text_structure.xml
348 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
457
458
459
460
461
462
463
464
465
466
467
468
469
470
471
472
473
474
475
476
477
478
479
480
481
482
483
484
485
486
487
488
489
490
491
492
493
494
495
496
497
498
499
500
501
502
503
504
505
506
507
508
509
510
511
512
513
514
515
516
517
518
519
520
521
522
523
524
525
526
527
528
529
530
531
532
533
534
535
536
537
538
539
540
541
542
543
544
545
546
547
548
549
550
551
552
553
554
555
556
557
558
559
560
561
562
563
564
565
566
567
568
569
570
571
572
573
574
575
576
577
578
579
580
581
582
583
584
585
586
587
588
589
590
591
592
593
594
595
596
597
598
599
600
601
602
603
604
605
606
607
608
609
610
611
612
613
614
615
616
617
618
619
620
621
622
623
624
625
626
627
628
629
630
631
632
633
634
635
636
637
638
639
640
641
642
643
644
645
646
647
648
649
650
651
652
653
654
655
656
657
658
659
660
661
662
663
664
665
666
667
668
669
670
671
672
673
674
675
676
677
678
679
680
681
682
683
684
685
686
687
688
689
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#JulianSzymański">Otwieram posiedzenie. Protokół 13 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 14 posiedzenia leży w biurze Senatu do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają senatorowie Schreiber i Wasiutyński. Listę mówców prowadzi s. Schreiber.</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#JulianSzymański">Przystępujemy do porządku dziennego. Punkt 1: Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych i Wojskowych o projekcie ustawy w sprawie ratyfikacji traktatu ekstradycyjnego między Rzecząpospolitą Polską, a Stanami Zjednoczonemi Ameryki Północnej, podpisanego w Warszawie dnia 22 listopada 1927 r. (druk nr 160).</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#JulianSzymański">Jako sprawozdawca głos ma s. Makarewicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#JuliuszMakarewicz">Wysoka Izbo! Mam referować traktat ekstradycyjny między Rzecząpospolitą Polską a Stanami Zjednoczonymi Ameryki Północnej. Traktat ten został podpisany 22 listopada 1927 roku. Sporządzono go w dwóch językach, w języku polskim i języku angielskim. Oba te języki mają równą moc jako tekst autentyczny. Wobec tego jest rzeczą konieczną, aby brzmienie obu tekstów było najzupełniej zgodne. Niestety w Komisji Spraw Zagranicznych stwierdzono niezgodność między tekstem polskim a tekstem angielskim. Niezgodność ta może pociągnąć za sobą w praktyce bardzo niemiłe konsekwencje, gdyż może się zdarzyć, że Stany Zjednoczone zażądają ekstradycji, a Rzeczpospolita Polska, opierając się na tekście polskim, odmówi jej ze względu na to, że dany przypadek nie będzie podpadał pod tekst polski, chociaż podpada pod tekst angielski. Odwrotnie może zajść wypadek, że Rzeczpospolita Polska zażąda ekstradycji, opierając się na tekście polskim, a Stany Zjednoczone odmówią ze względu na tekst angielski.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#JuliuszMakarewicz">Niezgodność ta zachodzi co do kilku ważnych punktów, które będę miał zaszczyt Wysokiej Izbie przedstawić.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#JuliuszMakarewicz">W art. II tego traktatu ekstradycyjnego wymienione są te przestępstwa, z powodu których można domagać się ekstradycji, i z powodu których ekstradycja jest obowiązkowa. Otóż w art. II pod liczbą 6, 7 i 8 zachodzi niezgodność, o której miałem zaszczyt przed chwilą wspomnieć.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#JuliuszMakarewicz">Nie będę trudził tu Wysokiej Izby szczegółami, przytoczę tylko przykład. W punkcie 6 jest mowa o włamaniu się do cudzego mieszkania w porze nocnej z zamiarem popełnienia tam jakiegoś przestępstwa. Tak brzmi tekst polski. Z tekstu angielskiego wynika, że nie chodzi o włamanie celem popełnienia jakiegokolwiek przestępstwa, lecz tylko o włamanie takie, przy którem sprawca ma na oku dokonanie ciężkiej zbrodni: „felony”. Jest to oczywiście ogromna różnica w praktycznem zastosowaniu. Jeżeli kto włamie się do cudzego mieszkania w tym celu, ażeby dopuścić się cudzołóstwa, to będzie to włamanie w celu popełnienia takiego przestępstwa, które nie podpada pod angielskie pojęcie „burglary”.</u>
<u xml:id="u-2.4" who="#JuliuszMakarewicz">Drugi taki wypadek wynika z punktu 7, gdzie jest mowa o rabunku. Rabunek według tekstu angielskiego to jest akt gwałtu i akt zbrodniczy. Po polsku rozbój pojęty jest jako „zabranie bezprawne”. Wysoka Izba doskonale rozumie, że między zabraniem bezprawnem, a zabraniem gwałtem i zbrodniczem jest różnica ogromna. Tekst polski, pozwala na niesłychane rozwodnienie pojęcia rabunku, wówczas kiedy tekst angielski trzyma się zupełnie logicznie pewnych określonych granic.</u>
<u xml:id="u-2.5" who="#JuliuszMakarewicz">W punkcie 8, gdzie jest mowa o fałszowaniu publicznych papierów kredytowych a monet, tekst polski mówi o „dowodach” kredytu publicznego. Jest to pojęcie zupełnie niezrozumiałe, jeżeli się nie sięgnie do tekstu angielskiego, który mówi o instruments of public credit, zatem „dokumentach” kredytu publicznego, a więc o czemś w rodzaju bonów skarbowych.</u>
<u xml:id="u-2.6" who="#JuliuszMakarewicz">Dalej w tymże samym ustępie jest powiedziane, że za te czyny karygodne odpowiada ten, kto dopuścił się „świadomego” korzystania z przedmiotów powyższych, czy falsyfikatów. Jeżeli zatem jakiś kolekcjoner przyjmie taki falsyfikat do swoich zbiorów, to oczywiście świadomie korzysta z falsyfikatu, a jednak według tekstu angielskiego odpowiadać nie będzie, bo według tekstu angielskiego tylko wówczas będzie odpowiadał, jeżeli to korzystanie będzie miało cechy oszukańcze. A zatem tylko wtedy będzie ten ktoś odpowiadał i będzie przedmiotem ekstradycji, jeżeli falsyfikat w obieg puszczał. Takie postawienie kwestji odpowiada zdrowemu rozsądkowi.</u>
<u xml:id="u-2.7" who="#JuliuszMakarewicz">Najgorsza niezgodność zachodzi w ustępie końcowym tego art. II, w którym jest powiedziane, że można żądać ekstradycji nietylko sprawców tych wszystkich czynów karygodnych, o których mówi artykuł II, ale także tych, którzy dopuścili się uczestnictwa w tych czynach karygodnych przed lub po dokonaniu czynu karygodnego.</u>
<u xml:id="u-2.8" who="#JuliuszMakarewicz">W tekście polskim opiewa ten ustęp: „Wydanie nastąpi również w wypadkach uczestnictwa w któremkolwiek z powyższych przestępstw przed faktem lub po fakcie”.</u>
<u xml:id="u-2.9" who="#JuliuszMakarewicz">Proszę Panów, ten dodatek jest zupełnie niezrozumiały w tekście polskim, bo samo przez się rozumie, że nie tylko ten odpowiada za morderstwo, kto dokonał ostatniego aktu odebrania życia człowiekowi, ale także i ten, kto mu przy dokonaniu tego aktu pomagał. A zatem ten dodatek byłby zupełnie zbędny, jednak ma on bardzo wielką doniosłość, jeżeli się uwzględni pewne właściwości prawa anglo-amerykańskiego, właściwości zupełnie nieznane w prawie kontynentalnem. Te właściwości w tekście polskim zupełnie zginęły. Mianowicie prawo anglo-amerykańskie zna t. zw. accessory after the fact. Treść tej konstrukcji jest ta, że za czyn karygodny odpowiada nie tylko, kto się go dopuścił, nie tylko ten, kto przy dokonaniu tego czynu karygodnego pomagał, ale także i ten, kto nic nie wiedząc o tem, że czyn karygodny będzie spełniony, po dokonaniu, sprawcy tego czynu jakiejkolwiek udzieli pomocy. Przykład praktyczny: jeżeli kto dajmy na to udzieli schronienia człowiekowi, o którym wie, że popełnił czyn karygodny, wtedy on odpowiada jako tak zwany accessory after the fact. To jest konstrukcja dla nas na kontynencie zupełnie niezrozumiała, dlaczego człowiek, który „przystąpił” po dokonaniu czynu karygodnego ma odpowiadać, jako współwinny czynu dokonanego.</u>
<u xml:id="u-2.10" who="#JuliuszMakarewicz">Proszę Szanownych Panów, jeżeli Stany Zjednoczone zażądają od nas ekstradycji człowieka, który dajmy na to pomagał mordercy w Stanach Zjednoczonych o tyle, że po dokonaniu morderstwa, o którem się dowiedział, udzielił sprawcy schronienia, to niewątpliwie nasi sędziowie, opierając się na polskim tekście, oświadczą, że ekstradycja jest tu niedopuszczalna. Tymczasem Stany Zjednoczone będą widziały w tej odmowie pokrzywdzenie swoich interesów, odmowę będą uważały za nieuzasadnioną, gdyż według systemu anglo-amerykańskiego ten ktoś powinien być wydany.</u>
<u xml:id="u-2.11" who="#JuliuszMakarewicz">Pomijam jeszcze pewną nieścisłość w art. XII.</u>
<u xml:id="u-2.12" who="#JuliuszMakarewicz">Te nieścisłości, które miałem zaszczyt dotychczas referować, budziły poważne wątpliwości w Komisji Spraw Zagranicznych. Rzecz jest naturalna, że nie możemy odmówić ratyfikacji traktatów z powodu samej niezgodności tekstów. Stany Zjednoczone znajdują się na drugiej półkuli, odmowa ratyfikacji mogłaby być mylnie interpretowana. Ratyfikacja musi być udzielona. Ale musimy się zastanowić nad sposobem sanacji tego anormalnego stanu niezgodności między tekstem polskim a tekstem angielskim.</u>
<u xml:id="u-2.13" who="#JuliuszMakarewicz">Komisja Spraw Zagranicznych zastanawiała się nad tem, czy nie możnaby tego uczynić w formie poprawki do art. II ustawy ratyfikacyjnej, gdyż jak wiadomo traktat ekstradycyjny stanowi odrębną całość. To co jest przedmiotem naszej uchwały jest krótką bardzo ustawą ratyfikacyjną, która się składa z trzech artykułów. Przyszliśmy jednak do przekonania. że nawet taka poprawka do art. II, polecająca Ministrowi Spraw Zagranicznych wykonanie tej ustawy z tem, że ma spisać protokół dodatkowy, może spowodować jakieś komentarze, a nawet dyplomatyczne zawikłania.</u>
<u xml:id="u-2.14" who="#JuliuszMakarewicz">Wobec tego proponujemy przyjęcie ustawy ratyfikacyjnej bez żadnych zmian, jednakowoż Komisja Spraw Zagranicznych proponuje uchwalenie rezolucji treści następującej:</u>
<u xml:id="u-2.15" who="#JuliuszMakarewicz">„Senat wzywa Rząd do spisania dodatkowego protokołu do traktatu ekstradycyjnego między Rzecząpospolitą Polską a Stanami Zjednoczonymi Ameryki celem uzgodnienia brzmienia polskiego tekstu z tekstem angielskim, szczególnie co do art. II liczba 6, 7 i 8, tudzież co do ustępu końcowego art. II, wreszcie co do art. XII”.</u>
<u xml:id="u-2.16" who="#JuliuszMakarewicz">Ten wniosek Komisji Spraw Zagranicznych mam zaszczyt Wysokiej Izbie przedstawić do przyjęcia.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#JulianSzymański">Do głosu nikt się nie zapisał. Przystępujemy do głosowania. Jest wniosek komisji o przyjęcie ustawy bez zmiany. Kto jest za tym wnioskiem komisji, proszę, aby wstał. Większość, wniosek przyjęty.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#JulianSzymański">Następnie jest jeszcze rezolucja Komisji Spraw Zagranicznych, która została dopiero co odczytana. Kto z Panów Senatorów jest za tą rezolucją, proszę, aby wstał. Większość, rezolucja przyjęta.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#JulianSzymański">Przystępujemy do p. 2 porządku dziennego: sprawozdanie Komisji Skarbowo-Budżetowej o preliminarzach budżetowych na rok 1929/30 — f) część 9, Ministerstwo Sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#JulianSzymański">Głos ma sprawozdawca s. Schreiber.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#DawidSchreiber">Wysoki Senacie! W chwili, kiedy mamy przystąpić do omówienia budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości, trudno się powstrzymać od uwagi, że pragnęlibyśmy, aby Ministerstwo Sprawiedliwości było usunięte od wszelkich walk, waśni i konfliktów stronnictw politycznych, aby Ministerstwo Sprawiedliwości stało niejako ponad stronnictwami, walkami i konfliktami, aby Ministerstwo Sprawiedliwości było tą instancją, tą twierdzą, że się tak wyrażę, do której wszyscy mają się zwrócić w chwili, kiedy chodzi o praworządność w Państwie, o prawo panujące w Państwie.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#DawidSchreiber">Nie wolno nam zapomnieć o tem, że mamy do czynienia z Ministerstwem Sprawiedliwości. Sprawiedliwość ma podwójne znaczenie; znaczenie obszerniejsze i znaczenie ściślejsze. Znaczenie ściślejsze w tym kierunku, że Minister Sprawiedliwości jest szafarzem wymiaru sprawiedliwości w Państwie, jest administratorem sprawiedliwości w Państwie, w tem obszerniejszem znaczeniu, że obejmuje praworządność nietylko w resorcie Ministerstwa Sprawiedliwości, ale także we wszystkich dziedzinach życia publicznego w Państwie. Wiemy o tem dobrze, że nasza Konstytucja nie reguluje sprawy w ten sposób, jakbyśmy sobie tego życzyli. Nasza Konstytucja nie daje p. Ministrowi Sprawiedliwości tak szerokiego zakresu działania, jak w państwach zachodnich, gdzie minister sprawiedliwości zajmuje wybitne, wyjątkowe stanowisko wśród gabinetu, gdzie w niektórych państwach nawet ipso jure jest wiceprezesem gabinetu, jest szafarzem sprawiedliwości, jest stróżem pieczęci państwowej. Tego nasza Konstytucja nie reguluje, ale mimo to w życiu publicznem, w opinji publicznej, że się tak wyrażę, w mentalności publicznej, leży to, że wszyscy zwracają swe oczy na Ministra Sprawiedliwości tam, gdy chodzi o prawo, gdy chodzi o praworządność.</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#DawidSchreiber">Niestety należy stwierdzić, że dotychczasowi ministrowie sprawiedliwości od czasu istnienia niepodległej Polski w tym kierunku nie rozwinęli należytej działalności.</u>
<u xml:id="u-4.3" who="#DawidSchreiber">Nie mogę jeszcze wyrazić zdania o obecnym p. Ministrze Sprawiedliwości, który dopiero od niedawna sprawuje ten samodzielny urząd, ale dotychczasowi ministrowie sprawiedliwości zupełnie zawiedli pod tym względem.</u>
<u xml:id="u-4.4" who="#DawidSchreiber">Dość wspomnieć, że co do poprzednika obecnego p. Ministra Sprawiedliwości jeden dziennik, bardzo zbliżony do sfer rządowych publicznie ogłosił, że tenże Minister Sprawiedliwości wdrożył proces, znany proces polityczny przeciwko działaczom białoruskim i także przeciwko niektórym posłom białoruskim o zdradę państwa i o szpiegostwo, a uczynił to nie z przyczyn rzeczowych, nie z przyczyn państwowych, nie z przyczyn prawnych, ale z przyczyn ubocznych, prywatnych. Oczywiście nie wiem, czy to jest słuszne, czy niesłuszne, ale wystarczy jako charakterystyczne memento, że dziennik, stojący blisko sfer rządowych takie zarzuty publicznie ogłasza. Wystarczy dalej nadmienić, że ten sam były Minister Sprawiedliwości w ogólnej opinji publicznej uchodzi za autora wniosku, wprowadzającego nowe ograniczenia pewnej kategorji obywateli w znanej ustawie o czynszownikach. Oczywiście takie ministerstwo sprawiedliwości nie może być wzorem i szafarzem sprawiedliwości, nie może być tym stróżem praworządności w Państwie, jak my się tego spodziewamy po ministerstwie sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-4.5" who="#DawidSchreiber">Wogóle należy stwierdzić, że Ministerstwo Sprawiedliwości dotychczas przynajmniej było bardzo skromne w tym kierunku, że się nie starało, nie czyniło żadnych usiłowań, ażeby dojść do tej wysokiej pozycji, do tego wysokiego stanowiska, jakie zajmują ministerstwa sprawiedliwości na zachodzie. Bo jeżeli nawet Konstytucja tego nie reguluje, to osobisty autorytet, osobista działalność Ministra Sprawiedliwości może wywalczyć sobie to stanowisko, jakie mu się słusznie należy. Ale Ministerstwo Sprawiedliwości jest nawet skromne w swoim własnym zakresie działania, wystarczy nadmienić, że ono samo powiada, że wymiar sprawiedliwości w Polsce szwankuje, a szwankuje głównie dlatego, że brak etatów urzędniczych i sędziowskich. Ministerstwo Sprawiedliwości samo wylicza, że na rok budżetowy 1929/30 nieodzownem będzie zwiększenie etatów przynajmniej o 444 sędziowskich, 930 urzędniczych, 57 aplikanckich i 300 funkcjonarjuszy niższych. Ale w końcu zadowoliło się 150 etatami sędziowskimi, 300 etatami urzędniczemi i 100 funkcjonarjuszy niższych, a więc mniej, niż 1/3 częścią. Rozumiemy to bardzo dobrze, że Ministerstwo Sprawiedliwości musi się liczyć ze stanem finansów Państwa, że nie może prowadzić swoich postulatów w nieskończoność, ale taka skromność ze stanowiska ogólno-państwowego, ze stanowiska wymiaru sprawiedliwości w Państwie, jest, zdaje mi się, zbyt daleko posuniętą.</u>
<u xml:id="u-4.6" who="#DawidSchreiber">Ministerstwo Sprawiedliwości jest skromne także w innym kierunku, chociaż ten inny kierunek również należy do ścisłego zakresu działania Ministerstwa Sprawiedliwości. Wiemy, proszę Panów, że Konstytucja z 17 marca 1921 r. postanawia, że do roku, a więc do 17 marca 1922 r. mają być wprowadzone wszelkie ustawy realizujące Konstytucję. A więc ustawy ustalające swobody obywatelskie, a więc ustawy uchylające wszelkie inne przepisy, sprzeczne z Konstytucją. Proszę Wysokiego Senatu, dziś już mamy rok 1929, a więc nieco więcej, niż rok po wejściu w życie Konstytucji marcowej, a mimo to dotychczas niema ani jednej ustawy, któraby ustalała swobody obywatelskie, niema ani jednego przepisu, uchylającego ograniczenia obywatelskie.</u>
<u xml:id="u-4.7" who="#komentarz">(Głos: Wstyd!)</u>
<u xml:id="u-4.8" who="#DawidSchreiber">To już jest zbytnia skromność Ministerstwa Sprawiedliwości. W tym kierunku już nic nie stałoby na przeszkodzie jego działalności. Usłyszeliśmy tutaj podczas dyskusji budżetowej, że w jakiemś małem mieście żyd został wybrany na sołtysa, a starosta unieważnił ten wybór, powołując się na ustawę rosyjską z 1864 czy któregoś roku, a więc powołując się wbrew istniejącej Konstytucji na przepis, ograniczający prawa obywatelskie. A Minister Sprawiedliwości w tym kierunku nic nie robi, milczy.</u>
<u xml:id="u-4.9" who="#DawidSchreiber">Wiemy dalej, że w tej sprawie są sprzeczne orzeczenia Najwyższego Sądu i Najwyższego Trybunału Administracyjnego, Sąd Najwyższy stoi na stanowisku, że Konstytucja uchyliła wszelkie ograniczenia. Najwyższy Trybunał Administracyjny niestety stoi na innem stanowisku. W każdym razie mamy ten wprost niemożliwy, nienormalny stan, że w Państwie Polskiem w 8 lat po wejściu w życie Konstytucji starostowie i inni urzędnicy powołują się na przepisy caratu, ograniczające prawa obywatelskie. To jest stan, zdaje mi się, nieznośny i tego p. Minister Sprawiedliwości nie powinien znosić, nie powinien cierpieć, choćby Konstytucja me dala mu tych szerokich praw, jakie mają ministrowie sprawiedliwości na zachodzie. I dlatego, kończąc ten ustęp mojego referatu, apeluję do p. Ministra Sprawiedliwości, aby odtąd przynajmniej rozwinął taką działalność, jaka przysługuje i jaka należy się Ministrowi Sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-4.10" who="#komentarz">(Brawo.)</u>
<u xml:id="u-4.11" who="#DawidSchreiber">Wracając do właściwego referatu budżetowego i do właściwej działalności Ministra Sprawiedliwości, muszę działalność Ministra Sprawiedliwości podzielić na trzy główne grupy: pierwsza — wymiar sprawiedliwości, druga — działalność ustawodawcza, trzecia — więziennictwo.</u>
<u xml:id="u-4.12" who="#DawidSchreiber">Co do wymiaru sprawiedliwości, zdaje mi się, że każdy obywatel Państwa Polskiego, który ma jakąkolwiek styczność z wymiarem sprawiedliwości przyzna mi, że ten wymiar po większej części szwankuje. Państwo Polskie do r. 1924 miało w sądach działalność o wiele mniejszą, niż przed wojną. Od r. 1925 zaczyna się wzrost wpływów sądowych i w r. 1925, 1926 dochodzi już do stanu przedwojennego, nawet przewyższa ten stan. W następnych latach coraz bardziej wzrasta czynność sądów, a wzrasta wskutek nowych ustaw, wprowadzonych w Polsce.</u>
<u xml:id="u-4.13" who="#DawidSchreiber">Nie będę tu wyliczał wszystkich ustaw, opisałem je dokładnie w mojem sprawozdaniu pisemnem, wystarczy atoli nadmienić to, że wymiar sprawiedliwości bardzo dużo pozostawia do życzenia, że w sądach cywilnych czeka się całemi latami na ukończenie procesów, całemi latami włóczą się sprawy po sądach i dziś jest publiczną tajemnicą, że kto tylko może — usuwa się od sądów, kto tylko może — nie idzie do sądu bo nie oczekuje żadnego wymiaru sprawiedliwości, przynajmniej w najbliższym czasie. Cierpi na tem wymiar sprawiedliwości w każdym kierunku, tak co do sprawy samej, jak i co do organów współdziałających przy wymiarze.</u>
<u xml:id="u-4.14" who="#DawidSchreiber">Przy tej sposobności muszę nadmienić to, na co wskazywałem już przed tem, mianowicie na brak etatów sędziowskich i urzędniczych. Stan ten jest nie do zniesienia i muszę stwierdzać, że w tym resorcie oszczędność nie jest na miejscu. Jeżeli ktokolwiek gdziekolwiek może mówić o oszczędności, to nie tutaj. To jest wymóg życia, wymóg nieodzowny, wymóg potrzeb publicznych i prywatnych. Tu nie wolno bawić się w oszczędność, a wystarczy, jeżeli wskażę na to. że tu oszczędność nawet jest już nie na miejscu dlatego, że sprawiedliwość właściwie nic, albo bardzo mało kosztuje Państwo Polskie.</u>
<u xml:id="u-4.15" who="#DawidSchreiber">Z cyfr przedłożonych w budżecie wynika, że jest około trzydziestu kilku procent pokrycia z dochodów, ale w rzeczywistości to pokrycie wygląda zupełnie inaczej. Proszę zważyć, że np. w Małopolsce wszelkie opłaty sądowe uiszcza się w formie stempli, znaczków stemplowych. Te dochody z tych znaczków stemplowych wpływają na konto Ministerstwa Skarbu. Jeżeli zatem to się policzy na konto Ministerstwa Sprawiedliwości, a to jest bardzo poważna kwota, to wtedy — nie wiem oczywiście dokładnie, bo cyfry nie mogą być ściśle ustalone, ale mniej więcej wyjdzie na to, że potrzeby Ministerstwa Sprawiedliwości są pokrywane przez dochody w 70–80%. A zatem Państwo Polskie nie dużo daje na wymiar sprawiedliwości i dlatego skromność Ministra Sprawiedliwości nie jest na miejscu. On powinien domagać się choćby za przykładem innych resortów trochę energiczniej pokrycia swych potrzeb.</u>
<u xml:id="u-4.16" who="#DawidSchreiber">Państwo Polskie nie dużo łoży na wymiar sprawiedliwości, wogóle na Ministerstwo Sprawiedliwości. Wystarczy, jeżeli wskażę tylko dla porównania na dwa państwa, jedno, które mniej więcej co do ilości mieszkańców jest zbliżone do Polski, a drugie, które jest o wiele mniejsze od Państwa Polskiego, mianowicie na Prusy i Austrję. W Prusach na rok 1928 wydatki na ministerstwo sprawiedliwości wynoszą 391.640.720 marek, na rok 1929–409.874.000 marek, a więc wprost niema tertium comparationis pomiędzy tem, co Prusy wydają na sprawiedliwość, a tem co Polska. Weźmy teraz tę malutką Austrję. W Austrji na rok 1928 wydatki na ministerstwo sprawiedliwości wynoszą 46.461.900 szylingów, a zatem, o ile się weźmie o 20% więcej, bo taka jest mniej więcej relacja walutowa, wynosi to około 60.000.000 — na państwo, które ma tylko 6.000.000 mieszkańców.</u>
<u xml:id="u-4.17" who="#DawidSchreiber">Dlatego nie jest na miejscu skromność p. Ministra Sprawiedliwości w tym kierunku.</u>
<u xml:id="u-4.18" who="#DawidSchreiber">Do czego prowadzi ta skromność, do czego prowadzi brak funduszów, brak etatów, wskazuje najlepiej stan w sądach, stan zaległości i stan spraw, znajdujących się w sądach.</u>
<u xml:id="u-4.19" who="#DawidSchreiber">W mojem pisemnem sprawozdaniu podałem dokładne cyfry. Tutaj chcę tylko zaznaczyć, że cała ilość zaległości w 1925 roku wynosiła 580.822 sprawy, a więc stan wprost zatrważający. Naturalnie, że w tych sprawach znajdują się te sprawy, które są w toku, które muszą być zaległe, które nie są jeszcze ukończone. Ale sam fakt takiej przerażająco wielkiej cyfry wskazuje, że konieczna jest radykalna poprawa.</u>
<u xml:id="u-4.20" who="#DawidSchreiber">Tak samo jest zatrważający stan budynków sądowych. Ministerstwo wydało zestawienie wszystkich budynków, potrzebnych dla Ministerstwa Sprawiedliwości, zwłaszcza wobec wprowadzenia nowej organizacji sądów. W b. zaborach austrjackim i pruskim, gdzie były sądy powiatowe, które mniej więcej dziś będą tem samem co sądy grodzkie, stan budynków nie jest tak straszny, ale bardzo zły jest on zwłaszcza w b. zaborze rosyjskim, gdzie były tylko sądy pokoju, gdzie trzeba dopiero wprowadzić sądy grodzkie — dość powiedzieć, że na 121 powiatów w tej części Państwa zaledwie 18 miejscowości posiada jakie takie budynki sądowe. Wynika stąd, że w samych miastach powiatowych wypadnie pobudować przeszło 100 budynków, nie mówiąc już o tem. że z reguły w każdym powiecie trzeba będzie utworzyć dwa, nawet nieraz trzy sądy grodzkie. Tak samo sądy okręgowe i apelacyjne wymagają nowych, względnie odbudowanych budynków. Ministerstwo oblicza sumarycznie, że wydatek na potrzebne budynki przekracza kwotę 200 milj. zł. Oczywiście zrobiono już pewien drobny początek, mianowicie ustawa z dn. 31 marca 1928 r. o nadzwyczajnych inwestycjach państwowych na potrzeby Ministerstwa Sprawiedliwości przeznaczyła na ten cel 12.200.000 zł., z tem, aby na budowę sądów okręgowych w Łodzi. Białymstoku i Pińsku udzielono 5.990.000 zł., na przebudowę sądu okręgowego w Nowogródku 500.000 zł., na ukończenie budowy sądu okręgowego w Tarnowie 1 miljon złotych, dokończenie budowy sądu powiatowego w Rawie Ruskiej 600.000 złotych, wreszcie na budowę 11 sądów grodzkich w rozmaitych miastach 4.150.000 złotych. To jest oczywiście dopiero początek i w tym kierunku należy rozwinąć bardzo szeroką działalność.</u>
<u xml:id="u-4.21" who="#DawidSchreiber">Przechodzę na drugie pole działania Ministerstwa Sprawiedliwości, to jest do ustawodawstwa. I tu muszę zaznaczyć, że może najgłówniejszym brakiem tej działalności, dla której później wyrażę dużo uznania i dużo respektu, jest, według mojego zapatrywania, to, że nie jedna instancja zajmuje się działalnością ustawodawczą, lecz dwie: Komisja Kodyfikacyjna i departament ustawodawczy przy Ministerstwie Sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-4.22" who="#DawidSchreiber">Co do Komisji Kodyfikacyjnej, muszę zaznaczyć, że niema chyba nikogo w tej Wysokiej Izbie, ani poza Izbą, ktoby nie był z najwyższem uznaniem dla pracy tej komisji. Członkowie jej są prawie bez wyjątku pierwszorzędnymi przedstawicielami nauki prawniczej w Polsce, nadzwyczaj poważnie i owocodajnie pracują. Ale praca szwankuje w wielu kierunkach. Przedewszystkiem najważniejsza rzecz, że praca ta idzie w zbyt powolnem tempie. Panowie uczeni, którzy zasiadają w tej Komisji Kodyfikacyjnej, zdaje się, liczą się tylko z potrzebami nauki, natomiast mało się liczą z potrzebami życia. A życie nie może iść w tak powolnem tempie. Życie idzie raźno, żwawo naprzód, nie może podążać tak powolnem tempem za nauką.</u>
<u xml:id="u-4.23" who="#DawidSchreiber">Praca Komisji Kodyfikacyjnej cierpi zdaje mi się głównie na konfliktach dzielnicowych. Wyrobił się mimowoli, nie wiem co to ma znaczyć, antagonizm dzielnicowy, jakiś dziwny patrjotyzm lokalny, że każdy z tych referentów chciałby koniecznie wprowadzić do Państwa Polskiego wyłącznie ustawodawstwo swojej dzielnicy i dlatego nie mogą tak prędko dojść do rezultatu.</u>
<u xml:id="u-4.24" who="#DawidSchreiber">Dalej znowu, jak powiedziałem, panowie ci liczą się tylko z potrzebami nauki, a nie z potrzebami życia. Komisja Kodyfikacyjna, zdaje mi się, chciałaby stworzyć tylko idealne ustawy, pod każdym względem skończone. Życie nie może tak długo na to czekać. Zdaje mi się, że nie popełnię herezji, jeśli powiem, że wolimy mieć nic tak bardzo skończone ustawy, aniżeli nie mieć żadnej ustawy, bo życie musi mieć ustawy, bo życie musi mieć przepisy.</u>
<u xml:id="u-4.25" who="#DawidSchreiber">A w końcu praca Komisji Kodyfikacyjnej, według mojego zapatrywania, cierpi także i na tem, że panowie. należący do niej, mają różnorodne zajęcia prywatne. Są tam profesorowie uniwersytetów, są tam adwokaci, notarjusze, każdy z tych panów ma swój zawód prywatny, który zabiera mu dużo czasu, a za mało czasu pozostaje na pracę naukową i kodyfikacyjną. Zdaje mi się, że jedynym radykalnym środkiem naprawy byłoby, aby tych członków komisji, a przynajmniej głównych referentów, zupełnie zwolnić od zajęć prywatnych, naturalnie należycie opłacać, aby się mogli oddać zupełnie pracy kodyfikacyjnej.</u>
<u xml:id="u-4.26" who="#DawidSchreiber">Ale przedewszystkiem, jak już na początku powiedziałem, Komisja Kodyfikacyjna musi być ściśle zespolona z departamentem ustawodawczym Ministerstwa Sprawiedliwości. Nie może być tak, aby były dwie instytucje, pracujące w tym samym kierunku.</u>
<u xml:id="u-4.27" who="#DawidSchreiber">Jeżeli chodzi o działalność samego departamentu ustawodawczego Ministerstwa Sprawiedliwości, to muszę powiedzieć, że jestem dla niej z najwyższym uznaniem. Departament nadzwyczaj dużo pracował, nie będę Lu tych prac wyliczał, w pisemnem sprawozdaniu są one wszystkie wyliczone. Powiem tylko ogólnie, że w sprawie organizacji sądownictwa i adwokatury Ministerstwo wydało 24 prace, w zakresie prawa cywilnego — 23, w zakresie prawa karnego — 9. Ministerstwo pracowało także bardzo owocnie i w sposób bardzo zasługujący na uznanie nad wielkiemi ustawami, jak np. nad ustawą o organizacji sądownictwa z dnia 6 lutego 1928 r. Nie należy się teraz wdawać w analizę tych wszystkich konfliktów, walk i scysji, jakie ta ustawa wywołała i które skonkretyzowały się w noweli właśnie niedawno uchwalonej przez Sejm.</u>
<u xml:id="u-4.28" who="#komentarz">(S. Posner: Przyjdzie do nas niedługo.)</u>
<u xml:id="u-4.29" who="#DawidSchreiber">Przypuszczam, że ta ustawa przyjdzie, musi przyjść do nas i wtedy będziemy się nią zajmowali, dlatego nie potrzebuję obecnie o niej mówić. Chcę tylko zaznaczyć, że sama rzecz, samo wprowadzenie tego wielkiego kodeksu jest pracą na wysokie uznanie zasługującą. Jest to może pierwszy krok na większą zakrojony skalę do wprowadzenia unifikacji ustawodawstwa w Państwie.</u>
<u xml:id="u-4.30" who="#DawidSchreiber">To samo odnosi się do kodeksu postępowania karnego z 19 marca 1928 r. I tu nie będę wdawał się w krytykę, bo to nie należy do budżetu, ale muszę zaznaczyć, że to jest wielki krok ku jednolitej unifikacji całego ustawodawstwa.</u>
<u xml:id="u-4.31" who="#komentarz">(S. Posner: Słusznie, słusznie.)</u>
<u xml:id="u-4.32" who="#DawidSchreiber">Jeżeli już mówimy o unifikacji całego ustawodawstwa, to pominąwszy to, że należy wyrazić życzenie, aby także w innych kierunkach ta unifikacja poszła tym samym torem, ażebyśmy jak najrychlej otrzymali procedurę cywilną, a co najważniejsze kodeks karny i kodeks cywilny, zdaje się, że do unifikacji ustawodawstwa należy także unifikacja organów powołanych do wykonywania tych ustaw. Unifikacja stanu sędziowskiego szczęśliwie dokonana. Ustawa o organizacji ustroju sądów powszechnych wprowadza unifikację stanu sędziowskiego, wprowadza jednolity typ sędziego w Polsce i będziemy mieli, jeżeli nie zaraz, to może za jakiś czas, jednolity typ sędziego polskiego w całem Państwie. Ale do tego należą także inne organy, należy stan adwokacki i stan notarjatu.</u>
<u xml:id="u-4.33" who="#DawidSchreiber">Co do stanu adwokackiego, to zdaje mi się, że po 10 latach istnienia niepodległej Rzeczypospolitej nie powinno się ścierpieć stanu anormalnego, żebyśmy mieli tyle adwokatur, ile jest dzielnic. W każdej dzielnicy jest inna adwokatura z innemi przepisami i innym zakresem działania. To jest stan nie do zniesienia. Twierdzę stanowczo, że niema ani jednego poważnego argumentu, aby ten stan zatrzymać. Twierdzę stanowczo, że adwokat małopolski może tak samo pożytecznie pracować w dzielnicy pruskiej, czy w dzielnicy dawnego Królestwa Kongresowego, jak i odwrotnie. Niema żadnych poważnych argumentów przeciwko temu, chyba Wysoka Izbo, jeżeli są argumenty, to bardzo a bardzo poziome, poprostu których nie mam chęci, ani może nawet odwagi tutaj podnieść, mianowicie argumenty konkurencyjne albo nawet argumenty narodowościowe i wyznaniowe. Takich argumentów ciało ustawodawcze i Rząd nie powinne znosić. Innych argumentów niema, bo to, że należy nauczyć się ustawodawstwa innej dzielnicy, jest dla adwokata rzeczą codzienną. Przecież ile razy wychodzi nowa ustawa, on musi się jej także nauczyć. Każda dzielnica, jak całe państwo, ma swoje ustawy; jest ich oczywiście więcej, ale to dla człowieka wykształconego prawniczo nie ma żadnego znaczenia. Konieczne tedy jest zaprowadzenie jednolitej adwokatury w całem Państwie.</u>
<u xml:id="u-4.34" who="#DawidSchreiber">Podobnie ma się rzecz z notarjatem. Zdaje mi się. że również nie do zniesienia jest stan, że mamy różne notarjaty. W b. dzielnicy pruskiej jest notarjat po części złączony z adwokaturą, a w b. dzielnicy rosyjskiej ten stan poprostu jest anormalny; z jednej strony niema przepisów jednolitych, tak co do kwalifikacyj, jak i co do taks notarjalnych. Projekt ustawy o taksach notarjalnych jest w Sejmie. Powinna być jednolita ustawa w całem Państwie co do taks notarjalnych, a wówczas ustaną wszelkie głębokie żale, jakie ludność ma do notarjuszy, zwłaszcza w Królestwie. Jeszcze jedna krótka uwaga — notarjat jest stanem bardzo poważnym, powinien być bardzo poważnie traktowany i nie może być ucieczką dla wysłużonych dygnitarzy.</u>
<u xml:id="u-4.35" who="#DawidSchreiber">Jeżeli wysłużonym dygnitarzom należy się panis bene merentium, to trzeba im go dać w innej formie, a nie dawać notarjat z niekorzyścią i stratą dla ludności.</u>
<u xml:id="u-4.36" who="#DawidSchreiber">Ostatni dział z zakresu działania Ministerstwa Sprawiedliwości — to jest więziennictwo. Tu należy, stwierdzić, że z pewnością dalecy jeszcze jesteśmy od idealnych stosunków, ażebyśmy mogli ze spokojem stwierdzić, że stosunki w naszych więzieniach, wogóle w więziennictwie, są zadowalające. Ale nie ulega wątpliwości, że w ostatnich czasach mamy duży postęp w tym kierunku i że Ministerstwo Sprawiedliwości zadaje sobie dużo pracy, ażeby w tym zakresie wprowadzić europejskie, cywilizowane stosunki. Przedewszystkiem liczba więźniów znacznie się zmniejszyła z powodu wprowadzenia ustawy o amnestji. Wystarczy nadmienić, że dnia 1 Iipca 1928 r., a zatem bezpośrednio przed amnestją, było 29.352 więźniów, zaś dnia 1 sierpnia 1928 r. po wykonaniu amnestji już było tylko 20.561. Niestety, muszę dodać jeszcze trzecią cyfrę, że dnia 1 stycznia 1929 r. było już znowu 25.045 więźniów. To jest, zdaje mi się, zbyt wysoka cyfra, a jeszcze bardziej, jeżeli się zważy, że wśród nich liczba więźniów śledczych wynosi 19.229. Liczba zbyt wysoka, wskazująca na to, że u nas w Państwie zbyt się szafuje aresztem śledczym i za mało stosuje się warunkowe uwolnienie i zawieszenie kary. Nie będę powtarzał tego, co jest w pisemnem sprawozdaniu. Naogół chcę zaznaczyć, że tak stan zdrowotny, jak i stan wyżywienia, jak i stan wychowania i opieki duchowej wykazuje bardzo znaczny postęp i należy sobie życzyć, ażeby w tym kierunku dalej szła praca Ministerstwa Sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-4.37" who="#DawidSchreiber">W końcu chcę co do samego budżetu powiedzieć, że preliminarz budżetowy według pierwotnego przedłożenia Rządu wynosił po stronie dochodów ogólną sumę 43.010.975 zł., po stronie wydatków ogólną sumę 116.507.922 zł. Sejm wprowadził pewne zmiany, tak że według uchwały sejmowej mieliśmy dochodu 43.192.975 zł., wydatków 123.174.899 zł.</u>
<u xml:id="u-4.38" who="#DawidSchreiber">Nad zmianami, wprowadzonemi przez Sejm do budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości Komisja Skarbowo-Budżetowa Senatu zastanawiała się głęboko i doszła do przekonania, że pewne zmiany nie były obmyślone należycie, nie były rzeczowo uzasadnione. I dlatego komisja przychodzi do Wysokiej Izby z wnioskiem o restytuowanie pozycyj, które były w przedłożeniu rządowem. A mianowicie są cztery takie zmiany.</u>
<u xml:id="u-4.39" who="#DawidSchreiber">W rubryce wydatków zwyczajnych kwotę 1.000.000 zł., przeznaczoną na podróże służbowe i przesiedlenia, proponuje Komisja Skarbowo-Budżetowa Senatu powiększyć o kwotę 310.000 zł., a zatem powiększyć do kwoty 1.310.000 zł. W rubryce wydatków nadzwyczajnych kwotę 800.000 zł., przeznaczoną na rekonstrukcję ksiąg gruntowych, zmniejszyć o kwotę 400.000 zł., czyli do kwoty 400.000 zł. W rubryce wydatków nadzwyczajnych kwotę 800.000 zł., przeznaczoną na regulację hipoteczną drobnej własności, zmniejszyć o kwotę 400.000 zł., czyli do kwoty 400.000 zł. W rubryce dochodów kwotę dochodów z wydawnictw zmniejszyć o kwotę 182.000 zł., czyli do kwoty 1.100.000 zł.</u>
<u xml:id="u-4.40" who="#DawidSchreiber">W imieniu zatem Komisji Skarbowo-Budżetowej Senatu prosiłbym o przyjęcie preliminarza budżetowego Ministerstwa Sprawiedliwości w formie uchwalonej przez Sejm z temi czterema zmianami.</u>
<u xml:id="u-4.41" who="#komentarz">(Głosy: Brawo, brawo.)</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#JulianSzymański">Głos ma s. Makarewicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#JuliuszMakarewicz">Wysoki Senacie! Szanowny p. sprawozdawca budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości poruszył kwestję Komisji Kodyfikacyjnej i aczkolwiek nie miałem pierwotnie zamiaru w tej kwestji głosu zabierać, to jednak ponieważ w tej Wysokiej Izbie jestem jedynym reprezentantem Komisji Kodyfikacyjnej, a nie wiem, czy p. Minister Sprawiedliwości zechce reagować na przemówienie p. sprawozdawcy, ośmielę się w tej kwestji zabrać głos, a to dlatego, żeby sprostować pewne błędne informacje, których udzielił p. sprawozdawca.</u>
<u xml:id="u-6.1" who="#JuliuszMakarewicz">P. sprawozdawca oddał hołd wiedzy członków Komisji Kodyfikacyjnej, za co oczywiście w jej imieniu serdecznie dziękuję, jednak równocześnie przedsięwziął akt bardzo ostrej krytyki, o ile chodzi o wynik prac Komisji Kodyfikacyjnej, bo jest rzeczą jasną, że wartość pewnej instytucji osądza się według wyników jej pracy. P. sprawozdawca nam tutaj oświadczył, że Komisja Kodyfikacyjna pracuje za wolno, że jej członkowie zajmują się zanadto problemami naukowemi, a za mało problemami życiowemi, że spierają się o to, który system dzielnicowy należy uczynić systemem obowiązującym w całem Państwie.</u>
<u xml:id="u-6.2" who="#JuliuszMakarewicz">Otóż, Wysoki Senacie, przedewszystkiem panuje tutaj zasadnicze nieporozumienie, Komisja Kodyfikacyjna nie jest ciałem, powołanem do opracowywania bieżącego ustawodawstwa. Komisja Kodyfikacyjna została powołana przed 10 laty do życia na to, aby stworzyć podwaliny prawa sądowego polskiego, aby opracować kodeks cywilny, kodeks karny, handlowy, kodeks postępowania cywilnego i karnego. To były jej zadania. Proszę Panów, to są rzeczy pierwszorzędnej doniosłości dla Państwa i dlatego właśnie projekty tych ustaw nie mogą być robione na kolanie. Ustawodawstwo bieżące musi być robione pośpiesznie, oczywiście, ale ustawodawstwo tego rodzaju, jak to, które miałem zaszczyt tutaj wymienić, zostaje nie na lata, ale na dziesiątki lat. Szanowna Izba wie o tem doskonale, jakiem poważaniem wiekowem cieszy się kodeks cywilny Napoleona. Wysoka Izba wie o tem doskonale, że kodeks cywilny, obowiązujący w dawnem państwie austryjackiem, pochodził z r. 1811; i znamy szereg innych ustaw, które obowiązują do dziś, chociaż wydane były bardzo wiele lat temu. Jeżeli te ustawy obowiązują, to obowiązują dlatego, ponieważ były dobrze skodyfikowane.</u>
<u xml:id="u-6.3" who="#JuliuszMakarewicz">Proszę Panów, przed niczem więcej nie mógłbym przestrzegać społeczeństwo polskie, jak przed tem, aby wywierało nacisk, presję na Komisję Kodyfikacyjną z tym skutkiem, żeby jej dzieła ukazywały się zawcześnie.</u>
<u xml:id="u-6.4" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-6.5" who="#JuliuszMakarewicz">Ja mogę już dziś przytoczyć przykłady, co znaczy pośpiech. Ministerstwo Sprawiedliwości podziela, zdaje się, zapatrywania pana sprawozdawcy, gdyż wywarło nacisk na Komisję Kodyfikacyjną w jednym kierunku, aby jak najprędzej dostać procedurę karną, i znaleźli się w Komisji Kodyfikacyjnej ludzie, którzy zdecydowali się na to, aby procedurę karną, jeszcze nie przetrawioną, wypuścić. Rezultat był ten, że ta nieprzetrawiona procedura dostała się do Ministerstwa Sprawiedliwości, które urządziło u siebie specjalną komisję rządową dla jej poprawienia, bo już samo zorjentowało się, że trzeba ją poprawić. Następnie w formie dekretu tę procedurę ogłoszono i dziś w rozmaitych ciałach naukowych, gdzie zasiadają nietylko ludzie nauki, ale także praktyki, dyskusja wykazała, że ustawa ta została zawcześnie wydobyta z Komisji Kodyfikacyjnej i zawcześnie w formie dekretu ogłoszona. Są w ustawie tej wręcz sprzeczności, są niejasności. Proszę Panów, Komisja Kodyfikacyjna nie jest na to. aby tego rodzaju ustawy wypuszczać.</u>
<u xml:id="u-6.6" who="#JuliuszMakarewicz">O ile rozchodzi się o kwestję t. zw. partykularyzmu, o którym mówił szanowny pan sprawozdawca, to muszę stwierdzić, że rzeczywiście w Komisji Kodyfikacyjnej ścierają się pewne poglądy i pewne prądy, które pozostają niewątpliwie w związku z tem, że prawnicy, tam zasiadający, należą do różnych dzielnic. Ale nie rozchodzi się o kwestję narzucenia ustawodawstwa jednej dzielnicy całemu Państwu, tylko to są różnice mentalności jurydycznej. Niestety każdy z nas wychował się w pewnej mentalności jurydycznej. Te mentalności bardzo się między sobą różnią. Niema wątpliwości, że to się przyczynia do pewnego opóźnienia prac w Komisji Kodyfikacyjnej, gdyż te prądy muszą tak długo z sobą ścierać się, aż do pewnego porozumienia dojdzie. Ale na to niema rady, żadna rezolucja nic nie pomoże. Oczywiście, że o wiele łatwiej jest skodyfikować w państwie, gdzie jest jedna mentalność, aniżeli w państwie, gdzie są trzy mentalności jurydyczne i trzy szkoły jurydyczne.</u>
<u xml:id="u-6.7" who="#JuliuszMakarewicz">O ile chodzi o kwestję zawodów prywatnych, o zwolnienie członków Komisji Kodyfikacyjnych od prywatnych zajęć i o rozmaite inne wnioski, nie będę się niemi zajmował, dlatego, że chcę zwrócić uwagę Wysokiej Izby na inną sprawę.</u>
<u xml:id="u-6.8" who="#JuliuszMakarewicz">Dnia 22 czerwca 1928 r. przy sposobności ostatniej debaty budżetowej, miałem zaszczyt zaproponować Wysokiej Izbie do przyjęcia rezolucję, którą Wysoka Izba raczyła uchwalić. Rezolucja ta opiewa:</u>
<u xml:id="u-6.9" who="#JuliuszMakarewicz">„Senat wzywa Rząd do jak najszybszego wprowadzenia „zakładów dla niepoprawnych”, zgodnie z projektem części ogólnej kodeksu karnego, opracowanego przez Komisję Kodyfikacyjną Rzeczypospolitej Polskiej, a zarazem wzywa do rozpoczęcia przygotowań w kierunku wprowadzenia innych zakładów o charakterze „środków zabezpieczających”, tudzież zakładów wychowawczo-poprawczych dla przestępców nieletnich”.</u>
<u xml:id="u-6.10" who="#JuliuszMakarewicz">Od tego czasu upłynął szereg miesięcy, w Ministerstwie Sprawiedliwości zaszły pewne zmiany personalne.</u>
<u xml:id="u-6.11" who="#JuliuszMakarewicz">Pan Wiceminister Car jest dzisiaj Ministrem Sprawiedliwości. Kiedy niedawno zapytywałem jednego z przedstawicieli Ministerstwa, jak kwestja tej rezolucji się przedstawia, otrzymałem relację niepokojącą, otrzymałem wiadomość, iż Ministerstwo nie ma czasu tą sprawą się zająć, bo przygotowywało rozporządzenia wykonawcze do ustroju sądownictwa, a obecnie czyni to samo dla dekretu o postępowaniu karnem.</u>
<u xml:id="u-6.12" who="#JuliuszMakarewicz">Wobec tego musimy stwierdzić, że rezolucja Wysokiego Senatu została bez echa, gdzieś utonęła w odmętach protokułów. Mimo tego nie zdaje mi się, żeby sprawa ta mogła wziąć ten obrót, jaki Ministerstwo Sprawiedliwości jej wyznacza. Dlatego postanowiłem sobie zainteresować dziś Wysoką Izbę, a także p. Ministra Sprawiedliwości, którego mam zaszczyt tutaj na ławach rządowych widzieć, zainteresować pewnemi zjawiskami, które pozostają z tą sprawą w ścisłym bardzo związku.</u>
<u xml:id="u-6.13" who="#JuliuszMakarewicz">Niewątpliwie wiadomo Wysokiej Izbie, że w Państwie Polskiem statystyką kryminalną zajmuje się specjalny urząd. Do niedawna statystyka kryminalna należała do agend Ministerstwa Sprawiedliwości, dziś została ta agenda przeniesiona do specjalnego oddziału Głównego Urzędu Statystycznego. Kwartalnik statystyczny (wydawany przez Główny Urząd Statystyczny) z roku 1927 podaje nam cyfry, dotyczące przestępczości z roku 1923. Jak wiadomo, zawsze pewien okres czasu musi upłynąć, zanim cyfry dostarczona przez niższe instancje ulegną pewnemu przerobieniu naukowemu. Cyfry te dotyczą średniej i ciężkiej przestępczości, o drobnej przestępczości niema mowy, mimo to, cyfry te są przerażające. Okazuje się, że na terenie centralnych i wschodnich województw skazano w roku 1923 ogółem 50.398 osób, z tego poprzednio karanych trzykrotnie było 609 osób, czterokrotnie i więcej — 463. W województwach zachodnich i na Górnym Śląsku skazano w 1923 r. 23.284 osoby, z tego trzykrotnie karanych było 183 osoby, czterokrotnie i więcej 412. W województwach południowych i na Śląsku Cieszyńskim było ogółem karanych 57.614. z tego uprzednio karanych trzykrotnie 454, a czterokrotnie i więcej 1.060. Jeżeli zliczymy ilość tych osób, poprzednio karanych za przestępstwa średnie i ciężkie w całem Państwie, to okazuje się, że trzykrotnie karanych było 1.246, czterokrotnie karanych i więcej 1.935, razem 3.181 osób, co najmniej trzykrotnie karanych.</u>
<u xml:id="u-6.14" who="#JuliuszMakarewicz">Te cyfry należy sobie uprzytomnić. Ci ludzie skazani obecnie byli poprzednio karani 3, 4, 5 i 6 razy, to są recydywiści. Jak uczy doświadczenie, cni nie poprzestaną na ponownem ukaraniu, lecz po wypuszczeniu na wolność ponownie będą się dopuszczali czynów karygodnych. Osobno należy wspomnieć o recydywistach nieletnich. Jakkolwiek zdawaćby się mogło, że pojęcie nieletniego z pojęciem recydywisty nie bardzo się godzi, to jednakże takich nieletnich recydywistów było 748. Może sobie Wysoka Izba wyobrazić, że z tych nieletnich recydywistów nic już innego nie wyrośnie, jak tylko przestępcy zawodowi.</u>
<u xml:id="u-6.15" who="#JuliuszMakarewicz">Nasuwa się oczywiście pytanie, za jakie przestępstwa karano tych ludzi poprzednio. Na to pytanie statystyka oficjalnie nie daje nam odpowiedzi, można tylko w formie hipotetycznej, na podstawie ostatniego zasądzenia, wytworzyć sobie obraz, za co prawdopodobnie karano ich poprzednio. Otóż dowiadujemy się, że w 1923 r. takich recydywistów ukarano za kradzież 1811 osób. Nie liczę tu kradzieży przy okolicznościach obciążających, bo takich było 600 dalszych. Recydywiści złodzieje to są oczywiście przestępcy zawodowi, dla nich kradzież to jest źródło dochodu, żywioł. To są ludzie, którzy kraść będą zawsze, gdy tylko będą na wolności i o ile nie przejdą do postaci gwałtowniejszej, jak rabunek. Zawodowych rozbójników było w 1923 r. 51. Złodzieje zawsze kraść będą, o ile nie przejdą do zbrodni bardziej wyrafinowanej, jak oszustwo. Oszustów zawodowych było w tym 1923 r. 71. Ale zapytamy, czy może rok 1923 był rokiem wyjątkowym? Zdaje mi się, że tak nie było.</u>
<u xml:id="u-6.16" who="#JuliuszMakarewicz">Sięgnijmy do źródeł innych, do „Rocznika Statystycznego” z r. 1928, który podaje nam już nie ilość osób karanych, ale ilość przestępstw zameldowanych i stwierdzonych urzędowo przez dochodzenia policyjne. Okazuje się z tych cyfr, że w latach od 1923 do 1927 mamy stały wzrost przestępczości wogóle, za czem idzie niewątpliwie równolegle wzrost przestępczości zawodowej. Stwierdzono policyjnie dokonanie w latach 1923–1927 faktów kradzieży kasowych z włamaniem, — cyfry będę podawał w kolejności chronologicznej: 195, 158, 202, 258, 273; oszustwa: 11.805 (tu wliczone są już prawdopodobnie także drobne oszustwa: 13.279, 15.206, 18.886, 21.704; fałszowanie pieniędzy: 322, 1.002, 1275, 2.603, 3.709; sprzeniewierzenia: 2.931, 3.953, 3.072, 3906; podpalenia: 1.603. 1.689, 2.077. 2.218, 2.094).</u>
<u xml:id="u-6.17" who="#JuliuszMakarewicz">Zdaje mi się, że nie ulega żadnej wątpliwości, że fala przestępczości rośnie i to rośnie w sposób zastraszający.</u>
<u xml:id="u-6.18" who="#komentarz">(Głos: Z nędzą razem.)</u>
<u xml:id="u-6.19" who="#JuliuszMakarewicz">To są cyfry ogłoszone, publicznie dostępne. Oprócz tego otrzymałem prywatnie z Głównego Urzędu Statystycznego cyfry, dotychczas drukiem nie ogłoszone, które są przygotowane dopiero do publikacji. To są cyfry, dotyczące osób skazanych z lat 1924/25. Nie będę tych cyfr odczytywał, mogę tylko stwierdzić, że z tych cyfr wynika to samo, co z cyfr, dotychczas Wysokiej Izbie przedstawionych.</u>
<u xml:id="u-6.20" who="#JuliuszMakarewicz">Powstaje pytanie, co wobec tych cyfr, dowodzących stałego wzrostu przestępczości zawodowej w zakresie oszustw, sprzeniewierzeń, fałszowania pieniędzy, podpalania, podpalania, mającego często na celu ukrycie jakiegoś innego czynu zbrodniczego, co czyni Państwo Polskie? Na to pytanie trzeba dać odpowiedź zupełnie nieprawdopodobną. Państwo Polskie starało się o polepszenie bytu więźniów, co oczywiście jest rzeczą bardzo piękną niewątpliwie; Państwo Polskie starało się o to, żeby jak najmniej więźniów pozostawało w zamknięciu, — to już jest rzecz bardziej niebezpieczna.</u>
<u xml:id="u-6.21" who="#JuliuszMakarewicz">Akcja humanitarna na rzecz poprawienia warunków bytu w więzieniach polskich, prowadzi się w znacznej mierze pod wpływem propagandy zagranicznej naszych przyjaciół, którzy, jak wiadomo, starają się o to, żeby w Polsce było jak najlepiej i ścisłą nad nami roztaczają kontrolę. Różne komisje stwierdziły, że rozmaite oszczerstwa, szerzone celowo za granicą o znęcaniu się nad więźniami, nie mają żadnej podstawy.</u>
<u xml:id="u-6.22" who="#JuliuszMakarewicz">Akcja uwalniania więźniów, względnie niedopuszczania do zamykania ich w więzieniach, szła kilkoma korytami. Doskonałym środkiem do tego celu było stosowanie amnestji. I tak statystyka z r. 1923 wykazała uwolnionych w drodze amnestji 13.830 osób. Wśród tego było skazanych za kradzież 6.791, a skazanych za paserstwo 1.009. To samo zjawisko spotykamy w r. 1928. Sprawozdanie szanownego pana sprawozdawcy budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości daje temu wyraz, przed chwilą nam te cyfry odczytał. Był to wpływ amnestji z r. 1928. Widzieliśmy tam zmniejszenie gwałtowne o 6.000 osób zamkniętych, na to, ażeby po upływie pół roku znowu cyfra ta podniosła się.</u>
<u xml:id="u-6.23" who="#JuliuszMakarewicz">Drugim sposobem było stosowanie warunkowego zwolnienia od reszty kary, które stosuje się we wszystkich dzielnicach na podstawie rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z r. 1927. Trzecim środkiem było warunkowe zawieszenie wykonania kary, oparte na ustawie o t. zw. warunkowem wstrzymaniu kary. Niewątpliwie obie te instytucje, które w tej chwili wymieniłem, warunkowego zwolnienia od reszty kar i warunkowego wstrzymania wykonania kary, są racjonalne — nikt tego krytykować nie będzie. Lecz na to, aby te racjonalne instytucje spełniały swoje zadanie, potrzeba jednej rzeczy, na to potrzeba koniecznie, aby warunkowo zwolniony, lub ten człowiek, do którego zastosowano warunkowe wstrzymanie wykonania kary, pozostawał pod opieką na czas owej próby, jak to dzieje się w tych społeczeństwach, w których instytucje te należycie zrozumiano. Niestety, — nie czynię z tego zarzutu p. Ministrowi Sprawiedliwości, ani Rządowi, raczej społeczeństwu, — niestety, w naszem społeczeństwie nie mamy ludzi, ani skłonnych, ani zdolnych do wykonywania tego rodzaju kontroli. Wskutek tego te instytucje nie są instytucjami polityki kryminalnej, są tylko zwykłemi instytucjami uwalniania więzień od nadmiernej ilości więźniów. Te instytucje spełniają tę samą rolę, którą spełnia owa amnestja, tak często u nas W Polsce stosowana.</u>
<u xml:id="u-6.24" who="#JuliuszMakarewicz">Proszę Wysokiej Izby, oczywiście, że te środki walki z przestępczością nie prowadzą do celu. To są paljatywy, które zmniejszają tylko ilość więźniów, ale ludzie, którzy przestępstwa popełniają i popełniają je w sposób zawodowy, temi środkami nie dadzą się powstrzymać od dokonywania czynów karygodnych.</u>
<u xml:id="u-6.25" who="#JuliuszMakarewicz">Dla zobrazowania, jak daleko idzie Państwo Polskie w humanitarnem postępowaniu z więźniami, podnieść należy także instytucję urlopów więziennych. Pomysł ten, pierwotnie wprowadzony tylko dla byłego zaboru rosyjskiego, rozciągnięto na cale Państwo, uzyskał on obecnie w całem Państwie prawo obywatelstwa przez wprowadzenie go do ustawy więziennej i do nowej procedury karnej. Trudno iść dalej we względach dla przestępców. Polska przedstawia się w tej chwili tak, jak gdyby była pod bezpośrednim wpływem książki Johna Howarda, o stanie więzień, książki z 1777 roku, która w owym czasie zrobiła niesłychane wrażenie. Polska jest dziś państwem najłaskawszem dla przestępców z pośród państw mnie znanych. Nikt w Polsce nie ma dziś odwagi podnieść, że obok przestępców istnieją jednak także ludzie uczciwi, którzy zasługują także na ochronę, że Państwo samo ma dobra, które się stają przedmiotem zamachów i że całe nasze życie gospodarcze szwankuje skutkiem niepewności jutra, niepewności, czy dorobek jednostki lub grupy społecznej nie stanie się jednego dnia łupem bandytów.</u>
<u xml:id="u-6.26" who="#JuliuszMakarewicz">Oczywiście, że nie tutaj jest miejsce do rozwijania planów polityki kryminalnej, do przedstawiania, co na tem polu zdziałały społeczeństwa bardziej postępowe, nie dające się jednak prowadzić na pasku źle zrozumianego sentymentalizmu. Ja chcę się tylko ograniczyć do rezolucji, którą przedkładam Wysokiej Izbie i w której proszę Wysoki Rząd, aby zechciał się zająć sprawą zakładu dla niepoprawnych. Anglja jest krajem, który z dumą przed wojną stwierdził, że opanował wzrost przestępczości. A drogą do tego celu było wydanie ustawy z r. 1908, która z jednej strony załatwiała problem przestępców nieletnich, a z drugiej strony wprowadzała t. zw. zatrzymywanie prewencyjne dla niepoprawnych. Według ustawy angielskiej, sprawca przestępstwa. należącego do kategorji ciężkich zbrodni, jeżeli zostanie stwierdzone, że jest przestępcą z nawyknienia, ma po odcierpieniu kary przejść do zakładu ochronnego na okres od 5 do 10 lat. Sędzia, rozstrzygający o zastosowaniu tego środka, wychodzi z założenia, że z powodu skłonności danego przestępcy do złych czynów, leży w interesie ogółu, by on przez czas dłuższy był pozbawiony wolności.</u>
<u xml:id="u-6.27" who="#JuliuszMakarewicz">Przechodzę do kraju, gdzie wolność ludzka szczególnie wysoko jest ceniona, do Stanów Zjednoczonych. Stany Zjednoczone są społeczeństwem najbardziej optymistycznie odnoszącem się do przestępcy, w którym widzi człowieka. Jest to społeczeństwo, którego cały system penitencjarny jest przeniknięty myślą poprawy, reformacji, zmiany psychicznej przestępcy. Ten system penitencjarny obejmuje system wyroków tylko dlatego, żeby przestępcę poprawić w czasie odbywania kary. Doświadczenie amerykańskie wykazuje, że ten system nie da się zastosować do wszystkich przestępców. Dlatego wprowadza się zakłady dla przestępców o t. zw. częściowej anormalności, gdzie przestępcę zatrzymuje się tak długo, dopóki lekarz nie stwierdzi ustąpienia stanu anormalnego. Stan nowojorski wprowadził w 1926 r. ustawę, mocą której przestępców niepoprawnych skazuje się na więzienie dożywotnie. Oczywiście, że w tej karze dożywotniego więzienia tkwi pierwiastek zabezpieczenia.</u>
<u xml:id="u-6.28" who="#JuliuszMakarewicz">Przed społeczeństwem polskiem otwierają się dwie perspektywy: przykład angielski, albo Stanów Zjednoczonych, jeżeli nic ma być Polska terenem dla popisów zawodowych przestępców całego świata. Rezolucja Wysokiej Izby z 22 czerwca 1928 r. szła po linji angielskiej, ponieważ projekt Komisji Kodyfikacyjnej przewiduje zaniknięcie na lat 5 w specjalnym zakładzie, a nie więzienie dożywotnie. Wysoki Rząd jednakowoż nie uznał za właściwe zastosować się do rezolucji Wysokiej Izby. Mimo to doszły mnie wiadomości półoficjalne, że p. Minister Sprawiedliwości pragnie, ażeby kodeks karny, dzieło Komisji Kodyfikacyjnej, jaknajprędzej wykończyć w tym celu, ażeby mógł przedstawić go Wysokiej Izbie. Kodeks ten jest niewątpliwie gotowy. Jednakowoż kwestją środków zabezpieczających stanowi jego część integralną. Ja nie umiem sobie wyobrazić tego, jak p. Minister Sprawiedliwości chce pogodzić te dwie rzeczy razem: dostać kodeks karny, nie wprowadzając instytucji zabezpieczających, na których kodeks karny się opiera. Obawiam się, że p. Minister Sprawiedliwości zechce wprowadzić kodeks karny z opuszczeniem środków zabezpieczających i dopiero w rozporządzeniu wykonawczem pomieści klauzulę, że dopóki tego rodzaju środki zabezpieczające w Państwie Polskiem nie powstaną, odnośne artykuły nie będą miały zastosowania.</u>
<u xml:id="u-6.29" who="#JuliuszMakarewicz">Proszę Wysokiego Senatu! Tego rodzaju operacja chirurgiczna zwichnie całą myśl kodeksu karnego.</u>
<u xml:id="u-6.30" who="#JuliuszMakarewicz">Wybaczy p. Minister, że odczytam z pisma zbliżonego do niego kierunkiem politycznym wywiad z pierwszą kobietą w Polsce na stanowisku sędziego. Z wywiadu tego wynika, że choć to osoba bardzo młoda, ale jednak odrazu zorjentowała się, jako sędzia. Oto jest „Kurjer Poranny” z dnia wczorajszego:</u>
<u xml:id="u-6.31" who="#JuliuszMakarewicz">Pierwsza kobieta w Polsce na stanowisku sędziego. Wywiad z p. Wandą Grabińską. Jest tu pytanie takie: „Jak Pani wyobraża sobie zadania sądu dla nieletnich i rozbudowę tej instytucji?” Odpowiedź:</u>
<u xml:id="u-6.32" who="#JuliuszMakarewicz">„Sąd dla nieletnich bez całego aparatu: izb zatrzymania, zakładów wychowawczych i poprawczych i t. d. wisi w powietrzu. To tak, jakby ktoś pomyślał zadanie lekarza — bez apteki, środków opatrunkowych, szpitala, łóżek itd. A u nas, niestety, tak jest. Dotąd niema nawet izb zatrzymania, choć to rzecz ani niewykonalna, ani koszt wielki!” Panie Ministrze, składam Panu gratulację z powodu nowego sędziego. Przypuszczam jednak, że moja pochwała nie zaszkodzi p. Grabińskiej w jej karjerze sędziowskiej. P. Grabińska, mówiąc o sądzie dla nieletnich, odczula doskonale, że nie wystarczy martwa litera prawa, lecz że muszą być jeszcze specjalne zakłady.</u>
<u xml:id="u-6.33" who="#JuliuszMakarewicz">Proszę Panów, to jest kwestja, która znowu dotyczy stosunku między Wysokim Rządem a Komisją Kodyfikacyjną. Oto. proszę Wysokiego Senatu, jest projekt ustawy o sądach dla nieletnich, który opracowała Komisja Kodyfikacyjna i przedłożyła Wysokiemu Rządowi, w którym to projekcie jest mowa w art. 10 i następnych o środkach wychowawczych, poprawczych i t. d. Wysoki Senat zapewne będzie przypuszczał, że to jest rzecz zupełnie nowa. Otóż śmiem stwierdzić na podstawie urzędowego dokumentu, że ten projekt został przesłany Ministerstwu Sprawiedliwości w dniu 22 grudnia 1921 r. Obawiam się, że to już gdzieś się zaroniło w aktach, i jeżeli p. Minister przypadkiem nie będzie mógł odnaleźć egzemplarza, to ja mogę swoim egzemplarzem służyć.</u>
<u xml:id="u-6.34" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-6.35" who="#JuliuszMakarewicz">Proszę Wysokiego Senatu, jak długo Wysoki Rząd nie przygotuje zakładów zabezpieczających i wychowawczo-poprawczych dla nieletnich przestępców, to cały nowy kodeks karny, o którego szybkie ogłoszenie zabiega p. Minister Sprawiedliwości, będzie, używając terminologji owego sędziego kobiety, wisiał w powietrzu, tak jak wiszą dzisiaj sądy dla nieletnich.</u>
<u xml:id="u-6.36" who="#JuliuszMakarewicz">Dlatego, Wysokie Senacie, proponuję ponowne uchwalenie naszej rezolucji z dn. 22 czerwca r. 1928. Rezolucji tej oczywiście nie będę odczytywał, gdyż miałem zaszczyt przedstawić ją Wysokiej Izbie przed chwilą.</u>
<u xml:id="u-6.37" who="#JuliuszMakarewicz">Obok tego jednak proponuję uchwalenie drugiej rezolucji, zmierzającej do tego, żeby uniemożliwić udzielanie urlopów z więzienia zawodowym przestępcom.</u>
<u xml:id="u-6.38" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-6.39" who="#JuliuszMakarewicz">Wysokiej Izbie pewnie jest znany wypadek t. zw. Hipka Warjata, który przeszedł już do historji. Ów Hipek Warjat był uwolniony z więzienia dla poratowania zdrowia i ten Hipek Warjat był jednym ze wspólników morderstwa przy ul. Foksal w Warszawie.</u>
<u xml:id="u-6.40" who="#komentarz">(Głos: Na całym świecie jest to samo.)</u>
<u xml:id="u-6.41" who="#JuliuszMakarewicz">To są wypadki nie tak bardzo rzadkie. Ten uwolniony z więzienia dla poratowania zdrowia, o ile nie może sam odebrać komuś życie, to przynajmniej stoi na straży, a w każdym razie swojego intratnego zawodu przestępcy zawodowego w zupełności nie porzuca. Tego rodzaju jednostki nie nadają się wcale do stosowania instytucji urlopów więziennych.</u>
<u xml:id="u-6.42" who="#JuliuszMakarewicz">Dlatego proponuję następującą rezolucję: Senat wzywa Rząd do wniesienia projektu ustawy nowelizującej art. 540 t. j. rozporządzenia Pana Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 19 marca 1928 r. pozycja 313 t. zn. nowej procedury karnej, która wchodzi w życie od 1 Iipca 1929 r., t. zn, za kilka miesięcy, w tym kierunku, że ten przepis niema mieć zastosowania do recydiwistów przestępców zawodowych i nałogowych.</u>
<u xml:id="u-6.43" who="#komentarz">(Oklaski. Głos: Nałogowych?)</u>
<u xml:id="u-6.44" who="#JuliuszMakarewicz">To jest specjalna kategorja.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#JulianSzymański">Głos ma s. Posner.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#StanisławPosner">Wysoka Izbo Senatorska! Ja bardzo przepraszam, że w tak ważnych sprawach jak te, które się w obecnej chwili przed tą Izbą toczą, zabieram głos, oświadczając z góry, że będę się streszczał. Panowie wiecie, że tam za mną stoi gilotyna, gdzie zapisuje się każdą minutę, którą my tutaj wygadamy, i że niestety dla mnie nie zostało już prawie nic czasu, tak że być może, że to jest rzeczą niewłaściwą, że ja wogóle głos zabieram. Może być, że tutaj w tej Wysokiej Izbie byłby taki kolega, któryby powiedział: żeby on choć raz nie mówił.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-8.2" who="#StanisławPosner">Niestety, nie mogę tak zrobić i muszę powiedzieć choć kilka słów.</u>
<u xml:id="u-8.3" who="#komentarz">(Głos: Za długa przedmowa.)</u>
<u xml:id="u-8.4" who="#StanisławPosner">Przepraszam nie słyszałem, ale już mnie Pan krytykuje, a nie wie Pan jeszcze co ja powiem. Zresztą to nic nie szkodzi, niech Panowie przerywają, to ja będę miał więcej czasu.</u>
<u xml:id="u-8.5" who="#StanisławPosner">Proszę Panów, Ministerstwo Sprawiedliwości jest ogrodnikiem na olbrzymim folwarku. Ja, niestety, z tego olbrzymiego folwarku mogę sobie dziś wybrać tylko jedną grządkę i o tej grządce powiem tylko parę słów, bo nie mogę się ograniczać do samych ogólników.</u>
<u xml:id="u-8.6" who="#StanisławPosner">Zanim to zrobię, muszę tu chociaż parę słów poświęcić uczonym wywodom mojego znakomitego poprzednika, p. prof. Makarewicza. Ja, niestety, poglądów p. prof. Makarewicza w wielu bardzo rozdziałach prawa karnego i wymiaru sprawiedliwości i stosowania kary nie podzielam. Wydaje mi się, że te stare teorje są już dziś bardzo stare, bo idą od Beccarji i od owego Johna Howarda, o którym p. prof. Makarewicz mówił, jako że on jest dziś patronem wymiaru sprawiedliwości w Polsce. Ja byłbym bardzo szczęśliwy, gdyby tak było, ale niestety tak nie jest, bo zdaje mi się, że wymiar sprawiedliwości nasz nie jest pod niczyim patronatem. Instytucja patronatu w Polsce jest słabo rozwinięta i jest zupełnie niewspółmierna z temi olbrzymiemi zadaniami, które przed nią stawia życie. Jeżeli tak jest, to dlatego — przyczyna jest bardzo prosta — że nie mamy dostatecznych funduszów na to, aby ta instytucja olbrzymia, która w innych starszych krajach odgrywa olbrzymią rolę, u nas się rozwinęła. Nie jesteśmy w stanie tych patronatów rozwinąć i to samo dotyczy bardzo wielu zarzutów i zastrzeżeń, które p. s. Makarewicz naszemu wymiarowi sprawiedliwości zarzucił.</u>
<u xml:id="u-8.7" who="#StanisławPosner">P. prof. Makarewicz mówił: My, Komisja Kodyfikacyjna, ułożyliśmy ustawę o sądach dla nieletnich jeszcze w 1920 roku. Myśmy złożyli ją p. ministrowi sprawiedliwości w 1921 r. i minister sprawiedliwości nawet jakoby zapomniał o tem, że ta ustawa istnieje. Ja miałem sposobność nieraz sprawdzić, że w Ministerstwie Sprawiedliwości nietylko minister, ale wogóle nikt nie zapomniał o tem, że istnieje ustawa dla nieletnich; ale jeżeli ta ustawa nie została przez Rząd, nie przez Ministra Sprawiedliwości, lecz przez cały Rząd zgłoszona do laski marszałkowskiej Sejmu, to dla bardzo prostej przyczyny, że wykonanie tej ustawy wymaga tak olbrzymich środków, i że ustawa ta tylko wtedy będzie miała sens i znaczenie, jeżeli te właśnie z nią związane instytucje będą zbudowane, a Rząd do dziś dnia, albo do wczorajszego dnia wychodził z tego założenia, że on nie jest w stanie wziąć na siebie odpowiedzialności wprowadzenia tej ustawy, nic mając środków na jej wykonanie. Tu jest sedno rzeczy.</u>
<u xml:id="u-8.8" who="#StanisławPosner">I w tej chwili przechodzę do tego, czem mogę zająć Panów uwagę. Panowie usłyszą wtedy, kiedy będą odczytywane w poniedziałek rezolucje, a także, kiedy będzie głosowanie nad budżetem, że wpłynęła w ciągu naszej dyskusji budżetowej moja rezolucja, która, zdaje się. będzie miała poparcie całego senatu.</u>
<u xml:id="u-8.9" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Tak jest.)</u>
<u xml:id="u-8.10" who="#StanisławPosner">Jak Wicemarszałek Gliwic, przewodniczący Komisji Skarbowo-Budżetowej powiedział nam już na samym początku naszych obrad nad preliminarzem, dotyczy ona pewnej zmiany, którą ma wprowadzić do budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości, zresztą w zgodzie z p. Ministrem Sprawiedliwości, aby pewną pozycję podzielić na dwie części i z tej pozycji 100.000 złotych odliczyć na rachunek koniecznych reform w zakresie instytucji zwanej Studzieńcem.</u>
<u xml:id="u-8.11" who="#komentarz">(Brawa.)</u>
<u xml:id="u-8.12" who="#StanisławPosner">Nie mam potrzeby Panom wyjaśniać, co to jest Studzieniec, albowiem niedawno bardzo skandaliczny proces, który się toczył przed Sądem Okręgowym w Warszawie, ujawnił takie rzeczy, od których wstrząsnęło się sumienie publiczne u nas. Otóż Ministerstwo Sprawiedliwości, które ma także sumienie, ośmielam się także wprowadzić ten termin do naszej dyskusji.</u>
<u xml:id="u-8.13" who="#komentarz">(S. Makarewicz: Nikt nie kwestjonuje.)</u>
<u xml:id="u-8.14" who="#StanisławPosner">Cieszy mnie, że p. senator Makarewicz podziela ten pogląd.</u>
<u xml:id="u-8.15" who="#komentarz">(S. Makarewicz: Często.)</u>
<u xml:id="u-8.16" who="#StanisławPosner">Ministerstwo również zareagowało na to straszne nieszczęście, którego dramatyczny przebieg uzewnętrznił się w procesie warszawskim, powiedziało sobie, że za każdą cenę musi przystąpić do odbudowy czy zbudowania na nowo tego zakładu, którego był ładnym pomysłem ofiarodawcy p. Kickiego, ale z biegiem lat został doprowadzony do takiej ruiny, jaka ujawniła się nam na tym procesie.</u>
<u xml:id="u-8.17" who="#StanisławPosner">Należę również do prawników, którzy podzielają ten pogląd, i uważam, że niema takich środków, których należałoby poskąpić na uzdrowienie takiej instytucji. P. sen. Makarewicz nie zaprzeczy wcale temu, że należy nieletnim przestępcą się zajmować, przedewszystkiem po to, ażeby go wychować, żeby go wykierować na pożytecznego członka społeczeństwa, nauczyć go pracować, nauczyć go myśleć. Do tego oczywiście taki zakład jest przedewszystkiem powołany.</u>
<u xml:id="u-8.18" who="#StanisławPosner">P. Minister był tak grzeczny, że zaprosił mnie do komisji specjalnej, do komisji ministerjalnej, która została wyekspediowana do Studzieńca nie w charakterze pensjonarzy,...</u>
<u xml:id="u-8.19" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-8.20" who="#komentarz">(Głos: Za starzy.)</u>
<u xml:id="u-8.21" who="#StanisławPosner">...ale dla zbadania tego, co się tam dzieje. Myśmy badali tę instytucję i stwierdziliśmy to, co można było w ciągu jednego krótkiego dnia zimowego stwierdzić. O tym obrazie piekielnym, o tej gehennie, która, jak straszny kinematograf rozwinęła się przed sądem warszawskim, o tem dziś w Studzieńcu niema już wcale mowy. Z tych sadystów, z tych łajdaków, którzy znęcali się bez najmniejszego powodu, bez tytułu, bez celu nad nieszczęśliwemi dziećmi, które tam były przez sądy odsyłane, śladu żadnego już niema. Jest tylko jedna straszna rzecz, jeden wróg dzieci, który pozostał na miejscu, to jest nędza, to jest brak środków w Studzieńcu. Są jeszcze dzisiaj budynki nie pokryte dachem, budynki bardzo potrzebne, budynki poprostu konieczne.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#JulianSzymański">Panie Senatorze, już się czas skończył.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#StanisławPosner">Panowie widzą, w jakiej sytuacji znajduje się człowiek, który chce prawdę mówić o Studzieńcu.</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-10.2" who="#StanisławPosner">Bardzo wiele osób znęca się nad zarządem Studzieńca, a nawet nad samym Ministerstwem Sprawiedliwości, bo zawsze musi być ktoś winowajcą, no więc jest winowajca — to jest tak jak dla dziecka stół, o który się uderzy. Minister jest winowajcą, bo on nie przewidział, nie zrobił, ale z czego on ma to zrobić, gdzie jest ten budżet, który mu Izby prawodawcze wyznaczyły na to, ażeby mógł tę rzecz wykonać — o to się nikt nie spyta. Proszę Panów, otóż Studzieniec znajduje się na tak zwanej linji Rawki. Panowie sobie przypominają z czasów wojny, co się w r. 1914 i 1915 w tych dzielnicach działo. Z tego Studzieńca, który istniał przed wojną, nic nie zostało. Trzeba go było zupełnie odbudować. Są tam dzisiaj jeszcze po 10 latach budynki nie pokryte wcale, budynki pomyślane jako refektarze dla odżywiania tych dzieci. A dzisiaj 230 pensjonarzy w tym Studzieńcu, te dzieci nie mają gdzie jeść, przez 6, 8 miesięcy jedzą na wolnem powietrzu i w deszcz i w słotę, ale w zimowych miesiącach, gdy już absolutnie nie można ich wygnać na wolne powietrze, jadają w sypialniach. Każdy człowiek rozumie, że ze stanowiska hygjeny to jest niedopuszczalne. Te budynki jeszcze nie są pokryte, trzeba je pokryć i mnóstwo innych rzeczy zrobić, ażeby ten Studzieniec mógł stanąć na wysokości zadania, ażeby mógł być podobny do takich instytucji, które istnieją na zachodzie. Uważam, że nie można skąpić na to pieniędzy. To jest najbardziej produktywny wydatek ze stanowiska nawet tych idei, które p. Makarewicz był łaskaw nam tu wyłożyć. Bo my stoimy na stanowisku, że wśród tych przestępców są tacy, których można, a więc należy uzdrowić, i uczynić z nich użytecznych członków społeczeństwa. Uważamy, że w tej olbrzymiej gromadzie dzieci, która znajduje się dzisiaj w Studzieńcu, jest wiele, mnóstwo elementów, które się zupełnie przypadkowo dostały do tego zakładu, przypadkowo, dlatego, że je wychowała ulica, a nie rodzina, dlatego, że je wychowała ulica, a nie szkoła, i z tych dzieci można zrobić pożytecznych obywateli kraju.</u>
<u xml:id="u-10.3" who="#StanisławPosner">I dlatego proszę Panów, w tej sytuacji, kiedy już Sejm o tej rzeczy nie może decydować, ponieważ ten budżet dawno już z Sejmu wyszedł, pozostaje nam tylko jedna rzecz, jedna operacja chirurgiczna, to jest podzielenie pewnej sumy już u nas przez Komisję Budżetową uchwalonej, a dotyczącej sprawy hipotek włościańskich w Kongresówce, na dwie części i wyłączenie z tych 400.000 kwoty 100.000 na cele inwestycyj w Studzieńcu. Proszę Panów, jest to minimum, jest to kropla w morzu, bo żeby ze Studzieńca uczynić instytucję godną Rzeczypospolitej Polskiej, instytucję podobną do podobnych instytucyj istniejących w Niemczech, w Belgji czy w Szwajcarji, na to trzeba będzie znacznie większych sum, i ja mam nadzieję że do przyszłego budżetu p. Minister Sprawiedliwości wprowadzi o wiele większe, niewspółmiernie większe postulaty i nie wątpię ani chwili, że ten Wysoki Senat spełni swój obowiązek społeczny i narodowy i tych środków nie poskąpi.</u>
<u xml:id="u-10.4" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Ale czy Panowie będziecie głosować za budżetem?)</u>
<u xml:id="u-10.5" who="#StanisławPosner">Proszę Panów, ja widzę z tego przyjęcia, jakie zupełnie wyjątkowo ma dzisiaj moje przemówienie, że, Panowie już dziś uchwaliliście to, czego p. Minister będzie żądał w przyszłym roku.</u>
<u xml:id="u-10.6" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Ale czy Panowie będą głosowali za budżetem?)</u>
<u xml:id="u-10.7" who="#StanisławPosner">To Wy będziecie w poniedziałek głosować nad tem.</u>
<u xml:id="u-10.8" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Ale czy Panowie będziecie głosować?)</u>
<u xml:id="u-10.9" who="#StanisławPosner">Proszę Pana, to jest zupełnie inna sprawa. Ja nie wiem, bardzo być może, że w przyszłym roku będziemy głosować za budżetem.</u>
<u xml:id="u-10.10" who="#komentarz">(Głos: Tylko w przyszłym roku, a tego roku nie?)</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#JulianSzymański">Głos ma s. Perzyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#StefanBolesławPerzyński">Wysoki Senacie! Ministerstwo Sprawiedliwości i sądy polskie jest to w niepodległej Polsce najstarsza instytucja, najstarszy jak się to mówi o ministerstwach, resort, który działa na ziemiach polskich, oczywiście, jeżeli chodzi o te instytucje państwowe, które sam naród stworzył. I chociaż resort ten jest jak powiedziałem, w niepodległej Polsce najstarszym, to jednak dotąd zarówno o budżecie Ministerstwa Sprawiedliwości jak i o działalności Ministra Sprawiedliwości mało się w Izbach ustawodawczych mówiło. I ta dopiero kadencja, i dopiero te lata, te ostatnie czasy absorbują uwagę Panów i uwagę niejednokrotnie kraju całego zarówno osobą Ministra Sprawiedliwości jak i przedmiotem i terenem jego działalności.</u>
<u xml:id="u-12.1" who="#StefanBolesławPerzyński">To oczywiście wskazuje, że w resorcie tym, że tej gałęzi życia państwowego Polski rozpoczęła się nader ożywiona działalność i to, uważam, musimy zapisać na dobro obecnego Ministra Sprawiedliwości, że umiał zdobyć się na tyle energji, dać taką masę pracy, iż swoim resortem, dziedziną swojej pracy, jakością i olbrzymią ilością tej pracy umiał zainteresować cały kraj, całe Państwo, umiał poruszyć jak najszersze warstwy opinji publicznej.</u>
<u xml:id="u-12.2" who="#StefanBolesławPerzyński">To, czemu przedewszystkiem poświęcił zarówno moc pracy, wiedzy jak i energji p. Minister Sprawiedliwości, to była dziedzina ustawodawstwa, dziedzina, do której niejako tęsknimy, i to tęsknimy w całej powszechności życia polskiego, albowiem z trzech zaborów, z trzech rozdarć, uwolnione ziemie polskie, zjednoczone w jedną całość, do dziś nie rządzą się jednem prawem.</u>
<u xml:id="u-12.3" who="#StefanBolesławPerzyński">Unifikacja jest w tej chwili dla życia polskiego, dla pełni tego życia, dla pełni oddechu Państwa rzeczą niezbędną i konieczną. Tę potrzebę zrozumiało i odczuło Ministerstwo Sprawiedliwości i przystąpiło do pracy. I w tej chwili rezultatem tej pracy jest szereg ustawy, które albo już weszły w życie, albo w niedalekiej przyszłości w życie wejdą. Ustawy te tworzą zasadnicze kodeksy, które położą jednolity fundament pod cały gmach życia polskiego, albowiem prawo, a nie co innego, jest regulatorem życia ludzkiego.</u>
<u xml:id="u-12.4" who="#StefanBolesławPerzyński">Pierwszą z tych zasadniczych ustaw jest ustawa, którą Panowie znacie choćby z incydentalnych naszych obrad, mianowicie ustawa o ustroju sądownictwa naszego. Jak każde dzieło ludzkie, ustawa ta mogła wywołać i wywołała najrozmaitsze spory, ale rozumiemy, że namiętność tych sporów wynikała nie z istoty samej ustawy, ale z wielu ubocznych względów i sądzimy przeto, iż słusznie się stało, że ustawa ta weszła w życie i dziś już obowiązuje.</u>
<u xml:id="u-12.5" who="#StefanBolesławPerzyński">Drugą wielką ustawą, jaką zawdzięczamy działalności Ministerstwa Sprawiedliwości i Komisji Kodyfikacyjnej, jest ustawa karna, o której wspominał dziś już p. profesor Makarewicz. Przeciw ustawie tej, jak słusznie p. profesor powiedział, co zresztą podkreśla i krytyka fachowa, mamy najrozmaitsze zastrzeżenia; należy jednak zaznaczyć, że chociaż ustawa ta w niedalekiej przyszłości obowiązującą się stanie, bo już wiosnę mamy, a ustawa w lipcu moc obowiązującą mieć będzie, to jednak nigdzie w ciałach ustawodawczych, nigdzie wśród praktyków sądowników, czy wśród palestry nie powstał jakikolwiek projekt nowelizacji tej ustawy.</u>
<u xml:id="u-12.6" who="#komentarz">(Głos: To bardzo źle.)</u>
<u xml:id="u-12.7" who="#StefanBolesławPerzyński">Możliwe, ale to jest faktem i widocznie te błędy nie są aż tak wielkie, jeżeli życie nie krzyczy o ich natychmiastowe naprawienie.</u>
<u xml:id="u-12.8" who="#komentarz">(Głos: Będzie krzyczało od 1 lipca.)</u>
<u xml:id="u-12.9" who="#StefanBolesławPerzyński">Jeżeli będzie krzyczało, to Sąd Najwyższy z temi rzeczami tak czy inaczej będzie sobie umiał poradzić.</u>
<u xml:id="u-12.10" who="#StefanBolesławPerzyński">Bliską ukończenia jest następna — trzecia z wielkich ustaw — ustawa, która niejako zamyka cykl ustaw o ustroju i wymiarze sprawiedliwości, mianowicie ustawa o postępowaniu cywilnem. W wielkiej części ustawa ta jest już ogłoszona, dostała się już do rąk prawników i mamy nadzieję, że p. Minister Sprawiedliwości potrafi i tę ustawę jak najszybciej w życie wprowadzić.</u>
<u xml:id="u-12.11" who="#StefanBolesławPerzyński">Jak panowie widzą, jest to praca olbrzymia, jest to praca podstawowa i jest to wielki pomnik zarówno prawodawstwa polskiego jak i energji i zrozumienia nakazów życia przez obecnego Ministra Sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-12.12" who="#StefanBolesławPerzyński">Pozatem zaczęło obowiązywać wiele ustaw mniejszych. Ustawy te zunifikowały niektóre bardzo istotne dziedziny życia naszego, jak prawo o zapobieganiu upadłości, jak ustawa czekowa, jak prawo akcyjne i inne. Te rzeczy, które w obrocie handlowym muszą być ujednostajnione, w całem Państwie już, jak Panowie widzą, obowiązują, w życiu działają i życiu temu ułatwiają jego sprawne działanie.</u>
<u xml:id="u-12.13" who="#StefanBolesławPerzyński">Komisja Kodyfikacyjna działa dalej. Komisja Kodyfikacyjna, która teraz zaprosiła i wybrała do swego grona Ministra Sprawiedliwości, p. Ministra Cara, wierzymy, że sprawnie funkcjonować będzie i że w miarę możności przyspieszy tempo swojej roboty, jakkolwiek rozumiemy, jak to już powiedział dzisiaj p. prof. Makarewicz, że praca ta zbyt wartką być nie może.</u>
<u xml:id="u-12.14" who="#StefanBolesławPerzyński">Druga dziedzina, która doznała wielkiej poprawy i to poprawy tak znacznej, że mogła wywołać nadzwyczaj znamienny, a tyle ważki głos p. prof. Makarewicza, to dziedzina naszego więziennictwa. Stwierdzić należy, że więziennictwo u Ministra Sprawiedliwości i Ministerstwa Sprawiedliwości znalazło wielką opiekę i wielkie zrozumienie tej dziedziny życia. Można utrzymywać, żeśmy za daleko poszli w miłosierdziu i dbałości, ale ja myślę, że jeżeli się zważy całokształt warunków naszego życia, jeżeli się zważy tę wielką nędzę, jaka w Polsce bądź co bądź do dziś wśród najszerszych mas ludu panuje, jeżeli się dalej zważy, że postęp gospodarczy musi iść bardzo wolno, bo przecież nie zadarmo byliśmy 10 lat w wojnie na wszystkie strony, musieliśmy się byli wyczerpać, wyczerpały się nasze fundusze, nasze kapitały, i skurczył się nasz dobrobyt — więc dziwić się nie można, że do więzień dziś przychodzą ludzie słabi, ludzie nader często młodzi, a już chorzy. A wszak człowiek skazany na więzienie, to nie jest człowiek skazany na śmierć i gdy dostaje się do więzienia jako chory, to oczywiście jego indywidualne warunki winne być uwzględnione i pomijając wszelki sentymentalizm, należy mieć zrozumienie dla cierpienia ludzkości.</u>
<u xml:id="u-12.15" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-12.16" who="#StefanBolesławPerzyński">I dlatego Minister Sprawiedliwości tą dziedziną interesował się stale.</u>
<u xml:id="u-12.17" who="#StefanBolesławPerzyński">Mamy jednolitą ustawę o więziennictwie dla całej Polski, a osobista ingerencja Ministra Sprawiedliwości w tych rzeczach prawdopodobnie jest Panom doskonale znana, chociażby z tych wywiadów, które on w prasie na ten temat ogłaszał, i sam osobiście, nie na skutek międzynarodowych opiekunów, lecz ażeby mieć o więzieniach należyte pojęcie, wszystkie je corocznie lustruje. To jest rzecz słuszna, to jest rzecz celowa i to jest rzecz przy układzie stosunków naszych niezbędna i za to od nas, prawników, Ministrowi Sprawiedliwości należy się wielkie uznanie.</u>
<u xml:id="u-12.18" who="#komentarz">(Głos: Nietylko prawników, ale całego społeczeństwa.)</u>
<u xml:id="u-12.19" who="#StefanBolesławPerzyński">To nas przedewszystkiem interesuje.</u>
<u xml:id="u-12.20" who="#StefanBolesławPerzyński">Proszę Panów, w tej dziedzinie jest jeszcze do zrobienia bardzo dużo.</u>
<u xml:id="u-12.21" who="#komentarz">(S. Posner: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-12.22" who="#StefanBolesławPerzyński">Słusznie o tej rzeczy mówił zarówno p. prof. Makarewicz, jak i Wicemarszałek Posner, ale ja myślę, że żale kierowane tu do Ministra Sprawiedliwości, są kierowane nie pod właściwym adresem. Myślę, że to wszystko, co powiedział p. prof. Makarewicz, należy skierować nie do Ministra Sprawiedliwości, ale do Ministra Skarbu. 1 dlatego ja chciałbym, aby Panowie nie pozostali pod wrażeniem, jakie musiały wywołać u wszystkich słuchających słuszne zresztą uwagi prof. Makarewicza. Ale, czy Panowie zdajecie sobie sprawę z nadzwyczajnej kosztowności takiego aparatu, o jakim mówił p. profesor Makarewicz? Panowie widzicie, że uporządkowanie jednego zakładu Studzieńca, zakładu zresztą prywatnego, mającego swoją fundację, wymaga kosztów bardzo wielkich. A spróbujcie Panowie dziś przerobić cały system więzień w Polsce, stworzyć domy, które tym tylko ludziom dadzą zarobek, i to wtedy kiedy mamy ludzi borykających się z losem i kiedy mamy ludzi ze wszech miar uczciwych, chcących pracować, a pracy tej znaleźć nie mogących. Porównanie naszych więzień, porównanie opieki nad naszymi byłymi skazańcami, nad tymi, którzy mury więzienne opuszczają, porównanie naszych stosunków z życiem amerykańskiem i angielskiem musi być oczywiście bardzo jaskrawe, już z tej prostej przyczyny, że Ameryka jest skarbnicą złota na cały świat, a my jesteśmy jednymi z najbardziej tego złota potrzebujących. I stąd jaskrawość tych porównań musi być wielka. Ale wszak nietylko w tej dziedzinie mamy dużo do zrobienia, my w każdej dziedzinie sądownictwa odczuwamy wielkie braki i przeprowadzenie reformy jest ze wszech miar pożądane, rozumiemy to jednak doskonale, że ani Minister Sprawiedliwości, ani nawet ciała ustawodawcze, czy nawet najlepsze chęci całego Rządu, nie wiele narazie zrobić są w stanie.</u>
<u xml:id="u-12.23" who="#StefanBolesławPerzyński">Wspominaliśmy o ustroju sądownictwa. Wierny że ta rzecz jest konieczna i niezbędna, a przy omawianiu tej materji godzi się wspomnieć i o samym wymiarze sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-12.24" who="#StefanBolesławPerzyński">Wymiar sprawiedliwości zależy nietylko od dobrych ustaw, zależy też bowiem i od dobrych sędziów i tem dotąd możemy się szczycić i szczycimy. Wszelkie zarzuty, które kiedykolwiek przeciw sądownictwu polskiemu wytaczano, musimy stwierdzić, są niesłuszne i nie płyną z dobrej wiary i dobrej woli. Nie znani wypadku, poza wyjątkami, a wyjątki, jak powiada przysłowie, podkreślają tylko regułę, żeby sądy polskie zawiodły sprawiedliwość. Takich wypadków nie znam, takich wypadków nie było. Prawda, w jakiemś piśmie, w jakiejś gazecie, w ustach jakiegoś p. posła czy senatora może znaleźć się jakiś zarzut, ale wystarczy najdrobniejsza analiza, wystarczy promień światła, nawet promyk światła rzucony na tę sprawę, ażeby unaocznić, że jest ona w istocie zupełnie inna i że alarmy w tym względzie nie mają żadnego realnego oparcia. Prawdą natomiast jest, że sędziowie polscy, a jeżeli można tak powiedzieć, to sądownictwo polskie znajduje się w niesłychanie ciężkich warunkach. Sędziowie to są na swoich posterunkach bohaterowie. Jeżeli przyjrzycie się Panowie nie tym klasom, bo sędziowie klas nie mają, ale tym stopom wynagrodzenia, które otrzymują sędziowie polscy, to na chwilę wydaje się to nieprawdopodobieństwem. Prawnik, który skończył uniwersytet, a więc nie jakiś prawnik domorosły, który po skończeniu uniwersytetu odbył 4 lata przymusowej aplikanturę, zostaje mianowany na najniższy stopień sędziego; po skończeniu gimnazjum, po 4 latach, w najlepszym razie, studjów uniwersyteckich i po 4-letniej aplikacji dostaje aż 300 złotych miesięcznej pensji. Czy Panowie nie uważacie, że ludzie pracujący w takich warunkach zasługują na to, by o nich pamiętać i by o nich dobrze mówić?</u>
<u xml:id="u-12.25" who="#StefanBolesławPerzyński">To są rzeczy, które jak najprędzej należy uregulować. Wiem, że p. Minister Sprawiedliwości sam jest autorem ustawy o uposażeniu sędziów. Wierzymy, że rzecz ta w miarę pierwszej możliwości będzie załatwiona i uregulowana. 1 tak się stało w Polsce, że to sądownictwo, które, jak powiedziałem, jest dobre i wysoko dzierży sztandar sprawiedliwości, jest upośledzone nietylko w osobach sędziów, nietylko w osobach urzędu prokuratorskiego, ale nawet w osobach urzędników, w personelu kancelaryjnym. Klasy sekretarzy, klasy urzędników sądowych są znacznie niższe od klas równorzędnych sekretarzy i równorzędnych funkcjonarjuszów w innych wydziałach, czy to administracji państwowej czy skarbowej. Wiemy, że i tem miał czas zainteresować się i o tem pomyśleć p. Minister Sprawiedliwości i rzecz ta do pewnego stopnia została już uregulowana, albowiem sądownictwu została przydzielona pewna ilość stanowisk niższego personelu wyższej klasy. Rozumiemy jednak, że to wszystko łączy się z polityką skarbową i z równowagą budżetu. Mówiliśmy już o tem, że nikomu obiecywać nie możemy, ale podkreślam, że Minister Sprawiedliwości zdaje sobie doskonale z tego sprawę i życzymy sobie, aby ta sprawa w miarę możności uregulowaną była.</u>
<u xml:id="u-12.26" who="#StefanBolesławPerzyński">To są, proszę Panów, te najistotniejsze rzeczy, o których należało mówić.</u>
<u xml:id="u-12.27" who="#StefanBolesławPerzyński">Ja myślę, że nie od rzeczy będzie wspomnieć, zwłaszcza w związku z przemówieniem p. profesora Makarewicza, iż nie jest jednak takie znowu beznadziejne postawienie sprawy zapobieżenia zarówno recydywie, jak i szerzeniu się przestępstw, jak to się zwykło u nas sądzić. Prawda, — walka z recydywą jest u nas nad wyraz trudna, bo wałka ta jest kosztowna, ale procent recydywy, o którym wspomniał, nie pamiętam kto z pp. posłów w Sejmie i tutaj p. sen. Makarewicz, nie jest u nas tak wielki i nie tak jaskrawo przewyższa procent recydywy w innych państwach europejskich. Ja nie mogę podać w tej chwili cyfr, wypadły mi one z pamięci, ale to nie jest tak zastraszające, jak o tem mówiono. Przestępczość naogół spada, podnosi się tylko w tych wypadkach, które niejako towarzyszą rozwojowi życia. Więc pewien szereg przestępstw sam się powiększa; gdzie się zacznie np. rozwój gospodarczy, tam powiększy się ilość oszustw, bo one powstaną jak każda namiastka, jak każda piana na wartkiej rzece. Nie będzie oszustw handlowych w kraju, w którym niema handlu, nic będzie fałszowania czeków tam, gdzie niema obrotu czekowego. Ale tam, gdzie się zaczyna szybka i gorączkowa praca, duży obrót tam możliwe są oszustwa handlowe, których ilość obecnie wzrosła, ale w sposób naturalny, łatwo dający się wytłomaczyć.</u>
<u xml:id="u-12.28" who="#komentarz">(Głos: Nie będzie kradzieży, gdy nie będzie co kraść.)</u>
<u xml:id="u-12.29" who="#StefanBolesławPerzyński">Kraść zawsze coś można, a jeżeli nie będzie ludzi głodnych, to wtedy nie będzie kradzieży i wtedy będzie można podnieść kary za przestępstwa przeciw cudzej własności.</u>
<u xml:id="u-12.30" who="#StefanBolesławPerzyński">Mniemam, że w tym momencie należy wrócić jeszcze do jednej sprawy, poruszonej przez p. prof. Makarewicza, do zwalniania więźniów na urlopy i skracania kary przez wypuszczenie z więzień przed upływem odbycia całkowitej kary. Należy też powiedzieć parę słów i o wyrokach, których wykonanie zostaje zawieszone na przeciąg lat kilku. Te wszystkie trzy instytucje są w Polsce stosowane od niedawna, bo dopiero przepisy przechodnie do kodeksu karnego w r. 1917 pierwszy raz je u nas wprowadziły. I proszę Panów, trzeba być prawnikiem praktykiem, przedewszystkiem kryminalistą, ażeby wiedzieć jak wielkiem dobrodziejstwem jest ustawa o zawieszeniu wykonania kary. Wielu ludzi najniepotrzebniej siedziałoby w kryminale, gdyby ta ustawa na ziemiach polskich nie obowiązywała. Mnóstwo jest takich wypadków, że człowiek staje się przestępcą, jeżeli nie mimowoli, to wbrew najlepszym swoim chęciom i intencjom. Tych ludzi skazywać na karę pozbawienia wolności, a niejednokrotnie na karę więzienia trzeba, ale wykonać na nich tę karę, znaczyłoby raz na zawsze wytrącić ich z życia. Przepis ten daje jaknajlepsze rezultaty.</u>
<u xml:id="u-12.31" who="#StefanBolesławPerzyński">Skracanie kary, przedterminowe zwalnianie ma też swoje głębokie usprawiedliwienie. Jak powiedziałem, przebywanie w więzieniu obecnie jest daleko ostrzejsze i surowsze, niż dawniej. Teraz kara jest zawsze znacznie dotkliwsza, albowiem natrafia na organizm wątlejszy, na bardziej wyczerpany. I bardzo często przetrzymanie więźnia przez całkowity okres kary, na jaki był skazany, równałoby się podkopaniu jego zdrowia i jego zdolności do życia. I przeto słusznie z wielką zresztą ostrożnością, pod kontrolą Ministerstwa Sprawiedliwości urząd prokuratorski te rzeczy reguluje.</u>
<u xml:id="u-12.32" who="#StefanBolesławPerzyński">Tak się u nas najniesłuszniej złożyło, czego zresztą mieliśmy i dziś dowody, że historja Hipka Warjata stała się z tragicznej komiczną, czy humorystyczną. A jest ona całkowicie tragiczna, choć poza wszelką winą i zarówno urzędu prokuratorskiego, jak i Ministerstwa Sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-12.33" who="#komentarz">(Głos: Ale on miał bezterminowe więzienie.)</u>
<u xml:id="u-12.34" who="#StefanBolesławPerzyński">Tak, on miał bezterminowe więzienie.</u>
<u xml:id="u-12.35" who="#komentarz">(Głos: Takich się nie urlopuje.)</u>
<u xml:id="u-12.36" who="#StefanBolesławPerzyński">Urlopuje się takich bezterminowych więźniów, i pozwolą Panowie, że w tej sprawie, żeby ją raz na zawsze skończyć i wymazać z djarjuszy historycznych naszej sprawiedliwości, powiem słów kilka. Człowiek jest skazany na bezterminowe ciężkie więzienie, nie wiem i nigdzie to nie było powiedziane, żeby on był recydywistą. Tych wiadomości nie mam, przestępstwo zaś, za które skazany został, podług art. 15 przepisów przechodnich pociąga za sobą nawet karę śmierci. Wyznaczono mu bezterminowe więzienie. W ciężkiem więzieniu w Mokotowie znajdował się człowiek odbywający ciężkie więzienie, dożywotnie. I oto człowiek ten przestaje być żywą istotą, jest on, jak ustalono, sparaliżowany. Nie je. Opinja lekarzy więziennych — a proszę Panów lekarz więzienny, jakkolwiek jest lekarzem, to jednak musi z istoty zajmowanego przez siebie stanowiska być nastawiony raczej krytycznie w stosunku do swoich pacjentów.</u>
<u xml:id="u-12.37" who="#komentarz">(S. Posner: Tak jest zawsze.)</u>
<u xml:id="u-12.38" who="#StefanBolesławPerzyński">Tak jest zawsze i lak być musi — otóż opinja takich lekarzy ustala, że to jest człowiek, którego dni są policzone, że to jest już trup żyjący w więzieniu, człowiek, który nie może przyjmować lekarstw, człowiek, który nie może przyjmować jedzenia, nie może się ruszać i którego czterech sanitarjuszy wynosi z więzienia na wolność. Czy Panowie takiemu człowiekowi odmawiacie kilku dni urlopu przed śmiercią? O Panowie! Czy naprawdę surowość nasza nie idzie w tym wypadku za daleko? I czy w tych warunkach należy z Hipka Warjata robić jakąś wesołą historyjkę? Myślę, że nie, myślę, że raczej te rzeczy należy do gruntu wyjaśnić i powiedzieć sobie, że zarówno urząd prokuratorski jak i Ministerstwo Sprawiedliwości nad nim dozorujące, miały zupełnie racjonalną podstawę do zwolnienia z więzienia tego, wtedy nieszczęśliwego, człowieka. Wbrew wszelkim oczekiwaniom, wbrew wszelkim najlepszym przewidywaniom, mieliśmy do czynienia z omyłką, która zawsze zdarzyć się może, bo wykluczam tylko jedną omyłkę, mianowicie, żeby w sądach polskich mógł być skazany człowiek niewinny, i otóż wykluczając tę jedną omyłkę, przyjmuję, że inna omyłka mogła się zdarzyć, i uważam, że można było i należało Hipkowi Warjatowi udzielić urlopu. I jeżeli on potem albo wyzdrowiał, albo uratował się od śmierci, zwalczając swoją symulowaną chorobę, to jest to jego szczęście i, prawda, — nieszczęście dla nas wszystkich, ale dalekie to jest od wesołych historyjek, dalekie od wykrzykniku czy zapytania z ław Senatu, czy Hipek Warjat korzystał z płatnego czy bezpłatnego urlopu. To nie jest rzecz, którą w tej płaszczyźnie można stawiać i dlatego myślę, że nad tą sprawą dostatecznie wyjaśnioną, możemy przejść do porządku dziennego.</u>
<u xml:id="u-12.39" who="#StefanBolesławPerzyński">Pozostaje do omówienia na zakończenie jeszcze jedna rzecz, bardzo zresztą często z ław poselskich i senatorskich poruszana. Sprawa, która, mam wrażenie, nawet w uchwale Izby znalazła swój wyraz, to sprawa stanowiska Ministra Sprawiedliwości w rządzie. Sprawa nader istotna. Kwalifikacje Ministra Sprawiedliwości, zakres i pole jego działania, jego powaga wyznaczają mu w rządzie zupełnie specjalne stanowisko. Toż to powszechnie jest stróż pieczęci. To też ogólnem jest życzeniem by i u nas tę sprawę w taki sposób rozwiązać, ażeby w Rządzie Minister Sprawiedliwości był tym ministrem, który poza premjerem cieszy się największą powagą. Konstytucyjnie tej rzeczy nie mamy załatwionej. Do pewnego stopnia rzecz ta znalazła swój wyraz w ustawie o ustroju sądów powszechnych.</u>
<u xml:id="u-12.40" who="#komentarz">(Głos: A w projekcie Konstytucji?)</u>
<u xml:id="u-12.41" who="#StefanBolesławPerzyński">Tam jest powiedziane, że Minister Sprawiedliwości jest naczelnym i generalnym prokuratorem. To stanowisko, ten tytuł, ta pełnia władzy, oczywiście podnosi Ministra Sprawiedliwości i jego stanowisko. Pozatem głęboko wierzymy w to, że osoba obecnego p. Ministra Sprawiedliwości, osoba p. Ministra Cara pozwoli osiągnąć ten cel, jaki zawsze nam jak dotąd w tej dziedzinie był drogowskazem. Myślę, że p. Minister Car będzie umiał w Rządzie utrwalić dla ministra sprawiedliwości stanowisko, jakie już zdobył dla siebie, a które odpowiadałoby wysokości i ważności obowiązków, które musi on dźwigać.</u>
<u xml:id="u-12.42" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#JulianSzymański">Głos ma s. Pant.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#EduardPant">Wysoki Senacie! Mocno ubolewam, że poglądów mego szanownego przedmówcy co do sądownictwa i sądów polskich podzielać nie mogę. Zbyteczne jest szczegółowe uzasadnianie stanowiska naszego względem budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości. Według naszego zdania nie zasługuje ono na swoją nazwę. Prędzej mogłoby być nazwane ministerstwem sądownictwa i więziennictwa, ale nie Ministerstwem Sprawiedliwości. Nie mam również zamiaru przedstawiać Panom wielu skarg, które aż zbyt doraźnie pokazują, że dla mniejszości niemieckiej niema prawa w Polsce. Nie miałoby to i tak żadnego celu. Jestem coprawda przekonany, że wśród ludności polskiej są jednostki prawowicie myślące.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#komentarz">(Głos: Nietylko jednostki, ale ogół tak myśli.)</u>
<u xml:id="u-14.2" who="#EduardPant">Jednostki, nie wiem czy jest ich za dużo.</u>
<u xml:id="u-14.3" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-14.4" who="#EduardPant">Nie powiem: ogół, ale może większa połowa. Niech Pan poczeka, co ja powiem. Powiadam, są jednostki prawowicie myślące, które przyznają słuszność skargom naszym, — nie wiem, czy Pan przyznaje słuszność.</u>
<u xml:id="u-14.5" who="#komentarz">(Głos: Zależy od skargi.)</u>
<u xml:id="u-14.6" who="#EduardPant">Jednak widać konieczne jest, ażeby w interesie narodowej idei polskiej, albo jak to się tu ładnie mówi, w interesie Państwa przechodzić nad temi sprawami do porządku dziennego.</u>
<u xml:id="u-14.7" who="#EduardPant">Już raz starałem się dowieść, że u nas sądy nie służą do wymierzania sprawiedliwości, lecz są narzędziem polityki i nacjonalizmu. Uważam jednak teraz za wskazane odpowiedzieć p. Ministrowi Sprawiedliwości na jego słowa w Komisji Budżetowej w sprawie posła Ulitza. Już wtedy miałem zaszczyt stwierdzić, że posła Ulitza aresztowano bynajmniej nie za jakieś wykroczenie przeciwko ustawie, lecz jedynie dlatego, że jest kierownikiem niemieckiego Volksbundu, a Volksbund jako organizacja mniejszości niemieckiej, przeszkadza władzom administracyjnym w ich dążeniu do wynaradawiania Niemców. Aresztowanie p. Ulitza miało na celu zniweczenie działalności organizacji tej lub conajmniej zastraszenie mniejszości niemieckiej. W postępowaniu przeciwko posłowi Ulitzowi opierano się na fałszywych dokumentach. Tego zdania był sam Marszałek Sejmu śląskiego i przeważająca część jego członków. W czasie ekspertyzy nie stwierdzono autentyczności dokumentu przez objektywnych rzeczoznawców. W procesie przeciwko innemu członkowi Volksbundu oparto się również na dokumencie, którego sfałszowania łatwo dowieść. Ale mało tego, dopuszczono się i przesłuchano jako głównego świadka dowodowego osobę, którą sądy polskie pociągnęły do odpowiedzialności za sfałszowanie dokumentów.</u>
<u xml:id="u-14.8" who="#komentarz">(Głos: Słuchajcie!)</u>
<u xml:id="u-14.9" who="#EduardPant">Na te przytoczone fakty p. Minister Sprawiedliwości wogóle nie reaguje, tak iż można z tego wywnioskować, że takie niemoralne środki stosowane są świadomie celem unieszkodliwienia wybitnych działaczy niemieckiej mniejszości, by pozbawić ludność niemiecką jej przywódców. Ja tutaj stwierdzam z całą świadomością tego, co teraz powiadam, że tylko krzywoprzysięstwem i fałszowaniem dokumentów można tych ludzi przez sądy polskie oskarżać.</u>
<u xml:id="u-14.10" who="#EduardPant">U nas na Górnym Śląsku panuje przeświadczenie i to nietylko wśród Niemców, że w tych wypadkach wyroki wydaje nie władza sądowa, lecz wydział polityczny Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w Warszawie z polecenia p. wojewody dr. Grażyńskiego i że te wyroki są zdecydowane już na długo przed rozpoczęciem postępowania.</u>
<u xml:id="u-14.11" who="#EduardPant">Prosiłbym dlatego Rząd, ażeby w walce przeciw mniejszości niemieckiej nie używał takich niemoralnych środków.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#JulianSzymański">Głos ma s. Skokowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#MichałSkokowski">Wysoki Senacie! Wobec przeciążenia porządku dziennego dzisiejszego posiedzenia i wobec słusznego wezwania, skierowanego do mnie przez p. Marszałka Senatu, aby się o ile można skracać, nie będę zbyt wiele czasu zabierał Wysokiemu Senatowi i dołożę starań, żeby moje przemówienie było tylko szkicowem zobrazowaniem sprawy budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#MichałSkokowski">Jeśli, proszę Wysokiego Senatu, mowa o wynikach cyfrowych budżetu przedłożonego nam, to mam przeświadczenie, że Wysoki Senat pod tym względem będzie chyba jednomyślny, że poprawki wprowadzone przez Komisję Budżetową, a przedłożone przez p. sprawozdawcę tego resortu, s. Schreibera, który należy do odłamu opozycyjnego w stosunku do naszego Rządu — że te poprawki, które są uzasadnione bardzo rzeczowo i bardzo poważnie, nie napotkają sprzeciwu ze strony Wysokiego Senatu.</u>
<u xml:id="u-16.2" who="#MichałSkokowski">Nieco inaczej przedstawia się kwestja oceny całokształtu działalności Ministerstwa Sprawiedliwości i pod tym względem nietylko referat p. sprawozdawcy, lecz i poszczególne głosy, które się dały słyszeć, jak przy omawianiu budżetu na sesji obecnej, tak również i głosy, które słyszeliśmy w czasie debaty budżetowej w r. ubiegłym, — mam tutaj na myśli między innemi przemówienie czcigodnego p. Marszałka i Posnera, niestety jest on w tej chwili nieobecny, — dają mi prawo wnioskować, że pod tym względem jest dość znaczna rozbieżność wśród Wysokiego Senatu i dlatego głosowanie nad budżetem oczywiście może wypaść nie po myśli tej, którą byśmy chcieli, aby był przepojony Wysoki Senat, czyli po myśli bezwarunkowego głosowania za przedłożeniem rządowem i temi poprawkami, które my jako Komisja Budżetowa wprowadziliśmy.</u>
<u xml:id="u-16.3" who="#MichałSkokowski">Proszę Wysokiego Senatu, muszę przedewszystkiem zwrócić uwagę na pewną rzecz, którą już podkreślił i p. sprawozdawca w swoim referacie, mianowicie na pewien stosunek pomiędzy dochodami a wydatkami Ministerstwa Sprawiedliwości. Jeżeli się przyjrzeć cyfrom, przytoczonym w referacie p. sprawozdawcy tak co do Polski jak i co do tych dwóch państw, które są wymienione w tem sprawozdaniu, to okaże się, że stosunek dochodów Ministerstwa Sprawiedliwości w Polsce do jego wydatków jest jak 1:3, czyli dochody stanowią jednostkę, a wydatki — 3. A ten sam stosunek, jeżeli chodzi o Austrję, jest jak 1:15, czyli, że Austrja 15 razy więcej wydaje na resort Ministerstwa Sprawiedliwości, niż ma z niego dochodów, my zaś wydajemy tylko 3 razy więcej. Jednak i te cyfry podlegają pewnemu skorygowaniu, bo jeżeli, jak to zupełnie słusznie zaznaczył p. referent, uwzględnić jeszcze tę okoliczność, że tu w tych cyfrach dochodowych nie są uwzględnione opłaty sądowe, które uiszcza ogromna część naszego Państwa, mianowicie były zabór austrjacki, gdzie te opłaty w formie znaczków stemplowych są uiszczane, więc idą na rachunek Ministerstwa Skarbu, a nie Ministerstwa Sprawiedliwości, to oczywiście, ten stosunek okaże się jeszcze inny. Ale to zestawienie cyfrowe, proszę Wysokiego Senatu, ma dla mnie jeszcze inną, bardzo poważną wymowę.</u>
<u xml:id="u-16.4" who="#MichałSkokowski">Jeżeli zwrócimy uwagę na stosunek dochodów Ministerstwa Sprawiedliwości z rubryki, t. zw. należytości sądowych czyli wpisów, to okaże się, że ta cyfra wynosi 40.200.000, oczywiście bez tej kwoty, która w postaci opłat stemplowych wpływa z Małopolski. Czyli, jeżeli wolno mi do pewnego stopnia robić przypuszczenia jaki jest stosunek do cyfr wpływów z opłat tych kwot, które wpływają w postaci opłat sądowych z Małopolski, to sądzę że uwzględniając mniej więcej stosunki terytorjalne i ilość ludności, która zamieszkuje Małopolskę, nie omylę się, gdy powiem, że może jeszcze 1/3 część, czyli około 20 miljonów wpływa z Małopolski, co razem będzie stanowić mniej więcej 60 miljonów złotych. To jest dochód Ministerstwa Sprawiedliwości z opłat sądowych. I zestawmy teraz, proszę Wysokiej Izby, wydatki Ministerstwa Sprawiedliwości w pozycji 1, działu 2, § 1 na uposażenie. Okazuje się, że wydatki na uposażenie wynoszą kwotę 63 miljony złotych, czyli mamy do pewnego stopnia prawo wnioskować, że uposażenie stanu sędziowskiego Państwa właściwie nic nie kosztuje, bo te opłaty sądowe które, rzecz jasna dla wszystkich Panów, są niczem innem, jak do pewnego stopnia podatkiem pośrednim, te wpłaty sądowe — czyli ten podatek pośredni pokrywa prawie całkowicie uposażenie stanu sędziowskiego.</u>
<u xml:id="u-16.5" who="#MichałSkokowski">Ja o tem mówię, proszę Wysokiego Senatu, tylko na to, ażeby podnieść jeszcze raz tę sprawę, którą już poprzednio podnosił p. s. Perzyński, co do należytego uposażenia stanu sędziów. My doskonale wiemy, że p. Minister Sprawiedliwości już opracował ustawę, która przewiduje, nie wiem w jakiej wysokości, ale przypuszczam, iż odpowiednie i należyte uposażenie stanu sędziowskiego. Jabym sobie pozwolił podkreślić jedno, że mało jest należycie i odpowiednio w stosunku do innych funkcjonarjuszów państwowych uposażyć stan sędziowski. Ja twierdzę i stoję na tem stanowisku, że stan sędziowski musi być uposażony wyjątkowo. Jeżeli pozwalam sobie jeszcze raz podnieść tę sprawę, to nie dlatego, żebym wątpił choć przez chwilę, że p. Minister Sprawiedliwości nie widzi tej ważnej okoliczności w administracji swego resortu, ale, żeby podkreślić, że jest to naszem zdaniem i w opinji ogółu sprawa nader ważna, że z naszego punktu widzenia uposażenie stanu sędziowskiego musi być wyjątkowe bez żadnego nawet stosunku do uposażenia innych funkcjonarjuszów państwowych.</u>
<u xml:id="u-16.6" who="#MichałSkokowski">Bo niech mi wolno będzie przypomnieć jedną maksymę, a pozwolę to sobie zrobić dlatego, iż w chwili, kiedy wstępowałem na tę trybunę, to przed memi oczami złotemi zgłoskami widniał napis: Salus Reipublicae suprema lex esto. Niech mi wolno będzie wyrazić życzenie, aby w sali posiedzeń Rady Ministrów, na ścianie tej sali, była również złotemi zgłoskami wypisana inna maksyma: justitia est fundamentum regnorum. Nie dlatego życzyłbym sobie umieszczenia tego napisu, żebym wątpił, czy nasz Rząd lub poszczególni jego członkowie pamiętają o tej prawdzie, ale dlatego, że tak, jak u nas w Senacie nie po to są wypisane słowa o salus rei publicae, ażeby nam przypominać tę prawdę, którą głęboko każdy w sercu nosi, lecz jedynie po to, ażeby rządy nasze w Polsce miały tę prawdę jako swoją dewizę, — aby we wszelkiego rodzaju poczynaniach i we wszelkiego rodzaju kombinacjach dewizą naszego Rządu było: iustitia est fundamentum regnorum, ażeby to było linją, po której mają niezmiennie dążyć kierownicy nawy państwowej polskiej.</u>
<u xml:id="u-16.7" who="#MichałSkokowski">Nie będę, proszę Wysokiego Senatu, uzasadniał tezy, jakie znaczenie dla wymiaru sprawiedliwości, dla praworządności w Państwie ma moralnie i materjalnie silny stan sędziowski i w jakim stopniu na wytworzenie takich warunków wpływa należyte uposażenie stanu sędziowskiego; nie będę o tem mówić, gdyż jestem głęboko przekonany, że wszystkim Panom jest to zbyt dobrze znane, oczywiście nie mniej dobrze, niż jest to znane i p. Ministrowi Sprawiedliwości. Ale chciałbym tu tylko przestrzec, że jeżeli pod tym względem nie nastąpi poprawa, to to fundamentum regnorum może być bardzo poważnie zachwiane, bo, jeżeli, Wysoki Senacie, pewne nadużycia mogą mieć miejsce przy złem uposażeniu innych funkcjonarjuszów, to tego rodzaju nadużycia można łatwo wykryć i łatwo je przykrócić, ale tam, gdzie grozi niebezpieczeństwo na tle nędzy takiego urzędnika, jakim jest sędzia, a w takiej sytuacji grożącego niebezpieczeństwo jest dziś stan sędziowski — mówię o tem śmiało i otwarcie bo sędziowie są ludźmi, homines sunt et nihil humani ab eis alienum esse puto, — wszystko jest możliwe i jeżeli, proszę Wysokiego Senatu, na tem podłożu zacznie się demoralizacja, to demoralizacja będzie lego rodzaju, że jej ani wykryć, ani w wielu bardzo wypadkach przykrócić nie można będzie, gdyż w kwestji sumienia żadne wywiady, żadne dochodzenia, żadne śledztwa nie dadzą należytego wyniku.</u>
<u xml:id="u-16.8" who="#MichałSkokowski">Jakkolwiek ta sprawa już może dokuczyła i ogółowi i wysokim Izbom Ustawodawczym i Ministerstwu i szan. p. Ministrowi, jednak pozwalani sobie jeszcze raz ją podnieść i podkreślić, i znając doskonale energję i zapatrywania p. Ministra Sprawiedliwości, nie wątpimy w to, że kwestja uposażenia stanu sędziowskiego, postawiona na tej płaszczyźnie, o której mówiłem tutaj, mianowicie, że stan sędziowski musi być uposażony ponad miarę innych funkcjonarjuszów państwowych, musi być wyjątkowo zabezpieczony po to, aby mógł należycie wykonywać swoje obowiązki wymiaru sprawiedliwości — będzie rozstrzygnięta przez Rząd zadawalająco pod wpływem słusznych żądań p. Ministra Sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-16.9" who="#MichałSkokowski">Proszę Wysokiego Senatu, nie mam zamiaru krytykować działalności Ministerstwa Sprawiedliwości, szczególniej obecnego p. Ministra Sprawiedliwości, a to dlatego, że przedewszystkiem wiemy, iż p. Minister Sprawiedliwości odziedziczył swój resort cum beneficio inventarii i bardzo możliwe, że wiele rzeczy, które się tam dzieją, a które z naszego punktu widzenia nie są pożądane, nie zależą jeszcze od woli jego. Więc nie w formie krytyki, lecz w formie uwag życzliwych chciałbym zwrócić uwagę p. Ministra na parę objawów z życia Ministerstwa Sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-16.10" who="#MichałSkokowski">Otóż nie ulega wątpliwości, że kwestja etatów sędziowskich, Panie Ministrze, jest kwestją palącą, w tem znaczeniu palącą, że dla należytego wymiaru sprawiedliwości tych etatów, które obecnie mamy i które p. Minister nawet uzyskał. Coprawda z pewnem ustępstwem, na rok bieżący, — tych etatów jest zamało. I jeśli wymiar Sprawiediwości ma być wykonywany należycie, to conajmniej musi być osiągnięta ta cyfra etatów, które p. Minister projektował, i również zwracam się z apelem do p. Ministra, by użył całego wysiłku w tym kierunku, by należycie obsadzić wszystkie sądy Rzeczypospolitej. Proszę Wysokiego Senatu! Kwestja etatów jest zasadnicza, ale tutaj jest jeszcze jeden drobny szczegół; podkreślam, że, o ile wiem, nie zależy to może wyłącznie od p. Ministra Sprawiedliwości, względnie od Ministerstwa Sprawiedliwości; znam fakty, że nominacje sędziów trwają przez kilka, a nawet przez kilkanaście miesięcy, nim wniosek o nominację sędziego przejdzie wszystkie instancje, nim ta nominacja nastąpi. Te częste prawie zgórą rok nieobsadzone etaty wytworzyły to, że w rezultacie, Panie Ministrze, są te właśnie zaległości, o których mowa w referacie komisji. To nie jest jedyna przyczyna zaległości, ale między innemi i ta okoliczność, że w odpowiednim czasie nie mamy mianowanych sędziów i etaty są niezapełniane — przyczynia się ogromnie do powstawania zaległości. Oczywiście w związku z tem powstają inne kwestje: skoro się wytwarzają zaległości, to przy tym składzie ilościowym sędziów, jaki mamy obecnie, na nich się coraz bardziej zwala ciężar wykonania nietylko spraw bieżących, ale i odrobienia tych zaległości.</u>
<u xml:id="u-16.11" who="#MichałSkokowski">W tym względzie pozwolę sobie zwrócić uwagę Pana Ministra na tę okoliczność, że, jak to jest nam wiadomem, sądy nasze są obligowane do tego, ażeby jaknajwięcej spraw załatwiały, ażeby jaknajwiększą ilość tych zaległości odrabiały. Żądanie w zasadzie jest słuszne, lecz przy zastosowaniu w życiu daje wyniki ujemne. Bo dzieje się tak: w bardzo wielu wypadkach energiczni prezesi, czy wiceprezesi, wykonując to żądanie ministerstwa, obciążają szczupły personel sędziów rozstrzyganiem wielkiej ilości spraw i osiągają wynik, lecz tylko pozorny. Powiadam, że tylko pozorny, bo wytwarza się tego rodzaju sytuacja, że sprawa jest rozstrzygnięta, ale uzasadnienie wyroku nie następuje nigdy w terminie. Przeciwnie, po formalnem rozstrzygnięciu i załatwieniu sprawy wiele miesięcy upływa, nim wyrok motywowany, nim uzasadnienie będzie przygotowane. Strona procesująca się jest postawiona w bardzo trudnej sytuacji, bo musi śledzić za biegiem terminu, musi ponosić dodatkowe koszta na przywrócenie tych terminów i sprawa, jak mówię, pozornie i formalnie jest zakończona, jednak de facto nie jest załatwiona i jest nawet ciągle tą samą zaległością, tylko w innej formie, w formie gorszej i uciążliwszej dla stron zainteresowanych. Twierdzę, że błędem jest żądać zwiększenia pracy od sędziów dla usunięcia zaległości, a nie dążyć do tego przez powiększenie etatów sędziów w czas mianowanych.</u>
<u xml:id="u-16.12" who="#MichałSkokowski">Jeszcze na jedną rzecz chcę zwrócić uwagę. Jak rei wiadomo, — chociaż to się dzieje nietylko w Ministerstwie Sprawiedliwości, ale i w innych resortach, — utarł się zwyczaj u nas, że nadaje się wagę, że nadaje się bieg sprawom, na skutek denuncjacji anonimowych o działalności sędziów. Panie Ministrze, jeżeli powiedziałem, że w pewnych może resortach, chociażby naprzykład w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, można na te rzeczy patrzeć przez palce, lub niezupełnie widzieć, to w Ministerstwie Sprawiedliwości, Panie Ministrze, nadanie biegu sprawom, które przechodzą do Ministerstwa w drodze denuncjacji anonimowych na sędziów, miejsca mieć nie może. Te denuncjacje anonimowe powinno się tylko wrzucać do kosza i żadnego biegu tego rodzaju sprawom nadawać nie można. Nie mam czasu, ażeby to uzasadniać, więc ograniczam się narazie tylko do stwierdzenia faktu.</u>
<u xml:id="u-16.13" who="#MichałSkokowski">Proszę Wysokiego Senatu! Jest jeszcze pewien szereg, może usterek drobnych, jednak z punktu widzenia interesów ludności poważnych, które wynikają przy załatwianiu spraw przez Ministerstwo Sprawiedliwości. Więc, między innemi, wskazałbym na to, — oczywiście doskonałe rozumiem, dlaczego to się dzieje, jednak usiłowania Ministerstwa muszą być skierowane w tym kierunku, aby tego uniknąć, — że np. dużo śledztw prowadzą nie sędziowie śledczy, lecz policja — oczywiście w trybie dochodzeń prokuratorskich, ale to są rzeczy jednak niezupełnie normalne i w wielu wypadkach ludność właśnie skarży się na to, że dochodzenia względnie śledztwo prowadzą organa wcale do tego nieprzygotowane.</u>
<u xml:id="u-16.14" who="#MichałSkokowski">A pozatem są jeszcze inne braki — ale to już może jest narazie ponad miarę sił Ministerstwa Sprawiedliwości — to brak lokalów i brak sądów w tych miejscach, gdzie one najodpowiedniej byłyby ulokowane ze względu na wygodę ludności. Nie mówię o tem, że naprzykład są wypadki, gdzie sąd okręgowy, jako druga instancja odwoławcza od wyroków sądu pokoju, jest odległy o 400 kilkadziesiąt kilometrów od tych siedzib, które są dołączone do danego sądu pokoju. Więc jeżeliby to było możliwe, trzeba zrobić usiłowanie, ażeby w każdem mieście powiatowem stworzyć taką instancję odwoławczą w tej lub innej formie, to jest rzecz już oczywiście techniki, ażeby ten sąd o ile możności przybliżyć do ludności.</u>
<u xml:id="u-16.15" who="#MichałSkokowski">Proszę Wysokiego Senatu, jeśli teraz przejdziemy do ogólnej oceny działalności Ministerstwa Sprawiedliwości, jak ona się ujawniła w referacie p. sprawozdawcy i w przemówieniach poszczególnych mówców, to przedewszystkiem chciałbym podkreślić stanowisko, które w stosunku tak do tego budżetu, jak i wogóle do budżetów naszego Państwa zajęło Koło Żydowskie, które przez usta swego przedstawiciela p. sen. Dawidsohna oświadczyło nam jeszcze wczoraj, że będzie głosowało przeciwko budżetowi i jako podstawę do tego rodzaju stanowiska wysuwa to, iż wiele ustaw, ograniczających ludność żydowską, dotąd nie zostało zniesionych i że to godzi w interesy, a nawet może w pewną dumę czy poczucie godności ludności żydowskiej. Proszę Panów, nie ulega wątpliwości, że skoro istnieją ustawy, które są w sprzeczności z Konstytucją, i które, wychodząc z myśli przewodniej Konstytucji, należało znieść, że taki stan rzeczy jest nienormalny, i my, oczywiście, będziemy współdziałać temu, ażeby te wszystkie ustawy, o których była mowa, jako o ustawach sprzecznych z Konstytucją, były skreślone.</u>
<u xml:id="u-16.16" who="#komentarz">(S. Dawidsohn: Brawo.)</u>
<u xml:id="u-16.17" who="#MichałSkokowski">Jednak, proszę Wysokiego Senatu, ja się zaznajomiłem wczoraj z szeregiem tych ustaw, o których jest mowa, we wniosku Koła Żydowskiego w Sejmie. Tych ustaw jest 14, i, proszę Wysokiego Senatu, jestem głęboko przekonany, że senaccy przedstawiciele Koła Żydowskiego zdają sobie doskonale sprawę z tego, iż większość tych ustaw są to rzeczy zupełnie martwe, są to rzeczy, które może istnieją na papierze, ale w życiu nie są stosowane i nie mogą być stosowane. Może jest zaledwie parę ustaw takich, które należałoby znieść jako ustawy, które mają zastosowanie w życiu, jednak panowie z Koła Żydowskiego doskonale sobie zdają sprawę z tego, że, pod względem technicznym chociażby, nie jest to rzecz tak ława, bo gdy chodzi np. o zniesienie takiej ustawy, która opiewa, że osoba wyznania mojżeszowego chcąc zawrzeć ślub z osobą wyznania chrześcijańskiego, musi na to uzyskać zezwolenie, lub że osoba wyznania mojżeszowego nie może sprawować obowiązku opiekuna nad osobą wyznania chrześcijańskiego, więc ażeby tego rodzaju ustawy unieważnić, musimy poprzednio przecież przeprowadzić jeszcze szereg pewnych przygotowawczych prac, musimy pod względem technicznym chociażby dokonać jeszcze bardzo poważnej pracy po to, ażeby tego rodzaju ustawę można było znieść.</u>
<u xml:id="u-16.18" who="#MichałSkokowski">Ale proszę Panów przedstawicieli Koła Żydowskiego, jabym rozumiał doskonale stanowisko Panów, którzy twierdzicie, że wobec tych ustaw ograniczających, które nie są zniesione, Panowie będą głosowali przeciw budżetowi, ale tylko w takim razie, gdyby Panowie mogli powiedzieć, że wszystkie inne ustawy sprzeczne z Konstytucją, a nie dotyczące ludności żydowskiej, są zniesione i tylko te, które dotyczą ludności żydowskiej, nie są zniesione. Wtedy rozumiałbym doskonale tę animozję Panów w stosunku….</u>
<u xml:id="u-16.19" who="#komentarz">(S. Dawidsohn: Panie Senatorze, a Pana ograniczają w czemś?)</u>
<u xml:id="u-16.20" who="#MichałSkokowski">Proszę Pana, istnieje wiele innych ustaw, naprzykład o wolnościach obywatelskich, te przecież dotyczą nietylko Panów, ale i każdego z nas. Więc Panowie nie mogą powiedzieć, że Rząd nasz specjalnie tylko w stosunku do ludności żydowskiej postępuje w ten sposób, iż tych ustaw nie znosi; wszystkie ustawy, przynajmniej większość, me są zniesione, a przytaczam to tylko dlatego, że nie mogę zrozumieć stanowiska Panów wtedy, kiedy my zgadzamy się z tem, że istnienie tych ustaw jest rzeczą anormalną, że one muszą być zniesione — ale jednocześnie wiemy i Panowie doskonale wiedzą, że jest wiele innych ustaw, które nie są zniesione, jakkolwiek są sprzeczne z Konstytucją, Panowie wysuwają to jako casus belli przeciw nam i przeciw Rządowi i z tego powodu nie chcecie Panowie głosować za budżetem.</u>
<u xml:id="u-16.21" who="#MichałSkokowski">Ja nie wierzę, Panie Senatorze, w szczerość tego argumentu jako takiego nieprzezwyciężonego casus belli, tembardziej, że Panowie przecież ciągle wysuwacie takie twierdzenie: mamy bardzo wiele rzeczy na papierze, które się w życiu nie stosują i to jest złe; Konstytucja jest na papierze, ale w życiu się nie stosuje i to jest złe. Ale jednocześnie w tym wypadku Panowie macie szereg złych rzeczy tylko na papierze, których się nie stosuje w życiu i to jest też, zdaniem Panów, złe.</u>
<u xml:id="u-16.22" who="#komentarz">(S. Dawidsohn: Przeciwnie, stosuje się.)</u>
<u xml:id="u-16.23" who="#MichałSkokowski">Ja wiem, o czem Pan mówi, Panie Senatorze. Jest 14 ustaw, o których przedstawiciele Koła Żydowskiego mówią, lecz na przeciągu szeregu lat Panowie przytaczają tylko trzy konkretne wypadki, kiedy te ustawy, notabene oczywiście mylnie, może do pewnego stopnia przez niezrozumienie ich, były zastosowane. Czy to jest podstawa do tego, by oskarżać Rząd o specjalnie nieprzychylne stanowisko do ludności żydowskiej?</u>
<u xml:id="u-16.24" who="#komentarz">(S. Dawidsohn: Czy to był tylko ton mojego przemówienia?)</u>
<u xml:id="u-16.25" who="#MichałSkokowski">Mnie chodzi o to, aby wyjaśnić, czem to właściwie się dzieje, skąd powstaję ta niechęć, którą Szanowni Panowie wysuwają przeciwko Rządowi, gdyż, rzeczowo biorąc tę sprawę, niema podstaw do takiej niechęci, do takiego stanowiska, jakie Panowie zajmują.</u>
<u xml:id="u-16.26" who="#komentarz">(Głosy na ławach B. B.: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-16.27" who="#MichałSkokowski">Tembardziej, stwierdzam to raz jeszcze, że my dołożymy wszelkich starań, aby słuszne żądania ludności żydowskiej były w tym wypadku uwzględnione.</u>
<u xml:id="u-16.28" who="#MichałSkokowski">Nie mogę jeszcze pominąć jednej rzeczy, o której zresztą już mówił szanowny pan sen. Perzyński, mianowicie kwestji pomawiania sądów polskich, oskarżania sądownictwa polskiego o stronniczość przy wymiarze sprawiedliwości. Ja nie będę odpowiadał na mowę poprzedniego mówcy p. s. Panta, który pozwolił sobie również zająć takie samo stanowisko względem sądownictwa polskiego i powiedział, że wyroki w sprawach, które dotyczą ludności niemieckiej, już z góry są przygotowywane. Nie będę mówił dlatego, że dla nas, którzy myślimy kategorjami państwowemi, jest rzeczą niedopuszczalną omawianie sprawy, nawet tutaj w tej Wysokiej Izbie, w tem stadjum, kiedy one jeszcze toczą się w sądzie, kiedy ich wynik nie jest jeszcze wiadomy.</u>
<u xml:id="u-16.29" who="#komentarz">(S. Pant: To nie jest sprawa sądów, lecz sprawa Waszej polityki ucisku.)</u>
<u xml:id="u-16.30" who="#MichałSkokowski">Panie Senatorze, sprawa jest w sądzie i dopóki nie zapadnie wyrok, Pan nie może tu występować nawet w charakterze obrońcy i nie może Pan mówić o dowodach, które dopiero sąd oceni należycie, i dopiero po wyroku można będzie mówić o słuszności albo niesłuszności.</u>
<u xml:id="u-16.31" who="#komentarz">(S. Hasbach: Pan nie jest Marszałkiem.)</u>
<u xml:id="u-16.32" who="#komentarz">(S. Roman: Szkoda, że wogóle Marszałek dopuścił s. Panta do takiego przemówienia.)</u>
<u xml:id="u-16.33" who="#MichałSkokowski">Ja pomijam przemówienie p. senatora Panta. Nie będę oświetlał, dlaczego Panowie Senatorowie zdają sobie doskonale sprawę, jakie cele ma to przemówienie, dziś, w tym momencie, w momencie, kiedy sprawa nic jest rozpoznana jeszcze przez sąd, kiedy to może zaważyć na szali….</u>
<u xml:id="u-16.34" who="#komentarz">(Wrzawa i przerywania na ławach niemieckich.)</u>
<u xml:id="u-16.35" who="#komentarz">(S. Hasbach: Niewinny człowiek siedzi.)</u>
<u xml:id="u-16.36" who="#MichałSkokowski">Pan nie może mówić: winny czy niewinny, to może sąd tylko powiedzieć, Pan nie jest sędzią. Ale ja rozumiem stanowisko p. senatora Panta, który zgóry oświadczył, że do wymiaru sprawiedliwości w Polsce on nic ma żadnego zaufania.</u>
<u xml:id="u-16.37" who="#komentarz">(S. Hasbach: Do sądownictwa.)</u>
<u xml:id="u-16.38" who="#MichałSkokowski">To jest jego rzecz i na to jego przemówienie ja właściwie nie powinienem był nawet zareagować, ale mnie chodzi o co innego.</u>
<u xml:id="u-16.39" who="#komentarz">(S. Rogowicz: A o sprawie Jakubowskiego możeby sobie Panowie przypomnieli.)</u>
<u xml:id="u-16.40" who="#MichałSkokowski">Mam tu w ręku sprawozdanie stenograficzne z posiedzenia Senatu z dnia 20 czerwca 1928 roku przy debacie budżetowej. Otóż wielce Szanowny Pan Marszałek Posner w swojem przemówieniu między innemi powiedział taką rzecz: „Chciałbym dożyć tej chwili, kiedy mógłbym z czystem sumieniem powiedzieć, że wymiar sprawiedliwości w Polsce jest naprawdę sprawiedliwy. Gdy ten Białorusin, ten Ukrainiec, ten Żyd staje przed sądem, bywa niestety inaczej traktowany, niżby traktowało się na jego miejscu Polaka katolika. Te rzeczy znam, mówię o tem, co znam, nie teoretycznie, jestem także prawnikiem”.</u>
<u xml:id="u-16.41" who="#MichałSkokowski">Skoro tego rodzaju słowa wychodzą z ust tak szanowanego człowieka i tak poważnego prawnika, jakim jest Pan Wicemarszałek Posner, to nie można ich pozostawić bez odpowiedzi. Więc oprócz tego kategorycznego oświadczenia, które tu złożył p. s. Perzyński, który zupełnie zresztą słusznie, zgodnie z istotnym stanem rzeczy, stwierdza, że sądy polskie mogą być pomawiane o wszystko, ale tylko nie o to, że są stronnicze i nie wymierzają sprawiedliwości według tych zasad, które obowiązują etycznie każdego sędziego, jabym odpowiedział p. s. Posnerowi w ten sposób, że lak jak on powołuje się przy tego rodzaju twierdzeniu na swoje doświadczenie, na swoją znajomość tych rzeczy, niech i mnie wolno będzie oświadczyć w takim razie p. s. Posnerowi i Wysokiej Izbie, że ja mam pod tym względem również doświadczenie, ja od 10 łat pracuję jako adwokat jak i p. Posner w sądownictwie polskiem, i jeżeli p. s. Posner na podstawie swoich obserwacji opiera swoje twierdzenie, niech mi na tej samej podstawie wolno będzie stwierdzić: ja nie znam wypadków stronniczego wyrokowania sądów polskich.</u>
<u xml:id="u-16.42" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-16.43" who="#MichałSkokowski">Z mojej praktyki adwokackiej mogę stwierdzić, że jeśli w sądzie polskim staje bądź Żyd, bądź Ukrainiec, bądź Białorusin, bądź też Niemiec, sądy polskie w tych wypadkach są, jak Temis z opaską na oczach, nie widzą ani Żyda, ani Ukraińca, ani Białorusina, a tylko stronę w danym sporze.</u>
<u xml:id="u-16.44" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-16.45" who="#MichałSkokowski">To mogę stwierdzić także na podstawie znajomości rzeczy i taką odpowiedź chcę dać p. sen. Posnerowi, jako bardzo poważnemu człowiekowi, którego oświadczenia nie można zostawić bez odpowiedzi. Przypuszczam, że twierdzenie p. Posnera jest chyba wynikiem pewnego nieporozumienia łub zestawienia paru jakichś faktów, które p. s. Posner uogólnił, a uogólnił niesłusznie, bezzasadnie, bezpodstawnie i mylnie, chociaż, chcę w to wierzyć, bona fide.</u>
<u xml:id="u-16.46" who="#MichałSkokowski">Mam wrażenie, proszę Wysokiego Senatu, że w tem oświetleniu, jakie przynajmniej dla nas, dla Bloku Bezpartyjnego, jest zupełnie jasne, że działalność Ministerstwa Sprawiedliwości w stosunku do wszelkich jego zadań, a w tej liczbie i do najważniejszego, do zadania należytego wymiaru sprawiedliwości jest na wysokości zadania, że przy tem oświetleniu budżet Ministerstwa Sprawiedliwości nie powinien żadnego sprzeciwu wywołać, i śmiem prosić Wysoką Izbę, żeby za tym budżetem głosowała jednomyślnie.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#JulianSzymański">Proszę Wysokiej Izby, zażądałem stenogramu przemówienia p. s. Panta, ponieważ uderzyło mnie jedno zdanie. Nie jestem zwolennikiem policyjnego sposobu prowadzenia obrad i daję dowód największej cierpliwości w tej Wysokiej Izbie, dając opozycji możność swobodnego wypowiadania się. Wolno krytykować Rząd, ale nie wolno Rządu obrażać i jeżeli p. sen. Pant pozwolił sobie mówić, że Ministerstwo Sprawiedliwości nie zasługuje na swoją nazwę, to jest to obraza. Przywołuję p. s. Panta do porządku.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#JulianSzymański">Głos ma s. Dobrzański.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#StefanAndrzejDobrzański">Wysoka Izbo! Wymiar sprawiedliwości w Polsce od zarania nowego okresu jej niepodległości znajdował się w trudnych warunkach, które do dnia dzisiejszego nie poprawiły się, a może nawet pod niektóremi względami uległy pogorszeniu. Budowaliśmy system prawny w Polsce w dobie, gdy powiewy rewolucyjne z zachodu i wschodu wstrząsały masami i gdy nieraz nie prawo i nie racja, ale jedynie napór rozagitowanych mas decydował o wielu momentach życia państwowego. To też wymiar sprawiedliwości, przy poprzednim regime skrajnego sejmowładztwa, nie był należycie uwzględniany, w budżecie szanowany i rozumiany. Odbiło się to na wielu rzeczach: na stanowisku ministra sprawiedliwości, który dotychczas znajduje się w hierarchji ministrów na piątem czy szóstem miejscu, kiedy w innych państwach piastuje pieczęć państwa i jest urzędowym zastępcą premjera, Znalazło swój wyraz i w tem, że sądy zostały w swojem nawet zewnętrznem uposażeniu niezmiernie upośledzone. Dotąd sądy grodzkie urzędują często w takich warunkach, że bodaj niekażdy wójt podjąłby się takiego urzędowania, nie mówiąc już o starostach. A w Warszawie kto zechce zwiedzić gmach Ministerstwa Sprawiedliwości, to na Zapiecku czy Bugaju — nie wiem jak ta ulica się nazywa — z trudem odnajduje pewną furtkę obdrapaną i starą, przez którą wchodzi się do brudnej i stęchłej sieni i po drewnianych schodach wchodzi się do lokalu kierownika naszej Sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#komentarz">(Minister Sprawiedliwości: Pan jest wymagający, to jest jeden z piękniejszych pałaców w Warszawie.)</u>
<u xml:id="u-18.2" who="#StefanAndrzejDobrzański">Wewnątrz jest nieco lepiej. A co do Sądu Najwyższego, to do dnia dzisiejszego dla wygody jego zrobiono bardzo mało.</u>
<u xml:id="u-18.3" who="#StefanAndrzejDobrzański">Skoro przeszliśmy następnie z regime'u sejmokratycznego do regime'u siły, to rozumiemy, że, gdzie rząd opiera się na sile, to już dla prawa i sprawiedliwości nie wiele pozostaje miejsca. Powołam się przytem na opinję prof. Adama Krzyżanowskiego. W rozprawie p. t. „Etatyzm”, pisze on, że jeśli ustrój państwowy jest przeniknięty zasadą etatyzmu, to dla praworządności, dla prawa, dla wymiaru sprawiedliwości, dla prawnictwa mało w nim jest miejsca. A przecież obecnie żyjemy w takim właśnie okresie. Mamy z jednej strony rząd silny do tego stopnia, że minister sprawiedliwości przy poszczególnych ujemnych objawach tej siły, bezradnie załamuje ręce i powiada: trudno, nie mogę na to nic poradzić. W Polsce sprawiedliwość jest bezsilna wobec rządów „siły”. Z drugiej strony, jak powiada prof. Krzyżanowski, gdzie mamy do czynienia z ustrojem zdążającym bardzo silnie do etatyzmu, tam wymiar sprawiedliwości, prawnictwo, sądownictwo, praworządność schodzi na drugi plan.</u>
<u xml:id="u-18.4" who="#StefanAndrzejDobrzański">Otóż te wszystkie momenty składają się na to, że sędziowie, nietylko nic korzystają z dobrobytu materjalnego, ale jak to wymownie i słusznie mówił mój przedmówca s. Skokowski, — bieda szerzy się wśród nich. Przytem zapoznaje się fakt, że samo zewnętrzne sprawowanie tej sprawiedliwości jest reprezentacją, że kiedy starosta tylko sporadycznie pełni funkcje w sposób reprezentacyjny, czynność sądzenia odbywa się zawsze publicznie, i sądy „w imieniu Rzeczypospolitej” ogłaszają wyroki. Jak się to dzieje? Idźmy na prowincję, do sądów gminnych, do sądów pokoju, do sądów grodzkich; zobaczymy jak małą przywiązuje wagę Rzeczpospolita nasza do reprezentacji sprawiedliwości. Wymiar sprawiedliwości odbywa się z takiem niedbalstwem, w takiej biedzie, w takiem zewnętrznem otoczeniu, iż to wprost ubliża powadze i dostojeństwu.</u>
<u xml:id="u-18.5" who="#komentarz">(Głosy: Odkąd się to pogorszyło?)</u>
<u xml:id="u-18.6" who="#StefanAndrzejDobrzański">Pogorszyło się materjalne położenie sędziów. Jak nam tutaj wykazał jeden z najkompetentniejszych mówców, pogorszyło się ono wskutek wzrostu cen i zmian wartości naszego pieniądza.</u>
<u xml:id="u-18.7" who="#StefanAndrzejDobrzański">Ale wtedy, kiedy starostowie i inni urzędnicy mają możność uzupełniania poborów z tych czy innych funduszów, — sejmikowych, reprezentacyjnych, takich lub innych, to sędzia nie może ich znikąd uzupełnić. A poza samym momentem sądzenia jest przecież pewien obowiązek reprezentowania. Mówił mi jeden z kolegów, zajmujący stanowisko prezesa sądu, że kiedy przyjdzie jakaś reprezentacja, jakaś składka urzędowa, przedstawienie galowe czy święto narodowe i on musi wydać z powodu tej okoliczności 20 czy 40 złotych, to podrywa to zupełnie jego budżet miesięczny. Położenie materjalne sędziów i wogóle sądownictwa pod obecnym regimem siły nietylko nie poprawiło się, ale z przyczyn ogólnych pogorszyło się. Z wielkiem zadowoleniem powitam inicjatywę p. Ministra Sprawiedliwości, jeżeli temu będzie chciał zaradzić.</u>
<u xml:id="u-18.8" who="#StefanAndrzejDobrzański">Ale jest jeszcze inna sprawa. Z powodu zmiany ustroju sądów, w pewnym momencie zostały dokonane posunięcia, które spowodowały, że położenie moralne każdego sędziego i całego sądownictwa wogóle uległo znacznemu pogorszeniu. Brak już niezależności swobody sumienia i swobody myślenia, wolności wewnętrznej sędziego — dziś znajduje się on w innych warunkach.</u>
<u xml:id="u-18.9" who="#StefanAndrzejDobrzański">Przypomnę Panom, że za czasów urzędowania p. Franciszka Nowodworskiego mówiono, że nawet najbardziej lewicowy, nawet najbardziej odmiennych przekonań człowiek może z całem zaufaniem powierzyć sędziemu każdą sprawę, bo wierzy w całkowitą niezależność wewnętrzną sędziego. Teraz przy zmianach, jakie nastąpiły, po znanym fakcie osobliwego potraktowania stanowiska i osoby prezesa Sądu Najwyższego, tego, powiedziałbym, arcykapłana sprawiedliwości, musi każdemu sędziemu nasuwać się myśl, że jeżeli coś takiego tutaj się stało, to cóż czekać może zwykłego sędziego? Jak bardzo musi dbać przedewszystkiem o to, aby czasem ktoś nie powiedział o mm, że ma takie „poglądy”, które mogą być uważane za „niewłaściwe”. Dlatego też twierdzę, że położenie moralne sędziów niezmiernie się pogorszyło pod rządami „siły”.</u>
<u xml:id="u-18.10" who="#StefanAndrzejDobrzański">Jakie z tego jest wyjście? Wyjście nie jest z dnia na dzień, wyjście nie jest od ministra do ministra, nawet, kiedy minister jest wybitnym prawnikiem, i w obozie „siły” ma duże znaczenie. Wyjście z tego znajdzie się w miarę tego, jak nasze Państwo z regime'u demagogicznego i sejmokratycznego, i z regime'u „siły” będzie przechodziło na regime prawa i praworządności. Wtedy i położenie Ministra Sprawiedliwości się zmieni, znaczenie Ministra Sprawiedliwości w Rządzie powiększy się; położenie moralne sędziów się poprawi, znajdą się pieniądze na to, aby sędziów i prokuratorów lepiej uposażyć. Oczywiście tylko przy prawidłowym dalszym rozwoju naszych stosunków państwowych.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#JulianSzymański">Głos ma p. Minister Sprawiedliwości.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#MinisterSprawiedliwościCar">Wysoki Senacie! Niestety nie będę mógł zaprodukować się patosem, który cechował niektóre poprzednie przemówienia. Mam na względzie dwa przemówienia: przemówienie p. s. Panta z Klubu Niemieckiego i przemówienie ostatnie. Te przemówienia były patetyczne, ale też bez porównania mniej rzeczowe od przemówień innych, które nie miały charakteru patetycznego.</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#MinisterSprawiedliwościCar">Tym mówcom, którzy przemawiali niepatetycznie, chcę z tej trybuny szczerze podziękować.</u>
<u xml:id="u-20.2" who="#MinisterSprawiedliwościCar">Nie po raz pierwszy jestem przy dyskusji budżetowej i zastanawiam się nad tem, jaki cel jest takiej debaty i co ma dać taka debata. Czy to jest zabawa w cenzurowanego, przy której Ministrowie siedzą na ławach, a Panowie mówią mniej lub bardziej rzeczowo. mniej lub bardziej starannie, gdzie Panowie nieraz podają informacje wprost z palca wyssane. Zdaje się, że nie jest to chyba celem debaty budżetowej, jest natomiast celem tej debaty krytyka, ona ma wytknąć wady, a nie ma przechodzić świadomie i zamilczać zalet. Z taką krytyką spotkałem się dzisiaj i dlatego muszę stwierdzić, że debata ta dla mnie osobiście jest w dużym stopniu pouczająca; oczywiście, wyłączam te przemówienia, które zaliczyłem do kategorji przemówień patetycznych.</u>
<u xml:id="u-20.3" who="#MinisterSprawiedliwościCar">Miałem tylokrotnie okazję do omawiania spraw, ściągających się do zakresu wymiaru sprawiedliwości, Panowie słuchali wszechstronnych i gruntownych przemówień swoich kolegów, że sądzę, iż może byłoby rzeczą zbyteczną, żeby się wdawać w szczegóły. Chciałbym jednak zaznaczyć, że te dodatnie momenty, które tu były przytoczone, rozumiem nie w tym sensie, że wszystko już jest zrobione i z założonemi rękami czekać, aż jakieś inne pochwały na mnie spłyną, tylko, że to jest dla mnie poważnym bodźcem do pracy. Jeżeli w tej Izbie w związku z wysiłkami, które są podjęte w Ministerstwie Sprawiedliwości dla pewnych poczynań, spotykam się z uznaniem, to mogę Panów zapewnić, że tego rodzaju uznanie jest ową twórczą krytyką, która może się przyczynić do dalszego kontynuowania pracy w Ministerstwie Sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-20.4" who="#MinisterSprawiedliwościCar">Takie dodatnie momenty znalazłem w referacie Szanownego Pana Referenta. P. senator referent wprawdzie przytoczył i pewne momenty krytyczne, ale niewątpliwie te krytyczne uwagi jego były podyktowane troską o poprawę stosunków. Do momentów krytycznych, podniesionych przez Pana Referenta, zaliczam kwestję niedostatecznego obsadzenia etatów. Pod tym względem, aczkolwiek rozumiem troskę Pana Senatora o poprawę, jednak pozwolę sobie dorzucić komentarze, które może w nieco odmiennem świetle przedstawią tę kwestję.</u>
<u xml:id="u-20.5" who="#MinisterSprawiedliwościCar">Z etatami jesteśmy istotnie jeszcze w tem położeniu rzeczy, że nie mamy potrzebnej ich liczby, jeśli wziąć za podstawę te normy statystyczne obciążenia sędziów, które są opracowane w Ministerstwie. Ale nie można przejść odrazu od stanu złego do stanu doskonałego. Zwłaszcza w tej dziedzinie potrzebna jest pewna ewolucja. Ewolucja jest podyktowana koniecznością. Nie możemy rozstrzygać tej kwestji teoretycznie, musimy się liczyć z możliwościami żyda. Te możliwości życia wskazują na to, że gdybyśmy chcieli wprowadzić odrazu bardzo znaczną liczbę etatów i odpowiednie pozycje zamieścili w budżecie, to mimo to nie mógłbym zapewnić, że ta rzecz będzie zrealizowana. Jak Panowie wiedzą, wiele się składa przyczyn na to, że zbyt wielu chętnych kandydatów do sądownictwa nie posiadamy. Jeżeli wprowadziliśmy 150 nowych etatów w roku ubiegłym, jeżeli w obecnym budżecie proponuje się wprowadzenie dalszych 150 nowych etatów, to znaczy, że mamy powiększyć stan sądownictwa o 300 kandydatów w ciągu 2 lat. Liczba ta jest, zdaje się, najwyższą możliwością, którą moglibyśmy osiągnąć. Zresztą muszę zaznaczyć, że stan rzeczy pod tym względem nie przedstawia się wcale tragicznie. Można zauważyć nawet pewną poprawę. Miałem możność poruszyć tę kwestję na terenie Sejmu, w Komisji Budżetowej Senatu, może Panowie pozwolą, że i tu powiem, że ten stan uległ poprawie, W 1926 r. mieliśmy 13% wszystkich etatów nieobsadzonych, to znaczy, że na około 3 tysiące sędziów i prokuratorów, których mieliśmy w 1926 r., około 500 etatów było nieobsadzonych. Oczywiści to się odbija bardzo ujemnie na sprawności funkcjonowania sądów Liczba 13% była najwyższa, do jakiej doszliśmy. W roku obecnym przy liczbie 3.662 sędziów i prokuratorów na dzień 1 stycznia mieliśmy nieobsadzonych etatów 242, co stanowi proszę Panów mniej trochę, niż 6,5%. Jak Panowie widzą, ta liczba 13% została zredukowana prawie o 3/5. A więc mimo to, że nie zdołaliśmy osiągnąć znacznej poprawy w uposażeniach sędziowskich, mimo to stan wakansów uległ poprawie na lepsze i tak zwane interkalarja uległy znacznej redukcji.</u>
<u xml:id="u-20.6" who="#MinisterSprawiedliwościCar">Proszę Panów, była tu mowa o tem, że w Konstytucji. która została ogłoszona w 1921 r., jest przepis, iż wszelkie przepisy ustaw poprzednich, które pozostają z nią w sprzeczności, winny być w ciągu roku od wejścia jej w życie uzgodnione z Konstytucją — i że do tej pory to jest nie zrobione. Winę za ten stan rzeczy p. sen. referent składa na Ministra Sprawiedliwości. Ja nie chcę, Panie Senatorze-Referencie, odpierać tej rzeczy od siebie, bo poczuwam się do pełnej solidarności z całym gabinetem. Ale jeżeli na te rzeczy będziemy patrzyli ze stanowiska tych obowiązków resortowych, które na poszczególnych Ministrach resortowych spoczywają, to muszę stwierdzić, że w tym zakresie, jaki jest poruczony Ministrowi Sprawiedliwości, ustaw, pozostających w jaskrawej sprzeczności z Konstytucją, niema. P. Senator niewątpliwie miał na względzie ustawy, dotyczące swobód obywatelskich, a więc dziedzinę, odnoszącą się do innego resortu. Proszę Panów, utrzymywanie w sposób poważny, że można to było zrobić w ciągu roku, jak to sobie wyobrażał ustawodawca konstytucyjny, jest chyba nieuzasadnione. Kto się styka w praktyce z robotą ustawodawczą, ten wie doskonale, że to nie było do wykonania. Rzecz od samego początku była wadliwie postawiona. Jeszcze za lat 20 przy bardzo sprawnych i intensywnych pracach ustawodawczych będziemy mieli w naszem ustawodawstwie poszczególne przepisy, które nie będą sharmonizowane z Konstytucją.</u>
<u xml:id="u-20.7" who="#komentarz">(S. Dawidsohn: Tragiczna perspektywa, Panie Ministrze.)</u>
<u xml:id="u-20.8" who="#MinisterSprawiedliwościCar">Ale konieczna. Panie Senatorze, Pan nie może wymagać rzeczy, które przerastają ludzką możliwość, to nie jest tylko jakieś nagminne, swoiste polskie zjawisko, ale to jest rzecz, która jest w ten sam sposób rozważana — jeżeli jest rozważana objektywnie — na całym świecie. Nigdzie inaczej nie było. Kto się przyglądał historji poszczególnych ustawodawstw, ten wie doskonale, że wielkie prace ustawodawcze, które były podejmowane w państwach rozporządzających znacznemi środkami, trwały dziesiątki lat. To dotyczy, między innemi, kodeksu cywilnego niemieckiego, nad którym prace ciągnęły się dwadzieścia kilka lat.</u>
<u xml:id="u-20.9" who="#MinisterSprawiedliwościCar">Otóż nie można wymagać od nas, abyśmy w ciągu 10 lat wszystkie te braki wyrównali. Jednak pozwolę sobie twierdzić, że bieg życia poważnych niedogodności z tego tytułu nie ponosi. Mam na względzie, naprzykład, wniosek Koła Żydowskiego. Koło Żydowskie wniosło do Sejmu, a już uprzednio niejednokrotnie interpelowało mnie pod tym względem, kiedy byłem jeszcze Wiceministrem Sprawiedliwości, aby wnieść projekt ustawy, uchylającej wszystkie przepisy sprzeczne z Konstytucją, a polegające na ograniczeniach, wywoływanych bądź względami natury narodowościowej, bądź wyznaniowej. Ale proszę Panów, mogę stwierdzić, że kiedy zapytywałem tych Panów, którzy do mnie przychodzili, czy są istotnie w praktyce liczne i częste wypadki takiego nadużywania ustaw przez poszczególnych funkcjonarjuszów państwowych, odpowiadali mi, że nie, że życiowo właściwie kwestja ta odgrywa rolę podrzędną; idzie o względy natury zasadniczej. Zresztą mogę oświadczyć, że ja zajmuję stanowisko rzeczowe i nie zamierzam zasadniczo zwalczać tego wniosku. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na to, co tu było dziś powiedziane z tej katedry w tej materji, a mianowicie, że słusznem jest stanowisko Komisji Prawniczej, podkreślam — już nie Ministra Sprawiedliwości, lecz Komisji Prawniczej Sejmu, stanowisko, wyrażone nawet przez przedstawicieli klubów lewicowych, że jeżeli się ma załatwiać kwestję usunięcia ograniczeń, to nie należy tego czynić tylko w stosunku do jednej grupy wyznaniowej, mianowicie, żydów, ale w stosunku do wszystkich grup, których ograniczenia dotyczą, czy to ze względów narodowościowych, czy też wyznaniowych i które z powodu tych ograniczeń cierpią.</u>
<u xml:id="u-20.10" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-20.11" who="#MinisterSprawiedliwościCar">Proszę Panów, p. senator referent powiedział również, że wymiar sprawiedliwości jest zbyt powolny. Uważam tę uwagę właśnie za taką, która podyktowana jest troską o poprawę wymiaru sprawiedliwości, i muszę przyznać pod tym względem słuszność Panu referentowi, że wymiar sprawiedliwości w Polsce jest zbyt powolny. Na to składa się cały szereg przyczyn; nie można powiedzieć, aby w tym kierunku nic nie było zrobione, owszem, są poczynione w tym kierunku pierwsze kroki, kroki nawet dość poważne, ale jeszcze sprawa nie jest opanowana.</u>
<u xml:id="u-20.12" who="#MinisterSprawiedliwościCar">Do przyczyn, które wywołują powolny wymiar sprawiedliwości, należy w pierwszym rzędzie, w majem rozumieniu, odnieść to, że nasze ustawodawstwo jest jeszcze nieuporządkowane; uporządkowanie przeto ustawodawstwa, i jego poprawą, a więc danie łatwiejszej możliwości orjentowania się w naszem ustawodawstwie, będzie jednym z tych kroków zaradczych, które złożą się na przyspieszenie wymiaru sprawiedliwości. Pod tym względem, jak Panowie wiedzą, w ciągu ubiegłego okresu budżetowego zrobiliśmy znaczny krok naprzód. Wprowadzona została w życie ustawa o ustroju sądów powszechnych, w najbliższym czasie wejdzie w życie kodeks postępowania karnego, w opracowaniu i na ukończeniu jest kodeks postępowania cywilnego. Te trzy materje łącznie dadzą nam w swej całości kompletną i łączną reorganizację sądownictwa, a właściwie nową organizację sądownictwa jednolitego na całym obszarze Państwa Polskiego.</u>
<u xml:id="u-20.13" who="#MinisterSprawiedliwościCar">Pozatem drugim momentem, który może się przyczynić do usprawnienia, przyśpieszenia wymiaru sprawiedliwości. to jest właśnie powiększenie etatów. Ale jak już miałem zaszczyt wyjaśnić, to powiększenie nie może postępować zbyt szybko, może następować stopniowo. Jeśli się okażą możliwości dalsze, to i w przyszłorocznym budżecie wystąpię o dalsze powiększenie etatów.</u>
<u xml:id="u-20.14" who="#MinisterSprawiedliwościCar">Proszę Panów, mówiąc o wymiarze sprawiedliwości, o bolączkach, które dotyczą tego wymiaru sprawiedliwości, nie mogę również nie poruszyć kwestji uposażeń i pod tym względem krytykę, której tu wysłuchałem, uważam za zupełnie słuszną i rzeczową. Nie mogę zaprzeczyć, że uposażenia, które są wypłacane na podstawie obecnie obowiązującej ustawy, są więcej, niż niedostateczne. Proszę Panów, kwestja uposażeń nie może być traktowana tylko resortowo, pozostaje ona w związku z poprawą uposażeń całego stanu urzędniczego. W tym jednak zakresie, w jakim ta sprawa ściąga się do mojej kompetencji, zrobiłem wszystko, co zrobić było można, mianowicie przygotowałem osobiście odpowiednią ustawę, która w momencie właściwym będzie przedstawiona ciałom ustawodawczym.</u>
<u xml:id="u-20.15" who="#MinisterSprawiedliwościCar">To w mojem rozumieniu byłyby może główne uwagi krytyczne, które wypowiedział w swoim referacie p. senator referent.</u>
<u xml:id="u-20.16" who="#MinisterSprawiedliwościCar">Pozatem usłyszałem szereg, powiedziałbym, nawet komplimentów. Pan senator-referent był łaskaw powiedzieć, że jeśli mowa o dziedzinie ustawodawstwa, to Pan Senator wyraża uznanie — zanotowałem sobie te wyrazy. Również bardzo jest miłą rzeczą dla mnie i niewątpliwie doda mi sił do dalszej pracy uznanie, które Pan Senator wyraził w związku z wprowadzeniem nowego ustroju sądowego. Po raz pierwszy spotykam się z takiem uznaniem na terenie ciał ustawodawczych, właśnie dla nowego ustroju sądów powszechnych, dla tego rozporządzenia Prezydenta, które w innej Izbie spotkało się z ostrą krytyką. Proszę Panów, właśnie tę dodatnią ocenę mej pracy zawdzięczam rzeczowemu traktowaniu sprawy przez referenta. Sądzę, że gdyby kryterja rzeczowe były stosowane i w izbie innej, a nie kryterja polityczne, to może i na terenie sejmowym dekret ten mógłby się spotkać z uznaniem. Sądzę, że w najbliższej przyszłości, która się rozpocznie wtedy, kiedy przestaną działać wyjątkowe przepisy przechodnie, zawieszające rękojmie nieusuwalności sędziów na pewien okres czasu, zgodnie z postanowieniem artykułu 78 ust. 2 Konstytucji, jeżeli te przepisy wyjątkowe wygasną, to zdaje mi się, że to uznanie będzie mogło być podzielone i przez szersze kola, a w szczególności przez koła prawników. Już dziś spotkałem się z tego rodzaju objawem odpływu fali. Jeden z bardzo ostrych krytyków tego dekretu, p. sędzia Jamont wyraził tę swoją ostrą krytykę w znanej broszurze, dotyczącej tego przedmiotu. Po paru tygodniach, czy miesiącach po ogłoszeniu tej rozprawy, miałem możność rozmawiać z tym moim ostrym krytykiem dekretu o ustroju sądów powszechnych; oświadczył mi wówczas, że zajął się studjowaniem ustawodawstw porównawczych, i że te studja doprowadziły go do przeświadczenia, że nasza ustawa jest najliberalniejszą ze wszystkich, jakie mu się udało przestudjować. Wyraziłem wtedy tylko jedną uwagę, że należy najprzód przeprowadzić studja, a później krytykować, a nie odwrotnie, jak w danym wypadku.</u>
<u xml:id="u-20.17" who="#MinisterSprawiedliwościCar">Trzeci dział, to więziennictwo. P. sen. referent był łaskaw zwrócić uwagę na to, że w więziennictwie widzimy pewien postęp. Proszę Panów, ja stwierdzam, że jest ten postęp, ale nic jestem optymistą bezkrytycznym. Ja nie jestem w stanie osiągnąć w więziennictwie maksimum tego, do czegoby dążyć należało. Więziennictwo jest jednym z tych działów, które w szczególności wymagają bardzo wielu środków budżetowych i sądzę, że ze względu na ogólny stan Skarbu Państwa Polskiego, w tej chwili jeszcze nie jesteśmy w stanie wystąpić z wnioskami, któreby mi dały możność usunięcia wszystkich tych wad i braków, które sam dostrzegłem, bo tych wad i braków nic da się usunąć drobnemi środkami. W mojemi rozumieniu cały szereg więzień, które nie były budowane na domy rekluzji, należałoby zastąpić nowemi budynkami.</u>
<u xml:id="u-20.18" who="#MinisterSprawiedliwościCar">Ale, proszę Panów, jeżeli mówimy o więziennictwie, to chciałbym przejść również do uwag p. sen. Makarewicza. Muszę stwierdzić, że nietylko z wielką przyjemnością wysłuchałem tych uwag ze względu na wykwintną formę i ze względu na wielką wiedzę, która jest zawarta w tych uwagach, ale także i z tego względu, że się wielu rzeczy nauczyłem. I jeżelibym się z p. senatorem nie zgodził, to tylko w jednym punkcie, mianowicie w tym, w którym p. senator był łaskaw powiedzieć, że mimo to, iż w zeszłym roku została uchwalona rezolucja, wzywająca Ministerstwo Sprawiedliwości do powołania do życia zakładów dla niepoprawnych, Ministerstwo Sprawiedliwości przeszło nad tą rezolucją do porządku dziennego.</u>
<u xml:id="u-20.19" who="#komentarz">(S. Makarewicz: Takie miałem informacje.)</u>
<u xml:id="u-20.20" who="#MinisterSprawiedliwościCar">Otóż, Panie Senatorze, w tem jest właśnie omyłka. Istotnie do tej pory nie zrobiono wiele, ale to nie znaczy, że ja nie uznaję całkowicie słuszności i konieczności dążenia we wskazanym przez Pana kierunku. Chcę tylko zwrócić uwagę p. Senatora na to, że nie mogą Panowie wymagać odemnie, ażebym realizował rzeczy, wymagające znacznych środków, nie dostarczając mi tych środków. Gdyby Panowie byli łaskawi, uchwalając tę rezolucję przy poprzednim budżecie, jednocześnie wprowadzić do budżetu poważne wielomilionowe kwoty na wykonanie tego programu, to wtedy poczuwałbym się do obowiązku odpowiedzialności za niewykonanie rezolucji. Jeżeli jednak Panowie uchwalają rezolucję, której zrealizowanie bez jednoczesnego uchwalenia środków pieniężnych jest niemożliwe, to sądzę, że na mnie nie ciąży żadna odpowiedzialność.</u>
<u xml:id="u-20.21" who="#komentarz">(S. Makarewicz przerywa.)</u>
<u xml:id="u-20.22" who="#MinisterSprawiedliwościCar">Panie Senatorze, właśnie chcę do tego przejść w tej chwili. Proszę Panów, projekty p. Profesora Makarewicza są rzeczą niewątpliwie taką, do której musimy dążyć. Bardzobym pragnął, ażeby w Polsce w jak najszybszym czasie można było utworzyć zakłady dla niepoprawnych, ale dotąd, zdaje mi się, niepodobna było tej rzeczy załatwić z roku na rok. Były czynione uwagi, że ta sprawa długo stosowana nie była. Chciałbym ją zapoczątkować w taki sposób, któryby był możliwy zarówno ze względu na środki finansowe Państwa, jak i ze względu na tę możność, jaką resortowy Minister rozporządza wtedy, kiedy się dyskutuje w łonie Rządu o kwestjach budżetowych. Otóż wprowadziłem kwotę do obecnego budżetu, pierwszy krok postawiłem. Wprowadziłem kwotę drobną, bo mi większej kwoty Skarb przyznać nie mógł, mianowicie zdobyłem środki na zapoczątkowanie i to, co do tej pory p. Profesor w swoich teoretycznych raczej dezyderatach wygłaszał, po raz pierwszy się realizuje, ponieważ znajduje odpowiednik w budżecie. To jest dla mnie ważne, że te potrzeby znalazły realny i konkretny wyraz w budżecie. Proszę Panów, otrzymałem w budżecie sumę tylko 100 tysięcy złotych. To jest pierwszy krok, który zrobiłem właśnie na te cele, na zwalczanie recydywy, przyczem nie są określone jeszcze sposoby zwalczania recydywy. Mając już przeświadczenie, że na terenie ciał parlamentarnych ta kwota przejdzie, zwróciłem się do departamentu rolnictwa o złożenie projektu, jeśli pan Profesor pozwoli, to i do niego się zwrócę.</u>
<u xml:id="u-20.23" who="#komentarz">(S. Makarewicz: Proszę.)</u>
<u xml:id="u-20.24" who="#MinisterSprawiedliwościCar">Ażebyśmy się wspólnie zastanowili nad tem. w jaki sposób te tak skromne fundusze, a jednak po raz pierwszy stwierdzające realne uznanie potrzeb, o których p. Profesor mówił, zużytkowane być winny.</u>
<u xml:id="u-20.25" who="#komentarz">(Brawo.)</u>
<u xml:id="u-20.26" who="#MinisterSprawiedliwościCar">Proszę Panów! Wreszcie p. sen. prof. Makarewicz mówił o wzroście przestępczości. Przytoczył tu szereg cyfr ponurych, ponurych arytmetycznie. Istotnie, jeżelibyśmy się tylko na tych cyfrach oparli, na tych znakach arytmetycznych, to obraz byłby bardzo ponury. Nie przewidywałem, że ta sprawa będzie w tej formie postawiona. Nie rozporządzam w tej chwili cyframi, nie mam nawet tego numeru rocznika statystycznego, z którego p. profesor cyfry przytoczył. Ale pozwolę sobie zwrócić uwagę na jedno. Cyfry, które p. senator przytoczył, dotyczą przestępstw, nie powiem drobnych, bo każde przestępstwo, zwłaszcza jeżeli jest masowe, może być bardzo ujemnym objawem społecznym, ale w każdym razie w tej skali ogólnej przestępczości są to niewątpliwie nie najpoważniejsze przestępstwa. Najpoważniejszą plagą, która nas trapiła, zwłaszcza w pierwszych latach po odrodzeniu się naszego Państwa, to był bandytyzm. Mają Panowie wykładnik bandytyzmu w rozciągnięciu sieci sądów doraźnych na obszarze Państwa Polskiego.</u>
<u xml:id="u-20.27" who="#MinisterSprawiedliwościCar">I cóż widzimy od lat kilku. Pomimo to, że cyfra przestępczości, którą przytoczył p. s. Makarewicz, wzrasta, jeżeli chodzi o przestępczość drobną, związaną, że się tak wyrażę, z rozwojem życia gospodarczego, bo niewątpliwie ta przestępczość w pewnym zakresie się wiążę z ożywieniem stosunków życia gospodarczego, w szczególności jeżeli chodzi o kategorje oszustw, o tyle w grupie najcięższych przestępstw mają Panowie odprężenie. Nie mamy ani jednego sądu doraźnego na obszarze b. zaboru rosyjskiego, a ta ewolucja, ta descendencja, to kasowanie sądów doraźnych nastąpiło nie lekkomyślnie, ale właśnie na podstawie szczegółowych raportów, które poszczególni prokuratorowie składali Ministrowi. Więc nie jest tak źle. Niech Panowie będą spokojni zarówno o swoje życie, jak i o swoje mienie.</u>
<u xml:id="u-20.28" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-20.29" who="#MinisterSprawiedliwościCar">Zdaje się, że w Państwie Polskiem przestępczość nie jest większa, jak przeciętnie w każdem innem państwie.</u>
<u xml:id="u-20.30" who="#MinisterSprawiedliwościCar">Nie będę się rozwodził nad innemi szczegółami przedewszystkiem dlatego, że już niejednokrotnie miałem zaszczyt składania wyjaśnień, jak i z tego powodu, że niektórzy Panowie, którzy tutaj zabierali głos, wzajemnie sobie odpowiedzi udzielili.</u>
<u xml:id="u-20.31" who="#MinisterSprawiedliwościCar">Ale chciałbym jeszcze podkreślić jeden moment, chciałbym mianowicie przejść do sposobu, w jaki swoje uwagi krytyczne wyraził p. senator Pan. Panie Senatorze, sprawa Ulitza, o której Pan mówił, jest w sądzie i kwestją dobrego smaku jest użycie o sprawie, toczącej się w sądzie, tego rodzaju określeń, na jakie Pan sobie pozwolił. Sądzę, że mogę nazwać wielką z Pana strony lekkomyślnością to, że Pan już w tym momencie uznał za możliwe wypowiedzieć podobną, krzywdzącą nasze sądownictwo opinję.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#JulianSzymański">Odraczam posiedzenie do godz. 4 min. 15 popoł.</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#komentarz">(Po przerwie.)</u>
<u xml:id="u-21.2" who="#JulianSzymański">Wznawiam posiedzenie. Przechodzimy do części 8 — budżet Ministerstwa Skarbu. Głos ma s. Szarski.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#MarcinSzarski">Wysoki Senacie! Przedstawiając budżet Ministerstwa Skarbu Wysokiemu Senatowi, powinienem właściwie roztoczyć obraz stanu gospodarstwa, albowiem od stanu gospodarstwa i jego rozwoju zależą dochody Państwa, które ściąga i któremi administruje Ministerstwo Skarbu. Ale czynić tego nie będę, gdyż musiałbym się powtarzać, albowiem onegdaj dopiero przedstawiłem Wysokiej Izbie sytuację gospodarczą.</u>
<u xml:id="u-22.1" who="#MarcinSzarski">Obraz, który roztoczyłem tutaj, nazwany został różowym, a według opinji tutaj wypowiadanych ma być on czarny. I jedna i druga opinja zdaje się jest niesłuszna, gdyż prawda leży w pośrodku. Sytuacja nie jest różowa, ale też nie jest tak rozpaczliwa, jak ją tutaj wielu panów senatorów przedstawiło. Stosunki gospodarcze są wszędzie ciężkie, a jako przykład jeden z wielu, o którym w swojem sprawozdaniu ogólnem nie wspomniałem, chcę przytoczyć to, co w ostatnich czasach czytałem w doskonałem czasopiśmie naukowem niemieckiem, o tem, co się dzieje teraz w Niemczech. Mianowicie panuje tam ta sama plaga, na którą się wszyscy skarżą, a mianowicie wdarcie się kredytów do konsumcji, rynek wewnętrzny nie jest dostatecznie pojemny, producenci starają się gwałtownie rozszerzać zbyt ponad naturalne granice, i w tym celu finansują zakupy, udzielając kredytów, fabrykanci udzielają kredytów hurtownikom, hurtownicy detalistom, a detaliści konsumentom. Tak jest w Niemczech. U nas jest podobnie. Weksel opanował cały obrót, tak dalece, że jak słyszałem, kupcy płacą nawet komorne wekslami swoich klijentów. Stan taki z pewnością nie jest korzystny. A jeśli istnieje także w tych potężnych Niemczech, które tutaj przytacza się bardzo często, jako przykład godny do naśladowania, to tylko dowód, że nietylko Polska, ale i wiele innych narodów europejskich żyje jeszcze do dziś dnia w rozstroju gospodarczym. U nas rozstrój ten polega na nadzwyczaj silnie nastawionej aktywności gospodarczej, której nie odpowiada mało zaopatrzona, albo prawie nie posiadająca kapitału obrotowego konsumcja. Z tego powodu, że kapitału brak, zastępuje go się kredytem. Jest niesłychanie niezdrową rzeczą podsycać konsumcję kredytem, gdyż konsumcja winna się rozwijać tylko w miarę zarobków i własnych środków.</u>
<u xml:id="u-22.2" who="#MarcinSzarski">Może podniesienie tego niekorzystnego objawu zadowoli tych, którzy krytykowali mój, tak zwany, optymizm, Może podkreślenie pewnych niepożądanych objawów w życiu gospodarczem, w części wywoływanych niesłychaną katastrofą atmosferyczną, której jesteśmy świadkami, zadowoli tych, którzy roztaczali tu najczarniejsze obrazy i widzą już przed sobą katastrofę. Ja jednak, wbrew uwagom tu wypowiedzianym, nie tracę otuchy. Nie twierdzę, że żyjemy w najlepszym ze światów, ale twierdzę, że żyjemy w tym świecie, na jaki zasługujemy i na jakim żyją inne narody. Jeżeli nie będziemy liczyć na owoce rozmachu, lecz na owoce cierpliwej ewolucyjnej pracy, to tych owoców z pewnością doczekamy.</u>
<u xml:id="u-22.3" who="#MarcinSzarski">Pozwoli Wysoka Izba, żebym w końcowym ustępie mego przemówienia odpowiedział na uwagi, odnoszące się do mego referatu. Chciałbym rozprawić się z kilkoma krytycznemi rzeczowemi uwagami, wypowiedzianemi o mojem sprawozdaniu.</u>
<u xml:id="u-22.4" who="#MarcinSzarski">Pan s. Głąbiński w swoich bardzo rzeczowych i o jego wielkiej wiedzy świadczących wywodach wspomniał, że fascynują mnie i wielu optymistów dochody budżetowe, które niesłychanie wzrosły. Tymczasem wszyscy zapominamy, że w międzyczasie nasz pieniądz stracił na wartości, i że wskutek tego cyfry tych dochodów to jest tylko iluzja. Na te uwagi p. s. Głąbińskiego śmiem odpowiedzieć co następuje: Przeliczyłem, według wartości złota dochody budżetowe Państwa, poczynając od 1924 r., w którym mieliśmy pełnowartościowy złoty, równy i oceniany na giełdach zagranicznych jako jeden frank złoty. Dochody te w 1924 r. wynosiły 1.504 miljony złotych w złocie, bo wtedy mieliśmy walutę pełnowartościową. W 1927 r. wynosiły 2.728 miljonów, a na rok 1929/33 preliminujemy 2.910 miljonów złotych. Jest to niesłychany wzrost. Jednak to może być tylko iluzja. Jak przedstawiają się cyfry dochodów w złocie? Otóż widzimy, że dochód w złocie wynosił w 1924 r. 1.504 miljony, w 1928 roku 1.582 miljony, a na rok 1929/30 — 1.087 miljonów, czyli że faktycznie wzrosły o 12%. Jeżeli dochody wzrosły realnie, to musiały być te dochody z jakiegoś źródła zaczerpnięte, czyli że widocznie gospodarstwo efektywnie poprawiło się, jeżeli mogło wydać w złocie więcej z dochodów niż w roku 1924...</u>
<u xml:id="u-22.5" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-22.6" who="#MarcinSzarski">...faktycznie realnie powiększonych dochodów. Gdybyśmy płacili nasze podatki w towarach, to okazałoby się, że wpłacono więcej towaru. Jeżeli jednak stosujemy zasadę przeliczenia na złote dochodów, to musimy konsekwentnie stosować przeliczenie na złote wydatków. Otóż co się okazało? Okazało się, że wydatków w roku 1924 wpłynęło 1.677.000.000 złotych w złocie, — dolar bowiem stał niewzruszenie 5.18. Nastąpił wzrost dochodów — 2.750.000.000 według budżetu, który miałem zaszczyt Wysokiej Izbie przedstawić. Jak się przedstawiają te wydatki w złocie? Otóż wynoszą w 1924 roku 1.677.000.000, w 1928 — 1.481.000.000. a w 1929/20 — 1.595.000.000 zł. Porównawszy więc wydatki z 1924 r. z wydatkami, które mamy teraz uchwalić, okazuje się, że wydatki spadły o 5% w złocie. Jeżeli teraz zestawimy te dwie cyfry, to dojdziemy do następującego obrazu. Dochody realnie wzrosły, wydatki realnie spadły. Jeżeli to przytaczam, to tylko dlatego, żeby wyraźnie udowodnić, że wzrost dochodu nie jest czemś iluzorycznem, ale faktem świadczącym, że gospodarstwo się podniosło. Z punktu widzenia budżetowego właściwie należałoby pochwalić gospodarkę, która potrafiła pomimo wzrostu dochodu zmniejszyć efektywnie wydatki. Przyznaję słuszność wywodów p. Ministra Głąbińskiego, że wskutek tego ci, którzy pobierają stałe dochody, a więc urzędnicy, stracili, że na nich to się odbiło, ale jednak z punktu widzenia gospodarczego udowodnić zdaje się mogłem, że istotny dochód społeczny się podniósł.</u>
<u xml:id="u-22.7" who="#MarcinSzarski">Jeżeli mowa o Ministerstwie Skarbu, to chciałbym niesłychanie się streścić, gdyż już w ogólnym referacie mimo woli w 3/4 dotknąłem agend Ministerstwa Skarbu, a w drukowanem sprawozdaniu o Ministerstwie Skarbu zawarte są wcześniejsze daty, jednak uważam, że muszę dotknąć problemu obciążenia. Jest to problem nietylko modny, jak wspomniano ze strony Rządu, ale niesłychanie aktualny. W moich wywodach nie stwierdziłem, aby obciążenie podatkowe było lekkie, przeciwnie, jest ono nawet ciężkie. Jednak porównując z innemi krajami, musiałem dojść do przekonania, że jest ono stosunkowo mniejsze. Pan Minister Głąbiński w swoich fachowych i głębokich wywodach wspomniał między innemi, że nastąpiło tutaj pewne nieporozumienie, polegające na tem, że pomieszano obciążenia podatkowe z wydajnością. Ale, proszę Wysokiej Iżby, co znaczy mała wydajność podatkowa? To znaczy, że podatki mało przynoszą, czyli że repartycypowane na głowę, czy na dochód narodowy nie są podatkami ciężkiemi. O nic innego tutaj nie chodzi w mojem sprawozdaniu. Nie będę cytował dużo dat, ale przytoczę kilka charakterystyczniej szych. Jeżeli będziemy operować pogłównie, mechanicznie — co nie może być pominięte — i jeśli obciążenie podatkowe na głowę w Polsce oznaczymy przez 100, to: w Anglji równa się ono 900, czyli 9 razy więcej, we Francji 500, czyli pięć razy więcej, w Austrji blisko trzy, w Czechosłowacji blisko dwa razy. Mówić o obciążeniu podatkowem, operując pogłównemi, nie jest słusznem, ale musi być przyjęte pewne kryterjum, któreby chociaż w części usprawiedliwiało sąd.</u>
<u xml:id="u-22.8" who="#komentarz">(Głos: Co pozostaje obywatelom?)</u>
<u xml:id="u-22.9" who="#MarcinSzarski">Takiem kryterjum jest dochód społeczny. Obciążenie dochodu społecznego można wyliczyć procentowo, a w procentach tkwi bądź co bądź pewien dość wiarygodny wskaźnik. Co się tyczy obliczenia majątku narodowego, lub dochodu społecznego, to oczywiście p. Minister Głąbiński ma najzupełniejszą słuszność, twierdząc, że pod tym względem nie posiadamy żadnych pewnych dat. Ja operowałem kwotą od 15 do 20 miljardów. To jest z pewnością ogromne rozpięcie, ale we wszystkich obliczeniach dochodu społecznego liczy się setki miljonów błędów. Przecież, mojem zdaniem, istnieje pewien wskaźnik, upoważniający do pewnych danych. Nie wiem, czy słusznie? Mojem zdaniem, może słusznie, jeżeli weźmiemy, co monopol tytoniowy, lub spirytusowy sprzedaje rocznie swoich produktów. to dojdziemy do przekonania, że 1.400.000.000 złotych społeczeństwo polskie wydaje na tytoń i na wódkę w najszerszem znaczeniu. Zapytuję się, czy ludność, która może wydać 1.400.000.000 zł. rocznie na te dwa produkty, nie może mieć dochodu społecznego o kilka albo kilkanaście razy większego?</u>
<u xml:id="u-22.10" who="#komentarz">(Sen. Koerner: Pijane budżety.)</u>
<u xml:id="u-22.11" who="#MarcinSzarski">Pijane budżety jednak nie dają dochodu, to jest fakt.</u>
<u xml:id="u-22.12" who="#MarcinSzarski">Wskutek tego można przyjąć, — tem więcej, że przed laty przyjmowano to ze strony dosyć poważnej — dochód społeczny nie na 10 miljardów, ale na 20, lub 15 miljardów.</u>
<u xml:id="u-22.13" who="#MarcinSzarski">Otóż jeżeli Panowie zechcą zobaczyć tabelę na stronie 22, przekonają się Panowie, że podczas gdy na głowę z dochodu społecznego, przyjmując w Polsce ten udział na 100, wypada 666 zł., to w Anglji wypada 552 do 100, w Niemczech 251, we Francji 281, we Włoszech 185.</u>
<u xml:id="u-22.14" who="#MarcinSzarski">Teraz daniny, przyczem podkreślani i tu reflektuję na uwagi p. prof. Głąbińskiego, że nie wziąłem pod uwagę tylko podatków państwowych, ale cale obciążenie komunalne, które jest znaczne. Otóż twierdzę, że jeżeli określimy cyfrę, wypadającą ze wszystkich danin na głowę w Polsce na 100, to w Anglji jest 864. w Niemczech 532, we Francji 481, we Włoszech 284. Jest prawda, że na głowę w Polsce wypada niewielka kwota z tych danin, i że jeżeli po zapłaceniu podatków weźmiemy pod uwagę resztę tego dochodu społecznego wypadającego na głowę, to istotnie w Polsce jest on najmniejszy, ponieważ gdy w Anglji pozostaje po zapłaceniu wszystkich podatków z dochodu społecznego jednostki blisko 2.900 zł. — przeliczyłem to na złote — we Włoszech 1.000 zł, w Niemczech 1.400 i we Francji 1.400 zł, to w Polsce pozostaje niecałe 600 złotych. To prawda, ale z drugiej strony musimy zwrócić na to uwagę, że między wymienionemi tu krajami są kraje o wysokiej kulturze, z większemi potrzebami i z wyższemi cenami. Według moich obliczeń obciążenie podatkowe w stosunku do dochodu społecznego waha się między 13.5%, względnie przyjmując dochód społeczny na 15 miljardów — 17%. Bezwzględnie jest to mniejsza cyfra, gdyż we Francji wynosi to obciążenie 23%, w Anglji 21%, w Niemczech 26%, we Włoszech 21%. Istotnie cyfry te wskazywały na to, że u nas obciążenie nie jest w porównaniu do innych krajów wysokie. Jednakowoż trzeba podkreślić, że te teoretycznie wyliczone cyfry rzadko kiedy są praktycznie zrealizowane. Mianowicie ciężar z danin indywidualnie przekracza bardzo znacznie w niektórych wypadkach wyliczone tutaj przezemnie cyfry. I stąd pochodzi, że mimo niskości cyfr statystycznych skargi na obciążenie podatkowe zwiększają się i nie są pozbawione podstaw. Szczególnie dotkliwie odczuwa społeczeństwo obciążenie podatkami bezpośredniemi, które podniosły się silniej niż ciężar łączny wszystkich danin. Podczas gdy wpływ podatków bezpośrednich w 1924 r. wynosi 332 miljony złotych, budżet, który Panowie będziecie uchwalali, przewiduje te podatki w wysokości 620 miljonów złotych, co oznacza podwyżkę o 85%, która, przeliczona na złote, jest realną podwyżką.</u>
<u xml:id="u-22.15" who="#MarcinSzarski">Rażąca różnica obciążenia podatkowego występuje zaś przedewszystkiem w dziedzinie podatków bezpośrednich. Według oficjalnych dat. przytaczanych kilkakrotnie przez p. Ministra Czechowicza, a które nie zostały odparte dotąd, ludność rolnicza płaci 60 miljonów złotych podatku gruntowego, a partycypując kwotą 20 miljonów w podatku dochodowym, uiszcza razem 80 miljonów złotych. Natomiast ludność nie rolnicza, płacąc za świadectwa przemysłowe 25 miljonów złotych, tytułem podatku od nieruchomości — 45 miljonów i partycypując w podatku dochodowym kwotą 140 miljonów, uiszcza razem 211 milionów złotych, czyli 3 razy więcej. A do tego dodać należy, że jeżeli mówię o ludności rolniczej, to oczywiście mam na myśli tę ludność rolniczą, która w głównej części na swoich barkach dźwiga ciężar podatku, to jest głównie ziemiaństwo i więksi właściciele.</u>
<u xml:id="u-22.16" who="#MarcinSzarski">Z tych to powodów reforma systemu podatkowego — powtarzam rzecz, na którą, sądzę, wszyscy się godzą — jest konieczną i naglą i należy żałować, że przedłożenia wniesione przez Rząd do Sejmu, a zmierzające do nieco sprawiedliwszego podziału ciężarów podatkowych, dotychczas nie zostały załatwione.</u>
<u xml:id="u-22.17" who="#MarcinSzarski">Nie będę, proszę Wysokiej Izby, zastanawiał się bliżej nad systemem podatkowym wogóle, chciałbym tylko kilka ważniejszych rzeczy tu podkreślić. Dla podatku dochodowego mamy system, który co do osób prawnych, do spółek wydaje się bardzo niesprawiedliwy. gdyż ten podatek dochodowy wymierza się według tej samej skali bez względu na to, czy przedsiębiorstwo przynosi kolosalne zyski, czy nikle zyski, czy prawie żadnych. Słyszeliśmy od Rządu zapowiedź, że zmiana ustawodawstwa podatku dochodowego, która będzie miała na celu oparcie podatku dochodowego na podstawie rentowności przedsiębiorstwa, jest zamierzona. Następnie gospodarstwo nasze, nasz handel i przemysł zmierza do tego, ażeby inwestycje uwzględnić w podatku dochodowym w tem znaczeniu, ażeby kapitały, włożone w inwestycje, mogły być odciągane od podstawy podatku. Istotnie w ciężkich czasach dzisiejszych, w których cierpimy na tak wielki brak kapitału, wskutek bardzo wysokiej stopy procentowej wydaje się każdemu przedsiębiorcy rzeczą niesłychaną, że od kwoty, którą włożył w przedsiębiorstwo, którą go fundował, jeszcze musi płacić podatek. Jest to pewnego rodzaju zaprzeczenie istoty podatku dochodowego, jeżeli dochód obracany na inwestycje odciąga się od podstawy podatku dochodowego, bo przedmiotem podatku dochodowego jest dochód globalny, bez względu na to, czy jest on użyty na szampana, czy na wybudowanie fabryki. W innych krajach stało się to również, i w Austrji mamy to samo postępowanie przy podatku dochodowym, jak i w Czechosłowacji.</u>
<u xml:id="u-22.18" who="#MarcinSzarski">O podatku obrotowym, tym najstraszniejszym ciężarze, mówić tutaj nie potrzebuję. Jest jednozgodna opinją, że jest to podatek, który istotnie podcina życie gospodarcze. Ale cieszyć się musimy, że w tamtej Izbie już pracuje się nad jego reformą i życzyć sobie należy, aby ta reforma jak najprędzej przyszła do skutku.</u>
<u xml:id="u-22.19" who="#MarcinSzarski">Co do podatku obrotowego chcę wspomnieć o rzeczy mniej znanej, jak dalece jest on nie racjonalny, że np. w bankowości dochodzi do tego dziwolągu, że z chwilą, kiedy bank zniża stopę procentową, to podatek obrotowy idzie w górę. Czyli wskutek zniżki stopy procentowej następuje progresja podatku. Pochodzi to stąd, że przedmiotem podatku obrotowego są wpływy brutto, zamiast netto, jak jest np. we Francji. W tym kierunku powinna nastąpić zmiana, gdyż w czasach, w których dążymy do jak największej kapitalizacji, w których Rząd obiecuje popierać w najwyższym stopniu ducha oszczędności, jest rzeczą niesłychaną, ażeby zniżenie stopy było karane progresją, i aby oprócz tego od oszczędności pobierać 11% podatek od kapitałów i rent, który wypędza w bardzo wielkich ilościach kapitały poza granice Polski.</u>
<u xml:id="u-22.20" who="#MarcinSzarski">Proszę Wysokiej Izby, to są uwagi, któremi chciałem uzupełnić mój referat.</u>
<u xml:id="u-22.21" who="#MarcinSzarski">Na ostatku w tej części ogólnej chciałbym powiedzieć dwa słowa w sprawie urzędników skarbowych. W Komisji Skarbowo-Budżetowej podnoszono z poważnych stron skargi na zachowanie się urzędników skarbowych. Przyznaję istotnie, że niejednokrotnie — a nie chcę Wysokiej Izby trudzić dowodami, które mam — urzędnicy skarbowi wobec płatników zachowują się w sposób, mogący podlegać największej krytyce. Ale też wymaga pewnej sprawiedliwości i uwzględnienia fakt, że przecież ci urzędnicy skarbowi spotykają się z oporem społeczeństwa i to nie tylko w Polsce, ale wogóle wszędzie, — nie godziłbym się bowiem z wywodami, które były wypowiedziane w Komisji Budżetowej, jakoby ludzie chętnie płacili podatki. Nie wierzę, bo nietylko u nas, ale i we Francji i gdzieindziej niechętnie płacą podatki. Wracając do tego, co powiedziałem, urzędnicy skarbowi uchodzą za tych celników, których się nie lubi i wiedzą oni, że każdy do nich zwraca się z niechęcią. A ponieważ ciężary podatkowe są wielkie i nierównomiernie rozłożone, więc ten niechętnie widziany urzędnik, który do tego czasu głoduje, jeżeli widzi podatnika, to zgóry mu nie wierzy i jest przekonany, że z pewnością płacący podatek zamierza skrzywdzić Skarb. Dopóki to obciążenie będzie tak dotkliwe i nierównomierne, dopóty niestety urzędnicy zawsze będą uprzedzeni negatywnie. I dlatego leż z tego punktu widzenia powinniśmy dążyć do sprawiedliwszego rozkładania ciężarów, a dając urzędnikom to, co im się należy, to, co im do życia jest potrzebne, może po części potrafimy tę złą stronę naprawić.</u>
<u xml:id="u-22.22" who="#MarcinSzarski">Nie chcę Wysokiej Izby trudzić apologją naszego fiskalizmu, gdyż onegdaj czytałem — oddawna czytuję te rzeczy — w bardzo poważnym dzienniku francuskim korespondencję francuskiego obywatela, który wykazywał aktami, że mu dwukrotnie wymierzono podatek dochodowy, raz w Tulonie, a drugi raz w Paryżu, przeprowadzono przez Trèsorier gènèral de Toulon egzekucję, i mimo to, że wygrał w prefekturze w Tulonie rekurs, w którym prefektura uznała. że mieszkając teraz w Paryżu, ma płacić w Paryżu i że wymiar obliczony w Paryżu jest słuszny, mimo rozstrzygnięcia prefektury, Trèsorier general de Toulon powtórnie przeprowadził egzekucję i kazał mu zapłacić 60 franków kary. Korespondencja podpisana jest imieniem i nazwiskiem. Do chwili kiedy korespondencja ta została umieszczona na lamach Journal des Dèbats, kwestja nie była rozstrzygnięta, między Tulonem i Paryżem trwała korespondencja. To jest przykład, że fiskalizm, biurokratyczny fiskalizm nietylko u nas panuje.</u>
<u xml:id="u-22.23" who="#MarcinSzarski">Proszę Panów, przechodzę do samego budżetu. Cyfry tego budżetu są umieszczone w sprawozdaniu, dlatego też bardzo krótko się tym budżetem zajmować będę.</u>
<u xml:id="u-22.24" who="#MarcinSzarski">Nie potrzebuję nadmieniać, że Ministerstwo Skarbu jest pierwszem ministerstwem dochodowem. Jeżeli wliczymy monopole, które resortuje to ministerstwo, to 87% dochodów wpływa przez administrację skarbu, to jest przez Ministerstwo Skarbu. Wydatki Ministerstwa natomiast wynoszą tylko 5,3%, a jeżeli obliczymy wydatki Ministerstwa Skarbu w stosunku do dochodów z danin, dochodzimy do kooficjentu 6,5%, podczas gdy w roku 1925 kooficjent ten wynosił 8,26%, z czego wniosek, że koszta produkcji dochodów państwowych się zmniejszyły.</u>
<u xml:id="u-22.25" who="#MarcinSzarski">Różnice między preliminarzem sejmowym a rządowym polegają na podwyższeniu dochodów o 155 miljonów, a wydatków o 17 miljonów. Różnice między preliminarzem rządowym a sejmowym tłumaczą się co do dochodów podwyższeniem wpływów z danin, o czem już przedwczoraj dokładnie mówiłem i dlatego bliżej się nad tem rozwodzić nie będę, podwyższeniem o 151 miljonów, następnie w zwyżce udziału Skarbu Państwa w zyskach Banku Gospodarstwa Krajowego i Banku Polskiego. Co do wydatków zaś podwyżka tłómaczy się przedewszystkiem dodatkiem mieszkaniowym dla funkcjonarjuszów państwowych, następnie zmianami w wydatkach nadzwyczajnych, gdzie podwyższono kredyt na pomoc finansową dla miast, które zaciągnęły pożyczki t. zw. ulenowskie, o 2.000.000 złotych i wstawiono dwa nowe kredyty, a mianowicie na Zakład dla Centralnej Instytucji Kredytowo-Oszczędnościowej dla wszystkich funkcjonarjuszy państwowych w wysokości 3.000.000 zł i na pokrycie deficytu Tymczasowego Wydziału Samorządowego w wysokości 8,8 miljonów złotych. Wszystkie powyższe zmiany w wydatkach są zupełnie usprawiedliwione i nie potrzebują bliższych wyjaśnień.</u>
<u xml:id="u-22.26" who="#komentarz">(S. Głąbiński: A o emerytach powie Pan.)</u>
<u xml:id="u-22.27" who="#MarcinSzarski">Co się tyczy dwóch nowych pozycyj, to znaczy kredytu dla Centralnej Instytucji Kredytowo-Oszczędnościowej dla urzędników, to instytucja ta choć nie będzie rozporządzała bardzo znacznym kapitałem, bo 3.000.000 zł, będzie mogła uregulować kredyt urzędniczy, dziś z powodu braku środków niezorganizowany i nieuporządkowany w wielu rozrzuconych po Państwie specjalnych kasach oszczędnościowo-kredytowych. Kredyt na pokrycie deficytu będącego w likwidacji Tymczasowego Wydziału Samorządowego nie potrzebuje żadnego uzasadnienia, gdyż wynika z ustawy, która zadekretowała likwidację tego urzędu.</u>
<u xml:id="u-22.28" who="#MarcinSzarski">Co się tyczy udziału w zyskach Banku Polskiego i Banku Gospodarstwa Krajowego, to motywowane są one spodziewanemi wyższemi zyskami.</u>
<u xml:id="u-22.29" who="#MarcinSzarski">Onegdaj wskazywałem, że podwyższenie dochodu, a więc przedewszystkiem podwyżka z danin znajduje swoje umotywowanie we wpływach dotychczasowych. Istotnie wpływy dotychczasowe są bardzo zadawalające, a przedewszystkiem bardzo wybitnie wysokie w podatkach bezpośrednich, gdzie za pierwsze 10 miesięcy wynoszą 125% całorocznej kwoty. Cyfra przemawia tu sama za siebie. Wszystkie mniej więcej podwyżki, a więc i podatku dochodowego, jakoteż stempli, wreszcie i ceł zdają się być usprawiedliwione. Natomiast co do podatku majątkowego, który został podwyższony o 25 miljonów, to ta podwyżka jest zupełnie nierealna i postawię na końcu moich wywodów wniosek o jej skreślenie.</u>
<u xml:id="u-22.30" who="#MarcinSzarski">Mimo to jednak nie mogę się powstrzymać od uwagi, że chociaż dotychczasowe wpływy usprawiedliwiają realność przewidywanych kwot, to nie wydaje się wskazanem preliminować tak wysokich wpływów, gdyż wtedy uniemożliwia się albo utrudnia się tworzenie rezerw, bez których gospodarstwo państwowe obejść się nie może.</u>
<u xml:id="u-22.31" who="#MarcinSzarski">Pomijam porównanie budżetu Ministerstwa Skarbu na r. 1929/30 z budżetem na 1928,29 r. Niema tu tak wybitnych różnic w dochodach prócz w daninach, a w wydatkach — w zarządzie centralnym. Te wydatki nie są jednakowoż tak znaczne i tłumaczą się przedewszystkiem w dziale „władz i urzędów skarbowych” utworzeniem jednej nowej iżby skarbowej i zwiększeniem ilości urzędów skarbowych o 28. Następnie przesiedlenia, podwyższenie taryf kolejowych, wyższe koszta specjalne, egzekucje i t. d.</u>
<u xml:id="u-22.32" who="#MarcinSzarski">Wreszcie budżet na rok 1929/30 w przeciwieństwie do budżetu na rok 1928 zawiera wyższą kwotę na inwestycje. Z punktu widzenia formalnego budżet Ministerstwa Skarbu na rok 1929/30 różni się tem od budżetu na rok 1928/29, że przejęte zostały w jego resorcie Urzędy Probiercze, która to kwota nie odgrywa jednak cyfrowo w całym budżecie Ministerstwa Skarbu większej roli. W części B „Przedsiębiorstwa” pozostała tylko Mennica Państwowa, która kończy się saldem zero, gdyż dochody i wydatki się kompensują. Natomiast Zakłady Graficzną znikają z budżetu, gdyż zostają zlikwidowane, względnie sprzedane Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych, w których kapitale 10 miljonów partycypuje Rząd kwotą 4 miljonów, wpłacając część gotówką, a drugą ratę preliminuje budżet 1929/30 r. jako aport Skarbu.</u>
<u xml:id="u-22.33" who="#MarcinSzarski">Co się tyczy Monopolów, to rozwój ich jest naogół korzystny.</u>
<u xml:id="u-22.34" who="#MarcinSzarski">Ze zestawienia, które znajdą Panowie na str. 3, wynika, że między preliminarzem rządowym, a sejmowym zachodzą tylko małe różnice, które i tak według propozycji Senatu będą jeszcze zmniejszone, mianowicie o 8 1/2 miljona. Pochodzi to stąd, że w monopolu solnym zniżono wydatki na zakup worków, a w monopolu spirytusowym w 3 pozycjach również zniżono wydatki o 4.543.000.</u>
<u xml:id="u-22.35" who="#MarcinSzarski">Powiedziałem, że rozwój monopoli jest rzeczywiście korzystny. Jeżeli porównamy tabelkę na str. 4 to przekonamy się, że oznaczając wpłaty z monopolów w r. 1924/25 jako równe 100, wpłaty preliminowane na rok 1929/30 wynoszą 271, a na pojedyńcze monopole rozdziela się ta cyfra w ten sposób, że wynosi ona w tytoniu 261, w spirytusie 286, a w innych 232.</u>
<u xml:id="u-22.36" who="#MarcinSzarski">Wspomnę dalej, ze monopol tytoniowy zmierza i dotychczas z dobrym sukcesem do modernizacji swego przedsiębiorstwa i racjonalizacji, a przedewszystkiem do rozwoju produkcji tytoniowej w kraju. Jeżeli, się porówna zakupy tytoniowe, preliminowane na rok ubiegły, z zakupami na rok bieżący, to widzimy coraz większy wzrost zakupów tytoniu krajowego. Monopol tytoniowy działa też w tym kierunku, żeby produkcję tę powiększyć. W dochodach monopolu spirytusowego widzimy pewną stagnację. Dąży on do większego zużycia spirytusu na cele przemysłowe, w szczególności na cele napędowe.</u>
<u xml:id="u-22.37" who="#MarcinSzarski">Tem samem wyczerpałbym w głównych cyfrach budżet Ministerstwa Skarbu. Pozostaje mi tylko przedłożenie Wysokiej Izbie wniosków dotyczących zmian, które Komisja Skarbowo-Budżetowa uchwaliła i przedkłada do uchwały Wysokiej Izbie.</u>
<u xml:id="u-22.38" who="#MarcinSzarski">Przedewszystkiem w wydatkach zwyczajnych, w dziale 1 § 7 „wydawnictwa”, kredyt 350.000 złotych Komisja podwyższyła o 43.000 na 393.000 złotych. Objaśnienia tłumaczą, na jakie cele idą te wydatki. Sądzę, że ścięcie tej kwoty niczem zupełnie nie jest usprawiedliwione, temu nie można było przyklasnąć i dlatego komisja restytuowała tę kwotę.</u>
<u xml:id="u-22.39" who="#MarcinSzarski">W Zarządzie Centralnym w dziale 1 § 13 mamy kredyt na „Publikacje ekonomiczne i działalność informacyjną zagranicy”, kredyt w wysokości 110.000 złotych Komisja podwyższyła o 90.000 zł. na 200.000 złotych. Nadmieniam, że kredyt ten w zeszłym roku był preliminowany na rok 1928/29 także w wysokości 200.000 zł. Sejm skreślił właściwie bez żadnych powodów 90.000 zł, a ponieważ chodzi tu o propagandę za pośrednictwem Polskiej Agencji Telegraficznej, koszta inseratów, wydawnictwa i inne wydatki, zmierzające do zapoznania zagranicy z naszemi stosunkami, sądzę, że oszczędzanie byłoby w tym wypadku prawie że rozrzutnością. Komisja więc uchwaliła kredyt podwyższyć do wysokości zeszłorocznej 200.000 zł.</u>
<u xml:id="u-22.40" who="#MarcinSzarski">Wreszcie w Zarządzie Centralnym dział 2, § 3 „Podróże służbowe i przesiedlenia” Komisja podwyższyła kredyt 6.090.000 zł o 300.000 złotych na 6.390.000 złotych. W tej wysokości kredyt był preliminowany przez rząd, a usprawiedliwiono zwiększenie tego kredytu w porównaniu z budżetem na r. 1928/29 przedewszystkiem podwyższeniem taryf kolejowych i wzmożoną działalnością organów inspekcyjnych i kontroli skarbowej i połączonemi z tem przesiedleniami i kosztami podróży.</u>
<u xml:id="u-22.41" who="#MarcinSzarski">W dochodach Komisja Skarbowa przyjęła wszystkie uchwały Sejmu, dotyczące danin, prócz jednej, odnoszącej się do podwyżki podatku majątkowego. Wpływ tego podatku w tej wysokości jest wprost niemożliwy i nierealny. P. Minister Skarbu kilkakrotnie wspominał, że wydobycie kwoty, którą przewiduje ustawa o jednorazowym podatku majątkowym, doprowadziłoby w pewnych kategorjach majątków do podatku, wynoszącego 60% majątku, czyli do konfiskaty. Takich dochodów nierealnych wstawiać do budżetu nie można i dlatego Komisja nie wiem czy jednogłośnie, ale znaczną większością głosów, podwyżkę tę skreśliła. W samym budżecie Ministerstwa Skarbu w administracji nie ma żadnych wniosków, natomiast są wnioski do pozycyj w monopolu, a w szczególności do monopolu spirytusowego. W rozchodach zwyczajnych dział 13 w § 1 „Utrzymanie Dyrekcji” preliminowany kredyt 4.796.290 zł Komisja Skarbowo-Budżetowa powiększyła o 543.000 zł. na 5.312.290 zł. Tłomaczy się to rozwojem agend monopolowych oraz zwiększeniem produkcji. Jak wynika z innych pozycyj wydatkowych monopolu i planu finansowo-gospodarczego monopolu spirytusowego, wzrosły czynności biurowe, co znajduje swój wyraz w zwiększeniu wydatków na utrzymanie personelu oraz wydatków biurowych, które są preliminowane w stosunku do potrzeb.</u>
<u xml:id="u-22.42" who="#MarcinSzarski">W dziale 13 § 3 „Zakup spirytusu, butelek i skrzyń” Komisja podwyższyła kredyt o 2 miljony zł, które Sejm skreślił. Skreślenie to nie jest usprawiedliwione, a podwyżka jest usprawiedliwiona. Ze względu na wzrost cen surowców i robocizny obniżenie kosztów nabycia nowych butelek, a chodzi właśnie o butelki, jest niemożliwe. Następnie monopol spirytusowy kupuje butelki już zużyte, czyli butelki zwrotne i gdyby obniżył koszty nabycia, toby ich wogóle nie otrzymał. W planie finansowo-gospodarczym monopolu spirytusowego znajdujemy też, że monopol ten zakupuje w tym roku mniej butelek, ale po daleko wyższych cenach. Wskutek tego Komisja uchwaliła podwyższenie w tym paragrafie w dziale 13 § 5 „Koszty fabrykacji wyrobów monopolowych” kredytu 10.218.225 zł o 2 miljony — na 12.218.225. I ta podwyżka łączy się ze zwiększeniem kosztów fabrykacji z powodu większej produkcji w stosunku do preliminarza 1928/29, a więc jest zupełnie usprawiedliwiona, a wyliczenie jej jest rzeczą dyrekcji monopolu; my w to naturalnie wchodzić nie możemy i musimy przyjąć ją jako najzupełniej usprawiedliwioną.</u>
<u xml:id="u-22.43" who="#MarcinSzarski">Wskutek powyższych zmian, które komisja senacka uchwaliła, wydatki zwyczajne ministerstwa podwyższają się w całości o 433.000 zł na 146.418.780 zł. Natomiast dochody nadzwyczajne obniżają się z 189.701.000 o 25.000.000 z tytułu obniżki wpływu podatku majątkowego na 164.701.000. Wreszcie wskutek podwyżki rozchodów w monopolu spirytusowym o łączną sumę 4.543.000 wpłata tego monopolu do Skarbu Państwa obniżyła się na 422.000.000 wobec 426.500.000, przedłożonych przez Sejm.</u>
<u xml:id="u-22.44" who="#MarcinSzarski">Wysoki Senat raczy przyjąć budżet Ministerstwa Skarbu w brzmieniu uchwalonem przez Sejm, jednak ze zmianami uchwalonemi przez Komisję Skarbowo-Budżetową Senatu.</u>
<u xml:id="u-22.45" who="#MarcinSzarski">Przedkładam budżet emerytur. Jeżeli porównamy preliminarz emerytur w budżecie 1928/1929 z preliminarzem na 1929/30, to wadzimy, że wydatki na emerytury, uchwalone prze Sejm, wzrosły o 10,5%, przyczem zaznaczyć należy, że w tych wydatkach nie mieszczą się 15% dodatki, które w myśl art. 4 ustawy skarbowej mają znaleźć pokrycie w nadwyżce budżetowej.</u>
<u xml:id="u-22.46" who="#MarcinSzarski">Wzrost kredytu na emerytury jest znaczny, tłumaczy się wzrostem ilości emerytów. Kredyt na emerytury wynosi 4,07% wydatków budżetowych. Uwzględniając i renty inwalidzkie, a więc całe zaopatrzenie, wydatek na zaopatrzenie w preliminarzu na r. 1929/30 wynosi 248.730.000 zł, czyli okrągło 9% wydatków budżetowych, a więc dość pokaźny odsetek, który równa się prawie zupełnie wydatkowi na długi państwowe.</u>
<u xml:id="u-22.47" who="#MarcinSzarski">Wydatki na emerytury wykazują zresztą od roku 1924 stały wzrost. W porównaniu do roku 1924/1925 wzrosły o 93%. Pomimo to zaopatrzenia emerytalne, jak Wysokiej Izbie wiadomo, są niewystarczające.</u>
<u xml:id="u-22.48" who="#MarcinSzarski">Przytoczę tu tylko parę cyfr. Emeryt cywilny ze służby polskiej ma zaopatrzenie emerytalne miesięcznie w wysokości 280 zł, emeryt ze służby cywilnej zaborczej — 150 zł, wojskowy z wojska polskiego ma emeryturę i w wysokości 390 zł, z państw zaborczych — 188 zł. Wpada w oko wielka różnica między zaopatrzeniem emerytów ze służby polskiej a ze służby państw zaborczych, które to stawki są prawie o połowę niższe. Brak tu właściwie prawnych i jakichkolwiek innych powodów usprawiedliwiających tę różnicę i dlatego też emeryci państw zaborczych od lat wielu ubiegają się o poprawę ich bytu i upatrują, mojem zdaniem zupełnie słusznie, w niskich stawkach wielką wyrządzoną im krzywdę. Pożądanem byłoby, żeby w miarę środków i możności ta krzywda została usuniętą.</u>
<u xml:id="u-22.49" who="#MarcinSzarski">Prócz wydatków na emerytury mamy w budżecie emerytur wydatki na odprawy pośmiertne, na dary z łaski i zapomogi oraz koszty przesiedleń emerytów. Nie będę bliżej analizował tych pozycyj, wspomnę tylko, że ilość osób pobierających dary z łaski wynosiła na dzień 1 kwietnia 1928 — 1077 osób. Między osobami było 627 osób, które pobierają dary z łaski w wysokości 15 zł 81 gr miesięcznie. Są to dary łaski, przyznane jeszcze przez państwa zaborcze, a niezwaloryzowane wskutek spadku wartości pieniądza. I tu byłoby wskazane przeprowadzenie pewnej reformy. Upraszam Wysoki Senat o przyjęcie i tego budżetu tym razem bez żadnych zmian, gdyż Komisja Budżetowa przyjęła ten budżet w brzmieniu sejmowem bez zmian.</u>
<u xml:id="u-22.50" who="#MarcinSzarski">Przystępuję do budżetu Rent Inwalidzkich i pensyj. W porównaniu z preliminarzem rządowym Sejm podwyższył preliminarz budżetu inwalidów tylko o 1 miljon złotych. W porównaniu z r. 1928/29 wydatki na renty inwalidzkie i pensje wzrosły o 2,2% i stanowią 4,8% wszystkich wydatków budżetowych. Obejmują one oprócz wydatków właściwych na renty inwalidzkie, pensje weteranów powstań narodowych, na które preliminuje się 1.900.000 zł, i pensje orderowe, na które preliminuje się 2.050.000 zł, oraz na zaopatrzenie b. skazańców politycznych 1.700.000 zł. Z kredytu na renty inwalidzkie przypada kwota 124.420.000, na renty inwalidów wojennych, oraz kwota 2 miljonów na renty inwalidów z przed okresu wojny światowej. Przeciętne zaopatrzenie inwalidów wojennych wynosi rocznie 690 zł, dla wdów 500 zł, dla samotnego 1.500 zł, dla żonatego 1.800 zł.</u>
<u xml:id="u-22.51" who="#MarcinSzarski">Przeciętna renta dla inwalidy przedwojennego wynosi rocznie w b. zaborze austrjackim 156 zł, w b. zaborze rosyjskim — 192 zł i w b. zaborze pruskim — 360 zł.</u>
<u xml:id="u-22.52" who="#MarcinSzarski">Pensja weterana powstań narodowych wynosi dla samotnego 1.500 zł., dla żonatego 1.800 zł.</u>
<u xml:id="u-22.53" who="#MarcinSzarski">I te kredyty nie obejmują wszystkich wydatków, gdyż przyznane zasiłki inwalidom w myśl art. 4 ustawy skarbowej mają znaleźć pokrycie w nadwyżce budżetowej.</u>
<u xml:id="u-22.54" who="#MarcinSzarski">Komisja Skarbowo-Budżetowa przedłożyła wniosek, o którym miałem już zaszczyt mówić przy ogólnym referacie o budżecie, w myśl którego przeznacza kwotę 3 miljonów z 18 miljonów na zasiłki dla inwalidów najciężej poszkodowanych.</u>
<u xml:id="u-22.55" who="#MarcinSzarski">Wydatki na inwalidów wynoszą w budżecie naszym, razem na emerytury i renty inwalidzkie 9% wszystkich wydatków budżetowych. Dla porównania przytoczę, ile te wydatki wynoszą procentowo w budżetach państw zagranicznych, i tak: w budżecie Austrji wynoszą 19%, we Francji 17%, w Niemczech 15,7%, we Włoszech 10%, w Anglji 10,7%, w Czechosłowacji 6,6%, a więc jedynie w Czechosłowacji procent ten jest niższy jak w Polsce. W każdym razie obciążenie budżetu rentami inwalidzkiemi jest znaczne, mimo to wysokość samych rent nie jest dostateczna.</u>
<u xml:id="u-22.56" who="#MarcinSzarski">I w tym budżecie Komisja Skarbowa nie przeprowadziła żadnych zmian i w jej imieniu stawiam wniosek o przyjęcie tego budżetu bez zmian w brzmieniu sejmowem.</u>
<u xml:id="u-22.57" who="#MarcinSzarski">Przystępuję wreszcie do budżetu długów państwowych. Na rok 1929/30 preliminował Rząd na amortyzację i oprocentowanie długów państwowych 247.311.420 zł, kredyt ten, jak zresztą każdy kredyt na długi państwowe, nie uległ żadnym zmianom w Sejmie, a i w Senacie nie może ulec zmianom. W budżecie na rok 1928/29 wynosił on 231.000.000, wzrósł więc w preliminarzu, który Wysoka Izba ma teraz uchwalić, o 16.000.000 czyli 6,7%. Porównując preliminarz 1928/29 z preliminarzem 1929/30, widzimy, że wydatki wzrosły przedewszystkiem w roku 1929/30 w dziale długów wewnętrznych, natomiast nieznacznie w długach zagranicznych. Wzrost wydatków w budżecie długów państwowych na długi wewnętrzne tłumaczy się przedewszystkiem nowem zapotrzebowaniem na obsługę 4% premjowej pożyczki, która w roku 1928 została emitowana i tem samem pierwszy raz figuruje w budżecie długów państwowych. Następnie tłumaczy się także zarządzeniem opłacania w złotych wedle parytetu pożyczek państwowych z lat 1918 i 1920, które swego czasu zostały wpłacone w efektywnem złocie, albo w pełnowartościowych walutach.</u>
<u xml:id="u-22.58" who="#MarcinSzarski">Cyfry zawarte w preliminarzu długów państwowych jednakowo są niezupełne, gdyż należy je uzupełnić wydatkami, które są przewidziane w budżecie Polskich Kolei Państwowych na część pożyczki dillonowskiej, która została oddana częściowo Kolejom Państwowym, a także 7% pożyczkę w lirach włoskich, z której korzysta Monopol Tytoniowy, które w tym budżecie figurują i ten budżet nadmiernie obciążają.</u>
<u xml:id="u-22.59" who="#MarcinSzarski">Jeżeli porównamy stan długów państwowych na dzień 1 stycznia 1927 r. ze stanem na 1 października 1928, to widzimy, że stan długów wzrósł w ciągu tych 22 miesięcy o 37%, długi zagraniczne o 518 miljonów, t. j. 15%, razem 17% wynosi wzrost długów państwowych. W roku 1927 wypadało na głowę 117,4 zł, w 1928 przy końcu roku długów państwowych na głowę przypadało 137 zł. Taki stan długów, jako też wzrost długów jest zupełnie nieznaczny. U nas wynosi partycypacja wydatków długów państwowych w ogólnych wydatkach państwowych 9%, w Anglji — 47%, we Francji — 37%, we Włoszech — 29%, w Czechosłowacji — 20%, w Rumunji — 18%, a nawet w Austrji — 13%. Najniższa zatem kwota obciążenia długami państwowemi przypada na Polskę, która zatem posiada jeszcze wielką zaiste zdolność ekspansji kredytowej. Wyzyskanie jej leży, mojem zdaniem, wysoce w interesie ludności, gdyż umożliwi odciążenie budżetu od ciążących na nim wysokich inwestycyj.</u>
<u xml:id="u-22.60" who="#MarcinSzarski">Państwo bez długów, jak mówi jeden z największych ekonomistów, a Polska właściwie w stosunku do swej wielkości i zasobności tych długów nie posiada — albo za mało robi dla przyszłości, albo za wiele wymaga od teraźniejszości. Do Polski, zdaje mi się, należy zastosować tę ostatnią alternatywę.</u>
<u xml:id="u-22.61" who="#MarcinSzarski">I ten budżet, jak został przyjęty bez zmiany przez Sejm, tak samo został bez zmiany przyjęty przez komisję Senatu. Stawiam więc wniosek:</u>
<u xml:id="u-22.62" who="#MarcinSzarski">Wysoki Senat raczy przyjąć budżet „Długi państwowe” bez zmiany w brzmieniu, uchwalonem przez Sejm.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#JulianSzymański">Otwieram dyskusję nad częściami 8, 18, 19 i 20.</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#JulianSzymański">Głos ma s. Daszyńska-Golińska.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#ZofiaDaszyńskaGolińska">Wysoka Izbo! Pragnę zwrócić uwagę szan. Panów i Pań na sprawę wielkiej doniosłości, związaną z gospodarką monopolów państwowych. Zastrzegam się zgóry, że nie jestem nieprzyjaciółką monopolów, przeciwnie, uważam, że w sytuacji gospodarczej naszego Państwa jest to wielkie ułatwienie i odciążenie od zależności podatkowej. Tę moją sympatję dla monopolów państwowych posuwam tak daleko, że ja, abstynentka, która od bardzo wielu lat pracowałam nad szerzeniem antyalkoholizmu i sporo czasu poświęciłam pisaniu i mówieniu przeciw alkoholizmowi, uznaję dziś konieczność monopolu spirytusowego u nas w tej chwili. Jednakże monopol spirytusowy postawił sobie za cel osiągnięcie jak największych dochodów z konsumcji napojów alkoholowych, — a nie potrzebuję tłumaczyć tej Wysokiej Izbie, że alkohol pod każdą postacią i w każdej dozie jest trucizną, bo dowód, że jest to przekonaniem powszechnem w naszem gronie, stanowi uchwała z czerwca, czy maja zeszłego roku, zalecająca ścisłe wykonanie ustawy antyalkoholowej z 1920 i 1922 r.</u>
<u xml:id="u-24.1" who="#ZofiaDaszyńskaGolińska">Tymczasem monopol idzie drogą inną, a nawet w ogłoszeniach i afiszach swoich zaleca konsumcję alkoholu, jako mocna sprzyjającego zdrowiu. Za granicą dzieje się inaczej. Niemcy i Francja wprowadziły wprawdzie po wojnie światowej monopol spirytusowy, ale jednocześnie obniżyła się tam konsumcja napojów palonych. W Niemczech ta konsumcja spadla 5-krotnie w porównaniu z przedwojennym okresem, a mianowicie w 1913 roku obliczono na głowę ludności alkoholu we wszystkich napojach alkoholowych około 20 litrów zgórą, a w 1921 r. tylko 4. Za granicą jednak popularnem hasłem jest: alkoholizm jest klęską narodu, ale alkohol jest jego bogactwem. Pierwsza część tej tezy nie przeczy bynajmniej drugiej, bo spirytus zamiast do gardła coraz większym strumieniem płynie na cały przemysł. W latach od 1920 do 1927/28 w Czechosłowacji wzrosło zużycie spirytusu na cele przemysłowe z 20% na 53%, w Niemczech przy monopolu z 44% na 63%, we Francji, gdzie jest także monopol, z 24% na 52%. Niemcy skierowują na cele przemysłu 1.700.000 hektolitrów, a Francja około 900.000 hektolitrów.</u>
<u xml:id="u-24.2" who="#ZofiaDaszyńskaGolińska">Tymczasem w Polsce, jakkolwiek mój przedmówca twierdzi, że zużycie przemysłowe spirytusu wzrosło, jednakże wzrost za ten okres czasu wynosi tylko z 11% całej produkcji na 14,5%, a cała ilość zużytego na te cele spirytusu wynosi 97.600 hektolitrów. Możnaby przypuszczać, że winą tu jest zbyt małe zapotrzebowanie spirytusu, tymczasem poza użyciem znanem, a zatem do środków aptecznych, do użytku domowego, do kosmetyki i perfum, przecież trakcja automobilowa i aeroplanowa się u nas rozwija, tutaj należałoby używać mieszanek spirytusu z benzyną lub benzolem, które dla naszych warunków już zostały obmyślone i laboratoryjnie wypróbowane, mianowicie przez prof. Taylora i Iwanowskiego. Posiadamy zatem typy mieszanki specjalnie dobrze zastosowane do naszych stosunków; z drugiej strony to zużycie byłoby korzystne ze względu na to, że produkcja ropy naftowej stale maleje, a zdaniem najlepszego znawcy tej kwestji, Piłata, grozi nam wkrótce wyczerpanie ropy przerabianej na benzynę. Dyrekcja Monopolu powinna zatem nie utrudniać konsumcji na cele domowe, co się stale podobno dokonywa, ale jednocześnie poprzeć konsumcję na cele przemysłowe. Jeżeli zaś uważa, że rzecz niegodna jest jej zabiegów, albo też zbyt kosztowna, to podobno fabrykanci spirytusu, to jest gorzelnicy, robią wszelkie starania, aby im pozwolić w tym kierunku skierować spirytus, przewidując, że jednak konsumcja w myśl wskazówek hygieny i etyki musi się zmniejszyć.</u>
<u xml:id="u-24.3" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Gliwic.)</u>
<u xml:id="u-24.4" who="#ZofiaDaszyńskaGolińska">Alkoholizm i pijaństwo powinno być zwalczane i zwalczane jest w rozmaity sposób, bezpośrednią propagandą i pośredniemi wpływami.</u>
<u xml:id="u-24.5" who="#ZofiaDaszyńskaGolińska">Tutaj należy także budowa domów ludowych, których tak bardzo nam potrzeba, a które jednak wymagają dużych nakładów. I dlatego bardzo cennem jest, że w ustawie o monopolu spirytusowym, mianowicie w ust. 5 art. 3 zastrzeżony jest jeden procent czystego dochodu składany do rąk Ministra Skarbu na rzecz walki z alkoholizmem i pijaństwem. Wprawdzie interpretowano ten artykuł tak, że ten czysty dochód pozostaje dopiero po odliczeniu dawnej akcyzy, ale tego zastrzeżenia w artykule niema, czysty dochód jest zwykle czystym dochodem i nawet gdyby ta część art. 3 została zniesiona, to za trzy lata ubiegłe ten dochód na cele zwalczania alkoholizmu powinienby być zużytkowany. Tembardziej obowiązuje nas walka z alkoholizmem, że dalsi i bliżsi sąsiedzi Polski bardzo poważnie ją podjęli. Już nietylko kraje skandynawskie, ale Finlandja, która wprowadziła prohibicję i która kontrabandę z Polski uważa za największą dla niej przeszkodę, pozatem Estonją, Łotwa, a nawet Litwa zwalczają skutecznie alkoholizm. Wreszcie zobowiązaliśmy się niejako wobec świata, ponieważ nasza ustawa antyalkoholowa wielokrotnie była chwalona na międzynarodowych kongresach i uznana za jedną z najlepszych powojennych; a wreszcie w 1933 r. odbędzie się w Warszawie kongres światowy dla walki z alkoholizmem, na który Rząd polski przez swojego delegata w lecie ubiegłego roku zaprosił komitet kongresowy do Warszawy. Wszystko to zobowiązuje nas zarówno do istotnego wykonywania ustawy, jak i do skierowania większych sum na walkę z alkoholizmem.</u>
<u xml:id="u-24.6" who="#ZofiaDaszyńskaGolińska">I z tego powodu ośmielam się Wysokiemu Senatowi przedłożyć następującą uchwałę:</u>
<u xml:id="u-24.7" who="#ZofiaDaszyńskaGolińska">1) Wzywa się Rząd, ażeby spowodował w dyrekcji monopolu spirytusowego wysiłki w celu szybkiego powiększenia zapotrzebowań spirytusu na cele przemysłowe, oraz odezwy czy broszury pouczające o tem zużytkowaniu.</u>
<u xml:id="u-24.8" who="#ZofiaDaszyńskaGolińska">2) Pożądane są ułatwienia dla przemysłowców, którzyby propagować chcieli przemysłowe zużywanie spirytusu, tak samo jak dla nabywców denaturatu na cele domowe.</u>
<u xml:id="u-24.9" who="#ZofiaDaszyńskaGolińska">3) Wzywa się Rząd, aby w swoich przedsiębiorstwach wytwórczych i komunikacyjnych (samochody, traktory, samoloty), zwrócił uwagę na spirytus jako materjał służący do napędu.</u>
<u xml:id="u-24.10" who="#ZofiaDaszyńskaGolińska">4) Senat wzywa Rząd do zachowania i wykonywania ust. 5 art. 3 ustawy monopolowej z 1924 r., który mówi o wypłaceniu 1% od czystego dochodu z monopolu spirytusowego p. Ministrowi Spraw Wewnętrznych, na cele walki z alkoholizmem.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#HipolitGliwic">Głos ma s. Głąbiński.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#HipolitGliwic">S. Głąbiński;</u>
<u xml:id="u-25.2" who="#HipolitGliwic">Wysoka Izbo! W dyskusji ogólnej budżetu miałem zaszczyt przedstawić krytyczny pogląd na stan naszych finansów i stosunki gospodarcze. Dzisiaj chcę skorzystać z tych kilkunastu minut, jakie mam do rozporządzenia, ażeby zwrócić uwagę Wysokiego Senatu, jak i Rządu na sprawę zapasów kasowych i długów państwowych. Mamy zapasy kasowe, które wynoszą koło 1/2 miljarda zł. Według zwyczajów w krajach zachodnich zapasy kasowe bywają umieszczane na czele dochodów, jako dochód w danym roku. Nie sądzę, żebym mógł zalecać ten zwyczaj, gdyż jesteśmy zbyt skłonni do szafowania dochodami. Gdybyśmy mieli dochody wyższe o 500 miljonów złotych, to byłaby silna pokusa, ażeby je dać na jakieś cele nieproduktywne. Jednak sprawa ta powinna być uporządkowana, to znaczy Rząd powinien przedłożyć wniosek, w jaki sposób ma temi zapasami rozporządzać. W każdym razie nie byłoby rzeczą pożądaną, gdyby się z gospodarstwa narodowego wyciągało kapitał obrotowy w formie zapasów kasowych i żeby te zapasy następnie leżały. Tem więcej, że Rząd ma do dyspozycji 75 miljonów leżących w Banku Polskim z pożyczki stabilizacyjnej, służących na pokrywanie ewentualnych chwilowych niedoborów. To jest jedna rzecz.</u>
<u xml:id="u-25.3" who="#HipolitGliwic">Druga rzecz to długi państwowe. Nasze długi państwowe i wydatki na długi państwowe są stosunkowo jeszcze nieznaczne. Nie jest to wprawdzie taka rzecz radosna, jak się to przedstawia niektórym dawnym referentom i niektórym ministrom skarbu, a to dlatego, że stan niskich długów państwowych jest następstwem dewaluacji, jest następstwem tego, że myśmy długi nasze, jak Pożyczkę Odrodzenia spłacili maleńką sumą konwersyjną. Pragnę jednak zwrócić uwagę, że wydatek na długi państwowe nie jest tak bardzo mały i że musimy być przygotowani na to, że ten wydatek z roku na rok będzie coraz wyższy. Mianowicie w r. 1924 wydatek nasz na długi wynosi 41 miljonów złotych, w tym budżecie, który Szanowny Pan referent referował, wynosi 247 miljonów, pozatem jest jeszcze w budżecie Monopolu Tytoniowego wydatek na oprocentowanie, na amortyzację długu włoskiego, w Ministerstwie Komunikacji są wydatki na spłacenie długu kolejowego, tak, że wydatki te razem wynoszą 302 miljony złotych, a więc w każdym razie są dość znaczne. Pamiętajmy o tem, że musimy być przygotowani na bardzo znaczne inwestycje, które trzeba będzie pokrywać znowu temi długami, więc czy chodzi o regulację rzek, czy o nowe linje kolejowe, czy o kanały, czy o budowie państwowe, nie mówiąc już o tych mieszkaniach i budynkach, o których mówi znane przedłożenie, które ocenia wydatki na 5 miljardów. Musimy być zgóry przygotowani na to, że chcąc postawić nasz stan gospodarczy na stopie zachodniej Europy, będziemy musieli bardzo znacznie nasze Państwo zadłużyć i dlatego porównywanie naszych długów z krajami zachodu o tyle chroma, że kraje zachodnie są uposażone w rozmaite kapitały, o które my, Polacy, musimy się postarać. I dlatego sądzimy, że należy w tej rubryce nadzwyczaj oszczędnie postępować. Obecnie musimy zaciągać długi na bardzo wysoki procent, wskutek tego tracimy nietylko na procencie, ale i na kursie. Weźmy np. sprawę pożyczki stabilizacyjnej, zaciągniętej w wysokości 62 miljonów dolarów i 2 miljonów funtów szterlingów, otrzymaliśmy z tego 549 miljonów złotych z powodu różnicy kursu, która resztę pożyczki nominalnej pochłonęła. Musimy zatem przygotować się na wzrost tych długów i dlatego prosimy, aby nasze Ministerstwo Skarbu zechciało na to bardzo pilną uwagę zwrócić, ażeby mu się nie wydawało, że możemy szafować groszem, bo stosunkowo mamy mało długów. Pamiętajmy o tem, że długi będziemy mieli bardzo wielkie, zanim będziemy mogli osiągnąć tę stopę gospodarczą, jaką mają kraje zachodnie.</u>
<u xml:id="u-25.4" who="#HipolitGliwic">Teraz na końcu wobec tego, że były pewne przemówienia skierowane i do mnie, np. Ministra Spraw Wewnętrznych — nie będę mu odpowiadał, ale pragnę jeszcze raz podkreślić to stanowisko klubu, jakie zaznaczyłem w swojej mowie wstępnej. Nasz klub jest tego zdania, że w państwach parlamentarnych i konstytucyjnych można odmówić budżetu, nie robiąc uszczerbku nawet państwu, a to z tego powodu, że odmówienie budżetu pociąga za sobą ustąpienie rządu, następnie uchwala się t. zw. prowizorjum dla nowego rządu, tak, że państwo nie ponosi uszczerbku. Wobec tego jednak, że nie żyjemy w ustalonych stosunkach konstytucyjnych i wobec jasnych enuncjacyj, że Rząd nie koniecznie będzie musiał ustąpić, my zajmujemy stanowisko inne wobec budżetu, niż w normalnym czasie byśmy zajmowali. Nie oświadczamy, że będziemy głosować przeciw budżetowi, oświadczyłem tylko, że nie możemy zająć pozytywnego stanowiska w stosunku co do budżetu, t. j., że wobec tej polityki, którą Rząd prowadzi, a której my nie aprobujemy, jesteśmy zmuszeni uchylić się od głosowania, ażeby w tych warunkach nie pozbawić Państwa tego, co się Państwu należy i ażeby się liczyć z temi stosunkami prawno-konstytucyjnemi, wśród jakich żyjemy.</u>
<u xml:id="u-25.5" who="#komentarz">(Brawa i oklaski na ławach Klubu Narodowego.)</u>
<u xml:id="u-25.6" who="#HipolitGliwic">Głos ma s. Przybylski.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#ZygmuntFelicjanPrzybylski">Wysoki Senacie! W dyskusji nad systemem podatkowym zachodzi zasadnicze nieporozumienie, na które już wskazał nasz szan. generalny referent. Podane przez ministerstwo oficjalne i półoficjalne zestawienia wykazują, że obciążenie podatkowe w Polsce jest niższe, niż w innych państwach, jednocześnie zaś sfery gospodarcze uskarżają się na przeciążenie podatkowe, i skargi te są także uzasadnione. Stąd wniosek, że obciążenie podatkowe w Polsce, licząc ryczałtowo na głowę ludności, jest wprawdzie mniejsze, niż w innych państwach o dobrej strukturze gospodarczej, ale rozkład ciężarów podatkowych jest u nas nierównomierny. Ustawy podatkowe zawierają szereg przywilejów dla niektórych warstw społecznych, a bardzo rygorystyczne przepisy dla przemysłu i handlu.</u>
<u xml:id="u-26.1" who="#ZygmuntFelicjanPrzybylski">Mam tu dane statystyczne za rok 1926, które odnoszą się do obciążenia poszczególnych dzielnic zachodniej Polski. Przez zachodnią Polskę rozumiem Górny Śląsk, Wielkopolskę i Pomorze. Zachodnia Polska ponosi przy każdym podatku stosunkowo do ilości opodatkowanej ludności bardzo poważne ciężary, i jak widać ze „Statystyki akcji wymiarowej i poborowej”, w roku 1926 było w całej Polsce poza województwem Śląskiem, gdzie jest 15.600 płatników, około 364.000, czyli razem na 30 miljonów ludności było tylko 379.600 płatników podatku z fundowanych dochodów. Z tego przypada na Wielkopolskę 48.100, t. j. 13,2%., na Pomorzu 16.400 płatników, t. j. 4,5%. Na jednego płatnika podatku dochodowego przypada na Górnym Śląsku 567,8 złotych, w Wielkopolsce 301,7 złotych, na Pomorzu 254,1 złotych, a w całej Polsce przeciętna kwota przypadająca na jednego płatnika wynosi 275,8 złotych. Na głowę ludności przypada na Górnym Śląsku 7,8 złotych, w Wielkopolsce 7,3, na Pomorzu 4,4 złote, gdy tymczasem na głowę ludności w całej Polsce przypada kwota 3,9 złotych. Więc stąd widać, jak te ciężary podatkowe są nierównomiernie pomiędzy ludność poszczególnych dzielnic rozłożone.</u>
<u xml:id="u-26.2" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo.)</u>
<u xml:id="u-26.3" who="#ZygmuntFelicjanPrzybylski">Tak samo memorjały sfer gospodarczych wnoszone do Rządu, jak i publicystyka ekonomiczna wykazują dobitnie, że przemysł jest obciążony ponad miarę i mimo, że dochód narodowy z przemysłu nie jest większy od dochodu narodowego z rolnictwa, to jednak obciążenie podatkowe przemysłu jest znacznie wyższe od obciążenia podatkowego rolnictwa, które zresztą jest także zanadto wysokie. Wobec tego obecny system podatkowy utrudnia kapitalizację w przemyśle i handlu i dokonywanie inwestycji. Kapitalizacja odbywa się w dwojaki sposób, albo w drodze składania oszczędności w instytucjach finansowych, albo przez inwestowanie zysków z przedsiębiorstwa w samych przedsiębiorstwach. Otóż pierwsza forma kapitalizacji wykazuje u nas dość znaczne tempo rozwijania, które pozornie dlatego wydaje się tak szybkie, ponieważ społeczeństwa nasze po inflacji zaczęło kapitalizację od zera. W cyfrach absolutnych jest jednak ta norma naszej kapitalizacji znaczenie mniejsza niż w państwach innych.</u>
<u xml:id="u-26.4" who="#ZygmuntFelicjanPrzybylski">Natomiast druga forma kapitalizacji, to jest umieszczanie zysków z przedsiębiorstwa w inwestycjach, jest u nas prawie zupełnie uniemożliwiona dlatego, że konstrukcja ustawy o podatku dochodowym zmusza przedsiębiorstwa do opłacania w formie podatków nietylko zysków realnych, ale i zysków spodziewanych, niepewnych, a nawet całkowicie urojonych. Jak wiadomo t. zw. bilans podatkowy opiera się na cokolwiek innych szematach, jak bilans zwykły. Wskutek tego niejednokrotnie suma podatku równa się niemal całemu czystemu zyskowi, który wykazuje t. zw. bilans zwykły. Procedura wymiarowa nie ustaliła dotąd norm co do charakteru inwestycyj tak, że bardzo często normalne wydatki ruchu są doliczane do sumy wymiarowej. Jest to naturalnie także wina ustawy, ponieważ ustawa każe inwestycje doliczać do dochodu, a następnie uważa jako inwestycje wszystko to, co jest podjęte celem powiększenia lub rozszerzenia produkcji. Naturalnie władze podatkowe jeszcze to pojęcie ogromnie rozszerzają. I tak np. wydatki, które zresztą w przedsiębiorstwie uchodzą za wydatki ruchu, a więc nie mają na celu polepszenia lecz tylko utrzymanie produkcji na dotychczasowym poziomie, uważają władze wymiarowe za inwestycje i doliczają do dochodu.</u>
<u xml:id="u-26.5" who="#ZygmuntFelicjanPrzybylski">W generalnym referacie już wskazywano, że w Czechach i Austrji drogą przywilejów podatkowych zachęca się przemysł do dokonywania inwestycyj, a ustawy umożliwiają nawet tworzenie cichych rezerw, u nas ustawa podatkowa utrudnia inwestycje i tworzenie rezerw zupełnie uniemożliwia.</u>
<u xml:id="u-26.6" who="#ZygmuntFelicjanPrzybylski">Drugim objawem ujemnym wpływu, jaki system podatkowy wywiera na życie gospodarcze, jest osłabienie przez podatek obrotowy zdolności konkurencyjnej naszego przemysłu nawet w stosunku do towarów importowanych. Towary produkowane w kraju opłacają wszelkie stadja produkcji i handlu podatkiem obrotowym. W niektórych towarach liczba tych stadiów dochodzi do 10; natomiast towary importowane z zagranicy opłacają podatek tylko w 2 a najwyżej w 3 stadjach. Pozatem system ten faworyzuje przedstawicieli firm zagranicznych w stosunku do kupiectwa krajowego.</u>
<u xml:id="u-26.7" who="#ZygmuntFelicjanPrzybylski">Ustawy podatkowe wogóle powinne liczyć się z tem, aby nietylko utworzyć źródło podatkowe, ale ażeby to źródło podatkowe trwale na przyszłość zabezpieczyć, a więc aby nie zmniejszać zdolności produkcyjnej i rozwojowej, a zatem nie osłabiać zdolności podatkowej na przyszłość. Jeżeli albo ustawa jest tak skonstruowana, albo też jeżeli wymiar podatku jest taki, że źródło podatkowe wyczerpuje się w krótkim czasie, to naturalny cel, do którego dążą ustawy podatkowe, jest chybiony. Ponieważ ustawy konstruuje się w formie ogólnej, a nie można zresztą w samej ustawie przewidzieć wszystkich skomplikowanych wypadków, jakie wytwarza życie gospodarcze, przeto uzupełnieniem ustaw podatkowych są dostosowane do ciągle zmieniających się warunków życia gospodarczego, zasady wymiarowe, ustalone przez wyższe władze skarbowe oraz przez Najwyższy Trybunał Administracyjny.</u>
<u xml:id="u-26.8" who="#ZygmuntFelicjanPrzybylski">Pewna trwałość ustaw podatkowych i trwałość zasad wymiarowych jest dla życia gospodarczego dodatnią, bo tylko stałe zasady wymiarowe umożliwiają układanie programów gospodarczych na dalszą metę i wogóle umożliwiają kalkulacje gospodarcze. Z tych to względów, tudzież z uwagi na niewykonalność w obecnych warunkach gruntownej reformy systemu podatkowego, życie gospodarcze domaga się na razie tylko usunięcia rażących braków systemu podatkowego oraz zmiany systemu wymiarowego.</u>
<u xml:id="u-26.9" who="#ZygmuntFelicjanPrzybylski">Co do samego systemu podatkowego, to opiera się on przedewszystkiem na uchwytności źródeł podatkowych, ponadto zawiera on szerokie przywileje dla niektórych warstw społecznych.</u>
<u xml:id="u-26.10" who="#ZygmuntFelicjanPrzybylski">Pomijając więc narazie wielkie zagadnienie reformy podatkowej, pragnę zwrócić uwagę jedynie na te strony systemu podatkowego, które są przedmiotem stałej krytyki publicystyki gospodarczej i które przeważnie mogą być zmienione bez nowelizacji ustawy.</u>
<u xml:id="u-26.11" who="#ZygmuntFelicjanPrzybylski">Ustawa o podatku dochodowym w odniesieniu do osób prawnych zawiera szereg zasad sprzecznych z zasadami, przyjętemi we wszystkich nowoczesnych kodeksach handlowych co do bilansowania. Wprawdzie ustawa staje pozornie na stanowisku, że podstawą opodatkowania osób prawnych jest zysk bilansowy, jednakże przez bardzo szczegółowe przepisy i dowolne metody wymiarowe, zasada ta jest właściwie poprostu przekreślona.</u>
<u xml:id="u-26.12" who="#ZygmuntFelicjanPrzybylski">W szczególności, jeżeli chodzi o pojęcie amortyzacji, o pojęcie kosztów ruchu, względnie kosztów handlowych w odróżnieniu ich od inwestycyj, to ustawa, uznając za inwestycje wszystko, co tylko przyczynia się nietylko do powiększenia, ale i polepszenia produkcji, daje szerokie pole do sporów interpretacyjnych. Władze wymiarowe nie czują się zaś związane ani stosowaniem analogji zagadnień już rozstrzygniętych, a co gorsza, nie czują się związane wyrokami Najwyższego Trybunału Administracyjnego i przynoszą szkodę nietylko stronom, ale kwestjonują ewolucję prawa skarbowego, która powinna się odbywać przez orzecznictwo ministerstwa i judykaturę Najwyższego Trybunału Administracyjnego.</u>
<u xml:id="u-26.13" who="#ZygmuntFelicjanPrzybylski">Tego tematu nie rozwijam, gdyż p. Minister Skarbu w czasie debat w Komisji Budżetowej przyrzekł, że wyda w tym kierunku pouczenie do władz skarbowych.</u>
<u xml:id="u-26.14" who="#ZygmuntFelicjanPrzybylski">Drugą aktualną sprawą jest szacowanie remanentów i materiałów, gdzie praktyka wymiarowa wymaga szacunku według cen rynkowych. W ten sposób Skarb w każdem przedsiębiorstwie odrazu likwiduje 30% spodziewanych zysków. Najwyższy Trybunał Administracyjny stanął na zupełnie odmiennem stanowisku, które więcej zadość czyni potrzebom i przepisom handlowym, narazie jednak to orzeczenie jest bardzo mało stosowane.</u>
<u xml:id="u-26.15" who="#ZygmuntFelicjanPrzybylski">Trzecią sprawą, która wymaga już nowelizacji, jest wielokrotne opodatkowanie osób prawnych. Na podwójne opodatkowanie można się jako na zło konieczne zgodzić, jednakże potrójne opodatkowanie w wypadkach, gdzie jedno przedsiębiorstwo posiada znaczne portfele akcyj przedsiębiorstw innych, należałoby znieść, licząc się z naturalną i konieczną tendencją życia gospodarczego do koncentracji.</u>
<u xml:id="u-26.16" who="#ZygmuntFelicjanPrzybylski">Co do podatku obrotowego jeszcze chciałem zwrócić uwagę na to, że według obliczeń dokonanych w czasopismach fachowych, takie artykuły, jak chleb, obuwie, i ubranie opłacają podatek obrotowy w wysokości 8–12% od wartości zasadniczej. W artykułach przemysłowych, wymagających kilku stadjów produkcji, stopa dochodzi do 14%. Wysoka stopa procentowa podatku obrotowego dezorganizuje handel i sankcjonuje w opinji publicznej ukrywanie obrotów. Czasopismo „Przemysł i Handel podaje, że według obliczeń Ministerstwa Skarbu, obroty, podlegające podatkowi obrotowemu wynoszą 30 miljardów, podczas gdy dla wymiaru uchwytnych jest tylko 18 miljardów. Dlatego jestem przekonany, że zamierzone przez Rząd stopniowe obniżenie stopy znajdzie swoją zupełną rekompensatę nietylko w powiększonej Ilości obrotów, ale w dokładniejszem ujawnianiu obrotów. Dalej koniecznem jest usunięcie uprzywilejowanego stanowiska importu, ułatwienie udowadniania eksportu, a także ewentualne zryczałtowanie tego podatku w niższych kategorjach.</u>
<u xml:id="u-26.17" who="#ZygmuntFelicjanPrzybylski">Jeszcze dotknę tylko jednej rzeczy, która jest bardzo bolesna, to znaczy wysokości odsetek za zwlokę. Przypominam, że odsetki za zwłokę ustalone były jeszcze w roku 1924 i ciągle jeszcze wynoszą 24% rocznie. Obecnie, kiedy ustawowo dopuszczalne odsetki wynoszą tylko 12%, należałoby także odsetki za zwłokę znacznie obniżyć. Niewłaściwem jest argumentowanie, że prywatna stopa dyskontowa jest w dalszym ciągu wysoka, bo przecież zadaniem Rządu jest dążenie do uzdrowienia tych stosunków.</u>
<u xml:id="u-26.18" who="#ZygmuntFelicjanPrzybylski">Równocześnie należałoby wprowadzić oprocentowanie nadpłat podatków, które nadto są wymierzane bardzo dowolnie, jak to już przedstawiłem w czasie debat Komisji Skarbowo-Budżetowej. Nic chcę dziś trudzić Panów powtarzaniem przykładów niesłychanej dowolności wymiaru podatkowego na Górnym Śląsku. Zwrócę tylko uwagę Wysokiego Senatu na to, że jeżeli władze skarbowe na podstawie dowolnych swych wymiarów ściągają od podatników zbyt wysokie sumy podatkowe, a podatnicy z powodu przewlekłości postępowania przed Trybunałem Administracyjnym przed upływem conajmniej dwu lat na zwrot nadpłat podatkowych liczyć nie mogą, to nadpłaty podatkowe przedstawiają się jako bezprocentowe pożyczki przymusowe, zaciągnięte przez Skarb Państwa u podatników. Kwestja oprocentowania niesłusznie pobranych sum podatkowych powinna więc zostać już raz uregulowaną. Na Górnym Śląsku jest ona nawet już unormowaną w ustawie, bo oprocentowanie nadpłat jest przewidziane w obowiązującej tam ordynacji podatkowej, czego jednak władze podatkowe dotychczas nie chcą uznać.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#JulianSzymański">Głos ma s. Iżycki.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#AleksanderIżycki">Wysoka Izbo! Z dyskusji budżetowej w Sejmie i Senacie wynoszę pewne dosyć dziwne wrażenie. Minister i Wiceminister skarżą się, że muszą operować nieudolnym aparatem urzędniczym, że mają niewykwalifikowane siły urzędnicze, a jednocześnie zaznaczają, że aparat ten doskonale funkcjonuje. Funkcjonuje idealnie, doskonale. Ściągają podatki nadzwyczajnie — zawsze ponad miarę. Dziwna rzecz, że za pomocą aparatu nieudolnego, niewykwalifikowanego ściąga się co potrzeba, a nawet nadto. Robi to wrażenie, że jakby dentysta w braku odpowiednich narzędzi używał obcęgów kowalskich i mówił, że doskonale wyrywa zęby. Śruba podatkowa jest to drugie proste narzędzie do wymuszania pieniędzy. Liczy się na to, że płatnik nic potrafi się obronić, a gdy wyjątkowo komu się uda obronić rekurs, na co w każdym razie idzie dużo czasu, to mu się mówi, że to pomyłka. Prof. Przybylski radzi, żeby te nadpłaty oprocentować, dla wielkich płatników miałoby to znaczenie, ale jak oprocentować chłopu, który miał i egzekutora i wszystkie koszta z tem związane? A jak się egzekucje odbywają? P. Minister Czechowicz sam na komisji przyznał fakt, który pozwolę sobie tu przytoczyć. Egzekutor przyjechał na wieś i zabrał tuczonego wieprza za podatki, na drugi dzień przysyła papier, że ten wieprz zdechł i został zakopany przed sprzedażą z licytacji, wobec czego należy zapłacić drugi raz. To są rzeczy nie do pomyślenia, a to są fakty, którym P. Minister nie przeczy.</u>
<u xml:id="u-28.1" who="#AleksanderIżycki">Gminy ściągają podatek z polecenia Skarbu i samorządu, ściągają ile chcą, i nikt nie dojdzie ile zapłacono, to wszystko wsiąka w gminę bez śladu i bardzo dużo pieniędzy nie dochodzi do Skarbu, a przedewszystkiem — to napewno stwierdzam — wielu wójtów temi pieniędzmi operuje po kilka i kilkanaście miesięcy, a Panowie wiedzą, jaki dziś jest procent, i pieniądze odsyłają ze znacznem opóźnieniem. To są rzeczy niedopuszczalne.</u>
<u xml:id="u-28.2" who="#AleksanderIżycki">Jak te wszystkie obcęgi i śruby wycisną ostatnie soki, to wtedy chłopa zaczyna demoralizować monopol.</u>
<u xml:id="u-28.3" who="#AleksanderIżycki">A więc wódka i tytoń. Mówią Panowie, że my wszyscy płacimy. Gdyby Panowie potrafili w stosunku do swojego majątku wypić tyle, ile wypija przeciętnie chłop, to przypuszczam, że żadnego z Was tu by nie było.</u>
<u xml:id="u-28.4" who="#AleksanderIżycki">Tytoń. Spróbujcie Panowie wypalić tyle machorki, ile wypala chłop, ale w stosunku do majątku, to wszyscy bylibyście zatruci nikotyną. Co do Monopolu Tytoniowego, to musimy wniknąć w szczegóły. Mamy tu dziwną rzecz do zaobserwowania. Od 1924 r. były jeszcze groszowe papierosy, były one jeszcze w 1926 r.</u>
<u xml:id="u-28.5" who="#AleksanderIżycki">— Panowie powiedzą, że znikły wskutek dewaluacji — ale znikają i papierosy, które kosztowały 1 1/2 grosza, gdyż sprzedawało się ich bardzo mało. Dlaczego? Bo w sprzedaży ich wcale nie było, były tylko w cennikach, w teorji, a w ostatnim roku i papieros półtoragroszowy znikł zupełnie.</u>
<u xml:id="u-28.6" who="#AleksanderIżycki">Tak samo trudno dostać machorki. My, jako reprezentanci ludowych stronnictw, musimy myśleć o naszych potrzebach i rozumiemy, że Monopol Tytoniowy musi dawać dochód, chcemy aby dawał dochód w stosunku do majątku. To też niech Panowie płacą drożej za wyższe gatunki, a chłop niech korzysta z niższych gatunków. Wydaje mi się, że tego rodzaju wyrównanie byłoby konieczne i z wnioskiem właściwym wystąpimy.</u>
<u xml:id="u-28.7" who="#AleksanderIżycki">Co zaś do Monopolu Spirytusowego, to w zupełności przyłączając się do wywodów p. sen. Daszyńskiej-Golińskiej, musimy zwrócić uwagę, że w 1931 r. odbędzie się u nas zjazd wszechświatowy działaczy interesujących się walką z alkoholizmem. My w świecie mamy opinję niezasłużoną, prawodawstwo nasze w tym kierunku zrobiło ogromne rzeczy, dlatego też jesteśmy traktowani jako jeden z pierwszych krajów pod względem prawodawczym. Ale przecież ci ludzie przyjadą i zobaczą, w różnych miejscach zastaną w filiżankach od kawy spirytusik, albo koniaczek. Z tem trzeba także skończyć. Nie miejcie mi Panowie za złe, że ja zwalczam jeden i drugi monopol, mnie one nic nie kosztują, ale musimy wprowadzić warunki, przy których Skarb nie byłby stratny, niech płacą ludzie bogatsi, a biedniejszym trzeba dać możność egzystencji.</u>
<u xml:id="u-28.8" who="#AleksanderIżycki">Proszę Panów, w ten sposób tak ciężko zbierany grosz idzie na co? Na emerytury dla młodych emerytów. P. prof. Głąbiński mówił, że jego słuchacze studenci, już chodzą po Lwowie, jako emeryci. My tu widzimy także bardzo dużo młodych emerytów, którzy jednocześnie inne poważne stanowiska zajmują, a emeryturę oprócz tego biorą. Natomiast różnego rodzaju starcom, kalekom daje się dziwnej jakiejś nazwy „dar z łaski”. Nie wiem skąd się to wzięło, to ta nieszczęśliwa Galicja nam przywiozła tego rodzaju nieprzyjemną nazwę, ale chodziłoby mi nietylko o zmianę nazwy, ale i o zmianę formy, bo ostatecznie „dar z łaski” w stosunku 16 złotych miesięcznie to są rzeczy niedopuszczalne. A jeszcze dalej mamy 1863 rok. Powiedziano: nie, już koniec, więcej emerytów 1863 r. niema. Tymczasem są chłopi i znam takich, wprawdzie nie dużo, bo człowiek, który w 1863 r. miał conajmniej lat 18, teraz ma już z górą 80, jednak jeszcze są tacy, ale im się nie przyznaje emerytur, bo już lista zamknięta. Zamknijmy tę listę wtedy, gdy oni już wszyscy wymrą, ale nie można pod pretekstem, że lista zamknięta, pozbawiać emerytury ludzi, którzy do tego mają prawo, a którzy w swojej nieznajomości prawa nie wyzyskali go we właściwym czasie. W tym kierunku również zgłosimy rezolucję.</u>
<u xml:id="u-28.9" who="#AleksanderIżycki">I wtedy właśnie, gdy tak się czyni trudności ludziom zasłużonym, są przekroczenia budżetowe i nietylko w roku zeszłym, z powodu których projektuje się przekazanie sprawy Trybunałowi Stanu, ale i w bieżącym roku. W jakiej sumie i ilości nie wiem, ale dziwię się, że z temi przekroczeniami nikt do nas nie przyszedł i nikt nam nic o tem nie mówi. Otóż te przekroczenia — idą na inwestycje, na budowle, które dadzą przyszłym pokoleniom bardzo dużo dobrego. Rozumiem, że ten, kto z czegoś korzysta, za to powinien płacić. Nasze pokolenie w tym stosunku, w jakim samo korzysta, musi za to zapłacić, ale wykładać wszystkie pieniądze dla swoich dzieci i wnuków to jest ponad nasze siły i my musimy wszelkich starań użyć, ażeby dostać kredyty, gdyż z podatków bieżących płacić wydatki inwestycyjne i obciążać obecne pokolenia wydatkami ponad wszelką miarę, to już za trudno.</u>
<u xml:id="u-28.10" who="#AleksanderIżycki">Jako dziwoląg, uważamy ten nowy projekt podatku od lokatorów, który ma wpłynąć na rozbudowę. Ze wszystkich stron słyszymy obawę ze strony lokatorów, że im to grozi podniesieniem komornego, że to jest ponad wszelką miarę, że urzędnikom, którym się podniesie komorne, trzeba będzie następnie to oddać. Ja zwracam uwagę, że są tu jeszcze pewne nienormalności. Podstawą dla obrachunku służy rok 1914. Upłynęło już 15 lat od tego czasu. Konfiguracja miast się zmieniła, niejednokrotnie dzielnice pierwszorzędne stały się drugo i trzeciorzędnemi, a odwrotnie dzielnice trzeciorzędne wysunęły się naprzód. Oparcie się na cenach egzystujących w roku 1914 jest absurdem. Musimy przejść do cen normalnych, a nie do fikcji. Tutaj w Warszawie również odczuwamy zmiany, np. Mokotów i Powiśle zmieniły swój charakter, ale szczególniej w mniejszych miastach, w miastach wojewódzkich są wielkie różnice, wystarczy ażeby gmachy państwowe, jak np. województwo postawione były na krańcach miasta, aby nowe miasto tam powstało, czyli, że ceny z roku 1914 nie są miarodajne, ilość pokoi również nie może wpływać na cenę. Tu nie chodzi o to. W jednym pokoju może mieszkać człowiek bogaty, a w pięciu biedny, gdyż może tam gnieżdżą się pięć rodzin. Ta cała kombinacja wydaje mi się niesłychanie nieudolną i jest to jeden z takich projektów, który jeszcze więcej skomplikuje nasze życie. Skomplikuje z tego powodu, że właściciela domu, niewiadomo dlaczego robi się egzekutorem tego podatku i wytwarza się znów ten stosunek wzajemnych niechęci i nienawiści między dwoma zainteresowanemi stronami. To też w tych warunkach przy tych wielkich inwestycjach i tych wielkich podatkach, które obciążają w ogromnym stopniu najbiedniejsze warstwy, kiedy to zupełnie nie widzi się ludzi bogatych, jest ich może niedużo, ale ich trzeba znaleźć i opodatkować — Skarb wziął sobie za zadanie — zrewidować kieszenie 30 miljonów żebraków, ażeby wyłapać nędzne żebracze grosze. Ta praca poprostu się nie opłaca, a jest niesłychanie dokuczliwa. To żadnej korzyści nie daje. Natomiast tych, którzy potrafią w kabaretach po kilkadziesiąt tysięcy wydawać, tych się nie szuka, tych się nie widzi, po co niemi się zajmować! To są ludzie, którzy mogą spekulować, mogą takie czy inne zajmować stanowiska, co to kogo może obchodzić. Coś tam magistrat czasem łapie, ale tylko po godzinie 12-ej, bo przed 12-tą, to i magistrat nie złapie.</u>
<u xml:id="u-28.11" who="#AleksanderIżycki">Wytwarza to wszystko jakąś dziwną atmosferę, przypominającą niezmiernie stosunki wojenne wtedy, kiedy widzieliśmy z jednej strony nędzę, a z drugiej strony ludzi, którzy szastali pieniędzmi. Ta atmosfera jest w najwyższym stopniu niezdrowa i z tem należałoby walczyć, a podatki powinny w tej walce odgrywać właściwą rolę.</u>
<u xml:id="u-28.12" who="#AleksanderIżycki">Stary chłop na Wołyniu, określając naszą biedę i wzajemne między sobą spory, porównał nasze warunki do szczeniąt wsadzonych do worka, którym ktoś trzęsie, a szczenięta się między sobą gryzą. Mnie się wydaje, że rzeczywiście jesteśmy w wielkim worku, trzęsie nami bieda, a my nie wiadomo poco się gryziemy. My musimy pracować, my musimy żyć i musimy odrzucić wszelką nienawiść, bo nienawiść nic nie buduje. Ale przedewszystkiem z tego worka musimy wyjść, bo dłużej nie wytrzymamy.</u>
<u xml:id="u-28.13" who="#AleksanderIżycki">Wobec tego oświadczam w imieniu naszego stronnictwa, że w Sejmie głosowaliśmy za budżetem w układzie sejmowym, ale kropka, i po za to nie pójdziemy, żadnych zmian budżetu nie przyjmiemy.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#JulianSzymański">Dyskusja nad budżetem Ministerstwa Skarbu wyczerpana. Zanim przejdziemy do następnego punktu porządku dziennego, chcę podać Panom Senatorom treść listu, który otrzymałem od p. Prezesa Rady Ministrów:</u>
<u xml:id="u-29.1" who="#JulianSzymański">„Mam zaszczyt zawiadomić Pana Marszałka, że p. Prezydent Rzeczypospolitej, przychylając się do przedstawionej mu prośby, postanowieniem z dnia 8 marca 1929 roku zwolnił p. Gabryjela Czechowicza z urzędu Ministra Skarbu i równocześnie poruczył kierownictwo Ministerstwa Skarbu p. dr. Tadeuszowi Grodyńskiemu, Podsekretarzowi Stanu w Ministerstwie Skarbu. (—) K. Bartel”.</u>
<u xml:id="u-29.2" who="#JulianSzymański">Przechodzimy do następnego punktu porządku dziennego. Wobec tego, że sprawozdawca p. sen. Zagleniczny niedawno przechodził grypę i nie mógłby długo czekać, więc musimy porządek dzienny zmienić w ten sposób, że Ministerstwo Spraw Wojskowych będzie omawiane po Ministerstwie Przemysłu i Handlu. Obecnie przechodzimy do części 10 — Ministerstwo Przemysłu i Handlu. Głos ma sprawozdawca s. Zagleniczny.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#JanZagleniczny">Wysoka Izbo! Porównanie ministerstw przemysłu i handlu w Polsce i za granicą jest połączone z pewnemi trudnościami, polegającemi na różnych zakresach działaIności tych ministerstw. Ministerstwo przemysłu i handlu wszędzie pełni pewne funkcje administracyjne, prowadzi pewne urzędy, jak urząd miar i wag, urząd patentowy i t. d., opiekuje się rozwojem produkcji przemysłu i handlu, a poza tem w niektórych krajach pełni dodatkowe funkcje, mianowicie, opieki nad pracą i w niektórych krajach opieki nad rolnictwem. Z tego względu, jeżeli chodzi o porównanie budżetów, trzeba przy porównaniu eliminować te dodatkowe zakresy działalności i zatrzymać się wyłącznie na wydatkach, połączonych z popieraniem przemysłu i handlu i normalnemi funkcjami administracyjnemi.</u>
<u xml:id="u-30.1" who="#JanZagleniczny">W ten sposób pozwoliłem sobie sporządzić porównanie i jest ono zamieszczone w sprawozdaniu, przedstawionem Wysokiej Izbie. Porównanie to jest bardzo szczegółowe i nie chciałbym zajmować uwagi i czasu Wysokiej Izbie szczegółami, pozwolę sobie tylko streścić wyniki tych rozważań i porównań. Otóż zasadniczem zadaniem ministerstwa przemysłu i handlu we wszystkich krajach jest pomoc dla produkcji przemysłowej i handlu. To swoje zadanie zasadnicze wykonywują ministerstwa w różny sposób, w różnym rozmiarze i z różnemi wskutek tego rezultatami.</u>
<u xml:id="u-30.2" who="#JanZagleniczny">Jeżeli rozejrzymy się w działalności ministerstwa przemysłu i handlu w świecie, to przedewszystkiem zastanawia nas działalność ich w dziedzinie odbudowany krajów, zniszczonych przez wojnę. W krajach takich, jak Francja i Belgja, pierwszorzędnem zagadnieniem była pomoc przy odbudowie. Państwo drogą ministerstwa przemysłu i handlu, czy innemi drogami poświęcało wielkie fundusze na pomoc obywatelom przy odbudowie. Francja wydatkowała na ten cel około 100 miljardów franków, Belgja wydatkowała również bardzo poważne sumy, zarówno w postaci subsydjów i kredytów, jak i odszkodowań wojennych. Jeżeli chodzi o bezpośrednią pomoc dla produkcji, to przedewszystkiem tak odbudowanego obywatela państwo wzięło nadal w swoją opiekę i opiekę tę skierowywało w paru zasadniczych punktach, a więc przedewszystkiem pomogło w racjonalizacji odbudowy, racjonalizacji i modernizacji urządzeń fabrycznych. W tym kierunku szczególniej wybitną jest działalność Stanów Zjednoczonych Ameryki, gdzie istnieje specjalne biuro, zajmujące wielką przestrzeń, wydatkujące wiele pieniędzy i zajmujące się specjalnie niesieniem pomocy w racjonalizacji. Dział ten ministerstwa przemysłu i handlu w Waszyngtonie stał się codziennym przyjacielem przemysłowca, i codziennym przyjacielem każdego niejako obywatela Stanów; każdy ma prawo zwrócić się tam z codziennemi swemi kwestjami życiowemi i zasięgnąć pomocy. A więc dział ten specjalny nietylko udziela pomocy w zasadniczych kwestjach państwowych i w kwestjach naukowych, ale i w kwestjach życia codziennego. Dział ten normalizacyjny wydał, i opracował podręcznik budowy tanich mieszkań, finansowania tanich mieszkań, dalej wydał np. podręcznik dla pralni. Przytaczam to jako przykład tej bardzo szerokiej działalności ministerstwa. Każdy obywatel Stanów jest w możności z każdą swą jakąkolwiek drobną życiową kwestją zwrócić się do tego ministerstwa i otrzymać tam pomoc. Poza tem istnieje tam wybitna pomoc w racjonalizacji urządzeń przemysłowych i urządzeń fabrycznych.</u>
<u xml:id="u-30.3" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Gliwic.)</u>
<u xml:id="u-30.4" who="#JanZagleniczny">Takiej samej pomocy udziela państwo niemieckie drogą popierania instytutu, specjalnie poświęconego racjonalizacji. Instytut ten, prowadzony wyłącznie siłami społecznemi na koszt państwa, kosztuje około 2 i pół miljona marek rocznie państwo niemieckie. W podobny sposób postępuje wiele innych państw, udzielając wybitnej pomocy w racjonalizacji i modernizacji.</u>
<u xml:id="u-30.5" who="#JanZagleniczny">Dalej pomoc, udzielana przez państwo odbudowanym obywatelom, polega na udzielaniu przez państwo kredytów specjalnych. W tym kierunku bardzo wybitną pomoc okazuje Belgja, gdzie istnieją specjalne z udziałem rządu stworzone banki. Dużej pomocy udziela Francja. I trzeba podnieść jak najwyżej działalność Francji w kierunku popierania rozwoju handlu drobnego, rzemiosła i drobnych artystów za pomocą stworzenia szeregu banków t. zw. banques populaires, których obecnie istnieje na terenie Francji 460, gdzie każdy drobny przemysłowiec, kupiec, rzemieślnik, może otrzymać wybitną pomoc kredytową. Istnieje specjalny kredyt dla pomocy hotelarstwu i zdrojowiskom. Podobne pomoce udzielane są w szeregu innych krajów.</u>
<u xml:id="u-30.6" who="#JanZagleniczny">Wreszcie trzeba wymienić dział subsydjów. Otóż przemysł prywatny wielu krajów popierany jest wybitnie subsydjami. Przedewszystkiem subsydja takie udzielane są w Anglji, a więc tą drogą rozwijane jest rolnictwo, przemysł rolny, a w szczególności przemysł cukrowniczy, na który państwo wydaje corocznie około 2.500.000 funtów. Dużej pomocy w drodze subsydjów udziela państwo niemieckie. Pozwolę sobie dla charakterystyki przytoczyć parę takich punktów. A więc udzielono pomocy 3 milj. marek przemysłowi azotniakowemu, 10 milj. superfosfatowemu, 7.500.000 krochmalnianemu, 9 miljonów lnianemu, 8.500.000 marek firmie Bracia Mannesmann. W roku 1927 i 1928 państwo niemieckie przyznało na subsydja dla produkcji po 175.000.000 marek rocznie, z czego np. w 1927 roku udzielono na subsydjum na stworzenie funduszu dla ubezpieczenia kredytu eksportowego 30 miljonów, na pomoc dla firmy Julius Berger w celu wykonania prac kolejowych, na które firma ta otrzymała zamówienia państwa tureckiego, 35 miljonów marek, dla handlu eksportowego 25 miljonów, dla rozwoju przemysłu rolnego 22 miljony itd.</u>
<u xml:id="u-30.7" who="#JanZagleniczny">Tą drogą państwa popierają rozwój swego przemysłu wewnętrznego. Pozatem państwa udzielają wybitnej pomocy dla eksportu. Niema dziś państwa, któreby nie udzielało takiej albo innej pomocy przy organizowaniu eksportu.</u>
<u xml:id="u-30.8" who="#JanZagleniczny">Najwybitniejszą pomoc pieniężną drogą subsydjów okazało państwo niemieckie. Drogą odpowiedniej organizacji największą pomoc okazały Stany Zjednoczone Ameryki Północnej. Niema kraju, w którymby pomoc dla eksportu była tak zorganizowana, jak w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej. Kiedy Hoover objął ministerstwo przemysłu i handlu w Stanach Zjednoczonych, w kraju najwięcej uprzemysłowionym w świecie, z najbardziej rozwiniętą produkcją, zdawało się, że niema tam nic już do zrobienia, a okazało się, że człowiek ten, tak gruntownie znający te sprawy, tak obeznany z życiem przemysłowem świata, miał jednak bardzo dużo jeszcze do zrobienia i postawił na zupełnie nowych podstawach całą organizację eksportu Stanów Zjednoczonych. Nie będę szczegółowo zastanawiał się nad tem, jakiemi drogami ta rzecz została poprowadzona, zaznaczę tylko, że wprowadzona została ona na zupełnie nowe tory, zrozumiano, że gdy zadaniem wieku poprzedniego była organizacja produkcji, to zadaniem wieku obecnego jest organizacja dystrybucji produktów wytworzonych. I to jest najważniejsze zagadnienie dzisiejszego handlu i produkcji światowej. W tym kierunku poszła bardzo daleko Ameryka i oto dziś w całym świecie bierze się wzory z Ameryki i cały świat uważa, że nie wystarczy dziś walczyć z produkcją Stanów Zjednoczonych, lecz trzeba przedewszystkiem walczyć z organizacją ministerstwa przemysłu i handlu Stanów Zjednoczonych, jako najlepszego eksportera świata, najlepszego organizatora eksportu na świecie. W tym samym kierunku poszła Francja, która niesłychanie wybitnie zorganizowała sprawy eksportu u siebie i zorganizawała to na tej samej zasadzie, jak Ameryka, to jest na zasadzie ścisłej współpracy sfer gospodarczych ze sferami rządowemi.</u>
<u xml:id="u-30.9" who="#JanZagleniczny">Ścisła współpraca sfer gospodarczych z rządem jest zasadniczo uważana za podstawę prowadzenia spraw eskportowych. Wyraża się ona naprzykład we Francji i Stanach Zjednoczonych w tem, że wszystkie stanowiska w instytucjach rządowych obsadzane są. przy stałym współudziale sfer gospodarczych, z wiedzą sfer gospodarczych, że Bank, jaki istnieje we Francji dla popierania eksportu, również na czele ma wyłącznie przedstawicieli sfer gospodarczych. To jest jedna z najważniejszych cech, które dały wybitne rezultaty w rozwoju produkcji i przemysłu innych krajów.</u>
<u xml:id="u-30.10" who="#JanZagleniczny">Jako jedną z cech charakterystycznych działalności ministerstw nowoczesnych wskazać trzeba na stosunek przemysłu do rolnictwa. Stwierdzono, że wtedy tylko może być normalny rozwój produkcji danego kraju, jeżeli równolegle idzie rozwój tych dwóch zasadniczych kierunków, mianowicie rozwój rolnictwa i rozwój produkcji przemysłowej. Stwierdzono to przedewszystkiem w Stanach Zjednoczonych Ameryki, w kraju wysoce uprzemysłowionym, gdzie przekonano się, że dla całości rozwoju Stanów Zjednoczonych koniecznem jest podniesienie rolnictwa, poważnie się niem zajęto, co dało rezultat taki, że już po paru latach eksport Stanów Zjednoczonych w dziale rolniczym zajął bardzo poważne miejsce. To samo dzisiaj spotykamy w szeregu innych krajów świata. Kraje, które były wyłącznie przemysłowemi, rozwijają wielkim kosztem rolnictwo, jak np. Anglja. Odwrotnie okazuje się, że kraje, które dotąd były rolniczemi, stają się krajami przemysłowemi, rozwijając równolegle oba działy na korzyść ogólnego rozwoju i dobrobytu kraju. A więc scharakteryzować można tę współpracę, tę działalność ministerstw przemysłu i handlu za granicą, jako zmierzającą do popierania produkcji różnemi drogami, które w referacie moim szczegółowo wymieniłem, w ścisłej współpracy z rolnictwem i ze sferami gospodarczemi.</u>
<u xml:id="u-30.11" who="#JanZagleniczny">Przejdę teraz do Ministerstwa Przemysłu i Handlu w Polsce, Ministerstwo Przemysłu i Handlu w Polsce na podstawie uchwały Rady Ministrów z dnia 29 października 1926 roku, dzieli się na 5 departamentów: organizacyjny, górniczo-hutniczy, przemysłowy, handlowy i morski. Pozatem Ministerstwu temu podlegały: Główny Urząd miar, Urząd patentowy i Państwowy Instytut geologiczny, a w miarę dalszego rozwoju podporządkowano mu jeszcze: Instytut badania koniunktur gospodarczych i cen i Instytut eksportowy.</u>
<u xml:id="u-30.12" who="#JanZagleniczny">Jako z jedną z zasadniczych wybitnych cech działalności Ministerstwa Przemysłu i Handlu w Polsce podkreślić trzeba prowadzoną przez to Ministerstwo politykę morską i tu trzeba jak najmocniej podkreślić zasługi obecnego Ministra p. Kwiatkowskiego w rozwoju portu w Gdyni i w rozwoju całej polityki morskiej. Państwo Polskie posiada sto czterdzieści parę kilometrów brzegu morskiego, w czem odliczając Hel, jakieś 75 kilometrów. Koniecznością jest stworzenie oparcia dla wyjścia na morze, oparcia własnego, celem umożliwienia prowadzenia własnej polityki światowej. To zagadnienie bardzo szeroko wykonuje Rząd obecny, jak wiemy, prowadząc te rzeczy w szerokim rozmiarze, tak że budowa portu w Gdyni w roku 1930 zapewne będzie doprowadzona do końca.</u>
<u xml:id="u-30.13" who="#JanZagleniczny">Nie będę wymieniał szczegółowo działalności instytutów i urzędów, prowadzonych przez Ministerstwo Przemysłu i Handlu, wspomnę tylko parę słów o Instytucie eksportowym, który niedawno powstał i charakteryzuje się tem w stosunku do innych działów pracy Ministerstwa, że połączony jest w współpracy z organizacjami gospodarczemi, mianowicie ma Radę, złożoną z przedstawicieli ciał gospodarczych, jakkolwiek zorganizowaną inaczej aniżeli dzieje się to zagranicą, dając mniej praw do Instytutu samego tym przedstawicielom sfer gospodarczych, ale jednak podnieść to trzeba jako pierwszy krok na drodze współpracy ze sferami gospodarczemi.</u>
<u xml:id="u-30.14" who="#JanZagleniczny">Instytut ten rozwija się, daje wiele ciekawych informacyj dla produkcji, dla sfer, które się temi sprawami interesują.</u>
<u xml:id="u-30.15" who="#JanZagleniczny">Instytut w ostatnim czasie zajmował się zorganizowaniem pewnych zagadnień eksportowych, tak np. przyczynił się do stworzenia syndykatu trzody chlewnej.</u>
<u xml:id="u-30.16" who="#JanZagleniczny">Dalej wspomnieć trzeba o Instytucie badania konjunktur i cen, który dotąd nosił nazwę Instytutu badania cen. Instytut ten wydaje bardzo ciekawe wydawnictwo miesięczne, poświęcone konjunkturze, ma dział badania cen. Dotąd nie uwydatnił bliżej swej działalności, lecz trzeba przypuszczać, że ta działalność okaże się również pożyteczna i nie będzie miała na celu jedynie zamierzeń fiskalnych, ale będzie poświęcona przedewszystkiem podniesieniu wydajności, sprawności i dochodowości przedsiębiorstw, to jest zagadnieniu najbardziej palącemu.</u>
<u xml:id="u-30.17" who="#JanZagleniczny">Badania produkcji są prowadzone w Polsce dość dawno, przeprowadzono szereg ankiet, przez różne komisje, ale niestety stwierdzić trzeba, że dobą! ta cała literatura nietylko nie jest wprowadzona w życie, ale nie jest, niestety, czytana. Jednak trzeba wyrazić nadzieję, że to czytać zacznie zarówno Rząd, jak i społeczeństwo.</u>
<u xml:id="u-30.18" who="#komentarz">(Głos: Różowe nadzieje.)</u>
<u xml:id="u-30.19" who="#JanZagleniczny">Dalszym ciągiem działalności Ministerstwa jest zorganizowanie izb przemysłowo-handlowych. Dlatego wspominam o nich, że to jest dalszy krok na drodze współpracy rządu ze sferami gospodarczemi. Zdaje się, że krok ten zapowiada bardzo dobre nadzieję i tu znowu podnieść trzeba, że przezwyciężono wiele trudności, jakie specjalnie w Polsce przy organizacji tych izb istniały, i to p. Ministrowi Kwiatkowskiemu udało się przezwyciężyć.</u>
<u xml:id="u-30.20" who="#JanZagleniczny">Jeżeli przejdziemy do dalszej części działalności Ministerstwa Przemysłu i Handlu, jaką są przedsiębiorstwa, to tu już rozejdziemy się zupełnie z wzorami zagranicznemi. Nigdzie za granicą ministerstwo przemysłu i handlu przedsiębiorstw nie prowadzi. Jest to dla Polski specyficzne, jest to do pewnego stopnia obarczenie po poprzednich stosunkach, przedwojennych i po poprzednich rządach. Obarczenie bardzo w skutkach ciężkie. Z przedsiębiorstw wymienić trzeba przedewszystkiem tow. „Żeglugi Polskiej”. Towarzystwo „Żegluga Polska” stworzone w ostatnich czasach posiada w chwili obecnej 9 okrętów towarowych o zawartości 29.540 tonn i 5 pasażerskich o 1.879 tonn. Jest to naturalnie bardzo mało w porównaniu z tem, co posiadają żeglugi innych państw. Jednak rozwój żeglugi jest dalszą koniecznością rozwoju polityki morskiej i należy tylko jak najmocniej w tym kierunku współdziałać. Jeżeli chodzi o to, jakiemi drogami w innych państwach te rzeczy się robi, to w innych państwach wykonywa się to bez wyjątku siłami społecznemi przy bardzo wybitnej pomocy rządu. Wszędzie rządy udzielają wielkich pomocy przedsiębiorstwom żeglugi, nie żenując się tem, że nawet z pomocy tej przedsiębiorstwa dochodzą do otrzymywania zysków i wypłacania dywidend.</u>
<u xml:id="u-30.21" who="#JanZagleniczny">W dalszym ciągu przedsiębiorstw wymienię państwową fabrykę związków azotowych w Chorzowie i budującą się państwową fabrykę związków azotowych w Tarnowie. Fabryka w Tarnowie buduje się, w tej chwili budynki są na ukończeniu. Fabryka w Chorzowie jest jednem z najlepiej prosperujących i najlepiej zorganizowanych przedsiębiorstw. Państwowe Żupy solne — tutaj przechodzę do przedsiębiorstw mniej szczęśliwych — składają się z 10 żup solnych, z których dwie tylko są dochodowe, reszta są ujemne w mniejszym lub większym stopniu. Pozatem jest podział pracy w sprawie soli pomiędzy dwoma ministerstwami, to jest produkuje sól Ministerstwo Przemysłu i Handlu, a sprzedaje ją Ministerstwo Skarbu. Stąd te rzeczy nie są należycie uzgodnione i postawienia tej sprawy w Polsce nie można zaliczyć do szczęśliwych.</u>
<u xml:id="u-30.22" who="#JanZagleniczny">Dalej tow. „Polmin” jest to wielka rafinerja nafty. Rafinerja ta była zbudowana w tym czasie, kiedy Polska posiadała nadprodukcję ropy naftowej, zbudowana była jako odbenzyniarnia, celem otrzymywania benzyny i otrzymywania odpadków t. zw. mazutu, który służył za opał dla kolei austrjackich. Od chwili przejęcia rafinerji przez Państwo Polskie jest ona corocznie rekonstruowana, poprawiana, rozbudowywana, z bardzo wielkim nakładem kosztów, jednak do ostatnich czasów rafinerja daje prawie stale straty z wyjątkiem niektórych lat pomyślnej konjunktury. W ostatnich latach włożono dużo pieniędzy w „Polmin”, mianowicie rozbudowano dział sprzedaży detalicznej, tak że Państwo dziś posiada, np. pompy naftowe na ulicy, z których sprzedaje benzynę. Dalej rozbudowano kopalnię gazów w Daszawie, gdzie dowiercono się gazów, jakie obecnie będą służyć na opalanie rafineryj. Dalej gwarectwo węglowe Brzeszcze. To są te przedsiębiorstwa prowadzone bezpośrednio przez Państwo Polskie. Obrót przedsiębiorstw prowadzonych bezpośrednio przez Ministerstwo Przemysłu i Handlu, jest duży, bo wynosi 145 miljonów złotych rocznie. Pozwolę sobie dla porównania powiedzieć, że 400 miljonów złotych mniej więcej wynosi obrót całego cukrownictwa polskiego, jeżeli zatem do sumy 145 miljonów złotych dodać obroty towarzystw zależnych od Ministerstwa Przemysłu i Handlu pośrednio, to jest towarzystw dzierżawionych przez Skarb, otrzymamy razem sumę poważną stanowiącą około 3/4 obrotów całego przemysłu cukrowniczego.</u>
<u xml:id="u-30.23" who="#JanZagleniczny">Jeżeli rozpatrzymy się w literaturze i pójdziemy po drodze szukania dobrej organizacji, szukania racjonalizacji urządzeń, to jednak prowadzenie przedsiębiorstw przez państwo jest krytykowane bardzo poważnie przez literaturę naukową. W szczególności Fayol, znany organizator, który na życzenie państwa francuskiego zajmował się badaniem pewnych przedsiębiorstw rządowych francuskich, jako rezultat swoich badań ogłosił pracę p. t. „L'incapacit'e industrielle de I'Etat, „Niezdolność państwa do prowadzenia przedsiębiorstw przemysłowych”, co najdobitniej świadczy o rezultatach przez niego w tej dziedzinie osiągniętych.</u>
<u xml:id="u-30.24" who="#JanZagleniczny">Jeżeli prowadzenie przedsiębiorstw przez państwo jest wogóle bardzo trudne i w znacznej większości wypadków nawet postawienie na czele wybitnych ludzi, dzielnych jednostek, daje rezultaty ujemne, to tem więcej jest trudne prowadzenie przedsiębiorstw przemysłowych przez ministerstwo, którego celem jest zasadniczo popieranie, bo to jest celem zasadniczym, prywatnej produkcji i handlu. To w rezultacie odbija się na działalności ministerstwa, absorbując bardzo poważnie jego personel i odrywając go od właściwych zagadnień.</u>
<u xml:id="u-30.25" who="#JanZagleniczny">Chciałbym zwrócić jeszcze uwagę, dlaczego trudno Ministerstwu Przemysłu i Handlu w Polsce zająć się tem, co jest właściwem jego zadaniem w stopniu, odpowiadającym istotnej potrzebie. Mianowicie jest to brak personelu. Jeżeli musiały być w ministerstwie robione redukcje, to nie mogły one dotyczyć przedsiębiorstw, lecz musiały dotknąć innych działów ministerstwa. Z tego względu np. dla wielkiego przemysłu, dla spraw związanych z wielkim przemysłem ministerstwo posiada obecnie zaledwie 5 referentów, z których każdy zmuszony jest zajmować się wielu zagadnieniami tak, że powiedzmy, jeden referent musi referować aż 8 czy 10 przemysłów, a między temi dziesięcioma, powiedzmy, przemysł cukrowniczy, który jest jednym z najważniejszych zagadnień Państwa Polskiego.</u>
<u xml:id="u-30.26" who="#JanZagleniczny">Zrobię pewną dygresję i pomówię parę słów o przemyśle cukrowniczym. Rzeczywiście przemysł ten jest jednem z najważniejszych zagadnień w Polsce w tej chwili, jak przemysł rolniczy wogóle jest zasadniczem zagadnieniem produkcji Państwa Polskiego. Przemysł ten jest obecnie w Polsce w katastrofalnej sytuacji. Jest on obecnie w bardzo trudnej sytuacji w całym świecie, ze względu na nadprodukcję, jaka zapanowała po wojnie. Kiedy Europa wojowała, państwa zamorskie rozwijały swoje cukrownictwo kosztem Europy, a więc rozwinęły swoje cukrownictwo szczególnie Stany Zjednoczone Ameryki, na Kubie i Jawie rozwinęło się cukrownictwo trzcinowe. Otóż po wojnie okazało się, że pomimo tego, że Europa nie produkuje, to jednak ilość cukru w świecie jest zupełnie wystarczająca, tak się poważnie rozwinęło tam cukrownictwo trzcinowe. Kiedy Europa powróciła do produkcji, okazała się znaczna nadprodukcja cukru w całym świecie i kolosalny spadek cen cukru w całym świecie. Jeżeli cena cukru w dobrych czasach wynosiła za cukier surowy 26 szylingów za centwajt, to ta cena spadła do 7 szylingów, a w ostatnich czasach waha się mniej więcej około 8 szylingów za ctw. W stosunku do poprzedniego roku spadek cen jest również niesłychanie wielki, spadek, który się wyraża u nas różnicą ceny cukru taką, że gdy w Gdańsku otrzymywaliśmy w zeszłym roku 53 złote, w tym roku otrzymujemy 43 złote za worek cukru. Otóż ceny te są znacznie poniżej kosztów produkcji cukrownictwa buraczanego w całej Europie. Cukrownictwo całego świata jest dziś poważnie zagrożone. Próbowano dojść do porozumienia międzynarodowego. W tym celu odbyły się konferencje w Pradze, w Berlinie i t. d., dzisiaj odbywa się konferencja w Berlinie, ale konferencje te nie doprowadziły do żadnego rezultatu i przypuszczać trzeba, że bardzo dalecy jesteśmy od możności jakiegokolwiek porozumienia, gdy zważymy, że koszt produkcji cukrowej jawajskiej odpowiada mniej więcej cenie sprzedaży na rynkach zagranicznych i jest dwa razy niższy od kosztu produkcji cukrownictwa naszego. Naturalnie cukrownie jawajskie przedewszystkiem chcą wyzyskać swoją wyższość i stąd porozumienie jest niesłychanie trudne. Jest charakterystyczne, że kiedy na rynkach światowych znalazło się bardzo dużo taniego cukru i kiedy kraje nie produkujące cukru, czy produkujące go za mało, miały możność nabywania cukru po tak tanich cenach, jakie nigdy nie istniały na rynkach światowych, to kraje te odmówiły kupna tego cukru, odrzuciły ten tani cukier. I kraje te, wbrew jakoby wyraźnemu interesowi swoich konsumentów, nie chciały kupić tego cukru i zaczęły produkować swój cukier znacznie droższy u siebie w kraju. Do takich należała Anglja, która wydaje bardzo poważne sumy na subsydja dla przemysłu budowlanego, dlatego, aby tą drogą rozwinąć rolnictwo w swoim kraju. Najbardziej charakterystyczne są pod tym względem Włochy, gdzie cukrownictwo rozwinęło się dopiero od 40 lat, gdzie cukrownictwo nie produkuje cukru tyle, ile potrzeba dla kraju. Mogąc kupić tani cukier zagranicą rząd włoski uważał jednak za wskazane podniesienie produkcji wewnątrz kraju, tak, ażeby produkować tyle, ile potrzeba dla kraju, ażeby nie sprowadzać tego cukru z zagranicy. Tak wielkie są korzyści, jakie otrzymuje rolnictwo, jakie otrzymuje kraj cały z rozwoju przemysłu cukrowniczego. Kiedy szereg krajów europejskich zostało dotkniętych cenami zagranicznemi i trudnościami w sprzedaży, przedewszystkiem szukano sposobów pomocy takich, któreby umożliwiły sprzedaż zagranicą po taniej cenie, jak np. Czechosłowacja, gdzie rząd udzielił bardzo poważnych subsydjów przemysłowi cukrowemu dla stworzenia funduszów dempingowych, aby cukier z Czechosłowacji po taniej, cenie mógł iść zagranicę. Rezultat jest taki, że my dzisiaj przez Litwę otrzymujemy cukier czechosłowacki drogą kontrabandy.</u>
<u xml:id="u-30.27" who="#JanZagleniczny">Wszystkie kraje Europy, produkujące cukier, bardzo poważnie zajęły się tą kwestją i udzieliły pomocy swemu cukrownictwu. W najtrudniejszej może sytuacji znajduje się cukrownictwo polskie, a w szczególności część tego cukrownictwa, mianowicie cukrownictwo b. zaboru rosyjskiego, Wołynia i Małopolski. Znajduje się ono w trudniejszej sytuacji z tego względu, że nie mając rozwiniętych środków komunikacji tak, jak inne kraje, musi wydawać na buraki więcej, koszt buraka wypada drożej i pośrednio produkcja wypada drożej; ponieważ dalej cukrownictwo to miało zniszczonych całkowicie 24 cukrownie, których większość odbudowało własnym kosztem bez żadnej pomocy; cukrownictwo to w dalszym ciągu wybudowało około 1.500 klm. kolejek podjazdowych, aby móc rozszerzyć plantacje, zmodernizowało swoje urządzenia tak, że powiększyło sprawność cukrowni przeciętnie o 50%, a wszystko to zrobiło kosztem kredytów. Wskutek tego to cukrownictwo znajduje się dzisiaj w sytuacji niesłychanie trudnej, trudniejszej znacznie, aniżeli jakiekolwiek cukrownie świata. Sytuację pogarsza jeszcze to, że dziś nietylko cukier otrzymuje się drogo, ale nie można go sprzedać. Dziś zagranicą nie można go umieścić i trzeba chować ten cukier na magazyn. To sytuację cukrownictwa niesłychanie utrudnia.</u>
<u xml:id="u-30.28" who="#JanZagleniczny">Ja nie przedstawiam Wysokiemu Senatowi szeregu innych przemysłów, ale pozwoliłem sobie dać ten przykład, który jest może najwięcej katastrofalnym, który wymaga w najbliższym czasie dokładnego rozpatrzenia i wybitnego zajęcia się Rządu, a to dlatego, że istnieje u nas ustawa o obrocie cukrem, która reguluje zarówno cenę, jak i ilość cukru, wypuszczanego na rynek wewnętrzny. Dlatego sanacja tego działu przemysłu bez udziału Rządu jest nie do pomyślenia, i tu apeluję do Pana Ministra Przemysłu i Handlu, aby się zajął tą sprawą.</u>
<u xml:id="u-30.29" who="#JanZagleniczny">Jeżeli przejdę teraz do cyfr ogólnych budżetu Ministerstwa Przemysłu i Handlu, to budżet ten, jeżeli odliczymy inwestycje i koszty budowy portu, jest bardzo mały i w stosunku do budżetów innych krajów w tym dziale, który przeznaczony jest na poparcie przemysłu i handlu, wyraża się w cyfrach prawie minimalnych.</u>
<u xml:id="u-30.30" who="#JanZagleniczny">Komisja Skarbowo-Budżetowa Senatu proponuje następujące zmiany. Wysoki Senat uchwalić raczy: w wydatkach zwyczajnych, w dziale 1 § 10 (Subwencje) zmniejszyć o 100.000 złotych. W dziale 3 § 10 (Koszty legalizowania narzędzi mierniczych) zwiększyć o 90.000 złotych. W wpływach zwyczajnych w dziale 14 („Polmin” Państwowa Fabryka Olejów Mineralnych) skreślić sumę 250.000 złotych.</u>
<u xml:id="u-30.31" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#HipolitGliwic">Głos ma s. Gaszyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#StanisławGaszyński">Wysoki Senacie! Podczas naszych prac w komisjach ciągle słyszeliśmy żale przedstawicieli Rządu, że dużo słyszą o nim krytyki, a tak mało mają inicjatywy członków ciał parlamentarnyh. Nawet s. Iżycki, szkoda tylko, że w swojej 10-ej seryjnej mowie dopiero jednakże i ten był zdania, żeby senatorowie zamiast „gryźć się”, poczęli lepiej o tem mówić, jak współpracować dla polepszenia stanu Rzeczypospolitej. Otóż wysłuchałem jednych i drugich i nie będę krytykował nikogo, ale tutaj Panom Senatorom roztoczę parę niewielkich projektów. W serji najpilniejszych zadań, leżących przed Polską, poruszę pokrótce cztery sprawy: sprawę chłodnictwa, mieszkaniową, przemysł leśny oraz bilans handlowy.</u>
<u xml:id="u-32.1" who="#StanisławGaszyński">Sprawa chłodnictwa jest o tyle ważna, iż z nią się wiąże podniesienie dobrobytu mas włościańskich, czyli 2/3 całej ludności Polski, podniesienie zdolności płatniczych i konsumcyjnych tej ludności, a tem samem uzyskanie trwałych podstaw dla rozwoju rodzimego przemysłu i rękodzieł, wzmożenie eksportu, zwiększenie dochodów Skarbu, podniesienie płac zarobkowych i zaktywizowanie bilansu handlowego.</u>
<u xml:id="u-32.2" who="#StanisławGaszyński">Pomyślne rozwiązanie tych wszystkich zagadnień nastąpi wtedy dopiero, gdy Polska wzorem innych krajów zachodu np. Danji, zostanie pokryta siecią urządzeń chłodniczych w postaci, chłodni, zbiornic artykułów w miejscach produkcji, składów-chłodni w miejscach spożycia i na drogach eksportowych, oraz sprawnie działającego transportu chłodniczego w postaci wagonów chłodni i lodowni, statków zaopatrzonych w urządzenia chłodnicze, samochodów i t. p.</u>
<u xml:id="u-32.3" who="#StanisławGaszyński">Pod tym względem ze wszechmiar zasługuje na uwagę, opiekę i poparcie projekt wysunięty przez jednego z nielicznych w Polsce znawców przedmiotu dra Leparskiego w referacie jego, który miałem zaszczyt doręczyć p. Premjerowi, polecając projekt szczególnej jego uwadze.</u>
<u xml:id="u-32.4" who="#StanisławGaszyński">Według projektu tego powinno być powołanem do życia przedsiębiorstwo, którego udziałowcami musiałyby być z jednej strony sejmiki powiatowe i spółdzielnie rolniczo wytwórcze, zarządy spółdzielni rolniczo-wytwórczych, jako wyraziciele interesów wytwórców, z drugiej zaś strony zarządy miast i spółdzielnie spożywców, jako wyraziciele interesów spożywców.</u>
<u xml:id="u-32.5" who="#StanisławGaszyński">Przedsiębiorstwo winno mieć charakter społeczny, a celem jego winien być rozwój i uprzemysłowienie rolnictwa wraz z unormowaniem obrotu artykułami produkcji rolnej przez budowę i eksploatację tego wszystkiego, co podnosi wydajność gospodarstw rolnych, normuje obrót i zbliża wytwórców do spożywców, a więc: budowę śpichrzów, elewatorów zbożowych, rzeźni, chłodni i wszelkich pomocniczych urządzeń, związanych z produkcją, przetwarzaniem i przechowywaniem artykułów nietrwałych i krótkotrwałych, budowę i eksploatację wagonów, statków i innych środków transportowych, popieranie spółdzielczości rolniczej i t. p.</u>
<u xml:id="u-32.6" who="#StanisławGaszyński">Zwiększenie wytwórczości dzięki dobroczynnej interwencji chłodnictwa dotyczy następujących najważniejszych artykułów. Wówczas można byłoby otrzymać mięsa wołowego ogólnej wartości 600 miljonów złotych, na eksport z tego możnaby wysłać za 240 miljonów złotych; wieprzowiny ogólnej wartości 900 miljonów złotych, z czego na eksport możnaby wysłać za 750 miljonów złotych; cielęciny i baraniny ogólnej wartości 400 miljonów złotych, które skonsumowalibyśmy w kraju: jaj ogólnej wartości za 900 miljonów złotych, na eksport z tego moglibyśmy wysłać za 600 miljonów złotych: nabiału za 2.700 miljonów złotych, z czego moglibyśmy wysłać za 600 miljonów złotych i drobiu w ogólnej wartości 750 miljonów złotych, z czego moglibyśmy wyeksportować za 400 miljonów złotych. Więc razem doprowadzilibyśmy do lego, że moglibyśmy produkować nie jak dzisiaj połowę tego, lecz za 6 miljardów złotych z górą, z czego moglibyśmy conajmniej za 2.500 miljonów złotych eksportować za granicę.</u>
<u xml:id="u-32.7" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo.)</u>
<u xml:id="u-32.8" who="#StanisławGaszyński">Druga sprawa, sprawa mieszkaniowa, niemniej ważna ze względu na zdrowie fizyczne i moralne ludności, ze względu na ożywienie wszystkich prawie gałęzi przemysłu, może znaleźć najlepsze rozwiązanie w budownictwie społecznem, to znaczy w budownictwie nie obliczonem na zyski, a mającem na celu dostarczenie obywatelom na własność, na możliwie dogodnych i przystępnych warunkach hygjenicznych mieszkań w miastach, miastach ogrodach, osiedlach podmiejskich i wsiach.</u>
<u xml:id="u-32.9" who="#StanisławGaszyński">Sprawę w tym kierunku znakomicie rozwiązuje projekt Towarzystwa Miłośników Wiedzy i Przyrody, zawarty w broszurze p. t. „Budownictwo społeczne rozwiązaniem kwestji mieszkaniowej”. Po wprowadzeniu pewnych zmian projekt rozwiązuje zadanie w sposób następujący.</u>
<u xml:id="u-32.10" who="#StanisławGaszyński">Powołuje się do życia instytucja p. nazwą „Samopomoc społeczno-gospodarcza”. Zadaniem jej będzie z jednej strony budowa mieszkań w miastach, miastach-ogrodach, osiedlach podmiejskich i wsiach, z drugiej zaś wykupywanie domów w miastach od tych właścicieli, którzy zechcą ich się wyzbyć na rzecz lokatorów. „Samopomoc społeczno-gospodarcza” rządzi się statutem, nadanym jej przez Radę Ministrów. Kapitał zakładowy „Samopomocy” stanowią fundusze, jakie mogą być ulokowane w akcji budownictwa mieszkaniowego przez Bank Gospodarstwa Krajowego, P. K. O., Państwowy Związek Ubezpieczeń Wzajemnych i inne instytucje finansowe i ubezpieczeniowe.</u>
<u xml:id="u-32.11" who="#StanisławGaszyński">Wybudowane kosztem początkowej kwoty kapitału zakładowego mieszkania, jak i mieszkania w wykupionych domach, pozostają własnością „Samopomocy”, przekazywane będą członkom „Samopomocy”, którzy złożą swe oszczędności do P. K. O. do dyspozycji tejże „Samopomocy” na cele budownictwa mieszkaniowego. Użytkownicy mieszkań spłacają należność za nie miesięcznemi ratami, nie przekraczającemi normalnego komornego. Po spłaceniu całej należności tytuł prawny własności mieszkania przepisuje się na użytkownika.</u>
<u xml:id="u-32.12" who="#StanisławGaszyński">Na podstawie odpowiednich uprawnień „Samopomoc” wypuszczałaby bony mieszkaniowe, zabezpieczone na hipotekach wybudowanych i wykupionych domów do wysokości 60% ich szacunku. Bony winny być oprocentowane na 5% rocznie wraz z amortyzacją.</u>
<u xml:id="u-32.13" who="#StanisławGaszyński">Trzecia sprawa — przemysł leśny. Każdy, ktokolwiek orjentuje się w przemyśle i eksplotacji leśnej wie, że surowiec drzewny na pniu składa się z rozmaitych części i dlatego gospodarka leśna będzie wtedy racjonalną, jeżeli surowiec ten po ścięciu zostanie umiejętnie zużyty, to jest całkowicie i odpowiednio będzie przerobiony w kraju.</u>
<u xml:id="u-32.14" who="#StanisławGaszyński">Dlatego obecne dążenie Ministerstwa Rolnictwa, jako największego producenta drzewa w kraju, do zabezpieczenia przedewszystkiem zakładów przeróbki w surowiec drzewny, należy powitać ź uznaniem, ponieważ taka polityka drzewna da przemysłowi drzewnemu należyty fundament dla rozwoju i powetuje straty, poniesione na surowcu, eksportowanym dziś zagranicę.</u>
<u xml:id="u-32.15" who="#StanisławGaszyński">Jednocześnie należy stopniowo uruchomić jak najwięcej dróg wodnych dla spławu drzewa, przez co zaoszczędzimy w znacznej mierze wydatki na transporty drzewa koleją.</u>
<u xml:id="u-32.16" who="#StanisławGaszyński">Do najważniejszych zarządzeń gospodarczych w tej dziedzinie zaliczyłbym:</u>
<u xml:id="u-32.17" who="#StanisławGaszyński">1) sporządzenie inwentaryzacji przestrzeni poleśnych i nieużytków, oraz opracowanie planu ich zalesienia;</u>
<u xml:id="u-32.18" who="#StanisławGaszyński">2) rozszerzenie sprzedaży i możliwości łatwiejszego bezpośredniego nabycia przez włościan drzewa w lasach państwowych na potrzeby gospodarcze i opał i 3) organizacja giełdy drzewnej w Warszawie.</u>
<u xml:id="u-32.19" who="#StanisławGaszyński">Przyrost drzewa z lasów państwowych i prywatnych Rzeczypospolitej wynosi rocznie z górą 20 miljonów metrów sześciennych. Przerobić by to wszystko można przy dwuch zmianach pracy, na posiadanych przez Państwo 1.800 tartakach. Niestety obecnie tartaki zaledwie w połowie pracują. Gdyby je wszystkie uruchomić, dałoby się zarobek 30.000 robotnikom, pozostającym bez pracy.</u>
<u xml:id="u-32.20" who="#StanisławGaszyński">Oto są punkty, o których chciałem się wypowiedzieć.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#JulianSzymański">Panie Senatorze, proszę kończyć, czas upłynął.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#StanisławGaszyński">Poddaję się, Panie Marszałku, w myśl zasady, że obywatel wolny musi być karny.</u>
<u xml:id="u-34.1" who="#StanisławGaszyński">Miałbym jeszcze do powiedzenia o naprawie bilansu handlowego i o wielu innych kwestjach. Napiszę do „Epoki” i jeżeli to Panów Senatorów interesuje, to w „Epoce” znajdą dalsze sposoby na naprawę bilansu handlowego w Polsce.</u>
<u xml:id="u-34.2" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#JulianSzymański">Głos ma s. Gliwic.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#HipolitGliwic">Jestem w kłopocie nielada, Wysoki Senacie, albowiem nie wiem, czy to, co chcę powiedzieć, mówię na właściwem miejscu i we właściwym czasie. Ale, proszę Panów, tutaj w czasie debaty ogólnej padły niektóre spostrzeżenia, były zrobione uwagi, i te uwagi pochodziły, jak z prawej, tak i z lewej strony tej Izby, ze strony ludzi słusznie uważanych przez wszystkich za autorytety wiedzy gospodarczej w Polsce, ze strony tak poważnych i wybitnych ludzi, że nie mogę się oprzeć pokusie mówienia właśnie tutaj jak o konjunkturze ekonomicznej w chwili obecnej w naszym kraju, tak i o tem, jaką, mojem zdaniem, powinna być polityka gospodarcza nasza. Jeżeli jest to na miejscu, to być może, powtarzam, nie jest na czasie przy dyskusji nad budżetem Ministerstwa Przemysłu i Handlu. Właściwie nie było to na czasie i zaraz po dyskusji nad budżetem Ministerstwa Skarbu. Ani p. Minister Przemysłu i Handlu ani p. Minister Skarbu, każdy z osobna, nie są bowiem tymi, którzy mogą u nas planować politykę gospodarczą i kierować nią. Stworzony został, jak Wysoka Izba to wie, Komitet Ekonomiczny Ministrów i, właściwie powiedziawszy, dziełem tego Komitetu Ekonomicznego jest kierowanie polityką gospodarczą Polski. Ale jest rzeczą, sądzę, niezmiernie trudną, by ciało zbiorowe, chociaż złożone z najbardziej do tego powołanych ludzi, mogło sprężyście — a inaczej nie można — tego rodzaju sprawy prowadzić. W innych krajach, a ma to miejsce w Rzeszy Niemieckiej, we Włoszech, po części i w Belgji, egzystuje specjalne ministerstwo, Ministerstwo Gospodarki Narodowej. Już niejednokrotnie w innych miejscach, z innych katedr mówiłem, a także w całym szeregu artykułów pisałem o tem, jak pożądanemby było, aby tego rodzaju ministerstwo, Ministerstwo Gospodarki Narodowej i u nas i właśnie u nas było stworzone. Wtedy, proszę Panów, wszystkie te tu uwagi, uwagi po części bardzo słuszne, które w dyskusji generalnej dawały się słyszeć, byłyby skierowane do tego ministerstwa i mielibyśmy pewność, że pod właściwym adresem mówimy.</u>
<u xml:id="u-36.1" who="#HipolitGliwic">Tak, jak rzeczy stoją teraz, mówię to dziś, gdy mówię po dyskusji i nad budżetem Ministerstwa Skarbu i nad budżetem Ministerstwa Przemysłu i Handlu i sądzę, że właśnie oba te Ministerstwa mogą objąć całokształt sprawy poruszanej.</u>
<u xml:id="u-36.2" who="#HipolitGliwic">Pamiętają Panowie, że bardzo wybitni ekonomiści, którymi Izba nasza szczycić się może, ekonomiści, zasiadający na prawicy i na lewicy i w centrum, wypowiadali rozbieżne zdania co do obecnego stanu gospodarki naszej. Nasz czcigodny referent generalny wypowiadał zdanie raczej optymistyczne i spotkał się z szeregiem zarzutów z tego powodu. P. s. prof. Głąbiński, p. s. Posner, a także p. s. Koerner i, zdaje się, inni wskazywali na cały szereg zjawisk, które raczej wypadałoby nazwać zjawiskami ujemnemi. Sądzę przecież, że, kiedy badamy rzeczy tego rodzaju, jak sprawy gospodarcze, trzeba się wyzbyć tak pesymizmu, jak może i optymizmu. Pesymizm jest to pewien nastrój. Jest zupełnie zrozumiałe, że przedstawiciele opozycyjnych grup nie mogą ustosunkować się inaczej, jak z pewną niechęcią do polityki gospodarczej rządu, który nie jest ich emanacją. Temu się dziwić nie można. Panowie zdają sobie sprawę, że ta sama sprawa zawsze z dwóch punktów widzenia może być rozpatrywana. Jeżeliby ktoś powiedział, że o tej późnej godzinie znajdujemy tak mało pp. senatorów na sali, to byłby pesymista. Optymista bowiem zauważyłby przedewszystkiem, że o tej godzinie po tak pracowicie spędzonym dniu ta sama liczba senatorów jest dostateczna. Tak samo miała się rzecz z różnemi poglądami na naszą gospodarkę, na stan gospodarczy Polski w danej chwili. Żeby uniknąć wszelkich zarzutów pesymizmu i optymizmu, nie będę się powoływał na jakikolwiek autorytet nasz, a wykorzystam trzy źródła cudzoziemskie, trzy obce autorytety, których nie można podejrzewać, żeby się stronniczo, czy pesymistycznie, czy optymistycznie na nasz stan gospodarczy zapatrywały. Wszystkie cyfry, jakie będę cytował, cytuję z biuletynu statystycznego Ligi Narodów. Niektóre poglądy będę cytował z ostatniego sprawozdania p. Dewey'a. Pewne rzeczy zacytuję ze znakomitej książki, bardzo od nas oddalonego ekonomisty, o którym wspomniał już p. sen. Koerner, a którego ja pierwszy — muszę to przyznać — w kurs tu puściłem; będę się powoływał na pewne dane z książki znakomitego australijskiego geografa p. Griffith Taylor'a, który w 1928 roku wydał pracę pod wieloma względami epokową o rasie i otoczeniu: „Race and Environment”.</u>
<u xml:id="u-36.3" who="#HipolitGliwic">Więc, proszę Panów, przedewszystkiem jedną rzecz stwierdzić należy. Polska od dwóch lat ostatecznie weszła, jako członek równouprawiony, w rodzinę gospodarczą narodów świata, których ustrój ekonomiczny tak ściśle się jeden z drugim przeplata, że trudno jest bardzo określić skąd jakie wpływy się biorą i na jaki kraj w danym momencie oddziaływują.</u>
<u xml:id="u-36.4" who="#HipolitGliwic">Jeżeli nasz czcigodny sprawozdawca generalny określił obecny stan gospodarczy w Polsce, jako raczej dodatni, jeżeli p. referent generalny stosunki ekonomiczne ocenił raczej pozytywnie, to miał on na względzie te postępy niezaprzeczone, które w ciągu ostatnich trzech lat Polska, kraj nasz, rzeczywiście uczyniła. Jeżeli porównacie Panowie wszystkie cyfry, wszystkie dane z lat 1924, 1925 i 1926 r. z danemi z lat 1927 i 1928, to przekonacie się, że dynamicznie Polska osiągnęła wielkie sukcesy i dziwić się nie należy p. Dewey, który w swojem sprawozdaniu piszę: „W żadnym innym roku od czasu wojny Polska nie cieszyła się takim wzrostem dobrobytu, jaki przypadł jej w udziale w r. 1928”. Ci panowie senatorowie, co wskazywali na niektóre ciemne strony sytuacji ekonomicznej, porównywali, jak p. s. Koerner, cyfry stosunkowe, cyfry, dotyczące naszego kraju na tle cyfr Zachodu, i rezultaty musiały być ujemne, bo mamy jeszcze do przejścia bardzo daleką drogę, żeby się móc porównać ze szczęśliwemi krajami, bogatszemi krajami, które nie przeszły przez te wszystkie nieszczęścia, przez jakie myśmy przeszli, i które miały daleko mocniejsze podwaliny, niż my.</u>
<u xml:id="u-36.5" who="#HipolitGliwic">Jeżeli z drugiej strony czcigodni senatorowie dr. Głąbiński i p. Posner wskazywali na cały szereg zjawisk ujemnych, to i ci Panowie mieli rację, albowiem powiedzieć należy, że Polska po stabilizacji ostatecznej — podkreślam to dobitnie — swojej waluty weszła w orbitę międzynarodowej światowej gospodarki. A w tej gospodarce w końcu zeszłego roku nastąpił pewien przełom. Panowie wiedzą przypuszczam lepiej odemnie, że życie gospodarcze świata podlega stałym perjodycznym kryzysom mniej więcej co 7 lat, i właśnie koniec 1928 roku — zwykle to się odbywa w listopadzie — był czasem właściwie krytycznym. Kryzys ten przechodzi wprawdzie łagodniej, aniżeli to miało miejsce w 1907 roku, czy w 1921 roku, ale ten kryzys ma miejsce i odbił się on na gospodarce całego świata. Źródłem tego kryzysu, jak wogóle kryzysów ostatnich, były Stany Zjednoczone i ci z panów senatorów, którzy śledzą dane konjunktur międzynarodowych i szczególniej ci, którzy śledzą za kursami giełdy nowojorskiej, wiedzą na czem ten kryzys polegał. Kryzys polegał na tem, że cała prawie rozporządzalna gotówka amerykańska ściągnięta była na spekulację giełdową. Kryzys polegał na tem, że walory giełdowe, które w 1924 r. oceniane były na sto (ściśle 99.7), w grudniu zeszłego 1928 roku doszły do poziomu 280.8, to jest notowane były prawie trzy razy wyżej. I ta okoliczność ściągnęła do Ameryki z powrotem cały szereg kapitałów rozporządzalnych, któremi Ameryka Europę przez dłuższy czas użyźniała. Tak się ma rzecz. I to jest powód, że także i u nas nastąpiło teraz pewne zachwianie konjunktury, tej konjunktury, która w ciągu całego roku 1928, jak to stwierdził p. Dewey, była bardzo wysoką. Jest to chwilowe zjawisko. Ten kryzys przechodzi, powtarzam, bardzo łagodnie i mam nadzieję, że prędko śladów po nim nie zostanie. Jest to, powtarzam, zjawisko tymczasowe.</u>
<u xml:id="u-36.6" who="#HipolitGliwic">Ale w dziedzinie polityki gospodarczej plany muszą obejmować dłuższy okres czasu. Planując zaś, musimy mieć na względzie trzy czynniki, z których składa się wszelka produkcja. Jak Panowie wiedzą, czynnikami temi są ręce robocze, materjały i kapitały. Wiedzą Panowie także dobrze, że mamy nadmiar rąk roboczych. Rok rocznie około 500.000 nowych, świeżych par rąk wyciąga się po pracę, rok rocznie około 500.000 nowych ust otwiera się, łaknąc pożywienia i te 500.000 par rąk zająć koniecznie wypada, a 500.000 głodnych ust nakarmić. Zamknięte są obecnie dla nas te terytorja emigracyjne, które dawniej egzystowały za morzem i jedynem wyjściem jest skierować te żądne pracy ręce z roli, gdzie się utrzymać już nie mogą, do przemysłu.</u>
<u xml:id="u-36.7" who="#HipolitGliwic">Kraj nasz jest krajem bogatym i zasobnym. Ten tak popularny u nas teraz uczony australijski Griffith Taylor postawił Polskę na bardzo Wysokiem miejscu. Taylor oznaczył przez 100 maximum zdolności hypotetycznego kraju do wyżywienia swojej ludności. I wtedy na pierwszem miejscu w Europie znalazły się Brytyjskie wyspy, które mają tę możność w 77%, na drugiem miejscu równinę franko-niemiecką — 62%, a trzecie miejsce zajęła Polska ze spółczynnikiem 57%.</u>
<u xml:id="u-36.8" who="#HipolitGliwic">Rola z jednej strony, a wnętrza ziemi naszej z drugiej, są tak bogate, że w pewnych warunkach mogą wyżywić nietylko tę ludność, którą mamy, ale znacznie większe jej rzesze.</u>
<u xml:id="u-36.9" who="#HipolitGliwic">Brak nam jednak trzeciego spółczynnika, brak nam kapitałów. Tych kapitałów własnych nie mamy. Wojna zostawiła nam 15% kapitałów obrotowych z przed wojny. Wojna zniszczyła jeszcze w większym stopniu, jeżeli to jest możliwe, — kapitał zakładowy, podstawowy. Dopiero po stabilizacji waluty mógł się zacząć proces tworzenia nowych kapitałów wewnątrz kraju. Proces ten jest z natury powolny — a u nas a fortiori długo trwać będzie. A jednak już teraz trzeba zająć wszystkie ręce robocze, jakie mamy, i użytkować wszystkie te bogactwa, jakie ziemia, jakie gleba polska posiada. Jedyne wyjście, proszę Panów, sprowadza się do tego, że kapitały potrzebne ściągnąć trzeba stamtąd, gdzie można je znaleźć, że kapitały te trzeba ściągnąć stamtąd, gdzie się tworzą w większych ilościach — musimy otrzymać je z zagranicy. Jeżeli spojrzycie Panowie senatorowie na nasz bilans handlowy, to nie dziwcie się, że bilans ten jest ujemny: kapitał sprowadza się bowiem nie jako złoto, a w postaci kredytów, za które otrzymamy instalacje, maszyny i narzędzia, których w kraju nie wyrabiamy, a które są nam tak samo potrzebne, jak potrzebne jest powietrze i woda. Niema innej drogi do sprowadzania kapitałów. Ten sam czcigodny cudzoziemiec — znowu cytuję go — ten sam cudzoziemski obserwator, który pilnie śledzi życie gospodarcze Polski, stwierdza, że w okresie pierwszych 9 miesięcy 1928 roku zagraniczny kredyt bankowy wzrósł do 288 miljonów złotych, a pożyczki zagraniczne dla Warszawy, Poznania i Górnego Śląska osiągnęły sumę około 165 miljonów złotych. Tego właśnie rodzaju pozycje kredytowe umożliwiają pokrycie niedoboru bilansu handlowego, wynoszącego w 1928 roku 854 miljonów złotych, powodując jedynie o 44 miljonów złotych zmniejszenie zapasu złota Banku Polskiego. Otóż tak to kapitały wchodzą do nas w postaci maszyn, w postaci narzędzi i urządzeń, w postaci instrumentów i najrozmaitszych instalacyj. W bilansie płatniczym, przytoczonym przez p. Dewey, jest pewna luka, brak jest jednej ważnej pozycji. P. Dewey mówi o tych kapitałach, które przechodzą jako pożyczki, które przepływają przez banki, p. Dewey nic nie mówi i nie może mówić, bo o tem w statystyce głucho, o tych kapitałach, które wchodzą do nas w postaci ekwiwalentu zagranicznych emisyj akcyj towarzystw i przedsiębiorstw przemysłowych u nas operujących. Ci z panów, którzy stoją blisko przemysłu, wiedzą dokładnie, że w ciągu ostatnich 2 lat przemysł nasz zmodernizował się w wysokim stopniu. Ci panowie, którzy stoją blisko przemysłu, wiedzą także, że wszystkie prawie nowe urządzenia i instalacje przyszły do nas z zagranicy, jako odpowiednik kapitału, który emituje się nie u nas, a daleko zagranicą. I otóż pierwszem, najważniejszem wskazaniem naszej polityki gospodarczej, jest stworzenie takiej atmosfery u nas tutaj, żeby te kapitały, ruchliwe lecz ostrożne ze swej natury, popłynęły do nas szerokim strumieniem. Mówię tu nie o tych kapitałach, których dopływu się spodziewano po pożyczce stabilizacyjnej. Po pożyczce stabilizacyjnej liczono na kapitały w postaci rozmaitych pożyczek państwowych, municypalnych, miejskich i ziemskich i t. p. Nie miało to miejsca w spodziewanym stopniu. Te trzy pożyczki, o których p. Dewey wspomina, są jedynemi tego rodzaju pożyczkami. Jednakże powtarzam, ci, którzy stoją blisko naszego życia gospodarczego, wiedzą, że popłynęły kapitały innym korytem, strumykami wprawdzie mniejszemi, lecz obfitemi i mnogiemi, a więc jako serja kredytów bankowych krótkoterminowych 3 i 4 miesięcznych, któremi opłacano nie maszyny, nie urządzenia, ale te surowce i materjały, jakie są nam potrzebne dla produkcji, jak bawełna, wełna, miedź, stare żelazo, jak rudy, których nie posiadamy i t. p. Oprócz tego drugim wąskim raczej strumykiem popłynęły także te kapitały, które się tutaj lokują w rozmaitych przedsiębiorstwach. I stwierdzić należy, podkreślić muszę, że nie wszystko się czyni niestety, żeby właśnie te kapitały, kapitały najbardziej pożądane, bo to są kapitały, które los swój łączą z losem naszego kraju, żeby te kapitały popłynęły nie drobnym strumieniem, ale szeroką strugą.</u>
<u xml:id="u-36.10" who="#HipolitGliwic">Zmieniła się sytuacja w ciągu dwóch ostatnich lat na rynku światowym. Wielkich kapitałów ze Stanów Zjednoczonych w bliskiej przyszłości spodziewać się nie należy. Stany Zjednoczone, które mają same wielkie potrzeby, znowu muszą kapitały, jak to miało miejsce przed wojną, u siebie lokować, albowiem niema tam granic dla przedsiębiorczości i dla konsumcji. Jest to z natury kraj sam sobie prawie że wystarczający, a na czele jego stanął teraz wielki człowiek, który zupełnie wyraźną politykę prowadzi, i który raczej skieruje rozporządzalne kapitały do tych krajów, gdzie Ameryka rządzić będzie w stanie, to jest do południowych krajów łacińskiej Ameryki i na Daleki Wschód do Chin.</u>
<u xml:id="u-36.11" who="#HipolitGliwic">Ale, proszę Panów, Europa ze swoim starym mechanizmem pieniężnym już zaczyna się odradzać. Jeżeli spojrzycie na cyfry kapitałów, nagromadzających się w bankach francuskich, to cyfry te was niezmiernie siwym ogromem uderzą. Zobaczycie, że podczas gdy zasoby złota w Bankach Federalnej. Rezerwy w Ameryce się kurczą, to w Banque de France cyfra ta wzrosła ostatnio niesłychanie. Mam tu dane z ostatniego styczniowego biuletynu statystyki Ligi Narodów i cytuję je, ażeby nie być gołosłownym. Na 31 grudnia 1927 r. zasoby złota w Banque de France stanowiły 18 miljardów franków, a na ten sam dzień 1928 r. zasoby te wzrosły do 32 miljardów franków, na 31 stycznia tego roku zasoby te wzrosły już do 34 miljardów franków. Jednocześnie dewizy zagraniczne w tym samym banku, które stanowiły ku końcowi 1927 roku 251 miljonów franków, wzrosły ku końcowi zeszłego roku aż do 13.510.000.000 franków. Jest to, proszę Panów, nowe źródło kapitałów, raczej stare odrodzone źródło, do którego wszyscy wrócimy. Ale paryski rynek pieniężny jest to bardzo delikatny rynek, daleko czulszy od nowoyorskiego. I powtarzam raz jeszcze, że wszelkie nieostrożne kroki, wszelkie niepotrzebne odchylenia, wszelka chęć stworzenia faktów dokonanych i improwizacja w dziedzinie gospodarki państwowej, wszystko to są tego rodzaju zjawiska, które tak nam potrzebny kapitał odstraszyć bezwzględnie mogą.</u>
<u xml:id="u-36.12" who="#komentarz">(Głos na lewicy: W dziedzinie polityki też?)</u>
<u xml:id="u-36.13" who="#HipolitGliwic">Tak, proszę Panów, w dziedzinie politycznej też, ale tutaj, gdybym mówił o wpływie polityki, to niestety, nic takiego bym nie powiedział, z czemby się czcigodni panowie senatorowie z lewicy zgodzili, albowiem ten płochliwy kapitał lubi jedną rzecz: lubi silną, mocną władzę. I sądzę, że, jeżelibyśmy tutaj zaczęli mówić na ten temat, to rozmowa nasza także nie polepszyłaby sytuacji, bo poglądy, które z tych lewych law dałyby się tutaj słyszeć, te poglądy nie przyciągnęłyby, zaręczam, tych kapitałów, które nam są tak bardzo potrzebne.</u>
<u xml:id="u-36.14" who="#HipolitGliwic">Tyle chciałem powiedzieć o obecnej sytuacji ekonomicznej świata i naszej, tyle chciałem powiedzieć o tych podstawowych zasadach polityki, której trzeba się trzymać, żeby Polska otrzymała i miała to, co jej się należy.</u>
<u xml:id="u-36.15" who="#HipolitGliwic">Na rynkach światowych, na rynkach zagranicznych dotąd uważano nas za kraj przeważnie, prawie jedynie, rolniczy. Tak być nie powinno. Polska musi się uprzemysłowić, jeżeli chce egzystować, Polska musi się uprzemysłowić, jeżeli chce być mocnem, silnem, potężnem mocarstwem, a inaczej się nie ostoi. I Polska, powtarzam, musi być nietylko rolniczym, ale rolniczym i przemysłowym, fabrycznym krajem. Pilnie przytem baczyć należy, żeby powstawały przemysły takie, któreby odpowiadały przedewszystkiem naszym własnym potrzebom i możliwościom.</u>
<u xml:id="u-36.16" who="#HipolitGliwic">Dzisiaj, proszę Panów, dowiedzieliśmy się z wielkim, wielu nas przynajmniej, żalem o tem, że opuścił ławy rządowe Minister Skarbu, ten Minister, imię którego przejdzie do historji, jako imię stabilizatora waluty naszej, jako imię twórcy trzech pod rząd realnych bezdeficytowych budżetów. Mam nadzieję, że ci pp. Ministrowie, którzy w rządzie pozostają, a przedewszystkiem czcigodny p. Minister Przemysłu i Handlu, a przedewszystkiem Premjer, który jest prezesem Komitetu Ekonomiczngo, mocno wezmą w ręce swoje te sprawy, na których się bazować powinna polityka gospodarcza i że tę politykę w tym kierunku poprowadzą, jakiego wymaga przyszłość mocarstwowa Polski.</u>
<u xml:id="u-36.17" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#JulianSzymański">Głos ma s. Rogowicz.</u>
<u xml:id="u-37.1" who="#JulianSzymański">S, Rogowicz:</u>
<u xml:id="u-37.2" who="#JulianSzymański">Wysoki Senacie! Pragnę z uznaniem podnieść ten wielki trud, jakiego dokonał sprawozdawca budżetu Ministerstwa Przemysłu i Handlu, p. s. Zagleniczny, przedstawiając nam tak wyczerpującą analizę budżetu Ministerstwa Przemysłu i Handlu, analizę przeprowadzoną w płaszczyźnie zestawień porównawczych, dotyczących organizacji odnośnych ministerstw w Polsce i w innych krajach. Zrobił to z wielką znajomością przedmiotu, jako ten, który był pierwszym ministrem przemysłu i handlu w odradzającej się Polsce jeszcze przed uzyskaniem niepodległości. Ale muszę również podnieść tu pewne braki, czy pominięcia, które w referacie p. Zaglenicznego znajduję.</u>
<u xml:id="u-37.3" who="#JulianSzymański">Referat zbyt mało uwzględnił jedną bardzo doniosłą dziedzinę życia gospodarczego, mianowicie drobną wytwórczość przemysłową i rękodzielniczą oraz drobny handel. W Polsce stoimy dziś wobec poważnej pauperyzacji miast polskich, wobec wielkiego zniszczenia przez wojnę i kataklizmu walutowego odradzającego się stanu średniego, którego jednym z głównych filarów są przedstawiciele drobnej wytwórczości przemysłowej i rękodzielniczej. W Polsce nie docenia się ważności zagadnień związanych z tą dziedziną życia gospodarczego, z odbudową silnego stanu średniego. A jednak, proszę Panów, wiekowa tradycja, sięgająca wieków średnich, i stan obecny w Polsce, i nietylko w Polsce, polskiego rękodzieła, polskiej drobnej wytwórczości, upoważnia ten ważny czynnik życia gospodarczego do liczenia na większe zrozumienie zarówno w społeczeństwie, jak i w sferach kierowniczych, doniosłości zagadnień, związanych z dobrobytem ludności miast, a więc tej średniej i drobnej produkcji, jako najpoważniejszej warstwy mieszczańskiej.</u>
<u xml:id="u-37.4" who="#JulianSzymański">Proszę Panów, jeżeli będziemy mówili specjalnie o rzemiośle polskiem, to mamy w Polsce według ostatnich statystyk, dokonanych na podstawie spisów wyborczych do izb rzemieślniczych, 900.000 rzemieślników. Jeżeli doliczymy do tego te liczne rzesze rzemieślnicze, które pracują w przemyśle, w instytucjach państwowych, na kolei i. t. d., to liczba ta niewątpliwie sięgnie 1.200.000 do 1.300.000, co razem z rodzinami stanowi 3 do 3 i pół miljona głów. Wartość twórczości rękodzielniczej w Polsce określa się według danych statystycznych sumą około 2 miljardów złotych. A jednak nie mamy dostatecznego zrozumienia dla interesów tej warstwy, bo niema ona silnych zorganizowanych związków gospodarczych, niema odpowiedniej obrony, ani reprezentacji w ciałach ustawodawczych i samorządowych. Muszę się zastrzec, że nie mówię tego pod adresem obecnego tu Ministra Przemysłu i Handlu, bo właśnie p. Minister Kwiatkowski bodaj pierwszy okazał należyte zrozumienie dla tej sprawy i wyraził w Znamiennem powiedzeniu, które słyszeliśmy od niego na zjeździe Izb Rzemieślniczych w Krakowie w 1927 r., że „wóz gospodarki państwowej toczył się dotychczas na trzech kołach, które reprezentowały: przemysł, handel i rolnictwo, brak było natomiast czwartego koła, którem jest rzemiosło”.</u>
<u xml:id="u-37.5" who="#JulianSzymański">Widzimy z poczynań dzisiejszego Ministra Przemysłu i Handlu, że stara się on w miarę sił i możności ten stan rzeczy, jaki się w Polsce wytworzył, poprawić. Chodzi nam jednak o to, ażeby głos przedstawiciela tego resortu znalazł w Rządzie odpowiednie zrozumienie i odpowiedni oddźwięk. Dzisiejszy stan mieszczaństwa i stan miast polskich przedstawia obraz kompletnej pauperyzacji. Widzimy, że warsztaty drobnej produkcji przemysłowej i rzemieślniczej zamykają się z dnia na dzień. Te warstwy średnie pozbawione są wolnych kapitałów, płynnych środków obrotowych, — pozbawione są niezbędnego kredytu.</u>
<u xml:id="u-37.6" who="#JulianSzymański">Drobna wytwórczość obciążona nadmiernemi świadczeniami na rzecz Państwa nie może sobie z temi ciężarami dać rady i z dnia na dzień ilość pracujących warsztatów rzemieślniczych maleje. Stan zadłużenia wzrasta. Rzemiosło w Polsce jest w stanie upadku.</u>
<u xml:id="u-37.7" who="#JulianSzymański">Musimy stwierdzić, że obciążenia, kładące się swoim ciężarem na tej warstwie ludności, przerastają jej możność płatniczą. Panowie zapewne wiedzą z danych Urzędu Statystycznego, z danych Ministerstwa Skarbu, że sam podatek dochodowy w rozkładzie swoim spada na miasta w 82,5%, a na wieś zaledwie w 17,5%.</u>
<u xml:id="u-37.8" who="#JulianSzymański">Jeżeli przejdziemy do cyfr, mówiących nam o wszystkich daninach na rzecz Państwa, to 32% składa przemysł, handel i rzemiosło, rolnictwo zaś składa tylko 7%. To oczywiście dotyczy podatków bezpośrednich. Panowie mogą mi na to powiedzieć, jak to mówił dziś jeden z panów senatorów, że wieś w dużo silniejszym stopniu ponosi ciężar podatków pośrednich, z czem ja się jednak zgodzić nie mogę, bo wiemy, że zarówno konsumcja spirytusu, jak i konsumcja tytoniu niewątpliwie w miastach jest znacznie większa niż na wsi, a to ze względu na zagęszczenie ludności miast, jak i ze względu na liczne rzesze ludności zubożałej, ludności specjalnie robotniczej, która w alkoholu szuka uzupełnienia tych braków w odżywianiu się, jakie przy dzisiejszej sytuacji ekonomicznej robotnik polski niewątpliwie cierpi.</u>
<u xml:id="u-37.9" who="#JulianSzymański">Proszę Panów, podatki te, które dzisiaj istnieją, kładą się już tak poważnym ciężarem, że nietylko o nakładaniu nowych ciężarów podatkowych na tę warstwę już mowy być nie powinno, ale trzeba dotychczasowe zmniejszyć. Projekty podatkowe Ministerstwa Skarbu, zdążające do zmniejszenia wysokości podatku obrotowego do 1% w handlu hurtowym, nie uwzględniają rzemiosła, podobno dlatego, że od podatku przemysłowego wolny jest tylko rzemieślnik, który pracuje sam z jednym tylko pomocnikiem, a zatem każdy inny wytwórca rękodzielnik ma być traktowany na równi z wielkim przemysłem i płacić podatek obrotowy w tym samym stosunku, jak wielki przemysł.</u>
<u xml:id="u-37.10" who="#JulianSzymański">Zaniepokojenie w sferach drobnej wytwórczości, w sferach rzemiosła i kupiectwa wywołuje ostatnio złożony projekt ustawy o funduszu budowlanym, mającym powstać z podwyżki komornego. Postawienie realne sprawy obniżenia ruchu budowlanego powinnoby wywołać entuzjazm w sferach rzemieślniczych, a to ze względu na związany z tem rozwój rzemiosła. Jak Panowie wiedzą, przemysł budowlany, rozwijając się, podnosi też inne rzemiosła, które dla tego przemysłu pracują. Jednak mam wielkie wątpliwości, czy postawienie tego projektu w ten sposób, że lokale rzemieślnicze, lokale przemysłowe, lokale handlowe podciąga się do kategorji luksusowych lokali, jest realne, czy te sfery będą mogły ten nowy podatek, znieść? Mam najgłębsze przekonanie, że nie. Panowie mi na to powiedzą: Przeniosą na konsumenta. Tak, one musiałyby przenieść to na konsumenta, lecz oczywistą jest rzeczą, że to podroży znów koszta produkcji, a tem samem przyczyni się do wzmożenia drożyzny, a co za tem idzie jako logiczne następstwo, do zmniejszenia konsumcji.</u>
<u xml:id="u-37.11" who="#JulianSzymański">Przechodząc do zagadnień kredytowych, pragnąłbym podkreślić tę niedostateczną wysokość kredytów. z jakich rzemiosło korzysta. Do niedawna nie korzystało z nich prawie wcale. Dopiero w roku 1928 rząd wyznaczył specjalne kredyty rzemieślnicze, kredyty 30-miesięczne, spłacane kwartalnemi ratami. Kredyt ten z sum Banku Gospodarstwa Krajowego, zapowiedziany był na r. 1928 w sumie 25 miljonów, jednak zrealizowano go tylko w sumie 13 i pół miljonów, co stanowi w stosunku do zapotrzebowania zaledwie 24%.</u>
<u xml:id="u-37.12" who="#JulianSzymański">Jak wykazują dane statystyki kas komunalnych i współdzielni rzemieślniczych, zapotrzebowanie kredytu tego nie powiedziałbym długoterminowego, ale w każdym razie dwu i pół letniego, wyraża się w łącznej sumie 48.000.000. Udzielono tego kredytu zaledwie 13 i pół miljona. Mieliśmy zapowiedź, że pozostałe i pół miljona będą również rzemiosłu udzielone. Minął jednak r. 1928, zapowiedź nie została zrealizowana, a obecnie kredyty te od jesieni zostały zupełnie wstrzymane, natomiast wycofuje się je drogą spłacania ich ratami, co stanowi dla rzemiosła dotkliwy ciężar, pozbawia go kapitału obrotowego, i to w tym ciężkim momencie, przed sezonem wiosennym i letnim, podczas kiedy dla rzemieślnika sezon zimowy jest tym okresem, w którym należy zakupywać surowce, kiedy należy przygotowywać się do produkcji sezonu letniego.</u>
<u xml:id="u-37.13" who="#JulianSzymański">W referacie swoim p. referent s. Zagleniczny wskazał, jak wielkie zrozumienie zagadnienia kredytu specjalnego dla stanu średniego istnieje w innych krajach a przedewszystkiem we Francji. We Francji, w r. 1919, zorganizowano dla średniego przemysłu, rzemiosła, drobnego handlu i artystów specjalne banki, Banques populaires, które mają po całym kraju rozsianych 480 oddziałów, z kapitałem 94 miljony franków. Wiemy dobrze, że w Niemczech, gdzie istnieją tysiące spółdzielni kredytowych, w Czechosłowacji, gdzie również stan średni cieszy się dużą opieką rządu, mamy dużo specjalnych, potężnych banków, mamy wiele form pomocy kredytowej udzielanej przez państwo. Brak kredytów w dzisiejszym momencie rzemiosło polskie i drobny handel odczuwa bardzo dotkliwie.</u>
<u xml:id="u-37.14" who="#JulianSzymański">Muszę tu jeszcze podkreślić tę niesprawiedliwość społeczną, jaką w stosunku do sfer kupieckich stale się stosuje. Nie gdzieindziej tylko w tej sali, gdy jeszcze obradował tu drugi Sejm, uchwalono ową lex Pluta, która polega na tem, że kupiec ścigany jest przez ustawę o walce z lichwą wojenna. Jest ona dziś już zupełnie nieaktualną i natychmiastowego zniesienia jej powinniśmy się domagać w interesie honoru stanu kupieckiego, z obowiązku naprawienia zupełnie nieusprawiedliwionego stosunku, jaki ta ustawa określa. Lex Pluta traktuje uczciwego kupca jako lichwiarza w przeciwstawieniu do chłopa, który nie jest karany za to, że za przywiezione do miasta mleko czy jajko bierze drogo, karany jest natomiast kupiec, który to drogo kupione mleko i jajko dalej sprzedaje. Czas, żebyśmy z tem niewłaściwem ustosunkowaniem się do tych dwóch odłamów ludności nareszcie skończyli.</u>
<u xml:id="u-37.15" who="#JulianSzymański">Dzisiejszy Rząd jest tym, który zrealizował samorząd gospodarczy również dla rzemiosła jako twórca ustawy z dnia 7 czerwca 1927 r. o prawie przemysłowem, która to ustawa powołuje do życia izby rzemieślnicze, jako organy samorządu rzemiosła. Niewątpliwie izby rzemieślnicze w swojej działalności postawią jako sprawę najpilniejszą słuszną obronę interesów rzemiosła i będą miały do spełnienia zadanie bardzo wdzięczne. Jednak nie mogę pominąć tutaj uwagi, że instrukcja wyborcza dla izb rzemieślniczych, jaką ogłosiło Ministerstwo Przemysłu i Handlu, nie liczy się wcale z wymogami życia i gdyby na podstawie tej instrukcji miały być przeprowadzone wybory, to prawdopodobnie wybory te nie mogłyby dojść do skutku. Dzięki temu, że między odłamem rzemieślników polskich a odłamem rzemieślników żydowskich doszło do porozumienia na całym terenie Polski co do podziału mandatów i że w myśl tego porozumienia wybory odbędą się bez głosowania, w tych jedynie warunkach będzie możliwem przy istniejącej instrukcji wyborczej dokonanie wogóle tych wyborów. Zwracam się do Pana Ministra Przemysłu i Handlu z dezyderatem, ażeby w najbliższym czasie instrukcja wyborcza dla izb rzemieślniczych została zreformowana, zmodernizowana i przystosowana do życia i sądzę, że na podstawie doświadczeń, jakie te pierwsze wybory dały Ministerstwu, w postaci wielu spisów wyborczych, wielu danych co do wyznaczenia obwodów i t. p. niedomagania te i braki instrukcji wyborczej zostaną usunięte w porozumieniu z zainteresowanemi sferami.</u>
<u xml:id="u-37.16" who="#JulianSzymański">Nie mogę nie wskazać w tem miejscu jeszcze na niezwykłe doniosłą sprawę, jaką jest konieczność zapewnienia izbom rzemieślniczym wystarczającego uposażenia.</u>
<u xml:id="u-37.17" who="#JulianSzymański">Mówiąc o sprawach drobnej wytwórczości, nie mogę pominąć drugiego, dla wytwórczości rzemieślniczej bardzo ważnego momentu, mianowicie traktatu handlowego z Niemcami i ważności zawarcia traktatu z Rosją.</u>
<u xml:id="u-37.18" who="#JulianSzymański">Na Komisji Spraw Zagranicznych, kiedy była mowa o traktacie z Niemcami, p. Minister Spraw Zagranicznych zakomunikował nam, że już została między obu kontrahentami ustalona zasada, że traktat może być zawarty tylko na podstawie równych kontyngentów, to znaczy równych wartości przywozów i wywozów wzajemnych jednego kraju do drugiego, i to oczywiście uważać należy za stanowisko najzupełniej słuszne. Jednak trzeba się liczyć z odrębnym charakterem produkcji polskiej i niemieckiej. Oczywiście kontyngenty towarów, które będziemy eksportowali do Niemiec, mając charakter surowców, bądź półfabrykatów, natomiast kontyngenty towarów, które Niemcy będą importowały do Polski, mają charakter towarów gotowych i wyrobów szlachetnych. I tu leży niebezpieczeństwo dla naszego przemysłu i rzemiosła.</u>
<u xml:id="u-37.19" who="#JulianSzymański">Zgłaszam zatem pod adresem p. Ministra Przemysłu i Handlu, jako resortowego opiekuna rzemiosła, dezyderat, ażeby przy omawianiu warunków traktatu handlowego z Niemcami miał na względzie interesy polskiego rzemieślnika i interesy polskiego kupca.</u>
<u xml:id="u-37.20" who="#JulianSzymański">Proszę Panów, już na Komisji Spraw Zagranicznych w dyskusji nad exposé p. Ministra Zaleskiego podnosiłem ważność zagadnienia stosunków handlowych z Rosją. Chcę dać wyraz temu i tutaj na plenum Senatu. Niewątpliwie jest to zagadnienie bardzo skomplikowane ze względu na różnicę między systemem handlu w Rosji, zmonopolizowanego w rękach państwa, a systemem wolnego handlu w Polsce. Jednak w interesie naszych sfer gospodarczych, zarówno wielkiego przemysłu, jak i drobnej produkcji leży, aby rynek rosyjski mógł być otwarty dla produkcji polskiej, jako ten rynek, który niewątpliwie w dużym stopniu ułatwi rozwój zbytu produkcji krajowej.</u>
<u xml:id="u-37.21" who="#JulianSzymański">Chciałbym to, co powiedziałem, skrystalizować w kilku punktach. Mianowicie zwracam się do p. Ministra Przemysłu i Handlu z prośbą, ażeby kredyty udzielane dziś dla rzemiosła, kredyty długoterminowe zostały podwyższone conajmniej do obiecanych 25 miljonów, aby przydział tych kredytów został przyśpieszony ze względu na bardzo ciężkie położenie rzemiosła. Dalej, aby podniesiono wysokość kredytów krótkoterminowych redyskontowych i dla średniego przemysłu i dla rzemiosła, aby te kredyty były rozprowadzone wyłącznie przez spółdzielnie kredytowe rzemieślnicze tam, gdzie one są, względnie przez kasy komunalne tam, gdzie tych spółdzielni niema. Wreszcie, aby uregulowano sprawę uposażenia izb rzemieślniczych, które przy dzisiejszym 15%-owym udziale przy opłatach do świadectw przemysłowych na utrzymanie izb rzemieślniczych, nie mają dostatecznych podstaw materjalnych do normalnego funkcjonowania, w przeciwstawieniu do izb przemysłowo-handlowych, które w tych opłatach znajdują podstawę do wystarczającego uposażenia.</u>
<u xml:id="u-37.22" who="#JulianSzymański">Drugą sprawą, którą muszę podnieść, a o której nie wspominał p. referent, jest sprawa naszej ustawy patentowej. Sprawa ustawy patentowej, czyli ustawy o prawie własności przemysłowej, ochronie wynalazków i t. d., jest dość specjalna. W Polsce mamy ustawę patentową z 22 marca 1928 r., wprowadzoną na podstawie rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej. Ustawa ta skasowała poprzednio obowiązującą ustawę 5 lutego 1924 r. Nie będę Panów nudził szczegółami, jest to sprawa może zbyt specjalna, pragnę jednak podkreślić, że ustawa patentowa polska oparta jest zasadniczo na t. zw. systemie romańskim, systemie w mojem rozumieniu wadliwym, choć stosowanym przez Francję i kilka innych krajów, systemie, który nie wymaga stwierdzania przez urząd patentowy nowości wynalazków. Wolno zgłosić i można otrzymać patent na wynalazek bez względu na to, czy jest on nowością, czy też nie jest. Ustawa określa to w ten sposób, że wydział zgłoszeń nie ma obowiązku badania nowości wynalazków, jeżeli jednak przy badaniu (nieobowiązującem) okaże się, że wynalazek nie jest nowy, wydział wypowiada się odmownie, nie udzielając patentu. Jeżeli natomiast nie okaże się to przy badaniu, które nie jest jak mówię obowiązującem, to oczywiście wtedy patent zostaje wydany w przeciwstawieniu do prawa patentowego niemieckiego, które nakazuje zbadanie przedewszystkiem i skonstatowanie nowości danego wynalazku. Ten drugi system jest obok Niemiec stosowany w wielu państwach, a więc w Szwecji, Norwegji, Danji, Holandji, Czechosłowacji i t. d. System ten jest jedynie słuszny. Prawda, że wymaga on większego aparatu, zwiększenia uposażenia urzędu patentowego, ale za to nie staje się powodem tych licznych skarg, jakich świadkami jesteśmy w Polsce, gdzie prawie każdy patent jest kwestjonowany, bo z jednej strony ktoś nie mający prawa do patentu, zgłasza go do Urzędu Patentowego i urząd mu patent wydaje, z drugiej zaś strony nie ochrania wynalazcy, bo każdy ma prawo zakwestjonować jego patent, przez co wstrzymuje lub uniemożliwia eksploatację wynalazku. W tym kierunku należy dążyć do najszybszej zmiany, do zrewidowania naszego prawa patentowego, gdyż nie odpowiada ono tym wymogom życia, jakie ono w stosunku do tej sprawy stawna.</u>
<u xml:id="u-37.23" who="#JulianSzymański">Druga sprawa to niesłychana w Polsce wysokość opłat patentowych. Opłaty te, które wynosiły według poprzedniej ustawy 2.200 zł. za 15-letni okres trwania patentu, obecnie w myśl ustawy z marca 1928 r. wynoszą 6.380 zł. Jesteśmy prawie najdroższym krajem, gdy chodzi o opłaty patentowe, bo gdy porównamy opłaty te z innemi krajami, to cyfry są następujące: Polska zł. 6.380, Anglja — 4782, Austrja — 3499, Włochy — 2817, Francja — 2412, Belgja — 1496 i Stany Zjednoczone A. P. tylko 178 zł. Tylko w Niemczech opłata patentowa jest wyższa, niż w Polsce, bo wynosi 8985 zł., ale nie trzeba zapominać, że Niemcy wydają patenty po skrupulatnem przeprowadzeniu wysoce kompetentnego badania zgłoszonego wynalazku i dlatego też patenty niemieckie cieszą się autorytetem i powagą we wszystkich państwach. Kto otrzyma patent niemiecki, niewątpliwie uzyska go i w innych krajach, które badają nowość wynalazku. Przytem patent niemiecki jest po 5-letniem istnieniu absolutnie nienaruszalny.</u>
<u xml:id="u-37.24" who="#JulianSzymański">Na tem kończę, nie chcąc przeciążać uwagi Panów sprawami, które w uzupełnieniu referatu uważałem za konieczne podnieść.</u>
<u xml:id="u-37.25" who="#JulianSzymański">Odpowiednie rezolucje zgłaszam do laski Marszałkowskiej na piśmie.</u>
<u xml:id="u-37.26" who="#JulianSzymański">Głos ma s. Przybylski.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#ZygmuntFelicjanPrzybylski">Wysoki Senacie. Głównemi warunkami powodzenia każdej polityki, a więc także polityki gospodarczej są program i trwałość.</u>
<u xml:id="u-38.1" who="#ZygmuntFelicjanPrzybylski">Przeciw tej zasadzie występuje się u nas zbyt często. Wystarczy osłabienie konjunktury czy chwilowe niepowodzenie, a już sfery zainteresowane dopominają się zmiany kursu polityki gospodarczej. Z systemem tym, stosowanym poprzednio na szeroką skalę, zerwał Rząd obecny, opracowując swój własny program polityki gospodarczej, którego zasadniczym celem jest stworzenie warunków normalnego rozwoju życia gospodarczego w kraju, a zasadniczym punktem wyjścia była stabilizacja waluty i planowe zajęcie się problematami gospodarczemi, które dotychczas leżały odłogiem.</u>
<u xml:id="u-38.2" who="#ZygmuntFelicjanPrzybylski">Wprawdzie dalecy jesteśmy jeszcze od osiągnięcia tego celu; w metodach pracy gospodarczej Rządu widzimy jeszcze omyłki, a niekiedy widzimy przeżytki minionych okresów, ale bądź co bądź celem, który pracy Rządu w dziedzinie polityki gospodarczej przyświeca, jest wciąż stworzenie warunków dla normalnego rozwoju życia gospodarczego kraju. Aby ten cel osiągnąć, trzeba sięgnąć do odwiecznych praw ekonomicznych, które zjawiskami życia gospodarczego rządzą, a które są silniejsze nad wszelkie nakazy i zakazy prawa i których uwzględnienie musi doprowadzić do porzucenia sprzecznych z niemi sposobów i metod polityki gospodarczej, jako bezcelowych, a nawet szkodliwych, a do wybrania takich sposobów oddziaływania przez Rząd na życie gospodarcze narodu, które tym przyrodzonym prawom ekonomicznym odpowiadają i jedynie nadają się do zrealizowania zamierzonego przez Rząd powyższego celu.</u>
<u xml:id="u-38.3" who="#ZygmuntFelicjanPrzybylski">Życie gospodarcze kraju opiera się na dwóch zasadniczych elementach, na produkcji i na konsumcji; dlatego też polityka Rządu, mająca na celu rozwój życia gospodarczego, musi dążyć do wzmożenia krajowej produkcji i konsumcji.</u>
<u xml:id="u-38.4" who="#ZygmuntFelicjanPrzybylski">Wszędzie, a zwłaszcza w kraju wyniszczonym, jak Polska, wojną, inflacją i kilkakrotnemi przesileniami gospodarczemi, jedną z najważniejszych podstaw produkcji jest kapitał. Trzeba więc za pomocą odpowiedniej polityki gospodarczej, a zwłaszcza skarbowej popierać tworzenie się w kraju kapitału. Jeżeli kapitału będzie w kraju pod dostatkiem, to zwolennicy etatyzmu nie będą mieli powodu utyskiwać na brak inicjatywy prywatnej, która dotychczas nie mogła się rozwijać, choćby dla braku funduszów. Ale kapitał krajowy i zagraniczny wtedy tylko znajdą się i dadzą się użyć do produkcji, jeżeli będą miały zapewnioną rentowność. Ściganie dochodu nadmiernemi podatkami i ciężarami jest równoznaczne z tępieniem kapitału i z hamowaniem rozwoju produkcji, podobnie jak opodatkowanie wszelkich zamierzeń i poczynań inwestycyjnych już zdołało doprowadzić w przemyśle i rolnictwie do zaniechania wielu koniecznych inwestycyj i wywołać przedwczesne starzenie się i cofanie w rozwoju wielu zakładów przemysłowych i rolniczych, zdolnych i skłonnych do znacznego powiększenia produkcji.</u>
<u xml:id="u-38.5" who="#ZygmuntFelicjanPrzybylski">Również dyktowaniem cen i płac nie pobudzi się inicjatywy prywatnej, ani nie powiększy się produkcji. Celu tego można dopiąć znacznie łatwiej, idąc za wskazówką zasadniczego prawa polityki ekonomicznej, które głosi, że zadaniem państwa jest stworzenie takich warunków ogólnych, aby wysiłek i inicjatywa indywidualna mogły się przejawiać skutecznie. Tylko uwolnienie inicjatywy prywatnej z krępujących ją więzów, nakazów i zakazów może doprowadzić rychło do rozwoju pełni sił gospodarczych, drzemiących w naszym narodzie, a więc do wzmożenia produkcji.</u>
<u xml:id="u-38.6" who="#ZygmuntFelicjanPrzybylski">Kto posiada wielkie zasoby pieniężne i swobodę inicjatywy, ten ma zwykle rozmach gospodarczy. Trudno domagać się rozmachu i ekspansji gospodarczej tam, gdzie kapitalizację i inwestycje się utrudnia, a inicjatywę krępują interwencje Rządu.</u>
<u xml:id="u-38.7" who="#ZygmuntFelicjanPrzybylski">Wobec małej pojemności rynku wewnętrznego, Rząd stara się, co należy podnieść z uznaniem, wpłynąć na rozwój produkcji krajowej przez popieranie eksportu, co zresztą leży także w interesie poprawy naszego bilansu handlowego. W tej dziedzinie otwarte jest przed Rządem rozległe pole do działania, aby usuwać przeszkody, które stoją na drodze tej gospodarczej ekspansji. Chodzi tu przedewszystkiem o to, aby nasz przemysł i rolnictwo, stając na rynkach zagranicznych do walki konkurencyjnej z przemysłem i rolnictwem, za któremi stoi wielki kapitał oraz protekcja ich państw, doznawały od Rządu odpowiedniego poparcia. A więc znów chodzi o poparcie działalności inwestycyjnej, która przez modernizację warsztatów pracy ma wpłynąć na ulepszenie i potanienie produkcji. Da się to uzyskać przez odpowiednią politykę podatkową, celną, oraz liczącą się z ciężkiem położeniem przemysłu i rolnictwa politykę cen krajowych i płac.</u>
<u xml:id="u-38.8" who="#ZygmuntFelicjanPrzybylski">A teraz co do konsumcji. Konsumcję popiera się u nas dotychczas przeważnie w ten sposób, że się ją przeciwstawia produkcji, tak, że pojęcie opieki nad spożywcą sprowadza się do walki o niskie ceny. Jest to polityka wygodna, ale nie jest celowa. Zapomina się o tem, że niska cena produktu utrudnia rozwój produkcji, a ekonomicznie jest w swych skutkach równoznaczną nietylko z małą produkcją, ale także z niską płacą pracownika, zajętego w produkcji. O stopniu drożyzny nie rozstrzyga sama wysokość ceny, ale stosunek cen do możliwości i wysokości zarobku, co znów zależy od rozwoju produkcji. Obniżenie poziomu cen uzyska się raczej przez popieranie rozwoju rolnictwa i przemysłu w ich zabiegach o obniżenie kosztów produkcji i wymiany towarowej, nigdy zaś przez politykę policyjnego zwalczania wzrostu cen, który jest konieczny dla utrzymania rolniczych i przemysłowych warsztatów pracy. Wysokie ceny umożliwiają rolnikom i przemysłowi rozwój produkcji, zwiększenie ilości pracowników i podniesienie ich zarobków, przez co powiększają nietylko podaż, ale także zbyt produktów, co w konsekwencji wywołuje dalszy rozwój produkcji i w dalszem następstwie zniżkę cen. Metoda odwrotna prowadzi do ograniczenia produkcji i podaży produktów, do zmniejszenia ilości pracowników i ich zarobków, jest więc już w swem założeniu fałszywa.</u>
<u xml:id="u-38.9" who="#ZygmuntFelicjanPrzybylski">Uwagi powyższe uważałem za swój obowiązek przytoczyć z prośbą do Pana Ministra Przemysłu i Handlu, do którego sfery gospodarcze, reprezentowane przezemnie, mają pełne zaufanie, o ich uwzględnienie.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#JulianSzymański">Przechodzimy do budżetu Ministerstwa Spraw Wojskowych. Głos jako sprawozdawca ma s. Gaszyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#StanisławGaszyński">Wysoki Senacie! Budżet Ministerstwa Spraw Wojskowych, stanowiący największy dział gospodarki państwowej, powinien być przedewszystkiem rozpatrywany pod kątem widzenia całokształtu zadań obrony narodowej. Dlatego też, zanim przystąpię do analizy budżetu, niech mi wolno będzie poświęcić kilka zasadniczych uwag zagadnieniom obrony narodowej.</u>
<u xml:id="u-40.1" who="#StanisławGaszyński">Kataklizm wojny światowej, poza przeobrażeniami w świecie materjalnym, spowodował olbrzymi wstrząs w psychice i umysłowości ludzkiej. Świat, a wraz z nim i Polska przechodzą głęboki kryzys ideowy — moralny. Widzimy brak linji politycznej wśród narodów, dążących do pokoju. Jesteśmy świadkami przeszkadzania Polsce w rozwijaniu własnej historycznej linji, budującej przyszłość Narodu Polskiego na jego własnych siłach i twórczej współpracy obywateli, a przyszłość ludzkości na zgodnej współpracy wolnych narodów, nietylko politycznie, lecz i ekonomicznie.</u>
<u xml:id="u-40.2" who="#StanisławGaszyński">Obecna chwila dziejowa jest wyjątkową. My, współcześni, nie możemy nawet ogarnąć i ocenić wagi i znaczenia przeżywanego okresu dziejów. Jak przechodzień w lesie widzi tylko poszczególne otaczające go drzewa, a nie widzi całego lasu, tak i my, unoszeni wirem codziennych wydarzeń, dostrzegamy tylko poszczególne zjawiska i fragmenty odbywających się dziejowych procesów, nie zawsze mogąc zdać sobie sprawę, jaka jest ich treść, logika i kierunek. Wszechświatowa wojna zapoczątkowała nową erę w dziejach ludzkości.</u>
<u xml:id="u-40.3" who="#StanisławGaszyński">Chociaż hasło pokojowego rozstrzygnięcia sporów i zatargów międzynarodowych zostało wcielone w kształt Ligi Narodów i Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości, gdzie idea pokojowego współżycia narodów, nie przestając żyć i utrwalać się, stale już zmierzać będzie ku doskonaleniu form swego wcielenia, obecne jednak uchwały i poczynania Ligi wobec wpływów związku międzynarodowych finansistów często kierowane są niestety międzynarodową racją handlu, wbrew wszechnarodowej racji stanu.</u>
<u xml:id="u-40.4" who="#StanisławGaszyński">Jednakże zgodnie z przewidywaniami naszych wieszczów i myślicieli i zgodnie z zapowiedzią prawd ewangielicznych, żyjemy już pod znakiem zapoczątkowania realizacji najwyższych ideałów ludzkich, jak: dobra, prawdy i sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-40.5" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-40.6" who="#StanisławGaszyński">Nie oznacza to bynajmniej, że na świecie zapanowała już sielanka, że teraz już przyjedzie wieczysty pokój i ziści się królestwo Boże na ziemi. Odwrotnie, jak każdy przełomowy okres, czasy dzisiejsze najeżone są wielkiemi niebezpieczeństwami. Pomimo powszechnych tendencyj pokojowych, mimo czynionych w tym kierunku wielkich wysiłków niema jeszcze niestety żadnej pewności, że starcia zbrojne nigdy już nie nastąpią i że Polska szczęśliwie uniknie wszelkich powikłań i nie zostanie wciągnięta do zawieruchy wojennej, pomimo, że prowadzi jedną z najczynniejszych polityk pokojowych.</u>
<u xml:id="u-40.7" who="#StanisławGaszyński">Nasze położenie geograficzne, zawsze wybiegające naprzód tendencje humanitarne narażają nas na niebezpieczeństwa konfliktów zbrojnych w większym może stopniu, niż którykolwiek inny kraj i dlatego kwestja obrony narodowej ma dla nas nietylko nie tą mniejszą, lecz o wiele większą wagę, niż dla wielu innych państw i narodów.</u>
<u xml:id="u-40.8" who="#StanisławGaszyński">Zdobycze wiedzy i postępy techniki sprawiły, iż wojna współczesna nie ogranicza się do rozgrywki między walczącemi armjami. O wyniku zbrojnego starcia zadecyduje nie liczebność armji i wyposażenie jej materjalne, lecz stopień przygotowania narodu jako całości i najszerzej pojęta jego sprawność pod względem organizacyjnym, technicznym, gospodarczym i finansowym. Dlatego też pojęcie obrony narodowej obejmuje dzisiaj wszystkie bez wyjątku dziedziny życia państwowego, zaczynając od wychowania dorastających pokoleń, poprzez wszelkie zaopatrzenia techniczne i materjalne, a kończąc na spoistości społecznej i silnym duchu narodu.</u>
<u xml:id="u-40.9" who="#StanisławGaszyński">Obrona narodowa wymaga dzisiaj oprócz silnych i sprawnych kadr wojskowych, pogotowia zbrojnego i gospodarczego całego narodu pod przewodnictwem stojącem na wysokości zadania, należycie zorganizowanych władz państwowych, cywilnych i wojskowych przy niezłomnej świadomej woli całego społeczeństwa, co wszystko razem wzięte złoży się na naszą mocarną siłę wewnętrzną.</u>
<u xml:id="u-40.10" who="#StanisławGaszyński">W obecnych warunkach ustroju politycznego świata armja polska winna być jednocześnie gwarantką pokoju światowego. Zadanie zaiste nielada.</u>
<u xml:id="u-40.11" who="#StanisławGaszyński">Jeżeli jednak chcemy zorganizować istotną i niezawodną obronę narodową, musimy opierać ją na potędze zarówno materjalnej, jak i moralnej, musimy dążyć do stworzenia obok siły militarnej takich warunków, któreby sprzyjały wzrostowi naszej spoistości i siły wewnętrznej.</u>
<u xml:id="u-40.12" who="#StanisławGaszyński">Możemy zaś osiągnąć to przez wypełnienie następujących kardynalnych warunków, a mianowicie:</u>
<u xml:id="u-40.13" who="#StanisławGaszyński">1) Konstytucyjne ustalenie znanego lecz dotychczas zapoznawanego celu Państwa.</u>
<u xml:id="u-40.14" who="#StanisławGaszyński">2) Rozbudowę i zróżniczkowanie władz państwowych ze ścisłem rozgraniczeniem ich kompetencji: na kierowniczą, ustawodawczą, wykonawczą i sądy, przy ustaleniu pełnej władzy zwierzchniej w osobie Prezydenta, wybranego przez naród.</u>
<u xml:id="u-40.15" who="#StanisławGaszyński">Nie dałbym pełnego obrazu obrony narodowej, gdybym pominął stan finansowy naszego kraju. Napoleon twierdził, że dla wygrania wojny prócz dzielnej armji potrzebne są trzy rzeczy: pieniądze, pieniądze i pieniądze.</u>
<u xml:id="u-40.16" who="#StanisławGaszyński">Anglicy nie bez słuszności twierdzą, że „ostatnią bitwę oni wygrywają” dzięki dobremu stanowi finansowemu angielskiego narodu. I u nas musimy podnieść dochód społeczny narodu.</u>
<u xml:id="u-40.17" who="#StanisławGaszyński">Panowie Senatorowie! Kiedy już wywalczono równe prawa dla człowieka, kiedy zrozumiano doniosłość wyzwolenia narodów z niewoli politycznej, to nadszedł już czas na ten trzeci etap w rozwoju ludzkości: wyzwolenia dla wszystkich ludzi pracy umysłowej i fizycznej z niewoli ekonomicznej.</u>
<u xml:id="u-40.18" who="#StanisławGaszyński">Jest wprost dziejową koniecznością wyzwolić pracę z niewoli kapitału finansowego i dać jej równouprawnienie z kapitałem tym przez założenie między niemi sprawiedliwego stosunku, by człowiek umysłowej i fizycznej pracy nie był dłużej w niewoli obcego złota, które jest miernikiem nietylko papierowych naszych wewnętrznych znaków obiegowych, lecz wogóle wszelkich naszych materjalnych wartości i kapitałów stałych.</u>
<u xml:id="u-40.19" who="#StanisławGaszyński">Trzecim warunkiem obrony narodowej jest wyzwolenie najszerszej inicjatywy społecznej i niekrępowany niczem rozwój wytwórczości na wszystkich polach z usunięciem materjalnych przyczyn tarć socjalnych.</u>
<u xml:id="u-40.20" who="#StanisławGaszyński">Linja polityki ekonomicznej musi przedewszystkiem uwzględniać przyrodzone warunki państwa i wyzyskać jego bogactwa naturalne, jak również rozwijać wynalazczość i opierać wielką wytwórczość na naukowych podstawach organizacji pracy. Po uzgodnieniu tych podstaw z odwiecznem prawem postępu można do minimum sprowadzić godziny dnia roboczego, podnosząc do maksimum wydajność pracy. Dynamiczny system gospodarczy powoduje nieustanny wzrost wydajności pracy i stały spadek cen wszelkiej produkcji.</u>
<u xml:id="u-40.21" who="#StanisławGaszyński">Pragnąc być pożytecznym członkiem rodziny narodów, powinniśmy pracować ze światem dla całego świata, pomnąc, że służymy przedewszystkiem ku pożytkowi i wielkości Rzeczypospolitej Polskiej. Któż nie chce wymiany wszechstronnych tworów ducha oraz surowców, płodów ziemi i pracy, wartości, z których każda oddzielnie jest o wiele cenniejszą od bryły złota, wreszcie kapitałów, które wyraźnie świadczą o skali użyteczności poszczególnych ludów w rodzinie narodów. Jednego tylko nie chcemy: fałszywego miernika naszych znaków kredytowych, czyli miernika naszej pracy i monopolu związku międzynarodowego finansistów na możność naszej pracy!</u>
<u xml:id="u-40.22" who="#StanisławGaszyński">Dlatego musimy pamiętać, że istotna i niezawodna obrona narodowa wymaga możliwego uniezależnienia się państwa pod względem finansowym. Zależność bowiem państwowa od kapitałów obcych stwarza nieuchronnie konieczność dostosowania się do metod i celów przeważnie nie harmonizujących z interesami narodowemi.</u>
<u xml:id="u-40.23" who="#StanisławGaszyński">Dla osiągnięcia tego ostatniego celu koniecznym jest, poza dobrą wolą, odpowiedni wysiłek myślowy, aby się wyzbyć przesądów i zbankrutowanych po wojnie teorji, a śmiało wstąpić na drogę reformy ustroju finansowego przez wprowadzenie zamiast cudzego złota własnej wielowartościowej jednostki obliczeniowej, jako miernika wartości, który umożliwi sprawiedliwe rozliczanie się we wszelkich warunkach i okolicznościach, a także stworzenie własnego wewnętrznego długoterminowego taniego kredytu hipotecznego, przez który osiągniemy masową produkcję, duże zarobki obywateli, wielką wewnętrzną konsumcję, nieograniczony, niczem nieskrępowany rozkwit gospodarczy, należytą rozbudowę ubezpieczeń społecznych, zadośćuczynienie w najszerszym zakresie potrzebom oświaty i kultury.</u>
<u xml:id="u-40.24" who="#StanisławGaszyński">Gdy trapiące dziś naród plagi zostaną w ten sposób zwalczone i usunięte, a w konsekwencji, gdy bezrobocie i nędza znikną, kwestja mieszkaniowa rozwiązaną, niewspółmierność uposażeń i płac zarobkowych do kosztów przeżycia wyrównaną wszystkim ludziom pracy, gdy pilniejszym potrzebom gospodarstwa społecznego uczyni się zadość, a dobrobyt moralny i materjalny stanie się zjawiskiem powszechnem, — wówczas Polska pozyska wszystkie warunki do zorganizowania takiej obrony narodowej, o którą rozbiją się wszelkie zakusy jej wrogów tajnych i jawnych, a która jedynie stanowić będzie niezawodną rękojmię całości jej granic i należytego bytu. To naprawdę powstrzymać zdoła międzynarodowych lichwiarzy od dalszych mąceń w tej kadzi pokoju narodów!</u>
<u xml:id="u-40.25" who="#StanisławGaszyński">Do wielkiego tego celu najkrótszą drogą i w najszybszym czasie prowadzi ustrój, oparty na odwiecznem prawie postępu, tak zwany ustrój „współwładczy” (synarchiczny). Na nim zbudujemy przyszłość narodu polskiego, na naszych własnych siłach i twórczej współpracy obywateli, a przyszłość ludzkości na zgodnej pracy wolnych narodów, w myśl wskazań polskich mędrców!</u>
<u xml:id="u-40.26" who="#StanisławGaszyński">Proszę Panów Senatorów! Wobec tego, że referat ścisły o cyfrach jest już wydrukowany, i wobec tego, że wiemy, że wszyscy Panowie byli łaskawi się z nim zapoznać, nie pozostaje mi nic innego, jak tylko zwrócić się do Wysokiego Senatu o uchwalenie następujących zmian: W wydatkach zwyczajnych w dziale 1 § 1 (Uposażenie) zwiększyć o 65.000 zł. W dziale 2 § 1 (Uposażenie) zmniejszyć o 7.618.561 złotych. W dziale 2 § 3 (Podróże służbowe i przesiedlenia) zwiększyć o 1.041.436 zł. W dziale 2 § 12 (Wydatki uboczne przy wyżywieniu) zwiększyć o 53.000 złotych, W dziale 8 § 13 (Szkoły i kursy żeglugi powietrznej) zwiększyć o 31.890 zł. W dziale 9 § 12 (Fundusz dyspozycyjny) zwiększyć o 1.996.400 zł. W dziale 9 § 16 (Różne) zwiększyć o 140.000 zł.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#JulianSzymański">Głos ma s. Kelles-Krauz.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#StanisławKellesKrauz">Czuję się w obowiązku w krótkich słowach wyłożyć nasz pogląd na budżet Ministerstwa Spraw Wojskowych, a właściwie, szerzej ujmując tę rzecz, na sprawę obronności naszego Państwa, obronności, tej integralnej części tego dobra Państwa, które to pojęcie, według nowego projektu partji rządowej zmiany konstytucji, ma być pierwszem i zasadniczem prawem w Polsce — dobro Państwa, jego obronność, jako integralna część tego dobra.</u>
<u xml:id="u-42.1" who="#StanisławKellesKrauz">My, socjaliści, dawaliśmy nieraz dowody, że ta zasada jest nam również drogą. Nawet często składaliśmy jej w ofierze częściowo nasze klasowe stanowisko. I dlatego odrazu oświadczam, że sprawa obronności i stosunek nasz do tej części obronności, jaką jest armja i jej budżet, był i jest rzeczowy i życzliwy. Ale, proszę Panów, to ogólnikowe twierdzenie, ta ogólnikowa zasada dobra państwa i jego obronności jest tylko pięknym frazesem, dopóki nie napełnimy tego pojęcia żywą i jasną treścią. I tu już, mam wrażenie, nasze pojęcia i nasze poglądy na treść tego pojęcia, co jest dobrem państwa, a nawet co jest jego rzeczywistą obronnością, będą się zasadniczo różniły od pojęcia w tych sprawach większości tej Izby. Bo, proszę Panów, dla Panów dobrem jest, naprzykład, poniżanie parlamentaryzmu, zmniejszanie i dążenie do zmniejszania praw przedstawicielstwa narodowego; dla nas jest to droga i igra bardzo niebezpieczna dla dobra państwa i dla jego obronności. Dla Panów dobrem będzie i dobrem jest według Panów odsuwanie coraz większe od wpływu na Państwo, na politykę Państwa, szerokich mas ludności i oddawanie coraz większej dozy tego wpływu kapitałowi, czy to wielkoprzemysłowemu, czy ziemiańskiemu; dla nas jest to droga wiodąca do bardzo ciężkich, może rewolucyjnych, wstrząsów w życiu państwowem.</u>
<u xml:id="u-42.2" who="#komentarz">(S. Posner: Bardzo słusznie.)</u>
<u xml:id="u-42.3" who="#StanisławKellesKrauz">Proszę Panów, budżet Ministerstwa Spraw Wojskowych, który, jak Panowie widzą, wynosi z górą 30% całego budżetu Państwowego w jego wydatkach, jest bardzo duży, trudny do zniesienia dla państwa młodego, a w szczególności dla klasy pracującej.</u>
<u xml:id="u-42.4" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie, słusznie!)</u>
<u xml:id="u-42.5" who="#StanisławKellesKrauz">P. sen. Gaszyński, nasz sprawozdawca, w świetnym swym referacie powiada w jednem miejscu: „kwoty, wydane w budżecie na obronę państwa, są niewystarczające”. My wiemy, że one będą zawsze niewystarczającemi w stosunku do rosnących ciągle niepomiernie żądań militaryzmu, w stosunku do tych ilościowych i jakościowych możności materjalnych, jakiemi będą rozporządzali, prawdopodobnie zawsze, nasi ewentualni napastnicy. I dlatego, proszę Panów, gdybyśmy tylko na tych materjalnych wartościach naszej armji i tylko na naszej armji chcieli oprzeć wartość i odporność naszych sił państwowych, to, zdaniem naszem, z góry musielibyśmy bardzo czarno patrzeć na naszą przyszłość państwową. My, proszę Panów, większy nacisk kładziemy zawsze na inne składniki obronności naszej, na te składniki, które tak wielką i piękną rolę odegrały w Legjonach polskich i które w rzeczywistości sprawiły cud Wisły.</u>
<u xml:id="u-42.6" who="#StanisławKellesKrauz">I tu pozwolę sobie znowu zacytować słowa naszego referenta, który w jednem miejscu swojego referatu tu mówi: „szukać musimy trwałych rękojmi pokoju, ażeby niepodległości nie stracić. Najlepszą rękojmią jest uświadomiony moralnie i silny fizycznie obywatel Polski”. Ale, proszę Panów, my mamy jeszcze jednego nauczyciela w tej sprawie, nauczyciela, którego autorytet dla większości tej Izby stoi ponad wszelką krytyką. Nauczycielem tym, którego słowa w tej sprawie, a oblicze z niedawnej przeszłości nie jest dla nas tak łatwe do zapomnienia, jest nie kto inny, jak właśnie Marszałek Piłsudski. Mam opis wiarygodnego autora, który opowiada o pewnem zebraniu Związku Strzeleckiego w jednem z miast Szwajcarji, zdaje się w Genewie, pisze on; „Oto święto nielada. Zjawi się do nas sam „Ziuk” i zaraz wygłosi referat”. I rozpoczyna ten referat słowami: „Dzisiaj Wam opowiem o tajemnicy zwycięstwa” — i mówi długo, pięknie i logicznie. Dowodzi nam, że w walce z zaborcami będziemy im zawsze ustępowali liczną i uzbrojeniem, ale trzy czwarte zwycięstwa to strona moralna żołnierza, która znowu zależy od ogólnych warunków socjalnych.</u>
<u xml:id="u-42.7" who="#StanisławKellesKrauz">A jakież są te warunki socjalne, w których żyje ogromna większość Polaków, cała klasa pracująca, czy to na wsi, czy w mieście? Mamy w tej materji własne dane statystyczne, ale nie chcąc męczyć Panów uwagami i wreszcie nie chcąc być jednostronnym, oprę się tylko na tem, co znowu w swoim wyśmienitym referacie powiedział p. referent Pepłowski, że przeciętny zarobek robotnika w Polsce w 1928 r. wynosił 5 zł. — my wiemy o znacznie niższych — podczas kiedy minimum egzystencji dla małej rodziny robotniczej wynosi 9 zł. Czy trzeba jeszcze jaskrawszego oświetlenia tej strasznej prawdy, że po dziesięciu latach istnienia, a po trzech latach rządów obecnych i rządów Panów w Polsce, ogromna ilość ludzi, miljony ludzi żyją poniżej 50% minimum egzystencji! A jeżeli mówić o wsi, to sądzę, że cyfry te będą jeszcze gorsze. Jeżeli nasz generalny referent p. senator Szarski w swoim wyśmienitym referacie mówi, że niecierpliwość stała się ogólną cechą naszego życia, to sądzę, że nie ma na myśli klasy robotniczej polskiej, bo ta dała dowody wprost nadludzkiej cierpliwości, natomiast ma rację, w drugiem miejscu, kiedy mówi, że o głodzie i chłodzie nie można pracować i nie można być cierpliwym.</u>
<u xml:id="u-42.8" who="#StanisławKellesKrauz">Chcę jeszcze dwie minuty poświęcić pewnej sprawie, związanej niewątpliwie z obronnością naszego kraju, a o której powinienem właściwie mówić przy Ministerstwie Komunikacji, ale tam niestety nie dojdę już do głosu.</u>
<u xml:id="u-42.9" who="#StanisławKellesKrauz">Nasze kolejnictwo, to jest po armji naszej ta rzecz, którą możemy się szczycić, stoi ono na wysokości zadania. Ale koleje nasze to nie jest tabor kolejowy, to nie są to tylko martwe przedmioty, to są też ludzie, to są kolejarze. I jeżeli możemy szczycić się naszem kolejnictwem, a szczycić się niem możemy, to wstydzić się musimy, jeżeli uprzytomnimy sobie, jak ci Iudzie są uposażeni, ci ludzie, którzy z zaparciem się siebie w 1918 r przejmowali koleje, a także i w 1920 roku okazali olbrzymią pomoc przy obronie niepodległości — nie będę Panom wymawiał 1926 r., ale tam zdaje się także magna pars fecit — ci ludzie, jeżeli Panowie wiedzą jak są uposażeni, jeżeli Panowie wiedzą, że w ich pracy ciągle się depce obowiązujące prawo o 8-godzinnym dniu pracy, że ich wyzyskuje się do ostateczności, że wreszcie sam referent Ministerstwa Komunikacji, p. senator Przybylski w jednem miejscu mówi: „niedopuszczalnem jest, żeby po 10 latach sprawa pragmatyki służbowej w kolejnictwie była niezałatwiona”, to wszystko razem stanowi obraz okropny.</u>
<u xml:id="u-42.10" who="#StanisławKellesKrauz">I, nie wchodząc w fachową krytykę naszego budżetu wojskowego, czynimy, w myśl poprzednich wywodów naszych, odpowiedzialnym cały obecny Rząd i stronnictwa rządowe za to, że ich ogólna polityka przez coraz większą ustępliwość wobec wielkiego kapitału przemysłowego i ziemiańskiego, przez zaniedbywanie rzetelnej reformy rolnej, przez celowe poniżanie demokracji parlamentarnej, osłabia niezmiernie siły obronne naszego Państwa.</u>
<u xml:id="u-42.11" who="#StanisławKellesKrauz">I twierdzę, że ci moi towarzysze, którzy wołali w tej Izbie o większe place dla ludu pracy, o wolność, o ziemię dla bezrolnych i małorolnych, i ci, którzy zapowiadają, że będą zwalczać Wasze projekty, które chcą masy ludowe odsunąć od rządów i znaczenia w państwie, ci bardziej dbają o stan siły obronnej naszego Państwa. Ci chcą ją oprzeć nietylko na bezdusznej sile, ale na świadomości obywatelskiej i na głębokim przywiązaniu i miłości do Ojczyzny.</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#JulianSzymański">Głos ma s. Średniawski.</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#AndrzejŚredniawski">Żołd naszego żołnierza wynosi 86 gr na 10 dni. W Austrji żołd żołnierza wynosił 12 a potem 16 halerzy, to znaczy przerachowane na nasze pieniądze wynosi 25 gr. Proszę Panów, 8% grosza dziennie to jest przecież tak mało, że nikomu to nie wystarczy na różne malutkie, a konieczne potrzeby. Wskutek tego rodzice, którzy dali syna do wojska, muszą mu posyłać od czasu do czasu jakieś grosze, aby mu to wystarczyło na drobne wydatki, ale, proszę Panów, są tacy rodzice, których nie stać na wysyłanie pieniędzy, i to jest niesprawiedliwe. Wiemy, że obecny Rząd już dwa razy podwyższał płace oficerów, ale o żołnierzach zapomniał. Przeszłoroczny referent sejmowy budżetu Ministerstwa Spraw Wojskowych podnosił, iż uważa za potrzebne podwyższenie żołdu o 200%. Ale nie wiem, dlaczego to nie zostało uchwalone. W tym roku Sejm podwyższył żołd o 100%. czyli, że ten żołd wynosiłby 16 gr dziennie. Proszę Panów, to są takie żądania, którym trudno, odmówić. Otóż komisja senacka przyszła z wnioskiem o skreślenie tych 100%, i przy tej sposobności chciałbym pewne uwagi powiedzieć Wysokiemu Senatowi.</u>
<u xml:id="u-44.1" who="#AndrzejŚredniawski">Moi Panowie, wybaczcie mi, ja należę do najstarszych senatorów, więc pozwólcie mi parę uwag na ten temat powiedzieć. Sejm poprzedni, szczególnie lewica, była bardzo źle usposobiona dla Senatu i trzeba było kompromisu, żeby się zgodziła w Konstytucji na utworzenie Senatu i wskutek tego kompromisu obezwładniono ten Senat zupełnie, dano mu bardzo mało praw. Wśród trwania poprzedniego Senatu jednak i lewica przyszła do przekonania, że ten Senat jest pożyteczny. Z kilkoma osobami mówiłem i to oświadczono mi osobiście: „byłem przeciwny Senatowi, ale widzę, że ten Senat jest jednak pożyteczny”. I trzeba powiedzieć, że Sejm dość respektował, na początku mniej, ale potem więcej, te zmiany, które Senat zaprowadzał. Otóż, proszę Panów, jeżeli teraz Senat zniesie podwyższenie żołdu dla żołnierzy, którzy o tem już wiedzą, że Sejm uchwalił im podwyżkę, jeżeli się zwróci na to uwagę, że Panowie także obcinają dużo w budżecie Ministerstwa Rolnictwa na potrzeby tak ważne jak meljoracje i inne potrzeby dla popierania rolnictwa, to będzie to bardzo skuteczną bronią przeciw Senatowi. Więc jabym radził tego unikać, tembardziej, że jest to sprawa zupełnie słuszna i usprawiedliwiona. Apeluję tedy do Wysokiego Senatu, żeby przy uchwalaniu budżetu wojskowego żołd żołnierski przyjął w formie uchwały sejmowej. Odpowiedni wniosek wnoszę.</u>
<u xml:id="u-44.2" who="#AndrzejŚredniawski">A teraz chciałbym jedną uwagę zrobić. Szczególnie do Pana Marszałka, a także do Wysokiego Senatu chciałbym się zwrócić z tem, że my prowadzimy te obrady takim galopem, w tak ogromnie forsowny sposób, a uważam to za zbyteczne. Wiemy, że w przeszłym roku był czas bardzo krótki, bardzo ograniczony, więc trzeba było te rzeczy przyśpieszać, bo nas nagliły terminy. W tym roku tej trudności niema i można byłoby sobie pozwolić na powolniejsze tempo. Naprzykład nasze stronnictwo, bardzo maleńkie w Senacie, dostało tylko godzinę czasu, a są niektóre rzeczy, co do których byłoby bardzo pożytecznem wspólnie je omówić, wspólnie dyskusję przeprowadzić, bo przez to poznajemy się wzajemnie, poznajemy swoje zapatrywania i możemy się zżyć. Ja uważam, że to jest zbyteczne i nie powinno być takiego obcinania. Nicby się złego nie stało, jeżelibyśmy te obrady przedłużyli o pięć dni, nie byłoby z tego żadnego nieszczęścia. Ja sam miałem wielką ochotę omówić sprawy parcelacji, emigracji, która się rozprasza po całym świecie. Jak się roczniki statystyczne czyta, to widzi się, że po wszystkich krańcach świata ta nasza emigracja się rozprasza, jakgdyby chodziło o zagładę tych ludzi. Teraz dochodzi to do nas ustnie i piśmiennie, i w dziennikach porusza się sprawę kurczenia się polskości na kresach, burczenia się stanu posiadania polskiego. Więc te rzeczy trzeba byłoby omówić, ale niestety niema czasu. Dostałem tych kilka minut z łaski moich kolegów, którzy mi 10 minut czasu udzielili, ażebym mógł parę uwag tu zrobić.</u>
<u xml:id="u-44.3" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#JulianSzymański">Czy Pan Minister życzy sobie zabrać głos.</u>
<u xml:id="u-45.1" who="#komentarz">(Wiceminister Spraw Wojskowych gen. Konarzewski: Nie.)</u>
<u xml:id="u-45.2" who="#JulianSzymański">Dyskusja wyczerpana. Chciałbym tylko odpowiedzieć panu s. Średniawskiemu, że jesteśmy skrępowani terminami, które nas obowiązują, ponieważ musimy budżet odesłać do Sejmu.</u>
<u xml:id="u-45.3" who="#JulianSzymański">Proponuję odbyć posiedzenie jutro o godz. 10-ej min. 30. Na porządku dziennym: dokończenie debaty nad preliminarzem budżetowym.</u>
<u xml:id="u-45.4" who="#JulianSzymański">Nie słyszę sprzeciwu. Uważam porządek dzienny za przyjęty. Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-45.5" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 20 min. 55.)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>