text_structure.xml 87.4 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#StanisławKalemba">Natomiast, jeśli chodzi o obecną sytuację w Wielkopolsce, a tę wiedzę mam na podstawie informacji uzyskanych drogą telefoniczną z punktów skupu, zakładów mięsnych i od rolników, to cena żywej wagi wynosi 2,70–2,80 zł/kg. W przypadku produkcji bardziej zorganizowanej odbiorcy i rolnicy walczą o 10 gr, to znaczy, czy ta cena wyniesie 3 zł/kg, czy 3,10 zł/kg. Realne ceny są jeszcze niższe, niż podawane w dostarczonej nam informacji ministerstwa. Zresztą nie jest tajemnicą, że w Wielkopolsce, gdzie jest największa koncentracja produkcji, gdzie jest obecnie najbardziej dramatyczna sytuacja rodzin rolniczych i wysokotowarowych, wyspecjalizowanych gospodarstw, ceny są niższe nawet od średnich cen w Polsce. Często o 20 gr, a nawet o 30 gr niższe, niż w innych rejonach.</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#StanisławKalemba">Jakie są wnioski? Trzeba zacząć od tego, że zanim uzyskaliśmy członkostwo w UE, mieliśmy nadwyżkę eksportu na rynki wschodnie w wys. 150 tys. t w mięsie, przetworach itp. Wiadomo, jak obecnie wygląda tam sytuacja. Ale teraz sprowadzamy tyle samo z państw zachodnich: Danii, Holandii i Niemiec. I widać, że na tym rynku członkostwo w UE skomplikowało sytuację polskich producentów trzody. Często docierają informacje, że ceny tam są niższe niż u nas. Ale powodem jest to, o czym mówili moi przedmówcy. Np. Dania ma doskonale zorganizowaną spółdzielczość obejmującą, produkcję, ubój, przetwórstwo i handel. I oni mogą sobie pozwolić, żeby do nas sprzedać po tak niskich cenach. Zadaniem rządu i MRiRW jest pomóc rolnikom-producentom w tworzeniu grup producentów rolnych i spółdzielczości. Jeśli rolnicy „nie wejdą” w ubojnie, w przetwórnie, w sieć sklepów, to możemy sobie nadal opowiadać różne rzeczy przez następne kadencje Sejmu i będziemy się nadal wzajemnie krytykować. Jedna ze spraw na dzisiaj, to są zakłady przetwórcze, których akcje znajdują się na giełdzie. Zgadzam się z opinią, że związki zawodowe przy pomocy rządu i naszej Komisji, powinny w nie „wchodzić”. Bez tego sobie po prostu nie poradzimy. Dlatego uważam (i wielokrotnie już o tym mówiłem), że w rządzie powinna powstać komórka, która poprowadzi rolników w tym kierunku. Kolejny raz przypomnę, że w ministerstwie rolnictwa USA, kraju o liberalnej gospodarce, jest ok. 30–40 specjalistów pomagających rolnikom organizować się na rynku. Proponuję więc, zresztą nie po raz pierwszy, żeby również w polskim rządzie, w MRiRW, utworzyć komórkę, która pomogłaby rolnikom w pełni wejść na rynek. Oczywiście trzeba się do tego przygotować. Dobrze rozwinięta spółdzielczość stanowi o sile tych, którzy do nas eksportują: Duńczyków, Holendrów i innych. Zresztą rolnicy w tej chwili są już tego świadomi, potrzebna jest im jeszcze tylko pomoc ze strony wysokiej klasy specjalistów.</u>
          <u xml:id="u-1.2" who="#StanisławKalemba">Nikt nie przeszkadza we wprowadzeniu klasyfikacji niezależnej od kupującego, a to jest konieczne. Poradziliśmy już sobie z rzetelną oceną mleka, cukru w burakach cukrowych, w przypadku rynku żywca wieprzowego również należy ją wprowadzić, bo inaczej będziemy tylko ciągle o tym mówić.</u>
          <u xml:id="u-1.3" who="#StanisławKalemba">Przechodzę do sprawy ferm wielkoprzemysłowych. W Wielkopolsce inspektorzy powiatowi rozpoczęli ich kontrolę. Uważam, że w tym przypadku należy wyegzekwować obowiązujące prawo, żeby nie było, jak do tej pory, że na te fermy nie wpuszczało się inspektorów. Zresztą często inspektorzy weterynarii świetnie współpracują z tymi fermami, świadcząc im usługi, a następnie ich nie kontrolując. Trzeba stawiać odpowiednie wymogi fermom wielkoprzemysłowym, takie, jak: dobrostan zwierząt, dyrektywa azotanowa i sprawy żywienia. Od tego są odpowiednie służby i powinny to robić.</u>
          <u xml:id="u-1.4" who="#StanisławKalemba">Jeśli mówimy o eksporcie sztuk żywych i krytykujemy Holendrów, Duńczyków i Niemców, to przypominam, że brak wdrożenia programu zwalczania choroby Aujeszky’ego w następnych latach uniemożliwi nam eksport, jeśli się teraz za to nie weźmiemy. I dlatego pytam się, jak daleko jesteśmy w realizacji tego programu? Bo program został przyjęty. Ze środkami bywa różnie, ale mamy zapewnienie, że one będą. Jednak jest już prawie połowa lutego i co zostało w tej sferze zrobione? Dziesiątki tysięcy sztuk żywych tuczników wyjeżdżałoby do Niemiec. A tego nam nikt nie zabrania, żadne prawo unijne.</u>
          <u xml:id="u-1.5" who="#StanisławKalemba">W innych sprawach też uczmy się od innych. Dlaczego w państwach zachodnich są komisje cenowe, porozumiewawcze, a my dopiero próbujemy to robić? Tam spotykają się co tydzień w tym samym dniu o tej samej godzinie i rozmawiają ze sobą. Dobrze, że i u nas rozpoczął się ten dialog, również z sieciami handlowymi. I uważam, że chociaż na tydzień można jakąś przybliżoną cenę ustalić, żeby na tym rynku była stabilizacja. Trzeba to wszystko kontynuować. Po spotkaniu, które odbyło się w Poznaniu, mogę powiedzieć, że jest taka wola. Bo producenci nie mogą funkcjonować bez przetwórców i odwrotnie. Trzeba do tego jeszcze włączyć sieci handlowe. I trzeba rozmawiać.</u>
          <u xml:id="u-1.6" who="#StanisławKalemba">Ale na koniec muszę powiedzieć, że w Wielkopolsce i na Kujawach sytuacja w dobrych, od pokoleń prowadzonych gospodarstwach rodzinnych jest bardziej niż dramatyczna. Tym ludziom brakuje już nawet nadziei, Jeśli tam doszło do wybicia macior... Tu zgadzam się z panem posłem Wojciechem Mojzesowiczem, że rolnik nie zdecyduje się, żeby zawieźć prośną lochę do ubojni, chyba że zdarzy się jakaś pomyłka. Ale najbardziej dramatyczna sytuacja jest tam, gdzie główne dochody są oparte na produkcji trzody.</u>
          <u xml:id="u-1.7" who="#StanisławKalemba">Zgadzam się również z opinią, że związki zawodowe powinny pomagać i że jeśli nie udało się przejąć zakładu, co było całkiem realne, to nawet wybudować zakład od podstaw, bo straty, jakie ponoszą rolnicy w danym regionie w ciągu jednego roku, pozwoliłyby na wybudowanie zakładu zgodnie z najnowocześniejszymi standardami.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#JózefKlim">Jeszcze raz proszę o zwięzłe wypowiedzi, bo mamy na dzisiejszym posiedzeniu wielu zaproszonych gości, którzy, być może, również będą chcieli zabrać głos, a ich uwagi mogą być dla państwa posłów interesujące. O głos prosił również pan senator Jerzy Chróścikowski, przewodniczący senackiej Komisji Rolnictwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#JerzyChróścikowski">Akurat wczoraj było posiedzenie Senackiej Komisji Rolnictwa, na którym omawialiśmy raport dotyczący kontroli przeprowadzonej przez Najwyższą Izbę Kontroli na fermach wielkoobszarowych. Z tego posiedzenia wynikło wyraźnie, że nasze prawo jest niedoskonałe, ponieważ nie ma przepisów, na podstawie których można wyegzekwować jego przestrzeganie. Dlatego dużo pracy trzeba w tej chwili poświęcić w parlamencie na przygotowanie lepszego prawa. Bo jeśli obecnie duży podmiot gospodarczy otrzymuje karę w wysokości 2 tys. zł, lub nawet 5 tys. zł, a potem odwołuje się i jeszcze mu tę karę umarzają, to jaka jest skuteczność takiego prawa? Nie mówię już o negatywnym wpływie na środowisko i na ceny płacone naszym rolnikom.</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#JerzyChróścikowski">Poza tym trzeba zawsze pamiętać o tym, że pomimo podobieństwa cen do tych w Danii, Holandii lub Niemczech, nigdy nie będą one takie same, bo otrzymujemy tylko 1/3 dopłat uzyskiwanych przez „stare” kraje UE. I jakbyśmy na to patrzyli, to nie będziemy konkurencyjni. I nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że to nasi rolnicy są winni. Oni zawsze byli biedni, niedofinansowani. Cała reforma rozpoczęta w 1990 r. odbywa się kosztem rolników. Można również powiedzieć, że pracownicy są winni, bo nie wykupili zakładów. Można każdego obwiniać. Niestety, to są zaniedbania wielu rządów, które prowadziły taką politykę.</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#JerzyChróścikowski">I nie zgadzam się z opinią, że związki zawodowe zostały kupione. Na 13 lutego został ogłoszony protest przez mój związek NSZZ RI „Solidarność”. I jeśli jest krytykowany za to, że chce pójść pod ministerstwo, to odpowiem, że najlepiej jest siąść, założyć ręce i dalej płakać. I wtedy znowu ktoś powie, że jesteśmy kupieni. A chyba tak nie jest, skoro NSZZ RI „Solidarność” podjął akcję protestacyjną, a wcześniej były konferencje prasowe i pikiety pod urzędami wojewódzkimi, które zresztą nadal trwają. To znaczy, że jest presja na zmianę prawa, na dostosowanie go do potrzeb rolnictwa. Nie chcę tutaj mówić, jakie rząd ma jeszcze podjąć działania, bo zna swoje możliwości. W ubiegłym roku pewne działania zostały podjęte.</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#JerzyChróścikowski">Panowie posłowie dobitnie powiedzieli o istniejących problemach. Ja tylko proszę Komisję o uchwalenie dezyderatu zmuszającego rząd do przyśpieszenia działań, które mogą w szybkim tempie poprawić sytuację na rynku żywca wieprzowego.</u>
          <u xml:id="u-3.4" who="#JerzyChróścikowski">A na zakończenie powiem jedno – największym protestem jest to, co powiedzieli rolnicy – nie hodujemy dalej trzody. I oni sami robią sobie krzywdę, bo na ten rynek natychmiast wejdą inni producenci duńscy lub niemieccy.</u>
          <u xml:id="u-3.5" who="#JerzyChróścikowski">Tym gospodarstwom, które „padły” proponuje się tucz. Wstawia się warchlaki, daje się paszę, odbiera się to wszystko i płaci 23 zł od tucznika. To jest po prostu niewolnictwo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#KrzysztofJurgiel">Ponieważ rząd podaje średnie ceny zakupu świń w Polsce, to mnie interesuje, czy są znane ceny żywych świń sprowadzanych z Holandii, Niemiec i Litwy? I jak one się mają do cen oferowanych w Polsce? Bo jest o tym w informacji i również pan minister Artur Ławniczak mówił, że z Holandii sprowadzamy 148 tys., z Niemiec – 55 tys., z Litwy – 91 tys. t.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#KrzysztofJurgiel">W prasie są podawane różne ceny opłacalne. Czy agencja i rząd mają kalkulacje dotyczące średniej ceny opłacalnej w poszczególnych regionach Polski? Mam na myśli cenę zakupu i cenę produkcji.</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#KrzysztofJurgiel">Po trzecie – sprawa Rosji. W 2005 r. była to decyzja typowo polityczna, po prostu pewne środowiska w Rosji doprowadziły do zablokowania importu z Polski. Z informacji dostarczonej nam przez MRiRW wynika, że na liście zakładów mających pozwolenia eksportowe jest ich tylko 6, a wiem, że wnioski złożyło ponad 70. Jaka grupa miała dostęp do uzyskania tych pozwoleń? Bo ogólnie wiadomo wśród osób zajmujących się rynkiem wieprzowiny, że w Polsce działa 2–3 znaczących stowarzyszeń. I z posiadanych informacji wynika, że jedne są preferowane, a inne nie. Powstaje pytanie: Dlaczego tylko 6 zakładów i kiedy dołączą do nich pozostałe? Bo przecież musi być jakiś harmonogram. Czy to nie jest związane z tym, że poprzedni rząd wywalczył w KE refundacje wywozowe i czy te decyzje były wydawane tylko dla firm, które mogłyby te pieniądze otrzymać z KE? Sądzę, że na temat embarga i rynku rosyjskiego powinniśmy zrobić zamknięte posiedzenie Komisji, żeby otrzymać również informacje poufne i żeby ustalić wreszcie, o co w tych pozwoleniach i w handlu z Rosją chodzi. Kiedy jeszcze byłem ministrem, prowadziłem te negocjacje i powołałem specjalny zespół międzyresortowy do rozwiązania tego problemu. Ale ciągle pojawiał się problem uprawnień do kontroli w Polsce zakładów mięsnych i przewijała się tam tylko jedna grupa związana z ambasadą rosyjską. Z tych informacji wynika, że niby otwarto rynek rosyjski, ale myślę, że na warunkach, które powinniśmy poznać. Jeśli nie jest możliwe poinformowanie o tym w sposób jawny, to zwracam się do prezydium Komisji o zorganizowanie zamkniętego posiedzenia na ten temat.</u>
          <u xml:id="u-4.3" who="#KrzysztofJurgiel">Następnie chciałem zwrócić się do pana posła Romualda Ajchlera i powiedzieć, że nikt żadnych związków zawodowych nie kupował. Współpraca rządu Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego ze związkami była dobra. Chcieliśmy, a wynikało to z naszego programu, wesprzeć organizacje ogólnokrajowe, żeby mogły reprezentować Polskę w międzynarodowych organizacjach rolniczych w Brukseli w czasie różnych negocjacji lub przedstawiania stanowisk. Nie wiadomo, czy czasem nieobecność tych organizacji w czasie negocjacji w 2003 r. nie spowodowała, że warunki naszego członkostwa w UE są dużo gorsze, niż mogłyby być. Czasami wydane pieniądze mogą się zwrócić w inny sposób. Dlatego, panie pośle, myślę, że ten zarzut jest niezasadny i nie powinien zostać wyartykułowany.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#DariuszBąk">Zacznę od bulwersującego wydarzenia, którego byliśmy świadkami, a mianowicie od wypowiedzi pana posła Romualda Ajchlera dotyczącego związków zawodowych. Związki zawodowe, to zdobycz demokracji, bo w PRL demokracji nie było. Na tej sali są osoby, które wiedzą, ile rolnicy musieli walczyć o ustawę i prawo do zrzeszania się w związki zawodowe. Były niekończące się protesty przed Sądem Wojewódzkim w Warszawie. Aż wreszcie w 1980 r. udało się zarejestrować związki zawodowe rolników. Później, jak wiemy, był stan wojenny i jego rygory do 1989 r. I nie wolno dzisiaj panu, panie pośle Ajchler, w sposób naganny łajać związków zawodowych, co tutaj się stało. Stwierdził pan, że siedziały w kieszeni rządu.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#DariuszBąk">Pan, jako przedstawiciel lewicy, może ma jakieś urazy w stosunku do związków zawodowych i do demokracji w Polsce, ale ja sobie wypraszam, żeby na posiedzeniu Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi, gdzie jest tak zacne gremium...</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#RomualdAjchler">To jest moja ocena i pan sobie może wypraszać.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#JózefKlim">Bardzo panów przepraszam, ale jesteśmy na posiedzeniu Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi i bardzo proszę o merytoryczną dyskusję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#DariuszBąk">To jest merytoryczna dyskusja, bo to stwierdzenie zostało powiedziane publicznie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#RomualdAjchler">Zaraz je powtórzę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#DariuszBąk">Czyli nie chce pan zaniechać swych nawyków z przeszłości.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#DariuszBąk">A teraz o sytuacji na rynku mięsa wieprzowego. My sobie tutaj tak rozmawiamy, bawimy się w doradzanie rządowi, a tymczasem jako Komisja powinniśmy wysłuchać konkretów ze strony rządu, którego zadaniem jest zapobiegać takiej sytuacji. Bo nie związki zawodowe są od tego, żeby porządkować sprawy rynku wieprzowiny, tylko rząd. Ja domagam się, żeby Komisja po dzisiejszej dyskusji przyjęła stanowisko zobowiązujące rząd do przedstawienia działań mających na celu zapobieżenie dramatycznej sytuacji na rynku żywca wieprzowego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#JanKrzysztofArdanowski">Przepraszam, że zabieram głos w tej chwili, ale podobnie, jak pan minister Artur Ławniczak udaję się na posiedzenie Senatu, gdzie będę reprezentować pana prezydenta Lecha Kaczyńskiego.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#JanKrzysztofArdanowski">Sytuacja na rynku żywca wieprzowego jest związana z tak ogromną liczbą zmiennych, że rację ma każdy wypowiadający tutaj swoją opinię. W jakimś stopniu każdy element organizacji rynku wewnętrznego i sytuacji międzynarodowej ma wpływ na to, co dzieje się na rynku żywca wieprzowego. Sytuacja kryzysowa jest w tej chwili w całej Europie i kraje mające nawet lepiej zorganizowany rynek, także przeżywają ogromne problemy. W Polsce obserwujemy przede wszystkim wielką nierównowagę między poszczególnymi ogniwami tego łańcucha produkcyjnego, który często nazywamy „od pola do stołu”, z dominująca pozycją kilku dużych zakładów mięsnych i sieci handlowych. Rolnicy, niezależnie od tego, czy związki zawodowe będą działać lepiej, czy gorzej, są w sytuacji bardzo trudnej, co wynika również z ich bardzo słabego zorganizowania, np. w postaci grup producentów. W tym typie produkcji, która aż prosi się, żeby była zorganizowana w takiej formie, tylko ok. 1% wieprzowiny znajdującej się na rynku pochodzi z grup producentów. To jest wyzwanie, przed którym stoimy od kilku lat, i nikt do tej pory nie umiał go właściwie rozwiązać. Poprzedni rząd, o czym wspominał pan poseł Wojciech Mojzesowicz, podejmował działania, które były wtedy konieczne. Zawsze można zrobić więcej, ale wydaje się, że uruchomienie pewnych decyzji KE wcześniej przez nią nieakceptowanych, chociaż w części pomogło rynkowi wieprzowiny. Taki wpływ miało również otwarcie szeregu rynków, bo to nie jest tylko kwestia prowadzonych rozmów, ale uznania polskich dokumentów weterynaryjnych, np. przez Japonię i Hong Kong, a w grudniu przez USA. To jest otwarcie bardzo dużego rynku. W tym ostatnim przypadku należałoby wykorzystać również sentymenty Polonii amerykańskiej. To wszystko widziałbym również powiązane z otwarciem na drób, bo w dużej mierze jest to produkcja wymienna z mięsem czerwonym. To były te działania, które podejmowaliśmy. Natomiast ja raczej bym chciał iść w kierunku tych działań, które zresztą zgodnie z tym, co mówiła również część państwa posłów, np. pan poseł Romuald Ajchler, może podjąć rząd i parlament w tej sytuacji. Nie chodzi i ogólne twierdzenie, że jesteśmy bezradni i nic nie można zrobić, ale jakie działania można uruchomić. Przypominam, że w MRiRW zostawiliśmy gotową ustawę o funduszach promocji. Obecny rząd ją przyjął i miała być skierowana do parlamentu, więc chciałbym zapytać, kiedy ta ustawa trafi do Sejmu? Akurat ministra Artura Ławniczaka nie ma, ale myślę, że to pytanie będzie zadane. I czy prawdą jest, że drobne zmiany wprowadzone w tej ustawie spowolnią proces legislacyjny o wiele miesięcy? A przecież to powinna być ustawa uchwalona przez parlament jako jedna z pierwszych, ponieważ środki na fundusze promocji są niezmiernie ważne. Koresponduje z tym projektowana i przygotowana zmiana ustawy o Agencji Rynku Rolnego, która to agencja stałaby się organem wykonawczym dla promocji polskiej żywności. Jest również kwestia, którą przy dobrej woli politycznej można szybko rozwiązać, to znaczy niezależna, obiektywna ocena mięsności. Kilka lat temu podjęto decyzję, że tych ocen będą dokonywać pracownicy właściciela zakładu. I stąd wzięło się mniemanie, że nie jest ona do końca obiektywna. W wielu krajach takiej oceny dokonują niezależne instytucje – związki zawodowe, izby rolnicze. To jest również kwestia znakowania mięsa pochodzącego z Polski, co można szybko zrealizować. Pozostawiliśmy również w MRiRW w miarę sprawny mechanizm promocji polskiej żywności poprzez połączenie kilku wydziałów i wskazanie konkretnych osób, które mają odpowiadać za promocję we wszystkich potrzebnych miejscach: ambasadach, targach i wystawach.</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#JanKrzysztofArdanowski">Chciałbym, żeby ten mechanizm był wzmacniany, ponieważ jest potrzeba powtórzenia pewnych ustaleń (również tutaj pytanie do pana ministra Artura Ławniczaka), jako, że minister rolnictwa sam nie jest w stanie zorganizować skutecznego systemu promocji za granicą, a przede wszystkim o ten system chodzi, bo w pewnym momencie udusimy się w Polsce od nadmiaru żywności. I jeśli nie postawimy na eksport, nie będziemy w stanie rozwijać produkcji rolniczej. A więc jest potrzebna współpraca ambasadorów i biur radców handlowych podległych Ministrowi Gospodarki. Dlatego ustalenia, które będąc jeszcze w MriRW, poczyniłem z ministrem spraw zagranicznych i ministrem gospodarki, powinny być powtórzone lub odtworzone, żeby nie było problemów m.in. w wykorzystywaniu poczty dyplomatycznej do transportu żywności do niektórych wybranych ambasad. Ważna jest także kwestia wykorzystania pracowników ambasad i BRH do promocji polskiej żywności. To są działania, które można podjąć natychmiast. Również one mogą w skuteczny sposób pomóc nie tylko doraźnie, ale na trwałe stworzyć kanały eksportu polskiego mięsa, również wieprzowego.</u>
          <u xml:id="u-11.3" who="#JanKrzysztofArdanowski">Chciałbym również uzyskać informację, czy częściowe i raczej symboliczne otwarcie rynku rosyjskiego na komponenty paszowe było słuszne w obecnej sytuacji niedoboru pasz na rynku polskim. Przypomnę, że Polska zgłosiła wniosek, a pismo podpisywał jeszcze minister Wojciech Mojzesowicz, o uruchomienie do Europy bezcłowego importu komponentów paszowych, głównie z Kanady i USA, żeby ratować europejski rynek pasz. Część ministrów rolnictwa, zwłaszcza z Europy Południowej wręcz postulowała wprowadzenie w 2008 r. zakazu eksportu z UE pasz i komponentów paszowych do krajów pozaunijnych, żeby chociaż trochę obniżyć koszty pasz i poprawić sytuacje na rynku wieprzowiny. A więc, czy w związku z tym, przy utrzymaniu embarga na owoce i warzywa, zniesienia embarga na eksport komponentów paszowych jest rozwiązaniem sensownym? Nie mam odpowiedzi na to pytanie. Powinny być dokonane odpowiednie analizy i przekazane tej Komisji. Zresztą wydaje się, że zarówno, jeśli chodzi o dostęp firm do eksportu mięsa do Rosji, jak również kwestie związane z produkcją roślinną, sprawy są na tyle zawikłane i zagmatwane, że być może byłoby bardzo celowe rozpatrzenie tego przez Komisję na posiedzeniu niejawnym, z wykorzystaniem danych z Agencji Wywiadu. Bo jest w tym zakresie zbyt wiele niewiadomych, żeby traktować tę sprawę jednoznacznie jako sukces. Może w tym momencie to nie jest żaden sukces Polski.</u>
          <u xml:id="u-11.4" who="#JanKrzysztofArdanowski">Konkludując – każdy ma swoją rolę do odegrania, również Komisja Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz parlament. I nie potrzeba tylko zaklinać rzeczywistości, mówiąc, że sytuacja jest dramatyczna. Bo można podjąć niezwłocznie choćby te działania, o których mówiłem i tu jest rola rządu i Parlamentu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#RomualdAjchler">Ja wiem, co mówię. Jeśli, panie pośle Kalemba, mówiłem, że są sprzedawane lochy zaproszone, proszę mi nie mówić, że to jest nieprawda. Bo ja, zanim coś powiem, to sprawdzę. Wysyłam pana do zajmujących się skupem loch. Jest kilka firm kupujących wyłącznie lochy. Niech pan tam porozmawia, to będzie pan miał wiedzę z pierwszej ręki. Za chwilę zakłady mięsne powiedzą: Co wy od nas chcecie? To biznes. Taki jest rynek. Tyle płacimy i kropka. Dlatego, jeśli nie weźmiemy tego w karby, biorąc pod uwagę to, co zostało do tej pory powiedziane w dyskusji, to nic z tego posiedzenia nie wyniknie. A nie chciałbym, żeby nie było żadnego efektu i był tylko zmarnowany czas, również gości.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#RomualdAjchler">I ostatnia sprawa, w której się zgłosiłem ad vocem. Panie pośle, nigdy nie miałem nic przeciwko związkom zawodowym. Ale niech pan nie zaklina rzeczywistości. Niech mi pan poda jeden przykład wolnych związków zawodowych finansowanych przez rząd. Nie dyskutuję z tym, na co te środki zostały przeznaczone. Ale jeśli ktoś finansuje, to wymaga. A dlaczego nie było protestów w 2007 r.? Bo była wspaniała sytuacja na rynku rolnym w Polsce? Ja jestem w tym środowisku. Żyję z tymi ludźmi i wiedzę o sprzedaży mam od rolników, bo się z nimi na co dzień przez te ostatnie 2 lata spotykałem. Co powiedziałem, jest informacją o tym, co sądzą na ten temat rolnicy. Mówią, że oni sobie jeżdżą na wycieczki za te pieniądze, że rząd ich kupił i nie możemy liczyć na żadne protesty. A reszta jest pro forma. Przepraszam za te słowa, ale nie chodzi o to, żeby mówić to, co państwo chcą usłyszeć, tylko tak, jak odbiera to rolnik na wsi. Bo ja jestem ze wsi. Ostatnie dwa lata zajmowałem się wyłącznie hodowlą trzody chlewnej, nie zza biurka – z chlewu. Jeśli związki zawodowe nie wzięły pieniędzy od rządu, to przeproszę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#JózefKlim">Na temat udziału związków zawodowych w międzynarodowych organizacjach rolniczych dyskutowaliśmy w innym miejscu. Sprawa jest jasna i zamykam w tej sprawie dyskusję. Dzisiaj spotkaliśmy się innym celu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#StanisławKalemba">Niepotrzebnie pan poseł Ajchler poświęcił mi tyle uwagi. Powiem tylko, że zgadzam się z tym, co na ten temat powiedział Wojciech Mojzesowicz. Nic więcej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#MirosławMaliszewski">Chciałbym, żeby ta pełna emocji dyskusja, która zawsze wybucha wtedy, kiedy sytuacja na rynku jest bardzo trudna, była dyskusją merytoryczną. A więc powinniśmy zdawać sobie sprawę, co możemy jako Polska zrobić w ramach UE, jakie mamy rzeczywiste możliwości. Bo przecież na tym rynku pewne regulacje są zupełnie niemożliwe. Po drugie trzeba również zdawać sobie sprawę, że działamy w warunkach wolnego rynku, który jest na tyle otwarty, że przepływ, mięsa, świń i prosiąt odbywa się w Europie dość swobodnie. Dlatego, mówiąc o cenie, która jest wypadkową podaży i popytu, powinniśmy przyjrzeć się także bilansowi handlowemu. Jest on dla nas niekorzystny, bo kupujemy więcej, niż sprzedajemy. Ale przyznam rację tym przedmówcom, którzy mówili, że Polska, chyba niezależnie od rządu i od okresu, w którym poszczególne ugrupowania sprawowały władzę, była w tej materii aktywna i starała się te problemy rozwiązywać. Dowodem jest także ub.r., kiedy zostały uruchomione dwa mechanizmy. Tylko proszę zwrócić uwagę, że te dwa mechanizmy rzeczywiście były, była interwencja i sytuacja trochę się poprawiła. Ale np. w przypadku refundacji wywozowych objęły one tylko ok. 10 tys. t. A zdajemy sobie sprawę, ile mięsa, które tradycyjnie eksportowaliśmy do Rosji, nie wywieźliśmy w ciągu ostatnich dwóch lat w wyniku embarga nałożonego przez stronę rosyjską. Jaka to była wielokrotność tych 10 tys. t i jak to negatywnie wpłynęło na bilans handlowy. Gdyby udało się ten rynek ponownie otworzyć i zdobyć również nowe rynki, o czym mówił także pan minister Jan Krzysztof Ardanowski, ten bilans by się zdecydowanie poprawił. A więc bezwzględnie są konieczne działania promocyjne i działania otwierające rynek rosyjski. To prawda, że w tej chwili nie jest on jeszcze dla nas otwarty w takim stopniu, jakbyśmy chcieli, ale także trzeba się zastanowić, czy nie spróbować różnymi metodami – prawnymi, albo paraprawnymi, ograniczenia tego importu do Polski. Być może trzeba zaostrzyć kontrolę, o której mówili pan poseł Stanisław Kalemba i pan poseł Wojciech Mojzesowicz, a także kontrolę ferm wielkoprzemysłowych, żeby ograniczyć import, bo te fermy możemy uznać za de facto import do Polski. To może spowodować, że cena będzie rosła. Moim zdaniem, bezpowrotnie minęły czasy, kiedy minister rolnictwa miał możliwości w dziedzinie ustalania cen. Może wpływać na nie tylko, używając pewnych instrumentów istniejących na rynku, które i tak są dla nas ograniczone.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#MirosławMaliszewski">Ale mnie interesują dane dotyczące eksportu do Rosji przed wprowadzeniem embarga, bo to by nam otworzyło oczy na wiele spraw.</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#MirosławMaliszewski">Interesuje mnie także informacja o opłacalności hodowli trzody, ale nie tylko w tej chwili, ale w ciągu całego roku, a nawet w okresie 3–4 lat. Żebyśmy się zastanowili, jak na tym rynku wygląda opłacalność. Byłby to również użyteczny materiał dla rolników do podejmowania decyzji, czy rozwijać tę produkcję, czy też z niej rezygnować.</u>
          <u xml:id="u-15.3" who="#MirosławMaliszewski">Zgadzam się również z opinią, że mamy w tej chwili silną konkurencję innych krajów. Nie wyobrażam sobie, jak z Danii, Belgii, Holandii lub innych krajów są w stanie wyeksportować do Polski po cenach niższych niż są u nas na rynku przy tej całej tragedii. To jest pytanie, na które odpowiedź może być bardzo interesująca. Myślę, że zmiany zachodzące w tej chwili na rynkach w UE (może jestem nadmiernym optymistą), mogą w przyszłości powodować, że ta konkurencja nie będzie aż tak duża. Bo tam ceny produkcji powinny wzrosnąć bardziej niż u nas.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#ZbigniewBabalski">Mam jedno pytanie do przedstawicieli MRiRW, bo, być może, umknęło mi to, jaki był import wieprzowiny w styczniu? Mam nadzieję, że ministerstwo prowadzi taki monitoring.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#ZbigniewBabalski">I prośba. W informacji zostały podane średnie ceny netto skupu świń rzeźnych za wagę żywą według makroregionów. Panie ministrze, dobrze byłoby, żeby w przyszłości, to chyba nie jest taki wielki wysiłek, te średnie ceny podawać w skali poszczególnych regionów, a nie makroregionów. To tak, jak z tą średnią płacą. W przypadku makroregionu północnego, w którym jest region warmińsko-mazurski, są podane następujące dane: 27 stycznia – 3,20 zł/kg i 20 stycznia – 3,57 zł/kg. Tymczasem w regionie warmińsko-mazurskim te ceny wahają się między 2,90 zł a 2,80 zł. Jak rolnik słyszy te ceny podane w informacji, pyta: Gdzie tak płacą? A więc w przyszłości proszę podawać ceny w regionach.</u>
          <u xml:id="u-16.2" who="#ZbigniewBabalski">Jakie są efekty spotkania komisji porozumiewawczej do spraw wieprzowiny, bo taka komisja po raz pierwszy zebrała się, jak wynika z tej informacji, 1 lutego? Jakie są konkretne efekty tego spotkania?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#ZbigniewDolata">Chciałem zwrócić uwagę na problem poruszony przez pana senatora Jerzego Chróścikowskiego, który wspomniał o zagrożeniu, jakim dla polskich producentów trzody są fermy wielkoprzemysłowe i wskazywał na to, że są pewne luki prawne pozwalające na to, że fermy rozrastają się w sposób niekontrolowany. Ja sądzę, że przyczyną są nie tylko luki prawne, ale po prostu nieegzekwowanie przepisów, które już obowiązują. Mogę podać konkretny przykład z mojego powiatu. Dyrektor Wydziału Ochrony Środowiska, Rolnictwa i Leśnictwa w urzędzie powiatowym pisał raporty dotyczące ochrony środowiska np. dla tuczarni trzody chlewnej, a potem sam te same raporty zatwierdzał. Podał się już do dymisji po tym, jak zorganizowałem konferencje prasową, na której przedstawiłem ten raport. Ale podał się do dymisji ze względu na stan zdrowia, nie ze względu na to, nie wiem, czy przestępstwo, ale na pewno poważne nadużycie. I podejrzewam, że taka sytuacja istnieje w wielu powiatach. Służby, które do tego są powołane nie dostrzegają problemów, powiedzmy szczerze – ze względów korupcyjnych. Wolą przymknąć oczy, a te zakłady sobie funkcjonują bez kontroli. I jeśli nie zaangażuje się w to prokuratura, a myślę, że również inspektoraty weterynarii i w ogóle wszystkie służby do tego powołane, to nic nie zwojujemy. Możemy przeprowadzić jeszcze 10 nowelizacji, a sytuacja będzie taka sama jak obecnie. Będziemy się spotykać na posiedzeniach Komisji, będziemy ten temat „wałkować” po raz 50. i nic się w tym względzie nie zmieni. To jest taki apel do stosownych służb, żeby się tym zajęły.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#ZbigniewDolata">Uczestniczyłem w pewnej audycji telewizyjnej z panem ministrem Markiem Sawickim i naprawdę nie chciałbym, żeby państwo tak bardzo gloryfikowali znaczenie handlu z Rosją. To jest naprawdę sprawa marginalna. Udało się to tak bardzo nakręcić, że rolnikom się wydaje, iż jak tylko odblokuje się handel z Rosją, to wszystkie problemy producentów trzody zostaną rozwiązane. To jest nieprawda. 9% z tego, co nam podawano kilka lat temu, 9% polskiego eksportu lokowaliśmy w Rosji. I nawet, gdyby powrócić na rynek rosyjski w identycznym zakresie, to sytuacja polskich producentów trzody nie ulegnie zmianie. Trzeba szukać innych rynków, bo rynek rosyjski nie jest bezpieczny. Można sobie wyobrazić sytuację, że Rosja nagle otwiera się na ościerz i przyjmuje np. połowę polskiego eksportu. Ale gdyby się Rosji nie spodobała polityka polskiego rządu, pod byle pretekstem może być wprowadzone embargo i zupełnie rozłożyć polską produkcję trzody chlewnej. A więc nie należy tego mitologizować i powtarzać po raz 50., że jaki to sukces, że Putin coś tam ogłosił, bo sami się panowie „zapędzicie w kozi róg”. I będziecie potem żałować, że ten temat był tak bardzo nagłaśniany. Bo pewnie za chwilę te ceny trzody wzrosną. Ale nie dlatego, że rządowi coś się tam udało, tylko ze względu na to, o czym tutaj mówiono, na likwidację stad.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#JózefKlim">Przyszedł czas na zabranie głosu przez gości, których zaprosiliśmy do udziału w posiedzeniu naszej Komisji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#JanBiegniewski">Jako organizacje znajdujemy się w sytuacji, w której nie mamy właściwie struktur, ani form organizacyjnych, które zapewniałyby nam byt. I nie jesteśmy udziałowcami zakładów ubojowo-przetwórczych. Ale myślę, że to nie rolnicy, nie producenci są temu winni, ale wszystkie poprzednie rządy i wszystkie poprzednie parlamenty. Zostaliśmy w taką sytuację wprowadzeni i tkwimy w niej, jak szczur w pułapce. Najwyższy czas, żeby nie wytykać sobie, kto, co i kiedy, tylko jest prośba naszej strony, ze strony ludzi, którzy się w jakiś tam sposób zorganizowali i próbują działać razem, żeby spróbować uregulować problemy, z którymi się borykamy.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#JanBiegniewski">Podstawowy problem, to brak finansowania. Moim zdaniem, zdaniem naszego prezydium i zarządu głównego, zdaniem wszystkich organizacji należących do federacji związków branżowych, a jest w niej ich ponad 20, zasadniczym problemem jest brak ustawy pozwalającej w sposób cywilizowany zbierać środki na działalność organizacji branżowych. Jako producenci deklarujemy, że chcemy się składać od kilograma, od tony lub od sztuki w poszczególnych branżach, żeby stworzyć fundusz branżowy. Łatwo jest wypominać, że ulegamy jakimś naciskom, łatwo jest nas odsądzać od czci i wiary, że sprzedaliśmy się, ale nie da się działać i pracować, chodząc z czapką po członkach organizacji i zbierając składki. To musi być uregulowane ustawowo, fundusze powinny być zbierane przez instytucje skupujące i przetwórcze, po czym – odprowadzane na odpowiednie konto i przekazywane organizacjom na działanie. Jeśli będziemy dysponować środkami, będziemy umieli z nich korzystać. Potrzebni są eksperci, potrzebne są różne działania przygotowawcze, żeby z pewnymi problemami sobie poradzić. Ale bez pieniędzy nie da się tego zrobić. My nie „wyciągamy ręki” do budżetu. Choćby ten przykład z finansowaniem działalności w międzynarodowych organizacjach. Wiemy, jak trudno jest Komisji sejmowej doprowadzić do uchwalenia w Sejmie ustawy dotyczącej wspomagania reprezentacji polskich organizacji rolniczych w strukturach europejskich. Przecież wszyscy inni również będą się upominać o to samo. Najprościej byłoby to urządzić w taki sposób, żeby te organizacje miały system samofinansowania się.</u>
          <u xml:id="u-19.2" who="#JanBiegniewski">Mam głębokie uznanie dla fachowości panów posłów, zresztą wypowiadali się fachowcy z tej branży i przedstawiali sytuację, jaka rzeczywiście jest w terenie. Ale nie zgodzę się z opinią, że rolnicy nie chcą uczestniczyć w procesach integracji, tej poziomej – w grupach producentów, ale i tej pionowej – przejmując udziały w ubojniach i przetwórniach. Moim zdaniem tu również potrzebna jest jakaś działalność zorganizowana, być może działalność specjalnej grupy w MRiRW, która pomogłaby rolnikom w organizowaniu się. Mamy dwa przykłady: jeden z Lublina, a drugi z woj. kujawsko-pomorskiego, gdzie grupy zrzeszające producentów trzody są zainteresowane przejęciem upadłych zakładów ubojowych. Upadłość ogłosiły zakłady mięsne w Brodnicy i „Małaszewice” w Lublinie. Działające tam grupy producentów, byłyby zainteresowane objęciem udziałów w tych zakładach mięsnych. Jednak ci ludzie w tej chwili nie mają pieniędzy, ale mają tuczniki. Dlatego powinien być opracowany jakiś system przez MRiRW i parlament, umożliwiający takim zorganizowanym grupom rolników wejść w tę integrację pionową i sukcesywne spłacanie nabytych udziałów. Gdyby władzy na tym zależało, zainteresowałaby się tą sprawą i coś wymyśliła.</u>
          <u xml:id="u-19.3" who="#JanBiegniewski">Przedstawię jeszcze dwa problemy, które, naszym zdaniem, powinny być pilnie rozwiązane. Przede wszystkim chciałem poprzeć opinie dotyczące jednakowego traktowania stanu zdrowotnego trzody u nas i w UE. Do Polski wjechało u ub.r. według szacunków ok. 2 mln prosiąt, a my nie możemy wyeksportować żywca. Następna choroba, której program zwalczania trzeba rozpocząć, to salmonella. Wiele krajów już wdrożyło odpowiednie programy i stworzyło sobie marketingowe marki mięsa wolnego od salmonellozy. A za parę lat okaże się, że Polska nie może eksportować zwierząt, ani mięsa do innych krajów UE, bo one są wolne od tej choroby. A to będzie znacznie bardziej dotkliwe, niż w przypadku choroby Aujeszky’ego.</u>
          <u xml:id="u-19.4" who="#JanBiegniewski">Nie wspomnę już o ustawie o funduszach promocji. Nie wspomnę również o tym, że trzeba wrócić do ustawy o grupach producentów i jeszcze raz przeanalizować możliwości stworzenia przepisów, które bardziej niż do tej pory zachęcałyby rolników do łączenia się w takie grupy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#AndrzejGórczyński">Mamy ustawę o grupach producentów rolnych, ale potrzebna jest nam pomoc z MRiRW. Bo rolnicy są chętni do łączenia się, ale widzimy potrzebę wprowadzenia instytucji tzw. „małego menadżera”, który chociaż przez rok poprowadziłby grupę producentów, żeby „nie rozłożyła się” finansowo. Poza tym rejestracja tych grup odbywa się w urzędzie marszałkowskim, gdzie często siedzą trzy panie z miasta, które nie zawsze potrafią porozumieć się z rolnikami. Proponujemy, żeby kompetencje związane z rejestracją przekazać izbom rolniczym, bo my przynajmniej będziemy wiedzieć, co im doradzić w trakcie rejestracji.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#AndrzejGórczyński">Warto również zastanowić się w przyszłości nad nowelizacją ustawy o samorządzie rolniczym, bo trzeba w szybkim tempie zreformować system doradztwa rolniczego, dostosowując go do wymogów cross compliance. To jest bardzo ważna sprawa, ponieważ doradztwo służy bezpośrednio rolnikowi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#WitoldChoiński">Zgadzamy się z przedstawionymi tu opiniami, ponieważ jest wiele czynników wpływających na sytuację na rynku wieprzowiny. Zacznę od końca i spróbuję odpowiedzieć na pytanie, dlaczego Dania sprzedaje w Polsce taniej, niż wynoszą koszty produkcji polskich rolników. Np. wczoraj duńskie szynki były oferowane na polskim rynku po 5 zł/kg. Mogą sobie państwo przeliczyć, ile musiałby zapłacić polski zakład mięsny producentowi, żeby móc sprzedawać po takiej cenie. Podam przykład wykorzystania instrumentu dopłat do eksportu mięsa wieprzowego. Dania wykorzystała te dopłaty w stosunku do 15 tys. t, Polska – do 8 tys. t. Wykorzystanie instrumentu dopłat do prywatnego przechowalnictwa mięsa: Dania – do 20 tys. t, Polska – do 6 tys. t.</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#WitoldChoiński">Przyjrzyjmy się teraz strukturze eksportu. Jedyną skuteczną metodą stabilizowania rynku wieprzowego (i to nie jest moja teoria, tylko Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej oraz wielu innych instytucji zajmujących się tymi zagadnieniami) jest eksport i stabilizowanie rynku zbożowego. Po 2004 r. struktura polskiego eksportu była następująca: 60% – kraje UE, 40% – kraje trzecie. Z tych krajów trzecich Białoruś – 12%, Rosja – 6%, Ukraina – ok. 6%, czyli w sumie ponad 20%. W przypadku pozostałych krajów trzecich np. do Japonii wyeksportowaliśmy ok. 3,5 tys. t. Dla porównania – Dania, Stany Zjednoczone lub Kanada eksportują do Japonii ok. 300 tys. t, czyli sto razy więcej. Jak już wspomniałem, po 2004 r. w strukturze polskiego eksportu dominowały kraje UE, przy takich relacjach kursowych, że np. w czerwcu 2006 r. kurs euro do złotego wynosił 4,11, dzisiaj – 3,57. W przypadku dolara do złotego: czerwiec 2006 r. 3,30, obecnie – 2,40.</u>
          <u xml:id="u-21.2" who="#WitoldChoiński">I teraz możemy sobie odpowiedzieć, dlaczego nie możemy konkurować z krajami UE i dlaczego mamy ograniczony dostęp do rynków trzecich. Odblokowanie tych rynków ma duże znaczenie, zwłaszcza białoruskiego i rosyjskiego, bo to są rynki połączone i jeśli rynek rosyjski zostanie całkowicie otwarty na polskie mięso, tak samo stanie się z rynkiem białoruskim.</u>
          <u xml:id="u-21.3" who="#WitoldChoiński">Od 2000 r. (to są ponownie dane Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej) wyznacznikiem ceny na rynku wieprzowiny jest drób. Do 2000 r. cena drobiu i wieprzowiny były na podobnym poziomie. Później intensywna produkcja i wzrost produkcji drobiu wyznaczają ceny na rynku. Obecnie w 80% przypadków o wyborze mięsa przez konsumenta decyduje jego cena.</u>
          <u xml:id="u-21.4" who="#WitoldChoiński">Następna sprawa to struktura sprzedaży. Obecnie ponad 50% sprzedaży mięsa i przetworów odbywa się poprzez nowoczesną dystrybucję, głównie przez sieci handlowe. To one tak naprawdę dyktują cenę na rynku. Zresztą na spotkaniu w MRiRW przedstawiciel sieci powiedział, że będą kupować tam, gdzie jest taniej i żadne narodowe sentymenty nie będą mieć na to wpływu. Powiedział również, że marże uzyskiwane przez sieci to 0,5–50%. Takie są marże uzyskiwane przy sprzedaży produktu. Następne marże, to są dodatkowe opłaty różnego rodzaju; „półkowe”, za promocję itp. Obliczyliśmy, że jest 28 różnych dodatkowych opłat, które muszą uiścić zakłady mięsne, żeby umieścić swoje produkty w sieciach handlowych. Dla przykładu za samo „wejście” do jednej z takich sieci zażądano od jednego z zakładów 170 tys. zł.</u>
          <u xml:id="u-21.5" who="#WitoldChoiński">Sytuacja na rynku wieprzowiny w Polsce jest odzwierciedleniem sytuacji w UE. Dlatego Unia zgodziła się na wprowadzenie instrumentów, o których wcześniej mówiłem. Ale to wszystko, o czym mówiłem, sprawia, że nie jesteśmy w stanie konkurować z innymi państwami UE.</u>
          <u xml:id="u-21.6" who="#WitoldChoiński">Jeśli chodzi o ocenę wartości poubojowej, to rozmawiałem z przedstawicielami kilku wiodących zakładów mięsnych i według nich nie ma tu żadnego problemu. Niech rolnicy wyznaczą codziennie jednego swojego przedstawiciela (musi mieć ważne badania lekarskie), a zostanie wpuszczony, żeby wspólnie z przedstawicielami zakładu stał na linii ubojowej i oceniał półtusze. Żadne prawo tego nie zabrania. Co więcej, wszystkie urządzenia stosowane do badania poubojowego są atestowane przez odpowiednią jednostkę MRiRW, a więc ministerstwo ma narzędzia, żeby sprawdzić rzetelność oceny.</u>
          <u xml:id="u-21.7" who="#WitoldChoiński">Jest jeszcze wiele spraw, które chciałbym poruszyć, ale ze względu na ograniczony czas, zakończę w tym miejscu. Natomiast chętnie udostępnię panu przewodniczącemu pełną prezentację z wszystkimi danymi, która była przedstawiona na posiedzeniu Rady Gospodarki Żywnościowej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#JózefKlim">Bardzo chętnie zapoznamy się z tymi materiałami.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#MariuszGołębiowski">Chciałem się odnieść do kilku spraw poruszanych przez pana senatora Jerzego Chróścikowskiego. Oczywiście, że to jest niewolnictwo, które wprowadza jeden z koncernów zachodnich, płacąc rolnikowi 27 zł za sztukę wyhodowaną. I polscy rolnicy podpisują te umowy, bo ten koncern daje te 27 zł zarobku na jednej sztuce. A ja się pytam, co polskie państwo daje polskiemu rolnikowi? Według państwa polski rolnik ma dołożyć do swojej produkcji, a koncern płaci te 27 zł. Wcale go nie bronię, ale to fakt.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#MariuszGołębiowski">Jeśli chodzi o klasyfikację, to nie jest tak, że chętnie dopuszczacie do niej osoby spoza zakładów mięsnych. Spotykaliśmy się przez jakiś czas w ub.r. w MRiRW na posiedzeniach podobnej komisji porozumiewawczej i nie było takiej chęci z państwa strony do dopuszczania rolników do udziału w klasyfikacji. Twierdziliście, że to są urządzenia zakupione przez was i że nikt wam na to nie dał środków. To nieprawda, bo zakłady przetwórstwa mięsnego otrzymały ogromne pieniądze z budżetu państwa i unii na dostosowanie się do standardów UE. Rolnik takich pieniędzy w życiu nie widział.</u>
          <u xml:id="u-23.2" who="#MariuszGołębiowski">Czemu mówią państwo, że rolnik nie chce w czymś uczestniczyć? On chce uczestniczyć, tylko nie ma możliwości. Tu całe nasze polskie niedoskonałe prawo jest cały czas widoczne. Dlaczego np. rolnik nie może uczestniczyć w dopłatach do eksportu? Dopłaty dostaje firma eksportująca lub zakład przetwórstwa. Przecież jakiś procent tego może być dla rolnika, można to zrobić, ustanawiając jakiś mądry przepis. To samo w przypadku przechowalnictwa. Kilka firm prywatnych w to weszło, ale rolnik w dalszym ciągu nic z tego nie ma. To jest naprawdę upokarzająca sytuacja.</u>
          <u xml:id="u-23.3" who="#MariuszGołębiowski">Byłem wczoraj na Słowacji. Jest to kraj mniejszy i wydawałoby się – biedniejszy. Ale tam cena żywca to 4–4,30 zł/kg, przeliczając na naszą walutę. Skąd to się bierze? To Słowację stać na wprowadzenie takich mechanizmów, żeby była odpowiednia cena na tuczniki, a Polski nie stać?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#WiesławRóżański">W czasie dzisiejszej dyskusji bardzo wiele mówiono o przyczynach i skutkach, ale zbyt mało o sposobach wyjścia z tej sytuacji. Jedną z głównych bolączek polskiego przetwórstwa jest zbyt mała promocja polskich produktów. Jestem autorem dwóch programów promocji na kraje trzecie. Te programy są realizowane i chwała ludziom, którzy chcą to robić. Przygotowywanych jest kilka następnych, dotyczących promocji polskiego mleka i serów. I sygnalizuję państwu, że UE chce dawać duże środki finansowe na promocję poza swoim obszarem, bo w UE jest znacząca nadprodukcja produktów rolnych. Jeśli my tego nie wykorzystamy, nikt nam nie pomoże.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#RomualdAjchler">Zgadzam się z opinią przedmówcy, który powiedział, że pewne działania trzeba skonkretyzować. I sądzę, że za chwilę taki pakiet zostanie opracowany.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#RomualdAjchler">Wiele mówiono o słabym zorganizowaniu się rolników, a przede wszystkim o grupach producentów. W związku z tym mam prośbę do prezydium naszej Komisji, żebyśmy powołali zespół albo przy pomocy MRiRW przyjrzeli się ustawie o grupach producentów rolnych. Obecne przepisy, na mocy których powołuje się te grupy, są tak sformułowane, że np. grupa producentów do produkcji jęczmienia browarnego nie może sprzedać swoim członkom nasion jednorodnych, elitarnego materiału siewnego. Jeśli to zrobi, zapłaci wysoką karę i nie otrzyma z UE środków na swoje funkcjonowanie. Tak stanowi nasze prawo, a przede wszystkim ustawa o nasiennictwie. Uchwalając ustawę o grupach producentów rolnych, Sejm zapomniał, że nie jest ona spójna z ustawą o nasiennictwie. To samo dzieje się w przypadku środków ochrony roślin. Grupa producentów nie może zaopatrywać w nie swoich członków, bo płaci karę. To jest zaprzeczenie całej tej idei. Dlatego prosiłbym, żeby prezydium Komisji zastanowiło się nad możliwością nowelizacji ustawy o nasiennictwie. Przygotowuję taki dwuzdaniowy przepis i zwrócę się do Komisji, żeby został zaakceptowany jako projekt komisyjny. Ale przy tej okazji można również zmienić inne przepisy przeszkadzające w funkcjonowaniu grup producentów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#WojciechMojzesowicz">Państwo już są zmęczeni, ale jeszcze krótko o grupach producentów. Ja jestem członkiem dwóch takich grup. I muszę powiedzieć, że ich funkcjonowanie zależy od aktywności członków. Od czterech lat mamy grupę zbożowo-rzepakową, która nawet dobrze funkcjonuje. Ale zawsze musi być paru desperatów, żeby przekonać następnych. Obecnie ta grupa producentów buduje mały elewator, ma jedną suszarnię, stawia drugą. Oczywiście są w niej rolnicy mający 5 ha i są tacy, co mają 600 ha. To jest grupa działająca na zasadzie spółdzielczej.</u>
          <u xml:id="u-26.1" who="#WojciechMojzesowicz">W nawiązaniu do wypowiedzi o Słowacji, to jest tam 15 tys. gospodarstw, a przeciętne gospodarstwo ma 1300 ha powierzchni. A więc jest to całkiem inna skala i inne problemy.</u>
          <u xml:id="u-26.2" who="#WojciechMojzesowicz">Natomiast nie mogę się zgodzić z wypowiedzią, że nie można czegoś wyegzekwować, bo mamy chore prawo. Oczywiście prawo trzeba częściowo naprawiać, ale przede wszystkim trzeba egzekwować jego przestrzeganie. W powiecie świeckim jest taka wielka tuczarnia, o której związki zawodowe i wszyscy inni przez 6 lat mówili, że źle funkcjonuje, rozbudowuje się niezgodnie z prawem, powoduje skażenie środowiska, a powiatowy lekarz weterynarii nic nie robi. Jako minister rolnictwa podjąłem decyzję, nie było to zbyt łatwe, żeby odwołać tego powiatowego lekarza weterynarii, co też się stało. Ale następnego dnia po moim odejściu powołano go ponownie. Dlatego uważam, że to nie jest kwestia prawa, tylko powiązań oraz istniejących układów. Taka jest prawda. Były dziesiątki spotkań, gdzie cały czas mówiono, że powiatowy lekarz weterynarii współpracuje z tą instytucją i jej pomaga. A w tym zakładzie zgromadzono 10 tys. loch w jednym miejscu, co oznacza wielkie skażenie środowiska. I ten lekarz dwa dni po odejściu ministra wraca na swoje stanowisko. A więc to nie jest kwestia złego prawa, tylko egzekwowania przestrzegania przepisów już istniejących.</u>
          <u xml:id="u-26.3" who="#WojciechMojzesowicz">A jeśli chodzi o grupy producentów rolnych, to wyjaśniam, że nie otrzymują one dopłat do materiału siewnego. Taka grupa może zakupić dla swoich członków materiał siewny, ale nie otrzyma na to wsparcia z budżetu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#JózefKlim">Ale to jest dyskusja na inny temat. Dziękuję za wypowiedzi i proszę przedstawicieli rządu o ustosunkowanie się do poruszonych problemów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#WaldemarGuba">Na początku przedstawię opinię mego departamentu na temat obecnej sytuacji na rynku żywca wieprzowego. Potwierdzam te diagnozy, które wiążą obecną sytuację i szanse na jej poprawę z sytuacją nie tylko na rynku europejskim, ale również światowym, bowiem problem stanowią nie tylko ceny trzody chlewnej, ale przede wszystkim ceny zbóż i pasz. Zdajemy sobie z tego sprawę. Mamy w tym przypadku do czynienia ze zmianą strukturalną w skali globalnej. Ceny zbóż są obecnie dwa i pół raza wyższe, niż cena interwencyjna i mamy do czynienia z dostosowaniem pozostałych cen rolnych do tego poziomu. To zjawisko nastąpiło bardzo szybko na rynku drobiu, bo w ciągu roku ceny drobiu wzrosły mniej więcej o 30% i dostosowały się do nowych cen pasz. Na rynku wieprzowiny ten proces jest dłuższy i nie da się w długim okresie utrzymać produkcji trzody przy obecnych cenach. Dzisiaj chyba chodzi o to, gdzie ta redukcja stada i produkcji nastąpi w UE, po to, żeby w skali globalnej zapewnić inny poziom cen.</u>
          <u xml:id="u-28.1" who="#WaldemarGuba">Druga kwestia, to możliwość interwencji na tym rynku. Kwestia takiej typowej interwencji znajduje się w gestii KE. Jak powiedział pan poseł Wojciech Mojzesowicz, w ub.r. było wiele wniosków do KE także w sprawie skupu interwencyjnego. Ale nie zapominajmy, że w tym samym czasie KE zaproponowała wykreślenie takiego instrumentu z prawodawstwa wspólnotowego, twierdząc, że nie był stosowany przez kilkanaście lat i nie mieści się w generalnym podejściu i polityce wspólnotowej odnośnie do kwestii związanych z WTO i negocjacji na forum globalnym. Mówiąc o tych możliwościach, trzeba jeszcze zwrócić uwagę na dwa inne procesy przebiegające równolegle. Jednym jest przegląd wspólnej polityki rolnej, gdzie KE zapowiedziała pewne, istotne ograniczenia w polityce interwencyjnej. Mówi się np. o trwałym odejściu od subsydiów eksportowych i ograniczeniu zakresu interwencji na rynku zbóż. A drugi istotny proces, który w długim okresie również wpłynie na to, co będzie można robić nie tylko w skali unijnej, ale także w państwach członkowskich, to są negocjacje w ramach rundy Doha. Jest bardzo prawdopodobne, że zakończą się one porozumieniem. To były kwestie ogólne.</u>
          <u xml:id="u-28.2" who="#WaldemarGuba">Jeśli chodzi o sprawy szczegółowe, to pan poseł Romuald Ajchler poruszył kwestię perspektywy kwotowania na tym rynku. Wydaje mi się, że to jest mało realne, m. in. z powodów, o których mówiłem wcześniej. Rynek trzody i drobiu zawsze były rynkami, na których zakres interwencji wspólnotowych był bardzo ograniczony. Logika funkcjonowania tego rynku w UE jest taka, że regulacja sytuacji na nim następuje pośrednio poprzez regulację na rynku zbóż. Obecnie ta regulacja praktycznie nie istnieje, ponieważ w UE są takie ceny, jak na rynkach międzynarodowych. Były podejmowane działania na rynku zbóż, o czym wspominał pan minister Jan Krzysztof Ardanowski, ale obecnie wspólnota podjęła decyzję o odejściu od obowiązkowego odłogowania zbóż w tym sezonie. Od 11 stycznia zawieszono stosowanie jakichkolwiek ceł na zboża importowane na teren UE. Ale wszyscy wiemy, że prognozy co do nowego długoterminowego poziomu cen na rynkach międzynarodowych są takie, że te ceny będą wysokie.</u>
          <u xml:id="u-28.3" who="#WaldemarGuba">Raportowanie cen w ramach systemu informacji rynkowej na bazie województw jest niemożliwe, ponieważ tym systemem jest objętych ponad czterdzieści podmiotów. Gdyby wprowadzić przedstawianie danych na bazie wojewódzkiej, to dane pochodzące od niektórych podmiotów byłyby identyfikowalne publicznie, co jest sprzeczne z ustawą o statystyce publicznej. Te dane są dostępne z kilkudniowym opóźnieniem. Jeśli chodzi o dostępność danych dotyczących importu i eksportu za styczeń, to nie są one dostępne. Ostatnimi danymi, jakimi dysponujemy, są dane za listopad.</u>
          <u xml:id="u-28.4" who="#WaldemarGuba">Jeśli chodzi o kwestię opłacalności, to takie analizy robi regularnie Instytut Ekonomiki Rynku Rolnego. Ale kwestia opłacalności jest bardzo skomplikowana i nie można podać jednych danych wskazujących na poziom opłacalności. Także w materiałach przekazanych Komisji posługujemy się takim wskaźnikiem, jak relacja między ceną jęczmienia a ceną skupu trzody. Obecnie to jest relacja wyraźnie niekorzystna, bo wynosi ok. 4,7:1. Zakłada się, że poziom gwarantujący opłacalność to 7–8:1. Ale także te różnice w cenach, np. między państwami członkowskimi UE, wskazują, że efektywność produkcji i koszty produkcji bardzo się nie różnią. Przy czym, gdyby oceniać według kosztów produkcji i konkurencyjności oraz wysokości cen w długim okresie, to Polska zajmuje dość korzystne miejsce.</u>
          <u xml:id="u-28.5" who="#WaldemarGuba">W przypadku kontroli granicznych trzeba pamiętać o tym, że Polska jest eksporterem netto także w przypadku wieprzowiny w długim okresie. W 2006 r. wyeksportowaliśmy netto 100–150 tys. t wieprzowiny. W 2007 r. było nieco inaczej, ale trzeba się zastanowić, czy opłaca się taka strategia szukania (bo tak to zrozumiałem) „haków” na konkurentów dla kraju będącego eksporterem netto. W 2007 roku nadwyżka eksportowa będzie miała wartość ok. 3 mld euro, a wartość eksportu – 10 mld euro. Dlatego trzeba być bardzo ostrożnym przy podejmowaniu takich decyzji.</u>
          <u xml:id="u-28.6" who="#WaldemarGuba">Jeśli chodzi o niezależną klasyfikację, to konsultacje techniczne trwają od kilku miesięcy, być może nawet od roku. MRiRW dyskutowało razem ze związkami reprezentującymi branżę nad różnymi potencjalnymi możliwościami w tym zakresie. To jest oczywiście kwestia otwarta i wymaga odpowiedzi na pytanie, czyja to powinna być inicjatywa i kto powinien ponosić koszty. I o to chyba się ta sprawa rozbija. Ale jako przedstawiciel ministerstwa jestem zobowiązany powiedzieć, że wierzymy również w efektywność obecnego systemu, bo to nie jest system, któremu kompletnie nie można ufać. Inspekcja jakości handlowej regularnie prowadzi kontrole i każdy zakład zobowiązany do prowadzenia klasyfikacji jest kontrolowany raz na dwa miesiące. W ostatnim czasie została zmieniona ustawa o jakości handlowej artykułów rolno-spożywczych, został poszerzony zakres czynów zagrożonych sankcją. Oczywiście można dyskutować, na ile to jest skuteczne, ale trzeba pamiętać, że system jest otwarty, bo producenci mogą uczestniczyć w samej kontroli. Natomiast z diagnoz przedstawionych na poprzednich posiedzeniach Komisji wynikało, że problem polega na stosunkowo niewielkiej skłonności do wykorzystywania wyników oceny do ustalania ceny. Bo to, że te wyniki będą wiarygodne, to jeszcze nie znaczy, że inspektor będzie się nimi kierował przy ustalaniu ceny.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#KrzysztofJażdżewski">Inspekcja weterynaryjna rzeczywiście przeprowadza kontrole w ramach kontroli weterynaryjnych w handlu. Być może jest ich zbyt mało, ale to jest związane z tym, że niejednokrotnie w powiatowych inspektoratach pracuje tylko dwóch lub trzech lekarzy weterynarii, którzy nie są w stanie skontrolować każdego podmiotu zajmującego się handlem żywymi zwierzętami lub mięsem.</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#KrzysztofJażdżewski">Kolejna sprawa, to zarzuty dotyczące często nawet kryminalnych powiązań lekarzy weterynarii z podmiotami gospodarczymi. Jeśli znają państwo konkretne przypadki takich powiązań, to bardzo proszę o ich zgłaszanie. Bo mówienie o tym, że generalnie lekarze weterynarii pracujący w inspekcji, zwłaszcza jeśli występują tam jakieś duże przedsiębiorstwa albo fermy trzody chlewnej, są z nimi powiązani korupcyjnie, uważam za wielkie nadużycie. Będziemy ścigać każdy przypadek nierzetelności i korupcji, ale konkretny, a wydaje się, że opinia dotycząca uogólnionego obrazu jest nieco przesadzona.</u>
          <u xml:id="u-29.2" who="#KrzysztofJażdżewski">Jeśli chodzi o zwalczanie choroby Aujeszky’ego, to jesteśmy przygotowani w sensie proceduralnym i merytorycznym, ale niestety nie udało nam się zakupić całego sprzętu do niektórych laboratoriów, który przyśpieszyłby dokonywanie badań. Minister Finansów nie zgodził się na przesunięcie tych środków jako niewygasających, żeby można było dokończyć przetargi. Natomiast jeśli chodzi o kwestie finansowe, to istotnie, zdaje się, że na Komisji Senatu, minister finansów stwierdził, iż odpowiednie środki na rozpoczęcie realizacji programu zwalczania choroby Aujeszky’ego zostaną przekazane z rezerwy celowej lub z rezerwy ogólnej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#MonikaRzepecka">System klasyfikacji i nadzoru nad prowadzeniem klasyfikacji funkcjonuje. Tego wymaga od Polski prawo UE i inspektorzy inspekcji jakości handlowej artykułów rolno-spożywczych prowadzą nadzór w przypadku ubojni prowadzących ubój minimum 200 sztuk żywca tygodniowo. Takie kontrole odbywają się minimum raz na kwartał. Potwierdzę to, co powiedział pan dyr. Waldemar Guba, że jeszcze do końca ub.r., bo do listopada nie mieliśmy narzędzi do tego, żeby zdyscyplinować kontrolowane zakłady, ponieważ nie było sankcji karnych, ale i tak przeprowadzaliśmy kontrole raz na dwa tygodnie.</u>
          <u xml:id="u-30.1" who="#MonikaRzepecka">Sądzę, że jakakolwiek zmiana lub powołanie niezależnej jednostki, która będzie prowadzić tę klasyfikację oraz udział w niej izb rolniczych lub związków czy grup producentów rolnych jest możliwy do rozważenia. Ale myślę, że akcent powinien być położony raczej na zachęceniu zakładów ubojowych do rozliczania się zgodnie z klasyfikacją EUROP. Wiem, że niektóre zakłady prowadzą takie programy premiujące nawet hodowlę lub chów tuczników w określonej klasie mięsności. Na to powinien być położony większy akcent.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#ZbigniewBabalski">Ja proszę, żeby pan dyr. Waldemar Guba jeszcze raz uzasadnił, dlaczego nie możemy poznać średnich cen w poszczególnych regionach. Po drugie nie otrzymałem żadnej informacji na temat komisji porozumiewawczej ds. wieprzowiny. Było posiedzenie, więc pytałem, jakie są ewentualne wnioski i kierunki działania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#StanisławKalemba">Tu nie chodzi o jakieś spory, ale konflikt interesów inspekcji weterynaryjnej jest opisany w informacji NIK. Proszę sobie tylko poczytać. Jest tam opisana konkretna sytuacja, a sądzę, że nie jest wyjątkowa.</u>
          <u xml:id="u-32.1" who="#StanisławKalemba">A po drugie jest takie odczucie rolników (i to poważnych), że niestety te kontrole w fermach wielkoprzemysłowych są inne, albo nawet ich brak, w porównaniu z gospodarstwem rolnika, który ma np. 15 ha. Tymczasem te fermy muszą być poddane takim samym rygorom, jak przeciętne gospodarstwo rolne. Tylko o to mi chodzi, o nic więcej. Powiedziałem, że w Wielkopolsce takie kontrole się rozpoczęły, a z materiału NIK wynika, że nieznana jest dokładna liczba ferm wielkoprzemysłowych. To jak można je kontrolować? Mnie chodzi tylko o to, żeby robić wszystko zgodnie z wymaganiami unijnymi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#WaldemarGuba">Jeśli chodzi o raportowanie cen, to trochę rozszerzę moją poprzednią wypowiedź. Otrzymujemy informacje z 42 podmiotów. Jeśli pan poseł tak rozumie region, to są województwa, z których w ogóle nie ma takich danych. Natomiast zasady przedstawiania informacji statystycznych stanowią, że muszą one być przedstawiane w ten sposób, żeby źródło tej podstawowej informacji było niemożliwe do zidentyfikowania. Czyli dane muszą być uśrednione. Bo inaczej, jeśli w danym województwie byłby jeden podmiot i byśmy raportowali o cenie w tym województwie, wszyscy by wiedzieli, z którego podmiotu ta cena pochodzi. Dlatego jest to niemożliwe ze względów prawnych.</u>
          <u xml:id="u-33.1" who="#WaldemarGuba">Jeśli chodzi o spotkanie komisji porozumiewawczej ds. wieprzowiny, to spotkanie, o którym była mowa, tak naprawdę miało charakter inauguracyjny w tym sensie, że przedyskutowano wszystkie tematy i określono zakres spraw leżących w obszarze zainteresowania uczestników spotkania. A przypomnę, że brali w nim udział przedstawiciele producentów, zakładów przetwórczych i handlu detalicznego. Przy czym wskazano, że pierwszą kwestią, która byłaby omawiana w najbliższym czasie w bardziej techniczny sposób i w mniejszym gronie, byłaby kwestia etykietowania i znakowania w celu promowania jakości. Termin tego spotkania nie został wyznaczony i zostanie ustalony w drodze kontaktów roboczych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#JózefKlim">Na tym kończymy realizację pierwszego punktu porządku obrad dzisiejszego posiedzenia.</u>
          <u xml:id="u-34.1" who="#JózefKlim">Przystępujemy do realizacji punktu drugiego, na który mamy niecałe pół godziny. Przypominam, że jest nim informacja o aktualnym stanie oraz warunkach zawierania umów przez Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa z zakładami utylizacyjnymi na zbiór i utylizację padłych zwierząt gospodarskich w 2008 r. Proszę o krótkie omówienie tej kwestii przez panią dyrektor Aleksandrę Szelągowską. Ale jeszcze przedtem pan poseł, jak rozumiem, w sprawie formalnej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#RomualdAjchler">Dostaliśmy tę informację na piśmie i nie wiem, czy jest potrzebne dodatkowe omawianie jej przez panią dyrektor. Dostarczony nam materiał jest w miarę wyczerpujący i dlatego, żeby nie przedłużać, proponuję przystąpić do dyskusji. Oczywiście, jeśli Komisja się zgodzi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#JózefKlim">Jeśli pani dyrektor chce skomentować dostarczony nam materiał, to bardzo proszę. Jeśli nie, rozpoczynamy dyskusję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#AleksandraSzelągowska">Sądzę, że materiał jest na tyle wyczerpujący, że nie ma potrzeby dodatkowego omawiania go.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#JózefKlim">W takim razie otwieram dyskusję. Na początku głos zabiorą posłowie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#RomualdAjchler">Nie będę już wygłaszać koreferatu jako osoba, która zaproponowała ten temat posiedzenia. Sprawdziłem w terenie, że to funkcjonuje. Można jedynie ubolewać nad tym, że o miesiąc za późno. I tu prośba, żeby ARiMR wykazała się w tej sprawie czujnością, aby taka sytuacja nie powtórzyła się w przyszłym roku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#StanisławKalemba">Dobrze byłoby, żebyśmy „dopięli” wszystko do końca grudnia, żeby nie było tych interwencji, sporów i kłopotów rolników. Ale jest jeden problem, bo mam informację, nazwy firmy nie podam, ale wbrew informacjom i podpisanej umowie, nie chce ona pokryć kosztów poniesionych przez rolników w dniach 1–25 stycznia. Umowa była podpisana później, ale koszty należy zwrócić. A ta firma nie chce. Przekażę pani dyr. Aleksandrze Szelągowskiej informację na piśmie na ten temat i proszę o podjęcie odpowiednich działań.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#ZbigniewDolata">Przeglądałem listę firm, z którymi podpisano umowy i dziwię się, że w woj. świętokrzyskim uznania nie zyskała firma „Farmutil” Henryka Stokłosy. Mówię to trochę z przekąsem, ponieważ jestem zdziwiony, że w ogóle została ona dopuszczona do świadczenia tych usług po tym, co się wcześniej działo. A wiemy, że były tam zasypane pola różnego rodzaju odpadami i nie ma na to żadnej reakcji. To zachęca do łamania prawa i wręcz nagradzania tego typu firmy kolejnymi lukratywnymi kontraktami. Chciałbym się dowiedzieć od osób odpowiedzialnych za dobór tych firm, dlaczego firma „Farmutil” zyskała uznanie największe ze wszystkich, bo aż w 15 województwach?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#JózefKlim">Czy jeszcze ktoś z państwa posłów chciałby zabrać głos? Nie ma chętnych. Proszę o zabranie głosu zaproszonych gości.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#JacekOstrowski">Odniosę się do sprawy poruszonej przez pana posła Stanisława Kalembę, to znaczy problemu odpłatności od 1 do 25 stycznia. Jak pan poseł słusznie zauważył, dobrze się stało, że te umowy już są, że funkcjonują i miejmy nadzieję, że będą funkcjonować w następnych latach.</u>
          <u xml:id="u-43.1" who="#JacekOstrowski">Jeśli chodzi o samą kwestię zwrotu kwot pobranych przez firmy utylizacyjne, to rozporządzenie, na podstawie którego powstały te umowy, w pierwszej wersji obowiązywało od 26 kwietnia 2007 r. A więc był czas na przygotowanie wzorów umów, negocjacje z zakładami utylizacyjnymi itd. Niestety, tego nie zrobiono. W końcu roku MRiRW podjęło decyzję o nowelizacji tego rozporządzenia. Według naszej branży ta nowelizacja nie do końca była konieczna, ponieważ poprzednie rozporządzenie stwarzało możliwość przebudowania umów i wyłonienia firm utylizacyjnych, które miały to realizować. „Rzutem na taśmę” (przepraszam za kolokwializm) rozporządzenie zostało podobno podpisane 27 grudnia. Ukazało się 2 stycznia 2008 r. W tym miejscu chciałem podziękować ARiMR, bo i tak bardzo szybko udało się nam te umowy podpisać. W poprzednich latach bywało, że odbywało się to w kwietniu i maju. W każdym razie, jak wszystkim wiadomo, w tym roku większość umów została podpisana 25 stycznia. I większość zakładów, nie mając pełnej wiedzy, jak mają wyglądać warunki współpracy z ARiMR, na jakich zasadach mają być zwracane te środki, wcześniej pobierało od rolników opłaty na zasadach wolnorynkowych. Jak państwo wiedzą, umowy zawierają wiele szczegółowych wymogów, np. odpowiednie adnotacje na fakturze, załączniki będące integralną częścią faktury, przyjęcie od rolnika oświadczenia, że jest małym lub średnim przedsiębiorcą itp. Większość firm, a właściwie żadna z nich, nie miała pełnej dokumentacji od 1 stycznia br. Mało tego, jest jeszcze nowelizacja tego rozporządzenia z 27 grudnia ub.r., która się ukazała 18 stycznia. A więc trudno jest wymagać teraz od zakładów utylizacyjnych, żeby realizowały jakieś zadania wobec prawa, którego faktycznie 1 stycznia jeszcze nie było. Dlatego większość firm rzetelnie prowadzących dokumentację nie mogło mieć na dzień 1 stycznia 2008 r. pełnej dokumentacji, z którą zwróciłoby się do ARiMR o zwrot tych środków. A więc proszę o zrozumienie ze strony związków rolniczych i państwa posłów, że nie wszystkie firmy są w stanie te środki zwrócić, a właściwie większość nie jest w stanie.</u>
          <u xml:id="u-43.2" who="#JacekOstrowski">Druga sprawa to nierozwiązanie problemu spalania mączek. W umowach zrzucono to na firmy utylizacyjne. Zgodnie z tymi umowami jest tylko jeden kierunek zagospodarowania mączek – spalenie. MRiRW i Ministerstwo Środowiska zajmują w tej kwestii różne stanowiska. MŚ uznaje, że jest odpadem powstającym po przetworzeniu odpadów i w związku z tym mają do niej zastosowanie szczegółowe wymogi, jak do wszystkich odpadów spalania. W innych krajach jest to bardzo różnie traktowane, w niektórych mączka jest traktowana jako biomasa. Mało tego, energia z niej uzyskiwana posiada zielony certyfikat. Natomiast w Polsce ten problem nie jest rozwiązany. MŚ twardo stoi na swoim stanowisku, nie uwzględniając interesu kraju, rolników, a pośrednio również zakładów utylizacyjnych.</u>
          <u xml:id="u-43.3" who="#JacekOstrowski">Jest jeszcze jeden problem związany ze „starymi” zasadami współpracy, który może drastycznie wpłynąć na działalność firm utylizacyjnych w Polsce. Prosiłbym o udzielenie w tej sprawie głosu panu Przemysławowi Lisowi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#PrzemysławLis">Dobrze, że umowy są podpisane, ale nie wiadomo, czy firmy utylizacyjne będą je w stanie wykonywać. Wyjaśnię, o co chodzi. W przeszłości usługi na rzecz ARiMR polegające na zbieraniu i utylizacji odpadów zwierzęcych były realizowane na podstawie umów, których treść w zasadzie nie była negocjowana. Miały one charakter umów adhezyjnych i firmy mogły do nich przystąpić lub nie. Trwało to lata, agencja kontrolowała ich wykonanie i nie było żadnych zastrzeżeń. Półtora roku temu rozpoczęła się seria kontroli prowadzonych przez urzędy kontroli skarbowej, w czasie których zakwestionowano sposób obliczania kosztów podlegających refinansowaniu. W tej chwili ARiMR skierowała praktycznie do wszystkich podmiotów roszczenie o zwrot całości środków dofinansowania wypłaconych za lata poprzednie. Podkreślam – całości środków pomimo braku zastrzeżeń do realizacji zakresów rzeczowych. To są kwoty wielomilionowe, które te firmy mogą postawić na granicy bankructwa. Co więcej, te decyzje urzędów kontroli skarbowej są spowodowane odmienną interpretacją umów. Umowy zawierane w poprzednich latach przez podmioty utylizacyjne z agencją, nie zawierały w swojej treści żadnego konkretnego algorytmu obliczania kosztów podlegających refinansowaniu. I teraz na obszarze całego kraju urzędy kontroli skarbowej, kontrolując wykonanie tych umów, prezentują rozmaite stanowiska dotyczące właściwego modelu naliczania tych kosztów. Np. urząd kontroli skarbowej właściwy dla Gdańska uważa, że koszty powinny być naliczane inaczej, a w Krakowie, że jeszcze inaczej. Więcej, kontrolując wykonanie umów za kolejne lata, przy tym samym modelu umowy, w różnych protokołach urzędy kontroli skarbowej potrafią prezentować odmienne stanowiska dotyczące właściwego modelu obliczania kosztów. Ale ARiMR czuje się związana stanowiskiem urzędów kontroli skarbowej i kieruje owe wielomilionowe roszczenia do podmiotów utylizacyjnych. A w tej branży jest zaledwie kilka firm, które zdołałyby wytrzymać zwrot tych kwot, tym bardziej, że są one obciążone takimi samymi odsetkami, jak opóźnione należności podatkowe.</u>
          <u xml:id="u-44.1" who="#PrzemysławLis">Sprawa jest bardzo poważna i w przekonaniu Związku Pracodawców Przemysłu Utylizacyjnego wymaga zajęcia się nią przez ministra rolnictwa i rozwoju wsi, zapewne wspólnie z ministrem finansów, którego służby kontrolują wykonanie tych umów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#MariuszGołębiowski">Wiemy, o co chodzi w przypadku umów między ARiMR a zakładami utylizacyjnymi. Ale ja mam pytanie do firm utylizacyjnych o umowy z rolnikami czy też producentami. Czy w takiej umowie, a do tej pory tego nie było, może być zawarta konkretna cena, np. za sztukę, transport itd. W znanych mi umowach tego nie widziałem. A to jest wykorzystywane przez niektóre nieuczciwe zakłady utylizacyjne.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#RomualdAjchler">Nie chciałem zabierać głosu, ale to, co powiedział przedstawiciel przemysłu utylizacyjnego jest bardzo ciekawe i bardzo mnie zainteresowało. Proponuję, żeby państwo przygotowali na ten temat informację na piśmie, bo okazuje się, że za chwilę może być po zakładach utylizacyjnych i będzie śmierdzieć w całym kraju. Proszę, żeby państwo przesłali tę informację do prezydium naszej Komisji, nie tylko do MRiRW. Ja się tym zajmę osobiście, a sądzę, że prezydium Komisji również będzie zainteresowane tą sprawą. Nie może być tak, że urzędy kontroli skarbowej różnie interpretują prawo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-47">
          <u xml:id="u-47.0" who="#StanisławKalemba">Chciałbym zwrócić uwagę, że kiedy na posiedzeniu naszej Komisji mówiliśmy o opóźnieniu w podpisywaniu umów i związanych z tym problemach rolników, minister Marek Sawicki powiedział, że nastąpi zwrot pieniędzy za sztuki przejęte po 1 stycznia br. Nie wiem, jakie były dalsze procedury, ale przecież, jeśli chodzi o zaświadczenie, że to jest małe lub średnie przedsiębiorstwo, to można taki druczek przygotować. Komisja musi w tej sprawie przyjąć jednoznaczne stanowisko, bo 400 czy 500 zł, to nie są dla rolnika małe pieniądze, kiedy do każdej sztuki trzody dokłada 150 zł.</u>
          <u xml:id="u-47.1" who="#StanisławKalemba">Natomiast nie wiem, czy jest na sali przedstawiciel Ministerstwa Finansów, bo MRiRW bez niego nie może funkcjonować. Jest tam wiceminister odpowiedzialny za urzędy skarbowe i prosiłbym, żeby MF zajęło w tej sprawie jednoznaczne stanowisko. Bo jest niemożliwe, żeby w różnych województwach były różne opinie. Nie może tak być. Jeśli na sali jest przedstawiciel MF, powinien się do tego ustosunkować, a jeśli nie, prezydium Komisji powinno zająć się tą sprawą, po otrzymaniu na piśmie tych kwestii, o których panowie mówili.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-48">
          <u xml:id="u-48.0" who="#WojciechMojzesowicz">Ta umowa z 2004 r. nie była najlepsza. Ale jako producent rolny mogę powiedzieć, że ten system działał świetnie. Jeśli informowaliśmy, że jakaś sztuka padła, to na drugi dzień zgłaszała się firma utylizacyjna. A więc mam dobrą opinię na temat współpracy z tymi firmami.</u>
          <u xml:id="u-48.1" who="#WojciechMojzesowicz">Jeśli chodzi o te umowy z przeszłości, to jako minister też się tym interesowałem. Ale problem polega na tym, że jest źle podpisana umowa lub źle sformułowana i wkracza urząd skarbowy i wyciąga konsekwencje. Ale to, że część zakładów może ulec likwidacji, bo nałożono na nie drakońskie kary, jest bardzo niepokojące. Przyznaję, że we wrześniu i w październiku rozmawiałem o tym z poprzednim prezesem ARiMR, bo panowie zgłaszali ten problem, ale on też nie miał możliwości manewru, bo umowy zostały podpisane. A więc jest problem. Tym bardziej że na tym rynku jest potrzebna konkurencja i nie daj Boże, żeby te nieduże zakłady zostały zamknięte.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-49">
          <u xml:id="u-49.0" who="#PrzemysławLis">W nawiązaniu do pana wypowiedzi wyjaśniam, że tamte podpisane umowy były bardzo nieostre. A cały problem bierze się z różnic w wykładni umowy stosowanej przez podmioty utylizacyjne, także – w pewnym okresie przez ARiMR, a obecnie przez urzędy kontroli skarbowej, których opinią agencja czuje się związana. Czyli to nie do końca jest tak, że umowy same w sobie były złe, tylko aktualna ich interpretacja idzie w takim kierunku, że może doprowadzić do bankructwa wielu zakładów utylizacyjnych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-50">
          <u xml:id="u-50.0" who="#JacekOstrowski">Poza tym w przypadku tych kontroli nie było jeszcze zakończonej drogi odwoławczej. Były tylko wyniki kontroli. A więc nie została jeszcze wyczerpana możliwość odwołania się do następnej instancji, ewentualnie do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Był tylko wynik kontroli. A argumentacja zakładów utylizacyjnych nie do końca trafiała do osób kontrolujących i właściwie pozostawała bez echa. ARiMR przyjęła te wyniki kontroli jako wiążące i dalej nic się nie dzieje.</u>
          <u xml:id="u-50.1" who="#JacekOstrowski">Jeśli chodzi o wypowiedź pana posła Stanisława Kalemby dotyczącą tych zwrotów, to nie widzimy możliwości antydatowania dokumentów. Bo pan sugeruje antydatowanie dokumentów. Jako firmy mamy 7 dni na wystawienie odpowiednich dokumentów, faktur. Bo na ich podstawie, w imieniu rolnika, występujemy do ARiMR o zwrot środków. Nie mając tych dokumentów w trakcie odbierania padłych sztuk, nie mamy takiej możliwości. Dlatego wyjaśniamy, że z formalnego punktu widzenia z naszej strony jest to niemożliwe.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-51">
          <u xml:id="u-51.0" who="#StanisławKalemba">Pan minister Marek Sawicki skierował do naszej Komisji informację, gdzie na 3 str. jest napisane: „Agencja refunduje koszty wykonania usług poniesione od 1 stycznia 2008 do dnia podpisania umowy, pod warunkiem dokonania zwrotu różnicy środków pobranych od producenta rolnego w wysokościach wyższych niż ceny ustalone w umowach zawartych pomiędzy Agencją a zakładami utylizacyjnymi.” Przepraszam bardzo, ale nie może kolejny raz producent rolny ponosić kosztów z tego tytułu, że biurokracja z czymś nie zdążyła. Chyba w tej sprawie jesteśmy zgodni. I proszę panią dyr. Aleksandrę Szelągowską, żeby nam tę sprawę wyjaśniła. Nie dokładajmy jeszcze rolnikowi do strat ponoszonych przy produkcji trzody tego, że on teraz jeszcze nie otrzyma rekompensaty. Ja chcę wyegzekwowania tego, co podpisał minister Marek Sawicki i mam prośbę, żeby MRiRW uzgodniło z MF procedury, bo powinno się je dostosować do tej trudnej sytuacji. Nie może być tak, że rolnik ma się dostosować do nienadążającej biurokracji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-52">
          <u xml:id="u-52.0" who="#WojciechMojzesowicz">Niestety, obowiązują przepisy skarbowe. My mamy dobre intencje, ale w polityce jest tak, że ministrowie (a wiem, co to znaczy) czasami mówią, co chcieliby zrobić, a potem jest problem, żeby to wprowadzić w życie. Myślę, że pan minister Marek Sawicki ma dobre intencje i należałoby się zwrócić z prośbą, żeby to zrealizować.</u>
          <u xml:id="u-52.1" who="#WojciechMojzesowicz">Następna sprawa – przygotujemy dokument i wystąpimy do ministra finansów wspólnie z panami, żeby go zapytać, dlaczego są tak różne interpretacje, bo konsekwencje tych kar mogą być groźne. Mamy już odpowiedź w tej sprawie? W takim razie trzeba wspólnie usiąść nad tym dokumentem i zastanowić się, czy to panów zadowala. Chodzi o to, żeby wasze firmy działały tak sprawnie, jak do tej pory. Jeśli ta odpowiedź panów satysfakcjonuje i nie prowadzi do zniszczenia firm utylizacyjnych, to dobrze. A jeśli jest podobnie, jak w przypadku tych umów, że można ją różnie interpretować, to będziemy się starali tę sprawę do końca wyjaśnić.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-53">
          <u xml:id="u-53.0" who="#StanisławKalemba">Niech przedstawiciel Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi udzieli odpowiedzi na moje pytanie. Przecież to dotyczy tysięcy rolników. Chodzi mi o zwrot środków dla producentów rolnych przez firmy utylizacyjne. Czy MRiRW widzi możliwość uruchomienia jakichś specjalnych procedur?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-54">
          <u xml:id="u-54.0" who="#WojciechMojzesowicz">Pani dyrektor Aleksandra Szelągowska odpowie nam jednym zdaniem. Będzie zwrot?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-55">
          <u xml:id="u-55.0" who="#AleksandraSzelągowska">Zwrot będzie, bo tak jest napisane w rozporządzeniu. Dlatego, rolnicy, którzy otrzymali faktury, otrzymają zwrot. Zwrot następuje ze środków agencji na podstawie wniosku złożonego przez zakład utylizacyjny w ciągu 30 dni od zakończenia miesiąca. Czyli zakłady, które mają umowy z ARiMR, składają wnioski łącznie z zestawieniem faktur w ciągu 30 dni od zakończenia stycznia, to znaczy przez cały luty i jeszcze parę dni marca. Ale w umowie jest wyraźnie określone, że zwrot następuje, jeśli zakład utylizacyjny pobrał od rolnika wyższą należność, niż wynikającą z rozporządzenia. I wtedy tę nadwyżkę ma zwrócić producentowi rolnemu. Jeśli zakład utylizacyjny przed podpisaniem umowy z ARiMR pobrał w styczniu pieniądze od producenta rolnego, musi nadwyżkę oddać.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-56">
          <u xml:id="u-56.0" who="#WojciechMojzesowicz">Tylko, czy zakłady utylizacyjne znają tę interpretację, czy ją otrzymały?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-57">
          <u xml:id="u-57.0" who="#JacekOstrowski">Z cały szacunkiem dla pani urzędu, ale po pierwsze nie zwraca się rolnikom 100%, ponieważ 25% od kosztów przetwarzania i tak musi pokryć rolnik.</u>
          <u xml:id="u-57.1" who="#JacekOstrowski">Natomiast, jeśli firmy mają podpisane umowy z dniem 25 stycznia, to jest curiosum dopuszczalne tylko w umowach z ARiMR, że działają one wstecz. A poza tym, jeśli zakłady utylizacyjne nie pobierały opłat na warunkach zgodnych z umową, bo wtedy nie miały tych umów, to jak teraz można oczekiwać od nich, żeby przedstawiły te dokumenty? Czy pani oczekuje od nas tego, żebyśmy je antydatowali? Mamy już doświadczenia z urzędami kontroli skarbowej i żadna z firm na to sobie nie pozwoli. Dlatego prosiłbym o poszanowanie dla przepisów karnych-skarbowych. Jeśli ARiMR spóźniła się z podpisywaniem umów, to proszę nie oczekiwać od naszych zakładów, żeby ponosiły tego konsekwencje.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-58">
          <u xml:id="u-58.0" who="#WojciechMojzesowicz">Ja bym prosił, żeby to wyjaśnić do końca. Nie dziwię się zakładom utylizacyjnym, bo urzędy kontroli skarbowej są bezwzględne.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-59">
          <u xml:id="u-59.0" who="#AleksandraSzelągowska">Odniosę się do dwóch rzeczy. Po pierwsze istotnie 100% zwrotu kosztów następuje w przypadku kosztów transportu i zbioru padłych zwierząt, oraz unieszkodliwiania bydła, które ukończyło 24 miesiące życia, a w przypadku owiec i kóz – 12 miesięcy. W pozostałych przypadkach koszty unieszkodliwiania dotyczą 75%, ale to jest wymóg przepisów unijnych, który obowiązuje niezależnie od tego, czy to było w styczniu, czy w innych miesiącach.</u>
          <u xml:id="u-59.1" who="#AleksandraSzelągowska">Natomiast, jeśli chodzi o podstawę do zwrotu z ARiMR, to podstawą jest zestawienie faktur. Faktury VAT są wystawiane zgodnie z przepisami ustawy o podatku od towarów i usług. Ale istnieje taki instrument, jak faktura korygująca. I jeśli zakłady pobrały wyższe kwoty i wystawiły na nie faktury, mogą dokonać ich korekty poprzez wystawienie faktur korygujących.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-60">
          <u xml:id="u-60.0" who="#WojciechMojzesowicz">Proponuję panom, żebyśmy się spotkali w sprawie tych sporów z urzędami kontroli skarbowej i zredagowali pismo w tej sprawie.</u>
          <u xml:id="u-60.1" who="#WojciechMojzesowicz">Czy są inne uwagi lub pytania? Nie ma. Wyczerpaliśmy porządek dzienny dzisiejszych obrad. Zamykam posiedzenie Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>