text_structure.xml 49.7 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#AdamSzejnfeld">Otwieram posiedzenie Komisji. Już podczas poprzedniego posiedzenia doszliśmy do wniosku, że tracą ci, którzy tu na czas nie docierają. Jesteśmy w gronie tych, którzy zyskują. Nie będziemy więc dłużej czekać.</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#AdamSzejnfeld">Mamy do rozpatrzenia propozycje zmian przepisów prawa regulujących umowy bankowe zawierane przez przedsiębiorców. Referuje przedstawiciel Zachodniej Izby Przemysłowo-Handlowej, pan Mariusz Korpalski. Witam pana serdecznie. Czy są uwagi do porządku obrad? Nie ma zgłoszeń. Rozpoczynamy zatem od przedstawienia głównych problemów. Chcielibyśmy dowiedzieć się, jaki jest stan faktyczny, a jaki oczekiwany i co, państwa zdaniem, należałoby uczynić, by stan faktyczny przekształcić w stan oczekiwany. Proszę bardzo, panie mecenasie, ma pan głos.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#MariuszKorpalski">Mariusz Korpalski, jestem radcą prawnym, doradcą Zachodniej Izby Przemysłowo-Handlowej. Wnioski i przemyślenia, które skierowałem do przewodniczącego Komisji, a które są dziś przedmiotem obrad, dotyczą problemów dwojakiego rodzaju. Po pierwsze, to są problemy, które występowały zawsze, ale teraz, w dobie pewnej dekoniunktury i zawirowań na rynku, są bardziej widoczne. Po drugie, to są problemy, które teraz, po 20 latach gospodarki rynkowej w Polsce, dojrzały do tego, by zajął się nimi ustawodawca.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#MariuszKorpalski">Przede wszystkim chciałbym zwrócić uwagę na to, że w prawie cywilnym obowiązuje pewne założenie, pewne rozgraniczenie dychotomiczne na przedsiębiorców i konsumentów. Jest to rozwiązanie upraszczające obraz i krzywdzące dla przedsiębiorców, szczególnie małych i średnich w stosunku do przedsiębiorców dużych. Przez ostatnie 20 lat gospodarki rynkowej w Polsce ustawodawca bardziej zajmował się ochroną konsumentów i w naturalny sposób przeciwwagą dla przepisów dotyczących ochrony konsumentów stawały się przepisy dotyczące obrotu profesjonalnego. Obecnie – a to nie jest tylko moje spostrzeżenie, ale zarówno teoretyków prawa, jak i coraz częściej Sądu Najwyższego, należy zadać sobie trud i zapytać, czy w przypadku wszystkich umów możemy przyjmować niewzruszalne dotąd domniemanie, czy też wzruszalne bardzo rzadko, że przedsiębiorcy w umowach są równi? Skoro bowiem obaj umowę podpisali, to oznacza to, że ona obowiązuje ich w całej rozciągłości.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#MariuszKorpalski">Jako Zachodnia Izba Przemyslowo-Handlowa uważamy, że takie uproszczenie nie jest obecnie konieczne do tego, by zagwarantować pewność obrotu gospodarczego i sprawność wymiaru sprawiedliwości. Tytułem przykładu chciałbym wskazać na regulację, która znalazła się w przepisach dotyczących umowy ubezpieczeniowej, gdzie osoba fizyczna – ale przedsiębiorca, jest traktowana przez Zakład Ubezpieczeń jak konsument. Mali i średni przedsiębiorcy wobec przedsiębiorców dużych, czy też firm wyspecjalizowanych lub finansowych, są bardzo często w położeniu strony słabszej, kondycją zbliżonej do kondycji konsumenta czy pracownika. Nie mówię tu o kwalifikacji prawnej, ale o faktycznej możliwości negocjacyjnej. To, że mali czy średni przedsiębiorcy niewyspecjalizowani w dziedzinie, w której zawierają umowy, powinni być traktowani jak konsumenci, jest przez prawników – a mówię to, mając na myśli profesorów, członków Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Cywilnego, sędziów Sądu Najwyższego, podzielane przynajmniej w zakresie regulaminów bankowych, w których coraz częściej mówi się, że rygory dotyczące wchodzenia w życie regulaminu bankowego, konkretna umowa, powinna być tak szczegółowa, jak umowy konsumenckich. Krótko mówiąc, regulamin bankowy musiałby być stronie doręczany, nie wystarczałoby oświadczenie przedsiębiorcy, że miał możliwość zapoznać się z tym dokumentem.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#MariuszKorpalski">Uważamy, że regulacje dotyczące regulaminów i klauzul umownych, które zostały już dawno temu wprowadzone do Kodeksu cywilnego, nadają się dziś do przeglądu i do wyważenia istotnych kwestii, takich jak szybkość obrotu i interesy kontrahentów przedsiębiorców, którzy te regulaminy proponują, w szczególności mam tu na myśli banki. Uważamy, że nie tylko konsument, ale każdy przedsiębiorca, powinien mieć na tyle zagwarantowaną ochronę prawną, by regulamin bankowy wiązał go w przypadku, gdy otrzymał jego kopię. To jest postulat legislacyjny minimum. Obserwując nieprawidłowości, z którymi przedsiębiorcy mieli do czynienia w ostatnim czasie, należałoby zastanowić się, czy nie wymagać – jak zresztą czynią to niektóre banki – parafowania całego regulaminu.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#MariuszKorpalski">Jeżeli chodzi o drugą grupę problemów, to chciałbym pokrótce zreferować zagadnienie dotyczące umów kredytowych. To są w istocie drobne uwagi, ale dla przedsiębiorców bardzo istotne. Chodzi po pierwsze, o przesłanki do wypowiedzenia kredytu, które są uregulowane w Prawie bankowym. Bank może właściwie dowolnie zagrozić klientowi, w tym przedsiębiorcy, wypowiedzeniem kredytu, gdyż jedną z takich przesłanek jest zagrożenie niewypłacalnością. Nie roszczę sobie prawa do tego, by szczegółowo określać przesłanki do wypowiedzenia kredytu w przypadku niewypłacalności, prawdopodobnie nie jest to możliwe od strony legislacyjnej, ale chciałbym zwrócić uwagę na ten jeden przypadek, gdy bank mówi, że klient jest niewypłacalny, wypowiada mu umowę kredytu i w związku z tym, że umowa została wypowiedziana, klient traci wypłacalność. Jest to w efekcie samospełniająca się przepowiednia, czy też inaczej – zawsze prawdziwa ocena, bo to właśnie ta ocena wywołuje pewne skutki praktyczne.</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#MariuszKorpalski">Chcielibyśmy, aby ta konkretna sytuacja znalazła uregulowanie w przepisach Prawa bankowego w taki sposób, żeby w przypadku, gdy kredyt został wypowiedziany, a przesłanek do wypowiedzenia nie było, lecz one pojawiły się po, czy też wskutek wypowiedzenia, takie wypowiedzenie umowy kredytu nie było skuteczne. Mniej mam tu na myśli konkretne przypadki wypowiedzenia takich umów i ich skutki dla przedsiębiorców, a bardziej pewną pokusę, czy możliwość oddziaływania na decyzje klienta w trakcie negocjacji. Bank, mając na uwadze takie regulacje prawne, może bowiem powiedzieć, że jeśli klient się nie zgodzi na zmianę warunków udzielenia kredytu, to kredyt zostanie wypowiedziany. Chodzi o to, by przepisy prawa, w tym przepisy regulujące kwestie umów zawieranych przez banki z przedsiębiorcami, w możliwie szerokim zakresie przeciwdziałały nadużywaniu pozycji przez bank. Spodziewam się, że taka oczywista konstatacja nie powinna spotkać się ze sprzeciwem środowiska bankowego, bo to ma pomóc przedsiębiorcy, a później sądowi w podjęciu decyzji, że w tej konkretnej sytuacji, to przedsiębiorca ma rację, a nie bank,</u>
          <u xml:id="u-2.6" who="#MariuszKorpalski">Druga uwaga dotycząca umów kredytowych, to kwestia pojęcia, z którym prawnicy nie często się spotykają, bo to pojęcie jest nowe, importowane z prawa niemieckiego. O ile wiem, było już przedmiotem debaty Komisji. Chodzi o tzw. nadzabezpieczenie, które w zakresie hipotek znalazło odzwierciedlenie w zmienionym art. 68 ust. 2 ustawy o księgach wieczystych i hipotece. Ta ustawa, która ma długie vacatio legis, bo została uchwalona w zeszłym roku, a wejdzie w życie w lutym 2011 r., przewiduje, że dłużnik hipoteczny ma roszczenie o obniżenie wysokości hipoteki, jeśli ta wysokość hipoteki jest nadmierna w stosunku do wysokości kredytu, czy to do wysokości pierwotnej, czy po pewnym spłaceniu. W uzasadnieniu do tej ustawy, zmieniającej ustawę o księgach wieczystych i hipotece podniesiono, że taki przepis, taka regulacja jest potrzebna, bo w innym wypadku może się okazać, że dana umowa kredytowa jest nieważna, gdyż sprzeczna jest z zasadami współżycia społecznego z powodu nadmiernego zabezpieczania się przez wierzyciela, a przez to prawnego i ekonomicznego uzależniania od niego dłużnika. To nadzabezpieczenie powinno znaleźć uregulowanie w odniesieniu do kwestii hipotek.</u>
          <u xml:id="u-2.7" who="#MariuszKorpalski">Zdaniem wnioskodawcy, należałoby podjąć trud i rozważyć, czy w związku z brakiem przepisu analogicznego do tego, o którym powiedziałem, umowa przewłaszczenia na zabezpieczenie czy zastawu rejestrowego, jeśli jej wolumen jest o wiele większy niż wolumen kredytu, jest nieważna. Uważamy, że w interesie wszystkich uczestników obrotu gospodarczego leży próba uregulowania sytuacji, w której zabezpieczenia kredytu czy pożyczki przekraczają kilkukrotnie wartość samego kredytu.</u>
          <u xml:id="u-2.8" who="#MariuszKorpalski">Trzecia i ostatnia grupa problemów dotyczy dochodzenia roszczeń oraz sporów, które mogą być toczone pomiędzy przedsiębiorcami a bankami. Dużo mówiło się w ostatnim czasie na temat przywilejów egzekucyjnych banków. W tym zakresie wypowiadał się dwukrotnie Trybunał Konstytucyjny. Natomiast problem jest szerszy. Bankowe tytuły egzekucyjne, to zjawisko, o którym powiem za chwilę Jest jednak jeszcze kilka innych przepisów, które nie tykając bankowego tytułu egzekucyjnego, należałoby wprowadzić, żeby wyrównać szanse procesowe banku i przedsiębiorcy. Obecnie w sytuacji, gdy bank ma naturalną i nie do uniknięcia przewagę ekonomiczną i negocjacyjną w stosunku do przedsiębiorcy niefinansowego, ustawodawca w szeregu przypadkach przewiduje takie obwarowania dochodzenia praw przez przedsiębiorcę, że w praktyce on nie może tych praw dochodzić.</u>
          <u xml:id="u-2.9" who="#MariuszKorpalski">Chciałbym zwrócić uwagę Komisji na przepisy dotyczące przedawnienia. Przedawnienie roszczeń przedsiębiorcy wobec banku następuje po 3 latach. Jeżeli rata kredytu została zapłacona w kwocie wyższej niż należna, a bank nie uznał reklamacji, to po 3 latach przedsiębiorca nie może już dochodzić zwrotu tego, co zapłacił bankowi. Wiemy, że kredyty udzielane są na czas dłuższy niż 3 lata i bardzo często dochodzi do sytuacji, w której przedsiębiorca nie prowadzi sporu z bankiem, gdyż jego interesy są związane z umową kredytową lub umowami o podobnym charakterze. Po kilku latach może on dojść do wniosku, że chciałby zmienić bank, a wówczas, dokonując przeglądu płatności, chciałby dochodzić płatności, którą niesłusznie zapłacił. Skoro roszczenia przedsiębiorców przedawniają się po 3 latach – w przypadku rachunku bankowego są to nawet 2 lata – to gdyby po upływie tego okresu przedsiębiorca zaczął zastanawiać się, czy prowadzić spór, byłoby już na to za późno. Dlatego chcielibyśmy zaproponować przedłużenie okresu przedawnienia roszczeń przedsiębiorców wobec banków i zrównać go z roszczeniami w powszechnym obrocie cywilnym, tak, by okres przedawnienia wynosił 10 lat.</u>
          <u xml:id="u-2.10" who="#MariuszKorpalski">Jeżeli chodzi o wspomniane przeze mnie bankowe tytuły egzekucyjne, to chciałbym zwrócić uwagę – i to też będzie kanwa do wniosku legislacyjnego, że zarówno w momencie wprowadzania tych przywilejów, jak i w momencie orzekania o nich przez Trybunał Konstytucyjny, podnoszono wyłącznie, że służą one wsparciu akcji kredytowej i ułatwieniu w dostępie ludności do kredytów. Tymczasem, te bankowe przywileje egzekucyjne dotyczą wszystkich czynności bankowych bez wyjątku, nie tylko umowy kredytu lub pożyczki. Uważamy, że do rozważenia pozostaje ograniczenie bankowych przywilejów egzekucyjnych do zabezpieczenia tych umów, dla których zostały wymyślone, czy też, dla których utrzymano je lub rozszerzono w polskim systemie prawnym po roku 1989 – czyli do umów kredytowych i pożyczek.</u>
          <u xml:id="u-2.11" who="#MariuszKorpalski">Naszym zdaniem, w ogóle istnienie bankowych tytułów egzekucyjnych prowadzi do pewnych nieprawidłowych zjawisk, mianowicie takich, że banki w niektórych wypadkach zbyt łagodnie podchodzą do wymagań dotyczących zabezpieczenia kredytu i to niezależnie od tego, czy jest to przedsiębiorca, czy konsument – osoba fizyczna. Śmiem twierdzić, że mogą one w ten sposób naruszać rekomendacje nadzoru finansowego mówiące, że udzielany kredyt powinien być należycie zabezpieczony na majątku kredytobiorcy. Jeżeli bank ma możliwość wystąpienia z bankowym tytułem egzekucyjnym, to może dojść do wniosku, że wprawdzie zabezpieczeń rzeczowych – hipoteki, zastawu, czy przewłaszczenia na zabezpieczenie itp. aż tyle nie ma, ale z drugiej strony, skoro ma możliwość w ciągu tygodnia lub dwóch zająć cały majątek, rozpocząć egzekucję wobec przedsiębiorcy, to będzie to dla banku rozwiązanie wystarczające.</u>
          <u xml:id="u-2.12" who="#MariuszKorpalski">Chciałbym jeszcze wspomnieć o pewnym przepisie z K.p.a., a później jeszcze wypowiedzieć się na temat opłat sądowych od pozwów, które przedsiębiorcy muszą opłacać, aby rozpocząć spór z bankiem.</u>
          <u xml:id="u-2.13" who="#MariuszKorpalski">Jeśli chodzi o postępowanie nakazowe, to w roku 2000 został wprowadzony przepis umożliwiający uzyskanie przez bank nakazu, który jest tytułem natychmiastowego zajęcia majątku pozwanego, bank składa jedynie oświadczenie, że istnieje dług określonej wysokości. Stało się to w 2 lata po tym, jak ustawodawca ograniczył bankowe przywileje egzekucyjne w ten sposób, że wprowadził obowiązek uzyskania oświadczenia klienta o zgodzie na poddanie się egzekucji. W ten sposób doszło do pewnej niekonsekwencji, gdyż z jednej strony, ograniczono samowolę banków – taki był zresztą tenor uzasadnienia ustawy – Prawo bankowe, a z drugiej strony, po 2 latach wprowadzono przepis, który owszem, nie jest często stosowany, natomiast stanowi krok „w drugą stronę” i to krok, jak uważam, niedopuszczalny. W piśmie, które złożyłem na ręce przewodniczącego, powołałem się na głos prof. Janiaka z Uniwersytetu Adama Mickiewicza, który już w roku 2000 krytykował to rozwiązanie i mówił, że jest ono niekonstytucyjne i mogące prowadzić do nadużyć i tak jak w przypadku problemów z przesłankami wypowiedzenia kredytu, może stanowić argument w negocjacjach banku z klientem. Podsumowując: niczemu dobremu ten przepis nie służy a wprowadza zupełnie niepotrzebnie dodatkową podległość przedsiębiorcy wobec banku, z którym rozmawia.</u>
          <u xml:id="u-2.14" who="#MariuszKorpalski">Ostatnia kwestia dotyczy opłat sądowych, które przedsiębiorca musi uiszczać w związku z bankowymi tytułami egzekucyjnymi. Okazuje się, że klient banku musi zapłacić pełną opłatę od pozwu, czyli 5% a nie więcej niż 100 tys. zł, a bank wystarczy, że zapłaci 50 tys. zł i to jest zgodne z konstytucją. Jednak problem jest szerszy. Trybunał Konstytucyjny nie zajmował się nim, bo nie takie było pytanie sądu rejonowego. Jeżeli bank wystąpi z bankowym tytułem egzekucyjnym, to nie muszę przekonywać, że o ile do tej egzekucji dojdzie, oznacza to dramat i „rozłożenie” przedsiębiorstwa rodzinnego, które funkcjonowało kilkanaście czy kilkadziesiąt lat. Klientowi przysługuje, tzw. powództwo o ustalenie, czyli tzw. wyprzedające akcję banku. Złożenie takiego powództwa nie wstrzymuje niestety prowadzenia egzekucji przez bank. Istnieje teoretyczna możliwość i czasem udaje się klientowi to uzyskać, że sąd zakaże wszczęcia egzekucji. Jednak to jest do uznania sądu. Generalnie, powództwo o ustalenie nie wstrzymuje egzekucji. Jeżeli nie uzyskaliśmy zabezpieczenia powództwa ustalającego, otrzymaliśmy informację, że bank ma klauzulę wykonalności, że egzekucja będzie wszczęta, to musimy wszcząć tzw. powództwo przeciwegzekucyjne, które też jest płatne w pełnej wysokości. Jeżeli powództwo przeciwegzekucyjne, które też nie wstrzymuje prowadzenia egzekucji, nie zostanie rozpatrzone przez sąd, a jak wiadomo, postępowanie egzekucyjne, czy zajęcie majątku trwa jeden dzień, a postępowanie sądowe z pozwu – kilka lat, wówczas przedsiębiorca musi wszcząć sprawę o zwrot zapłaconych świadczeń i trzeci raz zapłacić te 5% a nie więcej niż 100 tys. zł. Przedsiębiorca robi to po to, by móc odzyskać pieniądze, które ściągnął bank.</u>
          <u xml:id="u-2.15" who="#MariuszKorpalski">Ta sytuacja, dotycząca instytucji postępowania cywilnego i instytucji opłat sądowych w sprawach cywilnych, od początku, od roku 1989, jest niedopasowana do instytucji bankowych tytułów egzekucyjnych. W praktyce sądy nie zwalniają przedsiębiorców od opłat sądowych i powszechnie mówią, że przedsiębiorca miał obowiązek zaoszczędzić środki na opłatę sądową. A dzieje się to w sytuacji, gdy przychodzi komornik, zajmuje przedsiębiorcy całe konto i pyta, czy przedsiębiorca ma jeszcze coś ukrytego, czego komornik nie zajął. Przedsiębiorca mu to wyjawia, a gdy „za chwilę” złoży pozew do sądu, to sąd mówi mu, że trzeba było sobie na opłacenie pozwu zaoszczędzić. Koło się zamyka. Przedsiębiorca nie ma już pieniędzy na te kolejne opłaty sądowe i w pewnym momencie rezygnuje z dochodzenia swoich praw.</u>
          <u xml:id="u-2.16" who="#MariuszKorpalski">Podsumowując: nie chcę stwarzać wrażenia, że instytucje bankowe w Polsce są czarnymi charakterami. Mówię o instytucjach prawa, które w konkretnych sytuacjach są lub mogą być przyczyną powstania patologicznych zachowań i rozwiązań, które nie sprzyjają rozwojowi kraju i obrotowi gospodarczemu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#AdamSzejnfeld">Dziękuję bardzo. Otwieram dyskusję. Kto chce zabrać głos? Pan prezes Krzysztof Pietraszkiewicz – Związek Banków Polskich, proszę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#KrzysztofPietraszkiewicz">Chciałbym podziękować za to, że w ogóle przyjęli państwo do przedyskutowania taki zestaw problemów w sytuacji, w której teraz się znajdujemy. Rzeczywiście trzeba przedyskutować pewne sprawy, pewne relacje, w jakich znaleźli się i w Polsce i na świecie przedsiębiorcy i instytucje finansowe. Przepraszam za pewną ogólnikowość stwierdzeń, ale jest to niezbędne, żebyśmy się dobrze zrozumieli.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#KrzysztofPietraszkiewicz">Brak jest na sali pewnej grupy interesariuszy. Spotykamy się dziś my, jako banki i jedna, bardzo ważna grupa klientów – kredytobiorcy. Pragnę podkreślić, że banki też są przedsiębiorstwami. Nie jest więc tak, że w tym przypadku przedsiębiorcy są tylko po jednej stronie. Przedsiębiorcy są po obu stronach, z tym, że po jednej z nich są przedsiębiorstwa bankowe. Brakuje nam tu reprezentacji podatników, reprezentacji deponentów, tych, którzy codziennie wykonują kilka milionów operacji. Bankowość jest specyficzną umową tych wszystkich podmiotów: deponentów, kredytobiorców, tych, którzy wykonują codziennie miliony transakcji i chcą je wykonywać tanio, podatników, którzy w razie, czego, muszą zapłacić za katastrofę w sektorze finansowym. Jesteśmy dumni z tego, że od wielu lat polski sektor bankowy nie jest powodem kłopotów podatników.</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#KrzysztofPietraszkiewicz">Dlaczego w dużej mierze kieruję mój głos do pana mecenasa? Dlaczego jesteśmy w kłopotliwej sytuacji? Zebraliśmy na polskim rynku około 600 mld zł oszczędności. Od obywateli i od przedsiębiorstw, w tym 160 mld zł od przedsiębiorstw a pozostałą kwotę od indywidualnych obywateli. I zamieniliśmy te oszczędności na kredyty, udzielając około 200 mld zł kredytu dla przedsiębiorstw i blisko 400 mld zł kredytu gospodarstwom domowym. Proszę sobie wyobrazić, że banki, które są wyposażone w te „ostre instrumenty”, o których mówił pan mecenas, mają obecnie w około 10% zagrożony portfel kredytowy. A więc z tych 600 mld zł depozytów, zamienionych na kredyty, około 10% jest zagrożonych. Nadzór zwraca uwagę bankom, że są zbyt liberalne, udzielają kredytów przedsiębiorcom, którzy pewnie nieraz nie powinni tych kredytów dostać, a ponadto, że banki są nieskuteczne w odzyskiwaniu tych kredytów. Chcę powiedzieć, że bez względu na kwotę oszczędności, w żadnej umowie depozytowej nie ma zgody klienta na to, żeby jego oszczędności w 10% mogły być stracone. Nie ma takiej zgody. Wręcz przeciwnie: klient nie tylko chce odebrać kapitał, ale chce jeszcze dostać parę dodatkowych procent i słusznie mówi, że ciągle od tych depozytów jest za mało odsetek. W związku z tym mam serdeczną prośbę, abyśmy oddzielili dwie sprawy: kwestie prawne, które będą przedmiotem szczegółowego omówienia, od pewnej sytuacji ogólnej, systemowej, od tego, czym jest ten biznes bankowy. Chciałbym zadeklarować, zobowiązuję się do tego, że jeśli Zachodnia Izba Gospodarcza zaprosi mnie na swoje spotkanie, to ja się tam stawię i będę rozmawiał bezpośrednio z przedsiębiorcami. Jest kilka kwestii, które nadają się do wyjaśnienia, chętnie zreferuję kolegom z banków, że pewne praktyki lepszego informowania powinny być doskonalone. Bardzo zachęcam do tego.</u>
          <u xml:id="u-4.3" who="#KrzysztofPietraszkiewicz">Po drugie, bardzo bym zachęcał i rozumiem, że Komisja temu patronuje, by rozwijać sądownictwo polubowne. Sądy polubowne są ulokowane w przeróżnych miejscach: są w Krajowej Izbie Gospodarczej, w Konfederacji Pracodawców Prywatnych „Lewiatan”, przy Związku Banków Polskich. Jeśli chcemy mieć sprawy szybko rozstrzygane przez osoby mające wiedzę, wybierane przez nas – bo sąd polubowny kształtuje się przez umawiające się strony – to można to zrobić.</u>
          <u xml:id="u-4.4" who="#KrzysztofPietraszkiewicz">Są kwestie, które warto ujawnić. Polska gospodarka charakteryzuje się wielkim rozdrobnieniem przedsiębiorczości. W związku z tym, banki udzielają rocznie około miliona kredytów. Są one udzielane tak klientom, jak konsumentom, bo są to tak uproszczone procedury, że wielu małych i mikroprzedsiębiorców zaciąga kredyty, jako konsumenci. Nie ujawniają tego, że są przedsiębiorcami. Jest tu z nami pani Agnieszka Marzec z Biura Informacji Kredytowej. My to monitorujemy, około 8% z kilkunastu milionów udzielanych kredytów, to są kredyty konsumenckie, a więc z pełną ochroną klienta. Kredyty oczywiste, powszechne, w kwocie kilku tysięcy złotych, są udzielane w trybie najbardziej chronionym. Natomiast rzeczywiście kredyty na działalność gospodarczą dla średnich i większych firm związane są z dużą koncentracją kapitału i muszą być poddane precyzyjnej procedurze.</u>
          <u xml:id="u-4.5" who="#KrzysztofPietraszkiewicz">Chciałbym odnieść się teraz do kwestii zabezpieczeń. Banki muszą brać zabezpieczenie. Co się liczy przy udzielaniu kredytu? Zdolność kredytowa. Jest to rzecz obiektywna. To zdolność do spłaty kapitału wraz z odsetkami w terminie określonym w umowie. Jeśli bank stwierdza, że klient utracił zdolność kredytową, to znaczy, że klient nie jest w stanie spłacać kapitału i odsetek w określonym czasie. To nie jest widzimisię banku. Chciałbym tu powiedzieć, że przecież bank nie żyje z gnębienia klientów. Żyje z wykonywanych operacji, na których zarabia. W przypadku działalności kredytowej bank żyje z tego, że klient pożyczy kapitał i odda go w terminie z odsetkami. A więc nie jest strategią banku to, by udzielić kredytu, a następnie z transakcji się wycofać. To są dla banku straty. Działanie na szkodę banku byłoby penalizowane przez władze banku, ale też i przez władze państwowe, podatkowe i nadzorcze. To nie jest ten rodzaj biznesu. My żyjemy z czego innego, z tego, że pieniądze pożyczamy i że one są potem zwracane.</u>
          <u xml:id="u-4.6" who="#KrzysztofPietraszkiewicz">To, co ważne przy udzielaniu kredytu, to zdolność kredytowa. Bank udziela kredytu tylko takiemu podmiotowi, który ma zdolność kredytową. Bankowi nie wolno, poza szczególnymi przypadkami, opisanymi w prawie, udzielić kredytu podmiotowi, który nie ma zdolności kredytowej. Jednakże poza zdolnością kredytową klient musi mieć wiarygodność kredytową, co oznacza, że klient nie ma tendencji do niespłacenia kredytów i pożyczek nie tylko wobec banków, ale na rynku. Dlatego musimy zbierać informacje. Banki są zmuszone do dodatkowego „dokręcenia śruby”. Za kilka tygodni wejdą w życie dodatkowe regulacje. Zdaniem nadzoru bankowego, dotąd stosowana polityka była zbyt liberalna. A przecież nadzór bankowy nie my sobie wymyśliliśmy, to jest Prezes Narodowego Banku Polskiego, Minister Finansów, Przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego. Te wnioski płyną z sytuacji ogólnoświatowej. Grozi nam zaostrzenie wymogów.</u>
          <u xml:id="u-4.7" who="#KrzysztofPietraszkiewicz">Trzeci element, to zabezpieczenie. W jakiej sytuacji jest bank? Załóżmy hipotetycznie, że do banku przychodzi trzech klientów, z których każdy ma zdolność kredytową, każdy jest wiarygodny, ale dwóch z nich ma bardzo dobre zabezpieczenie, a jeden go nie ma. Bank dysponuje środkami na dwa kredyty. Którego z klientów wybierze ten bank? Wybierze tych dwóch klientów, którzy mają zdolność, wiarygodność i zabezpieczenia, trzeciemu zaś albo bank nie udzieli kredytu, albo postawi jakieś dodatkowe warunki, np. zaproponuje udanie się do Funduszu Doręczeniowo – Gwarancyjnego, aby klient ten zwiększył swoje szanse w staraniach o kredyt.</u>
          <u xml:id="u-4.8" who="#KrzysztofPietraszkiewicz">Jest jeszcze jeden wymóg – regulacyjny. Wiem, że nie jest on obecny w powszechnych dokumentach, bo pan mecenas natychmiast by to wyłapał. Regulator mówi, że bank nie może zabezpieczać kredytu na tylko jednym zabezpieczeniu. Nie można zabezpieczyć kredytu na jednej nieruchomości i to w takiej wysokości, na jaką opiewał kredyt. Dlaczego tego nie wolno? Bo ta nieruchomość może spłonąć, bądź zostać podpalona, bo nieruchomość ta może nie wystarczyć na pokrycie kredytu wraz z kosztami administrowania tą nieruchomością pomiędzy wypowiedzeniem umowy a jej zbyciem. Wynagrodzenie za nieruchomość może też się okazać znacznie niższe niż wycena dokonywana tuż przed udzieleniem kredytu. Mogę podać państwu przykład. Mamy bazę danych wycen nieruchomości i cen transakcyjnych nieruchomości na terenie Polski. To 800 tys. cen transakcyjnych. Ceny na zachodzie kraju są wyższe niż ceny rynkowe, a wyceny na wschodzie i w centrum są zazwyczaj niższe niż cena rynkowa nieruchomości. Co to znaczy? To oznacza, że wycena zlecona rzeczoznawcy przez przedsiębiorcę zwykle jest wyższa niż wycena bankowo-hipoteczna zabezpieczenia. Dzieje się tak, dlatego że dokonując wyceny bankowo-hipotecznej, trzeba ją obniżyć o koszty administrowania do czasu zbycia. Pan mecenas ma rację, że nieraz żądamy większego zabezpieczenia. Ktoś powie – absurdalnego. Dlaczego zabezpieczenie jest wyższe niż wartość kredytu? Żeby udzielić kredytu z 600 mld zł, musimy mieć minimum 60 mld zł własnego kapitału. Jeśli udzielimy 1 jednostkę kredytu, to o 10% musimy pomniejszyć nasz kapitał. Gdybyśmy nie brali zabezpieczeń, to nagle moglibyśmy udzielić nie 600 mld zł kredytu, tylko o wiele mniej. Te zabezpieczenia są niezbędne do tego, by bank mógł udzielać o wiele więcej kredytów niż ma własnego kapitału, bo inaczej narażałby nadmiernie bezpieczeństwo depozytów. Tak działa ten mechanizm.</u>
          <u xml:id="u-4.9" who="#KrzysztofPietraszkiewicz">Może zbyt długo mówię, ale zależy mi na tym, by odpowiedzieć szczegółowo na wszystkie kwestie podniesione przez pana mecenasa. Gdybyśmy zrezygnowali z tego zabezpieczenia, to jak wspomniałem, moglibyśmy zaoferować polskiej gospodarce o wiele mniej kredytów, a w dużej mierze ta „zielona wyspa” na mapie Europy, jaką jest Polska, to efekt tego, że nie ograniczyliśmy akcji kredytowej. Spadła dynamika z 30%, rok do roku, do 8% w roku 2009. Teraz wyniesie 10%, ale w przeciwieństwie do innych krajów, nie ograniczyliśmy akcji kredytowej. Proponujemy porozumienie między bankami i klientami co do tego, że wszyscy chcemy ten rozwój finansować. Sytuacja jest „brutalna”.</u>
          <u xml:id="u-4.10" who="#KrzysztofPietraszkiewicz">Wiem, że rząd, parlament, nie mogą głośno powiedzieć, że to, co wydarzyło się w świecie oznacza tyle, że jest mniej dostępnego pieniądza dla instytucji kredytowych, bo rządy musiały przejąć część pieniędzy, by realizować programy naprawcze i pieniądz jest teraz o wiele droższy. Dlatego, panie mecenasie, takiej dostępności pieniądza, jaka była pomiędzy rokiem 2003 a 2007, chyba już nigdy nie będzie. Jeśli zaś byłaby taka dostępność, to proszę bić na alarm, bo to będzie oznaczało, że zbliżamy się do bardzo dużego kryzysu finansowego. Wszyscy musimy być bardziej efektywni – i banki i klienci. Muszę zaznaczyć, że banki zaczęły wprowadzać restrykcje poczynając od siebie, zwalniając w ostatnich miesiącach prawie siedem tysięcy osób i likwidując kilkaset placówek bankowych. Na marginesie dodam, że w latach 199–2004, musieliśmy zwolnić trzydzieści jeden tysięcy osób i zlikwidować kilka tysięcy placówek bankowych. Proponujemy porozumieć się, co do tego, że zaciskamy pasa, stajemy się bardziej oszczędni po to, by przeprowadzić polską gospodarkę przez ten trudny czas.</u>
          <u xml:id="u-4.11" who="#KrzysztofPietraszkiewicz">Jeśli chodzi o bankowe tytuły egzekucyjne, to banki wystawiły w 2008 i w 2009 r. około siedemset tysięcy bankowych tytułów egzekucyjnych. Panie mecenasie, ile z tej liczby było skarg na bankowe tytuły egzekucyjne?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#MariuszKorpalski">Rozumiem, panie prezesie, że to pytanie retoryczne? Mogę odpowiedzieć tylko tyle, że to znikomy promille z tych względów, o których mówiłem – bo trzeba zapłacić od każdego wniosku 5%.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#KrzysztofPietraszkiewicz">Za pismo do Ministra Finansów czy do Komisji Nadzoru Finansowego płaci się 3,50 zł, może 5 zł. Otóż na te siedemset tytułów egzekucyjnych było tylko pięćdziesiąt skarg. Z tej liczby nie wiem, ile uzasadnionych, ale sądzę, że takich będzie bardzo niewiele. Czyli mechanizm bankowych tytułów egzekucyjnych, biorąc pod uwagę liczbę skarg, jest po prostu mechanizmem bardzo dobrym, bo gdybyśmy odstąpili od bankowych tytułów egzekucyjnych, to oczywiście wchodzilibyśmy na europejskie i polskie rozwiązania Kodeksu cywilnego. Wówczas używalibyśmy aktu notarialnego, notarialnego oświadczenia o poddaniu się egzekucji. Wtedy przy zaciąganiu kredytu każdy przedsiębiorca, każda osoba, musiałaby zapłacić kilkaset złotych za akt notarialny. To jest bez sensu. Dlatego mam propozycję: tam, gdzie jest problem z bankowym tytułem egzekucyjnym pamiętajmy, że istnieje przecież powództwo przeciwegzekucyjne. Bank nie wystawia tytułu egzekucyjnego bez przyczyny. Świadczy o tym liczba skarg. Oczywiście każda z tych pięćdziesięciu skarg dowodzi, że kogoś „boli”, ale liczba skarg w porównaniu z liczbą bankowych tytułów egzekucyjnych jest symboliczna. Gdyby pan mecenas podał konkretne sytuacje, które państwa zaniepokoiły, to ja w innym trybie, poprzez naszą Komisję Etyki Bankowej, nasze sądownictwo polubowne, nasz samorząd, przekażę informację, że państwo są zaniepokojeni jakimś zjawiskiem. Zobowiązuję się to zrobić.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#KrzysztofPietraszkiewicz">Kończąc moją wypowiedź miałbym prośbę, żebyśmy te kwestie, które wymagają informowania, jak np. sprawa regulaminów, pozostawili do zdefiniowania podczas bezpośredniej rozmowy z reprezentantem Izby, byśmy dyskutowali o tym, jak reprezentant przedsiębiorców z reprezentantem przedsiębiorców. Jeśli po tej rozmowie uznalibyśmy, że trzeba powrócić do Komisji z jakąś inicjatywą, to przyjdę tu i powiem, że nie osiągnęliśmy porozumienia, i że warto rozważyć ewentualne jej podjęcie.</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#KrzysztofPietraszkiewicz">Jeśli zaś chodzi o inne kwestie, związane z tym, jak działa prawo, to pozostaję w przekonaniu, że wobec wydarzeń, które zaszły w świecie i wobec tego, że rośnie znacząco, do kilkunastu procent, liczba kredytów niespłacalnych i zagrożonych niespłacalnością, chyba nie należy osłabiać funkcjonującego systemu, szczególnie, że z Komisji Europejskiej nadchodzą sygnały, by zaostrzać procedury. Podobne sugestie płyną z Komisji Nadzoru Finansowego. To są fakty. Warto byłoby zapoznać się z opinią tej komisji. Nie wiem, czy są dziś z nami jej przedstawiciele. Opinia Komisji byłaby tu niezmiernie pożyteczna.</u>
          <u xml:id="u-6.3" who="#KrzysztofPietraszkiewicz">Jeśli chodzi o sposób komunikowania się, to jesteśmy do dyspozycji. Jeśli pan mecenas wskaże, w których bankach są stosowane złe praktyki, to stawimy się wraz z kolegami z tych banków, by wysłuchać opinii. Na tym to wszystko polega – my z tego żyjemy i mamy się dostosować, jeśli cokolwiek jest złego w naszych działaniach, powinniśmy to zmieniać.</u>
          <u xml:id="u-6.4" who="#KrzysztofPietraszkiewicz">Jednakże na najbliższe lata priorytetem jest ochrona depozytów, by ludzie, którzy powierzają bankom pieniądze, nie stracili zaufania do tych instytucji. Zwracam uwagę na to, że od września 2007 r. powstała w Polsce sytuacja bardzo szczególna. Zebraliśmy na polskim rynku mniej depozytów od ludności i od firm, niż udzieliliśmy kredytów. Musimy budować skłonność do oszczędzania, bo nie będziemy mieli z czego udzielać kredytów. Jeżeli 50 mld zł mamy zagrożonych, to bardzo proszę, by bardzo ostrożnie postępować w kwestii zmian w prawie, które osłabiałyby zdolność i egzekutywność, wymagalność dochodzenia należności. Mówię o tym, przy całym zrozumieniu dolegliwości tej kwestii dla przedsiębiorców i klientów. Jeżeli jednak pojawiają się jakieś błędy, zobowiązuję się do ich wyjaśnienia i do żądania od kolegów – bankowców eliminowania złych praktyk. Wydaje mi się, że w tej chwili nie ma argumentów na rzecz jakichś istotnych korekt w przepisach prawa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#AdamSzejnfeld">Dziękuję bardzo panu prezesowi, a przede wszystkim dziękuję za deklarację konstruktywnej rozmowy z przedsiębiorcami i bankami, pomiędzy ich przedstawicielami. Nie wydaje mi się, panie prezesie, że myślenie o tych kwestiach skupia się lokalnie, np. w Szczecinie, w Wałczu lub na Pomorzu Zachodnim. Uważam tak, gdyż na problemy, które podniosła Zachodnia Izba Przemysłowo-Handlowa wskazują też różne organizacje, z różnych rejonów kraju. Wiem o tym z moich spotkań. Wydaje mi się więc, że spotkanie Związku Banków Polskich z Zachodnią Izbą Przemysłowo-Handlową nie stanowi rozwiązania. Może nastąpiłoby wyjaśnienie pewnych kwestii, pewnych prawideł, zasad, okoliczności, ale nie zastąpiłoby to dyskusji, która toczy się w skali kraju.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#AdamSzejnfeld">Nie ulega wątpliwości, że banki są bardzo ważnym, żeby nie powiedzieć – fundamentalnym elementem systemu gospodarczego, nie tylko rynku finansowego, ale gospodarki jako takiej. Bank zawsze jest też, niestety, elementem kryzysu. Zwykle jako uczestnik występuje pod koniec końcu kryzysu. Mówię „zwykle”, bo ostatnimi czasy okazało się, że właśnie wystąpił na jego początku. Nie ma kryzysu bez udziału banku. Albo bank jest ofiarą kryzysu, albo – rzadziej – jest jego przyczyną, jak to było dwa lata temu. W każdym razie, nie ma kryzysu bez szkód w systemie bankowym, a to pociąga za sobą nie tylko straty w biznesie, a więc u przedsiębiorców, ale także po stronie państwa i zwykłych obywateli, głównie tych, którzy deponują swoje oszczędności w systemie bankowym. Sprawa jest więc ważna, ale też niezwykle delikatna. Trzeba to uwzględniać zawsze, a tym bardziej w sytuacji, którą mamy teraz. Jeszcze nie minęły skutki światowego kryzysu finansowego, nie znikły problemy finansowe krajów strefy euro, jest potrzeba zacieśniania rygoryzmów, związanych z działalnością instytucji finansowych, nie tylko banków. Każdy, nawet istotny, uzasadniony merytorycznie temat, musi być bardzo rozważnie traktowany.</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#AdamSzejnfeld">Kto jeszcze chciałby zabrać głos?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#KrzysztofPietraszkiewicz">Chciałem poinformować, że co kilka miesięcy organizujemy oficjalne spotkania – tzw. forum korporacyjne. Jest to spotkanie reprezentantów przedsiębiorców, m.in. Konfederacji Pracodawców Prywatnych „Lewiatan”, Konfederacji Pracodawców Polskich. Proponowałbym, aby ten tekst, przedstawiony przez Zachodnią Izbę Przemysłowo-Handlową, poddać dyskusji. W dyskusji tej mogliby wziąć udział członkowie państwa Komisji, gdyby zechcieli państwo uczestniczyć w tym spotkaniu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#AdamSzejnfeld">To już jest inna kwestia. Jako Komisja nie zajmujemy się zalecaniem bądź nie uczestnictwa w debatach. Prawie nie ma dnia, by w Polsce nie odbywała się ważna dyskusja na różne tematy istotne dla kraju. To zupełnie inna historia. Jeśli organizatorzy wyślą zaproszenie, to osoby zainteresowane rozważą, czy chcą wziąć udział w spotkaniu, czy też nie.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#AdamSzejnfeld">W tym wypadku mamy do czynienia z oficjalnym wystąpieniem do komisji sejmowej z określonym tematem, wskazaniem problemu. Nawet, jeśli na innych płaszczyznach czy forach tematy te są rozważane, nie zastępuje to pracy komisji. Jak rozumiem, Zachodnia Izba Przemysłowo-Handlowa jest zrzeszona w Krajowej Izbie Gospodarczej? Jak wiem, Krajowa Izba Gospodarcza i Związek Banków Polskich często komunikują się ze sobą i współpracują, ale to nie zastępuje naszej pracy. My musimy uczynić coś z wnioskiem, który do nas wpłynął. Pytam po raz wtóry, czy inni uczestnicy posiedzenia chcą zabrać głos w tej sprawie? Może ktoś z Ministerstwa Finansów?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#TeresaOlszówka">Dyskutujemy tu na bardzo ogólnym poziomie. Co do zamarkowanych konstruktywnych propozycji zgłoszonych przez Zachodnią Izbę Przemysłowo-Handlową – zamarkowanych, bo nie są to konkretne propozycje – mogę wyrazić w tej sprawie sąd ogólny. Wydaje mi się, że część proponowanych rozwiązań może być uregulowana na drodze sądowej, np. odnosi się to do kwestii traktowania wypowiedzenia umowy przez bank, gdy po wypowiedzeniu sytuacja okaże się taka, że nie zaistniały przesłanki do wypowiedzenia umowy kredytu. Rozumiem, że tego rodzaju regulacje, jak proponowane przez przedstawiciela Zachodniej Izby Przemysłowo-Handlowej, wkraczają w sferę stosunków o charakterze cywilistycznym, sądowym. Przesłanki wypowiedzenia umowy kredytu są wskazane w ustawie Prawo bankowe i „złamanie” tych przesłanek, określenie, czy do tego doszło, jest rolą sądu, jako ostatniej instancji, jeśli polubowne formy rozstrzygania sporu, o których wspominał pan prezes Pietraszkiewicz, by zawiodły. W mojej wstępnej ocenie, te propozycje stanowiłyby swego rodzaju nadregulację.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#TeresaOlszówka">Co do kwestii bankowych tytułów egzekucyjnych, to należy jednak wskazać, że Trybunał Konstytucyjny nie zakwestionował konstytucyjności tego instrumentu, co do zasady. Abstrahuję tu od szczegółowych analiz, które tu by „zahaczyły” o kwestie cywilistyczne, a więc o Kodeks postępowania cywilnego, a w tej kwestii istotny byłby głos Ministra Sprawiedliwości.</u>
          <u xml:id="u-10.2" who="#TeresaOlszówka">Mówiąc o instytucji bankowego tytułu egzekucyjnego nie mówiono do tej pory o tym, że istnienie tego instrumentu, w piśmie Zachodniej Izby Przemysłowo-Handlowej nazywanego przywilejem, trzeba jednak rozpatrywać w kontekście przewlekłości polskich postępowań sądowych i dochodzenia w tym trybie przez banki swoich należnych roszczeń od dłużników. Na pewno ocena tego instrumentu nie jest bez znaczenia właśnie w kontekście owej przewlekłości postępowań sądowych.</u>
          <u xml:id="u-10.3" who="#TeresaOlszówka">Odnosząc się bardziej szczegółowo do przytoczonych przez pana mecenasa Korpalskiego regulacji Kodeksu cywilnego dotyczących ubezpieczeń i do rozciągnięcia tych przepisów na inne niż konsumenci kategorie podmiotów współpracujących z bankami, chciałam zwrócić uwagę na to, że ta regulacja, szczególna – notabene nie art. 804, ale 805 par. 4, dotyczy sytuacji, w której nie zostały indywidualnie uzgodnione postanowienia umowne, sprzeczne z dobrymi obyczajami, pogarszające sytuację partnera, czyli w tym konkretnym przypadku – firmy ubezpieczeniowej. Rozciąganie działania tej regulacji na zasadzie analogii na propozycje, które zgłasza pan mecenas, jest niekoniecznie adekwatne, ponieważ inne są zakresy regulacyjne proponowanych rozwiązań.</u>
          <u xml:id="u-10.4" who="#TeresaOlszówka">Chciałabym potwierdzić, że ustawa o kredycie konsumenckim i implementacja dyrektywy o kredycie konsumenckim w pełni realizują cele dyrektywy. Propozycja pana mecenasa rozszerzającego traktowania pozycji przedsiębiorcy wykracza poza regulację tej dyrektywy, która dotyczy ochrony podmiotów stricte konsumenckich, które dokonują stosunków prawnych w celach niezwiązanych z działalnością gospodarczą.</u>
          <u xml:id="u-10.5" who="#TeresaOlszówka">Jeśli chodzi o kwestię kosztów i opłat sądowych, to wkraczamy na grunt ustaw pozostających we właściwości Ministra Sprawiedliwości, nie chciałabym więc wypowiadać się w tym zakresie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#AdamSzejnfeld">Jeśli nie ma innych głosów, chciałbym zaproponować przyjęcie sugestii pana prezesa, tyle, że zmodyfikowanej. Jeśli pan prezes będzie uprzejmy wystosować do nas w imieniu Związku Banków Polskich pismo odnoszące się do przedstawionych tu uwag i propozycji, to po zapoznaniu się z tym stanowiskiem, członkowie Komisji podejmą decyzję, co dalej począć z wystąpieniem Zachodniej Izby Przemysłowo-Handlowej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#KrzysztofBorkowski">Niewątpliwie pan prezes Związku Banków Polskich ma rację, ale wsłuchując się w głosy przedsiębiorców, prowadzących działalność w całej Polsce, jednak przychylałbym się do racji przedstawianych przez przedsiębiorców. Każdy przedsiębiorca i ten większy i ten mniejszy, jest na słabszej pozycji w stosunku do banku, bo to bank jest lepiej przygotowany, zawsze sobie poradzi z kryzysem. To, że dziś depozytów jest mniej, nie wynika z tego, że klienci nie mają zaufania do banków. Dzieje się tak z bardzo prozaicznego powodu – te depozyty są słabo oprocentowane. Nikt nie będzie inwestował w depozyty, bo każdy poszukuje innego rozwiązania finansowego, by lokować swoje środki finansowe. Do tego trzeba dodać „podatek Belki”, który nie zachęca do takiego inwestowania. Ponieważ nie mamy jeszcze kompletnej wiedzy na ten temat, przychylałbym się do propozycji pana przewodniczącego, ale chciałbym ją nieco zmodyfikować. Proponowałbym, aby zaprosić także przedstawicieli innych przedsiębiorców, reprezentantów różnych izb gospodarczych, zebrać też informacje z Biura Analiz Sejmowych na temat tych problemów. Wówczas, byłoby łatwiej naszej komisji podjąć, taką a nie inną, decyzję.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#KrzysztofBorkowski">Jako argument przemawiający za moją propozycją pragnę przypomnieć wypowiedź pani radcy z Ministerstwa Finansów. Jak stwierdziła, procesy cywilne trwają długo, sądy nie są wydolne. Tylko jak w tym wszystkim ma odnaleźć się petent, czyli przedsiębiorca? On zawsze będzie słabszy niż bank. Niewielu jest takich przedsiębiorców, którzy posiadają wystarczający aparat prawny, by poradzić sobie wówczas, gdy bank wypowie im umowę kredytową. Czasem to wypowiedzenie jest zasadne, a czasem – nie. Jaka to szkodliwość społeczna, gdy dziesiątki lub setki ludzi tracą pracę, jakie koszty ponosi budżet państwa! Dlatego uważam, że powinna odbyć się dyskusja między bankami, Ministerstwem Finansów i Ministerstwem Gospodarki na temat tego, jak znaleźć się w tym wszystkim.</u>
          <u xml:id="u-12.2" who="#KrzysztofBorkowski">Minister Pracy przygotowała ustawy antykryzysowe, to był cały pakiet. Wszyscy pamiętali o tym, że gdy firma upada, to przedsiębiorca znajduje się w trudnej sytuacji. A przecież jest wiele przedsiębiorstw, które zatrudniają pracowników, i choć nie są w tak trudnej sytuacji, to brakuje im dosłownie „grosz”, by dalej inwestować i zatrudniać ludzi. I nigdzie, żaden bank im nie udzieli kredytu. Sprawdzałem to. Te ustawy tego nie obejmują. Partnerzy społeczni też nie rozumieją tej kwestii i tego problemu nie wpisali przy konsultacji, ani żadne ministerstwo, ani banki. Sądzę, że tę sprawę trzeba widzieć w szerokim kontekście, trzeba dostrzegać przedsiębiorstwo, obywatela, czynniki społeczne i miejsca pracy przynoszące podatki. Jeśli tak będziemy na to patrzeć, to jest szansa, że nasza gospodarka i wzrost gospodarczy się utrzyma. Jeśli banki będą dbać tylko o własny interes, to nie widzę tu szansy rozwojowej. Może bankom będzie się dziać nieźle, ale liczba przedsiębiorstw będzie malała i bezrobocie będzie coraz większe.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#AdamSzejnfeld">Trzeba pamiętać, że system pozyskiwania środków zewnętrznych na działalność gospodarczą nie ogranicza się tylko do sektora bankowego i do banków. Na rynku finansowym jest więcej podmiotów świadczących usługi kredytowe, pożyczkowe. To tak, na marginesie.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#AdamSzejnfeld">Oczywiście, uwagi pana posła są słuszne i konstruktywne. Rozumiem, że był to bardziej apel, by reprezentanci organizacji gospodarczych uczestniczyli w posiedzeniach Komisji, niż byśmy mieli ich wzywać. Po pierwsze dlatego, bo 99%, jeśli nie wszystkie, tematy posiedzeń, to takie, które są przedmiotem zainteresowań partnerów społecznych, w tym organizacji gospodarczych. One są powiadamiane o naszych posiedzeniach i powinne brać w nich udział, jeśli uważają daną sprawę za ważną. Trudno więc mój wniosek rozszerzać. Myślę, że właśnie zapoznanie się z odpowiedzią Związku Banków Polskich, z ustosunkowaniem się do postulatów Izby, da nam podstawę do tego, by podjąć decyzję, co robić dalej. Jeśli nie zobaczę sprzeciwu uznam, że wniosek został przyjęty. Sprzeciwu nie widzę. Poprosimy więc Związek Banków Polskich o pisemne ustosunkowanie się do propozycji Zachodniej Izby Przemysłowo-Handlowej. Po otrzymaniu odpowiedzi, Komisja rozpatrzy te kwestie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#KrzysztofPietraszkiewicz">Część propozycji dotyczy opłat sądowych. Nie chcielibyśmy wypowiadać się za Ministra Sprawiedliwości.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#AdamSzejnfeld">Panie prezesie, to są propozycje, które odnoszą się w różnych aspektach do relacji bank – przedsiębiorca. My pytamy – co na to banki? Jeśli będziemy decydować i uznamy, że sprawa opłat sądowych jest niewłaściwie ustalona, to chcąc podjąć inicjatywę, zwrócimy się do Ministra Finansów. Dziś nie podejmujemy żadnej inicjatywy. Nasze dzisiejsze posiedzenie jest posiedzeniem przedinicjatywnym. Do Komisji wpłynęło kilka tysięcy różnych wniosków, poruszających tysiące problemów. I tu jest jeden z nich. Procedura polega na tym, że omawiamy wnioski, które uważamy, za ważne, mające charakter powszechny a nie indywidualny. Gdy na posiedzeniu dochodzimy do wniosku, że problem nie jest wart podjęcia inicjatywy legislacyjnej, to na tym kwestię zamykamy, albo uznajemy się za podmiot niewłaściwy do podjęcia danego tematu i też sprawę zamykamy. Jeśli jest inaczej – poddajemy problem pogłębionej analizie.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#AdamSzejnfeld">Tu dzisiaj była tylko dyskusja, nie było żadnej analizy. Gdy otrzymamy od państwa odpowiedź, to albo uznamy, że sprawy nie ma i nie będziemy tematu kontynuować, albo uznamy, że sprawa jest i po dyskusji skierujemy temat do Biura Analiz Sejmowych czy do ekspertów zewnętrznych. Stanie się tak tylko wówczas, gdy pomysł na przedmiot dyskusji przerodzi się w przedmiot postępowania legislacyjnego, czyli w projekt czy projekty. Wtedy rozmawiamy z poszczególnymi właściwymi ministrami, np. z Ministerstwem Finansów – gdy chodzi o bankowe tytuły egzekucyjne lub regulaminy, lub z Ministrem Sprawiedliwości, gdy chodzi o opłaty sądowe. Ale teraz to nie jest ten etap.</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#AdamSzejnfeld">Wyczerpaliśmy porządek dzienny dzisiejszych obrad – zamykam posiedzenie Komisji.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>