spirytusu niekonsumcyjnego według województw. Zwiększenie zużycia denaturatu byłoby ze wszech miar pożądanem, lecz gwałtowne różnice w ilości sprzedanego denaturatu w poszczególnych województwach, np. na terenie województwa wołyńskiego, liczącego mieszkańców 2.084,800, w r. 1934/35 sprzedano 472,000 litrów, a na terenie woj. nowogródzkiego, liczącego 1.056.800 mieszkańców, sprzedano zaledwie 98.000 litrów — każą niestety przypuszczać, że denaturat jest po destylacji domowemi środkami konsumowany. Zmuszony jestem więc wyrazić opinię, iż należałoby ze względów zdrowotnych dopuścić sprzedaż denaturatu jedynie w takich miejscowościach, gdzie istnieją uzasadnione przypuszczenia, że będzie użyty w celach, do których jest przeznaczony, a nie do konsumcji.</u>
<u xml:id="u-3.47" who="#PHuttenCzapski">Zagadnienie spirytusu napędowego ma dla Rzplitej całkiem zasadnicze znaczenie z punktu widzenia obrony narodowej. Jeżeli uprzytomnimy sobie, iż nasze bogactwa złóż nafty znajdują się na dużej głębokości, a więc są trudno dostępne, że przy zwiększeniu motoryzacji kraju, do czego dążyć przecie musimy, ilość benzyny krajowej może okazać się niewystarczającą, to przyznać musimy, iż nieograniczone możliwości produkcji spirytusu mają pierwszorzędne znaczenie. Niestety w dziedzinie popularyzacji spirytusu napędowego robimy o wiele zamało, a w ciągu ostatnich paru lat zagadnienie to wcale się naprzód nie posunęło. Byłby, zdaniem mojem, najwyższy czas zająć się tem, istotnie pierwszorzędnej wagi państwowej, zagadnieniem. Uważam umowę z firmami naftowemi, w myśl której nabywają one małe stosunkowo ilości spirytusu z wielkiemi stratami dla puli niekonsumcyjnej, za niepomyślną dla rolnictwa i dla Skarbu. Wydaje mi się słuszniejszem, by w miejsce tej umowy zrealizować za wzorem zagranicy przymus mieszankowy i oznaczać wówczas stosunek mieszania i ceny spirytusu napędowego na zasadzie rozporządzeń Ministra Skarbu w porozumieniu z Ministrami Przemysłu i Handlu oraz Rolnictwa. Na temat spirytusu napędowego chciałbym na marginesie mojego sprawozdania w Komisji Budżetowej jeszcze zaznaczyć, co następuje: obecna ilość samochodów, kursujących na terenie Rzeczypospolitej, wynosi około 26,000. Krajowa produkcja benzyny wystarczyłaby według wszelkiego prawdopodobieństwa do napędu około 50.000 samochodów, 50,000 jest to cyfra oczywiście też bardzo nieznaczna w porównaniu do tego, co w dziedzinie motoryzacji dzieje się zagranicą. Jeśli weźmiemy pod uwagę, iż cyfra samochodów, obecnie kursujących na terenie Rzeszy Niemieckiej, przekroczyła 900,000, w kraju, który ludnościowo przecież przewyższa Rzeczpospolitą zaledwie o niespełna 100%, musimy przyznać, że pod tym względem nasze żale w stosunku do motoryzacji są najzupełniej uzasadnione. Z drugiej strony, jeżeli chodzi o użycie spirytusu do napędu, mówią przedstawiciele przemysłu naftowego, iż obecna urnowa, która wiąże ich z Ministerstwem Skarbu i nakłada na nich obowiązek zakupu znaczniejszej ilości spirytusu w pewnym procentowym stosunku do zużycia benzyny, że umowa ta jest i dla nich dość uciążliwa. Być może, że talk jest. Jednakże chodziło nam o to, żeby użycie spirytusu krajowego pochodzenia, tego produktu rolniczego, możliwie wzmóc. Nie sądzę, aby jednostronnie można to zrobić drogą nakazu, myślę, że stoi to w pewnym znacznym związku i łączności z rozwojem naszej motoryzacji wogóle. I tutaj należałoby czynić wysiłki, już mniej zależne od Ministerstwa Skarbu, niż od innych resortów państwowych. Ze swej strony chciałbym jednak zaznaczyć, że zwiększenie ilości samochodów w kraju jest związane nierozerwalnie ze stopą życiową. Jeżeli dzisiaj weźmiemy pod uwagę, iż utrzymanie samochodu kosztuje miesięcznie od 200 do 300 złotych, bardzo skromnie licząc, to musimy powiedzieć, że ludzi, którzyby mogli pozwolić sobie na wydatek na utrzymanie samochodu, wynoszący od 2,500 do 3.600 zł rocznie, na terenie Rzeczypospolitej istnieje bardzo niewielu. Motoryzacja jest więc ściśle, w mojem przekonaniu, związana nie tylko z wszelkiemi innemi zabiegami czy kierunkami, ale też z podniesieniem zamożności, z podniesieniem dochodu społecznego.</u>
<u xml:id="u-3.48" who="#PHuttenCzapski">Mówiąc o spirytusie napędowym, chciałbym podkreślić wielką potrzebę zwrócenia uwagi na spirytus używany do traktorów w rolnictwie. Pod tym względem jest szereg trudności. Uzyskiwanie tego spirytusu jest powiązane z dość dużemi komplikacjami i jak się okazuje spadek zużycia spirytusu na cele napędu rolniczego w ciągu ostatniego półrocza jest widoczny. Zużyliśmy w tym celu w ciągu roku 1935/36 i 1934/35 zaledwie 61.000 litrów. Jest to na teren całej Rzeczypospolitej ilość znikoma. Myślę, że popularyzacja w tym kierunku i ułatwienie używania spirytusu mogłoby mieć dość poważne dla rolnictwa znaczenie.</u>
<u xml:id="u-3.49" who="#PHuttenCzapski">Należy dążyć do zwiększenia zużycia spirytusu na cele przemysłowe, przedewszystkiem przez wprowadzenie obniżki cen spirytusu na poszczególne cele przemysłowe, a pozatem przez wprowadzenie u nas nowych działów przerobu przemysłowego spirytusu, jak wyrób sztucznego jedwabiu metodą acetową, sztucznego kauczuku, gumy, lakierów i t. p. Przerób spirytusu na cele przemysłowe jest stosowany szeroko, szczególniej u naszych sąsiadów na zachodzie i myślę, że i u nas byłby najwyższy czas wzmóc wysiłki w tym kierunku.</u>
<u xml:id="u-3.50" who="#PHuttenCzapski">W wywodach ogólnych, dotyczących Monopolu Spirytusowego, chcę zatrzymać uwagę Panów na kilku zagadnieniach. Produkcja spirytusu jest produkcją rolniczą, mającą wielkie znaczenie, między innemi dla kształtowania ceny ziemniaka na rynku i jest instrumentem zdejmowania nadmiaru ziemniaka. W interesie kraju możliwe jest zwiększenie produkcji spirytusu.</u>
<u xml:id="u-3.51" who="#PHuttenCzapski">Poruszałem już znaczenie spirytusu dla zagadnień obrony narodowej. Podkreśliłem potrzebę zwiększenia zużycia go na cele przemysłowe. Dodam cyfry porównawcze w tej dziedzinie, dotyczące państw zagranicznych. A więc zbyt spirytusu na głowę ludności w Niemczech wynosi 5,72 litra, we Francji aż 8,49 litra, a w Polsce wynosi zaledwie 2,07 litra.</u>
<u xml:id="u-3.52" who="#PHuttenCzapski">Z zestawienia tego widzimy, że Niemcy wyprzedziły nas niepomiernie w produkcji i zbycie spirytusu. To samo dotyczy Rosji Sowieckiej. Czas więc i u nas na określenie wytycznych polityki spirytusowej na dłuższy okres lat naprzód i uwzględnienie przytem przedewszystkiem momentów gospodarczych i potrzeb naszego rolnictwa i uprawy ziemniaków.</u>
<u xml:id="u-3.53" who="#PHuttenCzapski">Zapasy spirytusu u nas w kraju skurczyły się. Gdy w r. 1932 posiadał Monopol do swej dyspozycji ponad 80 milionów litrów, co było zbyt wiele, to w r. 1935 ilość ta nie sięgała 40 milionów litrów. Jeżeli weźmiemy pod uwagę projektowaną konsumcję 32 miliony litrów, dodamy sprzedaż na inne cele, to widzimy, iż należy zapasy powiększyć; z drugiej strony należałoby się energicznie zająć zbytem spirytusu niekonsumcyjnego i przeanalizować, czy pod względem organizacyjnym nie należałoby dokonać pewnych zmian w tej dziedzinie. Mam tu na myśli zreorganizowanie dostaw spirytusu przedewszystkiem w duchu jednolitego ich ujęcia, a następnie większe skomercjalizowanie zbytu spirytusu na cele niekonsumcyjne.</u>
<u xml:id="u-3.54" who="#PHuttenCzapski">Muszę też przytem skonstatować brak istnienia organu doradczego czynników rządowych w dziedzinie spirytusowej, mianowicie Państwowej Rady Spirytusowej. Nie sądzę, by jakakolwiek rada, szczególnie w dzisiejszych warunkach mogła mieć wpływ decydujący, lecz o to w tym wypadku nie chodzi, natomiast wysłuchanie opinii i ustalenie poszczególnych wytycznych przy współudziale specjalistów w danej dziedzinie w tak skomplikowanych i odmiennych w poszczególnych dzielnicach Polski warunkach jest niewątpliwie potrzebne. Muszę wspomnieć również o potrzebie wzmożenia walki z nielegalnym wypędem. Tak zwana samogonka do niedawna jeszcze była specjalnością województw wschodnich, dziś już ten proceder rozpowszechnił się i w innych dzielnicach Polski. Były już wypadki wykrycia tajnych gorzelni niedaleko Warszawy. Jednym z powodów tak wielkiego rozpowszechnienia się nielegalnego wypędu jest dysproporcja pomiędzy ceną sprzedawanych wyrobów monopolowych, a zasadniczemi dochodami rolnictwa.</u>
<u xml:id="u-3.55" who="#PHuttenCzapski">Pod względem konsumcji spirytusu zajmujemy miejsce dość skromne — 0,8 litra na mieszkańca w ciągu roku, co przy znikomej konsumcji piwa 5,3 litra i wina 0,1 litra, jak wykazują tablice oparte na danych Monopolu Spirytusowego za lata 1930–1933, świadczy na ogół o nieznacznem zużyciu alkoholu w Polsce.</u>
<u xml:id="u-3.56" who="#PHuttenCzapski">Chciałbym w związku z Monopolem Spirytusowym poruszyć zagadnienie z tytułu niedoszłej, dzierżawy monopolu tureckiego. Sprawa ta trwa już kilka lat i nie może dobrnąć do jakiegoś definitywnego zlikwidowania. Jest to sprawa, która łączy się z kompleksem oddłużenia rolnictwa.</u>
<u xml:id="u-3.57" who="#PHuttenCzapski">Nie mógłbym zakończyć mego referatu, dotyczącego Monopolu Spirytusowego, bez podkreślenia niedostatecznego zorganizowania i reprezentacji gorzelnictwa. Gorzelnictwo, poważna gałąź przemysłu rolniczego, mogłoby mieć swą należytą organizację naczelną. Przypuszczam, że utworzenie takiej organizacji byłoby pożądanem.</u>
<u xml:id="u-3.58" who="#PHuttenCzapski">Na zakończenie chciałbym zaznaczyć postęp, jaki Dyrekcja Monopolu Spirytusowego uczyniła w kierunku usprawnienia swojego aparatu, zresztą niektóre posunięcia są tam w toku.</u>
<u xml:id="u-3.59" who="#PHuttenCzapski">Wobec koniecznych oszczędności proponuję w preliminarzu budżetowym Monopolu Spirytusowego zmiany następujące: w § 2 dochodów zmniejszenie o 1.000.000 zł, w § 4 dochodów zwiększenie o 1.000.000 zł, w § 1 wydatków zmniejszenie o 125.000 zł, w § 2 wydatków zmniejszenie o 1.500.000 zł, w § 3 wydatków zmniejszenie o 500.000 zł, w § 4 wydatków zmniejszenie o 485.900 zł, w § 10 wydatków zmniejszenie o 1.000.000 zł, w § 11 wydatków zmniejszenie o 250.000 zł.</u>
<u xml:id="u-3.60" who="#PHuttenCzapski">Proponuję więc zwiększyć łącznie wpłatę z Monopolu Spirytusowego do Skarbu o 3.860.900zł, t. zn. do kwoty 215.860.900 zł.</u>
<u xml:id="u-3.61" who="#PHuttenCzapski">Przechodzę do Loterii Państwowej. Preliminarz budżetowy przewiduje jako wpływ z działu 19 Loterii Państwowej 21.500.000 zł, czyli o 1.400.000 zł więcej od budżetu na r. 1935/36.</u>
<u xml:id="u-3.62" who="#PHuttenCzapski">Wpłata do Skarbu Państwa z loterii wzrosła z 16,5 milj. zł do 20 milj. w r. 1934/35. Teraz w budżecie figuruje ona w cyfrze wyższej, niż w roku ubiegłym. Jest to związane ze sprężystem kierownictwem i usilną propagandą, co wszyscy mogą stwierdzić, oraz zwiększoną ilością losów. Prawda, że zostało wypuszczonych kilka pożyczek państwowych łącznie z ostatnią Pożyczką Inwestycyjną, które robią konkurencję Loterii Państwowej ze względu na momenty hazardowe, które bądź co bądź każda loteria, połączona z wygranemi, musi posiadać. Mam jednak nadzieję, że wpływy z loterii nie spadną mimo tego.</u>
<u xml:id="u-3.63" who="#PHuttenCzapski">Monopol Zapałczany ma wpłacić do Skarbu Państwa kwotę 13.600.000 zł, a mianowicie z czynszu dzierżawnego 12.011.000 zł, ryczałt podatkowy 1.470.000 zł i opłatę monopolową od zapalniczek 119.000 zł. Wszystkie te trzy pozycje są identyczne z figurującemi w budżecie wykonywanym. Monopol zapałczany, jak wiadomo, wydzierżawiony jest Spółce Akcyjnej do Eksploatacji Monopolu Zapałczanego.</u>
<u xml:id="u-3.64" who="#PHuttenCzapski">Corocznie stwierdzamy, że cena zapałek jest za wysoka i podkreślamy potrzebę obniżenia tej ceny. Powszechnie się słyszy o braku zapałek na wsi, o dzieleniu jednej zapałki na części, nawet o używaniu krzesiwa, co potwierdza znikome zużycie zapałek na wsi. Niema wątpliwości, że obecna cena zapałek w stosunku do ceny, uzyskiwanej przez ludność przedewszystkiem za płody rolnicze, jest zbyt wysoka. Dwa lata temu była mowa w Komisji Budżetowej o wypuszczeniu specjalnych zapałek kresowych. Właściwie nie są one niczem tańsze od zapałek normalnych, stanowią tylko połowę ilości tych ostatnich i kosztują połowę ceny. Rozpowszechnienie ich teraz w sprzedaży nawet na terenie wszystkich innych województw wskazuje, iż obecnie wydanie 5 gr zamiast 10 stanowi różnicę dla obywatela. Nie znaczy to bynajmniej, by zagadnienie zapałek było rozwiązane.</u>
<u xml:id="u-3.65" who="#PHuttenCzapski">Cyfry sprzedaży zapałek wskazują na dalszy spadek, tym razem nieznaczny, ale jednak wciąż istniejący. Jeżeli weźmiemy pod uwagę przyrost ludności, to stanu tego nie możemy uważać za właściwy, tem bardziej, że ilość sprzedawanego tytoniu nie spada.</u>
<u xml:id="u-3.66" who="#PHuttenCzapski">Oczywiście zasadniczym powodem spadku sprzedaży jest ta wysoka, jak na nasze warunki, cena. Umowa zawarta ze Spółką Akcyjną do eksploatacji tego monopolu ogranicza znacznie możliwość wpływu władz rządowych na kształtowanie cen. Z drugiej strony spółka dzierżawiąca twierdzi nie bez słuszności, że znacznie zmniejszona produkcja zwiększa obciążenie skrzyni kosztami stałemi. Pożyczka w swoim czasie zaciągnięta, a w r. 1931 znacznie podniesiona, obciążyła poważnie każdą skrzynię zapałek.</u>
<u xml:id="u-3.67" who="#PHuttenCzapski">Spółka dzierżawna podaje, iż każdy złoty, płacony przez odbiorcę za 10 pudełek zapałek, rozkłada się następująco: opłata monopolowa, dzierżawna i ryczałt podatkowy — 37.000 — mówię w cyfrach okrągłych, — scalony podatek przemysłowy — 1.700, amortyzacja fabryk i inwestycyj, zobowiązań likwidacyjnych względem Skarbu Państwa i rezerwy na fundusz — 6.400, podatek od zapalniczek i kontrola skarbowa — 0,5, dodatkowe oprocentowanie pożyczki państwowej — 19.400, koszty przewozu — 11.200, prowizje pośredników i zyski detalistów—14,700; a więc pozostałość na pokrycie kosztów produkcji, kosztów handlowych, procentów od pożyczki na wykup fabryk oraz ewentualny zysk spółki monopolowej — 18.900. Jak z tego widzimy, sam koszt produkcji zapałek jest stosunkowo nieznaczny. Udział bezpośredni Skarbu Państwa w cenie zapałek, jak widzimy, wynoszący na każde 10 gr około 4 gr, jest bardzo duży. Jeżeliby spółka dzierżawna poczyniła pewne ustępstwa ze swej strony i jeżeliby pozatem można ograniczyć udział hurtowników i detalistów, właściwa, zdaniem mojem, byłaby również pewna redukcja udziału Skarbu Państwa, a to w celu doprowadzenia do możliwie wydatnej obniżki cen zapałek, która może jako efekt zwiększyć ich sprzedaż, a więc w ten sposób zwrócić Skarbowi i spółce poniesione ofiary.</u>
<u xml:id="u-3.68" who="#PHuttenCzapski">Zaznaczyć trzeba, że po znanych powszechnie wypadkach, związanych z upadkiem koncernu Kreugera, los Spółki Akcyjnej skomplikował się, a to ze względu na głos nieomal decydujący nie właścicieli akcyj, lecz wierzycieli, trzymających w zastawie obligacje, wypuszczone na podstawie istnienia tej spółki. Obligacje te znajdują się w rozmaitych domach bankowych, przyczem koncern banków francuskich, który udzielił w swoim czasie pożyczki, obejmuje około 40 instytucyj finansowych. Dojście więc z niemi do porozumienia nie jest rzeczą łatwą.</u>
<u xml:id="u-3.69" who="#PHuttenCzapski">W bezpośredniej łączności z zagadnieniem zapałek stoi sprawa zapalniczek. Ostemplowano ich od kwietnia do listopada 1935 r. tylko 99. Ponieważ wiemy, że zapalniczek w obrocie jest z pewnością ponad milion, musimy stwierdzić raz jeszcze, — bo powtarzaliśmy to już w przeszłym roku i dwa lata temu — że ten stan rzeczy jest niewątpliwie niewłaściwy. Ostatnio został wydany dekret Pana Prezydenta Rzeczypospolitej, dający znaczne uprawnienia Ministrowi Skarbu, w celu uregulowania zagadnienia opłaty od zapalniczek. Wymaga to naturalnie porozumienia również ze spółką dzierżawną do eksploatacji monopolu.</u>
<u xml:id="u-3.70" who="#PHuttenCzapski">Wpływ z dzierżawy Monopolu Zapałczanego, przewidziany preliminarzem na 13.600.000 zł, musi iść przedewszystkiem na obsługę pożyczki t. zw. zapałczanej, której obsługa w przyszłym roku budżetowym wynieść ma 12.516.982 zł, czyli prawie całkowity dochód z Monopolu Zapałczanego idzie na pokrycie tej pożyczki. Na tem moje sprawozdanie kończę i proszę o przyjęcie preliminarza budżetowego Monopoli Państwowych w brzmieniu, uchwalonem przez Komisję Budżetową.</u>
<u xml:id="u-3.71" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#Marszałek">W związku z odbywającą się debatą budżetową p. Jozanis w dniu wczorajszym zgłosił projekt rezolucji, która nie była zgłoszona na Komisji Budżetowej. Otóż na podstawie art. 64 regulaminu zapytałem p. generalnego sprawozdawcę, czy zgadza się, żeby ta rezolucja była poddana pod głosowanie. Ponieważ p. sprawozdawca generalny nie zgodził się, przeto tej rezolucji do laski marszałkowskiej nie przyjmuję.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#Marszałek">Zanim przystąpimy do rozprawy, chcę poinformować Wysoką Izbę, że w dniu dzisiejszym zapisało się zarówno do dyskusji nad preliminarzem budżetowym Monopoli, jak i nad preliminarzem Ministerstwa Przemysłu i Handlu razem 40 mówców. Ponieważ jest to liczba bardzo wielka i przemówienia nie zmieściłyby się w ramach przewidzianego kontyngentu czasu, przeto na podstawie art. 72 regulaminu proszę Panów Posłów, którzy zapisali się jako mówcy do dyskusji nad obydwoma preliminarzami budżetowemi, aby zechcieli się zebrać w sali Komisji Budżetowej dla ustalenia czasu przemówień.</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#Marszałek">W tym celu zarządzam przerwę.</u>
<u xml:id="u-4.3" who="#komentarz">(Przerwa od godz, 11 min, 12 do godz 11 min, 40.)</u>
<u xml:id="u-4.4" who="#Marszałek">Proszę Panów Posłów o zajęcie miejsc. Wznawiam posiedzenie. Komunikuję Wysokiej Izbie, że w trybie art. 72 regulaminu nastąpiło porozumienie pomiędzy pp. posłami, którzy zapisali się do dyskusji nad budżetem Monopoli, w tym sensie, że mówcy będą przemawiali tylko po 10 minut.</u>
<u xml:id="u-4.5" who="#Marszałek">Proszę p. Sprawozdawcę o zajęcie miejsca przy stole prezydjalnym.</u>
<u xml:id="u-4.6" who="#Marszałek">Zarządzam rozprawę.</u>
<u xml:id="u-4.7" who="#Marszałek">Głos ma p. Łobodziński.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#PŁobodziński">Wysoka Izbo! Pięć monopoli państwowych wpłaca do Skarbu Państwa, jak wynika z preliminarza budżetowego, kwotę 595.000.000 zł, czyli około 27% wszystkich dochodów, preliminowanych na rok 1936/37. Jeżeli porównamy rok zeszły z rokiem obecnym, to przyjdziemy do wniosku, że wpływy z Monopoli na rok 1936/37 są preliminowane w kwocie niższej o 35.100.000 zł. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, jak wielkie dochody czerpie Skarb Państwa z Monopoli, musimy zastanowić się, gdzie jest przyczyna tego spadku o 35.100.000 zł. W tych 595.000.000 zł, które stanowią dochód z wszystkich 5 monopoli, Monopol Tytoniowy zajmuje pierwsze miejsce i wpłacić ma do Skarbu Państwa w roku bieżącym 1936/37 kwotę 300.000.000 zł, a więc o 30 milj. zł mniej, niż preliminowano w roku zeszłym. Z Monopolu Tytoniowego, który daje Skarbowi połowę dochodów, osiąganych z wszystkich 5 monopoli, przewiduje się wpływ mniejszy o 30 milj. zł, z pozostałych 4 monopoli, które wpłacić mają 295 milj. zł, wpływ ten ma być mniejszy o 5.100.000 zł. Dlatego zastanowić się należy, dlaczego w Monopolu Tytoniowym, w tym największym Monopolu Państwowym, obniżka wpływów jest taka duża.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Schaetzel.)</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#PŁobodziński">Jeżeli chodzi o moje zdanie, to uważam, że wina jest tu w polityce sprzedażnej. Może jest wina także i w polityce cen, ale przeważnie, o ile się orientuję, — a mogę o tem mówić, bo w Monopolu Tytoniowym pracowałem dłuższy czas — dopatruję się winy w polityce sprzedaży. Mając na uwadze małe koszty ogólne produkcji, nie chcę mówić, ażeby wina była w polityce produkcji. Wina leży wyłącznie w systemie, który wprowadzono przed 3 laty w lipcu 1933 r. W roku tym system sprzedaży w Monopolu Tytoniowym zmieniono: zamiast systemu koncesyjnego wprowadzono wolny handel. Zdawało się inicjatorom wtedy, gdy widzieli, że obroty w Monopolu spadają, że przez wprowadzenie wolnego handlu obroty wzrosną. Sądzono, że rynek nie jest nasycony, że przez wprowadzenie wolnego handlu ten rynek się nasyci i obroty będą większe. Ta polityka chybiła celu. Wprost przeciwnie, gdy parę lat temu sprzedaż wyrobów Monopolu Tytoniowego wyrażała się kwotą około 700 milionów złotych, to obecnie — jak widać ze sprawozdania p. referenta — spadła do 470 milionów. Jeżeli więc o tem mówię, to dlatego, że eksperyment ten nie wytrzymał próby życia. Jest czas, ażeby z tym eksperymentem skończyć i ażeby z powrotem zaprowadzić koncesyjny system sprzedaży.</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#PŁobodziński">Jeżeli o tem mówię i tę sprawę poruszam, to dlatego, że jeszcze jedno troską mnie napawa. Mianowicie dziś, gdy szukamy wszelkich możliwych źródeł dochodów dla Skarbu Państwa, jestem przeświadczony i wierzę w to — mógłbym to udokumentować i uzasadnić, ale nie mam na to czasu — więc tylko nadmienię, że przez wprowadzenie systemu koncesyjnego i 50.000 placówek sprzedaży wyrobów tytoniowych w Polsce — a przed kilkunastu laty było ich 20.000 — stworzy się opłacalne placówki tytoniowe i wówczas można będzie z powodzeniem zmniejszyć prowizję, która dziś wynosi 9%, a z której dochodu nikt nie czerpie, gdyż w sprzedaży ten artykuł jest traktowany przez kupców jako artykuł uboczny. Zmniejszenie prowizji w Monopolu Tytoniowym o 2%, z 9% na 7%, przy sprzedaży około pół miliarda dałoby Skarbowi Państwa około 10 milionów zł bez eksperymentów, bez szkody dla rynku — 10 milionów zł, które dzisiaj czy to na cele oświatowe, czy inne są Państwu tak potrzebne.</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#PŁobodziński">Następnie chcę także zwrócić uwagę na pewnego rodzaju dwutorowość, jeżeli chodzi o hurtownie tytoniowe. Jest tych hurtowni zgórą 400 w Polsce, a w tem, nie wiem dlaczego 27 prowadzonych we własnym zarządzie, jako t. zw, hurtownie skarbowe, w ten sposób, że odbiorcy-detaliści w żadnym wypadku nie są z nich zadowoleni. Te hurtownie nie opłacają podatków do Skarbu Państwa, nie chcę już mówić o podatku przemysłowym, który płacą detaliści przy sprzedaży wyrobów tytoniowych, nie opłacają podatku dochodowego, nie opłacają podatków samorządowych, ani innych jeszcze świadczeń, jak np. świadectwa przemysłowe. Chcę jeszcze zaznaczyć, że przy handlu koncesyjnym, przy ilości przeciętnie 50.000 placówek można uzyskać ok. 2 miljjony złotych dla Skarbu Państwa w formie opłat za świadectwa przemysłowe, co dodane do poprzednich 10 milionów da nam sumę 12 milionów, o którą możnaby zwiększyć wpłatę Monopolu do Skarbu Państwa.</u>
<u xml:id="u-5.5" who="#PŁobodziński">Od sprawozdawcy dowiedzieliśmy się, że między organizacjami społecznemi, którym przydzielono hurtownie, jest wymienione t-wo „Ruch”, spółka akcyjna. Nie wiem z jakiego powodu zaliczono do organizacyj społecznych spółkę akcyjną „Ruch” i dano jej sześć hurtowni tytoniowych. W dodatku zdarzają się takie wypadki, jak na moim terenie, t. j. na terenie Nowego Sącza, że placówka na dworcu kolejowym sprowadza tytoń z odległego o 178 km Krakowa, z czego wynika, że punkt niezawsze jest w tytoń odpowiednio zaopatrzony, skoro do sprzedaży wyroby tytoniowe sprowadza się aż z Krakowa, mając na miejscu hurtownię tytoniową.</u>
<u xml:id="u-5.6" who="#PŁobodziński">Polityka nadawania hurtowni takim „organizacjom społecznym” wydaje mi się nieodpowiednia. Jabym nazwał towarzystwo „Ruch” organizacją społeczną chyba dlatego, że w chwilach powstawania Państwa towarzystwo „Ruch” zabrało prawo wyłączności sprzedaży książek i wyrobów tytoniowych na dworcach kolejowych drugiej instytucji, skądinąd bardzo zasłużonej, Związkowi Inwalidów. Ta spółka akcyjna jest złożona z ludzi, którzy zawsze przyczepiają się w Polsce przez 17 lat niepodległości do każdego systemu rządowego, a to, by się przy tych placówkach utrzymać.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#WicemarszałekSchaetzel">Głos ma p. Dębicki.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#PDębicki">Wysoka Izbo! Poruszam ten sam temat, który poruszyłem na Komisji Budżetowej, to znaczy zużycie spirytusu na cele napędowe. W budżecie suma wpływów z tytułu zużycia spirytusu na cele napędowe jest znikomo mała. Co gorsze w ciągu szeregu lat utrzymuje się na tej samej wysokości.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#PDębicki">Wówczas w dyskusji na Komisji Budżetowej uzasadniałem potrzebę zwiększenia konsumcji spirytusu na cele napędowe ze względu na konieczność intensyfikacji rolnictwa i stworzenie możności zwiększenia areału, zajętego pod uprawę ziemniaków. Chcę tu przypomnieć Wysokiej Izbie, że ilość spirytusu, którą wypędzały gorzelnie w roku 1929/30, wynosiła 829.000 hektolitrów, natomiast w r. 1933/34 ilość wypędzanego spirytusu przez gorzelnie stanowiła 150.000 hektolitrów. Spadek w tej dziedzinie wynosi 50%. Na wywody moje w komisji co do konieczności zwiększenia zużycia spirytusu na cele napędowe p. Wiceminister Grodyński wyjaśniał, że zwiększenie nastąpi siłą rzeczy, dlatego że przewidywana jest zniżka cen na spirytus niekonsumcyjny. Faktycznie zniżka cen na spirytus niekonsumcyjny dotknęła ogólnie tylko tej pozycji, natomiast w szczegółach, jeśli chodzi o spirytus, używany na cele napędowe, ceny pozostały te same, czyli że globalna suma wpływów ze spirytusu niekonsumcyjnego, użytego na cele napędowe, pokrywa się z tą samą ilością hektolitrów, przeznaczonych do użycia, jaka była początkowo preliminowana. Następnie był wysunięty ten moment, że monopol przecież dokłada do ceny spirytusu, sprzedawanego do mieszanek spirytusowych, i to może na komisji było momentem najbardziej przekonywującym. Jednak ta rzecz nie wygląda zupełnie tak, jakby na pierwszy rzut oka się zdawało. Gorzelnie otrzymują za tak zwany spirytus, produkowany na eksport, 30,5 złotego za hektolitr, z czego opłacają 5% na poczet składek członkowskich do związku producentów spirytusowych, 1,5% na podatek obrotowy, 0,5% na fundusz propagandy zużycia spirytusu na cele napędowe, czyli że producent dostaje około 28 zł za hektolitr spirytusu, wyprodukowanego na cele eksportowe. Jeżeli zważymy, że Monopol Spirytusowy sprzedaje spirytus dla mieszanek napędowych spirytusowych w cenie 28,6, to widzimy, że rozpiętość nie jest tak duża. Jeżeli zważymy, że koszty produkcji obniżyłyby się ze zwiększeniem samej produkcji, to znikoma różnica w cenie spirytusu, przeznaczonego na eksport, a w cenie spirytusu, przeznaczonego na konsumcję do mieszanek spirytusowych, nie byłaby znowu nie do pokonania. Wzrost motoryzacji kraju uprawnia rolnictwo do tego, żeby ten postulat wysunęło jako jeden z tych postulatów, które wiążą się z intensyfikacją i możliwościami rozwoju warsztatów rolnych. Nie chcę rozwijać tego tematu, p. referent doskonale zobrazował to, podając ilość samochodów, które są w tej chwili w Polsce i porównywując ją z ilością samochodów, które są w Niemczech. Chcę stwierdzić jeszcze jedno, że sąsiad z zachodu doskonale docenia znaczenie przyzwyczajenia samochodziarzy do użycia do napędu mieszanek spirytusowych. W r. 1924/25 tych mieszanek używano w Niemczech w ilości 54.000 hektolitrów, a w latach 1930–1933 już 500.000 hektolitrów. Nie chcę dalej komentować tych cyfr. Jeżeli przejrzymy kolejno cyfry, dotyczące zużycia spirytusu dla celów napędowych w sąsiednich państwach, to podobne wyniki wszędzie znajdziemy. Stwierdzam, że ze względu na obronę i ze względu na zwiększenie intensywności rolnictwa zastosowanie mieszanek spirytusowych jest nieodzowne.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#PDębicki">Nie chcę w tej chwili przedkładać rezolucji dlatego, iż przypuszczam, że rezolucja, zgłaszana na plenum, a odrzucona na komisji, na przyjęcie liczyć nie może, ale podnoszę tę sprawę dlatego, żebyśmy w przyszłym budżecie tę sumę z tytułu wpływów za zużycie spirytusu przy mieszankach napędowych poważniej potraktowali i w przedłożonym nam preliminarzu spotkali się przynajmniej ze zdwojoną sumą wpływów z tego tytułu.</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#WicemarszałekSchaetzel">Głos ma p. Światopełk-Mirski.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#PŚwiatopełkMirski">Wysoki Sejmie! Monopole państwowe są dla Skarbu Państwa jednem z poważnych źródeł wpływów i jednym z podstawowych filarów naszego budżetu. Odgrywają one dużą rolę w naszem życiu gospodarczem jako nabywca produktów przetwórstwa krajowego. Pragnę chwilę zatrzymać się nad dwoma monopolami, które wiążą się z naszem życiem rolniczem. Przedewszystkiem mówić będę o Monopolu Tytoniowym. Z przedstawionych nam danych preliminarza budżetowego przewidziano na zakup 8,8 milj. kg zagranicznego surowca tytoniowego kwotę ponad 38 milj. zł, na zakup zaś 9,2 milj. kg krajowego surowca tytoniowego kwotę około 13 milj. zł, czyli ponad 50% surowca, rzecz prosta, gorszego gatunku wyprodukowane będzie w kraju. 25% wydatków monopolu na zakup surowca wpłynie do kas rolników. Jeszcze kilka lat temu w momencie wprowadzenia w życie Monopolu Tytoniowego nikt nie mógł sądzić, iż będziemy w stanie w tak znacznym stopniu produktem krajowym pokryć jego zapotrzebowanie. Rezultat ten osiągnięto dzięki wysiłkom i konsekwentnej pracy Ministerstwa i Dyrekcji, za które należą im się słuszne słowa uznania.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#PŚwiatopełkMirski">Wysoka Izbo! P. Minister Poniatowski w swem ekspose sejmowem podkreślił, że rozwiązania problematu opłacalności rolniczej należy szukać w wykonaniu szeregu prac. Do jednej z nich należy niewątpliwie zaliczyć krajową produkcję surowców tytoniowych. Na 25.370 plantacyj tytoniowych, 25.275 obejmowały powierzchnię poniżej jednego ha. Jest to więc gałąź produkcji rolnej specjalnie nadająca się do uprawy dla małych gospodarstw rolnych. Pozatem uprawa ta wymaga bardzo wielu rąk roboczych. Obecnie ogólna powierzchnia uprawy tytoniu, wynosząca około 5,5 tysięcy ha, — jak to słyszeliśmy z dzisiejszego sprawozdania — wymaga około 4 milionów dni roboczych, co w świetle obecnego bezrobocia na wsi przybiera szczególną wagę.</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#PŚwiatopełkMirski">Wysoka Izbo! P. Wicepremier w jednem ze swych publicznych przemówień zapowiedział możliwość przedterminowego rozwiązania umowy na tak zwaną pożyczkę włoską, zaciągniętą w 1924 r. pod zastaw Polskiego Monopolu Tytoniowego. Łącznie z ewentualnem rozwiązaniem tej umowy zwolnieni będziemy od klauzuli, nakładającej na nas obowiązek zakupywania pewnej ilości tytoniu we Włoszech. Otworzą się może nowe perspektywy na rozszerzenie krajowej uprawy tytoniu. Zapotrzebowanie na tytoń produkcji krajowej zwiększy się wtedy, jak przewiduje p. sprawozdawca, na około 2 miliony, coby znaczyło 1.300 ha nowych plantacyj i 6.500 nowych plantatorów.</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#PŚwiatopełkMirski">Zważywszy sukcesy osiągnięte dziś na polu uprawy i fermentacji surowca krajowego, udział naszego rolnictwa w pokryciu zapotrzebowania monopolu da się jeszcze napewno powiększyć.</u>
<u xml:id="u-9.4" who="#PŚwiatopełkMirski">Z tem jednak wiążą się pewne inwestycje w postaci budowy nowych magazynów fermentacyjnych. P. sprawozdawca postawił wniosek o powiększenie sumy na inwestycje dla dyrekcji Monopolu Tytoniowego. Apel nasz do p. Ministra idzie w tym kierunku, aby te inwestycje poszły przedewszystkiem na budowę magazynów i w ten sposób dały możność w bliskiej przyszłości nowym rzeszom drobnych rolników korzystania z poważnych wpływów pieniężnych, jakie do gospodarstwa rolnego wnosi plantacja tytoniu, a nieraz stanowi o dobrobycie tych gospodarstw.</u>
<u xml:id="u-9.5" who="#PŚwiatopełkMirski">Drugie zagadnienie, które chcę poruszyć, związane jest z Monopolem Spirytusowym. W dużej części zostało ono wyczerpane przez p. Dębickiego, wobec tego pozwolę sobie na przytoczenie tylko kilku cyfr na poparcie wywodów zarówno p. Dębickiego, jak i moich, Polska jest trzecim producentem ziemniaków na świecie i największym producentem na głowę ludności. Produkujemy 10 metrów na głowę ludności, wtedy, gdy Czechy, Niemcy 6 do 7, Francja zaledwie 4. Powierzchnia uprawna ziemniaków w Polsce powiększyła się w stosunku do lat przedwojennych o około 300.000 ha, czyli o 12%. Te 300.000 ha przy obecnej przeciętnej produkcji jest w stanie wyżywić połowę ludności Polski. Stoimy wobec widocznej nadprodukcji ziemniaków, co się również uwidocznia w stałym i systematycznym spadku cen tego produktu na naszym rynku wewnętrznym.</u>
<u xml:id="u-9.6" who="#PŚwiatopełkMirski">Jak dziś wygląda nasze przetwórstwo ziemniaczane? Przed wojną przetwarzaliśmy 13,3%. w czem sam przemysł gorzelniczy — 11,4%. Obecnie cały przemysł ziemniaczany, to jest gorzelnie, krochmalnie, płatkarnie i syropiarnie przetwarzają zaledwie 1,7% krajowej produkcji, w czem przemysł gorzelniczy zaledwie 0,8%. W krajach zachodniej Europy widzimy objaw odwrotny. Wszędzie wyraźnie zaznacza się powiększenie produkcji spirytusu.</u>
<u xml:id="u-9.7" who="#PŚwiatopełkMirski">Sprawa przetwórstwa ziemniaczanego interesuje całe rolnictwo, może ono bowiem zdjąć z rynku nadmiar produkcji i spowodować naturalną zwyżkę cen ziemniaków. W przemyśle ziemniaczanym zasadniczą i kluczową rolę odgrywa przemysł gorzelniczy. Możność powiększenia konsumcji i obrotu spirytusem leży dziś całkowicie w rękach Ministerstwa Skarbu i zależeć będzie od polityki cen, jaką Ministerstwo prowadzić będzie, zarówno w dziale spirytusu konsumcyjnego, denaturowanego i spirytusu na cele napędowe i techniczne. Spirytus jest dziś w Polsce bodaj że najdroższy na całym świecie. Z przedstawionego nam sprawozdania p. referenta wynika, że w roku 1928 cena spirytusu konsumcyjnego kształtowała się w wysokości niespełna 30% ceny żyta, w roku zaś 1935 w wysokości 80%.</u>
<u xml:id="u-9.8" who="#PŚwiatopełkMirski">Ostatnio ukazała się wzmianka w pismach o zamierzonej przez Ministerstwo zmianie dotychczasowego stosunku do zagadnienia mieszanek napędowych w związku z odkryciem nowych złóż naftowych. Gdyby się to miało sprawdzić, spowodowałoby to rzucenie na rynek nowych kilkuset tysięcy kwintali ziemniaków i dalszą obniżkę ich ceny.</u>
<u xml:id="u-9.9" who="#PŚwiatopełkMirski">Ostatnia 20% obniżka cen spirytusu konsumcyjnego nie odbiła się ujemnie na wpływach do Skarbu Państwa z tytułu podatku konsumcyjnego, spowodowała bowiem znaczne wzmożenie obrotów. Wydaje mi się więc, iż wobec dalszego spadku wskaźnika cen od czasu tej ostatniej zniżki należałoby bez obaw o wpływy skarbowe zastosować zasady deflacji do cen spirytusu konsumcyjnego.</u>
<u xml:id="u-9.10" who="#PŚwiatopełkMirski">Zachodzi pytanie, czy wzmożona konsumcja wódki nie wpłynie ujemnie na stan moralny i zdrowotny ludności. Sądzę, że pod tym względem obaw wielkich niema, gdyż konsumcja nasza na głowę ludności wynosi 0,8 litra rocznie, to jest znacznie mniej niż w latach przedwojennych oraz w latach dobrej koniunktury.</u>
<u xml:id="u-9.11" who="#PŚwiatopełkMirski">Wreszcie jeszcze jedna sprawa. Na mocy ustawy z 2 marca 1927 r. funkcjonowała przy Dyrekcji Państwowego Monopolu Spirytusowego Rada Spirytusowa jako organ opiniodawczy, złożony z przedstawicieli organizacyj społeczno-zawodowych. Rozporządzeniem Pana Prezydenta z 11 lipca 1932, nowelizującem tę ustawę, Rada Spirytusowa została zniesiona i dziś nie egzystuje. Dziś odczuwa się dotkliwie brak możności bezpośredniego uzgodnienia postulatów między organami Ministerstwa, Dyrekcją Monopolu Spirytusowego a zrzeszeniami gospodarczemi. Postulaty te w formie memoriałów odbywać muszą długą drogę poprzez biura Ministerstwa i Dyrekcji. Wszystkim nam dobrze znane są dążenia p. Ministra Skarbu, idące w kierunku nawiązania bezpośrednich stosunków między organami władz skarbowych a przedstawicielami społeczeństwa. Sądzę więc, że reaktywowanie Rady Spirytusowej pójdzie całkowicie po linii zamierzeń p. Ministra i że nasz apel do p. Ministra w tej sprawie nie pozostanie bez echa.</u>
<u xml:id="u-9.12" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#WicemarszałekSchaetzel">Głos ma p. Zaklika.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#PZaklika">Moi przedmówcy pp. Mirski i Dębicki omówili szczegółowo sprawę spirytusu i tytoniu, wiążącą się ściśle z interesami rolnictwa, dlatego, przyłączając się w zupełności do ich wywodów, poruszę tylko te rzeczy, które w swoich przemówieniach pominęli.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#PZaklika">W dziedzinie Monopolu Spirytusowego wielką bolączką gorzelnictwa rolniczego jest nierozwiązana dotychczas sprawa ciężarów z tytułu spłaty długów t. zw. tureckich. Długi te powstały w związku z dzierżawą monopolu spirytusowego w Turcji. Interes ten zrobiły organizacje gorzelń rolniczych pod naciskiem Rządu w r. 1926. Po zlikwidowaniu dzierżawy długi w wysokości około 20.000.000 zł przerzucone zostały na wszystkie gorzelnie, mimo że gorzelnie rolnicze w wielkiej części nie należą do organizacji, która prowadziła interes turecki, i nigdy żadnych zobowiązań spłaty na siebie nie brały. Dzisiejsze przerzucenie tych długów na gorzelnie rolnicze nie ma żadnego uzasadnienia w ustawie monopolowej i jest sprzeczne wyraźnie z jej przepisami. Ciężar spłaty długów tureckich jest bardzo wydatny, bo naprzykład w kampanii bieżącej wyraża się w zmniejszeniu zakupu spirytusu kontyngentowego, pełnopłatnego o 12 milj. Itr i obniża wypłatę rolnikom o 7 milj. złotych, z których — i to jest najdziwniejsze — tylko około 2.800.000 zł zalicza się na spłatę długu tureckiego, a przeszło 4 milj. stanowi niczem nieuzasadnioną korzyść monopolu. Z niesłusznem, ustawowo nieuzasadnionem obciążaniem gorzelnictwa z tytułu długu tureckiego należałoby raz wreszcie skończyć i stosując w tej dziedzinie rolnictwa zasady oddłużenia, dług ten skreślić, a przynajmniej wydatnie zmniejszyć. Dług turecki jest wrzodem narosłym na gorzelnictwie, który raz wreszcie należy przeciąć.</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#PZaklika">Sądzę, że dla zapewnienia ciągłości produkcji i jej słusznego rozkładu na terenie całego Państwa należałoby rozpisywać kontyngenty łącznie na cele konsumcyjne i niekonsumcyjne. Przyczem dla zapewnienia rentowności produkcji w poszczególnych dzielnicach kraju, wykazujących znaczne odchylenia w kosztach produkcji, należałoby wprowadzić dla tak skomasowanej puli ceny zróżniczkowane w poszczególnych województwach.</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#PZaklika">Koniecznem też wydaje mi się przeprowadzenie studiów nad sprawą utrzymania i dalszego rozszerzania gorzelnictwa spółdzielczego. Wydaje mi się, rzeczą ze wszechmiar wskazaną, by w miejsce likwidujących się przy parcelacji indywidualnych gospodarstw gorzelniczych były tworzone na ich miejsce przy poparciu władz i monopolu państwowego gorzelnie spółdzielcze, które pracowałyby dalej dla nowopowstałych gospodarstw włościańskich. W całości popieram zdanie referenta i posła Mirskiego, że należałoby powołać do życia Państwową Radę Spirytusową.</u>
<u xml:id="u-11.4" who="#PZaklika">W porównaniu do przemysłu spirytusowego znaczniejsze znaczenie dla całokształtu stosunków w rolnictwie ma uprawa tytoniu. Tem niemniej tytoń uzyskuje w pewnych dzielnicach kraju, a więc w Małopolsce wschodniej, na Wołyniu, w woj. lubelskiem i kieleckiem duże znaczenie zwłaszcza dla drobnego rolnictwa.</u>
<u xml:id="u-11.5" who="#PZaklika">Problemem zasadniczym jest tutaj sprawa rozszerzenia plantacyj tytoniowych. Nie ulega wątpliwości, że rolnictwo polskie mogłoby dostarczyć znacznie większych, niż obecnie, ilości surowca tytoniowego. Przeszkodą w zakupnie większych ilości tytoniu krajowego jest umowa z Włochami, ta jednak wygasa w 1938 r., ponadto nawet przy uwzględnieniu umowy możnaby jeszcze w pewnym stopniu rozszerzyć krajową produkcję. Należy stwierdzić, że warunki klimatyczne i glebowe nie stoją na przeszkodzie rozszerzeniu uprawy tytoniu. Małopolska wschodnia, t. zw. ciepłe Podole i Pokucie, mogą — jak to stwierdziły badania naukowe i przeprowadzone próby — dostarczyć także cennych gatunków tytoniu. Ze względu na wielkie przeludnienie wsi Małopolski środkowej i potrzebę stworzenia w tych okolicach gałęzi produkcji rolnej, któraby wiązała dużo pracy, należałoby przeprowadzić próby uprawy tytoni pospolitych w powiatach rzeszowskim, łańcuckim, przeworskim, tarnobrzeskim i niżańskim. W rejonie Jagielnicy i Monasterzysk należałoby zwiększyć uprawę tytoniu „Kułak”, w powiatach sąsiadujących z pow. borszczowskim — tytoniu orientalnego.</u>
<u xml:id="u-11.6" who="#PZaklika">Plantatorzy tytoniu domagają się słusznie pewnej stabilizacji uzyskanych już praw plantowania. Uprawa tytoniu wymaga kosztownych inwestycyj oraz nabycia dużego doświadczenia, które zdobyć można tylko po dłuższym okresie pracy, dlatego przerzucanie plantacyj z jednych, gospodarstw na drugie, z jednych okolic do innych, przynosi ludności dotkliwy uszczerbek. Takie kasowanie plantacji miało miejsce w powiecie skałackim oraz w pewnych częściach powiatów kołomyjskiego, kosowskiego i śniatyńskiego. Również nieuzasadnione jest praktykowane przez monopol znoszenie plantacyj w gromadach, w których jednostki dopuściły się pewnych przekroczeń przepisów skarbowych. W tych wypadkach należałoby odbierać plantacje winnym, ale nie można wprowadzać odpowiedzialności zbiorowej przez znoszenie plantacji w całej gromadzie. Życiowem podejściem do problemu nadużyć, popełnianych przez plantatorów, byłoby zezwolenie plantatorom na zatrzymanie drobnej ilości tytoniu na własny użytek.</u>
<u xml:id="u-11.7" who="#PZaklika">Za słuszny postulat plantatorów uważam żądanie, aby Monopol Tytoniowy uznał związek plantatorów i dopuścił zastępcę związku jako czynnik doradczy do czynności komisyjnego odbioru i szacowania tytoniu. Natomiast delegata izby rolniczej należałoby dopuścić do komisji odbiorów z prawem głosowania.</u>
<u xml:id="u-11.8" who="#PZaklika">Mam przekonanie, że okazanie większego zrozumienia dla uzasadnionych żądań gospodarczych tak gorzelnictwa rolniczego, jak i plantatorów tytoniu, mogłoby w dużym stopniu przyczynić się do złagodzenia przesilenia rolniczego w kraju, nie przynosząc znaczniejszych uszczerbków interesom Skarbu Państwa.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#WicemarszałekSchaetzel">Głos ma p. Marchlewski.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#PMarchlewski">Wysoka Izbo! Dyskusja nad budżetem monopoli państwowych upoważnia mnie do tego, aby w stosunku do tej formy działalności państwowej przedstawić stanowisko, na którem stoi społeczeństwo kupieckie. Każdy monopol czy państwowy czy prywatny jest zaprzeczeniem tych idei ekonomicznych, którym hołduje i którym pragnie pozostać wierne kupiectwo. Monopol jest zaprzeczeniem prywatnej inicjatywy, którą my chcielibyśmy widzieć jako jedyną dźwignię gospodarczego rozwoju Państwa.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#PMarchlewski">Zdaję sobie sprawę z tego, że podejmowanie dziś zasadniczej dyskusji na temat likwidacji monopoli państwowych jest nie na miejscu, gdyż do tej dyskusji ani Wysoka Izba, ani Rząd w tej chwili nie są przygotowane. Przeprowadzenie tej dyskusji wymaga uprzednich dłuższych studiów i opracowań. Pragnę jednak na tem miejscu podkreślić swe zasadniczo negatywne stanowisko w stosunku do monopoli, wychodząc z założenia, że do tego zagadnienia trzeba będzie jednak jeszcze powrócić.</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#PMarchlewski">Jestem oczywiście stanowczo przeciwny wywodom p. posła Łobodzińskiego. P. pos. Łobodziński w sposób bardzo prosty, zresztą niczem nie udowodniony, stwierdził, że powrót od wolnego handlu do systemu koncesyjnego da jakoby pewne efekty Skarbowi Państwa. Śmiem twierdzić, że tego rodzaju wyliczenie cyfrowe nie jest oparte na żadnem głębszem zbadaniu i dlatego jest bezpodstawne. Możemy raczej przypuścić, że jeżeli spadła konsumcja w poszczególnych monopolach, to tłumaczy się to raczej skurczeniem siły nabywczej wskutek kryzysu, jaki w kraju istnieje i jaki uniemożliwia średnim warstwom nabywanie produktów monopolowych. Gdy w roku 1933 w drodze ustawodawczej przeprowadzono te zmiany, że hurtowy handel w zakresie monopoli przestał być handlem koncesjonowanym, kupiectwo dawało wyraz przypuszczeniu, że od wielu lat reprezentowane przez handel stanowisko, iż sprzedażą wyrobów monopolowych zajmować się może tylko prawdziwy kupiec, znalazło swój posłuch. Wyobrażaliśmy sobie, że wobec tego, iż kwest ja handlu hurtowego przeszła z rąk władz administracji skarbowej w ręce dyrekcyj monopoli, uznaną wreszcie będzie zasada, że nie można z hurtowni monopoli państwowych stwarzać placówek, które mają dać zarobek może bardzo zasłużonym, ale nic z handlem niemającym wspólnego osobom, ani też punktów, które mają ratować budżety różnych, zresztą ważnych i potrzebnych, ale z handlem ani bezpośrednio, ani pośrednio nie związanych organizacyj. Chylimy głowę przed zasługami inwalidów, którzy mają prawo do tego, aby od Państwa, które krwią własną zdobywali, otrzymać należne im zaopatrzenie i jakkolwiek mamy pełne zrozumienie dla tej sprawy, to jednak wcięlibyśmy, gdyby zaopatrzenie inwalidów nie było oparte na tej formie, ale na bardziej godnej formie zaopatrzenia inwalidów przez ogół społeczeństwa w tym stopniu, w jakim inwalidzi na to zasłużyli. Podkreślam jednak, iż rozumiemy, że w stosunku do inwalidów zrobiono wyjątek. Natomiast nie rozumiemy dlaczego dopuszcza się szereg innych organizacyj społecznych do udziału w handlu wyrobami monopolowemi. Nie możemy się z tem pogodzić, aby poprzez handel wyrobami monopoli państwowych utrzymywać te organizacje przy życiu. Nie będziemy protestować, jeżeli w budżetach monopoli zostaną przewidziane pewne dotacje dla tych instytucyj, których istnienie i rozwój należy popierać, ale stanowczo przeciwstawiać się musimy oddawaniu handlu hurtowego w zakresie artykułów objętych monopolami państwowemi w ręce najbardziej nawet zasłużonych osób, czy najbardziej nawet pożytecznych organizacyj. Należy pamiętać o tem, że owe związki i stowarzyszenia, owe osoby zasłużone, z któremi monopole pozawierały umowy, nie mogą rzecz prosta, same prowadzić hurtowni. Nie pozwala im na to brak kapitału, jak również brak elementarnych wprost wiadomości, jakich potrzebuje kupiec, podejmujący prowadzenie bądź co bądź dużego hurtowego przedsiębiorstwa. Zawsze więc przy tym związku, stowarzyszeniu, czy osobie uprzywilejowanej znaleźć się musi kapitalista kupiec, który podejmuje się finansować cały interes, wypłacając za to formalnemu kontrahentowi monopolu pewien ekwiwalent. Takie stosunki są niezdrowe. Pośrednictwo pożytecznych stowarzyszeń i uprzywilejowanych osób między dyrekcjami monopoli państwowych a kupcami doprowadza do tego, że cały handel hurtowy artykułami monopolowemi jest mało rentowny, bo koszt opłacenia stowarzyszeń i osób uprzywilejowanych jest niewspółmierny do zarobków rzeczywistych hurtowników. Polityka stosowana przez dyrekcję Monopolu doprowadza do sankcjonowania fikcji, bo przecież dyrekcja żadnego monopolu nie może się ani na jedną chwilę łudzić co do tego, że zawierając umowę z jakimś stowarzyszeniem czy osobą uprzywilejowaną, w rzeczywistości ma jako kontrahenta to stowarzyszenie. Tolerowanie zaś fikcji w żadnym wypadku nie powinno mieć miejsca, zwłaszcza, jeżeli fikcja ta z punktu widzenia gospodarczego doprowadza w niektórych dziedzinach do zupełnego zaniku właściwego hurtowego handlu.</u>
<u xml:id="u-13.3" who="#PMarchlewski">W dziedzinie cofania koncesji na detaliczną sprzedaż napojów alkoholowych nastąpić powinna radykalna zmiana. Władze akcyzowe korzystają bardzo chętnie z tego przepisu, który pozwala im cofać koncesje bez podania powodów. Chociaż w wypadku takiego cofnięcia obowiązuje 12 miesięczny okres likwidacyjny, to przecież jasne jest i zrozumiałe, że wykorzystywanie tego przepisu w szerokim zakresie jest dla kupiectwa wybitnie niebezpieczne. Jeżeli kupiec, który w przedsiębiorstwie inwestuje znaczny kapitał i który, posiadając koncesję na detaliczną sprzedaż napojów alkoholowych, zwraca w odpowiednim kierunku swe przedsiębiorstwa, nagle bez żadnej z jego strony winy i nawet bez możliwości wytłumaczenia się zostaje pozbawiony koncesji, jest wprost, jak się to mówi, wysadzony z siodła, a przedsiębiorstwo jego skazane jest właściwie na zagładę.</u>
<u xml:id="u-13.4" who="#PMarchlewski">Wyrażam pogląd, że przepis o prawie cofania koncesji na detaliczną sprzedaż napojów alkoholowych bez podania powodów powinien być uchylony. Władze akcyzowe przed wydaniem koncesji mogą się dowoli namyślać i zastanawiać czy petent zasługuje na wydanie mu koncesji. Skoro już jednak koncesja ta wydaną mu zostaje, to pozbawianie go tej koncesji powinno następować nie na skutek pozbawionej wszelkiej kontroli opinii władz akcyzowych, lecz jedynie i wyłącznie w wypadkach, które szczegółowo w ustawie zostaną wymienione.</u>
<u xml:id="u-13.5" who="#PMarchlewski">Drugą kwestią, która wymaga naprawy w zakresie monopoli państwowych, jest kwestia rabatów, udzielanych sprzedawcom wyrobów, objętych monopolami. Na wyrobach monopolowych trzeba dać kupcowi zarobić. Zupełnie mylny jest pogląd, że zmniejszenie rabatów — stałe kurczenie zarobków sprzedawców — spowoduje zwiększenie dochodów przedsiębiorstw monopolowych. Kto chce mieć dobrego sprzedawcę, musi mu odpowiednio płacić. Taka zasada obowiązuje w stosunkach prywatno-prawnych i tej zasadzie należy hołdować w stosunkach sprzedawców wyrobów monopolowych z przedsiębiorstwami monopolowemi. Zbyt daleko idące redukcje rabatów odbić się muszą w sposób wybitnie ujemny na aparacie dystrybucyjnym, powodując jego osłabienie. Przykładem obniżenia rabatów służyć może Monopol Solny, który w ciągu ostatnich 3 lat dokonał dwukrotnej obniżki rabatów tak, że zarobki sprzedawców zmniejszyły się w rezultacie o przeszło 50%.</u>
<u xml:id="u-13.6" who="#PMarchlewski">Przy stałem zmniejszaniu rabatów, przyznawanych sprzedawcom, ceny artykułów monopolowych wykazują jednak niezwykłą sztywność. Wobec zaznaczającej się wybitnej zniżki cen na wszystkie bez wyjątku artykuły, ceny wyrobów monopolowych utrzymują się na niezwykle wysokim poziomie.</u>
<u xml:id="u-13.7" who="#PMarchlewski">Pod adresem Monopolu Spirytusowego mamy do zarejestrowania następujące sprawy:</u>
<u xml:id="u-13.8" who="#PMarchlewski">1) Należy zaniechać kontyngentowania lokalnego koncesyj na detaliczną sprzedaż wyrobów monopolu spirytusowego. Skoro kontyngent ogólno-państwowy jest prawnie zniesiony, to trzymanie się kontyngentów lokalnych, wojewódzkich jest najzupełniej zbędne.</u>
<u xml:id="u-13.9" who="#PMarchlewski">2) Należy większym hurtowniom i większym przedsiębiorstwom detalicznym wydawać na ich żądanie zezwolenia na prawo rozlewu win. Uzyskanie takiego zezwolenia powinno być w zasadzie uzależnione jedynie od posiadania odpowiedniego lokalu. Tymczasem w ostatnich czasach jesteśmy świadkami coraz większego ograniczania przedsiębiorstw handlowych w tym zakresie.</u>
<u xml:id="u-13.10" who="#PMarchlewski">3) Należy obniżyć wysokość zapasów wódek monopolowych do połowy. Dla mniejszych zakładów, nierozporządzających dużym kapitałem zakładowym, zbyt wielkie i niewspółmierne z potrzebami zapasy wódek monopolowych powodują konieczność więzienia w tym towarze i tak szczupłego kapitału.</u>
<u xml:id="u-13.11" who="#PMarchlewski">4) Należy w sposób dostateczny, a nieobciążający kupca detalistę, unormować kwestię skupu butelek po wyrobach monopolowych oraz kwestię obowiązku przyjmowania tych butelek od konsumentów.</u>
<u xml:id="u-13.12" who="#PMarchlewski">Pod adresem Monopolu Tytoniowego mamy do zarejestrowania następujące kwestie:</u>
<u xml:id="u-13.13" who="#PMarchlewski">1) Należy zezwolić na detaliczną sprzedaż cygar importowanych na sztuki, względnie w opakowaniach od 5 sztuk. Sprzedaż tych wyrobów w ilościach większych, wobec stosunkowo wysokiej ich ceny, jest niezwykle utrudniona.</u>
<u xml:id="u-13.14" who="#PMarchlewski">2) Należy zarządzić, aby magazyny tytoniowe wydawały towar odbiorcom w opakowaniu, a nie żądały dostarczania papieru i szpagatu do opakowania. Jest to rzecz drobna, lecz nieprzysparzająca honoru monopolowi, aby jego odbiorcy sami musieli dostarczać papier, potrzebny do opakowania towaru przez nich zakupionego.</u>
<u xml:id="u-13.15" who="#PMarchlewski">Pod adresem Monopolu Solnego notujemy następujące kwestie:</u>
<u xml:id="u-13.16" who="#PMarchlewski">1) Należy utrzymać sprzedaż soli kupcom w workach po 50 kg. Dla drobnych przedsiębiorstw handlowych, a przecież nawet te najdrobniejsze trudnią się sprzedażą soli, nabycie 100-kilogramowego worka nastręcza już duże trudności. Worki 100-kilogramowe powinny być przeznaczone przedewszystkiem dla obsługi przemysłu, który z natury rzeczy zakupuje sól w większych ilościach.</u>
<u xml:id="u-13.17" who="#PMarchlewski">2) Należy zaniechać pobierania opłaty za worki, niezależnie od tego czy jest to worek jutowy, czy też lniany. Kaucja wpłacana przez kupca za worki często mu przepada, ponieważ są zbyt duże trudności ze zwrotem worków.</u>
<u xml:id="u-13.18" who="#PMarchlewski">W tem miejscu chciałbym zaproponować, żeby cena worka była wkalkulowana do ceny soli; w ten sposób wzmógłby się znacznie zbyt worków lnianych. Równocześnie prosiłbym producentów worków lnianych, by obniżyli cenę za worek. Gdyby ta cena została obniżona i gdyby cena worka była wkalkulowana w cenę soli, podnieślibyśmy rocznie zbyt worków lnianych do kilku milionów sztuk.</u>
<u xml:id="u-13.19" who="#PMarchlewski">Nie zgadzam się z p. referentem, że trzeba poprawić położenie tego monopolu drogą obniżenia prowizji dla kupców. Byłoby to błędem. Aparat sprzedaży musi być dobrze opłacany, gdyż tylko przy dobrym aparacie możemy się spodziewać zwiększenia sprzedaży wyrobów monopolowych.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#WicemarszałekSchaetzel">Głos ma p. Perfecki.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#PPerfecki">Wysoki Sejmie! Zabierając głos w dyskusji budżetowej nad monopolami państwowemi imieniem Ukraińskiej Reprezentacji Parlamentarnej, muszę stwierdzić na wstępie, iż obniżki cen artykułów monopolowych, zarządzone przez Rząd, są niewystarczające i dotyczą tylko niektórych artykułów monopolowych, jak sól i spirytus, a ceny innych artykułów monopolowych, jak tytoń i zapałki, pozostały właściwie bez zmiany.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#PPerfecki">Najlepiej oświetla zagadnienie następujące zestawienie statystyczne cen wyrażonych w kg żyta, podane w małym Roczniku Statystycznym z r. 1935. Podczas, gdy w r. 1927/28 odpowiadała cena 10 kg soli cenie 8 kg żyta, jednego litra spirytusu cenie 14 kg żyta, a 1 kg tytoniu cenie 141 kg żyta, to w r. 1935 cena 10 kg soli równała się cenie 27 kg żyta, 1 litr spirytusu cenie 31 kg żyta, a 1 kg tytoniu cenie 569 kg żyta. Uwzględniając stwierdzoną ostatnio przez p. Wicepremiera Kwiatkowskiego na Komisji Budżetowej Senatu z dnia 18 b. m. obniżkę 1 kg soli białej z 36 gr. na 32 gr., zatem za 10 kg soli 3,60 zł z 3,20 zł, co w przerachowaniu na kilogramy żyta odpowiada cenie 3 kg żyta, otrzymujemy ten rezultat, że po tej obniżce odpowiada obecna cena soli białej cenie 24 kg żyta, zatem wynosi jeszcze 300% więcej, niż w r. 1927/28, Widzimy więc, że cała ta, tak rozreklamowana zniżka ceny soli, jest znikomo mała. Jeszcze mniejsza jest zniżka ceny soli szarej, która prawie wyłącznie stała się przedmiotem spożycia najszerszych kół ludności, gdyż na spożycie soli białej ludność nie może sobie pozwolić. Tutaj bowiem zniżka wynosi zaledwie 20 gr. na 10 kg soli, więc jest prawie żadna. Nic dziwnego przeto, iż najuboższa ludność rolnicza zaczęła konsumować sól bydlęcą, nie mogąc przy swych środkach płacić tak niepomiernie wysokich cen monopolowych za białą i szarą sól.</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#PPerfecki">Przytem zwracam uwagę Wysokiej Izbie na jeden znamienny szczegół przemówienia p. Wicepremiera w Senacie. P. Wicepremier wspomniał, że we wschodniej połaci Państwa, czyli na ziemiach zamieszkałych w przeważającej części przez ludność ukraińską i białoruską, pomimo wspomnianej wyżej znikomej zniżki ceny soli, wynosić będzie cena soli szarej nie 20 gr za 1 kg soli, jak w reszcie Państwa, tylko 26 do 28 gr, zatem od 30 do 40% więcej.</u>
<u xml:id="u-15.3" who="#PPerfecki">Przyczyną tego jest specjalna polityka z t. zw. wolnemi składami soli na rzeczonych terytoriach, które tam stały się przedmiotem paserstwa. Te wolne składy soli dostają się bowiem W ręce tylko ludzi uprzywilejowanych, od których za dobrem odstępnem przechodzą z jednej osoby na drugą, trzecią, czwartą i t. d., powstaje więc cały łańcuch pośredników między monopolem solnym a konsumentem. Temu paserstwu przeciwstawialiśmy się niejednokrotnie, podnosząc żądanie, by usunąć plejadę pośredników przez przydzielenie wolnych składów soli spółdzielczym naszym organizacjom spożywczym, które potrafiliśmy stworzyć bez czyjejkolwiek pomocy własnym ciężkim trudem, i które szeroką siecią obejmują każdą niemal ukraińską wioskę. W ten sposób chcieliśmy wyłączyć wszelkie pośrednictwo i połączywszy konsumenta wprost z producentem solnym, jakim jest Państwowy Monopol Solny, uzyskać dla konsumenta tę 40% nadwyżkę, którą płaci on z powodu oddawania wolnych składów soli osobom uprzywilejowanym i paserom. Nasze starania jednak dały ten jedyny rezultat, że tylko dwa powiatowe związki ukraińskich spółdzielni spożywczych otrzymały te t. zw. wolne składy soli. Ten stan musi wreszcie ulec zasadniczej zmianie. I nie tylko konieczna jest natychmiastowa obniżka ceny soli, tak białej, jak szarej, do poziomu spadku cen płodów rolniczych, ale równocześnie winna być postawiona zasada zupełnego wykluczenia wszelkiego pośrednictwa, co można osiągnąć przez przydział tak zwanych wolnych składów soli organizacjom spółdzielczym.</u>
<u xml:id="u-15.4" who="#PPerfecki">Zarazem domagamy się zwiększenia przydziału kontygentu wyrobu soli dla podkarpackich i karpackich żup soli, co spowoduje zmniejszenie kosztów produkcji soli, i zastrzegamy się z całą stanowczością przeciw zakusom dalszego unieruchomiania jakiejkolwiek z tych żup solnych. Odbiciem tych zakusów było przemówienie p. senatora Helman-Jareckiego w Senacie, żądającego likwidacji tych żup solnych i równocześnie podjęte przedwstępne likwidacyjne kroki w salinie kosowskiej, w której zatrzymano nagle dalszą zwózkę drzewa opałowego. Już dotychczasowe sztuczne ograniczenie produkcji naszych podkarpackich salin do 1/3 części stanu przedwojennej produkcji, wprowadzone w interesie akcyjnej spółki „Solwaj” i innych solarń na zachodzie celem wykazania rzekomej nierentowności naszych salin, bardzo dotkliwie odczuła okoliczna biedna podgórska i góralska ludność, dla której wspomniane żupy solne stanowią jedno z najważniejszych źródeł zarobkowania. Likwidacji naszych salin, a w szczególności saliny w Kosowie jako niczem nieuzasadnionej, przeciwstawiamy się jaknajenergiczniej, zaznaczając, iż przeprowadzone szczegółowe kalkulacje wykazują niezbicie, iż zwiększenie produkcji w tych naszych żupach solnych do przedwojennej wysokości zapewni całkowitą ich rentowność i da znaczny dochód Monopolowi Solnemu.</u>
<u xml:id="u-15.5" who="#PPerfecki">Przechodząc do Monopolu Spirytusowego, muszę stwierdzić, iż zaprowadzona przezeń obniżka cen spirytusu, jakkolwiek jest znacznie większa niż obniżka ceny soli, jest również niewystarczająca, gdyż cena spirytusu także nie jest dostosowana do wspomnianego wyżej spadku cen płodów rolniczych. Przemawiając za jaknajdalej idącą zniżką cen spirytusowych wyrobów, nie żywimy obawy, by przez to mogło wzmóc się opilstwo, gdyż nawet w czasach, gdy na te wyroby były bardzo niskie ceny, umieliśmy przy pomocy naszej kulturalnej pracy nad ludem odpowiednio regulować spożycie tych artykułów. Przemawiamy za tą zniżką cen dlatego, że umożliwi ona skuteczną walkę ze spożywaniem zabójczego dla zdrowia ludności samogonu, czy też spirytusu skażonego, a nawet eteru w niektórych połaciach kraju. W trosce o dobro naszej ukraińskiej ludności zwalczamy przy pomocy naszych organizacyj oświatowych i innych, w szczególności organizacyj „Widrożdenia”, te groźne przejawy. Na niektórych jednak naszych terytoriach, w szczególności na Wołyniu i Polesiu, te organizacje nasze i ich owocna praca napotykają na niebywałe trudności. Organizacje te rozwiązuje miejscowa administracja, uniemożliwiając ich działalność, gdyż społeczne, niezależne ukraińskie organizacje, nawet w obecnej fazie normalizacji polsko-ukraińskich stosunków, są solą w oku dla specyficznej na tych ziemiach regionalnej narodowościowej polityki. Ten stan wreszcie musi ustać w najżywotniejszych interesach naszego ukraińskiego ludu, gdyż tylko planowa społeczna praca naszych niezależnych kulturalnych organizacyj, jednolita na całym terenie naszych ziem, da pozytywne rezultaty również i na odcinku walki o zdrowie najszerszych mas naszego ludu, na odcinku walki z zabójczym samogonem, denaturatem, przemytem eteru i zatruwaniem niemi ludności naszej.</u>
<u xml:id="u-15.6" who="#PPerfecki">Zapałczany Monopol obok Monopolu Solnego najbardziej obciąża ogół ludności jak wiejskiej, tak miejskiej, a mimo to dzięki nadzwyczajnie niekorzystnej umowie z koncernem Kreugera ceny zapałek w stosunku do spadku cen płodów rolniczych i innych artykułów nie tylko nie spadły, ale wzrosły. Wprowadzenie 5-groszowych pudełek zapałek faktycznie nie stanowi żadnej zniżki cen; przy porównaniu zawartości pudełek 5-groszowych z 10-groszowemi okazuje się, że stanowi znaczne ich podrożenie. Konsumcja, która z powodu wygórowanych cen spadła, automatycznie wzrośnie bardzo znacznie ze zmniejszeniem cen, gdyż przy obecnych cenach najbiedniejsza ludność zmuszona była wrócić do pierwotnych sposobów rozniecania ognia. Nasza Ukraińska Parlamentarna Reprezentacja w poprzednim Sejmie podnosiła ważkie zastrzeżenia przeciw umowie z koncernem Kreugera. Nasze obawy, iż umowa ta spowoduje swem podrożeniem ceny zapałek daleko idącą zniżkę konsumcji, a w dalszem następstwie również zniżkę produkcji, spełniły się. Jak bowiem pouczają daty statystyczne, produkcja zapałek, która w r. 1928 wynosiła 164.000 skrzyń po 5.000 paczek zapałek w każdej, spadła z końcem 1934 r. do 67.000 skrzyń, zatem o 59%, mimo iż zapotrzebowanie ludności na ten nieodzowny artykuł w miarę jej przyrostu się znacznie zwiększyło. Tego fatalnego stanu, jaki powstał, nie usunie paliatywa z zapalniczkami i jedyną właściwą drogą byłoby przeprowadzić jaknajdalej idącą obniżkę ceny zapałek. O ile jednak narazie stoi temu na przeszkodzie wspomniana wyżej umowa zapałczana z koncernem Kreugera, należy przynajmniej doprowadzić do jaknajdalej idącej zniżki opłaty stemplowej od zapalniczek, by tą drogą umożliwić ludności nabywanie tego nowoczesnego środka rozniecania ognia. Przywitać zatem należy w interesie najszerszych mas ludności zapowiedź takiej obniżki.</u>
<u xml:id="u-15.7" who="#PPerfecki">Przechodząc do Monopolu Tytoniowego, muszę przedewszystkiem zwrócić uwagę Wysokiego Sejmu na to, iż wedle statystycznych danych krajowa produkcja tytoniu dała W r. 1933/34 tylko 5.881 tonn, podczas gdy import zagraniczne go surowca tytoniowe go wynosił 11.615 tonn, zatem 2/3 części tego surowca sprowadza się z zagranicy. Stan ten jest więcej niż anormalny, jeżeli weźmie się pod uwagę, iż krajowa produkcja tego surowca może być bardzo znacznie zwiększona i to bez szkody dla jakości wyrobów tytoniowych. Prawda, że umowa tytoniowa z Italią nieco wiąże Monopol Tytoniowy, jednakowoż mimo niej dałoby się na tym odcinku bardzo dużo zrobić i przez zwiększenie produkcji surowca krajowego przyjść zarazem z pomocą specjalnie tym połaciom Państwa, dla których plantacja tej rośliny przemysłowej wobec braku w nich przemysłu stanowi poważne źródło zarobku. Do takich połaci należy b. Galicja wschodnia, t. j. województwa południowowschodnie, tudzież Wołyń, które najlepiej nadają się pod uprawę szlachetniejszych rodzajów tytoniu. Na tem wielkiem terytorium są czynne tylko cztery fabryki wyrobów tytoniowych, zużywające zaledwie 401 tonn krajowego surowca i aż 3.014 tonn importowanego zagranicznego surowca.</u>
<u xml:id="u-15.8" who="#PPerfecki">Zaznaczam z przykrością, że plantacja tytoniu została na tych ziemiach dotkliwie zmniejszona i w takich powiatach jak Sokal-Bełz, Radziechów, Uhnów, Zbaraż, Trembowla i t. d., które już sama przyroda predestynowała do plantacji tytoniu — np. w Trembowli udawały się najlepsze gatunki tytoniu....</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#WicemarszałekSchaetzel">Panie Pośle, proszę kończyć, Pań przekroczył czas przeznaczony na Pańskie przemówienie.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#PPerfecki">... karze się ludność dotkliwie nawet wtedy, gdy krzaki tytoniu narastają samorzutnie, mimo, że są one pozostałością z czasów, gdy plantacja tytoniowa była tam dopuszczona, lub z czasów inwazji rosyjskiej, kiedy się zakorzeniła.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#PPerfecki">W tych nielicznych powiatach, w których dopuszczona jest plantacja tytoniu, odebrano najuboższej ludności możność tej plantacji, gdyż podczas gdy dawniej wystarczała przestrzeń 200 do 300 m2 na ten cel, obecnie wymaga się conajmniej 1.500 m2 przestrzeni z rygorystycznemi przepisami co do inspektów na rozsadę tytoniową i zmusza się plantatorów do kupna w fabrykach tytoniu t. zw. „okien” pod rozsadę tytoniową za nadmierną cenę. Zarazem panuje tu samowola administracji wyrobów tytoniowych tak w wyborze plantatorów, jak również przy odbiorze tytoniu. Wystarcza sprzeciw plantatora przeciw niesłusznemu zaklasyfikowaniu jego produktu do niższej klasy, by odrzucono jego produkt jako nienadający się do użytku. W naszych rękach są liczne fakty, ilustrujące dosadnie tę samowolę administracji fabryk tytoniowych w stosunku do naszych plantatorów tytoniu. Ludność jest bezbronna, gdyż do oceny produktu nie dopuszcza się przedstawicielstwa plantatorów, a wszelkie starania naszych rolniczych organizacyj, by do każdej oceny dostarczonych przez plantatorów produktów tytoniowych wzywano przedstawicieli miejscowej rolniczej naszej organizacji „Silskij Hospodar”, pozostały dotychczas bez skutku.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#WicemarszałekSchaetzel">Głos ma p. Hyla.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#PHyla">Wysoka Izbo! Dochody z monopoli, które zostały określone w preliminarzu budżetowym sumą 595.000.000 zł, są kwotą poważną i dlatego troska nasza o to, ażeby te wpływy były realne, zmusza mnie do wypowiedzenia paru uwag o monopolach.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#PHyla">Każda firma, każde przedsiębiorstwo, dbające o to, ażeby miało odbiorców, musi dbać o jakość towarów i dbać o solidność w postępowaniu z klijentami. Monopol Solny i Monopol Tytoniowy pozostawiają jednak pod tym względem dość dużo do życzenia. Konsumcja tych artykułów, z którą to kwest ją spotykamy się na poszczególnych zebraniach, maleje z tego względu, że artykuły te, szczególnie jeśli chodzi o sól i o tytoń, mają bardzo poważne braki jakościowe. Ostatnio na posiedzeniu rady krakowskiej Izby Rolniczej radcy z terenu Jasła i Nowego Sącza żalili się, że otrzymują w sklepikach sól monopolową tego rodzaju, że znajduje się w niej olbrzymia ilość ziemi i piasku. Spożycie tej soli powoduje z jednej strony bardzo niemiłe zgrzyty w zębach, a z drugiej strony zanieczyszcza te artykuły, które się spożywa. Dlatego byłoby rzeczą słuszną i wskazaną, ażeby Ministerstwo zainteresowało się sprzedażą soli, która jest w poszczególnych miejscowościach oddawana do użytku, ażeby pod pozorem t. zw. jodowania soli nie wprowadzono w obrót soli wyjątkowo złej, zanieczyszczonej, brudnej, która odstręcza nawet tych nabywców, którzy są zmuszeni nabywać sól jako artykuł pierwszej potrzeby.</u>
<u xml:id="u-19.2" who="#PHyla">Jeśli chodzi o tytoń, to z tytoniem, szczególnie gorszych gatunków, sprawa przedstawia się również niedobrze. Mianowicie skarżą się palacze, że trudno jest nabywać ten tytoń z tego powodu, że w takich gatunkach znajduje się olbrzymia ilość różnych odpadków, patyczków i t. p., które nie pozwalają nawet na użycie bibułek. Dlatego też zużycie i nabycie tego artykułu, który dziś jest artykułem luksusowym, jeśli chodzi o możność nabywania go przez gospodarzy rolnych, jest utrudnione z powodu tych wad, o których mówiłem.</u>
<u xml:id="u-19.3" who="#PHyla">P. referent wspomniał tutaj w swojem sprawozdaniu, „że niepokojącym nadal objawem jest niedostateczna w stosunku do przyrostu ludności sprzedaż soli, licząc bowiem przeciętny przyrost naturalny ludności, powinniśmy byli sprzedać w roku 1934/35 soli jadalnej 322.000 tonn, a nie 278,000 tonn”.</u>
<u xml:id="u-19.4" who="#PHyla">Następnie p. referent uzasadnia, że „ten wykaz wskazuje niestety na stan wyczerpania siły nabywczej ludności tak daleko idący, iż nawet konsumcja artykułu tak niezbędnego do życia, jakim jest sól, uległa ograniczeniu. I dlatego wskaźnik cen soli szarej utrzymał się w porównaniu do roku 1928/29 na wysokości 96, gdy natomiast ceny płodów rolniczych spadły w r. 1934 do 47, wyrobów przemysłowych do 57, a skartelizowanych do 89”. Obniżka, która tutaj nastąpiła, tak soli białej, jak szarej, szczególnie soli szarej o 2 gr, jest przyjęta z zadowoleniem, jednak jeśli przyjmiemy wskaźnik, który tutaj jest podany, to oczywiście jasnem jest, dlaczego w stosunku do wzrostu ludności konsumcja soli nie wzrasta, a natomiast maleje.</u>
<u xml:id="u-19.5" who="#PHyla">Najwyższa Izba Kontroli Państwa na str. 90 sprawozdania z 1934/35 r. mówi: „W ciągu pierwszych 9 miesięcy okresu budżetowego 1934/35 wywóz soli zagranicę i na potrzeby wolnego miasta Gdańska w porównaniu z tymże okresem 1933/34, w którym wywieziono do Gdańska i zagranicę 11,775 tonn (jadalnej — 9,218 tonn, przemysłowej — 2,555 tonn), zmniejszył się o 3,239 tonn, (soli jadalnej mniej o 3.999 tonn, przemysłowej łącznie z kąpielową — 760 tonn więcej) do 8.534 tonny”.</u>
<u xml:id="u-19.6" who="#PHyla">Jeżeli spotykamy się z tym samym objawem, co przy eksporcie cukru, że zamyka się granice przed eksportem soli, to tem więcej należy dbać o to, aby rynek wewnętrzny był z towaru, który się tu sprzedaje, zadowolony, ażeby sól, która jest sprzedawana w wolnych składach soli, jak również w sklepikach, była towarem jakościowo dobrym; brak pieniędzy jest tak wielki, że ludność wielokrotnie zmuszona jest wyzbywać się zboża lub artykułów produkcji zwierzęcej, by nabyć sól albo tytoń; jeżeli więc otrzymuje towar zły, zanieczyszczony, to nie tylko wielu nabywców ogranicza się w zakupach, co odbija się ujemnie na monopolu, ale równocześnie ludność wpada w rozgoryczenie, a ponieważ gospodarka dotycząca soli jest gospodarką monopolową, a więc państwową — wskazanem jest, ażeby na tę sprawę Ministerstwo zwróciło uwagę.</u>
<u xml:id="u-19.7" who="#PHyla">P. referent nie dodał tutaj jakby wyglądała cena tytoniu w stosunku do tego wskaźnika, który zastosował przy soli. Byłoby to bardzo ciekawe i zdaje mi się, że nie wypadłoby lepiej, ale znacznie gorzej niż przy soli. Do tytoniu należy stosować tę samą zasadę, że trzeba przy sprzedaży dawać towar dobry, żeby z temi zarzutami nie spotykać się, ażeby nie wprowadzać tych kwasów, które obecnie istnieją. Jeśli chodzi o tytoń, to sądzę, że Ministerstwo Skarbu zwróci uwagę, by dbać o istotny dochód, jaki daje tytoń i że nastąpi poprawa.</u>
<u xml:id="u-19.8" who="#PHyla">Mam jeszcze do poruszenia zagadnienie istotne — kwestię drobnych koncesyj szynkarskich. Otóż uważam, że należałoby przeprowadzić rewizję koncesyj nie w kierunku odbierania ich inwalidom, ale ludziom zamożnym, a znam takich, którzy nie potrzebują trudnić się tym przemysłem; mają dostateczne środki do życia, nieraz mają duże zasoby i nie muszą prowadzić sprzedaży tytoniu i wódek w lokalach śniadaniowych. Należałoby przeprowadzić rewizję w tym kierunku, żeby udzielać koncesyj ludziom potrzebującym pracy i mającym potrzebne warunki, którzyby chętnie taki warsztat pracy wzięli, natomiast nie wydawać koncesyj tym, którzy tej pracy nie potrzebują zupełnie.</u>
<u xml:id="u-19.9" who="#PHyla">Pozostaje jeszcze do omówienia kwest ja denaturatu. Duży ośrodek stolarski — Kalwaria Zebrzydowska, która konsumuje duże ilości denaturatu do celów przemysłowych przy wyrobie mebli, zwróciła się do Ministerstwa z prośbą, żeby jej sprzedano 25.000 litrów spirytusu we własnych naczyniach. Rozporządzeniem Ministerstwa Skarbu z dnia 31.1. 1936 r. dotychczasowy sposób sprzedaży denaturatu dla celów przemysłowych został zakazany. Nie znam przyczyn tego zakazu, ale w każdym razie byłoby wskazane ze względu na trudne warunki życia tych chałupników stolarskich udzielenie im możności nabycia tego spirytusu po niższej cenie, gdyż przy cenie 90 gr za litr, którą płaci się w handlu, nabycie spirytusu jest dla nich bardzo trudne, niemal niemożliwe.</u>
<u xml:id="u-19.10" who="#PHyla">Kończąc, chciałbym jeszcze poczynić pewne uwagi w sprawie zapałek.</u>
<u xml:id="u-19.11" who="#PHyla">Kwestia rewizji umowy kreugerowskiej jest rzeczą konieczną. Sposób sprzedaży 5-groszowych małych pudełek zapałek nie rozwiązuje zagadnienia. Życie poszło naprzód i zapałki sprzeda je się na sztuki, wyrób więc 5-groszowych pudełek, jeśli to przyczynia Skarbowi koszty, uważam za niewskazany. Jeśli sklepikarz dzieli paczki i sprzedaje zapałki na sztuki, to uważam, że sposób sprzedaży w małych 5-groszowych pudełkach chybia celu. Życie lepiej tę sprawę uregulowało i nie zachodzi potrzeba produkowania małych pudełek. Rozwiązanie sprawy leży w tej płaszczyźnie, której się domagamy, mianowicie w obniżce ceny zapałek.</u>
<u xml:id="u-19.12" who="#PHyla">P. Wicepremier, jeżeli chodzi o wytyczną linię gospodarczą, powiedział, że „musimy na pierwsze m miejscu postawić systematyczne wzmacnianie gospodarstwa wsi, a drobnego rolnika w szczególności”.</u>
<u xml:id="u-19.13" who="#PHyla">Otóż uważam, że te postulaty, które wypowiedziałem pod adresem Ministerstwa Skarbu, leżą na płaszczyźnie, którą p. Wicepremier na Komisji Budżetowej wskazał, i jeśli w tym roku budżetowym w tym kierunku pójdziemy, to przyczynimy się do postępu tych prac, na które społeczeństwo wiejskie oczekuje.</u>
<u xml:id="u-19.14" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#WicemarszałekSchaetzel">Głos ma p. Gdula.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#PGdula">Wysoki Sejmie! Aczkolwiek koszt robocizny w ogólnych kosztach Monopolu Solnego nie wynosi zbyt wielkiego procentu, to jednakże pozwolę sobie zwrócić uwagę na niektóre zagadnienia, związane z robocizną na terenie Monopolu Solnego.</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#PGdula">Od szeregu lat, a zwłaszcza od r. 1932, jesteśmy świadkami systematycznego obniżania stawek płac robotniczych, zarobków, a do obniżki tych zarobków przyczyniły się wielce zarządzenia dyrekcji monopolu. O ile chodzi o opłaty na Fundusz Pracy, to robotnicy saliniarze i górnicy chętnie je płacą, ponieważ wiedzą, że opłaty te idą na zatrudnienie robotników!, na rozwój ruchu inwestycyjnego. Wprowadzono opłaty emerytalne do ogólnego ubezpieczenia, zniesiono udzielanie pomocy szkolnej, wprowadzono świętówki w sobotę, oblicza się świadczenia za kontumację z pominięciem świętówek, niedziel, świąt oraz procentowych dodatków kwalifikacyjnego i rodzinnego. Następnie oblicza się akordy od stawek, czem są poszkodowani robotnicy stopni starszych. Z końcem grudnia 1934 r. wprowadziła się 12-procentową obniżkę. Następnie zwiększono podatek dochodowy i wprowadzono podatek specjalny, co wytworzyło szereg nieporozumień na terenie Monopolu Solnego. Ostatnio kwestia deputatów i sobót wprowadziła również wiele chaosu w ten nastrój i stosunki, jakie powinny być zwłaszcza w przedsiębiorstwie państwowem między robotnikiem i kapitałem państwowym. Jesteśmy świadkami ciągłego obniżania i robotnicy salinarni nie są pewni, czy znów nie nastąpi coś w formie obniżenia płac i zarobków. Pociesza ich tylko jedno, mianowicie oświadczenie p. Premiera, że należy pozostać na obecnym poziomie płac i zarobków, oraz nadzieja, której wyraz dał p. Premier, że należy dążyć do podwyższenia stopy życiowej, materialnej i kulturalnej.</u>
<u xml:id="u-21.2" who="#PGdula">Szuka się oszczędności na robotnikach analogicznie jak w przedsiębiorstwach prywatnych, aczkolwiek domagamy się od przedsiębiorstw państwowych, ażeby stosowały inną taktykę. Bo przecież i wydajność za ostatnie lata wzrosła, a wskutek tego z konieczności musiała spaść cyfra ludzi zajętych w kopalniach — Chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na kwestię zaopatrzeń emerytów. Na terenie Monopolu Solnego, specjalnie w Wieliczce i Bochni, zagadnienie to jest pierwszorzędnego znaczenia, Jesteśmy świadkami ogólnego nastawienia, jakim jest odbieranie t. zw. praw nabytych. Jeżeli popatrzymy na stosunki istniejące na terenie Monopolu Solnego dawnego zaboru austriackiego, to trzeba stwierdzić, że w tym kierunku idą zamierzenia obcięć. Przed paru dniami z tamtejszego terenu doniesiono mi, że myślą tam o obcięciu i specjalnem obliczeniu t. zw. służby zaborczej. Nie wiem, jak się w tej chwili przedstawia sytuacja o ile chodzi o deputaty węglowe tak dla czynnych jak i nieczynnych górników, wdów i sierot, a także jak się przedstawia kwestia święto wek w soboty, co przecież jest dosyć poważną częścią zarobku górników. Nadto o ile chodzi jeszcze o zagadnienie emerytalne, to muszę stwierdzić, że zagadnienie to jest niesłychanie ciężkie i skomplikowane. A zagadnienie to odsuwa się tak w dyrekcji Monopolu Solnego, jako też i w Ministerstwie Skarbu, jest ono bowiem ciężkie i wymaga dość poważnych studiów i rozwiązań. Dlatego też robotnicy cierpliwie czekają, bo chcieliby widzieć zagadnienie to należycie rozwiązane.</u>
<u xml:id="u-21.3" who="#PGdula">Zwłaszcza jeżeli chodzi o emerytów niższej kategorii, gdzie emerytury dla wdów i sierot zaczynają się od 5 zł, zagadnienie podwyżki w miarę przepracowania lat ma w dzisiejszej sytuacji gospodarczej dla górników pierwszorzędne znaczenie. Swego czasu istniał układ, że robotnicy godzą się na zmniejszenie swych zarobków w stosunku do zarobku robotników w kopalniach węglowych, a jako rekompensatę mieli otrzymać zwiększone świadczenia emerytalne. Różnica ta miała iść na dobro funduszu emerytalnego t. z w. kasy prowizyjnej. I dlatego robotnicy powiadają, że tych składek po raz drugi nie powinni płacić. Dyrekcja stanęła na innem stanowisku, że ten układ obowiązywał do r. 1927, a wobec tego, że ustawa scaleniowa obowiązuje, robotnicy powinni wpłacić i jedne i drugie składki emerytalne. Nic też dziwnego, że ta niezałatwiona sprawa daje powód do bardzo przykrych tarć, do goryczy i żalów i jest bardzo poważnym materiałem agitacji dla nieprzyjaciół Rządu. Chciałbym zatem zaapelować, ażeby to zagadnienie nie pozostawało dalej nierozwiązanem, ale ażeby w możliwie najkrótszym czasie zostało załatwione.</u>
<u xml:id="u-21.4" who="#PGdula">Również o ile chodzi o tamtejszych prowizjonistów, jest ważna kwestia opieki lekarskiej. Zaapelowałbym ażeby i to zagadnienie, które dość długo jest nierozwiązane, było wreszcie załatwione. Chciałem również prosić w sprawie emerytowanych urzędników. Jest ich tam niewielu, zaledwie dwunastu. Wnieśli sprzeciw co do wymiaru, emerytur i ta sprawa również nie jest załatwiona.</u>
<u xml:id="u-21.5" who="#PGdula">Jeszcze jedna drobna sprawa. Mianowicie 9 jest tak zwanych młodych z Czechosłowacji, którzy przepracowali w Czechosłowacji parę lat, odsłużyli wojsko polskie i znaleźli się na terytorium Wieliczki. Czyby nie było wskazane, aby im pomóc i przyjąć ich na t. zw. starych warunkach?</u>
<u xml:id="u-21.6" who="#PGdula">Jeżeli poruszałem tych parę kwestyj, nie sięgając głęboko w samą gospodarkę Monopolu Solnego, to pragnąłem zauważyć, że jednak istnieje przecież szereg możliwości w kosztach produkcji lub w kosztach sprzedaży, które mogą pozwolić, żeby płace i zarobki robotników pozostały nienaruszone. Jeżeli poruszałem te sprawy tutaj, to także i dlatego, że pragnąłbym widzieć, aby gdzie jak gdzie, ale w przedsiębiorstwie par ekscellence państwowem, jakim jest Monopol Solny, było jaknajmniej powodów do wzajemnych zadrażnień między dyrekcją a robotnikami, aby rozmaite ciosy nie miały tak wielkiej częstotliwości, wreszcie, aby nie wywoływało to rozluźnienia stosunku, który w przedsiębiorstwie państwowem powinien być dobry. Gdzie jak gdzie, ale w przedsiębiorstwie państwowem, w tym wypadku w Monopolu Solnym, zagadnienie związania robotnika górnika z przedsiębiorstwem państwowem, a więc z Państwem, wymaga naprawdę wielkiego umiaru. Robotnik pragnie pomnażać te dobra, jakie przedstawia Monopol Solny.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#WicemarszałekSchaetzel">Głos ma p. Wagner.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#PWagner">Wysoki Sejmie! W ostatnich czasach jesteśmy świadkami walki, wypowiedzianej etatyzmowi. Obóz t. zw. prywatnej inicjatywy gospodarczej wypowiedział tę walkę i w tej chwili w sprawie tej toczą się narady Rządu i cała opinia publiczna jest zaabsorbowana tem zagadnieniem. Walka ta nie ominęła, również i monopoli państwowych, na które jest skierowany wyraźny atak. Dlatego też poczuwałem się do obowiązku stanąć na tej trybunie w obronie tej poważnej instytucji państwowej.</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#PWagner">P. poseł Marchlewski w dniu dzisiejszym na wstępie swego przemówienia zaznaczył, że jakkolwiek nie nadeszła jeszcze pora mówić o potrzebie monopoli państwowych, jednakże w tem postawieniu sprawy już ujął zapowiedź, że generalny atak na monopole państwowe jest przygotowany. Rezolucja p. Hołyńskiego, uchwalona przez sejmową Komisję Budżetową, znów jest atakiem, mającym na celu spenetrowanie wewnętrznej gospodarki monopoli państwowych, żądanie bowiem zawarte w tej rezolucji, która powiada, że w preliminarzach budżetowych, w planach finansowo-gospodarczych należy wyłuszczyć wszystkie elementy kosztów produkcji, uważam za próbę penetracji ze strony prywatnej inicjatywy gospodarczej, mówiąc ściślej Lewjatana ze wszystkiemi jego przybudówkami. Uważam, że nie troska o rentowność monopoli państwowych, lecz chęć zabrania monopolom jeszcze tych zysków, których inicjatywa gospodarcza prywatna na własnem polu pracy nie zdołała osiągnąć, jest tego motywem.</u>
<u xml:id="u-23.2" who="#komentarz">(Oklasku)</u>
<u xml:id="u-23.3" who="#PWagner">Większość państw europejskich — Francja, Jugosławja, Czechosłowacja, Austria, Węgry, Rumunia, Bułgaria, Grecja posiadają monopole państwowe.</u>
<u xml:id="u-23.4" who="#PWagner">Monopole państwowe nie są żadnym wymysłem polskim, ani nie są żadnym eksperymentem, są tylko koniecznością państwową. W chwili, gdy podatki zawodzą i o każdy grosz musimy się starać, by zapewnić stały dochód Państwu, monopole nie mogą być traktowane tylko pod kątem interesów pewnych warstw gospodarczych. Państwo ma niemniejsze prawo reprezentowania życia gospodarczego, jak prywatna jednostka. Państwo reprezentuje 33 milj. obywateli i ma w tej dziedzinie prawo bezpośredniego gospodarowania. Jeżeli w monopolach państwowych koszta produkcji są minimalne, to nie trzeba wnikać w szczegóły, ani przeprowadzać drobiazgowej analizy, bo jeżeli będziemy to czynić, to potwierdzimy to, co miał na myśli p. Wicemarszałek Miedziński, przemawiając na Komisji Budżetowej o duchu oberkonduktorskim, który na komisji rzekomo miał się pojawić.</u>
<u xml:id="u-23.5" who="#PWagner">Przechodzę do drugiej dziedziny ustroju monopoli państwowych, do zagadnienia sprzedaży.</u>
<u xml:id="u-23.6" who="#PWagner">Sfery kupieckie atakują ciągle i stale inwalidów i osoby zasłużone na tym odcinku tak, jakgdyby po naszej stronie w tej dziedzinie była wyłączna wina. Dziwię się p. Marchlewskiemu, że jeszcze w Sejmie atakuje. Na 22.000 punktów sprzedaży detalicznej napojów alkoholowych w rękach zasłużonych osób jest 1/4 część, a 3/4 jest w rękach nieuprzywilejowanych kupców. Jeśli chodzi o sprzedaż detaliczną wyrobów tytoniowych, to znajduje się w 100% w ich rękach. Ten inwalida, który w nędzy na zimnie trzęsie swojemi potrzaskanemi kośćmi ma konkurencji dosyć. Teraz on nie ma koncesji. O co Pan walczy? Zaprzecza Pan nam prawa do handlu. Czy my, którzy byliśmy na polu walki, nie mamy prawa mienić się kupcami,...</u>
<u xml:id="u-23.7" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
<u xml:id="u-23.8" who="#PWagner">...czy nie prowadzimy we własnym zakresie hurtowni jako kupcy tytoniowi, czy inni?</u>
<u xml:id="u-23.9" who="#PWagner">A jeżeli jest brak kapitału, to znowu wiatr nam w oczy wieje, bo zorganizowane instytucje i stowarzyszenia kupieckie mają swoje kasy kredytowe, banki, a gdy ja się zwrócę w imieniu inwalidów o najmniejszy kredyt, to dostaję najwyżej 500 zł na osobę. Tak wygląda sytuacja, Panie Pośle Marchlewski. Pan powiada, że chyli Pan czoła przed zasługami naszemi. Dziękuję, nie życzymy sobie tej formy czci dla nas. My chcemy tylko prawa do życia i bytu jak równi z równymi. Nie chcemy dyskonta za nasze zasługi, ale żądamy, abyśmy na każdym odcinku życia gospodarczego, czy to będą sprawy rolnictwa, czy reformy rolnej, czy udział w pracy codziennej w charakterze robotnika, czy to na odcinku monopoli państwowych, mieli prawo do egzystencji dla nas i naszych rodzin.</u>
<u xml:id="u-23.10" who="#PWagner">Pan mówi o serwitutach. My nie chcemy serwitutów ani dotacyj, o których Pan mówił z całym cynizmem. Społeczeństwo nie potrzebuje nam dawać dotacyj. My chcemy pracować, ale chcemy mieć zagwarantowane warunki pracy, chcemy być tym zaufanym elementem obywatelskim, który zdając sobie sprawę z zadania monopolu państwowego, na tych warsztatach pracować będzie nie tylko dla dobra własnego, nie tylko z egoizmu, ale w poczuciu tego samego patriotyzmu, z którym służył od roku 1914 do 1920 Oto jest moja odpowiedź, którą Panu daję, Panie Pośle Marchlewski.</u>
<u xml:id="u-23.11" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#WicemarszałekSchaetzel">Głos ma p. Gorczyca.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#PGorczyca">Wysoki Sejmie! Przeżywany obecnie kryzys gospodarczy osłabił w dużym stopniu znaczenie eksportu rolniczego dla gospodarstwa społecznego, powodując jednocześnie powstanie nadwyżek produkcji. Dla usunięcia tych nadwyżek powstaje konieczność pewnego przestawienia produkcji i dostosowania jej rozmiarów do chłonności rynku wewnętrznego, którego znaczenie tem samem wzrosło. Pojemność rynku wewnętrznego należy więc możliwie najbardziej zwiększyć i to na te artykuły, których produkcja zapewnia nam jaknajwiększą rentowność, a to celem uniknięcia strat i spadku produkcji. Ze względów konkurencyjnych należy zatem ograniczyć przywóz podobnych artykułów z zagranicy, aby utrzymać zbyt krajowych produktów na odpowiednim poziomie.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#PGorczyca">Jednym z nielicznych płodów rolnych, którego uprawa daje rolnikowi pewien dochód, jest jeszcze tytoń. Wszystkie momenty gospodarcze przemawiają tedy za rozszerzeniem uprawy tytoniu.</u>
<u xml:id="u-25.2" who="#PGorczyca">Uprawa tytoniu przy pewnych staraniach plantatora udaje się doskonale niemal na całym obszarze Państwa. Zasięg tej rośliny jest ogromnie szeroki, dzięki czemu uprawa tytoniu jest dostępna szerokim masom rolniczym, w czem leży duże znaczenie gospodarcze uprawy tej rośliny. Rzecz oczywista, że w naszych warunkach klimatycznych mogą być w Polsce uprawiane tylko gorsze gatunki tytoniu i to przy stałej zabiegliwości plantatora przez cały długi okres wegetacyjny tej rośliny. Wysokie wymagania tej rośliny co do temperatury otoczenia, wilgotności, wrażliwości na przymrozki jest powodem, że tytoń wysiewa się u nas w rozsadnikach, a nie bezpośrednio w pole. Roślina ta wymaga częstego pielenia, podlewania, szczególnie bacznej ochrony przed szkodnikami, chorobami, motyczenia, obrywania pędów bocznych i t. p. Po sprzęcie tytoniu, który wobec niejednoczesnego dojrzewania liści wykonuje się dwu a nawet trzykrotnie, następuje szereg innych czynności, które mają na celu przygotowanie tytoniu do przerobu fabrycznego. Produkcja więc tytoniu wymaga większego nakładu pracy niż uprawa wielu innych roślin.</u>
<u xml:id="u-25.3" who="#PGorczyca">Pozatem należy mieć na uwadze, że ceny tytoniu surowego są mniej lub więcej stałe dzięki istnieniu monopolu i ustalaniu co roku taryf wykupowych na tytoń. Stabilizacja cen nabiera szczególnego znaczenia w dobie zaawansowanego kryzysu gospodarczego i związanej z nim chwiejności cen ogółu towarów.</u>
<u xml:id="u-25.4" who="#PGorczyca">Zasięg uprawy tytoniu, zapotrzebowanie dużej ilości rąk roboczych i wreszcie zabezpieczenie producenta przed ewentualnemi stratami na wypadek spadku cen czynią z tytoniu roślinę przedewszystkiem nadającą się do uprawy przez małorolnych. To wobec bezrobocia i przeludnienia wsi decyduje o ogólno-państwowem znaczeniu uprawy tytoniu.</u>
<u xml:id="u-25.5" who="#PGorczyca">Uprawa tytoniu udaje się, jak powiedziałem, na obszarze całego Państwa. Nie chcąc nużyć Wysokiej Izby cyframi obrazującemi rozmiary produkcji liści tytoniowych w poszczególnych okręgach, odsyłam ciekawych do zestawień statystycznych Głównego Urzędu Statystycznego. Głównie jednak plantacje tytoniu znajdują się na obszarze województw stanisławowskiego i tarnopolskiego. Jest ona również rozwinięta w województwie lubelskiem, na Wołyniu i Pomorzu. Przeglądając statystykę uprawy tytoniu w Polsce za ostatnie lata, daje się zauważyć przy pewnym ogólnym spadku obszaru tej uprawy stałe zmniejszanie się areału plantacyj województw południowych i południowowschodnich na korzyść centralnych. W pozostałych województwach daje się zaobserwować stabilizacja areału plantacyj. Brak plantacyj tytoniu w województwach północnowschodnich, w województwie warszawskiem, łódzkiem, poznańskiem, krakowskiem i lwowskiem nie może świadczyć bynajmniej o tem, że ogólne warunki klimatyczne i glebowe tych województw nie pozwalają na uprawę tej rośliny, gdyż brak ten jest rezultatem polityki Polskiego Monopolu Tytoniowego, który ze względów oszczędnościowych dążył do skupienia plantacyj tytoniowych w ich historycznych granicach. Należy mieć bowiem na uwadze, że w latach przedwojennych uprawa tytoniu rozwijała się przedewszystkiem na terenie Małopolski wschodniej oraz na Pomorzu i Śląsku, Na dobro jednak Polskiego Monopolu Tytoniowego należy zapisać stopniowe rozszerzenie uprawy tytoniu i na pozostałe województwa, zwłaszcza zaś rozwój plantacyj w województwach kieleckiem i lubelskiem.</u>
<u xml:id="u-25.6" who="#PGorczyca">Rzecz oczywista, iż wobec różnicy klimatu na południu kraju są uprawiane delikatniejsze, lepsze gatunki tytoniu, podczas gdy na północy uprawia się gatunki gorsze.</u>
<u xml:id="u-25.7" who="#PGorczyca">Tem nie mniej jednak wszystkie gatunki tytoniu produkowane w Polsce należy zaliczyć do średnich, nadających się przeważnie do fabrykacji wyrobów gorszego gatunku tytoniu. Konsumcja jednak właśnie tych gatunków tytoniu jest w Polsce stosunkowo bardzo znaczna i wynosi ponad 1/3 część ogólnego zapotrzebowania tytoniu.</u>
<u xml:id="u-25.8" who="#PGorczyca">Znaczny stosunkowo eksport tytoniu w dobie koniunktury (1927 i 1928 r.) spadł obecnie do minimum, nie przedstawiając żadnego znaczenia dla produkcji.</u>
<u xml:id="u-25.9" who="#PGorczyca">I tak w r. 1927 wywieźliśmy 33.372 q tytoniu, a w roku ubiegłym niewiele ponad 400 q. Spadek jest ogromny. Co się zaś tyczy przywozu, to spadł on w tymże okresie czasu zaledwie o połowę z 152.745 q w 1927 r. do ca. 74,500 q w r. 1935. Importu z lat 1929 i 1930, który był wyższy od przywozu w r. 1927, nie biorę pod uwagę, uważając jego wysokość za koniunkturalną.</u>
<u xml:id="u-25.10" who="#PGorczyca">Całkowity plon tytoniu przy braku eksportu idzie jedynie na pokrycie zapotrzebowania Polskiego Monopolu Tytoniowego. Od rozmiarów tego zapotrzebowania zależy tedy możność rozszerzenia areału plantacyj tytoniu w kraju. Polski Monopol Tytoniowy pokrywa jednak swoje zapotrzebowanie przedewszystkiem z importu. W tych warunkach, przy poważnym spadku konsumcji wyrobów Polskiego Monopolu Tytoniowego, trudno jest o zwiększenie zapotrzebowania monopolu na tytoń krajowego pochodzenia bez jednoczesnego ograniczenia przywozu. Należy więc wszelkiemi siłami dążyć do jeszcze większego ograniczenia przywozu tytoniu i zastąpienia surowca importowanego krajowym.</u>
<u xml:id="u-25.11" who="#PGorczyca">Sądzę, że obecnie nadszedł właściwy moment do zastąpienia importu produkcją krajową, bo przez przystąpienie Polski do sankcyj przeciwko Włochom odpadł największy eksporter tytoniu do Polski. Z drugiej strony wydaje mi się, że w rezultacie pewnego przestawienia się spożycia wyrobów tytoniowych wobec utrzymywania ich cen na stałym poziomie na gorsze gatunki, niema przeszkód do zwiększenia zapotrzebowania monopolu na tytoń krajowej produkcji. Wprawdzie ograniczając import tytoniu, nie dojdziemy do całkowitego uniezależnienia się od rynków zagranicznych, gdyż tytoń pochodzenia zagranicznego zawsze jednak będzie przez pewną część społeczeństwa poszukiwany, to jednak ograniczenie to można posunąć dość daleko ze względu na to, że krajowy tytoń, aczkolwiek gatunkowo gorszy, ma znacznie większą ilość nabywców.</u>
<u xml:id="u-25.12" who="#PGorczyca">Należy pamiętać o tem, że surowiec zagraniczny nie przychodzi do nas w stanie surowym, lecz zawsze w stanie mniej lub więcej przerobionym, podczas gdy surowiec krajowy zakupywany bezpośrednio od producentów-rolników jest w stanie mniej przerobionym, dzięki czemu przeróbka tego surowca odbywa się przez cały czas w kraju. Ograniczenie zatem przywozu tytoniu na korzyść zwiększenia zakupów krajowego surowca przyczyniłoby się do zwiększenia zapotrzebowania robotników, a zatem do ograniczenia bezrobocia. Zmniejszenie importu tytoniu miałoby też bardzo poważne znaczenie z punktu widzenia bilansu płatniczego.</u>
<u xml:id="u-25.13" who="#PGorczyca">Nie można też pominąć faktu, że zwiększona produkcja tytoniu w pewnej mierze odciążałaby uprawę innych roślin, zwłaszcza kłosowych, co przy nadprodukcji nie pozostałoby bez gospodarczego znaczenia.</u>
<u xml:id="u-25.14" who="#PGorczyca">Jeszcze raz podkreślam konieczność rozszerzenia uprawy tytoniu przy utrzymaniu na opłacalnym poziomie cen płaconych przez monopol za tytoń surowy oraz stwierdzam konieczność ograniczenia do minimum importu tytoni zagranicznych.</u>
<u xml:id="u-25.15" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#WicemarszałekSchaetzel">Lista mówców została wyczerpana.</u>
<u xml:id="u-26.1" who="#WicemarszałekSchaetzel">Udzielam głosu p. sprawozdawcy.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#PHuttenCzapski">Chcę zabrać głos dla udzielenia kilku wyjaśnień.</u>
<u xml:id="u-27.1" who="#PHuttenCzapski">Przedewszystkiem p. pos. Łobodziński powiązał kwestię spadku dochodów z Monopolu Tytoniowego z nowym systemem sprzedaży, a więc t. zw. wolno sprzedażnym. Chciałbym wyjaśnić, że maksymalna kwota wpływów ze sprzedaży Monopolu Tytoniowego w wysokości 712 milj. zł wpłynęła w roku 1929/30, natomiast sprzedaż wolna została wprowadzona od listopada 1933 r. Celem jej było nic innego, jak zahamowanie dalszego spadku wpływów ze sprzedaży Monopolu Tytoniowego przez zwiększenie punktów sprzedaży, przez udostępnienie sprzedaży szerokim warstwom społeczeństwa. W mem przekonaniu ten nowy system zahamował dalszy spadek dochodu monopolu, albowiem przyczynił się do zahamowania dalszego spadku wpływów ze sprzedaży.</u>
<u xml:id="u-27.2" who="#komentarz">(Głos: Przyczynił się do powiększenia spadku.)</u>
<u xml:id="u-27.3" who="#PHuttenCzapski">W mojem przekonaniu nie. Każdy z nas może pozostać przy swojem zdaniu.</u>
<u xml:id="u-27.4" who="#PHuttenCzapski">Natomiast, jeżeli chodzi o przemówienia pp. Dębickiego, Mirskiego, Zakliki i innych, którzy poparli moje tezy, bardzo jestem rad, że mogliśmy tutaj jednolitą płaszczyznę dla naszych poglądów stwierdzić.</u>
<u xml:id="u-27.5" who="#PHuttenCzapski">P. poseł Perfecki mówił o możliwościach produkcji w salinach małopolskich, i o potrzebie zwiększenia tej produkcji. Niestety produkcja w salinach małopolskich jest tak kosztowna, że przy jej zwiększeniu być może, że spadłyby koszta produkcji, co jest prawdopodobne, natomiast zmniejszyłby się dochód Skarbu Państwa przez zwiększenie sprzedaży soli droższej w swej produkcji. Dlatego raczej o komasacji produkcji na terenie salin małopolskich należałoby myśleć, niż o ich zwiększeniu globalnem.</u>
<u xml:id="u-27.6" who="#PHuttenCzapski">I wreszcie p. pos. Wagner miał zastrzeżenia co do penetracji cyfr, dotyczących gospodarki monopoli. Ja osobiście uważam, że rezolucja przyjęta w Komisji Budżetowej jest słuszna, bo nikt z nas nie może się wypowiadać, szczególnie w Komisji Budżetowej, o jakichkolwiek kwotach budżetowych monopoli czy innych działów gospodarczych, nie znając ich zasadniczych składników.</u>
<u xml:id="u-27.7" who="#PHuttenCzapski">Przesądzanie zgóry, że doszliśmy drogą takiej analizy do negatywnych dla gospodarki monopoli wyników rozumowań, byłoby w mojem przekonaniu całkiem przedwczesne.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#WicemarszałekSchaetzel">Zamykam rozprawę.</u>
<u xml:id="u-28.1" who="#WicemarszałekSchaetzel">Przystępujemy do rozprawy szczegółowej nad częścią 10 — Ministerstwo Przemysłu i Handlu.</u>
<u xml:id="u-28.2" who="#WicemarszałekSchaetzel">Głos ma sprawozdawca p. Sowiński.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#PSowiński">Wysoki Sejmie! Na wstępie chciałem sprostować kilka omyłek drukarskich, które się zakradły do przedłożonego Wysokiej Izbie sprawozdania. Mianowicie na str. 1: „Resort dysponuje 1,228 etatami” winno być wstawione „1233”,</u>
<u xml:id="u-29.1" who="#PSowiński">Na str. 1 dz. 1, ustęp 2: „a więc o 200.000 mniejszą od r. b.” winna być liczba: „o 20.000 mniejszą”.</u>
<u xml:id="u-29.2" who="#PSowiński">W ostatnim ustępie również na stronicy 1 liczba „23.809.000” powinna być podana jako liczba: „23.137,000” i zamiast 54% powinno być: „53% ”.</u>
<u xml:id="u-29.3" who="#PSowiński">Następnie na stronicy 2 w § 9: „oszczędności 15%” powinno być: „12%”.</u>
<u xml:id="u-29.4" who="#PSowiński">Na stronicy 2 dz. 2 ust. 1 zamiast „182.900” powinno być: „128.900”. Również w ustępie 2 na str. 2 w dziale 2 zamiast 6% powinno być 2%, Na str. 2 w dziale 2 ustępie 2 zamiast 28% powinno być 21,63%. W dziale 3 na tej samej stronie opuszczono w przedostatnim ustępie słowo „netto” przed słowami „zgórą milion złotych”. Na str. 3 w dziale 4 zamiast „zatem preliminowany jest dochód większy od wydatków o zł 430.100” należy napisać „zatem preliminowany dochód jest większy od wydatków o zł 430.100”. Na str. 4 dz, 4 zamiast liczby „90.900” powinno być „91.900”, zamiast liczby „2.400.900” powinno być „2.401.900”. Na str, 4 dz. 6 zamiast liczby „629.200” powinno być „630.000”, Na str, 10 — suma ogólna dochodów w rubryce „więcej” przy powielaniu źle się odbiła, powinno być „117.500”, a nie „17.500”.</u>
<u xml:id="u-29.5" who="#PSowiński">W rozesłanem Wysokiej Izbie drukowanem sprawozdaniu o preliminarzu budżetowym Ministerstwa Przemysłu i Handlu na rok 1936/37 zanalizowałem poszczególne pozycje dochodów i wydatków, opatrując je krótkiemi uwagami. Obecnie postaram się zgrubsza naszkicować tło i sytuację gospodarczą, w jakiej resorty gospodarcze, a w szczególności resort Ministerstwa Przemysłu i Handlu, muszą swoją działalność gospodarczą rozwijać.</u>
<u xml:id="u-29.6" who="#PSowiński">Wysoki Sejmie! Od szeregu lat jesteśmy świadkami głębokiego naruszenia równowagi w życiu gospodarczem prawie całego świata. W poszukiwaniu drogi wyjścia z tej sytuacji narody uciekają się do środków, które jeszcze bardziej komplikują sytuację na rynkach zbytu.</u>
<u xml:id="u-29.7" who="#PSowiński">Na kryzys gospodarczy w Polsce złożył się szereg przyczyn zewnętrznych, od nas przeważnie niezależnych i szereg powodów wewnętrznych. Nie będę tych przyczyn i tych powodów wymieniał, gdyż dużo o nich od lat w Polsce mówi się i pisze. Zajmę się tylko niektóremi konsekwencjami stanu gospodarczego, jaki obecnie istnieje, konsekwencjami, które wiążą się z działalnością Ministerstwa Przemysłu i Handlu.</u>
<u xml:id="u-29.8" who="#PSowiński">Jaka jest obecna rzeczywistość gospodarcza? Dochody rolnictwa — tego największego w Polsce warsztatu pracy — skurczyły się blisko 3-krotnie, ubytek dochodów wynosi miliardy złotych. W ślad za tem skurczyły się dochody miast i ośrodków przemysłowych również o bardzo poważne kwoty. Ogólny więc dochód na głowę ludności uległ bardzo poważnemu obniżeniu. Spadek dochodów społecznych wywołał spadek dochodów skarbowych i konieczność kompresyj budżetowych.</u>
<u xml:id="u-29.9" who="#PSowiński">Ofiarą kurczącego się budżetu padały płace, co kurczyło konsumcję oraz sumy przeznaczone w budżecie na inwestycje. Państwo u nas było i jest największym inwestorem. Sumy przeznaczone na inwestycje działają nie tylko swą bezpośrednią wysokością, ale zwielokrotniają obroty gospodarcze swemi wtórnemi efektami.</u>
<u xml:id="u-29.10" who="#PSowiński">Jeśli dodamy do tego zanik emigracji stałej i sezonowej, poważny odpływ kapitałów zagranicznych i bardzo poważne pozycje zamrożeń kapitałowych zewnętrznych, a zwłaszcza wewnętrznych, o czem pisze w nr. 40 „Ilustrowanego Kur jera Codziennego” p. F. Zweig, otrzymamy pełny obraz sytuacji.</u>
<u xml:id="u-29.11" who="#PSowiński">Te wszystkie wymienione i inne przyczyny wywołały u nas groźne zjawisko: od szeregu lat przyrost naturalny ludności wyprzedzał znacznie przyrost środków egzystencji.</u>
<u xml:id="u-29.12" who="#PSowiński">Wskutek tego musi rosnąć bezrobocie i pogłębiać się pauperyzacja ludności. Przy rosnącej ludności i kurczącym się dochodzie ogólnym dochód na głowę oczywiście spada. Ten postępujący proces ubożenia ludności dystansuje nas w stosunku do naszych sąsiadów, podważa nie tylko naszą niepodległość gospodarczą, ale zagraża już istnieniu naszej niepodległości politycznej.</u>
<u xml:id="u-29.13" who="#PSowiński">Proces ten za wszelką cenę — gra idzie o istnienie narodu — musi być i może być przerwany.</u>
<u xml:id="u-29.14" who="#PSowiński">Jako pierwsze zadanie postawić sobie musimy założenie, że jeśli sytuacja nie ma się dalej pogarszać, to trzeba uruchomić zespół środków, któreby w konsekwencji wyrównały wzrost środków egzystencji ze wzrostem potrzeb, wywołanych przyrostem naturalnym ludności. To byłby pierwszy etap w walce z obecnym stanem, to byłby nasz program minimalny.</u>
<u xml:id="u-29.15" who="#PSowiński">Dopiero osiągnięcie takiego wyniku ułatwiłoby marsz naprzód. Czy w obecnej polskiej rzeczywistości gospodarczej znajdziemy środki, któreby umożliwiły takie przestawienie dźwigni? Uważam, iż środki takie znaleźć musimy! Posiadamy w naszej rzeczywistości gospodarczej olbrzymie wartości statyczne: duży przyrost ludności i w związku z tem dużo tanich rąk do pracy, wcale bogate zasoby mineralne, wielkie obszary nieużytków rolnych, bardzo niedostatecznie wyzyskane możliwości intensyfikacji gospodarstw rolnych, a obok tego dużą nierównomierność w gęstości zaludnienia kraju, nierównomierność w konsumcji, w urządzeniach kulturalnych, gospodarczych i t. p.</u>
<u xml:id="u-29.16" who="#PSowiński">Stopniowa przemiana tych wartości statycznych, potencjonalnych na dynamiczne — oto cel, który stoi przed nami.</u>
<u xml:id="u-29.17" who="#PSowiński">Dla osiągnięcia tego celu należy zmobilizować wszystkie środki, jakie mamy do dyspozycji dziś, nie zaniedbując nawet najmniejszych pozycyj. Szerokim frontem, a nie jedną receptą, czy preferencją dla tego czy innego działu życia gospodarczego musimy rozpocząć skoordynowaną i dociągniętą na wszystkich możliwych odcinkach pracę, zmierzającą do ożywienia procesów gospodarczych w całym skomplikowanym organizmie państwowym, we wszystkich jego członach.</u>
<u xml:id="u-29.18" who="#PSowiński">Krótko omówię ważniejsze elementy aktywizacji życia gospodarczego, jak ceny i koszty produkcji, możliwości rozbudowy istniejących i możliwości powstawania nowych warsztatów pracy, problem obrotów gospodarczych.</u>
<u xml:id="u-29.19" who="#PSowiński">Konsumcja w Polsce artykułów przemysłowych i rolnych, obliczona na głowę mieszkańca, jest tak niska, że stawia nas pod tym względem na szarym końcu wśród narodów Europy. Gdybyśmy podzieliwszy Polskę na cztery grupy województw: województwa zachodnie, centralne, południowe i wschodnie, zanalizowali wielkość konsumcji energetycznej, rolnej i przemysłowej na głowę mieszkańca, to stwierdzilibyśmy, iż rozpiętość pod tym względem w tych grupach województw jest poprostu frapująca. Minimalny program nasz w tej dziedzinie — to nie równanie na jakieś państwo zachodnie, ale równanie wszystkich województw na jakąś przeciętną konsumcyjną między województwami zachodniemi a centralnemi.</u>
<u xml:id="u-29.20" who="#PSowiński">Gdybyśmy z kolei zanalizowali ceny, jakie istnieją w poszczególnych województwach, choćby na artykuły pierwszej potrzeby oraz na jednostki energetyczne jak koń mechaniczny i kilowatogodzina, to przekonalibyśmy się, iż w wielu podstawowych artykułach ludność najuboższą obsługują najwyższe ceny.</u>
<u xml:id="u-29.21" who="#PSowiński">Otóż wstępem do wyrównania konsumcji w Polsce na wspomnianą przeciętną musi być stopniowa i planowo realizowana dążność do wyrównania cen w Polsce.</u>
<u xml:id="u-29.22" who="#PSowiński">Idealnym byłby poziom cen dostosowany do zdolności płatniczej poszczególnych rejonów. Praktycznie jest to trudno wykonalne. Realizowanie zaś zasady równania cen choćby tylko na zasadnicze podstawowe artykuły i jednostki energetyczne jest możliwe i winno być przy pomocy Państwa stopniowo wykonane.</u>
<u xml:id="u-29.23" who="#PSowiński">Jakiż powinien być poziom cen w Polsce? Oczywiście dostosowany do przeciętnej zdolności płatniczej konsumentów. A że ta przeciętna możność płatnicza w Polsce jeszcze przez dłuższe lata będzie niska, przeto i ceny muszą być na ten poziom wyrównywane. Jeśli rozważymy warunki, w jakich powstały i rozwijały się nasze placówki przemysłowe i handlowe, to przekonamy się, iż konieczne równanie poziomu cen do zamożności odbiorców bez podważania rentowności tych placówek, nie jest łatwe i może być osiągane tylko ewolucyjnie, drogą wielkiego, zresztą koniecznego, wysiłku.</u>
<u xml:id="u-29.24" who="#PSowiński">Na ceny mają zasadniczy wpływ koszty produkcji, koszty aparatu handlowego i koszty transportu.</u>
<u xml:id="u-29.25" who="#PSowiński">Na koszty produkcji składają się koszty materiałów, energii cieplnej i mechanicznej, robocizny, świadczeń socjalnych i koszty kapitałowe.</u>
<u xml:id="u-29.26" who="#PSowiński">Koszt kupowanych materiałów: surowców i półfabrykatów jest zwykle od danej placówki gospodarczej niezależny. Zależny jest natomiast dobór właściwego materiału i oszczędne nim gospodarzenie, co w dużym stopniu wpłynąć może na obniżenie kosztów produkcji.</u>
<u xml:id="u-29.27" who="#PSowiński">Musimy przyznać, iż marnotrawstwo materiałów w Polsce jest ogromne, a przecież koszty materiałowe dla olbrzymiej ilości produktów stanowią największe pozycje.</u>
<u xml:id="u-29.28" who="#PSowiński">Poza marnotrawstwem materialnem — nazwałbym je indywidualnem — istnieje jeszcze marnotrawstwo zbiorowe. I tak np. w przemyśle narzędziarskim wytwarzamy tysiące odmian narzędzi, gdy do obsłużenia potrzeb życia gospodarczego wystarczyłoby wprowadzić wielokrotnie mniejszą ilość narzędzi znormalizowanych. I tak jest w wielu innych przemysłach, jak stolarskim, blacharskim, elektrycznym, w materiałach kanalizacyjnych, betoniarskich, wodociągowych i wielu, wielu innych. Ile się przez to zamraża kapitałów w składach fabrycznych i w magazynach sklepów i jak to wpływa na podrożenie produkcji, jest zrozumiałe dla każdego. Nie stać nas na taką gospodarkę, poprostu jesteśmy na to za biedni.</u>
<u xml:id="u-29.29" who="#PSowiński">Z okazji debat w poprzednim Sejmie nad ustawą o normalizacji wozów, poruszanych siłą zwierzęcą, okazało się, iż mamy w Polsce przeszło 200 rodzajów osi, kół i obręczy. Ustawa wprowadziła tylko 4 typy średnic kół i rozstawów osi i pięć wymiarów obręczy. I to zupełnie wystarczało. A więc w planowej i konsekwentnie przy pomocy Rządu przeprowadzanej normalizacji kryją się wielkie możliwości obniżenia kosztów produkcji, a co za tem idzie i ceny produktów.</u>
<u xml:id="u-29.30" who="#PSowiński">Jest jeszcze druga dziedzina, w której u nas mało się robi, a powinno ją się uporządkować, to dziedzina specjalizacji. Przez brak odpowiednich norm prawnych wiele warsztatów produkcyjnych ima się różnych rodzajów produkcji do których ani wyposażeniem technicznem, ani wyszkoleniem personelu nie są przygotowane. Oczywiście, iż produkują one drogo i źle.</u>
<u xml:id="u-29.31" who="#PSowiński">Uporządkowanie produkcji przez jej normalizację i specjalizację usunie marnotrawstwo materiałów i pieniędzy i w dużym stopniu przyczyni się do obniżenia kosztów produkcji, podniesienia jej jakości i obniżenia ceny.</u>
<u xml:id="u-29.32" who="#PSowiński">Przeciętne koszty energii cieplnej i mechanicznej w Polsce są wciąż jeszcze za wysokie. Powodem tego jest brak tanich środków transportowych, jeśli chodzi o węgiel czy ropę i niski stopień elektryfikacji kraju. Wystarczy przytoczyć tabelkę, iż wytwórczość energii elektrycznej na jednego mieszkańca w r. 1934 wynosiła w Polsce 79 kwh, gdy w Japonii była 184 kwh, w Czechosłowacji 194, w Holandii 231, w Austrii 362, w Niemczech 441, w Belgii 490, w Szwecji 773, w Szwajcarii 1254 i t. d. Jesteśmy więc daleko na szarym końcu. Gorzej! Dystansują nas bliżsi i dalsi sąsiedzi w niebezpiecznem dla nas tempie. Parę przykładów: Procentowy przyrost wytwórczości energii elektrycznej w r. 1934 w porównaniu z r. 1928 w Polsce wynosił zaledwie 0,3%, gdy we Włoszech 34%, w Holandii 57%, a w Rosji 212%, a więc przeszło 700 razy więcej.</u>
<u xml:id="u-29.33" who="#PSowiński">Natura obdarzyła nasz kraj w zachodniej jego połowie w bogate zasoby węgla, nafty i gazu. Rozprowadzanie tych darów po Polsce transportami kolejowemi musi poważnie podrażać koszt energii cieplnej i mechanicznej. Zbudowanie sieci dróg tanich, wodnych, to zadanie konieczne, które stoi przed naszem Państwem, ale które wymaga i wielkich środków i długiego szeregu lat.</u>
<u xml:id="u-29.34" who="#PSowiński">Najtaniej i najszybciej sprawę potanienia energii cieplnej i mechanicznej rozwiąże sprawa elektryfikacji kraju.</u>
<u xml:id="u-29.35" who="#PSowiński">Przetwarzanie na miejscu wydobycia i sprzedaż węgla, ropy czy gazu pod postacią prądu jest napewno w naszych warunkach komunikacyjnych najtańszem rozwiązaniem. Pozostawienie rozproszonych w kraju pojedyńczych elektrowni w roli koniecznych rezerw, a połączenie wspólnemi szynami naszych zagłębi węglowych i naftowych i rozprowadzenie gotowej energii po kraju — oto zagadnienie, którego sprawne rozwiązanie kapitalnie wpłynie na potanienie kosztów energetycznych, a więc i na obniżenie kosztów produkcji. W programie elektryfikacyjnym odpowiednie miejsce znaleźć winien problem węgla białego — elektrowni wodnych.</u>
<u xml:id="u-29.36" who="#PSowiński">Z uwagi na wszystko powyższe niezrozumiałym jest dla mnie fakt, iż ustawa o popieraniu elektryfikacji pozostała na papierze i że od lat kilku wiele podań o uprawnienie na budowę i eksploatację urządzeń elektrycznych leży niezałatwionych. Intensyfikacja na tym odcinku jest konieczna.</u>
<u xml:id="u-29.37" who="#PSowiński">Koszty robocizny. Jako uwagę w nawiasie dodaję, iż odróżniać trzeba płace od zarobków. Zarobek to iloczyn z płacy, pomnożony przez ilość dniówek przy płacach dniówkowych, przez ilość jednostek produkcyjnych przy zarobkach akordowych.</u>
<u xml:id="u-29.38" who="#PSowiński">Koszt robocizny stanowi również dla większości artykułów poważną pozycję w kosztach produkcji. Obniżanie tej pozycji przez mechaniczne cięcia jest szkodliwe, bo podważa zdolność konsumcyjną mas pracujących. Stosowanie tego przykrego zabiegu może być usprawiedliwione tylko w wyjątkowych wypadkach, gdy wszystkie inne środki zostały wyczerpane. Wydaje mi się, iż znacznie większe rezultaty osiągnąć można przez usuwanie marnotrawstwa w dysponowaniu siłami ludzkiemi.</u>
<u xml:id="u-29.39" who="#PSowiński">Odpowiednia organizacja pracy, właściwe i umiejętne zszeregowanie procesów produkcyjnych napewno dadzą lepsze rezultaty w sensie obniżenia kosztów robocizny na jednostkę produkcyjną, niż mechaniczne cięcia w dół, które rozdrażniają i zniechęcają pracowników, a we wtórnych efektach obniżają chłonność rynku konsumcyjnego.</u>
<u xml:id="u-29.40" who="#PSowiński">Musimy to sobie otwarcie powiedzieć, iż w zakresie racjonalnej organizacji pracy zrobiliśmy jeszcze bardzo mało i że odpowiednie instytucje naukowe, samorządy gospodarcze, związki branżowe mają na tym odcinku szerokie i wdzięczne pole do działania, Tylko marnotrawstwem w dysponowaniu surowcem i siłami ludzkiemi można tłumaczyć tę okoliczność, iż w Polsce w wielu artykułach, mimo niższych kosztów robocizny na osobę pracującą, koszt produkcji na jednostkę produkowaną wypada znacznie drożej, niż gdzieindziej.</u>
<u xml:id="u-29.41" who="#PSowiński">Koszty świadczeń socjalnych. Świadczenia socjalne, jako czynnik zabezpieczający w pewnej mierze od wypadku świat pracy, są według mego zdania koniecznością, a więc i za konieczność uważam wydatki z niemi związane. Chodzi więc tylko o to, żeby ten konieczny wydatek utrzymać w granicach naszych możliwości kalkulacyjnych przy zachowaniu niezbędnego poziomu świadczeń.</u>
<u xml:id="u-29.42" who="#PSowiński">Wszystkie wydatki, związane ze świadczeniami socjalnemi, można podzielić na dwie kategorie: na koszt świadczeń udzielanych faktycznie ubezpieczonym i na koszt związany z rozprowadzeniem tych świadczeń od świadczących do uprawnionych. O ile w pierwszej grupie kosztów wysokość świadczeń została doprowadzona do poziomu, poniżej którego świadczenia utracić by mogły swój sens wogóle, o tyle w drugiej grupie wydatków możliwości oszczędniejszego gospodarzenia nie zostały wyczerpane, Koszty kapitałowe. Koszty kapitałowe w Polsce są znacznie wyższe, niż u konkurujących z nami sąsiadów. W obecnej chwili jest to najsłabszy punkt w naszym systemie gospodarczym, Posiadamy kapitałów mało i koszt ich jest stosunkowo wysoki.</u>
<u xml:id="u-29.43" who="#PSowiński">Nie prędko na tym odcinku może nastąpić odprężenie. Przeciwnie, liczyć się z tem trzeba, że długie lata odczuwać będziemy brak dostatecznego dopływu kapitałów i ich wysoki koszt. Dlatego też tem większą wagę przywiązywać musimy do oszczędnego operowania groszem i z tem większą skrupulatnością i systematycznością poddawać kompresji te elementy kosztów, o których poprzednio mówiłem.</u>
<u xml:id="u-29.44" who="#PSowiński">Koszty transportu. Wpływ kosztów transportu na ceny, zwłaszcza artykułów o małej cenie jednostkowej, a wysokiej wadze, lub na ceny artykułów, wymagających ciężkiego i kosztownego opakowania, jak np. szyby, jest znaczny i nierzadko przekracza wartość wysyłanego produktu. O potrzebie stosowania odpowiedniej polityki taryfowej dużo się już w tej Wysokiej Izbie mówiło, przeto tematu tego rozwijać nie będę.</u>
<u xml:id="u-29.45" who="#PSowiński">Ograniczę się do skromnej uwagi, iż wydaje mi się, że dochód, jaki Skarb Państwa czerpać może pośrednio z podniesienia i ożywienia obrotów gospodarczych, przy mniejszych kosztach transportu będzie znacznie poważniejszy, niż bezpośredni zysk w formie przelewu z eksploatacji przedsiębiorstwa Polskie Koleje Państwowe.</u>
<u xml:id="u-29.46" who="#PSowiński">Koszty dystrybucji. O potrzebie usprawnienia aparatu handlu wewnętrznego świadczy choćby nadmierna rozpiętość cen, jaka istnieje pomiędzy cenami, uzyskanemi na wsi przez producenta rolnego, a płaconemi w mieście przez konsumenta miejskiego, jak również i rozpiętość w wielu artykułach przemysłowych między ceną producenta a ceną detaliczną. Niezdrowe warunki w okresie wojny światowej, istniejące przez czas dłuższy i w okresie powojennym, do gruntu zanarchizowały prawie cały nasz aparat handlowy. O ile w okresie przedwojennym producent rolny i przemysłowy cały swój wysiłek twórczy kierował na rozbudowę swego warsztatu pracy, pozostawiając troskę o kredytowanie produkcji i jej r oprowadzenie solidnym i wytrawnym placówkom handlowym, to w okresie powojennym producent nie tylko że nie mógł korzystać z pomocy kredytowej, ale sam aż nazbyt często padał ofiarą złośliwych machinacyj nieuczciwych kupców.</u>
<u xml:id="u-29.47" who="#PSowiński">Chwiały się i padały wielkie i solidne, mające poza sobą dziesiątki lat owocnej pracy, domy handlowe i przedsiębiorstwa handlowe, nie mogąc wytrzymać konkurencji kupców, których jedynem założeniem kalkulacyjnym było złośliwe bankructwo. Nic dziwnego, że w tych warunkach coraz liczniejsze grupy producentów musiały stwarzać własne aparaty handlowe, co jeszcze bardziej osłabiło stan kupiecki, a warsztaty produkcyjne obciążyło dodatkowemi troskami.</u>
<u xml:id="u-29.48" who="#PSowiński">Rozwielmożnienie się handlu nielegalnego domokrążnego, ograniczenia koncesyjne, monopolowe, sklepy szkolne i t. d. — wszystko to kurczyło zakres możliwości rozwojowych zdrowego handlu, redukując rolę kupiectwa w wielu dziedzinach tylko do zwykłego pośrednictwa, traktowanego nierzadko jako klęskę pasożytnictwa.</u>
<u xml:id="u-29.49" who="#PSowiński">Coraz częściej zwalano winę wielkich rozpiętości cen między ceną u producenta a ceną dla konsumenta wyłącznie na barki kupiectwa. Sądzę, że zarówno w interesie producentów, jak i szerokich mas konsumentów należy przystąpić jak najrychlej do odbudowy aparatu handlowego, że należy poddać gruntownej analizie drogi, jakimi towar przejść musi w drodze od producenta do konsumenta, że należy zbadać różnego rodzaju obciążenia niezależne ani od producenta, ani od kupca. Sądzę, iż zasługuje na uznanie fakt, że Izba Przemysłowo-Handlowa w Warszawie zainicjowała i podjęła ostatnio prace, związane z problemem usprawnienia handlu wewnętrznego. Napewno w tej dziedzinie jest dużo do zrobienia.</u>
<u xml:id="u-29.50" who="#PSowiński">Możliwości rozbudowy istniejących i powstawania nowych warsztatów pracy. Te możliwości rozbudowy istniejących warsztatów pracy, jak i możliwości powstania nowych placówek w Polsce istnieją i mają rację bytu, świadczy o tem niski stopień konsumcji i wielki rejestr potrzeb. Inicjatywa państwowa nawet w zakresie samoobrony narodowej nie jest i nie może być wystarczalna. Dlatego też starać się należy, by usuwać z drogi wszystko to, co utrudnia i hamuje rozwój inicjatywy prywatnej.</u>
<u xml:id="u-29.51" who="#PSowiński">Przesunięcia gospodarcze naszych sąsiadów dystansują nas na coraz niebezpieczniejszą dla nas odległość.</u>
<u xml:id="u-29.52" who="#PSowiński">W dobie obecnej obronność kraju mierzy się jego pogotowiem technicznem. I wszystko jedno, jakimi drogami to pogotowie techniczne wzrosło i potęguje się u naszych sąsiadów, czy stosowane tam metody finansowe zgodne są czy niezgodne z klasycznymi poglądami na tę sprawę, fakt pozostaje faktem. Narastają nieodwracalne dla nas przemiany gospodarcze, narzucając nam konieczność stosowania metody obronnej.</u>
<u xml:id="u-29.53" who="#PSowiński">I gdy zastanawiam się nad środkami wyrównawczemi, mimowoli kieruję swój umysł w stronę 400.000 warsztatów rzemieślniczych, nie skupionych, ale rozproszonych po całej Polsce, a więc nie łatwych do zniszczenia w wypadku agresji. Myślę, że nawet skomplikowane urządzenia składają się z prostych elementów, których większość dostępna jest produkcji rzemieślniczej.</u>
<u xml:id="u-29.54" who="#PSowiński">Sądzę, że niema tańszego, a więc bardziej dla nas dostępnego rozwiązania, jak wykorzystanie potencjonalnych możliwości dziesiątków tysięcy warsztatów rzemieślniczych. Pisze „Polska Zbrojna” w znanym artykule, iż Rzesza Niemiecka zatrudnia 17 milionów robotników, a o połowę tylko mniej ludna Polska — 600 tysięcy. Po cóż więc utrzymujemy w mocy przepisy, które hamują wzrost liczby zatrudnionych? Oto kilka przykładów.</u>
<u xml:id="u-29.55" who="#PSowiński">Wysokość opłat patentowych u nas uzależniona jest od stanu zatrudnienia. Mimowoli nasuwa się właścicielowi warsztatu przemysłowego myśl, żeby ścinać stan zatrudnienia, gdy ten zbliża się do granicy, powyżej której następuje znaczny skok w opłacie patentowej. I tak się to prawie powszechnie robi. Dziesiątki tysięcy ludzi znajduje się na bruku tylko przez taką stylizację opłat patentowych. Wydaje mi się, iż bez szkody dla wpływów skarbowych, a z wielkim pożytkiem dla stanu zatrudnienia byłoby ustalanie wysokości opłat patentowych nie w zależności od stanu zatrudnienia, ale od wysokości obrotów.</u>
<u xml:id="u-29.56" who="#PSowiński">Przedsiębiorstwa przy wykupywaniu patentów wpłacałyby pewną, ustaloną przez urzędy skarbowe na podstawie obrotów poprzedniego roku, zaliczkę, którą uzupełniałoby się po zamknięciu roku. Znikłby też nieuzasadniony gospodarczo fakt, że przedsiębiorstwo, zatrudniające np. 510 ludzi i osiągające obrót roczny 12 milionów zł, wpłaci to samo, co przedsiębiorstwo zatrudniające np. 980 ludzi, a osiągające obrót 2 milionów zł. Przedsiębiorstwo mniej zatrudniające otrzymuje więc od Państwa na jednostkę obrotu jakoby premię, i to w dobie szalejącego u nas bezrobocia. Zniesienie, choćby na jakiś czas, przymusu płacenia uczniowi, pobierającemu naukę w rzemiośle, wprowadziłoby do nauki w rzemiośle zgórą sto tysięcy młodzieży, których wychowuje obecnie ulica. Liczę tylko co czwarty warsztat rzemieślniczy, choć wiemy wszyscy, że potrzeby na tym odcinku są znacznie większe.</u>
<u xml:id="u-29.57" who="#PSowiński">Ustęp 12 art. 116 prawa przemysłowego w brzmieniu z dnia 10 marca 1934 r. przewiduje wydanie rozporządzenia określającego rodzaje rzemiosła, w których dopuszczony będzie wyjątek od zakazu pobierania wynagrodzenia za naukę. Sądzę, iż należałoby przyśpieszyć ukazanie się tego rozporządzenia.</u>
<u xml:id="u-29.58" who="#PSowiński">Wprowadzenie przed paru laty przez Monopol Spirytusowy przymusu skupu używanych butelek wyrzuciło na bruk około 3000 pracowników szklarskich i spowodowało wzrost przywozu stłuczki szklanej z zagranicy o 100%, Wprowadzone niedawno przez p. Ministra Skarbu ograniczenie o 1/3 tego skupu wprowadziło do pracy już 900 ludzi, a przywóz stłuczki z zagranicy ulegnie niewątpliwie obniżce. Przykładów takich znaleźć można więcej.</u>
<u xml:id="u-29.59" who="#PSowiński">Sądzę, że znaczny wpływ na powstanie nowych placówek przemysłowych w kraju miałoby zarządzenie, zwalniające nowopowstające przedsiębiorstwa dla wyrabiania artykułów dotąd w Polsce nieprodukowanych, względnie produkowanych w niedostatecznej mierze na lat np. 10 do 15 ze świadczeń podatkowych, za wyłączeniem podatku osobisto-dochodowego.</u>
<u xml:id="u-29.60" who="#PSowiński">Nie jestem zwolennikiem przesadnej autarchii, uważając ją za chorobę naszych czasów, ale stojąc na stanowisku konkretnych faktów, jakie wkoło nas zachodzą, wszelkie poczynania, ułatwiające nam samowystarczalność, uważam za konieczność samoobronną.</u>
<u xml:id="u-29.61" who="#PSowiński">Z tych względów witam ze szczerem uznaniem wysiłki rolnictwa, zmierzające do rozwijania produkcji surowców włóknistych i oleistych.</u>
<u xml:id="u-29.62" who="#PSowiński">Uważam również za wskazane i konieczne preferencje, stosowane przez Rząd dla tego rodzaju produkcji. Ale sądzę, iż nie ulega wątpliwości, że przejście od surowców zagranicznych do krajowych winno dokonywać się ewolucyjnie, stopniowo, w miarę powiększania się ilości i jakości surowców krajowych i dostosowywania się urządzeń przeróbczych do właściwości tychże surowców. Wyprzedzanie tych procesów dostosowawczych zbyt forsownemi preferencjami i zarządzeniami powoduje zjawiska niepożądane i kosztowne.</u>
<u xml:id="u-29.63" who="#PSowiński">I tak, na skutek zbyt forsownych ograniczeń w przywozie wełny i bawełny, przy jednoczesnej tolerancji wwozowej (czasem wynikającej z umów), jesteśmy świadkami wzrostu w okresie pierwszych 8 miesięcy 1935 r. w porównaniu z rokiem poprzednim importu przędzy bawełnianej, a więc półfabrykatu o 23%, przędzy wełnianej o 58,9%, gotowych wyrobów bawełnianych o 25,5%, gotowych tkanin wełnianych o 34%.</u>
<u xml:id="u-29.64" who="#PSowiński">Otóż ten wzrost przywozu przędzy tkanin wełnianych i bawełnianych przy jednoczesnym olbrzymim spadku zapasów surowca w kraju wskazuje, że przywóz surowej wełny i bawełny, skrępowany ograniczeniami kontyngentowemi, nie nadąża za zapotrzebowaniem.</u>
<u xml:id="u-29.65" who="#PSowiński">Napewno nie jest to zjawisko pożądane, a jeśli uwzględnimy różnice w stanie zatrudnienia i różnice w cenach między surowcem a półfabrykatem i gotowym produktem, dojdziemy do przeświadczenia, że jest to także zjawisko kosztowne.</u>
<u xml:id="u-29.66" who="#PSowiński">Obroty wewnętrzne. Na żywość obrotów wewnętrznych wśród wielu czynników konjunkturalnych mają wydatny wpływ inwestycje i handel zagraniczny.</u>
<u xml:id="u-29.67" who="#PSowiński">Najwłaściwszą formą walki z bezrobociem jest stwarzanie takich warunków, by bezrobotni zostali wsysani przez warsztaty pracy. Takie rezultaty da celowo i systematycznie realizowana akcja rozbudowy konsumcji rynku wewnętrznego. Ale jest to działanie długofalowe. Tymczasem rozmiar bezrobocia, o niebezpiecznych w niektórych punktach skupieniach, wymaga środków doraźnych, działających zaraz, wymaga działań krótkofalowych.</u>
<u xml:id="u-29.68" who="#PSowiński">Do takich środków należą roboty publiczne i inwestycyjne. Konieczność prowadzenia specjalnych robót inwestycyjnych wynika także ze wspomnianej już przeze mnie konieczności samoobrony, wywołanej rosnącem pogotowiem technicznem naszych sąsiadów. Odpowiednio dobrany program robót publicznych i inwestycyjnych poważnie wpłynąć może na ożywienie obrotów gospodarczych.</u>
<u xml:id="u-29.69" who="#PSowiński">Użycie sum Funduszu Pracy, jako rat na spłatę kredytowo pomyślanych robót publicznych i inwestycyjnych, znakomicie rozszerzyłoby skalę tych robót i ich wpływ na obroty gospodarcze. Tak zresztą pojmowali działalność Funduszu Pracy inicjatorzy tej ustawy, czego dowody znajdziemy w stenogramach ich przemówień.</u>
<u xml:id="u-29.70" who="#PSowiński">Upłynnienie w ramach obecnych możliwości zamrożeń, które słusznie określił w „I. K. C.” p. F. Zweig, jako skrzepy w organizmie gospodarczym, dałoby poważne efekty.</u>
<u xml:id="u-29.71" who="#PSowiński">Przykładowo wymienię jeszcze jeden rodzaj zamrożeń, które możnaby upłynnić w drodze obrotów kompensacyjnych wewnętrznych. Sądzę, że jest rzeczą ogólnie wiadomą, jak wielkie są potrzeby inwestycyjne naszego przemysłu. Okres koniunktury, niestety, naogół nie był wyzyskany dla rozbudowy i unowocześnienia naszej produkcji. Trzeba przyznać, iż okres ten pod tym względem przeważnie lekkomyślnie zmarnowaliśmy. Okres przeciągającego się kryzysu oczywiście utrudnił, a w wielu placówkach uniemożliwił zupełnie postęp, tak konieczny dla dostosowania się procesów produkcyjnych do rosnącej i udoskonalającej się konkurencji zagranicznej z jednej strony i do potrzeby dostosowywania się wysokości kosztów produkcji, a co za tem idzie i cen do obniżającej się zdolności nabywczej rynku.</u>
<u xml:id="u-29.72" who="#PSowiński">Powstały więc zaległości inwestycyjne nawet na najkonieczniejszych odcinkach. Nieprzeprowadzane od szeregu lat remonty urządzeń produkcyjnych grożą poważnemi już na najbliższą przyszłość komplikacjami. Szereg inwestycyj jest już tak konieczny, że mimo braku odpowiednich rezerw płynnych przedsiębiorstwa znalazły środki na pokrycie części kosztów, związanych z koniecznościami inwestycyjnemi, resztę możnaby pokryć operacjami kredytowemi, gdyby powstały takie możliwości, lub w drodze handlu wymiennego — wewnętrznej kompensaty towarowej. Zresztą to się już tu i ówdzie robi samorzutnie. Znam przedsiębiorstwo, które zelektryfikowało się i przeprowadziło gazyfikację, płacąc 2/3 należności za zamówione urządzenia własnym produktem, który leżał zamrożony na składzie i tylko tą drogą dał się upłynnić. Znam przedsiębiorstwo żelazne, które dostarcza ścieralników stalowych pewnej cementowni, spokrewnionej kapitałowo z kopalnią węgla, a cementownia płaci za dostarczone części stalowe węglem z tej kopalni. Jest to jakby kompensata w trójkąt. Znam jeszcze wiele innych rodzajów podobnej transakcji. Wcale liczna grupa przedsiębiorstw posiada zamrożone kapitały w wyprodukowanym materiale na składzie, a jednocześnie ma pilne potrzeby inwestycyjne, które tylko w części mogłaby pokryć gotówką.</u>
<u xml:id="u-29.73" who="#PSowiński">Wydaje mi się, iż stworzenie jakiejś centralnej instytucji rozrachunkowej dla handlu wewnętrznego kompensacyjnego rozszerzyłoby znakomicie zakres dokonywanych dotąd sporadycznie tylko tranzakcyj kompensacyjnych, upłynniłoby szereg zamrożeń materijałowych i poważnie wzmogłoby ruch inwestycyjny. Zwolennicy klasycznych rozwiązań zarzucą mi, iż propaguję pierwotne metody wymiany usług, że to nie jest postęp it. d. Zapewne. Kompensatę w obecnych czasach należy traktować jako zło konieczne. Ale życie jest życiem i napewno większem złem jest czekanie, aż wrócą całkowicie klasyczne metody wymiany towarowej i usług.</u>
<u xml:id="u-29.74" who="#PSowiński">Nie uważałbym również za zbrodnię, gdybyśmy upłynnili choćby częściowo zamrożone restrykcjami dewizowemi w Niemczech kapitały polskich obywateli przez import za te kapitały, za ulgowem cłem lub nawet bez cła, określonego typu samochodów.</u>
<u xml:id="u-29.75" who="#PSowiński">Nie uważam za szczęśliwy pomysł stosowania opłat za każdy dzień pobytu od samochodów odwiedzających nas turystów zagranicznych. W wielu państwach ościennych opłaty te zostały zniesione. I słusznie. Ruch turystyczny nie jest bez znaczenia dla życia gospodarczego i należy choćby tą drogą go ułatwić, skoro nie możemy zachęcić podróżujących stanem naszych dróg.</u>
<u xml:id="u-29.76" who="#PSowiński">Handel zagraniczny. Na odcinku handlu zagranicznego jesteśmy w dalszym ciągu świadkami dążenia poszczególnych organizmów państwowych do daleko posuniętej samowystarczalności gospodarczej, do aktywności swych bilansów handlowych, co w konsekwencji coraz bardziej narusza podstawy koniecznej naturalnej wymiany handlowej międzynarodowej, utrudniając powrót do normalnych stosunków międzypaństwowych.</u>
<u xml:id="u-29.77" who="#PSowiński">Zakazy walutowe, zakazy towarowe, emigracyjne, dumping walutowy, opłaty na rzecz eksportu, „Aufgeldy”, różnego rodzaju zarządzenia administracyjne, cła wyrównawcze i antydumpingowe, monopole i wyłączności, preferencje jawne i ukryte — oto bogaty arsenał środków powszechnie stosowanych, który potęguje nieustannie niestałość i płynność stosunków w dziedzinie międzynarodowej wymiany towarowej.</u>
<u xml:id="u-29.78" who="#PSowiński">W mojem przekonaniu przesadne dążenie do autarkii, jak to już określiłem, jest chorobą naszych czasów. Niczem sztucznem nie zdoła się zmienić faktu, iż każde państwo w świecie posiada naturalną podstawę do wytwarzania pewnych produktów, które w danym kraju, przy jego klimacie, glebie i innych właściwościach da się produkować najlepiej i najtaniej. Międzynarodowa wymiana towarowa, oparta na tej prawdzie, stworzyłaby z pewnością zdrowe i stałe podstawy i zaoszczędziłaby narodom masy energii, związanej z usiłowaniem produkowania artykułów, nieposiadających naturalnych warunków produkcyjnych.</u>
<u xml:id="u-29.79" who="#PSowiński">Niestety, my stać musimy na gruncie obecnej rzeczywistości. Nic nie zapowiada, by droga do takich zasad obrotu towarowego była bliska i łatwa do zrealizowania, przeciwnie pęd do autarkii — samowystarczalności gospodarczej — rośnie i potęguje się.</u>
<u xml:id="u-29.80" who="#PSowiński">Z tych powodów względy na samoobronę zmuszają i nasze Państwo do aktów, wzmacniających nasze pozycje samowystarczalności.</u>
<u xml:id="u-29.81" who="#PSowiński">Tem niemniej nie może ujść uwadze naszej znaczenie, jakie w obecnych warunkach posiada dla naszego Państwa wymiana towarowa, wywóz i przywóz. Rezultat tej wymiany objawia się w pewnem saldzie dodatniem czy ujemnem bilansu handlowego. Oczywiście, iż każdy naród dąży do uzyskania możliwie wysokiego dodatniego salda. Dla nas, ze względu na nasze zobowiązania dłużnicze zagraniczne, dolną granicą, poniżej której starać się należy, by nie spadło dodatnie saldo bilansu handlowego, są umowne roczne raty na spłatę zobowiązań.</u>
<u xml:id="u-29.82" who="#PSowiński">Powiedzmy przykładowo, że tą dolną granicą jest kwota np. 80 milionów złotych, wtedy nie jest rzeczą obojętną, czy tę nadwyżkę osiągamy przy wywozie np. wartości 180 milionów złotych, a przywozie w wysokości 100 milionów złotych, czy też przy wywozie o wartości 1.080 milionów złotych i imporcie na sumę 1 miliarda złotych. I tu i tam dodatnie saldo wynosi 80 milionów złotych. Jednak w poruszonym pierwszym wypadku na każdy 1 złoty wywozu musimy się starać o wywóz w wartości 1,80 zł, a więc o 80% wyższy od wwozu, w drugim przypadku na każdy 1 złoty wwozu należy uzyskać w umowach handlowych możność wywozu 1,08 zł. Jest rzeczą dla każdego zrozumiałą, iż przy obecnie panujących stosunkach w świecie, przy dążności państw do wprowadzania zrównoważonej wymiany, uzyskanie na całości umów gospodarczych kontyngentów, któreby w rezultacie dały o 80% wyższy wartością eksport od importu, jest o wiele trudniejsze, niż uzyskanie jak w drugim przypadku, nadwyżki 8%. Stąd wniosek: w miarę wzrostu dążności do kompensowania sald w obrotach handlowych na zero dążyć należy wszystkiemi drogami do zwiększenia obrotów handlu zagranicznego zarówno po stronie importu, jak eksportu.</u>
<u xml:id="u-29.83" who="#PSowiński">Jaką wartość gospodarczą dla kraju ma wysokość obrotów handlu zagranicznego?</u>
<u xml:id="u-29.84" who="#PSowiński">Pozwolę sobie znów zilustrować to na przykładzie cyfrowym.</u>
<u xml:id="u-29.85" who="#PSowiński">Rozumowanie, oparte choćby na grubem przybliżeniu cyfrowem, ma jedną zaletę, iż wprowadzona do niego każda uzasadniona poprawka daje coraz konkretniejszy, w. cyfrach ujęty, obraz.</u>
<u xml:id="u-29.86" who="#PSowiński">Załóżmy więc, iż nasz obrót handlowy całkowity (wewnętrzny i zewnętrzny) wynosił w r. 1935 około 10 miliardów zł, a więc około 303 zł na głowę mieszkańca, w czem obrót handlowy zagraniczny (import i eksport) około 2 miliardów zł. W pierwszem przybliżeniu możemy więc określić, iż jeśli obrót całkowity dał podstawę do egzystencji całego 33-milionowego narodu, to obrót zagraniczny, wynoszący w przykładzie około 1/5 części całości obrotów, dał podstawy egzystencji 1/5 części ludności Państwa, czyli żywił przeszło 6,5 miliona ludzi.</u>
<u xml:id="u-29.87" who="#PSowiński">Gdybyśmy teraz założyli, że dla takiego samego okresu w roku przyszłym skurczylibyśmy obrót zagraniczny do 180 milionów wywozu i do 100 milionów złotych wwozu, a więc łącznie do 280 milj. zł obrotu handlu zagranicznego, to gdybyśmy nawet założyli, iż obrót wewnętrzny utrzymałby się na pozycji tej samej, t. j. 8 miliardów zł, łączny obrót handlowy Wyniósłby kwotę 8.280 milionów zł, to znaczy spadłby na głowę ludności w stosunku do poprzedniego przykładu z 303 zł na 251 zł, czyli zmniejszyłby się o około 17% i w tym stosunku pogłębiłaby się pauperyzacja ludności. Eksport w tym wypadku żywiłby tylko 1/16 część ludności, czyli około 2 milj. ludności.</u>
<u xml:id="u-29.88" who="#PSowiński">I to ten stosunek byłby tylko wtedy utrzymany, gdyby udało się obrót wewnętrzny utrzymać na poziomie niezmienionym — 8 miliardów zł.</u>
<u xml:id="u-29.89" who="#PSowiński">Można przyjąć za pewnik, iż nie udałoby się po skurczeniu obrotu zagranicznego o okrągłe 1 i 3/4 miliarda zł utrzymać obrotu wewnętrznego niezmienionym.</u>
<u xml:id="u-29.90" who="#PSowiński">Jeśli zważymy, że z handlem zagranicznym są związane rozliczne funkcje handlowe, transportowe, bankowe, spedycyjne, asekuracyjne i t. p., że handel zagraniczny nie tylko sam w sobie jest warsztatem pracy, lecz motoryzuje on i inne warsztaty pracy wewnątrz kraju, że rozszerza skalę procesów produkcyjnych i konsumcyjnych, a więc, że handel ten w znakomity sposób zwiększa obroty wewnętrzne, to, zanikając, będzie oczywiście kurczył i obroty wewnętrzne. Dlatego też utrzymanie niezmienionego obrotu krajowego przy silnem ograniczeniu handlu zagranicznego nie da się w tym samym czasie osiągnąć.</u>
<u xml:id="u-29.91" who="#PSowiński">Nawet gdybyśmy poświęcili wszystkie środki, służące na popieranie wytwórczości krajowej (rolnej i przemysłowej) dla obniżenia cen produktów wewnątrz kraju, to ta nieznaczna w stosunku do przykładowego 8-miljardowego obrotu wewnętrznego kwota, w bardzo niewielkim stopniu wpłynęłaby na zahamowanie spadku obrotu wewnętrznego, wywołanego nagłem kurczeniem się obrotu zagranicznego.</u>
<u xml:id="u-29.92" who="#PSowiński">Oczywiście, iż przyszłości kraju przedewszystkiem szukać należy w rozbudowie, dalekiego jeszcze od stanu nasycenia, rynku wewnętrznego, ale jest to działanie na długiej fali, wymagające planowego, lata całe trwającego, wysiłku.</u>
<u xml:id="u-29.93" who="#PSowiński">Obrót zagraniczny można przerwać odrazu, ale wyrównać groźnych skutków tego zabiegu przez podniesienie konsumcji wewnętrznej odrazu się nie da. Na to potrzebne są całe lata, Z uwagi więc na wszystkie wyżej wymienione okoliczności, w imię dobrze zrozumianego interesu całego 33-milionowego narodu, a nie jednej jego części czy klasy, dążyć należy wszystkiemi środkami do podniesienia handlowego obrotu zagranicznego. Powtarzam: wszystkiemi środkami, W walce na rynkach obcych nie jesteśmy partnerami ani gorszymi, ani słabszymi. My potrzebujemy kontaktu handlowego, ale i nas potrzebują. My chcemy sprzedać, ale i nam chcą sprzedać. Nam przeszkadzają i my możemy przeszkadzać.</u>
<u xml:id="u-29.94" who="#PSowiński">Bez uprzedzeń i złośliwości, ale i bez sentymentów winniśmy na gest odpowiedzieć gestem, na propozycję — propozycją, na walkę — walką!</u>
<u xml:id="u-29.95" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-29.96" who="#PSowiński">W oparciu o wielkie bogactwo rąk ludzkich w Polsce, umiejących dobrze i tanio pracować, w oparciu o nasze zasoby naturalne, przedstawiamy groźnego przeciwnika, jak i pożądanego kontrahenta. Wysoki Sejmie! Na Komisji Budżetowej, w dyskusji nad preliminarzem budżetowym Ministerstwa Przemysłu i Handlu poruszono szereg zagadnień. Na czoło poruszanych spraw wybijały się zagadnienia, związane z interwencjonizmem, etatyzmem, kartelami i polityką cen. Stanowisko swoje w sprawach cen sprecyzowałem, omawiając sprawę kosztów produkcji.</u>
<u xml:id="u-29.97" who="#PSowiński">W sprawach interwencjonizmu państwowego stoję na stanowisku, iż bieg wydarzeń w świecie po wojnie europejskiej tak skomplikował życie gospodarcze, że bez ingerencji Państwa w wielu dziedzinach tegoż życia obejść się nie sposób. Przykładowo wymienię sprawy handlu zagranicznego, polityki ceł, rozjemstwa i t. d. Wydaje mi się, iż powrót zupełny do zasady wolnej gry sił jeszcze przez długie lata będzie niedościgłem marzeniem. Z tych względów jestem zwolennikiem umiarkowanego interwencjonizmu państwowego, a przeciwnikiem przerostów kartelowych. Nie podzielam poglądów, może jasno niesprecyzowanych, ale stwarzających dla nas pewną psychozę, którą możnaby ująć w słowach: Znieście dziś wszystkie kartele, a jutro będzie w Polsce po kryzysie. Podzielam pogląd p. Wicepremiera Kwiatkowskiego, że na młócenie na oślep cepami nas nie stać! Tem niemniej twierdzę, że te kartele, które galwanizują trupy, zamrażają inicjatywę i przedsiębiorczość i wykorzystując swe monopolowe stanowisko, usztywniają cenę na wysokim, dzięki barierze celnej, poziomie, są szkodliwe j jak zrozumiałem z końcowego przemówienia na Komisji p. Ministra Góreckiego, akcja unieszkodliwienia takich karteli nie jest skończona i zawsze będzie aktualna,...</u>
<u xml:id="u-29.98" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-29.99" who="#PSowiński">...tak jak aktualną jest i będzie akcja, zmierzająca do uprzemysłowienia naszego kraju na zdrowych podstawach.</u>
<u xml:id="u-29.100" who="#PSowiński">Wysoki Sejmie! Zgodnie z uchwałą Komisji Budżetowej wnoszę o przyjęcie preliminarza budżetowego Ministerstwa Przemysłu i Handlu w brzmieniu przedłożonem przez Rząd z poprawkami Komisji,</u>
<u xml:id="u-29.101" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#WicemarszałekSchaetzel">Zarządzam przerwę do godziny 16. Po przerwie zabierze głos p. Minister Przemysłu i Handlu.</u>
<u xml:id="u-30.1" who="#komentarz">(Przerwa od godz. 14 m, 20 do godz, 16 min. 20.)</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#Marszałek">Wznawiam posiedzenie. Czy ktoś z Panów Posłów zamierza zwrócić się do p. referenta z krótkiem zapytaniem?</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#PZubrzycki">Ja, Panie Marszałku.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Zubrzycki.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#PZubrzycki">W czasie debaty generalnej nad budżetem poruszyłem zagadnienie karteli, a w związku z tem i sprawę redukcji robotników. Poruszali to zagadnienie i inni panowie posłowie, ilustrując stan zredukowanych konkretnemi liczbami. Podkreśliłem, że w samych Zakładach Ostrowieckich w ostatnich tygodniach zredukowano 321 osób, pomimo oświadczenia p. Wicepremiera i Ministra Skarbu Kwiatkowskiego, który stwierdził, że obniżka sztywnych cen nie pociągnie za sobą żadnych redukcyj i że przemysł nie potrzebuje szukać rekompensaty w elemencie najsłabszym gospodarczo, t. j. w robotniku.</u>
<u xml:id="u-34.1" who="#PZubrzycki">Chciałbym wobec tego zapytać się, czy Rząd zamierza przedsięwziąć zdecydowane środki, aby zmusić do zatrudnienia napowrót zredukowanych robotników i czy w konkretnym wypadku, t. j. w Zakładach Ostrowieckich Rząd zechce zmienić wytworzoną tam sytuację? Pragnę stwierdzić, że ludzie ci oczekują na decyzję Wysokiego Rządu z głęboką wiarą w szybką poprawę ich tragicznej sytuacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#Marszałek">Regulamin przewiduje, że przed dyskusją konkretne zapytanie może być skierowane tylko do referenta, a Pan zwrócił się z zapytaniem do Rządu. Otóż jeśli p. Minister zechce na to odpowiedzieć, to oczywiście życzeniu Pana Posła stanie się zadość, ale zwracam Pańską uwagę, że nie skierował Pan zapytania pod adresem właściwym, t. j. sprawozdawcy, lecz pod adresem Rządu.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#PZubrzycki">W takim razie kieruje to zapytanie do p. referenta, sądząc, że po porozumieniu się z p. Ministrem udzieli mi wyjaśnienia.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#Marszałek">Czy p. Referent zechce udzielić wyjaśnienia?</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#PSowiński">Nie mogę w tej chwili konkretnie na to odpowiedzieć. W końcu dyskusji, po porozumieniu się z Rządem może udzielę Panu odpowiedzi.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#Marszałek">Do krótkiego zapytania głos ma p. Walewski.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#PWalewski">Chcę się zapytać p. Referenta, czy wiadomo mu coś konkretnego o ewentualnych zamierzeniach Ministerstwa Przemysłu i Handlu co do usprawnienia techniki obrotu zagranicznego celem uwolnienia eksporterów i importerów od zbyt wielkiej ilości organizacyj patronujących, a oddalających czynne jednostki życia gospodarczego od swych właściwych funkcyj? O ile mi wiadomo, sprawy handlu zagranicznego traktowane są obecnie w 4 ministerstwach i załatwiane przez kilkanaście instytucyj o charakterze społeczno-gospodarczym.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#Marszałek">P, referent oświadczył, że będzie mógł udzielić odpowiedzi p. Posłowi dopiero w końcowem przemówieniu.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#PWagner">Chcę zapytać p. Referenta, jak uważa, czy przemysł polski podporządkuje się programowi gospodarczemu Rządu i czy skłonny będzie zastosować się do rzeczywistości polskiego życia gospodarczego?</u>
<u xml:id="u-42.1" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#PSowiński">Odpowiem p. Posłowi w końcowem przemówieniu.</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#Marszałek">Do krótkich zapytań nikt więcej się nie zgłosił. Zarządzam rozprawę.</u>
<u xml:id="u-44.1" who="#Marszałek">Głos ma p. Minister Przemysłu i Handlu.</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Wysoki Sejmie! W czasie Ubiegłych kadencyj parlamentarnych wytworzył się taki zwyczaj, że w czasie dyskusji nad budżetem Ministerstwa Przemysłu i Handlu omawia się choćby w najogólniejszym zarysie całokształt sytuacji gospodarczej i to nie tylko w skali polskiego organizmu gospodarczego, ale w skali światowej. Jest to zupełnie zrozumiałe, gdy się weźmie pod uwagę z jednej strony zasięg bezpośredniej czy pośredniej działalności mego resortu, z drugiej zaś ścisłą łączność, jaka zachodzi pomiędzy polskiem życiem gospodarczem a zjawiskami, jakie obserwujemy na całym świecie.</u>
<u xml:id="u-45.1" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Słusznie też zauważył p. referent generalny, że „zagadnieniem podstawowem jest zorientowanie się co do linij wytycznych i kierunku, w jakim świat idzie”.</u>
<u xml:id="u-45.2" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Zadanie mam o tyle ułatwione, że w sprawach przemysłu i handlu p. referent nakreślił rzut sytuacji ogólnej gospodarczej, oświetlając najbardziej istotne kwestie.</u>
<u xml:id="u-45.3" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Zanim jednak przystąpię do ogólnej charakterystyki ewolucji gospodarczej świata w roku ubiegłym, chcę zwrócić uwagę na pewien błąd, który bardzo często popełniamy, ilekroć zestawiamy Polskę z jakimkolwiek innym krajem. Błąd ten polega na tem, że przeprowadzając pewną analogię, zapominamy często o tem, że my, jako samodzielny organizm gospodarczy, jesteśmy — no i jeszcze przez długi okres czasu będziemy „na dorobku”, że w ciągu 1 wieku nie było ogólno-polskiej gospodarczej racji stanu, a w poszczególnych zaborach nie polska ale obca racja stanu decydowała o poszczególnych elementach gospodarstwa narodowego. Na odrobienie tego braku okres 17-letni jest niewystarczający; ta praca zaabsorbuje nie tylko obecne, ale i następne pokolenie.</u>
<u xml:id="u-45.4" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Gdybym chciał zobrazować gospodarczą sytuację międzynarodową w roku 1935 z punktu widzenia obrotów międzynarodowych, ruchów towarów i kapitałów pomiędzy poszczególnemi krajami, to rok ten przyniósł tak minimalną poprawę, że wogóle nie może ona wchodzić w rachubę. Jeżeli natomiast sytuację tę oceniam jako sumę gospodarstw narodowych, to przedstawiała ona w roku ubiegłym obraz pomyślny.</u>
<u xml:id="u-45.5" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Wskaźnik wytwórczości światowej wynosił bowiem w pierwszych trzech kwartałach roku 1935 (przy podstawie r. 1928 = 100) — 104 wobec 95 w tym samym okresie roku 1934. Ta poprawa wytwórczości światowej, stanowiąca przedłużenie ruchu zwyżkowego, który rozpoczął się już w r. 1933, nosiła charakter dość powszechny. Spadek wytwórczości w stosunku do r. 1934 miał miejsce jedynie w niektórych krajach, jak we Francji i Holandii. Główną zaś rolę w podniesieniu wskaźnika wytwórczości odegrała znaczna poprawa koniunktury w Stanach Zjednoczonych ze względu na wielką wagę tego kraju w wytwórczości światowej.</u>
<u xml:id="u-45.6" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Przyczyny ożywienia w poszczególnych ośrodkach noszą charakter dość różnoraki. W krajach bloku szterlingowego mamy do czynienia z automatycznem potęgowaniem się procesu zwyżkowego, który rozpoczął się już przy końcu r. 1932. W innych ośrodkach, jak w Niemczech i Stanach Zjednoczonych, mamy do czynienia z wynikami nakręcania koniunktury, rozpoczętego w r. 1933. Czynnikiem, który sprzyja wszędzie ożywieniu, jest płynność, utrzymująca się na rynku pieniężnym, mimo iż obroty (a więc i zapotrzebowanie na środki obiegowe) wykazały już poważny wzrost. Tłumaczy się to faktem, że uprzednio utrzymywane były w związku z kryzysem gospodarczym i finansowym nadmierne rezerwy pieniężne, które przy obecnej poprawie stały się niepotrzebne. Jak to wyżej nadmieniłem, ożywienie to nie znajduje prawie wcale wyrazu w kształtowaniu się handlu światowego, który w pierwszych trzech kwartałach r. 1935 pozostawał mniejwięcej na tym samym poziomie, co w tym czasie roku poprzedniego. Poprawa koniunktury światowej nosi więc charakter wybitnie wewnętrzny. Poprawa następuje w poszczególnych ośrodkach od strony rynku wewnętrznego, nie przerzucając się na wzmożenie obrotów handlu zagranicznego z jednego kraju na drugi. Odpowiednikiem tej niepomyślnej sytuacji w handlu światowym jest w sferze finansowej słabość cyrkulacji kapitałów między poszczególnemi ośrodkami. To ostatnie ilustruje dobrze fakt, że podczas gdy w r. 1928 przeszło 1/3 emisji papierów wartościowych w Anglii przeznaczona była dla zagranicy, to obecnie ten udział zagranicy sięga zaledwie 1/10. Brak dopływu kapitału zagranicznego przy następującej poprawie koniunkturalnej na skutek działania bodźców wewnętrznych powoduje w szeregu krajów trudności w ich bilansie płatniczym: wraz z poprawą koniunktury wzmaga się zapotrzebowanie na surowce zagraniczne niezbędne dla alimentowania zwiększonej wytwórczości, co powoduje pasywizację bilansu handlowego, a tego nie kompensuje dopływ kapitału zagranicznego, który jest konieczny, aby ożywienie koniunkturalne nie napotykało na przeszkody. W niektórych krajach wywołuje to tendencje do samowystarczalności, które wypaczają przebieg ożywienia, wywołując zjawisko poprawy koniunkturalnej, niepołączonej bynajmniej ze wzrostem dobrobytu. Typowym przykładem takiej sytuacji są Niemcy.</u>
<u xml:id="u-45.7" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Poczynając od r. 1933 uruchomiono w Niemczech t. zw. akcję dostarczania pracy, polegającą na inflacyjnem finansowaniu inwestycyj publicznych. Rząd lub inne ciała publiczne dyskontowały swe weksle w bańkach, w szczególności w banku emisyjnym i osiągnięte stąd sumy przeznaczały na produkcję dóbr inwestycyjnych dla celów państwowych. To tworzenie siły nabywczej wywołało dość szybki wzrost produkcji ogólnej, ale jednocześnie trudności w bilansie handlowym.</u>
<u xml:id="u-45.8" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Również charakter poprawy, opartej na rynku wewnętrznym bez związku z gospodarką światową, mają zmiany, jakie się obserwuje w Stanach Zjednoczonych. Interwencja koniunkturalna nosiła tu charakter znacznie bardziej różnorodny niż w Niemczech. Rozpoczęła się ona od dewaluacji dolara wiosną r. 1933, co wywołało falę zakupów spekulacyjnych w obawie przed zwyżką cen, oczywiście o charakterze przemijającym, bowiem wszelkie manipulowanie kursem waluty może dać wyniki tylko przemijające. Finansowano zresztą zapomocą zaciągania kredytów w bankach nie tylko roboty publiczne, lecz również udzielano kredytów przedsiębiorstwom przemysłowym oraz rolnictwu. Akcja robót publicznych nosiła w Stanach Zjednoczonych charakter mniej ciągły niż w Niemczech. To też w trakcie jej trwania miały jeszcze miejsce znaczne wahania produkcji, choć ogólna jej tendencja była niewątpliwie zwyżkowa. Ostatnio zresztą wahania produkcji są już słabsze. W porównaniu z poprzednim rokiem produkcja podniosła się w r. 1935 o 12%. Jeśli chodzi o inwestycje przemysłowe, to nastąpił tu również znaczny wzrost, ale, podobnie jak początkowo w Niemczech, odrabiana jest tylko zaniedbana w czasie kryzysu renowacja, a niema naogół miejsca budowa nowych zakładów. Budownictwo mieszkaniowe zaczęło się podnosić dopiero ostatnio i jakkolwiek wzrosło w 1935 r. dwukrotnie w porównaniu z rokiem poprzednim, to jednak dosięga dopiero trzeciej części rozmiarów w 1928 roku.</u>
<u xml:id="u-45.9" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Natomiast wzrost wytwórczości nie wywołał w Stanach Zjednoczonych takich zjawisk jak w Niemczech w zakresie handlu zagranicznego, ponieważ olbrzymie zapasy złota, brak ograniczeń dewizowych oraz wzrost eksportu, spowodowany częściowo dewaluacją dolara, umożliwił gładkie finansowanie importu.</u>
<u xml:id="u-45.10" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Charakter bardziej spontaniczny niż w Niemczech i Stanach Zjednoczonych nosiła poprawa koniunkturalna w Anglii. Tu mamy klasyczny przykład poprawy bez interwencji państwowej. Po dewaluacji funta jesienią roku 1931 nastąpił silny dopływ kapitałów z zagranicy zarówno tych, które w poprzednim okresie odpłynęły, jak i nowych. W związku z tem nastąpił silny spadek stopy procentowej, który wywołał bardzo znaczne wzmożenie budownictwa mieszkaniowego, będące jednym z głównych czynników poprawy koniunkturalnej. Wytwórczość angielska wzrosła do poziomu wyższego, niż w latach pomyślnej koniunktury 1928/29.</u>
<u xml:id="u-45.11" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Ożywienie angielskie odbiło się korzystnie na całym t. zw. bloku szterlingowym (Imperium Brytyjskie oraz Skandynawja), który na skutek systemu preferencyj celnych stanowić począł w większym niż dotąd stopniu całość gospodarczą; obroty skupiły się w obrębie tego bloku kosztem udziału krajów, stojących poza nim.</u>
<u xml:id="u-45.12" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Ten przegląd potwierdza postawioną przeze mnie na początku tezę, że charakterystyczną cechą poprawy koniunkturalnej w wielkich ośrodkach przemysłowych świata jest nieprzerzucanie się tej poprawy na inne kraje. Niektóre kraje zdołały wprawdzie kryzys przezwyciężyć, ale gospodarstwo światowe jako całość tkwi jeszcze w kryzysie. W Niemczech niemożność powiększenia importu była połączona z ogromnemi trudnościami. W Stanach Zjednoczonych znów dewaluacja dolara zwiększyła eksport i w ten sposób nie pozwoliła na wytworzenie się ujemnego bilansu handlowego, ca byłoby niewątpliwie korzystne dla innych krajów, a ostatecznie również dla Stanów jako kraju wierzycielskiego. Gdyby bowiem Stany Zjednoczone zaczęły więcej przywozić, wywożąc tyle co poprzednio, to wpłynęłoby to dodatnio na wytwórczość innych krajów, umożliwiając im jednocześnie spłatę długów Stanom Zjednoczonym. Podobnie i ożywienie angielskie było, jak to widzieliśmy, z korzyścią głównie dla krajów Imperium Brytyjskiego. W tym stanie rzeczy kraje, które nie miały silnych impulsów wewnętrznych dla ożywienia koniunkturalnego, nie zostały doń pobudzone od strony handlu światowego.</u>
<u xml:id="u-45.13" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Inaczej przedstawia się sytuacja w tych krajach Zachodniej Europy, które utrzymały złotą walutę, nie zdołały jednak ani przezwyciężyć deficytu budżetowego, ani obniżyć dostatecznie cen i kosztów produkcji.</u>
<u xml:id="u-45.14" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">W największym z tych krajów, a mianowicie we Francji, po przejściowem ożywieniu wytwórczości w r. 1933 nastąpił później spadek niemal do najniższego poziomu, przez który przeszła ona w r. 1932. Przeciętnie w r. 1935 wskaźnik wytwórczości francuskiej wynosił 73 i był o 6% niższy niż w ubiegłym roku. Deficyty budżetowe wywoływały raz po raz obawy przed dewaluacją, oddziaływując w ten sposób niepomyślnie na rynek pieniężny, co stanowiło najważniejszą przeszkodę dla przezwyciężenia kryzysu. Paniki te rozprzestrzeniały się w pewnej mierze także i na inne kraje „bloku złotego”, powodując w nich ujemne objawy.</u>
<u xml:id="u-45.15" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">A teraz zobaczmy, jak się rozwijała sytuacja gospodarcza w Polsce w roku ubiegłym.</u>
<u xml:id="u-45.16" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Rok 1935 był okresem osiągnięcia dalszych postępów na drodze powolnej coprawda, ale systematycznej poprawy, na jaką wkroczyła Polska na przełomie lat 1933 i 1934. Aby zorientować się w sytuacji ostatniego roku, zatrzymać się trzeba w paru słowach nad charakterem tej poprawy.</u>
<u xml:id="u-45.17" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Ożywienie zaczęło się pod koniec r. 1933 i robiło stopniowo postępy w następnych latach. Wskaźnik produkcji przemysłowej wynosił w r. 1932–53,7, tyle samo prawie w pierwszych 3 kwartałach 1933 r. — 53,8; natomiast w ostatnim kwartale 1933 r. podniósł się już do 60,1, w pierwszej połowie 1934 r. do 62,0 a w drugiej połowie tego roku do 63,6. Równocześnie ustał odpływ dewiz z Banku Polskiego, od połowy r. 1933 utrzymują się one na poziomie prawie niezmiennym, mimo że dodatnie saldo bilansu handlowego nie tylko nie mogło wzrosnąć, ale przy zwiększonem zapotrzebowaniu na surowce i półfabrykaty przemysłowe i trudności powiększenia eksportu, w porównaniu z rokiem 1932 obniżyło się.</u>
<u xml:id="u-45.18" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Rok ostatni 1935 przyniósł dalsze postępy poprawy i rozszerzenia się jej objawów także na dziedziny dotąd przez nią nie objęte, a mianowicie, poważny wzrost inwestycyj przemysłowych i nieduży wprawdzie, ale poraź pierwszy od czasu kryzysu występujący wzrost konsumcji wiejskiej.</u>
<u xml:id="u-45.19" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Wzrastała dalej produkcja przemysłowa, wskaźnik produkcji podniósł się w przeciętnej rocznej do 66, przyczem przez cały rok 1935 zachowywał się lekki ruch zwyżkowy; w pierwszem półroczu wskaźnik wynosił 64,3, w drugiem — 67,5.</u>
<u xml:id="u-45.20" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">W ostatnim kwartale wskaźnik produkcji doszedł już w przeciętnej do 69,0, t. j. do poziomu prawie o 30% wyższego niż w r. 1932, czyli w roku największego napięcia kryzysu. Wzrost ten obejmował zarówno produkcję dóbr inwestycyjnych jak i konsumcyjnych. W pierwszej dziedzinie wzrost był bezpośrednio odbiciem zjawiska, stanowiącego punkt wyjścia poprawy, t. j. wzrostu inwestycyj. Wzrost w drugiej dziedzinie był, jak to się dzieje zawsze w przebiegu koniunktury, zjawiskiem pochodnem. Ustanie wzrostu bezrobocia w gałęziach związanych z inwestycjami, wzrost liczby zatrudnionych robotników, ustabilizowanie się zarobków zatrzymało falę nieustannego zmniejszania się siły nabywczej; gałęzie produkujące artykuły konsumcji napotkały niezmniejszające się koła odbiorców, zniknęła obawa dalszego spadku popytu. W tych warunkach handel mógł zaprzestać redukowania swoich składów, przeciwnie nawet, przystąpił do ich uzupełniania. Ta zmiana kierunku ruchu zapasów spowodowała zwrot w sytuacji przemysłu produkującego dobra konsumcyjne. Dopiero później, w ostatnim roku, jak dalej zobaczymy, dołączyła się do tego rosnąca tendencja konsumcji, szerokie masy ludności zaczęły nieco więcej kupować. W ten sposób zrozumiała się staje pewna rozbieżność między tempem rozwoju inwestycyj i konsumcji; w przebiegu koniunktury zawsze rozwój produkcji dóbr inwestycyjnych wyprzedza wytwórczość dóbr konsumcyjnych. Również u nas produkcja związana z inwestycjami wzrosła od 1932 r. do 1935 r. o 46%, podczas gdy produkcja konsumcyjna — tylko o 17%.</u>
<u xml:id="u-45.21" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">W dziedzinie produkcji inwestycyjnej duży wzrost wykazały szczególnie przemysły: metalowy, maszynowy, mineralny i budowlany. Słabsze nieco tempo wzrostu hutnictwa żelaznego wynikało z silniejszej zależności tej gałęzi od eksportu, który nie zwiększał się równolegle ze wzrostem zbytu krajowego. Jeszcze większa zależność od eksportu hutnictwa cynkowego spowodowała, że ta gałąź wykazuje w ostatnim roku nawet spadek produkcji.</u>
<u xml:id="u-45.22" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">W drugiej dziedzinie — produkcji dóbr konsumcyjnych — decydujące znaczenie miał wzrost produkcji przemysłu włókienniczego. Obok niego jednak wzrost objął i inne gałęzie: przemysł garbarski, konfekcyjny, papierniczy, poligraficzny.</u>
<u xml:id="u-45.23" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Odpowiednio do wzrostu produkcji przemysłowej w jej wskaźnikach bezpośrednich, stwierdzamy umiarkowany wzrost również w różnych innych przejawach działalności przemysłu. Zużycie węgla w przemyśle wzrosło z 700 tys. tonn miesięcznie w r. 1934 do 740 tys. tonn w r. 1935; wskaźnik przewozów towarów na kolejach podniósł się z 67,2 w r. 1934 do 69,9 w r. 1935. Wzrostowi produkcji towarzyszył oczywiście wzrost zatrudnienia. Liczba robotników w wielkim i średnim przemyśle, która w 1932 i 1933 r. wynosiła przeciętnie 460 tys. a w 1934 r. podniosła się do 500 tys., w przeciętnej za rok ubiegły doszła do 535 tysięcy. Cyfry te dotyczą tylko zatrudnienia w przemyśle średnim i wielkim (ponad 20 robotników). Na podstawie danych statystyki ubezpieczonych od bezrobocia wiemy, że liczba robotników, zatrudnionych w zakładach liczących 5 robotników i wyżej, wynosiła w końcu ubiegłego roku około 900 tysięcy robotników. Oczywiście nie mogło to zmienić w silniejszym stopniu sytuacji na rynku pracy, na którym pozostaje ogromna armia bezrobotnych, w każdym razie, jeżeli chodzi o przemysłowy rynek pracy, mamy do czynienia niewątpliwie ze spadkiem bezrobocia. Twierdzenie to nie stoi w sprzeczności z faktem podkreślonym w przemówieniu p. Premiera, że ogólne bezrobocie w Polsce wzrasta. Ale musimy rozróżnić bezrobocie koniunkturalne w przemyśle i bezrobocie strukturalne w całem gospodarstwie społecznem. Liczba osób niezatrudnionych, lub niecałkowicie zatrudnionych, rośnie w Polsce skutkiem wzmagającego się przeludnienia wsi oraz skutkiem szybkiego wzrostu ludności, który to wzrost nie może być pochłonięty w dostatecznej mierze ani przez wieś, ani przez miasto. Tem niemniej sytuacja przemysłowego rynku pracy uległa niewątpliwej poprawie, nie mógł bowiem sytuacji tej nie poprawić fakt, że liczba zatrudnionych robotników w samym tylko średnim i większym przemyśle wzrosła od roku 1933 o 75 tysięcy osób.</u>
<u xml:id="u-45.24" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Punktem wyjścia poprawy były, jak mówiłem, zwiększone pod wpływem detezauryzacji inwestycje. Otóż w ciągu r. 1935 zaszły w ruchu inwestycyjnym charakterystyczne zmiany, stwierdzające pewne znamiona trwałości zwyżkowego ruchu koniunktury. W pierwszym etapie poprawy ruch inwestycyjny koncentrował się na jednym tylko odcinku — drobnego budownictwa mieszkaniowego'; natomiast inwestycje przemysłowe pozostawały nadal nieznaczne. W 1935 roku nastąpiła pod tym względem zmiana; nie tylko ogólny wskaźnik działalności inwestycyjnej podniósł się z 39 w 1934 r. (a 33 w latach 1932–1933) do 45, ale poważny udział w tym wzroście miały inwestycje przemysłowe, które zwiększyły się prawie o 20%. Zmieniła się także struktura ruchu budowlanego. Obok obliczonego tylko na uzyskanie zabezpieczenia przed groźbą utraty kapitału drobnego budownictwa mieszkaniowego rozwija się po raz pierwszy od czasu wojny na tak wielką skalę budownictwo domów czynszowych, korzystające w tym roku w większym stopniu z pomocy kredytowej Banku Gospodarstwa Krajowego.</u>
<u xml:id="u-45.25" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Ożywienie w produkcji i w ruchu inwestycyjnym, ustanie wzrostu bezrobocia na przemysłowym rynku pracy spowodowały po pewnym czasie pomyślny zwrot w dotychczasowej tendencji cen i płac. Podczas gdy jeszcze do r. 1934 pod wpływem działania czynników deflacyjnych odbywał się nieustanny ruch zniżkowy, stanowiący przeszkodę dla powiększenia zapasów, w roku 1935 ten spontaniczny deflacyjny zniżkowy ruch cen ustał. Wskaźnik cen artykułów przemysłowych, który na początku roku wynosił 57,3, w końcu roku był na poziomie 56,2; charakterystyczny dla tendencyj ruchu cen wskaźnik cen przemysłowych surowców i półfabrykatów nieskartelizowanych i zależnych od rynku wewnętrznego podniósł się w ciągu roku 1935 z 47,4 na początku do 48,0 w końcu roku; wskaźnik cen wyrobów gotowych przemysłu wynosił w tych punktach odpowiednio 61,8 i 60,2, zniżka więc była bardzo niewielka. To też można stwierdzić, że nastąpiła stabilizacja cen i powstały warunki umożliwiające pod tym względem powiększenie zapasów.</u>
<u xml:id="u-45.26" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Kryzys łączy się zawsze z żywiołowym spadkiem cen. Spadek cen oznacza pogorszenie rentowności, ustanie zakupów, likwidowanie zapasów, niemożność ustalania planów gospodarczych na dłuższą metę. Ale w samym tym spadku cen tkwią zaczątki przyszłej poprawy. Spadek cen to jednocześnie spadek kosztów produkcji dla nabywców, a niższe koszty to większa rentowność. Niestety żywiołowa deflacja spełnia funkcje obniżenia kosztów wysoce niedostatecznie, obniżając je nierównomiernie. Niektóre ceny, a więc koszty, nie obniżają się wcale, co powoduje zaostrzenie sytuacji kryzysowej dla tych odbiorców, którzy nabywają towary o cenach sztywnych. Tu tkwi właśnie geneza akcji Rządu o obniżkę cen sztywnych, cen kartelowych. Wprawdzie wszelka obniżka cen oznacza przejściowe pogorszenie rentowności dla danego wytwórcy, ale wychodzę z założenia, że silny spadek kosztów produkcji musi polepszyć szanse produkcji rentownej. Wiemy wszyscy dobrze, że mała rentowność produkcji wynika głównie z małych jej rozmiarów. Niektóre gałęzie wytwarzania usiłowały wyrównać braki rentowności przez nakładanie lub utrzymywanie wysokich cen na swoje produkty, ale działo się to ze szkodą dla całości, ponieważ hamowało rentowność całego gospodarstwa. Jestem najmocniej przekonany, że obniżenie kosztów, czyli obniżenie sztywnych cen, doprowadzi do wzrostu wytwórczości, co obniży w dalszym ciągu koszty i uczyni produkcję rentowną również i w tych gałęziach produkcji, gdzie ceny zostały przeze mnie obniżone. W interesie ogółu leży, aby ceny były niskie, a obroty duże i duża rentowność, bowiem wysokie ceny na poszczególnych rynkach, a małe obroty ogólne oznaczają niską rentowność wszystkich działów pracy, bezrobocie i ograniczone obroty wogóle. Polityka deflacyjna ma głęboki sens gospodarczy właśnie dlatego, że dąży do obniżenia kosztów, a więc do wzrostu, rentowności i obrotów. Niskie koszty produkcji uważam za jedynie celowy i ekonomicznie racjonalny sposób pobudzenie koniunktury. Gdy już nastąpi ożywienie życia gospodarczego, w co nie wątpię, to ceny zapewne mieć będą tendencję raczej rosnącą. Natomiast spekulacyjne i jedynie z przewagi monopolisty płynące zwyżki cen uważam za gospodarczo nieuzasadnione, ponieważ wywierają one wysoce szkodliwy wpływ na całość życia gospodarczego.</u>
<u xml:id="u-45.27" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Z powyższego wynika, że akcja obniżki cen kartelowych nie była skierowana przeciw kartelom jako takim, lecz była głęboko uzasadniona naczelnemi zadaniami, prowadzonej przez Rząd polityki gospodarczej. Nie będę wracał do sprawy karteli, którą omówiłem na Komisji Budżetowej, wychodzę z założenia, że kartele, które zmierzają do racjonalizacji produkcji, specjalizacji zakładów i organizowania eksportu, spełniają dodatnie funkcje gospodarcze. Nie mogę jednak nie podkreślić, że jeżeli cały rozwój gospodarczy chcemy oprzeć na inicjatywie prywatnej, to z pojęciem inicjatywy prywatnej łączy się ściśle zasada konkurencji. Życie gospodarcze w Polsce jest niewątpliwie nadmiernie skrępowane porozumieniami, około 35% produkcji jest skartelizowane. Na jedną okoliczność w związku z kartelami pragnę zwrócić uwagę, okoliczność niezwykle doniosłą. W Polsce mamy brak kapitału, wiele potrzeb inwestycyjnych nie może być zaspokojonych. Tymczasem jeżeli przejrzymy poszczególne gałęzie produkcji, to stwierdzimy, że są one w wielu wypadkach przeinwestowane. W niektórych gałęziach przemysłu metalowego jedna tylko fabryka wystarczałaby, aby pokryć zapotrzebowanie kraju, tymczasem fabryk jest bardzo wiele, a niektóre z nich były tworzone tylko poto, aby wykupił je kartel. W przemyśle cementowym w r. 1929 powstawały nowe zakłady, choć już rozpoczął się kryzys, aby w ten sposób poszczególne koncerny mogły zdobyć większy kontyngent w kartelu. Fakt, że w wielu gałęziach skartelizowanych istnieją zakłady nieczynne, stanowi dowód, że kartelizacja prowadzi często do przeinwestowania, co jest szkodliwem marnotrawstwem kapitału społecznego, którego mamy tak niewiele.</u>
<u xml:id="u-45.28" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Osiągnięcie w zasadzie stałego poziomu płac, przy podnoszącem się, choćby lekko, zatrudnieniu w przemyśle, stworzyło warunki dla korzystniejszego ukształtowania się cen rolnych, których ciągły spadek dotychczasowy był przedewszystkiem konsekwencją spadku siły nabywczej ludności miejskiej, wynikającego ze zmniejszenia się zatrudnienia i obniżenia się płac. Na tem podłożu posunięcia polityki rolniczej spowodowały, częściowo nawet bardzo silną zwyżkę cen artykułów hodowlanych, która doprowadziła wskaźnik cen artykułów sprzedawanych przez rolników pod koniec roku do 37,2 wobec 34,8 na początku roku, a 33,5 na wiosnę. Dzięki temu oraz dzięki obniżce cen kartelowych stosunek cen artykułów sprzedawanych i nabywanych przez rolników — ten miernik siły nabywczej rolnictwa — podniósł się z 52% swej wartości z 1928 r. na początku roku do 58% pod koniec roku 1935. To też w ubiegłym roku obserwujemy po raz pierwszy od czasu kryzysu pewien wzrost spożycia wiejskiego i miejskiego, jakoteż pewne zmniejszenie rozwartości t. zw. „nożyc cen”.</u>
<u xml:id="u-45.29" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Na wsi zauważyć można było nie tylko wzrost konsumcji, ale również powiększenie zamówień natury inwestycyjnej. Zbyt maszyn rolniczych w r. 1935 w porównaniu z okresem 1932–1934 podniósł się o około 50%.</u>
<u xml:id="u-45.30" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">W ten sposób stwierdzamy w wielu przejawach życia gospodarczego pewne postępy poprawy, wzrost produkcji i inwestycyj, zahamowanie żywiołowego spadku cen i płac, lekkie podniesienie spożycia. Wprawdzie poziom życia jest nadal jeszcze bardzo niski: inwestycje nie dosięgają jeszcze połowy rozmiarów z okresu dobrej koniunktury, produkcja przemysłowa wynosi dopiero dwie trzecie ówczesnej produkcji, ale pewien postęp już został osiągnięty.</u>
<u xml:id="u-45.31" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Poprawieniu się sytuacji gospodarczej towarzyszy zawsze zwiększenie zapotrzebowania na artykuły importowane z zagranicy (zwłaszcza na surowce i półfabrykaty dla przemysłu). W normalnych warunkach jest to równoważone bądź zwiększeniem się eksportu wobec zwiększonego również zapotrzebowania innych krajów, bądź otrzymywanemi kredytami zagranicznemi, tak, że nie powstają żadne trudności w bilansie płatniczym. W obecnej sytuacji międzynarodowej ta kompensata jest trudna do osiągnięcia: stają jej na przeszkodzie z jednej strony panujące powszechnie tendencje autarkiczne, z drugiej — brak migracji kapitałów z krajów, mających ich nadmiar.</u>
<u xml:id="u-45.32" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Taki też był przebieg wypadków w Polsce. W roku ostatnim nastąpiło znaczne zmniejszenie się nadwyżki w bilansie handlowym, którego dodatnie saldo z 222 milj. zł w r. 1932, a ze 176 milj. w roku 1934 skurczyło się do 65 milionów. Pozornie zmniejszenie salda wydaje się skutkiem niekorzystnych zmian po obu stronach wzrostu importu i spadku eksportu. Pierwszy zwiększył się o 61 milj. zł, drugi zmniejszył się o 50 milj. zł. Trzeba jednak pamiętać, że zmiany te odbywały się przy zniżkowym ruchu cen. Jeśli to uwzględnić, to okaże się, że w istocie wywóz nie zmniejszył się, skurczył się wprawdzie w niektórych dziedzinach wywóz przemysłowy (tak np. wywóz węgla), ale zwiększył się eksport rolny — całość wywozu ilościowo nie wykazuje redukcji, a spadek wartości wynika tylko ze zniżki cen. Wywóz w roku 1935 spadł z 976 milionów zł do 925 milj. zł. Spadek ten jednak wynikał nie ze zmniejszenia się ilościowego wywozu, który w całości wykazał nawet pewien wzrost, ale z obniżenia się przeciętnych cen uzyskiwanych w eksporcie. Inaczej wygląda nasz wywóz, jeżeli bierzemy cyfry wartości, a inaczej, jeżeli wieliminujemy spadek cen. Wtedy dopiero otrzymujemy ruch odpowiadający rzeczywistości.</u>
<u xml:id="u-45.33" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Wzrost ilościowy wystąpi! np. w eksporcie rolnym (o 11%).</u>
<u xml:id="u-45.34" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Wzrost ten objął w pewnej mierze artykuły hodowlane (wędliny i szynki, mięso wieprzowe, masło), przedewszystkiem jednak dotyczy wywozu artykułów pochodzenia roślinnego, który osiągnął rozmiary większe niż kiedykolwiek w ostatniem dziesięcioleciu; tak np, o trzecią część przekroczony został poziom r. 1929, a przeszło o 10% poziom najwyższego dotąd napięcia tego wywozu w roku 1930. Wywóz ten uległ przytem znacznemu zróżniczkowaniu. W nikłych rozmiarach pozostawał wywóz produkcji leśnej w surowym stanie — drzewa nieobrobionego.</u>
<u xml:id="u-45.35" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">W przeciwieństwie do wywozu rolnego, nie zdołał nie tylko zwiększyć się, ale nawet utrzymać na dotychczasowym poziomie wywóz przemysłowy, redukcja jego ilości wyniosła w 1935 r. 4%. Główna część tego zmniejszenia przypada na węgiel, pozatem spadł eksport produktów naftowych, cynku, drzewa. Ruch nie był zupełnie jednolity, tak np. w przemyśle drzewnym, przy osłabionym eksporcie tartego drzewa, rozwijał się i osiągał rekordowe rozmiary wywóz fornierów klejonych oraz mebli giętych. Jak jednak wynika z ogólnych sum, w eksporcie przemysłowym przeważała raczej tendencja zniżkowa.</u>
<u xml:id="u-45.36" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Tendencja ta była przy dość znacznym wzroście światowej produkcji przemysłowej w ostatnim roku wynikiem działania utrudnień w obrotach międzynarodowych, stwarzanych przez politykę samowystarczalności poszczególnych krajów. Wzrost obrotów, o ile następował, to raczej w obrębie pewnych bloków (np. bloku sterlingowego), państwa stojące zewnątrz tych bloków tylko z trudnością mogły się utrzymywać na dotychczasowych swoich pozycjach. Tem właśnie też tłumaczy się prawdopodobnie wspomniany wyżej spadek cen eksportowych, który spowodował obniżenie się wartości wywozu, wynosił on około 7%, efekt jego więc wyrażał się kwotą 70 milionów zł. Przeciętny poziom cen światowych był w r. 1935 tylko nieznacznie niższy niż w r. 1934, spadek więc wynikał z konieczności czynienia pewnych ustępstw dla utrzymania się na rynku lub zdobywania nowych rynków wzamian dawnych straconych. Jako objaw pomyślniejszy zanotować można osłabienie tej zniżkowej tendencji utargów eksportowych w drugiej połowie 1935 roku.</u>
<u xml:id="u-45.37" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Tem znaczniejszy okazuje się wzrost przywozu, który znów jest odpowiednikiem wzrostu produkcji, polegając głównie na zwiększonym imporcie surowców i półfabrykatów dla przemysłu, maszyn i t. p. Zmniejszone saldo naszego bilansu handlowego jest więc symptomem poprawy koniunktury na tle niekorzystnych warunków handlu światowego.</u>
<u xml:id="u-45.38" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Jest rzeczą naturalną, że ze względu na duże znaczenie jakie w naszym bilansie płatniczym posiada pozycja dodatniego salda bilansu handlowego, będziemy w dalszym ciągu kontynuowali nasze wysiłki dla utrzymania jego aktywności.</u>
<u xml:id="u-45.39" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Omawiając sytuację gospodarczą Polski w roku ubiegłym, nie poruszyłem zagadnień finansowych, t, j. budżetu, rynku pieniężnego i Banku Polskiego, które to problemy będą omówione przez p. Ministra Skarbu. Gdy zestawimy naszą sytuację z sytuacją ogólno-światową, to stwierdzić można pewne analogie i pewne rozbieżności. Analogię stwierdzić można w linii kierunkowej rozwoju naszych obrotów zagranicznych, które wykazały pewną bardzo nieznaczną zresztą zwyżkę, bo zaledwie o 0,5%, a więc podobnie jak rozwój obrotów światowych, które również wzrosły zaledwie o 0,3%. Natomiast dużą rozbieżność widzimy, gdy zestawimy tempo rozwoju produkcji naszej i produkcji światowej. Wprawdzie w ciągu roku 1935 ogólny wskaźnik naszej produkcji wzrósł z 62,8 do 66,2, to jednak pozostaliśmy bardzo w tyle za całym szeregiem innych państw. Sytuacji tej nie może zmienić fakt, że w poszczególnych branżach i w poszczególnych artykułach wskaźnik 100 został osiągnięty, a nawet przekroczony, np. przemysł elektrotechniczny osiągnął 105.</u>
<u xml:id="u-45.40" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">To też zagadnienie wzmożenia produkcji, które wszak jest równoznaczne z hasłem zwiększenia zatrudnienia, a oznacza to samo, co walkę z bezrobociem, zagadnienie to w programie Rządu wysuwało się na czołowe miejsce, tuż obok problemu równowagi budżetowej.</u>
<u xml:id="u-45.41" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Przystępując do tego problemu, zdawaliśmy sobie dokładnie sprawę z tego, jak on jest trudny, szczególnie w naszych warunkach. Koniecznym warunkiem każdego wzmożenia produkcji jest rozszerzenie zbytu, a więc zwiększenie konsumcji. Problem ten nabiera wyrazistości na tle bardzo niskiej zdolności konsumcyjnej całej naszej ludności rolniczej. W ten sposób zagadnienie to posiada wielkie znaczenie zarówno od strony producenta, jak z punktu widzenia szerokich mas konsumentów.</u>
<u xml:id="u-45.42" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">To też punktem wyjścia do wzmożenia produkcji, a przez to do ożywienia gospodarczego jest, jak to już poprzednio podnosiłem, niewątpliwie problem cen. Ceny przemysłowe w Polsce muszą na długie jeszcze lata kształtować się na niskim poziomie wobec bezprzykładnie niskiej stopy życiowej, a tem samem szczupłych rozmiarów konsumcji. Wzmożenie spożycia w kraju biednym nie nastąpi przy drożyźnie towarów, tem więcej, że w całym szeregu artykułów ceny nasze są wyższe aniżeli w krajach zamożniejszych od Polski. Takie były zasadnicze przesłanki akcji zniżki cen, która została zapoczątkowana w grudniu ubiegłego roku. Zdając sobie sprawę z konieczności obniżenia poszczególnych elementów kosztów produkcji, Rząd zaczął od siebie, t. j. obniżył taryfę kolejową kosztem około 80 milionów złotych. Potem obniżyliśmy ceny węgla opałowego o 13%, przemysłowego o 7%, żelaza o 10%, nafty o 10% i cukru o 20%. W obniżce ceny cukru partycypował Skarb sumą 20 milj. zł przez obniżenie akcyzy. Chcę z naciskiem podkreślić, że tylko w tych dwóch pozycjach, t. j. taryfy kolejowej i cukru, ofiara Skarbu stanowiła 100 milionów zł. Chcąc ocenić wielkość tej ofiary, trzeba wziąć pod uwagę, że poniesiono ją w momencie niezmiernie trudnej akcji, mającej na celu równowagę budżetu. Podkreślam to jako dowód, jak wielką wagę przywiązujemy do przeprowadzenia realnej zniżki cen.</u>
<u xml:id="u-45.43" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Po obniżeniu kosztów transportu i zasadniczych surowców przeprowadzona została obniżka cen artykułów przemysłowych skartelizowanych. Równocześnie przeprowadziłem rozmowy z przedstawicielami handlu tak hurtowego jak i detalicznego celem zapewnienia doprowadzenia zniżki cen do konsumenta, aby nie utknęła ona na jakimś ogniwie dystrybucyjnem.</u>
<u xml:id="u-45.44" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Dla przyśpieszenia i ujednolicenia spadku cen w hurcie i w detalu zostały powołane do współpracy izby przemysłowo-handlowe oraz zawodowe zrzeszenia kupieckie. Za pośrednictwem tych organizacyj oddziaływujemy na kupców w kierunku przyśpieszenia spadku cen w ten sposób, ażeby dobrodziejstwa zniżek u producentów nie były pochłonięte przez handel, a dotarły do najszerszych warstw ludności. Zarówno izby przemysłowo-handlowe, jak i organizacje kupieckie, wywierają nacisk na kupców, by tendencje zniżkowe nie były hamowane ani na poszczególnych ogniwach wymiany towarowej, ani w odniesieniu do konkretnych artykułów. Na podstawie rozpisanych okólników do urzędów wojewódzkich otrzymuję dokładne wykazy spadku cen w hurcie i w detalu.</u>
<u xml:id="u-45.45" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Dane te dotyczą nie tylko miast wojewódzkich, lecz również mniejszych prowincjonalnych ośrodków. W ten sposób materiał ten pozwala dokładnie zorientować się co do obrazu zniżki cen na całym terenie Polski.</u>
<u xml:id="u-45.46" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Dane z mniejszych ośrodków konsumcyjnych są o tyle charakterystyczne, że wynikają z odmiennych niż w miastach wojewódzkich warunków kształtowania się popytu i podaży.</u>
<u xml:id="u-45.47" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">W miasteczkach tych procesy wyzbywania się towarów następują znacznie słabiej niż w dużych miastach, wobec czego efektywna zniżka cen następuje w tempie wolniejszem.</u>
<u xml:id="u-45.48" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Spostrzeżenia w zakresie ruchu cen pozwalają na stwierdzenie, że tendencje zniżkowe w handlu objęły wszystkie artykuły, których ceny zostały obniżone u producenta i że ceny tych towarów przeważnie spadły w tym samym co u producenta stopniu, a w niektórych wypadkach stopień tej obniżki jest nawet znaczniejszy niż w przemyśle. Ponadto fala zniżkowa w handlu dotyczy coraz to nowych artykułów, niezależnie od przeprowadzonej przez Ministerstwo obniżki cen u producentów.</u>
<u xml:id="u-45.49" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Spostrzeżenia te obejmują tylko najbardziej typowe artykuły z uwagi na masowy ich charakter dla konsumcji. W ten sposób dane te są materiałem orientacyjnym i nie wyczerpują wszystkich artykułów, których ceny spadły.</u>
<u xml:id="u-45.50" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Jak ze sprawozdań tych wynika, ceny detaliczne spadły w większym stopniu niż ceny hurtowe, co świadczy w pewnym stopniu o wywieranym nacisku ze strony konsumenta na kupca w kierunku obniżenia cen. Na odcinku obrotu towarowego pomiędzy hurtem a detalem ceny te spadają wolniej, co jest dowodem pewnej opieszałości ze strony niektórych hurtowników, a częściowo uzasadnia się potrzebą wyzbycia się większych niż u detalistów zapasów, nabytych po dawniejszych wyższych cenach.</u>
<u xml:id="u-45.51" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Stosunkowo znaczny spadek cen poważnej ilości artykułów stwierdzamy w województwach łódzkiem, krakowskiem, białostockiem, tarnopolskiem oraz nowogródzkiem. W innych województwach zniżka cen w handlu ma również powszechny charakter, jednakże stopień zniżki jest słabszy. Za niedostateczny spadek cen należy uznać w województwie wołyńskiem spadek w zakresie cen hurtowych i detalicznych, w województwie kieleckiem w zakresie cen detalicznych oraz w województwie pomorskiem co do cen hurtowych.</u>
<u xml:id="u-45.52" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Stosunkowo jednolity przebieg zniżki cen ma miejsce w całem województwie warszawskiem, w województwie tarnopolskiem oraz z nieznacznemi zastrzeżeniami w województwie nowogródzkiem.</u>
<u xml:id="u-45.53" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Analiza cen w handlu w miastach wojewódzkich pozwala wnioskować, że zniżka cen niektórych artykułów dotarła już do konsumenta. Ośrodki, w których zauważono niedostateczny spadek cen, zostaną poddane bardziej szczegółowej kontroli dla powzięcia decyzji w kierunku zakończenia tego procesu. Uważam bowiem za rzecz gospodarczo nieuzasadnioną, aby zniżki, poczynione przez przemysł, zostały wchłonięte przez aparat dystrybucyjny zamiast dojść do konsumenta.</u>
<u xml:id="u-45.54" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Wysoki Sejmie! W czasie dyskusji w Komisji Budżetowej miałem możność poza analizą preliminarza budżetowego mego resortu przedstawić dokładnie poszczególne dziedziny naszej pracy na tle sytuacji przemysłu tak ciężkiego jak i przetwórczego, rzemiosła i handlu tak wewnętrznego jak i zagranicznego.</u>
<u xml:id="u-45.55" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Z poruszonych wówczas problemów dwa tylko chciałbym dzisiaj omówić, a mianowicie zagadnienie pracy naszej na morzu i problem etatyzmu. Pierwsze z nich stało się jakgdyby symbolem naszej prężności narodowej, realizacją tęsknoty całych pokoleń, naprawą błędów, których przekleństwo tak bardzo zaciążyło nad naszemi dziejami. Drugie zagadnienie wzbudza zainteresowania najtęższych umysłów świata, stanowi niezbity dowód, że stoimy oto na przełomie wielkich przemian, jakie się dokonywują w kształtowaniu się roli nowoczesnego państwa w życiu narodów.</u>
<u xml:id="u-45.56" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Szef Rządu, mówiąc o naszej pracy nad morzem i na morzu, nazwał ten moment jasnym promieniem, oświetlającym naszą pracę dnia codziennego. Bo też istotnie, gdybyś my mogli tak z lotu ptaka ogarnąć całą Polskę, jak się ciężko zmaga z trudnościami bieżącego życia, jak uporczywie krok za krokiem utrzymuje w ruchu tryby i koła naszego organizmu gospodarczego, to na pierwszy rzut oka ujrzelibyśmy, jak na tym odcinku naszego wybrzeża wre praca i tętni życie z takim rozmachem, jakgdyby wogóle na świecie żadnego kryzysu nie było. Nie będę przedstawiał cyfr, ilustrujących tę pracę, gdyż to już uczyniłem na Komisji Budżetowej, podkreślę tylko te najistotniejsze i najbardziej charakterystyczne. Jakkolwiek bardzo skromne są cyfry budżetu mego resortu, to jednak 57% wszystkich wydatków zwyczajnych i nadzwyczajnych stanowią wydatki, związane ze sprawami morskiemi. Tak być powinno i w przyszłości. Te wydatki należy uznać za „opancerzone”, podobnie jak wydatki na obronę Państwa.</u>
<u xml:id="u-45.57" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Praca nad morzem i na morzu była i jest źródłem bogactwa wielu narodów. To nie sam sentyment dla morza powodował wielką ekspansję morską poszczególnych narodów, ale te duże korzyści materialne, jakie daje handel zamorski. I w naszym skromnym budżecie morskim widzimy jakby małą ilustrację rentowności pracy morskiej, oto gdy zestawimy zwyczajne wydatki i zwyczajne dochody Urzędu Morskiego w Gdyni, to się przekonamy, że te zwyczajne dochody przewyższają zwyczajne wydatki o 80%. Co więcej, dochody działu morskiego mają, jak to na Komisji Budżetowej szczegółowemi cyframi wykazałem, stałą tendencję do zwyżki. Inaczej mówiąc, nasze inwestycje morskie są inwestycjami dobrze się rentującemi.</u>
<u xml:id="u-45.58" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Małe stosunkowo rezultaty osiągnęliśmy, gdy chodzi o udział naszej bandery w przewozach towarów naszego eksportu i importu, udział ten bowiem wzrósł wprawdzie w roku 1935 o 2%, ale wynosi zaledwie 9%. Trzeba będzie wytężyć swe wysiłki w kierunku zwiększenia naszego tonażu handlowego, gdyż posiadamy obecnie w sumie 75.000 tonn rej. brutto, co uznać należy dopiero za początek naszej akcji na tem polu.</u>
<u xml:id="u-45.59" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Nową inwestycją, którą rozpoczynamy obecnie na naszem wybrzeżu, jest budowa rybackiego portu-schroniska na pełnem morzu w okolicach Wielkiej Wsi. Port ten udostępni naszej ludności rybackiej tego najdalej na zachód wysuniętego skrawka naszego wybrzeża nabywanie i utrzymywanie większych kutrów i umożliwi jej przedsiębranie dalszych połowów.</u>
<u xml:id="u-45.60" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">W czasie dyskusji w Komisji Budżetowej zwróciłem uwagę na konieczność zaktywizowania inicjatywy prywatnej w dziedzinie naszego handlu zamorskiego. Wychodzę bowiem z założenia, że z chwilą, gdy Państwo kosztem dużego wysiłku stworzyło nowoczesny port i położyło podwaliny pod budowę naszej floty handlowej, to nadszedł czas, by inicjatywa prywatna rozwinęła na tym odcinku żywszą niż dotychczas aktywność.</u>
<u xml:id="u-45.61" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Mówiąc o naszej pracy nad morzem, nie mogę nie podkreślić doniosłej roli, jaką ma do spełnienia drugi port naszego obszaru celnego — Gdańsk. Gdybyśmy w historii minionych wieków chcieli szukać pewnych zasadniczych linij rozwojowych Gdańska i dobrobytu jego obywateli, to z łatwością moglibyśmy stwierdzić, że okresy jego rozwoju i bogactwa zbiegają się z okresami rozwoju i potęgi Rzeczypospolitej.</u>
<u xml:id="u-45.62" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Jestem głęboko przekonany, że Gdańsk, jako port tak dużego kompleksu terytorialnego, ma wszelkie możliwości swego rozwoju, o ile to swoje gospodarcze zadanie postawi na pierwszym planie swych wysiłków.</u>
<u xml:id="u-45.63" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Problem etatyzmu wywołał w ostatnich czasach bardzo ożywione dyskusje i to tak w prasie, jak i na terenie ciał ustawodawczych.</u>
<u xml:id="u-45.64" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">W prasie dyskusja ta odbywała się w atmosferze pewnego podniecenia, co w wysokim stopniu utrudnia obiektywne i rzeczowe ustosunkowanie się do tego, tak doniosłego, problemu.</u>
<u xml:id="u-45.65" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">P. referent generalny poruszył to zagadnienie na tle pewnych strukturalnych przemian, jakie obserwujemy w świecie po wielkiej wojnie, a których logiczną konsekwencją jest rozszerzenie ingerencji Państwa w życie narodu, szczególnie w dziedzinie gospodarczej.</u>
<u xml:id="u-45.66" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">P. poseł Rajchman ostrzegał przed ograniczeniem działalności Państwa szczególnie tam, gdzie inicjatywa prywatna nie chciała czy nie mogła rozwinąć swojej działalności. P. poseł Hołyński i p. poseł Wierzbicki, występując w obronie inicjatywy prywatnej, domagali się ograniczenia działalności Państwa, w szczególności jako przedsiębiorcy.</u>
<u xml:id="u-45.67" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Jakie jest stanowisko Rządu w tej tak doniosłej dziedzinie?</u>
<u xml:id="u-45.68" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Stanowisko to znalazło już swój wyraz w deklaracjach tak Szefa Rządu, jak i Wicepremiera, jak również w mojem oświadczeniu, złożonem na Komisji Budżetowej tak Sejmu, jak Senatu.</u>
<u xml:id="u-45.69" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Gdy analizujemy przyczyny dzisiejszego zasięgu Państwa w życie gospodarcze, szczególnie na odcinku bezpośredniej działalności Państwa jako przedsiębiorcy, to stwierdzić musimy, że w przeważnej części powody tej działalności leżały w tem, że tworząc się w czasie wojny, Państwo Polskie musiało zaspokajać bardzo wiele najistotniejszych potrzeb w tempie tak szybkiem, że inicjatywa prywatna pracy tej za Państwo wykonać by nie mogła, zaś Państwo, nie mogąc czekać pod grozą utraty niepodległości, musiało zabrać się do pracy i pracę tę wykonało. To jest pierwsza przyczyna. Drugą przyczyną jest przejęcie po zaborcach całego szeregu przedsiębiorstw, reprezentujących olbrzymie wartości, które Państwo prowadzi, chociaż w wielu wypadkach mogłoby je przekazać inicjatywie prywatnej, gdyby ta ostatnia była w stanie je przejąć. Trzecią przyczyną jest fakt, że Państwo przejęło cały szereg warsztatów pracy, stworzonych kiedyś i prowadzonych przez inicjatywę prywatną, które jednak inicjatywa prywatna pozostawiła swemu losowi, a Państwo, uważając je słusznie, czy może czasem niesłusznie za konieczne i godne podtrzymania, podtrzymywało je, a z czasem przejęło na własność.</u>
<u xml:id="u-45.70" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Podkreślam, że w tych wypadkach Państwo w dobrej wierze spieszyło z pomocą inicjatywie prywatnej z reguły w formie pomocy kredytowej, poczem dopiero w miarę pogarszania się sytuacji zmuszone było przejmować zagrożone placówki na własność.</u>
<u xml:id="u-45.71" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">To są te trzy zasadnicze przyczyny, dla których zasięg działalności Państwa jest u nas taki, jaki jest. Ale są jeszcze inne przyczyny, które powodują rozszerzenie tej działalności nawet tam, gdzie brak jest istotnych rzeczowych powodów do rozszerzania działalności Państwa.</u>
<u xml:id="u-45.72" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Zjawisko to nazwałbym nadmiernym, wybujałym etatyzmem, który, jako gospodarczo nieuzasadniony, uznajemy za szkodliwy. Przed paru miesiącami Rząd wysłał do całego szeregu ośrodków życia gospodarczego między ministerialną komisję współpracy z samorządem gospodarczym. Komisja ta zebrała i przywiozła wiele bardzo interesującego materiału, który jest obecnie na warsztacie pracy zainteresowanych resortów. Bardzo ciekawe są spostrzeżenia z terenu odnośnie właśnie tego zjawiska wybujałego etatyzmu.</u>
<u xml:id="u-45.73" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Objawem, rozszerzającym nadmiernie działalność gospodarczą Państwa, jest działalność niektórych instytucyj publicznych, niewydzielonych z ogólnej administracji, lecz prowadzących własną gospodarkę. Celem bowiem zdobycia środków poza niewystarczającym budżetem, rozszerzają one swą działalność wytwórczą i handlową w rozmiarach, nie znajdujących usprawiedliwienia gospodarczego. Instytucje te nieobciążone żadnemi świadczeniami publicznemi, żadnemi ogólnie przyjętemi stawkami płac, żadną racjonalną kalkulacją, stwarzają konkurencję dla zakładów przemysłowych, handlowych i rzemieślniczych.</u>
<u xml:id="u-45.74" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Dalszym objawem, sprzyjającym etatyzmowi, jest nadmierna tendencja centralizacji. Obok centralizacji administracji państwowej w zakresie spraw kolejowych, skarbowych, opieki społecznej, polityki przemysłowej i handlowej, kredytowej, spraw celnych, szkolnictwa, personalnych ect. zaobserwować można w większości resortów, urzędów i instytucyj podległych, centralizowanie zakupów i zaopatrzenia mat er jałowego prowincjonalnych urzędów, a nawet przedsiębiorstw państwowych. Polityka ta osłabia życie gospodarcze terenu, gdzie zamówienia i zakupy państwowe z uwagi na ich rozmiar i regularność mają dla obrotów prowincji poważne znaczenie. Oczywiście nie należy twierdzić, że zniesienie centralizacji zakupów jest wszędzie możliwe do przeprowadzenia. Jednakże nawet w ramach systemu centralizacji można rozkładać popyt na większą liczbę zakładów gospodarczych.</u>
<u xml:id="u-45.75" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Stwierdzając te przerosty, Rząd stoi na stanowisku, że prywatna przedsiębiorczość gospodarcza nie powinna być eliminowana z rynku publicznego, który w naszych warunkach odgrywa talk znaczną rolę. Tendencja do samowystarczalności Państwa w zakresie zaspokajania swoich potrzeb przez własny aparat produkcyjny i wymienny nie może powodować wkraczania Państwa jako detalicznego sprzedawcy na rynek i zwężania terenu ekspansji prywatnej produkcji i handlu. Zwężone tą drogą obroty i podstawy podatkowe biją bowiem w podstawy, na jakich opiera się materialny byt Państwa i jego obywateli. Te przerosty działalności gospodarczej Państwa i związków publicznych mogą wytwarzać niejednokrotnie niepożądane przeświadczenie, że niema w kraju miejsca na rozszerzanie aktywności gospodarczej obywateli. Rząd podejmie rewizję istniejącego stanu rzeczy celem przywrócenia normalnego układu stosunków w zakresie działalności gospodarczej między Państwem a obywatelem. Stwierdzając bez żadnych obsłonek te błędy, będące następstwem raczej przerostu aparatu administracyjnego, aniżeli celowego rozszerzania ingerencji Państwa w całokształt naszego życia gospodarczego, nie mogę nie wskazać na błędne nastawienie społeczeństwa do spraw gospodarczych. Źródło tego nastawienia leży w pasywnem kształtowaniu się psychiki społeczeństwa, w rozszerzającym się zastraszająco światopoglądzie emerytalnym którego ideałem jest spokojna posada i emerytura.</u>
<u xml:id="u-45.76" who="#komentarz">(Brawa i oklaski,)</u>
<u xml:id="u-45.77" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">W ocenie wad i błędów w układzie stosunków, w działalności gospodarczej Państwa i obywateli nie różnimy się z opinią gospodarczą, ale też nie możemy wyciągać tylko jednostronnych wniosków. Przełamanie nastawienia psychicznego społeczeństwa nie leży w płaszczyźnie ustaw, instrukcyj i okólników. Nie jest ono całkowicie do rozwiązania poprzez samą właściwą reformę szkolnictwa ogólnego i zawodowego, gdyż młodzież oprócz wpływu szkół podlega w znacznej mierze wpływom, płynącym ze środowiska, w którem żyje, z całego społeczeństwa. To też przed polityką społeczną leży olbrzymie zadanie podjęcia walki ze stanem bierności gospodarczej i stworzenia odpowiedniej atmosfery, któraby doprowadzić mogła w ramach ustroju, którego podstawą przecież jest inicjatywa prywatna, do powstawania tej inicjatywy.</u>
<u xml:id="u-45.78" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Na tle tego obrazu polskiej rzeczywistości zarysowuje się słuszność stanowiska, jakie zgodnie z dotychczasowemi deklaracjami zajmuje w tej sprawie Rząd, W dziedzinie produkcji, związanej bezpośrednio z obroną Państwa, nie może być mowy o jakimkolwiek ograniczeniu jego działalności. To samo dotyczy przedsiębiorstw użyteczności publicznej, monopoli i przedsiębiorstw, posiadających doniosłość z ogólnego punktu widzenia, Pozatem punktem wyjścia działalności gospodarczej Polski współczesnej musi być zdrowa inicjatywa prywatna. Inicjatywie tej należy stworzyć przedewszystkiem odpowiednią atmosferę i odpowiednie warunki pracy i rozwoju. Trzeba jej zapewnić możliwie na dłuższy okres stabilizację warunków pracy, co w niektórych wypadkach już uczyniliśmy, a przez to odbudowę jej rentowności. W tych warunkach jest rzeczą konieczną zapewnienie zdrowej i opartej o wystarczający kapitał przedsiębiorczości prywatnej, że w razie zainwestowania w jakiś warsztat pracy potrzebnych kapitałów nie spotka się na swym odcinku pracy z konkurencją nowego przedsiębiorstwa państwowego.</u>
<u xml:id="u-45.79" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">To, co dotychczas powiedziałem, dotyczy etatyzmu sensu stricto, t. j. działalności Państwa jako przedsiębiorcy.</u>
<u xml:id="u-45.80" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Bardzo ożywioną dyskusję wywołuje również zagadnienie t. zw. interwencjonizmu, t. j. ingerencji Państwa w życie gospodarcze narodu. W tej dziedzinie jesteśmy świadkami doniosłych przemian i to na całym świecie.</u>
<u xml:id="u-45.81" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">W krajach, które były kiedyś kolebką liberalizmu ekonomicznego, ingerencja państwa przekreśliła dawną doktrynę liberalną.</u>
<u xml:id="u-45.82" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Ingerencja ta przejawia się w wielu dziedzinach życia gospodarczego, a osiągnęła swój punkt szczytowy w regulowaniu międzynarodowej wymiany towarowej. Na tym odcinku my dostosować się musimy do warunków, w jakich żyje i pracuje otaczający nas świat, a tendencje stosowania klasycznego liberalizmu uważać należy za pia desideria, nieosiągalne ani dziś, ani też we wchodzącej w realną rachubę przyszłości.</u>
<u xml:id="u-45.83" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Wysoki Sejmie! Pierwszym warunkiem uzdrowienia niedomagającego organizmu jest właściwa diagnoza, słuszna ocena sytuacji. Gdy kreśląc sytuację gospodarczą Polski w roku ubiegłym, wskazywałem na pewne pomyślne tendencje rozwoju na całym szeregu odcinków naszego życia gospodarczego, to nie było to rezultatem jakiegoś płytkiego optymizmu; zdaję sobie bowiem dokładnie sprawę z ciężkiej sytuacji, w jakiej się jeszcze znajdujemy. Chodziło mi raczej o zorientowanie się co do linii kierunkowej rozwoju naszego życia gospodarczego i stwierdziłem, że linia ta we właściwym prowadzi nas kierunku. Chodzi nam o to, by procesy pomyślne przyśpieszyć, ujemne przyhamować. Szef Rządu powiedział w swej deklaracji, że cudów nie obiecujemy, bo też dziedzina gospodarcza wyklucza wszelką możliwość jakiegokolwiek cudotwórstwa. To też program naszej pracy jest prosty i jasny. Po zwalczeniu najgroźniejszego niebezpieczeństwa, jakim były deficyty budżetowe ze wszystkiemi ujemnemi zjawiskami, przystąpiliśmy do realizacji drugiej części naszego programu, t. j. do ożywienia życia gospodarczego przez wzmożenie produkcji i obrotów. W ten bowiem tylko sposób będziemy mogli zrealizować w bardzo dużej części naczelne hasło naszej polityki gospodarczej: zatrudnienie jaknajwiększej liczby bezrobotnych.</u>
<u xml:id="u-45.84" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-45.85" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">W paru słowach odpowiem jeszcze na uwagi p. sprawozdawcy, ograniczając się do kilku tylko punktów. Pierwsza uwaga dotyczyła kwestii elektryfikacji. P. poseł stwierdził, że jest szereg podań, dotyczących koncesyj, które nie są załatwione. Rzeczywiście pewne zaległości były i częściowo jeszcze są. Chciałbym jednak podać do wiadomości, że w ciągu ostatniego czasu 32 koncesje zostały udzielone, a reszta znajduje się na warsztacie i w najbliższej przyszłości będą udzielone.</u>
<u xml:id="u-45.86" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Co do uzależnienia opłat za świadectwa przemysłowe od ilości zatrudnionych, to kwestia ta została poruszona przez tę komisję, o której mówiłem i wiem, że p. Minister Skarbu chce uregulować ją jeszcze w bieżącym okresie, ażeby ta różnica stawek nie hamowała możliwości wzrostu produkcji przez przyjmowanie większej ilości pracowników.</u>
<u xml:id="u-45.87" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Co się tyczy uczniów w rzemiośle i usunięcia na jakiś czas przymusu płacenia za nich, to ta rzecz wymagałaby nowelizacji art. 116 ustawy przemysłowej, który wyraźnie ten obowiązek precyzuje. Kwestia ta jest obecnie również uzgadniana między Ministerstwem Przemysłu i Handlu a Ministerstwem Opieki Społecznej.</u>
<u xml:id="u-45.88" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Co do obrotu z zagranicą, to w zupełności podzielam stanowisko p. sprawozdawcy, że należy dążyć do zwiększenia tego obrotu, z tem jednak zastrzeżeniem, że naszą zasadą wytyczną. musi być dążenie do utrzymania pozytywnego salda naszego bilansu ze względu na wielką rolę, jaką to saldo odgrywa w naszym bilansie płatniczym.</u>
<u xml:id="u-45.89" who="#komentarz">(Oklasku)</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Wierzbicki.</u>
</div>
<div xml:id="div-47">
<u xml:id="u-47.0" who="#komentarz">(Oklaski, Głos: Stęskniliśmy się do Pana.)</u>
<u xml:id="u-47.1" who="#Komentarz">I ja się serdecznie do Panów stęskniłem,...</u>
<u xml:id="u-47.2" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-47.3" who="#Komentarz">...bo już parę dni ze sobą nie rozmawialiśmy, to jest Panowie rozmawiali o mnie, ale ja nie miałem sposobności.</u>
<u xml:id="u-47.4" who="#Komentarz">Proszę Panów! Referat p. posła Sowińskiego oklaskiwałem bardzo gorąco i bardzo szczerze. Był on też znakomicie przyjęty przez całą Izbę. Widziałem, że przez sfery rolnicze. Czego to dowodzi? Dowodzi to, że właśnie obiektywne rozważanie nawet bardzo skomplikowanych i trudnych zagadnień jest rzeczywiście znakomitą metodą. Proszę Panów, nie wierzę doprawdy, aby w tej sali był ktoś jeden, ktoby nie rozumiał wielkiej wagi rozwoju przemysłu dla Rzeczypospolitej Polskiej. Tylko oczywiście zaraz mówią jedni, że trzeba to robić inaczej, że tak jest źle, a trzeba tak, ale cała Izba jest nastawiona unissono — wydaje mi się, razem z p. Ministrem Przemysłu i Handlu, — że rozwój przemysłu Rzeczypospolitej Polskiej jest jej przyszłością. To jest nasz wspólny interes i wspólne dobro.</u>
<u xml:id="u-47.5" who="#Komentarz">Gdyby przemysł miał zapewniony najmniejszy, najgodziwszy zysk,...</u>
<u xml:id="u-47.6" who="#komentarz">(Wesołość, Głos: Biedny przemysł.)</u>
<u xml:id="u-47.7" who="#Komentarz">...zapewniony nie przez Rząd oczywiście, tylko gdyby sytuacja była taka, żeby przemysł mógł ten zysk mieć, to byłby szczęśliwy, i p. Minister urósłby, boby przyszedł tu i powiedział: Naprawdę w Polsce jest lepiej.</u>
<u xml:id="u-47.8" who="#Komentarz">Otóż uderzyło mnie w relacjach p. posła Sowińskiego to, że oświetlał on szereg węzłowych i trudnych punktów, od których zależy rozwój przemysłowy Polski.</u>
<u xml:id="u-47.9" who="#Komentarz">Więc zagadnienie elektryfikacji. Kiedy skończyła się wojna światowa, to pierwsza Anglia rzuciła hasło, że rozwój elektryfikacji w Anglii to jest droga do jej nowej ekspansji gospodarczej i cały świat poszedł za Anglią w kierunku elektryfikacji. Polska w porównaniu z innemi państwami przedstawia się rzeczywiście jako maleńki karzełek. Otóż obecny p. Minister Przemysłu będzie szczęśliwym ministrem, bo sprawa, która dwa lata spała, teraz się ożywi i będzie wykonana. Bo p. referent Sowiński i p. Minister są zgodni co do tego, że trzeba elektryfikację pchnąć naprzód. A jeżeli referent budżetowy i minister są zgodni co do jakiegoś zagadnienia, to rzeczywiście jego realizacja jest napewno murowana.</u>
<u xml:id="u-47.10" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-47.11" who="#Komentarz">Drugie zagadnienie to doniosłe zagadnienie reformy ustroju rzemiosła.</u>
<u xml:id="u-47.12" who="#Komentarz">Są tacy dzielni urzędnicy państwowi, młodzi, pełni energii, zapału, którzy wydają niezależny dwutygodnik „Gospodarkę Narodową”. Jest pewien autor Cecylian Ptasiński, którego nie mam zaszczytu znać, ale który napisał w tem piśmie znakomitą rozprawę o reformie ustroju rzemieślniczego. I znów szczęśliwie p. referent Sowiński tę samą kwestię tu podjął, a p. Minister już w godzinę później oświadczył, że pewną część tego programu wykona. Niech się święci wykonanie tego programu! Bo, jak w wielu dziedzinach w Polsce, i tu jest dysproporcja między przepisami a rzeczywistością. Jest milion dzieci, które do szkoły trafić nie mogą, jest za mało szkół zawodowych, a z drugiej strony, rzemieślnik odpowiedzialny jest za to, aby jego terminator chodził do szkoły i musi — jak powiedział pewien znajomy mój stolarz warszawski — wynająć bonę, żeby tego ucznia terminatora prowadziła do szkoły, bo jak on pójdzie do kina, to jego patron odpowiada za to. To jest oczywiście groteska, ale naprawdę jest tak, że patron odpowiada za to, żeby jego uczniowie rzemieślnicy uczyli się, bez względu na to czy jest miejsce w szkole i czy jest szkoła zawodowa, czy nie.</u>
<u xml:id="u-47.13" who="#Komentarz">Tak samo więc, jak w zagadnieniu elektryfikacji i tę dziedzinę trzeba zwolnić od pęt administracyjnych, od przepisów ułożonych przy zielonym stoliku, zupełnie sztucznych, zupełnie przypadkowych. Właśnie w zakresie rzemiosła musi być naprawiony między innemi ten błąd, że uczeń rzemieślniczy nie może mieć mniej lat niż piętnaście, a tymczasem chłopiec kończy szkołę w wieku lat czternastu i przez rok nie wie co ma robić, bo ani się w szkole nie uczy, ani nie może pójść do rzemiosła. Są to wszystko absurdy nikomu niepotrzebne, a które przez pewne niewielkie, szybkie i nagłe posunięcia mogłyby być usunięte. Szkoda, że nie da się tego zrobić w drodze rozporządzenia, ale jestem pewien, że Sejm szybko znajdzie sposób, ażeby rozwiązać ręce rzemiosłu polskiemu realnie i konkretnie, co da właśnie miejsce pracy i nauki tym 100.000 uczniów, o których mówił p. poseł Sowiński, licząc, że tylko jeden uczeń przypadnie na 4 zakłady rzemieślnicze.</u>
<u xml:id="u-47.14" who="#Komentarz">A może to będzie nie, 100.000 ale 200.000 uczniów? Widzą więc Panowie, że są pewne niewielkie posunięcia, które mogą stworzyć cuda, które mogą wyzwolić wielką masę energii społecznej, obudzić pęd do życia, ożywić rozwój miast i miasteczek i ruszyć w ten sposób cenę płodów rolnych, podnieść wartość zarówno wieprzaka, którego hoduje mały rolnik, jak i wielkich plantacyj zboża, które uprawia wielki rolnik. Bo ten wieprzak z powietrza nie żyje, tylko musi mieć jęczmień, śrut, kartofelki — i to wszystko się znajdzie, niech tylko zaczną rosnąć miasta i miasteczka.</u>
<u xml:id="u-47.15" who="#Komentarz">Kiedy ja zacząłem mówić?</u>
<u xml:id="u-47.16" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
</div>
<div xml:id="div-48">
<u xml:id="u-48.0" who="#Marszałek">O godz. 5.20.</u>
</div>
<div xml:id="div-49">
<u xml:id="u-49.0" who="#PWierzbicki">Muszę dzisiaj w karbach się trzymać więcej aniżeli kiedykolwiek w życiu.</u>
<u xml:id="u-49.1" who="#komentarz">(Wesołość, Głos: Szkoda.)</u>
<u xml:id="u-49.2" who="#PWierzbicki">Proszę Panów! I zagadnienie preferencji surowców rolniczych p. Sowiński oświetlił wszechstronnie. Słuszne jest, że to, co się dopiero budzi do życia i czego nie było, musi być otoczone opieką Państwa. Tak samo i rozwijający się przemysł żąda preferencji w postaci ochrony celnej. Ażeby bowiem mieć rozwój produkcji krajowych surowców, trzeba im dać preferencje. Jest to zagadnienie dla nas kardynalne. Tak, jak p. Sowiński wymierza te preferencje celne dla rolniczych surowców krajowych, uzgadniając to z potrzebami przemysłu i ochrony kraju — ja absolutnie piszę się pod jego formułę.</u>
<u xml:id="u-49.3" who="#PWierzbicki">A jakież ciekawe były obliczenia p. Sowińskiego co do konieczności wzmożenia wymiany międzynarodowej i podkreślenie olbrzymiego znaczenia jakie ma wzrost obrotów handlu zagranicznego. Wspaniały był ten przykład p. Sowińskiego; nie będę go powtarzał, ale muszę powiedzieć Panom, że ja nie wierzę w ustrój czysto liberalny. Czytałem pracę prof. Młynarskiego „Człowiek w dziejach” — kapitalna książka, wyszła w ostatnich czasach. Prof. Młynarski w niej dowiódł, że nigdy nie było liberalizmu czystego, jak świat światem. I ja się z nim zgadzam.</u>
<u xml:id="u-49.4" who="#PWierzbicki">Jaka jest ukochana książka naszego dzieciństwa? Nikt nie wie? Oczy wiście, że Robinson Kruzoe.</u>
<u xml:id="u-49.5" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-49.6" who="#PWierzbicki">Zdawałoby się, że Robinson był klasycznym liberałem, a przytem był samowystarczalnym. Nic podobnego. Pamiętacie, jak mu tam okręcik ze świata rozbił się i wtedy dopiero Robinson stał się mądry, jak piły i świdry z tego okrętu zdobył. A jak zrobiło mu się błogo, gdy Piętaszek zawitał. Jak brata go traktował, ale robotę bardziej czarną na niego spychał, co zresztą jest zrozumiałem, i każdy z nas zrobiłby tak sarno. Otóż widzicie Panowie, że nawet na bajkowej wyspie Robinsona nie było czystego liberalizmu; zawsze ktoś kogoś za łeb trzymał, zawsze coś z szerszego świata przyszło i ułatwiło gospodarkę. Dlatego to, co p. Sowiński mówił, więcej było dla mnie przekonywujące, aniżeli ta książka z mojego dzieciństwa o wyspie szczęśliwej Robinsona Kruzoe.</u>
<u xml:id="u-49.7" who="#PWierzbicki">I tak, proszę Panów, łatwiej nam będzie każde zagadnienie rozwiązać, jeżeli rzeczywiście z pogodą traktować je będziemy i nie będziemy mówić, że tylko jedna jakaś rzecz jest dobra, a wszystkie inne nic nie warte, jeżeli dyskutować będziemy z pogodą, z uprzejmością, z uśmiechem — bo, proszę Panów, uśmiech stwarza jednak cuda i dlatego małe dzieci są kochanemi stworzeniami, że się tak często śmieją. Z tych uśmiechających się dzieci wyrastają wprawdzie czasem śledziennik, ale to dlatego, że trawi je potem życie i różne kłopoty i troski.</u>
<u xml:id="u-49.8" who="#PWierzbicki">Obecny p. Minister Przemysłu i Handlu, jest przecież urodzonym optymistą. Co on robił w świecie? Jako Prezes Fidacu musiał dużo jeździć. Wszędzie propagował wielkość Polski.</u>
<u xml:id="u-49.9" who="#PWierzbicki">I w Szwajcarii i we Francji, nie wiem czy p. Minister trafił do Niemiec, ale w Stanach Zjednoczonych był, to pamiętam. Dlatego to, że mamy takiego Ministra, jest dla nas w danej chwili szczęśliwym ewenementem, bo myślał on i mówił zawsze o wielkości Polski, wszędzie tę wielkość propagował i sam w nią wierzył, A jako bankier, jako Prezes B. G. K. p. Minister propagował wagę rozwoju finansowego, gospodarczego i przemysłowego. I dlatego gdyby w Polsce nie wiem jak źle się działo, to on, wierząc w tę wielkość, zawsze będzie do niej dążył, i dobrze zrobi. Niech wszystko teraz rośnie ku wielkości.</u>
<u xml:id="u-49.10" who="#PWierzbicki">Ale jaka jest wada naszego Ministra Przemysłu i Handlu? Zalety jego dopiero co wymieniłem, a przecież nie byłby człowiekiem, gdyby nie miał braków. Przecież każdy z nas kształtuje ciągle i zawsze swoją osobowość. Otóż p. Minister Górecki jest nadmiernym optymistą, Pod jakim względem? Pod względem siły wytrzymałości przemysłu.</u>
<u xml:id="u-49.11" who="#PWierzbicki">Otóż muszę Panom ujawnić pewną wielką tajemnicę polityczną przemysłu. Sfery przemysłowe były zawsze przywiązane do istniejących gabinetów. Dlaczego były przywiązane do istniejących gabinetów? Bo wiedziały, że jak tylko będzie nowy gabinet, to napewno będzie nowa obniżka cen przemysłowych.</u>
<u xml:id="u-49.12" who="#komentarz">(Głos: I płac robotniczych.)</u>
<u xml:id="u-49.13" who="#PWierzbicki">Ani razu w życiu co do tego sfery przemysłowe się nie zawiodły.</u>
<u xml:id="u-49.14" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-49.15" who="#PWierzbicki">Jedno wiemy, że czy Minister Przemysłu i Handlu był miły, czy też miał charakter, powiedzmy, zgryźliwy, a nie optymistyczny, to wszystko jedno, myśmy nie chcieli nowego ministra.</u>
<u xml:id="u-49.16" who="#PWierzbicki">Jak to jest z wytrzymałością tego wielkiego przemysłu? Na początku każdy minister był tem większy, im więcej obniżał cenę — to jest taki trick w gospodarce polskiej. Ale potem minister stawał się realistą i mówił: Przecież nie mogę doić krowy 24 godziny z rzędu!</u>
<u xml:id="u-49.17" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-49.18" who="#PWierzbicki">Ja sam jestem hodowcą czerwonego bydła i wiem, że nigdy krowy przez 24 godziny się nie doi i trzeba jej dać ulgę. Dlatego przemysł wiedział, że gdy będzie nowy gabinet i nowy minister, to będzie również i nowa obniżka cen, to znaczy nowe zaostrzenie błędnicy, nowa kąpiel w zimnej wodzie. I przemysł starał się utrzymać na powierzchni tej wody. Wreszcie wylazł powoli, wysechł i wlazł na kłodę — a tu zmiana gabinetu, nowy minister i znowu buch go w wodę!</u>
<u xml:id="u-49.19" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-49.20" who="#PWierzbicki">Otóż gdyby wszyscy przemysłowcy byli wielorybami, lewjatanami, no, to zapewne mogliby w tej wodzie przebywać i czuć się dobrze. Ale niestety są lądowcami i dlatego ta ciągła kąpiel wycieńcza. Mogłaby wycieńczyć największego Herkulesa, więc nic dziwnego, że przemysł wycieńcza.</u>
<u xml:id="u-49.21" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-49.22" who="#PWierzbicki">Otóż Panie Ministrze, Pan też by nie wytrzymał, gdyby Pan był przemysłowcem a ja ministrem i gdybym prowadził taką politykę. Nic dziwnego, że i my nie możemy wytrzymać.</u>
<u xml:id="u-49.23" who="#PWierzbicki">P. Ignacy Matuszewski ogłosił przed kilku dniami rozprawę p. t. „Spór o zasady”. Otóż zasady są zasadami, jeżeli są stosowane w życiu. P. Minister Matuszewski jest bliższy wszystkim Ministrom Skarbu, jacy byli, aniżeli nam przemysłowcom, to nie ulega najmniejszej wątpliwości, a więc i zasady jego powinnyby być przez tych ministrów uznawane. Nam ceny ciągle obrzynają, niby ku naszemu dobru, ale przecież i Minister Skarbu jest olbrzymim przedsiębiorcą. Cała sól, tytoń, zapałki i szereg innych przedsiębiorstw — wszystko to od jego dyspozycji zależy. Jeżeli więc obniżka cen jest takim cudownym sposobem zwiększenia dochodowości, to po cóż myśmy się tak tu mordowali o wynalezienie tych marnych 7 milionów dla oświaty? Trzeba było obniżyć radykalnie ceny na wszystkie towary monopolowe i momentalnie zyski monopoli i przedsiębiorstw państwowych by się zwiększyły i momentalnie Skarb by się napełnił.</u>
<u xml:id="u-49.24" who="#PWierzbicki">Więc, proszę Panów, tak wygląda rzeczywistość. Każdy organizm ma swoje granice wytrzymałości i jeżeli nie możemy o tem przekonać naszych Ministrów Przemysłu i Handlu, to dlatego, że oni na tem stanowisku muszą jeszcze spełniać decyzje generalnej linii polityki. I tu mogę Panom odkryć drugą tajemnicę polityczną: nie pamiętam, żeby który z naszych Ministrów Przemysłu i Handlu był naprawdę Ministrem Przemysłu i Handlu. Dlaczego? Dlatego, że zawsze wykonywał na organizmie przemysłowym wskazówki ogólnej polityki gospodarczej, ale nie był w stanie, ciągle obniżając ceny, poprawić sytuacji samego przemysłu. Świadczą o tem np. przemysły: węglowy, żelazny, cukrowniczy. Obniżka cen np. w cukrownictwie jakiż odniosła skutek? 2e cukrownictwo nie jest już w stanie dokonywać potrzebnych remontów i inwestycyj i zamiast 12 1/2 milionów, będzie mogło na nie wydać w tym roku tylko 2 mil jony. A na tem ucierpi i samo cukrownictwo i przemysł metalowy.</u>
<u xml:id="u-49.25" who="#PWierzbicki">Rzeczywiście przemysł wielki, wskutek tego ciągłego „moknięcia w wodzie” jest pozbawiony zupełnie sił żywotnych dla utrzymania siebie na możliwym poziomie egzystencji i jestem przekonany, że przyjdzie czas, kiedy p. Minister z tej samej katedry, zbadawszy dokładnie sprawę, (bo sam powiedział szczerze i otwarcie, że nie miał jeszcze możności zbadać) zapowie nam podwyżkę cen, a nie obniżkę, że usłyszymy to z jego ust.</u>
<u xml:id="u-49.26" who="#PWierzbicki">A teraz krótka rozmowa z najdroższymi kolegami. Największe zarzuty spotkały mnie ze strony pp. Tomaszkiewicza i Walewskiego. Nie powiem, żeby ujęte były w sposób najsubtelniejszy, Bo ja rozumiem ideowy spór, ale taka argumentacja, że „my to jesteśmy Rzymianie w togach, Katoni, a to nie wiadomo, czy Lewiatan, czy poseł?” — takiej formy polemiki zdaje mi się nie powinno być, ja osobiście nie korzystałbym z tej formy w swojej argumentacji. Była tu mowa o lewiatanach, rekinach i t. p. Otóż ja szczycę się tem, że jestem dyrektorem Lewiatana. Ja całe swoje życie byłem dyrektorem Związku Przemysłowców. Nie wiem, może niektórzy z Panów potrafią być różnymi na różnych odcinkach, ale ja nie lubię tych wszystkich wycinków, odcinków, tych „podejść”, tych „przekrojów”, Proszę Panów, mnie się zdaje, że człowiek, to jest człowiek. Otóż jeżeli ja jestem człowiekiem, to czy jestem dyrektorem Lewiatana, t. j. Związku Przemysłowców, czy posłem, to zawsze jestem Andrzejem Wierzbickim. To, że jestem posłem, czy dyrektorem, to jest wypadek, mogę nim być lub nie być, ale zawsze jestem Andrzejem Wierzbickim i nigdy ani o cal nie jestem innym, I nigdy nie oceniam rzeczy zależnie od tego czy jestem tu, czy tam.</u>
<u xml:id="u-49.27" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-49.28" who="#PWierzbicki">A teraz — cóż to jest Lewiatan? P. Generał Żeligowski już wie, bo mu to mówiłem, Bardzo dawno Pan Bóg stworzył Lewiatana. Od Lewiatana pochodzą wszystkie ryby.</u>
<u xml:id="u-49.29" who="#komentarz">(Głos: Rekiny.)</u>
<u xml:id="u-49.30" who="#PWierzbicki">Wcale nie rekiny, zupełnie się nie znacie ani na rekinach, ani na wielorybach. Otóż stworzył Pan Bóg lewiatana jako wielkie, miłe, kochane stworzenie, które żyło w morzu i co niedziela Pan Bóg (tak jest napisane w Piśmie Świętem) bawił się tym lewiatanem. W tej zabawie był uśmiech Pana Boga. Otóż teraz jest na świecie wielorybów dużo, ale zostały się już tylko trzy lewiatany. Jeden Lewiatan — to wspaniały transatlantycki statek osobowy, drugi — to Centralny Związek Przemysłu Polskiego, który jak Panowie widzicie, zachowuje i radość życia i wiarę w rozwój i wielkość Polski, A trzeci lewiatan to jest cud natury. Ja was zaproszę do mojego ogrodu w Grochówie i pokażę wam najcudowniejszy storczyk naszego klimatu umiarkowanego, odmianę mieczyka (po łacinie gladiolusa). Ta odmiana właśnie nazywa się lewiatanem. To jest cudo, wspaniała gałąź kielichów, jak lilie, oczywiście nie blade i anemiczne, jakim jest i będzie przemysł bez zmiany polityki gospodarczej,...</u>
<u xml:id="u-49.31" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-49.32" who="#PWierzbicki">...ale pełnej, bogatej, kremowej barwy. To jest cudo zamienione w kwiat.</u>
<u xml:id="u-49.33" who="#PWierzbicki">A teraz, co to jest wieloryb? Nie mieszajcie go z rekinem. Rekin to jest ryba morska, a wieloryb to jest nasz młodszy brat, to jest ssak, tak samo jak my jesteśmy ssaki. Następnie wieloryb to jest właśnie ten pochodny lewiatana, to jest ten zubożały dziś przemysł. Przypomnę Wam co to jest wieloryb. Wieloryb to jest wspaniałe i potężne stworzenie. Co on robi?</u>
<u xml:id="u-49.34" who="#komentarz">(Głos: Ssie.)</u>
<u xml:id="u-49.35" who="#PWierzbicki">Nie ma zębów, nie jest krwiożerczy jak rekin. Zamiast zębów ma fiszbiny. Otóż tych fiszbinów bały się tylko niewiasty, bo wieloryb za pomocą gorsetów trzymał je, jak powiadały, w swoich uściskach, trzymał je w ryzach. Ale nigdy nie mógłby utrzymać Rządu Polskiego w uściskach, czy w ryzach przez tyle lat.</u>
<u xml:id="u-49.36" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-49.37" who="#PWierzbicki">Tyle było rządów, tyle było wspaniałych ministrów przemysłu i naszych kochanych pułkowników, ludzi mężnych i odważnych, którzy wiedzą co to jest władza. Miłosierny Boże, i ten właśnie Lewiatan trzymałby ich wszystkich w swoich uściskach? Nie, proszę Panów, Lewiatan nie trzyma teraz nawet niewiast, bo pokazały one, że są liberałkami i nie potrzebują sztucznego podtrzymywania, I na gorsety z fiszbinów niema już zupełnie popytu. Ale musi być popyt na to, co jest najszlachetniejszą twórczością Lewiatana. On w głębinach morskich pływa, a wy pływać w głębinach morskich nie potraficie; on otwiera paszczę i łyka słoną wodę; nikt z was tego nie potrafi, a on musi kolosalną ilość tej wody wchłonąć w siebie, ażeby razem z nią wchłonąć masy mięczaków. Zamyka paszczę i przez swoje fiszbiny wodę wypycha, a mięczaki zostają. I to jest obraz produkcji przemysłowej. Te mięczaki z mórz rodzimych wieloryba są tem samem, co owe surowce rolnicze polskie dla polskiego przemysłu. Cóż ostatecznie z tych mięczaków w organizmie wieloryba powstaje? Tran. Co to jest tran? To są witaminy, zbawienne dla Polski, bo przecież jeżeli jest tyle słabości w Polsce, to dlatego, że dużo jest rachitycznych dzieci, a jeżeli jest tyle rachitycznych dzieci, to skutkiem tego jest niedorozwój energii i umysłowej i fizycznej. Otóż przemysł, Lewiatan to jest wytwórca tranu. Tym tranem przemysł karmi Wasze dzieci i nie 'dopuszcza do tego, ażeby w Polsce z powodu niedorozwoju przemysłowego była anemia gospodarcza. Robi to miłośnie i służy ogółowi jak może, bo przecież, żeby Was nakarmić tym tranem, sam życie traci. To jest Lewiatan, to jest jego polityka gospodarcza i stosunek przemysłu do zjawisk, które rozpatrujemy.</u>
<u xml:id="u-49.38" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-50">
<u xml:id="u-50.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Sommerstein.</u>
</div>
<div xml:id="div-51">
<u xml:id="u-51.0" who="#PSommerstein">Wysoka Izbo! Jestem w niezmiernie trudnej sytuacji, bo odziedziczyłem atmosferę po poprzednim mówcy i nie wiem, czy dotrzymam kroku. W każdym razie temat, na który chcę mówić, nie jest wesoły i nie wzbudzi tych wybuchów wesołości i salw śmiechu.</u>
<u xml:id="u-51.1" who="#PSommerstein">Kapitalne zagadnienia wypłynęły na wierzch w różnych enuncjacjach kierowników obecnego Rządu, w enuncjacjach Premiera, Wicepremiera, Ministra Przemysłu i Handlu kilkakrotnie na Komisji Budżetowej Sejmu i Senatu i dziś na plenum. Są to zagadnienia etatyzmu i interwencjonizmu z jednej strony, zasada prywatnej inicjatywy, zasada rentowności i zasada wzmożenia tempa konsumcji w związku ze wzmożeniem produkcji — z drugiej strony. Nad temi zagadnieniami trudno przeprowadzić dyskusję i stworzyć pewną syntezę w obrębie kilkunastu minut owego kontyngentu czasu. Dlatego pozostanę przy tych zagadnieniach, które zazębiają się o życie tej ludności, którą w tej Wysokiej Izbie reprezentuję, t. j. ludności żydowskiej.</u>
<u xml:id="u-51.2" who="#PSommerstein">Wysuwa się na plan pierwszy zagadnienie handlu. Jeżeli p. poseł Wierzbicki twierdził, że Minister Przemysłu i Handlu nigdy tym ministrem nie był, to zda je się o wszystkich poprzednich ministrach można powiedzieć, że nie byli nigdy ministrami handlu.</u>
<u xml:id="u-51.3" who="#komentarz">(P. Wierzbicki: Nie trawestujcie moich serdecznych przemówień tak minorowo.)</u>
<u xml:id="u-51.4" who="#PSommerstein">Można stwierdzić, że dopiero w enuncjacji obecnej zarówno Wicepremiera jak i Ministra Przemysłu i Handlu zostało postawione zagadnienie handlu jako ważnego współczynnika w gospodarstwie społecznem, jako tego czynnika, który ma być dystrybutorem dóbr wytworzonych przez rolnictwo i przemysł, który ma być miernikiem wzrostu tych gałęzi gospodarstwa narodowego, a zarazem miernikiem dobrobytu i bogactwa danego społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-51.5" who="#PSommerstein">I tu stwierdzić muszę, że zagadnienie handlu nie było doceniane ani w rządzie, ani w społeczeństwie. Było to może wypływem pewnej psychiki narodu polskiego i Państwa Polskiego, jego dziejów przedrozbiorowych i tak się stało, że ta psychika tak się utrzymała, że w stosunku do handlu utrzymało się przekonanie, że handel jest niepotrzebny. Utrzymała się ta atmosfera niechęci, która wyraziła się w zupełnem negliżowaniu i ignorowaniu wszystkich potrzeb tej ważnej gałęzi gospodarstwa społecznego.</u>
<u xml:id="u-51.6" who="#PSommerstein">Dołączył się tu i ten moment, że handel siłą faktu w dużej mierze był placówką gospodarczą ludności żydowskiej i że identyfikowano handel z zajęciem żydowskiem i identyfikowano handel z ludnością żydowską. I jak Żydów czyni się odpowiedzialnymi za wszystkie klęski i nieszczęścia, tak także i w handlu upatrywano źródło wszystkiego zła, jakie przejawiało się w różnych okresach czasu w gospodarstwie społecznem nowopowstającego Państwa Polskiego.</u>
<u xml:id="u-51.7" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Mudryj.)</u>
<u xml:id="u-51.8" who="#PSommerstein">I dlatego łatwo jest mówić o tych wszystkich niedociągnięciach, jakie były w handlu, łatwo jest mówić o wielu ujemnych jego stronach, ale nie myśli się o tem, że nikt nie zajmował się tym handlem, że nikt z czynników odpowiedzialnych tych posunięć nie uczynił, które miałyby handel uzdrowić i zapewnić mu stanowisko, jakie w każdym normalnym ustroju gospodarczym mu przynależy.</u>
<u xml:id="u-51.9" who="#PSommerstein">Przeciwstawiano handel jednostkowy czy prywatny spółdzielczości handlowej. Nie występuję przeciw spółdzielczości w żadnej jej formie, tak samo nie występuję przeciwko spółdzielczości handlowej,' ale muszą być gospodarcze przesłanki, na których gruntuje się tworzenie i rozwój placówek spółdzielczych. Spółdzielczość handlowa nie może być środkiem rugowania handlu jednostkowego, handlu prywatnego jedynie z tego powodu, że ten handel w dużej mierze jest w rękach żydowskich. I ten moment nie ma być powodem przyznania specjalnych ulg, sztucznego podtrzymywania tej spółdzielczości, tych spółdzielni handlowych, aby stworzyć tę gospodarczo niepożądaną i szkodliwą często konkurencję dla handlu jednostkowego i w ten sposób podkopać jego egzystencję.</u>
<u xml:id="u-51.10" who="#PSommerstein">A zatem pod formą spółdzielczości handlowej tworzy się handel uprzywilejowany. Powstaje handel uprzywilejowany o ile chodzi o artykuły monopolowe, artykuły skartelizowane, o najrozmaitsze kramy i kramiki szkolne, akademickie, czy jak one się tam nazywają. Ta konkurencja odbija się oczywiście szkodliwie. Należy tedy pamiętać o tem, że te wszystkie przerosty muszą zniknąć, że zdrowy handel ma być podstawą i dźwignią i jeżeli się wysuwa zagadnienie inicjatywy prywatnej, rentowności, to te kryteria należy stosować również do handlu i jest rzeczą odpowiedzialnych czynników, ażeby nad handlem roztoczyć opiekę.</u>
<u xml:id="u-51.11" who="#PSommerstein">O ile chodzi o dziedzinę rzemiosła, to mamy w Polsce 400.000 warsztatów i w tym kierunku jest dużo do zdziałania. Tu jest wielkie pole właśnie dla prywatnej inicjatywy, dla rozbudzenia tych sił twórczych, jakie drzemią we wszystkich warstwach społeczeństwa i narodu. Ale tem rzemiosłem trzeba się opiekować i nie tylko teoretycznie, nie tylko wygłaszać szumne hasła, ale dostosować przepisy prawne, przepisy ustawowe do potrzeb tego rzemiosła. Należy o tem pamiętać, iż przepisy pisanego prawa nie mogą się sprzeciwiać życiu rzeczywistemu. A przecież jest tyle warsztatów rzemieślniczych, przeważnie żydowskich, które wedle dosłownej litery nowego prawa przemysłowego nie są legalizowane, bo ich właściciele nie zdali egzaminów mistrzowskich. I należy o tem pamiętać, że w ciężkich czasach kryzysu nie pora na te egzaminy dodatkowe, że uczciwa długoletnia praca na swoim warsztacie ma być dostateczną legitymacją do dalszego bytu i dalszej uczciwej pracy zarobkowej. Należy także pamiętać o tych wielkich szeregach czeladników, którzy nie są wyzwoleni i nie mogą zostać mistrzami z tego właśnie powodu, że oni pracowali u tych mistrzów rzemieślniczych, którzy nie zostali zalegalizowani, że oni nie mogą wykazać się ukończeniem kursów dokształcających, ponieważ w wielu miejscowościach tych kursów przecież niema, gdyż na około tysiąc osad, miast i miasteczek jedynie w dwustu czterdziestu miejscowościach znajdują się te kursy dokształcające. Te wszystkie rzeczy muszą być wzięte pod uwagę i wtedy będziemy mówić o realizowaniu zasady inicjatywy prywatnej, wtedy będziemy mówić o zazębianiu się handlu i rzemiosła z innymi działami gospodarstwa społecznego i o utworzeniu pewnej harmonijnej całości.</u>
<u xml:id="u-51.12" who="#PSommerstein">Jeżeli mówię o tych gałęziach handlu i rzemiosła, muszę wspomnieć o pewnym problemie, który jest często stawiany w płaszczyźnie antagonizmu między wsią a miastem. Nic bardziej fałszywego, jak zapoznanie generalnego problemu jednolitości całego organizmu gospodarczego, specjalnie u nas. Wszak o tem musi zawsze pamiętać miasto, przemysł, rzemiosło i handel, że głównym odbiorcą jego jest wieś i dlatego dobrobyt wsi jest zarazem źródłem potęgi, rozwoju i siły gospodarczej przemysłu, handlu i rzemiosła. Z drugiej strony jednak wieś musi o tem pamiętać, że głównym odbiorcą produktów wsi są właśnie miasta i że pauperyzacja miast godzi, uderza w samą wieś. Dlatego nie antagonizm, nie rozbieżność jest wskazana, ale ścisła łączność. I dlatego te wszystkie tendencje, które zmierzają do pogłębienia antagonizmu muszą zniknąć, jeżeli mają być realizowane główne hasła, hasło przyciągnięcia i zespolenia wszystkich sił gospodarczych dla przezwyciężenia kryzysu i dla stworzenia nowych podstaw pod przebudowę ustroju gospodarczego.</u>
<u xml:id="u-51.13" who="#PSommerstein">I w tem świetle, w świetle tych poczynań i zamierzeń, staje także kwestia t. zw. antysemityzmu gospodarczego. Należy stwierdzić, że to zagadnienie ma być rozwiązane tylko w płaszczyźnie dobra społecznego, w płaszczyźnie interesu gospodarczego Państwa i społeczeństwa. Niszczenie jakiejkolwiek placówki gospodarczej nigdy nie daje efektu korzystnego.</u>
<u xml:id="u-51.14" who="#PSommerstein">Jeżeli wysuwa się dziś hasło przebudowy stanu trzeciego, którym jest rzemiosło i handel, to jest to hasło słuszne, ale jeżeli mówi się o tworzeniu tego stanu trzeciego, to w tem mieści się tendencja zniszczenia i usunięcia dotychczasowych egzystencyj żydowskich w handlu i rzemiośle. I przeciw temu zastrzegamy się jaknajostrzej z punktu widzenia nie tylko interesów ludności żydowskiej, ale i z punktu widzenia interesów Państwa i z punktu widzenia gospodarstwa społecznego. Wskazuję, że w dziejach żadnego społeczeństwa, żadnego kraju i narodu destrukcja i zniszczenie nie były nigdy momentem twórczym i myli się ten, kto sądzi, że na miejsce zniszczonej i usuniętej placówki on wejdzie i rozpocznie swoją działalność. Te rzeczy w życiu, w rzeczywistości tak nie wyglądają. Każda pauperyzacja, każda deklasacja zatacza szersze kręgi, pociąga za sobą inne egzystencje i idzie to zniszczenie dalej w głąb i wszerz. Dlatego Rząd powinien nad tem zastanowić się i jasno zadeklarować swoje ustosunkowanie się do zjawiska tak destrukcyjnego i gospodarczo szkodliwego, jakim jest antysemityzm gospodarczy.</u>
<u xml:id="u-51.15" who="#PSommerstein">Stworzenie wyścigu pracy, równych warunków tej pracy i twórczości dla wszystkich obywateli Państwa, to jest ta dewiza, która obok haseł w myśl haseł inicjatywy prywatnej, rozbudowania tej inicjatywy, podniesienia rentowności warsztatów pracy, ma być drogowskazem na tej nowej drodze i w tej nowej epoce gospodarczej odbudowy Państwa i kraju.</u>
<u xml:id="u-51.16" who="#PSommerstein">Jeżeli chodzi o problem: liberalizm czy etatyzm, interwencjonizm, czy niekrępowana inicjatywa prywatna, to w tej mierze toczy się dyskusja w opinii, w prasie i w całem społeczeństwie. Klasycznego liberalizmu niema, klasycznego liberalizmu może nigdy nie było i może nigdy nie będzie, co wynika z istoty wielkiego organizmu, jakim jest organizm w ramach Państwa. Nie może być liberum veto każdej jednostki, każdego warsztatu i każdego zawodu, musi być pewien czynnik, który koordynuje, pewien czynnik, który w interesie ogólnym pewne pociągnięcia indywidualne koryguje. Ale jest olbrzymia przestrzeń wolna między klasycznym liberalizmem a klasycznym interwencjonizmem. I jest wielkie zagadnienie i wielki problem. kto potrafi interweniować. Jest problem interwencjonizmu państwowego, prowadzonego przez ludzi o dużem przygotowaniu i wykształceniu gospodarczem, zawodowem i fachowem, jest problem interwencjonizmu ręka w rękę i w zgodzie z samorządem gospodarczym, który jest wyrazem społecznego interwencjonizmu.</u>
<u xml:id="u-51.17" who="#PSommerstein">Przechodząc do kwestii samorządu gospodarczego, stwierdzam, że samorządu gospodarczego w pełnem znaczeniu tego słowa obecnie niema. Samorząd gospodarczy, który dziś według nowej Konstytucji jest częścią administracji państwowej, a który nie jest administracją rządową, w dużej mierze został zbiurokratyzowany i poddany pod administrację rządową. O doborze władz w izbach handlowych, przemysłowych, czy rękodzielniczych w dużej mierze decydowali nawet nie urzędnicy Ministerstwa Przemysłu i Handlu, ale urzędnicy administracyjni, wojewodowie, naczelnicy wydziałów bezpieczeństwa, specjalnie o ile chodzi o ludność żydowską; w izbach przemysłowych i rzemieślniczych wprowadzono specjalny kontyngent udziału ludności żydowskiej w zarządach czy radach tych izb. I dlatego te izby nie są wyrazem wolnego nieskrępowanego samorządu, nie pochodząc z nieskrępowanego wyboru ludności. To też Rząd nie liczy się z ich opinią; jeżeli chodzi o opiniowanie większej wagi projektów, posyła się je do izb czy związku izb w ostatniej chwili tak, że nie ma czasu na dokładne przestudiowanie, zanalizowanie i postawienie poprawek. W rzeczywistości następuje uzgodnienie projektu między referentem danej izby a referentem ministerialnym, z wyłączeniem czynnika obywatelskiego, pochodzącego z wyborów.</u>
<u xml:id="u-51.18" who="#PSommerstein">Chcę podnieść jeszcze jeden moment, który zazębia się mocno o życie gospodarcze, sprawę reperkusyj, jakie wywołało oddłużenie sfer rolniczych. W duże dziesiątki, a może setki milionów idą wierzytelności tych gałęzi produkcji i gospodarstwa społecznego w stosunku do rolnictwa.</u>
<u xml:id="u-51.19" who="#PSommerstein">Nikt nie ma nic przeciwko oddłużeniu rolnictwa, uznaje się jego ciężką sytuację i jest rzeczą jasną i zrozumiałą, że dłużnicy rolnicy nie mogą ściśle według litery prawa i danego skryptu dłużnego wywiązać się ze swoich zobowiązań. Ale co mają robić wierzyciele: kupcy, przemysłowcy i rzemieślnicy, którzy są również dłużnikami i których monitują ich wierzyciele i komornicy, sekwestrator podatkowy o podatki, daniny i świadczenia społeczne? Tu musi się znaleźć jakieś wyjście i jest rzeczą Ministerstwa Przemysłu i Handlu, ażeby poprzeć dążenia sfer przemysłowo-handlowych o rozszerzenie ram działalności Banku Akceptacyjnego na wierzytelności przemysłu i handlu o umorzenie, zakredytowanie lub rozłożenie na dłuższy okres lat zaległości podatkowych wierzycieli rolniczych, by im umożliwić egzystencję, Jest to problem, który rzucam tylko w zarysie, ale który musi być respektowany, dokładnie rozważony i realizowany przez Ministerstwo Przemysłu i Handlu, O ile chodzi o handel zagraniczny, o politykę traktatową w zupełności podzielam opinię, wyrażoną przez p. Wicepremiera, że w dotychczasowej polityce traktatowej były dobre może poszczególne umowy, traktaty handlowe, ale nie było wytycznej generalnej myśli, O ile chodzi o umowę handlową polsko-niemiecką, to wypowiedziałem się w tym kierunku w czasie dyskusji nad jej ratyfikacją. Muszę stwierdzić, że poza politycznemi momentami, także z punktu widzenia gospodarczego doświadczenie kilku miesięcy moje przewidywania w zupełności potwierdziło.</u>
<u xml:id="u-51.20" who="#PSommerstein">Chcę z drugiej strony skonstatować, że słusznie p. Minister Przemysłu i Handlu w handlu zagranicznym kładzie nacisk na obroty w handlu zamorskim. Ze swej strony chcę zwrócić uwagę na wzrost obrotów handlowych między Polską a Palestyną. Chcę stwierdzić, że w ciągu ostatnich 5-ciu lat saldo dodatnie tych obrotów wyniosło 27.500.000 zł na rzecz Polski, W ostatnim roku — 1935 — nadwyżka ta wynosiła 10.500,000 zł, zatem 1/6 część ogólnej nadwyżki bilansu handlowego Polski przy 1% udziale Palestyny w ogólnych obrotach handlowych Polski. Uważam jednak, że należałoby, jeśli chodzi o obroty z Palestyną, postarać się o bezpośrednią komunikację z Gdyni pod banderą polską; dotychczas komunikacja ta odbywa się pod banderą szwedzką. Należy postarać się o obniżenie stawek frachtowych, które paraliżują obecnie żywsze tempo obrotów, Chcę stwierdzić, że żywy ruch handlowy między Polską a Palestyną, że ta nadwyżka bilansu handlowego jest w dużej mierze wynikiem tego przywiązania, któremu dają wyraz wychodźcy żydowscy polscy, którzy przebywają w Palestynie i z tego wyprowadzić należy odpowiednie wnioski.</u>
<u xml:id="u-51.21" who="#PSommerstein">Kończąc, gdyż czas mój upłynął, chcę stwierdzić, że demagogia w życiu gospodarczem Państwa Polskiego panoszyła się długie lata, może się panoszy jeszcze w tej chwili.</u>
<u xml:id="u-51.22" who="#PSommerstein">Skutki tej demagogii najsilniej odczuło społeczeństwo żydowskie, ale odbiły się one także na całości gospodarstwa społecznego. Sądzę, że może wybije moment dziejowy, kiedy zamiast demagogii przyjdzie do głosu hasło zespolenia wszystkich sił twórczych w imię dobra ogółu i w tem zespoleniu my, ludność żydowska, staniemy w szeregach w wyścigu pracy i damy z siebie wszystko dla dobra tego Państwa i kraju, ale mając równe szanse i równe warunki uczciwej, swobodnej pracy.</u>
</div>
<div xml:id="div-52">
<u xml:id="u-52.0" who="#WicemarszałekMudryj">Głos ma p. Sikorski.</u>
</div>
<div xml:id="div-53">
<u xml:id="u-53.0" who="#PSikorski">Wysoki Sejmie! Podczas dotychczasowych debat budżetowych, zwłaszcza w dyskusji generalnej, padło szereg zasadniczo z sobą sprzecznych stwierdzeń i wskazań. Silnie podkreślano konieczność ograniczenia etatyzmu i wycofania się czynnika prawno-publicznego z nadmiernych działań gospodarczych, a równocześnie niemniej stanowczo podkreślano potrzebę gospodarczych działań państwowych, podnosząc kierunek ten nieomal do nowej doktryny ekonomicznej. Silnie podkreślał p. gen. Żeligowski równanie w dół do poziomu polskiej rzeczywistości na wsi, jeszcze silniej, nie bez dramatycznego napięcia, podkreślił p. pos. Wierzbicki konieczność równania w górę. Podobnych choć może mniej wyraźnych sprzeczności było więcej. Jaki wniosek z tych sprzeczności ma wyciągnąć Rząd, o ile wogóle uwagi parlamentu mają wpływać na kształtowanie się naszej polityki gospodarczej? Ponieważ Ministerstwo Przemysłu i Handlu w pierwszej linii o polityce tej decyduje, pozwolę sobie w dzisiejszej dyskusji omówić te sprzeczne poglądy.</u>
<u xml:id="u-53.1" who="#PSikorski">Oczywiście Rząd posiada swój własny kierunek, który idzie po wypadkowej tych sprzecznych poglądów, chodzić więc może tylko o drobne zboczenie z kursu, a jednak drobne nawet odchylenia mają niezmiernie ważny skutek, gdyż na długi dystans powodują dotarcie do innego celu.</u>
<u xml:id="u-53.2" who="#PSikorski">Tak p. Premier i p. Wicepremier, jak również p. Minister Przemysłu i Handlu kreślili linię kierunkową i celu. Szła ona poprzez stałość waluty, zamknięcie nożyc cen do wzmożenia inicjatywy prywatnej, przyczem stwierdzono, że opieramy się na ustroju kapitalistycznym, opartym na prywatnej gospodarce.</u>
<u xml:id="u-53.3" who="#PSikorski">Jak dalece odbiegają główne linie kierunkowe dyskusji od programu rządowego i czy odchylenia w jednym lub drugim kierunku były wskazane?</u>
<u xml:id="u-53.4" who="#PSikorski">Zapowiedziana komisja dla zbadania przedsiębiorstw państwowych wysunęła problem etatyzmu, za którym i przeciw któremu kruszyły się kopje. Zwolennicy rozszerzenia działalności państwowej walczą z liberalizmem, który rzekomo nie wytrzymał próby życia. Z etatyzmem zaś walczą w imię swobody gospodarczej ci, którzy z liberalizmem także nic wspólnego nie mają, P. poseł Wierzbicki w barwny sposób kreślił nam niedawno obraz, w którym etatyzm jako rój os (osmyków) zbytnio się rozrósł, tak, że zabrakło mu już pożywki (żuków), na której mógłby dalszy etatyzm hodować, Analogia niezła, ale uzupełniłbym ją drugim rojem os, który narówni z etatyzmem karmi się słabnącem życiem gospodarczem, mianowicie jest to wiązana gospodarka, kartele, które wyrosły na specjalnej pożywce, na Wysokiem cle i reglamentacji i które dlatego są tem szkodliwsze. I o ileby sobie jeszcze organizm gospodarczy z biedą dał radę z jednym rojem os, to z chwilą, jak go tak potężne dwa roje obsiadły, musiał osłabnąć. A istotnie trudno powiedzieć, która osa szkodliwsza, czy dygnitarz kartelowy, biorący za zamkniętą fabrykę duże odszkodowanie, czy etatowy urzędnik państwowych zakładów z emerytalnem nastawieniem. Jeden i drugi nie jest typem produktywnego przedsiębiorcy, jeden i drugi „urzęduje” bez konkurencji, bez ryzyka, bez angażowania własnych kapitałów, na koszt konsumenta.</u>
<u xml:id="u-53.5" who="#PSikorski">Rząd podjął próbę przetrzebienia obu rodzajów „osmyków” tak etatyzmu jak karteli; operacji jeszcze nie przeprowadzono, a już powstał niemały gwar. O ile jednak osy kartelowe uderzają na osy etatyzmu, to osy etatystyczne biją w Bogu ducha winny liberalizm gospodarczy, przyczem obserwuje się niemałe pomieszanie pojęć.</u>
<u xml:id="u-53.6" who="#PSikorski">Zwolennicy etatyzmu twierdzą, że kartele, syndykaty i wszelkie inne niezdrowe formy organizacyjne wyrosły na liberalizmie, a ponieważ formy te są szkodliwe, więc z alternatywy — kartele albo gospodarka publiczna — wolą wybrać etatyzm. Czyli z deszczu pod rynnę. A przecież rozumowanie takie posiada podstawowy błąd. Cała polska wiązana gospodarka, zwłaszcza w jej niezdrowych formach, wyrosła na protekcjonizmie, który jest antytezą liberalizmu. W liberalizmie gospodarczym nie powstałby natomiast w Polsce ani jeden kartel.</u>
<u xml:id="u-53.7" who="#PSikorski">Drugie twierdzenie mówi, że liberalizm, owszem, to nawet piękna teoria, istotnie zapewniająca maksymum dobrobytu, bo nawet kiedyś w XIX w. istniała w rzeczywistości, jednakże na całym świecie zanika, więc i Polska musi poddać się nowym formom.</u>
<u xml:id="u-53.8" who="#PSikorski">Czy istotnie świat już się pożegnał z liberalizmem, a tylko Polska jeszcze z uporem w nim tkwi i przez opór ten hamuje rozwój etatystycznych poczynań? Sądzę, że w rzeczywistości jest wręcz naodwrót. Protekcjonistyczna taryfa celna nieomal odcięła nas od świata, reglamentacyjny system naszego obrotu towarowego należy do najzawilszych, obroty nasze z zagranicą wynoszą w stosunku do ilości mieszkańców najmniej z wszystkich państw europejskich, i my rzekomo trzymamy się klasycznego nieomal liberalizmu? Sądzę, że w takiem ujmowaniu sprawy jest lekka przesada.</u>
<u xml:id="u-53.9" who="#PSikorski">Natomiast naodwrót warto zbadać, czy mimo twierdzeń, że świat się z liberalizmem pożegnał, jednakże różne państwa jeszcze w „zacofaństwie” tem nie tkwią, i czy dlatego gospodarczo niszczeją. Niezmiernie pouczająca może być tabela, którą niedawno wydała sekcja gospodarcza Ligi Narodów. Okazuje się z niej, że państwa, które przekroczyły w ubiegłym roku okres najlepszej poprzedniej koniunktury swej w 1928 względnie 1929 r., przeważnie trzymają się względnie liberalnych zasad polityki gospodarczej. Są to Anglia, Skandynawja, Japonia i inne. Japonia, krocząc na czele tej tabeli, jest jedynem państwem, które w stosunku do przedwojennego okresu obniżyło jeszcze cła. Jestem przekonany, że żadne z tych państw nie zastanawiało się nawet, czy liberalizm jest przeszkodą w rozwoju etatyzmu, lecz wszystkie zdołały rozwinąć produkcję swą, a zwłaszcza Japonia. Są one bogatsze i szczęśliwsze i nie posiadają takich ilości „osmyków”, ani etatyzmu, ani karteli.</u>
<u xml:id="u-53.10" who="#PSikorski">Sądzę, że niepotrzebnie komplikuje się problem etatyzmu, upatrując w nim nową formę gospodarczą i motywując go rzekomą śmiercią liberalizmu. Problem leży na zgoła innej płaszczyźnie, wytworzonej przez specyficzne polskie warunki powojenne. Ujął je zresztą w przemówieniu swojem pan Minister Przemysłu i Handlu. Sprawa jest prosta. Nikt nie kwestionuje państwowych kolei, poczty, urządzeń portowych, różnych zakładów użyteczności publicznej i t. p., a zdrowy rozsądek mówi tylko, że zła jest dążność, w której każdy starostą lub burmistrz będzie chciał tworzyć własną powiatową lub miejską cegielnię, mleczarnię, drukarnię, lub własną centralę handlową. Nielogiczne będą więc hasła skrajne w rodzaju: „precz z etatyzmem”, choć trudno zaprzeczyć, że pewna działalność gospodarcza państwa jest nieodzowna, względnie „niech żyje etatyzm”, choć państwowa restauracja z wyszynkiem własnych wódek i soku malinowego jest w naszym ustroju nonsensem. Rząd nie mógł uczynić nic właściwszego, jak polecić zbadanie rzeczywistego stanu rzeczy celem skorygowania niewłaściwych zapędów aparatu biurokratycznego, który przy dużych kompetencyjnych apetytach wykazuje niejednokrotnie zupełny brak komercjalnych zdolności.</u>
<u xml:id="u-53.11" who="#PSikorski">Nie można również przypuszczać, ażeby swoisty etatyzm nasz miał być formą planowej gospodarki. Nie różni się on pod tym względem wiele od t. zw. planowej gospodarki karteli. Jedni i drudzy plany swe układają na bezplanowości pozostałego społeczeństwa. Słusznie p. referent generalny budżetu wspomniał, że dawniej producent szedł do pani nauki po wynalazek dla potanienia produkcji, dziś zaś ani kartel ani etatystyczne przedsiębiorstwa nie idą do pani nauki, natomiast kartel sięga do kieszeni biednego konsumenta krajowego, a etatyzm sięga bezpośrednio do szkatułki Skarbu Państwa. Jedni i drudzy są dalecy od rzeczywistej planowości. Niejednokrotnie też przedsiębiorstwa państwowe szły zgodnie z kartelami ręka w rękę, czy to „Polmin” w kartelu naftowym, czy Skariboferm w kartelu węglowym. Jasne jest, że należy ukrócić wybujałości etatyzmu i wybujałości kartelowe bez względu na wysuwane trudności. Nie można ani dotychczasowej akcji kartelowej pod tym względem uznać za wystarczającą, ani próby wstrzymania akcji rewizji etatyzmu przed jej rozpoczęciem, co byłoby więcej, niż niewłaściwe. Zdaje mi się natomiast, że cały problem etatyzmu więcej jest dyskutowany na płaszczyźnie skutków, niż przyczyn. Dla istotnego wzmożenia prywatnej inicjatywy należałoby oszczędności, gromadzone w bankach państwowych i innych prawno-publicznych instytucjach finansowych, w pierwszej linii przeznaczać na odbudowę kredytu długoterminowego, ażeby tą drogą dojść do wzmożenia prywatnego ruchu inwestycyjnego. Nie chciałbym powtarzać szczegółów, które już przytoczyłem na Komisji Budżetowej.</u>
<u xml:id="u-53.12" who="#PSikorski">Przejdę do drugiej tezy i kontr tezy. P. gen. Żeligowski postawił tezę równania w dół na rolnictwo, z koniecznością obniżenia podstawowych artykułów przemysłowych i monopolowych, jak węgiel, nafta, cukier, sól, żelazo. P. poseł Wierzbicki podciągnąć chce wszystko w górę. Oczywiście należy wpierw sprecyzować, co ma iść w dół, względnie w górę, produkcja, czy ceny. Pan gen. Żeligowski określił co, wskazał na ceny. P. poseł Wierzbicki wskazał na Japonię. Ja także operowałem w dyskusji nad ekspose p. Wicepremiera — Japonią, zwróciłem uwagę, że Japonia swą niską robociznę wyzyskuje do podbijania świata niskiemi cenami. Dlatego też przykład Japonii przyznaje raczej rację tezie p. gen. Żeligowskiego, aniżeli tezie p. posła Wierzbickiego. Przecież Japonia dlatego jest uprzemysłowiona, że ma tanie ceny; a dlatego ma tanie ceny, że poza tanią robocizną ma najniższe cła, nie zna reglamentacji, nie ma tych wszystkich P. C. I. K.-ów, Zahanów, związków bekonowych i innych pomocy organizacyjnych, które tak świetnie skrępowały nasz eksport i import.</u>
<u xml:id="u-53.13" who="#PSikorski">Równanie cen w dół znaczy równanie produkcji w górę i sądzę, że to miał na myśli p. gen. Żeligowski. Natomiast równanie cen w górę, zwłaszcza kartelowym sposobem, dało nam już wiadome rezultaty, ograniczyło produkcję.</u>
<u xml:id="u-53.14" who="#PSikorski">P. pos. Wierzbicki mówił dużo o moralnej postawie przemysłu, dając za przykład Łódź. Sądzę, że należy przy temacie tym rozbić stanowczo przemysł wolny i skartelizowany. Pierwszy wyrósł na zdrowych podstawach, drugi na cieplarnianym gruncie zbytniej ochrony celnej.</u>
<u xml:id="u-53.15" who="#PSikorski">P. poseł Wierzbicki opowiedział nam, że chłopi w gminie komunistycznej proponowali mu przewodnictwo gminy. Ja się temu tak bardzo nie dziwię, między planowością jest zawsze pewne pokrewieństwo, obojętne czy to planowość kołchozu, czy planowość kartelu.</u>
<u xml:id="u-53.16" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-53.17" who="#PSikorski">Pozornie sprzeczne zalecenia, w dół czy w górę, można łatwo połączyć, w dół z cenami, czyli w górę z produkcją. P. poseł Wierzbicki mówił o cyklu ministrów duszących ceny, którzy stale spychali przemysł, ale p. poseł Wierzbicki nie wspomniał o innym cyklu ministrów z przed kilku lat, którzy wyszli z Lewiatana i wiemy wrócili do karteli. Oni oczywiście cen kartelowych nie obniżyli. Uważam, że jeden, cykl następuje po drugim i to będzie wyrównanie problemu.</u>
<u xml:id="u-53.18" who="#PSikorski">Oczywiście mechaniczne tłoczenie cen w dół nie daje trwałych rezultatów. Ale przypatrzmy się składnikom produkcji w rolnictwie i w przemyśle. Składnikami są i będą niezmiennie: praca, surowiec i kapitał, przyczem kapitał jest tworem pochodnym pracy surowca.</u>
<u xml:id="u-53.19" who="#PSikorski">W rolnictwie praca i surowiec jest tani, ergo i wytwór tani, a w przemyśle mimo taniej pracy jest surowiec drogi, a więc i produkt drogi. Dla mnie nastawienie opinii wobec problemu kartelowego w polityce surowcowej, to nie objaw psychopatyczny społeczeństwa, lecz popularyzowanie istotnego, kluczowego zagadnienia naszego życia gospodarczego. Nie wychodźmy z pobieżnych rozpatrywań na temat dobrych i złych karteli. Mojem zdaniem, przy polskim poziomie ceł i rozmiarach reglementacyjnych nie mogą istnieć dobre kartele. Lecz jaką stosować politykę? Liberalizm znajduje się w niełasce, a samowystarczalność możliwa jest jedynie w 3 państwach na świecie. Trafnie na wielkim zjeździe działaczy gospodarczych i społecznych w 1933 r. stwierdził generalny referent budżetu, że dążenie do samowystarczalności nie jest dążeniem naturalnem i wynikającem z jakichkolwiek przesłanek gospodarczych, lecz jest dążeniem sprzecznem z linią postępu ludzkości, idącą od wieków w kierunku zacieśnienia wymiany handlowej międzynarodowej. Gdybym sobie chciał uprościć dedukcję, mógłbym na podstawie obserwacji dzisiejszej sytuacji gospodarczej poszczególnych państw stwierdzić, że dobrobyt i ład gospodarczy istnieją w prostej proporcji do praktycznie stosowanego liberalizmu gospodarczego, a bieda i bałagan gospodarczy istnieje w prostej proporcji do stosowanego interwencjonalizmu, a miałbym na twierdzenie to stosunkowo więcej dowodów, aniżeli ci, którzy twierdzą, że liberalizm został pochowany. Bierzemy często skutki za przyczynę. Nie jest faktem, że liberalizm nie zdał egzaminu życiowego, lecz faktem jest, że stale gwałci się go i tem właśnie wywołuje się złe skutki.</u>
<u xml:id="u-53.20" who="#PSikorski">Wiem, że polityka gospodarcza kraju nie może iść stuprocentowo po linii takiej czy innej doktryny, ale sądzę, że trzeba się trzymać ustalonej linii. Nie można zalecić stosowania nieograniczonego, całkowitego liberalizmu, ale można stwierdzić, że każdy fragment, zbliżający nas do niego, jest krokiem ku poprawie. Żałuję, że nie jestem w stanie skonstruować wykresu, któryby precyzyjnie wykazywał, jak dalece dokonywaliśmy budowy murów celnych i labiryntu reglamentacyjnego pod przymusem narzuconych wypadków, a jak dalece inicjatywa wychodziła z wewnętrznych popędów protekcjonistycznych.</u>
<u xml:id="u-53.21" who="#PSikorski">Polityka celna rzeźbi strukturę gospodarczą kraju i współdecyduje o rozdziale dochodów społecznych. Na posiedzeniu Komisji Spraw Zagranicznych stwierdziłem, że technicznie dobrze prowadzimy negocjacje, ale nie podejmujemy generalnej rewizji całej naszej polityki traktatowej. Również p. Wicepremier stwierdził na Komisji Budżetowej, że mamy dobre fragmenty, ale żadnej całości.</u>
<u xml:id="u-53.22" who="#PSikorski">Reasumując więc uwagi swe, pragnę stwierdzić, że należy zrewidować taryfę celną, któraby Polsce zapewniła zdrowszą strukturę gospodarczą, protegowała tylko to, co ma zdrowe warunki rozwoju i co w rzeczywistości jest koniecznością państwową, rozluźniła gordyjski węzeł zbędnych, życie sznurujących przepisów, tem samem umożliwiła zdrową ekspansję, zwłaszcza rolniczą.</u>
<u xml:id="u-53.23" who="#PSikorski">Etatyzm z jednej strony, a wiązana gospodarka z drugiej, to coprawda dwa fragmenty, ale dysponują olbrzymiemi, nie najrentowniej używanemi wartościami. Natomiast poza niemi stoi przygniatająca większość obywateli, zwłaszcza biedniejsze rolnictwo i upadające miasta. Sądzę, że droga do rzeczywistej ekspansji, bez zmiany ustroju, prowadzi tylko przez rozluźnienie więzów i przez wzbudzenie inicjatywy prywatnej, a tą drogą Rząd zamierza kroczyć.</u>
<u xml:id="u-53.24" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-54">
<u xml:id="u-54.0" who="#WicemarszałekMudryj">Głos ma p. Wojciechowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-55">
<u xml:id="u-55.0" who="#PWojciechowski">Wysoka Izbo! Dyskusja nad sprawami przemysłu w Polsce sprowadziła nas na bezdroża. Ogólny kryzys, zły stan rolnictwa, fałszywa taktyka i błędy włodarzy polskiego przemysłu przyczyniły się do powstania nastroju psychozy, którego wyrazem jest nastawienie antyprzemysłowe znacznej większości Sejmu, a może i społeczeństwa. I oto powstał paradoksalny stan rzeczy, w którym część gospodarstwa narodowego, niezbędna i niezastąpiona, będąca wyrazem wyższych form rozwojowych, oraz konieczności życiowych społeczeństwa i siły obronnej Państwa, usunięta została niejako poza nawias naszych odczuwań, trosk, pragnień i zamierzeń. Ten niepomyślny i niepokojący objaw, który zwalczać należy i co prędzej zamienić na stosunek pozytywny do zagadnienia przemysłu w Polsce, ma jednak swoje głębokie przyczyny i swoje niestety uzasadnienie psychologiczne, Ale mało zaobserwować istnienie pewnego zjawiska, mało stwierdzić, że przemysł w Polsce nie spełnił swej roli, albo spełnił rolę ujemną, trzeba szukać przyczyn i ustalić odpowiedzialność. Bo zjawisko pozostanie, a życia nie cofniemy. Nie możemy bowiem dopuścić ani do dalszego zubożenia, ani też do zniszczenia naszych miast i ośrodków przemysłowych, one to bowiem są awangardą naszej cywilizacji, one mają upowszechnić naszą kulturę w całym narodzie, o czem tak pięknie mówił niedawno p. Minister Poniatowski. I jeśli zgodnym rytmem serc, czujących i bolejących nad niedolą wsi polskiej, oklaskiwaliśmy tu niedawno słowa czcigodnego p. generała Żeligowskiego, gdy mówił, że rolnictwo polskie nie ma zaufania do przemysłu w Polsce, to te nasze oklaski nie powinny być tłumaczone jako aprobata jakiegoś zasadniczego antagonizmu wsi do miasta, albo rolnictwa do przemysłu. Tak nie jest i być nie może. Miasto i wieś są z sobą związane w sposób organiczny. Bez rozwoju miast nie wybrniemy z problemu przeludnienia wsi, gdzież bowiem ma się udać po chleb i pracę syn chłopski z karłowatego gospodarstwa swego ojca, jak nie do miasta, do fabryki, do hut i kopalń? Droga na emigrację stałą i sezonową zamknięta, przemysł rolniczy prawie nie istnieje, Tylko ośrodki miejskie i wielkoprzemysłowe mogą wchłonąć nadmiar ludności wiejskiej.</u>
<u xml:id="u-55.1" who="#PWojciechowski">Ale rolnicy muszą pamiętać o jednej prawdzie: nic się nie zrobi samo. Nie może wieś być tylko bierną dostarczycielką nieukwalifikowanego robotnika, nie dysponującego niczem więcej jak dziesięciu palcami u rąk. Ta sama wieś w swych zamożniejszych warstwach, chłopskich i ziemiańskich, musi okazać czynne zainteresowanie w uprzemysłowieniu kraju. Te zamożniejsze warstwy muszą rzucić pewne środki na stworzenie warsztatów przemysłowych, które potem zatrudnią robotnika emigrującego ze wsi do miasta. Zamożniejsi włościanie nie powinni tezauryzować swych oszczędności w kuferkach i pończochach, a ziemianie, jak to niestety zdarzało się dość często, lokować swych kapitałów w zagranicznych bankach. Te pieniądze trzeba rzucić do przemysłu.</u>
<u xml:id="u-55.2" who="#PWojciechowski">W słowach p. gen. Żeligowskiego był osąd, słuszny osąd i potępienie dotychczasowej polityki przemysłu w Polsce, polityki, która nie tylko kraj cały, ale i sam przemysł sprowadziła na skraj przepaści. I tu jesteśmy u właściwego punktu wyjścia, gdzie łatwo nam porozumieć się, że nie uderzamy atakiem w tę część gospodarstwa narodowego, która zwie się przemysłem, lecz potępiamy kierowników przemysłu. I to może nie wszystkich, nie tych, co stoją czujnie i wiernie na straży swych mniejszych i większych warsztatów pracy, lecz tych, którzy drogą organizacyjnych pociągnięć spowodowali tę niesłychaną koncentrację przemysłu, wyrażającą się w sumie przeszło 200 karteli, i którzy stanęli na czele tej wszech kartelowej organizacji. Do nich nie ma zaufania p. gen. Żeligowski i ja również. Przeciw nim manifestuje oklaskami ta Wysoka Izba, ich działalność potępia cały kraj.</u>
<u xml:id="u-55.3" who="#PWojciechowski">Jeżeli więc ustaliliśmy to, co jest najistotniejszą częścią zagadnienia, odgraniczyliśmy znaczenie przemysłu od roli jego włodarzy, to 'tak, jak przystoi i jak jest obowiązkiem nas wszystkich posłów, zastanówmy się nad sytuacją, w której znajduje się Polska, która swój własny przemysł mieć musi, i to przemysł prawdziwy, nowoczesny, któryby zaspokajał wszelkie potrzeby ludności w dniach pokoju i mógł być podwaliną siły obronnej Państwa w razie wojny.</u>
<u xml:id="u-55.4" who="#PWojciechowski">Rola podstawowa przemysłu w naszem życiu gospodarczem została dostatecznie podkreślona w przemówieniach programowych panów Ministrów Kwiatkowskiego i Góreckiego i uznana bez żadnych zastrzeżeń przez kierownika resortu rolnego p. Ministra Poniatowskiego. Znaczenie wielu gałęzi przemysłu dla siły obronnej Państwa uwypuklił jasno referent budżetu Ministerstwa Spraw Wojskowych p. poseł Duch. Niema więc potrzeby, aby bardziej szczegółowo uzasadniać tę tezę. Ale przyjęcie tej tezy do czegoś obowiązuje. Obowiązuje praktycznie przedewszystkiem do utrzymania przynajmniej obecnego stanu uprzemysłowienia Polski. A pod tym względem stan obecny budzi wielkie obawy. Jeśli wezmę jeden tylko przykład, to przemysł żelazny, będący właśnie podwaliną siły obronnej kraju, od wielu lat nie jest odnawiany i przedstawia w wielu swych placówkach coś w rodzaju muzeum przemysłowego. Nie wykorzystano w tym i w innych przemysłach okresu koniunktury i hiper-zysków z czasów kartelowej prosperity. Pieniądze płynęły falą poprzez różne biura sprzedaży, znikały gdzieś w żelaznych kasach obcych banków i zagranicznych central, rosły pensje dyrektorskie, nie wyrosły prawdziwe nowoczesne zakłady. A przemysł nasz pomału zmienia się w cmentarzysko, nad którem biadają niedawno jeszcze wielcy, dziś już mniejsi dyrektorzy. Po cmentarzysku tem błądzą zgłodniałe rzesze wyrzuconych na bruk robotników. W okresie powodzenia kierownicy przemysłu kartelowego, bo o nich tu ciągle mówię, nie utworzyli w Polsce żadnych rezerw kapitałowych ani materiałowych. Nic dziwnego, że dziś znaleźli się w impasie.</u>
<u xml:id="u-55.5" who="#PWojciechowski">Któż to są ci kierownicy życia przemysłowego w Polsce, czyim jest właściwie ten przemysł, nad którego losem musimy się dzisiaj tak poważnie troskać? W dyskusji na Komisji Budżetowej podałem cyfry, obrazujące stan posiadania w przemyśle. Cyfry te dla wyrazistości powtarzam. A więc udział kapitału zagranicznego przedstawia się w różnych gałęziach przemysłu w Polsce w sposób następujący: w górnictwie 64,2%, w tem w przemyśle naftowym 87,6%, w hutnictwie 84,4%, w przemyśle metalowym 26,2%, w tem w przemyśle elektrycznym 40,8%, w przemyśle chemicznym 57,7%, w przemyśle włókienniczym 21,9%, w gazowniach i elektrowniach 77,2%. Z cyfr tych wynika, że właścicielem olbrzymiej większości zakładów przemysłowych w Polsce jest obcy kapitał. A więc mamy nowy element do realnej oceny zjawiska. Obcy kapitał włada przemysłem w Polsce, obcy kapitał wykorzystał dla siebie miniony okres prosperity; obcy kapitał dopuścił do upadku tej gałęzi gospodarstwa narodowego i nie okazał, czy nie chciał okazać żadnej zaradności w kierunku dostosowania się do nowych kryzysowych warunków, uruchomienia rezerw, które niewątpliwie zebrał w okresie koniunktury i zgromadził w swych zagranicznych kasach, sharmonizowania zadań przemysłu z ogólną gospodarką w kraju, a w szczególności z rolnictwem.</u>
<u xml:id="u-55.6" who="#PWojciechowski">Aby nie operować ogólnikami, pozwolę sobie przytoczyć dość szczegółowe, na oficjalnych danych oparte cyfry, które wykazują, jakie korzyści kapitał zagraniczny osiągnął w przemyśle polskim i jakie zyski i dochody jego dysponenci wyciągnęli z Polski. Cyfry te są oczywiście' niższe od cyfr istotnych, bo drogi, któremi uciekały kapitały z Polski, były i są bardzo często nieuchwytne.</u>
<u xml:id="u-55.7" who="#PWojciechowski">Ale oprzyjmy się na danych oficjalnych, obrazujących odpływ kapitałów z Polski:</u>
<u xml:id="u-55.8" who="#PWojciechowski">Tablica I. Procenty, prowizje, dywidendy, tantiemy i t. p. (w milionach złotych) w latach 1928, 1929, 1930, 1931, 1932, 1933 z tytułu udziałów w przedsiębiorstwach: 67,09; 53,01; 54,03; 40,07; 27,05; 14,05; z tytułu kredytów gotówkowych, udzielonych przedsiębiorstwom polskim w tych samych latach: 72,02; 113,2; 130; 103,6; 72,01; 43,07. Inne (prowizje (bankowe i handlowe, ale bez zadłużenia Państwa i samorządu w tych samych latach: 47,08; 119,03; 116,06; 110,09; 79,06; 62,02. Razem w latach 1928/33 w pozycjach 258; 534,08; 540,04, razem 1.333,02.</u>
<u xml:id="u-55.9" who="#PWojciechowski">Zapamiętajmy sobie tę cyfrę, którą obcy kapitał zarobił w Polsce i wywiózł w latach 1928–1933, t. j. zł 1.333.200,000, przyczem w 2 latach koniunktury, t. j. 1928/29 wywieziono 473,05 milionów, w latach kryzysu 1930/33 859,07 milj.</u>
<u xml:id="u-55.10" who="#PWojciechowski">Tablica II. Odpływ kredytów otrzymanych z zagranicy w 3 latach, t. j. 1931, 1932, 1933 (w milionach złotych): kredyty gotówkowe przedsiębiorstw 14; 150; 89, razem 253, kredyty bankowe 239; 109; 45, razem 393. Ogółem 646 milionów. Pierwsza pozycja, t. j. 253 milj. zł, obejmująca kredyty udzielone przedsiębiorstwom w Polsce, jest właściwie utajonym kapitałem zakładowym, wycofanym następnie przez macierzyste spółki zagraniczne. Cyfra ta świadczy o stosunku zagranicy w latach ciężkich do Polski, stosunku eksploatatora do autochtona w koloniach.</u>
<u xml:id="u-55.11" who="#PWojciechowski">Jeżeli więc uwzględnimy, że dysponenci zagraniczni zabrali z naszego przemysłu w ciągu 6 lat 1.333.200.000 zł pod postacią różnych dochodów oraz wycofali w ciąć u 3 lat kryzysowych 1931–1933 własnych kapitałów w sumie 646 milj. zł, czyli razem około 2 miliardy zł, mamy jasny obraz stosunków, mamy przyczynę naszej nędzy gospodarczej i obecnego nastroju społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-55.12" who="#PWojciechowski">Trzeba bowiem uwzględnić i to, że suma kapitałów zagranicznych, zaangażowanych w spółkach akcyjnych w Polsce, wynosiła przykładowo z końcem 1933 r. 1.849 milionów zł.</u>
<u xml:id="u-55.13" who="#PWojciechowski">Cyfra ta nie ulegała w ciągu lat większym zmianom. Z porównania tej cyfry z sumą wywiezionych dochodów wynika, że dysponenci obcego kapitału w stosunku do włożonego do przedsiębiorstw polskich kapitału własnego wycofali w różnych dochodach w ciągu 6 lat w okresie 1928–1933 około 75% swego kapitału. To wcale dobry interes, a tyle słyszeliśmy narzekań o nierentowności interesów w Polsce! Tu trzeba nadmienić, że w okresie przed 1928 r. przemysł prosperował bardzo dobrze, a suma wywiezionych dochodów w tamtym okresie nie o wiele jest niższa od zysków, wywiezionych po 1928 r., jeśli nawet nie liczyć zysków inflacyjnych, pochodzących z dyskonta weksli markowych w Polskiej Krajowej Kasie Pożyczkowej, P.K.O. i w innych publicznych instytucjach kredytowych. Stąd płynie konkluzja, że zagraniczni kapitaliści w niepodległej Polsce dawno zamortyzowali swe kapitały i jeszcze ładnie zarobili.</u>
<u xml:id="u-55.14" who="#PWojciechowski">Ale to mała pociecha spostrzec błędy pewnej gospodarki eks post. Powiem więcej, nikt w Polsce nie żałowałby tych pieniędzy, które zagranica w Polsce uzyskała ze swych kapitałów, gdyby z tęgo był pożytek dla kraju, gdybyśmy dziś mieli potężny przemysł, gdybyśmy mieli liczne rzesze zatrudnionych robotników, konsumujące artykuły rolnictwa, gdybyśmy mieli harmonijne współdziałanie wsi i miasta, rolnictwa i przemysłu. Ale tak nie jest. I dlatego nasze zarzuty wobec obcego kapitału zagęszczają się w naszej świadomości, budzi się konieczność szukania innych rozwiązań zagadnienia uprzemysłowienia Polski, aniżeli te, które dali obcy kapitaliści i polscy wykonawcy ich rozkazów.</u>
<u xml:id="u-55.15" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-55.16" who="#PWojciechowski">Wysuwa się tu problem unarodowienia przemysłu. Mówiłem o tej sprawie na Komisji Budżetowej. Echo wśród słuchaczy kolegów posłów było, owszem, sympatyczne, ale zresztą czuć było lęk powszechny przed takiem postawieniem sprawy. Jeden z posłów, reprezentujący odmienny, aniżeli ja, światopogląd polityczno-gospodarczy, wyraził się, że to, co zalecałem, jest tylko kwestią wiary, a nie kwestią realnego działania. On, jako człowiek pozytywny, oczywiście tej wiary nie ma. Wysoka Izbo! Każde wielkie zagadnienie wymaga przedewszystkiem wiary. Realizacja wielkich zamierzeń oparta jest na pierwiastkach emocjonalnych. Tego się nie trzeba wstydzić. Naród polski, który nie posiada własnego przemysłu, musi chcieć go posiadać,...</u>
<u xml:id="u-55.17" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
<u xml:id="u-55.18" who="#PWojciechowski">...musi wierzyć, że własnemi rękoma go stworzy. Na tem tle dopiero może się zarysować program realizatorski, stworzy się organizacja, mogą się gromadzić środki.</u>
<u xml:id="u-55.19" who="#PWojciechowski">Ale też można odrazu, bez żadnej wątpliwości powiedzieć, że przekonanie o stworzeniu polskiego przemysłu przez kapitał zagraniczny jest oparte jeszcze bardziej na pierwiastkach emocjonalnych, ściśle mówiąc, personalnie wewnętrznych, niż wiara w zbudowanie sobie własnego przemysłu przez naród polski. Powiem więcej, tamto przekonanie, które muszę nazwać wiarą w siłę i pomoc cudzoziemców, jest zamykaniem oczu na naszą rzeczywistość, której niekompletny zresztą obraz dałem w cytowanych cyfrach. A więc jedno i drugie jest wiarą. Ale ja wolę wierzyć w siłę własnego narodu, w naszego polskiego Boga, a nie w cudzego. I wierzę, że ten mój Bóg jest wielki dla mego narodu. Tak mię uczono od dzieciństwa, w dniach pokoju i w dniach wojny. Tak nauczał jeden z największych mędrców świata: „Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną”.</u>
<u xml:id="u-55.20" who="#PWojciechowski">A zresztą, czy naprawdę jesteśmy tacy słabi ekonomicznie, jak to się wydaje na odcinku przemysłowym? Przypatrzmy się znowu cyfrom. Tablica III. Wkłady w instytucjach kredytowych (w milionach złotych) na końcu roku 1929, 1930, 1931, 1934 i 1935–2.694, 3.039, 2.686, 2.997, 2.926. Tablica IV. Wkłady tylko w kasach oszczędności (w milionach złotych) w tych samych latach 570, 789, 1.077, 1.236, 1.295.</u>
<u xml:id="u-55.21" who="#PWojciechowski">Posiadaliśmy oszczędności z końcem roku 1935 na sumę 2.926 milionów zł, a więc o przeszło 1 miliard zł więcej, niż wynosi udział obcego kapitału w naszych spółkach akcyjnych, w tych spółkach, które wszak korzystają w różnej formie z kredytów, opartych na tych oszczędnościach. To coś mówi. Ale idźmy dalej i tu przydatny nam jest podział na oszczędności we wszystkich zakładach kredytowych i na wkłady w kasach oszczędności. Te ostatnie wkłady wynosiły w 1933 r. 1.077 milionów zł.</u>
<u xml:id="u-55.22" who="#PWojciechowski">A kapitał obcy wywiózł z Polski przez 6 lat od 1928 do 1933 r. 1.334,4 miliona zł. Oszczędności człowieka, gromadzone w ciągu długich lat, należy przypuszczać, że od czasu ostatniej reformy walutowej wynosiły niewiele więcej ponad 1 miliard zł, a zyski obcego kapitału w ciągu tych 6 lat były o 30% wyższe. Jesteśmy więc społeczeństwem niewolników gospodarczych, helotów, pracujących dla obcych panów. I wolno mi chyba powiedzieć i wolno wierzyć, że gdyby obcy kapitał nie zabierał przez długie lata nadmiernych dochodów z naszego przemysłu, proces kapitalizacji wewnętrznej postąpiłby o tyle naprzód, że musiałyby się zjawić siły organizacyjne, musieliby się zjawić ludzie, którzy wolne, zaoszczędzone przez masy polskie pieniądze umieliby zainwestować w przemyśle, ulepszać ten przemysł i tworzyć nowe jego gałęzie.</u>
<u xml:id="u-55.23" who="#PWojciechowski">Twierdzę, że trudności uprzemysłowienia Polski leżą nie w braku kapitałów, które były i które w uszczuplonym stanie są jeszcze i dzisiaj, lecz trudności te tkwią w uśpieniu zdolności przemysłowo-organizacyjnych Polaków, w zaniku ambicji tworzenia własnych warsztatów. Gdyby wielu z pośród naszych niewątpliwie zdolnych i dzielnych przemysłowców, administratorów i inżynierów miało w sobie ambicję tworzenia polskich placówek przemysłowych, organizowania polskich drobnych kapitałów i polskiej pracy dla zakładania polskich warsztatów, zagadnienie naszego przemysłu inaczejby wyglądało. Cóż, kiedy woleli oni pójść po drodze łatwiejszej, oddawali swe siły, talenty i pracę obcemu kapitałowi, służąc mu i dla niego pracując na własnej ziemi!</u>
<u xml:id="u-55.24" who="#PWojciechowski">Wysoka Izbo! Nieszczęściem naszego pokolenia jest to, że w Polsce niepodległej nie pojawili się dotąd ludzie o typie Staszica, Lubeckiego, Steinkellera czy Szczepanowskiego, że zamiast Girard'ów mieliśmy Boussac'ów, a zamiast Mac Garvej'ów — Devillderów i Flicków. Obce agentury opanowały nasze życie przemysłowe, uśpiliśmy sami naszą czujność na tym najważniejszym odcinku gospodarstwa narodowego. Zamiast wzmacniać siebie wzmacnialiśmy obcych.</u>
<u xml:id="u-55.25" who="#PWojciechowski">Tem niemniej program unarodowienia przemysłu jest zawsze słuszny. Program ten musi uznać hasło przejęcia warsztatów, będących w rękach obcego kapitału, przez czynnik polski. Inaczej warsztaty te upadną, albo dostaną się za długi i podatki pod zarząd przymusowy i przejdą na Państwo. To nie jest zagadnienie tylko teoretyczne, przykładów tego zjawiska mamy aż nadto. Ta sprawa jest paląca w odniesieniu do wielu przedsiębiorstw, a przedewszystkiem w odniesieniu do Wspólnoty Interesów, którą musi przejąć, czy chce czy nie chce, czynnik polski. Trzeba tylko tę rzecz zorganizować, otworzyć subskrypcję wśród społeczeństwa, a przedewszystkiem wśród zainteresowanych rzesz pracowniczych Śląska na nabycie udziałów w tem przedsiębiorstwie, poczynić robotnikom i drobnym subskrybentom ułatwienia w spłacie należności za te udziały. Inaczej Państwo straci swoje pieniądze, a wielkie to przedsiębiorstwo ulegnie dewastacji. Musimy się zdobyć na odważne postawienie sprawy, wezwać szerokie rzesze pracownicze Śląska do nowych, ale celowych ofiar, tym razem na odcinku gospodarczym? Trzeba oddać Wspólnotę Interesów ludowi śląskiemu, który sobie na to zasłużył, aby był prawdziwym gospodarzem na swojej ziemi.</u>
<u xml:id="u-55.26" who="#komentarz">(Huczne oklaski.)</u>
<u xml:id="u-55.27" who="#PWojciechowski">Hasłu podboju gospodarczego i politycznego, reprezentowanemu przez niemieckich baronów węglowych z tamtej strony kordonu, musimy przeciwstawić świadomość społeczno-narodową i siłę gospodarczą polskiego ludu śląskiego. Tylko one zapewnią mu zwycięstwo.</u>
<u xml:id="u-55.28" who="#PWojciechowski">Idea udziału pracowników w przedsiębiorstwach przemysłowych nie jest nowa. Z moich dość już długich doświadczeń w przemyśle mogę stwierdzić, że realizacja tej idei, choć idzie z trudem, ale nie jest nieosiągalna. Idea ta wypływa z naturalnej właściwości duszy polskiego robotnika, wywodzącego swój ród z rzesz włościańskich, ślepo przywiązanych do swej własności i swego warsztatu pracy na roli.</u>
<u xml:id="u-55.29" who="#PWojciechowski">Mogę w tej kwestii posłużyć się materiałem faktycznym polskim bez potrzeby powoływania się na obce wzory, jak np. na organizację niemieckich zakładów Zeissa. Przedsiębiorstwo, w którem sam od wielu lat pracuję, oparte jest w zasadzie na udziale pracowników. Walne zgromadzenie, które w sposób zdecydowany nadało ten nowy kierunek naszej spółce, powzięło w r. 1922, a więc przed 14 laty uchwałę, której uzasadnienie, zawarte w protokóle notarialnym, może zaciekawi jeśli nie wszystkich Panów, to może większość tej Wysokiej Izby. Uchwała brzmi: „Dążeniem każdego pracownika jest zdobycie własnego warsztatu pracy. Robotnik rolny może marzyć o tem, że prędzej czy później zdobędzie kawałek ziemi, na którym wedle swego upodobania gospodarzyć będzie. Robotnik fabryczny nie może marzyć o tem, aby posiadał na swoją własność cuda nowoczesnej techniki, natomiast może i powinien myśleć o tem, aby stać się współwłaścicielem przedsiębiorstwa, w którem pracuje. Również przedstawiciele kapitału powinni dążyć do tego, aby stworzyć koordynację pracy i kapitału, gdyż przez to stosunek tych dwóch czynników produkcji, dotąd wrogi, zamieni się na świadome współdziałanie”.</u>
<u xml:id="u-55.30" who="#PWojciechowski">Na podobnych zasadach zorganizowane jest u nas we Lwowie jeszcze jedno przedsiębiorstwo, a mianowicie Książnica Atlas. Z tego miejsca pragnę zaapelować do p. Ministra Przemysłu i Handlu, aby zechciał traktować sprawę Wspólnoty Interesów w tej właśnie płaszczyźnie, inaczej grozi na tym odcinku katastrofa, od której nie uratuje nas ani żaden obcy kapitał, bo go niema, bo jego dysponenci uciekli zagranicę, ani też nie uratuje nas rozwiązanie etatystyczne. Mówiłem o roli całego społeczeństwa, pracowników, robotników, drobnych ciułaczy, rolników, organizatorów-fachowców w dziedzinie tworzenia polskiego przemysłu. To są czynniki prywatne, ale oprócz nich jest jeszcze Rząd i Państwo, które z pobudek wyższego rzędu musi się interesować tym problemem, musi pomagać, organizować, pobudzać inicjatywę, lub nawet zastępczo i tymczasowo podejmować pewną akcję. Ale uznając twórczą i potrzebną rolę Państwa na wielu odcinkach życia gospodarczego, o czem mówiłem szczegółowo na Komisji Budżetowej, uważam za błędne stanowisko tych, którzy chcą Państwu przypisać rolę jedynego czynnika w rozwiązywaniu zagadnienia uprzemysłowienia kraju.</u>
<u xml:id="u-55.31" who="#PWojciechowski">Słyszeliśmy tu w dyskusji ogólnej nad budżetem interesujący referat p. posła Rajchmana, b. ministra przemysłu i handlu. Nile mogę się zgodzić z teorią głoszoną przez posła Rajchmana, która nie jest niczem innem, jak krańcowym państwowym kapitalizmem czystej wody. Wywody te o tyle mnie zdziwiły, że w poprzedniej działalności p. ministra Rajchmana nie widziałem tego skrajnie etatystycznego nastawienia. Przeciwnie, za czasów jego urzędowania nastąpił w Polsce rozkwit gospodarki prywatno kartelowej, a wiele słusznych zarzutów, które stawia dziś p. poseł Rajchman wielkiemu przemysłowi, odnosi się w dużej mierze właśnie do okresu, w którym w innej, nie tylko słownej formie, p. minister Rajchman miał możność regulowania i karcenia tego przemysłu. Ale mniejsza o to. Chodzi o rzecz samą. W konsekwencji bowiem rozumowania p. posła Rajchmana, który zwątpił w wartości konstruktywne dysponentów kapitału wielko-przemysłowego w Polsce, musimy dojść do koncepcji upaństwowienia całego przemysłu. Nie wiem, czy to miał na myśli p. pos. Rajchman, ale tak jest i to trzeba sobie wyraźnie powiedzieć i o tem można dyskutować. Bo ostatecznie świat dzisiejszy zna realizację tego hasła, choćby za naszą wschodnią granicą. Ale wiemy, choćby z dzisiejszego doświadczenia, że z tak postawionem zagadnieniem nie godzi się obecny Minister Przemysłu i Handlu p. gen. Górecki. To nas uspokaja, bo to jest decydujące.</u>
</div>
<div xml:id="div-56">
<u xml:id="u-56.0" who="#WicemarszałekMudryj">Zwracam Panu uwagę, że czas Pańskiego przemówienia upływa.</u>
</div>
<div xml:id="div-57">
<u xml:id="u-57.0" who="#PWojciechowski">Prosiłbym p. Marszałka o przedłużenie mi czasu przemówienia jeszcze o 2 minuty.</u>
</div>
<div xml:id="div-58">
<u xml:id="u-58.0" who="#WicemarszałekMudryj">Proszę.</u>
</div>
<div xml:id="div-59">
<u xml:id="u-59.0" who="#PWojciechowski">Jeśli chodzi o podniesienie moralności przemysłu, o czem w tej Izbie dużo mówiono, to znowu jest inna sprawa. Zapewne, w tej dziedzinie popełniono ciężkie grzechy, naoszukiwano ludzi w sposób niesłychany odstręczając ich od kupna akcyj. Myślę tu o tem zdaniu, które powiedział p. poseł Rajchman, przestrzegając przed nabywaniem akcyj przemysłowych. Ale tu właśnie jest wdzięczna rolą dla Państwa, powołanego do kontroli nad działalnością spółek akcyjnych, do czuwania nad interesem akcjonariuszów. To nie będzie etatyzm, to nawet nie będzie interwencjonizm, tylko spełnienie nałożonego na Państwo naturalnego obowiązku. A zresztą nie wiem, dlaczego boimy się sięgnąć do innych, nowych form kontroli nad egoizmem i nierzetelnością ludzką w zarządach spółek akcyjnych. Czy ustanowienie kontroli robotniczej, postulat w sposób naukowy dawno uzasadniony, nie dałby dobrych rezultatów? Warto spróbować. Moralność kontrolowana będzie tutaj napewno lepsza od niekontrolowanej. A jeśli wezwiemy robotników do oddawania części swoich zarobków na kupno udziałów celem ratowania placówki przemysłowej, dającej im zatrudnienie, to robotnicy chętniej oddadzą swój grosz, gdy będą mieli zapewnioną jakąś formę kontroli nad gospodarką tego przedsiębiorstwa.</u>
<u xml:id="u-59.1" who="#PWojciechowski">Niedługo odbędzie się narada gospodarcza, zainicjowana przez Rząd. Przywiązujemy dużą wagę do tej narady, w której wezmą udział przedstawiciele kapitału i delegaci związków zawodowych, pod warunkiem, że wniesie ona nowe myśli do naszego życia przemysłowego. Musimy rzucić hasło związania przemysłu ze społeczeństwem, tak jak z tem społeczeństwem związane jest rolnictwo poprzez miliony mniejszych i większych właścicieli warsztatów rolnych. Rolnictwo, choć biedne, choć skołatane, ma za sobą serce narodu i opiekę Rządu. Przemysł czuje się bezpańskim, opuszczonym, a towarzyszy mu niechęć lub czasem nienawiść społeczeństwa. Czy ten stan jest normalny i czy należy go utrzymać? Napewno nie.</u>
<u xml:id="u-59.2" who="#PWojciechowski">Wysoka Izbo! Mówimy o zatrudnieniu wielkiej rzeszy bezrobotnych. Bez uprzemysłowienia kraju problemu tego nie rozwiążemy, szkoda słów pięknych, szkoda pieniędzy, rzucanych na marne, nie rozwiążemy również problemu obronności kraju. Bo armia, choć ożywiona duchem największego patriotyzmu, ale uboga w wyposażenie techniczne, nie wytrzyma naporu wojsk, zaopatrzonych w najnowsze zdobycze przemysłu i techniki. Bez miast zamożnych i bez przemysłu nie rozwiążemy kryzysu rolnego. Będziemy staczać się po równi pochyłej do zupełnego upadku cywilizacyjnego. Upadek gospodarczy nie o wiele wyprzedza upadek polityczny narodu, szczególnie w naszych warunkach geograficznych. Trzeba dzwonić na alarm i Polska musi stworzyć i posiadać swój własny nowoczesny przemysł.</u>
<u xml:id="u-59.3" who="#komentarz">(Oklaski. P. Flojar-Rajchman: Panie, Pan ładnie przekręcasz, to nie jest uczciwy referat.)</u>
</div>
<div xml:id="div-60">
<u xml:id="u-60.0" who="#WicemarszałekMudryj">Głos ma p. Pacholczyk.</u>
</div>
<div xml:id="div-61">
<u xml:id="u-61.0" who="#PPacholczyk">Wysoki Sejmie! Przysłuchując się dzisiejszemu wystąpieniu p. posła Wierzbickiego, zastanawiałem się, skądże tyle humoru, satyry i wesołości znalazło się u przedstawiciela tego rzekomo gnębionego przemysłu w Polsce. Znalazłem na to odpowiedź. Człowiek się śmieje albo z rozpaczy, albo gdy mu się dobrze powodzi. Ale gdym się dalej zastanawiał nad tym niesłychanie wesołym początkiem naszego posiedzenia, to przyszła mi na myśl troska, czy przypadkiem właściciel „Cyrulika” p. Jarossy nie wystąpi z pretensją o nieuczciwą konkurencję.</u>
<u xml:id="u-61.1" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
<u xml:id="u-61.2" who="#PPacholczyk">Bo przecież podatków się nie płaci, a coś na modłę „Cyrulika” w tej Wysokiej Izbie próbuje się robić. Ale pozostawmy to uciesze p. posła Wierzbickiego. Dla mnie przyczyna uciechy p. posła Wierzbickiego jest jasna. Pan Minister był łaskaw dziś nam powiedzieć, że obniżka towarowej taryfy kolejowej i obniżka akcyzy od cukru kosztuje Skarb Państwa 100 milionów zł. Jeśli do tego dodamy obniżkę świadczeń socjalnych, niewątpliwie pewne złagodzenie podatkowe, próby obniżenia płac robotników, które dziś są czynione, a które niewątpliwie będą zrealizowane, jeśli to wszystko weźmiemy pod uwagę, to prawdopodobnie wypadnie, że obniżki, które zostały ostatnio w w przemyśle zastosowane, będą wyłącznie uczynione kosztem Skarbu Państwa i kosztem ludzi, pracujących. A jeśli tak, to p. poseł Wierzbicki ma z czego się cieszyć.</u>
<u xml:id="u-61.3" who="#PPacholczyk">A jeśli się dalej zastanowimy, czy p. poseł Wierzbicki ma powód do humoru, to najlepiej pouczają nas cyfry. Mam przed sobą statystykę kartelową, wydaną w roku 1935 przez Główny Urząd Statystyczny. Ze statystyki tej wynika, że ceny artykułów przemysłowych skartelizowanych są daleko wyższe, niż ceny tych samych artykułów nieskartelizowanych. Statystyka przyjmuje wskaźnik cen roku 1928 za 100. Wskaźnik cen się waha. I tak w r. 1929 wskaźnik cen artykułów przemysłowych skartelizowanych wynosi 107, gdy tymczasem wskaźnik cen artykułów przemysłowych nieskartelizowanych w tymże roku wynosi 96. W roku 1930 wskaźnik cen artykułów przemysłowych skartelizowanych wynosi 106, zaś nieskartelizowanych 85. W r. 1931 skartelizowane 102, nieskartelizowane 70, a więc różnica wynosi 32. W r. 1932 skartelizowane 97, nieskartelizowane 58. No i weźmy wreszcie, żeby nie nużyć cyframi, rok 1934. Artykuły skartelizowane mają wskaźnik 82, nieskartelizowane 54, a więc różnice są bardzo znaczne. Jeżeli tedy ceny artykułów przemysłowych w ostatnich czasach zostały obniżone maksymalnie na cukrze o 20%, jeśli w tych 20% maksymalnej obniżki na cukrze jest pewien procent obniżonej akcyzy, pewien procent w postaci obniżonej ceny buraków, pewien procent stanowić będzie obniżka prac robotniczych, to ten jedyny produkt, cukier, gdzie zastosowano najwyższą obniżkę, bo o 20%, bynajmniej nie wyrówna tego, co stanowi różnicę między wytwórczością skartelizowaną a nieskartelizowaną. Jeżeli w innych działach przemysłu, jak żelazo, węgiel i t. p. ceny zostały obniżone o 10 — 15%, to przemysł na tem nie straci i to daje dostateczny powód p. posłowi Wierzbickiemu do śmiechu. P. poseł Wierzbicki ma jeszcze inny powód do zadowolenia, mianowicie p. Minister Skarbu w swojem pierwszem przemówieniu podczas debaty nad pełnomocnictwami powiedział, że nie można z zawiązanemi oczyma cepem młócić cen przemysłowych i że dlatego zostanie wyłoniona specjalna komisja, która zbada ceny przemysłowe, a po zbadaniu ich Rząd będzie się starał ceny te obniżyć. Niewątpliwie wskutek zbadania tych cen zostały one obniżone, ale z tego, co dziś obserwujemy, wolno nam Wyciągnąć wniosek, że już obniżenie cen, jeśli chodzi o ceny artykułów przemysłowych, zostało zakończone. Z drugiej zaś strony widzimy, że ta obniżka cen jest nieznaczna i niedostateczna i że przedstawiciel przemysłu z tego się śmieje.</u>
<u xml:id="u-61.4" who="#PPacholczyk">A zatem powstaje pytanie czy obniżka cen artykułów przemysłu skartelizowanego nastąpiła w takim stopniu, w jakim przemysł jest w stanie te ceny obniżyć. I jeżeli stawiamy sobie to pytanie, to nasuwa mi się inna myśl. Jeżeli dziś całe społeczeństwo, zwłaszcza społeczeństwo wiejskie, czemu Wysoka Izba dawała tak dobitny wyraz, woła pełnym głosem: obniżyć ceny kartelowe, rozwiązać kartele, jeśli olbrzymia większość społeczeństwa nieszczęście swoje widzi w skartelizowanym przemyśle i domaga się zmiany tych stosunków, jeżeli się tego samego domaga opinia publiczna, to opinii tej lekceważyć nie można, jeśli się chce dojść do tych wniosków, do jakich bardzo słusznie przed chwilą doszedł kolega p. Wojciechowski. I dlatego, jeśli sytuacja w naszym przemyśle jest taka, że ceny w dalszym ciągu obniżyć nie można, to trzeba społeczeństwu odpowiedzieć na pytanie dlaczego nie można doprowadzić do równowagi cen produktów rolnych i cen produktów przemysłowych, albowiem nie można sobie wyobrazić, żeby po wsze czasy istniała taka olbrzymia rozpiętość między temi cenami i aby można było w dalszym ciągu z dobrym skutkiem prowadzić naszą gospodarkę narodową. Sądzę, że czas najwyższy, aby Rząd jasno i wyraźnie powiedział społeczeństwu jakie są wyniki prac Komisji do badania kosztów produkcji przemysłowej i dlaczego obniżka cen nie będzie dalej stosowana.</u>
<u xml:id="u-61.5" who="#PPacholczyk">Nie można wokół karteli wytwarzać takiej mgły, jaką wytworzono wokół Lasów Państwowych, mgły, która nie pozwala zobaczyć, co się dzieje w kartelach. Trzeba przed społeczeństwem jasno sprawę postawić, aby znając przyczyny zła i trudności, starało się w jakiś sposób je przezwyciężyć.</u>
<u xml:id="u-61.6" who="#PPacholczyk">Mówiono tu o akcjach, mówiono, że w przemyśle naszym są obce kapitały, że Polacy nie doceniają dostatecznie potrzeby rozwoju przemysłu, co więcej, posądzano nawet o to, jakoby wytwarzało się niezadowolenie, czy niechęć pewnej części ludności do naszego przemysłu. A p. poseł Wierzbicki przy innej okazji proponował nam, posłom, abyście kupowali akcje i popierali rozwój przemysłu. Ja nad tą łaskawą propozycją p. posła Wierzbickiego zacząłem się zastanawiać. Aby nie popełnić błędu przed powzięciem decyzji, zapytałem się mojego przyjaciela, człowieka doświadczonego, z dość dużym portfelem akcyj, czy dziś warto kupować akcje. A on mi z całym spokojem tak na to odpowiedział: Spółka akcyjna wygląda obecnie tak: zarząd — dyrekcja pali doskonałe cygaro, rada nadzorcza łapie dym z tego cygara, a akcjonariusze tylko spluwają. Jeżeli więc nasze spółki akcyjne tak dziś wyglądają, że akcjonariuszom pozostało tylko spluwanie, a nikt się z nimi tem dobrem cygarem podzielić nie chce, bo dziś dywidenda nikomu nie jest znana, bo dyrekcja otrzymuje wprost niesłychane na polskie stosunki wynagrodzenia, dywidendy i t. d., to choćby p. poseł Wierzbicki nie wiem jak chciał propagować nabycie akcyj, my ich nie kupimy. Jeżeli polski przemysł chce się rozwijać i chce znaleźć nabywców na akcje w Polsce, to trzeba stworzyć warunki, aby można było te akcje sprzedać. Trzeba się tem dobrem cygarem z akcjonariuszami dzielić.</u>
<u xml:id="u-61.7" who="#PPacholczyk">Przy innej okazji słyszeliśmy tu, że trzeba podnosić uspołecznienie obywatela i jego kulturę, że trzeba psychicznie zwalczać bezrobocie. P. poseł Wierzbicki przy budżecie Ministerstwa Opieki Społecznej powiedział, że całą opiekę społeczną trzeba przekazać samemu społeczeństwu, a Rząd ma się zająć bezpieczeństwem, ażeby robotnik nie był narażony na szwank przy maszynie. A więc opiekę społeczną pozostawić samemu społeczeństwu, a Rząd ma się troszczyć o interesy przemysłu. Zwalczać bezrobocie psychicznie i podnosić kulturę wśród głodnych ludzi. Jeżeli się chce podnieść kulturę wśród polskiego społeczeństwa, robotnika i chłopa, to trzeba pamiętać, że kultura w dużym stopniu zależna jest od dobrobytu społeczeństwa. Społeczeństwo głodne, nie mające za co kupić ubrania dla dzieci, aby je posłać do szkoły, nie mogące wychować dzieci, nie mające za co kupić gazety czy książki, nie może podnosić swych wartości duchowych. Nędza temu stoi na przeszkodzie.</u>
<u xml:id="u-61.8" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-61.9" who="#PPacholczyk">I dlatego ci, którzy chcą podniesienia kultury robotnika i chłopa, powinni czynić wszystko, ażeby stworzyć warunki po ternu, by można tę kulturę podnieść.</u>
<u xml:id="u-61.10" who="#PPacholczyk">Tutaj apeluję do naszego przemysłu. Dziś, kiedy olbrzymia masa społeczeństwa nie dojada, mrozi się w nieopalonych mieszkaniach, nie ma za co posyłać dzieci do szkoły, nie wolno głosić w Polsce zasady, że przemysł powinien być rentowny, że on ma mieć dochody, że przemysł musi mieć zyski. Rozumiem, że na stratę nie można pracować, gdyż żeby móc tracić, trzeba mieć z czego dokładać, ale kwestia zysku jest rzeczą względną, czy to ma być 1%, 2%, 10%, 20%, 100%, czy 200%. Dlatego jeśli chcemy budować, rozwijać i tworzyć polski przemysł, to trzeba przedewszystkiem zaapelować do sumień tych, którzy ten przemysł reprezentują, ażeby oni zamiast prawić komunały polskiemu chłopu i robotnikowi poszli uczyć swych wyznawców, to jest tych, którzy są właścicielami przemysłu, ażeby zagranicę polskiego dorobku nie wykpiono, ażeby sporządzano uczciwe bilanse, ażeby nadmiernych wynagrodzeń ponad wszelką słuszność dyrektorom nie wypłacano, ażeby to wszystko, co się jest w stanie zrobić, uczyniono, ażeby podnieść kulturę, dobrobyt i ogólne warunki bytowania człowieka pracy.</u>
<u xml:id="u-61.11" who="#PPacholczyk">Chcę poruszyć jeszcze tylko jedno zagadnienie. Przywiązuję wielką wagę do opinii publicznej, przywiązuję wielką wagę do momentów psychicznych i chciałbym, żeby w polskiem społeczeństwie wytworzyć wiarę, że jutro będzie lepiej. Dlatego cokolwiek przeszkadza temu, żeby tę wiarę podnosić, należy usuwać, ażeby w społeczeństwie ustała ta nie do wiara w lepsze jutro. I oto czytamy we wczorajszym „Kurierze Porannym” artykuł p. Radzimińskiego pod tytułem „Uliczkę skręcono na lewo”. Jest to artykuł specjalnego wysłannika „Kuriera Porannego” do Gdyni. Już mi czasu brakuje, nie będę więc cytował tego, co pan Radzimiński napisał, ale jego opis wygląda tak, że skrzywiono ulicę, która powinna być prosta dlatego, że tam był plac siostry p. X., człowieka wpływowego. Skrzywiono ulicę dlatego, aby siostra Wpływowego człowieka nie poniosła straty na wywłaszczeniu placu pod ulicę. A dalej autor pisze, że w Gdyni skandale dzieją się za skandalami, że dzieją się rzeczy potworne. Dzieje się to w Gdyni, która jest symbolem naszej prężności gospodarczej, przywiązania do morza i naszego zapału. Jeżeli o tem, cośmy z całym zapałem tworzyli, jeżeli o tej Gdyni oto czyta się takie rzeczy, to naprawdę ludzie pytają, gdzież jest sprawiedliwość. Ponieważ p. Premier powiedział, że Rząd będzie się obchodził bez litości ze złodziejami czci ludzkiej, wydaje mi się, że jest słuszne prosić Wysoki Rząd, ażeby albo względem tego, który w „Kurjerze Porannym” tego rodzaju artykuł napisał, postąpiono tak, jak powiedział p. Premier, jeśli to jest okradanie czci ludzkiej, albo też żeby zostało przeprowadzone bardzo ścisłe dochodzenie i ustalone, czy rzeczywiście rację ma autor tego artykułu i ażeby z tego zostały wyciągnięte odpowiednie konsekwencje. Jeżeli nie damy społeczeństwu przekonania, że każde nadużycie będzie karane z całą bezwzględnością, to zaufania tego społeczeństwa nie pozyskamy.</u>
<u xml:id="u-61.12" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-62">
<u xml:id="u-62.0" who="#WicemarszałekMudryj">Głos ma p. Boluch.</u>
</div>
<div xml:id="div-63">
<u xml:id="u-63.0" who="#PBoluch">Wysoki Sejmie! Na wstępie pragnę sprostować mniemanie pewnych kół przemysłowych i handlowych jakoby rolnictwo było wrogo ustosunkowane do przemysłu i handlu. Koła te uważają obronę słusznych interesów rolnictwa za zamach na swoje interesy. Tak jednak nie jest. Rolnictwo jest świadome, że polepszenie się sytuacji gospodarczej w miastach przez wzrost produkcji przemysłowej i pomyślnej koniunktury handlowej stworzy warunki większej konsumcji produktów rolnych i wzrost ich cen. Cechą rolnictwa nigdy nie był wybujały egoizm gospodarczy. Dążyło ono i dąży zawsze do równowagi gospodarczej we wszystkich gałęziach gospodarstwa. W interesie więc rolnictwa jest przystosowanie cen produktów przemysłowych do zdolności nabywczej zubożałego rolniczego społeczeństwa, jakoteż to, by produkty przemysłowe dotarły do rąk rolniczego konsumenta bez opłacania drogiego pośrednictwa. Gdyby taki stan zaistniał, spowodowałoby to silne ożywienie życia gospodarczego, wielkie obroty przy małem wprawdzie, ale zdrowem i uczciwem wynagrodzeniu za włożony kapitał i pracę. To leży w interesie zarówno przemysłu i handlu, jak i rolnictwa. Wiadomo bowiem, że choroba jednej części organizmu powoduje niezdolność do pracy całego organizmu, dlatego też silna chroniczna choroba w dziedzinie gospodarstwa rolnego zachwiała całym organizmem gospodarczym i leczeniem tej choroby muszą się zająć wszystkie czynniki gospodarcze, w których interesie to leży, chociażby przyszło ponieść ciężkie, ale chwilowe ofiary, a więc Rząd, samorząd gospodarczy i organizacje społeczno-gospodarcze. Początek takiej harmonijnej współpracy tych czynników można częściowo już zauważyć i to daje nadzieję, że przy dalszej konsekwentnej współpracy nastąpi uzdrowienie życia gospodarczego.</u>
<u xml:id="u-63.1" who="#PBoluch">Jakie warunki, sprzyjające tej ciężkiej współpracy nad uzdrowieniem życia gospodarczego, muszą zaistnieć? Jest rzeczą znaną, że zdrowy, normalny rozwój gospodarczy wymaga specjalnie zdrowych, normalnych stosunków, pozwalających na normalny rozwój organizacyj społeczno-gospodarczych. Niestety, tego powiedzieć nie mogę, gdy chodzi o województwa wschodnie, zamieszkałe w większej części przez ludność ukraińską, a w szczególności o Wołyń i Polesie. Nie będę się dłużej zatrzymywał na ilustracji tych politowania godnych stosunków, gdyż były one już nieraz omawiane z trybuny parlamentarnej i Wysokiej Izbie, jako też Rządowi są wiadome. Stwierdzam, że polityczne momenty, hamujące zorganizowanie i rozwój zdrowych ukraińskich organizacyj gospodarczo-społecznych we wschodnich województwach, wywierają skutki katastrofalne na ukształtowanie się normalnego biegu w życiu gospodarczem, tak potrzebnego dla normalizacji nie tylko stosunków gospodarczych, lecz i politycznych.</u>
<u xml:id="u-63.2" who="#PBoluch">Przechodzę do karteli. Muszę w tem miejscu wypowiedzieć nasze zadowolenie z powodu energicznej akcji Rządu, rozwiązującej kilkadziesiąt karteli i obniżającej ceny niektórych produktów kartelowych, ale i stwierdzić muszę, że akcja ta nie objęła jeszcze wszystkich karteli oraz że obniżka cen nie okazała się wystarczającą dla rolnictwa specjalnie wschodnich i południowo-wschodnich województw, a to przedewszystkiem wskutek drogiego pośrednictwa handlowego i za wysokich jeszcze opłat taryfy kolejowej. Wiemy, że nastąpiła obniżka taryfy kolejowej w wymienionych województwach. Wiemy też, że rolnik na wsi tego nie odczuwa, bo przez to nie podniosła się cena jego produktów, ani nie potaniały w takim stopniu, jak w innych województwach, wyroby przemysłowe. Z obniżki korzystają dotychczas tylko pośrednicy.</u>
<u xml:id="u-63.3" who="#PBoluch">Pragnę zwrócić uwagę jeszcze na jeden kartel, produkujący artykuł pierwszej potrzeby, drożdże. Kartel drożdżowy nie rozwiązany, a ceny poszły w górę i to już po antykartelowej akcji Rządu. Tę podwyżkę kartel drożdżowy wprowadził na to, by później mieć możność obniżki do cen przed podwyżką istniejących i w ten sposób faktycznie nie wprowadzić żadnej zniżki. Ukraiński konsument zorganizowany spółdzielczo zużywa 16 wagonów drożdży rocznie, przyczem otrzymuje wprost z fabryki przydział zaledwie półtora wagona, resztę 4,5 wagona musi kupować u pośredników drogo opłacanych.</u>
<u xml:id="u-63.4" who="#PBoluch">Klasycznym przykładem egoizmu gospodarczego jest Centropapier, który w przydziale surowca dla przemysłu przetworów papierowych stawia ogromne trudności. Jego działalność utrudnia w wielkiej mierze rozwój przemysłu w tej dziedzinie. Jest więc koniecznością gospodarczą rozwiązanie kartelu drożdżowego i papierowego i uregulowanie cen tych produktów do stopnia odpowiadającego sile nabywczej konsumenta.</u>
<u xml:id="u-63.5" who="#PBoluch">Dla potanienia produktów przemysłowych i zwyżki cen produktów rolnych na wewnętrznym rynku niezbędna jest dalsza obniżka taryfy kolejowej dla transportów do i ze wschodnich województw, albowiem te pozbawione są własnych wyrobów przemysłowych, sprowadzać je muszą z dalekich zachodnich województw, eksportując wzamian swoje rolnicze produkty do województw zachodnich. Obniżka taryfy kolejowej, jakoteż dalsza obniżka wyrobów przemysłowych i monopolowych, jak nafta, sól, zapałki, węgiel, żelazo przyczyni się do zwiększenia obrotów wewnętrznych z korzyścią dla samego przemysłu, handlu, jak i rolnictwa.</u>
<u xml:id="u-63.6" who="#PBoluch">Przechodzę do obrotu handlowego zewnętrznego, t. j. eksportu i importu. Rzecz zrozumiała, że obrót zewnętrzny musi być przedmiotem największego zainteresowania wszystkich czynników gospodarczych i harmonijna współpraca w tej dziedzinie wszystkich tych czynników może wpłynąć w wysokim stopniu na uzdrowienie wewnętrznych stosunków gospodarczych. Ale z drugiej strony nietrafna regulacja obrotu zewnętrznego może się odbić fatalnie na rynku wewnętrznym i zamiast korzyści przynieść ogromne szkody.</u>
<u xml:id="u-63.7" who="#PBoluch">Należy zatem przy zawieraniu traktatów handlowych zwrócić baczną uwagę, by społeczeństwo nie ponosiło za dużo ofiar na rzecz stosunków handlowych z zagranicą. Należy starać się ograniczyć import do koniecznych surowców i wyrobów gotowych nieprodukowanych, lub mało produkowanych w Rzeczypospolitej, a niezbędnych dla użytku.</u>
<u xml:id="u-63.8" who="#PBoluch">Mówiąc o eksporcie, mus im i mieć na uwadze w pierwszym rzędzie produkty rolne, bo to w wielkiej mierze przyczyni się do uzdrowienia tej do niedawna zaniedbywanej dziedziny gospodarczej. Eksportować należy wysoko kwalifikowany towar, bo to wpływa na dobrą cenę i dobrą opinię zagranicą. Dlatego jestem zdania, że wywozem powinny zajmować się organizacje gospodarczo-społeczne, których celem jest poza akcją eksportową także podniesienie kultury rolniczej, a tem samem i wyprodukowanie wysoko kwalifikowanego towaru eksportowego. Udzielanie zaświadczeń eksportowych organizacjom czy też firmom prywatnym, które często handlują zaświadczeniami, a nie towarem eksportowym, chybia celu. Stwierdzam, że zaświadczenia wywozowe, udzielane ukraińskim organizacjom społeczno-gospodarczym, nie odpowiadają ich możnościom i potrzebom eksportowym. Muszę jednak stwierdzić, że znaczenie rolniczego eksportu znajduje zrozumienie w lwowskiej Izbie Przemysłowo-Handlowej, która pracuje w porozumieniu z ukraińskiemi gospodarczemi organizacjami. W tem miejscu pragnę odeprzeć ataki endeckiej prasy („Dziennik Polski” z dnia 22 lutego 1935 r.) na ukraińskie prywatne kupiectwo i przemysł. Dziennik ten swoim alarmem dąży do zmobilizowania opinii polskiej przeciw drobnym ukraińskim kupcom i przemysłowcom, których konieczność życiowa pchnęła na te tory. Z treści tego alarmu wynika, że człowiek narodowości ukraińskiej nie ma prawa tworzyć innych warsztatów pracy poza drobnem rolnictwem. Dla przykładu opowiem Wysokiej Izbie o pewnym znanym mi fakcie. Magister filozofii podaje się kilkakrotnie na posadę nauczycielską i dostaje odmowną odpowiedź. Jest zupełnie bez środków do życia, więc przyjmuje pracę stróża przy budowie. Nie dojadając, uskładał sobie skromną gotówkę, otworzył na przedmieściu maleńki korzenny sklepik i prowadzi nędzne, lecz uczciwe życie. Tego pokroju z małemi wyjątkami są ukraińscy kupcy i przemysłowcy, a przed ich „ekspansją” gospodarczą ostrzega prasa endecka społeczeństwo polskie. Pod wpływem takich alarmów przechodzą ci nędzarze ciernistą drogę, uścieloną przeróżnemi przeszkodami. Czas nie pozwala mi przytoczyć całego szeregu tych przeszkód. Jestem przekonany, że i uchwała kongresu kupiectwa polskiego w Krakowie, by samoistny warsztat pracy mógł otworzyć kupiec tylko po ukończeniu szkół przemysłowo-handlowych i odbytej praktyce, też skierowana jest przeciw tym ukraińskim kupcom i przemysłowcom pod wpływem alarmów endeckiej prasy. Wprowadzenie w życie tej uchwały drogą ustawy uważam za przedwczesne, bo trzeba nasamprzód kreować odpowiednią ilość fachowych szkół, a dopiero później żądać odpowiedniego cenzusu teoretycznego i praktycznego. Wówczas przeciw tej zasadzie nikt oponować nie będzie, bo zasada sama w sobie jest zdrowa. Żądamy, by p. Minister Przemysłu i Handlu polecił podrzędnym organom przestrzegać ściśle takich samych zasad równorzędności względem ukraińskich kupców i przemysłowców, jak i względem kupców innych narodowości.</u>
<u xml:id="u-63.9" who="#PBoluch">Pragnę jeszcze zwrócić uwagę na drobnych rzemieślników, sezonowych wiejskich rzemieślników i domowy przemysł. Ta gałęź, jako czynnik w życiu gospodarczem bardzo ważna, potrzebuje dla swego rozwoju specjalnej opieki tak pod względem organizacyjnym, jak i pomocy finansowej. Pragnę wspomnieć o pewnych anomaliach, jeżeli chodzi o przemysł domowy (wyroby koszykarskie, gliniane i t. d.) i t. zw. sezonowych rzemieślników wiejskich. Jedna i druga gałąź rekrutuje się z chałupników lub właścicieli karłowatych gospodarstw wiejskich i wykonuje swe prace w zimie t. j. w czasie wolnym od robót polnych, by uzupełnić braki dochodów z roli i w ten sposób zapracować na nędzną wegetację. Zdawałoby się, że ci nędzarze, którzy sprzedają swój towar za bezcen drobnym kupcom w mieście, lub gdy chodzi o sezonowych rzemieślników wiejskich (kowali, stolarzy, tkaczy i t. d.), wykonują swą pracę w zimie lub też wieczorami w lecie dla swoich sąsiadów, najczęściej nie za pieniądze, lecz za odrobek, powinni cieszyć się specjalną opieką, tymczasem żąda się od nich wykupienia patentu, podatku dochodowego i t. d? Należy zwolnić sezonowy przemysł domowy i sezonowych rzemieślników od jakichkolwiek opłat w związku z wykonywaną pracą, bo minimalne dochody z ich pracy nie pozwalają im na ponoszenie tych ciężarów.</u>
<u xml:id="u-63.10" who="#PBoluch">Będąc przy głosie, poruszyć muszę jedną sprawę bardzo żywotną dla Podkarpacia; na myśli mam przemysł naftowy. W ostatnich miesiącach powstała mianowicie wielka akcja na terytorium stryjskiego, leskiego, turczańskiego i innych powiatach podkarpackich w woj. lwowskiem i stanisławowskiem gorączkowego wykupu terenów od miejscowych właścicieli gruntów dla celów przyszłej eksploatacji nafty. W okolicach tych pracuje dziś już cały szereg różnych agentów i spekulantów naftowych, którzy za bezcen starają się nabyć od włościan prawo na eksploatację nafty drogą zawierania odpowiednich kontraktów, szerząc wśród miejscowych włościan nieprawdziwe wiadomości, że Państwo zaprowadzi w krótkim czasie regale naftowe i że już w tym kierunku idą prace przygotowawcze w Rządzie, przez co właściciele gruntów stracą raz nazawsze możność zabezpieczenia dla siebie dochodów z przyszłej eksploatacji nafty na ich gruntach. Tę szkodliwą akcję można zaobserwować przedewszystkiem w okolicach gromad Michnowiec i Lipie powiatu turczańskiego, gdzie według zdania fachowców otwiera się możliwość nowego wydatnego zagłębia naftowego, o czem już wspomniał w parlamencie p. Wicepremier Kwiatkowski. Ponieważ akcja tych spekulantów może przynieść nieobliczalne szkody materialne włościanom, właścicielom terenów naftowych, zwracam się z prośbą do pana Ministra Handlu i Przemysłu o autorytatywne wyjaśnienie tej sprawy celem uspokojenia zainteresowanych kół włościańskich i położenia kresu machinacjom spekulantów naftowych.</u>
<u xml:id="u-63.11" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-64">
<u xml:id="u-64.0" who="#WicemarszałekMudryj">Głos ma p. Marchlewski.</u>
</div>
<div xml:id="div-65">
<u xml:id="u-65.0" who="#PMarchlewski">Wysoki Sejmie! Rozpatrując budżet Ministerstwa Przemysłu i Handlu, pragnę w imieniu całego zorganizowanego kupiectwa chrześcijańskiego podkreślić, że budżet Ministerstwa Przemysłu i Handlu w stosunku do programu zadań, jaki resort ten spełniać winien, jest raczej skromny. Trzeba sobie uprzytomnić, że resorty gospodarcze mają w okresie kryzysu znacznie większe nasilenie pracy, niż w okresie dobrobytu. Pragnęlibyśmy w niedługim czasie znaleźć możliwość wyposażenia Ministra Przemysłu i Handlu, jako naszego obrońcy, w większe środki budżetowe, któreby ułatwiły mu niewątpliwie skuteczniejszą obronę interesów naszego przemysłu i rzemiosła, a tem samem dobrobytu i interesów polskiego mieszczaństwa, interesów polskich miast, na których ciąży bolesny problem bezrobocia.</u>
<u xml:id="u-65.1" who="#PMarchlewski">Problem, czy nastawić gospodarkę państwową na wieś, czy na miasto, nie może być, zdaniem mojem, przesądzony jednostronnie. Wieś nie może istnieć bez miasta, a miasto nie może istnieć bez wsi, muszą się one wzajemnie uzupełniać. Miasto ma niewątpliwie w tem interes, ażeby rolnik miał możność kupowania w mieście, a rolnictwo jest zainteresowane w tem, ażeby siła konsumcyjna mieszczaństwa jako odbiorcy produktów rolniczych wzrastała. Zresztą przeludnienie wsi wyraźnie wskazuje na to, że nadwyżkę ludności wiejskiej przejmować powinny miasta. Przyszłość rolnika, który już nie będzie miał miejsca dostatecznego na ojcowiźnie, leży w handlu, przemyśle i rzemiośle. Nawiasem mówiąc, także świat urzędniczy znajdzie miejsce pracy dla swych dzieci tylko w rozwijającym się handlu i przemyśle. Trzeba więc przeciwstawić się wszystkim dążeniom, które wytwarzają różnice wartości roli, jaką w rozwoju Państwa zajmują miasto i wieś. Tu też leży sedno zagadnienia.</u>
<u xml:id="u-65.2" who="#PMarchlewski">Naturalnym pomostem między przemysłem a rolnictwem jest niewątpliwie handel. To też w kupiectwie polskiem postulaty rolnictwa znajdują największe zrozumienie. Przykładem tego dobrego stosunku między kupiectwem a rolnictwem jest Polska zachodnia. Tłumaczy się to braterstwem krwi, jakie łączy na zachodzie Polski kupiectwo z rolnictwem; bardzo wielka część kupiectwa rekrutuje się tam ze społeczności rolniczej. Rolnictwo, zrozumiawszy rolę zdrowego polskiego mieszczaństwa, dopomogło w dużej mierze do tego, że proces unarodowienia handlu w zachodniej Polsce rozpoczął się jeszcze w latach niewoli i mimo ogromnej przewagi materialnej, jaką dysponowali Niemcy i Żydzi, umieliśmy na długo przed odzyskaniem niepodległości przywrócić miastom naszym charakter czysto polski, umieliśmy stworzyć tradycje polskiego handlu.</u>
<u xml:id="u-65.3" who="#PMarchlewski">Zdawałoby się, że z chwilą odzyskania własnej państwowości przykład Polski zachodniej będzie naśladowany w całym kraju, tymczasem stwierdzamy z ubolewaniem, że między wsią a miastem panuje w innych dzielnicach głęboki antagonizm, który w rezultacie opóźnia, a może nawet uniemożliwia dźwignięcie miast do poziomu zachodnio-europejskiego. Apeluję zatem do rolnictwa całej Polski, ażeby naśladując Polskę zachodnią, zechciało się zainteresować zagadnieniem polskiego mieszczaństwa. Rozumiem, że dotychczasowa bierność tłumaczy się faktem, iż w handlu naszych miast i miasteczek dominuje żywioł obcy. Należy więc systematycznie tworzyć czysto polskie przedsiębiorstwa handlowe i to drogą zasilania mieszczaństwa w przedsiębiorcze jednostki z pośród społeczeństwa rolniczego. Tam, gdzie stoi temu na przeszkodzie brak materialnych środków jednostki, należy unaradawiać handel drogą spółdzielczości. Tam, gdzie nie można znaleźć innego rozwiązania, utorujcie drogę dla kupca z Polski zachodniej, którego gotowi jesteśmy dostarczyć na każde wasze żądanie.</u>
<u xml:id="u-65.4" who="#PMarchlewski">Muszę oświadczyć, że największym błędem, jaki społeczeństwo polskie popełnia, jest jego anty handlowe nastawienie. Tłumaczy się ono jedynie faktem, że społeczeństwo zaprzepaściło szczytną misję mieszczanina, jaką zakreśliła tak pięknie Konstytucja Majowa. Oddając miasta w arendę Żydów, staliśmy się niezdolni do wyczucia straszliwych skutków, jakie zaciążyć musiały na naszem życiu gospodarczem. Nic dziwnego, że w takiej psychozie z lekkiem sercem uchwaliliśmy ustawy anty handlowe, że zapomnieliśmy o tem, że tem samem uderzamy w żywe ciało naszego organizmu państwowego. Krótko mówiąc, zniszczyliśmy ten cenny instrument, jakiemu na imię handel. Jego sytuacja jest niemal beznadziejna. Jesteśmy świadkami niebywałej pauperyzacji kupiectwa i destrukcji, wyrażającej się w coraz większem rozproszkowaniu placówek handlowych. Wskazuje na to wyraźnie ciągłe przesuwanie się klasyfikacji świadectw przemysłowych na klasy najniższe. Równamy się więc coraz więcej w handlu w dół, zatracamy nawet w zachodniej Polsce ten wysoki poziom, a równocześnie obserwujemy wzrost najprymitywniejszych, ekonomicznie bezwartościowych komórek i przenosimy się coraz więcej na ulicę. Niewtajemniczony obserwator musiałby przypuszczać, że handel w Polsce jest chyba niepotrzebny i że dlatego umyślnie stosuje się politykę, ażeby z handlem jaknajprędzej skończyć. A tymczasem rzeczywistość przeczy temu kategorycznie i woła na głos o zejście z błędnej drogi.</u>
<u xml:id="u-65.5" who="#PMarchlewski">Ten jak kopciuszek, z politowaniem niemal traktowany handel bierze udział w podatkach bezpośrednich w wysokości 28 do 30% wszystkich wpływów, gdy przemysł świadczy około 18%, a za przemysłem dopiero następuje udział rolnictwa. Handel stanowi więc dla Państwa podstawowe źródło dochodów i dziwić się należy, jak wskutek nieprzemyślanej polityki podatkowej źródło to wydaje coraz mniejsze efekty. Ale i pod względem zatrudnienia rąk roboczych handel nie ustępuje w niczem innym gałęziom gospodarczym. W woj. pomorskiem na istniejących 15 tysiącach warsztatów handlowych zatrudnia handel przeszło 30 tysięcy ludzi i kroczy znacznie nawet przed przemysłem. Największą jednak szkodę ponosi kraj wskutek tego, że nasz aparat handlowy wobec takiej polityki nie stoi na wysokości zadania, że rynek wewnętrzny został wyraźnie zaniedbany. Tylko zdrowy i sprawny aparat handlowy zdoła ulokować na rynku wewnętrznym wzmożoną produkcję polskiego przemysłu, tylko kupiec umożliwi rolnikowi najkorzystniejsze nabycie niezbędnego sprzętu na warunkach najdogodniejszych. Zdrowy aparat handlowy mógłby finansować zbyt produkcji przemysłowej na wsi.</u>
<u xml:id="u-65.6" who="#PMarchlewski">Śmiem więc twierdzić, że nasz swoisty polski kryzys byłby o połowę mniejszy, gdybyśmy umieli stworzyć warunki sprzyjające rozwojowi polskiego kupiectwa. Rząd, mając pod ręką sprawnie pracujący aparat handlowy, mógłby z łatwością w chwilach zatoru na rynkach zagranicznych przerzucać punkt ciężkości na rynek wewnętrzny. Dotychczasowe zaniedbywanie przez Państwo zagadnień rynku wewnętrznego musi ustąpić wyraźnemu, zdecydowanemu nastawieniu polityki gospodarczej na problemy handlu wewnętrznego. O taką linię rozwojową walczą od długich lat wolne organizacje kupieckie z Naczelną Radą zrzeszeń kupiectwa polskiego na czele.</u>
<u xml:id="u-65.7" who="#PMarchlewski">Ten punkt widzenia podzielił bez zastrzeżeń nasz samorząd gospodarczy, który podjął się wielkiego zadania odbudowy ustroju naszego aparatu wymiany. Pragnąłbym, ażeby samorząd gospodarczy tak, jak dotąd, coraz bardziej zacieśniał współpracę swoją z wolnemi organizacjami jako emanacją żywego człowieka. Pragnąłbym, ażeby Rząd, uznając, że wolne organizacje zdały egzamin życia, gdyż od szeregu lat wskazywały właściwy kierunek, nie eliminował ich ze swej współpracy, inne bowiem zadanie spełnia samorząd gospodarczy, inne wolne organizacje. Uzupełniają się one wzajemnie. Często słyszymy skargi na niedomogi naszego handlu zagranicznego; w przekonaniu kupiectwa tylko rozwój handlu wewnętrznego rozwiązać może problem handlu zagranicznego. Aparat wymiany trzeba budować od fundamentów, a nie od dachu. Jest bezsporne, że podatki były niewspółmierne do siły płatniczej kupiectwa; dziś technika ściągania podatków ujawniła znaczną poprawę dzięki trafnemu wyczuciu potrzeb życiowych płatników przez komisję między ministerialną i organa Ministerstwa Skarbu. Kupiectwo prowincjonalne skarży się słusznie na centralizację zakupów, dokonywanych przez poszczególne instytucje państwowe przeważnie w stolicy, kupiectwo domaga się, ażeby miejscowe władze i urzędy pokrywały swe zapotrzebowanie na miejscu.</u>
<u xml:id="u-65.8" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-65.9" who="#PMarchlewski">W zakresie taryf kolejowych i pocztowych 'istnieją w dalszym ciągu bardzo żywotne postulaty, których ze względu na brak czasu wymieniać tu nie będę, ale polecam je uwadze Pana 'Ministra. Będziemy prosili Pana Ministra Przemysłu i Handlu, jako naszego orędownika, ażeby dopomógł nam zmienić nieprzychylne nastawienie poszczególnych resortów.</u>
<u xml:id="u-65.10" who="#PMarchlewski">Istnieje jeszcze długi szereg bolączek innych, zasadniczych, drobiazgowych, które trudno w 20-minutowym referacie omówić, prosiłbym jednak Pana Ministra o zwrócenie uwagi na list otwarty organu kupiectwa Polski zachodniej „Kupiec — Świat Kupiecki” z prośbą a usunięcie wskazanych tam dokuczliwych niedomagań.</u>
<u xml:id="u-65.11" who="#PMarchlewski">Wstępne moje uwagi o szczupłych środkach budżetowych Ministerstwa pragnę uzupełnić twierdzeniem, że obecna struktura Ministerstwa Przemysłu i Handlu jest miarą niedoceniania roli handlu wewnętrznego. Obok 3 departamentów przemysłowych mamy tylko jeden departament handlowy, a w tym jednym departamencie tylko 1/3 poświęcona jest sprawom handlu wewnętrznego. Fakt, stwierdzony już przez pana Ministra, że kupiectwo w akcji obniżenia cen poszło nawet na cały szereg artykułów, nieobjętych tą akcją, również mocno podkreśla wartość kupiectwa i jego zasługę w zainteresowaniu się handlem wewnętrznym.</u>
<u xml:id="u-65.12" who="#PMarchlewski">Przechodząc do problemu handlu zagranicznego, stwierdzić musimy tendencję kurczenia się obrotów nie z winy naszej, lecz z winy coraz większych trudności, jakie sprawia wymiana międzynarodowa. Mimo to bronimy, jak dotychczas skutecznie, naszego bilansu handlowego. Kupiectwo rozumie tendencje Rządu w tej dziedzinie, domaga się jednak uproszczenia różnorodnych systemów techniki, dotyczącej reglamentacji handlu zagranicznego. Wypowiadamy się za usunięciem dwutorowości i skoncentrowaniem prac technicznych w Centralnej Komisji Przywozowej, która jako organ samorządu zdała egzamin życiowy w ciągu 15 lat istnienia. Obecnie obserwujemy niedocenianie istotnych potrzeb rynku wewnętrznego bez 'zasadniczej korzyści dla eksportu. Niesłusznem Wydaje się monopolizowanie importu w rękach instytucyj państwowych, jak np. oddanie tomasówki w ręce Państwowego Banku Rolnego. Nasi eksporterzy narzekają zawsze jeszcze na niedostateczne poparcie inicjatywy prywatnej. Praca ich jest przeważnie nierentowna, co osłabia zainteresowanie się eksportem. Dotkliwie odczuwa się brak zorganizowanego kredytu, finansującego eksport. Przy tranzakcjach wiązanych trzeba jednak nie naruszać strony fachowej. Trudno się z tem pogodzić, ażeby eksporter maszyn np. wzamian za to sam importował kawę czy herbatę. Uznając słuszność tranzakcyj wiązanych, trzeba w pewnej chwili rolę odpowiednio podzielić, gdyż niefachowe podejście może w rezultacie zdezorganizować nasz rynek wewnętrzny.</u>
<u xml:id="u-65.13" who="#PMarchlewski">Wysoka Izbo! Przechodząc do zagadnienia portu Gdyni, witam z największem zadowoleniem słowa p. Premiera i p. Wicepremiera, zapowiadające ciągłość inwestycyj na tym najważniejszym odcinku naszego życia gospodarczego. Sfery portowe Gdyni wskazują na konieczność dalszego uzbrojenia technicznego naszego portu, jak to słusznie podkreślił p. Minister. Chodzi o inwestycje dochodowe, jak dalszą budowę dźwigów, magazynów przeładunkowych, wyposażenie nadbrzeża rumuńskiego i czechosłowackiego w wolnej strefie, która okazuje niedorozwój. Jak wiadomo, port nasz, nie licząc amortyzacji, jest dochodowy, daje on nadwyżkę eksploatacyjną 80%, t. j. całe 3% miliona złotych, które Państwo, jako właściciel portu, zużywać winno na ciągłe ulepszanie techniczne. Podział roli między Państwem a kapitałem prywatnym rozumiemy w ten sposób, że Skarb uzbraja port w urządzenia mechaniczno-przeładunkowe pierwszej strefy, gdy kapitał prywatny, inwestować winien przedewszystkiem w drugiej strefie, w magazynach. Kapitał prywatny byłby zachęcony rozwiązaniem prawa zabudowy, ale nieuporządkowany stan dzisiejszy stoi na przeszkodzie inwestycji prywatnej. Podzielamy słuszne wywody p. Ministra o konieczności przyciągnięcia prywatnego kapitału, a uzupełniamy je wskazaniem na potrzebę stworzenia odpowiednich atrakcyj dla tego kapitału. Ustawodawstwo nasze daje teoretycznie niezłe perspektywy, ale dobre intencje ustawodawcy psuje często nasza biurokracja; szczególnie rażąco wynika to ze stosowania ustawy o zwolnieniu z podatków. Ustawa przewiduje zwolnienia na dłuższy okres czasu, w praktyce udziela się zwolnień na 2 do 3 lat, a przeważnie na jeden rok, i to często po kilkoletniem wyczekiwaniu na załatwienie wniosku. Zamiast podstaw do pracy stwarza to premie za przetrwanie. Nasuwa się tu pytanie, co leży w interesie ogółu, wielki wynik gospodarczy, czy małe zyski fiskalne.</u>
<u xml:id="u-65.14" who="#PMarchlewski">Obecna procedura załatwiania podań jest poprostu nieznośna. Przechodzi ona 7 instancyj i trzy miasta. W r. 1935 Izba Przemysłowo-Handlowa w Gdyni opracowała 74 podań, z których załatwiono odmownie 10 podań, a przychylnie 8 podań. Nie załatwiono 56 podań. Motywy odmowy są przeważnie niesłuszne. Pojęcie, jakie przedsiębiorstwo przyczynia się do rozrostu Gdyni, inaczej będzie oceniał czynnik gospodarczy, a inaczej czynnik biurokratyczny.</u>
<u xml:id="u-65.15" who="#PMarchlewski">Z przywileju zwolnień podatkowych muszą mieć możność korzystać także przedsiębiorstwa handlowe w mieście, jeżeli nie chcemy między rozwojem miasta a portu utrzymywać dotychczasowej niezdrowej dysproporcji. Należy więc stworzyć natychmiast organ miejscowy, reprezentujący omawiane 7 instancyj, któryby na miejscu te ważne zagadnienia rozwiązywał. Sfery portowe domagają się wyposażenia miejscowych władz w większe, niż dotąd, pełnomocnictwa załatwiania spraw na miejscu, sfery te oczekują, że z czasem ośrodek dyspozycji dla handlu zagranicznego będzie przeniesiony do Gdyni, a narazie zamiast tego ośrodka by powstały jakieś decydujące instancje finalne. Wobec faktu, że już 80% naszego obrotu zagranicznego idzie przez Gdynię, musimy w przyszłości specjalny nacisk położyć na zagadnienie tranzytu i stworzenia dla rozwoju tego tranzytu odpowiednich warunków. Podkreślić muszę brak kredytu towarowego, który nie jest w stanie w Gdyni się rozwijać, a obecny system domów składowych zagadnienia tego zupełnie nie rozwiązuje. Musimy stworzyć pewnego rodzaju bankowość portową.</u>
<u xml:id="u-65.16" who="#PMarchlewski">Specjalne uznanie należy się naszej flocie handlowej, która zrobiła ogromne postępy i powiązała Gdynię niemal z całym światem. Mimo to jeszcze 120 do 150 milionów rocznie wydajemy na obcy tonaż i na obce pośrednictwo.</u>
<u xml:id="u-65.17" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Podoski.)</u>
<u xml:id="u-65.18" who="#PMarchlewski">Ta olbrzymia kwota uzmysławia nam wyraźnie potrzebę dalszej rozbudowy floty handlowej, która wyszła już z okresu prób i okazuje dobre wyzyskanie tonażu. Statystyka porównawcza przekonuje nas, że mimo dotychczasowych wysiłków kroczymy jeszcze na szarym końcu narodów morskich, że stoją tu przed nami otworem jeszcze ogromne niewyzyskane możliwości. Nie potrzeba przypominać, że obowiązkiem Polaka jest posługiwać się wyłącznie polską flotą handlową i pasażerską. Hasło to jest tem bardziej aktualne, że żywiołowy rozwój Gdyni wywołuje tu i tam chęć stwarzania czegoś w rodzaju portów konkurencyjnych. Jestem jednak przekonany, że doskonałe warunki naturalne, jakimi dysponuje Gdynia, solidarność naszego społeczeństwa i własny dobry interes państw sąsiednich, zainteresowanych tranzytem na Gdynię, sprawią, że mimo wszystko Gdynia pozostanie dominującym portem Bałtyku.</u>
<u xml:id="u-65.19" who="#PMarchlewski">Tu muszę sprostować wiadomości katastrofalne, o których poprzedni mówca p. Pacholczyk wspominał. Znam doskonale stosunki w Gdyni i wiem, że musi być w tem przesada. Oczywiście, jak wszędzie, tak i tam w Gdyni, w gospodarce miasta mogą być niedociągnięcia i braki, które będą usuwane, ale nie można z tego stwarzać hipotezy, że Gdynia niewłaściwym sposobem się rozbudowuje i że tam dzieją się ogromne nadużycia.</u>
<u xml:id="u-65.20" who="#PMarchlewski">Omawiając zagadnienie Gdyni, nie mogę pominąć roli naszego drugiego portu, Gdańska. Polska pokazała, że umie wyzyskać oba porty i że oba porty są jej potrzebne, bo się wzajemnie uzupełniają. Chciałbym jednak przestrzec przed sztucznem regulowaniem obrotów tych dwóch portów, a w żadnym razie nie możemy do tego dopuścić, ażeby obroty Gdyni zmniejszone być miały kosztem Gdańska. Trzeba stwierdzić wyraźnie, że to, co Gdynia zdobyła, zdobyła własnym wysiłkiem, własną akwizycją, bez uszczuplenia obrotu Gdańska. Gdynia stała się długofalowym portem dla ruchu oceanicznego, Gdańsk nie miał aspiracji akwirowania połączeń dalekomorskich i pozostał portem krótkofalowym w oparciu o Wisłę. Może dobrze, że tak wyraźnie rola tych dwóch portów się zarysowała, jesteśmy przeciwni, ażeby naturalny rozwój zniekształcać drogą przymusowych zarządzeń.</u>
<u xml:id="u-65.21" who="#PMarchlewski">Zniekształcenie takie obserwujemy np. na odcinku kontyngentowym, gdzie Gdańskowi przydzielono na kawę 46% ogólnej konsumcji, a na herbatę przeszło 30%, na Gdynię przypadłe kawy zaledwie 10 do 15%. Ta krzywdząca Gdynię dysproporcja sprawiła, że całe Pomorze poprostu zmuszone jest nabywać kawę w Gdańsku. Proszę usilnie Pana Ministra, aby zechciał przy podziale kontyngentów uwzględnić fakt, że Gdynia stała się punktem centralnym wysoko wartościowego importu kolonialnego.</u>
<u xml:id="u-65.22" who="#PMarchlewski">Nie mogę też pominąć trudności, jakie napotyka przemysł pomorski na rynku gdańskim.</u>
<u xml:id="u-65.23" who="#PMarchlewski">Gdańsk używa siwej reglamentacji dewiz jako instrumentu walki z przemysłem pomorskim, poprostu nie przydziela dewiz i uniemożliwia zbyt pomorskiej produkcji do Wolnego Miasta. Natomiast z drugiej strony Gdańsk niczem nie jest skrępowany i poprostu zalewa produktami własnego przemysłu nasze Pomorze. Sytuacja jest paradoksalna. Naszych produktów budowlanych i przetworów żywnościowych, naszego obuwia, nie możemy plasować na rynku gdańskim z powodu nieprzychylnej polityki reglamentacyjnej senatu, a te same produkty wprowadza Gdańsk bez trudności na rynek polski.</u>
<u xml:id="u-65.24" who="#PMarchlewski">Apeluję do Pana Ministra, ażeby stanął w obronie przemysłu pomorskiego.</u>
<u xml:id="u-65.25" who="#PMarchlewski">Kończąc, muszę w kilku słowach sprostować wrażenie, jakie moje przemówienie przedpołudniowe wywołało u p. posła Wagnera, Opowiadając się bowiem za eliminowaniem jako kontrahentów organizacyj społecznych i osób uprzywilejowanych przez dyrekcje poszczególnych monopoli na rzecz zawodowego kupiectwa, wyraźnie podkreśliłem, że w odniesieniu do inwalidów wojennych kupiectwo postępowanie monopoli uznaje, jakkolwiekby wołało, ażeby zaspokojenie zupełnie słusznych praw inwalidów miało bardziej godny charakter świadczeń całego narodu. W ten sposób wyraźnie podkreśliłem sentyment kupiectwa dla położenia inwalidów, a czyniłem to z tem większem przekonaniem, że w zachodniej Polsce, którą mam zaszczyt reprezentować, stosunek organizacyj inwalidów do miejscowego kupiectwa jest najbardziej poprawny. Pragnąłbym, ażeby pan poseł Wagner zechciał zapoznać się z stenogramem mego przemówienia i aby się przekonał, że intencje moje były najlepsze, mogły one być tylko źle zrozumiane.</u>
<u xml:id="u-65.26" who="#PMarchlewski">W imię prawdy pragnę w ten sposób sprostować opinię o stosunku kupiectwa do inwalidów, który jest podyktowany nie tylko obowiązkiem, lecz przedewszystkiem sercem.</u>
</div>
<div xml:id="div-66">
<u xml:id="u-66.0" who="#WicemarszałekPodoski">Głos ma p. Władysław Kamiński.</u>
</div>
<div xml:id="div-67">
<u xml:id="u-67.0" who="#PWładysławKamiński">Wysoka Izbo! Jako przedstawiciel rolnictwa chcę tu zabrać głos i odpowiedzieć na niektóre sprawy, poruszone przez p. Wierzbickiego, gdyż na inne tematy prawdopodobnie już nie starczy mi czasu. Chodzi o stosunek do przemysłu. Rolnictwo jako takie reprezentuje klasyczną prywatną inicjatywę, ponosząc odpowiedzialność nie tylko za to, co zostaje w warsztacie rolnika zrobione, ale także i za to, co zależne jest od sił przyrody, a niezależne od planu pracy samego rolnika. Na czem więc polega ta prywatna inicjatywa, jeśli chodzi o przemysł? Najczęściej na usuwaniu wszelkiego rodzaju ryzyka przez zmowę, przez ochronę celną, przez preferencję, przez dopłaty ze Skarbu Państwa, przez stratę kapitałów, włożonych przez Państwo, przez stratę kapitałowi, włożonych przez drobnych akcjonariuszów. Nie mówię o całym przemyśle, ale niestety większość naszego przemysłu tak się fatalnie przedstawia.</u>
<u xml:id="u-67.1" who="#PWładysławKamiński">Dziś p. pos. Wierzbicki dodał jeszcze jeden argument do tego, co ja mówię, mianowicie zaproponował, ażeby Państwo zapewniło minimum zysku; można rozumieć, że na drodze ustawowej, to znaczy niektóre zagraniczne przedsiębiorstwa przychodziłyby do Skarbu Państwa: jeśli my same sobie nie możemy wygospodarować minimum zysku, to niech Państwo zapewni nam to minimum zysku. Ale dlaczego Państwo nie ma zapewnić tego minimum rolnictwu czy handlowi, a właśnie ma zapewnić przemysłowi?</u>
<u xml:id="u-67.2" who="#PWładysławKamiński">Wysoka Izbo! P. pos. Wierzbicki walczy o moralną pozycję, ale przecież zapomina, że moralna pozycja mieści się nie tylko w zysku przemysłowym, moralna pozycja mieści się w pozycji naszego robotnika, mieści się w jego zdolności do pracy i chęci pracowania dla przedsiębiorstwa, ale także w przekonaniu, że się wykonywa tam nie tylko robotę na zysk, lecz także robotę głębszą dla Państwa. Wreszcie moralna pozycja przemysłu musi polegać także na zdolności i sile kupna rolnika na wsi, konsumenta w mieście, musi polegać jednem słowem na zdobywaniu rynku wewnętrznego.</u>
<u xml:id="u-67.3" who="#PWładysławKamiński">A cóż w tej sprawie przemysł zrobił? Zdaje mi się, Wysoka Izbo, że przemysł nasz można porównać nie do wieloryba, który daje tran i soki odżywcze społeczeństwu, lecz raczej do żółwia, zamkniętego w mocnej skorupie, oddzielonego od reszty społeczeństwa, zamkniętego w ten sposób, że tylko myśli o sobie, a zapomniał o tem, że pracuje gdzieś w jakiejś wspólnej całości. Jesteśmy zresztą przekonani i mamy głęboką obawę, że tam, gdzieby znikł nacisk Państwa, to, Wysoka Izbo, przemysł automatycznie i natychmiast zacząłby iść drogą śrubowania cen, nie oglądając się na innych. Wysoka Izbo, przecież pod naciskiem Rządu odbyła się ta zniżka na żelazo, która wywołała tyle awantur i protestów, a jednak widzimy na tym odosobnionym odcinku, na odcinku gwoździ podwyżkę cen, tak samo podwyżkę cen na drożdże. Jednem słowem, zdaje mi się, że tam, gdzie się można wykręcić od zniżki, przez Rząd wyciśniętej, natychmiast widać odwrotne działanie, widać, że przemysł będzie dążył do śrubowania cen, zapominając o rynku wewnętrznym, zapominając o tem, że społeczeństwo przecież, dając tani produkt rolny, dając tani produkt spożywczy dla robotnika, umożliwia płacenie tanich płac robotnikowi, co powinno w konsekwencji wreszcie prowadzić do taniości produktu przemysłowego, do jego konkurencyjności.</u>
<u xml:id="u-67.4" who="#PWładysławKamiński">Jesteśmy bardzo od tego dalecy, ażeby nasz przemysł był tym czynnikiem konkurencyjnym w stosunku do cen i produkcji przemysłu zagranicznego. Nasz przemysł chce mieć jedynie najwyższe zagraniczne ceny, zapominając, że wewnętrzne nasze warunki, wewnętrzny nasz poziom cen i życie nasze, następnie środki, któremi rozporządzamy, to wszystko powinno nas skłaniać do tego, ażeby przemysł pracował jak najtaniej, a nie najdrożej. Bo jeżeli chcemy mieć najwyższe zagraniczne ceny na produkty przemysłowe, to powinniśmy mieć odpowiednie ceny na artykuły rolne i odpowiedni poziom życia w społeczeństwie polskiem.</u>
<u xml:id="u-67.5" who="#PWładysławKamiński">Dlatego z wielkiem uznaniem przyjmujemy to, co dziś powiedział p. Minister Przemysłu i Handlu, że jednak przemysł powinien być dorównany do ogólnego poziomu, na jakim znajduje się życie polskie. Tylko chcielibyśmy, ażeby w tej dziedzinie nastąpiła zdecydowana akcja, żeby za słowami poszły i czyny. Dlatego nie możemy przyjąć z zadowoleniem oświadczenia p. Ministra na Komisji Budżetowej, że w dziedzinie walki z kartelami zostało zrobione wszystko. Jesteśmy przekonani że kartele są czynnikiem, który hamuje inicjatywę prywatną, uniemożliwia wolną działalność przedsiębiorstw przemysłowych wszędzie tam, gdzie zdrowa inicjatywa prywatna przejawiać się może, a tembardziej tam, gdzie chodzi o organizację produkcji na rynek wewnętrzny kartele powinny być czynnikiem, który będzie podlegał rozwiązaniu. Możemy zrozumieć istnienie potrzeby karteli w ich ekspansji zagranicznej, ale i tu widzimy na całej linii zanik inicjatywy prywatnej, widzimy cofanie się. Tymczasem to mało konkurencyjne rolnictwo, to wyniszczone rolnictwo zaczyna zdobywać coraz bardziej rynki zagraniczne, Zdaje mi się, że pod tym względem nie zaszkodzi przemysłowi, żeby od czasu do czasu p. Minister Przemysłu i Handlu rzucił go do zimnej wody. Mam obawę, że przemysł zamiast do zimnej wody rzuca się w warunki cieplarniane, jak pod ochronę celną, chroni się go od opłat różnego gatunku. Naturalnie, że w takich warunkach nie może być mowy o zdrowym przemyśle. Chcę w imieniu rolnictwa odpowiedzieć, że każdy przemysł, który będzie wyrastał na naturalnem podłożu, który nie będzie miał cieplarnianych warunków, który będzie rzetelnie pracował dla dobra Państwa jako całości, który będzie umiał dostosować się do potrzeb i do poziomu życia i naszego rynku wewnętrznego, taki przemysł każdy z nas jaknajgoręcej poprze. Ale nie możemy popierać przerostów przemysłowych, które są ersatzem prywatnej inicjatywy, która zaraz na drugi dzień po jej podjęciu kończy się przez przyjście do państwowego banku i zaciągnięcie pożyczki. Tego rodzaju przedsiębiorstwa są czynnikiem niezdrowym i z tego rodzaju inicjatywą nie chcemy mieć nic wspólnego.</u>
<u xml:id="u-67.6" who="#PWładysławKamiński">Muszę jednak powiedzieć, że na niektórych odcinkach widzimy działalność Rządu taką, która może wzbudzać i nasze obawy. Zdaje mi się, że tam, gdzie chodzi o jakąś tranzakcje handlową, sprawa musi być natychmiast załatwiona. Tranzakcja po upływie miesiąca czy dwóch staje się nieaktualna, zwłaszcza w obecnych warunkach. Mamy obawę, że departament handlu zagranicznego w Ministerstwie Przemysłu i Handlu działa zbyt powolnie, tak powolnie, że każda tranzakcja musi czekać 2–6 miesięcy. Czy to jest możliwe, ażeby w czasach, kiedy trzeba łapać każdą inicjatywę, istniała taka przewlekłość w załatwianiu spraw? Mówiłem już na Komisji Budżetowej, że tam, gdzie chodzi o powiększenie polskiego tonażu, załatwianie ciągnie się nie miesiące, lecz lata. Nie zdaje mi się, żebyśmy chcieli stwarzać jakieś cieplarniane warunki dla naszego tonażu, gdyż ten czynnik nie będzie wpływał na to, żebyśmy się stali konkurencyjnymi w stosunku do tonażu, który do Polski będzie przychodził, Zdaje mi się, że jest rzeczą konieczną, żeby Rząd popierał inicjatywę prywatną jaknajdalej, ale pragniemy jednocześnie, żeby nasze przedsiębiorstwa stały się tym czynnikiem, który pracuje dla całości Państwa.</u>
<u xml:id="u-67.7" who="#PWładysławKamiński">Pozwolę sobie przytoczyć, że nasze spółki akcyjne, które tu scharakteryzował p. Wojciechowski w sposób doskonały, do czego w zupełności się przyłączam, wszystkie spółki, biorąc jako pewną całość, jedne pracowały z zyskiem, drugie pracowały ze stratami, ale biorąc je jako pewną całość od r. 1930 wykazują stale deficyt. Deficyt ten w ostatnim roku, z którego mam zestawienie, w r. 1930 wyniósł 18.500,000. Jeżeli chodzi o inne lata, deficyt był jeszcze wyższy, począwszy od roku 1930 spółki wykazują straty. Tak się przeprowadzało kalkulację, a jednocześnie, jak to wykazał p. Wojciechowski, wywozi się olbrzymie kapitały polskie zagranicę. Oczywiście z tego rodzaju chorobami przemysłu nie chcemy mieć nic wspólnego, chcemy, ażeby Ministerstwo Przemysłu i Handlu, żeby Polska wogóle jak najszybciej swój przemysł uzdrowiła, bo to uzdrowienie jest koniecznym warunkiem rozwoju ii rolnictwa i wogóle naszego życia państwowego, jest koniecznym czynnikiem naszej obrony narodowej. Musimy mieć wreszcie zdrowy przemysł, oparty na naszych naturalnych podstawach i pracujący ile możności polskim kapitałem. Zdajemy sobie sprawę, że nie można i nie trzeba wyrzucać kapitałów zagranicznych z przedsiębiorstw, pracujących w Polsce, ale nie można dopuścić do tego, żeby z powodu wojny nadmiernie rozbudowane kapitały zagraniczne, z powodu załatwiania niektórych spraw, związanych z naszą całością terytorialną w granicach obecnych, narosłe kapitały zagraniczne były tym czynnikiem, któryby powodował niewolę gospodarczą. Czas najwyższy, żebyśmy poza niepodległością polityczną mieli także niepodległość gospodarczą.</u>
<u xml:id="u-67.8" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-68">
<u xml:id="u-68.0" who="#WicemarszałekPodoski">Głos ma p. Gdula.</u>
</div>
<div xml:id="div-69">
<u xml:id="u-69.0" who="#PGdula">Wysoka Izbo! Pozwolę sobie na chwilę zaprzątnąć uwagę Wysokiej Izby stosunkiem obcego kapitału do Państwa i świata pracy.</u>
<u xml:id="u-69.1" who="#PGdula">Stwierdzić musimy, że metody gospodarki obcego kapitału w Polsce mają za zadanie pomnożenie zysku i wycofanie kapitału z krajowego rynku prywatnego. Nyczem te metody polegają i polegały? Byliśmy i jesteśmy świadkami nadużyć na wielką skalę, jak fikcyjne podwyższanie kapitału akcyjnego, fikcyjne obciążanie przedsiębiorstwa nieistniejącemi wydatkami na inwestycje, fikcyjnemi pożyczkami — około 300 milionów obciąża fikcyjnie przemysł górnośląski; dalej zakładanie fikcyjnych przedsiębiorstw zagranicą, aby za ich pośrednictwem wycofać z Polski kapitały; oszukiwanie Skarbu Państwa przez podwójne księgi (Giesche); malwersacje celne, polegające na uchylaniu się od płacenia należytości celnych za sprowadzone artykuły; prowokowanie strajku i zatargów z robotnikami, aby wyłudzić od Państwa ulgi. Nie są to gołosłowne twierdzenia. Liczne skargi, procesy, wyroki sądowe, nadzór sądowy (Żyrardów, Wspólnota Interesów, książę Pszczyński) są dowodami codziennych machinacyj obcego kapitału.</u>
<u xml:id="u-69.2" who="#PGdula">Rabunkowa gospodarka obcego kapitału odbija się na naszem życiu gospodarczem. Jesteśmy świadkami kurczenia się przemysłu, zamykania hut, kopalń i warsztatów pracy, wyrzucania na bruk tysięcy robotników. Gdzież tu rozbudowa przemysłu, nowe warsztaty pracy, wzrost zatrudnienia, coraz to wyższa stopa życiowa i kulturalna robotnika? Raczej spadek produkcji, warsztatów pracy, zatrudnienia, płac i zarobków. Staczamy się na coraz niższy poziom życia gospodarczego.</u>
<u xml:id="u-69.3" who="#PGdula">Kolega Wojciechowski podał przerażające cyfry. Około 2 mil jardów w ciągu ostatnich 6 lat obcy kapitał wywiózł zagranicę z rozmaitych tytułów. Wycofują się kapitaliści obcy z rynku, unieruchamiają warsztat za warsztatem, nie robią żadnych wkładów, prowadzą gospodarkę rabunkową.</u>
<u xml:id="u-69.4" who="#PGdula">Przypatrzmy się, jak wyglądaj t. zw. przemysł krajowy. Przemysł krajowy w imię odciążenia życia gospodarczego, czytaj: powiększenia zysku, domaga się od Państwa ulg i ułatwień, jak obniżenie taryf kolejowych, zmian w dziedzinie podatkowej i celnej, ograniczenia ustawodawstwa ochronnego. Zniesiono sobotę angielską, przekracza się ośmiogodzinny dzień pracy. Przepisy o higienie i bezpieczeństwie są tylko na papierze. Obniżono wynagrodzenie za godziny nadliczbowe i zredukowano urlopy. Dalej przemysł domaga się znoszenia poszczególnych pozycyj ustawodawstwa ubezpieczeniowego. Ustawa scaleniowa ograniczyła świadczenia chorobowe; następnie jesteśmy świadkami przywłaszczenia składek robotniczych, jesteśmy świadkami ulg w zaległościach ubezpieczeniowych, jesteśmy świadkami licznych ich skreśleń. Żali się przemysł, że stracił na funduszu eksportowym, a tymczasem trzeba stwierdzić, że zyskał około 5%. Obecnie zyskuje na koncentracji i układzie z Anglią i na opłatach 10% od Zagłębia krakowskiego i dąbrowskiego. Wreszcie przemysł domaga się obniżki zarobków pracowników i górników, gdy zarobki ich są najniższe W Europie, wydajność największa, a cierpliwość bezgraniczna. A to wszystko w imię dobra Państwa i rozwoju życia gospodarczego! Wolelibyśmy, by osmyki kapitalistyczne przestały pasorzytować na zdrowym organizmie gospodarczym, a wzięły się na serio do ożywienia życia gospodarczego. Tymczasem widzimy co innego. Przemysł nie robi prawie żadnych oszczędności na rzecz niskiego poziomu kosztów produkcji. Widzimy dalej niesłychanie wysokie koszta administracyjne, handlowe i amortyzacyjne.</u>
<u xml:id="u-69.5" who="#PGdula">Zagadnienie drugie, obniżenie kosztów produkcji sprowadza się do obniżenia zarobków świata pracy. Nie będę nużył Wysokiej Izby temi rozmaitemi sztuczkami, w jaki sposób obniża się poziom płac i zarobków. Rząd stoi na innem stanowisku i pilnuje, aby płace i zarobki pozostawały na tym samym poziomie.</u>
<u xml:id="u-69.6" who="#PGdula">Od szeregu lat jesteśmy świadkami zamykania kopalń w Zagłębiu dąbrowskiem i krakowskiem. Ale jest to niesłychanie ważne zagadnienie ze względu na obronność Państwa i wysoce niepokojące stosunki socjalne.</u>
<u xml:id="u-69.7" who="#PGdula">Majątek narodowy kopalń krakowskich jest ważną pozycją w gospodarstwie narodowem, Zapasy starczą na 600 lat, gdy na Śląsku na 130, w dąbrowskiem na 120 lat. Może nawet na Śląsku wystarczą one krócej przy tak rabunkowej gospodarce przemysłowców.</u>
<u xml:id="u-69.8" who="#PGdula">Kapitał z większością polską na Górnym Śląsku wynosi 17,7%, w dąbrowskiem 35%, w krakowskiem 74,7%. Polski kapitał inwestowany w górnictwie węglowem jest najpewniejszym instrumentem państwowej polityki gospodarczej na tym odcinku. Przed postulatem ochrony polskiego kapitału i narodowego majątku muszą ustąpić wszelkie zamysły panów Falterów i Flicków.</u>
<u xml:id="u-69.9" who="#PGdula">Nie można pominąć zagadnienia bezrobocia szerokich mas robotniczych w Zagłębiu krakowskiem. Kopalnie małopolskie ze względu na trudne warunki eksploatacyjne mają większą załogę górniczą, ale i taniej pracują. Zamknięcie pracy w kopalni „Kościuszko” w Jaworznie spowodowało wielki nacisk na rynku bezrobocia. O ile chodzi o ważność i wartość Zagłębia dąbrowskiego, o ile chodzi o elektryfikację okręgu i o gałęzie uboczne przemysłu, to te rzeczy są znane p. Ministrowi.</u>
<u xml:id="u-69.10" who="#PGdula">P. Wicepremier Kwiatkowski i p. Minister Górecki byli łaskawi zająć zdecydowane stanowisko wobec usiłowań przemysłowców górnośląskich, zmierzających do zamknięcia Zagłębia krakowskiego, a także i dąbrowskiego. Pozwolę sobie jednak zaapelować do p. Ministra, aby spowodował korekturę klucza konwencyjnego w Zagłębiu krakowskiem, który nie zapewnia równowagi i ekspansji w ramach wskazań ogólnogospodarczej polityki Państwa, Błędem bowiem zasadniczym było oparcie Polskiej Konwencji Węglowej, a ściśle mówiąc klucza udziałowego, na produkcji lat 1913 i 1923–1924. Pierwszy rok odnosił się do okresu o zupełnie innych stosunkach politycznych i gospodarczych, a dwa dalsze lata z okresu inflacji i perturbacyj po podziale Śląska nie odzwierciadlały wiernie nowej sytuacji, ani nie mogły być wyrazem polskiej racji gospodarczej.</u>
<u xml:id="u-69.11" who="#PGdula">W ostatnim tygodniu jesteśmy świadkami ataku przemysłowców dąbrowskich i krakowskich na i tak już niskie płace i zarobki górników. Przemysłowcy chcą przerzucić na nich obniżkę cen węgla, grożąc redukcjami, turnusami i zamykaniem kopalń. Mam przekonanie, że dalsze pogłębianie różnicy płac i zarobków między Górnym Śląskiem a obu zagłębiami węglowemi nie jest niczem innem usprawiedliwione, tem więcej, że te różnice istnieją ze szkodą dla górników obu zagłębi, a ostatnio wydane rządowe arbitrażowe orzeczenie na Górnym Śląsku utrzymało płace i zarobki górników na dotychczasowym poziomie w myśl dyrektyw gospodarczo-społecznych Rządu. Pozwolę sobie wyrazić nadzieję, że orzeczenie arbitrażowe Rządu wypadnie również na korzyść górników Zagłębia dąbrowskiego i krakowskiego.</u>
<u xml:id="u-69.12" who="#PGdula">Wysoki Sejmie! Robotnik polski jest głęboko zainteresowany w rozbudowie przemysłu, pragnie widzieć Polskę o silnie rozwiniętym przemyśle, któryby wchłonął w siebie bezrobotnych, dał im pracę i chleb,. a Państwu niezależność gospodarczą i polityczną. Interesem robotnika jest interes Państwa, a przedewszystkiem interes obrony kraju. Robotnik widzi w pomnażaniu środków obrony Państwa, w wzmożeniu pogotowia militarnego, w jego spotęgowaniu jedyną gwarancję niezależnego gospodarczego jutra Państwa i własnych warsztatów pracy. Ale u progu ich wysiłku leży niewiara, bezwład i bezczyn przemysłu, a chyba nie można powiedzieć o kapitale obcym, by był głęboko zainteresowany w obronności Państwa Polskiego. Surowa krytyka roli i metod pracy kapitału w ustach przedstawicieli, odpowiedzialnych za losy Państwa, w sprawozdaniu generalnego referenta Wicemarszałka Miedzińskiego, w ocenie p. gen. Żeligowskiego i posła Rajchmana utwierdza świat pracy w przekonaniu, że obecny przestarzały system gospodarki, zwłaszcza w ciężkim przemyśle, nie jest zdolny spełnić tych wszystkich zagadnień gospodarczych, jakie nakładają nań potrzeby i interes Państwa. Świat pracy nie ma zaufania do przemysłu w jego obecnych formach organizacyjnych. Ten sam brak zaufania widzieliśmy i u innych czynników gospodarczych Państwa. Nie wystarczy już kontrola Państwa nad gospodarką kapitalistyczną, nie wystarcza forma etatyzmu czy interwencjonizmu, Państwo musi zainicjować przebudowę form organizacyjnych wielkiego przemysłu, wkroczyć na drogę unarodowienia gospodarki produkcyjnej przemysłu, mającego na celu zaspokajanie potrzeb państwowych i społecznych, z wybitnym udziałem współpracy i kontroli czynnika pracy jako najbardziej związanego z procesem produkcji.</u>
<u xml:id="u-69.13" who="#PGdula">Nie będę tu dzisiaj z tej trybuny rozwijał programu świata pracy, który znamy doskonale. Kolega Wojciechowski omówił tu cały szereg środków, jakie mogłyby się przyczynić do unarodowienia gospodarki produkcyjnej przemysłu. Przed nami istnieje konieczność uprzemysłowienia i zainwestowania kraju, w którym tyle jest potrzeb. Przed nami stoi zagadnienie wzmożenia produkcji i zatrudnienia, likwidacji bezrobocia kapitału i ludzi, zorganizowanie takiej produkcji, aby podział dochodu społecznego odbywał się na drodze gospodarczo uzasadnionych potrzeb społecznych, państwowych, związanie świata pracy z produkcją i życiem gospodarczem Państwa. Życie gospodarcze nabierze należnej mu siły, jeżeli uzna równowartość elementu pracy, który odegrał wybitną, jeśli nie główną rolę w zdobyciu niepodległości politycznej, a pragnie takąż rolę odegrać w zdobyciu niepodległości gospodarczej dla Państwa i sięga po należny mu udział we wszystkich dziedzinach życia, a przedewszystkiem życia gospodarczego.</u>
<u xml:id="u-69.14" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-70">
<u xml:id="u-70.0" who="#WicemarszałekPodoski">Głos ma p. Snopczyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-71">
<u xml:id="u-71.0" who="#PSnopczyński">Wysoki Sejmie! W trakcie bieżącej sesji budżetowej dużo mówiło się o rzemiośle. Mówili przedstawiciele Rządu z p. Premierem na czele, wspominał o rzemiośle w dniu dzisiejszym p. Minister Przemysłu i Handlu, zabierali wreszcie licznie głos również i panowie posłowie.</u>
<u xml:id="u-71.1" who="#PSnopczyński">Pan Premier oświadczył, że obserwuje z radością stopniowe narastanie i rozwój stanu rzemieślniczego w Polsce, a proces ten uważa p. Premier za najbardziej pożądany i potrzebny i widzi w nim jeden ze środków wzmacniania rozwoju naszych miast i naturalne ujście dla nadmiaru rąk pracy na wsi. P. Minister Przemysłu i Handlu stwierdził na komisji, że rzemiosło liczy obecnie 400.000 samoistnych warsztatów.</u>
<u xml:id="u-71.2" who="#PSnopczyński">Z mojej strony chciałbym dorzucić, że rzemiosło zatrudnia dziś więcej rąk, niż górnictwo i wielki przemysł przetwórczy razem wzięty. Zmiana ta nastąpiła w ciągu ostatnich kilku lat. W okresie prosperity nożyce liczb zatrudnienia rozwierały się na korzyść wielkiego przemysłu, ale w okresie kryzysu nastąpił proces odwrotny, nożyce rozwarły się na korzyść rzemiosła i drobnego przemysłu. Dowodzi to, że rzemiosło i drobny przemysł gospodarczo są najbardziej elastyczne i znacznie łatwiej znoszą destrukcyjny wpływ spadku koniunktury. Z zadowoleniem stwierdzam, że reprezentuję warstwę społeczną, która może pochwalić się, jedyna z wszystkich, sukcesem, że mimo kryzysu rozwija się liczebnie i gospodarczo. Brzmi to jak paradoks. Byłby to może paradoks, gdybyśmy ten objaw obserwowali jedynie w Polsce, ale ponieważ podobne objawy obserwujemy również i w innych krajach, zwłaszcza w krajach wysoko uprzemysłowionych, więc ma to swoje usprawiedliwienie.</u>
<u xml:id="u-71.3" who="#PSnopczyński">Szukając przyczyn tego, należy zwrócić uwagę na dwa momenty niesłychanie ważne. Warsztaty rzemieślnicze i drobno-przemysłowe łatwiej dostosowują się do zmiennych zapotrzebowań, jakie okazuje rynek w okresie kryzysu, a pozatem mają minimalne koszta stałe w swej produkcji, kalkulacja zatem opiera się głównie na koszcie surowca i koszcie robocizny. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że rzemieślnik, jako ówcześnie i przedsiębiorca i robotnik w jednej osobie, koszta robocizny własnej dostosować musi ściśle do stopnia zamożności swej klijenteli, siłą konieczności schodzić on musi poniżej zarobków przeciętnego robotnika fabrycznego, Ale rzemieślnik umie zaciskać pasa, tak samo zresztą, jak umie to czynić nasz chłop. Rzemieślnik przy tem wszystkiem stanowi element, który jednoczy w swej osobie elementy, zdawałoby się, nie do pogodzenia, element pracy i element kapitału. Jest bezsprzecznie człowiekiem pracy fizycznej, ale równocześnie reprezentuje drobnego kapitalistę, bo jest właścicielem warsztatu pracy, zarządzając i obracając swym kapitałem. Stanowiąc więc granicę między pracą a kapitałem, jest równocześnie najdoskonalszą warstwą izolacyjną, łagodzącą istniejące przeciwności. Jeżeli dodamy do tego, że kapitały rzemiosła są kapitałami rodzimemi, to będziemy mieli pełny obraz roli, jaką rzemiosło odgrywa w całokształcie życia społecznego i gospodarczego.</u>
<u xml:id="u-71.4" who="#PSnopczyński">Chodzi jednak o to, czy docenia się to znaczenie rzemiosła. Z radością mogę stwierdzić dużą w ostatnich czasach poprawę, ale z kolei obowiązkiem moim jest zwrócić uwagę, że to znaczenie doceniają jedynie szczyty machiny rządzącej. Doceniają wagę tego problemu p. Premier, p. Wicepremier i p. Minister Przemysłu i Handlu jako resortowy minister, ale ani przez chwilę nie wątpię, że lista protektorów rzemiosła będzie się z dnia na dzień powiększała. Polityka gospodarcza Polski od pierwszych dni niepodległości szła bowiem albo w kierunku wielkiego przemysłu, albo w kierunku rolnym, a nie szła w kierunku drobnego przemysłu i rzemiosła. Potwierdzenie mojej tezy mogą Panowie znaleźć w głosach ekonomistów wszystkich odcieni, ale co najważniejsze, znajdą to Panowie w samym Dzienniku Ustaw Rzeczypospolitej.</u>
<u xml:id="u-71.5" who="#PSnopczyński">Jeżeli dziś rzemiosło podejmuje ofensywę o takie prawa, jakie mu przysługują z racji jego znaczenia społecznego i gospodarczego, to czyni to nie z egoistycznych pobudek klasowych, lecz czuje się już na siłach, by przynieść odciążenie całemu Państwu.</u>
<u xml:id="u-71.6" who="#PSnopczyński">Jeżeli mój kolega zwracał się do p. Ministra Spraw Wojskowych z apelem o powierzanie dostaw wojskowych rzemieślnikom, to czynił to z dwóch powodów. Po pierwsze miał na myśli pogotowie obronne kraju, bo przy naszych skromnych środkach finansowych łatwiej wdrożyć kilka tysięcy drobnych warsztatów do produkcji na potrzeby armii, aniżeli wybudować jedną nową fabrykę. A przecież ta fabryka na wypadek wojny będzie bardziej zagrożona, aniżeli te tysiące warsztatów, rozsianych po różnych okolicach kraju. A po drugie chodzi teraz o pracę dla wszystkich. Nie potrzebuję udowadniać, że więcej ludzi znajdzie zatrudnienie w tysiącach warsztatów, aniżeli w jednej zmechanizowanej fabryce, a kto wie, czy to nawet nie obniży ceny. P. Minister widzi w tem duże trudności, ale lepiej te trudności rozwiązywać już obecnie, niż stanąć z niemi oko w oko w chwili mobilizacji. We Francji jednak rzemieślnicy i drobny przemysł był tą podwaliną, na jakiej w czasie wojny światowej oparło się zaopatrzenie frontu. Zbyt dużo znamy analogii z przysposobieniem technicznem gospodarstwa krajowego we Francji z okresu bezpośrednio przed r. 1934, abyśmy nie mieli wyciągać z tego stosownych Wniosków.</u>
<u xml:id="u-71.7" who="#PSnopczyński">Jeżeli tenże kolega zwracał się do p. Ministra Sprawiedliwości w sprawie właściwego zatrudniania więźniów w takich działach produkcji, które nie stanowią konkurencji dla gospodarki prywatnej, to czynił to w głębokiem przeświadczeniu, że złem jest takie postępowanie, aby więzień odbierał chleb obywatelowi, który nie popadł w konflikt z obowiązującem ustawodawstwem karnem. Polityka penitencjarna nie może iść tak daleko, by przez nią cierpiało życie gospodarcze kraju.</u>
<u xml:id="u-71.8" who="#PSnopczyński">Jeżeli rzemiosło dopomina się od p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, aby szkolnictwo dokształcające było narówni traktowane ze szkolnictwem powszechnem ogólno-kształcącem, to jedynie dlatego, że w zasadzie, iż szkolenie zawodowe oparte być winno na normalnym warsztacie wytwórczym i szkole dokształcającej zawodowej, rzemiosło widzi skuteczny instrument w zwalczaniu bezrobocia wśród młodzieży.</u>
<u xml:id="u-71.9" who="#PSnopczyński">P. Ministra Opieki Społecznej prosimy o przystosowanie systemu ubezpieczeń społecznych i ochrony pracy do specyficznej struktury rzemiosła, oraz aby przy normowaniu handlu artykułami spożywczemi z punktu widzenia zdrowia publicznego nie wymagał kosztownych inwestycyj, bo doprawdy na to nie czas, a podroży to tylko kalkulację sprzedaży w okresie, kiedy polityka ogólna nastawiona jest słusznie na zniżkę cen. Dalej prosimy go, aby nie krzywdził pracowników niektórych zawodów rzemieślniczych, podporządkowując ich przepisom sanitarno-obyczajowym i poddając ich periodycznym oględzinom lekarskim.</u>
<u xml:id="u-71.10" who="#PSnopczyński">Prosimy p. Ministra Skarbu, aby przywrócił preferencje w podatku przemysłowym od obrotu dla warsztatów rzemieślniczych, bo kilkoletnie istnienie takich preferencyj skutecznie dopomogłoby do szybkiego wzrostu liczby tych warsztatów.</u>
<u xml:id="u-71.11" who="#PSnopczyński">Rzemiosło prosi wszystkich zainteresowanych panów Ministrów o serdeczną opiekę nad nowopowstałym Instytutem Naukowym Rzemiosła. W Polsce nie mamy ani jednej katedry w wyższej uczelni, poświęconej zagadnieniom ekonomii rzemiosła i drobnego przemysłu, gdy w uniwersytetach zagranicznych katedry takie istnieją. Wobec tego prosimy o przyjście z pomocą Instytutowi Naukowemu Rzemiosła, którego celem jest opracowywanie zagadnień ekonomii rzemiosła i szukanie właściwych dróg przystosowywania warsztatów rzemieślniczych do postępów technicznych. Naukowy Instytut Rzemiosła w Warszawie wzorowany jest na podobnych instytutach zagranicznych, a celowość jego istnienia nie może budzić najmniejszej wątpliwości.</u>
<u xml:id="u-71.12" who="#PSnopczyński">Przytoczyłem krótką litanię dezyderatów rzemiosła, choć nie wyczerpałem wszystkich, jest ich sporo. Ale o każdym z tych punktów możemy śmiało powiedzieć, że mają one nie egoistyczny kąt widzenia. Rzemiosło stara się zawsze i wszędzie pogodzić interes publiczny z interesem swoim, przyczem stwierdzam, że interes publiczny góruje.</u>
<u xml:id="u-71.13" who="#PSnopczyński">Przytoczyłem tę litanię jeszcze z innego powodu. Wynika bowiem z tego konieczność ześrodkowania dyspozycyj co do rzemiosła w jednym punkcie. Rzemiosło ucieszyło się szczerze zapowiedzią p. Ministra Przemysłu i Handlu, że zbada potrzebę stworzenia dla spraw rzemiosła specjalnego organu w swym resorcie. Tak się bowiem jakoś złożyło, że rzemiosło nawet w resortowem Ministerstwie nie ma specjalnego ośrodka dyspozycyj. Jakże w takich warunkach może być mowa o skoordynowaniu polityki w odniesieniu do rzemiosła w całym kompleksie zagadnień państwowych, skoro nikt za tem specjalnie nie śledził? Wysoki Sejmie! To rzecz przecież poprostu nie do wiary, aby druga zkolei co do liczebności warstwa społeczna w Państwie nie miała żadnego najmniejszego bodaj ośrodka dyspozycji. Uważam więc za swój obowiązek złożenie serdecznego podziękowania w imieniu rzemiosła panu Ministrowi Przemysłu i Handlu dr. Romanowi Góreckiemu, że to zaniedbanie postanowił zbadać i usunąć. Za parę tygodni w Warszawie nastąpi odsłonięcie pomnika bohatera narodowego, rzemieślnika Kilińskiego. Równocześnie odbędzie się kongres, na którym rzemiosło zademonstruje swój dorobek ostatnich lat. Jeżeli na tym kongresie przypadnie mi w udziale powitać dostojników państwowych, to będę nad wyraz szczęśliwy, gdy w świcie członków Rządu dojrzę pierwszego dyrektora departamentu rzemieślniczego Ministerstwa Przemysłu i Handlu. Będzie to bowiem dla mnie dowód, że Rząd zadecydował przestawienie pierwszej zwrotnicy polityki gospodarczej na właściwe w Polsce tory. Pana Ministra dr. Góreckiego pragnąłbym zapewnić, że rzemiosło nie zawiedzie jego, zaufania oraz że mu jest wdzięczne za jego stosunek do niego.</u>
</div>
<div xml:id="div-72">
<u xml:id="u-72.0" who="#WicemarszałekPodoski">Głos ma p. Madejski.</u>
</div>
<div xml:id="div-73">
<u xml:id="u-73.0" who="#PMadeyski">Realizacja naczelnego hasła naszej polityki gospodarczej, którą pan Premier określił słowami „chleba i pracy dla wszystkich”, będzie wymagała z jednej strony bardzo głęboko sięgającej penetracji w podstawy życia wsi, z drugiej przygotowania odpowiednich rezerwuarów dla nadmiaru rąk do pracy, płynących ze wsi w postaci przedewszystkiem urbanizacji, a następnie industrializacji naszego życia gospodarczego.</u>
<u xml:id="u-73.1" who="#PMadeyski">Istnieje u nas w opinii publicznej pogląd krytyczny względem przemysłu, wynika on jednak nie z obiekcyj wobec przemysłu jako takiego, jako określonej funkcji gospodarczej, lecz z pewnej rezerwy wobec przemysłu tego, który jest dominującem zjawiskiem w naszem dzisiejszem życiu gospodarczem i takiej jak dzisiejsza, a nie innej polityki przemysłowej. Jeśli zaś problem industrializacji naszego życia gospodarczego jest problemem ważkim i problemem przyszłości dla wszystkich sfer społeczeństwa, to dążyć musimy do tego, ażeby tę industrializację wykonywał nie każdy przemysł, nie każdy kapitalista i nie każdy pracodawca.</u>
<u xml:id="u-73.2" who="#PMadeyski">Była mowa w tej Izbie i poza tą Izbą o postawie moralnej i o psychice społecznej, jako o czynnikach podstawowych, mających decydujące znaczenie w wielkiej kampanii gospodarczej, w której dziś bierzemy udział. Jeśli jednym z efektów tej kampanii ma być industrializacja naszego gospodarstwa społecznego, to m. in. musimy zwrócić uwagę na konieczność wytworzenia w naszej rzeczywistości gospodarczej typu nowoczesnego polskiego pracodawcy. Musimy się zatroszczyć o to, ażeby uspołecznić naszego pracodawcę. Jeżeli używam terminu „pracodawca uspołeczniony”, to mam na myśli takiego, który na czoło swych orientacyjnych w produkcji czynników wysuwa dobro Państwa, a potem dopiero kalkulację i kwestię zysku, który ma ofensywny stosunek do rynku zbytu, zwłaszcza rynku zbytu wewnętrznego, a nie jest tylko biernym inkasentem czystego zysku. Pracodawcą uspołecznionym nazywam dalej takiego, który zysk osiąga nie drogą wyzysku, u którego cena towaru jest funkcją kosztu własnego, a nie wynikiem nieskrępowanej żądzy zysku, wreszcie takiego, który uważa swoje funkcje gospodarcze za kompletne tylko przy wykorzystaniu wszystkich w procesie produkcyjnym zaangażowanych elementów.</u>
<u xml:id="u-73.3" who="#PMadeyski">Takich pracodawców w Polsce mamy, ale mamy ich niestety niesłychanie mało. Są to jednostki. Większość pracodawców, nie wyłączając niekiedy i Państwa, gdy występuje ono w roli pracodawcy, są to klasowcy, dla których antagonizm między kapitalnemi współczynnikami produkcji, pracą a kapitałem, jest podwaliną wszelkiej gospodarczej i socjalnej orientacji. Dotyczy to zwłaszcza ostatniego z wymienionych przeze mnie kryteriów, mianowicie wymagającej z rozumienia przez pracodawców konieczności wykorzystania w procesie produkcyjnym współpracy zatrudnionych przez niego robotników i pracowników umysłowych.</u>
<u xml:id="u-73.4" who="#PMadeyski">A przecież sądzę, że rzeczywistość nasza oduczyła nas już od opierania swego stosunku do zagadnień gospodarczych na jakiejkolwiek doktrynie. W tej Izbie, w dzisiejszej choćby dyskusji, wielokrotnie dawano już temu wyraz, krytykując poszczególne doktryny, liberalną, etatystyczną, czy doktrynę interwencjonizmu państwowego. Tak samo, podchodząc do zagadnienia stosunku pracy i kapitału, musimy się wyzbyć tych wszystkich doktryn, które nie pokrywają się z naszą polską rzeczywistością. Zdaje mi się, że dotyczy to zarówno t. zw. solidaryzmu społecznego, jak i doktryny walki klas. Antagonizm między robotnikiem a fabrykantem jest nieuchronną prawdą życia. W Konstytucji mamy dziś już określony wyraźnie stosunek każdego obywatela, każdej funkcji społecznej do Państwa. Obowiązkiem naszym zatem jest szukać tych czynników, które łączą pracę i kapitał, niezależnie od antagonizmu, który między niemi faktycznie panuje i panować musi. Zdaje mi się, że Państwo wspólne i wspólny warsztat pracy oto są te czynniki, które pracę i kapitał łączą, oraz uzasadniają wzajemną tych czynników współzależność w służbie dla Państwa.</u>
<u xml:id="u-73.5" who="#PMadeyski">P. Premier parę dni temu dał wyraz warunkom, które regulują jego zdaniem stosunek Rządu do społeczeństwa, zażądał od społeczeństwa wydobycia z siebie maksymalnych „zdolności do współdziałania”, zażądał usunięcia, w obliczu generalnych założeń naszej polityki gospodarczej, na dalszy plan wszelkich niechęci grupowych i klasowych. Żądanie, któremu dał wyraz p. Premier, jest dla nas obowiązujące także w chwili, gdy mówimy o konieczności wykorzystania wszystkich zaangażowanych elementów w wielkim procesie odbudowy gospodarczej Polski.</u>
<u xml:id="u-73.6" who="#PMadeyski">Czy poza realnem spojrzeniem na rzeczywistość społeczno-gospodarczą, poza Konstytucją, poza apelem p. Premiera, nie znajdą się jeszcze inne przesłanki, popierające tezę o konieczności współdziałania wszystkich w procesie produkcyjnym zaangażowanych elementów? Niewątpliwie tak. Należę do tych ludzi, którzy uważają świat pracy ze rezerwuar poważnych, niewyeksploatowanych jeszcze wartości w zakresie budowy podstaw naszej Rzeczypospolitej. Nie chciałbym jednak, określając swój stosunek do tego zagadnienia, polegać tylko na sobie. Chętnie kontroluję się argumentacją innych, szukając potwierdzenia mego pozytywnego wniosku, żądającego wciągnięcia elementu społecznego, określonego mianem świata pracy, do procesów ogólno-produkcyjnych.</u>
<u xml:id="u-73.7" who="#PMadeyski">Z bardzo autorytatywnej strony, mam na myśli Stefana Żeromskiego, padły kiedyś słowa: „...znajdą się napewno ludzie ciężkiej pracy, którzy otrzymawszy podstawę wiedzy, dopełnią nocami swe wykształcenie, nie tylko warsztatowe i zakładowe, ale także rozszerzą swe wiadomości w dziedzinie społecznej i politycznej... ci to ludzie z warsztatów, prawdziwi robotnicy obejmą zarząd partyj zawodowych i doskonale będą go sprawować”. Tenże sam Stefan Żeromski na innem miejscu, żąda współdziałania w tym duchu „...żeby ta warstwa społeczna, która z jałowych i surowych materiałów wyprodukowywać będzie niezmierne bogactwa, uzyskała też największy, a może ostateczny wpływ na decyzje w rzeczach zarządu krajem”.</u>
<u xml:id="u-73.8" who="#PMadeyski">A jeśli komuś autorytet Żeromskiego nie wystarcza, to sięgam do autorytetu innego. Oto w wydawnictwie Komitetu Ekonomicznego Ministrów z r. 1927, w związku z pracami nad utworzeniem Państwowej Rady Gospodarczej, znajduję w referacie dr Buzka, słowa: „Praca najemna... stała się jednym z najwięcej decydujących czynników gospodarczych; czynnik ten pragnie narówni z organizacjami pracodawców decydować o rozwoju gospodarczym Zachodzi więc potrzeba skoordynowania dążenia kół gospodarczych z dążeniami związków robotniczych... przez wprzęgnięcie zastępców rolnictwa i przemysłu razem z zastępcami robotników do wspólnej pracy”. W tymże samym czasie Komisją Ankietowa, badając polski przemysł garbarski, stwierdziła, że robotnicy w tym przemyśle „zdradzają naogół stosunkowo dużą inteligencję, a przedewszystkiem zrozumienie procesów produkcyjnych i szczegółów technicznych, niemniej jak zrozumienie położenia gospodarczego przemysłu garbarskiego”. Również w pracy inż. E. Kwiatkowskiego p. t.: „Dysproporcje” autor stwierdza, że tu właśnie, u chłopa polskiego i w szerokich rzeszach pracujących, „leżą nie tylko wszystkie żywotne siły Państwa, ale równocześnie i najbardziej istotne warunki rozwoju całej produkcji”.</u>
<u xml:id="u-73.9" who="#PMadeyski">Znane są wszystkim powszechnie opinie Forda o robotniku polskim. Chciałbym natomiast tu zacytować parę opinij ze świata polskiego kapitału. Otóż p. Maurycy Ignacy Poznański w książce swej p. t. „O ideał państwowy w przemyśle polskim” podkreśla m. in. „konieczność oparcia pracy przemysłowej państwowej nie tylko na przedsiębiorcy, ale wogóle na wszelkich elementach czynnych w przemyśle; wchodzą tu zatem w rachubę i sami przedsiębiorcy i dyrektorzy i personel administracyjny, i nawet robotnicy”.</u>
<u xml:id="u-73.10" who="#PMadeyski">Kiedy indziej p. Mieczysław Hertz w książce swojej pod tytułem „Znaczenie okręgu łódzkiego i jego upośledzenie” tak się wyraża o robotnikach: „Wszelkie rzesze pracujące Łodzi stanowią materiał nadający się bezwzględnie do wykrzesania pierwszorzędnej wartości intelektualnej.,. Na powodzenie w walce... liczyć mogą jedynie te jednostki, które od dzieciństwa zaprawione są do pracy i do znoszenia trudów, przy najdalszem ograniczeniu swych potrzeb. Takie jednostki mogą wyjść jedynie ze środowisk a robotnie z tego — Sądzę, że tych kilka cytat, które przytoczyłem, z pism ludzi rozmaitego poziomu i o rozmaitych poglądach społecznych, wystarczy, by stwierdzić istnienie dużych możliwości, wartości państwowo-twórczych i zdolności do współdziałania, ukrytych w polskim świecie pracy, a nadających się do wykonywania w procesach produkcyjnych. I sądzę, że nie inaczej należy rozumieć słowa, które padły w tej Izbie parę dni temu z ust p. posła Wierzbickiego, a głosiły, „że nieodparcie staje przed nami problem natchnienia całego narodu, całego społeczeństwa poczuciem odpowiedzialności za losy kraju, dążeniem do zjednoczenia i sharmonizowania wszystkich sił i myśli”, Jeżeli chodzi o świat pracy, to sądzę, że natchnienie go poczuciem odpowiedzialności jest zbyteczne. Jeżeli zaś chodzi o dążenie do zjednoczenia i s harmonizowani a wszystkich sił i myśli, to tutaj wzajemny wysiłek świata pracy i kapitału jest niewątpliwie aktualny, potrzebny i pożyteczny. Jeżeli p. Wierzbicki inaczej tę rzecz rozumiał, to przypuszczam, że zechce to moje pojmowanie sprostować.</u>
<u xml:id="u-73.11" who="#PMadeyski">Z tych przesłanek wyprowadzam wnioski, Jeżeli mamy zgodnie z koniecznością chwili i z życzeniem, które zostało tu wyrażone przez kierownika Rządu, mobilizować wszystkie siły, by oddać je na użytek odbudowy gospodarczej i odbudowy siły państwowej, to winniśmy wziąć się śmiało do przepracowania problemu integralnego złączenia polskiego robotnika i polskiego pracownika umysłowego z warsztatem pracy, który go zatrudnia i który ze swej strony jest elementem siły gospodarczej Państwa, Chodzi mi o jakąś formę przedstawicielstwa osób zatrudnionych w poszczególnych zakładach pracy na terenie tych zakładów i o powołanie tego przedstawicielstwa do współudziału w kierownictwie niektórych społecznych i gospodarczych spraw tychże zakładów przemysłowych, Jeśli tego żądam, to dlatego, iż wierzę, że organizacja i przebieg produkcji będą lepsze, gdy współdziałać będzie z wrodzonem uczuciem odpowiedzialności pracobiorca, i że kierownictwo produkcji będzie lepiej funkcjonowało i lepsze i bardziej do pojemności rynku polskiego dostosowane towary będzie wypuszczało, gdy będzie miało tego szczególnego doradcę, związanego jednak swem zainteresowaniem materialnem z danym zakładem przemysłowym. Wierzę dalej, że stosunek robotnika do tego zakładu pracy zmieni się w zasadniczy sposób, gdy od niego samego będzie w pewnej mierze zależała sprawność tego warsztatu i wierzę, że obrona praw, zdrowia i życia robotnika nie będzie zabezpieczona w sposób gruntowny dopóty, póki sami robotnicy nie zostaną uprawnieni do czuwania nad całokształtem tych spraw. Tu nawiązuję do dyskusji, która toczyła się przy budżecie Ministerstwa Opieki Społecznej, kiedy padło w tej sali twierdzenie, iż środki budżetowe na obsługę inspekcji pracy są nie wystarczające. W instytucji bowiem, o której mówię, w przedstawicielstwie robotników na terenie ich zakładów pracy wyłoni się opieka bardziej bliska, bardziej rzeczowa i bardziej gruntowna nad temi wszystkiemi drobnemi stosunkowo sprawami lokalnemi, które dziś przeciążają inspekcję pracy i uniemożliwiają jej spełnianie istotnych jej ustawowych ogólnych funkcyj.</u>
<u xml:id="u-73.12" who="#PMadeyski">A dalej, Wysoka Izbo, zdaję sobie z tego sprawę, że istniejący dziś samorząd gospodarczy jest kadłubowy i że będzie kadłubowym dopóty, póki nie będzie wplecione w ogólny aparat samorządu gospodarczego przedstawicielstwo świata pracy. Jeżeli zaś sprawy samorządu łączę z om a wianem przedstawicielstwem świata pracy na terenie zakładów, to dlatego, że, zdaniem mojem, w przyszłych izbach pracy jedną z pośrednich czy bezpośrednich podstaw organizacyjnych izb winno stanowić przedstawicielstwo robotnicze, istniejące na terenie zakładów pracy, Biorę również pod uwagę fakt, że ordynacje wyborcze, na podstawie których zostały powołane obecne Izby, włączyły związki zawodowe do dotyczących funkcyj publiczno-prawnych. Zdaje mi się, że z punktu widzenia organizacji państwowej, jeżeli związki zawodowe zostały do tych funkcyj powołane, nie jest obojętne, jaka jest treść gospodarcza tych związków, jaki jest światopogląd tych związków i skąd czerpią te związki uzasadnienie stanowiska, które zajmują. Jeżeli chcemy, żeby związki zawodowe funkcje im powierzone wykonały w sposób z punktu widzenia państwowego korzystny, to musimy zadbać o to, ażeby natchnienie do swego postępowania czerpały one nie z doktryn tej czy innej międzynarodówki, lecz ze zrozumienia potrzeb społecznych czy gospodarczych, związanych bezpośrednio z zasięgiem ich kompetencyj oraz z dotyczącemi warsztatami pracy.</u>
<u xml:id="u-73.13" who="#PMadeyski">Wreszcie, proszę Wysokiej Izby, liczyć się musimy z tem, że kapitał mamy w dużej większości zagraniczny i że praca, zorganizowana w związkach zawodowych, czy nie zorganizowana, bardzo łatwo, niestety, podlega wpływom rozmaitych obcych agentur. Jeżeli taki jest stan faktyczny na terenie pracy i kapitału, to pytam się, jak będzie wyglądała nasza prężność narodowo-państwowa i jak będzie wyglądała nasza zdolność obronna.</u>
<u xml:id="u-73.14" who="#PMadeyski">Z tych wszystkich przesłanek wysuwa się, powtarzam, wniosek, niezbędnem jest uzupełnienie naszej organizacji społecznej, jak również niezbędnym elementem odbudowy gospodarczej Polski jest jaknajbardziej integralne złączenie robotnika z jego warsztatem pracy.</u>
<u xml:id="u-73.15" who="#PMadeyski">Proszę Wysokiej Izby, stanowisko to nie jest rzeczą nową. Dawała temu wyraz wielokrotnie publicystyka polska, dawały temu wyraz wszystkie bodaj organizacje świata pracy, dała temu wyraz także m. in. Komisja Ankietowa, która w roku 1927 badała nasz przemysł, w szczególności w sprawozdaniach swych, dotyczących przemysłu metalurgicznego, cukrowniczego i węglowego.</u>
<u xml:id="u-73.16" who="#PMadeyski">Gdy się o tych rzeczach mówi, w mentalności przeciętnego obywatela, rodzi się troska i zarzut, że do tak trudnego zadania brak ludzi i że świat pracy do tego zadania jeszcze nie dojrzał. Sądzę, że na ten zarzut można odpowiedzieć jednem twierdzeniem: pokolenie nasze do wielu zadań nie przygotowywało się i do rozmaitych stanowisk, na które poszczególni ludzie zostali powołani nie zdobywało dyplomów. I tak jak pokolenie nasze szło na wojnę, nie mając żadnego dyplomu, nie będąc teoretycznie dokładnie przygotowane i wojnę tę wygrało, tak samo jestem przekonany, że walkę gospodarczą mogą wygrać z powodzeniem przedstawiciele naszego świata pracy nawet w tej formie, w jakiej się dzisiaj znajdują. Oczywiście ze strony Państwa tak czy owak konieczny jest specjalny proces wychowawczy względem pracowników umysłowych i robotników, ale równocześnie i względem pracodawców. Państwo musi wychować pracodawcę uspołecznionego, który w robotniku zobaczy element twórczy, a nie tylko swego antagonistę.</u>
<u xml:id="u-73.17" who="#PMadeyski">Zdaję sobie sprawę z tego, że powołanie świata pracy do współudziału w kierownictwie procesów produkcyjnych nie może się odbyć odrazu w całej rozciągłości i w całej głębokości. Od tego jest organizacja państwowa, która ma możność regulowania tej rzeczy i rozszerzania zasięgu udziału robotników w zarządzie przedsiębiorstwem w miarę dojrzewania świadomości i rozwijania się poczucia odpowiedzialności.</u>
<u xml:id="u-73.18" who="#PMadeyski">Wysoka Izbo! Uzasadnienie programu gospodarczego Centralnego Związku Przemysłu Polskiego rozpoczyna się znamienną tezą ogólną, która brzmi następująco: „Tyle jesteśmy warci, ile możemy dać z siebie'. Teza ta jest słuszna i przypuszczam, że nikt jej racji nie odmówi. Chciałbym, kończąc swe przemówienie, do niej nawiązać, bo widzę, że tak w zdolnościach do współdziałania, jak i w odsunięciu niechęci klasowych na drugi plan, czego żąda od nas przez usta p. Premiera polska rzeczywistość gospodarcza, nie wykorzystaliśmy jeszcze wszystkich możliwości, jakie mamy przed sobą. Bo widzę, że znacznie więcej możemy dać Państwu wspólnego wysiłku pracy i kapitału, niż to do tej pory uczynione zostało.</u>
<u xml:id="u-73.19" who="#PMadeyski">Od tego, czy maksymum z jednej i drugiej strony wysiłku w odbudowę naszego gospodarstwa narodowego włożyć będziemy zdolni, zależy przecież nasza „wartość”, jak to określa wymieniona ostatnio teza, i nasza „postawa moralna”, o której tyle w tej Izbie w ostatnich dniach było mowy.</u>
<u xml:id="u-73.20" who="#PMadeyski">Pragnę dać wyraz wierze, że zarówno wielkie zagadnienia chwili bieżącej, jak i wszelkie trudności w przyszłości, których napewno historia nam nie oszczędzi, będą znacznie łatwiejsze do pokonania, gdy z tych dwóch stron zostaną wszystkie wartości i wszystkie w tej dziedzinie możliwości wykorzystane i w grę gospodarczą wprowadzone.</u>
<u xml:id="u-73.21" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-74">
<u xml:id="u-74.0" who="#WicemarszałekPodoski">Głos ma p. Dębicki.</u>
</div>
<div xml:id="div-75">
<u xml:id="u-75.0" who="#PDębicki">Wysoka Izbo! Zabierając głos przy budżecie Ministerstwa Przemysłu i Handlu, jako rolnik chcę stwierdzić z całym naciskiem i zaakcentować, że budżet tego resortu, jak również polityka Ministerstwa Przemysłu i Handlu żywo interesuje ogół rolniczy i milczkiem nad tem przechodzić nie będziemy. Pozwalając sobie zabrać głos przy tym budżecie, chcę zaakcentować, chcę złamać zwyczaj, jaki utrwalił się, że rolnictwo nie ma prawa i nie powinno wnikać w obrót produktami rolniczemi, że rola rolnictwa sprowadza się w pojęciu przemysłu, w pojęciu handlu tylko do roli produkcji. Tej uszczuplonej roli, jaką nam chcą przypisać, kategorycznie się przeciwstawiamy.</u>
<u xml:id="u-75.1" who="#PDębicki">Wzrost eksportu produktów rolnych, wybitny wpływ obrotu produktów rolnych na kształtowanie się bilansu nie tylko w dziedzinie zwiększonej cyfry eksportowej, ale też w kierunku zmniejszenia importu, uprawnia nas do tego, byśmy w tych dziedzinach obrotu produktami rolniczemi mieli swój głos i mogli wypowiadać swoje zdanie.</u>
<u xml:id="u-75.2" who="#PDębicki">Niestety już samem postawieniem sprawy przez p. referenta ten moment jest zakwestionowany. W miejscu, gdzie pan referent mówił o tem, że należałoby powołać specjalną komisję usprawnienia obrotów handlu zagranicznego, mówi się o składzie tej komisji, mówi się, z kogo ta komisja ma się składać, jednak nie mówi się o tem, że w skład jej musi wejść przedstawicielstwo Ministerstwa Rolnictwa i izb rolniczych, Chcemy, by jednak w tych podstawowych rzeczach głos rolnictwa również był należycie respektowany.</u>
<u xml:id="u-75.3" who="#PDębicki">Muszę też dotknąć sprawy surowców krajowych. Sprawa ta, o której przed paru laty nie mówiono wcale, dziś wywołuje dość obszerną dyskusję i często rola tego zagadnienia jest pomniejszana w stosunku do tej roli, jaką ono w życiu gospodarczem odgrywa. Z całym naciskiem muszę stwierdzić, że dla dobrobytu kraju, dobrobytu rolnictwa, obronności kraju, gotowości rolnictwa przy stwarzaniu szerokiej platformy gospodarczej kraju w momentach, kiedy kraj zażąda powszechnej gotowości bojowej, surowce pochodzenia krajowego są rzeczą decydującą. Ostatnie wypadki na terenie światowym potwierdzają to stanowisko. Można nam zarzucać tu i ironizować nawet to stanowisko, twierdząc, że reprezentujemy autarkizm, jak ktoś powiedział, autarkizm zgubny. Ale jabym stwierdził, że nie zgubny, ale ożywczy w danym wypadku autarkizm, bo oparty na tem stanowisku, oparty na cyfrach, które w życiu znajdują swoje potwierdzenie. Proszę Panów, to, żeśmy odepchnęli z cyfry importu włókna kilkanaście milionów zł, to, żeśmy kilkadziesiąt mil jonów zł z potrzeb importu tłuszczów odepchnęli i że to zostało w kraju, to jest bezwątpienia wielki dorobek i wielkie możliwości jeszcze w tej dziedzinie się zarysowują. Chcę tu przytoczyć, że do twardego stanowiska rolnictwa w dziedzinie ochrony surowców pochodzenia krajowego uprawnia nas jeszcze ten fakt, że w dziedzinie handlu międzynarodowego główny import surowców obcych idzie z krajów, które dziś jednak tej kompensaty w formie zabrania od nas innego rodzaju produktów nam nie dają. Już p. referent w swojem przemówieniu powiedział, że właściwie liberalizm handlowy dziś nie istnieje. P. Minister w swem przemówieniu również dość sceptycznie do tego zagadnienia podszedł. I w tych warunkach my bezczynnie stać nie możemy wobec tych 55 milionów, wydanych na wełnę, przywożoną z Australii, wobec tłuszczów, przywożonych w wysokości 41 milionów, wobec surowców włókienniczych, przywożonych na ca 115 milionów, płynących głównie z krajów, z któremi mamy saldo ujemne. Wobec tych cyfr my, rolnicy, obojętnie stać nie będziemy i pokusimy się o zdobycie tych cyfr.</u>
<u xml:id="u-75.4" who="#PDębicki">Obrót z Australią daje nam 23 mil jony salda ujemnego, obrót z Egiptem 12 milionów, Indie Brytyjskie i Holenderskie dają około 35 milionów zł, a około 100 milionów salda ujemnego daje nam Ameryka. Są to te cyfry, które nam wskazują, w jakim kierunku należy pchać produkcję rolniczą.</u>
<u xml:id="u-75.5" who="#PDębicki">P. Minister na Komisji Budżetowej i dziś w końcowem swem przemówieniu rozwinął szeroko problem morski. W dyskusji nad tem zagadnieniem, które jest dumą nas wszystkich, dumą całego kraju, a z niem, i całego rolnictwa, z radością witaliśmy ten żywiołowy rozwój portu gdyńskiego. Jednak z żalem stwierdziłem fakt, że przystosowanie portu do eksportu produktów rolniczych idzie zbyt wolnem tempem. P. Minister wówczas pocieszał, że w tej chwili jest w Gdyni na ukończeniu elewator zbożowy. Witamy to z uznaniem, ale tem niemniej wziąłem ze smutkiem do ręki „Monitora Polskiego” z dnia 19 lutego, w którym jest wydane zarządzenie Ministerstwa Przemysłu i Handlu z datą dn. 3 lutego 1936 r. o utworzeniu rady portowej przy urzędzie morskim w Gdyni. Tam są ujęte kompetencje tej rady portowej i podany jest jej skład. Znów pominięte jest przedstawicielstwo i Ministerstwa Rolnictwa, i odpowiednika izb przemysłowo-handlowych, izb rolniczych. Sądzimy, że dojrzewamy do tego momentu, ażeby obok przedstawicielstwa izb przemysłowo-handlowych były przedstawicielstwa izb rolniczych. Sądzimy, że dojrzewamy do tego momentu, ażeby obok prywatnego handlu mógł być reprezentowany spółdzielczy handel rolniczy i że obok opieki Ministerstwa Przemysłu i Handlu powinna być też opieka Ministerstwa Rolnictwa.</u>
<u xml:id="u-75.6" who="#PDębicki">Na ten szczegół chciałem zwrócić specjalnie uwagę i prosić Pana Ministra, ażeby zechciał i specjalnem dodatkowem zarządzeniem wprowadzić odpowiednie przedstawicielstwo rolnictwa, które winno być na tym, tak ważnym dla naszego eksportu odcinku życia gospodarczego reprezentowane.</u>
</div>
<div xml:id="div-76">
<u xml:id="u-76.0" who="#WicemarszałekPodoski">Głos ma p. Hermanowicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-77">
<u xml:id="u-77.0" who="#PHermanowicz">Wysoka Izbo! Uważam, że Ministerstwo Przemysłu i Handlu winno obecnie wywrzeć skuteczny nacisk na sfery decydujące karteli produkcyjnych w kierunku usunięcia przeszkód w akcji uruchomiania nieczynnych zakładów przemysłowych na ziemiach wschodnich, zamkniętych bezpośrednio lub pośrednio wskutek dotychczasowej polityki tych karteli. Tylko i wyłącznie kartele spowodowały unieruchomienie na wschodzie kilku fabryk papieru, tektury, drutu, gwoździ, cementu i t. d. Przeto obowiązkiem ich jest współpracować z Rządem w kierunku uruchomienia zahamowanego przez nie krajowego przemysłu ziem wschodnich; tego przedewszystkiem wymaga państwowa racja stanu. Problem ten posiada swą wymowę polityczną i prestiżową z uwagi na fakt, że obszary sąsiadujące z ziemiami wschodniemi za polityczną granicą Polski dążą w szybikiem tempie do gospodarczego podźwignięcia się. Już obecnie porównanie wypada niejednokrotnie na niekorzyść Polski. Jest tedy zrozumiałe, że do realizacji programu wschodniego muszą być zaprzęgnięte wszystkie siły organizmu państwowego, własny wysiłek społeczeństwa ziem wschodnich i wreszcie współudział zorganizowanego społeczeństwa reszty kraju. Problem uprzemysłowienia wschodu stać się musi nie tylko programem rządowym, lecz i ogólno-społecznym i winien być realizowany na każdym szczeblu pracy organizacyjnej. Akcja podniesienia gospodarczego ziem wschodnich nie jest problemem regionalnym, lecz zagadnieniem o wadze ogólno-państwowej.</u>
<u xml:id="u-77.1" who="#PHermanowicz">Poza tem Ministerstwo Przemysłu i Handlu winno nareszcie zainicjować wydanie rozporządzenia Rady Ministrów w sprawie ochrony nazwy „drzewo wileńskie” na zasadzie ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji. (Dz. U. R. P. Nr. 96 z 26 r. poz. 559). Drewno sosnowe i świerkowe z okręgu północnowschodniego (region Stołpce — Brześć-Grajewo) cieszy się na rynkach światowych, zwłaszcza w Anglii, specjalnie dobrą opinią i popytem z uwagi na swe cechy i strukturę. Abstrahując od tego, czy opinia ta jest uzasadniona technologicznie, czy nie, uważam, iż należy dane dobro przyrodzone skapitalizować. Dobrą opinię o drewnie wileńskiem wykorzystywano dotąd nie tylko dla drewna polskiego innych obszarów, lecz nawet zagranicznego, nadając mu tę markę i przyczyniając się do dyskwalifikacji drewna wileńskiego.</u>
<u xml:id="u-77.2" who="#PHermanowicz">Wysoka Izbo! Uważam za wskazane na tem miejscu nieco obszerniej uzasadnić swoje stanowisko, zajęte w pierwszej części przemówienia. I tak w granicach Państwa Polskiego znalazły się obszary o diametralnie różnej strukturze gospodarczej, Śląsk i Polesie. Są to najróżnorodniejsze poziomy ekonomiczne i kulturalne. Prawodawstwo unifikacyjne ostatnich lat, skądinąd konieczne, wytworzyło na obszarach wschodnich tak rażące dysproporcje, iż w znacznej mierze załamało się tam prawidłowe funkcjonowanie norm prawnych. Praworządność zawisła w powietrzu. Rażąca odrębność struktury gospodarczej wschodu nakazuje indywidualizowanie norm i przepisów prawnych. Uznanie „klauzuli wschodu” za obowiązującą dla całego ustawodawstwa usunie obecne anomalie. „Klauzulę wschodnią” należy nie tylko stosować w przyszłości, lecz także zrewidować istniejące ustawodawstwo pod jej kątem widzenia. Nie znaczy to oczywiście, że każde zarządzenie będzie musiało klauzulę tę zawierać, natomiast zmusi ona autorów ustaw do każdorazowego badania, czy odrębności strukturalne wschodu uzasadniają potraktowanie go w sposób specjalny, i zabezpieczy w razie pozytywnego wyniku tych dochodzeń uwzględnienie tego stwierdzenia w tekście ustaw i zarządzeń.</u>
<u xml:id="u-77.3" who="#PHermanowicz">Celem częściowego udowodnienia obecnych dysproporcyj, jakie zaistniały między oficjalną reprezentacją porządku prawnego a rzeczywistością, poruszę sprawy, związane z rzemiosłem wileńskiem, obrazując funkcjonowanie jednego z samorządów życia gospodarczego w Wilnie. Da to możność p. Ministrowi Przemysłu i Handlu poznania we właściwem świetle warunków rozwojowych, w jakie obecnie został wtłoczony rzemieślnik wileński. Strukturalnie rzecz biorąc, rzemiosło winno być traktowane jako jeden ze składników naturalnej podstawy obecnego układu społecznego naszej państwowości na terenach wschodnich, jako gospodarczo najbardziej zacofanych. Organizacje rzemieślnicze rozwijały się dotychczas całkiem normalnie, bez pomocy płatnych opiekunów laików, interesom rzemieślniczym przeważnie obcych, a niekiedy wręcz szkodliwych oraz pożałowania godnych w swej rozbrajającej cudotwórczej naiwności.</u>
<u xml:id="u-77.4" who="#PHermanowicz">Cechy rzemieślnicze już przed wiekami stanowiły organizacje wszechstronnie rozbudowane. W każdej państwowej potrzebie cechy stawały do apelu. W okresach inwazji nieprzyjacielskiej zajmowały one stanowiska na wałach i bastionach miast obronnych, by obok rycerstwa ramię przy ramieniu odpierać nawałę nieprzyjacielską. Gdyby kto sporządził statystykę mogił (nie orderów) według zawodów spoczywających w nich bojowników o obecną suwerenność Najjaśniejszej Rzeczypospolitej, toby stwierdził, jak wielu przypada na stan trzeci.</u>
<u xml:id="u-77.5" who="#PHermanowicz">Cechy były w swoim czasie ochraniane przywilejami królewskiemi, broniącemi istnienia i rozwoju ich warsztatów. W czasach rozbiorów starszyna cechowa, wbrew zakazom i represjom zaborców, przechowała przywileje królewskie, sztandary i inne relikwie czasów dawnej Rzeczypospolitej, ze świadomem narażeniem nie tylko swego mienia, lecz i życia.</u>
<u xml:id="u-77.6" who="#PHermanowicz">Niestety w roku ubiegłym wielowiekowa więź cechowa została ustawowo ścięta, a zorganizowana wzamian jeszcze przed kilku laty Izba Rzemieślnicza stopniowo oddala się od społeczeństwa rzemieślniczego i istotnych założeń samorządu rzemieślniczego. Obecnie inteligentny rzemieślnik, nie chcący stale narażać się zarozumiałej biurokracji Izby, która w Wilnie butnie traktuje ogół rzemieślniczy jako zacofaną ciemnotę, i być popychadłem do jej dyspozycji, usuwa się, zostawiając miejsce kolegom mniej samodzielnym, a sterroryzowanym grozą presji wymiarów podatkowych, niepomiernie wygórowanych. O stopniu zaś uzdolnień organizacyjnych zespołu, który na dożywocie objął personalia wileńskiej Izby Rzemieślniczej świadczą chociażby następujące fakty: 1) Jeszcze wszyscy pamiętają w Wilnie wielką pompę, z jaką otwierano przed kilku laty podwoje Resursy Rzemieślniczej. Obecnie cała ta operetkowa impreza leży w ruinie kompletnego bankructwa. 2) Z nie mniejszą dozą autoreklamy specjalna delegacja Izby odbyła głośną w swoim czasie podróż do Anglii, Holandii i Belgii dla przeprowadzenia rzekomo decydujących konferencyj z importerami krajów zamorskich. Rezultaty? Jak dotychczas zero, o ile nie brać w rachubę kilku kompromitujących i stratnych tranzakcyj beczek do Ameryki. 3) Do dziś dnia żyją niezatarte wspomnienia w pamięci mieszkańców prastarego Wilna, pozostałe z okazji pobytu Pana Prezydenta Rzeczypospolitej. Patriotyczne rzemiosło wileńskie, calem sercem witało Pierwszego Obywatela Państwa. Cechy chętnie wypożyczyły Izbie Rzemieślniczej wszelkie swoje najcenniejsze pamiątki na czas pobytu Głowy Państwa w Wilnie. A teraz, Wysoka Izbo, odczytam tylko urywki pisma, otrzymanego przeze mnie po upływie 5 lat po wspomnianej uroczystości, które dosadnie charakteryzują, w jaką stronę Izba skierowała ten powszechny odruch szczerych uczuć społeczeństwa wileńskiego. Ni mniej ni więcej tylko dotychczas nie zwróciła wypożyczonych przedmiotów i nawet nie raczyła wskazać, gdzie tak cenne dla rzemiosła pamiątki są obecnie ulokowane. Oto urywki danego pisma: „Wilno, dnia 13 stycznia 1936 r. Zarząd Cechu Zdunów i Garncarzy w Wilnie prosi W. P. Posła Hermanowicza o poczynienie pewnych kroków w celu odnalezienia starożytnych zabytków-pamiątek cechowych, wypożyczonych w dniu 10 czerwca 1930 r. dla Izby Rzemieślniczej w Wilnie: przywileje króla Zygmunta Augusta z roku 1552, przywileje króla Jana Kazimierza z roku 1664, starożytne pieczęcie, 74 sztuki starożytnych monet, starożytny krzyż srebrny, 2 lichtarze mosiężne, starożytna piasecznica, dzwonek i inne”.</u>
<u xml:id="u-77.7" who="#PHermanowicz">Wysoka Izbo! Sądzę, iż komentarz zbyteczny.</u>
<u xml:id="u-77.8" who="#PHermanowicz">Następnie odczytam zaproszenie na wspólne roraty: „Koledzy rzemieślnicy! Dziś, kiedy smaga tak los najróżniejszemi utrapieniami, kiedy końca kryzysu materialnego dojrzeć nie można, a kryzys moralny tak szerokie zatoczył kręgi, dziś, kiedy rzemiosło jest rozbite, bez mocnej i własnej organizacji, znosimy to wszystko jako dopust Boży i tylko Jego błagać winniśmy o pomoc. Wierzmy tylko szczerze i ufajmy! W tej właśnie intencji zapraszamy wszystkich kolegów bez różnicy na branże i cechy na wspólne roraty, które odbędą się 15 grudnia 1935 r. o godz. 6 rano w kościele po Bernardyńskim”.</u>
<u xml:id="u-77.9" who="#PHermanowicz">Wysoka Izbo! Sądzę, iż w danym razie aż nazbyt jaskrawo wystąpiły dysproporcje. Z jednej strony „medalu zasług czy „krzyża zasług” danego typu państwowo-twórczych społeczników: izba, rada, panowie radcowie, referenci, instruktorzy, lustratorzy, 'wszechwładny pan dyrektor z poplecznikami, pan prezes izby w otoczeniu najbliższego dworu i t. p., a z drugiej strony rezultaty dotychczasowej działalności tych panów. Zubożałe tysiączne rzesze rzemieślników wileńskich, zanoszących rozpaczliwe wołania przed ołtarze Wszechmocnego i Królowej Korony Polskiej o wyzwolenie od „paczki panoszącej się w ich izbie rzemieślniczej — Wysoka Izbo! Próżno z tej trybuny p. poseł Snopczyński domagał się zakazu otwierania fabryk obuwia, zakazu przywozu obuwia z zagranicy. Po całej Polsce rozsypane są oddziały „Bata” i t. p., a szewcy nasi zeszli na dziady i giną w nędzy. P. Minister Przemysłu i Handlu w przemówieniu swojem na komisji sejmowej wyraził się, iż położenie rzemiosła w roku 1935 wskazało pewną poprawę, co widać choćby po wzroście ilości warsztatów rzemieślniczych. Ja osobiście tego zjawiska za poprawę nie uważam. Owszem, ilość warsztatów wzrosła, ale nie w związku z poprawą gospodarczą, lecz z powodu rozdrabniania się większych, lub średnich warsztatów na drobne „warsztaciki”, przeważnie jednoosobowe, lub przez ujawnienie takichże warsztacików, dotychczas utajonych, w związku z nowelą z dnia 10 marca 1934 r. art. 198 ustęp 5.</u>
</div>
<div xml:id="div-78">
<u xml:id="u-78.0" who="#WicemarszałekPodoski">Głos ma p. Piechoczek,</u>
</div>
<div xml:id="div-79">
<u xml:id="u-79.0" who="#PPiechoczek">Wysoki Sejmie! Kiedyśmy powstańcy w roku 1921 po raz trzeci chwycili za broń, by nie tylko walczyć o przyłączenie ziemi śląskiej do Polski, ale również by wykute w pocie czoła pracą i energią polskiego robotnika gigantyczne dzieła naszego przemysłu wyrwać z obcej mocy i włączyć do polskiego organizmu gospodarczego, walczyliśmy nie tylko o to, żeby nasz dobrobyt i nasze bogactwa dla siebie uzyskać, ale również by stopić je z ogólnym dobrobytem i bogactwem narodowem. Ta piastowa tężyzna naszego ludu, wzmocniona ciągłą walką z naporem rasy germańskiej, jeszcze wciąż walczy, by zatrzeć ostateczne ślady dzielącej nas niegdyś granicy, ale odczuwa, że te obce moce jeszcze ciągle swemi falami zalewają nasze podwórko, a przedewszystkiem nasz ustrój gospodarczy. Mam na myśli ten obcy kapitał, te obce firmy, które do nas przyszły nie po to, by uczciwie pracować i zarabiać godziwe zyski, lecz by prowadzić robotę destrukcyjną w naszym systemie gospodarczym i by tamować dalszy rozwój przemysłu i przebudowę tego przemysłu dla potrzeb Państwa, a przedewszystkiem dla potrzeb militarnych. Nie można wszystkich przykładów, które się nasuwają, przytaczać, a po części są one ogólnie znane, jednak dla charakterystyki chciałbym choć jeden przykład poruszyć.</u>
<u xml:id="u-79.1" who="#PPiechoczek">Otóż na Śląsku w roku 1922, zaraz po objęciu władzy przez Polskę, powstała fabryka chemiczna z kapitałem zakładowym 150.000 zł, zarejestrowanym w sądzie. Pewien koncern zagraniczny wpłacił z tego 130.000 zł, z czego 120.000 zł za siebie, a 10.000 za pewien samorząd. Ze znalezionej korespondencji wynikało, że te 10.000 zł, wpłacone za samorząd, miały być spłacone przez podatki, należące się temu samorządowi. Ale już przy tworzeniu tej fabryki zagraniczna firma zastrzegła sobie, by fabryka wypożyczyła od niej potrzebne do fabrykacji butle stalowe za pewną opłatą. W pierwszym roku opłata wynosiła 1,50 zł na miesiąc od sztuki, a ponieważ trzeba było kilka tysięcy tych butli, więc cały zysk w pierwszym roku poszedł na opłacenie tych butli. Jednakowoż w następnych latach, kiedy się zysk podnosił, to równocześnie podnoszono opłatę najmu za te butle, tak, że doszło do 2 zł 50 gr. A kiedy w ostatnich latach nie można już było całego zysku ulokować w tych opłatach, to sprzedawano część butli fabryce, a równocześnie płacono jeszcze najem.</u>
<u xml:id="u-79.2" who="#PPiechoczek">Fabryka ta założyła filię w Łodzi i również wszelkich tam robionych inwestycyj dostarczała ta firma zagraniczna, jednak rachunki opiewały w walucie obcej i zostały przeliczone na polskie złote po bardzo wysokim kursie, o 100% wyższym, aniżeli giełdy notowały. By uniknąć płacenia podatku od kapitału, utworzono dla tej zagranicznej firmy rachunek bieżący i wszelkie jej wpłaty i należności wpisywano na to konto bieżące tylko w tym celu, by uniknąć płacenia podatku od kapitału.</u>
<u xml:id="u-79.3" who="#PPiechoczek">Dalej stworzyła ta fabryka również swą filię w Gdańsku, ale zaraz w pierwszych latach przemianowano tę filię na samodzielną jednostkę i zaraz zrobiono układ, mocą którego fabryka nasza zobowiązała się płacić oddziałowi gdańskiemu dosyć poważne sumy jako odszkodowanie za to, że oddział gdański nie będzie sprzedawał swych wyrobów na terenie Polski. Naturalnie zrobiono to tylko po to, żeby ukryć zyski tej fabryki.</u>
<u xml:id="u-79.4" who="#PPiechoczek">Z tego widzimy, że ta fabryka przez 10 czy 12 lat potrafiła ukrywać swe zyski i uniknąć przez cały czas płacenia podatku dochodowego i różnych innych podatków i to w czasie, kiedy zwykły robotnik i urzędnik musiał płacić podatek dochodowy. Ale chociaż nie wykazywała zysku, to jednak członków rady nadzorczej wynagradzała bardzo wysoko.</u>
<u xml:id="u-79.5" who="#PPiechoczek">Taki kapitał obcy nie wzmocni nigdy struktury gospodarczej naszego Państwa. Taki napływowy kapitał, który nie widzi żadnych potrzeb Państwa i społeczeństwa, a ma na celu tylko swoje zyski, należy postawić pod ścisły nadzór, albo zastąpić kapitałem uczciwym i ten uczciwy kapitał, choćby był zagraniczny, jeżeli pójdzie po linii naszej struktury gospodarczej, trzeba otoczyć czułą opieką przed rozbojem różnych „Indus trier aubritterów”, których u nas na Śląsku namnożyło się bardzo wielu. Trzeba pamiętać o tem, że czas ma wielkie znaczenie, jeżeli chodzi o uchwycenie w karby tych obcych fal i prądów. Nie można zwlekać i trzeba natychmiast stworzyć sprężystą organizację kontrolną Państwa, współdziałającą ze społeczeństwem, i dopuścić do niej przedstawicieli klasy pracującej, zapewniając im dostateczny wpływ na jej politykę.</u>
<u xml:id="u-79.6" who="#PPiechoczek">Poseł Kamiński w generalnej dyskusji zupełnie słusznie podniósł potrzebę dopuszczenia do rad nadzorczych przedstawicieli klasy pracującej i dodać trzeba, że wtedy te rady nadzorcze będą tańsze i bardziej nastawione na potrzeby Państwa. Mam wrażenie, że ta sama myśl nurtuje w głębi zbiorowej duszy polskiej i zaczyna wydobywać się na wierzch, że ta powierzchnia życia zaczyna falować, zaczyna przybierać charakter i wygląd racjonalnego działania i dążenia do obrony, i rozbrojenia tych obcych fal, do tworzenia własnego systemu, własnej niezależnej struktury gospodarczej, opartej na uczciwym kapitale, a przedewszystkiem własnym.</u>
<u xml:id="u-79.7" who="#PPiechoczek">Gen. Żeligowski zupełnie słusznie podkreślił, że nie jesteśmy znowu tak bardzo biedni, że ziemia polska jest żyzna, że wnętrze naszej ziemi jest bogate. Dodać trzeba, że przecież jeszcze niektórzy obywatele polscy mają ulokowane kapitały 'zagranicą, któreby należało wysoko opodatkować i z powrotem ściągnąć do kraju.</u>
<u xml:id="u-79.8" who="#PPiechoczek">Zdaje się, że raczej jest brak zaufania do naszych zdolności, do naszych sił i to zupełnie nieuzasadniony, bo gdy Państwo rozpisało Pożyczkę Narodową, to społeczeństwo dowiodło, że nie jest tak bardzo biedne i że jest ofiarne, tylko kapitał, bo jest obcy, nie był tej pożyczce przychylny i nie wziął w niej większego udziału. Trzeba jednak umieć te wzburzone fale odprowadzić do właściwego koryta i zużyć we właściwym kierunku, trzeba wydobyć te wielkie siły, które tkwią w organizmie polskim, i przeprowadzić reorganizację przemysłu w kierunku potrzeb Państwa i pogotowia militarnego. Przemysł, zależny od obcego kapitału i przy takiej organizacji, jaką dziś posiada, nie będzie nigdy zdolny do nastawienia się w kierunku pogotowia militarnego, bo kierownicy tych przedsiębiorstw, to ludzie obcy, którzy stawiają interes zagranicznych akcjonariuszów na pierwszem miejscu, nawet wówczas, gdy jest on w jawnej sprzeczności z interesami naszego Państwa. Jeżeli zaś na stanowiskach reprezentacyjnych figurują obywatele polscy, to jednak faktyczną władzę posiadają cudzoziemcy, Taki przemysł, taki kapitał przynosi nam więcej szkód i utraty majątku narodowego, niż wszelki etatyzm, jak słusznie zauważył p. Minister Rajchman.</u>
<u xml:id="u-79.9" who="#PPiechoczek">Poseł Kamiński w swojem dalszem przemówieniu z naciskiem podkreślił, że na zorganizowanym świecie pracy trzeba budować potęgę naszego Państwa. Ja jako górnik, jako przedstawiciel tej klasy pracującej pragnę zaznaczyć, że wielka część klasy pracującej z całem zaufaniem wierzy, że jej postulaty nie będą pomijane i że będzie mogła w dostatecznej mierze współpracować nad realizacją nowego programu, wysuniętego przez Rząd. Z powodu skrajnej nędzy, w jakiej się znajduje, ma ona największe powody do współpracy nad przeobrażeniem naszego życia gospodarczego i uważa, będąc bardzo ważnym czynnikiem w życiu gospodarczem, że przeobrażenia tego życia gospodarczego nie mogą się odbywać bez wysłuchania jej głosu.</u>
<u xml:id="u-79.10" who="#PPiechoczek">W ostatnim czasie obserwujemy bardzo często wypadki przy zamykaniu kopalń, że całe załogi zjeżdżają w podziemia i skazują się na głód i nie wychodzą stamtąd dopóty, póki nie mają zabezpieczonego prawa do bytu i pracy. Załogi tych kopalń mogą być pewne, że spotykają się z uznaniem całego społeczeństwa. Całe społeczeństwo uważa te znamienne protesty za bohaterstwo i racjonalną obronę warsztatów pracy i swego prawa do życia, do pracy.</u>
<u xml:id="u-79.11" who="#PPiechoczek">Zamyka silę kopalnie i fabryki, powiada się, że dany warsztat pracy jest nierentowny i nie przynosi zysku. To jest najważniejszy argument tej ideologii, którą my zwalczamy i zwalczać będziemy, tej ideologii kapitalistycznej w najgorszem tego słowa znaczeniu, bo razem z zamknięciem kopalń zamyka się na zawsze miliony tonn węgla, a to przecież majątek narodowy, społeczny i nie może być zależny od planu destrukcyjnego fal obcych, kapitału obcego. W ostatnich czasach słyszałem, że jest znowu zamiar zamknięcia kopalni „Szyby Jankowice”, jednej z najnowszych kopalń na Śląsku, i apelujemy do Pana Ministra, by nie dopuścił do zamknięcia jakiejkolwiek kopalni, za co lud pracujący wdzięczny mu będzie. Bo pracobiorca nie był nigdy i nie będzie tylko kółkiem maszyny ze stali czy z żelaza, by kiedy się obrobi, zużyje, mógł być rzucony do złomu. Pracobiorca jest człowiekiem żywym i jako człowiek ma prawo do własnego bytu i pracy.</u>
<u xml:id="u-79.12" who="#PPiechoczek">Jeżeli w ciężkich warunkach, jakie przeżywamy, warsztatom pracy powadzi się źle, jeżeli źle się powodzi rzekomo tym, którzy te warsztaty pracy finansują, to przecież przy pełnem uznaniu praw pracodawców stoimy na stanowisku, że społeczeństwo, że Państwo i również ten przemysł powinien przyjść z dostateczną pomocą zredukowanym robotnikom, skazanym na bezczynność. Pomoc ta może być rozmaita. U nas, mam wrażenie, pomoc ta ograniczy się tylko do zaspokojenia prawa do życia owym masom bezrobotnych. Przychodzi się ze wsparciami i stoi się na stanowisku, że nie można pozwolić tym bezrobotnym umierać z głodu. Jeżeli jednak chodzi o zabezpieczenie prawa do pracy, to widzimy tylko dorywcze próby, ewentualnie eksperymenty.</u>
<u xml:id="u-79.13" who="#PPiechoczek">Trzeba koniecznie opracować plan pomocy bezrobotnym, który powinien przedewszystkiem polegać na stałem dostarczaniu pracy. Wiemy, że plan taki może być tylko powoli realizowany i przeprowadzony. Nikt się nie sprzeciwi, że w Państwie naszem sposobności do pracy jest dużo i że Państwo nasze biedne nie jest, że naturalne bogactwa Państwa naszego są olbrzymie, i sądzę, że gdyby była planowa, systematyczna i organiczna praca, to nasze bezrobocie nie powinno było przybrać tych rozmiarów, jakie właśnie przybrało.</u>
<u xml:id="u-79.14" who="#PPiechoczek">Nam się zdaje, że w programie gospodarczym Rządu słusznie idzie się w kierunku wzmocnienia i rozszerzenia przemysłu, co winno doprowadzić do intensywniejszej przebudowy struktury gospodarczej Polski na państwo o silniejszym przemyśle, przez co wzmocni się również i rolnictwo i będzie w niem więcej pracy.</u>
<u xml:id="u-79.15" who="#PPiechoczek">Kilka lat kryzysu przekonało nas, że ten system, jaki mamy w naszym przemyśle, nie jest zdolny do spełnienia zadań gospodarczych w naszem Państwie, a zatem musi ulec zmianie. Wielkie koncerny na Górnym Śląsku, jak huta „Pokój”, „Wspólnota Interesów” i majątki Plessa, stosując ten system gospodarczy przez długie lata, doprowadziły do tego stanu, że te największe nasze organizmy gospodarcze stanęły przed groźbą bankructwa. Trzeba było dopiero ingerencji Państwa, które wprowadziło nadzór rządowy i zarząd przymusowy. Efekt tych zarządzeń nie dał na siebie długo czekać, bo widzimy, że przedsiębiorstwa te odradzają się i mogą spełniać swe obowiązki wobec Państwa i płacą podatki. Jeżeli próby w tych przedsiębiorstwach się udały, to czemużby nie spróbować tej metody na szerszą skalę, przede wszystkiem w tych koncernach, które są winne Rządowi poważne kwoty z tytułu zaległych podatków?</u>
<u xml:id="u-79.16" who="#PPiechoczek">Dowiadujemy się z wielkiem uznaniem dla obecnego Rządu, że pomimo depresji finansowej Skarbu Państwa zamierza przeprowadzić roboty publiczne na większą skalę, co w dużej mierze ulży bezrobociu. Rozumiemy, że na miliardowy program inwestycyj publicznych nas nie stać, że nie można przez nadmierne inwestycje Skarbu Państwa narażać równowagi budżetowej, ciężkiemi ofiarami zdobytej, ale trzeba dążyć do uzupełnienia inwestycyj rządowych przez inwestycje prywatne. Ożywienia inwestycyjne mogą być wielkie i trwałe tylko wówczas, gdy wezmą w nich udział i przedsiębiorstwa prywatne.</u>
<u xml:id="u-79.17" who="#PPiechoczek">Nasze dzisiejsze sfery gospodarcze posiadają wprawdzie sprężystą organizację zawodowo-polityczną, której zadaniem jest odpieranie ataków klasy pracującej, opanowanie swemi wpływami każdoczesnego rządu i wyzyskanie środków państwowych na korzyść własną. Nie mają natomiast żadnej możności tworzenia sami z siebie, z poszczególnych swych elementów takiej organizacji, któraby była zdolna do planowego rozdziału przez nich wytworzonych towarów i do wzmocnienia konsumcji tych towarów. Mógłby to tylko zrobić przymus, wywarty przez władze Państwa, co też jest nieodzowną koniecznością.</u>
<u xml:id="u-79.18" who="#PPiechoczek">Przymus ten powinien iść również w kierunku czynienia inwestycyj w przemyśle prywatnym. Nie będę się o tem szeroko rozwodził. P. Wojciechowski tę rolę przemysłu na Górnym Śląsku przedstawił we właściwem świetle. Inwestycje te pochłonęłyby niewątpliwie bardzo wiele produktów, przez nich samych wytworzonych, i mogłyby przynieść w przyszłości poważne zyski. Powodzenie programu inwestycyjnego zależeć będzie od umiejętności zmobilizowania taniego kredytu dla inwestycyj prywatnych. Również potrzebne jest zniesienie wszystkich przybudówek i nadbudówek w przemyśle, jakie u nas powstały, czy to w formie naddyrekcyj, generalnej dyrekcji, czy biur zakupów, biur sprzedaży, syndykatów, fikcyjnych spółek, jak „Oswag” i innych, jak również uwolnienie przemysłu od różnych zaufanych, a zupełnie niepotrzebnych ludzi, siedzących w tych przybudówkach, a pobierających horendalne pobory, co jest ogólnie znane. Trzeba dokładnie zbadać i wymazać wszystkie fikcyjne hipoteki, napisane na obiektach przemysłowych dla zagranicznych koncernów, jak to miało miejsce we „Wspólnocie Interesów” w Katowicach, i uwolnić przemysł od płacenia odsetek od tych fikcyjnych hipotek. Wszystko to przyniosłoby dziesiątki milionów oszczędności i miliony te mogłyby być zużyte na inwestycje w przemyśle, które są bardzo potrzebne i któreby przyniosły także poważne zatrudnienia bezrobotnym.</u>
<u xml:id="u-79.19" who="#PPiechoczek">Tak samo zyski ponad normalne oprocentowanie wkładów powinny być obracane na inwestycje. Nie uwierzymy p. Wierzbickiemu, że przemysł nie ma dochodu, dopóty, póki generalny dyrektor „Roburu” (biura sprzedaży węgla w Katowicach) rok rocznie przy zeznaniach podatku dochodowego deklaruje miljonowe dochody. Nie o wiele mniejsze sumy deklarują inni dygnitarze przemysłowi. Trzeba z tem skończyć, bo nie jest to moralna postawa naszego przemysłu, o którą tak bardzo zabiegał poseł Wierzbicki w tej Wysokiej Izbie.</u>
<u xml:id="u-79.20" who="#PPiechoczek">Jeżeli zaś Rząd dopomaga do finansowania prywatnych przedsiębiorstw, jeżeli daje różne koncesje, różne gwarancje, różne przywileje, jeżeli cłem chroni lub taryfami je popiera, to powinien przez ścisły nadzór zabezpieczyć Skarb przed możliwemi stratami, upewnić się, że ofiary kasy państwowej na ulgi celne, taryfowe i premie eksportowe nie są obracane na niekorzyść ogółu społeczeństwa, a zwłaszcza klasy pracującej, albo żeby zyski stąd płynące, cały nasz dorobek nie był wywożony zagranicę przez obcy kapitał, przez ich koncerny.</u>
<u xml:id="u-79.21" who="#PPiechoczek">Na końcu pragnę poruszyć jeszcze jedno zagadnienie, które dotknęło rolnictwo na Śląsku. Eksport zboża i innych artykułów rolnych według postanowień konwencji genewskiej nie napotykał do niedawna na żadne przeszkody, dopiero rygorystyczne przepisy dewizowe niemieckie zahamowały nieskrępowany od szeregu lat śląski eksport zboża i wyrządziły wielką szkodę naszemu rolnictwu, zdanemu na dochód z eksportu. Niemieckie przepisy dewizowe godzą w postanowienia konwencji genewskiej, która przez oba państwa była podpisana i aż do niedawna respektowana. Z tego powodu i w miarę wytwarzających się trudności dewizowych przystąpiono w maju 1935 r. do utworzenia t. zw. Auslander — Sonderkonto, czyli Aski-konto, które regulowało zobowiązania, wynikające z tytułu eksportu zboża śląskiego i importu towarów niemieckich, wytwarzanych w obrębie Rzeszy Niemieckiej, a eksportowanych do Polski, jak 1 :1, Wymienione Astki-konto powstało dzięki silnym staraniom władz wojewódzkich i konsulatu niemieckiego w Katowicach. Konto to czynne było od dnia 20 maja do 20 listopada 1935 r. i dzięki sprawnej działalności zaspokajało w zupełności możliwości eksportu zboża, drzewa i innych artykułów. Ogólny obrót za ten krótki czas wynosił przeszło 11 mil jonów zł. Z chwilą jednak wykonania umowy gospodarczej polsko-niemieckiej z dnia 4 listopada 1935 r. obrót konwencyjny Śląska wcielono w ogólny system clearingowy. Aski-konto uległo likwidacji. Eksport został nagle zatamowany, względnie ograniczony do takiego minimum, które powoduje uzasadnione rozgoryczenie. Również trzeba zaznaczyć, że przy Aski-konto mieli importerzy polscy markę po 1,60 zł, co w dużej mierze potaniało towary niemieckie, zaś w obrachunku przez „Zahan” w Warszawie marka niemiecka równa się 2,13 zł, co uniemożliwia korzystanie z jakiegokolwiek pośrednictwa „Zahanu” przy eksporcie, względnie imporcie. Wobec tego proszę Pana Ministra o interwencję, by zagwarantowany konwencją genewską eksport dla Śląska był dotrzymany w całej rozciągłości, względnie by utworzono dla Śląska osobne konto rozliczeniowe, jak wymienione poprzednio Aski-konto, co zresztą przewiduje i dopuszcza umowa gospodarcza polsko-niemiecka.</u>
</div>
<div xml:id="div-80">
<u xml:id="u-80.0" who="#WicemarszałekPodoski">Głos ma p. Dąbrowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-81">
<u xml:id="u-81.0" who="#PDąbrowski">Nie jestem w stanie wykrzesać z siebie radości, jaka cechowała beztreściwe przemówienie przedstawiciela przemysłu, jestem z świata smutku, jestem rolnikiem. „Życie gospodarcze musi zdobyć sobie właściwą moralną postawę, bez której nic się w Polsce nie może ostać. Niech wszystko wzrasta ku słońcu i niech nie będą rzucane przekleństwa na pewne odłamy'. Zdanie wypowiedziane przez p. posła Wierzbickiego w dyskusji nad budżetem rolnictwa.</u>
<u xml:id="u-81.1" who="#PDąbrowski">Wysoka Izbo! Przemawiając w dyskusji generalnej, podkreśliłem z naciskiem konieczność przywrócenia opłacalności w rolnictwie. Koszta produkcji i utrzymania rodziny rolnika muszą być pokryte sumą, otrzymaną za wyprodukowane przez niego produkty. Rolnik nie może dojść do równowagi swego budżetu przez powiększenie produkcji, bo to powiększenie podraża koszta wyprodukowanej jednostki. W przemyśle odwrotnie — powiększenie produkcji obniża koszta jednostki wyprodukowanego towaru. Dochodowość dla rolnika, to nie oprocentowanie kapitału, to słuszna zapłata za jego pracę, umożliwiająca mu utrzymanie w biegu gospodarstwa, wyżywienie rodziny, zapłacenie podatków. To chyba nie jest staro ekonomski światopogląd. Rolnik walczy i będzie walczył o dochód, nie na zbytki, luksusy, nie dla odkładania do kas — czynią to inni z powodzeniem jeszcze teraz. Niech nie będzie poniewierana praca na własnym zagonie, niech chłop ma za co odziać i obuć swe dziecko, idące do szkoły, niech zginie smutny obraz paroletniego pastuszka, pasącego krowy na rowie boso, z workiem starym na plecach, na deszczu i wietrze.</u>
<u xml:id="u-81.2" who="#PDąbrowski">Na przeszkodzie do osiągnięcia tej słusznej zapłaty za pracę, wobec niemożności podniesienia cen na produkty rolne, stoją niewspółmierne koszta, związane z obsługą długów, świadczeniami podatkowemi i nabywaniem wyrobów przemysłowych. Nie będzie poprawy w rolnictwie, o ile te trzy elementy kosztów nie będą obniżone. I to jest punkt wyjścia rolnictwa w sprawie cen wyrobów przemysłowych. Dotychczasowe posunięcia Rządu, rozwiązanie pewnej ilości drobnych karteli, małe obniżenie cen przemysłowych, są stanowczo niewystarczające. Ta sprawa dla rolnictwa jest i będzie otwartą. Powiększenie kompetencji p. Ministra Przemysłu i Handlu wkłada na niego jednocześnie większą odpowiedzialność; my rolnicy chcemy widzieć w p. Ministrze nie Ministra Przemysłu dla przemysłu, lecz dla całej Polski. Wieś nie chce niszczyć przemysłu, ale w pełnem zrozumieniu wielkich ofiar, jakie w różnej formie poniosła i ponosi dla przemysłu, nie pozwoli się lekceważyć jako konsument.</u>
<u xml:id="u-81.3" who="#PDąbrowski">Cóż mówi p. poseł Wierzbicki? Muszę znowu przytoczyć jego słowa „Wydaje mi się, że nie należy zapominać, iż jeżeli konsumcja wsi jest dzisiaj mała i pochłania przypuszczalnie około 10% naszej produkcji, to powiększenie jej stosunkowo nawet znaczne o 30% dałoby w stosunku do całości produkcji krajowej przemysłu wzrost właściwie mały”. Nie będę analizował cyfr, podanych przez p. posła Wierzbickiego, odeślę go celem głębszego zapoznania się z tym przedmiotem do p. Ministra Matuszewskiego do „Gazety Polskiej”, do artykułu, jaki był tam pomieszczony dnia 21 b. m., wówczas dowie się p. poseł Wierzbicki, że cyfry te przedstawiają się troszkę inaczej i dowie się, że nawet przy tych cyfrach rentowność wzrosłaby o tyle, iż nie byłaby do pogardzenia dla przemysłu, Powiększenie o 30% dotychczasowej konsumcji wsi, dla przemysłu drobnostka, dla wsi to kwestia znośnego życia, to kwestia poczucia się wielokrotnie człowiekiem i obywatelem Państwa. Jeżeli powiększenie o 30% dla przemysłu jest drobnostką, to znaczy, nie będzie zbyt wielką ofiarą przystosowanie tego drobnego odsetka, jaki stanowią potrzeby wsi, do jej siły nabywczej.</u>
<u xml:id="u-81.4" who="#PDąbrowski">Zdaje mi się, że zapatrzony w miraże eksportowe, wielkie obroty, nie widzi i nie chce widzieć p. poseł Wierzbicki tego małego w jego osądzie zjawiska, jak potrzeby najistotniejsze, jak kompromitujące nas warunki życia 22 milionów obywateli Państwa, wsi polskiej. Jeżeli przemysł woli obsługiwać murzyna niż chłopa polskiego, to nie zdobędzie tej moralnej podstawy, której szuka.</u>
<u xml:id="u-81.5" who="#PDąbrowski">Chyba strasznem nieporozumieniem jest to, że stanowisko p. posła Wierzbickiego podziela Minister Rolnictwa. Skąd ta zgodność pojęć? To jakiś czarny koszmar, to tragedia wsi. Panie Ministrze, jesteśmy świadkami dziwnego zjawiska w życiu polityczno-gospodarczem: stanowisko Ministra Rolnictwa budzi entuzjazm w reprezentancie przemysłu! Może więc stanowisko Ministra Przemysłu wzbudzi entuzjazm w szerokich masach rolniczych.</u>
<u xml:id="u-81.6" who="#PDąbrowski">Obiektywizm, wielka rzecz w życiu, obiektywizm, to zrozumienie doli innych, obiektywizm, to nie egoizm.</u>
<u xml:id="u-81.7" who="#PDąbrowski">„Niech wszystko wzrasta ku słońcu”. Tak, jest to naturalne prawo dla wszystkich, nie zabierajcie go wsi polskiej sztucznemi zmowami, porozumieniami, kartelami, a Rząd, jako ten sprawiedliwy arbiter, niech rozsądzi.</u>
<u xml:id="u-81.8" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-81.9" who="#PDąbrowski">P. pos. Wierzbicki woła: „Myśmy uwierzyli jak chochoł w to zawołanie „równaj w dół, równaj w dół”, kiedy cały świat idzie w górę,” Czy to znaczy, że i ceny przemysłowe mają iść w górę? Z tą logiką nie mogę się zgodzić. Czyż obniżenie cen przemysłowych nie jest drogą dla podniesienia w górę, dla wydźwignięcia z bagna niedoli wsi polskiej, a przez to całego Państwa? Chcemy iść w górę, a droga do tej góry dla wszystkich. Polsce nie wystarczy, aby jeden przemysł dobiegł do mety, to nie Olimpjada. Na górze musi być cała Polska, a nie jej 20%. Nagórze musi być chłop polski.</u>
<u xml:id="u-81.10" who="#PDąbrowski">Rolnicy z entuzjazmem witają i podchwytują słowa p. posła Wierzbickiego „Czy widzicie, aby w naturze coś jednego gwałtownie rosło, czy sosna, czy kwiatek, czy chwast? Wszystko się pnie do słońca, do życia”. My rolnicy wiemy, że najszybciej rośnie chwast kosztem innych roślin. I dlatego rolnicy chwasty przerostów kartelowych i etatyzmu niszczą i niszczyć będą.</u>
<u xml:id="u-81.11" who="#PDąbrowski">„Niech nie będzie rzucane przekleństwo na pewne odłamy”. Niech wieś polska nie przeklina swej doli. „Mur wysoki wzrasta od (zachodu Polski, mur wysoki wzrasta od wschodu Polski”. Otóż nie wolno nam budować gmachu własne) potęgi na wąskiej podstawie, oderwanej od fundamentów. Fundamentem wielkiej i potężnej ojczyzny są wszyscy żyjący w niej obywatele.</u>
<u xml:id="u-81.12" who="#PDąbrowski">I gmach, wzniesiony siłą, pracą, dorobkiem wszystkich, będzie granitem, który oprze się wszelkim burzom.</u>
<u xml:id="u-81.13" who="#PDąbrowski">Jestem rolnikiem, jestem oficerem rezerwy wojsk polskich; na wojnie dobry dowódca gromadzi na zagrożonym odcinku największe siły. Rezerwy winny być podciągnięte blisko, aby w decydującej chwili rzucić je do walki. Nie wolno rozmieszczać tak swoich sił, aby nieprzyjaciel w oddzielnych walkach mógł niszczyć oddział po oddziale. Wysoko budowany gmach w oderwaniu od swej podstawy nie otrzyma pomocy, balony jej nie dowiozą. Niech lepiej przemysł uplasuje się tak, aby tworzył z wsią jedną linię żelazną, scementowaną wzajemnem zrozumieniem.</u>
<u xml:id="u-81.14" who="#PDąbrowski">Wysoka Izbo! Poważnie pogłębiłem w sobie wiadomości zoologiczne tu właśnie, w tej Izbie. Podzielę się niemi z p. Ministrem i Wysoką Izbą. Żyje w świecie pewien gatunek os, zwany osmykami, który żywi swe dzieci żywem mięsem żuków, zwanych słonikami i bogatkami. Uderzeniem żądła osmyk przebija system nerwowy słonika i bogatka. Stworzonka te sparaliżowane żyją i są pożerane wolno przez osy osmyki. Rolnictwo polskie jest sparaliżowane, ale czuje potęgę w sobie. Otrząśnie się z letargu i mięsem dla jawnych i ukrytych karteli przemysłowych nie będzie.</u>
</div>
<div xml:id="div-82">
<u xml:id="u-82.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Szumowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-83">
<u xml:id="u-83.0" who="#PSzumowski">Wysoka Izbo! Jeżeli zabieram głos przy budżecie Ministerstwa Przemysłu i Handlu, to dlatego, iż chcę poruszyć bardzo ważny odcinek pracy zorganizowanego rolnictwa na polu gospodarczem, a mianowicie spółdzielczość rolniczo-handlową i przetwórczą.</u>
<u xml:id="u-83.1" who="#PSzumowski">Ministerstwo Przemysłu i Handlu, jak sama nazwa wskazuje, jest powołane do tego, aby roztaczać opiekę nad wymianą dóbr w Państwie, nie tylko w produkcji przemysłowej, ale i w produkcji rolniczej, czy też przetwórczej. Dotychczasowe nastawienie Ministerstwa Przemysłu i Handlu ześrodkowuje się, gdy chodzi o handel, tylko na odcinku handlu i przemysłu prywatnego. Handel i przetwórstwo spółdzielcze jest traktowane po macoszemu poza Ministerstwem Rolnictwa, które w swej polityce agrarnej, zresztą zupełnie słusznie, kładzie silny nacisk na zorganizowanie zbytu produkcji rolnej, ażeby w ten sposób, unikając zbędnego pośrednictwa, poprawić rentowność drobnych warsztatów rolnych.</u>
<u xml:id="u-83.2" who="#PSzumowski">Mamy przykłady na innych państwach, gdzie rola spółdzielczości w handlu i przemyśle odgrywa dominującą rolę, niewątpliwie z wielką korzyścią dla Państwa i obywateli. Klasycznym przykładem na terenie Polski jest rozwój spółdzielczości spożywców, która niewątpliwie poważną rolę odgrywa na odcinku obrotów artykułami pierwszej potrzeby i hamuje powstawanie przerostów gospodarczych w tej dziedzinie.</u>
<u xml:id="u-83.3" who="#PSzumowski">Gdyby rolnictwo obecnie było odpowiednio zorganizowane gospodarczo w spółdzielczości, to jestem przekonany, iż rola społeczeństwa i Rządu w walce z kartelami byłaby w znacznym stopniu ułatwiona, a byłaby zbędna tak silna ingerencja Rządu w sprawie obniżenia cen kartelowych.</u>
<u xml:id="u-83.4" who="#PSzumowski">Jestem pewny, iż p. Minister Górecki, znający tak dokładnie życie gospodarcze i pełen inicjatywy, zechce łaskawie w swej polityce handlowej i przemysłowej zwrócić uwagę na spółdzielczość handlową i przetwórczą przez roztoczenie odpowiedniej opieki fachowej i materialnej. Jestem przekonany, że właściwy stosunek Ministerstwa Przemysłu i Handlu łącznie z Ministerstwem Rolnictwa przy dzisiejszem nastawieniu całego Rządu „frontem do wsi” w znacznym stopniu ułatwi działalność rolniczych organizacyj gospodarczych i zawodowych w tym kierunku oraz paraliżować będzie częściowo czynniki, któreby akcji tej nie chciały pozwolić się rozwinąć.</u>
<u xml:id="u-83.5" who="#PSzumowski">Zagadnienie organizacji zbytu na terenie wsi nie jest nowe i mamy już pewne doświadczenie na tym odcinku. Obecnie jest ono bardzo żywotne i ma ścisłą i nierozerwalną łączność z usiłowaniem Rządu powiększenia dochodowości drobnych gospodarstw rolnych.</u>
<u xml:id="u-83.6" who="#PSzumowski">Wieś polska otrząsnęła się dziś w dużym stopniu z marazmu, w jakim dotychczas tkwiła. Uzasadnienie tego twierdzenia znajdziemy na niezliczonej ilości przykładów w terenie. Chłop polski garnie się dziś do organizacji; mnożą się kółka rolnicze, nowe spółdzielnie rolniczo-handlowe i różne komitety zbytu. Na terenie woj. lubelskiego nieodosobnione są wypadki zbiorowego ładowania zboża, ziemniaków, trzody i bydła. Odruch do organizowania się w zbycie produktów jest powszechny na wsi i odwrotnie niż w latach ubiegłych nie idzie on specjalnie zgóry, lecz kształtuje się zdrowo i naturalnie na dole. Dlatego też dziś w tym kierunku potrzebna jest koordynacja i stworzenie planowego działania. Nie wolno nad zdrowym odruchem wsi polskiej przechodzić do porządku dziennego, przeciwnie, należy ułatwić jej organizowanie się w kierunku ujęcia swych spraw we własne ręce. Wieś polska nie zachwyca się dziś pięknemu słowami, lecz chce konkretnej pracy i współdziałania w ulżeniu jej doli.</u>
<u xml:id="u-83.7" who="#PSzumowski">Przeszło 3 miliony drobnych warsztatów rolnych mają prawo do opieki nie tylko Ministerstwa Rolnictwa, ale i każdego innego resortu ministerialnego w Rządzie polskim. Powszechnie jest już uzgodnione, iż poprawa bytu na wsi jest jednocześnie poprawą sytuacji gospodarczej całego społeczeństwa w Polsce.</u>
<u xml:id="u-83.8" who="#PSzumowski">W dobie kryzysu spółdzielczość rolniczo-handlowa załamała się i był moment, iż poddana była ostrej krytyce, należy jednak zrozumieć, że spółdzielczość rolnicza jest najdoskonalszą formą do ułatwienia gospodarczego współdziałania wsi. Wszelkie odpryski ujemnych rezultatów, czy to w tej dziedzinie, czy też na innych odcinkach życia gospodarczego, stwarzają tylko ludzie, bądź przez złą wolę, bądź przez nieumiejętność i niedopilnowanie.</u>
<u xml:id="u-83.9" who="#PSzumowski">W naszych warunkach tylko przy formie spółdzielczej gospodarczo zjednoczy się wieś, uzdrowi się handel artykułami rolniczemi przez usunięcie zbędnego i kosztownego pośrednictwa, a wreszcie przez spółdzielczość osiąga się wyrobienie obywatelskie na wsi wobec Państwa.</u>
<u xml:id="u-83.10" who="#PSzumowski">Rolnik polski musi znać elementarne zasady handlowe, musi wiedzieć, jakie losy i koleje przechodzi jego produkt, zanim dojdzie do konsumenta. Wtedy nauczy się kalkulować. Musimy się stać wogóle narodem bardziej handlowym i wyzbyć się w dużym stopniu tego przysłowiowego „romantyzmu”, na którym tak wiele dotychczas traciliśmy i wewnątrz kraju i zewnątrz.</u>
<u xml:id="u-83.11" who="#PSzumowski">Dlatego też w akcji dokształcania handlowego wsi polskiej musi być współdziałanie Ministerstwa Przemysłu i Handlu łącznie z Ministerstwem Rolnictwa i organizacjami rolniczemi. Jeżeli się spółdzielczość rolniczo-handlowa nie może tak szybko i racjonalnie rozwijać, to dlatego, iż brak odpowiednio przygotowanych ludzi do tego. Dotychczas w niedostatecznym zupełnie stopniu dokształcamy młodzież, chcącą zawodowo pracować w spółdzielczości. Na tym odcinku tylko Państwo może stan dotychczasowy zmienić przez powiększenie ilości odpowiednich szkół spółdzielczych, któreby dały materiał ludzki, odpowiednio przygotowany handlowo i organizacyjnie.</u>
<u xml:id="u-83.12" who="#PSzumowski">W celu skoordynowania handlowego ruchu spółdzielczego na wsi należy jak najszybciej otworzyć odpowiednią centralę handlową. Dotychczasowy stan pod tym względem jest niezadowalający i może ujemnie wpłynąć ma istniejące i organizujące się placówki terenowe.</u>
<u xml:id="u-83.13" who="#PSzumowski">Uważam, że jeżeli będą możliwości inwestycyjne, to przedewszystkiem powinno się cały kraj pokryć siecią spichrzów i elewatorów zbożowych nowocześnie urządzonych. Dla rozwoju spółdzielczości mleczarskiej potrzeba budowy odpowiednich chłodni.</u>
<u xml:id="u-83.14" who="#PSzumowski">Apeluję do p. Ministra Przemysłu i Handlu, ażeby przy podziale kontyngentów wywozowych lub wwozowych, oraz w planie prac jego resortu spółdzielczość rolniczo-handlowa i przetwórczość znalazła poczesne miejsce. Wreszcie apeluję do p. Ministra, ażeby jak najszybciej rozpoczął pracę nad uzdrowieniem wogóle handlu w Polsce, który w stosunku do zachodnich państw stoi na bardzo niskim poziomie. Czy nie należałoby zatem zastanowić się, ażeby tak jak wprowadza się standaryzację na towary, zastosować standaryzację wśród kupiectwa, hurtowników i detalistów wogóle?</u>
<u xml:id="u-83.15" who="#PSzumowski">Wysoka Izbo! Korzystając z tego, że jestem przy głosie, chcę kilka słów poświęcić przemówieniu p. Sommersteina. Otóż p. poseł Sommerstein w motywach swych w sprawie uboju rytualnego wprowadził pewną nową terminologię, mianowicie „antysemityzm gospodarczy”. Jest to określenie, na które z narodowościowego punktu widzenia trudno znaleźć odpowiednie uzasadnienie. Właściwie należy je rozumieć obecnie w odniesieniu do ustawy o uboju rytualnym, na dalszą zaś metę ma ono stanowić puklerz w obronie utrzymania granic dotychczasowego dochodu społecznego ludności żydowskiej na różnych odcinkach życia gospodarczego. Na przyszłość wszelka akcja społeczna w tym kierunku w określeniu p. posła Sommersteina nie może się nazywać współzawodnictwem, walką o byt, obroną interesów własnych, tylko antysemityzmem gospodarczym. Jestem daleki od antysemityzmu, ale ta nowa terminologia nie wytrzymuje kry tyki. Ponieważ akcja zorganizowanego rolnictwa w zbycie produktów rolniczych niewątpliwie pomniejsza i pomniejszać będzie dochód rodzin żydowskich, więc niezadługo usłyszymy, że i na tym odcinku istnieje antysemityzm gospodarczy.</u>
<u xml:id="u-83.16" who="#PSzumowski">Jeżeli rolnictwo w obecnej chwili organizuje się i bezpośrednio wysyła trzodę chlewną na targowice zwierzęce, a pewna ilość pośredników, nie żydów traci poważne dochody, to jakiej terminologji tutaj użyjemy? Rolnictwo polskie nie mogło patrzeć obojętnie, gdy dawniej wszystkie dostawy wojskowe uskuteczniali wyłącznie tylko pośrednicy, a byli nimi akurat sami Żydzi. Czy nie właściwsze jest dziś, iż rolnik producent bądź to bezpośrednio, bądź przez organizację dzięki przychylności władz wojskowych dostarcza swe artykuły dla wojska w pewnym procencie? Jedynie mięso wołowe jest jeszcze dziś wyłącznie dostarczane przez pośredników i wszelkie próby organizacyj rolniczych lub indywidualnych producentów nie mogły wytrzymać konkurencji. O przyczynie tego mówić dziś nie będę, ale i tę dziedzinę stawia sobie rolnictwo za cel konieczny do osiągnięcia.</u>
<u xml:id="u-83.17" who="#PSzumowski">Życie biegnie szybko, stwarza coraz nowe formy i zwyczaje, które nie łamią żadnych praw ani przywilejów, tylko potęguje się walka o byt, a w danym razie rolnictwo, wieś polska konsekwentnie szukać będzie możliwości polepszenia swej doli materialnej.</u>
</div>
<div xml:id="div-84">
<u xml:id="u-84.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Szymanowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-85">
<u xml:id="u-85.0" who="#PSzymanowski">Wysoka Izbo! Jednak w tem coś jest, że prawie każdy poseł w ostatnich dniach w dyskusji nad budżetem, zabierając głos z tego miejsca, poświęca mniej czy więcej uwagi przemówieniom p. posła Wierzbickiego.</u>
<u xml:id="u-85.1" who="#PSzymanowski">Po ogłoszeniu wyniku wyborów do obecnego Sejmu, kiedy stało się wiadomem, że p. Wierzbicki po kilkoletniej przerwie wraca do pracy parlamentarnej, pewne grupy zadawały sobie pytanie, co to może oznaczać, bo wszak ta sfera, którą reprezentuje, a raczej którą steruje p. poseł Wierzbicki, była dostatecznie reprezentowana w ostatnich sejmach i poprzednim Sejmie. Trzeba oddać sprawiedliwość, że interesy przemysłu ciężkiego, więcej, interesy tego, co można określić mianem ciężkiego kapitału, były w sposób bardzo rzetelny, bardzo rzeczowo prowadzone i pilnowane szczególnie w pracach komisyjnych przez p. Hołyńskiego. Zadawano sobie pytanie, co ma oznaczać wejście p. posła Wierzbickiego, czy to będzie defensywa, czy też będzie to ofensywa. Otóż byliśmy świadkami szeregu przemówień p. posła Wierzbickiego z tego miejsca. Nie będę poddawał analizie i szczegółowej charakterystyce tych przemówień, powiem tylko, że jednak w tych przemówieniach coś jest, co zwraca powszechną uwagę. Coś jest, czy to, że p. poseł Wierzbicki nawołuje nas z tego miejsca, byśmy byli beznamiętni, byśmy beznamiętnie przychodzili do rozpatrywania zagadnień tak ważnych, jak zagadnienia gospodarcze w dobie obecnej; każę nam podziwiać piękno przyrody, niemal próbuje nam zaszczepić zamiłowanie do przyrody, każę nam podziwiać róże i chwasty, a dzisiaj grajdole u siebie w Warszawie, opowiada nam bajki o życiu owadów, podkłada dowolny sens pod wywody tych bajek. Co to ma znaczyć? I otóż nasuwa mi się tu pewnego rodzaju analog ja. Przed kilku tygodniami w Nowogródku odbył się zjazd rolniczy, jakich bywa kilka do roku w każdym ośrodku, w każdem mieście polskiem. Na zakończenie dyskusji fachowej, bardzo ożywionej, jeden z obywateli wstał, zabrał głos i wysunął wniosek, ażeby zwrócić się do Rządu i Sejmu z propozycją uchwalenia ustawy, zabraniającej paniom malować usta. Motywował to tem: skoro ja nie mam za co kupić zapałek, jak może być kogoś stać w dzisiejszym czasie na malowanie ust? Wygląda to na groteskę, ale może jest w tem pewien tragiczny sens, mianowicie, że pewne zjawiska w pewnych okolicznościach, na pewnem tle społecznem rażą. Otóż mam wrażenie, że to coś, co przez cały szereg przemówień p. Wierzbickiego przebijało się z tej trybuny, razi. Zabrałem głos nie po to, żeby polemizować z p. Wierzbickim, nie jestem polemistą i nie mam tego talentu, ale znów trudno mi było przejść w dzisiejszej debacie mimo tego zjawiska, jakie określiłem słowem „razi”.</u>
<u xml:id="u-85.2" who="#PSzymanowski">Wysoka Izbo! Pragnę powiedzieć kilka słów na temat tego, co się popularnie nazywa bochenkiem społecznym, na temat podziału dochodu społecznego. Otóż daleki jestem od tego, żeby domagać się i oczekiwać jakiegoś ewangelicznego, sprawiedliwego podziału dochodu społecznego. Świat, w którym żyjemy, jest zbudowany na nierówności, jest to prawda powszechnie znana, ale istnieje jeszcze inna prawda, mianowicie, że im bochenek jest większy, tem łatwiej go dzielić. A jeżeli większy bochenek jest podzielony w ten sposób, że te porcje są większe czy mniejsze, to ci, co otrzymują mniejsze porcje, łatwo się godzą z tem, że otrzymali mniejsze, gdy inni otrzymali większe, dlatego, że oni też coś otrzymali. Gorzej jest, jeżeli ten podział wypada w ten sposób, że jedni otrzymują więcej, może za dużo, a drudzy nic.</u>
<u xml:id="u-85.3" who="#PSzymanowski">Dzisiaj sytuacja z tym bochenkiem jest tego rodzaju, że część obywateli nie otrzymuje nic. W dzisiejszej dobie tak wysokiego napięcia psychicznego, które w niezwykle trafny sposób ujął i scharakteryzował tu w swoim czasie p. gen. Żeligowski, właśnie w chwili wysokiego napięcia psychicznego sprawa podziału jak najbardziej sprawiedliwego, ażeby nie było takich, którzy nie otrzymują z tego bochenka ani kruszynki, nabiera niezmiernej wagi i Wielkiej słuszności. Należy przyznać zupełną słuszność p. Żeligowskiemu, który mówił, że gdyby ten bochenek był przekrajany w ten sposób, żeby wieś otrzymała coś ponad te okruszyny, jakie dziś jej przypadają, to mogłoby to wywołać entuzjazm w dwudziestu paru milionach obywateli. Zdaje mi się, że ta uwaga p. gen. Żeligowskiego jest niezmiernie trafna i należy zastanowić się nad tem, czyby nie poddać rewizji i jeszcze raz przekrajać ten bochenek dochodu społecznego, który nie jest jeszcze szczęśliwie podzielony.</u>
<u xml:id="u-85.4" who="#PSzymanowski">Gdy się mówi o regulowaniu życia gospodarczego z punktu widzenia przemysłu, to mówi się o liberalizmie, mówi się o tych czy innych doktrynach ekonomicznych. O liberalizmie naturalnie dzisiaj mówić nie można, dziś jest taka sytuacja, że na całym świecie jest protekcjonizm gospodarczy, jest on i u nas. Chodzi tylko o to, żeby grupy, zainteresowane w tej lub innej polityce gospodarczej, w danym razie ciężki przemysł, nie chciały wyciągać z każdej doktryny wyłącznie tylko dla siebie korzyści, bo widzimy, że dzisiaj ciężki przemysł jest obwarowany aż nadto. Z jednej strony chronią go cła, chroni go reglamentacja w sposób bardzo wydatny, a z drugiej widzimy, że chronią go wewnętrzne premie, jeżeli można to tak określić. Przecież widzimy, że prócz ochrony celnej i na utrzymanie przemysłu na wysokim poziomie dochodowości składają się premie, płacone przez wewnętrznego konsumenta. Płaci na przemysł konsument cukru, węgla, nafty, konsument drożdży. W ten sposób stwarza się dla ciężkiego przemysłu i przemysłu wogóle cieplarnianą atmosferę, cieplarniane warunki. I czy w tych okolicznościach można mówić, że przemysł może się rozwijać należycie? Przemysł nasz oddawna, od samego początku jego istnienia w Polsce niepodległej, bazuje się i rozwija na warunkach niezdrowych, na warunkach właśnie cieplarnianych. Otóż jeżeli w gospodarstwie społecznem dla jednych warstw produkujących stwarza się warunki nadmiernej opieki, a dla drugich znowu nie, jeżeli dla jednych stwarza się nadzwyczajne preferencje, a dla innych nie, to napięcie psychiczne, o którem mówiłem, wzmaga się jeszcze więcej. A wszak Państwo nie jest tylko dobrem wspólnem w tym sensie, że z tego dobra mają tylko wszyscy korzystać, a przynajmniej ci, którzy najlepiej się zorganizowali i mają najsprawniejsze ręce do wyciągania po te korzyści materialne. Państwo jest przedewszystkiem wspólnym losem, wspólną dolą i niedolą. Więc jeżeli przychodzą czasy gorsze, to wszyscy w jednakiej mierze muszą ponosić ciężary i cierpieć niedostatek. Dlaczego tylko przemysł chciałby być uprzywilejowany?</u>
<u xml:id="u-85.5" who="#PSzymanowski">Otóż tu rola Rządu, który szeregu posunięć dokonał na podstawie pełnomocnictw już wygasłych, nie jest skończona. Zdaje mi się, i to żądanie jest wysuwane stale, że należy jeszcze raz przejrzeć ceny produktów przemysłowych, szczególnie przemysłu skartelizowanego. Ten moment jest jeszcze aktualny i do tego Rząd musi podejść.</u>
<u xml:id="u-85.6" who="#PSzymanowski">I wreszcie jest zupełnie słuszne, że w dobie dzisiejszej musi być ingerencja Rządu w dziedzinie przemysłu, musi być, bo inaczej podział dochodu społecznego będzie jeszcze bardziej niesprawiedliwy.</u>
</div>
<div xml:id="div-86">
<u xml:id="u-86.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Jahoda-Żółtowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-87">
<u xml:id="u-87.0" who="#PJahodaŻółtowski">Wysoki Sejmie! Jeśli p. poseł Snopczyński wysunął dziś w imieniu rzemiosła kilka najważniejszych problemów, to niewątpliwie szereg niemniej ważnych pozostawił jako temat do rozważań W ramach narady gospodarczej, jak i zapowiedzianej konferencji przedstawicieli rzemiosła u p. Ministra. Niemniej uważałbym za swój obowiązek przedstawić tu jeszcze jedno zagadnienie, które poza strukturalną stroną posiada jeszcze stronę wybitnie społeczną. Podnoszono w tej sali parokrotnie w dyskusji nad budżetem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych czy Oświaty przerost organizacyj, stowarzyszeń, rozproszkowujących siły chcących pracować, szczególnie na prowincji. Żalono się słusznie na przymus należenia do tych stowarzyszeń czy to nauczycieli, czy urzędników, przeciążonych pracą zawodową. Tymczasem na terenie życia rzemieślniczego taka właśnie sytuacja stworzona została ustawowo. Ustawa przemysłowa z roku 1927, znowelizowana potem w r. 1934, wprowadza w najniższej, ale i najważniejszej komórce organizacyjnej rzemiosła taką dwutorowość. Komórką tą są cechy, nie będę o nich mówił tak, jak przed chwilą p. pos. Hermanowicz, ich historyczny rozwój i doniosłość wszyscy dobrze znamy. Nie będę mówił o tem, że były one niejednokrotnie w czasach zaborczych jedyną ostoją naszego życia narodowego i wychowania społecznego. Tradycją, pamięcią mistrzów dzisiejszego pokolenia związane jest rzemiosło z ich istnieniem, a one upadają. Być może, że z pauperyzacją ogólną stanu rzemiosła i organizacje jego dzielą ten los, być może, że tu i owdzie nie zdały one egzaminu dzisiejszego dnia, ale przyczyny głównej dopatruje się rzemiosło w pozbawieniu cechów istotnych zadań, z których one wyrosły. Art. 161 obecnej ustawy pozostawił im tylko strzępy dawnej świetności. Zadaniem ich obecnie jest pielęgnowanie ducha łączności, piecza nad utrzymaniem dobrego stosunku między cechami a ich pracownikami, sprawy młodzieży rzemieślniczej, popieranie kursów i odczytów, kasy zapomogowe. Natomiast cały kompleks zasadniczych zagadnień gospodarczych, które zawsze stanowiły istotną treść życia wewnętrznego cechów, starano się przelać na nowe twory, „związki gospodarcze”, które miały powstawać osobno, miały powstać, ale nie powstały, związki gospodarcze, twory nowe, nowych ludzi, którzy z życiem rzemiosła nie byli silnie zrośnięci i którzy przeminęli, a twory ich nie zdały egzaminu życia, gdyż nawet statutu ramowego dla tej koncepcji Ministerstwo do dziś nie wydało.</u>
<u xml:id="u-87.1" who="#PJahodaŻółtowski">Nie może zrozumieć rzemiosło, dlaczego popierania rozwoju technicznego i gospodarczego, obrony interesów gospodarczych, pozyskiwania rynków zbytu, tworzenia dobrowolnych organizacyj i dla dostaw lub spółek, dla robót większych, dlaczego zadań takich nie można włączyć do zadań cechów, które one ongi przez dziesiątki lat podejmowały.</u>
<u xml:id="u-87.2" who="#PJahodaŻółtowski">Słusznie więc na wszystkich zebraniach, konferencjach i zjazdach żądają rzemieślnicy usunięcia tego przerostu organizacyjnego i przywrócenia cechom dawnych praw, a nie narzucania im gwałtem „klubów towarzyskich”. Żądania te idą nawet dalej, aż do przywrócenia przymusowego należenia do organizacji zawodowej wszystkich uprawnionych do wykonywania zawodów.</u>
<u xml:id="u-87.3" who="#PJahodaŻółtowski">Nie przesądzając wyniku debat zapowiedzianych i dalszych na ten temat konferencyj w Ministerstwie Przemysłu i Handlu, podnoszę ten ogólny postulat, gdyż obrazuje on doskonale, iż rzemiosło zdaje sobie sprawę z szkód, wyrządzonych przez taką dwutorowość narzuconych form.</u>
<u xml:id="u-87.4" who="#PJahodaŻółtowski">Ogólne i głębokie przekonanie widzi w przywróceniu dawnych praw tej komórce organizacyjnej wielkie ożywienie zainteresowania sprawami zawodowemi w cechowym ustroju, a co najważniejsze, przyczyni się ono do uaktywnienia zagadnień gospodarczych. Cechy, jako podbudowa samorządu gospodarczego, t. j. izb rzemieślniczych, będą mogły łatwiej dopomóc do zrealizowania szeregu zadań szczególnie na prowincji, gdzie teoretyczne, nowe, papierowe koncepcie nigdy zrozumienia nie znalazły.</u>
<u xml:id="u-87.5" who="#PJahodaŻółtowski">Rzemiosło spodziewa się, że w takim ustroju, poparte prawną podstawą, łatwiej będzie mogło przystąpić także do obrony spauperyzowanych i pustych niejednokrotnie warsztatów. Mam tu na myśli nie walkę, lecz podjęcie planowej akcji przeciw nielegalnym warsztatom, uprawiającym anonimową pracę. Nikomu pracy i prawa do niej rzemiosło nie odmawia, ale pracować pragnie na równych podstawach, a przedewszystkiem obowiązkach względem Państwa. Fuszerzy, nie płacąc podatków i ciężarów publicznych, uzyskali premię w cenie, podważyli byt solidnych warsztatów, ale w rezultacie spadli do roli chałupników, za którymi dzisiaj ujmować się musi nawet Ministerstwo Opieki Społecznej. Słowa podziękowania należą się p. Ministrowi za ostatni okólnik w sprawie chałupników i określenie dokładne praw i obowiązków nakładców, którzy niejednokrotnie z rzemieślników tworzyli kadry białych niewolników, pracujących po 18 godzin bez żadnych praw i o głodowych zarobkach.</u>
<u xml:id="u-87.6" who="#PJahodaŻółtowski">W tem miejscu niech mi wolno będzie rzucić jeszcze jedno słowo o oskarżeniach, jakie padły tu także z ust p. posła Hermanowicza odnośnie do izby rzemieślniczej w Wilnie. Nie chcę wchodzić z tego miejsca w szczegóły, co do których nie chciałbym również przypuszczać, że może oparte są na pewnych osobistych wrażeniach, mam jednak głębokie przekonanie, że izba rzemieślnicza wileńska potrafi i znajdzie napewno argumenty na innym terenie, któremi potrafi te zarzuty skutecznie odeprzeć.</u>
<u xml:id="u-87.7" who="#PJahodaŻółtowski">Wreszcie kredyty, zapowiedziane i rozdzielone przez Bank Gospodarstwa Krajowego, są niewystarczające nie tylko z powodu małej ilości, choć procent, na jaki są udzielane, jest dogodny, ale głównie dla trudności w ich rozprowadzeniu. Wiemy, że Związek Komunalnych Kas Oszczędności powziął uchwałę, aby nie przyjmować tych kredytów, które obciążają bardzo te kasy pod względem odpowiedzialności do tego stopnia, że nawet ostatnio na terenie Małopolski te kasy, które poprzednio wyraziły zgodę na przyjęcie tych kredytów, cofnęły swą zgodę. Wiemy również o pertraktacjach, które 'toczyły się na ten temat między Ministerstwem a Bankiem Gospodarstwa Krajowego, a to dla ulżenia tej odpowiedzialności, ale apelujemy teraz do Pana Ministra Przemysłu i Handlu o interwencję i przyśpieszenie odnośnych decyzyj, ażeby brak kredytu jak rosa nie wyżarł oczu, zanim wzejdzie słonko pomocy i zamówień dla warsztatów rzemieślniczych.</u>
</div>
<div xml:id="div-88">
<u xml:id="u-88.0" who="#Marszałek">Lista mówców wyczerpana.</u>
<u xml:id="u-88.1" who="#Marszałek">Głos ma p. Minister Przemysłu i Handlu.</u>
</div>
<div xml:id="div-89">
<u xml:id="u-89.0" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Zaznaczałem już, że przy okazji debat nad budżetem omawiany jest całokształt sytuacji gospodarczej kraju. Ta wymiana myśli ma być wskaźnikiem i ma dać pewną syntezę poglądów na najważniejsze zagadnienia gospodarcze Polski współczesnej. Dyskusja, którą tu przeprowadzono, stwierdza jednak, że istnieją pewne rozbieżności między poglądami pp. posłów. Już na Komisji Budżetowej byliśmy świadkami, że dwóch posłów z tej samej branży przemysłowej zwróciło się do mnie z dwoma apelami, które wzajemnie się wykluczały. Jako pozytywny rezultat dyskusji muszę stwierdzić jednak wielką harmonię, jaka zachodziła przy ocenie zbieżności interesów rolnictwa i przemysłu.</u>
<u xml:id="u-89.1" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">P. Wierzbicki wprowadził ton do dyskusji, jakiegośmy dawno już w Izbie nie słyszeli, a który wywołał zdezorientowanie jednego z późniejszych mówców, mianowicie p. Pacholczyka, który z tej radości i humoru p. Wierzbickiego wysnuł wniosek, że widocznie zniżka cen kartelowych nie była wystarczająca, kiedy p. Wierzbicki tak się cieszy. Jest rzeczą zrozumiałą, że gdybym chciał pewne pociągnięcia polityki gospodarczej uzależniać od tego, w jaki sposób ktoś na to reaguje, toby mnie to zaprowadziło na manowce. Gdy słuchałem wywodów p. Wierzbickiego, mimowoli zestawiałem to z wywodami p. Snopczyńskiego. P. Wierzbicki z właściwą sobie finezją podczas debaty ogólnej użył jako ilustracji przykładu osmyków (to miał być etatyzm) i sparaliżowanych bogatków i słoników i wysysanie z nich wszelkiej krwi. Doszedłem jednak do wniosku, że było to przejaskrawione. Gdy słuchałem p. Snopczyńskiego, który reprezentuje olbrzymią masę, bo 400.000 drobnych warsztatów, które mimo kryzysu dostosowały się do sytuacji i rozwijają się, odniosłem wrażenie, że jesteśmy świadkami zjawiska, które nieraz wydarzało się podczas wojny. Przecież i teraz mamy wojnę, bezkrwawą wojnę z kryzysem. Czasami zdarza się, iż gdy pewien wysiłek zbyt długo trwa, poszczególne jednostki podlegają jakby depresji nerwowej tak, że trzeba je nieraz usuwać z frontu i luzować innemi. Gdybym miał użyć pewnej analogii, powiedziałbym wzorem p. Wierzbickiego, że szara piechota to są te drobne warsztaty, które się trzymają i dostosowują do terenu, a natomiast ciężka artyleria z pod znaku p. Wierzbickiego w najbardziej ciężkich momentach często zawodzi.</u>
<u xml:id="u-89.2" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">P. Mincberg skarżył się, że Ministerstwo nie korzysta z fachowej opinii izb przemysłowo-handlowych i posyła im zapytania, pozostawiając zbyt krótki czas na odpowiedź. Jeżeli to dotyczy ostatnich miesięcy, to muszę stwierdzić, że powodem tego-było tempo zupełnie wyjątkowe, w jakim pracowaliśmy i odnosi się to nie tylko w stosunku do izb przemysłowo-handlowych, gdyż wogóle czasu nam wiele nie pozostawało.</u>
<u xml:id="u-89.3" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">P. Sikorski wspominał o potrzebie skierowania wewnętrznej kapitalizacji w kierunku kredytu, któryby ożywił życie gospodarcze prywatne. Podkreślam, że zasadniczy sens naszej polityki równowagi szedł właśnie w tym kierunku. Skarb zeszedł z tak zwanego rynku sztywnego, tylko, że nie udało się to w 100% i pewna ilość inwestycyj kolejowych i pocztowych pozostała na rynku kredytowym.</u>
<u xml:id="u-89.4" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Co się tyczy naszej taryfy celnej, to już w komisji powiedziałem, że przystąpiliśmy do jej rewizji, a życie samo już zrewidowało 2.800 stawek celnych na ogólną liczbę 4.600. Mianowicie stawki te uległy zmianie na podstawie umów handlowych w międzyczasie zawartych.</u>
<u xml:id="u-89.5" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Z dużem zainteresowaniem, ale i z pewnym niepokojem, przyznam się, słuchałem wywodów posła Wojciechowskiego. Trudno wówczas, kiedy się mówi o problemie unarodowienia przemysłu, nie zaniepokoić się, a to dlatego, że rzucanie hasła unarodowienia przemysłu może wywołać daleko idące nieporozumienia i pociągnąć za sobą ujemne konsekwencje o dużej doniosłości. Kwestię tę poruszył p. poseł na płaszczyźnie zagranicznego kapitału w Polsce. Uważam za swój obowiązek stwierdzić, jakie jest zasadnicze stanowisko Rządu w tej materii, ażeby z wypowiedzeń i opinii posła Wojciechowskiego nie zostały wysnute wnioski nieodpowiadające intencjom Rządu. Trzeba uświadomić sobie jedno: prawdą jest, że udział kapitału zagranicznego w przemyśle jest bardzo duży i trzeba uwzględnić, że kapitał ten przychodził do naszej gospodarki w chwili, kiedy jeszcze nie było Polski niepodległej, przychodził w warunkach zupełnie do naszej dzisiejszej polskiej racji stanu niedostosowanych. Chciałbym zrozumieć intencję p. Wojciechowskiego, tem bardziej, że potem przytaczał wyniki kapitalizacji wewnętrznej, jakgdyby chciał sugerować, że na tym odcinku należałoby wybudować w przyszłości nasz własny przemysł. Problem ten nie jest taki prosty. Są tylko dwa źródła kapitału. Kapitalizacja wewnętrzna, która w Polsce rozwija się pomyślnie, jeżeli weźmiemy naprzykład ilość wkładów oszczędnościowych we wszystkich kasach oszczędności, która wynosiła w maju 1926 r. — 120 milionów, a która w końcu roku 1935 doszła już do 1.600 milionów. Więc tempo duże, ale jak na nasze potrzeby inwestycyjne za powolne. I musimy liczyć, że dla odbudowy życia gospodarczego Polski będziemy potrzebowali pomocy zagranicznego, uczciwie pracującego kapitału. Zdaję sobie sprawę, że pojęcie uczciwości pracy kapitału jest dość rozciągłe.</u>
<u xml:id="u-89.6" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Ale, proszę Panów, umowy pożyczkowe, które ustalają warunki, na jakich do nas przychodzi kapitał, to zawsze rezultat gry sił kontrahentów. Dziś nieraz oburzamy się, gdy mówimy o warunkach umów zawartych w roku 1924. Są one takie, że nikt dziś nie ośmieliłby się przyjść do nas z takiemi umowami. Ale wtedy warunki te wydawały nam się dobremi. Im mocniejsi będziemy, tem większa będzie nasza kapitalizacja wewnętrzna, tem lepsze będą w przyszłości te warunki. Ale zgóry powiedzieć: unarodowienie przemysłu w sensie ustosunkowania się negatywnego do kapitału zagranicznego uważałbym za szkodliwe dla naszej gospodarki narodowej. Zdaję sobie sprawę, jakie jest podłoże psychologiczne takiego nastawienia. Zbyt świeżo mamy w pamięci szereg przykładów bardzo drastycznego postępowania niektórych przedsiębiorstw zagranicznych na terenie Polski. Muszę jednak stwierdzić, że jest bardzo wiele placówek kapitału zagranicznego, pracujących w Polsce uczciwie, wypracowujących to, co określam jako zysk godziwy.</u>
<u xml:id="u-89.7" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">P. Pachoł czy k mówił o niedostatecznej obniżce cen i rzucił jeszcze hasło, które tak na oko ma wszelkie cechy słuszności. Powiedział, że póki jest nędza i ludzie nie mogą kupować odzieży dla swoich rodzin, nie można rzucać hasła rentowności przemysłu. Trzeba sobie zdać sprawę, że kapitał nigdzie nie będzie pracował za darmo, czy to będzie polski, czy niemiecki, czy też francuski kapitał, wszędzie musi on zarabiać, bo nie zarabiając, zjadałby sam siebie. Chodzi o to tylko, by zarabiał uczciwie, by dostosował się do warunków, wśród jakich pracuje. Zapewnienie rentowności kapitału jest koniecznością jego pracy, a praca kapitału jest pracą ludzką. Gdybyśmy czekali, aż będziemy mieli dobrobyt szerokich mas, dostalibyśmy się w błędne koło. Dlatego rentowność kapitału musimy postawić na pierwszem miejscu. Gdy kapitał zacznie pracować, zmniejszy się bezrobocie i zwiększy się dobrobyt szerokich mas, o co napewno p. Pacholczykowi w pierwszym rzędzie chodziło.</u>
<u xml:id="u-89.8" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">P. Marchlewski zwrócił uwagę na zagadnienia handlu zagranicznego. Już stwierdziłem na Komisji Budżetowej, że są tam pewne rzeczy wymagające poprawy. Jako zasadę postawiłem koncentrację decyzji, a dekoncentrację wykonania, i to będziemy w najbliższym czasie realizowali.</u>
<u xml:id="u-89.9" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">P. Snopczyński wyraził życzenie, ażeby rzemiosło znalazło większą opiekę mego resortu i stwierdził, że Ministerstwo nie posiada departamentu rzemiosł. Gdy poraź pierwszy zetknąłem się z przedstawicielami naszego rzemiosła, przyznałem, że będzie potrzebne jakieś pociągnięcie organizacyjne, któreby uzewnętrzniło tę wielką wagę, jaką w naszem życiu przedstawia 400-tysięczna armia warsztatów rzemieślniczych i jak wtenczas oświadczyłem, tak obecnie stwierdzam, że przeprowadzę w tym kierunku pewną reorganizację.</u>
<u xml:id="u-89.10" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">P. Dębicki poruszył ważną sprawę surowców krajowych, przyczem wyraził żal, że eksport płodów rolnych nie ma możności wypowiedzenia swoich potrzeb. Polega to chyba na nieporozumieniu. Już w komisji sejmowej i senackiej oświadczyłem, że szereg traktatów naszych zawieramy pod kątem widzenia eksportu rolniczego. Traktat angielski i niemiecki mogę zaliczyć do tych, które zostały zawarte specjalnie pod tym kątem i we wszystkich tych rozmowach przedstawiciele czy to Ministerstwa Rolnictwa czy też izb rolniczych oczywiście mają głos. Co do produkcji surowców krajowych staramy się o możliwości rozwoju. Wspomnę o takim odcinku, jak nasiona oleiste, gdzieśmy potrafili zmniejszyć bardzo radykalnie import, a zwiększyć produkcję wewnętrzną i podwyższyć ceny.</u>
<u xml:id="u-89.11" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Drugą dziedziną są tłuszcze. Tu napotykamy duże trudności ze względu na to, że przemysł krajowy potrzebuje pewnej ilości tłuszczów zagranicznych, szczególnie dla produkcji mydła.</u>
<u xml:id="u-89.12" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupGórecki">Uwaga p. Dębickiego, jakoby Gdynia była słabo rozbudowana w kierunku eksportu, polega na pewnej nieznajomości sprawy. Gdy porównamy cyfry eksportu i importu, to łatwo stwierdzimy, że cyfry eksportu w obrotach przez Gdynię przeważają i że w tym eksporcie olbrzymią pozycję stanowi również eksport produktów rolnych,</u>
<u xml:id="u-89.13" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-90">
<u xml:id="u-90.0" who="#Marszałek">Głos ma sprawozdawca p. Sowiński.</u>
</div>
<div xml:id="div-91">
<u xml:id="u-91.0" who="#PSowiński">P. Zubrzyckiego niema, więc nie będę odpowiadał na zadane mi przez niego pytanie.</u>
<u xml:id="u-91.1" who="#PSowiński">P. Walewski pytał, jakie poczyniono kroki, by silne zróżniczkowanie ośrodków dyspozycji w zakresie handlu zagranicznego zostało poddane akcji skoncentrowania. P. Minister już na to odpowiedział. Dodam do tego uwagę, że miło mi zakomunikować Panu Koledze, że w tej chwili Ministerstwo Przemysłu i Handlu uczyniło już pierwszy krok, zmierzający do skoncentrowania dyspozycji. W akcji skoncentrowania wezmą udział i samorządy gospodarcze.</u>
<u xml:id="u-91.2" who="#PSowiński">P. poseł Wagner rzucił pytanie, czy przemysł polski podporządkuje się programowi gospodarczemu Rządu i czy zastosuje się do rzeczywistości życia gospodarczego w Polsce. Odpowiem krótko, jak ja się na tę sprawę zapatruję. Uważam, że może być tylko jedna polska racja gospodarcza tak, jak jedna jest rzeczywistość gospodarcza. Sądzę, że wszystkie zdrowo myślące placówki gospodarcze podzielają ten pogląd.</u>
</div>
<div xml:id="div-92">
<u xml:id="u-92.0" who="#Marszałek">Zamykam rozprawę. W ten sposób pierwszy punkt porządku dziennego został załatwiony.</u>
<u xml:id="u-92.1" who="#Marszałek">Poza porządkiem dziennym udzielam głosu w myśl art. 38 regulaminu p. posłowi Flojar- Rajchmanowi w sprawie osobistej.</u>
</div>
<div xml:id="div-93">
<u xml:id="u-93.0" who="#PFloyarRajchman">Wysoka Izbo! Pozwolę sobie pomimo tak późnej pory na podstawie artykułu regulaminu, który p. Marszałek był łaskaw zacytować, zabrać chwilę czasu w sprawie sprostowania osobistego w związku z przemówieniem p. posła Wojciechowskiego.</u>
<u xml:id="u-93.1" who="#PFloyarRajchman">Otóż chcę powiedzieć, że według mojego głębokiego przekonania, nie jest prawdą, jakoby moja działalność z okresu pełnienia obowiązków Ministra Przemysłu i Handlu zmierzała do rozkwitu gospodarki prywatno-kartelowej. Jako wspomnienie z czasów tego urzędowania muszę stwierdzić, że spotykałem się raczej z zarzutami gnębienia karteli, popierania etatyzmu i częstego powodowania, że prokurator wkraczał do przedsiębiorstw, działających szkodliwie dla gospodarki narodowej i dla Państwa. Przykładów nie będę przytaczał, ażeby Panów nie trudzić, one są zawsze do zbadania. Uważam się za zwolnionego od podjęcia dyskusji z zarzutami p. posła Wojciechowskiego, i to nie tylko z powodu ich sprzeczności, bowiem p. poseł Wojciechowski jednym tchem zarzuca mi i dążenie do popierania gospodarki prywatno-kartelowej i dążenie do kapitalizacji państwowej typu reprezentowanego na wschód od nas.</u>
<u xml:id="u-93.2" who="#PFloyarRajchman">Jeśli zaś chodzi o stosunek do t. zw. kłusowniczych kapitałów, o których p. poseł Wojciechowski wspominał, cytując przykłady niektórych przedsiębiorstw, które były terenem mojej działalności, i próby wyciągania karzącej ręki Państwa, to zarówno w stosunku do kapitałów kłusowniczych obcych, jak i własnych działalność moja była dość jasna, jak również dążenie do unarodowienia przemysłu polskiego w dobrze i głęboko pojętych rozmiarach i formach.</u>
<u xml:id="u-93.3" who="#PFloyarRajchman">Zgadzając się z temi uwagami, które przed chwilą p. Minister Górecki naszkicował, muszę stwierdzić, że w dziedzinie tych wysiłków, tych głębokich dociekań i trudów dla unarodowienia przemysłu polskiego praca moja dwuletnia posiada pewną legitymację. Natomiast p. Wojciechowski reprezentuje w tej dziedzinie, jak to słyszeliśmy, piękne słowa i szereg projektów, moja zaś działalność skromna z tego okresu na stanowisku mi powierzonem sprowadza się i wyraża się w szeregu konkretnych z sobą powiązanych faktów. Byłbym się czuł zobowiązanym do podjęcia bardziej wyczerpującej dyskusji, gdyby nie to, że atak p. posła Wojciechowskiego tylko w ogólnikach dotknął mojego przemówienia, które wygłosiłem w tej Izbie jako poseł, głównie natomiast godził w moje postępowanie jako b. Ministra Przemysłu i Handlu.</u>
<u xml:id="u-93.4" who="#PFloyarRajchman">Proszę Panów, zjawisko opozycji przeciw b. ministrowi nie jest normalnem zjawiskiem parlamentarnem. Jeżeli więc p. pos. Wojciechowski omawiał moją działalność dosyć szeroko jako ministra, to według mego głębokiego przekonania upoważnia mię i zachęca do wspomnień z tego czasu w dziedzinie, związanej z terenem jego działalności, a dotyczącej spraw, kierowanych przez Ministerstwo Przemysłu i Handlu. Nie mogę zapomnieć, pamiętam to, że kiedy miasto Lwów, którego przedstawiciele są również tutaj w tej Izbie, kilkakrotnie zwracało się do Rządu z dezyderatami, z żądaniami w sprawach interesów miasta jako konsumenta, w stosunkach z przedsiębiorstwami, posiadającemi przywilej koncesji na dostarczanie gazu, zawsze broniłem interesów miasta, jako interesu konsumenta i interesu publicznego. Dałem więc wyraz krytycznego stosunku do przywilejów kartelowo-monopolistycznych, których popieranie zarzucił mi p. Wojciechowski, wyrażając swój sąd i wyrok i twierdząc, że mogłem w czasie mego urzędowania w formie nie tylko słownej, ale i w formie czynnej przeciwstawić się tym szkodliwym objawom. Otóż przeciwstawiałem się, zarówno w tym bliżej znanym p. posłowi wypadku, jak i w wielu innych wypadkach, wszystkiemi środkami przeciwstawiałem się szkodliwej działalności karteli.</u>
<u xml:id="u-93.5" who="#PFloyarRajchman">A teraz, proszę Panów, muszę stwierdzić na zakończenie w sposób kategoryczny, że zarzut p. Wojciechowskiego, jakobym nawoływał Polaków do niekupowania akcyj przemysłu, jest przeinaczeniem, zmianą, przekręceniem mego zastrzeżenia, które w polemice z p. Wierzbickim rzuciłem, gdy ten wyraził żal, iż posłowie w tej Izbie nie mają akcyj, a składają pieniądze do kas oszczędnościowych.</u>
<u xml:id="u-93.6" who="#komentarz">(P. Wojciechowski. Panie Marszałku, czy mogę prosić o głos w trybie tego samego artykułu regulaminu?)</u>
</div>
<div xml:id="div-94">
<u xml:id="u-94.0" who="#Marszałek">Proszę.</u>
</div>
<div xml:id="div-95">
<u xml:id="u-95.0" who="#PWojciechowski">Wysoka Izbo! P. poseł: Rajchman uważał za stosowne zaatakować mnie za krytykę jego poglądów, wypowiedzianych w Sejmie, oraz za pośrednią krytykę jego działalności w charakterze Ministra Przemysłu i Handlu.</u>
<u xml:id="u-95.1" who="#PWojciechowski">Wystąpienie moje było wyrazem mego przekonania jako posła i tylko jako posła. Treść mego przemówienia w całości podtrzymuję. Dałem w niem wyraz krytycznemu nastawieni! wobec działalności p. posła Rajchmana jako ministra w sposób znacznie łagodniejszy, niż to uczyniła większość Sejmu w grudniu ubiegłego roku, kiedy nie wybrano p. posła Rajchmana ani do Komisji Budżetowej, ani do Komisji Spraw Zagranicznych. Zdarzenie to komentowano powszechnie jako votum nieufności.</u>
<u xml:id="u-95.2" who="#PWojciechowski">Nie jestem właścicielem przedsiębiorstwa, w którem pracuję. Jestem urzędnikiem i małym udziałowcem tak, jak inni urzędnicy i robotnicy przedsiębiorstwa. Przedsiębiorstwo oparte jest wyłącznie na drobnym polskim kapitale pracowników, oraz małych prywatnych akcjonariuszy. Oczywiście nie wszystkim to może dogadzać, bo przedsiębiorstwo jest zwarte i dobrze zorganizowane, to też mamy trudności zarówno ze strony kapitału, szczególnie zagranicznego, jak i ze strony niektórych radykalnych elementów. Działalność przedsiębiorstwa jest twórcza, pionierska i oparta na zdrowych zasadach gospodarczych. Mam sobie za zaszczyt, że mogę pracować uczciwie w tem właśnie przedsiębiorstwie, które poza działalnością ściśle przemysłową rozwiązuje dość szczęśliwie pewne koncepcje społeczne.</u>
<u xml:id="u-95.3" who="#PWojciechowski">Przedsiębiorstwo to w latach 1921–1924 odkryło kopalnię gazu ziemnego w Daszawie, pow. stryjskiego. W roku 1924 otrzymało ono od Rządu, gdy nikt inny, a również sam Rząd nie chciał się podjąć budowy ryzykownego na owe czasy gazociągu z Daszawy do Drohobycza, koncesję na ten gazociąg na podstawie ustawy z 1919 r. Drugą koncesję przedsiębiorstwo otrzymało w 1926 r. i prowadzi od tego czasu intensywną działalność przemysłową, odkrywając coraz szersze tereny gazowe. Cenę gazu ziemnego na podstawie tych koncesyj i ustawy z 1919 r. ma prawo oznaczać bądź to urząd górniczy, bądź też Minister Przemysłu i Handlu. W ten sposób działalność przedsiębiorstwa na odcinku cen mieści się całkowicie w ogólnym programie polityki cen Rządu.</u>
<u xml:id="u-95.4" who="#PWojciechowski">Stawianie mi dziś przez posła Rajchmana jakichkolwiek zarzutów w związku z moją działalnością w przedsiębiorstwie, w którem pracuję, z całą stanowczością odpieram i przeciw stosowaniu tej metody w dyskusji publicznej gorąco protestuję, a postępowanie p. Rajchmana kwalifikuję jako walkę osobistą ze mną, jako reprezentantem pewnego światopoglądu, walkę, wywołaną nie względami na interes publiczny, lecz jakimiś innemi, nieznanemi mi bliżej względami.</u>
<u xml:id="u-95.5" who="#PWojciechowski">Zarzutami postawionemi mi przez p. posła Rajchmana czuję się obrażony i sprawę skierowuję do Sądu Marszałkowskiego.</u>
</div>
<div xml:id="div-96">
<u xml:id="u-96.0" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 2 porządku dziennego: Pierwsze czytanie rządowych projektów ustaw:</u>
<u xml:id="u-96.1" who="#Marszałek">a) w sprawie przerachowania wkładek, złożonych we wspólnych kasach sierocych w okręgu sądu okręgowego w Cieszynie (druk nr 63);</u>
<u xml:id="u-96.2" who="#Marszałek">b) o wywłaszczeniu nieruchomości na cele budowy portów i innych urządzeń morskich (druk nr 67).</u>
<u xml:id="u-96.3" who="#Marszałek">Proponuję odesłanie tych ustaw do Komisji Prawniczej. Jeśli nie usłyszę sprzeciwu, będę przypuszczał, że Izba moją propozycję przyjęła. Sprzeciwu nie słyszę.</u>
<u xml:id="u-96.4" who="#Marszałek">Porządek dzienny został wyczerpany. Proszę p. Sekretarza o odczytanie projektu ustawy.</u>
</div>
<div xml:id="div-97">
<u xml:id="u-97.0" who="#SekretarzpDługosz">Projekt ustawy, złożony przez posła Wincentego Hylę, w sprawie zmiany rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 7 czerwca 1927 r. o prawie przemysłowem (Dz. U. R. P. Nr 53, poz. 468) w brzmieniu ustawy z dnia 17. III.1932 r., (Dz. U. R. P. Nr 29, poz. 293), ustawy z dnia 24. III.1933 r. (Dz. U. R. P. Nr. 25, poz. 209) i, oraz ustawy z dnia 10. III.1934 r. (Dz. U. R. P. Nr 40, poz. 350).</u>
</div>
<div xml:id="div-98">
<u xml:id="u-98.0" who="#Marszałek">Wniosek ten przyjmuję do laski marszałkowskiej.</u>
<u xml:id="u-98.1" who="#Marszałek">Proszę p. Sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-99">
<u xml:id="u-99.0" who="#SekretarzpDługosz">Interpelacja posła dr. Stefana Barana do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie pobierania przez zarząd miejski w Ustrzykach Dolnych pow. Lesko, lwowskiego województwa, nieuzasadnionej opłaty placowej.</u>
</div>
<div xml:id="div-100">
<u xml:id="u-100.0" who="#Marszałek">Interpelację tę przyjmuję do laski marszałkowskiej i prześlę ją p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
<u xml:id="u-100.1" who="#Marszałek">Protokół dzisiejszego posiedzenia będzie wyłożony do przejrzenia w Biurze Sejmu.</u>
<u xml:id="u-100.2" who="#Marszałek">Następne posiedzenie odbędzie się jutro o godz. 10 rano z następującym porządkiem dziennym:</u>
<u xml:id="u-100.3" who="#Marszałek">1. Pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy o mleczarstwie (druk nr 66).</u>
<u xml:id="u-100.4" who="#Marszałek">2. Pierwsze czytanie złożonego przez posła W. Hylę projektu ustawy w sprawie zmiany rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 28 października 1933 r, (Dz. U. R. P. Nr 85, poz. 658) o przejmowaniu na własność Państwa gruntów za niektóre należności pieniężne (druk nr 60).</u>
<u xml:id="u-100.5" who="#Marszałek">3. Pierwsze czytanie rządowych projektów ustaw:</u>
<u xml:id="u-100.6" who="#Marszałek">a) o dodatkowych kredytach na rok 1935/36 (druk nr 71);</u>
<u xml:id="u-100.7" who="#Marszałek">b) w sprawie zmiany ustawy z dn, 18 grudnia 1920 r. o pocztach, radiotelegrafach, telegrafach i telefonach w czasie wojny (druk nr 68).</u>
<u xml:id="u-100.8" who="#Marszałek">4. Sprawozdanie Komisji Budżetowej o projekcie ustawy skarbowej z preliminarzem budżetowym na rok 1936/37 (druk nr 55):</u>
<u xml:id="u-100.9" who="#Marszałek">Rozprawa szczegółowa nad częściami:</u>
<u xml:id="u-100.10" who="#Marszałek">18 — Długi Państwowe.</u>
<u xml:id="u-100.11" who="#Marszałek">8 — Ministerstwo Skarbu.</u>
<u xml:id="u-100.12" who="#Marszałek">Głosowanie nad projektem ustawy skarbowej z preliminarzem budżetowym na rok 1936/37 w II czytaniu.</u>
<u xml:id="u-100.13" who="#Marszałek">Na tem porządek dzienny został wyczerpany. Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-100.14" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 23 min. 10.)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>