text_structure.xml 170 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432 433 434 435 436 437 438 439 440 441 442 443 444 445 446 447 448 449 450 451 452 453 454 455 456 457 458 459 460 461 462 463 464 465 466 467 468 469 470 471 472 473 474 475 476 477 478 479 480 481 482 483 484 485 486 487 488 489 490 491 492 493 494 495 496 497 498 499 500 501 502 503 504 505 506 507 508 509 510 511 512 513 514 515 516 517 518 519 520 521 522 523 524 525 526 527 528 529 530 531 532 533 534 535 536 537 538 539 540 541 542 543 544 545 546 547 548 549 550 551 552 553 554 555 556 557 558 559 560 561 562 563 564 565 566 567 568 569 570 571 572 573 574 575 576 577 578 579 580 581 582 583 584 585 586 587 588 589 590 591 592 593 594 595 596 597 598 599 600 601 602 603 604 605 606 607 608 609 610 611 612 613 614 615 616 617 618 619 620 621 622 623 624 625 626 627 628 629 630 631 632 633 634 635 636
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#WiesławaZiółkowska">W budżecie państwa, jak w soczewce, odzwierciedla się to, co dzieje się w gospodarce. Jednocześnie budżet państwa jest głównym instrumentem realizacji polityki społeczno-gospodarczej. Oceniając budżet państwa oceniamy więc także to, w jakim stopniu rząd zrealizował założenia budżetowe, a także oceniamy, w jakim stopniu budżet sprzyjał realizacji polityki społeczno-gospodarczej założonej na dany rok.</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#WiesławaZiółkowska">Porównując założenia i ich wykonanie, to warto na samym początku zwrócić uwagę na fakt, że zarówno wykonany budżet ma nieco inny kształt, aniżeli planowany, jak i warunki, w jakich był on wykonywany, są inne od zakładanych. Te rozbieżności są różne w odniesieniu do różnych wskaźników.</u>
          <u xml:id="u-1.2" who="#WiesławaZiółkowska">Zakładany wskaźnik wzrostu produktu krajowego brutto miał wynieść 5%. Wykonano - 7%. Jeżeli chodzi o inwestycje, to zakładano, że wzrosną one o 7%, gdy tymczasem wzrosły one o 18,5%. Zakładany wzrost eksportu miał wynieść 7,5%, wzrósł o 16,9%. Zakładany wzrost importu miał wynieść o 5%, zrealizowano na poziomie 21,2%, przy czym należy zauważyć, że w 1995 r. import miał wzrastać w tempie niższym niż eksport.</u>
          <u xml:id="u-1.3" who="#WiesławaZiółkowska">Inaczej też kształtowały się kursy walut obcych, w stosunku do założonych kursów. Przyjęto, że cena 100 dolarów wyniesie 286 zł, natomiast kurs wykonany wyniósł 247 zł.</u>
          <u xml:id="u-1.4" who="#WiesławaZiółkowska">Średnioroczny wskaźnik inflacji wynieść miał 22,7%, natomiast wykonany został on na poziomie 27,8%. W stosunku do zakładanej inflacja wzrosła o 5,1%.</u>
          <u xml:id="u-1.5" who="#WiesławaZiółkowska">Deficyt budżetowy w relacji do PKB wynieść miał 3,3%, natomiast zrealizowano go na niższym poziomie - 2,6%. Wzrost realny planowanych wydatków miał wynieść 6,8%, natomiast faktyczny wzrost wyniósł 3,6%.</u>
          <u xml:id="u-1.6" who="#WiesławaZiółkowska">Przy wzroście PKB o 5% planowano, że dochody budżetowe wzrosną o 4,6%. Okazuje się, że przy wzroście PKB o 7%, dochody wzrosły mniej niż planowano, bo o 3,8%.</u>
          <u xml:id="u-1.7" who="#WiesławaZiółkowska">Są to podstawowe różnice pomiędzy założeniami a wykonaniem budżetu, które niewątpliwie rzutują na kształt i charakter budżetu i sądzę, że będą wykorzystywane przez państwa ekspertów w argumentacji stanowisk.</u>
          <u xml:id="u-1.8" who="#WiesławaZiółkowska">W pierwszej kolejności poproszę pana prof. Kosikowskiego, by przedstawił nam główne tezy formułowane w ekspertyzach. Uzgodniłam z panem profesorem, że skoncentruje się on na tych aspektach ekspertyz, których autorzy są nieobecni na dzisiejszym posiedzeniu.</u>
          <u xml:id="u-1.9" who="#WiesławaZiółkowska">Następnie główne tezy, oceny pozytywne i negatywne przedstawią eksperci obecni na posiedzeniu.</u>
          <u xml:id="u-1.10" who="#WiesławaZiółkowska">Zanim jednak udzielę głosu panu prof. Kosikowskiemu, zapytam członków Komisji, czy mają jakieś wskazówki w sprawie trybu prowadzenia prac nad wykonaniem budżetu za 1995 r. Planujemy, iż ta pierwsza część ogólna powinna trwać maksymalnie 4–5 godzin. Po południu rozpoczynamy ocenę części budżetowych opiniowanych przez Komisję Polityki Gospodarczej, Budżetu i Finansów. Jutro rozpoczynamy obrady od godz. 9oo i trwać będą one dotąd, aż wyczerpiemy wszystkie punkty.</u>
          <u xml:id="u-1.11" who="#WiesławaZiółkowska">Czy w sprawie trybu prac nad wykonaniem budżetu są jakieś sugestie, czy też zostaną one przedstawione w późniejszym terminie?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#HelenaGóralska">Proszę, aby w każdym dniu, w którym obradować będzie Komisja, była ogłaszana przerwa obiadowa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#WiesławaZiółkowska">Wiem, że jeśli mogę liczyć na aktywną pracę pani poseł, to tylko pod warunkiem, że jest przerwa obiadowa. Ustalimy stałą godzinę, podczas której będzie trwała przerwa obiadowa.</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#WiesławaZiółkowska">Jeżeli eksperci, a także posłowie, zadadzą pytania pod adresem rządu czy Narodowego Banku Polskiego, to w drugiej części posiedzenia udzielę głosu przedstawicielom rządu i NBP, aby przedstawili odpowiedzi na te pytania. Gdyby się okazało, że nie ma możliwości udzielenia odpowiedzi lub udzielone odpowiedzi nie są satysfakcjonujące, to wówczas skierujemy pytanie na piśmie, określając precyzyjnie termin udzielenia odpowiedzi.</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#WiesławaZiółkowska">Ten sam tryb przyjmiemy w przypadku dodatkowych pytań skierowanych do ekspertów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#JerzyEysymonttniez">Zabieram głos w sprawie proceduralnej. Zachodzi niezbyt szczęśliwa zbieżność okoliczności. Otóż Komisja Nadzwyczajna, która zajmuje się reformą centrum, wyznaczyła swoje posiedzenie na godz. 12oo. Posiedzenie to jest ważne, ponieważ odbędą się głosowania nad zgłoszonymi przez Senat poprawkami, a część posłów, do których ja też się zaliczam, jest członkami obu Komisji. Będziemy mieli pewnego rodzaju „rozdarcie sumienia”.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#JerzyEysymonttniez">Sumienie posłów zazwyczaj nie jest szczególnie spokojne w tym parlamencie, ale nie mamy innego wyjścia, bowiem o tym, że dzisiaj odbędzie się posiedzenie Komisji Polityki Gospodarczej, Budżetu i Finansów, wiadomo już od miesiąca. Nie możemy więc przerwać obrad za 45 minut i powiedzieć ekspertom, których jest duże grono, że muszą poczekać, aż skończą się obrady drugiej komisji.</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#JerzyEysymonttniez">Proszę posłów, którzy reprezentują liczebnie duże kluby parlamentarne, aby zadbali, by ich zastąpili inni członkowie naszej Komisji. Musi być niezbędne forum, bo w przeciwnym razie będę zmuszona do przerwania posiedzenia.</u>
          <u xml:id="u-4.3" who="#JerzyEysymonttniez">Rozpoczynamy debatę merytoryczną i oddaję głos panu prof. Kosikowskiemu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#CezaryKosikowski">Ocena realizacji wykonania budżetu za rok 1995 jest przedsięwzięciem bardzo poważnym, choćby z tego względu, że materia jest bardzo szeroka. Wydział Studiów Budżetowych Kancelarii Sejmu zamówił bardzo liczne opinie, które dotyczą sprawozdania z wykonania budżetu państwa. Oddzielnie potraktowaliśmy - wymaga tego materia, a także kwestia ustrojowa - sprawozdawczość z zakresu realizacji polityki pieniężnej, działalności Narodowego Banku Polskiego i problematyki bilansu płatniczego.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#CezaryKosikowski">Wprawdzie porządek dzienny przewiduje odrębną dyskusję na te dwa zasadnicze tematy, to jednak jest nieunikniona sytuacja wzajemnego przenikania się tych dwóch tematów. Pewne kwestie merytoryczne, zwłaszcza te, które dotyczą wielkości makroekonomicznych, muszą się wzajemnie przenikać i mogą się pojawiać w dyskusjach nie w takim porządku, w jakim formalnie jest to ustalone.</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#CezaryKosikowski">Przygotowałem opinię zbiorczą, która ma służyć prezydium Komisji, a także Ministerstwu Finansów oraz Najwyższej Izbie Kontroli. Wiem, że państwo tym materiałem nie dysponujecie ze względu na dostarczenie go w ostatniej chwili. Wykonywałem tę opinię w sobotę i niedzielę po otrzymaniu ekspertyz cząstkowych, dotyczących poszczególnych spraw. W związku z tym przedstawię państwu główne uwagi zawarte w ekspertyzach oceniających wykonanie budżetu. Jeśli zaś chodzi o ekspertyzy dotyczące polityki pieniężnej, działalności NBP oraz bilansu płatniczego, to takiej zbiorczej opinii nie ma, a to z tego względu, że mniej jest opinii cząstkowych. Ponadto wyraźnie odnoszą się one do jednej kwestii i nie wymagają zbiorczego ujęcia. Szczęśliwie się też złożyło, że autorzy tych opinii są obecni na posiedzeniu.</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#CezaryKosikowski">Jeśli chodzi o stronę formalną sprawozdania, to uważam, że jest to kwestia, na którą także trzeba zwracać uwagę, aczkolwiek z zachowaniem określonych proporcji, bo ważniejsze są kwestie merytoryczne, a nie sprawy formalne. Myślę, że uwagi w tym zakresie powinny być wykorzystane przy konstruowaniu budżetów na następne lata.</u>
          <u xml:id="u-5.4" who="#CezaryKosikowski">Sprawozdanie z wykonania budżetu liczy 2495 stron. Jest to sprawozdanie z merytorycznego punktu widzenia bardzo rzetelnie przygotowane. Odpowiada ono konstrukcji ustawy budżetowej i załączników do ustawy budżetowej. Zwracam uwagę na fakt, że prawo budżetowe nie stawia takiego wymogu. Jednak to ujęcie, które jest nam już prezentowane po raz drugi, jest lepsze i bogatsze.</u>
          <u xml:id="u-5.5" who="#CezaryKosikowski">Z tego wynika wniosek, że nie możemy udawać, że nic się nie zmieniło. W niemal każdej ekspertyzie, nawet jeśli jest pisana nie przez prawników, pojawia się wniosek dotyczący potrzeby poprawienia prawa budżetowego, to znaczy tego rozdziału, który dotyczy sprawozdawczości budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-5.6" who="#CezaryKosikowski">W niektórych ekspertyzach pojawia się mniej lub bardziej ostro formułowany zarzut, iż sprawozdanie jest nieczytelne. Usprawiedliwieniem jest dostrzegalny bardzo wyraźny postęp w stosunku do roku poprzedniego, dążenie do pewnej doskonałości, aczkolwiek nigdy nie jest tak dobrze, by nie mogło być lepiej.</u>
          <u xml:id="u-5.7" who="#CezaryKosikowski">Potrzeba zmiany przepisów prawa budżetowego, dotyczących sprawozdawczości budżetowej, jest konieczna także ze względu na zakres kontroli wykonania budżetu dokonywanej przez Najwyższą Izbę Kontroli. Otóż pan prezes Katner potwierdził to, czego się domyślałem, że nie tylko względy czasowe, ale również konstytucyjne prowadzą do tego, że NIK wypowiada się w pewnych kwestiach budżetowych w węższym zakresie niż przedstawiony w sprawozdaniu opracowanym przez rząd. Wobec tego pewne zagadnienia są pominięte.</u>
          <u xml:id="u-5.8" who="#CezaryKosikowski">Tak nie powinno być. Jeżeli mamy oceniać działalność rządu w zakresie wykonania budżetu, to należałoby oceniać wszystkie aspekty tej działalności. Rozumiem jednak, że jest usprawiedliwienie natury prawnej.</u>
          <u xml:id="u-5.9" who="#CezaryKosikowski">Jeśli chodzi o analizę sporządzoną przez Najwyższą Izbę Kontroli, to - moim zdaniem - jest ona bardzo wnikliwa. Sformułowane zostały bardzo cenne wnioski. Co więcej, wnioski te pokrywają się z wnioskami autorów ekspertyz.</u>
          <u xml:id="u-5.10" who="#CezaryKosikowski">W tym miejscu chcę podziękować panu prezesowi Katnerowi za to, że przesyłał nam wcześniej nie do końca oficjalne dokumenty, które mogły umożliwić ekspertom ustosunkowanie się do analizy Najwyższej Izby Kontroli. Jeśli nie zawsze nam się to udało, bo czas był jednak dość krótki, to także liczą się same intencje.</u>
          <u xml:id="u-5.11" who="#CezaryKosikowski">Zamówiliśmy 22 ekspertyzy oceniające wykonanie budżetu za rok 1995. Dwie z nich odnoszą się do całości sprawozdania, czyli mają charakter ogólny. Autorami tych ekspertyz są panowie dr Kuczyński i prof. Wernik. Inne ekspertyzy mają charakter cząstkowy, ponieważ zostały zamówione w odniesieniu do określonego zagadnienia.</u>
          <u xml:id="u-5.12" who="#CezaryKosikowski">W najważniejszych sprawach staraliśmy się pozyskać dwie opinie z różnych ośrodków naukowych. Nie chcę powiedzieć - z ośrodków politycznych, bo nas to nie interesuje. Staraliśmy się otrzymać opinie z różnych szkół naukowych, po to, aby uzyskać różne spojrzenia. Lektura ekspertyz potwierdza, że spojrzenia są czasami różne. Czasami przenosi się dyskusje doktrynalne na łamy tych ekspertyz, ale w rzeczywistości dużych rozbieżności nie ma. Nawet jeśli ktoś bardzo mocno starał się nie zgodzić z tym, co jest napisane w sprawozdaniu, to najwyżej podawał inne powody, dla których uważa, że stan został osiągnięty w taki czy inny sposób.</u>
          <u xml:id="u-5.13" who="#CezaryKosikowski">Cenne w ekspertyzach jest to, że nie brakuje w nich bardzo wyraźnie wyeksponowanych elementów krytycznych. Zostały także sformułowane pytania, które najczęściej adresowane są do Ministerstwa Finansów. Najwięcej pytań sformułował pan prof. Zienkowski.</u>
          <u xml:id="u-5.14" who="#CezaryKosikowski">Wątpliwości formułowane także przez innych ekspertów powinniśmy sobie wyjaśnić w toku dzisiejszej dyskusji.</u>
          <u xml:id="u-5.15" who="#CezaryKosikowski">Cenne jest również to, że eksperci formułują wnioski, które warte są przemyślenia i wykorzystania. W tym miejscu chcę podkreślić, że Ministerstwo Finansów wyciągnęło wiele wniosków z ekspertyz przedstawionych w ubiegłym roku. Część postulatów została zrealizowana w całości, część postulatów w jakiejś mierze, ale jest to pewien postęp, który także nadaje sens pracy ekspertów. Jeżeli ta praca kończy się tylko doktrynalną dyskusją, w której każdy pozostaje przy swoim stanowisku, to jest to mało pożyteczne.</u>
          <u xml:id="u-5.16" who="#CezaryKosikowski">Bardzo gorąco polecam uwadze wszystkich zainteresowanych, a przede wszystkim Sejmowi, wniosek, który zawarty jest także w analizie Najwyższej Izby Kontroli, iż zachodzi potrzeba dość zasadniczej zmiany niektórych konstrukcji, zwłaszcza rezerw celowych, funduszy celowych. Zachodzi potrzeba zmiany przepisów prawa budżetowego, jeśli sytuacja nie dojrzała do tego, aby mieć prawo budżetowe odpowiadające systemowi gospodarki rynkowej.</u>
          <u xml:id="u-5.17" who="#CezaryKosikowski">Ograniczę się do przedstawienia autorów poszczególnych opinii. Wówczas, gdy omawiany będzie dany temat, zaś ekspert, który się nim zajmował jest nieobecny na posiedzeniu, to włączę się do dyskusji. Zreferuję wtedy podstawowe tezy czy wnioski tych ekspertów.</u>
          <u xml:id="u-5.18" who="#CezaryKosikowski">Makroekonomiczne założenia budżetu państwa zostały przedstawione przez pana prof. Sadowskiego i pana prof. Zienkowskiego. Dochody budżetu państwa oceniły pani prof. Gajl i pani dr Kuzińska. Wydatki budżetu państwa ocenił pan prof. Fedorowicz. Poza tym pan mgr Zołoteńki przygotował bardzo cenną informację liczbową. Wybrane części z wydatków budżetowych opracowała pani prof. Piotrowska-Marczak. Rezerwy celowe i rezerwy ogólne oceniała pani dr Augustyniak-Górna. Finansowanie deficytu budżetowego oceniał pan prof. Owsiak i pani dr Kosterna. Fundusze celowe i gospodarkę pozabudżetową zreferuje pani prof. Gajl, zaś finanse gmin oceniał pan prof. Nykiel. Bilans finansów sektora publicznego oceniała pani prof. Piotrowska-Marczak. Należności i zobowiązania skarbu państwa oceniał pan prof. Owsiak i pani dr Kosterna, zaś wynagrodzenia w państwowej sferze budżetowej oceniała pani dr Szpringer.</u>
          <u xml:id="u-5.19" who="#CezaryKosikowski">Mamy pewien kłopot z oceną dochodów z prywatyzacji majątku państwowego. Jedna ekspertyza nie wpłynęła w ogóle, a druga została przedstawiona w ostatniej chwili. Jeśli zajdzie potrzeba, to krótko ją zreferuję.</u>
          <u xml:id="u-5.20" who="#CezaryKosikowski">W sprawach dotyczących sprawozdań z wykonania założeń polityki pieniężnej otrzymaliśmy ekspertyzy profesorów: Bednarczyka, Fedorowicza, Jaworskiego, Gomułki, Rutkowskiego. Działalność NBP oceniał pan prof. Wierzba i dr Rutkowski. Sprawy bilansu płatniczego były przedmiotem oceny prof. Puławskiego i Lutkowskiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#WiesławaZiółkowska">Ekspertyzy te zazębiają się, poza ekspertyzami dotyczącymi bardzo szczegółowych spraw, np. konkretnego funduszu. Szereg ekspertyz traktujących o założeniach makroekonomicznych w jakimś stopniu zazębiają się z polityką pieniężną.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#WiesławaZiółkowska">W związku z tym proponuję, abyśmy najpierw wysłuchali ekspertyz o charakterze ogólniejszym, dotyczących makroproporcji ekonomicznych i polityki pieniężnej. Następnie wysłuchamy ekspertyz bardziej szczegółowych.</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#WiesławaZiółkowska">Udzielam głosu panu prof. Zienkowskiemu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#LeszekZienkowski">Moja opinia została przesłana na piśmie stosunkowo dawno. Sądzę, że wszyscy ją otrzymali. Niemniej jednak pozwolę sobie powtórzyć główne punkty tej opinii.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#LeszekZienkowski">W pierwszym punkcie zwracam uwagę na duże rozbieżności między prognozą a faktycznym przebiegiem procesów gospodarczych. Sądzę, że ta problematyka powinna była zostać szerzej przedstawiona w sprawozdaniu z wykonania budżetu.</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#LeszekZienkowski">Pozytywnie oceniam osiągnięty postęp w ograniczaniu inflacji, mimo że założenia w tym zakresie nie zostały wykonane. Trzeba jednak podkreślić, że osiągnięto bardzo poważny postęp. Obserwując indeks cen produkcji przemysłowej oraz towarów i usług nieżywnościowych zauważymy stały trend zmniejszającej się inflacji. Ten trend jest zakłócany fluktuacjami cen żywności. Chciałbym usłyszeć komentarz w tej sprawie. Moim zdaniem, niedostateczna była aktywność rządu w zakresie regulacji - oczywiście pośrednimi metodami - cen żywności.</u>
          <u xml:id="u-7.3" who="#LeszekZienkowski">W drugim punkcie omawiam problem deficytu budżetowego. W relacji do budżetu wyniósł on 2,6%, a prognozowany był na poziomie 3,3%. W relacji do produktu krajowego brutto poziom tego, co określamy jako deficyt finansów sektora publicznego, jest jeszcze niższy, bo na poziomie 1,8%. Oznacza to, że poziom deficytu jest znacznie poniżej kryterium traktatu z Maastricht.</u>
          <u xml:id="u-7.4" who="#LeszekZienkowski">W tym kontekście chciałbym zapytać przedstawicieli Ministerstwa Finansów, czy metodologia obliczeń jest zgodna z metodologią traktatu z Maastricht?</u>
          <u xml:id="u-7.5" who="#LeszekZienkowski">Zwracam uwagę na dwa czynniki. Wzrost wymagalnych zobowiązań jednostek budżetowych jest niczym innym jak ukrytą formą deficytu, a te zobowiązania bardzo znacznie wzrosły. Jednocześnie wiadomo, jak krytyczna jest sytuacja w służbie zdrowia i oświacie. Proszę więc o komentarz w tej sprawie.</u>
          <u xml:id="u-7.6" who="#LeszekZienkowski">Drugim czynnikiem są dochody z prywatyzacji. Wiadomo, że nie powinny one być wliczane do dochodów bieżących. Na ten temat dyskutowałem jeszcze z ministrem Misiągiem lat temu kilka. Zgodnie z tym, jak to jest liczone w Europie Zachodniej, dochody z prywatyzacji nie powinny być wliczane do dochodów bieżących.</u>
          <u xml:id="u-7.7" who="#LeszekZienkowski">Wobec tego deficyt finansów sektora publicznego stanowi około 3% PKB. Jest to moja pierwsza konkluzja.</u>
          <u xml:id="u-7.8" who="#LeszekZienkowski">Sądzę, że taki rachunek powinien znajdować się za każdym razem w sprawozdaniu z wykonania budżetu. Jest to bowiem bardzo ważny problem w związku z naszą perspektywą przystąpienia do Unii Europejskiej.</u>
          <u xml:id="u-7.9" who="#LeszekZienkowski">Nastąpiła poprawa wyników finansowych przedsiębiorstw, ale trzeba sobie zadać pytanie, czy zostały wykorzystane wszystkie możliwości uzyskania wzrostu dochodów.</u>
          <u xml:id="u-7.10" who="#LeszekZienkowski">Chcę zauważyć, że nie można napisać, iż w sektorze prywatnym szybciej poprawiały się wyniki, w sytuacji, gdy w sektorze publicznym wyniki się nie poprawiały. Jest to sformułowanie mylące, bo w sektorze publicznym były one stagnacyjne.</u>
          <u xml:id="u-7.11" who="#LeszekZienkowski">Wzrost nastąpił w sektorze prywatnym, ale jednocześnie w tym sektorze nastąpił zasadniczy spadek udziału obowiązkowych obciążeń w wyniku finansowym brutto. W związku z tym mam pytanie do przedstawicieli Ministerstwa Finansów: jak to się stało? Szczególnie wyraźnie widać to w przemyśle przetwórczym, bowiem obciążenie spadło z 66% do 37%.</u>
          <u xml:id="u-7.12" who="#LeszekZienkowski">Komu i jakie ulgi oraz zwolnienia zostały przyznane w sektorze publicznym i w sektorze prywatnym? Jak ministerstwo ocenia efekty tych przyznanych ulg?</u>
          <u xml:id="u-7.13" who="#LeszekZienkowski">Następny punkt dotyczy ceł. Muszę powiedzieć, że tekst zawarty na stronach 68–69 jest mało zrozumiały. Jeżeli import, w przeliczeniu na złoty, był wyższy o 14 mld zł i stawka efektywna celna wyniosła 9,6, to wydawałoby się, że wpływy z cła powinny być znacznie wyższe. Proszę o podanie wyjaśnienia, bo być może coś źle policzyłem w swojej ekspertyzie na stronie 5.</u>
          <u xml:id="u-7.14" who="#LeszekZienkowski">Jednocześnie zwracam uwagę na fakt, że prognozowano wzrost importu realnie o 5%, a wzrost ceł nominalnie o 6%, a więc cła miały rosnąć szybciej aniżeli import. W rzeczywistości import wzrósł o 21%, a cła nominalnie o 18%, a więc cła rosły wolniej.</u>
          <u xml:id="u-7.15" who="#LeszekZienkowski">Proszę o wyjaśnienie, jak to się stało, że proporcje zostały zachwiane oraz o podanie, komu i w jakiej wysokości przyznano bezcłowe kontyngenty. W jakiej mierze uszczupliły one należności celne?</u>
          <u xml:id="u-7.16" who="#LeszekZienkowski">Zadaję te pytania dlatego, że na str. 69 sprawozdania czytamy, iż na niższą od przyjętej w ustawie efektywną stawkę wpłynęły m.in. realizacja porozumień o wolnym handlu. Czy rzeczywiście wcześniej nie było wiadomo, że będzie to realizowane?</u>
          <u xml:id="u-7.17" who="#LeszekZienkowski">Tłumaczy się też, że nastąpiło uszczuplenie należności celnych z tytułu kontyngentów bezcłowych. Jakie więc były to kontyngenty bezcłowe?</u>
          <u xml:id="u-7.18" who="#LeszekZienkowski">W sprawozdaniu czytamy, że rozliczenia ulg i odliczeń od dochodów osób fizycznych za 1995 r. będą możliwe do oceny dopiero w sierpniu bieżącego roku. Wydaje mi się, że byłaby na miejscu jakaś samokrytyka.</u>
          <u xml:id="u-7.19" who="#LeszekZienkowski">Punkt ósmy dotyczy zadłużeń wobec budżetu. Moim zdaniem, w sprawozdaniu jest zbyt optymistyczny ton. Pisze się, że zadłużenia te nie wzrastały, gdy tymczasem bardzo wzrosły, bowiem trzeba wziąć pod uwagę również umorzenia. Jak to się stało, że przy tych wszystkich umorzeniach w dalszym ciągu zadłużenia wobec budżetu są tak wielkie?</u>
          <u xml:id="u-7.20" who="#LeszekZienkowski">We wprowadzeniu stwierdza się, że zdefiniowanie pewnych grup priorytetowych wydatków budżetowych stało się możliwe. W dalszych częściach nic na ten temat już nie ma. Jest to więc gołosłowne stwierdzenie. Jednocześnie zwracam uwagę, że wystąpił niepokojący spadek wydatków na naukę, o których się mówi, że są to wydatki priorytetowe. Ponadto odnotować należy spadek wydatków na bezpieczeństwo publiczne. Jest więc zastanawiające, że dwie dziedziny, uznane za priorytetowe, otrzymały mniej pieniędzy niż w 1994 r.</u>
          <u xml:id="u-7.21" who="#LeszekZienkowski">W punkcie dziesiątym zwracam uwagę na duże wahania w poziomie płac realnych w poszczególnych miesiącach. Wahania te mogły negatywnie wpłynąć na odczucia społeczne.</u>
          <u xml:id="u-7.22" who="#LeszekZienkowski">Wielokrotnie mówiłem, że mylące są, szczególnie dla związków zawodowych, sformułowania mówiące o rewaloryzacji, jako rewaloryzacji średniej. Odbierane jest to w ten sposób, że każdemu wzrośnie wynagrodzenie o 2% powyżej inflacji. Tymczasem, gdy w ten sposób podwyższono wynagrodzenia służbom mundurowym, to już zabrakło pieniędzy dla innych.</u>
          <u xml:id="u-7.23" who="#LeszekZienkowski">Trzeba zwracać uwagę na to, z kim się negocjuje. Negocjując z dużymi grupami społecznymi należy powiedzieć, że każda z tych grup dostanie podwyżki według tego samego wskaźnika lub że tylko niektóre z tych grup będą miały takie podwyżki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#WiesławaZiółkowska">Proszę, aby pan prof. Wernik przedstawił swoją ocenę wykonania budżetu. Następnie głosu udzielę pani prof. Gajl, ponieważ pani profesor w swojej opinii też zawarła szereg ogólnych opinii dotyczących budżetu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#AndrzejWernik">W ekspertyzie zająłem się sprawami najbardziej ogólnymi, dotyczącymi budżetu. Oczywiście oznacza to spojrzenie „z lotu ptaka”, a nie zagłębianie się w szczegóły.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#AndrzejWernik">Na wstępie chciałbym mocno zaakcentować jedną kwestię. Ponieważ w dużej mierze zajmuję się sprawami niezrównoważenia budżetu, podkreślam, że deficyt budżetowy to nie jest pojęcie jednoznaczne. Istnieje wiele sposobów definiowania deficytu budżetowego, które bardzo często są rozbieżne.</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#AndrzejWernik">Pan prof. Zienkowski zapytał się o deficyt liczony według traktatu z Maastricht. Otóż jest to coś zupełnie innego niż deficyt liczony według obowiązującego w Polsce prawa budżetowego. Za chwilę wrócę do tej sprawy.</u>
          <u xml:id="u-9.3" who="#AndrzejWernik">Proszę mieć na uwadze to, że deficyt jest pojęciem bardzo niejednoznacznym, a każde ujęcie deficytu ma nieco inną treść ekonomiczną. Najbardziej nowoczesną sprawą w podejściu do finansów publicznych jest sprawa wpływu deficytu na dług publiczny. Jest to sprawa kluczowa, która wymaga również patrzenia na problem nie w skali jednego roku, lecz w skali wielu lat. To, czy w 1995 r. mieliśmy duży czy mały deficyt budżetowy, zależy od tego, jaki on wywarł wpływ na dług publiczny.</u>
          <u xml:id="u-9.4" who="#AndrzejWernik">Otóż deficyt wyniósł około 7,5 mld zł. Przyrost długu publicznego wynosił około 14,5 mld zł (dane są w ujęciu nominalnym). Jeżeli zastosujemy deflator przy obliczaniu długu publicznego, to okaże się, że jest on mniejszy o 13%, a relacja długu do PKB zmniejszy się z prawie 70% do 56%.</u>
          <u xml:id="u-9.5" who="#AndrzejWernik">Dlatego też uważam, iż można stwierdzić, że był to niski deficyt, który nie spowodował pogorszenia sytuacji w zakresie długu publicznego i nie spowoduje w 1996 r. negatywnych skutków dla budżetu.</u>
          <u xml:id="u-9.6" who="#AndrzejWernik">Oczywiście jest to wynik dobrego zarządzania budżetem, ale równocześnie jest to wynik sytuacji w zakresie kursu walutowego. Wiadomo, że nastąpiła bardzo nieznaczna deprecjacja nominalna, która oznaczała aprecjację realną. To też wpłynęło na dług.</u>
          <u xml:id="u-9.7" who="#AndrzejWernik">Korzystniejsza relacja długu publicznego do PKB miała już miejsce w 1994 r., ale było to wynikiem porozumienia z Klubem Londyńskim, natomiast dług krajowy wzrósł. W 1995 r. mamy już do czynienia ze spadkiem relacji długu krajowego, który w największej mierze zależy od deficytu budżetowego, w stosunku do PKB i także ze spadkiem w ujęciu realnym.</u>
          <u xml:id="u-9.8" who="#AndrzejWernik">Upoważnia to do stwierdzenia, że nastąpił przełom w zakresie zadłużenia budżetu. Przed 1995 r. mieliśmy tendencję wzrostu długu. Sprawa się odwróciła i wystąpiła tendencja spadkowa. Przy tym należy zauważyć, że koszty obsługi długu wzrosły bardzo poważnie w 1995 r., gdyż wzrosły nominalnie o przeszło 50%, a realnie o 23%.</u>
          <u xml:id="u-9.9" who="#AndrzejWernik">Jeżeli weźmiemy pod uwagę sytuację w roku bieżącym i to co można przewidywać (tę pozycję budżetową można dość dobrze przewidywać), można z całą pewnością stwierdzić, że w roku bieżącym koszty obsługi nie przekroczą 16,5 mld zł, co oznaczałoby obniżenie ich relacji do PKB z 4,8% w 1995 r. do 4,5%.</u>
          <u xml:id="u-9.10" who="#AndrzejWernik">Stąd wniosek, że przełom w zakresie poziomu długu nastąpił w 1995 r., ale jego echo w postaci obniżania się kosztów obsługi długu wystąpi w roku bieżącym. Jest to prawidłowość, ale nie oznacza to, że zostanie ona utrzymana raz na zawsze. Należy kontynuować te tendencje w zarządzaniu budżetem, które wystąpiły do tej pory.</u>
          <u xml:id="u-9.11" who="#AndrzejWernik">Przypomnę, że poczynając od końca 1992 r., prowadzi się politykę zdecydowanie niskich deficytów, utrzymywanych na poziomie 22,6–22,7% PKB.</u>
          <u xml:id="u-9.12" who="#AndrzejWernik">Mówiłem o deficycie budżetu państwa, ale prawdziwym deficytem, w rozumieniu makroekonomii, jest deficyt całego sektora budżetowego. Jest on jeszcze niższy i wynosi 1,8–1,9% PKB. W statystyce międzynarodowej z reguły podaje się deficyt całego sektora budżetowego, a nie deficyt budżetu państwa.</u>
          <u xml:id="u-9.13" who="#AndrzejWernik">Powrócę teraz do kryteriów traktatu z Maastricht, a właściwie do kryterium dopuszczalnego deficytu wynoszącego 3% PKB. Powiedziałem już, że deficyt ten oblicza się według zupełnie innej metody. Według traktatu z Maastricht przyjmuje się, jako deficyt, przyrost zadłużenia netto, czyli przyrost długu publicznego pomniejszony o przyrost należności skarbu państwa. Oczywiście istnieje jakieś powiązanie, które można sformalizować, z naszym deficytem.</u>
          <u xml:id="u-9.14" who="#AndrzejWernik">Próbowałem obliczyć deficyt według kryteriów traktatu z Maastricht, aczkolwiek nie dysponowałem wszystkimi danymi. Tak się złożyło, że w 1995 r. deficyt dla Polski też ukształtował się poniżej 3% PKB. Była to jednak sytuacja wyjątkowa i nie wydaje mi się, aby mogła być utrzymana w najbliższych latach.</u>
          <u xml:id="u-9.15" who="#AndrzejWernik">Zadziałał mechanizm, że przyrost nominalny długu zagranicznego, wynikający z przeliczenia walut obcych na złote, przy tak niskiej deprecjacji nominalnej, jaka była w 1995 r., był bardzo niewielki. Zmieściliśmy się w kryteriach z Maastricht. Ponieważ w roku bieżącym dług wzrósł o tyle samo co w całym 1995 r., to nie utrzymamy wskaźnika 3-procentowego, liczonego według kryteriów z Maastricht i nie sądzę, abyśmy utrzymali w roku następnym.</u>
          <u xml:id="u-9.16" who="#AndrzejWernik">Nie będzie to jednak jeszcze zła sytuacja, bo jednak wskaźnik ukształtuje się poniżej 4% PKB, a bardzo nieliczne kraje Unii Europejskiej osiągają relację poniżej 5%.</u>
          <u xml:id="u-9.17" who="#AndrzejWernik">Zajmę się teraz redystrybucją budżetową. Kryterium może być tylko relacja dochodów i wydatków do PKB, ale wydatków całego systemu budżetowego (sektora publicznego). Obserwujemy spadek relacji dochodów z 48,9% w 1994 r. do 47,8% w 1995 r. Równocześnie spadek relacji wydatków wygląda w ten sposób: z 51,1% do 49,7%.</u>
          <u xml:id="u-9.18" who="#AndrzejWernik">Ktoś może powiedzieć, że spadek o 1,1 punktu procentowego i 1,4 punktu procentowego to jest bardzo niewielki spadek. Wszystkim, którzy przedstawiliby taką ocenę, radzę się przyjrzeć statystykom międzynarodowym. Okazuje się, że te kraje, które obniżają skalę redystrybucji budżetowej, robią to takimi drobnymi krokami. Natomiast bardzo istotne jest to, aby te drobne kroki układały się w systematyczny proces.</u>
          <u xml:id="u-9.19" who="#AndrzejWernik">Uważam, że ograniczenie redystrybucji budżetowej w skali całego sektora budżetowego to jest drugi sukces polityki budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-9.20" who="#AndrzejWernik">Jeśli chodzi o inne wydatki, to zwrócę uwagę na pozycję „pozostałe wydatki” oraz na koszt obsługi długu. Pozostałe wydatki wzrosły realnie tylko o niecałe 2 punkty procentowe, a koszty obsługi długu wzrosły o 23% (w ujęciu realnym). Wszystko jednak wskazuje na to, że był to ostatni taki rok i w 1996 r. nie będzie już tak dużej różnicy.</u>
          <u xml:id="u-9.21" who="#AndrzejWernik">Mówi się bardzo często, że budżet polski jest nadmiernie obciążony wydatkami socjalnymi. Próbowałem to policzyć na podstawie danych zawartych w sprawozdaniu, z tym że ograniczyłem się tylko do budżetu państwa.</u>
          <u xml:id="u-9.22" who="#AndrzejWernik">Za wydatki o charakterze socjalnym można uznać wydatki na ubezpieczenia społeczne i opiekę społeczną, a także ujęte w pozycji „rozliczenia z bankami” wydatki na pomoc dla gospodarstw domowych w nabywaniu mieszkań w postaci premii gwarancyjnej i wykupu odsetek od kredytów mieszkaniowych. Można uważać, że jest to podtrzymywanie popytu na produkcję budowlaną, ale wielokierunkowość oddziaływania jest charakterystyczna dla wielu pozycji budżetowych.</u>
          <u xml:id="u-9.23" who="#AndrzejWernik">Nie są to wszystkie wydatki socjalne i można by było dodać 1–2% do 30,4% wydatków poniesionych w 1994 r. i do 28,9% w 1995 r. Widzimy więc, że nastąpił spadek obciążenia budżetu wydatkami socjalnymi.</u>
          <u xml:id="u-9.24" who="#AndrzejWernik">Ocena tego zjawiska, pozytywna czy negatywna, jest kwestią zapatrywań. Stwierdzam tylko, że zarzut, iż budżet jest nadmiernie obciążony wydatkami socjalnymi, o tyle jest nieuzasadniony, że następuje spadek tych obciążeń. Także w tym przypadku spadek jest niewielki, ale znaczących obniżeń wydatków w strukturze budżetu być nie może.</u>
          <u xml:id="u-9.25" who="#AndrzejWernik">Skoncentrowałem się na dwóch sprawach, a mianowicie na udziale wydatków na wynagrodzenia w budżecie państwa oraz wydatków na zakup materiałów i usług. Stwierdzam, że udział tych dwu pozycji wydatkowych maleje. Udział wynagrodzeń, łącznie z pochodnymi, wynosił w 1992 r. 24,5%, a w roku 1995–22,4%. Udział wydatków na zakup materiałów i usług spadł z 13,7% do 10,7%.</u>
          <u xml:id="u-9.26" who="#AndrzejWernik">Stawia się często zarzut, że poziom podatków w Polsce jest za wysoki. Taki wysoki poziom opodatkowania prowadzi do ograniczenia środków na inwestycje w sektorze prywatnym. Jest to słuszna konstatacja, ale pamiętajmy, że można ograniczać poziom obciążeń podatkowych tylko wówczas, gdy ograniczane są także wydatki.</u>
          <u xml:id="u-9.27" who="#AndrzejWernik">Wykonałem rachunek z grubsza, eliminując tylko dochody z prywatyzacji i pomoc zagraniczną, której nie było w 1994 r., a także niewielkie dochody zagraniczne (dochody z tytułu odsetek udzielanych pożyczek). Na podstawie tego rachunku mogę stwierdzić, że obciążenie podatkowe w relacji do PKB zmniejszyło się z 29,2 do 28,4%. Oczywiście kwestią dalszej polityki budżetowej, w szczególności podatkowej, jest to, jak ta relacja będzie się dalej kształtowała. Zawsze trzeba ją badać w odniesieniu do dłuższego okresu, a nie tylko do jednego roku.</u>
          <u xml:id="u-9.28" who="#AndrzejWernik">Zasygnalizuję jeszcze jedną sprawę, a mianowicie czy deficyt budżetowy w 1995 r. wpłynął na procesy inflacyjne. Zasadniczą sprawą jest dobranie takiej postaci deficytu budżetowego, która jest adekwatna do problemu. Wykonuje się dziwne obliczenia, w których uwzględnia się sprawy nie mające wyrazu w obrocie publicznym. Na przykład przyrost zadłużenia jednostek budżetowych jest zabiegiem „papierowym” i nie może mieć wpływu na inflację.</u>
          <u xml:id="u-9.29" who="#AndrzejWernik">W moim przekonaniu najwłaściwszym kryterium i sposobem określenia deficytu, zważywszy że finansowanie deficytów w sektorze pozabankowym uważane jest za nieinflacyjne, jest kształtowanie się zadłużenia netto budżetu wobec banku. W tym przypadku uwzględnia się obydwie strony, a więc nie tylko przepływy pieniężne od banków do budżetu, ale także od budżetu do banków.</u>
          <u xml:id="u-9.30" who="#AndrzejWernik">Zadłużenie netto sektora budżetowego w bankach wzrosło w 1995 r. o 1,4 mld zł. W tym rachunku jest także uwzględniony wzrost, który nie wiąże się z obrotami pieniężnymi. Chodzi o wzrost wartości nominalnej obligacji nieczynnych, czyli tych obligacji, które nie są w obrocie, jak np. obligacje restrukturyzacyjne, obligacje nominowane w dolarach, obligacje konwersyjne itd. Są to obligacje, które nie biorą udziału w obrocie i ich zmiana wartości ma charakter księgowy, lecz nie wiąże się z z obrotami pieniężnymi, a więc nie może wpływać na inflację.</u>
          <u xml:id="u-9.31" who="#AndrzejWernik">Jeżeli wyeliminujemy te obligacje, to okaże się, że zadłużenie netto sektora budżetowego w bankach nie wzrosło, ale zmniejszyło się o 3,5 mld zł, a więc zadłużenie na pewno nie może wpływać na inflację.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#WiesławaZiółkowska">Udzielę teraz głosu pani prof. Gajl. Chcę prosić panią profesor o udzielenie odpowiedzi na pytanie, jak to jest możliwe, że przy zakładanym wzroście PKB o 5%, dochody realnie miały wzrosnąć o 4,6%, natomiast przy uzyskanym wzroście PKB o 7%, realny wzrost dochodów wyniósł 3,8%?</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#WiesławaZiółkowska">Ponieważ pani profesor w swojej ekspertyzie zajmuje się dochodową stroną budżetu, bardzo proszę, aby podjęła pani próbę odpowiedzi na to pytanie.</u>
          <u xml:id="u-10.2" who="#WiesławaZiółkowska">Pan profesor Wernik ocenił, że fakt zmniejszenia się redystrybucji budżetowej, mierzonej relacją dochodów i wydatków do PKB, należy uznać za sukces polityki budżetowej. Chcę powiedzieć, że mnie ten fakt bardzo martwi. Cieszyłabym się z niego tylko wówczas, gdyby spadek dochodów nastąpił na skutek obniżenia stawek podatkowych. Natomiast mamy do czynienia z obniżeniem fiskalizmu przy użyciu instrumentów uznaniowych. Dlatego w odniesieniu do jednych podmiotów skala redystrybucji budżetowej jest mniejsza, a w odniesieniu do innych jest ona większa.</u>
          <u xml:id="u-10.3" who="#WiesławaZiółkowska">Podobnie sprawa wygląda, jeśli chodzi o redystrybucję budżetową mierzoną relacją wydatków do PKB. Obniżenie tej relacji cieszyłoby mnie wówczas, gdyby równocześnie nie rosły zobowiązania wymagalne. Tymczasem zobowiązania te uległy podwojeniu. Ponadto obniżenie wydatków w stosunku do PKB cieszyłoby mnie, gdyby uregulowane były kwestie społeczne.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#NataliaGajl">Od paru lat, kiedy miałam zaszczyt być ekspertem Komisji, zawsze zaczynałam od krytyki klasyfikacji budżetowej, ujęcia mało funkcjonalnego, braku wariantów. Cieszę się, że sytuacja się polepszyła, na co zwrócił uwagę również pan prof. Kosikowski.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#NataliaGajl">Pozwólcie jednak państwo, że znowu zacznę od krytyki w zakresie dochodów. Jeżeli spojrzymy na sprawozdanie z wykonania budżetu za 1995 r., to okaże się, że że ponad 2 tys. stron zostały poświęcone wydatkom, a około 60 stron dotyczy dochodów. Widać więc, że jest wielka dysproporcja w ocenie tych dwóch działów i nie może się to odbić dodatnio na wykonywanych analizach.</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#NataliaGajl">Czy jest różnica z punktu widzenia formalno-legalnego? Nie ma, ponieważ w tekście ustawy - Prawo budżetowe jest podobna lista dochodów i wymagana podobna szczegółowość. To, że z powodu roszczeń nie można dochodzić od budżetu jakichś zaległości podatkowych i że podatki powstają poza prawem budżetowym, chyba nie zwalnia od oceny tak ważnej instytucji, od której zależy - zupełnie bezpośrednio - wykonanie budżetu.</u>
          <u xml:id="u-11.3" who="#NataliaGajl">Stąd wydaje mi się, że nie mogłam nie podnieść tego krytycznego głosu. W całym szeregu przypadków nie znalazłam odpowiedzi na pytania, m.in. także na to pytanie, które postawiła pani przewodnicząca. Może w zbyt małym stopniu jestem ekonomistką, ale nie potrafiłam sobie policzyć, dlaczego nominalnie i realnie tak duża była niekiedy różnica, chociaż w paru przypadkach podano na przykład najniższe wykonanie roku 1994, a wskutek tego realnie były niższe dochody niż zapowiedziano.</u>
          <u xml:id="u-11.4" who="#NataliaGajl">Przechodząc do szczegółowej analizy dochodów, chcę powiedzieć, że ze sprawozdania wynika, iż zostały wykonane ogółem dochody według wskaźnika 101,3%. Jest to liczba w zasadzie zadowalająca. Dochody, jeśli porówna się je z rokiem, 1994 wzrosły o 132,6%.</u>
          <u xml:id="u-11.5" who="#NataliaGajl">Zwracam uwagę na bardzo nierówne osiągnięcia w poszczególnych działach. To także dziwi. Teoretycy spodziewać by się mogli przede wszystkim osiągnięć w zakresie podatków bezpośrednich. Większe lub prawie równe są dochody z podatków pośrednich. Należałoby w przyszłości spojrzeć na to krytycznie.</u>
          <u xml:id="u-11.6" who="#NataliaGajl">Jeśli chodzi o podatek obrotowy, największy i działający w nowym układzie, to został on wykonany z nadwyżką. Natomiast zaskakujące jest to, że w dziale dotyczącym akcyz nie został on wykonany.</u>
          <u xml:id="u-11.7" who="#NataliaGajl">Jaka jest tego przyczyna? Rząd tłumaczy, że była jedna podwyżka paliw zamiast zapowiedzianych dwóch podwyżek. Rezygnacja z drugiej podwyżki wiązała się z tendencjami inflacyjnymi. Można to przyjąć jako pewne uzasadnienie. Natomiast trudno jest zrozumieć, dlaczego nie wykonane zostały dochody z akcyzy na wyroby spirytusowe? Wszyscy wiemy, jaka jest w tym przypadku wielka marża i tłumaczenie, iż nie dokonano następnej podwyżki, chyba tej sprawy do końca nie wyjaśnia.</u>
          <u xml:id="u-11.8" who="#NataliaGajl">Nie wykonane są także dochody ze sprzedaży akcji w obrocie publicznym.</u>
          <u xml:id="u-11.9" who="#NataliaGajl">W ustawach podatkowych mamy masę zmian. Czego one właściwie dowodzą? Mimo to, że były głosy krytyczne, wprowadzono opodatkowanie dochodów ze sprzedaży akcji w obrocie publicznym, to jednak wprowadzono to rozwiązanie, natychmiast prawie wycofując się i dając ulgi, co fatalnie wpływa na zaufanie do ustawodawcy i na cały system podatkowy.</u>
          <u xml:id="u-11.10" who="#NataliaGajl">Aby nie być gołosłowną, chciałam tylko zwrócić uwagę na fakt, że podatek dochodowy został wprowadzony w 1993 r. Od tego czasu podatek dochodowy od osób prawnych był zmieniamy 16 razy, a podatek dochodowy od osób fizycznych - 10 razy. Z tego też powodu intensyfikacja dochodów nie może być właściwie mierzona. Nie mamy bowiem danych, jakie reperkusje w zmniejszeniu dochodów budżetowych przyniosły dokonane nowelizacje tych dwóch ustaw podatkowych.</u>
          <u xml:id="u-11.11" who="#NataliaGajl">Wpływy z tytułu podatków od osób prawnych w zasadzie się zwiększyły. Jednakże, zgodnie z wyjaśnieniem, realny ich wzrost był znacznie mniejszy. Mówi się o tym, że chodzi tu głównie o przedsiębiorstwa prywatne. Można się cieszyć, że gospodarka rynkowa zdobywa sobie układ.</u>
          <u xml:id="u-11.12" who="#NataliaGajl">Jeśli natomiast spojrzy się na to, co dzieje się w odniesieniu do przedsiębiorstw mieszanych, spółek skarbu państwa, to okazuje się, że dywidenda jest znacznie niższa. Rodzi się też pytanie, czy została zrealizowana zasada równości. W poprzednim układzie ekonomicznym zwykle więcej były opodatkowane przedsiębiorstwa prywatne, natomiast dzisiaj sytuacja się odwróciła.</u>
          <u xml:id="u-11.13" who="#NataliaGajl">Jeżeli spojrzymy na sumę odliczeń, wyłączeń i innych ulg, także ulg uznaniowych, to stawka podatkowa w odniesieniu do przedsiębiorstw osób prawnych, zmienia się z 40% do 32,6%. Wydaje mi się to bardzo istotne, bo stawka ta powinna być niższa. Wystarczy spojrzeć na to, jaka jest potrzeba rozwoju różnego rodzaju dziedzin gospodarki.</u>
          <u xml:id="u-11.14" who="#NataliaGajl">Nie przekonuje mnie argument, że w krajach Unii Europejskiej są podobne wielkościowo liczby. Trzeba pamiętać, że są one odnoszone do innego ekonomicznie standardu, poziomu ludności, jak i poziomu ekonomicznego różnych firm.</u>
          <u xml:id="u-11.15" who="#NataliaGajl">Podatek dochodowy od ludności jest dzisiaj powszechny. Spadek dochodów z tego tytułu wynika z możliwości wspólnego opodatkowania małżonków, z możliwości skorzystania z ulgi przez osobę samotnie wychowującą dziecko. Także możliwość odliczenia od podstawy opodatkowania wydatków mieszkaniowych uszczupliło dochody z tytułu podatku dochodowego od ludności.</u>
          <u xml:id="u-11.16" who="#NataliaGajl">Ulgi - moim zdaniem - należy w pełni respektować. Na całym świecie jest to podatek typowo fizyczny, w którym uwzględniane są cechy personalne. Nasza sytuacja w zakresie budownictwa jest tak zła, że chyba powinniśmy i tę ulgę uznać za zasadną.</u>
          <u xml:id="u-11.17" who="#NataliaGajl">Natomiast zabrakło jakiejkolwiek analizy ze strony ministerstwa, jakie są korzyści z tych ulg oraz jak wielki jest z tego powodu uszczerbek w budżecie. Dopiero mając te dane można byłoby odpowiedzieć na pytanie, czy są to ulgi zasadne.</u>
          <u xml:id="u-11.18" who="#NataliaGajl">Cały szereg innych ulg budzi już wątpliwości. Mam na myśli ulgi związane z możliwością zakupu programów komputerowych, z wykonywanym zawodem, z cenami kultu religijnego i znane ulgi w zakresie dokonanych darowizn.</u>
          <u xml:id="u-11.19" who="#NataliaGajl">Podobnie jak pan prof. Zienkowski, ze zdumieniem przeczytałam, że nie można ulg z tytułu dokonanych darowizn nawet trochę oszacować.</u>
          <u xml:id="u-11.20" who="#NataliaGajl">Oceniając, można by postawić ogólniejsze pytanie, czy w naszej teorii są i powinny być dopuszczane ulgi. Na ten temat wypowiadają się dwie teorie światowe. Zwolennicy teorii postkeynsowskiej uważają, że instrumenty finansowe, obok wydatków, kredytów i innych subwencji oraz dotacji, to także giętki system podatkowy. Natomiast zgodnie z teorią neoliberalną, ulgi nie są wskazane, ale za to powinien być stosowany bardzo niski podatek jako taki.</u>
          <u xml:id="u-11.21" who="#NataliaGajl">W praktyce, niezależnie od tego jaką wyznaje się teorię, ulgi istnieją we wszystkich systemach. Natomiast wydaje się, że dobrze byłoby wysunąć pod adresem ustawodawcy sugestię, aby w przyszłości mniej było ulg uznaniowych i aby ulgi były na trwałe umieszczone w samym tekście ustawodawczym.</u>
          <u xml:id="u-11.22" who="#NataliaGajl">Przechodząc do tak zwanych innych dochodów, chcę powiedzieć, że w większości przypadków wpływy są wyższe od zakładanych. Niższe wpływy uzyskano z tytułu opłat sankcyjnych, co można by uznać za pozytywny objaw. Doskonale jednak wiemy, że wykrywalność tak zwanej szarej sfery jest bardzo mała. Gdyby kontrola była bardziej realna i silna, to dochody z tego tytułu byłyby większe.</u>
          <u xml:id="u-11.23" who="#NataliaGajl">Wśród dochodów niepodatkowych szerszej analizy wymagają wpływy z dywidend. Dlaczego bowiem jest tak duża różnica pomiędzy tym, co zaplanowano, a tym, co wykonano? Ministerstwo tłumaczy się tym, że chciano opodatkować przedsiębiorstwa skarbu państwa dywidendą wysokości 20%, ale ten akt prawny nie wszedł w życie. Wobec tego trzeba było się oprzeć, zgodnie z legalnością, na takich rozwiązaniach, które są ustalane corocznie w ustawie budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-11.24" who="#NataliaGajl">Do przedstawicieli NBP kieruję pytanie, dlaczego zmniejszono zysk tak znacznie, iż odbiło się to na wpłatach z zysku. Podaje się w czysto informacyjny sposób, że związane jest to ze wzrostem kosztów z tytułu odsetek płaconych oraz kosztów poniesionych w obrocie papierami wartościowymi. Jest to jedynie informacja bez jej głębszej analizy.</u>
          <u xml:id="u-11.25" who="#NataliaGajl">Pod adresem Ministerstwa Finansów kieruję pytanie, co złożyło się na zmniejszenie wpływów z ceł? Polityka celna jest to polityka bardzo istotna, która wiąże się z różnymi układami, np. z opłatami wyrównawczymi. Powinny one być szerzej omówione, łącznie z całą polityką celną.</u>
          <u xml:id="u-11.26" who="#NataliaGajl">Jeżeli chodzi o tak zwane inne dochody, to właściwie dobre są dochody jednostek budżetowych. Dochody te były nieco wyższe od zakładanych. Natomiast, jeżeli chodzi o taki dział jak opieka społeczna, gdzie mamy bardzo istotne potrzeby, a mówi się, że powstała wyższa odpłatność z tytułu pobytu pensjonariuszy w domach opieki społecznej, to to właściwie nie przekonuje. Jednocześnie mamy cały szereg nie wykorzystanych sum, co z pewnością będzie podnoszone przy omawianiu funduszy.</u>
          <u xml:id="u-11.27" who="#NataliaGajl">Nie wykonane zostały dochody Centralnego Funduszu Rozwoju Budownictwa Mieszkaniowego, ponieważ ustawa weszła w życie dopiero pod koniec 1995 r. Wydaje się, że jest to błąd planistyczny. Nie trzeba było tego funduszu umieszczać w budżecie.</u>
          <u xml:id="u-11.28" who="#NataliaGajl">Wśród pozostałych dochodów mamy dochody wybitnie sankcyjne, a ostatnie dwie pozycje wymagają znacznie szerszej analizy. Chodzi o dochody z prywatyzacji i z zagranicznej pomocowej formy wpłat. Pierwsze dochody są o 13,5% wyższe od przewidywanych, a o 46,1% wyższe w stosunku do roku 1994. Podany został katalog przedsiębiorstw, które zostały sprywatyzowane, ale jest to jedynie suche sprawozdanie. Nie wiemy, czy przychody, które wpłynęły, zostały właściwie oszacowane oraz czy nie ma miejsca „zjadanie” majątku. Nie wiemy także, czy tempo prywatyzacji było dostateczne.</u>
          <u xml:id="u-11.29" who="#NataliaGajl">Wracam do tego, że na 60 stronach trudno było wyłożyć te kwestie.</u>
          <u xml:id="u-11.30" who="#NataliaGajl">Ostatnia moja uwaga dotyczy dochodów zagranicznych, wyższych od zaplanowanych o 301,4%. Wyjaśnienie tej różnicy jest lakoniczne. Czytamy, że na te dochody złożyły się odsetki od udzielonych pożyczek zagranicznych oraz prowizje z tytułu zagwarantowania kredytów.</u>
          <u xml:id="u-11.31" who="#NataliaGajl">Nasuwa się pytanie, czy wcześniej nie można było trafniej oszacować tych dochodów, czy nie były znane udzielone pożyczki i gwarantowane kredyty?</u>
          <u xml:id="u-11.32" who="#NataliaGajl">Jedynie z materiału NIK wynika trochę bardziej jasny i klarowny stan w tym względzie, a jest to temat istotny. Niewykorzystywanie pomocowych środków jest ogólnie znane i stanowi temat co najmniej bardzo drażliwy.</u>
          <u xml:id="u-11.33" who="#NataliaGajl">Kończąc swoje wystąpienie chcę powiedzieć, że w przyszłości należałoby znacznie więcej napisać w sprawozdaniu o realizacji dochodów, dlatego że jest to podstawa funkcjonowania budżetu.</u>
          <u xml:id="u-11.34" who="#NataliaGajl">Myślę, że należałoby poczynić pewne starania, by doprowadzić do korekt w systemie podatkowym, nie dopuszczając do takiej płynności i takiego braku stabilności, który ma miejsce obecnie, co na pewno źle odbija się na wykonaniu całego budżetu, a w szczególności na realizacji dochodów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#WiesławaZiółkowska">Liczba stron w sprawozdaniu rządu poświęconych realizacji dochodów obrazuje, jak one są traktowane. Chcę zwrócić uwagę państwa na sprawozdanie Najwyższej Izby Kontroli, która w bardzo wielu miejscach podkreśla, że dysponenci części budżetowych nie przywiązują wagi do dochodów budżetowych. Nie wiem, czy jest taki dysponent, pod adresem którego NIK nie skierowałaby tego zarzutu. To zjawisko przenosi się automatycznie „do góry”. W tym państwie mało kto dba o dochody.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#ZdzisławFedorowicz">Opracowałem uwagi dotyczące wydatków budżetowych oraz polityki pieniężnej, które w pewnym zakresie łączą się ze sobą, jako że chodzi o stopę procentową i odbicie polityki stóp procentowych na kosztach obsługi długu publicznego. Zacznę od wydatków budżetowych, a nawet od ogólnego obrazu dochodów, wydatków i deficytu budżetowego, który w sprawozdaniu prezentuje się bardzo pomyślnie. Dochody wykonano na poziomie 101,3% założeń ustawowych, wydatki wykonano na poziomie 99,6% założeń, zaś deficyt budżetowy wyniósł tylko 84,3% poziomu przewidzianego.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#ZdzisławFedorowicz">Nie można jednak zapominać, że wszystko to odbyło się w warunkach cenowych innych od tych, które założono w budżecie, to znaczy nie uwzględniono faktycznego poziomu inflacji. Jeżeli dochody, wydatki budżetowe i deficyt budżetowy zostanie przeliczony przy pomocy deflatora, który wyraża stosunek rzeczywistego średniorocznego poziomu inflacji do tego, który był przewidywany w momencie uchwalania ustawy budżetowej, to ten ogólny obraz budżetu wyglądać będzie nieco inaczej.</u>
          <u xml:id="u-13.2" who="#ZdzisławFedorowicz">W warunkach cenowych przewidywanych na rok 1995, dochody, które osiągnięto, stanowiłyby tylko 97,2% zapisu ustawowego. Wydatki ukształtowałyby się na poziomie 94,6%, a deficyt budżetu wyniósłby 80,9%.</u>
          <u xml:id="u-13.3" who="#ZdzisławFedorowicz">Nie zajmowałem się kwestią dochodów budżetowych, ale na pierwszy rzut oka można powiedzieć, że osiągnięto przekroczenie poziomu dochodów, przewidzianych w ustawie budżetowej, dzięki temu, że złotówka bardziej się zdeprecjonowała, niż to przewidziano, co wystąpiło w podstawach opodatkowania w postaci obrotów, dochodów itd. Dało to dodatkowe przychody budżetowe.</u>
          <u xml:id="u-13.4" who="#ZdzisławFedorowicz">Nie można z tego tytułu stawiać zarzutu od strony wydatków budżetowych, gdyż dysponenci kredytów budżetowych są związani kwotami, które zostały zapisane w budżecie. Trzeba jednak pamiętać o tym, że spadek wydatków w ujęciu realnym, z punktu widzenia zaspokojenia potrzeb społecznych, których wydatki budżetowe są sposobem realizacji, nie jest tak pomyślny, jak można by sądzić.</u>
          <u xml:id="u-13.5" who="#ZdzisławFedorowicz">Przejdę teraz do porównania tak zwanych realnych poziomów wydatków, co w gruncie rzeczy oznacza porównanie z poziomem wydatków poniesionych w 1994 r., przy poziomie cen roku 1994. Otóż dotacje i subwencje są niższe niż w 1994 r., co oceniam pozytywnie. Świadczenia na rzecz osób fizycznych są wyższe o 12,5% niż w 1994 r. Wydatki jednostek budżetowych były w 1995 r. na poziomie ogólnego wzrostu (103,3% przy ogólnym wzroście wydatków 103,6%). Wydatki majątkowe też rosły proporcjonalnie (103,2%).</u>
          <u xml:id="u-13.6" who="#ZdzisławFedorowicz">Odnotować należy duży wzrost kosztów obsługi długu. Zwracał na to uwagę pan prof. Wernik. Zauważyć należy także duży spadek rozliczeń z bankami.</u>
          <u xml:id="u-13.7" who="#ZdzisławFedorowicz">Mając na uwadze działowe ujęcie, chciałbym potwierdzić to, co powiedział pan prof. Zienkowski. Może budzić niepokój spadek wydatków w ujęciu realnym na naukę o 3,5 punktu procentowego w porównaniu z 1994 r., wydatki na bezpieczeństwo spadły o 2,4%, zaś na obronę o 0,5%.</u>
          <u xml:id="u-13.8" who="#ZdzisławFedorowicz">Wynika to także z takich kwot, jakie zostały zapisane w ustawie budżetowej, a więc odpowiada za to nie tylko rząd, ale także parlament, który taką ustawę przyjął.</u>
          <u xml:id="u-13.9" who="#ZdzisławFedorowicz">Gdzie nastąpił istotny wzrost wydatków? Wydaje się, że taki wzrost nastąpił tam, gdzie dobrze zostały odczytane preferencje społeczne. Wydatki na rolnictwo wzrosły o 10%. Kwestia ta jest ogromnie dyskusyjna. Cieszy się z takiego wzrostu lobby rolnicze, ale są także tacy, którzy uważają, że w ten sposób ciągle „napycha się worek bez dna”.</u>
          <u xml:id="u-13.10" who="#ZdzisławFedorowicz">Wydatki na łączność wzrosły o 92,7%, na oświatę i wychowanie - 4,9%, na szkolnictwo wyższe - 4,6%, ochronę zdrowia - 8%, opiekę społeczną - 12,2%. Takie wzrosty, pokazujące zmianę struktury wydatków budżetowych, bo gdzie indziej spadły wydatki w ujęciu realnym, odpowiadają temu, co można nazwać odbiciem preferencji społecznych, chociaż poglądy na ten temat są - jak wiadomo - różne.</u>
          <u xml:id="u-13.11" who="#ZdzisławFedorowicz">Ważną kwestią jest spadek realny rozliczeń z bankami i wzrost realnych kosztów obsługi długu publicznego. Rozliczenia z bankami powstają przede wszystkim na skutek tego, że wypłaca się premie gwarancyjne oraz przejściowo finansuje się odsetki od kredytów mieszkaniowych. Spadek tych wydatków jest równoznaczny z dalszym pogłębianiem się kryzysu w budownictwie mieszkaniowym. Ta oszczędność nie powinna cieszyć. Być może nowe formy finansowania budownictwa mieszkaniowego będą sprzyjały wyjściu z obecnej sytuacji.</u>
          <u xml:id="u-13.12" who="#ZdzisławFedorowicz">Koszt obsługi długu publicznego wzrósł o 55,5% przy wzroście samego długu (kapitału) o 9,9%. Otóż główną przyczyną tego braku proporcji jest zmiana struktury długu publicznego. W końcu 1994 r. dług krajowy wynosił 34,1%, zaś dług zagraniczny 65,9% całości. W końcu 1995 r. nastąpiło przesunięcie w tej strukturze o 3 punkty procentowe. Dług krajowy stanowił już 37,1%, zaś dług zagraniczny 62,9% całego długu.</u>
          <u xml:id="u-13.13" who="#ZdzisławFedorowicz">Jeżeli przeliczy się, uwidocznione w dwóch odrębnych pozycjach, koszty obsługi długu krajowego i koszty obsługi długu zagranicznego na średnią wielkość zadłużenia krajowego i zadłużenia zagranicznego w ciągu roku (chodzi o średnią arytmetyczną), to okazuje się, że koszt obsługi długu krajowego wynosi 20,3% (taka stopa oprocentowania ciąży na zadłużeniu krajowym), natomiast średnia stopa oprocentowania długu zagranicznego wynosi 3,3%. Z punktu widzenia wydatków budżetowych, każde przesunięcie z zadłużenia zagranicznego do zadłużenia krajowego oznacza wzrost kosztów obsługi. Skala trzypunktowego przesunięcia na korzyść długu krajowego kosztowała 9207 mln zł.</u>
          <u xml:id="u-13.14" who="#ZdzisławFedorowicz">Można więc powiedzieć, że tego rodzaju przesunięcia strukturalne są nieuniknione, bo część zadłużenia trzeba spłacać. Nie mając nadwyżek budżetowych, spłacać można tylko zaciągając dług w kraju. Powstaje jednak pytanie, czy dług krajowy musi być tak wysoko procentowy, ale jest to już sprawa polityki pieniężnej.</u>
          <u xml:id="u-13.15" who="#ZdzisławFedorowicz">Jeśli pani przewodnicząca pozwoli, to przejdę teraz do zagadnienia polityki pieniężnej.</u>
          <u xml:id="u-13.16" who="#ZdzisławFedorowicz">Zarówno Narodowy Bank Polski w swoich założeniach polityki pieniężnej, jak i Sejm w uchwale na temat polityki pieniężnej formułują podstawowy cel w postaci ograniczenia wzrostu cen do poziomu około 17% (tj. wzrostu cen konsumpcyjnych między grudniem 1994 r. a grudniem 1995 r.). Gdyby za kryterium oceny polityki pieniężnej, realizowanej przez NBP w 1995 r., przyjąć stopień osiągania tego celu, to ocena polityki pieniężnej wypadłaby negatywnie. Wskaźnik wzrostu cen konsumpcyjnych w grudniu 1995 r. w stosunku do grudnia 1994 r. wyniósł 21,6%, a więc stopa inflacji była o 4,6 punktu procentowego wyższa od założonej.</u>
          <u xml:id="u-13.17" who="#ZdzisławFedorowicz">Wydaje się jednak, że nie jest w pełni zasadne ocenianie polityki pieniężnej na podstawie tak sformułowanego celu. Nie jest bowiem dowiedzione, ani na gruncie teorii, ani na gruncie praktyki, że istnieje bezpośrednia przyczynowo-skutkowa zależność między takimi elementami polityki pieniężnej jak podaż czy stopa procentowa, czy kursy walutowe - a poziomem inflacji. Wszystkie analizy, także prowadzone w Narodowym Banku Polskim i innych niezależnych instytucjach, zawsze wskazują na to, że polska inflacja ma bardzo złożony charakter. Przynajmniej w krótkich okresach nie może być traktowana jako zjawisko czysto pieniężne.</u>
          <u xml:id="u-13.18" who="#ZdzisławFedorowicz">Wobec tego wiązanie polityki pieniężnej z tym celem jest na wyrost. Polityka pieniężna nie jest w stanie opanować takiego procesu inflacyjnego, który ma charakter kosztowy i do tego dochodzi jeszcze mechanizm indeksacyjny. Jeżeli tak, to nie trzeba tworzyć złudzeń, że gdyby polityka pieniężna była bardziej restrykcyjna, to udałoby się obniżyć inflację, i to w krótkim czasie, np. do poziomu tolerowanego z punktu widzenia traktatu z Maastricht.</u>
          <u xml:id="u-13.19" who="#ZdzisławFedorowicz">Dlatego jestem skłonny dokonywać oceny polityki pieniężnej, nie z punktu widzenia poziomu inflacji, lecz z punktu widzenia pewnych procesów cząstkowych, które w argumentacji polityki pieniężnej, uprawianej przez NBP są wiązane z poziomem inflacji.</u>
          <u xml:id="u-13.20" who="#ZdzisławFedorowicz">Pierwsza kwestia to jest polityka kursowa, która jest argumentowana i była argumentowana w ten sposób, że jej zmiana dokonana bardzo wyraziście 16 maja 1995 r., została wymuszona przez ogromny wzrost rezerw zagranicznych. Wzrost ten bowiem powoduje zagrożenie inflacyjne wewnątrz kraju.</u>
          <u xml:id="u-13.21" who="#ZdzisławFedorowicz">Jak wiadomo, polityka kursowa doprowadziła do tego, że doszło do względnej aprecjacji złotego w stosunku do koszyka walut o około 10%. Rezerwy, które zgodnie z założeniami miały osiągnąć poziom 620 mln USD, zostały przekroczone o 8700 mln USD. Zatem, mimo tak silnej aprecjacji złotego, wzrost rezerw dewizowych nie został zahamowany. Polityka kursowa, która była stosowana w tym celu, aby ograniczyć wzrost tych rezerw, nie przysłużyła się do osiągnięcia tego celu.</u>
          <u xml:id="u-13.22" who="#ZdzisławFedorowicz">Nie mogła się przysłużyć dlatego, że - jak wyjaśnia NBP - głównym źródłem zasobów dewizowych w naszym kraju jest tzw. handel zagraniczny, to znaczy wpływy uzyskiwane ze sprzedaży przez drobnych, detalicznych eksporterów zagranicznym turystom czy innego rodzaju gościom.</u>
          <u xml:id="u-13.23" who="#ZdzisławFedorowicz">W tym miejscu chciałem zwrócić uwagę na jedną kwestię, która - moim zdaniem - powinna być przedmiotem bardzo szczegółowego badania. Szacunki efektów tej sprzedaży przygranicznej, dokonywane przez Narodowy Bank Polski i Główny Urząd Statystyczny, bardzo różnią się od siebie. Narodowy Bank Polski trzykrotnie wyżej szacuje wpływy z tego źródła niż Główny Urząd Statystyczny.</u>
          <u xml:id="u-13.24" who="#ZdzisławFedorowicz">Narodowy Bank Polski w ogóle nie wspomina o tym, czy istnieje w Polsce jakieś zagrożenie procederem prania brudnych pieniędzy. Przy nieszczelności różnego rodzaju urządzeń, które temu procederowi mają przeciwdziałać, handel przygraniczny - moim zdaniem - może być istotnym źródłem, z którego takie pieniądze mogą wpływać do kas bankowych.</u>
          <u xml:id="u-13.25" who="#ZdzisławFedorowicz">Przy tej okazji chciałbym podnieść drugą kwestię. W sprawozdaniu z wykonania polityki pieniężnej w 1995 r. Narodowy Bank Polski nie próbuje ustosunkować się do zagadnienia, jaki poziom rezerw dewizowych należy uważać za optymalny. Z punktu widzenia obsługi eksportu przyjmuje się, iż poziom rezerw powinien wynikać z trzymiesięcznego eksportu. Dodaje się do tego rozmaite wielkości z tytułu obsługi długu zagranicznego. Tak samo w założeniach polityki pieniężnej na 1996 r. brak jest koncepcji optymalnego poziomu rezerw dewizowych.</u>
          <u xml:id="u-13.26" who="#ZdzisławFedorowicz">Powstaje także pytanie, co należałoby zrobić, by korzystnie zagospodarować powstałe nadwyżki rezerw dewizowych, czyli zasobu pieniądza, który z punktu widzenia optymalnego jest nadmierny? Niestety, na to pytanie Narodowy Bank Polski nie udzielił żadnej odpowiedzi.</u>
          <u xml:id="u-13.27" who="#ZdzisławFedorowicz">Polityka kursowa, stosowana przez NBP, nie przyniosła spodziewanego rezultatu w postaci obniżenia rezerw dewizowych, natomiast zrodziła skutki innego rodzaju, o których także trzeba pamiętać. Polityka ta w istotny sposób ograniczyła tempo wzrostu eksportu i przyspieszyła tempo wzrostu importu. Zjawisko to wyraźnie występuje w 1996 r.</u>
          <u xml:id="u-13.28" who="#ZdzisławFedorowicz">Rozumiem, że Narodowy Bank Polski uważa, iż jego polityka powinna być uprawiana na podstawie jego własnych przesłanek i na przykład nie obchodzi go bilans obrotów towarowych, ale jeżeli polityka gospodarcza jest jakąś całością, to także taki element jak polityka pieniężna, powinien być oceniony z punktu widzenia całości celów i instrumentów polityki gospodarczej.</u>
          <u xml:id="u-13.29" who="#ZdzisławFedorowicz">Z polityką kursową łączy się polityka stopy procentowej. Narodowy Bank Polski za podstawową stopę procentową uważał w 1995 r. stopę redyskonta, którą można przeliczyć także na oprocentowanie kredytu redyskontowego. Otóż w ciągu 1995 r. ta podstawowa stopa Narodowego Banku Polskiego została obniżona między pierwszym a ostatnim dniem roku z 30,1% do 26,7%, czyli o 3,4 punktu procentowego.</u>
          <u xml:id="u-13.30" who="#ZdzisławFedorowicz">W tym samym czasie inflacja mierzona wskaźnikiem cen towarów i usług konsumpcyjnych obniżyła się o 7,9 punktu procentowego, zaś mierzona cenami realizacji produkcji przemysłowej obniżyła się o 9 punktów procentowych. Stąd realny poziom stopy procentowej, stosowanej przez Narodowy Bank Polski, wzrósł w ciągu roku 1995 o 4,5 do 5,6 punktu procentowego. Jest to bowiem rozpiętość pomiędzy spadkiem stopy inflacji a obniżeniem stopy podstawowego kredytu, czyli kredytu redyskontowego.</u>
          <u xml:id="u-13.31" who="#ZdzisławFedorowicz">W sprawozdaniu opracowanym przez Narodowy Bank Polski nie ma ani jednego słowa argumentacji, dlaczego musiała realna stopa procentowa wzrosnąć o tyle punktów procentowych.</u>
          <u xml:id="u-13.32" who="#ZdzisławFedorowicz">Wiemy, że Narodowy Bank Polski reagował niesłychanie nerwowo. W styczniu 1995 r. wskaźnik inflacji okazał się niespodziewanie wysoki i wobec tego NBP podwyższył stopę kredytu redyskontowego, a następnie ją obniżył, ale efekt ostateczny jest taki: w porównaniu ze zmianą w skali roku wskaźnika inflacji, poziomy stóp procentowych realnie zostały podniesione o 4,5 do 5,6%.</u>
          <u xml:id="u-13.33" who="#ZdzisławFedorowicz">Trzeba powiedzieć, że poziom oprocentowania kredytu redyskontowego nie ma wielkiego wpływu na funkcjonowanie całego sektora bankowego. Banki komercyjne per saldo, jako cały sektor, nie są dłużnikami, lecz wierzycielami Narodowego Banku Polskiego. Wobec tego w minimalnym stopniu korzystają z tego kredytu.</u>
          <u xml:id="u-13.34" who="#ZdzisławFedorowicz">Jeżeli popatrzy się na inne stopy procentowe (stopy zwrotu, stopy dochodu z bonów skarbowych), to w ciągu roku nastąpiło obniżenie o 3,8 punktu procentowego. Stopa zwrotu z bonów skarbowych obniżyła się z 27 do 24,2%. W porównaniu z obniżeniem tempa inflacji, realny wzrost dochodowości z bonów skarbowych wyniósł 4,1 punktu procentowego. Jest to bardzo duży wzrost i proszę mieć go na uwadze przy ocenie kosztów obsługi długu publicznego.</u>
          <u xml:id="u-13.35" who="#ZdzisławFedorowicz">Równocześnie występuje jeszcze takie zjawisko, które wynika z faktu, iż Narodowy Bank Polski nie ma już bonów skarbowych do sprzedaży. Wyzbył się na koniec 1995 r. całego portfela bonów skarbowych. W to miejsce, dla uprawiania swojej polityki drenowania płynności banków komercyjnych, sprzedaje bony pieniężne własnej emisji. Sprzedaż bonów skarbowych kosztuje Narodowy Bank Polski tylko tyle, ile wynosi różnica stopy dyskontowej przyznawanej bankom komercyjnym przy sprzedaży i uzyskiwanej od skarbu państwa przy zakupie na rynku pierwotnym, to w tym przypadku całe dyskonto bonów pieniężnych pochodzących z emisji Narodowego Banku Polskiego stanowi jego koszt.</u>
          <u xml:id="u-13.36" who="#ZdzisławFedorowicz">Nie należy się więc dziwić, że tak drastycznie spadają wpłaty z zysku Narodowego Banku Polskiego do budżetu państwa. Bank centralny ponosi wysoki koszt kredytu zaciąganego właściwie bez potrzeby. Narodowy Bank Polski nie potrzebuje pożyczać pieniędzy na jakąś akcję. Pożycza je tylko dlatego, aby banki komercyjne nie miały w dyspozycji pieniędzy i żeby nie rozpożyczyły je przedsiębiorstwom i gospodarstwom domowym.</u>
          <u xml:id="u-13.37" who="#ZdzisławFedorowicz">Są to tego rodzaju zjawiska w polityce Narodowego Banku Polskiego, które mogą niepokoić. Przyznam, że pociechą dla mnie jest to, iż banki komercyjne nie naśladują polityki stopy procentowej, uprawianej przez NBP, w sposób ślepy. Banki komercyjne obniżyły (posługuję się średnimi danymi na temat stopy oprocentowania kredytów) w ciągu roku 1995 z 34,6 na 26,4% oprocentowanie kredytów. Obniżyły więc stopę oprocentowania kredytów o 8,2 punktów procentowych, przy stopie inflacji niższej o 7,9 punktów procentowych.</u>
          <u xml:id="u-13.38" who="#ZdzisławFedorowicz">Oznacza to, że banki komercyjne, w odróżnieniu od Narodowego banku Polskiego, nie podwyższyły, ale obniżyły realną stopę procentową. Narodowy Bank Polski działał inaczej i trzeba zaobserwować rozbieżność polityki stóp procentowych w bankach komercyjnych i w Narodowym Banku Polskim. Może to tylko cieszyć z punktu widzenia tego, co się dzieje w bankach komercyjnych.</u>
          <u xml:id="u-13.39" who="#ZdzisławFedorowicz">Oprocentowanie depozytów w bankach (biorę pod uwagę depozyty trzymiesięczne i średnie ich oprocentowanie) obniżyło się z 25,3 do 19,7% czyli o 5,6 punktu procentowego, przy inflacji 7,9%, czyli oprocentowanie depozytów w bankach komercyjnych realnie trochę wzrosło. Ten obraz działalności banków komercyjnych wygląda aż zbyt pięknie, to znaczy nie podwyższono realnej stopy oprocentowania kredytów i równocześnie podwyższono realną stopę oprocentowania depozytów trzymiesięcznych. Nie są to wszystkie depozyty, ale okres trzymiesięczny najczęściej występuje w depozytach terminowych.</u>
          <u xml:id="u-13.40" who="#ZdzisławFedorowicz">Jakie zjawisko w działalności banków komercyjnych można uznać za niepokojące? Dochodowość kredytów i dochodowość lokat w działalności tych banków zaczynają się bardzo do siebie zbliżać. W normalnym trybie dochodowość lokat w bonach i innych papierach wartościowych skarbowych powinna być niższa od dochodowości kredytów, gdyż te lokaty są wolne od ryzyka niewypłacalności, a przy kredytowaniu takie ryzyko występuje. Tymczasem rozpiętość zmalała do 2,5 punktu procentowego.</u>
          <u xml:id="u-13.41" who="#ZdzisławFedorowicz">Między innymi jest to rezultatem tego, że oprocentowanie, dyskonto bonów skarbowych jest utrzymywane sztucznie na bardzo wysokim poziomie. To oprocentowanie powinno być obniżane i wtedy ta rozpiętość wzrośnie. Jeżeli nie powiększy się ona, to w dalszym ciągu będziemy świadkami tego, co jest często podnoszone, jako jeden z niedostatków funkcjonowania naszego systemu bankowego i finansów publicznych, to znaczy procesu wypierania kredytów dla gospodarki przez kredyty dla sektora publicznego. Skoro bez ryzyka osiąga się prawie tyle samo, a przy ryzyku można zarobić niewiele więcej, to nic dziwnego, że popyt na skarbowe papiery wartościowe i bony pieniężne Narodowego Banku Polskiego jest tak niesłychanie wysoki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#WiesławaZiółkowska">Czy dobrze zrozumiałam, że postawił pan tezę, iż finansowanie zagranicznego długu publicznego jest droższe aniżeli finansowanie krajowego długu publicznego?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#ZdzisławFedorowicz">Zachodzi odwrotna prawidłowość, bowiem obsługa długu krajowego kosztuje około 20% od kwoty kapitału, natomiast zagranicznego - 3,3%. Nawet proponuję ministrowi finansów, aby rozszerzył emisję eurobonów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#WiesławaZiółkowska">Prosimy Ministerstwo Finansów, aby się do tego ustosunkowało.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#WiesławaZiółkowska">Drugą ekspertyzę na temat wykonania założeń polityki pieniężnej otrzymaliśmy od pana prof. Lutkowskiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#KarolLutkowski">W mojej opinii próbuję syntetyzować problemy zawarte w obu opracowaniach Narodowego Banku Polskiego. Sprawozdanie z realizacji bilansu płatniczego za rok 1995, sporządzone przez NBP, jest jasno nakierunkowane na głębsze naświetlenie pewnych ważnych punktów sprawozdania z realizacji polityki pieniężnej.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#KarolLutkowski">Moja główna teza jest następująca: radykalna zmiana założeń wyjściowych, w połączeniu z zawartymi tam wytycznymi dotyczącymi polityki kursowej, polityki stopy procentowej, minimalnych rezerw, wytworzyły nie dający się zlikwidować dylemat. Polegał on więc na tym, że NBP musiał wybierać między kontrolowanym przestrzeleniem tempa inflacji, ponad założone 17% a spowodowaniem przyhamowania tempa wzrostu PKB, być może do poziomu założonego, to znaczy do 5%, ale na pewno niższego niż faktycznie osiągniętego.</u>
          <u xml:id="u-17.2" who="#KarolLutkowski">Klucz zagadki zawartej w tym dylemacie tkwi w charakterze sił napędowych tego wzrostu. Był to wzrost w głównej mierze ciągniony eksportem. Przecięcie płynących od zewnątrz, wyjątkowo silnych impulsów ekspansywno-inflacyjnych wymagałoby zmiany polityki pulsowej i nadanie jej kierunku odwrotnego od wskazanego uchwałą sejmową. Będę się starał nie wpadać w ton konferencji naukowej, ale niestety, muszę zdystansować się od poglądów pana prof. Fedorowicza.</u>
          <u xml:id="u-17.3" who="#KarolLutkowski">Nie mówię w tej chwili, że Narodowy Bank Polski powinien był wówczas przyjąć taki kierunek. Twierdzę tylko, że gdyby chciał przeciąć inflacyjne skutki wytwarzającej się w bilansie płatniczym sytuacji, to musiałby wtedy prowadzić taką politykę. Zmiana taka pozwoliłaby zapewne umocnić wewnętrzną stabilizację złotego, silniej obniżyć inflację i trzymać mocniej w ryzach dynamikę pieniężną, ale za cenę wydatnego spowolnienia wzrostu eksportu i przyspieszenia wzrostu importu ze wszystkimi tego skutkami dla wzrostu PKB i poziomu zatrudnienia.</u>
          <u xml:id="u-17.4" who="#KarolLutkowski">W tej konfliktowej sytuacji - krótkofalowej sprzeczności celów - Narodowy Bank Polski dał priorytet wzrostowi. Gwoli lapidarności: w tym slalomie musiał potrącić jakąś chorągiewkę. Musiał wybrać, którą ocali, a którą potrąci. Zdecydował się wybrać wzrost, jako priorytetowy cel. Moim zdaniem, pozostał wierny intencjom i duchowi uchwalonych założeń polityki pieniężnej, jako że ze wszystkich ich postanowień dotyczących polityki kursowej, stopy procentowej i minimalnych rezerw (z wyłączeniem dyrektywy dotyczącej inflacji, która w zmienionych warunkach stała się z tamtymi wskaźnikami niespójna) wyziera jasna intencja i wola stworzenia gospodarce możliwie prędko warunków do szybkiego wzrostu.</u>
          <u xml:id="u-17.5" who="#KarolLutkowski">Jeżeli krytykujemy, a z tego punktu widzenia można krytykować podniesienie stopy procentowej, jako pewien poślizg w tym dylemacie, to trzeba też uświadomić sobie, że żądając innej polityki - śmielszego obniżenia stopy procentowej, milcząco żądalibyśmy od NBP, aby spowodował wzrost gospodarczy jeszcze silniejszy niż 7-procentowy, bijąc tym samym światowe, a nie tylko europejskie, rekordy. Otóż w otoczeniu stagnacyjnym, jest to wygórowane żądanie i oskarżenia z tych pozycji załamałyby się, zwłaszcza że później wystąpiły pewne symptomy przegrzania koniunktury.</u>
          <u xml:id="u-17.6" who="#KarolLutkowski">Sprawiedliwa ocena zachowania się banku centralnego w sytuacji tak radykalnie innej niż przewidywana przy formułowaniu założeń, musi uwzględniać fakt, że stosowany w tym czasie mechanizm kursowy, nawet pod dokonanych w nim modyfikacjach, będących próbą uelastycznienia go, tak jak tego wymagała sytuacja, ale w ciasnych granicach wyznaczonych przez przyjęte priorytety i ducha założeń, obiektywnie ograniczał możliwość skutecznego regulowania dynamiki agregatów monetarnych. De facto pozbawiał politykę pieniężną pełnej autonomii.</u>
          <u xml:id="u-17.7" who="#KarolLutkowski">Nie jest to sprawa poglądu doktrynalnego, lecz po prostu arytmetyka. Natomiast doktrynalnie można debatować na temat, co NBP powinien był wówczas uczynić, czyli jak ukształtować priorytety.</u>
          <u xml:id="u-17.8" who="#KarolLutkowski">Odzyskanie pewnej sterowności agregatami pieniężnymi, przy tak znacznej nadwyżce i otwartości na ruchy kapitałów, miałoby wysoką cenę, jaką pociągnęłoby za sobą wcześniejsze i śmielsze upłynnienie kursu. W ten sposób mógł przeciąć te strumienie, ale za określoną cenę.</u>
          <u xml:id="u-17.9" who="#KarolLutkowski">Oprócz wskazanego już negatywnego wpływu na PKB w krótkofalowej perspektywie, wystąpiłyby zapewne również silne napięcia społeczno-ekonomiczne, wywołane trudnościami, w jakich znalazłyby się niektóre ważne zakłady tradycyjnego sektora eksportowego, będące na pograniczu opłacalności. Otóż nasza polityka kursowa, z tych powodów, z jakimi mieliśmy wtedy do czynienia, powinna była być elastyczniejsza. Jest ona jednak zakładnikiem zaniedbań nawarstwionych przez prawie 6 lat w dziedzinie restrukturyzacji przedsiębiorstw.</u>
          <u xml:id="u-17.10" who="#KarolLutkowski">Nie jest to zarzut, który można łatwo skierować pod jakikolwiek adres. Zapóźnienia w tej dziedzinie narosły przez wiele lat i polityka kursowa jest ich więźniem. Nie zachowuje się ona tak racjonalnie, jak powinna była się zachować, z punktu widzenia monetarnych postulatów walki z inflacją. Upadłyby bowiem ważne zakłady, które nie wytrzymałyby takiego poluzowania kursu, jakiego żądalibyśmy, chcąc, żeby Narodowy Bank Polski realizował pierwszy punkt założeń.</u>
          <u xml:id="u-17.11" who="#KarolLutkowski">W narzuconych tymi ramami ograniczeniach, przy usztywnieniu mechanizmu kursowego i przy tych instrumentach kontroli, jakimi NBP dysponuje, okresowe utraty pełnej sterowności w obliczu gwałtownych zmian zewnętrznych i wewnętrznych uwarunkowań polityki pieniężnej są w istocie nieuchronne. Kwestia, jak z tych powtarzających się impasów NBP będzie wychodzić w przyszłości, stanowi doniosły pilny temat wart odrębnej dyskusji.</u>
          <u xml:id="u-17.12" who="#KarolLutkowski">Głównym instrumentem neutralizacji płynących stąd skutków monetarnych pozostają de facto operacje otwartego rynku, ale należy zdawać sobie sprawę z ich ograniczonych możliwości w takich sytuacjach. Prowadzone na skalę jeszcze większą, niż robił to Narodowy Bank Polski, groziłoby podbiciem stóp procentowych w górę. Sprzedaje się papiery, dając korzystniejszą stopę procentową, aby upłynnić je na rynku. Oznacza to „podbicie” stóp procentowych.</u>
          <u xml:id="u-17.13" who="#KarolLutkowski">Gdyby NBP chciał na szerszą skalę stosować operację otwartego rynku, to podbiłby stopę procentową, padłby na kolizyjny kurs z budżetem państwa, spowodowałby jeszcze większy napływ gorącego pieniądza z zewnątrz i oczywiście zmniejszył swoje wpłaty z zysku do budżetu. Nawet w skrajnej sytuacji mogłoby wystąpić absurdalne zjawisko deficytu banku centralnego. Proceder tworzenia pieniądza stałby się dla państwa deficytowym, a nie dochodowym interesem. Jest to konstrukcja niespotykana, ale formalnie mogłoby tak się stać na zasadzie zwracania tego, co kiedyś polityka pieniężna wprowadziła do budżetu państwa.</u>
          <u xml:id="u-17.14" who="#KarolLutkowski">Tak oto nastąpił szybki wzrost równolegle z przekroczeniem przyjętego w założeniach celu dotyczącego inflacji o 4,7 punktów procentowych, przy czym należy podkreślić, że ta redukcja inflacji, jaką osiągnięto, nastąpiła w znacznym stopniu dzięki wyjątkowo pomyślnym zbiorom.</u>
          <u xml:id="u-17.15" who="#KarolLutkowski">Wysokie zagrożenie utrzymywało się pomimo znaczącego, choć doraźnego, polepszania finansów publicznych we wszystkich ich głównych aspektach. Inflacja była nadal wysoka pomimo szybkiego tempa wzrostu wydajności pracy.</u>
          <u xml:id="u-17.16" who="#KarolLutkowski">Na moment wpadnę w polemiczny ton. Nie widać śladu jakiegoś kosztowego napędzania inflacji. Miał miejsce wielki wzrost wydajności pracy. Koszty zachowywały się bardzo przyzwoicie i nie były sprężyną kosztowej inflacji. Wzrost wydajności pracy neutralizował wzrost płac, który, aczkolwiek był znaczący, to jednak nie był potężną sprężyną inflacji. Przypomnijmy sobie także, że były problemy z podwyżkami płac w sferze budżetowej, a więc także z tej strony nie było impulsu inflacyjnego. Korekty cen regulowanych były odsunięte w czasie.</u>
          <u xml:id="u-17.17" who="#KarolLutkowski">Zrobiłem przegląd potencjalnych czynników inflacji i właściwie okazuje się, że nie ma powodów dla inflacji z jednym wyjątkiem - monetarnym. Ta problematyka wraca i muszę ją naświetlić nieco inaczej, niż zrobił to pan prof. Fedorowicz.</u>
          <u xml:id="u-17.18" who="#KarolLutkowski">Nasuwa się nieodparte przypuszczenie, że wskazane już czynniki, a także podsycane miękkim otoczeniem monetarnym oczekiwania inflacyjne, skłaniały producentów do windowania cen, co wyolbrzymiało zapotrzebowanie gospodarki na pieniądz. Później podaż pieniądza sankcjonowała to zapotrzebowanie i powstawało wrażenie, że w gospodarce tkwią jakieś potężne elementy kosztowe inflacji. Tymczasem przedsiębiorstwa wiedziały, że odbiorca zapłaci wyższą cenę, bo dostanie kredyt w banku, jako że te mają dużą płynność, a system bankowy nie jest w stanie jej opanować, bo dalej napływają rezerwy. Mogły więc łatwo proponować wysokie ceny, które odbiorcy realizowali za pomocą kredytu. Z tego niby wynika, że sytuacja monetarna nie działała inflacyjnie, bo działały jakieś kosztowe przyczyny. Wykazałem, że de facto te przyczyny nie funkcjonowały.</u>
          <u xml:id="u-17.19" who="#KarolLutkowski">Stąd duży wzrost akcji kredytowej, nominalnie o 35%, a realnie o 13,5%, którego nieuchronnym produktem był wzrost pieniądza ogółem, odbiegający w pewnym istotnym stopniu od założeń.</u>
          <u xml:id="u-17.20" who="#KarolLutkowski">Uwalniając z ważnych i obiektywnych przyczyn NBP od odpowiedzialności za utratę kontroli nad agregatami monetarnymi, chcę powiedzieć, że bank ten przyjął w sprawozdaniu tylko taktykę obronną. Elementów inflacji trzeba szukać gdzie indziej.</u>
          <u xml:id="u-17.21" who="#KarolLutkowski">Ostatnie zdanie tego sprawozdania brzmi następująco: „Cel pośredni, dynamika przyrostu podaży pieniądza, zbliżona do dynamiki przyrostu produktu krajowego brutto, został praktycznie wykonany bez odchyleń”. Otóż tu stawiam znak zapytania. Uważam, że to odchylenie było istotne.</u>
          <u xml:id="u-17.22" who="#KarolLutkowski">Mam także problem metodologiczny. Czy w przyszłości przy sporządzaniu statystyki monetarnej nie należy baczniejszej uwagi zwrócić na pozycję w bilansie płatniczym, która nazywa się „inne pozycje netto”? W pozycji tej zamieszcza się zwłaszcza rozliczenia międzybankowe. Czy to nie jest pieniądz w ruchu, w drodze z rachunku na rachunek, nie uchwycony przez statystykę bankową? Czy nie zachodzi sytuacja analogiczna do tej, kiedy chcielibyśmy policzyć jaskółki w ogrodzie, ale liczylibyśmy tylko te, które są na gałęziach, a nie te, które przelatują z gałęzi na gałąź?</u>
          <u xml:id="u-17.23" who="#KarolLutkowski">Nie jest wykluczone, że w tej pozycji kryje się jakaś znaczna, nie ujęta w statystyce ilość pieniądza. Być może, że występuje jakieś zaniżenie ekspansji monetarnej.</u>
          <u xml:id="u-17.24" who="#KarolLutkowski">Nie jest to zarzut pod adresem NBP, ponieważ chodzi o metodologię stosowaną od wielu lat. Bank ten kontynuuje pewne sposoby liczenia, a moja sugestia zmierza do tego, że wskazana pozycja wymaga baczniejszego przyjrzenia się i może udoskonalenia metodologii, aby uwadze nie wymknęły się jakieś zjawiska monetarne. Statystyka monetarna może zaniżać wielkość emisji pieniądza.</u>
          <u xml:id="u-17.25" who="#KarolLutkowski">Przechodzę do końcowych uwag. Jeżeli chodzi o stopę procentową, to jej podwyższenie na początku 1995 r., być może jest poślizgiem, w sytuacji, kiedy wyłonił się nieoczekiwanie dylemat, o którym mówiłem wcześniej. Trzeba wziąć pod uwagę, że bank centralny musiał się liczyć z silnymi oczekiwaniami inflacyjnymi i musiał próbować je zneutralizować. Pokazanie, że stopa procentowa może zarówno wzrosnąć, jak i obniżyć się, a nie tylko możliwy jest ten drugi ruch, z punktu widzenia umocnienia strategii, jest czasem potrzebne.</u>
          <u xml:id="u-17.26" who="#KarolLutkowski">Bank przekonująco argumentuje, że podnosząc stopę procentową powstrzymał spadek oprocentowania depozytów, bowiem na dłuższą metę mogłoby spotęgować to inflację. Stworzył grunt, aby później sprowadzić w dół cenę kredytu bez nadmiernego dociskania w dół oprocentowania depozytów. Jestem skłonny przyjąć ten punkt widzenia, aczkolwiek można się spierać, czy NBP podnosząc stopę procentową popełnił błąd lub go nie popełnił. Moim zdaniem zademonstrował, że bank centralny jest w stanie sterować ceną kredytu w obie strony, jeżeli sytuacja tego wymaga.</u>
          <u xml:id="u-17.27" who="#KarolLutkowski">Reasumując NBP nie mógł ściśle utrzymać wyznaczonej linii rozwoju swoich agregatów, jeśli chciał być wierny duchowi założeń i zrealizować ich faktyczne priorytety. Jednakże również w punkcie dotyczącym tempa inflacji zdołał utrzymać się na długofalowej linii strategii, polegającej na redukowaniu z roku na rok inflacji w skali zbliżonej do 1/3 tempa z roku poprzedniego, i to w tym punkcie uważam za rozstrzygające.</u>
          <u xml:id="u-17.28" who="#KarolLutkowski">W połączeniu z konstatacją wysoce pozytywnych wyników w sferze realnej gospodarki, a także biorąc pod uwagę umocnienie zewnętrznej pozycji płatniczej kraju, jakie dał mimo wszystkich komplikacji znaczny przyrost rezerw, wyrażam pogląd, że realizacja polityki pieniężnej była zgodna z uchwałą Sejmu, a bilans jej wyników w znaczeniu generalnego wpływu na gospodarkę, był zdecydowanie pozytywny.</u>
          <u xml:id="u-17.29" who="#KarolLutkowski">Usprawiedliwione - w moim przekonaniu - są przekroczenia pewnych wskaźników monetarnych. Wskazują natomiast na potrzebę przeglądu instrumentarium i ram systemowych, zwłaszcza strategii kursowej i samego modelu mechanizmu kursowego dla pełniejszego dostosowania ich do wyzwań, jakie stawia zwiększona otwartość i przybliżenie się do pełnej integracji z Unią Europejską, a także globalizacja rynków finansowych i zwiększone uwrażliwienie naszej gospodarki na zachodzące tam procesy.</u>
          <u xml:id="u-17.30" who="#KarolLutkowski">Pewne problemy, jakie miały miejsce na styku NBP - Ministerstwo Finansów były upublicznione, ale uwaga publiczna koncentrowała się często na ich spektakularnej stronie, choć była to tylko wierzchnia warstwa. Korzenie tkwią głębiej i wychodzą one na zewnątrz. W sytuacji, kiedy bilans płatniczy doznaje nacisku napływem kapitału, a bank centralny chce go neutralizować operacjami otwartego rynku, to awantura z Ministerstwem Finansów jest zaprogramowana w tej sytuacji. Jest to jakiś problem do dyskusji, ale moja generalna ocena działalności NBP w zakresie polityki pieniężnej jest jednoznacznie pozytywna.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#WiesławaZiółkowska">Opinie w sprawie realizacji założeń polityki pieniężnej przedstawili także pan dr Rutkowski i pan prof. Wierzba. Chcę panów zapytać, czy chcieliby przedstawić dodatkowe informacje.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#WitoldRutkowski">Z wielkim zdziwieniem wysłuchałem wystąpienia pana prof. Lutkowskiego, a zwłaszcza wniosków, jakie próbował nam zasugerować. Podstawowy wniosek jest taki, że to NBP był główną siłą sprawczą wzrostu gospodarczego. Moim zdaniem, jest to wniosek niczym nie uzasadniony. Oczywiście można przypisywać NBP czy każdej innej instytucji taką rolę, jednak zgodnie ze swoją wiedzą muszę zaprotestować przeciwko takiemu przedstawianiu sprawy.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#WitoldRutkowski">Zgodnie z teorią i realnymi procesami zachodzącymi w innych krajach bank centralny jest instytucją walczącą z inflacją. Taka jest rola także Narodowego Banku Polskiego i taki był cel założeń polityki pieniężnej na 1995 r. Pozwolę sobie zacytować pierwszy punkt tych założeń: „Podstawowym celem polityki pieniężnej jest ograniczanie wzrostu cen do poziomu 17%”. Jeżeli można coś temu celowi zarzucić, to tylko to, że został on sformułowany zbyt łagodnie. Jeżeli instytucji odpowiedzialnej do walki z inflacją daje się 17% swobody, to jest to łagodne podejście.</u>
          <u xml:id="u-19.2" who="#WitoldRutkowski">Niemiecki bank federalny jest dlatego uważany za najlepszy i najskuteczniejszy, gdyż od momentu jego powstania, to jest od roku 1957, przeciętna roczna inflacja wynosiła 3,5%. Żadnemu innemu bankowi nie udało się uzyskać tak niskiego wskaźnika inflacji.</u>
          <u xml:id="u-19.3" who="#WitoldRutkowski">Osiągnięty wskaźnik inflacji powinien być jedynym kryterium oceny banku centralnego. Dziwi mnie tym bardziej doszukiwanie się jakiegoś ducha założeń polityki pieniężnej na 1995 r. - ducha innego, niż wynika to z treści założeń.</u>
          <u xml:id="u-19.4" who="#WitoldRutkowski">Pozwolę sobie wyrazić wątpliwość, czy izba uwierzy w tego „ducha”.</u>
          <u xml:id="u-19.5" who="#WitoldRutkowski">Chciałbym przedstawić parę argumentów przemawiających za tym, że - niestety - działania podejmowane przez NBP raczej nie uprawniają do tak korzystnej oceny, jaką przed chwilą usłyszeliśmy. Przede wszystkim dziwi mnie lekceważenie polskiego wskaźnika inflacji, który pomimo wszystko jest bardzo wysoki. Jeżeli poczynimy jakieś porównania międzynarodowe (porównywać możemy tylko wskaźnik na poziomie 27,8%), to okaże się, że prześcignęła nas Afryka, jako kontynent, bowiem ma ona już niższy wskaźnik inflacji. Inflacja znika w Ameryce Południowej i np. w Brazylii, kraju typowo inflacyjnym, inflacja (mierzona grudzień do grudnia) za poprzedni rok wyniosła 15%. Nie jest wykluczone więc, że Polska stanie się krajem charakterystycznym dla inflacji. Wszystko na to wskazuje.</u>
          <u xml:id="u-19.6" who="#WitoldRutkowski">Mógłbym przytoczyć więcej przykładów krajów, które osiągają znacznie lepsze i w znacznie krótszym czasie wyniki w walce z inflacją.</u>
          <u xml:id="u-19.7" who="#WitoldRutkowski">Jeśli zaś chodzi o wskaźnik wzrostu gospodarczego, to muszę powiedzieć, że dla mnie bardziej wartościowy byłby niższy ten wskaźnik, np. 4%, ale przy inflacji niższej niż 10%. Byłby on z pewnością bardziej odczuwalny i widoczny.</u>
          <u xml:id="u-19.8" who="#WitoldRutkowski">Warto także pamiętać o cechach samej statystyki, która nigdy nie wykluczała, że może popełniać błędy. Wiadomo, że przy inflacji błąd może być tylko w jedną stronę. Oczywiście nie chcę przez to sugerować, że obliczający popełnił jakieś błędy. Wynikają one z samej statystyki.</u>
          <u xml:id="u-19.9" who="#WitoldRutkowski">Wskaźnik wzrostu gospodarczego w Czechach, który wynosi 5%, ale przy inflacji 9-procentowej, ma o wiele większe znaczenie niż 7-procentowy wskaźnik wzrostu gospodarczego w Polsce przy blisko 30-procentowej inflacji.</u>
          <u xml:id="u-19.10" who="#WitoldRutkowski">Zwrócę uwagę na układ sprawozdania z wykonania założeń polityki pieniężnej. Takie sprawozdania czytałem także w poprzednich latach i muszę powiedzieć, że są one coraz mniej komunikatywne. Coraz częściej trzeba zaglądać do dodatkowej informacji. Istotne informacje, na przykład o wykonaniu założeń, są rozproszone po całym tekście. Nie można sformułować zarzutu, że ich nie ma, ale coraz trudniej jest je wydobyć z całego tekstu.</u>
          <u xml:id="u-19.11" who="#WitoldRutkowski">Dodawane są natomiast inne informacje, które nie są wymagane przez izbę, co jeszcze bardziej utrudnia czytanie sprawozdania. Pominę błędy, które zostały popełnione, bo to nie jest właściwe miejsce na ich wskazanie. Lepszym miejscem byłaby konferencja naukowa.</u>
          <u xml:id="u-19.12" who="#WitoldRutkowski">Narodowy Bank Polski działa już od sześciu lat jako bank centralny. Jest to już wystarczający okres, aby można było ocenić jego skuteczność. Jeśli chcielibyśmy porównać go z jego poprzednikiem i wyciągnąć z lat 80 najlepszy wskaźnik inflacji, to wskażę na rok 1980, bowiem wówczas wskaźnik inflacji wynosił 14,8%. Myślę, że jeszcze długo przyjdzie nam czekać aż NBP osiągnie ten wskaźnik inflacji.</u>
          <u xml:id="u-19.13" who="#WitoldRutkowski">Wywiązała się dyskusja, czy podaż pieniądza jest charakterystyczną wielkością dla inflacji. Jest to też sięganie do warsztatu polityki pieniężnej. Z praktyki wiem, że często zwracano uwagę Narodowemu Bankowi Polskiemu, iż pieniądz rezerwowy nie jest najlepszym agregatem. Tajemnicą tego banku jest, dlaczego ten agregat forsuje, bo przecież agregatów pieniężnych jest znacznie więcej. Jest tak, jak powiedział pan profesor Fedorowicz, że trzeba sprawdzić, czy taki agregat jest charakterystyczny i czy jego zmiany są w pewnej korelacji do spadku inflacji.</u>
          <u xml:id="u-19.14" who="#WitoldRutkowski">Nie muszę pytać, bo wiem, że żadnych badań na ten temat nie przeprowadzono.</u>
          <u xml:id="u-19.15" who="#WitoldRutkowski">Narodowy Bank Polski wysuwa ten agregat na plan pierwszy przy działaniach zmierzających do ograniczenia inflacji. Czy w tej sytuacji Sejm może zaproponować lepszy agregat? Na pewno nie. Skoro więc ktoś proponuje taki agregat, to musi ponieść konsekwencje tego, że nie potrafił nad nim panować. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby wybrać agregat lepszy. Oczywiście tego nie można zrobić z dnia na dzień, ale przecież już upłynęło kilka lat.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#WiesławaZiółkowska">Polityka pieniężna będzie omawiana przez powołany w tym celu zespół. W tej sytuacji nie chciałabym zbyt dużo czasu poświęcać kwestiom teoretycznym. Wszystkie swoje uwagi może pan doktor przekazać temu zespołowi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#WitoldRutkowski">Nie wiem, czy będę miał możliwość wziąć udział w pracach tego zespołu. Była bowiem już taka sytuacja, że poproszono mnie o nieuczestniczenie w obradach i dlatego szerzej wypowiadam się przy tej okazji. Niewykluczone, że nie będę miał drugiej okazji.</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#WitoldRutkowski">Jeżeli pani przewodnicząca uważa, że nie należy kontynuować tego wątku, to na tym zakończę swoją wypowiedź.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#WiesławaZiółkowska">Nie widzę żadnych przeszkód, by każdy z ekspertów, który zostanie zaproszony na posiedzenie zespołu, mógł wyrazić swoją opinię. Rzeczywiście, są dwa problemy, a mianowicie charakter założeń i sposób rozliczenia wykonania założeń. Zdążyła się już ukształtować forma sprawozdania z wykonania budżetu, natomiast w przypadku sprawozdań z realizacji założeń polityki pieniężnej nie mamy dobrych doświadczeń. Faktem jest, że każdego roku te sprawozdania mają inny układ. Z tego względu nie tylko trudno czyta się dane sprawozdanie, ale także trudno jest dokonać porównań zjawisk, które miały miejsce w danym roku i roku poprzednim. Przedstawiane są nam dwa materiały, a mianowicie sprawozdanie z realizacji polityki pieniężnej, sprawozdanie z działalności Narodowego Banku Polskiego, ale żeby sobie wyrobić pogląd, trzeba jeszcze sięgać do innych informacji, między innymi do raportów traktujących o kształtowaniu się poziomu inflacji w danym roku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#RyszardWierzba">W przeciwieństwie do wielu z państwa nie czytałem sprawozdań Narodowego Banku Polskiego dotyczących wcześniejszych lat. Dlatego też trudno jest mi się ustosunkować do sprawozdania za rok 1995 w relacji do poprzednich sprawozdań. Uważam, że generalnie całe opracowanie można ocenić pozytywnie, zarówno z punktu widzenia jego formy, jak i merytorycznej zawartości. Przedstawiono w nim - moim zdaniem - w sposób syntetyczny i przejrzysty najważniejsze odcinki działalności NBP w 1995 r., przypisywane zarówno w teorii ekonomii, jak i w ustawodawstwie bankowi centralnemu jako jego zadania. Nie oznacza to oczywiście, że nie można sformułować szeregu zastrzeżeń czy też zgłosić pewnych problemów, które powodują niedosyt przy studiowaniu tego sprawozdania.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#RyszardWierzba">W swojej opinii sformułowałem osiem punktów krytycznych. Pominąłem sprawy, które - moim zdaniem - nie budzą wątpliwości. Część problemów poruszył w swojej wypowiedzi pan prof. Fedorowicz, a także uczynił to pan prof. Lutkowski. W związku z tym w moim ustnym wystąpieniu ograniczę się do jednej kwestii bardzo dyskusyjnej i do dwóch problemów, które nie zostały przedstawione w sprawozdaniu.</u>
          <u xml:id="u-23.2" who="#RyszardWierzba">Jednym z najważniejszych instrumentów wykorzystywanym przez banki centralne w regulowaniu podaży pieniądza jest system rezerw obowiązkowych banków. Instrument ten oceniany jest jako bardzo skuteczny w ograniczaniu płynności systemu bankowego.</u>
          <u xml:id="u-23.3" who="#RyszardWierzba">Z drugiej jednak strony posiada on szereg słabości, do których można zaliczyć: niewielką elastyczność w stosowaniu, brak w zasadzie możliwości selektywnego oddziaływania na system bankowy, parafiskalny charakter oraz stosowanie tych rezerw na zasadzie przymusu.</u>
          <u xml:id="u-23.4" who="#RyszardWierzba">Dlatego też w krajach wysoko rozwiniętych dąży się do ograniczenia stosowania tego instrumentu i np. we Francji aktualnie prawie w ogóle nie wymaga się tworzenia rezerw przez banki, a w Republice Federalnej Niemiec stopa tych rezerw jest stosunkowo niska, bo na poziomie 4%. System rezerw obowiązkowych banków jest raczej zastępowany przez operacje otwartego rynku, przy czym operacje te są na ogół bardziej kosztowne dla banku centralnego aniżeli system rezerw obowiązkowych. Dlatego też zastąpienie operacjami otwartego rynku rezerw obowiązkowych ma wpływ na zmniejszenie przepływu środków z banku centralnego do budżetu państwa. Przyjmuję jednak, że głównym celem banku centralnego nie jest maksymalizacja zysku.</u>
          <u xml:id="u-23.5" who="#RyszardWierzba">W Polsce system rezerw obowiązkowych banków wydaje się być podstawowym narzędziem Narodowego Banku Polskiego w regulowaniu płynności systemu bankowego. Jest on nie tylko bardzo dotkliwy dla banków w związku z wysokimi stopami tych rezerw, ale także podraża ceny kredytów, co nie pozostaje bez konsekwencji w zakresie rozwoju gospodarki.</u>
          <u xml:id="u-23.6" who="#RyszardWierzba">Fakt, iż rezerwy obowiązkowe banków, mimo stosunkowo wysokiej inflacji, przynoszą im zerowy dochód, sprawia, iż stanowią one ukrytą, specyficzną formę obciążeń parafiskalnych, utrudniając nawet utrzymanie realnej wartości kapitałów.</u>
          <u xml:id="u-23.7" who="#RyszardWierzba">Konieczność tworzenia rezerw obowiązkowych przez banki - rezerw w obecnym kształcie powoduje, że cena kredytu jest o kilka punktów procentowych wyższa, aniżeli byłaby w sytuacji braku tych rezerw. Obniżenie zatem rezerw obowiązkowych wpłynęłoby na obniżkę stóp procentowych banków komercyjnych, a także mogłoby zwiększyć rentowność banków.</u>
          <u xml:id="u-23.8" who="#RyszardWierzba">Z kolei obniżenie stóp procentowych od udzielanych przez banki komercyjne kredytów wpłynęłoby na wzrost popytu na kredyty, na przyspieszenie procesów realnych w gospodarce, a w konsekwencji na zmniejszenie płynności sektora bankowego.</u>
          <u xml:id="u-23.9" who="#RyszardWierzba">Wydaje się więc, że należy dążyć do zdecydowanej obniżki poziomu rezerw obowiązkowych banków i zastępowania ich, jako narzędzia wykorzystywanego w polityce regulowania podaży pieniądza, operacjami otwartego rynku.</u>
          <u xml:id="u-23.10" who="#RyszardWierzba">Zwrócę jeszcze uwagę na dwie kwestie, które nasunęły mi się podczas lektury sprawozdania, a na które w tym dokumencie nie znalazłem odpowiedzi.</u>
          <u xml:id="u-23.11" who="#RyszardWierzba">Zapoznając się z przedstawioną w sprawozdaniu gospodarką finansową Narodowego Banku Polskiego w 1995 r. nie sposób nie postawić pytania dotyczącego efektywności wykorzystania skupionych przez NBP zasobów dewizowych. Niestety, ujęte w sprawozdaniu dane nie pozwalają na wyrobienie sobie poglądu na ten temat. Podano jedynie na str. 133, iż wpływy uzyskane z tytułu złożonych depozytów w bankach zagranicznych wzrosły w 1995 r. o 80%, ale wielkość ta niewiele mówi.</u>
          <u xml:id="u-23.12" who="#RyszardWierzba">Szkoda, iż w sprawozdaniu nie przedstawiono także polityki Narodowego Banku Polskiego w stosunku do banków komercyjnych, których jest on właścicielem lub współwłaścicielem. Takimi bankami komercyjnymi są: Polski Bank Inwestycyjny SA, Pierwszy Komercyjny Bank SA, Prosper Bank SA, BIG Bank SA. Polityka NBP prowadzona wobec tych banków w przeszłości i planowana na przyszłość jest szczególnie istotna w sytuacji, gdy instytucja nadzoru bankowego realizowana jest przez sam Narodowy Bank Polski.</u>
          <u xml:id="u-23.13" who="#RyszardWierzba">W innych krajach spotyka się przypadki, że bank centralny, sanując banki komercyjne, niejako je wykupuje. Jednak dąży się do tego, aby określić jakąś perspektywę pozbycia się tych banków, a szczególnie wówczas, gdy bank centralny jest jednocześnie instytucją nadzoru.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#WiesławaZiółkowska">Powracamy do finansów publicznych w rozumieniu budżetu. Ponieważ nie jest obecny na posiedzeniu pan prof. Nykiel, główne tezy jego ekspertyzy przedstawi pan prof. Kosikowski. Ekspertyza dotyczy finansów gmin.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#CezaryKosikowski">Chciałbym zaproponować inny tryb procedowania. W ekspertyzie pana prof. Nykiela nie było nic takiego ciekawego, co mogłoby nas zainteresować. Wprawdzie w ekspertyzie jest polemika z Ministerstwem Finansów co do podstaw prawnych, ale to jest sprawa drugorzędna.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#CezaryKosikowski">Sugeruję, abyśmy poprosili o zwięzłe wystąpienia tych autorów ekspertyz, w których zawarte są uwagi krytyczne, podtrzymywane także przez Najwyższą Izbę Kontroli. Byłaby to okazja do wymiany poglądów i wzajemnego wyjaśnienia pewnych kwestii.</u>
          <u xml:id="u-25.2" who="#CezaryKosikowski">Dotyczy to w szczególności rezerw budżetowych, które recenzowała pani dr Górna, oceny gospodarki funduszami celowymi, w tym drugim przypadku zarysowała się rozbieżność ocen między panią prof. Gajlową a wnioskami przedstawionymi przez Najwyższą Izbę Kontroli.</u>
          <u xml:id="u-25.3" who="#CezaryKosikowski">Polecam także zreferowanie ekspertyzy dotyczącej deficytu budżetowego. Ta kwestia była oceniana przez dwóch autorów. Wprawdzie jeden jest nieobecny, ale opinie są podobne i moglibyśmy wysłuchać wystąpienia pani dr Kosterny.</u>
          <u xml:id="u-25.4" who="#CezaryKosikowski">Większość tych problemów ogniskuje się i znajduje odpowiedzi lub w pewnym zakresie wyjaśnienia w analizie bilansu finansów sektora publicznego. Moglibyśmy więc poprosić panią prof. Marczak o krótkie zrelacjonowanie tej kwestii.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#WiesławaZiółkowska">Zaproponował pan profesor tematy szczegółowe. Problem polega na tym, że tym tematom będą poświęcone odrębne posiedzenia Komisji. Moim zdaniem, bardziej pożyteczne byłoby wysłuchanie wówczas opinii ekspertów, jako wstępu do analizy.</u>
          <u xml:id="u-26.1" who="#WiesławaZiółkowska">To samo dotyczy deficytu i jego finansowania. Zarysowały się bowiem rozbieżne opinie w takiej oto sprawie: czy deficyt powoduje inflację, czy nie. Pani dr Kosterna w swojej ekspertyzie stwierdza, że deficyt finansowany przez banki komercyjne powoduje inflację, przy czym nie podaje ani słowa uzasadnienia. Inne stanowisko prezentuje pan prof. Wernik.</u>
          <u xml:id="u-26.2" who="#WiesławaZiółkowska">Na zakończenie prezentacji ekspertyz powinniśmy wysłuchać opinii na temat bilansu finansów publicznych, gdyż jest to klamra spinająca całość zagadnienia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#KrystynaPiotrowskaMarczak">Nie będę powtarzała tych ocen, które przedstawili inni eksperci, a które dotyczą sektora publicznego. Zwrócę natomiast uwagę na parę spraw - w moim przekonaniu - istotnych. Mówiłam o nich, recenzując wykonanie kolejnych budżetów.</u>
          <u xml:id="u-27.1" who="#KrystynaPiotrowskaMarczak">Z dużą siłą w budżecie wykonanym w roku 1995 pojawia się specyfika dochodów kapitałowych. O tych dochodach mówiła pani prof. Gajl, zwracając uwagę na to, że rosły one w 1995 r. szybciej niż w latach poprzednich. To oznacza, że zaktywizowane zostały procesy prywatyzacyjne.</u>
          <u xml:id="u-27.2" who="#KrystynaPiotrowskaMarczak">Trzeba wyraźnie podkreślić, że w tych procesach istotną rolę odgrywały - tu nawiązuję do wypowiedzi panów profesorów Fedorowicza i Wierzby - dochody pochodzące z prywatyzacji banków. Ten element świadczy o tym, że wkraczamy w nowy etap reformy systemu bankowego, który jakościowo ma okazję przejść do innych rozwiązań, niż to miało miejsce do tej pory.</u>
          <u xml:id="u-27.3" who="#KrystynaPiotrowskaMarczak">Jeśli chodzi o dochody sektora publicznego o charakterze podatkowym, to mój pogląd jest następujący. Niewątpliwie mamy do czynienia z ekspansją podatkową, która przejawia się nie tylko w konstrukcjach podatkowych, w rodzajowej strukturze podatków, ale przede wszystkim zwraca uwagę zjawisko przerzucalności podatkowej i to przerzucalności wprzód, która w konsekwencji obciąża konsumenta. Może warto byłoby się zatrzymać nad tym elementem, konstruując budżet na następny rok. Nie negując potrzeby, a w niektórych przypadkach nawet konieczności wykorzystania narzędzia przerzucalności podatkowej, można także rozważyć przerzucalność wstecz.</u>
          <u xml:id="u-27.4" who="#KrystynaPiotrowskaMarczak">Ponadto chcę powiedzieć, że przyjęty układ bilansu sektora publicznego polega na relacjach w poszczególnych segmentach. Moim zdaniem, taki układ nie wystarcza. Opiniując bilans trzeba sięgnąć do dodatkowych informacji, co nie powinno mieć miejsca. Bilans ten powinien się sam bronić, tak jak każdy inny bilans.</u>
          <u xml:id="u-27.5" who="#KrystynaPiotrowskaMarczak">Nie oznacza to jednak, że jestem przeciwna ujęciu sektorowemu, ale uważam, że najważniejsze są sprawy dotyczące strumienia redystrybucji. W swojej opinii zwracam uwagę na dwie kwestie: jakie są tendencje w relacji między budżetem państwa a budżetem gmin (który z tych segmentów finansów publicznych rozszerza się) oraz jakie są proporcje między redystrybucją budżetową a redystrybucją pozabudżetową.</u>
          <u xml:id="u-27.6" who="#KrystynaPiotrowskaMarczak">Jeśli chodzi o redystrybucję w ramach segmentu finansów samorządowych, to trzeba powiedzieć, że stoimy w tym samym punkcie. Natomiast zwiększa się, aczkolwiek niewiele, gospodarka pozabudżetowa. Powoduje to, iż można mówić o zjawisku petryfikacji struktury z roku poprzedniego zarówno w strumieniach redystrybucyjnych, jak i w gospodarce funduszowej.</u>
          <u xml:id="u-27.7" who="#KrystynaPiotrowskaMarczak">Wielokrotnie przy okazji posiedzeń parlamentarnych mówiłam o funduszach. Nie jest to sprawa nowa. Nadal mamy tego rodzaju sytuację, że pozycja budżetu państwa, jako największego podmiotu finansowego, jest pozycją dawcy, natomiast fundusze celowe to są biorcy. 62% kwoty ogólnej przechodzi na rzecz funduszy w wewnętrznym transferze. Oceniam to jako zjawisko zdecydowanie negatywne.</u>
          <u xml:id="u-27.8" who="#KrystynaPiotrowskaMarczak">Pominę pewne pozycje, np. dopłaty do leków, co jest konsekwencją braku zasadniczej reformy w tym zakresie.</u>
          <u xml:id="u-27.9" who="#KrystynaPiotrowskaMarczak">Nie chcąc przedłużać swojego wystąpienia, przedstawię cztery uwagi zasadnicze i piątą dodatkową na tle analizy sektora publicznego w 1995 r.</u>
          <u xml:id="u-27.10" who="#KrystynaPiotrowskaMarczak">O pierwszej sprawie już mówiłam, to jest o petryfikacji struktury dochodów i wydatków z lat poprzednich.</u>
          <u xml:id="u-27.11" who="#KrystynaPiotrowskaMarczak">Druga uwaga dotyczy dominacji w strukturze segmentowych funduszy celowych, ocenianej przeze mnie negatywnie.</u>
          <u xml:id="u-27.12" who="#KrystynaPiotrowskaMarczak">Trzecia uwaga - brak możliwości ograniczenia deficytu budżetowego, wywołanego obciążeniem budżetu państwa redystrybucją na rzecz pozostałych segmentów sektora publicznego.</u>
          <u xml:id="u-27.13" who="#KrystynaPiotrowskaMarczak">Czwarta uwaga - brak dążenia do zwiększenia samodzielności finansowej funduszów, w tym głównie Funduszu Ubezpieczeń Społecznych.</u>
          <u xml:id="u-27.14" who="#KrystynaPiotrowskaMarczak">Piąta uwaga - brak jakichkolwiek zmian w kierunku zwiększenia samodzielności finansowej samorządów lokalnych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#WiesławaZiółkowska">Czy ktoś z państwa ekspertów chciałby zabrać głos?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#UrszulaKosterna">Poczułam się wywołana do głosu. Jestem nieco zdumiona stwierdzeniem pani przewodniczącej, że przedstawiłam opinię bez słowa uzasadnienia. Zawarłam je na stronach 2–3. Także cały przypis na stronie trzeciej dotyczy konsekwencji pieniężnych lub niepieniężnych deficytu budżetowego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#WiesławaZiółkowska">Stanowiska ekspertów różnią się tylko pod jednym względem, bowiem nie budzi wątpliwości to, że deficyt budżetowy finansowany przez NBP ma wpływ na inflację. Pani uważa, że inflację powoduje także finansowanie tego deficytu przez banki komercyjne. Z kolei pan prof. Wernik uważa, że to źródło finansowania jest neutralne dla procesów inflacyjnych.</u>
          <u xml:id="u-30.1" who="#WiesławaZiółkowska">Czy rzeczywiście w warunkach polskich, to znaczy w sytuacji nadpłynności banków komercyjnych, finansowanie przez te banki deficytu budżetowego powoduje wzrost inflacji?</u>
          <u xml:id="u-30.2" who="#WiesławaZiółkowska">Pani uzasadnia tylko jedną sytuację, a mianowicie finansowanie deficytu kapitałem zagranicznym i tego dotyczy przypis pierwszy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#UrszulaKosterna">Przytoczę państwu fragment mojej ekspertyzy: „... oraz w warunkach deficytu budżetowego, jeśli nie towarzyszy im (tym zjawiskom) odpowiedni wzrost wielkości długu publicznego w posiadaniu sektora prywatnego”.</u>
          <u xml:id="u-31.1" who="#UrszulaKosterna">Jest to zagadnienie stosunkowo skomplikowane. Dlatego też pozwoliłam sobie zamieścić tak duży przypis.</u>
          <u xml:id="u-31.2" who="#UrszulaKosterna">Jest to pytanie o to, czy skarbowe papiery wartościowe, reprezentujące dług publiczny, będą dla banków komercyjnych substytutem kredytu dla gospodarki, czy substytutem innych aktywów?</u>
          <u xml:id="u-31.3" who="#UrszulaKosterna">Inaczej mówiąc, czy będzie następowało wypychanie kredytu dla pozostałych podmiotów, czy też będzie to uzupełnienie tych pozostałych aktywów? W tym drugim przypadku mamy do czynienia ze wzrostem podaży pieniądza, aczkolwiek nie jest to następstwo wzrostu bazy monetarnej. Jest to kwestia pytania o relacje pomiędzy m1, m2 a pieniądzem rezerwowym. To zagadnienie jest bardzo często spłycane w potocznych dyskusjach i literaturze. Dlatego pozwoliłam sobie poświęcić mu tak dużo miejsca.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#WiesławaZiółkowska">Zadam proste pytanie: czy finansowanie przez banki komercyjne, które wzrasta, deficytu budżetowego jest w warunkach polskich - długotrwałej nadpłynności sektora bankowego - źródłem inflacji, czy nie?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#UrszulaKosterna">Tak.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#WiesławaZiółkowska">Skąd bierze się zwiększona podaż pieniądza?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#MieczysławPuławski">Proszę zwrócić uwagę na to, że banki, które kupiły bony skarbowe, później je sprzedają i uzyskują większą płynność.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#UrszulaKosterna">Odpowiem na pytanie pani przewodniczącej. Ilość pieniądza się nie zwiększa, natomiast jest pytanie, w jakiej relacji są szersze agregaty pieniężne w stosunku do pieniądza rezerwowego, czyli wykreowanego przez bank centralny. Pieniądz ten może spoczywać w banku, trwać tam bezczynnie, bądź też może być przeznaczony na zakup skarbowych papierów wartościowych, po czym trafia na rynek. Wypływa on z banków komercyjnych za pośrednictwem skarbowych papierów wartościowych.</u>
          <u xml:id="u-36.1" who="#UrszulaKosterna">Jest to niezwykle istotne. Jest to pytanie o stabilność relacji pomiędzy szerszymi agregatami pieniężnymi a bazą monetarną. Sądziłam, że zostało to dostatecznie dobrze wyeksponowane w mojej ekspertyzie, być może nie nazbyt obszernie, jakkolwiek dostatecznie precyzyjnie, a w każdym razie nie tak, aby można było powiedzieć, że przedstawiłam opinię bez słowa komentarza.</u>
          <u xml:id="u-36.2" who="#UrszulaKosterna">Na str. 4 zawarłam stwierdzenie:</u>
          <u xml:id="u-36.3" who="#UrszulaKosterna">„Wobec nadpłynności charakteryzującej polski system bankowy w 1995 r. właściwe jest twierdzenie, że bankowe finansowanie deficytu budżetowego przyczynia się do wzrostu podaży pieniądza, stwarzając presję inflacyjną. Dotyczy to w sposób oczywisty finansowania deficytu przez Narodowy Bank Polski, ale także finansowania przez banki komercyjne. Zanik potencjalnych zagrożeń inflacyjnych, wynikający z finansowania deficytu budżetowego przez banki komercyjne, mógłby nastąpić jedynie w następstwie wzrostu popytu na pieniądz w gospodarce, inaczej mówiąc, na skutek obniżenia szybkości obiegu pieniężnego”.</u>
          <u xml:id="u-36.4" who="#UrszulaKosterna">Chciałabym dodać, że odpowiedź, do której zostałam skłoniona, jest częścią nieco dłuższych moich rozważań, gdzie argumentuję, że w naszych warunkach finansowanie bankowe, a w szczególności przez banki komercyjne, musi być postrzegane z perspektywy zagrożenia inflacją. Wskazuję, że to, co obserwujemy w naszej gospodarce, może być wyrazem bardzo specyficznego wypychania kredytów o charakterze ex ante. Wypychanie to nie jest związane z wysoką ceną kredytu, ale raczej z dużą ilością złych długów w gospodarce i w portfelach banków komercyjnych oraz z brakiem wiarygodnych kredytobiorców.</u>
          <u xml:id="u-36.5" who="#UrszulaKosterna">Sytuacja uruchomienia kredytów dla państwa w pewnym sensie umożliwia - może nie utrzymanie twardych ograniczeń budżetowych w stosunku do gospodarki, ale powstrzymuje przed nadmiernym poluzowaniem. Inaczej mówiąc, banki mają co zrobić z płynnymi środkami.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#WiesławaZiółkowska">Najlepsza byłaby taka sytuacja, gdyby w ogóle nie było deficytu budżetowego. Ma go Polska, ale także inne kraje.</u>
          <u xml:id="u-37.1" who="#WiesławaZiółkowska">Bardzo dyskusyjna jest kwestia, które źródło finansowania deficytu budżetowego jest bardziej inflacjogenne. Dyskutuje się na ten temat także w innych krajach, natomiast w warunkach polskiej gospodarki transformowanej - moim zdaniem - skarbowe papiery wartościowe są w pewnym sensie ratunkiem dla stabilizacji sektora bankowego. Mają one więcej plusów niż minusów. Raczej podzielam pogląd pana prof. Wernika, że finansowanie deficytu budżetowego przez banki komercyjne nie ma wpływu na inflację.</u>
          <u xml:id="u-37.2" who="#WiesławaZiółkowska">Ta dyskusja zostanie odnowiona przy omawianiu obsługi długu krajowego, co się odbędzie w dniu jutrzejszym.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#KarolLutkowski">Oczywiście ważne jest jak się ma łączna masa pieniądza w stosunku do popytu. Jeżeli deficyt budżetowy mieści się w tych granicach i nie rozrywa ramy programu monetarnego, to na krótką metę nie działa inflacyjnie. Natomiast powiększa dług publiczny, to znaczy robi inflację z odroczeniem, kiedy trzeba będzie rozliczyć się z długu i spłacać go.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#MieczysławPuławski">Pod koniec lat 50 opracowana została finansowa teoria pieniądza. Prekursorem był Bernard Show, ekonomista amerykański. Zgodnie z tą teorią każdy dług, jaki powstaje w gospodarce, jest pieniądzem, tylko różni się stopniem płynności. Proszę zwrócić uwagę na to, że każdy aktyw finansowy może podlegać tak zwanej monetyzacji, czyli zamianie na pieniądz gotówkowy lub bezgotówkowy.</u>
          <u xml:id="u-39.1" who="#MieczysławPuławski">Najtrudniej przychodziło pokonać inflację krajom, które miały tzw. głęboki rynek finansowy. Do tych krajów zalicza się Wielka Brytania, która ma tradycyjnie dużo na rynku instrumentów finansowych, zaś relacja aktywów finansowych do aktywów realnych była bardzo duża, na poziomie przekraczającym jedność. Uważa się, że kraje o najbardziej rozwiniętym rynku finansowym mają tę relację powyżej jedności. Podejrzewam, że u nas ta relacja kształtuje się na poziomie 0,4 a może 0,5. Taką relacją charakteryzują się rynki bardzo słabo rozwinięte finansowo. Natomiast takie kraje jak Niemcy czy Japonia miały tę relację na poziomie też dosyć niskim. Można powiedzieć, że te kraje miały płytkie rynki finansowe.</u>
          <u xml:id="u-39.2" who="#MieczysławPuławski">Proszę zwrócić uwagę na to, że w Niemczech rynek finansowy powstaje po wchłonięciu Niemiec Wschodnich. Do czasu zjednoczenia Republika Federalna Niemiec zawsze miała nadwyżkę budżetową i nie potrzebowała emitować bonów skarbowych, obligacji. Dopiero teraz trzeba było pokryć koszty zjednoczenia, rynek finansowy jest stosunkowo duży i zaczynają się problemy z inflacją.</u>
          <u xml:id="u-39.3" who="#MieczysławPuławski">Powiem w ten sposób: jeśli można się obyć bez instrumentów finansowych, poza pieniądzem gotówkowym i bezgotówkowym, to jest to lepsza sytuacja. Tak rozwijały się gospodarka japońska i gospodarka niemiecka. Nie wiem jednak, czy możemy je naśladować. Wiadomo jest, że jeśli kraj realizuje tak wielki program modernizacji jak nasz kraj, to nie obejdzie się bez pojawiania się na rynku finansowym nowych instrumentów. Musimy sobie jednak zdawać sprawę z tego, że wynikają one przede wszystkim deficytu budżetowego, który jest po prostu długiem. Ten dług trzeba będzie kiedyś zapłacić.</u>
          <u xml:id="u-39.4" who="#MieczysławPuławski">Kieruję to do pani przewodniczącej. Jesteśmy zwolennikami tego rynku, traktując to jako pewnego rodzaju konieczność, ale musimy pamiętać, że deficyt budżetowy to jest dług i ten dług trzeba będzie kiedyś zapłacić. Kosztem spłacenia długu może być inflacja.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#WiesławaZiółkowska">Zapewniam pana, że wiem, że deficyt to jest dług.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#AndrzejWernik">Nie odniosę się do teorii, lecz skonfrontuję ją z faktami.</u>
          <u xml:id="u-41.1" who="#AndrzejWernik">Fakty są następujące. W Polsce banki komercyjne, przynajmniej w 1995 r., nie korzystały z kredytu centralnego, oczywiście per saldo. W gruncie rzeczy finansują one deficyt budżetowy w granicach wkładów oszczędnościowych gospodarstw domowych. Nie wpływają więc na wzrost podaży pieniądza, bo nie są dofinansowywane przez bank centralny. Działają w gruncie rzeczy tak samo jak np. „Pioneer” i „Korona”. Te fundusze też przyjmują wkłady i kupują obligacje.</u>
          <u xml:id="u-41.2" who="#AndrzejWernik">Chcę zwrócić uwagę państwa na jeszcze jedną sprawę. Według danych Narodowego Banku Polskiego, co prawda nie eksponowanych w sprawozdaniu rocznym, mamy sytuację tego rodzaju, że saldo wzajemnych zobowiązań i należności pomiędzy sektorem budżetowym i sektorem bankowym (Narodowy Bank Polski i banki komercyjne), które w języku bankowym nazywa się „zadłużeniem netto sektora budżetowego w bankach”, po wyeliminowaniu obligacji długoterminowych skarbu państwa, które nie są w bieżącym obrocie - to saldo jest dodatnie, czyli ujemne dla banków.</u>
          <u xml:id="u-41.3" who="#AndrzejWernik">Stąd wynika wniosek, że nie budżet zadłużył się w bankach, lecz banki w budżecie. Jeżeli w tej sytuacji ktoś chciałby się dopatrzeć oddziaływania w 1995 r. budżetu na procesy inflacyjne, to postawiłby absurdalny wniosek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#WitoldRutkowski">Chcę jeszcze dołożyć jeden argument. Nie można pominąć wpływu polityki stopy procentowej. Jestem skłonny postawić hipotezę, że przy takiej stopie procentowej, jaka jest prowadzona w Polsce, wpływ inflacyjny może być dosyć duży. Gdyby została zmieniona to mogłoby rzeczywiście być tak, jak przedstawiali to moi przedmówcy. Nie musiałby wystąpić skutek inflacyjny.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#WiesławaZiółkowska">Czy są pytania do przedstawicieli rządu i ekspertów?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#JerzyOsiatyński">Mam jedną prośbę, ale nie umiem powiedzieć, w jakim stopniu jest ona adresowana do ekspertów, a w jakim do przedstawicieli rządu. Chodzi o to, abyśmy mogli dostać rozliczenie różnicy zadłużenia budżetu państwa i sektora publicznego w relacji do PKB, liczonego standardową metodą, którą posługujemy się do tej pory w Polsce i liczonego według kryteriów traktatu z Maastricht. Opinie, iż budżety liczone tymi dwoma metodami różnią się od siebie, są ogólnikowe. Chciałbym wiedzieć, na czym polegają te różnice, co uwzględnia się w jednym i w drugim przypadku, czego się nie uwzględnia itd. Mając te informacje każdy z nas będzie mógł sobie policzyć, jak budżet liczony jedną metodą przekłada się na budżet liczony drugą metodą.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#WiesławaZiółkowska">Kierujemy prośbę o przedstawienie takich informacji na piśmie do rządu. Poprosimy również pana prof. Wernika, aby bardziej przybliżył nam tę kwestię.</u>
          <u xml:id="u-45.1" who="#WiesławaZiółkowska">Pytania pod adresem rządu zadał przede wszystkim pan prof. Zienkowski, natomiast pan prof. Fedorowicz skierował pytania pod adresem Narodowego Banku Polskiego. Ocze-kujemy odpowiedzi na te pytania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#HalinaWasilewska">Pierwsze pytanie pana prof. Zienkowskiego dotyczyło powodów tak słabego wzrostu dochodów budżetu państwa z tytułu podatków i ceł w sytuacji, gdy mamy do czynienia z wyższym od zakładanego wzrostem gospodarczym i wyższą od zakładanej inflacją.</u>
          <u xml:id="u-46.1" who="#HalinaWasilewska">Nie mamy jeszcze pełnego rozliczenia podatku dochodowego za rok 1995. Zostanie ono przedłożone izbie w sierpniu br.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-47">
          <u xml:id="u-47.0" who="#WiesławaZiółkowska">Czy mam rozumieć, że Ministerstwo Finansów zamierza przedstawić nam rozliczenie ulg podatkowych w sierpniu, czyli już po pracach nad absolutorium dla rządu? Jeśli tak, to jest to sytuacja absurdalna.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-48">
          <u xml:id="u-48.0" who="#HalinaWasilewska">Wiem, że rząd został zobowiązany uchwałą Sejmu do tego, aby to rozliczenie przedstawił do końca lipca br. Rozliczenie ma być wykonane na podstawie bardzo głębokiej i wnikliwej analizy, bo takie zostało postawione wymaganie. Po rozpoznaniu możliwości, jaki ma aparat skarbowy, zważywszy na to, że musi on rozliczać zwroty nadpłaconych podatków oraz określać, ile z tych zwrotów wynika z tytułu ulg podatkowych, a zwłaszcza z tytułu dokonanych darowizn na rzecz osób fizycznych, okazało się, że aparat skarbowy może wykonywać jedną lub drugą czynność. Wykonywanie równocześnie tych dwu czynności okazało się niemożliwe.</u>
          <u xml:id="u-48.1" who="#HalinaWasilewska">Do pana marszałka zgłoszone zostało pismo z obietnicą, że w ciągu kilkunastu najbliższych dni Sejm otrzyma dokładne rozliczenie. Rada Ministrów obradować będzie po wakacjach dopiero 13 sierpnia i bez rozpoznania sprawy i zatwierdzenia przez tę Radę dokument nie będzie mógł być złożony.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-49">
          <u xml:id="u-49.0" who="#WiesławaZiółkowska">Otrzymaliśmy dokument liczący prawie 2,5 tys. stron. W tym dokumencie nie ma praktycznie nic na temat ulg i zwolnień podatkowych zastosowanych w 1995 r. Tymczasem jest to - moim zdaniem - główna przyczyna (relatywnie do wzrostu PKB) niskiego wzrostu dochodów podatkowych. Przypomnę jeszcze raz, że produkt krajowy brutto wzrósł o 7%, natomiast wzrost dochodów realnych o 3,8% zamiast 4,6% przy zakładanym wzroście PKB o 5%.</u>
          <u xml:id="u-49.1" who="#WiesławaZiółkowska">Jeżeli nawet usprawiedliwieniem dla braku danych o ulgach w podatku dochodowym jest zbieranie przez aparat skarbowy informacji o zwrotach z tytułu darowizn, to przecież Ministerstwo Finansów powinno już posiadać informacje o ulgach i zwolnieniach zastosowanych w przypadku pozostałych podatków, a więc podatku od dochodów osób prawnych, podatku od towarów i usług oraz podatku akcyzowego.</u>
          <u xml:id="u-49.2" who="#WiesławaZiółkowska">Tak samo powinniśmy dostać informacje dotyczące ceł. Natomiast jeśli chodzi o podatek dochodowy od osób fizycznych, to przypominam, że uchwałą sejmową rząd został zobligowany do przedstawienia odpowiednich informacji w odpowiednim terminie. Marszałek Sejmu nie jest władny zmieniać uchwały sejmowej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-50">
          <u xml:id="u-50.0" who="#HalinaWasilewska">Zaczęłam swoją wypowiedź od podania informacji, która wydawała mi się najbardziej kłopotliwa z mojego punktu widzenia. Wiem, że pan premier Cimoszewicz wystąpił z pismem do pana marszałka Zycha. Uważałam, że powinnam o tym poinformować Komisję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-51">
          <u xml:id="u-51.0" who="#WiesławaZiółkowska">Jutro rozpatrujemy wykonanie budżetu za rok 1995 w części dotyczącej Ministerstwa Finansów. Oczekuję więc, że jutro otrzymamy informacje na temat ulg i zwolnień oraz umorzeń w zakresie podatku dochodowego od osób prawnych, podatku od towarów i usług, akcyzy i cła. Nie jest to przedmiotem uchwały sejmowej. Skontaktujemy się z panem marszałkiem, aby dowiedzieć się, kiedy otrzymamy pozostałe informacje dotyczące podatku dochodowego od osób fizycznych. Wszyscy wiemy, że dysponujemy bardzo krótkim czasem na opracowanie sprawozdania Komisji z wykonania ustawy budżetowej za rok 1995. Nie możemy więc zbyt długo czekać na te dodatkowe informacje.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-52">
          <u xml:id="u-52.0" who="#JerzyOsiatyński">Zakładam, że jest dobra wola Ministerstwa Finansów, abyśmy dostali pełne informacje i w takim momencie, by można było wyciągać wnioski w debacie nad absolutorium. Wobec tego chcę zwrócić się z prośbą do pani minister Wasilewskiej, aby przedstawiła nam materiał roboczy.</u>
          <u xml:id="u-52.1" who="#JerzyOsiatyński">Rozumiem, że ministerstwo nie otrzymało jeszcze informacji ze 100% izb skarbowych i urzędów skarbowych. Biorąc jednak pod uwagę, że jest już 6 sierpnia, sądzę iż informacje spłynęły z 70–80% aparatu skarbowego. Prawdopodobnie uzupełniające 30 czy 20% nie będzie wiele się różniło od tych 70 czy 80%, które już są.</u>
          <u xml:id="u-52.2" who="#JerzyOsiatyński">Nie wiem, jaką Ministerstwo Finansów stosuje metodę dla opracowania skądinąd drażliwego tematu, ale jeśli zastosowany został normalny tryb, to sądzę, że materiał roboczy nie powinien wiele różnić się od materiału ostatecznego. Gdy dostaniemy drugi materiał, to będziemy wiedzieli, na ile skorygować różnice.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-53">
          <u xml:id="u-53.0" who="#WiesławaZiółkowska">Czy pani minister jest skłonna przyjąć naszą „gałązkę oliwną”?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-54">
          <u xml:id="u-54.0" who="#HalinaWasilewska">Ta gałązka oliwna ma dość istotne kolce. Aby odpowiedzieć na pytanie, muszę dokonać dwóch konsultacji.</u>
          <u xml:id="u-54.1" who="#HalinaWasilewska">Zakrojony projekt badań, zleconych służbom skarbowym, był tego typu, iż nie wiem, czy są one w stanie wyciągnąć część informacji.</u>
          <u xml:id="u-54.2" who="#HalinaWasilewska">Otrzymałam instrukcje od panów premierów, iż informacje mają być najpierw przedmiotem obrad Rady Ministrów, zanim zostaną udostępnione. Pan premier G. Kołodko dopiero dzisiaj w nocy powraca ze Stanów Zjednoczonych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-55">
          <u xml:id="u-55.0" who="#WiesławaZiółkowska">Nie sądzę, abyśmy były w stanie dokonać oceny wykonania budżetu za rok 1995 bez informacji o ulgach, zwolnieniach, umorzeniach, i to informacji przekazanych w odpowiednim momencie, a nie w ostatniej chwili.</u>
          <u xml:id="u-55.1" who="#WiesławaZiółkowska">Bardzo prosimy panią minister, aby wszystkie te „kolce”, które nam pani ujawniła, zostały zlikwidowane, ponieważ nie ma możliwości udzielenia absolutorium rządowi bez tych informacji.</u>
          <u xml:id="u-55.2" who="#WiesławaZiółkowska">Rozumiem wypowiedź pani minister w ten sposób, że jeśli chodzi o ulgi, zwolnienia i umorzenia w zakresie podatku dochodowego od osób prawnych, podatku od towarów i usług, akcyzy i ceł, to nie ma żadnych przeszkód, abyśmy te informacje otrzymali już jutro.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-56">
          <u xml:id="u-56.0" who="#HalinaWasilewska">Ekspertyzy otrzymaliśmy w ciągu ostatnich dwóch dni. Staraliśmy się zebrać informacje, aby odpowiedzieć na zawarte w nich uwagi krytyczne oraz pytania. Możemy więc na niektóre pytania już odpowiedzieć.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-57">
          <u xml:id="u-57.0" who="#WiesławaZiółkowska">Proszę nam powiedzieć, kiedy może nam pani minister przedstawić te informacje, które nie są przedmiotem kontrowersji?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-58">
          <u xml:id="u-58.0" who="#HalinaWasilewska">Chcę zapytać panią przewodniczącą, jaka powinna być szczegółowość informacji o ulgach, zwolnieniach i umorzeniach w zakresie podatków i ceł? W tej chwili dysponuję zestawieniem zbiorczym odnośnie do ceł.</u>
          <u xml:id="u-58.1" who="#HalinaWasilewska">W 1995 r. było 48 kontyngentów celnych. Na tę liczbę składały się: 9 kontyngentów tzw. traktatowych, czyli wynikających z porozumień międzynarodowych, 30 kontyngentów o charakterze proprodukcyjnym, proeksportowym i restrukturyzacyjnym, 9 kontyngentów interwencyjnych dla rolnictwa dotyczących możliwości eksportowania produktów zwolnionych z opłat celnych.</u>
          <u xml:id="u-58.2" who="#HalinaWasilewska">Szacowano, że te kontyngenty, jeśli zostaną wykorzystane w pełni, to spowodują obniżenie wpływów z ceł o 1.341 mln zł. Wykorzystanie kontyngentów było w praktyce bardzo różne, od kilkudziesięciu do kilkunastu procent.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-59">
          <u xml:id="u-59.0" who="#WiesławaZiółkowska">Słuchając, nie jestem w stanie wchłonąć podawanych przez panią minister informacji. Musiałabym je zarejestrować, następnie przeanalizować, by stwierdzić, czy w tych informacjach jest odpowiedź na pytanie pana prof. Zienkowskiego.</u>
          <u xml:id="u-59.1" who="#WiesławaZiółkowska">Mam prośbę do pani minister, aby informacje o takim stopniu szczegółowości, jaki - zdaniem pani minister - jest potrzebny dla członków Komisji pracujących nad oceną realizacji budżetu, przedstawiła na piśmie. Jeżeli uznamy, że informacje są zbyt ogólnikowe, to poprosimy o dodatkowe informacje.</u>
          <u xml:id="u-59.2" who="#WiesławaZiółkowska">Jedno jest pewne. Tym razem będziemy drążyć ten temat aż do skutku, ponieważ pojawia się on każdego roku. Raz musimy „rozgryźć” problem i dowiedzieć się, na czym on polega.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-60">
          <u xml:id="u-60.0" who="#HalinaWasilewska">Wydawało mi się, że będę miała prawo do przedstawienia ustnie informacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-61">
          <u xml:id="u-61.0" who="#WiesławaZiółkowska">Ma pani minister takie prawo, ale ponieważ podaje pani liczby, to musiałabym mieć w głowie komputer, aby je zarejestrować. Chcę przeprowadzić obliczenia, bowiem sprawa jest niejasna. Będę je mogła wykonać, gdy otrzymam informacje na piśmie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-62">
          <u xml:id="u-62.0" who="#HalinaWasilewska">Pan prof. Zienkowski pytał również o to, czy wykorzystane zostały wszystkie metody ściągania dochodów do budżetu.</u>
          <u xml:id="u-62.1" who="#HalinaWasilewska">Pan profesor skądinąd doskonale wie, że w sytuacji, kiedy przedsiębiorstwa poniosły w latach poprzedzających rok 1995 straty, to mogły, zgodnie z istniejącym systemem ustawowym, rozłożyć spłatę strat na kilka kolejnych okresów. Z tego powodu dochodowość podatkowa gospodarki była niższa, niż wynikałoby to z poprawy koniunktury.</u>
          <u xml:id="u-62.2" who="#HalinaWasilewska">Przedsiębiorstwa korzystają z systemowych ulg. Można skorzystać z ulgi z tytułu inwestycji, przy spełnieniu pewnych warunków efektywnościowych. Według Głównego Urzędu Statystycznego w sektorze prywatnym tempo przyrostu inwestycji wyniosło 40% w stosunku do 1994 r. Przedsiębiorstwa, które inwestowały, sięgały po ulgi.</u>
          <u xml:id="u-62.3" who="#HalinaWasilewska">Jeśli zaś chodzi o wpływy z cel, to chciałam przypomnieć o systemowym rozwiązaniu, polegającym na zwrotach dla eksporterów z tytułu zapłaconego wcześniej podatku od towarów i usług, podatku importowego oraz cła. Oznacza to, że przy bardzo szybkiej dynamice eksportu, a była ona udziałem roku 1995, następuje konsumpcja części dochodu budżetowego.</u>
          <u xml:id="u-62.4" who="#HalinaWasilewska">Poinformuję państwa jeszcze o jednej przyczynie niższych, niż można byłoby oczekiwać, biorąc pod uwagę tempo wzrostu PKB, dochodów budżetowych. Podczas negocjowania przynależności Polski do Światowej Organizacji Handlu, a miało to miejsce w grudniu 1994 r., kiedy zamykane były wszystkie obliczenia budżetu, można było jeszcze wprowadzić poprawki, nie był do końca zamknięty proces negocjacyjny dotyczący polskich taryf celnych i polskiego postępowania, zwłaszcza jeśli chodzi o sposoby budowy ceł dla artykułów rolnych. Proces negocjacyjny zakończył się dopiero w pierwszych tygodniach 1995 r. i nowy system wszedł w życie od 1 lipca.</u>
          <u xml:id="u-62.5" who="#HalinaWasilewska">Podczas dyskusji zwrócono uwagę także na opłaty wyrównawcze, pytając, dlaczego z tego tytułu pobór dochodów był taki nieznaczny?</u>
          <u xml:id="u-62.6" who="#HalinaWasilewska">W ubiegłym roku rząd podjął pewne działania na rzecz osłabienia napięć inflacyjnych w gospodarce. Przede wszystkim chodziło o utemperowanie tempa wzrostu cen żywności. Z tym się wiązały kontyngenty interwencyjne dla rolnictwa, a także powstrzymywanie się ministra rolnictwa od stosowania opłat wyrównawczych.</u>
          <u xml:id="u-62.7" who="#HalinaWasilewska">Opłaty wyrównawcze są nakładane wówczas, kiedy cena na rynku krajowym jest zdecydowanie wyższa od ceny importowej, ale okazało się, że te ceny w roku ubiegłym rosły tak szybko, że w wielu przypadkach nie było podstawy do nałożenia opłat wyrównawczych.</u>
          <u xml:id="u-62.8" who="#HalinaWasilewska">Ten instrument działał tylko do połowy 1995 r. w związku z porozumieniami z WTO. Istnieje teraz nieco inna „śluza”, ale ona także jest stosowana bardzo rzadko. Również w tym roku Rada Ministrów zwróciła się do ministra rolnictwa i gospodarki żywnościowej, aby nie stosował tego instrumentu w nadmiarze, ponieważ powoduje to perturbacje na rynku żywnościowym. Jeżeli chce się trochę bardziej dbać o poziom inflacji, to trochę gorsze są dochody do budżetu.</u>
          <u xml:id="u-62.9" who="#HalinaWasilewska">Pan prof. Zienkowski stwierdził, że priorytety polityki rządu nie znajdują potwierdzenia w układzie wydatków budżetowych. Podał on dwa przykłady. Jeśli chodzi o naukę, to faktycznie wydatki realnie uległy obniżeniu w 1995 r. w porównaniu z 1994 r., ale jeśli nie uwzględnimy części darowizn i ulg w podatku dochodowym od osób fizycznych, związanych z działalnością naukową i paranaukową.</u>
          <u xml:id="u-62.10" who="#HalinaWasilewska">Jeśli zaś chodzi o spadek nakładów na bezpieczeństwo publiczne, to jest to zjawisko pozorne. W 1994 r. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych wykorzystywało środki pomocowe przyznane przez rząd Republiki Federalnej Niemiec. Te środki zostały włączone do budżetu ministerstwa, bo taki był wymóg porozumienia. Środki pomocowe w wysokości 135 mln zł nie zostały odnowione w 1994 r., co powoduje tę różnicę, na którą wskazywał pan prof. Zienkowski.</u>
          <u xml:id="u-62.11" who="#HalinaWasilewska">Odniosę się do ostatniego problemu podniesionego przez pana profesora, a mianowicie do wahań płac, co źle wpływa na odczucia społeczne.</u>
          <u xml:id="u-62.12" who="#HalinaWasilewska">Prawdą jest, że płace podlegają swoistym wahaniom. Jest to zjawisko ekonomiczne występujące wszędzie na świecie. Jest również prawdą, że ponieważ świadczenia emerytalno-rentowe były w 1995 r. powiązane z ruchem wynagrodzeń głównie w sektorze przedsiębiorstw, to w efekcie sezonowość w płacach powodowała także sezonowość w świadczeniach społecznych. Jest to zależność, która wynika z przyjętej metody.</u>
          <u xml:id="u-62.13" who="#HalinaWasilewska">Pewnym wahaniom o charakterze sezonowym podlegały także płace sfery budżetowej, ponieważ są ustalane daty podwyżek.</u>
          <u xml:id="u-62.14" who="#HalinaWasilewska">Czy można rozłożyć te zjawiska sezonowe? Sprzyja temu rozmontowanie systemów indeksacyjnych. W 1996 r. rozmontowaliśmy indeksacyjną zależność między waloryzacją świadczeń emerytalnych a ruchem płac w sektorze przedsiębiorstw. Mam nadzieję, że zaniknie ta, która dotąd występowała, wahliwość sytuacji, ale pojawi się inna, a mianowicie data waloryzacji będzie wprowadzała pewne zakłócenie sezonowe w ciągu roku. Jest to bardzo kłopotliwe, ale nie do uniknięcia.</u>
          <u xml:id="u-62.15" who="#HalinaWasilewska">Długi dzisiaj dyskutowaliśmy o zadłużeniu i deficycie. Polskie zadłużenie, takie jakie jest pokazywane w budżecie, nie jest liczone zgodnie z kryteriami traktatu z Maastricht. Po to, aby dokonać dokładnego rozliczenia polskiego zadłużenia według tych kryteriów, należałoby dysponować szerszym zakresem informacji.</u>
          <u xml:id="u-62.16" who="#HalinaWasilewska">W tym roku podjęliśmy współpracę z Głównym Urzędem Statystycznym, ponieważ niezbędne dane wykraczają poza bieżącą sprawozdawczość finansową, jaką dysponujemy w tej chwili. Pan profesor Wernik mówił tylko o szacunkowym obliczeniu, bowiem dokonanie pełnego rozliczenia bez dokładnego przejrzenia finansów różnego rodzaju instytucji jest niemożliwe. Chodzi przede wszystkim o instytucje, które są parabudżetowe, a nie wszystkie z nich są w tej chwili znane. Mam na myśli takie instytucje jak fundacje, których cały opis statystyczny jest dopiero gromadzony w Głównym Urzędzie Statystycznym.</u>
          <u xml:id="u-62.17" who="#HalinaWasilewska">Nie ma jeszcze wszystkich danych, abyśmy mogli dokonać pełnego zapisu i dlatego jeszcze w tym roku nie będziemy mogli wykonać zamówienia złożonego przez pana posła Osiatyńskiego.</u>
          <u xml:id="u-62.18" who="#HalinaWasilewska">Dodam jeszcze, że żaden z krajów Unii Europejskiej nie stosuje w pełni kryteriów traktatu z Maastricht. Definicja według tych kryteriów nie jest definicją ostrą i w związku z tym trudno jest jednoznacznie określić, które instytucje mają charakter parabudżetowy, a które nie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-63">
          <u xml:id="u-63.0" who="#JerzyOsiatyński">Proszę, abyśmy dostali „matrycę” stosowaną przez nas i zgodną z kryteriami traktatu z Maastricht, aby było wiadomo, w których miejscach jest różnica.</u>
          <u xml:id="u-63.1" who="#JerzyOsiatyński">Ponieważ część ekspertów zwracała uwagę na to, że wysokość deficytu budżetowego należy zwiększyć o zobowiązania wymagalne, chcę powiedzieć, iż błędny jest taki rachunek, w który dodaje się całą kwotę tych zobowiązań. Tak postąpiła np. Najwyższa Izba Kontroli. Dodała ona do 7,2 mld zł całą wielkość 2,2 mld zł zobowiązań wymagalnych jednostek budżetowych.</u>
          <u xml:id="u-63.2" who="#JerzyOsiatyński">Trzeba dodać przyrost zobowiązań jednostek budżetowych. Ponieważ zobowiązania jednostek budżetowych na koniec 1994 r. wynosiły 1,2 mld zł, to po uwzględnieniu przyrostu, deficyt budżetowy nadal mieści się w około 3% w relacji do PKB.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-64">
          <u xml:id="u-64.0" who="#KrzysztofKalicki">Trzeba jeszcze uwzględnić należności budżetu, dlatego że deficyt jest wynikiem netto.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-65">
          <u xml:id="u-65.0" who="#WiesławaZiółkowska">Wynika stąd, że w sprawozdaniu deficyt budżetowy ujmowany nie tylko jako prosty rachunek polegający na odliczeniu od dochodów poniesionych wydatków. Powinno być zaprezentowane także ujęcie ekonomiczne. Nie wystarczy tylko uwzględnić zobowiązania wymagalne jednostek budżetowych należności budżetu, ale także środki przechodzące na rok następny. W 1995 r. jest tego rodzaju sytuacja, iż stan należności wyniósł 2,3 mld zł, zaś środki przechodzące na rok następny były w kwocie 1,8 mld zł.</u>
          <u xml:id="u-65.1" who="#WiesławaZiółkowska">Powstaje pytanie, jak faktycznie wygląda deficyt budżetowy?</u>
          <u xml:id="u-65.2" who="#WiesławaZiółkowska">Jest także drugie pytanie. Czym rząd uzasadnia taką politykę, że zobowiązana wymagalne jednostek budżetowych wzrosły dwukrotnie, natomiast środki przechodzące na rok następny wynoszą 1,8 mld zł?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-66">
          <u xml:id="u-66.0" who="#HalinaWasilewska">Wiąże się to z układem dni świątecznych pod koniec 1995 r. Ostatnia dekada to tylko jeden dzień pracy banków. Gdyby nie taka sytuacja, to przychody, które otrzymaliśmy pod koniec roku, głównie z prywatyzacji banków, zostałyby jeszcze zużyte na rozliczenia wymagalnych zobowiązań jednostek budżetowych.</u>
          <u xml:id="u-66.1" who="#HalinaWasilewska">Nie mogliśmy tego zrobić także dlatego, że mieliśmy informacje z października i z listopada, które nie były sprawdzone, a chcąc zapłacić za faktyczne zobowiązania wymagalne musieliśmy je skontrolować. Na to zabrakło czasu.</u>
          <u xml:id="u-66.2" who="#HalinaWasilewska">Jest jeszcze drugi aspekt tej sprawy, a mianowicie finansowanie wynagrodzeń dla oświaty i służb mundurowych. Obie te grupy zawodowe otrzymują swoje wynagrodzenia, płacone z budżetu, pierwszego dnia miesiąca.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-67">
          <u xml:id="u-67.0" who="#WiesławaZiółkowska">Wymaga to analizy, bowiem środki przechodzące na rok następny były wyższe niż środki, które przeszły z roku 1994 na rok 1995.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-68">
          <u xml:id="u-68.0" who="#HalinaWasilewska">Przedstawimy wszystkie elementy. Dla sporządzenia zestawienia będziemy musieli sięgnąć do raportów dziennych, bo tylko w tym układzie możemy przekonać, że nie zrobiliśmy niczego złego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-69">
          <u xml:id="u-69.0" who="#WiesławaZiółkowska">Powstrzymamy się z wystosowaniem pism do pana marszałka i pana premiera Cimoszewicza w sprawie informacji o ulgach, zwolnieniach i umorzeniach oraz o wszystkich formach, z jakich korzystają podatnicy. Mam nadzieję, że jutro rano pani minister przekaże nam wiadomość, kiedy te informacje będzie w stanie nam dostarczyć.</u>
          <u xml:id="u-69.1" who="#WiesławaZiółkowska">Teraz proszę pana prezesa Kozińskiego o udzielenie odpowiedzi na zadane pytania w dzisiejszej dyskusji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-70">
          <u xml:id="u-70.0" who="#WitoldKoziński">Pozwolę sobie zgłosić parę uwag na tle recenzji opracowanych przez NBP sprawozdań. Wiem, że odbędą się dyskusje szczegółowe na posiedzeniach zespołu, który zajmuje się polityką pieniężną oraz na posiedzeniach Komisji Polityki Gospodarczej, Budżetu i Finansów, wobec tego proszę pozwolić mi skupić się tylko na sprawach, które uważam za zasadnicze.</u>
          <u xml:id="u-70.1" who="#WitoldKoziński">Pierwsza kwestia związana jest z oceną tego, czy ilość pieniądza ma znaczenie proinflacyjne, czy nie ma. Wszyscy ci, którzy są odpowiedzialni za politykę pieniężną w Narodowym Banku Polskim, a także spora część ekspertów, chociaż nie wszyscy, uważają, że taka zależność zachodzi. Mam głębokie przekonanie, z oczywistych powodów, że ilość pieniądza ma wpływ na inflację, a wobec tego konstytucyjnym obowiązkiem tego, który emituje pieniądz - mam na myśli banki centralne - jest utrzymywanie ilości pieniądza pod kontrolą.</u>
          <u xml:id="u-70.2" who="#WitoldKoziński">Specyfika Polski polega - być może - na tym, że jest to kraj, w którym brakuje wielu równowag cząstkowych. Dlatego w przeciwieństwie do krajów lepiej zorganizowanych, pieniądz nie jest jedynym czynnikiem, który porusza cenę. W tej kwestii zgodzilibyśmy się, ale to tylko tyle.</u>
          <u xml:id="u-70.3" who="#WitoldKoziński">Środowisko pieniężne ma znaczenie dla nierównowag cząstkowych. Wspomnę tylko o monopolizacji gospodarki, o protekcji itd. Im bardziej to środowisko jest miękkie, to znaczy im więcej pieniądza w gospodarce, tym większa jest podatność na inflację.</u>
          <u xml:id="u-70.4" who="#WitoldKoziński">Mamy również świadomość tego, że Narodowy Bank Polski sam nie jest w stanie opanować inflacji. Jeśli w założeniach polityki pieniężnej opracowywanych na dany rok, zawsze specyfikuje się liczbę, określając poziom inflacji i mówi się, że NBP będzie dążył do osiągnięcia tego poziomu, to w domyśle należy rozumieć, że nie tylko ten bank będzie dwoił i troił wysiłki, aby cel ten osiągnąć.</u>
          <u xml:id="u-70.5" who="#WitoldKoziński">Jeśli ja mówię do kolegi, że wybieram się na żagle, a ten powiada mi: sprawdź w Sopocie, czy produkują żaglówki, to odniósłbym wrażenie, że nie jestem doceniany intelektualnie.</u>
          <u xml:id="u-70.6" who="#WitoldKoziński">Proponuję, aby w przyszłych dyskusjach przyjąć, że podstawowym celem Narodowego Banku Polskiego jest stabilizacja siły nabywczej pieniądza.</u>
          <u xml:id="u-70.7" who="#WitoldKoziński">Co się tyczy polityki kursowej, to mówiliśmy, a także osobiście stając przed Sejmem odpowiadając na pytania usiłowałem tłumaczyć, jakie są nasze intencje. Były one takie, jakie przedstawił pan prof. Lutkowski. Próbowaliśmy godzić potrzeby wzrostu gospodarczego z potrzebami utrzymywania pod kontrolą ilości pieniądza.</u>
          <u xml:id="u-70.8" who="#WitoldKoziński">Stąd też - w mojej ocenie - aprecjacja złotego w roku ubiegłym miała charakter umiarkowany. Przypomnę, że dokonaliśmy jej trzykrotnie: w maju, we wrześniu i w grudniu ubiegłego roku. W sumie nominalnie wyniosła ona około 8% i była znacznie niższa od oczekiwań otoczenia, a także naszych konsultantów. Wymienię tylko Międzynarodowy Fundusz Walutowy.</u>
          <u xml:id="u-70.9" who="#WitoldKoziński">Jeśli mowa o polityce kursowej - jest to bezpośrednia uwaga polemiczna do pana prof. Fedorowicza - to przecież nie sposób oceniać jej skutki w horyzoncie jednego roku. Nieporozumieniem jest ocena, że pomimo aprecjacji złotego założenia polityki pieniężnej nie zostały wykonane, jeśli się nie doda do tego, iż skutki polityki kursowej należy oceniać w dłuższym horyzoncie czasu.</u>
          <u xml:id="u-70.10" who="#WitoldKoziński">Jeśli dzisiaj spojrzymy na bilans płatniczy, to będziemy musieli dojść do wniosku, że jest to stan osiągnięty dopiero po roku, czy nawet w dłuższym okresie, bo pierwsza aprecjacja złotego miała miejsce maju ub. roku. Położenie tego bilansu jest pozytywne. Uzyskaliśmy rodzaj równowagi wewnętrznej tego bilansu, co z punktu widzenia kontroli podaży pieniądza ma wręcz zbawienne znaczenie.</u>
          <u xml:id="u-70.11" who="#WitoldKoziński">Podobną uwagę kieruję także pod adresem tych recenzentów, którzy - moim zdaniem - przypisują nadmierną wagę do wysokości stóp procentowych, a w szczególności do rentowności bonów skarbowych. Także dużą wagę przypisując skutkom wysokiego poziomu stóp procentowych mierzonym ruchem kapitału spekulacyjnego.</u>
          <u xml:id="u-70.12" who="#WitoldKoziński">Oczywiście poziom stóp procentowych ma znaczenie. Trudno byłoby powiedzieć, że ten, który lokuje lub próbuje lokować pieniądz w Polsce w rządowych papierach skarbowych nie bierze pod uwagę tej okoliczności. Wydaje mi się jednak, za czym przemawia prosta obserwacji danych statystycznych, iż większe wysiłki inwestorów zagranicznych koncentrują się na śledzeniu zmian siły nabywczej pieniądza, to znaczy na śledzeniu, czy polityka zmierza do aprecjacji, czy też do deprecjacji złotego.</u>
          <u xml:id="u-70.13" who="#WitoldKoziński">W lutym 1995 r. zostały podniesione stopy procentowe. Nie było żadnego ruchu kapitału spekulacyjnego. Nie było go też w marcu, a polityki kursowej uprawianej do maja 1995 r. musi odejść w przeszłość, że ma nastąpić w Polsce coś, co dziś nazywamy upłynnieniem kursu złotego, który nieuchronnie musi przynieść skutki aprecjacyjne.</u>
          <u xml:id="u-70.14" who="#WitoldKoziński">Tego rodzaju wywód ma ważne rozstrzygnięcie także dzisiaj. Od trzeciej dekady maja rozpoczął się dość istotny odwrót kapitału spekulacyjnego, który wychodzi z rządowych papierów skarbowych i wychodzi z Polski.</u>
          <u xml:id="u-70.15" who="#WitoldKoziński">Czy stało się to skutkiem tego, że stopy procentowe były mniejsze lub większe? Dlaczego dzieje się tak, że nawet po zapowiedzi obniżenia stóp procentowych, kapitał spekulacyjny utrwala się w tendencji wychodzenia z Polski?</u>
          <u xml:id="u-70.16" who="#WitoldKoziński">Tylko w czerwcu wyszedł on na kwotę nieco wyższą niż miliard złotych i taka sama sytuacja powtórzyła się w lipcu. Wobec tego używanie argumentu, iż stopy procentowe i ich wysokość prowokuje ruch kapitału spekulacyjnego i jest to zasadnicza przyczyna nadpłynności sektora bankowego, która nosi znamiona, jak napisał jeden z recenzentów, więcej niż błędów w sztuce, jest - w moim przekonaniu - całkowicie niezasadne.</u>
          <u xml:id="u-70.17" who="#WitoldKoziński">Okazuje się, że ruch stóp procentowych, który powinien się wydawać raczej rutynowy - mam na myśli operację wykonaną w lutym w 1995 r. - wywołał wiele różnych komentarzy i niezadowolenia, a w sumie nieprzychylnych opinii o tym przedsięwzięciu. Wobec tego wyjaśniam raz jeszcze, że podniesienie stóp procentowych było spowodowane nie tylko wspięciem się inflacji na znacznie wyższy poziom w styczniu 1995 r., ale głównie był związany z próbą zatrzymania redukcji stóp depozytowych przez banki komercyjne.</u>
          <u xml:id="u-70.18" who="#WitoldKoziński">Pan prof. Fedorowicz powiedział, że banki komercyjne zachowują się rozsądnie, ponieważ ich podatność, w szczególności dotyczy to stóp procentowych od kredytów, na zmianę oprocentowania NBP jest żadna. Pan profesor ma rację, ale nie o stopach procentowych od kredytów powinniśmy mówić, lecz o stopach depozytowych. W tym przypadku podatność banków komercyjnych na zmianę stóp rynkowych, a w szczególności bonów skarbowych, jest bardzo duże. Można bez przesady powiedzieć, że widać to gołym okiem.</u>
          <u xml:id="u-70.19" who="#WitoldKoziński">Co to ma wspólnego z podwyżką dokonaną w 1995 r.? Cały 1994 r. obfitował w znaczną redukcję rentowności bonów skarbowych z 9 do 12%. Była to olbrzymia redukcja, znacznie większa, niż wskazywałby na to spadek inflacji. Z uwagi na znaczną objętość portfela bonów skarbowych w portfelu aktywów finansowych banków komercyjnych, ten spadek rentowności bonów skarbowych musiał skutkować spadkiem oprocentowania depozytów i przed tym chcieliśmy się bronić.</u>
          <u xml:id="u-70.20" who="#WitoldKoziński">Patrząc z półtorarocznej perspektywy na tamten ruch nie podzielam opinii o tym, iż był to ruch nerwowy. Nie podzielam także opinii, że był to ruch niepotrzebny. Sądzę, że tak należało wówczas uczynić.</u>
          <u xml:id="u-70.21" who="#WitoldKoziński">Poruszę jeszcze tylko kwestię wysokości stóp procentowych, która najwięcej miejsca zajęła w recenzji pana prof. Fedorowicza.</u>
          <u xml:id="u-70.22" who="#WitoldKoziński">Z doświadczeń naszych wynika, iż brak interwencji na międzybankowym rynku pieniężnym ze strony Narodowego Banku Polskiego, wówczas, kiedy nadpłynność jest znaczna, grozi to poważnymi konsekwencjami dla stabilności tego rynku. Brak interwencji NBP powoduje gwałtowny spadek stóp procentowych od depozytów, co także musi się odbić na stopach depozytowych banków komercyjnych.</u>
          <u xml:id="u-70.23" who="#WitoldKoziński">Dodam, że nasza dbałość o poziom stóp procentowych na depozytach bierze się oczywiście stąd, iż oszczędności stanowią podstawowe źródło finansowania wzrostu gospodarczego. Skąd banki biorą pieniądze na inwestowanie inwestycji? Biorą je z oszczędności wszystkich podmiotów, w tym również osób fizycznych.</u>
          <u xml:id="u-70.24" who="#WitoldKoziński">Brak kontroli czy zaniedbanie kontroli tego, co się dzieje na międzybankowym rynku, grozi konsekwencjami, które dotknęłyby wszystkich, a nie tylko oszczędzających. Wobec tego wysokość stóp procentowych ma znaczenie dla tego, co się dzieje na rynku międzybankowym i w samych bankach komercyjnych.</u>
          <u xml:id="u-70.25" who="#WitoldKoziński">Dlaczego były one tak wysokie? Jeżeli polska gospodarka przyjmowała tak olbrzymią falę dewiz i w związku z tym kreacji pieniądza krajowego, to należało się jakoś przed tym bronić. Można się bronić, utrzymując wyższe stopy procentowe.</u>
          <u xml:id="u-70.26" who="#WitoldKoziński">Tak też robiliśmy. Słusznie w niektórych recenzjach pojawia się wątek, iż przyrost rezerw dewizowych był groźny z jednego punktu widzenia, ale z innego punktu widzenia był dla Polski jednak czynnikiem stabilizującym. Mam na myśli polityczny obraz Polski, ponieważ nie ulega wątpliwości, że znaczny wzrost rezerw dewizowych pozwolił nie tylko na kolejne emisje papierów rządowych poza granicami Polski, ale przede wszystkim na podniesienie poziomu wiarygodności Polski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-71">
          <u xml:id="u-71.0" who="#WiesławaZiółkowska">Szczęściem, ale równocześnie nieszczęściem dla pana prof. Kozińskiego jest duża rozbieżność ocen prowadzonej przez Narodowy Bank Polski polityki pieniężnej. Szczęście polega na tym, że pan prezes może cytować takie argumenty, które służą udowodnieniu, że adwersarze nie mają racji. Nieszczęście wynika stąd, że trudno jest kierować taką działalnością, której skutki są w różny sposób oceniane.</u>
          <u xml:id="u-71.1" who="#WiesławaZiółkowska">Pan prezes Koziński miałby całkowitą rację, gdyby wykazał, że w obecnych warunkach istnieje zależność pomiędzy drobnym drgnięciem stopy procentowej in minus i gwałtownym spadkiem oszczędności. Takiej zależności, jak dotąd, nie dało się w tej gospodarce wykazać. Także w gospodarkach znacznie bardziej rozwiniętych dopiero gwałtowny spadek stóp oprocentowania depozytów zagraża oszczędnościom. Obniżenie tych stóp o 1–2% nie wywołuje żadnej reakcji.</u>
          <u xml:id="u-71.2" who="#WiesławaZiółkowska">Pod adres przedstawicieli rządu kieruję informację, że Komisja ma obowiązek otrzymać ocenę bilansu Narodowego Banku Polskiego. Bez tej oceny nie możemy przyjąć sprawozdania z wykonania polityki pieniężnej. Proszę więc przekazać nam ten dokument, i to w trybie pilnym.</u>
          <u xml:id="u-71.3" who="#WiesławaZiółkowska">Mam także prośbę, aby pan minister Kalicki ustosunkował się do uwag zawartych w ekspertyzie pana prof. Fedorowicza, a dotyczących kosztów obsługi długu publicznego krajowego i zagranicznego. Niestety z materiałów przedstawionych przez rząd nie wynika, czy droższa, a jeśli tak, to o ile droższa była obsługa długu publicznego przy pomocy środków zaciąganych w zagranicznych oddziałach naszych banków. Operacja, która miała miejsce na początku 1995 r., została wykonana również ze względu na to, że zaistniały określone okoliczności polityczne i sprawa miała nie tylko wymiar finansowania długu publicznego. O tym wiemy, ale chcemy się także dowiedzieć, ile to kosztowało?</u>
          <u xml:id="u-71.4" who="#WiesławaZiółkowska">Także pan prof. Owsiak w swojej ekspertyzie zadał pytanie, ile kosztuje finansowanie krajowego długu publicznego ze środków krajowych, a ile ze środków zaciągniętych w afiliowanych bankach polskich za granicą.</u>
          <u xml:id="u-71.5" who="#WiesławaZiółkowska">Pan prof. Owsiak zawarł także w swojej ekspertyzie propozycję bardziej dokładnego zaprezentowania czynników kształtujących koszty obsługi długu publicznego. Liczę, że otrzymamy szczegółową analizę za rok 1995 i w porównaniu z 1994 r.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-72">
          <u xml:id="u-72.0" who="#KrzysztofKalicki">Jedno pytanie dotyczyło kosztów finansowania długu. Chciałbym nieco skorygować wypowiedź pana prof. Fedorowicza. Trzeba pamiętać, że dług zagraniczny to w przeważającej części zadłużenie z tytułu Klubu Paryskiego i Klubu Londyńskiego. Oznacza to, że redukcja długu przejawia się w formie redukcji odsetek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-73">
          <u xml:id="u-73.0" who="#ZdzisławFedorowicz">Podałem metodę obliczenia. Wiem, że nie uwzględnia ona wszystkiego, bo biorę pod uwagę średnie arytmetyczne. Nie zmienia to jednak faktu, że rozpiętość jest duża i może nie 20 do 3, lecz 20 do 5.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-74">
          <u xml:id="u-74.0" who="#KrzysztofKalicki">Obliczony przez pana profesora wskaźnik 3,3% jest może statystycznie poprawny, ale nie ma on wiele wspólnego z faktycznym kosztem finansowania deficytu nowym długiem zagranicznym. W przypadku takiego nowego długu kosztowało to w zeszłym roku libor plus 1,5%, a w tym roku ze względu na wyższą wiarygodność kredytową Polski koszt jest niższy.</u>
          <u xml:id="u-74.1" who="#KrzysztofKalicki">Należałoby do tego dodać tempo dewaluacji złotego do dolara. Otóż tak się złożyło, że w ubiegłym roku wzięliśmy pożyczkę w dolarach i tempo to wynosiło 1,5%, czyli praktyczny koszt z grubsza kalkulowany wynosił około 9%, przy koszcie finansowania z rynku krajowego około 23–24%.</u>
          <u xml:id="u-74.2" who="#KrzysztofKalicki">Rozpiętość jest bardzo duża i jest ona tym większa, im większa jest aprecjacja złotego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-75">
          <u xml:id="u-75.0" who="#WiesławaZiółkowska">Jest to bardzo ważna sprawa, która też nie pojawia się po raz pierwszy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-76">
          <u xml:id="u-76.0" who="#UrszulaKosterna">Mam jedno krótkie pytanie: a co z podatkiem dochodowym, który płacony jest do budżetu naszego państwa przez podmioty krajowe, jeżeli polskie banki finansują dług publiczny, co nie ma miejsca w przypadku afiliacji polskich banków?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-77">
          <u xml:id="u-77.0" who="#KrzysztofKalicki">Nie wiem, czy pani ekspert wie, że te banki zaciągnęły pożyczki w swoich centralach, czyli musiały zapłacić koszty kredytu. Mogły więc wziąć marżę, a większość z tych afiliacji musi tworzyć rezerwy na ryzyko polskich kredytów.</u>
          <u xml:id="u-77.1" who="#KrzysztofKalicki">Podatek dochodowy, w przeważającej mierze, pojawił się w Banku Handlowym i PeKaO SA, skąd wzięliśmy podatek i dywidendę. W sumie „wyciek” z tego tytułu był minimalny. Porównując np. z napływem kapitału krótkoterminowego, gdzie musieliśmy zapłacić bardzo wysokie odsetki plus aprecjację. Tak więc „ucieczka” dochodów, z punktu widzenia polityki stopy procentowej - nie mogę podzielić wszystkich poglądów pana prezesa Kozińskiego - była znacząca. Ujawniło się to w kosztach sterylizacji pieniądza. Naszym zdaniem, koszty tak prowadzonej polityki pieniężnej były bardzo duże, co spowodowało zmniejszenie wpłat do budżetu państwa w 1995 r. i ta sytuacja powtarza się w 1996 r.</u>
          <u xml:id="u-77.2" who="#KrzysztofKalicki">Polityka banku centralnego w dużej mierze została już skorygowana poprzez obniżenie stóp procentowych i poprzez w większej mierze ustaloną z rządem polityką kursu walutowego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-78">
          <u xml:id="u-78.0" who="#WiesławaZiółkowska">Mimo wszystko poprosimy pana ministra, aby na piśmie przedstawił odpowiedź dotyczącą kosztów obsługi długu publicznego w przypadku finansowania krajowego i zagranicznego.</u>
          <u xml:id="u-78.1" who="#WiesławaZiółkowska">Jest w tej kwestii wiele nieporozumień. Myślę, że jeżeli je w końcu wyjaśnimy, to także oczyścimy pewną atmosferę. Być może, że okaże się, iż finansowanie długu publicznego ze środków oddziału paryskiego jednego z banków polskich było tańsze niż finansowanie z rynku krajowego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-79">
          <u xml:id="u-79.0" who="#KrzysztofKalicki">Przesłaliśmy już wyjaśnienia w tej sprawie na ręce pani przewodniczącej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-80">
          <u xml:id="u-80.0" who="#WiesławaZiółkowska">Przyznam, że nie mam tych wyjaśnień, a ponadto nie jestem przekonana, czy znalazłabym w nich odpowiedzi na pytania, czy finansowanie ze źródeł krajowych jest droższe niż ze źródeł zagranicznych, a jeśli tak, to dlaczego?</u>
          <u xml:id="u-80.1" who="#WiesławaZiółkowska">Ponadto chciałabym spełnić prośbę pana prof. Owsiaka, bowiem także ja jestem zainteresowana bardziej dokładnym rozpoznaniem czynników kształtujących koszty obsługi długu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-81">
          <u xml:id="u-81.0" who="#MieczysławPuławski">Pani dr Kosternie chodziło o to, że jeśli polski podmiot gospodarczy nabywa bony skarbowe, to płaci się odsetki na poziomie 20%, ale z tego część odprowadza on w postaci podatku dochodowego, który trafia do skarbu państwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-82">
          <u xml:id="u-82.0" who="#KrzysztofKalicki">Proszę pamiętać, że ma on także koszty pozyskania funduszy. Takie koszty poniósł także oddział polskiego banku w Paryżu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-83">
          <u xml:id="u-83.0" who="#MieczysławPuławski">To, ile kosztuje polski podmiot gospodarczy pozyskanie pieniądza, to nie ma żadnego znaczenia dla budżetu państwa i jego wydatków czy dochodów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-84">
          <u xml:id="u-84.0" who="#KrzysztofKalicki">Otóż nie, ponieważ dochód jest to różnica pomiędzy przychodami a kosztami ich uzyskania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-85">
          <u xml:id="u-85.0" who="#MieczysławPuławski">Załóżmy, że kupuję bony skarbowe i wykazuję z tego tytułu dochód.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-86">
          <u xml:id="u-86.0" who="#KrzysztofKalicki">Niecały przychód z tytułu zakupu bonów jest dochodem w sensie podstawy do opodatkowania, ponieważ po drugiej stronie są koszty uzyskania przychodu. Taka sama sytuacja wystąpiła w przypadku oddziału w Paryżu.</u>
          <u xml:id="u-86.1" who="#KrzysztofKalicki">Udzielił on nam kredytu, a jednocześnie zaciągnął kredyt w swojej centrali. Jego dochód to jest różnica pomiędzy odsetkami, które uzyskał od nas, a tymi kosztami, które zapłacił PeKaO SA. Oznacza to, że bank ten miał dochód z tego kredytu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-87">
          <u xml:id="u-87.0" who="#MieczysławPuławski">Wydaje mi się, że popełnia pan ewidentny błąd.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-88">
          <u xml:id="u-88.0" who="#KrzysztofKalicki">Jeżeli komuś zarzuca się, że popełnił błąd, to trzeba to udowodnić.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-89">
          <u xml:id="u-89.0" who="#WiesławaZiółkowska">A przeciąć ten spór, zwracam się do pana prof. Puławskiego z następującą propozycję.</u>
          <u xml:id="u-89.1" who="#WiesławaZiółkowska">Ministerstwo Finansów przedstawi nam wyjaśnienia na piśmie. Ponieważ pan jest zainteresowany, to udostępnimy je panu. Jeśli nie będzie się pan zgadzał z odpowiedzią Ministerstwa Finansów, to proszę przedstawić nam swoje uwagi na piśmie, które przekażemy wszystkim członkom Komisji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-90">
          <u xml:id="u-90.0" who="#PiotrDziewulski">Proponuję, aby pan był uprzejmy sformułować na piśmie swoje pytanie, ponieważ ja też nie bardzo rozumiem, o co panu chodzi.</u>
          <u xml:id="u-90.1" who="#PiotrDziewulski">Jeśli zaś chodzi o prośbę pani przewodniczącej, to rozumiem, że naszym zadaniem jest dokonać porównania czynników kształtujących koszty obsługi długu w 1995 r. na tle czynników kształtujących te koszty w 1994 r.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-91">
          <u xml:id="u-91.0" who="#WiesławaZiółkowska">Proszę mnie jeszcze poinformować, niekoniecznie od razu, kiedy będzie pan mógł przedstawić nam taką informację?</u>
          <u xml:id="u-91.1" who="#WiesławaZiółkowska">Podjęliśmy pierwszą próbę spojrzenia na budżet państwa i politykę pieniężną realizowane w 1995 r. Próba zaowocowała tym, że wysłuchaliśmy różnych opinii i różne poglądy na temat budżetu. Dzięki temu mamy pewien obraz pozytywnych tendencji, zjawisk i działań, które miały miejsce w ubiegłym roku, a także obraz tego, co budzi nasze wątpliwości.</u>
          <u xml:id="u-91.2" who="#WiesławaZiółkowska">Ostateczne nasze stanowisko zależeć będzie od dalszych prac nad sprawozdaniem z realizacji budżetu, które potrwają przez kilka kolejnych dni.</u>
          <u xml:id="u-91.3" who="#WiesławaZiółkowska">Na tym zamykam posiedzenie Komisji.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>