text_structure.xml
52.6 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Dnia 27 maja 1980 r. Komisja Nauki i Postępu Technicznego, obradująca pod przewodnictwem posła Jerzego Nawrockiego (PZPR), rozpatrzyła współpracę nauki (ze szczególnym uwzględnieniem szkolnictwa wyższego z przemysłem.)</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(W posiedzeniu udział wzięli przedstawiciele Ministerstwa Nauki, Szkolnictwa Wyższego i Techniki z wiceministrem Tomaszem Biernackim, Ministerstwa Przemysłu Spożywczego z wiceministrem Kazimierzem Jaroszem, Polskiego Komitetu Normalizacji, Miar i Jakości z prezesem Franciszkiem Szlachcicem, Urzędu Patentowego PRL z prezesem Jackiem Szomańskim, Polskiej Akademii Nauk z I zastępcą sekretarza naukowego Tadeuszem Orłowskim, Naczelnej Organizacji Technicznej z sekretarzem generalnym Lesławem Wasilewskim oraz Komisji Planowania przy Radzie Ministrów, Najwyższej Izby Kontroli, Ministerstwa Finansów, Ministerstwa Hutnictwa, Ministerstwa Przemysłu Chemicznego, Ministerstwa Przemysłu Maszynowego, Związku Nauczycielstwa Polskiego, Instytutu Polityki Naukowej, Postępu Technicznego i Szkolnictwa Wyższego.)</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#Sprawozdawca">Podstawą dyskusji były materiały pisemne dostarczone przez Ministerstwo Nauki, Szkolnictwa Wyższego i Techniki oraz Najwyższą Izbę Kontroli. Przypomina się tam, że główne zadania w zakresie współpracy nauki z przemysłem sprecyzowane zostały w uchwale VII Zjazdu PZPR i rozwinięte w materiałach XII Plenum KC PZPR. Ustalono wówczas, że organizacja prac badawczo-rozwojowych powinna uwzględniać przede wszystkim system programów badawczych rządowych i węzłowych, uzupełnionych zadaniami wynikającymi z problemów resortowo-branżowych. Badania służące bezpośrednio potrzebom produkcji powinny być prowadzone przede wszystkim na zlecenie organizacji gospodarczych ma to stanowić zasadniczą formę współpracy nauki z przemysłem w sferze prac o charakterze utylitarnym, ukierunkowanych na zaspokajanie pilnych potrzeb przemysłu i innych dziedzin gospodarki narodowej.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#Sprawozdawca">Wytyczne podkreślały także potrzebę pełnego wykorzystania potencjału szkół wyższych i zapewnienia aktywniejszego ich udziału w kształtowaniu postępu technicznego i ekonomicznego w gospodarce. Zadania te potwierdził VIII Zjazd PZPR.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#Sprawozdawca">Zgodnie z powyższymi ustaleniami, zaprogramowano działalność naukowo-badawczą na lata 1976–1980, umacniając system centralnie sterowanych programów badawczo-rozwojowych poprzez ustanowienie siedmiu rządowych programów badawczo-rozwojowych i 67 problemów węzłowych. Wzmocniono blok problemów resortowo-branżowych (ogółem 550) ukierunkowanych na prace badawczo-rozwojowe służące zaspokojeniu bieżących i bezpośrednich potrzeb produkcji. Dla badań o charakterze podstawowym oraz ukierunkowanych na nauki społeczne - utworzono blok międzyresortowych problemów badań podstawowych (ogółem 65). Rządowe programy badawczo-rozwojowe, problemy węzłowe oraz problemy resortowo-branżowe traktowane łącznie, stanowią podstawową płaszczyznę współpracy nauki z przemysłem. W tych ramach prowadzonych jest 65%wszystkich prac naukowych i badawczo-rozwojowych.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#Sprawozdawca">O rozmiarach działalności badawczo-rozwojowej na rzecz gospodarki narodowej świadczą nakłady oraz koszty prac naukowo-badawczych i rozwojowych. W 1978 r. koszty tych prac wyniosły 37,1 mld zł (wobec 34,6 mld w r.1977), w 1979 r. nakłady na prace badawczo-rozwojowe wyniosły ok. 39 mld zł, a w roku bieżącym 40,8 mld zł. Największy udział w kosztach działalności badawczo-rozwojowej posiadają placówki naukowo-badawcze (54%). Udział placówek prowadzących prace rozwojowe wynosi 26%, a na szkoły wyższe przypada ok. 20%, kosztów ogółem. Z punktu widzenia struktury kosztów prac naukowo-badawczych i rozwojowych, 11,7% stanowią kosz ty rządowych programów badawczo-rozwojowych, 24,4% - koszty problemów węzłowych, 29,7% - koszty problemów resortowo-branżowych i 34,4% inne prace, prowadzone poza systemem programów rządowych, problemów węzłowych i problemów resortowo-branżowych.</u>
<u xml:id="u-2.4" who="#Sprawozdawca">Struktura prac w placówkach naukowo-badawczych pokazuje, że ponad 40% ich zadań wynika z planów koordynacyjnych programów rządowych i problemów węzłowych. W placówkach rozwojowych, przeważają prace prowadzone w ramach problemów resortowo-branżowych oraz inne, prowadzone na zlecenie przedsiębiorstw produkcyjnych i usługowych. Łącznie prace te stanowią ok. 80% pola działalności badawczo-rozwojowej. W szkołach wyższych ok. 60% prac wykonywanych jest w ramach rządowych programów badawczo-rozwojowych, problemów węzłowych i problemów resortowo-branżowych, a ponad 40% to prace wykonywane w ramach międzyresortowych problemów badań podstawowych, problemów resortowych, ministerstwa nauki, szkolnictwa wyższego i techniki oraz w ramach zleceń jednostek gospodarki uspołecznionej, poza systemem programów rządowych, problemów węzłowych i problemów resortowo-branżowych.</u>
<u xml:id="u-2.5" who="#Sprawozdawca">Działalność naukowo-badawcza i rozwojowa prowadzona jest w 462 placówkach naukowo-badawczych, 950 placówkach rozwojowych oraz w 71 szkołach wyższych. Działalność tę uprawia ok. 240 tys. osób, w tym 110 tys. z wyższym wykształceniem. Wśród 66 tys. pracowników naukowo-badawczych, tytuł profesora posiada 4 tys. osób, stopień doktora habilitowanego ok. 0,5 tys. osób; ogółem w wymienionych placówkach zatrudnionych jest ponad 27 tys. osób ze stopniem naukowym doktora.</u>
<u xml:id="u-2.6" who="#Sprawozdawca">O rozmiarach działalności naukowo-badawczej i rozwojowej świadczy oprócz kosztów i nakładów liczba prowadzonych prac: corocznie kończonych jest ok. 36 tys. prac badawczo-rozwojowych, z czego 46% przekazywane jest do zastosowania. Np. w roku 1977 przekazano do zastosowania 15.653 prace, spośród 35.393 prac zakończonych. Rocznie wdraża się ok. 12 tys. prac spośród przekazanych do zastosowania.</u>
<u xml:id="u-2.7" who="#Sprawozdawca">Koreferat podkomisji wdrożeń i postępu technicznego przedstawił poseł Jerzy Bukowski (bezp.).</u>
<u xml:id="u-2.8" who="#Sprawozdawca">Przez naukę rozumie się - stwierdził mówcą - działalność badawczo-rozwojową reprezentowaną przez programy rządowe, problemy węzłowe, programy resortowo-branżowe oraz blok międzyresortowych problemów badań podstawowych. Trzy pierwsze grupy stanowią podstawową płaszczyznę współpracy nauki z przemysłem. Obejmują one zadania realizowane dawniej przez przemysł (biura projektowe i konstrukcyjne). Należy brać to pod uwagę porównując globalne nakłady na naukę na początku lat 70-tych i w okresie późniejszym, kiedy liczne placówki przemysłowe zostały włączone do działu „badania i rozwój” pozornie zwiększając pozycję „nauka” w podziale środków.</u>
<u xml:id="u-2.9" who="#Sprawozdawca">U podstaw obecnego porządku prac badawczych w Polsce leży intencja przedmiotowego, a nie podmiotowego ich finansowania. Jako podmioty traktuje się aktualnie placówki naukowo-badawcze a więc placówki Polskiej Akademii Nauk oraz resortowe i branżowe instytuty, centralne laboratoria, zakłady badań i doświadczeń, ośrodki badawczo-rozwojowe, szkoły wyższe oraz placówki rozwojowe zaliczane budżetowo do różnych działów gospodarki narodowej.</u>
<u xml:id="u-2.10" who="#Sprawozdawca">Z biegiem czasu musiał się rozwinąć i umocnić biurokratycznie poziomy system kierowania, koordynacji i nadzoru prac prowadzonych w zakresie wielkich programów badawczych. System ten nie osiągnął zadowalającej efektywności. Należy uznać, że sprawy systemowe są w stanie dyskusji, gdyż ani materiały MNSWiT ani informacja NIK nie czynią żadnych aluzji do potrzeby usprawnienia systemu. Co więcej szereg wetknięć NIK niemal powszechnego naruszania niektórych obowiązujących norm nie proponuje wyjścia w zmianie tych norm, lecz tylko umocnienie dyscypliny ich stosowania. Nie podważając zasady przedmiotowego finansowania prac badawczych przez państwo, należy stwierdzić, że krzyżujący się system podległości placówek badawczych gestorom układu pionowego (podległe resortom podmioty) i układu poziomego (programy rządowe) dla sprawnego funkcjonowania wymaga wysokich kwalifikacji fachowych i moralnych w obu układach gestii.</u>
<u xml:id="u-2.11" who="#Sprawozdawca">Wydatki w dziale nauka w budżecie państwa na rok 1980 preliminowane są na sumę 16,9 mld zł, zaś całość nakładów tzn. łącznie z innymi działami na prace badawczo-rozwojowe powinna wynieść ok. 40 mld zł (w 1978 r. - 37 mld. 1979 - 39 mld). Stanowi to niewiele ponad 2% dochodu narodowego wytworzonego. W porównaniu do innych krajów wysoko uprzemysłowionych, nawet przy uwzględnieniu obserwowanego ostatnio zahamowania wzrostu udziału nakładów na badania i rozwój w uprzemysłowionych krajach kapitalistycznych, wydatki nasze nie są duże, Sumę 16,9 mld zł podzielono następująco: Polska Akademia Nauk - 2.975 mln zł, Ministerstwo Nauki, Szkolnictwa Wyższego i Techniki - 2.597 mln zł, Ministerstwo Przemysłu Maszynowego - 2.417 mln zł, Ministerstwo Rolnictwa - 2.307 mln zł, Ministerstwo Zdrowia i Opieki Społecznej - 1.398 mln zł oraz 34 inne resorty kwoty od kilku milionów do prawie miliarda. 54% nakładów finansowych wykorzystują placówki naukowo-badawcze, 26% placówki rozwojowe i 20% szkoły wyższe. Szkoły wyższe prowadzą nadto wiele prac wykonywanych nieodpłatnie w ramach pensum, w rzeczywistości więc ich udział w całości prac badawczych jest wyższy, niż wynika to z podanego podziału kosztów. W podziale przedmiotowym programy rządowe węzłowe i problemy resortowo-branżowe pochłaniają 65% nakładów. W tych warunkach szczególnie trudne i odpowiedzialne są zadania koordynacyjne ministra nauki, szkolnictwa wyższego i techniki.</u>
<u xml:id="u-2.12" who="#Sprawozdawca">Załamanie dynamiki nakładów na prace badawcze nastąpiło w 1975 r. planowane osiągnięcie 3% dochodu narodowego w 10-leciu nie zostało wykonane. Nominalną wysokość środków obniżają zmiany cen i ograniczenia wydatków dewizowych, nie zawsze pozwalające na wykorzystanie preliminowanych sum. Okoliczność ta nakazuje ostrożność w formułowaniu przesądnie krytycznych ocen funkcjonowania naszego frontu badawczo-rozwojowego, którego podstawy finansowe zostały de facto uszczuplone.</u>
<u xml:id="u-2.13" who="#Sprawozdawca">W gospodarce uspołecznionej zatrudnionych jest ok. 12 mln osób, działalność naukowo-badawczą i rozwojową prowadzi ok. 240 tys. osób, w tym 110 tys. z wyższym wykształceniem. Interesujące byłoby zbadanie struktury zatrudnienia w działalności badawczo-rozwojowej z uwzględnieniem fluktuacji z powodu przesuwania pracowników badawczych do produkcji, gdy plany produkcyjne są zagrożone.</u>
<u xml:id="u-2.14" who="#Sprawozdawca">Podstawowym obowiązkiem szkoły wyższej jest kształcenie. Proces dydaktyczny przebiega równolegle z rozwojem wiedzy naukowej w dyscyplinach stanowiących przedmiot studiów. Dobra szkoła wyższa rozporządza nauczycielami akademickimi zdolnymi do pracy twórczej i posiada bazę materialną do prowadzenia prac badawczych, może więc współpracować bezpośrednio z gospodarką narodową. W szkołach wyższych zatrudnionych jest 44 tysiące czyli 2/3 pracowników naukowo-badawczych. Zapewnienie tej kadrze pomocy technicznej oraz wyposażenia w sprzęt badawczy podnosi efektywność ich pracy.</u>
<u xml:id="u-2.15" who="#Sprawozdawca">Takie postawienie sprawy w latach 70-tych było wynikiem konsekwentnie realizowanej polityki. Dawniej odbudowa i rozbudowa wyposażenia dydaktycznego i badawczego odbywała się własnymi siłami W przy katedralnych warsztatach z najwyższej klasy fachowcami oddanymi bez reszty pracy, w której ich mistrzostwo mogło być najlepiej wykorzystane. Rezultatami tej pracy interesowały się również inne placówki badawcze oraz przemysł. Rozmiary finansowe produkcji w uczelniach technicznych dla odbiorców zewnętrznych zaczynały się przybliżać do wysokości budżetów w szkołach. W latach 50-tych i 60-tych płace w szkolnictwie wyraźnie odstawały od płac w przemyśle i dodatkowe zarobki z gospodarstw pomocniczych pozwalały na godziwe wyrównanie poziomu płac. Korzyści szkoły i jej pracowników z prac zleconych stanowią, ze zrozumiałych względów szczególny przedmiot zainteresowania NIK. Gdyby jednak system finansowania prac badawczych wykluczał możliwości uzyskania tych korzyści, powstałoby zagrożenie prawidłowego rozwoju szkolnictwa wyższego. Stawiamy tezę, że w relacjach szkoły wyższe - przemysł należy optymalizować wzajemne korzyści, a w żadnym wypadku nie maksymalizować korzyści przemysłu kosztem szkół i ich podstawowych zadań. Powinien być przywrócony kurs na odnawianie kontaktów jednostek badawczych z przemysłem bez pośrednictwa wielkich programów badawczych”. Najistotniejsze w informacji NIK, zdaniem posła koreferenta, są nie zarzuty dotyczące uchybień formalnych układu nauka-przemysł, lecz rozległa problematyka etyczna. Nowe i umacniające się w warunkach obecnego systemu organizacyjnego deformacje moralne występują dostatecznie często, aby powodować znieczulenie opinii publicznej, a tym samym również środowisk naukowych na ich głęboką szkodliwość społeczną. Mówca powołał się na znane mu przykłady udzielania przez koordynatora programu węzłowego zlecenia na pracę wyższej szkole A, która z braku potencjału naukowego i technicznego zleca ją w swoim imieniu uczelni B, a ta, nie mogą sobie także poradzić, zamawia z kolei wykonanie istotnych badań jednostce C. Z trzech jednostek de facto jedna tylko wykonuje pracę badawczą i to za niewygórowany udział w ogólnych kosztach. Ale wszystkie trzy jednostki biorą pieniądze i umieszczają jedną i tę samą pracę w wykazach swych osiągnięć. Na pewno koliduję to z etyką zawodową, nawet gdyby kontrola nie znalazła w takim postępowaniu formalnych uchybień. Innym pospolitym zjawiskiem nieetycznym jest sprzedawanie tych samych w istocie rzeczy prąc, tylko pod różnymi tytułami w zależności od odbiorcy. Czasami może tu chodzić o zyskanie środków na własne wartościowe prace nie dające się podłączyć do programu rządowego lub węzłowego, ale może też chodzić o zdobycie popularności kosztem cudzej lub powielania własnej pracy. Nie mówimy tu o oczywistych przy kładach łamania przepisów, jak np. o podejmowaniu prac u zleceniobiorców przez pracowników zleceniodawcy beż jego zgody. Wiadomo, jak mało skuteczne jest zwalczanie tego typu zjawisk tylko na drodze formalnych zakazów. Skuteczna może się tylko okazać konfrontacja takich postaw z opinią społeczną. Chodzi oczywiście nie tylko o pole nauki i gdyż wiele smutnych zjawisk w nauce jest tylko odbiciem stosunków w szerokiej płaszczyźnie społecznej.</u>
<u xml:id="u-2.16" who="#Sprawozdawca">Oddzielny temat stanowi znana przepychanka w sferze odpowiedzialności za niezadowalający przebieg wdrożeń.</u>
<u xml:id="u-2.17" who="#Sprawozdawca">Inny temat. Jeden z rozmówców w czasie wizytacji poselskiej w WSI w Radomiu stwierdził, że ustala się opinia, iż uzyskanych efektów nie należy patentować. Pracą patentowana staje się przedmiotem zabiegów w wersji przeznaczonej do wdrożenia patent ominąć. Nazywa się to dopracowaniem technologicznym lub inaczej. W efekcie traci się czas, opóźni wdrożenia. Nieraz zlecenia uzależnia się od tego, czy określone osoby z kręgu zleceniodawcy zrobią przy okazji doktorat.</u>
<u xml:id="u-2.18" who="#Sprawozdawca">NIK zarzuca, że szkoły nie interesują się losem swych opracowań.</u>
<u xml:id="u-2.19" who="#Sprawozdawca">Dla każdego twórcy los jego dzieła jest jego naturalną troską. Błędem jest jednak czynienie z tej troski głównej siły motorycznej innowacji.</u>
<u xml:id="u-2.20" who="#Sprawozdawca">Byłoby dobrze zamknąć pracę dydaktyczną i badawczą, łącznie z własnym awansem naukowym, w. jednym wynagrodzeniu nauczyciela akademickiego, odpowiadającym wartości społecznej jego pracy. Jeżeli jednak państwo nie stać na takie wynagrodzenia, to lepiej dać możność osiągnięcia dodatkowego zarobku za pracę ponad pensum na miejscu, w zakładzie naukowo-badawczym, niż tolerować uboczne zarobkowanie poza zakładem. Jeżeli instytuty mogą świadczyć usługi na rzecz gospodarki narodowej wyrównując przy tym do godziwego poziomu zarobki nauczycieli akademickich, to niech to robią z pożytkiem dla szkolnictwa wyższego.</u>
<u xml:id="u-2.21" who="#Sprawozdawca">W rozmowach ze zleceniodawcami, posłowie spotykali się na ogół z pozytywnymi ocenami współpracy. Dyrektor „ Radoskóru” na pierwszym miejscu korzyści wyciąganych ze współpracy z wyższą szkołą postawił kształcenie kadr inżynierskich dla branży obuwniczej. Naszym zdaniem właśnie, najlepszą współpracą z przemysłem jest ta, która zapewnia przemysłowi kadry niezbędne dla rozwoju.</u>
<u xml:id="u-2.22" who="#Sprawozdawca">W zakończeniu koreferatu poseł J, Bukowski powrócił do sumarycznej oceny zawartej w informacji NIK, że środki przeznaczone na realizację prac badawczych mające przyśpieszyć postęp techniczno-ekonomiczny nie służyły w pełni zamierzonemu celowi, bowiem w znacznej mierze wyniki prac naukowych nie znajdowały bezpośredniego zastosowania w sferze produkcji materialnej”. Mówca podkreślił, że nie wszystkie, a nawet nie większość wyników prąc naukowych może znaleźć bezpośrednie zastosowanie w produkcji materialnej i jest to prawidłowość gospodarcza i społeczna. Istnieje zjawisko, które można nazwać chłonnością przemysłu na innowacje. Nie możną go ignorować, jeśli się chce zapewnić efektywność wdrożeń. Dyskusja:</u>
<u xml:id="u-2.23" who="#Sprawozdawca">Przewodniczący Komisji poseł Jerzy Nawrocki (PZPR): O sprawach, które są tematem posiedzenia mówiliśmy już wielokrotnie. Należy ten problem niezmiernie istotny zarówno z punktu widzenia nauki, jak i gospodarki narodowej rozpatrywać na szerszym tle działania systemowego i nie tylko na gruncie odpowiedzialności resortu nauki, szkolnictwa wyższego i techniki.</u>
<u xml:id="u-2.24" who="#Sprawozdawca">Uwagę naszą należy skoncentrować na procesach wdrażania do przemysłu gospodarki osiągnięć naukowych, oceniając je obiektywnie i wszechstronnie. Odpowiedzialnością czy winą nie wolno obciążać tylko jednej strony układu nauka przemysł. W myśl zaleceń Klubu PZPR proponuję, aby ten temat był często omawiany na naszej Komisji, a konkretne wnioski systematycznie wdrażane przez Rząd, bo tylko w ten sposób będziemy mogli przyczynić się do systematycznej realizacji tego tak wnikliwego problemu dl a gospodarki narodowej 1 o takie wypowiedzi proszę w dyskusji.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#MieczysławLubiński">Intensywne wykorzystywanie osiągnięć naukowych i postępu techniczno-organizacyjnego powinno przyczyniać się zwielokrotnienia do zwielokrotnienia naszego dochodu narodowego. Tymczasem wdrażanie do praktyki rezultatów prac naukowo-badawczych napotyka liczne przeszkody i bariery. Problem ten osiągnął swój punkt krytyczny. Za dużo sił i środków marnujemy z powodu nie wdrażania i nie wykorzystywania osiągnięć naukowych. Można podać liczne przykłady braku zainteresowania przemysłu nowymi racjonalnymi technologiami. Jednym z wymownych przykładów jest zmarnowanie szansy jaką dawało wybitne osiągnięcia prof. Marciniaka - prasa z wahadłową matrycą. Wykorzystano to osiągnięcie w Japonii, gdzie zorientowano się od razu, że jest to niezwykle korzystna technologia.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#MieczysławLubiński">Przełamywanie oporów przedsiębiorstw w zakresie wykorzystywania nowych technologii i nowych rozwiązań naukowo-technicznych powinno stać się przedmiotem szczegółowej analizy rządu i osobistego zainteresowania premiera. Straty na skutek tych oporów są duże i godzą w interesy gospodarki narodowej. Sprawa jest tym bardziej ważna, że główną przyczyną jest niewłaściwy model ekonomiczno-finansowy funkcjonowania gospodarki, preferujący nadal wskaźniki ilościowe i tzw. przerób finansowy. W rezultacie przedsiębiorstwa są w gruncie rzeczy zainteresowane podrażaniem produkcji bez jej racjonalizacji i unowocześniania. Prowadzi to do szkodliwych społecznie i gospodarczo następstw, m. in. nadmiernego zużycia materiałów, energii, środków transportu etc. Także systemy WOG-owskie nie przyniosły spodziewanych efektów są niedopracowane i nie. działały dostatecznie bodźcowo w kierunku zwiększenia efektywności.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#MieczysławLubiński">Istnieje też inny ważny problem - niechęć do wdrażania technologii rodzimych, i rozwijania własnymi siłami technologii importowanych. Preferuje się coraz to nowe zakupy technologii zagranicznych, bo stwarza to okazję do wyjazdów i innych korzyści.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#MieczysławLubiński">Nie można dłużej tolerować sytuacji, w której przedsiębiorstwa nie są zainteresowane wdrażaniem postępu naukowo-technicznego. Nasza Komisja powinna na to zwrócić uwagę rządowi, ponieważ bez wprowadzenia koniecznych zmian nie może być mowy o wykonaniu uchwał VIII Zjazdu Partii. Co należy zrobić, aby bez powtarzania rzeczy znanych i biadolenia osiągnąć zmiany? Po pierwsze, trzeba wprowadzić zmiany w modelu ekonomiczno-finansowym, wykorzystując doświadczenia Węgier, NRD, Jugosławii. Nie są to łatwe sprawy, ale możliwe do przeprowadzenia. Model ten musi z góry zakładać i pobudzać szeroki zakres i intensywność wdrażania innowacji naukowo-technicznych, przede wszystkim tych, które powodują zmniejszenie materiałochłonności i podnoszenie jakości technologii i wyrobów. Po drugie, wszystkie resorty i przedsiębiorstwa powinny być rozliczane z faktycznego wdrażania osiągnięć techniczno-organizacyjnych zarówno przez czynniki rządowe, jak i Komisję sejmową przy ocenach realizacji planów i osiągnięć produkcyjnych. Po trzecie, trzeba ograniczyć liczbę pracowników w kierownictwach przedsiębiorstw, którzy nie rozumieją tych problemów oraz ignorują potrzebę stosowania i upowszechniania nowej techniki na coraz szerszą skalę.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#LidiaJackiewiczKozanecka">Zespół poselski wizytując Politechnikę Łódzką oraz 4 zakłady przemysłowe: Wizamet, Eltę, Wifamę i Fonicę, zebrał wiele dobrych i złych przykładów i danych dotyczących współpracy uczelni z przemysłem, organizacyjnego systemu wdrażania rezultatów prac naukowo-badawczych do praktyki gospodarczej. Politechnika Łódzka zmierza do systematycznego poszerzania liczby tematów wykonywanych w ramach problemów rządowych, węzłowych i międzyresortowych. W latach 1976–1979 nakłady na tematy sterów arie centralnie wzrosły w Politechnice z 31% do 68,5% , w tym w programach rządowych i węzłowych z 20% do 53% . Jest to rezultat preferencyjnego traktowania limitów funduszu honorariów. Liczba podjętych w ramach umów tematów wynosi w tym okresie 2.319, a koszty tych prac zamykają się kwotą 94 6 mln zł. Prac wdrożonych jest 21, a ich efekty wynoszą 483 mln zł. Trzeba tu pokreślić, że tylko 10 wdrożonych prac daje efekty wymierne, przy czym jedna wybitnie wyróżnia się pod względem wielkości efektów: technologia produkcji preparatu farmaceutycznego Ibuprofen dała 334 mln zł.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#LidiaJackiewiczKozanecka">Nakłady na prace wykonywane w ramach problemów resortowo-branżowych i umów pośrednich z przedsiębiorstwami wynosiły w 1979 r. 31% ogólnych nakładów i zamykały się kwotą 81 mln zł. Uczelnia ocenia, że jej możliwości podejmowania prac na rzecz przemysłu w regionie łódzkim są znacznie większe i dotąd nie były wykorzystane. Z drugiej strony zakłady przemysłowe współpracujące z Politechniką Łódzką wskazują na konkretne korzyści tej współpracy, która przyczynia się do wykonywania planów produkcyjnych, a zwłaszcza unowocześniania i podnoszenia jakości wyrobów. Zwraca się jednak uwagę na fakt, że szereg opracowań wykonywanych przez uczelnię nie znajduje zastosowania ze względu na niedopracowanie technologiczne.</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#LidiaJackiewiczKozanecka">Rozwinięcie współpracy z przemysłem przyczyniło się do poprawy organizacji badań i ukierunkowania ich zgodnie z potrzebami gospodarczymi. Realizację prac naukowo-badawczych i ich wdrożenia ograniczają pewne niedociągnięcia, do których zdaniem uczelni zalicza się m. in. niedostateczne skoordynowanie zadań w układzie międzyresortowym i międzyproblemowym, tendencja do osiągania jak największych, bezpośrednich korzyści często kosztem rozwiązywania problemu, brak kryterium naukowości wielu tematów należących do programów rządowych, skomplikowane przepisy dotyczące wdrożeń, brak zainteresowania przemysłu wdrożeniami wywołującymi potrzebę inwestowania, obarczanie uczelni odpowiedzialnością za wdrażanie do praktyki zakończonych prac.</u>
<u xml:id="u-4.3" who="#LidiaJackiewiczKozanecka">Niezmiernie ważne znaczenie ma wdrażanie wyników prac naukowo-badawczych do praktyki gospodarczej. Bez twórczej i zaangażowanej postawy kadr naukowych nie można osiągnąć pozytywnych rezultatów w tym zakresie. Żaden przepis nie ureguluje współpracy uczelni z przemysłem bez osobistego zainteresowania uczonych - twórców postępu technicznego współpracą z przemysłem oraz bez tworzenia warunków do pełnego wykorzystania wyników badań, co niejednokrotnie sprawia większą satysfakcję uczonym niż korzyści materialne. Należy więc dążyć, aby formy współpracy z przemysłem oparte były na zasadach wzajemnego rozumienia i gwarantowały rozwiązywanie najważniejszych problemów. Z tego punktu widzenia, uczelnia powinna ponosić współodpowiedzialność za wdrażanie do praktyki wyników zakończonych prac. Fakt nie uczestniczenia naukowców w procesie wdrożeniowym obniża efektywność i opóźnia wykorzystanie prac naukowych. Udział uczonych w procesach wdrożeniowych musi być większy niż dotychczas, umożliwia to bowiem nie tylko nadzorowanie i korygowanie stwierdzonych niedopracowań, ale także daje bezpośredni kontakt z warunkami realizacyjnymi.</u>
<u xml:id="u-4.4" who="#LidiaJackiewiczKozanecka">Podnoszona przez uczelnię kwestia braku kryterium naukowości w niektórych centralnie sterowanych pracach nie jest poparta dowodami i raczej nie ma uzasadnienia. Zadaniem uczonego jest wydobyć elementy naukowe i rozwinąć je także w tematach wynikających z bieżących potrzep przemysłu i gospodarki.</u>
<u xml:id="u-4.5" who="#LidiaJackiewiczKozanecka">Konieczna jest analiza stanu zaplecza naukowo-badawczego przemysłu wobec zarzutów uczelni, że działa ono niesprawnie i nieudolnie. Dotyczy to również problemu centralnego sterowania pracami badawczymi i metod koordynowania tych prac.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#TadeuszOlszewski">Działalność Radomskiej Wyższej Szkoły Inżynieryjnej rozwija się w sposób prężny, a sama uczelnia podejmuje wiele tematów ważnych z punktu widzenia potrzeb przemysłu. Przedsiębiorstwa takie jak np. Radoskór wysoko oceniają wyniki współpracy z uczelnią, a wdrożeniem do praktyki prac wykonanych przez uczelnie przyczyniły się do poprawy rezultatów pracy przemysłu, m.in. lepszego wykorzystania maszyn i urządzeń, podniesienia poziomu wzornictwa i podwyższenia trwałości obuwia. Prace podejmowane przez uczelnię na rzecz przemysłu nie mogą rzecz jasna odbywać się kosztem działalności dydaktycznej. Zwrócić należy uwagę na fakt, że ośrodki badawczo-rozwojowe powinny zajmować się w szerszym niż dotąd zakresie sprawami badań i praktycznych rozwiązań wielu problemów naukowo-technicznych. W stosunkach uczelni z przemysłem często jedni narzekają na drugich, mianowicie przedstawiciele zakładów produkcyjnych uważają, że uczelnie mają zbyt słaby kontakt z potrzebami przemysłu, a w środowisku naukowym mówi się, że przedsiębiorstwa nie interesują się pracami badawczymi uczelni.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#JanJanowski">Faktem jest, że w ciągu kilkunastu lat nastąpił w dziedzinie współpracy i współdziałania nauki z przemysłem niemal rewolucyjny zwrot i to zarówno w środowisku naukowym, jak i u naszych partnerów. Wzmaganie tej współpracy pod kierunkiem resortu nauki przyniosło wymierne, znaczne efekty. Coraz więcej ośrodków naukowych i uczelni podejmuje badania z myślą o zastosowaniu ich wyników w praktyce gospodarczej. Oczywiście działalność ta musi tak przebiegać, aby nie oddalała uczelni od jej głównej funkcji kształcenia i wychowania kadr. Takie niebezpieczeństwo istnieje i trzeba je dostrzegać.</u>
<u xml:id="u-6.1" who="#JanJanowski">Nauka daje rozwiązania jakościowe, podczas kiedy nasz model gospodarki nastawiony jest nadal na efekty ilościowe. Jest to dylemat, który wymaga rozwiązania?</u>
<u xml:id="u-6.2" who="#JanJanowski">Dzięki współpracy uczelni z przemysłem większość ośrodków naukowych powiększyła znacznie swoje możliwości działania wykorzystując środki inwestycyjne i aparaturę naukowo-badawczą uzyskaną dzięki pomocy resortów gospodarczych. Jest to ważna dźwignia stymulowania pracy naukowej, zwłaszcza teraz, kiedy ograniczono nakłady inwestycyjne i możliwości powiększenia aparatury siłami własnymi szkolnictwa wyższego praktycznie rzecz biorąc nie ma.</u>
<u xml:id="u-6.3" who="#JanJanowski">Wiele uwag i zastrzeżeń wywołuje sposób sterowania pracami naukowo-badawczymi. Zamiast określonej polityki następuje bezpośrednia ingerencja czynników administracyjnych w gospodarowanie limitami i nakładami. Wydaje się nawet, że np. resort finansów przekracza tu swoje kompetencje. Odnośne przepisy administracyjne nie służą prawidłowemu rozwojowi badań i skutecznemu ich wdrażaniu do praktyki gospodarczej. Szczegółowe sterowanie jest zaprzeczeniem polityki naukowej i polityki gospodarczej. Musimy to brać pod uwagę przy generalnej ocenie współpracy nauki z przemysłem, aby znaleźć właściwe metody i formy stymulowania prac naukowo-badawczych i ich zastosowań.</u>
<u xml:id="u-6.4" who="#JanJanowski">Głębszej oceny wymaga badanie skuteczności i efektów prac naukowych. Głównym zadaniem nauki jest działanie w sferze badań rozwojowych, w tym prognozowanie rozwoju poszczególnych dziedzin gospodarki i opracowywanie metod działania odpowiadających temu prognozowaniu. Tymczasem naukę poddaje się coraz większej presji przemysłu i bieżących potrzeb gospodarczych. Ocena aktywności opiera się na wynikach prac służących potrzebom bieżącym, często praco charakterze usługowym a nie naukowym. Powoduje to pewne ujemne skutki również w regulowaniu stosunków między nauką a przemysłem.</u>
<u xml:id="u-6.5" who="#JanJanowski">Krytyczni uwagi budzą także przepisy etatowo-płacowe. Utrudniają one angażowanie przez uczelnie specjalistów z przemysłu, natomiast nie ograniczają np. przyjmowania sekretarek na etaty inżynieryjno-techniczne i żadna kontrola tego nie kwestionuje. Nie można uznać za prawidłowe limitowanie funduszu honorariów. Powoduje to niezdrowe zjawisko uciekania się do tzw. podzleceń wykonywanych za pośrednictwem spółdzielczości studenckiej, NOT i in. Wyzyskują tę tendencję ci, którzy nie mają nic do sprzedania. Należy obdarzyć większym zaufaniem tych ludzi, którzy będą realizować zadania z dziedziny współpracy nauki z przemysłem, ograniczyć ilość nowych przepisów czy wskaźników, pozostawiając tylko kierunkowe wytyczne sprzyjające tworzeniu nowych metod, technologii i wyrobów potrzebnych gospodarce narodowej.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#ZdzisławMalicki">Nie ma nikogo kto by nie uważał, że należy doskonalić system ekonomiczno-finansowy. Od tego uzależnia się stworzenie lepszych warunków do wdrażania wyników prac naukowo-badawczych i postępu naukowo technicznego. Nie wszyscy natomiast wiedzą, co i jak należy zmienić w tym systemie. Trochę irracjonalnie oczekujemy, że sam system uzdrowi sytuację, że tylko dzięki niemu będziemy inaczej pracować i dojdzie do szerokiego strumienia innowacji. Rozpatrywać te sprawy trzeba trzeźwo na gruncie realiów i szukać rozwiązań wykorzystujących dobre doświadczenia i przykłady. Trzeba oczywiście także ujawniać wszystko co hamuje i przeszkadza w prawidłowym ułożeniu stosunków między nauką a przemysłem.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#ZdzisławMalicki">Narzekamy na nadmierną ingerencję resortu finansów, a z drugiej strony mówimy o negatywnych skutkach omijania przepisów, regulujących sprawy finansowania i rozliczeń. Wydaje mi się, że trzeba budować współpracę uczelni z zakładami przemysłowymi na większym zaufaniu do możliwości twórczych uczonych, rozsądku i odpowiedzialności kierownictw przedsiębiorstw produkcyjnych. Nadmierna ilość przepisów nie stwarza klimatu takiego zaufania.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#ZdzisławMalicki">Poselska podkomisja wdrożeń i postępu technicznego powinna w sposób bardziej efektywny niż to miało miejsce w poprzedniej kadencji, ujawniać hamulce i bariery postępu naukowo-technicznego w gospodarce narodowej, Konieczne jest bardziej wnikliwe zapoznanie się ze stanem faktycznym w przemyśle, w instytucjach naukowo-badawczych i wyższych uczelniach. Wykorzystywać trzeba też wyniki środowiskowych spotkań z wyborcami.</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#ZdzisławMalicki">Poseł Józef Serafin (ZSL) : Nie reprezentuję ani nauki, ani przemysłu, lecz przeciętnego obywatela, który chciałby widzieć efekty współpracy obu stron. Życie pokazuje, że we współpracy tej często w prostych oprawach przejawiają się trudności. Jako pracownik spółdzielczości rolniczej kontaktuję się z Akademią Rolniczą w Krakowie, Słyszę, że nieraz mamy lepsze opracowania własne, ale wdrażamy licencje tylko dlatego, że są one zaplanowane.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#JanuszStefanowicz">Wszyscy musimy się zgodzić, że fakty przytoczone w materiałach i koreferacie są deprymujące.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#JanuszStefanowicz">Czy można mówić o koncentracji badań, gdy statystycznie rzecz biorąc na jeden temat przypada 1,5 pracownika naukowego? Braki koncepcyjne wskazywano w systemie planowania, przygotowywania, wykonywania, rozliczania i wdrażania prac do przemysłu. Czy istnieje więc choćby jedno ogniwo, którego działanie jest dobrze przemyślane?</u>
<u xml:id="u-8.2" who="#JanuszStefanowicz">Gdy myślę o współpracy nauki z przemysłem, nasuwa się analogia ze stosunkami między prasą a przemysłem i handlem w dziedzinie reklamy. W obecnej sytuacji rynkowej i przy istniejących uwarunkowaniach gospodarczych reklamą nie jest w gruncie rzeczy zainteresowana ani prasa (bo brak papieru) ani przemysł. Jest to jedynie forma ukrytego dofinansowywania prasy i wykazywania się pozorną aktywnością przez obie strony.</u>
<u xml:id="u-8.3" who="#JanuszStefanowicz">Myślę, że cennym byłoby rozszerzenie kryteriów oceny zarówno kierowników przedsiębiorstw jak i naukowców: powinni być oni oceniani przez swych partnerów od współpracy nauka - przemysł.</u>
<u xml:id="u-8.4" who="#JanuszStefanowicz">Jeśli wydaje się, że współpraca ta jest trudna do oceny, to musimy zdawać sobie sprawę, że często rzekomo najlepsze przykłady udanej: kooperacji to nic innego jak wykorzystywanie ośrodków naukowych jako warsztatów rzemieślniczych, w którym wysoko opłacana i wykwalifikowana kadra wykonuje dla przemysłu standardowe opracowania i urządzenia nieosiągalne w inny sposób. Stosowane przez nas kryteria ocen nie umożliwiają uchwycenia takich przypadków, gdyż prace te wykonywane są na ogół terminowo i ku obopólnemu zadowoleniu.</u>
<u xml:id="u-8.5" who="#JanuszStefanowicz">Nominalnie wydatki na badania i rozwój wzrastaj ą pięciokrotnie w ciągu 10 lat, ale musimy uwzględniać równoległy wzrost cen oraz fakt, że osiągnęliśmy ledwie połowę postulowanego przez II Kongres Nauki Polskiej 4%-wego udziału wydatków na naukę w dochodzie narodowym. Na rozbieżność tę nie wolno przymykać oczu. Może powinniśmy skupić środki na mniejszej liczbie tematów i zapewnić im należyty poziom, a nie rozpraszać sił na wszystkie zaplanowane tematy i zmniejszać przez to skalę I tempo innowacji w najważniejszych dziedzinach?</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#JerzyGralewicz">Poruszę tu sprawę drobną, ale mnie, jako rolnika, szczególnie interesującą. Czy Instytuty naukowe zajmowały się kiedykolwiek metodami określania zawartości tłuszczu w mleku? Obecna metoda polega na stosowaniu nie zawsze pewnej jakości kwasów, kwasomierza oraz na wierze w uczciwość pracowników punktów skupu. Nieraz wyborcy pytają mnie, czy nie można skonstruować nowoczesnych polskich przyrządów podobnych do zagranicznych, prostych w użyciu, szybko i bezbłędnie określających zawartość tłuszczu w mleku? Na nieporozumieniach między dostawcami a skupem w tej sprawie wygrywają jedynie cielęta.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#MieczysławSerwiński">Jestem pracownikiem uczelni technicznej. Uważam, że koreferat posła Bukowskiego był bardzo wartościowy, oparty na żmudnych dociekaniach i zbieraniu faktów. Jestem wdzięczny za próbę zdefiniowania pojęcia nauki. Istnieje tendencja, aby w to pojęcie wkładać co tylko się da. Gwałtowanie rozrosły się ostatnio różne OBR-y i COBK-i, a równocześnie społeczeństwo coraz krytyczniej ocenia efektywność nauki jako całości, nie wnikając w szczegóły. Nie mogę podsumowywać rezultatów 10 lat pracy nauki, niemniej muszę się zastrzec przed obarczaniem jej odpowiedzialnością za pracę różnych ośrodków, które sztucznie podłączono do nauki. Słusznie wspomniano w koreferacie, że często pracownicy ośrodków badawczo-rozwojowych przesuwani są do produkcji. Dotyczy to kilkunastu tysięcy osób. Częściowo jest to odpowiedź na pytanie, jaka jest ta nauka uprawiana w tych ośrodkach?</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#MieczysławSerwiński">Powinno się nareszcie określić, jaką rolę w naszym kraju nią spełniać szkoła wyższa. Minister Kaliski mówił niegdyś o trójjedności: wychowanie, kształcenie, nauka. Dziś mówi się często w kolejności: nauka, kształcenie, wychowanie. Różnicę tę uważam za symptomatyczną.</u>
<u xml:id="u-10.2" who="#MieczysławSerwiński">Czy chcemy czy nie, gros kadry naukowej pracuje w szkolnictwie wyższym i tu są skoncentrowane główne siły nauki. Gdy trzeba, wszystkie oczy kierują się na szkolnictwo wyższe. Padają więc stwierdzenia w rodzaju, że pracownik nauki powinien być przede wszystkim rozliczany za wyniki praktycznych wdrożeń jego prac w przemyśle. A przecież prace usługowego to tylko niewielka część obowiązków pracownika uczelni. Gdy przyciskają trudności, zawsze żąda się rozwiązywania kłopotów gospodarczych przede wszystkim od szkół wyższych.</u>
<u xml:id="u-10.3" who="#MieczysławSerwiński">Mówiono tu o płacach. Zgadzam się, że idealnym modelem opłacania naukowca powinna być jedna pensja obejmującą całą jego działalność. Powinniśmy mieć świadomość tego modelu, a równocześnie uwzględniać realia. Przy całym szacunku i zaufaniu należnym pracownikom nauki trzeba widzieć, że człowiek jest tylko człowiekiem i nie każdy podejmie dodatkowy wysiłek bez gratyfikacji. Przedstawiam więc inną stronę zagadnienia: ideał musi być dostosowany do wymogów życia. Każdy rektor musi rozwiązywać sam tę kwadraturę koła, w dodatku udając optymizm.</u>
<u xml:id="u-10.4" who="#MieczysławSerwiński">Był okres, kiedy współpraca przemysłem była uważana w środowisku naukowym za despekt. Niektóre uczelnie nie angażowały się w nią. Minister Kaliski w 1975 r. powiedział, że kto posiada już rozwiniętą tęgo typu współpracę ten ma gwarancję, iż będzie mógł ją kontynuować i rozwijać do końca lat 80-tych. Kto zaś jej nie ma, ten będzie musiał się obywać bez tej współpracy. Są więc duże uczelnie, których możliwości wykorzystywane są najwyżej w połowie. Jeśli taka sytuacja będzie się nadął utrzymywać - nie wyjdziemy ze spirali absurdu. Mając instytut, który opracował ważną i przydatną aparaturę, który dysponuje unikalnym wyposażeniem i znakomitą kadrą nie mogę nawet wejść do zakładu przemysłowego, który tę aparaturę mógłby produkować. Muszę najpierw wejść w kontakt z instytutem resortowym lub ośrodkiem badawczo-rozwojowym, zaprosić do współpracy, przyjąć do grupy zajmującej się tematem ich ludzi i dopiero wtedy uzyskam wstęp do przemysłu. Jeżeli uda się potem szybko wdrożyć seryjną produkcję i osiągnąć zamierzone efekty, to przy rozdawaniu nagród uczelnia musi trzymać się w cieniu, w przeciwnym razie przemysł się przed nią zamknie.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#GenowefaRejman">Jestem pracownikiem wydziału prawa Uniwersytetu Warszawskiego, a więc humanistą. Nikt nie kwestionuje roli nauki w powiększaniu dobra narodowego. Postulat współpracy nauki z gospodarką jest słuszny, ale nie może przesłaniać innych celów nauki. Einstein nie interesował się wdrożeniami, ale jego idee są dziś podstawą całych gałęzi przemysłu. Obserwuję tymczasem w uczelniach, że pracownicy naukowi zaczynają się dzielić na opłacalnych i ocenianych lepiej, tj. tych, którzy współpracują z przemysłem i gorzej - tj. tych, którzy zajmują się dydaktyką. Zresztą nie można oceniać naukowca tylko wg praktycznych zastosowań jego pomysłów, choćby dlatego, że zawsze będą wynalazł niezależnych od ich twórców nie mogą być w danej chwili wykorzystane.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#GenowefaRejman">Zgadzam się z posłem Bukowskim, że model oceniana i finansowania nauki jest zależy od modelu ekonomicznego i może być dopracowany dopiero po udoskonaleniu tego ostatniego.</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#GenowefaRejman">Nie jestem z gruntu przeciwna licencjom, ale musimy zdawać sobie sprawę, że im więcej licencji, tym mniej własnej myśli.</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#GenowefaRejman">Licencję, jest ona wdrażana często bez względu na koszty, gdy tymczasem własne opracowania giną z braku środków. W prasie powstał termin „strach przed postępem technicznym”, wielu woli robić po staremu niż ryzykować, że próba wdrożenia krajowego opracowania nie powiedzie się.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#BożenaHagerMałecka">Ile wynoszą nakłady na działalność badawczą ty akademiach medycznych? Czy NIK badał stan pracy w uczelniach nietechnicznych? Formalnie system oceniania prac istnieje, lecz naprawdę nie wiemy, czy jest tak jak być powinno, ani społeczeństwo nie mą powodu do satysfakcji. Wyższe szkoły powinny wypracować własny system oceniania swych prac i integrowania ich wewnątrz uczelni.</u>
<u xml:id="u-12.1" who="#BożenaHagerMałecka">Trzeba pokazać palcem ludzi odpowiedzialnych za współpracę szkół z przemysłem. Są przecież w instytutach odpowiedzialni dyrektorzy, w szkołach prorektorzy, w ministerstwach dyrektorzy departamentów. Ludzie ci mają obowiązek dostrzegać i reagować na to, że w cytowanym przez prof. Bukowskiego przykładzie jedna jednostka pracuje a inne biorą pieniądze i zyskują splendor.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#KazimierzOrzechowski">Zgadzam się z wypowiedziami prof. Bukowskiego i prof. Hager-Małeckiej na temat moralności naukowca i uważam je za bardzo ważne. Niepotrzebnie zgeneralizowaliśmy hasło, że wyższą uczelnią musi na siebie zarobić. Czasami jest to oczywiste, jeśli np. weźmiemy pod uwagę wydział chemii we Wrocławiu mający pod bokiem Zagłębie Lubińskie. Natomiast istnie je w naukach społecznych pęd do podwiązywania się - używam tego słowa, choć niezbyt ładne dla polonisty, dobrze określą sytuację - pod problemy węzłowe, co jest rola tych nauk właściwie zbędne. Powstaje więc nie tylko wspomniany tu już podział na współpracujących z przemysłem i dydaktyków, ale także kolejny podział na tych, którzy tylko „przerabiają” środki i tych, którzy rzetelnie traktuj ą to co robią. Historia uczy, że w naukach społecznych zawsze większe korzyści przynosiły nowe idee niż choćby najliczniejsze opracowania oparte na niejasnych przesłankach metodologicznych i wykonywane seryjnie, na zamówienie.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#KazimierzOrzechowski">Podkreślam jeszcze raz „nie wolno mówić, że szkoła humanistyczna jest instytucją „nieprodukcyjną”. My produkujemy dobro najwyższe wykształconych ludzi i to jest nasze główne zadanie.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#TomaszBiernacki">Jestem w wyjątkowo trudnej sytuacji, reprezentuję bowiem resort odpowiedzialny za omawiany tu stan rzeczy. 20 lat temu inaczej patrzono na naukę. Nie była ona tak zorganizowana jako system i nie była nastawioną na bezpośrednią pomoc gospodarce. Potem nadszedł czas, gdy nauka już byłą w stanie coś dać gospodarce, ale ta z kolei preferowała obcą myśl techniczną. Dziś nadchodzi moment, gdy nauka może i powinna być główną dźwignią postępu w kraju.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#TomaszBiernacki">Obecnie kończy się dopiero pierwszy okres istnienia systemu badań centralnie sterowanych. Uważamy, i myślę że zgadzamy się tu z prof. J. Bukowskim, że sprawdził się on, choć wymaga ulepszeń.</u>
<u xml:id="u-14.2" who="#TomaszBiernacki">Niezależnie od trudności, wkład nauki w osiągnięcia gospodarki jest znaczny. Mamy wiele rozwiązań (np. kombajny „Bizon”), które są od początku do końca dziełem rodzimym.</u>
<u xml:id="u-14.3" who="#TomaszBiernacki">NIK słusznie Zwróciła uwagę na wiele niedostatków. Zabrakło mi jednak w jej cennym materiale genezy tych niedociągnięć. Podane przykłady działań nielegalnych są w gruncie rzeczy marginesem; bezpodstawne wypłaty nie przekraczają 1–2% ogółu i nie można za to obciążać całego środowiska. Trzeba sobie zdawać sprawę, że w nauce pracuje dziś kilkaset tysięcy ludzi i jak w każdym środowisku będą tam także tacy, którzy nie spełniają naszych wymagań.</u>
<u xml:id="u-14.4" who="#TomaszBiernacki">Chciałem poinformować posła J. Bukowskiego, że fundusz płac w szkolnictwie wyższym wynosi 9. mld zł, fundusz honorariów zaś niewiele ponad miliard. Honoraria nie przekraczają więc 20% funduszu płac poszczególnych uczelni. Jest to zupełnie normalny margines na premiowanie szczególnych wysiłków.</u>
<u xml:id="u-14.5" who="#TomaszBiernacki">Wskaźnik 1,5 pracownika na jeden temat jest mylący. Jest on obliczany w stosunku do liczby samodzielnych pracowników nauki. Wielu zaś pracowników spoza tej grupy prowadzi samodzielne tematy i są to często tematy o ogromnej wadze. Istnieje też wiele tematów drobnych, lecz o kapitalnym znaczeniu; przykładem może być niedawne opracowanie, które zapobiegło groźbie zatrzymania pracy celulozowni w Świeciu.</u>
<u xml:id="u-14.6" who="#TomaszBiernacki">Najsłabszym ogniwem jest wdrażanie prac. Wina leży jednak nie tylko po stronię nauki. Często brak zapotrzebowania przemysłu, często polityka cenowa zniechęca go do modernizowania produkcji. Musimy ustalić gdzie kończy się odpowiedzialność szkoły wyższej.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#RomanKulesza">Mimo rozbudowanego zaplecza naukowo-badawczego w resorcie, przemysł maszynowy przywiązuje dużą wagę do współpracy i korzystania z prac badawczych szkolnictwa wyższego. Rozległe i ważne żądania rozwijania produkcji rynkowej i eksportowej nakazują przemysłowi maszynowemu starania o stałe powiększanie wkładu rodzinnej myśli naukowo-technicznej do produkcji. Poprawa sytuacji w zakresie wdrażania wyników badań i osiągnięć technicznych zależy od udoskonalenia modelu ekonomicznego zarządzania gospodarką; osiągnięcia ogólnej harmonizacji rozwoju różnych branż współdziałających w wytwarzaniu wyrobów finalnych oraz powiększenia stopnia identyfikacji planów i badań naukowych z celami i potrzebami społeczno-gospodarczymi kraju.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#RomanKulesza">Niesłusznie przeciwstawia się często naukę i przemysł, wiadomo, że działania w obu obszarach służą postępowi gospodarczemu. Wiele zależy tu od skojarzenia prac i lepszego wykorzystania potencjalnych możliwości zarówno szkolnictwa wyższego jak i przemysłowego zaplecza naukowo-badawczego. Placówki zaplecza przemysłu maszynowego współpracują coraz szerzej ze szkołami wyższymi; 53 umowy zawarte z uczelniami dotyczą zarówno prac o charakterze usługowym, jak i szerszych, wieloletnich badań. Ponad 7% umów dotyczy badań podstawowych, 25% badań stosowanych, 47% badań rozwojowo-wdrożeniowych. Tylko 15% umów obejmuje okresy roczne, natomiast 49% obejmuje okresy 3 i więcej lat prac badawczych. Pracownicy zaplecza naukowo-badawczego jak i kierownictwo resortu dążą do rozszerzenia tej współpracy, widząc, że problemy naukowo-techniczne i gospodarcze lat 80-tych musimy rozwiązywać własnymi siłami.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#TadeuszOrłowski">Polska Akademia Nauk przywiązuje dużą wagę do bezpośredniego kontaktu pracowników naukowych z przemysłem oraz zakładów badawczych z przedsiębiorstwami, dla których prowadzone są prace badawcze. Panuje opinia, że należy unikać zbędnego pośrednictwa w tych kontaktach, gdyż osłabia ono efekty, zwłaszcza wdrożeniowe. Przy aktualnym stopniu rozwoju zaplecza naukowo-badawczego przemysłu oraz wobec istniejącej skali zadań i potrzeb, budowanie wymyślnych schematów organizacyjnych oddalających pracowników nauki od zakładów przemysłowych skazane jest z góry na niepowodzenie.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#JerzyNawrocki">Wyniki badań zależą od prowadzących je uczonych, natomiast państwo ma prawo ingerować w ich działalność w zakresie koniecznym dla porządkującego nadzoru i ogólnej koordynacji. Należy podkreślić, że nie ma podziału na badania uczelniane i przemysłowe, natomiast są badania prowadzone dobrze, albo źle. Państwo ma prawo wymagać od uczonych, aby pracowali w sposób racjonalny, efektywny i służący doskonaleniu gospodarki. Zdajemy sobie sprawę, że rosną koszty na realizację badań naukowych, które stanowią element coraz bardziej istotny i dlatego konieczne jest dokonywanie selekcji tematów badawczych, co nakłada na uczonych szczególną odpowiedzialność, bo też i nikt ich w tym nie będzie wyręczał.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#JerzyNawrocki">Przy ocenach i decyzjach o stopniach naukowych należy brać pod uwagę nie tylko prace oryginalne, ale również adaptacyjne, które mają często nie mniejsze znaczenie dla ogólnego postępu i rozwoju. Osobiste kontakty pracowników nauki z przemysłem i gospodarką ułatwiają wdrażanie nowych rozwiązań naukowych i technicznych. Trzeba rozwijać te kontakty już na najniższym szczeblu, albowiem dobrze one służą szybkiemu i sprawnemu wdrażaniu innowacji technicznych i technologicznych.</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#JerzyNawrocki">Proponuję, aby podkomisja wdrożeń przygotowała na najbliższe posiedzenie Komisji propozycje dalszego postępowania.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>