text_structure.xml 202 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432 433 434 435 436 437 438 439 440 441 442 443 444 445 446 447 448 449 450 451 452 453 454 455 456 457 458 459 460 461 462 463 464 465 466 467 468 469 470 471 472 473 474 475 476 477 478 479 480 481 482 483 484 485 486 487 488 489 490 491 492 493 494 495 496 497 498 499 500 501 502 503 504 505 506 507 508 509 510 511 512 513 514 515 516 517 518 519 520 521 522 523 524 525 526 527 528 529 530 531 532 533 534 535 536 537 538 539 540 541 542 543 544 545 546 547 548 549 550 551 552 553 554 555 556 557 558 559 560 561 562 563 564 565 566 567 568 569 570 571 572 573 574 575 576 577 578 579 580 581
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 4 m. 30 po poł).</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Protokół 13 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 14 posiedzenia leży w biurze sejmowem do przejrzenia.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">Jako sekretarze zasiadają pp. Sołtyk i Waszkiewicz. Listę mówców prowadzi p. Sołtyk.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#Marszałek">Proszę P. Sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#SekretarzpWaszkiewicz">Interpelacja p. Kordowskiego i tow. z klubu P. S. L. „Wyzwolenie” do pp. Ministrów Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, Spraw Wewnętrznych i Robót Publicznych w sprawie zwrotu mieszkańcom wsi Horodyszcze budynku szkolnego, zabranego przez miejscowego proboszcza oraz w sprawie dokonania rewizji działalności Komitetu odbudowy Kościoła w Horodyszczach pow. pińskiego.</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#SekretarzpWaszkiewicz">Interpelacja p. Rymara i tow. ze Zw. L. N. do d. Ministra Kolei Żelaznych w sprawie budowy dworca kolejowego w Niżankowicach.</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#SekretarzpWaszkiewicz">Interpelacja posłów ze Zw. L. N. w sprawie bezprawnego pozbawienia wolności fotografa Fuchsa i stosowania cenzury prewencyjnej.</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#SekretarzpWaszkiewicz">Interpelacja p. Prószyńskiego i tow. ze Zw. L N. do pp. Ministrów Spraw Wewnętrznych i Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie umyślnego tolerowania tajnego „uniwersytetu” ruskiego we Lwowie.</u>
          <u xml:id="u-3.4" who="#SekretarzpWaszkiewicz">Interpelacja p. Prószyńskiego i tow. ze Zw. L. N. do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie wydania rozporządzenia do ustawy z dn. 17 lutego 22 r. i w sprawie nieczynności szkół w pow. lwowskim.</u>
          <u xml:id="u-3.5" who="#SekretarzpWaszkiewicz">Interpelacja p. Waszkiewicza i tow. z klubu sejmowego N. P. R. do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie opóźniania wypłat pensji i dodatków drożyźnianych nauczycielom szkół powszechnych w pow. włocławskim.</u>
          <u xml:id="u-3.6" who="#SekretarzpWaszkiewicz">Interpelacja posłów Zw. L. N., Chrz. Dcm. i klubu Chrz. Nar. do pp. Prezydenta Ministrów i p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie rekursu tow. „Rozwój” do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych na zawieszenie działalności tegoż towarzystwa przez Komisarza Rządu Franciszka Anusza.</u>
          <u xml:id="u-3.7" who="#SekretarzpWaszkiewicz">Interpelacja p. Langera i tow. z klubu P. S. L. „Wyzwolenie” do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie karygodnego znęcania się policjantów w pow. wysoko-mazowieckim woj. białostockiego nad mieszkańcami wsi Wędziory i Osipy Stara Kolonja gminy Wysokie Mazowieckie.</u>
          <u xml:id="u-3.8" who="#SekretarzpWaszkiewicz">Interpelacja p. Szakuna i tow. z klubu P. S. L. „Wyzwolenie” do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie nadużyć służbowych policji w m. Lachowiczach w stosunku do straży ogniowej w czasie pożaru w dniu 20 grudnia 1922 roku.</u>
          <u xml:id="u-3.9" who="#SekretarzpWaszkiewicz">Interpelacja p. Kordowskiego i tow. z klubu P. S. L. „Wyzwolenie” do pp. Ministrów Skarbu i Spraw Wojskowych w sprawie odmowy Ministra Skarbu przyznania emerytury uczestnikowi powstania 1863 r. Bolesławowi Kulikowskiemu.</u>
          <u xml:id="u-3.10" who="#SekretarzpWaszkiewicz">Interpelacja p. Byrki i tow. z klubu P. S. L. do p. Ministra Skarbu w sprawie niewypłaconych dodatków od podatków samorządowych, powiatowych i gminnych w Małopolsce zachodniej w szczególności w pow. pilzneńskim woj. krakowskiego.</u>
          <u xml:id="u-3.11" who="#SekretarzpWaszkiewicz">Interpelacja p. Ballina i tow. z klubu P. S. L. „Wyzwolenie” do pp. Ministrów Zdrowia Publicznego, Skarbu i Spraw Wewnętrznych w sprawie niewykonywania przez władze administracyjne i urzędy akcyzowe na terenie ziem wschodnich ustaw i rozporządzeń w sprawie ograniczenia wyszynku napojów alkoholowych.</u>
          <u xml:id="u-3.12" who="#SekretarzpWaszkiewicz">Interpelacja p. Wyrzykowskiego i tow. z klubu P. S. L. do pp. Ministrów Kolei i Skarbu w sprawie wypłacania niesłychanie drobnych rent inwalidom kolejowym w b. dzielnicy pruskej.</u>
          <u xml:id="u-3.13" who="#SekretarzpWaszkiewicz">Interpelacje te odeślę p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-3.14" who="#SekretarzpWaszkiewicz">Donoszę Izbie, że udzieliłem dwudniowego urlopu posłom Bronisławowi Grejssowi i Edmundowi Bigońskiemu. Poseł Ossowski usprawiedliwia swą nieobecność chorobą.</u>
          <u xml:id="u-3.15" who="#SekretarzpWaszkiewicz">Do ślubowania zgłosił się p. Serebrenikow.</u>
          <u xml:id="u-3.16" who="#SekretarzpWaszkiewicz">Proszę Pana Sekretarza o odczytanie roty ślubowaniu.</u>
          <u xml:id="u-3.17" who="#SekretarzpWaszkiewicz">Sekretarz p. Sołtyk</u>
          <u xml:id="u-3.18" who="#komentarz">(Posłowie wstają)</u>
          <u xml:id="u-3.19" who="#SekretarzpWaszkiewicz">„Ślubuje uroczyście jako poseł na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej wedle najlepszego mego rozumienia i zgodnie z sumieniem rzetelnie pracować wyłącznie dla dobra Państwa Polskiego, jako całości”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#PSerebrenikow">Ślubuje.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#Marszałek">Dalej donoszę Izbie że sędzia śledczy przy sądzie okręgowym w Grodnie wnosi o wydanie posła Sergiusza Chruckiego. oskarżonego z art. 129 kodeksu karnego. Wniosek ten odsyłam do Komisji Regulaminowej i Nietykalności Poselskiej.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#Marszałek">Przed porządkiem dziennym do oświadczenia osobistego głos ma p. Łypacewicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#PŁypacewicz">Na przedostatniem posiedzeniu Sejmu, kiedy zwróciłem uwagę, że p. Minister Grabski bynajmniej nie jest ministrem lewicy, gdyż nie tak dawno zasiadał na ławach prawicy i dopiero, kiedy powstała różnica zdań w sprawie monopolu tabacznego, wystąpił ze Zw. L. N. — na prawicy powstała wrzawa i p. poseł…</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#komentarz">(P. Głąbiński: Nie wtedy)</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#PŁypacewicz">Wtedy p. poseł Tabaczyński, czując sic widocznie dotkniętym. zwrócił ku mnie jakiś okrzyk. Nie dosłyszałem go. zapytałem się, co mówi. Odpowiedział: „To pan jutro przeczyta w stenogramie”. W stenogramie czytam co następuje: „Jak pan dostanie mandat skądinąd, to tam Pan pójdzie”. Uważam okrzyk ten za insynuację i muszę oświadczyć Panu Posłowi Tabaczyńskiemu, że może w tych sferach, gdzie się p. poseł Tabaczyński obraca takie panują obyczaje…</u>
          <u xml:id="u-6.3" who="#komentarz">(Wrzawa na prawicy)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#Marszałek">Nie mogę pozwolić na takie wycieczki. Proszę Panów o spokój.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#Marszałek">Uprzedzam Panów, że następnym razem zareaguje w daleko ostrzejszej formie.</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#komentarz">(Wrzawa)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#Marszałek">Przystępujemy do porządku dziennego:</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#Marszałek">Pierwsze czytanie ustawy w sprawie środków prawnych od orzeczeń władz administracyjnych. (Druk nr 150).</u>
          <u xml:id="u-8.2" who="#Marszałek">Głos ma p. Pryłucki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#PPryłucki">Wysoka Izbo!</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#PPryłucki">Sadzę, że omawiany projekt jest nieco przedwczesny, o ile zmierza do pozbawienia obywateli możności odwoływania się do III instancji administracyjnej.</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#PPryłucki">Taka możność przewidziana jest właśnie w art. 71 Konstytucji, na który powołuje się Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Coprawda odwołanie się do III instancji w myśl Konstytucji, dopuszczalne jest jedynie w drodze wyjątku, to też nie wszystkie obowiązujące ustawy takie odwoływanie wprowadzają. Ale jeśli niektóre ustawy dopuściły odwołanie się do III instancji, należy, sądzę, postanowienie pozostawić w mocy.</u>
          <u xml:id="u-9.3" who="#PPryłucki">Proszę Panów, jest tajemnicą poliszynela, że w urzędach administracyjnych dzieje się niedobrze: szczególnie pożałowania godnym jest stosunek władz administracyjnych I i II instancji do obywateli, do petentów i interesantów. Ustawy bardzo często nie są stosowane, bądź przez nieznajomość ich treści, bądź przez złą wolę. Każdy niemal niższy funkcjonariusz administracji, przeważnie na Kresach uważa siebie za źródło wszelkiego prawa i nieraz całym cynizmem ignoruje okólniki i rozporządzenia władz centralnych. Władze administracyjne II instancji znów zbyt skłonne są do formalnego traktowania spraw; dla zaoszczędzenia sobie pracy lub przez fałszywe pojęcie o autorytecie władzy, uważają za właściwe automatycznie odrzucać rekursy i ślepo zatwierdzać orzeczenia instancji I.</u>
          <u xml:id="u-9.4" who="#PPryłucki">P. Prezes Rady Ministrów zapowiedział sanacje stosunków w administracji. Jednym ze skuteczniejszych środków tej sanacji będzie bez wątpienia właśnie pozostawienie obywatelowi możności odwołania się do władzy centralnej, jako III Instancji. Istnienie III instancji zmusi władze II instancji do poważniejszego i sumienniejszego rozpatrywania skarg na orzeczenia I instancji, będzie hamulcem dla samowoli, swawoli, jak również lenistwa niektórych organów administracji na prowincji. Jakkolwiek i w niektórych ministerstwach sprawy nieraz załatwia się bez należytego zastanowienia się i wniknięcia w sedno rzeczy, jakkolwiek wśród obywateli utarło się już przeświadczenie, że bez protekcji lub pomocy adwokackiej żaden rekurs w pewnych biurach ministerskich nie będzie rozpatrzony z należytą powagą, tem niemniej możność odwołania się do ministerstwa stanowi pewną gwarancję dla słusznych interesów obywatela. Wobec tego uważałbym, że nie należy się spieszyć ze zniesieniem III instancji odwoławczej w sprawach administracyjnych.</u>
          <u xml:id="u-9.5" who="#PPryłucki">Pozatem chciałbym uczynić jeszcze jedną uwagę. Art. 2 projektu ustawy w sprawie środków prawnych od orzeczeń władz administracyjnych w ust. 2. upoważnia Radę Ministrów do określenia, w których wypadkach, regulowanych szczegółowemi ustawami wydanemi przed wejściem w życie Ustawy Konstytucyjnej R. P. P. będą wyjątkowo dopuszczone 3 instancje w postępowaniu odwoławczem.</u>
          <u xml:id="u-9.6" who="#PPryłucki">W motywach, dołączonych do projektu Ministerstwo Spraw Wewnętrznych rozumuję jak następuje: „Aby tedy zasada, wypowiedziana w art. 71 Konstytucji, a przyjęta i rozprowadzona w art. 1 projektowanej ustawy, mogła być zrealizowana, także odnośnie norm prawnych, wydanych przed wejściem w życie Konstytucji, trzeba normy te poddać rewizji, zatrzymując III instancje tam, gdzie ważne względy tego wymagają, (chociażby poszczególne ustawy o dopuszczalności III instancji wyraźnie nie mówiły)… Rewizji, o których mowa wyżej, nie dokonano w tekście projektowanej ustawy (w formie wymienienia tych dotychczasowych ustaw, w których III instancja wyjątkowo ma być zachowana): z jednej bowiem strony żmudne zbieranie materiałów mogłoby wpłynąć ujemnie na tempo przyjścia do skutku projektowanej ustawy, z drugiej zaś strony jakiekolwiek sprostowanie lub uzupełnienie wyliczenia ustaw, w których III instancja ma być wyjątkowo zachowana, wymagałoby w przyszłości drogi ustawodawczej”.</u>
          <u xml:id="u-9.7" who="#PPryłucki">Otóż trudno zgodzić się z temi wywodami. Jeśli Rada Ministrów będzie mogła po wydaniu projektowanej ustawy dokonać rewizji „w formie wymienienia tych dotychczasowych ustaw, w których III instancja ma być zachowana”, to dlaczego nie można było uskutecznić rewizji tej przedtem celem wymienienia już w projektowanej ustawie tych dotychczasowych ustaw, w których III instancja została dopuszczona?</u>
          <u xml:id="u-9.8" who="#PPryłucki">„Żmudne zbieranie materiałów” nie stanie się mniej nudnem przez to, że dokonanem będzie po uchwaleniu omawianego projektu.</u>
          <u xml:id="u-9.9" who="#PPryłucki">Pozatem „ewentualne sprostowanie lub uzupełnienie wyliczenia ustaw, w których III instancja ma być zachowana”, nie jest znowu tak ciężkiem zadaniem, ażeby Izby ustawodawcze miały się od niego uchylić. Przelewanie funkcji prawodawczej z Sejmu na organa władzy wykonawczej nie jest w żadnym wypadku pożądane i staćby się mogło niebezpiecznym precedensem.</u>
          <u xml:id="u-9.10" who="#PPryłucki">Wreszcie, gdyby projekt miał stać się ustawą, należałoby go, zdaniem mojem, uzupełnić jeszcze jednym przepisem doniosłym, a mianowicie: w tych wypadkach, w jakich odwołanie się do III instancji jest niedopuszczalne, t. j. w tych wypadkach, w jakich orzeczenie II instancji jest ostateczne, należałoby zostawić obywatelowi prawo zwrócenia się do odpowiedniego ministerstwa z wnioskiem o rewizję sprawy w drodze nadzoru. Ministerstwo miałoby obowiązek taką prośbę przyjąć, rozpatrzyć i, gdyby uznało za właściwe — uchylić ostateczne orzeczenie II instancji.</u>
          <u xml:id="u-9.11" who="#PPryłucki">Prosiłbym Komisję, do której projekt będzie odesłany, ażeby zastanowiła się nad temi uwagami, jakie miałem zaszczyt uczynić.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#Marszałek">Głosu nikt więcej nie żąda, wniosku innego nie postawiono. Sprawa idzie do Komisji Administracyjnej.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do 2 punktu porządku dziennego.</u>
          <u xml:id="u-10.2" who="#Marszałek">„Pierwsze czytanie ustawy w przedmiocie dokonywania zmian granic miejskich na obszarze b. dzielnicy austrjackiej (druk nr. 151)”. Do głosu nikt się nie zapisał, sprawa idzie do Komisji Administracyjnej.</u>
          <u xml:id="u-10.3" who="#Marszałek">Przystępujemy do 3 punktu porządku dziennego.</u>
          <u xml:id="u-10.4" who="#Marszałek">„Pierwsze czytanie ustawy w przedmiocie pobierania od dłużników b. rosyjskich banków ziemskich: włościańskiego i szlacheckiego specjalnego dodatku na pokrycie kosztów administracyjnych, związanych z likwidacją spraw tych banków na terenie Rzeczypospolitej Polskiej” (druk nr. 157). I tu do głosu nikt się nie zapisał, sprawa idzie do Komisji Skarbowej.</u>
          <u xml:id="u-10.5" who="#Marszałek">Przystępujemy do 4 punktu porządku dziennego.</u>
          <u xml:id="u-10.6" who="#Marszałek">„Trzecie czytanie ustawy o Trybunale Stanu” (druk nr. 178).</u>
          <u xml:id="u-10.7" who="#Marszałek">Głos ma p. Lieberman.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#PLieberman">Wysoka Izbo!</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#PLieberman">Ponieważ w drugiem czytaniu odbyła się wyczerpująca rozprawa nad całością, zwalnia mnie to od obowiązku wszczynania nowej rozprawy nad uchwalonym w drugiem czytaniu projektem ustawy. Przejdę tedy do omówienia poprawek zgłoszonych przed trzeciem czytaniem.</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#PLieberman">Ks. dr. Lutosławski proponuje do ust. 2 art. 1 najpierw, aby zamiast wyrazu: „ministrowi” wstawić wyraz „sobie”. Na tę poprawkę zgadzam się i proszę o jej przyjęcie.</u>
          <u xml:id="u-11.3" who="#PLieberman">Dalej proponuje, aby zamiast wyrazu „działalności” wstawić „polityki”. Na tę poprawkę zgodzić się nie mogę.</u>
          <u xml:id="u-11.4" who="#komentarz">(P. ks. Lutosławski: Tekst Konstytucji)</u>
          <u xml:id="u-11.5" who="#PLieberman">Nie. Tekst Konstytucji opiewa: „Ogólny kierunek działalności rządu”, ale nie „polityki”. Słowo „polityka” jest użyte na innem miejscu tam, gdzie chodzi o poszczególnych ministrów. Uważam, że słowa: „ogólny kierunek działalności rządu” są o wiele jaśniejsze, aniżeli słowo „polityki”. Ostrzegałbym przed wprowadzeniem „polityki” jako pojęcia prawnego do ustawy, bo z tem słowem sumienny sędzia nie będzie wiedział co począć i będzie wobec tego pojęcia bezradny, a niesumienny sędzia w tem słowie „polityki” niejasnem i ciemnem znajdzie instrument do nadużyć i samowoli. Dlatego wnoszę, ażeby tę poprawkę odrzucić.</u>
          <u xml:id="u-11.6" who="#PLieberman">Do art. 25 zaproponowałem, żeby pierwszy ustęp przyjęty w drugiem czytaniu w stylizacji ks. dr. Lutosławskiego odrzucić, ale obecnie po porozumieniu się z p. wnioskodawcą wnoszę, aby cały art. 25 przyjąć w stylizacji, jaką Panowie mają w piśmie maszynowem rozdanem przez kancelarję. W dawnej stylizacji były niejasności i pewne sprzeczności, bo w pierwotnym tekście była przyjęta teza, że w razie upływu kadencji wchodzi w prawa dawnego Trybunału Stanu nowy Trybunał Stanu. Według wniosku p. ks. Lutosławskiego, przyjętego w drugiem czytaniu dawny Trybunał Stanu pozostałby ten sam. Otóż z tą tezą umieszczoną w pierwszem zdaniu byłyby niezgodne, a nawet sprzeczne dalsze ustępy. Dlatego okazała się konieczność przerobienia całego artykułu, który brzmi obecnie jak następuje: „Gdyby po rozpoczęciu rozprawy głównej, a przed wydaniem wyroku, kadencja sejmowa się zakończyła, lub gdyby Sejm został rozwiązany, członkowie Trybunału Stanu, należący do kompletu, rozpoznającego sprawę, tudzież oskarżyciele, przez Sejm wybrani (art. 7 ust. 3). pełnią swój urząd aż do wydania wyroku.</u>
          <u xml:id="u-11.7" who="#PLieberman">Pozatem należy sprawę w razie upływu kadencji (art. 64 Ustawy Konstytucyjnej) przekazać następnemu składowi Trybunału Stanu i w tym wypadku bieg śledztwa wstępnego (art. 16) nie doznaje przerwy. Nowy Sejm wybierze w sposób, wskazany w art. 7 ust. 3, — trzech posłów celem popierania oskarżenia.</u>
          <u xml:id="u-11.8" who="#PLieberman">Jeśli Sejm wyboru tego nie dokona w ciągu miesiąca po ukonstytuowaniu się, oskarżycieli wyznaczy z pośród posłów Marszałek w porozumieniu z wicemarszałkami. Wyznaczeni w ten sposób oskarżyciele urzędują do chwili, kiedy Sejm dokona wyboru zgodnie z przepisem art. 7 ust. 3 tej ustawy”.</u>
          <u xml:id="u-11.9" who="#PLieberman">Pozatem do art. 28 jest następująca poprawka posła Reicha: Na końcu dodać: „Amnestia odnośnie do Prezydenta Rzeczypospolitej nastąpić nie może”. Proponuję odrzucenie tej poprawki, albowiem jest niepotrzebna i ponadto niezgodna z Konstytucją.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#Marszałek">Głos ma p. ks. Lutosławski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#PksLutosławski">Wysoka Izbo! Co do drugiej poprawki jest nieporozumienie. Zgadzam się z p. Liebermanem, że istotnie odnosi się to do ustępu gdzie i w Konstytucji jest użyty wyraz „działalność”, a nie „polityka”. To jest nieporozumienie i poprawkę b) do art. 1 cofam.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#PksLutosławski">Co się tyczy poprawki do art. 25, to zgadzam się zupełnie z p. referentem. Chodzi mi tylko o to, żeby w razie wszczęcia już rozprawy głównej nie było zmiany trybunału.</u>
          <u xml:id="u-13.2" who="#PksLutosławski">Muszę poświęcić parę zdań pewnemu sprostowaniu w związku z rozprawą przy drugiem czytaniu. W sprawach prawniczych bardzo rzadko się zdarza, żebym z Szanownym kol. Liebermanem nie był w zgodzie, ale muszę powiedzieć, że wyzwał mnie na teren bardzo trudny do dysputowania na tem miejscu, na teren teologiczny. Przyjmuje zapowiedź, że gotów jest stanąć do rozprawy w zakresie kwalifikacji pewnych prądów politycznych do rządzenia i używania pojęć prawnych i moralnych. To można zrobić na tym terenie, ale dyskusje teologiczną prowadzić na terenie sejmowym jest bardzo trudno.</u>
          <u xml:id="u-13.3" who="#PksLutosławski">Pozwolę sobie jednak w paru słowach zaznaczyć, że nie będąc specjalistą w tym przedmiocie p. Lieberman popełnił pewną nieścisłość. Zdaje mi się, że nie jest specjalnością protestanckiego na świat poglądu, aby uważać sumienie za ostatnia decydującą instancję w sprawach moralnych dla indywidualnego człowieka. To jest, zdaje się, zasada przyjęta w całym świecie, we wszystkich bez wyjątku cywilizowanych poglądach na stosunek jednostki do władzy i do społeczeństwa. I zwłaszcza te kierunki, które pretendują do prawa robienia rewolucji i powołują się na swoje nieposłuszeństwo władzy z tego tytułu, że im to sumienie nakazuje — miały najmniejszy powód kwestjonowania tej zasady.</u>
          <u xml:id="u-13.4" who="#PksLutosławski">Jest jednak zasadnicza różnica między protestanckim, a katolickim poglądem na sumienie i zdaje się, że kol. Lieberman niesłusznie mnie poucza, że popadłem w herezję...</u>
          <u xml:id="u-13.5" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
          <u xml:id="u-13.6" who="#PksLutosławski">...albowiem protestancki pogląd na sumienie uważa sumienie za samowolne i niczem nie związane, podczas, gdy katolicki pogląd nakłada bardzo dotkliwe warunki dla sumienia, aby mogło być decydujące. Między innemi to, że musi być oświecone prawem i łaską, i dlatego człowiek, który naruszył prawo moralne albo przykazanie Boże nie może się nigdy powoływać na swoje sumienie, i tego powołania się żaden katolicki teolog nie uzna.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Konopczyński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#PKonopczyński">Wysoki Sejmie!</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#PKonopczyński">Zmuszony jestem raz jeszcze zabrać głos w obronie pierwotnego tekstu ustawy o Trybunale Stanu co do ustępu 2 art. 11, który żąda przynajmniej od połowy wybranych członków ukończonych wyższych studjów prawniczych.</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#PKonopczyński">Przyjęcie poprawki p. Łypacewicza świadczy, zdaniem mojem, o tem, że Izba jeszcze nic dość zdaje sobie sprawę z tego, czem będzie w naszem życiu politycznem, prawno-państwowem Trybunał Stanu. Przeszłość uczy, że odpowiedzialność konstytucyjna i karna poprzedzała nieraz o wiele pokoleń i wieków odpowiedzialność polityczną. Dopiero na tle tej odpowiedzialności, pod obuchem odpowiedzialności konstytucyjnej, uczyli się ministrowie szukać harmonji z przedstawicielami narodu. Każdy taki akt sprawiedliwości, przed organem, pełniącym czynności Trybunału Stanu, np. przed Izbą Lordów, czy jakiemś innem zgromadzeniem, odbywał się wśród przesileń politycznych, wśród rozigranych namiętności partyjnych. I u nas także, zwłaszcza, gdy niema rządu parlamentarnego, obawiać się należy, że Trybunał Stanu będzie miał co robić, a w takim razie dbać musimy, aby nie stał się poprostu narzędziem walk partyjnych. I dlatego dbać musimy o jego skład osobisty, aby tam najwięcej było ludzi z prawniczem wykształceniem, zrównoważonych i trzeźwych, a jak najmniej specjalistów od gadania na wiecah.</u>
          <u xml:id="u-15.3" who="#PKonopczyński">Jeśli dojdzie do ścigania któregokolwiek ministra, to stanie się to na mocy uchwały większości sejmowej. Będzie to niewątpliwie wśród pewnego przesilenia politycznego w kraju. W tem tkwi wielka wartość Trybunału Stanu i zarazem wielkie z nią związane niebezpieczeństwo.</u>
          <u xml:id="u-15.4" who="#PKonopczyński">Wartość polega na tem, że Minister, któryby miał być sądzony przez ten. Trybunał, tem samem stanie poniekąd razem z całym swoim obozem politycznym, i obóz ten musi się z nim solidaryzować o wiele ściślej, niż to bywało dotąd w naszej praktyce. Minister i jego przyjaciele polityczni stają przed tem samem forum. Nam powinno zależeć na tem, ażeby właśnie pomiędzy rządem i Sejmem taka harmonja istniała.</u>
          <u xml:id="u-15.5" who="#PKonopczyński">Ale z tem łączy się, powiadam, niebezpieczeństwo, jeżeli oskarżenie uchwalone przez 200 ludzi politycznie bardzo zaangażowanych i tylko polityką przejętych później przyjdzie przed forum ludzi również politycznie usposobionych, a prawnie niedość wykwalifikowanych do rozsądzania tego, co jest słuszne lub niesłuszne. W sprawach o wiele prostszych gwarancji wolności i honoru obywatelskiego sądzi sędzia wykwalifkowany, wyszkolony odpowiednio i mający za sobą pewną praktykę. W tym razie my staramy się zapewnić możność osądzenia każdego ministra przez ludzi, którzy ani wykształcenia ani innych specjalnych kwalifikacji nie mają.</u>
          <u xml:id="u-15.6" who="#PKonopczyński">Jeżeli tak wytrwale obstaję przy pierwotnym tekście i przy żądaniu od połowy członków Trybunału Stanu wyższych studjów prawniczych, to chodzi mi bynajmniej nie o interes jakiejś kategorii prawników, chodzi mi głównie o powagę tego czynnika demokratycznego, wyłonionego z Sejmu, który znajdzie się wobec jedynego specjalisty, jakim będzie przewodniczący Prezes Najwyższego Sądu. W takiem położeniu się znajdzie, jak uczniowie żakowie wobec swego nauczyciela. Byłoby to wielkie nieporozumienie między jedną i drugą stroną, jeżeliby oni przegłosowali jego, a on poprostu z lekceważeniem musiałby traktować ich opinję.</u>
          <u xml:id="u-15.7" who="#PKonopczyński">Starałem się o ile można rzeczowo sprawę te przedstawić, nie posługując się autorytetami. Jeżeli zaś komu do przekonania przemawiają autorytety, to proszę. Ustawa austrjacka z r. 1867 w § 16 żąda, ażeby każdy sędzia w Trybunale Stanu był biegłym w prawie „Rechtskundig”, t. zn. ażeby nie był dyletantem, aby oczywiście miał ukończone studja prawnicze, bo nie będzie zdawał egzaminu wtedy dopiero, kiedy wybiorą go do Trybunału. Następnie niemiecka konstytucja z r. 1919 w art. 172 tworzy tymczasowy trybunał stanu z udziałem czterech przedstawicieli, wybieranych z pośród sejmu i trzech, wybranych przez najwyższy sąd niemiecki „Reichsgericht” z pośród sędziów. W kraju więc oświeconym, gdzie niema obawy przed nadmiarem ludzi nie wykwalifikowanych, obstają przy tem minimum kwalifikacji i wykształcenia w sądzie. Jeżeli niemieckie i austrjackie wzory są dla kogoś nieprzekonujące, to prorok demokracji europejskiej, miłośnik ludu, zwolennik nawet powrotu do pierwostanu, Jan Jakób Rousseau żąda, ażeby urzędy odpowiedzialne powierzać nie byle komu, ale tym, którzy przeszli przez odpowiednią praktykę.</u>
          <u xml:id="u-15.8" who="#PKonopczyński">My jedni wobec całej Europy uważamy, że te delikatne sprawy sumienia i prawa można powierzać ludziom wszelkich zalet i kwalifikacji. My jedni upieramy się z uporem, godnym lepszej sprawy, przy nieograniczonem prawie pełnienia wszystkich czynności, choćby nie wiem jak mądrych przez rozmaitych niedouków, wypędków, żelaznych studentów i t. p. nieodpowiedzialne żywioły.</u>
          <u xml:id="u-15.9" who="#PKonopczyński">Wreszcie argument może poniekąd ad personam. Chcę przypomnieć, że to nie jest wcale pomysł prawej strony Izby, żeby w Trybunale Stanu zasiadali przynajmniej w połowie wykształceni ludzie, bo to jest projekt opracowany przez poprzedni rząd, a podpisany w tej redakcji, w której został tu zgłoszony, przez Ministra Sprawiedliwości p. Makowskiego. Przypomnę i to jeszcze, że w sprawach dotyczących takich subtelności, a zdaje się zupełnie nie zabarwionych przekonaniami, nie mających, ani lewicowego, ani prawicowego zabarwienia, myśmy głosowali w kwestji poprawki p. Kiernika. Nie głosowaliśmy według pędu stadowego, ale według przekonań i oto nasz mówca ks. Lutosławski bronił poprawki p. Kiernika. Mam nadzieję, że na takie samo głosowanie według przekonania, a nie według jednej tylko zbiorowej, ryczałtowej komendy, zdobędzie się Sejm i w tem trzeciem czytaniu.</u>
          <u xml:id="u-15.10" who="#PKonopczyński">Sprawa jest stosunkowo może drobna, ale doprawdy byłoby przykro, gdyby opinja europejska z czasem w osobie swoich rzeczoznawców, czytając ten punkt, zaliczyła go do leges barbarorum.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Łypacewicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#PŁypacewicz">Wysoki Sejmie!</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#PŁypacewicz">Popieram poprawkę moją, zgłoszoną na poprzedniem posiedzeniu Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-17.2" who="#PŁypacewicz">P. poseł Konopczyński powiedział, że w Trybunale Stanu muszą być ludzie prawniczo wykształceni, zrównoważeni i trzeźwi. Wykształcenie prawnicze nie zawsze gwarantuje trzeźwość sądu...</u>
          <u xml:id="u-17.3" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
          <u xml:id="u-17.4" who="#PŁypacewicz">...nie zawsze gwarantuje bezstronność. Panowie lepiej o tem wiedzą niż ktokolwiek, bo prawników na prawicy jest najwięcej.</u>
          <u xml:id="u-17.5" who="#PŁypacewicz">Następnie p. Konopczyński powiada, że musimy dążyć do tego, żeby sędziowie byli wykwalifikowani. Na poprzedniem posiedzeniu wyraźnie powiedziałem, że gdyby Panowie dążyli do tego, ażeby była pewna ilość ludzi o kwalifikacjach sędziowskich, to jabym na to mógł się zgodzić, gdyby Panowie chcieli mieć w Trybunale Stanu prawników, mających za sobą pewną dłuższą praktykę czy to w charakterze sędziów, czy w charakterze adwokatów, gdyby Panowie chcieli mieć w Trybunale kilku kwalifikowanych prawników i profesorów biegłych w prawie, to możnaby o tem mówić. Ale Panowie powiadacie, że tam chcecie mieć ludzi, którzy mają ukończone studja prawnicze i nic więcej.</u>
          <u xml:id="u-17.6" who="#komentarz">(Głosy na prawicy: Chociażby to)</u>
          <u xml:id="u-17.7" who="#PŁypacewicz">To nam nic nie gwarantuje. Przyznam się, że ja równie boję się lekarza, który dopiero co ukończył studja, jak takiego, co nic nie skończył, bo obaj mogą mi bardzo zaszkodzić. Pod tym względem uważam, że wykształcenie prawnicze niczego tu specjalnie nie gwarantuje. Macie Panowie np. sądy przysięgłych. Musielibyście Panowie żądać, aby tak samo większość przysięgłych była prawnikami a jednak, gdy przyjdzie pod obrady ustawa o sądach przysięgłych, będziecie Panowie głosować zapewne za tem, żeby wszyscy obywatele, posiadający pełne prawa, brali w nich udział. Tam są rzeczy poważniejsze, tam chodzi o życie człowieka.</u>
          <u xml:id="u-17.8" who="#komentarz">(P. Dubanowicz: I tu także)</u>
          <u xml:id="u-17.9" who="#PŁypacewicz">Nie, tutaj o życie nie chodzi, tutaj przeważnie chodzi o odpowiedzialność bardzo analogiczną do odpowiedzialności dyscyplinarnej.</u>
          <u xml:id="u-17.10" who="#PŁypacewicz">P. Konopczyński sądzi, że inaczej Sejm wybierze „nieuków, żelaznych akademików i inne nieodpowiedzialne żywioły”. Panowie wogóle trzymacie nisko o Wysokim Sejmie. Może Panowie macie dużo powodów mniemać tak, znając członków swoich stronnictw, ale ja jestem przekonany, że Sejm wycierze odpowiednio wykwalifikowanych, zrównoważonych i sprawiedliwych sędziów prędzej, niż gdy mu narzucicie te sztuczne pęta „ludzi mających wykształcenie prawnicze”. Pewna ilość prawników wejdzie tam z natury rzeczy, ale oni wejdą jako obywatele.</u>
          <u xml:id="u-17.11" who="#PŁypacewicz">Jeśli zaś chodzi o to, kto jest więcej kompetentny dla sądzenia o tem, czy minister wyrządził szkodę państwu, czy naraził kraj na niebezpieczeństwo, to, mojem zdaniem, rutynowani politycy są daleko więcej kompetentni, niż ci ludzie, którzy mają tylko ukończone studja prawnicze. Powoływanie się na to, że tak było w Niemczech, lub Austrji, niczego nie dowodzi. Powołują się Panowie na Rousseau, ale Rousseau nie może być autorytetem dla czasów dzisiejszych. Może się Panowie powołacie na Platona i powiecie, że prawodawcą powinien być filozof, ale wówczas może ani jeden z łaskawych Panów (zwraca się ku prawicy) nie mógłby tu zasiadać.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Reich.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#PReich">Wysoka Izbo!</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#PReich">Zgłosiłem poprawkę z tego powodu, że wydaje mi się, że bez niej byłaby luka w ustawie. Wiadomem jest, że co do wszystkich zasądzonych przysługuje Prezydentowi Rzeczypospolitej prawo złagodzenia i darowania kary. Co do ministrów zasądzonych w myśl ustawy o Trybunale Stanu, w ustawie tej, według obecnego projektu, niema o amnestji żadnej wzmianki ale jest w ustawie konstytucyjnej, wyraźny przepis, że amnestia odnośnie do ministrów zasądzonych przed Trybunatem Stanu nastąpić nie może. Jednak niema żadnego przepisu co do zasądzonego przez Trybunał Stanu Prezydenta Rzeczypospolitej. Gdybyśmy tedy nie przyjęli zgłoszonej poprawki, to mielibyśmy taką sytuację, że Prezydent mógłby być amnestjonowany...</u>
          <u xml:id="u-19.2" who="#komentarz">(Głos: Przez kogo?)</u>
          <u xml:id="u-19.3" who="#PReich">...właśnie, następuje kwestja przez kogo? Mógłby być chyba amnestjonowany przez Prezydenta Rzeczypospolitej, który obejmuje rządy w tej chwili, kiedy ustępujący Prezydent Rzeczypospolitej na skutek postawienia w stan oskarżenia nie może wykonywać rządów. Wobec tego wydaje mi się, że sprawa musi być jasno postawiona, a ponieważ sądzę, że niema żadnej tendencji w tym kierunku, żeby Prezydent Rzeczypospolitej zasądzony przez Trybunał Stanu był lepiej traktowany niż którykolwiek minister, z tego powodu wydaje mi się jasnem, że należy przyjąć artykuł, któryby niedwuznacznie określał, że amnestja względem Prezydenta Rzeczypospolitej nastąpić nie może.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#Marszałek">Rozprawa zamknięta. Głos ma jeszcze sprawozdawca p. Lieberman.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#PLieberman">Wysoka Izbo!</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#PLieberman">O ile chodzi o kwestję, którą z takim temperamentem omawiano w toku tej dyskusji, mianowicie o skład Trybunału, który niektórzy wnioskodawcy chcieli w ten sposób stworzyć, żeby w Trybunale Stanu zasiadała połowa prawników, musze prosić o przyjęcie wniosku Komisji, a więc o restytucję uchwały przyjętej przez Komisję Konstytucyjna, a streszczającej się w tem, że połowa członków Trybunału Stanu ma być prawnikami.</u>
          <u xml:id="u-21.2" who="#PLieberman">Co się tyczy kwestji poruszonej przez przedmówcę, to jeszcze raz zaznaczam, że jest zupełnie niepotrzebną rzeczą, żebyśmy z taką pasja zajmowali się losem prezydenta i jego sadzeniem i tak się uwzięli na prezydentów naszych, żebyśmy w ustawie wyraźnie podkreślili, że jeżeli prezydent popełni czyn niezgodny z ustawą, to nie może podlegać amnestii. Dlatego proszę o odrzucenie tego wniosku.</u>
          <u xml:id="u-21.3" who="#PLieberman">W końcu zwrócono mi uwagę na pewne omyłki stylistyczne i proszę, aby je sprostować. Mianowicie, w art. 16 zamiast słów: „od postanowienia sędziego śledczego” ma być: „od postanowienia sędziego prowadzącego śledztwo”.</u>
          <u xml:id="u-21.4" who="#PLieberman">W końcu muszę podziękować ks. dr. Lutosławskiemu za pouczenie mnie, wkraczające w dziedzinę teologji. Byłoby kuszącem wdać się w rozprawę na ten temat, ale boję się już zapuszczać w dziedzinę, w której, jak widzę, czyha na mnie dużo zasadzek i dlatego przyrzekam więcej z tej trybuny kwestji teologicznych nie omawiać, ale proszę Księdza doktora o wzajemność, mianowicie, aby teologowie nie przyjmowali na siebie roli świeckich prawników, bo przenoszenie pojęć teokratycznych na teren świeckiego ustawodawstwa wprowadza zamęt prawny i kontuzję do naszych ustaw. Na tem kończę moje przemówienie.</u>
          <u xml:id="u-21.5" who="#PLieberman">Przystępujemy do głosowania nad poprawkami, zgłoszonemi do tekstu, ustanowionego w drugiem czytaniu. A wiec do art. 1 zgłoszona jest jedna poprawka, bo drugą (punkt 6) ks. Lutosławski wycofał. Pozostaje więc tylko pierwsza poprawka pod punktem a), zresztą stylistycznej natury, aby zamiast wyrazu: „ministrowi” wstawić „sobie”. Sądzę, że poprawki tej nie potrzebuję poddawać pod głosowanie, gdyż mogę przypuścić bez głosowaniu, że jest przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-21.6" who="#PLieberman">Dalej zgłoszono poprawkę dopiero do art. 11, mianowicie, aby pozostawić pierwotny tekst sprawozdania Komisji Konstytucyjnej, a więc wyrazy, skreślone w drugiem czytaniu: „przynajmniej połowa z wybranych ma posiadać ukończone wyższe studja prawnicze”. Proszę Posłów, którzy są za tą poprawką ks. Lutosławskiego, aby wstali. Biuro jest zgodne, że stoi mniejszość, poprawka zatem upadła.</u>
          <u xml:id="u-21.7" who="#PLieberman">Dalej p. referent wniósł poprawkę do art. 16, aby zamiast „sędziego śledczego” było powiedziane „sędziego, prowadzącego śledztwo”. Sądzę, że bez głosowania mogę uważać poprawkę te za przyjętą.</u>
          <u xml:id="u-21.8" who="#PLieberman">Dalej do art. 25 jest poprawka p. Licbermana — alternatywna, mianowicie, żeby zamiast tekstu uchwalonego w drugiem czytaniu, był ten tekst, który Panowie mają przed sobą w egzemplarzu rozdanym przez kancelarię.</u>
          <u xml:id="u-21.9" who="#PLieberman">Dla pewności jednak proszę Pana Sekretarza o odczytanie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#SekretarzpSołtyk">„Gdyby po rozpoczęciu rozprawy głównej, a przed wydaniem wyroku, kadencja sejmowa się zakończyła, lub gdyby Sejm został rozwiązany, członkowie Trybunału Stanu, należący do kompletu, rozpoznającego sprawę, tudzież oskarżyciele, przez Sejm wybrani (art. 7 ust. 3), — pełnią swój urząd aż do wydania wyroku.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#SekretarzpSołtyk">„Pozatem należy sprawę w razie upływu kadencji, (art. 64 ust. konst.) przekazać następnemu składowi Trybunału Stanu i w tym wypadku bieg śledztwa wstępnego (art. 16) nie doznaje przerwy. Nowy Sejm wybierze w sposób, wskazany w art. 7 ust. 3, trzech posłów celem popierania oskarżenia.</u>
          <u xml:id="u-22.2" who="#SekretarzpSołtyk">„Jeśli Sejm wyboru tego nie dokona w ciągu miesiąca po ukonstytuowaniu się, oskarżycieli wyznaczy z pośród posłów Marszałek w porozumieniu z wicemarszałkami. Wyznaczeni w ten sposób oskarżyciele urzędują do chwali, kiedy Sejm dokona wyboru, zgodnie z przepisem art. 7 ust. 3 tej ustawy”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#Marszałek">Proszę Posłów, którzy są za poprawką p. Liebermana, żeby wstali. Stoi większość, poprawka przyjęta. Wreszcie ostatnia poprawka do art. 28 p. Reicha, dodać na końcu: „amnestja odnośnie do Prezydenta Rzplitej nastąpić nie może”. Proszę Posłów, którzy są za poprawką p. Reicha, ażeby wstali. Stoi mniejszość, poprawka odrzucona.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#Marszałek">Proszę Posłów, którzy są za przyjęciem całej ustawy, ażeby wstali. Ustawa w trzeciem czytaniu przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-23.2" who="#Marszałek">Przystępujemy do dalszego punktu porządku dziennego: Ustne sprawozdanie Komisji Skarbowej o ustawie w przedmiocie udzielenia Ministrowi Skarbu upoważnienia do regulowania w drodze rozporządzeń obrotu pieniężnego z krajami zagranicznemi (druk nr 71).</u>
          <u xml:id="u-23.3" who="#Marszałek">Głos ma sprawozdawca p. Byrka.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#PByrka">Wysoki Sejmie! Załączony projekt ustawy (druk nr 71) wzorowany jest na analogicznej ustawie z dnia 17 grudnia 1921 roku (Dz. Ustaw poz. 748), która przestała obowiązywać z końcem roku 1922. Wszystkie więc rozporządzenia, przez Ministra Skarbu w wykonaniu ustawy z dnia 17 grudnia 1921 roku wydane, straciły także swoją moc obowiązującą i w przepisach dotyczących powstała luka. Zapełnienie tej luki ze względu na nasze nieuregulowane stosunki ekonomiczne, i ze względu na katastrofalny stan naszej waluty jest rzeczą konieczną i niezbędną.</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#PByrka">Komisja Skarbowa przeprowadziła w projekcie rządowym oprócz kilku zmian natury formalnej i stylistycznej szereg zmian natury merytorycznej, uwidocznionych w tej odbitce, którą Szanownym Panom przed posiedzeniem doręczono. Specjalnie podnieść należy następujące zmiany:</u>
          <u xml:id="u-24.2" who="#PByrka">Proponowany w art. 1 ustawy czas trwania uprawnień Ministra Skarbu do końca roku 1923 został rozszerzony do końca 31 marca 1924 roku, a to w tym celu, aby zapobiec, by znowu z końcem roku 1923 ustawa nie wygasła, wskutek czego nastąpiłoby vacuum analogiczne do tego, w jakiem się teraz znajdujemy.</u>
          <u xml:id="u-24.3" who="#PByrka">Druga ważniejsza zmiana dotyczy art. 4 ustawy. Przewidziane tam sankcje karne zostały zaostrzone, mianowicie grzywny podwyższono z kwoty 10,000,000 mkp., t. j. z tej kwoty, która była przewidziana w ustawie z r. 1921, do kwoty 100,000,000 mkp., zaś w przedostatnim ustępie tegoż artykułu kwotę 5,000,000 mkp. podwyższono do 50,000,000 mkp. Na te zmiany zastępca Rządu zgodził się.</u>
          <u xml:id="u-24.4" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Moraczewski)</u>
          <u xml:id="u-24.5" who="#PByrka">Osobno podnieść należy co do art. 2 rzecz następującą: Artykuł ten opiewa, że „rozporządzenia, wydane przez Ministra Skarbu, mogą dotyczyć między innemi także warunków posiadania, nabywania i gromadzenia walut zagranicznych”. W Komisji został postawiony wniosek, aby po słowie: „posiadania” dodać słowa: „tak w kraju jak i za granicą”. Większość Komisji uważała uzupełnienie takie za zbędne, wychodząc z założenia, że jeżeli słowo „posiadanie” nie jest ograniczone żadnym dodatkiem może być interpretowane dosłownie, lub nawet ekstensywnie, i obejmuje tak samo posiadanie w kraju jak i zagranicą. Celem uwzględnienia tego został przez p. d-ra Diamanda zgłoszony wniosek mniejszości Komisji.</u>
          <u xml:id="u-24.6" who="#PByrka">Co do innych zmian, to jak powiedziałem, nie potrzebują one specjalnego umotywowania. W imieniu Komisji proszę o przyjęcie tej proponowanej ustawy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#WicemarszałekMoraczewski">Nikt głosu nie żąda, przystępujemy zatem do głosowania. Ponieważ niema sprawozdania w całości wydrukowanego, tylko rozdano pp. Posłom kartki z poprawkami, przeto będziemy głosowali na podstawie przedłożenia rządowego, z poprawkami, uchwalonemi przez Komisję.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#WicemarszałekMoraczewski">W art. 1 zamiast słów: „do końca 1923” Komisja proponuje wpisać „do 31 marca 1924”. Proszę pp. Posłów, którzy są za tą redakcja, ażeby wstali. Stoi większość. Z tą poprawką art. 1 uważam za przyjęty.</u>
          <u xml:id="u-25.2" who="#WicemarszałekMoraczewski">Do art. 2 jest poprawka, by w wierszu 8 zamiast słów: „marek polskich” wpisać „polskich znaków obiegowych”, a przed temi słowami postawić przecinek. Proszę Posłów, którzy są za tą poprawką, aby wstali. Stoi większość, poprawka przyjęta. Nie słyszę sprzeciwu, uważam więc, że cały art. 2 w tem brzmieniu jest przyjęty.</u>
          <u xml:id="u-25.3" who="#WicemarszałekMoraczewski">W art. 3 niema poprawek. Nie słyszę sprzeciwu, uważam go za przyjęty.</u>
          <u xml:id="u-25.4" who="#WicemarszałekMoraczewski">W art. 4 — przeczytam odrazu wszystkie poprawki: 1) pod literą „a” zamiast „dzielnicy” wpisać „dzielnic”, skreślić wyrazy „oraz województwa poznańskiego i pomorskiego” i wpisać „pruskiej”, cyfrę „10,000,000” zamienić na „100,000,000”.</u>
          <u xml:id="u-25.5" who="#WicemarszałekMoraczewski">2) punkt b skreślić;</u>
          <u xml:id="u-25.6" who="#WicemarszałekMoraczewski">3) w punkcie c (obecnym b) zamienić cyfrę „10,000,000” na „100,000,000”. Drugie zdanie tego punktu pisać a linea:</u>
          <u xml:id="u-25.7" who="#WicemarszałekMoraczewski">4) w drugim ustępie tego artykułu:</u>
          <u xml:id="u-25.8" who="#WicemarszałekMoraczewski">w 4 wierszu cyfrę 5,000,000 zamienić na 50,000,000;</u>
          <u xml:id="u-25.9" who="#WicemarszałekMoraczewski">w wierszach 5, 6, 7 skreślić słowa „zaś na obszarze górnośląskiej części województwa śląskiego 2,500,000 marek niemieckich”;</u>
          <u xml:id="u-25.10" who="#WicemarszałekMoraczewski">w wierszu 7 słowo „grzywna” pisać z małej litery, przed tem słowem stawiając zamiast kropki średnik;</u>
          <u xml:id="u-25.11" who="#WicemarszałekMoraczewski">w wierszu 10 pisać „Przy nieuprawnionym….” a linea;</u>
          <u xml:id="u-25.12" who="#WicemarszałekMoraczewski">w wierszu 12 skreślić wyrazy „marek polskich” wpisać „polskich znaków obiegowych”;</u>
          <u xml:id="u-25.13" who="#WicemarszałekMoraczewski">5) w trzecim ustępie tego artykułu w wierszu 5 wyrazy „Prócz kar…..” pisać a linea i ostatnie zdanie, rozpoczynające się od słów „Karom” pisać a linea.</u>
          <u xml:id="u-25.14" who="#WicemarszałekMoraczewski">Nie słyszę wniosku, aby rozdzielić te poprawki, będziemy zatem głosować nad wszystkiemi poprawkami razem.</u>
          <u xml:id="u-25.15" who="#WicemarszałekMoraczewski">Kto jest za przyjęciem art. 4 z dopiero co odczytanemi poprawkami, zechce powstać. Stoi większość. Uważam ten artykuł za przyjęty. Do art. 5, 6 niema żadnych poprawek, nie słyszę sprzeciwu, uważam je za przyjęte. Do art. 7 jest poprawka, zgłoszona przez Komisję: w wierszu 4 zdanie „W toku…” pisać a linea. To jest poprawka raczej w pisowni tylko; nie słyszę sprzeciwu, uważam w tej redakcji art. 7 za przyjęty.</u>
          <u xml:id="u-25.16" who="#WicemarszałekMoraczewski">W art. 8 są poprawki: 1) Zamiast pierwszych dwóch wierszy punktu 1) pisać „w b. dzielnicy rosyjskiej; 2) zamiast pierwszych dwóch wierszy punktu 2) pisać: „w b. dzielnicy austriackiej i węgierskiej” ; 3) zamiast słów w punkcie 3) „na obszarze, na którym obowiązuje kodeks karny niemiecki z roku 1871” pisać „w b. dzielnicy pruskiej”.</u>
          <u xml:id="u-25.17" who="#WicemarszałekMoraczewski">Kto jest za przyjęciem art. 8 z temi poprawkami, zechce powstać. Większość — art. 8 przyjęty.</u>
          <u xml:id="u-25.18" who="#WicemarszałekMoraczewski">Do art. 9 i 10 niema poprawek — uważam je za przyjęte. Do tytułu również niema poprawek. Uważam w drugiem czytaniu całą ustawę za przyjętą.</u>
          <u xml:id="u-25.19" who="#WicemarszałekMoraczewski">Pan referent wnosi, aby odbyć natychmiast trzecie czytanie. Nikt nie protestuje. Kto jest za całą ustawą w trzeciem czytaniu, zechce powstać. Stoi większość, ustawa w trzeciem czytaniu przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-25.20" who="#WicemarszałekMoraczewski">Przystępujemy do następnego punktu porządku dziennego: dyskusja nad exposé p. Ministra Spraw Zagranicznych.</u>
          <u xml:id="u-25.21" who="#WicemarszałekMoraczewski">Głos ma p. Marjan Seyda.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#PMarjanSeyda">Pan Minister Skrzyński — niestety nieobecny — podzielił swoje exposé polityki zagranicznej na dwie części. W pierwszej mówił o ogólnych podstawach i zasadach polskiej polityki zagranicznej, w drugiej o elementach ich praktycznego zastosowania.</u>
          <u xml:id="u-26.1" who="#PMarjanSeyda">O zasadach powiedział, że są one „absolutnemi dogmatami niezależnemu od sytuacji politycznej, od wpływów stronnictw, od zmiany rządów i osób”. Byłoby dobrze, gdyby tak było. Państwa, w których się tak dzieje, wychodzą na tem niewątpliwie korzystnie. Wskażę np. na Czechy, żeby nie szukać dalszych przykładów. Czeska polityka zagraniczna oparta była od samego początku, od pierwszych lat wojny, na zwartych mocnych fundamentach nietylko zgodnych ogólnych przesłanek i zasad, ale na niemniej zgodnem, jednolitem i konsekwentnem wysnuwaniu z nich wniosków praktycznych i praktycznego działania. To, obok silnej woli, energicznej pracy i twardego, nieraz brutalnego realizmu Czechów, było tajemnicą, było główną przyczyną ich sukcesów politycznych w szerokim świecie międzynarodowym.</u>
          <u xml:id="u-26.2" who="#PMarjanSeyda">U nas nie było tak w czasie wojny. Nie było tej zwartości politycznej.</u>
          <u xml:id="u-26.3" who="#komentarz">(P. Diamand: Byliśmy w innem położeniu)</u>
          <u xml:id="u-26.4" who="#PMarjanSeyda">Będziemy o tem mówili. Nie było u nas tej zwartości politycznej ani w czasie wojny ogólno-europejskiej, ani w czasie wojny polsko-rosyjsko-sowieckiej. I powiem, że u nas niema, przynajmniej pełnej i konsekwentnej jednomyślności, niestety, jeszcze i dziś, do czego stwierdzenia zmusza mnie exposé p. Ministra Skrzyńskiego.</u>
          <u xml:id="u-26.5" who="#PMarjanSeyda">Jako pierwszą zasadę p. Minister Skrzyński wymienił „solidarność interesowanych narodów i państw na gruncie traktatów i ich wykonywania”. Co do tego zgoda, oczywiście. Ale jak p. Minister tę zasadę rozumie? Powiada on: „Solidarność nasza, to jest uczucie wdzięczności, które nas złączyło ze wszystkiemi temi państwami, których żołnierze przelewali krew w walce o niepodległość narodów i z któremi zawarliśmy wieczysty pakt duchowego przymierza”. Proszę Panów, uczucie wdzięczności ma naród polski niewątpliwie olbrzymie dla narodów i państw sprzymierzonych, które rozbiły militarną i polityczną potęgę Prus — Niemiec i położyły kamień węgielny polskiego zjednoczenia i polskiej niepodległości. Ale śmiem twierdzić, że te same zwycięskie narody i państwa sprzymierzone nie bardzo byłyby zachwycone, gdyby nasza z niemi solidarność była wyłącznie uczuciem wdzięczności, przypięczętowanem „wieczystym paktem duchowego przymierza”. Uczucia, wieczyste przymierza duchowe i tym podobne pojęcia literackie ważą w świecie politycznym, a w szczególności w świecie międzynarodowym, bardzo niewiele. Tam decydują realne, praktyczne interesy, ich harmonja, względnie ich rozbieżność.</u>
          <u xml:id="u-26.6" who="#PMarjanSeyda">Powiem rzecz, która będzie brzmiała może szorstko, ale która przecież odpowiada absolutnie rzeczywistości. Proszę Panów, gdyby wskrzeszenie Polski zjednoczonej i niepodległej nie było leżało w interesie zabezpieczenia pokoju przez stworzenie równowagi europejskiej, Polska zjednoczona i niepodległa nie byłaby się zrodziła z wojny światowej.</u>
          <u xml:id="u-26.7" who="#komentarz">(Głosy na prawicy i lewicy: Tak jest. Głos w centrum: Wiemy o tem)</u>
          <u xml:id="u-26.8" who="#PMarjanSeyda">To też nie na zapewnieniach uczuć wdzięczności, nie na zapowiedziach „wieczystego paktu duchowego przymierza” opartą była z polskiej strony polityka, która poprzedziła traktat wersalski, lecz na wprzęgnięciu problemu polskiego w całokształt zagadnień ogólno-europejskich; na przekonywaniu, na ścisłem udowodnianiu, jak bezpośrednio zainteresowane są wielkie mocarstwa i cała Europa w wskrzeszeniu Państwa Polskiego. Byłoby ciężkim błędem, gdyby myśl społeczeństwa naszego, a tembardziej politycznych sfer jego, miała zejść z twardego gościńca realizmu politycznego na złudne ścieżki przesłanek uczuciowych, czy też pojęć raczej literackich niż politycznych. Jest, przeciwnie, zadaniem tych, którzy polityką kierują, bez zboczeń trzymać się tego twardego gościńca realizmu politycznego i tem samem dawać z góry dobry przykład i dodatnio oddziaływać na rozwój myśli politycznej w społeczeństwie.</u>
          <u xml:id="u-26.9" who="#PMarjanSeyda">Pan Minister Skrzyński, mówiąc o prawach i obowiązkach wypływających z solidarności państw sprzymierzonych, a więc także o prawach i obowiązkach Polski, postawił tezę, że równorzędność jest konsekwencją suwerenności. Tezie tej życic realne, niestety, przeczy i powiada, że równorzędność jest konsekwencją siły. Inny głos mają w świecie międzynarodowym narody, państwa duże a silne, inny zaś słabe, i to nietylko małe, lecz nawet duże, jak tego jest przykładem niestety Polska z powodu swojej wewnętrznej słabości.</u>
          <u xml:id="u-26.10" who="#PMarjanSeyda">Nie można powiedzieć, by pod tym względem społeczeństwo polskie wszystkiemu samo było winne. Na naszą niekorzyść wpływała ta wielka okoliczność, że zaledwie wskrzeszone, a więc wówczas z natury rzeczy słabe Państwo Polskie musiało równocześnie prowadzić dwa wielkie dzieła, dwa dzieła, których brzemię było zbyt ciężkie na jego barki, a mianowicie: 1) wewnętrzne budowanie państwowości polskiej, a 2) równocześnie nazewnątrz zbrojną obronę tej państwowości przeciwko Rosji sowieckiej. Mimo to, jednakowoż, śmiem twierdzić, że bylibyśmy dalej, niż jesteśmy, i że reprezentowalibyśmy większą siłę, niż w rzeczywistości posiadamy, gdybyśmy byli wszyscy od góry do dołu spełnili swój obowiązek, gdyby niezależnie od tradycyjnej polskiej tolerancji ustalony był narodowy charakter Państwa Polskiego, i gdyby zabezpieczone były trwałe podstawy polskiej większości w tej Izbie dla rządu silnego, konsekwentnie i umiejętnie sterującego nawą naszej polityki wewnętrznej i zewnętrznej.</u>
          <u xml:id="u-26.11" who="#PMarjanSeyda">P. Minister Skrzyński powiedział nam dalej, że „równorzędność wypełnia prawo swobodnego, samodzielnego stanowienia, decydowania i bronienia w najwyższym zakresie i w najwyższej instancji swoich interesów, praw i ideałów”, że jednakowoż, zasada ta „znajduje pewne osłabienie w pojęciu demokratycznem”; a „demokracja w polityce zagranicznej, — to chęć współżycia, porozumiewania się i wzajemnego wspomagania w sprzecznościach narodów dobrej woli”, czego przeciwieństwem jest „imperjalizm, rozstrzygający zawiłe sprawy samodzielnie. jednostronnie i nic oglądając się na cudze interesy”. Nie zaprzątałbym Wysokiemu Sejmowi uwagi temi definicjami, gdyby wnioski z nich płynące nie wiodły nas na błędne tory. Samodzielne rozstrzyganie zawiłych spraw choćby z orężem w ręku, nie potrzebuje być bynajmniej imperializmem, nie oglądającym się na cudze interesy, jak tego dowodem załatwienie sprawy granic wschodnich przez Polskę. I naodwrót to, co p. Minister Skrzyński nazwał demokracją w polityce międzynarodowej, czyli niesamodzielne załatwianie spornych kwestji, wiedzie nieraz do wyników bardzo sprzecznych z zasadą demokratyczną i bardzo sprzecznych z wolą ludności zainteresowanej, że wskaże jako na przykłady, na los kilku powiatów górnośląskich, na decyzję w sprawie Śląska Cieszyńskiego, na to, co nam przez długi czas groziło w sprawie Wileńszczyzny. Śmiem twierdzić, że idea demokratyczna, idea liczenia się z wolą ludności nie była czynnikiem decydującym nawet przy tworzeniu wolnego miasta Gdańska, bo tam wchodziła raczej w rachubę kwestia wpływów na Bałtyku, a już napewno nie przy nakreślaniu linii Curzona, bo tam miano przed oczyma Rosję przyszłości. Bądźmy przeto ostrożni z formułkami, które nam zaciemniają jasny i trzeźwy pogląd na rzeczywistość. Doświadczenie bowiem poucza, że dyplomacje silnych państw umieją w Genewie, gdzie chodzi o cudze interesy, uderzać w struny altruizmu i demokracji, ale u siebie umieją z bardzo zimnym egoizmem i bardzo trzeźwym realizmem bronić własnych interesów. Byłoby pożądanem, abyśmy z tego umieli wysnuć wniosek praktyczny w kierunku uprawiania realnej polityki, a nie budowania na fikcjach.</u>
          <u xml:id="u-26.12" who="#PMarjanSeyda">Pan Minister Skrzyński zastrzegł się słusznie przeciw zarzucaniu Polsce imperializmu i słusznie podkreślił ducha pokojowego, którym ożywione jest całe społeczeństwo polskie. Ale do utrzymania pokoju przyczyni się Polska nietyle zaklinaniem się na wszystkie strony, że „niczego chyba więcej nie chce prócz pokoju”, ile wzmożeniem swojej siły, uzdrowieniem swoich stosunków wewnętrznych i podniesieniem swojego prestiżu nazewnątrz. Czyniąc to, oddamy najlepszą usługę nietylko sobie, ale wogóle sprawie pokoju, bo ci z pośród naszych sąsiadów, których trawi zawiść czy żądza odwetu, będą mieli przed Polską taki respekt, że im na długi dystans odejdzie wszelka ochota zakłócania pokoju.</u>
          <u xml:id="u-26.13" who="#PMarjanSeyda">Przechodzę do drugiej części exposé p. Ministra Spraw Zagranicznych, do tego, co nazwał elementami naszej polityki zagranicznej. To. co p. Minister Spraw Zagranicznych powiedział w tej dziedzinie, obracało się niestety w ogólnikach i nie miało charakteru systematycznego, przeciwnie, bardzo fragmentaryczny.</u>
          <u xml:id="u-26.14" who="#PMarjanSeyda">Stosunek zasadniczy do naszej sojuszniczki — Francji i do innych wielkich państw sprzymierzonych nie ulega żadnej wątpliwości. Oczy społeczeństwa naszego są dzisiaj ze szczególną uwagą zwrócone na wysiłek Francji i Belgji w zagłębiu Ruhry. Jest on jedyną drogą nietylko do zrealizowania odszkodowań, ale zarazem do skutecznego sparaliżowania niemieckich dążeń odwetowych. Z tego zdaje sobie Polska sprawę bardzo dobrze w całej pełni, i dlatego, chociaż niestety, w sposób tak fatalny odbija się na naszej walucie spadek marki niemieckiej, zresztą przez rząd niemiecki celowo deprecjonowanej, Polska, patrząc w przyszłość, widzi w wypadkach nad Ruhrą wielkie dzieło, zabezpieczające Europie pokój. Solidaryzujemy się z odnośnemi oświadczeniami p. Ministra Spraw Zagranicznych.</u>
          <u xml:id="u-26.15" who="#PMarjanSeyda">Pragnęlibyśmy jednakowoż dowiedzieć się ponadto, co p. Minister sądzi o Europie Środkowej i Wschodniej i o roli w niej Polski. Za mało to usłyszeć, że ze wszystkimi naszymi sąsiadami pragniemy utrzymać poprawne stosunki sąsiedzkie, i za mało kilka nic nie mówiących słów o pertraktacjach z Niemcami w Dreźnie. Byłby czas najwyższy, żeby Sejm, względnie jego Komisja Spraw Zagranicznych dowiedziała się w sposób konkretniejszy, w jakich warunkach i w jakim kierunku pertraktacje te idą. Sejm dowiaduje się o najważniejszych rzeczach zazwyczaj w ostatniej chwili i wówczas wymaga się od niego, ażeby w ciągu kilku dni ratyfikował tomowe umowy.</u>
          <u xml:id="u-26.16" who="#PMarjanSeyda">Informacje konkretne o pertraktacjach drezdeńskich są tembardziej pożądane, że opinja publiczna jest w wysokim stopniu zaniepokojona rozwojem sprawy kolonistów w b. zaborze pruskim, którzy nie mają przewłaszczenia z przed daty rozejmu, i dzierżawców, którzy kontrakty zawarli po rozejmie. Do sprawy tej wmieszała się jesienią r. z. na podstawie znamiennego zażalenia „Deutschtumsbundu” Rada Ligi Narodów, chociaż nie jest w tej dziedzinie kompetentna. Wmieszała się niestety, bez sprzeciwu wówczas delegata polskiego. Opinja Komisji prawników Ligi Narodów wypadła na nasza niekorzyść i sprzecznie z zasadami prawa cywilnego. Przed kilku dniami Rada Ligi Narodów zwróciła się w tej sprawie do trybunału międzynarodowego w Hadze z zapytaniem, czy Liga jest kompetentna, a jeżeli tak, z prośbą o opinję, czy owe kontrakty są ważne.</u>
          <u xml:id="u-26.17" who="#PMarjanSeyda">Proszę Panów, sprawa likwidacji majątków niemieckich w b. zaborze pruskim ma duże znaczenie dla Skarbu polskiego, a ma przedewszystkiem pierwszorzędną doniosłość polityczną dla umocnienia narodowego charakteru tej dzielnicy. Kwestja wybitnie narodowego charakteru zachodnich województw jest kwestją bezpieczeństwa Państwa.</u>
          <u xml:id="u-26.18" who="#komentarz">(Głos: Słusznie)</u>
          <u xml:id="u-26.19" who="#PMarjanSeyda">Ziemie te sąsiadują nietylko od zachodu ze ścianą niemiecką, ale ponadto, od wschodu i północnego wschodu z twierdza niemieckiego nieprzejednania, z Prusami Wschodniemi, na które Rząd winien mieć zwróconą baczna uwagę.</u>
          <u xml:id="u-26.20" who="#PMarjanSeyda">A to wiedzie nas do traktatu w Rapallo i do jego niebezpieczeństw. Pan Minister Skrzyński nic nam o nich nie powiedział; nie powiedział nam ani słowa o Rosji sowieckiej i potraktował sprawę kłajpedzką, jako czysto litewską. P. Minister Spraw Zagranicznych mówił nam tylko o panslawizmie Rosji carskiej, jako o panrusycyzmie już pogrzebanym, ale istnieje panrusycyzm sowiecki, nie mówiąc już o panrusycyzmie tych, którzy marzą o przebudowanej nowej Rosji, sięgającej po Bug. Istnieje skojarzony z panrusycyzmem i nim sterujący pangermanizm, pomostem między niemi jest Litwa Kowieńska. Zamach na Kłajpedę wprowadził tymczasowo w stosunki niemiecko-litewskie rozdźwięki, ale są to rozdźwięki raczej powierzchowne, może nawet pozorne, w każdym razie lokalne, a nie zasadnicze między Berlinem a Kownem. Dalsze perspektywy ekspansji ku Rosji i nadzieje jej gospodarczego i politycznego zawojowania, każą Berlinowi wnet zapuścić zasłonę na „nieporozumienie” kowieńskie i każą mu napewno nadal prowadzić Kowno za rękę. Mam wrażenie, że się tego, niestety, na zachodzie nie docenia, że się też sprawy kłajpedzkiej nie bierze dokładnie na tle całokształtu zagadnienia bałtyckiego, na zamach litewski na Kłajpedę patrzy pod zbyt ciasnym kątem widzenia, byleby się jakoś zlikwidowała ruchawka litewska.</u>
          <u xml:id="u-26.21" who="#PMarjanSeyda">Polska nie wystąpiła czynnie w obronie Traktatu Wersalskiego, bo nie została do tego przez Radę Ambasadorów wezwana, a sama nie chciała przykładać ręki do zamętu. Ale tem większe ma Polska prawo domagać się stanowczo przyznania jej w Kłajpedzie pełni praw, odpowiadających jej interesom ekonomicznym i politycznym, tembardziej, że tak pokrzywdzona została w Gdańsku.</u>
          <u xml:id="u-26.22" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie)</u>
          <u xml:id="u-26.23" who="#PMarjanSeyda">Polska ma prawo spodziewać się, że raz ostatecznie będzie Kowno zmuszone do spełnienia swego obowiązku i do otwarcia Polsce nawigacji na Niemnie, czego nie uczyniło nawet, gdy otrzymało uznanie Państwa Litewskiego de jure. Jak Litwa dziś w praktyce pojmuje swoje stosunki ekonomiczne z Polską, tego dowodem, że świeżo podwyższyła cło na wszystkie towary, idące z Polski, o 200%.</u>
          <u xml:id="u-26.24" who="#PMarjanSeyda">Nie cierpi zwłoki ostateczne ustalenie granicy polsko-litewskiej. Tymczasem linja delimitacyjna nie jest dla nas korzystna i wymaga korektury w imieniu sprawiedliwości, aby odpowiadała etnograficznemu rozkładowi ludności w pasie. Skorygowana linja deliminacyjna winna być jaknajszybciej przekształcona w definitywną granicę polsko-litewską i tem samem winno się dokonać międzynarodowe formalne załatwienie przynależności Wileńszczyzny do Polski. Tego ostatecznego uregulowania granicy polsko-litewskiej wymaga nietylko dobro Polski, ale przedewszystkiem rozumne pojęcie interesu Litwy, oraz zasada zabezpieczenia pokoju w Europie, zasada, która wymaga wogóle formalnego załatwienia międzynarodowego wszystkich wiszących spraw, a więc przedewszystkiem sprawy granicy wschodniej.</u>
          <u xml:id="u-26.25" who="#PMarjanSeyda">Pozostaje jeszcze kwestja, co Rząd Polski przeciwstawia systemowi polityki niemiecko-litewsko-rosyjsko-sowieckiej? Pan Minister Skrzyński podniósł z zadowoleniem zacieśniające się stosunki między Polską a Łotwą, Estonją i Finlandią i wskazał tutaj na harmonijne współdziałanie delegacji tych państw na moskiewskiej konferencji rozbrojeniowej. To słusznie. Ale niezależnie od tego trzeba stwierdzić drugi fakt, a mianowicie, że umowa warszawska nie została do tej pory ratyfikowana przez Finlandię i, że wogóle ta umowa nie weszła w życie.</u>
          <u xml:id="u-26.26" who="#PMarjanSeyda">Najlepsze jednakowoż nawet stosunki z Łotwą, Estonją i Finlandją nie mogłyby być dostateczna przeciwwagę bloku niemiecko-litewsko-rosyjsko-sowieckiego.</u>
          <u xml:id="u-26.27" who="#PMarjanSeyda">P. Minister Skrzyński wskazał na Rumunję, naszą sojuszniczkę, z którą jesteśmy związani węzłem ścisłym i szczerym, ale nie powiedział ani słowa o Jugosławji i ani słowa o Czechach, a z temi ostatniemi mamy przecież umowy, aczkolwiek przez Sejm nie ratyfikowane jeszcze. P. Minister Skrzyński mówił za to ogólnikowo o polityce słowiańskiej, ale mówił tak niejasno, tak mgławicowo, że muszę się przyznać, iż mimo najlepszych starań nie mogłem dociec, o co właściwie chodzi. P. Minister Skrzyński mówił o „polityce słowiańskiej na przyszłość”, polityce, „której stawianie, jak się wyraził, nie jest ani problemem chwili, ani jego, ministra, zadaniem”. W takim razie nie warto o tem mówić. Natomiast stosunek do Jugosławji, a przedewszystkiem do Czech jest zagadnieniem aktualnem, realnem, jest problemem pozytywnym, mimo wszystkie błędy, krzywdy i grzechy, popełnione przez społeczeństwo czeskie i jego polityków w stosunku do narodu polskiego. W narodzie czeskim i w narodzie polskim musi przecież ostatecznie zdecydować o wzajemnych stosunkach myśl, sięgająca dalej, niż do dnia jutrzejszego. Traktat w Rapallo oraz bunt Niemców w sprawie odszkodowań, powinny do obu narodów przemówić językiem bardzo wymownym, że obowiązkiem ich jest polityka sharmonizowana, ale nie na papierze, lecz w rzeczywistości sharmonizowana, wzmocnić sojusze z Francją i Rumunią.</u>
          <u xml:id="u-26.28" who="#PMarjanSeyda">Mamy nadzieję, że wkrótce usunięta zostanie jedna z przeszkód, że w sposób definitywny i dla nas możliwy rozstrzygnięta zostanie sprawa Jaworzyny.</u>
          <u xml:id="u-26.29" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie)</u>
          <u xml:id="u-26.30" who="#PMarjanSeyda">Powodzenie Polski we wszystkich kwestjach wiszących, we wszystkich zagadnieniach niezałatwionych, powodzenie Polski u mocarstw sprzymierzonych, w Lidze Narodów i w stosunku do sąsiadów, powodzenie całej polskiej polityki zagranicznej — podkreślam to na zakończenie raz jeszcze — zależy od zdrowia i siły wewnętrznej Państwa Polskiego, od mocnego, umiejętnego i konsekwentnego jego kierownictwa, opartego na trwałej podstawie polskiej większości parlamentarnej.</u>
          <u xml:id="u-26.31" who="#komentarz">(Brawa na prawicy)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#WicemarszałekMoraczewski">Głos ma p. Dąbski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#PDąbski">Wysoki Sejmie!</u>
          <u xml:id="u-28.1" who="#PDąbski">Po raz pierwszy od czasu istnienia tego Sejmu, a raczej od bardzo dawnego czasu przeprowadzamy dyskusję nad całokształtem naszej polityki zagranicznej. Jest to rzecz konieczna i pożyteczna tak ze względu na stosunki zewnętrzne, jak i wewnętrzne. Chodzi o to, ażeby obce państwa i narody znały naszą politykę zagraniczną, nietylko na podstawie stosunków z naszym rządem, ale także na podstawie opinji naszego społeczeństwa, ażeby po obcych bardzo poważnych organach nie pisano, że „nikt nic zna polityki polskiej”. Ze stanowiska wewnętrznego jest to potrzebne i konieczne dla tego, ażeby społeczeństwo całe współdziałało ze swoim rządem, zwłaszcza, jeżeli chodzi o dziedzinę traktatów i sojuszów, za które niejednokrotnie trzeba będzie dać mienie, a nawet i życie.</u>
          <u xml:id="u-28.2" who="#PDąbski">P. Minister Spraw Zagranicznych w swojem exposé przedstawił nam w ogólnym zarysie całokształt naszej polityki zagranicznej. Powiedział on zupełnie słusznie, że istnienie Polski jest oparte na traktatach międzynarodowych państw zwycięskich i na solidarności tych państw w ich wykonywaniu. Chciałem do tego dodać jedną tylko małą poprawkę i przypomnieć dla honoru imienia polskiego, że niepodległość Polski została de facto wskrzeszona natychmiast po rozbiciu państw centralnych, na 7 miesięcy przed podpisaniem Traktatu Wersalskiego. A mianowicie dnia 16 listopada 1918 r. ówczesny Naczelny Wódz Józef Piłsudski mógł zakomunikować rządom całego świata następującą wiadomość: „Państwo Polskie powstaje z woli całego narodu i opiera się na podstawach demokratycznych… Jestem przekonany o tem, że potężne demokracje Zachodu udziela swej pomocy i braterskiego poparcia Rzeczypospolitej Polskiej, odrodzonej i niepodległej”.</u>
          <u xml:id="u-28.3" who="#PDąbski">Wtedy, gdy jeszcze pracowano w ciężkim mozole nad Traktatem Wersalskim myśmy się bili o Poznań, o Lwów, o nasze kresy wschodnie i Wilno.</u>
          <u xml:id="u-28.4" who="#PDąbski">Nie ulega jednak najmniejszej wątpliwości, że Traktat Wersalski to Magna Charta naszej niepodległości i obrona jego leży w najżywotniejszym interesie Polski. Każde naruszenie Traktatu Wersalskiego godzi bezpośrednio w Polskę i dlatego Polska musi stać czujnie i wiernie na straży tego traktatu.</u>
          <u xml:id="u-28.5" who="#PDąbski">Niestety pamiętać także należy o tem, że Traktat Wersalski, jeżeli chodzi o Polskę, ma bardzo poważne luki, które stwarzają szereg ciężkich i niebezpiecznych sytuacji w obecnej chwili. Takiemi lukami w Traktacie Wersalskim były plebiscyty, do których nie byliśmy przygotowani, jak plebiscyt na Mazurach i Warmji; do takich luk należy załatwienie sprawy Gdańska, który — jak Panom wiadomo — dn. 6 maja 1919 r. w pierwotnym projekcie Traktatu Wersalskiego został bez żadnych zastrzeżeń przyznany Polsce, do takich luk i to najważniejszych zalicza się brak oznaczenia granic wschodnich. I zdaje mi się, że p. Minister Spraw Zagranicznych, gdy mówił o niezałatwionych sprawach i niebezpieczeństwie ich, miał na myśli przedewszystkiem nasze granice wschodnie.</u>
          <u xml:id="u-28.6" who="#PDąbski">Wspominam o tem dlatego tylko, ażeby społeczeństwo polskie zdawało sobie sprawę z tego, jakie atuty na wielkiej arenie politycznej mogą być przeciwko nam wygrywane. Bo, jeżeli chodzi o stan faktyczny, a nawet stan prawny, to granice wschodnie dla nas są definitywnie załatwione przez Traktat Pyski, który jest nietylko traktatem międzynarodowym, regulującym nasze stosunki z naszym sąsiadem wschodnim, ale także ustawa wewnętrzną, bo została ratyfikowana przez Sejm, a wiec dla Państwa Polskiego i społeczeństwa bezwzględnie obowiązującą.</u>
          <u xml:id="u-28.7" who="#PDąbski">Wspominam o tych „niezałatwionych sprawach” także dlatego, że są ciągle przeciw nam wygrywane, że są źródłem zamętu i nieraz nieprzyjaznych dla nas aktów ze strony bardzo wysoko postawionych polityków zagranicy. Od czasu do czasu są te sprawy jak żagwie niepokoju, przeciwko nam wyciągane, że wspomnę tylko jak b. premjer angielski podczas konferencji w Genui wobec obcych dziennikarzy oświadczył, że od morza Bałtyckiego po morze Czarne jest wielki kompleks „spraw niezałatwionych”, które czekają jeszcze ostatecznego rozstrzygnięcia. To było powiedziane w chwili, kiedy obradowała konferencja, żeby przeprowadzić ostateczną pacyfikację Europy i zastanowić się nad tem, w jaki sposób przeprowadzić gospodarczą rekonstrukcję Środkowej i Wschodniej Europy. Jeżeli są możliwe tego rodzaju opinje jednego z najpotężniejszych współczesnych ludzi, rządzących światem, to o żadnej pacyfikacji i rekonstrukcji gospodarczej nie może być mowy. Bo te opinje są natychmiast podchwytywane przez tych i wyzyskiwane, w których interesie jest burzenie pokoju i traktatów. A mamy parę państw takich w Europie, które z natury swojego położenia będą zawsze dążyć do tego, aby traktaty, na których spoczywa dzisiejsza struktura Europy i świata całego, zburzyć i zaprowadzić nowy porządek świata.</u>
          <u xml:id="u-28.8" who="#PDąbski">Ale jakże ma się sprawa z naszemi granicami wschodniemi? Artykuł 87 Traktatu Wersalskiego powiada, że: „Granice polskie, które nie są wyszczególnione przez Traktat niniejszy, będą później oznaczone przez mocarstwa sprzymierzone i stowarzyszone”. To jest artykuł kardynalny, który przeciw nam jeszcze do dzisiejszego dnia się wysuwa.</u>
          <u xml:id="u-28.9" who="#PDąbski">Poza tym artykułem — jeżeli chodzi o granice wschodnie — jest jeszcze „Decyzja Rady Najwyższej” z dnia 8 grudnia 1919 t. t. zw. „Deklaracja Rady Najwyższej, dotycząca prowizorycznego uregulowania granic wschodnich Polski”. Ta deklaracja brzmi jak następuje: „Uznając, że należy przerwać jaknajprędzej stan obecnej niepewności politycznej, w której znajduje się naród polski i nie przesądzając postanowień późniejszych, które ustalą ostatecznie wschodnie granice Polski, Główne Mocarstwa Sprzymierzone i Stowarzyszone oświadczają, że przyznają od tej chwili Rządowi Polskiemu prawo do organizacji prawidłowej administracji terytorjów dawnego Cesarstwa Rosyjskiego, położonych na wschód od linji poniżej oznaczonej”, (mówi) Linja ta określa jako terytorja, przyznane Polsce: b. Królestwo Polskie z wyjątkiem północnej części guberni Suwalskiej (a mianowicie powiaty: augustowski i suwalski oraz połowa sejneńskiego), dalej obwód białostocki z powiatami: białostockim, bialskim i sokolskim.</u>
          <u xml:id="u-28.10" who="#PDąbski">Poza temi dwoma decyzjami, to znaczy art. 87 Traktatu Wersalskiego i Decyzja Rady Najwyższej, niema już żadnego formalnego dokumentu, któryby ustalał naszą granicę wschodnią. W projekcie międzynarodowego prawa reszta terytoriów Polski zawisła niejako w powietrzu i ten stan trwa do dnia dzisiejszego.</u>
          <u xml:id="u-28.11" who="#PDąbski">Jeśli chodzi o południową część naszej granicy wschodniej, to znajduje się ona również w stanie zupełnego chaosu. Traktat w St. Germain w art. 91 powiada: „Austrja zrzeka się, o ile to jej dotyczy, na rzecz Głównych Mocarstw Sprzymierzonych i stowarzyszonych wszystkich praw oraz tytułów do terytorjów, które należały poprzednio do dawnej Monarchji Austro-Węgierskiej, i które będąc położone poza nowemi granicami Austrji, takiemi jakie są opisane w art. 27 część II (granice Austrji), nie stały się przedmiotem żadnej innej decyzji” (mówi): To jest artykuł, który reguluje także sprawę Małopolski, artykuł, który suwerenność nad Wschodnią i Zachodnią Małopolską oddał w ręce wielkich mocarstw.</u>
          <u xml:id="u-28.12" who="#PDąbski">Pozatem istnieje jeszcze pośrednie uznanie Polski przez Austrję w art. 87, który brzmi: „Austrja uznaje i zobowiązuje się szanować, jako trwałą i nieodwołalną niepodległość wszystkich terytorjów, które stanowią część dawnego Imperjum Rosyjskiego w dniu 1 sierpnia 14 roku”, (mówi): To jest pośrednie uznanie przez Austrję suwerenności Polski nad terytorjami, które dawniej należały do Imperjum Rosyjskiego.</u>
          <u xml:id="u-28.13" who="#PDąbski">Od tego czasu sprawa południowej naszej granicy znajduje się w stanie chaosu. Mianowicie dn. 21 listopada 1919 roku następuje decyzja Rady Najwyższej w sprawie traktatu pomiędzy wielkiemi mocarstwami i Polską w sprawie 25-letniego mandatu na terytorjum autonomicznem Galicji Wschodniej. To jest znany epizod z dziejów naszych granic, nad którym obrady ciągnęły się przez blizko pół roku w Paryżu w 1919 roku. Potem ten statut dn. 22 grudnia 1919 roku został „prowizorycznie zawieszony”. Sprawa została wznowiona dopiero na podstawie układu w Spaa z dn. 10 lipca 1920 roku, a traktat w Sèvres z dn. 10 sierpnia 1920 roku próbował ze Wschodniej Małopolski uczynić coś w rodzaju autonomicznego państewka, nad którem mandat byłby oddany Polsce. W klauzulach tego traktatu jest wyraźnie powiedziane, że moc tego traktatu zależy od tego, czy będzie ratyfikowany przez trzy mocarstwa wielkie, Rumunję, Czechosłowację, Jugosławję i Polskę. Ponieważ Polska tego traktatu nie podpisała, a więc traktat ten dla nas nie istnieje. W ten sposób, Czcigodni Panowie, wygląda strona formalno-prawna północnego i południowego odcinka naszych granic wschodnich. Możemy sobie wyobrazić, jak bogate żniwo i żerowisko znajdują tu elementy nam wrogie, które mogą powoływać się na „literę” traktatów międzynarodowych, ażeby z tego rodzaju chaotycznego stanu rzeczy kuć broń przeciw Polsce. Tymczasem dla nas na podstawie traktatu międzynarodowego i ustawy wewnętrznej, ratyfikowanej przez Sejm, kwestja granic wschodnich jest definitywnie i ostatecznie raz na zawsze załatwiona, i to załatwiona nie na podstawie narzuconego pokoju i traktatu gwałtu, lecz na podstawie pokoju porozumienia, który został ostatecznie dnia 18 marca 1921 r. podpisany w Rydze.</u>
          <u xml:id="u-28.14" who="#PDąbski">Chciałbym, aby cały świat przypomniał sobie o tem, jakie były zamiary nasze, kiedy się ryski traktat zawierało, i dlatego pozwolę sobie przeczytać wstęp, który ten traktat poprzedza. Brzmi on w sposób następujący: „Polska z jednej, a Rosja i Ukraina z drugiej strony, powodowane pragnieniem położenia kresu wynikłej między nimi wojnie i dążąc do zawarcia ostatecznego, trwałego, honorowego i na wzajemnem porozumieniu opartego pokoju, postanowiły wszcząć rokowania… i. t. d.”.</u>
          <u xml:id="u-28.15" who="#PDąbski">Więc Traktat Ryski nie jest traktatem przez nikogo narzuconym, ale jest traktatem porozumienia, co delegat Rosji sowieckiej, podpisując Traktat Ryski, zupełnie wyraźnie expressis verbis przyznaje.</u>
          <u xml:id="u-28.16" who="#PDąbski">Jeżeli chodzi o granice Polski, przez niektórych kwestionowane, zwracam uwagę na art. 2 tegoż traktatu, który brzmi: „Obie układające się strony, zgodnie z zasadą stanowienia narodów o sobie, uznają niepodległość Ukrainy i Białorusi oraz zgadzają się i postanawiają, że wschodnia granicę Polski, a więc granicę między Polską z jednej strony, a Rosją, Białorusią i Ukrainą z drugiej strony, stanowi linja…” tu następuje wyliczenie punktów granicznych od Dźwiny na południe, a jeśli chodzi o najdrażliwszą kwestję, mianowicie o granicę wschodnią Małopolski, to jest tam powiedziane: …”dalej idzie granica do rzeki Zbrucza, a dalej wzdłuż rzeki Zbrucza aż do jej ujścia do Dniestru”. Jest więc wyraźnie przez Rosję, Ukrainę, Białoruś — bo i ona była reprezentowana na konferencji — uznane, że to, co od naszej wschodniej granicy ciągnie się na wschód to Rosja, Ukraina, Białoruś, co się ciągnie na zachód jest Rzeczpospolitą Polską. Jeżeli ktoś jakiekolwiek w tym względzie ma wątpliwości, to pozwolę sobie przeczytać artykuł 3 Traktatu Ryskiego, który brzmi: „Rosja i Ukraina zrzekają się wszelkich praw i pretensji...</u>
          <u xml:id="u-28.17" who="#komentarz">(p. Taraszkiewicz: A gdzie Białoruś?)</u>
          <u xml:id="u-28.18" who="#PDąbski">...do ziem położonych na Zachód od granicy oznaczonej w art. 2 Traktatu niniejszego. Że swej strony Polska zrzeka się na rzecz Ukrainy i Białejrusi wszelkich praw i pretensji do ziem położonych na wschód od tej granicy”. (mówi):</u>
          <u xml:id="u-28.19" who="#PDąbski">Słyszałem tutaj pytanie: a gdzie jest Białoruś? Białoruś była reprezentowana przez delegata sowieckiego, który był zaopatrzony w należyte pełnomocnictwa</u>
          <u xml:id="u-28.20" who="#komentarz">(P. Taraszkiewicz: Zapomniano wsławić, że Białoruś się zgadza)</u>
          <u xml:id="u-28.21" who="#PDąbski">tak że na podstawie tego ten traktat był zawierany.</u>
          <u xml:id="u-28.22" who="#PDąbski">Jeżeli chodzi o kwestję litewską t. j. to, że ta sprawa może być przeciw nam wygrywana, to pozwolę sobie przypomnieć drugą cześć art. 3 Traktatu Ryskiego, który zupełnie jasno precyzuje, w jaki sposób do tej sprawy odnosi się Rosja sowiecka. Artykuł ten brzmi: „Obie układające się strony, (to jest Polska i Rosja) zgadzają się, że o ile w skład ziem, położonych na zachód od oznaczonej w art. 2 Traktatu niniejszego granicy, wchodzą terytoria sporne między Polską a Litwą, sprawa przynależności tych terytorjów do jednego z tych dwóch państw należy wyłącznie do Polski i Litwy”. (mówi) A więc ze strony Rosji sowieckiej nic może być postawiony żaden zarzut co do tego, w jaki sposób my regulujemy z Litwą nasze granice.</u>
          <u xml:id="u-28.23" who="#PDąbski">W ten sposób na podstawie dokumentów o charakterze międzynarodowym i charakterze prawa wewnętrznego stwierdzam, że kwestja naszych granic wschodnich pod względem faktycznym jest definitywnie załatwiona i jeżeli tę rzecz podnosimy i domagamy się formalnego potwierdzenia tego stanu rzeczy, to tylko dlatego, ażeby wrogom pokoju przedewszystkem, a następnie wrogom Polski odebrać jakikolwiek cień argumentu i możności mieszania się do tych spraw.</u>
          <u xml:id="u-28.24" who="#komentarz">(Brawa)</u>
          <u xml:id="u-28.25" who="#PDąbski">Również granica między Polską a Litwą została definitywnie załatwiona przez plebiscyt, urządzony na terenie Wileńszczyzny. Tamtejsza miejscowa ludność wypowiedziała jasno, do jakiego państwa dice należeć.</u>
          <u xml:id="u-28.26" who="#komentarz">(P. Taraszkiewicz: Jednostronnie)</u>
          <u xml:id="u-28.27" who="#PDąbski">Jest teraz jeszcze aktualną sprawa pasa neutralnego, która — jak słusznie powiedział mój przedmówca — w sposób niesprawiedliwy dla Polski została załatwiona. Nie chciałbym podsuwać w tej sprawie takiego niebezpiecznego środka, jakim się okazał plebiscyt, i nie wiem, czy byłby w obecnej chwili do przeprowadzenia, jednak jestem głęboko o tem przekonany, że gdyby w t. zw. zonie neutralnej urządzono plebiscyt, to granica pomiędzy Polską a Litwą Kowieńską szłaby inną linją, aniżeli ta, która została ustalona, jako tymczasowa lin ja demarkacyjna na posiedzeniu Rady Ligi Narodów. Wiele miejscowości o ludności czysto polskiej pozostawiono poza linią demarkacyjną na rzecz Litwy Kowieńskiej.</u>
          <u xml:id="u-28.28" who="#PDąbski">Niestety i to niesprawiedliwe na rzecz Polski rozstrzygnięcie zostało zakwestionowane przez delegata litewskiego. Zapowiedział on, że, jeżeli Polska będzie próbowała dnia 15 b. m. zająć terytorium przyznane jej przez Ligę Narodów, to Litwa może wystąpić nawet z orężem. W odpowiedzi na to przyjmujemy do wiadomości deklarację p. Ministra Spraw Zagranicznych, że, bez względu na okoliczności, jakie się zdarzyć mogą, ta część pasa neutralnego, która została przyznana Polsce przez Rade Ligi Narodów, zostanie bezwzględnie zajęta.</u>
          <u xml:id="u-28.29" who="#komentarz">(Brawa i oklaski)</u>
          <u xml:id="u-28.30" who="#PDąbski">Tę część przemówienia p. Ministra Spraw Zagranicznych, która dotyczyła tak zwanych „spraw niezałatwionych”, uważam w obecnej chwili za najważniejszą i najbardziej aktualną, bo nie można prowadzić planowej polityki, jeżeli przeciw nam mogą być wygrywane argumenty, czerpane z traktatów międzynarodowych naszych sprzymierzeńców.</u>
          <u xml:id="u-28.31" who="#PDąbski">Pragnąłbym, żeby ta sprawa została także zrozumiana przez naszych sprzymierzeńców, a przedewszystkiem przez Francję, w której interesie leży silna Polska. Bo jedną ze słabych stron Polski na terenie międzynarodowym jest to, że jej mogą zarzucać „niezałatwione granice”.</u>
          <u xml:id="u-28.32" who="#PDąbski">P. Minister mówił w swojej mowie o zasadach i elementach naszej polityki zagranicznej. Z jego wywodami w tym względzie w zupełności się godzimy. Podstawą polskiej polityki zagranicznej i podstawą naszej siły obronnej na zewnątrz musza być przymierza. Nie mętne „pakty gwarancyjne”, za któremi niewiadomo jaka istotna siła egzykutywna stoi, ale przymierza. A jak wiadomo, przeżyliśmy w Europie okres, kiedy pakty gwarancyjne były bardzo modne, — ale ten okres minął i przymierza są nadal jedyną gwarancją siły, odporności i bezpieczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-28.33" who="#PDąbski">Nasze przymierza są dyktowane geografją Europy. Już Napoleon powiedział, że polityka zagraniczna każdego państwa jest dyktowana przez jego geografję. Polska leży na otwartej przestrzeni miedzy dwoma wielkiemi mocarstwami: pomiędzy państwem rosyjskiem a mocarstwem niemieckiem. Mocarstwa te utraciły pewną część zagrabionych ongiś Polsce terytorjów i na tych terytoriach powstała niepodlległa Polska. Nie ulega wątpliwości, że u tych naszych sąsiadów prędzej, czy później mogą obudzić się apetyty odebrania Polsce przynajmniej części tych terytoriów. W takiej chwili gwarancją naszej obrony, jeżeli chodzi o zachód, jest Francja, jeżeli zaś o Wschód, system przymierzy, które częściowo, jak przymierze z Rumunją, zostały już zawarte, a jeżeli chodzi o państwa bałtyckie — czekają jeszcze zrealizowania. Dopiero wtedy, kiedy całe nasze skrzydło wschodnie, od Bałtyku aż po Morze Czarne bronione będzie przez system przymierzy, możemy liczyć, że nasz front wschodni jest jako tako zabezpieczony.</u>
          <u xml:id="u-28.34" who="#PDąbski">Jeżeli chodzi o Litwę w bałtyckim koncercie, to nie należy zapominać o tem, że Litwa nie jest dla nas tylko skrawkiem ważnego terytorium, ale węzłem ważnego systemu politycznego na północy. Litwa jest pomostem pomiędzy Prusami Wschodniemi i Rosją. Jeżeli Polska dążyła a zawsze dążyć będzie i dążyć musi do pokojowego uregulowania swoich spraw z Litwą nawet kosztem pewnych ofiar, to nie chodzi; nam o ten skrawek terytorjum, bo Polska pod względem terytorialnym nie jest państwem żarłocznem, ale chodzi nam o wpływ na ów klucz bałtycki i o możność paraliżowania tych wrogich zamiarów, które po przez pomost litewski mogą być nad naszemi głowami dokonywane. W tem leży wielkie znaczenie polityczne Litwy i Litwa tego znaczenia nigdy nie straci. Dlatego przynajmniej o ile chodzi o nasze stronnictwo — nawet kosztem ofiar dążyliśmy, i dążyć będziemy w przyszłości do tego, ażeby z Litwą dojść do porozumienia. I dlatego chcemy, ażeby, o ile się tylko da, w stosunku do Litwy Kowieńskiej, uprawiać pokojową politykę. Oczywista rzecz nie politykę taką, któraby pozwalała temu małemu państewku naigrawać się z naszych interesów i naszych praw, przyznanych traktatami, albo decyzjami międzynarodowemi, jak to jest z ostatnią decyzją co do strefy neutralnej., z decyzją co do umiędzynarodowienia żeglugi na Niemnie i obecnie z Kłajpedą, gdzie Litwa, pogwałciwszy Traktat Wersalski, chce stworzyć fakty dokonane i w ten sposób zmusić niejako wielkie mocarstwa do tego, aby się z temi faktami dokonanemi pogodziły.</u>
          <u xml:id="u-28.35" who="#PDąbski">Sprawa Kłajpedzka znajduje się obecnie w stanie, który w wysokim stopniu musi niepokoić opinie polską. Nie mamy niestety pod tym względem dokładnych informacji, ale z pogłosek dochodzących odnosi się wrażenie, że uprawnione interesy Polski w Kłajpedzie nie są do obecnej chwili dostatecznie zagwarantowane. Zwracam się do p. Ministra Spraw Zagranicznych z gorącem wezwaniem, aby zwrócił uwagę na tę sprawę, będącą w toku załatwiania, bo wypadki biegną szybko jedne po drugich i obyśmy nie zaprzepaścili tego momentu, który o losach Kłajpedy decyduje. Bo Kłajpeda to drugi nasz port, którego znaczenie jest równe Gdańskowi. Podobnie jak Gdańsk jest portem polskim dla tej części Polski, która leży po lewej stronie Wisły, tak Kłajpeda jest portem, dla całej wschodniej połaci Rzeczypospolitej Polskiej.</u>
          <u xml:id="u-28.36" who="#PDąbski">Jeśli chodzi o kwestję naszego stosunku do innych państw, jak do Anglji, Włoch, Stanów Zjednoczonych, Belgji i Turcji, to została ona w ogólnikowy sposób przez p. Ministra poruszona i z jego wywodami na tym punkcie mniej więcej się godzimy. Chcę tylko kilka słów powiedzieć o tem, co szanowny przedmówca mój, poseł Seyda powiedział na temat państw środkowo-europejskich. Nie ulega wątpliwości, że system zabezpieczenia Polski tak na wschodzie, jak i zachodzie temi elementami, któremi dziś dysponujemy, a mianowicie przymierzami z Francją i Rumunją — bo pozatem innych przymierzy obronnych nie mamy — nie jest dostateczny. Nie można powiedzieć, żeby Polska była całkiem bezpieczną z chwilą, kiedy ma sojuszniczkę Francję na zachodzie i Rumunję na wschodzie. Jestem przekonany, że Polska w przyszłości, kiedy warunki polityczne na to pozwolą, będzie się starała stworzyć związek polityczny z państwami środkowo-europejskiemi, a przedewszystkiem z państwami Małej Ententy. Chodzi jednak o to, ażeby te drażliwe, ale dla nas wysoce ważne sprawy, te spory — coprawda lokalne, ale ogromnie jątrzące, jakie mamy przedewszystkiem z Czechami — zostały w sposób definitywny i w myśl interesów Polski załatwione. Polska okazała pod tym względem tyle dobrej wiary i tyle dobrej woli, że gdyby tylko było trochę tej dobrej woli ze strony rządu, a przedewszystkiem społeczeństwa czeskiego, to mam wrażenie, że porozumienie środkowo-europejskie, niezmiernie ważne zarówno dla państw, zagrożonych przez pangermanizm, jak też dla Polski, w niedługim czasie stałoby się daleko realniejsze, niż jest nim dzisiaj.</u>
          <u xml:id="u-28.37" who="#PDąbski">Bo, proszę Panów, trzeba pamiętać o tem, że nad Polską wisi jeden traktat, który, może nie został przez Europę dostatecznie oceniony i zrozumiany, a mianowicie traktat w Rapallo. Ma on charakter gospodarczy, a pozatem mówi się o innych dodatkowych układach, co do których nie mamy pewności, czy one istnieją, czy nie. Musimy jednak traktat w Rapallo uważać za wysiłek, zmierzający do nowej struktury politycznej Europy, idący w poprzek temu kierunkowi polityki, który nakreślił Traktat Wersalski. Jest to kierunek zawierający dla Polski śmiertelne niebezpieczeństwo! Dlatego pamiętając ciągle o traktacie w Rapallo, który wisi nad Polską, musimy budować tego rodzaju system przymierzy, któryby stanowił dostateczna siłę odporną przeciw niebezpieczeństwom, które nam grożą z zachodu i ze wschodu.</u>
          <u xml:id="u-28.38" who="#PDąbski">Jeżeli chodzi o obecną chwilę polityczną, to mam wrażenie, że w Europie znajdują się trzy ogniska, z których może powstać poważny pożar, a mianowicie jedno ognisko w Ruhrze, drugie w Lozannie i dotyczy pokoju na Blizkim Wschodzie, a trzecie to ognisko w Kłajpedzie.</u>
          <u xml:id="u-28.39" who="#PDąbski">Jeżeli chodzi o Ruhrę, to jest to rewindykacja zupełnie słusznych postanowień Traktatu Wersalskiego. Ponieważ w interesie Polski leży utrzymanie i wykonywanie Traktatu Wersalskiego, więc też życzymy Francji na tym punkcie zupełnego powodzenia. Jeżeli Francja po wojnie w r. 1871 mogła zapłacić 5 miliardów franków, które stały się podstawą rozwoju ekonomicznego Niemiec, to mam wrażenie, że i Niemcy mogą zapłacić te odszkodowania, które na nich zostały nałożone.</u>
          <u xml:id="u-28.40" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie)</u>
          <u xml:id="u-28.41" who="#PDąbski">Jeżeli chodzi o rokowania w Lozannie, to ubolewam, że ta kwestja tak długo się ciągnie, bo państwo nasze zainteresowane jest także w układzie stosunków czarnomorskich i chciałoby, aby ten punkt zapalny w Europie został jaknajprędzej usunięty.</u>
          <u xml:id="u-28.42" who="#PDąbski">Jeżeli chodzi o Kłajpedę, o której już wspomniałem, to mam wrażenie, że kwestja napadu Litwinów na Kłajpedę nie jest tak niewinną, jak to się wydaje. Nie ulega wątpliwości, że jacyś szatani polityczni potężniejsi, aniżeli Litwa Kowieńska, byli tam czynni. Zdaje mi się, iż tam dużą rolę grali obok agentów innych państw, monarchiści rosyjscy, którzy starają się mącić sytuację europejską, gdzie się tylko da, także wewnątrz Rzeczypospolitej Polskiej. Pragnąłbym, ażeby ze strony naszych władz na tych panów była zwrócona pilniejsza uwaga.</u>
          <u xml:id="u-28.43" who="#PDąbski">Jeżeli chodzi o cel naszej polityki zagranicznej, to zgadzam się z p. Ministrem Spraw Zagranicznych, że celem tym jest utrzymanie pokoju i respektowanie traktatów, na których spoczywa dzisiejsza struktura Europy. Pokój musimy utrwalać szczerze i uczciwie, bo on leży w interesie utrwalenia się nowej sytuacji politycznej w Europie. Polska ze swojej strony, tak w stosunku do Niemiec, przez swoją politykę ugodową i dążącą do porozumienia, jakoteż przez swój stosunek do Rosji, wobec której w Traktacie Ryskim dala dostateczny dowód swojej kompromisowości i nieagresywności, jak wreszcie w stosunku do Litwy — dała dużo dowodów swojej pokojowości. I ten pokój będziemy się starali wszelkiemi silami utrzymać, nie bacząc na prowokacje, które czy to ze wschodu, czy z zachodu się pojawiają. Polska, posiadając w obecnej chwili wystarczające obszary dla swojej żywotnej ludności, chce w sposób pokojowy się rozwijać i dążąc do swego mocarstwowego stanowiska, spełniać swoją misję dziejową. Powiedziałem „mocarstwowego stanowiska”, bo albo Polska będzie mocarstwem, albo Polski wcale nie będzie. Bo na terytorium otwarłem i niebezpiecznem, na którem my żyjemy, niema miejsca na Polskę małą, na Polskę po linję Curzona wraz z innemi amputacjami, które w stosunku do nas chce zastosować wroga polityka. Polska musi utrzymać swoje mocarstwowe stanowisko i ma po temu wszelkie warunki: ma terytorium dostatecznie rozległe, bo liczące około 400,000 kilometrów kwadratowych, ma ludność żywotną, pracowitą, patriotyczną, która jest naszą dumą a niejednokrotnie przedmiotem podziwu dla tych obcych, którzy mieli do Polski uprzedzenie i przekonali się o faktycznym stanie rzeczy dopiero wtedy, kiedy do Polski przyjechali. Polska ma urządzenia republikańskie, które dają moc wewnętrzną, a nazewnątrz stanowią siłę przyciągającą. Polska, wzrastając jako mocarstwo i mając szanse na to, iż w przeciągu jakichś 50 lat będzie pod względem ludnościowym może na 4 lub 3 miejscu w Europie, chce spełnić swoją misję dziejową, chce utrzymać pokój, szerzyć ideały demokracji i cywilizację zachodu na wschodnich rubieżach Europy.</u>
          <u xml:id="u-28.44" who="#PDąbski">Tak ja pojmuję dziejową misję Polski i chciałbym, ażeby nasza polityka zagraniczna do utrwalenia tej Polski jej ideałów w jaknajwyższym stopniu się przyczyniła.</u>
          <u xml:id="u-28.45" who="#PDąbski">Marszałek obejmuje przewodnictwo.</u>
          <u xml:id="u-28.46" who="#PDąbski">W myśl swych wywodów, zwłaszcza o ile chodzi o „sprawy niezałatwione”, mam zaszczyt przedstawić Wysokiemu Sejmowi następującą rezolucję:</u>
          <u xml:id="u-28.47" who="#PDąbski">„Traktat ryski z dnia 18 marca 1921 r. ustalił definitywnie granicę pomiędzy Polską a Rosją, Ukrainą i Białorusią.</u>
          <u xml:id="u-28.48" who="#PDąbski">„Sprawa przynależności Ziemi Wileńskiej do Rzeczypospolitej Polskiej została rozstrzygnięta przez wyrażoną wolę miejscowej ludności.</u>
          <u xml:id="u-28.49" who="#PDąbski">„Ponieważ brak formalnego załatwienia sprawy tych granic przez Państwa Sprzymierzone daje żywiołom, wrogim pokojowi i zawartym traktatom, możność wywoływania zamętu, Sejm uważa, że jaknajszybsze usunięcie wszelkich pod tym względem wątpliwości jest nieodzowną koniecznością polityczną i gospodarczą i naczelnym postulatem ogólnego pokoju.</u>
          <u xml:id="u-28.50" who="#PDąbski">„Stojąc na stanowisku, że Kłajpeda ma dla gospodarczych i politycznych interesów Polski pierwszorzędne znaczenie, Sejm wzywa Rząd do jaknajenergiczniejszej akcji w tym kierunku, aby prawa Polski w Kłajpedzie, związane z istotnem i pełnem korzystaniem z portu, były zagwarantowane”.</u>
          <u xml:id="u-28.51" who="#PDąbski">Proszę Wysoki Sejm o przyjęcie tej rezolucji i na tem kończę.</u>
          <u xml:id="u-28.52" who="#komentarz">(Brawa i oklaski)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Rudziński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#PRudziński">Proszę Panów, gdybym byt niepodległej Polski przypisywał jedynie takiemu, czy innemu traktatowi, to sądzę, że uwłaczałbym pamięci wielkich bohaterów, którzy w liczbie setek tysięcy zaścielają swojemi mogiłami naszą ziemię polską. Wszelkie traktaty, w mojem rozumieniu, są w ostatecznym swoim wyniku takiem, czy innem przejawianiem się równowagi sił, są taką, czy inną wypadkową ścierających się ze sobą mocy i potęg. I dlatego, proszę Panów, nie możemy powiedzieć, że byt Państwa, byt niepodległej Polski jest wyłącznie wynikiem konieczności równowagi europejskiej, że wyłącznic jakaś fatalistyczna moc poza nami będąca, poza wolą narodu polskiego istniejąca, powołała do bytu niepodległego Polskę odrodzoną.</u>
          <u xml:id="u-30.1" who="#PRudziński">W Polsce działała i działa dalej zdecydowana wola narodu do utrwalenia i ugruntowania właśnie swojej niepodległości. Ta ogromna masa narodu, ta ogromna większość ludu polskiego jest w mojem rozumieniu istotną gwarancją bytowania i istnienia niepodległego Państwa Polskiego na przyszłość.</u>
          <u xml:id="u-30.2" who="#PRudziński">Proszę Panów, ja sądzę, że państwo wewnętrznie dobrze urządzone, państwo dobrze zagospodarowane, państwo o wysokim poziomie kultury i oświaty, państwo o wszelkich gwarancjach obywatelskich i konstytucyjnych ma w sobie wielkie moce, niespożyte siły, które są głównym momentem, gwarantującym jego byt i istnienie na przyszłość.</u>
          <u xml:id="u-30.3" who="#PRudziński">Nie neguję jednak, że ustosunkowania się nasze do potencji, poza granicami naszemi istniejących, mają wielkie i istotne znaczenie. Musimy szukać sąsiadów, którzy są przyjaciółmi naszymi, po to, ażeby móc się przeciwstawić sąsiadom i wogóle mocom wrogim dla nas. Jeśli uprzytomnimy sobie układ geograficzny, wciśnięcie Polski pomiędzy dwa wielkie mocarstwa: Rosję i Niemcy jeśli będziemy analizować możliwość układu stosunków naszych w przyszłości z jednej strony do Rosji, z drugiej strony do Niemiec, to niewątpliwie, nawet sięgając w daleką przyszłość, musimy stwierdzić, że nie mamy widoków na przyjazne współżycie z temi państwami, że poza należytem sąsiedzkiem unormowaniem spraw, nieodzownie warunkujących takie bytowanie sąsiedzkie, nie możemy rachować na trwałe węzły przyjaźni. Sprzeczność interesów pomiędzy Polską i Niemcami z jednej strony, pomiędzy Polską i Rosją z drugiej strony, jest tak jaskrawą, że o jakiemś ścisłem zbliżeniu, o jakiemś istotnem przymierzu nawet na daleką metę mowy być nie może.</u>
          <u xml:id="u-30.4" who="#PRudziński">Z tego już wynika, że musimy szukać oparcia gdzieindziej. Jasną dla nas wszystkich rzeczą jest, ze to oparcie znajdujemy przedewszystkiem wśród wielkich mocarstw zachodnich, a tutaj pierwsze miejsce — rzecz prosta — zajmuje Francja. I nietylko dlatego, iżbyśmy z tą Francją takim czy innym sentymentem byli związani, ale dlatego, że Francja jest nam potrzebna w tym samym stopniu, w jakim my niezbędnie potrzebni jesteśmy Francji.</u>
          <u xml:id="u-30.5" who="#PRudziński">Obok tej żywotności interesów, sięgających do najbardziej istotnych momentów bytowania Państwa Polskiego i Rzplitej Francuskiej, mnóstwo czynników wspólnych łączy nas z Włochami, bardzo wicie wspólnego możemy odnaleźć pomiędzy Polską a Anglją. I tem się warunkuje ta solidarność, o której wspominał p. Minister Spraw Zagranicznych. Tylko my tę solidarność pojmujemy nic wyłącznie w sensie traktatowym, ale pojmujemy ją w sensie życiowym, jako solidarność nie tylko istotnych interesów, ale solidarność kultur i solidarność w tym ogólnoludzkim wysiłku światowym, który stwarza wartości o znaczeniu ogólnoludzkiem.</u>
          <u xml:id="u-30.6" who="#PRudziński">Jeżeli uprzytomnimy sobie położenie Polski w środku Europy, w środku pasa sięgającego od Bałtyku ku morzu Czarnemu, to tutaj nasuwa się drugi system układu naszych stosunków politycznych również dla nas znaczenia pierwszorzędnego.</u>
          <u xml:id="u-30.7" who="#PRudziński">Wśród szeregu młodych republik zajmujemy pierwsze miejsce. Dla każdego jest jasnem. że nawiązanie jak najściślejszego współżycia z temi republikami, że nawiązanie umów czy to handlowych, czy konwencji militarnych, czy wszelkiego innego znaczenia traktatów natury politycznej, ma olbrzymie znaczenie. Myśl Polski powinna zmierzać w tym kierunku, ażeby Polska wśród narodów, między któremi zajmuje dominujące miejsce, wśród narodów pasa północno-południowego, oddzielającego w schód od zachodu, odegrała rolę łącznika, tworzącego w przyszłości wielki potężny węzeł braterstwa państw i braterstwa narodów.</u>
          <u xml:id="u-30.8" who="#PRudziński">Wejście na tę drogę da się już w posunięciach naszej polityki dotychczasowej skonstatować. Zaznaczyć jednak musimy, że mamy wrażenie, jakoby wysiłki w tym kierunku były czynione zbyt powoli, albowiem rozmaite wypadki, przed któremi stanąć możemy, mogą nas zaskoczyć pod tym względem nieprzygotowanymi. Warto zwrócić uwagę na umowę warszawską, umowę niezmiernie doniosłą, która dotychczas w gruncie rzeczy zrealizowana nie została; wprawdzie stwierdzić należy, że były tutaj dość poważne trudności, że Finlandja do tej pory umowy warszawskiej nie ratyfikowała, niemniej nie przeszkadza to do nawiązania ściślejszych węzłów współżycia między Estonją, Łotwą a Polską. Zwracam uwagę, że nawet traktaty handlowe pomiędzy Polską a państwami bałtyckiemi do tej pory albo nic zostały zupełnie nawet zapoczątkowane, albo jeżeli zostały zapoczątkowane, to dotąd do końca nie doprowadzono ich jeszcze.</u>
          <u xml:id="u-30.9" who="#PRudziński">Sądzę, że obecnie moment jest szczególnie odpowiedni, ażeby dokonać wysiłku stworzenia wielkiego bloku państw środkowo-europejskich pomiędzy Wschodem i Zachodem.</u>
          <u xml:id="u-30.10" who="#PRudziński">Te momenty widzę w konsolidowaniu sic przedewszystkiem naszego życia wewnętrznego. Im bardziej wyjaśniają się nasze stosunki wewnętrzne, im bardziej zbliżamy się do norm konstytucyjnych naszego życia, im bardziej realizują się te czy inne postulaty naszej Konstytucji marcowej, a przedewszystkiem im szybciej dochodzi do wewnętrznej harmonji wszystkich obywateli Państwa Polskiego bez względu na ich narodowość z punktu widzenia pełnego równouprawnienia wszystkich narodowości, zamieszkujących Państwo Polskie, tem bardziej zbliża się chwila nawiązania ściślejszego kontaktu między Polską a państwami bałtyckiemi z jednej strony, a z drugiej strony, pomiędzy Polska a państwami, położonemi od nas na południe.</u>
          <u xml:id="u-30.11" who="#PRudziński">Jeżeli chodzi o poszczególne posunięcia na terenie naszej polityki międzynarodowej, naszej polityki zagranicznej, to musimy stwierdzić, że w tym kierunku naogół stosunkowo niewiele zostało do tej pory w Polsce dokonane. Da się tutaj zauważyć szereg zaniedbań. Sądzimy, że przyczynami tych zaniedbań są te okoliczności, że Polska zagranicą ciągle jeszcze jest reprezentowana w mojem pojęciu w sposób nieodpowiedni, bo w ogromnej większości centrów wielkiej polityki światowej znajdujemy reprezentantów Polski, jako rzeczników tego obozu, który zarówno w walce o niepodległość Państwa Polskiego, jak w okresie istnienia i urządzania tego państwa, odgrywał, naszem zdaniem, rolę albo zgoła bierną, albo nawet pod wieloma względami destrukcyjną. Krótko i zwięźle mówiąc, Polskę reprezentują nie ci, którzy byliby rzecznikami obozu niepodległościowego, obozu twórczego, obozu tworzenia podstaw tego państwa i gwarantującego wewnętrzny ustrój jego, wewnątrzną jego rozbudowę, ale ludzie, że tak powiem, wczorajsi, ludzie lojalizmu niegdyś zaborczego.</u>
          <u xml:id="u-30.12" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy)</u>
          <u xml:id="u-30.13" who="#PRudziński">Dlatego ciągle, ustawicznie widzimy bardzo daleko sięgające nieporozumienia na terenie polityki zagranicznej. Do tej pory świat zagraniczny nie jest należycie zorjentowany jaka jest w Polsce główna moc, główna potęga, siła twórcza, gwarantująca byt i rozwój Państwa Polskiego. Muszę z tej Trybuny stwierdzić, przy sposobności tej dyskusji na temat polityki zagranicznej, że przyszłość w Polsce ma przed sobą obóz demokratyczny, obóz ludowy, ten obóz, który dał punkt wyjścia dla ugruntowania i wywalczenia niepodległego bytu państwowego i ten, który te czy inne formy naszego bytu państwowego na przyszłość będzie warunkował.</u>
          <u xml:id="u-30.14" who="#komentarz">(Wrzawa na prawicy)</u>
          <u xml:id="u-30.15" who="#PRudziński">Marszałek (dzwoni): Proszę nie przerywać mówcy.</u>
          <u xml:id="u-30.16" who="#PRudziński">Sądzę, że temu oto faktowi możemy przypisać, że aczkolwiek rozbudowujemy system naszych przymierzy, aczkolwiek na tych przymierzach niejedno opieramy, aczkolwiek od tych przymierzy naszych możemy się i słusznie zupełnie wielu rzeczy spodziewać, to jednakże to i owo nas w sposób dotkliwy od czasu do czasu zawodzi. Jeżeli weźmiemy w rachubę wydarzenia w Kłajpedzie, to wszyscy stwierdzimy, że w bardzo dotkliwy, w bardzo bolesny sposób zostały naruszone tam interesy Rzeczypospolitej Polskiej. Proszę Panów, Polska, mając, jak dotąd, jedyny port, który jest zakończeniem basenu Wisły, Gdańsk, i to w ten sposób ustosunkowany wobec Państwa Polskiego, jak ten port jest ustosunkowany, w gruncie rzeczy nie ma wolnego i pełnego wylotu na morze. I dlatego Kłajpeda miała dla nas znaczenie, powiem otwarcie, nie mniejsze, aniżeli port w Gdańsku. Kłajpeda bowiem mogła koncentrować ogromna część basenu Niemna, który, jak wiemy, parokrotnie obszarem swoim przekracza teren Litwy Kowieńskiej. Dlatego pod względem gospodarczym dla nas port Kłajpedy miał znaczenie pierwszorzędne. Jeżeli państwa ententy w stosunku do wydarzeń w Kłajpedzie przejawiły pewne opóźnienie, jeżeli, jak dotąd przynajmniej, interesy Państwa Polskiego są nadal w związku z temi wydarzeniami w Kłajpedzie. bardzo poważnie zagrożone, to nie kładziemy tego na karb nienależytego doceniania sprzymierzeńca swego przez Francję, co do tego bowiem nie mamy najmniejszych wątpliwości, lecz sądzimy, że w tem głównem ognisku polityki światowej Polska jest źle reprezentowana.</u>
          <u xml:id="u-30.17" who="#komentarz">(Głosy na lewicy: Tak jest. Słusznie)</u>
          <u xml:id="u-30.18" who="#PRudziński">Proszę Panów, sądzimy, że niedość mocno były podkreślone interesy Polski w związku z wydarzeniami w Kłajpedzie w Paryżu...</u>
          <u xml:id="u-30.19" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Ashkenazy)</u>
          <u xml:id="u-30.20" who="#PRudziński">...i dlatego ta rzecz nie została przez Koalicję potraktowana z tym naciskiem i z takim pośpiechem, z jakim ona w naszem rozumieniu traktowana być powinna. I dlatego sądzę, że Polska demokratyczna raz już powinna skończyć z tą reprezentacją zagranicą z czasów przedniepodległościowych w naszym bycie państwowym.</u>
          <u xml:id="u-30.21" who="#komentarz">(Głosy na lewicy: Odwołać Zamoyskiego. Brawo)</u>
          <u xml:id="u-30.22" who="#PRudziński">Dalej chciałbym zaznaczyć, że nietylko w lakiem środowisku, jak Paryż, ale we wszystkich innych środowiskach powinniśmy poddać bardzo gruntownej rewizji charakter i wartość naszych państwowych reprezentacji i to leży w najwyższym i w najlepiej zrozumianym interesie Państwa Polskiego.</u>
          <u xml:id="u-30.23" who="#komentarz">(Głos: W Lidze Narodów)</u>
          <u xml:id="u-30.24" who="#PRudziński">W związku z wydarzeniami z Kłajpedą musimy stać twardo w obronie naszych najżywotniejszych interesów.</u>
          <u xml:id="u-30.25" who="#PRudziński">Powiadamy, że traktaty warunkują byt tego czy innego państwa i niewątpliwie, jeżeli chodzi o Polskę, to dla nas Traktat Wersalski ma pierwszorzędne znaczenie. Ośmielę się jednak stwierdzić, że traktaty są wynikami, uznającymi najczęściej fakty dokonane i dlatego bardzobym się obawiał składać wszystko na ten czy inny traktat. Musony bardzo czuwać nad naszymi interesami i ciągle pamiętać, że istnieje wiele spraw formalinie niezałatwionych, że stanowią one zarzewie ciągłych ewentualnych możliwości i musimy raz na zawsze z tem skończyć.</u>
          <u xml:id="u-30.26" who="#PRudziński">Nasze granice wschodnie nie zostały określone przez Traktat Wersalski, ale Traktatem Ryskim, nasze granice wschodnie bagnetem żołnierza polskiego wypisane zostały. Gwarancja naszych granic wschodnich jest nasza wewnętrzna siła. Niemniej jednak, jako reprezentanci demokracji polskiej, tworzącej niepodległość i podstawy dalszego bytu państwowości polskiej, musimy raz skończyć z tem, co uwłacza godności narodu polskiego, aby to, co krwią i prawem zdobyte zostało, — przez kogoś tam, gdzieś, w jakimś punkcie tego czy innego traktatu było kwestjonowane. Dlatego kategorycznie domagamy się formalnego uznania naszych granic wschodnich.</u>
          <u xml:id="u-30.27" who="#PRudziński">W splocie zagadnień środkowo-europejskich, zagadnienie Litwy jest pierwszorzędnego znaczenia. Zawsze pragnęliśmy się ustosunkować do Litwy po bratersku i jak najbardziej przyjaźnie. Od dawna trzymamy ciągle wyciągniętą dłoń do zgody z Litwą i ta ręka naszą, do zgody wyciągnięta, przez Litwę jest stale odrzucana. Niemniej nie powinniśmy ani na chwilę zaniedbywać wysiłków, aby zgodę z Litwą osiągnąć, a to we wspólnym, dobrze zrozumianym interesie, zarówno naszym, jak i Litwy. Jesteśmy gotowi uznać wszystkie słuszne i życiowe prawa Litwy do jej państwowego wolnego, niezawisłego bytu, ale nie możemy tego uczynić kosztem najżywotniejszych naszych interesów. I dlatego, proszę Panów, domagać się będziemy, ażeby Litwa znaleźć mogła w Kłajpedzie uznanie tych swoich praw, tych swoich interesów, które dla jej państwowego bytu są niezbędne, ale żeby i interesy polskie w Kłajpedzie i w porcie Kłajpedy zostały w należyty sposób zagwarantowane.</u>
          <u xml:id="u-30.28" who="#PRudziński">Z tem się wiążę także żegluga na Niemnie, z tem się wiążę cały splot zagadnień granicznych pomiędzy Polską a Litwą. Pragnęlibyśmy w związku z temi wydarzeniami zlikwidować wszelkie nasze spory graniczne i dlatego domagać się będziemy, ażeby w takich czy innych załatwieniach tych zagadnień, granice te definitywnie zostały uregulowane, w myśl słusznych i sprawiedliwych postulatów Państwa Polskiego. Dlatego też stwierdzić musimy, że wszelkie usiłowania p. Ministra Spraw Zagranicznych, które będą zmierzały do rozwiązania tych niezmiernej wagi i doniosłości zagadnień, będziemy najusilniej popierać. Domagamy się od Rządu, ażeby wszystko ze swej strony uczynił, iżby te ogromnie ważne sprawy zostały raz wreszcie zlikwidowane, bo aczkolwiek sam fakt życiowy tworzy naszą rzeczywistość, to jednak ta okoliczność, że te czy inne granice mogą być stawiane pod znakiem zapytania, niezmiernie ujemnie odbija się na naszem życiu wewnętrznym.</u>
          <u xml:id="u-30.29" who="#PRudziński">Patrzyliśmy na poprzedni okres prac sejmowych i państwowych w naszej państwowości polskiej, jako na okres starań o wykończenie naszych granic. Obecnie pragniemy usilnie przejść do pracy wewnętrznej, do konsolidacji gospodarczej, do wysiłków kulturalnych, do organizowania naszego wewnętrznego życia i pragniemy, ażeby wszystko, co w tej spokojnej, w głęboko pokojowej pracy może nam przeszkadzać, raz wreszcie zlikwidowane zostało.</u>
          <u xml:id="u-30.30" who="#komentarz">(Brawa)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#Marszałek">Głos ma poseł Korfanty.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#PKorfanty">Wysoka Izbo! Dyskusja nad sytuacja międzynarodowa odbywa się w chwili niesłychanego napięcia politycznego w Europie, którego zapewne wielu ludzi w chwili, gdy podpisywano traktaty pokojowe i gdy likwidowano wojnę światowa, nie przewidywało. Gdy traktaty pokojowe zostały podpisane, gdy powołano do życia Ligę Narodów, to bodaj większość ludzi łudziła się tem, że nigdy już nie poleje się krew, że nikt nie chwyci już za broń, że na świecie zapanuje wieczysty pokój. Życie zadało kłam tym złudzeniom i tym optymizmem i nieomal w każdym roku patrzymy na groźne paroksyzmy, które przechodzi Europa. A ten paroksyzm z roku bieżącego i z końca roku ubiegłego, który wyraził się raz w okupacji zagłębia Ruhry przez naszą sojuszniczkę Francję, drugi raz w likwidowaniu walk Francji i Anglji o wpływy na wschodzie i łącznie z tem, w konferencji Lozańskiej, a trzeci raz — w zajęciu Kłajpedy, — ten paroksyzm bodaj jest najgroźniejszy z tych, które świat przechodzi po podpisaniu traktatów pokojowych. Dlatego też było słuszne, że p. Minister Spraw Zagranicznych czuł wewnętrzna potrzebę wypowiedzenia opinji Rządu o sytuacji międzynarodowej, raz dla opinji kraju i obywateli, powtóre dla zagranicy celem zaznaczenia linji politycznej albo raczej systemu politycznego Rządu Polskiego, gdyż od naszego stanowiska dziś pokój w Europie zależy.</u>
          <u xml:id="u-32.1" who="#PKorfanty">Jednakże, gdy dziś przeczytałem sobie jeszcze raz mowę p. Ministra Skrzyńskiego, wyznać szczerze muszę, że w pełni zadowolić mnie nie mogła, szczególnie pierwsza jej część, gdzie chodzi niejako o ideologiczny podkład całego jego poglądu politycznego. Ta pierwsza część, zdaje mi się, że ma bardzo poważne luki. Przyznaję, że polityka zagraniczna jest to dziedzina niesłychanie delikatna, w której każde słowo za wiele powiedziane w sytuacji zadrażnionej, nieobliczalne przynieść może szkody, ale wyznać muszę, że określenia, dane nam przez p. ministra Skrzyńskiego, były tak ogólnikowe, że miejscami trudno było coś realnego z nich wycisnąć. Jeżeli p. Minister na wstępie, o czem kolega Seyda tu już wspomniał, zadowolił się takiemi ogólnikami, że Polska powstała na mocy traktatów, że solidarność co do traktatów i ich wykonania jest nasza podstawą, że solidarność nasza oparta jest na uczuciu wdzięczności i na wieczystym akcie duchowego złączenia z aliantami, a z solidarności wypływa prawo równorzędności państw zjednoczonych, że równorzędność jest konsekwencją suwerenności, to niech ml P. Minister daruje, ale cała ta konstrukcja jest chyba produktem poezji politycznej polskiej, przeznaczonym na eksport dla naiwnych, bo poważni politycy zagraniczni w tych zdaniach o wdzięczności i o wieczystych sojuszach nie będą upatrywali walorów politycznych. Dotychczas takie sentymenty jak wdzięczność, zapewnienie o wieczystych sojuszach, atutami politycznemi nigdy i nigdzie nie bywały, a używa się tych zwrotów jedynie przy toastach, któremi się czy to narody, czy mężów stanu uroczyście wita.</u>
          <u xml:id="u-32.2" who="#PKorfanty">Śmiałem jest, mojem zdaniem, zapatrywanie p. Ministra, że na tej wdzięczności oparta się i ostała się Ententa. Jeżeli Ententa przetrwała mimo zabiegów niemieckich i mimo zabiegów bolszewickiej Rosji, przez lat blisko 5, to przyczyną tego nie jest tylko wdzięczność, nie jest tylko pamięć o krwi przelanej wspólnie w wojnie światowej za prawo i sprawiedliwość, ale przedewszystkiem wspólna obrona interesów politycznych i gospodarczych, które zrodziło zwycięskie zakończenie wojny...</u>
          <u xml:id="u-32.3" who="#komentarz">(Głosy na prawicy: Słusznie)</u>
          <u xml:id="u-32.4" who="#PKorfanty">...które ugruntowane są w traktatach, podpisanych przez państwa zwycięskie.</u>
          <u xml:id="u-32.5" who="#PKorfanty">Powtóre Ententa zdaje sobie zupełnie słusznie sprawę z tego, że Niemcy do dziś wcale nie mają uczucia państwa pokonanego i zwyciężonego. Dzień w dzień Koalicja stwierdzać musi, że celem jedynym, do którego bezustannie dążą Niemcy, jest chęć przedarcia Traktatu Wersalskiego i usiłowanie uchylenia się od obowiązków, jakie na Niemcy nakłada ten traktat.</u>
          <u xml:id="u-32.6" who="#PKorfanty">Ale jeżeli porównamy położenie Niemiec z położeniem państw zwycięskich, zjednoczonych w Entencie, to musimy dojść do niesłychanie ciekawych wniosków. Proszę Panów, Niemcy jako państwo wskutek wojny nie ucierpiały żadnej poważniejszej szkody; kraj ich nie został zdewastowany, przemysł ich nie został naruszony, owszem bogactwo tego przemysłu zostało pomnożone przez obfite łupy wojenne, które Niemcy zwozili do siebie i z Polski, i z Belgji i ze wszystkich krajów przez siebie zawojowanych. Rzesza niemiecka nie ma żadnych długów zagranicznych w przeciwieństwie do państw zwycięskich, które zadłużone są po uszy i to w dobrej walucie. Wewnętrzne długi Rzeszy Niemieckiej wskutek dewaluacji marki niemieckiej z dnia na dzień maleją. A kto przejeżdżał przez Niemcy i rzucił okiem na ten kraj, mógł się przekonać, że Niemcy licznie drukowane miarka swoje zużytkowali przedewszystkiem na to, ażeby wznosić nowe przedsiębiorstwa przemysłowe, a nigdzie tyle nowych budowli nie widać, jak właśnie w Niemczech. Widzimy, że te rzekomo bankrutujące Niemcy przez przedstawicieli swoich potentatów kapitalistycznych rozszerzają lub starają się rozszerzać wpływy niemieckie nietylko w Austrji, na Węgrzech, w Rosji bolszewickiej, lecz nawet i w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-32.7" who="#PKorfanty">Aljanci zdają sobie sprawę z tego, że przy dalszym tego rodzaju rozwoju mógłby nastąpić dzień, kiedy Niemcy uzyskaliby preponderancję gospodarczą w świecie, gdy tymczasem zwycięscy alianci chełpiliby się nadal zwycięstwem, ale obarczeni byliby niezmiernie wielkiemi długami, i dalekoby im było jeszcze do równowagi budżetowej i dlatego też aljanci mimo wszelkich rozbieżności w metodach działania podtrzymują i podtrzymywać muszą sojusz, strumieniami krwi uświęcony. Otóż to niebezpieczeństwo, że Niemcy odzyskają na nowe preponderance polityczną i gospodarczą w świecie, ono przedewszystkiem jednoczy i skupia wszystkie państwa zwycięskie w Entencie. Obrona ich interesów realnych, gospodarczych i politycznych, zwalczanie tego mogącego na nowo powstać niebezpieczeństwa niemieckiego są tym kitem, który skupia mocno państwa zwycięskie.</u>
          <u xml:id="u-32.8" who="#PKorfanty">Metody obrony tych praw i interesów, a raczej ich dochodzenia są i bywały różne. Mimo wszelkich zabiegów niemieckich, popartych przez bolszewickie intrygi dyplomatyczne — a chciałbym tu dodać, i przez międzynarodową finansjerę, co bardzo silnie podkreślił Poincare w swojej ostatniej mowie — mimo tych wszelkich zabiegów, Ententa ta się ostoi, bo oparta jest na obronie wspólnie zdobytych interesów przeciwko wspólnemu wrogowi.</u>
          <u xml:id="u-32.9" who="#PKorfanty">Pragnąłbym, żeby w splocie obrony tych interesów wzajemnych więcej były wysuwane interesy Polski. Pragnąłbym, żeby Rząd nasz, gdy chodzi o obronę interesów innych aljantów, umiał z nadzwyczajnej sytuacji, w jakiej się np. obecnie znajdujemy, skorzystać przedewszystkiem także dla osiągnięcia naszych żywotnych celów politycznych.</u>
          <u xml:id="u-32.10" who="#komentarz">(Brawa)</u>
          <u xml:id="u-32.11" who="#PKorfanty">Jeżeli p. Minister Skrzyński powiedział tutaj, że równorzędność państw zwycięskich, a do tych i my należymy, wypływa z suwerenności, to jabym się w naszej polityce zagranicznej tem wskazaniem nie zadowolił, bo wpływ suwerenności na rynku polityki zagranicznej stoi w prostym stosunku do wewnętrznej siły i wewnętrznej zwartości danego państwa, a niestety, nasze położenie finansowe, nasz niedorozwój gospodarczy, oraz brak wewnętrznej konsolidacji, do której niestety dojść nie możemy, — przeciwnie, jakby przez jakieś szatańskie wpływy coraz bardziej się od tego wzajemnego porozumienia oddalamy, — te wewnętrzne stosunki osłabiają nasze stanowisko na rynku międzynarodowym. Ale sądzę, że jest to jednak pozorna słabość, bo gdyby interesy Rzeczypospolitej Polskiej znalazły się w poważnem niebezpieczeństwie, wtedy ustałyby w narodzie w jednej chwili te różnice partyjne i tak prawa, jak i lewa strona, stanęliby wszyscy w obronie naszych zagrożonych interesów Ojczystych. To powinno być przestrogą i dla Litwy, która buńczucznie zapowiedziała, że z bronią w ręku sprzeciwi się wykonaniu przez nas ostatniej decyzji Ligi Narodów.</u>
          <u xml:id="u-32.12" who="#PKorfanty">Zdanie wypowiedziane przez pana Ministra Skrzyńskiego, że my spokojnie przyglądać się musimy, jak u granic naszych przedzierają się traktaty, jak zagraża się żywotnym naszym interesom i że w tej sytuacji czekać tylko możemy, aż aljanci pomszczą nasze prawa, zapewnią ład i dadzą nam gwarancję, chyba w żadnym klubie polskim tej Wysokiej Izby poklasku nie znajdzie. Pan Bóg i aljant pomogą tylko temu, kto sam umie bronić swoich interesów.</u>
          <u xml:id="u-32.13" who="#komentarz">(Na prawicy: Słusznie)</u>
          <u xml:id="u-32.14" who="#PKorfanty">Pod innym względem p. Minister Skrzyński miał zupełną słuszność i to bodaj była najtrafniejsza myśl w jego wywodach, mianowicie, gdy mówił o niezałatwionych sprawach, które są igraszką z pokojem europejskim. Proszę Panów, w tem ogólnem zadrażnieniu międzynarodowem, które chwilowo przeżywamy, Polska tem poświęcaniem do pewnego stopnia swych żywotnych interesów państwowych, bezwarunkowo przyczynia się w wysokim stopniu do utrzymania pokoju w Europie i wielką światu wyświadcza przysługę. Interes nasz państwowy nakazywałby nam o wiele energiczniej wystąpić w obronie naszych interesów zagrożonych w Kłajpedzie i wystąpić przeciwko uroszczeniom litewskim w sprawie pasa neutralnego, ale nie czynimy tego, chcąc prowadzić za wszelką cenę politykę pokoju, zdając sobie z tego sprawę, że lada iskra, rzucona w tę beczkę prochu, może wywołać pożar europejski. Ale wzamian za te ofiarę, którą my ponosimy w interesie pokoju europejskiego, ta Europa powinna sobie zdawać sprawę z tego, że polityka jest interesem dwustronnym, a nic jednostronnem świadczeniem i że my mamy prawo energicznie domagać się także uwzględnienia naszych interesów państwowych. Najważniejszym zaś naszym interesem jest definitywne i ostateczne uznanie naszych granic wschodnich, której to sprawy odwlekać nadal nie możemy.</u>
          <u xml:id="u-32.15" who="#PKorfanty">Poprzedni mówcy już ustalili fakt, że niezałatwienie tej sprawy i obecny stan jest źródłem nieustannych niepokojów, zachętą do wrogich dla Państwa agitacji i stałem osłabianiem naszego stanowiska państwowego w świecie. A ja dodam do tego, że wskutek nieuregulowania kwestji granic wschodnich ponosimy także niezmierne szkody ekonomiczne, bo do dziś nie wiemy, jakie ciężary spadną na Polskę przy ostatecznych obrachunkach z Traktatu Wersalskiego. Polska od samego początku swego niepodległego bytu największe płaciła podatki, największe ciężary ponosiła wskutek tych niezałatwionych spraw. Brak stałych granic, brak wiadomości o ciężarach, które na nas spadną pod względem prestige'u politycznego, pod względem gospodarczym, podkopywał podstawy naszej młodej państwowości.</u>
          <u xml:id="u-32.16" who="#PKorfanty">Jeśli mówiłem poprzednio o Kłajpedzie, to przy tej sposobności pragnąłbym dać temu wyraz, że decyzja Ligi Narodów w sprawie pasa neutralnego bynajmniej nie wymierza sprawiedliwości słusznym aspiracjom Polski, zwłaszcza aspiracjom ludności, zamieszkałej w tym pasie nautralnym. Miasteczka takie, jak Szyrwinty i Giedrojcie, które tyle razy opowiadały się za Polską i ciążyły do Polski, odcięte od pnia macierzystego, uważać muszą tę decyzję za niezmiernie krzywdzącą.</u>
          <u xml:id="u-32.17" who="#PKorfanty">Jeżeli chodzi o określenie naszego stosunku do państw europejskich, to jabym rozróżniał przedewszystkiem po stronie ujemnej nasz stosunek do Niemców i do Rosji sowieckiej, po stronic pozytywnej nasz stosunek do Francji i do państw, które odzyskały niepodległość na mocy ostatnich traktatów pokojowych.</u>
          <u xml:id="u-32.18" who="#PKorfanty">Jeżeli chodzi o nasz stosunek do Francji, to opierać ten nasz sojusz wyłącznie na uczuciu wdzięczności, czy wogóle na jakichś uczuciach byłoby błędem kardynalnym, tak samo, jak błędem kardynalnym jest sądzić, że Francuzi cokolwiek zrobią dla naszych pięknych oczu. Nasz stosunek do Francji może być oparty tylko i wyłącznic, zdaniem mojem, na wzajemnych naszych interesach politycznych i gospodarczych. Podkreślam szczególnie te ostatnie, które za mało się jeszcze u nas rozwinęły. Francja tylko wówczas cenić będzie Polskę jako sojuszniczkę, jeżeli ta Polska będzie państwem tak potężnem, iż w razie, gdyby którekolwiek z państw pokonanych w wojnie światowej zechciało na nowo zamącić pokój, w tej sytuacji stać się może decydującym czynnikiem pokoju.</u>
          <u xml:id="u-32.19" who="#PKorfanty">Jeżeli chodzi o obecne wypadki w Zagłębiu Ruhry, to oświadczyć muszę, że klub nasz z całą sympatją i z całą życzliwością patrzy na przedsięwzięcia Francji w zagłębiu westfalsko-nadreńskiem. Zwycięstwo Francji, które zrealizuje warunki traktatu pokoju, to zwycięstwo Francji będzie gwarancją pokoju w Europie, bo utrwalenie wpływów francuskich w Zagłębiu Ruhry, tej kuźni zbrojeń niemieckich, gdzie jest żelazo i węgiel niemiecki, bez których prowadzenie wojny jest niemożliwe, utrwalenie tam tych wpływów zapewni Polsce pokój na długie, długie lata i ubezpieczy ją od napaści ze strony Niemiec.</u>
          <u xml:id="u-32.20" who="#PKorfanty">Ja osobiście mocno jestem przekonany, że Niemcy zaprzestaną swego nierozumnego oporu i na terenie Zagłębia Ruhry dojdzie do porozumienia między Niemcami a Francją, względnie pomiędzy wielkimi przedsiębiorcami niemieckimi a Francją. A to porozumienie będzie jedną z najpoważniejszych podstaw pokoju w Europie. Westfalski węgiel i koks, połączony z rudą żelazna i z żelazem francuskim, daje możliwość niesłychanego rozwoju ekonomicznego w Europie i przez to samo przyczyni się do stworzenia silniejszych podwalin pokojowych i do zbliżenia na tle ekonomicznym tych dwóch narodów, od wieków ze sobą walczących.</u>
          <u xml:id="u-32.21" who="#PKorfanty">Przy tej sposobności podkreśliłbym, że pożądane byłoby większe zbliżenie się ekonomiczne pomiędzy Rzecząpospolitą Polską a naszymi sojusznikami. Przed wojną kapitał niemiecki przenikał pod względem gospodarczym Polskę w zupełności. Po wojnie ten stan rzeczy się nie zmienił, przeciwnie, w ostatnich czasach widzimy ruchliwe zabiegi kapitalistów niemieckich, ażeby w Polsce się tem silniej zagnieździć i Polskę pod względem gospodarczym od Niemiec uzależnić. Widzimy tendencje w tym kierunku ze strony przemysłowców niemieckich, widzimy zabiegi około opanowania naszych banków. Niski stan naszej waluty ułatwia im tę robotę w wysokim stopniu. A nie są żadną tajemnicą zabiegi p. Stinnesa, ażeby gruntownie w Polsce się usadowić. Polska z powodu braku kapitału nic jest w stanie o własnych siłach uruchomić swego życia gospodarczego, Polska skazana jest pod względem dopływu kapitału na kapitał obcy. Ja wolę, ażeby ten kapitał pochodził ze strony politycznie nam zaprzyjaźnionej. Niema obawy, ażeby przez to Polska została ujarzmiona pod względem gospodarczym, a w następstwie i politycznym, bo wierzę w żywotność narodu polskiego, który kiedyś ten kapitał obcy będzie w stanie wykupić i zamienić na kapitał narodowy. Sądzę, że siła żywotna narodu polskiego nie jest mniejsza od siły żywotnej narodu niemieckiego, który przecież swego czasu w ten sposób unarodowił wielki przemysł w Nadrenji i Westfalji, powołany tam do życia przez kapitał angielski. Wszyscy Panowie wiedza, że w przeddzień wybuchu wojny ani jeden szyling nie był już inwestowany w przedsiębiorstwach przemysłowych na zachodzie Niemiec.</u>
          <u xml:id="u-32.22" who="#PKorfanty">Jeżeli chodzi o nasz stosunek do Niemiec, to na pierwszem miejscu postawiłbym tezę, że z polityki niemieckiej powinno być wykreślone wszelkie marzenie o odzyskaniu kiedykolwiek naszych województw zachodnich...</u>
          <u xml:id="u-32.23" who="#komentarz">(Brawa)</u>
          <u xml:id="u-32.24" who="#PKorfanty">...które przed Traktatem Wersalskim należały do Niemiec. Te mapy niemieckie, na których utrzymana jest stara granica, a na których nasze województwa zachodnie, innym kolorem narysowane, noszą napis: „einstweilen von Polen besetzt” — tymczasowo przez Polskę okupowane, — niech te mapy będą traktowane w Niemczech jako dziecinna, ale szkodliwa zabawka, gdyż bezustannie zakłócają pokój w Europie. My z Państwem Niemieckiem, z którym łączą nas tak liczne węzły ekonomiczne, pragniemy poprawnych stosunków sąsiedzkich, a życic gospodarcze, które najbardziej do pokoju uspasabia, powinno nasz naród i naród niemiecki do siebie zbliżyć.</u>
          <u xml:id="u-32.25" who="#PKorfanty">Ale niestety Niemcy dotychczas bardzo mało dobrej woli w tym kierunku objawiły. Przypominam tu trwający od lat wielu, od chwili naszej niepodległości, bojkot Polski, uprawiany przez Niemcy. Przypominam, że Niemcy w ostatnim czasie zaczynają nakładać olbrzymie opłaty na wywóz towarów z Niemiec do polskiej części Górnego Śląska. Podkreślam dalej — przynajmniej takie są moje informacje — że Niemcy podczas rokowań w Dreźnie na każdym kroku usiłują podważyć przepisy Traktatu Wersalskiego i starają się wymknąć z obowiązków, które na nich ciążą. Dalej przypominam, że takiemi metodami, jak napaści na nasze placówki dyplomatyczne w Niemczech, Niemcy do sąsiedzkiego spokojnego współżycia z Polską przyczynić się nie mogą. To bezustanne mieszanie się Niemiec pośrednio, czy bezpośrednio w nasze sprawy wewnętrzne raz na zawsze i jak najenergiczniej Polska powinna sobie wyprosić.</u>
          <u xml:id="u-32.26" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy)</u>
          <u xml:id="u-32.27" who="#PKorfanty">Niesłychaną wprost w międzynarodowych stosunkach rzeczą jest, że rząd niemiecki — o czem wspomniał p. Prezes Rady Ministrów w jednem z ostatnich swoich przemówień, — że rząd niemiecki obywatelom polskim ośmiela się nadawać stopnie wojskowe. Słusznie Rząd nasz postąpił, że w Berlinie złożył bardzo energiczną notę przeciw tym szkodliwym wybrykom.</u>
          <u xml:id="u-32.28" who="#PKorfanty">Drugą rzeczą, proszę Panów, wręcz niesłychaną mojem zdaniem, jest to, że przy pomocy rządu niemieckiego, czy obywateli Rzeszy Niemieckiej, przez prasę niemiecką, wydawaną w Polsce, sabotuje się cały system naszej polityki zagranicznej.</u>
          <u xml:id="u-32.29" who="#komentarz">(Głos: Jak jest)</u>
          <u xml:id="u-32.30" who="#PKorfanty">Proszę przeczytać jakiekolwiek pismo niemieckie, wychodzące na terenie Rzeczypospolitej Polskiej, co ono pisze dzisiaj o naszej sojuszniczce Francji: złodzieje, rabusie, wiarołomni, to są najdelikatniejsze wyrazy. I to piszą obywatele polscy, którzy bezustannie nas zapewniają o swojej lojalności i o popieraniu polityki Rządu naszego!</u>
          <u xml:id="u-32.31" who="#komentarz">(Wrzawa na ławach niemieckich. Głos: Anusz nie skonfiskował)</u>
          <u xml:id="u-32.32" who="#PKorfanty">Proszę Panów, mojem zdaniem niesłychaną jest rzeczą, że pisma niemieckie, wychodzące w Polsce, mogą wzywać obywateli polskich języka niemieckiego do składek na rzekomo biedne ofiary Ruhry i że się tu żaden prokurator…</u>
          <u xml:id="u-32.33" who="#komentarz">(Głos: Na Niewiadomskiego też się zbiera)</u>
          <u xml:id="u-32.34" who="#PKorfanty">Ponieważ pisma niemieckie są w znacznej części redagowane przez Niemców, którzy nic są obywatelami polskimi, a więc przez obcych przybyszów, — dziwie się naszym władzom, że tych „natrętnych obcokrajowców”, sabotujących całą naszą politykę zagraniczną, czemprędzej nie wyekspediują za słupy czerwono-białe do Niemiec.</u>
          <u xml:id="u-32.35" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie. Brawa)</u>
          <u xml:id="u-32.36" who="#PKorfanty">Proszę Panów i ta prasa niemiecka… (Różne okrzyki). Proszę Pana, ja w zupełności się zgadzam z władzami, jeżeli skonfiskowały składki na pomnik dla Niewiadomskiego. Oświadczam to publicznie, bo mam odwagę wypowiedzenia swego zdania.</u>
          <u xml:id="u-32.37" who="#komentarz">(Na lewicy brawa)</u>
          <u xml:id="u-32.38" who="#PKorfanty">Ale to tutaj do rzeczy nic należy. Będzie inna sposobność, to Panowie moje zdanie usłyszycie obszerniej.</u>
          <u xml:id="u-32.39" who="#PKorfanty">Ale wracam do prasy niemieckiej. Jest ona subwencjonowana przez pewne koła z Rzeszy Niemieckiej, bo otrzymuje z Niemiec papier po cenach niższych i doznaje ulg opłatowych przy sprowadzaniu papieru. I na to wszystko spokojnie patrzymy!</u>
          <u xml:id="u-32.40" who="#PKorfanty">Proszę Panów, Sejm i kraj bezwarunkowo ciekawy był, co też Pan Minister powie o naszym stosunku do Rosji, — nie usłyszeliśmy ani jednego słowa. Ale przypuszczam na korzyść Pana Ministra, że to było proste zapomnienie, wszak to była jego pierwsza, dziewicza mowa przed parlamentem, jak sam to zaznaczył, i teraz w odpowiedzi na wywody różnych mówców uzupełni prawdopodobnie pierwsze swoje przemówienie w tym kierunku. Dlatego nie chcę tej odpowiedzi antycypować swojemi wywodami.</u>
          <u xml:id="u-32.41" who="#PKorfanty">Jeśli chodzi o nasz stosunek do Włoch, to my zawsze pamiętać będziemy, że to w parlamencie włoskim, że to we Włoszech podczas wojny światowej została podjęta myśl wskrzeszenia niepodległej Polski. Za to żywić będziemy do Włoch zawsze wdzięczność. Ale jabym pragnął, żeby nasz stosunek do Włoch oprzeć więcej na interesach ekonomicznych. A jeśli dziś z powodu okupacji Zagłębia Ruhry i stosunków walutowych Włosi przychodzą do nas po węgiel, to sądzę, że Polska im żądanych ilości węgla z całą gotowością użyczy, ale oczywiście, jak sprzedający kupującemu, bo my z pracy naszych robotników i przedsiębiorców absolutnie nie możemy robić podarków. Pokażmy Włochom, że chętnie im służymy, czem możemy, aby mogli swe trudności gospodarcze pokonać.</u>
          <u xml:id="u-32.42" who="#komentarz">(Brawo)</u>
          <u xml:id="u-32.43" who="#PKorfanty">Co do drugiej części mowy p. Ministra Skrzyńskiego, to odczuwam pewną lukę. Byłbym pragnął, żeby p. Minister Spraw Zagranicznych był nakreślił, czemu poprzedni mówcy dawali już wyraz, obraz naszych stosunków do Małej Ententy, a w szczególności do Jugosławii i do Czech. Czechy pominął zupełnem milczeniem. Południowi Słowianie zawiele jeszcze mają reminiscencji o polityce Polskiego Koła w Wiedniu względem południowych Słowian, o stanowisku wielu urzędników polsko-austrjackich podczas wojny światowej względem naszych pobratymców słowiańskich, walczących o swe wyzwolenie. Te wspomnienia powinny być przez rozumną i roztropną politykę Rządu Rzeczypospolitej Polskiej czemprędzej z pamięci tych narodów południowo-słowiańskich wymazane.</u>
          <u xml:id="u-32.44" who="#komentarz">(Głos: To jest komplement dla p. Głąbińskiego)</u>
          <u xml:id="u-32.45" who="#PKorfanty">Mówię objektywnie, ale przypuszczam, że Pan wskutek swojego młodocianego wieku nie może pamiętać, jaką politykę p. Głąbiński uprawiał w parlamencie wiedeńskim.</u>
          <u xml:id="u-32.46" who="#komentarz">(Wesołość. Głos: Historja o tem mówi)</u>
          <u xml:id="u-32.47" who="#PKorfanty">Ale tej parlamentarnej historji Pan widocznie jeszcze nie zna.</u>
          <u xml:id="u-32.48" who="#PKorfanty">Ale wręcz rzeczą niedopuszczalną jest, że p. Minister Skrzyński ani słówkiem nie wspomniał o naszym stosunku do Czech. Porozumienie zupełne jest nieodzownym interesem narodu polskiego i czeskiego i pragnąłbym dać wyraz nadziei, że te dyferencje, które dzielą naród polski od czeskiego i utrudniają ścisłe porozumienie się i militarne, i polityczne, i gospodarcze, czemprędzej we wzajemnym interesie zostaną wygładzone.</u>
          <u xml:id="u-32.49" who="#komentarz">(Brawo)</u>
          <u xml:id="u-32.50" who="#PKorfanty">Niebezpieczeństwo pangermanizmu, które nie ustało, przemawiać powinno zarówno do rozumu narodu czeskiego i jego rządu, jak i do rozumu narodu polskiego i jego Rządu, że powinne podać sobie ręce i z Małą Ententą tworzyć front od północy aż na południe, by skutecznie sparaliżować niebezpieczeństwo niemieckie, mogące powstać na nowo.</u>
          <u xml:id="u-32.51" who="#PKorfanty">Sądzę, że p. Minister Spraw Zagranicznych swoje wywody uprzednie uzupełni w tym kierunku, czego żądają, konstatuję to, wszyscy dotychczasowi mówcy, ale pragnę stwierdzić, że to jest większość stronnictw polskich Sejmu tego.</u>
          <u xml:id="u-32.52" who="#PKorfanty">Jeśli chodzi o Litwę, to nikt z nas nie pragnie naruszać jej niepodległości. Ale Litwa nie powinna służyć jako narzędzie ni w ręku niemieckim, ni w ręku rosyjskim. Ze strony polskiej niepodległości Litwy żadne niebezpieczeństwo nie grozi, przeciwnie, niebezpieczeństwo jej grozi raczej ze strony niemieckiej i rosyjskiej. W tym wypadku Litwa w Polsce zawsze znajdzie chętnych obrońców. Litwa gospodarczo skazana jest na współżycie sąsiedzkie z Polską, a mam nadzieję, że życie gospodarcze stłumi niechęć Litwy do Polski i ustali normalne stosunki sąsiedzkie pomiędzy Litwą i Polską.</u>
          <u xml:id="u-32.53" who="#PKorfanty">Proszę Panów, polityka polska, oparta na tych sojuszach, dokonanych z Francją i Rumunją, oraz na sojuszach przez nas wszystkich pożądanych, na porozumieniu z Małą Ententą, może mieć naszem zdaniem jeden tylko cel, to jest utrzymanie warunków politycznych, wytworzonych przez traktaty pokojowe i zapewnienie pokojowego rozwoju Rzeczypospolitej Polskiej.</u>
          <u xml:id="u-32.54" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Perl.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#PPerl">Wysoki Sejmie! Nie dziwię się, że p. Minister Spraw Zagranicznych wyrażał się o pewnych sprawach, mianowicie o stosunkach wewnętrznych wśród Ententy, z wielką rezerwą i z urzędowym, że się tak wyrażę, optymizmem. Jednak należy na tę sprawę patrzeć realnie i faktem jest, że stosunki w Entencie do takiego optymizmu nic uprawniają. P. Minister Spraw Zagranicznych powiedział, że stosunek wewnętrzny Ententy w roku ubiegłym był „pogodny”, w tym zaś roku jest mniej pogodny. Ale ta pogoda polega na tem, że, gdy wśród Ententy nie dochodzi do zgody, to dla „technicznego” załatwienia pewnej sprawy, Ententa pozwalała się wysunąć wtedy jakiemuś mocarstwu, lub grupie mocarstw. Niestety, rzecz nie przedstawia się tak „pogodnie”.</u>
          <u xml:id="u-34.1" who="#PPerl">Mocarstwa w Traktacie Wersalskim i szeregu innych wzięły na siebie obowiązek uporządkowania świata własną wolą i własnemi siłami. Otóż z natury rzeczy, po wojnie pozostało dużo niezadowolonych, przedewszystkiem państwa zwyciężone, które się buntowały przeciwko postanowieniom Traktatu Wersalskiego i innych. Dalej Traktat Wersalski i pokrewne pozostawiły wiele spraw nierozstrzygniętych, a wśród tych, które rozstrzygnięto, były wprawdzie wielkie rzeczy, jak uznanie niepodległości wielu państw, ale były także inne, rozstrzygnięte w sposób wcale niedoskonały.</u>
          <u xml:id="u-34.2" who="#PPerl">Jednak oprócz tych czynników, ujawnił się jeszcze trzeci czynnik zamętu i niepokoju w Europie: antagonizm w łonie samej Ententy. Mocarstwa Ententy nie wywiązały się z obietnicy kierowania losami świata, bo wśród nich samych powstał rozłam i antagonizm. Przedewszystkiem, ciężkim ciosem dla uporządkowania stosunków było usunięcie się Stanów Zjednoczonych z tego gremjum, z tego areopagu, usunięcie się największej potęgi ekonomicznej, która, nie mając przytem zainteresowania terytorjalnego w Europie, mogłaby wpływać pojednawczo i rozjemczo.</u>
          <u xml:id="u-34.3" who="#PPerl">Ale prócz tego, ujawniła się dwutorowość polityki światowej. Z jednej strony polityka angielska, z drugiej polityka francuska. I to jest jednem ze źródeł tego niepokoju, dlatego, że z natury rzeczy Niemcy np. wyzyskiwali i wyzyskują ten stan rzeczy, przy którym mogą się spodziewać od Anglji pomocy, moralnego poparcia. Mogą się powoływać np. na to, że jeżeli chodzi o ostateczne ustalenie sprawy odszkodowań, to projekt angielski był radykalnie sprzeczny z projektem francuskim.</u>
          <u xml:id="u-34.4" who="#PPerl">Sądzę, że jeżeli mocarstwa europejskie nie nauczą się wielkiej, daleko widzącej polityki światowej, jeżeli żadne z ich nie będzie umiało wznieść się ponad interes egoistyczny swojego tylko państwa, często interes doby bieżącej, to możemy dojść nie do pacyfikacji, ale do coraz większego zamętu i coraz większego walenia się i tej budowy, którą zbudował Traktat Wersalski.</u>
          <u xml:id="u-34.5" who="#PPerl">Wicemarszałek Gdyk obejmuje przewodnictwo.</u>
          <u xml:id="u-34.6" who="#PPerl">Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że Francja miała słuszne prawo dochodzenia odszkodowań od Niemiec. Nie ulega także wątpliwości, że Francja w okresie od zawarcia pokoju Wersalskiego robiła milcząco lub wyraźnie wiele ustępstw. Podczas rokowań o Traktat Wersalski mówiono o takiej bajecznej sumie odszkodowań, jak 375 miljardów miarek złotych niemieckich, potem sumę odszkodowań ustalono na 132 miliardy złotych marek niemieckich, a faktycznie jest tak, że Francja ostatecznie zgodziła się na 50 miljardów. Ale rządy niemieckie, a zwłaszcza obecny czysto kapitalistyczny rząd Cuna, stale uprawiały obstrukcję przeciw rzetelnym odszkodowaniom dla Francji. Bo, proszę Panów, tylko pozorem prawnym były te drobne braki w rzeczowych świadczeniach niemieckich, jak niedostateczna ilość węgla lub drzewa, która Niemcy dostarczali. Ostatecznym powodem okupacji było to, że Francja była pewna, że jeżeli nie zdobędzie się na energiczny krok, to w takim razie o wielkich, rzetelnych odszkodowaniach, któreby mogły poważna korzyść przynieść Francji, mowy być nie może i dlatego polityka Francji była usprawiedliwiona.</u>
          <u xml:id="u-34.7" who="#PPerl">Ale tu nie możemy zamykać oczu na to, że to jest polityka wielce niebezpieczna i wielce ryzykowna, bo wskutek zaciekłego oporu Niemców, którzy grają „va banque”, którzyby chcieli sprawę Ruhry rozdmuchać do takich rozmiarów, żeby rozszerzyć ten pożar, — możliwe jest, że ta okupacja, która z początku miała cele ekonomiczne, może się bardzo rychło zmienić w walkę polityczną ze skutkami, które trudno przewidzieć i których wpływ trudno zmierzyć. Długa okupacja wojenna przy konsekwentnym i bezwzględnym oporze Niemiec może się zmienić w dążenie do stworzenia osobnego państwa z prowincji Nadrenii, może się zmienić w faktyczną wojnę, może utrwalić zarzewie, niebezpieczne w. najwyższym stopniu dla życia nietylko gospodarczego, ale i politycznego świata.</u>
          <u xml:id="u-34.8" who="#PPerl">Dlatego, proszę Panów, jeżeli jesteśmy zdania, że Francja ma zupełną słuszność, domagając się odszkodowań, i jeżeli życzymy, aby Francja te odszkodowania, które jej się słusznie należą, otrzymała, to jednak ze stanowiska polityki pokoju światowego, koniecznem jest, ażeby ten spór rychło został rozstrzygnięty, został rozstrzygnięty w sposób taki, któryby zakończył zbrojną okupację, któryby doprowadził do porozumienia. W przeciwnym razie, nikt nie może przewidzieć, jakie będą skutki tych wypadków. Należy sprawę utrzymać na gruncie, z którego ona powstała, ograniczyć ją. Bo dalszy bieg rzeczy, w związku z bezwzględnym oporem Niemców, może doprowadzić do zamętu powszechnego. Sympatja Państwa Polskiego mus być po stronie gospodarczego wzmocnienia Francji przez otrzymanie odszkodowań, ale tylko porozumienie między mocarstwami, prowadzące do porozumienia z Niemcami, może zapobiec katastrofie europejskiej.</u>
          <u xml:id="u-34.9" who="#PPerl">Gdyby chodziło o mniejsze państwo, o „państwo-klijenta”, to sprawa byłaby prosta. Oddanoby sprawę do rozstrzygnięcia Lidze Narodów. A trzeba przyznać, że mimo wszystkie zarzuty, jakie można stawiać Lidze Narodów, jednak naogół jej dotychczasowe posunięcia polityczne okazały się korzystne i znajdowały posłuch. Każdy miał jej coś do zarzucenia, ale niewątpliwie rozstrzygnięcie sprawy Górnego Śląska przez Ligę Narodów przyczyniło się do pacyfikacji. Mam nadzieję, że ostateczne zniesienie pasa neutralnego między nami a Litwą Kowieńską i ustalenie granicy przyczyni się również do pacyfikacji. Więc jeżeli chodzi o państwa mniejsze, o „państwa-klijentów”, sprawa byłaby prosta i poddanoby tę rzecz pod rozstrzygnięcie Ligi Narodów. Tego się też domagają partie socjalistyczne Europy i demokracja, aby ta sprawa tak niebezpieczna dla życia gospodarczego i pokojowych stosunków w Europie została poddana pod orzeczenie Ligi Narodów. Mam jednak bardzo małą nadzieję pod tym względem, albowiem, niestety, w przeciwieństwie do p. Ministra Spraw Zagranicznych, muszę powiedzieć, że równorzędności między państwami dziś niema, to jest tylko ideał. Liga Narodów została stworzona przeważnie dla mniejszych państw, dla „państw-klijentów” lub państw neutralnych. Ale wątpię, czy wielkie mocarstwo, Francja, da się skłonić do tego, ażeby po wkroczeniu do Zagłębia Ruhry, spór oddać na niepewne fale decyzji Ligi Narodów. To byłoby ideałem, gdyby się tak stało, i byłoby zapowiedzią prawdziwej pacyfikacji w Europie, wątpię jednak, czy się tak stanie. Ale w tej, czy innej formie jest koniecznem dla demokracji Europy, jest pożądanem dla naszych państwowych interesów, politycznych i gospodarczych, ażeby ten spór nie trwał długo, nie zaostrzał się. nie przeciągał się zbytnio, bo w takim razie nie będzie innego wyjścia prócz jakiejś szalonej, a dodam, najzupełniej bezmyślnej i bezcelowej i nikomu nieopłacającej się wojny.</u>
          <u xml:id="u-34.10" who="#PPerl">P. Minister Spraw Zagranicznych miał zupełną słuszność, kiedy mówił, że bardzo są niekorzystne dla stosunków międzynarodowych owe liczne sprawy niezałatwione, które są trudne, które budzą wątpliwości, wciągają w grę najrozmaitsze interesy i które przeto odkłada się do lepszych czasów. Otóż to jest niebezpieczeństwem i godzę się z P. Ministrem i ze wszystkimi poprzednimi mówcami, że należy skorzystać z dzisiejszej sytuacji i podnieść głos w tym celu, ażeby powiedzieć: Nie chcemy już więcej tych spraw niezałatwionych, chcemy nareszcie, ażeby spełniły się normalne warunki, warunki niezbędne dla każdego państwa, które chce się rozwijać spokojnie, mianowicie międzynarodowe uznanie jego granic.</u>
          <u xml:id="u-34.11" who="#PPerl">To międzynarodowe uznanie granic państwowych ma bardzo wielkie polityczne znaczenie. Nie pozwala ono na wyzyskiwanie stanu niepewności w celu robienia zamętu, w celu ciągłego kwestionowania tych granic, w celu dążenia do zakłócenia pokoju i stosunków współdziałania. Dlatego stronnictwo moje bardzo gorąco popiera myśl, ażeby i Rząd i nasz Sejm wystąpiły ze stanowczem żądaniem ażeby mocarstwa usankcjonowały nasze wschodnie granice.</u>
          <u xml:id="u-34.12" who="#PPerl">Sprawa Kłajpedy należy dotychczas także do liczby spraw niezałatwionych. Sprawa ta obchodzi bardzo Litwę kowieńską, ale dotyczy także naszych interesów. Polityka nasza i w tej sprawie nie powinna polegać na szukaniu prowizorycznego rozwiązania i odraczania rozstrzygnięcia. Powinniśmy dążyć do tego, ażeby ta sprawa została rozstrzygnięta ostatecznie. Sądzę, że jeżeli polityka nasza będzie rozważna i świadoma swoich celów, to nie powinno to wywołać jakiegokolwiek z tego powodu zaostrzenia naszych stosunków z Litwą kowieńską.</u>
          <u xml:id="u-34.13" who="#PPerl">Traktat Wersalski określa, że Kłajpeda zostaje oddzielona od państwa niemieckiego. Traktat Wersalski mówi o tem tak:</u>
          <u xml:id="u-34.14" who="#PPerl">„Niemcy zrzekają się na rzecz głównych mocarstw sprzymierzonych i stowarzyszonych wszystkich praw i tytułów do terytoriów, znajdujących się między morzem Bałtyckiem, granicą północno-wschodnią Prus Wschodnich, opisaną w art. 28 Traktatu, a dawną granicą Niemiec i Rosji. Niemcy zobowiązują się uznać postanowienia, które powezmą główne mocarstwa sprzymierzone i stowarzyszone co do tego terytorium, w szczególności co do obywatelstwa jego mieszkańców”.</u>
          <u xml:id="u-34.15" who="#PPerl">Kiedy Niemcy zaprotestowały przeciwko temu rozstrzygnięciu, mocarstwa odpowiedziały pod datą 16 czerwca 1919 r.:</u>
          <u xml:id="u-34.16" who="#PPerl">„Dzielnica, o którą chodzi, zawsze była litewska: większość ludności jest litewska z pochodzenia i języka. Fakt, iż samo miasto jest w znacznej części niemieckie, nie usprawiedliwiałby utrzymania tej dzielnicy pod zwierzchnictwem niemieckiem, szczególnie wobec tego, że port Kłajpeda jest jedynem wyjściem na morze dla Litwy. Zostało postanowione, że Kłajpeda i okolica będą oddane państwom sprzymierzonym i stowarzyszonym, a to dlatego, że statut terytorium litewskiego nie został jeszcze ustalony”.</u>
          <u xml:id="u-34.17" who="#PPerl">A zatem mocarstwa już w 1919 r. postanowiły oddzielić Kłajpedę wraz z jej okręgiem od państwa niemieckiego i zatrzymują pod swojem zwierzchnictwem to terytorjum, jako prowizorium, aż do czasu, kiedy statut Litwy będzie określony. Nie ulega tedy wątpliwości, że tendencją wielkich mocarstw było oddać Kłajpedę Litwie kowieńskiej.</u>
          <u xml:id="u-34.18" who="#PPerl">Dlatego nie sądzę, żebyśmy tutaj mieli występować z jakiemiś politycznemi pretensjami Polski do takiego czy innego rozstrzygnięcia. My do tego nie mamy ani formalnego, ani żadnego narodowego prawa. Możemy spokojnie czekać na decyzje Ententy pod tym względem i nie powinniśmy używać naszych wpływów w kierunku niekorzystnym, w kierunku wrogim dla Litwy kowieńskiej.</u>
          <u xml:id="u-34.19" who="#komentarz">(Brawo)</u>
          <u xml:id="u-34.20" who="#PPerl">Powinniśmy się tylko dopominać i to energicznie o wszechstronne zabezpieczenie naszych interesów w związku z portem kłajpedzkim. Ostatecznie musimy przecież dojść do porozumienia z Litwą kowieńską. A nie moglibyśmy dojść do tego porozumienia, gdybyśmy, wychodząc z założenia dzisiejszych złych stosunków, trzymali się polityki szkodzenia Litwie. Proszę Panów, zwrócę na to jeszcze uwagę, że jeżeli zdobędziemy, a jestem pewien, że zdobędziemy, uprawnienia w porcie Kłajpedy, to korzystanie realne z tych uprawnień w znacznej mierze jest związane z naszym dobrym stosunkiem do Litwy kowieńskiej. Powinniśmy dążyć do tego, aby, skoro kwestia Kłajpedy została postawiona na porządku dziennym, nie zabagniała się, ale została załatwiona jak najprędzej i aby skorzystać z tego i naprawić, a nie pogorszyć nasz stosunek do Litwy kowieńskiej.</u>
          <u xml:id="u-34.21" who="#PPerl">Jeżeli chodzi o pas graniczny, to my wykonywamy tutaj tylko wiolę Ligi Narodów, która jako arbiter, jako rozjemca w tej sprawie, orzeczenie swoje wydała — i na tem sprawa została zakończona.</u>
          <u xml:id="u-34.22" who="#PPerl">Jednak ze sprawą Kłajpedy właśnie należy połączyć sprawę ostatecznego uregulowania naszej granicy wschodniej. Teraz czas sprawę tę ostatecznie załatwić w postaci sankcji międzynarodowej. Ale przy tej sposobności zwrócę Panom uwagę na to, że wewnętrzne sprawy granic wschodnich są niezałatwione. Niezałatwioną jest sprawa urządzenia tych ziem tak, ażeby je z jednej strony zespolić z Państwem Polskiem, nie czynnikiem przymusu, ale czynnikiem dobrowolnego współdziałania, a z drugiej strony dać całej ludności tych Kresów możność rozwoju gospodarczego i kulturalnego, a mniejszościom narodowym na tych terytoriach dać przynależne prawa rozwoju narodowego i kulturalnego. To są te niezałatwione wewnętrzne kwestie graniczne, któremi Sejm Ustawodawczy nie zajmował się, któremi obecny Sejm musi się zająć i to tembardziej, skoro będą te granice ustalone. Musi się zająć tem, ażeby granice wschodnie miały nietylko sankcję międzynarodową, ale żeby przez współdziałanie narodów i przez wymierzenie sprawiedliwości całej ludności te Kresy zamieszkującej, przynależność tych Kresów do Polski uzyskała pełną sankcje ludności miejscowej. Tego się nie robi za pomocą gwałtu i przymusu, za pomocą rządów starościńskich czy wojewódzkich, za pomocą praw wyjątkowych, za pomocą wypychania mniejszości narodowych poza nawias życia państwowego. To się robi na gruncie Konstytucji demokratycznej, przez pełne równouprawnienie obywatelskie, na gruncie gospodarczym, przez inwestycję, samorząd i przez troskliwość o Kresy, a na gruncie narodowym — przez zabezpieczenie praw mniejszości narodowych, które na Kresach stanowią większość.</u>
          <u xml:id="u-34.23" who="#PPerl">Musze zwrócić uwagę na to, że P. Minister Spraw Zagranicznych nie dotknął stosunku naszego do Rosji sowieckiej. Bardzo rad byłem, gdy usłyszałem jego poglądy, dotyczące panslawizmu, dotyczące Rosji carskiej, jego oświadczenie, że Rosja carska już nie wróci. A nie jest to rzeczą małej wagi politycznej, bo wiemy, że reakcja rosyjska ma wpływy i stale zabiega na niekorzyść Polski. Jednakże Pan Minister pominął sprawę stosunku naszego do obecnie istniejącej Rosji — Rosji sowieckiej.</u>
          <u xml:id="u-34.24" who="#PPerl">Trudno przejrzeć, jakie są zamiary Rosji sowieckiej, trudno przejrzeć, czy ich pogróżki wojny są robione na serja, czy też z myślą o wpływach agitacyjnych. Trudno osądzić, czy Rosja opanowana jest przez żywioł wojowniczo usposobiony, czy też to jest tylko bluff, aby zastraszyć i wyzyskać sytuację agitacyjnie. Jest pewne, że Rosja z każdego zamętu korzystać będzie i że nie będzie dążyła do tego, aby sprawy polityki międzynarodowej rozstrzygnąć ostatecznie tak, aby usunąć zadraśnięcie i jątrzenie, ale przeciwnie, będzie się starała każdą sprawę międzynarodowa jak najbardziej jątrzyć i stan zapalny przedłużać. Z naszej strony może być odpowiedzią tylko konsekwentna polityka pokojowa, dążenie do usunięcia zatargów i dążenie do pojednawczego współżycia. I niema w Polsce nikogo, i niema żadnych interesów polskich, któreby zmuszały nas do jakichkolwiek agresywnych kroków w stosunku do Rosji sowieckiej.</u>
          <u xml:id="u-34.25" who="#PPerl">Jednakże obciąłbym zwrócić tu uwagę na to, że bezwzględnie zachowując stanowisko pokojowe względem wszystkich naszych sąsiadów, musimy stać na stanowisku wykonywania traktatów. I dlatego chciałbym się zapytać P. Ministra Spraw Zagranicznych…</u>
          <u xml:id="u-34.26" who="#komentarz">(Głos: Niema go)</u>
          <u xml:id="u-34.27" who="#PPerl">...niema, ale dowie się o tem zapewne, co mówię, — chcę się zapytać, w jakiem stadjum znajduje się wykonanie warunków Traktatu Ryskiego, co do spraw gospodarczej natury. Zdaje mi się, że z 300 fabryk wywiezionych do Rosji, zaledwie 6 zostało nam przez Rosję zwróconych. Rosja jest bardzo niechętna w wypełnianiu ekonomicznych klauzul Traktatu Ryskiego. Chciałbym dalej zapytać się, jak stoją sprawy z owemi należytościami naszemi z tytułu udziału w budżecie państwa rosyjskiego, mianowicie z owemi 30 milionami rb. złotych, które mieliśmy otrzymać, a których termin płatności dawno już minął. Chcę również zadać niedyskretne pytanie: co się dzieje z temi brylancikami, z owemi klejnocikami, z całą tą jubilerską operacją, która dokonana została, a która miała przynieść 20 miljonów rb. złotych wzamian za wagony szerokotorowe, pozostawione w Rosji. To zostało spłacone brylancikami itp., więc chciałbym się dowiedzieć, co się z niemi dzieje? Czy Rosja je wykupiła, a jeżeli ich nie wykupiła, to znaczy, że mamy prawo sprzedać je. Skarb państwa nie ma żadnego interesu w tem, aby jakieś brylanciki i złote przedmioty leżały sobie. Z powodu tych spraw nie będziemy nic w Rosji okupowali, ani nie będziemy się żadnych sankcji domagali, ale trzeba jasno postawić sprawę, że Rosja swych zobowiązań dotychczas nie spełniła.</u>
          <u xml:id="u-34.28" who="#PPerl">Mam wrażenie, że Rosja sowiecka dziś atakowałaby Polskę tylko w dwóch wypadkach. Mianowicie po pierwsze, gdyby w Niemczech wybuchła rewolucja komunistyczna, — to byłby jeden warunek, przy którym nasza sytuacja byłaby wielce niebezpieczna, bo bylibyśmy zagrożeni przez Rosję. A drugim wypadkiem byłoby, gdybyśmy brali udział w wojnie z kimkolwiek, bo nie przypuszczam, żeby Rosja, która zasadniczo chce przejść przez nas, aby połączyć się ze środkowa Europą, żeby Rosja w takim zatargu pozostała bezczynną i nie przyłączyła się do naszych wrogów. Tembardziej jest dla nas konieczna polityka bezwzględnego pokoju.</u>
          <u xml:id="u-34.29" who="#PPerl">Słówko o stosunku do Czech. P. Minister o tem wcale nie wspomniał, dlatego przypuszczam, i powiem krótko, że p. Minister Spraw Zagranicznych będzie zapewne ostrożniejszym w stosunku do Czech od p. Skirmunta, który wprawdzie zawarł traktat z Czechami, ale nie odważył się przedstawić go Sejmowi. Sądzę, że jeżeli p. Skrzyński zawrze jaki traktat z Czechami, to nie taki, którego będzie musiał wstydzić się przed Sejmem, ale taki, który będzie mógł z czystem sumieniem przedstawić Sejmowi.</u>
          <u xml:id="u-34.30" who="#PPerl">Przyjemnie było wyczuć w exposé P. Ministra, że nuta pokoju jest rzeczywiście nutą dominującą. Wierze w szczerość tych zapewnień pokojowych poprostu dlatego, że, będąc nawet najgorszego zdania o pewnych naszych stronnictwach, nie sądzę, żeby chciały nas narazić na niebezpieczeństwo wojenne. Niema w Polsce, powtarzam, ani człowieka, ani stronnictwa, ani żadnych interesów politycznych polskich, któreby zmuszały nas, skłaniały do prowadzenia polityki wojennej.</u>
          <u xml:id="u-34.31" who="#PPerl">I trudno, choćbyśmy nawet chcieli być imperialistami, choćbyśmy nawet chcieli wojować i kłócić się ze wszystkimi, w każdym razie musimy być skromni ze względu na to, że jesteśmy państwem młodem, państwem, które przez kilka lat już trwało w wojnie, które wyszło z tej wojny szczęśliwie, i które musi wszystkie siły poświecić odbudowie wewnętrznej, a ta odbudowa bez pokoju jest zupełnie niemożliwa.</u>
          <u xml:id="u-34.32" who="#PPerl">Dlatego też mnie to nie gniewa, co czytałem jako zarzut w niektórych pismach, że „głosu naszego obecnie nie słychać”, nie słychać naszego głosu z powodu kwestji Ruhry, nie słychać naszego głosu z powodu Kłajpedy i t. d. i t. d.</u>
          <u xml:id="u-34.33" who="#PPerl">Proszę Panów, nie chcę wcale, żeby Polska w tych sprawach podnosiła głos jako mocarstwo, które chce się kłócić, które chce podsycać zarzewie antagonizmów. Ja chcę, żeby ona broniła tylko swoich interesów, a gdyby podnosiła swój głos, to w celach pokoju, a nie w celach potęgowania antagonizmów, aby działała na rzecz tego, iżby ogniska zapalne nie zajęły się od siebie i nie wybuchły pożarem powszechnym.</u>
          <u xml:id="u-34.34" who="#PPerl">Marszałek obejmuje przewodnictwo.</u>
          <u xml:id="u-34.35" who="#PPerl">Niektórzy poprzedni mówcy, mówiąc o sprawach polityki zagranicznej, kończyli zwrotem w kierunku polityki wewnętrznej. Ale pewna solidarność w sprawach polityki zagranicznej usposobiła mówców w ten sposób, że tomahawk wojny został, może na dzisiejsze posiedzenie, jak gdyby pogrzebany. Ja również zgadzam się na to, że warunkiem powodzenia polityki zagranicznej są uporządkowane, kwitnące stosunki wewnętrzne, ale proszę Panów, pierwszym warunkiem uporządkowania stosunków wewnętrznych jest praworządność, jest wprowadzenie w życie Konstytucji, szacunek dla Konstytucji i postępowanie konstytucyjne. W Rzeczypospolitej demokratycznej należy odrzucić myśl o zdobywaniu władzy za pomocą zamachów terorystycznych, albo spisków, albo za pomocą dyktatorskiego narzucania woli większości.</u>
          <u xml:id="u-34.36" who="#komentarz">(Wrzawa)</u>
          <u xml:id="u-34.37" who="#PPerl">Ja proszę Panów uważam, że jeżeli wszystkim nam leży na sercu siła i prestiż Państwa Polskiego, to wypadki grudniowe...</u>
          <u xml:id="u-34.38" who="#komentarz">(Głos: Jeszcze Pan nie zapomniał o tem?)</u>
          <u xml:id="u-34.39" who="#PPerl">...i wszystko to, co im towarzyszyło i co po nich nastąpiło, do siły i prestiżu Państwa Polskiego nie przyczyniło się.</u>
          <u xml:id="u-34.40" who="#komentarz">(Głos: Do kogo Pan tomowi?)</u>
          <u xml:id="u-34.41" who="#PPerl">I proszę Panów, nie sądzę, żeby zabijanie Prezydenta Rzeczypospolitej było sposobem przyczyniania się do siły i prestiżu Państwa Polskiego.</u>
          <u xml:id="u-34.42" who="#komentarz">(P. Dubanowicz: Tego nikt nie sądzi, może Pan być pewny)</u>
          <u xml:id="u-34.43" who="#PPerl">Tego nikt nie sądzi, — pójdę dalej i powiem, że gloryfikacja człowieka, który morderstwo na Prezydencie popełnił, równie do siły i prestiżu Państwa Polskiego nie przyczynia się.</u>
          <u xml:id="u-34.44" who="#komentarz">(Głos: Jan Kasprowicz daje na pomnik Niewiadomskiego)</u>
          <u xml:id="u-34.45" who="#PPerl">Ale teraz od tych rzeczy tragicznych pozwolę sobie przejść do rzeczy nietylko nie tak tragicznych, ale nawet bardzo komicznych, do tego ciągłego mówienia o rządzie parlamentarnym, którego niema, którego się stworzyć nie umie. To ciągle składanie ofert co do rządu parlamentarnego, którego się stworzyć nie umie, staje się rzeczą komiczna. A poszukiwanie rządu nieistniejącego, przy jednoczesnem odmawianiu budżetu i wszelkich konieczności państwowych rządowi istniejącemu — nie ułatwia uporządkowania stosunków.</u>
          <u xml:id="u-34.46" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Wszystkie parlamenty to robią)</u>
          <u xml:id="u-34.47" who="#PPerl">Może to wszystkie parlamenty robią, ale w każdym razie trochę inaczej motywują, uzasadniają swoje stanowisko, niż to czynią Panowie. Zresztą powiedziałem, że atmosfera dyskusji o polityce zagranicznej wpłynęła na uspokojenie namiętności i tomahawk wojny pomiędzy stronnictwami został jakby na dzisiejsze posiedzenie pogrzebany.</u>
          <u xml:id="u-34.48" who="#PPerl">I dlatego nie chcę zgrzytem kończyć swego przemówienia i sądzę, że nie podrażnię zbytnio prawicy, jeśli powiem, że warunkiem siły i prestiżu Państwa nazewnątrz jest także praworządność, poszanowanie Konstytucji i podtrzymywanie powagi Rządu, który ma za sobą większość i który chce szczerze i energicznie prowadzić politykę obrony interesów Polski na gruncie pokoju.</u>
          <u xml:id="u-34.49" who="#komentarz">(Brawa na lewicy)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Stroński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#PStroński">Wysoka Izbo!</u>
          <u xml:id="u-36.1" who="#PStroński">Pozostawiam na uboczu całokształt wywodów p. Ministra Spraw Zagranicznych, a tembardziej całokształt naszej polityki zagranicznej, a zajmę się wyłącznie jedną tylko sprawą, tą, którą porusza rezolucja, zgłoszona przez p. Dąbskiego, mianowicie owych wątpliwości w zakresie ustalenia naszych granic wschodnich.</u>
          <u xml:id="u-36.2" who="#PStroński">Jest to, Wysoka Izbo, ciągle ta sama wieczna sprawa art. 87 Traktatu Wersalskiego.</u>
          <u xml:id="u-36.3" who="#PStroński">Otóż zadanie moje obecne określam tylko tak, aby wykazać, że nie należy czekać na jakieś załatwienie tego art. 87, że nie jest to sprawa, któraby nad nami wisiała, ale że wszystko, co w art. 87 było powiedziane, zostało już wykonane i to zostało wykonane właśnie przez główne mocarstwa sprzymierzone.</u>
          <u xml:id="u-36.4" who="#PStroński">Istotnie art. 87 Traktatu Wersalskiego z 28 czerwca 1919 powiada:</u>
          <u xml:id="u-36.5" who="#PStroński">„Granice Polski, które nie są ustalone niniejszym traktatem, będą później oznaczone przez Główne Mocarstwa Sprzymierzone i Stowarzyszone”.</u>
          <u xml:id="u-36.6" who="#PStroński">I choć to był traktat z Niemcami, ale najogólniej rzucona ta uwaga może być odniesiona do wszystkich polskich granic, a zatem i do granicy wschodniej.</u>
          <u xml:id="u-36.7" who="#PStroński">Cóż jednak działo się później?</u>
          <u xml:id="u-36.8" who="#PStroński">Pomijam umyślnie owo znane oświadczenie Rady Najwyższej z dnia 8 grudnia 1919, pomijam dlatego, że już sam tytuł „Oświadczenie Rady Najwyższej Głównych Mocarstw Sp. i St. w sprawie tymczasowych granic wschodnich Polski”, wskazuje, że to nie był żaden traktat, ani żadne postanowienie, ale tylko oświadczenie, które dodaje:</u>
          <u xml:id="u-36.9" who="#PStroński">„…Zastrzega się wyraźnie prawa, które Polska może rościć co do obszarów, położonych na wschód od tej linji” linji tymczasowej, idącej, jak wiadomo, Bugiem pod Grodno do Augustowskiego i Suwalszczyzny.</u>
          <u xml:id="u-36.10" who="#PStroński">Ale najważniejszą rzeczą jest tam bodaj wstęp, który mówi:</u>
          <u xml:id="u-36.11" who="#PStroński">„…uznawszy, iż jest rzeczą ważną, żeby jaknajprędzej ustał obecny stan niepewności politycznej, w którym znajduje się naród polski…” Otóż, Szanowni Panowie, jeżeli w roku 1919 w grudniu można było to powiedzieć, to zdaje mi się, że z wielkim pożytkiem p. Minister Spraw Zagranicznych będzie miał prawo to przypomnieć w roku 1923, że, o ile ktoś ma jeszcze jakiekolwiek niepewności, to wszystko trzeba zrobić, by je usunąć.</u>
          <u xml:id="u-36.12" who="#PStroński">A teraz przechodzę odrazu do głównej i rozstrzygającej chwili w tej sprawie, mianowicie do lipca 1920.</u>
          <u xml:id="u-36.13" who="#PStroński">Jak Szanowni Panowie pamiętają, dnia 11 lipca 1920 w Spaa, na Radzie Najwyższej, wysłana została nota Rządu Wielkobrytyjskiego do Rządu Sowietów, która obejmowała w obchodzącej nas sprawie dwa punkty:</u>
          <u xml:id="u-36.14" who="#PStroński">zawieszenie broni na linji z 8 grudnia, zaś w Małopolsce Wschodniej na linji zajmowanej w dniu, w którym zawieszenie to będzie podpisane, „że w najbliższym czasie zbierze się w Londynie konferencja pod auspicjami Konferencji Pokojowej, obesłana przez przedstawicieli Rosji Sowieckiej, Polski, Litwy, Łotwy, Finlandji, w celu zawarcia ostatecznego pokoju pomiędzy Rosją a sąsiedniemi państwami”.</u>
          <u xml:id="u-36.15" who="#PStroński">Dnia 18 lipca 1920 Sowiety odrzuciły tę propozycję Rządu Wielkobrytyjskiego i powiedziały, że chcą rokować z Polską bezpośrednio.</u>
          <u xml:id="u-36.16" who="#PStroński">I wówczas co się stało?</u>
          <u xml:id="u-36.17" who="#PStroński">Wówczas Rząd Wielkobrytyjski zawiadomił notą z dnia 20 lipca 1920 r. Sowiety, że nic nie ma przeciwko bezpośrednim rokowaniom, a równocześnie 20 lipca wieczorem zjawił się w Ministerstwie Spraw Zagranicznych w Warszawie ówczesny poseł angielski Sir Horace Rumbold i oświadczył to samo naszemu Ministrowi Spraw Zagranicznych, mianowicie, że Rząd Wielkobrytyjski nic nie ma przeciwko tym rokowaniom bezpośrednim, co więcej, że te rokowania bezpośrednie z Sowietami zaleca, następnie zaś dnia 16 sierpnia 1920 r., w drugiej nocie werbalnej Rządu Brytyjskiego, po raz drugi to samo zostało powtórzone, żebyśmy nie odrzucali żadnych rozumnych warunków pokoju w bezpośrednich rokowaniach.</u>
          <u xml:id="u-36.18" who="#PStroński">Czy to był krok samej Wielkiej Brytanji, czy krok wszystkich sprzymierzonych?</u>
          <u xml:id="u-36.19" who="#PStroński">I na to mamy odpowiedź, mianowicie mowę Lloyda George'a z dnia 22 lipca 1920 r., czyli w dwa dni po wysłaniu owej noty, w której powiedziano:</u>
          <u xml:id="u-36.20" who="#PStroński">„Nota, ułożona w Spaa, była wysłana za zgodą wszystkich sprzymierzonych… Aby poddać próbie dobrą wolę i dobrą wiarę Sowietów, poradziliśmy Polsce, aby uczyniła propozycje rozejmu, w czasie których zaczęłyby się rokowania pokojowe… Nie mamy nic przeciw temu, aby Polska porozumiała się z Rządem Sowietów bezpośrednio, czy też na konferencji ogólnej…” I rzeczywiście, na podstawie tego zalecenia z 20 lipca 1920, w dwa dni później, 22 lipca 1920 r., zwróciła się Polska do Rządu Sowieckiego o bezpośrednie rokowania pokojowe, a wynikiem tych bezpośrednich rokowań pokojowych był Traktat Ryski, wstępny z dnia 11 października 1920 r., a ostateczny z dnia 18 marca 1921 r. ten traktat, który ustala dzisiejsze granice od Dźwiny aż do Zbrucza.</u>
          <u xml:id="u-36.21" who="#PStroński">A jeśli Główne Mocarstwa Sprzymierzone zalecały nam zawarcie pokoju, który dał nam tę granicę, przed jego zawarciem, to te same Mocarstwa dały wyraz zadowoleniu, żeśmy pokój zawarli, po jego zawarciu.</u>
          <u xml:id="u-36.22" who="#PStroński">Z dokumentów w tym względzie przytoczę tylko dwa.</u>
          <u xml:id="u-36.23" who="#PStroński">Jak Wysoka Izba pamięta, dnia 18 marca 1921 r. był zawarty Traktat w Rydze, a dzień przedtem, 17 marca 1921 r. była uchwalona Konstytucja w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-36.24" who="#PStroński">Otóż w kilka dni później otrzymał p. Naczelnik Państwa telegram, w którym król włoski mówi:</u>
          <u xml:id="u-36.25" who="#PStroński">„W chwili, gdy Polska nadaje sobie zasadnicze prawa państwowe i osiągnąwszy pokój, powraca ze słuszną dumą do pełnej chwały tradycji narodowej, pewien jestem, że daję wyraz uczuciom wszystkich Włochów, składając życzenia nowej pomyślności i wielkości”.</u>
          <u xml:id="u-36.26" who="#PStroński">A poseł Wielkiej Brytanji Max Müller wręczył p. Ministrowi Spraw Zagranicznych Sapieże notę, w której powiedziano:</u>
          <u xml:id="u-36.27" who="#PStroński">„Z polecenia rządu Jego Królewskiej Mości mam zaszczyt wyrazić Waszej Ekscelencji życzenia dla Rządu Polskiego z powodu pomyślnego ukończenia układów pokojowych z rządem sowieckim”.</u>
          <u xml:id="u-36.28" who="#PStroński">Dodam jeszcze jedno, mianowicie to, że jak wiadomo art. 18 statutu Ligi Narodów, który tworzył część integralną Traktatu Wersalskiego postanawia:</u>
          <u xml:id="u-36.29" who="#PStroński">„Każdy traktat albo zobowiązanie międzynarodowe, zawarte przez członków Ligi Narodów, winno być natychmiast zarejestrowane przez sekretarjat i ogłoszone możliwie rychło. Żaden z tych traktatów nie będzie obowiązujący przed zarejestrowaniem”.</u>
          <u xml:id="u-36.30" who="#PStroński">Otóż dnia 12 sierpnia 1921 r. nasz Traktat Ryski został przez sekretarjat Ligi Narodów zarejestrowany i Rząd nasz został o tem zawiadomiony, a więc i pod tym względem papiery nasze są w porządku.</u>
          <u xml:id="u-36.31" who="#PStroński">W ostatecznym wyniku ustalić trzeba, jakie jest znaczenie prawne tego przebiegu rzeczy.</u>
          <u xml:id="u-36.32" who="#PStroński">Na jakiej podstawie Główne Mocarstwa w lipcu 1920 r. zajmowały się sprawą pokoju między Polską a Rosją sowiecką? Oczywiście, tylko na podstawie art. 87 Traktatu Wersalskiego, gdzie sobie zastrzegły prawo ustalenia granic Polski. Jak wykonały to swoje prawo? Zamierzały je wykonać przez konferencję w Londynie, ale gdy Sowiety to odrzuciły, wykonały to swoje prawo przez zalecenie nam bezpośrednich rokowań z Sowietami. Co to znaczy? To znaczy, że prawo swoje ustalenia granic Polski wykonały właśnie przez to zalecenie. Jaki jest dzisiejszy stan rzeczy? Stan rzeczy jest taki, że sprawa granic Polski, zastrzeżona w art. 87 Traktatu Wersalskiego dla Mocarstw Głównych, już została załatwiona, właśnie zgodnie ze wskazaniami tych Mocarstw.</u>
          <u xml:id="u-36.33" who="#PStroński">Za osobną sprawę w tym zakresie uważana jest sprawa Małopolski Wschodniej.</u>
          <u xml:id="u-36.34" who="#PStroński">Sprawa Małopolski Wschodniej objęta jest oczywiście art. 87 Traktatu Wersalskiego narówni z całością granic wschodnich, a oprócz tego objęta jest art. 91 Traktatu w Saint Germain, mocą którego:</u>
          <u xml:id="u-36.35" who="#PStroński">„Austrja zrzeka się na rzecz Głównych Mocarstw Sprzymierzonych i Stowarzyszonych wszystkich praw do obszarów, które poprzednio należały do dawnej Monarchji Austro-Węgierskiej, a które znajdują się poza nowemi granicami Austrji i które nie otrzymały obecnie żadnego innego przeznaczenia”.</u>
          <u xml:id="u-36.36" who="#PStroński">Otóż w listopadzie i grudniu 1919 r. zajmowano się w Radzie Najwyższej sprawą Wschodniej Małopolski. A mianowicie 21 listopada 1919 wniesiony został projekt statutu na 25 lat, ale 22 grudnia 1919 r. została nową uchwałą Rady Najwyższej ta sprawa zupełnie uchylona. Z tych narad nie pozostały żadne wyniki, ani żadne ślady prawne.</u>
          <u xml:id="u-36.37" who="#PStroński">Więc znowu dochodzimy i w rozpatrywaniu tej sprawy do lipca 1920 r.</u>
          <u xml:id="u-36.38" who="#PStroński">I tu może powstać tylko pytanie czy sprawa Wschodniej Małopolski była objęta, czy nie była objęta zaleceniem Głównych Mocarstw, żebyśmy z Rosją Sowiecką bezpośrednio rzecz załatwili.</u>
          <u xml:id="u-36.39" who="#PStroński">Otóż zwracam uwagę na to, że w nocie z 11 lipca 1919 r. do Sowietów było powiedziane:</u>
          <u xml:id="u-36.40" who="#PStroński">„We Wschodniej Galicji każda z armji zatrzyma się na linji, którą zajmować będzie w dniu podpisania zawieszenia broni”.</u>
          <u xml:id="u-36.41" who="#PStroński">A zatem sprawa Wschodniej Małopolski była objęta tym zaleceniem z lipca 1920 i rzeczywiście, w Traktacie Ryskim została ona załatwiona i linja Zbrucza, jako granica, została ustalona.</u>
          <u xml:id="u-36.42" who="#PStroński">Dla objaśnienia dzisiejszego prawnego stanu rzeczy pozwolę sobie rzucić dwie uwagi.</u>
          <u xml:id="u-36.43" who="#PStroński">Pierwsza zmierza ku temu, że kiedy Wielkie Mocarstwa zalecały nam w lipcu 1920 r. rokowania pokojowe bezpośrednio z Sowietami, wówczas już wypuściły stanowczo z rąk swoich rozstrzyganie w sprawie granic wschodnich. Bo, Wysoka Izbo, zwracam na to uwagę, że w naszych rokowaniach z Sowietami mogło stać się tak, że Wschodnia Małopolska byłaby przyznana nie Polsce, ale Sowietom. To zależało od wyniku wojny, od tego, czy mielibyśmy siłę ją zachować dla siebie, czy nie. Gdybyśmy wówczas, na podstawie zalecenia Wielkich Mocarstw, ażeby rokować bezpośrednio z Sowietami, Wschodnią Małopolsko oddać musieli Sowietom, w jaki sposób Wielkie Mocarstwa wykonałyby następnie w stosunku do Sowietów art. 87, zastrzegający im rozstrzyganie o losie Wschodniej Małopolski? Jeżeli zaś nie zastrzegły tego sobie w stosunku do Sowietów, to żaden prawnik nie zaprzeczy, że to samo odnosi się także i do nas, że zatem także i w stosunku do nas, sprawę Małopolski Wschodniej oddały na bezpośrednie rokowania.</u>
          <u xml:id="u-36.44" who="#PStroński">Druga uwaga prawnicza jest ta, że art. 91 Traktatu w Saint Germain powiada, iż wszystkie ziemie, które są za granicami dzisiejszej Austrji, a których los nie został wówczas jeszcze inaczej oznaczony, podlegają rozstrzygnięciu Wielkich Mocarstw. Gdyby tak było, to zwracam uwagę, że nietylko Lwów, ale i Kraków czekałby na to, żeby być przyłączony do Polski. Bo niema żadnego aktu prawnego, któryby w tym względzie ustalał różnice między Lwowem a Krakowem, powtarzam, niema takiego aktu prawnego, gdyż nawet odgraniczenie Wschodniej Małopolski od Zachodniej, w projekcie statutu z listopada 1919 zostało wraz z całą sprawą uchylone w grudniu 1919.</u>
          <u xml:id="u-36.45" who="#PStroński">Brzmi to aż dziwacznie, ale co to znaczy?</u>
          <u xml:id="u-36.46" who="#PStroński">Znaczy to, że art. 87 Traktatu Wersalskiego i art. 91 Traktatu w Saint Germain, to były tylko rzeczy przejściowe z roku 1919, ale w ciągu 4 blisko lat, które nas od tego czasu dzielą, zaszły fakty i zaszły akty prawne, które sprawiły, że te postanowienia dwu traktatów stały się czemś najzupełniej już dziś przebrzmiałem i doprowadzającem do niedorzeczności.</u>
          <u xml:id="u-36.47" who="#PStroński">Natomiast prawdą jest, że sprawa Wschodniej Małopolski była rozważana przez Wielkie Mocarstwa odrębnie, jak świadczy to, że była ona przedmiotem owych narad i projektu statutu z listopada i grudnia 1919 roku w Radzie Najwyższej. Otóż Sejm liczył się z tem pojmowaniem sprawy. I dlatego, w ustawie z 26 września 1922 r. uwzględnił te szczególne względy, które w sprawie Wschodniej Małopolski były prowadzone i w samorządzie wojewódzkim wprowadził osobny samorząd dla trzech województw Wschodniej Małopolski, nie bez porozumiewania się z Głównemi Mocarstwami, które też w związku z tem nie podniosły protestu przeciw wyborom w tej dzielnicy.</u>
          <u xml:id="u-36.48" who="#PStroński">Jest jeszcze jedna sprawa, która jest uważana za osobną, mianowicie sprawa Wileńszczyzny.</u>
          <u xml:id="u-36.49" who="#PStroński">Sprawa Wileńszczyzny musi być rozpatrywana z innego znowu stanowiska, mianowicie trzeba się przedewszystkiem zapytać:</u>
          <u xml:id="u-36.50" who="#PStroński">Na jakiej prawnej podstawie Litwa opiera swoje roszczenia do Wileńszyzny?</u>
          <u xml:id="u-36.51" who="#PStroński">Jak Wysokiej Izbie wiadomo, nie na prawie ludności, bo Litwinów na obszarze Wileńszczyzny według wszelkich statystyk jest około 10 proc.</u>
          <u xml:id="u-36.52" who="#PStroński">Litwa opiera te swoje roszczenia na dwu aktach prawniczych.</u>
          <u xml:id="u-36.53" who="#PStroński">Pierwszy jest taki: kiedy została stworzona Taryba litewska dnia 29 września 1917 r. przez ks. Isenburg-Birstlina, niemieckiego zarządcę okupacyjnego, za zgodą głównodowodzącego ks. Leopolda Bawarskiego, wówczas przedstawiciele tej Taryby litewskiej dnia 28 marca 1918 r. zjawili się u kanclerza Hertlinga i oświadczyli, że pragną uzyskać uznanie.</u>
          <u xml:id="u-36.54" who="#PStroński">„…niepodległego państwa litewskiego, opartego na zasadach demokratycznych i mającego stolicę w Wilnie”.</u>
          <u xml:id="u-36.55" who="#PStroński">Tutaj sprawa Wilna została prawnie postawiona pierwszy raz i na to odpowiedział kanclerz Hertling, że „… wobec ogłoszenia przez Tarybe dnia 11 grudnia 1917 r. niepodległości państwa litewskiego, związanego z Rzeszą Niemiecką przymierzem wieczystem i trwałem, oraz konwencjami przedewszystkiem wojskowemi, komunikacyjnemi, monetarnemi, celnemi…, uznaje się niniejszem w imieniu państwa niemieckiego wolność i niepodległość Litwy na podstawie oświadczenia z dnia 11 grudnia 1918 r.”. Ta rozmowa z kanclerzem Hertlingiem, na podstawie wieczystego przymierza Litwy z Niemcami, to jest pierwszy prawny tytuł Litwy do Wilna.</u>
          <u xml:id="u-36.56" who="#PStroński">Drugi tytuł prawny jest taki, że kiedy wojska bolszewickie szły na Polskę w lipcu 1920 r., wówczas zawarto 12 lipca 1920 r. słynny układ pomiędzy Sowietami i Litwą, oddający Wileńszczyznę Litwie, ale układ, do którego był dodatek, brzmiący tak:</u>
          <u xml:id="u-36.57" who="#PStroński">„Rząd Sowiecki nie wątpi, iż zajęcie przez wojska rosyjskie części obszaru Litwy nie będzie uważane przez Rząd Litewski, jako naruszenie tego traktatu”.</u>
          <u xml:id="u-36.58" who="#PStroński">Więc na papierze Wileńszczyzna została oddana Litwie, ale w rzeczywistości zajęta była przez Sowiety.</u>
          <u xml:id="u-36.59" who="#PStroński">Dnia 9 października 1921 r. wojska gen. Żeligowskiego weszły do Wilna, a nawiasem dodam, że nie weszły wtedy dopiero, ale poprostu po kilku tygodniach wróciły znowu wojska polskie, po wypędzeniu po raz drugi bolszewików do kraju, gdzie już były od początku r. 1919.</u>
          <u xml:id="u-36.60" who="#PStroński">Następnie Traktat Ryski postanowił, że na wschód od jego linji granicznej wszystkie ziemie należą do Polski, przyczem wyraźnie w art. 3 zastrzegł desinteressement zupełne Rosji Sowieckiej w sprawie ziem spornych pomiędzy Polska a Litwą. Co to znaczy? To znaczy, że Rosja Sowiecka porzuciła całkowicie swój Traktat doraźny z Litwą z 12 lipca 1920 r.</u>
          <u xml:id="u-36.61" who="#PStroński">Jak Wysokiej Izbie wiadomo, sprawa poszła następnie do Ligi Narodów, ale tutaj trzeba zwrócić uwagę na to, w jaki sposób ona poszła do Ligi Narodów.</u>
          <u xml:id="u-36.62" who="#PStroński">Dnia 28 października 1920 r. Rada Ligi Narodów w Brukseli postanowiła, że w Wileńszczyźnie ma się odbyć plebiscyt. Polska zgodziła się na to. Litwa na to zgodzić się nie chciała i wskutek tego do plebiscytu nie doszło, bo Litwa nigdy nie chciała się oprzeć na wyrażeniu woli przez ludność miejscową.</u>
          <u xml:id="u-36.63" who="#PStroński">Wobec tego dnia 3 marca 1921 r. Rada Ligi Narodów zaproponawała Polsce i Litwie bezpośrednie rokowania w Brukseli i myśmy poszli na te rokowania. Ale jak? Po uchwale Komisji Zagranicznej z dn. 11 marca 1921 i po wcieleniu tej uchwały w notę p. Ministra Spraw Zagranicznych Sapiehy z 19 marca 1921 r” w której wyraźnie powiedziano:</u>
          <u xml:id="u-36.64" who="#PStroński">„Gdyby wbrew najszczerszym życzeniom Rządu Polskiego, rokowania w Brukseli nie miały doprowadzić do wyników pozytywnych, Rząd Polski nie będzie mógł sprzeciwić się temu, ażeby ludność Wileńszczyzny wyraziła swobodnie swoją wolę”.</u>
          <u xml:id="u-36.65" who="#PStroński">Jak wiadomo, rokowania brukselskie do tego pomyślnego rezultatu nie doprowadziły, bo w lipcu 1921 r. myśmy odrzucili ich wyniki, zarówno jak i Litwa, która znowu odrzuciła dlatego, że miała być ta uchwała zatwierdzona przez Sejm Wileński, czyli przez ludność miejscową, czego myśmy stanowczo żądali.</u>
          <u xml:id="u-36.66" who="#PStroński">I wówczas zupełnie zgodnie z naszemi zastrzeżeniami, które były przyjęte w Radzie Ligi Narodów do wiadomości, myśmy przeszli do wykonania tego, cośmy zapowiedzieli, mianowicie do głosowania ludności na Wileńszczyźnie, które odbyło się 8 stycznia 1922 r.</u>
          <u xml:id="u-36.67" who="#PStroński">Na podstawie tego głosowania ludności i uchwał Sejmu Wileńskiego został ułożony akt złączenia z dnia 2 marca 1922. Ten akt złączenia był poprzedzony, jak Wysoka Izba pamięta, rokowaniami z trzema posłami Głównych Mocarstw Sprzymierzonych. Ci trzej posłowie powiedzieli do p. Ministra Skirmunta, że „annexion pure et simple” wywoła „un effet déplorable”, iż proste przyłączenie wywoła wrażenie opłakane, ale że takie przyłączenie, o jakiem myślał Rząd, mianowicie z zastrzeżeniem pewnego statutu w akcie nie wywoła un effet déplorable. I rzeczywiście wskutek tego w akcie złączenia wspomniano o tej pewnej odrębności, a następnie Sejm uchwalił osobną ustawę z 6 kwietnia 1922 o objęciu władzy nad Wileńszczyzną.</u>
          <u xml:id="u-36.68" who="#PStroński">I od tego czasu stan rzeczy w Wileńszczyźnie jest zupełnie prawidłowy, a została tylko sprawa zamiany pasa neutralnego na ostateczną granicę, co się właśnie stało w uchwale Rady Ligi z dnia 3 lutego b. r.</u>
          <u xml:id="u-36.69" who="#PStroński">A zatem w Wileńszczyźnie:</u>
          <u xml:id="u-36.70" who="#PStroński">roszczenia Litwy opierają się na rozmowie z kanclerzem Hertlingiem z 28 marca 1918, z której nic nie zostało, oraz na układzie dorywczym sowiecko-litewskim z dnia 12 lipca 1920 r., porzuconym przez same Sowiety.</u>
          <u xml:id="u-36.71" who="#PStroński">prawa polskie opierają się na ustaleniu granicy wschodniej także i Wileńszczyzny, w Traktacie Ryskim z marca 1921, a jej granicy zachodniej i całości sprawy, na głosowaniu ludności ze stycznia 1922.</u>
          <u xml:id="u-36.72" who="#PStroński">Różnica i rzecz cała jest jasna.</u>
          <u xml:id="u-36.73" who="#PStroński">Jeżeli zatem weźmiemy całość sprawy naszych granic wschodnich wraz z Małopolską Wschodnia i Wileńszczyźną, to jest rzeczą jasną, że wszystkie zastrzeżenia art. 87 Traktatu Wersalskiego już należą do przeszłości, bo sprawy te załatwiono już nietylko faktycznie, ale prawnie, właśnie na podstawie zalecenia Głównych Mocarstw.</u>
          <u xml:id="u-36.74" who="#PStroński">I o tem myśmy oddawna wiedzieli.</u>
          <u xml:id="u-36.75" who="#PStroński">Jak wiadomo, b. Minister Spraw Zagranicznych p. Skirmunt, gdy miał jechać na zjazd do Genui, zajął się tą sprawą. Mianowicie w ten sposób, że zwrócił się do Wielkich Mocarstw, ażeby, jak dosłownie się wyrażał, uznały nasze granice wschodnie już ustalone. I w tym celu, po rozmowach w Paryżu i Londynie, dnia 11 kwietnia 1922 przesłał note p. Poincaré'mu, a dnia 14 kwietnia noty do Wielkiei Brytanji. Włoch i Japonji. Sprawa ta została następnie podniesiona w Genui. Była chwila, gdy Lloyd George chciał przeciwko nam ją zwrócić. Wówczas na naradzie p. Skirmunta z p. Lloyd Georgem sprawa została w ten sposób postawiona, że nie będzie w Genui załatwiana, ale że natomiast Rada Ambasadorów w najbliższym czasie w duchu naszych życzeń tę sprawę załatwi.</u>
          <u xml:id="u-36.76" who="#PStroński">Wysoka Izba pamięta, że w Sejmie Ustawodawczym dnia 31 maja 1922 r. p. Minister Spraw Zagranicznych Skirmunt zdawał sprawę z tego stanu rzeczy i powiedział:</u>
          <u xml:id="u-36.77" who="#PStroński">„W obecnym stanie rzeczy sprawa ustalenia naszych granic, wykreślonych w Traktacie Ryskim, znajduje się w stadjum porozumiewania się miedzy Głównemi Mocarstwami Sprzymierzonemi, a Rząd Polski ma na nią zwróconą najbaczniejszą uwagę”.</u>
          <u xml:id="u-36.78" who="#PStroński">To było dnia 31 maja 1922 r., a w trzy dni później, dnia 2 czerwca 1922, zaczęło się owo długotrwałe przesilenie, które odroczyło i tę także sprawę.</u>
          <u xml:id="u-36.79" who="#PStroński">Ta sprawa była poruszana w okresie Zjazdu w Genui, bo istotnie wtedy zagadnienia wschodnie były wysuwane. Ta sprawa powinna być wysunięta obecnie, kiedy znowu zagadnienia wschodnie są wysuwane. A mianowicie jest dziś nacisk tych zdarzeń, który wynika z dwóch spraw: ze sprawy Kłajpedy i ze sprawy strefy neutralnej między Polską a Litwą.</u>
          <u xml:id="u-36.80" who="#PStroński">W sprawie Kłajpedy niech mi będzie wolno przedstawić dwie krótkie uwagi.</u>
          <u xml:id="u-36.81" who="#PStroński">Pierwsza uwaga jest ta, że Polska sprawą Kłajpedy zajmowała się od początku i to zajmowała się w sposób jak najżyczliwszy dla Litwy. Czy mianowicie wiadomo, w jaki sposób sprawa Kłajpedy znalazła się na Konferencji Pokojowej w Paryżu i w jaki sposób dostała się do owego artykułu 99 Traktatu Wersalskiego, gdzie jest mowa o Kłajpedzie? Otóż w ten sposób, że w marcu 1919 r. Delegacja Polska w osobnym memoriale zażądała odłączenia Kłajpedy od Prus i zapewnienia w Kłajpedzie, w większej mierze praw Litwy, aniżeli praw Polski, ale także i praw Polski. I my tego ani wstydzić się, ani tego ukrywać nie mamy powodu. Myśmy walczyli sami o to, aby Kłajpeda od Niemiec została oddzielona i aby tam znalazły zaspokojenie zarówno potrzeby litewskie, jak i potrzeby polskie. Jeśliśmy byli wówczas w sprawie Kłajpedy czynnikiem w znacznej mierze na rzecz Litwy, to nic przestaniemy być tym czynnikiem teraz i na rzecz Litwy i na rzecz oczywiście Polski.</u>
          <u xml:id="u-36.82" who="#PStroński">Drugą uwagą jest ta, że kiedy będzie się mówić o sprawie Kłajpedy, to niech nie zapomni się z naszego ramienia o Gdańsku. Traktat Wersalski w art. 104 ustanawia Gdańsk jako port polski. Konwencja z dnia 20 listopada 1920 r. o sprawie Gdańska daje nam prawo współrządu w Gdańsku, za pośrednictwem Rady Portowej, w której jesteśmy jednym z dwóch rozstrzygających czynników. Ale jak się w rzeczywistości przedstawiają sprawy Gdańska? Gdańsk jest Wielką bolączką naszej polityki. Pomijam już wszystko, co wiemy o witaniu flot obcych, o tem, że firmy polskie nie mogą uzyskać rejestracji, o tem, że chciano wydalać obywateli Gdańska na podstawie dawnych ustaw pruskich, o tem, że wzbraniano się dopuścić naszą statystykę celną na obszarze, który pod względem celnym złączony jest z Polską. Ale powiem o jednej sprawie najważniejszej. W jaki sposób Polska może być w Gdańsku czynnikiem tym, który ma brać udział w zarządzie portu? Przez Radę Portu. A ta Rada Portu jest ciałem obradującem, na to zaś, żeby mogła działać w porcie, trzeba, żeby miała swój zarząd wykonawczy. Jest rzeczą niesłychaną, że od Traktatu Wersalskiego upłynęło trzy i pół lat z górą, a od istnienia Rady Portowej przeszło dwa lata, a Polska dotąd w zarządzie portu nie ma wogóle rzeczywistego udziału, bo niema Zarządu. Gdy w styczniu 1922 zaczęto mówić o tem, żeby zamianować dwóch dyrektorów w Radzie Portowej, to Gdańsk przez 8 miesięcy przewlekał tę sprawę i w końcu doprowadził do tego, że to nie było przeprowadzone i żaden z dyrektorów, ani p. Dunin z naszej strony, ani. p. Hacker z ich strony, nie został zamianowany i ta sprawa do dziś dnia nie jest zupełnie załatwiona. Jeżeli się będzie mówiło o prawach w Kłajpedzie, to niech przedstawiciele Polski nie zapominają o tem, że między sprawą Gdańska a Kłajpedy jest nierozerwalny związek i jeżeli się jedną sprawę załatwia, trzeba pamiętać i o drugiej i postarać się o zapewnienie innego biegu spraw w Gdańsku.</u>
          <u xml:id="u-36.83" who="#PStroński">Obok sprawy Kłajpedy wypłynęła sprawa strefy neutralnej i oporu, zgłoszonego przez Litwę przeciwko uchwale Ligi Narodów z dnia 3 lutego.</u>
          <u xml:id="u-36.84" who="#PStroński">Wysoka Izbo, dlaczego te sprawy wiążą się ze sprawą wszystkich t. zw. wątpliwych spraw na Wschodzie?</u>
          <u xml:id="u-36.85" who="#PStroński">Już z dotychczasowego przebiegu rzeczy wynika, że zamach Litwy na Kłajpedę nie odbije się źle na Litwie, przeciwnie, wygląda tak, że Litwa na tem nietylko nie straci, ale prawdopodobnie wiele zyska. Byłoby rzeczą niepożądaną, żeby się utrwaliło to przekonanie, że w drodze zamachu można takie zyski osiągać, oraz gdyby równocześnie nie były usunięte te wszystkie t. zw. wątpliwości, które się wysuwa w celu szerzenia dalszego zamętu i w celu naruszenia pokoju. Nie waham się powiedzieć, że byłoby to poprostu zachętą do tego, żeby inne sprawy w podobnej drodze zamachów rozstrzygać.</u>
          <u xml:id="u-36.86" who="#PStroński">To jest ten związek chwili obecnej między sprawą Kłajpedy i strefą neutralną, a między ostatecznem usunięciem wszystkich niesłusznych wątpliwości, jakie się podtrzymuje o rzekomem nieustaleniu naszych granic wschodnich, i temu należy dzisiaj kres położyć dla ogólnego pokoju.</u>
          <u xml:id="u-36.87" who="#PStroński">Kończąc, powiem jeszcze dwa słowa, nawiązując do tego, co mówił poprzedni mówca, szanowny p. poseł Perl.</u>
          <u xml:id="u-36.88" who="#PStroński">Mówił on o dwutorowości polityki międzynarodowej, która wynika z osobnej polityki Anglji i osobnej polityki Francji. Gdyby jedyna była tylko droga polityki międzynarodowej, zgodna, jedyna, od której byśmy nie zbaczali?, to bylibyśmy nie na ziemi, ale chyba albo w raju, albo na księżycu. Tutaj na ziemi muszą być rozmaite drogi, byle te drogi w głównych stajaniach się ze sobą spotykały. Otóż nie ulega wątpliwości, że Polska za podstawę i swojej polityki i układu międzynarodowego musi uznawać to, że niema tej dwutorowości zasadniczej, musi opierać się na zgodzie głębszej, istniejącej między Francją a Anglją, na zgodzie, która mimo szeregu nieporozumień, w głównych sprawach jest utrzymaną. A przedewszystkiem my na tej dwutorowości polityki międzynarodowej nigdy spekulować nie będziemy, ani nie chcemy z Francją wygrywać przeciw Anglji, ani z Anglją nie chcemy wygrywać przeciw Francji, ani z Włochami nie chcemy wygrywać przeciw któremukolwiek z tamtych państw. Myśli o takiej polityce były dziecinne i z tem trzeba zerwać.</u>
          <u xml:id="u-36.89" who="#PStroński">Ale niechaj nie będzie dwutorowości z naszej strony w stosunku do Państw Sprzymierzonych i do Niemiec, co się nasuwa w związku z przemówieniem szanownego posła Perła z ramienia P. P. S.</u>
          <u xml:id="u-36.90" who="#PStroński">Czytałem kilka dni temu w francuskim „Le Temps” wyjątek z dziennika, prowadzonego właśnie przez p. posła Perła o tem, że P. P. S. uznaje, iż odszkodowania niemieckie powinny być zapłacone, bo ten wyjątek z „Robotnika” nasza urzędowa Ajencja posłała gorliwie do Paryża, rozumiejąc, że jest rzeczą bardzo pożyteczną, aby w Paryżu to było wiadome. Otóż w mowie dzisiejszej p. posła Perla, było potwierdzenie tego stanowiska, to uznaję całkowicie, mianowicie mówił on o tem, że odszkodowania powinny być zapłacone przez Niemcy. Ale były także niektóre uwagi, które zwracały się niejako upominająco w stronę Francji… I to mogłoby być pojmowane we Francji, jako pewna dwutorowość naszej polityki zagranicznej.</u>
          <u xml:id="u-36.91" who="#PStroński">Ja zaś sądzę, że pod tym względem niema u nas żadnych wątpliwości. Odszkodowania, które Niemcy mają zapłacić, są naprzód odszkodowaniami, które oni mogą zapłacić, ponieważ to jest kraj zupełnie niezniszczony w porównaniu z temi, które Niemcy zniszczyli, a następnie są to odszkodowania. które powinni zapłacić, bo jeżeli się zwróci uwagę na to, że Francja straciła około półtora miljona w poległych i zmarłych, i że straciła przeszło miljon ludzi na całe życie okaleczonych, że Francja broniła przez cały czas swojego istnienia, broniła także sprawy polskiej, broniła Europę przed przewagą niemiecką, i że broniła ich na swych ziemiach, w pobliżu Paryża, to w Polsce pod tym względem dwóch zdań być nie może. Odszkodowania, które płacą Niemcy, są drobną częścią tego, co płacić powinni.</u>
          <u xml:id="u-36.92" who="#komentarz">(Brawa)</u>
          <u xml:id="u-36.93" who="#PStroński">Tej zatem dwutorowości u nas. w stosunku do Francji i Sprzymierzonych, nie będzie na długą przyszłość.</u>
          <u xml:id="u-36.94" who="#komentarz">(Brawa)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#Marszałek">Wpłynął wniosek o przerwanie dyskusji i przystąpienie do głosowania nad rezolucją. Proszę tych Panów Posłów, którzy są za przerwaniem dyskusji o powstanie. Stoi większość. Dyskusja przerwana. Przystępujemy do głosowania.</u>
          <u xml:id="u-37.1" who="#komentarz">(Na lewicy okrzyki: Hańba)</u>
          <u xml:id="u-37.2" who="#Marszałek">Poseł Wasyńczuk niema teraz głosu. Proszę panów o spokój. Przystępujemy do głosowania. Proszę P. Sekretarza o odczytanie zgłoszonej rezolucji.</u>
          <u xml:id="u-37.3" who="#Marszałek">Sekretarz p. Sołtyk (odczytuje rezolucje): „Traktat ryski z dnia 18 marca 1921 r. ustalił definitywnie granicę pomiędzy Polską a Rosją, Ukrainą i Białorusią.</u>
          <u xml:id="u-37.4" who="#Marszałek">Sprawa przynależności Ziemi Wileńskiej do Rzeczypospolitej Polskiej została rozstrzygnięta przez wyrażoną wole miejscowej ludności.</u>
          <u xml:id="u-37.5" who="#Marszałek">Ponieważ brak formalnego załatwienia sprawy tych granic przez państwa sprzymierzone daje żywiołom, wrogim pokojowi i zawartym traktatom, możność wywoływania zamętu. Sejm uważa, że jaknajszybsze usunięcie wszelkich pod tym względem wątpliwości jest nieodzowną koniecznością polityczną i gospodarczą i naczelnym postulatem ogólnego pokoju.</u>
          <u xml:id="u-37.6" who="#Marszałek">Stojąc na stanowisku, że Kłajpeda ma dla gospodarczych i politycznych interesów Polski pierwszorzędne znaczenie, Sejm wzywa Rząd do jaknajenergiczniejszej akcji w tym kierunku, aby prawa polskie w Kłajpedzie, związane z istotnem i pełnem korzystaniem z portu, było zagwarantowane”.</u>
          <u xml:id="u-37.7" who="#Marszałek">Proszę tych Panów Posłów, którzy są za odczytaną tylko co rezolucją, o powstanie z miejsc. Stwierdzam, że stoi zdecydowana większość, rezolucja przyjęta. Porządek dzienny został wyczerpany.</u>
          <u xml:id="u-37.8" who="#Marszałek">Zgłoszone zostały następujące wnioski nagłe:</u>
          <u xml:id="u-37.9" who="#Marszałek">Wniosek nagły p. Waszkiewicza i tow. z klubu N. P. R. w sprawie ubezpieczenia społecznego od wypadków nieszczęśliwych — odsyłam do Komisji Ochrony Pracy.</u>
          <u xml:id="u-37.10" who="#Marszałek">Wniosek nagły p. Czetwertyńskiego i tow. ze Zw. Lud. Nar. w sprawie niezwłocznego uratowania przez wymianę od wyroku śmierci 7 obywateli polskich w Moskwie. Odsyłam do Komisji Prawniczej.</u>
          <u xml:id="u-37.11" who="#Marszałek">Wniosek nagły p. Holeksy i tow. z klubu Chrz. Dem. w sprawie naruszenia aktu fundacji im. Ludwika i Anny Helclów w Krakowie, przez rekwizycje zakładu ubogich tejże fundacji na cele pomieszczenia urzędów państwowych — odsyłam do Komisji Opieki Społecznej i Inwalidzkiej.</u>
          <u xml:id="u-37.12" who="#Marszałek">Wniosek nagły posłów klubu P. S. L. w przedmiocie działalności wileńskiego urzędu kontroli państwa — odsyłam do Komisji Administracyjnej.</u>
          <u xml:id="u-37.13" who="#Marszałek">Wniosek nagły p. Grünbauma i tow. z Koła Żydowskiego w sprawie przyznania obywatelstwa polskiego osobom, zamieszkałym w b. zaborze rosyjskim w dniu ratyfikacji Traktatu Wersalskiego — odsyłam do Komisji Konstytucyjnej.</u>
          <u xml:id="u-37.14" who="#Marszałek">Wniosek p. Cieplaka i tow. z klubu P. S. L. Piast w sprawie rychlejszych wypłat należytości za rekwizycje, dokonane przez wojska polskie u ludności rolniczej w Małopolsce Wschodniej w latach 1919 i 1920, oraz o podniesienie tabeli rekwizycyjnej — odsyłam do Komisji Spraw Wojskowych.</u>
          <u xml:id="u-37.15" who="#Marszałek">Wniosek nagły klubu P. S. L. Wyzwolenie w sprawie gloryfikacji zbrodni, popełnionej na pierwszym dostojniku Rzeczypospolitej.</u>
          <u xml:id="u-37.16" who="#komentarz">(P. Łypacewicz: Proszę o postawienie nagłości tego wniosku na porządku dziennym piątkowego posiedzenia)</u>
          <u xml:id="u-37.17" who="#Marszałek">Starałem się odwieść posłów z klubu Wyzwolenie od dyskutowania nagłości, jednak na usilne domaganie się posłów z Wyzwolenia godzę się na postawienie go na porządku dziennym.</u>
          <u xml:id="u-37.18" who="#Marszałek">Następne posiedzenie proponuje odbyć w piątek o godz. 12 z następującym porządkiem dziennym:</u>
          <u xml:id="u-37.19" who="#Marszałek">1. Pierwsze czytanie ustawy o uzupełnieniu ustawy z 2 grudnia 1921 r. w przedmiocie wykonywania praktyki lekarskiej w Państwie Polskiem (dr. nr. 156.) 2. Sprawozdanie Komisji Regulaminowej i Nietykalności Poselskiej o wniosku p. Gdyka w sprawie regulaminu obrad Sejmu Rzeczypospolitej (druk nr 203).</u>
          <u xml:id="u-37.20" who="#Marszałek">Druk jeszcze nie gotowy. Ewentualnie jeszcze, jeśli będzie gotowe, to postawię na porządku dziennym sprawozdanie Komisji Rolnej o przedłożenie ustawy w przedmiocie przedłużenia ochrony drobnych rolników na Ziemiach Wschodnich. Jest to rzecz terminowa, jeśli będzie gotowa, to wtedy ewentualnie uzupełni się porządek dzienny tym punktem.</u>
          <u xml:id="u-37.21" who="#Marszałek">W sprawie porządku dziennego nikt głosu nic żąda, uważani przeto porządek dzienny za przyjęty. Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-37.22" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 9 wieczór)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>