text_structure.xml 168 KB
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10 min. 16.)</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#Komentarz">Przewodniczący Marszałek Sejmu Stanisław Car.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#WicemarszałekPodoski">Otwieram posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#WicemarszałekPodoski">Jako sekretarze zasiadają posłowie: Dudziński i Sosiński.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#WicemarszałekPodoski">Proszę Panów Sekretarzy o zajęcie miejsc przy stole prezydialnym.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#WicemarszałekPodoski">Protokół i listę mówców prowadzi p. Dudziński.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#WicemarszałekPodoski">Protokół 44 posiedzenia Sejmu uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów.</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#WicemarszałekPodoski">Przystępujemy do porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Budżetowej o projekcie ustawy skarbowej z preliminarzem budżetowym na r. 1937/38 (druk nr 300) — rozprawa szczegółowa nad częścią 16 — Emerytury i zaopatrzenia — sprawozdawca p. Ostafin.</u>
          <u xml:id="u-2.6" who="#WicemarszałekPodoski">Proszę Pana Przewodniczącego Komisji Budżetowej o zajęcie miejsca przy stole prezydialnym.</u>
          <u xml:id="u-2.7" who="#WicemarszałekPodoski">Głos ma p. sprawozdawca.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#POstafin">Wysoka Izbo! Przystępując do sprawozdania działu 16 — Budżet emerytur i zaopatrzeń, pozwolę sobie złożyć tylko krótkie sprawozdanie z przebiegu obrad nad tym działem w Komisji Budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#POstafin">O ile w roku ubiegłym sprawa referowania budżetu emerytur i zaopatrzeń w związku z wydanym dekretem z 22 listopada 1935 r. wywołała duże zaognienie i bardzo przewlekłą dyskusję tak w Komisji Budżetowej, jak i na plenum, o tyle w roku bieżącym obrady w komisji nad tym działem toczyły się w bardzo spokojnej atmosferze. Złożyło się na to przede wszystkim to, że Rząd już przez usta p. Wiceministra w wygłoszonym przez niego ekspose ustosunkował się do zagadnienia emerytalnego bardzo przychylnie i wspomniał o poprawie doli emerytów. Następnie Rząd w budżecie na rok bieżący przewidział kwotę 4 milionów złotych na zwiększone wydatki w związku z częściowym uchyleniem tego krzywdzącego emerytów, specjalnie tak zwanych zaborczych, dekretu. Opierając się na tym przychylnym stanowisku Rządu, pozwoliłem sobie wnieść jako referent, projekt ustawy, znoszący częściowo ten dekret, a oparty na następujących tezach, które pozwolę sobie Wysokiej Izbie odczytać.</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#POstafin">Tezy te brzmią w ten sposób:</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#POstafin">I) Uchyla się przepisy dekretu Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 22 listopada 1935 r. (Dz. U. R. P. nr 85 poz. 521), nakazujące uwzględnianie przy obliczaniu wysokości uposażenia emerytalnego okresu rzeczywistej służby w b. państwach zaborczych oraz zweryfikowanej pracy zawodowej tylko w 3/4, przywracając policzalność wspomnianych okresów w całości.</u>
          <u xml:id="u-3.4" who="#POstafin">II) Przepisy, dotyczące dopuszczalności kumulowania uposażeń emerytalnych z dochodami z tytułu zajmowania przez emerytów płatnych stanowisk (art. 25 ustawy emerytalnej z dnia 11 grudnia 1923 r.), zmienia się w tym kierunku, by emeryt otrzymujący wynagrodzenie z tytułu jakiegokolwiek zatrudnienia miał prawo otrzymać taką tylko część emerytury, która łącznie ze wspomnianym wynagrodzeniem nie przekracza uposażenia z dodatkami, pobieranego przez niego ostatnio w służbie czynnej.</u>
          <u xml:id="u-3.5" who="#POstafin">Ograniczenie powyższe nie może być stosowane w przypadkach, gdy emerytura łącznie z wynagrodzeniem nie przekracza 400 zł miesięcznie.</u>
          <u xml:id="u-3.6" who="#POstafin">III)Rozwiązanie stosunku służbowego z funkcjonariuszem państwowym, którego z uwagi na zły stan zdrowia uznano za niezdolnego do pełnienia służby, może nastąpić tylko wówczas, gdy komisja lekarska stwierdzi u niego równocześnie utratę co najmniej 50% zdolności do pracy zarobkowej.</u>
          <u xml:id="u-3.7" who="#POstafin">IV)Zasadę obligatoryjnego doliczania 10 lat do wysługi emerytalnej funkcjonariusza państwowego lub zawodowego wojskowego, który utracił bez własnej winy co najmniej 95% zdolności do zarobkowania, zmienia się o tyle, że kwestię doliczenia do wysługi emerytalnej wspomnianego 10-letniego okresu pozostawia się swobodnemu uznaniu władzy.</u>
          <u xml:id="u-3.8" who="#POstafin">V)Ustanawia się czasowo opłatę od zaopatrzeń emerytalnych, przyznanych na podstawie ustawy emerytalnej z 11 grudnia 1923 r., w brzmieniu jej obowiązującym przed 1 lutego 1934 r. Opłata ta wynosi w pierwszym roku 5% i zmniejsza się w latach następnych co rok o 1%. Opłacie nie podlegają zaopatrzenia, których wysokość nie przekracza: dla emerytów kwoty 100 zł, dla wdów — kwoty 50 zł, dla sierot zaś — kwoty 25 zł miesięcznie.</u>
          <u xml:id="u-3.9" who="#POstafin">Projekt, jeśli chodzi o sprawę samego budżetu, pozwala zwiększyć budżet w przychodach o 8 milionów złotych, w rozchodach również o 8 milionów złotych, tak że rzeczywiste saldo pozostaje niezmienione i na całość budżetu w tym dziale projekt ten zmiany żadnej nie wywrze.</u>
          <u xml:id="u-3.10" who="#POstafin">Ponieważ w związku z wniesieniem projektu ustawy, całe to zagadnienie rozpatrywane będzie na Komisji Budżetowej, następnie pójdzie na plenum, które będzie omawiało ten projekt ustawy, a równocześnie projekty ustaw, wniesione w roku ubiegłym przez p. Hofmana i p. Jahodę-Żółtowskiego, więcej dziś na ten temat głosu zabierać nie będę i proszę, aby Wysoka Izba przyjęła budżet działu 16 w brzmieniu, przedstawionym przez komisję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#WicemarszałekPodoski">Proszę Pana Sprawozdawcę o zajęcie miejsca przy stole prezydialnym. Zarządzam zgłaszanie krótkich zapytań do p. sprawozdawcy. Nikt się nie zgłasza.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#WicemarszałekPodoski">Głosu udzielam p. Wolańskiemu.</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#komentarz">(P. Wolański: Zrzekam się.)</u>
          <u xml:id="u-4.3" who="#WicemarszałekPodoski">Głos ma p. Mróz.</u>
          <u xml:id="u-4.4" who="#komentarz">(Nieobecny.)</u>
          <u xml:id="u-4.5" who="#WicemarszałekPodoski">Głos ma p. Jasiński.</u>
          <u xml:id="u-4.6" who="#komentarz">(P. Jasiński: Zrzekam się.)</u>
          <u xml:id="u-4.7" who="#WicemarszałekPodoski">Głos ma p. Żeligowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#PŻeligowski">Nie będę zabierał głosu w sprawie materii, ta sprawa będzie jeszcze rozważana na Komisji Budżetowej i mam nadzieję, że będzie załatwiona dobrze. Mnie chodzi o sprawę moralną całego zagadnienia.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#PŻeligowski">Budżet emerytur staje się bardzo wielkim ciężarem dla Państwa. Dowiadujemy się, że dojdzie on prędko do wielkości budżetu oświaty. A więc jest to rzecz zastraszająca i łatwo zrozumieć społeczeństwo, które jest bardzo zaniepokojone tym stanem rzeczy. Oczywiście, odczuwają to i sami emeryci. Dlaczego tak się stało? Podczas gdy w każdym państwie sprawa emerytur jest zupełnie normalną, zupełnie bezbolesną — u nas stało się inaczej, bo jest ogromnym ciężarem dla Państwa i ogromnym uciskiem moralnym dla samych emerytów. Bo cóż takiego są te emerytury? To jest zwykła umowa pracownika z Państwem czy z kimś innym. Jest rzeczą zupełnie zrozumiałą, że jeśli pracownik w jakiejś instytucji w ciągu całego swojego życia płacił składkę, ze swojej gaży, to potem przy końcu służby otrzymuje tę gażę, ażeby miał z czego dożyć do końca życia. To samo z emerytami państwowymi. Niestety, u nas stało się inaczej. I co się stało? My widzimy etapy tego. Naprzód w roku 1923 była ustawa emerytalna. Zupełnie normalną drogą szła sprawa. Ta ustawa była bardzo skromna, ale odpowiadała stopie życiowej całego Państwa. Potem sprawa zaczęła się wikłać. I tutaj, zdaje mi się, największy wpływ na to powikłanie miało t. zw. odmłodzenie armii. Potem nastąpiła w r. 1933 ustawa uposażeniowa bardzo wysoka pod względem uposażenia i nareszcie w r. 1935 — ostatni dekret emerytalny. Otóż od czego ta niezdrowa atmosfera powstała? Mnie się zdaje, że kiedy przyszły historyk będzie badał dzieje Polski, to zobaczy, że w tych ciężkich, wielkich historycznych czasach były dwa gatunki ludzi: jedni, którzy dbali o Państwo, walczyli o to Państwo, a drudzy — większość, tego nie robili, czyli był to gorszy typ ludzi. Otóż ten gorszy typ ludzi ciągle był do pewnego stopnia karany. A jakżeż to było w rzeczywistości? Czy to rzeczywiście tak było, że Polska była podzielona na dwie części, że jedni ludzie dbali o Państwo, a drudzy o Państwo nie dbali? A więc to byli — ja mówię oczywiście o wojsku — ci wojskowi, którzy służyli w armiach zaborczych. Do nich stosuje się ciągle te rygory i podkreśla się, że to są ludzie gorszego typu, że mniej dbają o Państwo i wskutek tego muszą być na szarym końcu. Czy tak to było w rzeczywistości? Więcej znam b. zabór rosyjski, będę więc mówił o tym zaborze, ale mam wrażenie, że w innych zaborach było to samo. Czy obywatele, którzy służyli u tych zaborców, byli to ludzie, którzy nie dbają o Państwo? Mnie się zdaje, że nie. Oni byli w nadzwyczaj ciężkich warunkach. Bo weźmy wschód i zachód — co się działo na wschodzie i co się działo na zachodzie? Będę mówił o formacjach wojskowych. Wiemy, że państwa centralne sprzyjały do pewnego stopnia formowaniu wojska polskiego, bo było to im potrzebne dla rozsadzenia potęgi rosyjskiej. Co się tyczy Rosji, to w Rosji nie można było formować polskiego wojska dlatego, że to było dla Rosji największe niebezpieczeństwo. Przy najgorszych warunkach Polacy z zaboru rosyjskiego, tak samo jak na zachodzie od r. 1914 to wojsko formowali, gdzie tylko można ludzie skupiali się, organizowali. Potem idzie historia dalsza — idzie I korpus, Murman, Syberia, Kubań, Besarabia. Mam wrażenie, że przyszły historyk, który uczciwie do tego podejdzie, znajdzie tam całą mozaikę bohaterskich czynów. I nareszcie dochodzi do największego egzaminu: wojna 1920 r. Czy oficerowie i żołnierze armij zaborczych, państw zaborczych nie wykonali swego obowiązku? Sądzę, że wykonali. Bo przecież co się stało? Jak za dotknięciem różdżki czarodziejskiej powstało wojsko, powstały koleje, powstały urzędy, powstały szpitale. Któż to zrobił? Do tego potrzebny był fach i trzeba było dobrej woli.</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#PŻeligowski">I jeżeli przyszły historyk zapyta się, jak Polacy państw zaborczych zachowali się, to mam wrażenie, że uczciwy historyk w niczym im nie zrobi zarzutu. A jednakże w tej samej Izbie w 1930 roku przy uchwalaniu norm emerytalnych było powiedziane, że oficerowie armij zaborczych, to jest balast, który trzeba wyrzucić. A więc balast. Proszę wejść w serca tych ludzi, którzy sądzą, że wszystko zrobili, czego od nich idea Polski wymagała, i raptem zostali zepchnięci do pojęcia balastu, który jest ciężarem dla Państwa.</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#PŻeligowski">Pod tym znakiem zaczyna się kształtować dalsza nasza polityka emerytalna. Idzie odmłodzenie armii. Owszem, ideałem każdego państwa jest, aby armię mieć młodą i zdolną do największych czynów. Jednakże jest druga strona medalu, to jest doświadczenie, które daje tylko wiek, które daje tylko długa służba w tej armii. Oto dlaczego każde państwo ciągle dąży do tej równowagi, aby z jednej strony mieć armię młodą, a z drugiej strony, aby zgromadzić całą sumę tych doświadczeń, które daje tylko nauka i długoletnia praca. My poszliśmy tylko jedną drogą, jest ona bardzo dobra, ale pozbawiliśmy się całego szeregu ludzi zdolnych do dalszej służby, którzy położyli wielkie zasługi w wojnie 1920 roku. Mam wrażenie, że tu tkwi początek naszych błędów emerytalnych, bo w tym odmłodzeniu stworzyliśmy typ nowego emeryta, który jest zupełnie zdolny do służby, ale jednocześnie musiał on opuścić służbę. A więc były dodatki jakieś, wielkie dodatki lat, komisje, które wyszukiwały choroby i nareszcie powstała z tych ludzi skrzywdzonych moralnie ta wielka armia emerytów, którzy nie mają z czego żyć, a z drugiej strony noszą na sobie piętno tego balastu. Ale musimy pamiętać, że jeżeli jutro będzie wojna, to ten cały balast wejdzie do armii, stanie w jednym szeregu i wykona swój obowiązek. Ale na tym nie koniec.</u>
          <u xml:id="u-5.4" who="#PŻeligowski">Po dziesięciu latach następuje wielka zwyżka uposażeń w 1933 r. Dlaczego, co się stało? Przecież w odrodzonej armii młodzi dowódcy, którzy weszli, już oni samo przez się byli wysunięci na wyższe stanowiska, a więc ich byt był daleko lepiej zabezpieczony. Po wtóre, czy praca się zwiększyła? Nie, praca się zmniejszyła, dlatego że stosunki się ustabilizowały, wszędzie zapanował ład i spokój i nie można porównywać tego z tym, co się działo w r. 1919, w r. 1920 i w r. 1921. A po trzecie, czy Państwo za ten okres wzbogaciło się, aby mogło dawać tak znaczne, bo dochodzące do 100%, dodatkowe uposażenia? Nie, Państwo przeżywało najcięższy okres. A więc jak połączyć te dwie rzeczy? I otóż wydaje mi się, że w tym wypadku, powiedziano sobie: a niech sobie, pomińmy kwestię fiskalną i cieszmy się, że urzędnicy państwowi i oficerowie są, chwała Bogu, lepiej uposażeni. Ale jaki to miało skutek moralny dla innych, którzy jako balast byli usunięci, a którzy w swoim sumieniu byli przekonani, że robią wszystko, co tylko Państwo od nich wymaga, i będą robili w przyszłości? Oto jest kwestia moralna naszych emerytów i mam wrażenie, że ona się mści. Kwestia fiskalna, powtarzam, odgrywa tu znacznie mniejszą rolę. Państwo jest biedne i emeryci, wszystko cokolwiek oni robią, muszą pamiętać, że do tego trzeba się dostosować. Nie, są kwestie daleko większe, jest kwestia moralna, i ona będzie się jeszcze długo mścić.</u>
          <u xml:id="u-5.5" who="#PŻeligowski">Z wielkim uznaniem jesteśmy dla naszych kolegów, którzy mieli to wielkie szczęście walczyć pod rozkazami Marszałka na zachodzie. Lecz trzeba zrozumieć cały wschód, wszystkich emerytów czy wszystkich oficerów, którzy musieli pracować w państwach zaborczych, i ta praca nie poszła na marne, dlatego że oni tam zdobywali fach, który był potrzebny przy odbudowie Państwa. Przy tym wielkim szacunku dla naszych kolegów z zachodu nie możemy oprzeć się uczuciu żalu za takie bagatelizowanie tego wszystkiego, co się działo w państwach zaborczych. Kwestia materialna — to mała rzecz. Tutaj daleko większe rzeczy zostały popsute — koleżeństwo. Bo gdzież może być większe koleżeństwo niż to, które zawarte zostało na polu bitwy, gdzie jest ten czar przeżyć wojennych, gdzie są tradycje, gdzie jest szacunek dla dowództwa. Mam wrażenie, że tymi posunięciami to wszystko jest zniszczone. Przykład niedaleki. O 23 km stąd jest małe miasteczko Radzymin. Tam w r. 1920 odbywała się bitwa o Warszawę. Dwa lata temu, w 1935 r. była rocznica 15-lecia tej bitwy. Jakże to wyglądają pola radzymińskie, gdzie zdecydowały się losy Warszawy? Na cmentarzu, który radzymińskie społeczeństwo utrzymuje, stanął pomnik. Kto go postawił? Napisano: Telefonistki. A więc te wielkie patriotki-niewiasty ze swoich skromnych funduszów znalazły możność, ażeby postawić ten skromny pomnik na przedpolu Warszawy. Gdy mówimy o tradycji, to czasem żartujemy z Anglików, że oni tę tradycję przywiązują do zupełnie błahych, a czasem groteskowych zjawisk; a jednakże my musimy szanować ludzi, którzy szanują swoją historię, którzy starają się, ażeby każdy szczegół w historii pozostał. Jakżeż my jesteśmy dalecy od tego. Oto przykład: 2-milionowa Warszawa nie zdobyła na to środków, wyprzedziły ją skromne telefonistki, dlatego że ongiś pochylone nad aparatami telefonicznymi, przeżyły one tragedię, jaka była dnia 14–15 sierpnia 1920 r., o której niemal wszyscy zapomnieli, bo może ją zrobili ludzie drugiego gatunku, a nie pierwszego.</u>
          <u xml:id="u-5.6" who="#PŻeligowski">Mnie się zdaje, że w tych emeryturach, o których mówimy, to nie jest kwestia tylko pieniężna, kwestia fiskalizmu, kwestia tych czy innych stawek, to jest wielka kwestia moralna, która podzieliła Państwo, podzieliła Polaków, podzieliła ich ducha i ich wysiłki, bo nie można było zatrzaskiwać drzwi przed jednymi i pozbawiać ich perspektywy historycznej.</u>
          <u xml:id="u-5.7" who="#PŻeligowski">Oczywiście, jestem przekonany, że te wszystkie kwestie emerytalne będą załatwione, wszystko się załatwi. Słyszeliśmy przemówienia kolegów, Którzy są zdania, że tam nie wszystko jest dobrze. Ale trzeba wyrównać tę krzywdę moralną, która jak przekleństwo będzie ciążyć nad nami.</u>
          <u xml:id="u-5.8" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#WicemarszałekPodoski">Do głosu nikt więcej nie jest zapisany. Czy Pan Sprawozdawca życzy sobie zabrać głos?</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#komentarz">(P. Ostafin: Nie.)</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#WicemarszałekPodoski">Wobec tego przystępujemy do rozprawy szczegółowej nad częścią 17 — Renty inwalidzkie i pensje — sprawozdawca p. Wagner.</u>
          <u xml:id="u-6.3" who="#WicemarszałekPodoski">Głos ma p. sprawozdawca.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#PWagner">Wysoka Izbo. W imieniu sejmowej Komisji Budżetowej mam zaszczyt być sprawozdawcą 17 części budżetu — Renty inwalidzkie i pensje.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#PWagner">Wszyscy moi koledzy sprawozdawcy, zdając sprawozdania w imieniu Komisji Budżetowej na plenum Izby, zwyczajnie oprócz samego, meritum budżetowego, które poruszają, charakteryzują dyskusję, jaką sejmowa Komisja Budżetowa odbyła na odnośnym odcinku budżetowym. Ja, niestety, pozbawiony jestem tej przyjemności, bo budżet rent inwalidzkich i pensyj dla zasłużonych uczestników walk o niepodległość nie wzbudzał i nie wzbudza ani w sejmowej Komisji Budżetowej, ani na plenum Sejmu dostatecznego zainteresowania.</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#PWagner">Proszę Wysokiej Izby! Gdy kiedyś p. Marszałek Sejmu w poprzednich kadencjach sejmowych ustalał klucz czasu dla poszczególnych partyj politycznych, gdy w klubach partyjnych kłócono się na jaki temat będzie się mówić w granicach dwóch czy czterech godzin, wyznaczonych dla danego klubu politycznego, wówczas nie znajdowano czasu dla omawiania problemu zaopatrzenia inwalidów wojennych, bo wówczas były sprawy ważniejsze — partyjne lub sprawy porachunków personalnych. Obecnie obradujemy dłużej, obecnie w nowym życiu parlamentarnym, gdy każdy poseł ma wolne prawo zapisania się do głosu, gdy po 30 mówców zapisuje się do poszczególnych budżetów, niestety, i dziś tego zainteresowania nie ma. A przecież to zainteresowanie powinno być, przecież jesteśmy tu w tej Izbie uczestnikami walk o niepodległość. Czyżby, proszę Wysokiej Izby, ta surowa żołnierska dola jeszcze w nas tę twardość serca utrzymywała, jak wtedy, gdyśmy musieli zacisnąć zęby i obok trupa naszego kolegi dalej iść do ataku? Ale poza sentymentem i poza tą twardością żołnierską musi przecież w nas istnieć zainteresowanie się tym problemem. I właśnie p. gen. Żeligowski, jako obywatel, jako wódz, jako generał, dziś był tym pierwszym głosem wyrzutu sumienia, który tutaj w Izbie wystąpił, mówiąc w imieniu społeczeństwa o tym pomniku na polach radzymińskich. Panie Generale Żeligowski, mam zaszczyt złożyć Panu moje krótkie, lecz szczere, żołnierskie podziękowanie za te słowa, które Pan tej Izbie i narodowi polskiemu powiedział. Ale poza sentymentem, poza oceną tej materii, o której mówił p. gen. Żeligowski, poza zastanawianiem się nad faktem, czy renta w wysokości 15 zł czy 20 zł wystarczy dla matki staruszki, która straciła kilku synów na polu walki, czy renta jest wystarczająca dla inwalidy wojennego, zachodzi tutaj głębokie i zasadnicze pytanie: czy dalej mamy kontynuować taki stan rzeczy, czy musimy nad tym faktem zastanawiać się nie tylko z punktu widzenia uczucia narodowego i z punktu widzenia sprawiedliwości społecznej, lecz również z punktu widzenia uzbrojenia moralnego. Gdy istnieje wyścig zbrojeń, gdy pracują w całej Europie i poza oceanem wszystkie fabryki, gdy zaczyna na rynkach światowych brakować żelaza i stali, to wciąż trzeba przygotowywać obywatela do wysiłku ideowego i moralnego. I mogę z prawdziwą dumą powiedzieć, że nasze Ministerstwo Spraw Wojskowych o tym pamięta, że w ustawach, które wychodzą, w rozporządzeniach Prezydenta Rzeczypospolitej o tym się szczegółowo pamięta. Ustawa o obronie przeciwpowietrznej i przeciwgazowej wyraźnie mówi o tym, że każdy obywatel, który weźmie udział w obronie życia swoich obywateli i w obronie kraju, za udział ten, o ile utraci życie lub zdrowie, będzie przez społeczeństwo honorowany.</u>
          <u xml:id="u-7.3" who="#PWagner">Oprócz tej ustawy mam również w ręku wypis z Dziennika Ustaw, z ustawy o pomocniczej służbie wojskowej, w której wojsko pamięta również nie tylko o żołnierzach, którzy będą walczyć w pierwszej linii bojowej, ale również o tych wszystkich, którzy będą współdziałali z armią czynną. Wojsko więc rozumie ten problem, i mówiąc o tym, mam zaszczyt kierownictwu naszej armii z Marszałkiem Śmigłym-Rydzem na czele wyrazić najserdeczniejsze podziękowanie. Ta świadomość tego wielkiego zagadnienia na przyszłość, reprezentowana przez wojsko, musi być poparta przez Rząd i całe społeczeństwo.</u>
          <u xml:id="u-7.4" who="#PWagner">Dlatego pozwolę sobie poruszyć problem inny, problem organizacji opieki nad inwalidami wojennymi, wdowami i sierotami po poległych. Do tej pory opieka ta jest dwutorowa, podzielona jest pomiędzy Ministerstwo Opieki Społecznej i Ministerstwo Skarbu. Jeżeli idzie o wykonywanie tych obowiązków, to wskutek tych wad organizacyjnych, nie może ono być dobre; nie ze złej woli poszczególnych urzędników, ale z powodu wad ustrojowych tych urzędów musi zachodzić niedokładność, musi zachodzić konieczność wyczekiwania nieraz po kilka lat na przyznanie zaopatrzenia. I dlatego z punktu widzenia usprawnienia tych urzędów, dla wprowadzenia oszczędności, dla założenia jednej komórki, która na wypadek wojny wchłaniać będzie jej ofiary, musi powstać jeden urząd i jedna komórka organizacyjna, która zaopiekuje się tymi, których maszyna wojenna wyrzuci w postaci kalek. W tym celu złożyłem tutaj przed kilkoma tygodniami Wysokiej Izbie projekt ustawy odnośnie tej sprawy, który będzie przedmiotem debat Wysokiej Izby. Mam wrażenie, że Rząd zgodzi się, ażeby Izba, w zrozumieniu potrzeby tej koncentracji agend opieki nad inwalidami wojennymi, ustawę tę uchwaliła.</u>
          <u xml:id="u-7.5" who="#PWagner">Gdy, Wysoka Izbo, poruszyłem ten problem, chciałbym pokrótce jeszcze poruszyć sprawy, łączące się z zaopatrzeniem pieniężnym, ale będące jednakże sprawami należącymi do społeczeństwa. Inwalida wojenny, czy uczestnik walk o niepodległość, mający tytuł do zaopatrzenia pieniężnego, nie chce być ciężarem i nie chce swego stosunku czy to do walk, w których brał udział, czy to do obecnej sytuacji Państwa, mierzyć tylko ilością pieniędzy, bo byłoby to sprzeczne z jego honorem żołnierskim, ale chce w społeczeństwie znaleźć miejsce dla siebie godne, ażeby pozwolono mu pracować i dlatego upomina się o przywilej pracy. Niestety, przed kilku laty tu, w tej Wysokiej Izbie, słyszałem słowa, że inwalidzi nie powinni zabierać miejsca młodemu, dorastającemu pokoleniu, które również pracy nie ma. Ale, proszę Wysokiej Izby, uważam, że tych inwalidów wojennych i uczestników walk o niepodległość nie ma tak wielu, aby dla nich miejsca przy warsztatach pracy mogło zbraknąć. I tu na tym odcinku trzeba bezwzględnie pewną poprawę wprowadzić. W r. 1935 na skutek mojej interpelacji o wykonaniu obowiązującej ustawy inwalidzkiej Rada Ministrów wydała rozporządzenie, na mocy którego przedsiębiorstwa państwowe obowiązane są zatrudniać inwalidów wojennych. Jak jest wykonywane to rozporządzenie? Otóż stwierdzam, że w wykonaniu tego rozporządzenia zostało zatrudnionych zaledwie 150 osób, że w Ministerstwie Komunikacji i w Ministerstwie Poczt nie przyjęto do pracy ani jednego inwalidy. Jeżeli poruszam tę sprawę, to dlatego, ażeby przypomnieć Rządowi problem zatrudnienia inwalidów. Gdy zwróciłem się w tej sprawie do Prezydium Rady Ministrów, otrzymałem polecenie złożenia wykazu wszystkich odmownie załatwionych próśb. Wykaz taki przesłałem, obecnie oczekuję na pozytywne załatwienie. Poza sprawą pracy w warsztatach lub fabrykach jest jeszcze inna praca, praca w przedsiębiorstwach handlowych i koncesje monopolowe, o czym będę mówił po raz drugi przy monopolach. Niemniej jednak przypominam, że tych spraw nie wolno rozstrzygać jednostronnie, że trzeba szanować te prawa, które żołnierz walcząc o niepodległość nabył i które naród uszanować musi. Proszę Wysokiej Izby! Problem ten po wielkiej wojnie różnie rozwiązały poszczególne narody. Jedne dały swym inwalidom, czy wdowom, czy sierotom więcej, drugie mniej, Polska dała tyle, ile dać mogła. Mimo tego, iż za czasów referowania przeze mnie budżetu rent inwalidzkich, spadł on o 70 milionów złotych, to ja nigdy przeciw temu w tej Izbie nie protestowałem, mam odwagę to stwierdzić i nie obawiam się, że inwalidzi wojenni w Polsce z tego powodu wypowiedzą mi votum nieufności. Nie, bo to jest karna, ideowa masa żołnierska, która rozumie interes Państwa.</u>
          <u xml:id="u-7.6" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-7.7" who="#PWagner">Ale proszę Wysokiej Izby, idzie tylko o to, aby podobnie, jak na odcinku emerytalnym, nie robiono niewłaściwych różniczkowań, niewłaściwych eksperymentów, aby zasady uposażeniowe przede wszystkim — jak mówi p. gen. Żeligowski — oparte były na właściwej linii pod względem moralnym. I każda nowelizacja ustawy musi iść tylko w tym kierunku i dlatego zgłoszony przez nas projekt, który będzie przedmiotem obrad Komisji Opieki Społecznej, właśnie w tym kierunku zdąża — naprawiania krzywd moralnych. My naturalnie jesteśmy skromni, my nie żądamy wyrównania tego, bo wiemy, że p. Wicepremier Kwiatkowski nie może zwrócić tych 70 milionów złotych w roku bieżącym i ich nie zwróci, zaś zrównanie w granicach tego budżetu jest również trudne, ale niemniej ten problem istnieje i jest problemem otwartym. Trzeba zakończyć z tymi pojęciami zaborczego i polskiego inwalidy. Jednakowo chłop polski ginął nad Piawą, gdzie walczyły legiony Dąbrowskiego, jednakowo ginął na Syberii, jednakowo ginął na polach Szampanii. Ja te wszystkie cmentarze wojenne objechałem i wśród tych wielkich lasów krzyżów widziałem wszędzie nazwiska polskie tych, którzy zginęli jednakowo dla sprawy ojczystej. I dlatego na ostatnim zjeździe inwalidów wojennych legionista, ks. kapelan Pęcherek powiedział: „My legioniści-inwalidzi nie potrzebujemy opieki, ani nie chcemy żadnych specjalnych praw, bo my, legioniści, uważamy, żeśmy wszyscy po wszystkich polach bitew szli bić się o jedną i wielką Polskę”. I dla tego, proszę Wysokiej Izby, jeżeli o tym mówię, to apeluję, aby Sejm Rzeczypospolitej, aby Rząd Rzeczypospolitej Polskiej ponad te pewne drobne zagadnienia gospodarcze, ponad kwestię jednego czy pół miliona, raczył problem ten ocenić nie tylko jako wielkie zobowiązanie historyczne, ale jako problem, który stwierdzi, że naród polski umiał ocenić wielkie historyczne wczoraj, wielkie ważne dziś i wielkie swoje jutro, którym odpowie, że Polska zawsze, nie tylko technicznie, ale i moralnie zwyciężyć potrafi.</u>
          <u xml:id="u-7.8" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#WicemarszałekPodoski">Proszę Pana Sprawozdawcę o zajęcie miejsca przy stole prezydialnym.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#WicemarszałekPodoski">Zarządzam krótkie zapytanie do p. sprawozdawcy. Nikt się do głosu nie zgłasza. Wobec tego zarządzam rozprawę.</u>
          <u xml:id="u-8.2" who="#WicemarszałekPodoski">Głos ma p. Morawski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#PMorawski">Wysoka Izbo! Już p. Wagner powiedział, że utarł się zwyczaj w Sejmie, że przy rozprawach nad tą częścią budżetu przemawiali tylko inwalidzi, a w reszcie Izby panowało jednomyślne milczenie, ale nie było to milczenie, które przy budżecie wojska wybucha oklaskami, tylko było to milczenie, wywołane ogólnym jednomyślnym brakiem zainteresowania tym problemem. Dlatego niech mi wolno będzie, jako jednemu z wielu żołnierzy wielkiej wojny, który nie ma tych zaszczytnych a bolesnych śladów tej wojny, który nie jest inwalidą, niech mi wolno będzie, mając styczność z inwalidami, poruszyć ten problem bolesny, a zarazem podnieść ogromne jego znaczenie dla naszego bytu państwowego.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#PMorawski">Na odbywającym się raz zgromadzeniu kombatanckim naszego okręgu padły słowa z ust nie inwalidy, że Związek Inwalidów jest jedynie stowarzyszeniem ludzi, mających pewne wspólne pretensje do Skarbu Państwa. I padło natychmiast zaprzeczenie silne z ust rzemieślnika inwalidy, który powiedział, że samopomoc jest tylko częścią zadań związku, że zadaniem związku jest właśnie praca dla Państwa i dla utrwalenia niepodległości. Powie ktoś, że to jest frazes, powie ktoś, że słowa te były wypowiedziane dla przypodobania się komuś z góry, ja jednak, obserwując tę instytucję, muszę podkreślić ogromne znaczenie państwowo-twórcze związku. Zebrania, odbywające się po zapadłych mieścinach, co pewien czas zgromadzają ludzi o najrozmaitszych przekonaniach politycznych i ludzi nieraz paru narodowości, którzy razem słuchając referatów, dyskutując, podnosząc swoje bolączki, równocześnie tym samym utrwalają się w ideach państwowo-twórczych i stanowią pewną ostoję, pewien element konsolidacyjny wobec zalewu elementu komunizującego. Kiedy weźmiemy, że każdy inwalida lepiej sytuowany od reszty społeczeństwa, wynoszący z tych zebrań inwalidzkich pewne idealne korzyści, promieniuje w swoim otoczeniu, to przyznamy, że jest ważnym czynnikiem w odbudowie Państwa. Podkreślam to, bo chcę jeszcze zaznaczyć, że nie ma miejsca w tych rzeszach na niezadowolenie i poczucie krzywdy, a nasza polityka personalna, jak mówił p. gen. Żeligowski, szła po odzyskaniu niepodległości w fałszywym kierunku: zamiast tych, którzy niezbicie pracowali dla odzyskania niepodległości. odznaczyć ze wszystkimi z tego wynikającymi konsekwencjami, zamiast tych, którzy byli stupajkami w służbie zaborczej, odsunąć zupełnie od życia, wprowadzono tę linię podziału; doprowadzono do tej nieszczęsnej walki przez podział emerytów na zaborczych i emerytów polskich, do walki, która trwała ponad rok i w końcu została uznana ze strony Rządu jako krzywda, wyrządzona emerytom. To samo stało się i na odcinku inwalidów. Przeprowadzono ten podział, a skoro go przeprowadzono, to przy oszczędnościach skarbowych odjęto zaopatrzenie inwalidom zaborczym, mającym mniej niż 25% niezdolności. Trzeba sobie zdać sprawę, ze to nie jest jednoznaczne z tym, gdyby od początku nie dawało się tego zaopatrzenia. Ludzie, którzy to zaopatrzenie pobierali, zostali naraz odsunięci, widząc obok innych pobierających, i zostali wtrąceni w nędzę, gdyż nieraz ich procent niezdolności, będący w przyczynowym związku ze służbą wojskową, stanowi jakieś 15%, ale obok tego jest niezdolność nie związana przyczynowo, tak że w rezultacie nie raz wiek podeszły i obie te niezdolności pogrążają tych ludzi w nędzę. Bezwzględnie trzeba znieść tę linię podziału, trzeba dążyć do wy równania zupełnego, a gdyby możliwości Skarbu Państwa na to nie pozwalały, to trzeba iść etapami, trzeba dawać to zaopatrzenie przede wszystkim ludziom, którzy pewien wiek skończyli i są w nędzy.</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#PMorawski">Poruszałem sprawę odznaczeń za pracę przy odzyskaniu niepodległości. Z radością powitałem dekret styczniowy, który zapewnił zaopatrzenie tym, którzy posiadali Krzyż Niepodległości i ukończyli pewien wiek życia, albo też stracili zdolność do pracy. Tymczasem co się stało? Blisko rok minął, a wykonanie jak wygląda? W referacie p. Wagnera jest powiedziane, że na tysiąc kilkaset zaopatrzeń zaledwie kilkadziesiąt przyznano, a rok minął przeszło od wydania dekretu. Są wypadki, że podoficer legionowy, mający sześćdziesiąt kilka lat życia, ginie w nędzy i wspierany jest zasiłkami Zarządu Głównego po 5–20 zł. miesięcznie. Albo manipulacje biurokratyczne trwają zbyt długo i ta sprawa jest nie dosyć szybko wykonana, albo też w pewnych wypadkach można przy puszczać, że jest tu pewna polityka oszczędnościowa, co byłoby wysoce szkodliwym i niedopuszczalnym.</u>
          <u xml:id="u-9.3" who="#PMorawski">Chcę jeszcze wspomnieć o jednej rzeczy. Oto jest ogólny postulat odznaczonych co do kwestii pewnych zniżek kolejowych, ażeby przyznać im te zniżki, które posiadają członkowie armii czynnej. Przecież zniżki, które daje Krzyż Niepodległości, to są zniżki, które posiada 50% ludności w Polsce; posiadają je towarzystwa, związki sportowe, posiadają je żony urzędników — w każdym razie zniżki te przysługują dziś połowie ludności. Przyznanie więc tym weteranom, którzy pracowali przy Niepodległości, tylko tych zniżek, które posiadają oficerowie armii czynnej, mam wrażenie, nie uszczupliłoby zbytnio budżetu kolejowego, bo zniżę nie ceny biletów kolejowych równocześnie wzmogłoby zapotrzebowanie, więcej by jeżdżono i mam wrażenie, że ta luka w budżecie Ministerstwa Kolei łatwo dałaby się naprawić.</u>
          <u xml:id="u-9.4" who="#PMorawski">Przechodzę znów do sprawy ogólnej. Chodzi tu także o pewne, o czym już p. sprawozdawca mówił, czasem kilkoletnie zaleganie podań o zaopatrzenie i o renty. Rzeczywiście sprawy tak się mają. Istnieje tu dziwna biuralistka, może dlatego że odbywa się to w kilku resortach. Są przykłady, które mogę zacytować, gdzie szpital stwierdził w roku 1921, że dany osobnik chorował na płuca po przestrzeleniu kulą w czasie walk, po powrocie z niewoli — był to rok 1921 — następnie został wypuszczony ze szpitala, wrócił w r. 1922 do szpitala i tam zmarł. Podanie zrobiono, wyraźnie w raporcie szpitala jest powiedziane, że zmarł wskutek postrzelenia na wojnie kulą w płuco. Długo trwają przesłuchania, w końcu posyłają do Petersburga rekwizycję, czy w szpitalu taki leżał, tak jakby zeznania świadków, którzy przy tym byli i widzieli, że w bitwie brał udział, jakby ślad kuli i stwierdzenie szpitala nie wystarczało. Musi to zwłaszcza u ludzi na wsi, o niższym wykształceniu sprawiać wrażenie, że to jest przewlekanie sprawy, które bezwzględnie szczęśliwym nazwać nie można, mimo ostrożności, która zachowana być musi ze względu na dobro Skarbu.</u>
          <u xml:id="u-9.5" who="#PMorawski">Również tu poruszyć muszę sprawę dekretu z 1934 r., który anulował wszystkie zaległości, jakie mieli inwalidzi za renty z przed 1934 r. Pomijając, że już wtedy przedstawiciel Ministerstwa Sprawiedliwości miał poważne zastrzeżenia, czy można w ten sposób zanulować prawo i robić działanie wstecz tych praw, pomijając to, interpretują władze skarbowe bardzo często w dowolny sposób ten dekret. Miano wicie inwalida, który przebywał na Węgrzech, który pobierał zasiłki — mam tutaj przed sobą ten akt — przez konsulat na Węgrzech, zgłosił, że chce wracać do kraju. Działo się to przed r. 1934. Nie przyjechał natychmiast, wrócił dopiero po półtora roku, później, po dwóch latach uruchomiono wypłatę renty; stwierdzono, że zaległości, które przez te dwa lata powstały, także przepadają. To jest zbyt szeroka interpretacja tego prawa.</u>
          <u xml:id="u-9.6" who="#PMorawski">Chcę wspomnieć wreszcie tutaj jeszcze o inwalidach wojskowych, nie wojennych, mianowicie z armii polskiej. Tych inwalidów jest około 8.000 i uważam, że w tym wypadku, gdzie można naocznie stwierdzić te wszystkie wypadki, przynajmniej tu powinno być jak najmniej niepotrzebnej rygorystyki. Tymczasem znam np. taki wypadek, że w moim okręgu syn chłopski służył w Stanisławowie w ułanach. Kopnięty przez konia miał zdruzgotaną kość biodrową i przeleżał cały rok w szpitalu wojskowym. Po roku zostało stwierdzone że jest wyleczony. Wrócił na wieś, ale po upływie 2 lat nastąpiła kulawizna, przepuklina i człowiek ten jest niezdolny do pracy. Zrobiono podanie o zaopatrzenie, przedstawiono komisji. Komisja stwierdziła, że kalectwo to nastąpiło na skutek ciężkiej pracy, nie zostało nabyte w związku ze służbą wojskową, pomimo, że kalectwo wystąpiło w tym samym miejscu, że noga została okulawiona i człowiek ten jest niezdolny do pracy. Otóż uważam, że w takich wypadkach, trzeba ażeby istniała przynajmniej możność ponownego stawania przed komisją, ażeby przy pogorszeniu zdrowia po raz drugi ta sprawa mogła być zrewidowana. Ani na chwilę nie przypuszczam, żeby te rzeczy były w ten sposób wykonywane z wiedzą góry, ale w ta kich wypadkach od decyzji niższych organów musi być dana możność odniesienia się do władz naczelnych. Wobec niesolidności ogólnej w dzisiejszych czasach Skarb powinien dawać przykład, jak tego rodzaju obowiązki wykonywane być powinny.</u>
          <u xml:id="u-9.7" who="#PMorawski">Powie ktoś, że te wszystkie poruszone kwestie spowodują zwiększenie budżetu. Skąd zna leźć na to, jeżeli wskutek art. 59 Konstytucji nasza rozprawa budżetowa jest właściwie iluzoryczna, jest to właściwie tylko stek narzekań, stek dezyderatów, gdyż Sejm budżet taki, jaki dostaje, z małymi zmianami oddaje. Jest to dziś w ten sposób unormowane. Tym więcej Rząd, mając tę przewagę, powinien w tym wypadku przystosować się do tych ogólnych żądań. Uważam, że wielkich źródeł dostarczyć by mogło wprowadzenie napowrót koncesyjnej sprzedaży wyrobów tytuniowych. Należy to do dyskusji o monopolach, jednak chcę tę sprawę dlatego poruszyć, bo nie wiadomo jakie sprężyny w prasie usiłują wmówić w społeczeństwo, że to jest dla dobra inwalidów, że inwalidzi o to się starają, że tego chcą. A dowodem tej chęci są te liczne protesty masowe i ubolewania, które napływają przeciwko właśnie dalszemu prowadzeniu wolnego obrotu. Po usunięciu sprzedaży koncesyjnej kilkanaście tysięcy inwalidów, którzy z tego żyli, spadło jako ciężar na Skarb Państwa. Uważam, że w tym wypad ku wyniki lat poprzednich nie wskazują na to, by należało iść dalej w tym kierunku. Zamysły jednak idą jeszcze dalej, mianowicie przez zniesienie hurtowni mniejszych, a stworzenie wielkich centralnych hurtowni daje się cały obrót tytoniem w ręce anonimowego kapitału, usuwając tych ludzi, którzy właśnie w ten sposób mogliby wybitnie odciążyć Skarb Państwa.</u>
          <u xml:id="u-9.8" who="#PMorawski">Wracam do tego, od czego zacząłem. Chcę powiedzieć, że cała armia inwalidów, to jest ogromny rezerwuar serc i dusz, które pracują dla Niepodległości, to jest ogromny ośrodek konsolidacyjny w dzisiejszej pracy państwowej. Z zaopatrzenia i zadośćuczynienia ich żądaniom czerpie siłę i ufność dzisiejszy żołnierz Rzeczypospolitej.</u>
          <u xml:id="u-9.9" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#WicemarszałekPodoski">Głos ma p. Jasiński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#PJasiński">Wysoka Izbo! Cieszę się bardzo, że w tym roku przy rozprawie nad rentami inwalidzkimi zabierają głos nie tylko inwalidzi. Oto przedmówca mój p. Morawski zobrazował zupełnie obiektywnie szereg bolączek i spraw aktualnych, które są właśnie na naszych terenach. Zanim zacznę mówić na temat tego ważnego zagadnienia, przypomnę znamienne słowa Marszałka o inwalidztwie, wyrzeczone w 1925 roku: „Są rany i blizny fizyczne, są też i moralne. I niewiadomo często która bardziej piecze, która silniej boli; czy ta, co przez kule i bagnet zadana, czy ta, co w głąb serca sięga lub mózg wierci i przegryza. Jedno jest wspólne, że w dni pochmurne, fizyczne czy moralne — rana daje znak o sobie, przypominając miejsce i okoliczności zranienia, wołając jak gdyby na nowo o opatrunek, prosząc jakoby o pieszczotliwy dotyk. Gdy więc myślę o inwalidach wojennych, sądzę, że szukać muszę kalectwa u tych, co rany i blizny moralne, jak i fizyczne, hardo znoszą, by razem dać sobie dotknięcie ręki bliźniej a pieszczotliwej”.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#PJasiński">Zastanowiwszy się głębiej nad tymi oto słowami, tchnącymi pełnią miłości Marszałka dla jego żołnierzy-inwalidów, budzi się w człowieku zastanowienie, czy społeczeństwo polskie, ranione niejednokrotnie moralnie w swym organizmie w głąb serca, siłą tego cierpienia zdolne było do odczucia i podania opatrunku pieszczotliwej dłoni swoim obrońcom — inwalidom, czy w swoje ciężkie dni moralne pojęło ból swoich synów, zadany bagnetem i kulą? I oto odpowiedź. Z początkiem powstania Państwa Polskiego, społeczeństwo potraktowało problem inwalidztwa jako tymczasowy, nie zastanowiwszy się, że jest to zagadnienie długiego szeregu lat, że jest to obowiązek obecnych i przyszłych pokoleń oddania bodaj w części moralnego długu tym, co krwią swoją znaczyli przyszłe granice Polski.</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#PJasiński">Omijając na razie ewolucje ustaw o zaopatrzeniu inwalidzkim w latach poprzednich, przystąpię do omówienia budżetu rent na r. 1937/38.</u>
          <u xml:id="u-11.3" who="#PJasiński">Budżet rent inwalidzkich i pensyj wynosi 100.500.000 zł i dzieli się na renty inwalidzkie w sumie 94.400.000 zł, pensje orderowe i zaopatrzenia dla b. skazańców politycznych i osób szczególnie zasłużonych w walkach o niepodległość w sumie 3.400.000 zł. O ile budżet emerytur wzrasta nieproporcjonalnie w odniesieniu do rozchodów na całą administrację, to renty inwalidzkie stale się zmniejszają. Na obniżenie rent inwalidzkich niezależnie od poprzednich ustaw, zmniejszających ogólną sumę rent o 42%, wpływa wielka śmiertelność inwalidów oraz rodziców i wdów po inwalidach, dojście do pełnoletności sierot po inwalidach oraz rewizja aktów zakwestionowanych odnośnie związku przyczynowego ze służbą wojskową.</u>
          <u xml:id="u-11.4" who="#PJasiński">A teraz cofając się do lat poprzednich w krótkości przedstawię zmiany ustaw inwalidzkich po r. 1930. Stworzenie w r. 1932 trzech kategoryj inwalidów według klas miejscowości A, B, C pogorszyło znacznie warunki bytowania inwalidów. Te wielkie różnice w zaopatrzeniu pomiędzy inwalidami, mieszkańcami wsi i miast, na rażącą niekorzyść tych pierwszych wywołały wielki rozdzwięk pomiędzy inwalidami i stały się zarodkiem fermentu, który to fakt usiłowały wykorzystać niektóre partie po lityczne. Rok 1934 dzieli inwalidów na zaborczych i polskich, odbierając 40.000 inwalidom zaborczych, posiadającym do 25% niezdolności do zarobkowania, prawo do rent inwalidzkich.</u>
          <u xml:id="u-11.5" who="#PJasiński">Rok 1936 pogarsza jeszcze bardziej dolę inwalidów, bowiem ze względu na równowagę budżetu obniżono wszystkim beż wyjątku będącym w służbie państwowej, a więc i inwalidom pensje o 10%. To ostatnie posunięcie rządowe nie wywołało jednak wśród szerokich mas inwalidzkich rozgoryczenia, inwalidzi bowiem, jako byli żołnierze, wychowani karnie w duchu państwowym, zrozumieli, że będąc obywatela mi Państwa, które sami krwią swoją stworzyli, muszą dawać i dalej dowody swej obywatelskiej powinności wobec Ojczyzny. Z uznaniem muszę imieniem inwalidów podnieść, iż Rząd w ostatnich swoich pociągnięciach ustosunkował się przychylnie odnośnie projektu noweli do ustawy inwalidzkiej, wniesionej na Sejm przez p. Łobodzińskiego, w sprawie poprawek do niektórych artykułów tej ustawy na korzyść inwalidów.</u>
          <u xml:id="u-11.6" who="#PJasiński">Znamienną jest rzeczą, że niemal na wszystkich zebraniach i wiecach inwalidzkich poruszaną jest, oprócz kwestii klasyfikacji rent według strefy A, B, C, przede wszystkim sprawa za trudnienia inwalidów, t. j. dania im warsztatów pracy, a tym samym odciążenie Skarbu Państwa z wydatków, ponoszonych na utrzymanie inwalidów. Reforma rolna, dająca pierwszeństwo służbie folwarcznej do otrzymywania osiedli rolnych, winna być stosowaną przede wszystkim do inwalidów rolników, którzy, otrzymując zawodowy warsztat pracy, zmniejszyliby zastępy inwalidzkie utrzymywane przez Skarb Państwa. Również kwestia odebrania monopolu tytoniowego inwalidom jest tematem stałych debat na zebraniach inwalidzkich. Posiadanie prawa koncesji przez zasłużonych i inwalidów w Państwie Polskim, zagwarantowane ustawą, wywołało już od kilku lat w sferach handlowych żywe niezadowolenie objawiające się sugerowaniem każdoczesnego Ministra Skarbu i dyrektora Monopoli, że inwalidzi posiadający koncesje nie wykazują należytych zdolności fachowych, a tym samym nie dają dla Skarbu Państwa żadnych korzyści. Podobne nastawie nie umysłów sfer rządzących było i jest planowym strategicznym działaniem pewnych sfer kupieckich, które straciwszy uprzednio koncesje monopolowe, przynoszące im pokaźne zyski, pragną wobec przyznania wolnego handlu w tej dziedzinie utrzymać się w tej gałęzi handlu i nie dopuścić za wszelką cenę do przyznania z powrotem praw koncesyjnych inwalidom. Na temat monopoli będzie jeszcze dzisiaj szczegółowa rozprawa, w której zabiorą głos inni posłowie.</u>
          <u xml:id="u-11.7" who="#PJasiński">Powracając na koniec do przychylnych posunięć Rządu odnośnie poprawek niektórych artykułów ustawy inwalidzkiej, muszę przypomnieć, że sprawa inwalidzka jest kwestią ogólnopaństwową, że inwalidzi stanowią w organizmie społecznym nie balast, ale żywotne wartości siły społecznej, że świadectwem swej prze lanej krwi i kalectwa wychowują młode pokolenia na obywateli, rozumiejących, że jednostka utrzymywać musi z całym organizmem Państwa ścisłą i karną łączność, że spełnianie dzisiaj przez społeczeństwo i Państwo obowiązku wobec inwalidów jest dla nich rękojmią na przyszłość, że kiedyś, w razie kalectwa lub śmierci w obronie ojczyzny, to społeczeństwo i Państwo uzna należycie ich ofiary.</u>
          <u xml:id="u-11.8" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#WicemarszałekPodoski">Głos ma p. Wolański.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#PWolański">Wysoka Izbo! Do uwag poczynionych przez moich przedmówców mam nie wiele do dodania. Chciałbym tu tylko poza pewnymi kwestiami, które dotyczą ogólnego stanu inwalidów wojennych w całym Państwie, poruszyć kwestię bardzo wielkiego opóźniania w załatwieniu spraw inwalidzkich na terytorium województwa stanisławowskiego. Mam przed sobą pismo zarządu okręgowego Związku Inwalidów Wojennych w Stanisławowie, w którym skarżą się ci inwalidzi, że jeszcze od 1 lipca 1936 r. do dzisiejszego dnia zupełnie przestały fungować inwalidzkie komisje odwoławcze. Dzięki przykremu incydentowi w urzędzie wojewódzkim zostały te komisje rozwiązane i dzisiaj inwalidzi nie mają najmniejszej możności załatwienia swoich spraw. Rzecz staje się coraz bardziej katastrofalna. Z każdym już nie miesiącem, ale po prostu tygodniem, rośnie liczba spraw niezałatwionych, co w związku z dekretem, o którym mówił przed chwilą kol. Morawski, który anulował po 1934 r. wszelkie pretensje inwalidzkie, słuszne nawet, na podstawie orzeczeń i wyroków Najwyższego Trybunału Administracyjne go przyznane, rodzi ferment, przykre nastroje wśród ludności, podejrzenia, że przecież to wszystko dzieje się celowo i że słuszne te nie znaczne zaopatrzenia inwalidów chce się poprostu anulować.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#PWolański">Z drugiej strony chciałbym jeszcze dotknąć jednej sprawy, która bardzo boleśnie odczuwa na jest przez ogromny odłam ludności Państwa, mianowicie przez ludność województw południowo wschodnich narodowości ukraińskiej. Gest, jaki okazano, wydając ustawę rozszerzającą prawa inwalidów wojennych także na żołnierzy ukraińskiej galicyjskiej armii, którzy do znali ran w walkach z wojskami polskimi, ten gest powinien być dotrzymany do końca. Uważam, że należało by rzeczywiście usunąć: 1) z samych postanowień ustawy wszelkie różnice, które wkradły się tam między inwalidami t. zw. armij zaborczych a inwalidami ukraińskimi, t. j. de lege ferenda, a poza tym w wykonaniu usta wy chciałbym widzieć pewne traktowanie równomierne i lojalne właśnie zgłaszających się o inwalidzkie zaopatrzenie inwalidów tej armii. Muszę zaznaczyć, że de lege ferenda należało by przede wszystkim poprawić określenie tych żołnierzy jako przynależnych właśnie do tej Ukraińsko-Halickiej Armii — U. H. A., żeby nie określano ich jako żołnierzy, którzy wal czyli po taki a taki dzień, to jest 1 czerwca 1919 r., z formacjami wojskowymi polskimi.</u>
          <u xml:id="u-13.2" who="#PWolański">Proszę Wysokiej Izby, właśnie dzięki temu formułowaniu ustawowemu powstaje cały szereg możliwości traktowania ludzi, którzy odnieśli właśnie w tym okresie i z tego powodu kalectwo — różnorodnie. I tak, jeżeli ktoś rzeczywiście podczas bitwy został raniony, to w ta kim razie może reflektować przy wykazaniu 45% inwalidztwa na zaopatrzenie. Gdy jednak jego uszkodzenie nastąpiło już w trakcie przejścia do niewoli, z tym momentem odpada możliwość uzyskania tego zaopatrzenia. Toż samo, jeżeli w tym okresie został taki żołnierz uszkodzony czy to ze strony wojsk bolszewickich, czy to ze strony wojsk rumuńskich lub innych, z którymi pozostawały oddziały wojsk ukraińsko-halickich w bitwie. Ponadto jest także pewne niewłaściwe traktowanie ze strony władz, które dają opinię o odnośnym inwalidzie. Bywają po prostu curiosa w tym sensie, że na przy kład odnośnie niejednego inwalidy, który był zupełnie pozbawiony nawet władania władzami umysłowymi, opinia o jego politycznej prawomyślności została wydana jako o bardzo nielojalnym i dopiero na skutek orzeczenia Najwyższego Trybunału Administracyjnego poprawiono tę niesolidność informacji co do opinii politycznej odnośnego inwalidy. Ta sprawa i cały szereg innych winny być niewątpliwie poprawione i naprawdę wypadało by życzyć sobie, aby nie, jak to wynika ze sprawozdania p. Wagnera — tylko 35 inwalidów ukraińskich dotychczas otrzymało zaopatrzenia, lecz żeby traktowano sprawę bardziej po ludzku i bar dziej przychylnie i żeby zgłoszonych inwalidów załatwiano w sposób naprawdę zasługujący na uznanie i rokujący w późniejszym czasie jeszcze bardziej ścisłe współżycie obu narodowości, które w pewnym okresie były ze sobą nawet w walce orężnej, jednak dziś chcą, i zdaje się, dojdą, do zupełnego pojednania.</u>
          <u xml:id="u-13.3" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#WicemarszałekPodoski">Lista mówców wy czerpana. Czy Pan Sprawozdawca życzy sobie zabrać głos?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#PWagner">Chciałbym udzielić tylko krótkiej odpowiedzi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#WicemarszałekPodoski">Głos ma p. sprawozdawca.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#PWagner">W sprawie działalności Inwalidzkiej Komisji Odwoławczej przy urzędzie wojewódzkim w Stanisławowie uwaga podniesiona przez p. Wolańskiego jest całkowicie słuszna. Od 7 miesięcy komisja ta jest nieczynna i należało by ją wznowić, a inwalidzi, zamieszkali w województwie stanisławowskim, od 3 czy 4 lat oczekują na inwalidzką komisję odwoławczą. Jako referent uznaję słuszność tego postu latu.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#PWagner">Druga sprawa, którą podniósł p. Wolański, to sprawa przyznania zaopatrzeń inwalidom z byłych oddziałów ukraińskich. Sprawa ta jest przeze mnie należycie zawsze doceniana od czasu, gdy została uchwalona ustawa z 17 marca 1932 r., przy której to ustawie osobiście również pracowałem. Obecnie — jak zaznaczyłem to w sprawozdaniu — urzędy tą sprawą się zajmu ją. Że procedura ta trwa trochę długo, to, Panie Pośle, ci inwalidzi dzielą los wszystkich inwalidów, to nie tak szybko dostaje się rentę. Te wszystkie formalności niewątpliwie sprawę tę komplikują. Ale zasadniczą trudnością, we dług moich informacyj, jest dostarczenie dowodu służby. Tutaj ze strony panów lekarzy na komisji mogłoby przyjść pewne ułatwienie w otrzymywaniu dowodu służby. Stanęła na komisji bardzo wielka ilość tych inwalidów i komisje im zaopatrzenie przyznały.</u>
          <u xml:id="u-17.2" who="#PWagner">Jeżeli chodzi o postulat p. Wolańskiego w sprawie protezowania i leczenia, to mogę nie oficjalnie oświadczyć, że przy nowelizacji usta wy Ministerstwo Opieki Społecznej skłonne jest tę sprawę załatwić. Tyle wyjaśnień co do ostatnich przemówień.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#WicemarszałekPodoski">Rozprawa szczegółowa nad częścią 17 została zakończona.</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#WicemarszałekPodoski">Przystępujemy do rozprawy szczegółowej nad częścią 18 — Długi państwowe.</u>
          <u xml:id="u-18.2" who="#WicemarszałekPodoski">Głos ma sprawozdawca p. Hutten-Czapski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#PHuttenCzapski">Wysoki Sejmie! Część 18 preliminarza budżetowego Rzeczypospolitej zawiera wydatki, związane z obsługą długów państwowych i na rok 1937/38 figuruje tam cyfra ogólna 206.317.000 zł. Cyfra ta jest zwiększona w porównaniu do roku ubiegłego o 19.652.323 zł, a to ze względu na wprowadzenie do tego działu obsługi zadłużenia wewnętrznego takich pozycyj, które przed tym nie figurowały, a poza tym ze względu na zwiększenie naszego zadłużenia zewnętrznego.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#PHuttenCzapski">Jeżeli chodzi o zadłużenie zagraniczne, to wobec dewaluacji szeregu walut zagranicznych w r. 1936, zadłużenie to zmalało i obsługa jego wobec tego na rok 1937/38 ma być zmniejszona o kwotę 5.989.839 zł według preliminarza budżetowego. Stan naszego zadłużenia zagranicznego z tytułu obligacyj i u rządów państw obcych wynosił na 1 stycznia 1933 r. — 4.189.430.796 zł, zaś na 1 stycznia 1937 r. — 2.553.723.471 zł, a więc jest różnica o 1.635.707.325 zł. Różnica ta powstała między rokiem 1933 a 1937 częściowo ze względu na pewne spłaty długów, przede wszystkim zaś ze względu na zdewaluowanie licznego szeregu walut państw wierzycielskich.</u>
          <u xml:id="u-19.2" who="#PHuttenCzapski">W roku ubiegłym doszły do skutku pertraktacje, wszczęte jeszcze wiosną, na temat pożyczki we Francji. Z tego tu miejsca były już omawiane i strona polityczna, i strona wojskowa tego doniosłego faktu. Chcę tylko dorzucić parę wyjaśnień, dotyczących poszczególnych pozycyj wydatkowych związanych z tą pożyczką, jak również szczegóły dotyczące warunków, na których została ona zawarta.</u>
          <u xml:id="u-19.3" who="#PHuttenCzapski">Ogólnie pożyczka ta ma wynieść kwotę 2.600 milionów franków fr. Z kwoty tej Francusko-Polskie Towarzystwo Kolejowe otrzymać ma 540 milionów fr., jako transzę dawno obiecanej na ten cel pożyczki. Obsługa tych 540 milionów ma być pokrywana z wpływów z eksploatacji linii Śląsk — Gdynia i nie będzie ciążyć bezpośrednio na budżecie Państwa, a więc i obsługa jej w preliminarzu długów figurować nie będzie. Podkreślić należy, że z tej kwoty w drodze rozrachunku odmrożone być mają należności francuskie w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-19.4" who="#PHuttenCzapski">Dalszą część pożyczki stanowi 2.060.000.000 fr. fr., w czym 810.000.000 fr. fr. jako pożyczka gotówkowa i 1.250.000 fr. fr. jako pożyczka gotówkowo-towarowa. Te 810 milionów w poło wie, czyli 405 milionów fr., już nam zostały wpłacone, co ma dodatnie znaczenie dla bilansu Banku Polskiego.</u>
          <u xml:id="u-19.5" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Schaetzel.)</u>
          <u xml:id="u-19.6" who="#PHuttenCzapski">Suma ta ma być spłacona w ciągu 341/2 lat przy oprocentowaniu 6% w stosunku rocznym. Pierwsza płatność odsetek przypada na 1 sierpnia 1937 r., a pierwsza płatność kapitałowa w rok później, czyli 1 sierpnia 1938 r. i to w kwocie 3.888.000 fr.</u>
          <u xml:id="u-19.7" who="#PHuttenCzapski">Pozostałe 405.000.000 fr. fr. pożyczki gotówkowej mają być wpłacone w maju 1938 r., w maju 1939 r. i w maju 1940 r., oprocentowane w wysokości 5% rocznie i rozłożone do spłaty na 15 lat w ratach półrocznych. Kredyt towarowo-gotówkowy wynieść ma 1.250.000.000 fr. fr., jest to pożyczka 15letnia, spłaty półroczne równe, oprocentowanie 5% w stosunku rocznym. Widzimy więc, iż poza pożyczką kolejową, najpoważniejszy wpływ gotówkowy z tytułu tej pożyczki 405.000.000 fr. fr. miał miejsce obecnie i że łącznie w ciągu lat 1937, 1938, 1939 i 1940 wpłynąć ma gotówką 1.060.000.000 fr. fr., czyli około 260.000.000 zł. Po uzyskaniu całej pożyczki gotówkowej i towarowej obsługa zadłużenia naszego — nie licząc pożyczki kolejowej Śląsk — Gdynia — zwiększy się w r. 1937/38 o 34.272.250 fr. fr., czyli w przybliżeniu o 8.431.000 zł. Jest to pozycja, która nie figuruje w preliminarzu i którą w zakończeniu mojego referatu prosiłem na Komisji Budżetowej włączyć do tego preliminarza.</u>
          <u xml:id="u-19.8" who="#PHuttenCzapski">Również zwiększenie zadłużenia wewnętrzne go ze względu na plan inwestycyjny wymagać będzie dodatkowych pozycyj. Rząd zgłosił w tej sprawie na komisji wniosek o zwiększenie preliminarza budżetowego o 6 milionów złotych, które mają być użyte na spłatę odsetek od biletów skarbowych, których emisja ma być zwiększona na cele inwestycyjne z 300 milionów na 450 milionów złotych. Pozycja tych 6 milionów zł ma być pokryta zmniejszeniem wydatków, względnie zwiększeniem wpływu z ceł. Odpowiednie zmiany budżetowe będą zgłoszone przy drugim czytaniu.</u>
          <u xml:id="u-19.9" who="#PHuttenCzapski">Jeżeli chodzi o zadłużenie wewnętrzne, to na 1 stycznia 1932 r. wynosiło ono 861.947.629 zł, w roku 1933 wzrosło ono o 135.909.675 zł, w roku 1934 wzrosło o 144.143.803 zł, na 1 stycznia 1935 r. wzrost wynosił 619.387.027 zł. Jest to wzrost największy, pochodzący przede wszystkim z roku 1934. W roku 1936 na dzień 1 stycznia wzrost wynosił dalsze 277.006.862 zł. Wzrost zadłużenia wewnętrznego tłumaczy się wielkimi potrzebami inwestycyjnymi, które w kraju ma my, i skoro nie ma dostatecznego wpływu środków z zagranicy, zmuszeni jesteśmy czerpać je na rynku wewnętrznym.</u>
          <u xml:id="u-19.10" who="#PHuttenCzapski">Podkreślić należy, iż zagadnienie spłaty długów, t, zw. wojennych, z biegiem czasu coraz bardziej traci na ostrości. Stoi to zapewne w bezpośredniej łączności ze słabnącą nadzieją na uzyskanie spłat reparacyjnych niemieckich, które, jak w jednym z uprzednich referatów po dałem, w swej wysokości wydawały się mieć na celu pokrycie zadłużenia wojennego Europy u głównego wspólnego wierzyciela — Ameryki. Ponieważ pomiędzy rokiem 1930, a jesienią 1936 r. nastąpiło zdewaluowanie szeregu walut krajów wierzycielskich, które znacznie zmniejszyło łącznie ze spłatami nasze zadłużenie zagraniczne, wzrost zadłużenia ogólnego nastąpił przez znaczne zwiększenie zadłużenia wewnętrznego.</u>
          <u xml:id="u-19.11" who="#PHuttenCzapski">Jeśli chodzi o stosunki nasze z zagranicą pod względem finansowym, to stwierdzić musimy bardzo znaczne sumy, które odpływały w ciągu lat 1928–1933 z Polski na obsługę zadłużenia naszego zarówno u państw zagranicznych, jak i u poszczególnych naszych wierzycieli prywatnych. Sumy te są duże. Według obliczeń Głównego Urzędu Statystycznego wyniosły one w roku 1928 pomad 316 milionów złotych podaję cyfry zaokrąglonej, w roku 1929–410 milionów złotych, w 1930 r. — 481 milionów złotych, w 1931 r. — 443 miliony złotych, w 1932 r. — 300 milionów złotych, a w 1933 r. — 226 milionów złotych. Przypuszczam jednak, że suma ta była może jeszcze większa, a to w związku; z nieprowadzeniem odpowiedniej statystyki, jeżeli chodzi o takie zyski, które nie figurują w bilansach przedsiębiorstw, w których zainteresowane są kapitały zagraniczne. Dodajmy do tego kwoty potrzebne na zakup surowców nie zbędnych, których w kraju nie posiadamy i wy tworzyć nie możemy, a zrozumiemy, że w ten sposób z kraju odpływa bardzo znaczna ilość środków za granicę.</u>
          <u xml:id="u-19.12" who="#PHuttenCzapski">W okresie kryzysu zmniejszyły się możliwości zawierania transakcyj pożyczkowych, których wyrównanie z powodu odpływu złota i de wiz z kraju za granicę stało się coraz bardziej trudne. Zachowaliśmy naszą linię solidnego dłużnika, w stosunku do naszych wierzycieli za granicznych bardzo długo, tak długo, jak długo mogliśmy podołać tym bardzo wielkim ciężą rom. Kto wie, niektórzy są zdania, że czekaliśmy z wprowadzeniem centrali dewiz, utrudnieniem w wysyłaniu walut nawet za długo, w każdym razie robiliśmy to tak długo, póki mogliśmy to czynić. W 1936 r. w kwietniu, wobec znacznego odpływu złota i dewiz z Banku Polskiego, wywołanego z jednej strony wielkimi kryzysowymi trudnościami, a z drugiej strony dość niepewną sytuacją walutową na całym świecie, Rząd widział się zmuszony wprowadzić centralę dewiz, a następnie ograniczenia transferowe nawet w dziedzinie obsługi naszego zadłużenia zagranicznego. Od tego czasu odpływ zło tai dewiz z Ranku Polskiego ustał, odwrotnie, zaczął się ruch przeciwny, mianowicie nastąpiło pewne zwiększenie, które obecnie wobec uzyskania pożyczki francuskiej jest nawet znaczne.</u>
          <u xml:id="u-19.13" who="#PHuttenCzapski">W dniu wczorajszym przy dyskusji nad budżetem Ministerstwa Przemysłu i Handlu mówiono o znaczeniu kapitałów zagranicznych i o ewentualnych możliwościach uzyskania pewnych kwot dla Polski za granicą dla celów inwestycyjnych. Powstaje pytanie, czy istnienie centrali dewiz nie staje się przeszkodą dla tego rodzaju wpływów zagranicznych. Otóż centrala dewiz u nas wydaje specjalne glejty, upoważnienia dla tych kapitalistów, którzy chcą na odpowiednich niezbyt wygórowanych pod względem procentowym warunkach dostarczyć kredytów Polsce, z zastrzeżeniem, że te kredyty nie mogą być krótsze pod względem swego terminu, jak trzyletnie. Są to warunki, które wpływa ją na to, by kapitały, szukające tylko doraźnych zysków, do Polski nie wpływały. Warunki te cokolwiek utrudnią przypływ kapitałów, natomiast wpłyną na to, ażeby te kapitały, które do Polski Przychodzą, traktowały swoją tutaj obecność w formie raczej twórczej, a nie spekulacyjnej. Utrudnienie stosunków pieniężnej wymiany międzynarodowej wzmaga znaczenie wymiany międzynarodowej towarowej. Jest to zagadnie nie niezmiernie trudne. Nieraz przy budżecie długów podnoszono, iż należy się starać o spłatę długów towarami, które Polska wywozi. Udało nam się dotąd dokonać jednej większej transakcji mianowicie opłaciliśmy zbudowanie statku „Batory” węglem, który z Polski do Italii wysyłamy. Poza tym nie udało się przeprowadzić znaczniejszych transakcyj na tej zasadzie.</u>
          <u xml:id="u-19.14" who="#PHuttenCzapski">Odchodzenie od międzynarodowej gospodarki pieniężnej, a przechodzenie do gospodarki wymiennej z natury rzeczy jest poważnym hamulcem dla obrotów międzynarodowych, a poza tym wprowadzenie centrali dewiz zbliża nas do krajów o takiej samej polityce walutowej. Pod kreślić tu wypada, że kraje, które odcięły się od ożywionych stosunków walutowych z zagranicą, zmuszone są opierać się z dużym natężeniem o rynek kredytowy wewnętrzny. Natężenie to bywa tak wielkie, że nawet nie jest ujawniane np. we Włoszech lub Niemczech. Inaczej ma się sprawa z państwami nie mającymi specjalnych utrudnień w wymianie pieniężnej z zagranicą, od której zależnie od okoliczności pewien dopływ środków nieraz drogo okupionych miewa miejsce.</u>
          <u xml:id="u-19.15" who="#PHuttenCzapski">Jeżeliby chodziło o ustalenie, do której grupy państw wzmiankowanych obecnie Rzeczpospolita należy, to wydalę mi się, że najsłuszniejszym określeniem było by. że nie należy ani do pierwszej grupy, ani do drugiej, od pierwszej bowiem różni się dbałością o poziom waluty i staraniami o utrzymanie kredytu, od drugiej zaś ograniczeniami dewizowymi.</u>
          <u xml:id="u-19.16" who="#PHuttenCzapski">Drugie zagadnienie, związane z naszymi długami i ich obsługą, ze stanem Skarbu, to sprawa zapasu złota i dewiz w Banku Polskim, o czym przed chwilą wspomniałem mówiąc, że w ostatnim czasie mamy znaczne zwiększenie wpływów i znaczną poprawę naszego bilansu Banku Polskiego. W roku ubiegłym nastąpił fakt ważny, jeżeli chodzi o stosunki międzynarodowe walutowe, mianowicie przestał istnieć t. zw. blok zło ty. Porozumienie państw, które nie chciały odejść od ustalonej relacji złota, istniało kilka lat i dopiero ustało w roku zeszłym. Wielka Brytania i Stany Zjednoczone wcześniej od tego parytetu odeszły. Z chwilą jednak, kiedy od parytetu złota odeszła Francja, Holandia, następnie Szwajcaria, możemy uważać, iż blok złota, który nie odegrał żadnej wybitniejszej roli w stosunkach międzynarodowych finansowych, przestał istnieć. Przez ten proces dostosowywania lub wyrównywania walut, który miał miejsce w jesieni 1936 r. w licznych państwach europejskich, kraje, które pomniejszyły wartość swych walut w stosunku do złota, uzyskały znaczne ułatwienia w dziedzinie eksportu, natomiast, o ile nie miały spokojnego społeczeństwa lub rządów autorytatywnych, jak to miało miejsce we Włoszech, stworzyły sobie trudności wewnętrzne, gdyż zaczął się proces zwyżki cen wewnętrznych, a więc i kosztów produkcji. Te kraje eksportujące, których koszty produkcji wzrosną tylko o część procentowego spadku wartości waluty, zapewne wyjdą dobrze na dewaluacji. Kraje, które przeprowadzają dewaluację, nie mając możności hamowania zwyżki cen i płac w należytej mierze, wywołać mogą u siebie chaos i wstrząsy. Przykłady różnego efektu dewaluacji mamy porównując np. prze bieg dewaluacji we Francji z Anglią lub Szwajcarią. Dewaluacja załatwia w znacznej mierze problem oddłużenia rolnictwa.</u>
          <u xml:id="u-19.17" who="#PHuttenCzapski">Z krajów europejskich, nie licząc Rzeszy Niemieckiej i Rosji Sowieckiej, mających swoiste i nie dające się porównać stosunki walutowe, nie zdewaluowała swego pieniądza w ciągu lat 1930–1936 jedynie Polska. W warunkach obecnych kierowanie zagadnieniami walutowymi Państwa jest związane poza odpowiedzialnością jeszcze z bardzo wielkimi trudnościami, a czuwanie nad bilansem płatniczym niezwykłej wy maga czujności. Być może, iż w razie poprawy koniunktury i na tym odcinku pracy państwowej wysiłki staną się mniej absorbujące.</u>
          <u xml:id="u-19.18" who="#PHuttenCzapski">Ponieważ nasze zadłużenie państwowe składa się częściowo z zadłużenia poszczególnych przedsiębiorstw, zgłosiłem w roku ubiegłym wnioski, na które p. Minister Skarbu wyraził swą zgodę, treści następującej:</u>
          <u xml:id="u-19.19" who="#PHuttenCzapski">1) dążyć na leży do scentralizowania w Ministerstwie Skarbu całej polityki finansowania również przedsiębiorstw państwowych, względnie prowadzenia ewidencji w określonych terminach również zadłużenia przedsiębiorstw państwowych, nie wyłączając skomercjalizowanych, a to w celu ujednolicenia i skoordynowania akcji kredytowej;</u>
          <u xml:id="u-19.20" who="#PHuttenCzapski">2) dążyć należy do scentralizowania w Ministerstwie Skarbu całej gestii wszystkimi pożyczkami państwowymi, nie wyłączając renty ziemskiej, zarządzanie która przez Ministerstwo Rolnictwa i Reform Rolnych nie jest uzasadnione żadną realną potrzebą i niewątpliwie przez utrzymywanie odrębnego aparatu do tego celu obciążą Skarb niepotrzebnymi wydatkami.</u>
          <u xml:id="u-19.21" who="#PHuttenCzapski">W ciągu ostatniego roku mimo tego nie po czyniono wyraźnych kroków w tym kierunku poza przygotowaniami wstępnymi. Zdając sobie sprawę z trudności przeprowadzenia tych wniosków, idących zresztą zupełnie po myśli N. I. K., o czym czytamy w sprawozdaniu ostatnim, pragnę ponowić mój wniosek podkreślając, że łącznie z obsługa długów Skarb musiałby na nie przewidzieć odpowiednie wpłaty z danego przedsiębiorstwa, obecnie zadłużenie to obsługującego.</u>
          <u xml:id="u-19.22" who="#PHuttenCzapski">W związku z zaciągnięciem pożyczki francuskiej proponowałem na komisji, i tu tę propozycję Ponawiam, ażeby zwiększyć preliminarz w wydatkach, a mianowicie: w dziale 2 par. 2 o 8575.000 zł oraz w tymże dziale par. 3 — o 176.563 zł, a to w celu obsługi wspomnianej pożyczki.</u>
          <u xml:id="u-19.23" who="#PHuttenCzapski">Poza tym będzie jeszcze wniosek, o którym wspominałem w środku mego referatu, miano wicie zwiększyć wydatki w zadłużeniu wewnętrznym o 6 milionów złotych na obsługę biletów skarbowych, których emisja została powiększona uchwałami Izb.</u>
          <u xml:id="u-19.24" who="#PHuttenCzapski">Proszę Wysoką Izbę o przyjęcie preliminarza budżetowego w przedłożeniu komisyjnym ze złożonymi poprawkami.</u>
          <u xml:id="u-19.25" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#WicemarszałekSchaetzel">Kto z Panów Po słów zgłasza się do krótkich zapytań?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#PBakon">Zapytuję Pana Sprawozdawcę, czy nie mógłby nas poinformować o sumie globalnej zadłużenia Państwa, zarówno krótkoterminowego jak i długoterminowego, zaciągniętego przez Ministerstwo Skarbu, przez instytucje, fundusze i Monopole?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#PHuttenCzapski">Jeżeli chodzi o zadłużę nie Skarbu Państwa, figuruje ono w Monitorze i jest drukowane według przepisów o kontroli długów dwa razy do roku. Ostatni Monitor w którym wykaz ten jest podany, wyszedł 25 listopada ubiegłego roku. Są to długi wewnętrzne i zagraniczne, są też i zadłużenia z tytułu gwarancyj — zresztą bardzo znaczne — udzielanych bankom państwowym i przedsiębiorstwom, nie ma jednakże w tym wykazie wszystkich zadłużeń. Istnieje taki stań rzeczy, że poszczególne przedsiębiorstwa i monopole państwowe posiadają kredyty w instytucjach państwowych i w Banku Polskim. Zadłużenie ich jest widoczne dopiero z bilansów, które są, zestawiane ras do roku. Tak samo nie ma uwidocznionych w tych zestawieniach pewnych długów, które figurują z tytułu kredytów zużytych na dostawy przy wykonaniu robót. Z tego względu już w zeszłym roku postawiłem wniosek na komisji, który był poparty także przez Najwyższą Izbę Kontroli, że należy scentralizować cały nadzór nad długami, całą politykę zadłużeniową w Ministerstwie Skarbu. Dziś poszczególne przedsiębiorstwa państwowe — w moim przekonaniu — prowadzą politykę, jeżeli chodzi o stronę zadłużeniową, nietyle w formie obligacji, ile w formie krótkoterminowych zobowiązań w tej czy innej postaci, zanadto na własną rękę. W moim przekonaniu należało by scentralizować to zagadnienie, zgodnie z tym wnioskiem, który w przeszłym roku na Komisji Budżetowej i na plenum zgłosiłem, w rękach Ministerstwa Skarbu. Wydaje mi się mianowicie, że jeżeli chodzi o akcję samego zadłużenia, to mogłoby to być nadal przez przedsiębiorstwa czy przez monopole dokonywane, nie mogłyby być — w moim przekonaniu — tylko zaciągane bez placet, bez zgody i dokładnej kontroli warunków ze strony Departamentu Obrotu Pieniążnego, czyli Ministerstwa Skarbu. Tak samo sądzę, że jeżeli chodzi o obsługę, to należało by też i ją w należyty sposób uwidocznić. W roku bieżącym widzimy w poszczególnych pozycjach pewne zwiększenie na obsługę długów poszczególnych przedsiębiorstw. To są rzeczy, które niedostatecznie są uwypuklone, jeżeli! chodzi o kontrolę całego zadłużenia Państwa. N. I. K. stoi, jak widać z jej sprawozdania, na tym samym stanowisku. Dlatego też pozwalam sobie ponowić w związku z zapytaniem kol. Bakona prośbę do Pana Ministra Skarbu, aby był łaskaw zastanowić się, czy nie mógł by już w roku najbliższym doprowadzić do pewnej centralizacji całego zagadnienia zadłużenia Państwa w tej czy innej formie w Ministerstwie Skarbu. Przypuszczam, że to by nam na przyszłość znacznie uprościło orientację. Centralizacja w Ministerstwie Skarbu byłaby trudniej sza w okresie dekoniunktury i bardzo ciężkiego kryzysu, dziś, chwała Bogu, te rzeczy się cokolwiek poprawiły. Przedsiębiorstwa same zaspa kaja ja w związku ze zwiększonym zbytem z wpływów swe zapotrzebowania, w szczególności Monopole będą mniej potrzebowały korzystać z kredytów. Dlatego sądzę, że będzie łatwiej teraz przeprowadzić pewne reformy w te i dziedzinie, niż w latach tak wielkiej de presji, jaką w ciągu ostatniego okresu 5-cio letniego przeżywaliśmy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#WicemarszałekSchaetzel">Czy są jeszcze jakie zapytania? Innych zapytań nie ma, do głosu nikt nie jest zapisany. Rozprawa nad tą częścią budżetu została zakończona. Przechodzimy do kolejnego punktu porządku dziennego — grupa C Monopole — sprawozdawca p. Hutten-Czapski.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#WicemarszałekSchaetzel">Udzielam głosu p. sprawozdawcy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#PHuttenCzapski">Wysoki Sejmie! Preliminarz budżetowy na rok 1937/38 przewiduje wpłatę przez Monopole do Skarbu Państwa następujących kwot: Monopol Solny — 44 miliony złotych, Monopol Tytoniowy zł 324.500.000, Monopol Spirytusowy zł 227.400.000, Loteria Państwowa zł 22.250.000, Monopol Zapałczany zł 13.250.000, — łącznie więc kwotę zł 631.400.000, czyli więcej niż w prelimarzu wykonywanym, a rok temu uchwalonym, o zł 36.400.000.</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#PHuttenCzapski">Zwiększenie to spowodowane jest zwiększonymi wpłatami z wszystkich Monopoli, prócz Zapałczanego, a mianowicie: w Monopolu Solnym o zł 2.085.900, w Monopolu Tytoniowym o zł 22.375.000, w Monopolu Spirytusowym o zł 11.539.100, w Monopolu Loteryjnym o zł 750.000. Wpłata z Monopolu Zapałczanego prze widywana jest o zł 350.000 mniejsza. Jak widać z rozpatrywanego preliminarza, w projektowanych w r. 1937/38 wpłatach do Skarbu przez monopole nie figuruje redukcja kapitału obrotowego. Jest to bodaj pierwszy rok, w którym przewidywane wpłaty do Skarbu Państwa mają pochodzić z dochodów, bez potrącenia o kapitał obrotowy, który w ciągu ostatnich lat kryzysowych we wszystkich Monopolach został do prowadzony do minimum, powiedzmy nawet, został wyczerpany nadmiernie.</u>
          <u xml:id="u-24.2" who="#PHuttenCzapski">Jeśli chodzi o Polski Monopol Solny, to spożycie soli jadalnej w Polsce w latach 1934/35 wskazuje następujące przesunięcie: W roku 1934/35 było skonsumowane soli białej i szarej, t. zn. soli jadalnej, łącznie 277.267.000 ton, a w roku 1935/36–275.650.000 ton, czyli cokolwiek mniej. Ze względu na przyrost ludności obniżka ta jest dla mnie kompletnie niewytłumaczalna. Być może, że ma tu wpływ częściowo użytkowanie nielegalne solanek na terenie województwa stanisławowskiego, które zmniejsza konsumcję soli na terenie województwa stanisławowskiego w sposób wybitnie rzucający się w oczy. I tak np., jeżeli w roku 1929 w województwie stanisławowskim na głowę ludności konsumcja soli wynosiła 9,2 kg, to w roku 1935 spadła ona do 4,6 kg, t. zn. o połowę. Test to chyba wytłumaczalne tylko nielegalnym korzy staniem z solanek. Walka z tego rodzaju przestępstwem skarbowym jest trudna ze względu na duża ilość źródeł solankowych w górach położonych. Porównując natomiast konsumcję od 1 kwietnia do 1 listopada r. 1935 z tym są mym okresem 1936 r. stwierdzamy pewien wzrost spożycia soli o 5.000 ton. Mamy tu objaw powracania do tej normy spożycia, która chyba w Polsce jest wytłumaczalna. Baliśmy się przy obniżce ceny soli szarej, dokonanej w roku ubiegłym, że obniżka, która została dokonana parokrotnie i która doprowadziła cenę soli szarej do 20 gr. za kilo w sprzedaży detalicznej, zahamuje spożycie soli białej i spowoduje przejście części ludności ze spożycia soli białej na sól szarą. Otóż ten objaw nie miał miejsca. Staraliśmy się mu zapobiegać przez zmniejszenie ceny soli białej, aby nie odstraszać jej nabywców, gdyż na niej Państwo lepiej zarabia. I bodaj że ta obniżka spowodowała, że znaczniejsze przesunięcie się w dochodach z soli białej na szarą nie nastąpiło.</u>
          <u xml:id="u-24.3" who="#PHuttenCzapski">Jeżeli chodzi o zużycie w Polsce soli bydlęcej, to, niestety, zwiększenie jest bardzo nieznaczne. Co prawda zwiększyła się ta ilość w miesiącach od kwietnia do października 1936/37 r. w po równaniu do tego samego okresu roku 1935/36 o 27,4%, w stosunku jednak do tej ogromnej ilości bydła, koni, owiec, trzody chlewnej, którą mamy na terenie Rzeczypospolitej, cyfra ta jest niewątpliwie niedostateczna i dążyć należy do tego, ażeby z jednej strony odpowiednio ułatwić tę sprzedaż, a z drugiej strony odpowiednią propagandą zachęcić ludność do żywienia inwentarza solą bydlęcą. Pod tym względem organizacje rolnicze oddają pewne usługi. Może można by było osiągnąć większe nasilenie propagandy, niewątpliwie kwestia ceny odgrywa tu pewną rolę, chociaż cena soli bydlęcej jest znacz nie mniejsza w porównaniu do ceny soli spożywanej przez ludność. Monopol Solny czyni różne restrykcje i utrudnienia w kierunku sprzedaży soli bydlęcej, a to z tego względu, że w uboż szych dzielnicach Rzeczypospolitej sól ta jest po poddaniu jej rozmaitym zabiegom spożywana przez ludność. Nie wydaje mi się, żeby ta tak tyka była słuszna. Wydaje mi się, że należało by zacząć dążyć w ogóle do obniżenia ceny soli jadalnej na to, ażeby zmniejszyć rozpiętość po między ceną soli bydlęcej a ceną soli szarej, konsumowanej przez ludność najuboższą. W roku bieżącym w tym preliminarzu, który mamy przed sobą, trudno przeprowadzić tę zmianę ze względu na pogrzeby Skarbu Państwa, gdyż obniżenie ceny soli szarej o 1 grosz na kilogramie tworzy lulkę w dochodach Skarbu Państwa w wysokości miliona kilkuset tysięcy złotych. Przy dzisiejszym stanie Skarbu nie można myśleć o bardzo poważnej redukcji tej ceny soli. Miejmy nadzieję, że jeżeli warunki Skarbu się poprawią, będzie możliwe przy debatach budżetowych w roku przyszłym zająć zdecydowane stanowisko i pójść dalej, niż to w tym roku zrobić możemy. Jeżeli chodzi o cenę zakupowanej soli, to została ona obniżona cokolwiek w po równaniu do roku ubiegłego. Przy zakupie w salinach niepaństwowych, największym dostawcą państwowym jest firma Solvaj, wspaniała salina w powiecie inowrocławskim.</u>
          <u xml:id="u-24.4" who="#PHuttenCzapski">Produkcja soli w r. 1937/38 w zakładach państwowych, żupach monopolowych i innych zakładach razem preliminowana jest w cyfrze 327.400 ton, gdy w r. 1936/37 preliminowana była ilość 329.500 ton. Co do wykonania budżetu, to w r. 1935/36 wyprodukowano soli 299.214 ton, a więc cyfra projektowana w budżecie r. 1937/38 jest znacznie większa, aniżeli to, co było wykonane w r. 1935/36.</u>
          <u xml:id="u-24.5" who="#PHuttenCzapski">Jednym z momentów, który nas w tej Izbie bardzo interesował w dziedzinie polityki opakowania soli, to była kwestia stosowania worków lnianych. Pod tym względem Monopol Solny ma bardzo duże zasługi. Obok korzyści, wynikających z posługiwania się wyrobami lnianymi — worki te ze względu na ich trwałość są prane nieraz do 10 razy i wyżej, co obniża znacznie koszty opakowania — poza tym znaczna część tych worków jest zatrzymywana przez nabywców i w ten sposób propaguje się używanie rodzimego płótna. W r. 1935/36 użyto w obrocie worków lnianych do opakowania soli: nowych 814.724 sztuk, pranych — 4.182.304 sztuk, czyli razem 4.997.028 sztuk. Nie zwrócono z tej liczby 620.045 sztuk, co stanowi 12,4%: ogółu użytych w obrocie worków lnianych nowych i pranych. W referacie moim po dałem również wykaz ilości punktów sprzedaży soli według poszczególnych hurtowni na dzień 1 stycznia 1937 r., gdzie znajdą Panowie wykaz wszystkich instytucyj, które korzystały z uprawnień hurtowniczych.</u>
          <u xml:id="u-24.6" who="#PHuttenCzapski">Jeżeli chodzi o koszt własny produkcji w żupach małopolskich, to wykazuje on pewien spa dek. Następnie trzeba stwierdzić również, że o ile chodzi o cenę płaconą, została ona przy zakupach cokolwiek obniżona.</u>
          <u xml:id="u-24.7" who="#PHuttenCzapski">Sprawa saliny w Delatynie nie została jeszcze definitywnie załatwiona, ale ze strony dyrekcji Monopolu słyszałem zapewnienie, że w roku następnym niewątpliwie uda się to definitywnie załatwić. Pod względem kosztów produkcji własnej największe koszty produkcji, oczywiście, Donoszą małe saliny, warzelnie małopolskie. Wobec tego zdecydowane zastało zmniejszenie produkcji saliny najkosztowniej pracującej, mianowicie w Kosowie, do tej wysokości, która by gwarantowała tylko obsługę danej okolicy, aby uniknąć bardzo kosztownego przewozu soli z Kosowa do kolei.</u>
          <u xml:id="u-24.8" who="#PHuttenCzapski">W Monopolu Tytoniowym liczymy na bardzo znaczny wzrost sprzedaży. Obliczenia te polegają na wynikach z ostatniego półrocza, które wykazują większe spożycie tytoniu w po równaniu z okresami poprzednimi. Cyfry te wydają się być uzasadnione, bowiem od kwietnia do listopada 1935/36 r. sprzedano za 8 miesięcy tytoniu na sumę 324.111.000 zł. podczas gdy w r. 1936/37 w tym samym okresie za 8 miesięcy — 327.171.000 zł. Poza tym dochodzą jeszcze miesiące: grudzień, styczeń, luty i marzec. Te 4 miesiące wykazują też poważne zwiększenie, tak że wpływy projektowane wydają się realne. Ciekawe jest bardzo zestawienie spożycia rocznego tytoniu na głowę w gramach według województw. Największe cyfry wykazują pod tym względem spożycia — w tym wypadku są szczególnie znaczne różnice — województwa zachodnie, w r. 1935/36 na głowę ludności w województwach zachodnich wypadało 880 gramów, wtedy, kiedy w 1933/34–845 gramów, w 1932/33–834 gramy. Mamy więc tutaj zupełnie wyraźny wzrost sprzedaży, który zapewne wskazywałby na pewną poprawę koniunktury i na możność ze strony ludności zakupywania tytoniu. O ile województwa zachodnie w okresie 1935/36 konsumowały przeciętnie na głowę ludności 880 gr, to drugie miejsce zajmują województwa południowe z cyfrą 564 gr, t. j. województwa; krakowskie, lwowskie, stanisławowskie i tarnopolskie. Ponieważ w tych województwach są największe plantacje naszego najlepszego zresztą tytoniu, więc zastanawiają cym jest, że choć niewątpliwie pewna ilość tytoniu z tych plantacyj jest pobierania nielegalnie — co jest prawie nie do uniknięcia — to jednak na pewno konsumcja na głowę jest większa, niż ta, która jest wykazana. Ten objaw wskazuje na to, że na terenie województw południowych może ze względów klimatycznych sprzedaż tytoniu ma większe powodzenie, niż w pozo stałych częściach Rzeczypospolitej. Trzecie miejsce zajmują województwa centralne, które mimo tego, że Warszawa figuruje z bardzo wielką cyfrą, razem z województwem warszawskim wynoszącą 691 gr na głowę ludności, w r. 1935/36 zajmują trzecie miejsce z cyfrą przeciętną 475 gr na głowę ludności. Najmniejszą cyfrę wykazują, oczywiście, województwa wschodnie, średnio 373 gr, w tym najmniejszą pozycję zajmuje województwo poleskie — 299 gr i województwo nowogródzkie — 316 gr. Jeżeli chodzi o system sprzedaży wyrobów Monopolu Tytoniowego, to na ten temat są prowadzone dyskusje, czy obecny system jest właściwy, czy nie należało by poczynić pewnych zmian.</u>
          <u xml:id="u-24.9" who="#PHuttenCzapski">Jeżeli chodzi o zużycie tytoniów krajowych i zagranicznych, to musimy stwierdzić pomyśl i objaw zwiększania z roku na rok zużycia tytoniu krajowego. Zużycie surowca tytoniowego przewidywane jest w ilości 18.969.000 kg, w tym zagranicznego 46,5%, krajowego 53,5%, gdy w pierwszym półroczu bieżącego roku budżetowego przerób wynosił 9.508.000 kg, w tym zagranicznego — 47,6%, a krajowego — 52,4%. Porównując cyfry te z przerobem w r. 1935/36–8.753.000 kg, w tym 53,4% surowca zagranicznego, a 46,6% surowca krajowego, widzimy przesunięcia bardzo pomyślne surowca zagranicznego w stosunku do krajowego, wywołane przechodzeniem konsumcji na gatunki niższe, z drugiej strony stałą poprawę gatunków surowca rodzimego. Ilość plantatorów, która wy nosiła w r. 1933 niespełna 23.000 osób, wzrosła w r. 1936 już do 27.000 osób. Obszar uprawy w r. 1933 wynosił 4.706 ha, a r. 1936–5.936 ha.</u>
          <u xml:id="u-24.10" who="#PHuttenCzapski">Przeciętna wielkość plantacyj w r. 1936 wynosiła 2.207 m2. Zbiór podniósł się w r. 1933 z cyfry 7.225.000 kg, do cyfry około 11.000.000 kg w r. 1935. Z drugiej strony wydajność z jednego ha się podniosła, a również — co trzeba stwierdzić z zadowoleniem — wartość surowca się podniosła i to bardzo znacznie, jak również i cena za 1 kg. Rzadko gdzie mamy tak pomyślny rozwój plantacyj, jak w Polsce, pod względem ilościowym, jakościowym i wartościowym. Zasługa Monopolu Tytoniowego w kierunku krzewienia tych plantacyj, mających olbrzymie znaczenie dla ludności rolniczej, poza tym absorbujących w ogromnych ilościach pracę ludzką, jest bardzo znaczna. Nic też dziwnego, że rozmaite dzielnice Rzeczypospolitej domagają się rozszerzenia plantacyj na swoje tereny. Związane jest to jednak w znacznej mierze z wykonywaniem umowy włoskiej, gdyż musimy, niestety, pobierać dalej znaczną ilość tytoniu zagranicznego, który w kraju moglibyśmy zupełnie dobrze plantować.</u>
          <u xml:id="u-24.11" who="#PHuttenCzapski">Monopol Spirytusowy przewiduje w r. 1937/38 wpłatę do Skarbu Państwa w kwocie 227.400.000 zł, czyli o 11.539.100 zł więcej, niż w budżecie obecnie wykonywanym. W kwocie tej figuruje między innymi 27.600.400 zł tytułem podatku dochodowego. Wszystkie Monopole bowiem opłacają — oczywiście teoretycznie — podatek dochodowy, co stanowi znaczne kwoty. Wpływy eksploatacyjne przewidywane są w wysokości zł 369.954.800, w tym sprzedaż spirytusu na cele konsumcyjne wynosi zł 336.654.800. Wszystkie te cyfry podane są dokładnie w sprawozdaniu.</u>
          <u xml:id="u-24.12" who="#PHuttenCzapski">Jeżeli chodzi o preliminowaną sprzedaż spirytusu konsumcyjnego, to jest ona większa niż w roku ubiegłym, bowiem w r. 1934/35 wykonanie wynosiło 26.119.000 litrów, wykonanie w r. 1935/36 wynosiło 31.596.000 litrów, a preliminowane było na r. 1936/37 32.804.000 litrów.</u>
          <u xml:id="u-24.13" who="#PHuttenCzapski">Spowodowane to jest przede wszystkim zwiększeniem sprzedaży na terenie kilku województw, w szczególności wschodnich i południowych. Powstaje pytanie, w jak znacznej mierze sprzedaż legalnego spirytusu wyciska z rynku potajemnego produkcję t. zw. samogonki. Otóż pod tym względem, niestety, zdaje się, że ilość przestępstw jest jeszcze bardzo wielka. Jeśli chodzi o ilość wykrytego potajemnego gorzelnictwa, to rok 1936 nie wykazuje spadku. Czy jest to dowodem wielkiego natężenia walki z tą przestępczością, czy też przestępczość jest na tej są mej wysokości, co była dawniej — jest bardzo trudno obecnie jeszcze stwierdzić. W każdym razie mamy ten pomyślny fakt do zanotowania, że zmniejszyła się ilość sprzedaży spirytusu denaturowanego w tych województwach, w których zastosowanie tego spirytusu dla celów, do których jest on przeznaczony, wydawało nam się w roku ubiegłym i dwa lata wstecz wątpliwe. Szczególnie w województwach wschodnich i południowo-wschodnich sprzedaż spirytusu denaturowanego spadła dość znacznie, czyli ludność przestała się posługiwać częściowo choćby tym tak fatalnym dla zdrowia środkiem i za miast tego kupuje wódkę legalną. Jest więc przesuniecie pozytywne.</u>
          <u xml:id="u-24.14" who="#PHuttenCzapski">Jeśli chodzi o możliwość nabywania przez ludność wiejską alkoholu, to trzeba przyznać, że różnica z tym, co było w roku 1928/29, jest jeszcze bardzo znaczna. Porównywując ceny wyrobów konsumcyjnych Monopolu do cen zboża, widzimy, że za 100 kg żyta można było nabyć spirytusu w 1928 r. ponad 3 litry, a w r. 1936–1,3 litra. Twierdze i powtarzam, tak jak to mówiłem rok i dwa lata temu, że dostosowanie ceny spirytusu do ceny zboża i dochodu rolnictwa w ogóle mogło by wpłynąć na zmniejszenie przestępstw w dziedzinie nielegalnej produkcji spirytusu. Jeśli chodzi o politykę cen, to mamy pewną redukcję tych cen, może jednakże, jeśli chodzi o rolnictwo, niedostateczną. W roku 1928 przeciętna cena, płacona przez konsumenta za wyroby konsumcyjne Mono polu Spirytusowego, wynosiła 13,52, w roku 1936 przeciętna za 10 miesięcy od stycznia do października wynosiła 9,87, a więc mamy spadek wynoszący mniej więcej część.</u>
          <u xml:id="u-24.15" who="#PHuttenCzapski">Podkreślić muszę potrzebę zwiększenia natężenia w kierunku zużywania spirytusu na cele niekonsumcyjnego, a więc przede wszystkim na cele przemysłowe, gdzie nasze zużycie polskie jest znikome w porównaniu do zagranicznego. Wchodzi tu ponadto w rachubę zagadnienie używania spirytusu do celów napędowych. Obecnie obowiązuje umowa do końca roku 1938, która przewiduje zakup pewnych ilości spirytusu przez firmy, sprzedające benzynę. Zwiększenie zużycia spirytusu na cele napędowe jest możliwe w związku ze zwiększeniem motoryzacji kraju, o której tak dużo mówimy. Jeśli chodzi o zużycie spirytusu niekonsumcyjnego, to Polska znajduje się bardzo daleko w tyle za krajami zachodnimi. Ponieważ mamy znaczną ilość gorzelni rolniczych i mamy prawie nieograniczone możliwości produkcji kartofli, co ma wpływ na podniesienie gospodarki rolnej, uważałbym dążenie w kierunku zwiększenia zużycia spirytusu niekonsumcyjnego za bardzo ważne z punktu widzenia rolniczego.</u>
          <u xml:id="u-24.16" who="#PHuttenCzapski">Zapas spirytusu w Polsce wynosił w roku 1932 ponad 80 milionów litrów, w 1935 r. spadł on do 39 milionów litrów, w roku 1936 wynosił 47 milionów litrów. Sądzę, że istnienie dużych zapasów spirytusu z różnych punktów widzenia jest pożądane i dlatego Monopol Spirytusowy z końcem roku zwiększa ilość zbiorników, które by dały możność zmagazynowania większej ilości spirytusu. Liczba gorzelni czynnych na terenie Rzeczypospolitej w roku 1935 wynosiła 1362, w tym rolniczych 1336, jak na teren całej Rzeczypospolitej jest to cyfra nieznaczna. Jeżeli wziąć pod uwagę, że produkcyjność gorzelni jest wielokrotnie większa, niż zatrudnienie, to możemy powiedzieć, że w dziedzinie produkcji spirytusu mamy bardzo duże możliwości.</u>
          <u xml:id="u-24.17" who="#PHuttenCzapski">Jeśli chodzi o Monopol Loteryjny, to podniosłem na komisji, że dochód preliminowany jest większy, niż w roku ubiegłym o 750.000 zł. Po zbadaniu cyfr Monopolu Loteryjnego doszedłem do przekonania, że ta pozycja będzie wyż sza niż przypuszczamy. W Monopolu Loteryjnym wyrażają obawę, czy wprowadzenie możliwości grania w totalizatora poza torem wyścigowym nie zmniejszy wpływów Monopolu Loteryjnego. Mnie się zdaje, że nie będzie to miało miejsca i rozwój loterii pod tym względem jest zapewniony.</u>
          <u xml:id="u-24.18" who="#PHuttenCzapski">Przez kol. Wagnera została podniesiona na Komisji Budżetowej kwestia ewentualnej loterii liczbowej. Jest ona znana tylko w części Rzeczypospolitej, na terenie Małopolski. Są głosy, które twierdzą, że odciągnie to ludzi od hazardu i da Skarbowi Państwa dodatkowe źródło dochodu. Ale są głosy, że mogłoby to wciągać tych ludzi, którzy hazardem nie zajmują się, i to może ludzi bardzo ubogich do hazardu. Przypuszczam, że jedna i druga strona ma pewną słuszność, jednak twierdzę, że trzeba by zastanowić się nad tym, które względy przeważają.</u>
          <u xml:id="u-24.19" who="#PHuttenCzapski">Jeśli chodzi o Monopol Zapałczany, to w roku ubiegłym notujemy spadek sprzedaży zapałek, spadek konsekwentny, rokrocznie się powtarzający i coraz bardziej istotny. Jest to spowodowane dość wysoką ceną zapałek w porównaniu do możliwości nabycia ze strony ludności, co jest tłumaczone przez dyrekcję Monopolu Zapałczanego, będącego w dzierżawie, obciążeniami bardzo dużymi na rzecz Skarbu Państwa. Obecnie toczą się rokowania z reprezentantami spółki dzierżawnej i mamy nadzieję, że doprowadzą one do zniżki ceny zapałek, a z drugiej strony do załatwienia sprawy zapalniczek. We dług obliczeń spółki, dzierżawiącej Monopol Zapałczany, Skarb ponosi na zapalniczkach straty poprzez niepobieranie dochodu na zapałkach w kwocie, wynoszącej ponad 11 milionów złotych rocznie. Nie sądzę, żeby to była cyfra zupełnie ścisła, myślę, że jest przesadzona, tym niemniej, że straty, ponoszone przez Skarb Państwa przez używanie zapalniczek idą w miliony złotych — wydaje mi się to rzeczą zupełnie niewątpliwą.</u>
          <u xml:id="u-24.20" who="#PHuttenCzapski">Wreszcie przechodzę do uwag końcowych. Jeżeli chodzi o inwestycje, to największe pozycje w tym roku figurują w budżecie Monopolu Tytoniowego. Jest to najzupełniej słuszne, gdyż w związku z rozbudową produkcji krajowego tytoniu potrzebne są też i większe budynki, które by służyły za magazyny i za sale fermentacyjne dla naszego tytoniu. I dlatego też, chociaż ta pozycja 6 milionów złotych w porównaniu do tylu innych potrzeb w budżecie wydaje się nam może nawet duża, nie stawiałem w Komisji Budżetowej wniosku o jej zredukowanie, chcąc w ten sposób ułatwić produkcję krajowego tytoniu przez doprowadzenie jej do właściwej wysokości.</u>
          <u xml:id="u-24.21" who="#PHuttenCzapski">Chciałbym zwrócić uwagę na problem zatrudnienia w Monopolach młodych ludzi. Mało gdzie w Polsce mają miejsce tak wielkie obroty i takie pole do pracy, jak w aparacie Monopoli. Gdy z jednej strony aparat administracyjny niewątpliwie co roku usprawnia się, a pracownicy nabierają doświadczenia, przypuszczać należy, iż jednym z następstw doskonalenia mogłoby być kurczenie nadmiernie nieraz rozbudowanego aparatu u góry.</u>
          <u xml:id="u-24.22" who="#PHuttenCzapski">Przerosty, istniejące w Monopolach pod względem emerytur, wybujałości pod względem płac i świadczeń, powinnyby wreszcie ulec ukróceniu, natomiast sądzę, że byłoby właściwym udostępnienie pracy w poszczególnych działach młodym siłom, o zatrudnienie których jest tak trudno, a wymagania których mimo wykształcenia są często niższe, niż robotników niewykwalifikowanych.</u>
          <u xml:id="u-24.23" who="#PHuttenCzapski">Lokowanie funduszów emerytalnych w środkach obrotowych Monopoli przeczy kardynalnym zasadom właściwej gospodarki. Według obliczeń autorytatywnych wartość urządzeń monopolowych dzisiaj już nie wystarczyłaby przy normalnym oprocentowaniu dla obsługi emerytur. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że ilość emerytów oraz wdów i sierot po pracownikach w Monopolach już obecnie wynosi około 8.400, a wypłaty na ich rzecz i świadczenia, wynoszące obecnie ponad 7.000.000 zł, z roku na rok wzrastają, to przyznać trzeba, że wydzielenie funduszu emerytalnego musi być załatwione i to jak najszybciej, w przeciwnym bowiem razie coraz większa część dochodów z Monopoli będzie musiała być przeznaczona na wypłaty emerytalne.</u>
          <u xml:id="u-24.24" who="#PHuttenCzapski">Odrębnym problemem jest zagadnienie walki z przestępstwami monopolowymi. Prześladowanie eksploatujących solanki w województwie stanisławowskim, przemytników tytoniu na granicach, producentów samogonki w ustronnych lasach, czy bagniskach Wileńszczyzny, czy Nowogródczyzny, wreszcie handlarzy kamykami od zapalniczek stanowi rozległe pole różnorodnego działania. Na ten cel zostały zwiększone w preliminarzu bieżącym środki finansowe, mianowicie dawniej w 1936/37 r. figurowała pozycja 805.000 zł, obecnie figuruje kwota 1.800.000 zł w celu wzmożenia akcji zwalczania. Będzie aparat ten zresztą walczył równocześnie z innymi przestępstwami, mianowicie dewizowymi. Walka ta została obecnie zcentralizowana w jednym ręku — w Inspektoracie, funkcję inspektora pełni obecnie p. dyrektor Monopolu Loteryjnego.</u>
          <u xml:id="u-24.25" who="#PHuttenCzapski">Na tle warunków pracy i płac odbyły się w roku ubiegłym strajki: w Polskim Monopolu Tytoniowym domagano się jednorazowej zapomogi 100 zł. Nie wiem, czy warunki istniejące w Monopolu Tytoniowym dają podstawę do strajków i tego rodzaju żądań. W Monopolu Solnym strajku nie było. Płace w Monopolach są w porównaniu do przeciętnych płac w Polsce nieproporcjonalnie wysokie. Świadczenia socjalne w Monopolu Spirytusowym w r. 1935/36 wyniosły około 16% wydatków na robociznę, jak wykazuje załącznik do drukowanego sprawo zdania. Są to obciążenia znacznie większe, aniżeli w innych przedsiębiorstwach państwowych. Reforma w tej dziedzinie jest konieczna. Jeżeli chodzi o zaopatrzenia emerytalne, to są tu podwójne zaopatrzenia, mianowicie w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych oraz w ubezpieczeniu własnym Polskiego Monopolu Spirytusowego. Test to, oczywiście, zupełna anomalia. Załączyłem do sprawozdania drukowanego wykaz przykładowy zarobków w Monopolu Tytoniowym, gdzie jest wskazane, jak się różnią po szczególne płace. Aczkolwiek jeden z pp. kolegów, który już w trakcie dyskusji nad innymi preliminarzami polemizował, twierdził, że moje stanowisko o wygórowanych płacach w Monopolach jest niesłuszne, to mam nadzieję, że przeglądając wykaz drukowany dołączony do mojego sprawozdania, przekona się o słuszności tego twierdzenia.</u>
          <u xml:id="u-24.26" who="#PHuttenCzapski">Wreszcie dołączyłem jeszcze wykazy, dotyczące sprzedaży poszczególnych wyrobów monopolowych i wpływ stąd dochodów do Skarbu Państwa, z wyjątkiem zapałek, z czterech Monopolów. Monopole bowiem stanowią podatek pośredni, ciężący na obywatelach i dlatego jest rzeczą bardzo ważną, jaką część dochodów Skarbu Państwa poprzez Monopole poszczególne województwa Skarbowi dostarczają. Zsumowałem poszczególne województwa i wygląda to w ten sposób, że wpłata do Skarbu Państwa z tytułu Monopoli z województw centralnych wynosi ponad 275 milionów złotych, z województw zachodnich — 130 milionów złotych, z województw południowych — 135 milionów złotych, a z województw wschodnich — 63 miliony złotych. Są to cyfry zaokrąglone, tym nie mniej bardzo interesujące, jeśli chodzi o wskazania, jak się to poszczególne dzielnice Polski przyczyniają do zasilania Skarbu Państwa po przez monopole.</u>
          <u xml:id="u-24.27" who="#PHuttenCzapski">Jeśli chodzi o zmiany zaprojektowane, to za proponowałem tylko jedną zmianę, mianowicie w Monopolu Solnym zmniejszenie w § 1 o 165.000 zł we wpływach zwyczajnych i tyleż samo w rozchodach w § 2 dla zbilansowania. Mianowicie chodzi o zagadnienie eksportu soli. W preliminarzu figuruje cyfra 19.000 ton soli na eksport; ponieważ część soli miała być eksportowana po groszu, a część po 2% grosza (jest to cena najwyższa), co stoi w dysproporcji w po równaniu do tych cen, które są uzyskiwane od ludności wewnątrz kraju, poza tym ponieważ są to cyfry, które ledwo pokrywają, albo nawet nie pokrywają kosztów produkcji samej soli — dla tego też w Komisji Budżetowej stanąłem na stanowisku, że tego rodzaju eksportu nie należy stosować. Biorąc szczególnie pod uwagę, że sól jest minerałem, stanowiącym sam przez się pewną wartość, w porozumieniu z Rzędem zaproponowałem zmniejszenie pozycji wywozu soli o 9.000 ton, stąd ta różnica w preliminarzu budżetowym.</u>
          <u xml:id="u-24.28" who="#PHuttenCzapski">Proszę Wysoką Izbę o przyjęcie preliminarza budżetowego w brzmieniu komisyjnym z wzmiankowaną poprawką.</u>
          <u xml:id="u-24.29" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#WicemarszałekSchaetzel">Proszę Pana Sprawozdawcę o zajęcie miejsca przy stole prezydialnym.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#WicemarszałekSchaetzel">Kto z Panów Posłów zgłasza się do krótkich zapytań?</u>
          <u xml:id="u-25.2" who="#komentarz">(P. Wolański: Ja proszę o głos.)</u>
          <u xml:id="u-25.3" who="#WicemarszałekSchaetzel">Proszę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#PWolański">Czy Pan Referent mógłby odpowiedzieć, dlaczego już od szeregu lat w dyrekcji Monopolu Solnego zalega sprawa likwidacji byłej kasy brackiej robotników solnych w Delatynie, a w ślad za tym zwrócenie składek?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#WicemarszałekSchaetzel">Kto jeszcze z Pa nów ma zapytanie?</u>
          <u xml:id="u-27.1" who="#WicemarszałekSchaetzel">Nikt, wobec tego otwieram rozprawę. Głos ma p. Marchlewski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#PMarchlewski">Wysoka Izbo. Stanowisko sfer kupieckich wobec Monopolów jest na płaszczyźnie doktryny gospodarczej negatywne, a na płaszczyźnie naszej rzeczywistości jest ono nastawione na pozytywną współpracę z Monopolami. Pragniemy, oczywiście, tej współpracy pod jednym warunkiem. Nastawienie Monopoli musi pójść w kierunku najbardziej życiowym, w kierunku współpracy z tymi czynnikami, z tymi organami, które ten monopol, koncesje mononpolowe czy sprzedaż monopolową wykonują. Kupiec nie może być w rękach monopolu instrumentem, którym dowolnie się porusza, tak jak w tej chwili wymaga tego fiskalizm, ale musi być w najlepszym tego słowa znaczeniu współpracownikiem, zainteresowanym narówni z Monopolem w tym, aby obroty Monopolu, aby sprzedaż wyrobów monopolowych była jak największa i jak najszersza. Oceniając obiektywnie, mogę jako przedstawiciel życia gospodarczego stwierdzić, że widać stopniowo postępującą poprawę. Oczywiście, ta poprawa może być za wolną, może być też szybsza. Pragniemy, aby Monopol to przede wszystkim wziął sobie za aksjomat, aby wykonujący koncesję byli w najlepszym w tego słowa znaczeniu współdziałającymi we wspólnym interesie i Skarbu i życia gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-28.1" who="#PMarchlewski">Jako generalne zastrzeżenie pod adresem wszystkich Monopoli można by podnieść bardzo zacieśnioną politykę rabatów, jaką monopole prowadzą. Prawdopodobnie wskutek nacisku Skarbu Państwa na Monopole, rabaty nie są takie, aby pobudzały do większej sprzedaży i większych obrotów. Wiadomą jest rzeczą, że ten, kto jest powołany do tego, aby rozprowadzić pewien produkt, w najszerszym tego słowa znaczeniu, musi być w materialnym wyniku, odpowiednio zainteresowany. W szczególności ten postulat rewizji rabatu podnoszę pod adresem Monopolu Solnego. Już przed rokiem, z tej Wysokiej Trybuny, podnosiłem to zagadnienie, a w tym roku, organ zupełnie obiektywny, Związek Izb Przemysłowo-Handlowych, na podstawie badań najściślej przeprowadzonych w całej Polsce stwierdził, że sprzedaż detaliczna soli od bywa się ze stratą, z efektywną stratą kupca. Oczywiście, Monopol Solny jest w tej szczęśliwej pozycji, że może narzucać i zmuszać do tej deficytowej sprzedaży, bo przecież jest rzeczą nie do pomyślenia sklepik spożywczy, który by soli nie sprzedawał. Więc pod naciskiem rzeczywiście sprzedaje ją on ze stratą. Sądzę, że Monopol Solny tę sugestię Związku Izb Przemysłowo-Handlowych oraz zawodowych organizacji weźmie pod rozwagę.</u>
          <u xml:id="u-28.2" who="#PMarchlewski">Jeżeli chodzi o gospodarkę workową, to pragnę stwierdzić, że mamy do zanotowania znaczne usprawnienie w sprawie rozliczenia zwrotu worków. Tylko jest jedna prośba pod adresem Monopolu Solnego, aby ilorazu przepłukiwania worków nie doprowadzać do absurdu, bo zaczęły się pojawiać skargi hurtowni, iż przychodzą wagony, w których znaczna ilość worków jest naddarta. Oczywiście, istnieje możliwość zgłaszania protokularnych reklamacyj, ale to utrudnia i komplikuje natychmiastowe zareagowanie, gdyż zwykle wagon jest już otwarty. Wydaje mi się, że jeżeli ten iloraz będzie ustalony w granicach wytrzymałości worka, to nastąpi znaczna poprawa. Sam fakt używania worka lnianego witamy z zadowoleniem, jako popieranie przemysłu lnianego.</u>
          <u xml:id="u-28.3" who="#PMarchlewski">Pod adresem Monopolu Spirytusowego wysuwam przede wszystkim jedno zastrzeżenie, że prowadzenie hurtowni spirytusowej wymaga kolosalnego nakładu finansowego i istnieje opinia, że poza Polską zachodnią nie ma wśród kupiectwa chrześcijańskiego takich kapitałów, które by mogły hurtownie spirytusowe uruchomić. Sądzę, że uwzględnienie tej rzeczywistości powinno spowodować Monopol do złagodzenia warunków przy uruchamianiu hurtowni dla kupiectwa chrześcijańskiego. Pod adresem tego Monopolu mam jeszcze drugi bardzo ważny postulat, nie tylko osobisty, nie tylko od kupiectwa, ale ogólnospołeczny, który popiera całe społeczeństwo. Należy znieść sprzedaż dziesiątek. Ta sprzedaż butelek — dziesiątek jest w najwyższym stopniu demoralizująca dla młodzieży; i nie mówię już o tym, że niszczy cały zawód gastronomiczny, ale z punktu widzenia etyki jest niedopuszczalna. Nawet w naszych miastach, przyzwyczajonych do porządku, po każdym targowym dniu widać masę butelek, rozrzuconych po bramach i podwórzach, co dowodzi, że jest to środek niesłychanie ułatwiający nadużywanie alkoholu i demoralizuje przede wszystkim młodzież. To podnoszą wiece rodzicielskie oraz organizacje kobiece w całym kraju. Sądzę, że przy utrzymaniu sprzedaży ćwiartek Monopol nie powinien nic stracić, a dla dobra ogółu powinny być dziesiątki skasowane.</u>
          <u xml:id="u-28.4" who="#PMarchlewski">Pod adresem Monopolu Zapałczanego przychylam się do opinii, kilkakrotnie wyrażonej, w sprawie zapalniczek, która zaczyna być po prostu kompromitująca. Nie ulega wątpliwości, że stemplowanie zapalniczek musi być uproszczane i potaniane, aby każdy mógł w uczciwy sposób zapalniczkę nabyć, aby nie było tak jak teraz, że na każdym rogu ulicy oferują zapalniczki niestemplowane. To są rzeczy znane i nie wiem dlaczego nie ruszają z miejsca.</u>
          <u xml:id="u-28.5" who="#PMarchlewski">Pragnę następnie odpowiedzieć p. Jasińskie mu, który podnosił zarzut, jakoby kupiectwo czy sfery handlowe nieżyczliwie odnosiły się do udziału inwalidów w Monopolach Państwowych. Przede wszystkim wyrażę żal, że p. Jasiński nie powiedział wyraźnie, jakie to kupiectwo ma za strzeżenia, bo jeżeli chodzi o kupiectwo chrześcijańskie, które mam zaszczyt tu reprezentować, to oświadczam, że kupiectwo chrześcijańskie inwalidów wszędzie popiera życzliwie.</u>
          <u xml:id="u-28.6" who="#komentarz">(Oklaski. P. Jasiński: Ja nie wymieniłem.)</u>
          <u xml:id="u-28.7" who="#PMarchlewski">To nie dobrze, niech się Pan nauczy rozróżniać, bo mamy handel chrześcijański, narodowy i handel obcy. My, Polacy, mamy niestety absolutną w handlu mniejszość, co już podniosłem podczas wczorajszej debaty.</u>
          <u xml:id="u-28.8" who="#PMarchlewski">Otóż w imieniu kupiectwa chrześcijańskiego oświadczam, że, będąc w najściślejszym kontakcie z p. majorem Wagnerem, uznajemy w całej pełni stan posiadania, jaki inwalidzi wojenni ma ją w Monopolach, ale tylko inwalidzi wojenni. Uważamy, że dopuszczenie wszelkiego rodzaju innych osób i organizacyj do koncesyj winno się skończyć. Prawo inwalidów jest nienaruszalne, szanujemy je i pod tym względem jesteśmy zupełnie zgodni.</u>
          <u xml:id="u-28.9" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-28.10" who="#PMarchlewski">Nie dalej, jak wczoraj, uzgodniliśmy z inwalidami nasz punkt widzenia co do projektowanej reformy sprzedaży Monopolu Tytoniowego. Otóż sądzę, iż fakt, że kupiectwo uzgodniło swój punkt widzenia z inwalidami, winien w dużej mierze ułatwić rozwiązanie problemu i ten fakt współpracy i wzajemnego zrozumienia pragnę tu podkreślić.</u>
          <u xml:id="u-28.11" who="#PMarchlewski">Kończąc, oświadczam, że handel narodowy, handel chrześcijański pragnie z Monopolami jak najściślej współdziałać, życząc sobie tylko, ażebyśmy wspólnie z inwalidami udział handlu narodowego w Monopolach rozszerzyć mogli.</u>
          <u xml:id="u-28.12" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#WicemarszałekSchaetzel">Głos ma p. Perfecki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#PPerfecki">Wysoki Sejmie! Omawiając w imieniu Ukraińskiej Parlamentarnej Reprezentacji budżet Monopoli, podnoszę na wstępie, że jakkolwiek z poprawą gospodarczą podniósł się znacznie dochód Skarbu Państwa z Monopoli Państwowych, a z samych tylko t. zw. monopoli spożywczych, przewiduje preliminarz budżetowy na następny rok ponad 36 milionów złotych zwyżki, to dyrekcja tych Monopoli, względnie Skarb Państwa, nie przewiduje w roku budżetowym jakiegokolwiek zmniejszenia cen artykułów monopolowych. A przecież poprawa gospodarcza jest dopiero w zalążku, i, jak to na Komisji Budżetowej stwierdził p. referent, spożycie na wsi w ogóle nie uległo zwyżce, w soli szarej spożycie to nawet zmalało, a zniżka wpływu Monopolu Zapałczanego była tak znaczna, że preliminuje się w nim dochód dla Skarbu Państwa o 300.000 zł mniejszy, aniżeli w roku ubiegłym. Jednym z najważniejszych artykułów pierwszej potrzeby jest sól i chociaż mamy tej soli na terenie całego Państwa w nadmiarze, to mimo te go ustalone, a nieznacznie tylko w roku ubiegłym zniżone ceny soli utrzymują się dalej. Przyczyną tego jest, że nastąpiła nieznaczna tylko kompresja wydatków Monopolu Solnego i nie podniosła się produkcja własnych państwowych salin. Owszem, konstatuję fakt, stwierdzony zresztą na Komisji Budżetowej Senatu przez p. dyrektora Monopolu Mickiewicza, że prywatne zakłady Solvaj uzyskują po prostu premie, a mianowicie tym zakładom za sól płaci się ze Skarbu Państwa po 25 zł za tonę, jakkolwiek ich koszt własny wynosi tylko 15 zł, a zatem płaci się o 10 zł więcej ponad ich koszty własne. Równocześnie zaś likwiduje się własne państwowe saliny, względnie unieruchomionych nie uruchamia się. Obecnie właśnie salina kosowska, o której wspomniał p. referent, jest pokrzywdzona w tym względzie, gdyż teraz obniżono produkcję tej saliny do 1000 ton, co równa się prawie jej zlikwidowaniu. Gdy się weźmie pod uwagę, że ta salina kosowska jest jeszcze z czasów przed wojennych dobrze rozbudowana i obejmuje większy obszar, ma dostateczne zabudowania, które mogą doprowadzić do tego, żeby produkcja mogła być podniesiona do przedwojennej wysokości, bo salina ta mogłaby być odpowiednio wykorzystana przez to, że Kosów należy do najlepszych letnisk w całym Państwie. Kosów wyprzedzają tylko Zakopane na zachodzie, a Zaleszczyki na południo-wschodzie. Należało by więc wykorzystać te zabudowania i stworzyć tam zakłady solankowe. Właśnie w tak wybitnym letnisku, gdzie jest bardzo znaczna frekwencja, te zakłady solankowe dałyby bardzo znaczny dochód, a ten dochód umożliwiłby znów uruchomienie salin do stopnia przedwojennego i przez to ta salina stałaby się może najrentowniejszą ze wszystkich salin państwowych.</u>
          <u xml:id="u-30.1" who="#PPerfecki">Zarazem z przykrością muszę podnieść, że ce na soli w południowo-wschodnich i wschodnich połaciach Państwa jest wyższa, jak w innych jego częściach, a przyczyniają się do tego t. zw. wolne składy soli, gdyż paskarstwo, jakie się tam wkradło, i przechodzenie z rąk do rąk, spowodowało, że te wolne składy soli podwyższyły cenę soli o jakieś 30–40%. Już w roku ubiegłym zwracałem na to uwagę, że najlepszą formą było by oddanie tych wolnych składów soli spółdzielczym organizacjom, bo przez to odpadłoby to paskarstwo, nie przechodziłyby te składy soli z rąk do rąk i nie podrażałyby one ceny soli. Jednakże w tym kierunku możemy stwierdzić tylko nieznaczną poprawę i te wolne składy soli w małej tylko ilości oddane zostały organizacjom spółdzielczym.</u>
          <u xml:id="u-30.2" who="#PPerfecki">Przechodząc do Monopolu Tytoniowego, możemy stwierdzić z przyjemnością, że krajowa produkcja surowca została zwiększona i że gdy w r. 1935/36 wynosiła tylko 46,6%, to teraz wynosi już 53,4%. Należało by jednak dążyć do tego, ażeby procent sprowadzanego obcego surowca został obniżony do minimum, tym bar dziej że mamy całe połacie Państwa, a mianowicie południowo-wschodnie województwa i południowy Wołyń, gdzie możemy produkować nawet najlepsze gatunki tytoniu. Monopol Tytoniowy przyszedłby ze znaczną pomocą ludności tych połaci kraju przez rozszerzenie produkcji tego krajowego surowca.</u>
          <u xml:id="u-30.3" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-30.4" who="#PPerfecki">Wiemy, w jakim położeniu znajdują się te ziemie, jak daleko idące jest rozdrobnienie własności włościańskiej ziemskiej i jak wielkie jest tam przeludnienie; statystyka najlepiej poucza nas, iż gospodarstw do 2 ha, t. zn. karłowatych jest tam ponad 60%, niewystarczających od 2 do 5 ha jest około 30%, tak że razem te wszystkie gospodarstwa bądź karłowate, bądź niewystarczające do utrzymania rodziny wynoszą wzwyż 90% wszystkich gospodarstw w tych połaciach kraju. Wobec tego stanu najdalej idącego rozdrobnienia własności włościańskiej i przeludnienia podniesienie właśnie produkcji, intensyfikacja rolnictwa, a specjalnie produkcja roślin przemysłowych, jak len, konopie, a także i tytoń, nadzwyczaj by mogła przyczynić się do podniesienia gospodarstw i do zapewnienia im dochodów, jakich im brak wobec za małej ilości morgów, z których ten dochód jest czerpany. Z przyjemnością możemy skonstatować, że dyrekcja Monopolu Tytoniowego zapoczątkowała obecnie pewne współdziałanie z organizacjami dobrowolnymi rolniczymi na terenie naszych województw, a także i w całym Państwie. Jeżeli mówię, że na naszym terenie, to dlatego, że specjalnie te te reny najlepiej nadają się do produkcji tytoniu. Gdy się weźmie pod uwagę, że produkcja tytoniu wymaga pewnych znajomości, pewnego przeszkolenia rolniczego, to przy pomocy właśnie dobrowolnych organizacyj społecznych pod nosimy coraz wyżej produkcję, względnie intensyfikację gospodarowania przez nasze włościaństwo. Ta opieka dobrowolnych organizacyj rolniczych nad rolnikiem, produkującym właśnie te gatunki tytoniu, już dała bardzo dobre rezultaty, gdyż produkty wyprodukowane przez plantatorów na naszych terenach są coraz lepsze i kiedyś, gdy skończy się umowa włoska, będzie można zastąpić prawie w zupełności sprowadzany surowiec z zewnątrz przez wyprodukowany surowiec krajowy. Wyrażam życzenie, aby zapoczątkowana współpraca między organizacjami dobrowolnymi rolniczymi a Monopolem Tytoniowym była utrzymana i jeszcze znacz nie rozszerzona.</u>
          <u xml:id="u-30.5" who="#PPerfecki">Gdy jestem przy Monopolu Tytoniowym, muszę także poruszyć sprawę sprzedaży artykułów tytoniowych. Jak już p. referent tu podniósł, są podzielone zdania co do tego, komu ma być od dana hurtowa sprzedaż wyrobów tytoniowych. My stoimy na stanowisku — nie naruszając praw nabytych przez inwalidów — że poza tym powinny być oddane hurtownie centralom spółdzielczym, które jako fachowe, handlowe przedsiębiorstwa, ale oparte na szerokich rzeszach, mogą dać zupełną rękojmię, że będą prowadziły te hurtownie w sposób handlowy i rzeczywiście wzmoże się przez to dochód Państwa. Co do sprzedaży detalicznej, to ma się rozumieć — jak to zresztą wykazała już praktyka dotychczasowa — najlepszym systemem jest zupełnie wolna sprzedaż wyrobów tytoniowych i to powinno pozostać.</u>
          <u xml:id="u-30.6" who="#PPerfecki">Co do Monopolu Zapałczanego, to wszyscy konstatowali, skonstatował to i p. referent, że zużycie, t. zn. sprzedaż zapałek, produkowanych przez dzierżawców, z roku na rok spada i — jak wspomniałem na wstępie — dochody Skarbu Państwa są preliminowane z tego tytułu o 300.000 zł mniejsze, a co najważniejsze, że ludność pozostaje zupełnie bez tego konieczne go środka rozniecania ognia, jakim są zapałki. W tym kierunku stoi wprawdzie na przeszkodzie umowa z koncernem Kreugera, wiemy o tym, że były starania ze strony Rządu, aby zmienić tę umowę, jednak myślę, że należało by użyć wszelkich możliwych środków, aby ostatecznie ten stan skończyć, stan, gdzie ludność rzeczywiście musi nawet przechodzić do krzesiwa albo używać zapalniczek niedozwolonych, na czym Skarb Państwa traci.</u>
          <u xml:id="u-30.7" who="#PPerfecki">W końcu co do Monopolu Spirytusowego, to wyrazić tylko muszę zadowolenie z tego powodu, że spożycie denaturatu przez ludność wreszcie bardzo znacznie zmniejszyło się. Należało by dalej stosować wszystkie środki zapobiegawcze, żeby ta trucizna nie szerzyła się, żeby denaturat nie był spożywany przez ludność.</u>
          <u xml:id="u-30.8" who="#PPerfecki">Na zakończenie muszę jeszcze podnieść ważną dla nas rzecz, a mianowicie fakt, że rugi, jakie przed laty miały miejsce w stosunku do urzędników i robotników ukraińskiej narodowości, czy to w urzędach, czy również w przedsiębiorstwach i Monopolach Państwowych, spowodowały ten stan, że obecnie jest nadzwyczaj mała ilość czy to urzędników, czy to robotników narodowości ukraińskiej. Myślę, że przyszedł wreszcie czas, aby to zło naprawić, żeby zatrudnić w odpowiedniej ilości zarówno urzędników, jak i robotników narodowości ukraińskiej, wychodząc z zasady, że właśnie spełnienie tego zupełnie słusznego postulatu może się przyczynić w bardzo znacznej mierze do wytworzenia tej koniecznej atmosfery, jaka byłaby niezbędna i jest nie zbędna dla dalszego prowadzenia tej akcji, jaka przed rokiem czy półtora rokiem została podjęta także przez naszą Ukraińską Parlamentarną Reprezentację w kierunku normalizacji polsko ukraińskich stosunków.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Mesing.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#PMessing">Wysoka Izbo! Powiększenie się dochodów Skarbu witamy zawsze z uczuciem zadowolenia, gdyż powstaje stąd w nas pewność, iż równowaga budżetowa będzie zachowa na, Państwo wykona zakreślone budżetem plany, Rząd będzie miał ułatwione zadanie. Jest jednak jeden dział dochodów Skarbu, którego wzrastanie budzi pewne obawy i zastrzeżenia. Tym działem są wpływy z Monopolu Spirytusowego. P. sprawozdawca wyliczył, że wzrost konsumcji spirytusu wyniesie w bieżącym okresie budżetowym około 11%. Na podstawie podanych w sprawozdaniu cyfr wyliczyć łatwo, że już w r. 1935 wartość spożytego spirytusu na głowę mieszkańca Polski wynosi około zł 9. Biorąc pod uwagę przeciętny dochód społeczny w Polsce w sumie zł 400 na głowę, otrzymuje my, że na wódkę zużywa ludność Polski prze szło 2% całego dochodu społecznego. Przy budżecie komunikacji p. Sikorski mówił nam, że Polak wydaje rocznie zł 6 na przejazdy koleje we. A zatem na wódkę wydaje o 50% więcej, niż na przejazdy. Te cyfry są wprost przerażające i nasuwają jak najsmutniejsze refleksje. Jako poseł z terenów wschodnich chcę jeszcze pod kreślić, że spożycie spirytusu wzrosło specjalnie w województwach wschodnich, tej najbiedniejszej połaci Polski. Wielkie stoi zadanie przed wszelkiego rodzaju organizacjami społecznymi, przed nauczycielstwem, przed duchowieństwem. Od walki z wzrastającym alkoholizmem nikomu nie wolno się usuwać.</u>
          <u xml:id="u-32.1" who="#PMessing">Mówiąc o sprawach, dotyczących Monopolu Spirytusowego, niech mi wolno będzie poruszyć politykę podziału zamówień na butelki, stosowaną przez Monopol Spirytusowy. Mam co do sposobów tego podziału pewne zastrzeżenia i chciałbym je uzasadnić. Na terenie naszego woj. białostockiego mamy kilka hut, z których dwie są nieczynne. Dyrekcja Monopolu Spirytusowego odmawia udzielenia tym hutom zamówień, mimo iż raczej było by wskazanym przyczynienie się do uruchomienia tych hut. Mówię o hutach w Grajewie i Narewce. Grajewo, to miejscowość nadgraniczna i bezrobocie wśród robotników huty tej przyczynia się do tego, iż wielu z nich z biedy zabrało się wprost do przemytu. W Narewce też wielka nędza panuje wśród robotników. Wprawdzie dyrekcja Monopolu Spirytusowego przyrzekła i stara się wykwalifikowanych robotników przenosić z hut nieczynnych do czynnych, lecz starania te nie zawsze są uwieńczone skutkiem, a z drugiej strony robot nicy obarczeni rodziną jadą na nowe miejsce sami, zarabiają mało i żyjąc na dwa domy, ledwie wegetują. Poza tym musi budzić zastrzeżenie to posunięcie, które przenosi robotników z miejscowości o charakterze półwiejskim do ośrodków miejskich, gdzie życie przeniesionych robotników znacznie się gorzej układa niż w miejscu stałego zamieszkania. Toteż utyskiwania i słuszne żale nie ustają, bo rzeczywiście położenie tych robotników jest godne pożałowania. Wciągnięty w tę sprawę, zacząłem ją bliżej badać i natknąłem się na zjawisko dla mnie zupełnie niezrozumiałe, to też pozwolę sobie prosić dyrekcję Monopolu Spirytusowego o niektóre wyjaśnienia. Otóż hu ty czynne, specjalnie zaś jedna z czynnych w województwie, z którego pochodzę, robią świetny interes, właściciele dorabiają się lub dorobili się już wielkich fortun, kupują domy. Jednym słowem przedsiębiorstwa te wykazują wielką płynność, duży zapas wolnych środków, mają inny mi słowy duże zyski. I to w czasie, gdy na ogół przemysłowcy raczej skarżą się na zły stan interesów. Wynikało by z tego, że ceny, jakie Monopol płaci za dostarczane butelki są bardzo wysokie, zostawiają dużą marżę zarobku. W ja ki więc sposób ustalane są ceny na dostawę butelek? A no, podobno w drodze przetargu przy pomocy zbierania ofert. Ale ustny przetarg po otwarciu ofert nie następuje. Podobno Monopolowi Spirytusowemu znane są wszystkie elementy składające się na cenę kosztu butelki i na tej podstawie wyciągany jest wniosek o właściwości oferowanej ceny. W ten sposób podobno Monopol Spirytusowy wpływa na płace robotnicze, regulując je i broniąc robotnika przed wyzyskiem przedsiębiorcy. Tak jest w założeniu, ale dziwiło mię, iż w tych warunkach możliwe jest zbijanie fortun przez przedsiębiorców. Pytałem tedy robotników i usłyszałem rzeczy ciekawe. Okazuje się, że zawsze sprytny przedsiębiorca znajdzie wyjście z sytuacji. Monopol mówi: tyle macie płacić robotnikom za zrobioną butelkę. Przedsiębiorca — zgoda! A później... brakarz przedsiębiorcy, przyjmujący butelki z warsztatów, brakuje majstrom czasem do 25% butelek, zupełnie dobrze wykonanych, i już powstaje niezła różnica dla przedsiębiorcy, bo te zabrakowane butelki nie idą w stłuczki, lecz są dostarczane Monopolowi. Dwa, trzy warsztaty w hucie są uprzywilejowane, mają pełne zarobki, na ich świadectwo powołuje się przedsiębiorca wobec inspektora pracy lub Monopolu Spirytusowe go — reszta jest bezlitośnie oszukiwana. Każdy protest kończy się wydaleniem, a przed bramami huty ma przedsiębiorca sporo chętnych bezrobotnych hutników z innych nieczynnych hut. Nie chcę zarzutów w tym wypadku generalizować, lecz, niestety, tak jest, że gdy z jednej strony staje sprytny przedsiębiorca, a z drugiej urzędnik, nawet w różne statystyki i informacje wyposażony — zawsze wygra przedsiębiorca i urzędnika w pole wyprowadzi.</u>
          <u xml:id="u-32.2" who="#PMessing">Toteż wydaje mi się, iż wskazanym jest, by Monopol Spirytusowy zmodyfikował swą politykę rozdziału zamówień. Należało by rozdzielić zamówienia na wszystkie huty, zdolne do podjęcia produkcji, lub też przejść na przetargi ustne, bo wtedy choć nie będzie tego, że wy brany w ten czy inny sposób monopolista dostawca niewspółmierne zyski zgarnia.</u>
          <u xml:id="u-32.3" who="#PMessing">Jeszcze jedno pytanie pod adresem Monopolu Spirytusowego: czy prawdą jest, że po zeszłorocznym przetargu i wyborze dostawców na po szczególne okręgi niektórym z nich podwyższono następnie ceny na skutek podań indywidualnych.</u>
          <u xml:id="u-32.4" who="#PMessing">Kończąc, apeluję do Pana Ministra, by ze chciał łaskawie wejrzeć w sprawę uruchomienia nieczynnych hut na wschodzie. Czynna huta, to prawdziwe błogosławieństwo dla całej okolicy, bo oprócz hutników zarabia i dużo niewykwalifikowanych robotników, a ludność wiejska ma też swe zarobki przy zwózkach opału lub dostawach butelek.</u>
          <u xml:id="u-32.5" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Łobodziński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#PŁobodziński">Wysoka Izbo! Dnia 31 stycznia roku zeszłego na Komisji Budżetowej przy 8 części preliminarza w dyskusji nad monopolami kolega p. Wagner i ja zabieraliśmy głos. Poddaliśmy krytyce sposób sprzedaży wyrobów tytoniowych, wprowadzony w r. 1933. W tej sprawie kolega p. Wagner na tym posiedzeniu w Komisji Budżetowej wniósł odpowiednią rezolucję. W odpowiedzi na nasze przemówienia, p. Wiceminister Skarbu Grodyński odpowiedział, co następuje: „Co się tyczy kwestii poruszonej przez pp. Wagnera i Łobodzińskiego, czy ma być koncesjonowana, czy wolna sprzedaż tytoniu, to muszę zauważyć, że system wolnej sprzedaży zaprowadzony został z końcem 1933 r. i z początkiem 1934 r. Posiadamy dopiero doświadczenie z 2 lat. Brak pewnych gatunków u sprzedawców może dotyczyć chyba gatunków luksusowych, zagadnienie wpływów brutto nie pozostaje z tym w związku. Gdybyś my teraz znów zmienili system, znów byłby okres 2–3 lat o gorszych rezultatach. Powinniśmy raczej wprowadzić pewne poprawki, a nie bezustannie reorganizować. Dlatego rezolucję posła Wagnera możemy potraktować tylko jako wskazówkę do przeprowadzania badań na ten temat.</u>
          <u xml:id="u-34.1" who="#PŁobodziński">Przeczytałem ten cytat dosłownie z diariusza komisyjnego.</u>
          <u xml:id="u-34.2" who="#PŁobodziński">Na posiedzeniu plenarnym przy debacie nad częścią 8 przy monopolach, również miałem zaszczyt przemawiać z tej trybuny w roku ubiegłym. I gdy pozwoliłem sobie zaznaczyć, że dyrekcja Polskiego Monopolu Tytoniowego uznała system wprowadzenia wolnego handlu w sprzedaży z 1933 r. za wadliwy i chętnie by go zmieniła, a raczej może tylko nie uskuteczniła tego z powodu wstydu, że tak szybko to robi, że nie ma racji — to zaobserwowałem, gdy zwróciłem się w stronę ław rządowych, jak p. Wiceminister Grodyński zwrócił się do siedzącego obok niego p. dyrektora departamentu Zaremby, wówczas dyrektora departamentu akcyz i monopolów w Ministerstwie Skarbu, a dziś dyrektora Monopolu Spirytusowego, prawdopodobnie z zapytaniem, czy to prawda, że Monopol tego się wstydzi. P. dyrektor Zaremba, odniosłem takie wrażenie, potrząśnięciem głowy temu zaprzeczył. Miałem takie wrażenie. Nie upłynęło dużo czasu od tego okresu, jak to miało miejsce, pół roku zaledwie, jak p. dyrektor Zaremba odżegnywał się od tego, że nie jest to prawdą, jakoby w dyrekcji Monopolu tego się wstydzili. W tej chwili mam tę przyjemność, mam pewnego rodzaju satysfakcję, że będąc nie dawno w Monopolu Tytoniowym, słyszałem jak sam p. dyrektor Monopolu Tytoniowego powiedział, wobec delegacji, że ta zmiana z r. 1933, a z początku 1934, dotycząca się wprowadzenia wolnego handlu wyrobami tytoniowymi, zawiodła.</u>
          <u xml:id="u-34.3" who="#PŁobodziński">Nie upłynął rok, jak oświadczył p. Wiceminister Grodyński na komisji, że dopiero zbyt krótko mamy wolny handel, abyśmy go już mogli reorganizować. Nie upłynęło dużo czasu, już w połowie roku zeszłego, późną jesienią w dyrekcji Monopolu Tytoniowego dojrzał no wy projekt głębokiej reorganizacji. Po reorganizacji w roku 1933 handlu wyrobami tytoniowymi, po wprowadzeniu wolnego handlu w detalicznej sprzedaży powstał nowy projekt w dyrekcji Monopolu Tytoniowego wprowadzenia takiego samego eksperymentu nieprzemyślane go w hurtownej sprzedaży — spauperyzowania i zniszczenia tej sprzedaży. Mam jeszcze tym większą satysfakcję, że to, co myśmy mówili — nie jako inwalidzi, nie jako osoby uprzywilejowane i zasłużone dla Państwa, ale jako kupcy tytoniowi, którzy przy tym warsztacie kilkanaście lat siedzieli — obecnie się sprawdza. Mamy tę satysfakcję, że dzisiejsi wykonawcy tego projektu wolno-handlowego, nie twórcy — bo twórcy tego wolnego handlu sprzedaży są nam znani, nie będę mówił kto to był, jest jeszcze czas — lecz wykonawcy to uznają. P. płk Kania jeździł po całej Polsce i wolny handel wprowadzał, był postrachem dla trafikantów, kupców tytoniowych, którzy po wprowadzeniu tego wolnego handlu stracili swoje warsztaty pracy. Dziś p. płk Kania, z którym nie dawno się widziałem, z monopolu poszedł na inny odcinek. Z nim właśnie mówiłem w r. 1933 i przekonywałem o słuszności naszej koncepcji, iż nie ma racji. Obecnie sam nie zapytany powiedział mi: Mieliście rację, obywatelu, zrobiliśmy źle, a dzisiaj w Monopolu Tytoniowym ta rzecz wykonywana jeszcze gorzej wygląda. Muszę powiedzieć, że wprowadzenie wolnego handlu sprzedaży jest paradoksem, wtedy, gdy monopol istnieje w produkcji, w fabrykacji.</u>
          <u xml:id="u-34.4" who="#PŁobodziński">Monopol Tytoniowy nie jest rzeczą nową, tak się składa, że kiedy dziś o nim mówimy w r. 1937, to obchodzi się rocznicę 15-lecia tego monopolu. 1 czerwca 1922 r. uchwalono w tym Wysokim Sejmie Monopol Tytoniowy. Różne to rzeczy przy tym się działy i musiały się dziać, jeżeli większością jednego głosu ten monopol w r. 1922 przeszedł. Różne na ten temat były pogłoski, różnie o tym pisano w prasie, wprost rzeczy rewelacyjne. Może będę miał zaszczyt o tym powiedzieć na innym miejscu, bo będę miał możność przemawiać w tej sprawie na Komisji Skarbowej przy moim projekcie, który wniosłem o powrocie do systemu koncesyjnego. Rewelacyjne rzeczy wtedy się działy. Przeglądałem skwapliwie stenogramy sejmowe z owych czasów, mam pewne uwagi o Monopolu Tytoniowym p. Kędziora, człowieka po ważnego, który jeszcze żyje. Może jestem jednym z tych sprawców, że jest monopol, że jest dyrekcja monopolu, że jest dyrektor monopolu, że o tym mówimy dzisiaj, może tymi sprawca mi są pośrednio inwalidzi, ponieważ gros argumentów. jakie wówczas przytaczano, ta ważność jednego głosu, to może zadecydowało, że wysuwano warsztaty pracy dla inwalidów. Dzisiaj po 15 latach nie będę tym argumentem operował, tylko dochodami Skarbu Państwa, fachowością a nie przywilejami i tu będę chciał wykazać, że my mieliśmy rację. A więc wyjątek z przemówienia p. Kędziora w czasie debaty, wtedy, gdy Monopol Tytoniowy w Wysokim Sejmie został uchwalony, jest następujący:</u>
          <u xml:id="u-34.5" who="#PŁobodziński">„Obowiązkiem Rządu i Sejmu i całego społeczeństwa jest starać się o to, aby podnieść do chody. Jakie dochody są najdogodniejsze dla obywatela? — Tak pytał p. Kędzior. — Dochody tak uzyskane przez obciążenie takich artykułów, które nie są konieczne do życia, a nawet przy nadmiernym użyciu, szkodzą zdrowiu. Monopol w Polsce nie jest rzeczą nową, bo już od r. 1786 istniał w Państwie Polskim przedrozbiorowym, a w Europie prócz Anglii, która ma cło, Dania i Szwajcaria nie mają monopolu. Monopol Tytoniowy jest dla Skarbu Państwa najkorzystniejszy i stanowi najdoskonalszą formę opodatkowania obywateli. Współczynnik eksploatacyjny wynosi we Francji 20%, a 80% wypada na czysty dochód, we Włoszech 25%, a 75% czystego dochodu, u nas współczynnik eksploatacyjny wynosił w 1922 r. 20%, a czysty dochód 80%. W państwach niemonopolowych handlarze tytoniowi zarabiają 30% przy drobnej sprzedaży wyrobów tytoniowych, gdy tym czasem Monopol Tytoniowy płaci prowizji od 8–10%. W państwach monopolowych są najlepsze cygara i papierosy, ponieważ państwo finansowo jest silniejsze od prywatnych przedsiębiorstw. W Niemczech były używane różne liście razem z liśćmi tytoniowymi, co świadczy o niekorzystnej ocenie samych fabrykantów. Co do interesów rolnika, państwo przy uprawie tytoniu może zatrudnić kilkadziesiąt tysięcy rodzin. Również kiedy uchwalono Monopol Tytoniowy mówiono, że kilkadziesiąt tysięcy rodzin może otrzymać zajęcie jako odsprzedawcy. Przecież po wojnie polskiej rozdano zezwolenia inwalidom, a usunięto dawnych sprzedawców, którym udowodniono, że podczas wojny do puszczali się nadużyć.</u>
          <u xml:id="u-34.6" who="#PŁobodziński">Tyle mniej więcej o Monopolu Tytoniowym powiedział wówczas p. Kędzior. Wtedy zabierał jeszcze głos niemniej poważny, żyjący jeszcze pos. Stapiński, którego krótko zacytuję:</u>
          <u xml:id="u-34.7" who="#PŁobodziński">Szeroko debatuje się nad kwestią inwalidów, jestem przekonany, że z czasem to źródło zostanie należycie wyzyskane i reszta niedomagań Rządu zostanie usunięta i istotnie zgodnie z uchwałą sejmową o pensjach inwalidzkich wszystkie sklepy tytoniowe będą oddane inwalidom. W takim razie musimy sobie powiedzieć, że stwarzamy dla dziesiątków tysięcy inwalidów i ich rodzin choć skromne, ale pewne pod stawy egzystencji, albowiem nie wiemy, że może znajdziemy się w takim położeniu, że nie będziemy mogli wypłacać tych pensyj, ale natomiast wiemy, że ludność będzie palić tytoń i dziesiątki tysięcy rodzin będzie miało zabezpieczony byt, to jest rzecz wielkiej doniosłości i dlatego ten argument powinien przeważyć za Monopolem w głosowaniu.</u>
          <u xml:id="u-34.8" who="#PŁobodziński">Przytoczyłem tylko głosy dwu mówców, głosy, które tu z tej wysokiej trybuny padły za Monopolem Tytoniowym w Państwie. Również były przytaczane jako jeden argument warsztaty pracy dla inwalidów. Jak już powiedziałem, nie będę mówił pod kątem uprzywilejowania ani pod tym kątem, że ten odcinek powinien być zarezerwowany dla inwalidów, powiem o czym innym. Co w tym wolnym handlu, tym paradoksie — w wolnym handlu sprzedaży przy pozostawieniu u góry przy fabrykacji i przy produkcji monopolu — zrobiono u nas na przestrzeni lat trzech? Zamiast spodziewanego nasycenia rynku, bo takie było założenie projektodawców, rynek został odsycony. Sprzedaż, która w tym czasie wynosiła około 720 milionów złotych, spadła na 460 do 470 milionów złotych. Uwzględniając nawet kryzys gospodarczy, zdaje mi się, że jednak ten spadek jest zbyt wysoki. Następnie jeżeli rynek został odsycony i kiedy w miejsce istniejących w r. 1933 ok. 80.000 punktów sprzedaży, dziś istnieje ok. pół miliona, to handel ten został spauperyzowany, rozdrobniony, nie stwarza zainteresowania u poszczególnych kupców. Przy handlu towarami mieszanymi różnych kategoryj, handel ten nie stwarza zainteresowania i bardzo często, przeważnie z reguły, traktowany jest niejako ubocznie. Sklepy nie trzymają potrzebnych sortymentów w dostatecznej ilości na składzie, na wet mających zbyt w tej okolicy. Dam przykład. Do małego miasteczka przyjeżdża ktoś z większego miasta, przychodzi do sklepu, chce kupić „Dames”, przyzwyczajony jest do palenia „Dames” i ich żąda tylko. Mówią mu, że nie ma „Dames”, są tylko „Płaskie”, ponieważ „Dames” mało kto kupuje, nie opłaci się lokować w tym sortymencie pieniędzy i następnie również z tego powodu, ponieważ na innych towarach, które Pan widzi, więcej się zarabia. Temu panu nie chce się iść do innego sklepu, szczególnie jeżeli jest zima, nie chce odpinać futra, wyjmować portmonetki, więc kupuje „Płaskie”. Otóż Skarb Państwa traci na tym 4 grosze na sztuce, zważywszy różnicę w cenie. A takich wypadków w Polsce może być tysiące, więc straty Skarbu są wielkie, zważywszy, że 4 grosze na „Dames” jest czystym zyskiem dla Skarbu Państwa, jeżeli przyjmiemy, że dochód z akcyzy przy wyrobach tytoniowych kształtuje się na poziomie 50%.</u>
          <u xml:id="u-34.9" who="#PŁobodziński">Jeżeli chodzi o wieś, to przecież wieś, która stanowi 75% ludności, pali tańsze sorty, ale pali dużo w stosunku do wielkiego zaludnienia wsi. Otóż dawniej w każdej wiosce był sklep tytoniowy, a właściwie miał taki organista czy jakiś emeryt w swojej izbie skrzynkę, w której trzymał papierosy i sprzedawał je z zarobkiem 5do 10 zł, zależnie od tego ile mógł sprzedać. Te wyroby miały zbyt i taki, który je sprzedawał, nazywał się „trafikantem” i był uważany za obywatela lepszej kategorii. Otóż ten handel się rozpowszechnił i wszyscy stali się trafikantami i zamiast jednego organisty, czy wójta, który sprzedawał za 100 zł. zrobiło się 5 trafikantów, sprzedających za 20 zł. Wskutek tego nic nikt obecnie ze sprzedaży wyrobów tytoniowych nie ma.</u>
          <u xml:id="u-34.10" who="#PŁobodziński">Otóż my jeździmy po Polsce, robimy zebrania i na tych zebraniach spotykamy się z żalami, że rozdrobnienie handlu wytworzyło pauperyzację, bo zamiast 80.000. dziś stworzono tych placówek około pół miliona. Rozdrobnienie handlu w tej formie spowodowało to, że wyrobów tytoniowych nie można dostać w tym sortymencie, który jest potrzebny i rynek nie został nasycony, ale przeciwnie, został odsycony.</u>
          <u xml:id="u-34.11" who="#PŁobodziński">Wolny handel sprzyja również bardzo dobrze przemytowi. Nie mówię gołosłownie o przemycie. Mówił też o tym rok temu, czy dwa lata temu w Senacie p. sen. Gwiżdż. Jeździmy po wszystkich zakątkach Polski i faktów kupowania artykułów tytoniowych z przemytu moglibyśmy dużo przytoczyć. Weźmy miejscowości na pograniczu. Jeżeli w państwie sąsiednim wyrabiają tańsze artykuły, to może nie dla zysku, bo dla zysku się boją, ale raczej przez zubożę nie przemycają te wyroby tytoniowe fajkowe i inne, które pali chłop. Otóż wolny handel i nawet prywatna fabrykacja naszych wyrobów sprzyja przemytowi. Jeśli zważymy jak wiele można zarabiać na prywatnej fabrykacji, że dochód akcyzowy wynosi połowę ceny papierosów czy tytoniu. 12% tylko wynoszą koszta handlowe, 13% koszta produkcji a 25% koszta fabrykacji, to zrozumiemy, że to wszystko po odliczeniu 13% kosztów handlowych zarabia handel. Brak kontroli skarbowej sprzyja bardzo dobrze takim faktom, że często suszy się liście tytoniowe i miesza się je z machorką. Niedawno w Tarnopolu spotkałem się ze sprzedawcą tytoniowym, który powiedział taką rzecz, że u niego w gminie nikt uwagi na to nie zwraca, nikt o tym nie donosi, że machorkę sprzedaje się nie na paczki, ale na kieliszki — na miarę i miesza się do tego różne liście, czy inne wyroby tytoniowe z przemytu. Jeśli chodzi o prywatną fabrykację, to robienie z tytoniu papierosów powoduje straty dla Skarbu Państwa; papierosy te sprzedaje się masowo po restauracjach, jadłodajniach częstokroć przy różnych okazjach, na zabawach, a zatem jest to tak że kolosalna strata dla Skarbu Państwa. Tak właśnie a nie inaczej wolny handel wyrobami tytoniowymi przynosi straty Skarbowi Państwa. Nie przemawia tu przez nas żaden patriotyzm, egoizm inwalidzki osób uprzywilejowanych.</u>
          <u xml:id="u-34.12" who="#PŁobodziński">Chcę jeszcze powiedzieć, że w r. 1933, wtedy, gdy był jeszcze system koncesjonowania handlu wyrobami tytuniowymi w detalicznej sprzedaży, to udział tych, którzy prowadzili handel, tych osób uprzywilejowanych, inwalidów i wdów, łącznie tych wszystkich uprzywilejowanych, wynosił niecałe 30%, niecałe 25.000, a 55.000 miały t. zw. sfery gospodarcze, a nie inwalidzkie. Zresztą mamy przykłady innych państw, że monopol tytoniowy istnieje od góry do dołu i w sprzedaży i w produkcji i w fabrykacji. Takimi państwami są Włochy, Francja, Austria, Węgry, Czechosłowacja, Jugosławia, Hiszpania, Rumunia, Japonia, a tylko jedna Szwecja ograniczyła się narazie do monopolu handlowego, w sprzedaży ma monopol, a jest wolna produkcja i wolna fabrykacja. Charakterystycznym jest, że w Ameryce, w kraju, który nie posiada monopolu tytoniowego, w Stanach Zjednoczonych jeden z największych trustów, który w znacznej mierze opanował sprzedaż wyrobów tytoniowych, wprowadził też dla swoich wyrobów system sprzedaży przez hurtownie zrejonowane i przydzielono do nich sprzedaże detaliczne. Ameryka przy liberalnej polityce gospodarczej ma zastosowane przez trust prywatny wszystkie rygory, które są przy monopolu tytoniowym. Dziś jeżeli Monopol sam przyznaje i uznaje, że eksperyment się nie udał iż rynek jest odsycony a nie nasycony, że sprzedaż się zmniejszyła, a nie zwiększyła i ma tendencje zmniejszania się, nie potrzeba wielkiej filozofii a trzeba powrócić do form wypróbowanych na całym świecie, zwrócić się do tego zorganizowanego handlu wyrobów tytoniowych.</u>
          <u xml:id="u-34.13" who="#PŁobodziński">Chciałbym także wyrazić głębokie zadowolenie z powodu słów, wypowiedzianych przez kol. p. Marchlewskiego, bo są to słowa z ust miarodajnych, z ust kupca, prezesa Związku Kupców Chrześcijan na Pomorzu, który jest kompetentny w tych zagadnieniach i który z punktu widzenia fachowego do nich podchodzi. I prosiłbym władze Polskiego Monopolu Tytoniowego, ażeby przy takich sprawach, jak reorganizacja handlu i sprzedaży, ażeby przy tych zamiarach, gdy pogłębia się istniejący obecnie stan, a nie naprawia się go, ażeby zwracały się do fachowego kupiectwa tytoniowego, do tych, którzy znają oddawna te rzeczy, do tej reprezentacji poważnej, a nie do jakiejś anonimowej organizacji, stworzonej dla celów — nie chciałbym powiedzieć — popierania projektów Monopolu Tytoniowego, mam na myśli Związek Sprzedawców Wyrobów Monopolu Tytoniowego, który mieści się w gmachu Monopolu Tytoniowego Nowy Świat 2, anonimowej organizacji, której zjazd odbył się niedawno. Tych kupców nie znam, bo nawet prezes tej organizacji też kupcem nie był i nie jest. Był urzędnikiem kolejowym, nigdy za ladą nie siedział i tytoniu nie sprzedawał i nie zna tego zagadnienia. Był zjazd i jak czytaliśmy było tam kupiectwo tytoniowe z Polski. Było kupiectwo z Włoch, z Pruszkowa, z Milanówka, ale nie słyszeliśmy o jakichś większych polskich miejscowościach. Anonimowa organizacja popierana sztucznie przez kierowników tytoniowych magazynów państwowych w większych miastach, wydająca szumny miesięcznik, nie wiadomo za jakie pieniądze i pisze nierealne głupstwa w tym miesięczniku. Prosiłbym Pana Dyrektora Polskiego Monopolu Tytoniowego, ażeby w tak ważnych sprawach, jak reorganizacja Monopolu Tytoniowego, który daje 14% całego dochodu budżetu państwowego, z górą 300 milionów złotych, połowę dochodu wszystkich monopoli, ażeby nie robiono eksperymentów i ażeby zasięgano opinii rzeczywistego kupiectwa, a nie anonimowej organizacji. O tej sprawie będę mógł powiedzieć więcej przy innej okazji Pozwoliłem sobie zgłosić projekt powrotu do systemu koncesyjnego, systemu wypróbowanego, który będzie przedmiotem obrad Komisji Skarbowej we czwartek. I tu prosiłbym, ażeby nie w interesie osób uprzywilejowanych, ale w interesie dobrze zrozumianego interesu Państwa, w interesie dochodowości Skarbu Państwa, Wysoka Izba ustosunkowała się życzliwie do tego projektu.</u>
          <u xml:id="u-34.14" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Wagner.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#PWagner">Wysoka Izbo! Monopole państwowe są poważnym źródłem dochodów. Nie są one ograniczeniem pewnej gałęzi życia gospodarczego, lecz stanowią już od wielu lat w Europie, od 11/2 wieku, formę opodatkowania. Dlatego nie należy monopolu jako takiego zwalczać, co próbują czynić pewne ośrodki życia gospodarczego w Polsce, lecz należy uznać go jako formę opodatkowania. Jeżeli bowiem całość konsumcji i produkcji jest opodatkowana, to w tych dziedzinach życia, gdzie konsumcja do tyczy nie artykułów pierwszej potrzeby, a jedynie artykułów, odpowiadających raczej nałogom ludzkim, to opodatkowanie winno być wyższe. Tymczasem widzimy taktykę niewłaściwą, że zamiast uderzać w monopolizację prywatną, którą krótko nazywam kartelami, skierowuje się ten atak bardzo często przeciwko monopolom państwowym.</u>
          <u xml:id="u-36.1" who="#PWagner">Nie tak dawno, bo kilka tygodni temu, aczkolwiek zaznaczył, że przemawia prywatnie, ale naczelnik wydziału Ministerstwa Przemysłu i Handlu na publicznym odczycie — o czym pisał „Ilustrowany Kurier Codzienny” — wystąpił przeciwko monopolom w Polsce. Uważam, że monopole nie są żadną nowością i nie są też żadną formą etatyzmu. Monopole istnieją w ustrojach jak najwięcej liberalnych. Dlatego nie należy mieszać tych pojęć, należy je traktować tak, jak wskazuje ich charakter, jak wskazują ich zadania w państwie. Dlatego też mono polom zarówno w dziale produkcji, jak też w dziale sprzedaży nie wolno narzucić żadnych pomysłów o charakterze liberalnym. Powiedzmy jasno: znosimy monopole i podatek ściągamy w postaci akcyzy czy w innej formie podatkowej; albo skoro posiadamy monopole, to wówczas organizacja każdego monopolu musi ściśle od góry do dołu, zarówno w dziale produkcji jak i handlu, dostosować się do ich właściwego charakteru. I dlatego uważam, że skoro Sejm Rzeczypospolitej i Rząd w okresach tworzenia się podstaw naszego życia gospodarczego zdecydowały się na wprowadzenie kilku monopoli w Polsce, to charakter tych monopoli musi być w całości utrzymany. I dlatego wszelkie eksperymenty, podsuwane czy to z zewnątrz, czy też przez zmieniających się urzędników monopoli, muszą być stanowczo raz na zawsze zaniechane. Musimy dążyć do stabilizacji życia gospodarczego i jeżeli dążymy do tej stabilizacji, to tym więcej na odcinku monopoli.</u>
          <u xml:id="u-36.2" who="#PWagner">Jeżeli wejrzymy w historię monopoli innych krajów, które mogą być dla nas przykładami, to widzimy, że ponad poszczególne koniunktury gospodarcze i ponad wielkie wydarzenia dziejowe, jakimi były wojny napoleońskie i następnie różne rewolucje i różne dalsze wojny, systemy monopolowe wytrwały zarówno pod względem ustrojowym jak też i dochodowym. Gdy w Polsce monopole państwowe zaczęły działać, to dały one korzystne rezultaty i widzimy, że stanowią poważną pozycję w naszym budżecie. Gdyby ktośkolwiek próbował zaproponować zniesienie monopoli, to nie wiem, czy namiastkę tych dochodów umiałby znaleźć w życiu gospodarczym przez opodatkowanie obywateli w innej formie.</u>
          <u xml:id="u-36.3" who="#PWagner">Przejdę do omówienia poszczególnych monopoli. Państwowy Monopol Loteryjny. Loteria klasowa przezwyciężyła trudności finansowe i daje dochód preliminowany w budżecie. Jednakże loteria klasowa nie reglamentuje nałogu ludzkiego w kierunku szukania szczęścia w grze. To jest rozwinięte, niestety, w sposób nielegalny bardzo znacznie i wprowadza demoralizację w kraju. Walka z każdym nałogiem musi się odbywać zawsze w sposób reglamentacyjny i z tego powodu na Komisji Budżetowej zgłosiłem wniosek o wprowadzenie loterii liczbowej. Zapewne i tu kryje się pewien drobny moment hazardu, jednakże ograniczony przez minimalne stawki i przez pewną ciągłość gry, a opierający się na tych samych elementach, na których jest oparta loteria klasowa. Sprawa jest ważna i według zdania p. referenta musi być rozpatrzona poważnie i niewątpliwie oparta być musi przede wszystkim na przesłankach natury społecznej.</u>
          <u xml:id="u-36.4" who="#PWagner">Proszę Wysokiej Izby! Jeżeli idzie o Monopol Spirytusowy, niewątpliwie, rację mają koledzy przedmówcy, że sposób zużycia wyrobów musi być dostosowany do moralności społecznej i że musi zawierać te elementy w szczególności, gdyż podatek a nie ilość spożycia wódki stanowi o dochodzie. Niemniej jednak te oba wy są jeszcze niebardzo uzasadnione, jeśli idzie o obecne spożycie, bo spożywamy dopiero około 7 konsumcji przedwojennej, i jeżeli będziemy prohibicyjnie posuwali się zbyt daleko, to nie wiadomo, czy dojdziemy do właściwych rezultatów. Słuszną jest rzeczą, że forma spożycia musi być dostosowana do tego, aby zgodnie z przepisami ustawy nie spożywała wódki nieletnia młodzież, nie spożywali ci obywatele, których na to nie stać i aby to spożycie było dostosowane do siły nabywczej obywateli. Jeżeli idzie o sprawę polityki spirytusowej, to niewątpliwie, dla rolnictwa naszego produkcja spirytusu jest rzeczą bardzo ważną i winna się ona rozwijać nie tylko dla celów spożywczych, ale również i dla celów przemysłowych. Uważam, że z chwilą, rozwoju należytego motoryzacji w Polsce spirytus i mieszanki spirytusowe nie będą stanowiły konkurencji dla benzyny. Życzę sobie, żeby przemysł naftowy pokrył całkowicie nasze zapotrzebowanie, mam jednak poważne obawy, że nie pokryje tego zapotrzebowania przy należytym rozwoju motoryzacji w Polsce. Dlatego też należy równolegle rozwijać stosowanie spirytusu w działach przemysłowych, a szczególnie w motoryzacji.</u>
          <u xml:id="u-36.5" who="#PWagner">Jeżeli przejdę do następnego działu, do działu tytoniowego, to chciałbym, proszę Wysokiej Izby, rzucić kilka krótkich uwag, gdyż moi przedmówcy, a szczególnie kol. Łobodziński, temu zagadnieniu poświęcił dostateczną ilość czasu i bardzo szczegółowo w przemówieniu swoim Wysokiej Izbie przedstawił zagadnienie organizacji sprzedaży. Nie poruszałbym tego tematu więcej, ale mam głębokie zaufanie do doświadczenia i rozwagi p. Wicepremiera Kwiatkowskiego i jestem przekonany, że skoro wstrzymał on pewne próby eksperymentowania i raczył oświadczyć, co potwierdził p. referent, że sprawy te są przedmiotem rozważań — to sprawa ta będzie załatwiona racjonalnie, zgodnie z charakterem Monopolu Tytoniowego i zgodnie z potrzebami Państwa. Jednakże sprawa ta stała się sprawą publiczną i z tego względu muszę od siebie kilka słów dodać. Przede wszystkim chcę złożyć tutaj, z tej Wysokiej Trybuny, jedno zasadnicze oświadczenie, że nie tylko tu taj w Sejmie Rzeczypospolitej, gdyż zdaję sobie sprawę z odpowiedzialności i obowiązku poselskiego, ale ponieważ zdaję sobie również sprawę z odpowiedzialności jako obywatel wobec Państwa, zawsze stałem na stanowisku interesu Państwa i dlatego ataki, skierowane pośrednio w moją osobę i skierowane w Związek Inwalidów Wojennych na łamach prasy, i to nawet prasy, jak ja w nawiasie nazywam, prorządowej, uważam za nieuzasadnione. I mówi się na wet o tym, że niektóre artykuły nie pochodziły z inicjatywy prasy, a dawane były jako ogłoszenia. Chciałbym p. Wicepremiera Kwiatkowskiego prosić o zbadanie z jakich funduszów zostały zapłacone te artykuły przeciw mnie i przeciw Związkowi Inwalidów Wojennych. Proszę o przeprowadzenie dochodzenia, bo to jest sprawa dla mnie zasadnicza.</u>
          <u xml:id="u-36.6" who="#PWagner">Opracowałem w ślad za projektem ustawy kol. Łobodzińskiego projekt ustawy o organizacji sprzedaży wyrobów tytoniowych, według którego projektowana sprzedaż tych wyrobów zapewniłaby Państwu należytą kontrolę i ponadto zapewniłaby oszczędności na kosztach sprzedaży razem z nowymi źródłami podatkowymi na kwotę 10 milionów złotych. Uważam, że jeżeli został opracowany taki projekt, którego założeniem jest nie tylko obrona tej lub innej kategorii obywateli czy kupców lub inwalidów, ale którego głównym założeniem jest dobro Państwa w postaci aparatu sprzedaży takiego, jak wymaga tego charakter Monopolu Tytoniowego, zmniejszenie o 10 milionów złotych kosztów administracyjnych sprzedaży i zużycie tej sumy czy na oświatę, czy na sprawy obrony Państwa, to projekt taki zasługuje chyba dostatecznie na należyte jego rozpatrzenie. I nie jest słuszną rzeczą, ażeby z przypadkowych ludzi stworzony Związek Sprzedawców Wyrobów Tytoniowych, mający swój lokal w dyrekcji Monopolu Tytoniowego, tu w tych sprawach występował. Tu w Sejmie słyszeliśmy oświadczenie przedstawicieli kupiectwa polskiego, które jest zgodne ze stanowiskiem inwalidów, bo również z tych samych założeń interesu Skarbu Państwa wychodzi ponad wszelkie przesłanki zawodowe. Niestety właściwe czynniki nie życzą sobie ani z nami inwalidami, ani też z właściwym kupiectwem rozmawiać. Nie mam na myśli p. Wicepremiera Kwiatkowskiego wraz z panami podsekretarzami stanu, wraz z dyrekcją departamentu akcyz Ministerstwa Skarbu, którzy ustosunkowują się z całą życzliwością, co specjalnie podkreślam.</u>
          <u xml:id="u-36.7" who="#PWagner">Proszę Wysokiej Izby! Gdy wyjaśniłem to, co uważałem z punktu widzenia rzeczowego i mojego osobistego, a nawet honoru mojego za konieczne, chciałbym zaapelować, ażeby każda decyzja była podejmowana po głębokiej rozwadze, abyśmy raz w Polsce wydobyli się z okresu stałego eksperymentowania, ażebyśmy stanęli na płaszczyźnie stabilizacji. Błądzenie w poszukiwaniu nowych form nie przyniesie nigdy korzyści.</u>
          <u xml:id="u-36.8" who="#PWagner">A teraz na zakończenie chciałbym kilka słów powiedzieć na temat polityki personalnej, jaka była stosowana w ostatnich latach we wszystkich monopolach państwowych. Przychodzę do jednego monopolu, witam — nowy naczelnik, kolega z wojska, nie fachowiec, rozmawiam, widzę mniejsze lub większe zainteresowanie, uczy się, ale jest niedługo, jest rok. Przez rok praktyki dał cały szereg mniej lub więcej poważnych decyzyj. Po roku przychodzę — drugi pułkownik. Minął rok — znowu trzeci naczelnik. Minął rok — znowu nowy naczelnik. Proszę Wysokiej Izby! Przecież to jest przedsiębiorstwo. Jeżeli w urzędach wymagamy od urzędników doświadczenia, to tym bardziej w przedsiębiorstwie. Nie wolno czynić eksperymentów przez zmianę ludzi. Czyż nie kosztują odprawy lub nawet przypadkowo nabywane prawa do emerytury? To jest w bardzo wielu monopolach. A czy z panami dyrektorami nie jest to samo? Ja tutaj nie występuję przeciwko nikomu, ale uważam, że jeżeli ktoś objął stanowisko naczelnika czy dyrektora, to on musi mieć gwarancję, iż będzie szereg lat pracował, by mógł rozwinąć pewien program. Nie dziwię się, że ktoś widząc, że nie ma gwarancji stałości, siada prędko i pisze nowy projekt, ażeby zaskarbić sobie laski jako wynalazca nowego projektu, ażeby nabyć tym samym pewność, iż na tym stanowisku się utrzyma. Podkreślam, że nie chcę atakować p. Ministra Skarbu, gdyż mówię o okresie dłuższym, kilkoletnim, poprzedzającym urzędowanie obecnego Ministra. W ostatnim roku tych zmian jest mniej. Tylko zwróciłbym się z prośbą do Pana Wicepremiera, ażeby polityka personalna na przyszłość była kontynuowana jedynie na płaszczyźnie rzeczowej, jedynie na płaszczyźnie dążenia do stabilizacji. Musimy szukać fachowców, jeżeli żądamy, aby sprzedaż wykonywali fachowcy. Nie dotyczy to wszystkich działów na szczęście, ale głównie, jeżeli idzie o te zmiany, dotyczą one działów sprzedaży, w działach produkcji widzimy urzędników dłużej urzędujących i, daj Boże, aby ta polityka była nadal stosowana.</u>
          <u xml:id="u-36.9" who="#PWagner">Na zakończenie chciałbym odpowiedzieć p. Perfeckiemu. Kol. Perfecki uderza w wolne składy soli czyli hurtownie. Muszę sprostować, że hurtownie soli nie uprawiają żadnego paskarstwa, jak wyraził się p. Perfecki, hurtownie nie wywołały żadnej zwyżki ceny o 30–40%. Pracują one, jak mówił kol. Marchlewski, na bardzo tanich warunkach. Spółdzielnie mogą otrzymywać sól dla celów rozdzielczych, to jest przewidziane w ostatnim rozporządzeniu o sprzedaży soli i dlatego zaatakowanie w ten sposób hurtowni soli uważam za nieuzasadnione. Jeżeli chodzi o sprawę wolnego handlu tytoniem, którą kol. Perfecki też poruszył ze swego stanowiska, to ja się nie dziwię, jeżeli to uczynił ze stanowiska tylko wyłącznie polityki reprezentacji ukraińskiej, ale Panowie nie zapominajcie o tym, że Wasi inwalidzi dopokąd koncesje były dawane, korzystali tak samo na równych prawach i korzystają nadal i pod tym względem obowiązek wy macie również. Jeżeli ja bronię inwalidów ukraińskich w równej mierze, to żądam tego, żebyście nie zwalali na nas tego ciężaru, reprezentując tylko jednostronnie swoje interesy polityczne. Pierwej trzeba zacząć walkę przeciwko bojkotowi w Małopolsce wschodniej wyrobów polskiego monopolu spirytusowego czy tytoniowego, a potem Panowie nabędziecie prawo dyskutowania o Polskich Monopolach Państwowych.</u>
          <u xml:id="u-36.10" who="#PWagner">Proszę Wysokiej Izby! Kończę swoje krótkie przemówienie apelem, ażeby w dziale produkcji i sprzedaży istniała stała linia polityczno-gospodarcza, ażeby ta linia zapewniła nam przy wzrastającej koniunkturze gospodarczej jak najlepszy dochód, którego Państwo Polskie w chwili obecnej tak bardzo potrzebuje.</u>
          <u xml:id="u-36.11" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Urbański.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#PUrbański">Wysoka Izbo! Nie zabierałbym głosu, gdyby kolega sprawozdawca nie wskazywał specjalnie na pozycje, dotyczące powiększenia się funduszów na emerytury pracowników monopolów państwowych. Wskazuje on, że już obecnie sumy te przekraczają 7 milionów złotych. Zabieram głos dlatego, żeby ten zarzut odeprzeć, gdyż nie jest on wynikiem nadmiaru przejętych przez monopole państwowe pracowników względnie ciężarów, ale jest ono raczej wynikiem polityki personalnej, jaką się w monopolach państwowych prowadzi. Dwa fakty mnie w tej materii uderzają. Z jednej strony to, że w monopolach normy bardzo często stosuje się takie, których pracownicy nie są w stanie w czasie pracy wykonać i to jest jeden z powodów, dla którego później występuje się z wnioskiem o zwolnienie. Drugi powód zwiększenia tych wydatków na emerytury, to są sprawy polityki person alej, stosowanej nie w ostatnich czasach, ale na przestrzeni kilku ostatnich lat. Pewne kategorie pracowników, względnie pewne osoby należące do różnych organizacyj, może nie zawsze przychylnych czy przyjemnych, zwalniało się z pracy, a to niewątpliwie musiało wpływać na zwiększenie wydatków na emerytury.</u>
          <u xml:id="u-38.1" who="#PUrbański">Na jedno jeszcze chciałbym zwrócić uwagę, mianowicie jeśli chodzi o artykuły monopoli państwowych, a szczególnie jeśli chodzi o artykuły Monopolu Tytoniowego. Pragnę tutaj podkreślić i podnieść ten fakt, że w całym Państwie, w różnych miejscowościach stwierdzić to można, że obywatele skarżą się na to, że jakość tych artykułów, które wychodzą jako świeże na rynek, po pewnym okresie czasu psują się w tym sensie, że jakość ich ulega pogorszeniu i wskutek te go monopol, sądzę, na tym bardzo traci. Dalej, jeśli chodzi o zapałki, to tutaj specjalnie pod adresem p. Ministra Skarbu zgłosiłbym prośbę, żeby zechciał z tym Monopolem Zapałczanym coś zrobić, bo ten stan rzeczy, jaki jest w Polsce obecnie, nie da się na długą metę utrzymać.</u>
          <u xml:id="u-38.2" who="#PUrbański">Drugą kwestią jest sprawa ubrań pracowników monopoli państwowych. Pracownicy w monopolach skarżą się i to można stwierdzić, że ubrania te pozostawiają wiele do życzenia. Na to zagadnienie pragnę również zwrócić uwagę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#Marszałek">Lista mówców została wyczerpana.</u>
          <u xml:id="u-39.1" who="#Marszałek">Głos ma p. sprawozdawca.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#PHuttenCzapski">Chcę tylko w kilku sio wach odpowiedzieć Panom Kolegom, którzy zabierali głos do budżetu monopoli. Otóż przede wszystkim jestem winien odpowiedź p. Wolańskiemu w związku z jego zapytaniem dotyczą cym likwidacji kasy emerytalnej saliny w Delatynie. Istotnie Pan Poseł ma zupełną rację, że ta sprawa przewleka się od szeregu lat. Była ona pierwotnie w kompetencji Ministerstwa Przemysłu i Handlu, następnie Ministerstwo to prze kazało ją Ministerstwu Opieki Społecznej do załatwienia. Ministerstwo Opieki Społecznej nie bardzo chciało podjąć się nowego kłopotu i obecnie ta sprawa doszła do Monopolu Solnego, dyrekcja Monopolu Solnego ma obecnie tą sprawą się zająć. Nie chodzi tu coprawda o rzeczy wielkie. Cała kwota wynosi, jeśli chodzi o jej wartość nominalną — są to częściowo papiery wartościowe, złożone w Banku Gospodarstwa Krajowego — kwotę 8–9 tysięcy złotych, a osób zainteresowanych jest około 70. Przy puszczam więc, że obecnie, kiedy Pan Poseł zwrócił na to uwagę, dyrekcja Monopolu Solnego przyśpieszy załatwienie tej zresztą niezbyt ważnej, ale w każdym razie wymagającej załatwienia sprawy.</u>
          <u xml:id="u-40.1" who="#PHuttenCzapski">Jeśli chodzi o zapytanie p. Perfeckiego, dotyczące kosztów handlowych, to nie sądzę, żebym stąd mógł dawać bliższe wyjaśnienia, dotyczące kosztów handlowych samego Monopolu w po szczególnych jego działach, ani też tym bardziej prywatnej spółki, jaką jest „Solvaj”. Ogólne informacje możemy wiedzieć i podawać je do publicznej wiadomości, ale każde przedsiębiorstwo prywatne jak i państwowe ma pewną ilość danych, których nie ujawnia i traktuje je jako tajemnicę handlową. Dlatego na wszystkie szczegóły nie mogę udzielić odpowiedzi, bo sam dokładnie tych szczegółów nie znam.</u>
          <u xml:id="u-40.2" who="#PHuttenCzapski">Jeśli chodzi o przemówienie p. Łobodzińskiego, to chciałbym podkreślić, że reforma sprzedaży z roku 1933 w Monopolu Tytoniowym była w tym kierunku wprowadzona — byłem wówczas referentem budżetu monopolów, więc to pamiętam dokładnie — żeby ułatwić rozprzedaż wyrobów monopolowych. Przypuszczam, że przez te ułatwienia i skasowanie ram sztywnych w kierunku sprzedaży tych wyrobów monopolowych zahamowało się spadek tej sprzedaży w okresie dekoniunktury. A więc niewątpliwie pozytywny cel został osiągnięty. Że tą drogą tu i ówdzie naruszyło się te czy inne interesy, czy też nawet w obecnym czasie koniunktury można by tę sprawę w inny sposób przeprowadzać, są to kwestie, które by mogły podlegać rozważeniu. Ale cel, który musi się mieć przy każdej formie na oku, musi być ten, do którego przede wszystkim powinien dążyć i Skarb Państwa, i sprzedawca, i interesowany musi być ten, aby ta reforma nie wprowadziła skurczenia w możliwościach zakupu jak najszerszych warstw ludności, szczególnie ludności wiejskiej.</u>
          <u xml:id="u-40.3" who="#PHuttenCzapski">Jeśli chodzi o uwagi p. Urbańskiego co do podkreślenia znacznej ilości emerytów w mono polach, to opierają się one na olbrzymiej ilości emerytów przejętych w salinach Małopolskich. W Monopolu Solnym świadczenia na emerytury wynoszą obecnie więcej niż połowę wszystkich wydatków na robociznę. A więc suma ta jest dziś bardzo a bardzo znaczna. Wobec tego, że we wszystkich monopolach pracowników takich, którzy by mieli wysługę ponad 15 lat, jest bardzo niewielu, bo znaczna część monopolów w ogóle jeszcze 15 lat nie egzystuje i dopiero przechodzenie na emeryturę w większej ilości zacznie się i jest przed nami — wobec tego zastanowienie się nad bardzo poważnym uregulowaniem zagadnienia emerytur, a w każdym razie uniknięcia podwójnych emerytur, jak to ma miejsce w Monopolu Spirytusowym, jest rzeczą, która powinna być troską władz monopolowych już w najbliższym okresie.</u>
          <u xml:id="u-40.4" who="#PHuttenCzapski">To byłoby wszystko, co chciałem powiedzieć dla wyjaśnienia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#Marszałek">Rozprawa nad tą częścią budżetu została zakończona. Porządek dzienny dzisiejszego posiedzenia został wyczerpany. Zamierzam zamknąć posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-41.1" who="#Marszałek">Proszę Pana Sekretarza o odczytanie złożonego wniosku poselskiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#SekretarzpHoffman">Projekt ustawy, złożony przez posła Władysława Kamińskiego, w sprawie zmiany ustawy z dnia 28 mar ca 1933 r. o wykupie przez dzierżawców gruntów, zajętych pod budynki, oraz gruntów czynszowych w miastach i miasteczkach na obszarze Sądów Apelacyjnych w Warszawie, Lublinie i Wilnie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#Marszałek">Projekt ustawy przyjmuję do las ki marszałkowskiej.</u>
          <u xml:id="u-43.1" who="#Marszałek">Następne posiedzenie odbędzie się we środę dn. 24 lutego rb. o godzinie 10, z następującym porządkiem dziennym:</u>
          <u xml:id="u-43.2" who="#Marszałek">Sprawozdanie Komisji Budżetowej o projekcie ustawy skarbowej z preliminarzem budżetowym na rok 1937/38 (druk nr 300) — rozprawa szczegółowa nad częścią 8 — Ministerstwo Skarbu.</u>
          <u xml:id="u-43.3" who="#Marszałek">Głosowanie nad projektem ustawy skarbowej z preliminarzem budżetowym w drugim czytaniu.</u>
          <u xml:id="u-43.4" who="#Marszałek">Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-43.5" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 14 min. 21.)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>