text_structure.xml 88.2 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432 433 434 435 436
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#JanuszPalikot">Otwieram kolejne posiedzenie Komisji „Przyjazne Państwo”. Będzie ono poświęcone dyskusji i ocenie propozycji zgłoszonych przez obywateli, co jest objawem bezpośredniej formy demokracji. To jeden z niewielu w polskim parlamentaryzmie przypadków, że obywatele zgłaszający się na zarejestrowaną przez „Gazetę Wyborczą” stronę internetową pn. „Buble prawne” złożą swoje propozycje zmian, mają możliwość bezpośredniego wpływania na władzę ustawodawczą, przynajmniej o tyle, że propozycje ich są rozpatrywane i oceniane, a te, które będą miały sens merytoryczny i społeczny, wejdą w życie, w co wierzę głęboko.</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#JanuszPalikot">Niniejsze posiedzenie zawiera jeden punkt – prezentację owych propozycji obywatelskich, zgłoszonych na stronie poświęconej bublom prawnym. Bardzo proszę przedstawiciela „Gazety Wyborczej”, autora przedsięwzięcia, o zaprezentowanie tych propozycji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#PiotrMiączyński">Wraz z Leszkiem Kostrzewskim, również dziennikarzem „Gazety”, zdecydowaliśmy się rozpocząć akcję, o której mówił pan poseł, po mojej rozmowie z grupą Polaków mieszkających w Wielkiej Brytanii. Kiedy przed kilku miesiącami spytałem ich, czy wrócą do Polski, odpowiedzieli, że nie wrócą, ponieważ tam żyje się im łatwiej, m.in. dlatego, że znacznie łatwiejsze jest otoczenie prawne, w którym się poruszają. Taki sam wniosek płynie z naszej akcji, którą przed miesiącem uruchomiliśmy wraz z Ministerstwem Gospodarki. Uruchomiliśmy mianowicie stronę internetową, na której obywatele mogą zgłaszać, jakie przepisy utrudniają im funkcjonowanie. A jest ich wiele; przez kilka tygodni otrzymaliśmy około tysiąca propozycji zmian przepisów prawnych, które obywatelom wydają się bublami, a z których część rzeczywiście uznać należy za buble.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#PiotrMiączyński">Pierwszą partię propozycji – w liczbie dwudziestu pięciu – którą dziś zaprezentujemy, przygotowaliśmy, korzystając z opinii Krajowej Izby Gospodarczej. Prosiłbym o udzielenie głosu jej przedstawicielowi, który zreferowałby te propozycje.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#MarekWikiński">Przepraszam, ale Krajową Izbę Gospodarczą z jej władzami gościliśmy wczoraj. Przejrzałem materiał przygotowany na dzisiejsze posiedzenie i stwierdzam, że zamieszczone w nim propozycje zmian były już prezentowane. Mam również materiał KIG i łatwo to sprawdzić. Szanujmy swój czas. Jeśli będziemy kilkakrotnie zastanawiać się na tymi samymi postulatami, niewiele uda nam się osiągnąć.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#JanuszPalikot">Rozumiem sytuację w ten sposób, że mamy obecnie do czynienia z propozycjami obywateli, którzy wpisali się na stronę „Buble prawne”, zorganizowaną przez „Gazetę Wyborczą”, a ekspert Krajowej Izby Gospodarczej pełni tylko funkcję referenta. Nie mamy do czynienia z propozycjami Izby, których wysłuchaliśmy w dniu wczorajszym podczas dwugodzinnego spotkania z przedstawicielami tej instytucji. Jeśli nawet niektóre z propozycji powtarzają się, to moim zdaniem zyskują w ten sposób dodatkowy mandat społeczny. Zawsze zresztą jest tak, że część propozycji pokrywa się, ale przecież w efekcie rozwiązania będą cenne dla życia gospodarczego. Szanując więc opinię przedmówcy, proszę jednak o zaprezentowanie propozycji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#PiotrJaworski">Dla wyjaśnienia sytuacji warto chyba zaznaczyć, że pokrywają się dwie czy trzy propozycje na dwadzieścia pięć. Krajowa Izba Gospodarcza skupia przedsiębiorców, trudno więc, by ich bolączki, czy to zgłoszone za pośrednictwem Izby, czy to strony internetowej, nie pokrywały się. Zaskoczenie moje jest tym większe, że akcja, o której mowa, ma już swoją historię. Zapoczątkowana została bowiem przez „Gazetę Wyborczą”, przy współudziale Krajowej Izby Gospodarczej, ponad rok temu. Na forum Komisji Rozwoju Przedsiębiorczości przedstawiliśmy podczas dwóch posiedzeń dwadzieścia postulatów, z których część znalazła się wśród dziś prezentowanych dwudziestu pięciu, ponieważ w ramach prowadzonej akcji zostały one jako bardzo istotne ponownie zgłoszone przez przedsiębiorców. Wówczas to do siedemnastu ze zgłoszonych dwudziestu propozycji odniosło się pozytywnie Ministerstwo Gospodarki w swoim stanowisku, którego tekstem dysponujemy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#JanuszPalikot">Mam prośbę o to, by po przejściu do referowania propozycji tylko wymienił pan te, które zostały już wcześniej zgłoszone, omówił zaś nowo prezentowane; pozwoli nam to na uniknięcie powtórzeń.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#PiotrJaworski">Dwadzieścia pięć przepisów będących w naszej ocenie bublami pozwoliłem sobie podzielić na dwie grupy – piętnaście to buble podatkowe i parapodatkowe, a dziesięć ma charakter raczej administracyjny.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#PiotrJaworski">Przedstawiając poszczególne pozycje, będę je podawał z reguły w brzmieniu zgłoszonym przez ich autorów.</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#PiotrJaworski">Pierwsza sprawa dotyczy odliczania podatku VAT od zakupu i sprzedaży samochodu. Fiskus pobiera dwa razy podatek od tego samego towaru, w tym przypadku – samochodu. Kupując samochód, przedsiębiorca może odliczyć od podatku VAT 50 proc., nie więcej jednak niż 6 tys., który to przepis również jest bublem prawnym, ale nie w tym w tej chwili rzecz. Otóż bowiem jeśli sprzedaje on używany pojazd, musi odprowadzić 100 proc. VAT, czyli bywa, że przy sprzedaży w miarę nowego samochodu – nie starszego niż pół roku – jest to więcej, niż sobie wcześniej potrącił. Występuje więc w przypadku przedsiębiorców poważna niesprawiedliwość.</u>
          <u xml:id="u-7.3" who="#PiotrJaworski">Nie wiem, czy po przedstawieniu przeze mnie każdej kolejnej kwestii będą chcieli państwo zabierać w danej sprawie głos, czy też najpierw mam zreferować je wszystkie i dyskutować będziemy po zakończeniu prezentacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#JanuszPalikot">Proponuję, by najpierw przedstawił pan poszczególne kwestie, a następnie poproszę ekspertów o ustosunkowanie się do propozycji i ich przeanalizowanie. Oczywiście, gdyby wystąpiła konieczność dodatkowych wyjaśnień przy którejś z omawianych spraw, zwrócimy się o nie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#PiotrJaworski">Sprawę drugą zatytułowaliśmy „Jak &gt;&gt;skarbówka&lt;&lt; euro na złotówki przelicza”. Dla wyceny transakcji w ramach wewnątrzwspólnotowego obrotu oczywiste jest przeliczanie wartości w euro na złote. Dla podatku dochodowego należy zastosować kurs z dnia poprzedzającego. W podatku VAT zaś stosuje się dla tej samej transakcji kurs z dnia dostawy. Mamy więc w dwóch sferach prawa podatkowego – w podatku VAT i w podatku dochodowym – rozbieżności co do przeliczania euro na złotówki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#JanuszPalikot">Tę sprawę zatwierdziliśmy już dziś jako propozycję, którą będziemy proponowali parlamentowi do zmiany. Czekamy teraz na opinie legislatorów. Jest to uwaga niewątpliwie słuszna; obywatele mają rację, napływały do nas w tej kwestii sygnały również z innych środowisk. Istotnie, rozbieżność kursów stanowi dla firm niebłahy problem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#PiotrJaworski">Dyskusyjne może być tylko to, jaki kurs należy przyjąć – czy z dnia poprzedzającego, czy bieżący.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#JanuszPalikot">Rozsądek podpowiada, że powinien w grę wchodzić kurs z dnia poprzedzającego, gdyż nie może być tak, aby kurs stanowił element jakichś spekulacji. Można ewentualnie wycofać fakturę, czy podjąć inne kroki, jeśli się uzna, że przyniesie to straty, ale przy kursie z dnia poprzedzającego mamy stabilną sytuację.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#PiotrJaworski">Sprawa kolejna wiąże się z podatkiem dochodowym od osób fizycznych. W deklaracji PIT-40 – roczne obliczenie podatku – którą wypełnia pracodawca za pracownika, nie ma możliwości zapisania dyspozycji przekazania 1 proc. podatku na rzecz organizacji pożytku publicznego. Są notabene postulaty, aby można było odprowadzać 2 proc. Osoby, które zgłosiły tę sprawę na stronie internetowej, uważają, że mamy tu do czynienia z bardzo poważnym problemem, gdyż pochodząca z tego tytułu kwota stanowi dochód wielu organizacji pożytku publicznego. W sytuacji, gdy pracownicy rozliczają się za pośrednictwem pracodawcy – co jest zjawiskiem powszechnym – brak możliwości dokonania tego wpisu. Z naszego punktu widzenia jest to bubel ewidentny, bardzo łatwy jednakże do usunięcia, tym bardziej że nie wydaje się, by zmiana w tym zakresie mogła wywołać jakieś problemy pod względem interesu i obowiązku pracodawcy; nie sądzę też, by wiązały się z tym znaczne koszty.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#PiotrJaworski">Dość dyskusyjną sprawą, zgłaszaną wszakże gremialnie przez czytelników „Gazety Wyborczej”, jest sprawa podpisu kwalifikowanego. Jak wiadomo, rozliczanie z fiskusem przez Internet wymaga kwalifikowanego podpisu cyfrowego. Za czytnik płaci się 400 zł jednorazowo i dodatkowo co roku ok. 200 zł za odnowienie samego podpisu. W opinii osób zgłaszających ten przepis jako bubel wydaje się możliwe znalezienie podobnego sposobu uwierzytelniania jak w bankach – np. jednorazowy numer wysłany listem poleconym czy hasło wysłane SMS-em. W grę może również wchodzić inny sposób stosowany w systemie prawa bankowego, sposób powszechny. Jeśli można w taki sposób dokonać przelewu na dowolną kwotę, to dlaczego i w omawianym przypadku nie opracować podobnych rozwiązań, o wiele prostszych i tańszych, przyjaznych nie tylko dla przedsiębiorców, ale wszystkich obywateli?</u>
          <u xml:id="u-13.2" who="#PiotrJaworski">Obecne rozwiązanie w zasadzie nie funkcjonuje, a jeśli nawet funkcjonuje, to tylko w dużych firmach, które mogą sobie na to pozwolić.</u>
          <u xml:id="u-13.3" who="#PiotrJaworski">Kwestia następna ma charakter, który nazwałbym edukacyjnym, a zatytułowaliśmy ją „Urodziłaś? To płać składki ZUS”. Chodzi o to, że jeśli kobieta prowadząca jednoosobową działalność gospodarczą urodzi dziecko, musi nadal samodzielnie płacić ZUS. Ubezpieczenie chorobowe jest bowiem obecnie ubezpieczeniem dobrowolnym przy prowadzeniu działalności gospodarczej, i kobiety, które nie mają tego ubezpieczenia, korzystając z urlopu macierzyńskiego, nadal muszą płacić składki ZUS.</u>
          <u xml:id="u-13.4" who="#PiotrJaworski">Jak wspomniałem, kwestia ta ma charakter raczej edukacyjny niż prawny, gdyż część kobiet nie zdaje sobie sprawy, że gdy nie płacą dobrowolnej składki, muszą opłacać ZUS także wówczas, gdy kobietom pracującym na etacie płaci ZUS. W efekcie powstaje swoista nierówność między sytuacją osoby zatrudnionej na podstawie umowy o pracę a sytuacją osoby, która prowadzi jednoosobową firmę i jest kobietą. Czy ta ostatnia w rzeczywistości pobiera zasiłek macierzyński?</u>
          <u xml:id="u-13.5" who="#PiotrJaworski">Sprawa kolejna wiąże się z tym, że emeryt dorabiający sobie musi płacić składkę rentową, mimo że przecież nigdy już z niej nie skorzysta. Już sam ten fakt pozwala uznać obowiązujące rozwiązanie za bubel prawny. Jakie bowiem można znaleźć uzasadnienie dla konieczności płacenia składki rentowej przez emeryta? Dlaczego osoby mające ustalone prawo do emerytury bądź nawet renty podlegają w myśl przepisów prawa obowiązkowi ubezpieczenia społecznego w pełnym zakresie? Obowiązkowi temu podlegają również osoby, które są na emeryturze lub rencie w przypadku zawarcia umowy zlecenia.</u>
          <u xml:id="u-13.6" who="#PiotrJaworski">Trudno znaleźć podobne zapisy w regulacjach prawnych innych krajów Unii Europejskiej w odniesieniu do emerytów, którzy ukończyli 65 lat i chcą wykonywać działalność gospodarczą czy nawet zatrudnić się na zasadzie umowy o pracę. Rozwiązanie przyjęte u nas – konieczność opłacania składek rentowych, jak też innych składek wynikających z wymogów zusowskich – jest zupełnie kuriozalne, zwłaszcza zaś w przypadku umowy zlecenia. Kiedyś emeryci nie mieli obowiązku płacenia składek zusowskich, teraz natomiast istnieje możliwość niepłacenia ich tylko przez stulatków.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#JanuszPalikot">Jak pan wie, omawiane rozwiązanie to kwestia polityki zatrudnieniowej państwa. Na początku lat dziewięćdziesiątych przyjęto taki kierunek, by zniechęcić emerytów do wchodzenia na rynek pracy, ponieważ panowało ogromne bezrobocie. Teraz sytuacja się zmienia i w niektórych zawodach zaczyna nawet brakować chętnych do pracy. Być może więc należałoby wprowadzić zmiany w postulowanym kierunku, choć moim zdaniem nie w przypadku wszystkich zawodów, niemniej z pewnością w przypadku tych, w których brakuje pracowników. Warto byłoby bowiem w niektórych przypadkach na powrót zachęcić do wejścia na rynek pracy za pomocą wprowadzenia stosownych rozwiązań.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#PiotrJaworski">Jeszcze jeden bardzo istotny moim zdaniem argument przemawia za wprowadzeniem zmian w omawianej kwestii. Ten mianowicie, że mamy obecnie najniższy w Europie odsetek osób w przedziale wieku 15 – 65 lat czynnych zawodowo. Jest to bodajże tylko 52 proc. osób, co oznacza, że pracuje jedynie 52 proc. osób, które mogłyby być czynne zawodowo, przy czym w głównej mierze chodzi o rencistów i osoby korzystające z wcześniejszych emerytur. O ile rzeczywiście na początku lat dziewięćdziesiątych sytuacja mogła uzasadniać omawiane przepisy, o tyle dziś, w świetle potrzeby uaktywnienia zawodowego części tych ludzi, nie mają one żadnego racjonalnego uzasadnienia.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#PiotrJaworski">Sprawie kolejnej nadaliśmy tytuł „Na wcześniejszą emeryturę tylko na etacie”. Ma ona swój początek w latach wcześniejszych niż dziewięćdziesiąte – jak było w poprzednim punkcie – i dotyczy prawa do wcześniejszej emerytury, tzn. przyznanej przed osiągnięciem podstawowego wieku emerytalnego, co stanowi szczególne uprawnienie przysługujące ubezpieczonym spełniającym określone warunki. Co do zasady, przepis dotyczy głównie osób urodzonych przed 1 stycznia 1949 roku, lecz pracujących na etacie. Osoby bowiem prowadzące działalność gospodarczą, w tym osoby samozatrudnione, nie mają takich praw, nawet jeśli pracują w zawodzie znajdującym się na liście zawodów uprawniających do wcześniejszej emerytury. Występuje więc w tym względzie nierówność podmiotów, wynikająca z okresu wcześniejszego, w którym zatrudnienie na zasadzie umowy o pracę było znacznie bardziej uprzywilejowane niż prowadzenie działalności gospodarczej o charakterze nawet jednoosobowym.</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#PiotrJaworski">Zdaję sobie sprawę, że wyjście z opisanej sytuacji jest bardzo trudne, gdyż mamy system prawny taki, że tylko do końca 2007 roku ma obowiązywać możliwość skorzystania z wcześniejszych emerytur, ale patrząc pod kątem korzystania z emerytur pomostowych, należałby się nad tym zastanowić i doprowadzić do zmiany sytuacji, gdyż przepisy różnicujące pracowników w opisanym względzie to niewątpliwie bubel prawny, prowadzący do nierówności podmiotów, a więc i nierówności obywateli wobec prawa.</u>
          <u xml:id="u-15.3" who="#PiotrJaworski">Kolejna sprawa, która szczególnie kwalifikuje się do objęcia zainteresowaniem Komisji „Przyjazne Państwo”, otrzymała od nas tytuł „Od alimentów podatki płaci się dwa razy”. Alimenty zasądzone bowiem na rzecz współmałżonka lub byłego małżonka podlegają ponownemu opodatkowaniu podatkiem dochodowym, mimo że na ogół pochodzą ze środków już raz opodatkowanych tym podatkiem. Sytuacja ta dotyczy co prawda alimentów powyżej 700 zł zasądzonych przez sąd, ale w wielu przypadkach wynoszą one zdecydowanie więcej niż 700 zł, czasami ustalane w formie ugody. Kompletnie nie znajduje uzasadnienia fakt, że dochód raz już opodatkowany podlega opodatkowaniu powtórnemu. Myślę, że w opisywanym przypadku w grę wchodzi jakieś przeoczenie, zwłaszcza że 700 zł to kwota, którą nie zawsze można uznać za wystarczającą.</u>
          <u xml:id="u-15.4" who="#PiotrJaworski">Kwestia następna łączy się z nienależnym VAT za koszty wysyłki. Przytoczę to zgłoszenie na stronę internetową w takiej postaci, w jakiej zostało tam zamieszczone. Oto jego treść: „Urząd skarbowy nie uznaje, że przesyłka może mieć zerową stawkę VAT i kasuje stawkę 22 proc.”. – Chodzi nie tyle o zerową stawkę VAT, ile o to, że usługi pocztowe są z tego podatku w ogóle zwolnione. – „Prowadzimy sklep internetowy i znaczna część przesyłek jest realizowana za pomocą Poczty Polskiej. Nie prowadzimy sprzedaży detalicznej i całość wpłat wpływa na nasze kontro bankowe. Usługi poczty są objęte zerową stawką VAT, więc logiczne jest, że w przypadku, gdy otrzymujemy wpłatę na konto, suma składowa zamówienia składa się z: ceny towaru plus VAT przesyłki – 0 proc. Niestety, urząd skarbowy nie uznaje przy takim rozliczeniu, że przesyłka może mieć zerową stawkę VAT i kasuje nas stawką 22 proc., łącznie za towar i koszty wysyłki”.</u>
          <u xml:id="u-15.5" who="#PiotrJaworski">W mojej ocenie jest to kwestia nie tyle bubla prawnego, ile stosunku urzędów skarbowych do opisanej sprawy. Być może powinno się wystosować dezyderat do Ministra Finansów, który wydałby odpowiednią interpretację, w efekcie czego zmieniłaby się dotychczasowa praktyka, nie mająca żadnego racjonalnego uzasadnienia. Dlaczego bowiem w sytuacji, gdy mamy do czynienia z refakturowaniem kosztów zwolnionych wcześniej z podatku VAT, nagle te same koszty obłożone są 22-procentowym podatkiem?</u>
          <u xml:id="u-15.6" who="#PiotrJaworski">Następna sprawa znajdowała się już wśród bubli prawnych przedstawianych na forum Komisji Rozwoju Przedsiębiorczości i została zaakceptowana przez Ministerstwo Gospodarki, a zatytułowaliśmy ją „Kasy w Internecie, czyli prawo nie nadąża za technologią”. Zwolnienia z posiadania kas fiskalnych dla prowadzących sprzedaż wysyłkową sformułowane są na dobrą sprawę tak, żeby zwolnień tych nie udzielić. Aby skorzystać ze zwolnienia, wolno przyjmować wyłącznie wpłaty za towar dokonywane za pośrednictwem poczty lub banku. Ze zwolnienia wykluczone są płatności przyjmowane kartami płatniczymi, a więc płatności, które są przecież w bardzo dobry sposób udokumentowane oraz bardzo powszechne w sklepach internetowych; większość zakupów dokonywanych w Internecie odbywa się na podstawie płatności właśnie kartą. To ewidentne zaniedbanie technologiczne, które powinno zostać jak najszybciej usunięte, tym bardziej że jest to postulat zgłaszany od jakiegoś już czasu i nie napotykający na żaden opór ze strony choćby Ministerstwa Gospodarki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#JanuszPalikot">Przypomnę, że była już na ten temat dyskusja, skupiona wokół konkurencyjności kanałów dystrybucji i wynikało z niej, że gdyby spełnić postulat, uprzywilejowany by został w ten sposób elektroniczny kanał dystrybucji w stosunku do kanałów tradycyjnych. Nie ukrywam, że rozwiązanie takie i mnie jest bliskie, rozumiem też wszakże, że dopóki istotna część handlu odbywa się w tradycyjnej formie, to ów rodzaj uprzywilejowania tego typu sprzedaży jest być może zagadnieniem dla Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta. Proponowałbym jednak, abyśmy tego w tej chwili nie rozstrzygali; będziemy zbierać opinie na ten temat.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#PiotrJaworski">Sądzę, że w omawianej kwestii problem polega głównie na obowiązku ewidencjonowania, a w przypadku kart kredytowych to obowiązek bardzo restrykcyjny, a więc ewidencja jest rygorystyczna. W moim zatem przekonaniu nie powinno być tu żadnych wątpliwości.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#PiotrJaworski">Dwunasta sprawa otrzymała od nas tytuł „Fiskus odda VAT firmie, której nie ma”. Przeczytam zgłoszenie zamieszczone na stronie internetowej. Oto jego treść: „Jeden z czytelników &gt;&gt;Gazety Wyborczej&lt;&lt; przez rok prowadził razem z kolegą niewielką spółkę cywilną zajmującą się sprzedażą aparatów fotograficznych dla firm. Z różnych przyczyn musiał ją zamknąć. Przysługiwał mu jednak zwrot VAT w wysokości tysiąca złotych. Po złożeniu odpowiednich dokumentów do &gt;&gt;skarbówki&lt;&lt; otrzymał telefon od urzędniczki, która starała się mu wytłumaczyć, że nic z tego nie będzie i żeby sobie i jej zaoszczędził czasu, bo w żaden sposób tych pieniędzy nie odzyska”. Urząd skarbowy nie ma formalnie możliwości zwrotu nadpłaconego podatku VAT w sytuacji, kiedy rozwiązujemy spółkę, gdyż procedura zwrotu trwa od miesiąca do trzech miesięcy, a wówczas podmiot już nie istnieje</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#JanuszPalikot">Ta sprawa również była na jakimś spotkaniu omawiana. W tym przypadku powstaje pytanie, komu VAT jest zwracany. Jeśli bowiem spółka jest jeszcze w tzw. masie upadłościowej czy w procesie likwidacji, tzn. dopóki nie nastąpiło ostateczne jej zlikwidowanie, kwestia nowelizacji jest jasna. Jeśli jednak nastąpi ostateczne zlikwidowanie spółki, kto miałby otrzymać zwrot VAT? Spółka może mieć przecież wielu wspólników, pojawić się mogą dziesiątki komplikacji. Sądzę zatem, że jedyne, o czym można by pomyśleć, to podjęcie ustaleń odnoszących się do sytuacji, w której nie doszło jeszcze do ostatecznej likwidacji spółki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#PiotrJaworski">Chodzi o spółkę cywilną, prowadzoną przez osoby fizyczne, a więc nie ma całego tego procesu likwidacji. Nie w procesie tym zatem rzecz, ale w brzmieniu art. 87 ust. 2 ustawy o podatku od towarów i usług, zgodnie z którym zwrot różnicy podatku następuje na rachunek bankowy podatnika. W sytuacji likwidacji spółki rachunek bankowy, jak i osoba prawna przestaje istnieć.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#JanuszPalikot">W przypadku likwidacji spółki następuje i likwidacja rachunku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#PiotrJaworski">Komplikacje istotnie mogą powstawać w przypadku spółek kapitałowych, ale jeśli chodzi o spółki cywilne, czyli osoby fizyczne prowadzące działalność gospodarczą, nie ma takiego zagrożenia. Jeden przepis, który można uznać za bubel, czyli brzmienie art. 87 ust. 2, można łatwo zmienić.</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#PiotrJaworski">Kolejny punkt dotyczy wielokrotnej opłaty skarbowej. W roku 2006 uznawano uiszczenie jednej opłaty w przypadku, gdy adwokaci lub radcowie złożyli kilka pełnomocnictw na jednym dokumencie. Pozwalało to zmniejszyć koszty obsługi prawnej. Obecnie zaś możliwości takiej nie ma. Nowe przepisy stanowią bowiem, że od każdego pełnomocnictwa należy uiścić opłatę skarbową. Wzrosła też stawka opłaty z 15 do 17 złotych. W sytuacji, gdy pełnomocnik złoży pozew w sądzie i jest np. czterech pozwanych, to – zgodnie z wykładnią językową przepisu o opłacie skarbowej – składa pięć dokumentów: po jednym dla każdego pozwanego oraz dla sądu.</u>
          <u xml:id="u-21.2" who="#PiotrJaworski">Z finansowego punktu widzenia nie jest to może nadzwyczaj poważny problem, niemniej i w tym wypadku mamy do czynienia z bublem prawnym, zgłoszonym przez czytelników.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#JanuszPalikot">Na wczorajszym czy też przedwczorajszym naszym spotkaniu jeden z adwokatów mówił, że ma to związek z głębszą filozofią prawa. Czy jesteśmy za opodatkowaniem czynności, czy też za opodatkowaniem dokumentów? Jakiś czas temu zdecydowano się na zmianę tej filozofii, co polegało na odejściu od pierwotnego sposobu myślenia i założeniu, że każda czynność objęta jest opłatą. Rzecz nie jest zresztą prosta, co potwierdzają przedstawiciele części środowisk, gdyż dążąc do zmiany omawianego przepisu, godzilibyśmy w nową filozofię opłat skarbowych. Nasze rozważania na ten temat stanęły na tym, że poprosiliśmy przedstawiciela Stowarzyszenia Adwokatów o głębszą opinię. Niemniej sprawa nie jest tak prosta, jak można by sądzić i wymaga pogłębionego zbadania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#PiotrJaworski">Jednak poprzedni przepis funkcjonował przez kilkanaście lat, nie stwarzając problemów, a teraz mamy do czynienia z pewnym utrudnieniem w dostępie do pomocy prawnej, gdyż w grę wchodzi dodatkowy, choć może i nie nazbyt wygórowany, koszt.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#PiotrJaworski">Jak państwo wspominali, następna sprawa była już prezentowana przez Krajową Izbę Gospodarczą, choć nie tylko Izba zwraca na nią uwagę, gdyż jest to jeden z bardzo istotnych problemów przedsiębiorców. Chodzi o zwrot VAT w ramach wewnątrzwspólnotowej dostawy towarów dla rozpoczynających działalność gospodarczą i o termin 180-dniowy. Myślę, że w niniejszej prezentacji mogę kwestię tę pominąć, jako że przedstawiona została wcześniej wśród 150 propozycji.</u>
          <u xml:id="u-23.2" who="#PiotrJaworski">Kolejna kwestia, zatytułowana „Koniec businesslunchów” również była już podnoszona, i to nawet niejednokrotnie; znalazła się też wśród bubli prawnych przedstawionych blisko rok temu na forum Komisji Rozwoju Przedsiębiorczości w wyniku pierwotnej akcji „gazety Wyborczej”. Nie wiem, czy omawiać ją więc w tej chwili, czy też nie, zwłaszcza że omawiana była również wczoraj przez przedstawicieli Krajowej Izby Gospodarczej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#JanuszPalikot">Podjęliśmy pracę nad tym punktem i chcemy doprowadzić do kategoryzacji wydatków na reprezentację, zależnie od tego, czemu one służą. Nie chodzi bowiem tylko o obiady, ale i o perfumy, alkohol, książki, całą listę innych rzeczy. Chcemy znaleźć rozwiązanie, na podstawie którego jasne by się stało, że pewnego typu wydatki do pewnej sumy są kosztami reprezentacji. Krajowa Izba Gospodarcza zgłosiła propozycję, by wrócić do starego zapisu, mówiącego o 0,25 proc. dochodów firmy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#PiotrJaworski">Jest to bardzo rozsądne rozwiązanie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#JanuszPalikot">Przygotowana zostanie stosowna propozycja, która być może na tym właśnie będzie polegać.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#PiotrJaworski">Na tym punkcie kończy się wykaz bubli, które sklasyfikowałem jako podatkowe i parapodatkowe. Czy przejść od razu do prezentowania grupy spraw zaliczonych do bubli administracyjnych i biurokratycznych, czy też chcieliby państwo omówić tę pierwszą grupę bubli?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#JanuszPalikot">Proszę o przedstawienie pozostałych spraw.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#PiotrJaworski">Grupę dziesięciu bubli administracyjnych i biurokratycznych otwiera sprawa, której nadaliśmy tytuł „Staż w aptece stażowi nierówny”. Oto fragment zgłoszenia wpisanego na stronę internetową: „Mam odrobiony obowiązkowy staż w aptece szpitalnej, po ukończeniu którego rozpoczęłam pracę w punkcie aptecznym. Okazuje się, że nigdy nie będę mogła być kierownikiem tej placówki”. Dlaczego? Dlatego, że w prawie farmaceutycznym figuruje zapis, który od kierownika punktu aptecznego wymaga co najmniej trzyletniego stażu w roli technika farmaceutycznego w aptece otwartej. Mimo więc, że w aptece szpitalnej świadczy się usługi te same co w aptece otwartej, osoba zatrudniona w aptece szpitalnej jest traktowana inaczej niż osoba zatrudniona w aptece otwartej. Z punktu widzenia dostępności do zawodu przepis, o którym mowa, jest oczywistym bublem prawnym, tym bardziej że zarówno jeden, jak i drugi punkt apteczny – mimo że ten pierwszy istotnie mieści się na terenie szpitala i w jakimś sensie jest punktem zamkniętym – mogą świadczyć dokładnie te same usługi, a ich pracownicy ponoszą dokładnie taką samą odpowiedzialność.</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#PiotrJaworski">Sprawę następną, dotyczącą raczej interpretacji przepisu niż samego jego brzmienia, choć jest ono dość niejasne, opatrzyliśmy tytułem „Trzeba badać, czy ciężarówka jest ciężarówką”. Na stronie internetowej zamieszczono zgłoszenie o następującej treści: „Spółka kupiła samochód ciężarowy ford transit skrzyniowy, używany przez polskiego podatnika. Po zakupie musiała po raz kolejny przeprowadzić dodatkowe badanie techniczne samochodu, aby urzędnik urzędu skarbowego miał pewność, że jest to samochód ciężarowy i aby podatnik mógł odpisać podatek VAT. Koszt – 50 zł oraz dwa dni biegania, jak też wyłączenie samochodu z pracy na pół dnia. Pierwsze badanie przeprowadził poprzedni właściciel samochodu, ale zaświadczenie trafiło do innego urzędu skarbowego. Teraz po sprzedaży nowy właściciel musi powtórzyć procedurę. Samochody tego typu – czyli o odrębnej powierzchni załadunkowej – powinny być z urzędu wykluczone z badania, gdyż ich charakterystyka wyklucza ponad wszelką wątpliwość użytkowanie prywatne czy osobowe”.</u>
          <u xml:id="u-29.2" who="#PiotrJaworski">Myślę, że wszelki komentarz w tej oczywistej sprawie byłby zbędny. Może warto sformułować w związku z nią dezyderat, może trzeba by pomyśleć o nowelizacji przepisu?</u>
          <u xml:id="u-29.3" who="#PiotrJaworski">Kolejnej sprawie nadaliśmy tytuł „Szachista musi mieć obowiązkowe badania sportowe”. Aby bowiem zapisać się do związku sportowego, należy uzyskać zaświadczenie od lekarza sportowego, niezależnie od tego, jaką dyscyplinę sportu się uprawia. Obowiązkowe badania wymagane są więc np. od szachistów, brydżystów czy modelarzy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#JanuszPalikot">Przepraszam, okazuje się, że w materiale dostarczonym członkom Komisji nie ma wzmianki o tej sprawie. Myślę, że otrzymamy uzupełniony tekst?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#PiotrJaworski">Państwo dostali zapewne materiał zaopiniowany przez okręgowe izby radców prawnych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#MichałStępniewski">Brakuje w tym tekście ekspertyz do trzech przedstawionych przez „Gazetę Wyborczą” bubli.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#PiotrJaworski">Nie był to materiał przedstawiony przez nas.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#JanuszPalikot">Myślę jednak, że przedstawi nam pan te pozycje brakujące w otrzymanym przez nas tekście.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#PiotrJaworski">Sprawy są proste, jak się państwo zaraz przekonają, choćby właśnie na przykładzie wspomnianych szachistów czy brydżystów. Jak powiedziałem, badania są obowiązkowe, a ponadto płatne.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#JanuszPalikot">Oczywiście, że nie ma to sensu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#PiotrJaworski">Powinna zostać opracowana lista dyscyplin sportu, w których obowiązek badań lekarskich byłby wyłączony.</u>
          <u xml:id="u-37.1" who="#PiotrJaworski">Sprawa następna otrzymała tytuł „Taniego oleju cudzoziemcowi nie sprzedaż”, a to z tego względu, że nie ma obecnie możliwości sprzedania obcokrajowcom – z pewnymi wyjątkami, o czym powiem za chwilę – zamieszkałym w Polsce oleju opałowego po tej samej cenie co Polakom. Rozporządzenie Ministra Finansów pozwalające skorzystać z obniżonej stawki akcyzy na olej opałowy wymaga od sprzedającego uzyskania od nabywcy oświadczenia o przeznaczeniu tego oleju na cele grzewcze. Oświadczenie musi zawierać numer NIP i PESEL nabywcy. Nie ma możliwości sprzedania obcokrajowcom zamieszkałym w Polsce oleju opałowego w tej samej cenie co Polakom, ponieważ nie mają tych numerów. Dlaczego wspomniałem o pewnych wyjątkach? Dlatego mianowicie, że obcokrajowiec mieszkający w naszym państwie może wystąpić o nadanie tych numerów.</u>
          <u xml:id="u-37.2" who="#PiotrJaworski">W naszej ocenie przepis jest ewidentnym bublem, ponieważ stanowi pewne ograniczenie w dostępie cudzoziemców do zakupu oleju opałowego, co jest tym trudniej zrozumiałe, że mamy przecież wspólny rynek Unii Europejskiej. A trudno przecież wymagać, by mieszkający w Polsce obcokrajowcy występowali o nadanie NIP i PESEL w związku z potrzebą zakupu oleju do celów grzewczych. Zakres obowiązków byłby tu niewspółmierny z uzyskanymi w związku z nimi możliwościami, czyli zakupem oleju. To wprost kuriozum, które powinno być jak najszybciej usunięte, zwłaszcza że w moim przekonaniu nie ma ono nic wspólnego z bezpieczeństwem obrotu na rynku. Olej można sprzedawać na podstawie spisania danych z dokumentu tożsamości kupującego, niezależnie od tego, jakiego rodzaju jest to dokument, a mieć go musi każdy zakupujący olej opałowy, także obcokrajowiec.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#MarekWikiński">Mam tylko jedno pytanie. Czy zna pan określenie „zakup na słupa”?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#PiotrJaworski">Znam. Zdaję sobie, oczywiście, sprawę, że przy różnicach stawek występujących między olejem opałowym a olejem klasycznym – dwieście kilkadziesiąt zł i tysiąc kilkadziesiąt zł – wspomniane przez pana posła zakupy następują. Opisana sytuacja nie ma jednakże nic z tym wspólnego. Można rzecz uregulować w inny sposób, w taki, by dokumentować zakup na podstawie oświadczenia, które wcale nie musi zawierać numeru NIP czy PESEL; można po prostu zamieścić w nim dane pochodzące z dokumentu danej osoby, w przypadku obcokrajowca – z dokumentu tożsamości wydanego w jego państwie.</u>
          <u xml:id="u-39.1" who="#PiotrJaworski">Na razie bowiem mamy, w moim przekonaniu, do czynienia z poważnym ograniczeniem możliwości nabycia towaru występującym na wewnątrzwspólnotowym rynku. Rozwiązanie to może więc zostać z łatwością zakwestionowane przez Komisję Europejską.</u>
          <u xml:id="u-39.2" who="#PiotrJaworski">Sprawa została zgłoszona kilkakrotnie na stronie internetowej, czuję się zatem zobowiązany do jej przedstawienia państwu posłom.</u>
          <u xml:id="u-39.3" who="#PiotrJaworski">Kwestia następna opatrzona została tytułem „Dentysta i weterynarz nie mogą się reklamować”. Przytoczę zgłoszenie nadesłane w związku z tą sprawą przez lekarza weterynarii. „Świętokrzyska Izba Weterynaryjna zabrania mi wywiesić szyld, że jestem czynny 24 godziny na dobę. Twierdzi, że jest to reklama, zakazana w naszym fachu. Skąd więc ludzie mają się dowiedzieć, że mogą do mnie w środku nocy przywieźć chorego psa czy kota?” Na podobny problem skarżyli się dzwoniący do „Gazety Wyborczej” dentyści. „Izba kazała mi zlikwidować tablicę z informacją: &gt;&gt;Tu przyjmuje dobry dentysta&lt;&lt; – opowiada jeden z lekarzy”</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#JanuszPalikot">Jak pan wie, problem polega na tym, jak sprecyzować w ustawie, co jest informacją, a co reklamą. Niestety, jak zawsze w podobnych przypadkach, istnieje kłopot z wyszczególnieniem wszystkich cech, elementów, które przesądzałyby o tym, że dany tekst to informacja, a inny – reklama.</u>
          <u xml:id="u-40.1" who="#JanuszPalikot">Zetknęliśmy się już z tym problemem przy dyskusji na temat zawodów prawniczych, adwokatów i radców prawnych. Radcowie podjęli decyzję o możliwości – nazwijmy to tak, choć nie rozstrzygam bynajmniej, co jest reklamą, a co informacją – reklamy. Jeśli zaś chodzi o adwokatów, rzecz wygląda nieco inaczej; adwokaci się nie reklamują.</u>
          <u xml:id="u-40.2" who="#JanuszPalikot">Wiem, że w którejś ustawie zapisano definicję informacji oraz definicję reklamy, w odniesieniu jednak do tego konkretnego wskazanego przed chwilą przypadku musielibyśmy się chyba skupić po prostu na likwidacji przepisu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#PiotrJaworski">O ile w przypadku zawodów prawniczych sprawa dopuszczalności reklamy ma wielkie znaczenie, przy czym można przytoczyć wiele argumentów przeciwko reklamowaniu, o tyle w odniesieniu do takich zawodów jak dentysta czy weterynarz podchodziłbym do tego inaczej. Mam wątpliwości, czy informacja o 24-godzinnym przyjmowaniu pacjentów istotnie jest reklamą.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#JanuszPalikot">Tu jeszcze inna sprawa wchodzi w grę, sprawa przynależności do samorządu. Jeśli lekarz stomatologii czy weterynarii obligatoryjnie zostaje członkiem samorządu zawodowego, rzeczywiście istnieje problem. Gdyby zaś nie było takiego wymogu, sprawa byłaby prostsza.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#MarekWikiński">Ale przecież członkowie samorządu mogą doprowadzić do zmiany swych władz i powołać na prezesa człowieka, który przychyli się do ich postulatów i spowoduje zmianę wewnętrznych przepisów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#PiotrJaworski">Myślę, że to przepisy prawa powinny regulować tę kwestię, stanowiąc chyba, że reklama w takim zawodzie jak weterynarz jest dopuszczalna. Nonsensem wydaje mi się zabranianie weterynarzowi informowania o jego działalności i reklamowania jej.</u>
          <u xml:id="u-44.1" who="#PiotrJaworski">Rozumiem powściągliwość w tym zakresie w przypadku zawodów prawniczych. Ale w przypadku weterynarzy…?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#JanuszPalikot">Podzielam pańskie spostrzeżenia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#PiotrJaworski">Sprawa następna – zgłaszana gremialnie przez czytelników oraz różne organizacje samorządu gospodarczego, przez pracodawców, jak również przez Krajową Izbę Gospodarczą – to kontrole na legitymację. Mimo że na mocy ustawy o swobodzie działalności gospodarczej kontrole takie zostały zlikwidowane, od 1 stycznia 2007 roku przywrócono je, w formie jeszcze bardziej restrykcyjnej niż ta, która obowiązywała przed rokiem 2005. Potrzeby likwidacji tego przepisu nie trzeba nawet uzasadniać.</u>
          <u xml:id="u-46.1" who="#PiotrJaworski">„Zbieranie jest droższe niż składka” – tak zatytułowaliśmy kwestię kolejną.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-47">
          <u xml:id="u-47.0" who="#JanuszPalikot">Rozważaliśmy już tę kwestię. Przyjęliśmy nawet rezolucję. „Lewiatan” bądź też BCC ma przygotować propozycję zapisu w tym zakresie. Chodzi o to, żeby przenieść to wszystko do innego funduszu, Funduszu Pracy, a następnie już ministerstwo dzieliłoby sobie zgromadzone pieniądze na dwa fundusze. Pracodawcy zaś uniknęliby podwójnego ewidencjonowania. Sprawa jest w toku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-48">
          <u xml:id="u-48.0" who="#PiotrJaworski">Przejdę zatem do następnej, czyli obowiązkowej przynależności czasami aż do trzech samorządów zawodowych jednocześnie. To również było już omawiane, dodam więc jedynie, że jesteśmy zwolennikami takiego rozwiązania, by obowiązkowa była przynależność tylko do jednego samorządu, i co bardzo istotne – bez podwyższania opłaty. To ważne zastrzeżenie, bo jeśli nie zostanie zapisane, może się zdarzyć, że przy przyjęciu postulatu o przynależności do jednego tylko samorządu okaże się, że opłata z tym związana jest trzykrotnie wyższa niż do tej pory, czyli że zainteresowani nie odczują żadnej różnicy.</u>
          <u xml:id="u-48.1" who="#PiotrJaworski">Kwestia kolejna dotyczy zgłaszania corocznie tych samych informacji w służbie zdrowia. Oto fragment zgłoszenia zamieszczonego na stronie internetowej: „Zgłaszanie do NFZ wielu informacji, często tych samych w każdym roku, setki ton papieru. Zgłaszamy tzw. harmonogramy pracy poradni, dodatkowo – lekarzy, pielęgniarek, co zajmuje kolejnych 30 – 40 stron, mimo że umowa opiewa na wiele lat (w naszym wypadku 3) i nic się w tym nie zmieniło, ale zgłosić trzeba”.</u>
          <u xml:id="u-48.2" who="#PiotrJaworski">Obowiązki sprawozdawcze zajmują bardzo wiele czasu. Sytuacja zaś, którą sygnalizujemy, dotyczy generalnie zgłaszania dokumentu, i w odniesieniu do niej bardzo pożądany byłby dezyderat i zajęcie się nią przez Ministerstwo Zdrowia ewentualnie przez NFZ. Jesteśmy zdania, że obowiązki z zakresu dokumentacji należy zredukować, gdyż po części są zupełnie zbędne.</u>
          <u xml:id="u-48.3" who="#PiotrJaworski">I już ostatni punkt, dwudziesty piąty, pt. „Za duża biurokracja w ZUS, zwolnienia lekarskie”. Jeden z czytelników „Gazety Wyborczej” napisał: „Choć przedsiębiorcy co miesiąc składają ZUS w formie elektronicznej deklaracje rozliczeniowe, to w wypadku zwolnienia lekarskiego pracowników muszą obowiązkowo wypełniać formularze papierowe Z-3, tj. zaświadczenie płatnika składek. Na druku podają dane o firmie, NIP, REGON, dane pracownika, informacje o wynagrodzeniu itd. Ta biurokracja jest zbędna, gdyż wszystkie informacje o wypłacanych wynagrodzeniach są zawarte w przesłanych elektronicznie deklaracjach”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-49">
          <u xml:id="u-49.0" who="#JanuszPalikot">To świetny wniosek, typowy dla naszej Komisji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-50">
          <u xml:id="u-50.0" who="#PiotrJaworski">Ta dokumentacja papierowa jest zupełnie zbędna, a więc można by doprowadzić do zdjęcia z przedsiębiorców obowiązku dublowania informacji na potrzeby ZUS.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-51">
          <u xml:id="u-51.0" who="#JanuszPalikot">ZUS przoduje w żądaniu powtarzanych po wielekroć informacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-52">
          <u xml:id="u-52.0" who="#PiotrJaworski">Bubli było znacznie więcej; zgłoszono ponad tysiąc propozycji zmiany przepisów, choć w istocie nie wszystkie podane przepisy należy zdyskwalifikować, zaliczając je do bubli. Niemniej ponad sto należy w moim przekonaniu uznać za buble, przy czym niektóre z nich to buble samorządu terytorialnego. Jak powiedziałem wcześniej, wybraliśmy dwadzieścia pięć spośród zgłoszonych spraw, tych, którymi według naszej oceny ma możliwość zająć się Komisja „Przyjazne Państwo”, postulując zmiany w przepisach bądź też wystosowanie dezyderatów w wypadku rozporządzeń, aktów o charakterze wewnętrznym.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-53">
          <u xml:id="u-53.0" who="#JanuszPalikot">Czy mógłbym liczyć na to, by zechcieli państwo przejrzeć wszystkie sto pięćdziesiąt punktów i wskazać, co jeszcze powinno wzbudzić zainteresowanie Komisji? Opierając się na tych wskazówkach, zorganizowalibyśmy kolejne posiedzenie, nie określając, czy zajmować się będziemy dwudziestoma sprawami, czy też będzie to spraw pięćset. Każda zmiana prowadząca do rozsądnego uproszczenia przepisów ma sens, gdyż oznacza zyskanie przez obywateli milionów roboczogodzin, trawionych w tej chwili na zbędą biurokrację.</u>
          <u xml:id="u-53.1" who="#JanuszPalikot">Mając to na względzie, nie bagatelizuję żadnego zgłoszenia. Jeśli nawet któreś ze spotkań mielibyśmy poświęcić na omówienie zmiany jednego tylko przepisu, a zmiana ta mogłaby spowodować zaoszczędzenie tysięcy czy milionów godzin w skali systemu pracy w różnych firmach, spotkanie to będzie miało sens.</u>
          <u xml:id="u-53.2" who="#JanuszPalikot">Dziękuję za prezentację i gotowość do wychwycenia kolejnych błędnych z naszego punktu widzenia przepisów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-54">
          <u xml:id="u-54.0" who="#MarekWikiński">Do naszych gości z „Gazety Wyborczej” mam pytanie. Zanim jednak je zadam, pragnę zacytować fragment materiału pn. „Buble w prawie polskim. Dwadzieścia przepisów do szybkiej poprawki”. W odniesieniu do punktu pn. „Podatki tylko przelewem” Ministerstwo Gospodarki uznało, że „w tym celu konieczne byłyby odpowiednie zmiany legislacyjne, których dokonać może Minister Finansów bądź Minister Sprawiedliwości”. W odniesieniu do punktu pn. „Fiskus odda VAT firmie, której nie ma” Ministerstwo Gospodarki uważa, że „stosownych zmian przepisów dokonać może Minister Finansów jako właściwy w sprawie podatków”. Zgodnie ze stanowiskiem Ministerstwa Gospodarki w sprawie punktu pn. „Podwójny VAT za samochód” „stosownych zmian może dokonać Minister Finansów jako właściwy w sprawie podatków”; w sprawie punktu pn. „Składka zdrowotna” w stanowisku Ministerstwa Gospodarki czytamy: „Kwestie związane z określeniem wysokości składek zdrowotnych oraz ewentualnych zwolnień z tych składek należą jednak do kompetencji Ministerstwa Zdrowia”. W sprawie punktu pn. „Zwrot VAT w wewnątrzwspólnotowej dostawie towarów” w stanowisku Ministerstwa Gospodarki podano, że „zmiany przepisów dokonać może jedynie Minister Finansów jako właściwy w sprawie podatków”. W sprawie punktu pn. „Koniec businesslunchów” zgodnie ze stanowiskiem Ministerstwa Gospodarki „postulowanych zmian dokonać może jedynie Minister Finansów jako właściwy w sprawie podatków”. W sprawie punktu pn. „ Wiążące interpretacje zagrożeniem w działalności gospodarczej” stanowisko Ministerstwa Gospodarki głosi, że „zasadne jest, aby Ministerstwo Finansów wprowadziło przepisy, na mocy których organ”…</u>
          <u xml:id="u-54.1" who="#MarekWikiński">Czy mam czytać dalej? Nie. Zadam więc pytanie, o którym wspomniałem. Chciałbym się dowiedzieć, czy panowie zwrócili się do któregoś z ministrów wskazanych przez Ministra Gospodarki. Jestem czytelnikiem i prenumeratorem „Gazety Wyborczej” i zastanawiam się, co z taką… Nie chcę użyć słowa, które mi się ciśnie na język. Co z tym jednym z najpoczytniejszych dzienników w Polsce zrobiło Ministerstwo Gospodarki? To totalna spychologia, i jest to najdelikatniejsze określenie, jakie mi przychodzi na myśl.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-55">
          <u xml:id="u-55.0" who="#PiotrMiączyński">Panie pośle, materiał, który pan cytuje, był pierwszą edycją bubli, przygotowaną specjalnie dla Komisji Rozwoju Przedsiębiorczości, podczas posiedzenia której byli również obecni przedstawiciele poszczególnych ministerstw, które pan wspomniał. Dołączyliśmy te przepisy tutaj, aby wykazać, że buble owe nadal w prawie występują.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-56">
          <u xml:id="u-56.0" who="#JanuszPalikot">Założenie, że „Gazeta Wyborcza” jest wynajęta przez Ministerstwo Gospodarki do lobbingu na rzecz tegoż ministerstwa jest za daleko posunięte, panie pośle.</u>
          <u xml:id="u-56.1" who="#JanuszPalikot">Udzielam panu jeszcze ostatni raz głosu. Zaraz potem oddam go ekspertom.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-57">
          <u xml:id="u-57.0" who="#MarekWikiński">Niektóre z przepisów, które panowie nazywają bublami, bo tak jest bardziej medialnie, wynikają z wielogodzinnych dyskusji i sporów nad sformułowaniem poszczególnych norm prawnych tak, aby stanowiły złoty środek między potrzebami przedsiębiorcy a długoplanową koncepcją gospodarczą, jak ta np. żeby docelowo były w Polsce niższe opłaty za rachunki bankowe. Można to uzyskać chociażby w ten sposób, że wszyscy Polacy za kilkanaście lat mieć będą rachunki w banku, a wtedy opłata będzie za nie taka jak w Belgii, czyli na poziomie 1 – 1,5 euro miesięcznie, a nie w wysokości 17 czy 35 zł, jak w polskim banku. Stąd właśnie wywodził się pomysł, by podatnicy prowadzący działalność gospodarczą przekazywali pieniądze wyłącznie za pomocą przekazu bankowego. Trwa na ten temat dyskusja w naszej Komisji i jest propozycja, żeby włączyć do przepisu również możliwość przekazywania pieniędzy za pomocą przekazów pocztowych, bądź też ewentualnie wpłaty w gotówce do kasy urzędu skarbowego.</u>
          <u xml:id="u-57.1" who="#MarekWikiński">Pewne rozwiązania nie sprawdziły się, co wszakże nie oznacza, że są one bublami prawnymi. Ktoś po prostu miał taki, a nie inny pogląd na daną kwestię. Jeśli np. chodzi o tzw. businesslunche, panie redaktorze, i być może zechce pan to w „Gazecie” napisać, to ja uważam za rażąco niesprawiedliwe, żeby kawior i szampan oligarchy były wpisywane w ciężar kosztów działalności przedsiębiorstwa, kosztem polskiej emerytki, pielęgniarki i nauczycielki. Po prostu różnimy się merytorycznie w tej kwestii, i zapis na ten temat wcale nie jest bublem prawnym; to po prostu pewne przyjęte rozwiązanie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-58">
          <u xml:id="u-58.0" who="#JanuszPalikot">Żywię wielki szacunek za pracę, którą pan poseł wkłada w działalność Komisji, ale uważam, że nieco pan przesadził, jeśli chodzi o poziom argumentacji. Nie zamieniajmy naszej pracy w spór światopoglądowy, bo – jak większość komisji i innych instytucji dialogu społecznego – osiądziemy na mieliźnie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-59">
          <u xml:id="u-59.0" who="#MarekWikiński">Pan jest stroną w sporze, gdyż jest pan biznesmenem, a więc osobą zainteresowaną tym, by mógł pan kolację wliczać w ciężar kosztów. A ja uważam, że Komisja jako arbiter powinna zwracać uwagę również interes polskiego obywatela, polskiej pielęgniarki, polskiej lekarki, polskiej nauczycielki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-60">
          <u xml:id="u-60.0" who="#JanuszPalikot">Panie pośle, po pierwsze, informuję, że sprzedałem wszystkie firmy, które miałem półtora roku temu i że od półtora roku nie prowadzę działalności gospodarczej, a więc nie mam żadnego interesu w zmianie przepisu. Przykro mi, że pan sugeruje to na posiedzeniu Komisji. Po drugie, nie jest tak, że wszystko da się sprowadzić do motywacji, które kimś kierują. Nie da się. Każdy, kto prowadził działalność gospodarczą, musi się zgodzić z tym, że nie sposób uniknąć jakichś form reprezentacji. Po prostu uznajmy, że tak właśnie jest, bo tak przecież odbywa się dziś biznes – negocjacje, dialog, spotkania. Możemy wyłączyć z tego alkohol, możemy wyłączyć też kawior, jeśli pan chce, ale musimy się zgodzić, że pewien poziom kosztów jest możliwy na reprezentację. Powinniśmy tylko ustalić jaki. Niech to będzie przedmiotem naszej dyskusji.</u>
          <u xml:id="u-60.1" who="#JanuszPalikot">Głos oddaję teraz ekspertom.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-61">
          <u xml:id="u-61.0" who="#MichałStępniewski">W imieniu Okręgowej Izby Radców Prawnych powiem kilka słów na temat formuły materiału. Otóż, na prośbę pana przewodniczącego, sporządzono ten materiał na potrzeby pracy Komisji. Został przesłany również „Gazecie Wyborczej”, niemniej eksperci OIRP przygotowujący go czuli się zobowiązani do przedstawienia efektu swej pracy bezpośrednio na forum Komisji „Przyjazne Państwo”.</u>
          <u xml:id="u-61.1" who="#MichałStępniewski">Istotnie, na trzy – nr 17, 18, 24, w tym i sprawa badań szachisty u lekarza sportowego – spośród dwudziestu pięciu bubli nie przygotowaliśmy odpowiedzi, co wynika z faktu, że staramy się to robić w pełni profesjonalnie, w związku z czym poszukujemy wśród naszych kadr takich ekspertów, którzy niejako ze stuprocentową pewnością wystawią opinie wiążące. Dodać wypada, że przygotowywane przez nas i przedstawiane państwu opinie mają charakter prawny, pokazują plusy i minusy, uregulowania danego przepisu. Teksty, które państwo mają, może często nie zaspokajają pragnienia znalezienia bubla, lecz na potrzeby państwa jako parlamentarzystów mają wskazać niejako otoczenie prawne, w którym regulacja występuje, z niejednokrotnym wskazaniem, że i owo otoczenie, i sam przepis w tym otoczeniu nie powinien występować.</u>
          <u xml:id="u-61.2" who="#MichałStępniewski">W kwestiach podatkowych głos zabierze nasz ekspert Gerard Dźwigała.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-62">
          <u xml:id="u-62.0" who="#JanuszPalikot">Rzeczywiście, sprawa badań szachisty wygląda tak, jakby pochodziła z Mrożka czy Gombrowicza, i musimy się nią zająć nawet wówczas, gdy eksperci będą innego zdania, bo przeciętny człowiek, gdy usłyszy, że szachista musi mieć zaświadczenie lekarza sportowego, zacznie się zastanawiać, o co tak naprawdę chodzi. Nikt tego zaś nie zdoła racjonalnie wytłumaczyć. Przepis ten musimy znowelizować jako jeden z pierwszych.</u>
          <u xml:id="u-62.1" who="#JanuszPalikot">A teraz już oddaję głos ekspertom.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-63">
          <u xml:id="u-63.0" who="#GerardDźwigała">Odniosę się kolejno do zgłoszonych tematów. I tak jeśli chodzi o odliczanie VAT od zakupu samochodu, a później naliczanie przy jego sprzedaży, w materiale naszym wskazaliśmy, że istnieje zwolnienie na samochody, które były używane powyżej pół roku. Generalnie też trzeba zauważyć, iż przy kolejnej transakcji, czyli przy sprzedaży samochodu za jakiś czas, cena jest niższa – nie jest to ten sam podatek, który płacilibyśmy, np. w wysokości 22 tys. od 100 tys., ale odpowiednio więcej. Jeśli samochód jest używany, to albo nie ma tego podatku, albo jest niższy.</u>
          <u xml:id="u-63.1" who="#GerardDźwigała">Sama koncepcja opodatkowania czy odliczania podatku VAT od samochodów, jest koncepcją trudną, z którą nie tylko polskie ministerstwo ma pewne problemy, co wiąże się z tym, że przedsiębiorcy mogą wykorzystywać sytuację. Trudne jest do ustalenia wykorzystywanie tego rodzaju środków trwałych do celów prywatnych i odliczanie części tego podatku oparto na założeniu, że nie będzie się przeprowadzać ścisłej kontroli owego wykorzystywania do celów prywatnych, z drugiej jednak strony nie będzie się pozwalać na odliczanie całości. W państwach unijnych jest tak, że nie ma pełnego odliczenia tego podatku. Nie jestem jednak w stanie przedstawić bliższych informacji o rozwiązaniach stosowanych w poszczególnych krajach.</u>
          <u xml:id="u-63.2" who="#GerardDźwigała">W kwestii przeliczania faktur wystawionych w walucie obcej na złotówki przychylam się do opinii, że obowiązujące w tym zakresie przepisy są niepraktyczne. Powstaje przy tym pytanie otwarte, czy dostosowywać przepisy VAT-owskie do przepisów o podatku dochodowym, czy też odwrotnie. Łatwiejsza jest zmiana przepisów VAT-owskich, gdyż są one uregulowane w rozporządzeniu, jeśli więc chodzi o czas, dałoby się to zrobić szybciej. Sprawa pozostaje do decyzji Ministra Finansów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-64">
          <u xml:id="u-64.0" who="#JanuszPalikot">Nie przesadzajmy z czasem. Czy będzie w grę wchodzić rozporządzenie Ministra Finansów, czy też decyzja naszej Komisji, potrwa to dwa miesiące i w jednym, i w drugim wypadku.</u>
          <u xml:id="u-64.1" who="#JanuszPalikot">Mam jednakże pytanie merytoryczne. Moim zdaniem rozsądniejsze byłoby przyjęcie kursu z dnia poprzedniego. Czy tak jest w istocie?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-65">
          <u xml:id="u-65.0" who="#GerardDźwigała">Nie jest to kwestia prawna, ale rzeczywiście rozwiązanie takie byłoby praktyczniejsze, bo w grę wchodziłby kurs wcześniejszy, z całą pewnością łatwiejszy do ustalenia.</u>
          <u xml:id="u-65.1" who="#GerardDźwigała">Jeśli chodzi o rozliczanie 1 proc. przez pracodawców, jest to kwestia obowiązków, jakie chcemy na pracodawców nakładać. Moim zdaniem obowiązek i tego odpisu, i odpisów innych czy ulg może być nakładany na pracodawców, tyle że łączy się to z ich odpowiedzialnością – w skrajnych przypadkach karną – za prawidłowość deklaracji składanych w imieniu pracowników. Wymaga to od nich dodatkowego zaangażowania. Jeśli organizacja pracodawców zgłasza tego rodzaju postulat, to rozumiem, że pracodawcy, a przynajmniej część z nich opowiada się za takim rozwiązaniem, mimo że będzie to dla nich bardziej kłopotliwe i droższe.</u>
          <u xml:id="u-65.2" who="#GerardDźwigała">Kwestia podpisu kwalifikowanego ma charakter techniczny. Moje doświadczenie nieprawnicze podpowiada mi, że zupełnie czym innym jest składanie dyspozycji transakcji finansowych przez Internet, a czym innym składanie dokumentów, które muszą mieć zapewnioną identyfikację co do treści, co do osoby składającej je i zabezpieczać odpowiedni poziom danych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-66">
          <u xml:id="u-66.0" who="#JanuszPalikot">Kuriozalne jest to, co dzieje się w Polsce pod tym względem. Prawie wszędzie na świecie jest znacznie łatwiej ze sprawą podpisu elektronicznego niż u nas. Nie ulega moim zdaniem wątpliwość, że należy zmierzać w kierunku złagodzenia przepisów, co wynikało z dyskusji na ten temat. Jeśli dziś mogę wysłać kserokopię faktury bez podpisu, bo jak pan wie, nie musi być wydrukowany podpis na fakturach…</u>
        </div>
        <div xml:id="div-67">
          <u xml:id="u-67.0" who="#GerardDźwigała">… w obrocie prywatnym. Chodzi zaś o relację z organem podatkowym i o to, by istniał dowód zmaterializowany albo elektronicznie odpowiednio zabezpieczony, że określona czynność wobec administracji, np. złożenie deklaracji, została dokonana.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-68">
          <u xml:id="u-68.0" who="#PiotrMiączyński">Wielu czytelników alarmuje, iż obrót między przedsiębiorcami wygląda w ten sposób, że nie wykorzystują oni podpisu elektronicznego, ale przesyłają sobie w formie elektronicznej tylko i wyłącznie faktury, które później drukują. Traktują to jako podpis elektroniczny. Dowodzi to, że omawiana instytucja wymaga pewnych zmian. Wynaleziono bowiem coś innego w normalnym obrocie gospodarczym, niż założył ustawodawca.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-69">
          <u xml:id="u-69.0" who="#JanuszPalikot">W pełni zgadzam się z tym, że musimy zmierzać w kierunku uproszczenia sytuacji. Nie może być – tak, jak jest obecnie – tak wysokiej bariery w funkcjonowaniu podpisu elektronicznego. Nie mam w tej chwili koncepcji, co dokładnie należałoby zmienić, bez wątpienia jednak dzisiejsze rygory muszą zostać złagodzone.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-70">
          <u xml:id="u-70.0" who="#MagdalenaSzczepańska">Chciałabym się odnieść do kwestii obowiązku opłacania składki w przypadku osób prowadzących działalność gospodarczą. Jak zauważył wcześniej pan Piotr Jaworski, ubezpieczenie chorobowe ma charakter dobrowolny w odniesieniu do tych podmiotów i za okres pobierania zasiłku z tytułu ubezpieczenia chorobowego składka nie jest odprowadzana.</u>
          <u xml:id="u-70.1" who="#MagdalenaSzczepańska">W ubiegłym tygodniu były pewne propozycje ze strony Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej w zakresie wprowadzenia zmian w ubezpieczeniu chorobowym, być może więc nastąpią niejakie zmiany i w sprawie składek za ubezpieczenie chorobowe.</u>
          <u xml:id="u-70.2" who="#MagdalenaSzczepańska">Jeśli chodzi o sprawę zawartą w punkcie 25, czyli formularze wymagane przez ZUS, podnoszona już była przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych i być może powinniśmy poczekać na konkretne propozycje ze strony Zakładu, bo jakieś propozycje zgłaszano.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-71">
          <u xml:id="u-71.0" who="#JanuszPalikot">Nie wierzę w żadne instytucje w Polsce, gdyż mamy do czynienia z głębokim ich kryzysem. Tylko my możemy coś zmienić. Jeżeli możemy więc coś zrobić, róbmy to, nie czekając ani na ZUS, ani na ministra, ani na Biuro Analiz Sejmowych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-72">
          <u xml:id="u-72.0" who="#MagdalenaSzczepańska">Nie widzę więc tu problemu, który zgłaszałam.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-73">
          <u xml:id="u-73.0" who="#PiotrJaworski">Sądzę, że rozwiązaniem byłoby skrócenie okresu, a więc przesunięcie terminu, od którego możliwa jest wypłata składki. Obecnie jest to 180 dni. Gdybyśmy okres ten skrócili, to w przypadku kobiet korzystających z urlopu macierzyńskiego sytuacja byłaby dla nich łatwiejsza w jakimś stopniu. Wiem, że przepis mówi o dobrowolnym ubezpieczeniu, dlatego też jestem zdania, że sprawa ma charakter raczej edukacyjny niż prawny. Część kobiet prowadzących działalność gospodarczą i niemających obowiązku płacenia składki chorobowej nie ma świadomości, że powinna dokonywać opłat z tego tytułu. Na stronie internetowej kilkakrotnie zgłaszano sprawę konieczności płacenia składki przez kobiety mimo korzystania przez nie z zasiłku macierzyńskiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-74">
          <u xml:id="u-74.0" who="#MagdalenaSzczepańska">Przepraszam. Nie całkiem zrozumiałam pańską wypowiedź. Chodzi panu chyba o okres karencji, 180-dniowy, kiedy to kobiety, o których mowa, mają obowiązek zapłaty składki, a nie przysługuje im świadczenie. Tak. Jest to kwestia wyrównania tych okresów. Czy zrównamy to z uprawnieniami, które przysługują osobom ubezpieczonym obowiązkowo?</u>
          <u xml:id="u-74.1" who="#MagdalenaSzczepańska">To szerszy problem, chyba niedokładnie wskazany w postulacie zgłaszanym na stronie internetowej. Należy się nad tym zastanowić, bo chodzi o znaczącą zmianę. Wynikała z faktu, że skrócenie tego okresu dawniej wiązało się z dużą liczbą wyłudzeń świadczeń, że pewne osoby specjalnie ubezpieczały się tylko po to, by otrzymywać świadczenie. Dlatego należy do tej kwestii podchodzić dość ostrożnie. Nie wiem, czy w grę powinno wchodzić akurat wyrównanie, ale można by rozważyć skrócenie okresu 180-dniowego, gdyż wydaje się on nieproporcjonalnie długi w porównaniu z sytuacją osób, które mają prawo do świadczeń z ubezpieczenia chorobowego obowiązkowego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-75">
          <u xml:id="u-75.0" who="#JanuszPalikot">Chciałbym się z państwem umówić, że przygotują państwo propozycję w tej sprawie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-76">
          <u xml:id="u-76.0" who="#PiotrJaworski">Jest projekt rządowy, który zakłada skrócenie tego okresu do 90 dni, projekt znajdujący się jeszcze w uzgodnieniach.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-77">
          <u xml:id="u-77.0" who="#JanuszPalikot">Mimo wszystko jednak prosiłbym o sformułowanie propozycji. Projekty rządowe, jak wiadomo, znakomicie wyglądają na początku, ale potem jakoś nie dochodzą do realizacji. Mam nadzieję, że tym razem będzie inaczej, ale my pracujemy niezależnie od tego. Jeśli projekt rządowy będzie gotowy, wycofamy nasz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-78">
          <u xml:id="u-78.0" who="#MagdalenaSzczepańska">Odniosę się również do punktu 6, dotyczącego dziedziny, którą się zajmuję. Sprawa opłacania składek w ramach ubezpieczenia emerytalno-rentowego zarówno przez emerytów, jak i rencistów była przedmiotem wnikliwych dyskusji i analiz w ubiegłym tygodniu. Z tego, co nam wiadomo, na temat zniesienia obowiązku odprowadzania tych składek przez rencistów prowadzone są prace w Ministerstwie Pracy. Wiąże się z tym także kwestia ograniczenia możliwości dorabiania przez rencistów. Dotyczy to również osób, które korzystają z wcześniejszej emerytury, nie dotyczy zaś osób, które przeszły na emeryturę w podstawowym wieku emerytalnym. Ze względu na fakt, że emerytury we wcześniejszym wieku emerytalnym są pewnym przywilejem, który finansuje całe społeczeństwo, czyli pozostali ubezpieczeni płacący składki na wypłatę tych świadczeń, zmiana jest bardzo znacząca, systemowa. Nie wiem, czy przedmiotem działania Komisji są tak głębokie zmiany, tym bardziej że zmienia się system wcześniejszych emerytur, nie wiadomo dokładnie, jak ukształtuje się sprawa emerytur pomostowych, bo nie ma jeszcze szczegółowych założeń tego nowego systemu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-79">
          <u xml:id="u-79.0" who="#JanuszPalikot">To rzeczywiście jest zmiana systemowa, w związku z tym nie będziemy się nią zajmować. Proszę jednak serdecznie, by nie powtarzała pani tych, wywodzących się jeszcze z carskiej Rosji, zawołań, że skoro rząd coś robi, obywatele mogą spać spokojnie. Czyli Komisja może nie obradować, bo rząd przygotuje zmiany? Jeśli rzeczywiście tak się stanie, to znakomicie, jeśli jednak nie, będziemy mieć swoje propozycje przygotowane. Nie obchodzi nas to, co rząd robi; staramy się nie popaść z nim w konflikt i będziemy prosić o stanowisko w każdej podejmowanej przez nas sprawie. Nie przyjmujemy jednak do wiadomości, że skoro rząd się czymś zajmuje, mamy się ze swej strony już tym nie zajmować. Naszym zadaniem jest wprowadzenie małych zmian – nie zmian systemowych, co zaznaczam – niezależnie od tego, co deklarują politycy, także rządzący.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-80">
          <u xml:id="u-80.0" who="#MagdalenaSzczepańska">Punkt 7 również dotyczy systemu ubezpieczeń społecznych, a bezpośrednio możliwości przechodzenia na wcześniejszą emeryturę tylko osób zatrudnionych na etacie. Jeśli chodzi o system wcześniejszych emerytur, są liczne wątpliwości, ponieważ nie był to system wprowadzony w sposób fundamentalny, oparty na jasnych założeniach. Były to w dużej mierze przywileje przyznawane określonym grupom społecznym, przy czym można rozróżnić kilka rodzajów emerytur przysługujących w wieku wcześniejszym niż wiek podstawowy. Są i pewne niedopatrzenia, zapisy dyskryminujące różnego rodzaju osoby, nie tylko osoby prowadzące samodzielnie działalność gospodarczą, o czym mowa w przytoczonym przykładzie. Inny przykład dotyczy np. osoby, która przez kilka lat była nauczycielem, a przez kilka górnikiem i uzyskała staż uprawniający do przejścia na wcześniejszą emeryturę, ale staż łączny – z pracy w szczególnym charakterze oraz z pracy w szczególnych warunkach. Osoba taka nie będzie mieć prawa do przejścia na wcześniejszą emeryturę. Można znaleźć i inne przykłady.</u>
          <u xml:id="u-80.1" who="#MagdalenaSzczepańska">Jeśli chodzi o tę specyficzną sytuację i jednoznaczne uznanie, że jest to przepis dyskryminujący, należy wziąć pod uwagę i to, że pracownicy są zobowiązani odprowadzać składkę na ubezpieczenie emerytalno-rentowe od przychodu. W przypadku natomiast osób prowadzących działalność gospodarczą, może być odprowadzana składka od pewnej minimalnej wysokości. W związku z tym, że emerytury wcześniejsze są liczone według wzoru obowiązującego w starym systemie, osoby te mają pewien wpływ na wysokość emerytury. Jeśli w ostatnich pięciu, a jeszcze lepiej dziesięciu ostatnich latach przed przejściem na emeryturę odprowadzałyby składkę od wyższej podstawy niż wymagane minimum, to w znaczący sposób mogłoby to wpłynąć na podwyższenie ich emerytury. Takiej możliwości nie mają natomiast pracownicy.</u>
          <u xml:id="u-80.2" who="#MagdalenaSzczepańska">Ze względu na wszystkie okoliczności sprawa ujęta w punkcie 7 nie jest wcale łatwa, nie da się jednoznacznie uznać, że zmianą jednego przepisu wyeliminujemy ten bubel prawny, tym bardziej że nakłada się na to nowy system emerytur pomostowych, który ma wejść w życie od 2008 roku, z nowymi rozwiązaniami, które najprawdopodobniej w ogóle nie będą dotyczyć osób prowadzących działalność gospodarczą.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-81">
          <u xml:id="u-81.0" who="#JanuszPalikot">Niezależnie od wszystkiego chciałbym się umówić z państwem, że przygotują państwo propozycje zmian, które są możliwe. Nie czekałbym na rozwiązania odnoszące się do emerytur pomostowych, bo jest to sprawa upolityczniona i niejasna, i nie wiadomo, jak się skończy. Zróbmy po prostu małą zmianę, a jeśli później rząd wprowadzi zmianę inną, to będziemy mieć argumenty przemawiające za tym, by uwzględnione zostały również pewne rozwiązania, nad którymi Komisja pracuje.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-82">
          <u xml:id="u-82.0" who="#MichałStępniewski">Czy pan przewodniczący przyjmuje formułę, żeby pani Magdalena Szczepańska, której z doświadczenia znane są również inne buble prawne, zgłosiła również te inne i przedstawilibyśmy je razem z propozycjami, które dziś prezentuje „Gazeta” i w stosunku do których robiona była ekspertyza pani doktor?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-83">
          <u xml:id="u-83.0" who="#JanuszPalikot">Akceptuję tę propozycję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-84">
          <u xml:id="u-84.0" who="#GerardDźwigała">Kolejny punkt dotyczy alimentów, ale kwestia alimentów była już omawiana na poprzednim posiedzeniu, w związku z czym przejdę do punktu odnoszącego się do kosztów wysyłki przy sprzedaży internetowej. Myślę, że w dużej mierze jest to kwestia praktyki czy interpretacji ze strony administracji podatkowej, którą można kwestionować.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-85">
          <u xml:id="u-85.0" who="#JanuszPalikot">Jakie wyjście nasuwa się więc niejako automatycznie? Takie, że wprowadzamy rozwiązanie ustawowe, które eliminuje możliwość interpretowania przepisów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-86">
          <u xml:id="u-86.0" who="#GerardDźwigała">Myślę, że ten postulat obejmuje całość refakturowania, czyli rozliczeń finansowych z tytułu usług świadczonych w relacjach trójstronnych. To bardzo cenny postulat, i dotyczy nie tylko tego rodzaju usług, ale wszystkich sytuacji, w których ponosi się koszt usługi czy świadczenia, z którego korzysta inna osoba, a następnie dochodzi do rozliczeń. Jest to niewątpliwie rozwiązanie potrzebne i warto nad nim podjąć prace.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-87">
          <u xml:id="u-87.0" who="#JanuszPalikot">Proszę więc o przygotowanie propozycji legislacyjnej w tym zakresie, gdyż jest absolutnie oczywiste, że musimy materię tę uporządkować. To właśnie jeden z poważniejszych problemów, który wyłonił się z dyskusji.</u>
          <u xml:id="u-87.1" who="#JanuszPalikot">Nad punktem dotyczącym kas fiskalnych odbyła się już wielogodzinna dyskusja, podobnie omawiane były sprawy podatków za pomocą przelewu, oddania VAT firmie, której nie ma oraz wielokrotnej opłaty skarbowej. Chyba że chciałby pan dodać coś nowego, co nie zostało powiedziane w dyskusji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-88">
          <u xml:id="u-88.0" who="#GerardDźwigała">Nie mam takich spostrzeżeń.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-89">
          <u xml:id="u-89.0" who="#JanuszPalikot">Dyskutowane były także kolejne punkty. Nie mówiliśmy natomiast o nierównych stażach. Bardzo proszę o komentarz w tej kwestii.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-90">
          <u xml:id="u-90.0" who="#IgorPustuła">Co do zasady zgadzam się z opinią reprezentanta Krajowej Izby Gospodarczej. Ten przepis bowiem istotnie można uznać za bubel, gdyż punkt apteczny to punkt, w którym mogą być sprzedawane produkty lecznicze, a kierownikiem takiego punktu może być technik farmacji z trzyletnim stażem w tzw. aptece ogólnodostępnej, potocznie zwanej otwartą. Do rozstrzygnięcia pozostaje, czy staż w aptece szpitalnej rzeczywiście nie jest równorzędny ze stażem w aptece ogólnodostępnej. Biorąc pod uwagę zakres usług farmaceutycznych, które mogą świadczyć apteki szpitalne i apteki ogólnodostępne, staż powinien być równorzędny, ponieważ zakres ten się pokrywa, a co więcej – zakres usług świadczonych przez apteki szpitalne jest nawet szerszy ze względu na specyfikę takich placówek. Można zatem zakładać, że doświadczenie osoby po stażu w aptece szpitalnej z punktu widzenia fachowości może być nawet większe niż po stażu w aptece ogólnodostępnej.</u>
          <u xml:id="u-90.1" who="#IgorPustuła">Pewien problem stanowić może zakres odbiorców. W przypadku apteki ogólnodostępnej ustawa mówi „ludność”, podczas gdy w aptece szpitalnej są to tylko osoby podlegające całodobowej opiece szpitalnej, lecz ze względu na rodzaj świadczonych usług nie ma to znaczenia.</u>
          <u xml:id="u-90.2" who="#IgorPustuła">Osoba odbywająca staż podlega kierownikowi apteki, przy czym kierownik apteki szpitalnej musi mieć dokładnie takie same uprawnienia, taki sam staż, żeby pełnić tę funkcję jak kierownik apteki ogólnodostępnej.</u>
          <u xml:id="u-90.3" who="#IgorPustuła">Podsumowując, stwierdzić należy, iż sprawa, o której mowa w punkcie 16, jest zupełnie oczywista.</u>
          <u xml:id="u-90.4" who="#IgorPustuła">Myślę, że sprawa badań u lekarza sportowego w przypadku szachisty nie wymaga omawiania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-91">
          <u xml:id="u-91.0" who="#JanuszPalikot">Kwestia badań szachisty i stażu w aptece wysuwają się na główne miejsce naszych rozważań.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-92">
          <u xml:id="u-92.0" who="#MichałStępniewski">Sprawa sprzedaży oleju opałowego obcokrajowcom również nie wymaga chyba omawiania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-93">
          <u xml:id="u-93.0" who="#IgorPustuła">Przejdę więc do kwestii następnej, czyli reklamy, choć nie tylko, bo rzecz dotyczy również zakresu informacji, które mogą udostępniać publicznie lekarze weterynarii i dentyści. Nie całkiem zgadzam się w tym wypadku ze stanowiskiem Krajowej Izby Gospodarczej.</u>
          <u xml:id="u-93.1" who="#IgorPustuła">Regulacja ustawowa dotycząca lekarzy weterynarii wprost nie zawiera zakazu reklamy, odsyła natomiast w zakresie udostępniania informacji o praktyce weterynaryjnej do regulacji samorządowych, czyli do uchwał odpowiedniego organu samorządu weterynaryjnego. Nie powinno być przedmiotem obrad Komisji rozważanie tego rodzaju uchwał, ze względu na zasadę autonomiczności samorządów zawodowych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-94">
          <u xml:id="u-94.0" who="#JanuszPalikot">Niesłychanie bulwersuje mnie jedna rzecz w tym wszystkim. Otóż jeśli poszczególne osoby funkcjonują długo w branży, w stowarzyszeniu weterynarzy, są rozpoznawalne, mają swoje punkty. Wiadomo, że w danej miejscowości, przy takiej to a takiej ulicy przyjmuje taki to a taki weterynarz, w innej miejscowości inny, równie znany wszystkim. Pytanie dotyczy natomiast osób wchodzących do zawodu, nierozpoznawanych ogólnie. Dlaczego nie mogą one informować o podjęciu działalności? Dlatego, że stowarzyszenia są na ogół okupowane przez weteranów poszczególnych branż, którzy są prezesami, kierownikami, zarządcami i blokują dostęp konkurencji z zewnątrz. I choćby z tego względu ci, którzy zmuszeni są do przynależności do stowarzyszenia, nie mają możliwości informowania o swej działalności ani stosowania reklamy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-95">
          <u xml:id="u-95.0" who="#IgorPustuła">Nie zgadzam się z tą opinią, panie przewodniczący, a to z tego względu, że każda osoba wykonująca zawód weterynarza – to samo odnosi się do dentysty – ma takie same prawa co do zakresu udostępnianych publicznie informacji. Fakt, że informacje te nie przewidują reklamy, to realizacja zasady równości w tym zakresie. Moim więc zdaniem to, że weterynarze konkurują między sobą fachowością, dobrą opinią – zdobywaną m.in. za pomocą fachowości, odpowiedniego doświadczenia – a nie atrakcyjnością reklam, uważam za rozwiązanie jak najbardziej pozytywne.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-96">
          <u xml:id="u-96.0" who="#JanuszPalikot">Jaki jest powód stania na stanowisku, że ktoś, kto się reklamuje, musi mieć mierne umiejętności? Przecież może świadczyć usługi równie dobre jak inni, a może nawet jeszcze lepsze, a przy tym okazywać życzliwość zwierzętom.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-97">
          <u xml:id="u-97.0" who="#IgorPustuła">Zakres usług świadczonych przez lekarzy weterynarii i przez lekarzy stomatologów jest regulowany ustawowo i każdy lekarz weterynarii w Polsce, podobnie jak i każdy lekarz stomatologii może świadczyć usługi wynikające z tych regulacji, ewentualnie z regulacji dotyczących specjalizacji, które lekarze ci zdobywają. Stawiam więc tezę, że reklama nie zawsze ma sens, skoro i tak każdy z tych lekarzy może świadczyć usługi w takim samym zakresie.</u>
          <u xml:id="u-97.1" who="#IgorPustuła">Jeśli zaś chodzi o inne informacje – np. godziny przyjęć – regulacje samorządowe przewidują ich udostępnienie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-98">
          <u xml:id="u-98.0" who="#JanuszPalikot">Jedna z informacji opublikowanych w „Gazecie Wyborczej” mówi o tym, że Świętokrzyska Izba Weterynaryjna zabroniła lekarzowi wywiesić szyld z informacją, że gabinet czynny jest przez 24 godziny na dobę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-99">
          <u xml:id="u-99.0" who="#IgorPustuła">Muszę w tej sytuacji mieć od pana przewodniczącego upoważnienie do wkraczania w autonomię samorządu weterynarzy. Ustawa w zakresie udostępniania informacji odsyła bowiem do regulacji samorządowych, niezależnie od tego, jakie one są. Ustawa upoważnia samorząd do określania takich kwestii.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-100">
          <u xml:id="u-100.0" who="#JanuszPalikot">Samorząd nie może przecież działać w sposób ograniczający konkurencję i dostęp konsumenta do usług.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-101">
          <u xml:id="u-101.0" who="#MichałStępniewski">Ma pan rację, panie przewodniczący. My sami stanowimy samorząd radcowski, a jak pan zwrócił uwagę, między adwokaturą a nami istnieje różnica zdań w kwestii reklamy. Ze swej strony regulujemy to na podstawie zasad etyki, poprzez podjęcie uchwały, i jest to regulacja ściśle wewnętrzna. Sprawa ta nie jest ustawowo uregulowana. Gdyby jednak członkowie Komisji podjęli decyzję, że w ustawie o radcach prawnych bądź w ustawie o weterynarii powinny się znaleźć zapisy mówiące o tym, że każdy radca i każdy weterynarz ma możliwość reklamowania się, byłoby to niejako przejęcie dzisiejszych kompetencji samorządu, lecz w pełni zgodne z konstytucją w tym zakresie.</u>
          <u xml:id="u-101.1" who="#MichałStępniewski">Naszą rolą ekspercką nie jest jednak ocenianie sytuacji w tym względzie, a tylko przedstawianie obecnej sytuacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-102">
          <u xml:id="u-102.0" who="#JanuszPalikot">O głos prosi reprezentantka Związku Rzemiosła Polskiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-103">
          <u xml:id="u-103.0" who="#ElżbietaLutow">Sprawa, którą państwo omawiają, dotyczy także doradców podatkowych, a uczestniczyłam w konferencji, w czasie której profesor Witold Modzelewski wyjaśnił ją bardzo klarownie. Otóż wszystkie zawody, które w konstytucji zostały wpisane jako zawody zaufania publicznego – nie wiem, czy należy do nich zawód lekarza weterynarii – mają zakaz reklamy. Rzecz z całą pewnością dotyczy m.in. lekarzy, stomatologów, adwokatów, radców prawnych, jak też doradców podatkowych. Jak jednak przekonywał pan profesor, informację można upowszechniać. Nie wierzę zatem, że komuś zabroniono wywiesić szyld z godzinami przyjmowania pacjentów. Jeśli jednak ktoś chciałby umieścić na tabliczce np. napis, że jest najlepszym weterynarzem w mieście, byłoby to kompletnie niepoważne.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-104">
          <u xml:id="u-104.0" who="#JanuszPalikot">Rozumiem, że nie ma prawa reklamować się sąd, ale wszystkie inne zawody? Jeśli komuś nie przeszkadza opinia człowieka stosującego autoreklamę, dlaczego ma tego nie robić? I tak sami klienci uznają, czy fakt ten zwiększa ich zaufanie do reklamującego się specjalisty, czy też nie. Jeśli reklama będzie niemądra, sami potencjalni klienci nie skorzystają z rad reklamującego się niemądrze adwokata, radcy prawnego czy weterynarza.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-105">
          <u xml:id="u-105.0" who="#PiotrJaworski">Pewne niejasności, na co zwracali uwagę przedmówcy, wynikają także z samych uchwał samorządu. Jeśli mamy do czynienia z pewnym „niedoregulowaniem” w ustawie, to myślę, że Komisja „Przyjazne Państwo” powinna jasno określić – w odniesieniu do zawodów, co do których nie ma pewnych unormowań w konstytucji – iż jakiś zakres informacji, a w takich zawodach jak weterynarz nawet reklamy, jest dozwolony. Jeśli będzie istnieć taki zapis ustawowy, to żadne uregulowania wewnętrzne samorządów, które nie stanowią przecież powszechnie obowiązującego w Polsce prawa, nie będą wieść do sytuacji, w której mamy bardzo poważne ograniczenie w prowadzeniu działalności gospodarczej i w dostępie obywateli do świadczonych usług.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-106">
          <u xml:id="u-106.0" who="#JanuszPalikot">Czy może pan przygotować propozycję zapisu ustawowego w tym zakresie?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-107">
          <u xml:id="u-107.0" who="#PiotrJaworski">Przypuszczam, że na pewno w przypadku weterynarzy, jeśli zaś chodzi o dentystów, musiałbym przeanalizować zapis w konstytucji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-108">
          <u xml:id="u-108.0" who="#AdamAbramowicz">Panie przewodniczący, proponuję, byśmy przeszli do następnych opinii, bo grozi nam, że utkniemy na dłużej przy tym punkcie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-109">
          <u xml:id="u-109.0" who="#JanuszPalikot">Przechodzimy więc do punktów kolejnych. Kontrole na legitymację już omawialiśmy, podobnie jak zbieranie droższe niż składkę i obowiązkową przynależność do aż trzech czasami samorządów zawodowych, tak że nie będziemy do tego wracać, chyba ze chcieliby państwo zwrócić uwagę na jeszcze jakiś aspekt którejś z tych spraw.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-110">
          <u xml:id="u-110.0" who="#IgorPustuła">Nie zwróciliśmy wcześniej uwagi na bardzo ważną kwestię, jaką jest obowiązkowe ubezpieczenie odpowiedzialności zawodowej. Członek każdego z trzech samorządów zawodowych musi płacić oddzielną składkę. Mówiliśmy o składce członkowskiej, zapomnieliśmy jednak o składce na ubezpieczenie zawodowe, a to stanowi pewien problem dla osób posiadających kilka uprawnień, które z mocy ustawy muszą być członkami kilku izb, a co za tym idzie – płacić kilkukrotną składkę ubezpieczeniową.</u>
          <u xml:id="u-110.1" who="#IgorPustuła">Nie mam jednak pewności, czy można uznać to za prosty bubel prawny. Myślę, że należałoby zasięgnąć opinii każdego z trzech samorządów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-111">
          <u xml:id="u-111.0" who="#JanuszPalikot">Przyjmijmy zatem taką procedurę, że doprowadzimy do spotkania na temat barier w wykonywaniu niektórych zawodów, m.in. zawodu urbanisty, która to sytuacja wywołuje skutek w postaci małej liczby urbanistów, a co się z tym wiąże – istnienia wielu miejsc, w których brak planu zagospodarowania przestrzennego. Poświęcimy tej kwestii odrębne posiedzenie w nieodległym terminie; sądzę, że nastąpi to w ciągu miesiąca. Spróbujemy wówczas zastanowić się nad koncepcją odblokowania możliwości wykonywania zawodu m.in. doradcy budowlanego i urbanisty, co polegać będzie na stworzeniu szerszego dostępu do tych zawodów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-112">
          <u xml:id="u-112.0" who="#MichałStępniewski">Jeśli można, pani Magdalena Szczepańska ustosunkowałaby się jeszcze do punktu nr 24.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-113">
          <u xml:id="u-113.0" who="#JanuszPalikot">Bardzo proszę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-114">
          <u xml:id="u-114.0" who="#MagdalenaSzczepańska">Ciężko nam było zweryfikować podmiot, który ma udzielać informacji, o których mowa i stwierdzić, czy ich przekazywanie jest zasadne, czy też nie. Myślę jednak, że jest to problem zbiorowy, który można rozpatrywać łącznie z punktem 25, mówiącym o nadmiernym zbiurokratyzowaniu ZUS, i przeprowadzić analizę nałożonych na płatników czysto formalnych obowiązków pod kątem ich zasadności i zrezygnowania z niektórych obowiązków bezzasadnych. Jestem przekonana, że możemy się zobowiązać do dokonania takiej analizy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-115">
          <u xml:id="u-115.0" who="#JanuszPalikot">Bardzo dziękuję w takim razie i czekam na tę analizę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-116">
          <u xml:id="u-116.0" who="#AdamAbramowicz">Mam wrażenie, że opuściliśmy punkt 17, odnoszący się do istotnie absurdalnego wymogu badania, czy ciężarówka jest ciężarówką.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-117">
          <u xml:id="u-117.0" who="#JanuszPalikot">Kto z państwa ekspertów wypowiedziałby się więc w tej sprawie?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-118">
          <u xml:id="u-118.0" who="#MichałStępniewski">W sprawie tej podzielamy opinię przedstawianą przez Krajową Izbę Gospodarczą w pierwszej części posiedzenia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-119">
          <u xml:id="u-119.0" who="#JanuszPalikot">Czy ktoś z państwa chciałby jeszcze zabrać głos? Nie ma chętnych.</u>
          <u xml:id="u-119.1" who="#JanuszPalikot">Informuję zatem członków Komisji, że w przyszłym tygodniu nie zorganizujemy posiedzenia, spotkamy się natomiast za dziesięć dni.</u>
          <u xml:id="u-119.2" who="#JanuszPalikot">Dziękuję państwu z „Gazety Wyborczej” za prezentację, przedstawicielom Krajowej Izby Gospodarczej oraz Okręgowej Izby Radców Prawnych za podzielenie się z nami opinią na temat zamieszczonych na stronie internetowej propozycji. Wszystkim państwu dziękuję za uczestnictwo w obradach.</u>
          <u xml:id="u-119.3" who="#JanuszPalikot">Zamykam posiedzenie.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>