text_structure.xml
90.7 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#JanKopczyk">Otwieram posiedzenie Komisji Zdrowia. Serdecznie witam wszystkich przybyłych posłów, przedstawicieli resortu zdrowia z wiceministrem Krzysztofem Kuszewskim, z prof. Janem Tatoniem, który jest specjalistą ds. diabetologii, prof. Zbigniewem Szybińskim. Witam przedstawicieli Polskiego Stowarzyszenia Diabetyków z prezesem, prof. Andrzejem Baumanem, i przewodniczącym Czesławem Wójcikowskim, witam wszystkich zaproszonych gości.</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#JanKopczyk">Tematem dzisiejszego posiedzenia jest polityka zdrowotna państwa w zakresie zapobiegania, leczenia i rehabilitacji cukrzycy. Temat ten był w planach prezydium Komisji od początku kadencji, albowiem cukrzyca jest jedną z chorób o ogromnym znaczeniu społecznym. 4% społeczeństwa choruje na cukrzycę II typu, a około 20 tys. osób na cukrzycę I typu. Schorzenie trwa przez całe życie i niesie ze sobą możliwości bardzo częstych i licznych powikłań, w związku z tym stanowi ogromny problem nie tylko medyczny, ale i społeczny, a także ekonomiczny. Jednakże wiemy, że chorzy na cukrzycę przy prawidłowym postępowaniu mogą być pełnosprawnymi członkami społeczeństwa, wykonywać pracę zawodową, uczestniczyć we wszystkich aspektach życia społecznego. W związku z tym na dzisiejszym posiedzeniu chcielibyśmy z jednej strony zidentyfikować wszystkie problemy i potrzeby ogromnego środowiska ludzi chorych na cukrzycę, a z drugiej strony poznać cały zespół działań planowanych przez Ministerstwo Zdrowia i Opieki Społecznej, które powinny przybrać formę polityki zdrowotnej wobec tego ogromnego, wielopłaszczyznowego problemu.</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#JanKopczyk">Wszyscy posłowie otrzymali materiał z resortu zdrowia pt. „Program rozwoju prewencji cukrzycy i poprawy opieki diabetologicznej w Polsce”. Prosiłbym teraz pana wiceministra o jego ewentualne uzupełnienie czy też skomentowanie, co stanowiłoby podstawę do dalszej dyskusji.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#KrzysztofKuszewski">Postaram się najkrócej, jak to możliwe, wprowadzić państwa w część organizacyjną naszego programu, a potem prosiłbym prof. Jana Tatonia i prof. Zbigniewa Szybińskiego o informację na temat części leczniczej i profilaktycznej.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#KrzysztofKuszewski">Jeden milion ludzi w Polsce choruje na cukrzycę, a wśród nich około 40 tysięcy na cukrzycę I typu. Leczenie cukrzycy stanowi jeden z większych wydatków na ochronę zdrowia. Musimy racjonalizować te wydatki, m.in. temu służy program. Musimy poprawić opiekę, pamiętając zarazem, aby jak najlepiej wydać pieniądze z korzyścią dla osób chorych i zapobiegać powikłaniom. Zachorowalność na cukrzycę stale się zwiększa i powszechnie uznaje się konieczność tworzenia państwowych, narodowych czy też społecznych programów leczenia cukrzycy.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#KrzysztofKuszewski">W 1989 r. na 42 posiedzeniu Światowej Organizacji Zdrowia uznano cukrzycę za jedną z chorób, które mają istotny wpływ na stan zdrowotności społeczeństwa w ogóle. Wskaźnik powikłań chorobowości, śmiertelności z powodu cukrzycy wpływa istotnie na wskaźniki krajów, zwłaszcza krajów europejskich, tzn. wysoko cywilizowanych. Polska podpisała wówczas uchwałę, która zobowiązywała kraje członkowskie do wdrożenia zintegrowanych programów, które miałyby na celu wydłużenie i poprawę jakości życia chorych na cukrzycę, optymalizację leczenia, ograniczenie ciężkości i ilości powikłań.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#KrzysztofKuszewski">Również w 1989 r. na sesji Międzynarodowej Federacji Cukrzycy (IDF), która odbyła się w miejscowości St. Vincent, Polska podpisała deklarację swojego udziału w tym programie. W roku bieżącym potwierdziła to na spotkaniu w Atenach. Uczestniczymy więc w europejskim programie, którego główną osią jest zalecenie tworzenia narodowych programów zapobiegania i kontroli cukrzycy. Programy takie funkcjonują już w wielu krajach europejskich, takich jak: Wielka Brytania, Niemcy, Włochy. Analiza tych programów przez Światową Organizację Zdrowia wskazuje na to, że warto się do nich dołączyć, gdyż dzięki temu w sposób bardzo zorganizowany, bardziej ekonomiczny można wydawać publiczne pieniądze, uzyskując znacznie lepsze efekty. Druga część tych programów dotyczy prewencji. Powie o tym szerzej prof. Z. Szybiński.</u>
<u xml:id="u-2.4" who="#KrzysztofKuszewski">W 1993 r. powołano w resorcie zdrowia Krajowy Zespół ds. Opracowania Narodowego Programu Walki z Cukrzycą. W tym samym roku przygotowano „Raport o stanie cukrzycy w Polsce”. W 1994 r. powołano w Katedrze Endokrynologii Uniwersytetu Jagiellońskiego pracownię statystyki i epidemiologii cukrzycy. Zastanawiamy się nad tym, jak umiejscowić ten narodowy program. Czy miałby to być jeszcze jeden program, obok programu onkologicznego, kardiologicznego, Matki i Dziecka, które są koordynowane w skali kraju i korzystają ze środków znajdujących się w dyspozycji ministra zdrowia, a więc w części 35, czy też należałoby umiejscowić go w Narodowym Programie Zdrowia, który chcemy bardziej intensywnie realizować.</u>
<u xml:id="u-2.5" who="#KrzysztofKuszewski">Naszą wolą jest zrobienie z niego programu narodowego, który włączałby również inne resorty do współpracy, natomiast nie mamy jeszcze jasności - i myślę, że moglibyśmy dzisiaj o tym porozmawiać - jak umiejscowić ten program. Gdybyśmy uczynili zeń jeszcze jeden z programów, którym aktualnie „obcinamy” wydatki, to byłoby to działanie pozorne. W tym roku nie mielibyśmy pieniędzy na finansowanie go i powołanie programu byłoby posunięciem raczej propagandowym. Natomiast gdybyśmy zastanowili się, jak go umiejscowić w przyszłym roku, jak go podzielić między część profilaktyczną, finansowaną z Narodowego Programu Zdrowia i część leczniczą, finansowaną z tzw. programów resortu zdrowia, czyli grantów, to byłby on do zrealizowania.</u>
<u xml:id="u-2.6" who="#KrzysztofKuszewski">Program, który macie państwo przed sobą, obejmuje wiele elementów, z którymi zapewne zapoznaliście się państwo; jest to ostateczna wersja, która zawiera m.in. plan działań na lata 1995–1997 wraz z przewidywanymi kosztami i z zarysem współpracy międzynarodowej.</u>
<u xml:id="u-2.7" who="#KrzysztofKuszewski">Prosiłbym Komisję o wnikliwą dyskusję i poparcie naszego programu.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#JanTatoń">Jest to bardzo szczególna okazja dla lekarza, kiedy może przedstawić problematykę, która z jednej strony jest tak wielka liczbowo, a z drugiej - jest wypełniona treścią bardzo dużej, specjalnej pracy prewencyjnej, leczniczej, społecznej i staraniami o integrację chorych na cukrzycę w życiu codziennym, zawodowym, rodzinnym.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#JanTatoń">Wydaje się, że w Polsce mamy teraz taki szczególny moment, że mądre i perspektywiczne decyzje mogłyby - obracając nasze programy w realistyczną działalność, przyczynić się do tego, że wiele naszych problemów byłoby mniejszych, a niektóre mogłyby być rozwiązane. Jest szansa na to, abyśmy funkcjonowali pod tym względem tak, jak to się dzieje w krajach Europy, które mają najlepszy poziom opieki diabetologicznej. Do tego stwierdzenia uprawniają mnie dwie sprawy. Po pierwsze - działalność w dziedzinie diabetologii cukrzycy w Polsce jest szczególnie żywa od wielu dziesiątków lat i istnieją pewne tradycje, których nie spotykamy w innych krajach, a które są szczególnie cennym majątkiem ideowym i organizacyjnym w tym zakresie. Po drugie - ruch, który organizuje Światowa Organizacja Zdrowia, Biuro Europejskie, Międzynarodowa Federacja Cukrzycowa, Europejskie Towarzystwo Badań nad Cukrzycą i inne organizacje, przybrał bardzo wymierny, realny kształt. Ma on za zadanie praktyczne, zorientowane na pacjenta implementowanie form organizacyjnych poprawy prewencji, opieki diabetologicznej.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#JanTatoń">W naszym programie przedstawiamy cele dla naszego państwa w pełnej analogii do celów, które są formułowane dla Europy w ogóle i są to cele ilościowe, tzn. obiektywne i takie, które chcemy mierzyć. Oznacza to, że wprowadzamy do naszego programu nie tylko postulaty czy też stwierdzenia, do czego dążymy, ale również sposób pomiaru postępów w tym względzie. Jest w nim odniesienie do mierników jakości leczenia: biochemicznych, zorientowanych na wskaźniki epidemiologiczne, takie jak: spadek chorobowości z powodu powikłań, spadek umieralności z powodu ostrych powikłań i cukrzycy oraz do mierników jakości życia pacjenta. Do tego celu potrzebne jest rozwinięcie całego systemu oceny jakości wyników, który jest właściwie „w zasięgu ręki”, ponieważ funkcjonuje on w krajach europejskich. Tak więc program polski nawiązuje do standardów europejskich.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#JanTatoń">W tej chwili w Polsce istnieje lecznictwo diabetologiczne, które jest dość dobrze rozwinięte ilościowo. Konieczna jest natomiast nowoczesna organizacja pracy jednostek diabetologicznych oraz stworzenie wewnętrznych programów prac jednostek, które odpowiadałyby za realizację programu.</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#JanTatoń">Przy tej okazji chciałbym wspomnieć o innym materiale, którym dysponujemy, a który nosi tytuł „Program i kierunki działalności krajowego i regionalnych konsultantów w dziedzinie diabetologii na lata 1995–1997”. Został on opracowany przez zespół 50 ekspertów dla regionów. W Polsce jest 11 regionów, z których każdy dysponuje zespołem regionalnych konsultantów. Jako uzupełnienie do centralnego, ogólnego programu mamy 11 programów regionalnych, dostosowanych do specyfiki regionów i województw tworzących każdy region. Mogliśmy przygotować ranking województw co do poziomu opieki diabetologicznej. Jest wiele województw z oceną „0” lub „1”, choć są też województwa oceniane na „4”. Tak więc to, co jest ogólne w programie centralnym, ma swoją przekładnię bardzo praktyczną; liczę na to, że będę mógł pracować z panami posłami przy uszczegółowieniu programów regionalnych, korzystając z ich znajomości problemów lokalnych. Istnieje również drugie, obszerne rozwinięcie programu, które dotyczy prewencji.</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#JanTatoń">Chciałbym także dodać, że zakładamy rozwój lecznictwa cukrzycy w warunkach szpitalnych. Zamierzamy przekształcić istniejące sanatoria w instytucje edukacji zdrowotnej. Rozumiemy, że ta problematyka jest jedną z ważniejszych dróg prewencji chorób kardiologicznych, czyli choroby niedokrwiennej serca. W uzgodnieniu z dyrektorem Instytutu Kardiologii, poradnie cukrzycowe przejęłyby te działania prewencyjne w stosunku do choroby niedokrwiennej, które wiążą się z zaburzeniami metabolizmu. Istnieją również ustalenia z Polskim Związkiem Niewidomych, z nadzorem nefrologicznym i okulistycznym.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#JanTatoń">Wydaje mi się, że te dokumenty są ważnym wyrazem pewnego stanu wiedzy na temat opieki diabetologicznej w Polsce. Byłoby znakomicie, gdyby towarzyszyła im wnikliwa dyskusja i gdyby uzyskały wspólne poparcie wszystkich sił po to, żeby można je było realizować, tworząc w Polsce bardzo nowoczesny sposób rozwiązywania problemów związanych z cukrzycą, tzn. z pacjentem jako osobą centralną, z edukacją pacjenta, z samokontrolą, z prewencją powikłań.</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#JanTatoń">Przygotowane przez nas programy zna także komitet sterujący realizacją „Deklaracji z St. Vincent”, która stanowi podstawowy zbiór idei organizacyjnych. Materiał uznano za wartościowy, w związku z tym w listopadzie br. odbędzie się w Polsce konferencja poświęcona tym zagadnieniom.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#ZbigniewSzybiński">Chciałbym uporządkować pewne sprawy związane z prewencją. Krótko scharakteryzuję obszar, o którym mówimy, bo prewencję możemy rozpatrywać w dwóch kategoriach: jako prewencję pierwotną - tam, gdzie chcemy nie dopuścić do powstawania zjawisk chorobowych oraz jako prewencję wtórną, kiedy to chcemy wcześnie wykryć zjawiska chorobowe i zahamować dalszy ich postęp.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#ZbigniewSzybiński">Definicje te mają doskonałe zastosowanie w odniesieniu do cukrzycy. Jeżeli mówimy o prewencji pierwotnej, mamy na myśli jedno poważne zjawisko, które jest uchwytne, mianowicie ograniczenie przyrostu cukrzycy II typu w naszym społeczeństwie. Ten jeden milion osób, o którym była mowa, to liczba osób z cukrzycą II typu, a tylko 40 tys. to ludzie, którzy od początku muszą brać insulinę.</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#ZbigniewSzybiński">Olbrzymia część kosztów związanych z cukrzycą płynie z tej podstawy demograficznej, tzn. z ludzi chorujących na cukrzycę powyżej 30 roku życia, gdzie rozwija się główna pula komplikacji, śmiertelności. Wobec tego obok bieżących wydatków w tej strefie, o której mówił profesor J. Tatoń, nie możemy zgubić pewnej perspektywy. Nie ma takiego systemu polityczno-ekonomicznego, który by nadążył za bieżącymi wydatkami danego zjawiska chorobowego rozwijającego się na poziomie populacyjnym, jeżeli równolegle z tym nie pójdą działania zapobiegawcze, zmniejszające przyrost nowych przypadków i łagodzące przebieg choroby, a więc zmniejszające ilość komplikacji.</u>
<u xml:id="u-4.3" who="#ZbigniewSzybiński">Jak sobie to wyobrażamy? Jeśli chodzi o prewencję pierwotną, to jest to pole wykraczające poza nasz zespół. Muszą wziąć w tym udział także inne instytucje, bo chodzi tutaj o ograniczenie ilości otyłości w populacji. Jest to bardzo poważne zagadnienie, wokół którego będzie skupiony na pewno Instytut Kardiologii, Instytut Żywności i Żywienia oraz stowarzyszenia naukowe, które muszą stworzyć pewne lobby zmiany stylu życia społeczeństwa, co jest zamierzeniem bardzo poważnym, wielokierunkowym i wieloetapowym. Niemniej takie działania muszą być podjęte i zintegrowane, i to w naszym programie jest zapisane. Będziemy starać się się wszystkimi siłami oddziaływać na zmianę pewnych elementów stylu życia.</u>
<u xml:id="u-4.4" who="#ZbigniewSzybiński">W naszym bezpośrednim oddziaływaniu jest prewencja wtórna, wczesna. Będziemy starali się różnymi metodami szybko i wcześnie rozpoznać chorobę w grupach ryzyka, wśród kobiet w ciąży, wśród ludzi otyłych, z których co najmniej 10% rozwija cukrzycę, wśród osób, o których wiemy, że mają stygmatyzację rodzinną. Mogą to być także grupy, w których niejako przypadkowo ujawni się nietolerancja węglowodanowa, np. w czasie ciąży, w czasie chorób zakaźnych.</u>
<u xml:id="u-4.5" who="#ZbigniewSzybiński">Trzecia grupa spraw dotyczy pracy konsultanta krajowego i jego zespołu, skierowanej na racjonalizację leczenia. W odniesieniu do cukrzycy II typu musimy zaktywizować podejście dietetyczne w celu redukcji ciężaru ciała, a także zająć się problemem prawidłowego doboru insuliny. To nie jest prawda, że wszyscy chorzy muszą brać insulinę ludzką. Możemy wyłonić grupy, które naprawdę tego potrzebują i grupy, które mogą brać insulinę wysoko oczyszczoną.</u>
<u xml:id="u-4.6" who="#ZbigniewSzybiński">Cała logistyka tego systemu ma polegać na racjonalnym leczeniu, ażeby bez nadmiernych kosztów uzyskać te efekty, które stawia przed nami „Deklaracja St. Vincent”. Deklaracja zaleca zmniejszenie częstości cukrzycy, ograniczenie ilości komplikacji, wydłużenie czasu życia chorego na cukrzycę, poprawienie jakości jego życia. To są bardzo konkretne cele, opierające się na dacie dacie 2000 r. Zrobimy wszystko, aby przynajmniej część z nich została zrealizowana, i temu służy program.</u>
<u xml:id="u-4.7" who="#ZbigniewSzybiński">W jakim jeszcze zakresie program powinien być aktywizowany? Sądzę, że w sferze kształtowania postaw zdrowotnych społeczeństwa. Ma to swoje odniesienie do problemu otyłości, a także w stosunku do grupy ludzi już chorych na cukrzycę. Musimy zdać sobie sprawę z tego, że niewłaściwe zachowania zdrowotne ludzi chorych na cukrzycę niweczy program terapeutyczny i oznacza tracenie pieniędzy bez oczekiwanych efektów. Nie może być tak, żeby chory na cukrzycę z jednej strony dostawał najnowsze generacje leków i najczystszą insulinę, a z drugiej strony palił, pił, nie przestrzegał elementów higienizacji życia. Chory na cukrzycę musi mieć więc świadomość nie tylko swoich praw jako człowieka chorego, ale i obowiązków. Będziemy ją kształtować w procesie edukacji. Pacjent musi brać czynny udział w procesie terapeutycznym. Musi mieć świadomość, że choć los go dotknął czymś, czego się nie da odwrócić, to w pewnej części ma swój los w swoich rękach i swoim zachowaniem może współdziałać z nami i zwiększyć efekty naszych wysiłków, w przeciwnym bowiem wypadku uzyskujemy efekty żadne bądź nie potrafimy zahamować postępu choroby.</u>
<u xml:id="u-4.8" who="#ZbigniewSzybiński">Problemy rozgrywają się na poziomie populacyjnym, do którego chcemy dotrzeć poprzez edukację bardzo głęboko pomyślaną aż do poziomu pierwszego kontaktu i lekarza rodzinnego, bo tam się rozgrywa główna batalia. Ta cała grupa zawodowa jest wspomagana przez system specjalistyczny. Edukacja musi objąć chorych, lekarzy pierwszego kontaktu, pion specjalistyczny lekarski, pion dietetyczny i pielęgniarski. Największe osiągnięcia w zakresie prewencji populacyjnej w takich krajach jak Finlandia i Szwecja uzyskano poprzez prawidłowy system szkolenia i działalności pielęgniarki środowiskowej. Tak widzimy szeroki i głęboko pomyślany program prewencyjny, który musi stanowić ogniwo równorzędne wobec działań doraźnych. Nie ma takiego systemu polityczno-ekonomicznego, który by nadążał z wydatkami, jeżeli pojęcie prewencji nie stanie się pojęciem praktycznym i stosowanym na co dzień.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#KrzysztofKuszewski">Z budżetu na leki 14% wydajemy na refundowanie wydatków związanych z cukrzycą. To napawa nas lękiem. Racjonalizacja polega nie na tym, żeby oszczędzać na chorych, ale żeby mądrze wydawać pieniądze, tak aby ich wystarczyło dla wszystkich naprawdę potrzebujących. Wzrost jest tutaj niebywały. W 1993 r. na insulinę wydaliśmy 415 mld zł, w 1994 r. - 800 mld zł, a w 1995 r. szacujemy tę kwotę na około 1 bln zł. Jest oczywiste, że musimy wprowadzić program racjonalizacji lub wydatków. To samo dotyczy testów paskowych. W 1993 r. wydaliśmy 50 mld zł, w 1994 r. - 120 mld zł, w 1995 r - zakładamy 180 mld zł. Jeśli chodzi o leki doustne, to w 1993 r. wydaliśmy 135 mld zł, w 1994 r. - 350 mld zł, a w 1995 r. suma dojdzie do 500 mld zł. Racjonalizacja wydatków nie oznacza zabierania komukolwiek czegokolwiek. Stanowi próbę zastanowienia się, co zrobić, aby wystarczyło pieniędzy na pokrycie potrzeb ludzi chorych.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#JanKopczyk">Chciałbym zapytać pana ministra, czy te 14% budżetu na leki stanowią wyłącznie wydatki na insulinę, środki doustne, paskowe, czy też bierze się pod uwagę również koszty związane z innymi grupami leków wynikającymi z powikłań.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#KrzysztofKuszewski">Nie, 14% budżetu na leki stanowią wyłącznie wydatki na leki cukrzycowe. Gdybyśmy doliczyli jeszcze do tego inne wydatki na leczenie, to kwota byłaby oczywiście większa.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#JanKopczyk">Profesor J. Tatoń mówił w swoim wystąpieniu o znaczeniu samokontroli, edukacji chorych na cukrzycę, o ogromnym znaczeniu znajomości swojej choroby i umiejętności życia z nią. Bardzo duże doświadczenie i zasługi w tym zakresie ma Polskie Stowarzyszenie Diabetyków. Prosiłbym teraz prezesa, pana Andrzeja Baumana o wypowiedź. Sądzę, że bez udziału Stowarzyszenia realizacja programu byłaby niepełna i mniej skuteczna.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#AndrzejBauman">Cieszę się, że mamy możliwość po raz kolejny uczestniczyć w spotkaniu w gronie sejmowej Komisji Zdrowia z udziałem naukowców z dziedziny diabetologii. W ciągu ostatnich kilku lat wytworzyła się bardzo korzystna dla nas sytuacja, ponieważ chorzy otrzymują najlepszej jakości insuliny, otrzymują teksty do samokontroli, nie mamy więc specjalnych powodów do narzekań. Natomiast jest wiele spraw o znaczeniu zasadniczym, które należałoby rozpatrywać powoli i spokojnie.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#AndrzejBauman">Mówi się, że w tej chwili na leczenie cukrzycy wydaje się około 14% budżetu służby zdrowia. Było jednak kilka decyzji nie do końca przemyślanych, np. bez zapowiedzi wprowadzono podwyżki cen insuliny. Chorzy robili zapasy, nastąpił gwałtowny wykup wielkiej ilości.</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#AndrzejBauman">Kwestia testów do samokontroli. Nie wierzę w to, żeby w ciągu roku wzrosła liczba zachorowań co najmniej o 30%, a tyle wydano więcej pieniędzy na testy do samokontroli. W tej chwili sytuacja się wyjaśniła. Jeżeli chorzy będą otrzymywać wysokiej jakości insulinę i testy do samokontroli to będzie pojawiać się mniej problemów i występowanie powikłań może się przesunąć o kilka lat. Tu jest ogromna rola naszego stowarzyszenia, aby przypilnować i zintensyfikować edukację chorych. Prosimy lekarzy diabetologów, lekarzy pierwszego kontaktu o przeprowadzenie szkolenia pacjentów. Im więcej pacjent wie, tym mniej ponosi niekorzystnych powikłań.</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#AndrzejBauman">Obchody Światowego Dnia Cukrzycy w ubiegłym roku były zorganizowane pod hasłem: „zbliżenie lekarz - pacjent”. To do czegoś zobowiązuje i cieszymy się, że coraz więcej lekarzy zajmuje się chorymi na cukrzycę. W materiale przygotowanym przez resort zdrowia jest powiedziane, że mamy około 160 lekarzy zajmujących się chorymi na cukrzycę w regionie. Sądzę, że jest to cyfra zaniżona. Mamy co najmniej 600–700 lekarzy, którzy mają bezpośredni kontakt z chorymi na cukrzycę. Problem edukacji dotyczy nie tylko pacjentów, ale również lekarzy. Lekarz pierwszego kontaktu, a w przyszłości lekarz rodzinny musi dość dużo wiedzieć na temat leczenia i prowadzenia chorego. Ogromną sprawą jest powołanie narodowego zespołu do spraw zwalczania skutków cukrzycy. Ministerstwo Zdrowia i Opieki Społecznej udzieliło nam znaczącej pomocy w przypadku chorych najbardziej potrzebujących.</u>
<u xml:id="u-9.4" who="#AndrzejBauman">Martwi nas natomiast jedna sprawa i stąd prośba do pana ministra, aby nie zmniejszać liczby łóżek sanatoryjnych, a wręcz przeciwnie - dołożyć starań, aby tych łóżek było jak najwięcej. Leczenie cukrzycy na oddziale szpitalnym mija się z celem. Co prawda w szpitalu jest odpowiednia dieta, odpowiednio obniża się poziomy insuliny czy leków doustnych, ale kiedy chory wychodzi ze szpitala nie przestrzega diety i „nadrabia” okres wcześniejszych wyrzeczeń, co często kończy się jakimiś sensacjami. Leczenie w ośrodkach sanatoryjno-edukacyjnych jest jednym z podstawowych elementów terapii cukrzycy. Daje to szansę na wystąpienie mniejszej liczby powikłań.</u>
<u xml:id="u-9.5" who="#AndrzejBauman">Należałoby także nieco więcej powiedzieć o profilaktyce. Mamy za mało materiałów na ten temat. Jest zaledwie kilka podręczników prof. J. Tatonia. Nie chcemy wprowadzać podręczników zagranicznych, tłumaczonych na język polski. Musimy żyć realiami polskimi. W wydawanym przez nas piśmie „Diabetyk” omawiamy również sprawy właściwego stylu życia osób chorych. Stanowi on bezpośredni łącznik między lekarzem i pacjentem, jest wydawany co dwa miesiące. Liczymy na pewne wsparcie finansowe resortu zdrowia.</u>
<u xml:id="u-9.6" who="#AndrzejBauman">Powstało wiele klubów i organizacji zrzeszających ludzi chorych w miastach, w których są ośrodki akademickie, takich jak: Kraków, Gdańsk, Warszawa. Chcielibyśmy, aby te inicjatywy zostały także podjęte w mniejszych miastach i na prowincji. Do tego niezbędna jest nam pomoc ministerstwa, gdyż sami nie jesteśmy w stanie rozwiązać wszystkich problemów.</u>
<u xml:id="u-9.7" who="#AndrzejBauman">Mówi się o wysokiej jakości insulin i leków doustnych, które chorzy otrzymują. To jest fakt. O tym powinien decydować tylko i wyłącznie lekarz, a nie administrator, urzędnik, który chciałby na tym zaoszczędzić. Jeżeli dzisiaj damy choremu to co najlepsze i wyegzekwujemy od niego odpowiedni poziom wiedzy, to po 3 latach z owych 14%, o których mówił pan minister, zostanie tylko 4% wydatków na leczenie, bo najdroższe jest leczenie powikłań. Dlatego też musimy wspólnie zadbać o to, aby zwiększyć edukację. Wspaniale układa nam się współpraca z lekarzami, tzn. z Polskim Towarzystwem Diabetologicznym; gdyby mogła mieć miejsce pomoc ze strony Ministerstwa Zdrowia i Opieki Społecznej, to efekty naszych działań na pewno byłyby większe.</u>
<u xml:id="u-9.8" who="#AndrzejBauman">Co jakiś czas pojawiają się decyzje odnośnie zmiany odpłatności za leki, co często powoduje wykupywanie leków przez chorych. Ostatnio grupa ponad 120 tys. chorych przyjmowała Diaprel, który był na liście leków ryczałtowych, a w tej chwili jest lekiem z 30% opłatnością. Dano nam strzykawki produkcji polskiej za 30% wartości, ale są one złej jakości. Miały być zdjęte z wykazu, a - niestety - ponownie się pojawiły.</u>
<u xml:id="u-9.9" who="#AndrzejBauman">Trzeba się zastanowić, czy dofinansować tego, który produkuje buble, czy przekazać pewne środki temu, który robi właściwej jakości sprzęt.</u>
<u xml:id="u-9.10" who="#AndrzejBauman">Kwestia turnusów dziecięcych. Nasze stowarzyszenie organizuje 4–5 turnusów w ośrodku koło Leszna. Większość z państwa jest zorientowana, jak to wygląda. Z Ministerstwa Zdrowia i Opieki Społecznej otrzymujemy środki tylko na jeden turnus, czyli dla 80 dzieci, a cztery turnusy finansujemy z działalności gospodarczej Stowarzyszenia. Postawiliśmy sobie za cel edukację dzieci, ponieważ wczesne przyswojenie sobie wiedzy na temat choroby i właściwego stylu życia spowoduje wydawanie mniejszej ilości pieniędzy na ich leczenie w przyszłości.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#CzesławWójcikowski">Towarzystwo grupuje lekarzy zajmujących się leczeniem i edukacją chorych na cukrzycę. Musimy służyć pacjentom, których realną sytuację i potrzeby znamy, mając równocześnie świadomość kosztów finansowych i ograniczeń, które narzuca na nas mniej lub bardziej celowo i rozsądnie administracja. W przypadku cukrzycy dzisiejsze błędy będą owocowały skutkami za lat 10, 20, 30. W związku z tym mając bezpośredni kontakt z pacjentami muszę mieć świadomość, że jeżeli dzisiaj nie będę właściwie prowadził pacjenta, nie uzyskam dobrego wyrównania glikemii, to zaoszczędzę na nim pewną kwotę, ale za lat 10 czy 20 ten pacjent będzie nas kosztował naście czy dziesiątki razy więcej. Decyzje są bardzo trudne, bo operujemy perspektywą dziesiątek lat.</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#CzesławWójcikowski">Często posługuję się przykładem ciąży cukrzycy, kiedy to perspektywa jest stosunkowo krótka. Wiemy, że w Polsce mamy przypuszczalnie powyżej 10 tys. przypadków ciąż powikłanych, tzw. cukrzycę ciężarnych, której praktycznie nie rozpoznajemy. To znaczy, że nie prowadzimy rozpoznania u wszystkich ciężarnych. Zaoszczędzamy w skali roku, wg. tzw. realnych kosztów około 5–7 mld zł, ale już za 9 miesięcy ponosimy tego konsekwencje. Śmiertelność okołoporodowa pacjentek jest kilkakrotnie wyższa, a wielokrotnie wyższa jest ilość cięć cesarskich. Wiemy, że dziecko z cukrzycy ciężarnej nie leczonej właściwie ma większe ryzyko otyłości, wystąpienia cukrzycy i przypuszczalnie gorszy rozwój psychomotoryczny. W 1995 r. zaoszczędziliśmy 4–5 mld zł na powszechnym diagnozowaniu, a w 1996 r. koszty będą kilkanaście razy większe.</u>
<u xml:id="u-10.2" who="#CzesławWójcikowski">Jeżeli chodzi o aspekt finansowy leczenia, to jestem nieco zaskoczony danymi. Wydajemy bardzo dużo na leki oszczędzając na edukacji i prewencji. To jest niewłaściwe odwrócenie proporcji. Mam często wrażenie, że polityka w zakresie leków jest kreowana raczej przez firmy farmaceutyczne, a nie przez Ministerstwo Zdrowia i Opieki Społecznej. Podlegamy jako lekarze totalnej presji firm farmaceutycznych. Z drugiej strony dziwne są relacje cenowe. Wiemy, że np. koszt produkcji insuliny ludzkiej jest niższy aniżeli koszt produkcji insuliny zwierzęcej (są to dane amerykańskie i duńskie). Na rynkach światowych cena obu rodzajów insuliny jest praktycznie taka sama. W Polsce te różnice są duże.</u>
<u xml:id="u-10.3" who="#CzesławWójcikowski">Sytuacja jest na tyle korzystna, że w 1995 r. udało nam się kilka spraw osiągnąć. Udało się stworzyć narodowy program walki z cukrzycą. Jest to duża osobista zasługa prof. Z. Szybińskiego. Nadzór krajowy, który był zawieszony, został odbudowany. Tutaj z kolei prof. J. Tatoń stworzył potężne programy. Udało się nam także doprowadzić niemal do idealnej współpracy ze stowarzyszeniami chorych na cukrzycę. Powstały jak gdyby wszystkie elementy potrzebne do tego, abyśmy mogli uzyskać postęp. Jest tylko prośba, ażeby patrzeć na te problemy nie w skali roku, lecz z pewnej perspektywy czasowej.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#KrzysztofKuszewski">Chciałbym zadać pytanie po wypowiedzi pana profesora - czy byłby pan skłonny poprzeć „Program rozwoju prewencji cukrzycy i opieki diabetologicznej w Polsce”, czy też ma pan do niego jakieś uwagi?</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#CzesławWójcikowski">Jestem jednym z ludzi, którzy redagowali ten program, więc oczywiście popieram go.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#JanKopczyk">Po tych wszystkich cennych opiniach, uwagach i uzupełnieniach poproszę jeszcze naszego przedstawiciela, posła Andrzeja Piotrowskiego, o kilka jego uwag, jako lekarza pracującego w terenie, na prowincji.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#AndrzejPiotrowski">Jest mi trudno po tylu wypowiedziach przedstawić swój punkt widzenia jako lekarza prowincjonalnego. Od 15 lat leczę grupę 320 chorych w swoim mieście i okolicy i zbieram opinie dotyczące dnia codziennego, które chciałbym przełożyć na grunt wyższej polityki zdrowotnej.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#AndrzejPiotrowski">Materiał, który państwo przedstawili, w moim odczuciu jest materiałem prawie doskonałym. Jest w nim zawarte wszystko, czego oczekujemy jako lekarze praktycy od ministerialnego dokumentu. Moje zastrzeżenia budzą tylko dwa punkty. Pierwszy to wyznaczenie kryteriów powoływania centrów wzorcowych lecznictwa cukrzycy. Co to ma być za twór? Jaką ma odgrywać rolę? I druga sprawa, zorganizowanie jednego ośrodka dializoterapii dla chorych na cukrzycę. Czy przemyślany jest jakiś sposób selekcji chorych, którzy będą trafiali z całej Polski? Nie bardzo rozumiem tę koncepcję, ponieważ znam swoich chorych i wiem, że oni nie są chętni do jakiegoś poruszania się i wolą jak najwięcej swoich spraw załatwiać na miejscu. Myślę, że mamy już dość dobrze rozwinięte regionalne ośrodki dializoterapii i one mogłyby zupełnie dobrze te zadania spełniać, dysponując specjalistycznymi kryteriami nadzoru.</u>
<u xml:id="u-14.2" who="#AndrzejPiotrowski">Co przeszkadza w codziennej pracy? Po pierwsze - pochopne działania, jeżeli chodzi o zmianę cen preparatów. Chorzy na cukrzycę stanowią grupę ludzi ubogich i oni reagują bardzo żywiołowo na wszelkie sygnały zmian odpłatności za leki. To, co się działo z insulinami, to był koszmar. Był to zupełnie niepotrzebny bałagan, którego konsekwencje ponoszone są do dziś.</u>
<u xml:id="u-14.3" who="#AndrzejPiotrowski">Kiedy w sprawie insulin nastał pewien porządek i spokój, pojawiła się sprawa Diaprelu, który był lansowany przez poradniki popularne i wszedł do użycia. Chory twierdzi, że to mu pomaga i niezależnie od racji lekarskich domaga się, wręcz wymusza receptę na lek, który ma doskonałą opinię i reklamę. Obecnie cena Diaprelu - 87,9 tys. zł jest dla większości chorych nie do zaakceptowania. Niewątpliwie jest to lek, który w wielu przypadkach się sprawdził. W pięciu aptekach, znajdujących się w mojej okolicy, zapytałem się, jak jest z dystrybucją leku i okazało się, że po okresie wykupu, kiedy to Diaprel znajdował się jeszcze na liście leków ryczałtowych nastąpił znaczny spadek wykupywania go i pacjenci niejednokrotnie proszą o zamianę leku na inny. I tu pojawia się problem, bo akurat tego leku lekarz zmienić nie może.</u>
<u xml:id="u-14.4" who="#AndrzejPiotrowski">Problem szkoleń. Dość systematycznie spotykam się ze swoimi chorymi i staram się ich dokształcać. Chorzy wyliczyli mi, że pasek jest tańszy niż chodzenie na badania poziomu cukru do szpitala. Okazuje się, że najtańszy pasek kosztuje 500 tys. zł. To jest rzecz nie do przyjęcia. Aptekarze, z którymi rozmawiałem mówią, że tego nikt nie kupi. Czy jest sens diagnostyki paskowej? Oficjalnie nikt jej już nie popiera ani też nie kwestionuje. Wydaje się, że jest to dość dobry system samokontrolnego pręgierza, któremu chory się świadomie poddaje. Jest to monitoring osobisty, który niejednokrotnie sprawuje się z większym przekonaniem niż ten nauczony. Co teraz będzie - nie wiadomo.</u>
<u xml:id="u-14.5" who="#AndrzejPiotrowski">Następna sprawa dotyczy leczenia sanatoryjnego. Podpisuję się pod uwagami, które wypowiedział prezes A. Bauman. Mam tę przewagę nad innymi, że widzę tych chorych na co dzień. Spotykam się z nimi przed ich wyjazdem do sanatoriów i po powrocie obiektywnie mogę stwierdzić, jakie to przyniosło korzyści. Problem polega na tym, że diabetyki poza sanatorium nie nauczy tych chorych nikt, bo wszelkie pogadanki, książki na nic się zdają, tym bardziej że znakomita książka prof. J. Tatonia jest dla pewnej grupy chorych za trudna. Jest nadzieja, że Oddział Dietetyki, który państwo zamierzają utworzyć przy Wydziale Pielęgniarstwa Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego przyniesie jakieś konkretne efekty dla chorych.</u>
<u xml:id="u-14.6" who="#AndrzejPiotrowski">Problem insulin wysoko oczyszczonych i penów. Lobby wielkich firm farmaceutycznych jest ogromne. Organizowane są spotkania, na których pokazuje się elegancko opakowane peny z niebolesną igłą, z doskonałym precyzyjnym dawkowaniem. Robi to takie wrażenie, że chory nie chce już przeciekającej strzykawki. Obce firmy konkurują ze sobą, a my z polskimi produktami stoimy w miejscu. Mamy wysoko oczyszczone preparaty, ale nabieramy je w prymitywne strzykawki. Czy nie można by z firmą produkującą peny wejść w kooperację i w większym stopniu wpuścić peny na polski rynek? Zrobiłem proste badanie naukowe. Najbardziej ułomnych chorych w sensie poziomu glikemii wyposażyłem w peny. Okazuje się, że wcześniejsze problemy tkwiły w nabieraniu odpowiedniej dawki. W przypadku penu jest to nastawione i efekty są widoczne po 2 tygodniach. Nie chcę lansować takich firm, ale wydaje się, że jest to rzecz godna jednoznacznego rozważenia. Nie uciekniemy od problemu. Kto raz dostał pena, nie wróci do polskich strzykawek.</u>
<u xml:id="u-14.7" who="#AndrzejPiotrowski">Oburącz podpisuję się pod programem, który zawiera wszystko, czego lekarz praktyk może oczekiwać od urzędów centralnych i ministerstw, ale chciałem przedłożyć te realia dnia codziennego, żeby pomóc wspólnie kształtować politykę wobec chorych na cukrzycę.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#JanKopczyk">Dziękuję bardzo za te niezwykle cenne, praktyczne uwagi. Program może być napisany pięknie, ale później w realizacji przeszkadzają właśnie takie z pozoru drobiazgi, a w rzeczywistości rzeczy bardzo ważne, o których mówił poseł A. Piotrowski.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#JanKopczyk">Myślę, że przejdziemy teraz do pytań, uwag i wypowiedzi dotyczących nie tylko programu, ale problematyki cukrzycy w ogóle. Kto z państwa chciałby zabrać głos?</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#SewerynJurgielaniec">Podpisuję się pod uwagami, które przedstawił poseł A. Piotrowski. Chciałbym zwrócić uwagę na sprawę sanatoryjnej bazy łóżkowej w Kołobrzegu. Jestem mieszkańcem województwa koszalińskiego, dlatego też znam te kwestie stosunkowo nieźle. Na bazie sanatorium połczyńskiego powstał ośrodek leczenia osteoporozy, na bazie sanatorium kołobrzeskiego ma powstać ośrodek profilaktyki i rehabilitacji kardiologicznej. Natomiast nie mówi się nic na temat poszerzenia bazy łóżek cukrzycowych, a jest to bardzo potrzebne, bo z codziennej praktyki wiemy, że w sanatorium jest czas, żeby nauczyć pacjenta m.in. pewnych zasad dietetycznych i właściwego stylu życia.</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#SewerynJurgielaniec">Przeglądając materiały przygotowane przez resort zdrowia zauważyłem, że właściwie tylko w jednym miejscu wspomina się o lekarzu rejonowym i pielęgniarce rejonowej. Za mało mówi się też o lekarzu rodzinnym, a przecież to jest najbliższa przyszłość. Podstawę terapii cukrzycy i jej profilaktyki powinno stanowić leczenie prowadzone przez lekarza rodzinnego. Powinniśmy inwestować w lekarza rodzinnego i w oddziały wewnętrzne. Jestem przeciwnikiem profilowania oddziałów wewnętrznych.</u>
<u xml:id="u-16.2" who="#SewerynJurgielaniec">Oddział wewnętrzny szpitala rejonowego, który wraz z lekarzem rodzinnym ma zabezpieczyć 90% potrzeb zdrowotnych społeczności, powinien zabezpieczyć także potrzeby zdrowotne cukrzyków.</u>
<u xml:id="u-16.3" who="#SewerynJurgielaniec">Kiedy byłem w swoim mieście dyrektorem zespołu opieki zdrowotnej, stworzyłem punkt porad dietetyków w przychodni. Wydaje mi się, że zorganizowanie tego typu punktów przy poradniach jest warte rozważenia, tym bardziej że to dużo nie kosztuje. Służyłyby one nie tylko cukrzykom, ale w pierwszej kolejności im. Lekarz, który ma na swoich barkach 20–30 pacjentów pisze po prostu rozpoznanie i kieruje pacjenta do punktu porad dietetycznych, w którym może on uzyskać dokładne informacje na temat zdrowego sposobu odżywiania.</u>
<u xml:id="u-16.4" who="#SewerynJurgielaniec">Problem leków. W projekcie zmiany ustawy o odpłatności za leki są przewidziane oszczędności. Rozumiem, że nie dotyczą one leków dla cukrzyków, tego nie wolno zrobić. Jestem w ogóle przeciwnikiem przesunięć z 30 do 50% odpłatności za leki. Nie można dopuścić do tego, żeby w przypadku cukrzycy, która jest chorobą społeczną i która powoduje ogromną ilość powikłań, chorzy byli obarczeni wydatkami na leki. Absolutnie jestem przeciwnikiem tworzenia ośrodków dializy cukrzycowej. To musi się rozgrywać ma najniższym poziomie, najbliżej pacjenta. Pacjent nie może gdzieś jeździć, być dowożony z Koszalina do Gdańska czy do Poznania. To jest bezsens.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#KrzysztofKuszewski">Oczywiście byłby to absurd i wszyscy państwo macie rację. Chodzi o to, żeby stworzyć jeden wzorcowy ośrodek, który zajmowałby się tą problematyką i który mógłby pod względem technologii dializowania ludzi z cukrzycą być wiodący. Gdyby inne ośrodki miały problemy, mogłyby się zwracać z prośbą o pomoc do tego wzorcowego ośrodka. Przypomnę, że dotyczy to prawie 5 tysięcy dializowanych osób w kraju. Sieć ośrodków dializoterapii jest rozwinięta i byłoby bezsensem tworzenie jakiegoś specjalnego ośrodka. Ten, o którym myślimy, miałby być miejscem, gdzie technologia medyczna i zagadnienia merytoryczne byłyby postawione na najwyższym poziomie.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#TadeuszKowalczyk">Po przeczytaniu materiałów przygotowanych przez resort zdrowia nasunęła mi się następująca refleksja, formułowana już dzisiaj przez moich przedmówców, że w przypadku cukrzycy, która jest chorobą społeczną, niezwykle ważna jest rola edukacji i profilaktyki w zwalczaniu tej choroby. Przy czym nasuwa się pytanie - jakie formy edukacji byłyby skuteczne. Skoro planuje się przesunięcie części środków finansowych ze sfery wydatków na leki na cele edukacyjno-prewencyjne, to musi to być pomyślane tak, żeby przyniosło efekty. Zgadzam się, że ważna jest rola lekarza pierwszego kontaktu a w przyszłości lekarza rodzinnego w kształtowaniu odpowiednich postaw pacjentów wobec choroby. Uważam również, że w ten proces edukacji pacjenta powinny włączyć się także media, zwłaszcza telewizja. Powinny ukazywać się jakieś broszury, które w przystępny sposób popularyzowałyby wiedzę o chorobie.</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#TadeuszKowalczyk">Prezes A. Bauman zauważył, że dane dotyczące liczby lekarzy zajmujących się chorymi na cukrzycę są chyba zaniżone. I oby tak było, bo jeśli jest prawdą, że tylko 127 lekarzy cukrzycowych w skali kraju pracuje na pełnych etatach, jest to sprawa zatrważająca. W 15 województwach nie ma ani jednego lekarza, który pracuje na pełnym etacie. Takie dane pod koniec XX wieku mnie jako nie lekarza przestraszają.</u>
<u xml:id="u-18.2" who="#TadeuszKowalczyk">Kwestia sanatoriów. Moi przedmówcy wspomnieli, że leczenie szpitalne ma mniejsze efekty niż sanatoryjne. W kraju są dwa sanatoria dla pacjentów cukrzycowych - w Kołobrzegu i w Krynicy. Możliwość korzystania z takiego sanatorium raz na 30 lat, to jest tragedia. Wszyscy musimy zastanowić się nad tym, jak tę sytuację poprawić.</u>
<u xml:id="u-18.3" who="#TadeuszKowalczyk">Zastanawia mnie zdanie znajdujące się na str. 9 dokumentu, w którym stwierdza się, że „Obecnie brak skoordynowanej w skali kraju współpracy międzynarodowej w cukrzycy”. Stąd mój apel do wszystkich tych, którzy decydują o tym, żeby taką współpracę można było nawiązać.</u>
<u xml:id="u-18.4" who="#TadeuszKowalczyk">Popieram posła S. Jurgielańca w kwestii odpłatności za leki i uważam, że musimy wspólnie przekonać ministra G. Kołodkę, że nie można robić oszczędności na lekach cukrzycowych.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#JacekPiątkiewicz">Chciałbym wrócić do historii nie tak odległej, bo sięgającej 1990 r., kiedy to odbyło się posiedzenie sejmowej Komisji Zdrowia poświęcone cukrzycy. W wyniku tego posiedzenia powołano zespół, który miał przygotować program walki z cukrzycą, ale wszystko się jakoś „rozpełzło”, a już wtedy problem „Deklaracji St. Vincent” był znany, jako że została ona uchwalona w październiku 1989 r. Przez ostatnich pięć lat nie można było zaobserwować jakichś szczególnych działań resortu zdrowia w związku z problemami cukrzycy.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#JacekPiątkiewicz">W międzyczasie odbyła się konferencja implementacyjna „Deklaracji St. Vincent” w Budapeszcie w marcu 1993 r., gdzie mówiono o powstaniu narodowych programów diabetologicznych w większości krajów europejskich, i to również nie wywołało jakichś konsekwencji, jeśli chodzi o sytuację w Polsce. Miejmy nadzieję, że dzisiejsze spotkanie będzie miało dalszy ciąg w postaci konkretnych działań.</u>
<u xml:id="u-19.2" who="#JacekPiątkiewicz">W stosunku do aktualnej problematyki związanej z cukrzycą, chciałbym przedstawić kilka własnych spostrzeżeń, ponieważ zajmuję się tym od wielu lat, a poza tym jestem odpowiedzialny za opiekę diabetologiczną w resorcie transportu. Dla mnie nie ma jednoznaczności dotyczącej zobowiązań państwa w stosunku do chorych na cukrzycę insulinozależną i insulinoniezależną, a przecież jest to jakościowo odmienny problem. Cukrzyca insulinozależna, zaczynająca się w okresie dzieciństwa czy młodości praktycznie skazuje chorego na kilkadziesiąt lat życia z tą chorobą i ciągłego myślenia o chorobie i pilnowania jej. W znacznym stopniu komplikuje to życie człowieka. Jeżeli można mówić o konieczności solidaryzmu społecznego z ludźmi chorymi, to chorzy na cukrzycę są niewątpliwym przykładem takiej grupy, której reszta społeczeństwa powinna pomóc w funkcjonowaniu, w przeżyciu ich życia, które nadal jest krótsze od przeciętnej długości trwania życia średnio o jedną trzecią (choć trzeba powiedzieć z satysfakcją, że w ostatnich dziesięcioleciach stale przedłuża się okres życia chorych na cukrzycę insulinozależną). Sądzę, że w stosunku do tej grupy społeczeństwo, a przez to i państwo, jest zobowiązane dostarczyć im maksimum tego, co umożliwi im funkcjonowanie na poziomie zbliżonym do normalnego. Oni na pewno nie będą funkcjonować normalnie, bo ta choroba jest cały czas z nimi.</u>
<u xml:id="u-19.3" who="#JacekPiątkiewicz">Natomiast trochę inaczej przedstawia się sytuacja chorych na cukrzycę insulinoniezależną. Początek choroby z reguły ma miejsce po 45 roku życia i z kolejnymi przeżytymi latami zapadalność na chorobę wrasta, przy czym chorzy, którzy zapadają na cukrzycę insulinoniezależną po 60 roku życia nie mają skróconego średniego czasu życia, dlatego że oni z reguły nie doczekają do późnych powikłań. Nie widzę zasadniczej różnicy pomiędzy sytuacją chorych na choroby układu krążenia a chorych na cukrzycę insulinoniezależną. Dlatego miałbym wątpliwości, czy te same zobowiązania dotyczą pierwszej i drugiej grupy chorych. A problem jest dosyć ostry, zwłaszcza w ostatnich latach.</u>
<u xml:id="u-19.4" who="#JacekPiątkiewicz">Chciałbym teraz przejść do problemów leczenia. Trudno w tej chwili powiedzieć, ile jest osób z cukrzycą insulinozależną w Polsce. Szacowałbym tę liczbę osób na około 150–200 tysięcy. Ci ludzie wymagają niezbędnej pomocy. Natomiast znaczna większość, około 800 tys. osób, ma cukrzycę insulinoniezależną. Problem dostępności leków dla obu tych grup można potraktować na jednej płaszczyźnie, a można spróbować to zróżnicować. Pragnę przypomnieć, że minister zdrowia i opieki społecznej przed dwoma laty zróżnicował dostępność insuliny dla tych dwóch grup chorych. To zostało utrzymane również w nowym rozporządzeniu. Sytuacja o tyle zmieniła się na korzyść, że wzrosła dostępność insulin wysoko oczyszczanych, insulin ludzkich, co niewątpliwie było zasługą bardzo szerokiego wejścia na nasz rynek firm produkujących te insuliny. Doszło jednak do pewnego zróżnicowania. Otóż nastąpiło jednakowe uczulenie chorych z cukrzycą insulinozależną i insulinoniezależną na potrzebę stosowania insulin wysoko oczyszczanych. Mam nadal wątpliwości, czy jest to słuszne, dlatego że koszty są te same dla jednych i dla drugich. Liczba chorych przyjmujących insulinę spośród chorych z cukrzycą insulinoniezależną jest przypuszczalnie porównywalna do liczby chorych z cukrzycą insulinozależną, jest to co najmniej 100–150 tys. osób.</u>
<u xml:id="u-19.5" who="#JacekPiątkiewicz">Mając możność zapoznania się z wynikami leczenia dużej populacji (pod opieką kolejowej służby zdrowia jest w tej chwili blisko 2 mln ludzi, a wśród nich kilkadziesiąt tysięcy osób chorych na cukrzycę) zauważyłem, że następuje - w moim przekonaniu - nie zawsze uzasadnione i coraz częstsze przestawienie chorych z cukrzycą insulinoniezależną na insulinę i to od razu na insulinę wysokooczyszczoną. Mam wątpliwości, czy jest to dla nich niezbędne.</u>
<u xml:id="u-19.6" who="#JacekPiątkiewicz">Problem ten związany jest z firmami produkującymi insulinę, ale nie tylko. Sami chorzy domagają się insuliny, a lekarze, czy to z własnej inicjatywy, czy ulegając chorym, przepisują insulinę. I, niestety, pojawia się kwestia globalnych kosztów. Jeśli ogółem wydajemy na insulinę 1 bln zł, to można przypuszczać, że co najmniej 30% z tego dotyczy chorych z cukrzycą insulinoniezależną. Pojawia się problem braku sprawiedliwości w stosunku do tych chorych ze względu na dostępność i poinformowanie. Można zaobserwować, że w dużych miastach znacznie więcej chorych z cukrzycą insulinoniezależną przyjmuje insuliny wysoko oczyszczone. Mam kontakt z terenem i to aż po granicę z Białorusią i w większości przypadków trafiający do nas pacjenci, którzy już są leczeni insuliną, przyjmują insuliny konwencjonalne. Nie znam dokładnych cyfr. Wiceminister W. Kuźmierkiewicz podawał przed kilkoma miesiącami, że dotyczy to 20–30% leczonych insuliną. Nie bardzo rozumiem, dlaczego należy dawać insulinę wysoko oczyszczoną chorym o porównywalnych potrzebach w stosunku do potrzeb chorych, którzy dostają najbardziej zanieczyszczoną postać insuliny. Myślę, że tutaj trochę szwankuje informacja.</u>
<u xml:id="u-19.7" who="#JacekPiątkiewicz">Jeżeli chodzi o leki doustne, to kwestia Diaprelu była dyskutowana kilkakrotnie na spotkaniach w Ministerstwie Zdrowia i Opieki Społecznej. Faktem jest, że w 1994 r. wydatki na Diaprel stanowiły 75% wydatków na leki doustne. Było to spowodowane z jednej strony bardzo aktywną akcją firmy, a z drugiej strony - pewnym pędem w przestawianiu chorych z innych leków doustnych na Diaprel. Myślę, że decyzja ministra o wprowadzeniu 30% odpłatności za lek służyła pewnemu przyhamowaniu ordynowania tego leku, co - należy sądzić - spowoduje, że w 1995 r. z tych 30% chorych, którzy już są na Diaprelu pewnie 60% pozostanie przy tym leku.</u>
<u xml:id="u-19.8" who="#JacekPiątkiewicz">Była to decyzja spowodowana koniecznością przypomnienia lekarzom, że jeśli chodzi o skuteczność działania hipoglikemizującego, to leki, zwłaszcza drugiej generacji, są jednak porównywalne.</u>
<u xml:id="u-19.9" who="#JacekPiątkiewicz">Wejście pasków szerzej na polski rynek wiąże się z trzema zasadniczymi sprawami: z promocją glukometrów prowadzoną przez firmy (około 10 firm wprowadziło już swoje glukometry); ze słusznym dążeniem pacjentów do tego, żeby, o ile jest to możliwe, prowadzić samokontrolę; z faktem, że lekarze starają się poprawić wyniki swojego leczenia. Sądzę, że obecnie poniżej 10% pacjentów prowadzi samokontrolę, a przy równie dynamicznym przechodzeniu na samokontrolę, jak to miało miejsce dotychczas, to liczba zbliżyłaby się zapewne do 30–40%. Wzrost cen, biorąc pod uwagę, że średni koszt 50-paskowego opakowania wynosi w tej chwili 1 mln zł spowodowałby, że środki finansowe na paski stanowiłyby w budżecie obciążenie porównywalne z wydatkami na insulinę. Trzeba to wyważyć. W moim przekonaniu, dobrze ustawiona cukrzyca insulinoniezależna, leczona dietą bądź lekami doustnymi, nie stanowi zasadniczego wskazania do posługiwania się glukometrem, jeśli oczywiście bierze się pod uwagę ograniczenia finansowe, bo zgadzam się, że formalnie każdy powinien mieć możność samokontroli.</u>
<u xml:id="u-19.10" who="#JacekPiątkiewicz">Jakie są perspektywy? Myślę, że bardzo dobrze pokazali to Finowie na Światowym Kongresie Diabetologicznym w listopadzie 1994 r. Wykazali oni, że na przestrzeni ostatnich 15–20 lat w kraju o najwyższej zapadalności na cukrzycę insulinozależną ta zapadalność cały czas rośnie. Możemy się więc spodziewać dalszego wzrostu zapadalności na cukrzycę insulinozależną. Chyba nie mamy na to zbyt wielkiego wpływu. Trudno powiedzieć jakie są przyczyny. Osobiście zaryzykowałbym twierdzenie, że są to zmiany środowiskowe.</u>
<u xml:id="u-19.11" who="#JacekPiątkiewicz">Inaczej wygląda sytuacja cukrzycy insulinoniezależnej, która obecnie jest znacznie częściej wykrywana niż dawniej, natomiast można mieć wątpliwości, czy rośnie zapadalność na ten typ cukrzycy. Dane niektórych ośrodków amerykańskich przemawiają za tym, że istnieje pewien stabilny poziom zapadalności na cukrzycę insulinoniezależną.</u>
<u xml:id="u-19.12" who="#JacekPiątkiewicz">Należy się spodziewać zwiększonej częstości cukrzycy insulinozależnej i konieczności ponoszenia większych kosztów, i na to trzeba się przygotować.</u>
<u xml:id="u-19.13" who="#JacekPiątkiewicz">W związku z tym miałbym apel do posłów, którzy przecież podpisują się pod programem leczenia cukrzycy. Jeżeli państwo uchylicie się od zdecydowanych działań, ażeby w budżecie było jednak więcej pieniędzy, to na pewno nie będzie lepiej i te ambitne plany, które są tak obszernie zapisane, pozostaną w znacznej części na papierze.</u>
<u xml:id="u-19.14" who="#JacekPiątkiewicz">Ostatnia sprawa, którą chciałem poruszyć, dotyczy lekarzy leczących chorych na cukrzycę. Do 1990 r. funkcjonował w NRD chyba najbardziej jednostronny system leczenia na cukrzycę. Tam istniał podział terytorialny, który pozwalał na leczenie chorych na cukrzycę tylko lekarzom z określonymi kwalifikacjami. Był wręcz zakaz wypisywania recept na insulinę przez lekarza bez specjalizacji. Ten podział był całkiem sztywny. Istniał narodowy rejestr cukrzycy. Ostatnie dane z 1989 r. mówiły o wskaźniku chorobowości na cukrzycę wynoszącym 4,12 w całej populacji. W 1990 r. ten system całkowicie się rozsypał. Chorych na cukrzycę zaczęli leczyć lekarze pierwszego kontaktu,</u>
<u xml:id="u-19.15" who="#JacekPiątkiewicz">W Polsce chorych na cukrzycę leczą wszyscy lekarze, a w szczególności internista. Oni są do tego przygotowani i powinni być do tego przygotowani. Lekarze o wąskiej specjalności powinni zająć się na szczeblu referencyjnym i badawczym, ażebyśmy pod względem poziomu diabetologii w Polsce nie odstawali od świata.</u>
<u xml:id="u-19.16" who="#JacekPiątkiewicz">W marcu 1995 r. uczestniczyłem w posiedzeniu Europejskiego Forum Towarzystw Medycznych. Rozmawiałem z przedstawicielem regionalnego biura WHO odpowiedzialnym za program cukrzycowy, który pokazał mi wiele zestawień dotyczących danych Polski na tle sąsiednich krajów (Europy środkowowschodniej). W wielu zestawieniach Polska nie znajdowała się w czołówce. Z reguły lepsze wyniki osiągały Węgry, Czechy a nawet Słowacja. Porównywalne wskaźniki mieliśmy z Litwą. Oczywiście różnie to było pod względem różnych zestawień, ale niewątpliwie na drodze do osiągnięcia standardów europejskich jest jeszcze wiele do zrobienia.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#ZbigniewSzybiński">Muszę od razu sprostować jedną sprawę. Chodzi o problem przewidywanego przyrostu cukrzycy w I i II typie. Są fakty znane i fascynujące dla środowiska naukowego, ale z nich nie wynika wniosek, jaki przedstawił dr J. Piątkiewicz. W Europie jest gradient zapadalności na cukrzycę I typu. Polska jest w grupie krajów o najniższej zapadalności, bo nasz wskaźnik wynosi 5. Jest fenomen nie znany w swojej istocie etiopatogenetycznej, który dotyczy krajów skandynawskich: Szwecji, Finlandii, Norwegii, mianowicie jest tam najwyższy wskaźnik w świecie zapadalności na cukrzycę I typu - 40. Zjawisko jest złożone. Jest to wpływ także i środowiska, ale przede wszystkim chodzi o tło genetyczne. Sygnalizuje się stały wzrost zapadalności na cukrzycę I typu w Finlandii, co nie znaczy, że jest to zjawisko powszechne. W Polsce nie mamy znaczącego przyrostu cukrzycy I typu poza przyrostem, który wynika ze zmian demograficznych, bo populacja nam rośnie i wobec tego będziemy mieli stały przyrost nowych przypadków, ale nie jest to trend, który można by zweryfikować metodami epidemiologicznymi, jako coś, co do roku 2000 doprowadzi nas do wskaźnika 10 czy 20. Natomiast taka sytuacja istnieje w cukrzycy II typu, gdzie na skutek braku zahamowań przyrostu ludzi otyłych, każda otyłość staje się czynnikiem ryzyka cukrzycy. Przyrost jest trudny do określenia, bo trudno jest dojść do twardych danych epidemiologicznych, a GUS się do tego po prostu nie nadaje. Ostrożnie szacujemy przyrost zachorowań na cukrzycę II typu na 5–10% rocznie.</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#ZbigniewSzybiński">Tak więc jesteśmy stale na krzywej wzrastającej w II typie cukrzycy, natomiast mamy w miarę ustabilizowaną wystandaryzowanymi wskaźnikami sytuację w cukrzycy I typu. Jest to szalenie ważne z punktu widzenia ekonomicznego, bo na cukrzycę II typu choruje prawie 1 mln ludzi. Za tym idą pewne wektory myślenia perspektywicznego i kierunki, w jakich będziemy rozwijać prewencję.</u>
<u xml:id="u-20.2" who="#ZbigniewSzybiński">Proszę nie brać pod uwagę Finów, bo jest to całkowicie odrębne zagadnienie, które jest fenomenem. Nie wiemy, co się dzieje. Są olbrzymie programy amerykańskie i fińskie na poziomie sekwencji DNA. Badacze wchodzą w materiał genetyczny. Wiadomo na pewno, że pewna konfiguracja DNA decyduje o tym zjawisku, a także duża liczba czynników środowiskowych.</u>
<u xml:id="u-20.3" who="#ZbigniewSzybiński">Chciałbym też odpowiedzieć posłowi T. Kowalczykowi na pytanie dotyczące współpracy międzynarodowej. W tekście znalazło się dosyć niefortunne sformułowanie, ale ono oddaje prawdziwą sytuację. Mianowicie mamy skoordynowaną instytucjonalną współpracę z WHO, z UNICEF, z Międzynarodową Federacją Cukrzycową. Na co dzień jesteśmy z nimi w kontakcie. Są przedstawicielstwa tych instytucji w Polsce. Resort zdrowia ma niemal „gorącą linię” na wszystkich tych płaszczyznach działalności międzynarodowej. Jeśli w materiale znalazła się uwaga o braku koordynacji, to dlatego, że w Europie toczy się wiele różnego typu programów i działań całkowicie ze sobą nie skoordynowanych. Polska pod tym względem nie jest żadnym wyjątkiem. Nawet nie wiem, czy mamy zmierzać do takiej koordynacji. Jest np. program Diabetes Mondiale, który jest ogólnoświatowym programem rejestru cukrzycy I typu. Jest program Eurodiab, który obejmuje tylko Europę. Jest program Diab Care, który odnosi się do statystyki i do pewnej fotografii na poziomie rejestru. W tym momencie powstaje problem dla WHO, jak te działania skoordynować, bo one mają wspólne źródło pieniędzy - European Community. Jest to zagadnienie dla Europy na następne 10 lat i w tym zagadnieniu my również będziemy jakoś partycypować.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#JanTatoń">Na początek chciałbym państwu powiedzieć, że jeżeli porównać wskaźniki poziomu opieki diabetologicznej w Polsce i np. w USA, to w Polsce jest o wiele lepiej. Mówię to z pełną odpowiedzialnością. Jest to także opinia Europejskiego Towarzystwa Badań nad Cukrzycą. W Polsce mamy pewne tradycje, jeśli chodzi o opiekę diabetologiczną. Istnieje bank centralny, który doprowadził do tego, że wskaźnik okołoporodowej umieralności noworodków z ciąż matek chorych na cukrzycę wynosił w 1994 r. 2,05, podczas gdy dla ogólnej populacji 1,6, a więc różnica jest nieduża. Ze środków z budżetu centralnego stworzyliśmy już kilka wzorcowych ośrodków. To są duże koszty. Chciałbym nawiązać do tego, o czym mówił dr J. Piątkiewicz. Chodzi o to, aby stosować insulinę wysoko oczyszczoną, a wieprzowa jest równorzędna co do swojej wartości leczniczej z insuliną ludzką. Zużycie insuliny ludzkiej (co może nie jest tak konieczne) wzrosło z 3,7% w 1992 r. do 23% w 1994 r. Fakt, iż w tak szybkim tempie rozwija się leczenie insuliną ludzką wynika z jednej strony z braku dynamiki w zakładach tarchomińskich, a z drugiej strony - ze swoistego niekontrolowanego pędu. Ministerstwo Zdrowia i Opieki Społecznej na pewno znajdzie sposób, żeby to kontrolować. Jest to możliwe, choć trzeba trochę organizacyjnego wysiłku.</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#JanTatoń">Jest wiele faktów, które świadczą o tym, że proces poprawy opieki diabetologicznej jednak następuje. Wzrosła liczba specjalistów diabetologów. O ile 10 lat temu w ogóle ich nie było, to teraz zdał egzamin 101 specjalista diabetolog. Liczba etatów podana w naszym materiale jest bardzo mała. Dotyczy ona lekarzy, którzy pracują na etatach w poradniach cukrzycowych. W 15 województwach nie ma poradni. W tym momencie chciałbym prosić posłów o pomoc, bo wielu wojewodów niszczy poradnie, ponieważ uważają, że są one niepotrzebne. Dzieje się to w województwach, które w naszym rankingu mają ocenę 1. Dostaję od lekarzy pisma z prośbą o pomoc. Ponieważ cukrzyca jest chorobą społeczną, to do jej zwalczania jest potrzebne wsparcie centralne, ale także samorządowe.</u>
<u xml:id="u-21.2" who="#JanTatoń">Cenne były uwagi posłów A. Piotrowskiego i S. Jurgielańca, odnoszące się do wszystkich praktycznych niuansów lecznictwa cukrzycowego widzianych oczami pacjentów. Powinniśmy rozwinąć sposoby zbierania informacji na temat realnych, małych problemów dostępności opieki diabetologicznej. Powinniśmy więcej wiedzieć o stylu życia naszych pacjentów, o tym, co oni uważają za zagrożenie. W tym zakresie liczylibyśmy na pomoc Polskiego Stowarzyszenia Diabetyków.</u>
<u xml:id="u-21.3" who="#JanTatoń">Chcielibyśmy zmienić koncepcję leczenia cukrzycy tak, żeby najważniejszy był pacjent. I właśnie Stowarzyszenie może być źródłem opinii, pomysłów, informacji dla fachowców, którzy powinni być partnerami dla Stowarzyszenia. Pod adresem Stowarzyszenia mamy wiele propozycji dotyczących m.in. praw i obowiązków pacjenta, ruchu samopomocowego, edukacji. Oczywiście nie ma leczenia bez edukacji. Chciałbym państwu powiedzieć, że na zjeździe diabetologicznym, który odbędzie się w przyszłym tygodniu w Katowicach, organizujemy osobną sesję dla pielęgniarek. W trakcie jej trwania zamierzamy powołać Towarzystwo Edukatorów dla pacjentów chorych na cukrzycę.</u>
<u xml:id="u-21.4" who="#JanTatoń">Jeśli chodzi o centrum wzorowe to pomyśleliśmy, że dobrze by było, gdyby pewne gremium dawało certyfikat ośrodkom, które spełniałyby standardy wzorcowego leczenia cukrzycy.</u>
<u xml:id="u-21.5" who="#JanTatoń">Chory na cukrzycę jest w podobnej sytuacji jak pasażer znajdujący się na statku, który ma olbrzymią dziurą i który zdąża do portu tylko dlatego, że pompy stale pracują. Pasażer lęka się, że pompa przestanie pracować. W przypadku chorego na cukrzycę ta pompa to insulina albo pen. Dlatego też wszelkie sygnały o owej „pompie” nie mogą być stresujące dla chorych. Pacjenci nie mogą obawiać się utraty dostępności do środków leczniczych na skutek nieprzemyślanych decyzji władz.</u>
<u xml:id="u-21.6" who="#JanTatoń">Jeżeli chodzi o insuliny, to oczywiście pacjent ma przyjmować wyłącznie wysoko oczyszczone. Tarchomin nie produkuje już insuliny konwencjonalnej. Insulina ludzka i wieprzowa są równorzędne pod względem wartości przeciwdziałania powikłaniom i należałoby to uwzględnić w przepisywaniu insuliny pacjentom, choć przeszkodę stanowi pen.</u>
<u xml:id="u-21.7" who="#JanTatoń">Jeżeli chodzi o udział budżetu w pokryciu wydatków na insulinę, to w Polsce jest on wzorcowy. Proszę zapoznać się z sytuacją we wszystkich krajach europejskich. Nie ma w innym kraju europejskim bardziej starannego podejścia do tej sprawy. Nie mamy się czego wstydzić, choć oczywiście należy nadal nad tym pracować. Zależy nam oczywiście na tym, żeby chorzy przyjmowali najwyższej jakości insuliny. Przeszkody tkwią w tym, że np. insuliny importowane do Polski są droższe niż w Anglii. To jest sytuacja pozamedyczna. Ja jej nie rozumiem. Wydaje mi się jednak, że ceny insulin wysokiej jakości są u nas za wysokie w stosunku do rynku międzynarodowego. To samo dotyczy pasków. Przychodzą do mnie pacjenci i mówią, że ceny na te same paski są różne w różnych aptekach (od 500 tys. do 1 mln zł). Ważne jest więc odnowienie współpracy z ciałami farmaceutycznymi i wprowadzenie pewnych zasad, które byłyby przez nie przestrzegane.</u>
<u xml:id="u-21.8" who="#JanTatoń">Obecne budżet płaci pewną kwotę za 1 opakowanie pasków, a różnicę pokrywa pacjent. Powinna być też stała ta druga granica wyznaczona przez aptekarza. Nie może ona być zupełnie dowolna, bo odbija się to na kieszeni pacjentów. Z kolei udział handlu w kształtowaniu cen insuliny wynosi prawie 25% i choć nie znam się na tym, to wydaje mi się, że jest to za dużo. Tak więc z farmacją byłoby wiele tematów do rozmowy.</u>
<u xml:id="u-21.9" who="#JanTatoń">Istnieją pewne twarde fakty statystyczne, epidemiologiczne, medyczne dotyczące cukrzycy, ale krążą także półprawdy i dziwne historie. Powinniśmy mieć więcej podstawowej wiedzy, a w mniejszym stopniu podlegać będziemy działaniom propagandowym, nienaukowym. Pomogłoby nam również wypracowanie pewnych zasad współpracy z przemysłem i handlem farmaceutycznym.</u>
<u xml:id="u-21.10" who="#JanTatoń">Chcemy rozwijać tzw. opieką łączoną. Oznacza to, że lekarz rodzinny czy rejonowy będzie w coraz większym stopniu odpowiedzialny za chorych na cukrzycę, oczywiście we współpracy z lokalną poradnią wojewódzką. Nie może się to odbywać w sposób niekontrolowany. Współpraca musi być merytoryczna.</u>
<u xml:id="u-21.11" who="#JanTatoń">Bardzo dużo zależy od tego jak ukształtuje się działalność całego środowiska zajmującego się tą problematyką - lekarzy, pielęgniarek, psychologów klinicznych oraz administracji.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#SewerynJurgielaniec">Moim marzeniem - jako lekarza wojewódzkiego - jest otrzymanie takiego programu, który zobowiązywałby mnie do wprowadzenia pewnych rozwiązań na najniższym szczeblu opieki zdrowotnej.</u>
<u xml:id="u-22.1" who="#SewerynJurgielaniec">Powinienem np. wiedzieć, że na poziomie każdego zespołu opieki zdrowotnej powinna być poradnia cukrzycowa, że funkcję nadzoru fachowego sprawuje poradnia wojewódzka.</u>
<u xml:id="u-22.2" who="#SewerynJurgielaniec">Materiał resortu zdrowia zawiera wiele pięknych stwierdzeń, ale czy np. problem diabetologii jest w odpowiedni sposób ujęty w programie lekarza rodzinnego, co stanowiłoby gwarancję realizacji programu walki z cukrzycą?</u>
<u xml:id="u-22.3" who="#SewerynJurgielaniec">W materiale resortu znalazłem informację na temat profilaktyki miażdżycy. To jest wspaniały pomysł, ale nie wiem, jak państwo planują rozwiązać to technicznie na szczeblu podstawowym opieki zdrowotnej. Ten program powinien to sugerować. Czy miałoby to się odbywać na bazie poradni kardiologicznych, czy diabetologicznych czy może stworzyć coś nowego?</u>
<u xml:id="u-22.4" who="#SewerynJurgielaniec">Kwestia wojewodów, którzy likwidują poradnie cukrzycowe. Panie profesorze, proszę mi wybaczyć, ale odpowiem w następujący sposób - jeżeli wojewoda likwiduje wojewódzką poradnię cukrzycową, to lekarz wojewódzki powinien się podać do dymisji. Nie rozumiem, jak lekarz wojewódzki, który zdaje sobie sprawę z wagi problemu (chyba, że nie zdaje sobie sprawy), dopuszcza do tego, że jest likwidowana poradnia wojewódzka.</u>
<u xml:id="u-22.5" who="#SewerynJurgielaniec">Sprawa cen leków. Uważam, że leki cukrzycowe powinny być w jak największym zakresie bezpłatne.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#AndrzejOlszewski">Chciałem zabrać głos w kilku sprawach. Pierwsza dotyczy profilaktyki cukrzycy. Na oddziale chirurgicznym, który prowadzę, wykrywa się po raz pierwszy - niejako przypadkowo - cukrzycę u osób starszych. To jest około 2% chorych. Po rutynowych badaniach pacjentów np. z urazami okazuje się, że mają cukrzycę. Jeżeliby to przemnożyć przez około 700 szpitali w kraju, to okaże się, że u olbrzymiej liczby osób chorych na cukrzycę choroba jest wykrywana przypadkowo w szpitalu. Należy więc udzielić wskazówek lekarzom pierwszego kontaktu, ażeby okresowo zalecali pacjentom badania poziomu cukru.</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#AndrzejOlszewski">Druga sprawa dotyczy sanatoriów. Niedobrze, że są tylko 2 sanatoria cukrzycowe. Chciałbym zwrócić uwagę na to, że pacjent, który jest już leczony insuliną, jest „wprowadzony” w chorobę cukrzycową i wie, co i jak ma jeść oraz jak ma żyć. Najgorsza jest sytuacja osób, które dopiero dowiedziały się o chorobie i wchodzą w rytm leczenia. Ci pacjenci mają bardzo duże trudności. Sugerowałbym więc, żeby ta grupa chorych z świeżo odkrytą cukrzycą, miała możliwość w pierwszej kolejności dostania się do sanatorium. Chory przebywa w sanatorium dwadzieścia kilka dni i wchodzi w reżim życia człowieka chorego na cukrzycę. Kiedy opuści sanatorium, może kontynuować leczenie. Natomiast jeśli lekarz, który wykryje po raz pierwszy cukrzycę poinstruuje pacjenta, to chory niewiele z tego zapamięta i zrozumie, i nie będzie w stanie narzucić sobie koniecznego reżimu.</u>
<u xml:id="u-23.2" who="#AndrzejOlszewski">Jest wielką niesprawiedliwością, że resort wprowadził odpłatność za leki cukrzycowe. Nikt nie chce być chory na cukrzycę i nie jest winien swojej chorobie. Dlatego też wyłączenie leków cukrzycowych z grupy leków bezpłatnych jest błędem, tym bardziej że cukrzyca jest chorobą przewlekłą i jej leczenie wiąże się nie z jednorazowym wydatkiem na leki, lecz z koniecznością stałego ponoszenia wydatków. Kto raz nabył cukrzycę ten ma ją - niestety - do śmierci. Karanie pacjenta za tę chorobę i szukanie oszczędności wśród chorych na cukrzycę jest nieporozumieniem.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#JaninaZychCisoń">Chciałam dodać, że wydatki na leki stanowią tylko część kosztów, które pacjenci muszą ponosić. Obliczono, że sama dieta jest 3-krotnie droższa niż wyżywienie człowieka zdrowego. Poza tym pacjenci, którzy chcą współpracować z lekarzem kupują glukometry (których cena wynosi obecnie 4 mln zł), nakłuwacz, igły - które trzeba wymieniać. Również peny mają igły wymienialne, a nie wszystkim wystarcza ten limit, który jest dany; to zależy również od ciała. Rodzice, którzy mają odebrać ze szpitala dzieci ze świeżo wykrytą cukrzycą, dodatkowo kupują wagę dietetyczną i ich wydatki wynoszą około 10 mln zł. To jest płacz, bo rodzice nie mają pieniędzy i boją się, że nie będą mogli odebrać dziecka ze szpitala. Na szczęście lekarze mają pewien bank glukometrów i wypożyczają je; Stowarzyszenie też stara się pomóc.</u>
<u xml:id="u-24.1" who="#JaninaZychCisoń">Kwestia rehabilitacji. Wiemy, że część osób organizuje to sobie we własnym zakresie, oczywiście ponosząc koszty.</u>
<u xml:id="u-24.2" who="#JaninaZychCisoń">Problem leków dodatkowych w cukrzycy. Lekarz informuje pacjenta, że powinien przyjmować witaminy. Mało osób stosuje się do tych zaleceń. Ludzie rezygnują też z leków, które mają działać wspomagająco na oczy.</u>
<u xml:id="u-24.3" who="#JaninaZychCisoń">Była mowa o tym, że pacjenci wymuszają insuliny, ale zdarza się i odwrotna sytuacja. Ci, którzy przyjmują tabletki i biorą ich za dużo, nie chcą przejść na insulinę. Lekarz wie, że pacjent już powinien przestawić się na insulinę, ale chory płacze, że ma emeryturę w wysokości 2 mln zł i nie stać go na strzykawki, a poza tym boi się. Może to wynika z niedoinformowania. Często pacjent, który leczy się w rejonie i przyjmuje tabletki, uznany przez lekarza za pacjenta, który nie sprawia kłopotu powikłaniami, jednak nabywa powikłań. Spotykamy się w Stowarzyszeniu z przypadkami, że ludzie zgłaszają lekarzowi rejonowemu, iż mają poziom cukru powyżej 300, a lekarz im odpowiada, że to jest normalne. Wydaje się więc, że potrzebny jest nadzór ze strony wyspecjalizowanych ośrodków nad terapią prowadzoną przez lekarzy internistów.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#JacekPiątkiewicz">Chciałem dodać dwie uwagi, ponieważ są one bardzo na czasie. W 1993 r. ogłoszono wyniki prac amerykańskich nad powikłaniami w cukrzycy insulinozależnej. Wynika z nich jednoznacznie, że im niższy poziom glukozylowanej hemoglobiny, czyli im niższa kontrola, tym rzadsze są powikłania. Badania przeprowadzono na grupie bodajże 1400 pacjentów, czyli są nie do podważenia. Skoro to jest wiadome, to nie ma usprawiedliwienia dla lekarza, który nie stara się doprowadzić do prawie normoglikemii u chorych z cukrzycą insulinozależną. W moim przekonaniu jest to problem etyczny. Lekarz wie, że dążąc do prawie normoglikemii przedłuża życie pacjenta i zmniejsza ciężkość powikłań. To jest sprawa, która powinna być obowiązkiem każdego lekarza leczącego chorego na cukrzycę insulinozależną.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#JacekPiątkiewicz">Druga sprawa. Przy okazji dyskusji na temat cen za insulinę płaconych przez pacjentów, Polskie Stowarzyszenie Diabetyków ujawniło się jako grupa nacisku. To jest bardzo istotny element na naszej scenie. Jest to chyba pierwsze towarzystwo chorych tak dobrze zorganizowane i potrafiące zaznaczyć swoją obecność i wpływać na decyzję. W USA chorzy na cukrzycę nie zajęli pierwszego miejsca, ponieważ grupa chorych na Aids stanowi tak silną grupę nacisku, że władze federalne boją się podjąć jakąkolwiek decyzję, która byłaby niekorzystna dla tej grupy chorych. Jest to również związane z naciskami politycznymi. Drugą grupą pod względem siły nacisku jest stowarzyszenie rodzin chorych na chorobę Altzheimera.</u>
<u xml:id="u-25.2" who="#JacekPiątkiewicz">Trudno mi ocenić sytuację w Polsce, ale niewątpliwie Polskie Stowarzyszenie Diabetyków już jest znaczącą siłą, z którą musi liczyć się minister i parlament, tym bardziej że liczba chorych na cukrzycę jest tak duża, że właściwie w każdym gremium można tych chorych znaleźć. Wyobrażam sobie, że w ramach przekonywania władz polskich o konieczności przeznaczenia pewnych środków na leczenie, powinny również ujawniać się inne grupy i lobby prozdrowotne powinno być coraz mocniejsze.</u>
<u xml:id="u-25.3" who="#JacekPiątkiewicz">Nie do końca zgadzam się z tym, co powiedział prof. Z. Szybiński. Opinie o wzroście zapadalności na cukrzycę pochodzą nie tylko z danych z Finlandii, informacje takie podawane są również w podręcznikach, m.in. Book of Diabety z 1992 r. Obserwuje się wzrost cukrzycy insulinozależnej. W Polsce w latach osiemdziesiątych zaobserwowano w ciągu kilku lat dwukrotny wzrost częstości zapadalności na cukrzycę insulinozależną w Wielkopolsce. Wydaje się, że to jednak jest rzeczywisty trend. Natomiast nie mogę się zgodzić co do możliwości oceny zapadalności na cukrzycę insulinoniezależną, jeżeli ta cukrzyca nie jest wykrywana. O tym mówił przed chwilą poseł A. Olszewski.</u>
<u xml:id="u-25.4" who="#JacekPiątkiewicz">Nadal wiele przypadków jest wykrywanych „przy okazji” i nie znamy dokładnej liczby chorych na cukrzycę insulinoniezależną. Stąd trudno mówić o wzroście lub niezapadalności.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#JanTatoń">Co do regulacji cen i odpłatności leków dla chorych na cukrzycę, to obowiązuje zarządzenie, z którego wynika, że insuliny i leki doustne krajowe są bezpłatne, a wiele leków jest z odpłatnością 30%. Podstawowe leczenie jest zapewnione. Stąd się bierze te 14% wydatków Ministerstwa Zdrowia i Opieki Społecznej na leki cukrzycowe.</u>
<u xml:id="u-26.1" who="#JanTatoń">Jeżeli chodzi o punkty prewencji cukrzycy, to mamy eksperymentalne punkty w poradniach cukrzycowych. Chcielibyśmy, żeby metaboliczna profilaktyka miażdżycy była realizowana jako zadanie poradnictwa cukrzycowego.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#AndrzejBauman">Cały czas wszyscy operują różnymi danymi, jeśli chodzi o liczbę chorych na cukrzycę I i II typu, w tym dzieci. Od 1986 r. nie posiadamy danych epidemiologicznych. Może postawilibyśmy sobie za zadanie określenie wielkości tej grupy?</u>
<u xml:id="u-27.1" who="#AndrzejBauman">Kolejna sprawa. Tworzenie edukacji na szczeblu centralnym jest podstawową sprawą. Z pomocą Sejmu należałoby wykorzystać mass media. To nie jest choroba wstydliwa. Po prostu ta choroba nas wybrała i musimy z nią żyć.</u>
<u xml:id="u-27.2" who="#AndrzejBauman">Myślę, że będzie jeszcze okazja, abyśmy wspólnie rozmawiali w gronie diabetolodzy - ministerstwo - Sejm i Senat - organizacja pozarządowa, reprezentująca ludzi chorych.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#JanKopczyk">Ponieważ nie ma innych zgłoszeń, chciałbym podzielić się swoimi uwagami odnośnie do tego programu. Widziałem wiele programów mniej i bardziej obszernych, które nie były wdrażane bądź były realizowane fragmentarycznie i dlatego interesuje mnie strona praktyczna - co i jak ma szansę być wdrożone i kiedy. Zgadzam się z osobami, które wyraziły pozytywne opinie o programie. Rzeczywiście, jest on bardzo dobry i wszechstronny, aczkolwiek ma wiele mankamentów i braków.</u>
<u xml:id="u-28.1" who="#JanKopczyk">Pierwsza refleksja, która nasuwa się na samym początku, dotyczy kilku dat. „Deklaracja St. Vincent” podpisana była w 1989 r. Mamy rok 1995. W tym czasie coś się działo. W materiale jest powiedziane, jakie dokumenty powstały i co zostało zrealizowane, ale są to działania skromne.</u>
<u xml:id="u-28.2" who="#JanKopczyk">Zgadzam się z prezesem A. Baumanem co do konieczności prowadzenia rzetelnej ewidencji i statystyki. Te działania są zarysowane w dalszej części programu. Strategiczne cele programu oczywiście nie budzą zastrzeżeń, natomiast przy metodach realizacji programu pojawiają się pewne wątpliwości, może niesłuszne i za chwilę pan minister rozwieje je jedną odpowiedzią.</u>
<u xml:id="u-28.3" who="#JanKopczyk">Planuje się szkolenie i uzupełnienie niedoborów kadry lekarskiej - internistów, specjalistów diabetologów, z drugiej strony opracowano wytyczne dla lekarza rodzinnego w zakresie leczenia i prewencji. Pojawia się pytanie: jaki jest model docelowy? Jakie jest stanowisko ministerstwa - czy równolegle albo jak długo równolegle mamy szkolić specjalistów i lekarzy rodzinnych? Gdzie pacjent ma trafić w pierwszej fazie leczenia choroby - czy do lekarza rodzinnego, czy do specjalistycznej poradni diabetologicznej?</u>
<u xml:id="u-28.4" who="#JanKopczyk">Kolejna sprawa. Punkt 4. 1. 10 jest zatytułowany „Świadczenia socjalne i prawa chorych na cukrzycę - dokonane oceny, propozycja reformy” i zawiera tylko jedną propozycję, rozpoczęcie prac dążących do utworzenia federacji stowarzyszeń chorych na cukrzycę. Myślę, że nie jest zadaniem ministerstwa tworzyć federacje stowarzyszeń chorych na cukrzycę, Poza tym czy wyczerpuje to sferę świadczeń socjalnych i praw chorych na cukrzycę? Chyba nie. Mówiono dzisiaj o wydatkach rodziny dziecka chorego na cukrzycę, o ogromnym obszarze świadczeń socjalnych, które należałoby uwzględnić w całościowym programie diabetologicznym.</u>
<u xml:id="u-28.5" who="#JanKopczyk">Dalsza część materiałów dotyczy środków finansowych gwarantujących wdrożenie programu. Działania organizacyjne udają się tylko wówczas, gdy mają oparcie w kosztach. Na rok 1995 mamy niewiele zadań. Większość wiąże się z zakupami aparatury. Czy w projekcie budżetu na rok 1996 Ministerstwo Zdrowia i Opieki Społecznej przewiduje i preliminuje już te kwoty, które mają zapewnić realizację działań planowanych na rok 1996. Z czego wynika to, że w 1996 r. są to znowu zakupy aparatury (podaje się dokładnie ich koszty), natomiast odnośnie do leczenia sanatoryjnego jest zaledwie wzmianka, że „należy zapewnić dalszy rozwój oddziałom w Kołobrzegu i Krynicy oraz otworzyć nowe dla dzieci w Międzygórzu, Rymanowie, Osiecznej i Rusinowicach, a także dla dorosłych w Ciechocinku, Szczawnicy i Kudowie”. Czy mam rozumieć, że to się odbędzie bez kosztów, czy też że koszty są jeszcze nie znane. Jeżeli przy tej pozycji nie ma pieniędzy, to obawiam się, że w 1996 r. tego się po prostu nie zrealizuje.</u>
<u xml:id="u-28.6" who="#JanKopczyk">Prosiłbym pana ministra o szczegółową odpowiedź na piśmie, jakie w tym zakresie są zamierzenia resortu. Określenie kosztów jest potrzebne już teraz, na etapie tworzenia budżetu na rok 1996. Ciekawi mnie też, ile to będzie miejsc, bo podanie samych miejscowości niewiele wnosi.</u>
<u xml:id="u-28.7" who="#JanKopczyk">Program działań na rok 1996 przedstawiony w materiale resortu stoi jakby w sprzeczności z deklaracją pana ministra, że w przyszłości nastąpi przeniesienie środków finansowych na prewencję i edukację. Tymczasem większość kwot dotyczy zakupów sprzętu i aparatury. Być może tak to musi być w 1996 r., ale w 1997 r. również większość kosztów przewidzianych na realizację programu, to zakupy sprzętu i aparatury i budowanie sieci ośrodków regionalnych i centralnych.</u>
<u xml:id="u-28.8" who="#JanKopczyk">W ostatnim akapicie pisze się, że Program Rozwoju Prewencji Cukrzycy i Poprawy Opieki Diabetologicznej w Polsce stanowi pierwszy etap realizacji Narodowego Programu Walki z Cukrzycą - głównego dokumentu określającego długofalowe cele w zakresie zapobiegania i optymalizacji leczenia cukrzycy w Polsce. Czy narodowy program jest na etapie tworzenia, czy też już istnieje jako główny dokument?</u>
<u xml:id="u-28.9" who="#JanKopczyk">W materiałach brak jest zaznaczenia, że program jest ponadministerialny. Czy będzie to program tylko resortu zdrowia, czy też w jakimś punkcie będzie zazębiał się z działaniami resortu pracy i polityki socjalnej bądź resortu finansów?</u>
<u xml:id="u-28.10" who="#JanKopczyk">Druga sprawa. Jak program będzie się zazębiał z pracą innych instytucji, także tych z obszaru Ministerstwa Zdrowia i Opieki Społecznej. Wymieniony jest tylko Instytut Żywności i Żywienia oraz Instytut Kardiologii. Czy będzie także miejsce dla innych placówek resortowych? Nie ma ani słowa o współpracy ze stowarzyszeniami pozarządowymi. Padło dzisiaj kilka ciepłych słów uznania i szacunku dla działalności Polskiego Stowarzyszenia Diabetyków i myślę, że w programie powinno znaleźć się miejsce dla tego stowarzyszenia.</u>
<u xml:id="u-28.11" who="#JanKopczyk">Nie jest winą prof. J. Tatonia, że dziwił się, dlaczego tak, a nie inaczej dzieje się w sferze ustalania cen i marż leków, ale jest to obszar działania Ministerstwa Zdrowia i Opieki Społecznej i przede wszystkim to resort zdrowia kieruje polityką lekową.</u>
<u xml:id="u-28.12" who="#JanKopczyk">Niestety, w tym materiale nie ma odniesień do dokumentu takiego jak „Polityka lekowa państwa”. Nie ma wzmianki, że program cukrzycowy zazębia się z programem lekowym. Konsekwencje są takie, że mamy bardzo wiele wypowiedzi dotyczących polityki lekowej w zakresie przesuwania poszczególnych preparatów do innych kategorii odpłatnościowych, mamy protesty, które przesyłają nam różnego rodzaju organizacje i poszczególni chorzy, a właściwie jako Komisja nie mamy wpływu na działania ministra, ponieważ obecna ustawa o odpłatności za leki przewiduje, że to minister zdrowia te listy leków zatwierdza i projekt nowelizacji ustawy również tak to traktuje. To, co powiedziałem, nie powinno w żaden sposób dyskwalifikować programu. Jest on bardzo potrzebny. Należy go wdrażać w perspektywie wieloletniej, nawet mimo wielkich kłopotów finansowych. Uwagi swoje postawiłem w trosce o to, aby ten program był wdrażany zgodnie z tym, co zostało zapisane i żeby zaczął funkcjonować.</u>
<u xml:id="u-28.13" who="#JanKopczyk">Proszę pana ministra o odpowiedzi na pytania i wątpliwości, które pojawiły się w trakcie dyskusji.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#KrzysztofKuszewski">Uważam, że wiele uwag jest bardzo słusznych. Otrzymaliście państwo skrót naszego programu, co może wywoływać wrażenie, że o niektórych sprawach jest napisane za mało.</u>
<u xml:id="u-29.1" who="#KrzysztofKuszewski">Jeżeli chodzi o edukację i współpracę ze środowiskami ludzi chorych, to zgadzam się z sugestią, że powinniśmy te zadania bardziej dobitnie zaznaczyć w programie. Jeżeli chodzi o epidemiologię i statystykę, to kwestia ta jest uwzględniona w punkcie 4. 1. 8., w którym wymienia się poszerzenie rejestru chorych, badanie chorobowości i umieralności, założenia rejestru cukrzycy insulinoniezależnej itd. Realizacja tych zadań powinna doprowadzić do uzyskania dokładnych danych epidemiologicznych na temat cukrzycy.</u>
<u xml:id="u-29.2" who="#KrzysztofKuszewski">Zgadzam się, że kwestia świadczeń socjalnych i praw chorych na cukrzycę została potraktowana skrótowo. Należałoby to bardziej szczegółowo rozpisać. Sądzę, że potrzebna jest w tej dziedzinie współpraca kilku stron. Ona zresztą już się wytworzyła. Na dzisiejszym spotkaniu można było to zaobserwować. W dyskusji uczestniczyli przedstawiciele chorych, parlamentarzyści, naukowcy, przedstawiciele administracji. Czy należałoby włączyć inne resorty do współpracy? Oczywiście tak. Wspomniałem o swoim krótkim wprowadzeniu, że powinien to być program międzyresortowy. Takim międzyresortowym programem jest Narodowy Program Zdrowia i tam część profilaktyczną postaramy się implementować. Mówiłem, że nie chcemy tego robić w roku bieżącym, dlatego że byłby to program bez pieniędzy. Zamierzamy wprowadzić to w roku przyszłym.</u>
<u xml:id="u-29.3" who="#KrzysztofKuszewski">Czy są zaplanowane środki na realizacją programu w 1996 r. W tej chwili trwa praca nad konstruowaniem budżetu. Zgłosiliśmy odpowiednią propozycję budżetową.</u>
<u xml:id="u-29.4" who="#KrzysztofKuszewski">Kwestia środków finansowych na uzdrowiska: ośrodki sanatoryjne są przedsiębiorstwami. One muszą żyć z oferty uzdrowiskowej, a my musimy znaleźć środki na to, żeby tam dać skierowania. Nie będziemy finansować obiektów, natomiast chcemy finansować pacjentów, którzy tam jadą. Jest to kwestia liczby skierowań, które przeznaczymy dla chorych na cukrzycę. Przedstawimy informację na piśmie zgodnie z prośbą pana przewodniczącego.</u>
<u xml:id="u-29.5" who="#KrzysztofKuszewski">Jest już przygotowany Narodowy program walki z cukrzycą. Materiał który państwo otrzymaliście jest jego elementem. Dokument resortu został przez państwa oceniony pozytywnie, choć padło wiele uwag i zastrzeżeń odnośnie do szczegółów. Ponieważ zaplanowane są pieniądze na realizację programu, można spodziewać się, że zacznie on funkcjonować i przyniesie efekty. Chciałbym w tym momencie podziękować posłowi A. Piotrowskiemu za bardzo szczegółowe i cenne uwagi.</u>
<u xml:id="u-29.6" who="#KrzysztofKuszewski">Kwestia polonizacji penu. Możemy to zrobić i zwiększyć dostępność dla chorych. Ktoś zarobi na sprzedaży, a inny będzie miał miejsce pracy. Oczywiście spowoduje to straty firm, które obecnie sprzedają peny, ale mamy dbać o polskie firmy.</u>
<u xml:id="u-29.7" who="#KrzysztofKuszewski">Kolejna sprawa. Nie zamierzamy robić oszczędności na lekach dla ludzi chorych na cukrzycę, natomiast chcemy doprowadzić do racjonalizacji. Jest oczywiste, że 14% z wydatków na leki dla 1 mln ludzi oznacza jakąś niesprawiedliwość i musi spowodować kryzys. Dlatego też niezbędna jest racjonalizacja wydatków, choć podkreślam, że nie będziemy oszczędzać na chorych, dla których choroba cukrzycowa jest swego rodzaju dopustem bożym.</u>
<u xml:id="u-29.8" who="#KrzysztofKuszewski">Poseł S. Jurgielaniec poruszył sprawę uszczegółowienia programu w województwach. Będzie to temat jednego z najbliższych spotkań z lekarzami wojewódzkimi. Zaprosimy autorów programu i postaramy się przekazać praktyczne wskazówki.</u>
<u xml:id="u-29.9" who="#KrzysztofKuszewski">Kwestia modelu leczenia cukrzycy. Czy chcemy centralizować opiekę zdrowotną nad pacjentami cukrzycowymi, czy też decentralizować i przekazywać lekarzom rodzinnym. Oczywiście przekazywać lekarzom rodzinnym i taki jest trend całej polityki zdrowotnej w cywilizowanym świecie. W proces leczenia staramy się włączyć pielęgniarki środowiskowe. Ważna jest kwestia jakości pracy terapeutycznej. Musi to być nadzorowane.</u>
<u xml:id="u-29.10" who="#KrzysztofKuszewski">Na koniec chciałbym bardzo serdecznie podziękować za wszystkie uwagi zgłoszone do programu. Z wszystkich skorzystamy przy opracowywaniu poszerzonej wersji programu.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#JanKopczyk">Jeżeli nie będzie sprzeciwu to uznam, że Komisja upoważniła prezydium do zredagowania stanowiska w tej sprawie, uwzględniającego głosy, które padły w dyskusji. Stanowisko będzie przedstawione Komisji na najbliższym posiedzeniu do zatwierdzenia.</u>
<u xml:id="u-30.1" who="#JanKopczyk">Dziękuję wszystkim za udział w posiedzeniu. Myślę, że powrócimy jeszcze do problematyki dzisiaj omawianej. Po upływie roku będzie pora, żeby ocenić, jak Ministerstwo Zdrowia i Opieki Społecznej wdrożyło to, co sobie zamierzyło i z czym mieliśmy okazję się zapoznać.</u>
<u xml:id="u-30.2" who="#JanKopczyk">Zamykam posiedzenie Komisji Zdrowia.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>