text_structure.xml 43.5 KB
<?xml version='1.0' encoding='UTF-8'?>
<teiCorpus xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude" xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#PoselMarekSawicki">Otwieram kolejne posiedzenie Komisji Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Serdecznie witam wszystkich przybyłych. Porządek dzienny państwo posłowie otrzymali, czy są do niego uwagi lub propozycje? Nie słyszę propozycji, a więc porządek obrad został przyjęty. Przechodzimy do jego realizacji.</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#PoselMarekSawicki">Rozpoczniemy od rozpatrzenia odpowiedzi na dezyderat nr 10 Komisji w sprawie wprowadzenia do minimum programowego nauczania elementów wiedzy konsumenckiej. Otrzymaliśmy materiał i informację od pana ministra Wojciecha Książka. Prosimy, aby teraz zabrał głos.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieEdukacjiNarodowejWojciechKsiazek">Przede wszystkim chciałbym przeprosić za to, że w tym materiale, który przesłaliśmy w odpowiedzi na dezyderat, konieczne stało się uzupełnienie o stronę, którą przekazaliśmy oddzielnie. Okazało się, że umknęła najważniejsza strona, zawierająca omówienie tego, co planujemy w liceach i szkołach zawodowych. Bardzo prosiłbym o włączenie do odpowiedzi również i tej strony. Przesłaliśmy ją dziś na ręce pana przewodniczącego.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieEdukacjiNarodowejWojciechKsiazek">W naszym przekonaniu podjęcie tematyki konsumenckiej jest sprawą ważną. Uważamy, że w polskiej szkole powinno się więcej informować młodzież o przysługujących jej prawach. To zresztą dotyczy nie tylko spraw konsumenckich. To jest ta refleksja ogólna.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieEdukacjiNarodowejWojciechKsiazek">Przygotowując reformę, praktycznie już od szkoły podstawowej staramy się wprowadzić pewne informacje dotyczące korzystania z praw. W znacznie większym stopniu występuje ten typ informacji na poziomie gimnazjum, do którego uczęszcza młodzież od 14. do 16. roku życia. W programie przeznaczonym dla tej młodzieży zawarliśmy takie pozycje, jak: prowadzenie gospodarstwa domowego, racjonalne zarządzanie pieniędzmi. Występują też tam elementarne pojęcia ekonomiczne z zakresu gospodarki rynkowej itp. Oznacza to, że w każdym polskim gimnazjum te treści muszą być zrealizowane, gdyż znajdują się one w podstawach programowych. Odpowiedzialny za nadzór nad realizacją jest minister edukacji narodowej i podlegle mu służby kuratoryjne. Rzeczą chyba najbardziej państwa interesującą jest zapewne to, co planujemy w liceach i w szkołach zawodowych. Informacje na ten temat zawiera dołączona dzisiaj kartka. Uwzględniliśmy postulat Komisji, i w ramach odrębnego przedmiotu, wpisujemy ochronę praw konsumentów. Jest tam także temat: inwestowanie własnych pieniędzy.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieEdukacjiNarodowejWojciechKsiazek">Drugi ważny temat, który musi być zrealizowany, to prawa konsumenta żywności. W szkołach zawodowych występuje hasło "ochrona praw konsumentów". Mając takie zobowiązanie szkół do wprowadzenia tej tematyki oczekujemy, że autorzy podręczników treści te, wprowadzone obligatoryjnie do programów, odpowiednio rozwiną. Wiem, że w posiedzeniach Komisji uczestniczą przedstawiciele różnych organizacji konsumenckich. Oczekujemy, że zechcą one współuczestniczyć w przygotowywaniu programów nauczania, jak również w przygotowywaniu nauczycieli do rozwinięcia tych treści.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieEdukacjiNarodowejWojciechKsiazek">Podsumowując: podstawa programowa, tzw. minima programowe, o których mówią państwo w swoim dezyderacie, znalazły swój wyraz w rozporządzeniu z 15 lutego 1998 r., natomiast w odniesieniu do liceów i szkół zawodowych, do podstawy programowej z 21 maja br. została wprowadzona praktyczna realizacja państwa postulatu, wyrażonego w dezyderacie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#PoselMarekSawicki">Otwieram dyskusję. Czy ktoś z pań posłanek i panów posłów chciałby zabrać głos w tej sprawie? Nie widzę. Wobec braku chętnych do wypowiedzi, uznaję odpowiedź na dezyderat nr 10 Komisji za przyjęty.</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#PoselMarekSawicki">Przystępujemy do realizacji pkt. 2, którym jest informacja o realizacji ustawy o ogólnym bezpieczeństwie produktów oraz rozporządzeń dotyczących funkcjonowania krajowego systemu monitoringu wypadków konsumenckich i krajowego systemu informowania o produktach niebezpiecznych. Czy jest przedstawiciel Ministerstwa Zdrowia? Nie widzę, był powiadomiony o terminie posiedzenia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#DyrektorDepartamentuPolitykiKonsumenckiejwUrzedzieOchronyKonkurencjiiKonsumentowJacekHerde">Spróbuję odpowiedzieć trochę i za Ministerstwo Zdrowia, oczywiście w takim zakresie, w jakim jestem poinformowany.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#DyrektorDepartamentuPolitykiKonsumenckiejwUrzedzieOchronyKonkurencjiiKonsumentowJacekHerde">Ustawa o ogólnym bezpieczeństwie produktów już funkcjonuje prawie rok. Są wydane do niej trzy akty wykonawcze. Jeden akt wykonawczy dotyczy informowania o produktach niebezpiecznych, drugi, tzw. imitacji, a trzeci o systemie monitorowania wypadków konsumenckich. Wszystkie te akty wykonawcze są realizowane przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów i przez Inspekcję Handlową, a także przez niektóre komórki Ministerstwa Zdrowia.</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#DyrektorDepartamentuPolitykiKonsumenckiejwUrzedzieOchronyKonkurencjiiKonsumentowJacekHerde">Jeśli chodzi o system monitorowania wypadków konsumenckich, to został on powołany zanim jeszcze weszło w życie rozporządzenie, w trybie programu pomocowego PHARE. Zostało wyłonionych 16 szpitali, wyznaczono ankieterów i sporządzane są karty wypadków. Tytułem przykładu przytoczyliśmy fragment tej ewidencji. Ankieterzy z reguły funkcjonują w szpitalnych izbach przyjęć i w momencie, gdy są przyjmowane osoby z urazami, na podstawie tych przyjęć wypełniają owe karty. Karty te służą do analizy podatności na wypadki, jak również do tego, aby powiadamiać nasz Urząd o stwierdzonych przypadkach, abyśmy my z kolei mogli podejmować odpowiednie działania. Ciekawa jest w tej karcie rubryka "dzień tygodnia". W wielu wypadkach takim dniem największego natężenia nieszczęśliwych zdarzeń jest środa, czwartek i sobota. To są powtarzające się dane w bardzo wielu kartach. Szczególnie dużo uszkodzeń ciała dotyczy kończyn dolnych. Administrator systemu monitowania wypadków konsumenckich jest umiejscowiony w Ministerstwie Zdrowia, został zresztą powołany także przez ministra zdrowia. Do grudnia br. cały sprzęt, który został zakupiony na rzecz szpitali biorących udział w monitoringu: komputery, oprogramowanie, fotokopiarki, itp. pozostaje jednak pod nadzorem Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów z uwagi na to, że to Urząd był beneficjantem programu PHARE. Pierwsze opracowanie dotyczące wyników monitoringu powstanie dopiero po upływie bieżącego roku. Dostaliśmy kilka zawiadomień od ankieterów o produktach niebezpiecznych. Dwa z nich były drastyczne. Jedno dotyczyło przypadku, gdy alkoholik napił się rozpuszczalnika, który był niewłaściwie oznakowany. Szpital udzielający pomocy miał problemy ze znalezieniem odtrutki, ponieważ nie było dokładnego oznakowania na produkcie. Ostatnio zaś Niemiec, w wieku około 80 lat, wstąpił do sklepu, aby kupić napój orzeźwiający. Kupił, niestety, butelkę, która wprawdzie wyglądała jak "Fanta", ale w rzeczywistości była rodzajem rozpuszczalnika. Pechowy nabywca znalazł się w szpitalu. Stąd dotarła do nas wiadomość o tej sprawie i prowadzimy postępowanie sprawdzające, czy rzeczywiście butelka z owym płynem była podobna do tej, w której znajduje się "Fanta" i mogło to klientów wprowadzić w błąd. Gdyby okazało się to prawdą, podejmiemy działania zmuszające producenta rozpuszczalnika do zmiany opakowania. Drugi system, o którym wspomniałem, to system informowania o produktach niebezpiecznych. Obejmuje on dwie sieci. Jedna z nich, to sieć powiadamiania o niebezpiecznych produktach żywnościowych, a druga dotyczy produktów nieżywnościowych. Kierownik sieci związanej z produktami nieżywnościowymi usytuowany jest w Głównym Inspektoracie Inspekcji Handlowej. Jest ona zbudowana na bazie Inspekcji Handlowej. Sieć powiadamiania o produktach żywnościowych jest oparta na strukturach Inspekcji Sanitarnej. Teoretycznie, jako kierujący systemem monitorowania produktów niebezpiecznych, powinniśmy otrzymywać z sieci opartej na strukturach Inspekcji Sanitarnej informacje o wykrytych niebezpiecznych produktach żywnościowych.</u>
          <u xml:id="u-4.3" who="#DyrektorDepartamentuPolitykiKonsumenckiejwUrzedzieOchronyKonkurencjiiKonsumentowJacekHerde">Niestety, do  tej pory żadnego takiego sygnału nie otrzymaliśmy. Mogę więc powiedzieć tylko o systemie, który działa w ramach naszych struktur.</u>
          <u xml:id="u-4.4" who="#DyrektorDepartamentuPolitykiKonsumenckiejwUrzedzieOchronyKonkurencjiiKonsumentowJacekHerde">W ramach systemu powiadamiania o niebezpiecznych produktach nieżywnościowych współpracujemy z systemem środkowoeuropejskim, o nazwie TRAPEX. Obejmuje on państwa aspirujące do Unii Europejskiej. Sekretariat systemu znajduje się w Budapeszcie. Otrzymujemy z jego strony notyfikacje na temat produktów niebezpiecznych, które są zarejestrowane w tym systemie. Są to informacje zawierające między innymi zdjęcie produktu, dane go identyfikujące, rodzaje stwierdzonych zagrożeń. Na tej podstawie Inspekcja Handlowa podejmuje działania sprawdzające, czy takie produkty występują na naszym rynku i stosownie do tego podejmowane są odpowiednie decyzje.</u>
          <u xml:id="u-4.5" who="#DyrektorDepartamentuPolitykiKonsumenckiejwUrzedzieOchronyKonkurencjiiKonsumentowJacekHerde">Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów w ramach tego systemu informowania o produktach niebezpiecznych prowadzi w tej chwili kilkadziesiąt postępowań administracyjnych. Dotyczą one bardzo różnych produktów. W materiałach przedłożonych Komisji podaliśmy, jakie to są produkty. Jest to grupa produktów ogromnie zróżnicowana. Mamy na przykład rozpuszczalniki, wsporniki do palet EUR, które emitują formaldehyd , mamy cegły zawierające ług pokrystaliczny. Była próba wprowadzenia przez producenta tych cegieł do obrotu. Są też zawieszenia do huśtawek dla dzieci, rozpryskujące się szyby w piekarnikach kuchenek domowych, zegarki, wykonane ze stopu powodującego alergie u konsumentów. Było wiele takich przypadków, produkty te zostały wycofane z rynku. Ostatnio też wprowadzono w jednym z marketów partię siekier, których obuchy się rozpadały przy pierwszym uderzeniu siekierą. Stwarzało to duże zagrożenie dla zdrowia, a może i życia. Siekiery te zostały w trybie naszej interwencji wycofane z obrotu.</u>
          <u xml:id="u-4.6" who="#DyrektorDepartamentuPolitykiKonsumenckiejwUrzedzieOchronyKonkurencjiiKonsumentowJacekHerde">Były też skargi na czajniki elektryczne itp. Mamy też całą grupę postępowań dotyczących aut, w których występują różnego typu wady, począwszy od samoczynnego otworzenia się poduszki powietrznej bez powodu, a także nie otwarcia się jej wówczas, gdy powinna, poprzez wady wlewów paliwa, zwrotnic drążka kierowniczego, układów kierowniczych itp. Prowadzimy bardzo wiele postępowań dotyczących renomowanych marek samochodów znajdujących się na naszym rynku. Firmy, do których występujemy, dobrowolnie podejmują działania w celu usunięcia usterek lub wycofania produktów z obrotu. Dotyczy to szczególnie wielu samochodów. W przypadku jednej z wad, mamy 17 850 samochodów na polskim rynku, które są dotknięte wadą układu hamulcowego. Producent wzywa do stacji właścicieli tych aut i dokonuje napraw. Urząd monitoruje tę sprawę cały czas. Prowadzimy normalne postępowania administracyjne, domagamy się informacji, a ponadto odbędzie bezpośrednia kontrola Inspekcji Handlowej w firmie, która jest odpowiedzialna za wprowadzanie tych samochodów do obrotu w naszym kraju, aby sprawdzić, jak postępuje akcja naprawcza, czy fakty odpowiadają podanym przez firmę informacjom.</u>
          <u xml:id="u-4.7" who="#DyrektorDepartamentuPolitykiKonsumenckiejwUrzedzieOchronyKonkurencjiiKonsumentowJacekHerde">Prowadzony jest też rejestr produktów niebezpiecznych. Na razie figurują w nim trzy lub cztery produkty. Do rejestru tego wpisuje się produkty dopiero wówczas, gdy zakończone zostaje postępowanie administracyjne z wydaniem decyzji administracyjnej włącznie, od której już nie przysługują środki odwoławcze. Dopóki tej decyzji nie ma, to prowadzone postępowania są wpisywane do tzw. części niejawnej. Przepisy chronią bowiem produkty i producenta w sytuacji, gdy jeszcze nie dowiedziono, że wyrób jest niebezpieczny. Jeśli producent dobrowolnie stosuje się do sugestii Urzędu, z reguły nie dochodzi do wydania decyzji administracyjnej. Postępowanie bywa umarzane, ponieważ cel został osiągnięty, czyli usunięto zagrożenie związane z produktem.</u>
          <u xml:id="u-4.8" who="#DyrektorDepartamentuPolitykiKonsumenckiejwUrzedzieOchronyKonkurencjiiKonsumentowJacekHerde">Do ustawy o ogólnym bezpieczeństwie produktów brakuje nam jeszcze trzech aktów wykonawczych: rozporządzeń dotyczących produktów włókienniczych, zabawek oraz importu produktów i postępowania organów celnych w tym zakresie.</u>
          <u xml:id="u-4.9" who="#DyrektorDepartamentuPolitykiKonsumenckiejwUrzedzieOchronyKonkurencjiiKonsumentowJacekHerde">Dwa rozporządzenia włókiennicze i "zabawkowe" jutro i pojutrze będą rozpatrywane przez Komisję Prawniczą. Cykl uzgodnień międzyresortowych został zakończony. To były bardzo trudne rozporządzenia, zwłaszcza rozporządzenie włókiennicze. Próbowaliśmy w nim odesłać do przepisów prawa europejskiego. Przepisy te były bardzo obszerne, staraliśmy się uniknąć implementowania ich do naszego rozporządzenia. Niestety, stanowisko Komitetu Integracji Europejskiej było negatywne, w związku z tym musieliśmy in extenso przepisać te przepisy do naszego rozporządzenia ponieważ zawierają one kwestie o charakterze ściśle technicznym, określające, w jaki sposób należy badać produkty włókiennicze, jakie doświadczenia należy wykonywać, jakimi odczynnikami, jaką metodą się posługiwać, jakie stosować wzory matematyczne do obliczeń. W przypadku zakupu wyrobu włókienniczego, wielu konsumentów kieruje się składem surowcowym materiału. Do wyliczenia składu produktu służą ściśle określone przepisy unijne, definiujące, jak należy to robić. Musieliśmy te przepisy i wzory przejąć dokładnie do naszego prawodawstwa. Pewną trudność stanowiła fachowa terminologia. Okazało się, że nie mieliśmy wystarczająco profesjonalnych tłumaczy do tego typu tekstu. Okazało się, że jeśli chodzi o Komitet Integracji Europejskiej, to poziom fachowy tłumaczeń był tragiczny. Tak więc, trzeba było konfrontować teksty z przedstawicielami instytutów naukowych. Okazało się też, że także w oficjalnym tekście unijnym również były błędy.</u>
          <u xml:id="u-4.10" who="#DyrektorDepartamentuPolitykiKonsumenckiejwUrzedzieOchronyKonkurencjiiKonsumentowJacekHerde">Jeśli chodzi o procedury tyczące importu produktów i oglądania ich na granicy, była nam potrzebna fachowa pomoc ze strony Unii Europejskiej. Pomoc tę otrzymaliśmy dopiero w czerwcu br. Odbyła się specjalna wizyta studyjna, aby zobaczyć, w jaki sposób są dokonywane odprawy przez celników, na jakie elementy zwracają oni uwagę. Nie mogliśmy tu sobie pozwolić na eksperymentowanie, robienie czegoś we własnym zakresie, gdyż moglibyśmy sparaliżować odprawy na granicy.</u>
          <u xml:id="u-4.11" who="#DyrektorDepartamentuPolitykiKonsumenckiejwUrzedzieOchronyKonkurencjiiKonsumentowJacekHerde">W tej chwili projekt tego ostatniego rozporządzenia znajduje się w uzgodnieniach międzyresortowych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#PrawnikFederacjiKonsumentowMichalHerde">W nawiązaniu do informacji przesłanej Komisji przez Federację Konsumentów, a dotyczącej realizacji ustawy o ogólnym bezpieczeństwie produktów oraz rozporządzeń dotyczących funkcjonowania krajowego systemu monitoringu wypadków konsumenckich i krajowego systemu informowania o produktach niebezpiecznych, chciałem zwrócić uwagę na jeden tylko aspekt spośród tych, które porusza wymieniona informacja.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#PrawnikFederacjiKonsumentowMichalHerde">W chwili obecnej konsumenci mają bardzo utrudniony dostęp do informacji zawartej w rejestrach. Należy zaznaczyć, że opublikowanie rejestrów na stronie internetowej Urzędu oraz w Biuletynie Urzędu, niewiele tę sytuację zmieni. Federacja konsumentów stoi na stanowisku, że informacje te powinny być dostępne w prasie ogólnopolskiej oraz w TV. Obecnie prawie każda gazeta posiada kącik konsumencki, zaś w TV publicznej istnieje kilka programów konsumenckich, z którymi notabene Federacja cały czas współpracuje. Z posiadanych przez nas informacji wynika, że nie byłoby żadnego problemu z tym, aby Urząd mógł podawać informacje z tego rejestru i publikować je w mediach.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#PoselMarekSawicki">Otwieram dyskusję. Czy ktoś z państwa posłów chciałby zabrać głos?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#PoselTadeuszPawlus">Mam pytanie. W informacji wyczytałem: " Z dostępnych źródeł wynika, że w rejestrze niebezpiecznych produktów zarejestrowane są trzy produkty: toster, żelazko oraz czajnik elektryczny z polietylenu o pojemności 600 ml i wysokości 17 cm, wytworzony przez nieznanego producenta z nieznanego kraju". Moje pytanie jest takie: na jakiej podstawie produkt nieznanego producenta, z nieznanego kraju, w ogóle znalazł się w rejestrze? Czy ten produkt, z punktu widzenia prawa, w ogóle istnieje? Jak to się stało, że on się w ogóle znalazł na rynku? Co zrobił Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, aby tę kwestię wyjaśnić? Czy został zawiadomiony Urząd Kontroli Skarbowej i inne służby? To jakaś nieprawdopodobna historia.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#PoselTadeuszPawlus">Kolejne pytanie: jak państwo podchodzą do produktów, które ostatnio pojawiły się na rynku w Wielkopolsce, z oznakowaniem "Made in Europa"? Niedawno pojawiły się wielkie ilości żelazek, nie odbiegających niczym od tych produkowanych w ChRL, które z uwagi na cła zaporowe i z powodu rozporządzenia ministra gospodarki, w ogóle nie powinny się znaleźć na rynku. Żelazka, o których teraz mówię, są takie same, tylko wyprodukowane w Europie. Dlaczego Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów nic w tej sprawie nie robi? Wielokrotnie były sygnały w tej sprawie i nie ma jakoś reakcji. Proszę o wyjaśnienie tej kwestii.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#DyrektorDepartamentuPolitykiKonsumenckiejwUrzedzieOchronyKonkurencjiiKonsumentowJacekHerde">Jeśli chodzi o czajniki, czyli produkty producenta z nieznanego kraju, to były to produkty, które zostały zidentyfikowane przez Inspekcję Handlową na stadionie X-lecia. Za takie produkty odpowiada sprzedawca. Zgodnie bowiem z ustawą o ogólnym bezpieczeństwie produktów, jeśli nie ma na produkcie oznaczenia producenta, importera - odpowiada za produkt ten, kto wprowadził go do obrotu, a więc sprzedawca. Decyzja o wycofaniu produktu z obrotu trafiła do sprzedawcy, a produkt został w rejestrze zaewidencjonowany. Decyzja się uprawomocniła.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#DyrektorDepartamentuPolitykiKonsumenckiejwUrzedzieOchronyKonkurencjiiKonsumentowJacekHerde">Jeśli zaś chodzi o żelazka, to do tej pory nie mieliśmy informacji na temat żelazek "Made in Europa". Jeżeli jest takie zjawisko, to niewątpliwie Inspekcja Handlowa trafi na tego typu produkt podczas swoich czynności. Wówczas będziemy w stosunku do tego produktu podejmować odpowiednie działania. Musimy jednak najpierw zidentyfikować osobę odpowiedzialną za ten produkt. Aby prowadzić postępowanie administracyjne, musimy mieć określony podmiot, czyli albo importera, albo sprzedawcę - jeśli importera ustalić nie można, natomiast produkt powinien być oznaczony zgodnie z naszymi polskimi przepisami.</u>
          <u xml:id="u-8.2" who="#DyrektorDepartamentuPolitykiKonsumenckiejwUrzedzieOchronyKonkurencjiiKonsumentowJacekHerde">W ustawie o ogólnym bezpieczeństwie produktów jest katalog informacji, które muszą być zamieszczone na produkcie. Jest tam między innymi obowiązek zamieszczenia danych dotyczących wytwórcy i kraju pochodzenia. Jeśli takie produkty, o jakich wspomniał pan poseł, zidentyfikujemy, to wówczas będziemy podejmowali działania zmierzające do wycofania ich z obrotu, jednakże do tej pory takiego sygnału nie mieliśmy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#PoselTadeuszPawlus">Rozumiem, że można przyjąć, iż stadion X-lecia jest placówką handlową. A tam, tych podejrzanych produktów jest naprawdę bardzo dużo. Przez placówkę handlową rozumiem sklep, normalny punkt handlowy. Jeśli zaś przyjmiemy, że placówkami handlowymi są bazary, to tam takich produktów są setki. Dlaczego więc Inspekcja Handlowa "uwzięła się" akurat na ten czajnik, a nie zwróciła uwagi na przykład na pirackie płyty kompaktowe?</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#PoselTadeuszPawlus">Jednak chciałbym wrócić do mego pytania. Skoro mamy do czynienia z towarem, którego producent jest nieznany, to czy Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, poza wycofaniem materialnym produktu, nie może nic nikomu zrobić? Czy ja to dobrze rozumiem?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#DyrektorDepartamentuPolitykiKonsumenckiejwUrzedzieOchronyKonkurencjiiKonsumentowJacekHerde">Ustawa o ogólnym bezpieczeństwie produktów pozwala nam jedynie na wycofanie produktu z obrotu. Jeśli natomiast nasze decyzje dotyczące wycofania produktu nie będą respektowane, to wówczas jest możliwość ścigania w trybie postępowania karnego tej osoby, która narusza naszą decyzję. Ale to są sytuacje skrajne. Oprócz ustawy o ogólnym bezpieczeństwie produktów są jeszcze inne przepisy mówiące o tym, jakie cechy produkt powinien spełniać. Są na przykład wymagania dotyczące obligatoryjnej certyfikacji. Jeśli takiego certyfikatu na znak bezpieczeństwa taki produkt nie ma, wówczas w grę wchodzą sankcje z tytułu innej ustawy. W tym przypadku byłaby to ustawa o badaniach i certyfikacji. Wówczas sprawa jest w gestii Inspekcji Handlowej, która kieruje sprawy do organów skarbowych o wymierzenie odpowiednich sankcji ekonomicznych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#GlownyInspektorInspekcjiHandlowejAndrzejKrolikowski">Dokładnie nie przypominam sobie, w jakich okolicznościach ten czajnik został przez nas ujawniony na stadionie X-lecia. Czy on został wykazany w jednej z informacji otrzymanych przez nas w ramach systemu TRAPEX i po jej uzyskaniu zaczęliśmy poszukiwać takich czajników, czy też było to z rozpoznania własnego, po prostu nie pamiętam. Sankcje mogliśmy zastosować tylko takie, o jakich wspomniał pan dyrektor Jacek Herde, czyli wycofać ten produkt z obrotu. Sprawa sankcji ekonomicznej z ustawy o badaniach i certyfikacji na obiekcie takim, jak stadion X-lecia, jest praktycznie biorąc, nie do realizacji, bo taki ktoś zapewne miał dwa, może trzy czajniki. Wartość tych przedmiotów, to może w sumie 70 lub 80 zł i trudno wprowadzać w takiej sytuacji całą procedurę. Po prostu zostało wydane polecenie wycofania produktu z obrotu i przekazaliśmy informację do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, że taki wyrób, naszym zdaniem niebezpieczny, został ujawniony. Oczywiście ten wyrób jest nadal identyfikowany, bowiem zgodnie ze specjalnym formularzem powiadomienia administratora systemu, czyli w tym wypadku Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, o niebezpiecznym produkcie nieżywnościowym, dołączane jest zdjęcie lub rysunek wyrobu. Tak więc jest on identyfikowany przez wszystkich, którzy takie powiadomienie otrzymują. To są te działania, które w stosunku do kupca funkcjonującego na stadionie X-lecia są możliwe do podjęcia. Zgadzam się z panem posłem, że jest takich produktów bardzo wiele. Jednakże jeszcze raz powtórzę to, co już parokrotnie mówiłem podczas posiedzeń Komisji: my takie obiekty, jak stadion X-lecia kontrolujemy w zasadzie incydentalnie, ponieważ jest to związane, generalnie rzecz biorąc, z dużym zagrożeniem dla osób kontrolujących. To zawsze wymaga asysty dodatkowych służb. Jest ona potrzebna po to, aby stworzyć pewne zabezpieczenie dla naszych pracowników. Stąd ta ilość "trafień" na stadionach jest stosunkowo mniejsza. Gdyby to robić tak, jak pan poseł sugeruje, "dywanowo" - byłoby tego prawdopodobnie dużo więcej. Tyle tylko, że nie wiem, czy to by się źle nie odbiło na pracownikach Inspekcji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#PoselMarekSawicki">Przechodzimy do realizacji trzeciego punktu porządku dziennego, do rozpatrzenia informacji o sytuacji konsumentów zawierających umowy z przedsiębiorcami udzielającymi kredytów w tzw. systemie argentyńskim. Niedawno pracowaliśmy nad tym problemem w Sejmie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#DyrektorDepartamentuPolitykiKonsumenckiejwUrzedzieOchronyKonkurencjiiKonsumentowJacekHerde">Przesłaliśmy państwu dość obszerny materiał na temat sytuacji konsumentów w systemach argentyńskich i co do kwestii, jakie się wiążą z funkcjonowaniem tych firm. Problem polega na tym, że człowiek może zrobić ze swoimi pieniędzmi, co chce: może je na przykład wyrzucić, a może też je ulokować w systemie argentyńskim. Podstawowa sprawa to ta, że człowiek powinien wiedzieć, co czyni.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#DyrektorDepartamentuPolitykiKonsumenckiejwUrzedzieOchronyKonkurencjiiKonsumentowJacekHerde">Zasadniczy problem z systemem argentyńskim to ten, że ludzie wchodząc do tych systemów, nie wiedzą w gruncie rzeczy, do czego przystępują. Ta niewiedza wynika albo z niechęci do czytania otrzymywanych dokumentów przy podpisywaniu umowy, albo też wynika to z faktu, że przedstawiciele firm w sposób celowy wprowadzają konsumentów w błąd już na etapie zawierania umowy, opowiadając im niestworzone historie, że na przykład można w ciągu dwóch tygodni, czy miesiąca otrzymać samochód, dużą pożyczkę, mieszkanie, itp. Potem się okazuje, że jest to nieprawda. Jeśli chodzi o te systemy, to kampania jest bardzo agresywna. W ogłoszeniach pisze się, że udziela się pożyczek bez żyrantów, nie potrzeba zaświadczeń o źródle dochodu, nie jest istotny wiek osób, które chcą uzyskać pożyczkę, itd. Te grupy trwają i po 8 lat, tak więc osoby mające powiedzmy 85 lat w chwili przystąpienia do takiego systemu, mogą w ogóle nie dożyć losowania produktu.</u>
          <u xml:id="u-13.2" who="#DyrektorDepartamentuPolitykiKonsumenckiejwUrzedzieOchronyKonkurencjiiKonsumentowJacekHerde">Mieliśmy bardzo wiele skarg od osób, które uświadomiły sobie, że będą musiały na produkt, o który zabiegają, tak długo czekać. Przez pewien okres mieliśmy ustabilizowany poziom skarg na ten system. W momencie, kiedy rozpoczął się krach sprzedaży samochodów na polskim rynku i coraz mniej było chętnych na zakup auta w systemie tradycyjnym, okazało się, że spółki prowadzące systemy argentyńskie zrobiły wszystko, aby stworzyć ludziom miraż, jak najłatwiejszego kupna samochodu. Nie pozostało to bez skutku. Pod koniec roku ubiegłego i na początku bieżącego posypały się skargi na firmy, zwłaszcza samochodowe. Tych skarg są setki. Największa grupa, mająca najwięcej klientów jest adresatem największej ilości skarg. Było ich około 400. Działalność innej, podobnej grupy, była przyczyną ponad 100 skarg. Z tego względu były podejmowane, między innymi przez Senat, próby wprowadzenia zakazu funkcjonowania systemów konsorcyjnych, ale to rozwiązanie "nie przeszło". Nie prowadzimy monitoringu tego rodzaju firm, nie wiemy nawet, ile ich funkcjonuje na polskim rynku. Zewidencjonowaliśmy kilkanaście z nich. Jest tam m.in. ACE Polska - firma sprzedająca samochody Daewoo, Autoplan - sprzedający auta wszystkich marek (jest to mutacja ACE-Polska), jest międzynarodowa korporacja gospodarcza INCO, a także firma Auto-Tak, sprzedająca Fiaty, firma MECUM - Biuro Pośrednictwa Handlowo-Finansowego, które nie wiadomo co sprzedaje, gdyż w umowie występuje tylko słowo "produkt" , ale nie wiadomo, o jaki to produkt chodzi. Jest też kilka takich firm, których same nazwy wskazują, że mogą być one podejrzane. Sa to firmy typu Global Investements SA, Polska Grupa Kapitałowa Credit, Towarzystwo Finansowe "Prestiż", Biuro Business Consorcjum, w którego nazwie występuje osoba fizyczna - Piotr Bakun. Przybywają też nowe firmy. Jest ich coraz więcej.  Skąd się to bierze? Ano stąd, że aby stworzyć grupę działającą w systemie argentyńskim, nie trzeba w ogóle pieniędzy, wystarczy zarejestrować firmę, mieć konto bankowe, jakąś tam siedzibę, zebrać kilka osób, mamiąc je obietnicą szybkich pieniędzy i już interes się kręci, ma się pieniądze, którymi można obracać, którymi można zarządzać. Podam przykład. W "Rzeczpospolitej" z 20 lipca br. opisana jest sprawa pana Piotra Bakuna z Business Consorcjum. Trwa postępowanie karne, firma działała na terenie całego kraju bez zezwolenia bankowego w systemie argentyńskim, pożyczając klientom pieniądze. Trzeba było tylko spełnić trzy warunki: należeć do konsorcjum, co miesiąc wpłacać wartość 10% kwoty pożyczki i mieć szczęście w comiesięcznym losowaniu. Okazało się, że podczas losowań dochodziło do oszustw, losowano osoby, które nie spełniały warunków formalnych, aby otrzymać pożyczkę, a pula pieniędzy przeznaczona do rozlosowania trafiała do szefów konsorcjum, którzy stanowili gremium losujące.</u>
          <u xml:id="u-13.3" who="#DyrektorDepartamentuPolitykiKonsumenckiejwUrzedzieOchronyKonkurencjiiKonsumentowJacekHerde">Drugi przykład - informacja na temat konsorcjum ACE - Polska. Gazeta "Nowości" z 29 czerwca br. podaje wiadomość o skazaniu dealerów Auto - Systemu, przedstawicieli ACE. Wyłudzali oni pieniądze od ludzi, mamiąc ich możliwością uzyskania szybkiego kredytu, bądź jakiegoś produktu. W gazecie czytamy m.in.: "Zeznania wprowadzonych w błąd świadków były niemal identyczne i nie pozostawiały wątpliwości, że pracownicy Auto - Systemu okłamywali ich, wmanewrowując ich w system argentyński - podkreśliła sędzia w uzasadnieniu wyroku. Sędzia nie wzięła jednak pod uwagę tego, że oskarżeni uczyli się tego na specjalnie organizowanych przez ACE kursach, a identyczne oszustwa notowano w Toruniu i Bydgoszczy. Z naszych danych wynika, że także i w innych miastach kraju".</u>
          <u xml:id="u-13.4" who="#DyrektorDepartamentuPolitykiKonsumenckiejwUrzedzieOchronyKonkurencjiiKonsumentowJacekHerde">Te przykłady świadczą o tym, że są to celowe działania, że stosuje się specjalne techniki marketingowe mające wprowadzić w błąd potencjalnych klientów. W tego typu przypadkach my w gruncie rzeczy nie możemy nic zrobić, nie możemy temu przeciwdziałać. Wiele z tych firm wzywaliśmy do zaniechania czynów nieuczciwej konkurencji, wezwania te nie zostały uwzględnione. W związku z nowymi przepisami dotyczącymi niedozwolonych klauzul, pozwaliśmy wiele tych spółek do sądu, między innymi ACE - Polska, Auto - Plan, MECUM. Wiemy też o tym, że wiele z tych firm zostało pozwanych przez konsumentów, na przykład Firma Auto - Tak pozwała osoba fizyczna. Kilka firm zostało pozwanych przez powiatowych rzeczników konsumenta, którzy z kolei wystąpili w imieniu osób fizycznych. My działamy w imię interesu publicznego.</u>
          <u xml:id="u-13.5" who="#DyrektorDepartamentuPolitykiKonsumenckiejwUrzedzieOchronyKonkurencjiiKonsumentowJacekHerde">W związku z takim, a nie innym rozstrzygnięciem Sejmu, będziemy się starali korzystać z takich środków, jakie Urzędowi przysługują. Być może trzeba by rozważyć, czy nie należałoby przygotować projektu specjalnej ustawy, która by regulowała tego typu działalność, stworzyć rodzaj nadzoru nad tymi instytucjami finansowymi. Nadzór ten powinien zapobiegać przytoczonym tu patologiom. Być może w ramach kolejnej "Polityki konsumenckiej" na lata 2002-2004 mogłyby być tego typu zadania, jeśli byłaby co do tego wola polityczna.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#PrawnikFederacjiKonsumentowLonginaLewandowskaBorowka">Pozwolę sobie nie zgodzić się z pierwszym zdaniem pana dyrektora Jacka Herde, że w zasadzie sprawa dotyczy obywateli, którzy przecież mają prawo robić ze swoimi pieniędzmi, co chcą, więc trudno na powstające patologiczne zjawiska znaleźć panaceum. Myślę, że to niezupełnie tak, gdyż ta grupa, dla której tworzone są konsorcja, to jest dość specjalna grupa obywateli. Konsorcja znakomicie wiedzą o tym, kto może być podatny na ich propozycje i właśnie takie osoby sobie upatrzyły. Chodzi im o osoby, których dochody nie pozwalają na to, by starać się o kredyt w banku, gdyż bardzo często nie są to osoby wypłacalne. Świadczą o tym przykłady osób zwracających się ze skargą do Federacji. Są to emeryci, renciści o wybitnie niskich dochodach, które w zasadzie sytuują ich na granicy możliwości utrzymania się i żaden bank nigdy nie udzieliłby im wysokiego kredytu na zakupy, na inwestycje. Proszę zwrócić uwagę, że te konsorcja reklamują się jako firmy inwestycyjne. Cały problem polega na tym, że chodzi o grupę docelową starannie wyłuskaną, kompletnie nieodporną z jednej strony na bardzo silną reklamę, na silny i agresywny marketing, wsparty agresywnością pracowników tych firm stosujących metody oszukańcze, a z drugiej strony jest to grupa mająca spore oczekiwania w stosunku do rynku i spore potrzeby ekonomiczne, których nie mogłyby one ich w inny sposób zaspokoić. Należy się zastanowić, czy nie jest tak, że istnieje pewna grupa ludzi, którzy w ogóle z założenia nie powinni brać żadnych kredytów, bez względu na to, kto go oferuje, czy byłyby to konsorcja, czy firmy udzielające kredytu w domu klienta. Ostatnio takie firmy też sprawdzaliśmy. Jak się okazało, niektóre z nich oferują kredyty oprocentowane powyżej 100%, nie mówiąc o tym klientom. Zapewne istnieje w ogóle grupa ludzi mających niższy poziom edukacji prawnej, ludzi, którzy nie są chętni do czytania czegokolwiek. To właśnie do nich specjalnie skierowane są tego typu oferty. W innej sytuacji, na normalnych, cywilizowanych warunkach, ludzie ci zapewne nie uzyskaliby kredytu, chociaż gdyby systematycznie wpłacali te pieniądze do banku w takiej wysokości, jak wpłacają, przynajmniej do pewnego momentu, owym konsorcjom, to mieliby przynajmniej oprocentowanie. To jest grupa osób o bardzo niskiej możliwości spłacania kredytu, stąd też osoby przychodzące do Federacji Konsumentów, to osoby, które chcą się z tego kredytowania wycofać, przy czym absolutnie nie rozumieją istoty konsorcyjności, tworzenia grup, losowania, aktów asygnacyjnych itp. rzeczy. Osoby te sądzą, że wpłacały gdzieś pieniądze w formie prawie że oszczędzania i mogą te kwoty wycofać. Z prostych wyliczeń wynika, że mogą po paru latach prawie niczego nie odzyskać, ponieważ doliczane są jakieś koszty manipulacyjne, administracyjne, jakieś koszty ubezpieczenia, itp. Tak więc bez wątpienia jest to grupa społeczna wymagająca ochrony. Gospodarka rynkowa nie zakłada istnienia parasola ochronnego nad obywatelem, jednakże jest to w gruncie rzeczy duża grupa osób, do których powinna docierać jasna i wyraźna informacja, grupa, która przynajmniej w ten sposób powinna być chroniona.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#PrawnikFederacjiKonsumentowLonginaLewandowskaBorowka">Według nas działanie tego typu firm jest niezgodne z obowiązującym u nas Prawem bankowym, między innymi z art. 10 i 171 Prawa bankowego. Środki gromadzone przez firmy nie mające pozwolenia na tego typu działalność, to środki obciążone ogromnym ryzykiem. Jeśli bowiem chodzi o kredyt wzięty w banku, to jest możliwość ściągnięcia należności od osób nie płacących kredytu, natomiast tego typu firmom w momencie, gdy ktoś z grupy przestaje płacić i brakuje środków na spłacenie dalszych należności, pozostaje droga sądowa. Postępowanie nakazowe nie wchodzi przecież w grę. Wystarczy spojrzeć, co to są za firmy. Są to firmy stworzone przez osoby prywatne, ewentualnie spółki akcyjne, spółki cywilne. Takie firmy w każdej chwili mogą upaść. Co się wówczas stanie z tymi oszczędnościami wielu lat, zainwestowanymi przez klientów? A wpłaty te, wbrew pozorom, nie są niskie. Pierwsza proponowana wpłata, przy większej pożyczce, stanowi jakiś procent tej sumy; czasami kwoty te dochodzą do kilkunastu tysięcy złotych.</u>
          <u xml:id="u-14.2" who="#PrawnikFederacjiKonsumentowLonginaLewandowskaBorowka">Kolejna sprawa dotycząca niezgodnego z prawem działania tego typu firm, to są postanowienia w umowach. Są to klasyczne klauzule abuzywne. Jak się patrzy na te umowy, to wszystkie zobowiązania są przerzucone na indywidualną osobę, a firma na siebie nie bierze żadnych obowiązków. Mało tego: swoje zyski, ewentualne prowizje, czas spłat, terminy, itp. w zasadzie uzależnia od własnego widzimisię. Jest tu ewidentna nierówność stron, a więc te postanowienia można punktować. Wszystkie one w zasadzie są kompatybilne z postanowieniami wyszczególnionymi w Kodeksie cywilnym.</u>
          <u xml:id="u-14.3" who="#PrawnikFederacjiKonsumentowLonginaLewandowskaBorowka">Trzeci element działania niezgodnego z prawem, to czyn nieuczciwej konkurencji w zakresie reklamy, gdyż stosowana przez te firmy reklama jest nierzetelna, nieprawdziwa, w najlepszym razie niepełna, chociaż tak naprawdę wprowadzająca w błąd od początku, od pierwszego kontaktu konsumenta z firmą, czy to będzie reklama telewizyjna, czy inna. Reklamy te mówią, że w sposób łatwy, tani, "od ręki" stajemy się właścicielami oferowanego towaru, co z umowy absolutnie nie wynika.</u>
          <u xml:id="u-14.4" who="#PrawnikFederacjiKonsumentowLonginaLewandowskaBorowka">Federacja przygotowała trochę pozwów, ale wstrzymaliśmy się z dalszymi działaniami, do czasu zakończenia dyskusji nad ustawą o kredycie konsumenckim. Teraz na pewno będziemy kierować sprawy do sądu przeciwko tego typu firmom. Nawet jeśli sąd nie podzieli naszego stanowiska, to mam nadzieję, że w związku z tymi sprawami na tyle szeroko rozejdzie się informacja i na tyle wzrośnie świadomość klientów, że przynajmniej część osób zastanowi się przed podjęciem decyzji. Już są konsumenci, ale głównie są to ludzie młodzi, którzy radzą się nas w sprawie tego rodzaju umowy, czy podpisywać ją, czy też nie. Coś więc na rynku się zmienia. Jednakże na pewno będzie nadal istniała duża grupa ludzi, którzy będą widzieli w wejściu do takiego systemu możliwość nabycia towarów, usług, bądź zdobycia kredytu. Trzeba ich chronić przed tego typu firmami.  Poza tym wydaje mi się, że dobrze byłoby wrócić do tego tematu w przyszłości i poszukać jakiegoś ustawowego uregulowania kwestii działalności konsorcjów, biorąc pod uwagę różne akty prawne dotyczące tych kwestii, jakie funkcjonują w krajach Unii Europejskiej. W jednych krajach taka działalność jest zakazana, w innych jest ona cywilizowana poprzez prawne unormowania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#DyrektorDepartamentuPolitykiKonsumenckiejwUrzedzieOchronyKonkurencjiiKonsumentowJacekHerde">Pod wpływem krytyki przedstawicielki Federacji Konsumentów chciałbym się wycofać z mojego liberalnego poglądu, wygłoszonego na początku mego wystąpienia. Oczywiście podzielam sąd, że tę grupę osób, podatną na działania konsorcjów, trzeba chronić i robimy to. Chciałem zwrócić uwagę na fakt, że w piśmie Narodowego Banku Polskiego, które załączyła Federacja Konsumentów, pochodzącym z maja br. została zamieszczona informacja, o złożonych przez ten bank do prokuratury szeregu zawiadomień o przestępstwie. Najstarsze doniesienie jest z 1996 r. i do tej pory nie ma żadnych efektów tych postępowań. Powiatowy rzecznik konsumentów w Szczecinie skierował zawiadomienie o przestępstwie do szczecińskiej prokuratury, ale pan prokurator, po przesłuchaniu iluś tam świadków, umorzył postępowanie z powodu znikomej szkodliwości społecznej czynu. Uzasadnienie tego umorzenia było kuriozalne. Na podstawie tych dokumentów prezes Urzędu wystąpił do Prokuratora Generalnego, aby ten podjął określone środki nadzoru w stosunku do wspomnianego postępowania, ponieważ było to bardzo bulwersujące. Na razie nie ma żadnych efektów naszego działania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#WiceprezesStowarzyszeniaKonsumentowPolskichLilianaUstaborowiczJakimowicz">W związku z tym, że propozycja Senatu wyłączenia z naszego systemu prawnego sprzedaży w systemie argentyńskim nie powiodła się, chciałam poinformować, że np. w Portugalii , ale też i w innych krajach Unii Europejskiej, takie systemy działają, tyle tylko, że są obwarowane różnego rodzaju warunkami chroniącymi konsumenta. Sądzę, że podstawowym obowiązkiem konsumenta jest dbałość, staranność we własnej sprawie. Najlepszy nawet system prawny nie zwalnia nas, jako konsumentów, z tego obowiązku. Stworzenie mechanizmów ograniczających działalność konsorcjów, uregulowanie prawne ich aktywności, to jeden z elementów działania. Także działalność Urzędu, rzeczników i organizacji pozarządowych w kierunku kwestionowania klauzul niedozwolonych, zgłaszanie takich przypadków do sądów przyniesie efekty i klauzule te nie będą umieszczane w umowach. Jednakże wydaje mi się, że istnieje konieczność zintegrowanego działania na rzecz nowych regulacji prawnych, zmierzających do ucywilizowania sprzedaży w systemie argentyńskim. Jest tu okazja także do inicjatywy ze strony państwa posłów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#PoselMarekSawicki">Czy ktoś jeszcze chciałby zabrać głos w dyskusji? Nie widzę chętnych. Wobec tego informację na temat sytuacji konsumentów zawierających umowy z przedsiębiorcami udzielającymi kredytów w tzw. systemie argentyńskim uważam za przyjętą. Zamykam punkt trzeci porządku obrad.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#PoselMarekSawicki">W sprawach różnych informuję, że o godz. 16.00 mamy jeszcze posiedzenie Komisji Ochrony Konkurencji i Konsumentów wraz z Komisją Zdrowia. Dziękuję wszystkim i zamykam posiedzenie Komisji.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>