text_structure.xml
416 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
457
458
459
460
461
462
463
464
465
466
467
468
469
470
471
472
473
474
475
476
477
478
479
480
481
482
483
484
485
486
487
488
489
490
491
492
493
494
495
496
497
498
499
500
501
502
503
504
505
506
507
508
509
510
511
512
513
514
515
516
517
518
519
520
521
522
523
524
525
526
527
528
529
530
531
532
533
534
535
536
537
538
539
540
541
542
543
544
545
546
547
548
549
550
551
552
553
554
555
556
557
558
559
560
561
562
563
564
565
566
567
568
569
570
571
572
573
574
575
576
577
578
579
580
581
582
583
584
585
586
587
588
589
590
591
592
593
594
595
596
597
598
599
600
601
602
603
604
605
606
607
608
609
610
611
612
613
614
615
616
617
618
619
620
621
622
623
624
625
626
627
628
629
630
631
632
633
634
635
636
637
638
639
640
641
642
643
644
645
646
647
648
649
650
651
652
653
654
655
656
657
658
659
660
661
662
663
664
665
666
667
668
669
670
671
672
673
674
675
676
677
678
679
680
681
682
683
684
685
686
687
688
689
690
691
692
693
694
695
696
697
698
699
700
701
702
703
704
705
706
707
708
709
710
711
712
713
714
715
716
717
718
719
720
721
722
723
724
725
726
727
728
729
730
731
732
733
734
735
736
737
738
739
740
741
742
743
744
745
746
747
748
749
750
751
752
753
754
755
756
757
758
759
760
761
762
763
764
765
766
767
768
769
770
771
772
773
774
775
776
777
778
779
780
781
782
783
784
785
786
787
788
789
790
791
792
793
794
795
796
797
798
799
800
801
802
803
804
805
806
807
808
809
810
811
812
813
814
815
816
817
818
819
820
821
822
823
824
825
826
827
828
829
830
831
832
833
834
835
836
837
838
839
840
841
842
843
844
845
846
847
848
849
850
851
852
853
854
855
856
857
858
859
860
861
862
863
864
865
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#LeszekMoczulski">Otwieram posiedzenie połączonych Komisji: sejmowej Komisji Łączności z Polakami za Granicą oraz Senackiej Komisji Spraw Emigracji i Polaków za Granicą. Nazwy naszych Komisji są nieco inne, ale temat, którym się zajmujemy jest ten sam.</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#LeszekMoczulski">Chciałem serdecznie powitać zaproszonych gości, a przede wszystkim wiceministra spraw zagranicznych pana E. Wyznera, który jest pierwszy raz na posiedzeniu Komisji, ale na pewno nie ostatni. Z góry już możemy liczyć na bardzo owocną współpracę. Witam serdecznie ambasadorów Rzeczypospolitej na Ukrainie pana J. Kozakiewicza, na Białorusi panią prof. E. Smułkową i na Litwie pana J. Widackiego. Z Ministerstwa Spraw Zagranicznych chciałem powitać panów dyrektorów T. Lisa i M Nawrota, z Ministerstwa Kultury i Sztuki pana ministra Z. Podkańskiego, z Urzędu Rady Ministrów pana ministra S. Dobrzańskiego, z Kancelarii Prezydenta RP pana M. Włodarka, z Ministerstwa Współpracy Gospodarczej z Zagranicą pana M. Oniszczuka, pana prof. A. Stelmachowskiego ze „Wspólnoty Polskiej”, pana J. Adamskiego z Fundacji im. T. Goniewicza i pana A. Krawczyka z Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie”. Witam także wszystkich przedstawicieli organizacji polskich w krajach sąsiednich pana R. Maciejkiańca z Litwy i pana T. Gawina z Białorusi.</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#LeszekMoczulski">Chciałem też serdecznie podziękować panu dyr. G. Russakowi z Domu Polonii w Pułtusku, który po raz kolejny w sposób doskonały zorganizował naszą imprezę. Przypuszczam, że inne komisje sejmowe i senackie mogą nam tylko zazdrościć, że możemy obradować w takich warunkach.</u>
<u xml:id="u-1.3" who="#LeszekMoczulski">W porządku dziennym mamy trzy punkty. Ze względów technicznych chcemy zmienić kolejność tego porządku.</u>
<u xml:id="u-1.4" who="#LeszekMoczulski">Punktem pierwszym będzie: Polityka polska wobec trzech sąsiadów wschodnich z uwzględnieniem problemów polskich na Litwie, Białorusi i Ukrainie.</u>
<u xml:id="u-1.5" who="#LeszekMoczulski">W drugiej kolejności chcemy przedstawić punkt: Informacje resortów o działalności na rzecz mniejszości polskich na Litwie, Białorusi i Ukrainie, podjętych w 1994 r. i zamierzeniach w tym zakresie na 1995 r.</u>
<u xml:id="u-1.6" who="#LeszekMoczulski">Punktem trzecim będą: Sprawy organizacji materialnej pomocy dla Polonii i Polaków za granicą ze środków budżetowych państwa.</u>
<u xml:id="u-1.7" who="#LeszekMoczulski">Czy ktoś z państwa miałby jakieś uwagi do proponowanego porządku dziennego? Może jakieś uzupełnienia? Ja się domyślam, że bez wskazywania na to w porządku dziennym będziemy mieli swobodną dyskusję i wolne wnioski. Czy poza tym macie państwo merytoryczne propozycje uzupełnienia tego porządku dziennego?</u>
<u xml:id="u-1.8" who="#LeszekMoczulski">Jeśli nie, to przechodzimy do pierwszego punktu naszego porządku dziennego. Chciałbym prosić pana ministra E. Wyznera o przedstawienie nam koncepcji polskiej polityki zagranicznej w stosunku do tych krajów, które z pewnym żartobliwym uproszczeniem moglibyśmy nazwać krajami naszej najbliższej zagranicy.</u>
<u xml:id="u-1.9" who="#LeszekMoczulski">Są to państwa znów suwerenne i niepodległe, na których niepodległości i integralności bardzo nam zależy. Państwa te mieszczą się w obszarze, który od czasu, kiedy pojawił się na kartach historii występował jako obszar jednolity, choć wewnętrznie zróżnicowany jeden region europejski. Jest to obszar, na którym niezależnie od granic państwowych mieszkają Polacy we własnej ojczyźnie.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#EugeniuszWyzner">Chciałbym podziękować za tak ciepłe powitanie.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#EugeniuszWyzner">Cieszę się, iż mogę uczestniczyć w spotkaniu poświęconym tak ważkiemu zagadnieniu - ważkiemu w opinii resortu, który tu reprezentuję i osobiście ministra A. Olechowskiego, który niestety przybyć tu dziś nie mógł - w związku z wyjazdem za granicę. Mimo iż jest to mój debiut w nowej roli wiceministra spraw zagranicznych, odpowiedzialnego za sprawy konsularne i Polaków za granicą, będę się starał sprostać postawionemu mi zadaniu.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#EugeniuszWyzner">Polska polityka wschodnia, tworzona w nowych warunkach, zaistniałych w naszym kraju po 1989 r., stanowić musiała całkiem nową jakość, zrywając w sposób naturalny z koncepcjami lat wcześniejszych. Wiele spraw dziś w miarę jasnych i oczywistych, podlegało w okresie ostatnich 4–5 lat ogromnym przemianom. Warto zatem, chociażby pokrótce, sięgnąć do źródeł naszej obecnej polityki wobec państw wchodzących w skład byłego ZSRR.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#EugeniuszWyzner">Kiedy 8 grudnia 1991 r., po dwóch dniach intensywnych rokowań, przywódcy trzech - jeszcze radzieckich - republik: Borys Jelcyn, Leonid Krawczuk i Stanisław Szuszkiewicz podpisywali traktat o utworzeniu Wspólnoty Niepodległych Państw, prawdopodobnie nie zastanawiano się, jak dalekosiężne skutki przynieść mogą podejmowane „My, Białoruś, Federacja Rosyjska i Ukraina jako państwa założycielskie ZSRR i strony umowy związkowej z 1918 r. stwierdzamy, że ZSRR przestał istnieć jako podmiot prawa międzynarodowego i składnik rzeczywistości geopolitycznej”. O ile to pierwsze wydaje się poza dyskusją, o tyle druga część postawienia budzi dziś wiele refleksji, bowiem obserwacja areny międzynarodowej w ostatnich miesiącach 1994 r. skłania do szczególnego zainteresowania właśnie „rzeczywistością polityczną”.</u>
<u xml:id="u-2.4" who="#EugeniuszWyzner">Rozpad ZSRR stanowił bardzo istotny element w kształtowaniu nowej sytuacji międzynarodowej - tak w odniesieniu do Europy, jak i całego świata. Oczywiście należy tu brać pod uwagę ogromne zróżnicowanie stanowisk w ramach dawnego ZSRR - szczególną tego ilustrację stanowić mogą republiki bałtyckie, których determinacja w odzyskaniu niepodległego bytu jest oczywista. Trzeba także pamiętać o ogromnym nasileniu nastrojów reformatorskich i niepodległościowych na obszarze całego ZSRR po 6 latach gorbaczowskiej „pierestrojki”. W Rosji i wielu innych częściach b. ZSRR nastąpił zdecydowany zwrot w stronę demokratyzacji życia i reform rynkowych.</u>
<u xml:id="u-2.5" who="#EugeniuszWyzner">Kolejnym nader istotnym czynnikiem były gwałtowne przemiany zachodzące w krajach byłego „obozu socjalistycznego” i faktyczny jego rozpad wraz z istniejącymi strukturami. Polski „okrągły stół”, czerwcowe wybory, czechosłowacka „aksamitna rewolucja”, wreszcie obalenie muru berlińskiego i jednoczenie się Niemiec - wszystko to tworzyło nowe przesłanki do spojrzenia na wschód.</u>
<u xml:id="u-2.6" who="#EugeniuszWyzner">W tak skomplikowanych warunkach konieczne było możliwie szybkie podjęcie prac nad dostosowaniem naszej polityki do realiów tworzącego się „nowego ładu”. Resort spraw zagranicznych pod kierownictwem prof. K. Skubiszewskiego podjął - i w znacznej mierze zrealizował - dzieło stworzenia nowej infrastruktury prawno-traktatowej w stosunkach z naszymi nowymi sąsiadami i krajami ościennymi. O ile 1991 r. można nazwać „rokiem deklarowania suwerenności” przez byłe republiki ZSRR (w sumie - między 12 czerwca a 12 grudnia deklaracje suwerenności złożyło 10 republik, a 11 - Armenia pozostała przy formule „deklaracji o niezawisłości”), to lata następne trzeba by nazwać okresem sankcjonowania tej sytuacji w stosunkach Polski z nowymi państwami. Za znamienny należy uznać fakt, że Polska jako pierwsza uznała niepodległość Ukrainy. Nastąpiło to 1 grudnia 1991 r. - zaraz po przeprowadzonym referendum w sprawie niepodległości kraju. Rychło podjęte zostały działania mające na celu uregulowanie wzajemnych stosunków na podstawie traktatowej. 18 maja 1992 r. podpisano traktat o dobrym sąsiedztwie, przyjaznych stosunkach współpracy z Ukrainą, cztery dni później z Rosją, a 23 czerwca 1992 r. z Białorusią. Stosunkowo długo przeciągały się rokowania traktatowe z Litwą. Zaważyły tu w znacznej mierze ożywione na nowo „emocje historyczne” po stronie litewskiej. Nie budząca w dzisiejszej Polsce większych sensacji, a nawet częściowo nie znana postać gen. L. Żeligowskiego, urosła u naszego sąsiada do rozmiarów symbolu historycznego konfliktu między Polską a Litwą. Jednak w znacznej mierze dzięki konsekwencji strony polskiej, 26 kwietnia 1994 r. traktat został podpisany bez wciągania do niego odmiennie przez oba narody interpretowanych zaszłości historycznych.</u>
<u xml:id="u-2.7" who="#EugeniuszWyzner">Nie przedłużając tego wątku, trzeba jednak podkreślić, iż w momencie „renesansu niepodległościowego” odżyły wytłumiane wcześniej animozje o podłożu historycznym. Opowiadamy się zdecydowanie za oddzielaniem kwestii ocen przeszłości od politycznego tworzenia przesłanek wspólnego, lepszego jutra. Nawet najlepiej wynegocjowane umowy nie zastąpią realnej, sprawnej współpracy na co dzień, ale tworzą dla niej niezbędne ramy i podstawy. Bez nich nie można po prostu ruszyć z miejsca.</u>
<u xml:id="u-2.8" who="#EugeniuszWyzner">W chwili obecnej mamy właśnie do czynienia z procesem wcielania postanowień traktatowych w życie. Jak wielkie znaczenie przykłada do tego minister A. Olechowski, świadczyć może chociażby fakt wielokrotnych spotkań z jego partnerami na Ukrainie i Białorusi. Ostatnio 26 października br. minister A. Olechowski był w Mińsku, 16 listopada - w Kijowie, 17 sierpnia br. premier W. Pawlak spotkał się w Łucku z premierem Ukrainy Witalijem Masołem, a w ostatnich dniach ze swym litewskim odpowiednikiem. W czasie budapesztańskiej sesji KBWE planowane jest spotkanie prezydenta L. Wałęsy z prezydentami Rosji, Ukrainy i Białorusi. Tak wielkie tempo spotkań daje pewne przynajmniej wyobrażenie o znaczeniu, jakie przypisujemy realizacji założeń polskiej polityki wschodniej.</u>
<u xml:id="u-2.9" who="#EugeniuszWyzner">Wszechstronny rozwój równoprawnych stosunków z państwami wschodnioeuropejskimi stanowi jeden z priorytetów polskiej polityki zagranicznej. Dał temu wyraz minister spraw zagranicznych w expose przedłożonym Sejmowi w maju br., a także w specjalnym wystąpieniu na forum Senatu. Realizacja tego celu przebiega generalnie pomyślnie. Szczególna sytuacja dotyczy jedynie stanu stosunków polsko-rosyjskich, które pomimo polskich starań, napotykały ostatnio na trudności. Ministerstwo Spraw Zagranicznych dąży do ich poprawy wychodząc z założenia, że obydwa państwa mają wspólne interesy, a ich określenie i następnie partnerska realizacja są możliwe i korzystne - nie tylko dla dwóch stron, ale także dla Europy Środkowo-Wschodniej oraz dla całego kontynentu.</u>
<u xml:id="u-2.10" who="#EugeniuszWyzner">Poważny dialog polityczny między Polską a Rosją niewątpliwie utrudnia odmienna wizja bezpieczeństwa europejskiego. Polska jako zasadniczy element swojej polityki bezpieczeństwa przyjmuje dążenie do członkostwa w zachodnich strukturach integracyjnych - Unii Europejskiej, Unii Zachodnioeuropejskiej i NATO. Od tej polityki nie odstąpimy. Starania o zapewnienie Polsce bezpiecznego i stabilnego miejsca w Europie nie ograniczają się tylko do dążenia do uczestnictwa w tych organizacjach. Dwa inne ważne filary naszej polityki bezpieczeństwa - to dążenie do dobrosąsiedzkiego ułożenia naszych stosunków z państwami ościennymi oraz zabiegi o sprawny i skuteczny system bezpieczeństwa ogólnoeuropejskiego. Bliska nam jest idea bezpieczeństwa kooperatywnego, nie wymierzonego przeciw komukolwiek. Umożliwia ona realizację naszych aspiracji jako europejskiego państwa średniej wielkości. W tym duchu wspieramy proces umocnienia KBWE oraz aktywną rolę ONZ w odniesieniu do zapewnienia bezpieczeństwa - także w wymiarze regionalnym.</u>
<u xml:id="u-2.11" who="#EugeniuszWyzner">Rosja jak dotąd próbuje wstrzymać procesy rozszerzenia NATO. Nie znajdują zrozumienia nasze zapewnienia o trwałości priorytetów polskiej polityki zagranicznej. Polskie dążenie do uczestnictwa w tym sojuszu wynika z przekonania o dokonującej się ewolucji NATO oraz z przekonania o korzystnym efekcie stopniowego rozszerzania na naszą część kontynentu zachodniej strefy stabilności i dobrobytu. W przyszłym członkostwie krajów środkowoeuropejskich w sojuszu widzimy sens polityczny i cywilizacyjny, a nie tylko militarny. Nasze zabiegi nie są wymierzone przeciw komukolwiek. Zdajemy sobie sprawę, że ich urzeczywistnienie nie nastąpi wcześniej niż w perspektywie kilku lat.</u>
<u xml:id="u-2.12" who="#EugeniuszWyzner">Stanowisko rosyjskie wynika ze splotu czynników. Wśród nich są obawy wobec militarnej obecności niegdyś antagonistycznego sojuszu na terenach należących uprzednio do radzieckiej sfery wpływów. Te czynniki musimy w próbach ożywienia dialogu polsko-rosyjskiego uwzględnić. Nie do zaakceptowania są natomiast echa dążeń neohegemonistycznych, które niekiedy również z zaniepokojeniem odnotowujemy na rosyjskiej scenie politycznej.</u>
<u xml:id="u-2.13" who="#EugeniuszWyzner">Mamy nadzieję, że polsko-rosyjski dialog o bezpieczeństwie dwustronnym i ogólnoeuropejskim uda się wypełnić nowymi treściami. Aby był on skuteczny, musi być rzeczowy i konstruktywny.</u>
<u xml:id="u-2.14" who="#EugeniuszWyzner">Polska nie prowadzi odrębnych polityk - wschodniej i zachodniej. Jest jedna polityka zmierzająca do zagwarantowania Polsce bezpieczeństwa, zapewnienia warunków kontynuacji reform oraz stworzenia godnego miejsca w Europie i świecie. Aktywna polityka na Wschodzie jest nierozerwalnie związana z zabiegami o udział w strukturach euroatlantyckich. Polska, jeżeli chce stać się pełnoprawnym członkiem wspólnot europejskich, musi wnieść tam uporządkowane relacje z krajami wschodnioeuropejskimi. W naszym przede wszystkim interesie należy rozwijać dobrosąsiedzkie stosunki z partnerami na Wschodzie, dążyć do wszechstronnej współpracy we wszystkich dziedzinach.</u>
<u xml:id="u-2.15" who="#EugeniuszWyzner">Wyzwania, związane z naszymi stosunkami z państwami wschodnimi w wymiarze gospodarczym, są wprost proporcjonalne do skali przemian ekonomicznych i trudności rynkowych w tych państwach. Aby je zobrazować, warto przytoczyć kilka danych statystycznych. Spadek produktu krajowego brutto w cenach stałych, w stosunku do 1989 r. wynosił w 1993 r. w Rosji - 40%, na Ukrainie - 38%, na Białorusi - 21%, na Litwie - 60%.</u>
<u xml:id="u-2.16" who="#EugeniuszWyzner">Wzrost cen konsumpcyjnych za ten sam okres wyniósł: w Rosji - 24 razy, na Ukrainie - 22 razy, na Białorusi - 23 razy, na Litwie - 37 razy.</u>
<u xml:id="u-2.17" who="#EugeniuszWyzner">Już te wskaźniki określają ramy możliwego poziomu wzrostu wymiany w liczbach absolutnych. Jeśli dodamy do tego tendencje do relatywnego ograniczenia importu zarówno w Polsce, jak i wymienionych państwach, zbliżony profil gospodarek oraz nieprzykładanie się licznych deklaracji zainteresowania wymianą gospodarczą na konkretne fakty komercyjne, to należy uznać za sukces, że po raz pierwszy od początku lat 90. właśnie teraz odnotowujemy wzrost wzajemnych obrotów towarowych np. z Federacją Rosyjską.</u>
<u xml:id="u-2.18" who="#EugeniuszWyzner">Stanowi to, prawdopodobnie, początek trwałej tendencji, bowiem dostępne prognozy wskazują, że 1995 r. w grupie państw wschodnich nastąpi ożywienie gospodarcze, które powinno trwać do 2005–2010 roku, pozwalając osiągnąć ich gospodarkom poziom produktu krajowego brutto zbliżony do parametrów z 1990 r.</u>
<u xml:id="u-2.19" who="#EugeniuszWyzner">Polska nie może być biernym obserwatorem takiego rozwoju wydarzeń. Musi się do nich aktywnie włączyć, co już zresztą czyni poprzez „Rządowy program rozwoju współpracy gospodarczej z państwami wschodnimi” oraz programy wspierające politykę wschodnią. Warto je przypomnieć: Program „Kontakt” obejmuje działania wspierające kontakty pomiędzy ludźmi na wszystkich szczeblach i we wszystkich przekrojach, m.in. usprawnienie i rozbudowę przejść granicznych. Aby zapewnić i utrwalić dobrosąsiedzki charakter stosunków z naszymi wschodnimi sąsiadami potrzebne jest przekształcenie granicy z nimi w granicę nowoczesną, żywą, otwartą. Ma to znaczenie nie tylko dla rozwijania wzajemnej współpracy i poszerzania kontaktów między naszymi narodami. Ta kwestia ma aspekt europejski, który ujawni się w perspektywie czasu. Musimy zadbać, żeby jako przyszły członek Unii Europejskiej wykazywać w stosunku do naszych sąsiadów otwartość, jakiej sami dzisiaj oczekujemy od sąsiadującej z nami zintegrowanej Europy. Spośród innych programów - „Wspólnicy” to grupa projektów mających na celu stworzenie wzajemnych powiązań kapitałowych utrwalających współpracę gospodarczą, zaś „Wokulski” - projektów wspierających polskich eksporterów towarów i usług. Z kolei program „Tranzyt” obejmuje przedsięwzięcia na rzecz usprawnienia i rozbudowy infrastruktury umożliwiającej uzyskanie dochodów z geograficznego położenia Polski. Ważne jest, że większość z tych projektów może być realizowanych tak w płaszczyźnie wielostronnej (to znaczy przez grupy państw), jak i dwustronnej.</u>
<u xml:id="u-2.20" who="#EugeniuszWyzner">Projekty te nie wyczerpują katalogu możliwości w dziedzinie wymiany gospodarczej. Nie mają zresztą takich ambicji - dynamika życia gospodarczego wymusza ich uzupełnianie na bieżąco nowymi inicjatywami. Należałoby wśród nich zasygnalizować:</u>
<u xml:id="u-2.21" who="#EugeniuszWyzner">- konieczność powoływania specjalnych stref ekonomicznych usytuowanych na ścianie wschodniej, podobnych do realizowanego już projektu mieleckiego;</u>
<u xml:id="u-2.22" who="#EugeniuszWyzner">- organizowanie Stref Wolnego Handlu w pasie przygranicznym, co pozwalałoby lokować tam przedsiębiorstwa typu off shore. Warto zauważyć, że organizacją tego typu enklaw na polskiej granicy wschodniej przejawiały zainteresowanie firmy z RFN w 1993 r.;</u>
<u xml:id="u-2.23" who="#EugeniuszWyzner">- intensyfikację współpracy transgranicznej i międzyregionalnej, tak jak realizowane to jest w ramach makroregionu środkowowschodniego Polski przy projekcie Euroregionu „BUG”;</u>
<u xml:id="u-2.24" who="#EugeniuszWyzner">- w przypadku Rosji: szansy rozwoju polskiego eksportu i szerokiej współpracy gospodarczej należy upatrywać w zacieśnieniu powiązań z poszczególnymi regionami Rosji; z punktu widzenia ich atrakcyjności dla Polski należałoby wymienić: Baszkirtostan, Tatarstan, Krasnodarski Kraj, Zachodnią Syberię (Nowosibirsk), Tiumeń oraz Moskwę i St. Petersburg z uwagi na korzystne warunki działalności. Szczególna aktywność powinna być skierowana na umocnienie pozycji Polski na obszarach, które uzyskały status wolnych stref ekonomicznych, odnosi się to specjalnie do współpracy z Obwodem Kaliningradzkim. W związku z powyższym nasze działania powinny koncentrować się na uzyskaniu zamówień w ramach realizacji projektów będących przedmiotem szczególnego zainteresowania władz rosyjskich i mających tym samym zapewnione źródła finansowania. Np. odtworzenie floty rosyjskiej, rozwój transportu miejskiego, modernizacja kompleksu rolno-przemysłowego i paliwowo-energetycznego; w odniesieniu do tego ostatniego możliwe wydaje się powiązanie polskich usług budowlanych i dostaw towarowych z importem rosyjskich nośników energii, przede wszystkim gazu, także w oparciu o kontrakty wieloletnie.</u>
<u xml:id="u-2.25" who="#EugeniuszWyzner">Na koniec gospodarczej części mojej wypowiedzi, która ma bardziej charakter wyliczenia inicjatyw koniecznych dla ożywienia stosunków ekonomicznych z państwami wschodnimi niż ich systematycznej prezentacji (takie dane można uzyskać z licznych łatwo dostępnych dokumentów) pragnąłbym zwrócić uwagę na dwie jeszcze bardzo ważne kwestie:</u>
<u xml:id="u-2.26" who="#EugeniuszWyzner">- czynnikiem warunkującym możliwość zwiększenia eksportu na Wschód będzie konkurencyjność polskiej oferty towarowej - należałoby uruchomić odpowiednie mechanizmy realizacyjne wspierające polskich eksporterów, w tym przede wszystkim system gwarancji i ubezpieczeń kredytowych, kredytów preferencyjnych, ulg celnych i podatkowych. Jak dotąd nie podejmowano w tej kwestii żadnych konkretnych przedsięwzięć;</u>
<u xml:id="u-2.27" who="#EugeniuszWyzner">- konieczne jest doskonalenie systemu finansowo-bankowego funkcjonującego w handlu z uprzednio wymienionymi państwami. Należałoby opracować plan powołania organizacji ubezpieczeniowych i wspólnych instytucji bankowych (w tym izb rozliczeniowych).</u>
<u xml:id="u-2.28" who="#EugeniuszWyzner">Zasadne byłoby również uzyskanie kredytów międzynarodowych organizacji finansowych np. EBOR dla zwiększenia płynności rozliczeń w handlu z państwami wschodnimi.</u>
<u xml:id="u-2.29" who="#EugeniuszWyzner">W kontekście zarysowanej dotychczas polityki wschodniej należy rozpatrywać również sytuację polskich mniejszości narodowych zamieszkujących w krajach powstałych po rozpadzie ZSRR. Począwszy od 1989 r. kwestia pomocy i uregulowania sytuacji prawnej mniejszości polskich z terenu b. ZSRR stanowi jeden z priorytetów polskiej polityki wschodniej. Polacy na Wschodzie zostali w sposób szczególny doświadczeni przez historię. Musimy o tym pamiętać rozwijając nasze stosunki z Litwą, Ukrainą i Białorusią.</u>
<u xml:id="u-2.30" who="#EugeniuszWyzner">Istotnym celem MSZ jest odbudowa i umacnianie więzi z rodakami, którzy przez wiele lat byli praktycznie pozbawieni jakiegokolwiek wsparcia i łączności z krajem pochodzenia. Pierwszoplanowym zadaniem stało się zagwarantowanie ich praw jako mniejszości narodowych w krajach zamieszkania. MSZ przyjął generalną zasadę określenia przysługujących im praw na podstawie standardów międzynarodowych. Praktyczną realizacją tej zasady stały się prace nad kolejnymi traktatami wiążącymi przyjazną współpracę z gwarancjami praw mniejszości polskich.</u>
<u xml:id="u-2.31" who="#EugeniuszWyzner">Ważnym elementem działań wobec Polaków na Wschodzie jest wsparcie odbudowy ich tożsamości narodowej, kultury, języka, tradycji. Dążymy do intensyfikacji wszechstronnych kontaktów z tą społecznością, na bieżąco uzupełniamy wiedzę o ich sytuacji, potrzebach, oczekiwaniach. Naszym naturalnym, wręcz strategicznym sojusznikiem w tych działaniach są organizacje i stowarzyszenia polskie w tych krajach, których rola w krzewieniu i utrwalaniu polskości jest bardzo istotna. Dlatego cieszy mnie udział liderów tych organizacji w dzisiejszym spotkaniu.</u>
<u xml:id="u-2.32" who="#EugeniuszWyzner">Niezwykle doniosą rolę odgrywa też w tej dziedzinie Kościół katolicki, do którego tradycyjnie tak przywiązana jest przeważająca część naszych rodaków. Odnotować należy również pozytywną rolę innych związków wyznaniowych.</u>
<u xml:id="u-2.33" who="#EugeniuszWyzner">Niezbędna jest również pomoc ekonomiczna Polski, mogąca odegrać znaczną rolę w umacnianiu pozycji Polaków w państwach zamieszkania. Tylko silne mniejszości polskie odgrywające liczącą się rolę w życiu publicznym stanowić mogą pomost w sferze gospodarczej, politycznej, kulturalnej między Polską a poszczególnymi państwami.</u>
<u xml:id="u-2.34" who="#EugeniuszWyzner">Realizacji tak określonych celów powinno sprzyjać poszerzenie - stosownie do istniejących potrzeb - sieci przedstawicielstw RP w krajach b. ZSRR. Bardzo istotnym polem działalności MSZ jest - realizowane głównie za pośrednictwem naszych placówek dyplomatycznych i konsularnych prowadzenie bieżącej analizy wykonania przez władze danego kraju postanowień dotyczących praw mniejszości w zawartych umowach dwustronnych.</u>
<u xml:id="u-2.35" who="#EugeniuszWyzner">Chciałbym obecnie przedstawić naszą ocenę stanu realizacji zapisów odnośnie mniejszości polskich w traktatach z Litwą, Ukrainą i Białorusią.</u>
<u xml:id="u-2.36" who="#EugeniuszWyzner">Dążąc do zawarcia Traktatu między Rzecząpospolitą a Republiką Litewską o przyjaznych stosunkach i dobrosąsiedzkiej współpracy strona polska miała na uwadze fakt, iż sytuacja mniejszości polskiej na Litwie jest czynnikiem wpływającym na rozwój stosunków polsko-litewskich. Stąd też, w procesie negocjowania zapisów mniejszościowych Traktatu dążono do zawarcia w nim możliwie szczegółowych zapisów, redukujących możliwość niejednoznaczności interpretacyjnych. Paradoksalnie - siłą Traktatu polsko-litewskiego stał się fakt, iż został on zawarty jako ostatni spośród traktatów Polski z państwami, na których terenie zamieszkują mniejszości polskie, a tym samym mógł bazować na zdobytym wcześniej doświadczeniu wynikającym z funkcjonowania innych zapisów traktatowych.</u>
<u xml:id="u-2.37" who="#EugeniuszWyzner">Spośród zagadnień, których prawne uregulowanie w Traktacie powinno sprzyjać umacnianiu pozycji mniejszości polskiej na Litwie należy wymienić przede wszystkim:</u>
<u xml:id="u-2.38" who="#EugeniuszWyzner">Art. 13 - określający kryteria przynależności do mniejszości narodowych oraz gwarantujący pełną równość tych osób wobec prawa.</u>
<u xml:id="u-2.39" who="#EugeniuszWyzner">Trzeba stwierdzić, iż mniejszość polska na Litwie korzysta z tych samych praw jak i pozostała część społeczeństwa litewskiego i żadnego z problemów nurtujących naszych rodaków na Litwie nie postrzegamy jako przejawu dyskryminowania osób należących do mniejszości polskiej za ich przynależność narodową.</u>
<u xml:id="u-2.40" who="#EugeniuszWyzner">Art. 14 - prawa osób należących do mniejszości narodowych oraz art. 15 - obowiązki państw wobec osób należących do mniejszości narodowych.</u>
<u xml:id="u-2.41" who="#EugeniuszWyzner">Artykuły te regulują kompleks zagadnień określanych w standardach międzynarodowych - jak dotąd - głównie deklaracjami politycznymi. Traktat polsko-litewski podniósł rangę tych deklaracji do poziomu zobowiązania państw w stosunkach dwustronnych. Należy tu wskazać zwłaszcza na następujące zagadnienia.</u>
<u xml:id="u-2.42" who="#EugeniuszWyzner">Kwestia „swobodnego posługiwania się językiem mniejszości narodowej w życiu prywatnym i publicznie”. Zapisane w Traktacie prawo nie jest kwestionowane, nie są też znane przypadki jego ograniczania.</u>
<u xml:id="u-2.43" who="#EugeniuszWyzner">Nie wyjaśniona pozostaje kwestia zasad pisowni w polskich gazetach i czasopismach na Litwie, polskojęzycznych nazw określających litewskie obiekty topograficzne. Odrębna umowa ma również rozstrzygnąć zasady pisowni imion i nazwisk, gdzie ograniczenia narzuca fakt, iż na terenie obu państw (szczególnie jednak Litwa) zamieszkuje wielu przedstawicieli mniejszości, których języki narodowe posługują się alfabetami niełacińskimi.</u>
<u xml:id="u-2.44" who="#EugeniuszWyzner">Problematyka środków masowego przekazu „dostępu do informacji w języku mniejszości narodowej, jej rozpowszechniania i wymiany, posiadania własnych środków masowego przekazu” oraz „dostępu do publicznych środków masowego przekazu”.</u>
<u xml:id="u-2.45" who="#EugeniuszWyzner">Na Litwie wychodzi obecnie 6 gazet i czasopism w języku polskim. Najważniejsze z nich to (państwowy) „Kurier Wileński” - zagrożony ostatnio w wyniku poddania prasy mechanizmom wolnorynkowym, „Znad Wilii” i „Nasza Gazeta”. W ostatnim czasie - we współpracy finansowej i merytorycznej z „Rzeczpospolitą” zaczęło wychodzić „Słowo Wileńskie” przyjęte nieufnie przez pozostałe gazety i czasopisma polskie, dla których może stanowić konkurencję zarówno ze względu na wymagany przez „Rzeczpospolitą” wysoki poziom dziennikarski, jak i udział polskiego kapitału. Od 1992 r. działa w Wilnie zyskujące dobre oceny i posiadające dużą liczbę słuchaczy polskie radio „Znad Wilii”. W programie I litewskiego radia funkcjonuje redakcja polska nadająca codziennie półgodzinną audycję. W TV litewskiej działa redakcja mniejszości narodowych redagująca m.in. polski program „Wileńskie rozmowy” (raz w tygodniu 10–35 min.). „Telewizja Litwy Wschodniej” nadaje co drugi dzień program dwugodzinny, częściowo po polsku. Do czasu uruchomienia przez Fundację „Telewizja dla wszystkich” samodzielnego kanału polskiego (władze litewskie obiecały przyznanie koncesji) ma być retransmitowany program „Telewizji Polonia” - oceniany przez Polaków jako jednak niekonkurencyjny dla rosyjskiej telewizji „Ostankino”.</u>
<u xml:id="u-2.46" who="#EugeniuszWyzner">Kwestia prawa do „uczenia się języka swojej mniejszości narodowej i pobierania nauki w tym języku” oraz zobowiązania państw do „zapewnienia odpowiednich możliwości nauczania języka mniejszości narodowych i pobierania nauki w tym języku w przedszkolach, szkołach podstawowych i średnich”.</u>
<u xml:id="u-2.47" who="#EugeniuszWyzner">Spośród innych społeczności polskich w państwach powstałych w miejsce byłego ZSRR, grupę Polaków litewskich wyróżniało zachowanie polskich przedszkoli oraz szkół. Obecnie funkcjonują 134 szkoły z polskim językiem nauczania, w których uczy się ponad 15 tys. dzieci. W ostatnich latach obserwuje się rozwój sieci przedszkoli polskich - uczęszcza do nich ponad 2,5 tys. dzieci. W ramach szkolnictwa polskojęzycznego kształci się jednak zaledwie 1/3 dzieci i młodzieży polskiej. W samym Wilnie np. istnieją tylko 4 szkoły z polskim językiem wykładowym.</u>
<u xml:id="u-2.48" who="#EugeniuszWyzner">Słabym ogniwem jest nauczanie na poziomie półwyższym i wyższym. Młodzież polska ma możliwość odbywania studiów w języku polskim jako wykładowym w: Katedrze Polonistyki Uniwersytetu Wileńskiego, Uniwersytecie Pedagogicznym w Wilnie oraz nauki w pomaturalnych: Wyższej Szkole Rolniczej w Białej Wace, Wyższej Szkole Pedagogicznej w Nowej Wilejce (nauczanie początkowe) oraz Wyższej Szkole Medycznej w Wilnie. Łącznie na uniwersytetach i w szkołach pomaturalnych w latach 1993/1994 pobierało naukę 1314 Polaków. We wszystkich tych uczelniach i szkołach pozostały niewypełnione limity przyjęć na studia w latach 1994/1995.</u>
<u xml:id="u-2.49" who="#EugeniuszWyzner">W dalszym ciągu problemem pozostaje kwestia zapewnienia kadry pedagogicznej do szkół polskich. Uchwała rządu Republiki Litewskiej nr 404 z dnia 24 maja 1994 r. w sprawie przygotowania pedagogów dla placówek wychowawczych mniejszości narodowych do 2000 r. i środków realizacji tego programu w latach 1994–1995 próbuje ten problem rozwiązać. Należy się jednak obawiać, iż bez istotnego zaangażowania (również finansowego) oraz wsparcia ze strony polskich władz oświatowych, ambitne założenia uchwały mogą pozostać niezrealizowane.</u>
<u xml:id="u-2.50" who="#EugeniuszWyzner">Prawo do „zgodnego z prawem krajowym zakładania i utrzymywania własnych instytucji, organizacji lub stowarzyszeń, w szczególności kulturalnych, religijnych i oświatowych, w tym szkół wszystkich szczebli”. Wewnętrzne rozwiązania prawne państwa litewskiego i generalna praktyka ich realizacji odpowiadają idei zawartej w przytoczonym zapisie. Dotyczą one jednak również kwestii szczególnie kontrowersyjnych:</u>
<u xml:id="u-2.51" who="#EugeniuszWyzner">- do tej pory nie została zarejestrowana organizacja kombatancka AK, mimo iż spełniła wszelkie wymogi prawa litewskiego wymagane do jej zarejestrowania. Po wielu interwencjach podejmowanych przez ambasadę RP, z ostatnich wypowiedzi osobistości litewskiego życia politycznego wynika, iż władze litewskie, skłaniają się ku zarejestrowaniu klubu,</u>
<u xml:id="u-2.52" who="#EugeniuszWyzner">- szanując dążenia Stowarzyszenia Naukowców Polaków Litwy do utworzenia uniwersytetu polskiego w Wilnie, strona polska nalegała, aby w Traktacie polsko-litewskim zawarty został stosowny zapis. Trzeba jednak pamiętać, że uniwersytet polski w Wilnie mógłby kształcić studentów na wysokim poziomie praktycznie wyłącznie w wyniku przejęcia wszystkich obowiązków związanych z jego funkcjonowaniem, m.in.: zapewnieniem kadry i stworzeniem zaplecza naukowo-dydaktycznego przez państwo polskie.</u>
<u xml:id="u-2.53" who="#EugeniuszWyzner">Prawo do „wyznawania i praktykowania swojej religii”. Litewskie rozwiązania prawne w tej materii nie budzą zastrzeżeń. Problemem pozostaje jednak nadal możliwość posługi duszpasterskiej w języku polskim w wileńskiej Katedrze.</u>
<u xml:id="u-2.54" who="#EugeniuszWyzner">Kwestia możliwości „uczestniczenia w życiu publicznym bezpośrednio lub za pośrednictwem swobodnie wybranych przedstawicieli na szczeblu władz państwowych i lokalnych”. MSZ podzielało stanowisko litewskich Polaków, iż nowa ordynacja wyborcza godzi w interesy polskiej mniejszości narodowej na Litwie i pozostaje w sprzeczności z przyjętymi w Europie standardami odnośnie reprezentacji we władzach lokalnych osób należących do mniejszości narodowych. Prezydent Algirdas Brazauskas uznając m.in. argumenty przytoczone przez przedstawicieli polskiej dyplomacji odmówił złożenia podpisu pod nową ordynacją wyborczą. Trzeba jednak pamiętać, iż nowy kształt ordynacji wyborczej powstał nie jako działanie wymierzone w mniejszości narodowe na Litwie, lecz przede wszystkim jako efekt gry interesów partii reprezentowanych w litewskim Sejmie.</u>
<u xml:id="u-2.55" who="#EugeniuszWyzner">Sytuacja prawna członków mniejszości polskiej na Białorusi została określona zapisami art. art. 13, 14, 15, 16 i 17 Traktatu między Rzecząpospolitą Polską a Republiką Białoruś o dobrym sąsiedztwie, przyjaznych stosunkach i współpracy. Zaangażowanie strony białoruskiej w realizację zobowiązań wobec mniejszości polskiej nie budzi zasadniczych zastrzeżeń. Niedociągnięcia w realizacji praw mniejszości często wiązały się z sytuacją ekonomiczną państwa białoruskiego.</u>
<u xml:id="u-2.56" who="#EugeniuszWyzner">Wśród istotniejszych zobowiązań, o których wypełnienie zabiegamy, należy wskazać zwłaszcza na zagadnienia omówione w art. art. 15 i 16.</u>
<u xml:id="u-2.57" who="#EugeniuszWyzner">Art. 15 „Strony gwarantują prawo (osób należących do mniejszości narodowych) do swobodnego zakładania i utrzymywania własnych instytucji, organizacji lub stowarzyszeń oświatowych, kulturalnych i innych, które mogą ubiegać się o dobrowolną pomoc finansową lub inną, jak również o pomoc państwową zgodnie z prawem krajowym”.</u>
<u xml:id="u-2.58" who="#EugeniuszWyzner">Z satysfakcją należy odnotować większe finansowe zaangażowanie budżetu białoruskiego w pomoc dla Związku Polaków na Białorusi oraz specjalistycznych stowarzyszeń, zespołów artystycznych i sportowych mniejszości polskiej. Począwszy od 1994 r. podniesiona została wysokość dotacji oraz zapewniona większa regularność w ich przekazywaniu.</u>
<u xml:id="u-2.59" who="#EugeniuszWyzner">Sytuacja lokalowa ZPB poprawiła się w ostatnim okresie znacznie - jednak głównie za sprawą finansowego zaangażowania państwa polskiego - wybudowano Domy Polskie w Grodnie i Baranowiczach. Oczekujemy, że zgodnie z zapowiedzią Prezydenta Republiki Białoruś W. Łukaszenki zwiększona zostanie pomoc władz białoruskich w tym zakresie.</u>
<u xml:id="u-2.60" who="#EugeniuszWyzner">Art. 15 Traktatu: „Strony gwarantują, (osobom należącym do mniejszości narodowych) prawo do swobodnego zakładania i utrzymywania własnych instytucji (...) oświatowych (...), które mogą ubiegać się o dobrowolną pomoc finansową lub inną, jak również o pomoc państwową zgodnie z prawem krajowym” oraz art. 16 ust. 1 „Umawiające się strony będą starać się zapewnić (członkom mniejszości) odpowiednie możliwości nauczania ich języka ojczystego lub nauczania w tym języku w placówkach oświatowych”. Na Białorusi nie ma dotąd pełnej szkoły polskojęzycznej. Nauczaniem języka polskiego jest już jednak objęty teren całej Białorusi. Wyraźną tendencją jest otwieranie nowych klas z językiem polskim jako wykładowym. W Mińsku, Baranowiczach i Mohylewie działają szkółki niedzielne. W Baranowiczach j. polski wprowadzono do nauczania przedszkolnego. Kółka i „fakultatywy” j. polskiego istnieją na terenie całego kraju i obejmują swym zasięgiem ponad 100 tys. uczniów. Języka polskiego „jako przedmiotu” uczy się ok. 4 tys. dzieci. W 12 klasach wszystkie zajęcia prowadzone są po polsku. W sumie na Białorusi funkcjonuje ponad 250 punktów nauczania j. polskiego. W Grodnie planuje się budowę dwóch szkół polskojęzycznych - jedna finansowana ma być przez stronę białoruską, druga przez polską. W Wolkowysku władze przydzieliły już miejsce pod budowę szkoły.</u>
<u xml:id="u-2.61" who="#EugeniuszWyzner">Nasze oczekiwania wobec strony białoruskiej obejmują zaangażowanie finansowe władz RB w tworzenie pełnoprofilowych szkół polskojęzycznych, przedszkoli z j.polskim oraz zapewnienie odpowiednich warunków bytowych nauczycielom przybywającym z Polski.</u>
<u xml:id="u-2.62" who="#EugeniuszWyzner">Art. 15 „Strony gwarantują (osobom należącym do mniejszości narodowych) prawo do swobodnego posługiwania się językiem ojczystym w życiu prywatnym i publicznym, dostępu do informacji w tym języku, jej rozpowszechniania i wymiany” oraz „Prawo do swobodnego zakładania i utrzymywania własnych instytucji, organizacji lub stowarzyszeń (...), które mogą korzystać z dostępu do środków masowego przekazu”.</u>
<u xml:id="u-2.63" who="#EugeniuszWyzner">Polskie środki masowego przekazu są reprezentowane na Białorusi przede wszystkim - oprócz grodzieńskiej audycji radiowej i telewizyjnej o zasięgu lokalnym - przez „Głos znad Niemna” regularnie ukazujące się pismo o 15-tysięcznym nakładzie. Od września 1993 r. pismo jest już całkowicie składane i łamane w redakcji. Redakcja podjęła się dodatkowo wydawania kwartalnika „Magazyn Polski”.</u>
<u xml:id="u-2.64" who="#EugeniuszWyzner">Obok „Głosu znad Niemna” w kolportażu znajduje się też „Ziemia Lidzka” i „Magazyn Polski”, wydawany w Grodnie.</u>
<u xml:id="u-2.65" who="#EugeniuszWyzner">Pomoc państwa białoruskiego dla polskojęzycznych środków masowego przekazu jest nadal niewystarczająca. Sytuacja jednak uległa pewnej poprawie - w ostatnim roku władze zwiększyły dotacje dla „Głosu znad Niemna”.</u>
<u xml:id="u-2.66" who="#EugeniuszWyzner">Art. 15. „Strony gwarantują (osobom należącym do mniejszości narodowych) prawo do wyznawania i praktykowania swej religii”.</u>
<u xml:id="u-2.67" who="#EugeniuszWyzner">Potrzeba posługi duszpasterskiej w języku polskim w środowiskach polskich na Białorusi jest sprawą niepodważalną. Pracuje tam obecnie ok. 80 księży z Polski. Ich działalność często oceniana jest przez władze białoruskie jako polonizacja miejscowej ludności. Prowadzi to do powtarzających się interwencji lokalnych władz sugerujących możliwość usunięcia poszczególnych księży z terytorium RB.</u>
<u xml:id="u-2.68" who="#EugeniuszWyzner">W związku z nawiązaniem przez Białoruś stosunków dyplomatycznych z Watykanem, sprawa osób duchownych delegowanych do pracy na Białoruś przestała być przedmiotem polsko-białoruskich stosunków dwustronnych. Nie oznacza to, że nasze przedstawicielstwa na Białorusi nie będą interweniować w sytuacji ograniczania praw duchownych, którzy są obywatelami polskimi. Należy pamiętać, że skuteczność ewentualnego działania zależy jednak od ich wyważenia. Działania nierozważne mogłyby bowiem prowadzić do ugruntowania obaw przed polonizacyjną rolą Kościoła katolickiego.</u>
<u xml:id="u-2.69" who="#EugeniuszWyzner">W ciągu ostatnich 2 lat problematyka mniejszościowa nie ważyła w sposób negatywny na stosunkach polsko-ukraińskich. Władze Ukrainy generalnie wykazywały wolę realizacji podjętych zobowiązań zapisanych w Traktacie między Rzecząpospolitą Polską a Ukrainą o dobrym sąsiedztwie, przyjaznych stosunkach i współpracy. Świadczy o tym przyjęcie wewnętrzne aktów prawnych i rozporządzeń korzystnie odnoszących się do spraw mniejszości, m.in.: „Ustawy o mniejszościach narodowych Ukrainy” z 25 czerwca 1992 r.</u>
<u xml:id="u-2.70" who="#EugeniuszWyzner">Niedostateczne - z punktu widzenia mniejszości polskiej - wywiązywanie się z tych zobowiązań można łączyć z trudnościami ekonomicznymi państwa ukraińskiego, a także z przejawiającą się niekiedy dowolnością działania władz lokalnych.</u>
<u xml:id="u-2.71" who="#EugeniuszWyzner">Wśród ważniejszych problemów związanych z realizacją poszczególnych zapisów art. 11 Traktatu należałoby wspomnieć o następujących kwestiach: - „Strony podejmą niezbędne działania... w celu realizacji prawa (członków mniejszości) do zakładania i utrzymywania własnych instytucji i stowarzyszeń oświatowych, kulturalnych i religijnych”. Zaangażowanie budżetu państwa ukraińskiego w pomoc dla organizacji, stowarzyszeń mniejszości polskiej jest nadal niewystarczające. Organizacje te utrzymują się ze składek członkowskich, nie są też zwolnione z żadnych opłat i podatków. Przekazywane z kraju darowizny dla organizacji polskich podlegają ocleniu. Podejmowane przez ministra spraw zagranicznych interwencje nie przyniosły jak dotąd pożądanego skutku.</u>
<u xml:id="u-2.72" who="#EugeniuszWyzner">Sprawa, która niejednokrotnie uniemożliwia organizacjom normalne funkcjonowanie i rozwój jest brak odpowiednich lokali. Sprawa ta była już wielokrotnie poruszana w rozmowach dwustronnych. Trudnym do odparcia argumentem strony ukraińskiej jest m.in. fakt, że również państwo polskie nie finansuje utrzymania bazy mniejszości ukraińskiej w Polsce.</u>
<u xml:id="u-2.73" who="#EugeniuszWyzner">- „Strony podejmą niezbędne działania... w celu realizacji prawa do nauczania i uczenia w języku ojczystym, swobodnego posługiwania się nim, dostępu, rozpowszechniania i wymiany informacji w tym języku”.</u>
<u xml:id="u-2.74" who="#EugeniuszWyzner">Wyżej wymienione zapisy Traktatu zostały rozwinięte i sprecyzowane w Porozumieniu między Ministerstwem Edukacji Narodowej Rzeczypospolitej Polskiej a Ministerstwem Oświaty Ukrainy na lata 1993/1995.</u>
<u xml:id="u-2.75" who="#EugeniuszWyzner">Na Ukrainie funkcjonują dotychczas dwie pełne szkoły polskojęzyczne - obie we Lwowie oraz ponad 100 punktów nauczania j.polskiego. Ukraińskie władze oświatowe nie stawiają przeszkód tworzeniu klas z j.polskim jako wykładowym, dodatkowym lub prowadzeniu zajęć fakultatywnych. Dalszy rozwój szkolnictwa polskojęzycznego hamowany jest jednak m.in. przez brak odpowiednich środków na pomieszczenia szkolne, mieszkania dla nauczycieli z RP, podręczniki, sprzęt.</u>
<u xml:id="u-2.76" who="#EugeniuszWyzner">Narzędziem rozpowszechniania i wymiany informacji w języku polskim są na Ukrainie dwie gazety: „Gazeta Lwowska” i „Dziennik Kijowski”. „Gazeta” jest drukowana w Polsce. „Dziennik Kijowski” od 5 numeru stał się polskojęzycznym dodatkiem do gazety parlamentu „Hołos Ukrainy”.</u>
<u xml:id="u-2.77" who="#EugeniuszWyzner">Ilość programów nadawanych w ukraińskim radio i TV nie spełnia oczekiwań społeczności polskiej na Ukrainie - we Lwowie funkcjonuje prywatny, lokalny program radiowy (7 godz. tygodniowo). W Żytomierzu 45-minutowe audycje w języku polskim nadawane są dwa razy w miesiącu. Podobne programy nadawane są w Czerkasach i Czerniowcach.</u>
<u xml:id="u-2.78" who="#EugeniuszWyzner">- „Strony podejmą niezbędne działania... w celu realizacji (przez członków mniejszości) prawa do wyznawania i praktykowania swojej religii”.</u>
<u xml:id="u-2.79" who="#EugeniuszWyzner">Możliwość realizacji tego prawa związana jest z posiadaniem przez wspólnoty religijne odpowiednich budynków sakralnych. Większość osób narodowości polskiej na Ukrainie wyznaje religię katolicką. Społeczności katolickie zabiegają o zwrot przejętych przez państwo świątyń, które często budowane były na koszt wiernych.</u>
<u xml:id="u-2.80" who="#EugeniuszWyzner">Postawa władz ukraińskich świadczy o woli przekazywania świątyń wiernym. W marcu 1992 r. wydany został dekret prezydenta „O przedsięwzięciach dotyczących zwrotu dóbr kultowych organizacjom religijnym”. Wykonanie postanowień dekretu należy jednak do kompetencji władz lokalnych, które z reguły wskazują na poważne trudności w związku z koniecznością przekwaterowania dotychczasowych użytkowników. Na przekazanie wiernym oczekują m.in. kościoły w Kijowie, we Lwowie, w Przemyślanach, w Brodach, w Homaniu i in. Zwracane obiekty pozbawione wyposażenia przeważnie wymagają gruntownej renowacji. Sprzeciw wiernych budzi też praktyka przebudowywania dawnych świątyń katolickich na Ukrainie niezgodnie z ich historyczną formą architektoniczną.</u>
<u xml:id="u-2.81" who="#EugeniuszWyzner">Na zakończenie chciałbym podzielić się nasuwającymi wnioskami i zamierzeniami. Pozostając przy tezie leżącej u podstaw dotychczasowej polityki państwa polskiego wobec naszych rodaków na Wschodzie, a zwłaszcza na terenach, na których mieszkają od pokoleń, zgodnie z którą celem tej polityki nie jest masowa repatriacja, lecz wspieranie odbudowy ich tożsamości narodowej, kultury, języka i więzi z Polską, Ministerstwo Spraw Zagranicznych uważa, iż mniejszości polskie na Wschodzi powinny otrzymać maksymalne wsparcie z Rzeczypospolitej Polskiej.</u>
<u xml:id="u-2.82" who="#EugeniuszWyzner">Wyrazem tego przekonania, po zapewnieniu mniejszościom polskim traktatowej ochrony prawnej, są działania MSZ zmierzające do jak największego zaangażowania państwa, których nasi rodacy są obywatelami w wypełnianie przyjętych w tym zakresie zobowiązań.</u>
<u xml:id="u-2.83" who="#EugeniuszWyzner">Niezależnie od tego resort dąży do objęcia Polaków na Wschodzie możliwie szeroką opieką konsularną. Służą temu celowi m.in. trwające prace nad pełnym uruchomieniem nowych polskich konsulatów generalnych w Charkowie i Grodnie oraz konsulatu w Brześciu. Odpowiednie decyzje zostały już podjęte i są realizowane.</u>
<u xml:id="u-2.84" who="#EugeniuszWyzner">Innym ważnym zagadnieniem wymagającym zaangażowania państwa polskiego jest kwestia świadczeń rentowych dla polskich kombatantów mieszkających na Litwie, Białorusi i Ukrainie. Z b. ZSRR nie łączyły Polski żadne umowy w dziedzinie ubezpieczeń społecznych. Od ponad 30 lat obowiązywało ustne porozumienie między ministrami pracy o wzajemnym transferze świadczeń emerytalnych. W efekcie rozpadu ZSRR współpraca w tym zakresie praktycznie wygasła. Podjęte zostały w związku z tym intensywne prace nad zawarciem porozumień z nowo powstałymi instytucjami ubezpieczeń społecznych w poszczególnych państwach. Takie porozumienie zawarto m.in. z Litwą, dzięki czemu osoby posiadające polskie uprawnienia kombatanckie mogą otrzymywać renty wypłacane przez państwo polskie.</u>
<u xml:id="u-2.85" who="#EugeniuszWyzner">W przypadku kombatantów oraz innych osób w podeszłym wieku, znajdujących się w wyjątkowo trudnej sytuacji materialnej Ministerstwo Spraw Zagranicznych - za pośrednictwem placówek - udziela pomocy w formie zapomóg z funduszu opieki konsularnej (w okresie przedświątecznym przeznaczono na ten cel dodatkowo ponad 20 tys.).</u>
<u xml:id="u-2.86" who="#EugeniuszWyzner">Odrębny problem stanowi sprawa rent dla osób, które w państwach zamieszkania nie uzyskały statusu kombatanta. Oprócz zabiegów o przyznanie im takiego statusu, MSZ wspólnie z Ministerstwem Pracy i Spraw Socjalnych oraz Urzędem ds. Kombatantów wystąpiło z inicjatywą zapewnienia środków finansowych dla godziwego życia, poprzez przyznanie im rent specjalnych przez rząd polski. W związku z tym zwróciło się do premiera W. Pawlaka z prośbą o przyznanie polskim kombatantom na Wschodzie takich rent. Premier odniósł się do tej sprawy z pełnym zrozumieniem i poinformował ministra Olechowskiego, że podjął stosowne działania do rozwiązania tego problemu. Decyzja o przyznaniu środków finansowych i określeniu trybu przekazywania rent kombatantom leży obecnie w gestii Ministerstwa Finansów.</u>
<u xml:id="u-2.87" who="#EugeniuszWyzner">Zdaniem naszego resortu, oprócz - a niekiedy zamiast - obecnie funkcjonujących form wspierania naszych rodaków należy rozważyć podjęcie następujących kompleksowych działań:</u>
<u xml:id="u-2.88" who="#EugeniuszWyzner">- kontynuowanie gruntownych badań sytuacji społecznej, gospodarczej i kulturalnej Polaków na Wschodzie w celu określenia ich rzeczywistych potrzeb,</u>
<u xml:id="u-2.89" who="#EugeniuszWyzner">- zainteresowanie się skupiskami ludności polskiej pozostającymi dotychczas poza zasięgiem głównych kierunków działania,</u>
<u xml:id="u-2.90" who="#EugeniuszWyzner">-wypracowanie spójnej i realistycznej koncepcji edukacji Polaków na Wschodzie nadającej się do realizacji w ramach systemów oświatowych państw zamieszkania,</u>
<u xml:id="u-2.91" who="#EugeniuszWyzner">- zmiana dotychczasowego modelu kształcenia studentów polskich ze Wschodu; nowy system powinien zakładać w większym stopniu kształcenie w krajach zamieszkania, jak również wykorzystanie pozabudżetowych środków finansowych,</u>
<u xml:id="u-2.92" who="#EugeniuszWyzner">- wspieranie aktywności gospodarczej środowisk polskich na Wschodzie - wkomponowanie środowisk polskich we współpracę gospodarczą Polski z państwami zamieszkania,</u>
<u xml:id="u-2.93" who="#EugeniuszWyzner">- wypracowanie długofalowych programów współpracy gospodarczej i pomocy na Wschód, ukierunkowanych nie tylko na członków mniejszości polskich, lecz przede wszystkim na cele społeczności lokalnej, w których znajduje się znaczący procent osób narodowości polskiej (np. współpraca regionów i miast),</u>
<u xml:id="u-2.94" who="#EugeniuszWyzner">- dążenie do zagwarantowania dostępu mniejszości polskich do środków masowego przekazu (chodzi tu zarówno o możliwość artykułowania za ich pośrednictwem problemów nurtujących społeczności polskie, jak i o retransmisję programów radiowych i telewizyjnych z kraju),</u>
<u xml:id="u-2.95" who="#EugeniuszWyzner">- pomoc w tworzeniu przez środowiska polskie własnych, profesjonalnych środków masowego przekazu,</u>
<u xml:id="u-2.96" who="#EugeniuszWyzner">- pozyskiwanie prominentnych osób o polskim rodowodzie lub polskich koneksjach dla stworzenia polskiego lobby na Wschodzie,</u>
<u xml:id="u-2.97" who="#EugeniuszWyzner">- eksponowanie przez popularyzację oraz badania naukowe zasług Polaków dla rozwoju gospodarczego, kulturalnego i naukowego Białorusi, Ukrainy, Litwy i innych państw na Wschodzie.</u>
<u xml:id="u-2.98" who="#EugeniuszWyzner">W trakcie mojego wystąpienia koncentrowałem się przede wszystkim na punkcie widzenia i roli Ministerstwa Spraw Zagranicznych w realizacji polskiej polityki wobec Wschodu oraz polskich mniejszości zamieszkałych w sąsiadujących z nami państwach. W tym miejscu muszę jednak podkreślić znaczenie zaangażowania i pracy w zakresie tej bardzo ważnej problematyki innych ministerstw, instytucji państwowych - wliczając w to nasze placówki dyplomatyczne i konsularne - oraz organizacji, takich jak Wspólnota Polska, a w szczególności funkcjonującej w ramach Urzędu Rady Ministrów Międzyresortowej Komisji ds. Polonii i Emigracji kierowanej przez wicepremiera A. Łuczaka. Jako reprezentant Ministerstwa Spraw Zagranicznych muszę podkreślić wyjątkową rolę, jaką spełnia w omawianym procesie parlament, w szczególności poprzez tu obecne Komisje, których inicjatywy, uwagi i opinie są dla nas zawsze bardzo istotną inspiracją w naszej pracy.</u>
<u xml:id="u-2.99" who="#EugeniuszWyzner">Kończąc moje wystąpienie, chciałbym zadeklarować gotowość obecnych na tej sesji przedstawicieli MSZ do kontynuowania dialogu w zakresie omawianej problematyki oraz wnikliwego rozpatrzenia wszystkich opinii i komentarzy, na które bardzo liczymy.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#LeszekMoczulski">Bardzo dziękuję panu ministrowi za ten interesujący i bardzo dokładny referat. Przejdziemy teraz do części dyskusyjnej. Chciałbym jeszcze podać państwu pewne informacje organizacyjne. Dzisiejsze obrady nie powinny trwać dłużej niż 6 godzin, może 7, jeśli będzie gorąca dyskusja. Chcielibyśmy odbyć je w sekwencjach. Ok. godziny 12 zrobimy krótką przerwę. Po przerwie będziemy kontynuować obrady do godz. 14. Wznowienie obrad nastąpi o godz. 16 i z krótką przerwą nie powinny one trwać dłużej niż 3 godziny. W dniu jutrzejszym obrady rozpoczniemy o godzinie 10. Tyle, jeśli chodzi o porządek dnia.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#LeszekMoczulski">Otwieram dyskusję.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#MariaDmochowska">Uważam, że byłoby dobrze, aby przed naszą dyskusją wypowiedzieli się ambasadorowie i nawet krótko, przez 5–10 minut nakreślili sytuację tak, jak widziana jest ona od ich strony. Na pewno z naszej strony będzie do ambasadorów bardzo dużo pytań. Dyskusja nastąpi więc po uzyskaniu pełniejszej informacji, będzie więc bardziej rzeczowa. Stawiam wniosek, abyśmy teraz mogli wysłuchać ambasadorów.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#LeszekMoczulski">Jest to oczywiście możliwe, o ile pani i panowie ambasadorowie uznają to za stosowne. Myślę, że i tak w toku dyskusji pojawią się kwestie, które będą wymagały odpowiedzi.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#LeszekMoczulski">Dobrze by było, aby na wstępie przedstawili z grubsza swoje spojrzenie na omawiane kwestie.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#ElżbietaSmułkowa">Wydaje mi się, że uzupełnić można fakty podane przez pana ministra atmosferą wokół tych faktów. Proszę, aby mój głos, który nie jest specjalnie przygotowany potraktować jako jedną z wielu możliwości wystąpienia w dyskusji. Trochę się asekuruję, aby móc także zabrać głos później w celu ustosunkowania się do poszczególnych kwestii, które będą stawiane. Chciałabym zwrócić uwagę wszystkich tu obecnych na dwie lub trzy sprawy związane z tematyką poruszoną w referacie.</u>
<u xml:id="u-6.1" who="#ElżbietaSmułkowa">Czy państwo liczą na to, że skupimy się tylko na problemach mniejszości? Nie. W tej chwili w stosunkach dwustronnych i szerzej rozumianych stosunkach wielostronnych polsko-białoruskich bardzo istotna jest sprawa rozwoju gospodarczego. Sprawa faktycznych działań w zakresie programów gospodarczych.</u>
<u xml:id="u-6.2" who="#ElżbietaSmułkowa">Fakt spadku polsko-białoruskich kontaktów ekonomicznych jest uwarunkowany niewątpliwie przyczynami wewnętrznymi na Białorusi, a także zbyt małą inicjatywą ze strony polskiej. Zbyt małym zaangażowaniem w tych sprawach, które Ambasada RP samodzielnie, lub poprzez radcę handlowego sygnalizuje. Było kilka dużych propozycji ze strony białoruskiej, które niestety nie zostały we właściwym czasie przez stronę polską podjęte. Rozumiem, że nie wszystkie propozycje mogą interesować polskich ekonomistów, czy handlowców. Apelowałabym tą drogą o szybsze zajmowanie stanowiska, także wtedy, gdy odpowiedź jest odmowna.</u>
<u xml:id="u-6.3" who="#ElżbietaSmułkowa">Często jesteśmy w takiej sytuacji, że zgłaszamy pewne inicjatywy ze strony polskiej. Po stronie białoruskiej dość długo trwa ustosunkowanie się do tych propozycji. Gdy otrzymujemy sygnały o konkretnym zainteresowaniu i propozycję białoruską, to po stronie polskiej zainteresowanie sprawą wygasa. Jeżlei będzie możliwość szerszej dyskusji na tematy ekonomiczne, to przedstawię konkretne przykłady. Na razie tylko sygnalizuję to jako problem istotny dla przedstawicielstw ekonomiczno-handlowych.</u>
<u xml:id="u-6.4" who="#ElżbietaSmułkowa">Druga sprawa związana ze stosunkami dwustronnymi i podpisanymi umowami i traktatem. Wydawałoby się, że jest bardzo dobrze, ponieważ poza realizacją umów traktatowych realizuje się również różne umowy międzyresortowe, że stosunki są jak najlepsze. Tymczasem sytuacja Białorusi jest bardzo trudna. Ciągle jeszcze szuka ona swojej drogi, deklaruje reformę ekonomiczną, a równocześnie ma bardzo duże trudności w jej realizowaniu. Patrząc na teren, na poszczególne rejony kraju, reformy tej się jeszcze nie zauważa.</u>
<u xml:id="u-6.5" who="#ElżbietaSmułkowa">W związku z rządami prezydenckimi występuje wiele problemów związanych z porozumieniem, uzgodnieniem i ustaleniem procedury między władzą wykonawczą, ustawodawczą i prezydentem. To pochłania bardzo wiele uwagi. Widać to nawet w doniesieniach i komentarzach prasowych, że na Białorusi odbywa się duże tasowanie sił. Rzutuje to niewątpliwie na stosunki dwustronne.</u>
<u xml:id="u-6.6" who="#ElżbietaSmułkowa">Odbywa się mniej lub bardziej oficjalna dyskusja na temat przyszłej orientacji politycznej prozachodnioeuropejskiej bądź prorosyjskiej.</u>
<u xml:id="u-6.7" who="#ElżbietaSmułkowa">Sprawy polskie, sprawy współpracy z Polską odgrywają znaczną rolę i są politycznie rozgrywane. W ostatnich tygodniach podjęta została bardzo agresywna, antypolska kampania prasowa. W moim przekonaniu nie wynika ona z postawy rządu, parlamentu czy innych czynników oficjalnych. Sprawy polskiej polityki zagranicznej wobec Białorusi i wobec mniejszości polskiej na Białorusi przedstawiane są przez poczytną prasę jako polska ekspansja.</u>
<u xml:id="u-6.8" who="#ElżbietaSmułkowa">W jednym z wywiadów prasowych pozwoliłam sobie powiedzieć, że posądzanie Polski o jakiekolwiek zainteresowanie zmianami granic świadczy o niezrozumieniu dzisiejszej sytuacji politycznej i nierozumieniu polskich intencji. Tego typu tendencje ostatnio narastają. Myślę, że należy spokojnie polemizować z takim stanowiskiem, nie nadając jednak tej sprawie zbyt dużego znaczenia. Nie należy jednak udawać, że takich tendencji nie ma.</u>
<u xml:id="u-6.9" who="#ElżbietaSmułkowa">Te artykuły prasowe świadczą o tym, że niektóre siły na Białorusi dalekie są od rozumienia idei Wspólnoty Europejskiej, czy innych organizacji europejskich, w tym rozumienia praw mniejszości narodowych. Wszystkie pozytywne dla mniejszości polskiej na Białorusi wydarzenia przedstawiane są w artykułach prasowych jako świadoma polonizacyjna ekspansja Polski na ziemie Białorusi zachodniej. Pozwoliłam sobie przywieźć część tych artykułów na to spotkanie.</u>
<u xml:id="u-6.10" who="#ElżbietaSmułkowa">Słusznie pan minister zauważył, że polonizacyjna rola Kościoła katolickiego zmalała znacznie od czasu nawiązania stosunków politycznych z Watykanem. Tak jest rzeczywiście. Pojawia się jednak ta sama tendencja, o której już mówiłam: używanie kościoła jako argumentu o świadomej polonizacyjnej roli Polski. Wydaje mi się, że sprawę tę należy podnieść w czasie kolejnej oficjalnej wizyty na wysokim szczeblu, nie nadając jej jednak zbyt wielkiego znaczenia. W naszej dyskusji element ten musi być brany pod uwagę.</u>
<u xml:id="u-6.11" who="#ElżbietaSmułkowa">Przechodząc do spraw związanych z sytuacją Polaków zamieszkałych na Białorusi, chciałam rozpocząć od problemów szkolnictwa. Jest to ważny problem, choć może nie tak trudny jak mogłoby się wydawać. Ministerstwo Edukacji Białorusi zapewniło od strony prawnej możliwości rozwoju szkolnictwa polskiego na Białorusi w czterech wariantach. Czy państwo są zainteresowani przedstawieniem tych wariantów? Tak. Zapewniona jest prawnie możliwość tworzenia szkół jednojęzycznych - polskich. W praktyce takie szkoły istnieją i prowadzą naukę w klasach I-IV szkoły podstawowej. Jeśli chodzi o klasy wyższe, to możliwość taka istnieje na razie tylko teoretycznie i jest zawieszona w próżni. Jest to ogromnie ważny problem dla władz oświatowych białoruskich, ale także i polskich. W Polskiej szkole w Grodnie dwie klasy IV skończą naukę w tym roku szkolnym. Rodzice i ich dzieci muszą wiedzieć, co czeka je w przyszłym roku. Wypracowanie możliwości nauki w V klasie szkoły polskiej jest w tej chwili zadaniem bardzo ważnym i pilnym. Mam nadzieję, że możliwości takie zostaną zapewnione i przygotowane.</u>
<u xml:id="u-6.12" who="#ElżbietaSmułkowa">Drugi wariant to możliwość nauczania języka polskiego jako przedmiotu na poziomie całej szkoły podstawowej i średniej oraz wprowadzenia oprócz języka polskiego także elementów kultury, historii i geografii w czasie nauki w normalnej szkole białoruskiej.</u>
<u xml:id="u-6.13" who="#ElżbietaSmułkowa">Trzeci wariant to możliwość nauczania j.polskiego jako języka obcego w szkołach białoruskich, uczących dzieci niezależnie od ich narodowości.</u>
<u xml:id="u-6.14" who="#ElżbietaSmułkowa">Wariant czwarty jest na razie najbardziej rozpowszechniony i polega na nauczaniu j.polskiego i literatury w zespołach i kółkach fakultatywnych. Istnienie tych kółek jest pewnym osiągnięciem. Zajęcia odbywają się po zajęciach szkolnych przeważnie przez jedną lub dwie godziny tygodniowo. Dzieci są już wówczas zmęczone. Liczba zajęć jest też, jak państwo wiedzą, zbyt mała. Jest to jednak w tej chwili najpowszechniejsza forma nauczania.</u>
<u xml:id="u-6.15" who="#ElżbietaSmułkowa">O szkolnictwie można mówić dużo więcej. Można podkreślić dużą wartość podręczników szkolnych, w które staramy się zaopatrywać za pośrednictwem przede wszystkim Fundacji im. T. Goniewicza. Dzięki działaniom tego zespołu ludzi są także inne możliwości. Istnieje potrzeba wydania podręczników polskich na Białorusi, które byłyby uzgodnione z białoruskimi władzami oświatowymi w zakresie treści nauczania, tak aby to się mieściło w programie nauczania miejscowego i jednocześnie zapewniło nasze potrzeby, ważne z naszego punktu widzenia. O szkolnictwie można mówić dużo. Temu zagadnieniu warto poświęcić osobne rozważania. Ja w tej chwili nie śmiem mówić więcej na ten temat.</u>
<u xml:id="u-6.16" who="#ElżbietaSmułkowa">Drugą bardzo ważną sprawą, nad którą zebrane tu dzisiaj gremium powinno się zastanowić, to jest rodzaj finansowej pomocy dla Polaków i sposób jej realizacji. Mamy w tym zakresie działalność inwestycyjną. Chciałabym podkreślić, że jest to działalność bardzo wartościowa. Zasadniczy i najważniejszy kierunek tych inwestycji to budowa domów polskich i szkół. Inwestujemy także w wydawnictwa, materiały oświatowe, literaturę zwłaszcza historyczną i pomoce służące oświacie polskiej. Oświacie nie tylko w sensie szkoły, ale także w sensie szerzenia informacji o Polsce, jej historii, kulturze i dniu dzisiejszym i sprawach codziennych.</u>
<u xml:id="u-6.17" who="#ElżbietaSmułkowa">Sprawą wymagającą zmiany, jakiejś reformy jest pomoc niesiona przez fundacje. Jest to pomoc rzeczowa, pomoc materialna, odzież itd. Nawet dla samych odbiorców tej pomocy jest to sprawa bardzo trudna i prowadząca do bardzo poważnych konfliktów. Pozwalam sobie zasygnalizować o trudnościach w tej materii i prosić o pomoc w ich rozwiązaniu.</u>
<u xml:id="u-6.18" who="#ElżbietaSmułkowa">Sąd Rejonowy w Mińsku na podstawie tendencyjnego w opinii adwokata oskarżenia skazał na 3 lata robót przewodniczącego Oddziału Polonii w Mińsku. W przekonaniu obrońcy i większości współrodaków jest on niewinny. Istnieje potrzeba zainteresowania się tą sprawą z naszej strony. Skazany złożył apelację. Z apelacją wystąpił też jego adwokat. Wydaje mi się, że jest to ważny i trudny problem dla Zarządu Głównego Związku Polaków na Białorusi. Od siebie mogę dodać, że w czasie 3-letniej współpracy z tą osobą nie było żadnego powodu, aby nie mieć do niego zaufania.</u>
<u xml:id="u-6.19" who="#ElżbietaSmułkowa">Wydaje mi się, że sprawa pomocy rzeczowej, a zwłaszcza odzieży i żywności musi być bardzo radykalnie przemyślana. Należy stworzyć mechanizm rozdziału tej pomocy. Nie można tej sprawy złożyć wyłącznie na siły społeczne. Należy kategorycznie egzekwować rozliczenie z wykorzystania, czy rozdziału tej pomocy ze strony odbiorców. Może to by było na razie tyle. Bardzo proszę o możliwość zabierania głosu w sprawach szczegółowych.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#JerzyKozakiewicz">Chciałbym zająć uwagę państwa kilkoma kwestiami natury ogólnej, rozumiejąc, że w kwestiach szczegółowych będę odpowiadał na ewentualne pytania.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#JerzyKozakiewicz">Chciałbym zwrócić uwagę na politycznie niezwykle istotny fakt. Jeśliby skonstatować fakt, że młode państwo ukraińskie nie może poszczycić się wieloma sukcesami w budowie struktur państwowych, to jednak administracja prezydenta Krawczuka ma jeden sukces niewątpliwy. Jest to zachowanie pokoju społecznego w tym także pokoju etnicznego na terenie Ukrainy. Jest to rzecz niezwykłej wagi, także i dla nas Polaków. Chcę zwrócić uwagę na fakt istnienia w tym państwie różnorodnych czynników dezintegrujących. Są to oczywiście czynniki polityczne, militarne, religijne, językowe, ale także czynnik związany z wieloma narodowościami zamieszkującymi Ukrainę. W istocie władzom centralnym i lokalnym Ukrainy udało się zachować rzecz najważniejszą - pokój etniczny.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#JerzyKozakiewicz">Jeśli chodzi o stan stosunków polsko-ukraińskich w sferze opieki i realizacji obowiązków państwa polskiego wobec mniejszości polskiej na Ukrainie, to pan minister wystarczająco szeroko to opisał. Ja tylko chciałbym zwrócić uwagę na kilka czynników.</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#JerzyKozakiewicz">Stosunek władz centralnych i lokalnych do mniejszości polskiej jest dobry. Powiedziałbym, że jest to przychylny dystans. To zdystansowanie się nie wynika z jakichkolwiek tendencji antypolskich, które mogłyby istnieć w elicie władzy, czy w środowiskach opiniotwórczych Ukrainy, bowiem takich tendencji nie ma. Chcę to bardzo mocno podkreślić. Na dzisiejszej Ukrainie, niezależnie od tego, gdzie będziemy, czy będziemy we Lwowie, czy będziemy na Wołyniu, czy będziemy na Ukrainie Centralnej, w Kijowie, czy w Charkowie, nie dostrzeżemy tendencji antypolskich wyrażanych w jakikolwiek sposób. Jeśli takie tendencje są opisywane, to jest to absolutny polityczny margines ukraiński, nie mający żadnej bazy społecznej, nie mający żadnego poważniejszego wpływu na bieg stosunków polsko-ukraińskich, w tym bieg stosunków związanych z opieką nad swoimi mniejszościami.</u>
<u xml:id="u-7.4" who="#JerzyKozakiewicz">Na Ukrainie sytuacja Polaków jest dosyć szczególna. Chcę zwrócić uwagę, że istnieją pewne cechy swoistej stratyfikacji społeczeństwa ukraińskiego i umiejscowienia mniejszości polskiej w tej strukturze społecznej. Istnieją pewne bardzo swoiste cechy rozlokowania geograficznego Polaków ukraińskich, które sprawiają, że my zobowiązani konstytucyjnie do pomocy polskiej grupie mniejszościowej powinniśmy nieco inaczej rozłożyć akcenty naszej aktywności w tym względzie.</u>
<u xml:id="u-7.5" who="#JerzyKozakiewicz">Myślę, że program pomocy Polakom na Ukrainie powinien założyć kilka istotnych czynników natury strategicznej i kilka procesów i czynników natury taktycznej. Chcę w kilku słowach powiedzieć państwu, na czym polega ta specyfika uwarstwienia społecznego Polaków ukraińskich i ich rozlokowania geograficznego. Polacy na Ukrainie według oficjalnych spisów ludnościowych (ostatni spis miał miejsce jeszcze za czasów ZSRR) zamieszkują Ukrainę w liczbie 200–220 tys. osób. W bardzo pesymistycznych ocenach jest ich nie mniej niż 180 tys. Oczywiście prawda jest zupełnie inna. Według szacunków pesymistycznych jest to ok. 1,5 mln, a według optymistycznych - grubo ponad 2 mln. Polacy ci wbrew naszemu polskiemu tradycyjnemu galicjocentryzmowi, nie mieszkają w Galicji ani na Wołyniu. Oczywiście tam też mieszkają, ale są to społeczności polskie nieliczne. Wystarczy powiedzieć, że we Lwowie zamieszkuje niewiele więcej niż 10 tys. Polaków. Na Wołyniu Polacy mieszkają w większych miastach i to też w niewielkich skupiskach. Tereny Galicji, to niewielkie miejskie skupiska Polaków.</u>
<u xml:id="u-7.6" who="#JerzyKozakiewicz">Jeśli chodzi o cechy demograficzne tych galicyjskich czy wołyńskich Polaków, to jest to ludność stara i starzejąca się. Natomiast największe skupiska polskie żyjące w zwartych grupach ludności typowo wiejskiej to centralna Ukraina, czyli obłast żytomierska, winnicka i chmielnicka. Jest to pas biegnący od Białorusi na północy, aż do Mołdawii, czy Rumunii na południu. Na terenach tych Polacy zamieszkują w dość hermetycznych środowiskach. Są to grupy Polaków, którzy zamieszkali na tych terenach jeszcze przed rozbiorami i w ramach kolejnych fal repatriacji nie mogli powrócić do Polski, gdyż uzyskali obywatelstwo rosyjskie jeszcze przez I wojną światową. W chwili obecnej ludzie ci nie mają zamiaru powrotu do Polski. Chętni do powrotu stanowią nie liczący się margines.</u>
<u xml:id="u-7.7" who="#JerzyKozakiewicz">Środki pomocy kierowane do tych grup muszą być, w sposób oczywisty, zdywersyfikowane. Mówiąc o stratyfikacji społecznej należy podkreślić, że społeczność polska zajmuje najniższe miejsce w strukturze społecznej. Jest to ludność najbiedniejsza, najgorzej wykształcona, odczuwająca duże braki w posiadaniu i zdobywaniu podstawowych środków do przeżycia. Z tego powodu aspiracje polityczne i kulturalne tych Polaków są bardzo niskie i nie potrafią się oni zorganizować do wspólnych działań. Nie potrafią także określić wspólnych celów.</u>
<u xml:id="u-7.8" who="#JerzyKozakiewicz">W tej sytuacji strategicznym celem naszej pomocy dla polskiej grupy mniejszości na Ukrainie powinno być bezwzględnie odtworzenie inteligencji. Warstwa ta, po odtworzeniu, umiałaby pokazać polskiej grupie wspólny cel i umiałaby tę grupę zorganizować do wspólnego działania, tak aby w przyszłości wywalczyć swoje prawa u władz lokalnych, a w przyszłości u władz centralnych. Warstwa ta umiałaby wreszcie wprowadzić swoich przedstawicieli do wybieralnych struktur państwa ukraińskiego. Odtworzenie inteligencji, jako cel strategiczny, odbywać się musi innymi sposobami, niż to się dzieje dotychczas.</u>
<u xml:id="u-7.9" who="#JerzyKozakiewicz">Wydaje mi się, że musimy przeformułować niektóre elementy naszej polityki kształcenia młodzieży polskiej pochodzącej z Ukrainy. Musimy też uznać za fakt realny kwestię, dla Polaków na Ukrainie oczywistą - że Polacy ukraińscy w swojej masie nie chcą i nie będą chcieli repatriować się do Polski.</u>
<u xml:id="u-7.10" who="#JerzyKozakiewicz">To jest podstawowy cel strategiczny. Jeżeli chodzi o cel taktyczny, to oczywiście prowadzi on także do odtworzenia inteligencji polskiej. Elementarnym celem taktycznym jest zorganizowanie pomocy w taki sposób, aby Polacy na Ukrainie przeżyli. Nie tak ważna jest pomoc z Polski mająca na celu budowę struktur kulturalnych, ekonomicznych, czy politycznych i ich wspieranie. Dziś, jutro i być może jeszcze pojutrze polska grupa mniejszościowa na Ukrainie będzie potrzebowała pomocy dla przeżycia. Dla fizycznego przeżycia. Są to ludzie, którzy nie mają dosłownie nic. Nie mają lekarstw. Nie mają ubrań. Zarabiają marne grosze. Żyją tak, jak żyje obecnie społeczeństwo ukraińskie. Dlatego też poza pomocą kulturalną, edukacyjną i oświatową musimy mieć na względzie sprawy związane z fizycznym przeżyciem tej grupy. Chcę podkreślić wagę tego, o czym mówił pan minister w swoim wystąpieniu. Jest sprawą niezwykle istotną, aby skorelować polską aktywność ekonomiczną, czy handlową na Ukrainie z pomocą dla Polaków tam zamieszkujących. Wydaje się to sprawą stosunkowo prostą. Należy inwestować tam, gdzie żyją Polacy. Prowadzić handel z Ukrainą zwłaszcza tam, gdzie mogą skorzystać z tego Polacy. Organizować wspólne przedsięwzięcia polsko-ukraińskie na płaszczyźnie ekonomicznej, tam gdzie są Polacy. W kategoriach pomocy dla przeżycia są to sprawy bardzo ważne.</u>
<u xml:id="u-7.11" who="#JerzyKozakiewicz">Mniejszość polska tak liczna, tak zakorzeniona na Ukrainie, musi w najbliższej przyszłości - jest to dla nas wyzwanie - stać się istotnym czynnikiem politycznym w młodym państwie ukraińskim. Musi zacząć współdecydować o kierunkach rozwoju ukraińskiej demokracji i o jej dniu codziennym. Musi być zauważalna. Mniejszość polska powinna skierować swe organizacje na współuczestniczenie w życiu społecznym i politycznym kraju. Naszą misję pomocy Polakom na Ukrainie rozumiem jako zespół przedsięwzięć zmierzających do zorganizowania mniejszości polskiej do wspólnego działania. Przyniesie to pewne korzyści nam, jako państwu, ale bezpośrednie korzyści przyniesie przede wszystkim tej społeczności. Mniejszość polska na Ukrainie musi nauczyć się działać wspólnie. Musi stać się społecznością obywatelską, społecznością samoorganizującą się.</u>
<u xml:id="u-7.12" who="#JerzyKozakiewicz">Dodatkową kwestią w stosunkach polsko-ukraińskich jest istnienie pewnego rodzaju wzajemności politycznej. Myślę tu o mniejszości ukraińskiej w Polsce. Ta wzajemność bywa dużym obciążeniem. Dlatego bronimy się przed ukraińskimi sugestiami dotyczącymi podpisania odrębnego porozumienia regulującego sprawy mniejszości narodowych w obu państwach. Kwestia wprzężenia w sprawy ochrony Polaków na Ukrainie problematyki mniejszości ukraińskiej w Polsce wydaje mi się tym bardziej ważna, że przez cały czas istnieje możliwość wykorzystania spraw mniejszościowych do destabilizacji stosunków polsko-ukraińskich.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#JanWidacki">Zasadniczego przełomu w sposobie myślenia litewskich elit politycznych o stosunkach polsko-litewskich dokonała dyskusja tocząca się wokół traktatu i przy jego negocjacjach. Oczywiście podpisanie traktatu między Polską i Litwą miało też swoje znaczenie. Nasze konsekwentne stanowisko, że historii nie należy mieszać do polityki, że historię należy zostawić historykom, a my mamy zająć się dniem dzisiejszym i przyszłością, początkowo traktowane jako stwierdzenia obrazoburcze przez wielu polityków litewskich, stało się dzisiaj powszechnym poglądem wśród litewskich elit politycznych. Jest to dla nas niezwykle korzystne.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#JanWidacki">Stosunki polsko-litewskie rozwijają się dobrze. Planowanych jest wiele wzajemnych wizyt na najwyższym szczeblu - pan minister już o tym wspominał. Przewidziane jest umacnianie bazy traktatowej. W najbliższym czasie podpisanych będzie kilka nowych umów międzypaństwowych, w tym umowa o współpracy transgranicznej.</u>
<u xml:id="u-8.2" who="#JanWidacki">Rozwijają się stosunki gospodarcze. Przygotowywany jest duży gospodarczy „okrągły stół” polsko-litewski, który odbędzie się w niedługim czasie. Usuwane są kolejne bariery, które dotychczas utrudniały polsko-litewską współpracę gospodarczą. Do utrudnień tych należała np. blokująca kontakty granica. Po naszej stronie zbudowano 3 nowoczesne przejścia graniczne: 2 drogowe i 1 kolejowe. Strona litewska nie nadąża z dobudowaniem swojej symetrycznej części tych przejść. Ale my już zrobiliśmy to, co zrobić mogliśmy. Strona litewska obiecuje, że do maja 1995 r. ukończy budowę przejścia Kalwaria-Budzisko. Czyli jedna bariera została przełamana.</u>
<u xml:id="u-8.3" who="#JanWidacki">Drugą barierą był brak umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania. Umowa ta została podpisana w styczniu tego roku, do chwili obecnej nie weszła jednak jeszcze w życie. Strona litewska nie może się zdecydować czy umowa ta wymaga ratyfikacji, czy nie i od kiedy wejdzie ona w życie.</u>
<u xml:id="u-8.4" who="#JanWidacki">Trzecią sprawą, która poważnie hamowała stosunki gospodarcze był brak umów bankowych. Krótko mówiąc, nie można było dokonać wpłaty w polskim banku i podjąć ich w banku litewskim i odwrotnie. Przedsiębiorcy polscy i litewscy musieli więc wozić pieniądze w walizkach. Zostało to już też przełamane. Są umowy bankowe i transfer pieniędzy jest możliwy.</u>
<u xml:id="u-8.5" who="#JanWidacki">Wszystko to, o czym powiedziałem, sprawia, że rokowania co do przyszłości stosunków polsko-litewskich są jak najlepsze.</u>
<u xml:id="u-8.6" who="#JanWidacki">Istnieją natomiast pewne problemy dotyczące mniejszości polskiej na Litwie. Jednym z problemów o życiowym znaczeniu dla Polaków zamieszkałych na Litwie jest zwrot ziemi. Trzeba powiedzieć, że problem ten wygląda dziś zupełnie inaczej, niż wyglądał jeszcze 1,5 roku temu. W tej chwili największe opóźnienia dotyczące zwrotu ziemi występują na Wileńszczyźnie. Spowodowane są tym, że przez pewien okres Wileńszczyzna była pod komisarycznym zarządem i nie działały na niej samorządy. W tym czasie zwrot ziemi byłym właścicielom był całkowicie zahamowany. Zwrot ziemi na Wileńszczyźnie utrudnia także specyficzna struktura gospodarstw. Przed wojną były tam tak zwane „sznury ziemi”. W tej chwili jest problem, jak te ziemie zwracać. Proces zwrotu należy poprzedzić komasacją. Jest to jednak problem tylko biurokratyczny. Nie ma natomiast problemów prawnych. A były. Naszym sukcesem jest to, że udało się występujące problemy prawne przełamać. Strona litewska nie chciała np. uznawać dokumentów polskich z okresu międzywojennego. Nazywano to dość malowniczo, że są to dokumenty państwa okupacyjnego i takich dokumentów przyjmować nie można. W tej chwili wszystkie te dokumenty są respektowane. Przeszkód prawnych nie ma, są tylko przeszkody biurokratyczne.</u>
<u xml:id="u-8.7" who="#JanWidacki">Problem zwrotu ziemi należy jakoś przyspieszyć. Trzeba to jednak zrobić w dialogu z władzami litewskimi, które wyrażają chęć podjęcia takiego dialogu.</u>
<u xml:id="u-8.8" who="#JanWidacki">Na Litwie występuje wiele zagrożeń dla oświaty i kultury. Podstawowym zagrożeniem dla oświaty jest brak kadry nauczycielskiej. Zaczyna brakować nauczycieli do polskich szkół. Związane jest to ze statusem materialnym nauczycieli w całej Republice Litewskiej. Zawód nauczyciela jest nieatrakcyjny i nisko płatny. Nie ma chętnych do zawodu nauczyciela. Mało tego, ludzie odchodzą z zawodu nauczyciela do innych zawodów. Stanowi to poważne zagrożenie dla szkolnictwa, w tym polskojęzycznego. Jak możemy tu pomóc powiem za chwilę.</u>
<u xml:id="u-8.9" who="#JanWidacki">Istnieje też poważne zagrożenie dla tkanki kulturalnej instytucji polskich na Litwie. Nie wynika ono z represyjnej, czy dyskryminacyjnej polityki państwa litewskiego, ale z transformacji ustrojowej, która wiele instytucji kulturalnych pozbawia tradycyjnego do tej pory mecenasa, jakim były kołchozy, zakłady pracy i związki zawodowe. W tej chwili zespoły i instytucje kulturalne tracą mecenasa. Trzeba się zastanowić co zrobić, żeby w nowych warunkach ustrojowych mogły one dalej funkcjonować. Nie jest to spowodowane represjami władz Litwy. Są to konsekwencje reformy ustrojowej.</u>
<u xml:id="u-8.10" who="#JanWidacki">Wszystkie te problemy należy rozwiązywać bezpośrednio na Litwie, w dyskusji z władzami litewskimi - bezpośrednio z władzami litewskimi, a nie za pośrednictwem polskich mediów, czy organizacji społecznych w Polsce.</u>
<u xml:id="u-8.11" who="#JanWidacki">Mamy dwa przykłady dyskryminacji, o których pan minister już wspominał. Jest to brak rejestracji Klubu Weteranów Armii Krajowej, przy Armii Czerwonej, a nawet odrębnego Klubu Weteranów -Wojny Afgańskiej. W rozmowach na najwyższym szczeblu padły zapewnienia, że ten klub w najbliższym czasie będzie zarejestrowany. I tu prośba do państwa - ponieważ jest to posiedzenie otwarte - prosiłbym, aby tego faktu nie podawać do prasy. To mogłoby spowodować komplikacje dla władz litewskich. Dla nich podjęcie decyzji o rejestracji Klubu Weteranów Armii Krajowej jest bardzo trudne, ze względu na sytuację wewnętrzną. Mówię o tym, ponieważ pan minister poruszył ten temat w swoim wystąpieniu i podał tę wiadomość wcześniej. Kieruję jednak apel do państwa, aby na razie tej informacji nie nagłaśniać.</u>
<u xml:id="u-8.12" who="#JanWidacki">Drugi ewidentny przykład dyskryminacji, o którym pan minister także wspominał, to brak mszy w języku polskim w Katedrze Wileńskiej, głównym kościele diecezji, w której ponad połowa wiernych to Polacy. Jest to sprawa kościelna, a nie państwowa, więc nie mamy prawa interweniować u władz Litwy. Nie wolno nam. Są pewne sygnały, że w przyszłym roku msza taka będzie. Ale - jak mówię - są to sygnały z prywatnych rozmów z hierarchiami litewskimi. Jeset oczywiste, że nie możemy tu wywierać żadnych nacisków, nie mamy do tego prawa.</u>
<u xml:id="u-8.13" who="#JanWidacki">Jakie są według mnie inne sprawy o podstawowym znaczeniu? Musimy sobie zdać sprawę, że istnieje tu określona polska infrastruktura, zupełnie inna, niż na Białorusi i Ukrainie. Tę infrastrukturę stanowią przede wszystkim samorządy. Trzeba pamiętać o tym, że w dwóch rejonach: Wileńskim i Solecznickim władza rejonowa znajduje się w rękach Polaków. Przewodniczącymi samorządowych rad rejonowych są Polacy. Zarządzającymi rejonów (władzą wykonawczą) są też Polacy. Większość deputowanych do rad stanowią Polacy. Wreszcie Polacy są na kierowniczych stanowiskach w zarządach, w tym w wydziałach kultury. Kultura polska jest w dużej mierze w rękach samorządów. O tym trzeba pamiętać. Te samorządy są najistotniejszym sponsorem działalności kulturalnej. One zatrudniają wykwalifikowaną kadrę. Kiedy mówi się o pomocy, to zazwyczaj ma się na myśli organizacje społeczne. Nie pamięta się o samorządach, o radach rejonowych, o gminach, gdzie starostami też są przeważnie Polacy. W sąsiednich rejonach jest także wielu Polaków starostów gmin i deputowanych. Poza rejonem Wileńskim i Solecznickim jest tak na obrzeżach innych rejonów: Trockiego, Święciańskiego i Szyrwińskiego. Ta infrastruktura polska to jest coś więcej, niż tylko organizacje społeczne. Jest to sieć samorządów - jakie by one nie były. Te samorządy, to wciąż jeszcze nasze rady narodowe z poprzedniej formacji. Reforma samorządów na Litwie jest jednak prowadzona. Ważne jest, aby przy tej reformie Polacy odegrali jakąś rolę. Jest to już jakby inne zagadnienie.</u>
<u xml:id="u-8.14" who="#JanWidacki">Oprócz samorządów istnieje sieć szkolna. Jest to obecnie ponad 130 polskich szkół, w których uczy ponad 2 tys. nauczycieli. Każda z tych szkół ma mniejszą, czy większą polską bibliotekę. Przy wielu z tych szkół działają dziecięce zespoły folklorystyczne czy artystyczne. Jest to ogromna sieć.</u>
<u xml:id="u-8.15" who="#JanWidacki">Jest wreszcie cała infrastruktura organizacji społecznych. Mapa organizacji społecznych jest w tej chwili bardzo rozbudowana. Kiedyś było tylko jedno stowarzyszenie. Było to Stowarzyszenie Kulturalne Polaków, przekształcone później w Związek Polaków na Litwie.</u>
<u xml:id="u-8.16" who="#JanWidacki">W tej chwili organizacji społecznych jest znacznie więcej. Ze Związku Polaków wyodrębniło się wiele organizacji, które na Litwie nazywa się branżowymi. Tak np. wyodrębniła się Polska Macierz Szkolna, która przejęła od Związku Polaków całość problematyki oświatowej. Problematyką kulturalną zajmuje się Centrum Kultury Polskiej. Jest to odrębna organizacja, która ma kształt federacji różnych innych, drobniejszych instytucji kulturalnych. Są wreszcie kluby przedsiębiorców. Jest zarejestrowany Związek Harcerstwa Polskiego, który na Litwie prowadzi legalną działalność.</u>
<u xml:id="u-8.17" who="#JanWidacki">Tych organizacji jest już pewnie kilkadziesiąt. Świadczy to o bardzo pozytywnej tendencji, że społeczność polska na Litwie staje się coraz bardziej społecznością nowoczesną, obywatelską, pluralistyczną.</u>
<u xml:id="u-8.18" who="#JanWidacki">W tej polskiej infrastrukturze istotną rolę odgrywają podmioty prywatne. Jest to zrozumiałe i oczywiste w nowej sytuacji ustrojowej. Są one istotne dla kultury polskiej. Mam tu na myśli Radio znad Wilii, mam na myśli prywatne gazety, prywatną księgarnię.</u>
<u xml:id="u-8.19" who="#JanWidacki">I tu powstaje problem. Te prywatne placówki kulturalne, które odgrywają ogromną rolę w utrzymaniu tożsamości narodowej, w utrzymaniu i w rozwoju polskiej kultury, też wymagają pomocy z Polski. Oczywiście pomoc dla nich musi być udzielana na trochę innej zasadzie niż udziela się jej organizacjom społecznym. To wymaga pewnych rozwiązań organizacyjnych i prawnych po naszej stronie. Ale i o tych podmiotach trzeba pamiętać.</u>
<u xml:id="u-8.20" who="#JanWidacki">Sprawą podstawową dla mniejszości polskiej na Litwie - w moim przekonaniu - jest umacnianie polskiego szkolnictwa. Umacnianie nie tylko poprzez utrzymanie stanu posiadania jaki jest. Także przez przełamanie pewnego impasu i tendencji spadkowych. To można zrobić. Brak kandydatów do pracy w zawodzie nauczyciela można złagodzić np. poprzez stworzenie systemu stypendialnego. Szczegółowe propozycje w tej sprawie składaliśmy. Stypendia mogłyby zachęcić młodzież do podejmowania studiów nauczycielskich i później, aby podejmowała pracę w zawodzie nauczyciela.</u>
<u xml:id="u-8.21" who="#JanWidacki">Jest to element szerszego problemu, problemu rekrutacji na studia do Polski. Być może należałoby stworzyć preferencje w naborze na kierunki nauczycielskie. Wszystko to musi się mieścić w ramach szerszego programu.</u>
<u xml:id="u-8.22" who="#JanWidacki">Drugi problem o podstawowym znaczeniu dla mniejszości polskiej, to rozwój działalności samorządowej i doprowadzenie do tego, aby większość spraw mniejszości narodowych była rozstrzygana na szczeblu samorządowym, a nie na szczeblu polityczno-państwowym.</u>
<u xml:id="u-8.23" who="#JanWidacki">Reformy samorządowe na Litwie idą w dobrym kierunku. Musimy się jednak zastanowić na ile my możemy pomóc Litwie, aby pomagając Litwie pomóc też naszym rodakom, obywatelom litewskim.</u>
<u xml:id="u-8.24" who="#JanWidacki">Kolejna sprawa to dostęp do polskojęzycznych mediów. Dostęp do polskiej telewizji ma kolosalne znaczenie nie tylko dla utrzymania znajomości języka polskiego, ale także dla coraz lepszego opanowania języka polskiego. Robiliśmy ankiety, w których ludzie przyznali, że ich dzieci mówią lepiej od nich po polsku, gdyż oglądają polską telewizję.</u>
<u xml:id="u-8.25" who="#JanWidacki">Wiecie państwo, ile było zagrożeń dla polskiej telewizji. Były takie momenty, gdy wydawało się, że polska telewizja nie będzie retransmitowana. W tej chwili trwa proces między Telewizją Bałtycką i Zarządem Telewizji Litewskiej, a Telewizją Polską. Proces prawdopodobnie wygaśnie wraz z wygaśnięciem umowy w dniu 31 grudnia 1994 r. Od Nowego Roku powstanie problem, w jaki sposób retransmitować telewizję polską. Mam dobrą wiadomość. Sprawa ta będzie rozstrzygana prawdopodobnie we wtorek (6.12.1994 r.) na posiedzeniu Zarządu Litewskiego Radia i Telewizji. Została zawarta umowa między Telewizją Bałtycką i (już) podmiotem prawa litewskiego, jakim jest Fundacja „Telewizja dla Wszystkich”, która została upoważniona przez Telewizję Polską do reprezentowania jej interesów. Od Nowego Roku telewizja polska będzie retransmitowana w wymiarze 45 godzin. Jest to zagwarantowane umową wyższego rzędu. Program nadawany będzie w czasie nie najgorszej oglądalności. Telewizja Polska gości ciągle na kanale 38, tym samym co Telewizja Bałtycka. Jest szansa na to, że Fundacja „Telewizja dla Wszystkich” dostanie swój kanał. Otrzymała już przydział częstotliwości i jeżeli dostanie z Polski nadajnik, to być może już od wiosny przyszłego roku telewizja polska będzie mogła być retransmitowana w pełnym zakresie i odbierana, tak jak w Polsce.</u>
<u xml:id="u-8.26" who="#JanWidacki">Przy tym jedna bardzo istotna uwaga. O ile program I Telewizji Polskiej należał do najatrakcyjniejszych programów telewizyjnych, oglądanych nie tylko przez Polaków, lecz także przez Litwinów, to program Telewizji „Polonia” jest po prostu nieatrakcyjny. Według ostatnich danych litewskich ogląda ten program ok. 1% telewidzów. Jeżeli przyjmiemy, że w populacji litewskiej 7% stanowią Polacy, to dane te oznaczają, że nawet nie wszyscy Polacy chcą oglądać ten program. Program I TVP oglądało kilkanaście procent telewidzów. Problem polega na ulepszeniu, uatrakcyjnieniu programu TV „Polonia”. Dokąd się dało walczyliśmy - a pan poseł L. Moczulski jest świadkiem - o retransmisję programu I Telewizji Polskiej. Jest to niestety, niemożliwe ze względu na nasze zobowiązania międzynarodowe i prawa licencyjne. Musi to być TV „Polonia”. Jeśli tak być musi, to zróbmy wszystko, aby była ona jak najbardziej atrakcyjna. A ona atrakcyjna nie jest. Nie jest atrakcyjna m.in. dlatego, że twórcy programu adresują go nie do społeczności żyjącej za polską granicą, tylko do społeczności wydumanej, której nie ma.</u>
<u xml:id="u-8.27" who="#JanWidacki">To stwierdzenie dotyczy zresztą szerszego zakresu pomocy kulturalnej, która jest adresowana nie do istniejącego odbiorcy, tylko do odbiorcy idealnego, wydumanego. Być może należałoby przeprowadzić badania, czy ludzie chcą oglądać programy patriotyczno-religijno-folklorystyczne, czy może jakieś inne. Telewizja „Polonia” - a mówią o tym dane - jest telewizją nudną i nieatrakcyjną w stosunku do innych telewizji. Ale przecież można ją poprawić.</u>
<u xml:id="u-8.28" who="#JanWidacki">Jest problem racjonalnej sieci placówek kulturalnych na Litwie. Mówiłem już wcześniej o załamaniu systemu mecenatu. Trzeba pomyśleć o tym, jak w nowych warunkach pozwolić przetrwać tym placówkom. Przy czym chodzi tu także o duże placówki, takie jak np. zespół „Wileńszczyzna”, czy „Wilia”.</u>
<u xml:id="u-8.29" who="#JanWidacki">Jest wreszcie problem rozwoju polskich przedsięwzięć gospodarczych. Społeczność polska na Litwie to nie tylko najuboższa warstwa społeczeństwa. Społeczność polska jest zróżnicowana pod względem majątkowym. Jest wielu ludzi bardzo ubogich, ale są i ludzie bardzo bogaci. Są takie polskie firmy, które osiągają kilka milionów USD obrotu rocznie. Jest problem, jak te firmy zachęcić do sprawowania funkcji mecenasa. Niektóre firmy to robią. Wydaje się, że mogłyby to robić w szerszym zakresie.</u>
<u xml:id="u-8.30" who="#JanWidacki">I ostatni już problem, którym jest zorganizowanie systemu pomocy kombatantom polskich formacji wojskowych. Jest to sprawa załatwiana od 2 lat. W tej chwili uzyskaliśmy obietnicę pana premiera, że w końcu zostanie to załatwione. Dokonujemy weryfikacji tych kombatantów. Nie jest ich wielu. Na Litwie jest to kilkaset osób. Przypuszczam, że w skali tego bloku krajów za wschodnią granicą będzie to liczba ok. 2 tys. osób. Stać nas jako państwo na to, aby zapewnić tym kombatantom jakąś pomoc. Jest to ta grupa naszych rodaków, wobec której mamy rzeczywisty, autentyczny i nie spłacony dług. Im, w pierwszej kolejności, ten dług trzeba płacić.</u>
<u xml:id="u-8.31" who="#JanWidacki">Jeszcze jedna uwaga ogólna dotycząca pomocy. Pani ambasador E. Smułkowa wspominała o pomocy materialnej i o ostrożności, jaką należy się kierować przy jej rozdzielaniu. Ja apeluję jeszcze o to, aby ta pomoc była jawna i przydzielana według jasnych kryteriów. W tej chwili nie ma żadnych powodów, aby była to pomoc półlegalna, dyskretna, poza kontrolą władz państwowych i poza kontrolą społeczeństw. Traktat polsko-litewski pozwala na wspieranie finansowe organizacji społecznych. Podstawowym sponsorem w tym zakresie jest „Wspólnota Polska”. Apeluję do „Wspólnoty Polskiej”, ażeby pomoc była jawna. Nie ma żadnych powodów ukrywać kto, ile i na co dostał. Inaczej rodzą się podejrzenia i pomówienia. Jest to zupełnie niepotrzebne. Poza tym, jeśli ta pomoc będzie jawna, to poddana zostanie kontroli społeczności, do której jest adresowana. Będą więc sygnały i dla państwa, czy pomoc ta jest dobrze adresowana, czy nie.</u>
<u xml:id="u-8.32" who="#JanWidacki">Sprawa ostatnia. Apelowałem wielokrotnie o to, aby stworzyć jeden spójny system pomocy Polakom na Wschodzie. Tego systemu nie ma. Jest bardzo wiele instytucji, które świadczą pomoc. Ta pomoc w sumie - wbrew temu, co mówią niektórzy działacze, że nie ma żadnej - jest liczona w miliardach, czy nawet w bilionach zł. Jest pytanie, czy ona jest dobrze adresowana, czy ona jest dobrze wykorzystana i czy służy ona interesom państwa polskiego i czy służy interesom tych społeczności. Trzeba stworzyć jeden logiczny system pomocy, w którym uczestniczyć będą wszystkie podmioty, a przynajmniej te państwowe. A więc Ministerstwo Spraw Zagranicznych, Ministerstwo Edukacji Narodowej, Ministerstwo Kultury i Sztuki, komisje sejmowe, senackie, Urząd Rady Ministrów i wreszcie organizacje społeczne, takie jak „Wspólnota Polska”, czy Fundacja Pomocy Polakom na Wschodzie. Niech powstanie jeden spójny system. W ramach tego systemu powinny powstać podsystemy takie, jak np. Program Ratowania Edukacji. Przypuszczalnie będzie to inny program na Litwie, a inne są problemy edukacji na Białorusi i na Ukrainie. Ale przynajmniej, aby one były spójne dla tych, poszczególnych krajów. Tego ciągle nie ma.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#LeszekMoczulski">Ogłaszam krótką przerwę. W czasie przerwy proszę o zgłoszenia do dyskusji.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#LeszekMoczulski">Po przerwie wznawiamy nasze obrady. Przystępujemy do dyskusji.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#JanStypuła">Proponuję, aby po wysłuchaniu ambasadorów wysłuchać również liderów organizacji polskich za granicą. Zadaniem naszych Komisji jest m.in. zorientowanie się co naprawdę dzieje się w sprawach Polaków w krajach sąsiedzkich.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#LeszekMoczulski">Na pewno tak się stanie. Wśród osób zgłoszonych do dyskusji jest przewodniczący Związku Polaków na Litwie. Mam nadzieję, że pozostali przywódcy organizacji polskich wezmą udział w dyskusji w czasie, który uznają za stosowny.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#LeszekMoczulski">Przechodzimy do części dyskusyjnej.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#AndrzejStelmachowski">Z punktem widzenia przedstawionym przez pana ministra E. Wyznera można się tylko w pełni zgodzić. Wydaje mi się, że jeśli pójdziemy tą drogą, to sprawy będą wyglądały jak najlepiej.</u>
<u xml:id="u-12.1" who="#AndrzejStelmachowski">Przejdę do konkretów. Zacznę od Ukrainy. Obraz jaki przedstawił nam pan ambasador J. Kozakiewicz jest, jak mi się wydaje, prawdziwy i smutny zarazem. Można wprowadzić małą korektę, z którą, jak mam nadzieję, pan ambasador się zgodzi - stosunki na Ukrainie są bardzo zróżnicowane. Bardzo podoba mi się sformułowanie „przychylny dystans”, czyli stosunek władz, jaki można zaobserwować na Ukrainie centralnej i wschodniej. Niezupełnie tak wygląda sytuacja na Ukrainie zachodniej, czyli naszą dawną Małopolskę wschodnią, gdzie jednak mamy do czynienia z wygrywaniem karty antypolskiej przez niektóre siły polityczne. Układ polityczny na tych terenach wygląda też zupełnie inaczej, niż na Ukrainie centralnej. W związku z tym również atmosfera wokół spraw polskich jest trudna. Pan ambasador wspominał o problemach związanych z religią. Na Ukrainie zachodniej nie dość, że nie zwrócono wszystkich kościołów, o których zwrot się starano, to jeszcze odebrano rzymskim katolikom dwie świątynie: w Komarnie i w Brodach. Świątynie te przekazano grekokatolikom. Nie mówię już o kościele św. Elżbiety we Lwowie. W tym zakresie możemy więc mówić o trudnościach, które tam powstają i to o trudnościach dosyć poważnych.</u>
<u xml:id="u-12.2" who="#AndrzejStelmachowski">Prawdą jest, że organizacje polskie na Ukrainie przeżywają okres szczególnej słabości i szczególnych trudności. Mówię to jako człowiek dręczony wyrzutami sumienia. Nasza pomoc dla Ukrainy jest najmniejsza spośród tych trzech krajów, mimo to że potrzeby są tam największe. Wynika to ze słabości ssania, słabości absorpcji. Jest to sprawa bardzo trudna. Zgadzam się ze stwierdzeniem pana ambasadora, że potrzebna jest tam pomoc doraźna, pomoc na przetrwanie. Ze swej strony mogę powiedzieć, że to co uda nam się zorganizować ze strony Polonii zachodniej, kierujemy głównie na Ukrainę. W tej chwili sygnalizowany jest już czwarty transport odzieży, koców itp. z Kanady. Jest to 81 ton, a więc dość dużo. Wszystko to idzie na Ukrainę. Zdajemy sobie jednak sprawę, że to wszystko za mało. W dniu wczorajszym podjęliśmy decyzję dotyczącą sprawy, której zazwyczaj nie robimy. Postanowiliśmy przekazać dopłaty dla nauczycieli polskich na Ukrainie. Ich pensje w chwili obecnej stanowią równowartość 8–10 USD. Powoduje to takie sytuacje, że np. ze Lwowa prawie wszyscy uciekają. Dyrektorki tamtych szkół błagają nas, aby dać cokolwiek ich nauczycielom, gdyż stracą cały personel. Jest to prawdziwy dramat.</u>
<u xml:id="u-12.3" who="#AndrzejStelmachowski">Z drugiej strony nie byłbym szczery, gdybym nie wyraził swego żalu. Liderzy liderami. Ja w pełni poważam pana S. Kosteckiego, ale prezesem Federacji Organizacji Polskich jest pani Chmielowa. Szkoda, że nie była zaproszona. Była? Więc w takim razie nie wiem, co się stało z tym zaproszeniem. Przedwczoraj, kiedy rozmawiałem z nią telefonicznie, to tego zaproszenia jeszcze nie było.</u>
<u xml:id="u-12.4" who="#AndrzejStelmachowski">Wracając do spraw pomocy, to tego typu sytuacja istnieje. Mam wielką prośbę, aby - w zakresie, w jakim można - pomoc dla Polaków na Ukrainie zwiększyć. O co tu może chodzić? Jedno zagadnienie ma znaczenie bardzo istotne. Mam na myśli kształcenie kadr nauczycielskich. Jest Instytut Pedagogiczny w Drohobyczu, gdzie - jako przyczepka do Wydziału Rusycystyki - odbywa się kształcenie nauczycieli polskich, na bardzo niskim poziomie.</u>
<u xml:id="u-12.5" who="#AndrzejStelmachowski">Istnieje ogromna potrzeba utworzenia na Ukrainie jakiegoś kolegium polskiego, które mogłoby to kształcenie poprowadzić. Moim zdaniem, studia takie powinny powstać w Żytomierzu, gdzie jest największy ośrodek polski i jest już Szkoła Pedagogiczna. Spotkałem się z nauczycielami. Poza wspaniałymi nauczycielami ze Lwowa są to ludzie dobrej woli, ale sami nie zawsze znają dostatecznie dobrze język polski. Jest to więc problem bardzo istotny.</u>
<u xml:id="u-12.6" who="#AndrzejStelmachowski">Sprawa wyższego szkolnictwa pedagogicznego dotyczy w zasadzie wszystkich trzech omawianych krajów. Jest to również problem Białorusi, gdzie tworzymy coś w rodzaju protezy. Za zgodą Ministerstwa Edukacji Narodowej i w porozumieniu z filią białostocką Uniwersytetu Warszawskiego, organizuje się szkolenia dla nauczycieli już pracujących na Białorusi. Zajęcia odbywają się w Grodnie, nie wiem, czy całkiem legalnie. Pani ambasador kiwa głową, czyli są tolerowane. Miejscowy kurator wie o tym, a jest jedynym kuratorem wchodzącym w skład kolegium Ministerstwa Oświaty. Ponieważ w tej sprawie jakoś się dogadaliśmy, to niech to jakoś idzie. Pamiętajmy jednak, że są to tymczasowe rozwiązania zastępcze. Z czasem trzeba będzie ten system udoskonalić, a potrzeby będą przecież rosły.</u>
<u xml:id="u-12.7" who="#AndrzejStelmachowski">Rozpaczliwy wysiłek utworzenia uniwersytetu polskiego w Wilnie spowodował podobny problem. Coś z tym trzeba będzie zrobić. W innym przypadku najbardziej patriotycznie nastawiona młodzież będzie musiała wyemigrować do Polski i tu zdobyć dyplomy. Być może, że akcja prof. Brazisa była zrobiona metodą trochę partyzancką. U podstaw tego jest znowu ogromny brak kadr pedagogicznych na Litwie. Mniej więcej 1/3 nauczycieli wchodzi w wiek emerytalny. Nie ma następców. Sytuacja ta może być bardzo groźna w przyszłości. Sądzę, że trzeba przełamać podwójny impas. Po pierwsze impas wewnątrz rządu polskiego, jeśli mogę tak powiedzieć, w sprawie jednolitego stanowiska uczelni polskiej w Wilnie. Jednolitego stanowiska rządu w tej sprawie dotychczas nie ma.</u>
<u xml:id="u-12.8" who="#AndrzejStelmachowski">Drugi impas dotyczy formy tego uniwersytetu polskiego, który mógłby istnieć w ramach uniwersytetu litewskiego, jako kolegium polskie, lub jako inna tego rodzaju placówka. Oczywiście że placówka ta musiałaby być utrzymywana przez Polskę. To jest jasne. W tej chwili szkolenie kadr w tym Uniwersytecie Pedagogicznym - poprzednio Instytucie Pedgogicznym - odbywa się na Wydziale Rusycystyki, gdzie doczepką jest polonistyka. Poziom nauczania i tu jest bardzo niski. Otworzono Katedrę Polonistyki na Uniwersytecie Wileńskim - litewskim, ale z naborem 20 ludzi rocznie, w tym 10 Polaków. Nigdy nie zapewni to kadr dla 130 szkół polskojęzycznych, które są na Białorusi. Mówię o tym dlatego, że sprawa dojrzała już do tego, aby opracować generalny model szkolnictwa. Mówiła o tym pani prof. E. Smułkowa, a ja w pełni podpisuję się pod tym dezyderatem. Wydaje mi się, że najciekawszy jest model, który praktykuje się na Łotwie, gdzie szkoła polska w Dyneburgu jest matką dla punktów nauczania j. polskiego w całej okolicy, w całych dawnych Inflantach Polskich. Ten model, o ile wiem od pana T. Gawina, chciałby zrealizować Związek Polaków na Białorusi, tak aby tam, gdzie są większe skupiska polskie była polskojęzyczna szkoła matka, a wokół niej punkty nauczania j.polskiego, czy też klasy polskie w szkołach białoruskich. Tam gdzie Polacy są w wielkiej mniejszości można wypróbować inny model, chociażby szkół sobotnio-niedzielnych. W Baranowiczach, gdzie jest 5% Polaków utworzono społeczną szkołę polską, która bardzo ciekawie działa. Takie propozycje należy też rozważyć.</u>
<u xml:id="u-12.9" who="#AndrzejStelmachowski">Na Białorusi istnieje najsilniejsza organizacja polska. Związek Polaków na Białorusi ma ok. 20–22 tys. członków, co na tamtym terenie jest już liczącą się siłą, także polityczną. Jeżeli przed wyborami prezydenckimi do Związku Polaków w Grodnie przyjeżdżało 4 kandydatów na prezydentów, aby odbyć z tym Związkiem rozmowy, tzn. że jest to już jakaś siła.</u>
<u xml:id="u-12.10" who="#AndrzejStelmachowski">Na Białorusi istnieje więc możliwość przygotowywania inwestycji. Część z nich jest już w toku, a niektóre są już zrealizowane. Myślę, że będziemy się mieli czym pochwalić w latach następnych.</u>
<u xml:id="u-12.11" who="#AndrzejStelmachowski">Jeśli chodzi o Litwę, to chciałbym prosić o rozważenie i ewentualną pomoc dla dwóch przedsięwzięć. Jedno z nich jest przedsięwzięciem gospodarczym. Chodzi o to, aby stworzyć program strefy żywicielskiej miasta Wilna. Powinno to zainteresować w równej mierze Litwinów i Polaków. Rozwój warzywnictwa i ogrodnictwa pod Wilnem, w rejonach, które jak wiemy, zaludnione są przez Polaków, stworzyłby szansę dla naszych rolników. Myślę, że jeżeli dojdą oni do tej pozycji, jaką mają badylarze podwarszawscy, to wreszcie uzyskają silne poparcie. Program takiej strefy żywicielskiej, jak myślę, mógłby być sfinansowany z funduszy Unii Europejskiej. Wymienię tu TACIS, który, o ile wiem, wykorzystywany jest głównie przez Rosję, ale mógłby być wykorzystany także przez Litwę. Jest on bowiem przeznaczony dla terenów byłego Związku Radzieckiego. Próby uzyskania środków z funduszy Unii Europejskiej należy jednak podjąć. Moglibyśmy próbować dać także pomoc z naszej strony, chociażby jako pomoc w formie rozlicznych kontaktów. Tak wsparty program mógłby liczyć na rozwój, z którego pożytek mieliby nasi rodacy i również Litwini. Musiałby to być duży program obejmujący przetwórstwo, chłodnie składowe, warzywnictwo i ogrodnictwo oraz oczywiście marketing tych towarów.</u>
<u xml:id="u-12.12" who="#AndrzejStelmachowski">Ten pomysł wydaje mi się być dużo lepszy od wszystkiego, co robiliśmy do tej pory. Mam tu na myśli pomoc doraźną dla rolników. Chciałbym w tym miejscu złożyć podziękowanie dla tych rolników polskich, którzy przekazali gratis maszyny franko do swoich rodaków. Było tego sporo, bo 24 transporty.</u>
<u xml:id="u-12.13" who="#AndrzejStelmachowski">Drugie z tych przedsięwzięć, to budowa centrum polskiego w Wilnie. W zamyśle jest to duże centrum kulturalne. W warunkach załamywania się mecenatu różnych instytucji i przedsiębiorstw, o czym mówił pan ambasador J. Widacki, budowa dużego polskiego centrum, które jednocześnie miałoby pewne wydzielone pomieszczenia gospodarcze po to, aby miało się ono z czego utrzymać, wydaje się sprawą ważną. W tej chwili w samym Wilnie mamy 40 zespołów polskich i chórów. Sądzę, że wprowadzenie do programu budowy takiego centrum stanowiłoby rozwiązanie pewnego problemu i zaowocowałoby w przyszłości.</u>
<u xml:id="u-12.14" who="#AndrzejStelmachowski">Uzupełniając wypowiedź pana ambasadora chciałbym dodać, że na Litwie - niezależnie od samorządów, które są bardzo ważne - mamy jedyną w tych trzech krajach reprezentację polską w parlamencie. Wydaje mi się, że tych 4 posłów stanowi jakąś siłę polityczną i intelektualną, o której warto wspomnieć. Teoretycznie posłów polskich mogłoby być w parlamencie litewskim więcej. Powinniśmy zrobić wszystko, co można, aby reprezentacja polityczna mniejszości polskiej mogła powstać na Białorusi i na Ukrainie - to jest mój dezyderat. Może jest to pewne marzenie. Sądzę jednak, że na Białorusi już dziś jest to realne, a na Ukrainie powinniśmy do tego dążyć. Inaczej trudno będzie o reprezentację własnych interesów.</u>
<u xml:id="u-12.15" who="#AndrzejStelmachowski">Stosunki religijne na Litwie są bardzo skomplikowane. Arcybiskup Baczkis z Wilna jest człowiekiem otwartym. Wychował się we Francji i dopiero od niedawna jest arcybiskupem wileńskim. W jednej z rozmów powiedział mi, że ma wyrzuty sumienia, iż w Katedrze Wileńskiej nie ma mszy w języku polskim. Ale miał dobre chęci i wyraził na to jednorazowo zgodę - na próbę. Skutek był fatalny. Nasze kochane babcie tak ucieszyły się, że mogą się tam modlić po polsku, że po skończeniu mszy nie chciały wyjść. Śpiewały i śpiewały. Nadszedł czas mszy litewskiej. Litwinów nie chciano wpuścić do kościoła. Potem Litwini zrobili awanturę. I w ten sposób zamiast dobrej współpracy była tylko awantura. Aby mnie pocieszyć arcybiskup powiedział mi jeszcze: „Niech pan nie sądzi, że to pańscy rodacy są tacy agresywni. Miałem znacznie gorszą sytuację, gdy na mszę do Katedry przyszedł prezydent Brazauskas ze swoją rodziną. W czasie mszy rozległy się okropne wrzaski. Czego te komuchy szukają w Katedrze? Wyrzucić ich”! I to już był spór wewnątrzlitewski. Ale przy tych nastrojach wszystko może się zdarzyć. Arcybiskup powiedział, że jest jednak nadzieja na zmianę, albowiem w młodszym pokoleniu jest więcej tolerancji, a najgorzej jest z pokoleniem starszym. Chociaż jestem przedstawicielem starszego pokolenia, to jednak myślę, że w przyszłości sprawy te dadzą się jakoś ułożyć.</u>
<u xml:id="u-12.16" who="#AndrzejStelmachowski">Mówię o tym tylko jako o drobnym przyczynku, który wskazuje, ile trudności piętrzy się na drodze wzajemnego zrozumienia.</u>
<u xml:id="u-12.17" who="#AndrzejStelmachowski">Ostatnia już sprawa, która dotyczy otwartości, o której mówi pan minister E. Wyzner. Mam nieśmiałe pytanie. Czy to jest stanowisko Ministerstwa Spraw Zagranicznych, czy też całego rządu? Mówię o tym nie bez kozery. Rozmawiałem niedawno z prominentnym przedstawicielem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, który powiedział mi o koncepcji „przymkniętej granicy wschodniej”. W tym czasie doszła do mnie wiadomość, że strona białoruska proponowała otwarcie 6 nowych przejść granicznych, czego strona polska nie podjęła. Nie wiem, które stanowisko jest właściwe. Czy lepiej mieć bardziej otwartą granicę, czy też przymkniętą?</u>
<u xml:id="u-12.18" who="#AndrzejStelmachowski">Ja opowiadam się za granicą otwartą. Na pewno jest jeszcze wiele innych tematów, które warte są poruszenia. Chciałbym powiedzieć, że ze swej strony będziemy robić wszystko, aby przybliżyć naszych rodaków do ojczyzny. Myślę zwłaszcza o młodym pokoleniu, o dzieciach i o wzajemnych kontaktach.</u>
<u xml:id="u-12.19" who="#AndrzejStelmachowski">Nie zapominajmy jednak o tym dalszym wschodzie. Ludzie z Wilna i ze Lwowa mają mnóstwo przyjaciół i krewnych w Polsce. Pomoc idzie wieloma kanałami, że o jej pełnym skoordynowaniu mowy być nie może. Gorzej jest z tymi, którzy byli za dawną granicą polską. Tam tych kontaktów prywatnych nie ma, więc tym bardziej powinniśmy skoncentrować tam pomoc zorganizowaną.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#RyszardMaciejkianiec">Chcę podziękować za to, że po raz pierwszy mamy możliwość wzięcia udziału w dyskusji na temat polityki wschodniej Polski i problemów Polaków zamieszkałych na Wschodzie, która odbywa się w tak szacownym gronie. Jest to dla nas problem arcyważny. Trzeba zgodzić się z panem ministrem, że moment historyczny i sytuacja geopolityczna Polski nie pozwala ignorować żadnych szans, które można by wykorzystać dla dobra Polski i dla dobra Polaków na Wschodzie. Tym postulatom można tylko przyklasnąć.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#RyszardMaciejkianiec">Była mowa o tym, że rozpoczęte zostaną gruntowne badania nad stanem środowiska polskiego na Wschodzie. Jest to bardzo potrzebne. Jesteśmy w bardzo ważnym momencie, kiedy powstały możliwości realizacji elementów polityki polskiej na Wschodzie. Nie wiemy jednak czy za wystąpieniami wielu osób kryją się cele zgodne z polityką państwa. Popieramy osoby nam sympatyczne nie mając pewności, że popieramy interes Polski, że prezentowane wypowiedzi i projekty są zgodne z celami realizowanymi przez Polskę wobec Polaków na Wschodzie. Często możemy się mylić biorąc za działania polityczne w interesie państwa polskiego prywatne wypowiedzi i działania. Musimy umieć wyraźnie odróżnić politykę państwa od realizacji innych, często prywatnych celów. Dlatego taka analiza sytuacji Polaków na Wschodzie jest bardzo potrzebna. Oczywiście nie my będziemy prowadzić te badania. W okresie międzywojennym działał w Polsce Instytut Wschodni, który miał szersze rozeznanie sytuacji na Wschodzie. Dziś takiej instytucji nie ma. Dlatego, jak rozumiem, Ministerstwo Spraw Zagranicznych przeprowadzi te badania i dokona odpowiedniej analizy. Bez tej analizy nie można dojść do prawidłowych wniosków. Sytuacja u nas, na Litwie, ciągle się zmienia. Społeczeństwo idzie do przodu. My także z roku na rok mamy inne wymagania. W danych statystycznych, które rozdano przed posiedzeniem znajdują się liczby, które były aktualne 4–5 lat temu. W materiałach podano, że w Wilnie działają 3 szkoły średnie, podczas gdy w chwili obecnej jest ich naprawdę 7. Podobnie wyglądają inne dane. Nie chcę wchodzić w te szczegóły. Po prostu potrzebne jest stałe rozeznanie i stały kontakt.</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#RyszardMaciejkianiec">Sytuacja Polaków na Litwie, tak jak i sytuacja państwa litewskiego poprawia się. Wczorajsza obecność 48 Polaków z Litwy na kursie przetwórstwa rolno-spożywczego tu w „Domu Polonii” jest świadectwem na to, że wśród Polaków pojawiła się potrzeba uczenia się. Wytworzył się mechanizm, który sprawia, że Polska może tę naukę zapewnić, a my już jesteśmy w stanie tę pomoc przyjąć. Pojawił się mechanizm ssąco-tłoczący, który rokuje nadzieję na to, że sytuacja Polaków na Litwie będzie się poprawiała.</u>
<u xml:id="u-13.3" who="#RyszardMaciejkianiec">Nie wchodząc w szczegóły chciałem raz jeszcze podkreślić konieczność rozeznania naszej sytuacji i na tej podstawie po analizie zbudowania koncepcji działania, z której później nie trzeba będzie się wycofywać. My przyjmujemy na siebie odpowiedzialność za losy Polaków mieszkających na Litwie. Gdybyśmy dopuszczali możliwość powstawania błędów, to źle służylibyśmy przyszłości tych ludzi. Dlatego w wielu sprawach przygotowane być muszą generalne koncepcje działania. Pan prof. A. Stelmachowski mówił o Uniwersytecie Polskim w Wilnie. Jest tam jakaś koncepcja, według której uczą się studenci. Przed samym wyjazdem rozmawiałem na ten temat z panem Brazisem. Idea ta jest w chwili obecnej oceniana negatywnie i poddana krytyce prasowej. Natomiast nie ma żadnego innego konstruktywnego projektu. Negować jest najprościej. Trudniej zaproponować coś w zamian. Mówi się, że będzie to getto polskie w Wilnie. A dlaczego nie powiedzieć, że ośrodek ten będzie promieniował swą wiedzą i kulturą na Wilno? Ten sam temat można naświetlać i przedstawiać w różny sposób. My jesteśmy otwarci na każdą inicjatywę, ale drogą negocjacji nie da się zbudować pozytywnego programu. Budujmy program pozytywny. Negacja nic nikomu nie daje.</u>
<u xml:id="u-13.4" who="#RyszardMaciejkianiec">Jako Związek Polaków staramy się budować struktury demokratyczne. Wszystkie społeczne organizacje polskie funkcjonujące dziś na Litwie były w przeszłości Kołami Związku Polaków. Organizacjom tym pomagaliśmy tworzyć statuty. Dawaliśmy im majątek, skromny posag na początek działalności. Dziś organizacje te działają samodzielnie, życzliwie współpracując ze Związkiem Polaków. Jako organizacja najbardziej reprezentatywna, Związek Polaków musi pewne sprawy zabezpieczać. W szkolnictwie Macierz Szkolna bierze na siebie sprawy metodyczne nauczania. Związek Polaków prowadzi sprawy organizacyjne, dociera do terenów, na których Polacy zamieszkują poza dużymi skupiskami i realizuje wiele innych tematów.</u>
<u xml:id="u-13.5" who="#RyszardMaciejkianiec">W każdym z tych tematów dojść trzeba do określonej koncepcji i później ją realizować. Określenia koncepcji wymaga też sprawa, która w zasadzie jest już realizowana. Myślę o tym, że wszystkie organizacje polskie istniejące w jednym kraju powinny występować razem i mieć jedną, spójną reprezentację. Każda z organizacji powinna mieć własną osobowość prawną i pełną samodzielność. Wobec władz kraju zamieszkania organizacje te powinny występować wspólnie, na podobnych zasadach, jak Kongres Polonii Amerykańskiej, czy Kongres Polaków w Szwecji. Gdybyśmy wszyscy tę ideę poparli, to taką wspólną reprezentację byłoby dużo łatwiej wyłonić.</u>
<u xml:id="u-13.6" who="#RyszardMaciejkianiec">Jest nam potrzebne zrozumienie polityki państwa polskiego w takich tematach, jak np. zawieranie lokalnych sojuszów. Mówiliśmy o tym na posiedzeniu komisji senackiej, kilka dni temu w Warszawie.</u>
<u xml:id="u-13.7" who="#RyszardMaciejkianiec">Zbliżają się wybory samorządowe na Litwie. Zwracają się do nas Rosjanie, zwracają się do nas Białorusini, aby przyłączyć się do ich list wyborczych. Jednym z założeń polskiej polityki wschodniej jest ułożenie dobrych stosunków z Białorusią i Rosją. Czy w związku z tym mamy przyjmować te propozycje po to, aby dogadywać się z Białorusinami i Rosjanami u siebie? Czy też propozycje te nie są zgodne z koncepcją przyjętą przez państwo polskie i będą szkodziły międzypaństwowym stosunkom polsko-litewskim?</u>
<u xml:id="u-13.8" who="#RyszardMaciejkianiec">Każdy z poruszanych tematów wymaga przeprowadzenia pogłębionej analizy uwzględniającej przyszłe skutki. Nie można tak poważnych spraw rozważyć naprędce, na kolanie. Tych tematów jest bardzo dużo i dlatego dzisiejsze spotkanie jest dla nas bardzo ważne. Jeszcze dziś nikt nie poruszył tematu karty Polaka. Litwa stworzyła taki precedens i w stosunku do Litwinów zamieszkałych na świecie i byłych obywateli państwa litewskiego (do 1940 r.) taką Kartę stosuje. Ale dlatego Litwa jest ojczyzną dla wszystkich Litwinów na świecie. Czy nie dałoby się takiej karty Polaka wprowadzić w Polsce. Polska nie zmieniłaby swoich zobowiązań wobec obywateli innych państw, a mogłaby przez taką kartę zyskać dodatkowy kontakt uczuciowy ze strony osób czujących w sobie polską krew. Warto by było to rozważyć.</u>
<u xml:id="u-13.9" who="#RyszardMaciejkianiec">Należałoby pójść drogą traktowania organizacji polskich jako partnerów. Nie jesteśmy bez błędów. Błędy się zdarzają. Wynikają jednak nie ze złej woli, a z braku koordynacji, z braku możliwości porozumienia w odpowiednim momencie. Wiele spraw dałoby się w ten sposób rozwiązać. Polacy na Białorusi czy Polacy na Litwie mają większy udział procentowy w społeczeństwach tych krajów, niż Polacy w Stanach Zjednoczonych. Natomiast Polacy odgrywają większą rolę w Stanach Zjednoczonych i budzą większe zainteresowanie polityków polskich, gdyż są bogaci i chyba lepiej zorganizowani. W naszych społecznościach na Wschodzie trzeba więc budować podobne lobby polskie w krajach wschodnich. Lobby to dobrze służyłoby krajom, w których zamieszkuje, a jednocześnie byłoby promotorem wszystkich propolskich poczynań na tych terenach.</u>
<u xml:id="u-13.10" who="#RyszardMaciejkianiec">Jako prezesi Związku Polaków na Litwie i na Białorusi, wraz z prezesem Akcji Wyborczej wysyłaliśmy „pro memoria” do władz polskich, aby z naszym udziałem opracowywać te elementy polskiej polityki wschodniej, które nas dotyczą. W tym zakresie potrzebna byłaby stała współpraca.</u>
<u xml:id="u-13.11" who="#RyszardMaciejkianiec">Zabiegamy o to, aby traktaty realizowane były pod wspólną kontrolą przedstawicieli państw, które te traktaty podpisały. W przypadku Litwy chodziłoby o wspólną, roboczą komisję polsko-litewską. Dlaczego nam na tym zależy? Niestety są takie momenty, że nie o wszystkich sprawach można mówić głośno. Natomiast sprawy te można rozstrzygać na gorąco, w zaciszu gabinetów, nie nadając im żadnego rozgłosu. Wiele spraw dałoby się szybko rozstrzygnąć w takiej roboczej komisji. Dziś traktat polsko-litewski jest podpisany. W wielu sprawach jest on jednoznaczny. Natomiast interpretacje wielu spraw już dziś są różne. Pan minister prawidłowo podkreślił, że prawa mniejszości narodowych będą realizowane zgodnie z postanowieniami traktatu i ze standardami międzynarodowymi. Kilka dni temu, a już po wymianie listów ratyfikacyjnych, przeprowadzono wywiad z marszałkiem Sejmu panem Czesławem Jurczenasem. Powiedział on, że prawa mniejszości narodowych będą realizowane zgodnie z ustawami i prawnymi normami państw. Czyli na Litwie według jej ustawodawstwa. Jest to dokładnie odwrotnie do ustaleń traktatowych. Mogę ten wywiad przytoczyć w całości. Z tego wynika, że rozumienie zapisów traktatowych nie jest zgodne. Trzeba szybko na ten temat przeprowadzić dyskusję.</u>
<u xml:id="u-13.12" who="#RyszardMaciejkianiec">Następna sprawa dotyczy stwierdzenia, że teraz po podpisaniu traktatu Litwa będzie mogła odzyskać swoje wartości kulturowe wywiezione w czasie aneksji Wileńszczyzny i podczas repatriacji po II wojnie światowej. Jasno widać, że między politykami występują różne zdania i jest niezrozumienie zapisów traktatowych. Sprawy te budzą poważne obawy wśród ludności polskiej na Litwie. To samo dotyczy Uniwersytetu Polskiego. Marszałek Sejmu stwierdził, że uniwersytet nie jest potrzebny, chociaż ustawodawstwo litewskie na to pozwala. Jest jeszcze wiele innych spraw, które budzą wiele wątpliwości. Jest to sprawa nazwisk, sprawa lokalnego używania języka mniejszości i inne. Sprawy te można by było rozstrzygać na roboczo przed taką komisją, która składać by się mogła częściowo z posłów, a częściowo z urzędników państwowych. Komisja taka mogłaby, ku zadowoleniu obu stron rozstrzygać sprawy związane z realizacją postanowień traktatu w zgodzie z tymi postanowieniami i normami prawa międzynarodowego.</u>
<u xml:id="u-13.13" who="#RyszardMaciejkianiec">Państwo polskie ma wiele problemów finansowych. Rozumiemy, że to, co wydaje się na nas, trzeba komuś zabrać. Trzeba zabrać polskim emerytom, czy polskim dzieciom. Jest jasne, że pieniądze z nieba nie spadają. Spróbujmy więc może poszukać takich prawnych form działania, które nie obciążałyby budżetu państwa polskiego. Była już mowa o zakładaniu bądź organizacji działań podmiotów gospodarczych tam, gdzie mieszkają duże grupy Polaków. Szukajmy też innych form.</u>
<u xml:id="u-13.14" who="#RyszardMaciejkianiec">Pomocy udzielajmy oficjalnie i legalnie, tak żeby nie było żadnych wątpliwości. Nasze społeczeństwa są biedne. W biednym społeczeństwie zawsze rodzą się podejrzenia, że ktoś na tym chce się wzbogacić. Takie sytuacje są zawsze trudne do wyjaśnienia.</u>
<u xml:id="u-13.15" who="#RyszardMaciejkianiec">Inicjatywą „Wspólnoty Polskiej” jest dom polski w Wilnie. Chciałbym gorąco poprzeć tę inicjatywę i prosić o jej poparcie z państwa strony. Dla nas Polaków na Litwie jest to idea bardzo ważna. Byłby to ośrodek promujący osiągnięcia polskiej gospodarki i polskiej kultury. Stworzyłby możliwość godziwej prezentacji Polaków na Litwie, bo dziś tkwimy w miejscach, gdzie nie każdy odważy się wejść i nie jest to godziwa prezentacja polskości na Litwie.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#JózefAdamski">Chcę przedstawić problemy związane z edukacją, które przewijają się w państwa wypowiedziach, a według nas, działaczy fundacji, stanowi zasadniczy mechanizm w kształtowaniu postaw młodych Polaków i mechanizm naszych interesów szczególnie na Wschodzie.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#JózefAdamski">Proces edukacyjny, któremu poświęcony jest główny cel naszej działalności, służy odrodzeniu języka polskiego, jako największej wartości dla Polaków. Proces ten jest kosztowny i to bardzo.</u>
<u xml:id="u-14.2" who="#JózefAdamski">Główną uwagę poświęcamy działalności wydawniczej. Nie jest to działalność tania.</u>
<u xml:id="u-14.3" who="#JózefAdamski">Dopóki nie będzie parytetów finansowych między naszymi państwami i dopóki Polacy nie poprawią swojej sytuacji ekonomicznej, dopóty pomoc ta musi być świadczona w formie pomocy charytatywnej. Z punktu widzenia interesu narodowego inwestycje typu wydawniczego są bardzo opłacalne, dlatego powinny stać się troską i powinnością całego społeczeństwa, a nie tylko wybranych grup osób, towarzystw, lub nawet ministerstw. Ministerstwa nie zawsze mogą i nie zawsze muszą wchodzić w tę dziedzinę ze względu na styk różnych interesów, np. ze względu na próby zarzucania ingerencji, czego przykłady znajdujemy w prasie wschodniej.</u>
<u xml:id="u-14.4" who="#JózefAdamski">Mamy ogromne zaległości wydawnicze. Są pozycje oczekujące na wydanie od 2,5 lat. Ostatnią pomoc Ministerstwa Edukacji Narodowej otrzymaliśmy, gdy ministrem był pan prof. A. Stelmachowski. Była to rzeczywiście ostatnia pomoc, która przyczyniła się do wydania elementarzy i dała zaczątek wydawnictwu następnej klasy - klasy II. Pomoc ta wyniosła 1 mld zł. Od tego czasu minęło już 2,5 roku. Właściwie od tamtego czasu do tej pory stoimy w miejscu.</u>
<u xml:id="u-14.5" who="#JózefAdamski">Jest to temat bolesny, o którym nie chcemy mówić głośno. Nie chcemy nadawać temu rozgłosu w prasie. Jest to temat dyskretny, bo jesteśmy na uboczu, poza Warszawą. Trudno jest znaleźć zrozumienie dla naszych działań.</u>
<u xml:id="u-14.6" who="#JózefAdamski">Aby wydrukować przygotowane do druku podręczniki, potrzeba w tej chwili 140 ton papieru. Jest to 400 tys. egzemplarzy podręczników, bez których oświata nie może nic zrobić.</u>
<u xml:id="u-14.7" who="#JózefAdamski">Do prowadzenia tej działalności upoważnia nas 16-letnie doświadczenie, dobra kadra. Stworzony wspaniały warsztat, sprawność, kolportaż i wiele innych elementów decydujących o skuteczności. Chcę wymienić kilka spośród pozycji oczekujących od kilku lat na to, aby wejść do oświaty. Podręcznik dla kasy III „Strzeż polskiej mowy” - 50 tys. kompletów. To są zeszyty, ćwiczenia, metodyka. To są całe zestawy aparatu nauczania. Wznowienie podręcznika dla klasy II z poprawkami po I wydaniu. Jest to podobny zestaw. W magazynach kończą się już podręczniki dla klasy I. Słowniki dla poszczególnych klas do tych podręczników. Podręczniki metodyki, gramatyki, folkloru, wychowania muzycznego dla klas V, VI i VII. Podręczniki historii Polski w zeszytach. Antologie, wypisy i wiele, wiele innych pomocy, kończąc na kwartalniku „Rota” i innych wydawnictwach masowych.</u>
<u xml:id="u-14.8" who="#JózefAdamski">Poza tym rozwijamy działalność kolonijną i organizujemy obozy edukacyjne, w których uczestniczyło już ponad 2 tys. dzieci.</u>
<u xml:id="u-14.9" who="#JózefAdamski">Konkursy, koncerty, imprezy i te inne formy naszego działania, które wspierają działalność wydawniczą i pozwalają rozszerzać jej merytoryczną stronę. Prowadzimy również zaopatrzenie indywidualne nauczycieli, klas i szkół.</u>
<u xml:id="u-14.10" who="#JózefAdamski">Pragnę podziękować Komisji senackiej i Stowarzyszeniu „Wspólnota Polska” za pomoc w uratowaniu kwartalnika „Rota”, który wychodzi już od 4 lat i ostatnio można było go wznowić dzięki tej pomocy. Chcielibyśmy prosić Prezydium Senatu o dalszą skuteczną pomoc, aby „Rota” mogła wychodzić w tej samej ilości egzemplarzy, gdyż takie jest na nią zapotrzebowanie.</u>
<u xml:id="u-14.11" who="#JózefAdamski">Dla tego typu instytucji żebraczo-charytatywnych, jakimi są fundacje, nie mamy ani odpowiedniego klimatu, ani motywacji prawnej do udzielania dotacji w sposób podobny do tego, jaki stosuje się na Zachodzie. Tam istnieją określone możliwości dotowania działalności charytatywnej, społecznej, kulturalnej i oświatowej. U nas nie ma w tym względzie ani tradycji, ani odpowiednich przepisów prawnych regulujących te sprawy. Dlatego bardzo trudno jest pozyskać grosz społeczny na cele realizowane przez naszą fundację.</u>
<u xml:id="u-14.12" who="#JózefAdamski">W nadzwyczajnym trudzie i po wielu zabiegach pozyskujemy od Polonii ok. 1 mld zł i drugie tyle z kraju. Aby uruchomić działania, o których mówiłem, potrzeba by było minimum 7 mld zł, w tym 3 mld zł na zakup papieru.</u>
<u xml:id="u-14.13" who="#JózefAdamski">Dodatkowymi atutami dla takiego postępowania są: społecznie znaczący udział merytoryczno-finansowy, wysokie walory poznawczo-wychowawcze realizowanych dzieł i tytułów, bardzo niskie koszty produkcji (proponujemy tylko koszt papieru i produkcji drukarskiej, a koszt przygotowania do druku z formami, prawem autorskim i całym warsztatem bierzemy na siebie).</u>
<u xml:id="u-14.14" who="#JózefAdamski">Sprawny kolportaż pozwala dotrzeć nam do 700 punktów we wszystkich krajach wschodnich. Nie bez znaczenia jest fakt rozszerzenia pomocy fundacyjnej na pozostałe kraje świata, w tym USA, Australię, Brazylię itd. Jest to bardzo istotne, gdyż posiadane doświadczenie kwalifikuje nas do tego.</u>
<u xml:id="u-14.15" who="#JózefAdamski">Proszę Komisje nie tylko o społeczne akceptowanie roli naszej fundacji i tematyki naszej działalności. Proszę o to, aby wytworzyć pewne mechanizmy i podjąć określone decyzje zmierzające w kierunku zawarcia konkretnych umów w sprawie podręczników szkolnych. Podręczniki te mają recenzje, mają opinie - ponad 6 tys. listów, mają społeczny akces i uważane są powszechnie za dobre, to należy w końcu podjąć ich druk.</u>
<u xml:id="u-14.16" who="#JózefAdamski">W kwestii krytycznych artykułów dotyczących działalności Polaków na Wschodzie, to odnieść się można tylko do konkretnych osób, które są inspirowane przez partie lub osoby indywidualne. Nie odczuwaliśmy tego nigdy jako zjawiska występującego poza indywidualnymi wypowiedziami ani na Białorusi, ani na Litwie. Mam na myśli ostatni artykuł pana Piotra Kapczyca w „Głosie Nauczycielskim”. Jest to artykuł bardzo napastliwy, w którym użyto wielokrotnie takich słów, jak szowinizm, nacjonalizm itp. Są to sprawy inspirowane. W tym przypadku jest to głos nauczyciela z Ukrainy, inspirowanego przez pewnego urzędnika.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#MariaDmochowska">Będę mówiła o tym, o czym wiem ze swoich studiów, ze swoich obserwacji w czasie kilku pobytów na Litwie i na Białorusi. O Ukrainie nic nie mogę powiedzieć, bo byłam tam tylko raz i nie przeprowadzałam wówczas żadnych rozmów, ani większych obserwacji.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#MariaDmochowska">Z góry chcę się zastrzec, że będę mówiła bardzo szczerze, tak jak naprawdę myślę. Jeśli ktoś, lub jakaś instytucja poczuje się obrażony, to ja takich intencji nie mam. Chcę mówić w imię wspólnego dobra, a ponieważ z góry wiem, że mogę kogoś obrazić, to już z góry przepraszam. Moje intencje są obiektywne nastawione na znalezienie prawdy.</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#MariaDmochowska">Dowiedzieliśmy się dzisiaj, o polityce zagranicznej wobec ościennych państw wschodnich. Znajomość tej polityki jest dla nas ogromnie ważna, jeśli mamy mówić o Polakach, o polskiej mniejszości narodowej w tamtych krajach. Wypowiedź pana ministra była więc bardzo ważna. W tej wypowiedzi było coś, co zasługuje na wielkie podkreślenie, bo czasem w działaniach indywidualnych na miejscu tych dwóch tez wyraźnie wypowiedzianych nie widać. Mam na myśli działania nie instytucji państwowych, tylko instytucji społecznych, różnego rodzaju ziomkostw - przepraszam, że używam takiego określenia - które tam jeżdżą i różne rzeczy robią. Dzisiaj usłyszeliśmy dwa ważne zdania. Pierwsze to, że nie mamy nawet w naszym długofalowym planie wobec Polaków na Wschodzie żadnej myśli ani tendencji, ani pomysłu na jakiekolwiek działania repatriacyjne. Jest to bardzo mądra myśl i oby była znana szerzej.</u>
<u xml:id="u-15.3" who="#MariaDmochowska">I myśl druga, że nie mamy żadnych myśli ani dalekich programów dotyczących korekty granic. Ta myśl też powinna być znana i nie należy jej chować wstydliwie. Wielokrotnie w rozmowach z miejscową inteligencją, która oddala się od istniejących na miejscu związków Polaków - a szkoda, słyszałem, że przyjeżdżają z Polski ludzie i czasami nie wiadomo o co tej Polsce naprawdę chodzi. Każdy przyjeżdżający Polak traktowany jest jako przedstawiciel Polski, a nie takiej, czy innej organizacji, co nie wszyscy zdają się rozumieć. Każdy z nich ponosi odpowiedzialność za to, co mówi.</u>
<u xml:id="u-15.4" who="#MariaDmochowska">Otóż przedstawiciele tej inteligencji mówili mi, że czasami nie chcą nawet uczestniczyć w polskich organizacjach, dlatego że do tych organizacji ciągle ktoś z Polski przyjeżdża, ktoś organizuje jakieś uroczystości i wtedy nie wiadomo, czy chodzi o wzmocnienie polskiej grupy, czy też chodzi o całkiem inne cele, do których nie chcielibyśmy się przyłączać.</u>
<u xml:id="u-15.5" who="#MariaDmochowska">Uważam, że te dwa zdania są bardzo ważne i powinny one być nagłośnione na terenach wschodnich, aby naszymi działaniami nie straszyć miejscowych rządów.</u>
<u xml:id="u-15.6" who="#MariaDmochowska">W tym, co dzisiaj usłyszeliśmy, nadal widzimy luki, niedopowiedzenia i zbyt duże ogólniki, jeśli chodzi o konkretną politykę wobec Polaków zamieszkałych w tamtych krajach. Jest to tylko niekonkretny zarys, więc myślę, że o tej polityce będziemy musieli szczegółowo porozmawiać, znając już polską politykę wobec tych trzech państw.</u>
<u xml:id="u-15.7" who="#MariaDmochowska">Przejdę do szczegółów, na które zwróciłam uwagę. W sprawie oświaty nie będę mówić o podnoszeniu ogólnego poziomu znajomości języka polskiego, historii i ogólnej oświaty, poczynając od najmłodszych dzieci, bo na ten temat było już dużo powiedziane. W tej dziedzinie robi się bardzo dużo i wydaje mi się, że ta robota idzie w dobrym kierunku. Ale chciałabym powiedzieć o zagadnieniu najważniejszym, za jakie uważam pracę nad odtworzeniem polskiej inteligencji na tamtych terenach. Z zewnątrz nie pomożemy nigdy tak ludności polskiej, jak pomóc jej może własna inteligencja, broniąc na miejscu interesów, swojej mniejszości. Oczywiście istnieje tam grupa inteligencji i przynosi to owoce, ale grupa ta powinna być znacznie liczniejsza.</u>
<u xml:id="u-15.8" who="#MariaDmochowska">Chciałabym zapytać nasze władze oświatowe, czy kogoś, kto może mi na to odpowiedzieć: czy tworzymy stypendia i udzielamy konkretnej pomocy materialnej dla młodzieży, która studiuje na miejscowych uczelniach w krajach swojego zamieszkania? Wydaje mi się, że nie spotkałam się z tym. Są to raczej indywidualne działania tych, którzy są na miejscu.</u>
<u xml:id="u-15.9" who="#MariaDmochowska">Studiowanie na uczelniach na Białorusi i na Litwie jest bardzo drogie. Najdroższe jest dostanie się na uczelnię. Nie będę obrażać krajów, z których panowie przyjechali, ale tam panują uwarunkowania, które stwarzają wielkie trudności w przyjęciu na uczelnie biednego człowieka. Może tylko tyle na ten temat powiem. To są plotki? Jeśli to plotka, to przepraszam. Ja po prostu o tym słyszałam.</u>
<u xml:id="u-15.10" who="#MariaDmochowska">Aby rozszerzyć możliwości studiowania potrzebna jest jakaś działalność wspierająca, stypendialna - myślę, że ambasadorowie się ze mną zgodzą. Musimy wiedzieć, ile jest tej młodzieży i kto to jest. Żeby w ramach wakacji mogli oni odbywać tu, w Polsce jakieś staże. Żeby byli miejscową inteligencją polskiego pochodzenia. Żeby znali miejscowe realia. Przecież tam potrzebujemy naszych prawników. A jak wykształcić białoruskiego, czy litewskiego prawnika na polskiej uczelni? Prawda? Jest to zupełnie inny zakres prawa. Oni nie mogliby otworzyć aplikacji adwokackiej, czy innej, jeśli tam one są - a pewnie są. Sprawa kształcenia inteligencji nie jest postawiona dobrze. Kształcenie tylko w Polsce i starania tylko o to, jest pewnym błędem. Oczywiście część młodzieży powinna kształcić się w Polsce. Ale jeśli przyjadą tutaj śliczne dziewczyny i atrakcyjni chłopcy, to co najmniej połowa z nich zostanie w Polsce, albo więcej. Poza tym młodzież wyrwana ze swojego środowiska, czasem już po pierwszym roku wraca do swojego kraju i nie może przyzwyczaić się do warunków, w jakich żyła wcześniej. Dotyczy to szczególnie młodzieży z Kazachstanu.</u>
<u xml:id="u-15.11" who="#MariaDmochowska">Chciałabym, aby ci z państwa, którzy o tym kształceniu decydują zwracali większą uwagę na cały program tworzenia inteligencji. Bo w tej chwili ja tego programu nie widzę, chociaż widzę konkretne działania.</u>
<u xml:id="u-15.12" who="#MariaDmochowska">Chcę poprzeć wypowiedź pana posła i prezesa R. Maciejkiańca, że w Polsce jest potrzebny instytut wschodni. Nie będzie on w Wilnie tam, gdzie był przed wojną, ale mógłby być w Białymstoku. Potrzebne jest utworzenie komisji do spraw podręczników podobnej do istniejącej komisji polsko-niemieckiej. Podręczniki historii muszą być w jakiś sposób znormalizowane. Potrzebne jest przystosowanie polskich książek do nauczania dzieci, do programu szkół w krajach ich zamieszkania. Potrzebne jest uzgodnienie wielu innych spraw. Prostowanie historii, śledzenie spraw i wydarzeń politycznych i pomoc MEN w realizowaniu pewnych działań na podstawie obserwacji czynionych przez zamiłowanych w tym i kompetentnych naukowców. Otworzenie takiego instytutu uważam za bardzo mądre posunięcie. Urzędnicy ministerialni nawet przy najlepszej wiedzy wielu spraw nie rozsądzą.</u>
<u xml:id="u-15.13" who="#MariaDmochowska">Teraz przejdę do spraw gospodarczych. Dobrze by było, aby prezydia naszych Komisji spotkały się kiedyś z Polsko-Litewską, Polsko-Białoruską i Polsko-Ukraińską Izbą Handlową. Dlatego, że w tych izbach wypracowuje się pewne konkretne działania. Poza tym moglibyśmy się dowiedzieć o wszystkich trudnościach. Jeśli państwo polskie ma tworzyć preferencyjne zasady kredytowania, transfery bankowe pieniędzy (z czym, jak wiemy są wielkie trudności), to ci ludzie, którzy w tych zagadnieniach już działają, przy udziale naszych radców handlowych, mogliby pomóc nam w wypracowaniu metod ułatwiających współpracę gospodarczą. Jest niewątpliwe, że musi istnieć interwencjonizm państwowy w sprawach kredytowych i innych. Natomiast jest gospodarka wolnorynkowa i nie ma co liczyć na to, żeby państwo polskie utrzymało nad gospodarką parasol ochronny. Poza sprawami gwarancji kredytowych i gwarancji przedsięwzięć gospodarczych (co zresztą Polska już robi) utrzymywanie parasola ochronnego nie mieści się po prostu w polskiej nowoczesnej myśli gospodarczej. Ale interwencjonizm i stworzenie warunków mieści się, jak najbardziej. I muszą o tym doradzać handlowcy i ci, którzy już to robią, właśnie prywatni i państwowi przedsiębiorcy z izb handlowych między tymi krajami. Izby się bardzo rozwijają, a nasza Komisja nie miała dotąd z ich przedstawicielami nic do czynienia.</u>
<u xml:id="u-15.14" who="#MariaDmochowska">W tych krajach istnieją białe plamy w dziedzinie small-busines'u, zwłaszcza na Białorusi. Czy istnieje już jakiś program szkolenia polskiej młodzieży na poziomie maturalnym, lub pomaturalnym w kwestii small-business'u? Wiecie państwo, w jakim rozproszeniu żył naród żydowski i jak ten naród przeżył dzięki temu, że jego przedstawiciele uzyskiwali kwalifikacje w zakresie handlu, drobnej wytwórczości, małej gastronomii i usług (w tym napraw). W krajach wschodnich, gdzie był komunizm, są białe plamy i tego typu działalności nie ma. Polska młodzież jest tą bystrą, pracowitą młodzieżą, która nie sięgając koniecznie wyższych uczelni -nie wszyscy muszą studiować - mogłaby te plamy, tę pustą przestrzeń zagospodarować. Nie tylko trzeba jej tego nauczyć, ale i wyposażyć w odpowiedni sprzęt na zasadzie długotrwałych kredytów. Handel i gospodarka rozwija się od małego. My musimy w tym małym zakresie, w tworzeniu tego małego biznesu pomóc. Oni po uzyskaniu dobrych rezultatów finansowych spłacaliby to Polsce w swojej walucie, tak aby następni mogli się znowu kształcić. W tę stronę powinna pójść pomoc, abyśmy pomogli wytworzyć polską klasę, która wejdzie w życie społeczne, polityczne i gospodarcze. Sama inteligencja - biedny nauczyciel, biedna pielęgniarka, czy nawet lekarz tego nie zrobi. Zrobią to ci, którzy zaczęli od małego warsztaciku i potem poszli do góry. To jest druga sprawa.</u>
<u xml:id="u-15.15" who="#MariaDmochowska">Zgadzam się, że TV „Polonia” jest skansenem i że nie może zadowolić Polaków na Wschodzie. Są oni może mało wykształceni, może nie widzieli świata, bo dostęp do świata mieli zamknięty, ale nie są to Polacy ze skansenu. Ale nauka współczesnego świata idzie ludziom bardzo szybko. Sami się przekonaliśmy o tym w Polsce. Dlatego nie chciałabym, aby Telewizja „Polonia” była miejscowym skansenem. Przepraszam mojego przedmówcę, ale pismo „Rota” jest także ogromnym skansenem. Jest grube, pięknie wydane. Może tylko druk ma niezbyt ładny, nie nowoczesny.</u>
<u xml:id="u-15.16" who="#MariaDmochowska">Nie możemy opowiadać cały czas o zabytkach w Polsce, nie można ograniczać się do treści: „Kto ty jesteś? - Polak mały”. To jest oczywiście potrzebne, to jest część tego, co trzeba mówić. Ale musimy też opowiadać o trudnościach, jakie panują w Polsce, o tym jak staramy się skomputeryzować i nie możemy. Jakie podejmujemy działania, aby stać się państwem gospodarczo rozwiniętym. Ale także i tym, jakie popełniamy błędy. Jak rozwiązujemy sprawy polityki społecznej, gdzie się gubimy, a gdzie idziemy do przodu. Wszystko jedno co. Należy w takim piśmie zamieścić nowoczesną nowelkę, a nie jakąś starą, np. Rodziewiczówny. Świat idzie naprzód i nie ma już skansenów. Musimy uczyć Polski takiej, jaka ona jest. „Rota” jest skansenem. Gdy dostanę „Rotę”, to nie mogę jej przeczytać - od razu robię się chora, mimo to, że widzę świetne intencje. Trzeba by to było zmienić.</u>
<u xml:id="u-15.17" who="#MariaDmochowska">Jako ostatni poruszę temat, który powinnam poruszyć jako pierwszy, gdyż jestem przewodniczącą podkomisji ds. kombatantów w naszej szacownej Komisji.</u>
<u xml:id="u-15.18" who="#MariaDmochowska">Wzywam do szybszego rozwiązania spraw kombatanckich, gdyż kombatanci polscy na Wschodzie otrzymali już zapewnienia. Ci ludzie wiedzą o tym, że już od stycznia dostaną pieniądze, że już od stycznia dostaną pieniądze, że to już jest pewne. Padały nawet jakieś dziwne cyfry. Sprawy dotyczące kombatantów Armii Krajowej i września 1939 r. trzeba koniecznie załatwić. Żołnierze Armii Polskiej na Wschodzie i na Zachodzie, jak wiemy, uprawnienia kombatanckie mają. Dlatego trzeba to bardzo szybko robić.</u>
<u xml:id="u-15.19" who="#MariaDmochowska">Pytam więc, czy ta pomoc w końcu pójdzie? Czy to będzie mądra pomoc, to znaczy pieniądze nastawione na miejscowe standardy. Dając po 500 tys. zł na kombatanta - tyle w Polsce wynosi dodatek kombatancki - mamy 60 USD kwartalnie. Przecież na Białorusi wystarczy dać 15, czy 20 USD kwartalnie, aby w istotny sposób pomóc kombatantowi. Pozostałe pieniądze można zachować z przeznaczeniem na dostarczanie im lekarstw, na dostarczanie im indywidualnej pomocy. Pomoc taka nie mogłaby być kierowana na ślepo. Powinna być realizowana na podstawie konkretnych, indywidualnych zamówień (np. na drobny sprzęt ortopedyczny), recept (na leki). Takie zamówienia można by było z tych środków realizować w mniej lub bardziej legalny sposób. Należy prowadzić celową pomoc socjalną, którą my w Polsce dobrze znamy, rozumiemy i w stosunku do Polaków stosujemy. Trzeba to załatwić bardzo szybko.</u>
<u xml:id="u-15.20" who="#MariaDmochowska">I jeszcze jedna sprawa. Do tej pory uprawnień kombatanckich w Polsce nie mają osoby, które tam, w kraju zamieszkania, uważane są za kombatantów. Urząd ds. Kombatantów robi to za wolno. Do tej pory zweryfikowanych kombatantów jest na Białorusi 10, no może 20, lub 30. Jeżeli oni tę pomoc dostaną, a reszta nie dostanie, to najlepiej schowajmy się pod stół i nie jedźmy tam już nigdy w życiu. Są to ludzie bezradni, często nie umiejący dobrze pisać. Musi pojechać tam ktoś z Polski, aby pomóc wypisać te wszystkie blankiety i przygotować dokumenty. Jest to rola Urzędu ds. Kombatantów, który może wziąć do pomocy polskie stowarzyszenia kombatanckie na terenach wschodnich, które chcą dużo robić i robią, ale nie zawsze wiedzą co jest potrzebne. Te uprawnienia trzeba jak najszybciej zweryfikować. Nie możemy wypłacić pieniędzy 20 ludziom, a 100 zostawić bez pomocy.</u>
<u xml:id="u-15.21" who="#MariaDmochowska">W tej sprawie za mało wykorzystują państwo polskich ambasadorów. Mówię to z całą odpowiedzialnością. Dzięki swojej mrówczej pracy ambasady posiadają już te spisy, te listy kombatantów i to dosyć kompletne. Zadałam sobie trud porównania list z ambasad z listami, które otrzymujemy od związków kombatantów. Listy związków są inne. Tylko 20–25% nazwisk się zgadza. Listy, które państwo dostarczają są znacznie szersze. Dlatego chciałabym, aby te zbiorcze listy w końcu powstały i aby ta weryfikacja szła znacznie szybciej, bo nie można dać dodatków 20, czy 30 osobom.</u>
<u xml:id="u-15.22" who="#MariaDmochowska">Nie wiem, jak ta sprawa wygląda na Ukrainie. Nie wiem, nawet ilu kombatantów tam jest. Może przy okazji można by było coś na ten temat usłyszeć.</u>
<u xml:id="u-15.23" who="#MariaDmochowska">Jest jeszcze tysiąc problemów, do których z braku czasu nie można się ustosunkować. Bardzo bym chciała przeprowadzić dyskusję na temat uniwersytetu na Ukrainie i uniwersytetu polskiego w Wilnie, ale chyba już nie mogę tak długo mówić.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#LeszekMoczulski">Może w tej chwili ad vocem po trzy minuty wypowiedzieliby się ambasadorowie, w kolejności zgłoszeń. Mamy już wiele kolejnych zgłoszeń. Przed przerwą wysłuchamy jeszcze naszych ambasadorów.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#JanWidacki">Bardzo się cieszę, że pani poseł mówiła o pomocy stypendialnej dla młodzieży polskiej studiującej na miejscu, w kraju zamieszkania, na uczelniach litewskich, białoruskich, czy ukraińskich. W naszym przekonaniu jest to jedna z ważniejszych spraw. Przesłaliśmy w tej sprawie odpowiednie propozycje do Ministerstwa Edukacji Narodowej. Proponujemy, aby pieniądze zaoszczędzone na niepotrzebnym kształceniu Polaków z Wileńszczyzny w kraju (bo są kierunki, na których niepotrzebnie ich kształcimy), przeznaczyć na taką pomoc stypendialną. W pewnym, eksperymentalnym zakresie udało się to. Zwróciliśmy się do uczelni krakowskich o ufundowanie stypendiów dla najlepszych studentów Polaków w danej uczelni. I tak Akademia Rolnicza ufundowała dwa stypendia dla studentów Wyższej Szkoły Rolniczej w Białej Wace, Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego ufundowało dwa stypendia dla Polaków studiujących na Wydziale Medycznym Uniwersytetu Wileńskiego. Wiem, że Akademia Górniczo-Hutnicza zdecydowała się już, aby ufundować takie stypendium dla Polaka studiującego na Uniwersytecie Technicznym. To są jednak działania wycinkowe, które powinny być elementem pewnego systemu. Takiego systemu nie ma. Apeluję raz jeszcze o stworzenie systemu. Ciągle mówimy o pewnych fragmentach systemu, a nie o całym systemie.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#JanWidacki">Komisja polsko-litewska do spraw podręczników działa. Działa na mocy porozumień Ministerstwa Edukacji Narodowej. Chyba nawet obecny tu pan prof. A. Stelmachowski to porozumienie podpisywał. W tej chwili ta komisja jest jeszcze przypisana do traktatu, w przyszłości jej ranga będzie wyższa. Ta Komisja istnieje i pracuje.</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#JanWidacki">Instytutu Wschodniego co prawda nie ma, ale jest Ośrodek Studiów Wschodnich, myślę więc, że nie ma tu luki.</u>
<u xml:id="u-17.3" who="#JanWidacki">Istnieje jeszcze jeden ważny projekt, o którym mówiła pani poseł. Projekt dotyczy pomocy dla drobnej przedsiębiorczości. Jest taki projekt litewski zgłoszony do parlamentu przez polskiego posła pana Płoksztę, dotyczący utworzenia polsko-litewskiego funduszu wspierającego drobną przedsiębiorczość. O tym projekcie rozmawiał premier litewski na spotkaniu z panem premierem W. Pawlakiem, a sam projekt będzie wkrótce premierowi W. Pawlakowi przedstawiony. Taki projekt już jest i co bardzo sympatyczne inicjatywa wyszła od przedstawiciela środowiska polskiego w parlamencie litewskim.</u>
<u xml:id="u-17.4" who="#JanWidacki">I jeszcze sprawa kombatantów. Uzgodniliśmy z panem ministrem Dobrońskim pewną uproszczoną procedurę weryfikacji. My jesteśmy do tego gotowi. Nie wiem tylko, czy urzędy centralne są gotowe, aby od 1 stycznia 1995 r. wypłacać te dodatki.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#ElżbietaSmułkowa">Solidaryzuję się całkowicie z tym, co przed chwilą powiedział pan J. Widacki. To również dotyczy Białorusi. Jest dla mnie oczywiste, że weryfikacji kombatantów należy dokonać przy udziale służb konsularnych. Na Białorusi także jesteśmy do tego gotowi. Bardzo boimy się, że centralna weryfikacja przez Urząd ds. Kombatantów będzie trwała bardzo długo i że kombatanci zdążą nam powymierać, zanim się ich zweryfikuje.</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#ElżbietaSmułkowa">Pani poseł krytycznie oceniła „Rotę”. Trzeba wziąć pod uwagę to, że Polakom na Wschodzie najbardziej brakuje świadomości historycznej, bo przez ponad 50 lat nikt ich tej historii nie uczył i nie mieli się z czego uczyć. Dlatego „Rota” ukierunkowana jest historycznie. Stanowi to pewną dodatkową wartość dla nauczycieli. Ja rozumiem potrzebę uwspółcześniania wiedzy - co robić należy - nie chciałabym jednak, aby wśród uczestników dzisiejszego posiedzenia powstało przekonanie, że „Rota” jest skansenem. Ona jest uzupełnieniem podręcznika historii i tak ją nauczyciele i społeczeństwo na Białorusi odbiera. I niech ona taka będzie. A jeśli będzie potrafiła wprowadzić trochę wiedzy współczesnej, to tym lepiej dla „Roty” i dla jej czytelników.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#JerzyKozakiewicz">Chciałem podziękować pani poseł za bardzo satysfakcjonującą mnie wypowiedź.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#JerzyKozakiewicz">Mówiąc o procesie rekonstruowania polskiej inteligencji, myślałem między innymi o tym, aby stworzyć młodzieży warunki do kształcenia się tam, gdzie żyją. Szczególną wagę w tym zakresie ma system stypendiów. Tak jak moi przedmówcy przedstawiałem w tej sprawie różne projekty i wielokrotnie szczegółowo rozmawiałem na ten temat z wysokimi urzędnikami Ministerstwa Edukacji Narodowej. Prywatnie twierdzili oni, że ich opinia jest podobna tyle, że nie mają tzw. siły przebicia. Jest to niezmiernie ważne, gdyż odtwarzając nasz potencjał intelektualny na Ukrainie działamy też dla dobra państwowości ukraińskiej. Pomagamy państwu, pomagając Polakom. Pomagamy Polakom, pomagając państwu. Jest to niezwykle cenny aspekt polityczny tej sprawy.</u>
<u xml:id="u-19.2" who="#JerzyKozakiewicz">Sprawa kombatantów na Ukrainie, to ujawnianie się bardzo szeroką falą byłych żołnierzy gen. Berlinga. Kombatanci tej armii przez wiele lat nie ujawniali się, gdyż takie były czasy.</u>
<u xml:id="u-19.3" who="#JerzyKozakiewicz">My w naszej placówce, tak samo, jak Ministerstwo Spraw Zagranicznych, nie tworzymy żadnych różnic między kombatantami. Dla nas nie ma lepszych, czy gorszych żołnierzy. Ci kombatanci zwracają się do nas o pomoc. Dziś są to starzy, biedni ludzie pochodzący ze wsi polskich, do których powrócili. Pomoc dotyczy coraz większej liczby osób, gdyż ujawniają się coraz szersze kręgi kombatantów. To jest problem. Chciałbym prosić o pomoc w sprawie, z którą zwracaliśmy się już do ministra obrony narodowej. Byłoby dobrze z różnych powodów, także politycznych, aby w proces pomagania kombatantom w krajach wschodnich włączyć placówki Ministerstwa Obrony Narodowej - mam na myśli ataszaty wojskowe.</u>
<u xml:id="u-19.4" who="#JerzyKozakiewicz">Sprawy konfesyjne nie są sferą, którą zajmujemy się na co dzień. W moich częstych rozmowach z nuncjuszem papieskim na Ukrainie, panem Antonio Franco otrzymuję jednoznaczne sugestie, że sprawy kościoła nie są tematem ingerencji państwowych. Dlatego powiem to w kategoriach czysto informacyjnych. Nie demonizowałbym sporu międzykonfesyjnego na terenie Galicji. Oczywiście znam te sprawy, gdyż jestem na Ukrainie wystarczająco długo; jeżdżę wystarczająco często w różne miejsca, aby znać wszystkie sporne sprawy. Chcę jednak stwierdzić, że w stosunku do mniejszości polskiej nie wychodzą one na poziom władz ukraińskich w ogóle. Struktury władzy ukraińskiej, zarówno centralne, jak i lokalne, a także przez samego nuncjusza papieskiego spory te są sprowadzane do poziomu sporu w łonie jednego Kościoła katolickiego, który powinien być rozstrzygnięty własnymi środkami tego kościoła. Czy ten spór jest bardziej, czy mniej istotny, nie mnie o tym rozsądzać.</u>
<u xml:id="u-19.5" who="#JerzyKozakiewicz">Chciałem jednak, zupełnie na marginesie, opowiedzieć państwu o jednej z moich wizyt we Lwowie. Rozmawiałem wtedy z arcybiskupem Jaworskim i z wysokimi hierarchiami kościoła katolickiego, chcąc u źródła poznać genezę sporu i stan spraw. W Katedrze św. Jura oprócz części pomieszczeń konfesyjnych, sakralnych mieści się też wspaniałe wyposażone centrum informacyjno-telewizyjne. Jest to centrum informacyjne Kościoła grekokatolickiego wyposażone przez diasporę ukraińską. Dyrekcja tego centrum, struktura jak najbardziej duchowna zwróciła się do mnie, abym zechciał przekazać Kościołowi rzymskokatolickiemu we Lwowie propozycję utworzenia wspólnego centrum i prowadzenia wspólnego działania we wszystkich kwestiach informacyjnych, które mogłoby te kościoły zjednoczyć. To znaczy, dawali oni do dyspozycji całą część techniczną, gotowe redakcje, pomoc materialną itd. Chodzi im tylko o polityczną zgodę Kościoła rzymskokatolickiego. Do dnia dzisiejszego tej zgody nie ma. To znaczy, że Kościoł rzymskokatolicki we Lwowie nie chce takiej współpracy. Tak mi powiedziano. Nie wiem, jak to jest w rzeczywistości. Opowiadam o tym tylko jako o jednym z aspektów tej sprawy.</u>
<u xml:id="u-19.6" who="#JerzyKozakiewicz">To o czym mówił pan ambasador J. Widacki, o potrzebie podejścia systemowego, to jest banał. Jasne, że musimy to zrobić i to jak najszybciej. Myślę jednak, że jaka by ta pomoc nie była, w jakich kierunkach by ona nie szła, czego byśmy od tego procesu pomocy nie oczekiwali, to w każdym przypadku pomoc państwa polskiego Polakom na Wschodzie musi być odpolityczniona.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#LeszekMoczulski">Myślę, że pan ambasador bardzo trafnie powiedział, że nie należy demonizować stosunków między konfesjami, między wyznaniami. I to może nie tylko w tym sensie, w jakim pan to powiedział. Gdybyśmy konfesje zdemonizowali, tzn. że oddalibyśmy je we władzę demona, czyli diabła. A tego chyba trzeba unikać. Dziękuję państwu. Ogłaszam przerwę.</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#LeszekMoczulski">Wznawiamy obrady. Chciałbym upewnić się, kto z państwa zostanie na kolacji. Zakładam, że wszyscy obecni. W takim razie możemy kontynuować dyskusję.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#MikołajOniszczuk">Dziękuję za zaproszenie przedstawicieli naszego ministerstwa na to ciekawe i ważne posiedzenie. Ponieważ w dyskusji przewijały się wątki dotyczące współpracy gospodarczej z zagranicą, o których dzisiaj mówimy, to do niektórych z tych wątków chciałbym nawiązać.</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#MikołajOniszczuk">Chcę podkreślić, że współpraca gospodarcza będąca tylko jednym z odcinków współpracy z krajami wschodnimi, prowadzona jest w bardzo trudnych warunkach. Mówił już o tym pan minister.</u>
<u xml:id="u-21.2" who="#MikołajOniszczuk">Chciałbym powiedzieć o tym co powoduje, że współpraca gospodarcza jest jeszcze w dołku. Rzutuje to na stan rozwiązań i możliwości aktywizacji współpracy z Polakami zamieszkałymi na Białorusi, Litwie i Ukrainie. Rok 1990 był rokiem szczytowym w zakresie wymiany gospodarczej między Polską i tymi krajami. W 1991 r. nastąpiło wyraźne załamanie tej współpracy i trwało aż do końca 1993 r. Według poczynionych szacunków spadek obrotów sięgnął w 1991 r. aż 70%. Spowodowały to dwie grupy przyczyn. Pierwsza z nich, to kryzys gospodarczy. Nie mamy się co oszukiwać. Kryzys gospodarczy we wszystkich krajach postradzieckich trwa do dzisiaj. Jest to kryzys głęboki o podłożu strukturalnym. Nie są to chwilowe zachwiania gospodarcze. Jest to naprawdę głęboki kryzys. Podstawowym zagadnieniem rzutującym na wymianę gospodarczą Polski z tymi krajami ma załamanie frontu inwestycyjnego. Tylko w Rosji do 1993 r. nakłady inwestycyjne spadły o 50%. Siłą rzeczy odbija się to na naszej współpracy, gdyż przez wiele lat byliśmy dużym dostawcą sprzętu inwestycyjnego, którego wartość sięgała 65% polskiego eksportu. Załamanie frontu inwestycyjnego odbija się na popycie na dobra importowe, a to siłą faktu, czy też nie, to ten stan rzeczy trwa.</u>
<u xml:id="u-21.3" who="#MikołajOniszczuk">Przeglądałem rosyjskie statystyki dotyczące Rosji i innych państw wschodnich przedstawiające prognozy na koniec br. Wynika z nich, że przewidziany jest dalszy spadek nakładów inwestycyjnych i to o 26% w stosunku do ub.r. I to nie jest szczegół, a twarde realia, z którymi musimy się liczyć rozważając różne płaszczyzny współpracy.</u>
<u xml:id="u-21.4" who="#MikołajOniszczuk">Druga bardzo istotna sprawa, która hamuje i ogranicza współpracę, to jest rosnące z roku na rok zadłużenie krajów wschodnich wobec zagranicy w wolnych dewizach. W ub.r. zadłużenie Rosji osiągnęło poziom 85 mld USD. W br. zwiększyło się do 114 mld USD. Dotyczy to wszystkich krajów wschodnich, oczywiście w mniejszym wymiarze. Jeżeli taki jest poziom zadłużenia to Rosja, Ukraina, Białoruś i Litwa muszą wygospodarować z roku na rok olbrzymie nadwyżki eksportu nad importem. I wygospodarowuje, m.in. kosztem cięcia importu, bo eksport tych krajów nie idzie. Popyt na ropę naftową wcale nie rośnie. Na rynkach pojawiło się dużo źródeł energii alternatywnej. Ropa naftowa i gaz ziemny stanowi blisko 60% wpływów dewizowych Rosji z eksportu. Na obsługę długu Rosji potrzeba jest rocznie ok. 20 mld USD. Pozostałe kraje mają taką samą sytuację, choć oczywiście w mniejszej skali. Z tego wynika, że zdolności płatnicze naszych partnerów ma Wschodzie, w szybkim czasie nie mogą się w sposób radykalny zmienić. Nie liczmy na to.</u>
<u xml:id="u-21.5" who="#MikołajOniszczuk">Te dwa czynniki będą występować bardzo długo, może do 2000 r. Pewne sygnały poprawy, w postaci obniżki dynamiki spadku wartości produktu krajowego brutto świadczą tylko o tym, że spadek produkcji jest wolniejszy. Natomiast spadek ten dokonuje się nadal i nie mamy się co łudzić, że przyjdzie nam działać w łatwych warunkach.</u>
<u xml:id="u-21.6" who="#MikołajOniszczuk">Do współpracy w tych trudnych warunkach przygotowujemy od kilku lat polskich biznesmenów. Sami też uczymy się współpracy w tak trudnych warunkach.</u>
<u xml:id="u-21.7" who="#MikołajOniszczuk">W tym roku zarysowała się po raz pierwszy pozytywna tendencja we współpracy z krajami wschodnimi w postaci wzrostu obrotów po 9 miesiącach o 335%. Wzrost obrotów z Rosją wyniósł 65%. Z Ukrainą zanotowano też trend wzrostowy, co prawda niewielki, ale wynika to z tego, że w ub.r. obroty te były niezwykle wysokie. Zanotujemy też wzrost obrotów z Białorusią. Z satysfakcją podkreślam, że 40% wzrostu obrotów z Litwą po 9 miesiącach br. wynika z udziału w tej współpracy małych i średnich przedsiębiorstw, tych drożdży gospodarczych podatnych na przedsiębiorczość i na innowacje - o czym niektórzy z państwa mówili już wcześniej.</u>
<u xml:id="u-21.8" who="#MikołajOniszczuk">W tym roku nastąpiło też podwojenie obrotów z Kazachstanem. Myślę, że nie jest to spowodowane bezpośrednio wizytą premiera W. Pawlaka w Kazachstanie, choć wizyta ta miała pewne znaczenie pośrednie. Tam też są Polacy. Jeśli tendencje te się utrzymają, to będą też tworzyć dobry klimat dla Polski i Polaków w Kazachstanie.</u>
<u xml:id="u-21.9" who="#MikołajOniszczuk">Na podstawie wieloletnich analiz i doświadczeń oceniam tę sytuację realnie. Tak wysokie trendy wzrostu nie są do utrzymania w dłuższej perspektywie. Na razie mogą być dalsze wzrosty, lub okresowe wahania. Tendencja, która zarysowała się w tym roku, będzie korzystna również dla Polonii, dla tych, którzy chcą, myślą i zaczynają interesy z Polską.</u>
<u xml:id="u-21.10" who="#MikołajOniszczuk">Wszystkie kraje, o których dzisiaj mówimy zaliczone są, w rządowym programie przyjętym przez Radę Ministrów w dniu 18 października 1994 r., do krajów objętych priorytetem. Dlatego że w tych krajach widzimy nasze długofalowe interesy, głównie eksportowe, ale również - patrząc na Rosję, Ukrainę, czy Kazachstan - importowe, w zakresie surowców, a w tym metali, dla polskiej gospodarki. Jest wiadomo, że jeśli występuje trend wzrostowy, to popyt na surowce będzie wzrastał. Chciałbym jednoznacznie powiedzieć, że w przypadku ropy naftowej, czy gazu ziemnego nie wchodzi w grę żaden wariant uzależniania gospodarki od dostaw z tych krajów. Należy jednak sensownie wykorzystać możliwości, a w tym istniejącą infrastrukturę - ropociągi, patrząc na to przede wszystkim przez pryzmat kosztów. Nie będzie tu na pewno występowało uzależnienie. Badane były możliwości innych rozwiązań, na które w tej chwili nie mamy środków.</u>
<u xml:id="u-21.11" who="#MikołajOniszczuk">Takie priorytety uwzględniamy w polityce współpracy gospodarczej, co odzwierciedla założenie przyjęte w programie rządowym. Było to założenie bardzo świadome. Program ten skierowany jest na najsłabsze miejsca; takie jak brak infrastruktury finansowo-bankowej. Jest to istotne ograniczenie. Wiele zależy tu od nas i od naszych partnerów. Jak do tej pory nie wykazaliśmy się w tej sprawie żadnymi inicjatywami. Wiele zależy przecież od naszych inicjatyw. Stąd program „Banki” przedstawiony w materiałach, które pozwoliłem sobie państwu przekazać - choć jest to tylko wersja prasowa, to w zasadzie zawiera pełną informację o programie. W tym zakresie będą prowadzone intensywne prace przez rząd i banki, z pominięciem szczebla podmiotów gospodarczych. W tej fazie rozwoju gospodarczego podmioty gospodarcze same wymagają pomocy. Rząd, resorty i agendy rządowe muszą wyjść im naprzeciw i utorować drogę dla rozwiązań szczegółowych. Jest oczywiste, że rząd nie będzie podpisywał kontraktów gospodarczych, ani nie będzie tworzył w tych krajach banków komercyjnych ich filii. Rząd zaangażuje się tylko w stworzenie warunków do realizacji tych przedsięwzięć.</u>
<u xml:id="u-21.12" who="#MikołajOniszczuk">Dla Polaków zamieszkałych na Wschodzie ważne będą dwa inne programy. Jednym z nich jest program „Promocja”. Uważamy, że stworzono dobre podstawy do współpracy gospodarczej w zawartych traktatach na szczeblu rządowym. W latach 1991–1993 podstawy te wypełniono różnymi umowami szczegółowymi. Bardzo aktywną działalność w tym zakresie prowadzi Ministerstwo Spraw Zagranicznych przy udziale naszego ministerstwa i innych resortów. Wszystkie te umowy międzyrządowe tworzą dobre warunki do rozwoju współpracy gospodarczej między naszymi krajami. To nie było takie proste, aby przełamać wszystkie opory i aby te możliwości stworzyć. Wcale nie byliśmy pewni, że nam to się uda. Jednak udało się. Partnerzy przystali na nasze propozycje i mamy w tej chwili dobre umowy międzyrządowe. Tego na szczeblu podmiotów gospodarczych nie dałoby się załatwić. To jest wkład rządowy.</u>
<u xml:id="u-21.13" who="#MikołajOniszczuk">Drugi ważny program, nad którym będą prowadzone prace, to subprogram „Regiony”. Niektórzy z państwa wspominali o konieczności dokonania analiz sytuacji Polaków na Wschodzie. Podobnie jest tutaj. Dokonana być musi szczegółowa analiza. Program sugeruje pewne rejony, jak np. obwód kaliningradzki, kemerowski, Zachodnia Syberia, a także niektóre okręgi na Ukrainie, takie jak Charków, Lwów, okręg Kijowski czy Doniecki. Pan ambasador ma na ten temat swój pogląd. Trzeba porównać i zbadać szczegółowo warunki, jakie panują w poszczególnych regionach, aby zasugerować, podpowiedzieć i ułatwić naszym podmiotom gospodarczym (które nie dysponują środkami, ani możliwościami, aby dokonać takiego rozeznania, ani dokonać analizy porównawczej) zaplanowanie ich przedsięwzięć gospodarczych. Program ten może pomóc rozwojowi współpracy i wymiany gospodarczej na szczeblu regionalnym. Uważamy, że współpraca w regionach nie jest wystarczająca. Jak słusznie podkreślono w regionach, gdzie są skupiska Polaków, czy to będzie Żytomierz, czy inne regiony, możliwości współpracy nie są dotychczas wykorzystane. Ale dotychczas nikt dokładnie tego nie zbadał.</u>
<u xml:id="u-21.14" who="#MikołajOniszczuk">Takie są sugestie. W przyszłym roku podjęte zostaną prace realizacyjne i zostaną z tego wypracowane konkretne wnioski. Działania będą szły w trzech kierunkach. Nie będziemy tworzyć żadnych rozwiązań enklawowych. To, że powstaje rządowy program współpracy ze Wschodem nie oznacza, że zarzucimy współpracę z Zachodem. Nie o to chodzi. Sprawa dotyczy interesów Polski. Nie można dłużej utrzymywać takiego stanu, żeby obroty polskiego handlu zagranicznego z krajami byłego Związku Radzieckiego stanowiły mniej niż 10%. Taka sytuacja na dłuższą metę jest niedopuszczalna. Tak mówią wskaźniki. Po załamaniu gospodarczym obroty te sięgają ok. 10% polskiego handlu zagranicznego. Obroty z Niemcami stanowią ponad 30%. Widać, że sytuacja dokładnie się odwróciła. Ten program ma na celu w niedługiej perspektywie przywrócić w tym zakresie równowagę, czy zlikwidować tę chwilową asymetrię, w naszych stosunkach.</u>
<u xml:id="u-21.15" who="#MikołajOniszczuk">Działania resortu będą szły w trzech kierunkach. Jest to wykorzystanie istniejącej struktury prawnotraktatowej. Mają być wkrótce zawarte 3 umowy z krajami, z którymi do tej pory takich umów jeszcze nie mamy. Są to: Tadżykistan, Turkmenistan i Azerbejdżan. Najszybciej podpiszemy umowę z Azerbejdżanem. Mamy nadzieję, że pozostałe umowy zawarte zostaną w I półroczu przyszłego roku, o ile nie nastąpi w tym rejonie nasilenie konfliktów zbrojnych lub politycznych. W ten sposób zakończylibyśmy traktatowo przebudowę stosunków z 15 krajami byłego Związku Radzieckiego.</u>
<u xml:id="u-21.16" who="#MikołajOniszczuk">Drugi kierunek to aktywizacja współpracy i promocji. Tu były duże zaniedbania. Gros szczupłych środków kierowano na współpracę z głównymi partnerami z krajów wysoko rozwiniętych. Natomiast na kierunku wschodnim były dotychczas zaniedbania. Z 202 miliardów zł przeznaczonych na promocję w tym roku ok. 25% wykorzystano na potrzeby współpracy z krajami wschodnimi, w tym byłymi krajami Związku Radzieckiego i pozostałymi byłymi krajami socjalistycznymi. Image polskiej gospodarki jako kraju, który dokonuje istotnych zmian, restrukturyzacji i modernizacji, musi być podtrzymany. Nawet jeżeli „choćby ze względów płatniczych” nie zajmujemy na rynkach zagranicznych wysokiej pozycji, to image polskiej gospodarki musi być budowany może nie od początku, ale zupełnie inaczej - jako kraju, który chce nawiązać współpracę gospodarczą ze wszystkimi. Jeśli otwieramy się, to otwierajmy się na Wschód i na Zachód i na wszystkie inne kierunki. Stąd te działania promocyjne. Słabością jest brak ośrodków i centrów promocyjno-handlowych, ale w tym zakresie podstawowym hamulcem jest brak środków. Już przed rokiem powstała dobra koncepcja powołania ośrodków promujących i wspomagających działania polskich eksporterów na poszczególnych rynkach, ale zabrakło na to pieniędzy. Te inicjatywy są ponawiane i myślę, że w krótkim czasie można dojść do utworzenia takiego ośrodka na Ukrainie. Częściowo taką rolę wypełniają placówki ekonomiczno-handlowe - biura radców handlowych, które zastępują brak tych centrów promocyjno-handlowych. Takie ośrodki powinny działać na zasadach komercyjnych, samofinansujących się, bez pomocy budżetu państwa. Na razie jest tak, jak jest i biura radców handlowych spełniają pozytywną rolę w zakresie promocji. Muszę podkreślić, że w tym zakresie mamy bardzo dobrą współpracę z placówkami Ministerstwa Spraw Zagranicznych i o ile wiem, ten kierunek działania będzie utrzymany, gdyż leży to w interesie Polski.</u>
<u xml:id="u-21.17" who="#MikołajOniszczuk">W wielu krajach - mam na myśli te 15 krajów postradzieckich - nie mamy placówek ekonomiczno-handlowych, a w niektórych nawet placówek dyplomatycznych. W tej sytuacji na odległość trudno jest prowadzić jakąkolwiek działalność. Trzeba być obecnym. W tym zakresie wyprzedzili nas Czesi, Węgrzy - musimy to przyspieszyć. Po 3 latach rozmów i uzgodnień międzyresortowych udało nam się powołać konsula w okręgu kaliningradzkim. Mamy tam autentycznego, bardzo dobrego konsula handlowego w Kaliningradzie i mam nadzieję, że wpłynie to na promocję i ożywienie współpracy. Nie mamy nadal placówki w Rydze, w Tallinie, w Kazachstanie - a jest taka potrzeba. Jeżeli myślimy o nowoczesności to potrzebna jest placówka w Nowosybirsku. Tam od początku trzeba kreować te możliwości współpracy, ale nie w zakresie surowców, lecz dóbr nowoczesnych - nowoczesnych technik i technologii, czy to w postaci komponentów, czy ewentualnie wyrobów gotowych. Tyle na temat spraw ekonomicznych.</u>
<u xml:id="u-21.18" who="#MikołajOniszczuk">Jeszcze raz podkreślam, że ponieważ nas na to nie stać, więc nie będziemy tworzyć rozwiązań enklawowych ani w Rosji, ani na Ukrainie, ani gdzie indziej. Na razie musimy umacniać to, co stworzyliśmy. Nie mamy wpływu na obecne realia. Nie łudźmy się. Do 2000–2005 r. wiele po tamtej stronie granicy się nie zmieni. Do tego musimy być przygotowani.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#ZygmuntSuszczewicz">Na początku pan przewodniczący, jak zwykle uprzejmy, podziękował gospodarzowi tego obiektu za gościnność. Pozwoli pan, panie przewodniczący, że na pewno i w imieniu wielu obecnych tu posłów i własnym chcę podziękować panu przewodniczącemu, sekretarzowi Komisji, wszystkim pracownikom, którzy do tej organizacji się przyczynili.</u>
<u xml:id="u-22.1" who="#ZygmuntSuszczewicz">Rozpatrując tak poważny temat jak polityka zagraniczna wobec krajów wschodnich, dziś wyjątkowo nie musimy się spieszyć ani na głosowanie, ani na wystąpienie. Możemy wszystkie sprawy spokojnie rozpatrzyć.</u>
<u xml:id="u-22.2" who="#ZygmuntSuszczewicz">Na tej sali próbuje się wywołać ducha optymizmu. Być może ja jeden wyrażę swoją ogromną obawę. Obawiam się, że nasi wschodni sąsiedzi mogą mocno się usztywnić i to tylko z naszej winy. Każdemu działaniu towarzyszy równe mu przeciwdziałanie.</u>
<u xml:id="u-22.3" who="#ZygmuntSuszczewicz">Można ocenić ten czas, te lata, ten dorobek naszych kolegów ze Związku Polaków w otwarciu i przywróceniu świątyń, w otwarciu szkół lub klas z językiem polskim. Te epitety używane w prasie są namiastką tego, co nas czeka.</u>
<u xml:id="u-22.4" who="#ZygmuntSuszczewicz">Pragnę jeszcze podziękować za dobre materiały, które nam dostarczono i które będziemy mogli wykorzystywać nie tylko na tym posiedzeniu, ale przez całą naszą kadencję. W tych dokumentach jest wszystko, co jest potrzebne.</u>
<u xml:id="u-22.5" who="#ZygmuntSuszczewicz">Jest tam piękny dokument o przekazaniu obiektów sakralnych Polakom wyznania rzymskokatolickiego. Zapytam: a cóż w zamian daliśmy my tej mniejszości, która zamieszkuje nasze ziemie?</u>
<u xml:id="u-22.6" who="#ZygmuntSuszczewicz">Sprawa przekazania przemyskiej katedry. Widziałem na taśmie wideo tę uroczystość. Słyszałem te epitety. Jest to wyraz naszej pseudokultury politycznej i obyczajowej. To się stało. Nie słyszałem jednak, aby wyrazy ubolewania złożył ktoś z naszego rządu, czy władz kościelnych.</u>
<u xml:id="u-22.7" who="#ZygmuntSuszczewicz">Ja reprezentuję woj. olsztyńskie. W tym województwie mniejszość ukraińska jest najliczniej reprezentowana. Są także inne mniejszości, w tym niemiecka. Pamiętam dobrze, gdy oddawano ośrodek kultury stowarzyszeniu związku niemieckiego. Zagospodarowano ruiny, bardzo ładnie i nie za nasze pieniądze. Powstała taka atmosfera, jakby Niemcy już tu wracali, jakby wkroczyły wojska niemieckie. Nasi sąsiedzi na Wschodzie mogą to samo odczuwać, choć może w mniejszym stopniu, przy otwarciu każdej kolejnej polskiej szkoły, czy polskiego domu. Tu musi być równowaga. Równowaga proporcjonalna do liczby zamieszkałej tam mniejszości. Wiemy, że u nas mniejszości są naprawdę nieliczne. W tej mniejszości są przecież ludzie wykształceni i bardzo przebiegli, którzy nie mogą przełamać naszego oporu, oporu naszych władz, ich zarządzeń, aby sobie coś wybudować.</u>
<u xml:id="u-22.8" who="#ZygmuntSuszczewicz">Przepraszam, że powrócę do tematu, który poruszałem już na poprzednim posiedzeniu Komisji Łączności z Polakami za Granicą, ale żadnego postępu w tej sprawie nie ma. Jeżeli ta mniejszość chce na własny koszt, za własne pieniądze i swoją pracą wybudować budynek sakralny i ośrodek kulturalny, a samorząd miasta i gminy każe im o te 20 arów ziemi stawać do przetargu, to oni nie mogą się z tym zgodzić. Ja też nie mogę. I proszę obecnych tutaj panów ministrów o zajęcie w tej sprawie zdecydowanego stanowiska, bo jest to sprawa polityczna. Być może, że tę społeczność stać na to, aby te 300 mln zł zapłacić, ale uczynić tego nie mogą. Musimy wyjść im naprzeciw.</u>
<u xml:id="u-22.9" who="#ZygmuntSuszczewicz">Ja już nie wiem do kogo kierować wniosek o przyspieszenie kontaktów gospodarczych. Naprawdę stać nas na więcej. Kontakty są sporadyczne, jest ich za mało. Wszystkie na własną rękę, zgodnie z prawami rynku. Jest nas stać na więcej. I tu jest kryzys gospodarczy i tam jest kryzys. I tu spadek produkcji i tam. Ale zapotrzebowanie na współpracę jest znacznie większe.</u>
<u xml:id="u-22.10" who="#ZygmuntSuszczewicz">Zdaję sobie sprawę z niepełnosprawności naszych przedsiębiorców i biznesmenów. Są jeszcze w naszym rządzie, w ministerstwach (chociażby w Ministerstwie Współpracy Gospodarczej z Zagranicą) ludzie, którym udawało się dobrze prowadzić te interesy w latach poprzednich. W tej chwili nie robią tego, uważając, że powinny tym się zająć firmy prywatne.</u>
<u xml:id="u-22.11" who="#ZygmuntSuszczewicz">Nie może znaleźć wytłumaczenia brak chęci do organizowania banków. Narzekać możemy jeszcze parę lat. A w tej sprawie potrzebne jest szybkie działanie. To wszystko za długo się nam przeciąga.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#JadwigaStokarska">Korzystając z obecności pani ambasador E. Smułkowej pragnę na pani ręce złożyć podziękowanie dla pani oraz dla pracowników Ambasady Polskiej w Mińsku za sprawną i bardzo życzliwą pomoc w organizowanych przeze mnie koloniach dla dzieci z Białorusi, zamieszkałej w okolicy Głębokiego. Przyznam, że pomoc państwa przekroczyła moje oczekiwania. Dzięki m.in. państwa pomocy dzieci mogły przebywać we wrześniu u rodzin polskich. Były to dzieci rodzin bardzo biednych i pozostawiły po sobie bardzo miłe wspomnienia.</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#JadwigaStokarska">Chciałam powrócić do sprawy, o której mówił pan prof. A. Stelmachowski, do utworzenia strefy produkcji ogrodniczej w okolicach Wilna. Podstawą umożliwiającą realizację tej sprawy byłoby zorganizowanie praktyk dla ogrodników z Wilna w gospodarstwach ogrodniczych w Polsce. Mogłabym pomóc w tej sprawie, ponieważ w Senacie reprezentuję środowisko wiejskie i mam duże kontakty z rolnikami i ogrodnikami.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#JanStypuła">Reprezentuję woj. łomżyńskie, które pośrednio leży najbliżej naszych sąsiadów. W Łomży jest także oddział „Wspólnoty Polskiej”, któremu przewodniczę. Wielu Polaków zamieszkałych za granicą zwraca się do mnie w sprawie rozwiązania problemu podwójnego obywatelstwa. Proszą o to Polacy z Białorusi, Litwy, ale także z Brazylii i Stanów Zjednoczonych. Dlatego pytam pana ministra E. Wyznera dlaczego, panie ministrze, problem ten nie jest rozwiązany? Jak słyszałem chciano ten problem rozwiązać, ale są nadal jakieś bariery, które na to nie pozwalają. W moim przekonaniu, jest to sprawa istotna i zasadna, nie tylko z politycznego, ale i z moralnego punktu widzenia. Wyrażam pogląd, że rozwiązanie tej sprawy miałoby duży wpływ na stymulację rozwiązywania problemów natury gospodarczej. Chcę pana ministra zapytać, kto jest za tę sprawę odpowiedzialny czy Ministerstwo Spraw Zagranicznych, czy Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, czy też Prezydent Rrzeczypospolitej Polskiej? Do kogo ta sprawa należy?</u>
<u xml:id="u-24.1" who="#JanStypuła">Mamy dość intensywne związki z Polakami za granicą. Organizujemy kursy kształcące rolników i biznesmenów. Nasuwają się pewne pytania dotyczące spraw wzajemności. Mamy zawarte traktaty. Okazuje się, że barierą w nieodpłatnym przekazywaniu starego sprzętu rolniczego przez naszych rolników, z naszego województwa jest 20% cło, powodujące niemożliwość odebrania tego sprzętu przez obdarowanych polskich rolników na Białorusi.</u>
<u xml:id="u-24.2" who="#JanStypuła">Do obecnej pani ambasador kieruję prośbę o próbę uregulowania tej sprawy na podstawie zasad wzajemności. Co prawda używane narzędzia rolnicze nie trafiają z Białorusi do Polski, ale sprawa może dotyczyć i innych sytuacji.</u>
<u xml:id="u-24.3" who="#JanStypuła">Chcę poprzeć głosy mówiące o konieczności opracowania odpowiednich programów. Nie ma w ogóle programów. Pomoc nie jest zintegrowana, zależy jedynie od aktywności poszczególnych organizacji, czy instytucji. Dlatego uważam, że takie programy powinny powstać. Chociażby program dotyczący utworzenia wokół Wilna pierścienia gospodarstw ogrodniczych. Uważam, że programy takie powinny być tworzone przez organizacje społeczne. Związki Polaków i po konsultacji z odpowiednimi resortami, programy te mogłyby być realizowane dla dobra Polaków zamieszkałych na Litwie, Białorusi i Ukrainie.</u>
<u xml:id="u-24.4" who="#JanStypuła">I na zakończenie problem rekrutacji. Kto właściwie powinien się tym zajmować? Z doświadczenia wiem, że ok. 1/4 uczestników kursów i szkoleń w Polsce należałoby odsyłać z powrotem. My tu na miejscu pomagamy i organizujemy wszystko. Ale z drugiej strony, ktoś musi wziąć odpowiedzialność za osoby, które przyjeżdżają do nas, aby z tej pomocy korzystać. Byłem organizatorem kursów oświatowych, rolniczych, kursów dla biznesmenów i innych branżowych. Chodzi mi o to, kto na te kursy powinien prowadzić rekrutację?</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#JanSęk">Sądzę, że wszystkie pytania i kwestie, które tu padły zostaną wyjaśnione przez zainteresowane osoby pod koniec tej części naszej dyskusji. Natomiast zapytania pod adresem konkretnych resortów zostaną wyjaśnione w części przeznaczonej na informacje poszczególnych resortów.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#JanSęk">W tej chwili głos zabierze nasz gość z Litwy, szef frakcji polskiej w sejmie litewskim, poseł Ziemi Wileńsko-Solecznickiej, pan Zbigniew Siemienowicz, którego serdecznie witam. Przez przeoczenie nie uczyniliśmy tego wcześniej. Witamy serdecznie.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#ZbigniewSiemienowicz">Myślę, że takie dyskusje przyczynią się do polepszenia życia Polaków na Kresach. Mam nadzieję, że wszyscy tu obecni są dobrej myśli i mają najlepsze intencje, aby to zrobić. Można mieć różne podejście do różnych spraw. Jesteśmy tu dlatego, aby wspólnie wypracować kierunki dalszej działalności.</u>
<u xml:id="u-26.1" who="#ZbigniewSiemienowicz">Sprawą niezmiernie ważną było podpisanie traktatu polsko-litewskiego. Życie polityczne przed podpisaniem traktatu było bardzo ostre i niepokojące. Dostrzegaliśmy wtedy natężenie polityki wybitnie antypolskiej, być może po to, aby wytargować jak najkorzystniejsze warunki traktatu przez stronę litewską. Jako przykład powiem, że były ataki na Armię Krajową i inne antypolskie insynuacje. Na szczęście traktat został podpisany. Obecnie głównym zadaniem jest egzekwowanie ustaleń tego traktatu. Samo podpisanie traktatu nie rozstrzyga sprawy. O tym jak on będzie przestrzegany przekonamy się w przyszłości. Minęło za mało czasu, aby już móc o tym przesądzać. Cieszy fakt spotkania dwóch premierów i wyrażana przez nich chęć współpracy. Trudno jest już oceniać skutki podpisania tego traktatu. Dobrym pomysłem jest utworzenie wspólnych komisji polsko-litewskich. Myślę, że polskie komisje sejmowe mogą się do tego przyczynić. Czas jest najwyższy, aby zacząć załatwiać konkretne sprawy. Wiele spraw zapisano w sposób nie do końca precyzyjny. Stwierdzono, że strony rozpatrzą lub rozważą pewne sprawy. Trzeba to konkretnie dopracować, a myślę, że nie bez udziału sejmowej komisji polsko-litewskiej i przedstawicieli społeczeństwa polskiego na Litwie i litewskiego w Polsce.</u>
<u xml:id="u-26.2" who="#ZbigniewSiemienowicz">Sytuacja polityczno-ekonomiczna na Litwie jest nadal dość skomplikowana. Nie wszystkie sprawy zostały rozstrzygnięte. Sytuacja gospodarcza jest rzeczywiście dość ciężka, a szczególnie dotkliwa na wsi. Jeśli rozważamy sprawy nauczycieli, to musimy pamiętać o tym, że część dzieci przychodzi do szkoły dlatego, że nauczycielka kupi im bułkę. Znam wiele takich faktów. Część uczniów w ogóle nie chodzi do szkoły. Trzeba o tym pamiętać, że Litwa nie zalicza się krajów dobrze sytuowanych i dobrze prosperujących. Jeśli sytuacja na Ukrainie jest ciężka, to sytuacja na Litwie też nie jest wesoła.</u>
<u xml:id="u-26.3" who="#ZbigniewSiemienowicz">Bardzo ważną sprawą będą wybory samorządowe. Chcemy, aby nasze sprawy szły lepiej i aby nasze interesy reprezentowali ludzie ze środowiska polskiego. Środowisko to jest teraz pluralistyczne. Polacy zamieszkali na wsi uważają, że ich problemy mogłyby rozwiązać struktury partii rolniczej. W miastach orientacja może być inna. Udział Polaków w życiu politycznym jest potrzebny a nawet konieczny. Myślę, że nasze społeczeństwo dojrzało już do tego, aby brać udział w wyborach i wygrywać je. Sprawa wygrania wyborów jest niezmierne ważna. Teraz po zmianie ordynacji wyborczej sprawa jest skomplikowana. Poprzednio w wyborach mógł uczestniczyć Związek Polaków. Obecnie w wyborach mogą uczestniczyć jedynie partie polityczne. Mogą więc nastąpić nowe podziały sił politycznych w czasie wyborów. Ważne jest, aby nasi reprezentanci wygrali - nieważne z ramienia jakich partii i w jaki sposób.</u>
<u xml:id="u-26.4" who="#ZbigniewSiemienowicz">Niezwykle ważną sprawą jest przyjęcie ustawy o języku polskim. Może to wywołać na Litwie różne reperkusje, a nawet napięcia. Na razie Litwa nie gwarantuje dostatecznej liczby nauczycieli w terenie. Natomiast wymagane jest, aby biurowość prowadzona była w języku litewskim. Od 1 stycznia przyszłego roku urzędnicy nie posiadający wystarczającej znajomości języka litewskiego mogą być zwalniani pomimo posiadania wszystkich innych kwalifikacji fachowych. Na tym tle może dojść do wielu nieporozumień. Trzeba pamiętać o tym. W miarę możliwości będziemy w tej sprawie interweniować. Dobrze by było, aby wspólna komisja polsko-litewska zajęła się również i tą sprawą i żeby nie przyjmowała argumentu, że Polacy żyjący od wielu lat na Litwie nie znają języka litewskiego. Język litewski używany jest powszechnie na Litwie dopiero od 2–3 lat. Poprzednio językiem państwowym był język rosyjski.</u>
<u xml:id="u-26.5" who="#ZbigniewSiemienowicz">Gdyby Polacy na Litwie byli w lepszym położeniu materialnym, to wszystkie te sprawy byłyby rozwiązywane znacznie prościej. W tej sprawie dużo mogą pomóc wszelkiego rodzaju inicjatywy bankowe i gospodarcze. Już powstają koła biznesmenów Polaków. Brak jest jednak konkretnych inwestycji i zainteresowania Wileńszczyzną. Są to tereny piaszczyste. Ziemia jest najgorszej kategorii. Nie ma ulgowych kredytów ze strony państwa. Ludzie zostawieni są na pastwę losu. Dobrze by było zaktywizować zainteresowanie Wileńszczyzną, co mogłoby dać pracę ludziom i pomogłoby stanąć im na własnych nogach. Uważam, że dobrą inicjatywą jest prowadzenie szkoleń zawodowych dla tych ludzi.</u>
<u xml:id="u-26.6" who="#ZbigniewSiemienowicz">Popieram głosy o konieczności przygotowania programu pomocy. Aby ta pomoc nie była chaotyczna. Żeby było wiadomo jaki jest jej zakres, skąd i kto może jej oczekiwać, w jakiej wysokości i na jakich warunkach. Brak programu powoduje narastanie konfliktów wewnętrznych wśród Polaków, czego chcielibyśmy uniknąć.</u>
<u xml:id="u-26.7" who="#ZbigniewSiemienowicz">Chcę wyrazić podziękowanie „Wspólnocie Polskiej” za uwagę, jaką nam okazuje. Chcę także podziękować pani senator B. Łękawie, która o nas pamięta, a także panu senatorowi J. Stypule za przychylność dla naszych problemów.</u>
<u xml:id="u-26.8" who="#ZbigniewSiemienowicz">Myślę, że należy opracować szczegółowy plan pomocy, tak aby w przyszłości objąć nią, jak siecią byłą Wileńszczyznę. Ażeby pomoc ta nie była chaotyczna i sporadyczna, a przemyślana i planowa, tak żeby nikt nikogo nie posądzał o to, że dostał za mało lub za dużo. Te sprawy należy ułożyć tak, aby nie było żadnych zastrzeżeń, pomówień, ani podejrzeń. Nasza rola w realizacji tych celów jest bardzo duża.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#JanSęk">Dziękujemy naszemu gościowi. Życzymy mu, aby jak najdłużej kierował frakcją polską i aby była ona co najmniej o 100% większa.</u>
<u xml:id="u-27.1" who="#JanSęk">Sprawy tu podniesione były już przedmiotem rozważań Komisji Łączności z Polakami za Granicą. Wnioski dotyczące stworzenia wspólnej platformy wymiany doświadczeń, a przede wszystkim czuwania nad realizacją postanowień traktatowych, zobowiązań i ustaleń zapadających na posiedzeniach naszych Komisji i w poszczególnych resortach mają szansę na lepszą realizację z uwagi na to, że ta propozycja ze strony Polaków zamieszkałych na Litwie spotkała się z przychylnym przyjęciem i życzliwością obu naszych Komisji. Sądzę, że sprawa ta zostanie w najbliższym czasie zrealizowana. Uważam, że dużą pomocą w jej realizacji służyć będzie biuro koordynacyjne, które zamierzamy utworzyć przy Senacie RP, dla realizacji spraw nurtujących działaczy, polityków, twórców i innych osób zamieszkałych poza granicami kraju. Myślę, że stworzenie platformy kontaktów o charakterze technicznym, bez ingerencji kraju, w postaci takiego biura koordynacyjnego, pozwoli im się kontaktować i pilnować załatwienia spraw, które mają do załatwienia w kraju wymagających określonej procedury i terminów realizacji. Przypuszczam, że te dwie sprawy już w roku przyszłym przyspieszą realizację i skoordynują wzajemne akcje, które jak do tej pory były naszymi wspólnymi bolączkami.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#JerzyCieślak">Chciałem nawiązać do tematu, który przewijał się tu kilkakrotnie, ale w zasadzie nie zakończył się żadną ani szczegółową, ani bardziej ogólną konkluzją.</u>
<u xml:id="u-28.1" who="#JerzyCieślak">W maju tego roku byłem we Lwowie. W czasie oficjalnych i nieoficjalnych spotkań z zamieszkałymi tam Polakami usłyszałem wyrazy pewnej dezaprobaty dla faktu, że Kościół katolicki we Lwowie wprowadził nabożeństwa w języku ukraińskim. Polacy byli z tego faktu bardzo niezadowoleni. Uważali, że jest to jakby zerwanie chronienia, czy przechowywania polskiej tradycji językowej. Twierdzili, że nie będzie to sprzyjało uczeniu się języka polskiego przez młodych ludzi, pochodzących z polskich rodzin. Argumentów padało wiele. Rozmawiałem na ten temat z arcybiskupem Jaworskim, który z ogromną szczerością, jako człowiek wyjątkowo miły, kulturalny i otwarty wyjaśnił mi, że nabożeństwa te wprowadzono właśnie po to, aby pozyskać jak największy udział ludzi, którzy nie znają języka polskiego, a których można by było wciągnąć w orbitę zainteresowań działalnością Kościoła rzymskokatolickiego. Krótko mówiąc, że jego zadaniem, jako administratora tego obszaru jest pozyskiwanie wiernych. Jest to zadanie nałożone przez Stolicę Apostolską, które musi realizować w pierwszej kolejności. Nazywanie Kościoła rzymskokatolickiego kościołem polskim jest mu, w tej sprawie, dokładnie nie na rękę. Jest to zrozumiałe. Byłoby to wyjaśnienie tego, o czym w sposób szczegółowy i na przykładzie opowiadał pan ambasador J. Kozakiewicz, że arcybiskup nie wykazał zainteresowania wspólnym używaniem ośrodka z Kościołem grekokatolickim. Po prostu nie ma tam atmosfery ekumenicznej. Jest atmosfera konkurencyjnego ustawienia w walce o rząd dusz. Krótko i zwięźle.</u>
<u xml:id="u-28.2" who="#JerzyCieślak">Moja ogólna konkluzja byłaby taka. I historia i wydarzenia współczesne - dramatycznej, przykrej i tragicznej współczesności, która nas otacza, wskazują, że nie należy polityki łączyć ze sprawami wyznań i ze sprawami wiary. Na ogół kończy się to źle. Wobec konfliktów, które mogą wyrastać z tego rodzaju podglebia, nawet organizacje międzynarodowe okazują się być bezradne i to nawet kompromitująco bezradne.</u>
<u xml:id="u-28.3" who="#JerzyCieślak">Stąd może nie my - w sensie politycznym - powinniśmy wykazywać w tej sprawie inicjatywy, czy też kierować na to swoją energię i środki. Jeżeli będziemy o to proszeni, jeżeli okaże się, że istnieje wspólnota celów, jeżeli nie będzie to narażało interesów Polaków zamieszkałych za granicą, to nie mam nic przeciwko temu. Proponowałbym jednak przyjąć ogólną zasadę rozdziału spraw wiary od spraw polityki.</u>
<u xml:id="u-28.4" who="#JerzyCieślak">Mam pytanie do pani ambasador E. Smułkowej, które być może w pewnym sensie adresowane będzie do Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Może tu będzie lepsza odpowiedź. Chciałbym się dowiedzieć jakie są formalnoprawne możliwości zabezpieczenia własności szkół i innych obiektów budowanych na nasz koszt poza granicami kraju. W tej chwili chodzi mi o Litwę, ale to samo dotyczy Białorusi i Ukrainy. Wiemy, że akurat na Białorusi panuje - jak określamy to w Komisji Spraw Emigracji i Polaków za Granicą - przychylny, sprzyjający klimat. Wydano długo oczekiwane zezwolenia na inwestycje itd. No, ale klimat polityczny, szczególnie tam, jest niestabilny. Tam wciąż wiele spraw jest in statu nascendi, czyli w momencie powstawania, wykluwania się. Jeszcze trwają przetargi i przepychanki polityczne. Nie jest to grunt pewny, w sensie atmosfery politycznej. Czy istnieje takie zagrożenie, że gdyby się ten klimat zmienił, to obiekty, które z takim wysiłkiem wybudujemy zostaną po prostu znacjonalizowane i przeznaczone na inne cele? Jeżeli nie będziemy mieli formalnoprawnych gwarancji, to transgraniczne egzekwowanie swoich praw wydaje się sprawą dość enigmatyczną. Czy w świetle obowiązujących tam przepisów prawnych istnieje możliwość uwłaszczenia na budowanych tam obiektach naszych stowarzyszeń polonijnych? Czy organizacja polonijna może być uwłaszczona i w sensie formalnoprawnym przejąć rolę oraz notarialne uprawnienia właściciela obiektu?</u>
<u xml:id="u-28.5" who="#JerzyCieślak">Odpowiedź na to pytanie wydaje mi się niezwykle istotna. Od tego uzależniać będziemy nasze poparcie dla kolejnych nakładów inwestycyjnych, a powtarzam - są to dość poważne pieniądze, których w kraju nie mamy w nadmiarze.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#JanSęk">Padło tu konkretne pytanie, jak rozumiem także pod adresem pana ambasadora J. Kozakiewicza. Mam podobną sprawę. Wpłynęło na moje ręce pismo parafii rzymskokatolickiej ze Stryja. Okazuje się, że sprawy tam nie wyglądają tak dobrze, jak pan ambasador nam je przedstawił w odniesieniu do Lwowa. Ksiądz proboszcz Nikiel pisze, że od 3 lat społeczność polska zamieszkała tam nie może doprosić się o przydział pomieszczenia, gdzie mogłoby się zbierać Towarzystwo. Muszą zbierać się w kościele, gdzie zbiórki ma również Towarzystwo Kultury Polskiej, które tam istnieje. Być może sprawa ta jest panu znana. Jeżeli nie, to przekażę panu to pismo do nadania biegu. Na miejscu takie sprawy załatwia się łatwiej i szybciej. Z Warszawy są mniejsze możliwości interwencji.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#StanisławMitraszewski">Jechałem tutaj z intencją nie zabierania głosu w dyskusji. Uważam, że to, co kilkakrotnie już mówiliśmy publicznie jest w zupełności wystarczające. Moje wystąpienie jest więc pomyślane jako głos polemiczny w stosunku do wypowiedzi pani poseł M. Dmochowskiej, której niestety nie ma.</u>
<u xml:id="u-30.1" who="#StanisławMitraszewski">Skoro jestem przy głosie, to pozwolą państwo, że przedstawię to, co myślę. Dobrze się stało, iż pani poseł M. Dmochowska wyraziła na wstępie wyrazy ubolewania i przeprosin na wypadek, gdyby komuś zrobiła przykrość. I zrobiła. Nasze środowiska po raz kolejny zostały nazwane ziomkostwami i to w znaczeniu pejoratywnym. Muszę zdecydowanie zaprotestować przeciwko użyciu wobec nas tego słowa, w tak pejoratywnym znaczeniu. Chyba nie byłoby warto na ten temat mówić, gdyby nie moja obawa, że wyjdą państwo z fałszywym obrazem tych środowisk.</u>
<u xml:id="u-30.2" who="#StanisławMitraszewski">Te tzw. „ziomkostwa” od lat - jeszcze od czasu Polski Ludowej, kiedy było to bardzo źle widziane, kiedy nie było wolno - świadczyły z bardzo skromnych środków ogromną pomoc naszym rodakom na Wschodzie. Niejednokrotnie było to dzielenie się swoją biedą i swoim niedostatkiem. Nie można było wówczas nawet marzyć o jakiejkolwiek instytucjonalnej pomocy ze strony państwa polskiego. Nie mówię już o zainteresowaniu tym tematem ówczesnego Sejmu. Z praktycznym wyrazem tej działalności mieliście już państwo do czynienia. Fundacja im. T. Goniewicza, której działalność przedstawił prezes J. Adamski jest pozostałością działalności tych środowisk. Jest wiele spraw i tematów, w których środowiska te świadczą pomoc. Nie chcę przytaczać cyfr i mówić o tych świadczeniach. Są to środowiska ubożejące. Ta pomoc - i tak ogromna - będzie malała. Środowiska te, głównie emeryckie, są coraz biedniejsze. Być może moralne znaczenie tej pomocy jest przez to większe. Nabiera ona jakiejś wagi, jakiegoś znaczenia. Będziemy musieli jednak zwrócić się do państwa o to, abyście przeznaczyli chociaż część potrzebnych nam środków na nasz dalszą działalność. W dniu dzisiejszym, w siedzibie „Wspólnoty Polskiej”, która nas przygarnęła, zbieramy paczki żywnościowe przeznaczone na pomoc dla Lwowa.</u>
<u xml:id="u-30.3" who="#StanisławMitraszewski">To dzięki panu marszałkowi A. Struzikowi, który przeznaczył dla nas jakieś pieniądze w tym roku, możemy sobie pozwolić na organizację kolejnego transportu z tą żywnością. Do niedawna wojsko woziło nam tę żywność za darmo. Dzisiaj musimy płacić za benzynę, za ubezpieczenia itd., a to są już miliony zł. I tak z tych emerytur, rent i bardzo skromnych środków kupujemy ogromne ilości żywności i lekarstw. To wszystko jedzie na Wschód. Nie tylko do Lwowa. Pomoc idzie na Wileńszczyznę, na Białoruś. Myślę, że należy nam się coś więcej niż zgryźliwe określenie „ziomkostwa”.</u>
<u xml:id="u-30.4" who="#StanisławMitraszewski">Podobnie nie do przyjęcia jest określanie naszych rodaków na Wschodzie Ukraińcami czy Litwinami polskiego pochodzenia. To są niejednokrotnie cisi bohaterowie - Polacy. Apelowałbym tutaj - niestety do nieobecnych - o większy umiar w doborze słów. Jeździmy na Wschód. A to, co nam się imputuje - jakieś wypowiedzi, które miałyby być przyczyną wzburzenia, czy rozgoryczenia, to nie my. To niektórzy koledzy pani poseł M. Dmochowskiej udają się do Lwowa, gdzie wyrażają satysfakcję, że Lwów stał się miastem ukraińskim. Są to, niestety, słowa posła na Sejm Rzeczypospolitej. Jeśli my zabieramy głos na tematy polityczne, to jest to głos łagodzenia ludzkiego bólu i bezsensownego cierpienia zadawanego naszym rodakom.</u>
<u xml:id="u-30.5" who="#StanisławMitraszewski">Żeby nie wszystko, co mówię o nieobecnych, było niedobre, to chciałbym bardzo podziękować panu prof. A. Stelmachowskiemu, również nieobecnemu (wierzę, że pan dyrektor zechce to przekazać) za wnikliwą analizę sytuacji we Lwowie, bliższą rzeczywistości, bardziej prawdziwą od obrazu, jaki przekazał nam pan ambasador.</u>
<u xml:id="u-30.6" who="#StanisławMitraszewski">Istotnie ksiądz arcybiskup Jaworski bywał w Katedrze św. Jura. Bywał tam i ksiądz bp Trofimiak, z tego co wiem, niejednokrotnie. Muszą państwo wiedzieć, że Kościół unicki, czyli grekokatolicki, czy tak jak się dzisiaj nazywa - bizantyjsko-ukraiński przetrwał, w znacznej mierze dzięki kościołowi łacińskiemu. Jeszcze przed przełomem, gdy jeździłem do Lwowa, to często rozmawiałem z księżmi. Księża uniccy w podziemiu byli właściwie pod kuratelą naszej katedry łacińskiej. Pamiętam to doskonale. Dostawali intencje i inne szmuglowane materiały, w tym Pismo Święte i dewocjonalia od naszego kościoła, który tym co miał się z nimi dzielił. Odpłata była dosyć gorzka. Nasi księża biskupi, gdy bywali w Katedrze św. Jura, to zabiegali o zwrot naszych świątyń, zwłaszcza w tych miejscowościach, gdzie polskiego kościoła nie ma. Myślę, że pan ambasador wie o tym, że we Lwowie od czasów wojny, jeszcze od czasów bolszewickich, Kościół unicki nie zwrócił nam ani jednej świątyni, choć wszystkie wzniesione były polską ręką. A bolszewicy przyrzekli nam zwrot jednego kościoła we Lwowie, konkretnie Kościoła św. Elżbiety.</u>
<u xml:id="u-30.7" who="#StanisławMitraszewski">Wszyscy Ukraińcy i Polacy są członkami tego samego kościoła, kościoła łacińskiego rzymskiego. Główną troską naszych biskupów jest odzyskanie świątyń, a nie komputeryzacja naszego kościoła i rozwiązania techniczne.</u>
<u xml:id="u-30.8" who="#StanisławMitraszewski">Myślę, że pan senator J. Cieślak miał dużo racji. Jest jednak inna sytuacja na ziemi kijowskiej, czy żytomierskiej, a inna we Lwowie. Pana spostrzeżenie jest słuszne. Troską kościoła jest pozyskanie dusz. To jak najbardziej prawda. Musimy jednak pamiętać, że w naszej tradycji narodowej kościół był zawsze ostoją polskości. Nasi rodacy, zwłaszcza tam koło Żytomierza, w Chmielnickim, pod Winnicą, 200 lat czekali na język polski. Nie można go im odbierać. Tam, gdzie nie ma Kościoła grekokatolickiego, a jest Kościół łaciński, tam wprowadza się do nabożeństwa pewne elementy dwujęzyczne. I tam nikt przeciwko temu nie protestuje. Natomiast zdarzają się takie protesty, kiedy wprowadza się do Kościoła łacińskiego język ukraiński, gdy jest w pobliżu Kościół grekokatolicki.</u>
<u xml:id="u-30.9" who="#StanisławMitraszewski">Kończąc chcę podziękować panu przewodniczącemu za to, że zechciał zaprosić przedstawicieli tych „ziomkostw” na dzisiejsze spotkanie z państwem.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#TomaszRomańczuk">Niejednokrotnie padło tu stwierdzenie, że nie mamy polityki wschodniej. Chcę podzielić ten pogląd. Sądzę, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie ma takiej polityki. Chociaż jestem członkiem koalicji, to z żalem stwierdzam, że koalicyjny rząd takiej polityki nie ma. Jest to sprawa kuriozalna - rząd nie odpowiada za najważniejsze sprawy w kraju. Za jakie - nie muszę tutaj mówić.</u>
<u xml:id="u-31.1" who="#TomaszRomańczuk">Myślę, że za 5–10 lat, gdy Niemcy zagospodarują tereny NRD i będą mieli wiele czasu to, jak to zwykle w historii bywało, zajmą się nami. A my utracimy ten drogocenny czas, jaki jest nam dany.</u>
<u xml:id="u-31.2" who="#TomaszRomańczuk">Nie jestem zdziwiony, że część białoruskiej prasy prowadzi politykę antypolską, o czym mówiła pani ambasador. Istnieje pewna współzależność między tym, co dzieje się z mniejszością białoruską w Polsce i co później rykoszetem przenosi się na Białoruś. To samo jest z Litwą, Ukrainą i Rosją. Efektem tego są antypolskie działania.</u>
<u xml:id="u-31.3" who="#TomaszRomańczuk">W sprawach dotyczących mniejszości białoruskiej w Polsce miały ostatnio miejsce niezbyt przyjemne zdarzenia. W czerwcu został powołany ordynariat polowy Kościoła prawosławnego. Biuskupem polowym został arcybiskup Sawa z Białegostoku. Na uroczystość przybyli przedstawiciele ambasad Rosji, Ukrainy i Białorusi, czyli krajów prawosławnych. Był również biskup polowy Kościoła rzymskokatolickiego - dwugwiazdkowy generał. Oczekiwano na to, że polowy biskup prawosławny zostanie generałem jednogwiazdkowym. Tak się nie stało. Oczekiwałem, że ten awans spotka biskupa w dniu 11 listopada. Nabożeństwo w katedrze prawosławnej w Białymstoku z okazji 76 rocznicy Niepodległości Polski odbyło się dwa dni wcześniej. Okazuje się, że minister obrony narodowej umieścił na liście awansów bp. Sawę, jednak pan prezydent tę kandydaturę skreślił. Niedawno, chyba tydzień temu, arcybiskup Sawa obchodził 15-lecie otrzymania biskupiej sakry. Myślałem, że może otrzyma awans przy tej okazji. Nic z tego.</u>
<u xml:id="u-31.4" who="#TomaszRomańczuk">Jeśli rozmawia się z przedstawicielami krajów wschodnich, to nie ma wytłumaczenia, dlatego tak jest. Rozumiem, że nie możemy się wtrącać do polityki kościoła. Ale to nie jest polityka kościoła. To są sprawy zależne od władz państwowych.</u>
<u xml:id="u-31.5" who="#TomaszRomańczuk">Trwa długotrwały konflikt dotyczący pobalizjańskiego klasztoru w Supraślu. Poprzedni szef Urzędu Rady Ministrów, minister J. Rokita przekazał budynki kościołowi prawosławnemu. Decyzja ta została zakwestionowana. Sprawa trwa bardzo długo. Obie strony konfliktu wysuwają oskarżenia trudne do pojęcia w stosunkach między konfesjami.</u>
<u xml:id="u-31.6" who="#TomaszRomańczuk">W Senacie reprezentuję woj. suwalskie. W naszym województwie zamieszkuje 90% Litwinów zamieszkałych w Polsce. Od wielu lat starali się oni o litewskiego księdza. Po wieloletnich zabiegach otrzymali jednego wikarego. Jeden wikary z Litwy przebywa na naszym terenie. Nabożeństwa w języku litewskim w Sejnach, Suwałkach i Białymstoku wprowadzono dopiero przed rokiem.</u>
<u xml:id="u-31.7" who="#TomaszRomańczuk">W Sejnach jest konsulat litewski. W pierwszych dniach swojej działalności konsul litewski został mocno zaatakowany przez lokalną prasę i radio. Być może był działaczem Sajudisu, być może należał do „Wilii”. Ale, jeżeli został zaakceptowany przez nasz rząd, to sądzę, że trzeba to uszanować i nie zadrażniać stosunków.</u>
<u xml:id="u-31.8" who="#TomaszRomańczuk">Jak z tego widać polska polityka wschodnia mocno kuleje. Jeżeli tak będzie dalej, może się to dla nas bardzo źle skończyć. Najwyższy więc czas, abyśmy wypracowali już jakąś politykę, nie tylko wschodnią, ale politykę zagraniczną w ogóle.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#JanSęk">Dziękuję za te interesujące refleksje. Myślę, że nasza dyskusja zbliża się do końca. Proponuję, abyśmy przeszli do odpowiedzi na zadane pytania. Na początku odpowiedzą przedstawiciele ambasad, później resorty, a następnie pan minister E. Wyzner.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#ElżbietaSmułkowa">Pytania są bardzo różnorodne i myślę, że nie na wszystkie można udzielić zadowalającej odpowiedzi.</u>
<u xml:id="u-33.1" who="#ElżbietaSmułkowa">Odpowiem na pytanie pana senatora J. Cieślaka, gdyż ma ono ogromne znaczenie dla sprawy budowy szkół na Białorusi. Być może moją wypowiedź będzie mógł uzupełnić przewodniczący Związku Polaków, pan T. Gawin. Liczę na to.</u>
<u xml:id="u-33.2" who="#ElżbietaSmułkowa">Z naszego dotychczasowego rozeznania wynika, że istnieje już na Białorusi ustawa o możliwości wykupu ziemi na własność przez inwestorów zagranicznych. Wymagane jest w tym przypadku uzyskanie szczególnego zezwolenia Rady Najwyższej Białorusi. Przepisy wykonawcze dotyczące wykupu ziemi na własność nie zostały jeszcze sformułowane. Korzystając z państwowego przydziału ziemi na użytkowanie wieczyste, możemy podjąć budowę. Nie mogę jednak powiedzieć, że nie podejmujemy żadnego ryzyka na przyszłość. Uwłaszczenie Białoruskiego Związku Polaków tą drogą wydaje mi się w tej chwili projektem wymagającym prawniczej analizy. To może mieć i dobre, i złe skutki. Powinni nad tą sprawą popracować specjaliści z tego zakresu. Nikt panu senatorowi nie da gwarancji, że przy zmianie układów politycznych dana własność nie może być przeznaczona na inne cele. Ale to nie może hamować nas w robieniu inwestycji na zasadzie umowy z krajem sąsiedzkim, z którym mamy zawarty traktat, w którym sprawy te są w jakiś sposób regulowane. Zdaję sobie sprawę z tego, że moja odpowiedź nie zadowoli, że ma luki. Będę się starała te sprawy wyjaśniać. Moja dzisiejsza opinia jest taka, że to ryzyko należy podjąć, ponieważ jest to potrzebne dużej społeczności. Jest natomiast sprawą pracowników, aby umowę dotyczącą budowy szkoły tak obwarować, aby nasze ewentualne straty w przyszłości były ograniczone do minimum.</u>
<u xml:id="u-33.3" who="#ElżbietaSmułkowa">Na pytanie pana senatora J. Stypuły dotyczącego podwójnego obywatelstwa najlepiej odpowiedzą panowie z Wydziału Konsularnego. Jest to problem bardzo poważny i już wielostronnie analizowany. Nie wynika to z czyjejś złej woli, czy niechęci do załatwienia sprawy. To ma związek z prawem międzynarodowym i umowami, jakie z tymi krajami zawarliśmy wcześniej. Nie chcę jednak wchodzić w kompetencje pana dyrektora Departamentu Konsularnego Ministerstwa Spraw Zagranicznych.</u>
<u xml:id="u-33.4" who="#ElżbietaSmułkowa">Na temat naboru kandydatów na różne kursy nie mogę się wypowiedzieć, ponieważ my to robimy. Wspomagamy w zakresie rekrutacji komisję Ministerstwa Edukacji Narodowej prowadzącej nabór na studia wyższe. Nabór na kursy zawodowe odbywa się przez resorty, bądź przez organizacje polonijne. W doborze ludzi na te kursy żadnej naszej roli nie ma. Może właśnie dobrze, że nie ma. Załatwiamy tylko formalności organizacyjne, nie mamy natomiast wpływu na dobór kandydatów.</u>
<u xml:id="u-33.5" who="#ElżbietaSmułkowa">W sposób ogólny chciałam się odnieść do dwóch wypowiedzi, w tym do głosu senatora T. Romańczuka. Po takim referacie, jaki zaprezentował pan minister E. Wyzner powiedzenie, że nie ma polityki wschodniej odbiera nam wszelkie chęci do dyskusji na ten temat. Ta polityka niewątpliwie jest. Ona może mieć różne braki realizacyjne takie, czy inne. Nasze ministerstwo łoży dużo wysiłku w to, aby realizacja tej polityki była znacząca. Myślę, że ludzie pracujący na placówkach dobrze wiedzą po co tam są i co powinni robić. Rozumiem, że w sprawach indywidualnych mogą występować pewne niedociągnięcia. Problem supraślski jest mi dobrze znany od wielu lat. Interesował się tą sprawą były minister spraw zagranicznych Białorusi, Krawczenko. Osobiście przeprowadzałam rozmowy z wieloma kompetentnymi ludźmi po stronie polskiej. Była wydana decyzja o przekazaniu. Sprawa wymaga dużej ostrożności i kompromisu z obydwóch stron. Różne są racje: za oddaniem w całości lub w części, prawa zakonu bazyliańskiego, prawa Kościoła prawosławnego. Zagadnienie to łatwo jest spłycić. Myślę, że sprawa skończy się na tym, że przynajmniej część obiektów zostanie oddana Kościołowi prawosławnemu. Nie sprowadzajmy jednak spraw między konfesjami, czy nawet między dwoma narodami w Polsce do całej polityki wschodniej. Są to dwie różne sprawy.</u>
<u xml:id="u-33.6" who="#ElżbietaSmułkowa">Myślę, że powinniśmy się wypowiadać bardzo ostrożnie, mając pełne rozeznanie, na temat tego, co wulgaryzując nazwałbym sprawą parytetu. To są rzeczy niewspółmierne - ton prasy białoruskiej i to, co jesteśmy winni Białorusinom zamieszkałym w Polsce. Myślę o naszych błędach. Generalnie rzecz biorąc, chyba nie ma podstaw do krytyki stosunku państwa polskiego do mniejszości narodowych.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#JerzyKozakiewicz">Chcę odpowiedzieć panu prezesowi S. Mitraszewskiemu w kwestii słusznego, bądź niesłusznego opisu sytuacji we Lwowie. Ja żadnego opisu sytuacji we Lwowie nie dawałem, a co się tego opisu tyczy, to mógłbym na ten temat mówić kilka godzin. Jeśli pan S. Mitraszewski bierze za taki opis jedno zdanie, które w dodatku było wyrazem nie moich poglądów, a poglądów struktur Kościoła grekokatolickiego, to trudno. Kwestia sytuacji we Lwowie i naszej polskiej tam aktywności być może powinna być przedmiotem odrębnej rozmowy, głębokiej, poważnej i długiej. Nie wykluczam, że wtedy okazałoby się, że mój opis sytuacji różni się od opisu prof. A. Stelmachowskiego, co niekoniecznie musiałoby oznaczać, że mój opis jest mniej słuszny. Tyle w kwestii Lwowa.</u>
<u xml:id="u-34.1" who="#JerzyKozakiewicz">Kwestia lokali dla towarzystw i stowarzyszeń polskich na Ukrainie. Jest to dla nas sprawa bardzo bolesna i trudna. Nie chcę powtarzać tego, co mówił pan minister E. Wyzner, że polskie struktury państwowe na Ukrainie - ambasady, konsulaty, punkty konsularne - wielokrotnie występowały w obronie tej sfery praw mniejszości polskiej. Oczywiście w większości przypadków bezskutecznie. Chcę podkreślić, że sprawa ta była tematem rozmów prowadzonych przez ministra K. Skubiszewskiego i ministra A. Olechowskiego. Sprawa ta była więc tematem rozmów na najwyższym szczeblu, też bez widocznych skutków. Chcę podkreślić, że według naszej wiedzy - a przecież jesteśmy urzędnikami pracującymi na Ukrainie - brak skutków, lub negatywne skutki tych rozmów, nie wynikają ze specjalnego traktowania mniejszości polskiej na Ukrainie.</u>
<u xml:id="u-34.2" who="#JerzyKozakiewicz">Chcę powiedzieć, że podobnych trudności doświadczają wszystkie mniejszości narodowe, wszystkie organizacje mniejszościowe, które nie są w stanie wymusić na rządzie Ukrainy realizowania praw traktatowych. Centralne i terenowe władze ukraińskie tłumaczą się katastrofalnym stanem gospodarczym, a w to, w jakiejś mierze, można im wierzyć. Nasze interwencje w sprawie lokali, są nieustanne.</u>
<u xml:id="u-34.3" who="#JerzyKozakiewicz">Regulacji w postaci prawa lokalowego i regulacji szczegółowych na razie na Ukrainie nie ma. Pod tym względem inwestycje nie wynikające z traktatu są zagrożone. Inwestycje prowadzone na mocy ustaleń traktatowych, lub umów niższego rzędu mają, rzecz jasna swoją gwarancję, ale myślę, że nie o tym mówimy.</u>
<u xml:id="u-34.4" who="#JerzyKozakiewicz">Wszystkie mniejszości narodowe na Ukrainie są w takiej samej sytuacji, a tych mniejszości jest ponad 200. Jedyną mniejszością, która z sukcesem realizuje swoje uprawnienia jest mniejszość żydowska.</u>
<u xml:id="u-34.5" who="#JerzyKozakiewicz">Chcę nawiązać do referatu przedstawiciela Ministerstwa Współpracy Gospodarczej z Zagranicą, dotyczącego naszej aktywności ekonomicznej na Ukrainie. Myślę, że należałoby podjąć inicjatywę ustawodawczą, dokonać takich zmian prawnych, które pozwalałyby na udzielanie państwowych gwarancji kapitałowych, ulg podatkowych, ulg celnych i innych elementów promujących działalność polskich biznesmenów na Wschodzie, na te firmy, które osiągnęły zysk w kontaktach z partnerami z Ukrainy, Białorusi i Litwy, nakładając obowiązek odpisu pewnej części zysku na organizacje polonijne. Myślę o tym, żeby stworzyć sytuację stabilności tych interesów. A z drugiej strony nałożyć obowiązek finansowania - w razie uzyskania zysku - organizacji polskich na Wschodzie. Nie wiem, jak miałby taki przepis wyglądać i czy to jest możliwe. W każdym razie idea jest właśnie taka.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#JanWidacki">Na początku chciałbym odpowiedzieć na pytanie pana senatora J. Cieślaka. My uczestniczyliśmy jako państwo polskie - w budowie jednej szkoły. Jest to szkoła podstawowa w systemie oświaty litewskiej. Umowa między „Wspólnotą Polską” i władzami miasta gwarantuje, że jeżeli szkoła ta przestanie być szkołą polskojęzyczną, to wkład zostanie zwrócony. W każdym takim przypadku trzeba będzie zawrzeć taką umowę i podobne do tych warunki wynegocjować.</u>
<u xml:id="u-35.1" who="#JanWidacki">Inne inwestycje są problemem bardziej skomplikowanym. Prawo litewskie nie zna pojęcia własności społecznej. W konstytucji zapisano dwa rodzaje własności: własność państwową i własność prywatną. Zapomnieli nawet o własności komunalnej i teraz mają z tym problem. Organizacja społeczna w świetle tych przepisów nie może być właścicielem i teoretycznie nie może też być podmiotem umowy długoterminowej dzierżawy. W moim przekonaniu, a jeśli się mylę to panowie posłowie mnie poprawią, można utworzyć tzw. przedsiębiorstwo bez zysku - tak to się nazywa. Organizacja społeczna musiałaby utworzyć takie przedsiębiorstwo i to przedsiębiorstwo już może być podmiotem. Należałoby przed podjęciem decyzji przeprowadzić ekspertyzę prawną.</u>
<u xml:id="u-35.2" who="#JanWidacki">W kilku wypowiedziach poruszano sprawę praktyk rolniczo-ogrodniczych odbywanych w Polsce. Nasze doświadczenia wskazują, że najbardziej efektywne są kursy i praktyki organizowanie na miejscu, a dopiero druga ich część może odbywać się w Polsce.</u>
<u xml:id="u-35.3" who="#JanWidacki">Takie kursy rolnicze organizuje Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego. Nie dalej, jak wczoraj ukończył się taki kurs. Uczestnikom rozdano dyplomy nadające uprawnienia rolnicze. Był to już kolejny kurs i przewidziane są następne. Są to kursy farmerskie. Przewidziane są też szkolenia bardziej specjalistyczne.</u>
<u xml:id="u-35.4" who="#JanWidacki">Mam apel do wszystkich organizatorów i sponsorów takich kursów. Naprawdę praktyka wykazała, że najbardziej efektywne są kursy, które odbywają się tam. Są też oczywiście tańsze. Kursy odbywające się w kraju różnie się sprawdzają. Zdarza się, że ktoś przyjeżdża tylko po to, aby przyjechać do kraju. Drugi etap szkolenia można organizować w Polsce. Na takie kursy placówki dyplomatyczne nie prowadzą rekrutacji.</u>
<u xml:id="u-35.5" who="#JanWidacki">Są natomiast problemy z rekrutacją na studia wyższe. Procedura rekrutacji jest określona przez Ministerstwo Edukacji Narodowej. Jest to specjalna procedura, w ramach której rekrutujemy tylko część kandydatów. Odbywa się to w te sposób, że przyjeżdża komisja z Ministerstwa Edukacji Narodowej, a konsulat zapewnia jedynie techniczną obsługę tej rozmowy kwalifikacyjnej. Jest to procedura niezwykle klarownych i co najważniejsze, jednych dla wszystkich reguł. Według naszych informacji w tym trybie kwalifikuje się jedynie kilkadziesiąt procent tych, którzy później faktycznie studiują w Polsce. Są inne formy rekrutowania na studia do Polski z pominięciem tej procedury. Jest to rekrutacja przez osobiste kontakty zainteresowanych z uczelniami, lub za pośrednictwem działaczy, posłów i senatorów. W ten sposób pomija się ustaloną procedurę. Oczywiście tę pulę Ministerstwa Edukacji Narodowej można by było powiększyć o stypendia fundowane przez różne podmioty, inne niż ministerstwo. Propozycja jest jednak taka, aby była jedna procedura dla wszystkich, jedna według tych samych kryteriów.</u>
<u xml:id="u-35.6" who="#JanWidacki">Na początku wypowiedzi pana senatora T. Romańczuka bardzo się zmartwiłem słysząc, że nie mamy polskiej polityki wschodniej. W końcówce swojej wypowiedzi pocieszył mnie on jednak, mówiąc, że polska polityka kuleje. A jeżeli kuleje, tzn. że jest. Tak więc, jak wynika z tej wypowiedzi, taką kulejącą politykę staramy się wobec naszych partnerów na Wschodzie prowadzić.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#TomaszLis">Zostałem wywołany do odpowiedzi na jedno konkretne pytanie - jak rozumiem. Pytanie to dotyczy instytucji obywatelstwa, czy też podwójnego obywatelstwa.</u>
<u xml:id="u-36.1" who="#TomaszLis">Proszę pozwolić mi na jedną konstatację. Prowadzę te sprawy już ponad 4 lata. Za mojej urzędniczej pamięci praktycznie nie zdarzyła się sytuacja, w której przedstawiciel polskiej grupy etnicznej, żyjący poza granicami państwa polskiego, który zwracał się poprzez nasze urzędy konsularne do władz Rzeczypospolitej o nadanie obywatelstwa polskiego, żeby tego obywatelstwa i idącego za tym paszportu polskiego nie otrzymał. Są to sytuacje wyjątkowe i jednostkowe. Na tle kilkuset tysięcy paszportów wydanych przez konsulaty w ostatnich 3 latach w świecie jest to procent minimalny.</u>
<u xml:id="u-36.2" who="#TomaszLis">Chcę przypomnieć, że w sprawie obywatelstwa funkcjonuje ustawa jeszcze z lat 60., która jednoznacznie stwierdza, że nie uznajemy podwójnego obywatelstwa, jednocześnie nie wyklucza posiadania innego poza polskim obywatelstwa i dokumentu. Nie ukrywamy, że jest to formuła dla władz Rzeczypospolitej bardzo wygodna, w czasie konkretnej dyskusji o konkretnych osobach.</u>
<u xml:id="u-36.3" who="#TomaszLis">Sprawa nowej ustawy nie jest kwestią umów międzynarodowych, lecz suwerennej decyzji władz polskich dotyczącej sprawy bardzo istotnej, a nawet jednej z najistotniejszych. Toczą się prace - na razie jeszcze studyjne - nad nową ustawą o obywatelstwie. Ustawa ta musi w pewnym momencie powstać, chociażby z racji naszego coraz bardziej aktywnego udziału w różnych strukturach międzypaństwowych. Pamiętajmy o ustawodawstwie Unii Europejskiej i wszystkim, co z tego wynika. Stąd też, przede wszystkim dwie instytucje w naszym kraju, tzn. Kancelaria Prezydenta RP i Ministerstwo Spraw Zagranicznych, jak wiemy, od pewnego czasu prowadzą prace nad nową ustawą o obywatelstwie. Rozumiem, że kiedy te prace zostaną zakończone, ustawa ta trafi do parlamentu, a dalej to już wszystko jest w rękach państwa.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#MarekWłodarek">Chciałem dodać do wypowiedzi pana dyr. T. Lisa kilka słów. Przed przybyciem tutaj udałem się do Biura Prawnego, gdyż spodziewałem się, że takie pytanie pod adresem Kancelarii Prezydenta RP padnie. Zgodnie z obowiązującą ustawą o obywatelstwie wszystkie wnioski o nadanie obywatelstwa są załatwiane indywidualnie. Tradycyjną drogą, przez konsulat do Ministerstwa Spraw Zagranicznych, gdzie przygotowywana jest opinia. Następnie sprawa trafia do Kancelarii Prezydenta RP. Rzadkością jest, aby taki wniosek został rozpatrzony negatywnie. Istnieje przecież moralna odpowiedzialność za osoby zamieszkujące na terenach należących do przedwojennej Rzeczypospolitej, które de facto tego obywatelstwa nie utraciły. Czują się wewnętrznie Polakami pomimo tego, że wręczono im inne paszporty. Taki jest stan rzeczy.</u>
<u xml:id="u-37.1" who="#MarekWłodarek">Na dzień dzisiejszy te wnioski są rozpatrywane indywidualnie po zaopiniowaniu, a następnie przekazywane do podpisania przez pana prezydenta.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#RyszardMaciejkianiec">Chciałem wyjaśnić sprawy dotyczące ziemi na Litwie. Mam przed sobą ustawę o dzierżawie ziemi w Republice Litewskiej. Ustawa przewiduje, że dzierżawcą ziemi może być obywatel Litwy, obcokrajowiec po ukończeniu 18 roku życia, a także przedsiębiorstwa, organizacje i instytucje z kapitałem zagranicznym, wspólne przedsiębiorstwa - tak że jest to szeroki wachlarz podmiotów, a wśród nich i taka organizacja, jaką jest Związek Polaków na Litwie. Nie mamy na ten temat żadnych wątpliwości, tym bardziej że rząd Republiki Litwy, a konkretnie premier wydał polecenie, aby mer miasta przyznał odpowiednią parcelę Związkowi Polaków na Litwie.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#JanSęk">Widzę, że dyskusja się rozpala. Może jednak przenieślibyśmy tę dyskusję na czas po wystąpieniach wszystkich przedstawicieli resortów.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#MikołajOniszczuk">Chciałem wystąpić ad vocem wystąpienia pana ambasadora w sprawie podziału zysku. My jako Ministerstwo Współpracy Gospodarczej z Zagranicą nie możemy wpływać na suwerenne decyzje podmiotów realizujących transakcje, czy inne przedsięwzięcia. A już w ogóle nie możemy wpływać na podział zysku w przedsiębiorstwach. To jest gospodarka rynkowa. Podmioty są samorządne i samofinansujące się. To byłby powrót do gospodarki socjalistycznej. Wtedy można było wpływać na gospodarkę nawet decyzjami telefonicznymi. Dzisiaj to by się kłóciło z zasadami gospodarki rynkowej. Teoretycznie można by było składać taki postulat bezpośrednio do firmy, która ten zysk uzyskuje. Wtedy zarząd firmy może podjąć takie decyzje. Nie mogą to jednak być sugestie, czy polecenia ze szczebla rządowego czy resortowego.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#TadeuszGawin">Wszystkie inwestycje prowadzone na Białorusi są zgodne z prawem białoruskim. Nie może być więc takich sytuacji, że ktoś nam to odbierze. Jeżeli powstałby taki problem na przykład przez rozwiązanie Związku Polaków, to wszystkie te dobra automatycznie przechodzą na własność „Wspólnoty Polskiej”. Tak, zgodnie z obowiązującym prawem, są wykonane wszystkie dokumenty.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#JanSęk">Dziękuję za te cenne uzupełnienia, które rozwiewają wątpliwości posłów i senatorów. Proszę pana ministra E. Wyznera o podsumowanie tej części naszego spotkania.</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#EugeniuszWyzner">Nie chciałbym się silić na jakiekolwiek podsumowanie. Myślę, że dyskusja przebiegała harmonijnie i dochodziła do wspólnych konkluzji. Dlatego podsumowanie, a nawet jego próba jest chyba zbędna.</u>
<u xml:id="u-43.1" who="#EugeniuszWyzner">Zacznę od tego, że chciałem serdecznie podziękować panom przewodniczącym za ciepłe słowa i komentarze na temat mojego wystąpienia. Chcę też podziękować wszystkim dyskutantom, którzy wzięli udział w dyskusji i zechcieli się tak miło ustosunkować do naszych uwag. Resort jest naprawdę podbudowany tym życzliwym stosunkiem do naszych problemów i do prezentacji, które przedstawiliśmy. Mówię to zarówno w imieniu ekipy z naszej centrali, jak i w imieniu ambasadorów.</u>
<u xml:id="u-43.2" who="#EugeniuszWyzner">W konkretnych sprawach powiem jeszcze tylko kilka słów. Pan prof. A. Stelmachowski w pewnym sensie zakwestionował naszą tezę o otwartości granic. Myślę, że nie powinno być różnic zdań w tej sprawie. Mówiąc o otwartości granic mamy na myśli pewien podstawowy fakt polityczny. W świetle zmian, jakie zaszły w okresie postzimnowojennym nie możemy przenosić tych murów, czy żelaznych kurtyn - jak to się kiedyś mówiło - na granicę Bugu, czy w ogóle na wschód od Polski. Jest to sprawa podstawowa. Gdybyśmy chcieli do tego doprowadzić, to dalibyśmy uzasadnienie dla obaw wyrażanych przez przeciwników naszej polityki wschodniej i zachodniej. Takie polityki na pewno istnieją tworząc jedną wspólną politykę zagraniczną państwa. Nasza polityka ma na celu integrowanie Europy i tworzenie wspólnego systemu bezpieczeństwa ogólnoeuropejskiego.</u>
<u xml:id="u-43.3" who="#EugeniuszWyzner">Wytyczając takie sztuczne linie i doprowadzając do zamknięcia, czy przymknięcia granic, dawalibyśmy dodatkowe argumenty tym, którzy twierdzę, że rozszerzane NATO byłoby wymierzone przeciwko Rosji i innym krajom na wschodzie Europy. Te tezy oczywiście odrzucamy. Sprawa ta ma dla nas nie tylko sens konkretny, ale i ogólnopolityczny.</u>
<u xml:id="u-43.4" who="#EugeniuszWyzner">Świat rozwija się w kierunku otwartości. W kierunku coraz dalej posuniętej wymiany ludzi, poglądów i kontaktów. Nie możemy więc granic przymykać, czy zamykać. Po prostu mamy granice otwarte. Generalnie rzecz biorąc w naszej polityce zagranicznej jesteśmy rzecznikami ruchu bezwizowego. Wiemy z jaką energią i przyjemnością coraz większe rzesze naszych rodaków korzystają z przywileju podróżowania po całej Europie i coraz większych połaciach świata - bez wiz. Czy możemy, korzystając z tych dobrodziejstw tych nowych uregulowań, sami wprowadzać ograniczenia dla innych? Byłaby to polityka dwulicowa. Dlatego jesteśmy rzecznikami ruchu bezwizowego, który jest stosowany w praktyce z coraz większą liczbą państw.</u>
<u xml:id="u-43.5" who="#EugeniuszWyzner">Jeżeli chodzi o Litwę, to jest tu o tyle lepsza sytuacja prawna, że mamy umowę z rządem Litwy o ruchu bezwizowym z dnia 7 maja 1993 r. Jedną z istotnych przesłanek jej zawarcia była świadomość potrzeby stworzenia maksymalnych ułatwień przyjazdów do Polski obywateli Litwy polskiego pochodzenia oraz wyjazdu na Litwę obywateli Polski utrzymujących więzi rodzinne z mieszkającymi tam rodakami. Umowa ta, zgodnie z zasadą równości praw obywatelskich jednakowo traktuje obywateli Polski i Litwy.</u>
<u xml:id="u-43.6" who="#EugeniuszWyzner">Podobne uregulowania prawne jesteśmy gotowi przyjąć w stosunku do pozostałych państw, a w tym do Federacji Rosyjskiej. Oczywiście kardynalnym warunkiem przyjęcia tych uregulowań jest przyjęcie przez naszych partnerów zasady readmisji. Chodzi o to, abyśmy nie znaleźli się w sytuacji, gdy wielu niepożądanych przybyszów nie ma możliwości powrotu tam, skąd przyjechali. W wielkim ruchu osobowym, z jakim mamy do czynienia takie sytuacje będą miały miejsce. Mówimy przecież o milionach osób, które co roku nas odwiedzają zarówno ze wschodu, jak i z zachodu.</u>
<u xml:id="u-43.7" who="#EugeniuszWyzner">Z tym wiąże się sprawa stopniowej modernizacji przejść granicznych, poszerzania dostępu w ruchu osobowym i towarowym. Pojawiające się tu trudności są z reguły trudnościami natury technicznej. Polegają one przeważnie na tym, że władze po obu stronach granicy nie są do tego gotowe o jednym czasie. Dlatego czasami trzeba odroczyć otwarcie danego punktu o kilka tygodni, czy miesięcy. Nie jest to spowodowane względami politycznymi. Z reguły są to względy o charakterze technicznym.</u>
<u xml:id="u-43.8" who="#EugeniuszWyzner">Pan prezes R. Maciejkianiec poruszył sprawę stosowania norm prawnych wewnętrznych państwa lub przepisów świeżo zawartych traktatów w sprawach mniejszości polskiej na Litwie. Musimy sobie zdawać sprawę z tego, że traktat wszedł w życie praktycznie kilka dni temu, w chwili wymiany dokumentów ratyfikacyjnych przez obu premierów. Jest to oczywiście sprawa dostosowania - pewnego dotarcia norm międzynarodowych, norm traktatowych do przepisów prawa wewnętrznego. Tak interpretowałbym te oświadczenia ze strony naszych litewskich partnerów. Nie posądzałbym ich w tej chwili o jakąś złą wolę. Z reguły dostosowanie przepisów prawa wewnętrznego do norm traktatowych wymaga pewnego czasu, wymaga okresu przystosowania. Wiem o tym jako prawnik zajmujący się kiedyś tymi sprawami. Sprawy te należy więc przyjąć „z dobrodziejstwem inwentarza” zakładając dobrą wolę partnera. Dotyczy to również innych państw. Zgadzam się jednak, że po pewnym czasie konieczne będzie dokonanie przeglądu obowiązywania i realizacji tych norm. Jeśli okaże się, że problemy dalej istnieją, to trzeba będzie na ten temat rozmawiać. Uważam, że wskazane byłoby w ciągu 12 miesięcy powiedzmy po roku obowiązywania traktatu, dokonanie wspólnego przeglądu. W przypadku stwierdzenia występowania określonych problemów, czy nawet naruszenia nowych norm, należy wyciągnąć z tego odpowiednie wnioski i zastanowić się wspólnie z naszym partnerem litewskim, jak te problemy usunąć. Założenia złej woli partnera z góry wolałbym nie przyjmować. Pragnąłbym zmierzać do tego, aby realizacja postanowień traktatu była harmonijna.</u>
<u xml:id="u-43.9" who="#EugeniuszWyzner">Czy Polska bardziej interesuje się Polonią amerykańską niż Polakami na Wschodzie? Dość długo przebywałem w Nowym Jorku, gdzie miałem bliskie kontakty z Polonią amerykańską. Pytania stawiane przez nich były dokładnie odwrotne. Dlaczego przejawiamy tyle zainteresowania naszymi rodakami na Wschodzie? Dlaczego Komisje tak często zajmują się sytuacją Polaków na Wschodzie, a wcale nie myśli się o 9–10-milionowej Polonii amerykańskiej? To są całkiem naturalne pretensje, czy półpretensje. Nasze społeczności w różnych krajach patrzą na te sprawy subiektywnie.</u>
<u xml:id="u-43.10" who="#EugeniuszWyzner">Chcę z całą mocą zapewnić, że wszyscy rodacy są bliscy naszym sercom. Szczególnie jesteśmy uczuleni na sytuację Polaków na Wschodzie, gdyż wiemy, że przeżywają oni bardzo trudne problemy, są w trudnej sytuacji życiowej. Dlatego prawie cała nasza pomoc, nasze środki i możliwości idą właśnie w tym kierunku. Nasi rodacy zamieszkujący w krajach lepiej prosperujących, o większym stopniu dobrobytu, nie mają takich potrzeb. Przeciwnie, apelujemy do nich, aby w miarę możliwości pomagali Polakom na Wschodzie. Działa już wiele fundacji, które takie działania prowadzą.</u>
<u xml:id="u-43.11" who="#EugeniuszWyzner">Jeśli chodzi o tenor dzisiejszej bardzo ciekawej i pożytecznej dyskusji, to muszę powiedzieć, że z przygniatającą większością komentarzy i obserwacji mógłbym się zgodzić i podpisać pod nimi.</u>
<u xml:id="u-43.12" who="#EugeniuszWyzner">Dzisiejsza dyskusja umocniła nas w przekonaniu, że sprawa kombatantów jest sprawą palącą. Tak jak wspomniałem na wstępie, jest to sprawa, którą chcemy się zająć bardzo energicznie. Liczymy na pomoc i współpracę innych zainteresowanych resortów. Ostateczne rozwiązania i sposób ich realizacji będą leżały w dużej mierze w gestii Ministerstwa Finansów. Będziemy Komisje informować o stopniu zaawansowania tej sprawy. Myślę, że mogę powiedzieć to również w imieniu innych resortów, iż za tę sprawę weźmiemy się z całą energią.</u>
<u xml:id="u-43.13" who="#EugeniuszWyzner">Chcę raz jeszcze podziękować za słowa, które padły pod naszym adresem. Chcę zapewnić uczestników dzisiejszego spotkania, że z całą uwagą przeanalizujmy i rozważymy wszystkie uwagi i dezyderaty skierowane pod naszym adresem i zrobimy wszystko, żeby w tej materii doprowadzić do istotnej poprawy sytuacji, w zakresie spraw, za które odpowiadamy.</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#JanSęk">Dziękujemy za ten komentarz. Twarde reguły dzisiejszych obrad zaproponowane przez pana przewodniczącego Leszka Moczulskiego obligują nas do ogłoszenia przerwy.</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#LeszekMoczulski">Wznawiamy obrady. Chcielibyśmy teraz wysłuchać wystąpień przedstawicieli urzędów państwowych i resortów. Proponuję, aby jako pierwszy głos zabrał przedstawiciel Kancelarii Prezydenta RP.</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#MarekWłodarek">Chcę gorąco podziękować obu panom przewodniczącym w imieniu pana ministra J. Ziółkowskiego, do którego skierowali panowie zaproszenie na dzisiejsze posiedzenie. Pan minister upoważnił mnie - mówię to zupełnie szczerze - aby przeprosić, że nie może wziąć w tym spotkaniu udziału, gdyż w poniedziałek wraz z prezydentem rozpoczyna długą podróż na trasie Budapeszt, Japonia, Seul i wraca do Polski dopiero 11 grudnia. Ponieważ minister Ziółkowski odpowiada za sprawy zagraniczne, to przygotowanie do wyjazdu zajmie mu wiele czasu. Jeszcze raz serdecznie dziękuję za to zaproszenie.</u>
<u xml:id="u-46.1" who="#MarekWłodarek">Sprawami Polonii, emigracji, Polaków za granicą - jak pamiętam, na studiach uczono mnie, że socjologia w tych kategoriach pozwala nam rozpatrywać Polaków mieszkających za granicą, czy polską grupę etniczną, która nie jest Polonią, lecz emigracją, a zamieszkuje na przedwojennych terenach Rzeczypospolitej - i problemami z tymi związanymi zajmujemy się w Kancelarii Prezydenta RP w wymiarze Biura Współpracy Międzynarodowej. Biuro Współpracy Międzynarodowej podlega bezpośrednio szefowi Kancelarii RP, panu ministrowi J. Ziółkowskiemu. Jednocześnie i wyłącznie ministrowi J. Ziółkowskiemu podlega całokształt polityki zagranicznej w Kancelarii Prezydenta RP.</u>
<u xml:id="u-46.2" who="#MarekWłodarek">Na realizację spraw związanych z tzw. polityką polonijną, czy emigracyjną Kancelaria Prezydenta nie posiada specjalnych funduszy, lub środków wyodrębnionych z budżetu. Nie ma też specjalistycznego wydziału, czy zespołu ludzi zajmujących się tymi sprawami. Sytuacja taka wynika z rangi urzędu i z charakteru autorytetu moralnego prezydenta, który jest - jak mówimy - prezydentem Polaków mieszkających w kraju i na obczyźnie. Sprawy te regulowane są i rozpatrywane na szczeblu najwyższym - podczas wizyt, na najwyższym szczeblu, podczas podpisywania umów i traktatów międzynarodowych, ratyfikowanych następnie przez parlament, w których problemy polskiej grupy etnicznej, w zależności od realiów występujących w danym kraju, są prawnie uregulowane.</u>
<u xml:id="u-46.3" who="#MarekWłodarek">Przed każdą wizytą składaną przez prezydenta w obcym kraju, w którym żyje jakakolwiek, choćby najmniejsza polska grupa etniczna, czy obywatele obcy z polskim rodowodem, przygotowywany jest specjalny materiał, łącznie z przemówieniem - w ścisłej konsultacji z naszym Biurem. W Biurze Współpracy Międzynarodowej sprawami Polonii i emigracji ja się zajmuję. Materiały dla prezydenta przygotowujemy w konsultacji z Departamentem Konsularnym Ministerstwa Spraw Zagranicznych, z naszymi placówkami konsularnymi i dyplomatycznymi za granicą. Stamtąd zbieramy wszystkie materiały dotyczące najtrudniejszych problemów, z jakimi prezydent może się spotkać w czasie swoich wizyt. Osobną strukturą załatwiającą niektóre z omawianych spraw jest Biuro Prawne, które nie wchodzi w problematykę międzynarodową. W Biurze Prawnym załawiać można wszystkie sprawy dotyczące obywatelstwa, wniosków indywidualnych, odznaczeń, orderów i inne sprawy prawne wynikające z autorytetu i rangi urzędu.</u>
<u xml:id="u-46.4" who="#MarekWłodarek">Następną komórką jest Biuro Skarg i Listów. Pan senator J. Sęk przytoczył nam przykład listu z okolic Stryja. Takich listów Kancelaria Prezydenta otrzymuje dziesiątki. Dotyczą one głównie zwrotu mienia Polaków znajdującego się na przedwojennych terenach Rzeczypospolitej i to głównie mienia kościelnego. Występują w nich też problemy szkolnictwa, zwrotu szkół, ale głównie problemy kościelne.</u>
<u xml:id="u-46.5" who="#MarekWłodarek">W sprawie takich listów, które wpływają do nas zasięgamy opinii naszego Biura Prawnego, a następnie przekazujemy je do Episkopatu Polski, który ma specjalny Wydział ds. Współpracy z Kościołem na Wschodzie, lub do Departamentu Konsularnego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Niektóre listy przesyłamy bezpośrednio do naszych placówek dyplomatycznych z prośbą o zaopiniowanie, albo rozważenie i załatwienie w miarę możliwości.</u>
<u xml:id="u-46.6" who="#MarekWłodarek">Niektóre prośby są w Kancelarii Prezydenta rozpatrywane indywidualnie, a część osób piszących je otrzymuje, konkretną pomoc materialną. Pomoc ta nie ma charakteru rozległego. Nie powiem, że są to rzadkie przypadki. Takie przypadki się zdarzają.</u>
<u xml:id="u-46.7" who="#MarekWłodarek">Jak już mówiłem, uwzględniając rangę, czy charakter urzędu, sprawy polonijne podlegają w strukturze spraw międzynarodowych ministrowi J. Ziółkowskiemu. Sprawy dotyczące Wschodu, w tym dotyczące polskiego dziedzictwa kulturowego, naszego dorobku na Wschodzie i sprawy naukowe podlegają w tej części panu ministrowi Andrzejowi Zakrzewskiemu, który z upoważnienia prezydenta przewodniczy specjalnej grupie roboczej do spraw współpracy ze Wschodem.</u>
<u xml:id="u-46.8" who="#MarekWłodarek">Raz jeszcze chciałem podkreślić, że w Kancelarii Prezydenta nie ma specjalnego wydziału, ani funduszy na te sprawy. Nie wynika to z kłopotów finansowych, czy budżetowych. Decyzje indywidualne dotyczące pomocy mają każdorazowo charakter indywidualnej decyzji prezydenta.</u>
<u xml:id="u-46.9" who="#MarekWłodarek">Nasza praca skupia się na przygotowaniu poszczególnych wizyt zagranicznych prezydenta i spotkań z Polonią, czy z polską grupą etniczną. Pomagamy także w rozwiązywaniu problemów pojawiających się nagle w czasie wizyt zagranicznych. W czasie bezpośrednich spotkań z prezydentem uczestnicy bardzo często korzystają z okazji i przekazują mu swoje sprawy lub problemy, prosząc jednocześnie o interwencję. Wtedy jesteśmy zobligowani do rozwiązania tego problemu.</u>
<u xml:id="u-46.10" who="#MarekWłodarek">Tyle mogę powiedzieć o usytuowaniu spraw Polaków za granicą w strukturze Kancelarii Prezydenta RP. Jeżeli panowie posłowie i senatorowie mają problemy natury czysto prawnej, to należy się zwracać do Biura Prawnego, które prowadzi dyr. Gliniecki. W sprawach prawnokonstytucyjnych wykonawcą jest pan prof. Falandysz. Sprawy interwencyjne podejmuje Biuro Skarg i Listów. Sprawy międzynarodowe generalnie podlegają panu prof. J. Ziółkowskiemu, z którego polecenia dzisiaj tutaj jestem.</u>
</div>
<div xml:id="div-47">
<u xml:id="u-47.0" who="#WaldemarLipkaChudzik">Niektóre z tematów podejmowanych przez uczestników dyskusji świadczą o celowości naszego dzisiejszego posiedzenia. Powstały tu pewne kontrowersje dotyczące istnienia dobrej lub złej polityki wschodniej w stosunku do Polonii, a nawet jej braku. Istnieje więc problem. Na pewno nie można powiedzieć, że nie mamy polityki wschodniej. Problem polega więc na zrozumieniu i - jak sądzę - realizacji. Odnoszę wrażenie, że problem w realizacji polityki wschodniej w stosunku do Polonii istniał będzie tak długo, dopóki nie powstaną odpowiednie struktury, które działając na zasadzie doskonale skonstruowanej maszyny, będą te problemy rozwiązywały. Mogą być bardzo dobrzy ludzie, którzy źle zorganizowani, niczego nie zrobią. Odnoszę wrażenie, że wszyscy zebrani w tej sali są ludźmi dobrej woli i chcą, aby ta polityka wschodnia i polityka polonijna przynosiła korzyść Polsce.</u>
<u xml:id="u-47.1" who="#WaldemarLipkaChudzik">W zespole zajmującym się problemami polonijnymi w Urzędzie Rady Ministrów jest 6 osób. Mamy pewne doświadczenie. Obsługujemy międzyresortową komisję. Jestem zorientowany, jak ta sprawa wygląda na świecie. W takim państwie jak Węgry istnieje specjalny Urząd do Spraw Węgrów za Granicą. W Norwegii istnieje urząd, czy też nawet ministerstwo. We Włoszech jest to ministerstwo zajmujące się sprawami Włochów za granicą. W okresie powstawania ostatniego rządu mało brakowało, aby ten urząd nie powstał z powodu kłótni o ten urząd wśród partii koalicyjnych. Jaki to jest problem dla Włochów.</u>
<u xml:id="u-47.2" who="#WaldemarLipkaChudzik">Dlaczego u nas problem ten nie jest tak stawiany? Jak słyszymy, w Kancelarii Prezydenta RP zajmuje się tym jedna osoba. W Urzędzie Rady Ministrów - 6 osób. W Ministerstwie Spraw Zagranicznych - też niewielki zespół.</u>
<u xml:id="u-47.3" who="#WaldemarLipkaChudzik">Czy panowie posłowie nie mogliby pomyśleć o tym, żeby utworzyć coś, co pozostanie na stałe. Polska nie powstała wczoraj i nie będzie funkcjonowała do jutra, ani w okresie kadencji Sejmu.</u>
<u xml:id="u-47.4" who="#WaldemarLipkaChudzik">Polska polityka wobec Polonii powinna sięgać roku dwa tysiące któregoś. Już dziś powinniśmy mieć określone strategiczne punkty, wskazujące do czego zamierzamy dojść. Pan T. Gawin z Białorusi ma bardzo dobry pomysł - szkoła matka z punktami nauki języka. Dobrze, ale to pan Gawin wymyślił. Dobrą wolą jest wybrukowane całe piekło. Bardzo się cieszę, że powstaje taki zespół przy Senacie RP, który może stanie się zalążkiem ośrodka koordynującego politykę polonijną. Chociaż można mieć wątpliwości, czy to miejsce jest najlepsze, ale jest to w tej chwili sprawa drugorzędna. Musi to być organ wykonawczy. Pan ambasador może potwierdzić, że także na Ukrainie taki urząd został powołany - o czym pan ambasador pisał do nas w depeszy.</u>
<u xml:id="u-47.5" who="#WaldemarLipkaChudzik">Ale my określamy stan dzisiejszy. Istnieje komisja międzyresortowa, która - jak sądzę - pracuje coraz lepiej. Komisja ta musi mieć jednak jakiś organ wykonawczy.</u>
<u xml:id="u-47.6" who="#WaldemarLipkaChudzik">Dzisiejsze nasze spotkanie potwierdziło, że tam, gdzie nie pojawiają się elementy rozgrywek politycznych, to można myśleć o budowaniu polityki w stosunku do narodu.</u>
<u xml:id="u-47.7" who="#WaldemarLipkaChudzik">Musimy chyba przyjąć taką zasadę, że Polakiem opłaca się być człowiekowi. Ostatnio przedstawiciele Białorusi przed jedną z komisji sejmowych stwierdzili, że jeśli obecna polityka będzie kontynuowana, to na Białorusi ludzie zaczną od polskości odchodzić. Ja nie oceniam, czy to jest prawda, czy nie. Być może państwo uczestniczący w tym posiedzeniu mogą to potwierdzić. To nie jest prawda. Ważne jest, że istnieje pewien problem i że problem ten musimy zrozumieć. Ten problem możemy zrozumieć długofalową polityką. W Urzędzie Rady Ministrów staramy się tworzyć zręby tej polityki. Współpraca z ludźmi zajmującymi się tymi problemami w Sejmie i Senacie jest coraz lepsza. To samo dotyczy poszczególnych resortów. Proponowałbym, aby tę politykę prowadzić nie tylko na jutro, ale długofalowo.</u>
</div>
<div xml:id="div-48">
<u xml:id="u-48.0" who="#KrzysztofCwetsch">Moją wypowiedź chciałbym podzielić na 3 zasadnicze części. W części pierwszej powiem, co Ministerstwo Kultury i Sztuki robi na rzecz Polaków zamieszkałych na Wschodzie. W części drugiej - według jakich zasad i w jakich formach współdziałamy z Polakami zamieszkałymi na Wschodzie. I w części trzeciej podzielę się refleksjami na temat trudności, jakie wynikają z faktu tej współpracy.</u>
<u xml:id="u-48.1" who="#KrzysztofCwetsch">W Ministerstwie Kultury i Sztuki działalnością na rzecz Polaków na Wschodzie zajmuje się Departament Współpracy z Zagranicą i Polonią. W praktyce w Departamencie tymi sprawami zajmują się 2 osoby. Od 2 lat z budżetu Departamentu Współpracy z Zagranicą wydzielamy pewną kwotę, która w całości przeznaczona jest dla Polonii. Jest to ok. 20% naszego budżetu. W 1994 r. kwota ta wyniosła 5,5 mld zł. Taką kwotą dysponujemy w ciągu roku. Zakładamy, że w 1995 r. możemy otrzymać 6–6,5 mld zł na współpracę w ciągu roku z całą Polonią na świecie.</u>
<u xml:id="u-48.2" who="#KrzysztofCwetsch">Jeśli chodzi o zadania realizowane w naszym Departamencie, to należy wydzielić ich 4 grupy. Pierwsza to prezentacja polskich zespołów i wystaw artystycznych za granicą. Mamy tu na myśli przede wszystkim występy zespołów profesjonalnych. Druga grupa dotyczy zadań realizowanych w imporcie. Należy tu wymienić udział polskich amatorskich zespołów artystycznych na imprezach polonijnych organizowanych w kraju. Do tej grupy należy zaliczyć organizowane w kraju szkolenia dla animatorów życia kulturalnego oraz kształcenie ludzi, którzy w przyszłości pracować będą w mediach polonijnych. Grupa trzecia to tzw. pomoc rzeczowa dla Polaków na Wschodzie. To są zestawy minimum, które przygotowujemy i wysyłamy Polakom na Wschodzie. Do takich zestawów zaliczyć możemy komplet książek, które nazywamy „Biblioteką lektur szkolnych”. Są to lektury dla klas I-XII, uzupełnione podstawowymi wydawnictwami słownikowymi i encyklopedycznymi. Inne zestawy materiałów służących pomocą w organizowaniu działalności zespołów folklorystycznych. Zakupiliśmy pewną partię kaset wideo pod wspólnym tytułem „Kanon tańca polskiego”. Sprawa ta wymaga jeszcze pewnego dopracowania. Brakuje nam katalogu umożliwiającego Polakom na Wschodzie szycie strojów ludowych przy wykorzystaniu własnych możliwości. Mamy nadzieję, że ten katalog ukaże się w 1995 r., przy współpracy ze „Wspólnotą Polską” i Muzeum Etnograficznym w Warszawie. Mamy nadzieję, że powstanie w ten sposób komplet dający możliwość uruchomienia lub udoskonalenia działalności zespołu. I wreszcie zakupy, które w przyszłości mają zaowocować powstaniem czegoś w rodzaju dyskusyjnych klubów filmowych. Zakupiliśmy w pierwszym etapie zestawy zawierające 48 kaset pod wspólnym tytułem „Kanon filmu polskiego”. Do tych kaset sukcesywnie próbujemy każdorazowo dokręcić półgodzinny film omawiający historię filmu, przedstawiający tło historyczne powstania tego filmu. Realizujemy to we współpracy z Fundacją Filmu Polskiego. W przyszłości chcielibyśmy na tej bazie doprowadzić do powstania sieci dyskusyjnych klubów filmowych na Wschodzie.</u>
<u xml:id="u-48.3" who="#KrzysztofCwetsch">Czwarta grupa zadań - jak sądzę przysłuchując się od kilku godzin tej dyskusji - jest pewną nowością. Zamierzamy gromadzić środki przeznaczone na stworzenie możliwości kontaktów Polaków na Wschodzie między sobą, na swoim terenie. Takie działania organizowaliśmy już w roku bieżącym. Z inicjatywy Ambasady RP w Mińsku udało nam się zorganizować tournee zespołu Teatru Polskiego ze Lwowa po Białorusi i Litwie. Udało nam się to zrobić przy wsparciu finansowym Ministerstwa Kultury i Sztuki. Pojawiła się też bardzo interesująca inicjatywa. Kilka dni temu zakończy się w Wilnie przegląd polonijnych teatrów dramatycznych. Taką formą działalności chcielibyśmy się zająć również w 1995 r.</u>
<u xml:id="u-48.4" who="#KrzysztofCwetsch">Podtrzymujemy już kilkuletnią tradycję wspierania wysyłki prasy polskiej na Wschód. Potrzeby są coraz większe, a nasze możliwości finansowe coraz mniejsze. Próbujemy utrzymać naszą dotację dla Fundacji „Oświata Polska” na niezmienionym poziomie od 2 lat, tj. ok. 750 mln z zł.</u>
<u xml:id="u-48.5" who="#KrzysztofCwetsch">Szczegółowe dane dotyczące tego, co Ministerstwo Kultury i Sztuki zrobiło w 1994 r. dla Polaków na Białorusi, Litwie i Ukrainie przedstawione zostały w materiale, który pozwoliłem sobie przesłać do Sekretariatu Komisji.</u>
<u xml:id="u-48.6" who="#KrzysztofCwetsch">Druga część mojej wypowiedzi dotyczy form w jakich staramy się pomóc Polakom na Wschodzie. Najważniejsze jest wykorzystanie możliwości powstałych na skutek podpisania bezpośrednich porozumień przez nasze Ministerstwo Kultury i Sztuki z Ministerstwami Kultury Białorusi, Litwy i Ukrainy. Na tej podstawie najczęściej realizowane są nasze działania w eksporcie. Poprzez kontakt z tamtymi ministerstwami kultury staramy się zmniejszyć koszty prezentacji zespołów polskich. Niestety, natrafiamy tu na dość istotne trudności. Nie zawsze struktury tamtejszych resortów odpowiadają strukturze naszego resortu. Tylko w strukturze Ministerstwa Kultury Białorusi znajdują się sprawy mniejszości narodowych. W odniesieniu do Litwy i Ukrainy te zagadnienia są wyłączone z kompetencji tych resortów.</u>
<u xml:id="u-48.7" who="#KrzysztofCwetsch">Jeśli chodzi o przedsięwzięcia realizowane w Polsce, to najczęściej robimy to we współpracy ze „Wspólnotą Polską”. Odbywa się to w ten sposób, że raz, czy dwa razy w roku spotykamy się ze sobą i porównujemy swoje plany finansowe i plany zadań. W ten sposób udaje nam się - mam nadzieję, że racjonalnie - wykorzystać bardzo skromne środki, jakie mamy do dyspozycji.</u>
<u xml:id="u-48.8" who="#KrzysztofCwetsch">Formy współpracy, to są kontakty z naszymi placówkami konsularnymi za granicą. Poprzez te placówki staramy się uzyskać informację o zapotrzebowaniu środowisk polskich przede wszystkim na zakupy materialne. Wrócę na chwilę do spraw pomocy materialnej. Wspominałem wcześniej o zestawie minimum. Dysponujemy również możliwościami zestawu maksimum. Decyzja o zakupie zestawu maksimum zapada dopiero wtedy, gdy mamy absolutną pewność, że to, co było wysłane w pierwszym etapie w ramach tej minimalnej liczby sprzętu, zostało w prawidłowy sposób wykorzystane. Zakupy maksimum, to najczęściej zestawy nagłaśniające klubu i zespołów polskich. Są to dość często kupowane ze środków Ministerstwa Kultury i Sztuki stroje ludowe. Kilkakrotnie udało nam się nabyć z tych środków sprzęt odtwarzający, tzn. telewizory i magnetowidy, które przekazane zostały organizacjom polskim.</u>
<u xml:id="u-48.9" who="#KrzysztofCwetsch">W tych sprawach w pełni opieramy się na rozeznaniu i opinii placówek konsularnych za granicą. Te informacje później weryfikujemy we „Wspólnocie Polskiej”, aby nie doszło do takiej sytuacji, że wyślemy do jednego punktu ten sam sprzęt. Ten system na razie się sprawdza.</u>
<u xml:id="u-48.10" who="#KrzysztofCwetsch">Na zakończenie chciałbym się zatrzymać przy dość istotnej sprawie. Myślę tu o trudnościach, które pojawiają się w kontaktach i przy bezpośredniej realizacji współpracy z Polonią. W największym skrócie można by było podzielić te trudności na dwie grupy. Pierwsza grupa to takie trudności, których przyczyny leżą tu, w Polsce. Do nich należy w pierwszej kolejności zaliczyć potworne braki finansowe. Kwota 5,5 mld zł, to jest kropla w morzu potrzeb. Z tego doskonale wszyscy zdajemy sobie sprawę. Druga sprawa dotyczy transferu środków dewizowych. W ostatnim czasie dochodzą sygnały, że środowiska polskie chcąc racjonalnie wykorzystać nasze środki budżetowe oczekują od nas wysyłania środków dewizowych za granicę. Taka możliwość oczywiście wchodzi w rachubę. Należy pamiętać o tym, że kwota do 2 tys. USD zwolniona jest z obowiązku uzyskania zgody Narodowego Banku Polskiego na transfer dewiz. Gdyby udało się podnieść tę kwotę do 6 tys. USD, lub gdybyśmy uzyskali stałe zezwolenie ministra finansów na transfery w takiej kwocie, to stworzyłoby to nam znacznie większe możliwości. Także procedura przelewu byłaby znacznie szybsza. W tej chwili uzyskanie zgody dewizowej na transfer kwoty przekraczającej wartość 2 tys. USD trwa mniej więcej 6 miesięcy.</u>
<u xml:id="u-48.11" who="#KrzysztofCwetsch">Następna kwestia to prawo budżetowe, które nakłada na nas obowiązek rozliczania się od 1 stycznia do 31 grudnia. W przypadku, gdy realizujemy działania obliczone na dłuższy czas, to najczęściej musimy zrezygnować z bardzo atrakcyjnego i w naszej ocenie perspektywicznego zadania, z tego względu, że popadamy natychmiast w konflikt z prawem budżetowym. Prawo to wiąże nam ręce, jako że istnieje pojęcie tzw. kwalifikacji budżetowej. Nie wszystkie zadania, które chcielibyśmy wykonać, możemy wykonać, dlatego że prawo budżetowe jest takie, a nie inne. To jest pierwsza grupa trudności, których przyczyny leżą w Polsce.</u>
<u xml:id="u-48.12" who="#KrzysztofCwetsch">Druga grupa to trudności, których przyczyny nie zależą od nas. Mówię tu o naszych partnerach zagranicznych, myśląc konkretnie o Ministerstwach Kultury w krajach sąsiedzkich. Natrafiamy tam na permanentny brak środków finansowych i określoną - niską - wydolność organizacyjną. Kolejną sprawą są cła na sprzęt nagłaśniający i telewizyjny. Jeśli Polacy przyjmują od nas dary, to te cła muszą opłacić.</u>
<u xml:id="u-48.13" who="#KrzysztofCwetsch">Największe jednak trudności - myślę, że jest to sprawa najważniejsza - wynikają z faktu, że na terenie Białorusi, Litwy i Ukrainy nie funkcjonują instytuty kultury polskiej. Słyszałem, że są takie plany. Gdyby powstały instytuty kultury polskiej w Wilnie, Grodnie i Lwowie, to w sposób zdecydowany pomogłoby to w realizacji pomocy dla Polaków i oczywiście miałoby zdecydowany wpływ na promocję kultury polskiej.</u>
</div>
<div xml:id="div-49">
<u xml:id="u-49.0" who="#WiesławAdamczyk">Na wstępie chciałem przeprosić w imieniu pana ministra Zimowskiego, który nie mógł stawić się na to spotkanie. Delegował mnie tutaj, jak sądzę, z dwóch powodów. Po pierwsze jestem naczelnikiem Wydziału Migracji w Biurze Migracji i Uchodźstwa. Stosunkowo niedawno odszedłem z Komendy Głównej Straży Granicznej, gdzie służyłem przez długie lata. Dlatego znam te dwie grupy problemów. Chcę powiedzieć kilka słów o sprawach związanych z tymi dwoma tematami. Gdyby były do mnie jakieś pytania, to odpowiem na nie według swojej najlepszej wiedzy.</u>
<u xml:id="u-49.1" who="#WiesławAdamczyk">Biuro, w którym pracuję zajmuje się dwoma kategoriami spraw. Jedna to nadawanie statusu uchodźcy, druga to pełnienie roli drugiej instancji w sprawach decyzji wydawanych przez wojewodów w sprawie wniosków cudzoziemców o pobyt stały w Polsce, lub o jego przedłużenie.</u>
<u xml:id="u-49.2" who="#WiesławAdamczyk">Wśród ok. 600 uchodźców składających wnioski nie mamy osób pochodzenia polskiego. Jak na tę wielkość, jest to bardzo niewiele. Polacy chcący pozostać w Polsce korzystają z innej możliwości - składają wnioski o Karty stałego pobytu. Skala tego zjawiska też nie jest duża. Do wojewodów wpływa rocznie ok. 2000–2500 wniosków, z czego mniej więcej połowa od osób zza naszej granicy wschodniej. W przypadku osób o narodowości polskiej, wojewodowie z reguły od razu załatwiają ich wnioski pozytywnie. Rzadko zdarzają się przypadki odwołań od negatywnej decyzji wojewody. Taką przyjęto linię postępowania. Jeśli ktoś przyjechał do Polski zadomowił się, znalazł pracę, znalazł sobie mieszkanie i stara się o Kartę stałego pobytu, to z reguły dajemy mu tę możliwość. Tym bardziej, że skala zjawiska jest bardzo mała.</u>
<u xml:id="u-49.3" who="#WiesławAdamczyk">Jesteśmy w dalszym ciągu krajem emigracji. Skala emigracji z Polski jest bardzo duża. Pan prof. Okulski szacuje, że w latach 80. wyemigrowało z Polski bezpowrotnie 1.400 tys. osób. W tej chwili skala emigracji jest tak wysoka, że mamy ujemny przyrost naturalny. Tak twierdzą demografowie. Ostatnio była na ten temat konferencja w Instytucie Pracy i podano tam takie dane.</u>
<u xml:id="u-49.4" who="#WiesławAdamczyk">Imigracja do Polski nie równoważy w żaden sposób ubytku z Polski osób młodych i wykształconych. W najbliższym czasie odbędzie się w Komitecie Społeczno-Politycznym Rady Ministrów debata nad polską polityką migracyjną. Będziemy musieli stworzyć taką politykę. Będziemy musieli zdecydować, czy chcemy być krajem emigracji, czy krajem migracji tranzytowej, czy też w pewnej i to niezbyt odległej przyszłości zostać krajem imigracji. Jak do tej pory ta imigracja w porównaniu z emigracją z Polski jest śladowa.</u>
<u xml:id="u-49.5" who="#WiesławAdamczyk">Być może przyjdzie taki czas, że tak jak Niemcy, które prowadzą świadomą politykę imigracyjną, ustalają kwoty imigracyjne dla osób pochodzenia niemieckiego i dla cudzoziemców, będziemy stosowali również takie rozwiązania.</u>
<u xml:id="u-49.6" who="#WiesławAdamczyk">Zauważamy wzrost liczby Polaków ze Wschodu, którzy starają się o nabycie obywatelstwa z mocy prawa, jako repatrianci na podstawie ustawy o obywatelstwie z 1960 r. Tam jest zostawiona furtka. W tej chwili są to niewielkie liczby osób, ale ludzie zaczynają korzystać z tej możliwości. Jest to bardzo wygodna instytucja. Jak każde zjawisko, początkowo nikłe, może ono przybrać znacznie większe rozmiary. W każdym razie taka możliwość jest.</u>
<u xml:id="u-49.7" who="#WiesławAdamczyk">Chcę dodać kilka słów na temat ruchu granicznego ze Wschodu. W zasadzie pan minister E. Wyzner prawie mnie wyręczył. W naszej ocenie głównym problemem w uregulowaniu ruchu granicznego w ogóle jest stara ustawa z 1963 r. Ustawa, która nie przystaje do obecnej sytuacji. Na początku lat 90. wszystkie państwa zachodnioeuropejskie uchwaliły nowe ustawy o cudzoziemcach. Teraz robią to samo kraje środkowoeuropejskie. Ostatnio nawet Rosja wydała cały zbiór przepisów imigracyjnych. Tworzone są służby imigracyjne, jak chociażby Federalna Służba Migracyjna Rosji. Są urzędy do spraw cudzoziemców. Określany jest bardzo szczegółowo tryb postępowania w sprawach uchodźców, w sprawach pobytów stałych i czasowych. My tego nie mamy.</u>
<u xml:id="u-49.8" who="#WiesławAdamczyk">Ustawa z 1963 r. nie daje nam, przede wszystkim możliwości wydalania niepożądanych cudzoziemców. Nie ma już na sali pana prof. A. Stelmachowskiego, który był marszałkiem, gdy w 1991 r. nowelizowaliśmy ustawę o cudzoziemcach. Udało nam się wówczas wprowadzić możliwość detencji niepożądanych cudzoziemców na okres przekraczający 48 godzin. Sformułowanie to zostało zaskarżone do Trybunału Konstytucyjnego i sprawa została przegrana. W tej chwili podkomisja sejmowa pracuje nad kolejną nowelizacją tej ustawy.</u>
<u xml:id="u-49.9" who="#WiesławAdamczyk">Dlaczego jest to tak ważne? W tej chwili zawieramy ze wszystkimi państwami europejskimi umowy o readmisji. Na Wschodzie zawarliśmy taką umowę z Ukrainą. Postanowienia readmisyjne zawarte zostały w umowie o ruchu bezwizowym z Litwą. Nie mamy umowy o readmisji z Białorusią i z Rosją. Wkrótce rozpocznie się chyba proces negocjowania tych umów. Na płaszczyźnie międzynarodowej mamy prawo wykonywania readmisji z wieloma państwami, natomiast nasze prawo wewnętrzne nie daje nam możliwości wydalenia cudzoziemca, którego trzeba zatrzymać ponad 48 godzin.</u>
<u xml:id="u-49.10" who="#WiesławAdamczyk">Jest to jednym z powodów, dla którego nowe umowy o ruchu bezwizowym nie są podpisywane. Zanosi się jednak, że wkrótce przystąpimy do ich negocjacji, z uwzględnieniem spraw readmisji.</u>
<u xml:id="u-49.11" who="#WiesławAdamczyk">Istnieje program budowy przejść granicznych na granicy zachodniej, południowej i wschodniej. Na wschodzie program ten musi być rozłożony na lata, ze względu na ogromne nakłady finansowe. Pan ambasador J. Widacki przypomniał dzisiaj, że koszt przejścia granicznego w Budziskach wyniesie [...]szej stronie. Litwini nie zdążyli i przejście nie może być uruchomione, za to powiedzieli, że z naszej winy. Przejścia mniejsze to koszt od 50–100 mld zł. Później dochodzi koszt obsługi, funkcjonariuszy Straży Granicznej, celników, służb weterynaryjnych i fitosanitarnych. To są ogromne pieniądze i to nie tylko z naszej strony. Przecież obie strony muszą to przejście wybudować. Mimo naszych chęci, nawet gdybyśmy sami wszystko zrobili, to nie wystarczy, bo nasi sąsiedzi muszą budować po swojej stronie. Zostało przygotowane do otwarcia przejście w Gołdapi, a po drugiej stronie nic nie jest gotowe. Pieniądze zostały zamrożone. Kiedyś podobny przypadek mieliśmy na granicy z Czechami. Kilka miesięcy trwało, zanim ukończyli prace po swojej stronie.</u>
<u xml:id="u-49.12" who="#WiesławAdamczyk">Druga ważna sprawa, to sama organizacja odpraw granicznych. Ci, którzy jeżdżą na Wschód dobrze wiedzą jak to się odbywa. Odprawy mamy wspólne, ale nagle po drugiej stronie wstrzymuje się odprawy na 2 godziny po to, aby utworzyć kolejkę. Bo jak jest kolejka, to można kogoś przepuścić poza kolejką. To jest brutalna sprawa, ale tak jest. Na odprawach odpowiedzialnych funkcjonariuszy granicznych po obu stronach temat ten jest stale poruszany.</u>
<u xml:id="u-49.13" who="#WiesławAdamczyk">Dlaczego nie możemy szybko wybudować większej liczby przejść granicznych? Proszę zobaczyć, jak wyglądają drogi dojazdowe do granicy. Choćby droga do przejścia w Dorohusku. Na tej drodze nie miną się dwa TIR. To jest kolejny problem. Tych dróg na wschodzie było zawsze mało. Dlatego wymaga to ogromnych nakładów, przede wszystkim pieniędzy, ale i pewnych kwestii organizacyjnych.</u>
<u xml:id="u-49.14" who="#WiesławAdamczyk">Chciałem powiedzieć jeszcze jedną rzecz. Może uchylę tu rąbek tajemnicy. Prawda jest taka, że na niektórych granicach, to granicy pilnują nam sąsiedzi. W dalszym ciągu działa „systiema” - jak to się kiedyś ładnie nazywało - na granicy białoruskiej, ukraińskiej i na odcinku kaliningradzkim. Nie wiem, czy to jest prawda, ale Białorusini powiedzieli mi, że w zeszłym roku zatrzymali ponad 10 tys. osób, które nielegalnie próbowały przekroczyć zieloną granicę. Daje nam to pojęcie o skali zagrożenia. W tej chwili w Rosji koczuje kilkaset tysięcy cudzoziemców szukających możliwości przedostania się do Europy Zachodniej. Ceny przerzutu wynoszą od 500–2.5 tys. USD. Przeciwdziałanie temu zjawisku wymaga od nas ogromnego wysiłku. Mam program budowy nowych strażnic na granicy wschodniej. Okazuje się jednak, że kołdra jest za krótka. Jeżeli naciągamy ją w jedną stronę, to brakuje jej z drugiej strony. W każdym razie istnieje program budowy przejść granicznych i wzmocnienia granicy wschodniej. W miarę możliwości program ten będzie krok po kroku realizowany.</u>
<u xml:id="u-49.15" who="#WiesławAdamczyk">Można się dziwić, że tak niewielkie są koszty budowy nowych przejść granicznych, ale ogromne kwoty pochłania ich późniejsze utrzymanie. Każde przejście po uruchomieniu spełnia wielką rolę ekonomiczną - aktywizuje życie gospodarcze po obu stronach granicy. W skali makro bardzo się to opłaca. Problemem jest znalezienie pieniędzy. Z Niemcami mamy wynegocjowane takie porozumienie, że otrzymujemy na ten cel pomoc finansową. Na Wschodzie nie możemy na to liczyć. Myślę jednak, że pomału, krok za krokiem będzie to robione. Jestem w tej sprawie optymistą.</u>
<u xml:id="u-49.16" who="#WiesławAdamczyk">W tej chwili w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych zbliżają się do końca prace nad zupełnie nową ustawą o cudzoziemcach. Chcemy wprowadzić pewne nowe kategorie prawne, na wzór rozwiązań przyjętych już w Europie Zachodniej. Najbardziej znaczącą zmianą jest wprowadzenie propozycji Karty czasowego pobytu. Po pewnym czasie pobytu na tej karcie cudzoziemiec mógłby otrzymać Kartę stałego pobytu, a dopiero po 5 latach pobytu stałego ubiegać się o nadanie obywatelstwa. Jest jeszcze kilka innych nowych instytucji. Tyle o sprawach dotyczących spraw zawodowych.</u>
<u xml:id="u-49.17" who="#WiesławAdamczyk">Pozwólcie państwo, że zabiorę głos na temat, o którym może nie powinienem mówić. Ostatnio brałem udział w kilku seminariach poświęconych sprawom mniejszości narodowych, w tym m.in. na seminarium organizowanym przez KBWE. Dyskutowano tam nad problemami szkolnictwa dla mniejszości narodowych. W dyskusji przeważały głosy proponujące, aby nie tworzyć osobnych szkół dla mniejszości. Jeśli pewne mniejszości mają wykształcić swoją inteligencję, która ma zajmować stanowiska w życiu politycznym, gospodarczym i tworzyć lobby narodowościowe, to członkowie tych mniejszości muszą kończyć normalne szkoły istniejące w danym kraju. Oczywiście osoby te powinny dodatkowo uczyć się języka narodowego, historii i kultury kraju swego pochodzenia. Słuchałem tej dzisiejszej dyskusji i zastanawiałem się nad tą sprawą. Jeżeli inteligencja polska na Wschodzie została tak wyniszczona, a pozostali jej przedstawiciele w większości repatriowali się do Polski, to w jaki sposób poprzez tworzenie szkół polskich możemy stworzyć możliwości odtworzenia tej inteligencji. Być może będzie to korzystne z innego punktu widzenia, tzn. że po ukończeniu szkół polskich Polacy będą się repatriować do Polski. Wtedy jednak najlepsze jednostki stamtąd odpłyną i będzie trwał proces depolonizacji. To chciałem powiedzieć tytułem moich własnych refleksji na ten temat.</u>
</div>
<div xml:id="div-50">
<u xml:id="u-50.0" who="#LeszekMoczulski">Ad vocem chce zabrać głos pan poseł Z. Siemienowicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-51">
<u xml:id="u-51.0" who="#ZbigniewSiemienowicz">Pan Prezydent w czasie wizyty w Wilnie powiedział, że nie trzeba marnować pieniędzy na cement przeznaczony na budowę nowych przejść granicznych. Zobowiązał się, że w przypadku, gdy na istniejących przejściach granicznych powstawać będą kolejki i jakieś nieporozumienia, to przyleci natychmiast helikopterem i wszystkie problemy rozwiąże. Myślę więc, że pan W. Adamczyk powinien zwrócić się do prezydenta, który załatwi te sprawy, bo przecież obiecał.</u>
<u xml:id="u-51.1" who="#ZbigniewSiemienowicz">Wracając do spraw szkolnictwa, to nie mogę zgodzić się z twierdzeniem, że szkoły nie powinny realizować normalnego programu nauczania w języku mniejszości narodowej. Myślę, że jest to stanowisko błędne. Tak mówią ludzie żyjący w innych realiach, gdzieś na Zachodzie. W naszych realiach do tej sprawy należy inaczej podchodzić. Myślę, że dzięki istnieniu szkół polskich przetrwała realna polskość na Wschodzie. Być może, że ma pan rację w stosunku do Polonii. Natomiast nie dotyczy to Polaków mieszkających na swych starych ziemiach. Nikt nie zrozumie tego, że Polak mieszkający tam od wieków jest nagle pozbawiony możliwości nauki w szkole polskiej. Myślę, że w tym kierunku iść nie musimy. Jest pożądane przyjęcie odwrotnej tendencji. Takie jest moje zdanie.</u>
</div>
<div xml:id="div-52">
<u xml:id="u-52.0" who="#JanWidacki">My już praktycznie poszliśmy w innym kierunku. W traktacie polsko-litewskim jest zagwarantowane nauczanie w języku ojczystym - nie tylko nauka języka ojczystego, ale i wykształcenie na poziomie średnim. Jest to zagwarantowane, tak że nie musimy się obawiać, że zmierzamy w złym kierunku. Idziemy w dobrym kierunku.</u>
</div>
<div xml:id="div-53">
<u xml:id="u-53.0" who="#WitoldBraun">Dotychczasowa współpraca z Polonią, z Polakami zamieszkałymi za granicą w Urzędzie ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych sprowadza się do inspiracji i udziału w działaniach wynikających z zapisów ustawy o kombatantach i osobach będących ofiarami represji wojennych i okresu powojennego. Ustawa ta w sposób bardzo ścisły i jednoznaczny nakreśla ramy, w jakich Urząd jako jednostka administracji państwowej powinien działać. Stąd często nasze działania nie są zgodne z oczekiwaniami. Prawo nie pozwala nam wyjść dalej, niż byśmy chcieli.</u>
<u xml:id="u-53.1" who="#WitoldBraun">Prowadzona działalność dotyczy sfery materialnej i niematerialnej. Pomoc materialna zaczyna nabierać coraz bardziej intensywnej barwy. Oczywiście rozmiary tej pomocy nie są imponujące, ale dające się zauważyć. Zgodnie z przepisami ustawy prowadzimy też działalność niematerialną. W ramach dotacji celowych Urząd dotuje w kwotach niebagatelnych poprzez stowarzyszenia krajowe działalność dokumentacyjną i wydawniczą dotyczącą walk o odrodzenie Polski i represji wojennych i okresu powojennego. Staramy się doprowadzić do uczestnictwa krajowych organizacji kombatanckich w uroczystościach wynikających z kalendarium kombatanckiego, organizowanych przez Polonię poza granicami kraju. Dążymy także do zapewnienia udziału polskich kombatantów z zagranicy w analogicznych uroczystościach odbywających się w kraju. Częstotliwość tych kontaktów jest duża. Sprzyjają temu obchody rocznicowe takie, jakie miały miejsce w dniach 29 lipca - 3 sierpnia br. w związku z 50 rocznicą Powstania Warszawskiego. Wówczas na forum kombatantów polskich z kraju i z zagranicy - goszcząc również w tym domu, w murach, w których my dzisiaj obradujemy - przełamało z pewnością wiele uprzedzeń wynikających z prawie półwiecznego braku wzajemnych kontaktów w łączności polskich środowisk emigracyjnych z ojczyzną.</u>
<u xml:id="u-53.2" who="#WitoldBraun">Urząd dąży do przełamania braku informacji o obopólnych przedsięwzięciach. W latach 1991–1992, gdy zajęliśmy się tą problematyką, okazało się, że kombatanci ze Wschodu i z Zachodu niewiele wiedzą o problemach kombatantów w Polsce. Staramy się przełamać ten brak informacji o obopólnych przedsięwzięciach, zadaniach i kłopotach udostępniając w tym celu łamy naszego miesięcznika „Kombatant”. Jest to miesięcznik wychodzący w niewielkim nakładzie 5 tys. egzemplarzy. Zawiera podstawową wiedzę o środowiskach kombatanckich i ich problemach, w tym również o Polakach na Wschodzie. „Kombatant” dociera już do 16 krajów świata - choć w nielicznych egzemplarzach - w tym na Litwę, Białoruś i Ukrainę. Godnym odnotowania faktem jest zainteresowanie tym pismem nie tylko indywidualnych prenumeratorów, lecz także instytucji w tych krajach.</u>
<u xml:id="u-53.3" who="#WitoldBraun">Nasze kontakty z państwami zza wschodniej granicy datują się od 1991 r., czyli w zasadzie od początków funkcjonowania Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych. Mówię tu o stałych, bardziej intensywnych kontaktach. Wówczas przyjęto decyzję o pomocy dla żołnierzy AK na Litwie w zakresie leczenia uzdrowiskowego w polskich sanatoriach. Pod koniec 1991 r. minister zdrowia i opieki społecznej przekazał uprawnienia do dysponowania sanatoriami wojewódzkim komisjom leczenia uzdrowiskowego. Nasza - wydawałoby się, że słuszna - idea i dobrze rozwijające się stosunki w tym zakresie diabli wzięli. W tej chwili musimy po prostu płacić za skierowania do sanatoriów dla naszych kolegów - kombatantów ze Wschodu. Odpłatne jest wyżywienie i zakwaterowanie. Nie są to kwoty bagatelne. Stąd ta dobrze zapowiadająca się akcja ma dziś charakter szczątkowy.</u>
<u xml:id="u-53.4" who="#WitoldBraun">Pragnę zwrócić uwagę, że do 1992 r. Urząd ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych dysponował 15 tys. skierowań do sanatoriów w skali roku. Z tej puli można było część skierowań udostępnić najbiedniejszym kombatantom z innych państw. W tej chwili wygląda to inaczej. Koszty tej akcji pokrywane są z Państwowego Funduszu Kombatanckiego. Ograniczyło to w znacznym stopniu dostęp kolegów ze Wschodu do bazy sanatoryjnej w Polsce. Dla podkreślenia wagi tego problemu chcę powiedzieć, że środki przeznaczone na pomoc społeczną, którymi dysponuje Urząd obejmują zaledwie 5% środowiska kombatanckiego. Pomoc ta jest zresztą niewielka, gdyż oscyluje w przedziale 1–1,5 mln zł.</u>
<u xml:id="u-53.5" who="#WitoldBraun">W 1992 r. przybyła do Polski na leczenie pierwsza 10-osobowa grupa żołnierzy Armii Krajowej z Litwy. Pokryliśmy koszty ich pobytu, które wyniosły 40.606 tys. zł. W 1993 r. wydaliśmy na ten cel 93.633 tys. zł. W br. z tej formy leczenia skorzystała nieliczna grupa - 7 osób, za 65 mln zł. Proszę zwrócić uwagę jak kształtują się koszty leczenia kombatanta z zagranicy, przy innych obciążeniach budżetu państwowego Funduszu Kombatantów.</u>
<u xml:id="u-53.6" who="#WitoldBraun">W międzyczasie nastąpiła zmiana przepisów dotyczących kombatantów z Polski, którzy w chwili obecnej w polskich sanatoriach mają zakwaterowanie i wyżywienie bezpłatne.</u>
<u xml:id="u-53.7" who="#WitoldBraun">Niesienie pomocy materialnej, to także indywidualne zapomogi. W 1993 r. pomogliśmy 78 osobom poprzez zapomogi na łączną kwotę 82.500 tys. zł. W 1994 r. pomoc otrzymało 128 osób ze wschodu w kwocie 1 mln zł na osobę.</u>
<u xml:id="u-53.8" who="#WitoldBraun">Tak wyglądają możliwości pomocy przy obecnym stanie finansowym Urzędu. Jeszcze raz chcę podkreślić, że środki przeznaczone na pomoc społeczną, w tym także dla kombatantów ze Wschodu przebywającym w Polsce, wystarczają na skromne obdzielenie 5% środowiska kombatanckiego. Potrzeby są - znacznie większe, szczególnie w okresie jesienno-zimowym.</u>
<u xml:id="u-53.9" who="#WitoldBraun">Partycypujemy także w postępowaniach zmierzających do przyjęcia trwałych rozwiązań instytucjonalnych. Był to m.in. problem, który podniosła pani poseł M. Dmochowska. Przy naszym udziale i z naszej inicjatywy komisja międzyresortowa opracowała rozwiązania dotyczące przyjścia z pomocą kombatantom ze Wschodu, z Litwy, z Ukrainy i z Białorusi w postaci rent wyjątkowych. Nie ma już pani poseł M. Dmochowskiej, ale mam nadzieję, że ta wiadomość do niej dotrze. Wysokość świadczeń dla tych kombatantów została urealniona. Nie będą to świadczenia w wysokości świadczenia krajowego. Będą one urealnione do realiów i sytuacji kraju zamieszkania adresatów tych świadczeń. Zdajemy sobie sprawę z tego, że nie możemy postawić kombatanta z Ukrainy, Białorusi, czy Litwy do konfrontacji z jego środowiskiem. My o tym wiemy.</u>
<u xml:id="u-53.10" who="#WitoldBraun">Dziś cała sprawa jest w rękach prawników. Okazuje się, że przeszkodą nie jest ustawa o kombatantach. Przeszkodą są przepisy o rentach i emeryturach. Prawnicy toczą dzisiaj spór. Myślę, że wkrótce sprawy się wyjaśnią i ta - tak oczekiwana - pomoc zacznie do tych biednych ludzi docierać.</u>
<u xml:id="u-53.11" who="#WitoldBraun">Moim zdaniem - myślę, że jest to też zdanie wszystkich pracowników Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych - integracja z Litwą, Białorusią i Ukrainą również w sferze spraw kombatanckich, jest częścią polskiej drogi do Europy.</u>
<u xml:id="u-53.12" who="#WitoldBraun">Nie ma dzisiaj wśród nas pana ministra Adama Dobrońskiego. Właśnie obowiązki związane z koniecznością utrzymywania kontaktów z Polonią są tego przyczyną. W chwili obecnej trwają obrady Światowej Federacji Kombatantów. Pan minister uczestniczy w tych obradach. Przepraszamy za jego nieobecność.</u>
</div>
<div xml:id="div-54">
<u xml:id="u-54.0" who="#JanWidacki">Mam pytanie. Kiedy te urealnione renty będą wypłacone? Była obietnica, że od nowego roku. Jeżeli pracownicy toczą spór, to rozumiem, że nie jest to realne.</u>
</div>
<div xml:id="div-55">
<u xml:id="u-55.0" who="#WitoldBraun">Panie ambasadorze. Sprawa wygląda w ten sposób, że minister ds. kombatantów i osób represjonowanych, minister pracy i polityki socjalnej, minister spraw zagranicznych i prezes Zakładu Ubezpieczeń Społecznych robią wszystko, aby tak się stało. W aktualnej sytuacji prawnej - podkreślam, prawnej - nie jesteśmy w stanie dać jednoznacznej odpowiedzi. Ponieważ kontakty pana ambasadora z panem ministrem A. Dobrońskim są bardzo ścisłe, to prosiłbym bardzo o bezpośredni kontakt w tej sprawie z panem ministrem. Myślę, że w przyszłym tygodniu po powrocie z Francji będzie już mógł udzielić precyzyjnej odpowiedzi.</u>
</div>
<div xml:id="div-56">
<u xml:id="u-56.0" who="#ZbigniewKulak">Chciałem krótko ustosunkować się ad vocem wypowiedzi przedstawiciela Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych. Powiedział pan z nutą jakby żalu, że te rozliczenia ekonomiczne dotyczące sanatoriów tak mocno w kombatantów uderzyły. Jestem lekarzem i w gruncie rzeczy przedstawicielem środowiska ochrony zdrowia. Uważam, że trzeba tu wyraźnie powiedzieć, że w Polsce po 1989 r. musimy też zacząć liczyć pieniądze po naszej stronie. Nie wszystko, co jest bezpłatne, jest za darmo. To są dwie zupełnie różne sprawy. W tej chwili te sanatoria tylko dlatego jeszcze żyją, że zaczynają wypracowywać pewne dochody.</u>
</div>
<div xml:id="div-57">
<u xml:id="u-57.0" who="#WitoldBraun">Chcę krótko odpowiedzieć. My inwestowaliśmy w sanatoria. Sanatoria w Kołobrzegu i w Inowrocławiu powstały z Państwowego Funduszu Kombatantów. Są to wydatki kilkudziesięciomiliardowe. Nie są to groszowe sprawy. Uważam, że nic by się nie stało, gdyby na równi z kombatantami z Polski mogli z tego skorzystać kombatanci polscy z Litwy, Białorusi, czy Ukrainy. Te 20–30 czy nawet 100 osób rocznie. Ale nie według stawek, jak dla obcokrajowców. Wiem, że liczyć musimy. Wiem, my nie administrujemy ani domami kombatanta, ani sanatoriami, ani zakładami opieki zdrowotnej. Ale je budujemy. Kończymy w tej chwili budowę przychodni przy ul. Dickensa w Warszawie. Założenie budowy tej przychodni było inne, niż jest dzisiaj. Miała to być przychodnia diagnostyczno-lecznicza z hotelem dla kombatantów. Dla kombatantów z kraju i z zagranicy. Ze względu na sytuację ekonomiczną rozumiemy ten stan rzeczy. Tylko w wyjątkowych przypadkach będziemy przyjmowali do diagnozowania ciężkie przypadki z całej Polski. Przychodnia ta będzie służyła tylko kombatantom z Warszawy i tylko w wyjątkowych, awaryjnych bądź bardzo ciężkich przypadkach, będziemy prosić kierownictwo tej przychodni, aby zajęli się również kombatantami ze Wschodu. Uważam, że mamy do tego prawo, jeśli wydajemy na to kilkaset miliardów zł. Takie jest moje stanowisko.</u>
</div>
<div xml:id="div-58">
<u xml:id="u-58.0" who="#AndrzejKrawczyk">Chciałbym przedstawić państwu krótką informację, jako swego rodzaju sprawozdanie z działalności Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie”. Tym bardziej czuję się do tego zobowiązany, że u podstaw powołania tej fundacji leżała uchwała sejmowa zobowiązująca rząd do mocniejszego włączenia się w działalność na rzecz Polaków zamieszkałych za wschodnią granicą Polski. Wykonując tę uchwałę w styczniu 1993 r. rząd, a konkretnie minister - szef Urzędu Rady Ministrów powołał Fundację „Pomoc Polakom na Wschodzie”.</u>
<u xml:id="u-58.1" who="#AndrzejKrawczyk">Fundacja ta została powołana w momencie, gdy istniało już wiele wyspecjalizowanych instytucji prowadzących tego typu działalność. W związku z tym przed Fundacją postawiono zadanie realizacji takich działań, które wypełniałyby lukę w działaniach podstawowych realizowanych przez „Wspólnotę Polską”, Ministerstwo Edukacji Narodowej, Ministerstwo Kultury i Sztuki oraz inne. Za główne zadania Fundacji uznano więc działalność umożliwiającą jak najszybsze funkcjonowanie Polaków jako obywateli państw, w których mieszkają.</u>
<u xml:id="u-58.2" who="#AndrzejKrawczyk">Jesienią 1993 r., czyli w momencie rozpoczęcia przez Fundację działalności, rada nadzorcza Fundacji złożona z przedstawicieli resortów i osób cieszących się autorytetem moralnym - jak np. Piotr Wandycz, Bolesław Wierzbiański, Jerzy Giedroyć - zobowiązała zarząd do działania w trzech kierunkach. W tych trzech kierunkach staramy się pracować. Są to: sprawy związane z mediami polskimi na Wschodzie, sprawy związane z książką i polskojęzycznymi zbiorami bibliotecznymi na Wschodzie oraz sprawy związane z oświatą na poziomie ponadpodstawowym. Nasza działalność w 1994 r., w okresie do 1 listopada 1994 r., zamknęła się sumą 1.600 mln zł.</u>
<u xml:id="u-58.3" who="#AndrzejKrawczyk">Myślę, że nasza Fundacja w dość istotny i znaczący sposób pomaga polskim mediom na Wschodzie. Dotyczy to zarówno prasy polskiej, jak i polskich rozgłośni radiowych. W chwili obecnej istotna część kosztów papieru i poligrafii prasy ukazującej się na Wschodzie jest pokrywana ze środków naszej Fundacji.</u>
<u xml:id="u-58.4" who="#AndrzejKrawczyk">Działamy w ścisłej współpracy ze „Wspólnotą Polską”, dzięki czemu unikamy dublowania wydatków - a większe wydatki możemy podejmować wspólnie. Ostatnio przy porządkowaniu zakresów działania zawarliśmy ze „Wspólnotą Polską” dżentelmeńską umowę. „Wspólnota Polska” przekaże nam zadania dotyczące wspierania polskiej prasy pozostające dotychczas w jej zakresie zadań. Sprawy te zostaną nam przekazane na zasadzie podzlecenia. W ten sposób kompleksowo zajmiemy się wspomaganiem polskiej prasy na Wschodzie.</u>
<u xml:id="u-58.5" who="#AndrzejKrawczyk">Myślimy też o zainteresowaniu się rozgłośniami polskimi na Wschodzie, w tym radiem „Znad Wilii”, które przeżywa w tej chwili kłopoty finansowe i wymaga wsparcia. Prowadzimy rozmowy w tej sprawie z Polskim Radiem i Telewizją Polską. Mamy także nadzieję na uzyskanie wsparcia finansowego ze środków polonijnych Senatu RP.</u>
<u xml:id="u-58.6" who="#AndrzejKrawczyk">Myślimy także o pomocy dla środowisk polskich, w których występują zaczątki działalności dziennikarskiej, w celu uruchomienia programów polskich z nadajników krótkofalowych. Możliwości takie istnieją obecnie w Żytomierzu.</u>
<u xml:id="u-58.7" who="#AndrzejKrawczyk">W zakresie działań związanych z promocją polskiej książki i tworzeniem polskich zbiorów bibliotecznych fundujemy biblioteki podstawowe, na poziomie potrzeb szkół powszechnych. W zeszłym tygodniu zawieźliśmy takie dwa księgozbiory wraz z z dwiema antenami satelitarnymi do małych miejscowości leżących na pograniczu litewsko-łotewskim, do Turmontów i Wisajgin.</u>
<u xml:id="u-58.8" who="#AndrzejKrawczyk">Wspieramy także działy polskojęzyczne w dużych bibliotekach państwowych. Uważamy, że dostarczenie tam współczesnych książek dotyczących historii i kultury polskiej jest długofalowym działaniem na rzecz podtrzymywania tożsamości polskiej na tych terenach.</u>
<u xml:id="u-58.9" who="#AndrzejKrawczyk">Prowadzimy dość spektakularną akcję, z którą być może część państwa się zetknęła. Są to wystawy książki polskiej. Odbyło się 7 wystaw, w tym najbardziej wzruszająca w Ałma-Acie, w Kazachstanie. Na wystawie pokazujemy od 1000–2000 książek. Książki są specjalnie dobrane przez naszych kolegów z Biblioteki Narodowej. W większości są to książki świeżo zakupione bądź pozyskane z wydawnictw. Nie są to więc żadne stare książki pochodzące z remanentów bibliotecznych. Książki są eksponowane w prestiżowych i widocznych miejscach - w miejscu zamieszkania Polaków. Niedawno odbyła się taka wystawa w Grodnie. Jutro otwieramy taką wystawę we Lwowie, a w przyszłą sobotę w Wilnie. Wystawy odbywały się także w stolicach tych krajów. W czerwcu odbyła się wystawa w Kijowie, a 3 maja, przy okazji naszego święta otwarto wystawę książki polskiej w Mińsku. Zbiory, które zawozimy na wystawy staramy się później w przemyślany sposób podzielić, tak aby co najmniej połowa trafiła do środowisk polskich, a reszta do miejscowych bibliotek naukowych. Tyle w części sprawozdawczej mojej wypowiedzi.</u>
<u xml:id="u-58.10" who="#AndrzejKrawczyk">Chciałem sobie pozwolić na dwie refleksje. Pierwsza z nich dotyczy wypowiedzi pana dyr. K. Cwetscha z Ministerstwa Kultury i Sztuki. Wraz z rozwojem naszej działalności, coraz większą barierę w jej rozwoju, stanowi wzrost kosztów wynikających z konieczności ponoszenia opłat celnych i podatków od darowizn. Stajemy przed moralnym dylematem, co z tą sprawą zrobić. Polacy, z którymi jesteśmy umówieni, że przywieziemy antenę satelitarną, czy magnetowid mówią nam: tylko nie bądźcie głupi i nie przywoźcie tego oficjalnie, tylko na Boga przemyćcie to. W prośbach tych tkwi dużo racji i spora doza racjonalnego myślenia. Obecnie zdarza się, że przewozimy sprzęt oficjalnie, a zdarza się, że go przemycamy. Różnica jest jak 100:60. Ze względu na dysponowanie skromnymi środkami, mamy ten dylemat, jak działać. Myślę, że jest to problem bardziej ogólny.</u>
<u xml:id="u-58.11" who="#AndrzejKrawczyk">Druga uwaga dotyczy sprawy, która co najmniej kilkanaście razy pojawiała się w dzisiejszej dyskusji. Mówiono o potrzebie koordynacji, wymiany informacji, utworzenia banku danych udzielanej pomocy - komu i gdzie. Nie myślę tu o aspekcie kontrolowania, czy rozliczania tej pomocy, a raczej o aspekcie racjonalizowania następnych decyzji. Myślę, że na naszym podwórku zrobiliśmy to razem ze „Wspólnotą Polską”, w zakresie dotacji dla gazet polskich.</u>
<u xml:id="u-58.12" who="#AndrzejKrawczyk">Przepraszam, być może sformułowanie takiego wniosku jest z mojej strony bezczelnością. Czy nie można by było zaproponować - a jest to doskonała okazja, gdyż w dzisiejszym posiedzeniu uczestniczą dwie komisje sejmowa i senacka oraz i urzędnicy z wielu resortów - dać dzisiaj taki wyraźny impuls, być może wręcz wskazać kogoś, kto wziąłby się za tę koordynację.</u>
<u xml:id="u-58.13" who="#AndrzejKrawczyk">Od 2 lat, od kiedy zajmuję się tą działalnością, ciągle słyszę o potrzebie utworzenia takiego banku danych. Być może, możliwe byłoby dzisiaj takie postawienie sprawy, aby któraś z obecnych tu instytucji w określonym czasie (np. w ciągu 90 dni) powinna przedstawić chociażby projekt utworzenia takiego banku danych i na czym działalność takiego banku miałaby polegać.</u>
<u xml:id="u-58.14" who="#AndrzejKrawczyk">To byłby wielki sukces dzisiejszego dnia.</u>
</div>
<div xml:id="div-59">
<u xml:id="u-59.0" who="#LeszekMoczulski">W związku z tym, co pan przed chwilą powiedział, chciałbym zwrócić uwagę, że właśnie jutro będziemy się zajmowali sprawami pewnej koordynacji i nadzoru przynajmniej nad środkami budżetowymi, które będą wykorzystywane w przyszłych latach. Myślę więc, że pański apel nie pada w próżnię.</u>
<u xml:id="u-59.1" who="#LeszekMoczulski">Główną tezą, która powtarzała się w dniu dzisiejszym i której słuszności trudno jest zaprzeczyć, to konieczność dążenia do przyjęcia rozwiązań systemowych, tak aby wszystkie działania funkcjonowały w ramach jednego zwartego systemu. Nie chcę jednak dzisiaj sam zabierać głosu w dyskusji. Być może zrobię to jutro. Myślę, że dzisiaj skończymy już nasze obrady.</u>
<u xml:id="u-59.2" who="#LeszekMoczulski">Drugi dzień obrad.</u>
<u xml:id="u-59.3" who="#LeszekMoczulski">Wznawiamy posiedzenie Komisji. Dziś jesteśmy w wyraźnie w szczuplejszym gronie. Przedstawiciele resortów w dniu wczorajszym przedstawili nam wszystkie informacje i w dniu dzisiejszym nie wszyscy z nich są jeszcze potrzebni. Stąd to o połowę zmniejszone grono.</u>
<u xml:id="u-59.4" who="#LeszekMoczulski">Przechodzimy do ostatniego punktu porządku dziennego. Wprowadzenia do dyskusji dokona pan senator J. Sęk.</u>
</div>
<div xml:id="div-60">
<u xml:id="u-60.0" who="#JanSęk">Chciałbym serdecznie powitać panią wicemarszałek Olgę Krzyżanowską także w imieniu senatorów. Cieszymy się, że zechciała pani wziąć udział w naszym wspólnym posiedzeniu połączonych Komisji.</u>
<u xml:id="u-60.1" who="#JanSęk">Moje wprowadzenie będzie miało charakter pewnych refleksji na temat przebytej drogi, miejsca, gdzie jesteśmy i planów na przyszłość.</u>
<u xml:id="u-60.2" who="#JanSęk">Zacznę od momentu, kiedy nasz kraj zaczął przeżywać transformację ustrojową. Jest to punkt wyjścia do refleksji z tym, co mamy robić w przyszłości. Wskazałbym na dwa istotne momenty tej transformacji w odniesieniu do środków, które kraj kierował do skupisk polonijnych, jak również form świadczonej pomocy.</u>
<u xml:id="u-60.3" who="#JanSęk">Po pierwsze musimy sobie przypomnieć, że praktycznie do 1989 r. w zakresie pomocy kraju, jak również kontaktów Polonii i Polaków mieszkających poza granicami kraju panował swoisty monopol. Towarzystwo Łączności z Polonią Zagraniczną „Polonia” było w zasadzie monopolistą tego rodzaju współpracy i tego rodzaju kontaktów. Rok 1989 przyniósł tu istotne zmiany aczkolwiek pozycja głównego koordynatora tej pomocy i organizatora tych kontaktów pozostaje - można powiedzieć - w zasadzie niezmienna, ponieważ Towarzystwo Łączności z Polonią Zagraniczną „Polonia” przekształca się we „Wspólnotę Polską” i w dalszym ciągu jest głównym czynnikiem sprawczym, decydującym o tym jaki charakter, jakie formy przybiera pomoc kraju dla Polonii i Polaków za granicą. Myślę, że wskazać tu trzeba na bardzo istotny moment. Czas ten, a szczególnie 1989 r. oznacza się szczególnym ożywieniem kontaktów z Polakami na Wschodzie. To praktycznie zaczyna dominować w działalności „Wspólnoty Polskiej” i zasadniczo można powiedzieć, że jest to decydująca, a krytycy poczynań „Wspólnoty Polskiej” mówią, że jedyna forma współpracy z Polonią i Polakami za granicą. Z drugiej strony, na usprawiedliwienie takich działań „Wspólnoty Polskiej” można by znaleźć wiele ważkich i interesujących spraw, które zdecydowały o tym, że tak a nie inaczej układała się ta forma współpracy i kontaktów. W pierwszym rzędzie podniósłbym renesans, obudzenie się polskości na ziemiach zabużańskich, odżywanie i budzenie się promyków polskości i łączności z macierzą w dalekim Kazachstanie i na Syberii.</u>
<u xml:id="u-60.4" who="#JanSęk">Drugi istotny moment to długoletnie zaniedbania. One decydowały o tym, że współpraca z Polakami i Polonią poza granicami kraju ukierunkowana była głównie na Wschód. Skala potrzeb i możliwości kraju stanowiły o tym, że było to zadanie priorytetowe. Myślę, że lata 1989–1993 stanowią wyraźną cezurę czasową świadczącą o tym, że „Wspólnota Polska” prawidłowo oceniła sytuację, prawidłowo działała i że tak praktycznie trzeba było postępować.</u>
<u xml:id="u-60.5" who="#JanSęk">Nie łączę tego ze zmianą ekipy rządzącej, ale sądzę, że 1993 r. a może 1992 r. to okres wyraźnej refleksji nad tym, że te kierunki współpracy powinny ulec w jakimś sensie zmianie. Nie psując niczego z tego, co było wypracowane w latach poprzednich, trzeba myśleć o pewnej zmianie kierunków tej pomocy i współpracy, jak również form działania. Począwszy od 1992 r., a może nawet i wcześniej od zjazdu krakowskiego, pojawiały się nieśmiałe głosy innych skupisk polonijnych, że są zaniedbywane, a poprzez nadmierną pomoc i zainteresowanie czynników rządowych i „Wspólnoty Polskiej” Wschodem, jakość i ilość ich kontaktów z krajem ulega osłabieniu.</u>
<u xml:id="u-60.6" who="#JanSęk">Co było tutaj szczególnie istotne? Myślę, że strefa niemieckojęzyczna, a szczególnie Republika Federalna Niemiec. Moja poprzedniczka, pani przewodnicząca senackiej Komisji Spraw Emigracji i Polaków za Granicą zwracała mi też na tę sprawę uwagę, że fascynacja Wschodem nie powinna przesłonić zainteresowania czynników rządowych i parlamentarnych, a szczególnie obu Komisji sprawami Niemiec. Te elementy są zresztą systematycznie podnoszone przez posłów i senatorów. W tym roku również wróciły one na światło dzienne w sposób bardzo wyrazisty, gdy w Komisjach Regulaminowych omawialiśmy sprawę budżetu „Wspólnoty Polskiej” i budżetu Senatu RP na pomoc dla Polonii i Polaków poza granicami kraju.</u>
<u xml:id="u-60.7" who="#JanSęk">Te sprawy udało nam się tylko w minimalnym stopniu załatwić na przełomie lat 1993–1994. Wskazałbym tu na kilka elementów wzmożenia zainteresowania innymi skupiskami polonijnymi o różnym charakterze i o różnej wadze. W pierwszym rzędzie istotną zmianą wynikającą nie tylko ze stosunku kraju do Polaków i Polonii jest przewartościowanie poglądów w skupiskach polonijnych na różnych kontynentach, będące owocem czasu demokracji w Polsce. Najbardziej wyrazistym efektem tego jest próba łączenia się różnych organizacji w ramach poszczególnych kontynentów, czy państw. Przybiera ona różne formy. Myślę, że sprawą najbardziej spektakularną było powstanie Unii Organizacji Polonijnych w całej Ameryce Łacińskiej. Jak dobrze wiemy, organizacje i towarzystwa polonijne w poszczególnych krajach, niestety, nie żyją w zgodzie. Mówiąc żartobliwie można by powiedzieć, że jest to element polskiego rdzenia etnicznego podtrzymujący polskość - nie powiedziałbym, że w kraju, ale częściowo żartując - na emigracji. Tak jak w polskim hymnie narodowym: „póki my żyjemy”, tak tu: póki się kłócimy.</u>
<u xml:id="u-60.8" who="#JanSęk">Łączenie się organizacji budzi więc szacunek i uznanie, że można było je przeprowadzić pomimo różnic, a różnice są znaczne. W samej tylko Brazylii istnieją dwie organizacje o charakterze central „Polbras” i „Braspol”, które mówiąc najdelikatniej nie żyją ze sobą w najlepszej zgodzie. Każda z nich skupia po kilkadziesiąt organizacji. Są to organizacje bardzo poważne. „Polbras”, podobnie jak „Braspol” dysponuje własnym tytułem prasowym. „Polbras” ma ponadto stację telewizyjną i stację radiową oraz zespoły folklorystyczne.</u>
<u xml:id="u-60.9" who="#JanSęk">Ta niezgoda i brak kontaktów bardzo negatywnie wpływa na rozwój skupiska polonijnego, jak również osłabia w pewnym sensie kontakty z krajem. Pomimo tych różnic organizacje te uniosły się ponad to i założyły własną organizację „Usobal”, która odbyła szczęśliwie Kongres w Buenos Aires pod koniec 1993 r., a jego drugą część w Montevideo w Urugwaju. Za sukces należy też uznać, że organizacje te uzgodniły termin następnego kongresu, który odbędzie się prawdopodobnie w styczniu lub lutym 1996 r.</u>
<u xml:id="u-60.10" who="#JanSęk">Nawiązując do tematu mego wprowadzenia chcę powiedzieć, że różne organizacje krajowe zajmujące się kontaktami z Ameryką Łacińską takie, jak Centrum Studiów Latynoamerykańskich, fundacje zajmujące się kontaktami kulturalnymi i handlowymi wspomagają, podtrzymują i umacniają czynniki rządowe w tym, aby kongres ten udało się zrealizować i by był on owocny dla dalszego rozwoju towarzystw i organizacji polonijnych w Ameryce Łacińskiej, jak również był użyteczny dla kontaktów z krajem.</u>
<u xml:id="u-60.11" who="#JanSęk">Drugi istotny element to łączenie się organizacji w ramach poszczególnych krajów. Takie próby były podejmowane już praktycznie od 1990 r. Najbardziej wyrazista była próba połączenia 13, a może nawet 15 organizacji w Forum Polonijne w Austrii. Organizacje polonijne w Austrii są bardzo często nieliczne, czasami są to wręcz efemerydy - trudno więc mówić o dokładnej ilości. Próba ta częściowo się udała.</u>
<u xml:id="u-60.12" who="#JanSęk">Myślę, że przykład Ameryki Południowej i Wielkiej Brytanii (będę o tym mówić za chwilę) spowodował, że organizacje te deklarują zgodnie, iż po obchodach stulecia „Strzechy” (które odbyły się w tym roku w Wiedniu pod patronatem urzędu kanclerskiego Austrii, pana marszałka A. Struzika i pana marszałka J. Oleksego) dojdzie do zacieśnienia współpracy. Wszystkie te organizacje nie tracąc swojego charakteru podpiszą deklarację o zacieśnieniu współpracy i w zasadzie o formalnym zjednoczeniu w ramach państwa austriackiego. Wbrew pozorom jest to bardzo ważna sprawa.</u>
<u xml:id="u-60.13" who="#JanSęk">Podobny proces obserwujemy w Wielkiej Brytanii, gdzie różnorodność organizacji pod względem programowym, a nawet powiedziałbym - ideologicznym, nie była najlepszą platformą do tego, aby doszło tam do formalnego zadeklarowania zacieśnienia współpracy. Intensywność kontaktów z krajem, jak również przykład Ameryki Łacińskiej, w jakimś sensie zadziałał tutaj prawidłowo. Na początku tego roku doszło do formalnego podpisania deklaracji o zacieśnieniu współpracy i wzajemnych kontaktów. To bardzo istotne sprawy, wbrew pozorom. Można by być może powiedzieć, że formalne tylko deklaracje nie mają istotniejszego znaczenia. W czasach, gdy kraj przechodzi transformację, gdy chcemy do Polaków poza granicami przemawiać jednym głosem, dobrze jest, gdy te deklaracje intencji widoczne są i z drugiej strony. Myślę, że element ten jest może mniej ważny. Bardzo ważne jest natomiast to, że te organizacje mogą jako spójny, niezależny twór przemawiać jednym głosem do władz krajów zamieszkania. Myślę, że jest to sprawa, której nigdy nie powinniśmy tracić z oczu. W dyspozycji władz centralnych poszczególnych państw, jak i władz samorządowych, są w warunkach Europy Zachodniej spore środki przeznaczone na pomoc dla mniejszości narodowych i mniejszości etnicznych zamieszkujących te kraje. Przemawianie jednym głosem powoduje, że środki te są zwielokrotniane, a pomoc staje się większa. Często organizacje rachityczne, efemerydy nabierają twarzy, wyrazistości i pewności działania. Owocuje to zwiększeniem dotacji na szkoły, przydzielaniem pomieszczeń, opłacaniu osób itp.</u>
<u xml:id="u-60.14" who="#JanSęk">Zapewne negatywne zjawisko w tym pozytywnym procesie należy uznać to, że nie doszło do bardziej wyraźnego scementowania organizacji polskich i polonijnych w Republice Federalnej Niemiec.</u>
<u xml:id="u-60.15" who="#JanSęk">Myślę, że te problemy jeszcze tu w dyskusji wypłyną, że uczestnikom dzisiejszego spotkania są one doskonale znane.</u>
<u xml:id="u-60.16" who="#JanSęk">Gdyby w Niemczech udało się doprowadzić do zaistnienia pewnej harmonii między organizacjami polskimi, to środki, które pozostają tam do dyspozycji mniejszości narodowych są tak duże, że na pewno nasza działalność kulturalna, nie tylko w wymiarze organizacji polonijnych, ale i kontaktów kulturalnych i prezentowania polskiej kultury, polskiego dziedzictwa narodowego u naszego zachodniego sąsiada byłaby dużo większa.</u>
<u xml:id="u-60.17" who="#JanSęk">Podsumowując ten pierwszy etap trzeba by powiedzieć tak. Zachodzi obecnie konieczność zintensyfikowania dotychczasowych form, ale i przechodzenia na nowe. Dlaczego? Dlatego, że w przypadku Wschodu (wskazałbym tylko na kilka spraw) pierwsze zachłyśnięcie się polskością - nazwijmy to tak umownie - fascynacja ze strony naszych rodaków za Bugiem i w Kazachstanie, czy na Syberii minęła. Zaczyna się refleksja, że stosunki te powinny być bardziej rzeczowe, skoordynowane w zakresie świadczonej pomocy. W pierwszym okresie było tu wiele niedociągnięć. Chociażby takich, że jedni otrzymywali dużo, a drudzy wcale. Ci którzy głośno krzyczeli, lub często przyjeżdżali, to pomocy tej otrzymywali więcej. Pamiętam wypowiedź jednego z prezesów organizacji polonijnych (o której prywatnie już tutaj mówiłem), że pomoc otrzymuje się według takich zasad:</u>
<u xml:id="u-60.18" who="#JanSęk">1) kto głośniej krzyczy,</u>
<u xml:id="u-60.19" who="#JanSęk">2) kto mieszka bliżej dróg przelotowych prowadzących z Polski itd.</u>
<u xml:id="u-60.20" who="#JanSęk">Myślę, że nasi bracia zamieszkali za wschodnią granicą dotknięci są również procesem transformacji, które przechodzą tamte kraje ze wszystkimi jego plusami i minusami. Stąd mieliśmy i takie przypadki, których dzisiaj nie chciałbym wymieniać, że ta pomoc otrzymana z kraju nie zawsze została zagospodarowana racjonalnie. W kilku przypadkach mieliśmy do czynienia z ewidentną defraudacją i to na całkiem spore sumy.</u>
<u xml:id="u-60.21" who="#JanSęk">Następnym elementem, na który chciałbym wskazać i wszystkich uczulić jest to, że nasi rodacy zamieszkali za Bugiem, na terenie Rosji, czy Kazachstanu, potrafią już sami doskonale nawiązać współpracę z naszymi rodakami, polonusami zamieszkałymi w Stanach Zjednoczonych i w Australii i pośrednictwo kraju nie jest już im do tego potrzebne. Wynikają z tego i plusy i minusy. Z jednej strony skróceniu ulega droga świadczonej pomocy. Jeden z działaczy, który przyjechał ze Stanów Zjednoczonych mówił mi, że zebrano środki na dach w kościele, a kiedy dwa lata później ktoś pojechał ten dach zobaczyć, to go nie było. Mieliśmy do czynienia z różnego rodzaju zbiórkami na takie, czy inne cele. Potem brak jest rozliczeń. Organizatorzy tych zbiórek w Europie Zachodniej, czy Stanach Zjednoczonych są w takiej sytuacji, że ofiarodawcy często określają przeznaczenie dawanych pieniędzy. Jeden życzy sobie, aby pieniądze przeznaczone były na odnowienie części kościoła, czy szkoły we wskazanej miejscowości. Inny przeznacza pieniądze na lekarstwa. Osoby te później żądają rozliczenia. Pomoc została wysłana - często przychodzi formalne podziękowanie. Brakuje jednak szczegółowych sprawozdań. Sądzę, że pomoc i koordynacja wzajemnych poczynań w kraju jest w dalszym ciągu konieczna.</u>
<u xml:id="u-60.22" who="#JanSęk">Następnym elementem, który trzeba tu wymienić jest to, że euforia pomocy powodowała, że czynniki rządowe stawiały do dyspozycji organizacji społecznych liczące się środki, które przez te organizacje nie mogły być do końca prawidłowo wykorzystane. Nie chciałbym tutaj odwoływać się do przykładów. Znam jednak taką sytuację, gdy komórka Urzędu Rady Ministrów przekazała 1 mld zł organizacji o charakterze koła i to nawet nie zarządu głównego, z przeznaczeniem na pomoc materialną dla naszych rodaków na Litwie. Organizacja ta została zobowiązana do zrealizowania tego zadania w bardzo krótkim czasie. Starsi panowie, zresztą bardzo patriotycznie nastawieni, bez odpowiedniego zaplecza technicznego i odpowiednich środków niezbyt dobrze mogli się z tego zadania wywiązać i pomóc rodakom. Często w takiej sytuacji należałoby najpierw zapytać jakie są oczekiwania.</u>
<u xml:id="u-60.23" who="#JanSęk">Następnym elementem jest sprawa może incydentalna i bez większego znaczenia, aczkolwiek ponad 1 mld zł dwa lata temu, to były naprawdę duże środki. To jest to, że zanikł monopol. Czas demokracji owocuje tym, że nie można powiedzieć, iż pomoc będzie świadczyć tylko organizacja „X”, organizacja „Y” i koniec. Powstało kilkadziesiąt organizacji, które z przyczyn patriotycznych, emocjonalnych i innych interesują się kontaktami z Polakami zamieszkałymi poza granicami kraju, a szczególnie na Wschodzie oraz świadczeniem tym ludziom pomocy. Jest to chwalebne i zasługujące na najwyższy szacunek. Wkroczyliśmy już jednak w drugi etap.</u>
<u xml:id="u-60.24" who="#JanSęk">W pierwszym okresie organizowano spontaniczne akcje i zbiórki. Duża była ofiarność społeczeństwa. Duża była też pomoc czynników rządowych i parlamentarnych. Teraz ta kasa rządowa jest coraz bardziej ukierunkowana na sformalizowane działania w świadczeniu pomocy. Wszyscy oczekują na skoordynowanie tych działań. Natomiast ofiarność społeczna nie jest już tak duża, jak poprzednio. Tymczasem liczba tych organizacji wzrasta. Obecnie jest ich ponad 50, nie licząc oddziałów „Wspólnoty Polskiej”. Każda z tych organizacji stara się wykazać jakąś działalnością i aktywnością i praktycznie wszystkie zwracają się do tych samych źródeł. Z drugiej strony występuje ten element, który jest niezbędnym atrybutem demokracji. Każdy żąda środków, często w granicach nawet kilku miliardów zł, a nie czuje się w obowiązku, aby zdać z tego sprawozdanie, pokazać co chce zrobić i co zrobił. Każdy mówi, że jest demokracja, a stowarzyszenia i fundacje kierują się własnymi statutami i nie chcą, aby władze rządowe do ich działalności się mieszały. To sprawa refleksji ze strony nas wszystkich. W dniu wczorajszym, a także na innych posiedzeniach komisji sejmowych i senackich, na spotkaniach z działaczami ten problem powraca, jak przysłowiowy bumerang. Myślę, że w tej sprawie powinniśmy coś zrobić.</u>
<u xml:id="u-60.25" who="#JanSęk">Na miarę swych skromnych środków pierwszy krok próbuje zrobić Komisja, której mam zaszczyt przewodniczyć. Pod koniec roku wydamy przewodnik, który będzie zawierał spis i podstawowe dane o działalności towarzystw, organizacji, stowarzyszeń i fundacji. W pierwszej części tego spisu zamieścimy także wszelkie instytucje parlamentarne i rządowe zajmujące się pomocą. Sądzę, że będzie to wydawnictwo jeszcze niezbyt obszerne i niezbyt treściwe. Przesłanie go wszystkim parlamentarzystom i wszystkim zainteresowanym pomocą dla Polaków na Wschodzie pozwoli na pewną koordynację tej akcji. W informatorze obok nazwy będą podane adresy, rok rozpoczęcia działalności i co dotychczas zostało zrobione. Zainteresowani będą się więc mogli zorientować, co to jest za organizacja, czy dużo zrobiła, czy mało i jakie ma możliwości, aby podjąć się pewnej roli. Nie wszystko co robi się społecznie, jest w tej chwili najwyższych lotów. Spowodowane jest to kilkoma względami. Po pierwsze ci, którzy zawiązali towarzystwo pomocy Polonii w danym okręgu na Litwie, Ukrainie, czy Białorusi nie zawsze są zainteresowani, czy skala potrzeb nie jest większa, czy ich podopieczni nie otrzymali już pomocy z innego źródła itd.</u>
<u xml:id="u-60.26" who="#JanSęk">Chcemy to wydawnictwo kontynuować, po zebraniu głosów krytycznych. Liczymy na to, że tych głosów krytycznych będzie jak najwięcej. W przyszłym roku chcemy wydać następną część. Po pierwsze ulepszyć część pierwszą i po drugie zrobić spis wszystkich organizacji polonijnych działających na terenie Litwy, Białorusi, Ukrainy, Rosji i Kazachstanu. Już zaczęliśmy te prace i będziemy je kontynuować przez 2 lata, aby zebrać adresy i telefony przywódców, prezesów wszystkich organizacji polonijnych działających w Europie Zachodniej, w Stanach Zjednoczonych i w Australii. Chcemy rozbudować ten dział. Jak sądzę do 1996 r. powstanie taki lepszy, czy gorszy przewodnik, który umożliwi wszystkim poruszanie się po skomplikowanej tematyce współpracy i koordynacji. Chcemy na to wszystko nałożyć drugi system informacyjny o środkach budżetu państwa.</u>
<u xml:id="u-60.27" who="#JanSęk">Na 1995 r. przewidziane jest wprowadzenie systemu wzajemnego komunikowania się prezesów i działaczy organizacji polonijnych ze wszystkich krajów Świata. Realizując uchwałę zjazdu krakowskiego sprzed 2 lat tworzymy przy Senacie RP biuro koordynacyjne o charakterze technicznym, które umożliwi prezesom i działaczom polonijnym wzajemne kontaktowanie się między sobą. Z drugiej strony umożliwi im zlecenie zorganizowania spotkań w kraju i kontaktów, gdy poszczególni działacze będą sobie tego życzyli. Biuro to będzie miało wyłącznie charakter techniczny. Nie będzie posiadać żadnych uprawnień nadzorczych, aby nie było narażone na transformacje polityczne ekip, ciał zarządzających itd.</u>
<u xml:id="u-60.28" who="#JanSęk">To wszystko będzie połączone z nowoczesnym systemem łączności „Internet”, który powinien zapewnić realizację celów, o których tutaj mówimy.</u>
<u xml:id="u-60.29" who="#JanSęk">Nad podobną bazą danych pracuje również „Wspólnota Polska” i myślę, że pomału dopracujemy się zebrania podstawowych danych dotyczących lobby polskiego poza granicami kraju - nazywając to od strony formalnej. Znajdzie się tam wszystko to, co niepokoi i jest przedmiotem zainteresowania wszystkich działaczy zajmujących się problematyką etniczną w kraju, jak również działaczy emigracyjnych, czy prezesów organizacji polonijnych, we wszystkich praktycznie państwach świata.</u>
<u xml:id="u-60.30" who="#JanSęk">Chcemy również ratować to, co dotychczas uległo znacznej degradacji. Mamy tu przede wszystkim na myśli media. Nie wszystko, niestety, nam wychodzi. Nie wiemy, czy na wszystko znajdą się środki w budżecie. Raczej nie.</u>
<u xml:id="u-60.31" who="#JanSęk">Zacząłbym od tego, że obie Komisje wykonały dużą pracę odbywając dwa wspólnie posiedzenia, na których wypracowano pewne wnioski dotyczące mediów. Wnioski te nie zostały jeszcze formalnie sformułowane, gdyż ich realność zależy od tego, jaki będzie kształt budżetu na 1996 r., o czym pokrótce powiem za chwilę. Najważniejsze nasze wnioski dotyczą rozwoju Telewizji „Polonia”. Kładziemy tu mocny nacisk. Zrozumienie tej sprawy u wszystkich członków Komisji sejmowej i senackiej jest już więcej niż duże. Informacje na ten temat otrzymali praktycznie wszyscy członkowie obu Komisji. Staraliśmy się również upowszechnić te informacje w Komisjach Regulaminowych, sejmowej i senackiej. Komisja sejmowa intensywnie pracuje nad nowelizacją ustawy o Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji. Gdyby proponowane poprawki znalazły zrozumienie w Sejmie i w Senacie, to pozwoliłyby one na finansowanie Telewizji „Polonia” z budżetu państwa.</u>
<u xml:id="u-60.32" who="#JanSęk">Niestety, wnioski najdalej idące w tym zakresie nie znalazły zrozumienia u parlamentarzystów i źródło finansowania Telewizji „Polonia” na 1995 r. jest raczej niepewne. W dalszym ciągu będzie ona najprawdopodobniej korzystała ze środków przeznaczonych na I i II program, czyli na telewizję publiczną. Z jednej strony jest to słuszne. Ja sam w dyskusjach w ten sposób podnosiłem tę sprawę, że rolą Telewizji „Polonia” jest nie tylko przekaz na użytek Polonii i Polaków poza granicami kraju, że jest to też przekaz dla środowisk opiniotwórczych w poszczególnych krajach, środowisk, które nie mają nic wspólnego z polską grupą etniczną. Nie mniej ważną rolą „Polonii” jest też upowszechnianie wiedzy o Polakach i Polonii w kraju. Jest to tym bardziej istotne, że będzie się wzmagała presja podatników, chcących wiedzieć na co przeznaczone są płacone przez nich podatki i czy pomoc dla Polaków i Polonii jest wykorzystywana racjonalnie. Żeby tak było, musi istnieć znajomość tej materii.</u>
<u xml:id="u-60.33" who="#JanSęk">W czasach transformacji znikły z rynku wszystkie pisma obliczone na propagowanie szeroko rozumianych spraw polskich nie tylko w skupiskach polonijnych. Jest to wielki minus naszej działalności. Myślę tu o mutacjach pisma „Polska”. Było to pismo wielonakładowe ukazujące się w wersji angielskiej, rosyjskiej. Wersja rosyjska była często oknem na świat dla inteligencji rosyjskiej, białoruskiej, litewskiej, czy ukraińskiej. Tego już niestety nie ma. Nie ma też pism adresowanych wyłącznie do Polonii takich, jak: „Panorama Polska”, „Hejnał Mariacki”, „Kurier Polonijny” i wiele innych adresowanych również do dzieci. To bardzo jest niedobre i negatywne zjawisko okresu transformacji. Znikł również bardzo popularny „Almanach Polonijny” ukazujący się raz do roku.</u>
<u xml:id="u-60.34" who="#JanSęk">Z tego względu jednym z wniosków połączonych Komisji dotyczącym mediów była sprawa reaktywowania pisma adresowanego tak, jak Telewizja „Polonia” do Polonii i Polaków poza granicami kraju, jak również do wszystkich interesujących się tymi sprawami i sprawami etnicznymi w Polsce. W budżecie Senatu na 1995 r. zarezerwowano na ten cel skromne środki pozwalające wydać dwa pierwsze numery pisma o roboczej nazwie „Forum Polonijne” - myślę, że w tym gronie można już tę nazwę ujawnić. Jest już decyzja Prezydium Senatu w tej sprawie. Pismo to będzie się ukazywać w nakładzie 35–50 tys. egzemplarzy. Są na to środki. Na przełomie stycznia i lutego ukaże się pierwszy numer, na przełomie marca i kwietnia - drugi. W rezerwie marszałka Senatu - o tym jak ona wygląda powiem później - są również wstępnie zarezerwowane środki na wydanie następnych numerów, być może już nawet w zwiększonej objętości. Poszczególni członkowie Komisji wnioskowali, aby pismo to przypominało wydawane w przeszłości pismo „Polska” i aby nakład pisma nie był znikomy. Chodzi o to, żeby pismo nie miało charakteru gettowego, rozprowadzanego jedynie w środowiskach polonijnych, ale adresowanego szerzej. Docelowy nakład zgodnie z tymi wnioskami powinien osiągnąć 100 tys. egzemplarzy. Czy będziemy w stanie udźwignąć taki ciężar, ja raczej wątpię. Są w tej chwili prowadzone rozmowy z biznesmenami i z innymi czynnikami na temat możliwości wsparcia tej inicjatywy. Być może dostaniemy coś z Ministerstwa Współpracy Gospodarczej z Zagranicą ze środków na promocję. Trudno powiedzieć, gdzie jeszcze należy szukać sojuszników, bo jest to jeszcze wstępny etap sprawy.</u>
<u xml:id="u-60.35" who="#JanSęk">We wcześniejszych dyskusjach marginalnie przewijał się temat wsparcia dla znajdujących się w krytycznej sytuacji pism emigracyjnych na Zachodzie. Należałoby roztoczyć opiekę nad jednym, czy dwoma takimi pismami. Sprawa ta, jak przypuszczam nabierze pewnego rozmachu w 1996 r. Jest to w tej chwili sprawa zbyt nowa. Wymieniliśmy na ten temat uwagi z panem dyr. W. Olejnikiem, że należałoby takie wsparcie przygotować.</u>
<u xml:id="u-60.36" who="#JanSęk">Myślę, że zakończę ten etap i przejdę do nieco innej problematyki. We wszystkich dyskusjach posłów i senatorów, w Komisjach, a także na sierpniowej naradzie prezesów organizacji polonijnych (która odbyła się również w Pułtusku) i również we wczorajszej dyskusji przewijała się tematyka wypracowania skoordynowanej współpracy. Jako dysponenci środków pozostających w dyspozycji parlamentu, a przypisanych formalnie do zadań Kancelarii Senatu RP staramy się podejmować działania zmierzające w tym kierunku. W roku ubiegłym do ustawy budżetowej wprowadziliśmy zapis powodujący, że środki te nie są automatycznie przekazywane „Wspólnocie Polskiej”. Teoretycznie można było widzieć sprawę w ten sposób, że „Wspólnota Polska” jako stowarzyszenie, na podstawie prawa o stowarzyszeniach, będąc organizacją całkowicie niezależną, mogła nawet odmówić przyjęcia tych środków. Reguły budżetowe mają swoje prawa i w ten sposób tych środków nie można by było rozdysponować. Stąd po raz pierwszy w budżecie pojawił się zapis, że środki te są przeznaczone dla Polonii i Polaków zamieszkałych poza granicami kraju. Środki te w dalszym ciągu w większości przekazywane są oczywiście „Wspólnocie Polskiej”. W tym roku były widoczne pewne niewielkie, ale istotne innowacje.</u>
<u xml:id="u-60.37" who="#JanSęk">Kierując się sugestiami Najwyższej Izby Kontroli, która przeprowadziła rutynową kontrolę „Wspólnoty Polskiej”, jak również spostrzeżeniami posłów i senatorów oraz ich doświadczeniami z poprzednich okresów działalności, podnieśliśmy sprawę, by zgodnie z wymogami stawianymi przed stowarzyszeniami i fundacjami przez Ministerstwo Finansów i odpowiednie rozporządzenia, formy przelewania, czy przekazywania tych pieniędzy przybrały bardziej sformalizowaną postać zadań zleconych. Ta sprawa występowała nawet we wczorajszej dyskusji, aby było wiadomo na co te pieniądze idą, ile wydano i jak zostały rozliczone. Zdajemy sobie sprawę, że czas harcerskiej euforii dobiega końca. Wiadomo, że na usługę księgową, obsługę bazy materiałowo-technicznej i zabezpieczenie ludzi, którzy potrafią to zrobić, trzeba wydać określoną ilość środków. W tym roku zapis ten ulega rozszerzeniu. W dalszym ciągu pozostanie zapis, że są to środki przeznaczone na pomoc dla Polonii i Polaków za granicą, ale liczba organizacji świadczących tę pomoc zwiększa się. Coraz częściej stowarzyszenia i fundacje korzystają także ze środków samorządów. Gminy miejskie i wiejskie wykazują się dość znaczną ofiarnością i ten czynnik nie może być pomijany. Liczba organizacji, które swoje prośby adresują już nie do ofiarności społecznej, ale do kiesy państwowej powoduje to, że potrzebne są takie organizacje, które mogłyby koordynować ich poczynania. Nie może tego robić bezpośrednio parlament za pośrednictwem Komisji, której przewodniczy pan poseł L. Moczulski, ani nie może tego robić Senat za pośrednictwem senackiej Komisji ds. Emigracji i Polaków za Granicą. Nie mogą tego robić z kilku względów. Po pierwsze nie po to powoływany jest parlament. Po drugie nadmierna ingerencja ze strony parlamentu byłaby też niewskazana.</u>
<u xml:id="u-60.38" who="#JanSęk">Po trzecie obie Komisje nie dysponują ani odpowiednimi środkami, ani odpowiednią liczbą pracowników, co uczyniłoby tę kontrolę mało efektywną. Dlatego sejmowa Komisja Regulaminowa i Spraw Poselskich oraz senacka Komisja Regulaminowa i nasze Komisje doszły do wniosku, że wskazane by było, aby koordynacją pracy organizacji, które zajmują się świadczeniem pomocy dla Polonii i Polaków zamieszkałych poza granicami kraju, zajmowała się nadal „Wspólnota Polska”. Organizacja ta będzie nadal w znacznej mierze ponosiła ciężary tej koordynacji i myślę, że w stopniu znaczącym. W zakresie koordynacji działań pracować też będzie druga organizacja, której formy pracy omówił wczoraj jej prezes pan A. Krawczyk. Jest to rządowa Fundacja „Pomocy Polakom na Wschodzie”. Jest to organizacja stosunkowo młoda. Jak pamiętamy, jej utworzenie zalecił parlament. Działalność rozpoczęła na początku 1993 r. Na początku prowadzona przez nią działalność nie spełniała oczekiwań. W miarę upływu czasu organizacja ta coraz bardziej się uaktywnia. W chwili obecnej wypracowała już ona formy swej pracy. Główne jej zainteresowania - chciałbym podkreślić - zostały wypracowane przy zgodnej współpracy z kierownictwem „Wspólnoty Polskiej”. Główne kierunki jej zainteresowania i formy pracy, to szeroko rozumiana opieka nad mediami na Wschodzie. Pomoc, która dotychczas była świadczona pismom polonijnym przez „Wspólnotę Polską” ze środków Senatu będzie kontynuowana w przyszłości przez Fundację „Pomocy Polakom na Wschodzie”.</u>
<u xml:id="u-60.39" who="#JanSęk">Decyzja taka została podjęta, dlatego że wszyscy senatorowie, bez względu na przynależność do poszczególnych ugrupowań politycznych - będących w koalicji, czy też w opozycji - wyrażali rozterki i zaniepokojenie, aby środki będące w dyspozycji państwa polskiego nie były ukierunkowane i wydatkowane pochopnie, by nie były powierzane organizacjom, które mają charakter prywatny. W czasach, gdy mamy kapitalizm, to wszyscy jednak woleliby, aby - jeśli ma być szerzej prowadzona koordynacja tych działań - środki te powierzyć do dyspozycji organizacji sprawdzonej, na którą czynniki parlamentarne i rządowe mają określony wpływ. W tym przypadku będzie to „Wspólnota Polska” i rządowa Fundacja „Pomocy Polakom na Wschodzie”.</u>
<u xml:id="u-60.40" who="#JanSęk">Przedmiotem zainteresowania rządowej Fundacji „Pomocy Polakom na Wschodzie” będą nadal i przede wszystkim media, jak również opieka nad stacjami radiowymi, antenami telewizyjnymi, magnetowidami i całą infrastrukturą związaną z odbiorem Telewizji „Polonia” i audycji Polskiego Radia, jak również montowaniem na miejscu i inspirowaniem zawiązywania się polskich programów radiowych i telewizyjnych na Wschodzie. Kolejny istotny czynnik i forma pracy rządowej Fundacji, to książka polska. W tym zakresie było też wiele niedociągnięć. Nie chciałbym wracać do takich spraw, jak wyzbywanie się książek, które są już naszym obywatelom niepotrzebne i czynienie z tego gestu patriotycznego. Dotyczyło to np. literatury marksistowskiej, gdyż uważano, że może tam, za wschodnią granicą można będzie jeszcze z tego korzystać. Wysyłano też inne książki, jak poradniki i samouczki, które z uwagi na stopień rozwoju wiedzy, techniki były już nieprzydatne. Jest także inny element tej sprawy. Z uwagi na różnice w piśmiennictwie między cyrylicą i alfabetem łacińskim, Fundacja powinna nastawiać się bardziej na kasety magnetowidowe. W tej sprawie senacka Komisja również inicjuje pewną akcję, aby te działania wspomóc. Słowo pisane jest bardzo potrzebne przy nauczaniu języka polskiego i elementów kultury i geografii polskiej na poziomie szkoły. Forma książkowa często zawodzi przy bardziej zaawansowanym procesie. W wielu skupiskach i organizacjach polskich spotykamy się z tym, że książki nie są należycie wykorzystane. Książki przyjeżdżają z Polski. Opłacany jest transport - a są to sumy niebagatelne. Trzeba pamiętać, że główną przeszkodą w przekazywaniu książek i prasy polskiej nie jest ilość tytułów. Można je pozyskać w redakcjach, które otrzymują dość duże zwroty. Główną przeszkodą jest uzyskanie środków na transport i prawidłowe ukierunkowanie do odbiorcy. Obszary dawnego Związku Radzieckiego są ogromne i sprawa dotarcia z książką i prasą do poszczególnych skupisk Polaków w bardzo małych miejscowościach, jest sprawą nader trudną. Dlatego bardzo bolesne są sytuacje, gdy książka, czy prasa nie są należycie wykorzystane. Nie wynika to tylko z winy tych skupisk polonijnych. Wynika to z małej znajomości języka polskiego, różnic alfabetów, a przede wszystkim z tego, że obecnie trzeba się bardziej nastawić na słowo mówione i przekazywać kasety z filmami o Polsce, o kulturze polskiej, z lekcjami języka polskiego. To szybciej dotrze i szybciej może być przez poszczególne skupiska przyswojone.</u>
<u xml:id="u-60.41" who="#JanSęk">Następnym elementem, który pojawił się w roku ubiegłym i będzie rozszerzany to rezerwa, która nie została przekazana ani „Wspólnocie Polskiej”, ani rządowej Fundacji „Pomocy Polakom na Wschodzie”, ale pozostająca w dyspozycji Prezydium Senatu. W ubiegłym roku było to 2,6 mld zł. W planach budżetowych na przyszły rok będzie to 10 mld zł. Nie wiadomo, jak do tej propozycji ustosunkuje się parlament. Na co zostaną te środki przeznaczone? Głównie na te sprawy, których w ciągu roku nie możemy przewidzieć. Są najprzeróżniejsze sytuacje. Najprostsze są takie, że ogromna liczba organizacji społecznych świadczących pomoc nie zawsze przechodzi w jakość. Zdarza się, że ktoś pojechał do jakiegoś miasta i spotkał tam kilku Polaków. Nawiązał kontakty z działającą tam rachityczną i słabą organizacją. W wyniku kontaktów zaprosił dzieci naszych rodaków do przyjazdu do kraju. Po powrocie do kraju i wysłaniu zaproszenia ten ktoś zapomina o tym. Przyjeżdża autokar pełen dzieci, a tu nic nie jest zabezpieczone. Takich przypadków mamy wiele. Z tego źródła, o którym wspomniałem, z rezerwy budżetowej Prezydium Senatu załatwiono wiele takich spraw. Często przyjeżdżają do nas stare, zużyte autokary, które psują się tutaj. Ponadto często są nie ubezpieczone. Takich spraw jest wiele i trzeba w tych sytuacjach jakoś pomóc. W żadnej pozycji budżetu państwa, ani w dyspozycji resortów, czy „Wspólnoty Polskiej” nie ma rezerwy na takie sprawy. Wszystkie środki ukierunkowane są na realizację określonych zadań.</u>
<u xml:id="u-60.42" who="#JanSęk">Rezerwa Prezydium Senatu zostanie też przeznaczona na realizację pewnych zadań, które już zostały określone. W przyszłym roku już po raz drugi z rezerwy zostanie sfinansowane „Forum Dziennikarskie”. Ważnym elementem jest kształtowanie w skupiskach polonijnych działaczy ofiarnych i wykształconych. Mających nie tylko związki z Polską, ale poczucie odpowiedzialności za skupiska, w których żyją. Sprawy te były podnoszone na naradzie prezesów organizacji polonijnych odbytej w sierpniu br., a także we wczorajszej dyskusji. Jednym z elementów tak widzianego procesu jest zabezpieczenie tworzenia prawidłowych kadr mogących służyć pomocą w redagowaniu pism w kraju zamieszkania, jak również mogących współpracować z miejscowymi środkami masowego przekazu. Jest to bardzo istotna sprawa. Przedstawiciel skupiska polonijnego, który potrafi napisać dobry artykuł o sprawach polskich, o polskiej kulturze, o sprawach swoich braci w skupisku, w którym żyje, powoduje poznanie tych spraw w kraju zamieszkania i skupisku polskim. Powoduje to także nawiązywanie bliższych kontaktów, zanikanie gettowości. Zanika inność, zanika obcość. Musimy o tym pamiętać. To „Forum Dziennikarskie” nie dopracowało się, być może, jeszcze najlepszych form działania. Są one jednak co roku doskonalone. Co roku są lepsze. Liczymy na to, że będzie to ważna forma działania, pozwalająca lepiej się zrozumieć skupiskom polonijnym i wzajemnie poznać. Dziennikarzom i adeptom tego zawodu umożliwi to poznanie spraw polonijnych, poznanie najważniejszych spraw, którymi żyje kraj. To również zostało podniesione wczoraj. Więc nie tylko poznanie elementów historycznych (w odniesieniu do rodaków żyjących poza granicami państwa polskiego są to sprawy też bardzo ważne), ale dnia dzisiejszego, którym żyje kraj i tego czym nasz kraj żył będzie jutro. Widzimy konieczność odpowiedniego modelowania tych spraw.</u>
<u xml:id="u-60.43" who="#JanSęk">Prowadzone są rozmowy z jednym z liczących się towarzystw ubezpieczeniowych, zainteresowanym rozwojem swoich placówek na wschodzie. Przyszli agenci, przedstawiciele mogą otrzymać dobry zawód, jeśli włożą w pracę dobrą znajomość miejscowego środowiska i przepisów. Uzyskaliby możliwość podniesienia swego statusu i poziomu życia, w społeczności, w której przyszło im żyć.</u>
<u xml:id="u-60.44" who="#JanSęk">Ze środków pochodzących z rezerwy Senatu zostaną też sfinansowane sprawy związane z powstaniem omawianego wcześniej pisma.</u>
<u xml:id="u-60.45" who="#JanSęk">Następna sprawa, o większym znaczeniu, którą chcielibyśmy przeprowadzić, to sprawa nieco zaniedbana, a może i zapomniana, ale zasługująca na największy szacunek. Jest to sprawa nowego spojrzenia na rolę misjonarzy i księży polskich poza granicami kraju. Pamiętamy czasy, gdy byli oni traktowani w pewnym sensie instrumentalnie. Przed wyjazdem na misję zapraszani byli przez przedstawicieli rządu na okazjonalną rozmowę. Składano im życzenia pomyślności i potem następował wyjazd. Nie chcielibyśmy interesować się tutaj aspektem religijnym. Interesuje nas ich wkład w rozwój życia społeczno-kulturalnego w kraju osiedlenia. Osiągnięcia na tym polu są niebagatelne. W Ameryce Łacińskiej, w poszczególnych krajach księża polscy stanowią już do 10% ogółu księży tam pracujących. Prowadzą oni szkoły, ochronki, wydawnictwa, wydają pisma. Wskazałbym na tak ciekawe i chwalebne tytuły, jak mutacja „Harcerza Niepokalanej” wydawana w Brazylii. Pismo to rozchodzi się już podobno w liczbie bliskiej 100 tys. egzemplarzy. To ważki czynnik, który dotychczas był mało widoczny. W Ameryce Południowej, w Afryce i Azji sprawa ta będzie rzutować na widzenie społeczności polskiej i to nie tylko na linii bezpośrednich kontaktów z naszym krajem. Sprawę tę należy widzieć w szerszym kontekście, jako możliwość pokazania miejscowym elitom politycznym i kulturalnym, że Polacy i ich osiągnięcia w tym kraju to coś więcej niż tylko poszczególni członkowie zbiorowości polonijnej, którzy tam wyjechali ze względów politycznych, czy za chlebem.</u>
<u xml:id="u-60.46" who="#JanSęk">Są już pierwsze przymiarki do tego tematu. Marszałek Senatu, pan Adam Struzik, spotkał się już z misjonarzami. Odbyło się takie spotkanie, zorganizowane w Senacie. Przeprowadzono wstępne rozmowy z Centrum Studiów Latynoamerykańskich, które popilotowałoby tę sprawę w Ameryce Łacińskiej. Rozmawiano także z Instytutem Duszpasterstwa Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, z innymi placówkami naukowymi, jak również z działaczami, którzy na co dzień stykają się z tymi problemami. Chcemy ten problem skoordynować i nadać mu należytą rangę.</u>
<u xml:id="u-60.47" who="#JanSęk">Mógłbym wymienić jeszcze kilka, czy nawet kilkadziesiąt pozycji, które będą realizowane, o ile parlament uchwali budżet w tym kształcie, w jakim został on zaprojektowany. Najważniejszym jego elementem - tym co powinno budzić pewien optymizm jest to, że w naszym państwie, w okresie transformacji, w okresie gdy sami nie jesteśmy najbogatsi, narasta zrozumienie wagi spraw kontaktów z tymi obywatelami, którzy opuścili nas na zawsze i mieszkają w innych krajach, w innych skupiskach.</u>
<u xml:id="u-60.48" who="#JanSęk">Pamiętajmy to, co w dniu wczorajszym mówił przedstawiciel Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Jesteśmy państwem, z którego znacznie więcej ludzi wyjeżdża, niż do niego przyjeżdża. To są wielkości tworzące w latach 80. i 90. liczbę ponad 1 mln osób. Dlatego problem ten nie może być przez nas lekceważony. Musimy mieć te kontakty i musimy z Polakami za granicą współpracować.</u>
<u xml:id="u-60.49" who="#JanSęk">Chciałbym również powiedzieć, że państwo jest zdrowe wówczas, gdy nie tylko ludzie z niego emigrują, ale i do niego przyjeżdżają na stałe. Dlatego też następna pozycja w budżecie państwa jest po raz pierwszy przeznaczona na pomoc naszym rodakom zamieszkałym w Kazachstanie. Jest to dosyć istotny element. Dotychczas najwięcej szumu przy tej sprawie robiły polskie media i władze samorządowe. Nie znaczy to wcale, że rząd i obie Komisje sejmowa i senacka nie pracowały nad tym problemem. Pracujemy także nad tym tematem, stale i systematycznie. Spraw jest zbyt wiele i są one zbyt wielkiej wagi, aby można było dać się ponieść emocjom. Każdy Polak i każda osoba pochodzenia polskiego ma prawo do ojczyzny i prawo do powrotu. O tym nigdy nam zapomnieć nie można. Gdybyśmy o tym zapomnieli, to praktycznie byłoby tak, jak powiedział Mickiewicz: „Panie boże, jeżeli my zapomnimy o nich, to Ty zapomnij o nas”.</u>
<u xml:id="u-60.50" who="#JanSęk">Są też i sprawy bardziej prozaiczne. Odwołałbym się do przykładu Niemców, którzy w latach 70. wyjeżdżali do Niemiec. Tu w Polsce czuli się Niemcami. Tam poczuli się Ślązakami, poczuli się Polakami, a ich dzieci już tylko Polakami. Może wystąpić taka sytuacja i w tym przypadku. Musimy pamiętać, że w 97% ludzie przyznający się w Kazachstanie do polskości nie mówią po polsku. Mówią po rosyjsku. Natomiast jest coś, co nie zostało zauważone, lub docenione. Ciągle mówimy o Polakach z Kazachstanu, natomiast to jest już Polonia. To nie są Polacy zamieszkali na Litwie, Białorusi czy Ukrainie. To jest Polonia. Polonia a Polacy, to dwie różne sprawy. Jeżeli ktoś został siłą wywieziony w 1936 r. z rejonu Żytomierza do Karagandy w Kazachstanie, tam zawarł związek małżeński z Rosjanką, dziecko z tego związku pojęło za żonę Ukrainkę, a wnuk - bo często mamy do czynienia z trzecim, czy czwartym pokoleniem - ożenił się z przedstawicielką miejscowej ludności, to nie są to Polacy. Chcę to bardzo mocno podkreślić. To jest Polonia. Musimy o tych sprawach pamiętać i postępować tu mądrze i rozsądnie. Nie możemy ulec presji chwili, czy presji mediów. Ja sam zadałem kilka kontrolnych pytań dziennikarzom, którzy tak dużo na ten temat pisali i domagali się umożliwienia powrotu Polonii z Kazachstanu. Uczyniłem to nawet w Klubie Dziennikarzy zajmujących się profesjonalnie tematyką polonijną. Zapytałem: - z kim pan rozmawiał, że tak mocno domaga się pan powrotu? - Z kilkoma Polakami. Mówię więc: - proszę podać mi nazwiska, bo tą problematyką zajmuję się od kilku lat. Okazuje się, że dziennikarze, oprócz nazwiska pana Platera-Gajewskiego (który mieszka już w Polsce) nie potrafili wymienić żadnego innego nazwiska. Bardzo często to zainteresowanie jest powierzchowne.</u>
<u xml:id="u-60.51" who="#JanSęk">Pamiętam wypowiedź senator J. Cieślaka, który zajmował się w ramach Polskiego Czerwonego Krzyża pomocą dla osób przyjeżdżających do nas z Chorwacji. Ile było szumu, ile namiętności - do momentu, w którym pociąg wjechał na dworzec. Sam czytałem notkę prasową o Polce z Chorwacji, która przyjechała tutaj i brakuje jej środków do życia. Jakże często to powierzchowne zainteresowanie nie ma pokrycia w faktach i nie może być brane za rzeczywiste fakty.</u>
<u xml:id="u-60.52" who="#JanSęk">Ale, jak już powiedziałem wcześniej, każdy Polak i każda osoba polskiego pochodzenia ma prawo do ojczyzny i prawo do powrotu. Dlatego plan budżetu jest na te sprawy otwarty. W budżecie na 1995 r. w środkach zarezerwowanych na pomoc Polonii i Polakom poza granicami kraju, na cele związane z adaptacją Polaków i Polonii z Kazachstanu tutaj i tam (aby mogli się przystosować i czuć się tam lepiej) przeznaczone jest ok. 6,5 mld zł. Jest to etap wstępny. Rozmawialiśmy na ten temat wielokrotnie z panem przewodniczącym L. Moczulskim. Mamy tu zgodne stanowisko, że proces powrotu wszystkich chętnych powinien być rozłożony w czasie, a w pierwszej kolejności powinniśmy umożliwić powrót wszystkim młodym ludziom, którzy są w stanie tutaj się uczyć i studiować. Trzeba się skupić na wypracowaniu im tych możliwości. Jeżeli tam jest szkoła 10-klasowa, a tutaj studium, w którym cudzoziemcy i Polacy przystosują się do podjęcia studiów, trwa 1 rok, to wszystkim przyjeżdżającym z Kazachstanu należy umożliwić 2-letnią adaptację, by wspomóc ich w tym procesie. Gdy skończą tutaj studia, będą mogli pozostać. Ci, którzy nie będą chcieli, wzbogaceni o czas pobytu w kraju przodków, wzbogaceni o wiedzę, którą zdobyli na studiach, będą mogli wrócić do Kazachstanu, czy na terytoria byłego Związku Radzieckiego, w wybranym państwie we Wspólnocie Niepodległych Państw.</u>
<u xml:id="u-60.53" who="#JanSęk">Myślę, że powiedziałem chyba już i tak za dużo. Chcę umożliwić wszystkim dyskusję i sam siebie wzbogacić o zbiorową sumę doświadczeń, która tu na pewno zostanie wypracowana, powiedziana i podniesiona.</u>
</div>
<div xml:id="div-61">
<u xml:id="u-61.0" who="#LeszekMoczulski">Dziękuję panu senatorowi. Jego wprowadzenie przerodziło się w prawdziwy referat i bardzo dobrze. Wiele istotnych kwestii został tu postawionych. Wśród nich ta kwestia, o której mówił może trochę zbyt skromnie, a która jest niesłychanie ważna - kwestia znalezienia formuł organizacyjnych, które pozwolą umocnić współpracę i bardziej ujednolicić pracę, którą prowadzimy. Państwo doskonale wiedzą, że nasze możliwości organizacyjne są bardzo ograniczone. Nasze Komisje szczęśliwie pracują cały czas razem. Nie dublujemy swojej działalności. Połączone siły organizacyjne, a pod tym szumnym tytułem rozumiem panie, które zapewniają obsługę naszych Komisji, tym paniom w tempie lawinowym, z miesiąca na miesiąc przybywa pracy. Ja zdaję sobie sprawę z tego, że są tu pewne granice, których przekroczyć nie można. Dużo zawdzięczamy dobrej współpracy z organami administracji państwowej, a zwłaszcza Urzędu Rady Ministrów. Przyznam, że jest to dla nas bardzo istotna pomoc. Jak słusznie zauważył pan senator J. Sęk wyrastamy jednak z tego okresu, gdy to wszystko wystarczało w zakresie finansowym i w zakresie zaplecza. Szukamy nowych formuł. Przyszły rok będzie na pewno kolejnym krokiem do przodu. Jednak, jak bardzo byśmy nie chcieli, to wszystkiego na raz nie osiągniemy, przede wszystkim z racji tego szczupłego budżetu. W znacznej mierze wszystko sprowadza się do pieniędzy. Bardzo dziękuję panu senatorowi za przedstawienie tych kwestii, które zresztą są naszym wspólnym poglądem.</u>
<u xml:id="u-61.1" who="#LeszekMoczulski">Otwieram dyskusję nad tym punktem porządku dziennego.</u>
</div>
<div xml:id="div-62">
<u xml:id="u-62.0" who="#JanWidacki">Zgadzam się z panem przewodniczącym, że są potrzebne nowe formy organizacyjne dla pomocy. Ale z uporem powtarzam to, o czym mówiłem wczoraj - istnieje potrzeba stworzenia programu pomocy. Tego programu ciągle nie ma. Jak długo nie ma programu pomocy, tak długo mówienie o tej pomocy wygląda tak, jak gdybyśmy mówili, że już kupiliśmy trochę cegieł, desek, a jak będziemy mieli jeszcze trochę pieniędzy to kupimy dachówkę. Tyle, że nie wiemy, czy te cegły i deski były potrzebne, czy ich jest za mało, czy za dużo, jeśli nie widzimy projektu domu. A tego projektu ciągle nie ma. Potrzebny jest program dla każdego kraju inny, gdyż każdy kraj ma swoją specyfikę.</u>
<u xml:id="u-62.1" who="#JanWidacki">I takie programy muszą powstać, programy szczegółowe. I w takie programy mogą się wpisywać poszczególne instytucje państwowe i społeczne. Wtedy będziemy wiedzieli, że zmierzamy do jakiegoś konkretnego celu. Będziemy też mieli gwarancję, że ta pomoc jest celowa, nie jest marnowana i jest wymierzona w konkretne potrzeby, które też trzeba skatalogować.</u>
<u xml:id="u-62.2" who="#JanWidacki">W tej chwili sytuacja zmienia się i to zmienia się zasadniczo. Pierwszy okres pomocy był to okres pomocy chaotycznej, spontanicznej, żywiołowej. Inaczej nie można było zrobić. Otworzyły się możliwości pomocy i każdy chciał z nich jakoś korzystać. W tej chwili musimy już jednak dokonywać pewnych wyborów. Przedstawię państwu pewien przykład, ale za chwilę. Trzeba wspierać - w moim przekonaniu - pewne zdrowe mechanizmy, które w społecznościach polskich za wschodnią granicą zaczynają się rodzić. Są to różne inicjatywy i to najczęściej inicjatywy prywatne. A my usilnie chcemy wspierać inicjatywy społeczne. Tu czasem występuje konflikt interesów. I tu podam przykład: w ub.r., jako ambasada, sprowadziliśmy na Litwę 300 tys. nowych książek. Rozprowadziliśmy je po Litwie gratisowo. W tej chwili powstała prywatna polska księgarnia. Jest to instytucja szalenie dla społeczności ważna. Zastanawiam się, czy sprowadzać w tej chwili gratisowe książki w takich ilościach? Będzie to po prostu utrudnianie życia i może doprowadzić do bankructwa księgarni. Trzeba rozważyć, co jest ważniejsze i co dla tej społeczności będzie lepsze. Czy funkcjonowanie księgarni, czy przyjmowanie pomocy charytatywnej będzie trwało w nieskończoność? Na Litwie zupełnie zdezorganizowany jest rynek czasopism. W tej chwili nie ma już bariery cenowej. Ceny gazet litewskich i polskich są mniej więcej takie same. Społeczność polska, a także w dużej mierze społeczność litewska pyta, dlaczego nie można polskiej prasy kupić w kiosku? Można próbować. W tej chwili próbujemy skontaktować nasz „Ruch” z jego litewskim odpowiednikiem, czyli ze „Spandą”. Jaka jest przeszkoda? W kioskach litewskich jest pełno przedatowanych polskich czasopism, które są kupowane w Polsce przez różne instytucje społeczne i dawane gratis kilku hurtownikom na Litwie, a następnie sprzedawane za cenę symboliczną. Znowu powstaje pytanie - co wspierać? Czy odbudować normalny rynek czasopism, czy dalej opierać się na pomocy charytatywnej? Wydaje mi się, że tam gdzie pomoc charytatywna nie jest konieczna należałoby uczyć naszych rodaków robienia biznesu. Może róbmy ten biznes razem z nimi?</u>
<u xml:id="u-62.3" who="#JanWidacki">Powstaje nowy problem. Jak wspierać instytucje istotne dla życia kulturalnego tych społeczności, które są instytucjami prywatnymi? Takich instytucji będzie coraz więcej. To jest problem radia, księgarni i gazet. Na pewno forma pomocy musi być inna. Może rzeczywiście proponować takim firmom joint venture, o czym rozmawialiśmy wczoraj z panem senatorem. Niech Fundacja „Pomocy Polakom na Wschodzie” wykupi udziały w radio. Teraz na Litwie tworzą się nowe możliwości. Będzie prywatyzowana gazeta codzienna „Kurier Wileński”. Może należy kupić tam udziały, a nie dotować pisemka, które wychodzą w kilkuset egzemplarzach i są sprzedawane za 1/4 ceny litewskich czasopism. Pisma te są z reguły na niskim poziomie i stanowią trybunę dla wąskiego kręgu ludzi.</u>
<u xml:id="u-62.4" who="#JanWidacki">W miarę unormalnienia tam sytuacji próbujmy zacząć wspierać normalne mechanizmy. To będzie z korzyścią dla tej społeczności. A że będzie budziło sprzeciw tych, którzy przywykli do tych dotychczasowych warunków - to trudno. To trzeba przejść.</u>
<u xml:id="u-62.5" who="#JanWidacki">Jeszcze raz apeluję o program. Chciałbym, abyśmy wyjechali stąd z takim przekonaniem, że jest powołane jakieś ciało, jakaś komórka, która zajmie się opracowaniem takiego programu. O ten program apelowało w dniu wczorajszym więcej osób, ale jak na razie nie wyciągnęliśmy żadnych wniosków. Nie wiem, kto miałby ten program opracować, w tej chwili. Może dzisiaj tu, na tej sali, warto by było o tym powiedzieć. Może trzeba by kogoś wyznaczyć, kto miałby to zrobić.</u>
</div>
<div xml:id="div-63">
<u xml:id="u-63.0" who="#LeszekMoczulski">Chciałbym zwrócić uwagę na to, że w końcowej części, w podsumowaniu naszych obrad będę chciał przedstawić wnioski, które tu padają i które są przygotowane od dłuższego czasu. Proszę, aby pan ambasador był spokojny, że pewne ustalenia tutaj zapadną.</u>
</div>
<div xml:id="div-64">
<u xml:id="u-64.0" who="#ElżbietaSmułkowa">Na podstawie moich doświadczeń z Białorusi bardzo bym chciała poprzeć głos mojego poprzednika z Litwy.</u>
<u xml:id="u-64.1" who="#ElżbietaSmułkowa">Dla rozwoju Polaków na Białorusi jest rzeczywiście ogromnie ważne, aby uzyskali własne możliwości rozwoju w zakresie rzemiosła, w zakresie obsługi radia i swojego piśmiennictwa. Ważne jest, aby nie odbywało się to na zasadzie pomocy pieniężnej, ale na zasadzie stworzenia takich warunków, w których w dużym stopniu mogliby to robić sami i sobie to zawdzięczać.</u>
<u xml:id="u-64.2" who="#ElżbietaSmułkowa">Pomysł wykupu udziałów w prasie, czy konkretnym wydawnictwie, czy w radiu lub telewizji, niewątpliwie wzmocni tę działalność i jest sprawą niezwykle ważną.</u>
<u xml:id="u-64.3" who="#ElżbietaSmułkowa">Myślałabym także o konieczności zaktywizowania tej formy pomocy, o której mówiliśmy już wczoraj, a mianowicie prowadzenia konkretnych kursów na miejscu, w kraju zamieszkania. Kursów przede wszystkim rzemieślniczych, czy kształcących organizatorów życia społecznego i małego i średniego biznesu. Kursy te powinny stwarzać możliwość zapraszania absolwentów tych kursów, którzy wykażą się umiejętnością korzystania z tej formy oświaty, do Polski na praktyki. Miałoby to na celu pokazanie im jak to się robi w praktyce i jak to wygląda u nas. Także po to, aby mogli przebywać w środowisku polskim, np. w takim, jakim jest ten „Dom Polonii”. Chodzi mi o formę pomocy aktywizującej, a nie konsumpcyjnej.</u>
</div>
<div xml:id="div-65">
<u xml:id="u-65.0" who="#JanStypuła">Byłem organizatorem wielu kursów. Chcę powiedzieć, że nie podzielam zdania pana ambasadora z Litwy i pani. Z uwagi na oszczędność środków finansowych także zasugerowaliśmy się tańszą możliwością przeprowadzenia kursów na miejscu na Litwie. Okazało się, że kursanci chcą, aby te kursy odbywały się w Polsce. Chcą zobaczyć na miejscu, jak funkcjonuje konkretny zakład pracy, gospodarstwo rolne.</u>
<u xml:id="u-65.1" who="#JanStypuła">Przeprowadziliśmy nawet na ten temat ankietę wśród kursantów. Przecież naszą rolą jest im służyć. Większość ankietowanych chce, aby kursy te odbywały się w Polsce. Nie wyklucza to tego, co już robiliśmy, wysyłając tam, np. do Solecznik, polskich specjalistów w celu dogrywania pewnych modernizacji innych spraw.</u>
</div>
<div xml:id="div-66">
<u xml:id="u-66.0" who="#ElżbietaSmułkowa">Chcę podtrzymać moją propozycję. Uważam, że część teoretyczna powinna się odbywać na miejscu, w kraju zamieszkania. Praktyka, poznanie zakładów pracy itd. powinna oczywiście odbywać się w Polsce. Czyli kurs powinien się odbywać w dwóch etapach.</u>
</div>
<div xml:id="div-67">
<u xml:id="u-67.0" who="#BarbaraŁękawa">Chciałabym poprzeć głos ambasadorów. Po pierwsze dysponujemy niewielkimi środkami, określonymi w budżecie.</u>
<u xml:id="u-67.1" who="#BarbaraŁękawa">Moja propozycja jest taka, abyśmy przygotowali i opracowali jakąś strategię i kierunki wieloletniego działania w punktach, ukierunkowując to. Żebyśmy to wiedzieli później, precyzując w budżecie kierunki działania na dany rok. Aby to wszystko było wspólne.</u>
<u xml:id="u-67.2" who="#BarbaraŁękawa">Dobrze jest, że są już wyznaczeni koordynatorzy tych działań. Dobrze, że sprawy koordynacji dopowiedziane są do końca.</u>
<u xml:id="u-67.3" who="#BarbaraŁękawa">Musimy wiedzieć, ile środków możemy przeznaczyć na takie szkolenia i kursy. Jestem zdania, że społeczność żyjąca tam zawsze będzie sobie życzyła, aby szkolenia odbywały się w innym państwie. Musimy sobie zdać sprawę z tego, że wyjazd jest sprawą bardzo atrakcyjną.</u>
<u xml:id="u-67.4" who="#BarbaraŁękawa">My musimy zadbać w pierwszym rzędzie nie o atrakcyjność, lecz o dobre przekazanie wiedzy, która pożytkowana w przyszłości w prowadzonej przez uczestników tych kursów działalności.</u>
<u xml:id="u-67.5" who="#BarbaraŁękawa">Byłabym za tym, aby ustalona współpraca z danym państwem i samorządem, który tam jest, była ukierunkowana i na to, aby władze te decydowały o tym, kto spośród osób przeszkolonych na wstępnych kursach na miejscu, mógłby kontynuować dalsze szkolenie, w tym także praktyczne w Polsce. Szukajmy nowych metod pracy. One tylko mogą zapewnić to, że te niewielkie środki, które musimy podzielić będą w pełni wykorzystane i ukierunkowane przyszłościowo. Można to robić tylko w ten sposób, że osoby podejmujące inicjatywę nauki nowego zawodu, przyjadą tutaj i tę wiedzę otrzymają. Wtedy ta współpraca będzie w pełni zadowalała obie strony. Na tym musimy się opierać. Oczywiście wskazana jest wymiana doświadczeń. Cenne jest podejmowanie tej współpracy ze strony polskich samorządów, np. współpracy ze Wschodem polskich miast. Powinniśmy to popierać, ukierunkowywać i przeznaczać na to pewne środki.</u>
</div>
<div xml:id="div-68">
<u xml:id="u-68.0" who="#LeszekMoczulski">Bardzo dziękuję. Korzystając z okazji, w imieniu prezydium i nas wszystkich, chciałem złożyć pani serdeczne życzenia imieninowe. Wszystkiego najlepszego.</u>
</div>
<div xml:id="div-69">
<u xml:id="u-69.0" who="#JerzyKozakiewicz">Jeszcze raz, być może z niepotrzebnym uporem, chcę podkreślić wagę stworzenia tego programu, o którym mówili moi przedmówcy, koledzy z Białorusi i Litwy.</u>
<u xml:id="u-69.1" who="#JerzyKozakiewicz">Program, określający nie tylko formy działania, ale i specyfikujący poszczególne problemy, jest tym bardziej ważny, że różnice w potrzebach występują nie tylko między poszczególnymi krajami, ale także między poszczególnymi regionami. Na Ukrainie zupełnie inne są potrzeby Polaków mieszkających w miastach Galicji, inne mają Polacy na wsiach Żytomierszczyzny, czy Winniczyzny. Jeszcze inne potrzeby mają Polacy z Odessy, a zupełnie inne potrzeby ma bardzo specyficzna grupa Polaków z Charkowa. O tym trzeba wiedzieć bardzo dokładnie, aby nie wykonywać działań niepotrzebnych i nie dublować potrzebnych, aby dobrze wykorzystać, niewielkie przecież, środki.</u>
<u xml:id="u-69.2" who="#JerzyKozakiewicz">Chcę państwu opowiedzieć o sytuacji, która niewielu ludziom jest znana. Na uczelniach charkowskich pracuje kilkuset Polaków zamieszkałych tam na stałe. Są oni profesorami wyższych uczelni, kierują katedrami, są adiunktami i pracownikami naukowymi. Jest to grupa bardzo ciekawa. Ich oczekiwania wobec Polski, wobec macierzy są zupełnie inne, niż wiejskich społeczności polskich na Żytomierszczyźnie. Oni chcą kontaktu z nauką polską. Chcą prowadzić wspólne badania. Nie interesuje ich przyjazd do Polski w celach merkantylnych. Oni chcą kontaktów z książką, z filmem, z seminarium naukowym.</u>
<u xml:id="u-69.3" who="#JerzyKozakiewicz">Podobnie inny typ potrzeb mają Polacy odescy, którzy są społecznością typowo mieszczańską. Na inny typ pomocy oczekują Polacy żytomierscy, którzy w większości nie rozmawiają po polsku.</u>
<u xml:id="u-69.4" who="#JerzyKozakiewicz">Wydaje mi się, że ta dywersyfikacja potrzeb musi być znana ośrodkom, które pomocy udzielają. Boleję nad tym, że do tej pory bardzo niewiele organizacji zwraca się do nas, do placówek polskich na Wschodzie, z zapytaniem o te potrzeby. Nie po to, abyśmy kontrolowali formy, czy też rodzaj pomocy, ale po to, abyśmy poradzili im co byłoby najpotrzebniejsze.</u>
<u xml:id="u-69.5" who="#JerzyKozakiewicz">Chcę jeszcze powiedzieć, że Polacy zamieszkali najdalej na wschodzie Ukrainy, a więc społeczności krymskie (bo i na Krymie są Polacy), społeczność polska w Odessie, polska grupa etniczna w Charkowie, czy w Ługańsku, mają pretensje do kraju. Pretensje te były wyrażane wielokrotnie, przy wielu różnych okazjach mnie i moim kolegom. Stwierdzają oni, że zainteresowanie kraju Polakami na Wschodzie kończy się na Lwowie i Wilnie. Im dalej na wschód, tym bardziej Polacy ci są zapomniani. Oczywiście tak nie jest. Nie jest tak do końca. Opinię tę warto jednak mieć na uwadze przy projektowaniu różnych form pomocy.</u>
</div>
<div xml:id="div-70">
<u xml:id="u-70.0" who="#ZbigniewSiemienowicz">Wszystko było dobrze powiedziane. Chciałbym jednak podkreślić potrzebę indywidualnego podejścia do wszystkich spraw. Inaczej sprawy wyglądają na Litwie niż na Białorusi, czy Ukrainie. Na samej Litwie, też wyglądają różnie, w różnych miejscach. W Trokach niedaleko od Solecznik, sprawy wyglądają zupełnie inaczej. W Solecznikach samorząd obsadzony jest w większości przez Polaków. Przewodniczący Rady i zarządzający są Polakami. Na kierowniczych stanowiskach są Polacy. W związku z tym sprawy rozstrzygają się zupełnie inaczej niż w Trokach, czy Wilkomierzu i innych miejscowościach. Dlatego potrzebne jest dobre rozeznanie w sprawach miejscowych społeczności.</u>
<u xml:id="u-70.1" who="#ZbigniewSiemienowicz">Jeśli będziemy podchodzić do spraw wszędzie w ten sam sposób, to tylko możemy wywołać waśnie i niezadowolenie na tym terenie. Jeśli komuś coś damy, a ktoś inny tego nie otrzyma, to zaczyna się zazdrość, zaczynają się nieporozumienia. Powinien być ustalony plan i określone priorytety. W jakich miejscowościach co trzeba zrobić. W jednych miejscowościach jest rzeczywiście potrzebne wideo, a w innych miejscowościach coś całkiem innego. Trzeba pomyśleć o jakiejś innej inicjatywie. To rozeznanie musi być bardzo dobre. W rejonie solecznickim, czy wileńskim trzeba się opierać na samorządach, które mogą zrobić bardzo dużo.</u>
<u xml:id="u-70.2" who="#ZbigniewSiemienowicz">Podam przykład. Sami, niezależnie od kraju zorganizowaliśmy pomoc z Kopenhagi. Przyszło bardzo dużo różnych rzeczy. Praktycznie wyposażyliśmy szpital w bardzo nowoczesny sprzęt. Ale to wszystko dzięki samorządom, które to zrobiły wiedząc komu i jak należy pomóc. W tej sprawie nie potrzebowaliśmy żadnej pomocy. Tam, gdzie samorządów nie ma przywiezione dary powodują zamęt i wywołują nieporozumienia między ludźmi. Dlatego potrzebny jest plan i konkretnie ustalone priorytety.</u>
<u xml:id="u-70.3" who="#ZbigniewSiemienowicz">Z drugiej strony, jak się o tym przekonają, rozeznanie nie jest zbyt dobre. Świadczy o tym to, że np. wymieniono tu nazwisko pana Plater-Gajewskiego. Nie jest to pan Plater, tylko Jakuer. Natomiast prawdziwy Plater, który wrócił z Kazachstanu, potrzebuje pomocy i chce odzyskać swoje mienie. Brakuje mu pieniędzy na adwokatów. Gdyby odzyskał swój majątek, to chciałby go przekazać dzieciom, aby tam się mogły uczyć.</u>
<u xml:id="u-70.4" who="#ZbigniewSiemienowicz">Rozeznanie w terenie wskazuje, że ok. 100 km od Wilna pojawiają się zupełnie inne problemy. Dlatego istniałaby potrzeba, aby jedna osoba zajmowała się zbieraniem takich informacji, czy przynajmniej rozeznaniem w terenie, aby wiedzieć jak ustalić priorytety.</u>
<u xml:id="u-70.5" who="#ZbigniewSiemienowicz">Weźmy np. Soleczniki, gdzie staramy się coś zrobić. Nie ma tam żadnego ośrodka dla Polaków. Polacy stanowią w tym rejonie 82% ludności. Białorusini - 6%. Białorusini mają wspaniały ośrodek z pokojami wyposażonymi we wszystko. Polacy w tym rejonie czują się obrażeni. Mówią, że jest ich ponad 80%: że wszyscy myślą, że otrzymują wielką pomoc, natomiast faktycznie nie mają nic. 6% Białorusinów ma dużo więcej. Czują się więc urażeni. W prasie dużo pisze się o Solecznikach i o Wilnie, a zamieszkali tam Polacy nie mają nic. Dlatego konieczne jest dobre rozeznanie potrzeb i ktoś, kto zbierałby te informacje. Nie myślę, że to zwiększyłoby ilość środków, ale pozwoliłoby uniknąć wielu problemów. Osoba taka mogłaby zbierać zapotrzebowania organizacji z terenu i sygnały z ambasady. Pozwoliłoby to pracować bardziej operatywnie.</u>
</div>
<div xml:id="div-71">
<u xml:id="u-71.0" who="#JanWidacki">Czy można ad vocem? Taki człowiek to się po prostu nazywa konsul. Po prostu to należy do obowiązków konsula. Tylko bardzo rzadko korzysta się z wiedzy konsulów. Bardzo rzadko korzysta się z wiedzy Departamentu Konsularnego. Dysponenci pomocy na ogół uważają, że wszystko wiedzą lepiej.</u>
<u xml:id="u-71.1" who="#JanWidacki">My - tak, jak deklarował pan ambasador J. Kozakiewicz jesteśmy gotowi służyć informacją. Tylko proszę nas o te sprawy pytać.</u>
</div>
<div xml:id="div-72">
<u xml:id="u-72.0" who="#LeszekMoczulski">Myślę, że pan ambasador ma rację, że trzeba bardziej w tych działaniach wykorzystywać służbę konsularną. Na Litwie zresztą jest to łatwiej zrobić, niż gdzie indziej, bo wszystko jest jakby na miejscu. Prawda? Trudniej jest już to zrobić na Ukrainie, chyba że w końcu będziemy mieli konsulat w Odessie i Charkowie. Wszystko na to wskazuje.</u>
<u xml:id="u-72.1" who="#LeszekMoczulski">Myślę, że sprawa nie polega na tym, że konsulowie powinni oczekiwać, że ludzie będą się do nich zgłaszali. W wielu przypadkach powinni oni wykazywać więcej inicjatywy.</u>
<u xml:id="u-72.2" who="#LeszekMoczulski">W kolejności zgłoszeń, głos zabierze nasz miły gospodarz, pan dyr. „Domu Polonii” Grzegorz Russak, który jest wybitnym specjalistą w organizacji wszelkiego rodzaju kursów. Zwłaszcza na odcinku wschodnim ma on już niemałe osiągnięcia.</u>
</div>
<div xml:id="div-73">
<u xml:id="u-73.0" who="#GrzegorzRussak">Chciałbym zabrać głos w tej dyskusji jako praktyk. Przez 3 lata bez przerwy robię tego rodzaju kursy i konferencje.</u>
<u xml:id="u-73.1" who="#GrzegorzRussak">Nasuwa mi się jedna uwaga. Przede wszystkim należy zwrócić baczną uwagę na rekrutację. Właściwa rekrutacja jest podstawą sukcesu. Organizowane kursy muszą być praktyczne, jeśli mają osiągnąć zamierzony skutek. Ich upraktycznienie jest możliwe tylko w kraju. Tego typu przedsięwzięcie zamierzamy zrealizować wspólnie ze wszystkimi uczelniami w kraju w okresie lata. Mamy nadzieję, że to eksperymentalne, pokazowe przedsięwzięcie wjedzie później w szerszą praktykę. Chodziłoby o pewnego rodzaju praktyki 3–4-miesięczne. Jest to po prostu nauka przez pracę. Jest to jedyny sposób, który może przynieść efekty. Organizacja tego typu przedsięwzięć, w stosunku do innych form szkoleń, jest relatywnie nieprawdopodobnie tania.</u>
<u xml:id="u-73.2" who="#GrzegorzRussak">Chcę podać przykład dotyczący organizacji pobytu dzieci polonijnych, czy dzieci polskich z Ukrainy, Litwy i Białorusi w Polsce. Latem tego roku zorganizowałem, jako Oddział Północnomazowiecki pobyt dzieci u rodzin polskich. Pobyt 120 dzieci kosztował 22 mln zł. Taki sam pobyt zorganizowany przez struktury Ministerstwa Edukacji Narodowej kosztował latem 522 mln zł. I to jest ta różnica. Jeżeli chodzi o efekty, to można zapytać prezesów organizacji polonijnych.</u>
<u xml:id="u-73.3" who="#GrzegorzRussak">Podobnie trzeba by było podejść do tematu organizacji szkoleń. Chodzi przede wszystkim o to, aby odnosiły one zakładany skutek.</u>
<u xml:id="u-73.4" who="#GrzegorzRussak">Przysłuchując się dyskusji wczoraj i dzisiaj, rozmawiając w kuluarach, w dyskusjach podczas obrad plenarnych temu, co mówili szefowie organizacji polonijnych ze świata (myślę, że problem Polonii na świecie trochę nam ucieka), muszę stwierdzić, że sprawą podstawową jest informacja. Chcę na to zwrócić uwagę państwa. Wszystko o czym mówimy, program i organizacja pomocy, wszystko to zaczyna się od informacji. A ta informacja jest absolutnie zakłamana - śmiem tak twierdzić jako praktyk. Właściwie to jej nie ma. Ona jest porozrzucana po całym kraju. Właściwie ktoś coś wie, a drugi wie zupełnie coś innego i na tej podstawie oraz na podstawie naszych wyobrażeń budujemy - dokładnie biorąc - zamki z piasku.</u>
<u xml:id="u-73.5" who="#GrzegorzRussak">Pozwoliłem sobie sprawdzić taką informację, co wiemy na temat organizacji polonijnych w Australii. Taką miałem możliwość, gdy był tu przedstawiciel Polonii z tego kraju. Okazało się, że 20% adresów z tych informacji, które można uzyskać, jest aktualnych.</u>
<u xml:id="u-73.6" who="#GrzegorzRussak">Mówię o tym już od dawna, aby stworzyć centralny bank informacji. Ogólnie dostępny bank w sieci „Internetu”. Bank informacji, który mógłby służyć wszystkim. Czy tego chcemy, czy też nie, to jesteśmy w przededniu stworzenia polityki imigracyjnej państwa. Nie mamy w tym zakresie żadnych doświadczeń. Zawsze przecież wyjeżdżaliśmy, a nikt do nas nie przyjeżdżał. Natomiast mamy wokół siebie konkurencję, która wojuje z tym problemem już od wielu lat i ma bardzo precyzyjnie wypracowane mechanizmy. Nie wspomnę już o Kanadzie, gdzie pierwszy kontakt cudzoziemca jest właśnie z oficerem imigracyjnym. Chcę powiedzieć, że bez odpowiedniej informacji na pewno nie zrobimy tego dobrze. Natomiast czas biegnie nieubłaganie. Pieniądze, które państwo, a właściwie podatnicy przeznaczają i będą przeznaczać na te sprawy, powinny być bardzo racjonalnie wykorzystane. W związku z tym, w tym kierunku powinno pójść duże uderzenie finansowe. Ja nie mówię, że ta baza informatyczna powinna być utworzona akurat w „Domu Polonii”, czy gdziekolwiek indziej. Chodzi o to, aby ona była prawidłowa, czyli aby była w systemie bazy tekstowej. Ja bardzo przepraszam, ale mówię to tak, jak to powinno być - oczywiście moim zdaniem. Takie bazy tekstowe, które są rodzajem biblioteki, w której nie fałszuje się na początku dokumentu, czy informacji, bo wpisuje się go tak, jak dziś technika na to pozwala. Taka mała baza tekstowa zawiera na głównych dyskach pojemność 200 Gb. To są napisane życiorysy wszystkich ludzi na świecie. Dopiero sięgając do potężnej bazy i budując ją przy użyciu dziś najnowocześniejszych dostępnych (bo COCOM zdjął już ograniczenia) środków technicznych, można by się pokusić o to, aby każdy i telewizja, i publikatory, i inne instytucje mogły z tej bazy korzystać. Biorąc pod uwagę to, że takie bazy już istnieją w takich instytucjach, jak Pentagon, Watykan, czy Jerozolima, to możemy ich w tym zakresie wyprzedzić. Oni przecież nie przebudują dziś tej bazy, a budowali ją wtedy, gdy technika nie dawała takich możliwości, jak obecnie. To jest mój głos w dyskusji.</u>
<u xml:id="u-73.7" who="#GrzegorzRussak">Chciałbym zwrócić uwagę państwa na sprawę, która wynika też z doświadczenia związanego z prowadzeniem tego obiektu. Bardzo często mówimy wyłącznie o organizacjach polonijnych. Mówię to szczególnie na temat Zachodu. Najbardziej wartościowi ludzie polskiego pochodzenia są na tyle samodzielni, na tyle znaczą w swoich państwach i swoich społeczeństwach, że do żadnych organizacji polonijnych nie należą i nigdy należeć nie będą. Natomiast oni przede wszystkim powinni być adresatami wielu wystąpień i próśb ze strony kraju dotyczących pomocy i współpracy. Jedyną, jak wynika z moich doświadczeń, racjonalną drogą dotarcia do tych ludzi jest telewizja. Nie książka, nie prasa, tylko telewizja. W dniu dzisiejszym ten adresat jest, jak gdyby poza naszym zasięgiem działania. Mówię tu szczególnie o Polonii niemieckiej.</u>
<u xml:id="u-73.8" who="#GrzegorzRussak">Mamy w Niemczech 6 tys. lekarzy. Ilu jest zrzeszonych? Jeżeli się nad tym zastanowić, to wymowa cyfr jest oczywista. Trzeba by się zastanowić, w jaki sposób dotrzeć do ludzi, którzy tam są i zajmują takie wysokie miejsce w tamtejszym społeczeństwie. W jaki sposób można z nimi nawiązać kontakt w celu wspólnego wypracowania dróg porozumienia, kontaktu i często nacisku na realizowanie wspólnych zamierzeń. Nie chciałbym tego tematu rozwijać. Tę sprawę chciałem tylko zasygnalizować.</u>
</div>
<div xml:id="div-74">
<u xml:id="u-74.0" who="#TadeuszGawin">Oczywiście popieram wszystkie głosy, które mówiły dzisiaj o konieczności stworzenia strategicznego planu współpracy wszystkich organizacji w Polsce zajmujących się niesieniem pomocy Polakom na Wschodzie. Cieszy to, że już w tym roku „Wspólnota Polska” z poszczególnymi państwami takie plany współpracy omawiała. Jest oczywiste, że tak być powinno.</u>
<u xml:id="u-74.1" who="#TadeuszGawin">Mając już pewne doświadczenie w działalności społecznej chcę państwu powiedzieć, że nie będą miały racji bytu te organizacje społeczne, które szybko nie rozpoczną działalności gospodarczej. To widzę nawet na przykładzie mojej organizacji. Pomoc niesiona Związkowi Polaków (nie mówię tu o inwestycjach, a o pomocy bieżącej w postaci prasy itp.) z Polski wynosi ok. 10–15%. Na przykład na wydawanie „Głosu znad Niemna” 75% wydatków pokrywa rząd białoruski, 15% „Wspólnota Polska”, a resztę muszą w jakiś sposób zarobić lub inaczej uzyskać.</u>
<u xml:id="u-74.2" who="#TadeuszGawin">Dlaczego mówię o działalności gospodarczej? Dotychczasowe działanie wygląda w taki sposób, że jeśli organizacja jest dobra i posłuszna, to dostaje pieniądze i pomoc. Jeśli nie jest posłuszna, to pieniędzy nie dostaje. W ten sposób doprowadza się do zmian w tej organizacji. Być może komuś zależy na utrzymaniu takiego sposobu działania. Dlatego uważam, że działalność gospodarczą trzeba szybko rozpocząć. Nie zgadzam się z panem ambasadorem J. Widackim, że należy wspierać inicjatywę prywatną. Ja uważam odwrotnie. Należy współpracować z prywatnym biznesem, a organizacjom dać pieniądze na wykup udziałów w radiu, w prywatnej telewizji, aby te środowiska polskie łączyć, a nie dzielić. Jeżeli jest prywatne radio, czy telewizja, to niech Związek Polaków ma tam swoje udziały i niech ma swój głos. Uważam, że nie jest wskazane, aby udziały te wykupiła Fundacja „Pomocy Polakom na Wschodzie”, czy inna fundacja krajowa, gdyż będzie później współpracowała z tym prywatnym radiem, czy telewizją, a nie będzie chciała mieć nic wspólnego z innymi organizacjami polskimi na tym terenie.</u>
<u xml:id="u-74.3" who="#TadeuszGawin">My już naprawdę mamy jakieś wpływy w naszych państwach. Jakie widzę wyjście z tej sytuacji? Dużo pieniędzy idzie na pomoc nie konsultowaną z nami. Jest tak często, Nic nie stoi na przeszkodzie, aby znaleźć w Polsce potężną firmę. Dużo firm chce współpracować z firmami na Białorusi. Trzeba taką firmę odnaleźć. My po swojej stronie moglibyśmy też odnaleźć solidną firmę. Trzeba by było dać nam pieniądze na to, aby stworzyć wspólne przedsiębiorstwo - jednorazowo zainwestować w organizację polską albo w Związek Polaków. Można by wtedy utworzyć wspólnie solidne przedsiębiorstwo, gdzie Związek posiadałby swoje udziały i problem rozwiązałby się na długie lata. Tylko to nie leży w niczyim interesie, a szczególnie niektórych organizacji w Polsce.</u>
<u xml:id="u-74.4" who="#TadeuszGawin">Co my robimy. W dniu 16 grudnia zbieramy w Grodnie przedstawicieli biznesu Polaków. Z całej Białorusi mamy już 50 osób, które prowadzą prywatny biznes, są dyrektorami potężnych przedsiębiorstw państwowych, a także dyrektorów kołchozów, ale kołchozów dobrze stojących na własnych nogach. Chcemy utworzyć izbę przemysłowo-handlową po to, aby zacząć zarabiać pieniądze i aby móc pomagać organizacjom działającym w terenie.</u>
<u xml:id="u-74.5" who="#TadeuszGawin">U nas jest zupełnie inna sytuacja, niż na Litwie. Jeśli Polacy tam mają 130 szkół, to mają oni swoje problemy. My mamy zupełnie inne problemy. My musimy dzisiaj odrodzić tu szkolnictwo polskie. Ja muszę mieć w zarządzie głównym Związku Polaków dobrze opłacany dział oświaty, który to szkolnictwo odrodzi, który bardzo poważnie zajmie się sprawami szkolnictwa polskiego na Białorusi. Tym ludziom trzeba dać pensje i to lepsze niżby mieli pracując w szkołach. Poza tym potrzebne są inne działy, np. dział kultury, który też by coś robił. My działamy w zupełnie innych warunkach. Jeżeli na to działanie nie będzie środków, to nasze organizacje zaczną obumierać.</u>
<u xml:id="u-74.6" who="#TadeuszGawin">Proszę wziąć pod uwagę, że aby doszło do budowy polskiej szkoły w Grodnie, a zbudowaliśmy dwie, to trzeba było wejść do każdego domu i namówić Polaków, aby swoje dziecko posłali do klasy polskiej. To nie jest tak łatwo. Dzisiaj każdy ciężko pracuje i ma wiele obowiązków. Po pracy nie bardzo ludzie chcą angażować się w inne prace - społeczne. Dlatego istnieje potrzeba, wymagająca większych środków, aby działania te prowadzić w formule pracy zawodowej.</u>
<u xml:id="u-74.7" who="#TadeuszGawin">W organizację trzeba raz zainwestować i pomóc jej w utworzeniu takich przedsiębiorstw. My przecież pomagamy w tych kontaktach naszym rodakom biznesmenom, których wozimy na spotkania do rządu białoruskiego, na spotkania z biznesmenami.</u>
<u xml:id="u-74.8" who="#TadeuszGawin">Organizujemy spotkania z wojewodami, z prezydentem. Polscy biznesmeni robią na Białorusi swoje interesy. Natomiast my nie możemy robić interesów, bo my nie mamy na to pieniędzy, jako organizacja społeczna.</u>
<u xml:id="u-74.9" who="#TadeuszGawin">Chcę poprzeć propozycję pana dyr. G. Russaka, że musi być stworzony centralny bank informacji. My dzisiaj mamy ogromne ilości informacji o naszej organizacji, o Związku i innych, które trzeba gdzieś szybko przekazywać. Przecież nie oddamy tych informacji do Archiwum Państwowego, a trzymanie ich u nas nie ma już sensu.</u>
<u xml:id="u-74.10" who="#TadeuszGawin">Biznes prywatny jest bardzo ważny. Obserwujemy to i widzimy, że Polacy nieźle sobie radzą nawet i u nas na Białorusi. Należy stworzyć takie warunki organizacjom, aby mogły robić z tym prywatnym biznesem interesy. O to chciałem prosić.</u>
</div>
<div xml:id="div-75">
<u xml:id="u-75.0" who="#LeszekMoczulski">Są już dalsze zgłoszenia do dyskusji, którą będziemy kontynuować po przerwie.</u>
<u xml:id="u-75.1" who="#LeszekMoczulski">Proszę państwa, wznawiamy obrady.</u>
</div>
<div xml:id="div-76">
<u xml:id="u-76.0" who="#WłodzimierzOlejnik">W dzisiejszej dyskusji podjęto bardzo poważną kwestię dotyczącą koordynacji pomocy Polakom na Wschodzie. Ponieważ pan senator J. Sęk rozszerzył to zagadnienie na inne terytoria, a więc na pomoc Polakom i Polonii w ogóle.</u>
<u xml:id="u-76.1" who="#WłodzimierzOlejnik">Przede wszystkim chciałbym podziękować panu przewodniczącemu L. Moczulskiemu za ciepłe słowa pod adresem Urzędu Rady Ministrów, a więc również i Biura ds. Polonii, którym kieruję. Dziękuję bardzo.</u>
<u xml:id="u-76.2" who="#WłodzimierzOlejnik">My wydajemy na tę pomoc ogromne kwoty z budżetu państwa. Szacujemy, że mieszczą się one w przedziale od 600 mld zł do 1 bln zł. Niestety, są to dane w takim przedziale, trudno je sprecyzować, gdyż są różne wypłaty pośrednie, nie nazwane dla ministerstw, wojewodów i samorządów. Wydaje się i jest oczywiste, że ta pomoc mogłaby być lepiej zagospodarowana, w warunkach, gdyby istniała jakaś koordynacja tej pomocy. W tej chwili jej nie ma. „Wspólnota Polska”, która operuje budżetem ok. 100 mld zł, Ministerstwo Edukacji Narodowej ok. 140 mld zł, różne fundacje, które chodzą po różnych adresatach zbierając pieniądze na swoją działalność. Gdzie to ulokować?</u>
<u xml:id="u-76.3" who="#WłodzimierzOlejnik">Padła propozycja, że koordynatorem takiej pomocy powinna być „Wspólnota Polska” i Fundacja „Pomocy Polakom na Wschodzie”.</u>
<u xml:id="u-76.4" who="#WłodzimierzOlejnik">Chciałbym zrobić dygresję na temat Fundacji „Pomocy Polakom na Wschodzie”. Ponieważ pan senator J. Sęk mówił o tym, że jest to fundacja rządowa, chciałbym pewną sprawę wyjaśnić. Otóż Fundacja została założona ze środków budżetu państwa, natomiast żyje ona swoim własnym życiem. Nadzoruje ją szef Urzędu Rady Ministrów jako jej założyciel, ale zgodnie z przepisami prawa Fundacja ta musi żyć własnym życiem. Dysponuje ona w tej chwili niewielkimi funduszami, bo mam wrażenie, że jest to ok. 8 mld zł, a więc w tej chwili nie są to jakieś poważniejsze sumy, które mogłyby wpłynąć w sposób istotny na kierunki pomocy Polakom na Wschodzie.</u>
<u xml:id="u-76.5" who="#WłodzimierzOlejnik">Wydaje mi się poza tym, że ta koordynacja pomocy powinna się odbywać na różnych poziomach. Pomocą charytatywną państwo nie musi się zajmować, a nawet nie powinno. Rola „Wspólnoty Polskiej” jest tutaj wręcz idealna.</u>
<u xml:id="u-76.6" who="#WłodzimierzOlejnik">Natomiast jakie są zainteresowania państwa? Może przez chwilę zastanówmy się nad tym. Obowiązuje uchwała Rady Ministrów z 1991 r. o celach państwa wobec Polaków za granicą. Tam bardzo ogólnie zapisana i wyróżniona jest sprawa również Polaków na Wschodzie. Wyrazem tego było właśnie utworzenie wspomnianej przed chwilą Fundacji. Obserwując już od kilku lat politykę państwa wobec Polaków za granicą muszę powiedzieć, że każdy rząd i każdy parlament był niezwykle życzliwy tym sprawom. Nie można mieć żadnych nawet najmniejszych zastrzeżeń do tej tak ważnej sprawy w stosunku do kilkunastu milionów Polaków i ludzi polskiego pochodzenia rozsianych po całym świecie, a w tym oczywiście Polaków na Wschodzie, choć nie tylko. Tyle, jeśli chodzi o stosunek rządów i parlamentów.</u>
<u xml:id="u-76.7" who="#WłodzimierzOlejnik">Przejdźmy do sprawy wykonawstwa. Można realizować pewne sprawy, jeżeli zachowana jest płynność działania. My wznowiliśmy działalność Biura ds. Polonii decyzją pana premiera W. Pawlaka mniej więcej rok temu. Mieliśmy roczną przerwę. Zaczynamy w tej chwili od nowa. Chcemy zaproponować jakieś bardziej szczegółowe rozwiązania, do tej uchwały Rady Ministrów, aby określić te cele, które państwo interesują. Oczywiście nie będzie to tylko nasz wytwór. Chcemy zaprosić do konsultacji, w celu wypracowania poglądu na tę sprawę, wszystkich zainteresowanych, a więc Komisję sejmową i senacką, Kancelarię Prezydenta RP, Polaków tam zamieszkałych, nie mówiąc już o zainteresowanych ministerstwach. Mam nadzieję, że obecni tu państwo ambasadorowie nie odmówią nam również swojej pomocy; to będzie długa praca, bo musimy te cele określić precyzyjnie. Nie wystarczy stwierdzić, że główne zadanie, to wydźwignięcie cywilizacyjne ludności polskiej w tych trzech państwach. Ograniczę się do tego w tym momencie. Wiadomo, że jest to kwestia podstawowa. Na czym to ma polegać? Gdzie powinniśmy budować szkoły? Gdzie powinniśmy budować instytuty? To powinno być określone. Wydaje mi się, że trzeba by wprowadzić jakieś rozróżnienie. Cele państwa, koordynacja tych spraw, a znacznie mniej realizacja tej pomocy, w zależności od tego, jakiej rangi są to sprawy, jeżeli państwo zgodzicie się z tym poglądem.</u>
<u xml:id="u-76.8" who="#WłodzimierzOlejnik">Za łaskawym przyzwoleniem pana przewodniczącego L. Moczulskiego podejmiemy rozmowy nt. wypracowania tych zasad możliwie szybko. W ciągu tego roku musieliśmy się zajmować sprawami bardzo szczegółowymi, np. sprawami Polaków w Kazachstanie. Zaproponowaliśmy w tej sprawie wiele rozwiązań, które są w trakcie rozważania. Wiadomo, że nie jest to wcale sprawa prosta. Wiadomo też, że pomoc - nie mówię repatriacja, ale pomoc dla Polaków w Kazachstanie będzie przedsięwzięciem bardzo kosztownym.</u>
<u xml:id="u-76.9" who="#WłodzimierzOlejnik">W ramach tych działań zmieszczą się zapewne takie sprawy, które poruszył pan prezes T. Gawin, a więc włączenia organizacji polskich w nurt życia gospodarczego po to, aby organizacje te umiały zarabiać na swoje potrzeby. To nie jest jedyny głos w tej sprawie. Podobne rozwiązania proponował pan prezes Jura z Republiki Czeskiej.</u>
<u xml:id="u-76.10" who="#WłodzimierzOlejnik">Myślę, że znajdzie się tu też miejsce na właściwy system informacji, o którym mówił nasz miły gospodarz, pod warunkiem, że znajdziemy sposób na wykorzystanie tej informacji. Cieszy to, że po stronie Senatu nastąpiły intensywne prace zmierzające do głębszego wniknięcia w sprawy Polaków. Myślę oczywiście o stronie organizacyjnej, nie kwestionując oczywiście wielkich zasług komisji sejmowej. Natomiast wciąż odczuwamy pewien niedosyt organizacyjny występujący po stronie administracji państwowej. Tutaj też zaproponowaliśmy różne rozwiązania, o których w tej chwili za wcześnie jest mówić. Wydaje się, że myśl o wydzieleniu stanowiska pełnomocnika rządu, lub nawet powołania do tych spraw specjalistycznego urzędu w bliższej, czy w dalszej przyszłości jest godna uwagi, chociażby dla zmniejszania kosztów całego przedsięwzięcia, a nie rozbudowywania administracji.</u>
</div>
<div xml:id="div-77">
<u xml:id="u-77.0" who="#JanStypuła">W związku z dyskusją jaka miała tu miejsce w dniu wczorajszym i dzisiejszym chciałbym się zwrócić do liderów wszystkich organizacji polskich działających na Litwie, Białorusi i Ukrainie z propozycją powołania w każdym kraju federacji wszystkich działających tam organizacji polskich. Wiadomo nam, że na Litwie działa harcerstwo, działa „Macierz Szkolna”, jest Związek Polaków, powstała partia „Program”, powstaje partia rolnicza. W kuluarach rozmawiamy o tym. Wiemy, co dzieli i co łączy te organizacje. Nie zawsze tworzy się dobra atmosfera. Wydaje mi się, że na tym etapie odnosiłoby się to do całej ściany wschodniej, aby powołać te federacje.</u>
<u xml:id="u-77.1" who="#JanStypuła">Mam jeszcze jedną propozycję, aby pod względem merytorycznym, czy organizacyjnym włączyć w to konsulaty polskie. Wtedy wszystkie działania dotyczące pomocy idące z Fundacji i „Wspólnoty Polskiej” skierowane by były na jeden federacyjny organizm. Byłby to duży krok do integracji naszych rodaków za granicą, ponieważ, jak wiemy, z tymi sprawami nie jest najlepiej.</u>
<u xml:id="u-77.2" who="#JanStypuła">I ostatnia już sprawa, to sprawa programu. Korzystając z obecności przedstawiciela Urzędu Rady Ministrów chciałbym zaproponować sprawę w sensie administracyjnym bardzo trudną. Chodzi o to, aby wojewodowie zainteresowali się odpowiednimi rejonami (mam na myśli Litwę i Białoruś, a może nawet Ukrainę - gdzie jeszcze nie byłem). Do czego zmierzam. Do tego, co wynika i z naszej dyskusji - aby były zawarte odpowiednie porozumienia. Wojewoda na terenie województwa i miasta wojewódzkiego dysponuje odpowiednimi służbami. Na terenie tych miast i województw powstają pewne inicjatywy i pomysły, które mogłyby być przedmiotem umowy i zorganizowanego działania. Umowy takie zobowiązywałyby do pewnych świadczeń.</u>
<u xml:id="u-77.3" who="#JanStypuła">Jesteśmy w przededniu podpisania takiej umowy z wojewodą łomżyńskim i rejonem Soleczników. Wojewoda ma pewne obiekcje, czy powinien to robić, czy w takie działania powinna być włączona administracja. Wydaje mi się, że pomoc charytatywna wcześniej, czy później musi przybrać inne formy. Myślę, że stopniowo będzie się ona kończyć. W rozmowach prowadzonych z prezydentami miast, czy przedstawicielami samorządów słyszę często, że oczekują oni na określone korzyści z prowadzonych działań.</u>
<u xml:id="u-77.4" who="#JanStypuła">Tego typu współpraca regionalna eliminowałaby nakładanie się pewnych spraw, które wywołują pewien chaos w kraju. Może podam przykład. Moje województwo jest województwem typowo rolniczym. Poszliśmy na koncepcję zawarcia umowy z Solecznikami w zakresie pomocy w modernizacji rolnictwa na Litwie. Radom zawarłby takie porozumienie z rejonem wileńskim, a Białystok z rejonem trockim. Jest jeszcze wiele innych rejonów i województw, które mogłyby nawiązać taką współpracę w sposób zorganizowany.</u>
<u xml:id="u-77.5" who="#JanStypuła">Nie chcę być posądzony o to, że moje wystąpienie ma na celu narzucenie, czy nakazanie przyjęcia określonych rozwiązań organizacyjnych. W tej chwili istnieje jednak w tych sprawach chaos, nakładanie się zadań, brak koordynacji, nie jest to robione tak, jak powinno być.</u>
<u xml:id="u-77.6" who="#JanStypuła">„Wspólnota Polska” wystąpiła z propozycją utworzenia pierścienia żywnościowego wokół Wilna ze środków Unii Europejskiej. Propozycja ta wymaga bardzo poważnego potraktowania. Uważam, że powinniśmy zainteresować tym pomysłem różne resorty.</u>
<u xml:id="u-77.7" who="#JanStypuła">Wracając do spraw umów, czy porozumień ze Wschodem uważam, że współpracą powinny się zainteresować województwa leżące przy granicy wschodniej. Umowy te powinny dotyczyć porozumień w zakresie współpracy specjalistycznej. Na przykład nasze województwo nie może się pochwalić osiągnięciami w zakresie rozwiązań kultury, czy działań humanistycznych, na co może sobie pozwolić z uwagi na posiadanie uczelni Białystok. W zakresie rozwiązań związanych z małym biznesem może współpracować ze Wschodem jakieś inne województwo.</u>
<u xml:id="u-77.8" who="#JanStypuła">Wydawanie środków podatników w ten sposób, że łapiemy wszystkiego po trochu, trochę biznesu, trochę ekologii, trochę kultury itd., to uzyskane efekty tej pomocy nie spełniają oczekiwań.</u>
</div>
<div xml:id="div-78">
<u xml:id="u-78.0" who="#TomaszRomańczuk">Nie mamy właściwego programu pomocy dla Polaków na Wschodzie. myślę, że powinien to być program ponadpartyjny, bo swoje partyjne przekonania i ciągoty należy zostawić w kraju.</u>
<u xml:id="u-78.1" who="#TomaszRomańczuk">Tak jak mówiłem wczoraj nie mamy polityki wschodniej. Jednak polityka ta jest realizowana przez naszych przedstawicieli placówek dyplomatycznych w tych krajach. Sądzę, że powinniśmy głośno powiedzieć o tym, że darzymy ich pełnym zaufaniem. Myślę, że w swojej działalności powinniśmy częściej korzystać z ich opinii o tym, co na Wschodzie się dzieje.</u>
<u xml:id="u-78.2" who="#TomaszRomańczuk">Należy, moim zdaniem, przeciwdziałać powstawaniu nowych organizacji polskich na Wschodzie, po to, aby nie powstały ugrupowania kanapowe. Trzeba postawić na te, które już istnieją, a szczególnie na te duże. Uważam, że musimy korzystać także z opinii przywódców tych organizacji polskich w krajach wschodnich.</u>
<u xml:id="u-78.3" who="#TomaszRomańczuk">Moim zdaniem, powinniśmy wpływać na właściwe ułożenie współpracy między placówkami dyplomatycznymi i organizacjami polskimi istniejącymi na ich terenie.</u>
<u xml:id="u-78.4" who="#TomaszRomańczuk">Czas nagli. Trzeba wreszcie przyspieszyć działania nad opracowaniem programu pomocy i nad tym, aby powstała jakaś sensowna polityka wschodnia.</u>
</div>
<div xml:id="div-79">
<u xml:id="u-79.0" who="#OlgaKrzyżanowska">Ponieważ nie mogłam być wczoraj, to być może powtórzę to, co wczoraj było mówione, za co z góry przepraszam.</u>
<u xml:id="u-79.1" who="#OlgaKrzyżanowska">Nasuwa mi się pewna refleksja, także nawiązująca do wypowiedzi pana senatora. Wydaje mi się, że obserwacja naszych problemów i zagadnień związanych z Polakami, głównie na Wschodzie, pozwala nam powiedzieć, że obecnie jesteśmy w trzecim okresie. Pierwszy okres, to była euforia, że nareszcie możemy mówić, że są tam Polacy, że nareszcie możemy im pomagać. Później nastąpił okres drugi, moim zdaniem, bardzo niedobry, co być może jest zrozumiałe. Był to okres pewnej rywalizacji politycznej. Tworzące się u nas różne siły polityczne, bez złych intencji, chciały uzyskać aplauz Polaków zamieszkałych na Wschodzie i dlatego mówiliśmy do nich różnym głosem, co na pewno nie pomogło w ich scaleniu, ani naszemu stanowisku w stosunku do nich. Wydaje mi się, że w tej chwili jesteśmy w trzecim okresie, może najtrudniejszym. Okres ten nazywam czasem małego realizmu. Mamy małe środki i dużo dobrych chęci. I mamy problem, który przewijał się w dzisiejszej dyskusji, jak tymi małymi środkami dysponować, aby ich nie zmarnować i aby mieć uczucie, że idzie to w jakimś określonym kierunku.</u>
<u xml:id="u-79.2" who="#OlgaKrzyżanowska">Moim zdaniem, jeżeli mogę coś państwu sugerować, to właśnie to grono mogłoby te główne kierunki ustalić. Czy to będzie prasa, czy to będą media, czy pomoc organizacjom. Oczywiście bez konkretnego przydzielania czegokolwiek. Musimy sobie jednak zdać sprawę z tego, że przy naszych polskich skromnych środkach, wszystkich zagadnień nie załatwimy. Uważam, że właśnie to grono mogłoby te główne sprawy, główne kierunki ustalić. Muszę powiedzieć, że jest rzeczą bardzo dobrą współpraca naszych Komisji i Urzędu Rady Ministrów, który jak słyszę, tą sprawą chce się zająć. Może to spowoduje, że rywalizować będziemy o to, jak lepiej wydać te środki, a nie kto i w jaki sposób będzie ich wydawanie interpretował.</u>
<u xml:id="u-79.3" who="#OlgaKrzyżanowska">Na zakończenie chciałam powiedzieć, że moim zdaniem, najważniejszą sprawą jest język polski i szkolnictwo. Bez tego nie ruszymy do przodu. Wszystkich gorzkich żalów, dramatycznych losów pokoleń, które teraz odchodzą nie jesteśmy w stanie ani wyrównać, ani tak naprawdę tym ludziom czegokolwiek wynagrodzić.</u>
<u xml:id="u-79.4" who="#OlgaKrzyżanowska">Natomiast stracimy młode pokolenie, jeśli nie damy im języka, nie damy książki i atrakcyjnej formy nauki języka. Nawiązuję do rozmowy, którą przeprowadziłam na samym początku, zanim tu weszłam, z jednym z panów, na temat filmów, jakie powinniśmy tam posyłać. Pan, który mi tę sprawę przedstawiał miał dużo racji, mówiąc, że nie możemy wysyłać tam byle czego, że powinny to być filmy na bardzo wysokim poziomie. Tak, to prawda. Jeżeli jednak my będziemy ten poziom określać, a okaże się, że młodzież pochodzenia polskiego i Polacy nie chcą tego oglądać, to być może wylejemy dziecko z kąpielą. Wydaje mi się, że takie sprawy powinniśmy tutaj ustalić.</u>
</div>
<div xml:id="div-80">
<u xml:id="u-80.0" who="#TadeuszIwiński">Chciałbym także powiedzieć o kilku sprawach. Dopiero w nocy wróciłem z zagranicy i dlatego nie uczestniczyłem we wczorajszej dyskusji.</u>
<u xml:id="u-80.1" who="#TadeuszIwiński">Zgadzam się z tym, o czym mówiła pani wicemarszałek, że sytuacja rzeczywiście jest lepsza i że wkroczyliśmy w tę trzecią fazę, w której bez względu na różnice i podziały polityczne mamy tutaj wspólny interes i że tak będzie już zawsze.</u>
<u xml:id="u-80.2" who="#TadeuszIwiński">Biorąc pod uwagę naszą trudną sytuację gospodarczą ja bym się przychylił do opinii pana dyr. W. Olejnika, że nie są to małe kwoty. Ważną sprawą jest więc, aby zamiast dyspersji zapewni swoistą koordynację, a również niezależnie od koordynacji pewną selektywność w działaniu na określonych kierunkach. Jeżeli nie możemy robić wszystkiego, to coś trzeba wybrać. Lepsze jest wrogiem dobrego. Wszyscy o tym wiemy, ale jakoś mniej chętnie stosujemy to w życiu.</u>
<u xml:id="u-80.3" who="#TadeuszIwiński">Pan senator J. Sęk i pan dyr. G. Russak mówili o innej kwestii, która moim zdaniem, na szczęście, ale i na nieszczęście (bo, moim zdaniem, jest to też nieszczęście) dotyczy Polaków na Wschodzie. Być może do tej kwestii będziemy musieli wrócić na oddzielnym posiedzeniu. Chodzi mi o to, aby nie patrzeć na tę Polonię w sposób schematyczny. Ja nieźle znam Polonię amerykańską i niemiecką, falę emigracji „Solidarnościowej”, wykształconych ludzi, którzy są w Kalifornii i w Newadzie, lekarzy w Niemczech. Jest to zupełnie inna sfera. Oni nie są związani z administracyjnymi kręgami Polonii i mają zupełnie inne potrzeby. Szczęściem i nieszczęściem jest, że do Litwy, Białorusi, Ukrainy i Rosji odnosi się to w mniejszym stopniu. Proponuję nie dyskutować o tym dzisiaj. Zasługuje to na nasze zainteresowanie w ramach oddzielnego posiedzenia. Nie potrafiliśmy włączyć tej Polonii, która ma za sobą poważną bazę naukową i kulturową, jako łącznika w kontaktach z Polakami na Wschodzie. Powtarzam jednak, że jest to sprawa odrębna.</u>
<u xml:id="u-80.4" who="#TadeuszIwiński">Mówiąc o konkretach, wydaje mi się, że mamy do czynienia z klasyczną triadą, która nie we wszystkich przypadkach ma zastosowanie. Mianowicie musi być diagnoza, musi być prognoza i musi być terapia, a terapią są programy. Co do diagnozy, to mamy szalenie dużo informacji. Te informacje płyną, lub powinny płynąć, z bardzo wielu źródeł. Jak było to już mówione od ambasad i konsulatów, od środowisk polonijnych, od pojedynczych osób. Wiadomo, że środowiska i organizacje polonijne skupiają tylko wyraźną mniejszość. Tak jest wszędzie. Trzeba wykorzystać te wszystkie źródła. Jeśli w perspektywie da się stworzyć jakiś centralny bank danych, to dobrze. Jako człowiek o ścisłym wykształceniu, kiedy patrzę na to, co jest u nas, to nie sądzę, aby nastąpiło to w ciągu paru lat. Dane te trzeba zbierać używając rzeczywiście najnowszych metod informatycznych. Następnie, na tej podstawie przygotowujemy prognozę - myślę, że nadal jest tu ważny udział placówek i organizacji polonijnych. Organizacje polonijne nie wezmą udziału w trzecim etapie, w etapie decyzyjnym. Decyzja nie jest ich rolą, decyzja musi być polska. Natomiast w kwestii prognozy tego, co się może zdarzyć powinny wziąć udział, gdyż mogą tu być różne podejścia.</u>
<u xml:id="u-80.5" who="#TadeuszIwiński">Wczoraj w Budapeszcie miałem długą rozmowę z ministrem Perezem. Premier Rabin i minister Perez są ludźmi po siedemdziesiątce. Są to bardziej filozofowie polityki, niż politycy. Oni mają u siebie analogiczną sytuację. Izrael idzie na pojednanie z zacofaną cywilizacyjnie ludnością palestyńską, czy inną. Przepraszam oczywiście za porównania, ale w dużej mierze my mamy taką właśnie Polonię, cywilizacyjnie niedostatecznie rozwiniętą. I nie ma innej drogi niż postawienie na naukę, oświatę, informację i kulturę. Gospodarka jest zresztą oparta na nauce. Jeżeli mówię o prognozie w tym sensie, to musimy się zastanowić, czy to będzie szło w tym kierunku. Według mnie właśnie w tym kierunku. Nie działania charytatywne, nawet nie tradycyjne zespoły pieśni i tańca - co jest oczywiście potrzebne - ale nauka, oświata i kultura.</u>
<u xml:id="u-80.6" who="#TadeuszIwiński">I trzeci czynnik - terapia, którą są te programy pomocy. Tu oczywiście można stosować różne rozwiązania. Zgadzam się z tym co mówił pan ambasador J. Kozakiewicz i pan ambasador J. Widacki. Nikt z nas nie jest w stanie zaspokoić tych, tak różnorodnych potrzeb Polaków w Ługańsku, w okolicach Żytomierza, w Starym Żytomierzu, czy tych zaledwie 17 tys. ludzi, którzy pozostali we Lwowie. Natomiast być może, przy tak szczupłych środkach, warto by było zastosować jakieś lokalne eksperymenty. Tu padły takie opinie, że należy bądź nie należy stwarzać organizacjom polskim na Wschodzie możliwości wykupu udziałów. Jak mówią Anglicy - próbą puddingu jest jedzenie puddingu. Może trzeba to spróbować w jednym czy drugim przypadku. W jednym zrobić tak, w drugim inaczej. Po jakimś czasie do tego wrócić i przeanalizować czy to się sprawdza. Zrobić to na zasadzie laboratorium w jednym okręgu, w jednym miejscu. W tym samym kraju należałoby nawet zastosować dwa różne rozwiązania i zobaczyć, które się lepiej sprawdza. Wtedy będziemy mieli argumenty za i przeciw.</u>
<u xml:id="u-80.7" who="#TadeuszIwiński">Sądzę, że jeśli mówimy o celach, które powinny przyświecać naszej działalności, to według mnie jednym z takich podstawowych celów, choć może jest to i środek prowadzący do celu jakim jest wyrównanie poziomu cywilizacyjnego, jest działanie z naszej strony, wszystkich organów administracyjnych i parlamentarnych na rzecz integracji polskich środowisk. To jest, jak wszyscy to wiemy, choroba, która jest pochodną choroby polskiej (podziały i spory). Uważam, że w naszym obiektywnym interesie leży to, aby zapobiegać dalszej dezintegracji, a wspierać procesy jednoczeniowe tak, aby w efekcie wytworzyło się w poszczególnych państwach w miarę silne lobby propolskie. Będą one miały możliwość oddziaływania ekonomicznego. Dopóki tego nie będzie, dopóty polskie lobby nie znajdzie się w samorządach (to jest sprawa kluczowa), w parlamentach, w innych organizacjach typu zawodowego, ekonomicznego, to nic nie będzie. Sama pomoc z Polski taka, czy inna tego nie zapewni. Uważam, że robimy za mało, aby to wytłumaczyć. Pan ambasador J. Kozakiewicz sam wie najlepiej, ilu Polaków brało udział w wyborach na Ukrainie. Jak wielkie szanse utraciliśmy. Takie szanse tracimy także gdzie indziej. Trzeba Polaków w skromny sposób do tego skłaniać. To jest ich decyzja, ale trzeba im te elementy wskazywać. Innej drogi nie ma, bo wtedy za 10 lat nadal będziemy mówili o wspieraniu zespołów pieśni i tańca, szkoły takiej, czy innej, a nie o wyrośnięciu tych nowych struktur, tam na miejscu. Trzeba powodować to, aby Polacy tam rośli w siłę. Robić w tym celu wszystko, co przy tych szczupłych, ale jednak istniejących środkach da się zrobić.</u>
</div>
<div xml:id="div-81">
<u xml:id="u-81.0" who="#JanSęk">Zostało podniesionych zbyt dużo spraw, aby na gorąco i ad hoc ustosunkowywać się do wszystkiego.</u>
<u xml:id="u-81.1" who="#JanSęk">Chciałem ustosunkować się do jednej sprawy, która przewijała się w dyskusji, a którą uważam za sprawę najważniejszą. Jest to sprawa programu. Często podnoszono kwestię, że brak jest programu. Ja chciałbym zwrócić uwagę na jeden element tej sprawy. Czas budowania centralnych programów skończył się w 1989 r. Nie da się czegoś wymyśleć w zaciszu gabinetu w mniejszym, czy większym gronie i starać się wcielać to w życie. Myślę, że nasze podejście do programu powinno być inne. Powinniśmy starać się nie tyle zbudować program, co do niego dochodzić.</u>
<u xml:id="u-81.2" who="#JanSęk">To, co robi od roku moja Komisja, co staramy się robić z Komisją sejmową, jest to próba, może nieudolna lub jeszcze niewidoczna, dochodzenia do programu i budowania elementów programu. Nie chciałbym się powtarzać, gdyż o wielu sprawach już mówiłem. O wielu jednak nie mówiłem z braku czasu. Nie mówiłem o tym, że w pracach Komisji, poszerzonej o wszystkie zainteresowane ciała, takie jak komisje, czy kluby do kontaktów pomiędzy poszczególnymi skupiskami, biorą również udział systematycznie, praktycznie co miesiąc, zapraszani jako goście przedstawiciele skupisk polonijnych z poszczególnych krajów. Wsłuchujemy się w ich głosy. Uważamy, że w ten sposób także zbliżamy się wspólnie do tworzenia programu. Zaprosiliśmy już przedstawicieli Litwy. Gościliśmy przedstawicieli Łotwy, Estonii i Ukrainy. Spodziewamy się w najbliższym czasie gości z Mołdawii. Pracujemy usilnie nad kontaktami z obwodem kaliningradzkim. Traktujemy to jako jeden z elementów dochodzenia do programu. Innym elementem jest wzajemne informowanie się. To pierwsze wspólne posiedzenie połączonych Komisji przed rokiem, którego efektem było m.in. to, że reaktywowano Komisję Koordynacyjną przy Urzędzie Rady Ministrów, jest jednym z ważnych elementów dochodzenia do programu. Ta niewielka, bo 6-osobowa Komisja odbywa systematycznie spotkania, na których omawia się sprawy, którymi żyją poszczególne resorty. Tych spraw jest wiele. Gdybyśmy zsumowali te złotówki w budżecie państwa, w poszczególnych resortach i zebrali je w jednym miejscu, to zbierze się ogromna suma. Słyszałem na ten temat różne głosy. Słyszałem, że jest to 1 bln zł, a nawet więcej.</u>
<u xml:id="u-81.3" who="#JanSęk">Myślę, że to wszystko jest mozolną próbą budowania programu. Baza danych, próby dotarcia nie tylko do organizacji, ale i do prominentnych przedstawicieli skupisk polonijnych, próby ich aktywizowania jako lobby polskiego. Chociażby to, co stało się w Stanach Zjednoczonych przy poprawce Brown a. Te a także i wiele innych tego typu spraw świadczą o poszukiwaniu i dochodzeniu do programu bez jego narzucania. Program musi być dziełem wszystkich: parlamentu, rządu, opozycji, przedstawicieli organizacji polonijnych, ambasadorów i wielu innych ludzi dobrej woli z kilkudziesięciu innych organizacji. Monopolu ani na mądrość, ani na wyłączność kontaktów z Polonią i z Polakami za granicą nie ma już nikt. Nastał czas demokracji. W tych sprawach musi być osiągany consensus. Consensus pozwala nam przemawiać jednym głosem do wszystkich naszych rodaków poza granicami kraju i ujednolicać ich spojrzenie na kraj. To co się stało w Ameryce Południowej, to co uczynili nasi rodacy w Wielkiej Brytanii, czy w Austrii, jest symptomem tego, że tworzy się program. Być może za kilka, lub kilkanaście lat będziemy mogli powiedzieć, że powstał rzeczywiście program, realizujący to do czego, jako Polacy - bez słowiańskiego zapału i załamań - usilnie dążyliśmy.</u>
</div>
<div xml:id="div-82">
<u xml:id="u-82.0" who="#JanWidacki">Bardzo przepraszam, że po raz kolejny zabieram głos. Nie należę do żadnej organizacji polonijnej i dlatego nie jestem zapraszany na posiedzenia Komisji i nie mam możliwości spotykania się z państwem. Chcę więc tę okazję, że tu jestem, wykorzystać do maksimum.</u>
<u xml:id="u-82.1" who="#JanWidacki">Chciałem zwrócić uwagę na jedną sprawę związaną z dochodzeniem do programu. Należy uwzględnić dwie sprawy, o których nie było tu mowy.</u>
<u xml:id="u-82.2" who="#JanWidacki">Pierwsza, to konieczność uwzględniania założeń polskiej polityki zagranicznej. Wszystkie te programy nie mogą być sprzeczne z polską polityką zagraniczną.</u>
<u xml:id="u-82.3" who="#JanWidacki">Druga sprawa, to konieczność uwzględniania prawa krajów, w których programy te mają być realizowane i politycznej woli władz tych krajów. Często zapominamy o tym, że programy, które chcemy realizować, są realizowane jednak w innym kraju. Padały tutaj konkretne propozycje, jak np. taka, że chcemy Litwinom utworzyć pierścień żywnościowy wokół Wilna. Może należałoby zapytać, co oni na to? Była propozycja zreformowania Litwinom ustawy o szkolnictwie wyższym, utworzenia kolegium polskiego w ramach uniwersytetu Wileńskiego. Taka propozycja padła tu wczoraj. Należałoby zapytać, czy Litwini mają ochotę zmieniać ustawę o szkolnictwie wyższym i czy akurat w tym kierunku chcą iść. Dobrze jest to uwzględniać i o tym pamiętać.</u>
<u xml:id="u-82.4" who="#JanWidacki">I jeszcze tylko jedno zdanie do pana posła T. Iwińskiego. Myślę, że nie trzeba robić eksperymentów, aby sprawdzić, czy lepsze jest gospodarowanie indywidualne i własność indywidualna, czy własność kolektywna i gospodarowanie kolektywne. Ten eksperyment w zasadzie mamy już za sobą.</u>
</div>
<div xml:id="div-83">
<u xml:id="u-83.0" who="#TadeuszIwiński">Tu nie o to chodziło. Chodziło mi o wypróbowanie różnych form działalności w zakresie pomocy.</u>
</div>
<div xml:id="div-84">
<u xml:id="u-84.0" who="#JanWidacki">Chodziło panu konkretnie o własność.</u>
</div>
<div xml:id="div-85">
<u xml:id="u-85.0" who="#TadeuszGawin">W imieniu własnym, posła R. Maciejkiańca, a myślę, że i w imieniu Ukrainy, chociaż nie ma tu dzisiaj pani E. Chmielowej, chciałem po prostu podziękować Komisjom za to, że chciały nas tu dzisiaj zaprosić. Również za to, że w ciągu tych 2 dni omawiano te problemy, które nas nurtują i sprawy, które nas bolą i leżą nam na sercu. Serdecznie wam dziękujemy, jako Polacy mieszkający tam, na Wschodzie.</u>
<u xml:id="u-85.1" who="#TadeuszGawin">Chcę również przekazać moją prywatną obserwację. Uważam, że obie Komisje w porównaniu z poprzednimi są bardzo skuteczne i bardzo aktywne. My, Polacy na Białorusi naprawdę to odczuwamy. Dziękujemy wam bardzo.</u>
</div>
<div xml:id="div-86">
<u xml:id="u-86.0" who="#LeszekMoczulski">Czy ktoś z państwa chciałby jeszcze zabrać głos? Jeśli nie, to już na zakończenie pozwolę sobie na kilka refleksji. Nie chciałbym, aby było to traktowane jako podsumowanie, w sposób bardzo wiążący. Jest to po prostu garść uwag i spostrzeżeń dotyczących naszych obrad.</u>
<u xml:id="u-86.1" who="#LeszekMoczulski">Wczorajsze i dzisiejsze spotkanie w zasadzie zamyka rok pracy w nowej kadencji. Tak się akurat złożyło, że kierownictwo obu naszych Komisji po raz pierwszy dopiero się tymi tematami zajmuje. Problemy, o których mówimy, są problemami istniejącymi od dawna. Z punktu widzenia obu Komisji podsumowujemy jednak pierwszy okres pracy w tej kadencji, pierwszy rok pracy naszych obu Komisji. Myślę, że pierwsze wspólne spotkanie tych Komisji rok temu, kiedy zrobiliśmy przegląd wszystkich podstawowych problemów, dobrze zainaugurowało pracę. Dzisiaj pewien etap tej pracy zbliża się do końca.</u>
<u xml:id="u-86.2" who="#LeszekMoczulski">Warto podkreślić, że pracowaliśmy zgodnie z Komisją senacką i nie pojawił się ani razu jakikolwiek zgrzyt we współpracy. Jest oczywiste, że moglibyśmy pracować oddzielnie, ale po co dublować swoje prace. Te dwie Komisje coraz bardziej się integrują i w pracy zespołowej całych Komisji i w pracy ich prezydiów, a także w bezpośrednich kontaktach osobistych. Uważam, że jest to dobra zapowiedź na przyszłość.</u>
<u xml:id="u-86.3" who="#LeszekMoczulski">Trzeba też podkreślić, że w tym tak trudnym roku dla Polski, gdy co chwilę mamy do czynienia z bardzo ostrymi podziałami politycznymi, gdzie opozycja nie żałuje rządu, a rząd nie żałuje opozycji - zwłaszcza rząd nie żałuje opozycji, pozwolę sobie na takie zupełnie osobiste westchnienie, trwałym dorobkiem naszych Komisji jest to, że ani razu na naszych posiedzeniach nie zagrały podziały polityczne. Sprawy, z którymi mamy do czynienia, sprawy Polaków poza granicami Polski i Polonii na obczyźnie są dla nas sprawami tak ważnymi, że udało nam się odłożyć na bok te wszystkie podziały. Mam nadzieję, że tak będzie nadal. Jest to pewien fundament, na którym można już coś budować. Fundament tym ważniejszy, że jak słusznie państwo podkreślaliście, współpracujemy ze środowiskami bardzo silnie podzielonymi. Nieraz są to podziały bardzo ogniste, co na pewno mogą potwierdzić nasi przyjaciele z Litwy. Nieraz te podziały są może mniej ogniste, ale występują one wszędzie. Komisje starają się być wolne od podziałów politycznych i od stronniczego angażowania się po jednej stronie w różnych konfliktach występujących w środowiskach polskich. Jest to też element trwałego dorobku naszych Komisji.</u>
<u xml:id="u-86.4" who="#LeszekMoczulski">Pierwsza kwestia, którą się w tym roku zajęliśmy, gdyż jest to naprawdę kwestia priorytetowa, dotyczyła Polaków w Kazachstanie. Taka jest rzeczywistość - to co najbardziej boli, tam gdzie istnieje największe niebezpieczeństwo - tymi sprawami trzeba zajmować się najbardziej.</u>
<u xml:id="u-86.5" who="#LeszekMoczulski">Wspólne wysiłki naszych Komisji z racji formalnych owocowały dezyderatami uchwalonymi przez komisję sejmową. Działo się tak tylko z powodów formalnych. W rzeczywistości były to nasze wspólne wysiłki, wspólne myślenie i nasza wspólna troska. Te wspólne działania już owocują. Myślę, że w sposób całościowy podeszliśmy do pierwszego z wielkich problemów, z którymi mamy do czynienia. Generalnie wykonaliśmy tę podstawową pracę i przekazaliśmy pałeczkę władzy wykonawczej. Rozwiązywanie problemów Polaków w Kazachstanie połączone z repatriacją itd. może być już tylko w gestii władzy wykonawczej. Tu zresztą władza wykonawcza bardzo energicznie przejęła tę pałeczkę i posuwa sprawę naprzód. Już niedługo powinno się odbyć posiedzenie Komitetu Społeczno-Politycznego Rady Ministrów w tej sprawie. Komisja Międzyresortowa do spraw Polonii i Polaków za Granicą już się tym zajmowała. Jesteśmy więc w takiej fazie, że zadania naszych Komisji, początkowo bardzo inicjatywne i narzucające tempo wydarzeń, stają się powoli zadaniami już tylko kontrolnymi.</u>
<u xml:id="u-86.6" who="#LeszekMoczulski">Istnieją dość uzasadnione zarzuty, że zajmujemy się głównie Polakami na Wschodzie. Taka jest jednak konieczność.</u>
<u xml:id="u-86.7" who="#LeszekMoczulski">Druga w kolejności kwestia, którą się zajęliśmy - ja myślę, że te nasze dwudniowe obrady miały tutaj istotne znaczenie - to są sprawy Polaków zamieszkałych w tej bliższej zagranicy, a właściwie najbliższej zagranicy. Myślę, że jest to sprawa szczególnie ważna. Jest to sprawa, którą należy traktować oddzielnie, od wszystkich innych kwestii. Można tu mówić jeszcze o Polakach ze Słowacji, z Czech i ewentualnie z Mołdawii. Jest to problem Polaków, którzy mieszkają w swojej ojczyźnie, a nie mieszkają w Rzeczypospolitej Polskiej. Ten problem, jak sądzę, jest ważny z dwóch podstawowych powodów. Po pierwsze powstaje nowy układ geopolityczny w naszej części Europy. Bardzo istotną częścią tego układu geopolitycznego są trzy państwa sąsiadujące z Polską bezpośrednio od wschodu. Jest to konstrukcja mająca ogromne znaczenie dla bezpieczeństwa i współpracy, a z czasem i dla zjednoczenia Europy. Ma to także ogromne znaczenie dla naszego interesu państwowego. Tego zagadnienia nie możemy rozpatrywać więc tylko w kategoriach wyłącznie Polaków, tak jak np. Amerykę Łacińską. Musimy rozpatrywać to zagadnienie w kategoriach naszej racji stanu, racji stanu naszych wschodnich, najbliższych sąsiadów i - powiedziałbym - interesów środkowej i całej Europy. To nadaje bardzo szczególny charakter temu zagadnieniu. Ma ono jeszcze drugi szczególny aspekt.</u>
<u xml:id="u-86.8" who="#LeszekMoczulski">Historia tak to ułożyła, że w różnych częściach świata, a w naszej części Europy na pewno terytorialne pojęcie ojczyzny nie pokrywa się z pojęciem terytorium państwowego. Ojczyzna Polaków, ta ojczyzna, w której żyje ponad 40 mln Polaków, obejmuje kilka krajów. Sytuacja taka dotyczy nie tylko Polaków. Tak jak ojczyzna Polaków sięga na Ukrainę, Białoruś, czy Litwę, tak ojczyzna Ukraińców sięga Polski, Mołdawii i Białorusi. Ojczyzna Białorusinów sięga Polski, Ukrainy i Litwy. Podobnie Polski i częściowo innych krajów sięga ojczyzna Litwinów. Mamy tu takie zjawisko, że ojczyzny się częściowo pokrywają, a państwa się rozdzielają. Jest to sytuacja szczególna wymagająca nie tylko szczególnej troski, ale także - jak myślę - szczególnie wielkiej odpowiedzialności. Odpowiedzialności za los Polaków i odpowiedzialności za stabilizację, za bezpieczeństwo tej części świata. To są zupełnie, całkowicie zintegrowane zagadnienia i nie można ich rozpatrywać oddzielnie. Patrząc na to należy powiedzieć, że obowiązki państwa polskiego, obowiązki o charakterze politycznym i obowiązki w stosunku do Polaków są też tutaj jakby szersze. Ponad 40 mln Polaków mieszka w jednej części Europy. 5% z tych 40 mln mieszka na Litwie, Białorusi i Ukrainie. Obowiązki państwa polskiego w stosunku do 95% Polaków zamieszkałych w granicach Rzeczypospolitej i tamtych 5%, nie dają się rozdzielić. Natomiast w praktyce te obowiązki są wykonywane bardzo nierówno. Wszyscy Polacy zamieszkali w swojej ojczyźnie powinni mieć jak najszerszy dostęp do polskiej oświaty i do polskiej kultury. Wszyscy Polacy zamieszkali w swojej ojczyźnie mają prawo do polskiej telewizji. Tak samo, jak wszyscy Ukraińcy zamieszkali w swojej ojczyźnie, szerszej niż Republika Ukrainy, mają też prawo do własnej oświaty, nauki i telewizji. Ja podkreślam, że nie mamy tu do czynienia z jakimikolwiek dążeniami natury nacjonalistycznej, czy z dążeniami hegemonistycznymi, lub innymi podobnymi. Istnieje tutaj splot wzajemnych interesów, ale i splot oddzielnych obowiązków. Obowiązki, które spoczywają na nas, na parlamencie, na rządzie polskim, w stosunku do ogółu Polaków są obowiązkami bardzo wyraźnymi. Myślę, że jedną z istotnych kwestii poruszonych w czasie dzisiejszego posiedzenia połączonych Komisji, jest bardzo wyraźne stwierdzenie, że państwo polskie ma te obowiązki i że na to godzimy się wszyscy, że te obowiązki nie najlepiej spełnia.</u>
<u xml:id="u-86.9" who="#LeszekMoczulski">To nasze posiedzenie wykazało, że konieczne jest podejście systemowe do tych spraw, że potrzebne jest podejście całościowe, syntetyczne. Jak słusznie stwierdził pan przewodniczący J. Sęk, nie chodzi o to, aby robić jednolity plan, jednolity program wymyślony przez jakichś urzędników, bo i tak możemy siebie nazwać. Nie chodzi o to, abyśmy sobie coś wydumali, narzucali to i domagali się realizacji. Nie, nie tego rodzaju plan musimy stworzyć. Zaczynamy budować pewien jednolity system, w ramach którego różne programy szczegółowe, programy wspólne, węższe i szersze, powinny się łączyć i powinny się przenikać. To wynika z tego podejścia systemowego.</u>
<u xml:id="u-86.10" who="#LeszekMoczulski">Chcę państwa poinformować, że dążąc do tego, chcemy poszerzać nasze wysiłki koordynacyjne. W tej chwili, także wczoraj i dzisiaj w kuluarach, domawiamy sprawę utworzenia stale działającej Rady Trzech (tak to chwilowo nazwijmy), w składzie: przewodniczący senackiej Komisji Spraw Emigracji i Polaków za Granicą pan senator Jan Sęk, dyrektor Biura ds. Polonii i Polaków za Granicą Urzędu Rady Ministrów pan Włodzimierz Olejnik i ja jako przewodniczący sejmowej Komisji Łączności z Polakami za Granicą.</u>
<u xml:id="u-86.11" who="#LeszekMoczulski">Przechodzimy tu nad podziałami między władzą wykonawczą i władzą ustawodawczą. Poprzednio tak łatwo udało nam się przejść nad innym podziałem, między Sejmem i Senatem. Sądzimy, że w tym przypadku też nam się to łatwo uda. Tego rodzaju zupełnie nieformalny organ, nieformalne porozumienie, przy pomocy innych organów państwowych powinno służyć integrowaniu wysiłków nad wprowadzeniem systemu całościowego. Oczekujemy tu dużej pomocy zwłaszcza od Ministerstwa Spraw Zagranicznych, a silna reprezentacja MSZ na dzisiejszym posiedzeniu sugeruje, że nasze nadzieje są może rzeczywiście uzasadnione. Liczymy też na pomoc ambasadorów polskich w tych trzech krajach i wreszcie na organizacje polskie na Wschodzie. Tę współpracę mamy już od dawna. Myślę, że w ciągu kilku najbliższych miesięcy ten system całościowy będzie już na tyle sprecyzowany i zintegrowany, że będziemy mogli go poddać, na kolejnym dużym posiedzeniu naszych Komisji, wnikliwej krytyce. Nie wszystko bowiem jesteśmy w stanie osiągnąć jednocześnie. Możliwości naszych środków są ograniczone.</u>
<u xml:id="u-86.12" who="#LeszekMoczulski">W tym zakresie bardzo ważna jest też współpraca organizacji polskich.</u>
<u xml:id="u-86.13" who="#LeszekMoczulski">Z wielkim uznaniem trzeba przyjąć bardzo bliskie stosunki łączące polskie organizacje na Białorusi i na Litwie. Myślę, że tu państwo zrobiliście bardzo wiele dobrego. Ta współpraca działa już w sposób bardzo zintegrowany. Przy każdej okazji, przy naszych pobytach w Wilnie, Grodnie, czy Baranowiczach jest to widoczne. I bardzo dobrze. Myślę, że należy jeszcze tę współpracę poszerzyć. W państwach - sukcesorach Wielkie Księstwa, doskonale widzimy te różnice, inną tożsamość Litwy, inną tożsamość Białorusi. Te różnice są wyraźne nawet w godłach państwowych, bo koń na jednym i na drugim całkiem inaczej trzyma ogon. Te różnice między Białorusią i Litwą my widzimy, ale trudno nam jest zauważyć różnicę między Polakami zamieszkałymi po jednej i po drugiej stronie granicy. Myślę, że ta integracja polskich wysiłków na ziemiach, które można by określić jako dawne ziemie Wielkiego Księstwa, jest czymś dobrym i powinna być poszerzona. Ta integracja musi być koniecznie poszerzona na Ukrainę i ewentualnie na Mołdawię. Tak jak tutaj, będziemy chcieli tworzyć pewien jednolity system podejścia. System ten wymaga znacznie silniejszej współpracy ze strony państwa.</u>
<u xml:id="u-86.14" who="#LeszekMoczulski">Myślę jednak, że już niedługo w węższym gronie doprowadzimy do spotkania prezydiów naszych Komisji i prezydiów związków polskich z tych trzech państw, aby wiele spraw doprecyzować.</u>
<u xml:id="u-86.15" who="#LeszekMoczulski">Zbliża się już chyba ten czas, gdy będziemy na tyle zorientowani w całościowej problematyce i mieli już na tyle ukształtowane wrażenia, że będziemy mogli na któreś z kolejnych posiedzeń zaprosić nie tylko ambasadorów polskich z tych trzech krajów, ale i ambasadorów tych krajów w Polsce. Osobiste stosunki mamy z nimi doskonałe i współpraca układa się dobrze. Myślę, że być może zgromadzimy ambasadorów Litwy, Białorusi i Ukrainy w jednym miejscu, być może na wspólnym posiedzeniu prezydiów naszych Komisji. Chcielibyśmy także na to spotkanie zaprosić panią wicemarszałek i na pewno pana marszałka A. Struzika, który bardzo żywo się tymi sprawami interesuje. Leżą mu one na sercu i trzeba z tego skorzystać. Tego rodzaju działania na pewno będziemy mogli podjąć.</u>
<u xml:id="u-86.16" who="#LeszekMoczulski">I jeszcze ostatnia sprawa, a właściwie jedno zdanie. Zamykamy jakiś etap spraw Polaków żyjących w swoich ojczyznach, ale prace naszych Komisji poszerzają się. Pan senator J. Sęk już to zapowiedział, a ja tylko powtórzę. Kolejne wielkie zagadnienie, które staje przed naszymi Komisjami, które będziemy musieli w najbliższym roku bardzo pogłębić, to zagadnienia związane z Polakami zamieszkałymi w krajach niemieckojęzycznych. Zwłaszcza sprawy Polaków w Republice Federalnej Niemiec. Są to sprawy bardzo trudne. Całe prezydium Komisji sejmowej było ostatnio w Niemczech. Prowadziliśmy rozmowy w Bonn, z różnymi instytucjami aż po Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Uczucia są dość mieszane. Nie zawsze mamy tam do czynienia z wystarczającą rzetelnością, a nie wszystkie deklaracje są do końca szczere. Jest tam bardzo trudna sytuacja, środowiska polskie są ze sobą straszliwie skłócone. Wywiązywanie się Republiki Federalnej Niemiec jako pewnej całości, tzn. nie tylko władz federalnych, ale i władz krajów związkowych i władz komunalnych, z zobowiązań może budzić pewne wątpliwości. Myślę, że za kilka miesięcy będziemy musieli zorganizować duże posiedzenie wspólnych Komisji poświęcone kwestiom Republiki Federalnej Niemiec, Austrii, gdzie sytuacja jest nieco lepsza, ale trudno by ją było ocenić jako dobrą i Szwajcarii, gdzie sytuacja wśród krajów niemieckojęzycznych jest najlepsza, ale też mogłaby być lepsza.</u>
<u xml:id="u-86.17" who="#LeszekMoczulski">Zbliżamy się do końca. Dziękuję za uwagę i zamykam posiedzenie wspólnych Komisji.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>