text_structure.xml 70.2 KB
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#PosełWładysławStępień">Otwieram posiedzenie Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa. Witam panie posłanki i panów posłów - członków Komisji oraz przybyłych gości. W dzisiejszym porządku dziennym przewidziane jest rozpatrzenie informacji o realizacji zadań Inspekcji Ochrony Środowiska w 2003 r. Otrzymali państwo obszerne sprawozdanie, opracowane przez głównego inspektora ochrony środowiska. Koreferat w tym zakresie wygłosi pan poseł Marek Suski. Czy posłowie zgłaszają uwagi do porządku obrad? Nikt się nie zgłasza. O zabranie głosu proszę głównego inspektora ochrony środowiska, pana Krzysztofa Zarębę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#GłównyinspektorochronyśrodowiskaKrzysztofZaręba">Otrzymali państwo nasz materiał. Może nie wszyscy państwo byli w stanie go dokładnie przestudiować, ponieważ jest dość obszerny, ale można to uczynić w każdej wolnej chwili. W związku z tym krótko powiem tylko o najistotniejszych sprawach, które najlepiej charakteryzują funkcjonowanie Inspekcji Ochrony Środowiska. Zadania Inspekcji trochę się rozszerzają. Ustawowo mamy zapisanych 5 podstawowych zadań, takich jak: wdrażanie i kontrola przestrzegania prawa, monitorowanie, przeciwdziałanie i tworzenie systemu zapobiegania poważnym awariom, współpraca zagraniczna. To są zadania generalne. Natomiast w ramach zadań szczegółowych dyrektywy i rozporządzenia unijne nakładają na Inspekcję dodatkowe obowiązki, którymi nie zajmowaliśmy się w poprzednich latach. Są to takie zagadnienia, jak opłaty produktowe, gospodarka opakowaniami i odpadami opakowaniowymi. W tym zakresie mamy już za sobą pierwsze doświadczenia. Chemizacja rolnictwa - temat dla nas trudny i kłopotliwy. W tym zakresie jesteśmy przez Najwyższą Izbę Kontroli oceniani negatywnie. Jednak do tej pory była to domena służb resortu rolnictwa i rozwoju wsi. My znaleźliśmy się w obszarze spraw rolniczych „dzięki” fermom hodowlanym koncernu Smithfielda. Od tego czasu zagadnienie uciążliwości rolnictwa coraz bardziej przynależy do Inspekcji Ochrony Środowiska. Nowym zadaniem jest również nadzór rynku. W zasadniczy sposób zmienia się także system obrotu odpadami w ruchu zagranicznym, a więc zarówno w obrębie Wspólnoty, jak i poza jej obszarem. Prawdopodobnie w nieodległym czasie dojdą nam inne nowe zadania związane z utylizacją wraków samochodowych. W tym zakresie Inspekcja ma zapisane w projekcie ustawy znaczące zadania. Zatem szczegółowy zakres naszych obowiązków znacznie się rozszerza. Dzieje się tak również z uwagi na nasze obowiązki związane z wdrażaniem i egzekucją prawa, przepisów, których jest coraz więcej. Obowiązujące bezpośrednio dyrektywy i rozporządzenia nakładają określone obowiązki w tym zakresie, polegające także na instruowaniu zakładów pracy i udostępnianiu informacji o środowisku. Zwracam uwagę szczególnie na to, ponieważ Inspekcja przechodzi trudny okres adaptacji do nowych warunków. Przy tej okazji dodam, że w związku z tym uzyskaliśmy pewne zasilenie etatowe, zwłaszcza w zakresie nadzoru rynku. Będziemy się starali sprostać tym zadaniom. Wszystko, co robiliśmy, jest opisane w przedłożonym państwu materiale. Zwracam uwagę na to, że w ewidencji jest coraz więcej podmiotów gospodarczych. Było około 49 tys., a jest ponad 50 tys. Kontroli było 14.900, a jest 15.100. Zakładów, które podlegają szczególnemu nadzorowi i kontroli, jest 2030. Podlegają one obowiązkowi posiadania pozwoleń zintegrowanych. Do 30 kwietnia br. obowiązek uzyskania pozwoleń zintegrowanych miały 84 zakłady. W wyniku ostatnio prowadzonych kontroli wydaliśmy decyzje o zamknięciu 2 zakładów, które nie podjęły starań o uzyskanie tych pozwoleń. W najbliższym czasie będziemy przeprowadzać kontrole pozostałych z 84 zakładów. Być może będą jeszcze inne zakłady, które będą musiały zostać zamknięte z uwagi na to, że nie wykonały obowiązku, do którego są zobligowane. W ramach „Listy 80” pozostało 37 zakładów. Ten, kto uzyska pozwolenie zintegrowane, niejako przestaje spełniać wymagania „Listy 80”. Zatem „Lista 80” zniknie z chwilą rozszerzenia zakresu zakładów objętych pozwoleniami zintegrowanymi.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#GłównyinspektorochronyśrodowiskaKrzysztofZaręba">Stale zajmowaliśmy się fermami hodowlanymi. Jest ich 627. Skontrolowaliśmy 107 z nich. Trzeba powiedzieć, że tylko część ze 107 ferm należy do koncernu Smithfielda. W tej chwili działa 25 ferm Smithfielda. Resztę stanowią fermy polskie. Z polskimi fermami są podobne problemy jak z fermami Smithfielda - nie spełniają one wymogów gospodarki gnojowicą i odpadami oraz warunków związanych z uciążliwością dla otoczenia. Wydaliśmy 3020 decyzji wymierzających kary na kwotę 141 mln zł i odroczenie kar w odniesieniu do 800 decyzji, na kwotę blisko 167 mln zł. Odroczenie kary następuje wtedy, kiedy zakład podejmuje działania inwestycyjne i w okresie 5 lat zobowiązuje się do wykonania programu inwestycyjnego, który zlikwiduje przyczynę wymierzenia kary. Jest to środek skuteczny. Mówiliśmy już o tym wielokrotnie, że skuteczność odroczeń jest ponad 90-procentowa. Są lata, kiedy skuteczność dochodzi nawet do 98 proc. Zatem ten instrument pozwala na dość intensywny wysiłek inwestycyjny ze strony zakładów, które likwidują w ten sposób swoją uciążliwość dla środowiska. Znakomicie zmniejszyło się zadłużenie. W 2002 r. wynosiło ono 552 mln zł. W tej chwili mamy niecałe 31 mln zł zadłużenia. Stało się tak jednak nie z uwagi na ściągnięcie kar, tylko w związku z ustawą o restrukturyzacji górnictwa węgla kamiennego. Kopalnie zostały obligatoryjnie oddłużone - umorzono im wszystkie długi. W związku z tym umorzono 552 mln zł należności. Wydano mandaty na kwotę 300 tys. zł i około 10 tys. zarządzeń pokontrolnych, w tym 35 decyzji o wstrzymaniu działalności zakładów. Przy transgranicznym przemieszczaniu odpadów rozpatrzyliśmy 186 wniosków i wydaliśmy 140 decyzji, w tym 113 zezwalających na transgraniczny obrót odpadami. Zlikwidowaliśmy 12 mogilników. Ich liczba stale maleje. Jest coraz mniej tych niebezpiecznych i uciążliwych obiektów. Ze statystyki wynika, że w Polsce za około 10 lat nie będzie problemu mogilników. Było 145 awarii nadzwyczajnych. Ich liczba też się zmniejsza. Prowadzony latami system zaczyna działać coraz lepiej, skuteczniej. Poza tym skuteczniejsze są zabezpieczenia ze strony zakładów. Monitoring środowiska odbywa się w cyklu 4-letnim. Na str. 96 przedstawiony jest wykaz podsystemów monitoringowych. Jest ich 11. Mogę powiedzieć, że monitoring jakości powietrza jest całkowicie dostosowany do wymogów unijnych. Został przemodelowany, zmieniony. Warto w tym zakresie powiedzieć o kilku elementach, które zmieniają obraz sytuacji w Polsce. Badania i ocenę prowadzono, opierając się na systemie klasyfikacji stref. Są 362 strefy. Strefą jest powiat lub aglomeracja powyżej 250 tys. mieszkańców. Bada się 7 zanieczyszczeń według kryterium zdrowotnego. Tylko w 22 strefach był przekroczony próg dopuszczalnych stężeń, co stanowi 6 proc. Dla tych stref potrzebny jest program naprawczy. Ta sytuacja dotyczy tylko aglomeracji miejskich. Powtarzam, że ocenia się to według kryterium zdrowotnego i wytrzymałości szaty roślinnej. Według kryterium wytrzymałości szaty roślinnej tych stref jest mniej, ponieważ wyłączane są z nich aglomeracje miejskie. Z 314 stref tylko jedna należała do klasy C, a więc tej, w której zostały przekroczone progi. W tym zakresie zrealizowaliśmy projekty PHARE, które są na ukończeniu. Dzięki temu mamy w miarę nowoczesny i pokrywający cały kraj system oceny jakości powietrza. W przypadku oceny jakości wód sprawdzaliśmy 361 przekrojów, w tym 58 punktów granicznych ze względu na to, że mamy dwustronne umowy z sąsiadami o czystości wód granicznych.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#GłównyinspektorochronyśrodowiskaKrzysztofZaręba">Klasyfikacja dotyczy ponad 6 tys. km długości rzek. Według wskaźników obligatoryjnych 34 proc. wód należy do I klasy czystości, 45 proc. do II klasy, 14 proc. do III klasy, a około 7 proc. jest poza klasą. Następuje stała, systematyczna poprawa. Co prawda są różnice między klasą I a II, wahające się w zależności od sytuacji hydrologicznej w rzekach, ale generalnie można powiedzieć, że następuje poprawa. W 2001 r. poza klasą było 9 proc. wód. Obecnie jest o 2 proc. mniej. Stan sanitarny, który jeszcze utrzymujemy jako kryterium, też wskazuje na poprawę. Poza klasą było 52 proc. wód. W 2003 r. - 41 proc. Zatem wody skażone bakteriami coli - kałowymi, stanowią znacznie mniejszy procent niż poprzednio. Wskaźnik sanitarny jest charakterystyczny dla nas - na Zachodzie nie traktują go jako miernika czystości wód. Dlatego wody na Zachodzie są czystsze, chociaż w tej chwili chyba nie ma już istotnych różnic między nami a państwami zachodnimi. Badaniu podlegało 120 jezior. Poza klasą było 6 proc. objętości, a więc jeziora najbardziej zdegradowane i najpłytsze, o stosunkowo niewielkiej objętości i powierzchni. W przypadku wód podziemnych nastąpiło zwiększenie udziału wód o najwyższej i wysokiej jakości - klasy I, Ia i Ib. Zatem można powiedzieć, że wody podziemne są w coraz lepszym stanie, poprawia się stan ich czystości. Natomiast, niestety, sytuacja Bałtyku jest tragiczna. Wody Bałtyku nie ulegają poprawie jakości. Co prawda ładunki zanieczyszczeń są takie same, ale ich kumulacja powoduje, że sytuacja nie ulega poprawie. Z innych spraw chciałbym zwrócić uwagę na dwie - współpracę zagraniczną i finanse. Współpraca zagraniczna odbywa się w tych sferach, w których mamy powierzone zadania sekretariatów określonych konwencji lub umów albo mamy sąsiedzkie relacje i kontakty z państwami granicznymi. Podstawowym kontrahentem dla głównego inspektora ochrony środowiska jest Europejska Agencja Środowiska, która tworzy i nadzoruje system monitorowania oraz jego ujednolicania w skali całej Europy. W związku z tym wszystkie nasze dane monitoringowe przekazujemy do ośrodka, który znajduje się w Kopenhadze. Poza tym mamy sekretariaty Konwencji bazylejskiej - odpadowej oraz Konwencji helsińskiej. Ponadto staramy się utrzymywać sąsiedzkie kontakty, żeby eliminować zjawiska, które zdarzają się na granicy ze Wschodem - z Ukrainą. Od czasu do czasu mamy problemy emisyjne lub siarkowe. W tej chwili staramy się wypracować bieżącą koncepcję, jak uszczelnić zachodnią granicę, na której zostały zniesione posterunki celne, w związku z czym sygnalizowane jest tam zagrożenie nielegalnego przewożenia odpadów pochodzących głównie z remontów, wyburzeń, prowadzonych także przez polskie ekipy, które przewożą te odpady na naszą stronę. Wystosowaliśmy w tej sprawie wystąpienie do strony niemieckiej, jednak z naszej strony będziemy musieli ten system zabezpieczyć w lepszy sposób niż dotychczas. Musi to być zrobione, jeśli mamy skutecznie przeciwdziałać rozszerzaniu się tego groźnego zjawiska. Jeśli chodzi o stronę finansową, jakoś sobie radzimy, ale stale malejący udział budżetu państwa w obowiązkach dotyczących krajowych zobowiązań Rzeczypospolitej Polskiej powoduje, że mamy problemy z finansowaniem monitoringu, a więc zobowiązań międzynarodowych. Budżet pokrywa tylko około 10 proc. potrzeb Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#GłównyinspektorochronyśrodowiskaKrzysztofZaręba">Pozostałe koszty są finansowane ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Napotykamy jednak na coraz większe problemy w ich pozyskiwaniu, ponieważ są to środki dotacyjne, a Narodowy Fundusz chętnie daje środki kredytowe. Ponieważ środków dotacyjnych nie jest za wiele, mamy określone problemy. Ciągle wraca sprawa finansowania zobowiązań krajowych, państwowych, szczególnie w stosunku do naszych zobowiązań europejskich, ale w tym zakresie nic się na razie nie poprawia - w dalszym ciągu rezygnuje się z finansowania ochrony środowiska z budżetu państwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#PosełWładysławStępień">O wygłoszenie koreferatu poproszę pana posła Marka Suskiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#PosełMarekSuski">Materiał na temat realizacji zadań Inspekcji Ochrony Środowiska wydaje się rzetelny. Jest bardzo ciekawy, zawiera wiele informacji. Przyznam, że po raz kolejny z przyjemnością przeglądałem ten materiał. Można się z niego dowiedzieć wiele ciekawego. Jednak poza licznymi atutami działalności Inspekcji Ochrony Środowiska są też pewne słabości. Jak powiedział mój przedmówca, wynikają one z różnych czynników - chociażby z braku pieniędzy, z tego, że budżet państwa coraz bardziej odchodzi od finansowania w tym zakresie i że te braki rzutują także na jakość pracy i możliwości realizacji kontroli. Przykładem niech będzie tak negatywne zjawisko jak liczba kontroli, która była powiązana z pomiarami. Było ich o 14 proc. mniej niż w roku poprzednim. Można powiedzieć, że jeżeli najczęstszym przedmiotem kontroli było wnoszenie opłat za korzystanie ze środowiska, to jest to zjawisko niepokojące, ponieważ Inspekcja Ochrony Środowiska - moim zdaniem - powinna zajmować się głównie monitorowaniem środowiska, a nie wypełniać funkcje kontrolno-fiskalne, zajmować się ściąganiem kar. Natomiast jeśli chodzi o inne kwestie, szwankuje egzekucja, mimo iż - mówił o tym główny inspektor ochrony środowiska - nakłada się kary i są one ściągane. To, że w porównaniu z rokiem ubiegłym są ściągane w znacznie mniejszym stopniu, wynika głównie z odraczania spowodowanego podjęciem inwestycji przez podmioty kontrolowane, na które nałożono kary. Jednak w przedłożonej informacji, na str. 52 zawarta jest teza, że wina wynika również z niejasnych przepisów - utraty podstaw prawnych do wymierzania niektórych kar lub niespójności przepisów. Wydaje się, że warto by było, żebyśmy zajęli się tym tematem i jeśli przepisy są niespójne, zaproponowali - lub Ministerstwo Środowiska ze swej strony - nowelizację przepisów, bo jest to sytuacja niepokojąca. Tym bardziej to niepokoi, że - jak czytamy w związku z kontrolą wielkoprzemysłowych ferm trzody chlewnej - jeśli mogła być nałożona kara w wysokości 2500 zł, to przy tak dużej inwestycji jest to kara nieodczuwalna. Państwo powinno posiadać takie instrumenty, które byłyby dolegliwe dla tych, którzy łamią przepisy. Zatem warto się zastanowić nad znowelizowaniem przepisów w taki sposób, żeby kara była skuteczna, powstrzymywała przed działalnością naruszającą wymagania ochrony środowiska, bo przy tej skali kar nałożonych nawet na prezesa - a wiadomo, że prezes w takiej firmie zarabia spore pieniądze - jeśli prezes uruchomi produkcję wiedząc, że nie ma pozwolenia, można przypuszczać, że firma mu tę kwotę zrefunduje, że to będzie wliczone w koszty prowadzenia działalności. Tak niskie kary prowadzą do otwartego lekceważenia wymogów ekologicznych. Jak wynika z przedłożonej informacji, jest to pole do zmian. Czego nie znalazłem w przedmiotowej informacji, aczkolwiek było to sygnalizowane? Główny inspektor mówił, że monitoring powietrza dostosowaliśmy do wymagań Unii Europejskiej. Jest tu przykład przeoczenia lub braku przepisów i niepodejmowania działań ze względu na ich brak. Chodzi o kwestię badania stężenia odorów. W informacji jest uwaga o ustaleniach w Hadze w 2003 r., gdzie odbyła się wizyta studyjna.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#PosełMarekSuski">Nasi naukowcy i osoby zajmujące się inspekcją spotkały się tam, żeby się konsultować, w jaki sposób bada się tego rodzaju szkodliwość w krajach Unii Europejskiej. Ta szkodliwość w Polsce, z braku jednoznacznych przepisów, jest pomijana i jest problemem wielokrotnie podnoszonym, szczególnie przez lokalne społeczności. Znany jest słynny protest, kiedy produkcja żelatyny u pana Grabka zatruwała powietrze mieszkańcom okolicznych miejscowości. Wtedy nie można było nic zrobić, ponieważ nie było „norm na smród” - jak mówili inspektorzy ochrony środowiska. Obecnie mamy kolejny przykład - zakłady pana Stokłosy. Głośna jest sprawa protestów, w ramach których twierdzi się, że odbywa się tam utylizacja padliny, zwierzęcych odpadów poprodukcyjnych przemysłu rolno-spożywczego, natomiast polikwidacyjne resztki są wyrzucane na pole przy jednoczesnym zaniechaniu działań ze strony wojewódzkiego inspektora ochrony środowiska. Otrzymałem w tej sprawie pismo od mieszkańców tych okolic - Komitetu Stowarzyszenia Ekologicznego Przyjaciół Ziemi Nadnoteckiej Jeziorki, gmina Kaczory. Jest tam zatruwane powietrze i podejmuje się kolejną inwestycję, jaką jest zakład utylizacji odpadów niebezpiecznych, co - biorąc pod uwagę dotychczasową działalność - wywołuje ogromne protesty. Natomiast w przedłożonym materiale nie spotkałem się z informacjami dotyczącymi kontrolowania zakładów szczególnie uciążliwych ze względu na wydzielanie odorów. Myślę, że należałoby to szybko uzupełnić. Jednocześnie prosiłbym, żeby Ministerstwo Środowiska zajęło się sprawą dotyczącą zatruwania środowiska przez ten zakład. Kolejną sprawą, która zwróciła moją uwagę, jest nierównomierne rozłożenie kontroli zakładów w różnych województwach. Ta różnica w jednych województwach wynosi 50 proc., a w drugich 20 proc. Niestety, nie znalazłem uzasadnienia, z czego wynikają tak znaczne różnice. Czy wynika to z aktywności pracy poszczególnych oddziałów Inspekcji Ochrony Środowiska, czy jest to działanie celowe? Warto się nad tym zastanowić. Jeśli jest to działanie celowe - zgoda. Natomiast jeśli jest to niedoskonałość działania, należałoby ją usunąć. Kolejna sprawa poruszona w informacji dotyczy stanu wiedzy, świadomości naszego społeczeństwa. Jest on niepokojący. Wskazuje się na alarmująco niski stan świadomości przestrzegania prawa ekologicznego. Wydaje mi się, że wciąż szwankuje sprawa edukacji ekologicznej. Warto w tym zakresie pomyśleć o bardziej aktywnej działalności. Poza tym, jeśli chodzi o kwestię coraz większego rozdźwięku między stanowionym prawem a jego wdrażaniem i egzekucją - przynajmniej w opinii, którą otrzymaliśmy - twierdzi się, że zmniejszenie skuteczności służb jest związane ze zmianami w prawie. Odnosząc się do całości materiału - jak już wspominałem - przyznaję, że jest on dobry, natomiast należy zwrócić uwagę na rozwlekłość procedur prawnych tam, gdzie są wnoszone skargi na łamanie prawa w dziedzinie ochrony środowiska. Prokuratury tego nie rozpatrują albo robią to niechętnie - rzadko kończy się to orzeczeniem winy. W tym przypadku również warto się zastanowić, czy możemy przedsięwziąć jakieś działania, żeby zmienić ten zły stan rzeczy. Moją uwagę zwróciła jeszcze kwestia katastrof. W krótkim czasie między dwiema katastrofami w Zakładach Chemicznych ZACHEM SA. do środowiska trafiło około 1 tony fosgenu. Wiązało się z tym zatrucie pracowników. Nie została podana informacja, czy było to zatrucie śmiertelne. Kiedy byliśmy na wizytacji w ZACHEM-ie, mówiono nam, że jeden z wypadków zakończył się śmiercią pracownika. Czy w związku z tym podjęto jakieś działania? Jest to chyba największa katastrofa związana z wprowadzeniem do środowiska tak bardzo toksycznej substancji. Czy podjęto jakieś działania, żeby zapobiegać w przyszłości takim wydarzeniom, szczególnie w tym zakładzie, gdzie w krótkim czasie nastąpiły katastrofy z udziałem tego samego toksycznego środka? Tyle, jeśli chodzi o słabości tego materiału, które udało mi się dostrzec. Natomiast ogólnie uważam, że jest on bardzo dobry, rzetelny i pokazuje tendencje w polskim środowisku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#PosełWładysławStępień">Rozumiem, że w konkluzji pan poseł byłby skłonny zaproponować wniosek o przyjęcie rozpatrywanej informacji. Czy może poczekamy na wynik dyskusji?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#PosełMarekSuski">Poczekamy na wynik dyskusji, ale ja opowiadam się za przyjęciem tego materiału.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#PosełWładysławStępień">O zabranie głosu proszę przedstawicielkę Najwyższej Izby Kontroli.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#PrzedstawicielkaDepartamentuŚrodowiskaRolnictwaiZagospodarowaniaPrzestrzennegowNajwyższejIzbieKontroliAlicjaGruszecka">Informuję, że Główny Inspektorat Ochrony Środowiska jako jedna z jednostek administracji państwowej, a także wojewódzkie inspektoraty ochrony środowiska podlegają systematycznym kontrolom. W ubiegłym roku przeprowadziliśmy 5 takich kontroli. 3 dotyczyły wojewódzkich inspektoratów ochrony środowiska, a 2 były dużymi kontrolami koordynowanymi i objęły zarówno Główny Inspektorat Ochrony Środowiska, jak i wojewódzkie inspektoraty ochrony środowiska. Jedna z tych kontroli była tydzień temu prezentowana na posiedzeniu Komisji. Dotyczyła ona przestrzegania wymagań w zakresie międzynarodowego obrotu odpadami. Natomiast druga, nieznana Komisji - prezentowana na forum Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi - dotyczyła gospodarowania środkami ochrony roślin i nawozami oraz ich wpływu na ochronę środowiska, a także gospodarowania opakowaniami po tych środkach. Zwróciliśmy Inspekcji uwagę na potrzebę zwiększenia nadzoru nad podmiotami, które prowadzą działalność w tym zakresie. W przypadkach pozostałych kontroli w wojewódzkich inspektoratach ochrony środowiska mieliśmy drobne zastrzeżenia. Stwierdzone zostały uchybienia. We wszystkich przypadkach uzyskaliśmy informacje ze strony zarówno wojewódzkich inspektorów ochrony środowiska, jak i głównego inspektora ochrony środowiska, że nasze rekomendacje, wnioski pokontrolne są lub będą realizowane. Korzystając z okazji, chciałabym również państwa poinformować, że jesteśmy bardzo zadowoleni ze współpracy z Inspekcją Ochrony Środowiska, która nas wspiera w prowadzonych kontrolach. W wymienionym roku 150 podmiotów zostało skontrolowanych przez Inspekcję wskutek zlecenia przez Najwyższą Izbę Kontroli przeprowadzenia kontroli w podmiotach, do których NIK nie ma możliwości wejścia - nie ma uprawnień kontrolnych. Powtarzam, że bardzo jesteśmy zadowoleni z tej współpracy. Również wysoko oceniamy przedłożony materiał.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#PosełWładysławStępień">Proszę o kierowanie pytań do przedstawicieli rządu w sprawie informacji o realizacji zadań Inspekcji Ochrony Środowiska w 2003 r.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#PosełTadeuszParchański">Sprawozdanie jest staranne i rzetelne. Nie mam do niego zastrzeżeń. Natomiast mam pytanie związane z tabelką dotyczącą kontroli, a umieszczoną na str. 16–17. Tam, jak widać w kolumnie V, udział podmiotów, w których stwierdzono naruszenia w stosunku do skontrolowanych w ramach danego zagadnienia kontrolnego, jest niezwykle wysoki. I tak, na przykład, w przypadku spełniania obowiązku ochrony wód przez podmioty wprowadzające do urządzeń kanalizacyjnych ścieki zawierające substancje szczególnie szkodliwe dla środowiska wodnego aż 78 proc. podmiotów wykazuje nieprawidłowości. Nie będę przytaczał kolejnych przykładów, ponieważ mają państwo tę tabelę przed oczami. Problem polega na tym, że procent podmiotów nie przestrzegających przepisów i nie mieszczących się w normach jest niezwykle wysoki, a w sytuacji, kiedy od lat przygotowujemy się do dostosowania się do zwiększonych wymagań Unii Europejskiej dotyczących ochrony środowiska, jest to zjawisko niepokojące. Z opinii Biura Studiów i Ekspertyz Kancelarii Sejmu dodatkowo wynika, że ten stan jest gorszy niż w latach poprzednich. Jest gorszy w tym sensie, że większy procent skontrolowanych podmiotów wykazuje nieprawidłowości. Wygląda więc na to, że należałoby podjąć radykalne i skuteczniejsze niż dotąd działania, żeby wymusić na wszystkich kontrolowanych podmiotach przestrzeganie przepisów. W związku z tym zgodziłbym się z panem posłem Markiem Suskim, że wysokość kary może być elementem decydującym. Jeżeli bowiem duży koncern za nieprzestrzeganie przepisów otrzymuje karę w wysokości 2500 zł, a jego zyski są wielomilionowe, to jest to kara śmieszna, która w żaden sposób nie może zmusić do dostosowania się do wymogów ochrony środowiska, bo to się po prostu nie opłaca. Taki koncern woli płacić niskie kary, niż ponosić koszty mające spowodować, że poprawi się stan środowiska. Kary powinny być na tyle wysokie i dotkliwe, by zmusić przedsiębiorców do przestrzegania przepisów, a nawet doprowadzić do bankructwa. To, co mówię, jest drastyczne, ale zapewne nie ma innego sposobu, żeby tę sytuację poprawić. Na zakończenie mam pytanie, czy Ministerstwo Środowiska przewiduje konkretne działania, żeby zmusić wszystkich zatruwających, zanieczyszczających środowisko do poprawy sytuacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#PosełJanRzymełka">Wczoraj przyjmowaliśmy wykonanie budżetu za rok poprzedni. Prezes Najwyższej Izby Kontroli zwrócił uwagę na to, że zadania państwa w zakresie ochrony środowiska, w tym monitoring - nawiązałem do tego w mojej wypowiedzi - nie są finansowane z budżetu państwa, a więc z podatków obywateli, tylko z pozabudżetowego systemu opłat i kar. W związku z tym pytam, jak wygląda budżet służb Inspekcji. Ile procent środków dają fundusze, narodowy i wojewódzkie, w różnych działach, a ile finansuje się z budżetu państwa? Czy w ostatnich latach obserwowany jest trend, że zadania są spychane na fundusze? Według mnie jest to niebezpieczny trend. Wiem, że w Parlamencie Europejskim mówiono, że jest to pewnego rodzaju nieprawidłowość i będziemy musieli ten trend zmienić. Kolejne pytanie, które mogłaby zadać osoba niewykształcona, gospodyni domowa oglądająca telenowele - czy jest lepiej, czy gorzej, jeśli chodzi o jakość środowiska? Pan pracuje w tej branży już sporo lat. Proszę odpowiedzieć, o ile procent 2003 r. był lepszy lub gorszy od 2002 r. lub w jakich działach się polepszyło, a w jakich pogorszyło. Niestety, uprawiamy sprawozdawczość księgowego, a dla decydentów politycznych - wojewody, marszałka, burmistrza i posłów ważne są odpowiedzi na takie pytania, jak to, czy w zakresie hałasu w Polsce się polepszyło, czy pogorszyło. Mnie się wydaje, że się pogorszyło. Jednak w zakresie jakości powietrza jest lepiej. Nie wiadomo, jak jest w zakresie jakości wód i skażenia żywności. W wielu krajach, w unijnej i amerykańskiej polityce ochrony środowiska zaczyna się te dane przedstawiać w formie wskaźników, żeby mogli je zrozumieć przeciętni ludzie. Natomiast dla naukowców, czy ludzi z branży, są tomy danych. Jednak dane są potrzebne do szybkiego reagowania. Tego w Polsce nie ma. Zachęcam do wdrożenia systemu wskaźnikowego, z którego będzie wynikać, że w kraju, województwie lub powiecie w danym zakresie jest lepiej lub gorzej i o ile procent. Wtedy będzie się nam lepiej rozmawiać.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#PosełWładysławStępień">Panie pośle, czytałem gdzieś, że gospodynie domowe są coraz lepiej wykształcone. Kontynuujemy dyskusję i zadawanie pytań.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#PosłankaJoannaGrobelProszowska">Na pierwsze pytanie pana posła Jana Rzymełki jest odpowiedź zarówno w przedłożonej informacji, jak i w ocenie Biura Studiów i Ekspertyz Kancelarii Sejmu. Stwierdzono, że budżet państwa pokrywa prawie wyłącznie płace Inspekcji, natomiast reszta jest finansowana z funduszy ekologicznych. Jest to niepokojące. Niepokoi również inna kwestia, w związku z którą chciałbym zadać pytanie. Odbyła się debata - co prawda nocna - na temat stanu środowiska w Polsce w kontekście raportu OECD, podczas której w imieniu Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa mówiłam - byłam wówczas sprawozdawcą - że należy podjąć prace w związku z innym usytuowaniem administracyjnym wojewódzkich inspekcji ochrony środowiska. Jest to jedno z naczelnych zadań. Wiem, że prace w tym zakresie były rozpoczęte. Nie może tak być, że wojewódzkie inspektoraty ochrony środowiska są podległe wojewodzie, a główny inspektor ochrony środowiska pełni rolę koordynującą. Uważam, że wojewoda ma ewidentny wpływ na pewne fakty związane z Inspekcją - wyniki kontroli i mandaty. Ta służba, zgodnie z intencją pierwszej ustawy o Inspekcji Ochrony Środowiska, dojrzała do tego, żeby nie być organem administracji zespolonej. Powinna być organem oddzielnym, co zostało sformułowane w czasie wspomnianej przeze mnie debaty jako stanowisko Komisji. W związku z tym pytam, czy prace w tym kierunku posunęły się do przodu. Pytam dlatego, że w kontekście tamtego dokumentu oraz zadań wojewódzkich inspektoratów ochrony środowiska i Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska czeka nas ocena wypełniania różnych dyrektyw. Będzie to ocena w dziedzinie ochrony środowiska, wykonywana głównie siłami Inspekcji Ochrony Środowiska. Natomiast w wyniku tej oceny i sprawozdań składanych do Komisji Europejskiej czekają nas ewentualne procesy przeciwko państwu. A jak wiemy, kary są dotkliwe, bo na przykład Grecji za niewypełnienie obowiązku w dziedzinie gospodarki odpadami wymierzono karę w wysokości 20 tys. euro za dzień. Nie są to więc kwestie bagatelne. Powtarzam pytanie, czy posunęły się do przodu prace, jeśli chodzi o inne usytuowanie Inspekcji Ochrony Środowiska, od czasu, jak rozpoczął ten proces minister Czesław Śleziak. To wszystko z mojej strony.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#PosełTadeuszWojtkowiak">Zwracam się do głównego inspektora. Wspomniał pan o likwidacji mogilników. Jest to dobre działanie, które jednak za drogo nasz kraj kosztuje. Przykładem jest zlikwidowany mogilnik w powiecie gostyńskim. Likwidujemy mogilniki, wywożąc do spalenia w Holandii przestarzałe środki chemiczne. W związku z tym pytam, czy nie moglibyśmy tego neutralizować w kraju w tańszy sposób. Dajemy na tym zarabiać obcym, zamiast to robić u siebie. To po pierwsze. Druga sprawa dotyczy kar. Jak wynika z materiału, prezesa ukarano grzywną w wysokości 2500 zł. Natomiast w powiecie leszczyńskim nałożono na gminny związek wodno-ściekowy karę w wysokości 6 mln zł za to, że pobudował 6 lat temu oczyszczalnię, która dziś nie spełnia wymogów - nie oczyszcza ścieków w wystarczającym stopniu. Jest to rażąca różnica. Odstrasza to wójtów, burmistrzów, samorządowców od budowy oczyszczalni ścieków. Ścieki trafiają wprost do rzeki i nikt się tym nie przejmuje, a ukarano samorządowców za to, że wybudowali oczyszczalnię. Myślę, że jest to niesprawiedliwość.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#PosełStanisławDulias">Proszę potraktować mój głos jako rozważania i ewentualne wątpliwości, a nie konkretne pytania, chociaż takie też mam. Najpierw odniosę się do sprawy wielkich ferm hodowlanych, o których często mówimy. Poruszaliśmy ten temat w debatach sejmowych i podczas posiedzeń Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa. Nasza dyskusja skupia się na ogół na fermach amerykańskiego koncernu. Natomiast, według mnie, nie chodzi tylko o amerykańskie, ale i o holenderskie, duńskie, norweskie, a także polskie hodowle. Jak wygląda współpraca głównego inspektora z Ministerstwem Rolnictwa i Rozwoju Wsi, jeśli chodzi o politykę w tym zakresie? Uważam, że poszukiwanie rozwiązań tylko poprzez wyciąganie konsekwencji, bez decyzji, co dalej z tym robić, jest złą drogą. Jeśli zrezygnujemy z hodowli, powstanie na wsi kolejna grupa bezrobotnych i będziemy sprowadzać żywność. Powinniśmy znaleźć rozwiązanie kompleksowe. Chciałbym również odnieść się do sprawy pana senatora Stokłosy. Jest to przypadek, który wywołał medialną sensację. Uważam, że była to sprawa polityczna. Jest to jeden z nielicznych zakładów, który podjął się - i od tego wszystko się zaczęło - budowy nowej instalacji przeróbki odpadów. To spowodowało skłócenie. Odrębnym problemem jest przestrzeganie przepisów prawa pracy przez pana senatora, a czym innym są sprawy gospodarowania czy ochrony środowiska. Należałoby na to spojrzeć inaczej. Nie znam ani pana senatora, ani jego zakładów, niemniej jednak uważam, że nie można sugerować się sensacją wywołaną przez kilku redaktorów, którzy dzięki temu chcieli zasłynąć. Natomiast generalnie utylizacja odpadów jest bardzo poważnym problemem. W wielu środowiskach problem odpadów rolniczych, a zwłaszcza padniętych zwierząt, nie ma rozwiązania. Kończy się zakopywaniem zwierząt pod lasem, na podwórku lub łące. Potrzeba przyjrzeć się temu tematowi, a główny inspektor powinien wpłynąć na to, żeby podejść do tego tematu w celu jego rozwiązania, a nie tylko w kontekście oceny, monitoringu czy oddziaływania poprzez mandaty, kary. Jeszcze jedna sprawa. Wśród wielu funkcji główny inspektor podejmuje decyzje w zakresie wydawania zgody na wycinkę drzew. Pozwolę sobie pokrótce odnieść się do tego tematu. Zwracałem się w tej sprawie do Inspekcji, ponieważ do mojego biura poselskiego wpłynęło wiele wniosków o interwencję, bo ścięto wiele stuletnich, a może i starszych drzew dla zaspokojenia widzimisię jakiejś osoby. Były również przypadki wykorzystania takich drzew jako budulca. Ma to charakter nadużycia i należałoby to rozpatrywać odrębnie. Ostatnia kwestia dotyczy rosnącej liczby dzikich składowisk. W nieco inny sposób niż do tej pory chciałbym się odnieść do sprawy kar. Ze względu na ich wysokość nie zawsze będzie możliwy do osiągnięcia założony cel kary. Jeśli chodzi o rosnącą liczbę dzikich składowisk, uważam, że przyczyną tego są między innymi opłaty za śmieci. Niektórzy, zamiast pojemnika na podwórku, wolą zebrać śmieci w torbę i wyrzucić pod lasem, bo nic się za to nie płaci. Okazuje się bowiem, że opłaty za media - wodę, prąd - stale rosną. Rosną również opłaty za odpady. Myślę, że mając na względzie poprawę sytuacji w kraju w zakresie ochrony środowiska, powinniśmy opracować program dotyczący zasilenia w środki finansowe i pomoc w opłatach dla osób, których nie będzie na to stać.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#PosełStanisławDulias">Obecnie kilkanaście procent społeczeństwa nie opłaca czynszów, nie płaci za prąd czy wodę, w związku z czym mają wyłączony dostęp do tych mediów. Wiążą się z tym zagrożenia, którym trzeba przeciwdziałać. Myślę, że Inspekcja Ochrony Środowiska powinna ten temat uwzględnić w swojej pracy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#PosełWładysławStępień">Pan poseł już rozpoczął dyskusję. Jeśli nie ma więcej chętnych do zadawania pytań, pozwolę sobie skierować do głównego inspektora kilka pytań i prosić o kompleksową odpowiedź. W podsumowaniu tego interesującego sprawozdania jest stwierdzenie, że łamanie prawa i wiele niezgodności związanych z normami w przemyśle i instytucjach gospodarczych wynika z faktu, że ludzie nie znają przepisów. Jest również poruszony wątek zanieczyszczania rzek ściekami, fekaliami. W związku z tym pytam, czy Inspekcja, poza korzystaniem z instrumentów w formie mandatów, kar i upomnień prowadzi również działania edukacyjne. Czy zdarzają się przypadki, że na wiejskie zebranie przyjeżdża inspektor i mówi, jak będzie wyglądać wieś w związku z tym, że właśnie uruchomiono kanalizację, bo przez tę miejscowość przepływają rzeczki, które powinny być czyste? Pan poseł Marek Suski w swoim wystąpieniu zauważył, że zmniejszyła się liczba kontroli. Prosiłbym, żeby główny inspektor powiedział, czy rzeczywiście tak jest, a jeśli tak, to dlaczego. Była również mowa o zakładach niebezpiecznych. W rozpatrywanym materiale jest informacja, że w ubiegłym roku Główna Inspekcja Ochrony Środowiska wykonała 992 kontrole, w tym 156 w zakładach o dużym ryzyku. Czy zakłady pana senatora Stokłosy należą do zakładów o dużym ryzyku? Pan poseł Tadeusz Parchański zadał pytanie odnoszące się do materiału ze str. 16–17, w którym jest mowa o tym, że firmy łamią przepisy. W związku z tym pytam, czy jako Komisja moglibyśmy uzyskać informacje o większych firmach, które notorycznie łamią prawo i nie spełniają wymogów. Warto by było, żeby posłowie wiedzieli, że na ich terenie działają firmy mające problemy z przestrzeganiem przepisów ochrony środowiska. Nie mówię o wszystkich firmach. Chodzi mi o kilkadziesiąt przykładów. Mogłoby to spowodować ożywienie dialogu parlamentarzystów w regionach. Może można komuś w takiej sytuacji pomóc. Proszę się odnieść do tej sprawy. Chciałbym również zapytać, jak wygląda zaopatrzenie służb wojewódzkich i Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska w specjalistyczny sprzęt i środki transportu. Czy posiadają państwo terenowe samochody, żeby można było dojechać do składowiska odpadów, czy innych miejsc, gdzie tradycyjnie składuje się odpady w sposób nielegalny, gdzie się je wywozi? Ostatnie pytanie dotyczy finansów. Czy pan jako główny inspektor już zna proponowane środki w budżecie państwa na 2005 r. na działalność pańskich służb i urzędu? Zadano wiele pytań. Za chwilę główny inspektor i jego współpracownicy rozpoczną udzielanie odpowiedzi. Proszę o ich wysłuchanie, żebyśmy byli zadowoleni z naszego dzisiejszego dialogu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#GłównyinspektorochronyśrodowiskaKrzysztofZaręba">Dziękuję państwu z pozytywną ocenę naszej informacji o działalności Inspekcji Ochrony Środowiska w 2003 r. Rzeczywiście nasza działalność ma swoje mocniejsze i słabsze strony. Zresztą pan poseł Marek Suski zaznaczył, że z jednej strony przedłożony materiał jest przygotowany przyzwoicie, ale z drugiej strony są sprawy, które w dalszym ciągu wymagają usprawniania pracy Inspekcji, bo wiadomo, że to, co się pisze, jest adekwatne do tego, co wykonujemy. Jeśli chodzi o mniejszą liczbę kontroli z pomiarami, wynika to z faktu, że szczególnie w przypadku emisji do powietrza szkodliwych substancji, czyli związków gazowych, straciliśmy możliwość wymierzania kar wielu zakładom, ponieważ znalazły się one obecnie w grupie zakładów, które nie muszą posiadać zezwoleń na emisję. Ustawa - Prawo ochrony środowiska wyłączyła z konieczności posiadania pozwoleń na emisję zakłady, które posiadają instalacje do 5 MW opalane węglem, do 10 MW opalane pozostałymi paliwami stałymi i do 15 MW opalane paliwami gazowymi. W związku z tym wiele mleczarni, rzeźni, zakładów mięsnych, przetwórni owoców i warzyw, gorzelni oraz kotłowni i innych zakładów nie musi posiadać pozwolenia na emisję pyłów i gazów. W sytuacji, kiedy nie jest potrzebne takie pozwolenie, nie ma możliwości karania. Nie ma punktu odniesienia. Ile zakład wyemituje, tyle jest w atmosferze. Tak jest w tej chwili ustawione prawo, które przyjęliśmy. Spowodowało to, że odpadła nam możliwość pomiarów w wielu drobnych i średnich zakładach. Dlatego liczba tego rodzaju kontroli zmalała o 14 proc. Gdybyśmy dalej prowadzili te pomiary, byłaby to niepotrzebna praca, bowiem do niczego by się nie przydała. Egzekucja rzeczywiście szwankuje, ponieważ środki egzekucyjne są takie, a nie inne. Są to: zalecenie lub decyzja pokontrolna, nałożenie kary ewentualnie przekazanie sprawy do prokuratura. Te dolegliwości są stosunkowo niewielkie, bo nie pamiętam, żeby w ostatnim okresie jakakolwiek prokuratura nie umorzyła sprawy. Sprawy tego rodzaju są umarzane. W związku z tym nie ma możliwości ostatecznego egzekwowania. Żeby chociaż była jakaś precedensowa sprawa, przypadek, który odstraszyłby innych. Natomiast nakładanie mandatów przynosi w skali roku zaledwie 300 tys. zł. Tego rodzaju kary skutkują w przypadku mniejszych zakładów, gdzie mandat w wysokości 500–1000 zł jest dolegliwą karą dla właściciela. Natomiast w dużych zakładach, koncernach, gdzie jest możliwość manipulacji, różnych ruchów, jest to żadna kara. W większych strukturach gospodarczych w ogóle się tym nie przejmują. Natomiast ostateczna egzekucja, polegająca na zamknięciu zakładu, jest możliwa wyłącznie w przypadku udowodnienia szkodliwości dla życia i zdrowia okolicznych mieszkańców. W związku z tym smród, odory, o których państwo mówili, nie są odpowiednim argumentem, bowiem do tej pory tego nie mierzymy, aczkolwiek dziś został przyjęty materiał, który będzie służyć jako podstawa do stworzenia poziomu norm i sposobu mierzenia tego typu uciążliwości, opartego na doświadczeniach oraz praktyce holenderskiej i angielskiej. Te prace były prowadzone w resorcie. Liczę na to, że w drugim półroczu będziemy w stanie to mierzyć.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#GłównyinspektorochronyśrodowiskaKrzysztofZaręba">Spróbujemy przeprowadzić pierwsze pomiary. Są to pomiary kiperskie - mówiliśmy na ten temat wiele razy. Trzeba próbkę zapachową rozcieńczać wiele razy, aż do osiągnięcia granicy słabej wyczuwalności lub niewyczuwalności. Jest to więc dość subiektywny sposób pomiaru, ale dzięki temu będziemy w stanie cokolwiek zrobić w tym zakresie. Zatem prace nad stworzeniem podstaw do wydania rozporządzenia czy zarządzenia ministra są na ukończeniu. Będziemy próbować zamienić przygotowane opracowanie na instrukcję sposobu pomiarów i określić wielkości progów uciążliwości, w przypadku których będziemy w stanie reagować. Nowelizowanie przepisów zależy od państwa. Spróbujemy sprawdzić przepisy pod tym kątem w taki sposób, żeby dać bardziej skuteczny oręż głównemu i wojewódzkim inspektoratom ochrony środowiska. Mam nadzieję, że będą nas państwo w tym zakresie wspierać, bo to od państwa zależy, czy zaproponowane rozwiązanie znajdzie się w nowelizowanych przepisach. W tej chwili mamy możliwości wprowadzenia do obecnej nowelizacji zmiany struktur, zasad funkcjonowania i uprawnień Inspekcji, jednak pan premier Marek Belka chce prowadzić nowelizację tylko raz w roku. Jest to słuszne założenie, bo niekiedy w ciągu roku przeprowadza się kilka nowelizacji. Wystarczy, że ukaże się dyrektywa i już jest przeprowadzana nowelizacja ustawy. Muszę jednak powiedzieć, że - niestety - nasze propozycje dotyczące Inspekcji Ochrony Środowiska nie znalazły się w resortowym przedłożeniu, które jest przygotowywane. Jest to nowelizacja Prawa ochrony środowiska - podkreślam, że nie odbywa się to w Sejmie, tylko jest przygotowywane przez resort środowiska. Proponowane przepisy są w uzgodnieniach, a dotyczą przede wszystkim handlu emisjami. Przy tej okazji - ponieważ jest to nowelizacja Prawa ochrony środowiska i innych ustaw - chcieliśmy doprowadzić do nowelizacji ustawy o Inspekcji Ochrony Środowiska. Niestety, po wielu awanturach w resorcie odrzucono nasze propozycje, bojąc się, że przedłużą one prace nad częścią podstawową i nie zdążymy z emisjami. Jednak propozycje są gotowe i jeżeli będzie kolejne podejście do zmiany usytuowania Inspekcji Ochrony Środowiska, będziemy się starali zaprezentować przygotowaną przez nas wersję. Może to nastąpić przy każdej okazji, kiedykolwiek sobie tego Komisja zażyczy. Niezależnie od tego nie został zarzucony pomysł powołania agencji ochrony środowiska, chociaż wiadomo, że natychmiast wywołuje on negatywne reakcje. Jest to hasło trudne do przeforsowania w społeczeństwie. W związku z tym może być podjęta decyzja, że nowelizacja w proponowanym przez nas zakresie - a więc dość istotna zmiana pewnych elementów - może być przedmiotem oceny Komisji prowadzonym jako samodzielny temat. Taki projekt ustawy podlegałby samodzielnej obróbce i można by nie zważać, że jest to łączone z Prawem ochrony środowiska, Prawem wodnym czy innym prawem z tego zakresu. Zatem, gdyby Komisja sobie tego zażyczyła, bylibyśmy wdzięczni za pomoc w łamaniu oporu wewnątrz resortu, gdzie niektórzy inaczej patrzą na te sprawy. Przypomnę, że największym naszym oponentem jest Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, gdyż nie chce wypuścić spod swych skrzydeł inspekcji, które - według koncepcji tego resortu - powinny być w rękach wojewody nadzorującego dany teren. Dlatego jeśli wojewoda ma w całości oddać marszałkowi władcze uprawnienia zarządcy gospodarczego, to powinien utrzymać te elementy nadzoru, w ramach których mieści się wojewódzka inspekcja ochrony środowiska.</u>
          <u xml:id="u-17.2" who="#GłównyinspektorochronyśrodowiskaKrzysztofZaręba">Z tego wynikają problemy i trudności, o których mówimy. Jednak z dotychczasowych wypowiedzi pań posłanek i panów posłów wnoszę, że i państwo są przekonani o tym, że lata 1991–1999, kiedy Inspekcja działała jako jednolita struktura, były najkorzystniejszym okresem działania Inspekcji w ciągu 25 lat jej istnienia. Przypominam, że Inspekcja została utworzona na podstawie ustawy z 1980 r., a więc w przyszłym roku będziemy obchodzić 25-lecie jej istnienia. Najlepszy dla niej był okres, kiedy była w całości zintegrowana. Jeśli chodzi o sprawę odorów, jak wspomniałem, niedługo będziemy mogli przymierzyć się do ich badania. Dzięki temu - być może - skuteczniej podejdziemy do sprawy uciążliwości zakładów pana Stokłosy. Nie chcę w tej chwili przesądzać, jaki będzie tego wynik. Na pewno z działalnością tych zakładów wiąże się uciążliwość, ale nie są one zakwalifikowane do zakładów o dużym ryzyku. Do grupy zakładów o dużym ryzyku zalicza się zakłady chemiczne związane z produkcją paliw czy specjalne zakłady zajmujące się produkcją materiałów wybuchowych. Zakłady pana Stokołosy do takich nie należą. Jeśli chodzi o różne kontrole w różnych województwach i nierównomierność ich rozłożenia, mogę powiedzieć, że wynika to z liczby podmiotów i charakteru zagospodarowania - struktury przemysłu i wytwórczości na danym terenie. Tam gdzie jest więcej dużych i uciążliwych zakładów, kontrole są liczniejsze. Proszę zwrócić uwagę na str. 14 materiału. Jak wynika z tabeli, w województwie opolskim jest tylko 899 podmiotów objętych nadzorem organów Inspekcji, natomiast w województwie mazowieckim jest ich 7203. To znakomicie określa proporcje i skalę zadań w jednym i w drugim przypadku. Liczba zakładów jest podstawowym wyznacznikiem tego, gdzie musi być więcej kontroli. Powtarzam, że wynika to ze struktury zakładów, a także w części z państwa interwencji. Jeśli posłowie zwracają się do nas z prośbą o interwencję, to wiadomo, że musimy dany zakład skontrolować. Interwencje poselskie i senatorskie powodują, że w jednym województwie, w jednym miejscu może być w ciągu roku nawet kilkadziesiąt kontroli, a w innych miejscach ani jednej. Liczba kontroli zależy również od sąsiedztwa. Zdarzają się sąsiedzi, którzy próbują się nawzajem niszczyć i jeśli w pobliżu osiedla domków jednorodzinnych jest jakiś niewielki zakład, zazwyczaj wszyscy sąsiedzi zwracają się do nas o kontrolę. Przywołam przykład Bydgoszczy, gdzie zawiązało się stowarzyszenie ekologiczne, które systematycznie zwraca się do nas o interwencje, są awantury. Takich stowarzyszeń jest około 700. Niektóre z nich są bardzo aktywne, występują z pismami i musimy wtedy interweniować i podejmować kontrole. Nie ma na to rady. Staramy się jak możemy, aczkolwiek różnie z tym bywa. W sprawie edukacji mogę powiedzieć, że edukacyjne są nasze kontrole. Jeśli pierwszy raz wchodzimy do zakładu, staramy się przede wszystkim wypełnić funkcje edukacyjne, ponieważ w małych i średnich zakładach nie ma tego rodzaju służb. Jeżeli są to prywatne zakłady, najczęściej właściciel załatwia wszystkie sprawy. Oni naprawdę nie mają możliwości, żeby znać przepisy prawa, które przecież dotyczą różnych zagadnień.</u>
          <u xml:id="u-17.3" who="#GłównyinspektorochronyśrodowiskaKrzysztofZaręba">Na przykład kiedy weszliśmy do supermarketów, badając gospodarkę odpadami opakowaniowymi i sprawę opłat produktowych, przekonaliśmy się, że nie wiedzą tam, że mają obowiązek raportowania, przekazywania informacji do marszałka i rozliczania się ze wszystkich obowiązków. Trzeba powiedzieć, że stworzyliśmy tak wiele przepisów prawnych - około 300 rozporządzeń - iż nie ma możliwości poznania ich wszystkich. My również nie znamy wszystkich przepisów w szczegółach. Dopiero grupa, która się specjalizuje w danym zakresie, jest w stanie znać szczegóły. Zresztą nie muszę o tym państwu mówić, bo to przez Sejm przechodzą wszystkie ustawy, zmiany, a ja tylko od czasu do czasu bywam na posiedzeniach Komisji lub Sejmu. Jeśli chodzi o ZACHEM, za każdym razem tego rodzaju przypadki są analizowane. Jest to zakład o dużym ryzyku. Dlatego z naszej strony załatwiamy dwie sprawy. Po pierwsze, egzekwujemy plan zabezpieczeń, bo każdy zakład o zwiększonym ryzyku musi mieć plan operacyjny, a po drugie - plan przeciwdziałania zagrożeniom. Natomiast przypadki wypadków śmiertelnych wśród załogi są raczej sprawą Państwowej Inspekcji Pracy, nie naszą. Prawdopodobnie ta Inspekcja spełniała w tym zakładzie podstawową funkcję, jeśli chodzi o wprowadzanie odpowiednich zabezpieczeń, żeby nie było wypadków na stanowiskach pracy. Te dwa dokumenty są obowiązkowe. Z pewnością ten zakład ma te dokumenty. Dziękuję przedstawicielce Najwyższej Izby Kontroli za pozytywną ocenę współpracy i kontroli, chociaż ostatnio zdarzyły się nam dwie negatywne oceny NIK. Wspomniałem już, że dotyczą one chemizacji rolnictwa. W ten temat wchodzimy niechętnie, ponieważ zajmowały się nim do tej pory bardzo rozbudowane służby resortu rolnictwa i rozwoju wsi, a więc rozmaite inspekcje i stacje chemiczno-rolnicze, które się tym zajmują. W związku z tym czujemy się trochę dotknięci i pokrzywdzeni zarzutem NIK, że w tym zakresie okazaliśmy się niekompetentni lub nieprzygotowani. Aczkolwiek rzeczywiście byliśmy nieprzygotowani, ponieważ do tej pory zajmowaliśmy się tylko mogilnikami, a chemizację rolnictwa zaczęto u nas wprowadzać dopiero od czasu powstania ferm hodowlanych. Jest to również przykład na to, że trudno nam się współpracuje z Ministerstwem Rolnictwa i Rozwoju Wsi, które jest trochę agresywnym resortem. Próbuje narzucać swoje racje bez względu na to, czy je ma, czy nie, nawet przy oczywistych sprawach. Przy sprawie importu śruty toczyliśmy wielomiesięczne heroiczne boje, które co jakiś czas zaczynamy od nowa, bo w resorcie rolnictwa i rozwoju wsi w dalszym ciągu nie są przekonani, że wcześniej musieli mieć zezwolenia, a teraz atesty. Nie chodzi o to, żeby im robić szczególne wstręty, tylko takie są wymagania unijne. Mimo interpretacji ze strony Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej nadal nie byli przekonani i mieliśmy ciągłe awantury z Ministerstwem Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi wprawiło nas w pewne zakłopotanie i w sytuacji nieuczciwej z ich strony, dlatego że w przypadku ferm hodowlanych zaproponowaliśmy, iż jako Inspekcja Ochrony Środowiska będziemy kontrolować stosowanie nawozów naturalnych, czyli gnojowicy lub gnojówki z ferm hodowlanych.</u>
          <u xml:id="u-17.4" who="#GłównyinspektorochronyśrodowiskaKrzysztofZaręba">Jednak poszło to do podpisu poza nami - nasz Departament Prawny Ministerstwa Środowiska to przeoczył - i w efekcie mamy kontrolować całe nawożenie, łącznie z nawozami chemicznymi, do czego nasze służby nie są przygotowane, a przecież wszystkie stacje chemiczno-rolnicze są ustawione pod tym kątem. W ten sposób przybywa nam zadań, rozszerza się ich zakres i jak tak dalej pójdzie, okaże się, że Inspekcja Ochrony Środowiska pozostanie jedyną taką służbą w Polsce, ponieważ inne inspekcje przestaną być potrzebne. Jednak współpraca z Ministerstwem Rolnictwa i Rozwoju Wsi ulega poprawie, bo odbyło się spotkanie panów ministrów Czesława Śleziaka i Wojciecha Olejniczaka, podczas którego pewne sprawy zostały wyjaśnione, ale aparat urzędniczy przysparza nam sporo niespodzianek, nieoczekiwanych kłopotów. Odniosę się teraz do udziału podmiotów w naruszaniu przepisów. Naruszenia są różne. Ich poziom się utrzymuje. Dlaczego są one tak liczne? Dlatego że jest ich najwięcej od strony formalnej. Na przykład nieposiadanie zezwolenia na gromadzenie odpadów w zakładzie, brak pozwolenia na transport. Czasem dany podmiot nie zdaje sobie sprawy, że musi je posiadać. Nie traktujemy tego tylko jako materiał statystyczny, ale także jako materiał, z którego musi wynikać skuteczniejsze działanie. Jak już powiedziałem, jest to wynik nowych przepisów prawnych, nowych rozwiązań, w przypadku których zakłady nie są zdolne dostatecznie szybko reagować. Dopiero kiedy pojawia się kontrola, zyskują wiedzę, że mają coś na sumieniu. Później się za to biorą, ale już jakiś czas mija. To jest niejako główna przyczyna, dlaczego jest tak duży procent zakładów naruszających różnego rodzaju przepisy. Czy stan środowiska jest gorszy, czy lepszy? Statystycznie może jest gorszy. Natomiast realnie jest nieco lepszy, dlatego że grupa największych zakładów, o którą pytał pan przewodniczący, jest już dość zdyscyplinowana. W tych zakładach obserwujemy największy postęp. Jest to wyraźny efekt tego, że w tych zakładach są odpowiednie służby. One bardzo mocno broniły się, żeby nie znaleźć się na „Liście 80”, bo to prowadziło do degradacji zakładu w jego możliwościach zewnętrznych kontaktów. W związku z tym ta grupa zakładów jest w lepszej sytuacji. To drobne zakłady stanowią o niekorzystnej statystyce. Podzielam pogląd, że wysokość kar jest zbyt mała. Będziemy się starać zadowolić Komisję propozycjami z naszej strony zmierzającymi do takiej ich zmiany, żeby miały większą skuteczność. Pan poseł Jan Rzymełka ze względu na to, że przyszedł trochę później, nie słyszał tej części mojego wystąpienia, w którym była podana informacja na temat stanu środowiska. Mówiłem, że lepsza jest jakość powietrza i wody. W przypadku odpadów jest zachowany status quo. Niestety, system jest opóźniony o 10–12 lat pierwszego okresu zmarnowanego na pozorne ruchy. To powoduje, że lepszy efekt będzie dopiero za kilka lat. Zaznaczam jednak, że jest Krajowy Plan Gospodarki Odpadami, który stanowi podstawę do konkretnych działań inwestycyjnych. Mam nadzieję, że sytuacja będzie się zmieniać dość szybko. Jeśli chodzi o hałas, sytuacja jest zdecydowanie gorsza, bowiem wzrost ruchu komunikacyjnego powoduje przekroczenia dopuszczalnych poziomów w tym zakresie, ale jednocześnie w niektórych miastach w coraz większej liczbie pojawiają się ekrany akustyczne eliminujące hałas.</u>
          <u xml:id="u-17.5" who="#GłównyinspektorochronyśrodowiskaKrzysztofZaręba">Jest on wyciszany i kierowany w określoną stronę, dzięki czemu nie jest odczuwany. Natomiast nieco gorsza jest sytuacja w Bałtyku. Jak wspominałem, ładunki zanieczyszczeń są takie same, ale ich kumulacja powoduje, że sytuacja się nie poprawia, tylko pogarsza. Jeśli chodzi o sprawy finansowania, rzeczywiście jest tak, jak wspomniałem. Tylko 10 proc. monitoringu finansowane jest ze środków budżetowych, natomiast 90 proc. ze środków funduszy ekologicznych. W wojewódzkich inspektoratach ochrony środowiska dochodzimy już do 80 proc. wydatków sztywnych, czyli związanych z funduszem płac i opłatami. Corocznie próbuje się nam zmniejszać dotacje z budżetu o 10 proc. Jednak pokładamy nadzieję w paniach posłankach i panach posłach, że może w tej ustawie budżetowej dadzą nam państwo parę groszy więcej. Żeby państwu uzmysłowić skalę problemu, trzeba powiedzieć, że budżet Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska wynosi 11 mln zł, a budżet agencji rolniczej 700–800 mln zł lub 1 mld zł. To daje obraz naszych możliwości i skalę porównawczą. Zatem sytuacja Inspekcji jest o tyle stabilna, że kwota od lat jest ta sama i nic się nie zmienia oprócz tego, że przybywa zadań. Ponieważ rośnie liczba zadań i o 4 proc. rosną płace, wiadomo, że margines środków przeznaczanych na zadania merytoryczne jest coraz mniejszy. Łatamy braki środkami funduszy ekologicznych. Niektórzy w Ministerstwie Finansów wychodzą z założenia, że w ten sposób można załatwić wszystko i że nic nie muszą dawać na ochronę środowiska. Przejdę do sprawy usytuowania Inspekcji Ochrony Środowiska. Dziękuję pani posłance Joannie Grobel-Proszowskiej za konsekwencję i ciągłe dopominanie się o zabezpieczenie interesów Inspekcji. Będziemy dalej wspólnie walczyć. Mam nadzieję, że może coś nam się uda osiągnąć. Jak wspomniałem, mogę zaproponować gotową wersję nowelizacji. Nawet jeśli Komisja będzie chciała wystąpić z inicjatywą poselską, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby już teraz dać to państwu do ręki, jeśli taka będzie państwa wola. Myślę, że prezydium Komisji nad tym się zastanowi. Jeśli chodzi o likwidację mogilników, staramy się w tej chwili ograniczyć wywóz, ponieważ instalacja w Dąbrowie Górniczej uzyskała zezwolenie na spalanie wymieszanych odpadów chemicznych. Jest to pierwsze zezwolenie dla tego typu instalacji w Polsce. Nie mają tam niskich cen, ale jest to instalacja w kraju, więc są z tego pewne korzyści. Jednak czasem ich oferta bywa droższa niż zachodnia. Dlatego nie możemy całkiem zabronić wywozu, jeśli ktoś ma pieniądze i chce zutylizować składowane środki za granicą. Temat odpadów poubojowych jest przez nas jeszcze trochę niedopracowany metodycznie, bo chodzi o odpady, które w ogóle nie są utylizowane, tylko zakopywane lub porzucane. W związku z zakazem wykorzystywania mączki kostnej do produkcji pasz pewna część tych odpadów jest likwidowana poprzez zakopywanie lub porzucanie. Jest to raczej zadanie dla służb gminnych, które ustawowo mają przypisane działania związane z utrzymaniem porządku na terenie gminy, a także dla służb weterynaryjnych, które są bardziej od nas kompetentne w zakresie ścigania tego typu przypadków.</u>
          <u xml:id="u-17.6" who="#GłównyinspektorochronyśrodowiskaKrzysztofZaręba">Natomiast wycinka drzew jest zadaniem wójtów i burmistrzów. Zgodę na wycinkę wydaje wójt, burmistrz lub prezydent miasta. My możemy tylko interweniować, stwierdzić fakt i skierować sprawę do dalszego postępowania do samorządu. Taka jest rola Inspekcji w tym zakresie. Całe działanie, w tym system karania, jest przypisane wójtowi, burmistrzowi lub prezydentowi. Zatem jeśli na Śląsku są takie przypadki, pan poseł musi się tam kierować i domagać się, żeby samorząd się tym zajął. Na pytanie, czy rośnie liczba dzikich wysypisk, mogę odpowiedzieć, że nie da się ich całkiem wyeliminować. Napływające sygnały dotyczą pasa zachodniego. Po pierwszym maja bieżącego roku zaczęto do nas wwozić z Niemiec przede wszystkim materiały rozbiórkowe, ale i odpady z gospodarstw domowych. Jeśli chodzi o pozostałe tereny, nie było sygnałów, że rośnie liczba dzikich wysypisk. Zapewniam, że wojewódzkie inspektoraty ochrony środowiska mają pełną inwentaryzację tego, co ma być likwidowane. Podkreślam, że mamy likwidować, a więc zmniejszać liczbę składowisk odpadów, które są niedostatecznie urządzone i nie spełniają wymogów technicznych zgodnych z dyrektywami. Zatem pod tym względem sytuacja w Polsce będzie się normować. Natomiast jeśli chodzi o dzikie składowiska przy zachodniej granicy, chcemy skoordynować działania wszystkich służb, które kiedyś pilnowały granicy, a teraz już tego nie robią, żeby to zjawisko ograniczyć. Pytano, czy bierzemy udział w bezpośrednim informowaniu społeczeństwa i w zebraniach miejskich. Ze strony moich współpracowników słyszę informację, że tak. Czy Komisja może uzyskać informację o łamaniu przepisów prawa przez duże zakłady? Z pewnością tak, chociaż - jak powiedziałem - nastąpiła zdecydowana poprawa i są to najwięksi inwestorzy, którzy najwięcej robią w tym zakresie. Było jeszcze pytanie o wyposażenie Inspekcji w sprzęt i samochody. 4 lata temu otrzymaliśmy samochody terenowe. Aktualnie Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej odmówił nam zakupu samochodów terenowych. Dodam, że nastąpiło to po kontroli Najwyższej Izby Kontroli. Może interwencja Komisji pomogłaby w zmianie tego stanu. Natomiast jeśli chodzi o sprzęt laboratoryjny, radzimy sobie, ponieważ jest pewna pula pieniędzy na dobre wyposażenie. W tym zakresie nie ma problemów. Są problemy, jeśli chodzi o samochody i sprzęt komputerowy dla wojewódzkich inspektoratów ochrony środowiska. Z czterech programów PHARE zabezpieczaliśmy sobie pomoc techniczną, w ramach której były zapisane dostawy sprzętu komputerowego. W związku z tym Główny Inspektorat Ochrony Środowiska ni enajgorzej zabezpieczył swoje potrzeby. Natomiast są one znaczne w wojewódzkich inspektoratach ochrony środowiska. To wszystko z mojej strony. O uzupełnienie proszę moich współpracowników.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#AndrzejDrożdżyk">Uzupełniając wypowiedź głównego inspektora ochrony środowiska, powiem, że mamy zabezpieczenia, jeśli chodzi o programy PHARE. Jednak w Łodzi i województwie mazowieckim są stacje monitoringowe do badania powietrza, zgodnie z dyrektywami Unii Europejskiej. Eksploatacja takiej stacji bez napraw wynosi około 30 tys. zł. Chodzi o zabezpieczenie wszystkich mediów - łączności, energii itd. Poważną sprawą jest wszakże problem serwisowania urządzeń, które mają więcej niż 2–3 lata, kiedy kończy się okres gwarancji. Natomiast za niewielkie naprawy płaci się tysiące złotych, a w wielu przypadkach dziesiątki tysięcy złotych. Muszę powiedzieć, że mam aparaturę do naprawienia, która stoi niesprawna, bo mnie na to nie stać. Jak powiedział główny inspektor, gros naszego budżetu przeznaczamy na płace. W Łodzi jest to ponad 80 proc. Mimo że są kłopoty z łódzkim funduszem ochrony środowiska i gospodarki wodnej - chyba nie muszę o tym mówić - chociaż musimy zebrać więcej dokumentów, które muszą być dokładnie sprawdzone, dostajemy pieniądze. Jednak zaczyna ich brakować, ponieważ sprzęt się starzeje, rosną koszty. Następna sprawa. Możemy się pochwalić, że tworzymy kadry dla innych instytucji. Podam przykład. Delegatura w Sieradzu. Kobieta po studiach, po 10 latach pracy - u nas, zgodnie z ustawą jest w Służbie Cywilnej - zarabiała na rękę 1500 zł. W Łodzi i okolicach jest duże bezrobocie - 20 proc., w Sieradzu jeszcze większe. Niestety, ta pani została podkupiona do firmy farmaceutycznej, gdzie zarabia prawie 3000. zł. Nie mogłem jej nie puścić, chociaż u nas uzyskała wszystkie przeszkolenia, łącznie z wyjazdem za granicę. Taka sytuacja się powtarza. A kiedy usłyszałem propozycję, żeby zlikwidować „trzynastki” dla pracowników, uznałem, że byłaby to katastrofa. Średni zarobek pracownika w sferze budżetowej w Łodzi wynosi 1400 zł. Podkreślam, że jest to wojewódzki inspektorat ochrony środowiska, w którym kadra pracuje od kilkunastu do kilkudziesięciu lat. Ja pracuję tam już 33 lata. Jest to poważny problem, bo zwiększa się liczba zadań, maleją pieniądze budżetowe, są trudności z uzyskaniem innych środków, a przy tym jest bardzo niski fundusz płac. Dobrze, że są chociaż minimalne premie. Ale jeszcze 2–3 lata, kiedy na rynku gospodarczym nastąpi boom i będzie więcej pracy, i wykwalifikowani pracownicy o dużym doświadczeniu zaczną odchodzić z wojewódzkich inspektoratów ochrony środowiska.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#PosełWładysławStępień">Czy panie posłanki i panowie posłowie chcieliby jeszcze zabrać głos w dyskusji? Czy są jeszcze jakieś wątpliwości? Nikt się nie zgłasza. W związku z tym chciałbym zaproponować, żeby Komisja przyjęła do wiadomości informację o realizacji zadań Inspekcji Ochrony Środowiska w 2003 r., uznając, że rzetelnie odzwierciedla działalność Inspekcji i porusza wszystkie problemy ważne dla ochrony środowiska w naszym kraju. Przystępujemy do głosowania. Jeśli nie usłyszę sprzeciwu, uznam, że Komisja przyjęła informację do wiadomości. Sprzeciwu nie słyszę. Stwierdzam, że Komisja przyjęła informację do wiadomości. Chciałbym również zaproponować Komisji, żeby prezydium Komisji wystosowało list do Zarządów Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej oraz Ekofunduszu, aby zwrócić się z prośbą o współpracę w finansowaniu w 2004 r. urządzeń do poprawy stanu informatyzacji w wojewódzkich inspektoratach ochrony środowiska, a także terenowych środków transportowych, które umożliwią dokonywanie inspekcji na obszarach trudno dostępnych. Wracając do kwestii odmowy ze strony Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w sprawie wniosku głównego inspektora o pomoc w zakupie samochodów, zwracam się do przedstawicielki Najwyższej Izby Kontroli z przypomnieniem, że NIK zakwestionowała również zakup samochodów terenowych dla Państwowej Straży Pożarnej i Policji. Jednak nie wiem, czy wzięto pod uwagę fakt, że po wielkiej katastrofie powodzi w 1997 r. i 2001 r. różne sejmowe gremia - również nasza Komisja - zachęcały Narodowy Fundusz do pomocy służbom zabezpieczającym. Proszę zauważyć, że w czasie powodzi nierzadko są wysiedlane całe miejscowości. Jeśli tam nie wjedzie terenowym wozem policja czy straż pożarna, to dochodzi do grabieży. Tym względem kierował się Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, kupując samochody terenowe, ale tylko tam, gdzie występują duże skupiska rzek, kompleksy leśne czy parki narodowe. Nie wiem, dlaczego Najwyższa Izba Kontroli tak postąpiła. Jest to jej suwerenna decyzja, która jednak spowodowała, że Narodowy Fundusz nie będzie takich samochodów kupować również dla Inspekcji Ochrony Środowiska, co - naszym zdaniem - nie jest dobre. Dlatego proponuję Komisji, abyśmy wystąpili z listem zawierającym prośbę o przeznaczenie środków na ten cel. Być może mógłby to kupić Ekofundusz, który realizuje różne cele w formie dotacji. Jeśli nie usłyszę sprzeciwu, uznam, że Komisja wyraża zgodę na skierowanie takich listów do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej oraz Ekofunduszu. Sprzeciwu nie słyszę. Stwierdzam, że Komisja skieruje do takie listy do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej oraz Ekofunduszu. Poza tym, jeśli chodzi o system funkcjonowania Inspekcji, zwracam się do pana głównego inspektora z prośbą o przedłożenie Komisji dokumentu opracowanego przez pana i pańskie służby. Myślę, że Komisja w stosownym czasie zapozna się z tym dokumentem. Dzisiejsze posiedzenie powoli dobiega końca. Informuję, że w naszej Komisji jest dwójka nowych parlamentarzystów.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#PosełWładysławStępień">Nie wiem, czy pan przewodniczący Krzysztof Filipek prezentował panią posłankę Elżbietę Ratajczak oraz pana posła Leszka Bugaja, który już był posłem I kadencji. Witamy państwa serdecznie. Życzymy państwu, żebyśmy wspólnie zrobili coś pożytecznego w zakresie ochrony środowiska. Jest to nasze ostatnie posiedzenie przed przerwą wakacyjną, która - mam nadzieję - będzie, mimo różnych propozycji. Życzę wszystkim udanego wypoczynku. Natomiast głównemu inspektorowi jeszcze raz gratuluję bardzo dobrego dokumentu, który spotkał się z przychylnością ze wszystkich stron, co w polskim parlamencie jest wielką rzadkością.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#GłównyinspektorochronyśrodowiskaKrzysztofZaręba">Prosiłbym jeszcze, panie przewodniczący, o uzupełnienie mojego wystąpienia wypowiedzią pana dyrektora Andrzeja Jagusiewicza.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#PosełWładysławStępień">Proszę, panie dyrektorze.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#DyrektordepartamentuwGłównymInspektoracieOchronyŚrodowiskaAndrzejJagusiewicz">Odpowiadając na pytanie pana posła Jana Rzymełki, informuję, iż z racji, że weszliśmy w tym roku do Unii Europejskiej, chcemy przygotować raport wskaźnikowy, który jest bardzo prosty w odbiorze, według wskaźników, które przygotowała Europejska Agencja Środowiska. Chcemy się zmierzyć z tymi wskaźnikami. Cześć z nich dotyczy środowiska, a część zrównoważonego rozwoju, z którą to częścią będzie nam trudniej, bo to zagadnienie obejmuje sprawy społeczne, gospodarcze i dotyczące ochrony środowiska. Zamierzamy przygotować taki raport, żeby za jakiś czas wiedzieć, czy nasze wejście do Unii Europejskiej pomogło nam środowiskowo, czy zaszkodziło.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#PosełWładysławStępień">To cenna informacja, podobnie jak zamiar. Zamykam posiedzenie Komisji.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>