text_structure.xml
415 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
457
458
459
460
461
462
463
464
465
466
467
468
469
470
471
472
473
474
475
476
477
478
479
480
481
482
483
484
485
486
487
488
489
490
491
492
493
494
495
496
497
498
499
500
501
502
503
504
505
506
507
508
509
510
511
512
513
514
515
516
517
518
519
520
521
522
523
524
525
526
527
528
529
530
531
532
533
534
535
536
537
538
539
540
541
542
543
544
545
546
547
548
549
550
551
552
553
554
555
556
557
558
559
560
561
562
563
564
565
566
567
568
569
570
571
572
573
574
575
576
577
578
579
580
581
582
583
584
585
586
587
588
589
590
591
592
593
594
595
596
597
598
599
600
601
602
603
604
605
606
607
608
609
610
611
612
613
614
615
616
617
618
619
620
621
622
623
624
625
626
627
628
629
630
631
632
633
634
635
636
637
638
639
640
641
642
643
644
645
646
647
648
649
650
651
652
653
654
655
656
657
658
659
660
661
662
663
664
665
666
667
668
669
670
671
672
673
674
675
676
677
678
679
680
681
682
683
684
685
686
687
688
689
690
691
692
693
694
695
696
697
698
699
700
701
702
703
704
705
706
707
708
709
710
711
712
713
714
715
716
717
718
719
720
721
722
723
724
725
726
727
728
729
730
731
732
733
734
735
736
737
738
739
740
741
742
743
744
745
746
747
748
749
750
751
752
753
754
755
756
757
758
759
760
761
762
763
764
765
766
767
768
769
770
771
772
773
774
775
776
777
778
779
780
781
782
783
784
785
786
787
788
789
790
791
792
793
794
795
796
797
798
799
800
801
802
803
804
805
806
807
808
809
810
811
812
813
814
815
816
817
818
819
820
821
822
823
824
825
826
827
828
829
830
831
832
833
834
835
836
837
838
839
840
841
842
843
844
845
846
847
848
849
850
851
852
853
854
855
856
857
858
859
860
861
862
863
864
865
866
867
868
869
870
871
872
873
874
875
876
877
878
879
880
881
882
883
884
885
886
887
888
889
890
891
892
893
894
895
896
897
898
899
900
901
902
903
904
905
906
907
908
909
910
911
912
913
914
915
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml"/>
<TEI>
<xi:include href="header.xml"/>
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10 min. 25)</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Obecni: Prezes Rady Ministrów: Marian Zyndram Kościałkowski. Marszałek Senatu: Aleksander Prystor. Ministrowie: Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego Wojciech Świętosławski. Prezes Najwyższej Izby Kontroli: Jakub Krzemieński. Podsekretarze Stanu: w Ministerstwie Sprawiedliwości Stefan Sieczkowski, w Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego Jerzy Ferek Błeszyński. Przewodniczący Marszałek Sejmu Stanisław Car.)</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Protokół 13 posiedzenia Sejmu uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciwko niemu zarzutów. Jako sekretarze zasiadają pp. Tarnowski i Wadowski. Proszę Panów Sekretarzy o zajęcie miejsc przy stole prezydjalnym. Protokół i listę mówców prowadzi p. Wadowski.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 1 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Budżetowej o projekcie ustawy skarbowej z preliminarzem budżetowym na rok 1936/37 druk nr 55): rozprawa szczegółowa nad częścią 13 — Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#Marszałek">Proszę p. Przewodniczącego Komisji Budżetowej o zajęcie miejsca przy stole prezydjalnym.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#Marszałek">Udzielam głosu sprawozdawcy p. Pochmarskiemu.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#PPochmarski">Wysoki Sejmie! Preliminarz budżetu Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego na rok 1936/37, który Komisja Budżetowa w tej chwili przedkłada Wysokiej Izbie, różni się od preliminarza wniesionego do Izb ustawodawczych. Kwota 340.200.000 w dziale wydatków zwyczajnych powiększona została o 7.800.000, co łącznie z przesunięciami w dziale przedsiębiorstw i zakładów w tej chwili ustala preliminarz wydatków na sumę 348.049.340 zł. Jest to wynikiem wniosku Rządu, przedstawionego przez p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, w związku z wnioskiem, wniesionym zaraz na wstępie prac Komisji Budżetowej o powiększenie budżetu oświatowego.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Mudryj.)</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#PPochmarski">Zgoda i wniosek Rządu, częściowo uwzględniające wniosek na komisji wniesiony, a dające możność podniesienia tej części budżetu w ramach art. 59 Konstytucji, to akt ważny, zarówno ze względów budżetowo-konstytucyjnych, jako widomy dowód możliwości zmian budżetowych w ramach Konstytucji na zasadzie realnej współpracy Sejmu z Rządem, jak też świadectwo szczególnej troski, z jaką Rząd Rzeczypospolitej odnosi się do spraw oświaty, czemu tak dobitnie w swem ekspose dał wyraz właśnie p. Premier Kościałkowski.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#PPochmarski">Z naciskiem jednak podkreślić należy, że ten pozytywny, lecz skromny w swym zakresie finansowym krok Rządu na rzecz budżetu Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, jakkolwiek w naprężonej na tem tle sytuacji stanowi pewne tchnienie ulgi, nie może być załatwieniem najpilniejszych potrzeb oświaty w wystarczającym zakresie. I tak, choć po budżecie wojska pierwsze miejsce zajmuje budżet oświaty, obydwa te budżety, jak słusznie w senackiej Komisji Budżetowej stwierdził referent tego budżetu, p. sen. Beczkowicz, są o wiele za małe w stosunku do wielkich potrzeb w dziedzinie obrony Państwa, zarówno przed wrogiem z zewnątrz, jak też przed wrogiem z wewnątrz, jakim jest niski stan kulturalny, analfabetyzm i ciemnota. To też dziwić się -nie należy silnemu zaniepokojeniu najszerszych sfer społeczeństwa o losy oświaty w Polsce. Lecz ten powszechny niepokój, złączony z realnemi objawami troski ze strony władz najwyższych, niechaj będzie zarazem dobrym prognostykiem na dalszą całkowitą poprawę sytuacji oświatowej w Polsce w wyniku wspólnych starań Rządu, Izb ustawodawczych, narodu i całego społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#PPochmarski">Rozpatrując jednak dzisiejszy preliminarz budżetu Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, musimy mieć na oku w tym właśnie czasie z całą siłą występujący specyficzny kryzys szkolny, na którego istotę dzisiaj składają się dwa momenty: z jednej strony malejący budżet Państwa, a więc i oświaty, z drugiej zaś strony rosnącą ilość dzieci w wieku obowiązku szkolnego, tem samem więc wzrost potrzeb szkolnych, zwłaszcza na odcinku nauczania powszechnego. Redukcja budżetu oświatowego, trwająca od 1930/31 r., szczególnie dotkliwa w roku 1931/32, bo wyrażona w ubytku 90.000.000 zł, na przestrzeni ostatnich lat 5 wyniosła ogółem zgórą 130.000.000 zł, co odbiło się w rezultacie w ilości etatów nauczycielskich, zmniejszonej obecnie do liczby 66.623, oraz w osłabieniu tempa budownictwa szkolnego. W tym samym czasie, w następstwie zwyżki narodzin w latach powojennych, ilość dzieci w wieku obowiązku szkolnego wzrosła z 4.323.000 do 5.413.000, a więc o milion dzieci, i właśnie tego miliona nie może już objąć dzisiejsze szkolnictwo powszechne ze swą niewystarczającą liczbą etatów nauczycielskich, utrzymywaną w latach ostatnich na tym samym poziomie liczbowym, jak też — dodajmy odrazu — niewystarczającą ilością szkół i izb szkolnych. Tak więc wobec wzrostu potrzeb, wzrostu idącego ciągle dalej wgórę wraz z przyrostem dzieci szkolnych, samo zatrzymanie się aparatu szkolnego na tym samym poziomie ilości szkół i ilości sił nauczycielskich jest już cofaniem się w rozwoju oświaty i wstępem do groźnej katastrofy oświatowej, wyrażającej się w fakcie analfabetyzmu, zarówno pierwotnego jak i pochodnego. Tu wspomnieć należy piękną kartę Wojska Polskiego, które bierze udział pozytywny w walce z analfabetyzmem na swoim terenie.</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#PPochmarski">Zanim wskażę za chwilę te najpilniejsze wydatki, na które obróconą będzie uzyskana nadwyżka, uważam za wskazane zwrócić uwagę z tego miejsca na pewne nieporozumienie, jakie w stosunku do zasadniczych spraw szkolnych szerzy się w tej chwili w pewnych kołach społeczeństwa. Oto w związku z dotkliwym kryzysem szkolnym, którego źródło jest przedewszystkiem charakteru finansowego w następstwie ogólnego kryzysu gospodarczego, dalej w związku z ujawniającemi się takiemi czy innemi niedomaganiami w dzisiejszej aparaturze szkolnej, na tle jej przeciążenia, zaczyna się wytwarzać opinia, jakoby przyczyną całej katastrofy szkolnej była przedewszystkiem uchwalona w marcu 1932 r. reforma szkolna i jej obecnie dokonywująca się realizacja. Należy przestrzec szerokie koła społeczeństwa przed tem bardzo powierzchownem mniemaniem. Abstrahując tutaj zupełnie od nazwisk osób, miłych komu czy niemiłych, a zasłużonych w budowaniu nowej szkoły, trzeba spojrzeć w istotę sprawy. Trzeba uprzytomnić sobie, że uchwalona w r. 1932 ustawa o ustroju szkolnym, pierwsza, całość szkolnictwa obejmująca polska ustawa szkolna od czasów Komisji Edukacyjnej, była — czemu wyraz dałem już w komisji — wynikiem nowoczesnego prądu pedagogicznego, który wywodząc się z ducha wspomnianej Komisji Edukacyjnej, a oparty o nowoczesne badania naukowe, zarówno obcych, jak i polskich uczonych, musiał wyjść poza ramy szkoły tradycyjnej i dać podstawę dla nowej szkoły, nowej w idei, w programach i metodach nauczania.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#PPochmarski">Szkoła ta musiała wejść w życie z chwilą odrodzenia Polski, której kształt państwowy wymagał, by z tym kształtem, jako formą realizacyjną ducha narodowego, związać treść wewnętrzną pracy wychowawczej na terenie szkoły.</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#PPochmarski">Wysunięcie na czoło zadań nowej szkoły, jako kapitalnej dla nowego Państwa sprawy, sprawy wychowania światłych, dzielnych i twórczych obywateli, zwrócenie szkoły w stronę Narodu, Państwa, ziemi rodzimej i jej potrzeb gospodarczych, zwrócenie w stronę życia i jego aktualnej treści, a stąd aktywizacja całej pracy szkolnej i charakteru wychowanka — wszystko to musiało stworzyć nowe formy i nowe typy szkoły, musiało doprowadzić do porzucenia starych form dawnej szkoły, a przedewszystkiem w imię upowszechnienia kultury narodowej i oparcia odzyskanej niepodległości na najszerszych masach narodu i społeczeństwa wysunąć na czoło szkolnictwa szkolnictwo powszechne i w ustroju nowym dać mu podstawowe miejsce.</u>
<u xml:id="u-3.8" who="#PPochmarski">To, że zarówno kryzys gospodarczy, jak też z tym stanem za mało liczące się wyznaczenie zbyt krótkiego, bo 6letniego tylko okresu czasu na dokonanie olbrzymiego, a tak trudnego dzieła reformy szkolnej, to, że z tego pośpiechu czy też ze zwyczajnych, ludzkich, niedających się uniknąć biurokratycznych przerostów płynące niedomagania, w sumie zeszły się z tem, że nowo tworząca się szkoła nie jest w możności zaspokoić czy to wszystkich potrzeb, czy to wszystkich idealnych odczuwań i zamierzeń, to w niczem nie może pomniejszać samego faktu tworzenia nowej szkoły, jako potrzeby życia polskiego.</u>
<u xml:id="u-3.9" who="#PPochmarski">Nie może nas również zdezorientować naprzykład naopak czy też zbyt mechanicznie niekiedy realizowane w szkole wychowanie obywatelskie. Pamiętać przytem należy, że wychowanie państwowe dla dziecka polskiego nie może być inne, o czem mówiłem w komisji, jak tylko narodowe. Dla dzieci zaś innych narodowości jest ono wspólną ideowo-obywatelską podstawą, wspólnem źródłem odpowiedniego duchowego i kulturalnego wyrobienia, pozwalającem wszystkim mieszkańcom Rzeczypospolitej bez względu na wyznanie i narodowość nie tylko wzajemnie współżyć, lecz także wzajemnie się szanować i cenić. To droga konstytucyjnie zagwarantowana dla tworzenia się na gruncie idei państwowej obok głównego gmachu szkoły polskiej również szkolnictwa mniejszościowego, szkolnictwa ukraińskiego, białoruskiego, niemieckiego, rosyjskiego, żydowskiego i litewskiego, rozwijającego się w miarę potrzeb, a także w ramach narastających wzajemnych możności, szkolnictwa, które może również odegrać pozytywną rolę w pogodzeniu i skupieniu w Państwie Polskiem wszystkich zamieszkujących tę ziemię narodowości, co szczególnie w tej chwili ważnem jest dla Małopolski wschodniej i realizowanej tam nowej idei współżycia i współpracy obydwu zamieszkujących ją narodów.</u>
<u xml:id="u-3.10" who="#PPochmarski">Również sprawa programów nowej szkoły, metod nauki i pracy, jak też podręczników, jest przedmiotem gorącej dyskusji na łamach częściej nawet prasy codziennej, niż pism fachowych. Można w niej nawet znaleźć niejedną trafną uwagę, stwierdzenie niejednej usterki czy nawet pomyłki w sensie wykonawczym. Ale wiele w tem także powierzchownego sądu, jak też i niedopatrzenia, z jak wielkim, bohaterskim wysiłkiem pracuje dzisiaj i ten, który szkołę nową swym trudem nauczycielskim wciela w życie, i ten, który wznosi jej zręby ideowe i jej programy, i jej budowę prowadzi. Trzeba umieć być sprawiedliwym i docenić, jak wiele w krótkim czasie zrobiono i czego mimo wysiłków jeszcze nie zdążyło się zrobić, by zrozumieć, że jeżeli są jeszcze niedociągnięcia, to przecież to okres przejściowy, wraz z którym miną i przejściowe nierówności.</u>
<u xml:id="u-3.11" who="#PPochmarski">I tak dopiero w roku bieżącym ukończone będą programy dla szkół powszechnych I i I stopnia. Dotąd musiały wystarczyć instrukcje, jak też programy dla szkół powszechnych II stopnia. Również brak dotychczasowy podręczników dla szkół powszechnych najniższych stopni, co dopiero w najbliższym czasie będzie wyrównane, mógł spowodować pewne nieporozumienia, szczególnie, gdy np. Wypisy języka polskiego na klasy wyższe szkoły powszechnej II stopnia są używane w szkołach niższych stopni.</u>
<u xml:id="u-3.12" who="#PPochmarski">Nierówności te, że wspomnę jeszcze o tak omawianej dzisiaj na łamach prasy sprawie autorstwa podręczników, a raczej o stosunku autorów do pracy szkolnej, wraz z uzupełnieniem luk i rozwojem pracy wyrównać się muszą. Między innemi przestaje już dzisiaj dokuczać rodzicom dawna wysoka cena podręczników, które obecnie kosztują od 60 gr do 3 zł (nie dotyczy to oczywiście dawnych podręczników), do czego przyczyniło się odpowiednie zarządzenie Ministerstwa, regulujące ilość i czas używania podręczników, jak również akcja kilku firm wydawniczych, przedewszystkiem Państwowego Wydawnictwa Książek Szkolnych, które, przeniesione ze Lwowa do Warszawy, obecnie wraca do Lwowa, dalej Książnicy Atlas, Ossolineum i firmy Jakubowskiego. Te trzy ostatnie — nadmieńmy dla ścisłości — upominają się o równe traktowanie w swoich możnościach handlowych z Państwowem Wydawnictwem.</u>
<u xml:id="u-3.13" who="#PPochmarski">Opierając się o nowe podręczniki i nowe programy, obejmujące już ostatnio poza szkolą średnią i szkoły zawodowe, kształtuje się nowa szkoła, której na podstawie jej fragmentarycznych wyników dzisiaj jeszcze sądzić w całości nie można, jak również nie można zapominać, że od pierwszego Rządu Rzeczypospolitej począwszy po odzyskaniu niepodległości, od pierwszego ministra ś. p. Ksawerego Praussa, poprzez wszystkich następnych ministrów, praca ta jest prowadzona konsekwentnie i że właściwym twórcą nowej szkoły polskiej jest nauczyciel, który jeszcze przed wojną marzył o nowej szkole — czy to na zjazdach Związku Polskiego Nauczycielstwa Szkół Powszechnych w Zakopanem, czy też w różnych sekcjach Towarzystwa Nauczycieli Szkół Średnich i Wyższych.</u>
<u xml:id="u-3.14" who="#PPochmarski">I tutaj — w związku ze sprawą nauczyciela, jego pracy i warunków życia — dotykamy szczególnie ważnej sprawy, związanej właśnie z wydatkami najpilniejszemi, na które pójdzie poważna część uzyskanej nadwyżki.</u>
<u xml:id="u-3.15" who="#PPochmarski">Oto 4.500.000 zł będzie przeznaczonych na kredyty, związane z automatycznemi awansami nauczycieli. Ta rzecz nie wszystkim się podoba i tutaj w Izbach ustawodawczych. Sądzę, że płynie to poprostu z nieznajomości stanu rzeczy oraz warunków pracy nauczyciela. Awanse automatyczne są jedynem zabezpieczeniem nauczycielowi możliwości awansowania i podwyżki poborów, ponieważ jest on pozbawiony awansu hierarchicznego i zależny w ocenie pracy nie od stałej, bezpośredniej styczności z władzą zwierzchnią, jak to bywa w innych urzędach, lecz często od całego szeregu innych czynników, będących w kontakcie ze szkołą, choćby i czynników administracyjnych. Bez awansu automatycznego niejeden nauczyciel, nieraz całe lata pracujący bez zmiany na jednem i tem samem skromnem stanowisku nauczyciela jednego przedmiotu, mógłby przez szereg lat pozostawać w tym samym stopniu służbowym i o tych samych poborach. Wystarczy wreszcie nadmienić, że obecnie realizowane awanse automatyczne są częściową zaledwie rekompensatą za dotkliwe straty, poniesione w związku ze znaną reformą uposażeniową z r. 1933, kiedy to w szkołach powszechnych 42.928 nauczycieli cofnięto do niższych grup uposażenia. A gdy się jeszcze uprzytomni, że nauczyciel szkoły powszechnej rozpoczyna pracę w XI stopniu służbowym z poborami 130 zł miesięcznie (brutto), a w VI dochodzi dopiero do 335 zł, to chyba zrozumie się konieczność zabezpieczenia materialnej sytuacji nauczyciela, skrępowanego nadto szeregiem prawnosłużbowych przepisów, wyrażających się i w tej aż nadto obfitej liczbie przeniesień, jak też w owych tyle rozgoryczenia i nieufności wzajemnej wywołujących arkuszach kwalifikacyjnych i ocen.</u>
<u xml:id="u-3.16" who="#PPochmarski">W związku z położeniem życiowem nauczyciela słusznie w Komisji Budżetowej Senatu p. sen. Dąbkowski zwrócił uwagę na szczególnie przykrą sytuację młodego nauczyciela, nieraz na całe swe młode lata rzuconego w jakieś zapadłe miejsce i w następstwie tracącego kom takt z kulturą i życiem, a któremu powinno się przyjść z pomocą przez przeniesienie w miejsce inne, bliższe kulturze wyższej.</u>
<u xml:id="u-3.17" who="#PPochmarski">Lecz największym ciężarem dla nauczyciela jest przeludnienie szkoły, co oczywiście najdotkliwiej daje się we znaki w szkole jednoklasowej. Przeciętnie wypada na jednego nauczyciela 67 uczniów, a jest 4.000 szkół takich, gdzie na 1 nauczyciela wypada po 60–80 uczniów, 4.500 — po 80–120 uczniów, 183 szkoły po 120–140, 48 szkół po 140–160, a kilkanaście do 200 i ponad 200 uczniów. Że uczenie w takich warunkach dla nauczyciela jest męczarnią, to jasne. Ale jest również oczy wistem, że poziom nauczania przy największych wysiłkach ze strony uczącego musi być nawet programowo znacznie obniżony, mimo zastosowania wszystkich pomocniczych środków, jak odpowiedni „wariant programowy, jak łączenie klas w grupach zbiorowych, jak prowadzenie równocześnie cichej i głośnej lekcji, jak przerabianie materiału metodą t. zw. cyklicznej budowy programu i t. p., co wszystko do ostateczności musi wyczerpywać nerwy i stan duchowy nauczyciela.</u>
<u xml:id="u-3.18" who="#PPochmarski">To też posłanie w sukurs choć skromnego zastępu nowych 2.000 nauczycieli stanowić będzie już pewne odciążenie na najbardziej zagrożonych odcinkach, więc szczególnie w tej części kraju, gdzie wśród ludności analfabetyzm sięga ponad 20% i ponad 30%, w tej części kraju, o której mówił p. Minister Kwiatkowski, że jest jakby inną częścią Polski, więc przedewszystkiem na Wołyniu i Polesiu; doda oczywiście trochę sił zmęczonemu nauczycielstwu, a awanse automatyczne będą również pewnem pokrzepieniem.</u>
<u xml:id="u-3.19" who="#PPochmarski">Z temi właśnie aktualnemi wydatkami pozostaje w związku zaprojektowana w dziale 4 § 1 nadwyżka o 7.386.000 zł. Obejmuje ona następujące wydatki:</u>
<u xml:id="u-3.20" who="#PPochmarski">1) na awanse automatyczne w szkołach ogólnokształcących, (w szkołach powszechnych i szkołach kształcenia nauczycieli) — 4.446.000 zł,</u>
<u xml:id="u-3.21" who="#PPochmarski">2) na 2.000 etatów nauczycielskich w XI grupie uposażenia po 130 zł miesięcznie na okres budżetowy 1936/37 (więc na 7 miesięcy — od 1 września 1936 do 1 kwietnia 1937) w sumie 1.820.000 zł,</u>
<u xml:id="u-3.22" who="#PPochmarski">3) na 40.000 tygodniowych godzin nadliczbowych i kontraktowych w szkołach powszechnych, w czem znaczna część pójdzie na nauczanie religii — 1.120.000 zł (licząc za 1 godzinę tygodniowo 1–1,25).</u>
<u xml:id="u-3.23" who="#PPochmarski">Gdy omawiamy pracę nauczyciela, to dodać należy, że sytuacja nauczycieli w szkolnictwie średniem jest równie ciężka. I tu w klasach przeludnienie, choć oczywiście mniejsze, i tu przeciążenie pracą — licząc sumarycznie wszystkie zajęcia, dzienna praca wynosi 10 do 20 godzin — i tutaj życie i praca zawodowa wśród ciągłej niepewności, zmian, zarządzeń, wizytacyj, w atmosferze niepokoju, i tutaj wreszcie ciężka nad wyraz sytuacja materialna, w miastach jeszcze dotkliwiej odczuwana, a poderwana silnie ostatnią reformą uposażeniową. Na ogólną ilość 4.372 nauczycieli do niższych grup uposażeniowych zostało przeniesionych 2.790. Obecnie w tych awansach dopiero odrobiona została sytuacja dla 1.328, czyli tu jest jeszcze poważna luka do wyrównania. Szczególnie ciekawa jest pozycja tych piątych stopni, z których 298 nauczycieli spadło do szóstego, a ledwie 10 zdołało się utrzymać na dawniejszym poziomie, W związku z tem tak omawiana na Komisji Budżetowej sprawa praktykantów również wymaga załatwienia. Tak wiemy. Ministerstwo test zdecydowane znieść tę pozycję, społecznie bardzo bolesną. Apeluję jednak dodatkowo, by ci praktykanci, którzy jednak odbyli 2letnią bezpłatną praktykę, w najbliższym czasie mogli otrzymać posady.</u>
<u xml:id="u-3.24" who="#PPochmarski">Drugą taką sprawą, również bardzo bolesna, jest przydział dużej ilości nauczycieli szkół średnich do szkół powszechnych — jest ich około 500. Przydzielanie to nadal powinno być zaniechane. Różne względy były, dla których się to robiło. Uważam, że obecnie przywrócenie tych nauczycieli do właściwych stanowisk w szkołach średnich, do których są przygotowani naukowo i zawodowo, jest bardzo wskazane, gdyż tam będą oni pożyteczni ze względu na zdobyte doświadczenie.</u>
<u xml:id="u-3.25" who="#PPochmarski">Pomimo, że rację miał p. poseł Starzak, gdy mówił, że nie należy nadużywać częstego cytowania słów Marszałka Piłsudskiego — wobec powagi omawianej sprawy pragnę przypomnieć, że na zjeździe nauczycielstwa w dniu 10 września 1923 r. te słowa Marszałek wypowiedział do nauczycieli: „Zadaniem waszem jest odrodzić dusze ludzkie, zmienić człowieka, zrobić go lepszym, potężniejszym i silniejszym — oto wasze zadanie. Obok pracy wojskowej, która byt nasz utrwaliła krwią wylaną, jesteście tymi, którzy w odrodzeniu Polski i człowieka macie największe prawo do zasługi. Zycie wasze płynie w tej samej ciężkiej pracy, w jakiej płynęło życie żołnierskie”. Jeśli te słowa cytuję, to dlatego, by z tego miejsca na tle powagi zagadnienia wśród kapitalnych spraw wysunąć właśnie jako główną sprawę — człowieka. Mówił o nim także p. Premier Kościałkowski jako o tym elemencie, na którym ma być oparta cała budowa naszej kultury i siły. Gdzie jak gdzie, ale ten człowiek w szkole jest budulcem najważniejszym i wszystkie tutaj wydatki, o których ciągle się mówi, wydatki personalne na nauczycieli, są wydatkami jaknajbardziej rzeczowemi. Co najwyżej trzebaby może wprowadzić na tory jaknajbardziej wzajemnie jasne i pogodne stosunek pracującego na najniższym stopniu nauczyciela do nadzoru pedagogicznego i administracyjnego, którego oczywiście prace nadzorcze są konieczne dla zachowania porządku i określonego planu w pracy. Jednak rzecz ta musi mieć swoje oblicze przyjazne, jaknajbardziej dalekie od tak zwanego pedagogicznego czy administracyjnego biurokratyzmu, w czem zresztą ostatnio, na szczęście, pewne odprężenie psychiczne już się daje na niektórych odcinkach odczuwać. Wszak reformę i budowę nowej szkoły przeprowadza się nie przy stoliku zielonym, lecz w izbie szkolnej, wysiłkiem serca, umysłu i nerwów nauczyciela. Jakże prosto i pięknie wypowiada to Jan Wiktor w swej „Orce na ugorze”, ciekawej książce, poświęconej nauczycielowi i jego pracy na wsi: „Najdoskonalszą reformę można uczynić mordownią, najgorsza reformę można wznieść na wyżyny doskonałości. Nauczyciel stwarza metodę, ale tylko wtedy, jeżeli duszę nosi w ręce, w każdem skupieniu. w każdem słowie, jeżeli kocha zawód, jeżeli kocha dzieci, jeżeli kocha pracę nad niemi”. Wiąże mi się z tą sprawą jeszcze jedno zagadnienie, tak zwanego przerostu administracji szkolnej II, III i I instancji. Procentowo nie przedstawia się to tak jaskrawo, ale rzecz ta wymaga ze strony Ministerstwa skrupulatnego zbadania. są pewne komórki, które wydają się zbyt rozbudowane, choćby np. inspektoraty obwodowe, których istnienie jest wogóle przedmiotem roztrząsań i badań. Czy nie były praktyczniejsze dawne inspektoraty powiatowe i czy nie są one rozbudowane tak bardzo, że tworzą rodzaj jakichś podkuratoriów?</u>
<u xml:id="u-3.26" who="#PPochmarski">Od sprawy nauczycieli przejdę pokrótce do drugiego zagadnienia, będącego dzisiaj przedmiotem wielkiej troski i wielkiego zaniepokojenia, t. j. do zagadnienia szkoły powszechnej.</u>
<u xml:id="u-3.27" who="#PPochmarski">Jest postawione pytanie — czy realizuje się nauczanie powszechne i czy istnieje jednolita szkoła powszechna?</u>
<u xml:id="u-3.28" who="#PPochmarski">Nauczania powszechnego niema, skoro zgórą milion dzieci jest poza szkoła. Niema go szczególnie na wsi, bo w tym milionie da się przyjąć 90% przypadających na wieś.</u>
<u xml:id="u-3.29" who="#PPochmarski">Szkoła jednolita jest tylko — częściowo. Uprzywilejowane są tylko miasta, gdzie 96,7% korzysta z 7klasówek, podczas gdy na wsi tylko 15%; tyle tylko jest takich szczęśliwców, reszta dusi się dosłownie w 1- i 2klasówkach. Więc wieś jest wybitnie upośledzona. Z drugiej strony pamiętać należy, że w tem, co jest, są już jednak zręby szkoły jednolitej w postaci realizowanego programu jednolitego w zakresie pierwszego szczebla programu z elementami 2go i 3go, co uczniowi daje choćby teoretycznie — podkreślam — teoretycznie, możność przejścia do szkoły I i II stopnia, a dalej, do szkoły średniej. Wiemy, że pełna realizacja tego programu dziś napotyka na wielkie trudności. Powody są znane. Pierwszy, to niedobór sił nauczycielskich. W ostatnim numerze pisma „Oświata i wychowanie” znajdujemy charakterystyczne obliczenia p. Mariana Falskiego. Ciekawych odsyłam do tego artykułu, tam są podane szczegóły, które stwierdzają, że dla ogarnięcia wszystkich szkół i wszystkich dzieci pracą szkolną brakowałoby 110.000 etatów czyli dodać należy przynajmniej 40.000 — powiedzmy 30.000, więc należałoby przez jakie 6 lat co roku dodawać po 5.000.</u>
<u xml:id="u-3.30" who="#PPochmarski">Ale jest i drugi niedobór równie groźny — izb szkolnych, których w tej chwili brak 46.601. Również i ten niedobór musi być realizowany etapami. Pomaga tutaj Towarzystwo Popierani i Budowy Publicznych Szkół Powszechnych, pomóc musi i Państwo, stokrotnie chyba więcej niż w tym roku, w którym przeznacza się na ten cel aż 50.000!</u>
<u xml:id="u-3.31" who="#PPochmarski">Z tą kwest ją wiąże się problem społeczno-państwowy pierwszorzędnej wagi — chodzi o stosunek samorządów do oświaty. Bo jeśli chodzi o oświatę i szkołę, to nie tylko Państwo, ale i samorządy i społeczeństwo samo również wydaje znaczne sumy na ten cel. Udział tych 3 źródeł finansowania oświetla artykuł dr. Andrzeja Nowaka w „Oświacie i wychowaniu” z r. 1931, gdzie mamy pouczające zestawienia. A więc w r. 1928/29 samorządy na akcję oświatową i kulturalną wydały 141.840.900 zł, a Państwo w tym samym czasie 431 735.820 zł. Teraz natomiast w r. 1935/36 samorządy na oświatę, kulturę i sztukę wydały 79.360.000, a Państwo 311.515.000. Jakże olbrzymi spadek, sięgający łącznie 160 mil jonowi To już jest groźne. Ratunek znaczny idzie od strony społeczeństwa. Ono organizuje szkolnictwo prywatne, łoży na taksy administracyjne na różne opłaty szkolne, na t. zw. fundusz opłat studenckich, ponadto na instytucje oświatowe. Czy dalej można sięgać do społeczeństwa, które przecież podatkami opłaca szkoły państwowe? W niezwykle ciekawym artykule, który przyszedł bardzo w porę — w tych właśnie dniach był drukowany w „Gazecie Polskiej” p. t. „Klęska szkolna na wsi” p. minister Jaroszyński radzi przywrócić możność wydatkowania wsi na budowę szkół przez zdjęcie z bark gmin ciężaru wypłaty dodatków na mieszkania nauczycielskie,</u>
<u xml:id="u-3.32" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-3.33" who="#PPochmarski">Oklaski te świadczą najlepiej, jak ta sprawa w tej chwili jest piekąca. Jest ona zarazem przedmiotem mnóstwa zadrażnień w stosunkach wzajemnych między nauczycielem a ludnością wiejską, kosztuje gminy wiejskie przeszło 10 milionów złotych. Oczywiście nie wszystkie gminy wypłacają dodatek i na tem tle powstają różne spory i procesy. Państwo może tu przyjść z konkretną pomocą, stosując inne formy, o których mówiłem na komisji, a które także znalazły wyraz w rezolucjach, — np. dostarczając budulec po niskich cenach z lasów państwowych, a przedewszystkiem planowo realizując budownictwo szkolne, a wreszcie usuwając — o czem mówiliśmy wielokrotnie — trudności, stawiane ochotniczej budowie szkół na wsi przez zbyt formalistyczne trzymanie się przepisów papierowych.</u>
<u xml:id="u-3.34" who="#PPochmarski">Ale jak zaradzić klęsce szkolnej doraźnie, jak urwać tej hydrze łeb? Czy to się da w tej chwili? Czy byłoby możliwe, jak zalecają niektórzy, przekreślić dotychczasowy już dorobek, zrezygnować z pełnego programowego powszechnego nauczania i cofnąć się do dawnej szkółki 4-klasowej li tylko z nauką czytania, pisania i rachowania do 1000? Zdaje się, że ten powrót do czasów „Kordiana i Chama”, znanych z powieści Kruczkowskiego, już dzisiaj wręcz jest niemożliwy wobec istotnego pędu wśród ludu wiejskiego do oświaty i do jej wyższych form. W takiem ujmowaniu sprawy nieprzemyślaną je t kwestia, co stanie się z dziećmi niedokształconemi i skazanemi na dolę młodocianych bezrobotnych. Rzecz tę trafnie i społecznie mocno stawia właśnie p. minister Jaroszyński, którego zdanie tutaj cytuję: „Szkoła nie jest tylko narzędziem, dostarczającem dzieciom pewnej sumy wiadomości i nauczającem ich techniki czytania i pisania, nie jest ona tylko środkiem kształtowania podstaw psychiki przyszłych pokoleń, jest natomiast równocześnie i to przedewszystkiem dźwignią pożądanych socjalnych przeobrażeń i drogą do emancypacji warstw społecznych, które mimo formalnego zrównania w obliczu litery prawa, nie przestały być upośledzanemi. Obniżenie poziomu szkoły (dodajmy od siebie programowe) byłoby przyłożeniem urzędowego stempla do istniejącego faktycznie upośledzenia społecznego, ustaleniem go i ustabilizowaniem. Skutkami swemi dotknęłoby przedewszystkiem wieś i usankcjonowałoby traktowanie chłopa, jak obywatela niższej klasy, co się już faktycznie dzieje”.</u>
<u xml:id="u-3.35" who="#PPochmarski">Ażeby zaś tak się nie działo, by istniejące po wsiach szkoły, choćby najniższego stopnia, lecz w zasadzie objęte ramami jednolitego programu, obejmującego całą Rzplitą, mogły wyjść ze swego niewystarczającego stanu, aby wszystkie dzieci w wieku obowiązku szkolnego oraz dzieci, potrzebujące dalszego powszechnego nauczania, mogły znaleźć się w szkole, niema innego wyjścia, jak postawiwszy sprawę szkolnictwa powszechnego na pierwszem po obronie Państwa miejscu w hierarchii potrzeb, a także wydatków — co zresztą się dzieje — zorganizować na lat kilka, choćby drugie lat 6, planową kampanię na dwu odcinkach: budowy izb szkolnych oraz zwiększenia ilości etatów nauczycielskich. Kampania ta prowadzona pianowo i konsekwentnie musi wygrać i doprowadzić nie tylko do zrealizowania całkowitego nauczania powszechnego, lecz takie do realizacji wytycznych nowego ustroju, jego ducha nowoczesnego i założeń ideowych.</u>
<u xml:id="u-3.36" who="#PPochmarski">Po omówieniu tych dwóch kapitalnych spraw i zagadnień szkoły dzisiejszej w świetle potrzeb budżetowych, poruszę już tylko pokrótce niektóre sprawy, które w tej chwili na forum życia są gorąco omawiane. Poto bowiem tu jesteśmy, żebyśmy tym rzeczom dawali wyraz, a z drugiej strony — żebyśmy naświetlali, jak Państwo je zamierza i jak może je zrealizować.</u>
<u xml:id="u-3.37" who="#PPochmarski">Wiele zaniepokojenia m. in. wywołuje ciągle sprawa gimnazjum, które w tej chwili jest w toku przeobrażania się, tak, że w roku szkolnym najbliższym 1936/37 będzie już otwarta 4 klasa gimnazjalna nowego typu, w roku 1937/38 wejdzie w życie 1 klasa liceum, a w roku 1938 w czerwcu wyjdzie z gimnazjum ostatnia 8 klasa dawnego gimnazjum i dawne gimnazjum przestanie istnieć. Spóźnione już dzisiaj wołania o nawrót do dawnego gimnazjum mają źródło w sentymentach naszego starszego pokolenia, które i my żywimy. Pokolenie to, wychowane w dawnem gimnazjum, wiele tej szkole zawdzięcza, ze wzruszeniem ją wspomina, czemu naprzykład tak niedawno żywy dał wyraz znakomity i popularny felietonista p. dr. Zygmunt Nowakowski, nie mogąc się jednak ustrzec od tych nieporozumień, które niesie każda rzecz nowa, godząca w drogie nam uczucia.</u>
<u xml:id="u-3.38" who="#PPochmarski">Coprawda w tych alarmach i głosach na temat szkoły średniej są spostrzeżenia, które zasługują na naszą i Ministerstwa uwagę. I tak w roku 1936/37 ma wejść w życie I klasa liceum, tego zupełnie nowego ogniwa szkolnictwa średniego, mającego przygotowywać do wyższych studiów. Są już w toku opracowywane programy, planują się podręczniki. Mają być 3 typy: humanistyczny, klasyczny i przyrodniczo-matematyczny. Nie chcę tu przeprowadzać dyskusji, która powinna się odbyć na innym terenie. Sprawa np. tego trzeciego typu, matematyczno-przyrodniczego, nasuwa pytanie, czy to właśnie połączenie odpowiada istotnej wspólnocie zdolności i zamiłowań. Czy matematyka nie łączy się raczej z fizyką, a przyroda z geografią? Ale to są sprawy nienadające się do omawiania na tym terenie. W każdym razie są to rzeczy nieprzedyskutowane, a już mające wejść w życie.</u>
<u xml:id="u-3.39" who="#PPochmarski">Ale co nas tu obchodzi szczególnie, to zagadnienie społeczne, związane z pytaniem, co będzie z młodzieżą, która na drugi już rok skończy gimnazjum nowego typu Dokąd pójdzie ta młodzież 16 i 17letnia? Gdzie są te biura i urzędy, które mają te dzieci przyjąć, o czem mówiło się w programie? A dalej, czy tę młodzież zdoła ująć szkoła zawodowa, która ostatnio rozbudowywać się zaczęła w większym zakresie? Mamy już nawet 35 zawodowych gimnazjów, 2 zawodowe licea: jedno ukraińskie i drugie polskie, oraz 2 szkoły przysposobienia rolniczego. Jednem słowem jest już wprawdzie w pełnym toku rozbudowa nowego szkolnictwa zawodowego, ale czy na drugi rok będziemy mieli dostateczną ilość liceów zawodowych, któreby z gimnazjów młodzież mogły wchłonąć?</u>
<u xml:id="u-3.40" who="#PPochmarski">Znaczna część tej młodzieży, która 4klasowe gimnazjum skończy, zechce pójść dalej poprostu do liceum. Tymczasem ilość tych liceów i ich sieć stoi pod znakiem zapytania, jak również zróżnicowanie tych liceów — czy one mają być zróżnicowane w obrębie jednej szkoły, czy tylko jednej miejscowości, czy może młodzież będzie musiała jeździć do rozmaitych miast, wybierając odpowiednie typy licealne według swoich upodobań. Ażeby nie postawić tej młodzieży w trudnej sytuacji, należy już dzisiaj wziąć pod uwagę, czy nie trzebaby pójść na takie zwiększenie sieci liceów, by w każdej szkole średniej mogły powstać klasy licealne, by w ten sposób jednak utrzymał się typ 6-letniej szkoły jako całości, dającej wspólną atmosferę duchową, co w tym okresie rozwojowym, niezmiernie ważnym dla młodego człowieka, dawałoby odpowiednie elementy wychowawcze.</u>
<u xml:id="u-3.41" who="#PPochmarski">Również sprawa, poruszona łącznie z gimnazjum, sprawa nauki języków obcych zasługuje na uwagę. Obecne ograniczenie podziału na grupy przy poszczególnych przedmiotach, a zwłaszcza komasacja klas języków obcych, nieraz po 50 uczni na jednego nauczyciela, utrudnia realizowanie nauczania języków obcych i w rezultacie ogranicza się tylko do nauczania jednego języka, a nie tego już drugiego, który ma się wybierać według nowego programu. Sprawa ta wymaga pieczołowitej uwagi.</u>
<u xml:id="u-3.42" who="#PPochmarski">Osobną niezmiernie ważną jest sprawa taksy administracyjnej, która wiąże się szczególnie ze szkołą średnią. Wniosłem odpowiednia rezolucję z apelem o rewizję tego zagadnienia. Ta sprawa, jeśli chodzi o szkołę średnią, jest również zagadnieniem społecznem. Dla dzieci robotniczych, dla dzieci wiejskich, w dostępie do szkoły średniej 220 zł rocznie jest murem nie do przekroczenia, dla urzędników, chociażby bardzo wysokich, niema tego muru, ponieważ oni mają prawo do ulg. Dlatego też zgłoszona przezemnie rezolucja zmierza w tym kierunku, aby w roku najbliższym budżetowym poddać rewizji zagadnienie taksy administracyjnej; dzieci nauczycieli przedewszystkiem powinny być zwolnione od tej taksy, niechaj nauczyciel za to, że uczy w szkole, ma tę przynajmniej ulgę. Dalej dzieci emerytów niechaj będą zrównane w prawach z dziećmi funkcjonariuszów czynnych. Wreszcie, wysokość taksy powinna być zastosowana progresywnie, tak, jak ma to miejsce na innych odcinkach życia zawodowo-gospodarczego. Wiemy, że p. Minister patrzy na tę rzecz z wielkiem zrozumieniem sytuacji społecznej, podobnie, jak na inne bolesne odcinki w szczególności w życiu młodzieży akademickiej, gdzie konsekwentnie p. Minister przeprowadza obniżanie opłat studenckich na t. zw. fundusz opłat studenckich.</u>
<u xml:id="u-3.43" who="#PPochmarski">Ze sprawą taksy administracyjnej wiąże się sprawa szkolnictwa prywatnego, bo tam ciężary są jeszcze większe, przecież dziś szkolnictwo prywatne w Polsce spełnia olbrzymie zadania; jeżeli weźmiemy pod uwagę, że w roku 1933/34 na 783 szkół średnich było państwowych tylko 303 szkoły, a prywatnych 480, to chyba świadczy to o poważnym wysiłku ze strony społeczeństwa. Sama Warszawa ma tylko 14 szkół państwowych a 85 prywatnych. I tutaj wiemy, że p. Minister do tej sprawy odnosi się ze zrozumieniem sytuacji; zapewne będą złagodzone te różne trudności i wymagania stawiane szkolnictwu prywatnemu, które w gruncie rzeczy, jeśli są wypełniane, zwalają się na barki nauczycieli i są realizowane ich kosztem i ofiarnością.</u>
<u xml:id="u-3.44" who="#PPochmarski">W związku z omawianiem szkolnictwa średniego chcę podkreślić, że tutaj na tym odcinku najwydatniej rozwija się już życie nowej szkoły, zaznacza się już tętno nowego prądu pedagogicznego.</u>
<u xml:id="u-3.45" who="#PPochmarski">Szczególnie zasługuje na uwagę praca ideowo-wychowawcza młodzieży. Należy stwierdzić, że rozwija się ona pozytywnie i pobudzająco. Świadczą o tem te wszystkie pisma szkolne, jak „Echo Gimnazjalne”, „Orle Loty”, „Kuźnia Młodych”, „Szkolne Czasy” i t. p. Świadczą o tem zajęcia pozaszkolne młodzież i szczególnie harcerstwo, które się pięknie rozwija na t renie szkolnym, pozatem L. O. P. P. organizacja Polskiego Czerwonego Krzyża, Liga Morska i Kolonialna. Przytem zwrócę uwagę, że są pewne organizacje specjalnego typu wychowawczego, które wymagają ze strony społeczeństwa bardzo ostrożnego omawiania.</u>
<u xml:id="u-3.46" who="#PPochmarski">Jeśli się pisze o tych organizacjach i publicznie się je nieraz nawet piętnuje, to przecież krzywdę się także czyni młodzieży, żywo reagującej młodzieży, która do tych prac odnosi się ideowo i serdecznie. Że niejedna tutaj rzecz wymaga zmiany, to inna sprawa.</u>
<u xml:id="u-3.47" who="#PPochmarski">Co do innych działów, to odsyłam Panów do sprawozdania komisji. Za chwilę zresztą będzie mówił p. Minister i szerzej oświetli prace Ministerstwa.</u>
<u xml:id="u-3.48" who="#PPochmarski">Z innych dziedzin — oświata pozaszkolna zasługuje na szczególną uwagę Sejmu, ta oświata pozaszkolna, której budżet został wprawdzie zmniejszony o 200.000 zł, lecz która napewno w tempie i zakresie pracy nie będzie zmniejszona. Jeżeli w tej chwili państwa mające tradycję wielowiekową, podnoszą oświatę pozaszkolną, np. Anglia, Francja, Ameryka, państwa skandynawskie, to oświata pozaszkolna w młodem Państwie Polskiem ma tem bardziej pierwszorzędne znaczenie. Wiąże się z tem zagadnienie bibliotek gminnych, chociaż nie na drodze państwowej, ale na drodze społecznej musi być ta rzecz realizowana: wchodzi tu w porę zagadnienie książki, jej poziomu, celowości, taniości i czytelnictwa. Wiąże się z tem również zagadnienie organizacji związków, z któremi ma się pracować. Na czele tych związków muszą iść organizacje młodzieży wiejskiej i robotniczej, szczególnie wszystkie organizacje kulturalno-artystyczne, działające na wsi, bo pieśń, muzyka, teatr na wsi mogą nawet w tej ciężkiej chwili nieść odprężenie moralne, a zarazem być elementem w tworzeniu rodzimej sztuki i kultury. Tu należy wspomnieć o pięknej pracy kulturalnej entuzjasty teatru ludowego Jędrzeja Cieniaka na terenie Instytutu Teatrów Ludowych i regionalnych Związków Teatrów Ludowych, z pośród których szczególnie Lwów, Wilno i Kraków zasługują na pomoc.</u>
<u xml:id="u-3.49" who="#PPochmarski">Jeżeli chodzi o inne działy, to zwrócę uwagę, że pewne zmniejszenie wydatków mamy w działach: wyznań religijnych, nauki i sztuki. Przy dziale sztuki chciałbym tylko podkreślić, że ze względu na olbrzymie zadania, jakie ma sztuka przed sobą, ze względu na wielkie wychowawcze znaczenie wszystkich dziedzin sztuki, trzebaby pomyśleć, czy nie należałoby przywrócić wydziałowi sztuki dawnego charakteru i dawnych uprawnień departamentu sztuki, co napewno nie kosztowałoby więcej, natomiast mogłoby ułatwić i podnieść działalność Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w tym zakresie, stanowiącym istotnie odrębną, swoistą i bardzo rozległą dziedzinę.</u>
<u xml:id="u-3.50" who="#PPochmarski">Na terenie tak podniesionego w znaczeniu tego działu pracy Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego skupić się winny wszystkie najważniejsze funkcje propagandowo artystyczne, które mogą mieć wielkie wychowawcze znaczenie. To też do Ministerstwa Oświaty przejść powinno radjo, które jest wyrazem nie tylko techniki, lecz także twórczości literackiej i myśli artystyczne, i pierwszorzędnej wagi instrumentem oświaty powszechnej. Tutaj również powinien przejść film, który do tej chwili błąka się po kilku ministerstwach i mimo dużych wkładów pieniężnych, mimo wysiłków pięknych i poważnych w dziedzinie twórczości rodzimej, nie ma koncentracji, nie ma pełnej planowej akcji.</u>
<u xml:id="u-3.51" who="#PPochmarski">W zakres wydziału sztuki wchodzi teatr przedewszystkiem sprawa teatrów propagandowych, jak Teatr Wołyński, Teatr Ziemi Pomorskiej, jak zasłużona Reduta.</u>
<u xml:id="u-3.52" who="#PPochmarski">Pośrednio przedmiotem zainteresowania jest sprawa Towarzystwa Krzewienia Kultury Teatralnej i teatrów, prowadzonych przez to Towarzystwo. Jakkolwiek odniesiemy się do tej sprawy, zauważyć należy, że jest to pierwsza próba ze strony Państwa ujęcia zagadnienia teatru na terenie Państwa. Ta próba wymaga reorganizacji i odpowiedniego przystosowania do potrzeb życia, musi jednak dbać nie tylko o efekty artystyczne, ale i społeczne. Warszawę stać na jeden wielki teatr reprezentacyjny, któryby miał i operę, i dramat, inne teatry mogą pracować więcej samodzielnie, a wśród różnych typów i dziedzin teatru potrzebne są przedewszystkiem: teatr ludowy, teatr robotniczy na wzór teatru „Ateneum” Jaracza i Teatru Powszechnego T. K. K. T., oraz teatr szkolny, jaki jest w Krakowie, Wilnie, Poznaniu, Łodzi i w innych miastach, i który powinien wejść na drogę pewnej stałej pracy w ramach szkoły.</u>
<u xml:id="u-3.53" who="#PPochmarski">Z innych działów zwrócę tylko uwagę, że powiększone zostały wydatki w paragrafie subwencyj o 300.000 zł na instytucje naukowe, w szczególności na Akademię Umiejętności, Akademię Techniczną, Towarzystwo Naukowe Warszawskie i Towarzystwo Naukowe we Lwowie.</u>
<u xml:id="u-3.54" who="#PPochmarski">Jeżeli chodzi o szkolnictwo wyższe, stwierdzić trzeba pęd ku rozwojowi szczególnie na odcinku uczelni gospodarczych. Przy tej sposobności zaznaczę, że poważna opinia wypowiada się za tem, że Wyższe Studium Handlowe w Warszawie, Wyższe Studium Handlowe w Poznaniu oraz Krakowie, nadto Wyższa Szkoła Handlu światowego we Lwowie dojrzały już do akademizacji.</u>
<u xml:id="u-3.55" who="#PPochmarski">Również jeszcze raz powtarzam mój apel podniesiony już na komisji, by nie znosić wydziału leśnego przy Politechnice Lwowskiej. I wreszcie na podniesienie i pamięć szczególną zasługuje sprawa budowy Biblioteki Jagiellońskiej, sprawa subwencjonowania Muzeum Narodowego w Krakowie, sprawa budowy własnego gmachu dla Biblioteki Narodowej w Warszawie.</u>
<u xml:id="u-3.56" who="#PPochmarski">Jeżeli chodzi o młodzież, z roku na rok rozwija się coraz szerzej akcja pomocy w różnych formach. Według zamierzeń p. Ministra, akcja Towarzystwa Przyjaciół Młodzieży Akademickiej będzie całkowicie zwrócona ku organizacji oddziałów uczelnianych z rektorami na czele, to znaczy, że będzie skoncentrowana na odcinku uniwersytetów. Pozatem dobrzeby było, żeby Towarzystwo zaczęło tworzyć regionalne koła przyjaciół poszczególnych uczelni z pośród byłych słuchaczów.</u>
<u xml:id="u-3.57" who="#PPochmarski">Wreszcie ostatni punkt — sprawa młodzieży wogóle. Wysuwa się ona jako zagadnienie pierwszorzędnej wagi dla Państwa. Zagadnienie młodego pokolenia, tego, które studiuje i tego, które, ukończywszy już studia, dziś cierni bezrobocie. Co niesie z sobą ta młodzież? Nie w mojej ani w naszej mocy jest dać odpowiedź. Jedynie należy dać wyraz gorącej trosce i gorącemu pragnieniu, jakie żywi starsze pokolenie, co z dni niewoli przeszło do dni wolności, aby idące młode pokolenie umiało w całej pełni nie tylko utrzymać odziedziczoną niepodległość Polski, ale budować zarówno jej istotną mocarstwową siłę, jak i coraz to lepsza rzeczywistość, społecznie jaśniejszą i sprawiedliwszą, Zdajemy sobie sprawę z tego, ile nie tylko gorącego serca i ofiarnej miłości ojczyzny, ale i talentu, ile równowagi, ile panowania nad wybuchającemi, dziś szczególnie odruchami młodzieńczemi, tak szkodliwemi dla Państwa, że zdolności współżycia muszą mieć dzisiejsi młodzi narażeni nie tylko na biedę i bezrobocie, lecz również na działania różnych nastrojów uczuć, różnych form koncepcyj społecznych, wśród których muszą znaleźć najlepszą drogę, nie tylko do własnego szczęścia, ale i do wielkości Ojczyzny. I dlatego, gdy cały ustrój nowej szkoły, cały program nauczania zgodnie z wymogami życia, jest zwrócony dzisiaj przedewszystkiem w stronę gospodarczej rzeczywistości i praktycznego aktywizmu, niechaj mi wolno będzie na zakończenie powtórzyć podniesiony już na komisji apel czcigodnego p. generała Żeligowskiego, zasłużonego żołnierza i obywatela Polski odrodzonej, który w ciekawem swem przemówieniu nawoływał o wychowanie młodzieży więcej idealistyczne. Głos ten dziwnie brzmi na tle górujących dzisiaj nastrojów czysto praktycznych, gospodarczych, ale ten głos pragnę tutaj podnieść, głos znamienny i słuszny. Szkołą tego idealizmu może być zarówno sama szkolna praca, jak przedewszystkiem każda samodzielna ideowo-społeczna działalność młodzieży, związana z jakimś gorącem ukochaniem, może być również źródłem tego idealizmu i być powinna książka dobrego pisarza, literatura, teatr, sztuka, by jak najbardziej dodatnio przemawiać do serca i umysłów młodych, do których oby nie przemawiały już więcej straszliwe „Zmory”, owe straszne Zegadowiczowskie „zmory” minionej — wierzymy — przeszłości.</u>
<u xml:id="u-3.58" who="#PPochmarski">Szkołą idealistycznego wychowania może być niezawodnie również sfera wychowania fizycznego i przysposobienia wojskowego, zarówno na terenie szkolnym, jak i poza nim na terenie starszej młodzieży i całego społeczeństwa. Ta na szerszą skalę zakrojona akcja nad kierownictwem Państwowego Urzędu Wychowania Fizycznego, — na co Ministerstwo W. R. i O. P. łoży znaczne kredyty, zawsze jednak zamałe — o ile będzie przeniknięta zarówno w dziedzinie wychowania fizycznego i przysposobienia fizycznego, jak i w dziedzinie sportu idea polskiego ducha rycerskiego, o czem mówił obecny dyrektor p. generał Olszyna Wilczyński, potrafi nie tylko przygotować wielkie zastępy młodych zawodników i przyszłych żołnierzy, ale częściowo dorównać olbrzymim i naprawdę zatrważającym pracom w tej dziedzinie, prowadzonym w Rosji Sowieckiej, w Niemczech może także dać podstawy dla nowej polskiej kultury duchowej. Chcę przy tej sposobności podkreślić przekonanie, że cechą tej kultury musi być nie tylko intelektualizm, nie łatwe rezonerstwo, nie płytki snobizm, nie gonitwa za powierzchownem użyciem, lecz skromna, ofiarna i zdyscyplinowana postawa wobec życia, pełna wiary w przyszłość Państwa i wielkość narodu, pełna przekonania o potrzebie związania własnej twórczości i własnego szczęścia ze szczęściem ogółu.</u>
<u xml:id="u-3.59" who="#PPochmarski">Jeżeli w tych kilku końcowych uwagach wyszedłem poza ramy budżetu, to tylko w przekonaniu, że budżet oświaty, któremu słusznie musimy jak największą w tej chwili poświęcić uwagę, jest budżetem naszej mobilizacji duchowej. Jeżeli dzisiaj na niektórych odcinkach jest ona zagrożona, wymaga tem większego wysiłku, by poprzez krytykę rzetelną a twórczą szukać wyjścia w zdwojonym wysiłku, by Państwo, samorządy i społeczeństwo mogły wspólnie zwiększać odpowiednio swoje budżety oświatowe dla pokonania groźnych w obecnej już chwili trudności.</u>
<u xml:id="u-3.60" who="#PPochmarski">W tej myśli wnoszę o przyjęcie preliminarza budżetowego Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w brzmieniu, uchwalonem w Komisji Budżetowej, z tem że budżet powiększa się o 7.800.000 zł.</u>
<u xml:id="u-3.61" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#PHyla">Proszę o głos w sprawie zapytania.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#WicemarszałekMudryj">Proszę p. Sprawozdawcę o zajęcie miejsca przy stole prezydjalnym.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#WicemarszałekMudryj">W sprawie zapytania głos ma p. Hyla.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#PHyla">Zapytuję p. Referenta, jakie oszczędności dały Państwu t. zw. inspektoraty okręgowe, z które mi kontakt przysparza nauczycielstwu i społeczeństwu dużo przykrości i kosztów?</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#WicemarszałekMudryj">Pan sprawozdawca odpowie na to zapytanie później. Teraz głos ma Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego p. Świętosławski.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#WicemarszałekMudryj">Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego p. Świętosławski: Wysoka Izbo! Przemawiając po raz pierwszy z tej trybuny, jako Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, chciałbym na wstępie zaznaczyć, że zdaję sobie dokładnie sprawę, iż wraz z uchwaleniem nowej Konstytucji i zwołaniem nowych Izb Ustawodawczych przyszła chwila wielkich poczynań w dalszej pracy nad budową Państwa Polskiego. Uważam przeto za konieczne jasno określić, jak rozumiem rolę, której się podjąłem.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#WicemarszałekMudryj">Każdy minister, stając przed nawałem zagadnień pierwszorzędnych dla normalnego rozwoju Państwa, ma całą świadomość tego, że wszystkich tych zagadnień rozwiązać nie zdoła. Mimo jednak świadomości, że czas jego urzędowania jest ograniczony, powinien kierować swoim resortem tak, jak gdyby miał pozostawać na swem stanowisku przez długie okresy czasu. Nie wolno mu być krótkowzrocznym, przeciwnie, powinien wytworzyć sobie szeroką perspektywę całości życia i usiłować przewidzieć kierunki przyszłego rozwoju Państwa. Siad pracy pozostanie po nim tem trwalszy, im prawidłowiej oceni dziejowy rozwój danego państwa, im dalej sięgnie w przyszłość narodu. Nie dojrzy jednak tej przyszłości, jeżeli nie potrafi z całą bezstronnością ocenić i zrozumieć intencyj i przewodnich myśli swych poprzedników. Każdy z nich bowiem realizował ukochaną przez siebie ideę państwową, każdy dążył do udoskonalenia życia państwowego tak, jak to rozumiał najlepiej.</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#WicemarszałekMudryj">Racja stanu wymaga, aby każdy następca umiał w należyty sposób ocenić i wykorzystać wszystkie wysiłki, prace i posunięcia poprzedników, które wniosły nowe, trwałe elementy do życia państwowego.</u>
<u xml:id="u-7.4" who="#WicemarszałekMudryj">Mogę oświadczyć, że trzymać się będę wiernie wspomnianej zasady, realizować będę tak, jak to zaznaczyłem w komisjach, z całą skrupulatnością reformę szkolną na wielką zakrojoną skalę,...</u>
<u xml:id="u-7.5" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-7.6" who="#WicemarszałekMudryj">...a twardo stać przy przestrzeganiu ustaw, które stanowią obecnie podstawę prawną, regulującą życie na odcinku Ministerstwa Oświaty.</u>
<u xml:id="u-7.7" who="#WicemarszałekMudryj">Nie będę też dążył do zbyt pośpiesznych zmian tam, gdzie świeżo weszły w życie nowe ustawy. Mam na myśli przedewszystkiem ustawę o szkołach akademickich. Należy przyjrzeć się dokładnie funkcjonowaniu aparatu, drogą bowiem bezpośredniej obserwacji dojść można do udoskonalenia całości. Chodzi tu nie tylko o należyte przygotowanie fachowe młodzieży, o rozkwit badań naukowych i przygotowanie młodych pracowników naukowych, ale również o utrzymanie ładu i porządku w uczelniach akademickich.</u>
<u xml:id="u-7.8" who="#WicemarszałekMudryj">Jeżeli chodzi o metodę pracy, chciałbym na tem miejscu podkreślić, że we wszystkich moich zarządzeniach opierać się będę na konsekwentnie przeprowadzonej zasadzie, że kardy prowadzący samodzielną pracę ponosić musi za nią pełną odpowiedzialność.</u>
<u xml:id="u-7.9" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-7.10" who="#WicemarszałekMudryj">Pan Premier naszkicował już w swem przemówieniu nowe pociągnięcia, Zarysowujące w liniach mocnych zasady, na których winna się oprzeć polska racja stanu, a wraz z tem długotrwała i wytężona praca nad jej realizacją. Program ten jest obszerny, jego urzeczywistnienie trwać będzie długo, napewno przetrwa i przeżyje niejeden gabinet; w tem też upatrujemy siłę i potęgę tego programu.</u>
<u xml:id="u-7.11" who="#WicemarszałekMudryj">Do realizacji tych wielkich poczynań wciągnąć musimy najszersze warstwy społeczeństwa. Sam bowiem naród będzie musiał zdać egzamin, czy potrafi znaleźć silę i moc, aby sobie samemu i przyszłym swym pokoleniom lepsze jutro zapewnić. Nie wystarczą tu jednak wysiłki jednego pokolenia. Młodzież dzisiejsza — następcy pokolenia naszego — przygotować się już dziś winna do przyszłej służby dla Państwa i z należną pogodą ducha ponieść te ofiary, które w rozwoju przeznaczeń naszej Ojczyzny spaść na nią będą musiały.</u>
<u xml:id="u-7.12" who="#WicemarszałekMudryj">Wraz z przyjęciem tych linij wytycznych na Ministerstwo spadają wielkie obowiązki i ciężar odpowiedzialności. Ma ono bowiem za zadanie uczyć j kształcić młodzież i przysposabiać ją do pracy zawodowej, pracy twórcze; i naukowej. Stąd wynika, że Ministerstwu Oświaty nie mogą być obce wszelkie zagadnienia, związane bądź to z rozwojem gospodarczym i ekonomicznym, bądź też szczególnie związane z obroną kraju. Pracując harmonijnie z innemi resortami, dążyć będziemy do tego, aby w związku z geograficznemi i strukturalnemi osobliwościami naszego Państwa stworzyć na wszystkich jego połaciach mocne i zwarte ośrodki polskiej kultury narodowej, dostosowane do charakteru danej części kraju. Na terenach zamieszkałych przez ludność mieszaną z rozwojem życia kulturalnego polskiego rozwijać się będzie równocześnie w tych samych ośrodkach życie kulturalne innych narodowości, współpracujących z nami.</u>
<u xml:id="u-7.13" who="#WicemarszałekMudryj">Myśląc, jako Minister Oświaty, o podniesieniu kultury i zasobności całego kraju, rozumiem, że nie powinniśmy zaniedbać żadnego kroku, aby podnieść życie kulturalne miast, miasteczek i wsi, rozrzuconych na kresach Rzeczypospolitej, zarówno wschodnich jak zachodnich, północnych czy południowych. Specjalnie jednak Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego a zarazem całe społeczeństwo nie powinny ustawać w pracy systematycznej, wytrwałej, nieprzerwanej, zmierzającej do rozwoju kulturalnego i gospodarczego miast położonych na wschodzie Rzeczypospolitej. Do realizacji tego programu stanąć musi Ministerstwo z racji obowiązków elementarnych kształcenia i dokształcania ogólnego i zawodowego zarówno m-odzieży, jak i całej ludności.</u>
<u xml:id="u-7.14" who="#WicemarszałekMudryj">Nieodzownym warunkiem urzeczywistnienia tych zamierzeń jest takie sytuowanie budżetu Ministerstwa, by mogło ono podołać swoim zadaniom. W obecnej dyskusji budżetowej, jak i w poprzednich, uzyskał budżet ten należne miejsce w hierarchii potrzeb, postawiony bowiem został bezpośrednio po budżecie obrony Państwa. Nie jest jednak jeszcze dostatecznie wielki co do sumy, by wystarczył na najpilniejsze potrzeby. Nie będę tu powtarzał tego, co mówiłem na komisji, stwierdzę tylko, że rosnące konieczności oświatowe, zwłaszcza w dziedzinie szkolnictwa powszechnego, nakazują nam przewidzieć konieczność stopniowego zwiększania budżetu oświatowego w latach najbliższych.</u>
<u xml:id="u-7.15" who="#WicemarszałekMudryj">Omówiona przezemnie dokładnie w komisji sytuacja, w jakiej znalazło się ostatnio szkolnictwo powszechne, jest nie tylko przedmiotem żywej obawy z uwagi na sprawę naszej przyszłości kulturalnej, ale już dziś musi wywołać poważne zaniepokojenie z punktu widzenia realnych interesów obrony Państwa. Postępujące wciąż doskonalenie techniki obrony osiąga coraz wyższy poziom, przez co wymagania w stosunku do przeciętnego rozwoju i wyrobienia umysłowego rekruta znacznie się zwiększają z roku na rok. Powszechnie również wiadomo, jak wielkie znaczenie dla obrony Państwa ma moralne poparcie wojska przez najszersze sfery społeczne, ugruntowanie w nich ducha gotowości do ponoszenia najcięższych ofiar w imię utrzymania wspólnego dobra Państwa. Ale na to zdobyć się może tylko ten, kto posiada conajmniej minimum wiedzy o swem Państwie i poczucie współodpowiedzialności za jego istnienie. To właśnie musi dać szerokim masom społecznym szkoła powszechna należycie postawioną. Za jeden z pierwszych obowiązków społecznych uważam zatem dążenie do tego, by każde dziecko znalazło się w szkole i szkołę tę skutecznie ukończyć mogło. Oświadczenie, jakie złożyłem imieniem Rządu przy drugiem czytaniu na Komisji Budżetowej Sejmu, i wniosek rządowy, przyjęty przy trzeciem czytaniu w komisji o powiększenie budżetu Ministerstwa o 7.800.000 zł, pozwala mi wyrazić nadzieję, że powiększenie etatów nauczycielskich o 2000 oraz godzin nadliczbowych i kontraktowych o 40.000 przyczyni się do pewnego odprężenia nadmiernie ciężkiej sytuacji w szkolnictwie powszechnem. Z danych, które przytoczyłem w Komisji Budżetowej Sejmu, wynika, że takie zwiększenie etatów i godzin sprawy w rzeczywistości nie rozwiąże. Przeciążenie nauczyciela nadmierną liczbą dzieci pozostanie jeszcze nadal. Nie unikniemy tego też, aby poważna liczba dzieci znajdowała się nadal poza szkolą. Mogę jednak oświadczyć, że uczynimy wielki wysiłek, aby przez powiększenie etatów przyjść z pomocą tym okręgom szkolnym, które tego szczególnie potrzebują.</u>
<u xml:id="u-7.16" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-7.17" who="#WicemarszałekMudryj">Troskę o szkołę powszechną łączę bezpośrednio z troską o byt jej powszedniego pracownika — nauczyciela. Zdaję sobie sprawę z wielkiego kapitału wartości, jakie w nasze życie społeczne wnosi nauczyciel pracujący w najprymitywniejszych nieraz warunkach i kosztem niezwykłego wysiłku budujący od podstaw kulturę polską. Stąd też sprawom nauczycielskim poświęcam wiele uwagi. Doniosłość zagadnień związanych z warunkami, w jakich żyje nauczycielstwo, doceniana jest w całej rozciągłości przez Rząd, czego wyrazem obecnie jest utrzymanie awansu automatycznego, mimo ciężkich warunków finansowych, w jakich znajduje się całe Państwo.</u>
<u xml:id="u-7.18" who="#WicemarszałekMudryj">Realizacja ustawy ustrojowej w zakresie szkolnictwa powszechnego postępuje konsekwentnie naprzód. W roku bieżącym zakończona będzie praca przygotowania nowych programów dla szkół z polskim językiem nauczania wszystkich stopni organizacyjnych. Podjęta też została praca przystosowania tych programów do potrzeb szkół z językiem nauczania innym, niż polski.</u>
<u xml:id="u-7.19" who="#WicemarszałekMudryj">Bardzo doniosłe zagadnienie dostosowania sieci publicznych szkół powszechnych do postanowień ustawy jest od dłuższego czasu w toku pracy. Należyte jego rozwiązanie jest sprawą pierwszorzędnej wagi. Szkoła powszechna jest podstawą naszego ustroju szkolnego. Stąd też publiczne szkolnictwo powszechne pod względem organizacji, programu i poziomu winno nie tylko, jak wspomniałem poprzednio, zapewniać szerokim masom społecznym niezbędne minimum przygotowania do życia obywatelskiego, ale także winno dawać możność dzieciom odpowiednio uzdolnionym, bez względu na ich pochodzenie i stan majątkowy, przejścia do szkół wyższych stopni — do akademickich włącznie.</u>
<u xml:id="u-7.20" who="#WicemarszałekMudryj">Osiąganie jednak przez dzieci niezamożne wyższych poziomów wykształcenia utrudnia obecnie w bardzo silnym stopniu powszechnie znany i wspomniany już przezemnie fakt zubożenia zwłaszcza wsi. Dołożę wszelkich starań, aby pobudzić czynniki społeczne do intensywnej pomocy w tym względzie, zagadnieniem bowiem doniosłej wagi państwowej jest należyte wykorzystanie wszystkich jednostek uzdolnionych i umożliwienie im osiągnięcia najwyższego poziomu wykształcenia i zajęcia właściwych stanowisk w pracy nad wzmożeniem potęgi Państwa.</u>
<u xml:id="u-7.21" who="#WicemarszałekMudryj">Dla omówionego celu doniosłem jest należyte ukształtowanie sieci szkół średnich, przystosowanej do nowego ustroju szkolnictwa średniego, t. j. sieci gimnazjów i liceów ogólnokształcących. Temu skomplikowanemu i trudnemu zagadnieniu Ministerstwo poświęcało i poświęca wiele pracy, pragnąc zachować należyte ustosunkowanie zarówno do sieci szkół powszechnych, jak i do sieci szkół zawodowych oraz do sieci zakładów kształcenia nauczycieli szkół powszechnych. Wynikają tu także trudności specjalne. Charakterystyczną bowiem cechą obecnej sieci naszych szkół średnich jest nierównomierne rozłożenie szkół państwowych, które w znacznie większej stosunkowo liczbie znajdują się w województwach południowych i zachodnich, niż w centralnych i wschodnich, gdzie szkoły prywatne w znacznej mierze zastępują szkoły państwowe. Z samego tego fakt u jeśli pominąć inne motywy, wynika dla Państwa konieczność roztoczenia intensywniejszej opieki nad szkołami prywatnemu. Dołożę starań, aby dopomóc szkołom prywatnym, a przez to pośrednio nauczycielstwu które i tak przeżywa wyjątkowo ciężki kryzys materialny z powodu zmniejszenia się wypłacalności szkół prywatnych.</u>
<u xml:id="u-7.22" who="#WicemarszałekMudryj">W szkolnictwie średniem realizacja usta-y ustrojowej postępuje prawidłowo naprzód. Programy nowego czteroletniego gimnazjum z polskim językiem nauczania są ukończone i wprowadzone w życie w zakresie istniejących obecnie trzech klas.</u>
<u xml:id="u-7.23" who="#WicemarszałekMudryj">Analogicznie jak w szkolnictwie powszechnem podjęto pracę nad przystosowaniem programu gimnazjum do potrzeb szkół z językiem nauczania innym, niż polski.</u>
<u xml:id="u-7.24" who="#WicemarszałekMudryj">Przygotowywane są programy nowego liceum ogólnokształcącego, które rozpocznie się od roku 1937/38.</u>
<u xml:id="u-7.25" who="#WicemarszałekMudryj">Utrzymana będzie przytem zasada, o której wspominałem już w Komisji Budżetowej że im wyższy poziom nauczania, tem program musi być elastyczniejszy i tem większa swoboda nauczyciela i autora podręcznika.</u>
<u xml:id="u-7.26" who="#WicemarszałekMudryj">W zakresie kształcenia przyszłych nauczycieli szkół powszechnych pracę rozpoczęto od opracowywania sieci liceów pedagogicznych i projektu wytycznych programu tych zakładów.</u>
<u xml:id="u-7.27" who="#WicemarszałekMudryj">Likwidacja seminariów nauczycielskich zakończona będzie w bieżącym roku szkolnym.</u>
<u xml:id="u-7.28" who="#WicemarszałekMudryj">W związku z treścią mowy p. Premiera i naszkicowanym przezemnie programem Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego dalsze opracowywanie planu sieci szkół zawodowych będzie stanowiło jedno z najważniejszych zagadnień resortu. Poza opracowaniem rozmieszczenia szkół, niezbędnych dla przygotowywania kadr pracowników, zatrudnionych w zakresie obrony kraju. Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego rozpocznie pracę nad rozmieszczeniem nowych szkół zawodowych na kresach zarówno wschodnich, jak i zachodnich, północnych i południowych, tak, aby sam fakt ich istnienia i dalszego rozwoju połączony był z przyciąganiem coraz to większych rzesz ludności do takich miast, jak: Lwów, Wilno, Gdynia, Katowice i innych. Daleki jednak będę od sztucznego stwarzania szkół w ośrodkach, w których rozwój pewnej gałęzi wytwórczości nie osiągnął jeszcze dostatecznego poziomu.</u>
<u xml:id="u-7.29" who="#WicemarszałekMudryj">Realizacja ustawy w zakresie szkolnictwa zawodowego prowadzona jest z wielkim nakładem pracy, należycie bowiem zorganizowane szkoły zawodowe, uwzględniające istotne potrzeby nowoczesnego organizmu gospodarczego oraz obrony kraju, muszą odgrywać poważna role w kształtowaniu życia gospodarczego i podnoszeniu kultury materialnej Państwa. Z początkiem bieżącego roku szkolnego uruchomiono już oparte na nowej ustawie pierwsze licea i gimnazja zawodowe oraz szkoły przysposobienia rolniczego. Podkreślić należy, że silny z małemi wyjątkami napływ młodzieży do szkół zawodowych świadczy, iż społeczeństwo przełamuje już w sobie tak szkodliwy nawyk niedoceniania roli szkolnictwa zawodowego. Jeśli jeszcze zważyć, że sfery gospodarcze, z któremi Ministerstwo stara się utrzymywać kontakt w pracach programowych i organizacyjnych, naogół powitały przychylnie nowe prądy w organizacji szkół zawodowych, można dobrze wróżyć ciężkiej a tak doniosłej pracy rekonstrukcji szkolnictwa zawodowego w myśl nowych zasad. Specjalnej opieki ze strony władz i społeczeństwa wymagać będzie dział szkolnictwa dokształcającego, nie mający dotąd ani jednolitych podstaw prawnych co do zakładania, utrzymywania i prowadzenia, ani wytycznych organizacyjnych i programowych.</u>
<u xml:id="u-7.30" who="#WicemarszałekMudryj">W ramach szkół wszelkich typów troska o zdrowie młodzieży, o jej usprawnienie w pracy i przysposobienie do życia i służby obywatelskiej znajduje swój wyraz w działalności Ministerstwa w zakresie wychowania fizycznego młodzieży szkolnej oraz w zakresie higieny szkolnej.</u>
<u xml:id="u-7.31" who="#WicemarszałekMudryj">W zakresie wychowania fizycznego obok prac nad ustaleniem programów ćwiczeń cielesnych dla poszczególnych rodzajów i typów szkół Ministerstwo kontynuuje planową działalność organizacyjną i instrukcyjno-metodyczną mającą na celu podniesienie poziomu nauczania ćwiczeń cielesnych w szkołach, zapewnienie nadzoru nad życiem sportowem młodzieży szkolnej oraz polepszenie warunków materialnych szkół w dziedzinie urządzeń wychowania fizycznego. I jakkolwiek ograniczone możliwości finansowe nie pozwalają na pożądane rozszerzenie ram organizacyjnych i programowych wychowania fizycznego młodzieży, jak również na tak potrzebną rozbudowę urządzeń wychowania fizycznego w szkołach, to jednak dokonywa się stały postęp, zarówno w dziedzinie organizacyjnej, jak i metodycznej.</u>
<u xml:id="u-7.32" who="#WicemarszałekMudryj">W związku z tem chciałbym zaznaczyć, że w uprawianiu ćwiczeń gimnastycznych rolę zasadniczą przywiązuję do ćwiczeń masowych, w których na najdalszym planie stoi osiąganie rekordów przez poszczególne jednostki, na pierwszem zaś miejscu jest wyrobienie karności i jednolitego rytmu w ruchach i posunięciach zbiorowych. Dzięki tym ćwiczeniom rozwija się karność zwartych szeregów i pośrednio zaprawia się młodzież do pracy we wspólnym wysiłku zbiorowym.</u>
<u xml:id="u-7.33" who="#WicemarszałekMudryj">Narówni z ćwiczeniami fizycznemi stawiam zagadnienie ćwiczenia młodzieży w wykonywaniu zbiorowej, celowej pracy fizycznej. Rozumiem, że tylko ten członek społeczeństwa jest należycie przygotowany do jakiejkolwiek kierowniczej roli, który sam przeszedł przez pracę fizyczną, poznał jej znaczenie i warunki, w jakich się ona wykonywa. Byłbym rad, gdyby każdy uczeń, do studenta uczelni akademickiej włącznie, mógł się tem poszczycić, że własną swą pracą fizyczną przyczynił się bodaj w drobnym szczególe i na dowolnym odcinku pracy do budowy i materialnego dobrobytu Rzeczypospolitej.</u>
<u xml:id="u-7.34" who="#WicemarszałekMudryj">Stan opieki higieniczno-lekarskiej w państwowem szkolnictwie średniem ogólnokształcącem i zawodowem nie uległ w roku ubiegłym zmianie. Niestety, wskutek trudności gospodarczych i finansowych pogorszył się jednak w średniem szkolnictwie prywatnem, szczególnie zaś w szkolnictwie powszechnem.</u>
<u xml:id="u-7.35" who="#WicemarszałekMudryj">Zpośród organizacyj młodzieży, istniejących na terenie szkolnym, Ministerstwo w dalszym ciągu otaczało szczególną opieką Związek Harcerstwa Polskiego z uwagi na walory wychowawcze metody skautowej, siłę liczebną tej organizacji, obejmującej bez mała 200.000 młodzieży, w tem 80% młodzieży szkolnej, wreszcie z uwagi na wartości, tkwiące w przesłankach ideologicznych ruchu harcerskiego. To też Ministerstwo zajęło życzliwe stanowisko w sprawie prośby Związku o nadanie mu charakteru stowarzyszenia wyższej użyteczności.</u>
<u xml:id="u-7.36" who="#WicemarszałekMudryj">Dla dopełnienia całości poglądów na stan szkolnictwa ogólnokształcącego i zawodowego pragnę dorzucić parę słów na temat szkolnictwa mniejszościowego. W tym względzie zaznacza się ostatnio poprawa w kierunku urealnienia możliwości znalezienia wspólnej płaszczyzny porozumienia. Ze swej strony Ministerstwo prowadzi dalej wytrwałą akcję, zmierzającą do gruntownego przemyślenia i ułożenia zasad, na którychby można było oprzeć szkolnictwo mniejszościowe. Dotyczy to zwłaszcza szkolnictwa dla mniejszości ukraińskiej i białoruskiej.</u>
<u xml:id="u-7.37" who="#WicemarszałekMudryj">Odprężenie to powinno postępować nadal. Sądzę też, że w związku z nowemi prądami, którym wyraz dał w swem przemówieniu p. Premier, sprawa znalezienia najlepszych warunków współpracy na tem polu musi być rozwiązana pomyślnie. Chodzi tu przedewszystkiem o jasne postawienie sprawy i oparcie się o istniejące prawa, regulujące nasze życie państwowe.</u>
<u xml:id="u-7.38" who="#WicemarszałekMudryj">Należy tu zdać sobie jasno sprawę, że struktura naszego Państwa i rozmieszczenie skupień mniejszościowych na całym obszarze Rzeczypospolitej nie może prowadzić do jednolitego rozwiązania tych zagadnień w myśl jednej jakiejś utartej formuły.</u>
<u xml:id="u-7.39" who="#WicemarszałekMudryj">Jestem np. przekonany, że usilna praca nad rozwojem wartości kulturalnych polskich w województwach wschodnich doprowadzi jednoczeń śnie do szlachetnego współzawodnictwa mniejszości tam zamieszkałych. Pragnąłbym, aby rozwijały się w tempie przyśpieszonem ogniska kultury, sztuki i wiedzy w takich miastach, jak Lwów i Wilno. Oczywiście obok bogato rozwijającego się życia duchowego polskiego rozwijać się będzie życie duchowe współobywateli, mówiących innym językiem.</u>
<u xml:id="u-7.40" who="#WicemarszałekMudryj">Zagadnienie mniejszościowe w zakresie szkolnictwa i rozwoju kultury i nauki może być rozwiązywane stopniowo w miarę tego, jak będzie coraz więcej widomych oznak, że personel nauczający i pracujący nad wzbogaceniem dóbr kulturalnych czynić to będzie z głębokiem zrozumieniem, że dobro Państwa Polskiego jest jego własnem dobrem. Chcemy, aby w tej dziedzinie było rzetelne, jasne postawienie sprawy. Lojalny obywatel Państwa, pracujący nad jego lepszą przyszłością, będzie się cieszył zawsze opieką władz niezależnie od tego, który z języków uważa za rodowity.</u>
<u xml:id="u-7.41" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-7.42" who="#WicemarszałekMudryj">O doniosłości oświaty pozaszkolnej mówił już p. Premier. Osobiście podkreślałem w Komisji Budżetowej, że spowodowane koniecznością finansową ograniczenie kredytów na oświatę pozaszkolną może odbić się niekorzystnie na tych odcinkach pracy oświatowej, które są pośrednio lub bezpośrednio finansowane przez Rząd. Zważyć jednak należy, że akcja państwowa nie była i nie jest wyłącznym czynnikiem, działającym na terenie pracy oświatowej pozaszkolnej. I dlatego wahania budżetu państwowego nie odgrywają roli decydującej. Ceniąc bardzo działalność na tym terenie czynników samorządowych, społecznych, a zwłaszcza nauczycielstwa szkół powszechnych, mogę dać wyraz przeświadczeniu, że bardzo skromna kwota, przeznaczona na oświatę pozaszkolną, odegra jednak nadal pewną rolę w utrzymaniu dla Ministerstwa roli czynnika koordynującego.</u>
<u xml:id="u-7.43" who="#WicemarszałekMudryj">Palące aktualne zagadnienia rozwoju szkolnictwa akademickiego, ogólnokształcącego i zawodowego od szeregu lat odsuwały na plan dalszy podjęcie systematycznej, planowej pracy nad rozwojem nauki i kultury w rozmiarach, wymaganych zarówno przez rozwój kulturalny i ekonomiczny kraju, jak i przez wzgląd na jego siły obronne. Czas jest najwyższy, by uczyniony został wysiłek zbiorowy, aby doprowadzić do rozkwitu naukę i kulturę nie tylko dla wartości, jakie one ze sobą przynoszą, ale także, aby móc stawić czoło wszystkim przeciwnościom, na jakie Państwo mogłoby być narażone z zewnątrz.</u>
<u xml:id="u-7.44" who="#WicemarszałekMudryj">Przypomnieć sobie musimy, że wielki umysł Marszałka Piłsudskiego przekazał nam w spuściźnie myśl o kultywowaniu i rozwoju pierwiastka duchowego i twórczego. Przez stworzenie Funduszu Kultury Narodowej Marszałek Piłsudski wytyczył nam jasno linię postępowania.</u>
<u xml:id="u-7.45" who="#WicemarszałekMudryj">Nie można powiedzieć, że w Polsce wydaje się przerażająco mało na same badania naukowe i naukowo-techniczne. Jednakże w przeciwieństwie do metod stosowanych w szeregu państw pracowano bez należytego skoordynowania wysiłków i należytej kontroli osiąganych wyników. Zwracałem na to zagadnienie uwagę niejednokrotnie i oddawna, niejednokrotnie też spotykałem się z ostrzeżeniem, że umysł twórczy nie ma zapory i sam sobie wytycza drogi własnej twórczości. Jest wiele słuszności w tych myślach, jednakże wyniki osiągane przez różne Państwa w realizowaniu akcji zbiorowego wysiłku twórczych sił narodu są tak zachęcające, że podejmę próbę w oparciu się o najwyższe autorytety naukowe poprowadzenia pracy zbiorowej na tych odcinkach, na których praca taka może wydać zdecydowanie pozytywne wyniki dla Państwa, gospodarki narodowej i rozwoju kultury polskiej. Wierzę, że najwyższe instytucje naukowe w Polsce dopomogą mi w realizowaniu tych zamierzeń.</u>
<u xml:id="u-7.46" who="#WicemarszałekMudryj">W wyniku całej tej akcji mam nadzieję, że powstanie w łonie harmonijnie dziś pracujących najwyższych towarzystw naukowych ciało zbiorowe, utworzone z wybitnych specjalistów, którzy gotowi będą służyć swoją znajomością rzeczy w każdej sprawie, co do której Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, lub inne resorty zechcą zasięgnąć rzeczowej opinii. Niewątpliwie przytem najpoważniejszą rolę w tej pracy odegrają profesorowie szkół akademickich.</u>
<u xml:id="u-7.47" who="#WicemarszałekMudryj">Przechodzę obecnie do spraw związanych z życiem i dalszym rozwojem uczelni akademickich. Jest to zagadnienie, mające dla przyszłości Państwa pierwszorzędne znaczenie, nie było jednak dotąd w niektórych punktach ani z trybuny sejmowej, ani też w prasie oświetlane w sposób wystarczająco jasny. Z ducha ustawy akademickiej wynika, że praca profesorów powinna się składać z trzech różnych elementów:</u>
<u xml:id="u-7.48" who="#WicemarszałekMudryj">1) pracy dydaktycznej, której zakres obejmuje nie tylko wykłady, seminaria i ćwiczenia ze studentami, ale dokładne śledzenie za postępem danej dziedziny wiedzy,</u>
<u xml:id="u-7.49" who="#WicemarszałekMudryj">2) z pracy naukowej, polegającej na twórczem opracowywaniu osobistem lub przy udziale personelu pomocniczego i doktorantów nowych zagadnień z zakresu danej specjalności lub nowych odkryć i zastosowań technicznych,</u>
<u xml:id="u-7.50" who="#WicemarszałekMudryj">3) z pracy społecznej, polegającej bądź na redagowaniu czasopism naukowych, bądź na wykładach publicznych, bądź też na wydawaniu opinij w szeregu zagadnień naukowych, prawnych, technicznych i t. p. Można więc liczyć, jak wyżej wspomniałem, na udział profesorów w omawianej pracy opiniodawczej.</u>
<u xml:id="u-7.51" who="#WicemarszałekMudryj">Przygotowanie młodych sił do objęcia przyszłych stanowisk na naczelnych placówkach naukowych stanowić będzie nadal troskę Ministerstwa. Dążyć będziemy do uporządkowani i tej sprawy pod względem prawnym, aby wszystkim pomocniczym silom naukowym szkół akademickich powołanym do służby administracyjnej lub nauczycielskiej zapewnione były takie uprawnienia, jakgdyby odrazu przeszli do praktycznego wykonywania zawodu. Pracować też będziemy wespół z uczelniami akademickiemi i towarzystwami naukowemi, aby wszystkie odcinki pracy naukowej miały zastęp młodych sił do uzupełniania luk, powstałych wskutek naturalnego ubytku sił starszych.</u>
<u xml:id="u-7.52" who="#WicemarszałekMudryj">Rzeczą niezmiernej wagi jest wreszcie utrzymywanie w życiu akademickiem, zarówno przez profesorów jak i przez młodzież, atmosfery pracy naukowej, która winna budzić głęboką cześć dla nauki i poczucie doniosłości pracy w tej dziedzinie, pracy, mającej na celu dobro wspólne — dobro Państwa. Nie krzykliwe bowiem hasła demagogiczne, lub ekscesy, ale jedynie poważna praca, wytężona do maksymum, prowadzona na szeroką skalę i należycie dla zwiększenia wysiłków zorganizowana, zapewnia państwom i narodom zwycięstwo w wyścigu światowym. Zrozumienie tego jest dla nas koniecznością. Musimy bowiem ciągle jeszcze równocześnie odrabiać zaniedbania przeszłości i wytrzymywać światowe tempo pracy. Aby temu podołać, musimy wszyscy, starzy i młodzi, zwartemi szeregami iść wszędzie tam, gdzie jest najciężej, gdzie nas potrzeba najwięcej i nadludzkiemi wysiłkami usunąć biedę, ciemnotę, nieporadność ekonomiczną i gospodarczą.</u>
<u xml:id="u-7.53" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-7.54" who="#WicemarszałekMudryj">Przedewszystkiem wieś i miasteczka wymagają rzetelnej ideowej pracy wszystkich obywateli, a zwłaszcza młodzieży ideowej i to młodzieży z akademickiem wykształceniem.</u>
<u xml:id="u-7.55" who="#WicemarszałekMudryj">To też specjalnie przykre były dla mnie bolesne i hańbiące pewną część młodzieży wypadki, jakie miały miejsce na uczelniach akademickich. Wystąpienia, skierowane początkowo przeciwko studentom żydom, jak zawsze wyzyskane były dla demagogicznych wystąpień innych elementów. Przyszła też na porządek dzienny sprawa opłat. Rozumiem doskonale bardzo ciężką sytuację finansową młodzieży akademickiej i czynić będę dalsze poza omówionemi na Komisji Budżetowej wysiłki, by przyczynić się do złagodzenia jej trudnego położenia. Nie dopuszczę wszakże do tego, aby garstka nieliczna rozpolitykowanej młodzieży uniemożliwiała spokojną pracę olbrzymiej większości studentów, która pragnie się kształcić, aby coprędzej stanąć przy warsztacie pracy.</u>
<u xml:id="u-7.56" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-7.57" who="#WicemarszałekMudryj">Na Komisji Budżetowej omawiałem szczegółowiej budżet działu sztuki. Tu pragnę podkreślić, że sumy przeznaczone na ten dział, zużywane są przedewszystkiem na popieranie różnemi sposobami twórczości artystycznej oraz na utrzymanie państwowych szkół artystycznych, konserwatorów i w niewielkim zakresie na konserwację dzieł sztuki. Bardzo ograniczone kwoty nie pozwalają na rozwinięcie szerszej akcji.</u>
<u xml:id="u-7.58" who="#WicemarszałekMudryj">Pomijając sprawy budżetu Wyznań, o którym mówiłem w Komisji Budżetowej, przechodzę do omówienia ogólnych spraw wyznaniowych. Przedewszystkiem wchodzi tu w grę dotkliwy brak szeregu ustaw, któreby w sposób przystosowany do wymogów naszego życia społecznego i państwowego porządkowały pewne dziedziny, na których spotykają się — niezawsze całkiem identyczne — interesy wyznań i interesy ładu prawnego.</u>
<u xml:id="u-7.59" who="#WicemarszałekMudryj">Nadto sytuację utrudnia parokrotnie już przez moich poprzedników z tego miejsca skonstatowany brak dla całego szeregu wyznań uregulowania na podstawie ustaw polskich ich położenia prawnego oraz ustalenia stosunku Państwa do tych wyznań. Niektóre z nich wciąż jeszcze opierają swój byt prawny na ustawach, wydanych przez państwa zaborcze, ustawach przestarzałych, obcych nam duchem, konstrukcją, ujmowaniem istniejącej rzeczywistości.</u>
<u xml:id="u-7.60" who="#WicemarszałekMudryj">Odpowiednie projekty ustaw dla pewnej części tych wyznań stanowiły najważniejszy przedmiot prac Ministerstwa w ciągu ostatnich kilku lat i znajdują się w rozmaitych fazach przygotowania, począwszy od tych, które zostały już lub będą złożone Izbom Ustawodawczym jeszcze w bieżącej kadencji, a skończywszy na olbrzymiem dziele uregulowania położenia prawnego kościoła prawosławnego.</u>
<u xml:id="u-7.61" who="#WicemarszałekMudryj">Zaprowadzenie ładu prawnego w dziedzinie wyznaniowej stanowi podstawowy warunek utrwalenia tego pokoju religijnego, którym po wsze czasy szczycił się masz naród, a którego utrzymanie jest jednem z najważniejszych zadań Ministerstwa, narówni z obowiązkiem troszczenia się z jednakową pieczołowitością o rzeczywiste potrzeby wyznaniowe wszystkich bez wyjątku obywateli Rzeczypospolitej.</u>
<u xml:id="u-7.62" who="#WicemarszałekMudryj">Oczywiście na tem nie wyczerpują się wszystkie zadania Ministerstwa. Stoi jeszcze przed niem niezawsze łatwe, ale skądinąd konieczne zadanie utrzymania w praktyce życia należytego rozgraniczenia między tem, co jest funkcją i zadaniem Państwa, a tem, co jest funkcją i zadaniem organizacji kościelnej czy wyznaniowej. Dąży się przytem wszędzie, gdzie jest to możliwe, do współpracy i zgodnego współdziałania, ale także wszędzie, gdzie tego zachodzi potrzeba, zwalcza się z całą stanowczością wszelkie dążności do naruszenia ładu prawnego lub prób postawienia się ponad prawem.</u>
<u xml:id="u-7.63" who="#WicemarszałekMudryj">Jedyną nieprzekraczalną granicą, poza którą wyjść nie można, jest dobro Państwa, mocarstwowe stanowisko Polski i ład prawny wewnątrz kraju.</u>
<u xml:id="u-7.64" who="#WicemarszałekMudryj">Stanowisko najwyższej życzliwości cechuje wszystkie prace Ministerstwa, prowadzone w dziedzinie wyznaniowej. Odnosi się to do wszystkich bez wyjątku wyznań, tembardziej do Kościoła rzymskokatolickiego, do którego należy przeważająca większość naszych obywateli.</u>
<u xml:id="u-7.65" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-7.66" who="#WicemarszałekMudryj">Wysoka Izbo! Jak wspomniałem na wstępie, nakreślony program w obrębie mego resortu wymaga do swej realizacji szeregu lat wytrwałej i systematycznej pracy. Chcąc zbudować Polskę kulturalnie, ekonomicznie, gospodarczo i nadewszystko moralnie zwartą, silną i twórczą, musimy opasać okrąg centralny, szczególnie dostosowany do spełnienia najistotniejszych potrzeb ogólnych, związanych z obroną kraju, bastionami kultury narodowej, otaczającemi ze wszystkich stron jej serce — Warszawę — i jej okolice.</u>
<u xml:id="u-7.67" who="#WicemarszałekMudryj">Pas ten szeroki mienić się winien jaskrawemi barwami osobliwości terenowych i etnograficznych, a ma być utkany perłami twórczej pracy wszystkich obywateli, z inicjatywą i wydajną twórczą pracą Polaków na czele.</u>
<u xml:id="u-7.68" who="#WicemarszałekMudryj">Aby to naczelne zadanie spełnione być mogło, należy uprzednio dokonać dzieła wielkiego, trudnego, a jednak niezbędnego. Należy pobudzić do pracy wszystkie żywe siły narodu, należy zrzucić z siebie uczucie depresji, apatii, zgorzkniałego pesymizmu, a na to miejsce wzniecić uczucie zdrowego, życiodajnego optymizmu i wiary we własne siły. W przejawach zbiorowego życia ludzkiego dają się wyczuć i odróżnić wyraźnie dwa zasadnicze elementy: twórczy — konstrukcyjny i jadem ziejący pierwiastek destrukcji. Czas jest najwyższy, aby cały naród zrozumiał, że budować przyszłość można tylko pracą twórczą, konstruktywną. Krytyka jest nieraz potrzebna, ma ona często cechy konstruktywnej twórczości, jednakże specjalnością pewnych grup i odłamów społeczeństwa jest występować nie z krytyką, lecz z głęboką destruktywną robotą.</u>
<u xml:id="u-7.69" who="#WicemarszałekMudryj">Przejawy tej destruktywnej działalności, zabijającej wszelki twórczy poryw narodu, widzimy niestety zbyt często. Odczuwam to szczególnie na odcinku młodzieży akademickiej. Marnuje się siły młode, marnotrawi zdolności, zabija najwznioślejsze uczucia dla krótkowzrocznej, jakże zgubnej polityki. Niszczy się systematycznie poziom wysokiej etyki, prawdziwej moralności i rzetelnych uczuć humanitarnych, bez których odrodzenia ducha narodowego urzeczywistnić nie można. Gdy się pali pod nogami, gdy się widzi, że chwili jednej tracić nie można dla konstruktywnej twórczej pracy dla dobra powszechnego naszej Ojczyzny, marnuje się energię, traci czas i obniża polot tych, którzy w przyszłości zająć mają miejsce kierownicze w dziejowym pochodzie Polski ku lepszemu jutru.</u>
<u xml:id="u-7.70" who="#WicemarszałekMudryj">Chcę stworzyć warunki, umożliwiające przygotowywanie przyszłych obywateli Polski do ich zaszczytnej misji twórczej pracy nad doskonaleniem bytu naszego narodu, ale wytężona praca Ministerstwa i całego zespołu nauczającego pójdzie na marne, jeżeli szerokie masy społeczeństwa nie zrozumieją, że jest najwyższy czas, aby znalazły w sobie siłę przełamania, zniszczenia i usunięcia tych wszystkich nastrojów psychicznych, które nic nie mają wspólnego z konstruktywną twórczą pracą. Niechże staną do pracy ci wszyscy, którzy mają wiarę w czyn, w moc ducha ludzkiego i widzą światłą przyszłość naszej Ojczyzny.</u>
<u xml:id="u-7.71" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#Marszałek">P. poseł Hyla zwrócił się w trybie art. 61 regulaminu z krótkiem zapytaniem do p. sprawozdawcy. Udzielam w tej sprawie głosu p. sprawozdawcy.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#PPochmarski">P. poseł Hyla jeszcze przed przemówieniem p. Ministra zwrócił się z zapytaniem: jakie oszczędności dały Państwu tak zwane inspektoraty okręgowe, przysparzające nauczycielstwu i społeczeństwu w kontakcie z inspektoratami okręgowemi duże przykrości i koszta?</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#PPochmarski">Na to pytanie bardzo chętnie dam odpowiedź, ale uważam, iż tę odpowiedź należy dać po zamknięciu całej debaty. Nie chciałbym bowiem wyjaśnianiem tej przykrej, ale szczególnej sprawy przysłaniać, tak zwanych kapitalnych zagadnień, wysuniętych przed chwilą chociażby w przemówieniu p. Ministra. Jestem przekonany, że jeszcze inni mówcy wrócą do tego tematu, zatem w ostatnim głosie zastrzegam sobie danie odpowiedzi na te pytania.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#Marszałek">Głos ma p. ks. Downar.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#PksDownar">Wysoki Sejmie! Do jednych z najważniejszych zagadnień należy zaliczyć sprawę wychowania i kształcenia młodzieży. Każdy więc obywatel ma prawo i obowiązek wnikać w to, jakiego rodzaju są w Państwie instytucje wychowawcze, czy i o ile odpowiadają potrzebom i wymaganiom społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#PksDownar">Jeżeli spojrzeć na dzisiejszy stan szkolnictwa w Polsce, to widzimy, jakgdyby jedno wielkie rumowisko, nad którem i w Komisji Budżetowej, przy rozpatrywaniu budżetu Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, i w prasie zawodzi się słusznie jeremiady. Milion przeszło dzieci, przed któremi drzwi szkoły zamknięto, i to dzieci warstw najbiedniejszych i robotników i włościan; przeszło 15.000 nauczycieli bezrobotnych, potrzeba wybudowania 46.601 izb szkolnych, by rozmieścić należycie dzieci w wieku szkolnym i stworzenia około 30 tysięcy etatów nauczycieli szkół powszechnych (przy około 67 tysiącach obecnej liczby etatów).</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#PksDownar">Czyż to nie tragizm zagadnienia szkolnego pod względem materialnym, do którego szliśmy w imię równowagi budżetowej — i doszliśmy, ale do upadku poziomu szkolnictwa i do miliardowego obdłużenia i poważnego deficytu w gospodarce finansowej Państwa.</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#PksDownar">A jak się przedstawia naukowy poziom. Następstwem nieuniknionem: skoro na jednego nauczyciela przypada przeciętnie 70 dzieci, a w poszczególnych wypadkach dochodzi i 100 i 150; skoro ten nauczyciel zasypywany bywa okólnikami w sprawach administracyjnych i społecznych, skoro obok pracy w szkole i związanej z nią pracy domowej ma być zaangażowany w pracy pozaszkolnej, — zastrzegam się, że bynajmniej me występuję przeciwko pracy społecznej nauczyciela — o ile ma czas i zdolności ku temu, niech będzie pionierem kultury, ale niech się to nie dzieje kosztem wyczerpania jego sił, potrzebnych dla szkoły.</u>
<u xml:id="u-11.4" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-11.5" who="#PksDownar">Skoro musi on przeprowadzać wybory do rad gminnych, stać na czele instytucyj społecznych, należeć do wszystkich organizacyj i komitetów, tworzonych przez panów starostów czy inspektorów, to musi się to w dzisiejszych warunkach odbić i na poziomie naukowym i na wychowaniu młodzieży i na zdrowiu nauczyciela.</u>
<u xml:id="u-11.6" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Schaetzel.)</u>
<u xml:id="u-11.7" who="#PksDownar">Ale jako odpowiedź cisną się tu słowa z tej znanej piosenki „Góralu, czy ci nie żal”, w której ów góral na wszystko odpowiada: „dla chleba — dla chleba...”. I tu się wyłania zagadnienie polityki personalnej. 55.000 przeniesień w ciągu 8 lat, niby dla „dobra szkoły”, czy na „własną prośbę”, to cyfry zbyt bijące w oczy. To przeciętnie około 7.000 przeniesień rocznie, których celowość trudno zrozumieć, a które szerzą rozgoryczenie wśród pracowników oświatowych. W r. 1932/33 przeniesiono 6.939 nauczycieli, t. j. przeniesiono niemal co dziewiątego nauczyciela. Skoro zważy się, że przeciętny koszt przeniesienia, który władza szkolna pokrywa, wynosi 200 zł, to okaże się, że w czasach, kiedy niema pieniędzy na budowę szkół, przeniesienie sił nauczycielskich, przynajmniej w tych warunkach kosztowało blisko 1.400.000 zł. O tej, swego rodzaju, wędrówce nauczycieli decyduje często praca i rodzaj pracy pozaszkolnej. Taka atmosfera w szkole nie może wpływać na spokojną, systematyczną pracę, stojącą na wysokości zadania. Uważam, że jedynem kryterium w ocenie nauczyciela powinny być jego wartości moralne, jako wychowawcy i jego praca zawodowa. do której został powołany, i za którą jest i musi być odpowiedzialny, a nie jego większe lub mniejsze zaangażowanie się w pracy tej lub innej, niezwiązanej ściśle zawodowo ze szkolnictwem. Nic więc dziwnego, że rozlega się powszechne narzekanie i rodziców i nauczycieli wszystkich szkół na obniżenie się poziomu umysłowego i moralnego młodzieży. W tych warunkach, mimo wprowadzenia demokratyzacji szkolnictwa, szkoła jednolita, wszystko jedno czy z tych czy z innych przyczyn, nie wytrzymała narazie praktycznie i życiowo próby. Nie chcę bynajmniej tu uderzać w ustawę o ustroju szkolnym, uchwaloną w 1932 r., bo wiem, że reforma tak doniosła, jak zmiana ustroju szkolnego, wymaga wiele czasu. Chcę jednak wskazać na pewne trudności, jakie piętrzą się przed reformą szkolną. Trzeba stwierdzić, że dzisiaj właściwie niema szkoły jednolitej, skoro szkoła powszechna stosuje różne wymiary godzin nauczania jednego i tego samego przedmiotu, w jednej i tej samej klasie. Niema więc jednolitego poziomu wykształcenia, a tem samem nie może być mowy o tem, by szkoła powszechna istotnie w tych warunkach przygotowywała do szkoły średniej. Chcąc utrzymać szkołę jednolitą, należy rzeczy te brać pod uwagę.</u>
<u xml:id="u-11.8" who="#PksDownar">Po drugie. Niedostatecznie rozwinięta sieć szkolna stanowi dla całych zastępów młodzieży wiejskiej dalszy hamulec we wstąpieniu w progi szkoły średniej. Zęby jednolita szkoła mogła wytrzymać próbę życiową, trzebaby wydać około 2 miliardów złotych na założenie wszędzie 7klasówek, gdy chodzi o wsie wielkie; dziś takich uprzywilejowanych na wsi, korzystających z 7klasowej szkoły, jest zaledwie 15,9%, a przeszło połowa uczy się w jedno i dwuklasowych szkołach.</u>
<u xml:id="u-11.9" who="#PksDownar">Jeżeli natomiast chodzi o dalszy etap w szkolnictwie — o szkołę średnią, to muszę z uznaniem wyrazić się o reformie, która przewiduje organizację szkół średnich zawodowych. I tu właśnie najbardziej uwidocznia się zadanie reformy szkolnej, w tem nastawieniu szkolnictwa na zagadnienie zawodowe, które leży bezwzględnie w interesie Państwa. W praktyce jednak od chwili wydania ustawy zrobiono stosunkowo bardzo mało dla szkolnictwa zawodowego.</u>
<u xml:id="u-11.10" who="#PksDownar">Nie wiemy również, w jakim kierunku pójdzie organizacja liceów, które mają być kompensatą za dawne ośmioletnie gimnazjum.</u>
<u xml:id="u-11.11" who="#PksDownar">Po trzecie. Jeszcze jedną tamę dla młodzieży wiejskiej stanowią trudności w rozmieszczeniu szkół średnich i opłaty, które wynoszą 220 zł rocznie.</u>
<u xml:id="u-11.12" who="#PksDownar">Mówiąc o opłatach szkolnych, nie mogę pominąć zwiększonych opłat akademickich od 260 do 320 zł. Ogólna ciężka sytuacja materialna musiała w szczególniejszy sposób dotknąć tę młodzież akademicką, która rekrutuje się ze sfer niezamożnych, wiejskich i robotniczych, która często o własnych siłach, o chłodzie i głodzie — w znaczeniu dosłownem — zdobywa wiedzę. i o też od chwili podniesienia opłat (r. 1932/33) akademickich, widzimy, jak zmniejsza się napływ polskiej młodzieży i jak wzrasta procent przerywających studia, nawet wysoko zaawansowanych.</u>
<u xml:id="u-11.13" who="#PksDownar">Stosowanie indywidualnych ulg i stypendiów — zdaje mi się — nie rozstrzyga sprawy, bo młodzież biedna, wobec zwiększonych opłat, uważa jakgdyby sprawę dla siebie za przesądzoną, nie wiedząc, czy i w jakim stopniu będzie mogła korzystać z ulg, a z drugiej strony niewiadomo, czy wyczerpane społeczeństwo będzie mogło przyjść z pomocą w takim stopniu, jak to czyniło dotychczas. W trosce więc o przyszłą elitę umysłową społeczeństwa, o dopływ cennych sił ludowych, należałoby obniżyć opłaty przynajmniej o 33 procent.</u>
<u xml:id="u-11.14" who="#PksDownar">W chwili, gdy oświata publiczna w Polsce znalazła się w tak katastrofalnym stanie, winno się przynajmniej usunąć wszelkie podkopujące byt, a niecelowe zarządzenia, związane z organizacją szkolnictwa prywatnego, powszechnego i średniego, i otoczyć je szczególniejszą opieką.</u>
<u xml:id="u-11.15" who="#PksDownar">Jest zrozumiałem samo przez się, że nadzór i kontrola Państwa jest potrzebna i musi być, jednak powinna stanąć na gruncie realnej troski. Nie należałoby nadużywać przysługującego władzy przywileju w doborze personelu nauczycielskiego, który opłacają organizacje społeczne i rodzice.</u>
<u xml:id="u-11.16" who="#PksDownar">Przechodzę do zagadnienia wychowania religijnomoralnego w szkole. Problemem stosunku Państwa, to jest jego władz, do religii i kościoła będzie zawsze stosunek do sprawy religijnego wychowania młodzieży szkolnej. Konstytucja zagwarantowała obowiązek nauczania religii w szkole, wynosząc przez to sprawę tę na wyżyny państwowo-ustrojowe. Obowiązek konstytucyjny w stosunku do religii katolickiej został jeszcze bardziej wzmocniony przez Konkordat. Rozporządzenie Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego z 19 grudnia 1926 r., rozwijającego szczególnie zasady, ustalone w Konstytucji i konkordacie, postanawia, że nauka religii katolickiej jest obowiązkiem dla uczniów katolików we wszystkich szkołach z wyjątkiem szkół wyższych i praktyki religijne młodzieży szkolnej katolickiej należą do nauczania i wychowania religijnego, że młodzież szkolna jest obowiązana brać udział w tych praktykach religijnych. Także ustawa z dnia 11 marca 1932 r. o ustroju szkolnictwa zapewnia młodzieży szkolnej jaknajwiększe wyrobienie moralne i religijne. Tymczasem opinia katolicka w Polsce jest zaalarmowana do najwyższego stopnia ciągłemi nadużyciami, jakie popełniają pewne czynniki szkolne, gdy chodzi o nauczanie religii w szkołach. Dadzą się one sprowadzić do następujących faktów: Po pierwsze — jednostronne powierzanie nauki religii nauczyciel świeckim niejednokrotnie bez misji kanonicznej, chociaż w tej sprawie okólnik Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego z dnia 3 lipca 1929 r. wyraźnie postanawia i określa potrzebę misji kanonicznej. Po drugie — widoczne zmniejszanie ilości godzin nauki religii, a nawet całkowite zawieszanie nauki religii w szkołach na czas dłuższy. Klasycznym przykładem tego stało się łomżyńskie, zresztą ziemia łomżyńska nie jest pod tym względem oazą. Ze wszystkich stron nadchodzą niepokojące wiadomości poprzez prasę codzienną i doniesienia o trudnościach, jakie napotyka nauczanie religii w wielu szkołach; fakt ten zmusza społeczeństwo katolickie do stwierdzenia, że stosunek do religii miejscowych czynników nie jest normalny. Naprzykład w 4 szkołach na terenie powiatu wileńsko-trockiego, w Rykontach, Budzie, Łożdzianach i Kiemieliszkach, już od roku nie jest wykładana nauka religii. W tym stanie rzeczy można doszukiwać się przyczyny wystąpień miejscowego nauczyciela, który pozwalał sobie niejednokrotnie na obrazę uczuć katolickich miejscowej ludności. Niestety, trzeba powiedzieć, że nie jest to fakt odosobniony. Muszę zaznaczyć, że niesłusznie p. sen. Radziwiłł na Komisji Budżetowej senackiej, przy rozpatrywaniu budżetu Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, usiłował sprowadzić całe zagadnienie do zatargów osobistych między nauczycielstwem i duchowieństwem. Zagadnienie to ma daleko głębsze podłoże, sięga ono do wrogiego zasadniczo nastawienia przeciw religii. Taksamo dziwnie brzmiało w ustach p. sen. Radziwiłła domaganie się bezpłatnego nauczania religii w szkołach. Chodzi tu nie tylko o poderwanie materialnej egzystencji nauczyciela czy katechety, ale uwidacznia się w tem dążenie do uniemożliwienia nauki religii. Jeżeli Konstytucja zafiksowała obowiązek nauczania religii w szkołach, to stwierdziła, jak doniosłe znaczenie przywiązuje jej w życiu wychowawczo-państwowem.</u>
<u xml:id="u-11.17" who="#PksDownar">Drugi przykład; inspektor szkolny w Sokółce (województwo białostockie) zakwalifikował naukę religii w szkołach do przedmiotów nadliczbowych.</u>
<u xml:id="u-11.18" who="#PksDownar">Trzeci: Na Wołyniu p. inspektor szkolny w Kostopolu zniósł swemi rozporządzeniami 100 godzin nauki religii, a naukę religii w szkołach powierza osobom, nieposiadającym misji kanonicznej.</u>
<u xml:id="u-11.19" who="#PksDownar">Można powiedzieć, że to samo dzieje się w kuratorium warszawskiem. Zostały zredukowane etaty katechetów i godziny religii w Zduńskiej Woli, w Nieszawie — słowem takich przykładów można cytować mnóstwo.</u>
<u xml:id="u-11.20" who="#PksDownar">Nie wiem, komu zależy na tej walce z religią, na pogłębianiu rozłamu między społeczeństwem a Rządem. Wiem tylko, że Państwo i naród strącą na tem, skoro wychowaniu odbierze się najważniejszą podstawę, jaką jest ugruntowana w religii moralność chrześcijańska.</u>
<u xml:id="u-11.21" who="#PksDownar">Przechodzę do sfery zakazów czasopism katolickich i organizacyj religijnych na terenie szkoły. Na liście proskrypcyjnej został umieszczony przez kuratorium krakowskie „Przewodnik Katolicki”, pismo bardzo popularne, na wysokim poziomie, w duchu ściśle katolickim, apolitycznym prowadzone, które daje gwarancję, że zawarta w niem treść może tylko pomagać w wychowaniu młodzieży w duchu praworządności. To samo należy powiedzieć o „Przeglądzie Katolickim”, zabronionym przez kuratora warszawskiego. Na liście proskrypcyjnej znalazł się nawet „Orędowniczek Krucjaty Eucharystycznej”. Trudno zrozumieć, dlaczego czasopisma katolickie są poczytywane za tak niebezpieczne dla młodzieży polskiej, jeżeli pomagają w ugruntowaniu zasad katolickich.</u>
<u xml:id="u-11.22" who="#komentarz">(P. Drozd-Gierymski: Katolickich — nie.)</u>
<u xml:id="u-11.23" who="#PksDownar">Dlaczego? To jest wyraźnie powiedziane. Chyba Pan Poseł nie zna tych pism i chyba to jedno usprawiedliwia Pana. Powtarzam, dlaczego czasopisma katolickie są poczytywane za tak niebezpieczne dla młodzieży szkolnej, kiedy one mają być pomocą w pogłębianiu, w ugruntowaniu zasad katolickich, kiedy mają wytrącić z rąk tej młodzieży różne brukowce, jak „Tajny Detektyw”, „Reportaż”, „Za parawanem”, kiedy one wpajają poszanowanie dla władz państwowych?</u>
<u xml:id="u-11.24" who="#PksDownar">Boleśnie również społeczeństwo katolickie na Wileńszczyźnie odczuwa walkę kuratorium tamtejszego z Krucjatą Eucharystyczną na terenie szkolnym. Krucjata stawia sobie najwznioślejsze zasady wychowawcze, obok miłości Boga i kościoła szerzy czystą, bezinteresowną miłość polskości i Państwa Polskiego. I tem więcej jest to niezrozumiałem, że stosunek Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego do Krucjaty jest życzliwy, jak to wynika z pisma Ministerstwa z 4.1.28 r. Nr. 1. 2287/27 do Kuratorium Okręgu Szkolnego Łódzkiego, by organizację Krucjaty Eucharystycznej wśród młodzieży szkół powszechnych traktować jako dozwoloną organizację o charakterze religijnym.</u>
<u xml:id="u-11.25" who="#PksDownar">Przy tej okazji chciałbym zatrzymać uwagę Wysokiego Sejmu również i na dążeniu młodzieży katolickiej w szkołach wyższych do zawieszania krzyżów w aulach wykładowych, rozumie się samo przez się, że za zgodą władz uniwersyteckich. Uważam, że nie tylko młodzież nie powinna napotykać tu trudności, ale gorąco i serdecznie jej przyklasnąć należy, że w tym czasie, kiedy organizacje komunistyczne rosną z dniem każdym, kiedy sięgają po największe dobro nasze — po młodzież, kiedy powstają one już w szeregach młodzieży szkół średnich, kiedy proces wileński wykazał, że ci, w których chcieliśmy widzieć przyszłość narodu, godzą w podwaliny Państwa — młodzież ta dąży do odrodzenia, do wytworzenia siły odpornej, jaka płynie z ducha Chrystusa. To też nie tylko z punktu widzenia religijnego, ale i z punktu widzenia interesu Państwa w wychowaniu publicznem, muszą być wzmocnione walory takie, jak religia. Wychowanie państwowe tem bardziej dziś należy oprzeć się wychowaniu religijno-moralnem, a ono stanie się istotną siłą państwowotwórczą.</u>
<u xml:id="u-11.26" who="#PksDownar">Muszę zaznaczyć, że jeżeli chodzi o dotychczasowy kierunek polityki Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, to społeczeństwo katolickie ma wiele zastrzeżeń i z niepokojem patrzy, jak pewne czynniki dążą do zamącenia harmonijnej współpracy kościoła z Państwem.</u>
<u xml:id="u-11.27" who="#PksDownar">Weźmy np. aresztowanie ks. Kochańskiego w głośnej sprawie o żałobne opaski. Uwięziono ks. Kochańskiego, wzburzono opinię katolicką, skazano go w Łomży na 6 miesięcy, aby po kilku miesiącach sąd apelacyjny wydał wyrok uniewinniający, podnosząc w uzasadnieniu, że nie miało miejsca przestępstwo z art. 156 k. k„ z którego to artykułu ks. Kochański był oskarżony. I to nie jest wyjątkiem. Władze administracyjne niejednokrotnie wykraczają poza ramy swej kompetencji, kiedy wywierają pewną presję bezpośrednio na pojedyńczych księży, zamiast w myśl konkordatu kierować się do jego władzy kościelnej, jaką jest ordynariusz. Weźmy przykłady z innej dziedziny. Biskupstwo sandomierskie dotąd nie obsadzone. Komisję Papieską zahamowano, od pół roku przeszło jej nie zwoływano, zamiast wzmocnić i usprawnić wykonanie konkordatu.</u>
<u xml:id="u-11.28" who="#PksDownar">Społeczeństwo katolickie domaga się i oczekuje przestrzegania w polityce oświatowej tych wszystkich postulatów, które ze stanowiska katolickiego są jasne i konieczne, a które opierają się na Konstytucji i konkordacie.</u>
<u xml:id="u-11.29" who="#PksDownar">Osoba jednak p. Ministra Oświaty i słowa, które wypowiedział przy obejmowaniu urzędu, że: „wychowanie, kształcenie charakterów jest tem pierwszem, tem największem zadaniem, jakie staje przede mną, jako przed Ministrem W. R. i O. P.”, napełniają społeczeństwo wiarą, że p. Minister doprowadzi do ścisłej współpracy Państwa z kościołem i oprze ten stosunek na wzajemnem zaufaniu i porozumieniu.</u>
<u xml:id="u-11.30" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#WicemarszałekSchaetzel">Głos ma p. Chojnacki.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#PChojnacki">Wysoki Sejmie! Obok kryzysu finansowego istnieje znany powszechnie kryzys oświatowy, a głównie kryzys szkoły powszechnej. Nie będę obrazował go cyfrowo, gdyż jest to dokładnie Wysokiemu Sejmowi znane, lecz skoro jednak zostało już ustalone, że w hierarchii potrzeb szkoła stoi bezpośrednio po armii, to jej potrzeby należy pokryć, choćby stopniowo, wedle terminowego planu likwidacji kryzysu szkolnego. Prace w tym kierunku należy rozpocząć od zahamowania pogłębiania się tego kryzysu i dążyć stopniowo do poprawy.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#PChojnacki">Dzięki śmiałemu podejściu p. Ministra Oświaty do tej sprawy, widzimy w preliminarzu Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego pierwszy raz, po paroletniej przerwie, podwyższenie wydatków okrągło o 8 milionów, co musimy uznać za pierwszy krok, wiodący ku poprawie.</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#PChojnacki">Skromny to krok raczej — jak słusznie powiedział p. Premier — wyraz tendencji Rządu w tej dziedzinie. Należy zrobić dalsze, bo inaczej nie uda się podnieść kultury wsi, jej poziomu, który w niejednym ośrodku naszego kraju wywołuje jeśli nie rumieniec wstydu, to głębokie zaniepokojenie o dzień jutrzejszy.</u>
<u xml:id="u-13.3" who="#PChojnacki">Źródłem niepokoju jest brak szkół i ich niski poziom. Typem szkoły wiejskiej jest u nas jedno lub dwuklasówka o przeważnie niezaspokojonych potrzebach. Wiele zarządów gminnych bagatelizuje potrzeby rzeczowe szkół, pozostawiając troskę o te potrzeby kiepsko płatnemu i przepracowanemu nauczycielowi. Lekarstwo na złą wolę niektórych gmin znalazłby niewątpliwie p. Minister Spraw Wewnętrznych.</u>
<u xml:id="u-13.4" who="#PChojnacki">Jeśli chodzi o nauczyciela, to spełnia on swe zadanie całkowicie ofiarnie, stanowiąc typ pracownika wysoce ideowego. Niemniej nie może on rezygnować z uprawnień, nadanych mu ustawą, a tego żądają od niego gminy wiejskie, nie chcąc mu płacić dodatku mieszkaniowego.</u>
<u xml:id="u-13.5" who="#PChojnacki">Ale i władze państwowe nie darzą nauczyciela ufnością. Mało komu znany jest fakt, że nauczyciel jest również ofiarą rozpanoszonej biurokracji, bo sądzą go ci, którzy go nadzorują. Czynnik sędziowski został usunięty z komisyj dyscyplinarnych. Dowodzi to, że administracja szkolna bardziej ufa swym podwładnym urzędnikom, jako swemu narzędziu, niż czynnikowi sędziowskiemu. Instrukcja o kwalifikowaniu nauczycieli stanowi dokument zbędnego systemu policyjnego, stosowanego do chlubnie pracującego nauczyciela. Widzimy to szczególnie na Polesiu, gdzie kurator p. Petrykowski rządzi, a nie wychowuje. Posługuje się ludźmi, którzy mają wychowywać, a sami nie są wychowani. Taki np. podinspektor p. Haar z Łunińca został wyproszony z gmachu sądu, a mimo to do dziś „urzęduje”. Inspektor p. Ciesielski wizytuje późnym wieczorem prywatne mieszkania nauczycieli. Inspektor p. Łaskowiecki zabiega o łaski kuratora, organizując mu uroczystości imieninowe w szkołach. Pisała o tem prasa szeroko, a wtedy wizytator p. Badzian, mówił na zebraniu nauczycieli o autorach: „niech dranie piszą, co chcą”. Są i inni, ale nie chcę nużyć Wysokiego Sejmu temi sprawami, nie chcę rządzić, bo wiem, że nie jestem „nadinspektorem”, czy „nadkonduktorem”, lecz chcę stwierdzić, że sprawcy takiego układu stosunków na Polesiu pozostają dotąd na stanowiskach.</u>
<u xml:id="u-13.6" who="#PChojnacki">Ostatnią sprawą, którą chciałem poruszyć, to awans automatyczny nauczycielstwa, fest on konieczny, gdyż nauczyciel cale życie pozostaje nauczycielem i w 99% nie ma możności innego awansowania, w przeciwieństwie do awansu w urzędach. Każdy, kto pracuje, awansuje społecznie, bo kto zna życie i warunki pracy nauczyciela, wie, że inaczej być nie może. Na tem stanowisku stanął dekret Naczelnika Państwa Marszałka Józefa Piłsudskiego z dnia 18 grudnia 1918 r. Zasady tego dekretu honorował dotąd każdy Rząd Rzeczypospolitej i, sądzę, że nikt tego nie zmieni, ani zmienić nie może.</u>
<u xml:id="u-13.7" who="#PChojnacki">Kto zna wysoki procent śmiertelności wśród nauczycielstwa młodszego, ten nie będzie zabiegał o zniszczenie awansu automatycznego, gdyż nie zechce tej śmiertelności podwajać. Każde pogorszenie pozycji społecznej nauczyciela, to spotęgowanie nadmiernej już śmiertelności tego zawodu. Nie leży to w interesie Państwa.</u>
<u xml:id="u-13.8" who="#PChojnacki">Z tych względów witamy z zadowoleniem pozytywny stosunek Rządu do automatycznych awansów nauczycielskich i umieszczenie w preliminarzu 7.800.000 zł na zapoczątkowanie ratowania szkolnictwa przed ostatecznem jego załamaniem i psychicznem załamaniem nauczycielstwa.</u>
<u xml:id="u-13.9" who="#PChojnacki">Wysoki Sejmie! Na zakończenie chciałbym jeszcze kilka słów powiedzieć o samorządzie szkolnym. Samorząd ten oparty na przestarzałych „przepisach”, wydanych jeszcze przez Tymczasową Radę Stanu b. Królestwa Polskiego, stał się w ostatnich czasach fikcją. Stało się to nie z winy samorządu szkolnego, ani jego przestarzałych podstaw prawnych, lecz wskutek tego, że z biegiem lat samorządowi temu różnemi zarządzeniami odjęto te uprawnienia, jakie posiadał. Dziś już np. dozory szkolne nie dysponują funduszami gminnemi na szkolnictwo, zostało to przekazane zarządom gminnym; rady szkolne pozbawiono nawet prawa opiniowania przy obsadzaniu stanowisk nauczycielskich w drodze konkursów. Samorządowi szkolnemu pozostawiono tylko prawo karania za nieregularne posyłanie dzieci do szkoły. Lecz niestety i z tego uprawnienia samorząd szkolny nie może korzystać, gdyż dzieci chcą chodzić i chodzą regularnie do szkoły. W tych warunkach samorząd szkolny nie może wypełniać tych zadań, do jakich został powołany, a cały ciężar i odpowiedzialność za gospodarcze zaopatrzenie szkół spada na barki, a najczęściej i kieszeń kiepsko uposażonego nauczyciela. Gdyż nauczyciel, chcąc utrzymać się na posadzie, zmuszony jest kosztem skromnej egzystencji swojej i swoich dzieci łożyć z własnych funduszów na potrzeby rzeczowe szkoły. Bo źle zaopatrzona pod względem gospodarczym szkoła powoduje niedostateczną ocenę pracy, a co za tem idzie i zwolnienie z posady.</u>
<u xml:id="u-13.10" who="#PChojnacki">Na Komisji Budżetowej Sejmu sugerowano Wysokiemu Rządowi skasowanie całkowite samorządu szkolnego, a utworzenie natomiast w ramach samorządu terytorialnego specjalnych komórek oświatowych.</u>
<u xml:id="u-13.11" who="#PChojnacki">Mam wrażenie, że byłoby to tylko sankcjonowaniem tego, co już obecnie faktycznie jest, lecz sytuacji gospodarczej szkół w niczemby to nie zmieniło. Według mnie może to zrobić tylko odrębny samorząd szkolny, oparty na własnych funduszach i własnej egzekutywie. Apeluję do p. Ministra o łaskawe zorganizowanie takiego samorządu szkolnego.</u>
<u xml:id="u-13.12" who="#PChojnacki">Chciałbym podziękować ks. posłowi Downarowi za to, że był łaskaw stanąć w obronie przenoszonych nauczycieli. Z drugiej strony pragnę jednak zaznaczyć, że niema w szkole walki o religię, ale jest walka o wpływy wśród społeczeństwa i ta często jest przenoszona na teren szkolny. Z tej walki nie będę przytaczał przykładów tak, jak to czynił ks. poseł Downar, bo miałbym ich daleko więcej, chcę tylko stwierdzić z tej trybuny, że słuszność jest po stronie nauczycieli, bo przed nimi stoi przyszłość i oni bezwzględnie walkę tę wygrają.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#WicemarszałekSchaetzel">Głos ma p. ks. Lubelski.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#PksLubelski">Wysoki Sejmie! Zabierając głos w dyskusji nad budżetem Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, chcę najpierw dać wyraz radości, że na czele tego Ministerstwa stanął człowiek wielkiej wiedzy i nauki, człowiek, który jest chlubą nauki polskiej i który ze względu na swoje wielkie walory naukowe i etyczne nie budzi w społeczeństwie żadnych zastrzeżeń. Miło mi także stwierdzić, że pierwsze pociągnięcia personalne p. Ministra w Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego i ustosunkowanie się jego rozumne i roztropne do młodzieży akademickiej spotkało się z wielkiem uznaniem społeczeństwa. To daje społeczeństwu powód do nadziei, że ten ważny resort p. Minister poprowadzi dla dobra Państwa jaknajlepiej.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#PksLubelski">Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego obejmuje dwa działy: oświatę i sprawy wyznaniowe.</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#PksLubelski">Chcę najpierw pomówić o sprawach religijnych i tutaj postawię kilka tez.</u>
<u xml:id="u-15.3" who="#PksLubelski">Nie odmawiając nikomu, żadnemu z wyznań i żadnemu z obrządków patriotyzmu i lojalności wobec Państwa Polskiego, a nawet pewnych zasług, chcę stwierdzić, że my, Polacy — katolicy, którzy stanowimy w Polsce 65% ludności, jesteśmy istotnym trzonem i istotną podstawą Państwa i narodu polskiego. Na nas Państwo Polskie, na nas naród polski zawsze liczyć może i na nas także rząd polski w każdej słusznej i sprawiedliwej sprawie liczyć może. Naszą ambicją jest być jaknajlepszymi Polakami, jaknajlepszymi obywatelami Państwa Polskiego. My, księża polscy katoliccy, głosimy, że istotnym obowiązkiem każdego katolika jest wierność dla Państwa Polskiego, że powinien on być jaknajlepszym obywatelem Państwa Polskiego i że nie jest dobrym katolikiem ten, kto nie jest dobrym patriotą, dobrym obywatelem swego Państwa,</u>
<u xml:id="u-15.4" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-15.5" who="#PksLubelski">Jeżeli się przypatrzymy historii polskiej, zwłaszcza historii porozbiorowej, to widzimy, że męczennicy za wolność Ojczyzny byli także zazwyczaj męczennikami za wolność kościoła katolickiego. A jeśli się dziś przypatrzymy prześladowaniom w Rosji Polaków — katolików, to oni ciernią nie tylko dlatego, że są katolikami, ale także dlatego, że są Polakami. Wielkie postaci ś. p. prałata Butkiewicza, męczennika za wolność kościoła i za Polskę, ś. p. księdza arcybiskupa Cieplaka i ś. p. księdza biskupa Maleckiego są tego dowodem.</u>
<u xml:id="u-15.6" who="#PksLubelski">Następnie chcę stwierdzić, że między istotnym, prawdziwym interesem Państwa Polskiego, a prawdziwym interesem kościoła katolickiego niema sprzeczności. W najżywotniejszym interesie Państwa Polskiego leży, aby kościół, który daje moralne podstawy narodowi, się rozwijał, tak jak znowu w najżywotniejszym interesie kościoła katolickiego leży, aby Polska, która jest położona między bolszewicką Rosją a neopogańskiemi Niemcami, była silna i potężna, bo wtenczas tylko te walory, które reprezentuje kościół, mogą być urzeczywistnione. Dlatego też kościół z całą siłą pragnie, żeby nasza, żeby Państwo Polskie było silne i potężne. Temu daje wyraz niedwuznacznie najwyższy zwierzchnik kościoła katolickiego Ojciec Święty.</u>
<u xml:id="u-15.7" who="#PksLubelski">Tę prawdę rozumieli wszyscy wielcy politycy i królowie polscy. Rozumiał tę prawdę ten pierwszy książę, który wprowadził chrześcijaństwo do Polski i przeto uchronił Polskę od losu Słowian zachodnich. Rozumiał tę prawdę Bolesław Chrobry, który ufundował arcybiskupstwo gnieźnieńskie i stworzył kilka innych biskupstw. Rozumiał tę prawdę Kazimierz Wielki, który zakładał kościoły na Rusi Czerwonej. Rozumiała tę prawdę królowa Jadwiga i Władysław Jagiełło, którzy szerzyli chrześcijaństwo na Litwie. Rozumieli tę prawdę Zygmuntowie Jagiellonowie, którzy mimo kuszących ponęt nie stworzyli w Polsce kościoła narodowego. Rozumiał tę prawdę Stefan Batory i Jan Sobieski, którzy służyli interesom kościoła, będąc przekonanymi, że służą jednocześnie interesom Ojczyzny.</u>
<u xml:id="u-15.8" who="#PksLubelski">Rozumiał tę prawdę także i Wódz Narodu Józef Piłsudski, który oświadczył, że dopóki on w Polsce rządzi, nie będzie prześladowania kościoła. I tak się stało. Chcę także stwierdzić, — co już tu zaznaczałem — że w Polsce niema prześladowania kościoła. Cieszymy się z wolności kościoła. Cieszymy się, że najwyżsi dostojnicy Państwa z Panem Prezydentem na czele biorą udział w uroczystościach religijnych. ale nie możemy zamykać oczu na to. że nie brakuje w Polsce ludzi, którzyby chcieli ten harmonijny stosunek kościoła z Państwem zamącić, którym zależy na tem, ażeby w Polsce zapanowały takie stosunki pod względem kościelnym i religijnym, jakie są w Niemczech albo w Rosji bolszewickiej. Nie możemy zamykać oczu na to, że są ludzie, którym zależy na zupełnem zlaicyzowaniu szkoły, na zlaicyzowaniu instytucji małżeństwa i na zadrażnieniu wzajemnych stosunków między władzami państwowemi a władzami kościelnemi. Że w dziedzinie stosunków między Państwem a kościołem nie jest u nas w Polsce wszystko w porządku, podniósł to mój przedmówca ks. Downar. Ja chcę stwierdzić, że rzeczywiście, mimo może najlepszych intencyj ze strony najwyższych czynników Państwa i kościoła, ten stosunek dotychczas pod wieloma względami pozostawia dużo do życzenia. Od dwóch lat nie toczą się pertraktacje w sprawie konkordatu. Cierpią na tem nie tylko sprawy kościelne, ale także sprawy państwowe, a również — jak słyszeliśmy na Komisji Budżetowej przy budżecie Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego — sprawy całego społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-15.9" who="#PksLubelski">W interpelacji swojej zwróciłem uwagę na braki w dziedzinie nauki religii i wychowania religijnego. W tych dniach otrzymałem odpowiedź od p. Ministra W. R. i O. P., ale z przykrością stwierdzam, że ta odpowiedź — wbrew oczywiście wiedzy p. Ministra — pod wieloma względami jest oparta na błędnych informacjach, udzielonych mu ze strony podległych mu czynników. W interpelacji stwierdziłem, że zwłaszcza w Małopolsce wschodniej w archidiecezji lwowskiej, a więc w archidiecezji kresowej, gdzie ta kwestia jest bardzo ważna, gdzie się szerzą rozmaite sekty i komunizm, godziny nauki religii są redukowane, i są szkoły, w których nauka religii wogóle się nie odbywa. Na interpelację dostałem odpowiedź, że są to bardzo rzadkie wyjątki. Muszę stwierdzić tutaj, że z kurii biskupiej otrzymałem wykaz 140 szkół archidiecezji lwowskiej, pozbawionych zupełnie nauki religii.</u>
<u xml:id="u-15.10" who="#PksLubelski">Co do redukcji nauki religii w archidiecezji lwowskiej chcę jeszcze zwrócić uwagę, że kuria lwowska, licząc się z ciężkiem położeniem materialnem Państwa, zwróciła się do kuratorium z oświadczeniem, że księża będą za darmo uczyć w szkołach, byleby umożliwić im nauczanie religii. Kuratorium odpowiedziało, że na to się nie zgadza.</u>
<u xml:id="u-15.11" who="#PksLubelski">Tak samo w odpowiedzi na interpelację powiedziano, że toczą się pertraktacje w sprawie egzaminów kwalifikacyjnych dla księży prefektów. Tymczasem z ust księży biskupów, zebranych na zjeździe w Warszawie, słyszałem, że nikt z biskupów od 5 lat nie wie o takich pertraktacjach.</u>
<u xml:id="u-15.12" who="#PksLubelski">W odpowiedzi na interpelację, w której mówiłem o usunięciu 6 nauczycielek z Nowego Sącza, względnie przeniesieniu ich na inne gorsze posady, Ministerstwo pisze, że nikt na ich miejsce nie został przyjęty-. Tymczasem mam wiadomość z tego miasta, że na ich miejsce zostało przyjętych 6 innych nauczycielek, między innemi żona tamtejszego nowo przybyłego inspektora p. Stefaniaka.</u>
<u xml:id="u-15.13" who="#PksLubelski">Mógłbym także przytoczyć inne przykłady na dowód, iż odpowiedź na interpelację w bardzo wielu wypadkach polega na błędnych informacjach, danych p. Ministrowi.</u>
<u xml:id="u-15.14" who="#PksLubelski">Że w dziedzinie szkolnictwa nie jest wszystko w porządku pod względem religijnym świadczą o tem także dwa wprost karygodne fakty, jakie mają miejsce. Oto do niedawna specjalną opieką i specjalną życzliwością Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego cieszyli się księża apostaci. Ci, którzy zdradzili kościół i połamali swe śluby, zostawali inspektorami i wizytatorami i mieli kierować wychowaniem religijno-moralnem. A drugi taki klasyczny wypadek, to wypadek, który podały w ostatnich czasach gazety, a któremu nie zaprzeczono: oto na czele komisji kwalifikującej podręczniki dla szkół stoi niejaki pan Mandelbaum-Drzewieski, człowiek, o którym ks. prałat Rutkowski, towarzysz i kapelan ks. arcybiskupa Cieplaka i towarzysz ks. biskupa Małeckiego, pisze w swej książce, że był działaczem bolszewickim na terenie Peterburga i działał tam na szkodę Polaków i na szkodę kościoła katolickiego. Czy to nie jest policzek dla całej stutysięcznej rzeszy nauczycieli polskich, iż nie umiano znaleźć nikogo wśród niej na prezesa komisji kwalifikacyjnej i wzięto człowieka, który był działaczem bolszewickim? Czy to nie prowokacja wprost społeczeństwa katolickiego, że taki człowiek stoi na czele komesi kwalifikacyjnej?</u>
<u xml:id="u-15.15" who="#PksLubelski">Chcę także zaznaczyć, że bardzo po macoszemu są traktowane wydziały teologiczne przy uniwersytetach państwowych. Jest ich w Polsce 4, między innemi jest specjalny wydział teologiczny tutaj w Warszawie na Uniwersytecie Marszałka Józefa Piłsudskiego. Ten wydział miał przedtem dwie katedry filozofii chrześcijańskiej, a obecnie bezskutecznie od kilku lat stara się o obsadzenie tych katedr. Tak samo wydział ten ma nieobsadzoną katedrę historii kościoła. Jakże może odbywać się w tych warunkach nauka teologii, jeżeli ważne katedry nie są obsadzone, mimo starań wydziału teologicznego i senatu akademickiego!</u>
<u xml:id="u-15.16" who="#PksLubelski">Mam nadzieję, i tutaj w tym Sejmie wyrażę tę nadzieję, że p. Minister wejrzy w te sprawy i przyczyni się ze swej strony, ażeby stosunek kościoła do Państwa i Państwa do kościoła był jaknajlepszy.</u>
<u xml:id="u-15.17" who="#PksLubelski">Pomijając inne kwestie, które podniósł mój przedmówca ks. Downar karygodną jest rzeczą zakazywanie w szkołach organizacji ściśle religijnej a mającej wielkie znaczenie wychowawcze, jak Krucjata Eucharystyczna. Księża biskupi starają się od dłuższego czasu o usunięcie tej anomalii, niestety doczekać się tego nie mocą.</u>
<u xml:id="u-15.18" who="#PksLubelski">Przechodzę teraz do spraw ściśle szkolnych. Chcę przypomnieć, że w Wysokiej Izbie byłem pierwszy, który z tej trybuny zwrócił uwagę na nienormalne stosunki, jakie w dziedzinie oświaty w Polsce panują. Milion dzieci bez nauki, to cyfra dość wymowna, ażeby była dowodem, że katastrofalny jest w Polsce upadek oświaty. Czytamy w książce p. Sławoj-Składkowskiego, że p. Marszałek Piłsudski w r. 1930 powiedział, że boli go, że 333.000 dzieci jest bez nauki. Coby powiedział dziś? Mam wrażenie, że uderzyłby silnie w stół i powiedział: Tak dalej być nie może.</u>
<u xml:id="u-15.19" who="#PksLubelski">Mam głębokie przekonane, że możnaby znaleźć jeszcze środki na powiększenie etatów. Cieszę się bardzo, że na Komisji Budżetowej zwiększono budżet na ten cel. Ale przy pewnych zmianach, przy pewnych pociągnięciach dałoby się jeszcze liczbę etatów powiększyć. I tak za całkiem zbyteczny uważam, co już tutaj podnosiłem, drugi podsekretariat stanu w Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Uważam, że możnaby zmniejszyć bardzo liczbę biur personalnych i ograniczyć ich działalność. Od kwalifikowania sił nauczycielskich są dyrektorzy, inspektorzy, wizytatorzy, a biura personalne powinny prowadzić ściśle techniczną stronę swych czynności.</u>
<u xml:id="u-15.20" who="#PksLubelski">Uważam także, że w tych warunkach, w jakich się Polska znajduje, kiedy jest tyle dzieci bez oświaty, możnaby znieść, przynajmniej na jakiś czas instytucję instruktorów do poszczególnych przedmiotów, a także instruktorów do oświaty pozaszkolnej. Możnaby w ten sposób uzyskać do tysiąca etatów. Te sprawy, które prowadzą instruktorzy do poszczególnych przedmiotów, i te sprawy, które prowadzą instruktorzy do oświaty pozaszkolnej, mogliby bardzo dobrze prowadzić wizytatorzy ministerialni, wizytatorzy z kuratoriów i inspektorzy szkolni.</u>
<u xml:id="u-15.21" who="#PksLubelski">Muszę następnie omówić to, co tutaj także podnoszono, poprawę warunków życia i pracy nauczycieli. Nie chciałem wierzyć, gdy wyczytałem w książce, wydanej przez Związek Nauczycielstwa Polskiego, że w ostatnich ośmiu latach przeniesiono 55.000 nauczycieli. Muszę stwierdzić, że działy się przytem wprost tragedie: rozdzielano mężów od żon, żony od mężów, rodziców od dzieci. W tych warunkach naprawdę praca nauczycielstwa nie mogła być wydajna, w tych warunkach podkopu i e się byt ogniska rodzinnego nauczycieli, w tych warunkach nie może się odbywać także należycie praca oświatowa, praca szkolna.</u>
<u xml:id="u-15.22" who="#PksLubelski">Muszę także podnieść, że jest zbyt wielkie przeciążenie pracą sił nauczycielskich. Skarżą się oni na wielka liczbę najrozmaitszych konferencyj i na wielką liczbę rozmaitych uroczystości i imprez. Cieszę się, że p. Minister w tej sprawie wydał już okólniki, nakazujące zmniejszenie tych obciążeń, które naprawdę wielkiego pożytku nie przynoszą i są wielką przeszkodą w normalnej pracy nauczycielskiej.</u>
<u xml:id="u-15.23" who="#PksLubelski">Zgadzam się zupełnie z wyrażonym tutaj postulatem, aby kwalifikacja nauczycieli była jawna i ażeby nie działo się to, co się dzieje dotychczas, że nauczyciel nie wie, z jakiego powodu jest przeniesiony i nawet skutecznie nie może się bronić przeciwko temu.</u>
<u xml:id="u-15.24" who="#PksLubelski">Uważam za wskazane znieść instytucję bezpłatnych praktykantów szkolnych. Ci ludzie, pochodzący często ze sfer najbiedniejszych, nie odżywiają się należycie przy wytężonej pracy szkolnej i nie rozpocząwszy jeszcze swego urzędu nauczycielskiego tracą zdrowie, a często i życie.</u>
<u xml:id="u-15.25" who="#PksLubelski">Bardzo liczny mamy zastęp tych sił nauczycielskich, które ukończyły szkoły, a nie mają posad. Z trudem wielkim poszczególne jednostki przy wielkiej protekcji zdobywają posady, zazwyczaj po odbyciu rocznej bezpłatnej praktyki. Uważam, że przy nadawaniu posad nowym siłom nauczycielskim żadne względy protekcyjne nie powinny odgrywać roli,...</u>
<u xml:id="u-15.26" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-15.27" who="#PksLubelski">...ale tylko kwalifikacje i liczba lat czekania na posadę oraz stopień uposażenia.</u>
<u xml:id="u-15.28" who="#PksLubelski">Podnoszono już tutaj kwestię dodatku mieszkaniowego. Kwestia ta, względnie stanowisko przedmówcy w tej kwestii spotkało się z aplauzem. Muszę podnieść, że rzeczywiście kwestia tego dodatku mieszkaniowego, wypłacanego przez gminy, jest powodem rozdziału, jaki istnieje między gminami, zwłaszcza gminami wiejskiemi, a nauczycielstwem. A drugą przyczyną tego rozdziału jest zmuszanie nauczy cieli do pracy politycznej. Znam wypadki, że nauczyciel, cieszący się wielkim autorytetem w gminie, stracił ten autorytet, gdy mu pan starosta kazał przeprowadzać wybory samorządowe po swojej myśli, gdy mu kazał ściągać podatki, zakładać organizacje, mimo, że tych organizacyj w tej gminie nie było potrzeba. I dlatego nauczycielstwo musi być zwolnione od przymusowej pracy politycznej i od przymusowej pracy społecznej.</u>
<u xml:id="u-15.29" who="#PksLubelski">Musimy także w imieniu demokratyzacji oświaty domagać się zniesienia opłat szkolnych w szkołach średnich i akademickich dla ubogiej młodzieży. Oświata i nauka musi być dostępna dla wszystkich, a w obecnych warunkach jest ona tylko dostępna dla ludzi bogatych.</u>
<u xml:id="u-15.30" who="#PksLubelski">Chciałbym specjalnej opiece p. Ministra polecić sprawę szkolnictwa prywatnego. Kwestja ta — to stwierdzamy na podstawie pewnego doświadczenia — jest traktowana dość po macoszemu w Ministerstwie Oświaty. Znam miasto, gdzie są 2 szkoły powszechne, wzorowo prowadzone, mające warunki takie, jakich nie mają bardzo liczne szkoły państwowe w tem mieście, i znam 2 gimnazja prywatne, dla których wizytatorowie nie mają słów uznania, a jednak te szkoły nie mogą doczekać się praw publiczności.</u>
<u xml:id="u-15.31" who="#PksLubelski">Chciałbym jeszcze poruszyć kwestię organizacyj młodzieży. Głośną jest sprawa Legionu Młodych, która to organizacja, stworzona przez czynniki prorządowe, stała się siedzibą wywrotowych haseł, tak że jej protektorzy musieli się jej wyprzeć. Boję się, że coś podobnego może zajść przy forytowaniu przez władze Straży Przedniej, bo podejście do tej sprawy, względnie samo założenie, było z gruntu fałszywe, tak, że ta organizacja mimo, że w niej znajduje się bardzo wiele ideowych jednostek, spotyka się z wielkiem uprzedzeniem wśród młodzieży, a także wśród nauczycielstwa i wśród społeczeństwa. Dlatego inne musi być podejście do sprawy organizacyj młodzieżowych.</u>
<u xml:id="u-15.32" who="#PksLubelski">Chciałbym jeszcze gorąco polecić p. Ministrowi polskie szkolnictwo zagranicą. Jeden z wybitnych deputowanych francuskich powiedział w parlamencie francuskim w 1932 roku, że kościół polski i nauczycielstwo polskie uchroniło wychodźtwo polskie we Francji od komunizmu. Jeżeli chcemy zachować tę wielką masę Polaków zagranicą, te 8 milionów naszych rodaków, jeżeli chcemy uratować ich dla Polski, to musimy gorąco popierać sprawę oświatową, sprawę szkolnictwa polskiego zagranicą.</u>
<u xml:id="u-15.33" who="#PksLubelski">Znajdujemy się między dwoma wielkiemi potężnemi państwami, między Rosją i Niemcami. Nie ulega wątpliwości, że te państwa, chociaż z niemi obecnie jesteśmy w układach i pokojowych stosunkach, wrogo — jak to wykazuje historia — odnoszą się do nas i musimy się z tem liczyć, że możemy być napadnięci, że możemy być zaatakowani. W tych warunkach, w jakich się znajduje Polska, potrzeba nam potęgi armii polskiej, ale oprócz armii wielkiej, potężnej i bohaterskiej, potrzeba nam także i potęgi ducha, a tę potęgę ducha daje religia i oświata.</u>
<u xml:id="u-15.34" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-15.35" who="#PksLubelski">W końcu zgłaszam rezolucje, uzgodnione z p. referentem Pochmarskim. Sejm domaga się:</u>
<u xml:id="u-15.36" who="#PksLubelski">1) planowego zaspokajania potrzeb szkolnictwa powszechnego w dziedzinie etatów nauczycielskich, tak, aby w ciągu najbliższych 5 lat zostały wyrównane braki w tym zakresie,</u>
<u xml:id="u-15.37" who="#PksLubelski">2) skasowania w szkolnictwie instytucji praktykantów bezpłatnych,</u>
<u xml:id="u-15.38" who="#PksLubelski">3) planowego pokrywania potrzeb w dziedzinie budowy szkół powszechnych przez Państwo i samorządy,</u>
<u xml:id="u-15.39" who="#PksLubelski">4) zniesienia obowiązku gmin płacenia dodatku mieszkaniowego dla nauczycielstwa przy równoczesnem odszkodowaniu nauczycielstwa w inny sposób,</u>
<u xml:id="u-15.40" who="#PksLubelski">5) przeprowadzenia zmiany ustroju samorządu szkolnego i dostosowania go do obecnego ustroju szkolnego.</u>
<u xml:id="u-15.41" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#WicemarszałekSchaetzel">Głos ma p. Tarnowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#PTarnowski">Wysoki Sejmie! Wiemy, że budżet, nad którym obradujemy, jest niedostatecznie wysoki. Prawda, że dziś przedstawia się on nieco lepiej, niż w preliminarzu przez Rząd przedłożonym, gdyż podniesiono w nim wydatki o 7.800.000 zł: niemniej jednak nie jest on dostosowany do potrzeb, wynikających z nowego ustroju szkolnictwa. Jak z oświadczeń rządowych wynika, około milion paręset tysięcy dzieci, i to naturalnie przeważnie dzieci wiejskich, pozostaje bez nauki. Jest to poprostu straszne i przerażające, że analfabetyzm zaczyna się powiększać z powodu braku funduszów. Równocześnie jednak podniesiona została obowiązkowa ilość lat nauki w szkole powszechnej do lat 7 — niestety tylko w teorii.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#PTarnowski">Te dwie sprzeczności wydają mi się paradoksalne.</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#PTarnowski">Muszę przyznać, że z każdego punktu widzenia pożytecznem jest, żeby dzieci umiały jaknajwięcej i dlatego dążenie do 7-klasowego powszechnego nauczania jest najbardziej słuszne i wskazane. Mam jednak wątpliwości, czy to jest słuszne w chwili, kiedy właśnie w Polsce milion paręset tysięcy dzieci do szkół nie uczęszcza, w chwili, kiedy nie możemy się spodziewać nagłego przypływu pieniędzy, by sypnąć niemi na budowę szkół i na podniesienie ilości etatów nauczycieli.</u>
<u xml:id="u-17.3" who="#PTarnowski">Mam wrażenie, że gdyby wziąć wagę i położyć z jednej strony 4 miliony dzieci, które — coprawda tylko teoretycznie — mają możność ukończenia siedmioletniej szkoły powszechnej, i z tejże samej strony położyć milion paręset tysięcy przyszłych analfabetów, t. j. tych dzieci, które do szkoły uczęszczać nie mogą, z drugiej zaś strony tej samej wagi położyć te samą ilość, t. i. 5 milionów paręset tysięcy dzieci, którym dałoby się możność pięcioletniego nauczania powszechnego, względnie takiego, któreby chroniło przed powrotnym analfabetyzmem, to wydaj e mi się, że z punktu widzenia państwowego szala przechyli się na stronę tych 5 milionów paręset tysięcy dzieci z wykształceniem pięcioletniem.</u>
<u xml:id="u-17.4" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-17.5" who="#PTarnowski">Proszę Panów, nie jestem specjalistą w tych sprawach, ale żyjąc stale na wsi i patrząc zbliska na niedomagania szkolnictwa, dochodzę do przekonania, że z dwojga złego mniejszem złem jest, by wszyscy obywatele mieli minimum wykształcenia, niż żeby znaczna część tych obywateli nie miała żadnego, a reszta — dzięki temu, że mieszka w miastach, czy też bardziej zaludnionych okolicach naszego kraju, miała wykształcenie stosunkowo wyższe.</u>
<u xml:id="u-17.6" who="#komentarz">(Głos: Słusznie! Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-17.7" who="#PTarnowski">Jestem jak widać z tego, co powiedziałem, innego zdania, niż p. referent. Uważam bowiem, że Państwo powinno równo traktować obywateli, bo Konstytucja tego żąda, tymczasem dziś jedni obywatele mają prawo i przymus uczenia się lat 7, a inni natomiast mają tylko ten obowiązek uczenia się prawem nałożony, ale nie mają możliwości uczenia się. To jest niesprawiedliwe, a niema niestety możliwości zmienienia szybkiego tej sytuacji. Tak przynajmniej mnie się wydaje. Zdanie zmieniłbym natychmiast, gdybym usłyszał wyraźnie od p. Ministra że w ciągu lat paru najdalej przy naszych skromnych możliwościach skarbowych wprowadzi się powszechne 7letnie nauczanie. Wydaje mi się to jednak nieprawdopodobne, gdyż jak mówił p. poseł Pochmarski, referent tego budżetu, brakuje 46.000 izb szkolnych i 30–40.000 etatów nauczycielskich. Jak temu można szybko zaradzić — nie wiem.</u>
<u xml:id="u-17.8" who="#PTarnowski">Wysoka Izbo! Pragnę teraz zwrócić uwagę na objaw bardzo szkodliwy, tj. na zmniejszanie ilości godzin nauki religii w szkołach przez obcinanie względnie komasowanie paru klas na jednym wykładzie.</u>
<u xml:id="u-17.9" who="#PTarnowski">Religia sama w sobie posiada absolutną wartość jako wyraz należnego stosunku człowieka do Boga. Tutaj jednak, nie zagłębiając się w zasadniczą jej wartość, chcę tylko podkreślić jej znaczenie dla Państwa. Wydaje mi się bowiem, kasowaniem nauki religii robi się wielką krzywdę społeczeństwu całemu — bez względu na to, jakiego ono jest wyznania — a przez to naturalnie i szkodę ogromną całemu Państwu.</u>
<u xml:id="u-17.10" who="#PTarnowski">Wychodzę bowiem z założenia, że człowiek, wychowany w duchu religijnym i mający dobre i silne podstawy w wierze, głębiej rozumie i odczuwa swoje obywatelskie obowiązki wobec Państwa i jest dużo odporniejszym i dużo łatwiej znosi trudy życia codziennego.</u>
<u xml:id="u-17.11" who="#PTarnowski">To co mówię, mówię w tej chwili tylko z punktu widzenia Państwa i dlatego powtarzam, że nauczanie religii w szkołach leży bezwarunkowo w jego interesie.</u>
<u xml:id="u-17.12" who="#PTarnowski">Mam przekonanie także, że lepiej jest wydać więcej na naukę religii w szkole — niż nie wychowawszy dzieci religijnie, potem być zmuszonym wydawać więcej na budowę więzień i domów poprawczych,...</u>
<u xml:id="u-17.13" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-17.14" who="#PTarnowski">...by ludność, która poza prawem państwowem żadnego moralnego i etycznego hamulca i oparcia w życiu nie posiada, w tych więzieniach i domach poprawczych przymusowo za karę i dla poprawy lokować.</u>
<u xml:id="u-17.15" who="#PTarnowski">Proszę Panów, wychowanie religijne z punktu widzenia państwowego jest tem konieczniejsze, że i u nas szerzy się bezbożnictwo, propagujące przy sposobności komunizm i demoralizujące nasza młodzież.</u>
<u xml:id="u-17.16" who="#PTarnowski">Propaganda bezbożnictwa odbywa się nawet jawnie w takich pismach jak „Wolnomyśliciel Polski”, piśmie przeznaczonem dla inteligenci, a także w innem piśmie p. t. „Błyski Wolnomyślicielskie”, redagowanem dla ludu i sfer robotniczych.</u>
<u xml:id="u-17.17" who="#PTarnowski">Pozwolę sobie Panom odczytać dla wyjaśnienia pewien urywek, żeby przekonać, jak te rzeczy są naprawdę szkodliwe: „Oddawna już toczy się walka o to, czy człowiek ma prawo badać przyrodę, badać otaczający nas świat, poznawać jego budowę, poznawać te przemiany. jakie przeszedł w swoim rozwoju. Kto nam dał to wyjaśnienie? Wiedza — odpowiadamy. I przedstawmy sobie, że dziecko 4–5cioletnie pyta się o to matki. A jeżeli dziecko ma matkę nieoświeconą, ciemną, tedy taka matka odpowie, że ona nie wie. A że prawie wszystkie matki należą do wyznawczyń różnych wiar, przeto taka matka, która nic nie wie, ale zato wierzy (takich matek jest najwięcej), odpowie: To wszystko Bóg stworzył. I tu się zaczyna to niewinne oszukiwanie dziecka, które trwało już wiele tysięcy lat i wciąż jeszcze trwa”. Proszę Panów. Mnie się zdaje, że to wystarczy jako przykład, dowodzący wielkiej szkodliwości tego pisma.</u>
<u xml:id="u-17.18" who="#PTarnowski">A teraz jeśli chodzi o komunizm, w tej samej gazetce w innym numerze czytamy: „I dlatego chłopi muszą się głęboko zastanawiać nad temi sprawami i powiedzieć, że dotychczasowa gospodarka osobna z osobnym piecem dla chleba, z osobnem dla każdego polem i t. d. przechodzi do przeszłości. Chłopi muszą sobie powiedzieć, że ceny za potrzebne im towary żelazne, skórzane tylko wtedy zostaną obniżone, kiedy fabryki staną się wspólną własnością”. Mnie się zdaje, że więcej cytować nie potrzeba.</u>
<u xml:id="u-17.19" who="#PTarnowski">Pisma te, oroszę Panów, są wydawane przez „Związek Myśli Wolnej”, czerpiący dochody — pewno mało kto wie o tem — z kolektury Państwowej Loterii Klasowej.</u>
<u xml:id="u-17.20" who="#PTarnowski">Wobec tego, co powiedziałem, wychowanie religijne w szkole powinno być traktowane przez Państwo z całą powagą i życzliwością — tak, by młode pokolenie uodpornić od wpływu, idącego od wschodu bezbożnictwa i towarzyszącego mu ducha przewrotu.</u>
<u xml:id="u-17.21" who="#PTarnowski">Wysoka Izbo! Wkońcu pragnę jeszcze zaznaczyć, że najgoręcej solidaryzuję się ze zgłoszoną na Komisji Budżetowej rezolucją p. posła Pochmarskiego, uważam bowiem, że dzisiaj z powodu egzystujących taks administracyjnych ludność wiejska i robotnicza nie ma możności do szkół średnich i wyższych uczęszczać i słusznie żali się, że społeczeństwo podzielone jest na dwie grupy. Jedna grupa, to ci, którzy korzystają z prawa posyłania do szkoły średniej dzieci za połowę taksy, to są przeważnie dzieci urzędników państwowych. Druga grupa, to chłopi, robotnicy i prawie cała reszta społeczeństwa, która płacić musi pełną taksę administracyjną, obniżaną coprawda przez Ministerstwo zależnie od przyznawanych ulg.</u>
<u xml:id="u-17.22" who="#PTarnowski">Poruszywszy te parę zagadnień, proszę gorąco p. Ministra, by był łaskaw myśli, przeze mnie rzucone, wziąć pod rozwagę i w czyn je wprowadzić. Proszę o to tem bardziej, że nie ja sam, ale — jak sądzić mogłem z oklasków — znaczna część Izby zdanie moje podziela.</u>
<u xml:id="u-17.23" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#WicemarszałekSchaetzel">Głos ma p. Wełykanowicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#PWełykanowicz">Wysoki Sejmie! Rozpatrując cyfry, jakie obejmuje preliminarz budżetowy Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, muszę stwierdzić, jak zresztą każdy, komu leży na sercu dobro oświaty, że cyfry te nie mogą nas zadowolić. Ze wzrostem liczby dziatwy potrzebującej szkoły i ze wzrostem agend, związanych z rozwojem instytucyj oświatowo kulturalnych powinny fundusze, przeznaczane na cel powyższy, wzrastać.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#PWełykanowicz">Tymczasem widzi się, że począwszy od 1929 roku cyfry preliminarza budżetowego Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego z roku na rok spadają. W przeciągu lat sześciu wydatki na oświatę spadły o 122.488.052 zł. Jest to kwota zbyt wielka, gdy się zważy, że w dziedzinie oświatowej nie wolno osłabiać rozpędu oświatowego. W kraju, w którym są okolice takie, jak Polesie, Wołyń czy Karpaty, gdzie analfabetyzm dochodzi do 70%, wydatki na oświatę powinny wzrastać.</u>
<u xml:id="u-19.2" who="#PWełykanowicz">Nie zapominajmy, że nędza materialna dominuje tam, gdzie panuje ciemnota duchowa i naodwrót, niedostatki materialne nie podniosą ducha obywateli. Rozumiem, że dzisiejsze położenie gospodarcze jest ciężkie i trzeba zaciskać pasa — ale nie mogę pogodzić się z faktem, by ten nas zaciskano tam, gdzie już nie wolno przekroczyć granicy. Nie wolno nam zaniechać budowy szkół powszechnych i tworzenia nowych etatów nauczycielskich, wtenczas, gdy około 1,200.000 dzieci pozostałe noża szkołą, ale równocześnie nie wolno rozbudowywać do luksusu np. administracji wogóle, a w tem i administracji szkolnej.</u>
<u xml:id="u-19.3" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-19.4" who="#PWełykanowicz">Jeszcze przed paru laty całkiem dobrze sprawy personalne nauczycielskie załatwiali naczelnicy wydziałów, wizytatorowie i inspektom rowie, a Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, jakoteż kuratoria obchodziły się bez biur personalnych z ich kosztownym aparatem osobowym i nie mniej drogiem a mniej sprawnem jak dawniej urządzeniem kancelaryjnem; naprzykład sprawa, którą dawniej załatwiano odręcznie, obecnie wędruje niejednokrotnie przez sześć biur referenckich.</u>
<u xml:id="u-19.5" who="#PWełykanowicz">Gdy doniedawna wystarczał jeden inspektor szkolny i jedna siła kancelaryjna przy użyciu pomocy nauczycieli, to dzisiaj w nowych obwodach szkolnych potworzono skomplikowane biura personalne, które pociągają za sobą wysokie koszty utrzymania.</u>
<u xml:id="u-19.6" who="#PWełykanowicz">Na rachunek Ministerstwa Oświaty stworzono biura referentów oświaty pozaszkolnej, wychowania fizycznego i t. p. zamiast oddać te sprawy w ręce czynnika społecznego, któryby zrobił to co potrzebne społeczeństwu, nie obciążając budżetu państwowego. Tworzenie rozmaitych agend urzędowych jest niejednokrotnie czynnikiem hamującym, a nie rozwojowym. Zacytuję jeden znamienny przykład z terenu Ministerstwa Oświaty: stworzono w swoim czasie przy p. Ministrze wydział polityczno-narodowościowy. Ten wydział skoordynował w swoim ręku prawie że wszystkie sprawy szkolnictwa mniejszości narodowych. Mówiło się wiele o programach naukowych, podręcznikach, zmianie ustawy językowej o organizacji szkolnictwa różnych typów — polityce personalnej i t. p.</u>
<u xml:id="u-19.7" who="#PWełykanowicz">Wydział ten nie tylko że nie rozwiązał ani jednego problemu szkolnictwa mniejszościowego, ale nawet nie rozpatrzył inicjatywy społecznej, a mianowicie nie rozpatrzył projektów programów naukowych i projektów o ustroju administracji, złożonych przez ukraińskie organizacje społeczne i nauczycielskie. Nie wiem, po czyjej stronie było zaniedbanie czy zła wola, nie mogę rzucić kamieniem na referenta polityki szkolnej, ale stwierdzić muszę pewną niecelowość, która odbiła się wysoce szkodliwie na interesach szkolnictwa ukraińskiego, a naraziła Skarb Państwa na poważne wydatki. Tak samo uważam, że jest niecelowe istnienie biur personalnych, których szefowie wyrastali niejednokrotnie ponad głowy swych przełożonych. Polityka szefów biur personalnych, specjalnie w dziedzinie szkolnej, ma raczej charakter polityczny, a nie rzeczowy i dlatego mamy tyle nieuzasadnionych strat personalnych w sferach nauczycielstwa ukraińskiego.</u>
<u xml:id="u-19.8" who="#PWełykanowicz">Obecny p. Minister zrobił pewne pociągnięcia personalne. Pociągnięcia p. Ministra miały charakter efektowny, ale nie efektywny chociażby w stosunku do niższych komórek administracji szkolnej. Dlatego mam wrażenie, że dotychczasowy ustrój administracji szkolnej nie ulegnie poważniejszej zmianie, mimo, że byłoby to wskazane.</u>
<u xml:id="u-19.9" who="#PWełykanowicz">Gdy mówię o administracji szkolnej, to muszę stwierdzić jeden przykry fakt, a mianowicie ten. że zupełnie odsunięto od głosu czynnik obywatelski. Gdy przed 15 laty rady szkolne miejscowe i rady szkolne powiatowe, złożone z przedstawicieli wyznań religijnych i przedstawi cieli, wybranych przez obywateli jakoteż nauczycielstwo, miały wpływ na sprawę nominacji nauczycieli, budowę szkół i oddziaływały na politykę szkolną na danem terytorium, to wtedy nie było tyle rozmaitych trudności, co obecnie. Obecne Kuratorium Okręgu Szkolnego Lwowskiego zastąpiło dawną Radę Szkolną Krajową, w której zasiadali przedstawiciele społeczeństwa i mogli brać bezpośredni udział w trosce o sprawy szkolne i oświatowe. Czynnik społeczny stykał się bezpośrednio z władzami szkolnemi, wysłuchiwał sprawozdań wizytatorów i inspektorów, mógł czynić swoje uwagi, zgłaszać swoje żądania, a więc być niejako regulatorem, danym przez życie, spraw, które to życie miały formować.</u>
<u xml:id="u-19.10" who="#PWełykanowicz">Gdy miano budować szkołę, to wysłuchiwano opinii czynnika obywatelskiego, który był równocześnie stroną konkurującą w wydatkach na cele budowy i utrzymania szkół. Dzisiaj nakłada się na społeczeństwo rozmaite ciężary, jak np. opłatę przez gminy dodatku mieszkaniowego dla nauczycieli, utrzymanie i budowę budynków szkolnych, kupno inwentarza i t. p., a wzamian za to nie dopuszcza się społeczeństwa do głosu w takich sprawach, jak opinia w mianowaniu nauczycieli, doborze podręczników, kierunku wychowania i t. p. To są z dziedziny administracji moje uwagi, które dotyczą ogółu obywateli bez różnicy narodowości.</u>
<u xml:id="u-19.11" who="#PWełykanowicz">Gdy chodzi o społeczeństwo ukraińskie, to ono najbardziej odczuwa ciężką rękę administracji szkolnej. Jest faktem, że na naszych ziemiach niema ani jednego inspektora szkolnego Ukraińca, że z dnia na dzień maleje liczba nauczycielstwa ukraińskiego, a na jego miejsce przychodzą nauczyciele nie Ukraińcy, nieznający niejednokrotnie mowy dziecka, które mają wychowywać, że w kuratoriach lwowskiem i wołyńskiem nie przyjmuje się poza małemi wyjątkami ani wyższych ani niższych urzędników narodowości ukraińskiej, że w Ministerstwie W. R i O. P. jedna piąta obywateli Państwa jest pozbawiona głosu w sprawach wychowania swego młodego pokolenia, w sprawie układania podręczników i programów naukowych dla dziatwy ukraińskiej, w sprawie doboru sił nauczycielskich, kontroli ich pracy, organizacji sieci szkolnej i t. p. Nawet sprawę terminologii narodowej w szkołach specjalnie na terenie b. Galicji narzucono społeczeństwu ukraińskiemu wbrew jego woli. Taki stan w administracji szkolnej odbił się na kierunku polityki szkolnej wobec narodu ukraińskiego.</u>
<u xml:id="u-19.12" who="#PWełykanowicz">Izby ustawodawcze i Rząd nie były szczodre dla nas w uchwalaniu sprawiedliwych ustaw. Ale nie w samych ustawach rzecz. Kwestia w ich wykonaniu. Nastawienie miejscowej administracji mogę scharakteryzować na podstawie całego szeregu faktów i długiej obserwacji jako wybitnie negatywne w stosunku do ludności ukraińskiej. Administracja ludności ukraińskiej nie zna, jej potrzeb duchowych nie rozumie, a jej zbiorowe, emocjonalne przeżywania, tak charakterystyczne dla narodowo uświadomionych społeczeństw, są jej najzupełniej obce. Nie dziw przeto, że żaden odcinek aparatu państwowego nie ujawnia takiej tragicznej przepaści pomiędzy społeczeństwem a Państwem, jak właśnie odcinek szkolny.</u>
<u xml:id="u-19.13" who="#PWełykanowicz">Ustawa językowa szkolna z lipca 1934 r. jest zła, ale staje się jeszcze gorszą, gdy jest przez administrację szkolną tego typu na naszych ziemiach wykonywaną. Autor wymienionej ustawy językowej szkolnej, p. Grabski, rzucił hasło, że do jakich 20 lat ukraińskie dziecko ma być tak wychowywane, by wołało Mickiewicza od Szewczenki, by do 20 lat nie było w Polsce kwestii mniejszości narodowej, a wszyscy obywatele stali się Polakami.</u>
<u xml:id="u-19.14" who="#PWełykanowicz">Przeliczył się p. Grabski w swej recepcie, i, zdaje się, w duchu przyznaje, iż postawił zbyt krótki okres czasu. Raczej z jego niektórych enuncjacyj wynikałoby, iż do pomyłki gotów się przyznać. Jednakowoż ma naśladowców, którzy dotychczas wierzą in verba magistri. Pozostali oni do dzisiaj na stanowiskach urzędowych i społecznych. Przecież byliśmy świadkami w Komisji Budżetowej, jak jeden z członków tej Izby, wybrany głosami również i społeczeństwa ukraińskiego, miał śmiałość twierdzić, że nie wszystka ludność ukraińska chce się nazywać ukraińską i że właśnie ta ludność woli szkołę utrakwistyczną, aniżeli ukraińską, a utrakwizm jest potrzebny dla naszej dziatwy ze względów politycznych. Utrakwizm jest dla tego pana summum dóbr pedagogicznych, na jakie zasługuje ludność ukraińska. Tak twierdzi wyznawca szkoły p. Grabskiego i pedagog, który zapewne wychowuje i dzieci ukraińskie również. Cóż mówić o innych, którzy nie weszli w życie polityczne z hasłem wzajemnego szacunku. W administracji szkolnej, szczególnie na terenie Kuratorium Okręgu Szkolnego Lwowskiego, takich jest legion. Prawie bez wyjątku inspektorowie szkolni i kurator ja na ziemiach, zamieszkałych przez ludność ukraińską, dokładają wszelkich starań, by jaknajrychlej pozbyć się resztek szkół z językiem nauczania ukraińskim, wyrugować z warsztatu pracy resztki nauczycieli Ukraińców, nie dopuścić do szkoły należytej lektury ukraińskiej.</u>
<u xml:id="u-19.15" who="#PWełykanowicz">Nie starczy mi czasu na cyfry, ale dla ilustracji muszę niektóre wymienić. Gdy na terenie obecnego Kuratorium Okręgu Szkolnego Lwowskiego było w r. 1910, według statystyki rządowej, 2539 szkół powszechnych z ukraińskim językiem nauczania, a 1590 z polskim, to już w r. 1922 na tymże terenie jest 2426 szkół ukraińskich. a 2247 szkół polskich, zaś w r. 1934/35 zostało szkół ukraińskich 457, a reszta — to szkoły polskie lub utrakwistyczne, nie różniące się prawie od polskich. Gdy na Wołyniu podczas okupacji austriackiej założono około 1000 szkół powszechnych ukraińskich, to obecnie zostało ich mniej, niż palców u rąk. Zgłaszamy nowelizację ustawy szkolnej z lipca 1924 i przy tej sposobności omówimy szerzej działanie tej ustawy. Dzisiaj jednak nie mogę pominąć milczeniem faktu, że od roku 1932. kiedy to wniesiono setki tysięcy żądań rodziców, domagających się ukraińskiego język nauczania w szkołach powszechnych, pod kierownictwem kuratora szkolnego p. Gadomskiego, który dopuszczał do rozmaitych nadużyć i bronił ich, straciliśmy około 500 szkół powszechnych z ukraińskim językiem nauczania.</u>
<u xml:id="u-19.16" who="#PWełykanowicz">Nic się nie zmieniło na lepsze w dziedzinie szkolnictwa średniego, ani zawodowego; nie postępuje też sprawa z wykonaniem ustawy w r. 1922 o założeniu uniwersytetu ukraińskiego, o którym już w czasie bieżącej sesji mówili członkowie Ukraińskiej Parlamentarnej Reprezentacji. Mimo usilnych starań nie możemy się doczekać reaktywowania gimnazjum ukraińskiego w Tarnopolu, które było jedynem na całe Podole, lub upaństwowienia, t. j. przejęcia na etat Państwa tamtejszego prywatnego gimnazjum Ridnej Szkoły wraz z personelem nauczycieli. Na przeszło 6.000.000 ludności ukraińskiej—5 państwowych ukraińskich gimnazjów, to naprawdę trochę zamało, tem bardziej, że na terenie samego Kuratorium Okręgu Szkolnego Lwowskiego jest 57 szkół średnich państwowych z polskim językiem nauczania dla znacznie mniejszej liczby ludności polskiej i żydowskiej razem.</u>
<u xml:id="u-19.17" who="#PWełykanowicz">Zupełnie ignoruje się potrzeby należytych podręczników i programów naukowych dla szkół ukraińskich powszechnych i średnich.</u>
<u xml:id="u-19.18" who="#PWełykanowicz">Nie dopuszcza się periodyków ukraińskich dla dziatwy szkolnej jak „Świt Dytyny” czy „Dzwinoczok” lub „Nasz Priatel”, a nawet represjami odstrasza się rodziców i naszych działaczy oświatowych od dawania dziatwie tej lektury. Wytwarza się opinia, że inspektorowie szkolni i nauczycielstwo usuwają ze szkół takie pożyteczne pismo, jak „Świt Dytyny” tendencyjnie, by dziatwie ukraińskiej narzucić analogiczne pisma polskie, jak „Płomyk” czy „Płomyczek”. Ostatnio Kuratorium Okręgu Szkolnego Lwowskiego zażądało, zresztą niesłusznie, opłaty około 800 zł od „Świta Dytyny” za rozpatrzenie jego podania o aprobatę, zamiast, przeprowadziwszy ocenę pisma we własnym zakresie, z urzędu polecić je bibliotekom szkolnym.</u>
<u xml:id="u-19.19" who="#PWełykanowicz">Szkoły zawodowej państwowej z językiem ukraińskim nauczania, oprócz liceum rolniczego, nie mamy ani jednej. Mamy kilka zawodowych szkół prywatnych, ale te są traktowane po macoszemu. Gdy polskie szkoły prywatne zawodowe otrzymują subwencje w wysokości setek tysięcy złotych, to jedyna ukraińska szkoła handlowa we Lwowie otrzymuje zaledwie około 3.000 zł rocznie. A przecież te subwencje idą na szkoły nie z budżetu państwowego, a z opłat, jakie składają na ten cel przedsiębiorstwa przemysłowo-handlowe (w tem ukraińskie płacą więcej niż 50.000 zł rocznie).</u>
<u xml:id="u-19.20" who="#PWełykanowicz">Ukraińskie towarzystwa popierania sztuki i teatry ukraińskie nie otrzymały nawet minimalnych kwot subwencyjnych, tak samo jak nikt z naszej młodzieży grosza nie otrzymał na studia zagraniczne. Po krótkiej ilustracji, jak wygląda ogólna polityka Ministerstwa Oświaty wobec narodu ukraińskiego, muszę dorzucić słów kilka o polityce w stosunku do nauczycielstwa ukraińskiego. Na 70.000 sił nauczycielskich w szkołach powszechnych ilość nauczycieli ukraińskich nie sięga cyfry 4000; z tego na teren ziem o przeważającej liczbie ludności ukraińskiej przypada około 2000, a reszta — na zachodnie ziemie Polski. Administracja szkolna, przy pomocy aparatu administracji ogólnej, dołożyła wszelkich starań, by ludność ukraińską pozbawić wychowawcy — Ukraińca dla swej dziatwy. Doprowadzono do tego, że gdy jeszcze w r. 1920 było nauczycielstwa ukraińskiego i polskiego na terenie Kuratorium Okręgu Szkolnego Lwowskiego prawie że po połowie, to dzisiaj cyfra nauczycielstwa ukraińskiego na naszym terenie spadła do 1/7. Użyto do tego rozmaitych dróg: w pierwszych latach Polski odrodzonej przenoszono Ukraińców niby to dla dobra szkoły na zachodnie kresy, a na ich miejsce dawano Polaków. Tak, nie bacząc na wysokie koszta przesiedlenia, wyrugowano ze stron rodzimych około półtora tysiąca ludzi. Następnie zaprzestano zupełnie przyjmować na posady młode ukraińskie siły nauczycielskie. Robiono zastrzeżenia, że daje się pierwszeństwo kandydatom seminariów państwowych, później tylko mężczyznom, — wreszcie powiedziano, że niema wolnych miejsc. Pokazuje się jednak z napływających do nas zażaleń, że są kandydaci, którzy mieli wszelkie warunki nawet wobec tych niesłusznych zastrzeżeń, a jednak od szeregu lat, mimo dziesiątek podań pracy im nie dano, chociaż równocześnie posady otrzymywali inni. Dalej chwycono się innego środka: masowo wzywa się nauczycieli do komisyj lekarskich, by przenieść ich w stan spoczynku. W ostatnich dwóch latach przeniesiono na terenie Kuratorium Okręgu Szkolnego Lwowskiego ponad 200 nauczycieli Ukraińców, zdrowych i do służby zdolnych, w sile wieku, mających od 17 do 30 lat służby. Inspektor w Tarnopolu p. Błoński, znany ze swego szowinizmu, usunął w ten sposób w powiecie zbarazkim około 80% nauczycielstwa ukraińskiego. Przy przenoszeniu na emeryturę administracja szkolna stworzyła giętki i powolny sobie system rugów. Dawniej w ład ze szkolne, przenosząc na emeryturę, usuwały od warsztatu pracy tylko tych, którzy już jako staruszkowie albo nieuleczalnie chorzy byli niezdolni do pracy, albo w wyniku pracy przez swą nieudolność, przez kilka lat z rzędu wykazywali wyniki pracy niedostateczne. Dzisiaj ten poważny czynnik opieki społecznej wypaczono i dla „widzimisię” inspektora czy referenta personalnego usuwa się człowieka od warsztatu pracy. Wreszcie gdy i ten środek (komisje lekarskie) był zbyt powolny, chwycono się nowego — kwalifikacyj. Teraz raptem no. w Jaworszczyźnie lub Zbaraszczyźnie i innych powiatach nauczycieli starych o kilkunastu latach pracy zawodowej kwalifikuje się ujemnie i stawia poza nawias warsztatów pracy. To są te Scylle i Charybdy biur personalnych w kuratoriach.</u>
<u xml:id="u-19.21" who="#PWełykanowicz">Doszło do tego, że w wielu powiatach zostało zaledwie kilka sił nauczycielskich ukraińskich. W szeregu miast niema ani jednego nauczyciela Ukraińca, a np. w Kutach, woj. stanisławowskie, uczy języka ukraińskiego w szkole powszechnej od 2 lat nauczyciel Żyd, gdyż nie chcą przyjąć Ukraińca. Zwracam się z apelem do Pana Ministra, by zarządził rewizję przeniesionych na emeryturę nauczycieli, oraz by naprawił krzywdę przeniesionym dla niewiedzieć jakiego „dobra szkoły” — na ziemie obce, zdała od rodziny (jak o tem piszą do p. Ministra maleńkie dzieci pani Baznykowej) — i dał im możność powrotu do stron rodzinnych. Pozycja nauczycieli w sferach społecznych jest wielką i ważną, więc nie należy dopuszczać do jej zlekceważenia, jak to czynią niektórzy pracownicy w administracji szkolnej i ogólnej.</u>
<u xml:id="u-19.22" who="#PWełykanowicz">Na zakończenie chcę przypomnieć p. Ministrowi jedną niezwykłą anomalię. Władze szkolne dopuściły do szkoły na terenie t. zw. Łemkowszczyzny podręczniki szkolne, pisane dialektem łemkowskim. Wydanie tych podręczników pokryło Państwowe Wydawnictwo książek szkolnych subwencją z budżetu Ministerstwa W. R. i O. P. Podręczniki te są naigrawaniem się z wszelkich zasad pedagogicznych i językowych, a równocześnie prowokacją społeczeństwa ukraińskiego. Władze szkolne bardzo dobrze o tem wiedzą, że Łemkowie są narodowości ukraińskiej i że gwara ich nie jest żadnym odrębnym językiem, ale językiem ukraińskim, tak jak gwara polskich górali, kujawiaków, czy innych polskich odgałęzień ludowych jest językiem polskim, a nie innym. Nasze bezpośrednie interwencje w Ministerstwie W. R. i O. P. nie odniosły skutku i dlatego z tego miejsca apeluję do Pana Ministra, by raczył kres położyć naigrawaniu się z języka ukraińskiego i z tej ludności, dla której wydano wymienione podręczniki — pedagogiczną pomyłkę wieku XX.</u>
<u xml:id="u-19.23" who="#PWełykanowicz">W sumie straciliśmy w Polsce w ciągu lat 15 prawie w całości szkolnictwo powszechne, 12 katedr ukraińskich na Uniwersytecie Lwowskim, odsunięto nas zupełnie od głosu w sprawach programów, podręczników szkolnych i od administracji szkolnej; obecnie pozbawia się społeczeństwo ukraińskie wychowawcy — nauczyciela rodaka.</u>
<u xml:id="u-19.24" who="#PWełykanowicz">Jeszcze słów kilka z dziedziny wyznań religijnych.</u>
<u xml:id="u-19.25" who="#PWełykanowicz">Już posłowie ks. Downar i ks. Lubelski poruszyli sprawę usuwania księży od nauczania religii katolickiej w szkole. Na terenie Kuratorium Okręgu Szkolnego Lwowskiego kilkudziesięciu księżom greckokatolickim odebrał kurator szkolny prawo nauczania religii. Kuratorium w większości wypadków nie wysłuchało księży w sprawie ich rzekomych wykroczeń, a opierała c się zwykle na konfidencjonalnych informacjach, zastosowało najsurowsze sankcje karne, t. j. wydalenie ze szkoły. Z metody postępowania władz wynika, że nie chodzi tu naprawdę o sprawy służbowo-dyscyplinarne, a raczej o pozbycie się ze szkół powszechnych niewygodnego i zbyt samodzielnego elementu.</u>
<u xml:id="u-19.26" who="#PWełykanowicz">W ostatnich miesiącach starostowie powiatowi nakładają na księży obrządku greckokatolickiego wysokie grzywny za przedkładanie wykazów i pism w języku ukraińskim. Uważam, że w myśl konkordatu, którego stróżem powinien być Departament Wyznań, starostowie powinni się zwracać z wszelkiemi sprawami do ordynariatów jako władzy duchownej, a nie bezpośrednio do księży proboszczów. Prosiłbym, by Pan Minister raczył tą sprawą się zająć i postawić ją na właściwe tory, by usunąć niepotrzebne tarcia i zadrażnienia.</u>
<u xml:id="u-19.27" who="#PWełykanowicz">Z dziedziny wyznań muszę też poruszyć sprawę tak zwanego daru z łaski dla wdów i sierot po księżach ukraińskich. Całemi latami czekają wdowy na wsparcie bezskutecznie, gdyż podania ich wędrują po rozmaitych biurach administracji politycznej. Sądzę, że opinia policyjna w takich wypadkach jest mniej ważną od opinii urzędu parafialnego. Prosiłbym by Pan Minister raczył tę sprawę unormować i uprościć postępowanie, by nieszczęśliwym rychlej przyjść z pomocą. Dar z łaski w kwocie 15 zł miesięcznie nie przyniesie wielkiego uszczerbku Skarbowi Państwa, a niezabezpieczonym zupełnie materialnie wdowom i sierotom po księżach przyniesie ulgę w ich położeniu.</u>
<u xml:id="u-19.28" who="#PWełykanowicz">Kończąc, stwierdzam, że na terenie oświaty ukraińskiej nie poprawiło się dotychczas nic, a przeciwnie z roku na rok dzieje się coraz gorzej.</u>
<u xml:id="u-19.29" who="#PWełykanowicz">Pan Minister Oświaty był łaskaw złożyć dziś oświadczenie w sprawie szkolnictwa mniejszości narodowej. W odpowiedzi mam zaszczyt oświadczyć, że i my dążyć będziemy do stworzenia właściwych form naszej kultury narodowej na gruncie obowiązujących ustaw i Konstytucji. Pragnę jednak, by słowa p. Ministra Oświaty, które padły z tej trybuny, były odpowiednio respektowane i realizowane właśnie tam, gdzie aparat państwowy styka się bezpośrednio z potrzebami ludności ukraińskiej.</u>
<u xml:id="u-19.30" who="#PWełykanowicz">Moich wyżej wyliczonych przykrych uwag nie chcę zapisywać na rachunek pracy obecnego p. Ministra, który okazuje dobrą wolę do zmian na lepsze, jednak to, co się dzieje u nas na odcinku oświatowo-kulturalnym, jest niezwykle ciężkim eksperymentem, tragicznym w następstwach. Szkoła jest instrumentem zbyt delikatnym, by to, co się tam dzieje, mogło być zlekceważone. To też cały naród ukraiński reaguje najbardziej żywo i głęboko na pociągnięcia szkolne czynników rządowych.</u>
<u xml:id="u-19.31" who="#PWełykanowicz">Oby bolesne doświadczenia lat ostatnich z naszego terenu, jakoteż doświadczenie historyczne Panów z czasów walk o szkołę polską potwierdziło, iż największą fikcją z fikcyj polityki narodowościowej jest ta, którą uprawiano dotąd, że szkolnictwo może być instrumentem zahamowania, czy wypaczenia prężności narodowej!</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Rubinsztein.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#PRubinsztein">Wysoki Sejmie! W dyskusji nad budżetem Państwa można mówić albo o budżecie, albo z powodu budżetu. Budżety nie wszystkich ministerstw nadają się do tego, ażeby ograniczyć się tylko do mówienia o budżecie, o zestawieniu liczb i cyfr w nim zawartych, a nie wyłuszczać politycznych wytycznych danego ministerstwa. Dwa ministerstwa — mojem zdaniem — stanowią wyjątek: Ministerstwo Skarbu i Ministerstwo Oświaty, które określają swoją linię polityczną w swych budżetach.</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#PRubinsztein">Jeżeli zestawić tylko cyfry, zawarte w tych budżetach, można sądzić o głównej linii politycznej danego ministerstwa, bo Ministerstwo Skarbu bierze od społeczeństwa świadczenia na utrzymanie Państwa, a Ministerstwo Oświaty daje społeczeństwu z powrotem świadczenia w postaci bezpłatnej szkoły i zaspokojenia potrzeb religijnych. Pod tym względem miałbym dużo do powiedzenia. Mógłbym przedstawić obraz posępny krzywd i upośledzenia w stosunku do ludności żydowskiej, ale czas mam tak ograniczony, że nie mogę pozwolić sobie na ten luksus, aby użyć tego czasu, jaki mam do dyspozycji na omawianie poszczególnych kwestyj. Muszę skupić swoją uwagę, jak i uwagę Wysokiej Izby na całokształcie zagadnienia wychowania, co jest celem Ministerstwa Oświaty.</u>
<u xml:id="u-21.2" who="#PRubinsztein">Pan Premier w swojem ekspose powiedział, że ustrój konstytucyjny ma wielkie znaczenie wychowawcze, t. zn. że oprócz Ministerstwa Oświaty jest w Państwie jeszcze inny czynnik wychowawczy, t. j. ustrój konstytucyjny, który ma oddziaływać na społeczeństwo. Nie zaprzeczam tego i nikt nie może temu zaprzeczyć, że ma większe znaczenie, aniżeli szkoła.</u>
<u xml:id="u-21.3" who="#PRubinsztein">Pamiętam, w ostatnim roku mojego przebywania w Senacie, wywiązała się podczas dyskusji budżetowej bardzo ciekawa polemika. Ówczesny minister oświaty ś. p. Czerwiński powiedział: „Cenię szkołę, cenię pracę Ministerstwa Oświaty. Nie mogę się ograniczyć do nauczania logarytmów i acusativus cum infinitivo, t. j. do kształcenia umysłów, do przyswajania wiedzy wychowankom, a głównym celem mojej działalności jest wychowanie duszy”. Myśli te i zamierzenia wzbudziły lęk u przedstawiciela obozu nacjonalistycznego, który chce w swych karbach mieć duszę narodu. Pamiętam, że p. senator Głąbiński powiedział z trybuny senackiej: „Przebudowa duszy młodzieży, a przez nią zmiana duszy narodu, byłaby o wiele głębsza, aniżeli przebudowa ustroju Państwa”. Przebudowy ustroju oni się nie boją poty, póki dusza narodu będzie pod ich wpływem, zapowiedzenie zaś przebudowy duszy narodu, napędziło na nich wielki strach, gdyż wówczas straciliby wpływy.</u>
<u xml:id="u-21.4" who="#PRubinsztein">Na niedawno odbytym zjeździe nauczycielskim zacytowano szczytne słowa Pana Marszałka Piłsudskiego, które kiedyś powiedział na kongresie nauczycielskim: „Wojsko zdobyło Polskę, wojsko doprowadziło do odrodzenia Państwa, a nauczyciele mają doprowadzić do odrodzenia duszy narodu, do prawdziwego odrodzenia Ojczyzny. Tego mają dokonać nauczyciele”, Jak już powiedziałem, są ludzie w Polsce, którzy się śmiertelnie boją przebudowy duszy narodu, przebudowy duszy wychowanka, a przez przebudowę duszy młodzieży — przebudowy duszy narodu.</u>
<u xml:id="u-21.5" who="#PRubinsztein">Pan Premier powiedział nam, że Konstytucja ma dokonać wielkiego zadania wychowania narodu, a p. Głąbiński uważa, że Konstytucja nic nie wskóra, żadne podstawowe ustawy państwo we nic nie zdziałają, póki dusza młodzieży, a przez nią dusza narodu nie będzie w harmonii z tą Konstytucją.</u>
<u xml:id="u-21.6" who="#PRubinsztein">Broszę Panów, już 10 lat mija, jak ten ustrój konstytucyjny przebudowuje się, mamy rządy pomajowe. To pokolenie szkolne wychowało się już w szkołach po rozpoczęciu wielkiej pracy przebudowy Państwa, przebudowy ustroju konstytucyjnego, a jakie owoce, jakie plony mamy z tego?</u>
<u xml:id="u-21.7" who="#PRubinsztein">Czy to, co widzimy, co przynosi nam kronika codzienna, kronika dziennikarska dzień w dzień, nie zadaje kłamu twierdzeniom, że można przebudową podstawowych ustaw Państwa wpłynąć, wychować naród bez szkoły?</u>
<u xml:id="u-21.8" who="#PRubinsztein">Praktyka codzienna dowodzi, że p. Głąbiński miał rację. Bo w czyim obozie znajduje się młodzież? Czy w szkołach młodzież wychowuje się w duchu, jaki zobrazował nam Pan Premier, czy w duchu jakiego chce, do jakiego zmierza i dąży obóz p. Głąbińskiego? Mnie się zdaje i nikt temu przecież nie zaprzeczy, że rezultaty i wyniki wychowawcze dowiodły, że p. Głąbiński miał rację. Ma się rozumieć, że my nad tem bolejemy. Ale chcielibyśmy, aby miarodajne czynniki w Państwie sobie to uświadomiły. Ta kwestia bowiem powinna poruszyć nie tylko nasze ofiary tego rozwydrzonego, dzikiego i zezwierzęconego antysemityzmu, ale musi poruszyć przecież i sterników nawy państwowej. Świat cały znajduje się na rubieży dwóch epok — nie tylko dlatego, że zaszły wielkie zmiany na mapie światowej, ale także dlatego, że zachodzą wielkie zmiany duchowe. I tu powstaje pytanie: po której stronie będzie kroczyć Polska?</u>
<u xml:id="u-21.9" who="#PRubinsztein">Kto pamięta problemy wychowawcze przedwojenne, ten wie, że wówczas mówiono, że młodzież znajduje się na rozdrożu i trzeba szukać dla tej młodzieży drogowskazów. Teraz, proszę Panów, znajduje się ona nie na rozdrożu, lecz na bezdrożu. Ta młodzież nie ma żadnej drogi, bo ona nikomu nie służy, a tylko szkodzi.</u>
<u xml:id="u-21.10" who="#PRubinsztein">Pan Minister Oświaty sprawuje rządy dusz tak samo, jak Minister Spraw Wewnętrznych i Minister Sprawiedliwości sprawują rządy ciał. Przekonaliśmy się, że policja i wymiar sprawiedliwości w Państwie nic zrobić nie mogą, jeżeli niema zdrowej duszy w narodzie, zdrowej duszy w młodzieży.</u>
<u xml:id="u-21.11" who="#komentarz">(Przerywania. Marszałek dzwoni.)</u>
<u xml:id="u-21.12" who="#PRubinsztein">Proszę Panów, cierpliwości. Dusza tej młodzieży nie jest zdrowa. Zdaje mi się, że każdy przyjaciel narodu polskiego musi się nad tem zastanowić i musi to przyznać, bo inaczej nie będzie się szukało dróg do uzdrowienia tych stosunków.</u>
<u xml:id="u-21.13" who="#komentarz">(Głosy: Zajmijcie się lepiej żydowską młodzieżą, komunistyczną żydowską młodzieżą! (Przerywania. Marszałek dzwoni.)</u>
<u xml:id="u-21.14" who="#PRubinsztein">Proszę Panów, nikt z Panów nie może podejrzewać, że rabin będzie bronił komunizmu, a więc jeżeli tak mówię, to dlatego, że to nas boli. Proszę Panów, jeżeli Minister Spraw Wewnętrznych ma dużo kłopotu z utrzymaniem ładu i porządku w Państwie, jeżeli policja musi tak często występować przeciw awanturnikom, zakłócającym nie tylko porządek publiczny, ale dopuszczającym się przestępstw w stosunku do ludności żydowskiej, to winę za to ponosi szkoła, lek na to ma w swem ręku p. Minister Oświaty.</u>
<u xml:id="u-21.15" who="#PRubinsztein">Proszę Panów, w zeszłym tygodniu była u mnie delegacja z powiatu opoczyńskiego z Przysuchy i opowiedziała, że teraz policja broni już Żydów — byłoby lepiej, gdyby wcześniej broniła. Co robią awanturnicy? Podjudzają dziatwę szkolną przeciwko Żydom w przekonaniu, że policja będzie bezsilna; do dziatwy szkolnej nie można strzelać, dziatwa szkolna nie może iść do więzienia. W rezultacie w Kieleckiem jeden Żyd, który przyjechał do wsi Janików, został napadnięty przez dziatwę szkolną, dzieci wybiły mu oko. Przyjechał tu do Warszawy i leży w szpitalu.</u>
<u xml:id="u-21.16" who="#PRubinsztein">W Ostrowiu — może to Panu Ministrowi jest wiadome — dzieci ze szkoły polskiej zabiły mamieniem ucznia Żyda.</u>
<u xml:id="u-21.17" who="#PRubinsztein">W Otwocku, tu niedaleko pod Warszawą, było formalne oblężenie szkoły żydowskiej przez uczniów szkoły polskiej.</u>
<u xml:id="u-21.18" who="#PRubinsztein">Cytowałem tylko same kwiatki.</u>
<u xml:id="u-21.19" who="#PRubinsztein">Panowie możecie uświadomić sobie, co się dzieje na przestrzeni całej Polski, i Panowie możecie zrozumieć, że nie o wszystkiem wiemy i nie wszystkie wiadomości do nas docierają.</u>
<u xml:id="u-21.20" who="#PRubinsztein">W zeszłym tygodniu uczeń szkoły technicznej w Wilnie spotkał na ulicy młodego Żyda, którego nawet nie znał, i tak go pobił, że do policji przyniesiono zęby tego młodego Żyda jako dowód rzeczowy.</u>
<u xml:id="u-21.21" who="#PRubinsztein">A co się dzieje na uniwersytetach? Zbyteczne jest opowiadać. Przecież na uniwersytetach, — jak sam Pan Minister raczył dziś powiedzieć — zachodzą ekscesy hańbiące człowieka, hańbiące Polskę; przecież na uniwersytetach zachodzą większe i głębsze objawy, aniżeli my myślimy.</u>
<u xml:id="u-21.22" who="#PRubinsztein">Długo, proszę Panów, oskarżano Żydów o separatyzm, chciano tłumaczyć niechęć do Żydów tym separatyzmem, ale teraz młodzież akademicka chce się odseparować od Żydów i żąda oddzielnych ławek i nie chce już z nami siedzieć. Bóg nas trzyma w ciągu stuleci na jednej ziemi, a oni nie chcą siedzieć z nami na jednej ławce. Jeżeli żyjemy na jednej ziemi, to powinni chcieć siedzieć z nami na jednej ławce.</u>
<u xml:id="u-21.23" who="#komentarz">(Sprzeciwy.)</u>
<u xml:id="u-21.24" who="#PRubinsztein">Pan Minister dziś oświadczył, że mniejszości narodowe mają prawo do pielęgnowania swej kultury, muszą jednak uczyć się języka polskiego. Ma się rozumieć, tak powinno być. Ale, proszę Panów, szuka się wspólnego języka w szkole, a dlaczego nie szuka się wspólnego języka w życiu? Dlaczego szkoła nie przygotowuje młodzieży do tego, żeby ten wspólny język w życiu został utrzymany? Nie wiem skąd ten prąd zatruty idzie? Z ulicy do szkoły, czy ze szkoły na ulicę? W każdym razie szkoła musi się przeciwstawić ulicy. Jeżeli szkoła będzie pod wpływem ulicy, to nigdy nie dojdziemy do tego, co nam zapowiedział Pan Premier, że ustrój konstytucyjny, który daje wszystkim obywatelom równe prawa, będzie miał znaczenie wychowawcze. Nie. Dopóki szkoła będzie pod wpływem ulicy czy uliczników, nie będzie wychowania w nowym duchu.</u>
<u xml:id="u-21.25" who="#PRubinsztein">Polska zwolniła swoje ciało z drapieżnych szponów 3 orłów czarnych, jednak duch znacznego odłamu społeczeństwa znajduje się pod czarnemi skrzydłami tej czarnej siły, która narodziła się na świecie, t. j. naszego sąsiada zachodniego. Jeżeli słyszycie teraz, Panowie, o hecach, które ogarnęły nie tylko zwolenników obozu nacjonalistycznego, to zawdzięczamy to tym ideom, które idą z tej granicy. Jeżeli się mówi teraz o barbarzyństwie żydowskiem, które pozwala z punktu widzenia religijnego uprawiać ubój rytualny, to wszystko to idzie z Niemiec, bo na całym kulturalnym świecie nigdzie ubój rytualny nie jest zabroniony poza Szwajcarią i Hitlerią. Ale chyba nikt nie przypuszcza, że po tamtej stronie granicy powodują się pobudkami humanitarnemu Przecież jest to kraj najstraszniejszych okrucieństw.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#Marszałek">Proszę Pana Posła używać oględniej szych wyrażeń o państwie, z którem Polska jest związana stosunkami traktatowemi.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#PRubinsztein">A teraz te hece przeniesiono do nas. Ta nienawiść, to okrucieństwo, które tam wyładowuje się, otrzymało pierwszy upust w projekcie zakazu uboju rytualnego.</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#komentarz">(Głos: Przecież to jest barbarzyństwo!)</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#Marszałek">Temat, który Pan Poseł poruszył, o uboju zwierząt jest objęty trzecim punktem dzisiejszego porządku dziennego, którym jest pierwsze czytanie wniosku p. posłanki Prystorowej o uboju zwierząt gospodarskich w rzeźniach. Sprawa uboju rytualnego nie była poruszana ani na komisji, ani w sprawozdaniu p. referenta. Gdybym przy budżecie Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego dopuścił do rozprawy nad tym przedmiotem, to obszedłbym art. 45 regulaminu, który stanowi że pierwsze czytanie wniosku poselskiego polega na odesłaniu go do komisji bez rozprawy. Sprawa we właściwym czasie znajdzie się na posiedzeniu komisyjnem i wtedy w ramach regulaminowych będzie mógł Pan zająć stanowisko, a teraz proszę o niepowracanie do tego tematu. Nie pozwolę na dyskusję nad tym przedmiotem przy budżecie Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
<u xml:id="u-24.1" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#PRubinsztein">Muszę zastosować się do wskazań Pana Marszałka i dlatego przejdę do spraw resortowych.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#PRubinsztein">P. Minister Oświecenia jest przedewszystkiem Ministrem Wyznań Religijnych i dlatego uważałem za swój obowiązek tutaj tę sprawę poruszyć. Wobec tego, że Pan Marszałek mi nie pozwala, przejdę zkolei do innej kwestii religijnej, mianowicie do wykładania nauki religii w szkołach. Tę sprawę poruszano już z Wysokiej Trybuny. U nas sprawa wykładania nauki religii żydowskiej przedstawia się jeszcze gorzej, dlatego, że u nas naukę religii wykładają nie katecheci zawodowi, a zwyczajni nauczyciele, a ci zwyczajni nauczyciele muszą być odpowiednio opłacani. Teraz Ministerstwo zredukowało płace nauczycieli religii do tego stopnia, że nauczyciele ci pozbawieni są minimum egzystencji. Nauczyciel religii może mieć przeciętnie najwyżej do 60 zł miesięcznie. Panowie się zgodzą, że z takiego uposażenia nie można wyżyć. Apeluję do Pana Ministra, ażeby był łaskaw rozważyć tę sprawę i uregulować ją.</u>
<u xml:id="u-25.2" who="#PRubinsztein">Mamy samorząd wyznaniowy. Gminy wyznaniowe mają swój statut. Według statutu zarząd i rada są wybieralne. Teraz mnożą się wypadki, że na miejsce wybieranych gmin, mianuje się komisarzy i komisaryczne zarządy. Apeluję do Pana Ministra, ażeby ustawa była literalnie wykonywana i żeby zarządził wybory do gmin.</u>
<u xml:id="u-25.3" who="#PRubinsztein">Pan Minister raczył dzisiaj wspomnieć o szkolnictwie mniejszościowem ukraińskiem i białoruskiem, nie raczył natomiast wspomnieć o szkolnictwie żydowskiem. Jednak szkolnictwo żydowskie istnieje, powstało ono na Kresach — co zapewne moi Koledzy z Wilna pamiętają — w czasie b. trudnym i ciężkim — w czasie okupacji niemieckiej. Wówczas byliśmy równouprawnieni, bo ani szkolnictwo polskie, ani żydowskie nie posiadało żadnych praw i żadnych środków utrzymania się. Wówczas wspólnie walczyliśmy o byt tego szkolnictwa. Z powstaniem Państwa Polskiego szkolnictwo polskie zostało upaństwowione, t. j. przejęte przez gospodarkę państwową, a szkolnictwo żydowskie pozostawiono na łasce losu. Sprawiedliwość wymaga, by Pan Minister zechciał zainteresować się szkolnictwem żydowskiem i udzielił mu tych samych praw i tych samych subwencyj, jakich się udziela szkolnictwu ukraińskiemu.</u>
<u xml:id="u-25.4" who="#PRubinsztein">Dokonuje się proces dziejowy, o dziejowem znaczeniu, t. j. wskrzeszenie języka hebrajskiego. Bardzo się dziwię i z żalem to podkreślam, że Rząd Polski nie ma zrozumienia dla tego procesu dziejowego.</u>
<u xml:id="u-25.5" who="#komentarz">(Głos: Co nas to obchodzi.)</u>
<u xml:id="u-25.6" who="#PRubinsztein">To jest pierwszy wypadek w dziejach ludzkości, ażeby język, który uchodził za martwy w ciągu 2 tysiącleci, został wskrzeszony,...</u>
<u xml:id="u-25.7" who="#komentarz">(Głos: A może język chaldejski?)</u>
<u xml:id="u-25.8" who="#PRubinsztein">...gdy np. łaciny nie wskrzeszono, chociaż w szkołach jej uczono, a wszyscy uczeni tworzyli w tym języku, pisali i mówili między sobą. Język hebrajski został wskrzeszony dlatego, że jest on językiem żywego narodu. Dla tego objawu nie ma się respektu. Ten proces ma swoje źródło w Palestynie, ale dokonuje się też na ziemiach polskich, gdzie zaczyna się od ogródków, w których dziecko otrzymuje pierwsze pojęcia od otoczenia, a kończy na uniwersytecie w Jerozolimie, gdzie najwięksi uczeni świata wykładają najzawilsze teorie, najtrudniejsze myśli w tym języku. Jeżeli ten proces dokonuje się na ziemiach Polski, to zasługuje on na poparcie narodu polskiego i Rządu polskiego. Dotychczas jednak nasze szkoły hebrajskie i żydowskie żadnego poparcia nie doznają, ani nie otrzymują żadnych subwencyj, więcej nawet, nie budzą żadnego zainteresowania.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#Marszałek">Panie Pośle, czas Pańskiego przemówienia już upłynął, proszę więc w ciągu najbliższych 2 minut zakończyć.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#PRubinsztein">Proszę Panów, nie jesteśmy powojennymi dorobkiewiczami kulturalnymi; jesteśmy starym narodem kulturalnym,...</u>
<u xml:id="u-27.1" who="#komentarz">(Głos: ho, ho.)</u>
<u xml:id="u-27.2" who="#PRubinsztein">...nie jesteśmy żadnymi barbarzyńcami, jesteśmy starym, klasycznym narodem kulturalnym, który na arenie historii widział już bardzo wiele rzeczy, widział jak narody się odradzają, widział jak narody odchodzą.</u>
<u xml:id="u-27.3" who="#PRubinsztein">Nie pozwolimy na to, ażeby nas spotwarzano i żeby nas maltretowano. W świadomości naszej wartości kulturalnej i moralnej w przeszłości i teraźniejszości będziemy odpierali zakusy na naszą godność, równość i wolność.</u>
<u xml:id="u-27.4" who="#PRubinsztein">Pozwolę sobie zacytować słowa wielkiego wieszcza: „Kto tylko przyjdzie do Polski będzie równy i wolny, bo ja jestem Wolność!” Niech Polska to udowodni, niech nam da równość w życiu materialnem i wolność w życiu duchowem!</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Prystorowa.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#PPrystorowa">Wobec tego, że mój projekt ustawy opiera się nie na podstawach religijnych, ale na przesłankach miłosierdzia i litości, a p. Marszałek zabronił mówić o tem mojemu przedmówcy, zrzekam się głosu.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#Marszałek">Zarządzam przerwę do godz. 16.</u>
<u xml:id="u-30.1" who="#komentarz">(Przerwa od godz. 14 min. 18 do godz. 16 min. 17)</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#WicemarszałekPodoski">Wznawiam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-31.1" who="#WicemarszałekPodoski">Głos ma p. Dratwa.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#PDratwa">Wysoka Izbo! Przeglądając sprawozdanie referenta budżetu Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego możemy zauważyć, że stan szkolnictwa, zwłaszcza powszechnego, w Polsce znajduje się w położeniu niesłychanie ciężkiem. Sytuacja ta, namalowana przez p. referenta, zwłaszcza fatalnie przedstawia się, o ile chodzi o szkoły powszechne na wsi. Na wsi bowiem w szkolnictwie powszechnem najboleśniej daje się odczuć brak etatów nauczycielskich i brak izb szkolnych; tam nauczycielstwo pracuje w niesłychanie ciężkich warunkach i całkowicie można się zgodzić z p. referentem, że stan ten można nazwać katastrofalnym.</u>
<u xml:id="u-32.1" who="#PDratwa">Otóż jeśli chodzi o stan szkolnictwa powszechnego na wsi, to tutaj podkreślić należy jeszcze jedno zjawisko, które w dużym stopniu pogarsza tę sytuację.</u>
<u xml:id="u-32.2" who="#PDratwa">Na ten moment dotychczas, mojem zdaniem, ani referent, ani wszyscy przemawiający nie zwrócili dostatecznej uwagi. Mam na myśli stan prawny szkolnictwa powszechnego, stan tak zwanego samorządu szkolnego, o którym tutaj mówił już jeden z przedmówców, i stan opieki, jaką szkoła powszechna powinna być otaczana ze strony społeczeństwa. Jeżeli się przyjrzymy temu, co się dzieje na terenie szkoły powszechnej na wsi, to stwierdzić musimy, że z powodu braku wyraźnych, szczegółowych przepisów prawnych szkolnictwo cierpi w bardzo poważnym stopniu. Takie rzeczy jak nieremontowanie lokalu we właściwym czasie, brak środków na utrzymanie czystości w szkołach, konieczność pokrywania przez nauczycielstwo wydatków na utrzymanie tej czystości, fatalne warunki lokalowe, ciasne izby szkolne, brak opału, niska temperatura w klasach, wszystko to w dużym stopniu zawdzięczać trzeba temu, że naprawdę niema instytucji, niema organizacji, niema czynnika, któryby wyraźnie za ten stan rzeczy odpowiadał. Bo to, co my nazywamy dotychczas samorządem szkolnym, jest, jak tu słusznie było zaznaczone, fikcją. Powiedziałbym, że jest to nawet fikcja wysoce szkodliwa, bo gdyby tego samorządu wogóle nie było, to sytuacja niewątpliwie lepiejby się przedstawiała, gdyż wtedy wiadomą rzeczą byłoby, kto za stan szkoły, za zaopatrzenie w opał i za zaspokajanie wszystkich rzeczowych potrzeb szkoły wyraźnie odpowiada. Dzisiaj przy tej dwutorowości, kiedy na terenie jednego powiatu, jednego obwodu szkolnego funduszami szkolnemi zarządza sam zarząd gminy, na terenie innego znowu w pewnym stopniu dopuszczone są do tego dozory szkolne, kiedy w jednych gminach istnieją i działają instytucje opieki szkolnej, w innych nie działają — nigdy nie można znaleźć winnego, a przedewszystkiem cierpi na tem szkoła. Stan ten jest nie do zniesienia. Ale nie tylko tego rodzaju straty szkolnictwo ponosi z powodu nieuregulowania swojej sytuacji prawnej. Dzięki temu, że istnieje chaos prawny, sprawa budowy szkół powszechnych na terenie wsi ruszona naprawdę być nie może. Wiadomą jest rzeczą, że przedewszystkiem na wsi brak jest izb szkolnych, a jeżeli się mówi, że w Polsce brak nam w tej chwili około 40.000 izb szkolnych, to śmiało można powiedzieć, że lwia część tej liczby przypada na wieś. Konieczność rozpoczęcia walki z takim stanem rzeczy każdy przyznać musi i każdy zgodzić się musi, że dalej taki stan trwać nie może. A teraz zadajmy sobie pytanie, czy ktokolwiek w Polsce w dzisiejszych warunkach finansowych, przy naszych możliwościach budżetowych temu ogromnemu zadaniu podołać potrafi, jeżeli ta sprawa będzie załatwiana od góry, że się tak wyrażę. Otóż mam wrażenie, że nie. Tymczasem ona tak rozpaczliwie się nie przedstawia i tutaj pod tym względem jeszcze istnieją bardzo wielkie możliwości, ale niestety, dzięki jakiemuś dziwnemu nieporozumieniu, czy dzięki jakiejś przesadzie dziwnej, czy dzięki jakiemuś biurokratycznemu nastawieniu do wszystkich spraw w Polsce, my do tej sprawy bierzemy się w sposób wysoce niewłaściwy. Faktem niezbitym jest, że ludność wiejska do zagadnienia budowy szkół odnosi się całkiem pozytywnie; faktem jest, że ludność wiejska na rzecz budowy szkół bardzo chętnie ponosi ciężary i faktem jest, że w wielu wypadkach inicjatywa w kierunku budowania szkół, idąca od dołu, była przez czynniki administracyjno-szkolne często tłumiona i powstrzymywana.</u>
<u xml:id="u-32.3" who="#PDratwa">Mógłbym przytoczyć szereg wypadków, kiedy gromadom wiejskim np. nie pozwalano budować szkół. Wieś dotychczas takiego stanowiska zrozumieć nie może, bo jakkolwiek jest kryzys i jakkolwiek trudno o środki pieniężne na wsi, to jednak jeśli chodzi o wybudowanie odpowiednego lokalu dla swojej szkoły, niemal każda wieś i każda gmina na ten poważny wysiłek zdobyć się potrafi i nawet w dzisiejszych ciężkich czasach to zagadnienie w dużym stopniu rozwiązywać może. Jak dziwnie do tych spraw podchodzimy, świadczyć może chociażby ten fakt, jak trudno jest gminom uzyskać plany budynku, i jak długo starać się muszą poszczególne gminy o uzyskanie zgody władz na budowę szkoły, ile kłopotów najprzeróżniejszych i formalności trzeba załatwić. To wtedy, jeśli chodzi o gminy wiejskie, gminy zbiorowe, a cóż powiedzieć jeśli chodzi o gromady. Gromadom wogóle z zasady nie pozwala się budować dlatego, że nie mają one prawa uchwalania żadnych ciężarów, żadnych świadczeń na rzecz szkoły, ani na rzecz swoich własnych budżetów, a tymczasem rady gromadzkie w bardzo wielu wypadkach do tej budowy się rwą.</u>
<u xml:id="u-32.4" who="#PDratwa">Konieczność uproszczenia tych formalności, konieczność nawiązania bliższego kontaktu z ludnością nie może być tutaj przez nikogo kwestjonowana. Trzeba zejść tam, do tych dołów i z ludnością wspólnie nad rozwiązaniem olbrzymiego zagadnienia się zastanowić. Trzeba iść na rękę tej inicjatywie, którą widzimy tam od dołu. Tymczasem widzimy bardzo często wręcz odwrotne zjawisko. I może to się dzieje nawet nie ze złej woli, nie dlatego, żeby ktoś chciał świadomie tłumić tę inicjatywę, ale poprostu dziwnie tutaj władze szkolne do tego zagadnienia podchodzą; nie można dzisiaj zrozumieć takich zjawisk i takich wypadków, nie można ludności wytłumaczyć, że to jest w porządku, jeśli się widzi, że przy dzisiejszym szalonym braku izb szkolnych w niektórych powiatach budynki, wybudowane z ofiarności ludności, w stosunkowo niedawnym czasie, drogą składek, bez niczyjej pomocy i zachęty zgóry, a więc budynki, które stworzyła inicjatywa ludności, które świadczą o przywiązaniu ludności do szkoły, stoją niezużytkowane. Mogę przytoczyć fakt, że w tej chwili na terenie jednego z powiatów kilka budynków stoi zupełnie nieużytkowanych. To nie tylko jakaś malutka chatka, jakiś domek, w którymby można umieścić jednoklasówkę, ale nawet taki budynek w tej chwili stoi pusty, który był przygotowany dla 5cio klasowej szkoły i który zawiera mieszkanie dla kierownika. Zaledwie ten budynek został wykończony, szkoła z tej miejscowości została przeniesiona gdzieindziej wskutek scalenia szkół i wskutek zmiany sieci szkolnej, i wielki wysiłek ludności dziś w dobie kryzysu został zmarnowany. Budynek stoi pustkami. Wytworzyła się dość paradoksalna sytuacja, że w miejscowości, do której przeniesiono tę szkołę, niema lokalu, któryby na mieszkanie dla nauczycieli mógł się nadawać i 3 nauczycieli mieszka w tym budynku i razem z dziećmi z tej wsi idą do sąsiedniej wsi, o dwa i pół kilometra odległej.</u>
<u xml:id="u-32.5" who="#PDratwa">W drugim wypadku jest tego rodzaju sytuacja, że szkołę nie w imię tego, żeby podnieść jej stopień organizacyjny, ale na tym samym stopniu organizacyjnym przeniesiono do sąsiedniej wsi; szkołę z budynku, wybudowanego z ofiar ludności, przenosi się. I znowu codziennie nauczycielka, mieszkająca w tym budynku, bo tylko tam jest dobre mieszkanie, razem z dziećmi z tej wsi codziennie wędruje do wynajętego lokalu szkolnego w sąsiedniej wsi. Czy ludność może zrozumieć, że w tem jest jakaś celowość i że to jest potrzebne? Dzieje się to, jak powiedziałem, nie z powodu złej woli ale wskutek tego, że właśnie dobra wola ludności, przywiązanie ludności do szkoły i inicjatywa, idąca od dołu, nie są należycie oceniane, że one należytego zrozumienia nie znajdują. Niedocenianie dobrej woli ludności, niezrozumienie wysiłków ludności doprowadza do takich rzeczy, że i komasowanie szkół odbywa się czasem w ten sposób, że znaczna część ludności czuje się pokrzywdzona. A przecież można śmiało dziś stwierdzić, że ludność wiejska rozumie już dziś potrzebę oświaty, rozumie potrzebę szkół i dopomina się wyżej zorganizowanych szkół i pragnie je mieć. Ale przecież warunki lokalne, komunikacyjne, odległość, błota, bezdroża — to wszystko musi być brane pod uwagę. Do tych rzeczy trzeba podchodzić życiowo, trzeba unikać takich absurdów, o których tu przed chwilą mówiłem; mam wrażenie, że tego nigdy się nie uniknie, dopóki kwestia samorządu szkolnego nie zostanie we właściwy sposób rozwiązana. Wierzę w to, że gdyby istniał samorząd szkolny, połączony z komórkami samorządu terytorialnego, gdyby do tej pracy, do wysiłku nad rozwiązaniem olbrzymiego zagadnienia, jakim jest budowa szkół, wciągnięto kilkadziesiąt tysięcy najniższych komórek samorządu terytorialnego, jakimi są rady gromadzkie, gdyby te kilkadziesiąt tysięcy komórek myślało i pracowało w tym kierunku, aby coś zrobić, to jednak efekt byłby znaczny. Bo mimo, że jest kryzys, to jednak są możliwości budowy szkół. W wielu wypadkach w szeregu gmin ludność czy to drogą składek, czy drogą naturalnego opodatkowania się, drogą dawania robocizny i materiału potrafiłaby wybudować taką czy inną szkołę. Być może, iż nie byłaby to szkoła taka, jakie zaczęliśmy budować przed kilku laty, kiedy to budowano te wielkie szkoły według planów, programów, wymogów, idących zgóry. Tak, to byłyby niewątpliwie szkoły skromniejsze, ale w każdym razie lepsze, niż te nory, w jakich dziś wiele klas szkolnych na wsi się mieści. Dlatego inicjatywy i wysiłku, idącego zdołu bagatelizować nie wolno. Tę inicjatywę należy otoczyć specjalną opieką, a zrobić to można tylko powołując do życia odpowiednio skonstruowany samorząd szkolny. I tutaj nie zgodziłbym się z twierdzeniem jednego z kolegów posłów, który przemawiał przed południem, że samorząd szkolny musi być zupełnie czemś innem i całkowicie oddzielonem od samorządu terytorialnego. Uważam, że takie załatwienie rzeczy byłoby szkodliwe, bo przecież trudno sobie wyobrazić, ażeby istniały komórki organizacyjne samorządu szkolnego, które miałyby prawo nakładać podatki oddzielne, niezależnie od wszystkich innych dotychczasowych podatków i świadczeń. Przyszły samorząd szkolny powinien być jaknajściślej związany z samorządem terytorialnym, bo stąd wyniknie jeszcze to dobre zjawisko, że coraz szersze warstwy szkołą się będą interesowały. Niedobrze jest kiedy szkołą opiekuje się tylko nauczycielstwo, kiedy o sprawy szkolne walczy tylko nauczyciel albo specjalnie do tego celu powołana komórka. Szkoła musi się stać powszechną własnością, musi być otaczana powszechną opieką, zrozumienie potrzeb szkoły musi przeniknąć szerokie warstwy społeczeństwa, a to się da tylko wtedy zrobić, jeżeli opiekę nad szkołą powierzy się wszystkim placówkom samorządowym, rozsianym po terenie całej Rzeczypospolitej, jeżeli ten samorząd o tem zacznie myśleć i jeżeli inicjatywę, płynącą od dołu, w odpowiedni sposób otoczymy opieką. Padło tu zdanie, że wtedy znaczyłoby to, że się odda przyszły samorząd szkolny pod opiekę starostów. O czemś całkowicie innem w tej chwili mówię, bo jeżeli mówię o tem, ażeby rolę opiek szkolnych przejęły na siebie w dużym stopniu rady gromadzkie, to właśnie mam na myśli to, że ta komórka samorządowa, jaknajmniej jest uzależnione od władz administracyjnych.</u>
<u xml:id="u-32.6" who="#komentarz">(Głos: W całości zależy.)</u>
<u xml:id="u-32.7" who="#PDratwa">To uzależnienie od władz administracyjnych, od inicjatywy zgóry, od narzucania zgóry czegokolwiek zawsze wydawało złe rezultaty, bo faktem jest dzisiaj, że wydziały powiatowe w bardzo wielu wypadkach uchwały w sprawie budowy szkół uchylały, uważając je za nieprawne i niezgodne z istniejącemi przepisami, bo tak rzeczywiście jest, a pozostawienie inicjatywy radom gromadzkim na dole dałoby dobre rezultaty.</u>
<u xml:id="u-32.8" who="#PDratwa">Teraz zachodziłoby na zakończenie pytanie: czy tę rzecz może uregulować we własnym zakresie Ministerstwo Oświaty, czy tę sprawę może załatwić p. Minister Oświaty, czy nie? Otóż ja sobie wyobrażam, że nie. Ta rzecz powinna być uregulowana drogą ustawy. Trzeba wydać specjalną ustawę o samorządzie szkolnym, któraby w sposób umiejętny powiązała samorząd szkolny z samorządem terytorialnym. Może to zrobić tylko Rząd dlatego, że trzeba te rzeczy należycie uzgodnić, trzeba, jak już powiedziałem, powiązać samorząd jeden z drugim i tak trzeba ten przyszły samorząd skonstruować, ażeby jaknajlepsze rezultaty mógł dawać. Dlatego też nikt inny tego zrobić nie może. Jeżeli chodzi o projekt takiej ustawy, to nawet nie może on być opracowany drogą inicjatywy poselskiej, ale musi być opracowany przez Rząd. Dlatego też całkowicie przyłączam się do zaproponowanej tutaj rezolucji, która wzywa Rząd do uregulowania tej sprawy i wyobrażam sobie, że sprawa ta uregulowana być może tylko drogą ustawy.</u>
<u xml:id="u-32.9" who="#PDratwa">Na zakończenie chciałbym zwrócić się z tej wysokiej trybuny do Pana Ministra z prośbą w jednej sprawie, stosunkowo — w porównaniu z temi olbrzymiemi zagadnieniami o których się tu mówi, — drobnej, a która jednakże robi, jak to się mówi, złą krew wśród szeregów nauczycielstwa. Mam na myśli t. zw. zaległe dodatki mieszkaniowe dla nauczycielstwa szkół powszechnych. Istnieje bardzo znaczna grupa wśród nauczycielstwa szkół powszechnych, której się należą zaległe dodatki mieszkaniowe. Należność ta nie jest kwestionowana przez władze szkolne, została ona przyznana nauczycielom, jednak wypłaty tych zaległości nauczycielstwo doczekać się nie może. Robi to bardzo przykre wrażenie, gdy władze szkolne odpowiadają, że składanie podań jest bezcelowe, środków na to niema, „panu się ta rzecz należy, ale wypłacić nie możemy”. To równa się poprostu odmowie. Jakoś tę rzecz trzeba załatwić. Nie orientuję się, jaką kwotę należałoby na ten cel w skali państwowej przeznaczyć, ale w każdym razie załatwienie tej sprawy zmniejszy w dużym stopniu tarcia, narzekania i niezadowolenia na płaszczyźnie naszych szkół powszechnych.</u>
<u xml:id="u-32.10" who="#PDratwa">Pozwoliłem sobie tę rzecz poruszyć dlatego, że bardzo często o niej się mówi. Nauczycielstwo skarży się na tę sprawę, więc uważam, że będzie dobrze, jeśli do Pana Ministra zwrócę się z tej trybuny o możliwie rychłe jej załatwienie.</u>
<u xml:id="u-32.11" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#WicemarszałekPodoski">Głos ma p. Jahoda-Żółtowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#PJahodaŻółtowski">Wysoki Sejmie! Poraź pierwszy z ust p. Premiera padły przed kilku dniami ważkie słowa o znaczeniu oświaty zawodowej dla życia gospodarczego. Pan Minister zaś Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego tak w przemówieniu swem na Komisji Budżetowej Sejmu jak i Senatu podkreślił dobitnie swój stosunek do tego zagadnienia mówiąc: „Wielką wagę przywiązuję do szkolnictwa zawodowego. Zainteresowania moje tym działem wynikają z głębokiego przekonania, że należycie zorganizowane szkoły zawodowe, uwzględniające istotne potrzeby nowoczesnego organizmu gospodarczego i przemysłu oraz obrony kraju, mogą i powinny odegrać poważną rolę w kształtowaniu życia gospodarczego i podniesieniu materialnej kultury Państwa”.</u>
<u xml:id="u-34.1" who="#PJahodaŻółtowski">A więc tak Rząd, jak i społeczeństwo zdają sobie sprawę, że bez oświaty zawodowej, bez podniesienia jej na odpowiedni poziom nie może być mowy o korzystaniu wszystkich możliwości ekonomicznych i bogactw naturalnych naszego kraju.</u>
<u xml:id="u-34.2" who="#PJahodaŻółtowski">Ponieważ p. Minister W. R. i O. P. wyraźnie zaznaczył, że szczególniejszej opieki ze strony miarodajnych czynników wymaga osobny dział szkolnictwa dokształcającego ze względu na szczególniejsze wartości, tkwiące w tem szkolnictwie, jak i z uwagi na wielkie masy młodzieży, korzystającej z tych szkół, przeto należałoby przedewszystkiem dążyć do rozbudowy sieci tego szkolnictwa, do szczegółowego unormowania go z punktu widzenia prawno-ustrojowego, a wreszcie — i to najspieszniej — do stworzenia dla niego trwałych podstaw finansowych, czemu dałem wyraz już na Komisji Budżetowej.</u>
<u xml:id="u-34.3" who="#PJahodaŻółtowski">Nie wydaje mi się, żeby zachodziła znaczniejsza rozbieżność pomiędzy potrzebami życia gospodarczego w zakresie oświaty zawodowej i dokształcającej a środkami skarbowemi. Sądzę, że zwiększenie kredytów na oświatę dokształcającą zawodową w obecnym stanie o 4.000.000 zł wystarczy na całkowitą realizację programu oświaty dokształcającej zawodowej, której powszechny obowiązek został wprowadzony na terenie całego Państwa ustawą z dnia 11 marca 1932 r.</u>
<u xml:id="u-34.4" who="#PJahodaŻółtowski">Uskutecznianie reformy szkolnictwa zawodowego typu zasadniczego zostało właściwie rozpoczęte w początku bieżącego roku szkolnego w bardzo niewielkim stopniu. Wydaje mi się, że i w tym dziale szkolnictwa zawodowego Państwo mogłoby pójść w szybszem tempie, szczególnie na terenie województw najmniej uprzemysłowionych, które czekają na odpowiednią rozbudowę sieci szkół zawodowych stopnia niższego.</u>
<u xml:id="u-34.5" who="#PJahodaŻółtowski">Taka polityka oświaty zawodowej nie przekracza możliwości budżetowych Państwa. Oczywiście wymagać ona będzie zwiększenia udziału finansowego szkolnictwa zawodowego w ogólnym budżecie Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
<u xml:id="u-34.6" who="#PJahodaŻółtowski">W preliminarzu budżetowym Państwa przewiduje się na szkolnictwo zawodowe z budżetu Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego 13,184,000 zł, co stanowi w stosunku do całego budżetu Ministerstwa W. R. i O. F. zaledwie 3,87%. Z tej pozycji czerpane są środki skarbowe na szkolnictwo dokształcające zawodowe, które do dnia dzisiejszego nie doczekało się rozwiązania prawno-ustrojowego, ani też trwałych podstaw finansowych, których brak do tej chwili. Z tej samej pozycji przeznacza się pewne kwoty na oświatę dokształcającą zawodową rzemieślniczą. Obecnie są one niewystarczające, a co najważniejsze finansowanie tej akcji odbywa się dorywczo i fragmentarycznie. Dowodem jak ta sprawa jest piekąca jest rozbicie dotychczasowych podstaw finansowych, opartych o dotację samorządów terytorialnych, na trzy systemy według dawnych norm z czasów zaborczych. Gdy obecnie wskutek silnej redukcji budżetów samorządowych zabrakło w nich miejsca na zagadnienia, do których spełniania ustawą nie są zobowiązane, nic dziwnego, że redukcja ta dotknęła i pozycji wydatków na szkolnictwo dokształcające. Miasto Lwów nie wypłaca od jesieni kwot, które dawniej na ten cel łożyło, obecnie w Krakowie od 1 kwietnia b. r. kwoty te zostały również wypowiedziane. Szereg sił nauczycielskich znalazł się nagle w sytuacji bardzo tragicznej, gdyż przy wprowadzonym systemie szkoły dokształcającej dziennej grono takie nauczycielskie innego zajęcia np. w szkole powszechnej już nie ma. Miasto Kraków, któremu przedstawiliśmy sytuację, wobec nowego zredukowanego budżetu, jest bez wyjścia. I tu zwracam się do Pana Ministra z gorącą prośbą o ratunek dla tych zagrożonych placówek.</u>
<u xml:id="u-34.7" who="#PJahodaŻółtowski">Łącznie z zagadnieniem wspomnianych podstaw finansowych najpilniejszą sprawą jest, jak wspomniałem, rozbudowa sieci tych szkół. Brak dotychczasowy wykazał w ostatnim roku katastrofalne skutki. Statystyka egzaminów czeladniczych za r. 1935 przeprowadzona przez Związek Izb Rzemieślniczych dała takie wyniki, że na ogólną sumę wszystkich egzaminów czeladniczych tylko 50% kandydatów przedstawiło świadectwa szkoły dokształcającej, a z tego w województwach najlepiej dotowanych w szkoły dokształcające, szczególnie w Poznańskiem, tylko 27% kandydatów skończyło szkołę dokształcającą; natomiast w województwach wschodnich przedstawiło świadectwa szkoły dokształcającej tylko 5%, a więc 95% młodzieży fachowo wykształconej, przygotowanej do życia przemysłowego czy rzemieślniczego, stawało do egzaminów bez szkoły dokształcającej. Tragizm tego stanu rzeczy jest tem jaskrawszy, jeżeli się zważy, że na młodzież fachowo przygotowaną czeka nie tylko rzemiosło jako na następców w dniu jutrzejszym, ale czeka przedewszystkiem nasza armia i młodzież ze swojemi fachowemi uzdolnieniami ma być jedną z podstaw siły armii. Pozatem w najbliższych latach ta młodzież ma zająć posterunki samodzielne i ma być zwartym trzonem naszego mieszczaństwa i to głównie w małych miastach. Dlaczego to się dzieje? Albowiem istnieje przepis, który zezwala p. Ministrowi w wypadkach wyjątkowych, gdy brak jest szkół dokształcających dopuszczać do egzaminu bez tego świadectwa. Oto ostatnie lata wykazują tę tragiczną sytuację, że prawo, które miało być wyjątkiem, dziś stało się niestety regułą.</u>
<u xml:id="u-34.8" who="#PJahodaŻółtowski">Planowa akcja oświatowo kulturalna na odcinku rzemieślniczym odpowiednio uwzględniona w planie działalności władz szkolnych powinna odbywać się za pośrednictwem Naukowego Instytutu Rzemieślniczego w Warszawie i jego filij przy izbach rzemieślniczych. Powyższa placówka naukowa, powołana do życia przez samorząd gospodarczy rzemiosła dla podniesienia rzemiosła pod względem technicznym, gospodarczym, oświatowo zawodowym i kulturalnym, stanowić będzie w praktyce instrument dla realizacji polityki oświatowej tego samorządu. Winna ona znaleźć oparcie finansowe w swej działalności w budżecie Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
<u xml:id="u-34.9" who="#PJahodaŻółtowski">Wreszcie dziedziną jedną z najpilniejszych, która nie podlega bezpośrednio p. Ministrowi Oświaty, ale Ministerstwu Opieki Społecznej, jest zagadnienie wieku młodzieży wstępującej do pracy; ponieważ omawiam tu całokształt zagadnienia dokształcenia i szkolnictwa tego najniższego, zawodowego, przeto uważam za swój obowiązek zwrócić na ten punkt uwagę. Otóż przepis Ministerstwa Opieki Społecznej powiada, iż nie wolno młodzieży rozpoczynać swej zawodowej praktyki przed ukończeniem lat piętnastu. Tymczasem program dotychczasowy szkolnictwa powszechnego kończy nauczanie już w latach 14tych, jest więc przerwa całego roku. A więc młodzież traci ten rok, a jeśli weźmiemy pod uwagę młodzież miast, to młodzież ta narażona jest na niebezpieczeństwo ulicy, która może ją pociągnąć. W tym wypadku pozwolę sobie przedstawić mały, drobny projekt dyrektora szkoły dokształcającej dziennej w Krakowie, który przy omawianiu przez Izbę Rzemieślniczą w Krakowie tego problemu postawił pytanie, czy nie dałoby się ewentualnie w tych ośrodkach, które posiadają szkolnictwo dokształcające dzienne wprowadzić dla młodzieży od roku 14go do 15go naukę dokształcającą, która mogłaby objąć cały ten rok, i w ten sposób mogłaby skrócić naukę w dalszych latach praktyki zawodowej. Ten rok mógłby również nie tylko pod względem samego kształcenia w zawodzie być wykorzystany, ale szczególnie pod względem badań psychicznych i psychotechnicznych tej młodzieży, przez co niejednokrotnie po tym roku mogłaby dyrekcja szkół udzielić dobrych rad młodzieży lub rodzicom, w którym kierunku ze względu na swoje usposobienie winna być ona skierowana do nauki praktycznej.</u>
<u xml:id="u-34.10" who="#PJahodaŻółtowski">Wreszcie p. Minister pod koniec swego przemówienia w sprawie szkolnictwa zawodowego raczył podkreślić, że sfery gospodarcze, izby przemysłowo-handlowe, rzemieślnicze i rolnicze oraz zrzeszenia zawodowe naogół przychylnie powitały nowy projekt organizacji szkół zawodowych i że p. Minister na współpracę wyżej wymienionych czynników nie tylko obecnie liczy, ale i w przyszłości i będzie ją konsekwentnie kontynuował. Otóż opierając się na tem zdaniu, pozwolę sobie zwrócić się, jako przedstawiciel samorządu gospodarczego, do Pana Ministra z gorącą prośbą, ażeby we wszystkich nowych pociągnięciach zechciał do współpracy powołać samorząd gospodarczy, a naszemi opiniami i naszemi zdaniami, branemi już z życia codziennego, będziemy jaknajchętniej służyć.</u>
<u xml:id="u-34.11" who="#PJahodaŻółtowski">W końcu, jako posłowi miasta Krakowa, niech mi wolno będzie podkreślić tutaj ten apel, z którym zwrócił się referent budżetu p. Pochmarski do p. Ministra w sprawie zagadnień z terenu krakowskiego.</u>
<u xml:id="u-34.12" who="#PJahodaŻółtowski">Tam, skąd wyszły ongiś Legiony na bój, gdzie dzisiaj stoi dom Marszałka Piłsudskiego, tam dzisiaj stanął zrąb nowej wielkiej budowli, która ma być jedną z wielkich świątyń naszej kultury narodowej. Mam tu na myśli budowę Muzeum Narodowego w Krakowie. Na gmach ten społeczeństwo złożyło już 2,000.000 zł, w tem z drobnych składek 1,500.000 zł. a z zapisów i od samego miasta na budowę Muzeum wpłynęło 500.000 zł. Ale wśród tych składek, Panie Ministrze, brak chociażby jednej cegiełki Rządu polskiego. Otóż nie o cegiełkę, ale o jakiś zrąb poważny w tej budowli zwracam się i mam nadzieję, że nie zabraknie i w tym wypadku z tych funduszów rozbudowy, które Ministerstwo Oświaty będzie miało do swojej dyspozycji, pomocy dla tego dzieła.</u>
<u xml:id="u-34.13" who="#PJahodaŻółtowski">A ponadto, taką samą troską przejęty, jak i tutaj stolica, że przed niedawnym czasem dwa razy wzywana była straż pożarna na ratunek kultury naszej i na ratunek naszych księgozbiorów w Bibliotece Narodowej, zwracam się z gorącą prośbą, Panie Ministrze, o pomoc przy ukończeniu budowy Biblioteki Jagiellońskiej w Krakowie. Tak samo i my tam drżymy na myśl, że podobne niebezpieczeństwo w tym starym gmachu i drewnianych szafach może grozić rękopisom i starym księgozbiorom. Mam nadzieję, że z funduszów, które przewidywane są w planie inwestycyjnym Ministerstwa Oświaty na rok bieżący w kwocie 1,800.000 zł., analogicznie jak w zeszłym roku poważna kwota, bo co najmniej 1/3, będzie przeznaczona na dokończenie tego gmachu, ale niemniej proszę, ażeby te kwoty, które były przeznaczone na budowę w roku 1935, a nie zostały jeszcze wykorzystane, nie były stracone dla budowli, tylko żeby mogły być również wypłacone w całości, jak było przewidziane w poprzednich latach.</u>
<u xml:id="u-34.14" who="#PJahodaŻółtowski">A wkońcu do tych próśb niech mi będzie wolno dołożyć jeszcze jedną skromną w sprawie potrzeb budowlanych kościoła Najświętszej Marii Panny w Krakowie, najstarszej świątyni mieszczaństwa krakowskiego. Nie o wielką kwotę tam chodzi, ale również o opiekę moralną, którą Rząd nad tą świątynią roztaczał i sądzę, że będzie nadal roztaczał.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#WicemarszałekPodoski">Głos ma p. Drozd-Gierymski.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#PDrozdGierymski">Wysoki Sejmie! Sprawa budżetu i preliminarza budżetowego jest Panom Posłom znana, mają go Panowie przed sobą, chciałbym więc tylko uzupełnić sprawozdanie referenta p. Pochmarskiego.</u>
<u xml:id="u-36.1" who="#PDrozdGierymski">Według preliminarza budżetowego ogólna suma przyznana na oświatę w tym roku jest o 2 mil jony niższa, niż w roku ubiegłym. Ponieważ, jak oświadczył p. Minister, Rząd zgodził się na dodanie Ministerstwu Oświaty 7,800.000 zł, wynika zatem, że budżet Oświaty w tym roku jest o 5,800.000 zł. wyższy, niż w roku ubiegłym. Jest to jednak pozorne. W budżetach poprzednich nie był pomieszczony wpływ z taks administracyjnych, wpływ z opłat uniwersyteckich i na szkoły zawodowe w sumie ponad 25 milionów zł. Musimy się zatem liczyć z faktem, że budżet na r. 1936/37 jest o przeszło 20 milionów niższy, aniżeli w roku ubiegłym.</u>
<u xml:id="u-36.2" who="#PDrozdGierymski">Nie będę poruszał szkolnictwa powszechnego, które to zagadnienie było omówione w całości, chcę zwrócić jednak uwagę na dwa inne. Jedno, to milion dzieci w wieku szkolnym poza szkołą, a drugie — może bodaj ważniejsze — to to, że skutkiem przeludnienia szkół drugi milion dzieci nie może wykorzystać pożytecznie swojego pobytu w szkole. Stąd mamy powtórny analfabetyzm, który musi usuwać armia. Zgodzić się musimy, że może to na dziś dobre, iż armia tę rzecz załatwia, ale jutro nie powinno się tak dziać. Armia powinna mieć już prawie uświadomionego obywatela, umiejącego dokładnie czytać i pisać, by móc go wychować na dobrego obywatela - obrońcę Państwa.</u>
<u xml:id="u-36.3" who="#PDrozdGierymski">Nie trudno jest udowodnić, że właściwym składnikiem, który pracy nadaje sens i rozmach, jest oświata. To też z zadowoleniem przyjmujemy zapewnienie p. Ministra z Komisji Budżetowej, że racjonalne rozwiązanie zagadnienia szkolnictwa powszechnego uważać będzie za najważniejszą sprawę, decydującą o pomyślnym rozwoju naszego Państwa. Jednak musimy tutaj zwrócić uwagę na tendencje, niewiadomo skąd wysuwane, o tych szkolnych kurnikach jednoklasowych, to też dzisiejsze oświadczenie p. Ministra, że będzie w całej pełni realizował nową ustawę o ustroju szkolnym, daje nam gwarancję, że część tych kurników — jednoklasówek zniknie. Może być. że dla kogoś pożądanem by było, aby syn wsi. który pasał przed szkołą gąski. po skończeniu kurniczka pasał bydełko i nie pchał się dalej. Jednak nowa ustawa o ustroju szkolnym określa szkołę jako demokratyczną, do której ma mieć dostęp każdy bez względu na urodzenie,...</u>
<u xml:id="u-36.4" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-36.5" who="#PDrozdGierymski">...każdy, kto ma odpowiednie zdolności.</u>
<u xml:id="u-36.6" who="#PDrozdGierymski">Można prowadzić dyskusję teoretyczną nad tem, czy realizacja nowego ustroju szkolnego w okresie 6cio letnim była szczęśliwa, możnaby się sprzeczać, czy nie należałoby najpierw przeprowadzić jej realizacji na terenie szkoły powszechnej, lub rozłożyć na okres 20 czy 25-letni, jak to podobno na zachodzie zwykli czynić, niemniej jednak liczyć się musimy z faktem, że wprowadzanie w życie ustroju szkolnego jest w pełnym toku i że zmiana ustawy nie tylko całkowicie, ale chociażby częściowo, byłaby, jak p. Minister powiedział, „wstrzymywaniem pociągu, będącego w pełnym biegu”. Musimy jednak zwrócić uwagę na to, co powinno być i czego należy przestrzegać, by w dzisiejszych ciężkich warunkach gospodarczych ta realizacja była przeprowadzana możliwie dobrze.</u>
<u xml:id="u-36.7" who="#PDrozdGierymski">Na pierwszy plan wysuwa się sprawa gmachów szkolnych. Kuratoria na szkoły średnie rozporządzają sumą 4,5 miliona, z tego 1,5 miliona, na komorne, zatem 1/3 budżetu; reszta na pomoce. Jak tę sprawę rozstrzygnąć? Wiemy, że młodzież, uczęszczająca do szkół średnich, musi wnosić opłaty. Taksy administracyjne, wnoszone przez rodziców, bo teraz już bezpośrednio rodzice wpłacają, wynoszą 16 milionów. W roku 1930, zdaje się, podniesiono taksę ze 110 na 220 zł, czyli o 100%. O ile sobie przypominam, na jednym z kursów dla dyrektorów naczelnik wydziału finansowego Ministerstwa powiedział, że ta 100% podwyżka przeznaczona jest na budowę gmachów szkolnych szkół średnich, zakładów uniwersyteckich i t. d. Z planu, jaki mamy na rok przyszły, widzimy sumę około 1.900.000 zł, a zatem nie jest to nawet część. I przez cały czas tak postępowano. Na co te pieniądze przeznaczono? Z opłat uczniów, uczęszczających do szkół średnich, pokrywano wszystkie wydatki innych szkół, pokrywano ryczałty inspektorów, koszty przesiedleń, diety — wszystko to, co nie ma nic wspólnego z budową, ani z pomocami naukowemi. Proszę znów zwrócić uwagę na załącznik 30 i 31 przy obecnym preliminarzu budżetowym, który wyjaśnia rozdział taks akademickich.</u>
<u xml:id="u-36.8" who="#PDrozdGierymski">Przyłączam się całkowicie do zdania, wypowiedzianego przez p. referenta, że taksy są za wysokie. Należy je obniżyć, gdyż wysoka taksa administracyjna powstrzymuje, a nawet uniemożliwia dopływ do szkół młodzieży warstw biednych. Fakt, że szkoła może udzielać obniżki w zakresie 20%, sytuacji zupełnie nie poprawia. Kto miał do czynienia ze zwalnianiem uczniów od taksy, zdaje sobie sprawę z trudności w udzielaniu tych zniżek. Szkoła ma możność udzielania zniżek w zakresie 20%, a tymczasem nędza przekracza 60% ogółu młodzieży. Trzeba się odwoływać do kuratoriów. Muszę podkreślić, że i kuratoria starają się ulżyć, ale nie mogą w całości, bo mają swoje wydatki.</u>
<u xml:id="u-36.9" who="#PDrozdGierymski">Jeśli mowa o opłatach studenckich, to także należałoby zniżyć je do opłat z r. 1932. Musi być młodzieży dana możność odbywania studiów uniwersyteckich. Otrzymałem memoriał od Bratniej Pomocy studentów. Stwierdzić mogę, że stan, jaki nam młodzież przedstawia, nie jest przejaskrawiony, i w licznych wypadkach warunki materialne są jeszcze gorsze. P. Minister dziś oświadczył, że zagadnienie obniżki opłat jest dla niego zagadnieniem bardzo ważnem i że będzie się starał rozwiązać je przychylnie dla młodzieży. Mu siałbym jednak tutaj poruszyć jedną rzecz: wyczytałem w dziennikach, że wśród młodzieży kolportuje się, czy podsuwa się myśl bojkotu taks, czy nawet strajku. Nie jest to sprawa, którą młodzież będzie mogła w ten sposób załatwić. Jeżeli uznajemy, że młodzież może się zwrócić do p. Ministra, do ciał ustawodawczych, to jednak na to, by to zagadnienie było rozwiązane w formie strajku, nie może pozwolić nasz prestige państwowy.</u>
<u xml:id="u-36.10" who="#PDrozdGierymski">Jak już zaznaczyłem, szkoła, wpłacając duże taksy na rzecz Ministerstwa, do swej dyspozycji ma niejednokrotnie śmieszną sumę — 600 zł. Ale administracja szkolna pilnuje, ażeby program był realizowany. Realizowanie zaś programu wymaga pomocy szkolnej. Szkoła sama musi sobie radzić, zwraca się więc do rodziców, do komitetów rodzicielskich o pomoc. To rodzi polemikę w prasie, ten niezdrowy stosunek rodziców do szkoły i odwrotnie. Jest to dalsze wypompowywanie rodziców zupełnie niepotrzebne. Bo gdyby, jak zaznaczyłem poprzednio, taksy były przeznaczone tylko na te cele, na jakie powinny iść, szkoła mogłaby swoje zadanie spełnić.</u>
<u xml:id="u-36.11" who="#PDrozdGierymski">Bezpośrednim realizatorem ustawy ustrojowej jest nauczyciel. Należy stworzyć dla nauczyciela takie warunki, ażeby mógł swobodnie pracować. Sławna ustawa sanacyjna z roku 1925 bije w nauczycielstwo podwójnie: raz obniżono pobory tak, jak wszystkim urzędnikom, a pozatem podwyższono godziny pracy do etatów, zniesiono dopłaty za wychowawstwo i t. d.</u>
<u xml:id="u-36.12" who="#PDrozdGierymski">Należałoby też konkretnie załatwić sprawę mężatek-nauczycielek. Ten stan, jaki jest, jest niemożliwy. Uważam, że zwalnianie nauczycielek-mężatek ze względów fachowych jest nonsensem. Mogą istnieć wyjątki: zamożność, czy dobra posada męża. Opinia jednak jest tego rodzaju, że mężatki-nauczycielki wypełniają swoje obowiązki bez zarzutu. Mogą być i inne wyjątki, które zresztą i u mężczyzn się zdarzają.</u>
<u xml:id="u-36.13" who="#PDrozdGierymski">Należy ułatwić nauczycielstwu dokształcanie się. Myślę o dokształcaniu normalnem bez przerostów. Dzisiaj szkoła średnia operuje zwłaszcza w zakresie języków obcych, nowożytnych, starszą generacją nauczycielstwa, która miała możność kształcenia się i wyjazdu zagranicę. Dzisiaj młodsi nauczyciele, którzy nie mają możności wyjazdu zagranicę, niejednokrotnie używają obcego języka w sposób straszny. Należałoby więc umożliwić wszystkim tym nauczycielom, którzy chcą i zasługują na dokształcanie się zagranicą, ażeby zapoznawali się z wynikami wiedzy współczesnej, co przecież ma kolosalny wpływ na zapełnienie katedr uniwersyteckich świeżemi siłami.</u>
<u xml:id="u-36.14" who="#PDrozdGierymski">Należy uregulować pracę społeczną nauczyciela. Niech pracuje w jednej organizacji, ale niech pracuje z pożytkiem. Nie wolno nauczyciela rozpraszać. Niech mi jeszcze będzie wolno zwrócić uwagę Panów Posłów na fakt, który zresztą znalazł na terenie Sejmu oddźwięk. B. premier sen. Kozłowski, poruszył zagadnienie realizowania reformy szkolnej. Czytałem o tem w gazecie i zwrócono się do mnie w tej sprawie w terenie. Sen. Kozłowski powiedział, że pomimo, iż w zeszłym roku o 18.000.000 zł podwyższono kwotę na szkolnictwo powszechne, pomimo, że o 7.000.000 zł podwyższono ją w tym roku, spotykamy się z faktem, że 1.000.000 dzieci jest poza szkołą, a tysiące nauczycieli bez posady, z drugiej strony nie mówi się o niczem innem, jak tylko o awansach nauczycieli.</u>
<u xml:id="u-36.15" who="#PDrozdGierymski">Omawiamy równocześnie sprawę emerytur, a zatem odbieranie praw nabytych. Chcę zwrócić uwagę Panów Posłów także na preliminarz budżetowy na r. 1936/37. Na str. 335 jest tabelka, gdzie wyliczone są dokładnie etaty nauczycielskie. I tak na całą Polskę, na prawie 73 tysiące etatów nauczycielskich, przypada 22 w grupie W tej, t. j. 700 zł, które pobierają dyrektorzy i może paru nauczycieli, a 2170 w grupie VI-tej. Dziewiątkę i dziesiątkę mają przeszło 52 tysiące nauczycieli. A co to jest dziewiątka? To było 210 zł, a obecnie 190 zł z groszami, a dziesiątka obecnie, to 140 zł z groszami. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że nauczyciele szkół powszechnych, którzy dosłużyli się kategorji IKs-tej, obecnie mają po 4–5 dzieci w wieku szkolnym, to czy oni mogą wypełniać należycie swoje obowiązki względem rodziny? Jak się to przedstawia w praktyce, wiem z własnego doświadczenia, gdy muszę rozkładać nauczycielom opłatę taksy administracyjnej na okres wakacyjny.</u>
<u xml:id="u-36.16" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-36.17" who="#PDrozdGierymski">O poborach nauczyciela można powiedzieć, że może znajduje się on w gorszych warunkach materialnych, aniżeli ten chłop 4morgowy, który musi zapałki dzielić na cztery części.</u>
<u xml:id="u-36.18" who="#PDrozdGierymski">Każda mowa b. premiera musi znaleźć rezonans w terenie i rezonans znalazła. Nauczycielstwo zwraca się do mnie i mówi: „Jakto, to myśmy z całą ufnością odnieśli się do obozu niepodległościowego, a tu z tej strony spotyka nas atak”? Czy stan szkolnictwa w Polsce nie musi być katastrofalny, skoro b. premier zajął takie stanowisko? Trzeba tę sprawę uzgodnić. To jest prawda, ale prawdą jest także, że p. Kozłowski był premierem w tym czasie, w którym w jego Rządzie zasiadał najlepszy i największy Wychowawca Narodu, Marszałek Piłsudski. Wybitny udział Marszałka w każdoczesnym Rządzie jest znany. Referent przypomniał stosunek Marszałka do nauczycielstwa i taki jest nasz stosunek, jako obozu niepodległościowego, do tego nauczycielstwa. Uznajemy, że praca nauczyciela odbywa się w ciężkich warunkach i że nauczyciel musi znaleźć uznanie za to.</u>
<u xml:id="u-36.19" who="#PDrozdGierymski">Nie będę zwracał uwagi na twierdzenie, że szkoła w Miechowie stanowi w swej kubaturze całego Miechowa. Znam Miechów — małe miasteczko — szkoły nie znam, ale uważam, że porównywanie jest niewspółmierne, bo jeżelibyśmy chcieli kubaturę określić, to musielibyśmy określić, jak daleko sięga ten 3-ci wymiar.</u>
<u xml:id="u-36.20" who="#PDrozdGierymski">B. premier poruszył sprawę szkoły średniej koszykarskiej. Powiedział, że w szkole średniej powinna się kształcić tylko ta młodzież, która ma szanse ukończenia, względnie dostania się na uniwersytet. Podkreślam, że trudno jest znaleźć kryterium, aby określić te szanse i uważam, że stanowisko b. premiera pochodzi stąd, że nie dokładnie zna nowy ustrój szkolny. Zadaniem szkoły średniej nie jest wysyłanie młodzieży do uniwersytetu. Szkoła średnia daje pewien całokształt wykształcenia. Młodzież ze szkoły średniej może przejść do liceum, ale nie musi. Jeżeli chodzi o licea, to zgoda między nami, ja też tak uważam, że w tych szkołach powinna znaleźć się tylko ta młodzież, która daje gwarancje wstąpienia na uniwersytet. W niedługim czasie ma być opracowany program liceum. Byłoby b. pożądane ustalenie sieci szkół licealnych i programu liceum, ażeby nauczycielstwo mogło się z nim uprzednio zapoznać. Wskazane byłoby również, aby licea pedagogiczne były wyłącznie państwowe, aby tylu absolwentów wychodziło z liceów pedagogicznych, ilu może pomieścić rynek wewnętrzny.</u>
<u xml:id="u-36.21" who="#PDrozdGierymski">Na zakończenie chcę poruszyć bardzo ważne zagadnienie — wychowanie młodzieży. Na ten temat rozwinęła się w Polsce ożywiona dyskusja. Wytworzyło się pojęcie t. zw. wychowania państwowego; pod tym względem istnieje pomieszanie pojęć. Niejednokrotnie — należy to podkreślić — szkoły nie są tu bez winy. Sprawę powyższą określa niedwuznacznie i jasno nowa ustawa szkolna, która powiada: „Ustawa wprowadza takie zasady ustroju szkolnictwa, które mają Państwu ułatwić organizację wychowania i kształcenia ogółu na świadomych swych obowiązków i twórczych obywateli Rzeczypospolitej, obywatelom tym zapewnić jaknajwyższe wyrobienie religijne, moralne, umysłowe i fizyczne oraz jaknajlepsze przygotowanie do życia, zdolniejszym zaś i dzielniejszym jednostkom ze wszelkich środowisk umożliwić osiągnięcie najwyższych szczebli naukowego i zawodowego wykształcenia.</u>
<u xml:id="u-36.22" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Mudryj.)</u>
<u xml:id="u-36.23" who="#PDrozdGierymski">To jest program wychowania, który zakreśla nowa ustawa. Zdaje mi się, że ten program nie może budzić żadnych zastrzeżeń.</u>
<u xml:id="u-36.24" who="#PDrozdGierymski">Licząc się z czasem i ponieważ chcę jeszcze odpowiedzieć na pewne poruszane tu uprzednio zagadnienia, odczytałem to, ażeby podkreślić jakie są tendencje wychowawcze szkoły.</u>
<u xml:id="u-36.25" who="#PDrozdGierymski">Padł tu zarzut, że Ministerstwo okólnikiem zabroniło szkołom prenumerować „Przewodnik Katolicki”.</u>
<u xml:id="u-36.26" who="#komentarz">(Ks. Downar: Nie Ministerstwo, prostuję.)</u>
<u xml:id="u-36.27" who="#PDrozdGierymski">A ja od siebie dodaję, że Ministerstwo. Dlaczego? Gdybyśmy przeczytali, co tam się drukuje, uznalibyśmy bezwarunkowo, że niejednokrotnie był materiał taki, na którym młodzieży polskiej kształcić i wychowywać nie można. Gdyby redakcji „Przewodnika Katolickiego” zależało na wychowaniu religijnem młodzieży, w ciągu trzech lat mogłaby z Ministerstwem porozumieć się i uzgodnić swoje stanowisko i zakaz mógłby być cofnięty.</u>
<u xml:id="u-36.28" who="#komentarz">(Ks. Downar: A „Posłaniec Serca Jezusowego”?)</u>
<u xml:id="u-36.29" who="#PDrozdGierymski">Ja fachowcem i specjalistą od tego nie jestem.</u>
<u xml:id="u-36.30" who="#komentarz">(Ks. Downar: Nie radzę zabierać głosu w tej sprawie)</u>
<u xml:id="u-36.31" who="#PDrozdGierymski">Ten okólnik podpisał największy katolik i bigot, jaki mógł urzędować od początku istnienia naszego Ministerstwa.</u>
<u xml:id="u-36.32" who="#komentarz">(Głosy: Kto?)</u>
<u xml:id="u-36.33" who="#PDrozdGierymski">Ksiądz Lubelski poruszył tutaj sprawę Mandelbauma-Drzewieskiego. Rzeczywiście, przyznam się szczerze, dostałem obuchem w głowę, uderzyło mnie to, było jak ubój rytualny. Jeżeli to jest fakt, to rzeczywiście byłoby bardzo źle, ale zdaje mi się, że tu jest pewnego rodzaju pomyłka. Wydaje mi się, że p. Mandelbaum-Drzewieski nie z ramienia Ministerstwa zasiada w Komisji Oceny Książek, ale jest wysunięty przez organizację nauczycielstwa. Nie wiem tego dokładnie, może przedstawiciel Ministerstwa, czy p. referent da na to dokładną odpowiedź.</u>
<u xml:id="u-36.34" who="#PDrozdGierymski">P. Rubinsztein poruszył w swem przemówieniu sprawę antysemityzmu. Otóż, proszę Panów, ten antysemityzm jest dosyć ciekawy. P. Bakon, na komisji poruszył zagadnienie w sposób zupełnie niewinny. T co się stało? P. Bakon przychodzi i powiada: popatrzcie, co się dzieje, jaki zrobili z tego rozgłos, robią ze mnie antysemitę. P. Bakona robią jedni radykałem, a Żydzi — antysemitą. A więc czy nie przeholowano w tym krzyku: „antysemityzm”.</u>
<u xml:id="u-36.35" who="#PDrozdGierymski">Panie Marszałku, czas mego przemówienia upływa, prosiłbym o przedłużenie jeszcze o 5 minut.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#WicemarszałekMudryj">Proszę.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#PDrozdGierymski">Mówią o antysemityzmie gospodarczym. Znam z terenu taki wypadek. Było czterech Żydów, którzy prowadzili handel zbożem; oni mieli 4 patenty. I co się stało? Po jakimś czasie porozumieli się i uznali, że lepiej jest wykupić jeden patent, nie kłócić się, stworzyć kartel zbożowy i obniżyć ceny. I czy fakt ten nie nastraja ludności wrogo wobec Żydów? To są drobiazgi, ale proszę zwrócić uwagę, czy nigdy po waszej stronie niema winy. Był artykuł Słonimskiego. Tak Panowie odnieśliście się do niego? Zrobiliście go antysemitą, a przecież on poruszał zagadnienia, które w całej Polsce są znane. Oddzielne ławki. Będąc na uniwersytecie, pamiętam, jak pędziłem na pewne wykłady, żeby znaleźć miejsce dla siebie. Pytam się swoich b. uczniów: co to jest, dlaczego są takie stosunki? Powiadają mi: jakżeż nie może być tak, jeżeli przychodzimy do sali wykładowej, a tam siedzi 15 czy 20 Żydóweczek i wszystkie miejsca założone są zeszytami, a my nie mamy miejsca. To są drobiazgi, które wytwarzają antysemityzm.</u>
<u xml:id="u-38.1" who="#komentarz">(P. Sommerstein: Np. na Poznańskim Uniwersytecie, gdzie jest 3 studentów Żydów.)</u>
<u xml:id="u-38.2" who="#PDrozdGierymski">Dalej mamy np. sprawę zamrożonych kapitałów w sumie 300.000.000 zł w Niemczech. Chciałbym się zapytać: ile tam jest kapitałów Żydów?</u>
<u xml:id="u-38.3" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-38.4" who="#PDrozdGierymski">Gdybyśmy te kapitały mieli odmrożone, to czy nie moglibyśmy usunąć wiele bolączek, o których p. poseł Rubinsztein wspominał?</u>
<u xml:id="u-38.5" who="#komentarz">(P. Sommerstein: A ile kapitałów magnaci polscy mają zagranicą?)</u>
<u xml:id="u-38.6" who="#PDrozdGierymski">Może p. Poseł zapytać o to przy Ministerstwie Przemysłu i Handlu.</u>
<u xml:id="u-38.7" who="#PDrozdGierymski">Proszę Panów, stoję na stanowisku, że antysemityzmu nie powinno być, gdyż jestem demokratą, ale prosiłbym, ażeby Panowie uznawali i nie poddawali w wątpliwość ducha Narodu Polskiego.</u>
<u xml:id="u-38.8" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#WicemarszałekMudryj">Głos ma p. Mróz.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#PMróz">Wysoki SejmieI Zagadnienia oświaty nie można oddzielać od zagadnienia siły wewnętrznej Państwa, od jego obronności, wreszcie od dorobku i wartości kulturalnych. Kto myśli o oświacie, musi myśleć i o tych problemach, które wiążą się ściśle z zagadnieniem pierwszem. Niema -siły wewnętrznej, niema obronności, bezpieczeństwa kraju, nie mogą narastać wartości kulturalne tam, gdzie oświata nie jest dostępna najszerszym masom, ogółowi obywateli.</u>
<u xml:id="u-40.1" who="#PMróz">Rozpatrując politykę szkolną ostatnich lat, której wyrazem jest coroczny budżet Ministerstwa Oświecenia Publicznego, dochodzę do smutnych refleksyj. Wydaje się, jakby nam chodziło o szerzenie ciemnoty, analfabetyzmu, nie oświaty. Mówią o tem jaskrawe dysproporcje między potrzebami a preliminowanemi na cele oświecenia publicznego kwotami. Jakże zastraszająco są one wymowne w zestawieniu ze wzrostem dzieci w wieku szkolnym, w zestawieniu z 897.000 dzieci nie pobierających nauki szkolnej z braku szkół, klas, nauczycieli.</u>
<u xml:id="u-40.2" who="#PMróz">W roku budżetowym 1929/30 na cele oświaty publicznej przeznaczono 450.200.000 zł, obecnie, w przedłożonym preliminarzu budżetowym znajdujemy kwotę 340.200.000 zł plus 7.800.000 dodatkowych. Ilość dzieci wzrosła w tym czasie o 1.418.000, a budżet zmniejszono o 100 zgórą milionów zł. Szkół powszechnych brak. Zamiast wzrostu liczby gimnazjów, stwierdzamy w sumie ogólnej kurczenie dotychczasowego stanu posiadania. Gdy przyjdą mi na pamięć słowa, jakie padły na komisji senackiej z ust jednego z mówców, budzi się mimowoli lęk, że odradzająca się neoszlachetczyzna, która zapanowała i zdaje się przygniatać nasze życie, nawraca do przedrozbiorowych tradycyj, kiedy to paranie się z książką dostępne było tylko uprzywilejowanej klasie. Wiadomo jaką skończyło się to katastrofą. Nie mogę pogodzić się z mniemaniem, jakoby potrzeby przerastały nasze możności finansowe. Tylko mniej rozrzutności, a na wszystko wystarczy. Z jakimś wyjątkowym pędem, godnym lepszego zużytkowania, chcemy się zawsze piąć. Nie ucierpiałaby w niczem powaga reprezentacji naszych magistratur szkolnych, gdyby tysiące, wydawane na luksusowe remonty apartamentów, biur, obrócono na potrzeby szkoły; gdyby mnóstwo pieniędzy, wydanych na zbędne rozjazdy, kursy, wykłady, okólniki, statystyki, zużyto celowo, zużyto na to co palące, co konieczne, co istotnie potrzebne.</u>
<u xml:id="u-40.3" who="#PMróz">Nie mogę zaliczyć do metody oszczędzania faktu, że np. przed 12 laty gimnazjum z 700 uczniami obywało się bez sekretarza, dzisiaj zaś przy 300 uczniach, dyrektor z 2 sekretarzami nie może podołać pracy biurowej, administracyjnej. Zdobyliśmy się na piękną reformę w zakresie szkolnictwa, której podstawą, zasadą ma być jednolitość, udostępnienie każdego poziomu oświaty wszystkim. Tak jest w teorii. Jakże zgoła inną jest rzeczywistość w przeciwstawieniu do zapowiedzi.</u>
<u xml:id="u-40.4" who="#PMróz">Blisko milion dzieci robotniczych, dzieci chłopskich nie może korzystać nawet ze szkoły powszechnej. Szkoła średnia ogólnokształcąca, gimnazjum z wysokiemi taksami administracyjnemi, dodatkowemi przeróżnemi opłatami, które tę taksę podwajają, stała się dla młodzieży chłopskiej i robotniczej murem nieprzebytym, niedostępnym.</u>
<u xml:id="u-40.5" who="#PMróz">Taka jest rzeczywistość — wbrew wszelkim hasłom, wszelkim pięknym słowom.</u>
<u xml:id="u-40.6" who="#PMróz">Jedynym momentem, pozwalającym wierzyć, że w następnych latach budżetowych zrozumienie dla potrzeb jak najwyższej i najszerszej, istotnie oświaty powszechnej, dostępnej dla wszystkich na każdym jej szczeblu, znajdzie wyraz w odpowiednio zwiększonym preliminarzu — są to słowa p. Premiera w i ego ekspose poniedziałkowem, a mianowicie: „Chciałbym, aby te skromne kilka milionów dodane na szkolnictwo powszechne, były uważane za wyraz tendencji Rządu w tym zakresie”. Temu również dał wyraz p. Minister Oświecenia Publicznego w dzisiejszem przemówieniu.</u>
<u xml:id="u-40.7" who="#PMróz">Mimo tego autorytatywnego stwierdzenia, nie mogę poddać się optymizmowi, jak długo nie otworzą się naoścież drzwi tak szkół powszechnych, jak i gimnazjów przed dziećmi robotników i chłopów.</u>
<u xml:id="u-40.8" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-40.9" who="#PMróz">Mamy reformę szkolną, opartą na zasadzie jednolitości. Ramy reformy wypełniły programy. Można do nich mieć takie czy inne zastrzeżenia. Przyszłość niedaleka i doświadczenie wskażą błędy. Dość jeszcze wcześnie, aby je usunąć.</u>
<u xml:id="u-40.10" who="#PMróz">Ale to nie jest wszystko. Pozostaje jeszcze nauczyciel, wykonawca tych programów. Nauczyciel szkoły powszechnej, wynagradzany poniżej wszelkiego minimum. Jeżeli żona jego pracuje również jako nauczycielka w tej samej wsi, to i wtedy marzyć nie może o wykształceniu własnych dzieci. Pracuje przeważnie w dusznej izbie, przeładowanej nierzadko więcej niż setką dzieci, wprost napędzany do wszystkich organizacyj społecznych na jego terenie, zahukany, przybity inflancją sprawozdań, niekończących się statystyk, żądający pod grozą przeniesienia, przedwczesnej emerytury. Nauczyciel w takich warunkach ma być wykonawcą reformy, ma przygotować młodzież do gimnazjum, ma opłacić z własnej kieszeni różne składki, kursy dokształcające i t. p. Mimo bohaterskich z jego strony wysiłków, zawsze prywatna szkoła przygotowawcza będzie bezkonkurencyjna. Szkoła powszechna w tych warunkach zostanie szkołą dla ubogich. Ten stan musi ulec zmianie, jeżeli reforma szkolna z zasadą jednolitości, jako wyrazu sprawiedliwości społecznej, niema pozostać frazesem, fikcją.</u>
<u xml:id="u-40.11" who="#PMróz">Szkoły średnie ogólnokształcące, gimnazja zreformowane. Ich programy również budzą zastrzeżenia w sferach nauczycielskich, Jeżeli jednak istotnie zajdzie konieczność dokonania zmian po próbie życia, jaką przejdą, jeszcze to zasad ani samego ducha reformy nie zmieni. Ale nauczyciel zreformowanej szkoły średniej, gimnazjum, musi posiadać warunki, aby mógł w spokoju pracować. Jego wszakże czyni się odpowiedzialnym za wyniki.</u>
<u xml:id="u-40.12" who="#PMróz">Dokonana została reforma szkolnictwa. Nie możemy przesądzać, czy udała się w 100%; udała się zato w 100% reforma płac nauczycielskich. Nauczyciel gimnazjalny przed wejściem w życie reformy uposażeniowej w państwowej szkole średniej zarabiał: kawaler w pierwszych latach pracy — 247 zł, dochodził w końcu swej praktyki do 716 zł, żonaty zaczynał od 356 zł, dochodził do 813 zł. Dziś obaj, zrównani zaczynają od 210 zł (po ukończeniu studiów uniwersyteckich), a po najdłuższych latach pracy uzyskują 450 zł. Wprawdzie ten i ów w zależności od uznania p. Ministra może otrzymać przed odejściem w stan spoczynku 700 zł, ale jeżeli takich wypadków dzisiaj w jednym okręgu szkolnym bywa 2–3, to nie należy liczyć się w przyszłości z korzystniejszym stanem. Obraz zdeklasowania nauczycieli szkół średnich należy jeszcze uzupełnić zwiększoną ilością godzin, odjęciem zniżki godzin w zależności od upływu lat, jaka doniedawna jeszcze obowiązywała, nałożeniem bezpłatnych godzin wychowawczych, dawniej płatnych, zmniejszonem wynagrodzeniem za godziny nadliczbowe do 10 zł w stosunku miesięcznym, t. j. niespełna 2 zł za godzinę. Dodajmy do tego stanu faktycznego powódź konferencyj papierowych sprawozdań, statystyk, nadsyłanych naprzekór okólnikom o odbiurokratyzowaniu szkolnictwa, wielką ilość organizacyj uczniowskich, którym nauczyciel musi patronować, a stworzymy obraz warunków, w jakich nauczyciel szkoły średniej musi pracować, ma w czyn wprowadzać reformę szkolną i jej ducha, ma wychowywać, ma kształcić się zawodowo, ma korygować wyniki pracy przez zdobycze współczesnej wiedzy.</u>
<u xml:id="u-40.13" who="#PMróz">Nie dałbym pełnego obrazu warunków pracy nauczycielstwa, gdybym nie przedstawił jeszcze jednej — w żadnej dziedzinie pracy niespotykanej — historii niezbyt wesołej, a w konsekwencji szkodliwej i dla szkoły i dla młodzieży. Nauczycielowi udziela uwag poza ogniskiem metodycznem dyrektor, instruktor okręgowy, wizytator okręgowy, nierzadko naczelnik wydziału, instruktor ministerialny, wizytator ministerialny, razem 6 osób. Nie odmawiam żadnemu z tych panów ani znajomości przedmiotu, ani praktyki i doświadczenia metodycznego, zauważyć jednak muszę, że zbyt często oddziaływanie tych przełożonych na nauczyciela nie posiada charakteru jednolitego, zgodnego planu. To, co jeden z nich uznał np. w dziedzinie metodycznej za dobre, niezawsze pochwała drugi łub trzeci. Przykładów, zwłaszcza na tle naszej chorobliwej skłonności chwytania każdych wzorów obcych, chociażby je nawet w kraju autora już zarzucono, można przytoczyć wiele. Nie daje ten szczególny sposób pouczania nauczyciela żadnego istotnego rezultatu, ani też w pracy nauczycielowi zgoła nie pomaga, a już wychowawczo oddziaływać bynajmniej nie może na tego, który ma sam młodzież wychowywać.</u>
<u xml:id="u-40.14" who="#PMróz">Trudno też przy tej metodzie spotkać się nauczycielowi ze słowem zachęty, uznania dla pracy, nie szczędzi mu się natomiast wytykania i nagan. Wszystko to, razem wziąwszy, stwarza w szeregach nauczycielstwa tak szkół powszechnych, jak i gimnazjów atmosferę moralną t dalece duszną i ciężką, że zachwiać może nawet jednostki najwytrwalsze.</u>
<u xml:id="u-40.15" who="#PMróz">Jak w takich warunkach, w takiej atmosferze wcielać się mają w życie zasady i duch reformy? Nie powodują mną względy materialne ani klasowe nauczycieli szkół średnich czy powszechnych, daleki jestem od tego, ale wyłącznie głęboka troska o dobro szkoły, młodzieży, o przyszłość Państwa nakazuje stworzyć nauczycielstwu uczciwe warunki pracy. Pozwólmy nauczycielowi wreszcie spokojnie pracować — oto apel, który zanoszę do Pana Ministra. Jeżeli to się stanie, niewątpliwie pozytywne efekty nie każą na siebie długo czekać.</u>
<u xml:id="u-40.16" who="#PMróz">Nie mogę zbyć milczeniem warunków pracy nauczycieli gimnazjów prywatnych. Dla oceny ich podam następujące fakty. Mówią one same za siebie. Płaca nauczyciela gimnazjum prywatnego na terenie m. st. Warszawy waha się w granicach 90–180 zł, poza Warszawą płaca na terenie b. Królestwa Kongresowego z wyłączeniem kilku tylko wypadków nie przekracza kwoty 200 zł, w Małopolsce od 100–250 zł, w Wielkopolsce jedynie płaca ta wynosi od 300–350 zł, albo nawet w niektórych wypadkach pokrywa się z płacą nauczycieli gimnazjów państwowych. Nie brak natomiast wypadków, że płaca tych nauczycieli, zwłaszcza w b. zaborze rosyjskim dość daleko odbiega od 100 zł. Wyzysk panuje tu niepodzielnie, niemniejszy niż w przemyśle chałupniczym. Czy nie czas już na ustawę, któraby kres temu położyła i nauczycielstwu prywatnych szkół średnich dała wreszcie możność obrony przed wyzyskiem?</u>
<u xml:id="u-40.17" who="#PMróz">Obok braku ustawodawstwa ochronnego, któreby broniło nauczycieli gimnazjów prywatnych przed wyzyskiem właścicieli, przyczyną tego opłakanego porożem jest: po pierwsze zniesienie zwrotu opłat pracownikom państwowym za dzieci, umieszczone w prywatnych zakładach, po drugie zbyt liberalne, żadnego nie znajdujące usprawiedliwienia, zwalniania od taks w państwowych gimnazjach dzieci pracowników państwowych. Na zasadzie bowiem istniejących rozporządzeń prawo zwolnienia dziecka z opłaty ma tak robotnik przedsiębiorstwa państwowego jak i najwyższy dygnitarz. Gdzież tu proporcja, gdzie porównanie?</u>
<u xml:id="u-40.18" who="#PMróz">Od taks administracyjnych uzdolnione dzieci niezamożnych Rodziców winny być wogóle zwalniane, inaczej twierdzenie o powszechności oświaty, o prawie dostępu każdego obywatela do najwyższego szczebla pozostanie zaprzeczeniem rzeczywistości.</u>
<u xml:id="u-40.19" who="#PMróz">Do pracowników państwowych w zakresie uwolnień od opłat winna być stosowana progresja, w zależności od wysokości otrzymywanego uposażenia, w czem przyłączam się do stanowiska p. referenta. Nauczyciel musi uzyskać prawo do bezpłatnego kształcenia własnych dzieci, on, który całe życie poświęca kształceniu dzieci cudzych. Takim sposobem unikniemy przeładowania w państwowych gimnazjach, a przysporzy się uczniów prywatnym szkołom średnim, których ilość kurczy się, siła finansowa słabnie, co w konsekwencji odbija się na głodowych płacach nauczycieli tych zakładów.</u>
<u xml:id="u-40.20" who="#PMróz">Pogorszeniem i tak już nad wyraz tragicznej sytuacji nauczycieli prywatnych szkół średnich grozi w związku z ostatnim etapem wykonania reformy szkolnej wprowadzenie liceów, dalsze kurczenie rynku pracy, jeżeli władze odmówią gimnazjom prywatnym prawa utrzymywania liceów. Apeluję do Pana Ministra o liberalne w tym kierunku traktowanie szkół prywatnych, o ile tylko zakłady te spełniają swoje zadanie, do czego zresztą tak przychylnie p. Minister się ustosunkował.</u>
<u xml:id="u-40.21" who="#PMróz">Powrócić muszę do sprawy udostępnienia nauki istotnie całemu ogółowi, a więc nawet robotnikowi i chłopu, jeżeli dziecko swoje pragnie kształcić. Uznać więc należy za konieczność tworzenie liceów przy wszystkich państwowych gimnazjach, a przynajmniej liceów ogólnokształcących i pedagogicznych. Inaczej znowu reforma, jej demokratyczny duch będzie tylko fikcją. I jeszcze jedno: wieś potrzebuje nauczyciela z własnem środowiskiem obeznanego. Tego nie będzie, jeżeli nie będzie liceów pedagogicznych w małych miasteczkach, łatwiej dostępnych dla dziecka chłopskiego. Sieć liceów musi być tak gęsta jak gimnazjów, inaczej dzieci robotników i chłopów prawie że korzystać z nich nie będą mogły. Musi powstać system stypendiów na wzór francuski dla uczniów niezamożnych rodziców, muszą powstać internaty, inaczej licea pozostaną tylko dla nielicznej garści uprzywilejowanych — zamożnych.</u>
<u xml:id="u-40.22" who="#PMróz">Skoro mówię już o liceum, to pragnę zauważyć, czy nie jest ryzykowne rozsyłanie wytycznych programowych, przeznaczonych dla liceów ogólnokształcących, autorom programów bez uprzedniego zasięgnięcia opinii świata naukowego i nauczycielskiego, zwłaszcza wobec faktu, że pierwotny projekt spotkał się ze zdecydowaną krytyką zarówno sfer nauczycielskich jak i państwowej Rady Oświecenia.</u>
<u xml:id="u-40.23" who="#PMróz">Z tworzeniem liceów zrodził się projekt dopuszczania do nauczania w tych zakładach wyłącznie nauczycieli z dyplomem doktorskim lub docentów. Projekt ten spotkał się w szeregach nauczycieli gimnazjalnych ze zdecydowaną krytyką. Nauczycielstwo gimnazjalne bowiem na zasadzie dotychczasowej praktyki stwierdza, że w aktualnej sytuacji dyplomy na pełne gimnazjum dostatecznie uprawniają i do pracy w liceach. Nie wątpię, że ten głos zainteresowanego nauczycielstwa, które daje wystarczające gwarancje pozytywnej pracy, nie ujdzie uwagi p. Ministra, a słuszne żądania znajdą należyte uwzględnienie.</u>
<u xml:id="u-40.24" who="#PMróz">Stanowisko to bynajmniej nie przekreśla koniecznej dążności do podniesienia poziomu przygotowania naukowego nauczycielstwa licealnego.</u>
<u xml:id="u-40.25" who="#PMróz">Ocena moja polityki szkolnej pod kątem udostępnienia każdego szczebla szkolnego dziecku najbiedniejszego chłopa i robotnika za okres ostatniego 7lecia musiała wypaść ujemnie. Ujemnie też wypaść musi ocena wychowania młodzieży. Wychowały już jedno pokolenie młodzieży Sowiety, wychował faszyzm włoski, wychowuje je w pełni II Rzesza. Myśmy ostatnie 10-lecie zmarnowali.</u>
<u xml:id="u-40.26" who="#PMróz">Mimo przerostu życia organizacyjnego, które zapanowało szczególnie w szkolnictwie średniem, me stworzyliśmy haseł, któreby młodzież porwały, nie stworzyliśmy ideału, któryby młodzież przeniknął. I to musi budzić poważną troskę na przyszłość. To jest zagadnienie, problem, któremu należy poświęcić więcej niż dotychczas uwagi, zmobilizować bardziej niż dotychczas udatne usiłowania. Tego wymaga przyszłość Państwa, jego siła i potęga.</u>
<u xml:id="u-40.27" who="#PMróz">Pozwolę sobie jeszcze na odpowiedź p. Rubinszteinowi. Poseł Rubinsztein w swojem przemówieniu skarżył się, że naród żydowski w Polsce czuje się gorzej, niż w niewoli. My, Polacy, twierdzimy, że sytuacja jest odwrotna. Uważamy, że my jesteśmy w niewoli żydowskiej. Żydzi bowiem w Polsce opanowali cały handel, przemysł i wolne zawody.</u>
<u xml:id="u-40.28" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-40.29" who="#PMróz">Ja nie wiem, czy są jakiekolwiek przeszkody, ażeby Żydzi, którzy czują się w Polsce jak w niewoli, Polskę opuścili. Muszę się jak najkategoryczniej zastrzec przeciw insynuacjom ze strony p. posła Rubinszteina, jakoby naród polski nie miał zdrowej duszy, jakoby szkoła polska była zatruta.</u>
<u xml:id="u-40.30" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
<u xml:id="u-40.31" who="#PMróz">Niech Żydzi wprzód własną duszę uzdrowią, duszę przepojoną zamierzchłemi tradycjami, nic wspólnego niemającemi ze współczesną kulturą.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#WicemarszałekMudryj">Głos ma p. Pełczyńska.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#PPełczyńska">Wysoka Izbo! Każdy, kto przeżył w Wilnie w 1919 roku chwilę otwarcia uniwersytetu Stefana Batorego, nie zapomni jej do końca życia. Była to chwila osobliwa. W kolumnowej sali pobladły nieco z głębokiego wzruszenia Józef Piłsudski, wielki mąż wojenny, czytał akt wskrzeszenia uczelni. Wśród głębokiej ciszy padały słowa zwięzłe, proste i dostojne, a przez stare mury, w które bił huragan przez tyle lat, przepłynął prąd nowego życia. Otwierając uczelnię Batorowa, mówił Józef Piłsudski „o wierze w idealne pierwiastki własnej kultury” i mówił o tradycji tej ziemi kresowej, „która nie zieje nigdy jadem nienawiści”. Wskrzeszając uniwersytet, nawiązywał do mickiewiczowskiej przeszłości i stwarzał redutę polskiej myśli, stwarzał posterunek polskości, wysunięty daleko na północny-wschód. Uniwersytet wileński leży pośród uniwersytetów Kowna, Rygi i Mińska. Ma więc ten uniwersytet do spełnienia misję specjalną, a zatem powinien mieć nie tylko wysoki poziom nauki, lecz powinien być wszechstronny i gromadzić w swoich murach liczne zastępy młodzieży nie tylko polskiej, ale i litewskiej, łotewskiej i białoruskiej.</u>
<u xml:id="u-42.1" who="#PPełczyńska">Nie wiem, czy inne miasta uniwersyteckie w Polsce mają w takim stopniu jak Wilno rozbudzoną ambicję i świadomość misji, jaką pełnić ma ich uniwersytet. Wysoka Izbo, gdy dziś poruszać mam sprawę tego uniwersytetu, wiem, czuję to doskonale, że bronić będę placówki, którą otacza głęboką miłością Wilno i cała ziemia wileńska. Dlatego chciałabym, aby słowa moje nie przebrzmiały bez echa, aby zarówno Sejm, jak i p. Minister nie przeszli nad niemi do porządku dziennego.</u>
<u xml:id="u-42.2" who="#PPełczyńska">Uniwersytet wileński jest placówką kultury zachodniej, a więc musi mieć doskonale postawiony wydział humanistyczny. Czy to, że liczba studentów humanistyki spadła z 600 na 200 studentów, nie jest już znakiem ostrzegawczym, że dzieje się tu źle, że trzeba przyjść z pomocą, że trzeba szukać naprawy? Wilno musi mieć doskonale zorganizowany wydział humanistyczny. Wymaga tego nie tylko tradycja tej ziemi, ale i dzień dzisiejszy i troska o dzień jutrzejszy. Wilno nie może mieć skasowanej katedry romanistyki, powinno mieć obsadzoną katedrę germanistyki, anglistyki i katedrę literatury powszechnej. Nie wiem, bo któż to może wiedzieć, przez który z uniwersytetów przepływa dziś Golfsztrom polskiej twórczości, młodych talentów, młodej i wybuchającej jasnym płomieniem myśli, ale gdy patrzę na młode twarze studentów uniwersytetu i na jego absolwentów, nie tracę wiary, że ziemia wileńska, tylekroć rodząca wielkość, nie poskąpi nam dziś i w przyszłości ludzkich mózgów, serc i charakterów. Jestem pewna, że grosz, wydany na podniesienie poziomu wydziału humanistycznego, nie będzie groszem zmarnowanym. Mamy na uniwersytecie wileńskim prawo litewskie, powinniśmy mieć i katedrę języka litewskiego. Nie będę tu mówiła o wszystkich bolączkach uniwersytetu wileńskiego. Stwierdzić jednak muszę, że skomasowanie, złączenie dwóch katedr: psychiatrii i neurologii nie było krokiem naprzód.</u>
<u xml:id="u-42.3" who="#PPełczyńska">Przechodzę teraz do sprawy, o której nie mogę ani przez chwilę myśleć jako o sprawie straconej. Będę o tę sprawę walczyła z uporem kresowym, ale podobno ta nieustępliwość jest właśnie cechą dodatnią naszych natur. Uniwersytet wileński nie może być pozbawiony studium farmaceutycznego. Ostatniemi czasy nad niektóremi wydziałami uniwersytetu wileńskiego zawisł miecz zagłady. To nie stwarza dobrej atmosfery w pracy naukowej. Taki wyrok zagłady ciążył czas dłuższy nad wydziałem rolniczym. Dochodziło nawet do tego, że prasa stołeczna, prorządowa nie chciała drukować artykułów motywujących nonsensowność likwidacji wydziału rolnictwa na uniwersytecie, leżącym w kraju o specyficznych warunkach produkcji rolnej. Na szczęście miecz zagłady został cofnięty z nad głowy studium rolniczego. Ale za to ostrze jego skierowano na studium farmaceutyczne. To nic, że studium farmaceutyczne wileńskie czerpie swe tradycje od roku 1787 i że farmaceutyka wileńska jest jedną z najstarszych w Polsce, to nic, że liczy w swych szeregach nazwiska tej miary, co Jędrzej Śniadecki, to nic, że w Wilnie wychodzi! pierwszy w Polsce „Pamiętnik Farmaceutyczny” w latach 1920/21. Nad wszystkiem tem można podobno przejść z lekkiem sercem do porządku dziennego. Kiedyś było tak, a dziś jest inaczej — skończyło się. Są ludzie, dla których przesłanki treści historycznej całkiem nie istnieją. Ale przecież wchodzą tu w grę nie tylko przesłanki historyczne. Studium farmaceutyczne pracuje solidnie od dnia wskrzeszenia uniwersytet. Wychowało 400 magistrów i 100 prowizorów. Nie są oni gorsi od magistrów i prowizorów, wychodzących z innych uniwersytetów polskich i zajmują kierownicze stanowiska. Polska potrzebuje ludzi z wykształceniem farmaceutycznem, bo to są ludzie, którzy na wypadek wojny mają przygotowanie fachowe z zakresu obrony przeciwgazowej, a w czasie pokoju prowadzą walkę z zalewem obcych produktów farmaceutycznych. Zamknięcie wydziału farmaceutycznego w Wilnie to zmarnowanie wielu setek tysięcy włożonych w zorganizowanie tego studium, którego utrzymanie rocznie kosztuje 45 tysięcy zł. A więc względy oszczędnościowe nie wchodzą tu w drogę, bo magister, wychowany na wydziale farmaceutycznym w Wilnie, kosztuje 1000 zł do 1.250 zł. Nie marnuje się tu pieniędzy i nie marnuje się materiału studenckiego. Studium wileńskie ma olbrzymią zasługę w zakresie służenia polskiemu zielarstwu. Tę zasługę, ten dorobek może zmarnować tylko człowiek, któremu nie leży na sercu eksploatowanie naturalnych bogactw naszego kraju. Ogród farmakognostyczny jest dziś jednem z bogactw i jedną z osobliwości Wilna, a zioła mogą być dumą Wileńszczyzny. Studium farmaceutyczne ożywiło na Wileńszczyźnie spory już dziś, świetnie rozwijający się dział uprawy roślin leczniczych. Zielarstwo staje się przemysłem, wchodzącym w lud, przemysłem opartym na prastarych tradycjach, na wiedzy kultywowanej tu od wieków. I właśnie wtedy, gdy powstają ośrodki zielarskie na Wileńszczyźnie, gdy nasze zioła, nasz ogród farmakognostyczny zaczyna budzić zainteresowanie w Szwecji, Holandii, Anglii, Kanadzie, Mandżurii — wtedy właśnie trzeba zdławić, przydusić, zniszczyć rozwijającą się placówkę, aby potem zakładać Towarzystwo Rozwoju Ziem Wschodnich i załamywać ręce nad upośledzeniem gospodarczem Wileńszczyzny. Zapytuję, czy to jest droga logiki i racjonalnego postępowania? Studium farmaceutyczne nie może być zlikwidowane, jak nie mógł być zlikwidowany wydział rolniczy uniwersytetu wileńskiego. Wileńszczyzna ma nadzieję, że p. Minister nie przekreśli tej placówki.</u>
<u xml:id="u-42.4" who="#PPełczyńska">Nie mogę pominąć milczeniem tych głębokich słów, które p. Minister wypowiedział na temat roli, którą ma odegrać szkoła państwowa wśród mniejszości narodowych. Słowa te odezwą się napewno dalekiem echem na Wileńszczyźnie, gdzie nauczyciel, pracujący w skomplikowanych nieraz stosunkach narodowościowych, ma do spełnienia poważne zadanie państwowe. Muszę tu również podnieść z uznaniem inicjatywę, podjętą przez kuratorium wileńskie, pisania podręczników regionalnych, związanych z życiem tych dzieci, którym mają służyć, podręczników uwzględniających różnice Narodowościowe. Dzień dzisiejszy woła wielkim głosem o decentralizację programów, o przystosowanie tych programów do zasobów wiadomości dzieci, o wprowadzenie programów, związanych z życiem dzieci, z ich potrzebami i z ich rzeczywistością, z ich odrębnościami narodowemi. W tych warunkach w szkołach na Wileńszczyźnie niema miejsca dla nauczyciela — nacjonalisty. Na tym terenie pracować mogą jedynie ludzie, mający poszanowanie dla odrębności narodowościowych, które uczniowie wnoszą z sobą do klasy.</u>
<u xml:id="u-42.5" who="#PPełczyńska">Domagać się pozatem musimy, by władze administracyjne nie mieszały się do spraw szkolnych. Subtelną dziedzinę regulowania stosunków między szkołą a rodzicami zostawić należy jedynie sumieniu obywatelskiemu nauczyciela i poczuciu dyscypliny państwowej władz szkolnych. Władze administracyjne nie są powołane do ingerowania w tych sprawach.</u>
<u xml:id="u-42.6" who="#PPełczyńska">Praca nauczyciela na ziemiach wileńskich powinna opierać się na niezachwianej wierze w idealne pierwiastki kultury polskiej, o których w 1919 r. mówił Wskrzesiciel Uniwersytetu Stefana Batorego.</u>
<u xml:id="u-42.7" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#WicemarszałekMudryj">Głos ma p. Ekert.</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#PEkert">Wysoki Sejmie! W obecnem swem przemówieniu chciałbym poruszyć szereg problematów szkolnych, które pociągają za sobą pewne reperkusje społeczne i silnem echem odbijają się wśród społeczeństwa niższych klas. Te zagadnienia zostały już tu poruszone.</u>
<u xml:id="u-44.1" who="#PEkert">Jednem z tych zagadnień jest zagadnienie opłat szkolnych, które w dzisiejszych czasach odsuwają młodzież — dzieci robotników i chłopów — od szkoły, i w ten sposób przeczą demokratycznemu charakterowi naszego Państwa i naszego szkolnictwa z chwilą, kiedy możność ukończenia szkoły wyższej staje się przywilejem majątkowym. I p. referent Pochmarski i p. Minister zrobili nam nadzieje, że ta niesprawiedliwość społeczna — bo można ją nazwać społeczną — w niedługim czasie będzie usunięta.</u>
<u xml:id="u-44.2" who="#PEkert">Druga sprawa o pewnej reperkusji społecznej to licea. Skoro licea będą się mieściły tylko w niektórych miejscowościach, natomiast cały szereg szkół średnich będzie ich pozbawiony, z tą chwilą dojdziemy do takiego stanu, że przeciętnie inteligent, który miał dotąd ukończoną szkołę średnią, będzie miał ukończone 4 klasy gimnazjalne, będzie miał 16 lat i będzie stanowił namiastkę inteligenta, będzie półinteligentem. Stąd konkluzja, ażeby jednak wszystkie szkoły średnie miały licea, dlatego, że to daje gwarancję, że inteligencja w zakresie szkoły ogólnokształcącej, szkoły zawodowej, czy szkoły handlowej, nie będzie półinteligencją.</u>
<u xml:id="u-44.3" who="#PEkert">Tak się dziś stało, że osoba moja została pośrednio wymieniona przez ukraińską frakcję parlamentarną.</u>
<u xml:id="u-44.4" who="#PEkert">Pragnę w odpowiedzi kilka słów powiedzieć, by sprawę z punktu widzenia terenu naszego, Małopolski wschodniej, wyraźnie postawić. Państwo w wielu wypadkach i w wielu zakresach swej władzy reguluje kwestię ludnościową, czy to w życiu samorządowem, czy gospodarczem, a w pierwszym rzędzie w szkolnictwie. Szkolnictwo bowiem jest to instrument, który przyczynią się do wyrobienia pewnej fizjognomii społeczeństwa, a Państwo jako czynnik, który tę pracę wykonuje, ponosi wielką odpowiedzialność przed społeczeństwem. Jeżeli chodzi o stosunki ziem południowo wschodnich, to musimy sobie uzmysłowić szereg założeń. Przedewszystkiem ziemie południowo wschodnie wchodziły w skład Państwa Polskiego nie w okresie jagiellońskim, a w okresie piastowskim i stanowią jego nierozerwalną część. Historia przynależności ziem tych jest dłuższa niż chwilowe ich przejście pod panowanie udzielnych książąt. Prawdą jest, że stanowią te ziemie nieodłączną część Państwa Polskiego.</u>
<u xml:id="u-44.5" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-44.6" who="#PEkert">I nie może być uczynione nic takiego, coby spoistość tych ziem z Państwem Polskiem mogła naruszyć. Trzeba zdać sobie sprawę z tego, że na ziemiach tych od niepamiętnych czasów mieszka ludność polska i ruska.</u>
<u xml:id="u-44.7" who="#komentarz">(Głosy: Ukraińska, nie ruska.)</u>
<u xml:id="u-44.8" who="#PEkert">Wyraz „ukraińska” istnieje niedawno. Trzeba sobie zdać sprawę z tego, że współżycie to trwa od czasów niepamiętnych i trzeba zdać sobie sprawę, że przez długie wieki ludność ta żyła w zgodzie. Trzeba zdać sobie również sprawę, że w Małopolsce istnieją rodziny polsko-ruskie, będące ze sobą spokrewnione, że spotykamy rodziny składające się z Polaków i Rusinów. Często zagadnienie narodowościowe nabiera specjalnego charakteru i w pewnych wypadkach staje się zagadnieniem wyznaniowem. Dalej, trzeba rozumieć, że ludność ta chce żyć w zgodzie.</u>
<u xml:id="u-44.9" who="#PEkert">Przechodzę do tematu właściwego — do szkolnictwa w Małopolsce wschodniej.</u>
<u xml:id="u-44.10" who="#PEkert">Państwo ma obowiązek urządzać szkoły. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że w poszczególnych miejscowościach mieszkają obok siebie dwie narodowości: polska i ruska, to wyglądałoby, że należy dla każdej narodowości stwarzać osobne szkolnictwo. Czy rzecz ta jest do wykonania przez Państwo z finansowego punktu widzenia? Trzeba przyznać, że jest trudna do wykonania. Dlatego wyjściem z tej sytuacji stało się zaprowadzenie szkolnictwa utrakwistycznego. W szkole utrakwistycznej uczy się jednych przedmiotów po polsku, a drugich po rusku. Jakie są wyniki tej pracy? Trzeba stwierdzić, że młodzież, siedząc obok siebie na tej samej ławie, zżywa się z sobą i Polacy uczą się języka ruskiego, a Rusini uczą się języka polskiego. Wskutek tego stwarza się większa łączność między mieszkańcami, rozumiejącymi nawzajem swój język, niż między tymi, którzy języka nie znają. Jeżeli chodzi o efekty moralne, wychowawcze i państwowe, to są one duże. Dlatego trzeba stwierdzić jedną rzecz, że szkoła utrakwistyczna była zwalczana silnie przez nacjonalizm polski i ukraiński. Nacjonalizm polski dążył do narzucenia Rusinom szkolnictwa polskiego, a nacjonalizm ukraiński dążył do wyodrębnienia szkoły ukraińskiej, żeby od wszelkich wpływów kultury polskiej swoje społeczeństwo uchronić. Nie była to dobra metoda. Muszę stwierdzić, że niektóre zarządzenia ministra Grabskiego wywołały pewien ferment. Mianowicie wprowadzono deklaracje dla nauczania w języku polskim i ruskim. W rezultacie robiło to wrażenie, jakby była prowadzona wojna między narodowością polską a ruską. Gdyby wprowadzono deklaracje, domagające się nauczania i języka polskiego i języka ruskiego, to wtedy te deklaracje posiadałyby duże wzięcie i nie budziłyby większego sprzeciwu. Z własnej obserwacji muszę stwierdzić, że często w społeczeństwie ruskiem mówiono, że gdyby chodziło o oświadczenie się co do nauczania języka polskiego i jednocześnie ruskiego, w takim razie większego oporu by nie napotkano. Ludność ruska rozumie korzyści nauczania języka polskiego obok nauczania języka ruskiego. Uważam, że to jest zupełnie słuszne. Uważam, że i Polacy w Małopolsce wschodniej powinni umieć mówić po rusku — tak, jak Ukraińcy powinni umieć po polsku. Uważam, że urzędnicy w Małopolsce wschodniej powinni znać język polski i powinni znać język ruski, jest to złączone z ich urzędem dlatego, ponieważ potrzeby ludności miejscowej tego wymagają.</u>
<u xml:id="u-44.11" who="#PEkert">Jesteśmy w okresie normalizacji stosunków w Małopolsce wschodniej. Normalizacja ta ma polegać na tem, że Ukraińcy oświadczają, że będą lojalnymi obywatelami Państwa, że spełnią wszystkie obowiązki, jakie wobec Państwa spełniać powinni. Jest rzeczą słuszną, że każdy obywatel narodowości innej z chwilą, kiedy składa taką deklarację, ma prawo korzystać z tych korzyści, jakie Państwo daje. I chciałbym tutaj nawiązać me przemówienie do skarg p. Wełykanowieża, który je dosyć szeroko przedstawiał. Mianowicie skarżył się, że są księża, którzy są zwalniani z nauki religii w szkole. Ale p. Wełykanowicz zapomniał powiedzieć to, że księża ci poza udzielaniem nauki religii, zajmowali się czem innem, prowadzili inną akcję, niezgodną z interesami Państwa Polskiego.</u>
<u xml:id="u-44.12" who="#komentarz">(Głos: Proszę mówić fakty, nie bajki.)</u>
<u xml:id="u-44.13" who="#PEkert">Te rzeczy są znane, a jeżeli o fakty chodzi, to na moim terenie faktów tych jest dużo. P. Wełykanowicz mówił o tem, że nauczyciele byli zwalniani. Twierdzi, że niesłusznie, ale zapomina dodać, że jeżeli byli zwalniani, to może dlatego że zapominali o swoich obowiązkach obywatelskich.</u>
<u xml:id="u-44.14" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-44.15" who="#PEkert">P. Wełykanowicz zarzuca innym, którzy nie idą za hasłami ich polityki, że są endekami. Pozwoli p. Wełykanowicz, że ja ze swej strony także pewną radę dam. Panowie, jeżeli zadeklarowaliście lojalność wobec Państwa Polskiego, jeżeli przyrzekliście, że obowiązki swoje wobec Państwa Polskiego będziecie spełniać, że nie będziecie dążyć do poderwania niepodległości Państwa Polskiego,...</u>
<u xml:id="u-44.16" who="#komentarz">(Przerywanie z ław ukraińskich. Wicemarszałek Mudryj dzwoni.)</u>
<u xml:id="u-44.17" who="#PEkert">...to uważam, że normalizacja stosunków byłaby możliwa.</u>
<u xml:id="u-44.18" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-44.19" who="#PEkert">Ale Proszę Panów, bardzo Was proszę, abyście swoje oświadczenia składali szczerze i prawdziwie, ażeby to nie było tylko grą, bo jak to będzie tylko grą, to do istotnej normalizacji nie dojdzie.</u>
<u xml:id="u-44.20" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#WicemarszałekMudryj">Głos ma p. Krupa.</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#PKrupa">Wysoka Izbo! W kilku słowach chcę zająć się zagadnieniem obchodzącem cały świat dzisiejszy, mianowicie wychowaniem fizycznem i jego ukoronowaniem — sportem. Widowisko, które potrafi zgromadzić 150 tys. ludzi i przy kilkustopniowym mrozie fascynować ich przez kilka godzin, trzeba uznać jednak za czynnik wybitnie wychowawczy, — czynnik wychowawczy mas i jednostek. Norma 100 tys. widzów, spotykana w Anglii na zawodach sportowych, a nawet kilka tysięcy u nas na zawodach międzypaństwowych, nie może być pominięta jako rzecz drugorzędna i musi się na nią zwrócić uwagę.</u>
<u xml:id="u-46.1" who="#PKrupa">Uznana konieczność wychowania fizycznego od wczesnej młodości, uznane walory wychowawcze sportu, każą rozważać to zagadnienie w ramach zagadnień oświatowych.</u>
<u xml:id="u-46.2" who="#PKrupa">Niezaprzeczoną zdobyczą wojny światowej był gwałtowny nawrót wszystkich narodów do sprawy wychowania fizycznego, jako czynnika, dającego warunki normalnego rozwoju, warunki utrzymania zdrowia na poziomie, jakiego dziś wymaga trudne życie codzienne.</u>
<u xml:id="u-46.3" who="#PKrupa">Doceniono również ważność tego czynnika, jako elementu wychowawczego, a przedewszystkiem czynniki wojskowe widziały w tem jedyny sposób zapewnienia sobie kontyngentu zdrowego, dobrze rozwiniętego i wytrzymałego żołnierza.</u>
<u xml:id="u-46.4" who="#PKrupa">Oddawna najoczywiściej wiadomą jest rzeczą, że wszelka broń wogóle, a nawet chemiczna nie jest jedynym czynnikiem, który rozbija i niszczy armię, ale że większe spustoszenie czynią trudy wojenne, wielkie wymagania wysiłku fizyczno-nerwowego i choroby, zwłaszcza zakaźne.</u>
<u xml:id="u-46.5" who="#PKrupa">Odporność ustroju, wytrzymałość, dostateczna siła fizyczna, umiejętność i zdolność dokonywania ciężkich wysiłków fizycznych jest tem, co dać może od wczesnej młodości prowadzone wychowanie fizyczne.</u>
<u xml:id="u-46.6" who="#PKrupa">Że odważam się dziś nadużyć trybuny sejmowej, to tylko w tem poczuciu, że kwestia wychowania fizycznego i przysposobienia wojskowego jest niemniej ważna, niż niektóre przejawy polityczno-społeczne, nad jakimi długie godziny trawimy.</u>
<u xml:id="u-46.7" who="#PKrupa">Problem ten ujął bezpośrednio po wojnie sam Marszałek, doceniając ogrom ważności zagadnienia dla Państwa i dla zdrowia obywateli.</u>
<u xml:id="u-46.8" who="#PKrupa">Wybudowano CIF, stworzono Państwową Radę Wychowania Fizycznego, zaczęły funkcjonować wojewódzkie i powiatowe komitety Przysposobienia Wojskowego i Wychowania Fizycznego.</u>
<u xml:id="u-46.9" who="#PKrupa">Jeżeli zliczymy wyniki pracy w tym kierunku za czas 15 lat, stwierdzić musimy, że są one jeśli nie prawie żadne, to w każdym razie bardzo nikle. To jest powód, dla którego z szacunkiem i zrozumieniem ważności tego zagadnienia podchodzić musimy do rozpatrywania go z punktu widzenia zdrowia publicznego, z punktu widzenia wychowawczego i z tytułu konieczności utrzymania kontaktu sportowego naszego narodu z innemi narodami.</u>
<u xml:id="u-46.10" who="#PKrupa">Zamilkł na chwilę dzwon olimpijski w Garmisch-Partenkirchen, elita młodzieży 28-miu narodów i naszego narodu zdała rachunek. Z rumieńcem wstydu przyznać się musimy, że naród nasz, 30.000.000, jeden, z niewielu wyszedł bez punktowanego miejsca.</u>
<u xml:id="u-46.11" who="#PKrupa">Niepowodzenia naszego sportu od kilku lat we wszystkich dziedzinach bez wyjątku muszą mieć swoje uzasadnienie.</u>
<u xml:id="u-46.12" who="#PKrupa">Jesteśmy narodem tak samo utalentowanym, pod względem klimatycznym przez naturę uprzywilejowanym, a przecież bezpośrednio po wojnie w 1922, 1923, 1924 r. byliśmy przecież czemś w sporcie, choć sterana w okopach młodzież wróciła świeżo na ławy uniwersyteckie.</u>
<u xml:id="u-46.13" who="#PKrupa">Dawaliśmy niewątpliwie więcej serca i temperamentu młodzieńczego, a sport bez tego jest nie do pomyślenia. Zapał, entuzjazm nie mogą wystarczyć, trzeba długiej, mozolnej, systematycznej pracy. Tymczasem brak dobrych form organizacyjnych, brak systematyczności, są ciągłe utrudnienia ze strony czynników, które w pierwszym rzędzie zostały powołane do umacniania, propagowania i wspierania ruchu, tak zdrowego i mającego zdecydowane znaczenie dla kształtowania ciała, charakteru i woli. Nie widzę lepszego czynnika wychowawczego dla poprawienia naszych wad społecznych, jak tylko sport. W wysiłku fizycznym, w treningu i zawodach, w walce z samym sobą krystalizuje się charakter, wola, decyzja i chęć przodowania. Tylko codzienna intensywna praca przy warsztacie, uzupełniana sportem, najlepiej zdolna jest wychować młodzież. Stwierdzić musimy nasze zaniedbania w tej dziedzinie. Wydajemy rok rocznie sporo pieniędzy na podniesienie pracy w tym kierunku, lecz ze zbyt małym wynikiem.</u>
<u xml:id="u-46.14" who="#PKrupa">Wychowanie fizyczne, którego obowiązek powszechności negowany być nie może, nie ma u nas tendencji szerzenia się, zwłaszcza w szerokich masach, mimo, że posiadamy i dość wolnego czasu i przestrzeni. Formy organizacyjne komitetów W. F. i P. W. przy jednostkach administracyjnych w dotychczasowej postaci nie dały najmniejszych rezultatów. W tym stanie rzeczy szkoda wielkich wydatków z budżetu wojskowego i wydatków samorządowych. Mamy wrażenie, że grosz publiczny idzie na marne.</u>
<u xml:id="u-46.15" who="#PKrupa">Jedynym jasnym punktem jest praca, oparta na bezinteresownym wysiłku społecznym w klubach i towarzystwach sportowych, które święcą już w Polsce jubileusze 30letniej pracy i na których spoczywa cały ciężar przygotowania młodzieży do reprezentowania barw narodowych wobec innych.</u>
<u xml:id="u-46.16" who="#PKrupa">Krótkotrwałe ćwiczenia w obozie grup olimpijskich, czy przed zawodami państwowemi mogą być tylko delikatnem doszlifowaniem zespołowem, ale zawodników o klasie reprezentacyjnej i międzynarodowej dać one nie mogą.</u>
<u xml:id="u-46.17" who="#PKrupa">Słowa uznania niech padną z trybuny sejmowej dla klubów i towarzystw sportowych, które o własnych siłach przez dziesiątki lat wyrębywały drogę sportowi polskiemu i wychowaniu fizycznemu.</u>
<u xml:id="u-46.18" who="#PKrupa">Wysokiego poziomu nie można osiągnąć nigdzie, a więc i w sporcie, bez wysokiego poziomu inteligencji. W grach zespołowych czynnik intelektu decyduje o powodzeniu. Element młodzieży inteligentnej musi być przodującym, nadającym ton sportowi, jako element wychowawczy w organizacji.</u>
<u xml:id="u-46.19" who="#PKrupa">Warunkiem pierwszym, by stać się dobrym zawodnikiem, jest praca nad sobą od wczesnej młodości. Wiek 19–20 lat, to wiek gotowego zawodnika. Zaczynanie intensywniejszych ćwiczeń cielesnych w tym wieku nie znajduje dostatecznej podniety duchowej, może stać się przyczyną zaburzeń chorobowych. Wychowanie fizyczne musi być zapoczątkowane w wieku młodzieńczym; wtedy jest największą przyjemnością i najidealniej spełnia swój cel. Młodzież szkół średnich nie może być izolowana od sportu, musi przejąć na siebie rolę przewodnika w sporcie, którym do niedawna była. Spadek poziomu naszego sportu w spotkaniach zagranicą w ostatnich latach jest wynikiem zamknięcia dopływu inteligentnego narybku ze szkół średnich, spowodowanego zarządzeniem Ministerstwa Oświaty. Nasza młodzież akademicka wykazuje zbyt małe zainteresowania w tej dziedzinie i zbyt małą rolę odgrywa w życiu sportowem w porównaniu z młodzieżą Ameryki, Anglii, Czecho-Słowacji lub Węgier.</u>
<u xml:id="u-46.20" who="#PKrupa">Masy robotnicze z wyjątkiem Górnego Śląska i masy ludowe nie są odsunięte od sportu, ale wprost nie mają jeszcze dla niego zrozumienia.</u>
<u xml:id="u-46.21" who="#PKrupa">Nadmiar energii uchodzi gdzieindziej, w inny sposób. Najsumienniejsze wysiłki i praca kadry zawodowej oficerskiej i podoficerskiej z ramienia przysposobienia wojskowego nie zdołały przełamać bezruchu mas. Najlepiej zorganizowana kadra instruktorska nie miała kogo szkolić przy swoich wyjazdach, gdy niezorganizowany teren z zasady nie stawiał się na ćwiczenia. Zaniedbanie zorganizowania terenu wychowania fizycznego i przysposobienia wojskowego jest źródłem małych rezultatów tej tak kosztownej dotychczas pracy. Doświadczenie kilkuletnie uczy, że tego problemu nie rozwiążemy bez pewnych pociągnięć ustawowych, ujmujących zagadnienie wychowania fizycznego i przysposobienia wojskowego w wieku przedpoborowym w formę obowiązku i uwzględniających możność egzekutywy.</u>
<u xml:id="u-46.22" who="#PKrupa">Jest to temat dla bardzo zasadniczej dyskusji, a jeśli chodzi o czas, to ostatnie dzwonienie.</u>
<u xml:id="u-46.23" who="#PKrupa">Przygotowanie terenu dla przysposobienia wojskowego przez organizacje społeczne do tego powołane, dotowane, uprzywilejowane nie zdało zupełnie egzaminu. Musimy do tej sprawy podejść inaczej.</u>
<u xml:id="u-46.24" who="#PKrupa">Zawody i spotkania sportowe choćby z zawodowemi zagranicznemi drużynami mogą być obecnie źródłem dochodów, obracanych wyłącznie na place sportowe, na sprzęt, przy pierwszych i nieśmiałych krokach naszego słabo rozwijającego się sportu, a nie źródłem podatku widowiskowego i obiektem obciążania na rzecz Funduszu Pracy, Polskiego Czerwonego Krzyża i magistratów. Obciążenia te sięgają nierzadko do 150% brutto.</u>
<u xml:id="u-46.25" who="#PKrupa">Pracę społeczną, gwarantującą możność zaprawy fizycznej i jaki taki poziom sportowy docenić należy i wzmocnić, a nie z miejsca utrącać.</u>
<u xml:id="u-46.26" who="#PKrupa">Jeśli popieramy turystykę, krajoznawstwo, nakręcamy sztucznie ruch na kolejach, dając zniżki nawet 80%, czy jest do pomyślenia, by młodzież sportowa, udająca się na zawody mogła nie korzystać z tych ulg? Jeśli podróżowanie kształci, to młodzież winna mieć jaknajwięcej sposobności do podróżowania. Dla niej tą sposobnością są przedewszystkiem zawody sportowe.</u>
<u xml:id="u-46.27" who="#PKrupa">Zagadnienie wychowania fizycznego i sport polski dla spełnienia swej roli w społeczeństwie domagają się:</u>
<u xml:id="u-46.28" who="#PKrupa">1) dopuszczania młodzieży szkól średnich do towarzystw i klubów sportowych, by zapewnić sportowi naszemu miejsce godne wielkiego narodu,</u>
<u xml:id="u-46.29" who="#PKrupa">2) zniesienia względnie ograniczenia obciążeń na rzecz samorządu miejskiego, Polskiego Czerwonego Krzyża i Funduszu Pracy,</u>
<u xml:id="u-46.30" who="#PKrupa">3) ulg na kolejach dla drużyn sportowych, sięgających do 80%,</u>
<u xml:id="u-46.31" who="#PKrupa">4) podjęcia rozważań nad przymusem uczestnictwa młodzieży w wieku przedpoborowym w wychowaniu fizycznem i przysposobieniu wojskowem wraz z kwestią zorganizowania terenu,</u>
<u xml:id="u-46.32" who="#PKrupa">5) umożliwienia sportowi polskiemu kontaktu ze sportem zagranicznym w większej mierze.</u>
<u xml:id="u-46.33" who="#PKrupa">Z drogi, którą idziemy od kilku lat do wegetacji wychowania fizycznego i przysposobienia wojskowego, a która konsekwentnie prowadzi do utraty reszty i tak niewielkiego głosu w sporcie światowym — zawróćmy czemprędzej.</u>
<u xml:id="u-46.34" who="#PKrupa">Duże, głośne i dobre imię narodu zagranicą zależy dziś od jego siły zbrojnej i od wyników sportowych.</u>
<u xml:id="u-46.35" who="#PKrupa">Kto wie, czy dla dobrego imienia malej Finlandii nie więcej przyczynił się sławny Paowo Nurmi, niż cały aparat ministerstwa spraw zagranicznych.</u>
</div>
<div xml:id="div-47">
<u xml:id="u-47.0" who="#WicemarszałekMudryj">Głos ma p. Kuczyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-48">
<u xml:id="u-48.0" who="#PKuczyński">Wysoki Sejmie! W przemówieniu swojem chciałbym się zająć małym odcinkiem Ministerstwa W. R. i O. P., a mianowicie działem szkolnictwa rolniczego. Nie będę Wysokiej Izby zasypywał danemi statystycznemi; wiadomo jest powszechnie, że Polska posiada 68,3% ludności zajętej w rolnictwie. Posiadamy obecnie 7 milionów samodzielnych gospodarzy i gospodyń wiejskich, przeszło milion robotników rolnych i 60.000 sił kierowniczych i pomocniczych. Gospodarstwa włościańskie stanowią 99% wszystkich gospodarstw i zajmują 52% ogólnej powierzchni ziemi. Wiemy również dobrze, że produkcja tych gospodarstw pod względem ilościowym i jakościowym stoi na bardzo niskim poziome, a stąd wypływa, że 52% ogólnej powierzchni ziemi nie jest należycie wyzyskanych.</u>
<u xml:id="u-48.1" who="#PKuczyński">W zakresie tych zagadnień odrodzone Państwo Polskie zrobiło bardzo wiele. Przodownikiem w pracy gospodarczego odrodzenia wsi był ś. p. profesor Mikułowski-Pomorski, który przez wprowadzenie konkursów pracy rolniczej zaczął budzić w młodzieży wiejskiej zainteresowanie do pracy na roli oraz burzyć szkodliwe nawyki i przesądy, w jakich pogrążona była wieś polska.</u>
<u xml:id="u-48.2" who="#PKuczyński">Prowadzona w dalszym ciągu praca Kursów Przysposobienia Rolniczego jest konsekwentna i celowa. Jednak ta niezmiernie dobra metoda pracy stanie się szkodliwą, jeśli utwierdzi się przekonanie, że może ona zastąpić szkoły rolnicze. Przekonanie to jest błędne i szkodliwe, ponieważ te kursy systematycznej nauki szkolnej zastąpić nie mogą, a są jedynie pełno wartościowym do niej wstępem i przygotowaniem.</u>
<u xml:id="u-48.3" who="#PKuczyński">Z zasady tej wyszło Ministerstwo W. R. i O. P., wydając w r. 1920 ustawę, według której dla każdego powiatu przewidywano conajmniej 2 szkoły, co po latach 20 miało dać 528 ludowych szkół rolniczych. Obecnie, po latach 15, mamy 174 szkół, a to: szkół ludowych rolniczych 141, w tem 40 państwowych, 78 samorządowych, 23 prywatnych, 21 kursów rolniczych i 12 średnich szkół rolniczych i ogrodniczych. Mamy zatem stosownie do ustawy z r. 1920 w ciągu 5 lat stworzyć 354 szkół ludowych rolniczych.</u>
<u xml:id="u-48.4" who="#PKuczyński">Kształcenie w szkołach rolniczych w porównaniu z innemi uczelniami napotyka na wielkie trudności ze względu na organizację warsztatu pracy, jakim w szkołach rolniczych jest gospodarstwo szkolne. Dlatego naczelną zasadą dla szkolnictwa rolniczego winno być: szkół mało a dobrze rozmieszczonych o znakomicie zorganizowanych gospodarstwach.</u>
<u xml:id="u-48.5" who="#PKuczyński">Zdaje mi się, że niepotrzebną rzeczą byłoby roztrząsanie zagadnienia, jak gospodarstwo to ma wyglądać. Gospodarstwo to winno być gospodarstwem normalnem, dającem przykład otoczeniu włościańskiemu, jak należy na roli pracować, ażeby wyciągnąć z niej jaknajwiększe korzyści. Wszystkie inne działy, jak hodowla, sadownictwo, warzywnictwo powinny być tak zorganizowane, ażeby ludność włościańska nabrała przekonania, że szkoła jest dobrze gospodarowana, co stanie się najlepszą propagandą dla pozyskania uczniów.</u>
<u xml:id="u-48.6" who="#PKuczyński">Ażeby szkoła posiadała zaufanie wsi, musi — według mojego zdania — odpowiadać trzem warunkom: musi posiadać dobrze zorganizowane gospodarstwo, dobrego nauczyciela i odpowiedni internat.</u>
<u xml:id="u-48.7" who="#PKuczyński">Nauczyciel szkoły rolniczej musi posiadać wszechstronne wykształcenie zawodowe, zarówno teoretyczne jak i praktyczne. Aby nabyć ostatnie, nauczyciel musi odbyć paroletnią praktykę zawodową. Chcąc uzyskać takiego nauczyciela, Ministerstwo musi nauczycielom szkół rolniczych zapewnić inne normy uposażenia, wliczając lata odbytych praktyk zawodowych do lat pracy i awansu. Jeżeli to nie nastąpi, na wypadek polepszenia koniunktury w rolnictwie wszystkie dobre siły nauczycielskie odpłyną do wolnych zawodów.</u>
<u xml:id="u-48.8" who="#PKuczyński">Praca nauczyciela szkół rolniczych posiada cechy zupełnie odmienne od pracy nauczycieli innych szkół. Nauczyciel nie może zerwać kontaktu z życiem wsi, musi w pracy wsi na wszystkich odcinkach współdziałać, przez całodzienne zetknięcie z uczniami musi podnosić ich kulturę do tego stopnia, żeby po ukończeniu szkoły stali się przodownikami wszelkiej pracy na wsi. Nauczyciel szkoły rolniczej musi być obowiązkowo doradcą włościan we wszystkich zagadnieniach interesujących wieś.</u>
<u xml:id="u-48.9" who="#PKuczyński">Trzeciem, niezmiernie ważnem zagadnieniem szkół rolniczych jest urządzenie i prowadzenie internatu. Młodzież wiejska musi spotkać się w internacie z atmosferą rodzinną o wysokim kulturalnym poziomie. A więc higiena życia codziennego, staranne ubieranie się, przyzwoity sposób jedzenia, odpowiednie rozrywki, nauka korzystania z czasopism i książek, to drobne, małe metody, które w rezultacie podnoszą kulturę wsi polskiej. I znowu widzimy, że nauczyciel poza fachowem wykształceniem musi posiadać gorące umiłowanie powierzonej mu gromadki, a przedewszystkiem posiadać jej miłość i zaufanie.</u>
<u xml:id="u-48.10" who="#PKuczyński">O ile chodzi o szkolnictwo średnie rolnicze i ogrodnicze, to dla należytego wykształcenia uczniów są niezbędne praktyki wakacyjne. I tu władze naczelne i szkoła stają wobec zagadnienia, którego bez udziału społeczeństwa nie mogą rozwiązać. Dlatego pozwalam sobie zaapelować do Panów Posłów i Senatorów właścicieli większych i średnich majątków rolnych, ażeby w interesie gospodarstwa państwowego, a częściowo w interesie własnym przyjmowali uczniów średnich szkół rolniczych na bezpłatne praktyki wakacyjne.</u>
<u xml:id="u-48.11" who="#PKuczyński">Istniejącym szkołom rolniczym czynione są zarzuty, że włożonej na nich roli w 100% nie spełniły. Wina nie leży wyłącznie po stronie szkół.</u>
<u xml:id="u-48.12" who="#PKuczyński">Jak wszystkim wiadomo, szkoły rolnicze, szczególnie średnie, zmieniały kilkakrotnie swoje władze przełożone, tak, że szkoła w Czernichowie od r. 1923 przechodziła 5-krotnie z Ministerstwa Oświaty do Ministerstwa Rolnictwa, z pod kuratorium lwowskiego do krakowskiego. Zrozumiałą jest rzeczą, że na zmianach tych nie mogła nic zyskać, wręcz przeciwnie — bardzo wiele straciła.</u>
<u xml:id="u-48.13" who="#PKuczyński">Bardzo ciężkie pod względem administracyjnym jest położenie szkół samorządowych i prywatnych. Częsta zmiana na stanowisku przewodniczącego samorządu, nieodpowiedni dobór członków komisji oświatowej, najczęściej małe zrozumienie dla szkoły, jako takiej, jest powodem nienormalnego funkcjonowania szkoły. I bardzo często spotykamy się ze zjawiskami, przytaczanemi na komisji Senatu, że szkoły te posiadają kurnik za 45.000 zł, nie mają natomiast wcale uczniów. I dlatego byłoby rzeczą wskazaną, ażeby samorządy wpłacały na rzecz szkół preliminowane kwoty do rąk władz szkolnych, t. j. Ministerstwa Oświaty, a ono całą opiekę tak administracyjną jak też pedagogiczną przejmowało pod swój zarząd.</u>
<u xml:id="u-48.14" who="#PKuczyński">Szkoły rolnicze w r. 1933/34 uczyły 5.300 uczniów i uczenie. Z sumy tej przypada na szkoły państwowe 1.700, samorządowe 2.600, prywatne 700. Widzimy, że napływ uczniów do tych szkół jest stosunkowo mały. Społeczeństwo nasze odnosi się do szkół zawodowych wogóle nieżyczliwie. W sumie stosunek liczby uczniów szkół zawodowych wszelkiego rodzaju do ogólnej liczby uczniów szkół powszechnych wynosił w Polsce w r. 1930–6%, w Czechosłowacji — 15%, w Niemczech—18%, w Szwajcarij — 24%. Na jedną szkołę rolniczą przypada 30 uczniów. Liczba ta ze względu na konieczność stosowania w nauce specjalnych metod nie jest wcale mała.</u>
<u xml:id="u-48.15" who="#PKuczyński">Powodem stosunkowo niewielkiej ilości uczniów w szkołach rolniczych jest duży procent kandydatów, którzy ze względu na brak podstawowego przygotowania nie mogą być do szkół przyjmowani. Bardzo szeroki zakres wiadomości, których domaga się życie od szkół rolniczych, oraz krótki czas trwania nauki zmusza kierownictwo do przyjmowania tylko tych kandydatów, którzy posiadają małe braki w przygotowaniu.</u>
<u xml:id="u-48.16" who="#PKuczyński">Zarzuty czynione ludowym szkołom rolniczym mogą mieć częściowe uzasadnienie w metodach pracy, które w szkołach niezawsze były trafne. Dlatego też, stosownie do rozporządzenia Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego z r. 1932, szkoły rolnicze wydzielono w grupie szkół zawodowych jako dział 3 i po bardzo głębokich analizach nad gospodarstwami rolnemi, jako bardzo różnorodnemi warsztatami pracy, stworzono mozolną i głęboko sięgającą w różne zagadnienia pracą programy dla rozmaitego typu szkół rolniczych. Obecnie są już na ukończeniu programy dla szkół przysposobienia gospodyń wiejskich i dla ludowych szkół rolniczych, a także odbywają się zjazdy i obrady nad programami dla licealnych szkół rolniczych. Zupełnie słusznie można się było spodziewać, że szkolnictwo rolnicze, jaka dźwignia gospodarstwa rolnego, zacznie się normalnie rozwijać, czemu towarzyszyć będzie gospodarcze odrodzenie wsi polskiej.</u>
<u xml:id="u-48.17" who="#PKuczyński">Preliminarz budżetowy na rok 1936/37 nadzieje te zupełnie niweczy, daje niezbitą pewność, że istniejące w tak małej liczbie szkoły rolnicze ulegną dalszej likwidacji. Z par. 11 budżetu Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego na subwencje, na stypendia dla uczniów szkół rolniczych, wydatkowano w roku ubiegłym 220.000 zł, kwota preliminowana na rok przyszły wynosi 145.000 zł, a więc mniej o 75.000 zł. Widzimy, że w roku tak ciężkim dla wsi cofnięto młodzieży włościańskiej zasiłek w kwocie 75.000 zł. Zrozumiemy więc, że bardzo poważna ilość młodzieży nie będzie miała dostępu do szkół rolniczych.</u>
<u xml:id="u-48.18" who="#PKuczyński">W tym samym dziale i tym samym paragrafie subwencje na wynagrodzenie nauczycieli prywatnych szkół rolniczych ustala się na 200.696 zł, a więc mniej o 25.000 w stosunku do roku ubiegłego. Prywatne szkoły rolnicze, wzniesione szlachetną ofiarnością jednostek lub instytucyj, są utrzymywane niepojętą ofiarnością, często sprzedażą gruntów. Przez zmniejszenie dotacji o 25.000 zł staną wobec konieczności likwidacji, co dla gospodarstwa państwowego stanie się niepowetowana stratą.</u>
<u xml:id="u-48.19" who="#PKuczyński">Wkońcu w tym samym dziale i paragrafie subwencje na wynagrodzenie nauczycieli szkół zimowych zmniejszono o 100.000 zł. Szkoły te, stworzone i prowadzone przez organizacje rolnicze województw zachodnich, wychowywały i kształciły dla kresów zachodnich dzielne jednostki, dostosowane do potrzeb dzisiejszego rolnictwa. Czy wobec cofnięcia kwoty 100.000 zł dadzą się one nadal utrzymać?</u>
<u xml:id="u-48.20" who="#PKuczyński">Widzimy, że sumarycznie preliminarz wydatków na szkoły rolnicze w par. 11 pomniejszono o kwotę 200.000 zł, a wiec o 1/3 całej kwoty preliminowanej.</u>
<u xml:id="u-48.21" who="#PKuczyński">O ile prawdziwemi okazałyby się wiadomości, że Ministerstwo Spraw Wewnętrznych wydało samorządom zalecenia ograniczenia wydatków na szkolnictwo rolnicze, to staniemy przed bardzo poważną groźbą częściowej likwidacji szkół samorządowych.</u>
<u xml:id="u-48.22" who="#PKuczyński">W ekspose p. Ministra na Komisji Budżetowej słyszeliśmy bardzo gorące słowa, poświęcone szkolnictwu rolniczemu. Słyszeliśmy również, że kwota 60.000 zł na wydatki, które przed chwilą wymieniłem, zostanie przywrócona. Ośmiela mnie to do zwrócenia się do Pana Ministra z gorącą prośbą o przyznanie szkolnictwu rolniczemu dodatkowo kwoty 140.000 zł przez przeniesienia z innych działów, stosownie zresztą do propozycyj referenta tego budżetu.</u>
<u xml:id="u-48.23" who="#PKuczyński">Chciałbym jeszcze odpowiedzieć p. Wełykanowiczowi. Mianowicie p. Wełykanowicz skarżył się na upośledzenie zawodowego szkolnictwa ukraińskiego. Ja natomiast widzę w praktyce zupełnie inny objaw. Mimo tak groźnego dla Skarbu Państwa stanu otworzyło Ministerstwo Oświaty w roku zeszłym liceum rolnicze z wykładowym językiem ukraińskim, gdzie na 6 profesorów uczęszcza aż 5 uczniów. Widzimy więc, że niema szalonego głodu i parcia młodzieży ukraińskiej do szkoły, skoro znalazła się taka mała gromadka korzystających ze szkoły, która bądź co bądź bardzo wiele kosztuje.</u>
<u xml:id="u-48.24" who="#PKuczyński">Natomiast chciałem się zwrócić do Panów z pewną propozycją. Mianowicie w szkole rolniczej w Czernihowie pod Krakowem od 1923 r. mamy uczniów ze wschodniej Małopolski narodowości ukraińskiej i mogę Panów zapewnić, że uczniowie ci bardzo dobrze się czują, są otaczani opieką z tego właśnie powodu, że należą do mniejszości, mają zapewnioną naukę religii według swego wyznania i t d. Zapytuję więc, dlaczego w tych szkołach zawodowych nie mogłaby się uczyć młodzież mniejszości narodowych?</u>
<u xml:id="u-48.25" who="#PKuczyński">Chciałbym także zakomunikować p. Rubinszteinowi, że mamy również młodzież żydowską i ona też dobrze się tam czuje. Nie chcę na wystąpienie p. Rubinszteina odpowiadać z tego powodu, że inni lepiej ode mnie to zrobili. Uważam, że wielka nienawiść, jaką z przemówienia p. Rubinszteina...</u>
<u xml:id="u-48.26" who="#komentarz">(P. Rubinsztein: Gorycz, nie nienawiść.)</u>
<u xml:id="u-48.27" who="#PKuczyński">...do naszej młodzieży dało się odczuć, nie gorycz a wielka nienawiść — i to ciągłe zwracanie się do ministrów i do władz o tępienie tej młodzieży — uważam, że rozsądne nie są. Nasze władze i nasi ministrowie będą karać tę młodzież, ale ręką, która jest jednocześnie ręką rodzicielską.</u>
<u xml:id="u-48.28" who="#PKuczyński">Przypatrując się współżyciu 80 uczniów z jednym Żydem w naszej szkole, dochodzę do przekonania...</u>
<u xml:id="u-48.29" who="#komentarz">(P. Rubinsztein: Dlatego, że jest tylko jeden.)</u>
<u xml:id="u-48.30" who="#PKuczyński">Nie dlatego, że jest jeden, ale dlatego, że ten jeden nie ma odwagi odnieść się do innych z nienawiścią. Mam pewne wątpliwości, czy te ekscesy młodzieży, które bezwzględnie potępiam, nie są odzewem waszej głębokiej do niej nienawiści.</u>
<u xml:id="u-48.31" who="#PKuczyński">Nakoniec chciałbym się zwrócić ze sprawą, dotyczącą regionu i z wielką prośbą do Pana Ministra. W ostatnich tygodniach wstrząsnęła szkołą rolniczą w Czernihowie wiadomość, że jej warsztat pracy, folwark szkolny przechodzi na własność Małopolskiego Towarzystwa Rolniczego. Nie wchodząc w załatwienie sprawy, którego jestem świadkiem od r. 1923, pragnę stwierdzić, że najstarsza w Polsce szkoła rolnicza, bo założona w 1860 r., od 13 lat nie posiada uporządkowanego prawa własności. Szkoła ta, stworzona ofiarnością jednostek, miała głównie na celu kształcenie i wychowywanie młodzieży z pod zaboru rosyjskiego na dobrych rolników i dobrych obywateli Państwa. Dowodem dobrego spełnienia nałożonego na nią zadania są jej b. wychowankowie, którzy są dziś wybitnymi pracownikami na roli i w organizacjach rolniczych. Dowodem należytego spełnienia swego zadania jest rok 1914–1918, gdzie szkoła zupełnie opustoszała, bo profesorowie i uczniowie poszli spełnić swój obowiązek obywatelski wobec Polski. Tradycję tę szkoła do dziś dnia podtrzymuje, czego dowodem olbrzymie zaufanie dawnych uczniów, którzy kształcą u nas już dziś trzecie pokolenie. Nadto szkoła posiada bardzo dobrze zorganizowane gospodarstwo, wszystkie gałęzie hodowli, bogate pomoce naukowe i odpowiednio urządzony internat.</u>
<u xml:id="u-48.32" who="#PKuczyński">Dlatego proszę Pana Ministra, ażeby raczył uchronić najstarszą w Polsce szkołę rolniczą przed niepewnością jej istnienia i zapewnił jej posiadanie na stałe obiektu, do którego przywiązana jest tradycją lat 75.</u>
</div>
<div xml:id="div-49">
<u xml:id="u-49.0" who="#WicemarszałekMudryj">Głos ma p. Sarnecki.</u>
</div>
<div xml:id="div-50">
<u xml:id="u-50.0" who="#PSarnecki">Wysoki Sejmie! Rozpatrując preliminarz budżetowy Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w zestawieniu z istotnemi potrzebami szkolnictwa, a w szczególności powszechnego, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że przewidziane w preliminarzu sumy, po przyjęciu przez Komisję Budżetową poprawek, zgłoszonych przez Rząd, nie zaspokoją koniecznych potrzeb i nie zahamują pogłębiającego się od kilku lat kryzysu powszechnego nauczania.</u>
<u xml:id="u-50.1" who="#PSarnecki">Znane jest w dziejach ludzkości zjawisko rozbudowy w pewnych epokach zagadnienia oświaty i postawienia tego zagadnienia na naczelnem miejscu w pracach ogólnopaństwowych. Działo się to zazwyczaj wówczas, gdy uświadamiano sobie wyraźnie przyrodzoną potrzebę człowieka do wiedzy, a także i konieczność dania wiedzy jaknajszerszym masom, by siłę duchową narodu podnieść i rozwinąć.</u>
<u xml:id="u-50.2" who="#PSarnecki">W dziejach naszego Państwa znany jest powszechnie fakt, że troska o rozbudowę oświaty zjawiała się najsilniej wówczas, gdy los Państwa był zagrożony i trzeba było z tego stanu zagrożenia znaleźć jakieś skuteczne wyjście. Znajdowano je przedewszystkiem w podniesieniu oświaty, by przez nią wesprzeć rysujący się w swych fundamentach gmach upadającej dawnej Rzeczypospolitej szlacheckiej.</u>
<u xml:id="u-50.3" who="#PSarnecki">Dzieje więc nasze uczą, iż przez „oświatę do potęgi Państwa dochodzić należy” i to proste hasło powinno być w dobie obecnej racjonalnym środkiem, zmierzającym do zaradzenia jednej z największych bolączek naszego życia państwowego.</u>
<u xml:id="u-50.4" who="#PSarnecki">Rozważając część przemówienia p. Premiera, tyczącą się spraw szkolnictwa, dochodzę do wniosku, iż jest ona w ujęciu p. Premiera naświetlona jako ogólne ramy wielkiego zagadnienia, które należy wypełnić realną treścią, aby obraz był całkowicie przejrzysty. Do tej „realnej treści” ogromu różnorodnych spraw oświaty należą przedewszystkiem dwie najbardziej palące, najelementarniejsze w budowie rzeczywistych i trwałych podstaw szkoły, a mianowicie: sprawa powiększenia liczby etatów nauczycielskich, oraz sprawa budownictwa szkolnego.</u>
<u xml:id="u-50.5" who="#PSarnecki">Na terenie całego Państwa w roku szkolnym 1934/35 mieliśmy 5.412.000 dzieci w wieku szkolnym, z czego tylko 4.515.000 dzieci znalazło miejsce w szkołach, co stanowi zaledwie 83,4%. Jeśli cofniemy się o kilka lat wstecz, a mianowicie do roku szkolnego 1928/29, to zobaczymy, że z nauki w szkołach powszechnych korzystało wtedy 96,4%. Wówczas przypadało przeciętnie na jednego nauczyciela 50 dzieci, gdy w roku szkolnym 1934/35 przypada 70 dzieci. W rzeczywistości jednak nierzadkie są wypadki, że jeden nauczyciel uczy 120, 150 do 200 dzieci, a podobno nawet i ponad 200 dzieci, do 230. Czyż znajdziemy w Europie, poza Polską, podobne państwo, w którem nauczyciel byłby obciążony tak wielką liczbą dzieci? Smutną rzeczywistość naszych szkół powszechnych potwierdza, niestety, fakt, że pod względem obciążenia nauczyciela liczbą dzieci wśród państw kulturalnych stoimy na szarym, końcu, o czem zresztą wspominali już moi przedmówcy. Skutki obciążenia nauczyciela nadmierną liczbą dzieci musiały niewątpliwie wpłynąć na obniżenie poziomu nauczania i wychowania; przeładowanie zaś izb szkolnych dziećmi odbić się musi ujemnie na stanie zdrowotności dzieci i nauczycielstwa. Kilka liczb, podanych zgrubsza przeze mnie przed chwilą, świadczy o ciężkiej sytuacji, jaka wytworzyła się w szkolnictwie powszechnem i o kryzysie, który niewątpliwie prowadzi do katastrofy. W czasie debaty na Komisji Budżetowej nad budżetem Ministerstwa Oświaty wielu posłów w swoich przemówieniach podkreślało bardzo ciężki stan szkolnictwa powszechnego, to też z radością został przyjęty, zgłoszony przez Rząd, wniosek o zwiększeniu budżetu Ministerstwa Oświaty o 7.800.000 zł. Z sumy tej 3.300.000 zł przewiduje się na zwiększenie liczby etatów nauczycielskich i godzin nadliczbowych. Jest to kwota niewspółmierna z potrzebami i wystarczająca na uruchomienie zaledwie około 2.000 etatów nauczycielskich, jak to wspomniał w swojem ekspose p. Minister. Suma zaś, przewidziana na awanse automatyczne nauczycieli, powinna się była znaleźć w przedstawionym przez Rząd preliminarzu budżetowym, jako ustawowo przewidziany na ten cel wydatek.</u>
<u xml:id="u-50.6" who="#PSarnecki">Jeśli przyjąć pod uwagę, że rocznie przybywa około 200.000 dzieci w wieku szkolnym, to dla zahamowania pogłębiania się kryzysu szkolnictwa powszechnego potrzeba najmniej 4.000 nowych etatów nauczycielskich. Dlatego też zgłosiłem na Komisji Budżetowej wniosek o dalsze zwiększenie budżetu Ministerstwa W. R. i O. P. o 3 miliony zł, z wyraźnem przeznaczeniem na 2.000 nowych etatów nauczycielskich.</u>
<u xml:id="u-50.7" who="#PSarnecki">W obecnym stanie najboleśniej brak etatów nauczycielskich odczuwa wieś, a przedewszystkiem wieś kresowa, która przez to jest niejednokrotnie pozbawiona możności kształcenia swych dzieci w szkołach wogóle, a zwłaszcza w szkołach wyżej zorganizowanych.</u>
<u xml:id="u-50.8" who="#PSarnecki">Jak bardzo wieś pragnie nauki, świadczą fakty, z któremi niejednokrotnie spotykałem się jako inspektor szkolny. Wieśniacy sami występowali z prośbą o zezwolenie utrzymania własnym kosztem nauczyciela, ażeby przez to uzyskać wyższy stopień organizacyjny szkoły: zapewnienie dzieciom korzystanie z nauki w wyższych oddziałach. Gdyby była dodana odpowiednia ilość etatów nauczycielskich, toby wieś nie miała powodów do pełnego goryczy twierdzenia, które się często słyszy: Trzeba wydać ostatnie grosze na pisanie podań i różne wyjazdy, by walczyć z władzami szkolnemi o zdobycie nowych etatów nauczycielskich.</u>
<u xml:id="u-50.9" who="#PSarnecki">Zwiększenie ilości etatów nauczycielskich o dalsze 2.000 pozwoliłoby Ministrowi Oświaty rozwiązać wielce krzywdzącą sprawę bezpłatnych praktykantów nauczycielskich. Słusznie nazywa się rzeszę bezpłatnych praktykantów „pańszczyźnianymi pracownikami szkoły”, co nie godzi się zupełnie z dzisiejszemi pojęciami zwykłego humanitaryzmu. Bezpłatni praktykanci rekrutują się z sił, świeżo kończących zakłady kształcenia nauczycieli. I oto na progu życia, po przebrnięciu często o głodzie i chłodzie i często z wielkim wysiłkiem w nędzy będących rodzin kilku lat wytężonej pracy, która miała dać zapewnienie egzystencji absolwentowi, a niejednokrotnie i rodzeństwu lub rodzicom, spotyka ich niepraktykowana nigdzie krzywda oraz poniżenie ponad wszelką miarę ludzkiej godności, bo proszę wziąć pod uwagę, że praktykanci, pracujący darmo, są utrzymywani, by z głodu nie pomarli, przeważnie ze składek nauczycielskich, względnie innych litościwych ludzi, a muszą oni spełniać wszystkie prawie obowiązki płatnych nauczycieli.</u>
<u xml:id="u-50.10" who="#PSarnecki">Instytucja bezpłatnych praktykantów kryje w sobie także wielkie niebezpieczeństwo dla szkolnictwa, polegające na odpływie wielu jednostek zdolnych, bardziej zaradnych i przedsiębiorczych do innych zawodów.</u>
<u xml:id="u-50.11" who="#PSarnecki">Jak wielka jest rozpacz wśród załamujących się psychicznie szerokich bezrobotnych rzesz przyszłych wychowawców, dowodzi fakt, że są podobno próby samorzutnego organizowania się w tym celu, by rejestrując swój stan materialny, poparty zaświadczeniami lokalnych urzędów, mogli domagać się ustanowienia norm, któreby były regulatorem w zatrudnianiu na stanowiskach nauczycielskich.</u>
<u xml:id="u-50.12" who="#PSarnecki">I dlatego apeluję do Pana Ministra, by wydał zarządzenie, normujące sprawiedliwe, podyktowane koniecznością życiową, kolejne przyjmowanie kandydatów na stanowiska nauczycielskie, wykluczające wszelką protekcję.</u>
<u xml:id="u-50.13" who="#PSarnecki">P. Premier w swojem ekspose zapowiedział stworzenie frontu kulturalnego ogólnego podniesienia wsi. Sądzę, że pierwszym konkretnym czynem, realizującym to piękne hasło, byłoby powiększenie kadr pracowników wiejskich przez uchwalenie dalszych 2.000 etatów nauczycielskich. Apeluję do Rządu, aby raczył wyrazić swoją zgodę na zwiększenie budżetu Ministerstwa Oświaty o dalsze 3 miliony zł, z wyraźnem przeznaczeniem tej nieznacznej sumy na zwiększenie ilości etatów nauczycielskich.</u>
<u xml:id="u-50.14" who="#PSarnecki">Sprawa budynków szkolnych jest zagadnieniem, które obejmuje całe szkolnictwo, tak średnie, jak i powszechne. W szkolnictwie średniem mamy olbrzymie braki w tym względzie, zwłaszcza, jeśli się weźmie pod uwagę, że już prawie za rok mają być uruchomione pierwsze klasy liceów, zgodnie z planem, realizującym ustawę o ustroju szkolnictwa. Przy rozpatrywaniu budżetu Ministerstwa W. R. i O. P. nie słyszeliśmy, jakimi sumami ma dysponować szkolnictwo średnie w przygotowaniu gmachów szkolnych i przystosowaniu ich do nowych wymagań.</u>
<u xml:id="u-50.15" who="#PSarnecki">Budynki w szkolnictwie powszechnem, to wielka bolączka całego terenu b. zaboru rosyjskiego, łącznie z województwami wschodniemi. Pod tym względem szkolnictwo nasze znajduje się w nader opłakanym stanie. Miałem możność naocznie stwierdzić wielkie braki lokalowe nie tylko w zapadłych wioskach, ale także osadach, miasteczkach i miastach prowincjonalnych, jak np. w Słonimie, liczącym 17.000 mieszkańców. Miasto posiada jeden własny budynek szkolny, doniedawna służący innym cegłom. Przypuszczam, że Słonim nie stanowi wyjątku, bo tuż obok np. w mieście powiatowem Szczuczynie Nowogródzkim niema ani jednego własnego budynku szkolnego, a liche izby szkolne rozsiane są po calem mieście. Charakterystyczną ilustracją katastrofalnego braku budynków szkolnych jest miasteczko Byteń w powiecie słonimskim, gdzie przeszło 600 dzieci jest rozrzuconych w nieodpowiednich pod każdym względem izbach w różnych punktach miasteczka. Takich przykładów możnaby przytoczyć bardzo wiele i to nie tylko z terenów kresowych; jestem przekonany, że podobny stan istnieje na terenie całego b. zaboru rosyjskiego.</u>
<u xml:id="u-50.16" who="#PSarnecki">Wiadomą jest rzeczą, o czem zresztą wspominał już p. sprawozdawca, iż ogólnie brak nam około 46 tysięcy własnych izb szkolnych i ich wybudowanie jest palącą potrzebą.</u>
<u xml:id="u-50.17" who="#PSarnecki">Na Komisji Budżetowej zgłosiłem rezolucję treści następującej; „Biorąc pod uwagę ciężki stan szkolnictwa powszechnego i ogromny brak własnych budynków szkolnych, Sejm wzywa Rząd do spowodowania bezpłatnego dostarczenia budulca z Lasów Państwowych na budowę publicznych szkół powszechnych. O ileby ze względów budżetowych zachodziły trudności zrealizowania niniejszej rezolucji w roku budżetowym 1936/37 — Sejm wzywa Rząd, by opracował odpowiedni plan, realizujący powyższą rezolucję w następnych latach budżetowych”. Zaznaczam z przykrością, iż tylko pierwsza część mej rezolucji została przyjęta przez Komisję Budżetową i to z poprawką, zmieniającą zasadniczo treść rezolucji, mianowicie zamieniono wyraz: „bezpłatnego” na: „na warunkach ulgowych”, Zgłaszając powyższą rezolucję, pragnąłem wpłynąć na częściową chociaż, ale skuteczni i szybką poprawę fatalnego stanu lokali szkolnych. Jestem przeświadczony, że gdyby Rząd dostarczył bezpłatnie budulca z Lasów Państwowych, ludność dałaby swą pracę również bezpłatnie, a niejednokrotnie dopomogłaby i finansowo. Wszak już obecnie nierzadkie są wypadki, że ludność własnym kosztem i wysiłkiem stawia budynki szkolne, pomimo bardzo ciężkich warunków gospodarczych wsi.</u>
<u xml:id="u-50.18" who="#PSarnecki">Znam wypadek, gdzie mieszkańcy pewnej wsi, zacząwszy budowę dwuklasowej szkoły, dla zdobycia funduszów na jej wykończenie udali się gromadnie na zarobek do sąsiedniej gminy do robót drogowych i za pieniądze, zdobyte tym sposobem, wykończyli nowy budynek szkolny. Te objawy świadczą, jak bardzo wieś pragnie oświaty i to pragnienie winno się spotkać z należytą opieką i realnem poparciem Wysokiego Sejmu i Rządu.</u>
<u xml:id="u-50.19" who="#PSarnecki">Niepojętą jest dla mnie rzeczą, dlaczego tak łatwo można było „zamrozić” u naszego sąsiada zachodniego około 60, czy 70 milionów zł z tytułu należności za tranzyt kolejowy, oraz dlaczego wprowadzono tak łatwo daleko idące umorzenia należności podatkowych, wynoszące setki milionów złotych, co, mówiąc nawiasem, bardzo demoralizująco wpłynęło na płatnika, gdy równocześnie przeznaczenie zaledwie kilku milionów rocznie w budżecie Państwa na budowę szkół jest nie do przyjęcia. Wygląda to aż nazbyt paradoksalnie!</u>
<u xml:id="u-50.20" who="#PSarnecki">A przecież sprawa oświaty w Polsce winna być rozpatrywana na równej płaszczyźnie ze sprawą siły obronnej Państwa; światły obywatel lepiej potrafi pracować dla Państwa i bronić w razie potrzeby jego granic, aniżeli analfabeta, Wszak oświata uratowała dla przyszłej wolności Polski tylu najzacniejszych tej wolności bojowników i to w dobie porozbiorowej. Wysiłek samozachowawczy narodu już po pierwszym rozbiorze w wiekopomnej Komisji Edukacji Narodowej znalazł swój najistotniejszy wyraz w dążeniu do wyzwolenia politycznego kraju przez uprzednie wyzwolenie dusz i umysłów z przepaści ciemnoty i ogłupienia — smutnej spuścizny epoki saskiej.</u>
<u xml:id="u-50.21" who="#PSarnecki">Wyzwolenie duszy i umysłu przez oświatę, to pierwszy warunek do zdobycia świetności i siły Państwa, a koniecznym tego wyzwolenia środkiem są szkoły, szkoły i jeszcze raz szkoły!</u>
<u xml:id="u-50.22" who="#PSarnecki">Nakazem chwili bieżącej powinno być hasło: Dla każdego dziecka w Polsce musi się znaleźć miejsce w szkole, musi się znaleźć tyle światła w izbie szkolnej i w nauce, by duszy dziecka nie mroczyły ogłupienie i zabobon, które zawsze tam się zjawiają, gdzie niema miejsca na rzetelną i gruntowną naukę. Nawiązywać po winniśmy stale do postulatów Komisji Edukacji Narodowej, streszczających się w znanem powiedzeniu: „Taką będzie Polska, jakie młodzieży jej wychowanie”.</u>
<u xml:id="u-50.23" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-50.24" who="#PSarnecki">Kończąc, proszę Pana Marszałka o poddanie pod głosowanie mego wniosku, a Wysoką Izbę o jego przyjęcie.</u>
</div>
<div xml:id="div-51">
<u xml:id="u-51.0" who="#WicemarszałekMudryj">Głos ma p. Skrypnyk.</u>
</div>
<div xml:id="div-52">
<u xml:id="u-52.0" who="#PSkrypnyk">Wysoka Izbo! Zagadnienie wychowania obywatelskiego i oświaty najszerszych mas ludności Wołynia było zawsze i jest obecnie przedmiotem specjalnej troski zorganizowanego społeczeństwa ukraińskiego oraz Ukraińskiej Parlamentarnej Reprezentacji Wołynia, jako przedstawicielki ukraińskiej ludności, tę dzielnicę Rzeczypospolitej zamieszkującej. To też z głębokiem uznaniem społeczeństwo ukraińskie przyjęło oświadczenie p. Premiera Kościałkowskiego, że Polska „nie może się stać terenem przechodnim obcych wpływów”, oraz jego zapowiedź bezwzględnej i surowej walki z temi czynnikami, które o te wpływy ubiegać się będą. Jako na jeden z najważniejszych etapów w tej walce p. Premier wskazał na konieczność wydatnego podniesienia kultury wsi. Czy wieś wołyńska również potrzebuje wysiłków w tym kierunku? Na pytanie to odpowiadamy twierdząco. Zwłaszcza obecnie nieodzowna potrzeba i konieczność wzmożonej pracy na odcinku wychowania obywatelskiego oraz nad podniesieniem oświaty i kultury wynika jeszcze i z tego, że Wołyń, położony na wschodnich rubieżach Rzeczypospolitej, jest specjalnie silnie wystawiony na działanie różnego rodzaju haseł i idei, szkodliwych zarówno w dziedzinie stosunków socjalnych, jak i narodowościowych, szkodliwych zarówno dla społeczeństwa ukraińskiego, jak i dla całości Państwa. Szerzenie tych haseł i idei jest dziełem czynników obcych, których celem jest prowadzenie pracy destrukcyjnej oraz szkodzenie idei współżycia i współdziałania obu społeczeństw, polskiego i ukraińskiego w Polsce.</u>
<u xml:id="u-52.1" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-52.2" who="#PSkrypnyk">Czynniki te znajdują źródło swej siły poza granicami Rzeczypospolitej, a destruktywna ich praca, zwłaszcza po ostatnim kongresie Kominternu w jesieni roku ubiegłego, przybiera z dniem każdym na aktywności.</u>
<u xml:id="u-52.3" who="#PSkrypnyk">Walkę z temi hasłami i ideami oraz z tą pracą destruktywną uważa zorganizowane społeczeństwo ukraińskie Wołynia za swój najważniejszy obowiązek, tak w stosunku do własnego społeczeństwa, jak i w stosunku do Państwa. W walce tej społeczeństwo liczy w poważnej mierze na pomoc Rządu Rzeczypospolitej oraz zorganizowanego społeczeństwa polskiego. I jeżeli zamierzenia Rządu Rzeczypospolitej w tym kierunku uwzględniają również stan i potrzeby wsi wołyńskiej, to oświadczam, że zorganizowane społeczeństwo ukraińskie Wołynia i jego przedstawicielstwo parlamentarne znajdą się w pierwszych szeregach gorliwych i sumiennych współpracowników na tym odcinku pracy i zamierzeń Rządu Rzeczypospolitej.</u>
<u xml:id="u-52.4" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-52.5" who="#PSkrypnyk">Zorganizowane społeczeństwo ukraińskie Wołynia rozumie również i to, że w walce z czynnikami destruktywnemi musi się oprzeć w pierwszym rzędzie na placówkach pracy oświatowej, zarówno szkolnej, jak i pozaszkolnej, jako na najważniejszym środku, prowadzącym do podniesienia kulturalnego ludności i wychowania jej w myśl wyznawanych przez nas haseł i idei. Lecz rozumie społeczeństwo i to, że tylko przez racjonalnie pomyślaną i należycie zorganizowaną sieć szkół państwowych i prywatnych wszelkich typów, rodzajów i stopni organizacyjnych, oraz ośrodków oświaty pozaszkolnej, będzie można dokonać wielkiego dzieła podniesienia kulturalnego Wołynia i zbliżenia do poziomu zachodnich dzielnic Państwa.</u>
<u xml:id="u-52.6" who="#PSkrypnyk">Stąd baczna uwaga, z jaką społeczeństwo ukraińskie Wołynia interesuje się wszystkiem, co się dzieje w szkolnictwie, stąd żywy udział zorganizowanego społeczeństwa w tworzeniu placówek oświatowych tam, gdzie brak odpowiednich instrukcyj państwowych, i współpraca z istniejącemi placówkami, stąd wreszcie głęboka troska o ilość i jakość placówek pracy oświatowej wogóle. Świadomi jesteśmy tego, jak wielkie zadanie ma przed sobą Państwo i społeczeństwo na Wołyniu w dziedzinie podniesienia kultury materialnej i duchowej tej dzielnicy Rzeczypospolitej. Skutków wieloletniej niewoli moskiewskiej, pomimo olbrzymich wysiłków tak społeczeństwa, jak i Państwa, pomimo zwiększenia ilości szkół z kilkuset w r. 1920 do przeszło 1670 w roku bieżącym, oraz pomimo stworzenia sieci placówek oświaty pozaszkolnej — nie udało się całkowicie dotychczas usunąć. Jeszcze dzisiaj szkolnictwo powszechne publiczne na Wołyniu nie obejmuje wszystkich dzieci w wieku szkolnym będących; poza szkołą pozostaje przeszło 130.000 dzieci. Nadto szkolnictwo powszechne na Wołyniu, zdaniem naszem, nie uwzględniło dotychczas w swej organizacji tych właściwości Wołynia, które wynikają z charakteru terytorium, zamieszkałego przez ludność mieszaną. I to również było i jest, według naszego zdania, przeszkodą do osiągnięcia większych rezultatów w pracy nad podniesieniem kultury i oświaty na Wołyniu.</u>
<u xml:id="u-52.7" who="#PSkrypnyk">Społeczeństwo ukraińskie zdaje sobie sprawę, że wielkie zadanie szerzenia prawdziwej oświaty i wychowania najlepiej wykonuje szkoła, w której nauka podawana jest w języku ojczystym, jako najbliższym uczącej się dziatwie i młodzieży.</u>
<u xml:id="u-52.8" who="#PSkrypnyk">Społeczeństwo ukraińskie nigdy nie rezygnowało z dążeń do szkoły z ukraińskim językiem nauczania. Jednocześnie jednak społeczeństwo ukraińskie stwierdza, iż zamieszkuje terytorium pod względem narodowościowym mieszane, z czego wyciąga należyte wnioski. Jednym z tych wniosków jest przekonanie szerokich mas ludności ukraińskiej o tem, że konieczność wychowania młodego pokolenia musi iść w takim kierunku, któryby sprzyjał pogłębieniu wielkich haseł współżycia i współpracy obu, Wołyń zamieszkujących, narodów — polskiego i ukraińskiego.</u>
<u xml:id="u-52.9" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-52.10" who="#PSkrypnyk">Społeczeństwo ukraińskie pragnie widzieć szkołę taką, w którejby młodzież ukraińska była wychowywana na świadomych członków narodu ukraińskiego, a jednocześnie na świadomych i prawych obywateli Rzeczypospolitej.</u>
<u xml:id="u-52.11" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-52.12" who="#PSkrypnyk">Takie zrozumienie przez nas znaczenia i roli szkoły na Wołyniu wynika z tego, że swoją przynależność państwową rozumiemy nie tylko formalnie. Przynależność do Państwa Polskiego części narodu ukraińskiego uważamy za bardzo ważny oraz odpowiedzialny moment w dziejach obu narodów, powołanych do spełnienia wielkiej misji dziejowej. Wartości kulturalne, zdobyte wspólnie, względnie nabyte przez każde społeczeństwo oddzielnie, w dobie obecnej powinny iść do wspólnej skarbnicy siły i potęgi Rzeczypospolitej, której rolę dziejową i posłannictwo rozumie już dzisiaj olbrzymia większość narodu ukraińskiego i łączy swoją przyszłość z przyszłością narodu polskiego. To też pragniemy być obywatelami Polski wielkiej, silnej i mocarstwowej, gdyż tylko i tylko taka Polska leży w najistotniejszych interesach całego narodu ukraińskiego, a mocarstwowość Polski oraz jej siłę widzimy również w wyrobieniu obywatelskiem i w wysokiej kulturze duchowej i materialnej jej obywateli narodowości ukraińskiej.</u>
<u xml:id="u-52.13" who="#PSkrypnyk">Takie wyrobienie i taką kulturę powinna dać w pierwszym rzędzie szkoła. Niestety, szkoła na Wołyniu, według naszego zdania, posiada jeszcze dotychczas pewne braki zarówno pod względem organizacyjnym, jak i wychowawczym. Postulaty społeczeństwa ukraińskiego w tej dziedzinie zmierzają do podniesienia poziomu szkoły na Wołyniu oraz jej większej wydajności. Na Komisji Budżetowej miałem zaszczyt przedstawić szczegółowo te postulaty, obecnie powtórzę z pośród nich tylko najważniejsze; są one następujące. Zwracamy się do Rządu Rzplitej z gorącym apelem o zmianę dotychczas obowiązującej ustawy z r. 1924, to znaczy ustawy Grabskiego, regulującej sprawę organizacji szkolnictwa na terenach mieszanych, a więc i na Wołyniu. Ukraińskie społeczeństwo Wołynia widzi w tej ustawie największą przeszkodę ku należytej organizacji szkolnictwa na Wołyniu, a nawet uważa ją za szkodliwą i z punktu widzenia interesów państwowych. Ustawa ta wprowadza zasadę plebiscytu co do języka nauczania w szkole. Plebiscyt odbywa się co 7 lat. Plebiscyt posiada cechy walki, a walka zawsze dzieli walczących na dwa obozy, z których jeden w tym wypadku stanowią władze szkolne, reprezentujące Państwo. Walki z Państwem, walki z Rzplitą nie pragniemy. Dlatego też zwracamy się do Pana Ministra z gorącą prośbą o jaknajszybszą zmianę dotychczas obowiązujących w tej dziedzinie norm prawnych na normy, które zupełnie wyraźnie i ostatecznie zabezpieczyłyby potrzeby kulturalne ludności ukraińskiej, wynikające z odrębności narodowej i psychicznej. Pragniemy zreorganizowania szkolnictwa powszechnego na Wołyniu w takim kierunku, by każde dziecko ukraińskie miało zapewnioną możność korzystania z nauki szkolnej przedewszystkiem w języku ojczystym, a potem dopiero w języku polskim. W każdym razie dziecko ukraińskie nie powinno być narażone na to, by było zmuszone pobierać początki nauki w języku nieukraińskim. W organizacji nauczania w szkołach powszechnych powinna być już dzisiaj zastosowana zasada, że dziecko ukraińskie powinno rozpocząć naukę elementarną tylko w języku ojczystym.</u>
<u xml:id="u-52.14" who="#PSkrypnyk">Przechodząc do zagadnienia oświaty pozaszkolnej, oświadczam, że społeczeństwo ukraińskie przywiązuje do tego zagadnienia specjalnie wielką wagę, jako do tej dziedziny pracy oświatowej, która w istniejących warunkach może wypełnić w poważnej mierze lukę, spowodowaną brakiem szkół powszechnych wogóle, a brakiem szkół powszechnych wyższych stopni w szczególności. Mając powyższe na uwadze, zwracamy się do Pana Ministra z prośbą o spowodowanie, by ilość placówek oświaty powszechnej, prowadzonych przez czynniki państwowe została zwiększona, oraz by praca tych czynników z dorosłymi była prowadzona również w języku ojczystym ludności ukraińskiej i w oparciu o kulturę i tradycje rodzime tej ludności. Nieodzowną jest również pomoc materialna Ministerstwa Oświaty w pracy kulturalno-oświatowej Wołyńsko-Ukraińskiego Obiednania, którą ta organizacja prowadzi na wsi wołyńskiej przez Proświtańskie Chaty w przeszło 200 ośrodkach, których ilość z każdym dniem się zwiększa.</u>
<u xml:id="u-52.15" who="#PSkrypnyk">Przechodząc do postulatów z dziedziny szkolnictwa średniego, muszę podkreślić okoliczność, utrudniającą młodzieży ukraińskiej wstąpienie do szkoły średniej. Okolicznością tą jest to, że większość powszechnych szkół wiejskich stanowią szkoły niższych stopni organizacyjnych, skutkiem czego przejście absolwenta szkoły powszechnej wiejskiej do szkoły średniej jest połączone z poważnemi trudnościami. Pozatem przybywa tutaj stosunkowo wysoka opłata za naukę w szkole średniej, tem bardziej, że dziecko wiejskie, prócz opłaty za naukę, ponosi poważne wydatki na utrzymanie się w mieście. Istniejące bowiem na Wołyniu 3 prywatne ukraińskie szkoły średnie nie mogą przyjąć wszystkich dzieci narodowości ukraińskiej, pragnących pobierać naukę w szkole średniej, zwłaszcza, że szkolnictwo to walczy z trudnościami natury materialnej. Nieodzowną jest pomoc materialna Państwa dla prywatnego gimnazjum ukraińskiego w Łucku oraz szczera pomoc moralna władz szkolnych gimnazjum ukraińskiemu w Krzemieńcu, które wymaga zasadniczej reorganizacji wewnętrznej. Przechodząc kolejno do 3go i ostatniego prywatnego gimnazjum ukraińskiego w Równem, które również walczy z trudnościami natury materialnej, muszę podkreślić, że społeczeństwo ukraińskie za pośrednictwem Ukraińskiej Reprezentacji Parlamentarnej Wołynia stara się już oddawna o upaństwowienie tego gimnazjum. Warunki ku przekształceniu go na zupełnie samoistne państwowe gimnazjum z ukraińskim językiem nauczania w Równem już istnieją, co niejednokrotnie zostało stwierdzone i przez władze szkolne. Poziom naukowy oraz wychowanie obywatelsko-państwowe i nastawienie ideowe młodzieży prywatnego gimnazjum ukraińskiego w Równem, stoją również na odpowiednim poziomie, co również zostało niejednokrotnie stwierdzone przez odnośne władze szkolne. To też upaństwowienie tego gimnazjum społeczeństwo ukraińskie Wołynia oceni jako uznanie Państwa dla świadomego, zdrowego i zorganizowanego społeczeństwa, które swoim wysiłkiem materialnym i wpływem moralnym stworzyło zakład, wychowujący nie tylko świadomych członków społeczeństwa ukraińskiego, lecz również świadomych i prawych obywateli Rzeczypospolitej.</u>
<u xml:id="u-52.16" who="#PSkrypnyk">O konieczności powiększenia ilości szkół zawodowych oraz dostosowania tych szkół do struktury i potrzeb gospodarczych poszczególnych dzielnic Państwa mówił p. Premier 17 lutego, zaś p. Minister Oświaty dzisiaj.</u>
<u xml:id="u-52.17" who="#PSkrypnyk">Ze swej strony zwrócę się do Pana Ministra tylko z prośbą o spowodowanie, by we wszystkich szkołach zawodowych na Wołyniu język ukraiński był uwzględniany w zakresie większym, aniżeli się to dzieje obecnie.</u>
<u xml:id="u-52.18" who="#PSkrypnyk">Pragnąłbym jeszcze dać parę słów odpowiedzi p. Ekertowi. W swoim czasie część społeczeństwa ukraińskiego skłonna była przyjąć zasadę utrakwizmu. Aby jednak zasada utrakwizmu mogła w zastosowaniu wydać spodziewane rezultaty, trzeba, by jej zastosowanie nie było dorywcze, lecz systematyczne i konsekwentne, a przedewszystkiem uczciwe. Trzeba, by praca w każdej szkole utrakwistycznej nad wychowaniem młodzieży była prowadzona tak, żeby młodzież — tak polska, jak i ukraińska — była wychowywana w zamiłowaniach dla kultury polskiej i ukraińskiej, tylko wtedy bowiem, gdy obie kultury będą w jednakowej mierze uwzględnione jako podstawa wychowania, zasada utrakwizmu przestanie być frazesem, a stanie się poważnym czynnikiem w drodze do zamierzonego celu. Niestety, w. praktyce dnia powszedniego utrakwizm pozostał tylko frazesem. A stąd i niechęć do niego. Kto jest temu winien, nie wiem. Społeczeństwo ukraińskie dotychczas nie posiada, niestety, wpływu na stosowanie tej zasady w praktyce.</u>
<u xml:id="u-52.19" who="#PSkrypnyk">Kończąc swoje przemówienie, pragnę nadmienić, ze zarówno zapowiedź p. Premiera w dniu 17 lutego o tem, że Rząd będzie dążył do zaspokojenia słusznych potrzeb ludności ukraińskiej, wynikających z odrębnych właściwości psychicznych, obyczajowych, językowych i wyznaniowych narodu ukraińskiego, jak również dzisiejsze oświadczenie p. Ministra Oświaty w tejże sprawie — społeczeństwo ukraińskie Wołynia przyjęło ze szczerem i bokiem uznaniem, albowiem w zrealizowaniu tych zapowiedzi widzi nie tylko dobro obywateli narodowości ukraińskiej, lecz w równej mierze i dobro naszego wspólnego Państwa — Rzeczypospolitej Polskiej.</u>
<u xml:id="u-52.20" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-53">
<u xml:id="u-53.0" who="#WicemarszałekMudryj">Głos ma p. Sosiński.</u>
<u xml:id="u-53.1" who="#komentarz">(Nieobecny.)</u>
<u xml:id="u-53.2" who="#WicemarszałekMudryj">Wobec tego udzielam głosu p. Jurkowskiemu.</u>
</div>
<div xml:id="div-54">
<u xml:id="u-54.0" who="#PJurkowski">Wysoka Izbo! W związku z budżetem Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego warto zastanowić się nad sytuacją, jaka panuje w szkolnictwie powszechnem. Przypuszczam, że będę w zgodzie z prawdą, jeśli stwierdzę, że obecny stan powszechnego nauczania jest nie tylko naszą nader powszechną bolączką, ale zaczyna być po prostu tragedią.</u>
<u xml:id="u-54.1" who="#PJurkowski">Ustawa o ustroju szkolnictwa, uchwalona przez Sejm w r. 1932, która miała pchnąć rozwój szkolnictwa naprzód, podnieść poziom nauczania i rozbudować szkolnictwo zawodowe i dokształcające, nie dała, jak się okazuje, pomyślnych wyników. Sama ustawa jest naogół pomyślana dobrze, lecz pełne zrealizowanie jej wymagało, i dziś jeszcze wymaga, środków finansowych większych, niż te, jakie były i są przewidywane w budżecie Państwa.</u>
<u xml:id="u-54.2" who="#PJurkowski">Budżet Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, w szczególności, jeśli chodzi o wydatki na oświatę, pomijając wydatki tego Ministerstwa, niedotyczące szkolnictwa i oświaty pozaszkolnej, stale się kurczy. O ile w roku pomyślnej koniunktury gospodarczej i finansowej, t. j. w roku 1929/30 przeznaczono na nie 431.742.000 zł, to w 1931/32–334.077.000 zł, a w roku ubiegłym—285.736.000 zł. Przedłożony preliminarz budżetowy w tej dziedzinie mieści się w ramach mniejszych, niż według preliminarza z roku ubiegłego. Od re ku 1929/30 wydatki oświatowe Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w ciągu tak zw. kryzysu gospodarczego spadły o około 30 procent. Jeżeli dodać, że ogólne wydatki Skarbu Państwa w tymże czasie zmniejszyły się tylko o 27,6%, to musimy dojść do nieuchronnego wniosku, że budżet oświatowy jest traktowany gorzej, od innych działów budżetu Państwa, że niema dostatecznej podstawy dla pełnego urzeczywistnienia ustawy o ustroju szkolnictwa z roku 1932, a co gorsze, wytworzony stan rzeczy zagraża interesom kultury narodowej i Państwa w przyszłości.</u>
<u xml:id="u-54.3" who="#PJurkowski">Dlaczego tak pesymistycznie oceniam to zagadnienie, zaraz wytłumaczę. W latach powojennych statystyka stwierdza największy przyrost naturalny ludności. Przyrost ten w dalszym ciągu istnieje, chociaż w trochę zmniejszonych rozmiarach. Przyrost dzieci w wieku obowiązku szkolnego wynosi w porównaniu do 1928/29 roku półtora miliona. Przyrost ten według ciekawej statystyki, podanej w „Głosie Nauczycielskim” nr 4 z dnia 29 września 1935 roku, opartej zresztą na miarodajnych źródłach urzędowych, wynosi 38%, gdy tymczasem wydatki oświatowe w Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego zmniejszyły się, jak już podawałem, o około 30%, a wydatki oświatowe w innych ciałach publicznych województwa śląskiego, samorządów wojewódzkich i powiatowych, miast i gmin wiejskich spadły w tym okresie o 45%. Krzyczącą prawdą jest, że około miliona dzieci znajduje się poza szkołą. Jest to fakt, nad którym Wysoki Sejm nie powinien przejść do porządku dziennego przy uchwalaniu budżetu Ministerstwa Oświecenia.</u>
<u xml:id="u-54.4" who="#PJurkowski">Żeby nie popaść w przesadę muszę bezstronnie zauważyć, że Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego starało się robić, co było w tych ciężkich czasach możliwe, czego dowodem jest, że w całym tym okresie redukowania wydatków oświatowych liczba dzieci w szkołach powszechnych zwiększyła się o przeszło 900 tysięcy.</u>
<u xml:id="u-54.5" who="#PJurkowski">Stało się to jednak kosztem zwiększenia ilości dzieci w klasach (zamiast 50–60 dzieci, ilość ich dochodzi do 90 i 100 w jednej klasie), kosztem zmniejszenia liczby godzin nauki w szkołach powszechnych i nadmiernego obciążenia nauczycieli, którym ostatnio liczbę godzin lekcyj tygodniowo podwyższono do 30. Na blisko milion nowych uczniów ilość etatów nauczycielskich zwiększono o 1000, gdy tymczasem w warunkach normalnych, uwzględniając wszelkie potrzeby higieniczne, kulturalne i pedagogiczne oraz licząc jednego nauczyciela na 50 uczniów, należałoby utworzyć przeszło 18 tysięcy nowych etatów nauczycielskich.</u>
<u xml:id="u-54.6" who="#PJurkowski">Z podanych liczb wynika, jak ogromnie obciążony jest nauczyciel szkoły powszechnej. Przecież poza nauczaniem zwiększonej ilości dzieci, poza zwiększoną liczbą godzin nauczania i poza poprawianiem sterty „klasówek” pozostaje praca kulturalna i artystyczna wśród dzieciarni oraz praca społeczna wśród miejscowej ludności na rzecz innych organizacyj. Czy nauczy ciel ludowy nie jest nadmiernie obciążony? Czy jego praca nie obniża swego poziomu? Widzę w tem duże niebezpieczeństwo, tem bardziej, że dają się zauważyć już widome znaki. Ci, którzy teraz kończą szkoły powszechne wiedzą i umieją mniej niż ci, którzy niegdyś kończyli.</u>
<u xml:id="u-54.7" who="#PJurkowski">Nie mogę przytem pominąć milczeniem tego, że o ile na budownictwo szkolne Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w r. 1929/30 przeznaczyło kwotę przeszło 36 milionów zł, to obecnie w przedłożonym budżecie mamy budować szkoły zaledwie za 50.000 złotych.</u>
<u xml:id="u-54.8" who="#PJurkowski">Tak wygląda sytuacja w szkolnictwie powszechnem w najogólniejszych zarysach. Ci, którzy mają z tem zagadnieniem więcej do czynienia, dobrze wiedzą i odczuwają, że sprawa przedstawia się gorzej, niż mogę sobie wyobrazić ja — człowiek z ubocza obiektywnie patrzący na to doniosłe zagadnienie, które powinno być stałą i gorącą troską Rządu.</u>
<u xml:id="u-54.9" who="#PJurkowski">Zdawałoby się, że zagadnienie powszechnego nauczania jest natury ogólno społecznej jedynie. W istocie tak nie jest. Ci z pośród nas, którzy rozumieją potrzebę posiadania silnej, współczesnej i zmotoryzowanej armii, którzy wiedzą jak wiele inteligencji wymaga się dzisiaj od przeciętnego żołnierza, władającego najbardziej nowoczesnemi środkami walki, muszą sobie dobitnie uświadomić, że fatalny stan powszechnego nauczania w całym kraju odbija się i na odcinku wojskowym i to nie tylko na spoistości moralnej naszej armii, ale także na jej przeszkoleniu bojowem i na jej gotowości do wałki z wrogami niepodległości naszego Państwa.</u>
<u xml:id="u-54.10" who="#PJurkowski">Załamanie się powszechności nauczania kry je w sobie groźne niebezpieczeństwo również z punktu widzenia obrony Państwa. I to nie tylko dlatego, że im niższy jest poziom kultury, tem niższy jest poziom uświadomienia obywatelskiego państwowego i wartości ideowej żołnierza. Armia nasza, aby mogła całkowicie zapewnić bezpieczeństwo granic Państwa, musi dorównać armiom państw ościennych pod każdym względem, a więc zarówno pod względem wyposażenia technicznego, jak i w stałym rozwoju i doskonaleniu poszczególnych rodzajów broni. W okresie mechanizacji i motoryzacji armii, w okresie stałego postępu w sztuce wojennej musi podnosić się stale poziom wykształcenia wojskowego.</u>
<u xml:id="u-54.11" who="#PJurkowski">Element zaniedbany i upośledzony pod względem umysłowym w niedługim już czasie nie będzie wogóle przedstawiał większej wartości dla armii. Niewątpliwie służba wojskowa jest obecnie dla wielu obywateli jedyną szkołą, jednak wojsko nie może całkowicie zastąpić szkoły powszechnej. Trudno bowiem przypuścić, aby w półtorarocznym lub 2letnim okresie służby wojskowej można było wyczerpać poza normalnym programem wyszkolenia wojskowego, również program szkoły powszechnej. Poborowy powinien zgłaszać się do wojska już z pewnym zasobem wiedzy ogólnej, wyniesionym ze szkoły powszechnej. Minął czas, kiedy o przewadze armii decydowała sama liczba i wartość fizyczna żołnierza. Nie wystarczy nam również tylko nowoczesny sprzęt bojowy. Trzeba, aby żołnierz umiał posługiwać się tym sprzętem. Stałe obniżanie się poziomu oświaty w Państwie przy równoczesnym postępie w zakresie technicznego wyposażenia armii stwarza tragiczną dysproporcję, którą musimy usunąć, gdyż w pewnym momencie może ona ugodzić w całość i byt Państwa.</u>
</div>
<div xml:id="div-55">
<u xml:id="u-55.0" who="#WicemarszałekMudryj">Głos ma p. ks. Wołków.</u>
</div>
<div xml:id="div-56">
<u xml:id="u-56.0" who="#PksWołkow">Wysoki Sejmie! W preliminarzu budżetowym Ministerstwa W. R. i O. P., omawianym na dzisiejszem posiedzeniu, znajduje się kwota 1.333.600 zł, przeznaczona na najkonieczniejsze potrzeby cerkwi prawosławnej w Polsce.</u>
<u xml:id="u-56.1" who="#PksWołkow">Jest to zewnętrzna forma, za którą ukrywa się głęboka treść. Nie będę się starał wyświetlać jej wszechstronnie, ponieważ na to trzebaby było dużo czasu i specjalnego referatu. Zresztą zupełnie świadomie pominę wszystkie te bolączki życia i działalności cerkwi prawosławnej w Polsce, które zależą jedynie od tego, że do dziś dnia jeszcze nie jest unormowany jej stan prawny w Polsce. Pomijam to dlatego, że jak był łaskaw powiedzieć p. Minister, w najkrótszym czasie ten stan prawny będzie unormowany. Chcę poruszyć tylko niektóre zasadnicze momenty życia i działalności cerkwi prawosławnej w Polsce, jako członek Ukraińskiej Parlamentarnej Reprezentacji Wołynia.</u>
<u xml:id="u-56.2" who="#PksWołkow">Rzeczpospolita Polska, odrodzona genjuszem jej Wielkiego Budowniczego Marszałka Józefa Piłsudskiego i bohaterskim wysiłkiem najlepszych jej synów, zamanifestowała swój stosunek do cerkwi prawosławnej w Państwie ułatwieniem wyjednania dla niej autokefalii w roku 1924/25. Z wielkiem uznaniem i głęboką wdzięcznością przywitał ogół ludności prawosławnej drugi akt życzliwego ustosunkowania się Rządu Rzeczypospolitej do cerkwi prawosławnej, a mianowicie orędzie Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 30. V. 1930 r., w którem zapowiedziano zwołanie generalnego soboru cerkwi prawosławnej w Polsce oraz przywrócenie jej tego charakteru ustrojowego i tych tradycyj, które. cechowały ją w dawnej Polsce.</u>
<u xml:id="u-56.3" who="#PksWołkow">Prowadzone obecnie prace w komisji mieszanej, składającej się z przedstawicieli Rządu i Hierarchii cerkiewnej nad opracowaniem prawnych norm wewnętrznego ustroju cerkwi i wzajemnego stosunku z Państwem, są jeszcze jednym dowodem tradycyjnej tolerancji Polski wobec cerkwi prawosławnej. Jeżeli dodamy do tego fakt utrzymania przez Rząd polski kosztem Państwa dwóch średnich szkół duchownych w Krzemieńcu i Wilnie oraz Studium Teologicznego przy Uniwersytecie J. Piłsudskiego, możemy stanowczo twierdzić, że Polska odrodzona pragnie widzieć cerkiew prawosławną dobrze zorganizowaną na właściwych jej zasadach soborowości z odpowiednio wykształconemi kadrami duchowieństwa.</u>
<u xml:id="u-56.4" who="#PksWołkow">Wszystkie wyżej podane momenty, które wyraźnie określają stosunek Rzeczypospolitej Polskiej i jej Rządu do cerkwi prawosławnej, uzupełnione w najbliższym czasie merytorycznem załatwieniem spraw wewnętrznych, stworzą mocne fundamenty dla dalszego rozwoju naszej cerkwi w atmosferze harmonijnej zgody wiernych, hierarchii i Państwa.</u>
<u xml:id="u-56.5" who="#PksWołkow">Z małym wyjątkiem prawie cała masa wiernych naszej cerkwi mieszka na kresach wschodnich, a więc znajduje się w najbliższem sąsiedztwie z tym krajem, w którym prowadzi się bezwzględną walkę z każdą religią, a w szczególności z prawosławiem, gdzie nie wolno czcić Boga, gdzie przeciwstawienie prawdy Chrystusowej doktrynie materialistycznej jest uważane za jedno z największych przestępstw i gdzie cerkiew prawosławna traci prawo do legalnego istnienia. Problem więc prawosławia w Polsce dla ogółu jej wiernych, a szczególnie dla nas Ukraińców, jest jednym z najgłówniejszych. I nie tylko dla nas, prawosławnych. Prasa poiska i zagraniczna różnych politycznych kierunków i nastawień wykazuje wysoki stopień zaciekawienia sprawami cerkwi prawosławnej w Polsce, jako problemem wielkiej wagi na wschodzie Europy na bliższą i dalszą przyszłość.</u>
<u xml:id="u-56.6" who="#PksWołkow">My, posłowie ukraińscy, a szczególnie ja, jako ksiądz prawosławny, mamy całkowitą świadomość doniosłej roli naszej cerkwi w Polsce, jako siły moralno-wychowawczej w narodzie i Państwie. Przeto pragniemy, aby cerkiew prawosławna w Państwie Polskiem była oparta na jej własnym autorytecie wewnętrznym, który odpowiadałby tradycjom i światopoglądowi naszego narodu, co w ostateczności doprowadzi do tak koniecznej zgody między duchowieństwem, narodem i Państwem i przetworzy cerkiew w twórczy czynnik chrześcijańskiego wychowania społeczeństwa, który aktywnie wystąpiłby do walki z doktrynami materialistycznemi, godzącemi nie tylko w dobro cerkwi i narodu, lecz i w interesy Państwa.</u>
<u xml:id="u-56.7" who="#PksWołkow">Derusyfikację przeto ustroju naszej cerkwi w Polsce uważamy za istotną konieczność obecnej chwili. Nadto pragniemy odrodzenia tych jej form ustrojowych, które w Polsce przedrozbiorowej oparte były na głębokim związku moralnym między duchowieństwem i wiernymi i nadawały cerkwi wielką siłę moralną i autorytet.</u>
<u xml:id="u-56.8" who="#PksWołkow">Pasterz cerkwi tylko wtedy jest pożyteczny dla niej i państwa, gdy w pracy wychowawczej ma za sobą naród. Stąd wynika potrzeba duchowieństwa, związanego z narodem pochodzeniem, wspólnym językiem i wspólną kulturą narodową. Stąd wynika konieczność wprowadzenia ustroju soborowego w obecnym czasie, tak niebezpiecznym dla bytu i rozwoju cerkwi. Jeśli domagamy się wprowadzenia w życie prawosławnej autokefalicznej cerkwi w Polsce zasady soborowości, to mamy tu na uwadze ten ustrój, który odpowiada tradycyjnemu ujmowaniu przez nasz naród roli wiary i cerkwi, nie tylko w życiu osobistem, lecz i w życiu narodu i Państwa.</u>
<u xml:id="u-56.9" who="#PksWołkow">Uważamy przeto za najpilniejszą potrzebę dla normalnego rozwoju naszej cerkwi i należytego spełniania przez nią swego obowiązku względem narodu naszego i Państwa Polskiego, aby autokefaliczna cerkiew prawosławna w Polsce była ulegalizowana w najbliższym czasie przez wydanie odnośnych ustaw, normujących jej stosunek wzajemny z Państwem i ustrój wewnętrzny, oparty na zasadach soborowości i przywróconych tradycyj w myśl orędzia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 30 maja 1930 r.</u>
<u xml:id="u-56.10" who="#PksWołkow">Na zakończenie poruszę jeszcze dwie sprawy, które mocno zaniepokoiły wiernych cerkwi prawosławnej szczególnie na Wołyniu. Jeżeli nasza cerkiew ma wykonywać należycie właściwe jej zadania w życiu społecznem i państwowem i prowadzić religijno-moralne wychowanie młodzieży i narodu, to nie może być obca dla wiernych. Stąd sprawa personelu duchownego nabiera wyjątkowej wagi. Należyte przygotowanie kandydatów do stanu duchownego stało się jedną z najpierwszych trosk w zabiegach ukraińskiego społeczeństwa prawosławnego o odrodzenie autokefalicznej cerkwi w Polsce. Ukraińska Parlamentarna Reprezentacja Wołynia była wyrazicielką tych trosk, zwracając się z prośbą do Wysokiego Rządu o zorganizowanie liceum teologicznego dla przygotowywania kandydatów do stanu duchownego w cerkwi prawosławnej tylko na Wołyniu, w słusznem przewidywaniu, iż kandydaci będą rekrutować się ze środowiska ukraińskiego. Memoriał w tej sprawie był złożony w Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego przez wołyńskie diecezjalne zgromadzenie z r. 1935 oraz przez Towarzystwo im. Piotra Mohyły. Sprawa przygotowania kandydatów do stanu duchownego cerkwi prawosławnej skierowana została na inną drogę przez otwarcie z początkiem bieżącego roku szkolnego metropolitalnego internatu w Warszawie, w którym ulokowano rozrzuconych w ośmiu gimnazjach uczniów — przyszłych kandydatów na słuchaczy projektowanego również w Warszawie prawosławnego liceum teologicznego. W zrozumieniu całej powagi tej sprawy i w całym szeregu innych wypadków, związanych z nieunormowanym dotychczas stanem prawnym prawosławnej cerkwi w Polsce, apelujemy do wysokiego Rządu, a właściwie do Pana Ministra, aby przy ostatecznej decyzji w sprawie otwarcia liceów był wysłuchany głos ukraińskiego społeczeństwa i aby takie liceum było otwarte na Wołyniu w Krzemieńcu.</u>
<u xml:id="u-56.11" who="#PksWołkow">Drugą pilną sprawą dnia dzisiejszego jest nauka religii w szkołach. Prosimy Wysoki Rząd, aby zwrócił uwagę na to, że nie we wszystkich szkołach wykładana jest dzieciom nauka religii prawosławnej w ich języku o j czystym, że w niektórych szkołach w celach oszczędnościowych usuwa się katechetów duchownych i powierza się wykłady religii prawosławnej nauczycielom w godzinach etatowych. Uważamy, że nauka religii, jako nauka o charakterze wybitnie wychowawczym, na której wykładach nawiązują się najpierwsze stosunki pomiędzy proboszczem a jego młodą owczarnią, winna być pozostawiona w rękach osób duchownych. Również szkodliwą jest dla spraw cerkwi naszego narodu i, śmiem twierdzić, Państwa, redukcja godzin nauczania religii prawosławnej w szkołach powszechnych, szczególnie na kresach wschodnich, gdzie w specjalnych warunkach żyje i rozwija się młodzież naszego narodu. Wobec tego usilnie prosimy o odwołanie zarządzeń, upośledzających naukę religii w szkołach.</u>
<u xml:id="u-56.12" who="#PksWołkow">Cerkiew prawosławna w Polsce jest na drodze do prawnego unormowania jej stanu wewnętrznego i stosunku do Państwa. W tym czasie przejściowym widzimy w niektórych dzielnicach kresowych poza Wołyniem próby wprowadzenia do życia cerkiewnego polityki lokalnej, a mianowicie zmusza się księży prawosławnych do wykładania religii w szkołach i wygłaszania kazań w języku polskim. Jest to próba bardzo niebezpieczna dla cerkwi i, mojem zdaniem, niepożądana dla Państwa, gdyż stwarza ferment wśród wiernych, zniechęcenie do duchowieństwa i niezadowolenie z władz państwowych.</u>
<u xml:id="u-56.13" who="#PksWołkow">Uważamy jednak to zjawisko za przejściowe, gdyż wierzymy, że Rzeczpospolita nie ma zamiaru denacjonalizowania swych obywateli niepolskiej narodowości. Przekonani jesteśmy również, że każdy świadomy obywatel Rzeczypospolitej zdaje sobie sprawę z tego, że cerkiew prawosławna tylko wtedy należycie wykona swoją misję wychowawczą, jeżeli będzie dla swych wiernych niezachwianym autorytetem, jeżeli pasterz prawosławny, pouczając swych wiernych w duchu prawdy Chrystusowej, skieruje tę prawdę i dla dobra Państwa, którego jest obywatelem.</u>
<u xml:id="u-56.14" who="#PksWołkow">Przy odpowiednich warunkach życia i działalności w Państwie, cerkiew prawosławna — wierzymy w to z całą siłą — spełni swój obowiązek wobec Państwa Polskiego należycie.</u>
</div>
<div xml:id="div-57">
<u xml:id="u-57.0" who="#WicemarszałekMudryj">Głos ma p. Hermanowicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-58">
<u xml:id="u-58.0" who="#PHermanowicz">Wysoka Izbo! Zbytecznem jest na tem miejscu udowadniać, iż nie stać nas na zbytek studiowania wiedzy dla kontemplacji i ekstazy w regionach t. zw. czystej wiedzy, nieprzystosowanej do wymogów codziennego, realnego, szarego życia obecnej epoki. Weszliśmy w okres bezwzględnego, światowego wyścigu kapitalizacji. Dziś każda jednostka, każda rodzina, każda gmina, każdy naród i każde państwo walczą o kapitał. Walczą o udział w podziale dóbr materialnych. Wre walka o stopę życiową godną człowieka kulturalnego. Solidaryzm społeczny zatacza coraz szersze kręgi.</u>
<u xml:id="u-58.1" who="#PHermanowicz">Zdajemy sobie sprawę, iż ten tylko wygra kampanię o należny mu udział w dochodzie społecznym, kto będzie przez naukę i wychowanie dostatecznie uzbrojony w skuteczną broń. Ten tylko zdobędzie kapitał i ten tylko zachowa go, kto potrafi go nagiąć do celów własnych i własnego społeczeństwa. Kapitał zdobywa się i zachowuje — cyfrą. Tylko ten, kto w sobie przełamie wrodzoną niechęć do cyfry, może i potrafi rządzić kapitałem. Cyfrą ustala się liczebność majątku tak własnego jak i cudzego. Wyłącznie cyfra umożliwia stwierdzenie procesu narastania kapitałów lub ich zanik. Jedynie tylko cyfra sygnalizuje, na którym odcinku naszej gospodarki prywatnej czy społecznej majątek ulatnia się, lub z której strony grozi mu inwazja.</u>
<u xml:id="u-58.2" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Schaetzel).</u>
<u xml:id="u-58.3" who="#PHermanowicz">Człowiek, który nie umie operować masami cyfr, człowiek, który nie zna strategii cyfr, który nie rozumie ich mowy i nie rozkoszuje się treścią elaboratów cyfrowych, jest analfabetą w sprawach gospodarczych. Jest to antyk — widmo średniowiecznej inteligencji z epoki marzeń i snów sielsko pasterskich. Nie wolno takiemu zacofańcowi powierzać żadnego resortu gospodarczego, gdyż jako analfabeta w zakresie prawidłowej księgowości niechybnie spowoduje klęskę gospodarczą w promieniu zasięgu jego popsujskich wpływów.</u>
<u xml:id="u-58.4" who="#PHermanowicz">Na ekran obecnie otaczającej nas „rzeczywistej rzeczywistości” epoki ścisłego rachunku i rozrachunku rzucę tylko kilka szkiców, lekko skreślonych sylwetek — absolwentów naszego resortu oświecenia. W sprawozdaniu N. I. K. za rok 1933/34 w zeszycie V Ministerstwo Skarbu na str. 15, w dziale p.t. „Fachowa Kontrola” między innemi wypisane jest: „Urząd Celny w Bydgoszczy otrzymał pouczenie, aby rewidenci zaniechali skrobań i wycierań... gdyż stwierdzono liczne wypadki wycierania i wyskrobywania w dokumentach Urzędu Celnego”. Któż to skrobie w dokumentach i to w licznych wypadkach? Nie byle urzędniczyna, ani żaden tam jakiś woźny, lecz p. p. rewidenci! Kto pouczą p.p. rewidentów, iż wyskrobywać w dokumentach nie wolno? Poucza nie resort podległy p. Ministrowi W. R. i O. P., a tylko Ministerstwo Skarbu, Kontrola Państwowa i t. p. Dlaczego tylko pouczają, a nie wymierzają kar porządkowych? Należy mniemać, iż decydującem w danym wypadku jest rozumowanie, że wstręt do cyfr nie podlega karze. Ciekaw jestem, kto w ostatecznym rozrachunku pokrył koszta całej tej, bądź co bądź skomplikowanej i kosztownej procedury korespondencyjnego pouczania p.p. rewidentów o konieczności tolerowania cyfr w kontrolowanych dokumentach?</u>
<u xml:id="u-58.5" who="#PHermanowicz">W zeszycie dla Ministerstwa Spraw Wojskowych za rok 1934/35 N. I. K. na str. 22 swojego sprawozdania podała następującą rewelację: „Władze wojskowe tłumaczą, iż wytwórnie państwowe mogą produkować taniej, gdyż nie są obciążone amortyzacją”. Gdybyśmy dokument podobnej treści wyczytali w zbiorach archeologicznych, toby było w porządku. Narazie tylko zarumienię się.</u>
<u xml:id="u-58.6" who="#PHermanowicz">We czwartek dnia 28 listopada r. ub. w Wilnie w gmachu U. S. B. w sali V byłem obecny na publicznym odczycie p. wicedyrektora Izby Przemysłowo Handlowej w Wilnie p. t.: Stan obecny i możliwości rozwoju przemysłu i handlu na ziemiach północno wschodnich. Odczyt zorganizowało Koło Prawników. Nie będę analizował treści bardzo cennego odczytu, lecz tylko syntezę wstępu, którym szanowny p. prelegent poprzedził swój wykład. W formie wersalskiej wyraził ubolewanie, iż będzie zmuszony trochę zanudzić audytorium liczbami. Tłumaczył się, iż w danym wypadku jest to koniecznością, jest to zło nieuniknione. Zresztą współczuje on zebranym, gdyż i sam w najwyższym stopniu liczb nie lubi, a nawet żywi awersję do nich. Jakie pobudki skłoniły szanownego prelegenta do podobnego chwytu pedagogicznego — dotychczas nie wiem. Jedno tylko jest w tem wszystkiem bardzo złowrogie, że gdy po referacie liczni słuchacze zabierali głos, stawiając prelegentowi różne pytania, to żaden z nich nie okazał tego, iż jest wolny od niechęci do liczb. Pozatem na sali wśród licznych słuchaczy było kilku wybitnych pp. profesorów i wychowawców młodzieży akademickiej, którzy zgodnem milczeniem zaakceptowali własny udział w powszechnej awersji do liczb. Komentarze zbyteczne.</u>
<u xml:id="u-58.7" who="#PHermanowicz">Narazie przerywam dalsze wyświetlanie taśmy szkiców sylwetek wychowawców i wychowanków naszego rodzimego resortu oświecenia. I stawiam pytania, czy absolwenci tego resortu, obarczeni dziedzicznie urazem psychicznym do cyfry, rachunku i rozrachunku oraz wychowani i kształceni w atmosferze awersji do liczb, potrafią kiedykolwiek zdobyć kapitały? I o ile nie potrafią, to jaki w związku z tem los oczekuje ich w przyszłości?</u>
</div>
<div xml:id="div-59">
<u xml:id="u-59.0" who="#WicemarszałekSchaetzel">Głos ma p. Zubrzycki.</u>
</div>
<div xml:id="div-60">
<u xml:id="u-60.0" who="#PZubrzycki">Zrzekam się.</u>
</div>
<div xml:id="div-61">
<u xml:id="u-61.0" who="#WicemarszałekSchaetzel">Głos ma p. Szetela.</u>
</div>
<div xml:id="div-62">
<u xml:id="u-62.0" who="#PSzetela">Wysoki Sejmie! Dla szerokich mas ludowych chłopskich i robotniczych troska o materialny byt nie jest troską jedyną, jak się zdaje może niejednemu. Równorzędną jest również troska o oświatę, nad której zagadnieniem i potrzebami zastanawiamy się dziś w rozprawie nad budżetem Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. O wartości materialne i duchowe czy umysłowe troszczymy się równorzędnie, my przedstawiciele ludowi i szerokie masy społeczeństwa, mając na uwadze i w pamięci głęboką i mądrą zasadę wyrażoną przez myśliciela, że „ani oświata nie przyjmie się w nędzy — ni dobrobyt zakwitnąć nie może w ciemnocie”.</u>
<u xml:id="u-62.1" who="#PSzetela">Pragniemy stać się w Polsce współwłaścicielami zdobyczy z dziedziny oświaty i kultury, chcąc być w Państwie nie tylko liczbą i siłą, jak mówi poeta, ale i wartościową częścią składową zasobną w wartości intelektualne.</u>
<u xml:id="u-62.2" who="#PSzetela">Wyrazem naszych dążeń, to budowa i utrzymanie szkół powszechnych i udział w toczącej się dziś walce o ratowanie podupadłej i zagrożonej oświaty i szkolnictwa powszechnego. Lud gromkim głosem woła o wielki przywilej — o oświatę powszechną, o rozbudowanie szkolnictwa powszechnego do takich rozmiarów, ażeby ani jedno dziecko nie było pozbawione na u ki.</u>
<u xml:id="u-62.3" who="#PSzetela">Wyrazem dążeń wsi do oświaty jest żywiołowy ruch organizacyjny młodzieży i żywa, mimo trudnych warunków finansowych, działalność kulturalno oświatowa organizacyj młodzieżowych.</u>
<u xml:id="u-62.4" who="#PSzetela">Młodzież pragnie po opuszczeniu ław szkolnych i zdobyciu elementarnych wiadomości rozszerzenia swego horyzontu myślenia, stara się wznieść na wyższy poziom kultury duchowej i umysłowej, stara się podnieść swoją godność i wartość człowieczą.</u>
<u xml:id="u-62.5" who="#PSzetela">Konstytucja kwietniowa, uznając w art. 1, iż Państwo Polskie jest wspólnem dobrem wszystkich obywateli, w tymże samym artykule postanawia, że każde pokolenie obowiązane jest wysiłkiem własnym wzmóc siłę i powagę Państwa. Na tę powagę i siłę składa się także wartość intelektualna obywateli.</u>
<u xml:id="u-62.6" who="#PSzetela">Źle się stało, że właśnie w okresie pomajowym, w okresie budowy Polski mocarstwowej, silnej wewnątrz i nazewnątrz, doszło do tego, że miljon dzieci pozostaje bez nauki. Podwyższony na komisji budżet na szkolnictwo pozwoli, że ta ilość dzieci się zmniejszy i bodaj w części braki w dziedzinie oświaty powszechnej zostaną usunięte.</u>
<u xml:id="u-62.7" who="#PSzetela">Nie potrzebuję dodawać, że wieś pragnie posiadać szkołę możliwie najwyżej zorganizowaną, to też Pan Minister nie powinien dopuścić do zdeklasowania szkół, tj. do obniżania wyżej zorganizowanych.</u>
<u xml:id="u-62.8" who="#PSzetela">Gorzej aniżeli oświata powszechna przedstawia się kształcenie dzieci chłopskich w szkołach średnich. Czynniki ekonomiczne (brak pieniędzy na wsi i wysokie opłaty szkolne) dławią dziś pęd chłopa do osiągnięcia średniego wykształcenia tak samo niemal skutecznie, jak wydawane w wiekach średnich w stosunku do chłopów zakazy pobierania nauki. Do gimnazjum im. Konarskiego w Rzeszowie uczęszczało synów chłopskich w roku 1912–149, w roku 1933/34 70.</u>
<u xml:id="u-62.9" who="#PSzetela">Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że dla przygotowania się do gimnazjum trzeba przejść 7 klas szkoły powszechnej, których na wsi prawie niema, młodzież więc musi uczęszczać częstokroć do odległego miasta i za tę naukę płacić, to widzimy, że przy obecnym braku pieniędzy, chłop nie może sobie pozwolić na kształcenie dziecka. Jeżeli mówię o trudnościach kształcenia się młodzieży wiejskiej, to nie mogę się powstrzymać od wspomnienia o trudnościach uzyskania pracy przez tę młodzież, która przy ogromnem poświęceniu rodziców i rodzeństwa, nieszczędzącego ofiar na kształcenie, nareszcie to wykształcenie zdobyła. Chodzi mi w tym wypadku zwłaszcza o młodzież, przygotowaną do zawodu nauczycielskiego.</u>
<u xml:id="u-62.10" who="#PSzetela">My posłowie mamy, poza kuratoriami szkolnemi, najlepszą statystykę w postaci stosów podań i próśb o poparcie. Młodzież czeka latami na posady, na mitrędze marnując swoje kwalifikacje, narzekając na niesprawiedliwość społeczną, tem bardziej, gdy widzi, że częstokroć W9półkandydaci czy kandydatki będąc w wieku młodszym i z gorszemi kwalifikacjami otrzymują posady. Mam plik dokumentów w tej sprawie, a jako przykład podaję fakt: dziewczyna zdobyła maturę seminaryjna z odznaczeniem jeszcze w r. 1932 i mimo usilnych starań, próśb i zabiegów do dziś nie ma posady. Podobnych faktów mógłbym naliczyć mnóstwo.</u>
<u xml:id="u-62.11" who="#PSzetela">Proszę Pana Ministra, ażeby raczył zwrócić uwagę p. kuratorów, względnie referentów personalnych, by w pewnej ustalonej kolejności według lat i kwalifikacyj uwzględniali podania, bo sposób dawania posad nauczycielskich młodzieży ze wsi, dotychczas praktykowany, wskazuje, że jest coś nie w porządku i daje powód do przypuszczeń o niesprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-62.12" who="#PSzetela">Od czasu, gdy rzucone zostało hasło „frontem do wsi” słyszymy również nawoływania, by bezrobotna wykształcona młodzież ze wsi na tę wieś wracała i pracowała w samorządzie i w organizacjach gospodarczych, kulturalnooświatowych i spółdzielczych. Uważam, że byłoby dobrze, gdyby przy obsadzaniu posad nauczycielskich przedewszystkiem przysyłano na stanowiska nauczycieli i nauczycielek na wsi tych kandydatów, którzy z tego środowiska pochodzą, w tem przeświadczeniu, że oni we własnem środowisku potrafią pracować najlepiej.</u>
<u xml:id="u-62.13" who="#PSzetela">Niemałą troską i bolączką jest sprawa opłat w szkolnictwie średniem i wyższem. Zubożała wieś nie może się na te opłaty zdobyć. Wielka masa jednostek zdolnych, zdrowych moralnie i fizycznie ginie wśród włościan, nie mogąc wnieść swoich talentów do skarbca narodowej kultury.</u>
<u xml:id="u-62.14" who="#PSzetela">Imieniem szerokich mas apeluję do Pana Ministra o zbadanie sprawy opłat w państwowych szkołach średnich i uczelniach akademickich i obniżenia ich do poziomu możliwości płatniczych zubożałych wskutek kryzysu mas ludowych.</u>
<u xml:id="u-62.15" who="#PSzetela">Pragnąłbym jeszcze jedną sprawę poruszyć, mianowicie nieszczęsnych dodatków mieszkaniowych dla nauczycielstwa. Jako wójt gminy zbiorowej i kierownik tej najcenniejszej komórki samorządu gminnego często stykam się z tą sprawą. Stwierdzam, że dodatki mieszkaniowe dla nauczycieli wywołały rozdzwięk i wykopały pewnego rodzaju przepaść między szkołą względnie nauczycielstwem a między wsią względnie gminą. Nie powiem, żeby stało się to wskutek złej woli nauczycieli czy gmin. Nauczyciel dopomina się o to, co mu się prawnie należy, gmina broni się przed tem, czemu nie może podołać, szczególnie jeżeli chodzi o samorząd w Małopolsce świeżo kreowany, który jeszcze nie ma uregulowanych finansów. Mieliśmy w jesieni wypadek taki. Trzeba było zakupić opał dla szkół. Liczyliśmy, że uczynimy to, gdy dostaniemy dodatki od podatków gruntowych. Kiedy w urzędzie skarbowym o wypłacenie dodatków dopominaliśmy się, powiedziano, że dodatki od podatku mają być zatrzymane na poczet dodatków mieszkaniowych dla nauczycieli. Poddaję rozwadze p. Ministra, czy nie dałoby się w jakiś sposób sprawy dodatku mieszkaniowego uregulować i załatwić inaczej. Uważam, że najprostszym sposobem byłoby przejęcie wypłaty tych dodatków mieszkaniowych przez Skarb Państwa. Wiem, że dziś, gdy równoważymy budżet, Skarb Państwa nie może tego uczynić, gdyż wskutek oszczędności brak funduszów na ten cel.</u>
<u xml:id="u-62.16" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-62.17" who="#PSzetela">Uważam jednak, że dla zażegnania nieporozumienia, dla zażegnania częstokroć nienawiści, jaka panuje między samorządem względnie wsią a szkołą i nauczycielstwem, należałoby zdobyć się na finansowy wysiłek i dodatki dla nauczycielstwa z funduszów państwowych wypłacać. Jeżeli tego nie można załatwić przy budżecie, który w tej chwili rozważamy, może dałoby się to załatwić w budżecie dodatkowym, bądź też rozpatrzyć sprawę bodaj na rok przyszły, ażeby nareszcie mogła być ostatecznie załatwiona. Nie potrzebuję dodawać, że konieczne to jest także ze względu na równowagę budżetów gminnych.</u>
<u xml:id="u-62.18" who="#PSzetela">Równocześnie pozwalam sobie prosić Pana Ministra o szczególne zaopiekowanie się organizacjami młodzieżowemi, które poza szkołą w znacznym stopniu przyczyniają się do krzewienia oświaty na wsi. Liczymy również, że tak w obsadzaniu stanowisk nauczycielskich, jak i w dostarczaniu funduszów na cele szkolnictwa powszechnego, jak w zaopiekowaniu się oświatą pozaszkolną Wysoki Rząd i p. Minister dadzą dowód, że rzeczywiście troszczą się o oświatę powszechną, o oświatę wśród szerokich mas, pamiętając o tem, że oświata jest rękojmią wolności.</u>
<u xml:id="u-62.19" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-63">
<u xml:id="u-63.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Kuźmowycz.</u>
</div>
<div xml:id="div-64">
<u xml:id="u-64.0" who="#PKuźmowycz">Wysoka Izbo! Zabieram głos, by złożyć krótkie oświadczenie w związku z przemówieniami p. p. Kuczyńskiego i Ekerta.</u>
<u xml:id="u-64.1" who="#PKuźmowycz">P. Kuczyński, mówiąc o liceum rolniczem w Czernicy, powiedział, że tam na 5 uczniów jest 6 profesorów i z tego wydedukował, iż w społeczeństwie ukraińskiem pęd do oświaty jest niedostateczny, że więc Rząd czy Państwo robi zbyt duże wydatki, by ten bardzo mały pęd zaspokoić. Otóż, o ile mi wiadomo, tych uczniów jest więcej. Przedewszystkiem są już dwa pierwsze kursy. Nie wiadomo mi dokładnie ilu jest na obydwu, ale mam wrażenie, że ponad 12 uczniów. Dalej, o ile mi wiadomo, w każdym, nawet i zagranicznym instytucie czy szkole tego rodzaju liczba 10 uczniów w jednej klasie jest już wystarczająca i gdy to liceum rolnicze będzie miało wszystkie swoje kursy, to liczba 40 z pewnością będzie tą, która zaspokoi aspiracje, czy pretensje p. Kuczyńskiego. A przytem mogę Panów zapewnić, że uczniów daleko więcej się zgłosiło, niż zostało przyjętych, o ile mi wiadomo, na jeden z tych kursów zgłosiło się 30 kandydatów. Niestety na przyjęcie ich decydujący wpływ miała policja. Interweniowaliśmy, ale bezskutecznie. Ponad 6 czy 8 kandydatów zgłosiło się z Wołynia: nie przyjęto ani jednego. Ta zawodowa szkoła państwowa jest tylko jedna na kilkadziesiąt szkół polskich. Ale nie w tem rzecz. Przyjmujemy, że tak powiem, ofertę czy zachęcenie p. Kuczyńskiego, by młodzież posyłać do państwowych szkół zawodowych. Nikt z tego nie robi kwestii. Całe społeczeństwo ukraińskie rozumie, że w tak ciężkich warunkach materialnych szkół w dostatecznej ilości kreować nie można. Ale jest odwrotna strona medalu. Nie mamy nic przeciw temu, aby młodzież nasza uczyła się w szkołach państwowych polskich, ale nie idzie o samą naukę, a o przyjmowanie do tych szkół. Mamy taki przykład, że do jednej szkoły państwowej zgłosiło się 53 kandydatów a zostało przyjętych 3. Jeszcze raz podkreślam, że ofertę czy też zaproszenie p. Posła przyjmuję i oczywiście do Czernicy, o ile nam tylko przyjmą, uczniów poślemy, ale nie możemy zrezygnować z zadania szkól państwowych z językiem ukraińskim nauczania, jest to bowiem nasze dobre prawo.</u>
<u xml:id="u-64.2" who="#PKuźmowycz">Co do wystąpienia p. Ekerta, to chciałbym zwrócić uwagę na dwie okoliczności. Pierwsza okoliczność to ta, że p. Poseł przez cały czas z jakimś dziwnym uporem używa słów: „ruski” i „Rusini”.</u>
<u xml:id="u-64.3" who="#komentarz">(P. Ekert: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-64.4" who="#PKuźmowycz">W tej chwili wyjaśnię czy jest to słuszne. Gdyby p. Poseł użył tych słów na oznaczenie jakiejś części ludności, swych wyborców, czy ludności z jednej wsi — nic nie miałbym przeciwko temu, ponieważ miałby może rację. Jednak p. Poseł użył słów: „ruski” i „Rusini” na oznaczenie całego problemu ukraińskiego i to z takim uporem, że tylko raz użył słowa „Ukrainiec”. Mnie się zdaje, że w tej Izbie, a nie tylko w tej, lecz i w poprzednich Izbach nikt z takim uporem nie podkreślał nazwy „ruski” czy „rusiński” czy „Rusini”, nikt tej wzgardliwej definicji nie używał na oznaczenie narodu. Zdaje się, że i tutaj to już tempi passati. Zresztą nie będziemy się kłócili o nomenklaturę. Chce p. Ekert — niech sobie używa dowolnych terminów, ale wydaje mi się, że oprócz ośmieszenia siebie i może zadrażnienia nic innego nie wywoła.</u>
<u xml:id="u-64.5" who="#PKuźmowycz">Przechodzę teraz do kwestii drugiej, która poruszył p. Ekert w płaszczyźnie zdaje się złej nawet, nieprawidłowej, a mianowicie do kwestii utrakwizmu. Utrakwizm według tezy p. Ekerta i tezy może być tych panów, którzy nie rozumieją, nie wyczuwają stosunków narodowościowych na naszym terenie, ma być źródłem do rozwiązania problemu oświatowego. Na terenie mieszanym według tej tezy nie jest możliwe inne rozwiązanie tego problemu. Nie chcemy występować z całym impetem przeciwko tezie, że niema funduszów teraz na rozbudowanie szkoły dla obu narodowości. Ale nie w tem jest sens całej sprawy. Sens jest w tem, że utrakwizm jest absurdem pedagogicznym; nikt, zdaje się, z pedagogów nie będzie twierdził, że utrakwizm jest istotnie środkiem dobrym w wychowaniu czy nauczaniu, lecz że ma czysto polityczny ceł. Mam tu przed sobą rozkład godzin w szkołach powszechnych dwujęzycznych (utrakwistycznych), zorganizowanych w myśl art. 3 ustawy z dnia 31 lipca 1924 r., a ogłoszony w urzędowym Dzienniku Kuratorium Okręgu Szkolnego Lwowskiego. Są tam ogólne przepisy, w których jest powiedziane: „Godzin, przeznaczonych na naukę języka polskiego w oddziale I należy użyć na naukę czytania i pisania elementarnego, a godzin, przeznaczonych na naukę języka ukraińskiego w oddziale I, należy użyć na prowadzenie pogadanek. Naukę czytania i pisania w języku ukraińskim (bukwar) należy rozpoczynać w drugim roku nauki”. Jak z powyższego wynika, utrakwizm jest przeprowadzany w ten sposób, że w pierwszym roku nauczania dzieci ukraińskich nie uczy się pisania i czytania w języku rodzimym, lecz dopiero w drugim. Ta pierwsza zasada wykazuje już określoną tendencję.</u>
<u xml:id="u-64.6" who="#PKuźmowycz">Mam tu wypis podziału godzin dla szkół powszechnych wszystkich stopni (utrakwistycznych), z którego wynika, że przedmioty, które są najważniejsze dla nauczania w języku swoim, są uczone w języku polskim np. historia, geografia, rachunki w wyższych klasach, zajęcia praktyczne w wyższych klasach, nawet śpiew; natomiast dla języka ukraińskiego pozostają rysunki i zajęcia praktyczne w niższych klasach. Zatem te pierwsze zasady rozdziału godzin wykazują nierównomierność drugą, czysto mechaniczną, techniczno-pedagogiczną.</u>
<u xml:id="u-64.7" who="#PKuźmowycz">Teraz weźmy inną sprawę, która tez ma ostrze bardzo wyraźne, gdy się podejdzie do niej na podstawie statystyki. Zacytuję słowa p. premiera J. Jędrzejewicza, wypowiedziane w dniu 20. XI.1934 r. na posiedzeniu sejmowej Komisji Budżetowej. P. premier mówił: „Odnośnie ilości Polaków w szkołach polskich, utrakwistycznych i ukraińskich statystyka za r. 1930/31 wykazuje, że w województwach południowo-wschodnich bez powiatów czysto polskich, w publicznych szkołach powszechnych uczyło się Polaków: w szkole polskiej 82,4%, w szkole utrakwistycznej 16,7%, a w szkole ukraińskiej 0,6%”. A więc te cyfry też podają drugą, że tak powiem, nierównomierność ilościowego rozmieszczenia uczniów obu narodowości w szkołach utrakwistycznych.</u>
<u xml:id="u-64.8" who="#PKuźmowycz">Proszę Panów, utrakwizm ma już swoją literaturę przedwojenną. Pozwolę sobie przypomnieć Panom, że w roku 1886 w Sejmie Galicyjskim była pierwsza debata nad utrakwizmem i tam tacy światli mężowie, jak Bobrzyński i Romanowicz wypowiedzieli się właśnie przeciwko utrakwizm owi. Wtedy utrakwizmu nie wprowadzono. Drugi raz podniesiono go w r. 1904 Wtedy była na ten temat dyskusja w prasie, która wykazała, że społeczeństwo polskie jest przeciwko utrakwizmowi. I tak „Muzeum” pisało w 1904 r.: „sprawa utrakwizmu powstała wyłącznie na politycznem podłożu i tylko z tego stanowiska trzeba ją rozpatrywać”. To samo pisało „Słowo Polskie” w 1903 r Na zebraniu Towarzystwa Nauczycieli Szkół Wyższych w Krakowie w 1904 r. wystąpiono zdecydowanie przeciwko utrakwizmowi, tak samo Krakowska Akademia Nauk i senaty obu uczelni wyższych we Lwowie i w Krakowie. T wreszcie, że utrakwizm jest politycznym środkiem, bardzo jasno stwierdził właśnie twórca utrakwizmu p. Grabski. Na zebraniu politycznem 10 maja 1931 r. wypowiedział on dosłownie: „Utrakwizm jest dobry, gdy wzmacnia polską cywilizację, jednakowoż jest sprzeczny z duchem mej ustawy, jeżeli do szkół powszechnych wprowadza się język ukraiński. Rozchodzi się o to, by ukraińskie dziecko mogło zadecydować. czy woli Mickiewicza, czy Szewczenkę”. A więc takie jest to oblicze utrakwizmu.</u>
<u xml:id="u-64.9" who="#PKuźmowycz">Proszę Panów. Niech mi będzie jeszcze wolno zacytować „Czas” z dnia 24 grudnia 1935 r. — ze wspomnień Fryderyka Zolla jeden ustęp, bardzo charakterystyczny na oznaczenie sensu utrakwizmu, który chcę osobiście wydedukowane. P. Zoll opowiada o swojej audiencji u Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego w 1919 r. we Lwowie. Mówi tak: „Zaryzykowałem jeszcze prośbę o opinię ze strony Marszałka, czy kierunek polityki, jaki co do szkolnictwa ukraińskiego Rządowi naszemu zaprojektowałem, jest — zdaniem Jego — właściwy, czy może szkodliwy. Kiedy Marszałek zażądał bliższego przedstawienia sobie rzeczy, opowiedziałem, jak to po mej nominacji przez Rząd Polski na prezydenta Rady Szkolnej i delegata Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w Małopolsce opracowałem obszerniejszy projekt organizacji w tym kraju szkolnictwa ukraińskiego. Myślą przewodnią projektu jest samorząd w szkolnictwie ukraińskiem, oparty na katastrze narodowym, ale zostający pod kontrolą państwowych władz polskich. Projekt przedłożyłem Ministerstwu Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego i Wydziałowi Samorządowemu małopolskiemu. Jednak dostał się on przez niedyskrecję urzędników do prasy, w skróceniu, w części zniekształcony i stał się przedmiotem gwałtownych na mnie ataków. Ówczesne lwowskie „Słowo Polskie” rozpoczęło przeciw mnie gwałtowną nagonkę, a „Trybuna” napiętnowała mnie jako zdrajcę Ojczyzny. Najłagodniejsze głosy opozycji zarzucały mi, że jestem nietrzeźwym idealistą, nieznającym stosunków na Wschodzie. Skończyłem swe sprawozdanie słowami: „Sądzę, że mimo niewygasłej jeszcze wojny i bardzo bolesnych a niezagojonych ran musimy na wiele rzeczy rzucić płaszczyk zapomnienia i stosunek nasz do Ukraińców pokojowo urządzić, a samorząd w szkolnictwie i w zakresie instytucyj humanitarnych powinien być pierwszym etapem na tej drodze”. W czasie mego opowiadania uważałem, jak chłód z twarzy Marszałka ustępował, jak się On ożywiał, jak go rzecz widocznie interesowała. Gdy skończyłem. Marszałek przez chwile milczał; robił wrażenie, jakby myśl jego odbiegła gdzieś daleko. Po pauzie podał mi serdecznie rękę na pożegnanie i powiedział: „Masz Pan słuszność, bagnetami walczy się — ale na nich siedzieć nie można”. Proszę Panów, według mego zdania utrakwizm jest właśnie bagnetem, na którym aparat rządowy chce siedzieć w czasie pokoju. Niema żadnej sprawy w społeczeństwie ukraińskiem, któraby tak jednoczyła to społeczeństwo jak sprawa walki z utrakwizmem. Sprawa tych ustaw, na których utrakwizm się opiera, jest to stan walki zdecydowany i nieprzerwany. Proszę Panów, bez różnicy partyj i światopoglądu, wszyscy Ukraińcy stoją na tem stanowisku, że utrakwizm jest ukrytą formą denacjonalizacji i przeprowadzania deprawacji młodej duszy dziecka. Gdy przysłuchiwałem się dwum przemówieniom p. Ekerta i p. Pełczyńskiej, z prawdziwą przyjemnością mogłem powiedzieć, jak miło jest słyszeć, gdy ktoś wnikliwie podchodzi do tego problemu, a nie tak powierzchownie, — niech mi Pan Poseł wybaczy — z pewnym prymitywizmem, jak p. poseł Ekert.</u>
<u xml:id="u-64.10" who="#PKuźmowycz">Nie dalej jak wczoraj byłem na jednym odczycie, na którym przyjaciel Ukraińców, adwokat polski z Warszawy, mówił o stosunkach polsko-ukraińskich przed wojną. Opowiadał, jak korporacja studencka polska, do której m. in. należał on i p. minister Świętosławski, urządzała święta na cześć Szewczenki, jak Polacy wydawali almanach, w którym zabierali głos polscy i ukraińscy poeci. W przedmowie do tego almanachu było powiedziane, że jedna idea łączyła wielkiego wygnańca zachodu Słowackiego i wielkiego wygnańca wschodu Szewczenkę, a tą idea była ukraińska ziemia, którą tak obaj ukochali. Gdy słuchałem tych wywodów przyjaciela Ukraińców, nie przychodziło mi na myśl, by te stosunki mogły prędko powrócić do nas. Nie jestem zwolennikiem sentymentu politycznego, ale zapytałem siebie, czy z tego okresu tak szczerej przedwojennej współpracy na gruncie polsko ukraińskim nie możnaby przeprowadzić pewnej analogii, wyciągnąć pewnych wniosków na dzień dzisiejszy. Myślę, że tak. Właśnie i dzisiaj ta współpraca byłaby możliwa, gdyby opierała się na wzajemnem poszanowaniu aspiracyj narodowych, jak to było ongiś. Na terenie b. Galicji wschodniej toczy się walka sąsiedzka o miedzę, o każdy warsztat pracy. Ta walka rzuca cień na cały problem ukraiński, przeszkadza, by problem ten był rozwiązany tak, jak należy. Mnie się zdaje, że recepta, którą niektórzy panowie chcieliby podać, no. recepta o. Ekerta, do rozwiązania tego problemu nie doprowadzi. Ona nasz nieszczęśliwy wóz polityczny, na którym znajduje się problem polsko-ukraiński, pociągnie tylko na trzęsawisko, ale go z niego nie wyprowadzi.</u>
<u xml:id="u-64.11" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-65">
<u xml:id="u-65.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Hofman.</u>
</div>
<div xml:id="div-66">
<u xml:id="u-66.0" who="#PHoffman">Wysoka Izbo! Dużo się tu mówiło o tych bolączkach oświatowych, a jednak znajduję takie, które jeszcze trzeba poruszyć. Z tego szeregu spraw wybrałem sobie dzisiaj dwie, które chciałbym poruszyć i w związku z niemi zaapelować do Pana Ministra. Jedna — to sprawa Wolnej Wszechnicy Polskiej, a głównie jej wydziału pedagogicznego. Jest to typ wyższej szkoły, w której nauczyciele szkół powszechnych, nieposiadający matury gimnazjalnej, mogą się dokształcać. Statut Wolnej Wszechnicy zreorganizowano, ale dostosowanie go do statutu akademickich szkół państwowych, nie poszło w tym kierunku, żeby nauczyciele szkół powszechnych na zwyczajnych prawach tam mogli studiować. Apeluję do Pana Ministra, żeby ten wydział otrzymał takie prawa, jak inne szkoły akademickie. Pozatem jest druga analogiczna sprawa. Mamy jedna jedyna szkołę w Polsce tego typu, to jest Szkołę Nauk Politycznych. Szkoła ta ma już 20 lat poza sobą. Profesorowie, którzy tam wykładają, to profesorowie znani, wykładający na innych wyższych uczelniach, jednak ta szkoła nie uzyskała dotąd praw szkół akademickich. Zdaje mi się, że czas byłby uznać tę szkołę za szkołę akademicką, zwłaszcza, że szereg jej absolwentów zajmuje wyższe stanowiska w różnych resortach państwowych i okazało się, że są w dostatecznej mierze przygotowani do wykonywania swoich zadań.</u>
<u xml:id="u-66.1" who="#PHoffman">Jeżeli się mówi tak dużo o szkolnictwie powszechnem, to dlatego, że jest to jedna z największych bolączek, jakie trapią nasze życie państwowe. Mówiono tutaj o różnych bolączkach, ale przedewszystkiem o potrzebach materialnych. A więc o tej ilości dzieci, których nie można umieścić w szkołach, przykrościach, trapiących nauczycielstwo i gminy w związku z dodatkiem mieszkaniowym i innemi rzeczami, o których jeszcze później wspomnę, i t. p. Teraz chciałbym zwrócić uwagę na inną rzecz.</u>
<u xml:id="u-66.2" who="#PHoffman">Skoro w Państwie Polskiem od r. 1919 do dnia dzisiejszego umieściliśmy tak wielką ilość dzieci w szkole powszechnej, to jest to niewątpliwie rzecz dobra, ale śmiem twierdzić, że jest w tem jeden wielki brak, mianowicie nie mamy żadnej idei przewodniej szkoły powszechnej, a w związku z tem i innych szkół. Szkoła nie jest instrumentem oderwanym od życia, ale ściśle złączonym z całem życiem społecznem, i jeśli dziś w życiu społecznem idziemy ku przebudowie i głosimy między innemi hasła szerokiej reformy rolnej, to szkoła musi być w jakiś sposób do tego dopasowana i z tym faktem ściśle związana. Ale my tego nie widzimy. Jeżeli dziś mamy nowe programy i jeżeli te programy część tego, co nazywamy duszą dziecka, mają urabiać, to jednak nie widzimy istotnego celu, ku któremu dziecko mamy prowadzić. Każdy z nas może sobie wziąć za hasło, za cel uczenia dziecka ideały ogólno ludzkie, lub patriotyzm tej narodowości, do której dziecko należy, ale jakiegoś ogólnego kierunku i zasadniczej linii jeszcze nie posiadamy. I to zdaje mi się trzeba zrobić. Jest to brak, o którym ś. p. Minister Czerwiński mówił, że jeżeli mamy społeczeństwo podzielić, to na dwie części: na bojowników i na pracowników. I jeżelibyśmy ten cel i ten kierunek mieli wytknięty, to nie byłoby różnych rzeczy, o których się dzisiaj tu mówiło. Bo ten młody bojownik miałby o co walczyć: o wielkie idee, któreby mu przyświecały, o tę wielką szkołę. A pracownik wypracowywałby te idee. Zdaje mi się, że trzeba będzie to uzupełnić i stworzyć jakiś wielki program, jakąś idee szkoły i ideę Państwa.</u>
<u xml:id="u-66.3" who="#PHoffman">Chcę zwrócić uwagę na pewne jeszcze momenty, o których dziś mówiono, a mianowicie: 7klasowa szkoła, czy niżej zorganizowana? Dziwi mnie pytanie, które padło z tej trybuny: Jakżeż możemy pójść na niżej zorganizowaną szkołę w społeczeństwie, jeżeli chcemy wykonać reformę rolną i wznieść poziom produkcji warsztatu rolnego? Czy to będzie możliwe, jeżeli pracownik, który pójdzie na to samodzielne gospodarstwo, nie będzie miał wykształcenia? On musi je mieć, a ten grosz, który wydamy, to niezbyt wiele w stosunku do budżetu, jaki uchwalamy. Grosz ten nie jest wydany, jest tylko pożyczką społeczeństwa i do tego społeczeństwa wraca, Zdaje mi się, że nigdy nie będzie za dużo pieniędzy wydanych na szkolnictwo, bo to jest pieniądz, który z wielkim procentem się zwraca.</u>
<u xml:id="u-66.4" who="#PHoffman">W związku z tem, także dziwne wydaje mi się to, co mówią o nauczycielach. Słyszy się pochwały i nagany. Ale jeżeli nauczyciel ma prowadzić osobnika, ma wykształcić go na pełnowartościowego człowieka, to z tego nauczyciela trzeba zdjąć to wszystko, co przeszkadza mu w jego pracy. A więc to, o czem mówił p. ks. Downar, pracę polityczną, którą nauczyciel musi wykonywać w terenie i te wszystkie przykrości, które robione mu są niewiadomo dlaczego i niewiadomo poco. Jako przykład dam paradoks prawny i zarazem życiowy. Gdy przeszeregowywano nauczycieli, gdy władze robiły reformę uposażeń, nauczyciel miał w § 47 zastrzeżone, że dodatków mieszkaniowych nie wlicza się do jego poborów netto, podczas gdy w stosunku do wszystkich innych wlicza się je. Dodatek mieszkaniowy mają wypłacać gminy. Jeżeli mąż i żona są nauczycielami w jednej wsi i żona mieszka z mężem w mieszkaniu służbowem, a nie da się jej ekwiwalentu za mieszkanie, to ona będzie pokrzywdzona o integralną część swoich poborów. Zdaje mi się, że tę rzecz trzeba podnieść, bo się stwarza barierę między nauczycielem a gminą, i doprowadzić jednak do tego, żeby gmina wypłacała.</u>
<u xml:id="u-66.5" who="#PHoffman">Była również mowa o tem, że szkoła walczy z religią i dawano na to różne przykłady. Tak się jakoś złożyło, że te przykłady są bardzo niefortunne. Była mowa o Rykontach, gdzie niewiadomo dlaczego, niewiadomo z jakich powodów winę ponosi nauczycielstwo. Sprawa miała się w ten sposób, że na kazaniu ksiądz nieodpowiednio wyraził się o Marszałku. Uczuła się tem dotknięta jedna z niewiast, zresztą nie nauczycielka i zareagowała czynnie w tej sprawie. Ksiądz my siał, że to jest intryga ze strony nauczycielstwa i naraz nie uczy w szkole. Teraz mówi się, że jest to wina nauczycielstwa i władz szkolnych, że niema nauki religii w szkole. Również postępowanie ks. biskupa Łozińskiego nie dopuszcza do tego, ażeby była harmonia pomiędzy księdzem, nauczycielstwem a większa częścią społeczeństwa polskiego. Ale to nie jest walka z religia tak samo jak nie był walką z religią taki wypadek, jak ten, że biskup łucko-żytomierski musiał być usunięty z Państwa Polskiego i dziś przebywa we Włoszech, bo nieodpowiednio zachowywał się i nieodpowiednio postępował w okresie zaborczym, o czem czytamy w pamiętnikach Srokowskiego z okresu wielkiej wojny.</u>
<u xml:id="u-66.6" who="#PHoffman">Przychodzi ktoś i robi wielki zamęt wśród mas i społeczeństwa w imię tak wielkiej i świętej rzeczy, jaką jest religia, wtedy kiedy nie chodzi zupełnie o religie.</u>
<u xml:id="u-66.7" who="#PHoffman">Była tutaj także mowa i o. Minister wspominał o oświacie pozaszkolnej. Ubolewamy wszyscy, że ten kredyt został uszczuplony. Śmiem tutaj odczytać fragment publikacji chińskiej o oświacie pozaszkolnej bardzo ciekawy.</u>
<u xml:id="u-66.8" who="#PHoffman">Byli u nas kiedyś Chińczycy, oglądali wiele rzeczy, szkolnictwo zawodowe i t. p. Pojechali, a potem na pamiątkę, ponieważ ich odprowadzałem, przysłali mi tę książkę i z niej, w tłumaczeniu naturalnie, odczytam dwa ustępy. „Zawsze interesowałem się Polską i dlatego mogę dziś powiedzieć, że w swej drodze z niewoli do odrodzenia może ona nam służyć za wzór; jej sposoby pielęgnowania ducha patriotycznego oraz podniesienia cywilizacji wiejskiej mogą nam dostarczyć wiele cennego materiału porównawczego. „W dziedzinie mobilizowania całej wiedzy narodowej może oma nam dać wskazówki i zachęcić do dalszej pracy. Niestety znajomość Polski u nas — nawet w jakimkolwiek zakresie szkolnictwa państwowego — ciągle jeszcze jest znikoma”. A w innem miejscu powiada: „Od czasu, kiedy poraź pierwszy u nas uprzytomniono sobie niebezpieczeństwo utraty państwa, Polska powinna się stać dla nas przykładem, szczególnie teraz, gdy ona nie tylko zmartwychwstała, lecz została jednem z poważnych państw europejskich. Dawniej Polska nie dorównywała nam, a my uważaliśmy jej dzieje za ostrzeżenie pod naszym adresem; teraz my nie dorównujemy Polsce — czy wobec tego nie powinniśmy tem bardziej brać przykład z miej?” Widzimy, że naród chiński, który dzisiaj jest ogromnie zagrożony, chce się wzorować na naszej pracy oświatowej i to jest świadectwem tej wielkiej działalności a także dowodem, że morale Narodu Polskiego przed odrodzeniem i teraz istnieje jedynie dzięki oświacie.</u>
<u xml:id="u-66.9" who="#PHoffman">Jeszcze jeden moment, na który chciałbym zwrócić uwagę, to jest sprawa emerytur i ostatniego dekretu. Jutro będziemy o tem mówić szczegółowiej. Chciałbym się jednak także zwrócić do Pana Ministra z pewnym apelem Dekret o tych emeryturach krzywdzi nauczycieli w różnoraki sposób. Mamy zjawisko ciekawe i nieoczekiwane. Nauczyciel, który działał w tajnej szkole, będzie miał policzona praktykę w Przecież ten nauczyciel, który budził ducha narodowego i narażał się jednocześnie, ten nauczyciel nie może być zaliczony do jakichś zaborczych nauczycieli, tak jak nie może być w ten sposób zakwalifikowany nauczyciel z zaboru austriackiego, gdzie była tylko polska szkoła. I dlatego apelowałbym do Pana Ministra, żeby raczył tę sprawę ze swej strony podjąć i z p. Ministrem Skarbu omówić.</u>
<u xml:id="u-66.10" who="#PHoffman">Na ostatek mam jeszcze jedną prośbę indywidualną, którą muszę odczytać w imię tej — jak mówił p. Premier — czystości ludzkiej czci. Było tu wymienione nazwisko p. Mandelbauma. Przesłał mi on dziś w południe niektóre dokumenty z prośbą, żebym je odczytał. Zdaje mi się, że najbardziej celowem będzie odczytanie dokumentu z roku 1918, mianowicie Polskiego Towarzystwa Opieki Nad Zabytkami Przeszłości i Kultury w Moskwie, podpisanego przez ks. Jozefata Zyskę i Wiktora Przecławskiego. Piszą oni w ten sposób: „Mamy honor zawiadomić Wielce Szanownego Pana, że Walne Zebranie członków Towarzystwa naszego powzięło w dniu 27 października 1918 r. jedno głośnie przyjętą uchwałę złożyć Szanownemu Panu gorące podziękowanie za tę zawsze chętną życzliwość, z jaką Szanowny Pan do nas się odnosił i za pomoc, jaką w naszych sprawach okazywał. Komunikując o powyższej uchwale, przesyłamy Wielce Szanownemu Panu także od siebie słowa gorącego i szczerego uznania i prosimy o okazywanie nam i nadal tak cennej pomocy”. Adresowano do p. Mandelbauma — Moskwa, Wydział Kultury i Oświaty Komisariatu Polskiego.</u>
<u xml:id="u-66.11" who="#PHoffman">Zdaje mi się, że dobrze zrobiłem w myśl tego, co mówił p. Premier, gdyż nazwisko to zostało przedstawione w niepochlebnem świetle, więc na prośbę jego właściciela odczytałem tu ten dokument.</u>
<u xml:id="u-66.12" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-67">
<u xml:id="u-67.0" who="#Marszałek">Usta mówców jest już wyczerpana. Udzielam głosu p. Ministrowi W. R. i O. P.</u>
</div>
<div xml:id="div-68">
<u xml:id="u-68.0" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegopŚwiętosławski">Nie mam możności dania odpowiedzi na wszystkie pytania, które tu zostały rzucone. Korzystając z tego, co mówiła p. Pełczyńska w sprawie uniwersytetu wileńskiego, raz jeszcze podkreślę zasadnicze myśli, które poruszyłem już poprzednio. Tako Minister W. R. i O. P. mam obowiązek opiekowania się kształceniem nie tylko w szkołach powszechnych, ale także w szkolnictwie zawodowem i na uczelniach akademickich. Z tego powodu nie może mi być obcy żaden przejaw nie tylko życia naukowego i kulturalnego. ale także ekonomicznego i gospodarczego. Wpatrując się w manę Polski, łatwo widzieć, że każde z większych miast naszego Państwa musi odegrać swa specyficzną role w przyszłym rozwoju Polski. Warszawa już oddawna tę rolę odgrywa nie tylko jako stolica, ale także jako ośrodek, gdzie się skupia wszystkie nerwy, związane z obroną kraju. Podobnie Kraków, Poznań, Katowice, Wilno, Lwów.</u>
<u xml:id="u-68.1" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegopŚwiętosławski">Gdynia mają swoje osobliwości specyficzne terenowe, ekonomiczne i etnograficzne Każde z tych miast musi w budowaniu Polski mocarstwowej odegrać swoją wybitna rolę. Nawiązując do przemówienia p. Pełczyńskiej w sprawie uniwersytetu wileńskiego i jego potrzeb, zaznaczę, że Ministerstwo Oświaty będzie specjalną uwagę zwracało na to, aby wszystko to, co może być związane z umocnieniem rozwoju kultury wogóle, a z rozwojem uniwersytetu wileńskiego w szczególności, zostało dokonane.</u>
<u xml:id="u-68.2" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-68.3" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegopŚwiętosławski">To samo odnosi się oczywiście do innych miast ze Lwowem na czele.</u>
<u xml:id="u-68.4" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegopŚwiętosławski">Była tu mowa o tem, żeby tym czy innym szkołom nadać prawa akademickie. Chciałbym wyraźnie określić, że na to, aby szkoła mogła otrzymać prawa akademickie, musi czynić zadość następującym warunkom. Z jednej strony musi to być poważny ośrodek twórczej pracy naukowej. Personel naukowy musi być organicznie związany z daną szkołą i mieć stały kontakt ze słuchaczami. Dalej musi to być ośrodek kształcenia młodych pracowników naukowych, aby w przyszłości mogli zająć naczelne stanowiska naukowe. Absolwenci winni przytem wykazać, że są przygotowani do samodzielnej fachowej pracy. Oczywiście gotów jestem z tego punktu widzenia rozważyć każde zgłoszenie i traktować je z życzliwością.</u>
<u xml:id="u-68.5" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegopŚwiętosławski">Chciałbym wyrazić również podziękowanie Wysokiej Izbie za życzliwy stosunek do całego nauczycielstwa i do szkoły powszechnej, gdyż we wszystkich przemówieniach ujawniała się wielka troska o byt nauczyciela i wielkie uznanie dla jego pracy, często wykonywanej w bardzo ciężkich warunkach.</u>
<u xml:id="u-68.6" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegopŚwiętosławski">Chciałbym również zaznaczyć, że niemal wszystkie kwestie, o których była mowa, są obecnie rozważane i opracowywane w Ministerstwie Oświaty. Np. zagadnienia, poruszone przez obu księży posłów Downara i Lubelskiego, znalazły wyraz we wczorajszej mojej rozmowie z arcybiskupem Sapiehą.</u>
<u xml:id="u-68.7" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegopŚwiętosławski">Dalej był tu poruszony samorząd szkolny. Nie dalej jak we środę odbyło się zebranie urzędników odpowiedniego departamentu, gdzie zagadnienie samorządu szkolnego było szczegółowo dyskutowane.</u>
<u xml:id="u-68.8" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegopŚwiętosławski">Niejednokrotnie słyszałem tu wyrazy zaniepokojenia, że obecny stan finansowy i przewlekający się kryzys sprawiły, iż dzieci włościan i robotników z trudnością przedostają się poprzez szkołę powszechną do szkół średnich, a wreszcie do wyższych uczelni. Są tu istotnie duże trudności i jedną z największych naszych trosk będzie wyłowić talenty, rozproszone po całej Rzplitej, i dać przynajmniej tym talentom możność przejścia przez wszystkie stadia kształcenia do najwyższego włącznie. Muszę jednak zaznaczyć, że sprawa nie przedstawia się tak beznadziejnie, jak tu mówiono. Na uniwersytetach i w wyższych szkołach polskich, gdzie liczymy okrągło 40 tys. studentów, mamy 8 tys. dzieci włościan i robotników. Nie jest to procent znów tak przerażająco niski, jeżeli wziąć pod uwagę długotrwały kryzys ekonomiczny.</u>
<u xml:id="u-68.9" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegopŚwiętosławski">Tak samo była kilkakrotnie poruszona sprawa taksy administracyjnej i opłat studenckich. Trzeba wziąć pod uwagę, że cały budżet był już ułożony i cały aparat nastawiony na pewien bieg, gdy przyszły dekrety, zmieniające w znacznym stopniu warunki bytowania pracowników i z tego powodu były duże trudności w rozwiązaniu całego zagadnienia. Dlatego starałem się i staram nadal wciągnąć jaknajszersze grono osób i instytucyj do pracy nad znalezieniem środków zaspokojenia najbardziej niezbędnych potrzeb młodzieży akademickiej W tej sprawie otrzymujemy codziennie różne oferty i pisma, wskazujące, że wezwanie znalazło odgłos w szerokich kołach społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-68.10" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegopŚwiętosławski">Dość powiedzieć, że firmy wydawnicze zgłosiły do dnia dzisiejszego deklaracje ofiarowania podręczników akademickich na sumę 170 tysięcy zł. Tym sposobem kilkanaście tysięcy tomów podręczników różnego rodzaju dostanie się do rąk studentów za symboliczną cenę 50 albo 1 zł.</u>
<u xml:id="u-68.11" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegopŚwiętosławski">Chciałbym, aby Wysoka Izba wyniosła wrażenie, że mimo ciężkich warunków pracy Ministerstwo i personel nauczający wytężają wszystkie siły, aby w granicach możliwości wywiązać się najlepiej ze swych obowiązków.</u>
<u xml:id="u-68.12" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-69">
<u xml:id="u-69.0" who="#Marszałek">Głos ma sprawozdawca p. Pochmarski.</u>
</div>
<div xml:id="div-70">
<u xml:id="u-70.0" who="#PPochmarski">Wysoki Sejmie! Debata dzisiejsza, poświęcona oświacie — poważna i rzeczowa — jest właśnie wyrazem tej wielkiej troski. jaka przenika całe społeczeństwo.</u>
<u xml:id="u-70.1" who="#PPochmarski">P. Minister przed chwilą dał odpowiedź na szereg kwestyj, dotyczących prac w jego resorcie. Ja potrącę jeszcze o sprawy, które bezpośrednio tyczyły się mojego sprawozdania, względnie są z niem związane. W dyskusji poruszone były sprawy natury ogólnopaństwowej, związane ze szkolnictwem, sprawy ogólno-oświatowe i sprawy szczegółowe. Jeżeli chodzi o sprawy ogólnopaństwowe, czy to w dziedzinie wyznaniowej, czy mniejszościowej, to zostały one dostatecznie oświetlone zarówno w dyskusji, jak i przedewszystkiem w ekspose p. Premiera Kościałkowskiego i dzisiejszem ekspose p. Ministra Świętosławskiego. Dają one szeroka zasadniczą platformę dla tych zagadnień, daj a rzut dla prac w najbliższym czasie w tych dziedzinach. W dziedzinie mniejszościowej sprawa jednak wymaga czasu, pogłębienia nowych zupełnie elementów, które weszły w nasze życie. Jako referent ograniczę się tylko do stwierdzenia, że w każdym razie musi wytwarzać się już nowa sytuacja, skoro tak poważna instytucja, jak Naukowy Instytut Ukraiński mógł wydać „Pana Tadeusza” w pięknym ukraińskim przekładzie i równocześnie całego Szewczenkę. Coś się nowego w tym kierunku dzieje.</u>
<u xml:id="u-70.2" who="#PPochmarski">Jeżeli chodzi o sprawy ogólno-oświatowe, to poruszył tutaj bardzo ciekawą kwestię p. poseł Tarnowski. Gdyby się zważyło na jednej wadze szkoły 7mio klasowe z milionem dzieci bezszkolnych, a na drugiej wadze szkoły 5cio klasowe, obejmujące wszystkie dzieci, to p. poseł Tarnowski oświadczyłby się za drugą wagą. która obejmuje 5-cioklasówki. Ale jest taka sprawa. Gdyby p. poseł Tarnowski przypatrzył się zbliska możności przeorganizowania dzisiejszego powszechnego szkolnictwa na te 5-cio czy 4-o klasówki, to zobaczyłby, że to lak pięknie tylko zdaleka wygląda, że z tych 70.000 nauczycieli z miast z 7-mio klasowych szkół dałoby się przenieść na wieś może tylko z 5.000, a i wtedy całą wieś nie zostałaby objęta szkolnictwem, ale zato byłoby to jakby stwierdzeniem, że ma być obniżony ogólny poziom oświaty i wiedzy dla szerokich mas narodu polskiego, co nie byłoby zgodne z tak znanym dzisiaj pędem mieszkańców wsi do szkół wyższych. Jakże liczne są fakty, że po kilkanaście kilometrów tam i zpowrotem młodzież wiejska idzie do miasta czy miasteczka, aby pobierać wyższą naukę. To jasne, że tego pociągu do wyższej oświaty, o czem mówił p. Minister Świętosławski, wstrzymać się nie da.</u>
<u xml:id="u-70.3" who="#PPochmarski">O dodatku mieszkaniowym dla nauczycieli mówił p. poseł Szetela. Mówił dobitnie i rzecz istotnie jest poważna. Kto wie, czyby nie była źródłem do uregulowania bardzo ważnej sprawy stosunku wsi do szkoły.</u>
<u xml:id="u-70.4" who="#PPochmarski">Sprawa inspektoratów szkolnych, o którą się pytał p. poseł Hyla. Nie dziw, że się pytał, bo tu chodzi o Myślenice, dziś najbardziej pokrzywdzone, bo stamtąd trzeba jechać drogą daleką przez Kraków, aby się dostać do obwodowego inspektoratu w Wadowicach. Jeżeli chodzi o to, co więcej kosztuje, czy inspektoraty szkolne powiatowe, czy obwodowe, to sprawa reformy tych organów pierwszej instancji ma dwojakie ujęcie: budżetowe i organizacyjne. Jeżeli chodzi o stronę budżetową, o obliczenia szczegółowe — o co się pytałem od pierwszej chwili objęcia tego referatu, bo tę rzecz z mojej praktyki nauczycielskiej i poselskiej znam — to gdy się to obliczy szczegółowo, wypadnie raczej jakaś nadwyżka korzystniejsza na rzecz obwodowych inspektoratów. Są tam oszczędności na personelu o jakieś 30 osób i na innych kosztach, tak że da się powiedzieć, że tańszy jest aparat inspektoratów obwodowych. Druga jednak strona, organizacyjna, jest ważniejsza. Miała ona na celu to, aby ludność wiejska, względnie nauczycielstwo, przyjeżdżające do inspektoratu, miało zawsze na miejscu kogoś odpowiedzialnego, z kim mogłoby pomówić. Tymczasem w powiatowych inspektoratach było tak, że inspektorzy bardzo często byli w objazdach, a gdy interesanci przyjeżdżali, nie mieli z kim mówić. Obecnie w obwodowych inspektoratach jest inspektor i dwóch zastępców i jest zapewnione stałe kontaktowanie się. Pomijam, czy jest to lepiej z innych względów, skoro inspektor powiatowy mocniej tkwi w terenie, bardziej jest związany ze starostą i administracją, kontaktuje się żywiej z ludnością. Pomijam, że gospodarcze względy są tu brane pod uwagę, gdyż ludność, jeżdżąca do powiatowych inspektoratów, umożliwia również pewien kontakt z życiem gospodarczem. W każdym razie postawiliśmy ta jako zagadnienie i p. Ministrowi przedstawiamy je z prośbą o rozważenie z podwładnym aparatem, czy jednak nie byłoby celowe nawrócić do dawnej formy, która, jeśli idzie o moje zapatrywania, wydaje się racjonalniejsza.</u>
<u xml:id="u-70.5" who="#PPochmarski">Jeżeli idzie o sprawę instruktorów oświaty pozaszkolnej, to o tem mówiono już szeroko w komisji i poszliśmy wszyscy w tym kierunku, że ten odcinek działania Ministerstwa Oświaty trzeba wzmacniać. Jeżeli chodzi o samą ilość instruktorów pozaszkolnych, to możnaby ewentualnie nieco ją zmniejszyć. Raczej sztab ideowych instruktorów — społeczników pchnąć na wieś, niż opierać się na wytwarzającej się tutaj biurokracji. Ale jest to sprawa tylko Ministerstwa Oświaty.</u>
<u xml:id="u-70.6" who="#PPochmarski">Instytucja natomiast instruktorów poszczególnych przedmiotów w szkołach średnich nie jest znowu tak przykra. Wszak w szkolnictwie średniem jest ich tylko 20. Są oni naprawdę potrzebni w okresie przejściowym, celowo pracują, tylko oczywiście trzeba uzgodnić ich pracę z pracą wizytatorów.</u>
<u xml:id="u-70.7" who="#PPochmarski">Co do samych wizytatorów, to kwestię tę postawiłbym pod znakiem zapytania. Na terenie Małopolski przed wojną dla szkół powszechnych było 4 inspektorów (dziś wizytatorów), a dla szkolnictwa średniego 2. Ilość ta dzisiaj nieproporcjonalnie wzrosła.</u>
<u xml:id="u-70.8" who="#PPochmarski">Z innych pytań, które uważam za swój obowiązek postawić, jest kwestia matury. Społeczeństwo pyta się: Co będzie z maturą, czy będzie z gimnazjum do liceum, czy zostanie w dawnem gimnazjum w ostatniej klasie. Jest ona przecież przyczyną pewnego udręczenia w życiu młodzieży a także rodziców? Na ten temat odpowiedzi nawet w nowym programie, jeśli chodzi o szkolnictwo nowe, niema.</u>
<u xml:id="u-70.9" who="#PPochmarski">Nie poruszyłem tutaj jeszcze jednej sprawy, która jednak jest przedmiotem ciągłej dyskusji. Jest to sprawa Państwowej Rady Ochrany Przyrody. Rada w tej chwili jest w zawieszeniu i nie działa, gdyż nastąpiła kolizja z tem poczynaniem, o którem się mówi głośno i nad którem wczoraj toczyła się żywa dyskusja przy budżecie Ministerstwa Komunikacji. Zupełnie mimochodem dotknąłem tutaj raz tej sprawy, gdy powiedziałem, że lepiej byłoby dać na 2.000 etatów, niż budować kolejkę. Ktoś powiedział: Jakto? Przecież to inne pieniądze. Stocznia Gdańska będzie dawała na szkołę? Wiadomo, że Stocznia Gdańska pieniędzy nie da, tylko kredyt materiałowy, za który Państwo, względnie Ministerstwo Komunikacji ręczy. Ale idzie o co innego. Przecież niejeden chłop we wsi podhalańskiej, gdzieś nawet blisko Zakopanego, który nie ma szkoły i nie ma dokąd dzieci swoich posyłać, myśli sobie: Szkoły u nas nie budują, ale tam dla panów kolejka to jest. Któż będzie nią jeździł? Chłop, czy robotnik, ten sportowiec z robotniczych związków, który pieszo chodzi? Przyznam się, że jako zawzięty za młodych dni taternik, całą duszą buntuję się przeciwko tej kolejce, ale oczywiście w obecnem stadjum sprawy powodzenia życzę i podziwiam nawet rozmach jej twórców. Jeżeli poruszyłem tę kwestię przy oświacie, to dla zaznaczenia, że jest ciągła niewspółmierność w naszych poczynaniach. Co zaś tyczy się zagadnienia Państwowej Rady Ochrony Przyrody, to jej uruchomienie i jak słusznie p. senator Gwiżdż mówił w Senacie, zasilenie elementami gospodarczemi i regionalnemi, byłoby jaknajpilniej wskazane.</u>
<u xml:id="u-70.10" who="#PPochmarski">Chciałbym jeszcze kilku kolegom odpowiedzieć. Specjalnie co do budżetu niektórzy bawili się w sofistów, ażeby udowodnić, że ten budżet jest jeszcze gorszy od poprzednich. Dlaczego my zawsze musimy wszystko gorzej widzieć? Faktem jest że ten budżet, gdy przyszedł od Rządu do komisji, liczył tylko 340.200.000 zł i zaraz na pierwszem posiedzeniu postawiony został wniosek o powiększenie go o 10.000.000 zł. Dziś wobec tego, że Rząd, przy interwencji p. Ministra i na jego wniosek, na to poszedł, cieszymy się razem z całą Polską, bo jest to jedyny budżet, który wyłom zrobił w ogólnym budżecie państwowym i uzyskał podwyższenie o 7.800.000 zł. Należy się cieszyć z tego, a nie martwić o to, jak było dawniej z t. zw. funduszami, czy one były zaliczane, czy nie. To, co przedstawiamy w tej chwili Wysokiej Izbie, to już jest budżet powiększony.</u>
<u xml:id="u-70.11" who="#PPochmarski">Mam wrażenie, że dokonywa się u nas wielka debata oświatowa nie tylko w tej sali, nie tylko w parlamencie, ale w całej Polsce, na wszystkich zjazdach nauczycielskich, we wszystkich ośrodkach życia. I to jest dobrze. Wszystkie zagadnienia, jakie zostały w ciągu tej debaty poruszone, takie czy inne, idą w Polskę, są omawiane w całem Państwie i to — mam wrażenie — jest wielkim plusem i zwycięstwem, może stać się nawet momentem zwrotnym i od tej pory będzie przychodził z powiększanym budżetem. Bo jeżeli uda się zrównoważyć cały budżet, to należy iść w tym kierunku, ażeby budżet oświaty jeszcze bardziej zbliżyć do budżetu wojskowego. Dlatego uważam dzisiejszą debatę i jej wyniki, choć skromne w cyfrach, za bardzo ważne. W związku zaś z ogólnem zainteresowaniem społeczeństwa powinien stąd wyjść apel przeciwko ciągłej krytyce i szukaniu błędów, o wskazywanie rzeczy, które może tu i ówdzie są wadliwe dla pozytywnej dalszej budowy. To jest okres przejściowy, w którym wszystko się tworzy. Bezpodstawny zaś czasami zarzut, uczyniony w jakimś piśmie codziennem, może tylko wyrządzić szkodę szkole i młodzieży.</u>
<u xml:id="u-70.12" who="#PPochmarski">Tak doniosła rzecz, jak nowa szkoła polska, która się tworzy w ciężkim trudzie, wymaga dużego spokoju i umiaru, o co przedewszystkiem zwrócić się należy do całego społeczeństwa i do wszystkich organów opinii publicznej. Dokonywa się wielka budował Nowe pokolenie w tej chwili wychowuje się w Polsce w nowych szkołach. Jeszcze po niem nawet, po tych pierwszych zastępach, które wejdą w życie, nie będzie można sądzić o tej szkole. Jest to okres przejściowy i dopiero dalsze nowe zastępy będą niosły nową Polskę.</u>
<u xml:id="u-70.13" who="#PPochmarski">I jeszcze jedno. W tej chwili wychowuje się takie zastępy nowych nauczycieli w innych ogniskach, w innych już szkołach, pedagogiach i instytutach nauczycielskich. Wejdą oni jako nauczyciele do nowej szkoły, wychowani już w nowym duchu w Polsce niepodległej. I dlatego mam przekonanie, że sądzić tę szkołę i nas także, i poprzedników naszych, którzy tę reformę ustroju szkolnego uchwalali, będą dopiero następne pokolenia, a my musimy trwać z mocną wiarą przy założeniach, w imię których walczyliśmy o Polskę i o nowe wartości, te wartości, które jak p. Minister tak świetnie wskazał, muszą być oparte na konstruktywizmie. Nauczyciel konstrukty wista, budowniczy i wychodzący ze szkoły młody Polak budowniczy, niepodległy obywatel jest celem nowej szkoły. Niechże debata dzisiejsza i dalsza gorąca troska o sprawy szkolne i oświatowe do tego celu nas prowadzi.</u>
</div>
<div xml:id="div-71">
<u xml:id="u-71.0" who="#Marszałek">Zamykam rozprawę nad tą częścią budżetu. W związku z dzisiejszą debatą ks. poseł Lubelski w zakończeniu swego przemówienia zgłosił rezolucję, składającą się z 5 punktów. Ponieważ ta rezolucja nie odpowiada warunkom art. 64 regulaminu, gdyż nie nastąpiło porozumienie z generalnym referentem, przeto podaję do wiadomości Izby, że rezolucji tej nie przyjmuję do laski marszałkowskiej.</u>
<u xml:id="u-71.1" who="#Marszałek">Również w związku z dzisiejszą debatą p. poseł Sarnecki wniósł poprawkę, zmierzającą do podwyższenia w części 3 dz. 4 § 1 budżetu Państwa o kwotę 3 milionów zł. Ponieważ i ta poprawka została zgłoszona bez porozumienia z p. referentem generalnym, przeto pozostaje w sprzeczności z art. 64 regulaminu, a ponadto z art. 59 Konstytucji, który głosi, że „wydatki niezaprojektowane w budżecie, nie mogą być uchwalone, a zaprojektowane nie mogą być podwyższone bez zgody Rządu”. Tej poprawki nie przyjmuję do laski marszałkowskiej.</u>
<u xml:id="u-71.2" who="#komentarz">(P. Sarnecki: Proszę o głos.)</u>
<u xml:id="u-71.3" who="#Marszałek">Ten punkt porządku dziennego został wyczerpany.</u>
<u xml:id="u-71.4" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 2 porządku dziennego: Pierwsze czytanie rządowych projektów ustaw:</u>
<u xml:id="u-71.5" who="#Marszałek">a) Prawo wekslowe (druk nr 61),</u>
<u xml:id="u-71.6" who="#Marszałek">b) Prawo czekowe (druk nr 62),</u>
<u xml:id="u-71.7" who="#Marszałek">c) o zaopatrzeniu emerytalnem w samorządzie terytorialnym (druk nr 64).</u>
<u xml:id="u-71.8" who="#Marszałek">Proponuję odesłanie dwóch pierwszych projektów do Komisji Prawniczej, a projektu trzeciego do Komisji Administracyjno-Samorządowej. Jeżeli nie usłyszę sprzeciwu, będę uważał propozycję moją za przyjętą. Sprzeciwu nie słyszę, propozycja moja została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-71.9" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 3 porządku dziennego: Pierwsze czytanie złożonego przez p. J. Prystorową projektu ustawy o uboju zwierząt gospodarskich w rzeźniach (druk nr 59). Proponuję odesłanie tego wniosku do Komisji Administracyjno-Samorządowej. Jeżeli nie usłyszę sprzeciwu, będę uważał moją propozycję za przyjętą. Sprzeciwu nie słyszę, uważam tę propozycję za przyjętą, Porządek dzienny dzisiejszego posiedzenia został wyczerpany.</u>
<u xml:id="u-71.10" who="#Marszałek">Zamierzam zamknąć posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-71.11" who="#Marszałek">Proszę p. Sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-72">
<u xml:id="u-72.0" who="#SekretarzpTarnowski">Interpelacja p. Barana do pp. Ministrów Spraw Wewnętrznych oraz Rolnictwa i Reform Rolnych w sprawie zamknięcia przez starostwo powiatowe w Zaleszczykach zlewni mleka w gromadach: Chmielowa, Latacz, Drohiczówka, Swierszkowce pow. zaleszczyckiego, należących do mleczarni rejonowej Ukraińskiego Krajowego Związku Mleczarskiego „Masłosojuz” w Skomorochach pow. buczackiego, oraz zlewni miękka w gromadzie Szutromińce pow. zaleszczyckiego, należącej do mleczarni rejonowej powyższego związku mleczarskiego w Torskiem pow. zaleszczyckiego woj. tarnopolskiego.</u>
</div>
<div xml:id="div-73">
<u xml:id="u-73.0" who="#Marszałek">Interpelację tę przyjmuję do laski marszałkowskiej i prześlę ją p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
<u xml:id="u-73.1" who="#Marszałek">O głos prosił p. Sarnecki.</u>
</div>
<div xml:id="div-74">
<u xml:id="u-74.0" who="#PSarnecki">W sprawie wniosku o zwiększenie budżetu Ministerstwa W. R. i O. P. o 3 miliony, wyjaśniam, że porozumiewałem się z przewodniczącym Komisji Budżetowej p. Wicemarszałkiem Byrką i on zgodził się na wniesienie tego wniosku na plenum Sejmu.</u>
</div>
<div xml:id="div-75">
<u xml:id="u-75.0" who="#Marszałek">Zwracam uwagę Pana Posła na art. 64 regulaminu, który mówi, że poprawki do projektu ustawy mogą być zgłoszone tylko po porozumieniu się z generalnym referentem i sprawozdawcą, a nie z przewodniczącym komisji. Ponadto nie był dotrzymany warunek art. 59 ust. 1 Konstytucji, bo dla powiększenia kredytu musi być uzyskana poprzednio zgoda Rządu.</u>
</div>
<div xml:id="div-76">
<u xml:id="u-76.0" who="#PSarnecki">Prosiłem właśnie o wyrażenie tej zgody przez Rząd.</u>
</div>
<div xml:id="div-77">
<u xml:id="u-77.0" who="#Marszałek">Ale to się nie stało, przeto warunek art. 59 Konstytucji nie został dotrzymany.</u>
<u xml:id="u-77.1" who="#Marszałek">Protokół dzisiejszego posiedzenia będzie wyłożony do przejrzenia w Biurze Sejmu.</u>
<u xml:id="u-77.2" who="#Marszałek">Następne posiedzenie proponuję odbyć jutro o godz. 10 z następującym porządkiem dziennym:</u>
<u xml:id="u-77.3" who="#Marszałek">Sprawozdanie Komisji Budżetowej o projekcie ustawy skarbowej z preliminarzem budżetowym na rok 1936/37 (druk nr 55):</u>
<u xml:id="u-77.4" who="#Marszałek">Rozprawa szczegółowa nad:</u>
<u xml:id="u-77.5" who="#Marszałek">Cz. 14 — Ministerstwo Opieki Społecznej, cz. 16 — Emerytury i zaopatrzenia, cz. 17 — Renty inwalidzkie i pensje.</u>
<u xml:id="u-77.6" who="#Marszałek">Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-77.7" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 21 min. 25)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>