text_structure.xml
325 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
457
458
459
460
461
462
463
464
465
466
467
468
469
470
471
472
473
474
475
476
477
478
479
480
481
482
483
484
485
486
487
488
489
490
491
492
493
494
495
496
497
498
499
500
501
502
503
504
505
506
507
508
509
510
511
512
513
514
515
516
517
518
519
520
521
522
523
524
525
526
527
528
529
530
531
532
533
534
535
536
537
538
539
540
541
542
543
544
545
546
547
548
549
550
551
552
553
554
555
556
557
558
559
560
561
562
563
564
565
566
567
568
569
570
571
572
573
574
575
576
577
578
579
580
581
582
583
584
585
586
587
588
589
590
591
592
593
594
595
596
597
598
599
600
601
602
603
604
605
606
607
608
609
610
611
612
613
614
615
616
617
618
619
620
621
622
623
624
625
626
627
628
629
630
631
632
633
634
635
636
637
638
639
640
641
642
643
644
645
646
647
648
649
650
651
652
653
654
655
656
657
658
659
660
661
662
663
664
665
666
667
668
669
670
671
672
673
674
675
676
677
678
679
680
681
682
683
684
685
686
687
688
689
690
691
692
693
694
695
696
697
698
699
700
701
702
703
704
705
706
707
708
709
710
711
712
713
714
715
716
717
718
719
720
721
722
723
724
725
726
727
728
729
730
731
732
733
734
735
736
737
738
739
740
741
742
743
744
745
746
747
748
749
750
751
752
753
754
755
756
757
758
759
760
761
762
763
764
765
766
767
768
769
770
771
772
773
774
775
776
777
778
779
780
781
782
783
784
785
786
787
788
789
790
791
792
793
794
795
796
797
798
799
800
801
802
803
804
805
806
807
808
809
810
811
812
813
814
815
816
817
818
819
820
821
822
823
824
825
826
827
828
829
830
831
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#WacławMakowski">Otwieram posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#WacławMakowski">Jako sekretarze zasiadają pp. Żenczykowski i Matraś. Protokół i listę mówców prowadzi p. Matraś.</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#WacławMakowski">Proszę Panów Sekretarzy o zajęcie miejsc przy stole prezydialnym.</u>
<u xml:id="u-1.3" who="#WacławMakowski">Protokóły 6 i 7 posiedzenia Sejmu uważam za przyjęte, gdyż przeciwko nim nie wniesiono zarzutów.</u>
<u xml:id="u-1.4" who="#WacławMakowski">Zawiadamiam Izbę, że w dniu 10 lutego rb. złożyłem na ręce Jego Eminencji Ks. Nuncjusza Filipa Cortesi w imieniu Sejmu i własnym wyrazy współczucia z powodu zgonu Jego Świątobliwości Papieża Piusa XI.</u>
<u xml:id="u-1.5" who="#WacławMakowski">Również do Jego Eminencji Ks. Kardynała Augusta Hlonda wystosowałem depeszę treści następującej: „W dniach głębokiej żałoby, jaka okryła cały świat katolicki, a z nim i Polskę, wobec zgonu Jego Świątobliwości Papieża Piusa XI, wypróbowanego przyjaciela Polaków — w imieniu Sejmu Rzeczypospolitej i własnym mam zaszczyt złożyć na ręce Waszej Eminencji wyrazy najgłębszego żalu i współczucia, łącząc się w powszechnej żałobie całego Narodu Polskiego.</u>
<u xml:id="u-1.6" who="#WacławMakowski">Jednocześnie mam zaszczyt zawiadomić, że Sejm Rzeczypospolitej na posiedzeniu dnia 10 lutego rb. uczcił pamięć zgasłego Ojca Świętego”.</u>
<u xml:id="u-1.7" who="#WacławMakowski">Od p. posła Żenczykowskiego otrzymałem dnia 25 stycznia rb. pismo z prośbą o nienadawanie dalszego biegu interpelacji, złożonej przez niego do p. Ministra Komunikacji, w sprawie środków zmierzających do usprawnienia ruchu kolejowego w okręgu węzła warszawskiego w związku z faktami, jakie miały miejsce w drugiej połowie grudnia 1938 r. Interpelację tę wycofałem.</u>
<u xml:id="u-1.8" who="#WacławMakowski">Od p. Prezesa Rady Ministrów otrzymałem odpowiedzi na następujące interpelacje.</u>
<u xml:id="u-1.9" who="#WacławMakowski">Proszę Pana Sekretarza o odczytanie tytułów tych interpelacyj.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#TadeuszŻenczykowski">Odpowiedzi otrzymane na interpelacje posłów: Stefana Bilaka w sprawie zdemolowania przez grupę uzbrojonych osób budynku i urządzenia wewnętrznego ukraińskiego domu narodowego w Krasnem pow. złoczowskiego, dr Stefana Witwickiego w sprawie konfiskaty w dzienniku „Diło” z dnia 6 grudnia 1938 r. jego przemówienia, wygłoszonego w Sejmie w dniu 3 grudnia 1938 r., Edwina Wagnera i tow. w sprawie bezpieczeństwa ludności polskiej w okręgu wyborczym nr 72, dr Emila Sommersteina w sprawie zbrodniczych zajść na Politechnice Lwowskiej dnia 18 listopada 1938 r., Dymitra Wełykanowicza w sprawie pobicia obywateli narodowości ukraińskiej w powiecie Zborów woj. tarnopolskiego, Włodzimierza Celewicza w sprawie zajść w dniach 25 września, 11 i 12 października, 1, 2, 3, 4, 5 i 6 listopada 1938 r., Hilarego Tarnawskiego w sprawie zajść w gromadach Isaje, Borynia i Turze w listopadzie 1938 r., Hilarego Tarnawskiego w sprawie obrazy godności osobistej ks. Iwana Krysy, proboszcza w Isajach pow. Turka nad Stryjem przez kapitana K. O. P.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#WacławMakowski">Odpowiedzi te w odpisach zostały doręczone pp. interpelantom.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#WacławMakowski">P. Marszałek Senatu zawiadomił mnie pismem z dnia 9 lutego o przyjęciu przez Senat bez zmian następujących projektów ustaw.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#WacławMakowski">Proszę Pana Sekretarza o odczytanie.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#TadeuszŻenczykowski">Projekty ustaw: o dodatkowych kredytach na rok 1938/39, o użyciu broni przez policję państwową i organa ochrony granic, o zmianie kodeksu karnego wojskowego, o zmianie ustawy o państwowej służbie cywilnej, o ratyfikacji umowy gospodarczej z dnia 1 lipca 1938 r. między Rzecząpospolitą Polską a Rzeszą Niemiecką, o ratyfikacji porozumienia między Rzecząpospolitą Polską a Wielką Brytanią, dotyczącego clenia pewnych wyrobów chemicznych, o ratyfikacji piątego protokółu dodatkowego do konwencji handlowej między Rzecząpospolitą Polską a Królestwem Węgier, o ratyfikacji porozumienia między Polską a Japonią, dotyczącego zniżek celnych na pewne towary japońskie, o ratyfikacji protokółu dodatkowego z dnia 9 lutego 1938 r. do konwencji handlowej i nawigacyjnej między Polską a Rumunią z dnia 23 czerwca 1930 r., o ratyfikacji drugiego protokółu dodatkowego do konwencji handlowej i nawigacyjnej między Rzecząpospolitą Polską a Królestwem Rumunii, o ratyfikacji porozumienia między Polską a Finlandią o cleniu serów pochodzenia finlandzkiego, o zatwierdzeniu układu między Rzecząpospolitą Polską a wolnym miastem Gdańskiem celem uchylenia dwukrotnego opodatkowania w zakresie opłat stemplowych od weksli (podatku wekslowego), o zmianie ustawy o samoistnym podatku wyrównawczym dla gmin wiejskich, o budowie normalnotorowej kolei Tarnowskie Góry — Zawiercie — Kozłów, o budowie normalnotorowej kolei Skierniewice — Łuków, o nabywaniu na własność Państwa nieruchomości ziemskich pozbytych w drodze egzekucji, o zespoleniu samorządu szkolnego z samorządem terytorialnym.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#WacławMakowski">Przystępujemy do porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Budżetowej o projekcie ustawy skarbowej z preliminarzem budżetowym na r. 1939/40 (druk nr 100) — rozprawa ogólna.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#WacławMakowski">Sprawozdawca generalny p. Sowiński ma głos.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#ZygmuntAdamSowiński">Wysoki Sejmie! W swym generalnym referacie na Komisji Budżetowej Sejmu w dniu 8 lutego br. nim przystąpiłem do analizy preliminarza budżetowego scharakteryzowałem stan i przebieg koniunktury światowej ze specjalnym uwzględnieniem zmian koniunkturalnych w Polsce. Preliminarz budżetowy jest przewidywaniem, opartym na przewidywanych przypuszczalnych wpływach i wydatkach. Trafna ocena rozwoju koniunkturalnego umożliwia Rządowi realne zapreliminowanie pozycji wydatków i wpływów. Zorientowanie się w przypuszczalnych kierunkach czy liniach rozwojowych koniunktury na okres objęty preliminarzem budżetowym ułatwia ocenę realności wykonania budżetu Komisji Budżetowej Wysokiego Sejmu.</u>
<u xml:id="u-6.1" who="#ZygmuntAdamSowiński">Dlatego też za swój obowiązek wysoce trudny i niewdzięczny uważałem poprzedzenie analizy preliminarza prognozą koniunkturalną. Starałem się na podstawie drobiazgowo zbieranych materiałów polskich i obcych w ramach ludzkiej możliwości, z całym poczuciem odpowiedzialności naszkicować swój sąd o liniach rozwoju koniunktury na przyszły okres budżetowy. Nie będę powtarzał referatu, który Wysokiej Izbie został rozesłany w postaci drukowanego sprawozdania. Postaram się tylko scharakteryzować przebieg dyskusji budżetowej w odniesieniu do najważniejszych problemów związanych z polityką gospodarczą i budżetową Państwa.</u>
<u xml:id="u-6.2" who="#ZygmuntAdamSowiński">W czasie debat komisyjnych kilkakrotnie poruszona została sprawa prawa budżetowego. O konieczności uchwalenia tego prawa dużo się w Polsce w tej Wysokiej Izbie mówiło i pisało. Historia walki o prawo budżetowe ciągnie się w Polsce od lat kilkunastu jakby wąż morski. Większość członków Komisji Budżetowej, a jak sądzę i większość tej Wysokiej Izby podziela pogląd, że tylko prawo budżetowe ujmie politykę budżetowania w jasne i ściśle określone ramy, pozbawi ją przypadkowości tak szkodliwych dla wykonywania umówionych długofalowych planów gospodarczych, ułatwi i udostępni kontrolę ciał ustawodawczych, zmniejszając możliwość trwonienia grosza publicznego. Prawo budżetowe ułatwi również w dużym stopniu prace i obowiązki Ministra Skarbu. To rosnące w swej aktualności zadanie stoi przed Rządem i Sejmem i mam nadzieję, że zostanie pomyślnie, jak to wynika z zapowiedzi p. Wicepremiera, wreszcie rozwiązane.</u>
<u xml:id="u-6.3" who="#ZygmuntAdamSowiński">Drugim z kolei zagadnieniem, które musiało być wyraźnie postawione zaraz na początku debaty Komisji Budżetowej, była sprawa równowagi budżetu: budżet zrównoważony czy budżet deficytowy. Komisja jednogłośnie stanęła na stanowisku, że tylko budżet zrównoważony gwarantuje Państwu zdrową gospodarkę. Uważając osiągnięcia w tej dziedzinie w ciągu ostatnich paru lat za duży sukces Rządu, komisja postanowiła zasadę równowagi budżetu przyjąć za podstawę swych rozważań i ewentualnych wniosków. Rozumiejąc, że zasada równowagi budżetu ściśle się wiąże z realnością przewidywań budżetowych zarówno po stronie dochodów jak i rozchodów, tę wytyczną uznano za wiążący miernik. W ten sposób zostały przyjęte i określone ramy prac Komisji Budżetowej.</u>
<u xml:id="u-6.4" who="#ZygmuntAdamSowiński">Z referatów resortowych jak i w toku dyskusji wysunęły się na plan pierwszy następujące zagadnienia: 1) zagadnienie przywrócenia rolnictwu rentowności wraz ze sprawą oddłużenia, 2) zagadnienie uprzemysłowienia kraju wraz z zagadnieniem inwestycyjnym, 3) zagadnienia komunikacyjne, oświatowe i pracownicze.</u>
<u xml:id="u-6.5" who="#ZygmuntAdamSowiński">Budżet Ministerstwa Spraw Wojskowych został przyjęty bez dyskusji, tak jak i bez dyskusji przyjęła Komisja Budżetowa zapowiedź Ministra Spraw Wojskowych o wprowadzeniu do ustawy skarbowej poprawki ustalającej, że każda oszczędność na wydatkach względnie poprawa wpływów będzie przeznaczona na Fundusz Obrony Narodowej. To stanowisko komisji znajdzie niewątpliwie pełne uznanie Wysokiej Izby, gdyż w związku z niespokojną sytuacją polityczną w Europie nasze środki budżetowe na potrzeby obrony Państwa są więcej niż skromne i daleko odbiegają od skali wydatków innych państw. W ciągu wielotygodniowych prac komisji poddano sumiennej analizie każdą niemal pozycję preliminowanych wpływów i wydatków. Przedstawiona w skrócie charakterystyka naszego budżetu państwowego wygląda następująco:</u>
<u xml:id="u-6.6" who="#ZygmuntAdamSowiński">Po stronie dochodów przewiduje się łącznie z dochodami nadzwyczajnymi 2.523.173.795 zł, po stronie wydatków kwotę o 32.000 zł mniejszą.</u>
<u xml:id="u-6.7" who="#ZygmuntAdamSowiński">Czy to jest budżet duży czy mały? Żeby uzasadnić odpowiedź na to pytanie, przytoczę szereg danych, dotyczących wysokości budżetów państw ościennych i stosunek tych budżetów do wartości produkcji jak i obciążenia na głowę ludności. Przytaczane przeze mnie cyfry dają tylko przybliżony obraz, gdyż w różnych krajach są stosowane różne metody budżetowania i sprowadzenie do jednego mianownika jest niesłychanie trudne. Tym niemniej cyfry te orientują nas z grubsza w zagadnieniu. Mały Rocznik Statystyczny podaje, iż w r. 1935/36 budżet państwowy, przeliczony na głowę mieszkańca, wynosił w Polsce 56 zł na osobę, w Anglii — 545, a więc 10 razy tyle, w Belgii 600 zł na osobę, a więc 11 razy tyle, we Francji — 305, a więc 5 razy więcej, w Rzeszy — 166, a więc 3 razy więcej, następnie w Czechosłowacji — 123, we Włoszech — 189, w Szwecji — 238, w Japonii — 142, w Rumunii — 44.</u>
<u xml:id="u-6.8" who="#ZygmuntAdamSowiński">Nie mogłem zebrać danych, dotyczących dochodu społecznego w poszczególnych krajach.</u>
<u xml:id="u-6.9" who="#ZygmuntAdamSowiński">W wydawnictwie Instytutu Gospodarstwa Społecznego w numerze styczniowym „Gospodarki Światowej” znajduję cyfry, które jako stojące w pewnym stosunku do dochodu społecznego mogą być pomocne w ocenie porównawczej wielkości budżetów. Czytamy tam, że wartość produkcji rolniczej, górniczej i przemysłowej na głowę mieszkańca w Polsce wynosiła w okresie 1935/36 — 610 zł, w Anglii w tym samym czasie 1.760 zł, we Francji 1.830 zł, w Rzeszy — 1.760 zł, we Włoszech — 880 zł, w krajach bałtyckich 1.040 zł, w Japonii — 550 zł, w Rumunii 600 zł, w Z. S. R. R. — 750 zł.</u>
<u xml:id="u-6.10" who="#ZygmuntAdamSowiński">Jeśli uwzględnimy, iż w Polsce mamy w rolnictwie według jednych 8, według drugich 6 milionów rąk nieprodukcyjnych — weźmy średnio 7 milionów — jeśli dodamy do tego zarejestrowanych i niezarejestrowanych bezrobotnych miast i miasteczek, to przekonamy się, iż ciężar budżetowy na głowę zarobkującą wypadnie w stosunku do dochodu społecznego poważny. Ciężar ten ulegnie znacznemu zwiększeniu, jeśli dodamy do niego świadczenia na samorząd terytorialny i gospodarczy oraz świadczenia ubezpieczeniowe. O budżecie więc naszym można powiedzieć, że jest jednocześnie i duży i mały. Mały — jeśli chodzi o skalę potrzeb Państwa, duży — jeśli weźmiemy stosunek jego do dochodu i ilości zarobkujących ludzi w Polsce.</u>
<u xml:id="u-6.11" who="#ZygmuntAdamSowiński">Drugą cechą naszego budżetu państwowego jest jego sztywność. W przedłożonym nam preliminarzu budżetowym około 84% stanowią wydatki sztywne, niejako opancerzone. Są to wydatki na konieczną obronę Państwa zewnętrzną i wewnętrzną, na obsługę długów, na renty, emerytury i ustawą przewidziane płace pracownicze. Reszta wydatków — około 16% — to wydatki na inwestycje administracyjne, koszty rzeczowe administracji oraz na akcję subwencyjną w gospodarstwie społecznym. W dodatku ta sztywność budżetu rośnie z roku na rok, gdyż rosną pozycje płac, obsługi długów, rent i emerytur.</u>
<u xml:id="u-6.12" who="#ZygmuntAdamSowiński">Trzecią cechą naszego budżetu, cechą zdecydowanie ujemną jest to, iż jest on wybitnie konsumcyjny i w dodatku jego charakter konsumcyjny w związku z powyższym, co już powiedziałem, z roku na rok również rośnie. O trudnościach opanowywania tych tendencyj w budżecie mówił p. Wicepremier na posiedzeniu Komisji Budżetowej w dniu 8 lutego br. Analiza pozycji dochodowych preliminarza wykazuje, iż około 2/3 dochodów stanowią podatki bezpośrednie, około 1/3 — pośrednie. Ten stosunek wpływów z podatków bezpośrednich do pośrednich: 2/3 do 1/3 osobiście uważam za niekorzystny. System świadczenia obywateli na rzecz budżetu Państwa za pomocą podatków bezpośrednich może być sprawiedliwszy przy honorowaniu zasady powszechności i równomierności świadczeń. Jest to jednak system świadczeń sztywnych. Podatki pośrednie są dla obywatela elastyczniejsze i dlatego mniej przykre. Reasumując wyrażam pogląd, że stosunek wpływów z podatków bezpośrednich do wpływów z podatków pośrednich np. jak 50 do 50 uważałbym za korzystniejszy niż 2/3 do 1/3. W rozważanym preliminarzu budżetowym ten stosunek ulega pogorszeniu przez spadek wpływów z pozycji „Monopole i Przedsiębiorstwa Państwowe”.</u>
<u xml:id="u-6.13" who="#ZygmuntAdamSowiński">Sam system podatkowy jest tak zawiły i skomplikowany, że nie są pozbawione słuszności słowa referenta budżetu Ministerstwa Skarbu p. posła Sikorskiego, żeśmy jakby zsumowali manipulacje systemów trzech zaborów, tworząc po odzyskaniu niepodległości swój system podatkowy. Dodam do tego, żeśmy otrzymaną sumę bogato uzupełnili nowymi pomysłami i koncepcjami proceduralnymi. Nasze prawo o opłatach stemplowych zdobyło sobie w świecie rekord niejasności i nieprzejrzystości. Stanowi ono prawdziwą pułapkę dla obywatela, a nie orientują się w nim nawet urzędy, jak tego dowodzą różnolite komentarze. Różnorodność terminów i rodzajów świadczeń podatkowych, ich ilość, w niesamowity sposób dręczą podatnika. Ostatnie lata dały pewną, choć małą, na tym odcinku poprawę. Radykalne uproszczenie systemu podatkowego, Skomasowanie świadczeń — oto rosnące w swej aktualności zadanie, które stoi wciąż żywe przed Ministrem Skarbu.</u>
<u xml:id="u-6.14" who="#ZygmuntAdamSowiński">Czy przedłożony nam preliminarz posiada jakieś luzy po stronie dochodów, czy posiada dostateczne rezerwy? Analizując pozycje dochodów konstatujemy, iż szereg poważnych źródeł dochodowych wyzyskano w 100%, a niektóre pozycje, jak to uzasadnia referent Ministerstwa Skarbu, ponad 100%. Jaką wagę ma ostrożne szacowanie dochodów z zachowaniem koniecznej rezerwy, świadczą nagłe trudności, jakie miał do pokonania Minister Skarbu w bieżącym roku budżetowym. Gdyby nie pewna rezerwa, którą można było choć z trudem wygospodarować po stronie dochodów jak i wydatków, nie było by szans na zamknięcie bez deficytu obecnie wykonywanego budżetu.</u>
<u xml:id="u-6.15" who="#ZygmuntAdamSowiński">Pod tym względem przedłożony nam preliminarz jest w gorszej sytuacji i wykonanie go w sposób zrównoważony będzie niewątpliwie trudniejsze, gdyż zawsze się liczyć trzeba z niekorzystnymi niespodziankami. I tak przewidywane wpływy z monopolów mają osiągnąć 28,7% wszystkich dochodów Państwa. Wiemy, jaki wpływ na dochód z monopolów ma koniunktura gospodarcza w rolnictwie. Obawiam się, że jeżeli nie uda nam się choć w pewnym stopniu poprawić rentowności gospodarstw rolnych, preliminowanych wpływów z monopolów nie osiągniemy. Nie chcę wybijać otwartych drzwi i dla tego nie będę udowadniał, iż na przebieg koniunktury w Polsce ma i jeszcze przez długi szereg lat mieć będzie decydujący wpływ koniunktura rolnicza. Cios, jaki spotkał nasze rolnictwo w jesieni roku ubiegłego na skutek załamania się światowych cen zbożowych, nie przejdzie bez ujemnych następstw dla rozwoju koniunktury przyszłego okresu budżetowego.</u>
<u xml:id="u-6.16" who="#ZygmuntAdamSowiński">Jest rzeczą niewątpliwą, że w wielkiej ilości gospodarstw rolnych została naruszona równowaga między dochodem a wydatkami, że znikła opłacalność produkcji. Nic dziwnego, że problem przywrócenia rentowności w rolnictwie w Komisji Budżetowej wysunął się na plan pierwszy. Bez przywrócenia rentowności w rolnictwie nie ma mowy o tym, aby akcja uprzemysłowienia kraju mogła rozwinąć się w należytym tempie. Przemysł, żeby miał zdrowe warunki rozwoju, musi mieć zapewniony rynek zbytu. Przecież już przy obecnym, stosunkowo słabym jeszcze uprzemysłowieniu posiadamy nadwyżki produkcyjne, które z trudnością lokujemy na rynkach zagranicznych. A jednocześnie konsumcją w kraju artykułów przemysłowych obliczona na głowę mieszkańca jest bardzo niska, nierównomierność zdolności konsumcyjnej Polski A, Polski B, C itd. jest niesłychanie wielka. Podam jeden przykład: w węglu. Zużycie przeciętne na głowę mieszkańca węgla na Górnym Ślązku przekracza 4.600 kg na głowę, podczas gdy zużycie węgla na Polesiu jest 200 razy mniejsze. Potencjonalne możliwości rozbudowy rynku konsumcyjnego w Polsce są olbrzymie i w związku z tym są i realne podstawy do szerokiej akcji uprzemysłowienia kraju. Nie może jednak tempo uprzemysłowienia kraju przewyższać tempa wzrostu chłonności konsumcyjnej rynku, tego rynku, w którym ludność rolna stanowi 2/3 ludności kraju.</u>
<u xml:id="u-6.17" who="#ZygmuntAdamSowiński">Badania Instytutu Puławskiego wykazują jasno, jak mała jest dochodowość gospodarstw rolnych poddanych obserwacji i to przeważnie gospodarstw w lepszych niż przeciętne pracujących warunkach. Dane te wykazują, że wpływy gotówkowe badanych gospodarstw w latach najlepszej koniunktury wynosiły 397 zł 42 gr z jednego ha, a w roku 1934/35 spadły do 136 zł 22 gr, a więc do 34,3% swej pierwotnej wysokości. Charakterystyczne są też cyfry, ile poszczególne kategorie gospodarstw zużywają produkcji na potrzeby własne i gospodarstw. Z danych tych wynika, że najliczniejszy, dominujący w Polsce typ gospodarstw rolnych 2 do 5 ha konsumuje na własne potrzeby ponad 40% swojej produkcji. Tymczasem stojące na wyższym poziomie kultury rolnej gospodarstwa np. szwajcarskie o przestrzeni od 4 do 6 ha sprzedają od 78 do 87% swej produkcji. Jeśli uwzględnimy okoliczność, iż dane Instytutu Puławskiego — może słuszne dla badanych gospodarstw — są raczej optymistyczne dla przeciętnego typu gospodarstwa chłopskiego w całej Polsce, zrozumiemy wagę cyfry, mówiącej, iż przeciętny zarobek rolnika w ciągu ostatnich 10 lat za 1 dzień pracy wynosił 52 gr dziennie. I nic dziwnego, że rynek rolny, skupiający 2/3 ludności Państwa, wykazuje mniej niż 1/3 siły nabywczej i że jego chłonność artykułów przemysłowych jest niesłychanie niska.</u>
<u xml:id="u-6.18" who="#ZygmuntAdamSowiński">W tak słabą newralgiczną gałęź gospodarstwa narodowego uderza jesienią ubiegłego roku klęska niskich cen zbożowych, powodująca straty według danych urzędowych około 100 miln. zł, a według innych źródeł około 240 miln. zł. Równocześnie kończąca się karencja w spłacie długów prywatnych i rozpoczęcie spłat rat kapitałowych w Banku Akceptacyjnym obciąga dodatkowo gospodarstwa rolne kwotą 47 milionów zł w stosunku rocznym.</u>
<u xml:id="u-6.19" who="#ZygmuntAdamSowiński">Jeśli przyjmiemy pod uwagę, że zadłużenie rolnictwa przekroczyło kwotę 3 miliardów zł, w czym najuciążliwsze krótkoterminowe zobowiązania stanowią około 1/4 miliarda złotych, zrozumiemy, że sytuacja na odcinku rolnictwa jest poważna i wymaga szybkiej i skutecznej akcji.</u>
<u xml:id="u-6.20" who="#ZygmuntAdamSowiński">Jakimi drogami winna się toczyć akcja o podniesienie cen i zdolności konsumcyjnej rynku rolnego? Na Komisji Budżetowej uzasadniłem, iż światowy poziom cen zbożowych zapowiada się na dłuższy okres czasu mniej więcej na poziomie obecnych cen światowych, a więc na poziomie stosunkowo niskim.</u>
<u xml:id="u-6.21" who="#ZygmuntAdamSowiński">Z drugiej strony liczyć się musimy w Polsce przez szereg lat z koniecznością wywozu nadwyżek naszej produkcji zbożowej. Te dwie konstatacje rysują wyraźny plan działania. Skoro musimy wywozić nadwyżki zbożowe, żeby poprawić cenę w kraju, to musimy premiować eksport, bo ceny światowe dla naszego rolnictwa są nieopłacalne. Jeśli w porę załatwiony wywóz nadmiaru zboża jest warunkiem podstawowym dodatniego kształtowania się cen na rynku krajowym, to nie czekajmy długo na ujawnienie polityki zbożowej Państwa i ustalenie wysokości stawek premiowych, gdyż umożliwi to wcześniejsze, np. w maju, zawieranie transakcyj zbożowych na terminy jesienne. Kredyty zastawowe, zakupy interwencyjne przez wojsko, instytucje itd., to dalsza, wypróbowana i skuteczna broń w walce o lepszą cenę zbóż.</u>
<u xml:id="u-6.22" who="#ZygmuntAdamSowiński">Drugim czynnikiem, wpływającym na rentowność gospodarstw rolnych, to koszty produkcji obliczone na jednostkę produkcyjną. Komasacje, melioracje, energiczna działalność instruktorska i wszystko to, co sprzyja podnoszeniu tempa intensyfikacji gospodarstw rolnych, podnosząc produkcję podnosi dochód rolnictwa, obniża koszty jednostkowe. Że znaczenie tej akcji docenia Rząd, świadczy o tym nowy plan inwestycyjny.</u>
<u xml:id="u-6.23" who="#ZygmuntAdamSowiński">W dawnym planie na melioracje wodne w rolnictwie było przyznane 3 miliony zł, w nowym — 30 milionów zł, a więc 10 razy więcej. Na inwestycje, usprawniające obrót artykułami rolnymi, w dawnym planie nie było przewidziane nic, w nowym — 15 milionów zł, na inwestycje związane z przebudową ustroju rolnego poprzednio — 16 milionów zł, a obecnie 60 milionów zł, a więc blisko 4 razy więcej.</u>
<u xml:id="u-6.24" who="#ZygmuntAdamSowiński">Dla bardzo wielu gospodarstw rolnych najpoważniejszą i najprzykrzejszą pozycję wydatków stanowi obsługa długów. Wzrost pozycji obsługi długów przy jednoczesnym poważnym spadku dochodów jeszcze bardziej zaostrzył to zagadnienie. Zapowiedziana przez p. Wicepremiera ustawa o kredycie długoterminowym niskoprocentowym dla drobnych i średnich gospodarstw ma wpłynąć w krótkim czasie do laski marszałkowskiej. Niewątpliwie przyczyni się ona do złagodzenia problemu, jeśli jej wysokość i sposób rozprowadzenia zdoła sprowadzić wysokość zadłużenia warsztatów rolnych do zdolności płatniczej ich właścicieli. Nim się to jednak stanie, wiele krzywdy uczynić mogą już w toku będące egzekucje. Karencja egzekucyjna do czasu doprowadzenia kredytów wydaje się konieczna. Mimo że obecny udział rolnictwa w konsumcji artykułów przemysłowych jest bardzo niski, to ze względu na wielkie potencjalne możliwości rozbudowy konsumcji przemysłowej na wsi problem cen przemysłowych jest zagadnieniem wiecznie aktualnym. Zagadnienie ponownego rozwarcia nożyc cen było w Komisji Budżetowej przedmiotem żywej dyskusji i znajdzie niewątpliwie swe echo i w debacie na plenum Sejmu. Wydaje mi się, że koniecznością jest podejście do rozwiązania tego zagadnienia z dwóch stron: przez akcję, zmierzającą do podniesienia cen rolniczych, zwłaszcza na zboże z jednej strony oraz przez wpływanie na obniżanie przerostów cen artykułów przemysłowych z drugiej strony.</u>
<u xml:id="u-6.25" who="#ZygmuntAdamSowiński">Sygnalizowałem opinię ekonomistów, iż przewiduje się dla zbóż na dłuższy okres czasu obecny niski poziom cen światowych. Tym większego znaczenia nabiera akcja przystosowania cen przemysłowych do siły nabywczej rynku rolnego. Nie jest to zagadnienie łatwe i jeśli chcemy przeprowadzić je porządnie, z zachowaniem słusznego poziomu rentowności, to musimy się przygotować na poważną długofalową akcję. Jestem przeciwnikiem mechanicznego podejścia do zagadnienia, bo jest ono prawie zawsze młóceniem cepami na oślep.</u>
<u xml:id="u-6.26" who="#ZygmuntAdamSowiński">W Polsce jest niewątpliwie dużo do zrobienia na odcinku kompresji kosztów produkcji. Poddać jednak trzeba sumiennemu rozważeniu i analizie wszystkie elementy kosztów.</u>
<u xml:id="u-6.27" who="#ZygmuntAdamSowiński">Trudno mi tu nużyć Wysoką Izbę wyliczaniem licznych bolączek produkcyjnych, podrażających koszt produkcji. Dodam tylko kilka z nich, by nie być gołosłownym. W wielu gałęziach produkcji w Polsce jesteśmy świadkami panującego niesłychanego bałaganu produkcyjnego. Bałagan ten znakomicie powiększył kryzys. Naprzykład przedsiębiorstwo X zamiast produkować artykuły, do których najlepiej ze względu na wyposażenie techniczne i personel fachowy jest przygotowane, pod wpływem przypadkowej i z reguły przemijającej okazji chwyta się za produkcję artykułów, do których nie jest dostatecznie przygotowane. Robi oczywiście drogo, gorzej niż fachowo do tego przygotowana firma. A rezultat: zmniejszają się zamówienia, w których produkcji specjalizowała się dana firma, i podrażają tym samym jej koszta. Sama zaniedbuje własną produkcję, która też drożeje, obciążona nieprodukcyjnymi kosztami dodatkowej, w niekorzystnych warunkach wytwarzanej produkcji. Rozmiary tej bolączki, a raczej choroby, są znacznie większe niż to się powszechnie sądzi.</u>
<u xml:id="u-6.28" who="#ZygmuntAdamSowiński">Zagadnienie normalizacji i standaryzacji produkcji kryje w sobie wielkie możliwości zniżki kosztów produkcji. Produkujemy w rozlicznych gałęziach przemysłu setki i tysiące odmian artykułów, kiedy dla obsłużenia potrzeb życia wystarczałaby kilkakrotnie, a często kilkunastokrotnie mniejsza ilość gatunków (asortymentów). Jak się przez to podraża produkcję, ile zamraża się niepotrzebnie pieniędzy na konieczne zapasy w magazynach wytwórców i sprzedawców i jak to z kolei wpływa na podrożenie produkcji, jest zrozumiałe dla każdego.</u>
<u xml:id="u-6.29" who="#ZygmuntAdamSowiński">Albo inny przykład. Jest importowany jakiś artykuł potrzebny na rynku polskim. Można by było go w kraju wyrabiać — nie ma amatorów. Niech się znajdzie jakiś śmiałek, uruchomi produkcję i niech mu się ta produkcja opłaca, masowo rzucają się na tę produkcję inni amatorzy i w krótkim czasie przeładowują rynek. Cena wprawdzie spada, ale spada jakość wykonania, rentowność produkcji załamuje się no i reszta już idzie w wiadomy sposób: protesty, nadzory, upadłości, redukcja robotników itd. To ostatnie zjawisko jest szczególnie częste w handlu. Jak to zraża ciułaczy i odstrasza od angażowania się w przemyśle i handlu, wiemy wszyscy. Nie sposób tu wyliczać rozliczne wymagające uporządkowania sprawy, które same się nie uporządkują.</u>
<u xml:id="u-6.30" who="#ZygmuntAdamSowiński">Wydaje mi się, że w czasach dzisiejszych, w związku z wymogami obronności i potrzebami polskiej racji gospodarczej, ewolucja form organizacyjnych życia gospodarczego staje się coraz bardziej konieczna. Formy dzisiejsze, które niewątpliwie odegrały w swej epoce dodatnią rolę, ulec muszą w zmienionych warunkach ewolucji. Dążyć należy, by ewolucja ta szła w zdrowym kierunku. Sądzę, że takim zdrowym kierunkiem będzie pociągnięcie życia gospodarczego i poszczególnych jego branż do wykonywania w odpowiednich warunkach i z koniecznym kapitałem zaufania zadań życia zbiorowego Państwa zgodnie z wymogami obronnymi i z wymogami polskiej racji gospodarczej.</u>
<u xml:id="u-6.31" who="#ZygmuntAdamSowiński">A wymogi te wzrastają i wzrastać będą. Rosnące przeludnienie wsi stawia problem uprzemysłowienia kraju na czoło zagadnień państwowych. Dotąd w Polsce nie będzie można mówić o całkowitym rozwiązaniu problemu opłacalności rolnictwa, dopóki nie zdejmiemy ze wsi nadmiaru rąk roboczych. Jakie to ma znaczenie, zilustruję na przykładzie. Na kilkumorgowym gospodarstwie żyje np. rodzina składająca się z 8 głów, wtedy kiedy do obrobienia gospodarstwa wystarczy cztery pary rąk. Zabierzmy z tego gospodarstwa cztery osoby do handlu czy przemysłu, a efekt będzie taki, że na głowę pozostałych dochód z gospodarstwa będzie dwukrotnie wyższy. Równolegle więc z akcją intensyfikacji gospodarstw rolnych musi być prowadzona akcja uprzemysłowienia i uhandlowienia Polski. Nie wystarczy produkować, trzeba jeszcze postarać się o stworzenie sprawnego aparatu dystrybucji towarów, który by umożliwił rozpowszechnianie wyrobów krajowych z powstających wciąż nowych działów produkcji. Musimy stworzyć i rozbudować nasz aparat handlu zagranicznego na wszystkich terenach i poza granicami kraju, gdzie to tylko będzie możliwe. Zarówno dla ludności rolnej, jak i dla naszej młodzieży miejskiej pole do działania szykuje się olbrzymie. Na specjalne uznanie zasługuje inicjatywa samorządu gospodarczego, dzięki której już wkrótce ma być utworzone specjalne biuro badań dystrybucji towarów. Biuro to ma przeprowadzić studia nad rynkiem krajowym, jego pojemnością, ma badać linie rozwojowe, wahania sezonowe, koszty pośrednictwa, czynnik ekonomiczny, prawny i społeczny w handlu itd. Niewątpliwie praca biura stworzy podstawy dla zdrowego rozwoju handlu polskiego.</u>
<u xml:id="u-6.32" who="#ZygmuntAdamSowiński">W rozdanym Wysokiej Izbie drukowanym sprawozdaniu, mówiłem między innymi o znaczeniu zawartych niedawno umów handlowych angielsko-amerykańskiej i amerykańsko-kanadyjskiej. Umowy te, konsolidując świat anglosaski w stosunkach handlowych, stwarzają i dla nas wyjątkowe okazje w związku z bojkotem państw totalnych. Ściślejsze powiązanie się nasze z kontrahentami, którzy dysponują w dwóch trzecich rynkami światowymi, znakomicie rozszerzy nasze możliwości handlowe.</u>
<u xml:id="u-6.33" who="#ZygmuntAdamSowiński">Przedmiotem żywych dyskusyj na Komisji Budżetowej były również sprawy emigracyjne i kolonialne i sprawy surowcowe. Niewątpliwie echa tych dyskusyj znajdą swój wyraz i w debacie sejmowej.</u>
<u xml:id="u-6.34" who="#ZygmuntAdamSowiński">Szybkie prace nad elektryfikacją Polski, prace, które szczęśliwie wchodzą w okres wzmacniającego się tempa, stworzą renesans dla przemysłu drobnego, rzemiosła, przemysłu chałupniczego i ludowego. Tania i dostępna energia elektryczna — to potężna dźwignia rozwoju zwłaszcza tam, gdzie dotąd króluje wyłącznie prymitywna ręczna obróbka. Budowa elektrowni wodnych w Porąbce, Rożnowie, Wilnie jest w toku, ruszyły więc z miejsca nareszcie sprawy, które najkapitalniej wpłyną na potanienie energii elektrycznej w Polsce.</u>
<u xml:id="u-6.35" who="#ZygmuntAdamSowiński">Nowy program inwestycyjny, przewidujący wzmożone tempo prac inwestycyjnych, niewątpliwie odbije się też dodatnio na przebiegu koniunktury w Polsce, jak i na wpływach budżetowych. Ta metoda działania zdała już egzamin w roku 1938. Mimo niekorzystnych uderzeń z zewnątrz, płynących z pogarszającej się koniunktury światowej, mimo załamania się cen zbóż i dotkliwych stąd strat, dodatnie efekty wykonywanego planu inwestycyjnego, skompensowały ujemne bodźce i choć w zwolnionym tempie poprawa koniunktury szła u nas dalej. Jest rzeczą nieuniknioną, że w związku z wykonywanym planem inwestycyjnym zadłużenie Państwa silnie wzrasta. Dlatego też pilnie czuwać należy nad tym, by rodzaj i jakość zaprojektowanych inwestycyj tak był dobierany, by efekty wtórne wywołane robotami inwestycyjnymi odrzucały na rzecz Skarbu Państwa dochody pokrywające przynajmniej obsługę długów, wynikłych z dokonywanych inwestycyj.</u>
<u xml:id="u-6.36" who="#ZygmuntAdamSowiński">Nie procentuje się każdy zmarnotrawiony grosz, każda nieprzemyślana, niecelowo wykonana inwestycja, dlatego też użyć należy wszystkich środków, by to, cokolwiek się projektuje czy wykonuje, było robione celowo, oszczędnie i jeszcze raz oszczędnie.</u>
<u xml:id="u-6.37" who="#ZygmuntAdamSowiński">Dużą dyskusję wywołały na Komisji Budżetowej sprawy oświatowe. Trzeba przyznać, że w polityce budżetowej Ministerstwo Oświaty stoi na pierwszym miejscu, jeśli chodzi o wzrost sum preliminowanych na wydatki związane z tym resortem. W roku bieżącym budżet Ministerstwa Oświaty został powiększony o 23 miln. zł.</u>
<u xml:id="u-6.38" who="#ZygmuntAdamSowiński">Dużą dyskusję w Komisji Budżetowej wywołała sprawa urzędnicza. Postulaty urzędnicze szły w kierunku skasowania podatku specjalnego, przyznania dodatków rodzinnych i dopłat na wpisy szkolne. Koszt orientacyjny tych świadczeń wyniósłby około 150 miln. zł. Nie ulega wątpliwości, że wynagrodzenia urzędnicze, zwłaszcza na niższych stopniach, są bardzo niedostateczne, że powoduje to nadmierne zadłużanie się pracowników, że odbiera im spokój w pracy i nie wpływa dobrze na jej wydajność.</u>
<u xml:id="u-6.39" who="#ZygmuntAdamSowiński">Komisja Budżetowa, z całą życzliwością odnosząc się do zgłoszonych postulatów, szukała wyjścia, które by dało się pogodzić ze stanowiskiem Rządu i zasadą równowagi budżetu. Została przyjęta do ustawy skarbowej poprawka, która upoważnia Rząd do wypłaty dodatków rodzinnych w razie uzyskania nadwyżki we wpływach lub oszczędności w wydatkach. Mam niepłonną nadzieję, że poprawka ta nie zostanie tylko na papierze.</u>
<u xml:id="u-6.40" who="#ZygmuntAdamSowiński">W związku jednak ze słusznie wysuniętym postulatem urzędniczym wywiązała się dyskusja na temat wzrostu wydatków personalnych. Oświadczenie p. Wicepremiera, że przy wzroście dochodów w budżecie netto o 150 miln. zł wydatki personalne wzrosną w budżecie brutto o 197 miln. zł, wywołało w Komisji Budżetowej poważne zaniepokojenie. P. Wicepremier zapowiedział nowelizację ustawy uposażeniowej z r. 1934, nowelizację, idącą w kierunku zmniejszenia rozpiętości między płacami wyższymi a niższymi. Ta zapowiedź była życzliwie przyjęta przez całą Komisję Budżetową. Pozwolę sobie jednak zwrócić uwagę, że nowelizacja ustawy z r. 1934 nie rozwiąże problemu wzrostu wydatków personalnych. Będzie ona miała niewątpliwie wielkie znaczenie moralne i to będzie jej główną zasadniczą zaletą. Praktycznie nie przyniesie ona tych rezultatów, jakich się wszyscy spodziewają. Zilustruję to na przykładzie: Gdybyśmy wszystkim urzędnikom państwowym od I do V kategorii obniżyli pensje do 0, dalej chyba nie można, to otrzymalibyśmy sumę około 7 miln. zł. Proszę zsumować w preliminarzu budżetowym pozycję wydatków administracyjnych. W części A „Administracja” wydatki personalne wynoszą 686.138.000 zł okrągło, a więc obniżenie do wynagrodzeń od I do V kategorii z dodaniem ich do wynagrodzeń reszty urzędników podniosłoby ich wynagrodzenia o okrągło 1%, a więc nie załatwiłoby problemu. Rozwiązanie radykalne da tylko przebudowa naszego systemu urzędowania. Nie jest winą urzędników, że toną w górach papieru na skutek niesłychanie skomplikowanej i zagmatwanej procedury urzędowania. Mówiłem już o tym w roku ubiegłym i powtarzam raz jeszcze, że nie ma przesady w tym, iż połowa tych formalności jest zbytecznym balastem, zabierającym ludziom czas i pieniądze, rujnującym nerwy urzędnikom i petentom. Dużo w tym winy ponosi nasze skomplikowane, wielokrotnie nowelizowane i łatane prawodawstwo. Wiadomo przecież, że czasem przecinek postawiony w nieodpowiednim miejscu w ustawie wywołać może całe mnóstwo manipulacyj biurokratycznych, a cóż dopiero setki, w przypadkowych często okolicznościach powstałych, nowelizacyj.</u>
<u xml:id="u-6.41" who="#ZygmuntAdamSowiński">Uważam za wielki i pomyślny krok naprzód powołanie przez p. Ministra Sprawiedliwości komisji ekspertów, która zajmie się sprawą kodyfikacji ustaw w sensie ich uproszczenia. Proste, nieskomplikowane ustawy, właściwy podział obowiązków i odpowiedzialności, możliwie prosty tryb postępowania — oto droga do racjonalnego załatwienia problemu wzrostu wydatków administracyjnych. Tylko na tej drodze będzie można z czasem doprowadzić płace urzędnicze do należytego poziomu bez podnoszenia globalnej sumy wydatków. Stopniowa redukcja liczby urzędników w miarę postępu prac usprawniających winna się odbywać w drodze naturalnej redukcji (śmierć, odejście na emeryturę) lub w drodze odpływu do nowobudujących się placówek gospodarczych, np. do Centralnego Okręgu Przemysłowego.</u>
<u xml:id="u-6.42" who="#ZygmuntAdamSowiński">Wysoki Sejmie! Preliminarz budżetowy Państwa na okres od 1 kwietnia 1939 r. do 31 marca 1940 r., wniesiony przez Rząd, przewidywał ogółem dochody na 2.523.173.795 zł, wydatki na 2.523.141.780 zł, a więc nadwyżkę dochodów w wysokości 32.015 zł.</u>
<u xml:id="u-6.43" who="#ZygmuntAdamSowiński">Projekt budżetu, uchwalony przez Komisję Budżetową, ustala ogółem dochody na 2.525.884.145 zł, wydatki na 2.525.847.560 zł, a zatem nadwyżkę dochodów w wysokości 36.585 zł.</u>
<u xml:id="u-6.44" who="#ZygmuntAdamSowiński">Różnica między sumą dochodów uchwaloną przez Komisję Budżetową a przewidzianą w preliminarzu rządowym powstała ze zwiększenia wpływów: z opłat konsularnych o 825.000 zł, z podatku od nieruchomości o 5.500.000 zł, z różnych dochodów administracji państwowej o 1.885.350 zł i ze zmniejszenia wpływów: z podatku od cukru o 4.000.000 zł, z opłat stemplowych o 1.500.000 zł. Ostatecznie dochody zwiększono o 2.710.350 zł.</u>
<u xml:id="u-6.45" who="#ZygmuntAdamSowiński">Różnica między sumą wydatków uchwaloną przez Komisję Budżetową a przewidzianą w preliminarzu rządowym powstała ze zwiększenia wydatków na Najwyższy Trybunał Administracyjny o 60.000 zł, na urzędy dyplomatyczno-konsularne o 650.000 zł, na zjazd Polaków z zagranicy o 100.000 zł, na Bibliotekę Polską w Paryżu o 75.000 zł, na popieranie kultury wsi o 40.000 zł, na wyznania religijne o 1.454.000 zł, (z tego na wyznanie katolickie o 300.000 zł, na wyznanie ewangelickie o 50.000 zł i wyznanie prawosławne o 1.104.000 zł) na akcję kulturalno-oświatową i opiekuńczą na rzecz robotników o 70.000 zł, na różne wydatki administracji państwowej o 451.780 zł i ze zmniejszenia różnych wydatków administracji państwowej o 295.000 zł. Ostatecznie zwiększono wydatki o 2.705.780 zł.</u>
<u xml:id="u-6.46" who="#ZygmuntAdamSowiński">Z powodu zatem ogólnego zwiększenia dochodów o 2.710.350 zł okrągło a wydatków o 2.705.780 zł, powstaje różnica w wysokości 4.570 zł, o którą zwiększa się przewidywaną nadwyżkę dochodów, W imieniu Komisji Budżetowej proszę Wysoką Izbę o przyjęcie przedłożonego budżetu ze zmianami i poprawkami Komisji Budżetowej wraz z uchwalonymi rezolucjami,</u>
<u xml:id="u-6.47" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Skwarczyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#komentarz">(Powitany oklaskami)</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#StanisławSkwarczyński">Jako szef Obozu Zjednoczenia Narodowego chcę przy okazji debaty budżetowej rozpatrzyć w moim przemówieniu ogólny stosunek Obozu do dotychczasowych prac Rządu i dalszych jego zamierzeń.</u>
<u xml:id="u-8.2" who="#StanisławSkwarczyński">Wiele się o tym stosunku pisze i mówi w prasie i wśród ugrupowań politycznych nam nieprzychylnych, imputując nam bądź zbyt uległy stosunek do Rządu, bądź to chęć napaści i wywołania przesilenia w tym czy innym resorcie ministerialnym.</u>
<u xml:id="u-8.3" who="#StanisławSkwarczyński">Widocznie pobożnym życzeniem opozycji, która stosując bojkot wyborów nie chciała wziąć udziału w pracach parlamentarnych, jest chęć wywołania nieporozumienia między Obozem Zjednoczenia Narodowego a Rządem oraz pragnienie, abyśmy my wywoływali kryzys gabinetowy.</u>
<u xml:id="u-8.4" who="#StanisławSkwarczyński">Nadzieje te są złudne. Stosunek nasz do Rządu jest pozytywny i nie wynika on wcale z tego, że wszyscy niemal ministrowie są członkami Obozu Zjednoczenia Narodowego.</u>
<u xml:id="u-8.5" who="#StanisławSkwarczyński">Według naszej Konstytucji Rząd mianowany jest przez Prezydenta Rzeczypospolitej wedle Jego woli i sumienia i wcale nie jest emanacją ugrupowania politycznego, którego obowiązkiem było by z tej racji go popierać.</u>
<u xml:id="u-8.6" who="#StanisławSkwarczyński">Obowiązkiem Izb jest kontrola i krytyka — dodatnia czy ujemna — pracy Rządu. Potrafimy spełniać ten obowiązek z całą sumiennością, bez względu na to, czy dany minister jest z nami związany wspólnością zapatrywań politycznych czy też nie.</u>
<u xml:id="u-8.7" who="#StanisławSkwarczyński">Sądzę, że gdyby przywódcy opozycji w Polsce umieli zdobyć się na obiektywny sąd, musieliby przyznać, że wyniki pracy Rządu za rok ubiegły — będące konsekwentnym kontynuowaniem pracy lat poprzednich — są pozytywne.</u>
<u xml:id="u-8.8" who="#StanisławSkwarczyński">Najważniejszymi wydarzeniami politycznymi ubiegłego roku w Polsce było rozszerzenie naszych granic przez odzyskanie Zaolzia i innych ziem oraz unormowanie naszych stosunków sąsiedzkich z Litwą.</u>
<u xml:id="u-8.9" who="#StanisławSkwarczyński">Były to dużej miary sukcesy naszej polityki międzynarodowej — co już nie raz miałem sposobność stwierdzić — sukcesy, mające nie tylko materialne, lecz bodaj jeszcze większe znaczenie moralne przez podniesienie prestiżu naszego Państwa w oczach całego świata. Lecz najracjonalniej nawet, najkonsekwentniej i najzręczniej kierowana dyplomacja nie mogłaby odnosić sukcesów, nie mając po za sobą siły stojącej za jej słusznymi postulatami.</u>
<u xml:id="u-8.10" who="#StanisławSkwarczyński">W dniach rozgrywki naszej o Zaolzie armia nasza stała w gotowości, dając postawą swą gwarancję sprawnego wykonania najwyższej decyzji. Byliśmy wówczas i jesteśmy dziś pewni, a wraz z nami był tego pewny cały świat, że rozkaz Naczelnego Wodza „maszerować” padłby również i w wypadku odrzucenia naszego ultimatum.</u>
<u xml:id="u-8.11" who="#komentarz">(Huczne oklaski).</u>
<u xml:id="u-8.12" who="#StanisławSkwarczyński">Ażeby jednak móc powziąć decyzję, ażeby rzucić rozkaz „maszerować”, nie wystarczy dziś mieć w swej dyspozycji bitną i wyszkoloną armię. Za armią musi stać społeczeństwo. Aby powziąć decyzję brzemienną w następstwa wojenne, trzeba mieć gwarancję równowagi, spokoju, wytrwałości i entuzjazmu dobrze zorganizowanego i gotowego psychicznie do ofiar i wysiłku społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-8.13" who="#StanisławSkwarczyński">Oto są imponderabilia, dające siłę wypowiedzeniom naszej dyplomacji. Lecz imponderabilia muszą być poparte czynnikiem gotowości technicznej i materialnej.</u>
<u xml:id="u-8.14" who="#StanisławSkwarczyński">Wydatny rozwój gospodarki polskiej w ostatnich latach, szybka rozbudowa przemysłu, mającego przede wszystkim służyć celom wojskowym, sprawność transportu i łączności i umiejętność ich współpracy z wojskiem — są to również nieodzowne czynniki dla powzięcia decyzji. Wszystkie te elementy w roku ubiegłym dobrze odpowiedziały swemu zadaniu.</u>
<u xml:id="u-8.15" who="#StanisławSkwarczyński">Trudno mi również nie wymienić w tym miejscu sprawnej i znakomicie opanowanej pracy państwowych instytucyj finansowych.</u>
<u xml:id="u-8.16" who="#StanisławSkwarczyński">Wysoka Izbo! Przedstawiłem tu krótką analizę ważnych wypadków politycznych ubiegłego roku. Z analizy tej wynika, że Rząd nasz jako całość, wszystkie resorty razem i każdy poszczególnie, stanął w roku zeszłym jakby przed ważnym egzaminem, którego wynik jest dokumentem historycznym.</u>
<u xml:id="u-8.17" who="#StanisławSkwarczyński">Duża jak na nasze stosunki, bo przekraczająca 67% głosujących frekwencja w czasie ostatnich wyborów do Izb ustawodawczych, które — jak wiadomo — zbojkotowane były przez partie opozycyjne, stanowi bez wątpienia akt zaufania społeczeństwa do Rządu. Twierdzę więc, iż pozytywny nasz stosunek do Rządu wynika z trzeźwej i obiektywnej oceny rezultatów jego prac. Nie bylibyśmy w porządku wobec historii i naszych wyborców, gdybyśmy nie darzyli tego Rządu zaufaniem.</u>
<u xml:id="u-8.18" who="#StanisławSkwarczyński">Zaznaczyłem już na wstępie mego przemówienia, że jednym z obowiązków Izb ustawodawczych jest kontrola i krytyka prac Rządu. Chciałbym być dobrze pod tym względem zrozumiany zarówno przez Rząd, jak i przez Wysoką Izbę oraz całe społeczeństwo. Odbiegamy bowiem od złych tradycyj dawnych metod życia parlamentarnego, dla których decydującym motywem stosunku do Rządu były wyłącznie przesłanki czysto polityczne lub personalne, sprowadzające się do walki o władzę.</u>
<u xml:id="u-8.19" who="#StanisławSkwarczyński">Jesteśmy obozem politycznym, opartym na dobrowolnym podporządkowaniu interesów jednostek nadrzędnemu dobru Narodu. Jesteśmy obozem, który przeciwstawia się kategorycznie wszelkiej walce o interesy wyłącznie tej czy innej warstwy społecznej. Istniejąca sprzeczność tych interesów musi być harmonizowana w imię celu nadrzędnego, którym jest dobro Narodu i Państwa. Prawda ta jest zasadniczą podstawą naszej ideologii i naszej metody pracy w tej Izbie.</u>
<u xml:id="u-8.20" who="#StanisławSkwarczyński">To więc, czy całokształt względnie pewne tylko dziedziny działalności całego Rządu lub poszczególnych ministerstw idą po linii tego wspólnego naczelnego dobra — stanowi podstawę naszej kontroli, krytyki i w ogóle naszego stosunku do Rządu.</u>
<u xml:id="u-8.21" who="#StanisławSkwarczyński">W debacie budżetowej z natury rzeczy na czoło wysuwają się zagadnienia gospodarcze.</u>
<u xml:id="u-8.22" who="#StanisławSkwarczyński">W przemówieniu moim, wygłoszonym w tej Izbie w dniu 3 grudnia na temat naszych postulatów gospodarczych, zaznaczyłem, że granicą zaspokojenia potrzeb Państwa w danym okresie są jego możliwości materialne; zaś drugą linię graniczną zakreślają konieczności państwowe.</u>
<u xml:id="u-8.23" who="#StanisławSkwarczyński">Koniecznościami tymi, które obszerniej omówią inni moi koledzy klubowi, w naszym rozumieniu są:</u>
<u xml:id="u-8.24" who="#StanisławSkwarczyński">1) inwestycje gospodarcze związane z obronnością Państwa;</u>
<u xml:id="u-8.25" who="#StanisławSkwarczyński">2) rozładowanie bezrobocia i rozwiązanie sprawy przeludnienia wsi;</u>
<u xml:id="u-8.26" who="#StanisławSkwarczyński">3) podniesienie stopy życiowej ludności do minimalnego chociażby poziomu kultury i higieny przez osiągnięcie należytej opłacalności rolnictwa oraz spolszczenie handlu, przemysłu i rzemiosła;</u>
<u xml:id="u-8.27" who="#StanisławSkwarczyński">4) odpowiednie unormowanie zarobków robotników i pracowników umysłowych.</u>
<u xml:id="u-8.28" who="#StanisławSkwarczyński">Zdajemy sobie sprawę z trudności w osiągnięciu tych koniecznych postulatów i rozumiemy, że droga ta jest żmudna, ale wierzymy, że Rząd potrafi skutecznie i zdecydowanie dążyć do realizacji tych zasadniczych postulatów.</u>
<u xml:id="u-8.29" who="#StanisławSkwarczyński">Ta nasza wiara jest wysoką miarą naszego zaufania do Rządu.</u>
<u xml:id="u-8.30" who="#StanisławSkwarczyński">Wysoka Izbo! Przedstawiłem w krótkim zarysie obraz tej trudnej i wielkiej pracy, jaką musimy w Polsce wykonać. Praca ta jest zadaniem nie tylko Rządu, nie tylko Izb ustawodawczych, lecz całego społeczeństwa i każdego rzetelnego obywatela. Trudności w wykonaniu tej pracy zwiększa nieustabilizowana ogólna sytuacja gospodarcza i polityczna świata. Żyjemy bowiem w dobie wielkich przemian politycznych, gospodarczych i społecznych.</u>
<u xml:id="u-8.31" who="#StanisławSkwarczyński">Przed kilku dniami na zebraniu Koła Parlamentarnego Obozu Zjednoczenia Narodowego wyraziłem pogląd, że w obecnej sytuacji międzynarodowej liczyć możemy tylko na własne siły Narodu i Państwa Polskiego. Wymaga to mocnej zwartości, rozsądku, wiary we własne siły i entuzjazmu społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-8.32" who="#StanisławSkwarczyński">Wierzę, że w tej gigantycznej pracy Narodu Izby nasze potrafią zawsze stanąć na wysokości zadania.</u>
<u xml:id="u-8.33" who="#StanisławSkwarczyński">Oświadczam, że Koło Parlamentarne Obozu Zjednoczenia Narodowego głosować będzie za ustawą skarbową i preliminarzem budżetowym na rok 1939/40 według wniosku Komisji Budżetowej.</u>
<u xml:id="u-8.34" who="#komentarz">(Huczne oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Sobczyk.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#PiotrIgnacySobczyk">Wysoka Izbo! Wielki wysiłek Rządu, zmierzający do ożywienia polskiego życia gospodarczego, nasuwa potrzebę, ażeby przy debacie ogólnej poruszyć i uwypuklić te momenty i te czynniki, które, gdyby zostały wzięte w orbitę planu gospodarczego, uczyniłyby go trwałym i przyśpieszyłyby jego realizację.</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Jedynak.)</u>
<u xml:id="u-10.2" who="#PiotrIgnacySobczyk">Zagadnienie główne, wysuwające się na czoło w tym planie, to uprzemysłowienie kraju. Uprzemysłowienie kraju bez równoczesnego stwarzania rynku zbytu jest zagadnieniem niemal nierozwiązalnym. Uprzemysławiające się dawniej kraje mogły liczyć na zbyt w tych krajach, które nie są uprzemysłowione. Dzisiaj żyjemy w okresie, w którym wszystkie narody dążą do samowystarczalności, w którym nie ma niemal kraju, który by nie uprzemysławiał się lub nie był uprzemysłowiony. Dlatego też uważam za słuszną opinię p. generała Skwarczyńskiego, wypowiedzianą na zebraniu jednego z naszych zespołów, że dla przemysłu polskiego musi być zbudowany polski rynek, a polskim rynkiem są szerokie warstwy rolnictwa.</u>
<u xml:id="u-10.3" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-10.4" who="#PiotrIgnacySobczyk">Przywiązując największą wagę do stworzenia tego rynku, pozwolę sobie w swoim przemówieniu zestawić szereg argumentów, które były już wysuwane w przemówieniach poszczególnych przedstawicieli Rządu, generalnego referenta i w dyskusji na Komisji Budżetowej.</u>
<u xml:id="u-10.5" who="#PiotrIgnacySobczyk">Na wsi nie tylko mieszka potężna liczba ludności, nie tylko egzystuje może nadmierna, jak na nasze warunki, ilość warsztatów, sięgająca nieomal 4 milionów, ale drzemie tam również wielka siła i chęć do pracy. Dowodem tego są dziesiątki tysięcy kilometrów wybudowanych dróg pracą rąk włościańskich, szkoły, domy ludowe i wiele licznych prac, które zostały dokonane jedynie w oparciu o zapał, wiarę i pracowitość. Wiadomo, że tam, gdzie jest pragnienie pracy, pragnienie inwestycyj, najdrobniejszy nakład może dać wielkie rezultaty. Nie takie co prawda, o jakich czytaliśmy w jednej z gazet, która podała, że za 7 złotych wydanych rolnik otrzymał 270 zł. Takie beznadziejnie nieprawdziwe przedstawianie stosunków jest narażaniem uczuć warstw rolniczych, wywołuje rozdrażnienie, a że jest przeznaczone dla czytelników miast, którzy gotowi są uwierzyć w podobny absurd, jest szkodliwe, bo wywołuje uczucie zazdrości. Stanowi to klasyczny system podburzania jednej warstwy ludności przeciwko drugiej. Dlatego też z tego miejsca pragnę kategorycznie zaprzeczyć podobnym kalkulacjom, które w błąd wprowadzają ogół nie zapoznany z warunkami, w jakich pracuje wieś. Wieś mimo swojego zapału i mimo swoich chęci do pracy pozostała niejako w tyle. Pozostała w tyle na skutek warunków, jakie zaistniały w ostatnich czasach. Byliśmy świadkami okoliczności, które niewątpliwie musiały wstrzymać ruch wzwyż, wstrzymać inwestycje na wsi, wstrzymać najpotrzebniejsze nakłady, jakich wymaga warsztat rolny. Jeżeli sobie przypomnimy rok 1929 i porównamy z dzisiejszymi czasy, to spostrzeżemy jak katastrofalnie obniżyła się wartość majątku warsztatów rolnych. Nie tylko ruchomego, ale i nieruchomego. Znamy przecież wypadki, gdzie 10 hektarowe gospodarstwo przy podziale rodzinnym w sądzie, a zatem najniżej, szacowane było na 27.000 zł. Do tej wartości gospodarstwa były dostosowane nakłady, które przekształciły się z rozsądnych w lekkomyślne, gdy wartość warsztatu spadła poniżej 10.000 zł. Zresztą i ta wartość jest teoretyczną, gdyż członkowie rodziny lękają się zobowiązań na niej opartych i zamiast przyjąć rozterminowaną spłatę, decydują się na przeprowadzenie działów w naturze, niszcząc produkcyjność gospodarstwa.</u>
<u xml:id="u-10.6" who="#PiotrIgnacySobczyk">Natomiast w przypadkach, w których jeden z członków rodziny objął ojcowiznę, zmniejszona dochodowość uczyniła go niewypłacalnym dłużnikiem nawet wobec braci i sióstr.</u>
<u xml:id="u-10.7" who="#PiotrIgnacySobczyk">Dlatego też zadłużenie rolnicze, które niejednokrotnie było przedstawiane jako wymysł albo jako pewnego rodzaju wyciąganie ręki przez rolników o jałmużnę, jest niczym innym, jak tylko następstwem okresu dobrej i wysokiej koniunktury lat 1928–29 i gwałtownego spadku na dno kryzysu. Różnica stąd powstała nie pozwala rolnictwu na pełny oddech, tamuje jego wysiłki, utrudnia nadążenie za wielkim planem gospodarczym. Z wdzięcznością przypominam, że w referacie swoim generalny referent poruszył sprawę oddłużenia rolnictwa; sprawa bez względu na to, w jaki sposób miałaby być załatwiona, musi do tego zmierzać, ażeby pionierskie warsztaty, które niewątpliwie stały na czele w czasach dobrej koniunktury i które kryzys najdotkliwiej uderzył, gdyż w nich ujawniła się najsilniej ta różnica koniunktury, mogły jeszcze wziąć udział w twórczym gospodarczym pochodzie ku lepszej przyszłości. Wieś silnie reaguje na wszelką poprawę. Oddaje natychmiast to, co bierze. Toteż trzeba zwrócić uwagę na rynek, który dzisiaj zaprzestał kupować, ale na którym są regulowane rodzinne stosunki majątkowe, co powoduje ruch budowlany, potrzebne tam są melioracje, brakuje narzędzi i maszyn rolniczych. Jak silnie czuła jest wieś na poprawę, świadczy o tym rok 1937, kiedy nawet stosunkowo niewielka zwyżka cen artykułów rolniczych spowodowała dość znaczne ożywienie. Wiemy dobrze, że w tym właśnie roku wykupione zostały nawozy i opróżnione magazyny fabryk w Mościcach i Chorzowie, wiemy dobrze, że narzędzia i maszyny rolnicze zostały wykupione ze składów, wiemy, że poczęto planować rozszerzenie produkcji tych maszyn i narzędzi. Dlatego też ten zwiastun pewnej poprawy na wsi był niejako egzaminem naszej polskiej rzeczywistości, egzaminem potencjalnej siły rynku wiejskiego. Tymczasem w roku bieżącym spożycie wsi spada na coraz niższy poziom, bo na wsi panuje nędza.</u>
<u xml:id="u-10.8" who="#PiotrIgnacySobczyk">Jeżeli nie zdołamy jej pokonać, nie widzę możliwości uprzemysłowienia kraju.</u>
<u xml:id="u-10.9" who="#PiotrIgnacySobczyk">Na zakończenie tych kilku uwag chciałbym przedstawić Wysokiej Izbie największe pragnienie wsi. Wieś łaknie pracy produkcyjnej i opłacalnej, nie zajęcia bezowocnego, nie marnowania czasu. W obecnych warunkach marnieje rolnik polski nie tylko fizycznie, ale i psychicznie, bo twarde i złe okoliczności nie pozwalają mu na porządne wypełnienie przyrodzonych obowiązków wobec całości Narodu i Państwa.</u>
<u xml:id="u-10.10" who="#PiotrIgnacySobczyk">Zagadnienie oświaty zawodowej i ogólnej na wsi pozostawia jeszcze bardzo wiele do życzenia. Opłacalność warsztatów, które mogłyby regulować systematycznie zamiłowanie do pracy i podział pracy, nie istnieje. A przecież trzeba, żeby ten, kto ma zamiłowanie do rolnictwa, pozostał na roli, a ten, kto ma zamiłowanie do rzemiosła czy do handlu, doszedł do tych dziedzin. Od tego stanu rzeczy jesteśmy bardzo odlegli. Procent kształcącej się młodzieży wiejskiej w szkołach średnich, zawodowych i wyższych spadł w ostatnich czasach, co utrudnia marsz chłopa w lepszą przyszłość.</u>
<u xml:id="u-10.11" who="#PiotrIgnacySobczyk">Na zakończenie ujmuję swoje wywody w kilku następujących punktach:</u>
<u xml:id="u-10.12" who="#PiotrIgnacySobczyk">1) Wieś spożywa mało artykułów przez siebie produkowanych, wyrzucając na rynek zbyt dużo zboża, mleka, jaj, masła, mięsa itd. Im ceny artykułów rolnych tańsze, tym podaż większa. W latach kryzysowych rolnictwo wyrzucało na rynek przeciętnie o 30% więcej ilościowo towaru, a otrzymywało za to o 50% mniej pieniędzy, niż w latach dobrych.</u>
<u xml:id="u-10.13" who="#PiotrIgnacySobczyk">2) Złe ceny zwiększają podaż, która z kolei ciąży na tych cenach i zmusza do kosztownego interwencjonizmu państwowego. Dlatego nawet znaczne środki, włożone w podtrzymanie cen w odpowiednim czasie, mogą okazać się oszczędnością, bo mogą powstrzymać przed nadmierną podażą.</u>
<u xml:id="u-10.14" who="#PiotrIgnacySobczyk">3) Na skutek niskich dochodów wieś spożywa mało soli i cukru, posiada wydartą odzież i bieliznę, zniszczone budynki, maszyny i narzędzia. Wzrost dochodów wsi byłby równoznaczny z gwałtownym rozrostem spożycia artykułów przemysłowych. Tworzyłoby to podstawę dla rozwoju produkcji i zatrudnienia oraz do podniesienia dochodów Skarbu Państwa, pośrednich i bezpośrednich.</u>
<u xml:id="u-10.15" who="#PiotrIgnacySobczyk">4) Przy niewielkich środkach obowiązuje oszczędne i planowe ich użytkowanie. Dobrze użyte są te środki, które nie idą na jednorazowe spożycie, ale które przyczyniają się do wywołania ruchu gospodarczego, są twórcze. Przy gospodarowaniu naszymi środkami na inwestycje powinna obowiązywać ta zasada.</u>
<u xml:id="u-10.16" who="#PiotrIgnacySobczyk">5) Według badań Instytutu Puławskiego przeciętny roczny dochód ogólny gospodarstw o obszarze od 2 do 50 ha wahał się w poszczególnych latach od 4.052 zł do 994 zł, a więc rozpiętość wahań między maximum i minimum wynosiła 3.058 zł rocznie na gospodarstwo. Ponieważ takich gospodarstw według spisu z 1931 r. mamy przeszło 2 miliony, więc globalna różnica dochodu ogólnego tego typu gospodarstw, według wymienionych badań, przekraczałaby 6 miliardów zł. Nie przywiązując szczególnej wagi do ścisłości przytoczonych cyfr, jestem uprawniony do stwierdzenia, że wieś stanowi nadzwyczaj rozciągliwy rynek zbytu.</u>
<u xml:id="u-10.17" who="#PiotrIgnacySobczyk">6) Ponieważ spożycie wsi polskiej na głowę nawet w najlepszych latach jest niższe, aniżeli naszych miast, a także niższe od spożycia wsi w innych krajach, więc z góry można przewidywać, że przy dobrych dochodach rolniczych wieś polska długo nie będzie nasycona, stwarzając coraz to większe możliwości zbytu.</u>
<u xml:id="u-10.18" who="#PiotrIgnacySobczyk">7) Spożycie wsi jest związane z jej dochodowością. Im dochód mniejszy, tym chłop bardziej musi zaciskać pasa. Na zaciskaniu pasa 72% ludności wiejskiej nie można zbudować realnego długofalowego programu gospodarczego.</u>
<u xml:id="u-10.19" who="#PiotrIgnacySobczyk">8) Dlatego konieczne jest odbudowanie dochodowości wsi, jako podstawy dla rozszerzenia rynku wewnętrznego, podniesienia produkcji przemysłowej, przyśpieszenie rozrostu miast.</u>
<u xml:id="u-10.20" who="#PiotrIgnacySobczyk">9) Każdy plan, który o tym zapomni, będzie budował na 28% ludności oraz będzie mu grozić wyczerpanie środków pobudzających, ponieważ powstające warsztaty przemysłowe, ograniczone do małej stosunkowo liczby odbiorców, mocą własnych środków i dochodów nie będą w stanie zapewnić zatrudnienia i dobrobytu przyrastającej ludności.</u>
<u xml:id="u-10.21" who="#PiotrIgnacySobczyk">10) Sprawa zapewnienia pracy młodym zadecyduje o sile fizycznej i o wielu wartościach psychicznych przyszłych pokoleń. Toteż stoi ona w ścisłym związku z potęgą Polski i z jej rolą wśród innych narodów. Ze względu na to dobry i dobrze wykonywany plan gospodarczy posiada znaczenie również polityczne i społeczne.</u>
<u xml:id="u-10.22" who="#PiotrIgnacySobczyk">11) Plan taki w Polsce będzie tylko wtedy realny, jeżeli wprowadzi w zakres działań gospodarczych wynędzniałą obecnie wieś. Dlatego od kilku lat zorganizowane rolnictwo domaga się zapewnienie opłacalności,</u>
<u xml:id="u-10.23" who="#PiotrIgnacySobczyk">12) Głównymi warunkami opłacalności są: ceny, oddłużenie, dobra struktura rolna oraz oświata powszechna i fachowa. Inwestycje w tym kierunku opłacą się szybko i sowicie.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#JanHenrykJedynak">Głos ma p. Jóźwiak.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#StanisławJóźwiak">Wysoka Izbo! Skład sił Wysokiej Izby spowodował, że klub Obozu Zjednoczenia Narodowego miał możność obsadzenia Komisji Budżetowej tak, jak było wolą jego. W Komisji Budżetowej znaleźli się wyłącznie członkowie klubu Obozu Zjednoczenia Narodowego i przedstawiciele mniejszości ukraińskiej i żydowskiej. Z posłów polskich nie należących do Obozu Zjednoczenia Narodowego nie znalazł się nikt. Dlatego muszę tu na plenum poruszać rzeczy i fakty, które wołałbym poruszać w ścisłych ramach Komisji Budżetowej, Krytyka moja — nie chcę tu nikogo urazić, nie chcę nikomu przykrości zrobić — wynika jednak z obowiązku, który na mnie jako na pośle ciąży, mianowicie z art. 31 § 1 Konstytucji kwietniowej.</u>
<u xml:id="u-12.1" who="#StanisławJóźwiak">Nie wchodzę tu na trybunę, ażeby Państwo Polskie zohydzać względnie jego kierowników obniżać w opinii publicznej. Pędzi mnie tu troska o losy mojej Ojczyzny i skutki gospodarki budżetowej dla społeczeństwa polskiego. Patrzę z głęboką troską na ułożenie budżetów państwowych już od kilku lat, chociaż jestem przecież nowicjuszem w tej Izbie.</u>
<u xml:id="u-12.2" who="#komentarz">(Głos: Głośniej.)</u>
<u xml:id="u-12.3" who="#StanisławJóźwiak">Mogę specjalnie do Pana Kolegi mówić, jeżeli Pan Kolega sobie życzy.</u>
<u xml:id="u-12.4" who="#StanisławJóźwiak">Troskę moją w 100% potwierdził p. Wicepremier Kwiatkowski w swojej mowie na Komisji Budżetowej w dn. 8 lutego, gdzie dosłownie powiedział: „Stwierdzam więc, że budżet nasz staje się w zawrotnym tempie budżetem konsumcyjnym. Ja, jako Minister Skarbu, ponoszę za to bezsprzecznie część winy”. Dalej przytoczył p. wicepremier Kwiatkowski, że ogólny przyrost dochodu skarbowego w ciągu ostatnich 3 lat wynosił 150 milionów zł, a ogólny wzrost wydatków osobowych za te 3 lata wynosił 190 milionów zł.</u>
<u xml:id="u-12.5" who="#StanisławJóźwiak">P, Wicepremier Kwiatkowski postawił bardzo słuszną diagnozę jako gospodarz Rzplitej, tylko nie widzę, żeby z tej diagnozy wyciągnął odpowiednie wnioski o środkach leczenia naszego budżetu państwowego. Stwierdzam, że budżet na r. 1939/40 prawie we wszystkich ministerstwach wykazuje wzrost etatów urzędniczych. I tak w Ministerstwie Przemysłu i Handlu ilość etatów urzędniczych zwiększyła się o 72, etatów funkcjonariuszów o 19 w Ministerstwie Rolnictwa i Reform Rolnych — urzędniczych o 154 i funkcjonariuszów o 6; w Ministerstwie Spraw Zagranicznych o 73 urzędniczych, w Ministerstwie Skarbu — 259 urzędniczych i 94 funkcjonariuszów i to w centrali ilość etatów urzędniczych wzrosła o 29 i funkcjonariuszów o 17, w urzędach skarbowych — urzędniczych o 78 i funkcjonariuszów o 16, w Urzędzie Długów Państwowych — urzędniczych o 20 i funkcjonariuszów o 2, w urzędach celnych urzędniczych o 142 i funkcjonariuszów o 50.</u>
<u xml:id="u-12.6" who="#StanisławJóźwiak">Wysoka Izbo, jasno z tego wynika, że dotąd nie zawróciliśmy z tej drogi, ażeby wydatki osobowe w naszym budżecie państwowym zmniejszyć. Jeżeli w budżecie na r. 1939/40 wydatki na uposażenie wynoszą 1.170.835.484 zł, a emerytury 185.200.000 zł, to z tych cyfr widać grozę naszego położenia budżetowego, pomimo zrównoważonego budżetu.</u>
<u xml:id="u-12.7" who="#StanisławJóźwiak">Wysoka Izbo! W tej Izbie pewnie nie ma nikogo, który by sobie życzył powrotu niezrównoważonego budżetu państwowego. Budżet zrównoważony jest podstawą i fundamentem gospodarki Rzplitej Polskiej. Słyszeliśmy na Komisji Budżetowej żale słuszne i wnioski przedstawicieli urzędników państwowych. Urzędnik polski w swojej przeważającej liczbie nie pobiera wynagrodzenia, odpowiadającego jego minimum życiowemu, jest to, powiedzmy sobie szczerze i otwarcie, proletariusz w kołnierzyku, jedyną drogą polepszenia jego bytu jest redukcja tego kolosalnego sztabu urzędniczego i równocześnie z tym wzrost jego uposażenia, nie przez obniżenie uposażenia, ale przez zmniejszenie ilości etatów i podniesienie urzędnikom pensji do tej wysokości, żeby mogli spokojnie sprawy publicznie załatwiać, bez troski o codzienne potrzeby. Ale cóż mają ci zredukowani urzędnicy robić? Czy mamy ich wyrzucić na pastwę złego losu? Urzędnicy ci muszą dostać odprawę, muszą przejść kurs, trzeba tych ludzi wprowadzić w samodzielne życie zarobkowe. Niestety, pęd do posad w całej Rzeczypospolitej Polskiej jest tak wielki, że nawet absolwenci wyższych szkół handlowych, którzy przecież z natury swych studiów powinni się garnąć do samodzielnego życia zarobkowego, mając wybór pomiędzy posadą urzędową a wolnym zarobkowaniem, zawsze idą na te posady. I dlatego ten pęd w społeczeństwie do posad trzeba zahamować, idąc w kierunku zmniejszenia etatów urzędniczych.</u>
<u xml:id="u-12.8" who="#StanisławJóźwiak">Skąd się te fundusze na to mają wziąć? Chcę tu wykazać, że w budżecie na 1939/40 r. w rubryce 2 figuruje pozycja pod tytułem: „Zasiłki i nagrody oraz wynagrodzenie za godziny nadliczbowe” w kwocie 24.922.767 zł. Ponieważ ta kolumna nie jest rozbita, nie można stwierdzić, ile wynoszą zasiłki, ile wynoszą godziny nadliczbowe, nie można stwierdzić, ile wynoszą t. zw. remuneracje. Uważam, że remuneracje w dzisiejszym stanie gospodarki Rzeczypospolitej nie są uzasadnione, tym więcej nie są uzasadnione, że remuneracje otrzymują przeważnie ci urzędnicy, którzy ich nie potrzebują. I dlatego Wysoki Sejmie i Panie Ministrze Skarbu, by gruntownie sprawę uzdrowić, muszą remuneracje raz na zawsze zniknąć z budżetu państwowego; np. w samym monopolu państwowym, gdzie ogólne wydatki na uposażenie wynoszą 12.338.730 zł — remuneracje wynoszą 2.224.310 zł. Proszę Wysokiej Izby, przecież to jest przeszło 18% ogólnego uposażenia. Jak mają się ci inni urzędnicy na to zapatrywać? Jakie niezadowolenie powstałe z powodu niemożliwości obdzielenia wszystkich urzędników, z powodu takiego lub innego rozdziału tych remuneracyj. Uważam, że remuneracje składane przez p. Ministra Skarbu na Fundusz Odprawy Urzędników w zakresie funduszu spolszczenia handlu i przemysłu wydałyby o wiele większy rezultat społeczny, gdyby p. Minister Skarbu przeznaczył je na cele unarodowienia handlu i przemysłu, przyniosłyby one społeczeństwu polskiemu dochód, który ostrożnie taksuję na jakieś 200.000.000 zł.</u>
<u xml:id="u-12.9" who="#StanisławJóźwiak">Kardynalnym warunkiem jednak redukcji etatów urzędniczych jest uproszczenie administracji państwowej, jest wycofanie się Państwa z wielu placówek, które się głęboko wdarły w życie obywatela polskiego. Bez gruntownej reformy naszego systemu administracyjnego nie wyjdziemy z tego impasu, nie będziemy mogli tworzyć miliardowych budżetów inwestycyjnych i dozbrojeniowych. Zagadnienie uproszczenia administracji jest zagadnieniem pierwszorzędnym w całokształcie naszego życia państwowego i tu trzeba będzie bezwzględnie opór niektórych czynników przełamać. Nie wiem, czy kto z Wysokiej Izby miał możność raz być przy odprawie jakiejś przesyłki celnej za granicę, nie wiem, czy ktoś z Wysokiej Izby miał możność przypatrywać się urzędom zupełnie z bliska, czy ktoś z Wysokiej Izby był w urzędzie skarbowym i miał zawikłane i długie rozliczenia w urzędach skarbowych — tam dopiero widać, jak formalna i długotrwała jest technika odprawy każdego interesanta i dlatego...</u>
<u xml:id="u-12.10" who="#komentarz">(Głos: Zwłaszcza tego, kto podatków nie płaci.)</u>
<u xml:id="u-12.11" who="#StanisławJóźwiak">Panie Kolego, ja płacę moje podatki uczciwie.</u>
<u xml:id="u-12.12" who="#komentarz">(Głos: W takim razie nie ma Pan do czynienia z urzędami.)</u>
<u xml:id="u-12.13" who="#StanisławJóźwiak">Więcej niż Pan przypuszcza. Mogę Panu tylko powiedzieć, jako kierownik jednego browaru, że przemierzenie naczyń w tym browarze trwało pół roku i mierzyło się naczynie o pojemności 260 hektolitrów naczyniem stulitrowym, to był obraz, jak trzech urzędników skarbowych stało przy tym i czterech robotników wlewało tę wodę i wylewało przez trzy tygodnie. Żeby Pan to widział, to też mówił by Pan o uproszczeniu administracji, bo szkoda na to państwowych pieniędzy, ażeby w ten sposób urzędników zatrudniać. Tryb załatwiania każdej sprawy administracyjnej jest także uciążliwy i każdy urzędnik chce jak najmniejszą odpowiedzialność przy załatwianiu sprawy ponosić.</u>
<u xml:id="u-12.14" who="#StanisławJóźwiak">Chcę tu jeszcze poruszyć niektóre inne pozycje budżetowe, w całokształcie gospodarki drobne, ale za to niezmiernie charakterystyczne. Proszę zobaczyć w budżecie, część 8 — Monopole dział 1 par. 12, jest tam pozycja 219.000 zł przeznaczona dla Komisyj Rewizyjnych Monopoli Państwowych. Proszę Wysokiej Izby, przecież Monopole Państwowe będą rewidowane przez Najwyższą Izbę Kontroli Państwa, więc na cóż dwojaka rewizja? Czy Monopoli nie rewiduje Najwyższa Izba Kontroli Państwa? Mnie się wydaje, że tak, więc jeżeli Izba Kontroli Państwa je rewiduje na cóż Komisja Rewizyjna jeszcze? Uważam ten wydatek 219.000 zł, choć jest drobny, za zupełnie zbędny w tym budżecie, bo Najwyższa Izba Kontroli Państwa drogą ustawy musi Monopole rewidować i uważam, że podwójność i dwutorowość tych zarządzeń właśnie powoduje te wielkie, wysokie koszty administracji. Przykład Komisyj Rewizyjnych w Monopolach Państwowych jest dla mnie typowym zjawiskiem, ale zarazem groźnym memento, żeby administrację uprościć do minimum.</u>
<u xml:id="u-12.15" who="#StanisławJóźwiak">W budżecie państwowym na r. 1939/40 przy niektórych budżetach w przedsiębiorstwach państwowych nie jest podana całkowita liczba zatrudnionych osób, np. w budżecie P. A. T'a tylko częściowo, w budżecie Zakładów Śląskich Wodociągowych nie ma wzmianki, w budżecie Ministerstwa Przemysłu i Handlu nie widzę zupełnie wyników gospodarki GAL'u (Gdynia — America Line), nie widzę zupełnie wyników naszych przedsiębiorstw żeglugi morskiej. Powołuję się tu na książkę p. posła Brunona Sikorskiego, który stwierdził, że GAL kosztował w ciągu 7 lat Rzeczpospolitą Polską 9.717.000.000 zł. Chciałbym się zapytać, czy GAL w tym roku ma przynieść także dalszy deficyt? Chciałbym dalej się zapytać, co się stało w Żegludze Polskiej, czy tam także jeszcze na jednego robotnika przypada 1 urzędnik, jak w r. 1937, gdzie na 233 robotników było 216 urzędników? Tych wszystkich danych nie znajduję w budżecie, ani nie miałem możności na Komisji Budżetowej tej sprawy poruszyć.</u>
<u xml:id="u-12.16" who="#StanisławJóźwiak">Najważniejszą rzeczą, i to jest kluczowym zagadnieniem całego życia polskiego, jest — jeszcze raz to podkreślam — kwestia unarodowienia handlu i przemysłu.</u>
<u xml:id="u-12.17" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-12.18" who="#StanisławJóźwiak">My nigdy nie ruszymy naprzód bez rozwiązania tej kwestii i to są złudzenia, proszę Panów, jeżeli będziemy tylko mówić, mówić, a czynów nie będziemy wykonywać. Problem unarodowienia handlu i przemysłu jest problemem tak samo budżetowym, jest problemem obronności Państwa, jest problemem rozwiązania bezrobocia wśród ludności polskiej, jest kluczowym problemem Polski. O ile my się do tego problemu nie zbierzemy, i to niezwłocznie, wkładamy na nasze barki bardzo ciężką odpowiedzialność wobec naszych dzieci, wobec dziejów Rzeczypospolitej.</u>
<u xml:id="u-12.19" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#JanHenrykJedynak">Głos ma p. Wójcik.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#JanWójcik">Wysoki Sejmie! Od kilku lat Państwo nasze przyjęło zasadę gospodarki przy pomocy zrównoważonych budżetów. Zasada ta znalazła uznanie ogromnej większości społeczeństwa. I budżet na rok 1939/40, nad którym dziś dyskutujemy, jest zrównoważony. Dodatnią jednak cechą każdego budżetu jest nie tylko jego równowaga, lecz również powszechność dochodów i wydatków, pozostających w dyspozycji Państwa, jak również sprawiedliwe i proporcjonalne obciążenie wszystkich obywateli na potrzeby Państwa.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#JanWójcik">Budżet Państwa winien być dokładnym planem gospodarczym na określony okres czasu. W nim winny być zestawione wszystkie zamierzenia, które Państwo chce realizować w okresie budżetowym, tak, aby obywatel Państwa mógł orientować się w faktycznym stanie rzeczy. Zasada powszechności budżetu nie jest u nas jednak przestrzegana. Rząd dysponuje bardzo poważnymi funduszami pozabudżetowymi, co w wysokim stopniu zaciemnia faktyczną sytuację. Zasada przerzucania szeregu obowiązków państwowych i samorządowych na dobrowolne organizacje społeczne jest niezdrowa, przyczynia się bowiem do nierównomiernego i nieproporcjonalnego obciążenia obywateli.</u>
<u xml:id="u-14.2" who="#JanWójcik">Dla ilustracji wystarczy kilka faktów. Liga Morska i Kolonialna zbiera fundusze na naszą flotę morską, L O. P. P. na flotę powietrzną. Różne zrzeszenia zawodowe czy społeczne od czasu do czasu kupią dla armii karabin maszynowy. Gdybyśmy zadali sobie trud, przekonalibyśmy się, że członkami tych organizacyj są ludzie przeważnie biedni, ciężko zarabiający na jakie takie utrzymanie siebie i rodziny. Jako członkowie płacą oni składkę w takiej samej wysokości, co i ci, którzy posiadają albo wielkie obszary ziemskie, albo ci, co są właścicielami fabryk, wielkich kamienic czynszowych lub zarabiają bardzo dużo. A iluż zamożnych obywateli nie należy do tych organizacyj? Komitety Zimowej Pomocy dla bezrobotnych mają za zadanie wypełnić lukę w budżecie państwowym czy też samorządów wiejskich i miejskich w zakresie opieki społecznej. I tu ta sama historia. Chłop ma wyznaczony kontyngent w naturze na pomoc zimową i kontyngent ten daje, inni pracownicy opodatkowani są procentowo według swoich zarobków, a bogaci dają to, co sami uważają za słuszne, albo wcale nic nie dają. Słowem przyjęła się zasada, aby bieda utrzymywała nędzę. Gminy wiejskie nie mają prawa poboru podatku inwestycyjnego, skutkiem czego gmina wiejska nie jest w stanie budować szkół powszechnych z funduszów budżetowych. Chłopi, rozumiejąc potrzebę powszechnej oświaty, dobrowolnie opodatkowują się od morga na budowę szkół powszechnych, obszary zaś dworskie przeważnie od tych świadczeń uchylają się. Z przytoczonych przykładów wynika jasno, że obywatele nie tylko są nieproporcjonalnie do posiadanego majątku i zamożności obciążeni na cele mające wielkie znaczenie dla Państwa, ale w tym stanie rzeczy daje się sposobność ludziom, zażywającym dobrobytu, uchylania się od tych świadczeń. Z tak niezdrowym stanem rzeczy należy jak najprędzej skończyć i jak najrychlej należy przystąpić do opracowania i uchwalenia prawa budżetowego dla Państwa w tym kierunku, aby budżet państwowy obejmował wszystkie potrzeby państwowe, a wszyscy obywatele Państwa byli proporcjonalnie obciążeni na te cele.</u>
<u xml:id="u-14.3" who="#JanWójcik">Dziś całe społeczeństwo z wielką uwagą śledzi budowę Centralnego Okręgu Przemysłowego, który w przyszłości ma zmienić oblicze Polski. Okręg ten ma nas uniezależnić od przemysłu zagranicznego, ma być rynkiem chłonnym dla przeludnionej wsi polskiej, przez co wzmoże się konsumcją produktów rolniczych, co w konsekwencji wpłynie na lepszą opłacalność tych produktów, a najważniejsze — ma odegrać doniosłą rolę obronności Państwa. Wszyscy dziś jesteśmy tam zapatrzeni i nie ma dobrego obywatela w Państwie, który by negatywnie odnosił się do tego wielkiego dzieła. Niemniej jednak nie możemy zamykać oczu na niebezpieczeństwo, jakim grozi dziś rolnikowi drobnemu sprawa zadłużenia jego warsztatu rolnego. Sytuacja na tym odcinku jest wprost tragiczna. Dziś drobny rolnik niezadłużony, aby utrzymać swoje gospodarstwo bez długów, musi żyć jak nędzarz, musi sobie i dzieciom swoim wszystkiego odmówić. Jego bytowanie jest poniżej najprymitywniejszych potrzeb człowieka. Na dwoje lub troje dzieci w wieku szkolnym kupuje jedną parę butów. Dzieci w butach tych chodzą do szkoły na zmianę. Wszystko lepsze, co wyprodukuje w swoim warsztacie rolnym, musi sprzedać do miasta za bezcen, aby zapłacić podatki i opędzić wydatki domowe. Słaba konsumcją drobnego rolnika powoduje nadmiar produktów rolnych na naszych rynkach, a co za tym idzie i niskie ceny tych produktów. Taka jest rzeczywistość drobnego rolnika niezadłużonego. A cóż powiedzieć o drobnym rolniku, którego gospodarstwo jest zadłużone. Jakie on ma czynić jeszcze większe oszczędności ponad te, które czyni drobny rolnik niezadłużony? Musimy sobie przypomnieć, że zadłużenie drobnych gospodarstw rolnych powstało w okresie tzw. dobrej koniunktury dla rolnictwa. Chłop zadłużył się albo na kupno ziemi, tego jedynego dla niego warsztatu pracy, albo na ulepszenie swojego gospodarstwa. Dziś cena ziemi spadła do tego stopnia, że gdyby zadłużony drobny rolnik dysponował sumą, którą musiał wydać tytułem spłaty rat i procentów, kupiłby sobie większe gospodarstwo niż to, które posiada w stanie obdłużonym, i byłby wolny od długów. Nie pomogą twierdzenia różnych ekonomistów, że rolnictwo nie potrzebuje oddłużenia. Naga rzeczywistość mówi sama za siebie. W tym stanie rzeczy i C. O. P. nie odegra tej roli, jaką mu przeznaczono do spełnienia, jeżeli 70% ludności wiejskiej nie będzie konsumować jego przetworów, a przecież musimy zdać sobie sprawę, że długie lata trzeba będzie czekać, aż nasz przemysł będzie mógł liczyć na opanowanie rynków zagranicznych przez wydatną konkurencję z przemysłem niemieckim, angielskim czy amerykańskim. Zadłużenie rolnictwa wynosi około 3 miliardów zł. Jeżeli odliczymy zadłużenie gospodarstw rolnych grupy B i C, tj. średnio i wielkoziemiańskich, które powinny przejść w posiadanie chłopa, zadłużenie to wydatnie zmniejszy się. Od szeregu lat stosowana była polityka budownictwa w dużych miastach nieraz luksusowego, na co poszło z funduszy państwowych kilkanaście miliardów złotych. Sądzę, że Państwo tym niemniej musi znaleźć środki na należyte oddłużenie drobnych warsztatów rolnych, choćby kosztem zmniejszenia tempa budowy C. O. P-u i zaprowadzenia większych oszczędności przy budowie, gdyż prowadzi się tam częstokroć budownictwo na przerost i stosuje się zbędny luksus. Oddłużenie drobnego rolnictwa jest koniecznością państwową i musi być jeszcze w bieżącej sesji uchwalone, aby nie doprowadzić do licytacji tych gospodarstw, a przez to nie powiększać mas bezrobotnych.</u>
<u xml:id="u-14.4" who="#JanWójcik">Niemniej ważną jest dla rolnictwa sprawa klasyfikacji gruntów. W tej dziedzinie dzieje się wielka niesprawiedliwość. Posiadacz licho urodzajnej gleby w tym samym powiecie, co i posiadacz ziemi dobrze urodzajnej płaci jednakową stawkę podatkową, gdyż dany powiat, bez uwzględnienia różnolitości gleby w poszczególnych okolicach, został zaliczony do tej samej klasy ziemi. Niesprawiedliwość tę należy jak najrychlej naprawić przez szybkie przeprowadzenie klasyfikacji ziemi.</u>
<u xml:id="u-14.5" who="#JanWójcik">Sprawa melioracji i komasacji gruntów postępuje żółwim krokiem naprzód. Podania o melioracje czy komasacje leżą w starostwach powiatowych latami bez załatwienia skutkiem braku sił technicznych. Fundusz Pracy, który częstokroć używany jest na nieproduktywne cele, jak np. na zakładanie trawników w miastach, winien więcej zająć się sprawą melioracji i komasacji przez zaangażowanie odpowiedniej ilości sił technicznych.</u>
<u xml:id="u-14.6" who="#JanWójcik">Rząd, przedkładając poprzedniemu Sejmowi projekt ustawy interwencyjnej zbożowej, pokładał w tej ustawie wielkie nadzieje odnośnie utrzymania na poziomie 20 złotych ceny za 1 q żyta przy pomocy 3-złotowej opłaty przemiałowej. Praktyka jednak wykazała, że pobieranie opłaty przemiałowej wpłynęło właśnie na obniżenie ceny kupna zboża, gdyż kupcy przy kupnie zboża potrącają rolnikowi tę różnicę. Stosowania tej ustawy, która nie wytrzymała próby życia, należy zaniechać, a natomiast do zagadnienia opłacalności produktów rolnych należy podejść od strony utworzenia monopoli zbożowych przez wyznaczenie stałych cen zbożowych za kwintal zboża. Wprawdzie na razie brak jest w kraju dostatecznej ilości magazynów i elewatorów zbożowych, lecz do zagadnienia tego można podejść od tej strony, że zakupione u rolnika zboże może być u niego pozostawione na określony czas na przechowanie, a na tych, którzy by nadużywali zaufania Rządu, winny być nakładane surowe kary. Kilkudziesięciomilionowy wydatek Państwa na zorganizowanie monopoli zbożowych sowicie opłaciłby się, gdyż przy opłacalności produktów rolnych wzmogłaby się siła płatnicza wielomilionowych rzesz rolniczych, a co za tym idzie, ożywiłoby się całe życie gospodarcze Państwa.</u>
<u xml:id="u-14.7" who="#JanWójcik">Polska pod względem naturalnego przyrostu ludności zajmuje czołowe miejsce wśród innych narodów i dlatego też Państwo winno wśród innych zagadnień najwięcej uwagi poświęcić młodzieży i powszechności nauczania. Niestety, problem oświaty powszechnej w Polsce pozostawić wiele do życzenia. Dziś mamy jeszcze ponad 400.000 dzieci w Wieku szkolnym nie pobierających nauki. Nauczycielstwo polskie daje z siebie wszystko, aby nie tylko nauczyć, ale również aby ta młodzież wyrosła na dobrych obywateli Państwa. Rola nauczyciela szkoły powszechnej nie jest jeszcze należycie doceniana. Uposażenie początkującego nauczyciela jest częstokroć niższe niż uposażenie woźnego w wielu urzędach. Niesprzyjające warunki pracy, jak nadmiar dzieci, bo ponad 80 przeciętnie na 1 nauczyciela, nieodpowiednie lokale szkolne i mieszkaniowe powodują u nauczycielstwa chorobę gruźlicy. Nie tylko jednak te bolączki trapią nasze nauczycielstwo. Nauczyciel szkoły powszechnej, chociażby usilnie pracował nad sobą całe życie, chociażby ukończył Wyższy Kurs Nauczycielski lub Instytut Pedagogiczny, zawsze jest traktowany jak każdy inny ze średnim wykształceniem. To, co inny pracownik umysłowy przy tych samych kwalifikacjach naukowych osiąga w ciągu kilku lat, nauczyciel zdobywa przez całe swe życie. Szkoły po wsiach nadal mieszczą się przeważnie w nieodpowiednich wynajętych budynkach. Gminy skutkiem ograniczonych źródeł dochodu i niemożności pobierania podatku inwestycyjnego nie mogą budować szkół powszechnych. Sprawa budownictwa szkolnego pozostawiona jest ofiarności społecznej, jak gdyby to zagadnienie nie nosiło charakteru ogólnopaństwowego. Instytucje kredytowe odmawiają pożyczek na budowę szkół powszechnych we wsiach i małych miasteczkach, motywując swoje stanowisko tym, że są to budowle nierentujące się. W tych warunkach trudno mówić o szeroko zakrojonej oświacie powszechnej dla ludu. I tu Fundusz Pracy miałby wdzięczne pole do działania. Oszczędność na oświacie powszechnej jest grzechem społecznym.</u>
<u xml:id="u-14.8" who="#JanWójcik">Samorząd terytorialny przeżywa obecnie ciężkie chwile. Budżety samorządów są wybitnie konsumcyjne, gmina wiejska poza opłaceniem personelu nie może nic konkretnego zrobić. W tym stanie rzeczy samorząd terytorialny nie spełnia zadań, do których został powołany. Samorząd terytorialny zszedł do roli wykonywania poruczonych zleceń Państwa. Budżetowanie w samorządach odbywa się pod sugestią władz nadzorczych. Ciałom kolegialnym pozostaje tylko aprobata życzeń władz nadzorczych. Różnego rodzaju rewizje, lustracje, inspekcje są tak częste, że pracownikom samorządowym brakuje czasu na wykonywanie normalnej pracy. Każdy inny urząd czuje się władzą nadzorczą i przeprowadza rewizje. Na samorządy przerzuca się stale coraz więcej zadań bez wskazywania źródeł pokrycia nowych wydatków. Odebranie samorządom prawa egzekucji własnych podatków i danin pogorszyło sytuację. Egzekucja należności samorządowych przez sekwestratorów państwowych traktowana jest po macoszemu. Przekazanie samorządom egzekucji należności państwowych i samorządowych byłoby korzystniejsze i praktyczniejsze tak dla płatników, jako też dla Państwa i samorządu. Ludność byłaby uchroniona od płacenia dość uciążliwych kosztów egzekucyjnych, należności zaś państwowe i samorządowe byłyby szybciej i bez kosztów ściągane, gdyż funkcje sekwestratorów państwowych przejęliby sołtysi. Sołtys najlepiej zna ludność, wie on kiedy kto co sprzedał i kiedy może od podatnika dostać pieniądze w całości lub ratami. Ustne upomnienia sołtysów nie są płatne.</u>
<u xml:id="u-14.9" who="#JanWójcik">Należy jak najrychlej przystąpić do uregulowania sprawy pokrywania kosztów leczenia za umysłowo chorych. Sytuacja na tym odcinku jest katastrofalna. Jeżeli gminie wiejskiej wypadnie odesłać do szpitala na jej koszt choćby jednego umysłowo chorego, koszta leczenia za takiego chorego rujnują i tak już wegetacyjny budżet gminy. Koszta leczenia za umysłowo chorych winno przejąć Państwo.</u>
<u xml:id="u-14.10" who="#JanWójcik">P. Premier w ubiegłej sesji sejmowej oświadczył, że uregulowanie całokształtu zagadnień stosunków prawnych pracowników samorządowych uważa za rzecz słuszną i konieczną. Na wniosek p. Premiera wycofano w poprzednim sejmie 4 projekty ustaw, tyczących się pracowników samorządowych z tego względu, że według oświadczenia p. Premiera nie uwzględniały one w dostatecznej mierze szeregu słusznych postulatów pracowniczych. Wobec tak autorytatywnego oświadczenia pracownicy samorządowi ze spokojem patrzyli w przyszłość, lecz dotychczas Rząd sprawy tej nie ruszył z miejsca. Pracownicy samorządowi nie pragną dla siebie żadnych przywilejów, pragną oni jedynie, aby został uregulowany ich stosunek prawny, aby nie zależeli od kaprysów jednostek. Człowiekowi, który szuka ochrony prawa, ustawodawstwo winno iść na spotkanie. Sądzę, że Wysoki Sejm, doceniając wartość i znaczenie pracownika samorządowego w życiu publicznym, jeszcze w bieżącej sesji przystąpi do uregulowania tego zagadnienia.</u>
<u xml:id="u-14.11" who="#JanWójcik">Nad życiem naszym zaciążyła inflacja ustaw. Do ustaw zasadniczych jest tyle rozporządzeń i nowel, że częstokroć sens ustawy zasadniczej skutkiem tego bywa przekreślony. Dla zwykłego obywatela dziedzina ta jest niedostępna i nie do opanowania. Urzędnicy dla załatwienia jakiejś sprawy muszą całymi dniami studiować ustawodawstwo, tyczące się tej dziedziny. Jest to nieproduktywne marnowanie czasu, a następnie wpływa na stałe powiększanie personelu urzędniczego. Należy jak najrychlej przystąpić do kodyfikacji naszego ustawodawstwa, aby uzdrowić stosunki nasze w tej dziedzinie.</u>
<u xml:id="u-14.12" who="#JanWójcik">W miejscowościach uzdrowiskowych, letniskowych i w C. O. P-ie, jak wykazuje statystyka, koszta utrzymania są daleko wyższe aniżeli w innych miejscowościach. Za mieszkanie trzeba płacić w dwójnasób. Jednak pracownicy państwowi, samorządowi i nauczycielstwo pobierają to samo uposażenie, co ich koledzy w innych okolicach daleko tańszych. Różnicę tę w imię sprawiedliwości należało by wyrównać na wzór stołecznego miasta Warszawy, gdzie pracownicy pobierają tytułem ekwiwalentu drożyźnianego dodatek stołeczny.</u>
<u xml:id="u-14.13" who="#JanWójcik">Legioniści i peowiacy w uznaniu ich zasług, jakie oddali dla sprawy powstania niepodległego bytu naszej Ojczyzny, korzystają z różnych przywilejów, co im się słusznie należy. Niemniej jednak ochotnicy walk z 1920 r. oddali sprawie niepodległości naszego bytu dużą przysługę. O nich dziś nikt nic nie mówi i nie pamięta. Słuszną zatem sprawą było by, aby i oni korzystali z tych samych uprawnień, co i ich koledzy legioniści i peowiacy.</u>
<u xml:id="u-14.14" who="#JanWójcik">Stale słyszy się narzekanie pod adresem Powszechnego Zakładu Ubezpieczeń Wzajemnych, który stosuje przymus ubezpieczeniowy budynków od ognia. Właściciel ubezpieczonych budynków płaci składkę ubezpieczeniową nieraz całymi latami, a gdy w razie huraganu lub powodzi jego budynki zostały zniszczone, lub gdy budynki ze względu na ich starość lub nieużyteczność w zmienionych warunkach gospodarczych należy rozebrać, Powszechny Zakład Ubezpieczeń nie wypłaca wówczas żadnego odszkodowania. Stan taki powoduje rozgoryczenie u ludności. Przymusowe ubezpieczenia budynków od ognia należy zreformować w ten sposób, aby część wpłaconej składki ubezpieczeniowej była zaliczona jako składka ubezpieczeniowa na wypadek ognia lub innych katastrof żywiołowych, a część na wypadek uzasadnionej rozbiórki budynków. Periodyczne obniżanie wartości szacunkowej ubezpieczonych budynków jest niesprawiedliwe.</u>
<u xml:id="u-14.15" who="#JanWójcik">Zdaję sobie sprawę, że Państwo znajduje się w trudnych warunkach, niemniej jednak nie można omijać szeregu piekących zagadnień bez próby ich rozwiązywania.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#JanHenrykJedynak">Głos ma p. Wawrzkowicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#AntoniWawrzkowicz">Wysoki Sejmie! Korzystając z ogólnej dyskusji nad preliminarzem budżetowym, chcę w paru słowach zwrócić uwagę na nasz swoisty budżet polityczno-społeczny, który nie będzie się obracał w wartościach ubranych w cyfry, ale w wartościach żywych, niemniej jednak ważnych dla kształtowania się naszych stosunków wewnątrz Państwa, które mają wychować typ obywatela nie na miarę wodzów partyjnych, ale na miarę wodza narodu. Budżet ten z natury rzeczy będzie miał wydatki i wpływy — i to stałe i niestałe, będą w nim zamknięcia korzystne i będą deficytowe.</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#AntoniWawrzkowicz">Jedną pozycją niemal stałą, powtarzającą się z roku na rok, jest sprawa więźniów brzeskich, pozostających poza granicami Państwa z Wincentym Witosem na czele. Poruszam tę sprawę nie dlatego, aby konkurować w popularności z moimi kolegami posłami, którzy już tę sprawę poruszyli w interpelacjach, ale poruszam ją dlatego, że w moim i wielu setek tysięcy sumień obywatelskich sprawa ta jest nienależycie wyświetlona i dlatego stale powraca przy każdej sposobności czy to na forum parlamentarnym, czy też na każdym większym lub mniejszym zebraniu politycznym. Odpowiedź w tej sprawie, że Rząd nie zamierza podjąć żadnej inicjatywy, wcale jej nie usuwa na plan dalszy, lecz wraca ona z uporem, urasta do symbolu i stanowi wielką przeszkodę w postępie zjednoczenia narodowego. Wnoszę dlatego, by z tego budżetu politycznego skreślić pozycję: proces brzeski i jego konsekwencje. Krok ten poderwie lud polski do twórczych wysiłków zjednoczeniowych i zatrze powiększającą się nieufność do Rządu i jego poczynań, gdyż lud ten sprawę Witosa zidentyfikował ze swoją własną i odczuwa boleśnie każde w tym kierunku niepowodzenie.</u>
<u xml:id="u-16.2" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-16.3" who="#AntoniWawrzkowicz">Druga pozycja w tym budżecie — to odcinek ludzi pracy. Świat ten, jak słusznie ktoś powiedział, to mózg narodu, powinien więc z tytułu swojej pozycji być dobrze wynagradzany. A czy tak jest? Nie będę tu przytaczał cyfr ilustrujących dobitnie Golgotę tych ludzi, bo to na Komisji Budżetowej i tu uczynili lub uczynią inni koledzy. Zwrócę tylko uwagę Wysokiego Sejmu na to, że świat pracy przyjął uchwałę Komisji Budżetowej w sprawie uposażeń jako cios zadany żywemu człowiekowi, który ze względu na swoją pozycję, że służy dobru powszechnemu, nie będzie się mógł, ani też nie będzie chciał się bronić środkami, które by mogły wstrząsnąć równowagą sił moralnych w Polsce, dziś nam tak bardzo potrzebnych.</u>
<u xml:id="u-16.4" who="#AntoniWawrzkowicz">Jakżeż dziwnie te dwie sprawy łączą się ze sobą. Z jednej strony lud, ten żołądek narodu, w swych żądaniach gospodarczych i politycznych niezadowolony, z drugiej strony świat pracy — ten mózg narodu, odurzany ciągłym karmieniem go koniecznościami państwowymi i fata morganą poprawienia bytu, jak się koniunktura polepszy, też niezadowolony. A jednak mózg i żołądek — to dwie najważniejsze czynności składowe każdego organizmu żywego. I nic nie pomogą ręce uzbrojone nawet w bat i paragraf, jeżeli człowiek ten będzie niesyty.</u>
<u xml:id="u-16.5" who="#komentarz">(Głos: To jest demagogia.)</u>
<u xml:id="u-16.6" who="#AntoniWawrzkowicz">Na tym podłożu niezadowolenia tych dwóch grup widzimy dziś zjawisko konsolidacji, ale konsolidacji niezadowolonych. I twierdzę, że tu właśnie a nie gdzie indziej — w tym niespełnianiu najsłuszniejszych żądań leży dziś zahamowanie zjednoczenia narodu. A czy my, naród polski — tu zwracam się do Pana Ministra Spraw Wewnętrznych i Pana Ministra Spraw Zagranicznych — możemy czekać na zjednoczenie dziesiątki lat bez dalszych groźnych konsekwencyj?</u>
<u xml:id="u-16.7" who="#AntoniWawrzkowicz">Wszak jednoczy się naród od roku 1926 poprzez różne fazy organizacyjne. A w roku 1937 O. Z. N. powstał na podstawie tez ogłoszonych przez pułkownika Koca. Dotychczas Obóz Zjednoczenia Narodowego nie objął wszystkich i pytam się dlaczego? Mam wrażenie, że w praktycznym wykonaniu tego zjednoczenia leży to ciągłe negowanie potrzeb moralnych, materialnych i politycznych szarego człowieka. Ta polska rzeczywistość musi się zmienić, jeżeli chcemy dokonać rzeczy wielkich, jeżeli chcemy pozostawić pokoleniom Polskę mocarstwową. W imię więc tego celu rządzący powinni rozbroić społeczeństwo z tego nienaturalnego napięcia zwalczających się odłamów przez akt łaski w sprawach politycznych i spełnienie słusznych postulatów gospodarczych i politycznych, a rządzeni, posłuszni nakazom racji stanu Państwa Polskiego, powinni się znaleźć w Obozie, w którym jest miejsce dla wszystkich ugrupowań politycznych. Sejm obecny, aczkolwiek poniewierany przez niektórych zaślepionych polityków, Sejm, który, moim zdaniem, będzie patronował zjednoczeniu na skalę wielkiego narodu, powinien dać pierwszy przykład wyrobienia i dyscypliny obywatelskiej, a w rocznicę 20-lecia swego istnienia zjednoczyć się w jednym obozie, bo nie pora jest chodzić luzem, albo w imię urojonej niezależności podrywać zaufanie do Sejmu w narodzie.</u>
<u xml:id="u-16.8" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-16.9" who="#AntoniWawrzkowicz">Jeżeli chodzi o demagogię, to my możemy na ten temat pomówić.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#JanHenrykJedynak">Głos ma p. Chmieliński.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#StanisławChmieliński">Wysoka Izbo! Jako reprezentant Wołynia pragnę przede wszystkim stwierdzić, że idea zjednoczenia narodu, podjęta w myśl hasła rzuconego przez Naczelnego Wodza, poczyniła na tym terenie kolosalne postępy. Jeśli chodzi o społeczeństwo polskie, to stwierdzić można, że obok czynnika państwowego niemal wyłącznym autorytetem polskiej myśli politycznej i dysponentem polskiej energii społecznej jest Obóz Zjednoczenia Narodowego.</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-18.2" who="#StanisławChmieliński">Masowy napływ ochotników do tak zwanego korpusu Zaolziańskiego, radość powszechna Wołynia z postępów w dziedzinie techniki, uzbrojenia armii, tak znakomicie udokumentowana ofiarnością na Fundusz Obrony Narodowej i niezwykłą gościnnością, okazaną naszemu wojsku podczas ostatnich manewrów jesiennych na Wołyniu, pozwala stwierdzić, że społeczeństwo wołyńskie w ogromnej swej masie szczerze jest przywiązane do Państwa Polskiego i dąży do ścisłego, gospodarczego i kulturalnego związania z Polską centralną, jako jedynym ośrodkiem wszelkich dyspozycyj.</u>
<u xml:id="u-18.3" who="#StanisławChmieliński">Wołyń wykazał wreszcie swą dojrzałość polityczną przez masowe wzięcie udziału w ostatnich wyborach do Izb ustawodawczych.</u>
<u xml:id="u-18.4" who="#StanisławChmieliński">Osobiste sukcesy wyborcze, jakie odnieśli posłowie z polskiej grupy parlamentarnej Wołynia, świadczą przede wszystkich o tym, że swoją pracą i wystąpieniami publicznymi udokumentowali ścisły swój związek ideowy z Obozem Zjednoczenia Narodowego. Wszyscy wołyniacy, katolicy czy prawosławni, jednakowo chciwie i z entuzjazmem przysłuchiwali się w okresie przedwyborczym naszym wywodom, opartym na tezach programowych Obozu Zjednoczenia Narodowego. Każdy wołyniak, nie zatruty obcą jego psychice demagogią, ma za co nie tylko być wdzięczny swemu Państwu i być lojalnym obywatelem, ale aktywnym szermierzem państwowości polskiej na tej cennej, odwiecznie polskiej naszej ziemicy.</u>
<u xml:id="u-18.5" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-18.6" who="#StanisławChmieliński">Kolega Skrypnyk, poseł z mego okręgu, nie inaczej podchodził do swoich wyborców. Gdyby przemawiał do nich w ten sposób, jak to uczynił na plenum tej Wysokiej Izby podczas debat nad expose Rządu, to niezawodnie przy wyborach by przepadł.</u>
<u xml:id="u-18.7" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-18.8" who="#StanisławChmieliński">Przysłuchiwałem się paru wystąpieniom p. Skrypnyka, jako kandydata na posła w powiecie horochowskim, Panie Kolego, biłem Panu brawo wraz z pełną salą słuchaczy. Przemówienia Pana Kolegi nie odbiegały w swym nastawieniu od moich wystąpień — szczęście ludności wołyńskiej widział Pan w sile mocarstwowej Państwa Polskiego, przeciwstawiał się Pan wszelkim tendencjom wywrotowym i odśrodkowym, przypominał Pan karty historii o wspólnych zwycięstwach oręża polskiego i ruskiego pod Grunwaldem, Wiedniem i Pskowem, by powołać się wreszcie na słowa waszego poety Szewczenki: „Polszczą upała i nas prygnietła”. Cóż więc wpłynęło na zmianę Pańskiej orientacji, czy to nie zmiana źródła dyspozycji? Czy nie znalazł się Pan pod sugestią Efraima Wejsberga, Żyda, kierownika szkoły powszechnej w Czerniejowie koło Stanisławowa, który podczas wypadków w Czechosłowacji usunął z klasy portrety naszych dostojników i na ich miejsce powiesił portret Szewczenki, po uprzednim przemalowaniu klasy na barwy ukraińskie. A może pod sugestią innych czynników zagranicznych, dążących do osłabienia Rzeczypospolitej, a może wypadki na Rusi Zakarpackiej zaciemniły Panu właściwy obraz? Skąd te raptowne zastrzeżenia Pana Kolegi w stosunku do zarządzeń Rządu na terenie Wołynia? Otóż wyjaśnić pragnę w tej oto Wysokiej Izbie, że jeżeli chodzi o szkolnictwo, jest ono normowane ściśle w ramach ustaw Rzeczypospolitej Polskiej. Panowie działacze z Wołyńskiego Ukraińskiego Objednania, którzy chcą na Wołyniu politycznie pracować i rozbudowywać aspiracje ukraińskie, liczyć się muszą z następującą rzeczywistością: Ludność sama prosi o jednolitą szkołę państwową na Wołyniu, by dzieci, które z domu i szkoły dostateczną znajomość języka rodzinnego wynoszą, mogły się uczyć przede wszystkim języka polskiego i ludność Wołynia tego języka pragnie. Przez szereg lat pracy poprzedniego kuratora wołyńskiego okręgu szkolnego, wielkiego Pańskiego przyjaciela, prezesa Wołyńskiego Związku Młodzieży Wiejskiej, szkolnictwo było obsadzane ze szczególnym uwzględnieniem nauczania języka ukraińskiego. Czyżby kolega Skrypnyk i jego adherenci chcieli dopuścić do szkoły młode kadry nauczycielskie z ziem południowo-wschodnich, które prowadziły robotę wywrotową na Wołyniu? Nawet wspomniany Wasz przyjaciel nie mógłby się na to zgodzić.</u>
<u xml:id="u-18.9" who="#StanisławChmieliński">Gimnazja ukraińskie w Łucku i w Równem pracują bez przeszkód, choć wychowanie tej młodzieży nie idzie po linii państwowej, a ilość wychowanków, zamieszanych w procesach politycznych, jest dość znaczna. Jeżeli chodzi o zamknięcie gimnazjum w Krzemieńcu, to wszyscy dobrze wiemy, że warunki techniczne i naukowe nie zadowalały minimum wymogów władz szkolnych. Poza tym młodzież miejscowa garnie się do gimnazjów państwowych na Wołyniu i chyba specjalnego nastawienia rodziców potrzeba, jak np. kolegi Skrypnyka, żeby dziecko było kierowane do gimnazjum prywatnego.</u>
<u xml:id="u-18.10" who="#StanisławChmieliński">Swobody polityczne. Nie macie, Kolego, powodów do skarg. Publiczną jest tajemnicą, że korzystacie z pomocy przy organizowaniu się w krzewieniu swej kultury, oświaty itp. Osoba poprzedniego wojewody była dlatego przedmiotem ataku ze strony społeczeństwa polskiego, że ponad stan potrzeb i uświadomienia popierał Waszą działalność. I jeżeli kolega Skrypnyk z trybuny sejmowej miał jeszcze odwagę poddać krytyce działalność Rządu na terenie Wołynia i wywołać wrażenie polityczne, że jego głos jest przedłużeniem akordu z ziem południowo-wschodnich, licząc na echo aż po krańce puszcz poleskich, to trzeba jasno Koledze odpowiedzieć: Pamiętajcie, że wielu czołowych Waszych działaczy otrzymało obywatelstwo polskie wskutek nadania, a więc zamiast abyście byli tylko azylantami, jak np. we Francji, tak wysoce liberalnej, jesteście tu pełnoprawnymi obywatelami i poza prawami korzystacie ze wszystkich korzyści materialnych. Musicie, Kolego, zaprzestać doszukiwania się dla swej akcji politycznej podniet, których źródłem są zagraniczne kompleksy polityczne. Dla Was źródłem wszelkich dążności politycznych może być tylko Państwo Polskie ze wszystkimi jego organami i instytucjami. A gdy nawet czerpać nadal chcecie podnietę moralną i energię polityczną w układzie Pierwszego Marszałka Polski Józefa Piłsudskiego i Waszego wodza duchowego atamana Petlury, to naprawdę musicie brać ten układ ściśle wedle jego geografii politycznej, a nie dowoli naginać wedle takich czy innych ukrytych myśli. Wreszcie musicie, Kolego, wiedzieć, że społeczeństwo polskie obserwuje Waszą działalność i nie wszystko w Waszych słowach i działalności widzi zgodne z interesem i racją stanu Państwa Polskiego na Wołyniu. Nie stwarzajcie fermentów politycznych, nie doszukujcie się Ukrainy tam, gdzie jej nigdy nie było. Dorabiajcie się na równi z nami na samodzielnych warsztatach pracy i z uczciwymi zamiarami przystępujcie do pracy zespołowej w samorządzie terytorialnym i gospodarczym, a t. zw. „współpraca”, tak często deklamowana, ułoży się ku wzajemnemu zadowoleniu i wzmocnieniu potęgi Rzeczypospolitej na jej wschodnich rubieżach.</u>
<u xml:id="u-18.11" who="#StanisławChmieliński">Wysoka Izbo! Proszę mi wybaczyć, że przy debacie nad budżetem Państwa chwil jeszcze kilka poświęcę sprawom Wołynia. Wołyń związany z Rzecząpospolitą najwyższym prawem, bo prawem krwi przelewanej od wieków przez mieszkańców ziem włodzimiersko-halickich aż do walk Legionów na polach Kościuchnówki i Polskiej Góry, ma szczególne dla Państwa znaczenie nie tylko dlatego, że to szaniec obronny, na którym niejeden najeźdźca swe kości położył, nim zdołał dotrzeć do serca Polski, ale że to spichlerz dla naszej armii, zwłaszcza w wypadku, gdyby losy historii zmusiły Rzeczpospolitą do obrony naszych granic zachodnich.</u>
<u xml:id="u-18.12" who="#StanisławChmieliński">Wreszcie Wołyń poza bogatą glebą w części południowej ma bogactwa kopalniane, jak bazalty i granity, które mają kapitalne znaczenie dla podstawowych inwestycyj państwowych. Tymczasem sam w dziedzinie inwestycji komunikacyjnych jest upośledzony. Na 100 km na Wołyniu przypada dróg z twardą nawierzchnią 3,3 km, podczas gdy w lubelskim 9 km, w tarnopolskim 16,2 km, a w poznańskim 23,6 km. A rąk do pracy mamy pod dostatkiem. Dość powiedzieć, że ludności wiejskiej mamy około 87,5%, podczas gdy w całej Polsce mamy około 72%. Jest to więc wielki kapitał ludzki, który się marnuje, zamiast by tworzył nowe wartości.</u>
<u xml:id="u-18.13" who="#StanisławChmieliński">Dzięki ambicji pracy wszystkich czynników państwowych, gospodarczych i społecznych Wołyń zdobywa pierwsze miejsce w dynamice rozwoju produkcji rolniczej, za którą podążać muszą wszelkie inwestycje z tą produkcją związane. Jeśli do inwestycyj państwowych podejdziemy w imię słuszności ich ciężaru gatunkowego dla życia gospodarczego i szybkości amortyzacji, to Wołyń pod tym względem będzie bezkonkurencyjny. Wołyniacy wierzą, że w wielkim programie inwestycji państwowych uwzględnione zostaną należycie wszechstronne bogactwa tej ziemi.</u>
<u xml:id="u-18.14" who="#StanisławChmieliński">Skoro Sejm ma być odzwierciedleniem nastrojów, nurtujących w społeczeństwie, niech mi wolno będzie pod adresem Rządu wypowiedzieć parę uwag względnie dezyderatów.</u>
<u xml:id="u-18.15" who="#StanisławChmieliński">Oczekujemy od Rządu wielkiego programu gospodarczego i gotowi jesteśmy stanąć do pracy nawet w batalionie pracy na wzór hufców junackich. Na wsi wołyńskiej jest nam coraz ciaśniej. Obok melioracji uprawy łąk, komasacji i przedsiębiorstw przetwórczych potrzebujemy oświaty i szkół zawodowych, które ułatwią przejście części ludności ze wsi do miast. Nie możemy pogodzić się z tym, by miasta, handel i rzemiosło były opanowane przez ludność żydowską. Brak u niej zmysłu politycznego, który się objawia w niewynajmowaniu sklepów i podnoszeniu czynszów ludności chrześcijańskiej, doprowadził do tego, że t. zw. sprawa żydowska na Wołyniu nabrała szczególnego wyrazu. Domagać się będziemy zmiany ustawy o rozbudowie miast i osiedli, która zapewni ludności chrześcijańskiej możność zakładania samodzielnych warsztatów rzemieślniczych i kupieckich i wznoszenia budynków w punktach centralnych, szpeconych dotychczas przez budy i kramy żydowskie względnie przez t. zw. sady owocowe.</u>
<u xml:id="u-18.16" who="#StanisławChmieliński">Jesteśmy wrażliwi na każdy objaw faworyzowania ludności żydowskiej przy rozdziale koncesji monopoli państwowych, dostaw do urzędów i przedsiębiorstw państwowych, a coraz bardziej jesteśmy niewytrzymali na fakty, że dziecko polskie jest uczone lub leczone przez Żyda, przy pomocy lekarstwa nabytego w aptece żydowskiej, bo w całym np. powiecie łuckim, poza miastem, nie ma aptek chrześcijańskich.</u>
<u xml:id="u-18.17" who="#StanisławChmieliński">I w tym miejscu pozwalam sobie stwierdzić solidarne stanowisko moich wyborców, które się wyraża w szeregu uchwał i rezolucyj tej mniej więcej treści: Element żydowski zatruwa nie tylko nasze polskie życie gospodarcze, ale szkodliwie oddziaływa na psychikę polską. Oczekujemy w najbliższym czasie ustaw, które istotnie dadzą wyraz temu, że naród polski jest gospodarzem kraju.</u>
<u xml:id="u-18.18" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-18.19" who="#StanisławChmieliński">Ludność żydowska, jako napływowa, pod presją odpowiednich zarządzeń winna opuszczać stanowiska w życiu publicznym i likwidować swe warsztaty pracy, które są niezbędne dla ekspansji żywiołu polskiego. Wierzymy, że emigracja ludności żydowskiej z Polski stanie się naprawdę aktualną wówczas, gdy do tego przez nas, jako gospodarzy kraju, zostanie zmuszona.</u>
<u xml:id="u-18.20" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-18.21" who="#StanisławChmieliński">Wreszcie w sposób najbardziej ogólny pragnę stwierdzić, że przez tolerancyjny, a raczej wyrafinowany intelektualizm polski rolnik polski na Wołyniu jest dotychczas niemal zapomniany. Dotyczy to zarówno zasiedziałego od wieków większego, średniego i drobnego rolnictwa, szlachty zagrodowej, jak i osadnika wojskowego i cywilnego. O sprawie tej zamierzamy mówić przy budżecie Ministerstwa Rolnictwa i Reform Rolnych.</u>
<u xml:id="u-18.22" who="#StanisławChmieliński">Nowe placówki handlowe i rzemieślnicze winny znaleźć właściwą pomoc i poparcie ze strony czynników państwowych. Polityka kredytowa Banku Polskiego, komunalnych kas oszczędności w stosunku do tych placówek winna ulec dość radykalnym zmianom. Jest faktem, że wszystkie nowopowstałe placówki handlowe na skutek napływu elementów z województw centralnych względnie zachodnich nie mogą korzystać wobec ścisłych restrykcyj z kredytów w tych instytucjach, które przed chwilą wymieniłem.</u>
<u xml:id="u-18.23" who="#StanisławChmieliński">Ponieważ racjonalne budownictwo w miastach wołyńskich amortyzuje się znakomicie, apeluję do Rządu, by przedsiębiorstwa państwowe lokowały fundusze emerytalno - ubezpieczeniowe w domach czynszowych i halach targowych. Apeluję wreszcie, by inteligencja urzędnicza na Wołyniu, która z całym poświęceniem wykonuje obowiązki państwowe, miała zapewnione możliwie korzystne warunki życia i pracy na Wołyniu, które by wiązały ją i przyszłe pokolenia z ziemią Wołynia.</u>
<u xml:id="u-18.24" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-18.25" who="#StanisławChmieliński">Wreszcie sprawa najważniejsza. Społeczeństwo wołyńskie, a przede wszystkim polska racja stanu wymaga tego, by element Polski na Wołyniu został wzmocniony zarówno jakościowo, jak i ilościowo. Pod tym względem nie może być żadnych niedomówień.</u>
<u xml:id="u-18.26" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-18.27" who="#StanisławChmieliński">Nie po to odzyskaliśmy Wołyń krwią żołnierza polskiego, by ciężar gatunkowy ludności polskiej nie był taki, jaki się elementowi polskiemu w Państwie Polskim należy. I niech nikt nie sądzi, że zamierzamy prowadzić politykę eksterminacyjną w stosunku do bratniego nam elementu ruskiego. Jednakże musimy dążyć do tego, aby nie wzrastała dysproporcja między siłami polskimi a obconarodowymi i by siły polskie były tak potężnie, jak tego interes Państwa i dobro Narodu naszego wymaga.</u>
<u xml:id="u-18.28" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-18.29" who="#StanisławChmieliński">Pod tym względem sprawę stawiamy jasno. Domagamy się od Rządu, aby uwzględniając oczywiście potrzeby ludności ruskiej, poleskiej i ukraińskiej na Wołyniu, dążył i wydatnie popierał zwiększenie jakości i ilości elementu polskiego.</u>
<u xml:id="u-18.30" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#JanHenrykJedynak">Głos ma p. Brylski.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#LucjanBrylski">Wysoki Sejmie! Pragnę zwrócić uwagę na kilka zagadnień, które powinny wreszcie znaleźć rozwiązanie. Za jedno z najważniejszych uważam ustawowe określenie minimum zarobków robotniczych, zapewniających znośne życie światu pracy, gdyż stan rzeczy, jaki obecnie istnieje, dłużej trwać nie może, bo przynosi to nieobliczalne szkody Państwu i społeczeństwu polskiemu.</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#LucjanBrylski">Nasza Konstytucja wyraźnie mówi: „W ramach Państwa i w oparciu o nie kształtuje się życie społeczeństwa. Państwo zapewnia mu swobodny rozwój, a gdy tego dobro powszechne wymaga, nadaje mu kierunek lub normuje jego warunki. Praca jest podstawą rozwoju i potęgi Rzeczypospolitej”. Nikt chyba nie wątpi, jaka idea przewodnia mieści się w przytoczonych zdaniach, jasnym jest, że idea sprawiedliwości społecznej, obowiązek czuwania nad nią spada na Państwo. Mamy wprawdzie ustawodawstwo socjalne, które wiele zagadnień rozwiązuje nawet lepiej niż na zachodzie Europy, ale w najważniejszej dziedzinie, która stanowi o poziomie życia świata pracy, o jego warunkach materialnych, w dziedzinie wysokości wynagrodzeń za pracę panuje wielka dowolność, gdyż nie mamy odpowiedniego ustawodawstwa, które by zabezpieczało światu pracy minimum egzystencji i dobro powszechne tego wymaga, by ta dowolność była przez Państwo ukrócona, gdyż pozostawienie tej sprawy samej sobie przynosi nieobliczalne szkody Państwu, społeczeństwu polskiemu i zakładom przemysłowym, które uwzględniają uczciwą kalkulację. Różnica zarobków robotniczych, nawet w tej samej branży przemysłowej jest tak olbrzymia i tak rażąca, że niczym innym wytłumaczyć się nie da, jak tylko zachłannością i egoizmem tej grupy przemysłowców, która ze swego planowania wykreśliła całkowicie interes społeczny.</u>
<u xml:id="u-20.2" who="#LucjanBrylski">Tym bardziej w Polsce ingerencja Państwa jest tu nieodzowna, ponieważ około 40% kapitału zaangażowanego w przemyśle jest to kapitał zagraniczny; a jeżeli weźmiemy jeszcze pod uwagę olbrzymi procent kapitału zainwestowanego w przemyśle, który należy niby to do obywateli Państwa Polskiego, ale nie mających nic wspólnego z interesem społeczeństwa polskiego, z interesem Państwa Polskiego, to jasne jest, że musi tu bezwzględnie wystąpić Państwo w obronie interesu społecznego szerokich warstw obywateli Państwa naszego.</u>
<u xml:id="u-20.3" who="#LucjanBrylski">Przecież tak liberalne Stany Zjednoczone Ameryki Północnej przeprowadziły u siebie ustawę o minimalnych zarobkach, które wynoszą na naszą walutę ponad 2 zł za godzinę, a i wiele innych państw tę sprawę już u siebie załatwiło. U nas Senat Rzeczypospolitej w ubiegłym roku w marcu powziął rezolucję, wzywającą Wysoki Rząd do podjęcia inicjatywy celem unormowania tego zagadnienia. Muszę lojalnie przyznać, że są zakłady przemysłowe, które opierają swą strukturę gospodarczą na racjonalnych formach społeczno-gospodarczych, zapewniających: a) dobre psychiczne i fizyczne warunki pracy, b) dobry stosunek pracowników do przemysłowych zakładów pracy, c) dobre spełnianie przez przemysł jego roli podnoszenia dobrobytu i kultury społeczeństwa w różnych ośrodkach kraju. Jednak na tych formach społeczno-gospodarczych oparte zakłady przemysłowe biją dziś na alarm, gdyż większość zakładów przemysłowych zupełnie nie uwzględnia interesu społecznego, płacąc robotnikom głodowe stawki i całą swoją kalkulację konkurencyjną opierając nie na ulepszeniach technicznych warsztatów, nie na jakości towarów, ale na wyzysku świata pracy.</u>
<u xml:id="u-20.4" who="#LucjanBrylski">Z góry zastrzegam się, że jeżeli tu poruszam ciężkie położenie materialne świata pracy, to niech nikt nie wyciąga z tego wniosków dogadzających takiej czy innej koncepcji ustroju państwowego czy społecznego, gdyż stwierdzam z całą stanowczością, że robotnik polski, polski świat pracy jest głęboko patriotyczny i swych spraw, swych interesów nie chce rozwiązywać na wzór tych czy innych sąsiadów — chce swe sprawy rozwiązywać tak, jak nakazuje mu duch Narodu Polskiego.</u>
<u xml:id="u-20.5" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-20.6" who="#LucjanBrylski">Zresztą robotnik polski wykazał swój patriotyzm w tych dniach przełomowych — w marcu i we wrześniu ubiegłego roku, kiedy chodziło o Zaolzie i Litwę. Robotnik polski zrozumiał, że ta masońska demokracja u naszego południowego sąsiada, a i w wielu innych państwach nie ma nic wspólnego z prawdziwą demokracją, lecz służy tylko zakonspirowanym interesom, zakonspirowanym celom, które w „Naszym Przeglądzie” Żydzi bezceremonialnie tak określają: „Nie zapominajmy, że wezbrana, rozhukana fala antysemityzmu idzie naprzód, co świadczy o osłabieniu demokracji. Los narodu żydowskiego jest ściśle i nierozerwalnie związany z losem demokracji. Wytężyć wszystkie siły w obronie demokracji — to znaczy walczyć z antysemityzmem”. Z takiego rodzaju demokracją — interesem żydostwa robotnik polski nie chce mieć nic wspólnego, bo chce bronić własnych interesów, wypływających z potrzeb i ducha chrześcijańskiego narodu polskiego...</u>
<u xml:id="u-20.7" who="#komentarz">(Oklaski.),</u>
<u xml:id="u-20.8" who="#LucjanBrylski">...a nie obcego tego, który dzisiaj może najstraszliwiej gnębi nasze społeczeństwo.</u>
<u xml:id="u-20.9" who="#LucjanBrylski">Po tym zastrzeżeniu, wracając do istoty rzeczy, stwierdzam, że ten przemysł oparty na systemie kolonialnym, który ze swego planowania wykreślił interes społeczny, ma najwięcej tupetu i najbardziej atakuje Rząd o różne koncesje, zamówienia, ulgi przemysłowe, wyzyskując pewne momenty koniunkturalne, stale szachuje władze groźbą zamknięcia zakładów przemysłowych. Tacy przemysłowcy starają się przedstawić każde uruchomienie zakładu, każdą przeprowadzoną inwestycję jako bezinteresowne dobrodziejstwo, prawie jako jałmużnę dla Państwa i dla świata pracy, a co smutniejsze, wszystkie te sprawy w imieniu tych przemysłowców przeprowadzają rzekomo lub istotnie szeroko ustosunkowani Polacy, będący na usługach tego rodzaju przemysłowców.</u>
<u xml:id="u-20.10" who="#LucjanBrylski">Jak przedstawiają się zarobki robotnicze? W różnych ośrodkach kraju istnieją zakłady, w których większość robotników otrzymuje płace, nie zabezpieczające minimum egzystencji. Przeprowadziliśmy w Zjednoczeniu Polskich Związków Zawodowych ankietę w różnych ośrodkach kraju na temat, jakie są minimalne koszty utrzymania czteroosobowej rodziny robotniczej i jakie są minimalne zarobki. Z ankiety tej wynika, że minimalne koszty utrzymania takiej rodziny Wynoszą miesięcznie w różnych dzielnicach kraju od 90 do 140 zł, natomiast najniższe zarobki wynoszą od 38 do 100 zł. Czym wypełnić te olbrzymie deficyty w budżecie rodziny w Grudziądzu, Rokitnie, Woli Krzysztoforskiej, Zgierzu, Częstochowie, Blachowni pod Częstochową, Goleszowie, Kałuszu, Żyrardowie, Grodnie, Białymstoku, Lidzie, Łodzi, gdzie prym wiedzie firma Gentleman, w Wilnie itd.? Na to pytanie musimy znaleźć odpowiedź, bo w tych warunkach kapusta, kasza i ziemniaki, jak podają pisma, to codzienni goście na stołach robotniczych. Ciekawe zestawienia mamy w tej materii w rocznikach statystycznych, a zresztą obserwacja życia mówi sama za siebie. Jeżeli Weźmiemy pod uwagę i to specyficzne dobrodziejstwo 178 jawnych karteli, które pracują tak, jak w Blachowni pod Częstochową lub w tej już sławnej dziś drożdżowni lwowskiej lub wielu innych, pozbawiających ludzi pracy, to jasnym jest, że czujność Państwa musi być tu zdwojona, a postawa zdecydowaną.</u>
<u xml:id="u-20.11" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Mudryj.)</u>
<u xml:id="u-20.12" who="#LucjanBrylski">Poświęcę jeszcze parę chwil przemysłowcom na ziemiach północno-wschodnich. Dziś na tych ziemiach powstają liczne zakłady przemysłowe i to przeważnie żydowskie. Pchają się tam ci przemysłowcy, którzy bezwzględnie wykreślili ze swego planowania interes społeczny. Weźmy dla przykładu Lidę. Jest to jedno z najbardziej uprzemysłowionych miast na kresach północno-wschodnich, w Nowogródczyznie. Zaznaczam, że takie mniej więcej stosunki panują we wszystkich miastach na naszych ziemiach, a nawet gorsze. Otóż w Lidzie jest jeden z największych zakładów przemysłowych „Ardal”, zatrudniający około 700 pracowników i pracownic, w którym zarobki akordowe brutto dziennie przedstawiają się następująco: 300 robotnic zarabia dziennie na akord od 1.30 zł do 1.80, 137 kobiet od zł 1.80 do 2 zł, 75 — od 2 zł do 2.40 zł, 14 — od 2 zł do 2.80 zł; 32 robotników zarabia na akord dziennie brutto od zł 2.20 do 2.40, 44 — od 2.40 do 2,80, 35 — od 2.80 do 3.60 zł, 40 — od 3.60 do 4 zł, 4 robotników — zł 4.80. Przytoczyłem lojalnie wysokość zarobków według zestawienia samej dyrekcji fabryki „Ardal”, przedłożonego na konferencję, nie wnikając zupełnie w to, czy one są prawdziwe, nie naciągane, bo same cyfry mówią za siebie i nie potrzebuję tu nic dodawać. 437 kobiet zarabia na akord od 1.30 zł do 2 zł, 111 robotników zarabia na akord brutto dziennie od zł 2.20 do 3.60 zł, a przecież minimalne koszty utrzymania w Lidzie wynoszą około 90 zł miesięcznie. Trzeba wziąć pod uwagę jeszcze i to, że zakład ten, jak i wiele innych, jest czynny w ciągu roku od 210 do 220 dni, gdyż przerwy remontowe dochodzą do 12 tygodni, a w innych zakładach robotnicy chrześcijanie zmuszeni są przez cały rok świętować we wszystkie soboty i święta żydowskie, a przecież rodzinie trzeba dać jeść przez cały rok. Jak się przedstawia budżet takiej rodziny? Ile wyniesie przeciętnie dniówka takiego pracownika czy robotnicy? I taki przemysłowiec z tupetem deklamuje drogie nam hasła wielkich ludzi o wyścigu pracy, a nie chce zrozumieć, że dobry hodowca, jeśli konia chce puścić na wyścigi, musi go należycie odkarmić, pielęgnować, a oni chcą wysłać do wyścigu tych ludzi, którzy są zamorzeni. Tak wielkich myśli, wielkich idei spaczać nie wolno.</u>
<u xml:id="u-20.13" who="#LucjanBrylski">A jeszcze bardziej podejrzanie wygląda to ostentacyjne, rozgłośne ofiarowywanie sprzętu wojennego przez pewnego rodzaju kapitalistów. Jest to raczej gra swoistego rodzaju, by zaciemnić istotną rzeczywistość. Ale trzeba się zastanowić nad tym, czy ten samolot ofiarowany np. przez firmę „Gentleman”, czy ten karabin maszynowy, ofiarowany np. przez firmę „Ardal”, będzie można oddać do użytku w ręce ludzi zagłodzonych, bo przecież jasnym jest, że w tych warunkach pracy i płacy niszczy się materiał ludzki, czyni się go niezdolnym do spełniania wielkiego zaszczytnego obowiązku służby wojskowej.</u>
<u xml:id="u-20.14" who="#LucjanBrylski">Nie będę tu już omawiał urządzeń technicznych większości średnich zakładów przemysłowych i kwalifikacyj personelu nadzorczego, organizacji pracy. Na ten temat można by dawać dziesiątki rażących przykładów, które wpływają na obniżenie wydajności pracy i samopoczucie robotników.</u>
<u xml:id="u-20.15" who="#LucjanBrylski">Jeżeli chodzi o higienę pracy, to są rzeczy wprost karygodne, a możemy mieć chyba tylko tę pociechę, że w czasie wojny robotnicy z naszych miast kresowych nie będą wrażliwi na działanie wielu gazów trujących, gdyż przez stopniowe zatruwanie organizmów już są uodpornieni. Wprawdzie są inspektorzy pracy, którzy mają normować te rzeczy, ale inspektorzy pracy nic nie zrobią, jeżeli ich obwody będą obejmowały od 7 do 9 powiatów.</u>
<u xml:id="u-20.16" who="#LucjanBrylski">Panie Ministrze Opieki Społecznej! To nie jest przypadek, że nasze ubezpieczalnie mają takie deficyty w dziedzinie świadczeń. Nie jest również przypadkiem, że np. ubezpieczalnia ludzka w tym dziale miała w niektórych latach 200 tysięcy zł deficytu, a w ubiegłym roku osiągnęła 75.000 deficytu i to tylko dlatego, że ograniczono świadczenia do minimum, co przecież podrywa zaufanie do tej wielkiej zdobyczy świata pracy, jaką są właśnie ubezpieczenia. Tu źródła kryzysu nie trzeba szukać w samych ubezpieczalniach, ale w niskich zarobkach, złych warunkach higienicznych zakładów pracy i mieszkań robotniczych i tym przyczynom należy wydać bezwzględną walkę. Przy udzielaniu zezwolenia na budowę zakładów przemysłowych należy jasno stawiać kwestię mieszkań robotniczych, gdyż na naszych ziemiach nie ma tego zwyczaju, by pracodawca troszczył się o mieszkania robotnicze. I tak np. jeżeli chodzi o Lidę, która w krótkim czasie zwiększyła swoją ludność ponad 100%, ani jeden przemysłowiec nie wybudował domu mieszkalnego robotniczego. Nie bierzemy już w rachubę tych marzeń o szklanych domach robotniczych, ale te marzenia najprostsze, marzenia realne, które ograniczają się do tego, by każdy robotnik miał kuchnię i izbę dla swej rodziny. To byłby już wielki postęp.</u>
<u xml:id="u-20.17" who="#LucjanBrylski">Teraz chciałbym podkreślić, jak się wywiązuje tego rodzaju przemysł z obowiązku podnoszenia kultury społeczeństwa w różnych ośrodkach kraju i jak stara się wywołać najlepszy stosunek pracowników do przemysłowych warsztatów pracy. To jest zagadnienie jedno z najważniejszych. Na ziemiach północno-wschodnich w 90% właścicielami zakładów przemysłowych są Żydzi, a jeżeli chodzi o Lidę, to w 100%. Dyrektorami, urzędnikami, majstrami i różnymi totumfackimi są tylko Żydzi. Kierownicy w niektórych zakładach ani słowa nie przemówią do robotnika po polsku, mówią tylko po rosyjsku, używając stale tak bogatego słownictwa do wymyślań, właściwego temu językowi, i często tylko bogactwo tych zwrotów decyduje o tym, że się dostaje lepsze stanowisko w fabryce. Jest jeszcze inne niebezpieczeństwo: dziś Żydzi wypierani w handlu masowo pchają się do zakładów przemysłowych. Zmienia się tylko pozycja. Obecnie w każdym prawie zakładzie przemysłowym żydowskim pracuje od 40 do 50%, a w niektórych oddziałach do 60% robotników żydowskich. I procent ten ma stale tendencję wzrostu i to w zastraszającym tempie. Jest to element zdeklasowany, rozgoryczony, a więc z natury rzeczy musi wywierać ujemny wpływ na otoczenie. Jaki duch panuje wśród tego elementu, wykazują procesy; ostatnio, w ubiegłym miesiącu w Lidzie wszystkie organizacje żydowskie władze rozwiązały za antypaństwową, szkodliwą działalność. Jak w takich warunkach wygląda rola zakładu przemysłowego w podnoszeniu dobrobytu i kultury, jaką korzyść odniesie robotnik chrześcijański ze stałego obcowania z takim elementem? Jeżeli podnoszę tu te sprawy, to nie powoduje mną nienawiść rasowa, daleki jestem od tego, ale powoduje mną troska o zdrowie fizyczne i moralne naszych współbraci. U nas kwestia żydowska nie ma wyłącznie podłoża rasistowskiego, ale wybitnie i mam wrażenie jedynie podłoże gospodarcze. A dziś, kiedy ta walka zaognia się, racja stanu wymaga, by sprawa była zlikwidowana jak najszybciej, bo przedłużanie tego stanu zapalnego w nieskończoność przynosi nieobliczalne szkody Państwu Polskiemu, przynosi szkody społeczeństwu polskiemu, no i naturalnie Żydom. Rozumiem całą tragedię sytuacji narodu żydowskiego, ale oni muszą zrozumieć i nas, nasze ambicje do uniezależnienia się gospodarczego, do dania pracy naszym współbraciom. Dziś wycofać się z tej kwestii żydowskiej nie możemy i musimy sobie zdać sprawę i z tego, że miasta i miasteczka to ośrodki promieniujące na wieś. Jaki duch płynie z tych miast i miasteczek, jeżeli w tych miastach i miasteczkach na kresach mieszka od 60 do 80% ludności żydowskiej! To jest ważne zagadnienie dla ziem północno-wschodnich, a i dla całej Polski, bo kresy nasze muszą stanowić zwarty, jednolity mur, budowany ze zdrowego fizycznie i moralnie materiału. Nasze społeczeństwo, a szczególnie świat pracy jest zawsze zdolny do wielkich ofiar i potrafi podporządkować interes osobisty interesom Państwa, lecz to przeciąganie się w nieskończoność nieopłacalności warsztatów rolnych, niskiego uposażenia pracowników umysłowych, co powoduje ich niewypłacalność, tego wyzysku robotnika wywołuje ogólne rozgoryczenie i niewiarę w lepsze jutro.</u>
<u xml:id="u-20.18" who="#LucjanBrylski">Oceniam w pełni dobre intencje Wysokiego Rządu, a jeżeli chodzi o Pana, Panie Premierze, to zdaję sobie sprawę z prawdziwie demokratycznego nastawienia do szerokich warstw ludności i tego momentu przywitania z chłopką nie oceniam jako zwykłą formę kurtuazyjną, lecz jako istotny wyraz chęci budzenia godności ludzkiej w szerokich warstwach obywateli.</u>
<u xml:id="u-20.19" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-20.20" who="#LucjanBrylski">Jednak człowiek, w którym obudzi się poczucie godności i świadomość swej wartości, musi mieć ludzkie warunki bytowania. W tej pracy dźwigania człowieka wzwyż, a przez człowieka Państwa, nie może być przeszkodą środek obiegowy — Moloch złoty. Siły ludzkie nie mogą się marnować w bezrobociu, gdy mamy tyle zadań do spełnienia. Siły ludzkie nie mogą się marnować w zakładach pracy tych przemysłowców, którzy nie uwzględniają interesu społecznego, naturalnie polskiego, gdyż ze społeczeństwem polskim ci przemysłowcy nie mają nic wspólnego.</u>
<u xml:id="u-20.21" who="#LucjanBrylski">W imię tego interesu społecznego, a łącznie z nim interesu Państwa wnoszę, by Wysoki Rząd unormował życie gospodarcze w Polsce tak, by nie było pokrzywdzonych i uprzywilejowanych, by hasło Obozu Zjednoczenia Narodowego sprawiedliwej Polski było wreszcie realizowane w życiu.</u>
<u xml:id="u-20.22" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#WasylMudryj">Głos ma p. Rudnicki.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#RomanRudnicki">Wysoka Izbo! W dniu 3 grudnia ubiegłego roku z trybuny tej miałem zaszczyt stwierdzić, że przemówienie p. Ministra Skarbu, wygłoszone w tej Izbie dnia poprzedniego, wywołało w masach pracowników państwowych rozczarowanie i przygnębienie. W przemówieniu tym bowiem, jak w przedłożonym preliminarzu budżetowym pracownicy państwowi nie tylko, że nie znaleźli żadnej zapowiedzi realnej poprawy ich ciężkiego położenia w ciągu nowego roku budżetowego, ale ponadto ze zdziwieniem stwierdzili, że nałożony na nich przed dwoma laty celem zrównoważenia budżetu podatek specjalny, wbrew wielokrotnym solennym zapowiedziom, mimo osiągnięcia równowagi budżetowej, utrzymany zostaje nadal. Stwierdzając to, zapowiedziałem zgłoszenie odpowiednich wniosków w trakcie rozpraw Komisji Budżetowej.</u>
<u xml:id="u-22.1" who="#RomanRudnicki">Zgodnie z tą zapowiedzią w dniu 6 lutego zgłoszone zostały w trakcie rozprawy nad budżetem Ministerstwa Skarbu 3 wnioski, będące wyrazem minimalnych postulatów pracowniczych, a mianowicie: w sprawie uchylenia podatku specjalnego w stosunku do pobierających pobory do 600 zł i obarczonych rodziną, zwrotu czesnego za dzieci, uczęszczające do prywatnych szkół średnich, oraz dodatków rodzinnych. Wnioski te atoli nie poddane zostały nawet głosowaniu, ponieważ p. Minister Skarbu, korzystając z uprawnień art. 50 i 59 Konstytucji, do wniosków tych ustosunkował się w dniu 8 lutego negatywnie. Tak więc dzień 8 lutego br. stał się pogrzebem nadziei pracowników państwowych przy udziale przedstawicieli Rządu, członków Komisji Budżetowej oraz wielu innych panów posłów i senatorów jako przygodnych widzów.</u>
<u xml:id="u-22.2" who="#RomanRudnicki">P. Minister Skarbu swoje negatywne stanowisko umotywował tym, że wydatki personalne są nadmierne i nie harmonizują z polityką inwestycyjną i z polityką przebudowy strukturalnej gospodarstwa narodowego, że budżet nasz staje się w zawrotnym tempie budżetem konsumcyjnym, że w związku z wydatkami personalnymi bije na alarm i że jego następcy staną za kilka lat przed piekielnym problemem, jeżeli tempo wydatków na cele personalne nie zostanie złamane. Poza tym stwierdził p. Minister Skarbu, że ustawa uposażeniowa z roku 1934 winna być znowelizowana, rozpiętość poborów, zmniejszona dziś stawkami podatku specjalnego, winna być jeszcze bardziej zmniejszona, winny być wprowadzone dodatki rodzinne i pomoce przy wpisach szkolnych, podatek specjalny winien zniknąć całkowicie, a przywrócony winien być podatek dochodowy; jednak globalny wydatek skarbowy na świadczenia personalne musi być zmniejszony.</u>
<u xml:id="u-22.3" who="#RomanRudnicki">Otóż nawiązując do tych oświadczeń muszę zaznaczyć, iż trudno było by nie przyznać, iż wydatki personalne, zwłaszcza na emerytury, rosną zbyt szybko i że globalna suma wydatków personalnych w stosunku do całości budżetu jest wysoka. Niemniej jednak stwierdzić należy, co zresztą pośrednio stwierdził sam p. Minister Skarbu, że płace olbrzymiej większości pracowników znajdują się na poziomie poniżej najprymitywniejszej wegetacji i że radykalna rewizja tego palącego zagadnienia jest pilną koniecznością. O doniosłości tego zagadnienia w skali ogólnogospodarczej Państwa świadczą coraz liczniejsze głosy przedstawicieli rolnictwa, czego dowodem jest chociażby stanowisko posła Wróblewskiego na Komisji Budżetowej, głosy rzemiosła, przemysłu i kupiectwa. Sfery te zdają sobie dziś sprawę z tego, że zagadnienie poprawy bytu świata pracowniczego to jednocześnie zagadnienie wzrostu konsumcji, bez której nie ma rozwoju gospodarczego.</u>
<u xml:id="u-22.4" who="#RomanRudnicki">Mimo woli nasuwa się pytanie, co jest przyczyna tych trudności, o których mówił p. Minister Skarbu w Komisji Budżetowej, kto ponosi winę tego stanu sprawy i jakie jest na to lekarstwo. Przyczyn jest wiele, a winy w każdym razie nie ponoszą pracownicy średnich i niższych grup uposażeniowych, gdyż nie mają oni żadnego wpływu na kształtowanie się tych spraw, a cierpią dziś za winy innych, którym dzieje się mimo wszystko wcale dobrze.</u>
<u xml:id="u-22.5" who="#RomanRudnicki">Na pierwszy plan wysuwa się niewątpliwie zagadnienie olbrzymiego w ostatnim dziesiątku lat wzrostu ilości emerytów. Produkcja emerytów uzyskała w tym okresie nie pobity dotąd przez żadne z państw rekord. Pamiętamy dobrze erę B.B.W.R-u, w czasie której różne prowincjonalne wielkości decydowały bezapelacyjnie o masowym usuwaniu ze służby czynnej na emeryturę nieraz na bardziej wartościowych urzędników, z którymi mieli bądź osobiste porachunki lub też którzy nie byli powolni ich przeróżnym życzeniom. Komisje lekarskie pracowały wówczas całą parą, nieomal na trzy zmiany, a kadry zdrowych i często bardzo młodych emerytów rosły jak na drożdżach. Tempo tej produkcji uległo wprawdzie znacznemu zwolnieniu z chwilą rozwiązania Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem. Wielu z ówczesnych wielkości skończyło swoją karierę i „owocną” działalność, ale pozostały skutki, z którymi porać się musi p. Minister Skarbu i które odczuwają na sobie pracownicy w służbie czynnej oraz sami emeryci.</u>
<u xml:id="u-22.6" who="#RomanRudnicki">Nie ulega żadnej wątpliwości, że i dziś jeszcze komisje lekarskie otrzymują zbyt wielu kandydatów na przedwczesnych emerytów i kandydatów tych w ilości co najmniej 98% uznają „za zdolnych” do emerytury, chociaż kandydaci ci bronią się przed emeryturą wszelkim dostępnymi środkami. Odnosi się wrażenie, że komisje lekarskie są tylko zwyczajną instancją administracyjną o charakterze raczej formalnym, a właściwa decyzja mieści się już we wniosku władzy, kierującej „delikwenta” na komisję. W tę dziedzinę należało by wejrzeć, zrewidować zasady procentowego ustalania niezdolności, a komisjom lekarskim zapewnić całkowitą i niczym nieskrępowaną niezależność. Ideałem było by doprowadzenie do całkowitego bezrobocia komisji lekarskiej. Byłoby to jedyne bezrobocie, przynoszące korzyść Skarbowi Państwa. Emerytów młodych względnie mających 60 lat życia, którzy mogą względnie sami chcą jeszcze pracować, należało by powołać do czynnej służby, choćby nawet z pominięciem komisji lekarskiej. Zatrudnianie emerytów w służbie państwowej czy samorządowej jako kontraktowych, pobierających emeryturę i pobory urzędników służby czynnej, winno bezwzględnie ustać. Najwyższe zaopatrzenie emerytalne nie powinno przekraczać 1.000 zł miesięcznie. Są to w naszych obecnych stosunkach jedyne, niezawodne i konieczne środki do opanowania zagadnienia emerytalnego.</u>
<u xml:id="u-22.7" who="#RomanRudnicki">Następne zagadnienie, to sprawa rewizji nadmiernego w ostatnich czasach rozrostu etatów i wyższych stanowisk w niektórych działach administracji ogólnej, a zwłaszcza w zarządach przedsiębiorstw i monopolów, sprawa różnych służb ochronnych, jak np. na kolei i poczcie.</u>
<u xml:id="u-22.8" who="#RomanRudnicki">Wreszcie najważniejsze, to sprawa zupełnej likwidacji obecnej ustawy o uposażeniu, tzw. „jędrzejewiczowskiej”. Z ustawy tej zadowolony jest niewątpliwie jej twórca, gdyż emerytura jego wynosi 2.990 zł miesięcznie. Zadowoleni są również niewątpliwie i wyżsi urzędnicy, których pobory w służbie czynnej oraz emerytury są niewspółmiernie wysokie. Ustawa obowiązuje już 5 lat i dalsze jej trwanie — użyję tu lapidarnego określenia p. Ministra Skarbu — wywoła istotnie piekielny problem, choćby z uwagi na zagadnienie emerytalne. Wraz z likwidacją tej ustawy muszą być zlikwidowane również dodatki funkcyjne. Jest to konieczne, jeśli nowa ustawa ma dać wydatniejszą poprawę w egzystencji niższym i średnim grupom pracowników, zapewnić im choćby częściowy awans do wyższych poborów, dodatki rodzinne i pomoc w opłatach za kształcenie dzieci, a jednocześnie jeśli globalny wydatek skarbowy na świadczenia personalne — jak żąda tego p. Minister Skarbu — nie tylko nie może ulec zwiększeniu, lecz zmniejszeniu. Nowa ustawa uposażeniowa winna dotyczyć wszystkich pracowników państwowych.</u>
<u xml:id="u-22.9" who="#RomanRudnicki">Czy w nowej ustawie uwzględnione zostaną te zasadnicze postulaty i kiedy to nastąpi? Z oświadczenia p. Ministra Skarbu w Komisji Budżetowej wynika, że uznaje potrzebę zmiany obecnej ustawy oraz zasadnicze postulaty pracownicze. Na mocy oświadczeń szeregu członków tej Izby mam podstawę twierdzić, że jeśli nie wszyscy, to z pewnością znakomita większość również podziela to stanowisko. Zaznaczyć jednak muszę, że wśród urzędników państwowych, którzy już tyle doznali zawodów, nurtuje pewna niewiara przede wszystkim co do terminu wniesienia do Sejmu projektu nowej ustawy. Pracownicy ci bowiem rozumują w ten sposób, że w istnieniu obecnej ustawy uposażeniowej możliwie jak najdłużej zainteresowani są wyżsi urzędnicy, którzy mają względnie mogą mieć duży wpływ tak na redakcję projektu, jak i również na termin jego opracowania i wniesienia do Sejmu. Pragnąłbym, aby obawy te były bezpodstawne i było by dobrze, gdyby z ust miarodajnych przedstawicieli Rządu padły w tej kwestii stosowne oświadczenia. Wpłynęłoby to korzystnie na przygnębionych i zniechęconych pracowników państwowych.</u>
<u xml:id="u-22.10" who="#RomanRudnicki">Nie leży w interesie Państwa i nie jest zamierzeniem organizacyj zawodowych radykalizacja nastrojów w masach pracowniczych. Organizacje zawodowe zdają sobie bowiem sprawę z tego, że w dziele budowy i gruntowania potęgi Rzeczypospolitej winny być zespolone harmonijnie wysiłki wszystkich obywateli, a w szczególności działać sprawnie winien cały aparat administracji państwowej.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#WasylMudryj">Głos ma p. Budzanowśki.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#TeofilBudzanowski">Wysoka Izbo! Półtora miesiąca obserwowaliśmy obrady Komisji Budżetowej. Wiele nadziei zostało zawiedzionych, a jednak budżet ostatecznie przez komisję uchwalony przyjęliśmy z tym przeświadczeniem, że zrównoważony budżet Państwa mierzony jest koniecznościami dobra Państwa i narodu. Nie daje on obrazu całkowitego potrzeb naszego życia państwowego, bo sprawy zaspokojenia tych potrzeb regulują także budżety samorządowe i budżety specjalnych funduszów, oraz budżety organizacji społecznych w wielkiej mierze wspomagających czy nawet zastępujących prace Państwa. Mieliśmy — pracownicy państwowi — wielką nadzieję, że w roku bieżącym poprawy znakomitej doznają sprawy pracownicze, że zniesiony zostanie podatek specjalny, a dodatki rodzinne wyrównają nierówność warunków bytowania pracowników rodzinnych i samotnych. Pracownik państwowy rozumie, że dobro Państwa i zrównoważony budżet jest jego dobrem i dlatego niesłuszne są sądy, że rząd dusz rzesz pracowniczych zależny jest od potraktowania materialnych spraw pracowniczych. Rząd dusz tych rzesz ma w swoim ręku miłość Ojczyzny i gorący patriotyzm, który jest kierownikiem służby świata pracowniczego. Niemniej jednak świat pracowniczy pokłada wielkie nadzieje w rewizji ustawy uposażeniowej, która już dojrzała i o którą wołać musimy.</u>
<u xml:id="u-24.1" who="#TeofilBudzanowski">Jako przedstawiciel ziem północno-wschodnich chciałbym z tej wysokiej trybuny dać wyraz prawdzie tam, na ziemiach północno-wschodnich, nurtującej. Ziemie te żyją stałą nadzieją, że przestaną być w świecie prac inwestycyjno-gospodarczych i kulturalnych traktowane jako Polska B. Przecież te ziemie nigdy nie były Polską B w dziedzinie ducha patriotycznego i ofiarności na rzecz dobra Państwa. I w dziedzinie potrzeb rolnictwa, budownictwa państwowego, robót publicznych, zdrowia publicznego, potrzeb kulturalno - oświatowych, opieki społecznej, potrzeb drobnego rzemiosła i kupiectwa polskiego mamy tam wiele do poprawienia. Mamy na ziemiach naszych wielką potęgę nie tylko w potencjale dusz naszych i siły fizycznej. Oto w głębokim korycie naszej wyżyny wartko płynie ogromna siła energetyczna, płynie Niemen, który ujęty w karby śluz turbinowych mógłby odmienić nasze życie gospodarcze, a w związku z tym podnieść całokształt życia naszych ziem, których rola dla mocarstwowości polskiej jest znana i uznana od czasów Stefana Batorego, a która w żadnym wypadku nie może zmieścić się w Polsce B.</u>
<u xml:id="u-24.2" who="#TeofilBudzanowski">Skończyć raz trzeba z pojęciami Polski B czy C. Jest jedna Polska, jeden do wszystkich jej ziem powinien być stosunek, normowany hierarchią potrzeb państwowych.</u>
<u xml:id="u-24.3" who="#TeofilBudzanowski">Pragnę poruszyć tu jeszcze jedno zagadnienie, które dzięki swojej powszechności nabiera szczególnego znaczenia. Dużo mówi się o upowszechnieniu oświaty. Stworzona została szkoła powszechna. Jakżeż jednak ta szkoła powszechna daleka jest od powszechności i jednolitości poziomu nauczania! Trzy stopnie szkół powszechnych i iluzoryczne formalne uprawnienia szkół pierwszego stopnia sprowadzają się w praktyce życia i realizacji powszechności nauczania do sytuacji krzywdzącej szerokie masy ludowe, które słusznie domagają się szkół wyżej zorganizowanych. I dlatego to na posiedzeniu Komisji Budżetowej wnosiłem o podniesienie liczby etatów nauczycielskich, aby wreszcie zlikwidować ilość dziatwy będącej poza szkołą w wieku obowiązku szkolnego i aby podnieść poziom szkół powszechnych wszędzie tam, gdzie to jest możliwe i konieczne.</u>
<u xml:id="u-24.4" who="#TeofilBudzanowski">Trzeba tu dzisiaj stwierdzić, że reforma szkolna, jakkolwiek przyniosła wielkie a pożyteczne zmiany w systemie kształcenia i wychowania młodego pokolenia, niemniej w dziedzinie jednolitości i powszechności oświaty szerokich mas nie spełniła swojej roli. Dlatego aktualnym staje się zagadnienie nie zmiany ustawy o ustroju szkolnictwa, ale rewizji niektórych jej postanowień.</u>
<u xml:id="u-24.5" who="#TeofilBudzanowski">Odpowiednia organizacja życia oświatowego młodego pokolenia w wieku pozaszkolnym także głośno woła o uporządkowanie, by nie było powrotu do analfabetyzmu, by wychowanie obywatelskie i kultura ogólna wrastała. Już czas po dwudziestu latach niepodległości stworzyć odpowiednie warunki materialne i organizacyjne do dźwignięcia oświaty szerokich mas na poziom odpowiadający narodowym naszym w tej dziedzinie aspiracjom i ambicjom.</u>
<u xml:id="u-24.6" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#WasylMudryj">Głos ma p. ks. Padacz.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#WładysławJózefPadacz">Wysoki Sejmie! W związku z budżetem należy rozpatrzeć szereg zagadnień, mających wielkie znaczenie dla Rzeczypospolitej Polskiej. Zacznę od preliminarza budżetowego, uchwalonego już w komisji. Pomimo oszczędnej gospodarki państwowej dało by się jeszcze niektóre pozycje obniżyć bez szkody dla pracy poszczególnych resortów. Również niektóre pozycje można podwyższyć, jak to miałem sposobność umotywować na Komisji Budżetowej. Szereg innych posłów wskazało inne pozycje. W ogóle dyskusja na Komisji Budżetowej dowiodła, że preliminarz budżetowy nie powinien być sztywny i to aż do tego stopnia, żeby nie znalazły się potrzebne sumy np. na rozpoczęcie budowy kościoła Opatrzności, budowy, która została uroczyście powzięta przez Pierwszy Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, ale dotychczas nie zrealizowana. Życzeniem całej Polski katolickiej jest, aby na 25-lecie naszej niepodległości świątynia wotywna stanęła na miejscu wybranym i ustalonym wspólnie przez episkopat i Rząd polski.</u>
<u xml:id="u-26.1" who="#WładysławJózefPadacz">Nawet w ramach dzisiejszego budżetu mogą się również znaleźć odpowiednie sumy, jak to wykazywałem na Komisji Budżetowej, na dodatki rodzinne dla tych urzędników, którzy posiadają liczną rodzinę.</u>
<u xml:id="u-26.2" who="#WładysławJózefPadacz">Druga sprawa. Sejm w tej chwili zaabsorbowany jest pracą nad budżetem, czy nie ma jednak czasu na to, by jednocześnie wziąć się do rozpatrzenia i innych palących zagadnień. Takim zagadnieniem jest na przykład kwestia żydowska w Polsce. Sprawy tej nie poruszałbym w tej chwili, ale do wystąpienia skłonił mnie hałas, jaki uczyniono z powodu zgłoszenia przeze mnie niewinnej rezolucji, wzywającej Rząd do wysunięcia problemu emigracji żydowskiej w związku z zawieranym traktatem handlowym z Sowietami. Wcale tu nie chodzi o to, żeby ludność żydowską uważać za komunistów. Nie, tu chodzi o to, żeby kilkaset tysięcy Żydów wyemigrowało do żydowskiej republiki, mianowicie do Birobidżanu.</u>
<u xml:id="u-26.3" who="#WładysławJózefPadacz">Wieś polska jest przeludniona. Chłopi rwą się do handlu i tu właśnie spotykają się z Żydami. Inteligencja polska na innych znów polach spotyka się z przewagą żydowską. Młodzież akademicka po skończeniu wyższych uczelni nie znajduje pracy. Bardzo często tak bywa, że w szkołach uczą Polaków Żydzi, stąd tarcia, stąd kwestia żydowska. W interesie Polski nie leży zaognianie konfliktu z ludnością żydowską. A tymczasem, według opinii posłów, i wieś zaczyna się burzyć. Co będzie dalej? Trzeba starać się o pokojowe załatwienie tego palącego zagadnienia. Należało by przeto utworzyć komisję sejmową, która w ciągu 2 miesięcy opracuje konkretny projekt rozwiązania kwestii żydowskiej. Przedstawiciele ludności żydowskiej w Sejmie nie powinni tylko żalów roztaczać, jak to było na Komisji Budżetowej, ale realnie patrzeć na życie i nie składać tylko na Rząd Polski całego trudu rozwiązania tej bezsprzecznie trudnej sprawy.</u>
<u xml:id="u-26.4" who="#WładysławJózefPadacz">Komisja, o której wspomniałem, powinna szybko pracować, aby o niej nie mówiono tak, jak o Komisji do zmiany ordynacji wyborczej, do tej bowiem komisji, jak twierdzą w Warszawie, można zastosować słowa poety: „Cicho wszędzie, głucho wszędzie, co to będzie, co to będzie”. A teraz następne zagadnienie. Głośnym echem w Polsce odbiła się interpelacja zgłoszona przez ks. posła Lubelskiego w sprawie położenia ludności polskiej w Niemczech. Los Polaków, w ogromnej większości katolików, nie jest nam obojętny. Niemcy interesują się swoimi w Polsce, więc i my mamy prawo interesować się naszymi rodakami w Niemczech. P. Minister Spraw Zagranicznych ma mocny atut w ręku — prawo wzajemności. To jest atut. Trzeba przypomnieć komu należy, że nie chcemy być i nie będziemy Czechosłowacją. Wprawdzie nasz sąsiad zachodni próbuje od południa sięgać pośrednio aż pod Kołomyje, ale trzeba z całą stanowczością stwierdzić, że polityka, którą zapoczątkował p. Minister Spraw Zagranicznych w r. ub., powinna być kontynuowana. P. Minister rozpoczął jak wiemy pertraktacje z państwami północy. Trzeba teraz rozmawiać, ale skutecznie, z państwami południowymi, nie wyłączając nowej Czechosłowacji. Blokowi niemieckiemu należy przeciwstawić wał słowiański wzmocniony innymi państwami, w myśl idei zwycięskich Jagiellonów i Władysława IV.</u>
<u xml:id="u-26.5" who="#WładysławJózefPadacz">Pragniemy wiecznego pokoju, ale oczywiście połknąć się nie damy i każdy połamie sobie zęby na katolickiej Polsce.</u>
<u xml:id="u-26.6" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-26.7" who="#WładysławJózefPadacz">Następnym zagadnieniem — to sprawa statutu dla prawosławnych. Na Komisji Budżetowej słyszało się głosy entuzjazmu na temat owego statutu, że mianowicie jest tu coś w rodzaju unii Polski z Litwą. Po co ta przesada? O tej sprawie zresztą będzie jeszcze potem mowa. Teraz zaznaczę jedynie, że katolicy z należnym respektem odnoszą się do innych religii, ale uważają, że nie jest zgodne z prawami Państwa Polskiego faworyzowanie Kościoła prawosławnego. Kościół katolicki w Polsce zawsze podtrzymywał ducha i religijnego i narodowego. Również i teraz na ziemiach wschodnich potrafi spełnić te zadania, które chwila bieżąca nasuwa lub w przyszłości nasunie.</u>
<u xml:id="u-26.8" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Skrypnyk.</u>
<u xml:id="u-27.1" who="#komentarz">(Głos: Nieobecny.)</u>
<u xml:id="u-27.2" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Bura.</u>
<u xml:id="u-27.3" who="#komentarz">(Głos: Nieobecny.)</u>
<u xml:id="u-27.4" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Szwarzbart.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#IzaakIgnacySchwarzbart">Wysoki Sejmie! Przedłożony budżet wykazuje po stronie dochodów 2.525.000.000 zł w okrągłych cyfrach i mniej więcej tyleż w pozycji rozchodów. Nadwyżka dochodów wynosi zaledwie 36.585 zł. Równowaga przedłożonego nam budżetu obraca się zatem prawie że na linii granicznej. Budżet jest zrównoważony, ale wystarczy mały krok w lewo lub mały krok w prawo, a równowaga znajdzie się w punkcie zachwiania. Ażeby zobrazować nieco plastyczniej tę drobną nadwyżkę dochodów nad rozchodami, chciałbym użyć pewnego obliczenia, powtarzam: nie dla drastyczności przykładu, ale raczej dla jego plastyczności. Wynika z budżetu, że jednodniowy dochód przeciętny, jaki Skarb Państwa otrzymuje względnie otrzymać ma od obywateli, wynosi 6.914.000 zł, a zatem w jednej godzinie wpłynąć ma do kasy Państwa przeciętnie 288.000, a w jednej minucie 48.000 zł, czyli że nadwyżka budżetu w wysokości 36.000 zł jest nadwyżką, jaka wpływa w przeciągu 45 sekund!</u>
<u xml:id="u-28.1" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-28.2" who="#IzaakIgnacySchwarzbart">Wystarczy zatem, ażeby w przeciągu jednej czy 2 minut — oczywiście że jest to tylko obrazowe przedstawienie sytuacji — nie wpłynął przeciętny dochód przewidziany w preliminarzu budżetowym, a już równowaga, na szczęście w preliminarzu osiągnięta, staje w rzeczywistości pod znakiem zapytania.</u>
<u xml:id="u-28.3" who="#IzaakIgnacySchwarzbart">Ten fakt z trudem osiągniętej równowagi pobudza do refleksji odnośnie widoków realności tego budżetu. Równowaga — jak powiadam — na szczęście osiągnięta, obraca się na tej linii, którą matematycy nazywają „linią ledwo niedotyczną”. Na tej linii idealnej zawieszona jest równowaga budżetu. Miejmy jednak nadzieję, że równowaga ta nie będzie zachwianą.</u>
<u xml:id="u-28.4" who="#IzaakIgnacySchwarzbart">Jeżeli rozważymy budżet przedłożony pod kątem widzenia nie tylko jednego budżetu rocznego, jaki został obecnie Sejmowi przedłożony przez Rząd, jeżeli traktować go będziemy porównawczo na przestrzeni ostatnich 5 lat, to z pewnym zadowoleniem będziemy musieli obiektywnie stwierdzić, że tak po stronie dochodów jak i rozchodów budżety nasze wykazują powolną, ale stałą i systematyczną poprawę. A zatem, jeżeli Weźmiemy pod uwagę budżety na przestrzeni od r. 1934/35 do r. 1939/40, to mieć będziemy rozpiętość sięgającą od zł 2.182.000.000 — podaję okrągłe cyfry — aż do kwoty obecnie preliminowanej, to jest do 2.525.000.000 zł, czyli że na przestrzeni 5 lat widać zwyżkę w wysokości 343.000.000 tak po stronie dochodów jak i rozchodów. Możemy na przestrzeni lat pięciu stwierdzić podwyżkę o przeszło 1/8 część globalnej kwoty obecnego budżetu. Jest to miara osiągniętej zwyżki budżetowej dochodowości społeczeństwa. Jest to oczywiście postęp na przestrzeni 5 lat w Państwie o trzydziestu kilku milionach obywateli nieznaczny, ale bądź co bądź jest to postęp stały i trwały i dlatego radosny.</u>
<u xml:id="u-28.5" who="#IzaakIgnacySchwarzbart">Jeżeli i w dalszym ciągu porównamy dwa ostatnie budżety, to widać również, że postęp i tutaj się zaznacza. Budżet ostatni wykazuje w porównaniu z budżetem zeszłego roku zwyżkę 37.000.000 netto w okrągłych cyfrach, tak że przewiduje on dochodowość budżetową przeciętnie na głowę jednego obywatela w Państwie znowu nieco wyżej niż w roku poprzednim, bo wyżej o blisko 11 zł na głowę jednego obywatela. Jeżeli zatem staniemy na tym punkcie widzenia, to mimo tych skarg i żalów, które słyszymy nie bez uzasadnienia na każdym kroku odnośnie wewnętrznej struktury budżetu, będziemy musieli uznać, że budżet Państwa jest w stanie oprzeć się znowu o drobną, nieznaczną, ale stałą podwyżkę dochodowości budżetowej obywatela przeciętnie biorąc. Jest to znowu postęp, który obiektywnie trzeba zaznaczyć bez względu na stanowisko polityczne, jakie się zajmuje wobec społecznych pociągnięć budżetowych i linii politycznej Rządu.</u>
<u xml:id="u-28.6" who="#IzaakIgnacySchwarzbart">Wysoki Sejmie! Oczywiście, że wysiłek ten jest bezwzględnie dodatnim momentem w historii ostatnich pięciu budżetów. Dobrze się stało, że i obecny budżet przedłożony został Izbie w formie zrównoważonej i że rozważania co do tendencyj gospodarczych w Państwie i obliczenia dochodów i rozchodów pozwalają w granicach ludzkiego przewidywania przypuszczać, że budżet jest nie tylko zrównoważony, ale będzie także przy zamknięciu rachunkowym realny.</u>
<u xml:id="u-28.7" who="#IzaakIgnacySchwarzbart">Ale oczywiście budżet ten będzie realny tylko wtedy, jeśli zostaną spełnione pewne warunki. Chcę się zatrzymać tylko na jednym z nich. W Komisji Budżetowej staczały ze sobą boje dwa rozmaite poglądy, dwa rozmaite sposoby podejścia do kwestii zbudowania obecnego budżetu. Jeden, który nazwałbym — zresztą sam referent budżetowy go tak nazwał — punktem widzenia realizmu budżetowego, a drugi, który można by nazwać w pewnej mierze romantyzmem budżetowym; jeden punkt widzenia, który gospodarkę Państwa układa w myśl zasady „wedle stawu grobla”, wedle sił — zamiary, a drugi, który chciałby budżet Państwa ułożyć wedle zasady odwrotnej: siły mierzyć trzeba wedle zamiarów. Te dwa systemy myślowe — jeden statyczny, oparty o realizm budżetowy, drugi oparty o dynamikę gospodarczą Państwa, o system, który p. referent generalny poseł Sowiński nazwał systemem „produkcyjnym” w przeciwieństwie do systemu „konsumcyjnego”, otóż te dwa systemy, jak można było zaobserwować, staczały walkę ze sobą. Powiedziałbym, że zwyciężył realizm budżetowy przy ułożeniu budżetu zwyczajnego, a to, co nazwałem romantyzmem budżetowym, przeniosło się może, a względnie prawdopodobnie przeniesie się na budżet inwestycyjny. W budżecie inwestycyjnym w wyższym stopniu niż w budżecie zwyczajnym, normalnym, znajdzie zastosowanie zasada mierzenia sił wedle zamiarów.</u>
<u xml:id="u-28.8" who="#IzaakIgnacySchwarzbart">W ten sposób widzę pewną syntezę obu punktów widzenia, syntezę zdrową, bo nie wprowadzającą momentów iluzyj w normalny budżet państwowy, syntezę, osiągniętą w sposobie rozczłonkowania naszej gospodarki państwowej między budżet zwyczajny i budżet inwestycyjny, a dynamikę obliczoną na rozrost w budżecie inwestycyjnym, który jak nam na razie nieoficjalnie wiadomo, ma jednak być dość wysoki, bo objąć ma 2 miliardy zł na przestrzeni trzech lat.</u>
<u xml:id="u-28.9" who="#IzaakIgnacySchwarzbart">Proszę Wysokiego Sejmu! Przechodzę po tym ogólnym naświetleniu równowagi do drugiego zagadnienia: do zagadnienia realności budżetu. Jeżeli postawimy sobie pytanie: pod jakimi warunkami budżet, będący obecnie przedmiotem naszych rozważań, będzie „rzeczywiście realny”, to znowu widzimy, że w dyskusji budżetowej ścierają się ze sobą punkt widzenia optymistyczny i punkt widzenia pesymistyczny. Niejednokrotnie i p. Wicepremier stwierdził, że rok nadchodzący może nam przysporzyć szereg trudności. A także p. referent generalny stwierdził, że trudności, które nas czekają przy realizacji budżetu następnego, będą znaczniejsze niż trudności, które musieliśmy zwalczyć w roku ubiegłym. A równocześnie stwierdził p. Wicepremier w swoim expose, zwłaszcza zaś w swoim drugim przemówieniu, na Komisji Budżetowej, że realność budżetu zależy — na to chciałbym położyć szczególny nacisk — od dwóch okoliczności: od długotrwałego pokoju zewnętrznego i od długotrwałego pokoju wewnętrznego. Zaś p. referent generalny, stwierdzając obiektywnie i trzeźwo trudności, jakie stają przed realizacją tego budżetu a to w postaci prospekcji zniżonych cen rolniczych, w postaci hipertofilii wydatków personalnych w budżecie naszym w stosunku do całości budżetu, w postaci chwilowych trudności eksportowych, dalej w postaci naciągnięcia, jak sam powiedział, pozycyj dochodowych obywateli do 100%, a nawet w wielu pozycjach ponad 100%, powinien był logicznie dojść do ostrożnej, bardzo ostrożnej prognozy. Mimo tych, zdawało by się, pesymistycznych elementów prognozy na przyszłość, p. referent jednak optymistycznie stwierdził — i zdaniem moim słusznie — że stoimy wobec niewykorzystanych milionów rąk, że stoimy wobec całej gamy niezaspokojonych potrzeb społeczeństwa, że stoimy wobec nowych niewykorzystanych możliwości eksportowych i dalszego rozwoju uprzemysłowienia kraju, a wszystkie te przesłanki pozwoliły p. referentowi — ale tu p. referent był już ostrożny — ustalić nadzieję na okres długofalowej zwyżki. Tym samym, oczywiście, p. referent dyskretnie chciał powiedzieć, że na krótką falę optymizm ten może nie całkiem będzie uzasadniony. Ale ostatecznie dynamika i polityka Państwa nie liczy się na lata, ani na dwa ani na pięć. I dlatego tę długofalową nadzieję, ten długofalowy optymizm uważam z punktu widzenia rozbudzenia i dopingowania sił Państwa za element poważniejszy niż samą ocenę krótkiego okresu, jednego roku budżetowego.</u>
<u xml:id="u-28.10" who="#IzaakIgnacySchwarzbart">Wysoki Sejmie! Jeżeli teraz mam rozważyć pytanie, od jakich to okoliczności obiektywnych, od jakich momentów realnych zależy urealnienie tego budżetu, na czym nam wszystkim z pewnością zależy, bez różnicy na zapatrywania polityczne, to ograniczając rozważania do jednego tylko warunku, muszę nawiązać do słów p. Wicepremiera i najdobitniej, z całym naciskiem zgłosić akces do tych słów p. Wicepremiera, w których podkreślił wyraźnie, że urealnienie budżetu zależy przede wszystkim od długotrwałego pokoju wewnętrznego w Państwie. Co więcej, także w dzisiejszych przemówieniach na plenum Sejmu, zwłaszcza w jednym z tych przemówień — p. generała posła Skwarczyńskiego, nuta ta występowała z akcentem bardzo silnym i bardzo dobitnym. Trzeba tylko mieć odwagę zastosowania tej trafnej oceny w jej konsekwencjach na terenie całego życia gospodarczego, a zatem i jego odcinka żydowskiego. Nie popełnię tego błędu jednostronności, który popełniają dziś niektórzy koledzy, zwalczający naród żydowski, koledzy akcentujący ze zbytnim naciskiem wszechwładne jakoby i centralne znaczenie kwestii żydowskiej w całokształcie trosk polityki wewnętrznej Państwa. Sądzę jednak, że każdy obiektywny obywatel przyzna, iż ze względu na stanowisko gospodarcze społeczeństwa żydowskiego w Polsce, ze względu na wrośnięcie 3,5 miliona obywateli w całą budowę gospodarczą Państwa, element żydowski i choćby tylko siła podatkowa naszego społeczeństwa jest bez względu na emocjonalny stosunek tych czy owych partyj do społeczeństwa żydowskiego w każdym razie jednym z głównych elementów, na których oprzeć się musi pokój wewnętrzny w Państwie i jego spoistość. Wszelkie kataklizmy na tym odcinku, wszelkie gwałtowne poruszenia mogą w świetle granicznej prawie że chwiejnej równowagi budżetu doprowadzić do zwichnięć, które konsekwentnie i nieuchronnie skończyć się muszą deficytem budżetowym Państwa, całkiem po prostu z przyczyny mniejszych wpływów podatkowych. Zrujnowane czy spauperyzowane gospodarstwa prywatne żydowskie nie będą mogły płacić podatków. W budżecie musi wtedy powstać wyrwa z wszystkimi jej konsekwencjami. Dyslokacja przedsiębiorstw pod wpływem antysemityzmu gospodarczego jest środkiem zawodnym, jak wykazuje doświadczenie. Każda wyrwa grozi zburzeniem z trudem osiągniętej równowagi budżetowej. Pokój wewnętrzny także na odcinku żydowskim jest przeto kategorycznym postulatem równowagi naszego budżetu państwowego. Gdyby taka wyrwa miała miejsce na odcinku nie żydowskim, skutek byłby ten sam. Ta bowiem jej funkcja nie jest oczywiście przywilejem gospodarstw żydowskich. Przy obiektywnej ocenie zagadnień gospodarczych trzeba uznać, że jest to dziedzina, która najmniej może być poddaną atakom emocjonalnym. Nie wolno przeto przy rozważaniu zagadnień gospodarczych wpaść w skrajność i twierdzić, że zrujnowanie gospodarstw prywatnych żydowskich jest obojętnym dla Skarbu Państwa. W tej chwili traktuję zagadnienie budżetowe i dlatego właśnie pod tym kątem widzenia do tego zagadnienia podchodzę. O innych aspektach kiedyindziej.</u>
<u xml:id="u-28.11" who="#IzaakIgnacySchwarzbart">Proszę Wysokiego Sejmu! Z tych przyczyn pozwolę sobie dobitnie podkreślić, że kwestia równowagi budżetowej Państwa jest związana z kwestią równowagi gospodarczej w Państwie, a zatem i z zaniechaniem gospodarczej walki ze społeczeństwem żydowskim. Jeśli z niektórych stron słychać głosy, że Żydzi są obciążeniem Państwa i narodu polskiego...</u>
<u xml:id="u-28.12" who="#komentarz">(Głos: Tak jest.)</u>
<u xml:id="u-28.13" who="#IzaakIgnacySchwarzbart">...jak to niejednokrotnie słychać indywidualnie a także i w niektórych tezach Obozu Zjednoczenia Narodowego i jak z pewnością Panowie będziecie to powtarzać jeszcze niejednokrotnie, to ja twierdzę z całą stanowczością wprost przeciwnie, że właśnie antysemityzm jest tym obciążeniem równowagi i siły Państwa Polskiego i narodu polskiego.</u>
<u xml:id="u-28.14" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-28.15" who="#IzaakIgnacySchwarzbart">Tak jest, a nie inaczej! Nie mam pretensji do Panów, abyście Panowie zgodzili się natychmiast z moimi wywodami, bo przecież nie byłoby sprzeczności poglądów między nami, a poglądy moje zwalczają poglądy Panów, ale pretensję mam jedną, ażebyście Panowie wysłuchali także i tych poglądów, które są sprzeczne z poglądami Panów. Życie zaś zadecyduje o tym, a nie wykrzykiwanie, że słuszność jest po stronie naszych rozważań.</u>
<u xml:id="u-28.16" who="#IzaakIgnacySchwarzbart">Proszę Wysokiego Sejmu! Pozwolę sobie jeszcze podkreślić moment inny. Z rozmysłu nie będę z okazji generalnej dyskusji budżetowej, której zadaniem jest tworzenie zasadniczych horyzontów, przytaczał całej gamy skarg społeczeństwa żydowskiego na Rząd czy też na stosunek znacznej części społeczeństwa polskiego, która jest reprezentowaną przez większość Wysokiego Sejmu. Nie będę dziś analizował szczegółów tych skarg i żalów. Nie dlatego, jakoby te skargi były nieuzasadnione. Będzie o nich mowa w dyskusji szczegółowej. Dziś zależy mi na pozytywnym i zasadniczym podejściu do zagadnienia żydowskiego w Polsce w tej chwili. Polityka jest ciężką walką. Nigdy nie polega ona na afirmowaniu stanu złego. Jakkolwiek zdaję sobie w pełni sprawę z tego — a głosy niektórych Panów są tego dowodem — jak ciężko jest posłowi żydowskiemu przedrzeć się przez nasyp niechęci, animozji, przesądów, psychoz i rozmaitych „poglądów”, które ugruntowały się z biegiem czasu na tej czy owej stronie Wysokiego Sejmu, to jednak jako polityk, który nie może i nie chce nigdzie afirmować stanu choćby nie wiedzieć jak złego i wrogiego nam, muszę jeszcze raz podjąć próbę rzucenia na szalę rozważań tego Sejmu i Rządu argumentów natury zasadniczej, argumentów natury czysto logicznej, argumentów rozsądku, ale i psychologicznego sposobu podejścia do zawiłego, a jednak prostego zagadnienia. I dlatego właśnie z rozmysłem dziś nie będę wyliczał tych wszystkich skarg i żalów, z których zwykle niestety składać się musi przemówienie posła żydowskiego, obrazującego naszą rzeczywistość w Państwie. Chciałbym właśnie w tej chwili, kiedy z ust czołowego przywódcy Obozu Zjednoczenia Narodowego, w dzisiejszym jego przemówieniu w Sejmie tak dobitnie podkreślone zostało, że właśnie spokój i siła wewnętrzna, jako też spoistość wewnętrzna Państwa są warunkiem jego bytu, chciałbym właśnie w tej chwili, kiedy czołowy przywódca tego obozu podkreślił, że analiza sytuacji międzynarodowej wskazuje na to, że Państwo Polskie skazane jest przede wszystkim na własne siły, chciałbym nawiązując do tej słusznej tezy podkreślić...</u>
<u xml:id="u-28.17" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-28.18" who="#IzaakIgnacySchwarzbart">...że społeczeństwo żydowskie w Polsce przez usta swoich reprezentantów deklaruje bez względu na reperkusje, jakie to wywołuje, naszą pełną gotowość do współpracy z Rzecząpospolitą w imię zespolenia społeczeństwa żydowskiego z Państwem Polskim.</u>
<u xml:id="u-28.19" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-28.20" who="#IzaakIgnacySchwarzbart">Wiem, że to nie każdemu w smak.</u>
<u xml:id="u-28.21" who="#komentarz">(Głos: Wszystkim.)</u>
<u xml:id="u-28.22" who="#IzaakIgnacySchwarzbart">Może i wszystkim, choć wątpię w to, ale niemniej nie zbiją mnie głosy kilku Panów z tropu i nie powstrzymają mnie one od złożenia tej deklaracji, którą jako obywatel Polski i świadomy swych praw reprezentant społeczeństwa żydowskiego mam w tej Izbie prawo wygłosić według mojej najlepszej wiary i mego najlepszego przekonania. Rzeczą Wysokiego Sejmu jest ocenić również według własnej woli, ile w tym oświadczeniu jest rzetelności politycznej. Nic nie zbije ani nas, ani mnie z drogi walki o nasze prawa. Mówię to do Sejmu, do Rządu i do tych, co są poza Sejmem. Jest w mej deklaracji 100% rzetelności politycznej. Może przyjdzie czas, że Panowie oświadczeń takich nie będziecie kwitować czy półuśmiechami, czy ironią, ale przyjmować będziecie je spokojniej i poważniej. Mam głębokie przekonanie, że w świetle dalszego biegu historii Państwa, może bliskiego, ta deklaracja, którą składam, uznana będzie za prawdziwą i szczerą, bo potrzebną dla Państwa.</u>
<u xml:id="u-28.23" who="#komentarz">(Głos: Ładnie Pan sobie wyobraża przyszłość Polski.)</u>
<u xml:id="u-28.24" who="#IzaakIgnacySchwarzbart">Dlatego też, proszę Wysokiego Sejmu, składając dziś tę deklarację tutaj — w atmosferze częściowej ekscytacji niektórych Panów Posłów — chcę równocześnie zaznaczyć, że skoro mówimy o zespoleniu, to podkreślamy dwa elementy tego pojęcia. Z jednej strony bezwzględną łączność naszej współpracy w sensie nie mechanicznej lojalności, ale ideowej łączności z ideą siły i potęgi Państwa Polskiego...</u>
<u xml:id="u-28.25" who="#komentarz">(Głos: O tym mówił p. Brylski.)</u>
<u xml:id="u-28.26" who="#IzaakIgnacySchwarzbart">...a z drugiej strony elementem tego zespolenia jest równoczesna pełnia i równość praw naszych jako obywateli-Żydów. Na tę deklarację znaczna część tej Izby odpowiada poglądem wręcz przeciwnym.</u>
<u xml:id="u-28.27" who="#komentarz">(Głos: Nie chcemy.)</u>
<u xml:id="u-28.28" who="#IzaakIgnacySchwarzbart">A pewna część tej Izby — jak słyszę w tej chwili — odpowiada: Nie chcemy.</u>
<u xml:id="u-28.29" who="#komentarz">(Głos: Nie życzymy sobie.)</u>
<u xml:id="u-28.30" who="#IzaakIgnacySchwarzbart">„Nie życzymy sobie” widzi Pan, jak echo powtarzam za Panem — i mimo to spokojnie dalej stwierdzam, że hasłem antysemityzmu w Polsce jest dziś emigracjonizm z jednej strony, a dążność do zwężenia naszych możliwości gospodarczych w Państwie z drugiej strony, w rezultacie zaś wieliminowanie nas od kontaktu z życiem państwowym i wpływu na nie.</u>
<u xml:id="u-28.31" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-28.32" who="#IzaakIgnacySchwarzbart">A zatem, skoro słusznie, to w takim razie Panowie nie możecie zaprzeczyć, że diagnozę stawiam zupełnie obiektywnie. Rozejdziemy się jednak znowu we wnioskach.</u>
<u xml:id="u-28.33" who="#IzaakIgnacySchwarzbart">Otóż pozwolę sobie stwierdzić, że przez 10 lat od roku 1927 do roku 1937, kiedy nie było w Polsce haseł emigracjonistycznych w stosunku do Żydów jako instrumentu politycznego, była emigracja żydowska na równi zresztą z emigracją polską, bo były możliwości emigracji w ogóle. I 185.000 Żydów wyemigrowało w przeciągu tych 10 lat, w emigracji niesezonowej,</u>
<u xml:id="u-28.34" who="#komentarz">(Głos: Za mało.)</u>
<u xml:id="u-28.35" who="#IzaakIgnacySchwarzbart">a dziś jest polityczne hasło emigracjonizmu, a nie ma emigracji, bo poza Palestyną nie ma gdzie. Otóż powtarzam, nie było emigracjonizmu, a była emigracja. A teraz znowu coś oświadczę. Gdybym to stwierdził we własnym imieniu, to by to było oczywiście skwitowane wykrzyknikami. Ale nie kto inny, lecz o.generalny referent budżetu i p. referent budżetu Ministerstwa Spraw Zagranicznych i Wicemarszałek Surzyński w swoim świetnym poglądowym, syntetycznym referacie o stanowisku 8 milionów Polaków za granicą, w referacie, w którym przeszedł 14 czy 15 państw diaspory polskiej, państw, w których mieszczą się odłamki, a czasem bardzo poważne części narodu polskiego, otóż w tym właśnie swym przeglądzie Polonii zagranicznej stwierdził p. Wicemarszałek, a nie ja, że trudności obiektywne imigracji z winy nie polskiej i nie żydowskiej są bardzo znaczne. Czy Panowie będziecie z tego stwierdzenia zadowoleni czy nie, czy odpowiecie wykrzyknikami czy nie, to nie zmieni to ani faktu, ani obiektywnej prawdy.</u>
<u xml:id="u-28.36" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-28.37" who="#IzaakIgnacySchwarzbart">Proszę Wysokiego Sejmu, ja podchodzę do tego zagadnienia zupełnie spokojnie i kontynuować będę spokojnie. Pozwolę sobie z całą dobitnością podkreślić jeszcze raz: p.Wicemarszałek Surzyński ze słuszną radością i ze słuszną satysfakcją, mówiąc o części emigracji polskiej, wspomniał o tym, że 5 milionów Polaków w Stanach Zjednoczonych Północnej Ameryki składa tam dowody „inicjatywy twórczej, dobrej woli i pracy” — cytuję dosłownie — i że w rezultacie młode pokolenia polskie w Ameryce idą wzwyż w pozycjach społecznych. Ja tutaj stwierdzam, a fakty za tym przemawiają, że społeczeństwo żydowskie w Polsce okazuje tę samą gotowość do inicjatywy twórczej, tę samą dobrą wolę i gotowość do współpracy dla Państwa. Byłoby przeto niesłusznym podejściem do zagadnienia, gdyby to, co jest kwitowane przez Panów z uznaniem tam, było tutaj kwitowane w sposób odrzucający naszą dobrą wolę i twórczą współpracę dlatego tylko, że rola jest tu zmieniona. Analogia nie zawsze ma moc w polityce, ale niemniej chcę na nią wskazać właśnie dlatego, bo analogia ta nie jest respektowaną przez Panów.</u>
<u xml:id="u-28.38" who="#IzaakIgnacySchwarzbart">Ale wróćmy do sprawy „emigracjonizmu”. Proszę Wysokiego Sejmu! Stoję na stanowisku, że emigracja żydowska jako środek, który odciążać ma zagadnienie żydowskie w Polsce, istniała i przedtem i istnieć będzie i później, zależnie od ogólnych warunków gospodarczych w Polsce. Emigracja żydowska do Palestyny jest emigracją ideową. Jej pęd ma zupełnie inny charakter. Rozwija się ona także w miarę możności, ale z dynamiką ideową, niezawisłą od antysemityzmu. Istnieje oczywiście i prąd drugi. Tak samo, jak istnieje pod wpływem momentów ściśle gospodarczych prąd emigracyjny w społeczeństwie polskim czy ukraińskim, jeśli tylko istnieją centra imigracyjne. Ale przypatrzmy się jednemu bardzo pouczającemu przykładowi. Przecież nie kto inny, tylko Rząd nasz zawarł przed niedawnym czasem układ z Boliwią. Na podstawie tego układu uzyskał Rząd dla osadniczej kolonizacji współudział państwa imigracyjnego, a zatem Boliwii przy ponoszeniu części kosztów transportu, biletu okrętowego, przy przydzieleniu ziemi bezpłatnej dla osadnictwa, przy udzieleniu subwencji na okres początkowy. A dla kogo układ ten został wykorzystany? Dla Żydów z Polski? Nie! Dla emigracji polskiej! — Czy to nie jest dowodem, że jeżeli Rząd Państwa Polskiego ma możność zawarcia układu dwustronnego w materii emigracyjnej, nie czekając na międzynarodowe załatwienie problemu emigracyjnego, to oczywiście obejmuje tym prawem nie Żydów, tylko właśnie Polaków w słusznej oczywiście intencji. Ja tego nie podnoszę w formie zarzutu, stwierdzam jednak fakt wymowny i wyciągam zeń konsekwencje. Otóż ta właśnie umowa potwierdza, że hasło emigracjonistyczne, o ile chodzi o Żydów, choć przeniesione na teren międzynarodowy, jest hasłem, które ma, niestety, wywołać przede wszystkim akumulację antysemityzmu na terenie wewnętrznym, nie jest pomyślane jako eksperyment poważny. Ilekroć istnieje możliwość realna przygotowania emigracji Żydów, choćby skromna, to wprzęga się w tę realną możliwość przede wszystkim cele osadnicze samego społeczeństwa polskiego, cele kolonizatorskie Państwa Polskiego. Jestem pierwszym, który obiema dłońmi podpisuje aspiracje Państwa Polskiego do udziału w rozdziale kolonij na świecie, tak pod kątem widzenia politycznym, jak też pod kątem widzenia uzyskania surowców, a zatem pod kątem widzenia gospodarczym. Jeśliby to leżało w mocy naszego społeczeństwa, to z pewnością bylibyśmy promotorami tego ruchu. W świetle faktów Panowie przecież musicie obiektywnie stwierdzić, że wszędzie tam, gdzie możliwość emigracji istnieje, chodź w skromnych rozmiarach, to przecież nie „nadmiar” Żydów zostaje uplasowany przez Rząd nasz na osadnictwie, tylko „nadmiar” Polaków. Więc proszę Wysokiego Sejmu, jeżeli tak przedstawia się rzeczywistość, to przecież jasnym dla nas się staje, że hasło tzw. emigracjonizmu jest hasłem obliczonym na rozpalenie antysemityzmu wewnątrz Państwa. Ma ono nas zepchnąć do roli zdegradowanego społeczeństwa, jako potencjalnie zbiorowego przedmiotu emigracyjnego. I dlatego z całą siłą będziemy się jako wolni obywatele bronić przeciw takiemu podejściu do tego problemu.</u>
<u xml:id="u-28.39" who="#IzaakIgnacySchwarzbart">Proszę Wysokiego Sejmu! Zapewne, istnieją w społeczeństwie polskim prądy, które na drodze procesów gospodarczych zdążają do umocnienia gospodarczego społeczeństwa polskiego w miastach; istnieje ogólny proces gospodarczy pod wpływem nowych teoryj ekonomicznych, proces, który stara się np, zmniejszyć łańcuch ogniw pośrednictwa pomiędzy producentem, a konsumentem. Jeżeli ten proces trafia również w społeczeństwo żydowskie, jeśli ostrze tego procesu przecina organizm społeczeństwa żydowskiego i wyrzuca pewną część naszego społeczeństwa na bruk i stawia je wobec troski jutra, to ja nie składam tego faktu na karb antysemityzmu. Jest to rezultat przez nas niezawinionej, niestety, dramatycznej, bo jednostronnej struktury gospodarczej naszego społeczeństwa. I ja z tego powodu do społeczeństwa polskiego czy też do obozu antysemickiego żalu ani pretensji nie mam. Jest obowiązkiem Państwa i naszym dbać o produktywne przewarstwowienie zdeklasowanych mas. Ale, jeżeli się w czambuł potępia hipertrofię pośrednictwa dlatego, że ono jest w ogóle szkodliwe, a równocześnie wprowadza się w miejsce wypartych ogniw żydowskiego pośrednictwa takie same analogiczne ogniwa pośrednictwa nieżydowskiego, to Panowie musicie zrozumieć, że w tym systemie leży głęboka niekonsekwencja, że w tym systemie leży nie troska o konsumenta — ale wyłącznie tendencja wyparcia Żydów. Trzeba przynajmniej być szczerym i otwartym i mieć odwagę przyznać, że tu nie chodzi o zwalczanie zła społecznego, ale o pewną zasadę utylitarystyczną, o pewną zasadę ciasnego egoizmu narodowego.</u>
<u xml:id="u-28.40" who="#komentarz">(Głos: O egzystencję Państwa.)</u>
<u xml:id="u-28.41" who="#IzaakIgnacySchwarzbart">Jeśli Pan Kolega raczył przerwać mi wykrzyknikiem o egzystencji Państwa, to pozwolę sobie z punktu odpowiedzieć na to, że jestem zdecydowanie zupełnie odmiennego zdania niż Pan Kolega...</u>
<u xml:id="u-28.42" who="#komentarz">(Głos: Wiemy o tym.)</u>
<u xml:id="u-28.43" who="#IzaakIgnacySchwarzbart">...bo sądzę, że ten egoizm kłóci się ze zdrową egzystencją Państwa, albowiem bogactwo Państwa jest funkcją pracy wszystkich obywateli.</u>
<u xml:id="u-28.44" who="#komentarz">(Przerywania: Mamy inny pogląd na to.)</u>
<u xml:id="u-28.45" who="#IzaakIgnacySchwarzbart">Proszę Wysokiego Sejmu! Dochodzę do konsekwencji: inną jest sztuka rządzenia Państwem zupełnie jednolitym, a inną jest sztuka rządzenia Państwem niecałkowicie jednolitym.</u>
<u xml:id="u-28.46" who="#komentarz">(Przerywania. Głos: Żydzi uczą nas rządzić Państwem.)</u>
<u xml:id="u-28.47" who="#IzaakIgnacySchwarzbart">Preponderancja narodu polskiego w Państwie Polskim stoi poza wszelką dyskusją. Wynika ona z ukształtowania liczebnego, wynika ona z faktu historycznego, wynika ona z faktu, że naród polski jest głównym gospodarzem tego Państwa.</u>
<u xml:id="u-28.48" who="#komentarz">(Głos: Słusznie, nareszcie jedno mądre zdanie.)</u>
<u xml:id="u-28.49" who="#IzaakIgnacySchwarzbart">To oznacza, że jest primus inter pares, Ale z uznania tej zasady — chcę tym stwierdzeniem dać dowód mego pełnego obiektywizmu — bynajmniej nie wynika, że cała reszta poza narodem polskim nie istnieje, albo że ma być zepchnięta do roli przedmiotu w Państwie, przedmiotu eksploatacji dowolnej.</u>
<u xml:id="u-28.50" who="#komentarz">(Przerywania. Marszałek dzwoni.)</u>
<u xml:id="u-28.51" who="#IzaakIgnacySchwarzbart">Wysoki Sejmie! Pozwolę sobie przeto na zakończenie jeszcze raz podkreślić, że społeczeństwo żydowskie, stojąc na stanowisku pełnej nie tylko lojalności, ale i współpracy dla Państwa, świadome swoich praw i obowiązków, nie tylko na podstawie Konstytucji, ale i w oparciu o prawa ludzkie naszego narodu, dążyć będzie z całych sił do tego, aby urzeczywistnioną została zasada sprawiedliwości społecznej i politycznej i wobec nas. Domagamy się tego w interesie Państwa, do którego my — Panowie wierzcie czy nie — jesteśmy tak samo przywiązani jak Wy. Z brakiem wiary nie ma dyskusji. Jest to kwestia faktów. One przekonają Panów o tym, że twierdzenie moje jest prawdziwe, Wysoki Sejmie! W swoim przemówieniu z okazji 20-lecia Sejmu polskiego p. Marszałek przeciwstawił moment z roku 1919 obecnym chwilom. Uwypuklił p. Marszałek lapidarnie w szeregu punktów postęp, jaki Państwo osiągnęło w przeciągu 20 lat. Stwierdzam: integralną ' częścią wysiłku, który ten postęp urzeczywistnił, jest 3 i pół milionowe społeczeństwo żydowskie. To jest wymowa faktów. Toteż społeczeństwo żydowskie nie da się zepchnąć z roli współpracy w Państwie i dla Państwa, z drogi walki o nasze prawa obywatelskie.</u>
<u xml:id="u-28.52" who="#komentarz">(Wrzawa. Głos: Zepchniemy.)</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#WacławMakowski">Zarządzam przerwę do godziny 16.</u>
<u xml:id="u-29.1" who="#komentarz">(Przerwa od godz. 14 min. 5 do godz. 16 min. 10.)</u>
<u xml:id="u-29.2" who="#WacławMakowski">Wznawiam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-29.3" who="#WacławMakowski">P. Szymański ma głos.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#FranciszekSzymański">Wysoka Izbo! Mam zaszczyt przemawiać jako poseł ziemi wielkopolskiej i jako przedstawiciel Zjednoczenia Zawodowego Polskiego.</u>
<u xml:id="u-30.1" who="#FranciszekSzymański">Mając przed sobą sprawozdanie głównego referenta budżetowego oraz śledząc przebieg dyskusji w Komisji Budżetowej Sejmu, muszę stwierdzić, że potrzeby województw zachodnich, szczególnie Wielkopolski, nie znalazły należytego uwzględnienia w budżecie państwowym na rok 1939/40.</u>
<u xml:id="u-30.2" who="#FranciszekSzymański">Zdaję sobie sprawę z ogromu wszystkich potrzeb Państwa z powodu wielkich zaniedbań pod względem gospodarczym, społecznym i kulturalnym innych połaci kraju. Sądzę jednak, że nie można zapominać o potrzebach gospodarczych województw zachodnich. Ziemie zachodnie dotychczas gospodarczo i kulturalnie najwyżej stojące, dające Państwu najwięcej podatków, bo 11,2%, gdy stosunek ich do obszaru całkowitego Państwa wynosi 6,8%, a do zaludnienia 7,2%, i przewyższające pod każdym względem inne dzielnice kraju, zaczynają się coraz bardziej cofać i coraz szybciej przesuwają się z Polski A do Polski B. Przemysł wielkopolski nie tylko nie rozbudowuje się, ale upada z dnia na dzień. To samo dzieje się z rolnictwem. Widzimy tam fabryki różnego rodzaju nieczynne, domy i składy puste, wieś coraz bardziej ubożejącą i uginającą się pod ciężarem długów. Widzimy tam ogromną ilość bezrobotnych, największą ze wszystkich województw, którym ani miasta ani wieś z pomocą przyjść nie mogą, bo nie są w stanie. Masy bezrobotnych w zachodnich województwach nie widzą przed sobą żadnej przyszłości, ani nie widzą choćby promyka nadziei na lepsze jutro. Patrzą one niestety w stronę granicy sąsiada zachodniego i widzą, jak sąsiad ten właśnie nad granicą Polską troszczy się o dobrobyt swych mieszkańców nadgranicznych szerząc przez to swoją propagandę wśród polskiej ludności przygranicznej. Szeregi bezrobotnych na ziemiach zachodnich z powodu likwidacji i upadku przemysłu w tej części kraju pracy znaleźć nie mogą, a polityka gospodarcza Rządu dotychczas prawie wcale nie uwzględnia tego stanu rzeczy. Nie skierowuje się bezrobotnych z Wielkopolski na inne tereny kraju, a chodzi przecież nie tylko o złagodzenie bezrobocia w województwach zachodnich, ale również o przeniesienie zdrowego moralnie i pracowitego, o wielkim patriotycznym nastawieniu robotnika do części kraju, gdzie on może stać się krzewicielem obowiązków obywatelskich, przysłużyć się Państwu twórczą pracą.</u>
<u xml:id="u-30.3" who="#FranciszekSzymański">O ile mowa jest o bezrobociu, to powszechnie jest wiadome, że jego największe nasilenie jest właśnie w województwach zachodnich i spoczywa ono prawie całym ciężarem na obywatelach tej części kraju, którzy już i tak uginają się pod ciężarem kryzysu i zastoju gospodarczego.</u>
<u xml:id="u-30.4" who="#FranciszekSzymański">Nie łudzę się, żeby Wysoka Izba tym bardzo ważnym zagadnieniem, jakim jest zagadnienie bezrobocia na ziemiach zachodnich, zajęła się w tej sesji. Poruszam jednak tę sprawę w tym przekonaniu, że zarówno parlament, jak i Rząd w najbliższym czasie zajmą się szczerze tym zagadnieniem, jeżeli będzie się chciało uniknąć nieobliczalnych skutków dla Państwa.</u>
<u xml:id="u-30.5" who="#FranciszekSzymański">Poruszam sprawę bezrobocia w Wielkopolsce przy debacie ogólnej nad budżetem, gdyż dla Wielkopolski problem bezrobocia i nędzy, jaka się z tym wiąże, jest dzisiaj sprawą najważniejszą. Zarówno Rząd, jak parlament winny szczególną zwrócić uwagę na zagadnienie bezrobocia w województwach zachodnich.</u>
<u xml:id="u-30.6" who="#FranciszekSzymański">Opierając się na danych, jakie zawarte są w czasopiśmie „Gospodarka Zachodnia” z lutego br., pragnę wskazać, że gdy w latach 1932–1934 w przemyśle metalowym w całej Polsce ubyło 15,5% przedsiębiorstw, to w Wielkopolsce i na Pomorzu ubyło ich 34%. O upadku gospodarczym Wielkopolski i Pomorza świadczy także udział tych dwóch województw w zbycie węgla na rynku krajowym. Spadek ten zaznaczył się w latach 1929–1936 z 21% na 15%. Według danych Polskiego Związku Przemysłu Metalowego w latach 1929–1935 spadek zatrudnienia w przemyśle metalowym zrzeszonym w całej Polsce wynosił 29%, gdy w Wielkopolsce i na Pomorzu spadek wynosił aż 57%. Stosunek zatrudnionych robotników w metalurgii do ogólnej liczby zatrudnionych w całej Polsce wynosił w 1929 r. 11,3%, a w r. 1935 wynosił już tylko 7,2%. Stan w ostatnich trzech latach nie doznał żadnej poprawy. Wymieniłem tu tylko jeden rodzaj przemysłu, ale taki mam stosunek w spadku zatrudnienia istnieje we wszystkich innych przemysłach na ziemiach zachodnich Rzeczypospolitej.</u>
<u xml:id="u-30.7" who="#FranciszekSzymański">Stan zatrudnienia w Wielkopolsce i na Pomorzu w ostatnich latach nie doznał żadnej poprawy, ale przeciwnie, bezrobocie wzrasta, a w pewnej mierze przyczynia się do tego też szybkie tempo parcelacji w drodze prywatnej i przez Państwowy Bank Rolny, która pozbawia pracy wielką ilość robotników rolnych, zmuszając ich wskutek tego do szukania pracy w przemyśle i na robotach publicznych — pracy tej jednak nie znajdują. Ten element robotniczy jako niefachowy nie ma w ogóle widoków znalezienia pracy, staje się ciężarem samorządów i opieki społecznej.</u>
<u xml:id="u-30.8" who="#FranciszekSzymański">Wysoki Sejmie! P. Premier i p. Wicepremier kilkakrotnie z tej trybuny oświadczali, że trzeba stawiać na człowieka, a przede wszystkim na człowieka pracy. Zadaniem Rządu miało być dążenie do sprawiedliwości społecznej. Oświadczenia te w działalności Rządu nie uwydatniają się tak, jak by powinny się uwydatniać. Nie chcę tu mówić o tak trudnym zagadnieniu, jakim jest zagadnienie bezrobocia w Polsce, ale i na innych odcinkach zagadnień socjalnych nie widzimy postępu w kierunku większej sprawiedliwości i sprawiedliwszego podziału dóbr. Zbyt powolny i niewidoczny jest postęp na odcinku ochrony pracy. Odnosi się wrażenie, że Rząd, zaabsorbowany położeniem rolnictwa, które jako dobrze zorganizowane i posiadające znaczne instytucie gospodarcze i samorządowe potrafi odpowiednio popierać swoje postulaty i naciskać na Rząd i parlament, to samo czyni też dobrze zorganizowany przemysł — Rząd w tych warunkach nie może lub nie jest w stanie poświecić należytej uwagi zagadnieniom świata pracy i sprawom socjalnym.</u>
<u xml:id="u-30.9" who="#FranciszekSzymański">Stosowanie art. 8 Konstytucji nie znajduje jeszcze swego należytego wyrazu w działalności Rządu i parlamentu. Świat pracowniczy niecierpliwi się, przestaje wierzyć w szczerość zamiarów Rządu i parlamentu w odniesieniu do jego postulatów i dążeń. Stąd też obserwujemy wśród warstw pracowniczych wzrost radykalizmu i dawanie posłuchu ideom marksizmu, który, operując demagogią wyzyskuje nędzę i niezadowolenie mas, pociąga je za sobą, jak to widzimy przy wyborach samorządowych w różnych miastach w Polsce.</u>
<u xml:id="u-30.10" who="#FranciszekSzymański">Jestem sam robotnikiem i wśród robotników się obracam. Znam ich nędzę i blaski i wiem, że robotnik polski w swej ogromnej większości jest patriotyczny i oddany Państwu. Marksizm międzynarodowy czy nawet polski nie ma uznania ani wielkiego posłuchu wśród rzesz pracowniczych polskich, choć wielu ludzi w Polsce, nawet dość wysoko stojących, chętniej widzi robotnika wyznającego międzynarodową ideę Marksa, niż idee narodowe i chrześcijańskie. Jeżeli tu i ówdzie, mimo że robotnik polski nie ma nic wspólnego z marksizmem i międzynarodówką, widzimy wzrost wpływów socjalistycznych, to jest to wyraz niezadowolenia z dzisiejszego stanu rzeczy mas robotniczych i pracowników umysłowych.</u>
<u xml:id="u-30.11" who="#FranciszekSzymański">Nie będę tu omawiał poszczególnych zagadnień i postulatów świata pracy, gdyż przypuszczam, że będą one omówione przy debatach nad poszczególnymi budżetami resortowymi. Chciałbym tu jednak zwrócić się do Wysokiej Izby, jak i do Rządu o poświęcenie więcej uwagi zagadnieniom socjalnym świata pracy, ustawodawstwu socjalnemu i realizowaniu sprawiedliwości społecznej.</u>
<u xml:id="u-30.12" who="#FranciszekSzymański">Wskazówki, w myśl których należało by realizować zasady sprawiedliwości społecznej, daje nam deklaracja Rady Społecznej przy Prymasie Polski, ogłoszona w pierwszych dniach stycznia br., i katolicka nauka i myśl społeczna, jak również Konstytucja Rzeczypospolitej. Nie można tych spraw odkładać w nieskończoność. Interes Państwa wymaga, aby świat pracy i jego słuszne postulaty znalazły wyraz w działalności Rządu i w uchwałach parlamentu. Należy dbać o to, by w wirze ścierania się różnych interesów i różnych grup społecznych nie zaginął i nie był zapomniany człowiek pracy, bo on przecież reprezentuje największe bogactwo narodu i Państwa.</u>
<u xml:id="u-30.13" who="#FranciszekSzymański">Referent generalny p. Sowiński przytoczył nam dzisiaj dane cyfrowe, z których wynika, że gdyby skreślono do zera pobory od 1 do 5 grupy urzędniczej, to dałoby to tylko 7 milionów oszczędności. Tu jednak nie o to chodzi, czy byłoby to 7 milionów lub więcej oszczędności. Gdyby tylko o połowę skreślono i zmniejszono pobory do 3,5 milionów zł, to oszczędność ta nie zaważyłaby na budżecie Państwa, ale zaistniałaby pewna sprawiedliwość. Niezadowolenie szerokich rzesz pracowniczych polega też na tym, że pewne kategorie ludzi, tzw. wyższe 10.000, ma dochody nadmierne i nie stojące w proporcji do dochodów szerokich mas pracowniczych.</u>
<u xml:id="u-30.14" who="#FranciszekSzymański">Wśród pracowników państwowych i przedsiębiorstw państwowych wielkie niezadowolenie wywołuje podział zapomóg i remuneracyj. Dodatki te otrzymują wyżsi urzędnicy i to nieraz pokaźne dodatki. Między innymi ma to miejsce w kolejnictwie i gdzie indziej. Nie otrzymują zapomóg i remuneracyj ci, którzy na to zasługują, ale ci, którzy bez nich mogliby się obyć. To, że do podziału przypadłyby zbyt małe kwoty, gdyby dodatki nadzwyczajne rozdzielone zostały między pracowników niższych kategoryj, gdyż jest ich rzekomo za dużo, nie może być powodem wypłacania dodatków tylko tym, którzy wiele już i tak zarabiają. Dla pracowników, których pobory nie przekraczają 150 zł miesięcznie, dodatek chociażby 10 zł nie jest do pogardzenia. Wtedy też ogół pracowników miałby poczucie, że istnieje jakaś sprawiedliwość. Gdy więc działalność poszczególnych resortów ministerialnych będzie szła w kierunku niwelowania niesprawiedliwości na odcinku płac i wynagrodzeń, to usunie to choć trochę rozgoryczenie, jakie panuje wśród niższych sfer pracowników państwowych z powodu jednostronnego podziału dodatków i remuneracyj. Trzeba przystąpić do usuwania różnych nierównomierność w podziale dóbr, a uczyni się duży krok w stronę zasad sprawiedliwości.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Witwicki.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#PWitwicki">Wysoki Sejmie! Przypada mi obowiązek w toku obecnej generalnej dyskusji nad preliminarzem budżetowym omówić, w kilku bodaj słowach, wytyczne linii polskiej polityki oficjalnej w stosunku do narodu ukraińskiego.</u>
<u xml:id="u-32.1" who="#komentarz">(Wrzawa)</u>
<u xml:id="u-32.2" who="#komentarz">(Głos: Nie ma narodu ukraińskiego.)</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#WacławMakowski">Proszę Panów o nie przeszkadzanie.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#PWitwicki">Zadanie to dość trudne dlatego, że w tej materii brak jakichkolwiek programowych, zasadniczych oświadczeń. Za to o wiele bardziej wymownymi są pewne fakty i rzeczywistość, która jak gdyby zawierała w sobie pewne programowe wskazania.</u>
<u xml:id="u-34.1" who="#PWitwicki">Nie znajdujemy również najmniejszej wzmianki na ten temat w sprawozdaniach panów referentów o budżetach właściwych w tej mierze resortów. Prasa całego świata codziennie nieomal poświęca duże łamy swoich organów kwestii ukraińskiej, prasa polska piszę o tej kwestii prawie, że codzień, kwestia ta jest przedmiotem żywego zainteresowania i gorących dyskusyj codziennych w świecie politycznym, a mimo to tutaj o niej zupełnie cicho.</u>
<u xml:id="u-34.2" who="#PWitwicki">P. Premier oświadczył na Komisji Budżetowej wbrew obecnemu oświadczeniu prawie że większości Wysokiej Izby, że Rząd uznaje istnienie narodu ukraińskiego jako fakt realny i że nie usiłuje tego narodu wynaradawiać. Naród to historia wspólnych dążeń, to jedna myśl, to jedno uczucie, jedna kultura i jednakie posłannictwo tworzenia najwyższych duchowych wartości. Uznanie zatem narodu zawiera w sobie jednocześnie konieczność ustanowienia takich form ustrojowych i takich praw, które by narodowi umożliwiały i zabezpieczały jego rozwój gospodarczy i duchowy. Jakie są zamierzenia Rządu odnośnie tego zagadnienia, tego dotąd nie słyszeliśmy nigdy.</u>
<u xml:id="u-34.3" who="#PWitwicki">A rzeczywistość? Oto w ubiegłym roku na terytorium Chełmszczyzny i Podlasia zniszczono sto kilkadziesiąt świątyń prawosławnych, ukraińskie dzieci dotąd nie mają ukraińskich szkół.</u>
<u xml:id="u-34.4" who="#komentarz">(Wrzawa. Głos: Nieprawda! Inny Głos: U nas nie jest Ukraina.)</u>
<u xml:id="u-34.5" who="#PWitwicki">Przed ukraińską młodzieżą stoją zamknięte bramy wyższych uczelni, bo odsetek akademickiej młodzieży ukraińskiej dopuszczony do studiów w szkołach wyższych wynosi wszystkiego 2%.</u>
<u xml:id="u-34.6" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
<u xml:id="u-34.7" who="#PWitwicki">Ukraiński gospodarz nie może nabyć gruntu przy parcelacji, a nie mogąc powiększyć swego nikłego zapasu ziemi...</u>
<u xml:id="u-34.8" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
<u xml:id="u-34.9" who="#PWitwicki">...stoi przed widmem gospodarczej katastrofy i beznadziejności. W miastach odbiera się ukraińskim kupcom ich stanowiska, polskie przedsiębiorstwa prywatne i państwowe redukują ukraińskich robotników.</u>
<u xml:id="u-34.10" who="#PWitwicki">Pod opieką pewnych kół wojskowych pod hasłem tzw. rewindykacji dusz polskich...</u>
<u xml:id="u-34.11" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
<u xml:id="u-34.12" who="#PWitwicki">...przeprowadza się akcję wynaradawiania.</u>
<u xml:id="u-34.13" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
<u xml:id="u-34.14" who="#PWitwicki">Tym panom właśnie, którzy powołują się na tę rewindykację, pozwolę sobie zacytować słowa posła Hofmana, wypowiedziane w czasie ostatniej sesji sejmowej z tej oto trybuny właśnie, kiedyśmy tutaj rozprawiali o Hryńkach. P. poseł Hofman powiedział dosłownie: „Hryńki to jest symbol tego, co się nazywa rewindykacją duszy polskiej”. Okazuję się — mam tu dane z metryk parafii Łanowce, pracuję bowiem nad pewną pracą historyczną — że w tych Hryńkach były tylko dwie rodziny polskie w czasie od r. 1732 do 1846. Potem tych Polaków tam na pewno nie przybyło. Analogicznie jest w innych miejscowościach w tymże pasie pogranicznym. Rewindykacja dusz to jest wkraczanie w najtajniejsze „ja” człowieka — tak powiedział p. poseł Hofman.</u>
<u xml:id="u-34.15" who="#komentarz">(Wrzawa,)</u>
<u xml:id="u-34.16" who="#PWitwicki">P. Premier zarzucał nam, że my szukamy Ukraińców tam, gdzie ich nie ma. Nie my ich szukamy, oni lgną do nas...</u>
<u xml:id="u-34.17" who="#komentarz">(Przerywania,)</u>
<u xml:id="u-34.18" who="#PWitwicki">...i my lgniemy do nich siłą wspólnej krwi, lgną do nas oni wszędzie tam, gdzie rozbrzmiewa ukraińska mowa...</u>
<u xml:id="u-34.19" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
<u xml:id="u-34.20" who="#PWitwicki">...gdzie ludzie modlą się po ukraińsku, gdzie wierzą w lepszą dla siebie przyszłość. I przykro nam, że p. Premier nie znalazł ani słowa chociażby najskromniejszej uwagi pod adresem tych, którzy szukają Polaków tam, gdzie ich nie ma.</u>
<u xml:id="u-34.21" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
<u xml:id="u-34.22" who="#PWitwicki">Niedawno temu, w dn. 12 stycznia rb. odbył się w Tarnopolu zjazd Rady Gospodarczej Sekretariatu Porozumiewawczego Polskich Organizacyj Społecznych przy udziale — podkreślam — członków Rządu i dostojników wojskowych.</u>
<u xml:id="u-34.23" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-34.24" who="#PWitwicki">Przedmiotem obrad tego zjazdu były wyniki pracy Sekretariatu Porozumiewawczego i oczywiście plan dalszej pracy na przyszłość. Na zjeździe tym stwierdzono — cytuję z oficjalnego komunikatu wydanego o tym zjeździe — jako dodatni bilans prac tegoż Sekretariatu wybitne podniesienie poziomu polskiego życia gospodarczego — to oczywiście à la bonne heure, wszystko w porządku — pomnożenie polskich placówek gospodarczych, a zahamowanie przez działalność właśnie tego Sekretariatu ukraińskiego życia gospodarczego.</u>
<u xml:id="u-34.25" who="#komentarz">(P. Żyborski: Nieprawda! Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-34.26" who="#PWitwicki">Proszę Państwa, to jest powiedziane w oficjalnym komunikacie i wyzywam Pana Kolegę Żyborskiego, niechaj temu zaprzeczy.</u>
<u xml:id="u-34.27" who="#komentarz">(P. Żyborski: Ja Panu odpowiem.)</u>
<u xml:id="u-34.28" who="#PWitwicki">Odsyłam Pana do tegoż komunikatu, ogłoszonego w „Dzienniku Polskim”, gdzie jest powiedziane wyraźnie o zahamowaniu przez działalność tegoż Sekretariatu ukraińskiego życia gospodarczego. Oto, proszę Wysokiej Izby, pod auspicjami członków Rządu i dostojników wojskowych odbywają się narady, jak najskuteczniej zahamować gospodarcze życie ukraińskiego społeczeństwa. Czy to jest zadaniem Państwa, ażeby hamować życie gospodarcze obywateli Rzplitej dlatego, że są narodowości ukraińskiej?</u>
<u xml:id="u-34.29" who="#komentarz">(P. Żyborski: To demagogia. Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-34.30" who="#PWitwicki">A przecież nie słyszeliśmy nigdy i chcielibyśmy widzieć, ażeby członkowie Rządu i przedstawiciele wojska zainicjowali także zjazd, który miałby na celu podniesienie życia gospodarczego ukraińskiego społeczeństwa i jego instytucyj.</u>
<u xml:id="u-34.31" who="#komentarz">(Głos: To byście ich mordowali. Wrzawa.)</u>
<u xml:id="u-34.32" who="#PWitwicki">Wysoka Izbo! W tej atmosferze, gdzie padają słowa „cholera”.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#WacławMakowski">Ja nie słyszałem tego.</u>
<u xml:id="u-35.1" who="#komentarz">(Głos: Nikt tego nie słyszał.)</u>
<u xml:id="u-35.2" who="#WacławMakowski">Jeżeli jednak takie słowo padło, to przywołam tego posła, po sprawdzeniu w stenogramie, do porządku.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#PWitwicki">Trudno w takiej atmosferze przemawiać. Proszę Wysokiej Izby, chciałbym zacytować jeden przykład, ale zdaje mi się, że to będzie sprawa daremna.</u>
<u xml:id="u-36.1" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-36.2" who="#PWitwicki">Programowe sformułowanie tych zamierzeń znajdujemy w deklaracjach kierujących osobistości Obozu Zjednoczenia Narodowego, działających na naszym terenie. Oto jeden z tych przywódców w czasie ostatniej dyskusji sejmowej nad budżetem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych jako sprawozdawca tego budżetu powiedział dosłownie: „Powinniśmy wpływać na układ stosunków demograficznych tak, byśmy osiągnęli 75% Polaków w naszym Państwie w stosunku do innej ludności, która wynosi znacznie więcej jak 25%”.</u>
<u xml:id="u-36.3" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie, bardzo słusznie.)</u>
<u xml:id="u-36.4" who="#PWitwicki">W czasie znowuż uroczystości lwowskich, które odbyły się z końcem listopada ubiegłego roku, inny spośród odpowiedzialnych przywódców tegoż Obozu Zjednoczenia wołał: „Musimy wrócić narodowi polskiemu dusze polskie...</u>
<u xml:id="u-36.5" who="#komentarz">(Brawa i oklaski.)</u>
<u xml:id="u-36.6" who="#PWitwicki">...krew polską i ziemię polską...</u>
<u xml:id="u-36.7" who="#komentarz">(Brawa i huczne oklaski.)</u>
<u xml:id="u-36.8" who="#PWitwicki">...bo były one tu zawsze polskie...</u>
<u xml:id="u-36.9" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-36.10" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-36.11" who="#PWitwicki">...bo Polacy przyszli tu w zamierzchłych czasach, kiedy tu było tylko niebo i ziemia niczyja”.</u>
<u xml:id="u-36.12" who="#komentarz">(Brawa i oklaski.)</u>
<u xml:id="u-36.13" who="#PWitwicki">To jest jasny i klasyczny program radykalnej eksterminacji naszego narodu.</u>
<u xml:id="u-36.14" who="#komentarz">(Głos: To nie.)</u>
<u xml:id="u-36.15" who="#PWitwicki">Nie słyszeliśmy, by Rząd...</u>
<u xml:id="u-36.16" who="#komentarz">(Głos: Znów Pan przesadza.)</u>
<u xml:id="u-36.17" who="#PWitwicki">...ten program kiedykolwiek potępił, żeby mu się przeciwstawił lub żeby jego realizacji przeciwdziałał.</u>
<u xml:id="u-36.18" who="#PWitwicki">W jednym z dzienników warszawskich, stojących blisko Rządu, czytamy w ostatnich numerach...</u>
<u xml:id="u-36.19" who="#komentarz">(Głos: W jakim dzienniku?)</u>
<u xml:id="u-36.20" who="#PWitwicki">...tłustymi czcionkami wydrukowany nagłówek: „Program ofensywy polskiej w Małopolsce Wschodniej”. Ofensywa to atak, to walka, to wojna, mająca na celu zniszczenie przeciwnika.</u>
<u xml:id="u-36.21" who="#komentarz">(Głos: Jakiego przeciwnika?)</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#WacławMakowski">Proszę Panów o nieprzerywanie mówcy.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#PWitwicki">Co to wszystko oznacza? Powiedzmy sobie otwarcie — oto wpływowe koła polskiej polityki znalazły już zda się klucz do rozwiązania zagadnienia ukraińskiego: jak najrychlej doprowadzić do osłabienia i pomniejszenia, a z czasem do zniszczenia żywiołu ukraińskiego. Carpe diem, jak najrychlej — wołają heroldowie tej ofensywy, sądząc, że to się uda już w ciągu lat kilkunastu.</u>
<u xml:id="u-38.1" who="#komentarz">(Głos: Pan rozumie, co to znaczy: carpe diem?)</u>
<u xml:id="u-38.2" who="#PWitwicki">Pan mnie potem weźmie na lekcję. Ale panowie ci źle oceniają sytuację. Dzisiejszą moc świadomości i uczucia narodowego wśród Ukraińców to nie jest stan mglistych czy niewyraźnych nastrojów z lat ubiegłych. Nie damy sobie wydrzeć duszy.</u>
<u xml:id="u-38.3" who="#komentarz">(Oklaski na ławach ukraińskich.)</u>
<u xml:id="u-38.4" who="#PWitwicki">Oświadczamy, że ten uplanowany atak, w jakiejkolwiek formie on się odbywać będzie i gdziekolwiek, zastanie nas zwartych, niewzruszonych w poczuciu naszego obowiązku, gotowych do poświęceń, do obrony, pełnych wiary w zwycięstwo naszej sprawy.</u>
<u xml:id="u-38.5" who="#komentarz">(Oklaski na ławach ukraińskich.)</u>
<u xml:id="u-38.6" who="#PWitwicki">Uważamy za cel naszego życia zmagać się z wszelkimi przeciwnościami, cierpieć, walczyć o nasze istnienie, o naszą przyszłość, tworzyć podstawy naszego nowego życia.</u>
<u xml:id="u-38.7" who="#komentarz">(Oklaski na ławach ukraińskich.)</u>
<u xml:id="u-38.8" who="#PWitwicki">Równocześnie jednak pisze się i dyskutuje się o wydarciu inicjatywy na pewnych odcinkach międzynarodowej polityki, gdzie indziej znowu prawi się o potrzebie krzewienia tak zwanego ruchu prometejskiego i o naszym niezrozumieniu jego istoty.</u>
<u xml:id="u-38.9" who="#PWitwicki">Proszę Wysokiej Izby, mimo tych okrzyków nie chcę formułować związanych z tą materią twierdzeń jako jakiegokolwiek zarzutu, to byłoby za mało, ale podnoszę te stwierdzenia jako memento nie na miarę dnia tylko dzisiejszego. Oto w granicach Państwa Polskiego — to jest fakt niezaprzeczalny — na 1/3 bez mała jego terytorium znalazły się w zwartym skupieniu narodowości nie polskie...</u>
<u xml:id="u-38.10" who="#komentarz">(Głos: na Kujawach!)</u>
<u xml:id="u-38.11" who="#PWitwicki">...przede wszystkim naród ukraiński. Na przestrzeni 20 lat nie uczyniono niczego, nie dokonano ani jednego aktu politycznego, który byłby zdolny stworzyć tutaj punkt atrakcyjny dla tych wszystkich sił, które szukają zbliżenia w walce o nowe formy swego życia.</u>
<u xml:id="u-38.12" who="#komentarz">(Głos: Frazes niezgodny z rzeczywistością. Gdyby tak było, Pan by tu nie przemawiał.)</u>
<u xml:id="u-38.13" who="#PWitwicki">Idea prometejska — to wielki przełom w kulturze ludzkości, to brzask nowego ducha, który występuje do walki z duchem Azji, z kultem brutalnej przemocy i gwałtu, to pierwszy błysk zwycięstwa Europy nad Azją, to wolność, prawda, sprawiedliwość, indywidualność i jej poszanowanie. Dlatego niechaj przywódcy tego pochodu na zniszczenie narodu ukraińskiego nie schodzą ze swoim ogniem na ziemię.</u>
<u xml:id="u-38.14" who="#komentarz">(Głos: Takiego demagogicznego przemówienia jeszcze nie było. Wrzawa.)</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#WacławMakowski">Proszę o spokój.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#PWitwicki">Nie słyszeliśmy nigdy od Rządu, że nie takie są drogi polskiej polityki, jak je przedstawiłem. A może ją miarodajne czynniki przestawiły na nowe tory? Jesteśmy oto świadkami, jak pod wpływem realnego faktu federalizacji ustroju Czechosłowacji nagle odmienił się stosunek prawie że całej polskiej opinii publicznej do sprawy ukraińskiej w tym sensie, że wolnościowe dążenia narodu ukraińskiego pod Rosją Sowiecką są sprzeczne z polską racją stanu. Prysły od razu i rozwiały się wszelkie tak zwane ukrainofilskie orientacje. Za to „Gazeta Polska”, organ Obozu Zjednoczenia Narodowego, z nietajonym uczuciem zadowolenia stwierdza, że na terytorium południowo-wschodnim, np. we Lwowie, istnieje element rosyjski i z takim-że zadowoleniem podkreśla kulturalno-narodową jedność tego elementu z całym narodem rosyjskim. Czyżby na naszym horyzoncie politycznym rysowało się znowu widmo Andruszowa, tego Andruszowa, który dozwolił swego czasu Rosji na konsolidację wewnętrzną i na przeprowadzenie reform Piotra Wielkiego, który doprowadził do Połtawy, do pokonania Szwecji, do opanowania przez Rosję Bałtyku, do rosyjskiej interwencji w sprawy wewnętrzne Polski, a w końcu do sejmu niemego w roku 1717, który musiał przyjąć dyktat Piotra Wielkiego? Pytamy, czy może taki jest obecny program Rządu w sprawie ukraińskiej?</u>
<u xml:id="u-40.1" who="#PWitwicki">Na posiedzeniu Sejmu w dniu 9 grudnia wnieśliśmy projekt autonomii terytorialnej dla ziem zamieszkałych przez ludność ukraińską, który został przez p. Marszałka odrzucony. Oczywiście nie będę i nie mogę się wdawać w krytykę zarządzenia p. Marszałka, ale chcę oświadczyć z tego miejsca, że my to żądanie w całej pełni podtrzymujemy i stawiamy je na czele naszej polityki narodowej w ramach Rzeczypospolitej.</u>
<u xml:id="u-40.2" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-40.3" who="#PWitwicki">Postawiono nam zarzut, że projekt ten był wniesiony jako demonstracja. Nie urządzamy żadnych demonstracyj w rzeczach poważnych i wielkich...</u>
<u xml:id="u-40.4" who="#komentarz">(Głos: Za dużo demonstracyj.)</u>
<u xml:id="u-40.5" who="#PWitwicki">...nie weszliśmy tutaj po to, żeby demonstrować, tylko żeby walczyć o życiowe prawa dla narodu ukraińskiego.</u>
<u xml:id="u-40.6" who="#komentarz">(Głos: Z kim?)</u>
<u xml:id="u-40.7" who="#PWitwicki">No z tym panem, który pisze o ofensywie przeciw narodowi ukraińskiemu. W związku z tym naszym wnioskiem powtórzono raz jeszcze, że jesteśmy na służbie obcych agentur. Nie potrzebujemy wyjaśniać, że mamy za sobą najświętsze świadectwo przelanej za nasze dążenia krwi, i że za obce agentury ani krwi, ani życia się nie daje. Beznadziejnością zatem wieje od tej polskiej opinii, która swój stosunek do nas buduje na takich głupich i niedorzecznych głosach. Nasz projekt autonomiczny był i jest najgłębiej ujętym rozwiązaniem sprawy ukraińskiej w granicach Rzeczypospolitej.</u>
<u xml:id="u-40.8" who="#PWitwicki">Przypominamy, że uchwałą Rady Ambasadorów z 14 marca 1923 r., którą przyznano Galicję wschodnią Państwu Polskiemu, postanowiono, iż stosunki tego kraju wymagają specjalnego statutu autonomicznego i że Rząd Polski przyjął na siebie odpowiednie zobowiązanie. Przypominamy, że Sejm polski w roku 1922 uchwalił ustawę o tak zwanej wojewódzkiej autonomii dla trzech województw: lwowskiego, tarnopolskiego i stanisławowskiego, która konstytuowała...</u>
<u xml:id="u-40.9" who="#komentarz">(Głos: Nam tej ustawy nie trzeba.)</u>
<u xml:id="u-40.10" who="#PWitwicki">— to jest ustawa Wysokiego Sejmu, ją trzeba szanować i z respektem do niej się odnosić — 2 kurie narodowościowe z prawem swobodnego zarządzania sprawami odnośnej narodowości i prawem nakładania podatków na swoje potrzeby. Przypominamy wreszcie, że dnia 9 października 1931 r. polscy posłowie socjalistyczni wnieśli do Sejmu projekt autonomii terytorialnej dla tychże województw Wołynia i części Polesia z osobnym sejmem i rządem. Żądanie autonomii...</u>
<u xml:id="u-40.11" who="#komentarz">(Głos: To socjaliści.)</u>
<u xml:id="u-40.12" who="#PWitwicki">Ale to zapewne, Panie Pośle, nie pod wpływem obcych agentur.</u>
<u xml:id="u-40.13" who="#komentarz">(Głos: Niewykluczone.)</u>
<u xml:id="u-40.14" who="#PWitwicki">A, to nie wiedziałem o tym. Żądanie autonomii terytorialnej dla ziem zamieszkałych w większości przez ludność ukraińską było podniesione przez Ukraińską Parlamentarną Reprezentację jeszcze w roku 1923, następnie było podnoszone przez posłów ukraińskich w czasie każdej następnej kadencji parlamentarnej.</u>
<u xml:id="u-40.15" who="#PWitwicki">Żądanie to nie powstało z jakichkolwiek pobudek negatywnych w stosunku do Państwa Polskiego. Pod wpływem przerostu pewnych doktryn politycznych urobił się w polskiej myśli politycznej postulat państwa absolutnie narodowego. Ale temu żądaniu przeczy rzeczywistość. Na ziemiach bowiem południowych i wschodnich mieszka w zwartej masie ludność ukraińska, stanowiąca tam większość. To jest naród o wspólnej tradycji historycznej, wspólnej kulturze i wspólnym życiu duchowym.</u>
<u xml:id="u-40.16" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
<u xml:id="u-40.17" who="#PWitwicki">Podkreślamy z całym naciskiem, że powodowały nami i powodują obecnie racje i cele pod każdym względem pozytywne i konstruktywne. Będziemy tedy walczyć o zrealizowanie tego naszego żądania w głębokim przekonaniu, że w ten sposób najlepiej służymy sprawie naszego narodu.</u>
<u xml:id="u-40.18" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Józef Milewski.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#JózefMilewski">Wysoka Izbo! Poprawa gospodarki ekonomicznej polskiej, datująca się od lat przeszło dwóch, spowodowała, że sytuacja społeczna, sytuacja materialna niektórych warstw polskich polepszyła się w sposób widoczny. Należało by zastanowić się nad tym, czy wszystkie grupy i warstwy społeczne polskie biorą czy brały jednakowy udział w tej poprawie koniunktury, w przyroście dochodu społecznego, jaki dał się na przestrzeni ostatnich dwóch lat rzeczywistości polskiej odczuć. Przy rozważaniu tego problemu stwierdzić należy, że świat pracy w Polsce, zarówno robotnik jak i pracownik umysłowy prywatny czy prawno-publiczny, jak również pracownik państwowy wziął stosunkowo najmniejszy udział w tym rozroście dochodu społecznego i w sprawiedliwym jego podziale. Wprost odwrotnie, należy stwierdzić, że jak w czasie najsilniejszego napięcia kryzysu świat pracy ponosił największe, niemal wyłączne ciężary załamania się koniunktury gospodarczej, tak w momencie i na przestrzeni czasokresu poprawy koniunktury świat pracy nie tylko że na tym nic nie zyskał, ale wprost odwrotnie — stracił. Z jednej strony poprawa koniunktury spowodowała zwyżkę wszelkiego rodzaju cen artykułów pierwszej potrzeby, z drugiej strony warunki bytu pracownika, a więc poziom jego płac nie tylko że za tą poprawą koniunktury i zwyżką cen nie nadążył, ale wprost odwrotnie — nie został nigdzie wydatnie poprawiony, i to trzeba stwierdzić lojalnie, że na wszystkich odcinkach życia gospodarczego polskiego i na odcinku wynagrodzenia pracowników państwowych jako tych, którzy służbę swoją i swoją pracę ofiarną poświęcają Państwu.</u>
<u xml:id="u-42.1" who="#JózefMilewski">Zanim przejdę do innych problemów chcę się zatrzymać nad tym, czy świat pracy, czy polski robotnik i pracownik umysłowy ma istotnie jakieś moralne i rzeczowe prawo do udziału nie tylko w sytuacjach ujemnych Polski, ale i w sytuacjach gospodarczych dodatnich. Przypuszczam, że udowadnianie tego problemu to byłoby wyważanie otwartych drzwi. Większość tej Izby, większość mówców tu z tej trybuny stwierdziła, że polski świat pracy, że warstwy pracujące polskie to jest jedna z najaktywniejszych pozycyj ludzkich w naszej strukturze społecznej, że ten świat pracy jest narówni z innymi warstwami, a może przed wieloma z tych warstw budowniczym potęgi Polski.</u>
<u xml:id="u-42.2" who="#JózefMilewski">Czemu to tak się dzieje, że warunki człowieka pracy w Polsce, warunki robotnika i pracownika umysłowego dotychczas nie zostały w sposób właściwy uregulowane? I tutaj należało by się zapytać, komu potrzebnym jest, ażeby na tym odcinku życia polskiego panował kompletny chaos? Komu potrzebnym jest, ażeby pracownik prywatny czy robotnik był wyzyskiwany przez przemysł często obcy, przez przemysł często anonimowy, komu jest to potrzebne, ażeby ten odcinek mimo dwudziestolecia istnienia niepodległości Państwa Polskiego był nadal ogniskiem walki, przegranej przeważnie po stronie słabszej materialnie, po stronie świata pracy?</u>
<u xml:id="u-42.3" who="#JózefMilewski">Zmierzam do tego, że o ile wiele dziedzin życia polskiego zostało w sposób definitywny, czasami jeszcze połowicznie, ale znacznie uporządkowanych, to dziedzina popytu i podaży pracy, a co za tym idzie dziedzina całokształtu warunków pracy i płacy, całokształtu bytu polskiego robotnika i pracownika umysłowego została jeszcze dziewicza, nienaruszona. Wszystkie ustawy ochronne, wszystkie dotychczasowe trudy uregulowania tego problemu noszą cechę jakiegoś niezdecydowania, wstydliwości, jakiejś połowiczności zarówno w założeniach, jak i w metodach postępowania. Wszystkie ustawy ochronne, poczynając od ustawy o czasie pracy, kończąc na ustawie o urlopach, noszą właśnie tę cechę, tj. jakieś niewykończenie, jakiś brak rzeczywistej troski w formie sankcyj, które by uniemożliwiały nadużycia ze strony złej woli jednostek, lub złej woli grup społecznych. I stąd się dzieje, że dzisiaj mimo 20-tu lat naszego samodzielnego bytu państwowego ta dziedzina leży całkowicie odłogiem. Świat pracy — moim zdaniem — w dwudziestym pierwszym roku naszego bytu państwowego ma prawo domagać się i żądać od czynników miarodajnych polskich, ażeby wreszcie ten marazm na rynku pracy został uregulowany, żeby nareszcie zostały uporządkowane sprawy zatrudnienia, sprawy płac, sprawy bezrobocia, sprawa napływu nowych rąk pracy i te wszystkie problemy, które w tej chwili stwarzają niemożliwy i na dłuższą metę nie do wytrzymania stan rzeczy.</u>
<u xml:id="u-42.4" who="#JózefMilewski">Jaka jest sytuacja robotników i pracowników umysłowych w Polsce, to zdaje się, że wielu członkom tej Wysokiej Izby, a przede wszystkim przedstawicielom Rządu jest dokładnie wiadome. Jest to sytuacja już w tej chwili prawie katastrofalna. Nadmierna podaż na rynku pracy i coraz malejący i kurczący się częściowo z powodu mechanizacji warsztatów pracy popyt sprawia jakąś niesamowitą rywalizację, sprawia, że poziom płac, a zatem poziom życia robotnika i pracownika nie tylko że nie wzrasta, ale odwrotnie, maleje. Mieliśmy tutaj wprawdzie na początku sesji oficjalnie rzucone cyfry dość wyraziste w milionach, że tyle to a tyle więcej niż w roku ubiegłym czy w latach ubiegłych ta lub owa grupa świata pracy zarobiła. Ale, jak już powiedziałem w pierwszym moim na ten temat przemówieniu w tej sesji, to jest miernik względny. Chodzi o to, żeby ta cała grupa społeczna, ta wielka masowa warstwa, której liczba osiąga blisko 1/3 ilości obywateli naszego Państwa, została stabilizowaną na najniższym choćby, ale realnym poziomie egzystencji, żeby ta grupa robotników i pracowników umysłowych polskich została wciągnięta w orbitę konsumcji, bo przecież to nie jest zagadnienie tylko jednej warstwy, to jest zagadnienie podniesienia gospodarstwa narodowego, to jest zagadnienie opłacalności rolnictwa, to jest zagadnienie rozszerzenia i pogłębienia rynków zbytu, to są te wszystkie problemy ważkie, których się nie da oddzielić, które się jedne o drugie zazębiają.</u>
<u xml:id="u-42.5" who="#JózefMilewski">Tutaj, jeżeli chodzi o rozstrzygnięcie tych spraw, istnieją dwa momenty: albo ustawy honorowane przez pracodawców, albo też walka. Oczywiście należy stwierdzić, że lepsze będą ustawy, gdyż walka dla jednej i drugiej strony może być często szkodliwa, a przede wszystkim szkodliwa będzie dla gospodarstwa społecznego, bo każdy z nas rozumie, że długotrwałe nie likwidujące się strajki, tak zwane strajki rozpaczy w Polsce, mogą doprowadzić do konsekwencyj materialnie bardzo przykrych dla robotników, mniej szkodliwych dla pracodawców, ale bardzo szkodliwych dla całości gospodarstwa.</u>
<u xml:id="u-42.6" who="#JózefMilewski">I czegóż to się domaga, jeśli idzie o ustawy, świat pracowniczy? Więc przede wszystkim domaga się egzekutywy w odniesieniu do istniejącej ustawy o układach zbiorowych pracy. Po prostu egzekutywy, która by się wyraziła w jednym maleńkim słowie, że pracodawca, który jeszcze nie rozumie korzyści, jakie może dać unormowanie rynku pracy na odcinku jego przedsiębiorstwa, żeby nie „mógł”, ale żeby „musiał” zawrzeć umowę zbiorową, bo to jest w interesie nie tylko jednej czy drugiej grupy, ale w interesie całości społeczeństwa i poniekąd całości interesu państwowego. Z drugiej strony, żeby na teren całego Państwa została rozciągnięta wypraktykowana życiowo i z korzyścią stwierdzona wielokrotnie na obszarze Górnego Śląska t.zw. ustawa o radach załogowych, żeby wreszcie został stworzony i przebudowany organizm świata pracy w tym sensie, ażeby ten świat pracy mógł się swobodnie w ramach tego organizmu wypowiadać i postulaty swoje formułować, inicjatywę ustawodawczą w swoich sprawach i swoich problemach realizować. Mówię o izbach pracy takich, których niewątpliwie żąda, o których niewątpliwie marzy każdy robotnik, każdy pracownik umysłowy. O izbach pracy, które byłyby wyrazicielem potrzeb i dążeń opinii, postulatów i inicjatyw w tej chwili nurtujących w łonie ludzi pracy.</u>
<u xml:id="u-42.7" who="#JózefMilewski">Ze sprawą ustawodawstwa pośrednio łączy się problem bezrobocia. Zdawałoby się na pozór, że te problemy nie mają z sobą nic wspólnego. Że bezrobocie w Polsce jest klęską, to rzecz, która wątpliwości nie ulega, na to się wszyscy zgadzają, i że środki dotychczas stosowane, ażeby to bezrobocie opanować, są niedostateczne, również zostało stwierdzone. Chodzi o to, jakimi środkami, na jakich drogach można by dojść do tego, ażeby bezrobocie panujące w Polsce zlikwidować. Mnie się wydaje, że tutaj kapitalnym problemem jest stosowanie ustawodawstwa ochronnego pracy, a zwłaszcza tępienie nadużyć, dotyczących ustaw o czasie pracy, urlopach, wreszcie zainicjowanie w Polsce, przeprowadzenie i zrealizowanie ustaw o skróceniu czasu pracy. Przecież to są dopiero istotne i właściwe formy, które rozładują problem bezrobocia, które tych pariasów, nie biorących dzisiaj żadnego udziału w konsumcji, tych, którzy nie pracują, ale i niewiele jedzą, pozwolą wciągnąć w orbitę konsumentów, a przeto wzmocnią siły dynamiczne społeczne, a co za tym idzie potencjał gospodarczy narodu. Wielu z Panów słusznie podkreślało, że wszystko, co się robi w Państwie, cały aparat ustawodawczy, wykonawczy, cały aparat inwestycyjny, to się nie robi w żadnym innym celu, tylko pod kątem człowieka i dla człowieka. Więc jeżeli przyjmiemy, że człowiek pracy w Polsce, uwzględniając oczywiście najliczniejszą warstwę rolniczą, to jest 90% ludności Polski, to niewątpliwie nie od rzeczy będzie stwierdzić, że jeśli idzie o świat pracy najemnej, to należało by zrobić wszystko, ażeby na tym odcinku stany zapalne i chaos, jaki w tej chwili panuje, zahamować.</u>
<u xml:id="u-42.8" who="#JózefMilewski">Przechodzę z kolei do drugiego odcinka bardzo dla nas bolesnego, do kwestii ubezpieczeń społecznych. Miałem sposobność w parominutowym lapidarnym przemówieniu poruszyć bolączkę ubezpieczeń, a raczej bolączkę stanu, jaki w tej chwili na tym odcinku panuje. Otóż z tej trybuny chcę stwierdzić, że polski świat pracy, robotnik i pracownik umysłowy, tak przynajmniej jak ja go znam, a mam wrażenie, że go w ciągu 15 lat w związkach poznałem, jest ustosunkowany do ubezpieczeń pozytywnie, że te ubezpieczenia są najistotniejszą częścią programów pracowniczych i robotniczych związków zawodowych, ale ubezpieczenia dobre. Każde ubezpieczenie losowe, a więc ubezpieczenie społeczne jest do pewnego stopnia zabezpieczeniem przed niespodziankami, przed którymi człowiek sam nie jest w stanie się uchronić, zwłaszcza człowiek pracy, a więc słaby materialnie. I dlatego ubezpieczenia społeczne będą o tyle celowe, o ile spełnią rolę zabezpieczenia człowieka pracy na starość i od wypadków losowych, a przede wszystkim od inwalidztwa. Muszę stwierdzić na podstawie materiałów zbieranych w związkach, na podstawie opinii wielu ubezpieczonych, na podstawie dziesiątków listów, jakie otrzymałem w momencie, kiedy na Komisji Budżetowej zaatakowałem działalność ZUS-u, że ubezpieczenia społeczne na wielu swoich odcinkach nie spełniają roli zabezpieczenia pracownika na starość i przed klęskami losowymi, dla której były powołane. I dlatego świat pracy żąda reformy ubezpieczeń, nie reformy papierowej, która by polegała na jeszcze jednym znowelizowaniu czy też przekształceniu ustawy, ale na reformie życiowej, która by sprawiła, że dzisiejsza gospodarka ubezpieczeniowa, która na odcinku ubezpieczeń krótkoterminowych nie gwarantuje ochrony zdrowia ludności ubezpieczonej, a na odcinku ubezpieczeń długoterminowych nie gwarantuje wypłaty rent starczych i inwalidzkich, żeby ta gospodarka uległa zmianie. Bo jeżeli zmianie nie ulegnie, to pracownicy niewątpliwie stracą wiarę w ubezpieczenia, stracą wiarę w to, że prawa nabyte człowieka pracy w Polsce są należycie przez Państwo chronione. A przypuszczam, że zachowanie wśród ludzi pracy, wśród tych mas robotników i pracowników umysłowych wiary w sprawiedliwość społeczną, wiary w zachowanie praw nabytych, wiary w trwałość tych praw, gwarantowanych przez ustawy państwowe, to nie są rzeczy obojętne, bo to już zahacza o moralność społeczną mas, a przecież na moralności społecznej mas budujemy, budowaliśmy i budować będziemy Państwo Polskie.</u>
<u xml:id="u-42.9" who="#JózefMilewski">Proszę Panów! Jeszcze jeden problem. W Polsce poza 600.000 pracowników umysłowych, poza 1½ milionem czy 2 milionami robotników pracuje w tej chwili 400.000 pracowników państwowych. Problem pracowników państwowych, a zwłaszcza problem podniesienia stopy życiowej tych pracowników przez poprawę płac został tak wielostronnie omówiony, był tak wszechstronnie dyskutowany zarówno na Komisji Budżetowej jak i tutaj w tej chwili w kilku przemówieniach szanownych panów kolegów, że ja do tego problemu powracać od strony cyfr, ilustrujących zagadnienie, już nie chcę.</u>
<u xml:id="u-42.10" who="#JózefMilewski">Jeżeli chodzi o cyfry, to pozwolę sobie przypomnieć moje trzy minimalne wnioski, zgłoszone w imieniu Centralnej Komisji Pracowników Związków Zawodowych, o poprawę bytu pracowników państwowych już w budżecie bieżącym, które się wyrażały w kwocie zaledwie 43½ miliona zł. Muszę stwierdzić, że przy budżecie 2½ miliardowym, wobec faktu, że ustawa uposażeniowa z roku 1934 w sposób wyraźny krzywdzi pracowników niższych, czyli szerokie masy pracownicze, uprzywilejowując pracowników wyższych kategoryj, gdzie istnieje zasada remuneracji i rozmaitych dodatków, jednak według opinii p. Ministra Skarbu nic można było znaleźć tych 43 milionów na poprawę bytu pracowników umysłowych. I tutaj, jak to powiedziało pięknie jedno z pism pracowniczych, artykuł i litera prawa uderzyły w żywego człowieka. Artykuł i litera prawa spowodują, że te 220.000 niżej uposażonych pracowników utraci wiarę w to, że istotnie kiedyś będzie im się lepiej w Polsce powodzić, że istotnie kiedyś czynniki miarodajne zrozumieją, że pracownik państwowy nie jest złem koniecznym, że to nie jest mechanizm, maszyna do wykonywania funkcji Państwa, ale że to jest żywy człowiek, który poza tym jeszcze, że pracuje, to myśli, czuję, czuje się obywatelem pełno prawnym w odniesieniu zarówno do obowiązków jak i do praw. Że ci ludzie utracą wiarę w obietnice czynników miarodajnych, wielokrotnie czynione, temu niestety trudno będzie przeciwdziałać, bo dotychczas obietnice piękne, górne słowa uznania spotykały te masy ludzkie na przestrzeni bodajże kilkunastu lat, ale żaden realny czyn nie nastąpił. I cała dynamika, cała prężność niezadowolenia, cała prężność potrzeb materialnych tych ludzi wywołuje u progu dzisiejszych obrad zapytanie, czy Rząd i Wysoki Sejm znajdzie te 43 miliony na poprawę bytu, czy nie. Ja wierzę, że jeszcze ostatni akt tej sprawy nie rozegrał się, że jeszcze p. Minister Skarbu na przestrzeni całej debaty generalnej oraz w Senacie będzie miał możność powiedzieć, że jednak ta suma się znajdzie. Kosztem zniesienia dodatków funkcyjnych, kosztem cofnięcia remuneracji wysokim dygnitarzom ministerialnym te 43 miliony na poprawę bytu rodzin pracowniczych najniżej uposażonych się znajdą. Ja w to wierzę, bo jestem jeszcze człowiekiem młodym, i mnie się wydaje, że żadnego elementu twórczego, a takim elementem niewątpliwie w Polsce jest warstwa pracownicza, Rząd polski nie będzie chciał zepchnąć na plan dalszy, nie będzie chciał, ażeby ta grupa społeczna straciła wiarę w to, że o nią dbają, że o niej myślą, że nie tylko od niej żądają wykonywania obowiązków, ale że ci, którzy są do tego predestynowani, myślą o poprawie bytu tej warstwy.</u>
<u xml:id="u-42.11" who="#JózefMilewski">Proszę Panów! Jeżeli chodzi o sytuację społeczną świata pracy w Polsce, to poza sprawami płacy, które są bardzo ważne, ale nie są wszystkim, istnieją jeszcze kwestie inne, dalsze. Jest ich cały ogrom. Wyliczę te kwestie tylko w paru słowach. Więc przede wszystkim kwestia mieszkaniowa, ten problem, który dzisiaj szczególniej w większych skupiskach ludzkich, a więc w skupiskach urzędniczych jest problemem niejednokrotnie nie do przezwyciężenia dla rodzin nisko uposażonych. I dlatego, zgodnie z tym, co wielokrotnie powtarzaliśmy, wzywamy, apelujemy do Rządu o stworzenie właściwych warunków dla taniego budownictwa mieszkaniowego. Wzywamy miarodajne czynniki do tego, ażeby ostatecznie zaprzestano polityki popierania w tej czy innej formie budowy wielkich, luksusowych budynków, gdzie wszyscy, tylko nie pracownik i nie robotnik znaleźć mogą pomieszczenie, a przecież niedawno jeszcze te luksusowe domy o windach i marmurowych schodach budowały się za pieniądze podatkowe, do dzisiaj jeszcze Bank Gospodarstwa Krajowego na te cele udziela funduszów, a tymczasem w Łodzi, Warszawie, zresztą w każdym mieście robotnik i pracownik umysłowy mieszka bądź na poddaszu bądź w suterynach, bo nie może sobie na inne mieszkanie pozwolić. To są problemy realne, które należy rozwiązać. Każdy grosz publiczny, jaki się znajdzie w ramach możliwości Rządu, winien być właśnie na te cele przeznaczany, bo to jest właśnie problem pierwszorzędnej wartości już nie tylko dla jednej warstwy społecznej, ale i dlatego, że dotyczy najwyższego problemu: obronności Państwa. Zdrowe dziecko robotnika i pracownika to jest zdrowy żołnierz polski.</u>
<u xml:id="u-42.12" who="#JózefMilewski">Proszę Panów! Jeszcze istnieje i kwestia oświaty, Tylko w paru słowach powiem, żeby Panów przekonać, co o tym myśli zorganizowany robotnik i pracownik. Otóż wbrew temu, co można było wielokrotnie wyczytać w takich czy innych odcieniach prasy, robotnik i pracownik umysłowy na odcinku oświatowym odczuwa znaczne zaniedbanie, które wyraża się przede wszystkim w niedostatecznej ilości szkół powszechnych w wielkich miastach, nie wystarczającej do osiągnięcia stopnia tzw. 100% realizacji nauczania powszechnego, z drugiej strony w niedostatecznym rozwoju organizacyjnym szkół po wsiach, gdzie jest przeważnie forma tzw. nauczania jednostopniowego, nauczania, które w ogromnej większości wypadków w praktyce prowadzi do tzw. powrotnego analfabetyzmu po kilkunastu latach. Chodzi o to, że co jak co, ale zagadnienie oświatowe, związane ze wszystkimi problemami polskimi — a znowuż podkreślam, w szczególności z problemem obronności Państwa jako problemem hierarchicznie najwyższym — musi być zrealizowane. Nie jestem fachowcem i dlatego nie mogę tutaj sprecyzować Panom ani ram, ani szczegółów tego zagadnienia, tylko mnie się wydaje, że problem dojrzał do tego, ażeby w Polsce zrealizować tzw. wielki program oświatowy, program bezpłatnego nauczania dziatwy polskiej wszystkich warstw, a w szczególności dzieci chłopów, robotników, i pracowników umysłowych bezpłatnie na wszystkich odcinkach szkolnictwa...</u>
<u xml:id="u-42.13" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-42.14" who="#JózefMilewski">...bo przecież nauka dziecka polskiego to jest przyszłość narodu, to jest ten najlepszy fundament, na którym możemy trwale, pewnie budować, ale nie wolno nam zapomnieć i o tym, że mamy całe rzesze młodzieży robotniczej, pracowniczej, chłopskiej, które wyszły ze szkół, a nie zostały wchłonięte przez rynek pracy na skutek szalonej różnicy między podażą a popytem, że i z nimi należy coś zrobić. Pragnie się coś robić, trzeba to przyznać, a z drugiej strony trzeba tutaj wyraźnie powiedzieć, że to są paliatywy, że to są koncepcje, które całego problemu nie rozstrzygają w sensie pozytywnym, i tej młodzieży trzeba dać zatrudnienie, trzeba nawet tworzyć dla niej nowe zawody, trzeba ją wyszkolić, aby dać jej możliwość zarobkowania, bo i to jest problem wagi pierwszorzędnej z każdego punktu widzenia.</u>
<u xml:id="u-42.15" who="#JózefMilewski">Te wszystkie sprawy, poruszone zresztą przeze mnie z punktu widzenia wąskiego odcinka pracowniczego, tak się zazębiają, że my uważamy je za ważne dla rozwiązania całości naszych zagadnień. Przede wszystkim wychodzimy z jednego kapitalnego założenia, że ażeby osiągnąć rozbudowę potęgi Państwa Polskiego, żeby zapewnić Państwu naszemu najwyższy potencjał obronności, żeby armii naszej zapewnić świeży dopływ zdrowej krwi i świeżych sił, potrzeba podwyższyć pozycję życiową, pozycję materialną, trzeba podwyższyć stopę życiową świata pracy w Polsce, bo bez tego, bez tej armii rezerwowej w splocie tragicznych warunków politycznych, jakie niewątpliwie u nas istnieją, w splocie sytuacji międzynarodowej, najlepsza armia czynna nie poparta przez masy całego narodu, przez masy sytuowane przyzwoicie, znośnie, które mają zapewnioną pracę i zapewniony zysk, nic nie wskóra, bo już nie armia będzie prowadziła walkę o utrzymanie i rozbudowę Państwa Polskiego, ale dzisiaj, jak wiemy, hasłem wszystkich krajów jest: armia — to naród, państwo — to naród, a wojna — to będzie wojna całego narodu o egzystencję.</u>
<u xml:id="u-42.16" who="#komentarz">(Oklaski,)</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Csadek.</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#ZygmuntCšadek">Wysoka Izbo! Już kilkakrotnie słyszeliśmy w tej Izbie żale i pretensje, zgłaszane przez reprezentantów narodu ukraińskiego pod adresem Rządu i narodu polskiego. Już wielu mówców na poprzednich posiedzeniach, kolegów moich, odpowiadało na te żale i pretensje. Ja pragnę zastanowić się na chwilę nad żądaniami reprezentacji ukraińskiej, żądaniami sprzecznymi z Konstytucją obowiązującą w Polsce. Pozwolę sobie zacytować kilka cyfr wymownych, które oby wystarczyły, by odeprzeć żądania reprezentacji ukraińskiej i z drugiej stropy zwolnić nas od obowiązku ciągłego zastanawiania się nad tym zagadnieniem.</u>
<u xml:id="u-44.1" who="#ZygmuntCšadek">Według spisu ludności z 1931 r. w trzech województwach ziem południowo-wschodnich zamieszkuje 6.200.000 ludzi, z czego Polaków 2.926.000, Ukraińców — 1.675.000, Rusinów — 1.131.000 i 421.000 Żydów.</u>
<u xml:id="u-44.2" who="#ZygmuntCšadek">Gdyby postronny człowiek, nie Polak, zastanowił się chwilę nad tymi cyframi, to musiałby dojść do przekonania, że żądania reprezentacji ukraińskiej są co najmniej niepoważne.</u>
<u xml:id="u-44.3" who="#ZygmuntCšadek">Jako jeden z tych posłów, który dostał bardzo wiele głosów ruskich, uważam za swój obowiązek stanąć w obronie narodu ruskiego, który dzięki normalizacji w parlamencie obecnym nie ma swojego reprezentanta. Zaznaczam, że w jednym powiecie tylko dostałem 27.000 głosów ruskich, mimo bardzo silnej agitacji ze strony Ukraińców, którzy w tym okręgu nie byli zainteresowani wyborami.</u>
<u xml:id="u-44.4" who="#ZygmuntCšadek">Naród ruski przez moje usta zwraca się do Rządu i Wysokiej Izby z prośbą o opiekę, pomoc i obronę przed terrorem ukraińskim.</u>
<u xml:id="u-44.5" who="#komentarz">(Oklaski. P. Pełeński: Co Pan opowiada?)</u>
<u xml:id="u-44.6" who="#ZygmuntCšadek">Naród ten przez moje usta zgłasza rezolucję: Związani na przestrzeni wieków z kulturą i narodem polskim, pragniemy żyć na ziemiach wspólnie zamieszkałych w braterskiej miłości i zgodzie, jako lojalni obywatele, współodpowiedzialni za wielkość i potęgę Najjaśniejszej Rzeczypospolitej.</u>
<u xml:id="u-44.7" who="#komentarz">(Huczne oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Wicemarszałek Jedynak.</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#JanHenrykJedynak">Wysoki Sejmie! Z debaty na Komisji Budżetowej oraz z referatu generalnego p. posła Sowińskiego możemy wywnioskować, że w nadchodzącym okresie budżetowym można będzie szereg aktywów gospodarczych zanotować. Przede wszystkim zrównoważony budżet, drugie — zdolność mobilizowania pewnych środków na podstawie zmiany zasad działania Banku Polskiego, oraz trzecie — planowa rozbudowa potencjału obronności. Sukces w wymienionych trzech dziedzinach nie tylko stwarza szerokie podstawy zaufania mas, ale również oddziaływać będzie pozytywnie na życie gospodarcze. Sukcesy Rządu w polityce gospodarczej będą zależne od wielkości podstaw tej polityki. Wiemy dobrze, że budżet coraz bardziej będzie sztywny, a to w związku z nabywaniem praw przez świat urzędniczy oraz przez wzrost liczby emerytów i obsługę zadłużenia w Państwie. Równowaga przyszłych budżetów w większości swej wybitnie nieprodukcyjnych pociągnie za sobą obciążenie dochodu społecznego. Zmaleją wówczas środki na działanie pozabudżetowe w dziedzinie niezbędnych inwestycyj. Owa nieprzyjemna speranda zmusza i zmusić winna do pośpiesznej aktywizacji gospodarstwa narodowego, umożliwiającej poważne podniesienie dochodu społecznego, a w konsekwencji utrzymanie w równowadze sztywnych budżetów oraz pokrycie wydatków inwestycyjnych.</u>
<u xml:id="u-46.1" who="#JanHenrykJedynak">Aktywem ważnym dla naszego Państwa jest obronność, o której nie chcę zbyt wiele mówić, albowiem ta zasada została należycie uznana przez całe społeczeństwo polskie. Chcę jednym słowem stwierdzić, że słowa Naczelnego Wodza: „Cudzego nie chcemy, ale swego nie damy” przestały być hasłem i stały się wyznaniem, stały się chlebem powszednim. W wyniku tego posiadamy dzisiaj skróty ciekawe, działające na wyobraźnię, jak COP, FON i FOM. Treść tych skrótów rosnąć będzie bez przerwy, choć zdawać będziemy sobie sprawę, że wzrost potencjału obronnego na dłuższą metę nie decyduje o dynamizmie gospodarczym Państwa.</u>
<u xml:id="u-46.2" who="#JanHenrykJedynak">Drugi aktyw — nowa polityka Banku Polskiego — musi być zużyty dla uaktywnienia gospodarki narodowej. Niewykorzystanie tej możliwości dla podniesienia wydatnego dochodu społecznego spowodować by mogło niebezpieczeństwo marazmu gospodarczego i szereg poważnych komplikacyj, jak postawienie pod znakiem zapytania utrzymania budżetu w równowadze i wzmocnienia potencjału obronnego.</u>
<u xml:id="u-46.3" who="#JanHenrykJedynak">Jak wygląda nasz dynamizm gospodarczy? Na 24 miliony ludności wiejskiej żyje w miastach i miasteczkach 11 milionów o bardzo różnorodnej strukturze pod względem narodowościowym i kapitałowym. Niestety, w tym okresie czasu nie pokonaliśmy bezrobocia, gdyż mimo wszystko wskaźnika produkcyjnego z roku 1928 nie przekroczyliśmy. Ludność coraz to bardziej na wsi zagęszcza się. Jaki jest obecnie układ gospodarczy? Oto gdy zanalizujemy ową sytuację, to widzimy, że przyrost ludności w miastach oraz wchłanianie bezrobotnych przez przemysł powoduje w większym stopniu konsumcję przemysłową niż rolniczą. Wskazują na to budżety pracownicze. Im budżet większy, tym mniejszy procent wydatków pochłania żywność. Okazuje się na przykład, że przy rocznym budżecie 600 zł żywność pochłania 69%, przy 1200 zł — 50%, a przy 3.000 zł wynagrodzenia zaledwie 22%. Ponadto udział rolnika w płaconej cenie wynosi zaledwie połowę tej ceny. Toteż obrachunek wzrostu spożycia przy zajęciu nawet 350 tysięcy robotników dotyczy zaledwie 1,03% przeciętnej produkcji zbożowej i 1% zaledwie produkcji mięsa. Ów rachunek przedstawia się iluzorycznie w przedmiocie poważnego zwiększenia dochodów wsi. Toteż zwraca się myśl w kierunku konsumcji wsi. Znajdujemy tam bowiem dwa ważne elementy. Pierwszy — to znacznie większa liczba ludności, drugi — to wydatki warsztatowe, których większość konsumentów miejskich nie posiada. Instytut Puławski ocenił, że pojemność na artykuły przemysłu i rzemiosła na wsi wynosi 2.900.000. Zwrócił zresztą na ten moment uwagę p. Wicepremier w mowie swej w Senacie w ubiegłym roku stwierdzając, że wzrost spożycia wiejskiego w roku 1937/38 wpłynął ożywczo na wiele procesów urbanizacyjnych. Trzeba się zdecydować, czy dynamikę naszego przemysłu oprzemy o coraz to większą liczbę zatrudnionych robotników, czy też sięgniemy do szerokich mas ludności wiejskiej. Pierwsza droga jest zależna od środków, jakie dla nakręcania koniunktury zdoła zebrać Państwo. Nakręcanie to musi być trwałe, aby zarobki świeżo zatrudnionych wprowadzane do obrotu mogły z kolei oddziałać na rozwój produkcji. Przypuśćmy, że uda się zwiększyć liczbę zatrudnionych w przemyśle o 50%, o 400.000 i że każdy z zatrudnionych wyda 500 zł rocznie na artykuły przemysłowe. Rachunek w mnożeniach mówi nam, że osiągniemy zaledwie kwotę 200.000.000 zł dla dalszego rozwoju. Toteż, według mego zdania, nie mamy innego wyjścia, jak tylko zaniechanie ograniczenia życia gospodarczego Polski do 11 milionów jej mieszkańców, a wprowadzenie w orbitę obrotów gospodarczych całej Polski ludności wiejskiej. Kto tej prawdy nie uznaje, nie pokona trudności piętrzących się na drodze naszego gospodarstwa narodowego.</u>
<u xml:id="u-46.4" who="#JanHenrykJedynak">Można by łatwo sformułować w tej chwili przeciwko tym wypowiedziom zarzut, że jest to program głodnej wsi przeciwko nasyconemu miastu. Musiałbym się kategorycznie zastrzec przeciwko takiej interpretacji, każdy bowiem chłop dzisiaj rozumie, że rozładowanie narosłych trudności wiejskich obok zabiegów agrarnych i melioracyjnych leży na drodze odpływu ludności wiejskiej do miast. Chcemy widzieć potężny przemysł, rzemiosło, handel, ale rozwój ten jest uzależniony od zdolności spożywczej wsi.</u>
<u xml:id="u-46.5" who="#JanHenrykJedynak">Obok nastawienia na rynek wewnętrzny oczywiście nie jest obojętną rzeczą, jaki mamy udział w obrotach międzynarodowych. Wysokie jednak koszty produkcji, niedostateczna modernizacja przemysłu, kosztowny kredyt oraz brak wielkich domów handlowych sprawia, że wywóz nasz waha się w granicach 1.300.000.000 i nie szybko dojdzie do 2 miliardów. Czeka nas ciężka praca nad uzdrowieniem tego przemysłu oraz handlu.</u>
<u xml:id="u-46.6" who="#JanHenrykJedynak">Rolnictwo pragnie więc widzieć przemysł rozkwitający, ale rozważając możliwie bezstronnie istniejące okoliczności stwierdzić musimy, że spożycie wsi w zakresie towarów przemysłowych znajduje się na tak niskim poziomie, że nawet wydatna obniżka cen artykułów przemysłowych nie mogłaby przynieść większego rezultatu. Dopiero w razie wzrostu przychodów rolniczych i umożliwienia przez to zwiększenia zakupów było by właściwe wspólne przekalkulowanie cen, których zniżka mogłaby być wówczas zrekompensowana wzrostem obrotów.</u>
<u xml:id="u-46.7" who="#JanHenrykJedynak">Wspominam o tym dlatego, żeby podkreślić, że rolnicy starają się wyzbyć egoistyczno-stanowych poglądów, że pragną zharmonizowania wszystkich czynników gospodarczych.</u>
<u xml:id="u-46.8" who="#JanHenrykJedynak">Pragnęlibyśmy jedynie realizacji słów p. Wicepremiera, o których już wspominałem. Wydaje mi się, że te słowa zawierają pełnię prawdy. Bo uruchomiona gospodarczo wieś, o ile polityka gospodarcza nie będzie prowadzona linią zygzakowatą, może stać się siłą napędową dla wszystkich innych gałęzi pracy. Wskazuje na to szczególny przejaw, mianowicie w krótkim okresie czasu dobrobytu na wsi nie tylko przychody warsztatów rolnych były produkcyjnie konsumowane, ale również w tym czasie nastąpiło największe wyzyskanie kredytów dla celów inwestycyjnych. Niech mi wolno będzie stwierdzić, że walka o uprzemysłowienie kraju, o jego siłę, o rozpęd gospodarczy rozegra się na wsi, początkiem jej będzie wzmożenie spożycia, oznaką zwycięstwa — jego utrzymanie, a zwycięstwem — stały rozwój.</u>
<u xml:id="u-46.9" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Długosz.)</u>
<u xml:id="u-46.10" who="#JanHenrykJedynak">Oczywiście podstawą wyjściową dla rolnictwa jest opłacalność. To jest tło, na którym przejawia się coraz to częściej aż do znudzenia sprawa opłacalności gospodarstw wiejskich. Zagadnienie to dotyczy wszystkich typów gospodarstw, zarówno tych, gdzie przeważa kapitał nad pracą, jak i tych, gdzie jest odwrotnie. W pierwszych bowiem chodzi o oprocentowanie kapitału, w drugich o zarobek z pracy, która chociaż jest rolnicza, nie powinna być ani nieproduktywna, ani też nieproporcjonalnie nisko wynagradzana. Wielokrotnie już wskazywano, że zagadnienie opłacalności zależy od dochodów i rozchodów warsztatu wiejskiego. O pierwszym decyduje przede wszystkim cena, o drugim wydatki pozagospodarcze oraz na środki produkcji.</u>
<u xml:id="u-46.11" who="#JanHenrykJedynak">W zakresie cen płodów rolnych panują jeszcze liczne nieporozumienia, które utrudniają właściwe prowadzenie polityki rolniczej. Istnieje np. opinia, że dla najdrobniejszych gospodarstw, które konsumują wszystkie swoje płody, cena jest obojętna, a dla tych, które muszą kupować żywność, cena niska jest korzystna. Aby nie komplikować sprawy, przyjmiemy te założenia i zapytajmy, czy dlatego, że istnieje sporo tego typu gospodarstw wegetatywnych, całe rolnictwo ma być spychane na poziom wegetacji? W czyim to może leżeć interesie? Czyż nie jest słusznym, aby podnosić wieś gospodarczo, aby najsłabsi mogli znaleźć dodatkowe i opłacalne zatrudnienie u silniejszych gospodarzy czy też w ubocznych zajęciach, jak w chałupnictwie?</u>
<u xml:id="u-46.12" who="#JanHenrykJedynak">Drugie nieporozumienie polega na rzekomej sprzeczności produkcji roślinnej i hodowlanej. w tej dziedzinie należy przypomnieć tylko, że produkcja roślinna stanowi podstawę hodowlanej i że ceny roślin pociągają za sobą po pewnym okresie ceny produktów hodowlanych.</u>
<u xml:id="u-46.13" who="#JanHenrykJedynak">Rozumiem konieczność ograniczenia produkcji żyta, niemniej jednak ze względu na sytuację ogólnoświatową i zbrojeniową i z punktu widzenia aprowizacji kraju ten problem musi być nader ostrożnie traktowany. W tym stanie rzeczy sprawa cen wszystkich artykułów rolnych jest decydującą dla kształtowania się dochodów gospodarstw wiejskich.</u>
<u xml:id="u-46.14" who="#JanHenrykJedynak">Rok obecny w zakresie cen rolnych jest klęskowym. Obserwujemy uruchomienie wcale licznych środków przeciwdziałania złemu stanowi rzeczy i jestem pewny, że bez tych środków było by jeszcze gorzej. Niestety, nie mogę jednak uznać osiągniętych rezultatów choćby za dostateczne. Nie chcę Wysokiej Izby nużyć uwagami w zakresie techniki rozwiązania tego problemu. Rozumiemy dobrze, że obok polityki gospodarczej Państwa musi być szereg zabiegów w dziedzinie zmniejszenia kosztów produkcji. Szereg wysiłków zrobiono, niemniej zmniejszenie kosztów produkcji rolnej w zakresie lepszej organizacji i melioracji gospodarstw wymaga oprócz oświaty i przygotowania także kapitałów, których na wsi nie ma. Zniżka, moim zdaniem, kosztów produkcji, a więc nawozów, maszyn i narzędzi oraz innych artykułów przemysłowych jest trudna i przy małej konsumcji nierokująca przełomowych rezultatów. Pozostaje sprawa starych długów i zagadnienie dopływu nowych kredytów. Od razu należy stwierdzić, że obydwa te zagadnienia nie są zastępcze, ale są równoległe. I tutaj między p. generalnym referentem a mną jest, że tak powiem, pewna różnica zdań. Istnieje bowiem na wsi grupa gospodarstw obciążonych długami przed kryzysowymi, druga grupa — zadłużona na skutek nowych kredytów, niepodlegająca żadnym ulgom, i grupa niezadłużona.</u>
<u xml:id="u-46.15" who="#JanHenrykJedynak">Pierwsza z tych grup, z pewnością bardzo liczna, jest unieruchomiona gospodarczo, ponieważ obsługa długu pochłania cały dochód rolnika. W wielu przypadkach dochód ten nie starcza i rośnie z dnia na dzień ilość gospodarstw nadających się do licytacji. Nie odbędą się one w większości, ale stanowią pompę ssącą wszystkie soki żywotne. Oddłużenie tej grupy gospodarstw zadecyduje o powrocie ich w sferę normalnego spożycia, tym bardziej, że były to prawie zawsze gospodarstwa prowadzone intensywnie.</u>
<u xml:id="u-46.16" who="#JanHenrykJedynak">Grupa druga, powstała przeważnie w drodze przebudowy ustroju rolnego w okresie kryzysu, dostarczy nam na pewno dużych trudności, o ile nie nastąpi silna poprawa dla struktury dochodów rolnictwa. Obydwie wymienione grupy nie mają zdolności kredytowych, toteż uruchomianie kredytu może budzić zainteresowanie tylko u grupy niezadłużonej względnie mało zadłużonej. W tym miejscu muszę podkreślić, że dotychczasowy system kredytowania był nieodpowiedni. Kredyt rolniczy z reguły był i jest najdroższym poza długoterminowym, ponieważ był rozprowadzany przez lokalne instytucje, pobierające znaczne odsetki ponad stopę dyskontową Banku Polskiego. Właśnie obecnie oprocentowanie kredytu rynku zorganizowanego dla rolników waha się w granicach od 9–12% w stosunku rocznym. Zapowiedź p. Premiera o wzmożeniu kredytowania wsi przyjmujemy z wielką radością, obawiać się jednak muszę, aby to nie był dar Danaów.</u>
<u xml:id="u-46.17" who="#JanHenrykJedynak">Biorąc powyższe okoliczności pod uwagę, trzeba uznać, że sprawa nowych kredytów nie zmniejsza w niczym konieczności ostatecznego oddłużenia gospodarstw wiejskich. Jest to warunek konieczny zmniejszenia rozchodów, a tym samym i przybliżenia momentu osiągnięcia takiej opłacalności rolnictwa, aby wieś mogła się stać chłonnym rynkiem zbytu. Przy mobilizacji środków gospodarczych należy skierować uwagę na wieś. Uruchomiona gospodarczo wieś będzie motorem dla wszystkich dziedzin produkcji narodowej.</u>
<u xml:id="u-46.18" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-47">
<u xml:id="u-47.0" who="#WacławDługosz">Głos ma p. Bura.</u>
</div>
<div xml:id="div-48">
<u xml:id="u-48.0" who="#MykytaBura">Wysoka Izbo! P. poseł Chmieliński, atakując w swoim dzisiejszym przemówieniu p. posła Skrypnyka, powołał się na przemówienie, wygłoszone przez p. Skrypnyka podczas debaty generalnej w dniu 3 grudnia 1938 r. Otóż w imieniu Ukraińskiej Parlamentarnej Reprezentacji Wołynia mam zaszczyt oświadczyć, że oświadczenie p. posła Skrypnyka dnia 3 grudnia 1938 r. było złożone w imieniu Ukraińskiej Parlamentarnej Reprezentacji Wołynia, a z całą treścią tego oświadczenia, tak jak wówczas, talk i dzisiaj, całkowicie się solidaryzujemy.</u>
<u xml:id="u-48.1" who="#MykytaBura">Nadto stwierdzam, że intencje, zawarte w dzisiejszym przemówieniu p. posła Chmielińskiego, nie tylko, że nie przyczynią się do wzmocnienia zgodnego współżycia dwóch bratnich na Wołyniu narodów: polskiego i ukraińskiego, a przeciwnie — zniszczą dotychczasowy dorobek w tej dziedzinie.</u>
<u xml:id="u-48.2" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-49">
<u xml:id="u-49.0" who="#WacławDługosz">Głos ma p. Żyborski.</u>
</div>
<div xml:id="div-50">
<u xml:id="u-50.0" who="#WitoldŻyborski">Wysoka Izbo! Nie miałem wcale zamiaru przemawiać dzisiaj przy generalnej dyskusji nad budżetem, chciałem tylko złożyć pewne sprostowanie i oświadczenie.</u>
<u xml:id="u-50.1" who="#WitoldŻyborski">P. poseł Witwicki w czasie swego przemówienia zaatakował obrady Rady Gospodarczej w Tarnopolu, powołując się na „Dziennik Polski”. Przyzwyczailiśmy się do pewnych wystąpień niektórych naszych kolegów i ja byłem pewien, że przemówienie kolegi Witwickiego będzie miało ten sam charakter, tę samą głębię, jaka cechowała wszystkie dotychczasowe jego przemówienia tu wypowiadane. Jednakże w tym roku cośkolwiek się zmieniło — kolega Witwicki poszedł na bardzo dużą i wielką demagogię i trudno mi z nim w sposób demagogiczny dyskutować względnie polemizować. Chciałem tylko stwierdzić, że to, co oświadczył powołując się na „Dziennik Polski”, jednak nie tak wygląda, jak sprawę przedstawił. P. Grzeszczuk w jednym ze swoich referatów jasno i wyraźnie wykazał, że na terenie województwa tarnopolskiego przedsiębiorstw kupieckich polskich jest 14%, ukraińskich 23%, a żydowskich 63%. I wychodząc z tego punktu założenia wskazywał, że jednak społeczeństwo polskie musi się podciągnąć w swojej pracy, ażeby przynajmniej zrównać się procentowo na wszystkich odcinkach gospodarczych z elementem ukraińskim. I dlatego też stwierdza, po rocznej pracy, że w ciągu kilkumiesięcznej pracy, jak wynika z powyższego zestawienia, zahamowano tempo pracy Ukraińców na tym odcinku, i zastali oni prześcignięci w kupiectwie, rzemiośle i handlu. Ja się pytam, Panie Kolego, czy wolno mi z Panem rywalizować na takim czy innym odcinku gospodarczym? Wolno, tak samo też i wolno komitetowi porozumiewawczemu talki program nakreślić, który by mógł zwiększyć wszystkie placówki gospodarcze, kulturalne i oświatowe...</u>
<u xml:id="u-50.2" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-50.3" who="#WitoldŻyborski">...na terenie województwa tarnopolskiego.</u>
<u xml:id="u-50.4" who="#WitoldŻyborski">Kwestia druga. Dziwię się bardzo Panu Koledze, że tutaj również w tak bardzo demagogiczny sposób wystąpił w stosunku do Obozu Zjednoczenia Narodowego. Przypuszczam, że deklaracja ideowa jest Panu Koledze znana, jeżeli nie, postaram się o to, ażeby kolega Witwicki tę deklarację otrzymał. Jeżeli Kolega przeczyta ją dokładnie, to zobaczy w tej deklaracji ideowej, że stanowisko Obozu w stosunku do mniejszości narodowej jest bardzo jasno sprecyzowane i dokładnie oświetlone.</u>
<u xml:id="u-50.5" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-50.6" who="#WitoldŻyborski">Kwestia jeszcze obrad Rady Gospodarczej. Z jakimś dziwnym nastawieniem krytykował Pan, że „nawet” i członkowie Rządu znaleźli się na tej Radzie Gospodarczej. Więc ja nie wiem, ja nie rozumiem — to nie wolno poszczególnemu ministrowi przyjechać na Radę Gospodarczą województwa tarnopolskiego? Panie Kolego, zbyt daleko myśmy się posunęli i to mi przypomina ten bardzo określający moment, gdzie syn pisze do ojca po pieniądze i odpowiedni akcent na odpowiednim słowie charakteryzuje daną depeszę.</u>
<u xml:id="u-50.7" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-50.8" who="#WitoldŻyborski">Tak wyglądało dzisiejsze przemówienie p. kolegi Witwickiego.</u>
<u xml:id="u-50.9" who="#WitoldŻyborski">Następnie jeszcze jeden moment. Dziwię się bardzo, że tak poważny poseł powołuje się na tak niepoważne przemówienia, jakimi były przemówienia posła Hofmana, bardzo się temu dziwię.</u>
<u xml:id="u-50.10" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-51">
<u xml:id="u-51.0" who="#WacławDługosz">Głos ma p. Długiewicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-52">
<u xml:id="u-52.0" who="#FranciszekDługiewicz">Wysoka Izbo! Na wstępie mego przemówienia pragnę sprostować wypowiedziane przez p. Wicemarszałka Długosza poglądy na zagadnienie autonomii śląskiej oraz odprowadzanie kwot województwa śląskiego do ogólnopaństwowego Skarbu z tytułu tangenty oraz innych źródeł.</u>
<u xml:id="u-52.1" who="#FranciszekDługiewicz">Nie mogę pogodzić się z wypowiedzeniem p. Wicemarszałka Długosza, jakoby Śląsk po 20-letniej przynależności do Polski tworzył państwo w państwie, opierając się na swej autonomii. Nie będę się rozwodził nad pojęciem autonomii, gdyż sprawa ta była bardzo często z tego miejsca poruszana. Stwierdzę jednakże z całym naciskiem, że Śląsk sam zrezygnował z uprawnień autonomicznych w jednej z najważniejszych dziedzin, bo wojskowej, domagając się, żeby poborowi odbywali swój obowiązek wojskowy. Nie mogę co prawda ścisłymi służyć cyframi, lecz jest ogólnie wiadomą rzeczą, że właśnie poborowi ze Śląska zasilają poważnie kadry oficerskie i podoficerskie naszej armii.</u>
<u xml:id="u-52.2" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-52.3" who="#FranciszekDługiewicz">Są to synowie tych, którzy czynem zbrojnym zadokumentowali swoje wyrobienie i poczucie narodowe, i ostatecznie zadecydowali o przyłączeniu Śląska do Macierzy, poczuwając się do tego obowiązku, który wypływał i wypływa z głęboko odczutego patriotyzmu. Złośliwy mógłby w wynurzeniach p. Wicemarszałka dopatrywać się aluzyj do wykreślenia nazwy „Śląsk” z mapy. Daleki jestem od imputowania komukolwiek takich zamiarów. Uważam jednakże, że wywoływanie nawet takiego wrażenia jest błędem tragicznym, jeżeli weźmie się pod uwagę rolę Śląska jako najstarszej dzielnicy polskiej, mającej rozbudowany przemysł, wielkie tradycje i rzetelne wyczucie narodowe.</u>
<u xml:id="u-52.4" who="#FranciszekDługiewicz">Aby nie być gołosłownym, przytoczę niezapomniane słowa wielkiego naszego Marszałka Piłsudskiego, wypowiedziane dnia 28 sierpnia 1922 r. podczas pobytu w Katowicach: „Przybyłem wzruszony do was, tak jak każdy Polak, który przekracza dawną granicę, która tak niedawno jeszcze była przekleństwem naszego życia. Gdy inne granice były świeże i istniały od jednego wieku zaledwie, ta istniała od dziesiątków i dziesiątków pokoleń, które żyły i umierały z tym przekonaniem, że jest ona chwałą niezłomną”. W odpowiedzi na zarzut, jakoby Skarb śląski separował się również w wydatkach na potrzeby ogólnopaństwowe, pragnę Panu Wicemarszałkowi przypomnieć art. 5 Statutu Organizacyjnego: „Zakres praw Sejmu śląskiego w dziedzinie skarbowości, a zwłaszcza stosunek systemu podatkowego państwowego i wzajemny stosunek administracji skarbowej państwową i śląskiej będą ustalone w równobrzmiących ustawach: państwowej i śląskiej. Projekt tych ustaw będzie ułożony przez Radę Ministrów w porozumieniu z Radą wojewódzką.</u>
<u xml:id="u-52.5" who="#FranciszekDługiewicz">Do tego czasu obowiązują na terenie województwa śląskiego: 1) ustawy o podatkach i opłatach, które obowiązywały na Śląsku dnia 1 stycznia 1919 r., 2) ustawy o podatkach i opłatach wprowadzonych później przez rządy niemieckie, pruskie lub czeskie i przez komisje międzysojusznicze o tyle, o ile ważność będzie utrzymana ustawą Sejmu Śląskiego, 3) ustawy o dodatkach do podatków bezpośrednich, uchwalone na potrzeby województwa przez Sejm Śląski, które bez zgody Ministra Skarbu nie będą mogły przekraczać 100%, 4) obowiązywać będą wreszcie i te podatki i opłaty, które zostały jednolicie uregulowane przez ustawy państwowe na całym terenie Rzeczypospolitej, a których moc rozciąga się także na terytorium województwa śląskiego. W tym wypadku podatki te i opłaty zastępują analogiczne podatki i opłaty poprzednio obowiązujące.</u>
<u xml:id="u-52.6" who="#FranciszekDługiewicz">Sejm Śląski mocen będzie ujednolicić podatki, dotąd pobierane na ziemiach śląskich, lub częściowo utrzymać te systemy, które w czasie objęcia władzy przez Polskę na tych ziemiach obowiązywały, o ile nie będzie się to sprzeciwiało powyższemu punktowi 4).</u>
<u xml:id="u-52.7" who="#FranciszekDługiewicz">Dochód z podatków i opłat, pobieranych ze Śląska, wpływać będzie do Skarbu śląskiego, który też wprowadzi administrację podatkową. Z tych dochodów oddaje Sejm śląski na potrzeby ogólnopaństwowe część, odpowiadającą liczbie mieszkańców i sile podatkowej Śląska, a obliczoną w sposób podany w dodatku. Kwotę należną ustala corocznie Rada Ministrów na podstawie wniosków Rady Wojewódzkiej i publikuje swą decyzję wraz ze szczegółowym uzasadnieniem”. Zacznijmy od tangenty. Otóż za okres 14-lecia od 1924 r. do 21 stycznia Skarb śląski wpłacił 118 miln. zł, wliczając w to już pewne kwoty, które Skarb Śląski ponosi za Skarb Państwa. A jak wiemy, tangenta nie jest, jak naiwnie sądzą nasi polemiści, jedynym dochodem Skarbu Państwa ze Śląska. Skarb centralny bowiem inkasował bezpośrednio czy też częściowo za pośrednictwem administracji skarbowej śląskiej jeszcze następujące dochody:</u>
<u xml:id="u-52.8" who="#FranciszekDługiewicz">1) z daniny,</u>
<u xml:id="u-52.9" who="#FranciszekDługiewicz">2) z podatku wojskowego,</u>
<u xml:id="u-52.10" who="#FranciszekDługiewicz">3) z odsetek od podatku wojskowego i majątkowego,</u>
<u xml:id="u-52.11" who="#FranciszekDługiewicz">4) z odsetek od 10% dodatku do podatków pośrednich,</u>
<u xml:id="u-52.12" who="#FranciszekDługiewicz">5) specjalny podatek od wynagrodzeń,</u>
<u xml:id="u-52.13" who="#FranciszekDługiewicz">6) podatek majątkowy i nadzwyczajną daninę majątkową,</u>
<u xml:id="u-52.14" who="#FranciszekDługiewicz">7) 10%, względnie 15% dodatku do podatków bezpośrednich,</u>
<u xml:id="u-52.15" who="#FranciszekDługiewicz">8) 10% dodatek do podatków pośrednich,</u>
<u xml:id="u-52.16" who="#FranciszekDługiewicz">9) 10% dodatek do opłat stemplowych,</u>
<u xml:id="u-52.17" who="#FranciszekDługiewicz">10) wpływy z podatków obecnie zniesionych. Otóż wpływy z tych 10, a z nadzwyczajną daniną — 11 źródeł dochodowych, przyniosły Skarbowi Państwa z terenu województwa Śląskiego imponującą cyfrę 209.866.000 zł, tj. prawie 210 miln. zł.</u>
<u xml:id="u-52.18" who="#FranciszekDługiewicz">Poza tą wymienioną grupą podatków Skarb Państwa, inkasuje również bezpośrednio następujące różne dochody: 1) z tzw. części 8 budżetu Ministerstwa Skarbu — różne dochody, 2) z opłat monopolowych od towarów przychodzących z zagranicy, 3) dochody ściągane przez resorty inne poza Ministerstwem Skarbu. Ogólna suma dochodów z tych 3 grup sięga 91.774.000 zł, czyli razem z poprzednio wymienionymi 10 podatkami Skarb Państwa pobrał z województwa śląskiego olbrzymią sumę 311.516.000 zł. Stanowi to razem z tangentą kwotę 430 miln. zł.</u>
<u xml:id="u-52.19" who="#FranciszekDługiewicz">Ale to nie jest jeszcze wszystko, co wpływa z województwa śląskiego. Poza tą kwotą 430 miln, zł pozostają jeszcze trudne do ustalenia ściśle, ale niemniej wielomilionowe kwoty dochodów z monopoli, a konsumcja produktów monopolowych jest na Śląsku wcale wysoką, zwłaszcza: tytoniu, spirytusu, zapałek i loterii. Dalej dochody z kolei, poczt, cła, opłat sądowych itd. Trudno bez dostępu do materiałów cyfrowych, jakie posiadają władze centralne, nawet w przybliżeniu podać sumę tych wszystkich innych dochodów Skarbu Państwa ze Śląska.</u>
<u xml:id="u-52.20" who="#FranciszekDługiewicz">Według obliczeń, jakie swego czasu przeprowadzała Komisja Budżetowa Sejmu śląskiego pod przewodnictwem p. Wieniawy - Chmielewskiego, można by zaryzykować twierdzenie, że suma dochodów Skarbu Państwa ze Śląska z samych monopoli wynosi rocznie, szacując najniżej, około 35 miln. zł. Oczywiście do tego doliczyć teraz trzeba dochody z cła, kolei, poczt itp.</u>
<u xml:id="u-52.21" who="#FranciszekDługiewicz">Wysoka Izbo! W związku z budżetem Ministerstwa Skarbu p. Wicemarszałek Długosz mówił o luksusowej budowie szkół w Katowicach. Magistrat miasta Katowic podaje dla sprostowania nieścisłości, które zakradły się do przemówienia p. Wicemarszałka. Mianowicie magistrat miasta Katowic ukończył ostatnio budowę nie jednej szkoły, jak podawał p. Wicemarszałek, kosztem 2 miln. zł, ale 3 szkół kosztem 1.925.000 zł. Urząd Wojewódzki Śląski partycypował jedynie w kosztach samej budowy tych szkół kwotą około 800.000 zł, nie biorąc pod uwagę wartości parcel, robót ziemnych, instalacyj wewnętrznych i urządzenia, których koszty pokryło miasto z funduszów własnych. Sama wartość terenów, na których wybudowano szkoły, wynosi 463.000 zł. Gmachy szkolne zostały wybudowane zgodnie z planami zatwierdzonymi przez Wydział Oświecenia Urzędu Wojewódzkiego Śląskiego według wytycznych Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Poza tym, że urządzenie gmachów szkolnych odpowiada współczesnym wymogom higieny szkolnej, nie ma tam żadnych luksusów. Dwie szkoły powszechne, które mieszczą ponad tysiąc młodzieży, posiadają odpowiednią liczbę klas, kuchnie do nauki gospodarstwa domowego dla dziewcząt, rozbieralnie, natryski, sale gimnastyczne, pokoje pomocy naukowych, sale robót ręcznych oraz pomieszczenie dla kierownictw szkół i mieszkanie dla stróżów. Łączna kubatura obydwóch gmachów wynosi 28.600 m³. Trzeci gmach szkolny, tzw. Instytut Kształcenia Handlowego o kubaturze 17.800 m³ prócz sal lekcyjnych dla 956 uczniów gimnazjum, liceum i szkoły dokształcającej kupiecko-handlowej mieści pracownie: kupiecką, towaroznawstwa, pracownię fizyczno-przyrodniczą, geograficzną, wzorowy kantor, salę maszyn do pisania, ambulatorium ogólne i dentystyczne, natryski oraz sklepik szkolny.</u>
<u xml:id="u-52.22" who="#FranciszekDługiewicz">Budowa tych szkół była tylko zaspokojeniem najbardziej palących potrzeb miasta w zakresie szkolnictwa. Potrzeby te są jeszcze daleko większe, brak jest bowiem odpowiedniego pomieszczenia dla gimnazjum żeńskiego, brak pomieszczenia dla szkoły dokształcającej zawodowej, która liczy około 2.500 uczniów zmuszonych do pobierania nauki w opłakanych warunkach. Katowice przeznaczają w swym milionowym budżecie rocznym około 2.000.000 zł na samo utrzymanie szkół. Korporacje miejskie nie uważają tego za luksus, stojąc na stanowisku, że szkolnictwo polskie na Śląsku ma do odrobienia nie tylko zaniedbanie, jakie mu pozostawiła historia, ale musi spełnić wielką misję dziejową w imieniu Polski, do której lud śląski po 600 latach niewoli dążył przez krew i znoje.</u>
<u xml:id="u-52.23" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-53">
<u xml:id="u-53.0" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Sanojca.</u>
</div>
<div xml:id="div-54">
<u xml:id="u-54.0" who="#JózefSanojca">Wysoki Sejmie! Dyskusja generalna nad budżetem zawsze wydobywa na wierzch właściwości polityczne całego kraju. Tak też i dzisiejsza dyskusja te rzeczy wydobyła. Po staremu stanęły naprzeciwko siebie dwa światy — świat pracy pozytywnej i świat względnie łatwego bujania. Paragrafy jednak życia są trudne. Ażeby prowadzić Państwo, musi Rząd trzymać się paragrafów życia, ażeby dyrygować Skarbem i móc z powodzeniem kierować tym, co się nazywa dobrobytem Państwa i narodu, nie można iść po łatwej drodze, bujanie tu nie pomoże. Ale nawet i samo bujanie ma bardzo twarde paragrafy. Jeżeli się buja, to trzeba umieć bujać dobrze.</u>
<u xml:id="u-54.1" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-54.2" who="#JózefSanojca">Ja próbowałem i tego i tego...</u>
<u xml:id="u-54.3" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-54.4" who="#JózefSanojca">...więc mogę się wypowiedzieć.</u>
<u xml:id="u-54.5" who="#JózefSanojca">Otóż słyszę takie zdanie ze strony kolegów Ukraińców, że prowadzi się wypieranie żywiołu ukraińskiego. Ja mieszkam daleko na południowo-wschodnich kresach i powiadam: Poco bujać? Proszę powiedzieć, ilu Ukraińców zostało przez polskie prawo, czy przez polskie władze wywłaszczonych z ziemi, z domu, czy z czegokolwiek? I czy trzeba aż bujać, żeby powiedzieć, że gdyby tak Rząd chciał przeciąć dobrobyt pewnej organizacji ruskiej czy ukraińskiej, gdy cały prawie rynek dla zbytu wewnętrznego kooperatyw ukraińskich to jest Polska, a cały handel zagraniczny jest przecież kierowany przez nasz Rząd, bo tak się rozwijają stosunki gospodarcze, że rządy poszczególnych krajów handlują ze sobą, a nie poszczególni kupcy — tak mi się zdaje, że żaden z posłów Ukraińców nie jest w stanie w tej chwili zabrać głos poważnie i powiedzieć, że Rząd nie ma arsenału paragrafów, czy przepisów, czy możliwości, którymi mógłby w szybkim i krótkim czasie i w bardzo szybki sposób położyć kres bardzo pięknemu rozwojowi instytucyj gospodarczych ukraińskich. Bo tak dobrze uczeni polscy jak i ukraińscy twierdzą, że te instytucje doskonale się rozwijają. Nie moim zamiarem, nie moją potrzebą jest cytowanie cyfr, bo one są ogólnie znane. Skoro jednak dorobek cywilizacyjny i gospodarczy narodu, który mówi, że jest ukraińskim, a ja jeszcze pamiętam, że było Stronnictwo Ukraińskie, a jeszcze przedtem nawet Stronnictwa Ukraińskiego jeszcze nie było,</u>
<u xml:id="u-54.6" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-54.7" who="#JózefSanojca">10 lat minęło, byli Polacy i byli Rusini, o Ukraińcach ja nie słyszałem mając już nawet 8 i 9 lat. Tak za mojego życia narodziła się nawet radykalna partia ukraińska Trelowskiego, a potem Ukraińskie Stronnictwo, wreszcie ukraiński naród, ale jeszcze i dziś są Rusini.</u>
<u xml:id="u-54.8" who="#komentarz">(P. Pełeński: I Pan wyrósł w międzyczasie.)</u>
<u xml:id="u-54.9" who="#JózefSanojca">Więc nie zaprzeczajcie swojego pochodzenia.</u>
<u xml:id="u-54.10" who="#komentarz">(Wesołość. Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-54.11" who="#JózefSanojca">Ale dla równowagi, to nie tylko Panowie lubią bujać, bo jak wezmę przemówienie mojego dobrego znajomego p. Wawrzkowicza, to on powiada: symbolem, symbolem ludu, symbolem wsi — Witos i tak by się zdawało, że byle tylko Witosowi darować winę, to od razu całe stronnictwo Piasta wstąpi do Obozu Zjednoczenia Narodowego.</u>
<u xml:id="u-54.12" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-54.13" who="#JózefSanojca">Okazuje się, że chociaż pos. Wawrzkowicz był członkiem stronnictwa Piasta, ale to jest plusquam perfectum...</u>
<u xml:id="u-54.14" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
<u xml:id="u-54.15" who="#JózefSanojca">...poradził sobie wystąpić z tego stronnictwa, a teraz chce za rękę wprowadzić do stronnictwa Wincentego Witosa, Wprawdzie Pan Kolega mówił, że tu są potrzebne i ręce i nogi, ale ażeby wejść, to trzeba iść na rękach, ach, przepraszam, na nogach.</u>
<u xml:id="u-54.16" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-54.17" who="#JózefSanojca">Tak jak Kolega wyszedł posłem, tak każdy z Piastowców mógł kandydować i mógł podpisać deklarację, że wstępuje do Obozu Zjednoczenia Narodowego. Proszę pokazać te deklaracje. A potem, kto Pana upoważnił do tej oferty? A nuż my się damy namówić i ulegniemy...</u>
<u xml:id="u-54.18" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-54.19" who="#JózefSanojca">...i co będzie potem, bo niestety, proszę Panów, życie jest twarde, bujanie jest łatwe, My się na przepisach bujania znamy, My wiemy, że to bardzo łatwo na sali powiedzieć, że to wszystko pójdzie jak po maśle, a potem jest co innego. Wincenty Witos — trochę pamiętamy, to jest stary nasz kamrat, kolega, poseł, wódz — różnie bywało. Proszę Panów, nie był takim barankiem, a sprawa Brześcia to też nie wyszła z powodu, powiedzmy, niedopitej jednej szklanki czarnej kawy.</u>
<u xml:id="u-54.20" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-54.21" who="#JózefSanojca">I również tak jak z tym życiem, tak jest i z pracą. Jest strasznie przyjemnie grzeszyć, a strasznie paskudnie pokutować.</u>
<u xml:id="u-54.22" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-54.23" who="#JózefSanojca">Prawda, że aby porządnie zgrzeszyć, to też są prawa grzechu: trzeba mieć rozmach.</u>
<u xml:id="u-54.24" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-54.25" who="#JózefSanojca">Nie każdy potrafi porządnie zgrzeszyć, ale nikomu się nie chce pokutować.</u>
<u xml:id="u-54.26" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-54.27" who="#JózefSanojca">To jest tak samo, jak z podatkami. Nauchwalało się ich całą masę. Referent nasz powiedział, że jest cała mozaika, Ale płacić to jakoś ludzie nie bardzo chcą, nie uchwalają jakiegoś sposobu na ich ściąganie. Każdy sobie mówi to może byście dali i na drogi, na mosty. A tych urzędników, którzy mają tylu opiekunów, to już zostawcie nam, przecież powiadacie, że O.Z.N. składa się z urzędników, gdy nagle tutaj znajdują opiekunów w postaci niezależnych posłów. Każdy z Was poucza, iż należy się zjednoczyć, a sam sobie nie może tego poradzić i zostaje na boczku. Proszę Panów! Dajecie nam najrozmaitsze nauki, wskazania, zaś nauczcie Wy się sami, zbierzcie się na wspólne posiedzenie, wygłoście parę przemówień o konieczności zjednoczenia, i może sami zjednoczycie się w jakieś jedno grono niezależnych posłów.</u>
<u xml:id="u-54.28" who="#komentarz">(P. Dudziński: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-54.29" who="#komentarz">No, oczywiście...</u>
<u xml:id="u-54.30" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-54.31" who="#JózefSanojca">...wtedy z nami będzie współpraca, nawet krytyka, nawet bardzo ostra, ale skończcie w tej Wysokiej Izbie z bujaniem. Ale w Waszych przemówieniach żadnej takiej krytyki poważnej, rzeczowej, nie słyszałem, żadnych nowych dróg wytycznych nie widziałem. Bo przecież nie można znowu, tak jak jeden z kolegów mówić, że lud — to jest żołądek, a świat pracy — to jest mózg. Kolego Wawrzkowicz, lud ma też głowę, nie tylko żołądek, a świat pracy ma też nie tylko głowę, ale i brzuch. Kiedy właśnie żądacie podwyżki pensji, to nie jest karmienie fantasmagoriami, tylko chodzi właśnie o nakarmienie tego brzucha. Więc nie mieszajcie Panowie tych pojęć, bo to nic dobrego nie wyda. Świat pracy doskonale wie, jakie są jego potrzeby. Ma swoje zawodowe związki, jest w stałym kontakcie z władzami. Władze przecież doskonale wiedzą, jak tym ludziom się dzieje. My też mamy o tym jakieś dosyć realne pojęcie. A jednak gdybym tak chciał przemawiać jako chłop, a wiem, że kolega Wawrzkowicz reprezentuje odłam rzeszowski, i gdybym tak po chłopsku chciał mówić, tobym po pierwsze powiedział tę prawdę: Któż dzisiaj w najgorszych pracuje warunkach, jak nie chłop? Kto ma najwięcej godzin pracy i kto ma najniżej tę pracę płaconą? A jakoś tego nie posłyszałem od Was, Koledzy. Obiecacie coś i nie wykonacie. Ale o chłopie, to nic nie mówicie.</u>
<u xml:id="u-54.32" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
<u xml:id="u-54.33" who="#JózefSanojca">A to trzeba jakoś razem ujmować. A od tego zależy cała rzecz. Jeżeli potaniało zboże, to Wy mi chcecie udowodnić, że chłopi chcą podwyższenia pensji urzędnikom. Mnie się zdaje, że to jakoś nie pasuje. Gdybyśmy np. poszli za Waszą radą i złamali równowagę budżetową, to ktoby nas potępił, jeśli nie klasy pracujące? Czyją klęską jest połamanie pieniądza, jak nie klasy robotniczej? Ja, jako pracujący na roli, jako właśnie chłop praktykujący na roli, chociaż chodziłem do uniwersytetu, ale pracuję na roli — to proszę Was, Szanowni Panowie, przecież to jest prawda, że ja jako chłop się dewaluacji nic a nic nie boję. Bo, proszę Panów, u mnie wszystkie wartości, co są w śpichlerzu, co są w oborze, w stodole, czy to w ziemi — to jest wszystko złoto. To jest rachunek złotowy. Jeżeli jutro łamie się pieniądz i wszystko leci w górę, to dostaję wyższe ceny. A właśnie nikt inny, tylko świat pracy na pierwszego ma pensję 100, a nim dobiegnie do drugiego pierwszego, to będzie to tylko 50. Pamiętam, jak po dwa razy wypłacano pensje urzędnicze. I kto wtedy najwięcej cierpiał, jak nie świat pracujący? Robotnik nie mógł wytrzymać, a urzędnik nie mógł doczekać się pierwszego, bowiem piętnastego drugą pensję już otrzymywał, nie był w stanie wytrzymać wyścigu spadku wartości cen. Jeżeli powiedzieć, że czyimś kosztem odbywa się dewaluacja, to właśnie kosztem klasy pracującej. Przestańcie temu światu pracy rzucać wskazania, które prowadzą właśnie do zupełnego złamania naszej równowagi budżetowej, a co za tym idzie, oczywiście, i do zachwiania się złotego i zachwiania się stosunku pracy do wynagrodzenia.</u>
<u xml:id="u-54.34" who="#JózefSanojca">Ja to dlatego mówię, ponieważ jako poseł już parę razy w Sejmie byłem, byłem i w opozycji, nawet przecież mówiono o mnie, że byłem wielkim demagogiem, jednakowoż zdaje się, że nawet demagogia ma też swoje wymagania. Żeby ona była hasłem popularnym, żeby ona chwytała za serce, opierać się musi na realnych prawdach.</u>
<u xml:id="u-54.35" who="#JózefSanojca">I stąd, proszę Was, Szanowni Panowie, jeżeli nawet się krytykuje, to ta krytyka musi wytrzymać krytykę czasów. Bo w stenogramach wszystko pozostaje. Jeżeli Weźmiemy mowy, nawet krytycznie nastawione do rządów przed majowych, to przecież bieg czasu wykazałby, czy wartości w nich są, czy ich nie ma. A ot do dziś dnia sprawa reformy rolnej jest żywa i ciągle jest odświeżana, a chociaż już ma 20 lat wieku, to już się widzi, że nie jedna rzecz, którą dawniej uważano jako złą, okazała się rzeczą dobrą. I takich jest dużo rzeczy. Sprawa unifikacji podatków jest żywa. Sprawa trwałości pieniądza, sprawa równowagi budżetowej — te wartości są niezachwiane. Nawet ta sprawa stosunku chłopa do samego Państwa, to wszyscy, nawet najwyższe czynniki w Państwie od początku do końca są tego samego zdania. I niemniej to jest prawdą, że naród współpracujący z Rządem, że parlament współpracujący z Rządem, że Rząd współpracujący z parlamentem, i naród to największa wartość dla Państwa w obecnych stosunkach politycznych.</u>
<u xml:id="u-54.36" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-54.37" who="#JózefSanojca">Niemniej, proszę Was, Panowie, do śmieszności to doprowadza, skoro dzisiaj niektórzy Panowie tak przechodzą do porządku dziennego nad otaczającymi nas trudnościami. Tak, jakby spadli z księżyca i nie widzieli, co się dzieje. Tak, jakby nie było zbrojeń Niemiec, tak jakby nie było zbrojeń Rosji Sowieckiej, jakby nie było trzeciej piatiletki, jakby nie było tych miliardów we wszystkich państwach, jakby na samą wojnę powietrzną we Francji czy w Anglii nie przeznaczano tysięcy milionów. No, jeżeli mamy ten cały wysiłek skierować na obronę, to jakżeż z tym zrównać te wszystkie mizerne próby już nie demagogii, bo są różne rzeczy w różnych czasach dobre, ale już najbliższe miesiące, najbliższe tygodnie mogą pokazać, że to są strasznie niedojrzałe i okropnie do dni dzisiejszych niedociągnięte najrozmaitsze wskazania. Ale niemniej jest prawdą, że nasze Państwo jest w bardzo trudnej pozycji. Bezwzględną prawdą jest, iż konieczna jest konsolidacja. Jakby ona nie była potrzebą, nie bójcie się, nie byłoby mnie w niej. Józef Sanojca to trochę większy, niż się zdaje, a oto znalazł się w Obozie Zjednoczenia Narodowego.</u>
<u xml:id="u-54.38" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-54.39" who="#JózefSanojca">Ja nie byłem kimś, co by uciekał przed Witosem.</u>
<u xml:id="u-54.40" who="#komentarz">(Oklaski.) Ja bym mógł wyliczyć miejsca, w których Witos uciekał przed mną.</u>
<u xml:id="u-54.41" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-54.42" who="#JózefSanojca">A przecież nie znalazłem się w Brześciu, a znalazłem się w Bloku Bezpartyjnym, znalazłem się w Obozie Zjednoczenia — Narodowego.</u>
<u xml:id="u-54.43" who="#komentarz">(Głos: Pan przyznaje się do Bloku Bezpartyjnego?)</u>
<u xml:id="u-54.44" who="#JózefSanojca">Tak jest, przyznaję się. Bezpartyjny Blok był pierwszą próbą konsolidacji narodowej. Miał i swoje bolączki: mnie bardzo piekło, że siedział w nim Radziwiłł, mnie bardzo piekło, że siedział „Lewiatan”, ale i ich piekło. Pomimo to potrafiliśmy dać próbę zjednoczenia narodowego. Wiem, że dziś bardzo łatwo jest szarżować tym zjednoczeniem. Ale gdybym wziął wszystkich zbawców narodowych, to jabym mógł wyliczyć chyba z dziesięciu. Jedna partia narodowa i druga. A sprawa zjednoczenia narodowego jest od Ludwika Popławskiego — tj. roku 1902. A potem ciągłe rozłamy. Jedna grupa jest radykalna, a tamta jest jeszcze bardziej radykalna, ja jednego Żyda, a tamten piętnastu Żydów, a Rusini jak siedzieli, tak siedzą.</u>
<u xml:id="u-54.45" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-54.46" who="#JózefSanojca">Tak jest, proszę Panów. A niemniej, ja słucham tutaj, ot mnie powiada poseł ukraiński: „Duszą nas”, a z drugiej strony prof. Romer powiada: „Oto 250.000 hektarów w Małopolsce wschodniej sprzedano nikomu innemu, tylko Ukraińcom”. To są ziemianie o bardzo narodowym zabarwieniu, którzy, pamiętam, siedzieli w stronnictwie Dubanowicza, w Chrześcijańsko Narodowym, a potem to są narodowcy, którzy niby strasznie nienawidzą Ukraińców, a przecież jakimś cudem dogadali się o dolarach i 250.000 dolarów znalazło się. Gdzież dla Was taka eksterminacja?</u>
<u xml:id="u-54.47" who="#komentarz">(Przerywanie).</u>
<u xml:id="u-54.48" who="#JózefSanojca">Zabierzcie głos i powiedzcie, czy to prawda, czy nie.</u>
<u xml:id="u-54.49" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-54.50" who="#JózefSanojca">Panowie, ja rozumiem Kolegę, że na trybunie trzeba coś powiedzieć.</u>
<u xml:id="u-54.51" who="#komentarz">(Wesołość. Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-54.52" who="#JózefSanojca">Rozumiem, że w gazecie trzeba coś napisać. Więc jakże, napisze Undo, że naród ukraiński najlepiej będzie wespół pracował w Polsce? Nie wypada tego napisać.</u>
<u xml:id="u-54.53" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-54.54" who="#JózefSanojca">Powiada się: nie ma krywdy, a krywda jest. Musi być krywda, bo inaczej co robić. Proszę Panów, niemniej, zdaje mi się, że krwi polskiej więcej się wylało dla niepodległej Ukrainy aniżeli ukraińskiej.</u>
<u xml:id="u-54.55" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-54.56" who="#JózefSanojca">A tak mnie się zdaje.</u>
<u xml:id="u-54.57" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-54.58" who="#JózefSanojca">Ja nie lubię rachować, ale mnie się zdaje, że gdy rozwinięto chorągiew dla zdobycia niepodległej Ukrainy, to Was zabrakło. Tak jest. Zabrakło Ukraińców z Małopolski wschodniej.</u>
<u xml:id="u-54.59" who="#komentarz">(Przerywania z ław ukraińskich.)</u>
<u xml:id="u-54.60" who="#JózefSanojca">To powiem Wam, ile razy chcecie. Proszę Panów, i dzisiaj tak samo Polska jest tą wyspą, gdzie jest swoboda polityczna, gdzie jest pełna swoboda rozwoju kulturalnego, gdzie nie ma najmniejszych prześladowań, gdzie jest największa swoboda organizacji gospodarczej.</u>
<u xml:id="u-54.61" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-54.62" who="#JózefSanojca">Ja nie jestem żadnym wielkim zagranicznym politykiem, nie chcę wyliczać Wam wszystkiego, jak to jest gdzie indziej, jak jest w Kanadzie nawet.</u>
<u xml:id="u-54.63" who="#komentarz">(P. Pełeński: Chełmszczyzna.)</u>
<u xml:id="u-54.64" who="#JózefSanojca">Proszę Pana, szkoda, że jesteśmy z jednego miasta.</u>
<u xml:id="u-54.65" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-54.66" who="#JózefSanojca">Mnie się zdawało zawsze, że Pan przechodził z klasy do klasy i Pan się uczył, a tu wychodzi, że nie.</u>
<u xml:id="u-54.67" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-54.68" who="#JózefSanojca">Bo ja wiem, że proszę Kolegi, u nas są grekokatolicy, nie prawosławni, a na Chełmszczyźnie są prawosławni. Historia uczy, że nie Polacy prawosławnym, tylko na Chełmszczyźnie Rosja zabrała Polsce kościoły i uczyniła je prawosławnymi cerkwiami. Przecież są znane obrazy i opisy, jak unici otaczali te cerkwie i jak Moskale do nich strzelali i mordowali ich przy wprowadzaniu tam prawosławnych popów. Wiemy o tym dokładnie, jak przekradali się nasi księża, ażeby udzielać chrztów i ślubów. Wiemy o tym, jak z za kordonu setki kilometrów ot właśnie ci unici przychodzili aż do Krakowa, aby zawrzeć śluby, względnie ażeby pochrzcić dzieci. To jeżeli my to wiemy, to jakżeż teraz pasują te wszystkie Wasze opowiadania?</u>
<u xml:id="u-54.69" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-54.70" who="#JózefSanojca">To nie pasuje, wstydźcie się takie głupstwa opowiadać.</u>
<u xml:id="u-54.71" who="#komentarz">(Przerywania na ławach ukraińskich.)</u>
<u xml:id="u-54.72" who="#JózefSanojca">Tak jest, bo ostatecznie, aby nawet bujać, to trzeba tak mówić, żeby były choć pozory prawdy. Proszę Pana, ja nie jestem napływowy człowiek i ja nie wiem, kto jest starszy w Kołomyi, ja czy Pan, ale zdaje się, że Pan.</u>
<u xml:id="u-54.73" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-54.74" who="#JózefSanojca">Ale jeżeli chodzi o kwestie narodowościowe w Małopolsce wschodniej, to mogę podać z mojej własnej rodziny taki wypadek: urodziły się bliźnięta u mojego pradziadka, mojej matki dziadka. I, proszę Państwa, co robić. Pan Bóg dał bliźnięta, co robić! No, ale musi być sprawiedliwość. Jedno dziecko ochrzcili w cerkwi, a drugie w kościele katolickim.</u>
<u xml:id="u-54.75" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-54.76" who="#JózefSanojca">I stąd poszła kwestia narodowościowa. I to samo, jeden Polak, drugi Rusin.</u>
<u xml:id="u-54.77" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-54.78" who="#JózefSanojca">Pan daruje, ja mam w swojej rodzinie Rusinów, ale z nimi wojny nie prowadzę.</u>
<u xml:id="u-54.79" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-54.80" who="#JózefSanojca">Tak samo proszę tych kolegów, co są niedobitkami ze Stronnictwa Ludowego, porzućcie te stare frazesy. Macie rację, ja Wam przyznaję kompletną rację, i kolega Wawrzkowicz też ma kompletną rację, kiedy nie mówi o tym żołądku, ale jeśli tu na końcu powiada, że przyszła wielka chwila dla prawdziwego zjednoczenia narodu. No, ale wielka chwila zjednoczenia nie może być w ten sposób pojmowana, że powiada się: Oto Obóz Zjednoczenia dlatego nic nie zrobił, ponieważ on jakoś nie łączy w sobie szarego człowieka.</u>
<u xml:id="u-54.81" who="#JózefSanojca">Proszę Panów, skończmy z tymi szarymi eminencjami, skończmy z tymi szarymi ludźmi. Niby się mówi o szarym człowieku, a sam siebie na taką szarą eminencję taki hrabia mianuje.</u>
<u xml:id="u-54.82" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-54.83" who="#JózefSanojca">Niby niewidzialny człowiek, ma jakąś wielką dyplomatyczną misję, tylnymi drzwiami wprowadza za rączki wielki Wawrzkowicz małego Witosa.</u>
<u xml:id="u-54.84" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-54.85" who="#JózefSanojca">Ani kolega Wawrzkowicz jest wielki, ani Witos mały, ja jestem jego starym znajomym, a nawet w swoim czasie byłem przyjacielem, i powiadam Wam, że Witos jest dostatecznie mocny, żeby wejść, gdyby tylko chciał, i opiekunów nie potrzebuje. Witos zawsze chodził swoimi drogami i swoimi ścieżkami.</u>
<u xml:id="u-54.86" who="#JózefSanojca">Niemniej ścieżki do zjednoczenia są bardzo proste. Do Obozu Zjednoczenia Narodowego nie tylko po deklaracji p. pułk. Koca, ale po wielu deklaracjach dzisiejszego naszego Prezesa, proszę Panów, droga stoi otworem. Nikogo się nie pomniejsza, nikogo się nie powiększa. Ale, proszę Panów, trzeba też sobie powiedzieć — ja też byłem wiceprezesem Klubu Wyzwolenia, a dzisiaj właśnie jestem szarakiem w Obozie Zjednoczenia Narodowego i mnie to nie gryzie. Ale Wy Kolego, powiadacie tak — i to jest clou całego zagadnienia — obecnie mają stosunki dzisiejsze wychować typ obywatela nie na miarę wodzów partyjnych, ale na miarę wodza narodu.</u>
<u xml:id="u-54.87" who="#JózefSanojca">Czy ja mam Was uczyć, że Wodzem Narodu był Marszałek Józef Piłsudski? Czy ja mam uczyć, że dzisiaj Naczelnym Wodzem Narodu jest Marszałek Śmigły Rydz? Nie prowadźcie w ciemne zaułki tych biednych ludzi tam na dole, nie bałamućcie ich, to nie ma żadnego sensu. Chcesz się łączyć, to się łącz, nie chcesz, nie łącz się. Ale skończmy z tym bałamuceniem opinii publicznej. Skończmy z bujaniem. I jeśli chciałbym to ująć rzetelnie, to mam jedną prośbę: zwróćmy oczy na Anglię. Mam do tego pewne pretensje, bo jestem z Kołomyi.</u>
<u xml:id="u-54.88" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-54.89" who="#JózefSanojca">Wzorem parlamentaryzmu światowego jest Anglia. Co ona dała? Mało partyj. Nie gadała o zjednoczeniu, ale je miała.</u>
<u xml:id="u-54.90" who="#JózefSanojca">A potem, proszę Panów, czy wiele się zmieniło dzisiaj w Anglii? Tak samo macie partię konserwatywną i liberalną. Przyszła partia pracy — i koniec. No i weźmy system podatkowy w Anglii. Ile tam jest podatków? Mało partyj, mało podatków. U nas dużo partyj, dużo podatków.</u>
<u xml:id="u-54.91" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-54.92" who="#JózefSanojca">Gadamy ciągle o tym zjednoczeniu, ja już sam pamiętam, że chyba z 15 lat, ale ani rusz tego zjednoczenia nie ma. Przeciwnie, jak już mozaika podatkowa się skończyła, to zaczęto mozaikę opłat, a teraz dobrowolnie wpłaty. Ja dlatego zabrałem głos — darujcie Koledzy, ale ja mówię to szczerze i otwarcie, z gorącego serca. Proszę Was, szanowni Panowie, naprawdę trzeba z tymi metodami zerwać. Polska dla żadnej innej przyczyny nie upadła, tylko dlatego, że nie miała dobrego systemu podatkowego i nie miała zorganizowanej obrony Państwa. Z wielkiej Konstytucji majowej z końca stulecia osiemnastego — z 3-go Maja, który wszyscy świętujemy, chciejmy wyciągnąć konsekwencje. Były dwa braki: skarb i wojsko. I dziś te dwie rzeczy są najbardziej cenne. Musi być silna armia w Polsce, żeby ta Polska żyła.</u>
<u xml:id="u-54.93" who="#komentarz">(Huczne oklaski.)</u>
<u xml:id="u-54.94" who="#JózefSanojca">I musi być zasobny Skarb w Polsce...</u>
<u xml:id="u-54.95" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-54.96" who="#JózefSanojca">...bo bez mocnego skarbu nie ma uprzemysłowienia, bez mocnego skarbu nie ma obrony, bez mocnego skarbu nie ma jutra w Polsce, i bez mocnego wojska nie ma obrony kraju.</u>
<u xml:id="u-54.97" who="#JózefSanojca">A jeżeli tak jest, to poco te kapliczki, poco te własne obrazeczki, to modlenie się gdzieś w zakamarkach, do jakichś bezwartościowych przedwczorajszych partyjnych czy bezpartyjnych obrazeczków? Złączmy się naprawdę i stańmy się wielkim narodem. Nawet w takiej Francji jest to możliwe, mimo szalonych rozbieżności, jakie istnieją między komunistami a resztkami monarchistów. A choćby w takiej Anglii chociaż jest mocno zorganizowana klasa robotnicza, jednak są konserwatyści i rozumie cała Anglia potrzebę obrony. A potężna Ameryka — Stany Zjednoczone, mocniejsze od nas i mające wspaniałe granice, wszystko dają dla obrony. Więc jakżeż my w samym środku Europy położeni nie mamy dziś się z tym liczyć?</u>
<u xml:id="u-54.98" who="#JózefSanojca">Mam też apel do Kolegów Ukraińców: Panowie, jesteście na fałszywej drodze. To jest ciągle jeszcze przedwojenna polityka. Jeszcze ciągle mówicie: Ukraina. To nie jest żadna Ukraina, to jest ciągle jeszcze ta świętojurska, to jest ciągłe to licytowanie się, to jest ciągłe opieranie polityki ruskiej na nienawiści do Polaków. Tak się złożyło, że musimy żyć razem obok siebie. Ani ja nie pójdę za San, bo jestem dość uparty, ani Was nie wyrzucę za Zbrucz. A jeżeli nie mamy siły się wyrzucać, jak mamy razem żyć, jak mamy przed sobą wielką przyszłość naszych narodów, to dlaczego to trzepanie drugiego po jakimś miększym miejscu?</u>
<u xml:id="u-54.99" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-54.100" who="#JózefSanojca">Na co, komu to jest potrzebne? Potrzebne to jest wrogom naszym, proszę Panów! A skoro Wy także zastrzegacie się przed tymi obcymi agenturami, i to ja, proszę Panów, jestem tym, który najbardziej przyklaśnie i będzie to najpiękniejszym dniem w życiu moim, jak Wasze organizacje zaproszą nasz Rząd na swoje święto narodowe, jak Wasze organizacje gospodarcze czy oświatowe mnie — prezydenta miasta czy p. Premiera generała Składkowskiego zaproszą na swoje uroczyste chwile narodu ukraińskiego. Skończyłem.</u>
<u xml:id="u-54.101" who="#komentarz">(Huczne oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-55">
<u xml:id="u-55.0" who="#WacławMakowski">Głos ma p. Wicemarszałek Wenda.</u>
</div>
<div xml:id="div-56">
<u xml:id="u-56.0" who="#ZdzisławZygmuntWenda">Podczas debaty nad przedstawionym naszej Izbie zrównoważonym preliminarzem budżetowym na rok 1939/40 w 21 roku niepodległości Rzeczypospolitej, sądzę, że warto zastanowić się nad pewnymi całościami naszego bytu państwowego.</u>
<u xml:id="u-56.1" who="#ZdzisławZygmuntWenda">Debata z natury rzeczy obraca się w atmosferze analizy nieraz bardzo drobiazgowej, sięgania do spraw szczegółowych; tym potrzebniejsze jest dokonanie syntezy i przy sposobności sumowania rocznych zamierzeń, zadań i środków państwowych rzucenie tego bilansu na szalę większego bilansu — dwudziestolecia. I należy również bilans ten, którym przecież jest budżet, rzutować na tło przyszłych zadań państwowych.</u>
<u xml:id="u-56.2" who="#ZdzisławZygmuntWenda">Oto powody skłaniające mnie, członka Obozu Zjednoczenia Narodowego, organizacji, zmierzającej do pełnego rozwoju Państwa i sił twórczych narodu polskiego, by zabrać głos w sprawie syntezy.</u>
<u xml:id="u-56.3" who="#ZdzisławZygmuntWenda">Gdy spoglądamy wstecz na 20 lat naszego niepodległego bytu, mamy zaiste stwierdzenia budzące poczucie dumy i wiary zarówno w żywotność narodu polskiego jak i w geniusz organizacyjny jego kierownictwa państwowego.</u>
<u xml:id="u-56.4" who="#ZdzisławZygmuntWenda">Przez 150 lat pozbawieni wolności i własnego Państwa, idealiści i romantycy, nie tylko potrafiliśmy jako naród wielki po czterech latach zawieruchy wojennej wywalczyć niepodległość naszej ojczyzny, lecz i dokonać równocześnie dzieła wielkiej improwizacji państwowej. Jak mówi pewien publicysta: równocześnie potrafiliśmy oswobodzić kraj od zaborców, równocześnie stoczyć dwie zwycięskie wojny z Ukraińcami i Rosją Sowiecką, równocześnie pokonać trudności wewnętrzne, wynikające z rozbieżności politycznych, równocześnie dokonać organizacji władz państwowych, armii regularnej, równocześnie uporządkować walutę i finanse.</u>
<u xml:id="u-56.5" who="#ZdzisławZygmuntWenda">Ani wyczerpania psychiczne, czy też zniszczenia wojenne, ni brak doświadczenia — nie stanęły na przeszkodzie wielkiej improwizacji.</u>
<u xml:id="u-56.6" who="#ZdzisławZygmuntWenda">Jednak okres późniejszy, coraz bardziej oddalający psychikę obywatela od atmosfery upojenia wolnością, od świadomości zagrożenia — już wpłynął hamująco na tempo wielkiego początkowo zrywu. Fakt ten wskazuje na doniosłą rolę bodźców psychicznych w naszym narodzie.</u>
<u xml:id="u-56.7" who="#ZdzisławZygmuntWenda">Osłabienie tych bodźców w następstwie spowodowało zahamowanie tempa naszych poczynań. Wyszły znów na światło dzienne wszystkie nasze wady narodowe, rozbieżności socjalne, walki klasowe i osobiste, jak gdyby był czas po temu, jak gdybyśmy zawsze mieli mieć zapewniony spokój na tym obszarze geopolitycznym, który określają granice naszego Państwa.</u>
<u xml:id="u-56.8" who="#ZdzisławZygmuntWenda">Zaszła konieczność stosowania dalszych bodźców, dalszego instruowania, wychowania, a przede wszystkim silnego kierowania narodu w pokojowej jego pracy organicznej.</u>
<u xml:id="u-56.9" who="#ZdzisławZygmuntWenda">Po kilku latach rozprzężenia i dewaluowania wartości państwowych, narodowych zdobyczy i osiągnięć, odnowiciel Polski Józef Piłsudski wkroczył do walki o imponderabilia.</u>
<u xml:id="u-56.10" who="#ZdzisławZygmuntWenda">I znów mieliśmy od r. 1926 okres wielkiego budownictwa państwowego. A więc stabilizację waluty, zrównoważenie budżetu państwowego, rozbudowę przez obecnego Wicepremiera Kwiatkowskiego Gdyni, chluby naszego narodu. Mieliśmy dalsze postępy w budowie sił zbrojnych, w podnoszeniu moralnej i materialnej strony armii. W tym czasie odbudowane zostały zdrowe zręby naszej polityki zagranicznej, która wkroczyła na drogę samodzielności, godnej mocarstwowego znaczenia Polski. W tym okresie postępuje praca nad ustrojem Państwa, uwieńczona Konstytucją kwietniową. W warunkach stabilizacji pokojowej i rewolucyjnego rozwoju tego dziesięciolecia znacznie większymi moglibyśmy cieszyć się osiągnięciami, gdyby nie przyczyny natury materialnej i psychicznej, które wywołały przesilenie w odbudowie Państwa.</u>
<u xml:id="u-56.11" who="#ZdzisławZygmuntWenda">Do przyczyn materialnych zaliczyć należy kryzys gospodarczy, który rozpoczął się w r. 1929, a którego skutki państwowe i społeczne, moralne i materialne jeszcze dzisiaj ciążą na naszym życiu.</u>
<u xml:id="u-56.12" who="#ZdzisławZygmuntWenda">Druga z przyczyn o charakterze materialnym to niebywałe tempo wzrostu potencjału militarnego państw ościennych i innych, czynnych w układzie polityki europejskiej.</u>
<u xml:id="u-56.13" who="#ZdzisławZygmuntWenda">Podczas gdy pierwszy czynnik hamował możliwości rozwojowe naszego życia państwowego, czynnik drugi stale nam przypomina o potrzebie dorównania ciążącym nad nami siłom.</u>
<u xml:id="u-56.14" who="#ZdzisławZygmuntWenda">Czynnik ten kategorycznie wysuwa rewizję tempa budowy państwowej w stosunku obywateli do Państwa, domaga się usprawnienia i przyśpieszenia procesów rozbudowy na wszystkich polach twórczości, we wszystkich dziedzinach naszego bytu, przy dostosowaniu wszystkich wysiłków i linij kierunkowych do podstawowej dominanty, jaką jest szeroko pojęta obronność Państwa.</u>
<u xml:id="u-56.15" who="#ZdzisławZygmuntWenda">Całą Polską wstrząsnęła i to jest przyczyna natury psychicznej naszego przesilenia katastrofa śmierci Józefa Piłsudskiego i to właśnie w tym okresie, w którym ani koniunktura gospodarcza, ani wzrost potencjału państw nowoczesnych nie pracował na nas, lecz przeciwko nam.</u>
<u xml:id="u-56.16" who="#ZdzisławZygmuntWenda">Aby uprzytomnić wagę straty, jaką poniósł naród polski, wystarczy odwołać się do wspomnień żałobnych, wystarczy sobie zdać sprawę z tego, że Komendant przez przeszło lat trzydzieści oddziaływał na kształtowanie polskiej rewolucji, siły zbrojnej, losów walki o niepodległość, wytyczenie granic Państwa i jego rozbudowy.</u>
<u xml:id="u-56.17" who="#ZdzisławZygmuntWenda">Lecz i w obliczu tych trzech czynników, składających się na przesilenie w życiu państwowym Polski, naród polski wykazał wielki hart ducha, wolę czynnego wpływania na losy Państwa, Zaczął działać tak zbawienny zawsze w naszej historii system bodźców, które podnoszą na duchu, skupiają rozproszoną energię, jednoczą, skłaniają do ofiar, dyscypliny i wyrzeczeń w imię dobra ogólnego.</u>
<u xml:id="u-56.18" who="#ZdzisławZygmuntWenda">Ciągłość najwyższej władzy, którą dzierży Pan Prezydent Ignacy Mościcki, najbliższy powiernik pracy państwowej Józefa Piłsudskiego i przez Niego wskazany jako kandydat na stanowisko Prezydenta, pozwoliła zharmonizowanym wysiłkiem najwyższych czynników w Państwie kontynuować kierunek wpływu Józefa Piłsudskiego na losy Polski.</u>
<u xml:id="u-56.19" who="#ZdzisławZygmuntWenda">Pan Marszałek Polski Edward Śmigły Rydz, wychodząc z analizy przyczyn przesilenia i konieczności przełamania tego przesilenia, zaapelował do bodźców psychicznych w narodzie całym, stawiając jako Naczelny Wódz kategoryczny nakaz zjednoczenia narodowego w imię celów obronnych i rozwojowych. Apel ten poruszył cały naród, przeniknął do wszystkich komórek życia państwowego, do wszystkich organizacyj społecznych i zawodowych, zapoczątkowując dzieło dozbrojenia kraju i jego rozbudowy. Powstały takie akcje, jak Fundusz Obrony Narodowej, takie inicjatywy, jak tworzenie brygad obrony narodowej, rozbudowa wszelkich form przysposobienia wojennego, przystosowanie życia gospodarczego do potrzeb wojennych. Akcja ta znalazła swój najjaskrawszy wyraz w tempie i rozmachu rozbudowy inwestycyjnej C.O.P.</u>
<u xml:id="u-56.20" who="#ZdzisławZygmuntWenda">Prace te, których zwiedzenie uprzystępnił nam p. szef administracji armii na wycieczce parlamentarzystów, imponują najbardziej zatwardziałym niedowiarkom i gnuśnym pesymistom, umacniając wiarę w naród polski, jego geniusz organizacyjny i techniczny. Widzieliśmy inwestycje planowane na lat 4, a wykonane w 60% w ciągu 5 miesięcy.</u>
<u xml:id="u-56.21" who="#ZdzisławZygmuntWenda">Budowa Stalowej Woli rozpoczęta była 20 marca 1937 r., 22 grudnia tegoż roku uruchomiono pierwszą obrabiarkę w olbrzymich zakładach, a 7 kwietnia 1938 r. ostrzelano pierwszą armatę całkowicie tam wyprodukowaną.</u>
<u xml:id="u-56.22" who="#ZdzisławZygmuntWenda">Prócz inwestycyj w pełnym tego słowa znaczeniu dokonywane są olbrzymie inwestycje organizacyjne we wszystkich dziedzinach życia państwowego przez stopniowe wprowadzenie czynnika planowości w życiu państwowym.</u>
<u xml:id="u-56.23" who="#ZdzisławZygmuntWenda">Jeśli chodzi o teren społeczny, wielką inwestycją psychiczną jest powołanie do życia i rozwój Obozu Zjednoczenia Narodowego, który ma za zadanie uwielokrotnić cud zbiorowych wysiłków przez mobilizację umysłów, serc i rąk najszerszych warstw narodu polskiego. O.Z.N. wytrwale dąży do planowej organizacji bodźców duchowych i przekuwania ich na pracę realizacyjną dla dobra całego narodu i Państwa.</u>
<u xml:id="u-56.24" who="#ZdzisławZygmuntWenda">Talk wysoki stan mobilizacji psychicznej i materialnej sprawił, że w r. 1938, jednym z najbardziej burzliwych lat od czasu wybuchu wojny światowej, Pan Prezydent Rzeczypospolitej w dniu 20-lecia niepodległości odbierał defiladę oddziałów wojsk polskich na ziemi zaolziańskiej.</u>
<u xml:id="u-56.25" who="#ZdzisławZygmuntWenda">Ta chlubna karta zamyka księgę 20-lecia Rzeczypospolitej.</u>
<u xml:id="u-56.26" who="#ZdzisławZygmuntWenda">Gdy stajemy przed otwartą przyszłością, stwierdzić musimy, że przesilenia jeszcze nie pokonaliśmy, że nie nastąpiło jeszcze wyrównanie między naszą siłą a siłami ewentualnych napastników. Stwierdzić musimy, że na wielu polach mamy wiele zaniedbań, może niezawinionych. I tak, jak niedomagania te należy oceniać przez pryzmat realnego pesymizmu, lecz nie defetyzmu, tak i środki dążące do ich usunięcia należy oceniać i wybierać przez pryzmat realnego optymizmu.</u>
<u xml:id="u-56.27" who="#ZdzisławZygmuntWenda">Na czymże ma polegać ten realny optymizm, który stać się ma bodźcem psychicznym naszej odbudowy, rozbudowy i dalszych prac nad wzmożeniem obronności?</u>
<u xml:id="u-56.28" who="#ZdzisławZygmuntWenda">Otóż podstawy realnego optymizmu zasadzają się na wielkich zdolnościach twórczych narodu polskiego, które dotychczas nie zostały jeszcze w całości wyzyskane. Dalej podstawy te tkwią w niewykorzystanym jeszcze przez nas i w małym procencie walorze organizacyjnego życia zbiorowego na jego najważniejszych odcinkach. Gdy te drugie zagadnienie rozważać budżetowo, czyli gospodarczo, to można powiedzieć, że zastosowanie w pełni czynnika organizacyjnego daje rentowne wyniki.</u>
<u xml:id="u-56.29" who="#ZdzisławZygmuntWenda">Przecież wszyscy wiemy, że dobra spółdzielnia, złożona z tysiąca członków, często daje skutki większe, niż zsumowany wysiłek luźnie powiązanych ludzi, że kółko rolnicze — to więcej niż suma dokonań pojedynczych członków. Prowadząc takie zestawienie na wyższe piętra społecznej budowy w skali ogólnonarodowej, rzec można, że zjednoczenie narodowe miliona ludzi, to więcej niż kilka milionów sobiepanów. Jeśli sprawę tę rzutować na płaszczyznę organizacji władz i urzędów państwowych, trybu ich pracy, to rzec można, że przy dobrej organizacji, przy planowości pracy można osiągnąć wyniki często zwielokrotnione.</u>
<u xml:id="u-56.30" who="#ZdzisławZygmuntWenda">Rozwiązanie sprawy dobrej organizacji osiąga równocześnie warunek realnego optymizmu, którym jest maksymalne wyzyskanie ludzkiej twórczości, leżącej częstokroć odłogiem.</u>
<u xml:id="u-56.31" who="#ZdzisławZygmuntWenda">To potencjalne nagromadzenie woli twórczej, ta żywiołowa ucieczka od wegetacji, która znamionuje cały świat pracy, a więc chłopa i robotnika, uczonego i pracownika umysłowego, rzemieślnika i chałupnika, agronoma i lekarza, technika i nauczyciela, wymaga odpowiedniej atmosfery i warunków materialnych, aby przemienić się w rzeczywistość i zaważyć realną siłą na życiu polskim.</u>
<u xml:id="u-56.32" who="#ZdzisławZygmuntWenda">W realizacji tej energii, w jej spożytkowaniu dla celów rozwojowych i obronnych w myśl zasad nieustępliwie i twardo podkreślanych przez Naczelnego Wodza — potrzeba bodźców wszechstronnych w wielkim stylu, a więc organizacyjnych, a więc materialnych, kulturalnych i socjalnych.</u>
<u xml:id="u-56.33" who="#ZdzisławZygmuntWenda">Prawo do pracy, prawo do godziwych warunków bytu, zasada sprawiedliwości społecznej, upowszechnienie zdobyczy kulturalnych dla szerokich mas — oto zagadnienia, które winny coraz bardziej dominować w polityce państwowej i społecznej.</u>
<u xml:id="u-56.34" who="#ZdzisławZygmuntWenda">Ale to nie są rzeczy łatwe, choć jakże łatwo wyliczyć je jednym tchem. W tych zagadnieniach realny optymizm może być tylko bodźcem do wielkich, planowych wysiłków na miarę jakiejś wielkiej rewolucji od góry. Termin „rewolucja” coraz częściej powraca do naszego języka. I to nie tylko w ideologiach i enuncjacjach młodzieży, gdzie ma on wartość tylko uczuciową. W swej mowie katowickiej p. Wicepremier Kwiatkowski mówił o potrzebie wielkiej rewolucji gospodarczej, technicznej, budowlanej, przemysłowej, konsumcyjnej, społecznej i socjalnej, dokonanej świadomie na drodze szybkiej ewolucji stosunków. I to zastosowanie jest najsłuszniejsze. Tak, właśnie potrzebna nam rewolucja od góry ze względu na potrzebę realizacji najobiektywniej określonych konieczności i ze względu na to, że tylko szybkie, planowe i wszechstronne działanie zdolne jest bez reszty zmobilizować energię twórczą narodu.</u>
<u xml:id="u-56.35" who="#ZdzisławZygmuntWenda">Trzeba zdać sobie do końca sprawę, że tylko warstwy zamożne, względnie warstwy o ustabilizowanym dochodzie, jedynie te warstwy mogą wyżywać się w polemikach ideologicznych, w ścieraniu się poglądów na wybór drogi ku Polsce jutra. Szerokie masy robotnicze i chłopskie tego sposobu wyżycia się nie mają i dla nich czekanie, połączone z kontemplacją ideologiczną jest tak samo zgubne moralnie i materialnie, jak dla bezrobotnego kilkuletnie oczekiwanie na pracę.</u>
<u xml:id="u-56.36" who="#ZdzisławZygmuntWenda">Gdy się obserwuje w Polsce taktykę i ideologię ruchów dynamicznych, pragnących naśladować metody dokonań nowoczesnych państw zachodnio-europejskich, zdać musimy sobie sprawę, że można naśladować dokonania, ale nie metody ruchów, które doprowadziły do wielkich osiągnięć.</u>
<u xml:id="u-56.37" who="#ZdzisławZygmuntWenda">Chcę to umotywować. Czy to w Niemczech powojennych, czy we Włoszech bodźce psychiczne w okresie zagrożenia i schyłku powojennego mogły wywołać i wywołały ruchy odrodzeńcze o metodach rewolucyjnych, które ucieleśniały się w konkretną realizację gospodarczą i społeczną ekspansję terytorialną, potęgując następnie do kwadratu, czy do trzeciej potęgi początkowe bodźce psychiczne i torując drogę do dalszych cudów zjednoczenia, planowej pracy, a więc realizacji przedsięwziętych celów.</u>
<u xml:id="u-56.38" who="#ZdzisławZygmuntWenda">Upojeni wolnością po wielkiej wojnie byliśmy nasyceni tą wolnością, upragnioną od lat 150, w ten sposób, że nawet nie widzieliśmy wielkich bolączek i nie odczuwaliśmy potrzeby gigantycznych wysiłków, które wykreśliło nam przeznaczenie na tym terytorium europejskiego kontynentu.</u>
<u xml:id="u-56.39" who="#ZdzisławZygmuntWenda">Stabilizacja ustroju państwowego, dokonana przez Józefa Piłsudskiego, i wykluczenie wszelkich momentów masowo-rewolucyjnych jako metody bodźców psychicznych dla naszego narodu (bo wyklucza to absolutnie naszą racja stanu i położenie geopolityczne) zmusza nas do innych form podciągnięcia wzwyż naszego kraju niż te, według których odbyły się procesy odrodzeńcze w dynamicznych krajach zachodnio-europejskich. Dla pełnej mobilizacji wszystkich bodźców psychicznych w naszym narodzie winniśmy w kolejności na pierwszym miejscu postawić wielkie realizacje i to nie tylko gospodarcze — które następnie wywołują wielkie bodźce, pozwalając kolejno znów zwiększać tempo realizacji. Talk narastające i wzbierające fale mogą nas prowadzić do wielkiego odrodzenia sił moralnych i materialnych narodu, pozwalając uczynić nam ciągu najbliższego 10-lecia jeszcze więcej, niżeliśmy uczynili w ubiegłym 20-leciu.</u>
<u xml:id="u-56.40" who="#ZdzisławZygmuntWenda">Rozwiązanie sprawy tak wielkiej wagi wymaga nie tylko dalszej twórczości Rządu, lecz również całego narodu i wszystkich jego zrzeszeń społecznych, a także każdego pojedynczego człowieka — członka tego narodu.</u>
<u xml:id="u-56.41" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-57">
<u xml:id="u-57.0" who="#WacławMakowski">Do osobistego oświadczenia głos ma p. Skrypnyk.</u>
</div>
<div xml:id="div-58">
<u xml:id="u-58.0" who="#StepanSkrypnyk">Wysoka Izbo! Nie miałem zamiaru dzisiaj zabierać głosu, niestety wystąpienie p. posła Chmielińskiego zmusza mnie do tego i to z powodów następujących: Rok dziesiąty piastuję mandat poselski, reprezentując ludność ukraińską Wołynia w Sejmie Rzeczypospolitej. W ciągu tego czasu nie byłem świadkiem, ażeby któryś z panów posłów był w podobnie bezwzględny i prymitywny sposób atakowany, jak to uczynił dzisiaj p. Chmieliński w stosunku do mojej osoby. Nie moim obowiązkiem jest kwalifikować, czy wysoka trybuna tej Wysokiej Izby nadaje się do podobnych osobistych ataków. Osobiście nigdy nie dałem ku temu żadnych powodów, gdyż osoba p. Chmielińskiego nie mieściła się nigdy w rzeczowych, poważnych i zasadniczych sprawach, które podnosiłem z tej wysokiej trybuny. Zwalnia mnie od polemiki z p. Chmielińskim ten fakt, że p. Chmieliński, przebywając dopiero na Wołyniu niespełna od dwóch lat, nie mógł inaczej, jak tylko powierzchownie oceniać poszczególne zjawiska życia na Wołyniu.</u>
<u xml:id="u-58.1" who="#StepanSkrypnyk">I jeszcze jedna rzecz, która wielkim ciężarem, jak mi się zdaje, obarczyła sposób myślenia p. Chmielińskiego. Znane są niedawne osobiste sympatie p. Chmielińskiego do Stronnictwa Narodowego oraz bardzo ścisłe kontakty łączące go...</u>
<u xml:id="u-58.2" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-58.3" who="#StepanSkrypnyk">...z działaczami tego obozu jeszcze nie tak dawno, bo parę miesięcy temu, tj. przed wyborem na posła z ramienia Obozu Zjednoczenia Narodowego. To również mnie zwalnia od polemiki z p. Chmielińskim w sprawach zasadniczych, lecz na pewne rzeczy muszę odpowiedzieć. Otóż przede wszystkim w przemówieniu p. Chmielińskiego znalazłem następujący ustęp: „Gdyby poseł Skrypnyk przemawiał do nich — tzn. do swoich wyborców — w ten sposób, jak to uczynił na plenum tej Wysokiej Izby podczas debat nad expose Rządu, to niezawodnie przy wyborach by przepadł”. W związku z tym chciałbym przypomnieć p. Chmielińskiemu jeden epizod właśnie z akcji wyborczej, mianowicie nasze wspólne wystąpienie w Beresteczku. P. poseł Chmieliński bardzo krótko tam mówił, ja mówiłem dłużej. Chciałbym tylko zapytać Pana Posła Chmielińskiego, czy w Beresteczku Pan Poseł Chmieliński mógłby powtórzyć to, co dziś mówił tu, będąc z góry pewien, że zostanie posłem?</u>
<u xml:id="u-58.4" who="#StepanSkrypnyk">Następnie znalazł się drugi zarzut, mianowicie zarzut, że gimnazja ukraińskie nie idą po linii państwowego wychowania w tych szkołach, a ilość wychowanków zamieszanych w procesach politycznych jest znaczna. Otóż stwierdzam, że od czasu, kiedy wpływ bezpośredni na życie prywatne średnich zakładów naukowych na Wołyniu mają ludzie, którzy należą do obozu, co powszechnie jest nazywane koncepcją polsko-ukraińskiego zbliżenia, w gimnazjach tych są całkowicie zastosowane zasady państwowego wychowania, a procesy obecnie nie są zupełnie notowane. Stwierdzają to w ciągu ostatnich lat przeprowadzane przez władze szkolne lustracje tych zakładów. Jeśli chodzi o Krzemieniec, to p. poseł Chmieliński, niewątpliwie nie znając bliżej tej sprawy, w sposób lekkomyślny przedstawił tę sprawę. Panie Pośle Chmieliński, mogę stwierdzić, że gimnazjum w Krzemieńcu nie istnieje tylko dlatego, że pewna część społeczeństwa polskiego, zbliżona prawdopodobnie swymi poglądami do Pana, żądała i to dość głośno, ażeby w Krzemieńcu — Atenach wołyńskich nie istniał zakład ukraiński i najlepszym dowodem przeciwko twierdzeniom Pana jest fakt, że motywy podane przez Kuratorium były wręcz odmienne od tych motywów, jakie podało Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, dając odpowiedź na odwołanie w tej sprawie. Motywy różniły się — i to jest bardzo niedobrze.</u>
<u xml:id="u-58.5" who="#StepanSkrypnyk">Teraz trzecia sprawa. P. poseł Chmieliński zwrócił uwagę, że moje dzieci uczęszczają do prywatnych szkół. Mnie się zdaje, że nie wypada rzeczy prywatnych, rzeczy rodzinnych poruszać w tej Wysokiej Izbie. Świadczy to o niebardzo dobrym wychowaniu.</u>
<u xml:id="u-58.6" who="#StepanSkrypnyk">Kończę moje oświadczenie odpowiedzią jeszcze na jeden ustęp, który miał miejsce w przemówieniu posła Chmielińskiego. Powiedział on: „Musicie Kolego zaprzestać doszukiwania się dla swej akcji politycznej podniet, których źródłem są zagraniczne kompleksy polityczne”. Panie Pośle Chmieliński, ja stanowczo protestuję przeciwko tym sugestiom. Ja gotów jestem szukać usprawiedliwienia dla Pana: młody wiek, małe wyrobienie polityczne, kilka miesięcy stażu parlamentarnego. I dlatego Pan jeszcze nie potrafi rozróżnić obiektywnej krytyki od działalności antypaństwowej. Dlatego też nie ma Pan prawa kwalifikować mojej działalności politycznej. Nie wiem, gdzie Pan był w roku 1920, nie wiem, proszę Pana, zwolennikiem jakiego światopoglądu był Pan wówczas, kiedy walczyłem w obronie granic Rzeczypospolitej Polskiej, w których obecnie się znajdujemy. I śmiem zapewnić, że gdyby nawet ilość panów Chmielińskich się zwiększyła, moja wiara w Polskę Piłsudskiego nie zmniejszy się. I na pewno znajdę się tam, gdzie mi będzie kazał obowiązek obywatela Rzeczypospolitej Polskiej i ta ideologia, której jestem wierny od roku Pańskiego 1920. Niestety, Wysoka Izbo, tragedią jest, że mentalność panów Chmielińskich ma dzisiaj wpływy i staje na przeszkodzie w realizacji idei polsko-ukraińskiego zbliżenia.</u>
</div>
<div xml:id="div-59">
<u xml:id="u-59.0" who="#WacławMakowski">Do głosu nikt nie jest zapisany. Zamykam rozprawę ogólną nad ustawą skarbową i preliminarzem budżetowym.</u>
<u xml:id="u-59.1" who="#WacławMakowski">Porządek dzienny dzisiejszego posiedzenia został wyczerpany. Zamierzam zamknąć posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-59.2" who="#WacławMakowski">Proszę Pana Sekretarza o odczytanie projektów ustaw, złożonych przez pp. posłów.</u>
</div>
<div xml:id="div-60">
<u xml:id="u-60.0" who="#TadeuszŻenczykowski">Projekt ustawy, złożony przez posła Stanisława Jóźwiaka, w sprawie zmiany niektórych postanowień ustawy z dnia 24 października 1919 roku o zmianie nazwisk.</u>
<u xml:id="u-60.1" who="#TadeuszŻenczykowski">Projekt ustawy, złożony przez posła Stanisława Jóźwiaka, w sprawie „o rekwizycji lokali na cele handlowe i przemysłowe ludności polskiej”.</u>
<u xml:id="u-60.2" who="#TadeuszŻenczykowski">Projekt ustawy, złożony przez posła Władysława Koniecznego, o uprawnieniach osób ubezpieczonych na zasadzie IV księgi ordynacji ubezpieczeniowej, utraconych przed wejściem w życie ustawy o ubezpieczeniu społecznym.</u>
</div>
<div xml:id="div-61">
<u xml:id="u-61.0" who="#WacławMakowski">Projekty te przyjmuję do laski marszałkowskiej.</u>
<u xml:id="u-61.1" who="#WacławMakowski">Proszę Pana Sekretarza o odczytanie złożonych interpelacyj.</u>
</div>
<div xml:id="div-62">
<u xml:id="u-62.0" who="#TadeuszŻenczykowski">Interpelacja posła Franciszka Jaworskiego do pp. Ministrów Spraw Wewnętrznych i Komunikacji w sprawie katastrofalnego braku mieszkań dla kolejarzy w C.O.P., a szczególnie w obrębie Rozwadowa i Stalowej Woli, i w sprawie zwalczania spekulacji mieszkaniowej oraz żywnościowej.</u>
<u xml:id="u-62.1" who="#TadeuszŻenczykowski">Interpelacja posła ks. dr Lubelskiego do p. Prezesa Rady Ministrów w sprawie powszechnego zaprowadzenia w Państwie Polskim kalendarza gregoriańskiego.</u>
<u xml:id="u-62.2" who="#TadeuszŻenczykowski">Interpelacja posła Leona Wawrzkowicza do p. Ministra Skarbu w sprawie przyjścia z pomocą materialną pracownikom państwowym i samorządowym miast Rzeszowa, Niska i Mielca.</u>
</div>
<div xml:id="div-63">
<u xml:id="u-63.0" who="#WacławMakowski">Interpelacje te przyjmuję do laski marszałkowskiej i prześlę je p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
<u xml:id="u-63.1" who="#WacławMakowski">Następne posiedzenie odbędzie się jutro we wtorek dnia 14 lutego o godz. 9 z następującym porządkiem dziennym: Sprawozdanie Komisji Budżetowej o projekcie ustawy skarbowej z preliminarzem budżetowym na r. 1939/40. Rozprawa szczegółowa nad częściami: 1 — Prezydent Rzeczypospolitej, 2-a — Sejm, 2-b — Senat, 3 — Kontrola Państwowa, 4 — Prezydium Rady Ministrów, 5 — Ministerstwo Spraw Zagranicznych, 6 — Ministerstwo Spraw Wojskowych.</u>
<u xml:id="u-63.2" who="#WacławMakowski">Protokół dzisiejszego posiedzenia będzie wyłożony do przejrzenia w Biurze Sejmu.</u>
<u xml:id="u-63.3" who="#WacławMakowski">Zamykam posiedzenie.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>