text_structure.xml
289 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
457
458
459
460
461
462
463
464
465
466
467
468
469
470
471
472
473
474
475
476
477
478
479
480
481
482
483
484
485
486
487
488
489
490
491
492
493
494
495
496
497
498
499
500
501
502
503
504
505
506
507
508
509
510
511
512
513
514
515
516
517
518
519
520
521
522
523
524
525
526
527
528
529
530
531
532
533
534
535
536
537
538
539
540
541
542
543
544
545
546
547
548
549
550
551
552
553
554
555
556
557
558
559
560
561
562
563
564
565
566
567
568
569
570
571
572
573
574
575
576
577
578
579
580
581
582
583
584
585
586
587
588
589
590
591
592
593
594
595
596
597
598
599
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#BogusławMiedziński">Otwieram posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#BogusławMiedziński">Jako sekretarzy zapraszam ss. Radziwiłła i Rosadę. Protokół i listę mówców prowadzi s. Rosada.</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#BogusławMiedziński">Protokół 8 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 9 posiedzenia jest do przejrzenia w Biurze Senatu.</u>
<u xml:id="u-1.3" who="#BogusławMiedziński">Usprawiedliwia swą nieobecność w Senacie na 9 posiedzeniu s. Koc.</u>
<u xml:id="u-1.4" who="#BogusławMiedziński">Przystępujemy do porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Budżetowej o projekcie ustawy skarbowej z preliminarzem budżetowym na rok 1939/40 (druki senackie nr 40 i 45) — rozprawa szczegółowa nad częścią 9 — Ministerstwo Sprawiedliwości — sprawozdawca s. Głowacki.</u>
<u xml:id="u-1.5" who="#BogusławMiedziński">Udzielam głosu p. sprawozdawcy.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#ZygmuntGłowacki">Wysoki Senacie! Ważność wymiaru sprawiedliwości dla życia państwowego nakłada na nas obowiązek, by preliminarz budżetowy Ministerstwa Sprawiedliwości potraktować ze specjalną uwagą i zbadać, czy on rzeczywiście odpowiada potrzebom. Bezsprzecznie wymiar sprawiedliwości należy do czołowych funkcyj Państwa; budżet resortu sprawiedliwości jest budżetem koniecznym. Środki na pokrycie kosztów wymiaru sprawiedliwości znaleźć się muszą, gdyż Państwo nie może istnieć bez równowagi prawnej.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#ZygmuntGłowacki">Tegoroczny preliminarz budżetowy nie odbiega w zasadniczej mierze od budżetów lat ostatnich. Nieznaczna podwyżka globalnej sumy o 3.560.000 zł wypływa z przyrostu ludności i obszaru oraz zwiększenia się liczby spraw.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#ZygmuntGłowacki">Preliminarz dochodów przewiduje, jak w roku bieżącym, tylko zwyczajne dochody w kwocie 38.600.000 zł. Kwota ta jest mniejsza o 78.000 zł od sumy dochodów w budżecie na r. 1938/39. Co do poszczególnych cyfr odsyłam do drukowanego sprawozdania. Zmniejszenie dochodów wyniknie z różnych przyczyn. W dochodach odgrywają poważną rolę wpływy z zalegających należności sądowych. Z uwagi na to, że przy dzisiejszym systemie opłat sądowych zaległości nie narastają w tej mierze co dawniej, wpływy z tego tytułu wykazują tendencję zniżkową.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#ZygmuntGłowacki">W preliminarzu budżetowym wydatków przewidziane są, jak i w roku bieżącym, tylko wydatki zwyczajne na sumę 95.010.000 zł. W stosunku do tej sumy preliminowane dochody w kwocie 38.600.000 zł stanowią 40,6%. To dowodzi, że Ministerstwo Sprawiedliwości nie jest resortem wyłącznie rozchodowym. W porównaniu z budżetem na rok bieżący preliminarz wydatków na rok przyszły jest większy o 3.560.000 zł; wzrost wydatków wynosi 3,89%.</u>
<u xml:id="u-2.4" who="#ZygmuntGłowacki">Stosunek preliminarza budżetowego Ministerstwa Sprawiedliwości do ogólnego preliminarza państwowego wydatków administracyjnych na ten okres uległ niewielkiej zmianie, stanowi bowiem 3,7% ogólnej sumy budżetu państwowego, wynoszącego 2,5 miliarda złotych.</u>
<u xml:id="u-2.5" who="#ZygmuntGłowacki">Z preliminowanej na wydatki kwoty złotych 95.010.000 przeznacza się część na wydatki osobowe, część na wydatki rzeczowe. Na wydatki osobowe — ograniczam się do podania stosunku procentowego — mianowicie na płace 65 lub prawie 66%, z tytułu państwowego podatku dochodowego, opłat emerytalnych itp. — 5,5%, na zasiłki i nagrody, wynagrodzenie kierowców za nadliczbowe godziny pracy, umundurowanie, opłaty ubezpieczeniowe i świadczenia na rzecz Państwowego Zakładu Emerytalnego 2,8%, czyli ogółem 74,1%, zaś resztę 25,9% przeznacza się na wydatki rzeczowe.</u>
<u xml:id="u-2.6" who="#ZygmuntGłowacki">Zwiększenie budżetu w porównaniu z budżetem na rok bieżący widoczne jest w wydatkach na płace o 1,6%, w wydatkach na zasiłki, nagrody, wynagrodzenie kierowców za nadliczbowe godziny pracy itp. o 0,3%, w wydatkach rzeczowych o niespełna 2%.</u>
<u xml:id="u-2.7" who="#ZygmuntGłowacki">Na skutek stosowania od kilku lat kompresji wydatków Ministerstwo zamykało poszczególne okresy budżetowe lat ostatnich zadłużeniem. W bieżącym okresie budżetowym zadłużenie to na dzień 1 listopada 1938 r. wynosiło 9.883.390 zł. Chcąc doprowadzić budżet do równowagi, należało by jeszcze w roku bieżącym otworzyć kredyt nadzwyczajny lub też zwiększyć wydatki w razie wykonania budżetu na rok 1939/40 albo wreszcie przewidzieć póki wycie wszystkich zaległości w roku następnym 1940/41.</u>
<u xml:id="u-2.8" who="#ZygmuntGłowacki">Na zwiększenie niedoboru w poszczególnych pozycjach złożyły się różne przyczyny, a mianowicie' rozszerzenie działalności na coraz dalsze dziedziny życia gospodarczego i społecznego; nowe nadzwyczajne wydatki związane z przejęciem sądów i więzień na odzyskanych ziemiach Śląska Zaolziańskiego, z rozszerzeniem terytorialnym właściwości Sądu Apelacyjnego w Katowicach i Sądu Okręgowego w Cieszynie na odzyskane ziemie oraz utworzenie sądów grodzkich i więzień w Boguminie, Jabłonkowie i Frysztacie; dalszy wzrost zaludnienia więzień oraz wprowadzenie ulepszeń w systemie penitencjarnym przez szersze zatrudnienie więźniów w specjalnych koloniach rolnych i przy robotach o społecznej użyteczności.</u>
<u xml:id="u-2.9" who="#ZygmuntGłowacki">Niedostateczność kredytu oddziaływuje hamująco na szereg czynności prawnych, związanych z wymiarem sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-2.10" who="#ZygmuntGłowacki">Przechodząc do oceny materialnej działalności resortu sprawiedliwości, wypada nam przede wszystkim zwrócić uwagę na działalność ustawodawczą. Inflacja ustaw jest u nas zjawiskiem znanym i przez nikogo niezaprzeczonym. Jesteśmy wdzięczni p. Ministrowi za podjęcie inicjatywy uporządkowania stanu prawnego przez wydawnictwo autentycznego zbioru prawa polskiego. Niemniej jest dalej wskazane, aby odtąd w codziennej pracy stale mieć na uwadze konieczność uproszczenia i wyjaśnienia stanu prawnego przez znoszenie ustaw zbędnych i nieaktualnych oraz przez bardzo ostrożne przystępowanie do nowych prac ustawodawczych. Nie oznacza to, aby wstrzymać tempo pracy kodyfikacyjnej. Przeciwnie, wielka kodyfikacja sama winna postępować jak najszybciej naprzód, gdyż brak jej w poszczególnych dziedzinach najfatalniej odbija się na stosunkach prawnych.</u>
<u xml:id="u-2.11" who="#ZygmuntGłowacki">Wspomnę chociażby tylko o prawie familijnym. Każdy rok nowy potęguje zamieszanie prawne w tej ważnej dziedzinie. W licznych przypadkach stała się niezmiernie trudną ocena ważności małżeństwa, ślubności dzieci oraz ustalenie prawnych dziedziców. Zmiana wyznania służy nieraz do zerwania węzłów małżeńskich, a prawo międzydzielnicowe nie zdołało wprowadzić tutaj jasności. W tej dla życia i zdrowia narodu tak ważniej dziedzinie koniecznym jest przyśpieszenie wydania jednolitej ustawy.</u>
<u xml:id="u-2.12" who="#ZygmuntGłowacki">Mówiąc o kodyfikacji prawa polskiego, z zadowoleniem podkreślić wypada, że nastąpiło już ujednolicenie prawa prasowego dla całej Polski, którego motywy i intencje naświetlił p. Minister na Komisji Budżetowej Sejmu, a dekret o stowarzyszeniach wolnomularskich spełnił głośne żądanie społeczeństwa, które dąży do zerwania wszelkich nici, łączących jednostki poprzez związki międzynarodowe z zagranicą.</u>
<u xml:id="u-2.13" who="#ZygmuntGłowacki">Dalej należy dążyć do tego, aby drobne ustawodawstwo nie niweczyło znaczenia wielkich prac kodyfikacyjnych, dokonywanych z subtelną starannością przy udziale najlepszych naszych sił naukowych.</u>
<u xml:id="u-2.14" who="#ZygmuntGłowacki">W pracy sądowej zauważa się coraz większe przeciążenie. Wzrost spraw jest szybszy niż wzrost etatów. Przyrost spraw w r. 1937 wynosił (podaję tylko w procentach): w Sądzie Najwyższym 14%, w sądach apelacyjnych 12,5%, w sądach okręgowych 4,5%, w sądach grodzkich 4,9%, w sądach pracy 21,5%, w sądach rozjemczych do spraw Zakładu Ubezpieczeń Społecznych 12,4%.</u>
<u xml:id="u-2.15" who="#ZygmuntGłowacki">Bez dokładnej analizy trudno sobie wyrobić pogląd, czy ten przyrost ma podstawy zdrowe, czy wynika on z ożywienia życia gospodarczego, czy raczej polega na działaniu czynników ujemnych, oddziaływujących na stosunki prawne. Jeśli mamy do czynienia ze wzrostem niepożądanym, wówczas należy zastanowić się nad środkami zaradczymi. Nie tylko w dziedzinie prawa karnego, ale i w dziedzinie prawa cywilnego trzeba będzie zastosować środki prewencyjne. Jeżeli przyrost ten jest natomiast wynikiem intensyfikacji życia gospodarczego, wówczas należy doprowadzić do zharmonizowania obsady personalnej sądownictwa z faktycznymi potrzebami, bądź to przez zwiększenie ilości etatów, bądź też przez taką zmianę systemu wymiaru sprawiedliwości, która by umożliwiła przy mniejszej ilości sędziów, prokuratorów i urzędników bez uszczerbku dla wymiaru sprawiedliwości załatwienie większej ilości spraw.</u>
<u xml:id="u-2.16" who="#ZygmuntGłowacki">Orzecznictwo traktowane być musi jako najwyższa funkcja życia społecznego, która kształtuje harmonijne współżycie obywateli i usuwa marnotrawienie sił w sporach, wynikających na podłożu emocjonalnym lub ze skłonności przestępczych. Orzecznictwo, które ma spełnić swoją wielką misję, musi być owiane jednym duchem, musi być prowadzone w jednolitym kierunku i realizować ściśle określoną ideę sprawiedliwości, odpowiadającą naszej rodzimej kulturze. Najważniejszą dla nas gwarancją tej jednolitości jest odpowiednie wychowanie młodych adeptów sądownictwa. Na tym polu pozostaje jeszcze wielka praca do dokonania. Nie wątpimy, że p. Minister Sprawiedliwości, który dużo zainteresowania okazuje młodemu pokoleniu prawników, zwróci na te wychowawcze zagadnienia uwagę i zapozna nas przy nadarzającej się sposobności ze swymi zamiarami.</u>
<u xml:id="u-2.17" who="#ZygmuntGłowacki">Efekt gospodarczy wymiaru sprawiedliwości w sprawach cywilnych wyraża się w skuteczności egzekucji. Stosunki panujące w tej dziedzinie wymagają bacznej uwagi, głębokiej analizy i środków zaradczych. Nie chodzi tylko o udoskonalenie samej procedury egzekucyjnej. Przeszkodę w skutecznej egzekutywie stanowią nieraz pewne objawy gospodarcze, tak że niezbędne jest w tej dziedzinie współdziałanie Ministerstwa Sprawiedliwości z ministerstwami gospodarczymi.</u>
<u xml:id="u-2.18" who="#ZygmuntGłowacki">Od skuteczności egzekucji zależy w wielkiej mierze wartość zastawna przedmiotów ruchomych i nieruchomych, która jest niezbędną podstawą wszelkiego kredytu. W tej dziedzinie istnieją możliwości ułatwienia obrotu, na które u nas mało zwraca się uwagi.</u>
<u xml:id="u-2.19" who="#ZygmuntGłowacki">Kryzys gospodarczy wytworzył u wierzycieli defetyzm, który oddziałuje deprymująco na obrót kredytowy. Przywrócenie zaufania dla zastawów może znakomicie przyczynić się do rozszerzenia obrotów kredytowych, tłumionych nieufnością, powodowaną przez złe doświadczenia.</u>
<u xml:id="u-2.20" who="#ZygmuntGłowacki">Karny wydział sprawiedliwości musi zwrócić uwagę na rosnące zagrożenie mienia, przede wszystkim w stosunkach wiejskich, i z całą energią tępić przejawy nieposzanowania obcej własności, utrudniające normalny bieg pracy gospodarczej.</u>
<u xml:id="u-2.21" who="#ZygmuntGłowacki">Niemniej wskazana jest wielka ostrożność w oskarżaniu, gdy nie ma ku temu podstaw dostatecznych. Odnosi się wrażenie, że procent uwalniających wyroków jest niemały. Nieoględne stosowanie prewencyjnych aresztów bywało już często przedmiotem troski tych, którzy ochronę wolności osobistej słusznie uważają za najszczytniejszy obowiązek władz prokuratorskich. Sprawa ta wymaga stale czujnej uwagi. Chociaż w ostatnim czasie mniej się słyszało na tym tle utyskiwań, to jednak i dzisiaj jeszcze liczba więźniów prewencyjnych jest nadmierna.</u>
<u xml:id="u-2.22" who="#ZygmuntGłowacki">Uposażenie materialne osób, zatrudnionych w wymiarze sprawiedliwości, uznawane jest od lat za niedostateczne. Wystarczy przejrzeć sprawozdania z obrad nad budżetem Ministerstwa Sprawiedliwości w latach poprzednich, aby zauważyć, że żale te mają od dawna pełne uzasadnienie i że jednak dotąd nie zdołano osiągnąć w tej dziedzinie poprawy. Komisja Budżetowa uważa, że tej sprawy nie można stale traktować jako postulatu teoretycznie słusznego, na którego realizację nie ma żadnej nadziei. Trudność główna wynika z tego, że ze sprawą uposażenia sędziów łączy się sprawę poprawy bytu ogółu urzędników. Ale obie sprawy bynajmniej nie stoją ze sobą w tej łączności, która przy powierzchownym badaniu zdaje się być oczywistą. Wobec sędziów i prokuratorów trzeba naprawić błąd, który popełniony został w samym początku unormowania tego zagadnienia. Uznał to przecież p. Minister Sprawiedliwości, uznał to także Sejm w ubiegłej kadencji, uchwalając odpowiednią rezolucję. Niestety, rezolucja ta nie odniosła dotąd skutku. Wyraża się nadzieję, że przypomnienie tej rezolucji będzie skutecznym wezwaniem Rządu do przystąpienia w jak najkrótszym czasie do uregulowania tej tak pilnej sprawy.</u>
<u xml:id="u-2.23" who="#ZygmuntGłowacki">Ze sprawą uposażenia materialnego łączy się zagadnienie pozyskiwania odpowiednich sił do wymiaru sprawiedliwości, a ponadto kwestia wydajności pracy i możności pogłębienia wiedzy i doświadczenia. Sędzia, któremu niedostatek finansowy nie daje utrzymywać łączności ze światem prawniczym i gospodarczym, sędzia ograniczony w możności zaopatrywania się w odpowiednią literaturę i żyjący troską o zaspokojenie najniezbędniejszych potrzeb życiowych, nie może dojść do pełnego rozkwitu sił intelektualnych, chociażby natura go obficie wyposażyła w zdolności fachowe. Musimy zatem podejść do sprawy tej inaczej. Jeżeli rzeczywiście nas nie stać na utrzymywanie obecnej liczby sędziów, prokuratorów i urzędników sądowych, musimy szukać nowych dróg wyjścia, aby przy zmniejszeniu etatów i lepszym wyposażeniu ich dzierżycieli utrzymać równowagę prawną w Państwie.</u>
<u xml:id="u-2.24" who="#ZygmuntGłowacki">Pilną sprawą jest zrównanie w poborach sędziego grodzkiego z sędzią okręgowym, gdyż sprawy mu powierzone nie ustępują w swej doniosłości zadaniom, należącym do właściwości sądów okręgowych; odpowiedzialność jego jest wielka, a praca o tyle trudniejsza, że obejmuje więcej dziedzin.</u>
<u xml:id="u-2.25" who="#ZygmuntGłowacki">W związku z tym zagadnieniem nie mogę pominąć sprawy, którą poruszył na Komisji Budżetowej p. senator dr Wolf. Niezależnie bowiem od potrzeby generalnej rewizji uposażeń w dziale wymiaru sprawiedliwości bardzo aktualną jest obecnie sprawa niezwłocznego przyznania dodatku lokalnego sędziom, prokuratorom i urzędnikom sądowym na terenie ziem odzyskanych. Chodzi tu zatem o rozszerzenie mocy obowiązującej rozporządzeń Rady Ministrów z 19 grudnia 1933 r. poz. 781 i poz. 782 na ziemie odzyskane. Konieczność przyznania wspomnianych dodatków wynika ze skutków zmiany waluty i wyjątkowo wysokiego poziomu cen wszelkich artykułów codziennej potrzeby w stosunku do cen, jakie istnieją na terenie pozostałych części Państwa. Na powyższe żądanie pozwalam sobie zwrócić uwagę Wysokiej Izby, uznając je za celowe i sprawiedliwe.</u>
<u xml:id="u-2.26" who="#ZygmuntGłowacki">Wielki niepokój budziły w społeczeństwie pogłoski o zamiarach dalszego kasowania sądów grodzkich. W tej dziedzinie oświadczenie p. Ministra Sprawiedliwości, złożone na Komisji Budżetowej Senatu w dniu 3 lutego 1939 r., przyniosło pełne uspokojenie; ze szczerą wdzięcznością zainteresowane w tej sprawie społeczeństwo usłyszało z ust p. Ministra, że nie grozi dalsza zmiana dyslokacji sądów grodzkich.</u>
<u xml:id="u-2.27" who="#ZygmuntGłowacki">Od szeregu lat mało zmieniło się w organizacji urzędowania naszej magistratury sądowej. Panują tam w wielkiej mierze zwyczaje, których początki sięgają nieraz wstecz ku dalekiej przeszłości. Zasady naukowej organizacji pracy nie znalazły w sądownictwie zastosowania. Wyposażenie techniczne sądów jest słabe i przyczynia się do niewykorzystywania wysoko kwalifikowanych sił, które spełniać muszą dużo prostych czynności. Możliwe są znaczne oszczędności, skoro ściśle przeprowadzimy zasadę, że żadna siła droższa nie powinna pełnić pracy, która może być wykonana przez siłę tańszą.</u>
<u xml:id="u-2.28" who="#ZygmuntGłowacki">Prawo o notariacie przeszło już swoją próbę życiową. Osiągnęliśmy jednolite podstawy dla notariatu całego Państwa. Równocześnie doświadczenie życia wykazało, że prawo o notariacie powinno ulec w najbliższym czasie rewizji. Korektura powinna dotyczyć przede wszystkim organizacji nadzoru przez odpowiednią rozbudowę samorządu z naczelną radą notarialną jako centralną instancją. W czynnościach notarialnych trzeba wprowadzić formy proste i jasne, pozbawione wszelkiego balastu słów. Niezbędne jest u notariuszy dostateczne wykształcenie cywilistyczne. Przepisy wykonawcze do prawa o notariacie wymagają uzupełnienia w interesie stabilizacji stosunków w tym zawodzie (art. 6).</u>
<u xml:id="u-2.29" who="#ZygmuntGłowacki">Obrót nieruchomościami, który jest szczególnie związany z pracą notariusza, powinien być uwolniony od utrudnień administracyjnych, które nie przynoszą pożytku dla interesu publicznego, a obniżają wartość zastawną mienia nieruchomego.</u>
<u xml:id="u-2.30" who="#ZygmuntGłowacki">W dziedzinie adwokatury należy wyrazić zadowolenie, że nowe prawo o ustroju adwokatury z 4 maja 1938 r. kładzie kres słusznym żalom na przerost liczebny adwokatury i przyczynią się do zmniejszenia wśród niej elementów niepolskich. Należy obecnie odczekać, jak ten nowy porządek zda egzamin w doświadczeniu życia.</u>
<u xml:id="u-2.31" who="#ZygmuntGłowacki">Odnośnie aplikacji słuszne są tendencje Ministerstwa, aby poprawić warunki bytu aplikantów sądowych. Dalsze otaczanie największą troską wykształcenia aplikantów i podporządkowanie go centralnemu kierownictwu winno być stałym dążeniem resortu.</u>
<u xml:id="u-2.32" who="#ZygmuntGłowacki">W dziale więziennictwa z zadowoleniem podkreślić wypada, że wzrostowi przeludnienia więzień położono kres. Rozbudowanie ośrodków pracy dla więźniów należy uważać za ze wszech miar pożądane i godne poparcia. Wiemy, że najlepszym lekarstwem na przestępcze skłonności jest odpowiednie zajęcie, które najprędzej prowadzi do przywrócenia psychicznej równowagi.</u>
<u xml:id="u-2.33" who="#ZygmuntGłowacki">Postulaty co do powołania specjalnych sądów dla nieletnich p. Minister uznał za słuszne i zapowiedział ich zrealizowanie w miarę możności.</u>
<u xml:id="u-2.34" who="#ZygmuntGłowacki">Liczebny stan więźniów — tak osób osadzonych prewencyjnie, jak i odsiadujących kary nałożone — budzi poważne refleksje i wskazuje na to, że stosunki u nas co do przestępczości nie są zdrowe. Przestępczość w Polsce jest zbyt wielka. Walczymy w powojennych czasach z ogólnym wzrostem przestępczości na świecie. Niemniej nie można oddawać się nastrojom defetystycznym i przyjmować stan istniejący jako zło konieczne. Przede wszystkim odnosi się wrażenie, że niedostateczne jest prewencyjne działanie Państwa. Stan bezpieczeństwa na wsi pozostawia dużo do życzenia. Kradzieże leśne i rolne stały się nagminne i zagrażają już nie tylko mieniu osobistemu, lecz uszczuplają stan zadrzewienia ze stratą dla całego społeczeństwa. Kradzieży ulegają w niezliczonych przypadkach inwentarz żywy i płody rolne, szczególnie gdy znajdują się w polu. Praktyka wykazuje, że sama groźba represyj karnych nie wystarcza. Wymiar sprawiedliwości karnej iść musi tutaj ręka w rękę z organami Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, aby znaleźć środki zaradcze. Służba bezpieczeństwa okazuje się za słaba i nie jest wyposażona dostatecznie w nowoczesne środki komunikacyjne, ażeby móc osiągnąć lepsze rezultaty. Oszczędności w policji przerzucają ciężar walki z przestępczością na budżet Ministerstwa Sprawiedliwości. Niezbędne są zasadnicze pociągnięcia w tej dziedzinie, aby uchronić mienie obywateli przed poważnym zagrożeniem i odciążyć resort sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-2.35" who="#ZygmuntGłowacki">Mimo przeludnienia więzień Ministerstwo z całą energią przystąpiło do wykonywania zalegających wyroków sądowych. Toteż znaczna ilość wyroków, oczekujących na wykonanie, wydatnie się obniżyła, a następstwem tego jest, że liczba osób pozbawionych wolności wzrosła, dochodząc w r. 1938 w stosunku do r. 1937 z 59.000 do przeszło 70.000 osób. Z zadowoleniem przyjąć można stwierdzenie p. Ministra, poczynione na Komisji Budżetowej Sejmu, że „wykonywanie wyroków zostało w zasadzie opanowane, a jednocześnie zaludnienie więzień poczyna przejawiać tendencję do utrzymania się na mniej więcej jednakowym stałym poziomie. Dalszą troską Ministerstwa jest szukanie sposobów, mogących wpłynąć na zmniejszenie się ilości więźniów. Umożliwia to przepis art. 43 kodeksu karnego, przewidujący, że w razie nieściągalności grzywny, sąd nakazuje skazanemu wykonanie pracy na rachunek grzywny. Dopiero gdyby to nie było możliwe, zamienia się grzywnę na areszt. Uzasadniona ta idea dotąd nie była zrealizowana, lecz wnioski, idące w tym kierunku, są w opracowaniu.</u>
<u xml:id="u-2.36" who="#ZygmuntGłowacki">P. Minister zapowiedział na Komisji Budżetowej Sejmu, że zamierza jeszcze w toku bieżącej kadencji zgłosić do laski marszałkowskiej projekt ustawy, normujący sposób wprowadzenia w życie zasad, zawartych w cytowanym już wyżej art. 43 k.k., a ponadto ustawy uzupełniającej prawo o wykroczeniach oraz prawo skarbowe przez dodanie przepisów analogicznych do art. 43 k. k. O ile projekt ten stanie się ustawą, nastąpi niezawodnie znaczne odciążenie więzień.</u>
<u xml:id="u-2.37" who="#ZygmuntGłowacki">Powracam do budżetu. Dla urealnienia budżetu wskazanym jest zniesienie ust. (1) art. 4 rozporządzenia Prezydenta R. P. z dnia 24 października 1934 r. o kosztach sądowych, który zwalnia od kosztów sądowych nie tylko Skarb Państwa, ale wszelkie podmioty prawne, za które działa Prokuratoria Generalna, oraz instytucje ubezpieczeń społecznych, a nawet instytucje finansowe, jak Pocztową Kasę Oszczędności, Bank Gospodarstwa Krajowego i Bank Rolny. Nie ma żadnej racji, ażeby koszty wymiaru sprawiedliwości, wynikające z działalności tychże instytucyj, obciążały i tak już zbyt szczupły budżet Ministerstwa Sprawiedliwości. Jeżeli np. Bank Gospodarstwa Krajowego wytacza niesłuszny proces i przerywa go, to koszty pracy sądowej, związane z procesem, ponosi nie kto inny, jak Ministerstwo Sprawiedliwości. Nie ma w tym żadnej racji, by np. Bank Gospodarstwa Krajowego, jako czysto gospodarcza instytucja, lub Bank Rolny wykazywały jako swój zysk koszty poniesione za nie przez resort sprawiedliwości. Komisja uznała za celowe zalecić poddanie rewizji dotychczas udzielone uwolnienia od opłat sądowych, a przyszłe uwolnienia przyznawać tylko w bardzo wyjątkowych przypadkach, w których nie wytworzy to poważniejszego obciążenia budżetu resortu sprawiedliwości. W stanie obecnym Ministerstwo Sprawiedliwości ponosi część kosztów generalnych państwowych przedsiębiorstw gospodarczych — mimo że nie otrzymuje na to żadnej dotacji.</u>
<u xml:id="u-2.38" who="#ZygmuntGłowacki">Ministerstwo Sprawiedliwości wykazało w swej gospodarce pełne zrozumienie potrzeb oględnego szafowania groszem publicznym, co doznało wyrazu w sprawozdaniu Najwyższej Izby Kontroli Państwa (str. 41): „Gospodarka władz i urzędów Ministerstwa Sprawiedliwości w okresie budżetowym 1937/38 wykazała dalszą stopniową poprawę, a w szczególności poprawa ta dotyczy sądów apelacyjnych i okręgowych, których gospodarka i rachunkowość tylko w nielicznych wypadkach dawały powód do wystąpień Kontroli Państwa” Reasumując pogląd komisji na budżet, wypada poczynić następujące stwierdzenia.</u>
<u xml:id="u-2.39" who="#ZygmuntGłowacki">Dla właściwego wykonania tej pracy, którą dzisiaj pełni resort sprawiedliwości, fundusze, stojące do jego dyspozycji są za szczupłe. Jeżeli z ogólnej sumy budżetu, z uwagi na inne konieczności Państwa, Ministerstwu Sprawiedliwości nie może przypaść większy udział, wówczas musimy jak najprędzej przystąpić do zasadniczej decyzji. W rozmiarach, zakreślonych możnością finansową, musimy wypośrodkować taki system wymiaru sprawiedliwości, który by zadość uczynił niezbędnym potrzebom kraju.</u>
<u xml:id="u-2.40" who="#ZygmuntGłowacki">Rozpatrując budżet rozpatrujemy przede wszystkim ekonomię wymiaru sprawiedliwości. Praca wykonywana przy wymiarze sprawiedliwości podlega takim samym prawom ekonomicznym, jak każda inna praca. Wymiaru sprawiedliwości nie należy traktować jako rozwiązywanie abstrakcyjnych zagadnień intelektualnych. Ma on swój ścisłe określony cel praktyczny, któremu służy praca intelektualna.</u>
<u xml:id="u-2.41" who="#ZygmuntGłowacki">Oblicze ekonomiczne wymiaru sprawiedliwości nie występuje z taką wyrazistością, jak gospodarcza strona innych czynności Państwa. Stąd też pochodzi, że dotąd pracę sądów najmniej pod tym kątem widzenia analizowano. Biorąc czynności wykonywane w sądach pod ostrze krytyki, znaleźlibyśmy i tam dużo pracy zbędnej i dużo wysiłku niewspółmiernego z efektem. Byliśmy nieraz świadkami szukania — ze znacznym nakładem siły i pracy — niewłaściwości tam, gdzie jej nie było. Jesteśmy często świadkami nastawienia rozmiarów procesów ponad istotną potrzebę. Na drobne sprawy zużywa się niekiedy czas idący w lata i szuka się najsubtelniejszego rozwiązania, podczas gdy na ważniejsze sprawy czasu nie stać. Przed sędzią staje w każdej sprawie nie tylko zagadnienie jej rozstrzygnięcia, lecz jej ważności.</u>
<u xml:id="u-2.42" who="#ZygmuntGłowacki">W swym oświadczeniu na Komisji Budżetowej Senatu w dn. 13 lutego r.b. stwierdził p. Minister Sprawiedliwości, jak szkodliwym jest zajmowanie najwyższej instancji drobnymi sprawami. W Sądzie Najwyższym uformowały się nieprawdopodobne zatory zaległych spraw, a ten sąd, mówił p. Minister „jest przeto wszystkim powołany do kształtowania wykładni, wytyczania dróg orzecznictwa i rozstrzygania spornych kwestii prawnych. Zalanie najwyższej instancji sądowej potokiem drobnych spraw uniemożliwia racjonalne spełnianie jego zasadniczych zadań. Stąd na całym święcie istnieją tendencje do ograniczenia zakresu działania sądu kasacyjnego”. Słowa te należy sobie zapamiętać i wyciągnąć z nich odpowiednie wnioski. Ale jest to tylko jedna strona ekonomizacji pracy sędziowskiej. Nie zawsze uproszczenie stanowi oszczędność. Są sprawy, które muszą być decydowane z całym nakładem pracy i fachowości, na które mimo przeciążenia czas się znaleźć musi. Są bowiem sprawy, których szybkie, sprawne i gruntowne załatwienie oddziałuje oczyszczająco na atmosferę prawną i odstrasza od wywoływania podobnych sporów. Niezbędne są decyzje, które podcinają spekulacje złośliwego dłużnika na przewlekłość procedury sądowej i niesprawność egzekucji.</u>
<u xml:id="u-2.43" who="#ZygmuntGłowacki">Definicja ekonomii w pracy sądowej nie może się opierać na kryteriach mechanicznych Wymiar sprawiedliwości jest również ekonomiczny, gdy oddziałuje na atmosferę prawną społeczeństwa w ten sposób, że ingerencja sądowa staje się niezbędną tylko w wyjątkowych przypadkach.</u>
<u xml:id="u-2.44" who="#ZygmuntGłowacki">Na tym kończę uwagi, dotyczące najważniejszych zagadnień resortu sprawiedliwości. Pozostałe zagadnienia omówione są w pisemnym sprawozdaniu komisji. Nie przedstawiam ich w tej chwili, ponieważ były one przedmiotem wielostronnej dyskusji w komisjach budżetowych obu Izb i na plenum Sejmu, a dyskusje te znalazły żywy oddźwięk również i w prasie.</u>
<u xml:id="u-2.45" who="#ZygmuntGłowacki">Wysoka Izbo! Przed resortem sprawiedliwości stoi szereg wielkich i poważnych zadań, które można pomieścić tylko w programie, zakreślonym na szereg lat. Żadne doraźne korektury w przedłożonym preliminarzu budżetowym nie mogą doprowadzić do poważniejszych wyników. Komisja Budżetowa przeto uznała za właściwe zaproponować Wysokiej Izbie przyjęcie przedłożonego preliminarza budżetowego.</u>
<u xml:id="u-2.46" who="#ZygmuntGłowacki">W konkluzji w imieniu Komisji Budżetowej wnoszę:</u>
<u xml:id="u-2.47" who="#ZygmuntGłowacki">Wysoki Senat uchwalić raczy preliminarz budżetowy część 9 — Ministerstwo Sprawiedliwości — w brzmieniu, uchwalonym przez Sejm, bez zmian wraz z następującą rezolucją:</u>
<u xml:id="u-2.48" who="#ZygmuntGłowacki">„Senat wzywa Rząd do poddania rewizji uwolnień od opłat sądowych, wynikających zarówno z mocy samego prawa art. 4 ust. (1) przepisów o kosztach sądowych), jak też przyznanych na podstawie art. 4 ust. (2) tych przepisów”.</u>
<u xml:id="u-2.49" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#BogusławMiedziński">Głos ma s. Fichna.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#BolesławFichna">Wysoki Senacie! Już niejednokrotnie z tej wysokiej trybuny charakteryzowano w ogólnych rzutach sytuację, w jakiej Polska, w jakiej cała Europa, ba cały świat się znajdują. Wysokie napięcie dynamizmu, przewartościowanie szeregu ustalonych pojęć, poderwanie zaufania do umów międzynarodowych, które często traktuje się jak świstki papieru — oto stwierdzenia, które naszą współczesną rzeczywistość trafnie ujmują. I dlatego program obrony narodowej w oparciu o własne przede wszystkim możliwości, dlatego pogotowie psychiczne narodu, który na wszelkie ewentualności również moralnie musi być dozbrojony — muszą być przygotowane.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Dąbkowski.)</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#BolesławFichna">Do tego programu dorzucić musimy jeszcze jedną myśl, jeszcze jeden postulat, który nieprzeciętne wartości dla Państwa i narodu reprezentuje — trwały porządek prawny.</u>
<u xml:id="u-4.3" who="#BolesławFichna">Jednym z najbardziej ważkich zagadnień, przepracowanych przez Ministerstwo Sprawiedliwości, to sprawa kodyfikacji jednolitego prawa polskiego. Jednym z najbardziej istotnych zadań tegoż Ministerstwa — to propaganda kultu prawa, to wskrzeszenie autorytetu prawa, to wychowanie narodu, a szczególnie młodego, narastającego pokolenia w poszanowaniu i posłuchu dla prawa. Jeżeli konsekwencją dzisiejszego ustroju jest rząd silnej ręki, to jednak nie jest ideałem obywatel słaby i do wielkich zadań nieprzygotowany, ale taki, co w poczuciu odpowiedzialności za swoje czyny świadom jest tego, że ugiąć się może, ale przed prawem, że pokonany być może, ale właśnie przez prawo. Jeżeli tępienie „złych obyczajów” weszło w orbitę naszych działań, jeżeli jeszcze jest w Polsce „za dużo nieprawości”, to walka z tymi objawami tym skuteczniej osiągnie swój cel, im stosowane środki mocniejszą podstawę prawną posiadać będą.</u>
<u xml:id="u-4.4" who="#BolesławFichna">Jedno jest dziś wszystkich wołanie — powszechne jednolite prawo polskie. Po pierwszym dwudziestoleciu pracy państwowej wołanie to staje się jeszcze bardziej naglące.</u>
<u xml:id="u-4.5" who="#BolesławFichna">Jest rzeczą oczywistą i zrozumiałą, że to właśnie, co Konstytucję kwietniową — naszą magna charta — wyróżnia i charakteryzuje: praca polskich mózgów, współczesna doktryna prawnicza, przystosowanie zbudowanego ustroju do narodowych właściwości — musi przenikać wszystkie nasze prace ustawodawcze. Zbudowany w ten sposób porządek prawny przetrwa długie lata, a wzajemne stosunki obywateli, obywatela do Państwa i Państwa do obywatela ustabilizuje, bo wypływać będzie z ducha narodu, a swe źródło posiadać będzie w Konstytucji. Prawo bowiem nie jest tylko formą, ma ono przede wszystkim do czynienia z żywym człowiekiem, jego więc interesy i jego dobro chronić musi.</u>
<u xml:id="u-4.6" who="#BolesławFichna">Rozejrzyjmy się, co w dziale „porządek prawny” zostało dotychczas dokonane. Najlepszą na to odpowiedzią — to praca departamentu ustawodawczego Ministerstwa, przede wszystkim jednak dotychczasowy dorobek Komisji Kodyfikacyjnej. A trzeba przyznać, że dorobek ten jest bogaty. Obejmuje on bowiem całą obszerną dziedzinę prawa karnego: materialnego i procedurę, poważny dział ustawodawstwa cywilnego, jak np. zobowiązania i procedurę cywilną, całość stosunków handlowych, t.zn. kodeks handlowy, prawo upadłościowe i prawo o postępowaniu układowym, prawo wekslowe i prawo czekowe, prawo o spółkach akcyjnych i prawo o spółkach z ograniczoną odpowiedzialnością, następnie — postępowanie egzekucyjne, prawo o ustroju adwokatury, o notariacie itd., itd.</u>
<u xml:id="u-4.7" who="#BolesławFichna">Prócz aktów ustawodawczych, które już weszły w życie i obowiązują, a które stanowią bogate pokłosie blisko dwudziestoletniej pracy Komisji Kodyfikacyjnej, jest jeszcze obszerny dział prac, będących w przygotowaniu. Do nich należą: 1) Część ogólna kodeksu cywilnego. 2) Prawo małżeńskie majątkowe. 3) Prawo o stosunkach z pokrewieństwa i opieki. 4) Prawo rzeczowe. 5) Prawo spadkowe. 6) Prawo morskie i rzeczne. 7) Prawo ubezpieczeniowe. 8) Kodeks postępowania niespornego. 9) Projekt nowelizacji rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z 22 marca 1928 r. o ochronie wynalazków, wzorów i znaków towarowych.</u>
<u xml:id="u-4.8" who="#BolesławFichna">W tym bogatym wykazie projektów ustawodawczych. opracowanych lub będących w opracowaniu Komisji Kodyfikacyjnej, jest jeszcze jeden dział. Temu działowi słów kilka poświęcić muszę.</u>
<u xml:id="u-4.9" who="#BolesławFichna">Już dnia 28 maja 1929 r. Komisja Kodyfikacyjna opracowała projekt prawa małżeńskiego i w dniu 4 grudnia 1929 r przedłożyła go p. Ministrowi Sprawiedliwości. W dniu 9 marca 1931 r. został przez tę samą komisję przygotowany i uchwalony projekt ustawy o aktach stanu cywilnego i przesłany p. Ministrowi w dn. 31 marca 1931 r.</u>
<u xml:id="u-4.10" who="#BolesławFichna">Są to prace duże, regulujące poważne działy naszego życia, działy, będące w zapuszczeniu, a regulowane na podstawie ustaw, narzuconych nam przez państwa zaborcze i ich interesowi raczej służące. Są to prace polskich mózgów prawniczych, oparte na dużym doświadczeniu i długoletnich studiach, prace, usuwające w rezultacie różnolite ustawodawstwa zaborcze i wprowadzające jednolite dla całego obszaru Polski przepisy. Boć przecież na obszarze Rzeczypospolitej obowiązuje dziś pięć rozmaitych systemów prawa małżeńskiego.</u>
<u xml:id="u-4.11" who="#BolesławFichna">Sięgnijmy, proszę Panów, w przeszłość. Przypomnijmy sobie, w jakich warunkach powstała i narodowi polskiemu została narzucona po dziś dzień obowiązująca na ziemiach b. Kongresówki ustawa małżeńska. Sejmy Królestwa Kongresowego dwa razy odrzucały przedkładane im projekty nowej ustawy małżeńskiej, zmieniającej dział Kodeksu Napoleona. I dopiero gdy wojna polsko-rosyjska w r. 1831 została przez nas przegrana, gdy zdetronizowany przez ostatni sejm Mikołaj I stał się znów nieograniczonym panem tych ziem, wtedy i w dziedzinie prawnej zemsty dokonał. I dlatego to, co polskie sejmy odrzucały, zostało wolą i ukazem cara Mikołaja narzucone. Tak powstało prawo małżeńskie z dnia 24 marca 1836 r.</u>
<u xml:id="u-4.12" who="#BolesławFichna">Ale jest i drugie curiosum. Wystarczy zestawić z sobą przepisy art. 305 i 306 kodeksu cywilnego Królestwa Polskiego z roku 1825, by dojść do wniosku, że żyjemy w jakimś koszmarnym okresie średniowiecza. Ojcostwa poszukiwać nie wolno. Macierzyństwa — tak. To są słynne kabalistyczne litery N. N. w rubryce „ojciec”, w akcie stanu cywilnego umieszczone. Przyrodzone prawo zostało zdeptane, za to święci swoje triumfy niemoralna zasada, iż za cudze winy karze się — dzieci. Śmiem zaryzykować twierdzenie, że tego rodzaju przepisu nie zna żaden kodeks cywilizowanych narodów.</u>
<u xml:id="u-4.13" who="#BolesławFichna">W pyle zapomnienia, ukryty pod zielonym suknem, obchodzić będzie niedługo, bo w tym jeszcze roku, swe pierwsze dziesięciolecie projekt polskiej ustawy małżeńskiej. Ale obchodziła w r. 1936 swe 100-lecie istnienia carska mikołajowska ustawa. Nie twierdzę wcale, że projekt ustawy małżeńskiej odpowiada duchowi czasu i potrzebom narodowym. Współczesne pokolenie, które na barkach swoich niepodległość Polski wyniosło, które dzisiaj niemniej uporczywie o niezależność gospodarczą i przemianę ustroju społecznego walczy, ma jeszcze jedną ambicję: dać Polsce powszechne, jednolite, rodzime ustawodawstwo.</u>
<u xml:id="u-4.14" who="#BolesławFichna">Prawnictwo polskie do tej pracy przystąpiło z zapałem i energią. 1 gdy zastosowany został przyśpieszony marsz we wszystkich dziedzinach pracy, to i w tej dziedzinie ten sam rytm pracy musi się objawić.</u>
<u xml:id="u-4.15" who="#BolesławFichna">Z zagadnieniem kodyfikacji polskiego prawa, do czego, jak to p. Minister oświadczył, już przystąpiono, łączy się sprawa inflacji ustaw, nowel, rozporządzeń, okólników itd. Wymaga tego tempo życia, ale z pojęciem dobrego prawa jest to w zdecydowanej sprzeczności. I dobrze zrobił p. poseł Żenczykowski, gdy podczas debaty sejmowej podał w wątpliwość słuszność starej rzymskiego prawa zasady: nieznajomością prawa nikt się tłumaczyć nie może. W życiu stała się ta zasada już anachronizmem. Jeżeli jeszcze pokutuje w teorii prawa, to tylko dowód, iż z pojęciami, które wyszły z obiegu, rozstać się przecież nie możemy.</u>
<u xml:id="u-4.16" who="#BolesławFichna">Ale dobre prawo nie zna również pośpiechu, a rzetelnie pojęta współpraca pomiędzy rządem a parlamentem nie zna owego terminu taktycznego — zaskakiwania.</u>
<u xml:id="u-4.17" who="#BolesławFichna">Wiemy, iż w przeddzień zwołania Izb ogłoszono dekretem Pana Prezydenta cztery ustawy. Wszystkie sięgają głęboko w nurt naszego życia. Ale dwie z nich wysoce praktyczne posiadają znaczenie. Nie tylko, że nie neguję potrzeby wydania prawa prasowego, ale twierdzę, że zaognione i nieznośne w tej dziedzinie stosunki dużo wcześniej domagały się uzdrowienia. Ale czy było rzeczą konieczną unikać ognia dyskusji i wzajemnej argumentacji? Uznaję również słuszność tezy, iż procedurę cywilną i karną trzeba było zmodernizować. Ale czy był potrzebny ów niesłychany pośpiech? Czy kwestia jednego miesiąca odegrałaby tu tak istotną rolę? Czy nie uniknęłoby się serii nowych okólników, a nawet sięgania po autorytatywne wyjaśnienia aż do Sądu Najwyższego?</u>
<u xml:id="u-4.18" who="#BolesławFichna">Dobre prawo wymaga jeszcze jednego czynnika — dobrego wykonania. Walory swoje ukazuje ono dopiero wtedy, gdy się zetknie z życiem. Zadanie to spełniają przede wszystkim sądy. Dlatego wszystko, co dąży do podniesienia standardu życiowego sędziów i prokuratorów, co umocni ich niezależność materialną i niezawisłość ustawową, co umożliwi przede wszystkim sądom grodzkim, dziś jeszcze bardzo obciążonym, dobre i szybkie wykonanie ich funkcji i zadań, powinno być nieustanną troską p. Ministra. Dobrze Państwu i narodowi zasłuży się ten minister sprawiedliwości, który zagadnienie to rozwiąże. Wymiar sprawiedliwości bowiem, to ramię państwa, które porządek prawny ustala.</u>
<u xml:id="u-4.19" who="#BolesławFichna">Chcę przy tej okazji drobny szczegół poruszyć, chcę mówić o pewnym zagadnieniu ściśle lokalnym, o memoriale sędziów i prokuratorów łódzkich, złożonym p. Ministrowi Sprawiedliwości w sprawie przyznania dodatku lokalnego. Ten memoriał jest p. Ministrowi dobrze znany i wiem, że został życzliwie potraktowany. Ale chciałbym kilka cyfr z tego memoriału Wysokiemu Senatowi do wiadomości podać. W memoriale tym zrzeszenie sędziów i prokuratorów domaga się dodatku lokalnego i twierdzi, że właśnie w tym żądaniu opiera się na zasadach sprawiedliwości społecznej. Przytoczę cyfry. Wiemy, że tego rodzaju dodatek istnieje w Warszawie, Katowicach, Gdyni. Co nam mówi wskaźnik cen za artykuły pierwszej potrzeby?</u>
<u xml:id="u-4.20" who="#BolesławFichna">Rok 1937: Warszawa — 12,34, Katowice — 12,25, Gdynia — 12,74, Łódź — 12.29, a więc wyższy niż w Katowicach.</u>
<u xml:id="u-4.21" who="#BolesławFichna">Marzec 1938 r.: Warszawa — 12,63, Katowice — 12,23, Gdynia — 12,85, Łódź — 12,73, a więc najdroższa jest Gdynia, a następnie idą Łódź, Warszawa, Katowice.</u>
<u xml:id="u-4.22" who="#BolesławFichna">Wrzesień 1938 r. Warszawa — 12,35, Łódź już 12,78.</u>
<u xml:id="u-4.23" who="#BolesławFichna">Październik 1938 r. Warszawa — 12,53, Łódź — 12,97.</u>
<u xml:id="u-4.24" who="#BolesławFichna">Jeżeli do tego dodamy niesłychanie trudne warunki mieszkaniowe i jeszcze jeden istotny argument — sprawę szkolnictwa, zrozumiemy w całej pełni, w jak ciężkiej sytuacji znajdują się nasi sędziowie i prokuratorzy. Wysoki Senacie! Łódź ma przeszło 670.000 mieszkańców, w tym przeszło 60% ludności polskiej, oczywiście gros tej ludności — to ludność robotnicza, pracownicza, a państwowych szkół średnich posiada męskich trzy, żeńskich jedną. A więc i nad tym zagadnieniem nie możemy przejść do porządku dziennego wtedy, gdy się mówi, że trzeba dać dodatek dla sędziów i prokuratorów.</u>
<u xml:id="u-4.25" who="#BolesławFichna">Przy tej okazji — przepraszam bardzo Wysoki Senat — ale muszę zrobić małą dygresję w związku ze szkolnictwem, a to z tego powodu, że wczoraj podczas dyskusji s. Hasbach, reprezentujący mniejszość niemiecką, tak się skarżył na owo pokrzywdzenie ludności niemieckiej i na pokrzywdzenie dzieci niemieckich. Otóż w Łodzi tam, gdzie Niemcy stanowią 8% do 9% całej ludności, najpiękniejszy gmach w całym mieście, gmach w centrum miasta i najlepiej uposażony należy do gimnazjum męskiego i gimnazjum żeńskiego niemieckiego. A obok niego jest jeszcze drugie gimnazjum p. Rotertowej, również niemieckie. Nie ma w całym rejonie łódzkim dziecka niemieckiego, które by, jeżeli chce pójść do szkoły średniej, nie znalazło miejsca w szkole średniej niemieckiej. Natomiast jest tysiące dzieci polskich, które miejsca szkole średniej absolutnie znaleźć nie mogą.</u>
<u xml:id="u-4.26" who="#BolesławFichna">I komu tu dzieje się krzywda? Tylko dzieciom polskim, a wśród nich i dzieciom łódzkich sędziów i prokuratorów. Nawet tramwaj w Łodzi jest droższy niż w Warszawie. To wszystko są argumenty, które bezsprzecznie przemawiają za tym, że dodatek lokalny jest koniecznością.</u>
<u xml:id="u-4.27" who="#BolesławFichna">Wysoki Senacie! Kończę tym, co jest właściwą treścią mego przemówienia. W wyścigu pracy na rzecz Państwa i narodu prawnictwo polskie nie chce i nie może pozostać w tyle. Gdy nurt życia się wzmaga, to i przyśpieszony marsz na naszym odcinku jest potrzebny. Możliwie szybko Państwu naszemu chcemy dać dobre jednolite prawo polskie.</u>
<u xml:id="u-4.28" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#StefanDąbkowski">Głos ma s. Szelągowska.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#AnnaSzelągowska">Wysoka Izbo! Im dokładniejszej analizie poddamy przestępczość pełnoletnich, tym mocniej uderza fakt, iż w ogromnej większości wypadków zaczynali oni karierę przestępczą już w dzieciństwie. Co więcej, najniebezpieczniejsi i najniepoprawniejsi są właśnie ci przestępcy już w dzieciństwie, zatem należało by roztoczyć nad nimi odpowiednią opiekę. W żadnym razie nie mogą temu zadaniu sprostać sądy ogólne.</u>
<u xml:id="u-6.1" who="#AnnaSzelągowska">Rozumiał to Naczelnik Państwa Marszałek Józef Piłsudski i już dnia 7 lutego 1919 r., a więc w trzy miesiące po odzyskaniu niepodległości Polski, wydał dekret, zarządzający wprowadzenie sądów dla nieletnich. Dekret uzupełniony rozporządzeniem wykonawczym Ministerstwa Sprawiedliwości zaczął obowiązywać dn. 20 lipca 1919 r. Sądy utworzono w Warszawie, Łodzi i Lublinie.</u>
<u xml:id="u-6.2" who="#AnnaSzelągowska">Moc obowiązującą tego dekretu i rozporządzenia uchyliło jednak prawo o ustroju sądów powszechnych, wprowadzone rozporządzeniem Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 6 lutego 1928 roku. Na mocy zarządzeń administracyjnych sprawy nieletnich, należące do kompetencji sądu grodzkiego, zostały w niektórych miastach przekazane do sądzenia jednemu oddziałowi tego sądu. Na terenie Warszawy i Łodzi oddziały te kontynuują w praktyce działalność dawnych sądów dla nieletnich z pewnymi zmianami, toteż większość spraw, nieraz bardzo skomplikowanych, przechodzi poza sądami dla nieletnich.</u>
<u xml:id="u-6.3" who="#AnnaSzelągowska">Dzieci, popełniające przestępstwa, to nic innego, tylko skutek istnienia dzieci zaniedbanych, opuszczonych i krzywdzonych — powiedziała jeszcze w roku 1870 miss Clark. Toteż pod wpływem tej ewolucji poglądów na walkę z przestępczością nieletnich, nieletni w prawie karnym stanowią obecnie zagadnienie odrębne. Wiemy, że istnieje wiele przyczyn specjalnie powodujących przestępczość u dzieci, a przede wszystkim za jedną z głównych przyczyn uznano ujemną atmosferę środowiska, w którym dziecko wzrasta i wychowuje się. Łącznie z ewolucją poglądów prawa karnego w stosunku do nieletnich uznano za wskazane, aby dzieci, które popełniły przestępstwo, nie podlegały procedurze karnej, stosowanej względem dorosłych, stąd koncepcja sądów dla nieletnich. Wyniki dotychczasowe w polskich sądach dla nieletnich przemawiają w zupełności na korzyść tej instytucji. Przewidziane jednak w prawie o ustroju sądów powszechnych sądy dla nieletnich nie zostały dotychczas zorganizowane, bo chociaż prawo to upoważnia Ministra Sprawiedliwości do powołania sądów dla nieletnich, ale nie przesądza, kiedy organizacja tych sądów ma nastąpić.</u>
<u xml:id="u-6.4" who="#AnnaSzelągowska">Odpowiednich sił prawniczych nam nie brak dla obsadzenia stanowisk w sądach dla nieletnich. Jest cały zastęp aplikantek sądowych, które po złożeniu egzaminów nie zostają mianowane asesorami, robią zwyczajną kancelaryjną robotę poniżej poziomu prawniczego, natomiast praktyka wykazała, jak dodatnią jest działalność kobiet w charakterze sędziów dla nieletnich. Są państwa, jak np. Anglia, gdzie z reguły w skład sądu dla nieletnich wchodzi kobieta.</u>
<u xml:id="u-6.5" who="#AnnaSzelągowska">Sądy dla nieletnich są tak doniosłym czynnikiem w zakresie walki z przestępczością, że ze wszech miar jest wskazana rozbudowa sądownictwa dla nieletnich i dlatego apeluję gorąco o rozbudowę tych sądów w myśl uprawnień, jakie p. Ministrowi przysługują. Dziś, gdy coraz częściej powraca prawo dżungli i kult siły przed prawem, może poprzez sądy dla nieletnich ukrócimy przestępcze objawy tego złowrogiego kierunku.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#StefanDąbkowski">Głos ma s. Hordyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#EmilHordynski">Przy rozpatrywaniu budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości nasuwa się na myśl szereg pytań, dotyczących spraw, wchodzących w zakres działalności sądów, których załatwienie i rodzaj ich załatwienia nie jest obojętny także dla ludności ukraińskiej.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#EmilHordynski">I tak przede wszystkim bardzo ważną w dzisiejszych czasach okazuje się sprawa zużycia pieniężnych kwot, będących własnością pupilów. Kapitały te wzrosły w powojennych czasach do znacznej wysokości, a to z tego powodu, że bardzo wielu pupilów otrzymywało ze Skarbu Państwa zaopatrzenie sieroce po swych ojcach jako żołnierzach b. armii zaborczych Nierzadko były wypadki, iż na jednego pupila Skarb Państwa wypłacał i znaczniejsze kwoty, dochodzące do wysokości kilku tysięcy złotych. Przez dłuższy szereg lat — a w każdym razie od 1926 r. — renty te były wypłacane przez Izbę Skarbową w Krakowie bezpośrednio do rąk opiekunów pupilów, gdyż przypuszczano, iż opiekunowie, którymi były zwykle matki tych pupilów, zużyją uzyskane renty na korzyść pupilów. Jednakże spodziewania władz skarbowych w najliczniejszych wypadkach zawiodły, gdyż właśnie te matki uważały za odpowiednie wprowadzić zwyczaj, by znaczną część tych rent zużyć na ugaszczanie znajomych, a ponieważ wypłata rent odbywała się zwyczajnie w jednym z miasteczek, to zawsze łatwo trafiało się towarzystwo, które korzystało ze sposobności do zabawy. Najgorzej na tym wychodzili pupile, bo dla nich zostawała tylko reszta renty, albo też nic.</u>
<u xml:id="u-8.2" who="#EmilHordynski">Ten stan rzeczy został zaobserwowany przez niektóre sądy grodzkie i te zwróciły się do Izby Skarbowej w Krakowie, by renty przeznaczone dla osób małoletnich były przesyłane nie na ręce opiekunów, a jedynie do sądów — jako opiekuńczych — i żeby one w porozumieniu z opiekunami lokowały te kapitały w instytucjach kredytowych, mających zabezpieczenie pupilarne. W ten sposób przez dłuższy szereg lat w wielu kasach na terenie apelacji lwowskiej zebrano znaczne kapitały, których użycie zależne jest od zezwolenia sądów grodzkich jako opiekuńczych lub nadkuratelarnych.</u>
<u xml:id="u-8.3" who="#EmilHordynski">Do tych kapitałów, zebranych z rent, dołączyły się jeszcze czynsze dzierżawne, składane na rachunek pupilów przez dzierżawców gruntów sierocińskich. Ogólne kwoty, powstałe czy to z rent, czy też z czynszów, są jeszcze i teraz znaczne i dochodzą w niektórych wypadkach do kilku tysięcy.</u>
<u xml:id="u-8.4" who="#EmilHordynski">Wskazanym było by, by te kwoty, które są własnością pupilów, rekrutujących się z warstwy włościańskiej, były zużywane w obecnych czasach na dokupienie dla pupilów gruntu, gdyż to jest jedyny możliwie korzystny sposób zużytkowania tych kapitałów, a to tym bardziej, iż, ceny gruntów w województwach północno-wschodnich są teraz mniej więcej normalne i nie potrzeba obawiać się nadmierności cen. Mimo to szereg sądów w wypadkach, gdy pupilom trafia się możliwość kupienia gruntów, robi trudności w zezwoleniu na użycie ich oszczędności na kupno nieruchomości. Tego rodzaju postępowanie może zaszkodzić pupilom, gdyż kupno gruntu stanowi jedyną możliwość poprawy ich sytuacji majątkowej i jej zabezpieczenie.</u>
<u xml:id="u-8.5" who="#EmilHordynski">Proszę więc Pana Ministra o wydanie w drodze nadzoru pewnych przypomnień w tym kierunku, by nie dopuścić do mimowolnego wprawdzie, lecz w każdym razie pewnego narażenia na szkodę jednostek, podlegających pieczy sądów.</u>
<u xml:id="u-8.6" who="#EmilHordynski">Okazuje się to tym bardziej pilnym, iż właśnie nikt inny, jak tylko sądy opiekuńcze, były inicjatorami zabezpieczenia mienia pupilów w sposób na wstępie wymieniony. Stosunki gospodarcze w kraju ulegają jednak tak licznym i nawet niekiedy szybkim i niedostrzegalnym zmianom, że trudno jest każdemu sędziemu te zmiany zaobserwować. Z tego powodu każdy sędzia opiekuńczy nie zawsze zwraca uwagę na zmianę koniunktury gospodarczej, a przecież zwróciłby na to uwagę przy sposobności zaznajamiania się z okólnikiem władzy przełożonej, naświetlającym stosownie powyższą kwestię.</u>
<u xml:id="u-8.7" who="#EmilHordynski">Dalszą kwestią nie mniej ważną, również z dziedziny, dotyczącej interesów osób nieletnich, jest sądownictwo karne dla nieletnich, a w szczególności sposób jego wykonywania. Dla nikogo nie jest obojętnym, czy dana jednostka zejdzie na manowce i stanie się ciężarem a nawet postrachem dla społeczeństwa, czy też zostanie dla społeczeństwa uratowana mimo chwilowego moralnego upadku. Pytanie to jest jednak najbardziej aktualne w wypadku, gdy dotyczy osób nieletnich, które z biegiem okoliczności zostały wciągnięte na drogę przestępstwa.</u>
<u xml:id="u-8.8" who="#EmilHordynski">Nasze ustawodawstwo karne zmierza do ochrony nieletniego przestępcy przed ujemnym wpływem ze strony pełnoletnich osób występnych i stara się, by postępowanie karne w sprawach nieletnich odbywało się w sposób odrębny, umożliwiający spełnienie zamiarów ustawodawcy w tym kierunku. Na razie jednak należyte wykonanie przepisów ustawowych, dotyczących sądownictwa karnego dla nieletnich przestępców, natrafia na pewnego rodzaju niedociągnięcie, spowodowane prawdopodobnie zbyt krótkim okresem czasu dla odpowiedniego przygotowania sędziów dla takich spraw. Wykonanie obowiązku sędziego karnego w sprawach dla nieletnich wymaga oprócz znajomości szeregu przepisów karnych, odmiennych dla postępowania w tych sprawach, także czegoś o wiele ważniejszego w takich wypadkach, a w szczególności specjalnego przygotowania samego sędziego, który w tych sprawach ma wystąpić nie tylko jako organ wymiaru sprawiedliwości, który stosuje przepis odpowiednio do stwierdzonego stopnia winy czy też niewinności podsądnego, lecz ma w czasie przeprowadzenia rozprawy wywrzeć przez stosowne uwagi i pouczenie wpływ dodatni na nieletniego przestępcę. Możliwość udzielenia takich pouczeń wymaga jednakże specjalnego przygotowania, gdyż inaczej cały zamierzony przez ustawodawcę system tego sądownictwa pozostanie bez dodatnich wyników. By zapobiec szablonowemu stosowaniu przepisów o sądownictwie karnym dla nieletnich przestępców, wskazanym byłoby przygotowanie pewnego zastępu sędziów karnych dla nieletnich na specjalnych kursach i w ten sposób nadanie temu sądownictwu tak pięknie przez ustawodawcę zamierzonego celowego kierunku.</u>
<u xml:id="u-8.9" who="#EmilHordynski">Z kolei przechodzę do omówienia zagadnienia, które interesuje wszystkich, których obchodzi los ludności, zamieszkującej strefę górską i podgórską Karpat. Jak wiadomo, w ostatnich dziesiątkach lat XIX wieku w okolicach tych rozpanoszył się wyzysk ludności przez spekulantów, żerujących na słabym gospodarczo organizmie tej ludności i niszczących tę ludność przez tzw. lichwę bydlęcą. Jest to swoista instytucja bezprawia. Dzięki wytrawnym ówczesnym kierownikom sądów, którzy przez swą znajomość miejscowych stosunków zdążyli wniknąć w sedno rzeczy, po kilkunastoletniej walce udało się tę zmorę zniszczyć i całkowicie ją usunąć, tak, iż w latach przedwojennych ludność górskiej i podgórskiej strefy Karpat była już wolna od lichwy bydlęcej, a w gospodarstwach wiejskich nie karmiono już obcego bydła.</u>
<u xml:id="u-8.10" who="#EmilHordynski">Taki stan trwał aż do początku kryzysu gospodarczego, kiedy to nagle załamało się życie gospodarcze naszej wsi i liczni gospodarze, wyprzedawszy inwentarz żywy na spłatę długów, zostali bez wszelkiego inwentarza, a chcąc go uzyskać zmuszeni byli skorzystać z usług spekulantów, czyhających na wykorzystanie przykrego położenia wsi. Udało się im to tym łatwiej, iż organizacjom rolniczym zabrakło funduszów na zapomogi dla rolników, potrzebujących inwentarza żywego. I tak rozpoczęło się ponowne niszczenie organizmu włościańskiego, nie napotykające z żadnej strony na przeszkody. Spekulant taki da je włościaninowi zazwyczaj małe cielę i 10 zł, włościanin zobowiązuje się to cielę dochować do krowy z cielęciem, a następnie właśnie w czasie, kiedy krowa miałaby przynosić włościaninowi jakąś korzyść z mleka i cieląt, spekulant, który jest wedle umowy współwłaścicielem krowy w połowie, proponuje sprzedaż krowy i cielęcia i dzieli się ceną kupna po połowie. Dzieje się to zwyczajnie w najniedogodniejszym dla włościanina czasie, a natomiast w czasie najstosowniejszym koniunkturalnie dla spekulanta. Są i inne formy umów, np. iż drugie z rzędu cielę od wyhodowanej w powyższy sposób krowy ma być już wyłączną własnością rolnika, który na wypas krowy przez lato i wyhodowanie przez zimę zużył cały zapas paszy ze swego gospodarstwa, a możliwe, iż nawet jeszcze dokupił. W niektórych wsiach powiatów górskich można naliczyć takich krów w gospodarstwach nawet i po 100 sztuk. Jest to bardzo smutne gospodarcze zjawisko i winno być tępione wszelkimi sposobami.</u>
<u xml:id="u-8.11" who="#EmilHordynski">Najłatwiejszy sposób wniknięcia w sprawę mają kierownicy sądów, jako będący również zwyczajnie sędziami opiekuńczymi i mogący korzystać w tych sprawach z informacyj rad sierocych po gromadach przy sposobności badania stanu majątkowego i sposobu zarządu majątkiem pupilów, przy czym w stosownych kwestionariuszach mogłyby być pytania, dotyczące stanu własności inwentarza żywego pupilów, a zarazem odpowiednie pouczenia dla rad sierocych w powyżej przedstawionej sprawie. Jeśliby kierownicy sądów w powiatach górskich zwrócili na ten stan rzeczy uwagę przynajmniej w ten sposób, to przyczyniliby się nader wiele do uzdrowienia stosunków gospodarczych tamtejszej ludności, a zarazem wzbudziliby zaufanie tejże ludności do władz.</u>
<u xml:id="u-8.12" who="#EmilHordynski">Ze względu na powyższe okoliczności zwracam się do Pana Ministra z prośbą o zajęcie w tej kwestii stanowiska w specjalnym reskrypcie do sądów zainteresowanej połaci kraju, gdyż los tysięcy gospodarstw wiejskich w okolicach górskich jest zawisły od zwolnienia tych gospodarstw od ciężaru lichwy bydlęcej. Zaznaczam, iż w latach przedwojennych udało się zniszczyć lichwę bydlęcą dzięki bardzo ofiarnej i wydatnej działalności ówczesnych kierowników sądów grodzkich, którzy byli ludźmi starszymi, gdyż w tych czasach na czele sądów grodzkich stali sędziowie w randze sędziów apelacyjnych. Inaczej działo się u nas w czasie, kiedy kryzys gospodarczy niszczył organizm gospodarczy kraj Wtedy to na czele tak ważnych instytucyj państwowych, jakimi są sądy grodzkie, zabrakło tych starszych sędziów o dużej wiedzy i doświadczeniu, co budziło szacunek dla sądownictwa i podtrzymywało powagę wymiaru sprawiedliwości. A przecież ci światli i doświadczeni ludzie byliby w bogatej skarbnicy ustaw znaleźli niejeden przepis, który byłby uratował niejedno gospodarstwo wiejskie przed rzekomo konieczną ustawowo sprzedażą licytacyjną. I rzeczywiście zdarzało się też, iż na terenach sądów grodzkich, w których sprawy egzekucyjne załatwiali w czasie kryzysu — nawet przed wejściem w życie ustaw oddłużeniowych i przed wprowadzeniem instytucji urzędów rozjemczych — sędziowie starsi, nie przyszło do sprzedaży tak licznych realności chłopskich, jak to stało się w okręgach, w których te sprawy załatwiali szablonowo sędziowie niedoświadczeni? Taka sama sytuacja wytworzyła się i z tych samych przyczyn, już w czasie funkcjonowania urzędów rozjemczych, kiedy to w licznych wypadkach — mimo obowiązywania ustaw oddłużeniowych — nie udało się skorzystać z tych ustaw rolnikowi i to tylko dzięki skostniałemu sposobowi załatwiania spraw przez niektóre niedoświadczone jednostki spośród sędziów.</u>
<u xml:id="u-8.13" who="#EmilHordynski">Wobec tego staje się też jasnym, iż w pogłębieniu ciężkiej sytuacji gospodarczej, wytworzonej kryzysem, odegrał też nie średnią rolę brak w sądach grodzkich, które właśnie najczęściej spotykały się i spotykają ze społeczeństwem i jego potrzebami, ludzi starszych o dużej wiedzy i doświadczeniu życiowym.</u>
<u xml:id="u-8.14" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-8.15" who="#EmilHordynski">Dlatego to okazuje się koniecznym tak powiększenie etatów sędziowskich w sądach grodzkich, jak i wprowadzenie w sądownictwie awansu automatycznego i umożliwienie w ten sposób powierzania stanowisk w sądach grodzkich ludziom starszym, których wiedza i doświadczenie mogłyby być wykorzystane dla dobra społeczeństwa. Wtedy to i bez dodatków za kierownictwo znaleźliby się na stanowiskach kierowniczych w sądach grodzkich ludzie lepiej uposażeni, co też nie byłoby bez wpływu na wzrost znaczenia tych sądów w społeczeństwie.</u>
<u xml:id="u-8.16" who="#EmilHordynski">Wskazanym jest także polepszenie losu urzędników sądowych, gdyż od nich wymaga się o wiele więcej aniżeli od urzędników innych dykasteryj i lepsze uposażenie zachęciłoby ich do wydatniejszej pracy, a także przyczyniłoby się do podniesienia ich prestiżu w społeczeństwie.</u>
<u xml:id="u-8.17" who="#EmilHordynski">Przy przyjmowaniu nowych sił proszę Pana Ministra o uwzględnienie także Kandydatów ukraińskiej narodowości.</u>
<u xml:id="u-8.18" who="#EmilHordynski">Kilkuletnie obowiązywanie przepisów o przymusie sporządzania przez notariuszów aktów, odnoszących się do przeniesienia własności nieruchomości, spowodowało, iż mimo obniżenia taryfy notarialnej ludność wiejska wstrzymuje się ze sporządzaniem aktów i dokonuje transakcyj nieruchomości między sobą, sporządzając tylko prywatne zapiski i oddając nabywcy w posiadanie pozbytą nieruchomość. Jest to nader szkodliwe, gdyż szereg takich faktycznych transakcyj powoduje zwiększanie się liczby nieuregulowanego stanu posiadania nieruchomości. Dzieje się to przede wszystkim z powodu ubóstwa drobnych właścicieli rolnych. Wobec tego wskazaną jest zmiana ustawy notarialnej w tym kierunku, by umożliwić akty pozbycia nieruchomości do wartości 3.000 zł bez przymusu notarialnego i proszę Pana Ministra o zapoczątkowanie kroków w tym kierunku.</u>
<u xml:id="u-8.19" who="#EmilHordynski">By ulżyć wykonywaniu przez sądy apelacji lwowskiej ustawy językowej — zwracam się do Pana Ministra z prośbą o udzielenie tym sądom kredytów, potrzebnych na kupno maszyn do pisania z ukraińskim drukiem, oraz zarządzenie przygotowania potrzebnych druków w języku ukraińskim, gdyż sporządzanie wszelkich pism w języku ukraińskim ręcznym pismem opóźnia doręczanie orzeczeń w normalnych terminach.</u>
<u xml:id="u-8.20" who="#EmilHordynski">Pozytywne rozwiązanie przedstawionych przeze mnie zagadnień gospodarczych przyczyniłoby się w znacznej mierze do polepszenia losu ludności.</u>
<u xml:id="u-8.21" who="#EmilHordynski">Rzeczowe i dzielne ustosunkowanie się sądów do sprawy zwalczania lichwy niszczącej organizm gospodarczy ludności, zamieszkującej Karpaty, przyniosłoby chlubę świeżą zawodowi sędziowskiemu, zawodowi, o którym słynny sędzia Rzymu starożytnego powiedział: Iudices sumus kwasi sacerdotes — iustum ab iniusto, aequm ab iniquo — honeste discernentes.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#BogusławMiedziński">Głos ma s. Lelek.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#StefanLelekSowa">Wysoki Senacie! Szczegółowe sprawozdanie dało nam dokładny obraz dokonanej pracy nie tylko w ciągu ostatniego roku budżetowego, ale także w latach poprzednich. Sprawozdanie to wykazało również, jaki jeszcze ogrom pracy do wykonania przypada Ministerstwu Sprawiedliwości. Nie będę wymieniał prac już dokonanych, ale chciałbym stylem telegraficznym zwrócić uwagę na kilka tylko zagadnień, które według mego rozumienia należą do jednych z pilniejszych.</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#StefanLelekSowa">Obecny stan naszego ustawodawstwa daleki jest od wewnętrznej jednolitości i przejrzystości. Gorączkowe tempo bieżących prac ustawodawczych, wielokrotne nowelizacje, liczne pozostałości obowiązującego prawa z okresu zaborów stwarzają chaos w zakresie norm prawnych. Rozeznanie się w tym labiryncie ustaw stwarza niepokonane trudności nie tylko dla przeciętnych obywateli, ale nawet dla wytrawnych prawników. P. Minister Sprawiedliwości, zdając sobie dokładnie z tego sprawę, zapowiedział wielkie dzieło uporządkowania stanu prawnego przez wydanie autentycznego zbioru praw Rzeczypospolitej Polskiej i w tym celu został powołany specjalny komitet. Zapoczątkowanie tego wielkiego dzieła powinno znaleźć w Senacie nie tylko aprobatę, ale i mocno zobowiązać p. Ministra Sprawiedliwości do dopilnowania, aby to dzieło jak najrychlej było zakończone.</u>
<u xml:id="u-10.2" who="#StefanLelekSowa">Komisja Kodyfikacyjna już przed kilku laty przygotowała projekt prawa małżeńskiego, lecz wkrótce projekt ten znikł z powierzchni życia wobec zorganizowanej przeciwko niemu kampanii. Nie wchodzę obecnie w słuszność lub niesłuszność wymierzonych ataków na ten projekt, ale stwierdzam jako już długoletni sędzia cywilista, że lepiej postawić czoło tym atakom i doprowadzić do jednolitego prawa małżeńskiego, niż nadal tolerować obecny stan, kolidujący z prawem karnym i cywilnym. Aby nie być w tym względzie gołosłownym, przytoczę taki przykład; obywatel polski wyznania rzymskokatolickiego zawiera związek małżeński z osobą wyznania ewangelickiego w kościele ewangelickim. Stosownie do przepisów prawa kanonicznego małżeństwo takie wobec kościoła rzymskokatolickiego jest nieważne w stosunku do katolika. Osoba ta może zawrzeć ponownie związek małżeński w kościele katolickim z inną osobą. Jeżeli weźmiemy pod uwagę jeszcze przechodzenie na inne wyznania, to takich małżeństw może być nawet kilka. Co ma robić w tym wypadku prokurator, który jest obowiązany ścigać z urzędu za bigamię? Co winne te dzieci zrodzone z takich małżeństw, które wobec obowiązującego prawa państwowego nie mogą być uznane za dzieci ślubne? Co ma czynić sędzia, który ma dzielić spadek po zmarłej osobie, pozostawiającej po sobie kilka żyjących żon i dzieci z każdego małżeństwa? Zdaje mi się, że powyższy przykład nie wymaga komentarzy.</u>
<u xml:id="u-10.3" who="#StefanLelekSowa">Również prawo spadkowe wymaga jak najrychlejszego ujednostajnienia na terenie całej Rzeczypospolitej Polskiej, z uwzględnieniem dzisiejszych warunków ekonomicznych i socjalnych. W obecnie obowiązującym prawie spadkowym kodeksu Napoleona na ziemiach byłej Kongresówki spotykamy do chwili obecnej takie curiosa: dziecko naturalne, prawnie uznane przez rodzica, nie może dziedziczyć majątku po krewnych swego rodzica, jak również ograniczone jest w dziedziczeniu majątku po swoim rodzicu, zaś w myśl art. 908 wymienionego kodeksu cywilnego dzieci naturalne nie mogą ani przez darowiznę między żyjącymi ani przez testament otrzymać nic ponadto, co im jest w tytule o spadkach przyznane, to znaczy, że ojciec i matka dziecka uznanego nie może darować swemu dziecku pod skutkiem nieważności nawet tego, co wolno darować osobie zupełnie obcej. Zdaje mi się, że powyższe dziedziny prawa cywilnego, dotyczące tak ważnego odcinka naszego życia rodzinnego i majątkowego, powinny być przez Ministerstwo Sprawiedliwości opracowane przede wszystkim. Poważnym i pilnym zagadnieniem jest ujednostajnienie hipoteki, a przede wszystkim wprowadzenie hipoteki uproszczonej i taniej. Polskie prawo hipoteczne z 1818 i 1825 r., obowiązujące na terenie b. Kongresówki, jak również z małymi zmianami obowiązujące obecnie na kresach wschodnich, nie jest ani tanie, ani proste i dlatego bardzo nieznaczny procent małej własności posiada urządzoną hipotekę, chociaż hipoteka, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, jest wprost koniecznością państwową. Nie dziwię się, że sprawa urządzenia tych hipotek idzie tak opornie, boć stosownie do wymogów i związanych z nimi opłat mała własność, która zmienia w ciągu nawet niedługiego czasu właścicieli, czy to z powodu alienacji, czy to z powodu śmierci, ponosi niepomierne koszty, przekraczające nawet niekiedy wartość całego majątku. Przykład: pierwsze koszty są związane z wywołaniem do pierwiastkowej regulacji hipotecznej. Drugie koszty są związane z regulacją postępowania spadkowego w razie śmierci właściciela, następnie koszty działu sądowego, koszty powtórnej regulacji hipoteki na mocy wyroku działowego, jeżeli przy tym nie ma jeszcze kosztów, związanych z procesami sądowymi z powodu pominięcia któregoś ze spadkobierców przy przeprowadzaniu postępowania spadkowego. I tak to idzie w kółko, a za wszystko płać, chociaż płacz.</u>
<u xml:id="u-10.4" who="#StefanLelekSowa">Uważam za rzecz konieczną i pilną, aby opłaty na rzecz pisarzy hipotecznych już w dzisiejszym stadium były zmniejszone, gdyż dochody pisarzy hipotecznych są niepomiernie wysokie. P. Minister Sprawiedliwości, gdy sprawa nadmiernych dochodów pisarzy hipotecznych była poruszana, oświadczył, że one znacznie zmalały, ponieważ tam, gdzie te dochody były wysokie, podzielono je przez wprowadzenie dwóch lub więcej pisarzy. Takie załatwienie sprawy, moim zdaniem, nie jest właściwe, boć przez to nie zmniejszono opłat, a wprowadzono więcej szczęśliwców do dzielenia się tymi dochodami.</u>
<u xml:id="u-10.5" who="#StefanLelekSowa">Również opłaty notarialne winny ulec znacznemu obniżeniu, ponieważ dochody notariuszów są także niepomiernie wysokie, pomimo dzielenia rejentur podobnie jak hipotek. Narzekanie społeczeństwa na wysokie opłaty znajdowały nawet swój oddźwięk na zewnątrz. Widziałem w roku 1928 w Lublinie w czasie ludowych pochodów transparenty z napisami przeciwko wysokim opłatom rejentalnym, a więc jeszcze w tej dobrej koniunkturze gospodarczej. Niezależnie od tego wyścig do tych stanowisk stwarza niezdrową i niemiłą atmosferę.</u>
<u xml:id="u-10.6" who="#StefanLelekSowa">Podczas debaty nad preliminarzem budżetowym Ministerstwa Komunikacji jeden z panów senatorów powiedział: „Polski nie stać na zagospodarowanie, ale stać nas na straty, które ponosimy z braku tych zagospodarować”. Odnosiło się to do regulacji Wisły i powodzi. Powiedzenie to w małej cząsteczce może się odnosić i do tego, że Polski nie stać na budowę własnych gmachów sądowych, ale stać na płacenie komornego, za które w ciągu kilku lat można wybudować własny gmach sądowy. Nie będę się na ten temat rozwodził, ale podam tylko cyfry z jednego miasta Lublina, które mówić będą za siebie: za wynajęcie lokalu dla sądu grodzkiego, sądu pracy i wydziałów odwoławczych zapłacono za ostatnie 10 lat 484.275 zł, a więc bez kilku tysięcy złotych pół miliona. Za tę kwotę można było w Lublinie wybudować nawet nie jeden gmach dla całości potrzeb tych sądów. Za te pieniądze skarbowe wybudowali inni prawie trzy gmachy. Uważam, że Ministerstwo Sprawiedliwości winno pójść w kierunku budowy własnych gmachów, nie tylko z powodu konieczności, ale ze względu na oszczędności dla Skarbu Państwa.</u>
<u xml:id="u-10.7" who="#StefanLelekSowa">Jednym z ostatnich zagadnień, które chciałem poruszyć, jest uposażenie sędziów i prokuratorów. Wprawdzie sprawa ta była już mocno poruszana w debatach sejmowych, jak również w sprawozdaniu, to jednak, jako jeden z niewielu sędziów w Senacie, czuję się w obowiązku poruszyć to zagadnienie. Obecna ustawa uposażeniowa sędziów i prokuratorów rozróżnia cztery grupy płac, a mianowicie: 425 zł, 600 zł, 800 zł, 1.100 zł brutto, tj. bez potrącenia podatku specjalnego, 425 zł jest przywiązane do sędziego grodzkiego, 600 — do sędziego okręgowego, 800 — do sędziego apelacyjnego i 1.100 — do sędziego Sądu Najwyższego. Jest to zasada, od której są pewne wyjątki in plus i in minus, uzależnione od swobodnego uznania p. Ministra Sprawiedliwości. Ta ustawa uposażeniowa przede wszystkim nader krzywdzi sędziów grodzkich, których przecież w sądownictwie jest najwięcej, gdyż niewielka ilość sędziów grodzkich ma możność przejść kiedykolwiek do wyższych instancyj sądowych, a raczej musi liczyć na to, że całe życie pozostanie sędzia grodzkim. Czy jest do pomyślenia, aby pracownik nie miał żadnych widoków przez całe 25 lat swej pracy na polepszenie swej sytuacji materialnej? Tylko to jedno wystarczy już, aby sędziowie grodzcy uważali pracę swoją w sądach grodzkich za etap przejściowy i przy pierwszej sposobności porzucali sądownictwo i przechodzili do innych zawodów, dających im lepsze warunki, co też obecnie ma miejsce. Sądy grodzkie, które mają największą styczność z ludnością, które rozstrzygają najrozmaitsze sprawy, muszą posiadać sędziów z wielkim doświadczeniem życiowym. Któryż z sędziów będzie chciał bez lepszych widoków poświęcić się takiej pracy? Jeżeli chcemy, aby sądy grodzkie odpowiadały swym zadaniom, aby sprawiedliwość była wymierzana przez sędziów światłych i doświadczonych, sprawa uposażenia 'musi ulec zmianie. Sędziom należy zapewnić automatyczny awans uposażeniowy, aby każdy sędzia mógł dojść w miarę wysługi lat do najwyższego szczebla uposażenia. Przy tej sposobności muszę podnieść sprawę diet asesorów sądowych, którzy pozbawieni są tych diet podczas delegacji poza miejsce swego zamieszkania, aczkolwiek delegowani są do sprawowania czynności sędziowskich, a w takich wypadkach delegacji inni urzędnicy państwowi diety otrzymują. Podstawa pozbawienia tych diet ma rzekomo polegać na tym, że asesorzy sądowi nie mają określonego stałego przydziału. Takie stanowisko Ministerstwa Sprawiedliwości krzywdzi asesorów sądowych i wymaga zmiany.</u>
<u xml:id="u-10.8" who="#StefanLelekSowa">Również jest ciężka dola urzędników sądowych, a w szczególności w sądach grodzkich, pod względem uposażenia i przeciążenia pracą.</u>
<u xml:id="u-10.9" who="#StefanLelekSowa">Wysoki Senacie! Poruszyłem tych kilka zagadnień — niedomagań z wiarą, że będą one najbliższą troską Ministerstwa Sprawiedliwości. Sprawę zmniejszenia opłat hipotecznych i notarialnych poruszyłem ze szczególnym podkreśleniem, gdyż utarło się przekonanie, że w sprawie tej daremne są wołania, boć ci, od których może zależeć załatwienie tych spraw, są sami kandydatami na stanowiska notariuszy i pisarzy hipotecznych. Gdy taką opinię powtórzyłem niedawno w obecności p. Ministra Sprawiedliwości, to w reakcji na to p. Minister zapewnił, że w każdym bądź razie ta opinia nie znajdzie potwierdzenia co do jego osoby.</u>
<u xml:id="u-10.10" who="#StefanLelekSowa">Wierzę w to szczerze i dlatego mam pełną nadzieję, że sprawa ta ruszy z miejsca.</u>
<u xml:id="u-10.11" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#BogusławMiedziński">Głos ma s. Fudakowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#KazimierzFudakowski">Wysoki Senacie! Sprawozdanie komisji, jak również referat p. sprawozdawcy, bardzo wnikliwy, rzeczowy, sumienny, znakomicie ułatwia nam pracę kontroli parlamentarnej. Jakoż zabierając głos w tej chwili, nie zamierzam wnosić do tego, co zostało Wysokiemu Senatowi przedłożone przez komisję, elementów nowych, zamierzam natomiast uwypuklić niektóre z nich i nadać im jaskrawsze kontury, a to tym bardziej, im bardziej niektóre z tych elementów w oświetleniu wymiaru sprawiedliwości zjawiają się w naszych pracach, jak refren w eposie. Takich jest parę. Więc w dziale ustawodawstwa — o tym już mówiono — zagadnienie ustawy familijnej. To zostało już tak uzasadnione, że mnie pozostaje tylko powiedzieć raz jeszcze, że sprawa nabrzmiała i to nabrzmiała nie od strony komfortu prawnego, komfortu kodyfikacyjnego, tylko po prostu od stosunków wewnętrznych, od życia, od społeczeństwa, od rodziny, a specjalnie rodziny katolickiej, która się tego domaga, tej rodziny, której funkcje i działania tylekroć w różnych naszych rozważaniach, nie dalej jak wczoraj, były cytowane. Ta jej spoistość, życie i funkcjonowanie jej wymaga, i to w nagły sposób, załatwienia tej sprawy. P. Minister był łaskaw wykazać troskę czynną, nie teoretyczną, swoją i Rządu w tej materii cytując, że jakkolwiek jest to sprawa zawiła, jednak Rząd umiał sobie dawać radę z zawiłymi sprawami egzemplum: dekret prasowy. Nie wątpię ani na chwilę, że Rząd umie dawać sobie radę z zawiłymi sprawami — tylko nie w drodze dekretu, jeśli łaska, lecz razem z nami.</u>
<u xml:id="u-12.1" who="#komentarz">(Minister Sprawiedliwości p. Grabowski: Zgoda.)</u>
<u xml:id="u-12.2" who="#KazimierzFudakowski">Więc to już jest jedna sprawa, którą wyczerpałem ku zadowoleniu wspólnemu.</u>
<u xml:id="u-12.3" who="#KazimierzFudakowski">Jest i druga sprawa. Jest to sprawa niezawisłości sądów, która istotnie powraca za każdym razem. W skromnej mojej roli rok temu na tej trybunie podnosiłem ją z wielkim prze konaniem, idąc śladami moich zresztą poprzedników, którzy to samo robili. I zresztą nie chodzi mi w tej chwili o tę tezę niewzruszoną niezawisłości sądów, jest to banałem i truizmem i dlatego w tej chwili nie mam zamiaru karmić siebie i Wysokiego Senatu rzeczami znanymi. Nie. Mnie chodzi o to tylko, ażeby ta rzecz znana stała się ciałem i krwią. Ona jest. Nie chciałbym pozostawiać wątpliwości, że jej nie ma. Niezawisłość sądów, oczywiście, istnieje w Konstytucji, w autorytecie sądów naszych, którym hołd składam w tej chwili. Nawet, gdyby w kimś zrodził się cień wątpliwości co do tego, chciałbym, ażeby zamarł, bo w momencie, w którym autorytet sędziego i sądu polskiego byłby nadwyrężony nawet w naszym pojęciu, już bylibyśmy na pochyłej ku pewnej klęsce. Ponieważ jej nie chcę, ani klęski, ani pochyłej, dlatego pozwalam sobie tutaj w tej chwili powiedzieć: Hołd składam autorytetowi naszych sądów. Ba, ale nie wystarczy tylko hołd składać, trzeba, ażebyśmy urealnili zagadnienie niezawisłości, bo przecież to jest zagadnienie ludzkie tak, jak ludźmi są sędziowie i to niezależnie od tego, czy nasz katechizm konstytucyjny będzie tak zrobiony czy inaczej, czy my w teorii prawa przyjmiemy takie czy inne założenia dogmatyczne. Przecież tylko mamy do czynienia z ludźmi, z ludzkimi stosunkami, zachodzi więc pytanie, czy dostateczne gwarancje materialne i moralne da jemy w życiu tym, którzy wymiar sprawiedliwości mają spełniać w Rzeczypospolitej, czy próba, na którą ich wystawiamy jako ludzi, nie jest zbyt silna i głęboka, aby oni w najlepszym rozumieniu swoich funkcyj i zadań ją wytrzymać mogli. Moja obawa idzie już teraz tak daleko, że obawiam się, iż przy największej mocy moralnej sędziego polskiego, próba, na którą go wystawiamy, będzie zbyt silna, a możliwość załamania się jego jest już klęską.</u>
<u xml:id="u-12.4" who="#KazimierzFudakowski">Niezawisłość zależy od rozmaitych względów, między innymi od materialnych, od wynagrodzenia. Proszę sobie wyobrazić „anielską” bez mała sytuację jakiegoś sędziego, obarczonego troską dnia codziennego, nie troską o to, czy ma się wyrzec rzeczy zbędnej, więc luksusu, lecz rzeczy niezbędnej, czy nie przyjdzie moment taki, że sędzia będąc na tym piedestale, na którym sądzi i feruje wyroki w skomplikowanej i coraz bardziej komplikującej się sytuacji życia codziennego, materialnego i moralnego, obarczony tą troską — po prostu fizycznie, jeżeli nie moralnie słabnie i czy własna troska nie weźmie góry nad beztroską, z jaką powinien cudzą troskę rozstrzygać. To jest sytuacja niezwykle ciężka. Może tak być rok, dwa, trzy lata, aż przychodzi moment załamania. Wtedy niezawisłość zostaje nadwyrężona i nawet przy najlepszej woli człowiek obarczony troską o własną sytuację życiową, obarczony ciężarem, staje się zależnym od swej troski. Niezależność musimy stworzyć nie tylko dla dobra tego, kto wyrok feruje, ale dla własnego dobra, dla dobra obywateli. Wielu mówców, lepiej się na tym znających ode mnie, mówiło o słusznym wynagrodzeniu, które jest wyszczególnione w szeregu warunków, obejmujących i wysługę lat i obarczenie rodziną, słowem wszystkich warunków składających się na komplet wynagrodzenia słusznego. To jest w memoriałach p. Ministrowi przedłożone. Z tym wiąże się też sytuacja prawna. Niezawisłość w ujęciu norm prawnych wyrasta ponad flukty dnia i pewne poglądy. To zdaje się decydujący jest warunek. Razem to wszystko składa się na pojęcie niezawisłości stanowiska sędziów.</u>
<u xml:id="u-12.5" who="#KazimierzFudakowski">Mówi o tym sprawozdanie, tylko ku mojemu żalowi, mówi zawsze tonem elegijnym, z tą nutą melancholii, która się przebija i która mnie nie zadowala Sprawozdawca mówi to, co ja mówię, tylko w innym tonie.</u>
<u xml:id="u-12.6" who="#KazimierzFudakowski">Kiedy sprawozdawca mówi, że w przyszłym roku budżetowym nie można oczekiwać zasadniczego polepszenia stosunków w resorcie i niestety wypada zmianę odłożyć na rok następny, to ja mówiłem rok temu tak samo, dlatego mnie to nie rozczula. Jeżeli w rok potem słyszę referenta, który to samo mówi, pytam się: iluż referentów będzie tak referowało budżet Ministerstwa Sprawiedliwości?</u>
<u xml:id="u-12.7" who="#KazimierzFudakowski">Jest to resort i zagadnienie, które należy do zagadnień inwestycyjnych, jak miałem to już zaszczyt powiedzieć. Dla mnie poprawa bytu sędziów i w związku z tym ugruntowanie niezawisłości sądów polskich jest co najmniej taką samą inwestycją jak zagadnienie Rożnowa. Gdy myślę realnie, a nie elegijnie, że ma być ufundowany fundament w ważnej dziedzinie naszego życia, to wolę podmurować stanowisko sędziego polskiego, bo na nim spoczywa szereg doniosłych problemów. Wielką rzeczą jest Rożnów, ale jeszcze większą ufundowanie niezawisłości sądów i sędziów.</u>
<u xml:id="u-12.8" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-12.9" who="#KazimierzFudakowski">Dlatego też te ustępy mnie nie zadowalają.</u>
<u xml:id="u-12.10" who="#KazimierzFudakowski">Najzupełniej popieram projekt rezolucji Komisji Budżetowej. Byłbym bardzo rad, gdyby p. Minister zechciał powiedzieć, że już z tą troską przyszły referent nie będzie się zmagał i żeby p. Minister jednakowoż wyczerpał to, o czym rezolucja mówi. Te wszystkie opłaty pozwolą nam wejść na tę drogę i stworzyć odpowiednie do tego źródła. W zeszłym roku mówiliśmy o zaległościach. Nie wiem, czy Pan Minister to zrealizował, miał ich Pan kilka milionów. Pan Wiceminister pamięta, że staraliśmy się o zrealizowanie aktywów, które były; nie wiem, co się z nimi stało. Była mowa o tym, że jest wiele martwych i suchych gałęzi, niech je Panowie obcinają. Bardzo byłbym rad, gdyby Pan Minister zechciał podjąć się upłynnienia aktywów, żeby to mogło znaleźć wyraz przy opracowywaniu przyszłego budżetu. A zatem są źródła. Nie widzę powodów obdarzania przywilejem naszych instytucyj państwowych. Bank Rolny, Bank Gospodarstwa Krajowego są zwolnione od opłat sądowych. Niby z jakiego to tytułu — tym bardziej, że są to poważne źródła wpływów? Ale być może, że przy bliższym studiowaniu jeszcze z paru źródeł wytryśnie w tym bardzo jeszcze nieuwidocznionym pod tym względem lesie naszych źródeł, wystarczy tylko perforować nasze niektóre złoża, a tam coś nie coś może tryśnie. Będzie to zadanie niewątpliwie i ciał ustawodawczych, a nie wątpię, że także i Pana Ministra — i z tą nadzieją kończę.</u>
<u xml:id="u-12.11" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#BogusławMiedziński">Dyskusja została wyczerpana.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#BogusławMiedziński">Czy Pan Sprawozdawca życzy sobie zabrać głos?</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#komentarz">(S. Głowacki: Parę słów, Panie Marszałku.)</u>
<u xml:id="u-13.3" who="#BogusławMiedziński">Głos ma sprawozdawca s. Głowacki.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#ZygmuntGłowacki">Pragnę w odpowiedzi poczynić kilka uwag.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#ZygmuntGłowacki">Co do żądania odrębnego traktowania nieletnich karnych, o czym mówiła p. senatorka Szelągowska, to w praktyce się to już stosuje; sądy dla nieletnich mają być wprowadzone, a przedłożony Izbom projekt ustawy o organizacji więziennictwa przewiduje dla nieletnich odrębne więzienia wychowawcze względnie poprawcze.</u>
<u xml:id="u-14.2" who="#ZygmuntGłowacki">Z żądaniem zwolnienia transakcyj, odnoszących się do nieruchomości o mniejszej wartości, od formalnego aktu notarialnego zgodzić się nie mogę. Nieruchomość jest rzeczą zbyt ważną nie tylko w życiu rodzinnym, ale i w życiu społecznym. Prawa odnośnie nieruchomości muszą być jasne, czyli aktem publicznym stwierdzone, umowy prywatne są niewystarczające. Nie należy szukać trudności w opłatach notarialnych, a raczej w opłatach publicznych, opłatach stemplowych, które podrażają transakcje nieruchomości drobnych, a to odstrasza ludzi od zawierania umów w formalnym akcie notarialnym. O ile chodzi o opłaty notarialne, p. Minister Sprawiedliwości zawsze jest władny w drodze zarządzenia je obniżyć, a w danym razie tego rodzaju akty notarialne nawet zwolnić od opłaty.</u>
<u xml:id="u-14.3" who="#ZygmuntGłowacki">Mówiono tu o nadmiernych dochodach notariuszów. I ja mam pewien pogląd na ich dochody, na myśli mam wprawdzie ziemie zachodnie. Stwierdzam, że np. w pasie granicznym zauważa się raczej ucieczkę notariuszów, bo nie mają z czego żyć — potwierdzi to zapewne obecny p. Minister. W większych miastach, jak w Poznaniu, Toruniu itd., notariusze zarabiają więcej. Ale proszę nie zapominać, że zawód notariusza zalicza się do zawodów wolnych, tak jak lekarza, inżyniera, adwokata i in. Sprawny i zdolny adwokat zarabia nieraz bardzo wiele, tak samo i lekarz, temu nie można zapobiec. Nie można przecież stwarzać ustawy, która by zrównała dochody notariuszów, odbierając tym, co więcej zarabiają, a dodając innym, co mniej zarabiają. Aczkolwiek notariusz jest funkcjonariuszem publicznym, nie uzyskuje on praw emerytalnych, niech więc wykonując wolny zawód zarabia.</u>
<u xml:id="u-14.4" who="#ZygmuntGłowacki">Co do wywodów, poczynionych przez p. senatora Fudakowskiego, jestem mu wdzięczny, że zajęte przeze mnie stanowisko popiera. Jako sprawozdawca Komisji Budżetowej stwierdziłem, że kredyty przyznawane Ministerstwu Sprawiedliwości od lat były za szczupłe. Wpłynęła na to ustępliwość poprzedników obecnego Ministra Sprawiedliwości. Oni winni byli już dawniej domagać się wyższych kredytów, a było by w resorcie Ministerstwa Sprawiedliwości lepiej. Mam nadzieję, że spełnią się te obietnice, o których mówił p. senator Fudakowski, a które i ja w swym sprawozdaniu wyraziłem.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#BogusławMiedziński">Rozprawa nad budżetem Ministerstwa Sprawiedliwości została zakończona. Zarządzam 10-minutową przerwę.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#komentarz">(Przerwa od godz., 11 min. 55 do godz. 12 min. 8,)</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#BogusławMiedziński">Wznawiam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-15.3" who="#BogusławMiedziński">Przystępujemy do rozprawy szczegółowej nad częścią 10 — Ministerstwo Przemysłu i Handlu — sprawozdawca s. Kobylański.</u>
<u xml:id="u-15.4" who="#BogusławMiedziński">P. Minister Przemysłu i Handlu zawiadomił mnie, iż jest chory i dlatego, ku swojemu głębokiemu żalowi, nie będzie mógł osobiście wziąć udziału w dzisiejszych obradach.</u>
<u xml:id="u-15.5" who="#BogusławMiedziński">Głos ma p. sprawozdawca.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#TadeuszWiktorKobylański">Wysoka Izbo! Ministerstwo Przemysłu i Handlu stanowi resort, którego polityka na jednym z najważniejszych odcinków gospodarczych realizuje założenia ogólnej polityki gospodarczej Państwa. Jak to powszechnie jest wiadomo, te dążenia streszczają się w postulacie uprzemysłowienia całokształtu naszego życia gospodarczego. Zagadnienie to parokrotnie poruszane i formułowane w obradach obu Izb, a szczególnie omawiane przez przedstawicieli resortów gospodarczych Rządu, ma swoją obfitą literaturę, która wyczerpująco, w oparciu o pełny materiał statystyczny obrazuje nam wszystkie strony tej sprawy.</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#TadeuszWiktorKobylański">Komisja, zastanawiając się na tym, nie mogła przejść nad tą sprawą do porządku dziennego i bieg jej myśli mniej więcej można by ująć w sposób następujący.</u>
<u xml:id="u-16.2" who="#TadeuszWiktorKobylański">Przede wszystkim obserwujemy, że postępowi gospodarczemu każdego kraju w miarę jego podnoszenia się na wyższy poziom towarzyszy spadek odsetka ludności, zatrudnionej w rolnictwie. Takie zjawisko obserwujemy niemal we wszystkich krajach Europy, obserwujemy je i poza Europą.</u>
<u xml:id="u-16.3" who="#TadeuszWiktorKobylański">Trzeba się zapytać, jaka jest istotna różnica między krajem przemysłowym a krajem rolniczym. Różnica ta — należy wyjaśnić — nie polega na tym, że kraje rolnicze mają na głowę ludności znaczniejszą produkcję rolniczą, przeciwnie, obserwując w pewnych zestawieniach zobrazowaną produkcję przemysłową i rolniczą dla poszczególnych krajów, musimy stwierdzić, że przeciętna wartość produkcji rolniczej na głowę ludności jest mniej więcej ta sama. Natomiast różnica polega na stosunku produkcji rolniczej jako takiej do całości produkcji. Mianowicie w krajach rolniczych stosunek produkcji rolniczej do całości produkcji jest większy. Różnica polega również na tym, że uzyskują one ten wynik przy użyciu większej ilości rąk ludzkich.</u>
<u xml:id="u-16.4" who="#TadeuszWiktorKobylański">Posiadane materiały podają, że na 100 zł wartości produkcji rolniczej przypada wartość produkcji przemysłowej: w Anglii — 530 zł, we Francji 276 zł, w Niemczech 252 zł, w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej 227 zł, wszędzie więc prawie dwa razy tyle co u nas. W krajach na wpół uprzemysłowionych cyfra ta wynosi: dla Włoch 173, dla Japonii 119, dla Hiszpanii 82. W Polsce na 100 zł produkcji rolniczej przypada 48 zł produkcji przemysłowej. Kraje sąsiadujące z nami, jak np. Węgry, mają odnośną cyfrę 43, kraje bałtyckie 27, kraje bałkańskie 23, najniżej pod tym względem stoją Chiny, których produkcja ta wynosi około 13 zł na głowę ludności.</u>
<u xml:id="u-16.5" who="#TadeuszWiktorKobylański">Wypływa z tych rozważań wniosek, że im sprawniejszy jest w danym kraju aparat przetwórczy, im większy odsetek ludności pracującej przy nowoczesnych urządzeniach, które wielokrotnie zwiększają wyniki ludzkiej gospodarki, tym większa jest jego produkcja. Rozbudowa tego udoskonalonego aparatu wytwórczego, to najistotniejsza treść rozwoju gospodarczego ludności. Za sobą mają ten etap kraje bardziej gospodarczo wysunięte, natomiast stanowi on najistotniejsze zadanie do wykonania w krajach opóźnionych w swoim rozwoju.</u>
<u xml:id="u-16.6" who="#TadeuszWiktorKobylański">A jaki stan rzeczy pod tym względem jest w Polsce? W Polsce ludność rolnicza stanowi 61%. Jesteśmy przeto państwem rolniczym. Na komisji podnosiły się głosy, które przeprowadzały całą klasyfikację różnych stanów gospodarczych różnych państw i które stwierdzały — wyrazem tego był głos p. s. Klarnera — że wprawdzie Polska jest krajem rolniczym, ale ze słabo rozwiniętym przemysłem. Wchodzimy więc w tę kategorię społeczeństw, w jakiej są mniej więcej Włochy.</u>
<u xml:id="u-16.7" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Pawelec,)</u>
<u xml:id="u-16.8" who="#TadeuszWiktorKobylański">Przeciętny dochód społeczny możemy w Polsce określić na jakieś 600 zł, z czego wartość produkcji przemysłowej wynosi około 165 zł. Jak widzimy, wartość naszej produkcji przemysłowej jest stosunkowo nieznaczna i utrzymanie tego stanu, w którym istnieją dwie nierówne gospodarki: rolnicza, obejmująca 61% ludności, i nieporównanie mniejsza przemysłowa — prowadzi do chronicznego braku równowagi pomiędzy produkcją przemysłową a rolniczą i uzależnia obie w sposób prawie decydujący od przebiegu koniunktury zagranicznej bez możności tamowania tych wpływów przez konsumcję krajową. W obecnym stanie rzeczy, gdy wielka ilość rolników produkuje zboże, a po części i artykuły hodowlane dla zbyt małej ilości mieszkańców miast, wszelkie nadzieje na możliwość dokonania naprawy gospodarki rolnej nie są w tych warunkach uzasadnione.</u>
<u xml:id="u-16.9" who="#TadeuszWiktorKobylański">Uprzemysłowienie powoduje zmianę struktury gospodarczej ludności. Należy sobie zadać pytanie, jaki jest cel zmiany tej struktury. Celem na najbliższą metę jest doprowadzenie do tego rodzaju układu stosunków gospodarczych, żeby mniej więcej 50% w miejsce dotychczasowych 61% ludności, zatrudnionych było w rolnictwie, a drugie 50% znajdowało zatrudnienie w przemyśle i handlu. Przy poprzednich debatach określano, że na to, ażeby do tego rozwoju gospodarczego dojść, minimalny niezbędny okres czasu wynosiłby około 20 lat. W czasie debat komisyjnych z uwagi na postępujący ten proces istotnie cyfry rzucane w latach ubiegłych znalazły potwierdzenie i wielu członków komisji oświadczyło, że w okresie 20-letnim dokonanie takiej ewolucji jest przy dużym wysiłku możliwe.</u>
<u xml:id="u-16.10" who="#TadeuszWiktorKobylański">Teraz trzeba powiedzieć, na czym to uprzemysłowienie i realizacja tego uprzemysłowienia ma polegać. Więc oczywiście tu przede wszystkim nieodzowne jest i najpilniejsze zwiększenie natężenia naszego potencjału obronnego, a więc rozbudowa wielkiego i średniego przemysłu w gałęziach przydatnych dla tych celów. Następnie tak opracowana polityka gospodarcza, która by w pełni wyzyskała surowce krajowe i użyła je jako bazy dla przemysłu przetwórczego tak, aby dewastacyjny wywóz surowców zastąpić wywozem wytworów przemysłu. Na tle powyższej akcji należy spowodować rozwój małych i średnich zakładów przemysłowych jako naturalnych konsumentów krajowych surowców, uzupełniających wytwórczość wielkiego przemysłu. Należy udoskonalić metody pracy produkcji przemysłowej wraz ze wzmożeniem tej produkcji racjonalną organizacją importu niezbędnych surowców, uzupełniających wytwórczość wielkiego przemysłu. Wreszcie powinna być należycie postawiona realizacja urządzeń gospodarczych w skali państwowej, jak elektryfikacja i gazyfikacja, budowa dróg kołowych, żelaznych i wodnych, rozbudowa miast i osiedli przemysłowych, jak również rozbudowa urządzeń gospodarczych dla handlu, jak elewatory zbożowe, chłodnie, składy i urządzenia załadunkowe.</u>
<u xml:id="u-16.11" who="#TadeuszWiktorKobylański">Wreszcie ważną sprawą w tej dziedzinie jest wychowanie zawodowe ludności w przemyśle, rolnictwie i handlu. W zakresie tym główną akcją, która w tej chwili jest prowadzona, jest państwowa akcja inwestycyjna, która w dużej mierze realizuje te postulaty. Na czym ta akcja polega? Przede wszystkim na budowie fabryk uzbrojenia, na budowie przemysłu lotniczego, to jest wytwórni silników i płatowców. Wchodzimy w okres budowy fabryk samochodów. Tak czy inaczej ta sprawa zostanie załatwiona.</u>
<u xml:id="u-16.12" who="#TadeuszWiktorKobylański">Ważnym punktem w tej dziedzinie jest narzucenie fabrykom uzbrojenia, jako programu pokojowego, budowy obrabiarek. W ten sposób zostanie zaspokojony ten głód inwestycyjny, który dotychczas był, to znaczy, że wiele fabryk nie było w możności uzupełniać swoich urządzeń technicznych, ponieważ odnośne maszyny nie były budowane w kraju. Jest to sprawa, która w zainwestowaniu przemysłu niewątpliwie odegra bardzo dużą rolę.</u>
<u xml:id="u-16.13" who="#TadeuszWiktorKobylański">Dalej prowadzone są, już raczej w ramach Ministerstwa Przemysłu i Handlu, prace nad badaniem bogactw mineralnych polskich oraz nad należytym wykorzystaniem istniejących złóż kopalnianych. Prace te są prowadzone przez Państwowy Instytut Geologiczny. Do najważniejszych prac tego Instytutu należą badania: złóż węgla czarnego i brunatnego, rudy żelaznej i rud darniowych, nafty, złóż cynkowo-ołowianych, pirytu, manganu, siarki, soli kuchennej i glinek.</u>
<u xml:id="u-16.14" who="#TadeuszWiktorKobylański">Również ważne są pracę nad zastosowaniem surowców zastępczych i zużytkowaniem ich w produkcji w miejsce przywożonych surowców zagranicznych. Polityka ta skoncentrowana jest w Biurze Surowcowym przy Ministrze Przemysłu i Handlu. Sprawa ta ma swoją dużą doniosłość, gdyż trzeba zwrócić uwagę na to, że w bilansie naszym w r. 1937 przywóz wyniósł 1.254.000.000 zł. Z tej wielkiej kwoty 604.000.000 były wydane na surowce i półfabrykaty przemysłowe, a 126.000.000 zł na surowce spożywcze. Razem przeto z sumy 1.254.000.000 zł 730.000.000 zł, to znaczy bez mała 60%, wydano na surowce.</u>
<u xml:id="u-16.15" who="#TadeuszWiktorKobylański">Pod tym względem polityka Ministerstwa zmierza przede wszystkim do tego, ażeby wpłynąć w sposób istotny na zmniejszenie przywozu surowców włókienniczych, to znaczy wełny i bawełny. Pod tym względem już p. Minister Przemysłu i Handlu wydał zarządzenie w zakresie stosowania kotoniny, t.j. włókna wytwarzanego z lnu i konopi, które w pewnym procencie dodaje się do bawełny. Przeszkodą szerszego stosowania kotoniny jest jej stosunkowo wysoka cena. Natomiast znacznie większe możliwości zastosowania ma wyrób lanitalu i włókna celulozowego, wytwarzanego z drzewa, jako domieszki do wełny. Jeżeli zwrócimy uwagę na to, że przywóz wełny i bawełny wynosił w tymże 1937 r. 250.000.000 zł. to zmniejszenie tej tak olbrzymiej sumy, niewątpliwie ciążącej na naszym przywozie, jest zagadnieniem bardzo ważnym. Na skutek wydanych zarządzeń Ministerstwo Przemysłu i Handlu ma nadzieję zmniejszyć ten przywóz o sumę 23.000.000 zł, tj. prawie o 10%. Również należy podkreślić, że w związku z tą reorganizacją przemysłu włókienniczego wzrośnie zapotrzebowanie na len. Wzrost tego zapotrzebowania ocenia się w ilości 4.600 ton.</u>
<u xml:id="u-16.16" who="#TadeuszWiktorKobylański">Zarządzenie to oczywiście nie wyczerpuje szeregu innych dziedzin, gdzie stosowane są różne prace w tym kierunku. Między innymi należy zwrócić uwagę na realizowanie przez wojsko sprawy sztucznego kauczuku tzw. keru. Ker wytwarzany jest ze spirytusu za pomocą rozkładu par spirytusu w piecu elektrycznym.</u>
<u xml:id="u-16.17" who="#TadeuszWiktorKobylański">Z kolei następną sprawą, która w rządowej akcji inwestycyjnej odgrywa wielką rolę, jest reorganizacja hutnictwa żelaznego. Jeżeli zwrócimy uwagę na to, że nasza produkcja hutnicza jest stosunkowo niewielka i w stosunku do produkcji państw sąsiednich — cyfry, które przytaczam, są jeszcze z okresu przed zajęciem Zaolzia — to znaczy Niemiec, Rosji i Czechosłowacji wynosi 1 : 52, jeżeli Panowie z drugiej strony uwzględnią, że dla utrzymania według norm z 1918 r. na froncie 1 miliona żołnierzy w przeciągu 1 miesiąca należy im dostarczyć w tej lub innej formie 300.000 ton żelaza i stali, to każdy zrozumie, że zagadnienie produkcji żelaza nie jest zagadnieniem tylko wytwórczym, ale jest zagadnieniem znacznie szerszym, mającym znaczenie zasadnicze dla całości naszego życia państwowego. Dlatego też przeprowadzenie tej reorganizacji, która właściwie datuje się na koniec roku 1937, jest zagadnieniem bardzo ważnym, które podkreślone tu być musi. Panów Senatorów, którzy się tym interesują, pozwolę sobie skierować do sprawozdania komisji, gdzie ta sprawa bardzo szczegółowo jest omówiona. Muszę w krótkości tylko wyjaśnić, że reorganizacja ta ma na celu: zwiększenie zużycia krajowych rud żelaznych, ograniczenie importu złomu zagranicznego, które to zagadnienie w bardzo wydatny również sposób ciąży nad naszym przywozem, i dalej zmierza do tego, co poniekąd dzięki przyłączeniu Zaolzia zostało niezależnie zrealizowane, to znaczy do poprawy naszego koksownictwa. Dotychczas wytwarzany u nas koks był miękki i ścieralny, co uniemożliwiało przeprowadzenie procesów wielkopiecowych w większym rozmiarze, gdyż nasze wielkie piece miały wydajność 165 ton na dobę, to jest produkcję dość małą, podczas gdy prawdziwe wielkie piece w Nadrenii i Westfalii produkują 500–1000 ton na dobę. Oczywiście powoduje to nierentowność tego zasadniczego procesu, względnie powoduje zniżkę cen.</u>
<u xml:id="u-16.18" who="#TadeuszWiktorKobylański">I wreszcie reorganizacja ta zmierza do modernizacji stalownictwa i walcownictwa.</u>
<u xml:id="u-16.19" who="#TadeuszWiktorKobylański">Z kolei następną akcją jest elektryfikacja i gazyfikacja. Istnieje t. zw. czteroletni plan Rządu w dziedzinie elektryfikacji, który zmierza do tego, aby wyzyskać naturalne możliwości, jakie istnieją na terenach podgórskich, względnie w postaci kopalń na Śląsku, po prostu spowodować pewną wspólną sieć rozdzielczą i przy pomocy linii wysokiego napięcia rozprowadzić prąd po całym kraju. Nie chcę omawiać tej rzeczy jako zbyt szczegółowej na dzisiejszym posiedzeniu. pragnę zwrócić jedynie uwagę na wielką doniosłość tych spraw oraz na to, że w tej dziedzinie na najbliższe lata przewidywany jest poważny postęp, Gazyfikacja również jest mniej więcej w tej samej fazie, to znaczy że częściowo gazociągi doprowadzone są już właściwie do Ostrowca, cały przemysł jest zabezpieczony, a w dalszym ciągu linia ta prowadzona będzie do Radomia.</u>
<u xml:id="u-16.20" who="#TadeuszWiktorKobylański">Z kolei następnym zagadnieniem jest sprawa handlu zagranicznego. Mianowicie w związku z akcją uprzemysłowienia należy baczną uwagę zwrócić na to, w jaki sposób kształtuje się nasz handel zagraniczny, gdyż prowadzona przez nas akcja w znacznym stopniu odbije się na naszych postulatach w zakresie tego handlu. Import w 1938 roku wyniósł 1.300.000.000 zł, wywóz zaś 1.184.000.000 zł. Ujemne saldo naszego bilansu handlowego wyniosło 116.000.000 zł. W porównaniu więc z okresem swego natężenia najwyższego, tj. z latami 1928 i 1929, przywóz nasz w roku ubiegłym zmalał do 39%, a wywóz do 42%. Jeżeliby zaś uwzględnić różnicę cen i obliczyć tzw. wartość realną, to w przywozie mielibyśmy wskaźnik 71, a w wywozie 73. A więc stoimy jeszcze mniej więcej o 30% poniżej poziomu obrotów, jakie były w okresie przedkryzysowym. Tym niemniej jednak obroty polskie w 1938 r. wykazały większą prężność niż światowe, które spadły w 1938 r. o około 7%, polskie zaś utrzymały się na tym samym poziomie.</u>
<u xml:id="u-16.21" who="#TadeuszWiktorKobylański">Rysem charakterystycznym ubiegłego roku było, że ujemny bilans handlowy, jaki się uwidocznił w r. 1937, w r. 1938 znacznie się zaostrzył, bo ujemne saldo wzrosło z 59 milionów do 116 milionów zł. Należy jednak stwierdzić, że w drugim półroczu ubiegłego roku zaszły korzystne zmiany w dynamice tego salda. Poczynając od października roku ubiegłego utrzymuje się saldo dodatnie, jak dotąd, z tendencją rozwojową. W styczniu saldo dodatnie wyniosło ponad 16 milionów zł.</u>
<u xml:id="u-16.22" who="#TadeuszWiktorKobylański">Pierwszą i najbardziej podkreślaną troską jest, aby w zakresie wywozu i przywozu wyniki nie były deficytowe. Z punktu widzenia jednak akcji uprzemysłowienia kraju nie można zadowolić się taką ogólną formułą. Wprawdzie i nadal pozostanie naszym obowiązkiem, aby bilans handlu zagranicznego był wyższy, a przynajmniej zrównoważony, oprócz tego jednak należy wziąć pod uwagę także następstwa akcji uprzemysłowienia, to jest konieczność znacznego zwiększenia wywozu i dokonania możliwych zmian w charakterze naszego przywozu.</u>
<u xml:id="u-16.23" who="#TadeuszWiktorKobylański">Nie chcę analizować bliżej cyfr przywozu i wywozu, pozwolę sobie tylko stwierdzić, że w zakresie wywozu musi być stanowczym postulatem na najbliższą przyszłość stałe dążenie do podniesienia wywozu i to nie tylko rolniczego, ale jeszcze bardziej przemysłowego. Polski handel zagraniczny w miarę powstawania odpowiednich warunków, to znaczy unormowania i obniżenia kosztów produkcji, finansowania długo i średnioterminowych dostaw, wreszcie premii eksportowych, winien dążyć do tego, aby krajowe surowce wywozić nie w stanie surowym, ale przerobionym, a nadto, ażeby zwiększyć w kraju możliwość pracy, zwiększając przywóz surowców zagranicznych, i aby je po przerobieniu w Polsce wywozić z powrotem w postaci produktu uszlachetnionego i wartościowego.</u>
<u xml:id="u-16.24" who="#TadeuszWiktorKobylański">Tyle, jeżeli chodzi o wywóz. Jeżeli chodzi o przywóz, to nie będę analizował samego przywozu, pozwolę sobie tylko podać ogólne wnioski.</u>
<u xml:id="u-16.25" who="#TadeuszWiktorKobylański">Więc przede wszystkim import rośnie i w miarę postępu uprzemysłowienia oraz polepszenia się ponownego koniunktury, a zatem i wzrostu cen światowych, będzie nadal wzrastał. Potrzeba się liczyć z tym, że na import metali, rud i złomu będziemy w latach nadchodzących wydawali coraz więcej. Musimy zatem czynić wszystko, co tylko będzie możliwe, ażeby jak najintensywniej zwiększyć wywóz. O ile by zaś to nie dopisało lub nie wystarczyło, nie pozostałoby nic innego, jak ograniczyć jeszcze bardziej niż dotąd wszelki import zbędny, oczywiście jednak bez uszczerbku dla naszych interesów eksportowych.</u>
<u xml:id="u-16.26" who="#TadeuszWiktorKobylański">Jeżeli chodzi o poszczególne kraje, to najkorzystniejszy mamy obrót z Anglią, gdyż wynosi on 363 miliony zł i mamy saldo dodatnie 67,7 miliona zł. Następnie spore również saldo czynne mamy ze Szwecją — 26 milionów. Jesteśmy aktywni także wobec Belgii i Holandii. Co do szeregu krajów, z którymi mamy umowy rozrachunkowe, przewidujące bądź to całkowite wyrównanie -się obustronnych obrotów, bądź też saldo dodatnie dla Polski, nie odgrywa roli, czy saldo w danym roku jest dodatnie, czy też przejściowo ujemne.</u>
<u xml:id="u-16.27" who="#TadeuszWiktorKobylański">Niepomyślnie się kształtował rok ostatni w naszych stosunkach ze Stanami Zjednoczonymi, w których nasz wywóz spadł w roku zeszłym ze 101 milionów do 63 milionów, wskutek czego deficyt handlowy w stosunku do tego kraju wzrósł z 48 do 96 milionów, czyli w dwójnasób. Należy jednak uwzględnić, że spadek naszego wywozu podzielił w tym wypadku los szeregu także innych krajów eksportujących do Ameryki, wskutek bowiem dekoniunktury ogólny import do Stanów Zjednoczonych spadł w ciągu 10 miesięcy r. 1938 w porównaniu z takim że okresem r. 1937 z 13,7 do 8,5 miliarda zł.</u>
<u xml:id="u-16.28" who="#TadeuszWiktorKobylański">Wreszcie wspomnieć należy o pomyślnie rozwijających się stosunkach z Niemcami oraz o zwiększeniu się obrotów polsko-włoskich.</u>
<u xml:id="u-16.29" who="#TadeuszWiktorKobylański">Przechodząc do konkluzji na temat zadań naszej polityki handlowej, należy stwierdzić co następuje. Naczelnym postulatem jest czynne saldo handlowe nasze z krajami, z którymi mamy ujemne saldo płatnicze z tytułu, że są naszymi wierzycielami. Eksport naszych surowców winien w zasadzie iść do krajów, z których wzrasta nasz przywóz inwestycyjny — maszyn i narzędzi produkcji.</u>
<u xml:id="u-16.30" who="#TadeuszWiktorKobylański">W stosunku do krajów, z których sami sprowadzamy surowce, należy dążyć w miarę możności do wzmożenia naszego wywozu przemysłowego, a w każdym razie stawiać to jako stanowczy warunek, jeśli chodzi o surowce, bez których nie możemy się obejść.</u>
<u xml:id="u-16.31" who="#TadeuszWiktorKobylański">Importując artykuły konsumcyjne, zwłaszcza konsumcji zbędnej, powinniśmy w zamian wywozić produkty podobnego rodzaju.</u>
<u xml:id="u-16.32" who="#TadeuszWiktorKobylański">Nader ważną wreszcie jest sprawa kosztów przewozu.</u>
<u xml:id="u-16.33" who="#TadeuszWiktorKobylański">Z kolei w zakresie akcji inwestycyjnej, która jest obecnie prowadzona, należy zwrócić uwagę na rozwój portu w Gdyni, floty morskiej i rybołówstwa. Co się tyczy rybołówstwa, to corocznie wypłacamy do 26 milionów zł w dewizach za import ryb morskich. Nasze własne połowy pokrywają tylko 18% zapotrzebowania i stanowią 10% ogólnego połowu na Bałtyku i 3% na morzach północnych. Toteż Ministerstwo żywo się tymi rzeczami zajęło, kierując rybaków zwłaszcza na połowy dalekomorskie. W związku z tym poważne rozmiary przybrała akcja zaopatrywania rybaków w statki przystosowane do dalekomorskich połowów. W roku ubiegłym zwiększyła się flota o 10 kutrów, 5 lugrów, 3 trawlery i 3 łodzie rybackie. Flotylla rybacka składa się z 220 jednostek o napędzie technicznym i około 30 łodzi motorowych.</u>
<u xml:id="u-16.34" who="#TadeuszWiktorKobylański">Drugą ważną sprawą jest port w Gdyni. Po tylu latach musimy z całą dokładnością stwierdzić, że budowa tego portu była po prostu koniecznością państwową, a rola, jaką odgrywa port w naszych obrotach z zagranicą, rośnie z każdym rokiem. Obecnie 78% naszego handlu zagranicznego przechodzi przez porty, przy czym na Gdynię wypada 46%.</u>
<u xml:id="u-16.35" who="#TadeuszWiktorKobylański">Zamorskie obroty towarowe Gdyni w r. 1937 przekroczyły 9 milionów ton. Z uwagi na tak znaczny obrót urządzenia portowe w wielu działach czynne są cały rok.</u>
<u xml:id="u-16.36" who="#TadeuszWiktorKobylański">Oczywiście, w miarę możliwości prowadzona jest akcja inwestycyjna, przy czym w tej chwili idzie ona w kierunku zbrojeń portowych, ponieważ te postulaty są najważniejsze. Z tych zagadnień pozostaje do omówienia sprawa floty morskiej handlowej, przy czym tonaż floty morskiej łącznie ze statkami, będącymi w budowie, które w najbliższym czasie zostaną oddane do użycia, wynosić będzie 130.000 ton rejestrowych brutto. Na tym działalność Ministerstwa nie wyczerpuje się, zrobiono dalsze zamówienia 6 jednostek o pojemności 14.000 ton. Również należy podkreślić, że pomoc państwowa, udzielana naszej flocie, obraca się w ramach stosunkowo skromnych, i jak to wynika z przemówienia p. Ministra Przemysłu i Handlu w komisji Sejmu, stosunek bezpośredniej pomocy finansowej ze strony Państwa do obrotu naszej floty obniżył się w roku zeszłym do 4,7%. Jest to stosunkowo procent niewielki.</u>
<u xml:id="u-16.37" who="#TadeuszWiktorKobylański">Z kolei następna sprawa — to plan ulg przemysłowych, których celem jest pobudzenie akcji inwestycyjnej i skłonienie społeczeństwa do żywszego udziału w pracy nad rozbudową przemysłu. Rząd wydał trzy ustawy dla Gdyni, województw wschodnich i Centralnego Okręgu Przemysłowego. Gdyby chodziło o ocenę, jakie skutki te ustawy przynoszą, to musiałbym powstrzymać się z oceną skutków tego w Centralnym Okręgu Przemysłowym, gdyż ustawa ta została wydana niedawno i Okręg Centralny dopiero się montuje w zakresie swych głównych ośrodków produkcyjnych, w swych wytwórniach, dopiero w ostatnich miesiącach rozpoczął produkcję, więc nie ma niezbędnego czasu dla oceny.</u>
<u xml:id="u-16.38" who="#TadeuszWiktorKobylański">Natomiast należy stwierdzić, że jeżeli chodzi o Gdynię, to pod tym względem, opierając się bodajże na stanie rzeczy, jaki wskazuje p. Minister Przemysłu i Handlu, pod względem uprzemysłowienia tego tak ważnego punktu w naszym życiu gospodarczym jest jeszcze wiele rzeczy do zrobienia. Pesymistycznie również na ogół są oceniane przez miejscowych działaczy możliwości uprzemysłowienia województw wschodnich. Właściwie nie przewidują oni, by zarówno wydana ustawa, jak i widoki możliwości dopływu większych kapitałów mogły się przyczynić do wzmożenia tempa intensyfikacji uprzemysłowienia województw wschodnich, a raczej liczą oni na własne siły tych województw.</u>
<u xml:id="u-16.39" who="#TadeuszWiktorKobylański">Wreszcie powstaje zagadnienie po prostu materiału ludzkiego i problem człowieka, z jakim w odniesieniu do życia przemysłowego mamy do czynienia. Analizując pod tym względem stan rzeczy, musimy powiedzieć co następuje: materiał ludzki jest bardzo różnorodny.</u>
<u xml:id="u-16.40" who="#TadeuszWiktorKobylański">W przemyśle poważną rolę gra kapitał zagraniczny. Na 1 stycznia 1938 r. w 1414 spółkach akcyjnych, będących normalną formą organizacyjną dla większych przedsiębiorstw, o łącznym kapitale 3.361.000.000 zł kapitał zagraniczny reprezentował 42,9%. W przemyśle naftowym — 85,6%, górniczo-hutniczym—56%, elektrotechnicznym — 55%, w elektrowniach — 83%, chemicznym — 49%. W pozostałych przemysłach powyżej 50%. Najniższy był odsetek w przemyśle graficznym — 2,1%. Największy jest udział kapitału francuskiego, który stanowi 26,2% całego kapitału zagranicznego w Polsce, kapitał amerykański stanowi 18%, belgijski — 13,5%, niemiecki — 13,3%, angielski — 5,4%. Cała suma kapitału zagranicznego wynosi 1.411.000.000 zł i ulokowana jest w 483 spółkach. W 314 spółkach kapitał zagraniczny wynosi ponad 50%, stanowiąc łącznie 88,9% całego kapitału zagranicznego w Polsce. Przeważną część, bo prawie 90%, stanowi kapitał zagraniczny, ulokowany w spółkach, w których ma większość.</u>
<u xml:id="u-16.41" who="#TadeuszWiktorKobylański">Z kolei na drugim miejscu po kapitale zagranicznym stoi kapitał żydowski. Brak danych statystycznych uniemożliwia zobrazowanie wielkości tego kapitału. Główna rola jego leży nie tyle w fakcie poważnego uzupełnienia kapitału zagranicznego w spółkach akcyjnych, ile w tym, że kapitał żydowski stanowi znaczną większość w handlu hurtowym i detalicznym, rzemiośle oraz przemyśle, istniejącym poza formą spółek akcyjnych.</u>
<u xml:id="u-16.42" who="#TadeuszWiktorKobylański">Na trzecim miejscu dopiero stoi kapitał polski. Otóż samo zobrazowanie tego stanu faktycznego wykazuje i wyjaśnia wiele trudności, które mamy nie tylko w zakresie organizowania naszego życia, ale i jego administrowania, gdyż oczywiście uzasadniona jest ze strony tego kapitału pewna oględność i pewna rezerwa i to, że jego stosunek jest poniekąd odrębny. Możemy tu dopatrzeć się skutków tego strukturalnego stanu, który w tej chwili przytoczyłem, we wszystkich niemal ważniejszych zagadnieniach. Widzimy to w dyskusji w zakresie problemu etatyzmu, który ze względu na bardzo różnorodne elementy, jakie tu wchodzą, jest zrozumiały, jest jasne, dlaczego pewna większa opieka nad działalnością w tym zakresie przez Rząd powinna być roztoczona. Również ten wzgląd nie może być pomijany przy dyskusjach, jakie się toczą w zakresie karteli, boć oczywiście, nie chodzi tu tylko o pewną formę gospodarczą, ale również i o możliwości wyzyskania i nadużycia tego zakresu. W ten sposób omówiłem całokształt najważniejszych spraw, jakie miałem do poruszenia. Na komisji w dyskusji, która się toczyła, została wysunięta potrzeba omówienia zwłaszcza sprawy rzemiosła. Sądzę, że może będzie bardziej wskazane, jeżeli moi następcy poruszą tę sprawę. W zakresie budżetu prosiłbym o rozpatrzenie uwag, które pozwoliłem sobie nakreślić w sprawozdaniu pisemnym. W sprawie gospodarki przedsiębiorstw specjalnych uwag nie mam.</u>
<u xml:id="u-16.43" who="#TadeuszWiktorKobylański">Sejm, uchwalając preliminarz budżetowy Ministerstwa Przemysłu i Handlu, wprowadził do przedłożenia rządowego poprawki, polegające na przeniesieniu z wydatków zwyczajnych w dziale 1 § 9 — Remont i konserwacja nieruchomości — kwoty 100.000 zł do § 9 — Nieruchomości — w dziale 3 wydatków nadzwyczajnych.</u>
<u xml:id="u-16.44" who="#TadeuszWiktorKobylański">Komisja Budżetowa rozpatrywała preliminarz budżetowy Ministerstwa Przemysłu i Handlu na rok 1939/40 na posiedzeniach w dniach 17 i 28 lutego 1939 r. i przyjęła go w brzmieniu uchwalonym przez Sejm bez zmian.</u>
<u xml:id="u-16.45" who="#TadeuszWiktorKobylański">Proszę o przyjęcie tego budżetu.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#AlojzyPawelec">Głos ma s. Barcikowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#StefanBarcikowski">Wysoki Senacie! Chwila dzisiejsza jest podobna do tego momentu, jaki dawna Rzeczpospolita przeżywała w końcu XVIII w. Również wtedy podnoszone było hasło odbudowy stanu średniego w Polsce, również budziło to zainteresowanie w społeczeństwie i wielu ówczesnych Polaków godziło się na to, że od odbudowy tego stanu, siły zbrojnej i Skarbu zależy dobrobyt Rzeczypospolitej. Niestety, okoliczności tak się złożyły, że ówczesne pokolenie nie mogło dokończyć tej pracy.</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#StefanBarcikowski">Na wstępie chcę przypomnieć uwagę, którą Stanisław Staszyc w rozprawie nad życiem J. Zamojskiego wypowiedział na temat znaczenia handlu: „Handel wewnętrzny jest najpierwszym i ze wszystkich handlów najużyteczniejszym. Ten całą staranność Rządu na siebie obracać powinien”. To, że ten wielki Polak w takich słowach odezwał się o handlu, napawa mnie większą otuchą i daje większą odwagę, żeby przed Wysoką Izbą na temat handlu wewnętrznego w Polsce powiedzieć kilka słów.</u>
<u xml:id="u-18.2" who="#StefanBarcikowski">Pomimo wzrastającego zrozumienia zarówno ze strony czynników rządowych, jak też ogółu społeczeństwa dla spraw unarodowienia i naprawy naszego handlu, jesteśmy wciąż świadkami olbrzymiej dysproporcji pomiędzy tym, co się o tej sprawie mówi, a tym, co się dla niej robi.</u>
<u xml:id="u-18.3" who="#StefanBarcikowski">Prasa często zamieszcza pod triumfalnymi tytułami wiadomości o postępach akcji unarodowienia, tymczasem w gruncie rzeczy wyniki tej akcji, jak dotychczas, są — moim zdaniem — niedostateczne. Nie ma w tym zresztą nic dziwnego. Reforma naszego handlu, zarówno pod względem narodowościowym, jak też i metod jego działania, jest sprawą nie mniejszego znaczenia, niż wykonanie wielkiego programu inwestycyjnego, realizowanego obecnie przez Rząd, a wielkie przedsięwzięcia wymagają odpowiednio potężnych środków działania.</u>
<u xml:id="u-18.4" who="#StefanBarcikowski">Społeczeństwo oczekuje wielkich rzeczy od najbardziej zainteresowanego w tej sprawie, to jest od kupiectwa polskiego. Ale trzeba przecież jasno sobie uświadomić, że kupiectwo polskie nie ma wielkich szans pchnięcia naprzód problemu w tym tempie, jak tego wymaga konieczność skoncentrowania w polskich rękach aparatu wymiany, którego doniosłe znaczenie w czasie pokoju staje się jeszcze donioślejszym w dobie wojennej.</u>
<u xml:id="u-18.5" who="#StefanBarcikowski">Jak się przedstawia struktura narodowościowa naszego handlu? Według cyfr, zaczerpniętych z książki Jana Chodorowskiego „Struktura wewnętrznego handlu towarowego w Polsce”, odsetek przedsiębiorstw żydowskich w 1933 r. przekraczał 50% ogólnej liczby placówek handlowych. Przy tym zaznaczyć należy, że ten stosunek procentowy utrzymujemy, biorąc pod uwagę przedsiębiorstwa handlowe w całej Polsce, a więc i w województwach zachodnich, gdzie, jak wiadomo, odsetek przedsiębiorstw żydowskich jest znikomy, podczas gdy na terenie województw wschodnich przekracza on 70% ogólnej liczby przedsiębiorstw. Stan ten w ostatnich kilku latach uległ pewnej poprawie. Statystyka obrazująca zmiany jest obecnie opracowywana.</u>
<u xml:id="u-18.6" who="#StefanBarcikowski">Smutniejsze jednak były cyfry dotyczące stanu majątkowego, stanu kapitału zatrudnionego w przedsiębiorstwach żydowskich i przedsiębiorstwach polskich. Przypuszczam, że nie przesadzę, jeśli powiem, że około 80% kapitałów zaangażowanych w ogóle w handlu znajduje się w rękach żydowskich. Pozycję kupiectwa polskiego osłabia jeszcze i ten fakt, że znaczną większość tego kupiectwa, szczególnie na terenie województw centralnych i wschodnich, stanowią jednostki, które dość niedawno zabrały się do tego zawodu, przedsiębiorstwa te prowadzone są nie zawsze przez dostatecznie wyszkolonych fachowców, nie rozporządzają dostatecznymi środkami obrotowymi. Jednakże stwierdzić trzeba, że i na tym polu obserwujemy też wyraźny postęp. Nowopowstałe przedsiębiorstwa polskie muszą walczyć z nieprzebierającą w środkach potężną materialnie konkurencją żydowską. Jeśli mimo tej dysproporcji sił firmy polskie utrzymują się na powierzchni, to już jest bardzo wiele, ale z punktu widzenia oceny wysiłków naszego kupiectwa, nie zaś z punktu widzenia pożądanych dla Państwa przemian w aparacie wymiany.</u>
<u xml:id="u-18.7" who="#StefanBarcikowski">Powstanie kilkudziesięciu tysięcy nowych przedsiębiorstw polskich, w tym jednak dużo małych straganów i sklepów, nie spowodowało likwidacji takiej samej ilości przedsiębiorstw żydowskich. Było by również błędem sądzić, że powiększenie się ilości tych sklepów i sklepików wzmogło w odpowiednim stosunku globalne cyfry obrotu towarowego. Raczej należy stwierdzić dalsze zmniejszone sumy obrotu, przypadającego na jedno przedsiębiorstwo, która i tak np. w województwach wschodnich wynosi zaledwie kilkanaście tysięcy zł rocznie, podczas gdy w Niemczech sięga 100, w Anglii 150, a w Ameryce 250 tys. zł.</u>
<u xml:id="u-18.8" who="#StefanBarcikowski">Na tle tej postępującej pauperyzacji naszego handlu, której skutki są tym groźniejsze, że rentowność solidnie prowadzonych przedsiębiorstw handlowych jest obecnie wyjątkowo niska — nasuwa się potrzeba gruntownego rozważenia sprawy wstrzymania dopływu nowych placówek handlowych, przynajmniej w niektórych branżach, na pewien określony przeciąg czasu. Nie leży bowiem w interesie unarodowienia handlu narażanie ludzi na zakładanie sklepów tam, gdzie nie posiadają one żadnych warunków rozwoju. Z tą sprawą wiąże się zagadnienie cenzusu kupieckiego, a także jeśli chodzi o niektóre branże, sprawa koncesjonowania przedsiębiorstw, których odpowiedni poziom powinien gwarantować konsumentowi uczciwą i racjonalną obsługę, trudną do pomyślenia w warunkach dzisiejszej konkurencji, zmuszającej przedsiębiorstwa do posługiwania się prymitywnymi formami działania.</u>
<u xml:id="u-18.9" who="#StefanBarcikowski">Często spotykamy zarzut zbędnego pośrednictwa, mianowicie zbyt wielkiej zyskowności w handlu. Należy sobie uświadomić, że tak jak każda czynność gospodarcza, tak samo i handel musi się opierać na rentowności. Bez zysku, bez rentowności nie ma kumulacji kapitałów w naszych przedsiębiorstwach, a bez kumulacji kapitałów nie ma inwestycyj i widzimy, jakie są skutki takiego stanu rzeczy w naszych miasteczkach, rozsianych na prowincji, i z jakim zadowoleniem oglądamy te miasta i miasteczka, położone w dzielnicy zachodniej, których wygląd jest europejski, czysty i schludny.</u>
<u xml:id="u-18.10" who="#StefanBarcikowski">Stwierdzić należy, że nowopowstające placówki polskie — to przeważnie sklepy detaliczne. Hurt pozostaje do dziś dnia w przygniatającym procencie w rękach żydowskich, a w tym stanie rzeczy polski detalista jest w bardzo dużym stopniu uzależniony od polityki hurtownika żydowskiego.</u>
<u xml:id="u-18.11" who="#StefanBarcikowski">Nie sądzę, aby globalna cyfra obrotów towarowych w Polsce w najbliższych latach mogła ulec znacznym zmianom. Obroty te dokonywane są zatem w przeważającym stopniu przez handel żydowski (przede wszystkim na szczeblu hurtu). W tym stanie rzeczy polska racja stanu wymaga przesunięcia znacznej części tych obrotów z rąk żydowskich do polskich.</u>
<u xml:id="u-18.12" who="#StefanBarcikowski">Uwagi te, które pozwalam sobie dzisiaj wypowiedzieć, koncentruję przede wszystkim na odcinku hurtu wewnętrznego, przy czym pomijam związane z hurtem sprawy importu, które niedawno były przedmiotem szczegółowych dyskusji na Konferencji Importowej, gdzie również podkreślono jasno i wyraźnie potrzebę unarodowienia przedsiębiorstw, pracujących z zagranicą. Chcę tylko zaznaczyć tutaj, że powstawanie licznych drobnych przedsiębiorstw polskich nie rozwiązuje sprawy. Z drugiej strony musimy dbać o to, żeby stwarzać warunki dla powstawania przedsiębiorstw dużych, poważnych, zasobnych w kapitały. Do tego zmusza nas chociażby fakt, że zarówno na wschodzie naszego kraju, jak i na zachodzie mamy do czynienia z państwami zwartymi, zorganizowanymi, które prowadzą politykę planową, koncentrującą wysiłki na poszczególnych odcinkach. I dlatego, zwłaszcza w handlu zagranicznym, musimy dążyć do tego, żeby po stronie importu i po stronie eksportu działały i pracowały firmy solidne, poważne, zasobne w kapitały, bo tylko te firmy mogą być odpowiednią przeciwwagą dla organizacji zagranicznej.</u>
<u xml:id="u-18.13" who="#StefanBarcikowski">A teraz kilka słów o znaczeniu hurtu w aparacie wymiany.</u>
<u xml:id="u-18.14" who="#StefanBarcikowski">Znaczenie hurtu w aparacie wymiany jest, niestety, dzisiaj zbyt mało doceniane. Do upadku hurtu w Polsce przyczyniły się wojna, kryzys, dewaluacja, jak również tendencje przemysłowców, zmierzające do opanowania rynku detalicznego, a biorące swoje źródło w osłabieniu handlu pod względem materialnym, technicznym i etycznym skutkiem wojny, inflacji i kryzysu. Jedną z ważnych przyczyn upadku hurtu była również błędna polityka kredytowania jedynie przemysłu, jako posiadającego zabezpieczenia rzeczowe, z pomijaniem handlu, wreszcie nastawienie psychiczne do tzw. „zbędnego pośrednictwa”, będącego jakoby źródłem „nadmiernych” kosztów dystrybucji. Tymczasem w racjonalnym aparacie wymiany hurt odgrywa w dalszym ciągu wybitnie dodatnią rolę, szczególnie wówczas, gdy tak jak w Polsce zmierzamy obecnie do uprzemysłowienia kraju, a co za tym idzie, musimy się liczyć ze zwiększeniem podaży szeregu artykułów na rynku wewnętrznym. Zdrowy, prawidłowo rozwinięty hurt zapewnia prawidłową działalność przemysłu, gdyż zwalniając po zakończonym procesie produkcyjnym składy przemysłowca, pozwala mu na swobodne lokowanie gotówki obrotowej w nowym cyklu produkcji. Przemysł może w tych warunkach interesować się jedynie tanim i dobrym źródłem surowcowym, techniką produkcji, jej racjonalizacją, tj. sprawami przemysłowymi, a zwolniony jest od konieczności szukania rynków zbytu i organizacji sprzedaży. Hurt dzięki właśnie posiadaniu odpowiednich zapasów towarowych łagodzi zbyt silne wahanie cen w okresach między sezonowych i odgrywa szczególnie doniosłą rolę w czasie niepokojów i zaburzeń natury politycznej i wojennej, kiedy to detalista, po szybkim wyprzedaniu niewielkich zapasów, pozostaje bez towaru. Poważne hurtownie kupieckie, które stają się naturalnymi składnicami zapasów towarów i surowców, muszą oczywiście w czasie wojny znajdować się w pewnych rękach, gdyż od zachowania się ich właścicieli w znacznej mierze zależą nastroje ludności, ulegającej łatwo panice w takich okresach czasu. Problem hurtu sprowadza się u nas przede wszystkim do dwóch elementów: człowieka i kapitału. Nie jest dla nikogo tajemnicą, że w tej chwili handel polski cierpi na wyraźny niedostatek obu tych czynników, głównie jednak odczuwa brak kapitału.</u>
<u xml:id="u-18.15" who="#StefanBarcikowski">Nastawienie kupieckiego szkolnictwa zawodowego pozwala przypuszczać, że młody narybek posiadać będzie potrzebne praktyczne wiadomości do pracy w handlu. Nie wystarcza jednak przygotowanie młodych sił, konieczna jest jak najszersza akcja dokształcająca, podejmowana w stosunku do tego kupiectwa, które już w tej chwili znajduje się w warsztatach pracy. Akcja ta, prowadzona obecnie przy pomocy Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego przez samorząd gospodarczy i Instytut Wiedzy Kupieckiej przy Naczelnej Radzie Zrzeszeń Kupiectwa Polskiego, musi nabrać szerszego rozmachu poprzez wydatniejsze ' jej sfinansowanie.</u>
<u xml:id="u-18.16" who="#StefanBarcikowski">Równolegle do prac nad przygotowaniem elementu ludzkiego, który wychowywać trzeba w poczuciu, że kupiec jest przede wszystkim obywatelem Państwa i że w jego posunięciach nie mogą decydować wyłącznie czynniki zysku osobistego, ale także i interes ogólnospołeczny, trzeba wreszcie podjąć śmiałą akcję kredytowania tworzącego się hurtu, który posiada w obecnej koniunkturze olbrzymie dynamiczne możliwości. Uruchomienie na ten cel specjalnych kredytów, chociażby w sumie kilku milionów złotych na początek, posiadać będzie dla tej sprawy wielkie znaczenie. Kredyty te muszą być rozdzielane nie na zasadzie sztywnych norm bankowości, wymagających zabezpieczeń hipotecznych i wekslowych, bo tych nowopowstająca placówka polska dać nie może, ale w oparciu o zabezpieczenie, którym jest osobista dzielność i uczciwość pożyczkobiorcy.</u>
<u xml:id="u-18.17" who="#StefanBarcikowski">Organizacje kupieckie powołane są przede wszystkim do opiniowania podań o tego rodzaju pożyczki.</u>
<u xml:id="u-18.18" who="#StefanBarcikowski">Uruchamianie placówek hurtowych odbywać się winno planowo, z uwzględnieniem poszczególnych regionów i branż, jak również z uwzględnieniem wymogów obronności kraju.</u>
<u xml:id="u-18.19" who="#StefanBarcikowski">Rzecz oczywista, że przy oparciu kredytów na zabezpieczeniu osobistych walorów pożyczkobiorcy trzeba by się liczyć z tym, że pewna część pieniędzy może nie wrócić do kas bankowych. Ale unarodowienie handlu w czynach, a nie w słowach nie może być przeprowadzone bez pewnych materialnych ofiar. Zresztą i przy inwestycjach przemysłowych na wielką skalę może się zdarzyć także, że pewien procent inwestowanych sum pójdzie na straty.</u>
<u xml:id="u-18.20" who="#StefanBarcikowski">Doniosłe znaczenie dla sprawy rozwoju naszego hurtu, jak też handlu w ogóle, miałoby wprowadzenie ulg podatkowych dla inwestycyj handlowych, jak hale targowe, magazyny i ich urządzenia, bocznice kolejowe itp.</u>
<u xml:id="u-18.21" who="#StefanBarcikowski">P. Minister Przemysłu i Handlu w jednym ze swoich przemówień w czasie obecnej debaty budżetowej poświęcił parę uwag spółdzielniom kupieckim, które stanowią dzisiaj jedną z form tworzenia się polskich placówek hurtowych. Spółdzielnie te zakładane są przez polskie kupiectwo detaliczne, które dzięki zorganizowaniu w ten sposób zbiorowych zakupów ma możność uzyskiwania lepszych cen przy nabywaniu towarów. Spółdzielnie kupieckie zabiegają obecnie w kierunku zorganizowania własnego związku rewizyjnego, który zapewniłby im jednolite kierownictwo i opiekę. Nadanie uprawnień rewizyjnych takiemu związkowi leży w kompetencji p. Ministra Skarbu. Mam nadzieję, że formalności legalizacyjne, związane z tą sprawą, nie będą trwały zbyt długo i powstanie związku przyczyni się do dalszego rozwoju tej formy hurtu.</u>
<u xml:id="u-18.22" who="#StefanBarcikowski">Przy tej okazji chcę poruszyć niezdrowe stosunki między spółdzielczością konsumencką a wolnym handlem. Stosunki te jak najfatalniej odbijają się na całości akcji unarodowienia handlu i dlatego w dzisiejszym stanie rzeczy zasługują na szczególne potępienie. Demagogiczna agitacja, jaką prowadzi przeciw kupiectwu spółdzielczość spod znaku „Społem”, sięga do arsenału najzupełniej, niewłaściwych środków, sprowadzając normalną konkurencję handlową na płaszczyznę walki społecznej.</u>
<u xml:id="u-18.23" who="#StefanBarcikowski">Znamiona takiej walki upatruję chociażby w takim napisie, drukowanym na torebkach, używanych przez spółdzielnie prowincjonalne (w Skarżysku i Sokołowie Podlaskim), który cytuję dosłownie: „Zbrodnią jest, jeżeli robotnik czy włościanin choć jeden grosz, który powinien iść do spółdzielni, niesie do prywatnego sklepikarza. Każdy grosz, zaniesiony do prywatnego sklepikarza, idzie na wzmocnienie kapitalizmu, podczas gdy każdy grosz, oddany spółdzielni, rozwiązuje więzy ekonomiczne od tegoż kapitalizmu”. Sądzę, że jest dzisiaj dość miejsca w naszym kraju na polski handel spółdzielczy i wolny, dlatego też nie ma żadnej potrzeby uciekania się do tego rodzaju metod konkurencyjnych, które mają na celu całkowite zniszczenie przeciwnika i które dla wolnego handlu są tym bardziej szkodliwe, że nie korzysta on z ulg podatkowych, będących niesłusznym przywilejem spółdzielczości. Zamiast demagogicznych haseł walki — czas, by podnieść hasło współpracy.</u>
<u xml:id="u-18.24" who="#StefanBarcikowski">Doniosłe znaczenie dla akcji tworzenia polskiego hurtu posiada również polityka monopoli państwowych, które hurtową sprzedaż swoich artykułów winny powierzyć wyłącznie polskim placówkom. Konieczne są także przesunięcia w dystrybucji niektórych artykułów przemysłowych.</u>
<u xml:id="u-18.25" who="#StefanBarcikowski">Reasumując powyższe uwagi, pragnę stwierdzić, że istnieją zupełnie konkretne możliwości przyśpieszenia pożądanej ewolucji stosunków w handlu wewnętrznym. Możliwości te powinny być wykorzystane bez zwłoki. Akcja unarodowienia handlu nie może utknąć na martwym punkcie. Najwyższy czas przejść od słów do czynów. Olbrzymia, decydująca większość narodu polskiego oczekuje z niecierpliwością skoncentrowania w rękach polskich pełnej dyspozycji gospodarczej. Społeczeństwo żydowskie natomiast powinno zrozumieć, że nie kieruje nami nienawiść rasowa, ale wymagania polskiej racji stanu, że nie chcemy i nie możemy powtórzyć błędu przeszłości, że musimy stworzyć ujście do miast dla nadmiaru ludności wiejskiej, że musimy dać zatrudnienie dorastającemu pokoleniu młodych Polaków.</u>
<u xml:id="u-18.26" who="#StefanBarcikowski">W tym stanie rzeczy społeczeństwo żydowskie powinno we własnym dobrze zrozumianym interesie dopomóc Rządowi polskiemu w jego pracach nad rozwiązaniem sprawy emigracji, która nawet wówczas, jeśli obejmować będzie choćby tylko kilkadziesiąt tysięcy głów rocznie, zapewniając stopniowe zmniejszanie się odsetka ludności żydowskiej, przyczyni się do uspokojenia i złagodzenia problemu żydowskiego w Polsce.</u>
<u xml:id="u-18.27" who="#StefanBarcikowski">Chciałbym jeszcze na zakończenie dodać, tak jak już miałem możność oświadczyć na senackiej Komisji Budżetowej, że jesteśmy w okresie wyjątkowo szczęśliwym dla organizacji kupiectwa polskiego, a to z tego względu, iż możemy stwierdzić, że poczynania nasze i to, co p. Minister Przemysłu i Handlu powiedział zarówno na terenie Sejmu jak i Senatu, całkowicie ze sobą harmonizuje i idzie w tym samym kierunku.</u>
<u xml:id="u-18.28" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#AlojzyPawelec">Głos ma s. Klamer.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#CzesławKlarner">Wysoka Izbo! Podczas debaty nad preliminarzem Ministerstwa Przemysłu i Handlu w Komisji Budżetowej p. Minister Roman, tu nieobecny niestety, w swym programowym przemówieniu z dużą siłą mówił nam o rozbudowie średniego stanu, tego stanu, który był szczególnie zaniedbany w dawnej Rzeczypospolitej.</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#CzesławKlarner">W takim momencie każdemu, kto zna historię gospodarczą Polski, przychodzą na myśl wizje naszej przeszłości, która posiada światła i cienie, ale jeżeli chodzi o odcinek polityki gospodarczej, niestety posiada tylko cienie.</u>
<u xml:id="u-20.2" who="#CzesławKlarner">Otóż pragnąłbym, nawiązując do tego tematu, do kwestii stanu średniego, przytoczyć tu kilka dat i najwięcej charakterystycznych faktów właśnie z tych naszych dawnych dziejów, Oto na przełomie XV stulecia w nagrodę za pospolite ruszenie w Mołdawii za króla Jana Olbrachta szlachta otrzymuje na sejmie piotrkowskim, który odbył się w 1496 r., przywilej cłowy. Przywilej ten zwalniał ją od płacenia cła na komorach granicznych przy sprowadzaniu wszelkich produktów zagranicznych na własne potrzeby, jak również przy wywożeniu płodów gospodarstwa domowego. Było to pierwsze poważne ograniczenie handlu i rękodzieła, które właśnie w tym okresie wymagały od Państwa szczególnego poparcia.</u>
<u xml:id="u-20.3" who="#CzesławKlarner">Prawo cłowe było jednak tylko przywilejem stanowym, aczkolwiek przez samą swą treść, przez efekty tego przywileju uderzało ono w miasta i mieszczaństwo.</u>
<u xml:id="u-20.4" who="#CzesławKlarner">Wyraźne ograniczenie prawa i swobód kupiectwa następuje w chwili wejścia na tron Zygmunta Augusta w 1550 r. przez zakaz wywozu z Korony koni i skór. Była to już zapowiedź tej linii polskiej polityki gospodarczej, która wkrótce za tego samego panowania zadecydowała na długie lata o ciężkiej sytuacji handlu i rzemiosła polskiego. Mianowicie Konstytucja Piotrkowska w 1565 r. przyznaje wojewodom prawo wydawania cenników na towary krajowe i zagraniczne z wyłączeniem produktów rolnych. Ta reglamentacja uderza w jednakowej mierze w kupców i rękodzielników. Pozostawia ona zupełną swobodę ziemiaństwu sprzedawania płodów po dowolnych cenach, zapewnia mu możność nabywania wyrobów rękodzielniczych według cen reglamentowanych.</u>
<u xml:id="u-20.5" who="#CzesławKlarner">Ten sam sejm ogranicza handel polski, zabraniając kupcom krajowym trudnić się wywozem towarów za granicę oraz przywozem obcych towarów do Polski. „A żadnych towarów małych i wielkich nie ma być wolno kupcom naszym koronnym stanu wszelkiego z granic koronnych wywozić zagranicę, jedno cudzoziemcom samym będzie wolno ze wszelkimi kopiami małemi i wielkiemi na też miejsca składowe przyjeżdżać i tam za się wszelkie brać, składać i wywozić tam, gdzie im będzie potrzeba, cła i myta wszystkie powinne zapłaciwszy”. Zabraniając kupcom polskim udziału w handlu zagranicznym, Konstytucja Piotrkowska wyznacza surowe kary aż do konfiskaty towarów bezprawnie przywiezionych do kraju.</u>
<u xml:id="u-20.6" who="#CzesławKlarner">„Niemądre prawa z 1565 r., zakazując kupcom krajowym wywozu i przywozu towarów, oddały cudzoziemcom całą wymianę międzynarodową, a handel i przemysł polski zabiły” — powiada Kalinka.</u>
<u xml:id="u-20.7" who="#CzesławKlarner">„Bramy Polski ciągle stały otworem dla nowych tłumów płynących z zachodu... Ciągle przyjmują ich i przywilejami darzą królowie polscy, pragnący pogłowiem żydowskim i innymi dochodami przez Żydów płaconymi zasilać szczupły skarb państwa” — powiada Ptaśnik.</u>
<u xml:id="u-20.8" who="#CzesławKlarner">„Zamiast na wzór narodów zachodnich dążyć do organizacji handlu zagranicznego w rękach krajowców i do zapewnienia własnemu społeczeństwu zysków z handlu, transportu i żeglugi, zamiast przystąpić czynnie do zaszczepienia przemysłu w kraju poprzestają nasi politycy na stanowej polityce ekonomicznej, na żądaniu „zawarcia ziemi”, łudząc się nadzieją, że cudzoziemiec przybywający do kraju sprzeda swoje towary najtaniej, a kupi krajowe towary najdrożej, że nie uwzględni swego faktycznego monopolu...” — powiada dr Stanisław Głąbiński w Wykładzie Ekonomii Społecznej.</u>
<u xml:id="u-20.9" who="#CzesławKlarner">W tym samym czasie zachód w oparciu o system merkantylny wybitnie popierał własny handel wewnętrzny i zewnętrzny, usiłował rozwijać własne rękodzieła, ułatwiając im przez politykę gospodarczą zaopatrzenie w surowce i sprzedaż gotowych wyrobów.</u>
<u xml:id="u-20.10" who="#CzesławKlarner">Nie co innego, jak ta właśnie polityka zaważyła na tak ważnej sprawie, podobnie jak polityka morska wniwecz obracając zwycięstwa Kazimierza Jagiellończyka, Zabijając polski handel i rzemiosło, polityka ta zabijała wszelką zdrową myśl gospodarczą, wychowując wiele pokoleń w głębokich błędach gospodarczych. Toteż stosunek warstwy rządzącej do mieszczaństwa stale się pogarszał.</u>
<u xml:id="u-20.11" who="#CzesławKlarner">Okres złotej wolności wieku XVII przyniósł największe uciemiężenie miast i ludu miejskiego, uzależniając ustawodawstwo Rzeczypospolitej już nie od jednego stanu, lecz nawet od jednostki. Bolesne polityczne wypadki, które wypełniały historię Polski w XVII wieku, pogłębiały smutną społeczną i gospodarczą rzeczywistość kraju.</u>
<u xml:id="u-20.12" who="#CzesławKlarner">Stanisław Cikowski, podkomorzy krakowski, w broszurze „W sprawach celnych odpis”, wydanej w 1602 r., stwierdza upadek miast, ubytek dochodów z ceł, bo „faktorami cudzoziemskimi tak miasta koronne są napełnione, że obywatele dawne... faktorzy z nich wypchnęli, domy znaczne szlacheckie z pamięci ich wyniszczyli, kupce zaś starożytne z kamienic tak, że ledwo w piwnicach im mieszkać dopuszczając”. „Faktorzy cudzoziemscy miasta zubożyli, rzemieślniki zniszczyli, zatem stan szlachecki i wszystkich obywateli koronnych przez drogość towarów wyniszczyli, a wiosek wykupili”.</u>
<u xml:id="u-20.13" who="#CzesławKlarner">Jedyną na to radę wiek XVII widzi w ustaleniu taks, w reglamentacji towarów. W r. 1620 Sejm Warszawski oznacza swoją uchwałą dokładnie, ile ma kosztować „łokieć aksamitu, atłasu, adamaszku, tabisu, kitajki, półszkarłacia, półgranacia, falendyszu itp. Jedna i ta sama taksa obowiązywać miała w całej Polsce, a nawet i na Litwie, bez względu na to, czy były większe lub mniejsze koszty transportu. Uchwała sejmowa — powiada Ptaśnik — uderzyła jak grom w kupiectwo koronne i litewskie”.</u>
<u xml:id="u-20.14" who="#CzesławKlarner">Idąc konsekwentnie po tak nieszczęśliwie obranej drodze, Sejm z 1643 r. określa kalkulację kupiecką na towary zagraniczne, ustanawiając, aby „kupiec tak towar sprzedawał, jakoby po strąceniu wszelkich kosztów nie brał więcej zysku, jedno jeżeli krajowiec 7, jeżeli przybysz 5, jeżeli niewierny 3 od stać, co się ma rozumieć, aby już z tej kwarty zysku wychowanie wszystko swoje, familii swojej i płace opatrywał i że cła J. K. M-ci Rzplitej sprawiedliwie oddawać będzie”.</u>
<u xml:id="u-20.15" who="#CzesławKlarner">„Jednocześnie zaprowadzono przysięgę dla kupców, że nie będą pobierali więcej zysku ponad oznaczony procent. Skutkiem tego wszystkiego było, że handel nie znajdując poparcia, a ciągle zagrożony, nareszcie upadł, a z nim wielkie źródło dochodu i siły społeczeństwa i państwa wyschło. Jeden Gdańsk i kupiectwo jego, ciągnące z handlu zbożowego zyski, na poziomie zamożności się utrzymało.</u>
<u xml:id="u-20.16" who="#CzesławKlarner">Kupcy i rzemieślnicy bronili się ostatecznie tym, że nie wyrabiali i nie sprzedawali towarów, które się nie opłacały” (Bobrzyński).</u>
<u xml:id="u-20.17" who="#CzesławKlarner">Nienawiść i pogarda w stosunku do mieszczan i zajęć mieszczańskich podyktowały Sejmowi z 1663 r. uchwałę, że „każdy szlachcic szlachectwo traci, jeśli będąc w mieście osiadły handlami i szynkami się bawi miejskimi i magistratus miejskie odprawuje i potomstwo jego podówczas spłodzone i on sam dóbr ziemskich nie może. nabywać”. To krzywdzące dla mieszczaństwa ustawodawstwo, które sięga końca XV wieku, zostało skasowane dopiero przez Sejm w 1780 r. już w zaraniu upadku Państwa.</u>
<u xml:id="u-20.18" who="#CzesławKlarner">Z tego dziedzictwa naszej historii wynika obecny niedorozwój społeczny i gospodarczy, który nie może trwać w odrodzonej Polsce.</u>
<u xml:id="u-20.19" who="#CzesławKlarner">Wiek XIX nie mógł już odrobić tych błędów. Znaleźliśmy się w niewoli politycznej, a więc w niewoli socjalnej i gospodarczej.</u>
<u xml:id="u-20.20" who="#CzesławKlarner">Jeśli Polska przed swym upadkiem w XVIII wieku naprawiła tragiczne błędy historii, to przed odrodzoną Polską stoi obowiązek podjęcia tej pracy a więc praca nad odbudową stanu trzeciego, zapowiedziana przez Rząd polski, a objęta programem Obozu Zjednoczenia Narodowego.</u>
<u xml:id="u-20.21" who="#CzesławKlarner">Tyle z naszej przeszłości. A jak jest z teraźniejszością?</u>
<u xml:id="u-20.22" who="#CzesławKlarner">Na Komisji Budżetowej Senatu podczas debaty nad budżetem Ministerstwa Rolnictwa, jak również podczas debaty nad budżetem Ministerstwa Przemysłu i Handlu wskazywałem, iż zgodnie ze statystyką urzędową ludność pracująca w rolnictwie z 64% w 1921 r. spadła do 58,6% w 1938 r., oraz iż 8-milionowy przyrost ludności w tym okresie obciąża ludność rolniczą 3 milionami, ludność pracującą poza rolnictwem 5 milionami. Trzeba uważać, że te pierwsze zmiany struktury demograficznej w Polsce, aczkolwiek pomyślne, w żaden sposób nas zadowolić nie mogą i nie będą zadowalać tak długo, dopóki nie zostaną zintensyfikowane w sposób, który nie dopuszczałby do zwiększenia absolutnej liczby ludności żyjącej z rolnictwa i powstrzymał dalszy proces karłowacenia gospodarstw rolnych. Do czego więc dążyć będziemy? Dążyć powinniśmy do zmniejszenia tej ilości, żeby wyjść z gospodarki karłowatej. Co to znaczy? To znaczy, że dziś trzeba zwalczać tę ludność, która ze stanowiska ludności pracującej na wsi jest ludnością zbędną. Myśmy stanęli na stanowisku, że przeszło 45% ludności Państwa pracującej na roli zadość uczyni pracy na roli i trzeba powiedzieć, że w stosunku do sytuacji obecnej mamy 4 do 4% miliona ludności zbędnej. To jest ten wielki problem teraźniejszości polskiej, który nakazuje nam, żeby tę ludność w skali 4–4% miliona umieć zdjąć z terenu pracy rolniczej. Kto tego postulatu nie rozumie, nie zrozumie tych zasadniczych prądów, jakie w tej chwili społeczeństwo polskie przeżywa.</u>
<u xml:id="u-20.23" who="#CzesławKlarner">Wobec stałego przyrostu ludności, zwłaszcza rolniczej, i przeludnienia wsi musimy tworzyć dla niej nowe źródła pracy, biorąc przykład z doświadczeń państw i narodów, które przeszły już podobną ewolucję. A więc musimy dążyć do uprzemysłowienia i unarodowienia naszych zajęć gospodarczych, w imię odbudowy polskiego średniego i drobnego stanu posiadania, która staje się nakazem powszechnego interesu, a nie koniunkturalnych klasowych korzyści. Oczekiwane zaś zmiany struktury ludnościowej i gospodarczej leżą na linii polskich interesów politycznych, społecznych i gospodarczych.</u>
<u xml:id="u-20.24" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-20.25" who="#CzesławKlarner">Stan trzeci odgrywał wszędzie w państwie twórczą rolę jako czynnik ładu i porządku, pracowitości i oszczędności, przeciwnik teorii Marksa i komuny. Zdobycie decydującej pozycji w naszym życiu gospodarczym przez rodzimy przemysł, handel, rzemiosło i chałupnictwo — to poważne wzmocnienie i zabezpieczenie podstaw politycznych Państwa. Aż do tej chwili trud nad zapewnieniem ostatecznej niezależności Państwa nie może być uważany za ukończony. Praca o to polskie nowe jutro gospodarcze — to trud długotrwały, cierpliwy, wymaga on wielkiego wysiłku społecznego, aby przyśpieszyć odbywające się, lecz zbyt powolne automatyczne zmiany struktury społecznej i gospodarczej. Nastąpią one tym prędzej, im cele ich lepiej przenikną do świadomości polskiego społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-20.26" who="#CzesławKlarner">Każdy obywatel polski winien już w dzieciństwie, w szkole powszechnej uświadomić sobie, co to jest karłowata gospodarka na polskiej wsi. Gospodarstw o obszarze poniżej 5 ha posiadamy około 1.800.000 jednostek, co stanowi 60% ogólnej ich ilości. Środki do życie czerpie z nich około 12 milionów ludzi, czyli 1/3 część ludności Państwa, a więcej niż połowa ludności rolniczej, pędząc żywot na prymitywach naturalnej gospodarki, wykluczona jest prawie z zewnętrznego obrotu towarowego. Wprowadzenie w orbitę wymiany towarowej tego olbrzymiego kompleksu ludności, mało produkującej i mało spożywającej, to jednocześnie parokrotne pomnożenie obecnej ilości innych warsztatów pracy poza rolnictwem, to jedyna gospodarcza niezawodna metoda walki z biedą wsi, ze zbyt niskimi cenami płodów rolnych, to gwarancja poprawy bytu mas, większego dochodu społecznego, większej zdolności do świadczeń publicznych, słowem to jedyny sposób trwałego wzrostu potencjału gospodarczego, a więc i obronnego Państwa.</u>
<u xml:id="u-20.27" who="#CzesławKlarner">Uprzemysłowienie kraju, pojęte jako praca poza rolnictwem na terenie miasta i wsi, praca w przemyśle, handlu, rzemiośle, chałupnictwie — to jedna z najpewniejszych metod uzdrowienia stosunków wiejskich w warunkach polskiej rzeczywistości. Wszak Polska nie posiada większych ilości wolnych terenów. Wszak emigracja do obcych krajów jest utrudniona i powiedzmy sobie wyraźnie — nie leży w interesie Państwa, zwłaszcza gdy obejmuje zawodowo najmniej wykwalifikowane, a więc mało cenione elementy.</u>
<u xml:id="u-20.28" who="#CzesławKlarner">Czyż emigracja — tak samo jak bezrobocie — nie jest jedną z plag i plam historycznych na organizmie narodowym, które trwać będą tak długo, dopóki nie zmienimy naszej struktury ludnościowej?</u>
<u xml:id="u-20.29" who="#CzesławKlarner">„Element ludzki, własny obywatel, należycie wyszkolony i przygotowany do pracy gospodarczej i należycie wykorzystany zgodnie z jego własnym interesem i interesem kraju — to najlepsza gwarancja naszej siły politycznej, którą należy stale, nieustannie zwiększać” — powiedział nam tę prostą, a jakże wielką prawdę p. Minister Roman. A posiadamy ku temu sprzyjające warunki i wielkie niewykorzystane pola dla pracy narodowej. Trzeba zrozumieć polską rację stanu.</u>
<u xml:id="u-20.30" who="#CzesławKlarner">Rozbudowa polskiego średniego i drobnego przemysłu, zracjonalizowanie i pomnożenie warsztatów rzemieślniczych i chałupniczych, gruntowna sanacja karłowatych warsztatów handlowych, pomnożenie szeregu innych zajęć gospodarczych poza rolnictwem — to niewyczerpana skarbnica źródeł pracy i dobrobytu, które będą zdobyte drogą unarodowienia przemysłu, handlu i rzemiosła, zapoznanych w naszej przeszłości pod wpływem egoistycznej polityki stanowej.</u>
<u xml:id="u-20.31" who="#CzesławKlarner">W 1937 r. posiadaliśmy zakładów przemysłowych I — VII kategorii 28.594, a VIII — 223.757. W tym samym roku posiadaliśmy 456.615 zakładów handlowych, z czego I i II kategorii zaledwie 28.088, co świadczy, iż karłowate gospodarstwa rolne znajdują swój odpowiednik w karłowatych zakładach handlowych, które tworzą zbyt długi łańcuch pośrednictwa, czynią je kosztownym przy niskiej nawet zarobkowości handlu, stają się źródłem nędzy miasteczek polskich i ich odrażającej fizjonomii, o czym również wspominał przed chwilą mój przedmówca. Liczba warsztatów rzemieślniczych w 1936 r. wynosiła 354.449, czyli zaledwie 1 warsztat na 100 mieszkańców. Tutaj trzeba powiedzieć, że wydajność drobnego warsztatu rzemieślniczego wymaga racjonalizacji tak samo, jak i wydajność gleby z jednego ha gospodarstwa włościańskiego.</u>
<u xml:id="u-20.32" who="#CzesławKlarner">Nie będę się dłużej zatrzymywał nad statystyką ludnościową, gdyż o tym wspominał tu mój przedmówca. Wskazałbym jedynie na najbardziej charakterystyczne momenty, mianowicie na momenty gospodarcze, stwierdzające, że w 1931 r. mieliśmy 59% ludności żydowskiej w stosunku do ogólnego zatrudnienia w handlu całej Polski, z czego w województwach wschodnich 75%, w południowych 74%, w centralnych 60%.</u>
<u xml:id="u-20.33" who="#CzesławKlarner">W zgodzie z p. Ministrem Przemysłu i Handlu uważamy, że proces unarodowienia winien się odbywać jako wielka programowa praca społeczna i państwowa, z którą nie harmonizuje nienawiść narodowa lub rasizm jako zjawiska sprzeczne z psychiką i historią Polski oraz niezgodne z etyką Kościoła rzymskokatolickiego. Słuszny udział elementu żydowskiego w życiu gospodarczym Polski w skali, jaką obserwujemy w Anglii, we Francji, w krajach skandynawskich, słowem w tzw. państwach demokratycznych, nie będzie w Polsce z pewnością przez nikogo kwestionowany. Wśród tego kompleksu znajdą się ci właśnie, którzy w imię polskiej sprawy pracowali, a których szanujemy 1zwalczać nie będziemy. Dążąc do, wyrównania procentowego stosunku ludności żydowskiej 2państwami demokratycznymi, potrafimy przeciwstawić się idei nienawiści rasowej.</u>
<u xml:id="u-20.34" who="#CzesławKlarner">My mamy przed sobą wielkie historyczne zadania. Nie rozwiązaliśmy ich w swej przeszłości i posiadamy skazy organiczne, bijące w teraźniejszość, niebezpieczne dla przyszłości.</u>
<u xml:id="u-20.35" who="#CzesławKlarner">Nasza praca nad unarodowieniem średniego i drobnego stanu posiadania musi się odbywać w największej powadze, przy pełnej stabilizacji uprawnień, musi być oparta o rewizję naszych własnych światopoglądów, mało licujących ze zrozumieniem zjawisk i potrzeb gospodarczych, musi się oprzeć o sympatię całego społeczeństwa dla każdej pracy gospodarczej, musi w swą orbitę wciągnąć na j wy trwalsze elementy, zdolne do poświęceń, wreszcie musi być oparta o oświatę, o wiedzę, o naukę zawodową. Praca nad odbudowaniem polskiego średniego i drobnego stanu posiadania i jego unarodowieniem, obejmując stopniowo w swą orbitę miliony obywateli, jest rzeczą oczywistą, że będzie oparta o inicjatywę prywatną wielu, bardzo wielu nowych warsztatów pracy i przez to samo będzie gruntować ideę, reprezentowaną wszędzie przez stan trzeci, ideę inicjatywy prywatnej w gospodarstwie narodowym.</u>
<u xml:id="u-20.36" who="#CzesławKlarner">Tym sposobem poprawa gospodarstw rolnych, odbudowa średniego i drobnego stanu posiadania — to znaczne wzmożenie potencjału inicjatywy prywatnej, która jeszcze i dzisiaj w Polsce nie zdobyła należytego miejsca i walczy wśród niedostatecznie dobrze zorientowanej opinii społeczeństwa, obciążonej smutnym dziedzictwem historii.</u>
<u xml:id="u-20.37" who="#CzesławKlarner">Praca nad odbudowaniem średniego i drobnego stanu posiadania, nad sanacją gospodarczych stosunków na wsi doprowadzi również do ugruntowania idei dochodowości wszystkich warsztatów pracy narodowej, od najmniejszych do największych, co stanie się dalszym zwycięstwem polskiej myśli gospodarczej, która w swej tułaczce po polskiej rzeczywistości nie łatwo znajduje należyte zrozumienie i oparcie.</u>
<u xml:id="u-20.38" who="#CzesławKlarner">Przy tej okazji jako przedstawiciel samorządu gospodarczego wypowiadam pogląd z tego wysokiego miejsca pod adresem czynników gospodarczych, że pojęcie dochodowości, należycie realizowanej na wszystkich etapach naszego życia gospodarczego, winno doprowadzić do racjonalnej produkcji, zgodnej z powszechnym interesem publicznym, a więc do produkcji dostatecznie obfitej, dobrej i taniej, a nie do uprzywilejowanej, wygodnej pozycji, spokojnej o jutro, bez ciężkiej pracy. Każdy producent jest jednocześnie konsumentem i jest bezpośrednio jako konsument zainteresowany w realizacji tej naczelnej zasady polskiej produkcji i polskiej wymiany. Oczywiście niskie ceny — lecz nie kosztem obniżenia dobrobytu mas żyjących z przemysłu, handlu i rzemiosła, odpowiadającego ich socjalnej pozycji, oraz nie kosztem pozbawienia właściciela dochodowości. Niska cena — to przede wszystkim wynik dużej a dobrze zorganizowanej produkcji. Ale niskie ceny bez zarobku, bądź obniżone kosztem społecznie usprawiedliwionej stopy życiowej — to bieda warsztatu pracy, związanych z nim rzesz pracowniczych, to nędza miast i miasteczek, to niewystarczające budżety organizmów publicznych.</u>
<u xml:id="u-20.39" who="#CzesławKlarner">W atmosferze rozbudowanej produkcji i wymiany, odpowiadającej potrzebom 35 milionowego narodu, zblednie niejedno dzisiaj niepokojące zagadnienie wobec wzrostu potencjału produkcji i wymiany w ramach inicjatywy prywatnej. Chociażby tak mocno zwalczany etatyzm w produkcji. W morzu pracy gospodarczej, opartej o nowe setki tysięcy, a właściwie miliony warsztatów pracy, rozcieńczać się będzie on stopniowo aż do zaniku. Zniknie dzisiejszy zbyt wielki ciężar obciążenia dochodu społecznego na rzecz świadczeń publicznych, gdyż dochód społeczny wzrośnie, a jednocześnie zdolność płatnika przeciętnego obywatela pomnoży się.</u>
<u xml:id="u-20.40" who="#CzesławKlarner">Te wszystkie bolączki polskie, a więc walka o miejsce dla inicjatywy prywatnej w gospodarstwie, o rentowność warsztatów pracy, walka przeciwko etatyzmowi, biadanie nad słabą skalą dochodu społecznego i wiele innych, nie mają miejsca w krajach demokratycznych, a więc we Francji i Anglii, w krajach skandynawskich, które posiadają zdrową strukturę demograficzną i gospodarczą. Zapomni o nich społeczeństwo polskie, gdy w sposób należyty zostaną naprawione błędy naszej przeszłości przez odbudowę polskiego stanu posiadania średniego i drobnego. A przyśpieszenie tej chwili przede wszystkim od nas samych zależy. Ta odbudowa może się odbyć i odbędzie w imię wspólnego interesu ludności polskiej, w imię interesu wsi i miasta.</u>
<u xml:id="u-20.41" who="#CzesławKlarner">Stanowisko to wypowiedziałem również na Komisji Budżetowej w tym głębokim przekonaniu, iż 90% zagadnień i to zagadnień kapitalnych, wielkich łączy nas w jeden organizm narodowy o wspólnych celach i obowiązkach. Względnie drobne, poziome sprawy stanowią o różnicy naszych światopoglądów — o różnicy, którą winniśmy umieć wyrównać, szukając metod, które zbliżyłyby nas. Wreszcie, zanim to nastąpi, mamy arbitra w osobach Rządu Rzeczypospolitej, który jest powołany do zajęcia ostatecznego stanowiska w sporach zgodnie z interesem publicznym.</u>
<u xml:id="u-20.42" who="#CzesławKlarner">Jeśli wielkie hasła fascynują swym blaskiem szerokie warstwy społeczne, usuwają, a co najmniej łagodzą różnice światopoglądów, gdyż łączą ludzi w imię wspólnych celów w każdej sytuacji życia, to i dzisiaj zdobycie niezależności gospodarczej, a więc ostateczne utrwalenie niezależności politycznej, przebudowa struktury gospodarczej winny połączyć nas we wspólnej pracy w imię wspólnego czynu.</u>
<u xml:id="u-20.43" who="#CzesławKlarner">Proszę Panów, wyznaczony mi czas nie pozwala, abym mógł z tego wysokiego miejsca omówić metody polityki gospodarczej, które winny ułatwić realizację programu uprzemysłowienia i unarodowienia naszego życia gospodarczego. Powrócę do tej sprawy przy dyskusji nad preliminarzem budżetu Ministerstwa Skarbu.</u>
<u xml:id="u-20.44" who="#CzesławKlarner">Przepraszam Pana Ministra Przemysłu i Handlu, że bez niego omawiałem sprawy, wchodzące w zakres jego resortu.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#BogusławMiedziński">Głos ma s. Śląski.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#JanSlaski">Wysoki Senacie! Nie będę mówił ani o zagadnieniach przemysłowych, ani o zagadnieniach kupieckich, ani o zagadnieniach rzemieślniczych dlatego, że będzie o nich mówił mój kolega s. Bruski. Chciałbym chwilę czasu wysokiego Senatu zająć paru sprawami związanymi z rozbudową portu Gdyni i z usprawnieniem jego administracji, wreszcie z usprawnieniem naszego handlu zamorskiego.</u>
<u xml:id="u-22.1" who="#JanSlaski">W Sejmie już omawiano konieczność rozbudowy portu gdyńskiego i dlatego w dzisiejszej debacie fragmentów rozbudowy poruszać nie będę. Muszę jedynie podnieść zbyt powolne tempo robót przewidzianych w myśl ostatnich projektów oraz preliminowanych na ten cel środków budżetowych. Niestety, tempo prac spadło dziś poniżej norm nieodzownie potrzebnych. Istnieją bowiem prace, których opóźniać nie wolno, gdyż wykonanie ich trzeba rozkładać na lata całe.</u>
<u xml:id="u-22.2" who="#JanSlaski">Przede wszystkim potrzeba więc wzmożenia tempa przy rozbudowie basenów i nadbrzeży. Dzisiaj bywają dni, gdzie nie ma miejsca w basenach i statki, które chcą przybić do portu, nie znajdują wolnego nadbrzeża. Stan obecny jest niebezpieczny: dla przeładunku 9 miln. ton rocznie instalacje portowe czynne są czasem 24 godziny. Takie natężenie na dłuższą metę jest niedopuszczalne. Wydaje mi się rzeczą niemożliwą, by instalacje portowe i ludzie mogli je przez dłuższy okres czasu wytrzymać.</u>
<u xml:id="u-22.3" who="#JanSlaski">Ostatnie wypadki i ciągłe zadrażnienia, których jesteśmy świadkami w Gdańsku, wskazują, że wolne miasto nie docenia, że byt jego materialny zależny jest od rozmiarów naszego handlu zamorskiego, przechodzącego przez port Gdańska. To nas zmusza do podwójnej czujności. Tym więcej musimy pamiętać, że koniecznością jest co najmniej rozbudowa basenu i nadbrzeży do takiego stanu, aby mogły przy normalnym czasie pracy 12 milionów ton rocznie przeładować.</u>
<u xml:id="u-22.4" who="#JanSlaski">I dlatego wzmożony na tym odcinku pracy inwestycyjnej wysiłek Państwa wydaje mi się konieczny.</u>
<u xml:id="u-22.5" who="#JanSlaski">Drugie zagadnienie, które chciałem poruszyć, to zagadnienie usprawnienia administracji portu Gdyni. Musimy przeprowadzić: 1) wyodrębnienie administracji finansowej portu z budżetu Państwa, a więc jego komercjalizację, co nam da możność pokrycia szeregu wydatków portu, których ze środków, przewidzianych na te cele, pokryć nie można, 2) musimy zapewnić żywiołowi gospodarczemu większy wpływ na administrację tegoż portu, bo jedynie zwiększona elastyczność administracji i zwiększona aktywność kupiectwa morskiego będą prowadziły równolegle z dalszą rozbudową portu do podniesienia jego zdolności konkurencyjnej i do zapewnienia mu warunków tranzytowych, to jest do tego, co w każdym porcie jest rzeczą niesłychanie ważną.</u>
<u xml:id="u-22.6" who="#JanSlaski">Port gdyński winien zatem zostać wydzielony z administracji państwowej. Rozważania i materiały wydane nakładem Izby Przemysłowo-Handlowej w Gdyni pod tytułem: „O dalszą rozbudowę Portu Gdyńskiego” potwierdzają w zupełności te poruszone przeze mnie zagadnienia. Krótki ustęp pozwolę sobie odczytać Wysokiemu Senatowi: „Pozostając wciąż urzędem państwowym, port jest zmuszony do przestrzegania powolnej drogi instancyjnego załatwiania spraw, zamiast szybko przedsięwziąć decyzję na miejscu, a zamiast kalkulować — urzęduje. Związanie z ogólnym budżetem państwowym uniemożliwia jego elastyczność finansową i inwestycyjną. Port nie może ustalić swoich kosztów własnych, bo nie prowadzi buchalterii handlowej, lecz jako urząd państwowy zmuszony jest do prowadzenia nic mu nie dającej księgowości kameralnej, podobnie jak i inne urzędy państwowe.</u>
<u xml:id="u-22.7" who="#JanSlaski">Port gdyński nie może, a przynajmniej nie powinien być postawiony w gorszych warunkach, niż drugi port naszego obszaru celnego, a przede wszystkim niż jego porty konkurencyjne”. Przechodzę z kolei do ostatniego zagadnienia, które dziś chciałem przedstawić Wysokiemu Senatowi. Chodzi tu o sprawę niesłychanie ważną dla wzmożenia pracy naszego handlu zamorskiego, mianowicie o sprawę przeniesienia szeregu środków dyspozycji handlowej do Gdyni. 80% naszego importu i eksportu przechodzi drogą morską, byłoby więc rzeczą naturalną, jak to zresztą się dzieje w portach zagranicznych, gdyby w portach osiedliła się większa część handlu, obsługująca zamorski ruch towarowy. Ponieważ eksporter względnie importer, osiadły w porcie, ma na miejscu całkowity aparat transportowy i frachtowy, w handlu zamorskim stanowi czynnik podstawowy.</u>
<u xml:id="u-22.8" who="#JanSlaski">W Gdyni, niestety, brak dostatecznej ilości przedsiębiorstw, zajmujących się eksportem. Jedną z głównych przyczyn tego zjawiska jest scentralizowanie w Warszawie wszystkich formalności, związanych z systemem reglamentacji handlu zagranicznego. Starania o załatwienie wymienionych formalności absorbują eksportera tak dalece, że pomimo oczywistych korzyści, jakie dałoby mu osiedlenie się w Gdyni, jest on zmuszony utrzymać swe biuro w Warszawie. Wszyscy rozumiemy, że to niesłychanie podnosi koszty handlowe. I dlatego przeniesienie środków dyspozycji handlowej do portu gdyńskiego jest rzeczą konieczną i, wydaje mi się, podstawowym warunkiem dla rozwoju portu w zakresie handlu zagranicznego.</u>
<u xml:id="u-22.9" who="#JanSlaski">Usprawnienia, przyśpieszenia i decentralizacji wymagają następujące zagadnienia: 1) sprawy dewizowe, 2) sprawa pomocy finansowej dla eksportu, 3) sprawa kontyngentów eksportowych i importowych, 4) wystawianie szeregu zaświadczeń, jak zaświadczenia o pochodzeniu towarów, zaświadczenia eksportowe, wizowanie dokumentów eksportowych przez konsulaty zagraniczne, wreszcie przeniesienie dyspozycji finansowej w bankach z Warszawy do Gdyni. Rozumiem, że załatwienie części tych zagadnień leży właściwie w kompetencji Ministerstwa Skarbu, jednak ponieważ chodzi o nasz handel zagraniczny, mówię o nim właśnie dziś, kiedy rozprawiamy nad budżetem Ministerstwa Przemysłu i Handlu.</u>
<u xml:id="u-22.10" who="#JanSlaski">Przeprowadzenie decentralizacji wymienionych poprzednio spraw mogłoby nastąpić przez utworzenie w Gdyni specjalnej instytucji, wyposażonej w kompetencje poszczególnych resortów względnie organizacyj branżowych, bądź też przez upoważnienie Izby Przemysłowo-Handlowej do pośredniczenia w załatwianiu tych spraw w drodze przyśpieszonej, czy to telefonicznie, czy telegraficznie. Wydaje mi się, że ta druga droga byłaby lepszą, gdyż umożliwiłaby szybkie załatwianie zagadnienia i nie potrzebowalibyśmy czekać na szereg uzgodnień między poszczególnymi resortami. Oczywiście wszystkie sprawy załatwiane w ten sposób musiałyby być uprzednio przez Izby Przemysłowo Handlowe dokładnie badane i dopiero wówczas załatwiane z instytucjami centralnymi.</u>
<u xml:id="u-22.11" who="#JanSlaski">Pod koniec mego przemówienia chcę oświadczyć, że tak nam wszystkim na Pomorzu drogi jest nasz niewielki kawałek morza, tak nam wszystkim zależy na usprawnieniu naszego handlu zamorskiego, że pod specjalną pieczę p. Ministra oddajemy te zagadnienia, a wierzymy i ufamy, że będą one dobrze i należycie rozwiązane.</u>
<u xml:id="u-22.12" who="#komentarz">(Oklaski,)</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#BogusławMiedziński">Głos ma s. Beczkowicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#ZygmuntBeczkowicz">Wysoki Senacie! Zagadnienie surowca krajowego, polityka surowcowa jest zagadnieniem podstawowym dla rozwoju kraju i jego samodzielności gospodarczej, na której bazuje się w wielkim stopniu samodzielność polityczna Państwa. Temu zagadnieniu dużo uwagi poświęca Rząd, temu zagadnieniu, jako składowemu elementowi uprzemysłowienia kraju, poświęconą została duża część obrad ostatniej Rady Naczelnej Obozu Zjednoczenia Narodowego. Poświęcił temu także dużo uwagi p. sprawozdawca Kobylański. To zagadnienie opiera się również o wielkie zagadnienie kolonialne, stawiane bardzo mocno i stanowczo przez naszą politykę zagraniczną.</u>
<u xml:id="u-24.1" who="#ZygmuntBeczkowicz">Zabierając głos przy budżecie Ministerstwa Przemysłu i Handlu, ograniczę się do dziedzin regulowanych przez ten resort, przy tym poruszę nie całość surowcowego zagadnienia, lecz część, dotyczącą surowców krajowych włókienniczych.</u>
<u xml:id="u-24.2" who="#ZygmuntBeczkowicz">Na samym wstępie muszę podkreślić tę wyjątkową uwagę, z jaką odnosi się do tego zagadnienia obecny kierownik resortu p. Minister Roman. W jednym ze swych przemówień podczas bieżącej debaty budżetowej p. Minister oświadczył, że r. 1938 należy traktować jako pierwszy okres przemysłowego przerobu krajowych surowców w przemyśle włókienniczym. W roku tym spożycie kotoniny i włókna celulozowego w stosunku do sprowadzonej w roku 1938 bawełny wyniesie 6,4%. Przypomnę, że kotonina jest to włókno lniane i konopne, upodobnione swym wyglądem zewnętrznym i właściwościami przędzalniczymi do bawełny, nie wymagające przez to zmiany wrzecion bawełnianych na wrzeciona lniane i nie pociągające przez to za sobą żadnych nakładów finansowych. Dodać przy tym należy, że do przerobu kotoniny używa się surowca lnianego i bawełnianego pośredniego gatunku (pakuły).</u>
<u xml:id="u-24.3" who="#ZygmuntBeczkowicz">P. Minister zapowiada, że r. 1939 przyniesie rozszerzenie ram produkcji i przerobu krajowych surowców i wyniesie 12% w stosunku do przewidywanego importu bawełny, co da oszczędności w dewizach około 12 milionów złotych. W przemyśle wełnianym czesankowym zbyt lanitalu (wełny z kazeiny, produktu mlecznego) i włókna celulozowego w stosunku do importu wełny wyniesie 10%, w przemyśle wełnianym zgrzebnym ten procent podnosi się do 12%, co łącznie da oszczędność z tytułu surowca krajowego w wełnie nowych 11 milionów złotych.</u>
<u xml:id="u-24.4" who="#ZygmuntBeczkowicz">Kończy p. Minister swe oświadczenie podkreśleniem, że dzięki rozwojowi produkcji kotoniny oraz większemu ograniczeniu artykułów jutowych nastąpić powinno zwiększenie zbytu lnu co najmniej o 4.600 ton.</u>
<u xml:id="u-24.5" who="#ZygmuntBeczkowicz">Przypominając to oświadczenie p. Ministra, chciałbym zapewnić go, że poczynania Rządu, którym dał wyraz p. Minister, nie tylko witane są w społeczeństwie z głębokim uznaniem, lecz że im towarzyszy najdalej idące współdziałanie ze strony osób i instytucyj społeczno-gospodarczych, zajmujących się sprawami surowców włókienniczych, z Towarzystwem Lniarskim na czele. Będąc osobiście w tych szeregach oddawna i będąc związany ściśle z powyższymi zagadnieniami, zabieram głos, by zanalizować stan obecny jeszcze bardzo niedoskonały i wysunąć wnioski, zmierzające do przyśpieszenia procesów w tej dziedzinie, mających duży wpływ na przeobrażenia strukturalne, do jakich Rząd i społeczeństwo dążą.</u>
<u xml:id="u-24.6" who="#ZygmuntBeczkowicz">Analizę swą rozpoczynam od bawełny, surowca przywozowego, którego przywóz ciągle się jeszcze wzmaga; za ostatnie trzy lata: 1935, 1936 i 1937 wynosi 68,7 tysięcy ton, 75,9 tysięcy ton i 80,6 tysięcy ton. Saldo przywozu otrzymane po potrąceniu niewielkiego wywozu przerobów bawełnianych — niewiele mniejsze. W r. 1937 wynosiło 78,5 tysięcy ton, wartości 155,8 miliona zł, a w r. 1928 saldo wynosiło 384 milionów zł. Za okres 1926–1937, a więc w ciągu 12 lat wypłaciliśmy zagranicy z tytułu nadwyżki importu bawełny i jej fabrykatów 2.432 miliony zł, przeciętnie 200 milionów z górą zł rocznie. Należy dodać, że bilans handlowy polski z państwami, z których importujemy bawełnę, stale jest dla nas ujemny.</u>
<u xml:id="u-24.7" who="#ZygmuntBeczkowicz">Drugim surowcem włókienniczym importowanym z zewnątrz, lecz którego import się zmniejsza — jest wełna. Za ostatnie 3 lata import wynosił: 22,6 tysiąca ton, 27,2 tysiąca ton, w r. 1937 spada do 22,8 tysiąca ton, wartości jednak 107,9 miliona zł. Stanowi to jedną z najpoważniejszych pozycji w naszym handlu zagranicznym, niestety o ujemnym bilansie płatniczym.</u>
<u xml:id="u-24.8" who="#ZygmuntBeczkowicz">W latach 1926–1937, zatem w ciągu 12 lat, wypłaciliśmy zagranicy netto 1.243 miliony zł z tytułu salda obrotowego wełną i jej pochodnymi. Produkcja wełny krajowej pokrywa zaledwie 9,1% zapotrzebowania. W hodowli europejskiej Polska zajmuje jedno z ostatnich miejsc, a mianowicie w r. 1936 posiadaliśmy 3.000.000 sztuk owiec, co stanowi 30% ilości owiec we Francji, a jest to pewien wzrost w porównaniu z poprzednimi latami. Rozmieszczenie terytorialne owiec nie jest w Polsce jednolite. Większe zagęszczenie obserwujemy w województwach północno wschodnich, gdzie koncentruje się 59,73% pogłowia owiec, jednakże ten główny ośrodek produkcji jest bierny handlowo. Małorolny producent, który tutaj w ogromnej mierze przeważa, zużywa wełnę przeważnie na własne potrzeby, bo w 80%, resztę zaś przerabia przemysł ludowy na samodziały. Czynnymi handlowo są województwa zachodnie, w których hodowla owiec znajduje się w rękach większej własności; odbywające się tam jarmarki usprawniają wydatnie handel wełną. Przemysł wełniany koncentruje się głównie w 3 ośrodkach: w łódzkim, bielskim i białostockim. Jest to wadliwe rozmieszczenie zarówno ze względów obronności, jak i oddalenia zbyt wielkiego przeważnej części przemysłu od bazy surowcowej.</u>
<u xml:id="u-24.9" who="#ZygmuntBeczkowicz">Trzecim surowcem przywozowym jest juta. Saldo przywozowe juty od r. 1930 powoli się zmniejszało; w ostatnich 3 latach, niestety, znowu poczęło wzrastać. A więc w r. 1934, 1935 i 1936 wygląda saldo następująco: 8,6 tys. ton, 12,7 tys. ton i 13,7 tys. ton. Rok 1937 przynosi nieznaczną obniżkę — 12,3 tys. ton o wartości poważnej, bo 6,4 miliona zł.</u>
<u xml:id="u-24.10" who="#ZygmuntBeczkowicz">W okresie ostatnich 12 lat wypłaciliśmy netto zagranicy 145,2 miliona zł z tytułu salda importowego juty — surowca, który może być zastąpiony całkowicie surowcem rodzimym, który eksportujemy, tj. lnem i konopiami.</u>
<u xml:id="u-24.11" who="#ZygmuntBeczkowicz">Wyższa cena tkanin i worków z krajowych surowców, zamiast z juty, wyrównuje się trwałością użytkowania. Państwowy Monopol Solny od dłuższego czasu używa worków lnianych i osiąga dodatkowy zysk na tej zamianie. Niestety, bardzo opornie idzie tymi śladami przemysł cukrowy, a zupełnie nie wszedł na tę drogę przemysł nawozowy i młynarstwo.</u>
<u xml:id="u-24.12" who="#ZygmuntBeczkowicz">Przechodzę do lnu, surowca, który eksportujemy. W produkcji lnu zajmujemy po Rosji pierwsze miejsce w świecie. W latach 1933–1937 powierzchnia uprawy lnu wzrosła z 93.600 ha do 148.500 ha w r. 1938. Tempo wzrostu niestety w ostatnich latach bardzo maleje: gdy w r. 1935 wzrósł obszar zasiewu o 20% w porównaniu z r. 1934, to w r. 1936/37 — o 9%', w r. 1938 — o 2% tylko. Zbiory włókna i siemienia z 1 ha są w Polsce jedne z najniższych, gdyż w r. 1936 przypadał w Polsce zbiór włókna na 1 ha — 2,8 q, gdy w Belgii 7,5 q, we Francji 6,5 q, w Niemczech 6,9 q, na Litwie 3,4 q, w Estonii 3,1 q i tylko Łotwa posiada taki sam niski zbiór 2,8 q. Tłumaczy się to głównie małym stosowaniem nawozów sztucznych oraz słabą organizacją zbytu w gospodarstwach małych (do 50 ha), które stanowią ogromną, większość, bo z górą 90% produkcji producentów lnu.</u>
<u xml:id="u-24.13" who="#ZygmuntBeczkowicz">Pod względem rozmieszczenia uprawy lnu wyodrębniają się dwa główne okręgi: północno-wschodni z 60,37%t zasiewu oraz południowo-wschodni z 25,5% całości zasiewu w Polsce. Czym jest len dla tych obszarów, to dla ilustracji przytaczam, że w r. 1938 rolnicy producenci lnu w 3 województwach północno-wschodnich uzyskali ze sprzedaży włókna i siemienia 25 milionów zł. Słusznie więc len w północno-wschodnich województwach nazywają burakiem północy. Zużycie lnu w Polsce, mimo wielkiego importu surowców włóknistych, o którym poprzednio mówiłem, niewiele przekracza 50% jego produkcji, resztę wywozimy na rynki zagraniczne. Saldo eksportowe systematycznie wzrastało, szczególniej w latach 1935, 1936 i 1937. Z 7 tysięcy ton w r. 1934 wzrasta w r. 1935 do 13,9 tys. ton, w r. 1936 do 21,7 tys. ton, żeby się zmniejszyć w r. 1937 do 17,6 tys. ton, a w r. 1938 do 11 tys. ton. Eksport ten jednak nie jest zadowalający pod względem jakości; ciągle jeszcze jest poważną, pomimo systematycznego zmniejszania się, pozycja wywozu słomy lnianej; dużą pozycję jeszcze, o wiele za dużą, bo aż 55% stanowią pakuły, wyczeski i włókna, które winny być przerobione w kraju, przede wszystkim na kotoninę.</u>
<u xml:id="u-24.14" who="#ZygmuntBeczkowicz">Eksport włókna lnianego ma duże znaczenie dla produkcji lnu, jednak opieranie uprawy lnu na eksporcie jest bardzo niebezpieczne, gdyż z jednej strony pozycja lnu naszego pod względem obróbki włókna, standaryzacji ma słabą pozycję na rynkach europejskich, a następnie ścisłe wiązanie się z rynkiem światowym naraża uprawę lnu, a więc rolnictwo na wstrząsy, wynikające z konfiguracji koniunkturalnych; np. z powodu zmniejszenia się wywozu lnu rosyjskiego udało się nam podnieść eksport z 7,3 tys. ton w r. 1934 na 21,8 tys. ton w r. 1936. Na obecnej jednak polityce gospodarczej i handlowej Rosji, producenta lnu o olbrzymich możliwościach, nie sposób budować szerokich planów gospodarczych. Należy pamiętać również, że kraje dotąd importujące zwiększają szybko zasiewy lnu; w ciągu ostatnich 6 lat wzrosły 5-krotnie. Jedynie i tylko na rozbudowie rynku wewnętrznego możemy budować przyszłość produkcji lniarskiej, mającej tak ogromne znaczenie dla bilansu płatniczego, a przede wszystkim dla obronności Państwa.</u>
<u xml:id="u-24.15" who="#ZygmuntBeczkowicz">Jak ten nasz rynek wewnętrzny dla lnu wygląda? Niewesoło. Przemysł fabryczny rozwinięty jest bardzo słabo i dysponuje zaledwie 45.000 czynnych wrzecion lnianych na 1.870.000 wrzecion bawełnianych, tymczasem Francja posiada 550.000, Niemcy podobną ilość, Czechosłowacja nawet po utracie Sudetów i Zaolzia ma jeszcze 80.000 wrzecion. Przerób tego przemysłu jest znikome. W r. 1935 wynosił niecałe 1,5% zbioru. Parę słów o Żyrardowie, największym ośrodku przemysłu lniarskiego. Żyrardów przed wojną posiadał 22.000 wrzecion. O ile mi wiadomo, nie osiągnął dotąd w tej dziedzinie jeszcze stanu z przed wojny, co ważniejsza nie zmodernizował ani nie odnowił wrzecion lniarskich, instalowanych przed 40 laty, których wydajność jest nieporównanie mniejsza od wrzecion nowoczesnych. Obecnie, jak doniosły gazety, zakłady żyrardowskie zmieniają swego gestora: gestia od Państwowego Banku Rolnego przejdzie do Banku Gospodarstwa Krajowego. Na czasie więc będzie z tego miejsca oznajmić, że sfery rolnicze oraz szerokie sfery społeczeństwa, zainteresowane w rozwoju akcji lniarskiej, traktują zakłady żyrardowskie jako placówkę przemysłową, na której przede wszystkim bazować się powinien nie tylko przerób fabryczny włókna lnianego, lecz doskonalenie go, więcej, wypracowanie innego, udoskonalonego typu polskiej przędzy i tkaniny lnianej. Zakłady Żyrardowskie swoją akcją, podjętą na szeroką skalę, winny ukoronować prowadzoną przez sfery rolnicze i nie tylko rolnicze z takim wysiłkiem akcję lniarską.</u>
<u xml:id="u-24.16" who="#ZygmuntBeczkowicz">Rozmieszczenie zakładów fabrycznych przeróbki włókna jest niekorzystne i należy zastosować je do ośrodków surowcowych i zadań obronnych Państwa. Dalsza rozbudowa zakładów przemysłu lniarskiego w Nowo Wilejce (Wilenko) narzuca się jako pierwsze zadanie w dziedzinie racjonalnego rozmieszczenia.</u>
<u xml:id="u-24.17" who="#ZygmuntBeczkowicz">Oprócz przemysłu fabrycznego odbywa się przetwórstwo samodziałowe lnu. Wieś przerabia 25 do 30 tysięcy ton włókna przy pomocy około 1 miliona kołowrotków i wrzecion oraz około pół miliona krosien, co odpowiada około 100 milionom metrów lnianego samodziału (według prof. Jagmina). Kalkulację produkcji samodziałowej określa ten sam autor następująco: 1 metr tkaniny samodziałowej łącznie z produkcją surowca reprezentuje 1 dzień pracy, a przy cenie 1 m. tkaniny—1 zł określa wysokość zarobku na 1 zł. Pomimo niskiej ceny produkcja i przetwórstwo samodziałowe lniarskie mają olbrzymie społeczne znaczenie pod względem zatrudnienia przeludnionej wsi na wschodzie Polski, szczególniej zatrudnienia kobiet.</u>
<u xml:id="u-24.18" who="#ZygmuntBeczkowicz">Należy dążyć do urentownienia przetwórstwa samodziałowego przez zakładanie średniej wielkości przędzalni, które by skróciły i przez to potaniły powyższy proces.</u>
<u xml:id="u-24.19" who="#ZygmuntBeczkowicz">Konsumcja wyrobów lnianych, niestety, za wolno się rozwija, chłonność rynku wewnętrznego zbyt powoli wzrasta. Postępy są, lecz mają charakter dorywczy i nie stanowią ogniw w jednej całości, czy w jednym systemie, jak to ma miejsce we Francji, Niemczech, Włoszech, Sowietach. Musimy i my przejść na system energiczniejszego i szybszego działania, dostosowany do naszych warunków i naszych konieczności.</u>
<u xml:id="u-24.20" who="#ZygmuntBeczkowicz">Drugim z kolei co do ważności włókienniczym surowcem roślinnym krajowym są konopie, Użyteczność konopi do niedawna była szczupła, dopiero tendencje eliminacji juty i możliwości kotonizacji konopi nadały temu surowcowi duże znaczenie.</u>
<u xml:id="u-24.21" who="#ZygmuntBeczkowicz">Powierzchnia uprawy konopi w ostatnim dziesięcioleciu chociaż powoli lecz stale wzrasta, wynosi obecnie 34 tys. ha. Wyjątek stanowi r. 1938, w którym skurczył się zasiew konopi o 1,5%. Tłumaczy ten objaw zmniejszenie się możliwości eksportowych i słabe zainteresowanie lnem i konopiami ze strony krajowego przemysłu fabrycznego. Wydajność z 1 ha, podobnie jak lnu, jest bardzo słaba i jest najniższą w Europie poza Rosją.</u>
<u xml:id="u-24.22" who="#ZygmuntBeczkowicz">Podobnie jak ze lnem, można wyodrębnić dwa okręgi uprawy konopi: południowo-wschodni i północno-wschodni, lecz stojące do siebie w zmienionej kolejności. Udział okręgu północno-wschodniego wynosi około 15% zasiewu, gros przypada na okręg południowo-wschodni. Uprawę prowadzą przeważnie drobne gospodarstwa (98,25%). Obroty z zagranicą konopiami są nikłe. Saldo wywozowe za okres ostatnich 12 lat, pomimo że wyniosło 8.000 ton, spowodowało, że zmuszeni jednak byliśmy dopłacić za nie zagranicy 8,5 milionów zł wobec wyższej ceny zagranicznych rachunków.</u>
<u xml:id="u-24.23" who="#ZygmuntBeczkowicz">Przemysł konopny właściwie jest dopiero w zawiązku i nie odgrywa roli. Przemysł samodziałowy i domowy na własne potrzeby producenta ulokował się tuż na bazach surowcowych. Prymitywna technika przeróbki w konsekwencji uniemożliwia wyjście na szersze rynki.</u>
<u xml:id="u-24.24" who="#ZygmuntBeczkowicz">Jesteśmy na początku okresu restytucji wartości i znaczenia surowca konopnego. Przede wszystkim chodzi o eliminację bezwzględną juty z gospodarki włókienniczej. Konopie mają wielką przyszłość jako substytucja bawełny w formie kotoniny.</u>
<u xml:id="u-24.25" who="#ZygmuntBeczkowicz">Z pobieżnego przedstawienia obecnego stanu produkcji i spożycia krajowych surowców włókienniczych wynika przede wszystkim wniosek najogólniejszy, że produkcja jest na zbyt niskim poziomie i żeby ją podnieść, należy zwiększyć konsumcję.</u>
<u xml:id="u-24.26" who="#ZygmuntBeczkowicz">Dalszy wniosek, że konsumcja nie może się opierać na zmiennych koniunkturach wywozowych, lecz na własnym rynku wewnętrznym. Pozostała jedynie ilość w formie gotowego wyrobu lub co najmniej półfabrykatu o wysokim standarcie winna być eksportowana.</u>
<u xml:id="u-24.27" who="#ZygmuntBeczkowicz">Rynek wewnętrzny winien konsumować coraz mniej surowców przywozowych i przechodzić na wyroby z surowców krajowych, ewentualnie wyroby mieszane: surowców przywozowych z krajowymi.</u>
<u xml:id="u-24.28" who="#ZygmuntBeczkowicz">Jak już wspomniałem, skotonizowane len i konopie mogą być mieszane z bawełną, zarówno jak i włókna cięte; do wełny mogą być zastosowane domieszki włókien ciętych oraz lanitalu. Wobec oporu przemysłu bawełnianego został zastosowany przymus stosowania domieszek w niewielkiej, bo 5–6% ilości. Niestety zarządzenie p. Ministra w sprawie wspomnianego przymusu nie jest wykonywane. Komisja międzyministerialna powołana w maju 1938 r. dla zbadania stanu produkcji kotoniny w Polsce stwierdziła, że zaledwie 10% zdolności produkcyjnej 18 zakładów fabrycznych dla wyrobu kotoniny jest wykorzystane. Jako powody słabego rozwoju produkcji kotoniny w Polsce między innymi wskazała komisja: 1) że przemysł fabryczny bawełniany nie jest zainteresowany w przerobie kotoniny dlatego, że kontyngenty importowe bawełny są tak wysokie, że zaspokajają całkowicie zapotrzebowanie zakładów na surowiec, 2) że ustalona premia za spożycie kotoniny jest mało atrakcyjna, 3) że przemysł fabryczny, z natury konserwatywny, nie ma dostatecznej pewności, czy państwowa polityka włókiennicza będzie i nadal popierać użycie kotoniny i czy nie ulegnie zmianie. Zewnętrznym wyrazem tego jest nieuchwalenie przez Komitet Ekonomiczny wytycznych polityki włókienniczej.</u>
<u xml:id="u-24.29" who="#ZygmuntBeczkowicz">Z powyższego wynika konieczność wydania ustawy ramowej o preferencji krajowych surowców włókienniczych, która by normowała w sposób zasadniczy i przewidywała przymus używania włókna krajowego. Ustawa taka byłaby bodźcem i podnietą dla podejmowania prac, wysiłków i inwestycyj, związanych z rozwojem uprawy lnu i konopi w Polsce oraz rozbudową przemysłu, opartego o surowce krajowe. Stanowiłaby ona zewnętrzny wyraz tendencji polityki gospodarczej Państwa i wytyczyłaby kierunek rozwoju tej polityki na przyszłość. W zakresie ustawy ramowej zarządzeniem kluczowym byłoby stopniowe ograniczenie importu bawełny i innych surowców zagranicznych. Zarządzenie takie mogłoby tylko wtedy być celowym, gdyby miało charakter trwały.</u>
<u xml:id="u-24.30" who="#ZygmuntBeczkowicz">Sprawą ogromnej wagi jest dla rynku wewnętrznego, by posiadał tkaniny również czysto lniane, jednak do tego potrzeba ułatwić tym tkaninom konkurencyjność cen z tkaninami z surowców przywozowych. Konkurencyjność ceny mogłyby zapewnić tylko fabryki odpowiednio zorganizowane, na wzór fabryk czesko słowackich, które pomimo braku surowca i drogiej robocizny konkurowały skutecznie w dziedzinie przędzy i tkanin lnianych na szeregu rynków europejskich i zamorskich. Do czasu zaś uzyskania istotnej konkurencyjności przez tkaniny lniane na rynku należało by stworzyć taką konkurencyjność drogą premiowania zbytu na rynku wewnętrznym. Środki finansowe na to premiowanie pochodzić by mogły z opłat importowych na surowce zagraniczne, w takiej jednak wysokości, by nie tworzyły drożyzny na wyroby codziennego użytku.</u>
<u xml:id="u-24.31" who="#ZygmuntBeczkowicz">Zorganizowane w racjonalny sposób spożycie na rynku wewnętrznym stworzy zapotrzebowanie na krajowe surowce włókniste, co spowoduje zwiększenie produkcji pod względem obszaru zasiewu i podniesienie plonów z hektara. Pod tym względem możliwości przed Polską stoją ogromne.</u>
<u xml:id="u-24.32" who="#ZygmuntBeczkowicz">Wystarczy zaznajomić się z opracowaniami Biura Planowania Gospodarczego przy Ministrze Skarbu, by przekonać się, że te możliwości wyrastają ze ścisłych obliczeń, uwzględniających stopniowe podniesienie poziomu spożycia artykułów włókienniczych, które umożliwi rozbudowę względnie intensyfikację produkcji krajowych surowców włókienniczych i rozbudowę produkcji surowców zastępczych, co w swej konsekwencji da ogromną oszczędność na surowcach zakupywanych za granicą. Rozbudowa wspomniana przewiduje równomierne rozmieszczenie ośrodków przetwórczych i zbliżenie ich do naturalnych baz surowca krajowego.</u>
<u xml:id="u-24.33" who="#ZygmuntBeczkowicz">Kończę, wyrażając głębokie przekonanie, że celowa polityka Rządu w dziedzinie krajowych surowców włókienniczych, energicznie realizowana przez p. Ministra Przemysłu i Handlu, będzie konsekwentnie rozbudowywana, zostanie przy tym ustabilizowana normami ustawowymi, które stworzą niewzruszone fundamenty, umożliwiając zarówno producentowi, jak i przetwórcy śmiałą, konsekwentną i na daleką metę obliczoną planową działalność włókienniczą.</u>
<u xml:id="u-24.34" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#BogusławMiedziński">Zarządzam przerwę do godz. 17.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#komentarz">(Przerwa od godz. 14 min. 21 do godz. 17 min. 3.)</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#AlojzyPawelec">Wznawiam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-26.1" who="#AlojzyPawelec">Głos ma s. Gnoiński.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#MichałGnoiński">Wysoki Senacie! Ile razy życie zetknęło mnie z zagadnieniem bezrobocia czy to na terenie województwa czy też Funduszu Pracy, to napotykałem na zjawisko stale powtarzające się, że mimo, iż tu i owdzie przy ogromnym nacisku władz administracyjnych i wysiłku całego społeczeństwa udało się rozładować bezrobocie w 100%, to znaczy dało się pracę wszystkim ludziom w poszczególnych miastach, jednakowoż po pewnym czasie zjawiały się na rynku wolne ręce do pracy i zagadnienie na nowo powstawało, jak mówię, tak na odcinku województwa jak i na odcinku Funduszu Pracy. Gdy się szuka, gdzie jest źródło napływu nowych, świeżych sił, okazuje się, oczywista rzecz, że jest nim wieś. To był rezerwuar, z którego stale miasta czerpały, jak tylko nasyciły swoje miejskie zapotrzebowanie.</u>
<u xml:id="u-27.1" who="#MichałGnoiński">Niemcy, gdy zaobserwowali to zjawisko u siebie, wydali bardzo surowe zarządzenie, mocą którego nie wolno było ludności przenosić się z miasta do miasta, jak również ze wsi do miasta. W literaturze można się spotkać z twierdzeniem, że to zarządzenie Niemcy sami bardzo ostro krytykowali, uważając, że to nie tylko nie wyleczy samej choroby bezrobocia, lecz że przeciwnie ją zaostrzy. I u nas w Polsce zaczęły się tu i ówdzie odzywać głosy, żeby zarządzeniami administracyjnymi zahamować dopływ ludności bezrobotnej ze wsi do miast. Należy się cieszyć, że to zarządzenie nie wyszło, dlatego, że takiego zjawiska jak rozładowanie bezrobocia nie można, proszę Wysokiej Izby, załatwić drogą zarządzeń administracyjnych. Tylko zarządzenia gospodarcze mogą mieć uzasadnienie i osiągnąć oczekiwany skutek i właśnie w momencie, kiedy się stwierdza, że wieś jest tym wielkim rezerwuarem, skąd płyną wolne ręce do pracy, trzeba się głęboko zastanowić nad tym, jak ten mur chiński między miastem, a wsią postawić. Oczywista rzecz mówimy o murze chińskim tylko w dziedzinie gospodarczej, drogą gospodarczą, a więc poprzez danie zatrudnienia ludności wiejskiej, czy to w chałupnictwie, rzemiośle czy handlu. Z tego też punktu widzenia pozwalam sobie zabrać głos w dyskusji nad budżetem Ministerstwa Przemysłu i Handlu, jako tego resortu, którego odpowiednia polityka w decydujący sposób może się przyczynić do produktywnego, trwałego i rentownego zatrudnienia nadmiaru rąk roboczych na wsi.</u>
<u xml:id="u-27.2" who="#MichałGnoiński">Spośród szeregu tematów, poruszonych przez p. Ministra w przemówieniu na Komisji Budżetowej Senatu, zatrzymam się na jednym, mianowicie na handlu, a ściślej biorąc na handlu wiejskim, rozumiejąc pod tym terminem zarówno handel wiejski, jak i handel małomiasteczkowy, obsługujący przede wszystkim ludność wiejską.</u>
<u xml:id="u-27.3" who="#MichałGnoiński">Polski handel wiejski powstaje i organizuje się. Fakt ten stwierdził p. Minister w swym przemówieniu, podkreślając nie tylko swą życzliwość do tego zagadnienia, lecz również pomoc, jaką temu ruchowi okazuje.</u>
<u xml:id="u-27.4" who="#MichałGnoiński">Miałem możność zaobserwować na terenie woj. krakowskiego, że powstało wiele nowych warsztatów pracy, drobnych warsztatów handlowych, dzięki wybitnemu poparciu Ministerstwa Przemysłu i Handlu.</u>
<u xml:id="u-27.5" who="#MichałGnoiński">Ze względu na to, że w dotychczasowej dyskusji zarówno w Sejmie, jak i w Senacie temat ten omawiany był tylko fragmentarycznie, pozwalam sobie potraktować go szerzej i omówić całość zagadnienia.</u>
<u xml:id="u-27.6" who="#MichałGnoiński">Brak urzędowych danych statystycznych zmusza mnie do ograniczenia się do cyfr nieoficjalnych, przybliżonych, sądzę jednak, że nie będę daleki od prawdy, gdy określę ilość osiadłych i wędrownych polskich kupców wiejskich na 60.000, a ich obroty na ca zł 300.000.000.</u>
<u xml:id="u-27.7" who="#MichałGnoiński">Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że do handlu bierze się na wsi element najbardziej rzutki i energiczny, to jasnym będzie, że kwestia stworzenia odpowiednich warunków pracy dla tej armii jest jednym z najkapitalniejszych zagadnień doby obecnej.</u>
<u xml:id="u-27.8" who="#MichałGnoiński">Wszyscy jesteśmy zgodni w poglądzie, że naród polski również w swym życiu gospodarczym musi posiadać to decydujące stanowisko, jakie posiada w swym życiu politycznym. Na platformie tej niepodlegającej dyskusji tezy rozpatrzmy, jak wygląda nasza rzeczywistość oraz jakie ewentualne posunięcia konieczne są dla zrealizowania tych założeń.</u>
<u xml:id="u-27.9" who="#MichałGnoiński">Sytuacja na odcinku handlu wiejskiego wygląda w grubszych zarysach podobnie jak w całym handlu. Z jednej strony bardzo duże środki finansowe, wiekowe wyrobienie, święte prawa nabyte itp., o ile chodzi o element obcy; dotychczas dzierżący prymat w naszym handlu; z drugiej strony powstaje kupiectwo polskie — to głównie dobra wola, upór i zawziętość, płynące z głębokiego i słusznego przekonania, że stan dzisiejszy w handlu musi w Polsce ulec zmianie.</u>
<u xml:id="u-27.10" who="#MichałGnoiński">Kupcy wiejscy to armia, która nieomal gołymi rękami porywa się na armaty, która z iście chłopską zawziętością realizuje w życiu powiedzenie ś. p. Marszałka Piłsudskiego, „że i mur można przebić głową, jeżeli się tylko mocno chce”. Przeciwstawienie tych dwu stron wykazuje olbrzymią nierówność wyposażenia. Aczkolwiek ostateczny rezultat tej walki, która się dzisiaj toczy, nie ulega dla mnie żadnej wątpliwości, to jednak zdaję sobie sprawę, że jeżeli walka ta będzie się toczyć w warunkach tak zwanej wolnej konkurencji, nienaruszalności praw nabytych itp., zwycięstwo będzie bardzo odległe. A na to nie mamy czasu. Uważam, że szczególnie w dzisiejszych czasach nie możemy sobie pozwolić na to, aby rozwiązanie zagadnienia, posiadającego kapitalne znaczenie dla kraju zarówno w czasie pokoju jak i w czasie wojny, odkładać na dziesiątki lat. Uważam, że obowiązkiem naszym jest tę armię dozbroić.</u>
<u xml:id="u-27.11" who="#MichałGnoiński">Daleki jestem od dążenia do wytwarzania dla wiejskiego kupiectwa polskiego warunków cieplarnianych, w których rosłyby mniej lub więcej rachityczne słabe rośliny, uważam jednak, że jest zarówno obowiązkiem Rządu, jak i społeczeństwa wytworzyć taką atmosferę, w której zdrowe poczynania kupiectwa polskiego mogłyby się pomyślnie rozwijać, wytworzyć warunki, które by przynajmniej częściowo wyrównywały istniejącą dzisiaj przewagę sił z jednej strony.</u>
<u xml:id="u-27.12" who="#MichałGnoiński">Jakie są warunki konieczne dla rozwoju kupiectwa polskiego? 1o przygotowanie fachowe, 2 o zagadnienie kapitału obrotowego względnie kredytu, 3 o zagadnienie hurtu.</u>
<u xml:id="u-27.13" who="#MichałGnoiński">Zanim przejdę do omówienia tych poszczególnych kwestii, muszę zaznaczyć, że doświadczenia czynione w życiu praktycznym czy to przez poszczególnych kupców wiejskich, czy też przez działające na tym polu organizacje zawodowe, wykazują, że opory czy hamulce, z jakimi się spotykają w praktyce, płyną, zdaniem moim, z niewłaściwego ujmowania istoty zagadnienia unarodowienia handlu.</u>
<u xml:id="u-27.14" who="#MichałGnoiński">Unarodowienie handlu to inwestycja długofalowa, inwestycja o pośredniej rentowności. Należy przy realizowaniu tego zagadnienia pamiętać zawsze, że nawet gdy w pewnym poszczególnym wypadku okaże się ona chybiona i nierentowna, to w całości rentowność jej jest po prostu nie dająca się obliczyć. W walce, jaką podjęliśmy celem unarodowienia handlu, tak samo jak zresztą w każdej walce, moment ryzyka nie da się nigdy całkowicie wyeliminować.</u>
<u xml:id="u-27.15" who="#MichałGnoiński">Można i należy starać się zmniejszyć go do minimum, jednakże całkiem uniknąć go niepodobna. Zbyt wielki i ważny cel mamy przed sobą, abyśmy mogli poniechać wysiłków dlatego, że połączone są z pewnym ryzykiem.</u>
<u xml:id="u-27.16" who="#MichałGnoiński">O tej prawdzie zdają się, niestety, często zapominać te czynniki, którym przypadło w udziale realizowanie omawianych zamierzeń.</u>
<u xml:id="u-27.17" who="#MichałGnoiński">Jeżeli chodzi o pierwszy punkt w zakresie przygotowania fachowego kupiectwa polskiego, zarówno samodzielne poczynania Ministerstwa Przemysłu i Handlu, jak również współpraca z Ministerstwem Oświaty daje bezsprzecznie pozytywne wyniki. Z roku na rok przybywają coraz liczniejsze zastępy nowego narybku, przygotowane fachowo do handlu. Doniosłe skutki tego faktu bezwątpienia znajdą swój wyraz w najbliższych latach.</u>
<u xml:id="u-27.18" who="#MichałGnoiński">W zakresie przeze mnie omawianym, wydaje mi się, że było by bardzo wskazanym zintensyfikować sprawę zawodowego przeszkolenia istniejącego kupiectwa wiejskiego, nie odrywając go od jego warsztatu pracy. Dzisiejszy kupiec wiejski jest bezwątpienia pionierem dla swego otoczenia w rejonie swego działania. Tak samo jak jego powodzenie działa pobudzająco, tak samo jego niepowodzenia działają odstraszająco. Mając na uwadze tę okoliczność, jak również fakt, że wiele niepowodzeń ma swe źródło w braku przygotowania fachowego, uważam ten problem za bardzo doniosły. Jestem przekonany, że współpraca Ministerstwa Przemysłu i Handlu z odpowiednimi organizacjami zawodowymi kupiectwa wiejskiego w krótkim czasie da pomyślne wyniki.</u>
<u xml:id="u-27.19" who="#MichałGnoiński">Prowadzoną przez Ministerstwo Przemysłu i Handlu akcję stypendiów na kształcenie względnie praktyki zawodowe należało by rozszerzyć w kierunku zapewnienia stypendystom możliwości zakładania samodzielnych warsztatów pracy. Zdaję sobie sprawę, że zagadnienie to jest nie zawsze możliwe do zrealizowania szczególnie tam, gdzie samodzielny warsztat pracy wymaga dużych nakładów kapitału, wierzę jednak, że opracowanie tego problemu z organizacjami zawodowymi, gospodarczymi i bankowymi w bardzo wielu przypadkach pozwoli znaleźć pomyślne rozwiązanie.</u>
<u xml:id="u-27.20" who="#MichałGnoiński">Drugie zagadnienie — dostarczenie kupiectwu kapitału obrotowego lub kredytu pieniężnego nie leży w orbicie bezpośredniej działalności Ministerstwa Przemysłu i Handlu. Jestem w posiadaniu dokumentów stwierdzających, że jeszcze bardzo niedawno czynniki wykonawcze, powołane z racji swojej działalności do zapewnienia kupiectwu wiejskiemu pomocy pieniężnej lub kredytowej, ustosunkowały się do tych zadań wręcz negatywnie. Dzięki interwencji Ministerstwa Przemysłu i Handlu przeszkody te zostały częściowo usunięte. Mówię „częściowo”, bowiem w praktyce wyłoniły się inne. Jest poniekąd zrozumiałe, że instytucje finansowe, choćby z racji rutyny, podchodzą do tych spraw wyłącznie z punktu widzenia pewności i zabezpieczenia, przy czym ostrożność ta posuwana bywa często do granic, nie mających żadnego uzasadnienia, odmawia się bowiem pożyczki kilkuset złotych kupcowi, który nie posiada własnego nieruchomego majątku, mimo że nieruchomy majątek jego żyrantów wielokrotnie przewyższa wartość pożyczki.</u>
<u xml:id="u-27.21" who="#MichałGnoiński">Wierzę, że p. Minister Przemysłu i Handlu, do którego należy nie tylko opieka nad handlem, lecz również wysoki patronat akcji unarodowienia handlu, zdoła przekonać odpowiednie czynniki, że udzielanie kredytu tylko tym, którzy z racji swego majątku kredytu tego nie potrzebują, mija się z celem i nie służy sprawie unarodowienia handlu.</u>
<u xml:id="u-27.22" who="#MichałGnoiński">Kupiectwo wiejskie, potrzebujące kredytów nie przekraczających z reguły sumy zł 1.000, winno otrzymywać ten kredyt przede wszystkim szybko i na takich warunkach, aby mógł z niego korzystać każdy kupiec, którego solidność, praca i rozwój jego warsztatu pozwala słusznie przypuszczać, że zaciągniętą pożyczkę spłaci w terminie. Nie od rzeczy będzie również pamiętać przy tym, że notorycznie najlepszym płatnikiem był zawsze polski chłop.</u>
<u xml:id="u-27.23" who="#MichałGnoiński">Zagadnienie kredytu dla kupiectwa wiejskiego nie może być rozwiązane na drodze kas bezprocentowych. Kasy te, operujące z reguły bardzo niewielkimi środkami, są nierzadko zbawieniem dla straganiarzy, handlarzy wędrownych i domokrążców, potrzebujących drobnych pożyczek, nie wystarczają natomiast tam, gdzie chodzi o kupiectwo osiadłe. Oczywiście nie wyklucza to możności korzystania z kas bezprocentowych, tylko tego ciężaru nie chciałbym przerzucać na te instytucje.</u>
<u xml:id="u-27.24" who="#MichałGnoiński">Przechodząc z kolei do sprawy hurtu wkraczam z powrotem w dziedzinę bezpośredniej działalności Ministerstwa Przemysłu i Handlu. Handel wiejski woła o hurt polski. Głos ten dominuje we wszystkich postulatach kupiectwa wiejskiego. Chłop woła o lojalny polski hurt i to w obu kierunkach: zarówno z miasta na wieś jak i ze wsi do miasta. Nieprzychylny lub wręcz wrogo nastawiony hurtownik — to największa przeszkoda w rozwoju polskiego kupiectwa wiejskiego. Tego hurtu na terenie województw centralnych i południowo wschodnich prawie że nie ma i trzeba go jak najprędzej stworzyć. Daleki jestem od stawiania kupiectwu miejskiemu zarzutów, że nie stworzyło dotychczas tego hurtu w takich rozmiarach, jak tego obecnie warunki wymagają, bowiem zdaję sobie sprawę z tego, że do bardzo niedawna nie było dla kogo tego hurtu stwarzać, bowiem nie było dostatecznej ilości polskich detalistów. Dzisiaj warunki się zmieniły i hurt ten trzeba jak najprędzej stworzyć.</u>
<u xml:id="u-27.25" who="#MichałGnoiński">Z radością stwierdzić mogę, że zorganizowane kupiectwo wiejskie, samo nie oglądając się na nikogo, usiłuje to zagadnienie rozwiązać we własnym zakresie i legitymuje się w niektórych dziedzinach wcale poważnym sukcesem. Dam przykład Tarnopola. Tam pod dużym naciskiem i przy ogromnej współpracy wojska, na którego czele stoi gen. Paszkiewicz, zagadnienie to jest stawiane po prostu przykładowo.</u>
<u xml:id="u-27.26" who="#MichałGnoiński">Dotychczasowe doświadczenia organizacji kupiectwa wiejskiego wykazują, że sukces w tej dziedzinie uzależniony jest od nastawienia przemysłu. W tych gałęziach, gdzie przemysł rozumie konieczność rozwoju handlu polskiego, rezultaty są wręcz rewelacyjne. Niestety stwierdzić trzeba, że szereg bardzo poważnych firm przemysłowych niedostatecznie rozumie swój obowiązek względem polskiej gospodarki narodowej. Stąd też często wypadki zupełnej obojętności i zasklepiania się w wygodnych ramach wyłącznych przedstawicielstw, wyłączności rejonowych itp. Są to niesłychanie wygodne szańce, za którymi każdy ukryć się może, zachowując przy tym pozory entuzjasty idei unarodowienia handlu. Szańców takich kupiectwo wiejskie, a zapewne również i miejskie, spotyka na swej drodze zbyt wiele i szańce te muszą zostać usunięte. Prawa nabyte są bezwątpienia bardzo ważnym czynnikiem w gospodarce, ale jeszcze ważniejszym jest, aby prawa te nabyli wreszcie i Polacy. Taka jest państwowa racja stanu, i musi ona być bezwzględnie realizowana.</u>
<u xml:id="u-27.27" who="#MichałGnoiński">Jestem przekonany, że p. Minister Przemysłu i Handlu po bliższym zapoznaniu się z potrzebami kupiectwa wiejskiego użyje całego swego autorytetu, by prawdę tę zrozumiały wszystkie komórki podwładnego mu resortu, jak również te sfery gospodarcze, które tego zrozumienia nie przejawiają.</u>
<u xml:id="u-27.28" who="#MichałGnoiński">Naród polski odrabia wiekowe zaległości w dziedzinie uprzemysłowienia kraju i tworzy w przyśpieszonym tempie polski „stan trzeci”, którego głównym trzonem musi być i będzie nie urzędnik, ale kupiec, rzemieślnik i przemysłowiec.</u>
<u xml:id="u-27.29" who="#MichałGnoiński">Obszerne miejsce, jakie w tym zespole musi zająć kupiectwo, nie zostanie wypełnione przez kupców, rekrutujących się spośród inteligencji miejskiej, ale przez masy kupiectwa wiejskiego, które w drodze rozwoju swych warsztatów powstałych po wsiach, pod wpływem drzemiącej w ludzie polskim ekspansji, przejdą do miast. Przejdą do miast, lecz już nie jako nędzarze bezrobotni, poszukujący pracy fizycznej, ale przejdą ze swymi warsztatami handlowymi, z kapitałem, z doświadczeniem fachowym i swą wrodzoną tężyzną duchową i fizyczną.</u>
<u xml:id="u-27.30" who="#MichałGnoiński">Rzeczą Rządu jest ruchowi temu, ze wszech miar dla Państwa pożytecznemu, dopomóc i ruchem tym troskliwie się zaopiekować, gdyż tylko wówczas rzucone dwa lata temu przez p. Premiera Składkowskiego z trybuny sejmowej hasło „chłopi do miast nabierze wartości żywotnej.</u>
<u xml:id="u-27.31" who="#MichałGnoiński">Nie wyczerpałbym zagadnienia, gdybym pominął sprawę handlu spółdzielczego, którego głównym terenem działalności jest wieś, i wzajemnych stosunków handlu indywidualnego i spółdzielczego.</u>
<u xml:id="u-27.32" who="#MichałGnoiński">W przemówieniach swych p. Minister Przemysłu i Handlu niejednokrotnie podkreślał, że obie te formy handlu mają dla siebie dosyć pracy i że winna być między nimi zachowana zupełna równowaga.</u>
<u xml:id="u-27.33" who="#MichałGnoiński">Wiemy jak i kiedy powstały nasze spółdzielnie. Sięgają one jeszcze czasów zaborczych i trzeba przyznać, że ruch spółdzielczy swoją misję spełniał należycie. W zaraniu odzyskania niepodległości i jeszcze przed powstaniem Państwa Polskiego były to jednocześnie i komórki polskości i tam rozpoczął się ruch unarodowienia naszego handlu. Dziś jednak warunki się zasadniczo zmieniły i ten stosunek do zagadnienia spółdzielni należało by poddać rewizji — nie w tym sensie, by ograniczyć dotychczasową opiekę nad spółdzielniami, lecz by zastanowić się nad tym, czy nowopowstającemu handlowi indywidualnemu nie należało by pomóc, nie należało by go otoczyć opieką — opieką troskliwszą niż dotychczas.</u>
<u xml:id="u-27.34" who="#MichałGnoiński">Co do faktów, o których jeden z panów przedmówców wspomniał — zdaje się p. senator Barcikowski — co do spółdzielni „Społem”, to mam i co do tego duży materiał. Nie chciałbym go jednak traktować jako materiału, który by miał bić w całą ideę spółdzielczości. Bezwątpienia są i tam duże niedociągnięcia i liczę się z tym, że w czasie debaty nad Ministerstwem Rolnictwa ta sprawa zostanie poruszona i panowie Ministrowie Przemysłu i Rolnictwa te niedomagania postarają się usunąć. Samemu ruchowi spółdzielczemu przecież nie tylko nie możemy stawiać żadnych przeszkód, ale raczej trzeba było by pomyśleć, żeby w dalszym ciągu — może w mniejszym stopniu — otoczyć go opieką.</u>
<u xml:id="u-27.35" who="#MichałGnoiński">Jak widać z tego wszystkiego, na tle tych stosunków dola kupca wiejskiego jest istotnie niewesoła. Nieprzygotowany fachowo, pozbawiony kredytów i lojalnego hurtu musi on walczyć na dwa fronty. Ale walczy i wygra.</u>
<u xml:id="u-27.36" who="#MichałGnoiński">Kończąc swoje przemówienie pozwolę sobie zrekapitulować dezyderaty polskiego kupiectwa wiejskiego i drobnych warsztatów. Jest to:</u>
<u xml:id="u-27.37" who="#MichałGnoiński">1) wzmożenie akcji przeszkoleniowej,</u>
<u xml:id="u-27.38" who="#MichałGnoiński">2) reforma systemu stypendialnego,</u>
<u xml:id="u-27.39" who="#MichałGnoiński">3) udostępnienie tanich i dogodnych kredytów,</u>
<u xml:id="u-27.40" who="#MichałGnoiński">4) pomoc dla organizacji kupiectwa wiejskiego w tworzeniu hurtu dla swych członków,</u>
<u xml:id="u-27.41" who="#MichałGnoiński">5) pomoc dla handlu indywidualnego.</u>
<u xml:id="u-27.42" who="#MichałGnoiński">Wierzę, że p. Minister zdoła wpoić przekonanie zarówno całemu podległemu mu resortowi, jak i innym organom państwowym z jego resortem w tej dziedzinie współpracującym, że ich kardynalnym obowiązkiem jest wszelkimi siłami pomagać społeczeństwu do zrealizowania tego hasła, jakie na swej siedzibie umieściła Komunalna Kasa Oszczędności w Warszawie. Hasło to brzmi: „Polacy, bogaćcie się”. Tą tylko drogą rozwiązać możemy i sprawę bezrobocia.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#AlojzyPawelec">Głos ma s. Semkowicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#AleksanderSemkowicz">Wysoki Senacie! Od kilku dni jesteśmy słuchaczami wywodów historycznych niezmiernie ciekawych i chwilami zdawać by się mogło, że trybuna senacka zamieniła się w katedrę historii. Dowodzi to, że historia jest istotnie mistrzynią życia. Z historii czerpiemy bardzo wiele nauk, a przede wszystkim poznajemy z historii błędy, których unikać należy i nauki, którymi się kierować należy w życiu.</u>
<u xml:id="u-29.1" who="#AleksanderSemkowicz">Rzemiosło z pewnością ma tradycje tak piękne w historii mieszczaństwa polskiego, że nie potrzebuję przypominać o tym i nie będę mówił dlatego o przeszłości, natomiast wspomnę fakt nowy, który istotnie w historii rzemiosła jest momentem naprawdę doniosłym.</u>
<u xml:id="u-29.2" who="#AleksanderSemkowicz">Chcę mówić o enuncjacji p. Ministra Przemysłu i Handlu — bez ukłonów w stronę Ministra — o tym przemówieniu, które wygłosił na Komisji Budżetowej przy dyskusji nad budżetem Ministerstwa Przemysłu i Handlu. Istotnie przemówienie to odbiło się echem szeroko w kołach rzemiosła polskiego. Po raz pierwszy z ust sternika nawy gospodarstwa narodowego usłyszeliśmy, że „gospodarstwo narodowe buduje się nie od złoconych kopuł i dachów, ale od fundamentów”. To rzemiosło, którym dotychczas tak pogardzano, tak poniewierano i którym się w ogóle nie zajmowano, jest fundamentem i podwaliną gospodarstwa narodowego, bo istotnie od rzemiosła zaczyna się wielkość przemysłu. Przecież rzemiosło jest tą szkołą, w której kształcą się przyszli robotnicy przemysłu fabrycznego, przecież w rzemiośle nabiera się dopiero podstaw fachowych każdego zawodu.</u>
<u xml:id="u-29.3" who="#AleksanderSemkowicz">Rzemiosło było uważane dotychczas za zagadnienie minores gentium, niemal za królika doświadczalnego, na którym można było dokonywać wiwisekcji, prób i najrozmaitszych doświadczeń, Rzemiosłem zajmowały się wszystkie resorty. Uważano, że rzemiosło jest czymś tak małym, że trzeba otoczyć je opieką i prowadzić je za rękę jak dziecko niedoświadczone. Wiadomo, że sierota, która ma za wielu opiekunów, kiepsko na tym wychodzi. Każdy resort ministerialny uważał za stosowne zastosowywać najrozmaitsze przepisy i zarządzenia w stosunku do rzemiosła nie pytając się, czy rzemiosło na tym wyjdzie dobrze, czy nie i nie pytając się zupełnie zainteresowanego. Z tego wynikły takie absurdalne zawikłania, że rzemieślnicy biernie poddawali się swemu losowi i płacili grzywny, nie mogąc podołać obostrzeniom, jakie ze wszystkich stron na nich czyhały.</u>
<u xml:id="u-29.4" who="#AleksanderSemkowicz">Dawniej, jeżeli wrócimy do tych wypadków historycznych, rzemieślnik opierając się o swój statut cechowy miał szeroko zakreślone prawa i przywileje, zresztą miał dostęp do samego króla łatwiejszy, aniżeli dziś do urzędnika urzędu skarbowego i wiedział co mu się należy i co mu wolno. Dziś wszyscy nim rządzą.</u>
<u xml:id="u-29.5" who="#AleksanderSemkowicz">Wiele się mówi o pomocy dla rzemiosła, o kredytach, o obciążeniu podatkowym. Są to wszystko postulaty bardzo ważne, ale dziś muszę wysunąć najważniejszy postulat, ażeby wszystkie zarządzenia, dotyczące rzemiosła, były skoordynowane tylko w Ministerstwie Przemysłu i Handlu, od którego powinien zależeć los rzemiosła. Postaram się pokrótce opisać tutaj opiekę wszystkich resortów nad rzemiosłem.</u>
<u xml:id="u-29.6" who="#AleksanderSemkowicz">Ministerstwo Przemysłu i Handlu kieruje rzemiosłem na podstawie ustawy przemysłowej. Rozumiem — jest to jedynie miarodajne uprawnienie, że tak powiem, które daje rzemieślnikowi nie tylko pogląd, co mu wolno, ale w jakim kierunku ma iść. Ale inne ministerstwa zaczynają wydawać ustawy sprzeczne zupełnie z tym, co zawarte jest w ustawie przemysłowej. Więc w „Monitorze Polskim”, który jest wydawany przez Prezydium Rady Ministrów, od czasu do czasu ukazuje się ogłoszenie przetargu o dostawach rzemieślników dla poszczególnych resortów. Przetargi są ogłaszane w ten sposób, że rzemieślnik nigdy w nich udziału wziąć nie może. Przede wszystkim łączy się często kilka zawodów razem tak, że rzemieślnik nie może się podawać o te roboty, bo np. żąda się od niego, żeby dostarczał i druk i oprawę, a rzemieślnikowi wolno robić albo jedno, albo drugie. Poza tym dostawy są zwykle ogłaszane na termin tak krótki, że rzemieślnik nie jest w możności postarać się o odpowiednie wadium, co wymaga kilka dni czasu.</u>
<u xml:id="u-29.7" who="#AleksanderSemkowicz">Ministerstwo Sprawiedliwości nie wiedząc co robić ze swoimi więźniami każę ich uczyć rzemiosła i następnie głowi się, jakby to umożliwić tym zbrodniarzom założenie własnego warsztatu pracy, jak ułatwić im egzaminy czeladnicze a nawet mistrzowskie. Więc ten, który został wyrzucony poza nawias społeczeństwa, ma znaleźć swoją ostoję w rzemiośle i ma być wprowadzony do społeczeństwa rzemieślniczego.</u>
<u xml:id="u-29.8" who="#AleksanderSemkowicz">Ministerstwo Rolnictwa zajmuje się, nie wiem z jakiej racji, chałupnictwem, które jest przecież niczym innym, jak niższego rodzaju rzemiosłem i absolutnie powinno być oddane pod nadzór resortu Ministerstwa Przemysłu i Handlu.</u>
<u xml:id="u-29.9" who="#AleksanderSemkowicz">Jeżeli idzie o chałupnictwo, to naprawdę pożałowania godnym jest stan tych białych niewolników, wyzyskiwanych w najohydniejszy sposób przez Żydów. Na takim chałupniku zarabia 6 do 7 pośredników.</u>
<u xml:id="u-29.10" who="#AleksanderSemkowicz">Jest najwyższy czas, ażeby tym problemem zajęło się Ministerstwo Przemysłu i Handlu, ażeby Ministerstwo Rolnictwa nie wydawało olbrzymich kwot na teoretyczne badanie chałupnictwa, któremu to żadnej korzyści nie przynosi. Fundusze te obrócone na podniesienie poziomu tego chałupnictwa, podniesienie go do poziomu rzemiosła, naprawdę przyniosłyby mu wiele więcej korzyści.</u>
<u xml:id="u-29.11" who="#AleksanderSemkowicz">Ministerstwo Oświaty ustaliło, jak długo ma trwać najniższe wykształcenie ucznia — a więc do 14 roku życia. Natomiast ustawa przemysłowa powiada, że przed 15 rokiem życia nie wolno przyjąć ucznia do nauki rzemiosła. Sprowadza to najgorsze skutki w życiu chłopaka, który nie wie, co ma robić od 14 do 15 roku życia i jest wówczas po prostu wyrzucony na ulicę, wydany na łup najstraszliwszej demoralizacji i wpływy ulicy, bo w bezczynności chłopak w tym wieku ulega zgubnym wpływom.</u>
<u xml:id="u-29.12" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-29.13" who="#AleksanderSemkowicz">Jest rzeczą konieczną, ażeby o tym również pomyślano, ażeby Ministerstwo Przemysłu i Handlu albo obniżyło granicę wieku chłopca, który ma być przyjęty do terminu, albo ażeby Ministerstwo Oświaty wymyśliło jeszcze jakieś zajęcie dla tego chłopaka w szkole, ewentualnie przygotowało go odpowiednio, ażeby mógł później do zawodu rzemieślniczego przystąpić.</u>
<u xml:id="u-29.14" who="#AleksanderSemkowicz">Najwięcej zgryzoty i zmartwienia mają rzemieślnicy z Ministerstwem Pracy i Opieki Społecznej. Ministerstwo to jakby umyślnie pogłębia różnice między pracodawcą a pracownikiem. Nie jest to rzeczą potrzebną. Rzemieślnik przeciętny wyrasta przecież z robotnika i daleki jest od tego, ażeby dążył do wyzyskania tego robotnika. Rozumiem, że są wielkie zakłady przemysłowe, w których przedsiębiorca wyzyskuje w niemiłosierny sposób robotników, i tam opieka społeczna i inspekcja pracy jest potrzebna. Jednak na terenach, gdzie tego wielkiego przemysłu nie ma, inspekcja pracy nie mając zajęcia, bo to są warsztaty, w których jest zaledwie 4–5 robotników, żąda od takiego rzemieślnika niemożliwych po prostu rzeczy. Każę się w małym warsztacie zakładać izbę wypoczynkową, w warsztacie, w którym zaledwie jest pomieszczenie na sam warsztat. Uczniów uważa się nie za uczniów, ale za pracowników najemnych. Ma to zgubny wpływ pedagogiczny na uczniów. Chłopak taki bierze udział w strajkach, gdyż rozporządzenie Ministra Opieki Społecznej pozwala mu nawet na to.</u>
<u xml:id="u-29.15" who="#AleksanderSemkowicz">Wysoki Senacie! Niedawno byliśmy z wycieczką w COP-ie. Widziałem tam szeregi młodych chłopców 14 i 15-letnich stojących przy maszynach i śrubsztakach, uczących się z zamiłowaniem i naprawdę serce się radowało, gdy się patrzyło na te zastępy młodych uczniów, tych młodych rzemieślników, którzy w życiu nie zaznają bezrobocia, którzy będą mieli zawsze szacunek dla pracy i będą budzić wśród ludzi poszanowanie tej pracy.</u>
<u xml:id="u-29.16" who="#AleksanderSemkowicz">Dlatego naprawdę należy tę młodzież rzemieślniczą otoczyć opieką, nie budzić haseł nienawiści do pracodawców, ale wzbudzać w nich szacunek dla tych, którzy ich uczą tego rzemiosła i zawodu.</u>
<u xml:id="u-29.17" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-29.18" who="#AleksanderSemkowicz">Niemało również zmartwienia sprawiają nam biura pośrednictwa pracy, stworzone przez Fundusz Pracy. Każę się rzemieślnikom zgłaszać zapotrzebowania na robotników do biur pośrednictwa pracy. W praktyce wygląda to w ten sposób, że często cukiernik, potrzebujący dwóch robotników, dostaje dwóch rzeźników, a przedsiębiorca budowlany — krawca. Są to fakty, na które mam dowody.</u>
<u xml:id="u-29.19" who="#AleksanderSemkowicz">Wysoki Senacie! Rzemiosło nie może zatrudniać robotników niewykwalifikowanych, rzemiosło musi mieć robotnika wykształconego w swoim zawodzie i nie może być traktowane na równi z przemysłem wielkim, gdzie robotnik niewykwalifikowany zawsze znajdzie zajęcie. Należy zatem w tym kierunku zmienić ustawę, a przede wszystkim uzgodnić z wymaganiami ustawy przemysłowej, a więc z resortem Ministerstwa Przemysłu i Handlu.</u>
<u xml:id="u-29.20" who="#AleksanderSemkowicz">Również duże zastrzeżenia budzi zresztą bardzo chwalebne rozporządzenie o zatrudnieniu niepodległościowców. Rozumiem bardzo dobrze, że obowiązkiem każdego obywatela jest dać pracę przede wszystkim tym, którzy krew przelewali za Ojczyznę. Jednakowoż w praktyce wygląda to również bardzo ciekawie. Są jednostki, które nie cenią sobie tego, że Państwo ich ochrania i stara się o to, żeby im zapewnić pracę, ale uważają to za przywilej i takiej pracy zupełnie nie cenią, tylko uważają, że pracodawca jest obowiązany ich zatrudniać bez względu, czy mają jakiekolwiek kwalifikacje, czy cokolwiek na rzecz tego warsztatu świadczą. Znam wypadki, gdzie przedsiębiorca przyjmując takiego niepodległościowca płaci mu z góry za trzy miesiące naprzód i mówi: Niech pan nie pokazuje się w pracowni, bo mi pan zdemoralizuje cały personel. Są to wypadki, proszę Wysokiej Izby, dość częste i mogę je udowodnić, bo mam na to skargi i dowody.</u>
<u xml:id="u-29.21" who="#AleksanderSemkowicz">Reasumując te wszystkie niedomagania, wysuwam jako najważniejszy postulat rzemiosła — skoordynowanie wszystkich zarządzeń i przepisów, dotyczących rzemiosła, w ręku Ministerstwa Przemysłu i Handlu. Czas najwyższy, aby naprawdę Ministerstwo Przemysłu i Handlu zajęło się — jako jedyne i miarodajne ministerstwo — tymi sprawami, żeby tylko od tego Ministerstwa były zależne wszystkie sprawy dotyczące rzemiosła.</u>
<u xml:id="u-29.22" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#AlojzyPawelec">Głos ma s. Zmigryder-Konopka.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#ZdzisławŻmigryderKonopka">Wysoki Senacie! Zagadnienie, które poruszyć pragnę, jest zagadnieniem wielokrotnie dzisiaj już stanowiącym przedmiot dyskusji. Jeżeli wypowiadam w obecnym momencie myśli moje, czynię to w głębokim przekonaniu, że jeśli nie przekonam Państwa, to przynajmniej Państwo zechcą wysłuchać moich argumentów płynących z głębokiego przekonania.</u>
<u xml:id="u-31.1" who="#ZdzisławŻmigryderKonopka">W „Tygodniku Polskim” znaleźć można ankietę Związku Kupców Polskich stwierdzającą, że na 298 nowych kupców polskich w Warszawie mamy wszystkiego 2% pochodzących ze sfer rolniczych, a na prowincji na 1085 mamy wszystkiego 9% pochodzących z warstwy chłopskiej. Jeżeli teraz zważymy, że zatrudnienie włościan w przemyśle i w handlu, a zwłaszcza w handlu samodzielnym, było celem całej podjętej akcji, wówczas z kolei muszę zapytać, w jakiej formie i w jakim tempie akcja odbywać się będzie, albowiem tempo odgrywa tutaj rolę zasadniczą, i przy tym muszę powiedzieć, że wypowiadając teraz to przekonanie nie rezygnuję jednocześnie z tej pozycji, jaką zajmuje dzisiaj kupiectwo żydowskie; dążyć do przetworzenia istniejącego stanu rzeczy należy w zgodzie z zasadniczym hasłem: jeśli przetwarzać, to w każdym razie nie niszczyć.</u>
<u xml:id="u-31.2" who="#ZdzisławŻmigryderKonopka">Otóż jeżeli na 100 osób, jak wykazuje statystyka, żyjących z pracy najemnej, to znaczy czynnych i biernych, jeżeli — powtórzę — na 100 osób w ten sposób zatrudnionych na rolnictwo przypada wszystkiego 1472%, stanowi to niewątpliwie bardzo niski odsetek i ten niski odsetek jeszcze ma dzisiaj tendencję zniżkową, która jest rezultatem obecnej struktury agrarnej, albowiem obserwujemy tutaj, jak kiedyś wyraził się prof. Krzyżanowski, formę ukrytego jakby bezrobocia rolnego. Ludność, pracująca w rolnictwie, zmuszona jest wobec niezamożności przerzucać się z kolei do zawodów poza rolnych, albowiem w samym rolnictwie te warsztaty utrzymują się już własną pracą właścicieli. Więc nazywa się tę ludność, jak to powiedział dziś p. senator Klamer, ludnością „zbędną” i ma ona przede wszystkim iść do miast, aby trudnić się handlem.</u>
<u xml:id="u-31.3" who="#ZdzisławŻmigryderKonopka">Otóż tu jest właśnie istota zagadnienia, ponieważ można się zapatrywać na ten problemat albo jako na problemat długofalowy, bądź też traktować go jako problemat krótkofalowy. Jeżeli będziemy patrzyli na całość zagadnienia — jak to w wielu dziennikach czytamy — jako na problemat krótkofalowy, co doprowadziło do szeregu tragicznych wypadków, wówczas od razu musimy powiedzieć — i to jest poniekąd moja odpowiedź p. senatorowi Gnoińskiemu — że ta ludność nie może obecnie obejmować na wielką skalę tych warsztatów; dzieje się to dlatego, że w dzisiejszym momencie handel małomiasteczkowy jest niezmiernie słaby, jak to właśnie Pan Senator powiedział, a zasiłki kredytowe są w tym wypadku minimalne. Wynika to z innych przesłanek, które również w statystyce można znaleźć, mianowicie z tego, że wieś w obecnym stanie rzeczy konsumuje około 15% całej produkcji przemysłowej, podczas gdy miasta około 85%. A więc rynek wiejski jest bardzo ograniczony i przedsiębiorstwa handlowe na wsi również układają swoje budżety, póki ten stan będzie trwał, raczej niżej aniżeli wyżej. Otóż jedyny warunek opłacalności tego handlu — przykro to powiedzieć, ale tak istotnie jest — to prymitywizm tego handlu. I obliczenia statystyczne, na których się opieram, wykazują, że nie w tych dzielnicach dobrze zagospodarowanych, ale właśnie w tych bardzo słabo zagospodarowanych dzielnicach naszego kraju przeciętnie stragan daje koło 10 zł dochodu tygodniowo. Stanowi to minimalny dochód. Wynika zaś ten dochód i tylko z wielkiej taniości dystrybucji i z wielkiego prymitywizmu tego całego handlu. Jeżeli wszystkich straganów jest około 73.000 i jeżeli około 40.000 z nich należy do Żydów, jeżeli dalej uwzględnimy, że 25.000 straganów znajduje się w województwach środkowych, 17.500 w województwach wschodnich, 14.500 w województwach południowych, 15.000 w województwach zachodnich, jeżeli dodamy jeszcze, że 90% straganów na terenie zachodnich województw prowadzą nie Żydzi a chrześcijanie, to gdybyśmy z tych pozostałych straganów wszystkie żydowskie chcieli usunąć (na kresach wschodnich nie będą one objęte tak łatwo przez element polski), pozostanie 20–25.000 straganów dziś żydowskich, a możliwych — według teorii tu głoszonej, ale nie według mojej — do objęcia przez ludność „zbędną”, o której mówiłem. Otóż muszę powiedzieć, że jest to być może pewne rozstrzygnięcie dla jednostek, ale proszę Panów obliczyć, jak małe w obecnym stanie rzeczy i z jak wielką łączy się to jednocześnie krzywdą ludzi najbiedniejszych, tych, którzy nie reprezentują żadnej istotnej siły ekonomicznej, a żyją tylko dlatego z tych straganów, że z niczego innego żyć nie mogą. To są zresztą ludzie, którzy żadnych kwot nie posiadają. I jeżeli teraz dodamy, że cały ten problemat został poprzednio jak gdyby powiększony do form zasadniczego problematu, to musimy zauważyć, że pominięto tutaj rzecz, moim zdaniem, nadzwyczaj ważną, to jest to, że akt przebudowy musi we wszystkich odcinkach następować, żeby tworzone placówki miały rację bytu, a nie były tylko formą jakiejś egzystencji tymczasowej, albowiem przy poczuciu „tymczasowości” nie może być zamiłowania do tej egzystencji. Panowie zapominają, że najbiedniejsi Żydzi dlatego zajmują się straganami, bo przywykli do nich od lat; ale przecież ten, kto dziś ma przyjść do straganu, żywi większe aspiracje i zawiedzenie go w nadziejach nie jest rzeczą słuszną, a w wielu wypadkach będzie koniecznością.</u>
<u xml:id="u-31.4" who="#ZdzisławŻmigryderKonopka">Ja wypowiadam moje szczere przekonanie; mogą Panowie uważać, że się mylę — to jest zupełnie co innego — ale mówię tak jak myślę i jak w statystyce wyczytałem. Proszę jednocześnie zważyć, iż nadmierne rozwijanie tego zagadnienia zasłania wiele innych faktów. Przecież jest faktem i to statystycznie potwierdzonym, że jeżeli idzie o kapitał wewnętrzny, uruchomiony w handlu naszego Państwa, jest nim nie tylko kapitał polski i żydowski. Nie oświadczam tego dla jakiejś dywersji, lecz gwoli prawdzie, aby stwierdzić tu, że np. w zachodnich okolicach naszego kraju, jak podaje Instytut Bałtycki w Gdyni, mamy olbrzymi procent wielkiego i potężnego kapitału niepolskiego (a również nieżydowskiego), który wynosi np. w bekoniarstwie 75%, a to jest artykuł eksportowy, przynoszący dewizy. Musimy wskazać...</u>
<u xml:id="u-31.5" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-31.6" who="#ZdzisławŻmigryderKonopka">Panie Senatorze, jak skończę, to będę służył wszelkimi odpowiedziami. Musimy równocześnie wskazać, że aczkolwiek pogardą otoczony jest handel żydowski i uważany za szkodnika, to choć p. senator Semkowicz narzekał bardzo na nadużycie historycznych argumentów podczas debaty, jednak pozwoli Pan, Panie Senatorze, że ja, jako historyk, pewne argumenty tego rodzaju dołączę.</u>
<u xml:id="u-31.7" who="#ZdzisławŻmigryderKonopka">Były już w różnych okresach różne poglądy na rozwój miast polskich. Był taki okres, kiedy właśnie ten handel żydowski przeciwstawił się objęciu tych placówek mieszczańskich przez kapitał obcy i w ten sposób, chociaż to nie jest doceniane, odegrał on swoją rolę, Panie Senatorze.</u>
<u xml:id="u-31.8" who="#ZdzisławŻmigryderKonopka">A z drugiej strony sprawa położenia naszego rolnictwa odbija się wyraźnie zupełnie na położeniu wysoko zagospodarowanej części kraju naszego, Wielkopolski, gdzie właśnie placówki handlowe polskie nie mają należytej rentowności dlatego, że jest dziś ogólny kryzys rolniczy. I teraz do omówienia tego kryzysu przystępuję. Mówić o tym będę, aby wskazać na niebezpieczeństwo zajmowania się kwestiami drobniejszymi od tych, które ja — może błędnie, Panowie to zaraz ocenią — uważam za problemy, jeśli nie ważniejsze, to w każdym razie równie ważne.</u>
<u xml:id="u-31.9" who="#ZdzisławŻmigryderKonopka">Otóż za taki równie ważny problemat, którym zajmę się, o którym jednak nie czytam w artykułach prasy codziennej, niejednokrotnie bardzo obszernie i szeroko udowadniającej niebezpieczeństwo, jakie zachodzi na terenie handlu ze strony Żydów — rozważania te nie są przynajmniej publikowane dotychczas na łamach prasy — uważam sprawę paliwa dla trakcji motorowej. W Małym Roczniku Statystycznym na stronicy 133 znajdujemy groźną tablicę 25, która mówi, że ropy naftowej w r. 1936 wydobyto w Stanach Zjednoczonych 149 milionów ton, a jednocześnie w Polsce 500.000 ton. To są rzeczy zrozumiałe i znane — nie mamy tyle źródeł. Jesteśmy więc na czwartym miejscu od końca na tej całej tablicy. Ale nadto w tejże tablicy znajdujemy, że w r. 1913 mieliśmy jednak 1.100.000 ton, a w r. 1928 — 700.000 ton, a więc widzimy, że ilość naszej ropy naftowej spada. Z tej ropy otrzymuje się rocznie około 140.000 ton benzyny razem z gazoliną. Jeżeli ilość samochodów czy trakcji motorowej powiększy się u nas dwukrotnie, to powstanie brak 70.000 ton rocznie paliwa. Przyznają Państwo, że jest to olbrzymiej wagi problem i tej olbrzymiej wagi problemat nie powinien być przesłaniany przez inne, wielokrotnie i niemal stale na łamach prasy wysuwane.</u>
<u xml:id="u-31.10" who="#ZdzisławŻmigryderKonopka">Jak można zapobiec temu tak kapitalnemu dla obronności naszego kraju brakowi? Otóż zapobiec można; 1) przez usilne poszukiwanie źródeł ropy naftowej, 2) przez wytworzenie zasobów rozporządzalnych paliwa płynnego z węgla (ale to będzie wymagało wielkich inwestycyj) i wreszcie 3) przez rozbudowę produkcji spirytusu z ziemiopłodów; i to właśnie jest czynnik, na którzy chciałbym zwrócić uwagę. Otóż spirytus skierowany na przetwórczość na cele napędu zużytkuje nadprodukcję rolną, tę właśnie ilość ziemiopłodów, której dzisiaj nie możemy korzystnie spieniężyć. To podniesie cenę tych ziemiopłodów rolnych, a tym samym może sprowadzić opłacalność gospodarki.</u>
<u xml:id="u-31.11" who="#ZdzisławŻmigryderKonopka">Oto jest jeden tylko przykład, jaką można rozwinąć działalność — obok wszelkich innych problematów, obok wszelkiego innego starania — ażeby tak czy inaczej przetworzyć nasze gospodarstwo, aczkolwiek podkreślam, że nie zgadzam się z tymi wszystkimi projektami, jakie tu proponowano.</u>
<u xml:id="u-31.12" who="#ZdzisławŻmigryderKonopka">Jeżeli można podnieść opłacalność gospodarki rolnej, to ogromnie ułatwi to całą kwestię. Idzie bowiem o to, ażeby podnieść stan zatrudnienia, ażeby podnieść ceny i ażeby to równocześnie współdziałało z koniecznością wzmożenia obronności kraju.</u>
<u xml:id="u-31.13" who="#ZdzisławŻmigryderKonopka">Drugim problematem niezmiernie ważnym jest problemat zapasów, zasobów materiałowych na miejscu, „na składzie”. Proszę zwrócić uwagę, iż teoretycy gospodarki wojennej, na których tutaj się opieram, a jest między nimi bardzo ciekawy, zdaniem moim, teoretyk Possany, który w 1938 r. ogłosił swoją pracę o gospodarce zbrojnej przystosowanej do wojny totalnej, są zdania, że wojna przyszła będzie długotrwała i dla tej wojny silna gospodarka jest zasadniczą koniecznością, decydującą o potędze. W jaki sposób tę siłę gospodarczą na wypadek wojny wytworzyć? Przede wszystkim przez rozwój przemysłu, a po drugie przez kapitalizację w zapasach. Kiedy ta kapitalizacja w zapasach jest możliwa? Tylko wówczas, gdy ten, kto posiada kapitały i prowadzi tego rodzaju przedsiębiorstwo, spokojnie uzupełnia swoje zapasy. Jeżeli zaistnieje obawa, że te zapasy będą w ten czy inny sposób unicestwione, zwłaszcza jeżeli chodzi o tytuł własności, wtedy kapitał ucieka od zapasów i lokuje się w gotówce, ucieka od inwestycji jeszcze prędzej aniżeli od robienia zapasów. W ten sposób widzimy, jak jest niekorzystny dla akcji tworzenia zapasów wszelki niepokój na terenie życia handlowego i przemysłowego. I muszę to już dziś podkreślić, bo zanim proces, o którym mówił właśnie p. sen. Gnoiński, a poprzednio p. sen. Barcikowski, byłby dokończony, nie wiemy, jakie mogą zajść ewentualności. Nie mówię tego dla jakiejś dywersji w temacie debat, jeno dlatego, że takie są moje wątpliwości. Wreszcie, jeślibym mówił to gwoli takiej „tematycznej” dywersji, to przecież tu są specjaliści, którzy na pewno udowodnią, że tak nie jest, jak mówię. Wiedząc, że to jest może tylko humbug, nigdybym tego nie powiedział.</u>
<u xml:id="u-31.14" who="#ZdzisławŻmigryderKonopka">Wreszcie kwestia, czy zajmując się tymi problematami hamujemy zwiększanie się innych, niż żydowski, elementów w handlu. Polska znajduje się wśród krajów, które posiadają najmniejszą ilość ludzi zatrudnionych w handlu, a mianowicie na 100 mieszkańców, utrzymujących się z działów takich jak rolnictwo, przemysł czy handel, Polska po Sowietach, Bułgarii oraz Estonii posiada największą ilość ludzi zatrudnionych w rolnictwie, potem z kolei w przemyśle i wreszcie w handlu. Z górą 60% (60,9%) pracuje w rolnictwie, powyżej 17% w przemyśle i tylko 5,55% w handlu. Jeżeli zważymy teraz, że kraje wysoko uprzemysłowione, takie jak Szwajcaria, mają np. na 100 zatrudnionych i utrzymujących się z jakiegoś działu: w rolnictwie około 22%, w przemyśle z górą 41%, w handlu zaś blisko 12%, to widzimy, że istnieją wielkie możliwości, ażeby ilość ludzi zatrudnionych w handlu powiększyć łącznie z rozwojem naszego przemysłu, łącznie z tym wielkim programem inwestycyjnym. A zatem nie trzeba doraźnego niszczenia, należy tylko odpowiednio gospodarować, odpowiednio rozplanować naszą gospodarkę ludnościową i materiałową. Wreszcie, jeżeli zauważymy, że inne różnorodne przesunięcia w strukturze ludności wiejskiej i miejskiej wśród Żydów jak i nie Żydów mogą nastąpić w tym długim okresie, to należy stwierdzić, że wszelkie doraźne i niecierpliwe projekty „niecierpliwe”, bo tego wyrażenia użył w swoim czasie p. Premier Składkowski — nie są, zdaniem moim, odpowiednie.</u>
<u xml:id="u-31.15" who="#ZdzisławŻmigryderKonopka">Dlaczego? Jeszcze jeden argument podam. Jeżeli wyobrazimy sobie, że Żydzi będą wyobcowani z wielkiego kręgu gospodarczego w Państwie Polskim, jeżeli w ogóle tego rodzaju myśl będziemy w' ramach jednolitego organizmu gospodarczego propagować, cóż wtedy powstanie? Możemy wykreślić mapę taką, w której będziemy widzieli wielki krąg gospodarki państwowej, prowadzonej przez Państwo, gdzie będziemy widzieli krąg gospodarki narodowej polskiej, gdzie obok niego będzie krąg gospodarki spółdzielczej ukraińskiej, dalej będzie występował silny gospodarczo i ekonomicznie żywioł niemiecki i na koniec będzie krąg gospodarczy żydowski. Czy słuszne jest, ażeby z oddzielna pracowało pięć kręgów gospodarczych w Państwie, zamiast ażeby one wszystkie w jednej i logicznie ujętej gospodarce były prowadzone? Tym bardziej muszę to podnieść, że w ogromnej mierze utrudnia się przez to zagadnienia importu, że utrudniony byłby kredyt firm zagranicznych. Czy jest możliwe, ażeby sprzedawca badał, czy ten, kto od niego kupuje, jest Żydem czy nie Żydem. Przecież ten stan rzeczy jest niedobry z różnych względów, w które nie chcę się tu zagłębiać. Ponadto muszę podkreślić, że podcinając ten kredyt na importowane towary jednocześnie hamujemy jakby długofalowość różnych procesów gospodarczych. Zbyteczne dodawać, że istnieje w tym niesprawiedliwość, istnieje pewna sprzeczność, sprzeczność zasadnicza, trudna do pogodzenia, albowiem interes państwowy i narodowy zbyt silnie tu wiąże się z wielokrotnym interesem osobistym. Nie możemy także uznać, ażeby zagadnienie dawania kredytów jednym, a odmawiania innym, nie było pewną formą etatyzmu.</u>
<u xml:id="u-31.16" who="#ZdzisławŻmigryderKonopka">Ale przechodzę do następnego zagadnienia. Przypomnijmy sobie sytuację, którą przecież wszyscy Państwo pamiętają, wielkiej koniunktury, jaka istniała w Polsce w czasie strajku angielskiego. Otóż zauważmy, że wśród piekących problemów, które są dzisiaj i które właśnie mogą być względnie łatwo rozwiązane — o tym także mówił dziś p. sen. Barcikowski — występuje zagadnienie wyjścia na wielki rynek krajów anglosaskich, a więc np. na rynek amerykański, który w tym wypadku jest specjalnie korzystny, albowiem nasz bilans handlowy ze Stanami Zjednoczonymi Ameryki Północnej jest ostatnio ujemny. Ale właśnie muszę tu stwierdzić, dlaczego kraje anglosaskie stoją dla nas otworem. Właśnie dlatego, że nie chcą podtrzymywać stosunków z krajami totalnymi. My takim krajem nie jesteśmy i nasza polityka zagraniczna też w tym kierunku idzie, ażeby właśnie ten rynek pozyskać w ramach ogólnych zabiegów dyplomatycznych.</u>
<u xml:id="u-31.17" who="#ZdzisławŻmigryderKonopka">Muszę więc powiedzieć, że gdybyśmy te pięć kręgów wprowadzili, to powstaje teraz dla tych transakcji — zastrzegam się: zupełnie bez udziału chcących takie transakcje prowadzić importerów czy eksporterów żydowskich — możliwość zniszczenia tego nastroju.</u>
<u xml:id="u-31.18" who="#ZdzisławŻmigryderKonopka">Teraz rozpatrzmy jeszcze zarysy koniunktury. Ameryka zakupywała w Sudetach za z górą 10 milionów dolarów rocznie samych rękawiczek. Możemy ten przemysł u nas rozwinąć. Możemy rozwinąć przemysł ludowy na eksport, produkować narzędzia tańszych gatunków, różnych montaży, jak radio i rowery.</u>
<u xml:id="u-31.19" who="#ZdzisławŻmigryderKonopka">To są rzeczy, które w krótkiej fali można rozwiązać, i te problematy nie powinny być zaniedbane. One zaś mogą być rozwiązane tylko przy harmonijnej gospodarce w całym Państwie. To są problematy bardzo wielkie. A przede wszystkim jeżeli w krótkiej fali będziemy chcieli je rozwiązać, to unikniemy wielokrotnie anarchizowania rynku wewnętrznego.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#AlojzyPawelec">Głos ma s. Bruski.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#DawidBruski">Wysoka Izbo! Niewtajemniczony, oceniający rzeczywistość według zewnętrznych pozorów mógłby przy porównaniu Pomorza z innymi dzielnicami Polski ulec złudzeniu, że to jakiś kraj szczęśliwy: piękne, schludne miasta, murowane domy, szosy, drogi, fabryki, ludność żyjąca w dobrobycie i dostatku. Ale kto spojrzy za kulisy tego zewnętrznego wyglądu, ujrzy tam dość smutną rzeczywistość: kamienice masowo wystawiane na licytację, sklepy stare, ongiś zasobne, w likwidacji, przemysł w upadku, bezrobocie szaleje, miasta zadłużone.</u>
<u xml:id="u-33.1" who="#DawidBruski">Następuje stopniowe wyrównanie poziomu, ale jakże nieszczęsne: Polska B i Polska C się podnosi, Polska A nie stoi, ale się obniża, a to chyba jest zjawiskiem groźnym. Mówiono podczas dyskusji w dniach poprzednich, że równolegle z inwestycjami winna iść w parze konserwacja i utrzymywanie starego stanu. Tego niestety nie ma na Pomorzu. Świadczy o tym stopniowy upadek wysoko ongi postawionego przemysłu w Bydgoszczy, Grudziądzu, Czersku, likwidacja dziesiątek dobrze prosperujących warsztatów rzemieślniczych, masowe bankructwa zakładów handlowych. Jaka tego przyczyna? Wpływa na to zmniejszenie konsumcji ze strony ludności, w lwiej części rolniczej, a gwałtownie ubożejącej, śruba podatkowa szczególnie dotkliwie tu odczuwana, konkurencja żydowska oraz niemiecka. Właśnie mniejszość niemiecka nieproporcjonalnie do swej liczebności ma duży wpływ na życie gospodarcze Pomorza: czy to w posiadaniu ziemi, czy w ilości warsztatów rzemieślniczych, placówek handlowych, spółdzielczych czy przemysłowych. Obecnie odbywa się też masowy najazd Żydów na Pomorze.</u>
<u xml:id="u-33.2" who="#DawidBruski">Gdynia stworzona geniuszem polskiego ministra, rękami polskiego robotnika, umysłem polskiego inżyniera, dziś eksploatowana bywa przez kapitał żydowski i obcy, a tylko częściowo przez kapitał polski. Masowy najazd na Gdynię wzmógł się po wypadkach prześladowań Żydów w Gdańsku, w konsekwencji czego następuje wtórne opanowanie przez nich placówek handlowych. Ten stan rzeczy woła o naprawę. Trzeba zatem uaktywnić polskie życie gospodarcze na Pomorzu, czemu dają wyraz tezy okręgu pomorskiego O.Z.N.</u>
<u xml:id="u-33.3" who="#DawidBruski">Domagamy się: 1) wprowadzenia ulg taryfowych dla surowców, sprowadzanych przez przemysł pomorski z okręgów przemysłowych, 2) pomocy Ministerstwa Przemysłu i Handlu w kierunku uruchomienia nieczynnych większych zakładów przemysłowych, np. w Bydgoszczy i Grudziądzu (P.P.G.), 3) otoczenia specjalną opieką: a) pomorskiego przemysłu spożywczego, b) przemysłu przetwarzającego produkty rolne, c) przemysłu i handlu eksportowego przez udostępnienie mu dogodnych kredytów obrotowych i inwestycyjnych oraz rozciągnięcie na Pomorze tych samych przywilejów podatkowych, jakie ma C.O.P. oraz województwa wschodnie, 4) drobne warsztaty rzemieślnicze i handlowe, będące na Pomorzu tak zdrową i ważną siłą gospodarczą, winny otrzymać przywilej w zakresie obciążeń publicznych; warsztatom tym należy udostępnić dogodne długoterminowe kredyty. W związku z tym należało by przyśpieszyć uzdrowienie polskich spółdzielni kredytowych. Kupcowi i handlowi polskiemu w Gdyni należy pomóc w tworzeniu polskich placówek handlowych, szczególnie przez preferowanie ich w zakresie polityki kontyngentowej.</u>
<u xml:id="u-33.4" who="#DawidBruski">Przy tej okazji chciałbym zwrócić uwagę na systematyczne upośledzanie elementu polskiego przy udzielaniu koncesji. Dla unarodowienia przemysłu i handlu polskiego polityka koncesyjna Ministerstwa Przemysłu i Handlu powinna zdążać do liczbowo sprawiedliwego przydziału koncesji kapitałowi polskiemu i przedsiębiorcy polskiemu.</u>
<u xml:id="u-33.5" who="#DawidBruski">Port Gdyni należy dalej rozbudować i uprzemysłowić oraz tworzyć w północnej części Pomorza, jako zapleczu Gdyni, placówki przemysłowe oraz rzemieślnicze dla bezpośredniej obsługi portu. Idealnie do tego nadaje się uprzemysłowione miasto Starogard. Realizowania tych postulatów przyczyniłoby się też do usunięcia największej bolączki Pomorza — bezrobocia oraz unarodowiłoby nasz handel, przemysł i rzemiosło. Gdynia musi być portem polskim nie tylko z nazwy, ale rzeczywiście. Ten charakter może jej dać tylko polski kupiec, polski rzemieślnik, polski przemysłowiec i handlowiec. Gdynia z całym Pomorzem muszą być silnym bastionem polskiego życia gospodarczego, gdyż tędy prowadzą drogi całej Polski ku ekspansji, ku koloniom, ku dalekim oceanom i krajom zamorskim. Dajmy jednak Polakom możność konkurowania z elementem niepolskim. Polacy pomorscy od wieków pełniący „straż nad Bałtykiem”, najdłużej jęczący w jarzmie niewoli, wprawieni są w ponoszeniu ciężarów i ofiar dla dobra kraju. My dobrze rozumiemy potrzeby innych rejonów polskich i chętnie przykładamy ręce do dźwignięcia całego kraju gospodarczo. Otoczeni z trzech stron granicami potężnego sąsiada, nie boimy się konsekwencji tego położenia, ale zarazem chcemy tym intensywniej pracować, aby Polska mogła spokojną być o swe morze, o swój handel zamorski, o swą flotę morską, o swą Gdynię. Pomorze potrzebuje jednak pomocy całej Polski, żeby móc skutecznie oprzeć się wszelkim elementom wrogim. Tego dokona całkowicie, skoro będzie silne gospodarczo, to jest przez rozwój przemysłu i handlu, który przecież ma taką chlubną kartę na polu ekonomicznym Polski, który był ostoją polskiego życia gospodarczego w czasach niewoli.</u>
<u xml:id="u-33.6" who="#DawidBruski">Pomorze, właśnie Pomorze z polską Gdynią, z polskim Gdańskiem i Bałtykiem, silne gospodarczo, połączone arteriami komunikacyjnymi wszelkiego rodzaju z C.O.P-em, Śląskiem, Lwowem, Wilnem i stolicą, to najlepsza gwarancja i podstawa mocarstwowości Polski.</u>
<u xml:id="u-33.7" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#AlojzyPawelec">Głos ma s. Szelągowska.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#AnnaSzelągowska">Zagadnienie przymusowej zewnętrznej rewizji bilansów i rachunkowości przedsiębiorstw prywatnych jest od szeregu lat na zachodzie Europy niezmiernie aktualne. Na tle polskich stosunków gospodarczych omawiana kwestia nabiera szczególnie doniosłego znaczenia z uwagi na poważną rolę, jaką w naszym życiu przemysłowym i handlowym odgrywa kapitał zagraniczny, którego interesy nawet przy zupełnej lojalności z natury rzeczy bardzo często wykazują sprzeczność z dobrem publicznym Rzeczypospolitej i społeczeństwa polskiego. Poza tym konieczność wprowadzenia przymusowej rewizji spółek akcyjnych posiada szczególnie doniosłe znaczenie dla gospodarstwa społecznego ze względu na luźny związek między akcjonariuszami, co stwarza możliwość posunięć szkodliwych dla mniejszości akcjonariuszów danej spółki. Ileż to już przepadło drobnych oszczędności ulokowanych w akcjach przedsiębiorstw, które nie zasługiwały na zaufanie. Zresztą nie tylko chodzi o zabezpieczenie interesów tej mniejszości, ale i o ochronę interesów spółki akcyjnej jako przedsiębiorstwa, z którymi w sprzeczności mogą pozostawać niekiedy interesy nawet wszystkich akcjonariuszów, jako kapitalistów, wreszcie chodzi też o ochronę interesu publicznego, który w tej formie zrzeszenia może być narażony na szczególne niebezpieczeństwo.</u>
<u xml:id="u-35.1" who="#AnnaSzelągowska">Toteż kodeks handlowy, który wszedł w życie na całym obszarze Państwa w dn. 1 lipca 1934 r., zawiera art. 376, którego brzmienie jest następujące: „Każda spółka powinna corocznie poddać bilans, rachunek strat i zysków tudzież sprawozdanie sporządzone przez zarząd badaniu przez biegłych rewidentów zarówno pod względem zgodności ich z księgami i dokumentami, jako też faktycznym stanem majątku i interesów spółki. Biegłych wyznaczy sąd rejestrowy”. § 2 art. 376 głosi: „Rozporządzenie Ministra Przemysłu i Handlu określi kwalifikacje biegłych rewidentów, ich prawa i obowiązki”. Potrzeba więc takiego rozporządzenia jest uznana za konieczną.</u>
<u xml:id="u-35.2" who="#AnnaSzelągowska">Ale w tymże kodeksie w art. 697 jest powiedziane, że wprowadzenie w życie art. 376 zastrzega się osobnym rozporządzeniom Ministrów Przemysłu i Handlu oraz Sprawiedliwości, które oznaczać będą jego moc obowiązującą pod względem czasu, obszaru i rodzaju spółek akcyjnych. W interesie publicznym należy dążyć, by zapowiedziane rozporządzenie, które się dotąd nie ukazało, zostało jednak wreszcie wydane i objęło wszystkie spółki akcyjne w Polsce.</u>
<u xml:id="u-35.3" who="#AnnaSzelągowska">O realizację postanowienia art. 376 kodeksu handlowego dobijają się corocznie zjazdy zawodowe księgowych, ostatnio czwarty ogólnokrajowy Kongres Księgowych i Rzeczoznawców Księgowości w Katowicach w roku ubiegłym, jako iż kontrola nad bilansami spółek akcyjnych uznana jest za doniosły postulat społeczno-gospodarczy, który umożliwi pełną i wszechstronną kontrolę nad życiem gospodarczym kraju.</u>
<u xml:id="u-35.4" who="#AnnaSzelągowska">Rzecz prosta, rewident nie może i nie powinien poprzestać na formalnej stronie zagadnienia rewizji, to jest na stwierdzeniu rachunkowej prawidłowości i zgodności z formalnymi zasadami, dotyczącymi sposobu prowadzenia ksiąg handlowych, ale musi sięgnąć głębiej, t.j. do krytycznej oceny wewnętrznej istoty zjawisk gospodarczych i ich rachunkowych odpowiedników, do ustalenia zgodności zapisów i zestawień z rzeczywistym położeniem gospodarczym spółki, jak to zresztą w art. 376 jest podkreślone w słowach, zalecających badanie faktycznego stanu majątku i interesów spółki.</u>
<u xml:id="u-35.5" who="#AnnaSzelągowska">§ 2 art. 376 głosi, że „rozporządzenie Ministra Przemysłu i Handlu określi kwalifikacje biegłych rewidentów, ich prawa i obowiązki”. Oczywiście do pełnienia tych odpowiedzialnych funkcyj biegłych rewidentów powołane być muszą osoby odpowiednio wykwalifikowane i dające obiektywną rękojmię należytego wykonania poruczonych im obowiązków. Świat zawodowy jest przygotowany i stale się przygotowuje do zadań, do których powołuje go art. 376 kodeksu handlowego.</u>
<u xml:id="u-35.6" who="#AnnaSzelągowska">Niezmiernie pożądanym jest przyśpieszenie wydania rozporządzenia, zapowiedzianego artykułem 697 kodeksu handlowego, które pozwoli zrealizować art. 376 w całej pełni, za czym przemawiają ważne względy gospodarcze i państwowe.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#AlojzyPawelec">Głos ma s. Drozdowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#MarianWacławDrozdowski">Wysoki Senacie! Jeśli chciałbym w toku debaty dzisiejszej nad budżetem Ministerstwa Przemysłu i Handlu poruszyć zagadnienia naszego handlu zagranicznego, to nie tylko dlatego, że jest to w dobie obecnej dziedziną niezmiernie skomplikowaną i stwarzającą dla gospodarki niezliczone trudności, ale także dlatego, że, zdaniem moim, wymaga podkreślenia i nacisku fakt, iż handel zagraniczny. wymiana towarów z zagranicą jest nieodłącznym czynnikiem rozwoju i postępu gospodarczego.</u>
<u xml:id="u-37.1" who="#MarianWacławDrozdowski">Wzajemne zazębianie się i oddziaływanie wewnętrznych zjawisk gospodarczych na kształtowanie się obrotów zagranicznych i nawzajem — warunków handlu zagranicznego na koniunkturę wewnętrzną jest oczywiste. W Polsce ta współzależność na przestrzeni 20-lecia naszej niepodległości przejawia się w sposób zupełnie wyraźny. Spadek obrotów z zagranicą jest równoznaczny z okresami kryzysów gospodarczych, a ich wzrost jest oczywistym wskaźnikiem prosperacji. Nie można obrotów towarowych z zagranicą traktować jako zjawiska oderwanego od całokształtu polityki przemysłowo handlowej. Handel zagraniczny jest zjawiskiem, wypływającym z potrzeb polityki gospodarczej Państwa. Wszystkie zasadnicze założenia naszej przebudowy struktury gospodarczej kraju zahaczają o handel zagraniczny, zarówno polityka uprzemysłowienia i rozwoju produkcji, jak zagadnienie poziomu cen rolniczych i cen przemysłowych mają z tym bezpośredni związek. Ale o ile w polityce handlowej wewnętrznej jesteśmy nieskrępowanymi dysponentami, o tyle w handlu zagranicznym dyspozycja naszego Rządu jest uzależniona od co najmniej dwustronnego porozumienia z partnerem zagranicznym, a często wymaga wielokrotnych układów i porozumień. Zwłaszcza w czasach obecnych polityka handlu zagranicznego z jednej strony zwalczać musi olbrzymie przeszkody wszelkiego rodzaju w postaci reglamentacji towarowych i dewizowych, wypływających bądź z autarkicznych kierunków gospodarczych, bądź z trudności, wynikających na skutek daleko idących zmian w układzie stosunków gospodarczych świata powojennego, z drugiej zaś strony stale dążyć musi do dynamizmu, ażeby zaspokajać potrzeby rozwoju gospodarczego Państwa.</u>
<u xml:id="u-37.2" who="#MarianWacławDrozdowski">Udział Polski w handlu zagranicznym, światowym jest znikomy. Obraca się on stale w granicach około 1% obrotów światowych, a chociaż można by pocieszać się, że udział ten tylko nieznacznie odbiega od procentowego stosunku z okresu 1929 r., a w ostatnich latach znów wzrasta, tym niemniej trzeba stwierdzić, że rola kraju, odgrywającego w handlu międzynarodowym tak nieznaczną rolę i nie posiadającego przy tym żadnych atrakcyjnych artykułów eksportowych, ani znaczniejszego zapotrzebowania na artykuły produkowane przez kontrahentów, jest niezmiernie trudna.</u>
<u xml:id="u-37.3" who="#MarianWacławDrozdowski">Nikły stosunek obrotów zagranicznych na głowę ludności, wynoszący w Polsce w 1937 r. — 71 zł, gdy w Rumunii 101, w Czechosłowacji 277, w Estonii 277, we Francji 334, w Niemczech 358, w Danii, Holandii, Belgii powyżej 900–1000 zł, jest wykładnikiem naszego słabego rozwoju gospodarczego i wielkich w tym zakresie zaległości do odrobienia. Toteż zasada wzrostu obrotów z zagranicą, stałego rozwoju równoznacznego i równoczesnego z rozwojem potencjału gospodarstwa narodowego jest naczelnym postulatem polityki handlu zagranicznego.</u>
<u xml:id="u-37.4" who="#MarianWacławDrozdowski">P. sprawozdawca budżetu Ministerstwa Przemysłu i Handlu dał nam w swoim drukowanym sprawozdaniu obszerne omówienie kształtowania się naszego przywozu towarów i wywozu. Położył słusznie duży nacisk na sprawę bilansu handlowego, który w naszych warunkach nie może, bez szkody dla podstaw naszej gospodarki, przez czas dłuższy wykazywać salda ujemnego. Jeśli przyjmiemy za słuszne te dwie zasady, to jest konieczność dynamizmu obrotów zagranicznych i utrzymania nadwyżek eksportu nad importem, to jasnym się staje, że ich realizacja możliwa jest tylko na drodze rozwoju ekspansji eksportowej. W żadnym razie nie możemy dla osiągnięcia nadwyżek eksportowych uciekać się do mechanicznych redukcji importu, zwłaszcza iż struktura importu wskazuje na stały stopniowy wzrost pozycji surowców i środków produkcji. W tych warunkach zasadniczym dążeniem naszej polityki handlowej staje się zagadnienie eksportu.</u>
<u xml:id="u-37.5" who="#MarianWacławDrozdowski">Poza normami regulującymi dziś handel zagraniczny w postaci ograniczeń reglamentacyjnych, dewizowych i innych, ogromne trudności napotyka dziś wszelka działalność eksportowa na skutek powikłań natury walutowej i poziomu cen światowych w złocie. Dla zobrazowania tych trudności wystarczy przytoczyć fakt, że 74,3% naszego wywozu kierowane jest na rynki, posiadające ceny w złocie niższe niż w Polsce.</u>
<u xml:id="u-37.6" who="#MarianWacławDrozdowski">Istnieje dziś zasadniczy podział rynków pod kątem widzenia zapłaty za towar. Są to rynki clearingowe i tzw. wolno-dewizowe. Oczywiście, jest dążeniem wszystkich państw, zwłaszcza stosujących reglamentację dewizową, a zmuszonych, jak Polska, do importowania szeregu surowców, które nabyć można tylko na rynkach wolno dewizowych, aby swój eksport ulokować również na rynkach wolno dewizowych bez potrzeby kompensowania go przywozem. Niestety ceny na rynkach wolnodewizowych kształtują się na ogół znacznie niżej niż na rynkach clearingowych. Kiedy jeszcze w roku 1938 stosunek eksportu z Polski do krajów wolno-dewizowych wynosił 63,1% wobec 36,9% wywozu na rynki clearingowe, to już dziś, jak obliczam, na skutek ostatnio zawartych umów handlowych lub będących w toku stosunek ten spadnie do 56% wywozu na rynki wolno-dewizowe wobec 44 na rynki clearingowe. Te przesunięcia nakładają na nas nowe obowiązki w dziedzinie umożliwienia większej aktywności eksportowej na rynki wolno-dewizowe. Należało by się zastanowić, czy nie istnieją możliwości pewnego uprzywilejowania eksportu na rynki wolno-dewizowe w dziedzinie niektórych przepisów reglamentacyjnych czy dewizowych, które by stanowiły zachętę dla eksporterów do podejmowania pewnych wysiłków w tym kierunku. W momencie, kiedy zaczynamy w coraz większym stopniu zaopatrywać się w surowce w drodze rozrachunku clearingowego, co połączone być może ze wzrostem cen tych surowców, należy zwrócić baczną uwagę na to, aby nie stało się to powodem dalszego podrażania kosztów naszej produkcji przemysłowej. Prowadziłoby to w konsekwencji do dalszego ograniczenia naszego wywozu na rynki wolnodewizowe na skutek pogłębiającej się różnicy poziomu cen.</u>
<u xml:id="u-37.7" who="#MarianWacławDrozdowski">Na sprawy importu rozpowszechniony jest niesłuszny pogląd, jakoby import był złem koniecznym a importer jednostką społecznie mniej użyteczną. Istotnie, import w Polsce nie może być stawiany jako wzór dobrej i racjonalnej organizacji. Zbyt wielka ilość importerów towarów zakupywanych za granicą wywołuje ich słabość w stosunku do zagranicy. Kupując małe partie towarów, kupujemy je drogo, nie z pierwszego źródła, nie mamy wpływu na drogę i sposób transportu i ubezpieczenia.</u>
<u xml:id="u-37.8" who="#MarianWacławDrozdowski">Reglamentacja przywozu, która w pierwszym okresie słusznie oparta została na zasadzie tzw. praw nabytych, tj. stabilizowania dotychczasowych importerów, z czasem doprowadziła przez sztywność swoich form do zupełnego wypaczenia struktury handlu importowego. Toteż dobrze się stało, że z inicjatywy p. Ministra Przemysłu i Handlu zwołana została pierwsza konferencja importowa, która przed niedawnym czasem poddała gruntownej i wnikliwej analizie zagadnienia importu. Konferencja pod kątem widzenia interesu publicznego w kolaboracji Ministerstwa z przedstawicielami sfer kupieckich i przemysłowych zbadała gruntownie zagadnienie organizacji, warunków i potrzeb importu. Daje ona podstawy do racjonalizacji naszej polityki handlowej w dziedzinie importu. Konferencja wyraźnie wypowiedziała się w kierunku koncentracji importu przez ustalenie minimalnych niepodzielnych kwot poszczególnych towarów, które mogą być importowane. Będzie to miało dodatni wpływ na warunki zakupu, ale także ułatwi warunki finansowania transakcji importowych, pozwoli na uchwycenie pod nasze wpływy zagadnień transportu i ubezpieczenia.</u>
<u xml:id="u-37.9" who="#MarianWacławDrozdowski">Nie mam zamiaru poddawać tu szczegółowemu omówieniu prac i wyników konferencji importowej. Będzie ona miała niewątpliwie swe następstwa w dziedzinie uzdrowienia naszego handlu. Nie bez znaczenia jest okoliczność, że i moment unarodowienia naszego handlu ma tu swoje miejsce. Na konferencji tej przytoczono cyfry, z których wynika, iż rozdrobnienie importu stoi w ścisłym związku z jego strukturą narodowościową. Stworzenie silnych polskich domów importowych jest istotną potrzebą naszego życia gospodarczego i to nie tylko ze względu na racjonalizację importu, ale i ze względu na rolę, jaką handel powinien odgrywać w zakresie równomiernego zaopatrywania produkcji w surowce i gromadzenia zapasów.</u>
<u xml:id="u-37.10" who="#MarianWacławDrozdowski">Instrumentem w ręku Państwa, wpływającym na kształtowanie się obrotów zagranicznych, jest polityka traktatowa. Warunki dzisiejsze stwarzają niesłychane trudności dla naszych negocjatorów. Z reguły dawny typ traktatu handlowego, opartego na klauzuli największego uprzywilejowania, stał się dziś tylko ramką ogólną, wymagającą szczegółowego wypełnienia treści umów płatniczych, kontyngentowych, celnych, weterynaryjnych itp. Umowy te wobec płynności stosunków zawierane są z reguły na krótkie terminy, najwyżej roczne, i wymagają stałej regulacji we wzajemnym kontakcie z kontrahentami. Powoduje to stan permanentnych rokowań handlowych, obciążających aparat ministerialny i utrudniających wszelką działalność handlową na dłuższą metę. Trzeba stwierdzić, że osiągnięcia naszej polityki traktatowej w warunkach, w jakich ona musi być prowadzona, są na ogół bardzo korzystne.</u>
<u xml:id="u-37.11" who="#MarianWacławDrozdowski">W zakresie opieki nad eksportem rolniczym nasza polityka traktatowa w latach ostatnich oddała znaczne usługi w zakresie kształtowania się cen artykułów rolniczych w Polsce. Szereg traktatów handlowych z niemieckim na czele miało wybitne nastawienie prorolnicze.</u>
<u xml:id="u-37.12" who="#MarianWacławDrozdowski">Nie twierdzę, aby interesy ekspansji przemysłowej nie były odpowiednio doceniane przy negocjacjach handlowych. Chodzi mi o to, aby tak jak w pewnych okresach czasu dominujące interesy rolnictwa znajdowały swój słuszny wyraz w kierunku polityki traktatowej, tak samo interesy przemysłu w stosunku zwłaszcza do tych gałęzi przemysłu, które swoją produkcję w większości lub w znacznej mierze opierają na stosunkach z rynkami zagranicznymi, lub w stosunku do krajów, z którymi obroty rolnicze nie mają dla rolnictwa krajowego istotnego znaczenia, były odpowiednio chronione.</u>
<u xml:id="u-37.13" who="#MarianWacławDrozdowski">Jak doniosłe znaczenie mają sprawy traktatowe i dobry system umów handlowych na kształtowanie się eksportu, mogły służyć przykładem ostatnie miesiące. Na negocjatorów naszych spadł obowiązek zapewnienia zbytu znacznej części towarów, produkowanych przez przemysł przyłączonych ziem Śląska zachodniego. Zadanie to, trzeba stwierdzić, zostało wykonane i dziś możemy uważać problem utrzymania produkcji zakładów przemysłowych na ziemiach odzyskanych w granicach dotychczasowych za rozwiązany na okres najbliższy.</u>
<u xml:id="u-37.14" who="#MarianWacławDrozdowski">Słyszy się często narzekania iż obecna administracja handlu zagranicznego, wymagająca różnego rodzaju zaświadczeń, pozwoleń, opłat itd., powodująca najróżniejsze utrudnienia życia w postaci zarządzeń reglamentacyjnych celnych i dewizowych, o których mówiłem, jest zbyt biurokratyczna, skomplikowana, nie elastyczna, hamująca obroty i powodująca tzw. zmęczenie eksportowe. Istotnie lista formalności wymaganych i instytucyj uczestniczących w tej administracji jest poważna. Lecz nie jest to wynalazek polski. To samo obserwujemy nieomal wszędzie, a przede wszystkim w krajach posiadających ograniczenia dewizowe. Natomiast trzeba stwierdzić, że dążność do uproszczenia i ułatwienia obsługi handlu zagranicznego jest powszechna. Dzięki współpracy Ministerstwa z samorządem gospodarczym pod kątem wspólnego celu — zwiększenia naszej ekspansji wszelkie problemy rozpatrywane i rozwiązywane być mogą ku pożytkowi sprawy. Mam nadzieję, że powołana przez p. Ministra komisja do zbadania i uproszczenia obsługi handlu zagranicznego zdoła dalsze postępy na tej drodze poczynić.</u>
<u xml:id="u-37.15" who="#MarianWacławDrozdowski">Gdy mowa o handlu zagranicznym, nie sposób pominąć zagadnienia Gdyni. Gdynia, o której tutaj już była dzisiaj mowa, zbudowana wysiłkiem całego narodu i jego chluba, jest jedynym naszym handlowym portem, pozostającym całkowicie w naszej dyspozycji. Przez Gdynię przechodzi obecnie 46% naszych obrotów handlowych z zagranicą. Dzisiejszego handlu zagranicznego Polski i jego dynamiki tak bardzo uzasadnionej i potrzebnej nie można sobie wyobrazić bez Gdyni. Ale oto dochodzimy do stanu rzeczy, że Gdynia nie jest już w stanie podołać ciążącym na niej zadaniom, jako port przeładunkowy.</u>
<u xml:id="u-37.16" who="#MarianWacławDrozdowski">Praca w porcie odbywa się bez przerwy w ciągu 24 godzin, co jest rzeczą prawie niespotykaną w innych portach. Zdolność techniczna przeładunku artykułów masowych, a w szczególności rud i złomu żelaznego — rzecz niesłychanie ważna na wypadek jakiejś potrzeby specjalnej — jest całkowicie wyczerpana. Kontynuowanie rozbudowy Gdyni jako portu, a w szczególności dalsze inwestycje w zakresie zwiększenia zdolności przeładunkowej, należy zaliczyć do potrzeb niezbędnych i najpilniejszych. Skoro w preliminarzu budżetowym znajdujemy na ten cel tylko minimalne kwoty, będące raczej obsługą długów, powstałych z tytułu rozbudowy portu w latach poprzednich, niż zaspokojeniem bieżących potrzeb inwestycyjnych, należy poważnie zastanowić się nad tym, czy nie można by rozbudowy Gdyni przyśpieszyć na innej drodze. Mam tu na myśli zagadnienie komercjalizacji portu. Sprawa komercjalizacji portu gdyńskiego ciągnie się od szeregu lat. Formułowano na ten temat szereg projektów, z których żaden nie doczekał się realizacji. Ostatni projekt komercjalizacji portu raczej pogarsza niż polepsza stan obecny. Port gdyński przynosi obecnie zysk eksploatacyjny wstawiany do budżetu w wysokości około 5 milionów zł rocznie. Przedsiębiorstwo posiadające zdolność prawną, majątek tej wysokości, co port gdyński, oraz zysk eksploatacyjny około 5 milionów zł rocznie, o ile ten zysk zostałby wydzielony z budżetu państwowego, mogłoby z łatwością w dzisiejszych czasach uzyskać kapitały na inwestycje. Komercjalizacja portu gdyńskiego powinna pójść w kierunku stworzenia dla Gdyni warunków niezależności finansowej od budżetu Państwa, dania jej osobowości prawnej i osiągnięcia przez to właściwych podstaw polityki finansowej. Ponadto port gdyński powinien posiadać swobodę i samodzielność w zakresie polityki personalnej tak niezbędną z punktu widzenia elastyczności działania.</u>
<u xml:id="u-37.17" who="#MarianWacławDrozdowski">Z tego jednoprocentowego udziału naszego w handlu światowym, pozostawiającego nas w tyle za takimi krajami, jak Dania, Szwecja i Norwegia, musimy co prędzej wysunąć się na inne miejsce.</u>
<u xml:id="u-37.18" who="#MarianWacławDrozdowski">Śmiem twierdzić, że nie bez istotnego znaczenia i wpływu na pozycję Polski w świecie jest jej udział w handlu światowym. Musimy stać się narodem, biorącym żywy udział w wymianie międzynarodowej i czerpać z niej korzyści. Aby to osiągnąć, stawać się musimy narodem coraz bardziej morskim. W tych 80% naszych obrotów, idących drogą morską, dominujące miejsce zajmują produkty przemysłu śląskiego. Śląsk docenia zagadnienie morskie i dlatego woła o nieustanną pracę na morzu.</u>
<u xml:id="u-37.19" who="#MarianWacławDrozdowski">Proszę Panów! Chciałbym w paru słowach przejść do zagadnienia handlu wewnętrznego, a to na skutek tego, że sprawy te znalazły tutaj przed niedawną chwilą naświetlenie, moim zdaniem, najzupełniej fałszywe, być może naświetlenie historyka, ale mam wrażenie, że nieznającego zasad gospodarczych i zasad ekonomii.</u>
<u xml:id="u-37.20" who="#MarianWacławDrozdowski">Proszę Panów! Jeżeli s. Zmigryder-Konopka powiada, że w Polsce istnieje kilkadziesiąt tysięcy straganów, że te stragany są podstawą egzystencji szeregu ludzi i nie mogą się stać podstawą egzystencji rolnika, jeżeli s. Zmigryder-Konopka powiada, że te stragany są uosobieniem biedy, to ja na to muszę powiedzieć, że sytuacja wsi polskiej, która dąży do tego handlu drobnego, jest uosobieniem nie biedy, lecz uosobieniem nędzy.</u>
<u xml:id="u-37.21" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-37.22" who="#MarianWacławDrozdowski">Nędza ma przed sobą zawsze tylko nędzę, a bieda ma przed sobą możliwości rozwoju. Otóż dążymy do tego, ażeby z nędzy przejść do biedy, a potem dalej. Dlatego też nie mogę się zgodzić z tym, ażeby te stragany, które p. senator Zmigryder-Konopka pragnie zachować jako formę handlu drobnego w Polsce, mogły być dla nas ideałem. Te stragany powodują niski poziom handlu, jaki w Polsce mamy. Są one symbolem handlu polskiego, a tego my nie chcemy. My chcemy mieć taki handel, jaki jest na zachodzie, gdzie tych straganów nie ma. My nie chcemy takich straganów, które dają 10 zł tygodniowo, tylko takie, które dają dochód większy. My mamy ambicję, żeby zarabiać w handlu więcej, żeby w ten sposób wytworzyć kapitał rodzimy. Nie chcemy dążyć do utrzymania tych straganów, my dążymy do ich zlikwidowania, bo chcemy, żeby poziom handlu i jego struktura miały formy wyższe, takie, jakie mamy na zachodzie. P. senator Zmigryder-Konopka powiada dalej, że w Polsce kapitał, ten właśnie, który gromadzą w tych straganach, musi mieć spokój dla swej działalności gospodarczej. W wypadku jakiegoś niepokoju ten kapitał — jak powiada senator Zmigryder-Konopka — ucieka od zapasów i lokuje się w gotówce. Muszę powiedzieć, że to jest wielkie nieporozumienie, znam fakty, ale odwrotne. W momencie niepokoju, kiedy ten kapitał powinien był zdać egzamin wobec Państwa, uciekał on właśnie z lokat gotówkowych do zapasów towarowych, jeżeli nie do innej formy i innego miejsca ukrycia. Dlatego my tego kapitału w Polsce nie chcemy, bo nie chcemy takiego kapitału, który zawodzi, kiedy Państwo przechodzi chwile próby, ale chcemy mieć taki kapitał, który jest z losem Państwa związany nie tylko na chwilę spokoju, ale również na chwilę niepokoju.</u>
<u xml:id="u-37.23" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-37.24" who="#MarianWacławDrozdowski">Dlatego muszę powiedzieć, że te momenty, które przytoczył s. Zmigryder-Konopka, istotnie nie odpowiadają poglądowi gospodarczemu i sytuacji gospodarczej, jaka istnieje w Polsce. My tego rodzaju życia gospodarczego zupełnie w Polsce sobie nie życzymy, abyśmy mieli kapitał strachliwy, unikający losu i niebezpieczeństw, na jakie Państwo jest narażone. S. Zmigryder-Konopka podał nam tutaj jakieś alegoryczne wykresy pięciu kręgów, w których ma się toczyć życie gospodarcze Polski. Mówił, że chcemy jakoby Żydów „wyobcować” spoza sfery obrotów i stosunków gospodarczych Polski. Otóż ja nie widzę tych pięciu kręgów w całej strukturze gospodarczej Polski, ale widzę tylko jeden wielki krąg, który przeciwnie, „wyobcować” pragnie z życia gospodarczego to, co w nim jest polskie, bo mogę s. Zmigryderowi-Konopce przytoczyć fakty znane mi z imienia i nazwiska, że kiedy przychodzi polski kupiec i stara się otworzyć interes handlowy, założyć sklep w jakiejś miejscowości, gdzie jest preponderancja żydowskiego handlu, to fabrykanci żydowscy robią zmowę, ażeby temu polskiemu kupcowi, broń Boże, nie sprzedać towaru, żeby „wyobcować” go poza ramy handlu w Państwie Polskim. Dlatego to wyodrębnienie jest tylko odpowiedzią na te metody w handlu, które stosuje element żydowski. Musimy to robić, bowiem te metody i te sposoby w praktyce są stosowane w życiu gospodarczym przez kupców żydowskich. Na to musimy odpowiedzieć tą samą bronią i tymi samymi metodami, gdyż inaczej nie dojdziemy do stworzenia polskiego handlu i polskiego przemysłu. Jak powiedziałem, życie gospodarcze i życie Państwa należy ugruntować na potędze gospodarczej. Można to tylko i wyłącznie uczynić na takim kapitale, na takich obywatelach i na takim życiu gospodarczym, które z losem Państwa jest związane nie tylko na dobre, ale i na złe chwile.</u>
<u xml:id="u-37.25" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#AlojzyPawelec">Głos ma Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Przemysłu i Handlu p. Rose.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#ARose">Wysoki Senacie! W zastępstwie p. Ministra Przemysłu i Handlu, który polecił mi wyrazić żal, że choroba i kategoryczny nakaz lekarski uniemożliwiły mu uczestniczenie w dzisiejszej debacie, podczas gdy zmiana terminu dzisiejszego zebrania, o którą prosił, nie była już możliwa — pragnę kilka słów tu powiedzieć — kilka słów tylko, gdyż zadanie moje dziś jest łatwe wobec daleko idącej zbieżności polityki i poczynań Ministerstwa Przemysłu z tym, co tutaj dzisiaj było powiedziane. Cały szereg pp. senatorów zechciał tę zbieżność specjalnie podkreślić, za co im w imieniu p. Ministra Romana pragnę podziękować.</u>
<u xml:id="u-39.1" who="#ARose">Poczynania Ministerstwa Przemysłu i Handlu, realizowane pod kierownictwem Ministra Romana przez cały resort i zespół urzędników w ścisłym porozumieniu ze sferami gospodarczymi, składają się według terminologii, użytej przez Ministra Romana w jego ostatniej mowie sejmowej, na tę „narodową politykę gospodarczą”, która musi przejawiać się na wszelkich odcinkach polityki Ministerstwa. Naczelnym zadaniem tej polityki, naczelnym hasłem jest szybkie uprzemysłowienie kraju. Mam wrażenie, że zawsze i ponownie podkreślać trzeba, że polska polityka przemysłowa zawierać musi cechy dynamizmu, czyli musi dążyć do zmiany dzisiejszego stanu rzeczy. Dzisiejsza debata podkreśliła raz jeszcze, że tezy tej już w Polsce specjalnie podkreślać i bronić nie potrzeba, gdyż wszystkie sfery nie tylko przemysłowe, nie tylko kupiectwo, nie tylko rzemiosło, ale również i rolnictwo i szerokie warstwy tzw. konsumenckie rozumieją, że tylko rozbudowa produkcji poza rolnictwem wprowadzić może polskie życie narodowe na właściwe tory i doprowadzić polski stan gospodarczy do tego dobrobytu, który jedynie odpowiedzieć może naszym aspiracjom narodowym.</u>
<u xml:id="u-39.2" who="#ARose">Jeżeli teraz w kilku słowach poruszę kilka tych specjalnych działów polityki Ministerstwa Przemysłu i Handlu, nad którymi pp. senatorowie dzisiaj specjalnie raczyli się rozwodzić, to przede wszystkim zacznę od polityki kupieckiej.</u>
<u xml:id="u-39.3" who="#ARose">Liczni panowie senatorowie, a zwłaszcza p. senator Barcikowski zechciał tu wysunąć myśli, którym i p. Minister Roman niejednokrotnie, w ostatnich zwłaszcza tygodniach, dawał wyraz. Mam wrażenie, że i uwagi p. senatora Gnoińskiego w zupełności odpowiadają programowi Ministerstwa Przemysłu i Handlu.</u>
<u xml:id="u-39.4" who="#ARose">W skrócie powiedzieć można, że wady strukturalne handlu, odziedziczone przez Polskę niepodległą po Polsce podległej, albo, jak to podkreślił p. sen. Klamer, po Polsce niepodległej dawnych wieków, nie mogą być kwestionowane. Jest również faktem, że polityka reglamentacyjna, kartelowa itd., która rozwinęła się po wojnie, wprowadzić może do stosunków handlowych moment statyczny, petryfikując, że tak powiem, ten wadliwy stan rzeczy.</u>
<u xml:id="u-39.5" who="#ARose">Idzie o to, żeby te potężne instrumenty polityki gospodarczej wykorzystać w sposób zgodny z interesami Państwa i społeczeństwa. Zespół wszystkich tych środków polityki gospodarczej, połączonej ze specyficznymi środkami, jakimi nowoczesna polityka Państwa rozporządza w zakresie kształcenia zawodowego kupiectwa, w zakresie akcji kredytowej itp., musi się złożyć na tę polską politykę kupiecką, nad podstawami i metodami której Ministerstwo Przemysłu i Handlu pracuje w ścisłym kontakcie z zorganizowanym polskim kupiectwem, jak to raczył podkreślić s. Barcikowski.</u>
<u xml:id="u-39.6" who="#ARose">Przechodzę do polityki rzemieślniczej. Mam wrażenie, że również po mowie komisyjnej, wygłoszonej w Komisji Budżetowej przez p. Ministra Romana, prawie w całości temu zagadnieniu poświęconej, niewiele jest do dodania.</u>
<u xml:id="u-39.7" who="#ARose">To, co mówił s. Semkowicz, jest niewątpliwie słuszne. Ta długa lista skarg na poszczególne działy polityki gospodarczej niewątpliwie ma z punktu widzenia potrzeb rzemiosła swoje uzasadnienie. Ale nie ulega również wątpliwości, że przewekslowanie na wszystkich tych odcinkach polityki gospodarczej na tory prorzemieślnicze nie może być tylko wynikiem prac Ministerstwa Przemysłu i Handlu, nawet gdyby był zrealizowany postulat koncentracji środków polityki gospodarczej na odcinku rzemieślniczym w resorcie Ministerstwa Przemysłu i Handlu. To musi być wynik pracy samego rzemiosła i cel ten nie da się osiągnąć, póki organizacja rzemiosła nie wywalczy sobie należytego miejsca. I dlatego jak najmocniej Ministerstwo Przemysłu i Handlu poparło w zeszłym roku te wysiłki rzemiosła, które zmierzały do zwolnienia organizacyj rzemieślniczych od ograniczeń zawartych w dawnej ustawie przemysłowej. Ograniczenia te w tej chwili padły i organizacje rzemieślnicze mają nieograniczone pole działania przed sobą i muszą fakt ten należycie wykorzystać. Jesteśmy w Ministerstwie przekonani, że wykorzystanie to nastąpi wówczas dopiero, jeżeli samorząd rzemieślniczy, dzisiaj — śmiem twierdzić — niedostatecznie jeszcze zakorzeniony w naszym rzemiośle, nawiąże należytą łączność z najszerszymi sferami rzemieślniczymi. I dlatego przypuszczam, że do tych spraw organizacyjnych będziemy musieli powrócić, bo przy słabej organizacji rzemiosła trudno jest mówić o dobrej polityce rzemieślniczej.</u>
<u xml:id="u-39.8" who="#ARose">Dalsze zagadnienie, które tu było poruszone, a które specjalnie duże zainteresowanie wzbudza w resorcie Ministerstwa Przemysłu i Handlu, tj. zagadnienie surowców krajowych, a zwłaszcza surowców krajowych włókienniczych, którym p. senator Beczkowicz zechciał dzisiaj swoje przemówienie poświęcić. Chciałbym program Ministerstwa Przemysłu i Handlu w tej dziedzinie przedstawić w sposób możliwie ścisły i konkretny.</u>
<u xml:id="u-39.9" who="#ARose">Celem naszym zasadniczym jest, aby na wzór tego, co ma miejsce w innych państwach, będących w zbliżonym do nas położeniu, zastąpić surowce zagraniczne mniej więcej w zakresie 25% surowców przywożonych. Ta cyfra 25% praktycznie nie została jeszcze nigdzie przekroczona i przypuszczam, że przedstawia i w naszych warunkach, na razie przynajmniej, pewne maximum. Z cyfr, cytowanych tutaj przez p. senatora Beczkowicza, wynika, że program ten dotychczas zrealizowany jest u nas zaledwie w połowie. Przy prowadzeniu polityki surowców zastępczych zasadniczo bierzemy pod uwagę wszystkie surowce, które w kraju produkowane być mogą, a więc przede wszystkim len i konopie łącznie z ich przetworem, który nazywamy kotoniną, jak również sztuczne włókna celulozowe, a wreszcie sztuczne włókna kazeinowe, zwane lanitalem.</u>
<u xml:id="u-39.10" who="#ARose">Zadaniem naszym musi być zapewnienie należytego zbytu dla surowców krajowych i mam wrażenie, że pod tym względem mamy wobec producentów surowców krajowych sumienie czyste. Mam wrażenie, że nie można wskazać wielu przykładów, przy których surowce krajowe włókiennicze w ostatnich latach nie znajdywałyby zbytu i — dodam — stosunkowo rentownego zbytu. Nie można jednak prowadzić na tym odcinku — jeżeli tak można powiedzieć — polityki próżni i wstrzymywać dopływu surowców zagranicznych, chociaż surowców krajowych nie ma, jeżeli rynek produktów włókienniczych potrzebuje, a życie gospodarcze Polski surowców tych dostarczyć nie może.</u>
<u xml:id="u-39.11" who="#ARose">Przyrost bawełny w ostatnich trzech latach powiększył się istotnie, ale czy potrzebuję podkreślać, że konsumcja na głowę ludności znakomicie wzrosła w ciągu tych ostatnich trzech lat, że wyniszczenie było w zakresie artykułów włókienniczych po kryzysie specjalnie głębokie, że nie możemy dziś powrócić do cyfr sprzed lat, zapominając o tym wielomilionowym przyroście ludności, który wszakże także musi być odziany.</u>
<u xml:id="u-39.12" who="#ARose">A więc jeżeli przy pełnym zapewnieniu zbytu dla surowców krajowych, jednak rynek wymaga dalszych produktów włókienniczych, to mam wrażenie, że choćby w tym celu, ażeby nie rozwierały się przysłowiowe nożyce cen, musimy temu niezbędnemu przywozowi zadośćuczynić. Ale powtarzam, to nie zwalnia nas i nie może nas zwolnić ani na chwilę od trwałej troski o to, żeby odsetek krajowych surowców konsekwentnie, stale i programowo wzrastał. Cyfry na najbliższe lata zostały Panom przedstawione przez p. senatora Beczkowicza i zapewnić Panów mogę, że w chwili obecnej pracujemy w Ministerstw Przemysłu i Handlu nad tym, aby w r. 1940 dalszy poważny przyrost konsumcji krajowych surowców zrealizować.</u>
<u xml:id="u-39.13" who="#ARose">Jeżeli chodzi o te surowce, które ziemie wschodnie interesują, tj. o len i konopie, to tutaj bardzo poważny wysiłek będzie musiał być zrobiony na odcinku produkcji rolnej.</u>
<u xml:id="u-39.14" who="#ARose">Jeżeli idzie o konopie, które są tańsze z tych dwóch surowców i bardziej powszechnie wobec tego nadają się do stosowania, to jeszcze w tej chwili konopie w produkcji rolnej odgrywają rolę na pewno zupełnie niedostateczną. Jesteśmy przekonani, że przez zapewnienie zbytu dla tego włókna produkcja rolna za zapotrzebowaniem nadąży.</u>
<u xml:id="u-39.15" who="#ARose">Trudniej trochę przedstawia się kwestia zapewnienia należytego zbytu materiałów czysto lnianych. To, że w całym szeregu państw zachodnich bogatszych od nas konsumcja na głowę ludności tkanin czysto lnianych jest większa, jest faktem, któremu przeczyć oczywiście nie można, boć niestety konsumcja tkanin czysto lnianych jest funkcją zamożności społeczeństwa. To, co przy naszym stanie zamożności można zrobić, oczywiście zrobić należy. Ale pamiętać trzeba o tym, że zastępowanie tanich tkanin tym droższym produktem jest rzeczą szczególnie trudną.</u>
<u xml:id="u-39.16" who="#ARose">Specjalnie p. senator Beczkowicz zechciał poruszyć sprawę Żyrardowa, który w tej chwili znajduje się — bez względu na to, czy gestię sprawuje Państwowy Bank Rolny, czy Bank Gospodarstwa Krajowego — w gestii państwowej. Oczywiście naturalnym jest, że ze sfer rolniczych wychodzi postulat, żeby tę placówkę dzisiaj Państwo rozbudowywało. Mamy ciężki kłopot, jak ten postulat pogodzić z innym postulatem i w tej Izbie nieraz podkreślanym, aby nie istniał nadmierny etatyzm, zwłaszcza etatyzm w zakresie przemysłu przetwórczego.</u>
<u xml:id="u-39.17" who="#komentarz">(Głos: Wam rolnikom oddać.)</u>
<u xml:id="u-39.18" who="#ARose">Jeżeliby tylko chodziło o to, byłoby to bardzo łatwe zagadnienie, tylko że idzie o doprowadzenie bardzo znacznej nowej gotówki do tego przedsiębiorstwa, a z tym jest trudno w rolnictwie.</u>
<u xml:id="u-39.19" who="#komentarz">(Głosy: W dzierżawę oddać.)</u>
<u xml:id="u-39.20" who="#ARose">W każdym razie podkreślić pragnę, że tu chodzi o konieczność zainwestowania poważnych sum i nad tym nie można przejść w tej chwili do porządku dziennego.</u>
<u xml:id="u-39.21" who="#ARose">Przechodzę do zagadnienia Gdyni, które było również tutaj poruszane przez szereg p.p. senatorów.</u>
<u xml:id="u-39.22" who="#ARose">Co do inwestycyj, które się w Gdyni prowadzi, to już p. Minister Przemysłu powiedział, że maximum tego, co można robić, robimy z chwilą, kiedy budżet Ministerstwa Przemysłu i Handlu w przeszło 50% przeznacza się na cele morskie. Sprawa dostosowania ustroju portu Gdyni do potrzeb życia gospodarczego jest w toku ostatecznego — mam wrażenie — opracowania. Idzie o to, ażeby rzeczywiście nastąpiło usprawnienie i uelastycznienie administracji portu w ten sposób, ażeby Gdynia nie utraciła nadrzędnego charakteru portu polskiego w życiu gospodarczym. Mam wrażenie, że projekt, który w tej chwili realizujemy, temu postulatowi zadośćuczynił. Projekt ten będzie teraz skonfrontowany z zainteresowanymi kołami gospodarczymi i jak tylko ta konfrontacja nastąpi, wejdzie cała ta sprawa w fazę ostatecznej finalizacji.</u>
<u xml:id="u-39.23" who="#ARose">Wreszcie chciałbym tylko w trzech słowach odpowiedzieć na uwagi p. senatorki Szelągowskiej, dotyczące wprowadzenia w życie przepisu art. 376 kodeksu handlowego, który wymaga obowiązkowej rewizji spółek akcyjnych przez buchalterów.</u>
<u xml:id="u-39.24" who="#ARose">Rozporządzenie to dotychczas nie ukazało się dlatego, że obecnie spółki akcyjne podlegają rewizji ze strony rewidentów fiskalnych Jest nie do pomyślenia, żeby wprowadzać drugi i zupełnie innej urzędowej kontroli i żeby pomiędzy dwiema kategoriami rewidentów różnych resortów nastąpiła pewnego rodzaju konkurencja, Nawiasem mówiąc, konkurencja ta obarczyłaby życie gospodarcze sumą, wynoszącą mniej więcej 4 miliony złotych. Dlatego też do zagadnienia tego musimy przystąpić uważnie, rozumiejąc oczywiście, że dla buchalterów przedstawia ono pierwszorzędne znaczenie.</u>
<u xml:id="u-39.25" who="#ARose">Mam jednak wrażenie, że bodaj jeszcze ważniejsze jest inne zagadnienie, którego realizacja jest w tej chwili może łatwiejsza, mianowicie chodzi o kwestię prawnego uregulowania zawodu i tytułu buchaltera. Sprawy te zostały również wysunięte przez zainteresowane koła i są obecnie precyzowane. Ministerstwo będzie dążyć do jak najbardziej aktywnego poparcia tych wysiłków i, przypuszczam, że w ten sposób przyjdzie z efektywną pomocą buchalterom, którzy niewątpliwie na tę pomoc zasługują.</u>
<u xml:id="u-39.26" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#AlojzyPawelec">Lista mówców została wyczerpana.</u>
<u xml:id="u-40.1" who="#AlojzyPawelec">Czy Pan Sprawozdawca zechce zabrać głos?</u>
<u xml:id="u-40.2" who="#komentarz">(S. Kobylański: Zrzekam się głosu.)</u>
<u xml:id="u-40.3" who="#AlojzyPawelec">Rozprawa nad preliminarzem budżetowym Ministerstwa Przemysłu i Handlu została wyczerpana.</u>
<u xml:id="u-40.4" who="#AlojzyPawelec">Wpłynęła interpelacja s. Kornkego, którą przyjmuję do laski marszałkowskiej.</u>
<u xml:id="u-40.5" who="#AlojzyPawelec">Proszę Pana Sekretarza o jej odczytanie.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#KrzysztofMikołajRadziwiłł">Interpelacja s. Kornkego do p. Prezesa Rady Ministrów w sprawie odznaczeń niepodległościowych dla b. uczestników powstań śląskich.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#AlojzyPawelec">Interpelację tę prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
<u xml:id="u-42.1" who="#AlojzyPawelec">Następne posiedzenie odbędzie się jutro o godz. 10 rano.</u>
<u xml:id="u-42.2" who="#AlojzyPawelec">Na porządku dziennym rozprawa szczegółowa nad częścią 5 — Ministerstwo Spraw Zagranicznych oraz nad częścią 12 — Ministerstwo Rolnictwa i Reform Rolnych.</u>
<u xml:id="u-42.3" who="#AlojzyPawelec">Zamykam posiedzenie.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>