text_structure.xml 120 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#WitoldCzarnecki">Dzień dobry państwu. Witam państwa bardzo serdecznie. Witam przybyłych na dzisiejsze posiedzenie posłów oraz zaproszonych gości. Stwierdzam kworum. Przystępujemy zatem do realizacji porządku dzisiejszych obrad.</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#WitoldCzarnecki">Porządek dzisiejszych obrad w punkcie pierwszym obejmuje informację ministra spraw wewnętrznych i administracji o realizacji Strategii rozwoju społeczeństwa informacyjnego w Polsce do roku 2013. Punkt drugi to omówienie Raportu Otwarcia Koalicji Cyfrowego Włączenia Generacji 50+ „Dojrz@łość w sieci” pod tytułem „Między alienacją a adaptacją. Polacy 50+ wobec Internetu”. Informację o raporcie przedstawi pan doktor Dominik Batorski. Zgodnie z decyzją prezydium proponuję poszerzyć porządek obrad o punkt trzeci, zdjęty z wczorajszych obrad, a mianowicie punkt dotyczący informacji o przebiegu wizytacji Komisji w Zabytkowej Kopalni Węgla Kamiennego „Guido” w Zabrzu w dniu 16 maja br. oraz w Centrum Edukacji i Biznesu „Nowe Gliwice” i w Parku Naukowo-Technologicznym „Technopark Gliwice” w dniu 17 maja br. Tę informację przedstawi pan poseł Jan Kaźmierczak. Powyższy porządek obrad, uzupełniony o punkt trzeci i materiały, członkowie Komisji otrzymali. Raport został doręczony wszystkim panom posłom w wersji cyfrowej. Czy są uwagi do porządku obrad? Jeśli nie ma uwag, stwierdzam przyjęcie porządku obrad dzisiejszego posiedzenia.</u>
          <u xml:id="u-1.2" who="#WitoldCzarnecki">Przystępujemy do realizacji porządku dziennego. Proszę pana Włodzimierza Marcińskiego, dyrektora Departamentu Społeczeństwa Informacyjnego w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji o przedstawienie informacji o realizacji Strategii rozwoju społeczeństwa informacyjnego w Polsce do roku 2013. Proszę uprzejmie, panie dyrektorze.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#WłodzimierzMarciński">Bardzo dziękuję. Panie przewodniczący, Wysoka Komisjo, od ponad 37 lat zajmuję się zawodowo informatyką, a od 15 lat społeczeństwem informacyjnym. Tym bardziej jest mi niezwykle miło, że to właśnie ja mam okazję informować państwa o postępie w zakresie rozwoju społeczeństwa informacyjnego w Polsce. Stosowne materiały jakiś czas temu już państwu przesłaliśmy. W związku z tym powyższym do szczegółów nie będę się odnosił, natomiast chciałbym zarysować ogólnie cały kształt polityk w zakresie rozwoju społeczeństwa informacyjnego w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#WłodzimierzMarciński">Proszę państwa, z pojęciem społeczeństwa informacyjnego w Europie mamy do czynienia praktycznie od 1994 r. Wówczas to opublikowano sławny raport Bangemanna. Martin Bangemann był wówczas unijnym komisarzem odpowiedzialnym za zagadnienia komunikacji i społeczeństwa informacyjnego. Tenże komisarz przygotował znakomity raport, który jest ważny zarówno ze względu na swoje przesłanie, jak również z tego powodu, że członkami tzw. grupy Bangemanna byli wybitni politycy europejscy. Od samego początku uważano, że to jest tematyka, która wymaga przywództwa, wymaga liderów i wymaga tego, ażeby o niej mówić również z wysokiego szczebla. Jednocześnie Polska nie była w tym zakresie bardzo odstająca od reszty. Zwrócę uwagę na to, że w tym samym mniej więcej czasie, czyli w 1994 r. i w 1998 r., Polska zorganizowała dwa bardzo dobre kongresy informatyki polskiej. Właśnie na tych kongresach omawiano już tezy raportu Bangemanna.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#WłodzimierzMarciński">Kolejnym krokiem europejskim w zakresie popularyzacji i rozwoju społeczeństwa informacyjnego była sławna inicjatywa eEurope z 2000 r. (plan działania „eEurope 2002 – An Information Society for All”), a w tym samym czasie nasz parlament przyjął uchwałę w sprawie budowania podstaw społeczeństwa informacyjnego. Proszę państwa, w sposób szczególny pozwolę sobie zwrócić uwagę na uchwałę przyjętą przez Parlament, gdyż patrząc na to, co w tej uchwale się znalazło, widzimy, że wiele z tych elementów do dzisiejszego dnia jest stale aktywnych. Zwrócę uwagę na to, że już w 2000 r. Parlament wezwał rząd do zajęcia się powszechnym dostępem do Internetu i jego wykorzystaniem. Jest to temat cały czas aktualny w Polsce. W uchwale zwrócono uwagę na rozwój edukacji informatycznej dzieci i młodzieży. Oczywiście, jest to stale aktualny temat. O rozwoju edukacji informatycznej osób dorosłych będzie dzisiaj mówił pan doktor Dominik Batorski. W uchwale apelowano o to, żeby zająć się metodyką rozwoju systemów informatycznych w Polsce, jak również systemem ostrzegania przed zagrożeniami komputerowymi. Jeszcze raz podkreślam, żeby zwrócić uwagę na to, jak aktualne są cały czas te sprawy pomimo, że minęło już 11 lat od przyjęcia tej uchwały. Świadczy o tym również ustalenie współpracy międzynarodowej z różnego rodzaju organizacjami, w czym byliśmy daleko przed naszym członkostwem w Unii Europejskiej. Kłaniam się panom posłom za taką dalekowzroczność. Wracając jeszcze do inicjatywy eEurope, wówczas również administracja polska przygotowała opracowanie dotyczące celów i kierunków rozwoju społeczeństwa informacyjnego w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#WłodzimierzMarciński">Kolejnymi inicjatywami europejskimi, które były istotne w tym zakresie, były konkretne już plany działań, bo strategia jest strategią. Strategie europejskie były później opisywane planami działań i były to trzy plany dla poszczególnych lat – eEurope 2002, eEurope 2003+ i eEurope 2005. Szczególnie istotny dla Polski był plan eEurope 2003+, bo on był specjalnie zrobiony dla kandydujących wówczas krajów, a jednym z tych krajów była Polska. Polacy podpisywali się pod tym planem i w ślad za tym planem realizowali również cały szereg bardzo istotnych zadań. W tych latach powstała ePolska, czyli strategia na rzecz rozwoju społeczeństwa informacyjnego, przygotowana w ówczesnym Ministerstwie Nauki i Informatyzacji.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#WłodzimierzMarciński">Kolejną istotną inicjatywą europejską w zakresie społeczeństwa informacyjnego była inicjatywa „i2010 – Europejskie społeczeństwo informacyjne na rzecz wzrostu i zatrudnienia”, przyjęta w roku 2005 i obowiązująca do 2010 r. Wówczas w Polsce powstała właśnie strategia rozwoju społeczeństwa informacyjnego do roku 2013, która jest dzisiaj głównym motywem naszego spotkania. Strategia powstała w 2008 r., czyli już po jakimś czasie obowiązywania strategii i2010, z taką perspektywą, że przygotowując strategię, już wiedzieliśmy, jakie dalsze kroki Komisja Europejska w tym zakresie poczyni. Został również zainicjowany zespół Polska Cyfrowa, który rozpoczął generować swoje raporty. Ostatnim dziełem KE w zakresie społeczeństwa informacyjnego jest Europejska Agenda Cyfrowa, ale o tej agendzie będę mówił może za chwilę.</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#WłodzimierzMarciński">Dlaczego Polska potrzebuje strategii rozwoju społeczeństwa informacyjnego? Potrzebne są one również dlatego, żeby w sposób jednolity, uporządkowany myśleć o takich samych zagadnieniach. Potrzebne jest po prostu wytyczenie jednolitego kierunku działania i ustalenie jakiegoś planu. Chociaż mówi się o tym, że strategie się zdewaluowały i że strategii w Polsce jest za dużo, bo taka jest prawda, niemniej wspólne spojrzenie jest niezbędne, na co wskazuje chociażby polityka UE, która jednak tworzy pewne strategie. Dla UE jest to oczywiste dlatego, że musi tworzyć strategie, żeby w ślad za tymi strategiami poszczególne kraje dążyły wspólną drogą i żeby chciały osiągnąć wspólne cele. Strategia jest szansą uzyskania rzetelnych korzyści społecznych. Po prostu ważne jest, ażeby wprowadzone były wspólne trendy w zakresie rozwoju społeczeństw i w zakresie rozwoju gospodarki.</u>
          <u xml:id="u-2.6" who="#WłodzimierzMarciński">Proszę państwa, przygotowując strategię rozwoju społeczeństwa informacyjnego w roku 2008, od początku powiedzieliśmy, że to nie jest strategia li tylko administracji. Rozwój społeczeństwa informacyjnego jest obowiązkiem praktycznie wszystkich osób i instytucji w Polsce. Stąd wytworzyliśmy debatę nad najważniejszymi postulatami rozwojowymi społeczeństwa informacyjnego w Polsce. Stworzyliśmy coś, co nazwaliśmy wielostronnym skaningiem wszelkiego rodzaju tematyk związanych z pojęciem społeczeństwa informacyjnego. Doprowadziliśmy do tego, że wypracowaliśmy wspólne stanowisko rządu, samorządu, środowisk branżowych i zawodowych odnośnie do tych rzeczy, które uznane zostały przez te grupy eksperckie za najważniejsze. Zapisy tych debat znalazły się właśnie w strategii społeczeństwa informacyjnego.</u>
          <u xml:id="u-2.7" who="#WłodzimierzMarciński">Strategia została przyjęta w grudniu 2008 r., dlatego też, pozwalając sobie umieścić na stronie tytułowej choineczkę, potraktowaliśmy jej przyjęcie jako prezent dla całego środowiska. Strategia składa się z trzech części, co jest bardzo ważne i dlatego zwracam na to uwagę. Pierwszą częścią tej strategii jest analiza aktualnej sytuacji w zakresie społeczeństwa informacyjnego w Polsce. Oczywiście, to była analiza sporządzona na rok 2008. Drugą częścią są dokumenty, jakie zostały zebrane w toku wielu debat, które się odbyły. Wspólnie z nami pracowało ponad 150 ekspertów, którzy poświęcili swój czas na to, ażeby rzeczywiście mówić o tych rzeczach, które dla naszego środowiska są najważniejsze. W załączniku nr 2 zebrały się więc wszystkie dokumenty i dyskusje, które się toczyły. To jest bardzo ważny wkład w wiele tematyk, rozszerzający w ogóle samą strategię. Załącznik nr 3 również jest dosyć interesujący z tego względu, że przy pracach nad strategią udało nam się pozyskać do współpracy pięć największych polskich portali internetowych, które praktycznie miały pokrycie 98% wszystkich internautów. Poprzez te portale zadaliśmy internautom pytania o to, co sądzą o społeczeństwie informacyjnym w Polsce. Muszę powiedzieć, że tego typu badanie było ewenementem na skalę europejską i chwaliliśmy się nawet nim, co było żywo odbierane wśród naszych kolegów w UE. Rzeczywiście pokazaliśmy, że tą drogą również badamy, w jaki sposób osoby zaangażowane odnoszą się do tej tematyki.</u>
          <u xml:id="u-2.8" who="#WłodzimierzMarciński">Proszę państwa, w ramach samej strategii zawarte zostały postulaty rozwoju społeczeństwa informacyjnego w Polsce. Wspólnie ustaliliśmy cztery takie postulaty. Otóż uznaliśmy, że niezwykle ważne jest stworzenie warunków dla sprawnego rozwoju funkcjonowania społeczeństwa informacyjnego. Tych warunków jest – oczywiście – dużo. Są one różnorakie i zostały dobrze opisane w strategii. Uznaliśmy, że ważne jest zapewnienie powszechnego dostępu do usług i treści w sieciach teleinformatycznych, co jest specjalnie uwypuklone. Ważne jest również zwiększenie efektywności, innowacyjności i konkurencyjności gospodarki oraz współpracy różnego rodzaju firm poprzez zastosowanie nowych technologii. Temu służą nowe technologie. Temu służą usługi społeczeństwa informacyjnego. Za ważne uznaliśmy również stworzenie warunków prawno-ekonomicznych i organizacyjnych dla zbudowania i wykorzystania sieci teleinformatycznej, ale nie tylko, bo w ogóle posługiwania się narzędziami informatycznymi.</u>
          <u xml:id="u-2.9" who="#WłodzimierzMarciński">To jest mapa ogólnych kierunków strategicznych w zakresie rozwoju społeczeństwa informacyjnego. Proszę zwrócić uwagę na to, jak horyzontalne są to kierunki. W jądrze są gospodarka, państwo i człowiek. Te właśnie sfery są otoczone wielorakimi zagadnieniami, które są istotne dla społeczeństwa informacyjnego w Polsce. Jeszcze raz podkreślam horyzontalny charakter tego pojęcia. Jądro tematyczne strategii przypisane jest trzem kierunkom strategicznym. Pierwszym kierunkiem jest człowiek. Chodzi o to, jak technologie teleinformatyczne oddziałują na przyspieszenie rozwoju intelektualnego i społecznego Polaków. W wypadku kierunku strategicznego drugiego, którym jest gospodarka, mówiliśmy o potrzebie wzrostu efektywności, konkurencyjności i innowacyjności podmiotów gospodarczych – całej polskiej gospodarki – które można uzyskać przy racjonalnym i sensownym wykorzystaniu technologii teleinformatycznych. W wypadku kierunku strategicznego trzeciego, którym jest państwo, mówiliśmy – oczywiście – o konieczności dostępności i efektywności usług administracji elektronicznej oraz o przebudowie wewnętrznych systemów administracji. To były trzy główne kierunki. W ramach każdego z tych kierunków były określone działania, a przy każdym działaniu wskaźniki. Nie będę już o tym mówił, bo – rzeczywiście – musiałbym państwa zanudzić dramatycznie, a ten dokument jest dostępny na stronach internetowych i o nim się od długiego czasu mówi.</u>
          <u xml:id="u-2.10" who="#WłodzimierzMarciński">Proszę państwa, co jest niezwykle istotne w ramach wdrażania strategii? Źródła finansowania. Oczywiście, źródłem finansowania w głównej mierze jest budżet państwa. Natomiast w tej chwili niezwykle istotna dla wdrażania i dla rozwoju społeczeństwa informacyjnego jest jeszcze cały czas dostępność środków finansowych w ramach programów operacyjnych na lata 2007–2013, czyli aktualnej perspektywy finansowej. Na dosyć ściśle określone działania związane z rozwojem społeczeństwa informacyjnego przeznaczono ponad 3,9 mld euro. W efekcie tych środków jest więcej, dlatego że one ulokowane są jeszcze w najprzeróżniejszych innych programach. Mówiąc o tym, że tematyka teleinformatyki jest horyzontalna, chodzi mi m.in. o to, że właściwie w każdym programie operacyjnym gdzieś znajdują się możliwości dofinansowania albo szkolenia, albo zakupu sprzętu, albo podłączenia czegoś, ale tego już się – oczywiście – nie da dokładnie, precyzyjnie wyliczyć. Bardzo istotne są również budżety wszystkich zainteresowanych podmiotów. Jeszcze raz mówię, że tworzyliśmy strategię w odniesieniu do wszystkich zainteresowanych podmiotów gospodarczych, społecznych, firm itd.</u>
          <u xml:id="u-2.11" who="#WłodzimierzMarciński">Odpowiedzialność za koordynację i nadzór nad strategią przejął Departament Społeczeństwa Informacyjnego w MSWiA, którym mam przyjemność kierować, uzyskując bardzo istotne wsparcie z Komitetu Rady Ministrów do spraw Informatyzacji i Łączności, przy którym to komitecie powołano specjalną grupę roboczą do spraw społeczeństwa informacyjnego. Aktualnie ta grupa przekształciła się w grupę Europejskiej Agendy Cyfrowej, ale o tym powiem za chwilę. Wsparcia udziela również Rada Informatyzacji. To jest organ opiniodawczo-doradczy ministra właściwego do spraw informatyzacji. Powołanie takiego organu, jakim jest Rada Informatyzacji, wynika bezpośrednio z ustawy. Wsparcia udziela też Zespół do spraw Społeczeństwa Informacyjnego w ramach działań Narodowych Strategicznych Ram Odniesienia. To jest akurat zespół, który w większym stopniu koncentruje się na racjonalności wykorzystania środków finansowych pochodzących z funduszy unijnych. Natomiast realizacja strategii należy zależy zarówno do administracji wszelkich szczebli, jak i do biznesu, do sektorów edukacji, badań i rozwoju, do organizacji, czyli – jednym słowem – do wszystkich. Po raz kolejny powtarzam, że do rozwoju społeczeństwa informacyjnego odnosimy się jako do zadania do zrealizowania przez nas wszystkich.</u>
          <u xml:id="u-2.12" who="#WłodzimierzMarciński">Proszę państwa, strategia, jak każdy dokument tego typu, właściwie jest procesem i jak proces podlega pewnemu obiegowi, czyli ciągłemu monitorowaniu, ocenie, aktualizacji, raportowaniu itd. Podjęliśmy się corocznej ewaluacji strategii i realizujemy to konsekwentnie. Ewaluacje przyjmują charakter konferencji, które regularnie co roku organizujemy w listopadzie. W tym roku również planujemy zorganizowanie kolejnej konferencji ewaluacyjnej, chociaż akurat listopad będzie dla nas mało wdzięczny, bo dokładnie w tym samym czasie Polska w ramach prezydencji organizuje wielką konferencję ministerialną poświęconą elektronicznej administracji i troszeczkę nam to może kolidować, ale spróbujemy jednak dotrzymać zobowiązań i kolejną tego typu ewaluację podjąć. Implementacja ma również wpływ na sam plan informatyzacji i na modyfikację programów operacyjnych. Niezwykle ważna jest synergia z innymi dokumentami.</u>
          <u xml:id="u-2.13" who="#WłodzimierzMarciński">Jak państwo z pewnością wiedzą i jak już powiedziałem wcześniej, stwierdzono, że strategii różnego rodzaju jest dużo i rząd podjął działania, ażeby przeistoczyć wcześniejsze strategie w 9 dosyć istotnych, kompletnych strategii kierunkowych. Społeczeństwo informacyjne i tematyka teleinformatyczna są obecne we wszystkich tych dokumentach strategicznych. Bardzo nam zależy na uspójnieniu różnego rodzaju działań. Jest bardzo dużo działań i środowiskowych, i krajowych, i międzynarodowych, dotyczących społeczeństwa informacyjnego. Ważne, żeby mówić wspólnym językiem i żeby uzyskiwać synergię tego postępu. Ważna jest również rola przygotowań do prezydencji, ale może na samym końcu powiem o tym jeszcze dwa słowa.</u>
          <u xml:id="u-2.14" who="#WłodzimierzMarciński">Proszę państwa, jak już o tym wspomniałem, przygotowując strategię, uczestniczyliśmy aktywnie w dyskusji europejskiej nad następcą inicjatywy i2010. Na początku mówiło się, że to będzie posti 2010, ale w efekcie stworzono strategię Europejskiej Agendy Cyfrowej. Źródłem tej agendy jest właściwie duży dokument Strategia „Europa 2020”, z pewnością państwu znany. W tejże strategii zapowiedziano, że przygotowanych zostanie siedem tzw. flagowych okrętów. Pierwszym z tych flagowych okrętów była właśnie EAC. Jesteśmy dumni z tego, że to był pierwszy dokument, który wypłynął z portu, jakim jest Strategia „Europa 2020”. Okręt flagowy jest tylko jeden, chociaż mówi się, że będzie ich siedem. Uważamy, że zagadnienia dotyczące społeczeństwa informacyjnego są rzeczywiście najlepszym tematem dla tego, co niesie ze sobą Strategia „Europa 2020”.</u>
          <u xml:id="u-2.15" who="#WłodzimierzMarciński">EAC ma bardzo ładne logo. Początkowo mówiło się o tym, że agenda będzie do roku 2015. Na razie zarysowane są kierunki działań do roku 2015, ale w efekcie agenda ma tak funkcjonować, jak w ogóle cała Strategia „Europa 2020”, czyli do roku 2020. Agenda jest okrętem flagowym, natomiast strategia jako taka jest dosyć ciekawym dokumentem unijnym. Jak wcześniejsze inicjatywy eEurope, najpierw była strategia, a później plany działań. Natomiast w samej EAC już zarysowane są dosyć konkretne zobowiązania i plany tego, co powinny wykonać zarówno kraje członkowskie, jak i sama KE. Dlaczego mówię o krajach członkowskich? Dlatego, że musimy zdawać sobie sprawę z tego, że Polska podpisuje się pod pewnymi dokumentami europejskimi nie tylko po to, żeby się podpisać. Jednocześnie zobowiązujemy się do tego, ażeby je realizować. W samej EAC wskazane są zadania dla rządu i dla organizacji. Trzeba je realizować. W sposób bardzo wyraźny i konkretny to musi być wpisane we wszelkiego rodzaju plany.</u>
          <u xml:id="u-2.16" who="#WłodzimierzMarciński">EAC wyznacza sto działań szczegółowych w siedmiu obszarach tematycznych. Jednocześnie ważnym elementem tego opracowania jest wykaz zamierzeń legislacyjnych UE, które powinny być zrealizowane bodajże do roku 2015. Taki okres jest na razie zarysowany. Bardzo wyraziście mówi się o tym, w jakich mniej więcej kierunkach tematycznych będzie pracowała KE oraz jakie działania powinny być realizowane na szczeblach krajowych.</u>
          <u xml:id="u-2.17" who="#WłodzimierzMarciński">Ciekawą częścią agendy są tzw. wskaźniki pomiaru. Proszę państwa, przyznam szczerze, że wskaźniki pomiaru są niedoceniane, a nagle budzimy się i mówimy: „Dlaczego jesteśmy między Bułgarią a Rumunią?”. Po prostu bardzo często nie zwracamy uwagi na to, że należy jednak czynić postęp dlatego, że jesteśmy oceniani. Klasyczne benchmarkingi europejskie są ważne, bo stymulują one – w pewnym sensie nawet pozytywną – rywalizację krajów. Jakiś czas temu jeden z moich kolegów hiszpańskich powiedział mi, że w wypadku Hiszpanii i Portugalii niezwykle ważne jest to, kto wyławia więcej sardynek. Hiszpanie i Portugalczycy się bardzo mocno obserwują, robiąc to właśnie na podstawie różnego rodzaju badań. To niezwykle ich stymuluje. Dobrze by było, żeby rankingi, jak również benchmarkingi stymulowały nas do postępów, ale też do większej aktywności na forach grup roboczych. Od niedługiego czasu uczestniczymy dosyć aktywnie w specjalnej grupie badań statystycznych i muszę powiedzieć, że tylko dzięki naszej aktywności i uczestnictwu w tej grupie, udało nam się przeskoczyć w niektórych kategoriach ileś stopni wyżej. Po prostu trzeba umieć interpretować różnego rodzaju badania analityczne, ale pewnie pan Dominik Batorski będzie tutaj mówił o statystykach. Nie mówię o tym, żeby czymś manipulować, ale interpretacje pomiarów naprawdę są niezwykle ważne.</u>
          <u xml:id="u-2.18" who="#WłodzimierzMarciński">W strategii rzeczywiście są bardzo restrykcyjne ramy czasowe. Jakie są obszary działań EAC? Mówiłem państwu wcześniej o dokumencie sejmowym. Wiele z tych elementów, które w 2000 r. były już zapisane w uchwale Sejmu, jest cały czas aktualnych. Zaufanie i bezpieczeństwo to jeden z filarów agendy cyfrowej. Żeby społeczeństwo informacyjne i jego usługi dalej mogły się sensownie rozwijać, wskazane jest zadbanie o zaufanie i bezpieczeństwo. Z analiz wynika, że wielu osobom, które jeszcze nie korzystają z Internetu – w Polsce około 40% osób mówi, że nie korzysta, chociaż może… bo nie – brakuje poczucia bezpieczeństwa, jak również zaufania. To jest niezwykle ważny element.</u>
          <u xml:id="u-2.19" who="#WłodzimierzMarciński">Kolejnym obszarem tematycznym jest również szybki i bardzo szybki dostęp do Internetu. To pojęcie jest różnie pojmowane w różnych krajach europejskich. Agenda cyfrowa odnosi się do unii 27 krajów, a wiadomo, że różne kraje mają swoje – takie bądź inne – problemy. W każdym bądź razie dosyć ambitne cele się ustala. Cele są takie, że do 2015 r. wszyscy będą mieli dostęp do Internetu szerokopasmowego, przy czym jest to o tyle złudne, że cały czas w zapisach europejskich dostęp szerokopasmowy to 2 Mb/s. Wiadomo, że to nie jest dostęp szerokopasmowy. Niemniej tak to jest jeszcze zapisane, więc sądzę, że akurat tego typu bariery jesteśmy w stanie pokonać, jednak zupełnie nie o to chodzi. Natomiast niezwykle istotne jest to, co mówi się o perspektywie 2020 r. Mówi się, że do tego roku 50% gospodarstw domowych w Europie powinno mieć abonament sieci 100 Mb/s, a dla wszystkich obywateli powinien być odstępny Internet 30 Mb/s. To są bardzo poważne wyzwania. Chciałem jeszcze zwrócić uwagę na jedną rzecz. Oczywiście, różne kraje mają różne problemy. W tym zakresie mamy dużo do nadrobienia, ale są takie kraje, jak np. Dania. Na jednym z ostatnich spotkań przedstawiciel Danii skarżył się, że – być może mylę liczby, bo nie pamiętam ich dokładnie – około 30% gospodarstw duńskich ma dostęp do Internetu 100 Mb/s, około 60% do 30 Mb/s, a cała reszta do 10 Mb/s, więc mają problem. „Ale u was wszyscy mają dostęp do Internetu! Jaki macie problem?” Odpowiedź brzmiała: „Ludzie nie są zainteresowani wykupywaniem abonamentu 100 Mb/s, bo po prostu nie ma jeszcze usług.”. To nie jest więc tylko kwestia zainstalowania sieci, nawet i supersieci, ale trzeba popatrzeć na cały kontekst. Trzeba również patrzeć na usługi, które temu towarzyszą.</u>
          <u xml:id="u-2.20" who="#WłodzimierzMarciński">Bardzo ważnym elementem są badania i innowacje. Kolejną rzeczą, na którą wyraźnie zwraca się uwagę, są interoperacyjność i normy. O interoperacyjności mówi się w kontekście usług ponadgranicznych. Same technologie mają służyć Europie do coraz większego scalania się. Żeby technologie były bardziej postępujące, trzeba mieć dobrze wyznaczone normy i interoperacyjność między tymi systemami. Ważna jest umiejętność wykorzystywania technologii informatycznych na rzecz zaangażowania, zaktywizowania grup społecznych w Europie oraz przeciwdziałania wykluczeniu, czyli na rzecz włączenia społecznego, bo każda osoba to jest jakiś potencjał do wykorzystania. Ważnym elementem jest właśnie zwrócenie uwagi na korzyści technologii teleinformatycznych dla społeczeństw UE w kontekście coraz większej mobilności i elastyczności bycia Europejczykiem. Oczywistą rzeczą jest to, że wielu Europejczyków studiuje w jednym miejscu, pracuje w drugim, mieszka w trzecim, a na emeryturę będzie jeszcze gdzieś indziej jechało, prawda? Te technologie są najlepszymi narzędziami do tego, ażeby to zrobić. Niezwykle ważnym elementem, właściwie może nawet najważniejszym, jest dynamiczny, jednolity rynek cyfrowy. Stwierdzono, że w Europie ten rynek jest zbytnio jeszcze rozczłonkowany, a ponieważ Europa jest rynkiem 500 mln konsumentów, to należy poczynić starania, ażeby ten rynek cyfrowy ujednolicić.</u>
          <u xml:id="u-2.21" who="#WłodzimierzMarciński">Proszę państwa, w jaki sposób podchodzimy w tej chwili do EAC? Sama agenda była już trzykrotnie tematem posiedzeń Komitetu Rady Ministrów, gdy dyskutowaliśmy o tych kwestiach, które są najważniejsze dla administracji, a wynikają z zadań agendy cyfrowej. Na poziomie operacyjnym agendą zajmuje się zespół zadaniowy do spraw EAC. Wspomniałem już o tym, że na początku to był zespół do spraw społeczeństwa informacyjnego. Teraz jest to zespół do spraw agendy cyfrowej. Dlaczego przewartościowujemy czy przekierowujemy strategię rozwoju społeczeństwa informacyjnego na strategię realizacji zadań EAC? Chociażby dlatego, że jest to również element ewaluacji i spojrzenia na kolejne kierunki. Kolejne kierunki wytycza nam EAC i jest niezwykle ważne, ażebyśmy nie tworzyli całkowicie odrębnych opracowań i dokumentów. Twórzmy jedne dokumenty i idźmy tym kanałem, który wyznacza nam nasza integracja europejska, nasza europejska obecność.</u>
          <u xml:id="u-2.22" who="#WłodzimierzMarciński">Przygotowaliśmy opracowanie, które jest w pewnym sensie naszym spojrzeniem na EAC. Przygotowaliśmy stanowisko rządu do EAC, które zostało przyjęte w ostatecznej wersji 27 stycznia, czyli dosyć późno, ale nad tym stanowiskiem pracowaliśmy niezwykle uciążliwie i wydajnie. Mając doświadczenia wcześniejszych inicjatyw, które bez konkretnego adresowania gdzieś w Polsce przebiegały i generalnie nie były zauważone, postaraliśmy się, ażeby bardzo wyraźnie powiedziano, kto w administracji za co odpowiada, czyli w kompetencji jakiego resortu jest konkretne działanie. Udało nam się przygotować tabelę implementacyjną działań zawartych w EAC, przypisując kompetencje tych działań do poszczególnych jednostek administracji. Przygotowaliśmy następnie opracowanie odwzorowujące działania EAC w pracach poszczególnych instytucji. Pokażę państwu przykład takiej tabeli implementacyjnej, gdzie jest bardzo wyraźnie powiedziane, który resort w danym działaniu jest resortem wiodącym, a który współpracującym. Muszę podzielić się z państwem spostrzeżeniem, że w pierwszym naszym podejściu do implementacji EAC popełniliśmy błąd. Odwołaliśmy się do komórek informatyki w resortach. Okazało się, że informatycy w resortach nie bardzo wiedzieli, co z tym zrobić, dlatego że działania zawarte w agendzie są działaniami merytorycznymi. Narzędzia informatyczne są tylko narzędziami. W związku z powyższym w drugim etapie odnieśliśmy się już naprawdę do komórek analitycznych, do komórek merytorycznych w resortach i to dopiero dało skutek. Rzeczywiście, potrafiliśmy współpracować z osobami merytorycznymi i zrobiliśmy taką tabelę implementacyjną, która nam się natychmiast przydała, dlatego że w wielu miejscach współpracy europejskiej, w wielu obszarach ta tematyka się przenika. Bardzo szybko po przyjęciu tego dokumentu mieliśmy już telefony np. od przedstawicieli pracodawców z Brukseli, którzy uczestniczyli akurat w jakiejś naradzie pracodawców, gdzie podniesiono tematykę agendy cyfrowej. Prosili o to, żebyśmy im coś powiedzieli, a przede wszystkim powiedzieli im, kto jest wiodący w tym temacie, który gdzieś tam był omawiany na jakimś spotkaniu. To jest naprawdę mapa drogowa. To jest naprawdę bardzo przydatny dokument.</u>
          <u xml:id="u-2.23" who="#WłodzimierzMarciński">Opracowanie mówi o odwzorowaniu działań EAC w pracach instytucji rządowej. Pozwoliliśmy sobie przynieść kilka egzemplarzy tego opracowania i zostały one do państwa dyspozycji wyłożone. Nad tym dokumentem pracowały praktycznie wszystkie zainteresowane resorty. Jest to więc nie tylko praca MSWiA. Jest to praca wspólna wielu instytucji. Co jest niezwykle istotne? W dyskusji dotarliśmy do tych osób, które rzeczywiście tą tematyką będą się fizycznie zajmować w poszczególnych resortach. Jednocześnie stworzyliśmy coś w rodzaju grupy tematycznej osób współpracujących w tym obszarze.</u>
          <u xml:id="u-2.24" who="#WłodzimierzMarciński">Proszę państwa, mówiłem o różnego rodzaju opracowaniach, ale niezwykle ważna jest synergia, żebyśmy nie tworzyli wielu dokumentów w próżnię, ale żeby te dokumenty trafiały na biurko w tych instytucjach i w tych miejscach, które faktycznie za nie odpowiadają. Mamy różnego rodzaju strategię, mamy krajowy program reform czy agendę cyfrową, a z drugiej strony musimy popatrzeć na działania. Właśnie te działania są zapisane w opracowaniu odwzorowania działań. Będą zapisane w planie informatyzacji państwa. O tych działaniach mówi się w ramach specjalnej grupy wysokiego szczebla KE, zajmującej się EAC. KE stworzyła specjalną grupę przedstawicieli każdego kraju. Ta grupa spotyka się raz na kwartał i omawia najważniejsze problemy wspólne dla wszystkich krajów, a dotyczące agendy cyfrowej, również po to, ażeby ewaluować, monitorować i dokonywać dalszych jej modyfikacji. Ważnym narzędziem organizacyjnym, które wokół EAC organizuje KE, jest zgromadzenie – Digital Assembly – odbywające się dwa razy do roku. Najbliższe zgromadzenie odbędzie się 15–16 czerwca. Będziemy na nim również prezentowali nasze podejście do tego zagadnienia. Planowane jest zresztą wystąpienie ministra z Polski, jako że wystąpi trzech ministrów – z Węgier, które kończą prezydencję, z Polski, która ją zaczyna i z Danii, która przejmie ją po Polsce. To w ramach Digital Assembly będzie realizowane.</u>
          <u xml:id="u-2.25" who="#WłodzimierzMarciński">Proszę państwa, powiem kilka słów o wdrażaniu agendy cyfrowej i w ogóle o rozwoju społeczeństwa informacyjnego. O konferencjach ewaluacyjnych już wspomniałem. Bardzo istotnym ciałem jest zespół Polska Cyfrowa. Początkowo zespół Polska Cyfrowa bardzo mocno przyczynił się do stworzenia dwóch bardzo ważnych aktów prawnych. Sławna megaustawa telekomunikacyjna, czyli ustawa o wspieraniu rozwoju usług i sieci telekomunikacyjnych, rzeczywiście otwiera drogę i bardzo ułatwia, upraszcza procedury związane z budową sieci w Polsce. W tym zakresie stworzono również wytyczne dla nowelizacji ustawy o informatyzacji działalności podmiotów realizujących zadania publiczne. Obecny był tutaj przed chwilą pan minister Wiewiórowski, generalny inspektor ochrony danych osobowych, który był jednym z współautorów tej ustawy. Wyszedł pewnie zapalić, bo jest nałogowym palaczem. Dziękujemy mu za tę ustawę, co cały czas podkreślam. Zespół Polska Cyfrowa przygotował specjalne raporty i zbudował forum szerokopasmowe. Bardzo istotną rolę pełni nieformalna grupa koordynatorów resortowych, którą w jakiś sposób przysposobiliśmy i z którą na bieżąco współpracujemy, bo o wiele łatwiej jest wymieniać się informacjami na linii ekspert–ekspert i sobie pomagać niż iść ścieżką poprzez ministrów.</u>
          <u xml:id="u-2.26" who="#WłodzimierzMarciński">Otóż bardzo istotnym elementem są właśnie projekty w ramach VII i VIII osi Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka. W ramach VII osi budowane są systemy informatyczne o kluczowym znaczeniu dla państwa. W ramach VIII osi prowadzone są działania dla przedsiębiorców małych i drobnych, którzy po prostu występują o granty na prowadzenie swojego małego biznesu. Z pewnością państwo zaobserwowali wydarzenia. Stoją w kolejkach po te środki finansowe, bo rzeczywiście zainteresowanie tym jest duże i mamy nadzieję, że to przyniesie ogromny skutek. Środki w ramach VIII osi są również przeznaczone na przeciwdziałanie wykluczeniu cyfrowemu, czyli na podłączenie osób szczególnie zagrożonych do sieci Internet. Są tam również środki na tzw. ostatnią milę. Ważnym elementem są regionalne programy operacyjne poszczególnych regionów. Co prawda w większości środki finansowe w ramach programów operacyjnych wykorzystywane są na budowę sieci szerokopasmowej, bo to w Polsce jest ważne, niemniej w ramach tych środków budowane są systemy aplikacyjne i systemy usługowe oraz szkolenia dla urzędników. Podam jeszcze przykład digitalizacji dóbr kultury. To ciekawy program Europeana, który Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego realizuje wspólnie w partnerstwie z dużymi krajami europejskimi.</u>
          <u xml:id="u-2.27" who="#WłodzimierzMarciński">Chciałem zwrócić uwagę na szczególnie ciekawe inicjatywy społeczne. Po raz nie wiem który powiem, że to właśnie te siły oddolne są niezwykle ważnym czynnikiem tego, ażeby nasze społeczeństwo w coraz lepszym stopniu przyswajało i wykorzystywało twórczo technologie teleinformatyczne. Tutaj ważne są dla nas coroczne obchody Światowego Dnia Społeczeństwa Informacyjnego. W ramach tych obchodów również w Sejmie odbyła się konferencja dotycząca zagadnień związanych z rozwojem społeczeństwa informacyjnego. Dziękujemy Sejmowi za udostępnienie pomieszczeń.</u>
          <u xml:id="u-2.28" who="#WłodzimierzMarciński">Bardzo ważne jest porozumienie w sprawie internetyzacji bibliotek, co podaję jako dobry przykład współpracy zarówno MKiDN i MSWiA, jak i Telekomunikacji Polskiej SA, która zgodziła się na nieodpłatne podłączenie do Internetu chyba 3,6 tys. bibliotek, a jeszcze pozostało 3 tys. kolejnych i liczymy na to, że TP SA to zrobi, a także Fundacji Rozwoju Społeczeństwa Informacyjnego. Jest to znakomita akcja, świetnie odbierana i rzeczywiście przynosząca ogromny skutek.</u>
          <u xml:id="u-2.29" who="#WłodzimierzMarciński">Chciałem zwrócić uwagę na program eTwinning. Dlaczego? Dlatego, że to jest program KE, w którym Polska ma największe osiągnięcia w skali europejskiej. To jest program skierowany w większości do dzieci i młodzieży. Dzięki temu projektowi okazuje się, że polscy młodzi internauci są liderami europejskimi w zakresie aktywności i w zakresie budowania portali internetowych. Często się nie doceniamy, a Polska naprawdę wyprzedza Francję i inne kraje. Wpierw jest Polska, później Francja, a potem długo, długo nic i dopiero inne kraje. Dzięki programowi eTwinning naprawdę mnóstwo szkół i osób prywatnych – praktycznie rzecz biorąc, jeszcze dzieci – otwiera swoje portale, umie z nich korzystać, dialoguje z resztą Europy. Oczywiście, KE nagradza za tę aktywność.</u>
          <u xml:id="u-2.30" who="#WłodzimierzMarciński">Za chwilę będzie mowa o koalicji „Dojrz@łość w sieci”. To również bardzo ważna inicjatywa, ale skierowana już nie do dzieci i młodzieży, ale wprost przeciwnie – do tych osób, które z różnych powodów jeszcze mówią: „Nie!”, albo nie wiedzą, jak korzystać z sieci. To jest grupa, do której trzeba dotrzeć, bo tam cały czas leży potencjał i to również, Wysoki Sejmie, potencjał wyborczy w tym zakresie, bo – rzeczywiście – gdy te osoby będą miały lepszy dostęp do informacji, będą bardziej aktywnymi obywatelami i będą bardziej świadomie funkcjonowały w społeczeństwie. Warto też powiedzieć o akcji „Polska Cyfrowa Równych Szans”. To również jest akcja bardzo szeroko odnosząca się do popularyzacji rozwiązań teleinformatycznych, do szkoleń, do tego, żeby nasze społeczeństwo rzeczywiście asymilowało i przyswajało sobie technologie teleinformatyczne.</u>
          <u xml:id="u-2.31" who="#WłodzimierzMarciński">Mówiliśmy parokrotnie – i przy okazji uchwały Sejmu, i później przy okazji dyskusji o EAC – o potrzebie bezpieczeństwa. Wspólnie z KE jest prowadzony program Safer Internet związany z pobudzaniem działalności i aktywności różnego rodzaju grup na rzecz bezpiecznego Internetu. Program adresowany jest do tych organizacji, które zajmują się młodym, jak i starszym pokoleniem.</u>
          <u xml:id="u-2.32" who="#WłodzimierzMarciński">Proszę państwa, chciałem jeszcze zwrócić uwagę na jedną bardzo istotną rzecz. Polska w przyszłym roku, co jest niezwykłym wyróżnieniem dla naszego kraju, będzie miała szansę zorganizowania finałów Akademickich Mistrzostw Świata w Programowaniu Zespołowym. Po raz pierwszy te mistrzostwa odbędą się w Polsce. Jest to spowodowane tym, że młodzi polscy informatycy od wielu, wielu lat zdobywają najwyższe laury na wszelkiego rodzaju konkursach informatycznych. Dzięki temu światowa organizacja przyznała Polsce w przyszłym roku organizację tego przedsięwzięcia. Wydaje mi się, że te mistrzostwa świata powinny być zauważone w Polsce. Powinno się o tym mówić. O wiele przyjemniej jest, będąc za granicą, słyszeć: „A, pan z Polski, tak? Macie świetnych informatyków.”, niż: „A, pan z Polski? Aha, polski hydraulik.”. To jest zupełnie inny odbiór. Proszę państwa, to naprawdę jest ważne. Spróbujmy popierać takie nisze naszego rozwoju, z których będziemy dumni. Możemy być dumni właśnie z informatyki polskiej. To jest bardzo ważne, żebyśmy na to zwracali uwagę.</u>
          <u xml:id="u-2.33" who="#WłodzimierzMarciński">Proszę państwa, przed nami prezydencja. Już dosłownie bardzo, bardzo blisko. W ramach prezydencji Polska – tradycyjnie, jak przy każdej prezydencji – ma liderować, także na naszym odcinku. Natomiast chciałem zwrócić uwagę na to, że podczas polskiej prezydencji organizujemy chyba jedną z największych konferencji, które są przewidziane w ramach prezydencji, czyli konferencję na temat elektronicznej administracji. W dniach 16–17 listopada na konferencję przyjedzie do Polski około 600 najwyższych przedstawicieli UE, ale również biznesu informatycznego. Konferencji tej będzie towarzyszyło spotkanie 27 ministrów odpowiedzialnych za elektroniczną administrację oraz wystawa, na której każdy kraj będzie mógł zaprezentować swoje trzy najlepsze projekty informatyczne wspierające elektroniczną administrację. To jest największe tegoroczne wydarzenie w obszarze teleinformatyki w Europie. Taka cykliczna konferencja odbywa się co 2 lata. Jako komitet przygotowujący tę konferencję – uchylę tutaj może rąbka tajemnicy – chcemy przedstawić Europie nasze osiągnięcia w zakresie spisu rolnego, który był wykonany rzeczywiście bardzo dobrze, w sposób maksymalnie wykorzystujący technologie informatyczne. Nie było to chodzenie po wsiach, ale po prostu wykorzystywanie różnego rodzaju narzędzi. Chcemy również mówić o innych działaniach, które również są sporymi sukcesami, chociaż są kraje, które mają zbliżone narzędzia, ale nie aż tak kompleksowe. Jest więc o czym mówić. Mówmy o rzeczach pozytywnych. Mówmy o rzeczach, które są istotne. Oczywiście, jeśli ktoś się mnie zapyta o to, co sądzę o stanie i kondycji społeczeństwa informacyjnego w Polsce, to powiem, że mam odczucie, że nie jest, ale mamy o co walczyć dalej. Dziękuję państwu bardzo za uwagę i proszę o włączenie się do tej walki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#WitoldCzarnecki">Dziękuję bardzo panu dyrektorowi Marcińskiemu za przedstawienie informacji na temat realizacji strategii. Dziękuję za tak szeroką wypowiedź i za optymizm, który z wypowiedzi pana dyrektora bił, bo to też jest nam wszystkim potrzebne. Mam nadzieję, że ten optymizm jest uzasadniony. W takim razie dziękuję panu i otwieram dyskusję. Kto z panów posłów i zaproszonych gości chciałby zabrać głos? Proszę uprzejmie, pan poseł Waśko.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#PiotrWaśko">Dziękuję bardzo, panie przewodniczący. Mam kilka refleksji w związku z informacją MSWiA. Dziękuję za udzielenie tak obszernych informacji i poszerzenie naszej wiedzy na ten temat. Szanowni państwo, jak to już zostało powiedziane, o społeczeństwie informacyjnym mówimy przynajmniej od kilkunastu lat – w różnym nasileniu i na różnym poziomie. Chcę stwierdzić, że strategia przyjęta w 2008 r. jest strategią, która – można tak powiedzieć – powstała bardzo późno w stosunku do tych dyskusji, które odbywały się na różnych forach. Stąd mamy wiele tzw. oddolnych inicjatyw, które gdzieś w latach 2000–2005 powstawały w różnych gremiach. Powstawały strategie regionalne, które pewnie były jakąś pożywką – że tak powiem – dla opracowania tej strategii krajowej, ale w pewien sposób strategie regionalne powstawały samodzielnie i niektóre narzędzia były w każdym regionie inne. Konstatacja jest jednak taka, że wszędzie, gdzie na początku stawiano diagnozę, widać było, że po prostu jest źle z tzw. budowaniem społeczeństwa informacyjnego, z czym się zresztą zgadzaliśmy. Mimo optymizmu trzeba powiedzieć, że w Polsce nie jest najlepiej do dzisiaj, o czym świadczy chociażby infrastruktura i brak dostępu do Internetu, przede wszystkim na terenach wiejskich.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#PiotrWaśko">Wnioski są takie, że musimy nadganiać Europę i to dosyć dużymi krokami, choć trzeba przyznać, że w ostatnim okresie nastąpił wyraźny postęp w tym zakresie i to nie tylko ze względu na programy na poziomie krajowym czy regionalnym, czyli wsparcie ze środków publicznych, ale także ze względów biznesowych. Okazuje się, że środki biznesowe też w jakiś sposób wyręczają nas w budowaniu czegoś, co dzisiaj jest niezbędne w prowadzeniu gospodarki nowoczesnej. Chcę wskazać tym samym, że jednak powstały w międzyczasie, jak sądzę, takie kominy, które różnicują to zagadnienie, o jakim mówimy. Pan dyrektor wspominał tutaj – i bardzo dobrze – o tym, że dzisiaj mamy bardzo dobrych informatyków z różnych uczelni – młodych ludzi, którzy są na światowym poziomie. Naprawdę mamy się czym pochwalić, ale są obszary, gdzie tam naprawdę jesteśmy w ogonie, chociażby w zakresie niektórych usług, jakie powinniśmy świadczyć wzajemnie, czy administracji.</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#PiotrWaśko">W związku z tą strategią na poziomie czy PO Innowacyjna Gospodarka, czy programów regionalnych, ale także tego programu, który się skończył w 2006 r., powstawały wydatki, które moim zdaniem nie zawsze były uzasadnione, a środki nie zawsze były dobrze wykorzystane. Moim zdaniem takim przykładem jest oświata. Wielokrotnie wzmacniano szkoły poprzez zakup sprzętu komputerowego, który ostatecznie lądował w jakiejś zamkniętej, okratowanej pracowni. Pracownia z kratami bardziej przypominała więzienie, a nie klasę, z której trzeba na co dzień korzystać. Oczywiście, brak portali, platform i usług w tym zakresie – już nie mówię tu o oświacie – spowodował, że tak naprawdę młodzież korzystała z najprostszego oprzyrządowania i z Internetu ogólnodostępnego, a nie z narzędzi, które powinny być dostarczane wraz z tą nowoczesną technologią.</u>
          <u xml:id="u-4.3" who="#PiotrWaśko">Dążę do tego, że dokument przyjęty przez Radę Ministrów, dotyczący koordynacji pewnych działań, jest bardzo ważny. Sądzę, że na tym powinniśmy się skupić, aby wydatki w zakresie budowania społeczeństwa informacyjnego były szczególnie badane, monitorowane i w jakiś sposób koordynowane. Nie wiem, czy należy to robić w taki sposób, jak to było tutaj wykazane w tabeli, czy też poprzez powstanie jakiegoś odrębnego ciała, które koordynowałoby wszelkie działania z poziomu krajowego, bo wydaje mi się, że taka jest potrzeba. Chcę tutaj zwrócić uwagę na to, z czym ostatnio zwrócili się do mnie policjanci. Dostali oni bardzo dobre oprzyrządowanie w zakresie badania i zwalczania przestępczości. Niestety, to oprzyrządowanie – komputery i to, co zostało z nimi razem dostarczone – nie może być zastosowane z prostej przyczyny. Brak Internetu powoduje, że właściwie cały ten sprzęt jest nikomu niepotrzebny i zbędny. Po prostu policjanci potrzebują pieniędzy na paliwo, a nie na komputery.</u>
          <u xml:id="u-4.4" who="#PiotrWaśko">Wydaje mi się, że właśnie brak koordynacji w zakresie wydatków, szczególnie w administracji publicznej, powoduje, że w niektórych obszarach zbyt szybko, zbyt wcześnie wydajemy pieniądze na niektóre programy, a w innych po prostu brakuje pieniędzy czy czasu, aby te prace skoordynować. Takie są moje uwagi. Dziękuję bardzo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#WitoldCzarnecki">Dziękuję bardzo. Poproszę może od razu pana dyrektora o odpowiedź czy też ustosunkowanie się do wypowiedzi pana posła.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#WłodzimierzMarciński">Jeśli można, nie traktuję jej jako konkretnego pytania, a raczej jako sugestię. Panie pośle, z całym szeregiem elementów pańskiej wypowiedzi nie mogę się nie zgodzić, ale zwrócę uwagę na to, że wszystko zależy jednak od ludzi, od samorządów. Wspomniał pan o tym, że gdzieś budują coś innego, a nie budują infrastruktury. Cały czas jesteśmy niedoinwestowanym krajem, co byśmy nie powiedzieli. Ważna jest właśnie edukacja, ważna jest świadomość, ażeby te osoby, które decydują o tym, czy wydać pieniądze na to, czy na tamto, jednak powiedziały: „Wydajmy je na rozwój informatyzacji, na sieci i na edukację, bo to jest nasza przyszłość.”. Ale to nie zawsze znajduje posłuch, bo – oczywiście – różnie bywa i to jest niezwykle istotne. Ważna jest też edukacyjna rola i ważne są zadania, które powinniśmy w tym zakresie wykonywać.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#WłodzimierzMarciński">Nie możemy porównywać się z krajami Europy. Po prostu pamiętajmy, że nadrabiamy zaległości, również zaległości społeczne. Mogę tutaj śmiało powiedzieć np. o moim pokoleniu. Przez 25 lat mojej najlepszej pracy zawodowej zarabiałem 10 dolarów miesięcznie, a moi rodzice pewnie tak samo, więc całe pokolenie Polaków nie było w stanie zbudować swojego dobrobytu, który to dobrobyt przełożyłby się na zupełnie inne postrzeganie wielu rzeczy. Musimy z tym się uporać. Mamy jakiś czas, żeby to wyrównywać. Już jest lepiej, bo jeżeli patrzymy na generacyjne podejście, to pokolenie 30+ czy 35+ zupełnie inaczej funkcjonuje, również w sferze zawodowej. Pewnie, że jeśli ci 30-letni policjanci czegoś jeszcze nie mają, to trzeba zrobić wszystko, żeby te narzędzia były faktycznie wykorzystywane, ale to jest nasze wspólne dzieło i nie mogę nawet powiedzieć, że to się zrówna tak hop. To jest bardzo ważne.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#WitoldCzarnecki">Dziękuję bardzo. Głos oddaję panu przewodniczącemu Kaźmierczakowi. Proszę uprzejmie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#JanKaźmierczak">Dziękuję. Panie dyrektorze, mam pytanie, które związane jest z pańską prezentacją, ale wymaga pewnego wprowadzenia. Otóż zgadzam się z tezą, że problem, który pan zarysował, czyli doprowadzenie do tego, żebyśmy śmiało mogli powiedzieć, że mamy społeczeństwo informacyjne, jest dla nas kluczowe. Natomiast – co mówię, nawiązując do wypowiedzi pana posła Waśki – patrząc na to z punktu widzenia pragmatyczno-wykonawczego, chyba to trochę inaczej wygląda z pozycji państwa czy centrali, a inaczej z punktu widzenia tzw. docelu. Moje konkretne pytanie jest takie: Czy ma pan jakieś dane dotyczące skali zapotrzebowania na nie i poziomu realizacji projektów związanych z tzw. ostatnią milą? Chodzi mi o to, co tak naprawdę oznacza, że poszczególne miejsca w sensie gospodarstw domowych albo biurka policjantów w okręgu wyborczym pana posła, mają dostęp do narzędzi. To, że jest magistrala o bardzo wysokiej wydajności, że jest powiązanie bardzo różnych centrów i że jest się czym pochwalić, to – oczywiście – dobrze.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#JanKaźmierczak">Mam też drugie pytanie. Polska jest krajem o tyle jeszcze – że tak powiem – szczególnym, chociaż pewnie niespecyficznym, bo jest więcej takich miejsc w Europie, że u nas istniejąca infrastruktura jest niezbyt równo rozłożona na terenie państwa. Jak mówię, są kraje podobne. Czy państwo mają wyobrażenie – z punktu widzenia organizatora, czyli Polski cyfrowej, Polski informatyczno-informacyjnej – jak to mniej więcej wygląda? Mówię tutaj np. o informacji, którą Parlamentarny Zespół do spraw Innowacyjności i Informatyzacji pozyskał, będąc z wizytą w Rzeszowie. Pokazywano nam mapy Podkarpacia, na których – jak mi się wydaje – w sposób kliniczny było widać te efekty, o które pytam. To był teren jednego regionu, a chciałem zapytać, jak to jest w skali kraju. Dziękuję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#WitoldCzarnecki">Dziękuję panu przewodniczącemu. Proszę pana dyrektora o odpowiedź.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#WłodzimierzMarciński">Bardzo dziękuję. Rzeczywiście, zapotrzebowanie na dostęp do sieci, również jeśli idzie o ostatnią milę, jest dla nas bardzo ważny. Jak informowałem, w ramach działania 8.4 prowadzone są dofinansowania właśnie ostatniej mili, ale – oczywiście – środków nie wystarczy, bo to jest tylko dofinansowanie, natomiast wiadomo jest, że w każdym kraju na świecie sieci budują operatorzy komercyjni według klasycznego modelu. Im więcej osób będzie zainteresowanych, tym biznes będzie bardziej zainteresowany tym, żeby sieci kłaść, a jeśli będą dobre sieci, powstaną usługi itd., itd. To jest ewidentny mechanizm.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#WłodzimierzMarciński">Natomiast jeśli chodzi o rozpoznanie, to rzeczywiście w pierwszym okresie, jak tylko pojawiły się te środki, nie było właśnie dobrego rozpoznania tego, w jaki sposób i gdzie sieci powinny być kładzione, czyli białe, szare i czarne plamy. Natomiast dzięki projektowi SIPS (System Informacyjny o infrastrukturze szerokopasmowej i portal Polska Szerokopasmowa), który w tej chwili jest finalizowany, będziemy posiadali na bieżąco stałą mapę infrastruktury telekomunikacyjnej. Ten projekt jest istotny, ponieważ gdy zrobi się mapę raz, to mapa się zdezaktualizuje za kolejne 3–5 miesięcy, natomiast w ramach projektu SIPS będzie to permanentny system utrzymywania informacji o infrastrukturze telekomunikacyjnej, która w Polsce jest. Ten system będzie dostępny dla projektowania i dla wydatkowania środków. Jest on już właściwie w ostatniej, finalnej fazie realizacyjnej. Sądzę, że w najbliższych miesiącach już będzie dostępny. Jestem przekonany, że będzie udostępniał informacje publicznie w ramach dostępu do informacji publicznej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#WitoldCzarnecki">Dziękuję bardzo. Pozwolą państwo, że udzielę sobie głosu. Mam następujące pytania do pana dyrektora. W strategii rozwoju społeczeństwa informacyjnego, którą mamy w dyspozycji, podano uczestników konsultacji. Tam jest dużo nazwisk, a chciałem się spytać o to, jakie kluczowe instytucje zewnętrze pracowały przy konsultacji tego projektu. Chodzi mi o instytucje. I drugie pytanie. Czy istnieją jakieś zewnętrzne instytucje monitorujące wdrażanie tej strategii?</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#WitoldCzarnecki">Następna sprawa dotyczy tego, że w strategii, o której mówimy, autorzy wymieniają jedno z kluczowych zadań. Chodzi o wprowadzenie powszechnego szkolenia nauczycieli wszystkich specjalności w korzystaniu z technologii informacyjnych, opracowanie programów obowiązkowych szkoleń i egzaminów dla nauczycieli, w tym nauczycieli akademickich. Czy ministerstwo dysponuje wiedzą dotyczącą tego, jak w chwili obecnej wygląda stan wdrażania tych postulatów? To były postulaty wymienione w strategii. Chciałem przypomnieć, że z badań MSWiA wynika, że 45% badanych uważa, iż umiejętności informatyczne zdobyli w ramach systemu edukacji. Jest to bardzo zły wynik, który świadczy o tym, że polska szkoła nie przygotowuje uczniów do przyszłości w społeczeństwie informacyjnym, skoro 55% badanych nie nabyło tych umiejętności w szkole.</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#WitoldCzarnecki">I jeszcze jedna sprawa. W „Gazecie Wyborczej” w 2008 r. ukazał się wywiad z panem ministrem Arabskim pod tytułem „Komputer dla każdego ucznia”. Tam się znalazło bardzo wiele optymistycznych zapowiedzi. „Kancelaria chce, by każdy gimnazjalista miał dostęp do laptopa z oprogramowaniem, które pomoże mu w nauce.” To jest bardzo dobre. „Będzie go mógł używać w szkole i w domu.” To też pożyteczne. Taki laptop miałby przeżyć z uczniem całe gimnazjum, a jeśli przetrwa, to iść z nim do liceum. Pan minister Arabski twierdzi, że ten program – każdy uczeń dostanie laptopa – zostanie zrealizowany już w 2010 r. Czy ten wywiad z panem Arabskim nie stoi w jakiejś rażącej sprzeczności z rzeczywistością dzisiejszą? Może sobie pan przypomina, panie dyrektorze, ten wywiad, bo to była dosyć głośna sprawa. Jeżeli można, to prosiłbym o ustosunkowanie się do tychże spraw. Dziękuję bardzo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#WłodzimierzMarciński">Bardzo dziękuję. Jeśli chodzi o to, jak postępuje edukacja nauczycieli, to po prostu szczegółowych informacji nie mam, ale z największą przyjemnością taką informację uzyskam z właściwego ministerstwa i przekażę ją. Wiem, że te szkolenia nauczycieli postępują, ale jak to liczbowo wygląda, to trudno jest mi w tej chwili to powiedzieć. Natomiast jeśli chodzi o informację, z której wynika, że jednak zbyt mało osób zdobywa edukację informatyczną w szkole, to wynika to również z tego, że jeśli bada się całą populację, to wiele osób badanych pewnie jeszcze nie miało do czynienia z tą tematyką w swoim okresie szkolnym. Sądzę, że te badania zrobione za 5 lat będą już zupełnie inne, bo to generacyjnie musi się zmieniać i wpływać na wyniki. To, czy poziom nauki informatyki w szkołach jest właściwy, czy nie, czy profile są właściwe, czy nie, to – oczywiście – również nadaje się do analizy i do dyskusji. Rzeczywiście, pojawiają się takie informacje, że w szkołach uczy się dzieci informatyki poprzez np. programowanie czy Pascala, czy zupełnie bezsensowne rzeczy, a nie podchodzi się do informatyki jako do narzędzia obcowania z informacjami, wykorzystywania ich, udostępniania i publikowania. To zależy od sensownych programów edukacyjnych, stąd to jest cały czas ważne, ale – jak mówię – postaram się zdobyć informacje w tym zakresie i przedstawić je państwu.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#WłodzimierzMarciński">Natomiast, cóż, „komputer dla każdego ucznia” – jest to niezwykle cenne hasło. Nawet sam pan premier niedawno powiedział, że ten akurat temat nie do końca wyszedł. Stało się tak z różnych powodów. Jeśli tym projektem, jak na początku się mówiło, chciałoby się objąć każdego gimnazjalistę czy każdego ucznia, byłyby to miliardowe wydatki. Praktyka bardzo często wskazuje na to, że wiele dzieci już posiada komputery. Stworzenie sensownego modelu sprawiedliwego podziału było bardzo skomplikowane i trudne. Kilka krajów europejskich to robiło, ale z różnymi skutkami. W ostatnim czasie podjęto zbliżoną inicjatywę. Chodzi o wykorzystanie środków finansowych z opłat za częstotliwości i przeznaczenie ich w jakiejś części na tego typu wykorzystanie. W ramach zespołu Polska Cyfrowa jest grupa osób, która dyskutuje merytorycznie o tej akcji. Chodzi o to, żeby rzeczywiście była to akcja bardzo uzasadniona. W coraz większym stopniu w tej akcji mówi się nie o samym komputerze, ale po prostu o szkole, która wspiera edukacyjnie swoich uczniów poprzez narzędzia informatyczne. To jest program, który jeszcze się dociera w tej chwili.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#WitoldCzarnecki">Dziękuję bardzo, panie dyrektorze. Proszę pana przewodniczącego Janusza Piechocińskiego o zabranie głosu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#JanuszPiechociński">De facto nasze dzisiejsze spotkanie zamyka Dni Społeczeństwa Informacyjnego, obchodzone – naturalnie – w maju. Debat, konferencji, spotkań wokół tej tematyki było bardzo dużo, z czego się cieszę. To nie jest tak, że w parlamencie tylko w ramach obowiązków i ambicji poszczególnych sejmowych komisji, tylko także w szeroko rozbudowanym środowisku informatyków, telekomunikantów, ludzi polskich mediów o tym się rozmawia i to jest jakaś taka wartość dodana. Pan dyrektor, odnosząc się do tego dokumentu, słusznie zwraca uwagę na to, że na etapie jego budowania, ale przede wszystkim późniejszej realizacji, sprawą kluczową jest to otoczenie, do którego kierujemy zachęty.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#JanuszPiechociński">Mówiłem już o tym w Katowicach i dzisiaj tylko skrótowo to zasygnalizuję. Otóż myślę, że w obszarze nowych technologii musimy przygotować się do tego, że z sektora publicznego wychodzą impulsy i poprzez te impulsy oddziaływamy na procesy edukacyjne. Oddziałujemy na procesy i w szkolnictwie publicznym, i w szkolnictwie niepublicznym, i w kształceniu ustawicznym, które w dobie procesów globalizacyjnych każdy z nas musi dokonywać w ramach doskonalenia się, pomnażania swojej wiedzy i umiejętności. Oddziałujemy także poprzez instytucje, a w końcu poprzez podmioty gospodarcze.</u>
          <u xml:id="u-14.2" who="#JanuszPiechociński">Dlatego też choćby wziął się ten pomysł, który ciągle wraca, bo to nie jest żadna tajemnica, że w związku ze spowolnieniem gospodarczym i kłopotami budżetowymi akcja budżetowa nie wypaliła w swoim kształcie w roku 2010. Słynne cięcia budżetowe zostały dokonane w roku 2009 i trudno by było kontynuować akcję swoistego socjalnego rozdawania Internetu, kiedy brakowało na inne funkcje, a chodziło o podtrzymanie choćby procesów wyzyskania środków unijnych. Oczywiście, bardzo dyskusyjny jest też pomysł, który w dalszym ciągu jest na etapie dyskusji. Czy jednak iść do końcowego użytkownika ze wsparciem technologicznym? Wtedy pojawia się ten problem, że mamy dzisiaj w wypadku 80% dzieci w wieku 9–10 lat, a więc wieku przystępowania do komunii świętej. Masowym produktem, który się daje dzieciom, nie jest już dzisiaj zegarek – tak jak to było w latach 60. – ani nie jest rower – jak to było do niedawna – tylko jest to komputer. Rozpisane są odpowiednio głosy w rodzinie, kto ile ma pieniędzy dostarczyć i wiadomo, że kupujemy komputer za 2,3 tys. zł z oprzyrządowaniem. Jak Polska długa i szeroka, w tę stronę to mniej więcej zmierza. Powstaje pytanie.</u>
          <u xml:id="u-14.3" who="#JanuszPiechociński">Jeśli już decydujemy o takim kierowaniu środków budżetowych krajowych czy pozabudżetowych, to czy nie lepiej kontynuować akcję wzmacniania potencjału polskiej szkoły w tym zakresie? Ta akcja została uruchomiona w połowie lat 90. i była kontynuowana na początku XXI w. Powiedzmy sobie, że jej impulsy wygasły. Kiedy pojedziemy dzisiaj do statystycznej szkolnej pracowni internetowej, to zobaczymy, że komputery, oprogramowanie i możliwości – nie wspomnę już o możliwościach informatyków tam pracujących – trochę nie są na miarę tych ambicji i wyzwań, które chcielibyśmy osiągnąć. W związku z tym to jest pytanie. Czy nie lepiej kierować te ograniczone ze zrozumiałych względów środki na kolejny impuls poprzez oświatę publiczną i budować tam otwarte sale komputerowe, które żyją? Można choćby wykorzystywać punkty nieodpłatnego dostępu do sieci, poszerzać te możliwości. Pojawiła się tablica elektroniczna, prawda? Czy nie lepiej z tych pieniędzy dać dzieciom w ramach klasy i szkoły kilka, kilkanaście tablic elektronicznych i w ten sposób w ogóle zrewolucjonizować myślenie o kształceniu? To jest problem, oczywiście, oprogramowania. Czy mają to być systemy otwarte oprogramowania, czy też zamknięte, prawda? Co preferujemy? W jaki sposób to chcemy robić? Oczywiście, to jest problem administracji użyteczności.</u>
          <u xml:id="u-14.4" who="#JanuszPiechociński">Na dobrą sprawę w dzisiejszym temacie naszego posiedzenia i w wystąpieniu lekko omawiamy bardzo rozległy materiał, w którym przecież są jeszcze olbrzymie zasoby dyskusji, które się toczyły i które są wielką wartością. Z satysfakcją przyjmowałem rozliczne zaproszenia właśnie dlatego, że na kolejnym etapie otwieramy bardzo potrzebną dyskusję o tym, w którym miejscu nam świat ucieka albo co ma się wydarzyć po erze, kiedy damy wreszcie w Polsce ten szerokopasmowy Internet na poziomie 20 Mb iluś tysiącom gospodarstw domowych. I to jest pytanie. Jak to dalej kontynuować? Fundamentalne dla mnie wyzwanie to jest to, jak w tych strategiach, a przede wszystkim w codziennych działaniach powodować, żeby nie było tej wyspowości, a więc żebyśmy nie mieli dopalaczy w obszarze, kiedy rynek się sprawdza i jest nowa oferta. Popatrzmy choćby na to, jaką ofertę dały w Internecie telewizje satelitarne i telewizje kablowe. Jak to jest? Popatrzmy teraz znowu na tereny rozproszone, które są wręcz skazane na e-handel, e-edukację, e-dostęp do dóbr kultury czy kontaktowania się. W związku z tym okaże się, że będziemy społeczeństwem informacyjnym czy informatycznym kilku generowanych prędkości. W związku z tym gdzie należy kierować środki? Tam, gdzie następuje zwrot największy i złotówka wydatkowana choćby na tradycyjną infrastrukturę internetową generuje największy przychód, najwięcej ruchu, najwięcej innowacyjnej gospodarki i daje największe efekty? Czy też jednak w ramach solidarnego państwa i solidarnego informatycznego społeczeństwa kierować to na te grupy, na białe dotychczas plamy? Jak w końcu pobudzić grupy starszych obywateli, którzy wychowali się w innej kulturze, w innej szkole, w innej rzeczywistości? Czy pozwolić, żeby to szło poprzez nasze klasy i facebooki, żeby sprowadzało się tylko do gry i kontaktu? Czy też należy jednak wymuszać coś innego? Jak w końcu obywatelom, którzy nie chcą funkcjonowania w systemie społeczeństwa obywatelskiego informacyjnego, zapewnić to, że będzie dla nich dostępna informacja publiczna, funkcjonująca administracja? Można popatrzeć choćby na funkcjonowanie starej, klasycznej poczty. W wielu miastach, na wielu obszarach już przestaje być potrzebna z tego punktu widzenia, ale w terenie małej gminy, gdzie ludzie nawet nie mają dostępu do bankomatu czy bankowości, może się okazać, że klasyczna metoda człowiek-człowiek jest oczekiwana i tego po prostu nie zmienimy.</u>
          <u xml:id="u-14.5" who="#JanuszPiechociński">Dla mnie kluczowe jest więc jedno. Strategia społeczeństwa informacyjnego nie jest dokumentem zamkniętym. Ona musi być cały czas w sferze oglądu i analizy. Musi być na bieżąco uzupełniana. I uwaga – najtrudniejsze jest to, że w realizacji tych wyzwań, które stawia współczesny świat i które sobie stawia nasza ambicja, trzeba znaleźć koordynatorów tych procesów. To jest bardzo trudne. Pan dyrektor mówił o programie, który chce robić MSWiA. Z drugiej strony mamy Urząd Komunikacji Elektronicznej z jego obowiązkiem ustawowym przekazywania informacji. To się musi spinać. Jestem stanowczo przeciwny temu, o co wołano podczas Dni Społeczeństwa Informacyjnego, bo uważam, że i tak nie zmienimy tutaj pewnej niefunkcjonalności tego, że oddziały maszerują oddzielnie ze względu na swoją specyfikę i często te środki nie są racjonalnie wydatkowane w ramach systemowych, tylko rozwiązywania branżowych, ministerialnych problemów i odpowiedzialności za dany obszar. Widziałbym to jednak w inny sposób – powrót do tego pomysłu, który był w jednym z poprzednich rządów, żeby w randze np. wicepremiera albo sekretarza stanu w kancelarii premiera był koordynator tych procesów. Chodzi o to, żeby bardzo wysoko był koordynator. Dlatego, że patrząc na proste powołanie ministerstwa, widzimy ministerstwo bez ministerstwa budownictwa, prawda? Oczywiście, dzisiaj w resorcie infrastruktury złączone razem budownictwo, spółdzielczość i zagospodarowanie przestrzenne są przytłoczone programem drogowym, kolejowym, pocztą czy informatyką, bo to są wielkie rynki, które mają dużą dynamikę rozwojową. Myślę, że dobrze by było, żeby politycy w nowej kadencji już na starcie, kiedy będą konstruowane koalicje rządowe i rząd, przejrzeli ustawę o działach rządowych i pomyśleć właśnie o budowie jakiejś koordynacji. Nie ukrywam, że wyobrażam to sobie w sposób następujący, że albo wicepremier przyszły, albo wysoki urzędnik w kancelarii premiera koordynowałby prace właściwych podsekretarzy stanu w kilku kluczowych resortach. Chodzi więc nie tylko o to, żeby było to w ramach rządu i premiera, ale także na poziomie wiceministrów, czyli żeby był to stały zespół, który by monitorował, współpracował, realizował i analizował pewne rzeczy, a jednocześnie wymuszał pewien wzrost efektywności. Otóż w tym obszarze nieuchronne jest także zwiększenie efektywności naszych działań i efektywności inwestowania nie tylko publicznego pieniądza. I tym zakończę.</u>
          <u xml:id="u-14.6" who="#JanuszPiechociński">Wydaje się, że największym problemem jest pogodzenie racji bardzo dynamicznie rozwijającego się rynku z planami sektora publicznego, a więc realizowanie zadań publicznych poprzez rynek. To jest opisane i realizowane w różny sposób, ale podam choćby przykład wprowadzania nowych częstotliwości czy generowania nowych technologii opartych na nowych częstotliwościach w telekomunikacji. Bardzo wyraźnie pokazuje to, że zdolne są do tego tylko duże podmioty, które są w stanie skoordynować działania. Teraz pytanie jest takie. Czy wykorzystanie środków unijnych w regionalnych programach operacyjnych i innych poprzez wiele cennych inicjatyw na poziomie gminy i powiatu nie spowoduje, że będziemy mieli dodatkowy element – wykorzystane dobrze pieniądze unijne razem z dodatkiem środkowym? Okazuje się jednak, że nie zbudowaliśmy systemu, bo to będą mimo wszystko systemy do siebie nieprzystające, a pojawi się kluczowy problem. W prawie czy w regulacjach europejskich i polskich są wyjaśnione zagadnienia związane z rzeczywistym rynkowym dostępem do budowanej w ten sposób infrastruktury z punktu widzenia pomocy publicznej, konkurencyjności rynku itd.</u>
          <u xml:id="u-14.7" who="#JanuszPiechociński">Sprawą kluczową jest to, co ma nieść informacja. Sprawą kluczową jest człowiek jako twórca i odbiorca informacji. Jaką w tym systemie społeczeństwa informacyjnego będziemy mieli informację? Tam jest bezpieczeństwo w sieci szeroko pojęte, obrona przed cyberatakami i na szczeblu państwa, i na szczeblu poszczególnych jego agend, a więc nie tylko systemu bankowego. Wydaje się, że zagrożenia tutaj rosną w postępie alarmowym i to będzie dramatycznie, coraz więcej kosztowało i państwo, i podmioty gospodarcze. W związku z tym jest tu potrzebna pewna koordynacja. Myślę, że jest ona potrzebna także w sferze wartości. Nieuchronne jest podjęcie bardzo trudnej dyskusji o wolności, o prawie autorskim. Wiem, jak to było trudne, kiedy przy ustawie medialnej sprowadziło się do cenzury, prawda? W przekazie internetowym na dobrą sprawę nie bardzo było już wiadome, co zawiera dana nowelizacja i dana dyrektywa, a zrobiono z tego zagrożenie dla swobód demokratycznego i obywatelskiego społeczeństwa. Ostatnio były choćby te dyskusje o jednej ze znanych stron wymierzonych w aktualnego prezydenta czy innych stronach poprzednio wymierzonych w byłego prezydenta. To też zmusza do pewnej pokory. W jaki sposób z tego wyjść? Nie chodzi bowiem o to, żeby skonstatować, że wolności powinny być wyznaczone granicami ludzkich umysłów i sumień, ale trzeba przełożyć tę ogólną zasadę pozytywistycznego funkcjonowania w społeczeństwie informatycznym na jakieś zapisy prawa i na jego egzekucję. Wydaje się, że to jest rzeczywiście gigantycznym wyzwaniem nie tylko w przestrzeni polskiego społeczeństwa informacyjnego i systemu prawnego opisującego tę rzeczywistość. To jest wyzwanie, z którym będziemy musieli się zmierzyć na szczeblu europejskim, a nawet globalnym, że już nie wspomnę o naszym krajowym.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#WitoldCzarnecki">Dziękuję panu przewodniczącemu Piechcińskiemu za piękną i szeroką wypowiedź. Proszę o zabranie głosu stałego doradcę naszej Komisji, pana doktora Jana Parczewskiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#JanParczewski">Dziękuję serdecznie za udzielenie mi głosu. To są ogromnie ciekawe tematy. Można powiedzieć, że są one kośćcem rozwoju i elementem całego szkieletu – oczywiście, nie w pejoratywnym znaczeniu – rozwoju kraju na te lata. To nie są żadne czcze deklaracje z mojej strony, jeśli chodzi o postrzeganie problemu. Natomiast w kontekście pojęcia społeczeństwa informacyjnego, w istocie sądzę, że społeczeństwo informacyjne to jest środek, a nie cel, ponieważ celem w istocie jest szerokość i jakość kontaktów między społeczeństwem a organami, które w tym społeczeństwie funkcjonują na różnym poziomie, np. administracyjno-państwowym. Mam pytanie do pana dyrektora. Obserwuję silną koncentrację na pewnych zagadnieniach popytu, czyli wnoszenie kaganka oświaty, który by tutaj niejako tworzył, kreował to, co należy i co powinno się czynić, aby społeczeństwo było poprawnie informowane. Chciałbym się zapytać o to, na ile to jest strategiczne i czy jest strategiczne. Czy nie uważa pan, że można i powinno się nieco bardziej zwrócić uwagę na systemowe odczytanie potrzeb społeczeństwa? To jest swoisty problem podaży i popytu. Tu się dużo mówi o podaży, natomiast mało się mówi o identyfikacji systemowej popytu i przeznaczeniu środków na tenże popyt. Można mówić o społeczeństwach lokalnych. Można mówić tutaj o zagadnieniach terytorialnych. Jest mnóstwo potrzeb, które się na co dzień widzi, chodząc po wsiach, po miastach, po społecznościach. Te bariery interakcyjne to jest właśnie infrastruktura, ale to jest narzędzie. Należałoby się więc zastanowić, na ile można byłoby urzędnikom pozwolić i umożliwić, i nakazać pewne otwarcie się w kierunku relacji ze społeczeństwem. Jak się stworzy popyt, jak popyt się zidentyfikuje, to łatwiej będzie mówić o społeczeństwie informacyjnym. Miarą społeczeństwa informacyjnego nie jest ilość kb/s czy Mb/s ściągniętych. W istocie zależy nam na interakcji, czyli na tym, żeby społeczeństwo było już nie ze wskazaniem na informacyjne, ale żeby w ogóle społeczeństwo było bardziej podmiotem, a nie przedmiotem. Natomiast mam wrażenie momentami, że w kategoriach systemowych traktujemy je jako pewne zadanie – trudne zadanie – którym należy jakoś się zajmować. Wracam więc do pytania i prośby o pewne uwagi dotyczące identyfikacji popytu społecznego na różnego rodzaju formy wymiany informacji, potrzebę konkretnych informacji i włączania kanałów informacji jako takich, a potem dopiero ich – przepraszam za neologizm – utechnologicznienia, nie zaś odwrotnie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#WitoldCzarnecki">Dziękuję bardzo, panu doktorowi. Poproszę jeszcze o zabranie głosu pana Piotra Waśkę, tylko prosiłbym o skracanie wypowiedzi, jako że mamy jeszcze do realizacji dwa punkty naszego posiedzenia. Prosiłbym więc o to, żeby dyskusja zmierzała już ku końcowi. Najwyżej resztę poglądów będziemy mogli wymienić między sobą w kuluarach.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#PiotrWaśko">Dziękuję bardzo. W takim razie odniosę się jeszcze tylko do jednego wątku, który pojawił się w moim wystąpieniu, a który pan przewodniczący też poruszył, dotyczącego obszaru oświaty i realizacji pewnych programów z punktu widzenia centrali. Wydaje mi się, że w tej dyskusji, która toczy się m.in. wokół braku środków, powinniśmy jednak koncentrować się nie tyle na dostarczaniu sprzętu do ostatecznych odbiorców, a raczej na dostarczaniu usług, na badaniach i rozwoju nowych propozycji i nowych narzędzi, które mogą być wykorzystywane w każdym procesie, w tym także – oczywiście – edukacji. Jeżeli wywołamy zapotrzebowanie na tego typu usługi, to sprzęt zostanie albo zakupiony przez osoby prywatne, albo zakupiony przez samorządy, bo to one wiedzą najlepiej, jakie potrzeby są w danych placówkach. Natomiast dostarczanie kolejnego sprzętu na miejsce bez właściwego rozeznania jest marnowaniem pieniędzy, co wielokrotnie zostało już udowodnione i to tylko chciałbym dopowiedzieć. To tyle. Dziękuję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#WitoldCzarnecki">Dziękuję bardzo wszystkim uczestnikom dyskusji. Jeszcze ostatnie słowo pana dyrektora.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#WłodzimierzMarciński">Chciałem bardzo podziękować za te wystąpienia. Są niezwykle twórcze i ważne, i oznaczają, że należy rozmawiać. Ta debata jest potrzebna. Proszę państwa, wszystko się zmienia. Jeżeli 60% dzieci, które zaczynają edukację, będzie pracowało później w zawodach, które nie istnieją, to oznacza, że to jest niezwykły dynamizm sytuacji. Jeśli mogę się jeszcze odnieść do wystąpienia pana posła Piechocińskiego, to również wydaje mi się, że w najbliższym czasie rzeczywiście musi nastąpić debata odnośnie do koordynacji. Wszyscy wiemy, że z koordynacją jest różnie. Ona jest niezwykle potrzebna na różnych poziomach – finansowych, organizacyjnych, technicznych. W tej chwili dyskutujemy np. o powołaniu funkcji generalnego architekta systemów informatycznych – osoby, która daje stempel, że coś można zrobić czy nie, prawda? Pamiętam czasy pana Marka Cara. W Kancelarii Prezesa Rady Ministrów był pełnomocnik, który zginął. To był rzeczywiście okres pilnowania interesu, więc może trzeba wrócić do tego modelu. Zgadzam się z uwagami na temat popytu i podaży. To jest wszystko niezwykle ważne. Chętnie bym rozmawiał jeszcze do północy, ale…</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#WitoldCzarnecki">Dziękuję bardzo, panie dyrektorze. Przechodzimy do następnego punktu porządku obrad. Poproszę pana doktora Dominika Batorskiego z Uniwersytetu Warszawskiego, współtwórcę raportu, o omówienie Raportu Otwarcia Koalicji Cyfrowego Włączenia Generacji 50+ „Dojrz@łość w sieci” pod tytułem „Między alienacją a adaptacją. Polacy 50+ wobec Internetu”. Proszę uprzejmie, panie doktorze.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#DominikBatorski">Bardzo dziękuję, panie przewodniczący. Przede wszystkim bardzo dziękuję za zaproszenie i możliwość prezentacji tego raportu. Panowie posłowie zwracali uwagę na to, że często potrzebne są badania, potrzebne są dane, jak to faktycznie jest w Polsce z tym rozwojem społeczeństwa informatycznego. Takich badań cały czas jest zbyt mało, ale są one prowadzone. Właściwie od prawie 10 lat uczestniczę w projekcie „Diagnoza społeczna”. Są to duże badania koordynowane przez profesora Janusza Czapińskiego, w których to badaniach odpowiadam właśnie za część poświęconą rozwojowi społeczeństwa informacyjnego w Polsce. Warto też dodać, że są to badania finansowane ze środków prywatnych, przede wszystkim ze środków komercyjnych.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#DominikBatorski">Natomiast dzisiaj będę mówił o raporcie, który powstał z inicjatywy Koalicji Cyfrowego Włączenia Generacji 50+. Koalicja zrzesza zarówno firmy, jak i organizacje pozarządowe, a powstała z inicjatywy Akademii Rozwoju Filantropii w Polsce oraz UPC Polska, która właśnie zainicjowała sporządzenie tego raportu. Raport powstał na podstawie szeregu badań, przede wszystkim „Diagnozę społeczną”, ale też badania Głównego Urzędu Statystycznego, Eurostatu oraz World Internet Project. Został dodatkowo poszerzony o szereg wywiadów i badań pogłębionych, prowadzonych z osobami w wieku 50+.</u>
          <u xml:id="u-22.2" who="#DominikBatorski">Chciałem zacząć od pewnego kontekstu, choć myślę, że to są rzeczy dosyć oczywiste, ale warto je powtórzyć. Znaczenie nowych technologii w tej chwili rośnie. Co więcej, istotne jest to, że z jednej strony coraz więcej aktywności przenosi się do Internetu, ale z drugiej strony coraz więcej aktywności, które mają miejsce poza Internetem, jest zależnych od tego, co jest w sieci. Sztandarowym tego przykładem może być uczestnictwo w kulturze. W tej chwili właściwie, jeśli chodzi o obecność sfery metakultury – informacji o wydarzeniach kulturalnych, recenzji itd. – poza Internetem, to jest tego coraz mniej. Tak naprawdę osoby, które z sieci nie korzystają, mają coraz mniejsze możliwości uczestnictwa w kulturze. Rzeczywiście widzimy w badaniach taki rozdźwięk, że z jednej strony w Polsce sprzedaje się coraz więcej biletów do kina, ale z drugiej strony coraz mniej osób do tego kina chodzi. Te osoby, które z Internetu korzystają, chodzą do kina coraz częściej, natomiast te osoby, które z Internetu nie korzystają, coraz rzadziej. Podobnie jest w wielu innych sferach, nawet w sferze czytelnictwa książek i pracy oraz w innych formach udziału w kulturze. Podobnie jest też z szukaniem pracy. Coraz więcej firm rekrutuje pracowników wyłącznie przez Internet. Coraz więcej też spotkań i wydarzeń wymaga wcześniejszej rejestracji w Internecie, w związku z czym osoby, które nie korzystają z sieci, po prostu są z tych możliwości wykluczone.</u>
          <u xml:id="u-22.3" who="#DominikBatorski">Można powiedzieć, że osoby, które nie korzystają z Internetu albo mają za małe umiejętności korzystania z sieci, są w coraz większym stopniu zagrożone wykluczeniem społecznym i ekonomicznym. Podkreślam specjalnie to wykluczenie społeczne i ekonomiczne, bo w momencie, kiedy mówimy o wykluczeniu cyfrowym, to tak naprawdę chodzi nam o różnice związane z dostępem do Internetu, sposobami i umiejętnościami korzystania z niego, ale takie różnice, które przekładają się później na wykluczenie społeczne czy wykluczenie ekonomiczne. Co więcej, pragnę podkreślić, że podstawową kwestią nie są tylko różnice samego dostępu, ale też umiejętności efektywnego wykorzystania tych technologii.</u>
          <u xml:id="u-22.4" who="#DominikBatorski">Jak to wygląda? Widzą państwo na tym wykresie piramidę wieku – od 18. do 80. roku życia. Piramida jest przewrócona, ale widzimy, że osoby w wieku dwudziestu kilku lat to jest drugi wyż demograficzny, a pierwszy jest powojenny wyż demograficzny, czyli osoby w wieku pięćdziesięciu-sześćdziesięciu kilku lat. Co możemy zobaczyć? Zielone pole reprezentuje osoby, które posiadają dostęp do sieci i korzystają z Internetu. Jak widzimy, osób młodszych korzystających z tych możliwości jest bardzo dużo. Osób starszych jest natomiast zdecydowanie mniej. Co więcej, grupa czerwona, czyli osoby, które posiadają dostęp do sieci we własnym domu, a mimo tego nie korzystają z Internetu, jest też bardzo znacząca.</u>
          <u xml:id="u-22.5" who="#DominikBatorski">Skupiając się tylko na osobach dorosłych, nie mam przy sobie akurat tego fragmentu danych, ale nawiązując do poprzedniego wątku dzisiejszego posiedzenia, warto sobie uświadomić, że ponad 90% dzieci, które idą do szkoły podstawowej, ma w domu komputer. Takich dzieci jest dziewięćdziesiąt kilka procent. Oczywiście, jest prawie 10% dzieci, które tego komputera w domu nie mają, ale jest to niecałe 10%.</u>
          <u xml:id="u-22.6" who="#DominikBatorski">Podsumowując poprzedni slajd, warto podkreślić, że osób w wieku ponad 50 lat jest w Polsce 13 mln. To jest olbrzymia rzesza ludzi. Wśród nich zaledwie 21% korzysta z komputerów i Internetu. Natomiast wśród osób młodszych, a więc w wieku 16–49 lat, korzysta z nich aż 71%. Różnica jest rzędu 60 pkt proc. Jest to naprawdę kolosalna różnica. Ponad 10 mln osób w wieku 50+ nie korzysta z Internetu. Aż 65% dorosłych, którzy nie korzystają z sieci w Polsce, to są właśnie osoby w wieku 50+. Co więcej, jak popatrzymy na dynamikę przyrostu liczby użytkowników Internetu w Polsce, to zobaczymy, że ta dynamika jest znacznie większa wśród osób młodszych. Tutaj ten przyrost liczby korzystających z sieci jest znacznie większy niż wśród osób starszych. Dodatkowo aż połowa przyrostu w grupie 50+ jest spowodowana tylko i wyłącznie demografią. To jest efekt tego, że co roku do grupy 50+ dochodzi jeden nowy rocznik osób, które już z tego Internetu częściej korzystają. Aż połowa przyrostu w tej grupie to jest efekt tylko i wyłącznie demografii, w związku z czym jest naprawdę bardzo źle.</u>
          <u xml:id="u-22.7" who="#DominikBatorski">Jak popatrzymy na dane europejskie – mamy tutaj dane Eurostatu – to zobaczymy dwie grupy wiekowe – 55–64 lata i 65+. Mamy Polskę pod koniec – 23% korzystających z Internetu w młodszej grupie wiekowej i tylko 6% w grupie starszej. Co więcej, pokazuję tylko różnice dotyczące samego faktu korzystania z sieci, ale gdybyśmy spojrzeli na posiadane kompetencje, jak też sposoby korzystania, to okazałoby się, że ci polscy użytkownicy są na ostatnim miejscu w UE, jeśli chodzi o umiejętności i wszechstronność korzystania z Internetu, czyli nawet, jeżeli korzystają, to i tak korzystają w sposób bardzo, bardzo ubogi.</u>
          <u xml:id="u-22.8" who="#DominikBatorski">Może jeszcze szybko pokażę różnice związane z innymi czynnikami. To cały czas jest grupa osób 50+ i różnice związane z miejscem zamieszkania. Niecałe 10% osób w wieku 50+ mieszkających na wsi korzysta z sieci. W większych miejscowościach jest, oczywiście, znacząco lepiej. Bardzo duże różnice są też związane z innymi czynnikami. Na wykresie mamy osoby pracujące, które korzystają z Internetu znacznie częściej niż renciści, rolnicy, emeryci czy osoby bezrobotne. Kolosalne znaczenie ma też wykształcenie. Wśród osób z wykształceniem wyższym z Internetu korzysta aż 60%, wśród osób z wykształceniem podstawowym w tej grupie wiekowej nie korzysta z niego prawie nikt.</u>
          <u xml:id="u-22.9" who="#DominikBatorski">Dlaczego to jest istotne? Myślę, że warto tutaj to podkreślić z uwagi na wyniki badań, przede wszystkim „Diagnozy społecznej”. To są badania, w których co 2 lata badamy dokładnie te same osoby, w związku z czym jesteśmy w stanie bardzo precyzyjnie monitorować, co się w życiu ludzi zmienia i jakie czynniki dla tych zmian mają istotne znaczenie. Otóż wyniki tych badań pokazują, że korzystanie z Internetu ma szereg bardzo pozytywnych konsekwencji. Przede wszystkim chciałem tutaj podkreślić znaczenie korzystania z Internetu dla podtrzymywaniu aktywności zawodowej. Osoby, które korzystają z Internetu, są znacznie dłużej aktywne zawodowo. Nawet jeżeli pominiemy wszystkie różnice związane z miejscem zamieszkania, z wykształceniem, to cały czas ten czynnik ma znaczenie. Osoby korzystające z Internetu mają też znacznie lepszą sytuację zawodową, szybciej uzyskują awanse, szybciej im rośnie wynagrodzenie, ale też – co jest ważne – przejawiają większą aktywność społeczną, częściej uczestniczą w kulturze oraz w życiu towarzyskim. Oczywiście, to, że poprawia się sytuacja osób, które z tych możliwości korzystają, oznacza też, że szanse życiowe osób, które z nich nie korzystają bądź nie mają takiej możliwości, relatywnie się pogarszają. To jest wykres pokazujący aktywność zawodową w zależności od wieku. Linia czerwona to są osoby niekorzystające z Internetu, a linia zielona korzystające. Proszę zobaczyć, jakie to ma olbrzymie znaczenie. Nawet pominięcie innych różnic pomiędzy tymi grupami pokazuje, że samo przedłużanie aktywności zawodowej jest znacznie większe wśród osób korzystających z Internetu.</u>
          <u xml:id="u-22.10" who="#DominikBatorski">Chciałem też powiedzieć o czymś, co pojawiało się tutaj w dyskusji, a co wiąże się z tematem walki z wykluczeniem cyfrowym. Rozwój społeczeństwa informacyjnego nie powinien być celem samym w sobie. Tak naprawdę powinien być przede wszystkim środkiem do osiągania innych istotnych celów społecznych – poprawy jakości życia, podnoszenia aktywności zawodowej czy umożliwiania dłuższego samodzielnego funkcjonowania. W tej chwili nie odczuwamy jeszcze tego w dużym stopniu, ale w momencie, kiedy powojenny wyż demograficzny będzie w wieku emerytalnym, to samodzielność tych osób czy w ogóle ich funkcjonowanie w społeczeństwie będzie w dużym stopniu zależało od tego, czy będą w stanie z tych technologii korzystać, czy nie, a tak naprawdę w tej chwili jest prawdopodobnie ostatnia szansa, żeby jakoś je do tego zachęcić i coś w tym temacie zmienić. Cyfrowe włączenie generacji 50+ jest naprawdę jednym z bardzo istotnych wyzwań stojących przed Polską. Podjęcie tego tematu może być sposobem na realizację tych innych celów społecznych.</u>
          <u xml:id="u-22.11" who="#DominikBatorski">Teraz powiem trochę o barierach i o tym, jakie rzeczywiście są powody, dla których tak mało osób starszych z Internetu korzysta. Tak naprawdę tutaj tych barier jest sporo. Natomiast z jednej strony mamy bariery o charakterze twardym – bariery finansowe, bariery związane z zasięgiem, czyli tym, że Internet nie wszędzie jest dostępny, bariery sprzętowe. Z drugiej strony mamy bariery miękkie – bariery psychologiczne. Wiele osób starszych właściwie samo się wyklucza, twierdząc, że te technologie nie są już dla nich, że to jest dla młodych, że nie muszą z tego korzystać. Niestety, bardzo często społeczeństwo i instytucje takie myślenie podtrzymują. Nawet jeżeli w tej chwili jeszcze jest to prawdą, to za kilka lat funkcjonowanie bez tych technologii może być znacznie trudniejsze niż w tej chwili. Taką barierą miękką jest też brak wiedzy. Stykamy się z tym, że bardzo duża część osób starszych tak naprawdę nie wie, do czego te technologie mogłyby wykorzystać. Informacje, którymi dysponują, to są najczęściej spotykane w mediach tradycyjnych informacje, często negatywne, co powoduje, że stereotypów związanych np. ze szkodliwym promieniowaniem czy z innymi zagrożeniami wynikającymi z używania technologii jest naprawdę bardzo, bardzo dużo.</u>
          <u xml:id="u-22.12" who="#DominikBatorski">Warto podkreślić, że w myśl wszelkich teorii, a także badań realizowanych w Polsce i w innych krajach, wraz z upowszechnianiem się Internetu bariery twarde tracą na znaczeniu, natomiast kluczową rolę zyskują bariery miękkie i tak w Polsce już jest. Ograniczenia finansowe są barierą zaledwie dla kilkunastu procent niekorzystających z Internetu. Poniżej 15% osób, które nie korzystają z Internetu, mówi, że problemem dla nich są bariery finansowe. Również bariery dostępu, czyli to, że nie wszędzie Internet jest, nie są aż tak znaczącym problemem. Aż 20% osób, które nie korzystają z Internetu, to są osoby, które mają w domu komputer z dostępem do Internetu, czyli osoby, które właściwie mają tę technologię, ale z niej nie korzystają. To pokazuje, że sama budowa sieci i koncentracja na rozwoju sieci szerokopasmowych w Polsce, oczywiście, jest istotna, ale tak naprawdę jest niewystarczająca. Co z tego, że kabel będzie dochodził do danego gospodarstwa domowego, jeżeli będzie on niewykorzystany? Dodatkowo 60% osób niekorzystających z Internetu to osoby, które choć same nie mają dostępu do sieci w domu, to ich najbliżsi sąsiedzi mają. Tak naprawdę tylko kilka procent osób niekorzystających mówi, że nie ma Internetu nigdzie w ich otoczeniu, czyli nie ma technicznych możliwości, żeby mogły z niego korzystać. Natomiast zdecydowana większość deklaruje po prostu brak zainteresowania. Podstawową barierą jest brak motywacji i brak wiedzy. Częściowo wynika to również z braku usług, ale przede wszystkim z braku wiedzy o tym, do czego ten Internet mógłby być wykorzystywany. Natomiast dodatkowe 18% osób mówi, że Internet jest zbyt skomplikowany. Zdecydowanie są to osoby, którym brakuje kompetencji.</u>
          <u xml:id="u-22.13" who="#DominikBatorski">Podsumowując te wyniki, można powiedzieć, że kluczowe jest stymulowanie potrzeb, wzbudzanie motywacji, jak też rozwijanie kompetencji potrzebnych do korzystania z Internetu, chociaż inne działania, oczywiście, też są ważne. Proszę zwrócić uwagę na to, że najmniej istotne są tutaj czynniki infrastrukturalne związane z budową sieci, z brakiem sprzętu. Są najmniej istotne, a jednocześnie wydajemy na nie zdecydowanie najwięcej pieniędzy. Można byłoby powiedzieć, że jeśli w ogóle gdzieś są działania miękkie, to są one dodatkiem do wydawania pieniędzy raczej na rozwój infrastruktury. Jest chociażby działanie 8.3 – Przeciwdziałanie wykluczeniu cyfrowemu PO Innowacyjna Gospodarka. To jest program, w którym do wydania jest ponad 1,5 mld zł, ale program ten koncentruje się na dostarczaniu sprzętu osobom korzystającym z pomocy społecznej. Ta grupa została trochę rozszerzona, ale tak naprawdę nawet osobom zainteresowanym rozpoczęciem korzystania z Internetu brakuje możliwości szkoleniowych. To nie jest program, który ten problem osób w wieku 50+ mógłby rozwiązać. Z drugiej strony pieniądze na działania szkoleniowe są w PO Kapitał Ludzki i tam rzeczywiście są duże możliwości, częściowo wykorzystywane, ale z kolei ten program ma to ograniczenie, że jest przeznaczony wyłącznie dla osób, które są aktywne zawodowo. Natomiast ¾ osób należących do grupy w wieku 50+ aktywna zawodowo nie jest. To są osoby, które cały czas mogą być aktywne społecznie i których wartość dla społeczeństwa jest olbrzymia, ale tak naprawdę w żaden sposób nie mogą one skorzystać z możliwości tych programów. Bardzo w tej chwili brakuje możliwości budowania kompetencji, tworzenia akcji informacyjnych i uświadamiających starszym odbiorcom, dlaczego warto by było, żeby tych technologii zaczęli używać.</u>
          <u xml:id="u-22.14" who="#DominikBatorski">Dodałem jeszcze na szybko trzy slajdy, ponieważ ten wątek w dyskusji się pojawił. Pytali państwo pana dyrektora o kwestie związane z działaniem 8.4 PO Innowacyjna Gospodarka, czyli tzw. ostatniej mili. Tutaj mamy dane dotyczące korzystania z ulgi na Internet, więc jest to przybliżenie dostępności Internetu w Polsce. Bardzo dużo osób z tej ulgi korzysta, więc to jest całkiem niezły wskaźnik. Z jednej strony można pokazać, że korzystanie z ulgi koncentruje się w dużych miastach, a na terenach wiejskich – typowo wiejskich, a nie wiejsko-podmiejskich – jest naprawdę kiepsko. Co więcej, jak popatrzymy na to, jaka jest dynamika sytuacji, to okaże się, że przyrost liczby osób posiadających dostęp i korzystających z Internetu jest największy w województwach zachodnich. Gdy z kolei popatrzymy na to, gdzie był dokonany dobór gmin do realizacji ostatniej mili, to zobaczymy, że wcale nie są to gminy, w których jest najgorzej, bo wychodzą one na przeciętnym poziomie dla Polski. Myślę, że to jest tutaj istotne.</u>
          <u xml:id="u-22.15" who="#DominikBatorski">Wniosek z tych badań jest taki, że w zdecydowanie większym stopniu trzeba myśleć o działaniach miękkich i o wspieraniu działań promocyjnych czy szkoleniowych, bo często, wydając znacznie mniejsze środki niż na infrastrukturę, można będzie osiągnąć znacznie lepsze cele. Co więcej, jest też tak, że można to traktować jako istotny element realizacji innych celów społecznych, chociażby właśnie wydłużania aktywności zawodowej i ułatwiania dłuższej aktywności, podnoszenia jakości życia, uczestnictwa w kulturze czy zwiększania samodzielności osób starszych.</u>
          <u xml:id="u-22.16" who="#DominikBatorski">Na zakończenie chciałem jeszcze o czymś wspomnieć. Tutaj o tym nie mówię, ale tak naprawdę raport zawiera rekomendacje nie tylko i wyłącznie dla administracji publicznej i samorządowej, ale również dla firm i organizacji pozarządowych. Oczywiście, mają one dużo zadań i dużo możliwości poprawy sytuacji. Szereg działań jest realizowanych chociażby przez koalicję „Dojrz@łość w sieci”, ale też przez inicjatywę Polska Cyfrowa Równych Szans. To są działania szkoleniowe, ale to też będą akcje promocyjne i uświadamiające. Po stronie organizacji pozarządowych i biznesu jest duża świadomość tego, że jest to problematyka istotna i warto inwestować w to, żeby osoby niekorzystające zachęcać do korzystania z Internetu. Dziękuję bardzo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#WitoldCzarnecki">Dziękuję bardzo, panie doktorze, za omówienie raportu. Przystępujemy do dyskusji, którą otwieram. Kto z panów posłów i zaproszonych gości chciałby zabrać głos? Proszę uprzejmie, pan przewodniczący Piechociński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#JanuszPiechociński">Dorwałem się do głosu dlatego, że rok temu miałem okazję zapoznać się z pełną prezentacją tego raportu, niedaleko od Sejmu. Wtedy byłem 50+, a dzisiaj jestem 51+ i z tym większą pokorą patrzę na te wyzwania, ale powtórzę tamte tezy, które wówczas stawiałem. Po pierwsze, jest partner dla sektora publicznego, dla władzy publicznej, czyli rynek, który ma świadomość, jakie rezerwy tkwią w tej grupie, gdzie stosunkowo niewielkim nakładem można pozyskać 2–3 mln nowych internautów, którzy poszerzają ten rynek. Uwaga – i to oparte na tej sieci, którą mamy. W związku z tym to jest wielkie wyzwanie i cieszę się, że kolega Waśko także sygnalizuje właśnie taki sposób myślenia, żeby starać się efektywnie, poprzez pobudzanie pieniądza publicznego i łączenie go z inicjatywami pozarządowymi, prywatnymi, iść w pierwszej kolejności tymi rozwiązaniami. Proszę bowiem zwrócić uwagę na to, jaką de facto mamy sytuację. Jeśli te badania, a były one robione na stosunkowo dużej próbie, są wiarygodne, to 90% polskich dzieciaków, chodząc do szkoły, jest gotowych do tego, żeby zmierzyć się z ePolską – lepiej, gorzej, ale nie ma tej bariery mentalnej. Wręcz przeciwnie, bo to oni mogą nas, starszych, uczyć – często odruchowo i schematycznie – jaki program jak się uruchamia.</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#JanuszPiechociński">Kiedy teraz popatrzymy np. na wykorzystanie środków na różnego rodzaju szkolenia, to okazuje się, że wśród licznych szkoleń nie ma właśnie uczenia grupy 50+ za środki unijne i krajowe, samorządowe, montaż różnych środków, a coraz więcej trudu zadaje się po to, żeby znaleźć populację szkolonych. Są szkolenia z udzielania pierwszej pomocy dla pracowników – zasady proste, sobota, niedziela, szkolenie kończy się certyfikatem. No więc popatrzmy na nasze wielkie ruchy społeczne. Mówię tu o doświadczeniach mojej podwarszawskiej gminy Lesznowola, która robiła to poprzez koła gospodyń wiejskich, poprzez strażaków, poprzez społeczność bankową, która dostarczyła kandydatów do szkoleń. Co się nagle okazało? Nie będę tutaj sygnalizował, ile było kobiet w wieku 50+ z kół gospodyń wiejskich, np. z zespołu ludowego „Tęcza”, który obchodził w ostatnią sobotę 25-lecie swojego istnienia. Polecam każdemu, żeby miał w wieku w wieku 84–90 lat taką werwę i o 3.00 nad ranem jeszcze tak tańczył tańce standardowe. Być może z tego bierze się też otwartość na Internet. Nagle okazało się, że panie w 60 czy 70 r.ż. nie przyznały się do tego w domu i nie wiedziały, jak co przyłączyć, ale kiedy szkolenie dla tych osób było zorganizowane i zaproponowane przez gminę w ramach funduszy europejskich, mogły przyjść na nie razem. Mogły dotknąć tego komputera, ktoś kompetentny pokazał im, jak to uruchomić, jak to działa itd. Okazało się, że bardzo szybko nie tylko szukały przyjaciółek i koleżanek w różnych środowiskach portali społecznościowych i forów, ale nagle okazało się, że zaczęły wstawiać oferty o sprzedaży działek, o sprzedaży domów. Okazało się też, że poprosiły kogoś, żeby im przygotował stronę internetową o zespole itd., itd.</u>
          <u xml:id="u-24.2" who="#JanuszPiechociński">Podzielam pogląd pana doktora zaprezentowany w raporcie, że dla znaczącej części tego pokolenia głównym problemem jest wewnętrzny wstyd: „Jak zacząć?”, a my niewiele robimy, żeby inspirować, stworzyć otwartą przesłankę. Robimy niewiele, żeby to na większą skalę zmienić, także przy wsparciu możliwości publicznych. Jak Polska długa i szeroka, w szkole publicznej mamy salę komputerową. Kiedy ona nie żyje? W wakacje. Dlaczego nie żyje, skoro powinna żyć? Mamy tam informatyka. Mamy tam sprzęt. Uwaga – mamy tam potencjalną grupę ludzi, których moglibyśmy szkolić, moglibyśmy uczyć. A czego brakuje? Tego 1 tys. zł brutto, żeby ten człowiek chciał dwa turnusy zrobić. Proszę więc zobaczyć, jaka jest nieefektywność. Mamy budynek. Mamy instytucję. Mamy komputery zainstalowane, a w nich programy. Mamy potencjalnych chętnych. Nie znajdujemy jednak 1 tys. zł brutto na to, żeby był szkolący. Oczywiście, to wymaga takiego myślenia.</u>
          <u xml:id="u-24.3" who="#JanuszPiechociński">Mamy w końcu szeroki ruch uniwersytetów trzeciego wieku. Jestem pod wrażeniem tego, jak niektóre z tych uniwersytetów funkcjonują w moim okręgu podwarszawskim. To jest wielki, wspaniały ruch. I znowu są tam wspaniali ludzie, którzy nie mają żadnych barier i jest grupa emerycka, która ma te bariery. Gdybyśmy byli w stanie to uruchomić, dać know-how, coś pokazać plus skojarzyć to z tymi salami komputerowymi w miejskim gimnazjum czy liceum właśnie w tych okresach, kiedy one nie funkcjonują, czyli sobotnio-niedzielnych, feryjnych i wakacyjnych, to myślę, że mielibyśmy w ciągu 2 lat pozyskanie dla rynku 1 mln nowych użytkowników. Dlaczego podkreśliłem to pozyskanie dla rynku? Dlatego, że chciałbym, żeby organizacje pozarządowe zaproponowały władzy publicznej i rynkowi taką szeroką, masową akcję. Kosimy trawniki przed domem. Czy pamiętają państwo, jak to się zaczęło? A później się okazało, że jak Polska długa i szeroka, pierwszy skosił jeden sąsiad, potem kolejny i nagle modne się stało, że przed domami wzdłuż dróg kosimy trawniki. Ten, kto nie kosi, odstał cywilizacyjnie. W związku z tym sądzę, że jest potrzebny taki wielki impuls w tym obszarze, żeby wygenerować pomysł.</u>
          <u xml:id="u-24.4" who="#JanuszPiechociński">No i jeszcze jedno. Tutaj muszę, niestety, dotknąć mediów. Problem polega na tym, że nie tylko w mediach publicznych, ale nawet w mediach związanych z tym rynkiem, za mało coś akcentujemy. Uczymy dzieci z pomysłowym Dobromirem, uczymy gotować, mówimy o dietach, mówimy o sporcie, a nie mówimy o zdrowym kontakcie z Internetem. Nie mówimy, a jak mówimy, to w jakiejś głośnej sprawie zapraszamy do „Kawy czy herbaty” – czy jak inaczej nazwać serię programów porannych – eksperta i dajemy mu 3 minuty. Nie. Do tej grupy, która ogląda te programy poranne albo ogląda tę telewizję na okrągło, musimy też wejść z nową ofertą. Rozumiem, że będzie to trudniejsze od mediów rynkowych, ale od mediów publicznych powinniśmy wymagać, aby w swojej ofercie programowej tego typu rzeczy pokazały. Jak zacząć? „Masz komputer. Jak go uruchomić?” Wiem, że dla 80% ludzi w dużym mieście jest to naiwnością, ale dla 60% poza dużym miastem okazuje się wyzwaniem cywilizacyjnym.</u>
          <u xml:id="u-24.5" who="#JanuszPiechociński">W związku z tym cieszę się i dziękuję za ten raport po raz kolejny, bo to jest dobra robota, a także zgromadzenie środowisk rynkowych wokół tej sprawy. W tej chwili jest dla nas wspólnie duża praca do wykonania. W imieniu Komisji, która została powołana m.in. właśnie w tych celach, chciałbym powiedzieć, że będziemy starali się – jeszcze do wyborów – rozliczyć się wzajemnie z tego, czy taką ofertę wypracowaliśmy, bo wydaje się, że w obszarze ponadpartyjnej polityki można byłoby tutaj zasygnalizować i zbudować taką bardzo czytelną ofertę. Nie jest ważne, skąd taka inicjatywa będzie wychodzić. Myślę, że od wszystkich uzyska szerokie wsparcie. Trzeba postawić sobie zadanie – za 2 lata mamy przeszkolonych 2 mln ludzi 50+ i my to zrobimy. Potrafimy to zrobić. Mówię to w kontekście jutrzejszej wizyty Obamy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#WitoldCzarnecki">Dziękuję bardzo, panie przewodniczący. Zgłosił się jeszcze pan Józef Orzeł, przewodniczący Koalicji na rzecz Społeczeństwa Informacyjnego. Proszę uprzejmie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#JózefOrzeł">Jestem też wiceprezesem Stowarzyszenia „Miasta w Internecie”. Bardzo dziękuję. Chciałem zacząć od tego miejsca, w którym Janusz Piechociński skończył. Otóż stowarzyszenie, a także cała koalicja, także we współpracy z takimi badaczami, jak Dominik Batorski, właśnie opracowała taki projekt, o którym Janusz Piechociński mówił i zaczynamy go realizować. Nazwaliśmy go Polska Cyfrowa Równych Szans. Jest on poświęcony wyłącznie efektywnemu przejściu z grupy wykluczonych w świat cyfrowy dla ludzi dorosłych. Od razu mam prośbę do prezydium o możliwość zaprezentowania tego programu na jednym z kolejnych posiedzeń Komisji, ponieważ ten program już zaczął się realizować. Opiera się on dokładnie na tym, o czym Janusz mówił – na powołaniu grupy raczej wolontariuszy, tzw. latarników, czyli ludzi, którzy pracując, mieszkając i żyjąc w środowiskach lokalnych – szczególnie na wsi, ale i w małych miasteczkach – będą motywować swoich sąsiadów i ludzi, których znają, do wejścia w ten cyfrowy świat. Motywacja jest kluczową rzeczą. Tylko autorytet lokalny jest w stanie tych ludzi w to wciągnąć, a zarazem też nie pojedynczo, tylko szukając pomocy właśnie w tych wszystkich organizacjach, które tam są – od parafii przez straż po koła gospodyń wiejskich. Ludzie muszą czuć wspólnotę i tylko w tej wspólnocie są w stanie przekroczyć tę granicę, która dla nich jest niesłychanie trudna. Zarazem potrzebnych jest bardzo dużo badań dotyczących problemów motywacyjnych, blokad, itd., czyli tego, nad czym pracuje m.in. Dominik Batorski. Bardzo byłbym wdzięczny za możliwość prezentacji programu.</u>
          <u xml:id="u-26.1" who="#JózefOrzeł">Zarazem chcę powiedzieć, że tych problemów jest troszkę więcej. Jedną jest niesłychana i chyba główna rezerwa rozwojowa kraju – 13 mln ludzi, których możemy wprowadzić w świat cyfrowy. Zarazem staną się oni klientami tego świata z realnym popytem, a więc realnym wpływem... Nie chcę już podawać danych ze Stanów czy Europy na temat tego, jaki wpływ takie wejście miałoby na produktywność, na rozwój gospodarczy itd., bo nie wiemy, jak by to wyglądało w Polsce. Takich badań nie było. One są strasznie trudne. To byłby ten sam rodzaj wpływu. Na pewno taki wpływ jest i na pewno Polska by na tym skorzystała. Jest też druga grupa. To są dorośli, którzy już umieją, ale rozwój technologiczny jest tak szybki, że w świecie cyfrowym też istnieje coś takiego, jak analfabetyzacja cyfrowa. Te osoby też należy uczyć, ale to już jest inny poziom, bo one podstawowe informacje zdobyły i przeszły próg motywacyjny, psychologiczny. Potrzeba tego, co w Brukseli nazywa się e-skills, czyli kompetencji zawodowych. Trzecia grupa to są dzieci, o których Janusz mówił, że ponad 95% z nich korzysta z Internetu. Nie ma tu żadnych motywacyjnych problemów, tylko kłopot jest taki: „Co Polska z tego ma?”. Co z tego, że dzieci korzystają z sieci? Tylko co one tam robią? Czy to co, one tam robią, sprzyja ich rozwojowi ludzkiemu, zawodowemu, ich edukacji, wyrabia ich postawy życiowe? Ale gdzie one się tego mogą nauczyć? Tylko w szkole. W związku z tym problemem staje się zmiana w szkole. Szkoła musi te dzieci nauczyć, jak się uczyć, z wykorzystaniem tych technologii. Nasza szkoła nie umie uczyć, jak się uczyć. Nasza szkoła uczy. W związku z tym jest czwarta grupa, do której trzeba podejść. To są nauczyciele. Było bardzo dużo szkoleń. Ministerstwo Edukacji Narodowej ma bardzo dokładne dane dotyczące szkoleń. Można powiedzieć, że jeśli chodzi o umiejętność posługiwania się IT przez nauczycieli, to nie jest źle, ale katastrofalnie jest, jeśli chodzi o nauczanie dzieci poszczególnych przedmiotów z wykorzystaniem tych narzędzi IT. Tego nauczycieli nie uczono. To są kompletnie różne rzeczy. Drugi próg – następne szkolenia. Co więcej, możemy postawić następne zadanie. Nie tylko, jak uczyć przedmiotów, ale właśnie jak dzieci uczyć, jak się uczyć. To jest następna kompetencja. Znowu trzeba tego uczyć. Bez tych kilku typów wielkich programów edukacyjnych Polska tak do przodu nie ruszy, jak mogłaby. Moje stowarzyszenie chce się zająć tą pierwszą grupą – wprowadzenia w świat cyfrowy. Dziękuję bardzo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#WitoldCzarnecki">Dziękuję panu przewodniczącemu stowarzyszenia. O głos prosił jeszcze pan poseł Piotr Waśko. Proszę o krótką wypowiedź, bo chcielibyśmy już przejść do punktu trzeciego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#PiotrWaśko">Jan Kaźmierczak już jest gotowy. Chcę tylko zwrócić uwagę na tę grupę wiekową i na problem tak naprawdę dotyczący zdrowia. Wydaje mi się, że to jest ciągle obszar niedoceniany, także w zakresie informatyki i informatyzacji. W naszym kraju lekarz rodzinny, szczególnie na obszarach – powiedzmy – peryferyjnych, bardzo często obsługuje około 3,5 tys., a nawet 4 tys. pacjentów. Tak naprawdę nie jest tanio tych pacjentów obsłużyć, ale ze względu na brak fachowców, musi się przyjąć taką liczbę pacjentów na listy. Na Zachodzie standard lekarza rodzinnego to jest około 1,5 tys. ludzi. Myślę, że wiek 50+ to jest wiek, w którym najczęściej korzysta się z usług lekarza. Bardzo często są to jednak wizyty związane z rutynową działalnością. Tutaj chyba należałoby zwrócić uwagę na rozwój badań w zakresie usług związanych z leczeniem i usług, które pozwoliłyby korzystać z Internetu i odciążać pewne czynności, które są na co dzień wykonywane właśnie przez lekarzy i służbę zdrowia, a które pozwoliłyby po prostu podnieść standard i leczenia, i życia, i obniżyć koszty. Dziękuję bardzo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#WitoldCzarnecki">Dziękuję bardzo panu posłowi. Czy są jeszcze jakieś głosy? Nie ma. Dziękuję bardzo. Zamykam dyskusję. Przechodzimy do punktu trzeciego porządku obrad. Poproszę pana przewodniczącego Jana Kaźmierczaka o przedstawienie informacji o przebiegu wizytacji Komisji w Zabytkowej Kopalni Węgla Kamiennego „Guido” w Zabrzu oraz w Centrum Edukacji i Biznesu „Nowe Gliwice” i w Parku Naukowo-Technologicznym Technopark Gliwice w dniach 16–17 maja. Proszę uprzejmie, panie przewodniczący.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#JanKaźmierczak">Dziękuję bardzo, panie przewodniczący. Postaram się być bardzo syntetyczny. Pozwolą państwo jednak, że dla ułatwienia sobie życia zilustruję tę moją informację fotografiami. Wskazując na autorów zdjęć, chciałem powiedzieć, że jeżeli chodzi o pierwszą część naszej wizytacji, czyli odwiedziny w Zabrzu, to autorem fotografii jest stały doradca naszej Komisji, pan doktor Parczewski. Pomysł na otoczenie posiedzenia wyjazdowego Komisji był taki, żeby innowacyjność w regionie śląskim zaprezentować posłom w dwóch wymiarach.</u>
          <u xml:id="u-30.1" who="#JanKaźmierczak">Pierwsze było Zabrze, gdzie ta innowacyjność rozpoczęła się od projektu, jakim jest śląski Szlak Zabytków Techniki. W tej chwili jednym z największych chyba przedsięwzięć tego typu, unikalnym w Europie, obejmującym prawie 30 obiektów, które tworzą specjalną trasę, jest udostępniona do zwiedzania kopalnia „Guido” w Zabrzu. Tam właśnie byliśmy 16 maja. To zdjęcie pokazuje projekt, który został sfinansowany z funduszy unijnych. Obiekt został przygotowany do zwiedzania zarówno na górze, czyli na powierzchni, jak też na dole, gdzie udostępniono do zwiedzania dwa poziomy wydobywcze.</u>
          <u xml:id="u-30.2" who="#JanKaźmierczak">Zjechaliśmy na poziom 320, gdzie zapoznaliśmy się z częścią ekspozycyjną. Na zdjęciu widać część bezpośrednio przyległą do szybu wyciągowego. Może zwrócę państwa uwagę na sposób, w jaki konie do kopalni były kiedyś zwożone w celu pełnienia funkcji znanych z literatury. Przywołam Łyska z pokładu Idy. Przewodnik oprowadził nas po ekspozycji technologicznej, a więc widzieliśmy mechanizmy w różnym stopniu zaawansowania w zależności od wieku, przenośniki, strugi, kombajny. Na fotografii jest akurat tzw. obudowa zmechanizowana, czyli jeden z nowocześniejszych sposobów wydobycia, aczkolwiek nie jest to sposób sprzyjający środowisku. Mianowicie to jest tzw. wydobycie na zawał, czyli sytuacja, w której po wyeksploatowaniu węgla dopuszcza się do zawalenia się wyrobiska za tą kroczącą obudową. Dość powiedzieć, że na powierzchni skutki są czasami porażające. W niektórych częściach konurbacji śląskiej – nawet nie mówię już o terenach miejskich – grunt w wyniku takiego wydobycia osiadł w ciągu ostatnich lat o kilkanaście metrów. Nie wiem, czy państwo są w stanie to sobie wyobrazić. Jestem stamtąd i potrafię to sobie wyobrazić. Są sytuacje, kiedy np. nad rzekę chodzi się pod górkę, ponieważ teren wokół rzeki osiadł i stąd w czasie ostatniej powodzi zalania na tym obszarze, mimo że to nie są typowe tereny zalewowe. Tutaj są kolejne urządzenia eksponowane w kopalni – kombajn chodnikowy i głowica urabiająca skałę.</u>
          <u xml:id="u-30.3" who="#JanKaźmierczak">Podsumowaniem części – że tak powiem – historycznej było spotkanie z przedstawicielami środowisk miejskich w dwóch grupach. To byli przedstawiciele biznesu, firm innowacyjnych i przedstawiciele jednostek związanych z urzędem miasta, którzy opowiadali nam o różnych, niezwykle ciekawych przedsięwzięciach, które już się w szeroko rozumianej innowacyjności bardzo dobrze mieszczą. Jak mówię, były to m. in. projekty realizowane przez samorząd. Wystąpił też młody człowiek, który reprezentował firmę Active Bytes, zajmującą się dość ciekawymi projektami w zakresie technologii informacyjnych, o których tutaj mówiliśmy. Dla przykładu podam, że firma udostępnia w tej chwili na portalu Poolicz.pl narzędzie, które rozwiązuje zadania matematyczne. Było to w sumie dość pouczające, ponieważ zobaczyliśmy, jak w praktyce działa synergia pomiędzy władzami samorządowymi, miastem a otoczeniem biznesowym i innym.</u>
          <u xml:id="u-30.4" who="#JanKaźmierczak">Ze względu na brak czasu nie mogliśmy zobaczyć tego, co jest specjalnością miasta Zabrza, czyli faktu, że jest to klaster badań w zakresie medycyny. Jak państwo zapewne wiedzą, w Zabrzu mieści się zarówno siedziba Śląskiego Centrum Chorób Serca, jak i Instytut Techniki i Aparatury Medycznej. Mam nadzieję, że na następnym posiedzeniu Komisji będziemy mogli obejrzeć także te rzeczy. To może byłoby tyle odnośnie do wizyty w Zabrzu.</u>
          <u xml:id="u-30.5" who="#JanKaźmierczak">W drugim dniu do południa przed posiedzeniem Komisji odbyliśmy wizytę w Centrum Edukacji i Biznesu „Nowe Gliwice”. Moim zdaniem jest to o tyle interesujący obiekt, że zbudowano supernowoczesne obiekty na bazie starych budynków Kopalni Węgla Kamiennego „Gliwice”. Kopalnia zaczęła być budowana w roku 1905, a rozpoczęła wydobycie węgla w roku 1912. Obiekty z zewnątrz są bardzo ładne, tradycyjne, z czerwonej cegły, a w środku jest to wszystko zupełnie inne, już bardziej współczesne. Przywitał nas pan Zygmunt Frankiewicz, prezydent Gliwic, który jest słabo widoczny na tym zdjęciu, a siedzi w środku. Obok jest grupa posłów i sekretariat Komisji. Prezentacje projektów w części innowacyjno-biznesowej przeprowadzili panowie reprezentujący Agencję Rozwoju Lokalnego, która zarządza tym terenem – pan prezes Bogdan Traczyk i pan dyrektor Józef Gumienny.</u>
          <u xml:id="u-30.6" who="#JanKaźmierczak">Z naszego punktu widzenia dosyć interesujące jest to, że tu również występuje powiązanie nowoczesności z tradycją. W budynku inkubatora, który jest elementem tego centrum, na ostatnim piętrze jest ekspozycja Oddziału Odlewnictwa Artystycznego Muzeum w Gliwicach. O ile Zabrze – jak myślę – wszystkim z państwa, którzy są spoza Śląska, w sposób oczywisty kojarzy się z węglem, to nie wiem, czy wszystkim miasto Gliwice kojarzy się z przemysłem odlewniczym. Być może kojarzy się z aktywnością Gliwickich Zakładów Urządzeń Technicznych, które – jak być może wszyscy wiedzą – są największym w Polsce i jednym z większych w świecie producentów odlewanych pomników. Zobaczyliśmy kawałek ekspozycji odlewniczej.</u>
          <u xml:id="u-30.7" who="#JanKaźmierczak">Na zdjęciu mamy ogólny obraz terenu, który został zagospodarowany. Tam zresztą widać fragmenty, które jeszcze nie zostały wykorzystane. To są tereny po koksowni, która z kopalnią sąsiadowała, jako że tam zdobywano bardzo dobrej jakości węgiel koksujący. To były czasy dość dawne. Kiedy zinwentaryzowano złoża i wiadome było, że tam jest ten węgiel, wykopano szyby. Okazało się, że niektóre pokłady mają nachylenie do 80 stopni, czyli praktycznie są to pionowe pokłady, co dość istotnie utrudniało eksploatację. To była trudna kopalnia, ale bardzo dobry węgiel. Teraz może powiem coś o tym zdjęciu. Otóż w tym wagoniku, który w kopalni jest wystawiony, jest ostatnia tona węgla wydobyta w kopalni „Gliwice” w roku 1999, a tu jest informacja, że to zostało sfinansowane z funduszy unijnych.</u>
          <u xml:id="u-30.8" who="#JanKaźmierczak">Z tyłu widać budynek inkubatora, dawnej maszynowni kopalni. W drugiej części budynku, czyli tzw. cechowni, mieści się Gliwicka Wyższa Szkoła Przedsiębiorczości, która w założeniu projektu była komponentem pewnego ciągu. Wymyśliliśmy to kiedyś w ten sposób, że szkoła przedsiębiorczości będzie skojarzona z inkubatorem, gdzie przedsiębiorczy absolwenci będą mogli wykazać się i sprawdzić, na ile są skuteczni, a wokół będą tereny inwestycyjne, które w tej chwili już ruszyły, gdzie można po prostu zbudować siedzibę firmy i prowadzić działalność gospodarczą. Powiem tylko tyle, że na fotografii w środku jest jego magnificencja rektor tej szkoły wyższej, którą odwiedziliśmy.</u>
          <u xml:id="u-30.9" who="#JanKaźmierczak">Druga część wizyty to jest gliwicki „Technopark”, czyli park naukowo-technologiczny, który jest unikalny. Formuła jego prowadzenia jest – moim zdaniem – bardzo skuteczna. Mianowicie jest to spółka zawiązana przez miasto Gliwice, Politechnikę Śląską i Katowicką Specjalną Strefę Ekonomiczną. Każdy z udziałowców wszedł do tej spółki, ponieważ miał w tym realny interes, co zresztą spowodowało, iż to jest w tej chwili najlepiej oceniany park technologiczny w Polsce – mimo, że najmłodszy – z wysyceniem powierzchni, którymi dysponuje, ponad 100%. Pan dyrektor Jacek Kotra powiedział nam, że nawet w pomieszczeniach wymiennikowni ciepła na terenie tego obiektu jest zlokalizowana część przestrzeni, na której funkcjonują elementy inkubacji przedsiębiorczości. Dla domknięcia mojej prezentacji chciałem państwu pokazać to, co nam zaprezentowano w wymiarze praktycznym. Mianowicie jedna z firm, która tam funkcjonuje i zajmuje się zaawansowanymi technikami wirtualnej rzeczywistości, głównie w obszarze wizualnym, zaprezentowała coś, co nazywa się grozą 3D. Po założeniu specjalnych okularów człowiek widzi przestrzeń, która na zdjęciu jest niewidoczna. Człowiek w bardzo ciekawy sposób obserwuje wirtualną przestrzeń, mając wrażenie, że jest otoczony trójwymiarowymi elementami.</u>
          <u xml:id="u-30.10" who="#JanKaźmierczak">Może jeszcze coś na zakończenie. To nie jest element wizyty studialnej, ale samo posiedzenie Komisji. Chciałem państwu pokazać, że to posiedzenie odbyło się w bardzo ciekawym entourage’u. Na fotografii pani minister Kudrycka przedstawia informację, która stanowiła pierwszy punkt porządku obrad. To jest sala Sejmu Śląskiego w Katowicach – pierwowzór sali, która jest tutaj niedaleko, za ścianą, czyli sali plenarnej Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej. Jak państwo widzą, nawet trochę ładniej jest to zaaranżowane, ponieważ tam ściany są wyłożone trochę lepszym materiałem niż materiał w sali sejmowej, aczkolwiek sala w Katowicach jest mniejsza. Sejm Śląski, który powstał na podstawie tzw. statutu autonomiczny województwa śląskiego, miał mniej posłów niż Sejm RP. Może jeszcze jedną rzecz powiem na zakończenie. To są wszystko zabytkowe meble, które funkcjonują tam od początku. Państwo posłowie, którzy siedzieli na sali Sejmu Śląskiego, pewnie zgodzą się z moją opinią, że ławy na tej sali są mniej wygodne niż ławy w Sali na Wiejskiej. To tyle, panie przewodniczący. Dziękuję bardzo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#WitoldCzarnecki">Dziękuję panu przewodniczącemu za prezentację. Stwierdzam, że porządek obrad został wyczerpany. Informuję, że protokół posiedzenia będzie wyłożony do przejrzenia w sekretariacie Komisji w Kancelarii Sejmu. Zamykam posiedzenie Komisji. Dziękuję bardzo.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>