text_structure.xml 190 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10 min. 55 przed pół.).</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">Przedstawiciele Rządu: Minister Przemysłu i Handlu Józef Kiedroń.</u>
          <u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">Podsekretarze Stanu: W Ministerstwie Skarbu Czesław Klarner.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#MaciejRataj">Otwieram posiedzenie. Protokół 203 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 204 posiedzenia leży w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają pp. Harasz i Pużak. Listę mówców prowadzi p. Pużak.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#MaciejRataj">Udzieliłem urlopów posłom: Michalskiemu, Rokossowskiemu, Krawczyszynowi i Brylowi na jeden dzień, Bartlowi, Mendrysowi, Stęślickiej, Pawłowskiemu, Ciszakowi, Krzywińskiemu, Rederowi, Zwierzyńskiemu, Manterysowi, Sołtysiakowi, Matakiewiczowi i Wolickiemu na dwa dni, Waleronowi i Rzepeckiemu na trzy dni, Sołtykowi na cztery dni, Greissowi na pięć dni, Kozłowskiemu, Petryckiemu, Chwalińskiemu, Ziętkowi na sześć dni, Bobkowi i Nowickiemu Albinowi na tydzień.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#MaciejRataj">P. Chwalibóg prosi Izbę o udzielenie mu dwutygodniowego urlopu. Nie słyszę protestu, uważam, że na udzielenie urlopu Izba zgadza się.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#MaciejRataj">Przystępujemy do porządku dziennego: sprawozdanie Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym na r. 1925 (druk Nr. 1800), część X: Ministerstwo Przemysłu i Handlu. Jako sprawozdawca głos ma p. Kosydarski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#WładysławKosydarski">Wysoki Sejmie!</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#WładysławKosydarski">Budżet Ministerstwa Przemysłu i Handlu bez generalnej dyrekcji poczt jest pasywny. Tak się już przedstawiał na Komisji Budżetowej w czasie ogólnej dyskusji. Pasywność się zwiększyła, gdy Ministerstwo Przemysłu i Handlu po ogólnej dyskusji, na czas drugiego czytania przedłożyło nowy wykaz dochodów i wydatków przedsiębiorstw państwowych, wskutek czego z aktywności zeszły one na przedsiębiorstwa wybitnie pasywne. Jeżeli chodzi o szczegóły, dotyczące przedsiębiorstw, będzie o tem mowa przy dziale przedsiębiorstw państwowych. Oczywiście, że w takich warunkach sprawozdawca budżetowy danego Ministerstwa ma bardzo utrudnioną pracę, jeżeli zależy mu na tem, żeby Wysokiej Izbie tak samo jak Komisji Budżetowej przedstawić istotny stan gospodarki. Ujęcie istotnego stanu gospodarki w ramy nieokreślone, gdyż pozycje odpowiednich przedsiębiorstw oraz działów są nieuchwytne, nastręcza referentowi ogromne trudności, skutkiem czego dokładne sprawozdanie z działalności tego resortu jest absolutnie niemożliwe. Oczywiście rzeczy te muszą ulec zmianie.</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#WładysławKosydarski">Komisja Budżetowa jako jedna z instancji, która ma obowiązek składać przed Wysokim Sejmem sprawozdanie z działalności danego ministerstwa, musi otrzymywać bilans wczas, a jeżeli już nie bilans całkowity, kompletny, to znacznie przybliżony, gdyż nie można sobie wyobrazić, żeby bez tego rozrachunku można sobie zdać sprawę, jak się przedstawia obraz gospodarczy Ministerstwa. Tymczasem, jak obecnie, bilans można otrzymać dopiero w kwietniu, w maju, względnie nawet w czerwcu, a w takich warunkach zajęcie stanowiska krytyczno-rzeczowego dla sprawozdawcy budżetu jest prawie że wykluczone. Skutkiem tego dochodzimy do takich wypadków i stwierdzeń, że poszczególne działy przedsiębiorstw państwowych, które były aktywne, w międzyczasie, w czasie dyskusji, poddane krytycznej ocenie referenta, stały się pasywnemi. I tak: Ministerstwo Przemysłu i Handlu, które prowadzi przedsiębiorstwa państwowe, wykazało w dochodach np. 1 1/2 miliona, 2 miliony i t. d., nagle za 3, 4 dni, po krytycznych uwagach referenta, przychodzi na Komisję Budżetową i powiada: niema dochodów, są tylko straty. Jakto, po 4 dniach okazują się straty, a przez szereg miesięcy, od chwili przedłożenia budżetu, mówiliśmy tylko o zyskach i w tem przekonaniu przystąpiliśmy do rozpatrywania działalności budżetu? Taki stan rzeczy dotyczy wszystkich przedsiębiorstw, tak, że w sumie zyski z nich, które były obliczone w preliminarzu rządowym na 4.709.985 zł, schodzą prawie do zera.</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#WładysławKosydarski">Jeżeli zatem od poszczególnych ministerstw zależy równowaga całego budżetu, to nic dziwnego, że generalny sprawozdawca może się mylić, a w konsekwencji zamiast równowagi budżetowej mogą powstać luki, niewiadomo jak daleko sięgające w minusach, gdy sprawozdawca opiera swoje wywody na cyfrach chwiejnych, niepewnych i w tak krótkim czasie zmiennych. Ministerstwo Przemysłu i Handlu nie przygotowało zatem swego preliminarza z danemi faktycznemi, nie ustaliło swej gospodarki, opartej na niezawodnych cyfrach i pewnych danych, skutkiem czego pozycje wydatków i przychodów są nieścisłe i nieokreślone.</u>
          <u xml:id="u-3.4" who="#WładysławKosydarski">Podczas dyskusji budżetowej poruszaliśmy na komisji wiele spraw w związku z gospodarką Ministerstwa Przemysłu i Handlu. W szczególności toczyła się obszerna dyskusja na tle polityki węglowej, jaką prowadzi Ministerstwo Przemysłu i Handlu. Od tego czasu upłynęło parę miesięcy, gdy Komisja Budżetowa wzywała Rząd do uporządkowania gospodarki węglem, ilustrując jej fatalny stan cyframi, statystyką źródłową, a mimo to sytuacja się nie zmieniła, owszem pogarsza się z dnia na dzień, a gospodarka węglowa, która jest jedną z najważniejszych w dziedzinie gospodarczej polityki Państwa, nie uległa poprawie. Charakter tej walki zaognia się z dnia na dzień, a Ministerstwo Przemysłu i Handlu wobec takiego stanu rzeczy jest prawie bezsilne. Walka między trzema rewirami, t. j. rewirem krakowskim i dąbrowskim a górnośląskim trwa nadal. Trzeba sobie zdać sprawę dokładnie z tego, cośmy poruszyli na Komisji Budżetowej. Górnośląski przemysł postanowił iść i idzie na podbój gospodarczy całej Polski, zaczynając najostrzejszą walkę i jako wielka masa węglowa chcę zdusić dwa zagłębia, t. j. dąbrowskie i krakowskie.</u>
          <u xml:id="u-3.5" who="#komentarz">(Głos: Jest w trudnej sytuacji.)</u>
          <u xml:id="u-3.6" who="#WładysławKosydarski">Górnośląski przemysł, który narodowo, państwowo jest bardzo luźno związany z interesem Państwa, nie ma żadnych skrupułów w tej walce. Uregulowanie cen zbytu, sposobu produkcji, eksportu, dostaw państwowych oraz uregulowanie stosunków na rynku w tych wszystkich trzech rewirach jest do dziś w takim samym stanie walk, jak to było 3 miesiące temu. A przecież Ministerstwo Przemysłu i Handlu, zarówno jak Ministerstwo Skarbu i Kolei posiada nici w swem ręku; a że tak jest, na to mamy dowód, Ministerstwo Kolei zawarło umowę z Górnym Śląskiem, z Zagłębiem Krakowskiem, z Zagłębiem Dąbrowskiem o dostawę węgla dla kolei. Tutaj trzeba zauważyć, że kolej jest konsumentem bardzo poważnej ilości węgla, a o tę dostawę ubiegają się wszystkie rewiry. Rząd zatem świadomy mądrej polityki gospodarczej, jaką powinien prowadzić, może tą drogą rynek węglowy w znacznej mierze uregulować i nie tylko może, ale powinien to uczynić. Uzgodniono w umowie, że za węgiel górnośląski kolej będzie płacić 21 zł, za węgiel dąbrowski i krakowski 19 zł z warunkiem, że Ministerstwo Kolei może 25% tej dostawy w każdej chwili przerzucić na kogo innego i co do tego umowa go nie krępuje. Tymczasem Ministerstwo Kolei zakupuje te 25% węgla i płaci po 16 zł. Na gwałt przyjeżdżają górnośląscy przemysłowcy i powiadają, że dadzą węgiel jeszcze taniej. Rozpoczyna się konkurencja i walka na tle tej dostawy. Oczywiście, gdyby Ministerstwo Przemysłu i Handlu i Ministerstwo Kolei umiało wówczas wykorzystać sytuację i umiejętnie pokierować całą sprawą, toby ją załatwiło pomyślnie i dla Państwa i dla przemysłu węglowego, Tymczasem Ministerstwo Kolei oraz Ministerstwo Przemysłu i Handlu zupełnie tej sytuacji nie wykorzystało.</u>
          <u xml:id="u-3.7" who="#WładysławKosydarski">Skutek był taki, że węglarze, przyciśnięci do muru, zniżyli ceny, zawarte w umowie o 10% a ministerstwa uznały całą sprawę za korzystnie rozwiązaną dla siebie. Rząd miał w ręku wszystkie atuty, aby zmusić przemysł węglowy do uporządkowania rynku węglowego, lecz nie umiał tego przeprowadzić. Jeszcze obecna chwila nadaje się do odrobienia popełnionych błędów.</u>
          <u xml:id="u-3.8" who="#WładysławKosydarski">Tymczasem walka rozpoczęta między rewirami węglowemi, która na całem gospodarstwie węglowem w obecnem przesileniu gospodarczem odbija się w sposób fatalny, potęguje to przesilenie gospodarcze i wytwarza chaotyczność, która ze względu na słabe stosunki finansowe i socjalne Państwa jest w wysokim stopniu niepożądana. Nadto przemysł węglowy górnośląski, wiedząc o tem, że produkcja wynosi 75% całej produkcji w Polsce, idzie świadomie i bezwzględnie na zniszczenie dwóch rewirów, kierując się zasadą dynamiczną, że wielka masa musi wypchnąć mniejszą. Z tego zdają sobie sprawę wszyscy ci, którzy orientują się w stosunkach gospodarczo-węglowych, a jestem przekonany, że o tej kwestii jest należycie poinformowane także Ministerstwo Przemysłu i Handlu.</u>
          <u xml:id="u-3.9" who="#WładysławKosydarski">Ceny węgla na rynku nie są uregulowane, chociaż konwencja węglowa, która dotyczy Górnego Śląska, mieści także poważny udział naszych kopalni państwowych, t. zw. Skarbofermu, w wysokości 11.5%. Skarboferm, choć jest przedsiębiorstwem produkującem rocznie około 4 milionów tonn węgla, nie ma w tej konwencji nic do gadania. Interesy Państwa Polskiego w konwencji tej nie są reprezentowane. Wogóle w tej konwencji nie są reprezentowani producenci, tylko handlarze, a wielkie przedsiębiorstwa handlowe, pośredniczące między producentami a konsumentami, rządzą całą konwencją i dyktują ceny. Ministerstwo Przemysłu i Handlu tej sprawy nie ujęło należycie, nie wpływa w tym kierunku, ażeby regulatorami całej produkcji węglowej byli nie handlarze, nie pośrednicy, lecz sami producenci. Z tytułu posiadania wielkiego przedsiębiorstwa, jakim jest Skarboferm, Ministerstwo Przemysłu i Handlu ma obowiązek, ażeby te rzeczy załatwiać korzystnie nie dla pośrednika, ale dla konsumentów, wytwórczości przemysłowej, w której węgiel dochodzi do 30. 40% kosztów produkcji. Rząd, mając w ręku swoim własne kopalnie węglowe, musi regulować cenę węgla. Nie potrzebuje targować się o cenę lecz narzucić ją z własnego węgla.</u>
          <u xml:id="u-3.10" who="#WładysławKosydarski">Górnośląski przemysł węglowy, wiedząc o tem, że przesilenie gospodarcze w Polsce jest bardzo niebezpieczne i niepożądane dla naszego życia politycznego, potęguje swoją zachłannością chaos gospodarczy Polski, w tym kierunku idzie konsekwentnie i przemyślnie. Przemysł węglowy górnośląski, gdy chodzi o świadczenia na rzecz Państwa, zawsze narzeka, twierdząc, że ponosi tylko straty, lecz ten sam przemysł daje półroczne i dłuższe kredyty tym, którzy kupują u niego węgiel, aby w ten sposób dobić inne rewiry węglowe. Dochodzą nas wiadomości, że każdemu, kto kupi u nich węgiel, na każdy wagon udzielają kredytu do 160 zł na 10%, w czasie gdy kredyt państwowy wynosi 24%. Pieniądz ten idzie na tworzenie placówek gospodarczych i stwarza sferę wpływów dla przemysłu górnośląskiego, który idąc podbojem gospodarczym, idzie także z podbojem politycznym. Te dwie kwestie są organicznie ze sobą związane i ludzie świadomi celu, ludzie reprezentujący wielki przemysł górnośląski, idą konsekwentnie i planowo z tą robotą, wymierzoną przeciw Państwu Polskiemu.</u>
          <u xml:id="u-3.11" who="#WładysławKosydarski">Ale jeżeli tak jest, jeżeli przemysł górnośląski węglowy, który żalił się przedtem na brak kredytów i na wielki zastój z powodu deficytowości tych przedsiębiorstw, obecnie na ten cel znalazł kredyty, należy się zapytać, skąd one się wzięły. Niezawodnie muszą to być pieniądze obce, które przyszły z zagranicy, i te pieniądze mają swoje zadania, a przemysł górnośląski zamierza napewno je spełniać.</u>
          <u xml:id="u-3.12" who="#WładysławKosydarski">Węgiel w gospodarstwie społecznem stanowi bardzo poważny dział produkcji, i nie tylko ze względów gospodarczych, ale także i ze względu na strategiczną obronę Państwa jest ważnym czynnikiem. Należycie wykorzystany jest podstawą bogactwa krajowego. 40.000.000 tonn produkowanego w Państwie przy lichej gospodarce może być dla Państwa ciężarem. Brak wywozu, ograniczenie pracy, zastój w przemyśle, a w dodatku mała pojemność rynku i brak opału dla szerokich warstw mogłyby stworzyć przypuszczenie, że węgla mamy za dużo — nic podobnego. Przypatrzmy się temu zjawisku bliżej.</u>
          <u xml:id="u-3.13" who="#WładysławKosydarski">W r. 1923 eksport węgla wynosił 13.168.292 tonn, co stanowiło 36.5% całej produkcji w Polsce. W r. 1924 eksport węgla wynosił 11.532.225 tonn, czyli 35,8%. Przeciętna z dwóch ostatnich lat poruszała się w granicach około 36%.</u>
          <u xml:id="u-3.14" who="#WładysławKosydarski">Kraje pobierające węgiel można podzielić na dwie grupy: 1) Niemcy, 2) Austria, Węgry, Czechosłowacja, Rumunia, Gdańsk i inne kraje w bliższem lub dalszem sąsiedztwie Polski. W 36% eksportu pierwsza grupa uczestniczy w 21%, druga grupa w 15%.</u>
          <u xml:id="u-3.15" who="#WładysławKosydarski">Nie należy przypuszczać, żeby eksport do grupy drugiej krajów nawet mógł zmaleć. Traktat czesko-polski przez zwiększenie kontygentu do Czech o 50%, w szczególności przez poważną zniżkę w tranzycie zabezpiecza zwiększenie wysyłek węgla do krajów, na południe od Czech położonych.</u>
          <u xml:id="u-3.16" who="#WładysławKosydarski">Ubytek eksportu do Niemiec, wywołany ewentualną wojną gospodarczą z Niemcami, spowodowałby co prawda nadzwyczaj poważne przesilenie w przemyśle węglowym, jednak ubytek ten w żadnym wypadku nie może pociągać za sobą twierdzenia, jakoby Polska miała kopalń węgla za dużo. Nadmiar produkcji węgla jest przejściowy. Jest rzeczą ściślejszego studium zbadanie widoków co do zwiększenia zużycia węgla w kraju, zbadanie, czy zwiększenie to pójdzie po linii zużycia węgla na opał, czy też po linii ożywienia zapotrzebowania przez przemysł.</u>
          <u xml:id="u-3.17" who="#WładysławKosydarski">Do pomyślnych widoków na przyszłość upoważnia nas jednak statystyka z lat przedwojennych. Otóż np. w Małopolsce, w kraju o nadzwyczaj powolnym rozwoju przemysłu, w kraju o niezasobnym konsumencie, a zatem w kraju, który w latach przedwojennych miał mniej korzystne warunki gospodarcze dla zwiększenia się zużycia węgla, niż bogata i własnem życiem gospodarczem żyjąca Polska, zużycie węgla w r. 1910 wynosiło 2.665.000 tonn, w 1911 – 3.110.000, w 1912 — 3.394.511, w 1913 — 3.983.753, t. j. w r. 1911 w porównaniu z r. 1910 więcej o 16.7%; w r. 1912 w porównaniu z r. 1911 więcej o 9.2%; w r. 1913 w porównaniu z r. 1912 więcej o 17,4%.</u>
          <u xml:id="u-3.18" who="#WładysławKosydarski">Zużycie w r. 1913, w porównaniu z r. 1910 wykazuje zatem zwiększenie o 49.5% okrągło o 50%.</u>
          <u xml:id="u-3.19" who="#WładysławKosydarski">W referacie poprzednim wykazałem, że zużycie węgla na 1 mieszkańca wynosi w Niemczech 3.31 tonn, we Francji — 1.71, w Czechosłowacji — 1.82, w Polsce — 0.87. Cyfry powyższe z jednej strony, a statystyka zwiększenia zużycia węgla w Małopolsce z drugiej strony, są dostatecznym dowodem na to, że nawet przy zupełnem odpadnięciu eksportu węgla do Niemiec, przy normalnem życiu gospodarczem i normalnym rozwoju zapotrzebowania węgla zdarzyć się może, że już za lat dwa Polska będzie miała dla własnego zapotrzebowania kopalń węgla za mało. Jeżeli uwzględnimy przytem konieczną rozbudowę, którą trzeba przeprowadzić w Państwie, rozbudowę i odbudowę, która się łączy ściśle z zużyciem węgla, potrzebnego na tę pracę, to zapotrzebowanie węgla w Polsce znacznie się powiększy. Może być jeszcze kwestia, czy my ten węgiel, który obecnie produkujemy, potrafimy należycie rozprowadzić po kraju, ale to jest kwestia środków komunikacyjnych i to jest zadanie wspólne Ministerstwa Przemysłu i Handlu, Ministerstwa Kolei i Ministerstwa Robót Publicznych.</u>
          <u xml:id="u-3.20" who="#WładysławKosydarski">W tym stanie rzeczy dopuszczenie do upadku kopalń węglowych wskutek przejściowej stagnacji byłoby marnotrawstwem mienia narodowego, byłoby z punktu widzenia życia gospodarczego Państwa Polskiego niedopuszczalne. I jeżeli na Komisji Budżetowej dyskusja toczyła się nad uregulowaniem całej tej kwestii zapalnej, tyczącej się trzech rewirów, to nie ze stanowiska potrzeb jednego rewiru, ale ze stanowiska interesu całokształtu gospodarstwa węglowego. Ponadto względy strategiczne, o których piszę w sprawozdaniu i o których mówiłem ma komisji, wymagają tego, abyśmy specjalnie traktowali Zagłębie Dąbrowskie i Krakowskie, które zawsze były i będą związane z interesem Państwa Polskiego i z tego powodu nad temi dwoma rewirami należy roztoczyć jak najżywszą opiekę.</u>
          <u xml:id="u-3.21" who="#komentarz">(Minister Przemysłu i Handlu p. Kiedroń: I Śląsk jest związany)</u>
          <u xml:id="u-3.22" who="#WładysławKosydarski">Jeżeli chodzi o przemysł górnośląski, to pozwolę sobie to zakwestionować, i już gdy p. Minister w komisji twierdził, że jest bezsilny wobec przemysłu górnośląskiego, wówczas oświadczyłem mu, że ministrów, którzy są bezsilni, potrafi społeczeństwo wyręczyć w danej chwili. Dlatego, jeżeli chodzi o rewiry węglowe, to należy je otoczyć jak największą i baczną opieką, aby mieć gwarancję, że w razie jakichkolwiek komplikacji wojennych, te rewiry spełnią swoje zadanie i obowiązek narodowy.</u>
          <u xml:id="u-3.23" who="#WładysławKosydarski">Łącznie z przemysłem węglowym trzeba traktować przemysł metalurgiczny, który na Komisji Budżetowej wywołał również żywą dyskusję. Żądaliśmy, ażeby w tym przemyśle przeprowadzić reorganizację, żeby walka, która istniała i istnieje między przemysłem metalurgicznym na Górnym Śląsku a przemysłem metalurgicznym w b. Kongresówce, została złagodzona w myśl interesów Państwa. Ministerstwo Przemysłu i Handlu nie powinno patrzeć obojętnie na ten stan rzeczy. Walka ma już wyraz w prasie, reprezentującej pewne sfery przemysłowe. Dochodzi do tego, że cały przemysł metalurgiczny w Kongresówce nazywa się przemysłem rosyjskim, który, jak twierdzą niektórzy, w cieplarnianej atmosferze pod wpływem polityki celnej państwa rosyjskiego nabrał rozpędu i jest głuchy na solidarność wymaganą w całym tym przemyśle.</u>
          <u xml:id="u-3.24" who="#WładysławKosydarski">Jeżeli zaś chodzi o względy czysto państwowe, to pozwolę sobie tu podkreślić, że przemysł metalurgiczny górnośląski jest tak luźno związany z interesami Państwa Polskiego, jak i przemysł węglowy. I na to należy zwrócić baczną uwagę nie tylko całego Rządu, ale także i całego społeczeństwa, aby społeczeństwo zdawało sobie z tego sprawę, że istotnie stan jest niebezpieczny, że wymaga poprawy, wymaga zmiany i że tego rodzaju sytuacja nie może się uchylić od kontroli całego społeczeństwa. Wiadomo jest Panom, że przemysł metalurgiczny, reprezentowany w związkach, idzie na podbój gospodarczy także całej Polski. Związki przemysłowców górnośląskich wchłaniają w siebie inne związki przemysłowe, aby się wzmocnić i skuteczniej prowadzić podbój gospodarczy. W tym celu pogodzono się już z bialskim związkiem przemysłowców, pogodzono się z krakowskim związkiem przemysłowców, a obecnie toczy się kampania, aby zmusić związek przemysłowców warszawskich do pogodzenia się z nimi i utworzenie jednego frontu pod kierunkiem górnośląskich przemysłowców. Temu opiera się Huta Bankowa, która nie chce się poddać dyktatowi górnośląskiego przemysłu. Należy jej przeto pomóc w tej nierównej i szkodliwej walce.</u>
          <u xml:id="u-3.25" who="#WładysławKosydarski">Co do przemysłu górnośląskiego, to wszyscy sobie uświadamiamy, że stosunki tam nie układają się pomyślnie dla interesów Państwa. Wystarczy dodać ostatnie wypadki, które są związane z przewożeniem aktów natury gospodarczej przez rozmaitych agentów, którzy siedzą po naszej stronie. Niedawno była sprawa ze Schmidtem, obecnie zaś z Towarzystwem Akcyjnem Kopalń cynku, kiedy przyłapano człowieka, który jeździł z aktami na drugą stronę, po to, aby informować rząd niemiecki o tem, co się obecnie robi w przemyśle górnośląskim. a dzieje się to dlatego, że, jak zaznaczyłem na Komisji Budżetowej, przemysł górnośląski mózgiem, rękami i nogami tkwi w Berlinie, któremu służy i którego interesy polityczne reprezentuje w naszym kraju.</u>
          <u xml:id="u-3.26" who="#WładysławKosydarski">Przechodzę do następnego działu, mianowicie do przemysłu naftowego. Przemysł naftowy, jak już mówiłem na Komisji Budżetowej i obszernie to przedstawiłem w referacie, znajduje się w bardzo przykrem położeniu. Konkurencja tego przemysłu z zagranicznym jest prawie niemożliwa. Na to składają się warunki geologiczne, trudności wiertnicze, następnie brak modernizacji w wiertnictwie z powodu braku kapitału, który daje się dotkliwie odczuć na naszym rynku. W ostatnich czasach zaszło zjawisko bardzo znamienne, mianowicie utworzono kartel naftowy. Kartel naftowy, jak wspominałem na Komisji Budżetowej, był rzeczą konieczną. Nikt przeciw kartelowi nie występował. Atoli ponieważ zakłady państwowe odgrywają w przemyśle naftowym dużą rolę, ponieważ Państwo posiada wielką odbenzyniarnię w Drohobyczu, która jest jednem z największych przedsiębiorstw w Europie, rozbudowana na 50.000 cystern, mielibyśmy prawo i obowiązek żądać, ażeby w tym kartelu Państwo Polskie miało decydujący wpływ. Z chwilą bowiem, kiedy się tworzy organizacja kartelu, jest przyjęte w całym świecie przemysłowym, że ten, kto przychodzi do kartelu z największym aportem, ma decydujący głos i wpływ. Nie możemy się w tym kartelu dopatrzeć takiego stanowiska Rządu, dlatego jest rzeczą konieczną, ażeby ten ustrój zmienić. Na czele tego kartelu widzimy rozmaitych ludzi, reprezentujących rozmaite przedsiębiorstwa, reprezentujących pośredników, w mniejszej ilości producentów, którzy właściwie kierują całym kartelem, nie widzimy natomiast w tym kartelu reprezentantów Rządu i opieki konsumenta. Ktoś może powiedzieć, że kartel jest to związek, zmierzający tylko do sprzedaży produktów naftowych, związek, który ma za zadanie szukanie jak najlepszych koniuktur. Lecz Państwo, które ma swój własny największy zakład, z tytułu rozbudowy tego przedsiębiorstwa powinno tam mieć nie tylko decydujący wpływ, ale być także regulatorem produkcji i sprzedaży. Winno wpływać na rynek sprzedażny i jaknajbaczniej śledzić, czy kartel nie śrubuje cen i nie niszczy konsumenta krajowego, dając natomiast znaczne ulgi konsumentowi zagranicznemu tak, jak to obecnie ma miejsce.</u>
          <u xml:id="u-3.27" who="#WładysławKosydarski">Co do samej organizacji kartelu i sposobu praktycznego ujęcia należy zauważyć, że jest ona zbudowana na bardzo kruchych podstawach, zdaje się, że ci, którzy ją tworzyli, nie zdawali sobie sprawy, co będzie z agendami państwowemi na wypadek rozbicia się tego kartelu. Budując natomiast ten kartel nie umiano wykorzystać rezerw przetworów naftowych, które wówczas posiadały zakłady państwowe. Przy zakładaniu kartelu wyzbyto się tych rezerw za bagatelną cenę, czego nie zrobiły inne przedsiębiorstwa, które dopiero po dokonanym fakcie zawiązania kartelu sprzedawały ze zwyżką wszystkie posiadane produkty. Przeprowadzanie tego rodzaju koncepcji handlowo-przemysłowej jest wynikiem pewnej nieumiejętności i to się oczywiście na Państwie mści, a specjalnie na przedsiębiorstwach państwowych. Nic więc dziwnego, że w takich warunkach zakłady, które są rozbudowane znakomicie, które pod względem technicznym, stoją na bardzo wysokim szczeblu przynoszą deficyty, podczas gdy inne zakłady urządzone technicznie gorzej, zakłady w których koszta produkcji są znacznie większe, niż w zakładach państwowych, przynoszą dochody. Nie wiem, w jakim stanie znajduje się gospodarka w państwowych zakładach drohobyckich, bo nie można się było doprosić o bilans. Nie wiem, czy tam są duże deficyty, a jeżeli są, to w takim razie chcielibyśmy się dowiedzieć, w jakiej wysokości.</u>
          <u xml:id="u-3.28" who="#WładysławKosydarski">Mówiliśmy na Komisji Budżetowej szeroko o polityce naftowej Rządu. Do tego należy dodać ostatnie wypadki, które zaszły tymczasem. I tu z tego miejsca muszę zaznaczyć, że referent nie tylko ma się ograniczyć do tego, co napisał w swojem sprawozdaniu, lecz jeżeli sobie nie zasłania życia papierem, powinien także w sposób organiczny traktować wszystkie zjawiska gospodarcze i uzupełnić swoje sprawozdanie tem, co powstało w międzyczasie w związku z jego referatem. Słusznie zaznaczył p. prezes Głąbiński, że stanowisko referenta nosi poniekąd charakter indywidualny i z tem trzeba się liczyć i pogodzić, że nie inne, tylko takie stanowisko każdy referent zajmie, jeśli ma rzetelnie przedstawić na plenum Sejmu dział poruczony mu przez komisję. Jeśli jest mowa o uzdrowieniu i rozbudowie przemysłu naftowego, nie można się zgodzić na wyzbywanie się ropy za granicę pod pozorem, że w ten sposób podniesiemy jej produkcję i wytworzymy zastęp potrzebnych pionierów. Wiemy o tem, że istnieje ustawa o zakazie wywozu ropy za granicę. Nagle zjawia się nowela Rządu, która pozwala na wywiezienie 25% ropy tym, którzy rzekomo będą wiercili Państwo posiada rozbudowaną rafinerię obliczoną na 50.000 cystern.</u>
          <u xml:id="u-3.29" who="#WładysławKosydarski">Rocznie przerabiamy w niej 12.000 dlatego, że nam ropy brak, że nie mamy na tyle środków, ażeby zakupić taką ilość ropy, żeby pokryła zapotrzebowanie państwowych przedsiębiorstw, Oczywiście, jeżeli zakład jest rozbudowany na 50.000 cystern, a przerabia rocznie 12.000. to koszta tej przeróbki muszą być w pewnym stosunku zwiększone. Przerabiana ropa w ilości 50.000 cystern musi obniżyć cenę przeróbki ropy i cenę nafty, trzeba zatem surowiec zatrzymać w kraju, aby go nie wysyłać za granicę, do pogranicznych państw i obcych rafinerii. Dotychczas te państwa biorą od nas przetwory naftowe, a jeżeli my im prócz tego oddamy ropę, stworzymy sobie niebezpieczną konkurencję.</u>
          <u xml:id="u-3.30" who="#WładysławKosydarski">Nie w tem leży uzdrowienie przemysłu naftowego. Uzdrowienie przemysłu leży w ustawodawstwie, które jest fatalne, i którego naprawę pozwoliłem sobie w sprawozdaniu w zarysach umieścić. Zmiany te leżą w intencji każdego uczciwego polskiego przedsiębiorcy naftowego, istotnego pioniera naftowego, a są one obojętne dla pośrednika, któryby rad z Polski wywieźć wszystkie surowce i który widzi Eldorado w Państwie Polskiem wówczas, jeżeli niema tamy dla wywozu tych surowców, które są podstawą rozwoju naszej produkcji i naszego przemysłu. Dlatego z taką nowelą ustawy nie można się pogodzić.</u>
          <u xml:id="u-3.31" who="#WładysławKosydarski">Przechodzę do następnego działu, mianowicie do traktatów handlowych. Trzy traktaty są ważne dla Państwa Polskiego. Traktat z Czechosłowacją jest już obecnie zawarty, szczegółów jego jeszcze w ręku nie mamy. Traktat ten, w którym domagaliśmy się zabezpieczenia i taniości koksu ze względu na podtrzymanie produkcji wysokich pieców, powinien dać Polsce duże korzyści gospodarcze otwierając jej rynki zbytu na produkty rolnicze i przemysłowe. Następnie traktat z Niemcami, który obecnie jest w fazie roboty. Jest to traktat, w który komisja nie bardzo wierzy, Niemcy go nie chcą, ale jest im potrzebny do wykołatania od nas koniecznych koncesji na ich rzecz. Wychodzą oni z następującego założenia: Polska jest krajem rolniczym, nie może i nie powinna tworzyć wielkiego przemysłu, bo przemysł w Polsce jest fikcją i jest skazany na zamarcie. Polska może dostarczać dla Niemiec tylko surowców, w najlepszym wypadku półfabrykatów, a będąc krajem rolniczym, może liczyć na zbyt swoich artykułów rolniczych tylko w granicach państwa niemieckiego, jako położonego najbliżej Państwa Polskiego. Wreszcie Niemcy, biorąc od nas 60% węgla eksportowanego za granicę i 50% żelaza, są w możności, jak twierdzą, wymusić klauzulę największego uprzywilejowania co do wszystkich placówek gospodarczych i w ten sposób konsekwentnie podważać organizację naszego życia gospodarczego. Zaczem nastąpi znana robota polityczna. Dlatego jeżeli chodzi o obecne pertraktacje z Niemcami, należy baczyć, aby Ministerstwo Przemysłu i Handlu i Ministerstwo Spraw Zagranicznych zwracały jak najbaczniejszą uwagę, abyśmy w tym traktacie, niezmiernie ważnym i niebezpiecznym pod względem gospodarczym i politycznym dla Państwa Polskiego, nie przeoczyli i nie przegrali tych atutów, które za wszelką cenę należy tam umieścić i zastrzec.</u>
          <u xml:id="u-3.32" who="#WładysławKosydarski">Trzeci traktat, do zawarcia którego należy zmierzać, jest traktat z Rosją. Traktat ten byłby wstępem do uregulowania stosunków politycznych i gospodarczych z Rosją i złagodziłby w znacznym stopniu przesilenie gospodarcze w kraju. Wielkie połacie kraju, jak b. Kongresówka, były przystosowane swą produkcją do rynków wschodnich. Z chwilą, kiedy te rynki zostały stracone, zwolna ten stan rzeczy przyczyniał się do obecnego przesilenia gospodarczego, które rosło w miarę zwężania rynków zbytu. Zarówno Ministerstwo Przemysłu i Handlu jak i Ministerstwo Spraw Zagranicznych powinno wytężyć wszelkie siły, aby nawiązanie stosunków gospodarczych z Rosją było doprowadzone do skutku w jak najrychlejszym czasie, oczywiście bez uszczerbku powagi naszego państwa. Naturalnie, że są to rzeczy niezmiernie trudne i nie można z tego miejsca dawać Rządowi jakichkolwiek pouczeń, ale ten, kto się zetknął z życiem gospodarczem, zrozumie, że umiejętne przeprowadzenie traktatów zarówno z Czechosłowacją, jak z Niemcami i Rosją może się stać podstawą uregulowania naszych stosunków gospodarczych, a przeprowadzenie ich nieumiejętne narazi Państwo Polskie na nieobliczalne straty gospodarcze i polityczne.</u>
          <u xml:id="u-3.33" who="#WładysławKosydarski">Jako referent nie mogę pominąć działalności Ministerstwa Przemysłu i Handlu w dziedzinie handlu, a następnie drobnego rzemiosła. Dla tych gałęzi gospodarstwa krajowego Ministerstwo nie miało prawie żadnego zrozumienia. Drobny przemysł i drobny rzemieślnik dlań nie istnieje. Jeżeli kiedykolwiek mówiono, że poza wielkim przemysłem Ministerstwo Przemysłu i Handlu nie uznaje innej wytwórczości w kraju, może to był sąd za ostry, lecz życie nam wykazuje, że faktycznie szerokie sfery drobnego kupiectwa, oraz drobnego rzemiosła nie miały i nie mają dotychczas należytego zrozumienia w tym resorcie. Nie będę dowodził, że ze stanowiska interesu stanu średniego, wzmożenia wytwórczości miast, spotęgowania gospodarczości tego środowiska społeczno-gospodarczego w Państwie, należy robić wszelkie wysiłki, aby ten stan, jako podstawa stanu średniego, t. j. drobne kupiectwo i drobne rzemiosło znachodził większe zrozumienie i większe uwzględnienie w działalności Ministerstwa Przemysłu i Handlu.</u>
          <u xml:id="u-3.34" who="#WładysławKosydarski">Co się zaś tyczy związku naszego życia gospodarczego z traktatami handlowemi, to należy zauważyć, że Ministerstwo Przemysłu i Handlu nie prowadzi należytej propagandy, należytego pouczania społeczeństwa, o przejawach życia gospodarczego państw obcych, nawet sfery sejmowe wiele o tem nie wiedzą, co się dzieje za granicą, jaki jest istotny stan rzeczy, jaka jest siła gospodarcza państw zagranicznych. My nie posiadamy należytych biuletynów gospodarczych z tych państw, nie mamy potrzebnych i dokładnych informacji, a jeżeli dostajemy jakieś dokumenty, to są one spóźnione i należą już tylko do fascykułów historycznych. O sytuacji gospodarczej owych państw dostajemy dopiero np. w kwietniu lub maju wiadomości, dotyczące tego, co się tam działo w sierpniu, lub styczniu zeszłego roku, tak, że zorientowanie się w sytuacji gospodarczej zagranicy na podstawie takiego elaboratu jest niemożliwe. Już z okazji zeszłego budżetu zajmowaliśmy się tą sprawą i domagaliśmy się od Ministerstwa zmiany tego stanu. W tym roku podwyższyliśmy dotacje na ten cel. Będziemy oczekiwać i śledzić, czy żądania Komisji Budżetowej i Sejmu znajdą należyte zrozumienie.</u>
          <u xml:id="u-3.35" who="#WładysławKosydarski">Nakoniec chciałbym wspomnieć o kwestii gdańskiej. Dwa są zagadnienia, które dla Polski mają obecnie bardzo duże znaczenie, to jest kwestia Górnego Śląska i kwestia Gdańska. Już na Komisji Budżetowej przedstawiałem, że niema różnicy, jeżeli chodzi o stanowisko tych dwóch jednostek względem Państwa Polskiego; zarówno górnośląski przemysł, jak i Gdańsk prowadzą politykę, która jest sprzeczna z naszą polityką państwową. Ale z drugiej strony sfery rządowe wykazują dziwną słabość, czasami nawet i ciekawe stanowisko, na które społeczeństwo pisać się nie może. Powolność w poczynaniach Rządu w stosunku zarówno do przemysłu Górnego Śląska, jak i do Gdańska nie znajduje potwierdzenia w społeczeństwie polskiem. Walki orężnej z Gdańskiem nikt prowadzić nie ma zamiaru, ale chcemy przeprowadzić presję gospodarczą. Mądra polityka gospodarcza, zastosowana do Gdańska, zastosowana także i do przemysłu Śląska, zmieni ustosunkowanie się jednego i drugiego społeczeństwa niemieckiego do Polski. Wielkie dostawy, jakie obecnie otrzymuje Gdańsk kosztem produkcji krajowej, kosztem polskich przedsiębiorców, trzeba mu absolutnie raz na zawsze odebrać, aby Gdańsk przekonać, że bez tej pomocy gospodarczej jego świetność stanie się bardzo problematyczną, a życie gospodarcze, które ściśle wiąże Gdańsk z Polską, pokierowane świadomie przez czynniki rządowe, może go zmusić do tego, że polityka Gdańska względem Państwa Polskiego zasadniczo się zmieni.</u>
          <u xml:id="u-3.36" who="#WładysławKosydarski">Przedłożone poprawki i uzupełnienia do budżetu Ministerstwa Przemysłu i Handlu obejmują w znacznej mierze Główną Dyrekcję Poczt i Telegrafów. Poczta, chcąc dokonać inwestycji potrzebnych dla życia handlowego, przemysłowego i gospodarczego Polski, starała się o potrzebne kredyty. Ponieważ nie można ich było inną drogą zrealizować, jak tylko przez podniesienie taryf ubocznych i zwyżkę opłat za telegraf, komisja budżetowa zgodziła się na to źródło dochodów, a fundusze otrzymane z tego źródła w r. 1925 wyniosą 6 milionów, w r. 1926 — 8 milionów, w r. 1927 — 8 milionów.</u>
          <u xml:id="u-3.37" who="#WładysławKosydarski">Jeżeli doliczymy do tego procent, stanowi to kwotę 30 milionów, która zupełnie wystarczy na przeprowadzenie najważniejszych inwestycji, zarówno w centrali, jak i w budynkach i inwentarzach potrzebnych dla naszych poczt.</u>
          <u xml:id="u-3.38" who="#WładysławKosydarski">Wśród ważniejszych poprawek, które Komisja Budżetowa przyjęła, jest poprawka, odnosząca się do kopalni soli w Bochni. Kopalnia soli w Bochni miała być w krótkim czasie zamknięta, jednak ze względu na potrzebę jej utrzymania komisja wstawiła kwotę 320.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-3.39" who="#WładysławKosydarski">Jako sprawozdawca budżetu jestem obowiązany poruszyć także kwestię przedsiębiorstw państwowych. Ponieważ w sprawozdaniu, przedłożonem Wysokiej Izbie, które Panowie mają w ręku, kwestia ta została gruntownie omówiona, rezerwuję sobie głos na później. Gdyż w czasie dyskusji ta kwestia zostanie niezawodnie poruszoną.</u>
          <u xml:id="u-3.40" who="#WładysławKosydarski">Kończąc swoje przemówienie, proszę Wysoką Izbę o przyjęcie całego budżetu Ministerstwa Przemysłu i Handlu wraz z poprawkami i rezolucjami, uchwalonemi przez Komisję Budżetową.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#MaciejRataj">Głos ma p. Minister Przemysłu i Handlu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">Wysoki Sejmie! Pozornie od lat 2, w rzeczywistości zaś od samego początku powstania Państwa Polskiego jesteśmy w obliczu wielkich trudności gospodarczych. Powody tych trudności są nam wszystkim znane i nie ograniczają się one tylko do naszego Państwa, ale obserwujemy je w większym lub mniejszym stopniu prawie we wszystkich krajach europejskich, a nawet i poza Europą. Powodem tych trudności w stosunku do naszego Państwa jest przedewszystkiem: znaczne ubóstwo naszego kraju i naszego społeczeństwa już przed wojną, o czem wszyscy doskonale wiemy; wielkie zniszczenie wojenne i powojenne u nas, inflacja i hiperinflacja, trudności w dostosowaniu wszystkich części Państwa do wspólnej jedności gospodarczej, które to części naszego Państwa całkiem inną posiadały poprzednio fizjonomię gospodarczą; następnie zniszczenie wszelkich oszczędności, jakie posiadaliśmy, a tem samem zmniejszenie się niesłychane zdolności kupnej naszej ludności.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">W tych warunkach usiłowania wszystkich dotychczasowych rządów musiały iść w kierunku bardzo ścisłego obserwowania tych zjawisk gospodarczych, zupełnie nowych, jakie się wyłoniły po wojnie, zasięgania informacji, zbierania statystyk, a przedewszystkiem pomagania wszędzie tam, gdzie pomoc była konieczna i możliwa. Przy tej pomocy, która z niejednej strony tu została zaatakowana, został odbudowany nasz przemysł, co naturalnie stało się dzięki — jeśli patrzymy na to zupełnie obiektywnie — dzięki pomocy całego społeczeństwa, bo całe społeczeństwo składało się na te kredyty, których udzielał Rząd. Miało to jednak ten zbawienny skutek, że cały szereg placówek gospodarczych został uruchomiony i dziś, aczkolwiek przechodzą te placówki poważne przesilenie, miejmy nadzieję, w niedługim czasie staną się one znowu źródłem zarobków i dobrobytu dla wielkich rzesz pracujących w nich robotników.</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">Praca ku uzdrowieniu tych stosunków, do której — mówię — nie tylko Rząd nasz, ale wszystkie poprzednie rządy w mniejszym lub większym stopniu, w miarę możności i warunków się przyczyniały, była niesłychanie trudna, dlatego, że zjawiska były zupełnie nowe, dlatego, że nie mieliśmy dostatecznie przygotowanego aparatu administracyjnego, nie mieliśmy dokładnych danych statystycznych, które w międzyczasie trzeba było zebrać i że znaleźliśmy się w warunkach trudnych wobec tego, że nasze kapitały obrotowe, kapitały zakładowe częściowo, oraz wszystkie kapitały inwestycyjne zostały zniszczone. Poprawa stosunków nastąpiła od chwili, kiedy uzdrowiliśmy naszą walutę i przez to zdobyliśmy właściwe fundamenty pod odbudowę gospodarczą naszego Państwa. Jak długo nie było waluty stałej, zdrowej, tak długo nie można było odpowiedniej przeprowadzić kalkulacji, a bez kalkulacji wszelkie poczynania gospodarcze nie mogą się ostać, muszą zawieść. I zobaczyliśmy wtenczas, kiedy się zaczęła kalkulacja, że interesy, które napozór wydawały się korzystne, kończyły się zazwyczaj dużemi stratami, że ubożeliśmy z dnia na dzień, z roku na rok; że te kapitały, które zdołaliśmy uratować po wojnie, zmniejszały się coraz bardziej i że ich już nie starczy na te potrzebne inwestycje w naszych warsztatach pracy, które musiały być przeprowadzone, by zapewnić naszemu życiu gospodarczemu możność konkurencji nie tylko na rynkach zagranicznych, ale nawet w kraju, bo coraz trudniej było z konkurencją zagraniczną i w samym kraju walczyć.</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">Rząd stosownie do zmieniającej się sytuacji poddał szczegółowej rewizji swoją politykę ekonomiczną i swój stosunek do tych nowych zjawisk gospodarczych. Jak Panowie wiedzą, w zeszłym roku zarzuciliśmy zupełnie system reglamentacji i to nawet nie z inicjatywy Rządu, tylko na żądanie szerokich sfer społeczeństwa. Trzeba przyznać, że krok ten był do pewnego stopnia słuszny, miał pewne wady, ale w zasadzie był słuszny i doprowadził do pewnej naprawy i unormowania się stosunków. Zbliżyliśmy się bardziej do stosunków, jakie panują obecnie zagranicą, w pewnych wypadkach nawet wyprzedziliśmy kraje sąsiednie pod względem liberalizmu. A poprawa najważniejsza leży w tem, że nastąpiło wyrównanie się tych różnic, które istniały i które były największem niebezpieczeństwem dla naszego życia gospodarczego, mianowicie różnicy pomiędzy cenami rolniczemi a cenami produktów przemysłowych.</u>
          <u xml:id="u-5.4" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">Następnie znieśliśmy Główny Urząd Przywozu i Wywozu. Wprowadziliśmy cały szereg ulg celnych na surowce, półfabrykaty, na artykuły pierwszej potrzeby. Dziś znowu od tego systemu częściowo odchodzimy, dlatego, że przekonaliśmy się. — czego nie można było oczekiwać wtedy, kiedy ten krok został przedsięwzięty, że społeczeństwo nasze nie potrafi reagować na tego rodzaju zarządzenie w taki sposób, jak się tego spodziewaliśmy. Nasze społeczeństwo, osłabione znacznie i będące pod znakiem wielkiego braku kapitałów, zamiast robić wielkie wysiłki w celu doprowadzenia kosztów produkcji u nas do norm zagranicznych, wołało się przerzucić na pośrednictwo. Fabrykanci zaczęli często sprowadzać buty zagraniczne i ubrania zagraniczne i sprzedawać je, zamiast produkować, dlatego, że to było chwilowo korzystniejsze i łatwiejsze, aniżeli przez sanację stosunków, doprowadzenie procesu fabrykacji do potanienia. Zresztą, powiedzmy to sobie otwarcie, to potanienie nie było tak łatwe do przeprowadzenia, bo musiałoby dotknąć całego szeregu zjawisk tej produkcji, jak np. w pewnych wypadkach płacy robotników, w pewnych wypadkach ulg podatkowych, których nie można było zbyt łatwo uzyskać — musiałoby dotknąć kwestii kredytów i t. p. zjawisk, na które fabrykant nie miał należytego wpływu i dlatego wołał iść po linii najmniejszego oporu i raczej przerzucić się na handel.</u>
          <u xml:id="u-5.5" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">Nie na tem kończą się zarządzenia Rządu. Rząd zniósł w ubiegłym roku podatek węglowy, przez co przyczynił się do ożywienia tego słabnącego coraz bardziej życia gospodarczego, gdyż na węglu opiera się szereg gałęzi produkcji, jako na jednym z najważniejszych surowców. Muszę powiedzieć, że rzeczywiście zniesienie podatku węglowego przyczyniło się do obniżenia cen węgla, bo przypominam Sz. Panom, że cena węgla w styczniu ub. r. wynosiła 51 zł. za gatunki grube, a dzisiaj kolej kupuje niejednokrotnie te gatunki po 14 zł, za tonnę. Stwierdzić należy, że podatek węglowy jednej strony, a z drugiej strony warunki, jakie się w międzyczasie wytworzyły, doprowadziły do tego znacznego obniżenia cen węgla. Jeżeli porównamy wskaźnik drożyźniany, to znajdziemy, że węgiel jest dziś naprawdę jednym z najtańszych artykułów w Polsce, przez co jedna z zapór dla rozwoju przemysłu została szczęśliwie usunięta.</u>
          <u xml:id="u-5.6" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">Wysoka Izbo! Wysiłki Rządu celem uzdrowienia stosunków gospodarczych szły także w innych kierunkach. Poddaliśmy w ubiegłym roku dość dokładnej rewizji naszą taryfę celną. Przez blisko pół roku Rząd w porozumieniu ze sferami gospodarczemi pracował nad rewizją tejże taryfy, która w początkach istnienia naszego Państwa wprowadzona, wykazała z biegiem czasu cały szereg błędów i niedomagań, żądających naprawy. Nowa taryfa celna została wprowadzona w połowie ubiegłego roku i powiedzmy sobie otwarcie, że nie odpowiada ona jeszcze wszystkim koniecznym wymaganiom naszego życia gospodarczego. Zdajmy sobie jednak sprawę, że to był tylko pierwszy krok zdążający ku stworzeniu naprawdę stałej, na kilkanaście czy kilkadziesiąt lat mającej mieć zastosowanie, taryfy celnej. W każdym razie w porównaniu z tem, co było poprzednio, oznacza obecna taryfa duży krok naprzód.</u>
          <u xml:id="u-5.7" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">Co do sprawy podatków, to wspomniałem już o podatku węglowym; wprowadziliśmy cały szereg innych ulg podatkowych, które miały ulżyć życiu gospodarczemu. Naprzykład w hutnictwie opłacano podatek przy poszczególnych fazach przerobu żelaza, co zostało obecnie usunięte, stworzono jeden zespół tej produkcji, który tylko jeden raz ten podatek uiszcza.</u>
          <u xml:id="u-5.8" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">Dla żelaza, które stanowi podstawowy artykuł dla naszej ludności, stanowiło to pewną ulgę i odbiło się na jego cenie. Muszę stwierdzić co do żelaza, pomimo, że Polska znajduje się w trudnych warunkach co do nabywania potrzebnych surowców, cena jego jest w odpowiednim stosunku do ceny zagranicy.</u>
          <u xml:id="u-5.9" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">Ulgi podatkowe zostały zastosowane do produktów eksportu, celem podniesienia tego eksportu, Pierwotna ulga polegała na obniżeniu podatku obrotowego z 2 1/2% na 1%, później zniesiono podatek obrotowy przy eksporcie całkowicie dla szeregu artykułów, a lista tych artykułów jest coraz to bardziej rozszerzana. Sprawa ta jest odpowiednio ujęta w noweli do ustawy o podatku obrotowym i może być przez ciała ustawodawcze ewentualnie zmodyfikowana w tym lub innym kierunku.</u>
          <u xml:id="u-5.10" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">Poddano także szczegółowej rewizji taryfy kolejowe i wprowadzono szereg ulg. Zdajemy sobie z tego sprawę, że w wielu wypadkach taryfy te nie są jeszcze całkowicie dostosowane do wszystkich potrzeb życia społecznego. Ale skonstatujmy, że jednak i w tej dziedzinie jest coraz to większe zrozumienie dla potrzeb życia gospodarczego i że nasze Ministerstwo Kolei dla potrzeb życia gospodarczego okazuje dużą życzliwość. Za ostatni przykład tej tendencji niech służy fakt, że taryfy na węgiel via Gdańsk zostały obniżone z 13 zł. za tonnę do 7 zł. Więc stanowi to rzeczywiście duży postęp i pod tym względem tendencje dziś są zupełnie inne od tych, jakie panowały poprzednio.</u>
          <u xml:id="u-5.11" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">Możemy także stwierdzić, że Rząd sprawie traktatów handlowych w ubiegłym roku bardzo gorliwie poświęcił uwagę. Panowie wiedzą, że zawarto cały szereg traktatów z krajami dalszemi i bliższemi i jako najważniejsze podkreślić należy układy z Holandią, Danią, Szwecją, Ameryką, Grecją, z którą mamy bardzo duże interesy, jeżeli chodzi naprzykład o rynek dla naszych wyrobów tekstylnych bielskich, z Węgrami, Bułgarią i Czechosłowacją. Traktat z Czechosłowacją został podpisany po długich staraniach i mam to głębokie przekonanie, że traktat ten będzie dla naszego życia gospodarczego pewną ulgą, szczególniej jeżeli chodzi o eksport węgla, o pewne artykuły przemysłowe, jak azotniak i t. p. oraz o pewne surowce, które możemy do Czechosłowacji wywozić. A przedewszystkiem rolnictwo nasze zyskuje w tym traktacie bardzo poważne korzyści z tego powodu, że ustalone zostają zasady, na mocy których można wywozić nasze produkty do Czechosłowacji. Została bowiem zawarta z Czechosłowacją równocześnie konwencja weterynaryjna, która raz na zawsze wszelkie dowolności ze strony władz czechosłowackich usunie. Jest to dla naszego rolnictwa poważne ułatwienie, bo producent polski wie obecnie, czego się ma trzymać, jeśli chodzi o produkty rolne, a jeśli chodzi o węgiel, to naturalnie, obniżając taryfy odpowiednio na kolejach czeskich, uzyskując pewne ulgi, zyskujemy tem samem możność rozszerzenia zbytu dla naszego eksportu węglowego, co w dzisiejszych warunkach jest rzeczą dużej wagi.</u>
          <u xml:id="u-5.12" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">Pozostaje, jak słusznie p. referent powiedział, jeszcze kilka bardzo ważnych traktatów do zawarcia, traktat z Niemcami, z Rosją. Nie mogę się zgodzić z p. referentem, że te traktaty są dla nas tak niesłychanie potrzebne i że bez nich się obejść nie możemy. Rzeczywiście, są one dla nas potrzebne, ale jeszcze potrzebniejsze są one dla tych kontrahentów, z którymi mają być zawarte, bo jeśli chodzi o traktat z Niemcami, to poza pewnemi produktami, jak np. węgiel, którego zbyt w Niemczech byłby dla nas pożądany, ale który to zbyt możemy stosunkowo łatwo i gdzieindziej dla siebie znaleźć, nie mamy tak wielkiego interesu w otwarciu i utrzymaniu rynku niemieckiego dla nas. Natomiast mogę stwierdzić i stwierdzam z całym naciskiem, że Polska stanowi dla produktów niemieckich niesłychanie ważny rynek, dlatego, że nasz przemysł jeszcze w wielu wypadkach nie jest dostatecznie rozwinięty, i że kraj nasz w wielu wypadkach musi szukać dostawców obcych. I pod tym względem mają Niemcy duży interes w tem, ażeby traktat z nami zawrzeć. Powiem więcej. Dziś jeszcze Polska znajduje się w fazie kryzysu i dlatego pojemność rynku polskiego nie jest dziś jeszcze tak wielka. Ale wiemy doskonale, wiedzą i Niemcy, że za 2 czy 3 lata, gdy tylko Polska gospodarczo skrzepnie, rynek polski będzie znacznie pojemniejszy i że na ten wypadek traktat handlowy będzie dla Niemców bardzo pożądany. Na to chciałem zwrócić uwagę i stwierdzić, że wbrew temu, co mówił p. referent, nie znajdujemy się wcale w przymusowej pozycji i że traktat, o ile ma być zawarty, musi być zawarty na czysto gospodarczej platformie, bez żadnych politycznych presji czy kompensat, i że tylko takie, czysto gospodarcze ujęcie sprawy może się liczyć z aprobatą naszego społeczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-5.13" who="#komentarz">(Brawa).</u>
          <u xml:id="u-5.14" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">Pozostaje sprawa traktatu z Rosją. O ile chodzi o zdanie Ministerstwa Przemysłu i Handlu, to mogę podkreślić, że Polska tak jak dążyła do uregulowania spraw gospodarczych i politycznych ze wszystkiemi państwami, tak samo gotowa jest do zawarcia traktatu handlowego z Rosją. Do tego traktatu gotowiśmy przystąpić każdej chwili, ale musi być stworzona przedtem odpowiednia atmosfera dla rokowań.</u>
          <u xml:id="u-5.15" who="#komentarz">(P. Kosydarski: O to właśnie chodzi)</u>
          <u xml:id="u-5.16" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">Mianowicie podstawa wzajemności, podstawa wzajemnego zrozumienia i uwzględniania stosunków. Pod pokrywką tego traktatu nie będą mogły się kryć różne zastrzeżenia i zamiary polityczne, bo traktat tylko ma służyć jedynie celom gospodarczym tak Polski, jakoteż Republiki Sowieckiej. Mam wrażenie, że prędzej czy później oba Państwa znajdą wspólną platformę do rozmów nad tym tematem, tak że i ten problemat niedługo już będzie czekał na rozwiązanie.</u>
          <u xml:id="u-5.17" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">Dla podniesienia życia gospodarczego Rząd zrobił jeszcze cały szereg innych posunięć, o czem Panowie wiedzą. Mianowicie wprowadziliśmy w tym i ubiegłym roku w życie cały szereg ustaw, mających dla tego życia poważne znaczenie. Została wprowadzona przy udziale Ministerstwa Przemysłu i Handlu, ustawa czekowa, bankowa, ustawa o składach towarowych i, jak Panowie widzą, znajduje się w Sejmie od dłuższego czasu projekt ustawy o izbach przemysłowych i handlowych, który czeka jeszcze na załatwienie przez Wysoki Sejm, W ostatnich dniach została wniesiona do Sejmu również ustawa przemysłowa, jednolita dla całego Państwa. Uważam, że ta ustawa będzie miała pierwszorzędne znaczenie dla uregulowania i ożywienia naszego życia gospodarczego, a to dlatego, że zostaną usunięte niedogodności, wypływające z faktu, że różne dzielnice różnemi kierowały się zasadami administracyjnemi w sprawach przemysłu, co naturalnie na rozwój tego życia ujemny wywierało wpływ. Proszę Panów, jest to mniej więcej wszystko, w krótkim zarysie, co zrobił Rząd, co konkretnego zrobiło Ministerstwo Przemysłu i Handlu w dziedzinie usanowania stosunków gospodarczych w dobie przesileniowej.</u>
          <u xml:id="u-5.18" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">Trzeba się teraz zapytać, co zrobiło społeczeństwo, co zrobiły sfery przemysłowe? Otóż muszę stwierdzić, że i społeczeństwo na drodze sanacyjnej zrobiło już bardzo dużo, Jeżeli chodzi o rolnictwo, to widzimy ogromny wzrost przy zastosowaniu nawozów sztucznych w tym roku w porównaniu z tem, co było jeszcze rok temu, Do zastosowania jaknajpowszechniejszego nawozów sztucznych Rząd, P. Minister Rolnictwa i ja przywiązujemy jaknajwiększą wagę, ponieważ intensyfikacja produkcji w rolnictwie może się przyczynić w znacznym stopniu do stworzenia znowu tej zasobnej rzeszy nabywców na rynku wewnętrznym, która tak długo, jak długo nie potrafimy z naszemi towarami konkurować na rynkach zagranicznych, musi w pierwszej linii przyczynić się do uzdrowienia naszej produkcji przemysłowej.</u>
          <u xml:id="u-5.19" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">Jeżeli chodzi o przemysł, to trzeba stwierdzić, mimo tych różnych narzekań i t. d., że i przemysł zrobił duży wysiłek w ostatnim roku. Widzimy w całym szeregu przedsiębiorstw bardzo poważne zarządzenia, w kierunku wprowadzenia nowych urządzeń, zmodernizowania zakładów, postawienia ich na poziomie zakładów zagranicznych. Jeżeli wysiłek ten nie dał dotychczas owoców, to dlatego, że poza tym czynnikiem istnieje jeszcze cały szereg innych, potrzebnych dla uzdrowienia stosunków. Ale, jak stwierdziłem, duże inwestycje zostały uskutecznione, zmodernizowanie urządzeń dosyć daleko posunięte. Wprowadzono następnie w przemyśle, w administracji poważne oszczędności. Nie twierdzę, żeby rola pod tym względem przemysłu miała się już skończyć. Jeszcze cały szereg oszczędności w administracji powinien być dokonany, powinien być dokonany i w zakładach przemysłowych t. zw. Kongresówki i na Górnym Śląsku, bo i tu i tam sytuacja nie przestała być poważna.</u>
          <u xml:id="u-5.20" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">Zaprowadzono następnie pewną reorganizację pracy w całym szeregu zakładów przemysłowych i reorganizacja ta w licznych przedsiębiorstwach wydała bardzo dodatnie owoce. Robi się duży wysiłek, ażeby pogłębić te dążności w całej Polsce, we wszystkich gałęziach przemysłu, do zapoznania się z naukową organizacją pracy, do zastosowania nowych metod pracy w naszych warsztatach i naturalnie powoli, bo takie rzeczy nie mogą iść zbyt szybko, można się spodziewać, że potrafimy za przykładem zagranicy podążyć za postępem ogólnym w tej tak ważnej dziedzinie. Bardzo wielki wysiłek robi przemysł, różne jego gałęzie, aby zdobyć potrzebne kapitały, celem zasilenia swoich funduszów obrotowych i inwestycyjnych. To nie jest łatwa rzecz. Wiemy z naszych usiłowań, z usiłowań Rządu, że starania o pożyczkę zagraniczną nie idą tak łatwo. Kapitaliści zagraniczni nie pokładają wielkiego zaufania w naszą zdolność organizacyjną, w naszą możność uiszczania w przyszłości procentów od zaciągniętych długów, chociaż, moim zdaniem, jest to stanowisko zupełnie nieuzasadnione. Przez tych kilka lat istnienia naszego Państwa wykazaliśmy tak wielkie napięcie duchowe, tak duże wysiłki organizacyjne na wszystkich polach, że powinna ta nieufność zagranicy w stosunku do nas ustać — że powinniśmy znaleźć inną ocenę naszych usiłowań, starań i wysiłków. Zasłużyliśmy, mam odwagę to powiedzieć, sobie na inną ocenę naszej pracy nie tylko w stosunku do Rządu, ale i w stosunku do całego społeczeństwa, bo całe społeczeństwo na duży już się zdobyło wysiłek i doskonale zdało egzamin ze swej wartości i w czasach zaborów i podczas wojny i w czasie swej niepodległości.</u>
          <u xml:id="u-5.21" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">Pozatem chciałbym jeszcze na jedną zdobycz, względnie na jeden wysiłek naszych sfer gospodarczych zwrócić uwagę. Mówię przedewszystkiem o przemyśle, ale to wszystko odnosi się również i do naszego handlu, bo i w handlu tak samo poważne wysiłki były robione, i tak co do dostarczenia do Polski kapitałów, jak i co do reorganizacji i oszczędności. Chodzi o pewną pracę organizacyjną, o przeprowadzenie pewnego zjednoczenia w poszczególnych gałęziach produkcji. Takiem posunięciem poważnem i celowem było między innemi zawiązanie „kartelu naftowego”. Organizacja ta, przyznaję p. referentowi, jest jeszcze daleką od ideału. To są pierwsze dopiero początki pewnego porozumienia, które później powinny się odpowiednio rozwinąć, odpowiednio zreformować, a przedewszystkiem zreformować się powinny w tym kierunku, żeby eksport naszych produktów zagranicę utrwalić i na silnych postawić podstawach. Rozwiązanie tego rodzaju zagadnień, mogę zapewnić p. referenta, nie idzie nigdy łatwo, i jest szczególnie w Polsce trudnem, bo tu trzeba bardzo dużo dobrej woli i przedewszystkiem dużego zrozumienia ogólnego interesu. Naogół ludzie dla interesu chwilowego, dla doraźnej korzyści nie lubią godzić się na ponoszenie pewnych ofiar, które w takim wypadku zawsze są konieczne i nieuniknione, P. referent — ja w tem miejscu kwestię tę poruszę, bo do szczegółowych zarzutów przejdę później — zrobił Minist. Przem. i Handlu zarzut, że okazuje zupełną bezczynność w kierunku doprowadzenia do porozumienia w przemyśle węglowym i hutniczym. P. referent myśli, że w tego rodzaju wypadkach wystarczy najzupełniej wydać rozporządzenie rządowe i sprawa będzie załatwiona. Od kilku miesięcy kwestia porozumienia producentów węglowych ze wszystkich zagłębi węglowych jest prowadzona z wielkim nakładem pracy i przy czynnym udziale Rządu. Mogę zapewnić, że gdyby Rząd w tym wypadku nie ingerował, to to porozumienie i te rokowania spełzłyby na niczem. Tymczasem posiadam informację, że mimo dużej rozbieżności w poglądach, pertraktacje pomiędzy rewirami posuwają się naprzód i winny być w niedługim czasie pomyślnie zakończone. Gdyby to jednak — wbrew oczekiwaniom — nie nastąpiło, Rząd jest gotów poczynić ze swej strony kroki, by kwestię po myśli ogólnych interesów państwowych — zadecydować.</u>
          <u xml:id="u-5.22" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">Nie tylko w przemyśle węglowym ale i w przemyśle hutniczym sytuacja jest ciężka i również i w tej gałęzi porozumienie producentów jest konieczne. Chodzi o byt i niebyt nie tylko poszczególnych zakładów, ale całego przemysłu węglowego i hutniczego. Jeśliby ta anarchia w produkcji i zbycie, którą obecnie obserwujemy, miała potrwać jeszcze miesiące i lata, to moglibyśmy przemysł ten poważnie osłabić i zachwiać w podstawach a tem samem liczba 40.000 bezrobotnych, jaką w przemyśle węglowym mamy, mogłaby snadnie się podwoić, co przecież nie leży w interesie Państwa.</u>
          <u xml:id="u-5.23" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Moraczewski)</u>
          <u xml:id="u-5.24" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">Jeżeli sfinalizowanie pertraktacji nie nastąpiło dotychczas, to nie dlatego żeby Rząd nie ingerował, tylko dlatego, że to są kwestię naprawdę trudne. A szczególnie trudne są u nas dlatego, że u nas jest mniejsze zrozumienie dla spraw gospodarczych, mniejsze wyrobienie w sprawach gospodarczych i mniej rozwinięty jest duch współdzielczości. U nas myśli się przedewszystkiem o własnym interesie, a o poniesienie większych ofiar na rzecz sprawy ogólnej jest stosunkowo trudno.</u>
          <u xml:id="u-5.25" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">Wysoka Izbo! Byłbym niesprawiedliwy, gdybym nie wspomniał na tem miejscu także o dużych ofiarach poniesionych przez szerokie masy robotnicze, na rzecz sanacji skarbowej i sanacji gospodarczej. Muszę stwierdzić, że klasy robotnicze podczas całego przesilenia zachowały się wzorowo, dźwigając wielki ciężar na swych barkach w postaci niejednokrotnie bardzo niskich zarobków i dużego bezrobocia. Mogę stwierdzić z zadowoleniem i z wielką dumą, że w Polsce właśnie robotnik, robotnik polski okazał wyjątkowe wprost zrozumienie dla trudnej gospodarczej sytuacji Państwa i w miarę możności stara się dopomóc do zlikwidowania tego przesilenia. Jednym z najbardziej pocieszających objawów jest fakt, iż wydajność pracy u robotników stale się podnosi w ostatnich miesiącach, a podniesienie wydajności pracy jest jednym z niezbędnych warunków, prowadzących do sanacji gospodarczej. Proszę Panów, gdyby nie to podniesienie wydajności pracy u robotnika górniczego, to nie potrafilibyśmy sprzedać ani jednej tony węgla zagranicę, bo węgiel nasz byłby zbyt drogi. Tylko dlatego, że wydajność tak znacznie się podniosła, możemy oprzeć się zagranicznej konkurencji, możemy mimo naszego złego geograficznego położenia, w jakim się Polska i rewiry węglowe polskie znajdują, wciąż jeszcze węgiel nasz za granicę wysyłać. Mam nadzieję, Wysoka Izbo, że te ofiary robotników nie pójdą na marne, że społeczeństwo nasze, opierając się właśnie na tego rodzaju objawach dobrej woli, potrafi prędzej przesilenie obecne opanować i że wtedy polskiemu robotnikowi, który wykazał tyle patriotyzmu, tyle dobrej woli i wysiłków, potrafimy zapewnić dostateczny byt, dla niego i dla jego rodzin, którego dziś w bardzo częstych wypadkach nie ma zapewnionego. Jest to naszym świętym obowiązkiem!</u>
          <u xml:id="u-5.26" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">Proszę Panów, największą troską chwili obecnej jest kwestia ujemnego bilansu handlowego. Jeżeli porównamy obecny bilans handlowy z bilansem zeszłorocznym, to znaczy miesiące styczeń, luty, marzec tego roku z miesiącami styczniem, lutym, marcem zeszłego roku, to widzimy bardzo poważne pogorszenie. Pogorszenie to wypływa z różnych przyczyn; jedną z ważnych przyczyn tego stanu jest fakt że mieliśmy nieurodzaj i że skutki tego nieurodzaju zostały powiększone z tego powodu, iż sprzedaliśmy i wywieźli dosyć sporą ilość zboża jesienią zeszłego roku, a wywieźliśmy dlatego, że rzeczywiście w kraju nie znalazły się kapitały, przy pomocy których możnaby zboże to przechować do przednówka.</u>
          <u xml:id="u-5.27" who="#komentarz">(Głos: Dwa razy więcej przywieźliśmy, więc Państwo na tem straciło)</u>
          <u xml:id="u-5.28" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">Sprzedaliśmy tanio, musimy teraz kupować drogo, ale to było rzeczą do pewnego stopnia nieuniknioną, dlatego że nie było funduszów na zmagazynowanie tego zboża w Polsce. Musimy więc sprowadzać mąkę, zboże jeszcze przez kilka miesięcy, i tak długo z oddziaływaniem tego faktu na nasz bilans handlowy liczyć się musimy. Ale poza koniecznemi artykułami, poza artykułami żywności, nasze społeczeństwo sprowadza jednak bardzo dużo rzeczy, bez których mogłoby się obyć, mogłoby się obyć przedewszystkiem przez czas kryzysu, w jakim się znajdujemy. Otóż, proszę Panów, można mówić, że Rząd znowu jest winien, bo pozwala na wwóz tego rodzaju artykułów do kraju. Ja jednak stwierdzam, że Rząd w tym kierunku ma często związane ręce, dlatego, że musi się starać o rynki zbytu dla artykułów naszych, dla artykułów polskich. Trudno jest przypuszczać, że zagranica będzie dla nas tak względna, iż pozwoli na przywóz wszystkich artykułów z Polski, a nie będzie się domagała dla siebie dowozu do Polski tych artykułów, które produkuje i w których się wyspecjalizowała. Więc Rząd ma związane ręce, ale rzeczą społeczeństwa jest, żeby jednak wyciągnąć konsekwencję z naszej biedy, z naszych obecnych ciężkich stosunków, z naszego położenia materialnego i żeby sobie pewne więzy nałożyć właśnie w czasie ostrego przesilenia gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-5.29" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">Przemawiałem przeważnie o kwestiach przemysłowych. Proszę Panów, być może — i do tego błędu częściowo się przyznaję, że sprawy handlu w Ministerstwie Przemysłu i Handlu były aż do niedawna na drugim planie.</u>
          <u xml:id="u-5.30" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">Wytłomaczenie leży w tem, że spraw, jakimi się musimy zajmować właśnie w chwilach tych przełomowych, jest bardzo wiele, Czasem trzeba więc mniej ważne, względnie również ważne, lecz mniej pilne i gwałtowne, na późniejszy czas odłożyć. Obecnie nadszedł czas, by również zająć się i sprawami handlowemi, by czynniki kupiectwa polskiego otrzymały dostateczny głos przy rozwiązywaniu wszystkich zagadnień gospodarczych chwili obecnej, a takich spraw narzuca się cały szereg. Jedną z najważniejszych byłoby odpowiednie zorganizowanie kupiectwa, żeby ono mogło objąć rolę pośrednika przy tranzakcjach Polski z zagranicą. Dotychczas czynności te spełniają kupcy, czy ajenci zagraniczni.</u>
          <u xml:id="u-5.31" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">Bardzo ważną sprawą dla kupiectwa jest kwestia odpowiedniego kredytu i dostatecznego finansowania eksportu. Należałoby stworzyć poważną instytucję finansową, zasobny Bank eksportowy, któryby, oprócz Banku Polskiego, finansował nasze tranzakcje eksportowe i pośredniczył tam wszędzie, gdzie nasz kupiec potrafi dotrzeć i gdzie z naszym towarem możemy dojść.</u>
          <u xml:id="u-5.32" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">W zamiarach Ministerstwa Przemysłu i Handlu leży sprawa stworzenia instytutu eksportowego, któryby wszystkim zagadnieniom, związanym z eksportem, poświęcił szczegółowe badania, badania te w swoim ręku koncentrował i mógł to czynić lepiej, aniżeli nasze dotychczasowe instytucje. Taki instytut eksportowy dlatego dotychczas nie został powołany do życia, bo według mojej koncepcji, według koncepcji Ministerstwa Przemysłu i Handlu, sprawa ta miała być załatwiona po wprowadzeniu w życie izb handlowo-przemysłowych na terenie Królestwa, w całej Polsce i po stworzeniu związku wszystkich izb przemysłowo-handlowych w Polsce. Zdajemy sobie sprawę, że tego rodzaju instytucja, jak instytut eksportowy, może się rozwijać i sprawnie pracować przy najsilniejszym współudziale społeczeństwa. Otóż najlepszym wyrazem tej współpracy społeczeństwa byłyby izby przemysłowo-handlowe. Brak tej instytucji w Królestwie, niestety, stał na przeszkodzie, że myśl utworzenia instytutu nie została dotychczas wprowadzona w życie.</u>
          <u xml:id="u-5.33" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">Dużym postępem będzie, moim zdaniem, powołanie do życia Najwyższej Rady Gospodarczej, narazie prowizorycznej, a potem stałej, która może zabrać głos we wszystkich najważniejszych sprawach i występować z odpowiednią inicjatywą we wszystkich dziedzinach, gdzie Rząd z tych czy innych powodów dostatecznej inicjatywy nie wykazuje.</u>
          <u xml:id="u-5.34" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">Naszkicowałem w krótkości obecne położenie gospodarcze. Powiedziałem, że nie wolno nam wątpić, iż kryzys ten opanujemy. Idę dalej i twierdzę, że na drodze do opanowania kryzysu gospodarczego Polska posunęła się znacznie naprzód i że znajdujemy się właśnie w ostatniej jego fazie. Warunkiem, żeby się prędzej tych trudności pozbyć, żeby je prędzej opanować, jest przedewszystkiem dobry urodzaj. Wszyscy sobie zdajemy sprawę z tego, jak bardzo zaciążył zeszłoroczny nieurodzaj na naszem życiu gospodarczem. Po żniwach obserwowaliśmy bardzo znaczny spadek ilości bezrobotnych, trwał on przez jakie 3 miesiące, tak długo, jak długo nie okazało się, że oczekiwania co do urodzaju, wyrażone przez wszystkich znawców, były zbyt optymistyczne i że żniwa ostatnie były gorsze, aniżeśmy oczekiwali. Mamy nadzieję, że po lepszym urodzaju sytuacja nasza się poprawi b. znacznie. Następnie należy tę intensyfikację gospodarczą na roli w znaczniejszym jeszcze stopniu, aniżeli się to dzieje dotychczas, wzmocnić. Musimy, sobie zdawać sprawę, że jak największe zastosowanie nawozów sztucznych z jednej strony, wprowadzenie melioracji rolnych i ulepszeń gospodarstwa, z drugiej strony, może rzeczywiście tym szerokim warstwom naszego społeczeństwa, tym 70. czy 75% naszej ludności rolniczej dać te podstawy materialne, które im umożliwią uzupełnić dotychczasowe braki w narzędziach, inwentarzu, w ubraniu i bieliźnie i t. d., coby naturalnie oddziałało ożywczo na stosunki produkcyjne w przemyśle.</u>
          <u xml:id="u-5.35" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">Muszą być następnie prowadzone i to prowadzone z jeszcze większym wysiłkiem prace reorganizacyjne w przemyśle. Nie wolno nam powiedzieć, że już jesteśmy u szczytu, że więcej zrobić nie możemy. My jesteśmy zaledwie na tem polu w początkach i tu dalszy wysiłek jest bezwzględnie potrzebny. Przytem musimy dążyć do jeszcze większego podniesienia wydajności pracy. Stwierdziłem z zadowoleniem, że wydajność pracy naszego robotnika, jeżeli porównamy chwilę obecną z okresem z przed roku, czy dwóch lat, ogromnie się powiększyła. Ale powiedzieć sobie, że to już jest koniec, że to już jest szczyt, że dalej w tym kierunku iść nie można, byłoby także wielkim błędem. Jeżeli porównamy naszą wydajność z wydajnością zagranicy, to stwierdzić należy, że jeszcze nam do tej zagranicznej wydajności daleko; z jednej strony z powodu mniejszego doświadczenia i mniejszego wyrobienia naszego robotnika naogół, a z drugiej strony także z powodu gorszych urządzeń w naszych fabrykach, które to urządzenia tylko w miarę czasami napływających środków mogą się polepszać.</u>
          <u xml:id="u-5.36" who="#komentarz">(Głos: Przemysłowcy nie, tylko robotnicy)</u>
          <u xml:id="u-5.37" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">Tak jest i z wielkim naciskiem to podkreślam: i przemysłowcy i robotnicy!</u>
          <u xml:id="u-5.38" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">Jest jeszcze jedna kwestia drażliwa, którą jednak uważam za swój obowiązek, za obowiązek Ministra Przemysłu i Handlu tu podkreślić, o niej wspomnieć, to jest kwestia czasu pracy, 8-godzinnego dnia pracy! Stwierdzam z całym naciskiem, że ja osobiście i Rząd cały jest za utrzymaniem tak zwanych zdobyczy socjalnych i za bezwzględnem utrzymaniem 8-godzinnego dnia pracy. Ale, proszę Panów, chciałbym zwrócić na to uwagę, że Polska nie może pracować mniej od zagranicy. Prawdzie tej musimy prosto spojrzeć w oczy, czy chcemy, czy nie chcemy. Ta prawda prędzej czy później wyjdzie na wierzch. Mniej, niż zagranica pracować nie możemy, bo jesteśmy od niej znacznie biedniejsi i bardziej od niej zrujnowani. Twierdzę, że ewentualne, pewne odchylenia od obecnego stanu rzeczy nie mogłyby nastąpić pod żadnym warunkiem przez dyktat z czyjejkolwiek strony, czy przez dyktat przemysłu, czy Rządu. Mogłoby to nastąpić jedynie przez wzajemne porozumienie pomiędzy pracodawcami i robotnikami. Ja mówię o kwestii tej, żeby pracę u nas podnieść do tego poziomu, jak jest zagranicą.</u>
          <u xml:id="u-5.39" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">Dodam jeszcze jedno. Doskonale rozumiem obawy ze strony robotniczej, żeby te zdobycze, jakie oni mają, jakie sobie w ciężkiej walce wywalczyli, nie zostały im w epoce kryzysu zabrane, bo za te ofiary, na które oni poszli, tego rodzaju odbieranie byłoby naprawdę ciężką krzywdą dla naszego robotnika. Zwracam Panom jednak uwagę na pewną taktykę, która w czasie wielkiej wojny była bardzo często z wielkim powodzeniem stosowana, Jeżeli jakaś placówka podczas walk zbyt daleko naprzód się wysunęła, to nie uważano bynajmniej za klęskę cofnięcia na pewien czas tej forpoczty w tył, tylko bardzo często cofano ją na linie tylne, aby jej pozwolić przyjść do siebie, aby ją wzmocnić i potem całą siłą znów naprzód uderzyć. Tego rodzaju taktyka mogłaby być może również zastosowaną w chwili obecnej, tak ciężkiej pod względem gospodarczym, szczególnie dla klasy robotniczej! Gdyby tu chodziło o zyski przemysłowców, o ich wysokość, to bym tej kwestii nie podnosił, ale mnie chodzi o to, aby usunąć te 180 tysięcy bezrobotnych, które jeszcze mamy, a których zatrudnienie jest naszym najpierwszym i najświętszym obowiązkiem! Jest obowiązkiem Rządu, Sejmu i całego społeczeństwa. Ja pod tym względem obaw żadnych nie posiadam.</u>
          <u xml:id="u-5.40" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">Na tem chciałbym skończyć moje uwagi ogólne o stanie przemysłu, a chciałbym przystąpić teraz do zarzutów, postawionych przez Pana Referenta pod adresem Ministerstwa Przemysłu i Handlu. Bardzo się cieszę, że wczoraj zostało z tej Wysokiej Trybuny stwierdzone, że sprawozdanie Pana Referenta jest odbiciem jego indywidualnych zapatrywań, dlatego, że ja miałem to głębokie przekonanie, że wyniki obrad w Komisji Budżetowej były całkowicie inne od referatu, który tu został tej Wysokiej Izbie przedstawiony przez p. Referenta. I zostało to stwierdzone nie tylko przezemnie, albo przez moich referentów, ale przez przedstawicieli prawie wszystkich klubów.</u>
          <u xml:id="u-5.41" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">Wysoka Izbo! Najcięższe zarzuty były postawione Ministerstwu Przemysłu i Handlu ze względu na jego gospodarkę w państwowych zakładach, któremi Ministerstwo Przemysłu i Handlu zarządza. Otóż proszę Panów, w normalnych warunkach gospodarczych naturalnie byłoby rzeczą niedopuszczalną, żeby tego rodzaju odchylenia pomiędzy wynikami a preliminowanemi przez Ministerstwo sumami mogły mieć miejsce, Ale, proszę Panów, sytuacja jest zupełnie inna dzisiaj. Myśmy preliminarz budżetowy zestawiali w czerwcu r. 1923 na r. 1924. Wtenczas przesilenie nie objawiało się w ten sposób, jak się objawiło w r. 1924 i rzeczywiście przewidywania nasze się nie sprawdziły. Ale, czy się one nie sprawdziły tylko w stosunku do przedsiębiorstw państwowych? Ja uważam, że jeżeli chodzi o wyniki gospodarki, to Ministerstwo Przemysłu i Handlu może się naprawdę poszczycić rezultatami, jakie osiągnęło właśnie w niesłychanie ciężkim roku gospodarczym 1924.</u>
          <u xml:id="u-5.42" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">Państwowe Zakłady Naftowe przyniosły właściwie zysku 364,513 zł. Takie jest ostateczne zestawienie.</u>
          <u xml:id="u-5.43" who="#komentarz">(Pos. Kosydarski: Na który rok?)</u>
          <u xml:id="u-5.44" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">Na 1924 r. Ten zysk został umieszczony na koncie amortyzacyjnem, ale ten zysk jednakowoż jest realny, dlatego, że, jak Panowie doskonale wiedzą, przemysł znajduje się na ogół w tem położeniu, że na amortyzację absolutnie tylko w najrzadszych wypadkach odpisy robić jest w stanie. Na inwestycje zakładów naftowych przeznaczyliśmy oprócz tego z funduszu obrotowego obiegowego 1.929.022 zł. Panowie powiedzą, dlaczego robiono nowe inwestycje? Dlaczego nie odprowadzono tych sum do kasy państwowej? Panowie doskonale rozumieją, że nie można tego rodzaju zakładów prowadzić, nie inwestując nic. A ponieważ nie uzyskaliśmy na inwestycje w preliminarzu budżetowym, było trzeba bezwzględnie konieczne potrzeby pokryć z funduszów obiegowych, bo trzeba iść za postępem czasu i trzeba zakłady utrzymać na odpowiednim poziomie.</u>
          <u xml:id="u-5.45" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">Jeżeli chodzi o gazociągi międzymiastowe, to zysk wynosi zł. 199.500. z tego na amortyzację odliczono 130.000. a do kas państwowych odprowadzono 68.000 złotych.</u>
          <u xml:id="u-5.46" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">Jeżeli chodzi o gwarectwo Brzeszcze, to zysk, który także został w głównej części na amortyzację przepisany, wynosił w roku 1924 243.000 zł., a żupy solne przyniosły 1.968.468, z tego do kas wpłynęło blisko milion, bo 979.000 złotych.</u>
          <u xml:id="u-5.47" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">Jest duża różnica między tem, co zostało preliminowane, a między tem, cośmy ostatecznie uzyskali. Różnica polega na czemś zupełnie innem! Mianowicie w budżecie znajduje się pozycja, należąca się Rządowi od Skarbofermu, która to pozycja nie została przy zamknięciu w zyskach wykazana — wynosi ona około 5 milionów zł. — gdyż suma ta, chociaż jest zupełnie realną, dotychczas nie wpłynęła. Jeżeli weźmiemy ten zysk z Skarbofermu w wysokości około 5 milionów, plus 2.700.000 zysków z innych przedsiębiorstw, będziemy mieli około 7 milionów zysku, co w stosunku do 9 milionów preliminowanych — nie jest tak znacznem odchyleniem właśnie ze względu na te trudne obecnie czasy. A muszą Panowie uwzględnić tę trudną sytuację i to trudne położenie przemysłu w całej Polsce w zeszłym roku, które się na przemyśle państwowym w równej mierze odbić musiało. Przejdźmy teraz do innego przedsiębiorstwa, do poczty, będącej również w resorcie Ministerstwa Przemysłu i Handlu.</u>
          <u xml:id="u-5.48" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">W roku 1923 przy tem samem uposażeniu, przy tych samych warunkach, poczty przyniosły Skarbowi około 18 milionów deficytu, a w zeszłym roku z tego samego źródła wpłynęło do Skarbu około 12 milionów czystego zysku, a więc, bądź co bądź, zupełna zmiana gospodarki.</u>
          <u xml:id="u-5.49" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">Że sytuacja jest taka, jak ja mówię, i że została ona jednostronnie przez pana referenta przedstawiona, tego najlepszym dowodem jest fakt, że przecież z takiem uznaniem pan referent raczył się odezwać o prowadzeniu fabryki w Chorzowie. Otóż, proszę Panów, ten ogromny zakład, w którym także tkwią bardzo duże kapitały, nie przynosi narazie żadnych zysków w gotówce. Dlaczego? Dlatego, że mimo najlepszego prowadzenia technicznego i administracyjnego, jednakże o zyskach w zeszłym roku, w roku przesilenia w rolnictwie i przemyśle nie można było mówić. Jeszcze jeden zarzut, mianowicie zarzut chaotyczności w gospodarce przedsiębiorstw przez Ministerstwo Przemysłu i Handlu prowadzonych. Chaotyczność została przez pana referenta Skarbu i przez pana referenta Ministerstwa Przemysłu i Handlu, w szczególności do salin, z bardzo wielkim naciskiem podkreślona. Mnie się zdaje, że to polega na pewnem nieporozumieniu. Jeżeli laik wchodzi do jakiejś wielkiej nowoczesnej hali maszyn, to wydaje mu się, że panuje tam bezwzględny chaos, dlatego, że tych różnych żurawi, urządzeń technicznych, ludzi, warsztatów i t. d. człowiek w pierwszych chwilach opanować i uporządkować nie jest w stanie. Jeżeli przypatrywać się będzie temu zgiełkowi i chaosowi przez tydzień, czy miesiąc, to zobaczy, że w tem wszystkiem panuje jednak harmonijność i że każdy przyrząd, każdy ruch ma swoje uzasadnienie i ma swój cel. Otóż mnie się zdaje, że tego rodzaju sąd o gospodarce w przedsiębiorstwach państwowych polega na tem tylko, że p. referent nie miał czasu i możności wgłębić się w całą tę gospodarkę.</u>
          <u xml:id="u-5.50" who="#komentarz">(Pos. Kosydarski: Panie Ministrze, ja tam byłem, gdzie Pana nie było i nie będzie)</u>
          <u xml:id="u-5.51" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">Może ja tam nie byłem, ale również i podobnego referatu nie pisałem.</u>
          <u xml:id="u-5.52" who="#komentarz">(Pos. Kosydarski: Żaden urzędnik Pański tam nie był)</u>
          <u xml:id="u-5.53" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">Jabym na tego rodzaju sąd w stosunku do żadnego przedsiębiorstwa się nie odważył, dlatego, że sąd na tak pobieżnem zetknięciu się z przedsiębiorstwem dużem oparty, siłą rzeczy musi być niesłuszny. Ja tylko stwierdzam, że rzeczywiście w salinach istnieją pewne trudności z tego powodu, że saliny są prowadzone przez Ministerstwo Przemysłu i Handlu, a sprzedaż jest prowadzona w Ministerstwie Skarbu, ale staramy się te braki, wynikające z tego powodu, możliwie usunąć. Sam p. referent musiał przyznać, iż koszta własne w stosunku do przedwojennych znacznie spadły, a wydajność poważnie wzrosła, czego o większości przedsiębiorstw prywatnych powiedziećby nie można.</u>
          <u xml:id="u-5.54" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">Jest to najlepszy dowód, że gospodarka w państwowych przedsiębiorstwach nie jest bynajmniej tak zła, jak to usiłuje wykazać p. referent.</u>
          <u xml:id="u-5.55" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">Doprowadziliśmy już do tego, że produkcja wydobyta zgadza się z tą, którą preliminowało z końcem ubiegłego roku, względnie z początkiem stycznia na cały kwartał Ministerstwo Skarbu. Różnica wynosi zaledwie kilkadziesiąt tonn. Jest to wynik tego rodzaju, że uprawnia on mnie do stwierdzenia, iż żadnej chaotyczności w naszej gospodarce niema i że zarzut chaotyczności polega na pewnem niedopatrzeniu, względnie niedość głębokiem ujęciu sprawy przez p. referenta, z czego zresztą nie robię mu żadnego zarzutu.</u>
          <u xml:id="u-5.56" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">Kończę moje wywody, stwierdzając, że Polska znajduje się jeszcze w dużych trudnościach gospodarczych. Trudności te jeszcze jakiś czas potrwać muszą i niema siły, któraby te trudności z dnia na dzień usunąć potrafiła. Największe nawet wysiłki ze strony Ministerstwa Przemysłu i Handlu, względnie Rządu, tych trudności nie usuną. Tutaj musi być celowa i zbiorowa współpraca wszystkich czynników i Rządu i tych Wysokich Izb i całego społeczeństwa. Bardzo się cieszę, że to społeczeństwo coraz większe okazuje zrozumienie dla potrzeb gospodarczych. Wiele trudności w tych pierwszych latach naszego istnienia polegało na tem, że pewne tezy i prawdy gospodarcze nie były przez społeczeństwo należycie zrozumiane, bo myśl gospodarcza nie była w naszem społeczeństwie należycie wyrobiona. Wyrobienie to postępuję jednak bardzo szybko naprzód, co nas uprawnia do dużego optymizmu względem naszej pomyślnej przyszłości gospodarczej! Uprawnia nas do tego optymizmu także sąd zagranicy! Bardzo często stykam się z przedstawicielami zagranicy, nie bardzo dla Państwa Polskiego przychylnymi, a jednakowoż oni wszyscy stwierdzają, że dokonaliśmy nadzwyczajnego dzieła, nie tylko na polu reformy finansowej, ale na wszystkich polach i dokonał tego nie Rząd, ale całe społeczeństwo, wszystkie czynniki społeczne, od robotnika począwszy, a na kierowniczych przemysłowych sferach skończywszy.</u>
          <u xml:id="u-5.57" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKiedroń">I jeszcze jedno. Wielką pomocą, jak twierdzą wszyscy, byłoby dla nas zaciągnięcie pożyczki zagranicznej. Twierdzą tak samo, że to byłaby pomoc, któraby mogła nasze trudności bardzo poważnie osłabić. Ale kwestia pożyczki zagranicznej, to jest kwestia, która od nas nie zależy i dlatego budować wyłącznie na nadziei otrzymania pożyczki zagranicznej, byłoby działaniem zupełnie błędnem, nie prowadzącem do celu. Naszem zadaniem musi być starać się odtworzyć te zagubione kapitały znowu z powrotem, przez wielką oszczędność, wielki wysiłek i przez bardzo wydajną pracę wszystkich obywateli bez wyjątku!</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#JędrzejMoraczewski">Głos ma P. Dymowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#TadeuszMścisławDymowski">Wysoka Izbo! Pocieszającym objawem jest to, że sprawy gospodarcze coraz bardziej interesują nie tylko sfery miarodajne, nie tylko Sejm, lecz całe społeczeństwo; coraz częściej zagłębiamy się w dziedzinę naszej gospodarki narodowej. Szkoda tylko, że się to stało zbyt późno, dopiero wtedy, gdyśmy się natknęli na bardzo ostry kryzys gospodarczy, analogicznie do zjawiska, jakie miało miejsce z sanacją naszych stosunków finansowych, kiedy to dopiero hiperinflacja zadecydowała o poważniejszem zajęciu się zagadnieniem sanacji Skarbu, na co nie szczędziliśmy wysiłków i ofiar, dużo znaczniejszych, niżby wymagało wcześniejsze przystąpienie do dzieła.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#TadeuszMścisławDymowski">Do niedawna jeszcze najważniejsze nasze zagadnienia gospodarcze traktowane były z punktu widzenia interesów pewnych tylko placówek gospodarczych i przedsiębiorstw państwowych. Minister Przemysłu i Handlu był właściwie generalnym dyrektorem przedsiębiorstw państwowych, a poniekąd również rzecznikiem interesów przemysłu, zapominając całkowicie o tem, że powinien być także Ministrem Handlu, a nawet właściwiej ministrem gospodarki narodowej. I nic dziwnego, że musiano przeoczyć szereg innych dziedzin pracy narodowej i nie poświęcono im należytej uwagi i zrozumienia, któreby niezawodnie wpłynęły na znaczne złagodzenie obecnie przeżywanego kryzysu. Zresztą i obecnie popełniamy jeszcze dość często podobne błędy, ostatnio w Komisji Budżetowej, gdzie przy preliminarzu Ministerstwa Przemysłu i Handlu za dużo się mówiło o przedsiębiorstwach państwowych, co spowodowało między innymi p. posła Diamanda do wysunięcia żądania wydzielenia przedsiębiorstw państwowych i odciążenia w ten sposób Ministerstwa Przemysłu i Handlu, które mogłoby wtedy lepiej i skuteczniej skoncentrować swe wysiłki na przeprowadzenie zasadniczych swych zagadnień. Uwzględniając to życzenie, wpadlibyśmy jednak w drugą krańcowość. Bądź co bądź posiadanie własnych jednostek gospodarczych dla Ministerstwa Przemysłu i Handlu jest tem, co posiadanie własnego laboratorium doświadczalnego, któreby umożliwiało Rządowi zgłębienie niejednego zagadnienia w sposób praktyczny i celowy, dokładne zanalizowanie sposobów i środków, dzięki którym możnaby usunąć niejedną niedokładność i właściwie postawić niejedną dziedzinę pracy narodowej. Weźmy gospodarkę salin, o których dużo i głośno mówiono, głównie ze względu na odczuwany brak soli oraz jej drożyzny. I cóż się okazało? Na podstawie danych statystycznych mogliśmy niezbicie stwierdzić, że produkcja znacznie się poprawiła, wydajność pracy wzrosła, saliny pod względem technicznym są coraz lepiej prowadzone. Natomiast głębsza analiza ujawniła inne niedomagania: mało inicjatywy w kierunku zużycia tego surowca dla rozwoju polskiego przemysłu chemicznego, a przedewszystkiem brak dobrej organizacji handlowej, co konstatujemy na każdem polu, do czego zresztą p. Minister Przemysłu i Handlu sam się przyznał. To ostatnie niedomaganie jest zresztą cechą charakteryzującą całokształt działalności naszego Ministerstwa Przemysłu i Handlu: za mało ono jest ministerstwem handlu, a za dużo ministerstwem przemysłu.</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#TadeuszMścisławDymowski">Od zarania państwowości polskiej zwracaliśmy niedostateczną uwagę na tę dziedzinę naszej pracy narodowej. Organizacja powstawała poza nawiasem prac Ministra Przemysłu i Handlu. Prawda, że we wszystkich poczynaniach naszych w Polsce pokutuje poniekąd jeszcze duch dawniejszej szlachty, która uważała handel za pracę przynoszącą ujmę, a tych, którzy się handlem trudnią, w najlepszym razie za obywateli drugiej kategorii. Nic zatem dziwnego, że w konsekwencji rozwinęły się w Polsce takie stosunki, wobec których p. poseł Wiślicki na posiedzeniu Komisji Budżetowej mógł powiedzieć, że: „czy się nam to podoba, czy nie podoba, czy chcemy, czy nie chcemy, faktem jest, że żydzi przeważnie trzymają handel w swoich rękach i Ministerstwo Przemysłu i Handlu musi się z tem liczyć, uwzględniając tak samo Żydów, jak i Polaków.</u>
          <u xml:id="u-7.3" who="#TadeuszMścisławDymowski">Proszę Panów, sprawa handlu żydowskiego nie jest wyłącznie sprawą antysemityzmu, jest to sprawa bardzo poważna, sprawa dobrej organizacji naszego życia gospodarczego. Nie możemy się zgodzić, żeby jedna z najważniejszych dziedzin naszego życia pozostawała w przeważającej części prawie wyłącznie w rękach niepolskich. My Polacy pragnąc dobrze zorganizować nasze życie gospodarcze, musimy się z tem poważnie liczyć, iż handel właśnie dlatego, że się znajduje w przeważającej części w rękach obcych, powinien cieszyć się największą opieką, największą troskliwością sfer miarodajnych, które właśnie dla tej dziedziny pracy narodowej powinne okazać jak największe zrozumienie. Nie jest to antysemityzm. My jasno zdajemy sobie z tego sprawę, że wcześniej czy później Żydzi będą musieli wywalczyć sobie niezależność, wskrzesić swoje państwo, tak, jak szereg innych narodów żywotnych, które dłuższy lub krótszy czas pozbawione były samodzielności państwowej. I dlatego też nie może być dla nas obojętne w czyich rękach pozostawać będzie ta jedna z najważniejszych dziedzin pracy polskiej.</u>
          <u xml:id="u-7.4" who="#komentarz">(P. Wiślicki: Nowy eksport)!</u>
          <u xml:id="u-7.5" who="#TadeuszMścisławDymowski">To nie eksport, tylko emigracja.</u>
          <u xml:id="u-7.6" who="#komentarz">(P. Wiślicki: Pan to nazywa emigracją, a ja mogę powiedzieć „eksport”.)</u>
          <u xml:id="u-7.7" who="#TadeuszMścisławDymowski">Jak dzisiaj wygląda nasz handel? Właściwie handlu, organizacji handlu w właściwym słowa tego znaczeniu nie posiadamy. Jest pośrednictwo, przeważnie kramikarstwo, często zbędne, nieracjonalne, drogie. I nic w tem dziwnego, bo nie staramy się, nie myślimy nawet o tem, ażeby wytworzyć potrzebną nam dobrą organizację wymiany. Aby to lepiej było pojęte, pozwolę sobie jeszcze zwrócić uwagę na to, kto się właściwie w Polsce trudni handlem. Przeważnie wykolejeńcy, ludzie, którzy nie mogli sobie znaleźć innego pola do zużytkowania swych sił, względnie ludzie, którzy uważali, że w tej dziedzinie będą mogli dla siebie wyciągnąć więcej korzyści, niż gdzieindziej. Zupełnie nie myśli się o tem, żeby do tej pracy się przygotować, zarówno teoretycznie, jak praktycznie. Czy mamy dzisiaj dobre organizacje eksportowe? Nie mamy. Tymczasem ciągłe się mówi o tem, że ażeby poprawić bilans handlowy, trzeba eksportować. Czy można eksportować, jeżeli się nie ma organizacji eksportowych, czy można eksportować, jeżeli się nie ma odpowiednich agencji, głównie przy naszych placówkach zagranicznych, a przedewszystkiem jeżeli się nie ma dobrze wyszkolonych i przygotowanych agentów i komiwojażerów?</u>
          <u xml:id="u-7.8" who="#komentarz">(P. Wiślicki: Na Żórawiej niema, ale na Gęsiej i na Nalewkach są.)</u>
          <u xml:id="u-7.9" who="#TadeuszMścisławDymowski">Na Gęsiej i na Nalewkach na nieszczęście mamy takie organizacje, przy pomocy których dostaje się niepożądany import do Polski.</u>
          <u xml:id="u-7.10" who="#komentarz">(P. Wiślicki: Czy Śląsk leży na Gęsiej?)</u>
          <u xml:id="u-7.11" who="#TadeuszMścisławDymowski">Gęsia i Nalewki są znakomitym odbiorcą towarów niemieckich i mało się interesują, jak znaleźć zbyt dla naszej własnej wytwórczości. Nic zatem dziwnego, że nie posiadając w Polsce dobrych organizacji handlu, siłą rzeczy nie możemy mieć wpływu na regulacje cen, właściwie oddziaływać na popyt i podaż. Dlatego cena chleba jest wygórowana, dlatego niemniej ważny artykuł, jakim jest papier, którego cena przekracza 60–80 gr. za kilo, jest u nas bardzo drogi.</u>
          <u xml:id="u-7.12" who="#TadeuszMścisławDymowski">Dzisiejsze traktowanie handlu gorzej, niż po, zamykanie oczu na to czem handel być powinien, natomiast przejaskrawianie jego obecnych ujemnych, a zrozumiałych stron, walka z obecnym handlem przy pomocy ustaw administracyjnych, godzących w rezultacie w samą istotę i organizację handlu, nie może uzdrowić sytuacji, przeciwnie pogłębia anarchię istniejącą w tej dziedzinie, odstrasza od niej ludzi dzielniejszych i uczciwszych, wpajając w społeczeństwo polskie złe zrozumienie, a nawet odrazę do pracy na polu wymiany dóbr gospodarczych. Tymczasem, proszę Panów, mając całkowicie zaniedbaną organizację handlu, siłą rzeczy, nie możemy stworzyć dużego przemysłu. Warto przypomnieć, co Niemcy nowoczesne zrobiły, usiłując podbić gospodarczo świat cały, zapewnić rynki zbytu dla swych produktów. Agenci, kupcy, odpowiednie organizacje handlu, przedewszystkiem dla handlu zagranicznego, oto czynniki, które Niemcom otworzyły możność masowej produkcji i zapewniły jej zbyt na całym świecie.</u>
          <u xml:id="u-7.13" who="#TadeuszMścisławDymowski">Nie może być mowy o wielkim przemyśle bez dobrego postawienia organizacji handlowych, a wszak mówimy często, że nie może być wielkiej Polski bez wielkiego przemysłu; stąd wniosek, że nie może być wielkiej Polski bez dobrze rozwiniętego i zorganizowanego handlu polskiego. Dlatego też uważam za wskazane, by Ministerstwo Przemysłu i Handlu tej dziedzinie pracy poświęcało więcej uwagi niż dotychczas. Dobrze by się stało, żebyśmy nareszcie doczekali się Wiceministra Przemysłu i Handlu, dzielnego ekonomisty, znającego równocześnie życie, któryby specjalną opieką otoczył właśnie tę dziedzinę pracy naszej, ją rozumiał i należycie ją rozwijał.</u>
          <u xml:id="u-7.14" who="#TadeuszMścisławDymowski">Przechodzę do drugiego, nie mniej ważnego zagadnienia naszego życia gospodarczego, do organizacji wytwórczości. Tu właśnie można powiedzieć, że produkujemy, ale mało myślimy o planowej organizacji produkcji. Jeszcze niedostateczna jest specjalizacja, jeszcze niedostateczna jest racjonalizacja produkcji, aczkolwiek przyznać trzeba, że na tem polu daje się zauważyć duży postęp. Jednak zasadniczo Polska marnuje swe skarby naturalne, za mało myśli o przystosowaniu swego przemysłu do naturalnych warunków wytwórczości. Tymczasem jeden z kolegów naszych, wybitny znawca przemysłu P. poseł Wierzbicki utrzymywał, że źle robimy, jeżeli chcemy jak najbardziej wyzyskać nasze siły naturalne, dostosowując przemysł przedewszystkiem do naszych surowców i rozbudowując nasz przemysł rolny. Na przykładzie cyfr, zaczerpniętych z cen alkoholu i cukru na rynkach krajowych i zagranicznych, udowadniał, że te gałęzie produkcji stwierdzają najlepiej szkodliwość rozbudowy przemysłu rolnego, ponieważ ceny tych produktów za granicą są dużo niższe, niż na rynkach krajowych, co rzekomo wykazywałoby, jak bardzo należy zniżać ceny, pragnąc zbywać te produkty za granicę celem utrzymania w ruchu tych placówek. Zgadzam się, że zbytnia rozbudowa samego tylko przemysłu rolnego przy pominięciu innych dziedzin, a w szczególności odpowiedniej nadbudowy nadających się do tego celu gałęzi naszej wytwórczości jest jednostronna i szkodliwa, jednakże przytoczone przez p. posła Wierzbickiego przykłady zostały wybrane niefortunnie, przedewszystkiem dlatego, że właśnie z obu tych artykułów fiskus nasz ciągnie dla siebie poważne dochody, a zatem siłą rzeczy muszą one wykazywać znaczniejszą rozbieżność cen na rynkach wewnętrznych i zagranicznych. Poza tem artykuły te nie są jeszcze należycie spożytkowane w przemyśle, szczególniej cukier, jak również alkohol jako półsurowiec, względnie surowiec.</u>
          <u xml:id="u-7.15" who="#TadeuszMścisławDymowski">Idąc dalej, należałoby podkreślić niedostateczną inicjatywę Rządu przy tworzeniu i rozwoju rozmaitych placówek wytwórczych, przy organizowaniu warsztatów pracy i odpowiedniem ich utrzymaniu. Dla przykładu przytoczę przemysł białostocki, który dzisiaj całkowicie nie dostosowany do nowych warunków życia, upada i zamiera. Tymczasem wskazane by było, aby przemysł białostocki skierować na inne tory, by wyzyskać wielki rezerwuar ludzki na miejscu, owe 12.000 rąk bezrobotnych, które możnaby spożytkować w innej gałęzi, lepiej do naturalnych potrzeb dostosowanej. Podczas inflacji. kiedyśmy mieli możność pobudowania i rozbudowania racjonalnych i potrzebnych Polsce zakładów przemysłowych, marnowaliśmy zbyt dużo energii i środków na utrzymanie przy życiu źle zorganizowanych i pracujących placówek, których tworzenie lub podtrzymywanie nie miało racji bytu a które wcześniej. czy później będą musiały się zlikwidować lub zreorganizować. Karygodne było zaniedbanie ruchu budowlanego, którego pobudzenie powinno było leżeć przedewszystkiem w ręku p. Ministra Przemysłu i Handlu. To samo dałoby się powiedzieć o braku inicjatywy Ministerstwa Przemysłu i Handlu w zakresie wyzyskania naszych sił wodnych. „białego węgla”, który Polska posiada w tak obfitych i szerokich rozmiarach.</u>
          <u xml:id="u-7.16" who="#TadeuszMścisławDymowski">Żeby jednak mówić o należytem postawieniu i rozwoju naszej gospodarki, trzeba przedewszystkiem pomyśleć o zdobyciu dla niej tych wszystkich warunków, które odgrywają decydującą role w życiu gospodarczem narodów. Jednym z najważniejszych czynników jest polityka celna. O polityce celnej mówi się bardzo dużo, a mimo to Sejm dobrowolnie wypuścił z rak ten arcyśrodek i od szeregu lat toleruje samodzielne i bezkontrolne korzystanie z owego, dla gospodarki narodowej tak czułego i doniosłego środka wyłącznie przez czynniki biurokratyczne. Wprawdzie 31 lipca 1924 r., uchwalając prowizoryczną ustawę celną, Sejm przyjął wniosek, wzywający Rząd do opracowania i przedłożenia Sejmowi w ciągu 1924 r. projektu ustawy celnej, jednakże pierwsza połowa r. 1925 dobiega końca, a tej ustawy Sejmowi jeszcze nie przedłożono. Wprawdzie Rząd mówi, że ustawa celna jest już przygotowana i niezadługo ma być wniesiona do Sejmu, obawiając się jednak, by nie skończyło się na razie na obietnicach, pragnąłbym na wszelki wypadek rzecz tę przygwoździć i zapewnić jest jak najszybsze wniesienie do Sejmu. W tym celu pozwalam sobie zgłosić rezolucję, któraby ustanowiła prekluzyjny termin dla wniesienia tej ustawy do Sejmu. Rezolucja ta brzmi: „Sejm wzywa Rząd do przedłożenia projektu ustawy celnej najpóźniej na sesję jesienną 1925 r.”.</u>
          <u xml:id="u-7.17" who="#TadeuszMścisławDymowski">Zanim jednak rozpatrywać będziemy ustawę celną, należy przedtem zadecydować zasadnicze zagadnienie, wyjaśnić, w jakim kierunku pracować będziemy przy pomocy tej ustawy: czy protekcjonizm czy też liberalizm celny będzie przewodnią myślą naszej polityki celnej, czy cła fiskalne będą nadal tak bezwzględnie stosowane, jak dotychczas?</u>
          <u xml:id="u-7.18" who="#TadeuszMścisławDymowski">Słyszymy głosy coraz częściej, że należy przejść do liberalizmu celnego, gdyż nasz protekcjonizm podraża zbytnio artykuły w kraju, utrudnia konkurencję z zagranicą, wskutek czego wytworzyła się już u nas drożyzna nie do zniesienia. Obawiam się jednak, czy przy naszym dobrym pieniądzu, przy drożyźnie kredytu, a złej organizacji handlu, moglibyśmy wejść na tory liberalizmu celnego. Jest to, mojem zdaniem, dziś jeszcze rzecz nie do pomyślenia, jeżeli chcemy utrzymać nasze warsztaty pracy w ruchu, dając zajęcie szerokim warstwom, które i tak w zastraszających rozmiarach cierpią od bezrobocia. Z tem musi się bezwzględnie liczyć nasza polityka celna i z tego powodu, chwilowo, siłą rzeczy nasza polityka musi być protekcjonistyczna, może nawet daleko posunięta, bo tego wymaga jeszcze nasza młoda gospodarka wytwórcza. Jeżeli cierpimy zbytnio od pewnych usterek z zakresu polityki celnej, to raczej przypisać je należy złej organizacji, względnie złemu ustalaniu taryf celnych, co np. skonstatować możemy na takim klasycznym przykładzie, jak cło na papier; papier zwykły jest opodatkowany dość silnie, natomiast zadrukowany papier jest wolny od opłaty celnej, to ujemnie odbić się musi na jednej z najważniejszych naszych dziedzin życia, na dziedzinie, która w młodem naszem Państwie cieszyć się powinna specjalną opieką, na drukarstwie. Tymczasem drukowane słowo, książki drukowane zagranicą, podobnie jak szereg innych rzeczy, zalewają nasz rynek. Nawet księgarze, posiadający własne drukarnie, drukują swoje rzeczy zagranicą, gdzie sztuka graficzna stoi o wiele lepiej niż u nas i dzięki temu może taniej od nas pracować. Niedomaganie to przypisać należy temu, że w komitecie celnym przewagę mają przemysłowcy i dlatego za mało się tam uwzględnia interesy sfer gospodarczych.</u>
          <u xml:id="u-7.19" who="#TadeuszMścisławDymowski">Ważnem uzupełnieniem polityki celnej jest polityka traktatowa. O tem również się u nas dużo mówiło. Zgadzam się w zupełności z p. Ministrem Przemysłu i Handlu, że nie można tych traktatów brać tylko z punktu widzenia celowości gospodarczych lub sąsiedzkich interesów. Musimy rzecz tę brać daleko głębiej. Słuszne jest twierdzenie, że niebezpieczny dla nas może być traktat niemiecki i że więcej interesu w zawarciu tego traktatu mają Niemcy niż my. My przeciwnie z wielką rezerwą i ostrożnością powinniśmy się ustosunkować do tego ewentualnego traktatu z Niemcami, chociażby ze względu na traktat z Francją, dla nas pod względem gospodarczym bardzo niepomyślny. Z chwilą zawarcia z Niemcami traktatu. opartego na klauzuli największego uprzywilejowania, wszystkie korzyści, któreśmy chcieli sobie zapewnić we Francji, a jej w Polsce, przyczem te ostatnie korzyści są dużo większe od pierwszych, staną się tylko udziałem Niemiec. Gdy się zbada stawki ulgowe, które w pewnych razach zapewniają ulgi celne, dochodzące do 90%. okazuje się. że 3/4 tych stawek to ustępstwa, które otworzą wrota importowi towarów niemieckich zamiast francuskich i odwrotnie zamiast nam — zapewnia Niemcom wywóz towarów do Francji. Jeżeli zależy nam na ścisłych stosunkach z Francją, leżeli celem zrealizowania naszego sentymentu do Francji, względnie korzyści politycznych musieliśmy dać Francji tak niebezpieczne i daleko posunięte prerogatywy, to raczej należało zawrzeć traktat z klauzulą wyłącznej tylko wzajemności, jaką np. spotykamy w Skandynawji, gdzie dzięki tak zw. klauzuli skandynawskiej państwa skandynawskie zapewniają tylko sobie wzajemnie, a nie innym krajom wyjątkowe prerogatywy, z traktatów handlowych wynikające.</u>
          <u xml:id="u-7.20" who="#TadeuszMścisławDymowski">Nie będę mówił obszernie o następnym środku, o polityce transportowej, o tem mówiło się już dużo. Zaznaczę tylko, że p. Minister Przemysłu i Handlu powinien tu zapewnić sobie dużą ingerencję. szczególniej przy układaniu i regulowaniu taryf kolejowych, Tu jednak znajdujemy szerokie niewyzyskane jeszcze pole wpływów dla naszego p. Ministra Przemysłu i Handlu, w szczególności co do zapewnienia nam całego tranzytu między krajami ościennemi, co przyczyniłoby się do wyrównania naszego ujemnego bilansu handlowego w ostatecznym bilansie płatniczym. Dziś się dzieje inaczej, mianowicie nasze własne towary często omijają terytorium polskie, idąc po drogach obcych, posiadających znacznie tańsze od naszych taryfy. Z obawą myślę też o tranzycie czeskim, skoro przy obecnych stawkach taryfowych otworzymy linię Worochta — Woronienka.</u>
          <u xml:id="u-7.21" who="#TadeuszMścisławDymowski">Tak samo dużo należałoby powiedzieć o polityce kredytowej, zwłaszcza, że bez dobrej polityki kredytowej i bez dobrej organizacji handlowej trudno sobie wyobrazić dobrą organizację konsumcji w kraju, pogłębienie rynku wewnętrznego, a jednocześnie zapewnienie sobie eksportu zagranicę. Państwo nasze z 0.87 ton węgla, oraz 30 kg. żelaza rocznej konsumcji na głowę ludności, w porównaniu np. z Niemcami, konsumującemu rocznie na głowę 3,31 ton węgla i 98 kg. żelaza — Stany Zjednoczone konsumują nawet 238 kg. żelaza — stwierdza wymownie temi cyframi swą niższość gospodarczą, swoje zacofanie na polu t. zw. kultury żelazo-węglowej, swoją niezamożność i niedostateczną pojemność rynku wewnętrznego i zdolność zdobywania rynków zagranicznych. I nic w tem dziwnego, skoro się zważy, jak wygląda nasza organizacja handlu zagranicznego, jak niezamożny jest najliczniejszy stan, bo przeszło 70% ogółu ludności naszej liczący, stan włościański, jak słabą zdolność konsumcyjną mają nasi robotnicy i nasza inteligencja pracująca z urzędnikami na czele.</u>
          <u xml:id="u-7.22" who="#TadeuszMścisławDymowski">Jeżeli już mowa o konsumcji, to należałoby zwrócić uwagę p. Ministra Przemysłu i Handlu na konieczne oddziaływanie jego na bardzo ważną dziedzinę, jaką są dostawy rządowe. Ta sprawa kupowania u źródła i kupowania przez fachowców jest rzeczą pierwszorzędnej wagi. Marnujemy za dużo pieniędzy przez złe zakupy dla Rządu, przez przepłacanie nabywanych towarów. Ostatnio silne np. zaniepokojenie wywołała wiadomość o daniu w obecnej trudnej sytuacji gospodarczej i przy naszym pasywnym bilansie handlowym bardzo poważnego obstalunku na wagony zakładom we Włoszech. Żeby tego wszystkiego uniknąć, p. Minister Przemysłu i Handlu powinien pod swoją opiekę wziąć także dziedzinę konsumcji.</u>
          <u xml:id="u-7.23" who="#TadeuszMścisławDymowski">Mówiąc o warunkach racjonalnej gospodarki, trudno pominąć dziedzinę polityki podatkowej i prawodawczej. P. Minister mógł się przed Sejmem pochwalić temi wszystkiemi ustawami, które w dużej ilości dzięki jego pracy i wytrwałości ujrzały światło dzienne, Ale zwrócę uwagę na pewną ustawę, która od r. 1923 oczekuje realizacji. Już w r. 1923 przy uchwalaniu noweli do ustawy o spółdzielniach był postawiony wniosek o przygotowanie przez Rząd i wniesienie do Sejmu ustawy o kapitale zmiennym, bardzo potrzebnej dla naszego życia gospodarczego, gdyż dzięki tej ustawie dałoby się nareszcie uniknąć wyzyskiwania ustawy o spółdzielniach przez te wszystkie organizacje i placówki, które nic wspólnego z ruchem spółdzielczym nie mają, a tylko pod pokrywką spółdzielczości, w braku innej odpowiedniejszej formy organizacyjnej, prowadzą swą pracę często ze szkodą dla wielkiej idei spółdzielczej.</u>
          <u xml:id="u-7.24" who="#TadeuszMścisławDymowski">O polityce podatkowej mówi się również dużo, mówi się o uproszczeniu systemu podatkowego. Dobrzeby się stało, gdyby się zaczęło dużo mówić o zluzowaniu śruby podatkowej. Tymczasem sfery rządzące mówią za dużo o tem, że społeczeństwo nasze jest niedostatecznie jeszcze opodatkowane, mogłoby ponosić większe ciężary podatkowe, gdyż zagranica ponosi dużo większe; na stwierdzenie tego przytacza się często cyfry zwiększającej się ilości sprowadzanych do Polski artykułów zbytku, a przedewszystkiem wina. Tymczasem w stosunku do naszej zasobności finansowej płacimy zbyt duże podatki, przekraczające często zdolność płatniczą licznych podatników, którzy po wycieńczeniu przez długie lata wojny, okres inflacji i ofiar związanych z odbudową naszej państwowości, obecnie zdobyć sobie powinni pewne rezerwy, wyrażając się dosadniej, obrosnąć w sadło. Każda jednostka gospodarcza jest organizacją, na której opiera się państwo; jeżeli państwo chcę uzyskać maksymum wydajności płatnictwa podatkowego, to musi siłą rzeczy pozwolić tym jednostkom płatniczym zdobyć pewne rezerwy, które szczególniej są pożądane w pewnych wyjątkowo trudnych i niebezpiecznych chwilach życia państwowego. Zgadzam się tu w zupełności z Sombartem, który mówi, że państwo musi dbać o to, ażeby mieć zasobnych podatników, nawet coś w rodzaju hodowania podatników, którzy potem są naturalną ostoją dla potrzeb państwa, źródłem pewnych i dużych wpływów podatkowych. Należy specjalnie pamiętać o tem, że ci wszyscy, którzy wydają pieniądze na wino i towary luksusowe, to ludzie żyjący przeważnie nad stan, to owe trutnie, na których się gospodarka Państwa ani opierać, ani też powoływać nie może. Tylko produktywne warstwy społeczeństwa stanowią ową ostoję dobrej organizacji Państwa i dlatego muszą być otaczane staranną opieką i tak traktowane, by później w codziennych potrzebach Państwa, a w szczególności w razach wyjątkowych i nagłych potrzeb dawały pożądaną pomoc i oparcie.</u>
          <u xml:id="u-7.25" who="#TadeuszMścisławDymowski">Czas mój upływa i dlatego na zakończenie, mając jeszcze tylko trzy minuty, chciałbym zwrócić uwagę na to, że moje krytyczne uwagi nie są bynajmniej krytyką obecnego p. Ministra Przemysłu i Handlu, który — to mu przyznać z tego miejsca należy — dużo zrobił, w najtrudniejszych warunkach przejąwszy tak bardzo zaniedbaną dziedzinę pracy ministerialnej. Swą pracowitością i wytrwałością na tym posterunku niejednemu z nas mógł nawet zaimponować. Wiem, że niezadługo odejdzie, zmęczony pracą trudną i wyczerpującą, i dlatego pozwoliłem sobie te krytyczne uwagi wypowiedzieć raczej pod adresem jego następcy, od którego musimy żądać, by stał się pierwszą osobą w Polsce, by wszędzie go było pełno, by w każdej dziedzinie pracy narodowej liczono się z jego zdaniem i uwzględniano jego żądania. Jednakże, aby się stać takim, nasz przyszły minister przemysłu i handlu poza osobistemi zaletami, fachową wiedzą, zdolnościami i znajomością życia, powinien jak najprędzej powołać do życia odpowiedni organ doradczy i kontrolujący, jaki już Konstytucja nasza w art. 68 przewidziała; organem tym ma być Naczelna Izba Gospodarcza. Ponieważ jeszcze nie posiadamy tych wszystkich czynników, na których siłą rzeczy musi się opierać podobna organizacja, i ponieważ nieprędko zdobędziemy się na powołanie do życia wszystkich tych podstawowych czynników w rodzaju Izby Pracy Rękodzielniczej, Przemysłowej, Rolniczej, Handlowej, których tworzenie jest rzeczą trudną i długą, dobrzeby było, gdyby Rząd pomyślał o powołaniu do życia tymczasowej izby gospodarczej. Zresztą już od miesięcy leży w Sejmie, czekając załatwienia na plenum, uchwalony przez Komisję Przemysłowo-Handlową odnośny wniosek, który przy tej okazji, pragnąłbym, by był załatwiony, tembardziej, że chciałbym jednocześnie zapewnić terminowe zrealizowanie słyszanych w ostatnich tygodniach parokrotnie z tej trybuny zapowiedzi czynników rządowych, między innymi również p. Ministra Przemysłu i Handlu, o rychłem przedstawieniu Sejmowi odnośnej ustawy. Zatem składam wniosek, wzywający Rząd do wniesienia do Sejmu jeszcze w obecnej wiosennej sesji sejmowej projektu ustawy o powołaniu do życia Tymczasowej Izby Gospodarczej o atrybucjach, przewidzianych w art. 68 Konstytucji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#JędrzejMoraczewski">Głos ma p. Wiślicki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#WacławWiślicki">Wysoka Izbo! Dobrze się chyba stało, że dyskusję nad budżetem Ministerstwa Przemysłu i Handlu prowadzimy tuż po dyskusji nad budżetem Ministerstwa Skarbu. Sytuacja, w jakiej w tej chwili znajdujemy się w Państwie, jest nierozerwalnie złączona z polityką Ministerstwa Skarbu i z polityką Ministerstwa Przemysłu i Handlu. Mówcy, którzy zabierali głos do budżetu Ministerstwa Skarbu, poruszali wiele zagadnień, związanych z Ministerstwem Przemysłu i Handlu, a przy budżecie Ministerstwa Przemysłu i Handlu, jak zresztą to uczynił sam p. Minister, poruszano zagadnienia tyczące się polityki Ministerstwa Skarbu. I zupełnie słusznie. Charakter polityki gospodarczej Rządu i sanacji Skarbu określają dwa momenty: w jednym jest fiskalizm, a w drugim dążenie do samowystarczalności. Niema chyba potrzeby dowodzić, że zbytnia krańcowość, ujawniona w obu kierunkach, jest wysoce szkodliwą dla gospodarstwa społecznego i jeśli nie będzie w porę umiarkowana, może spowodować następstwa, wobec których obecny kryzys wydałby się drobnym tylko epizodem.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#WacławWiślicki">Co do fiskalizmu, to zdanie sfer gospodarczych jest oddawna ustalone, ostatnio również i koła rządowe uświadamiają sobie poniekąd szkodliwość stosowanych dotychczas metod. Rozpoczęty odwrót nie jest jednak stanowczy, gdyż wniesione nowelizacje podatków prawdopodobnie w małym tylko stopniu poprawiłyby sytuację. Celem analizy naszego fiskalizmu musiałbym stanąć oko w oko z p. Ministrem Skarbu i zapytać szczerze, czy postępowanie jego z obywatelami, obowiązanymi wykonywać rozporządzenia ministerialne, jest sprawiedliwe, czy nie? P. Minister Skarbu z tej trybuny sejmowej wówczas, kiedy potrzeba mu było posunięć natury t. zw. gospodarczej, mówił, że w Polsce jest wszystko dobrze, jest świetnie i brak tylko tego miodu, któryby kapał do ust obywateli, a dziś, kiedy sytuacja się zmieniła, przychodzi i mówi: Proszę Panów, utworzył się bojkot podatkowy, jest antypaństwowa działalność organizacji, które występują zbiorowo przeciw płaceniu podatków, Ale mam wrażenie, że p. Grabski, kiedy mówił o tych momentach antypaństwowej działalności, nie przeczytał sprawozdania, które mu zrobił własny departament podatkowy, a w którem stwierdzono, że w dziedzinie jednego podatku przemysłowego z ogólnej sumy wpływów złotych 364.120.840 w r. 1924 wszystkiego tylko 13.4% podległo zainkasowaniu przez sekwestratorów, czyli że nie było żadnego zorganizowanego bojkotu podatków. Niema dziś obywatela w Polsce, niema dzisiaj posła w Sejmie, któryby nie mówił szczerze i jasno, że śruba podatkowa musi pęknąć. I myśmy mówili tu w Sejmie, kiedyśmy uchwalali podatek przemysłowy, że to jest podatek, którym Skarb będzie się tak długo napychał, aż będzie go musiał wyrzucić. To się stało i Minister Skarbu przyszedł z reformą podatku obrotowego. Obywatele krzyczą, że podatek ten jest nie do zniesienia, że jest za wysoka stopa podatkowa. A czego ci obywatele żądali, krzycząc, że podatku tego płacić nie mogą? Żądali tylko zmniejszenia stopy, uważali bowiem, że system, że stopa, że zasada podatku są nieszczęściem życia gospodarczego i ani p. Minister Skarbu nie może do dziś wytłomaczyć, ani p. Minister Przemysłu i Handlu nie stara się wytłomaczyć p. Ministrowi Skarbu — zresztą mam wrażenie, że to byłoby za trudne, bo p. Minister Skarbu nie daje sobie tak łatwo perswadować swoim resortowym ministrom — że podatek obrotowy przyczynia się do powiększenia drożyzny. Jakże tu mówić o tej rozpiętości nożyc, jakże tu mówić o różnicy cen między hurtem i detalem, kiedy w cenie chleba tkwi 21% samego tylko podatku obrotowego, a pozatem przewóz żyta, podatek komunalny, dochodowy i inne. I tu trzeba rozwiązać zasadnicze zagadnienie, a nie rzucać haseł demagogicznych z trybuny do obywateli, a przeprowadzić natomiast gruntowną rewizję naszego systemu gospodarczego. A później się mówi, że mamy organizacje zawodowe po to, żeby one namawiały do niepłacenia podatków.</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#WacławWiślicki">Wczoraj przedstawiciel ludu, tego biednego zgłodzonego chłopa polskiego, p. Łypacewicz, przemawiając w imieniu stronnictwa „Wyzwolenie” oświadczył to samo: „Departament podatkowy dał jakąś notatkę, że p. Wiślicki w swojej organizacji kupieckiej agituje za niepłaceniem podatków”. Ja mam odwagę z tej trybuny oświadczyć głośno, że ideały moje i ideały p. Łypacewicza różnią się zasadniczo. Ja chcę widzieć Polskę zdrową i mocną, żeby wszyscy obywatele po niej chodzili w dobrobycie i z uśmiechem, a p. Łypacewicz chce widzieć Polskę taką, jaką ją chciał zrobić Związek Rolników Polskich w swoich organizacjach: Brać po 2 miliony złotych od Skarbu Państwa, jako pożyczki, a później występować do sądu handlowego i żądać ogłaszania swojej upadłości i przekazywać jako aktywa kilkadziesiąt złotych. Jeżeli taka będzie Polska stworzona według zasad p. Łypacewicza, to my będziemy chodzić bez butów, tak jak już dziś to bywa, a p. Łypacewicz będzie w posiadaniu wielkiego domu na placu Teatralnym, kupionego za darmo, i podwyższonego pod niebo za darmo, bo za cudze pieniądze, Ja inną Polskę chciałem widzieć.</u>
          <u xml:id="u-9.3" who="#WacławWiślicki">Ale o co mi idzie? Chodzi mi o to, żeby obywatel polski rozumiał, że podatki, które ma płacić, są sprawiedliwe i od niego się należą. Nie należy stwarzać fantazji i ja p. Ministrowi Skarbu odpowiadam na jego podatkową tezę.</u>
          <u xml:id="u-9.4" who="#WacławWiślicki">Przytoczę Panom tylko w krótkości nie artykuły pisane przez żydowską prasę, ani przez żydowskie organizacje, ale artykuły pisane przez prasę polską i opowiem Panom w streszczeniu tragedię, jaka się zdarzyła w Białymstoku. Sprawozdawca pisze, że wczoraj dn. 25 marca odebrał sobie życie przez powieszenie Abram Tykocki. Los mu nie sprzyjał, stracił syna i t. d., był rzemieślnikiem wyrabiającym torebki dla sklepów owocowych. Rano o godz. 9 znaleźli go powieszonego na drzwiach. Na stole leżało pięć listów. W pierwszym liście samobójca zwraca się do władz policyjnych, tłumacząc swój krok decydujący kryzysem materialnym, jak również przykrościami, jakich doznał od sublokatorki. Ostatnie chwile życia zatruły Tykockiemu władze podatkowe, które pewnego ranka pozostawiły go bez mebli w czterech ścianach. Samobójca dostał między innemi list od inspektora o treści terorystycznej. Podczas zajmowania rzeczy samobójcy miał miejsce również ciekawy incydent. Nawet już zmarłego torturowało dwóch sekwestratorów naraz, bo w szlachetnej rywalizacji podzielili się meblami Tykockiego.</u>
          <u xml:id="u-9.5" who="#WacławWiślicki">A później jest, proszę Panów, dokument, dotyczący antypaństwowej, tak pożytecznej dla dobra Polski — pracy urzędników p. Grabskiego. Jest to list P. sekwestratora z charakterystyczną ortografią i stylem. Opiewa on: „Do p. Abrama Tykockiego. Jutro nie ma Pan prawa z mieszkania wychodzić, póki my nie przybędziemy. W razie nie zastosowania się do pisma, drzwi będą otworzone ślusarzem...</u>
          <u xml:id="u-9.6" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
          <u xml:id="u-9.7" who="#WacławWiślicki">... w obecności policji, a Pan będzie pociągnięty do odpowiedzialności sądowej za zamykanie drzwi i ukrywanie się. Sekwestrator Zazorski”. I proszę Panów, władza dowiedziała się o tem wówczas, kiedy ten człowiek czuł, że nie ma więcej pieniędzy, że zabiorą mu ostatnie łóżko, że sił już nie ma, wobec czego odebrał sobie życie.</u>
          <u xml:id="u-9.8" who="#WacławWiślicki">I drugi wypadek, bardzo charakterystyczny w odpowiedzi panu premierowi. Znowu w Białymstoku i to jest charakterystyczne, że w Białymstoku. Nie zgadzam się z wywodami p. Ministra co do zależności naszych stosunków gospodarczych od polityki sowieckiej względem Polski. To nowe samobójstwo spowodowane jest nierównomiernym wymiarem podatków. Zwracam uwagę, że to właśnie dziennik białostocki i to znowu nieżydowski opisuje sprawę niejakiego żyda Chwojnika, który kilka lat temu wrócił z Rosji, przywiózł duże pieniądze, fabrykował gdzieś pod Białymstokiem, i wszystko stracił. Pisze więc do prezesa izby skarbowej kilka listów, że podatków, które ma zapłacić, w sumie kilku tysięcy złotych, nie jest w stanie uiścić, bo nie ma za co wyżywić żony i dzieci. Po listach z dn. 28. III, 5.1V i 24. IV pisze ostatni list do p. prezesa Izby Skarbowej: „Męczę się do dnia dzisiejszego, zapłaciłem 1700 zł, myśląc, że w jakikolwiek sposób znajdę wyjście. Na zapłacenie 1700 zł pożyczyłem i zapłaciłem 485 zł pod zastaw towarów. Jutro mam do zapłacenia jeszcze 900 zł oprócz tego 500 zł obrotowego i jeszcze 500 zł. Wszak my jesteśmy bez środków, nikt nie płaci takich podatków, niech się pan zlituje. Wszak w Różanach pracowało tylko 9 robotników i to tylko 9 miesięcy. Za co jestem tak prześladowany? Proszę uprzejmie o sprawdzenie w Różanach, ilu robotników pracowało. Proszę o wstrzymanie egzekucji do czasu sprawdzenia. Proszę o litość nad żoną i dziećmi”. Następnego dnie odebrał sobie życie.</u>
          <u xml:id="u-9.9" who="#WacławWiślicki">Kto więc w Polsce doprowadza do takiej sytuacji ludzi, którzy nie bojkotują podatków, lecz oddają swój ostatni grosz i kończą życie samobójstwem, zostawiając żonę i dzieci, ten nie może nam mówić o antypaństwowej robocie, Poincare we Francji, kiedy obalił Herriota, nie dając mu podatku majątkowego, nie został okrzyczany przez innych, że jest wrogiem Francji. O co nam idzie? Nam idzie o to, by pozostawiono w Polsce stan miejski a nie niszczono życia gospodarczego, nie niszczono Państwa, bo bez tego życia gospodarczego Państwo istnieć nie może i dzisiaj p. Minister Przemysłu i Handlu już wspomniał o handlu. P. Dymowski zaraz zrobił obrachunek z żydami, Nie wiem, czy wogóle jest możliwe robić w Polsce podobne obrachunki. Ale ja się powołam na leadera prawicy p. posła Głąbińskiego, który powiedział, że dzisiaj wszyscy powinni się wziąć do pracy dla ratowania Skarbu i reform, które poczyniliśmy, a p. Dymowski mówi o założeniu sklepiku na ul. Żórawiej, pewno w „Rozwoju”. To sztuczne zakładanie takich warsztatów pracy, to jest pauperyzacja ludności, to jest skazywanie ludności na wegetację.</u>
          <u xml:id="u-9.10" who="#WacławWiślicki">Dam Panom przykład: pojechaliśmy w zeszłym roku do Konstantynopola. Wystawa urządzona była kolosalnym wysiłkiem materialnym i pracy ludzkiej. Żydów nie chciano zabrać. Gdy polska delegacja pojechała do Salonik celem otrzymania zamówień, kupcy z Salonik, którzy byli żydami — a tylko takich kupców mają Panowie na całym świecie, wszędzie bowiem handlem zajmują się żydzi — ci kupcy z Salonik zapytali, gdzie są żydzi-kupcy z Polski, nie można było jednak ich przedstawić. A rezultat tej wystawy w Konstantynopolu był ten, że kilka naszych firm otrzymało zamówienia i dokładając po kilkadziesiąt procent do zamówień, nie umieli się z tych zamówień wywiązać, A co robią kupcy żydowscy, to Panom zaraz wyjaśnię. Wyjeżdża kupiec do Londynu i tu się mówi, że my nie mamy organizacji handlu — przychodzi do eksportera londyńskiego, słyszy różne rozmowy pomiędzy angielskimi kupcami i dowiaduje się poprostu, że dla kolonii angielskich są potrzebne większe ilości kołder. Ten kupiec po pięciu — sześciu dniach jedzie do Warszawy i wywozi stąd wagony kołder, bierze je od fabrykantów łódzkich, nie mówi, dokąd wiezie ten towar i łódzkie kołdry jadą do Indii. Proszę Panów to jest handel, to jest rozumne prowadzenie handlu. Białe rękawiczki wdziewam, kiedy p. Grabski zaprasza mnie na raut, ale do interesu, do pracy gospodarczej, trzeba iść z mocną głową, sprytem i bez animozji narodowościowych.</u>
          <u xml:id="u-9.11" who="#WacławWiślicki">Jak się u nas politykę gospodarczą prowadzi, dla charakterystyki przytoczę kilka przykładów. Dotyczą one dostaw dla armii, o których mówił p. Dymowski, żeby je powierzać tylko fachowcom. Otóż Proszę Panów, w intendenturze lwowskiej O. K. VI kilka tygodni temu odbyła się licytacja dla dostarczenia owsa dla garnizonu w Żółkwi na przeciąg sześciu miesięcy. Stanęły do tej licytacji dwie firmy. Jedna żydowska, a druga chrześcijańska, polska, nazywająca się bardzo szeroko „Rolnik Żółkwi”, „Rolnik” to jest, zdawałoby się, fachowiec, mający ten potrzebny w danym wypadku owies, mający bezpośredni stosunek z rolnikiem. Jakież więc były oferty? Żyd „nie znający handlu”, bo go trzeba zorganizować zupełnie inaczej, przedstawił ofertę po 35 zł 42 gr za 100 kg., gdy ten „rolnik” fachowiec przedstawił ofertę po 39 zł. Otwarto oferty, sprawdzono gatunki owsa i komisja uznała drugą ofertę za niższą. Przychodzą do mnie i mówią mi: mój kochaneńki, tej dostawy nie wyrobisz, bo P. Hary, takie jest nazwisko konkurenta „Rolnika”, nie ma nigdzie takiego wpływu, jak poseł Bajsarowicz, który stoi na czele firmy „Rolnik”. I on dostał dostawę. A żyd do mnie napisał list...</u>
          <u xml:id="u-9.12" who="#komentarz">(Głos: To prawda?)</u>
          <u xml:id="u-9.13" who="#WacławWiślicki">Przytoczyłem nazwiska. Mogę Panom dać list, są to rzeczy szczegółowo opisane, że sprawdzenie nie nastręcza żadnych trudności. To jest charakterystyczne. Firma chrześcijańska otrzymała tę dostawę w intendenturze, chociaż towar przepłacono.</u>
          <u xml:id="u-9.14" who="#WacławWiślicki">A jakie są konsekwencje? Czy panowie przypuszczają, że napisanie artykułu w jakiejś gazecie antysemickiej wyrządzi tyle krzywdy Polsce, ile te sprawy z intendenturą? Artykuł jest krzywdą moralną, a to jest krzywda materialna, to jest sprawa budżetu; na Komisji Budżetowej staliśmy wobec zagadnienia przez kilka tygodni, jak wyłatać ten budżet, jak przyjść na plenum Sejmu, żeby jakaś równowaga była i wysiłki naszego przewodniczącego, rzeczywiście genialnego, nic nie mogły poradzić. Trzeba było przyjść z deficytem. Ale czy panowie wiedzą, że w Ministerstwie Spraw Wojskowych można zaoszczędzić miliony złotych przez zaprzestanie antysemityzmu i bojkotu wobec firm żydowskich? Otóż, proszę Panów, ja w tej chwili nie będę Panom mówił o opinii, jaką Panowie o naszym handlu zechcą sobie wyrobić, ale my mamy swoje świadectwa z czasów, kiedy tu była okupacja rosyjska. W owych czasach, kto zajmował się eksportem z Polski? To był żydowski kupiec, to był kupiec, który jeździł po całej Syberii, do Persji, Turcji i woził tam towary. A jeździł w okropnych warunkach; bywały tygodnie, że prócz robotników, nie było w Łodzi mężczyzn, do Łodzi mężczyźni przyjeżdżali tylko na święta, a cały czas jeździli po Rosji, propagując polskie produkty. Dziś Panowie chcą nas krytykować, ale niech Panowie zwrócą uwagę na naszego rzemieślnika, niech panowie wezmą rzemieślników żydowskich z ulicy Gęsiej, Franciszkańskiej, Dzikiej i t. d. Te miliony towarów, które szły do Rosji, dawały zajęcie milionom rzemieślników, robotników, którzy żyli z tej Rosji. Proszę Panów, nasi Polacy tymczasem siedzieli na posadach w Rosji. Ja nie krytykuję, to nie przynosi ujmy. Podtrzymywali przemysł, byli na urzędach. Ale żydzi zajmowali się eksportem produktów polskich do Rosji, żydzi wprowadzali towar na rynki zbytu i Panowie dzisiaj chcą jakimiś hasłami dla ulicy dowodzić, że my nie umiemy handlować. Niema takiego ekonomisty, który powie, że żydowski handlarz nie umie handlować. Są ekonomiści w Polsce typu pana Dymowskiego, ale jego „Rozwój” jeszcze nie dał żadnych rezultatów prócz szkodzenia, przeciwnie zdradził się z nieznajomością stosunków.</u>
          <u xml:id="u-9.15" who="#WacławWiślicki">Dalsze zagadnienie. Kryzys gospodarczy jest tak ciężki, że nad nim musimy się zastanowić. My mamy zjawisko tak niebezpieczne, jak poza eksportem ludzi, eksport fabryk — zagadnienie zasadnicze. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych wbrew opinii departamentu ceł zamknęło zupełnie na wiosnę granicę z Rosją. Panowie wiedzą bardzo dobrze, że zawarcie traktatu rosyjskiego jest sprawą ciężką. Ja stoję na stanowisku, i to mówię od kilku miesięcy, że nie nasz rząd z rządem rosyjskim będzie musiał to rozpocząć, lecz muszą się zawiązać odpowiednie stosunki ekonomiczne i handlowe, bo warunki utworzenia tego traktatu są zupełnie specyficzne i inne od tych, które są czy to w Niemczech, czy w Czechosłowacji, czy we Francji; trzeba wytworzyć zupełnie nowe warunki. Czesi są pod względem polityki gospodarczej i ekonomicznej wykwalifikowani i robią te rzeczy w sposób elastyczny. Ale co się u nas robi? Są bandy na kresach, W tej chwili nie będę mówił, jak te bandy tworzono, nie będę mówił o tem, że do naczelników tych band należeli ludzie z naszej policji, niestety, lecz co za konsekwencje? Zamyka się granicę, i tego samego dnia, kiedy zamknęło się granicę bolszewicką, zamknęło się białostocki przemysł, bo ze względu na ciężkie warunki z Rosją myśmy tylko przez te punkty celne, znajdujące się na tej wielkiej 1000-kilometrowej granicy rosyjskiej, towary wymieniali i nasz przemysł z tego żył i to były warunki w ciągu 1923 i połowy 1924 r. Lecz postawiono kordon wojska, zrobiono u nas jakąś wojskową sytuację, żeby zamknąć fabryki, zniszczyć robotników. I co się stało? Fabryki białostockie przeniesiono do Rumunii. I ten przemysłowiec, który przeniósł się do Rumunii, w ciągu dwóch tygodni dostaje agenta angielskiego, dającego mu na dwa lata maszyny na kredyt i ma zaraz finansistę amerykańskiego, dającego mu kredyt i surowiec. Zaczyna się robota. Listy przychodzące z Rumunii mówią, że ludzie oddychają tam życiem zrozumienia zagadnień gospodarczych.</u>
          <u xml:id="u-9.16" who="#WacławWiślicki">A u nas co się robi? U nas dziś dopiero zaczyna świtać myśl, że handel w Polsce ma jakieś znaczenie, że trzeba się nim interesować. Handel to jest u nas rzecz, o której dopiero trzeba mówić! Myśmy Polskę źle budowali, myśmy rozpoczęli tę budowę mimowoli na zasadzie pewnych nowych teorii wschodu, teorii o nieuznawaniu prywatnej własności i zdrowej wymiany towarów. I to się dziś mści, to się mści na polityce p. Grabskiego i p. Minister Kiedroń chce wyjść z tej sytuacji i z tej atmosfery, w jakiej się w Polsce żyje, ale trudno mu teraz odpowiednie posunięcia zrobić i wciąż się majaczy w głowach różnych polityków, że handel to jest rzecz drugorzędna, którą Rząd nie powinien się interesować. Tymczasem musimy sobie uświadomić że Polska bez handlu na rynki międzynarodowe nie wejdzie i że do tego trzeba wciągnąć wszystkich, czy to będzie żyd, modlący się do żydowskiego Boga, czy chrześcijanin, modlący się do Boga chrześcijańskiego. Wszyscy muszą mieć i te same prawa i jednakowo być traktowani. Nic tu nie pomoże. Ja uważam, że teorie antysemickie w Polsce niszczą tylko rozwój Polski, bo rozwój Polski, rozkwit Polski jest potrzebny dla wszystkich obywateli.</u>
          <u xml:id="u-9.17" who="#WacławWiślicki">Dalej jest kwestia samowystarczalności. Zaczęliśmy mówić o samowystarczalności i to są myśli, wygłaszane przez różnych przedstawicieli życia gospodarczego, że mamy sami sobie dać radę, Ale mimo to stanowczo należy wypowiedzieć się przeciwko zasadzie samowystarczalności.</u>
          <u xml:id="u-9.18" who="#WacławWiślicki">Jasnem jest, że po tylu latach zależności od zaborców konieczna jest nie tylko odbudowa tego, co już istniało przed wojną, lecz również utworzenie nowych warsztatów pracy i nowych form życia gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-9.19" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-9.20" who="#WacławWiślicki">Niema potrzeby dowodzić, że twórczość na tem polu jest niemożliwa bez pomocy kapitału zagranicznego, maszyn zagranicznych, surowców i t. p. Wobec tego nie może być mowy o samowystarczalności, przeciw której przemawiają zresztą i inne względy. Na pozór może się wydawać, że samowystarczalność jest konieczna ze względu na kurs złotego, zależny od bilansu handlowego i płatniczego. Oczywiście, zależności tej, nie podobna negować. Sądzę jednak, że złoty ten nie będzie mógł zawsze spoczywać w kołysce, w cieplarnianej atmosferze dziecinnego pokoju. Jeśli sanacja ma spowodować wieloletnie niemowlęctwo waluty, to należy zastrzec się przeciw takiej metodzie. Jest rzeczą Ministerstwa Skarbu pomyśleć o ochronie złotego od wstrząsów, ale profilaktyka nie może być pojęta jako proces usypiania życia gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-9.21" who="#WacławWiślicki">Obrońcy zasady samowystarczalności przytaczają zazwyczaj jako argument, że chodzi o ochronę przemysłu krajowego. Wydaje się nam, że ochrona ta jest w całej pełni usprawiedliwiona tylko tam, gdzie dana gałęź przemysłu posiada trwałe widoki rozwoju i gdzie poziom techniczny i sprawność gospodarcza znajduje się na wysokim poziomie. Najmniej natomiast jest wskazana troskliwość względem zacofanych pod względem technicznym warsztatów przemysłu. Należy przytem wyrazić obawę, że protekcjonizm celny może się stać dla tego rodzaju przedsiębiorstw przemysłowych usankcjonowaniem zastoju, a zarazem hamulcem postępu, bez którego Polska, jako kraj o wyższej kulturze przemysłowej, nie da się pomyśleć; podczas, gdy konkurencja wysoko wartościowych a stosunkowo niedrogich towarów działa z reguły jako bodziec do wprowadzenia ulepszeń i pożytecznych inwestycji.</u>
          <u xml:id="u-9.22" who="#WacławWiślicki">Pozwolę tu sobie, skoro mowa o przemyśle, na podkreślenie znaczenia handlu — zwłaszcza w obecnej fazie rozwoju gospodarczego kraju. Znajdujemy się bowiem jak gdyby w tem pierwotnem stadjum, kiedy rozpoczyna się dopiero proces gromadzenia kapitału, a, jak wiemy, ojcem pierwszych nagromadzonych kapitałów był, jest i będzie zawsze, handel, a nie, jak niektórzy naiwnie sądzą, oszczędności. Rola tej akumulacji kapitału może stać się, oczywiście, drugorzędną, gdy uda się pozyskać kapitały i kredyty zagraniczne. Nie wolno nam jednak zapominać, że droga do pozyskania tych kapitałów prowadzi właśnie poprzez dominia handlu, którego pomyślny rozwój zależny jest przedewszystkiem od wcielenia w życie zasady niczem niekrępowanego obrotu i obiegu dóbr w skali międzynarodowej.</u>
          <u xml:id="u-9.23" who="#WacławWiślicki">W ostatniej chwili aktualną stała się inicjatywa Ligi Narodów celem zwołania konferencji w sprawie zbliżenia gospodarczego państw środkowej Europy. Ideą ta odbiła się głośnem echem zwłaszcza w Austrii. Nie przesądzamy sprawy przyszłego ukształtowania się wzajemnych stosunków państw, przypuszczamy jednak, że dalszy rozwój pójdzie w kierunku ściślejszego zespolenia jednostek gospodarczych.</u>
          <u xml:id="u-9.24" who="#WacławWiślicki">Wychodząc z tych założeń, wysuwamy następujące postulaty: a) zniesienie ograniczeń i utrudnień obrotu międzynarodowego, a w szczególności obniżenia stawek celnych; b) obniżenie opłat paszportowych, oraz wystąpienie z inicjatywą zniesienia wiz i paszportów zagranicznych; c) należyte uwzględnienie interesów handlu zagranicznego.</u>
          <u xml:id="u-9.25" who="#WacławWiślicki">W związku z wywodami powyższymi rozpatrzymy zagadnienie wzmożenia eksportu. Pozwolimy tu sobie podkreślić pewną okoliczność, powszechnie zresztą wiadomą, mianowicie, że dobrobyt kraju niezawsze idzie w parze z korzystnym bilansem handlowym, oraz że niekorzystny bilans handlowy niekoniecznie musi być uważany za niepożądany objaw. Tak np. Niemcy, w okresie swego największego rozkwitu ekonomicznego w latach przedwojennych, miały niekorzystne bilanse handlowe. Analogiczny objaw notujemy w Anglii. W jednym i drugim wypadku pasywom bilansu handlowego odpowiadają większe aktywa bilansu płatniczego. W odniesieniu do Polski pasywa bilansu handlowego i płatniczego są w najbliższej przyszłości prawie nieuniknione, gdyż składa się na to szereg przyczyn: a) przywóz wzrastający; b) utrudniany eksport minerałów bitumicznych; c) utrudniony eksport fabrykatów; d) brak normalnych stosunków handlowych z Rosją. Aktywa bilansu płatniczego były natomiast do osiągnięcia dzięki: a) wzrostowi obrotu tranzytowego; b) przypływowi kapitałów; c) ewentualnemu wzrostowi eksportu niektórych surowców.</u>
          <u xml:id="u-9.26" who="#WacławWiślicki">Jak wiemy, aktualna rzeczywistość nie usposabia do nazbyt optymistycznych przewidywań. Wydaje się nam wszakże że skoro wytwórczość krajowa i eksport towarów w kraju produkowanych nie może jeszcze narazie zapewnić bilansowi handlowemu tak pożądanych walorów, należy pomyśleć o tej roli, jaką odegrać tu jest w stanie handel. Polska, dzięki geograficznemu położeniu i tradycji, powołana jest do odegrania funkcji pośrednika pomiędzy Zachodem i Wschodem.</u>
          <u xml:id="u-9.27" who="#WacławWiślicki">Proszę Panów, muszę kończyć, ale na zakończenie chciałbym zwrócić uwagę na jedną rzecz bardzo znamienną. Kredyt polski wewnętrzny jest prawie że w monopolu Banku Polskiego. Nie będę mówił o Banku Gospodarstwa Krajowego, o P. K. O., bo to są instytucje, mające pieniądze tylko od czasu do czasu. Zresztą dziś wytworzyła się taka sytuacja, że Bank Gospodarstwa Krajowego musi w ciągu miesiąca zwrócić Bankowi Polskiemu około 30.000.000 zł. A jak wygląda polityka Banku Polskiego? Na 37.000.000 zł ogólnego kredytu przedsiębiorstwa handlowe otrzymały 4,350. czyli 1,2%. Proszę Panów, Panowie darują, ale jeżeli do tego dodamy skład członków komitetów dyskontowych Banku Polskiego w poszczególnych miastach i przekonamy się, że w tych miastach, gdzie nerw życia gospodarczego trzymają żydzi, znajduje się w takim komitecie czasami tylko jeden, a czasem pół żyda — meches, bo on przez omyłkę figuruje jako żyd, z chwilą gdy przyjął chrzest, liczy się jako meches, to Panowie zrozumieją, jak my jesteśmy pod względem kredytowym traktowani. Panowie tedy powiadacie: Jedźcie do cioci do Ameryki i dostańcie pieniądze. Owszem, my tam możemy pojechać i dostać pieniądze, bo nas tam respektują jako handel, tam się nami interesują, tam z nami chcą mówić, chcą tranzakcje zawierać, ale będziemy mogli tam pojechać, jeżeli u nas stosunki gospodarcze i narodowościowe się zmienią, jeżeli handel będzie traktowany, jako czynnik potrzebny dla rozwoju Polski, bez względu na to, kto się nim zajmuje. Co prawda taka zasada życia gospodarczego nie idzie po linii propozycji p. pos. Dymowskiego co do żydowskiego handlu, ale idzie po linii: wszyscy dla dobra Państwa. I ja, kończąc swoje przemówienie, w imieniu Koła Żydowskiego wyrażam nadzieję, że w Polsce także ta sytuacja zacznie się powoli zmieniać. Pozostają jeszcze dwa antysemityzmy: jedno w Wyzwoleniu, drugie w Chadecji, ale mam wrażenie, że i to się zmieni, że lewa strona stanie na gruncie obiektywizmu i uzna żydów za obywateli Państwa, chcących tylko spokoju i dobrobytu dla Polski, a dla siebie spokojnej pracy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#MaciejRataj">Głos ma p. Skowronek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#TomaszSkowronek">Wysoki Sejmie!</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#TomaszSkowronek">Zabieram głos do budżetu głównej dyrekcji poczt i telegrafów, ażeby poruszyć niektóre sprawy, które nie zostały załatwione mimo naszych osobistych starań. W roku zeszłym sprawozdawca budżetowy mówił o inercji generalnej dyrekcji poczt i telegrafów i w następnym roku, mieliśmy wrażenie, że dyrekcja stała się aktywniejsza, bo byliśmy świadkami wyjazdu p. generalnego dyrektora i objazdu Kresów Wschodnich. Mieliśmy nadzieję, że zaszczyca on także Kresy Zachodnie: Poznańskie, Pomorskie i Górny Śląsk. Niestety, to się nie stało. Został pominięty Górny Śląsk i został pominięty także w budżecie, bo w przedłożeniu rządowem niema ani jednego złotego na inwestycje i konieczne ulepszenia, a przecież Górny Śląsk teraz właśnie ciężko musi walczyć z konkurencją zagraniczną o eksport. Telefony na Śląsku są zupełnie niewystarczające. Godzinami trzeba czekać na rozmowę, a potem źle się ją słyszy. A jednak ten Górny Śląsk do zysków poczty najwięcej się przyczynia, bo dostarcza przeszło 1 1/2 miliona złotych rocznie. Te sprawy zresztą poruszył w zeszłym roku z tej trybuny mój kolega klubowy, p. Piotrowski, niestety, bez skutku.</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#komentarz">(P. Minister Przemysłu i Handlu Kiedroń: Nie bez skutku, będzie skutek)</u>
          <u xml:id="u-11.3" who="#TomaszSkowronek">W przyszłości, panie Ministrze.</u>
          <u xml:id="u-11.4" who="#komentarz">(P. Minister Kiedroń: W tym roku.)</u>
          <u xml:id="u-11.5" who="#TomaszSkowronek">Mieliśmy nadzieję, że p. sprawozdawca, który był na Górnym Śląsku, także sprawą naszych telefonów się zajmie. Niestety, i pod tym względem zawiedliśmy się, bo zainteresowanie jego Górnym Śląskiem kończy się ogłoszeniem pewnych sensacji, które nie są sensacjami, bo dawno są załatwione w Komisji Budżetowej, a dotyczą Skarbofermu i zdradzają zresztą mniej znajomości rzeczy i orientacji politycznej co do najnowszej historii, a za to więcej chęci prowadzenia walki osobistej.</u>
          <u xml:id="u-11.6" who="#TomaszSkowronek">Referent w sprawozdaniu powiada, że Rząd w swojem przedłożeniu wyznacza kredyt na nowe linie telefoniczne na Górnym Śląsku w wysokości 188.206, który to kredyt został podwyższony przez komisję do 500.000 złotych. Ja prostuję to twierdzenie P. sprawozdawcy, wskazując na adnotację w przedłożeniu rządowem, która opiewa, że preliminowaną tam kwotę zwrócić mają abonenci całkowicie, a zatem nie jest to kredyt, bo suma uchwalona przez komisję 500.000 zł ma być użyta w myśl komisji całkowicie na przebudowę i rozbudowę sieci telefonicznej, aby wykonać rezolucję, przyjętą jednomyślnie przez komisję, która domaga się od Rządu przebudowania jeszcze w tym roku centralnej sieci na automatyczną. Wobec tego prosiłbym i Rząd i p. sprawozdawcę o oświadczenie, że i suma cała będzie do dyspozycji na ten cel.</u>
          <u xml:id="u-11.7" who="#TomaszSkowronek">Następnie chciałbym ułatwić Rządowi wykonanie rezolucji drugiej Sejmu, która żądała przemianowania inspektoratu poczt i telegrafów w Katowicach na dyrekcję okręgową. I zwrócę się jeszcze raz do Wysokiego Sejmu, żeby ponownie taką rezolucję uchwalił, bo wymagają tego nie tylko względy gospodarcze, ale i polityczne oraz konieczność utworzenia tam komisji egzaminacyjnej i weryfikacyjnej. Proszę o przyjęcie i przeprowadzenie tego w czyn, tembardziej, że ta rzecz nie wymaga żadnych nowych wydatków.</u>
          <u xml:id="u-11.8" who="#TomaszSkowronek">Chcielibyśmy, aby prawa i obowiązki urzędników funkcjonariuszów pocztowych uregulowano sprawiedliwie i zgodnie z innemi kategoriami. Również dążymy do tego, aby uposażenie pocztowców było równe z uposażeniem innych kategorii, tembardziej, że poczta przynosi zyski, jak żadne inne przedsiębiorstwo, choć te zyski głównie płyną z naszych wysokich taryf pocztowych. Niestety, zyski te poczcie się zabiera i krępuje się w działalności poczcie się zabiera i krępuje się w działalności w kierunku ulepszeń technicznych i wkładów na nowe inwestycje.</u>
          <u xml:id="u-11.9" who="#TomaszSkowronek">Przy tej sposobności niech mi wolno będzie poruszyć jeden postulat bardzo ważny funkcjonariuszy pocztowych na Górnym Śląsku. Rozporządzenie Rady Ministrów z dn. 26 czerwca 1924 r. o wykonaniu ustępu 3 art. 116 ustawy o państwowej służbie cywilnej w odniesieniu do funkcjonariuszów pocztowych na Górnym Śląsku, zajętych w administracji pocztowej, określa w punk. d § 2, że z pośród zakwalifikowanych przez władzę właściwą do ustalenia zwolnieni są od składania egzaminu praktycznego urzędnicy od IV–VIII stopnia służbowego, którzy pozostają od lat 5 w państwowej służbie cywilnej, licząc wstecz od dnia 1 kwietnia 1924 r., i mają przynajmniej dobrą kwalifikację stwierdzoną; o ile chodzi o urzędników od VI–VIII stopnia służbowego przez komisję kwalifikacyjną, o ile zaś chodzi o urzędników IV i V st. sł. — przez właściwą władzę przełożoną, ci zaś, co zajmują stanowiska I-szej kategorii urzędników administracyjnych, o ile posiadają conajmniej ogólnokształcące lub zawodowe wykształcenie średnie, Otóż funkcjonariusze pocztowi na Górnym Śląsku zajęci w służbie administracyjnej nie posiadają wymaganych w punkcie d warunków, t. j. mają zamiast 5 lat służby polskiej, tylko 2 1/2 lat, t. j. od objęcia Górnego Śląska przez Państwo Polskie, chociaż w zaborczej służbie pracowali długo, ani nie posiadają wymaganego cenzusu naukowego, bo poczta niemiecka żądała tylko 6 klas gimnazjalnych, t. zw. jednorocznych. Ale chociaż tych warunków nie spełniają, jednak pełnią funkcję urzędników administracyjnych od chwili objęcia Górnego Śląska przez Państwo Polskie ku zupełnemu zadowoleniu i ze znajomością rzeczy.</u>
          <u xml:id="u-11.10" who="#TomaszSkowronek">Proszę, by rozporządzenie to, odnośnie urzędników, nie posiadających żądanego cenzusu, zmieniono i by wymagano tylko półtrzecia roku i zgodzono się, by w tej służbie średniej wystarczało 6 klas gimnazjalnych.</u>
          <u xml:id="u-11.11" who="#TomaszSkowronek">A teraz na koniec parę słów o naszej administracji poczty. Zaczynam od centrali. Wiem, że tam wszyscy są przeładowani pracą, obawiam się tylko, że niema tam organizacji pracy. Ułatwieniem wielkiem byłoby, gdyby w instrukcji dla każdego urzędu zebrano wszystkie dotychczasowe ustawy i rozporządzenia, dotyczące poczty. Obawiam się, że bez tego materiału poszczególne urzędy i urzędnicy za ewentualne przekroczenie zawsze mogą być pociągnięci do odpowiedzialności. Zbiór ten musiałoby się wciąż uzupełniać i stawiam wniosek, aby sumy, przeznaczone na kursy, przedewszystkiem zostały zużyte na wydanie tego zbioru dla urzędów pocztowych. Jeżeli się pociąga do odpowiedzialności urzędników, to powinna generalna dyrekcja dbać o to, żeby ludzie, którzy wykonywują inspekcję i zwierzchnictwo, sami byli nie tylko taktowni, ale i bez zarzutu, ażeby miast ulepszać, nie psuli przykładem własnym, jak to robił jeden z inspektorów okręgowych na Górnym Śląsku, jak to robił, niestety, jeszcze p. prezes dyrekcji poznańskiej, o czem mówił tu już przed rokiem mój kolega klubowy, p. Piotrowski. Nie można się zgodzić na to, że ostrzej się postępuje z urzędnikami podwładnymi i szarpie honor ludzi, aczkolwiek nie popełnili nic niehonorowego. Jednego z urzędników, który w służbie niemieckiej był już inspektorem i ma 29 lat służby za sobą, i — to jest prawdą — trochę ostro zwalcza biurokratyzm poczty, pochłaniający część dochodów, chce się usunąć z Górnego Śląska, aby się pozbyć krytyka niewygodnego, nie bacząc na to, że trudno tak starego urzędnika z liczną rodziną przesiedlić w inne strony. Zwracam uwagę na to, że 15 lat temu Niemcy tego samego urzędnika usunęli z Górnego Śląska za to, że jawnie przemawiał za tem, aby Ślązacy głosowali na wspólną listę katolicko-polską. Ostrzegam przed podobnemi błędami dlatego, że jest niebezpieczeństwo, że postępowanie to będzie wyzyskane przez elementy wrogie Polsce, zwłaszcza dziś, gdy i tak na Górnym Śląsku mamy do zwalczania trudności wielkie.</u>
          <u xml:id="u-11.12" who="#TomaszSkowronek">Niestety, nie możemy stwierdzić, żeby generalna dyrekcja w pacyfikacji aparatu urzędniczego miała rękę szczęśliwą i silną. Widzimy raczej rękę zupełnie niezdecydowaną, a p. Minister Przemysłu i Handlu, do którego także często się zwracamy, niestety zupełnie jest zaabsorbowany kryzysem gospodarczym i nader ważnemi traktatami handlowemi. Mamy jednak nadzieję, że znajdzie czas, aby nareszcie uzdrowić także stosunki poczty.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#MaciejRataj">Głos ma p. Łażewski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#BolesławŁażewski">Wysoka Izbo! Nie tylko prosta sprawiedliwość, również wzgląd na utrzymanie równowagi gospodarczej wymaga, żeby w obecnej dyskusji budżetowej wyświetlić także sprawę naszych rzemiosł. Jeżeli wielki przemysł, handel, rolnictwo, sprawy robotnicze znajdują w tej Wysokiej Izbie słuszną obronę i zrozumienie, a u Rządu słuszne poparcie i opiekę, to niewolno zapominać, że w Polsce istnieją 2 miliony ludzi, zatrudnionych w rzemiośle, ludzi, którzy dotychczas, można powiedzieć, byli pozbawieni należnej im opieki. Nie chcąc być posądzonym o brak obiektywizmu, muszę wymienić pewne wysiłki, zmierzające do przyjścia z pomocą polskiemu rzemiosłu; ustawa z 17 grudnia 1920 r. miała na celu ułatwienie ulgowych pożyczek dla drobnych rzemieślników w P. K. K. P. z ogólnej kwoty zagwarantowanych przez Rząd 200 milionów mk., ale szybkie postępy dewaluacji sprowadziły tę pomoc do zera. Nie pomogła tu bynajmniej i nowelizacja tej ust. z dn. 4 lipca 1924 r. podwyższająca poprzednią gwarancję 200 milionów do 4 miliardów mk., albowiem w styczniu ub. r. wynosiło to zaledwie 2.000 zł na 700.000 warsztatów rzemieślniczych. Indywidualne zaś drobne pożyczki. jakich podjęła się udzielać na stosunkowo wysoki procent, jak na drobnego rzemieślnika, P.K.O. w ubiegłym roku za pośrednictwem Ministerstwa Przemysłu i Handlu, uzależnione od tylu uciążliwych warunków i formalności, że i z tej formy pomocy rzemieślnik musiał zrezygnować. Poniechanie zapoczątkowanego przez Ministerstwo Przemysłu i Handlu kredytu surowcowego, na który rzemieślnicy pokładali tyle nadziei, wprowadziło w te sfery głębokie rozgoryczenie i naraziło je na poważne straty materialne. Pootwierane bowiem w wielu miastach w związku z tym projektem spółki surowcowe, musiano polikwidować, a kapitał udziałowy rzemieślników zniszczyła inflacja. Jasnem się staje przeto, dlaczego rzemieślnik polski, w szczególności w miastach prowincjonalnych, wpadł w objęcia lichwy, a co za tem idzie, i nędzy, z której obowiązkiem naszym jest bezzwłocznie go wydobyć.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#BolesławŁażewski">Jeżeli z kolei przejść do budżetu, to jak widoczny, jak rażący jest brak w nim wyrazu, któryby świadczył, że Rząd dba o rzemiosło polskie, o jego rozwój, o jego przyszłość, że Rząd uznaje rzemiosło nasze za jeden z czynników naszego życia gospodarczego. Wszak dopiero na Komisji Budżetowej wstawiliśmy i na wydawnictwa rzemieślnicze i na pokazy rzemieślnicze te nikłe narazie kwoty, jako wskazówkę, że odtąd Ministerstwo Przemysłu i Handlu w budżetach swych powinno dawać stale wyraz trosce o sprawy rzemieślnicze.</u>
          <u xml:id="u-13.2" who="#BolesławŁażewski">Apelować również musimy, aby kwoty na rozjazdy instruktorów rzemieślniczych były w dostatecznej mierze uwzględniane. Dotąd bowiem o czynnościach ich w organizacjach rzemieślniczych prawie nic nie wiemy.</u>
          <u xml:id="u-13.3" who="#BolesławŁażewski">Nie mogę również przejść do porządku dziennego nad organizacją Naczelnej Rady Gospodarczej — faktem obecnie świeżym — gdzie na 100 miejsc rzemiosłu polskiemu bez wszelkiego podobno porozumienia się z niem zarezerwowano aż 2 miejsca. Nie mogę również przejść do porządku dziennego nad tem, że nie kto inny, jak Ministerstwo Przemysłu i Handlu powołane jest do ułatwienia organizacjom rzemieślniczym dostępu do dostaw rządowych. Muszę również zaznaczyć, że obok nędzy, jaka dziś trapi stan rzemieślniczy, niemniej odczuwać się daje i brak uporządkowanego prawodawstwa rzemieślniczego. Projekt ustawy rzemieślniczej dla całego Państwa, wtłoczony w ogólną ustawę przemysłową, do dziś nie może dojść do Sejmu: ponadto wiadomości dochodzące o zmianach, jakie podobno Rząd w nim poczynił, wysoce niepokoją świat rzemieślniczy, który jest pełen troski, że tak zmieniony projekt ustawy może nie być wykładnikiem potrzeb i dążeń rzemiosła polskiego.</u>
          <u xml:id="u-13.4" who="#BolesławŁażewski">Wysoki Sejmie, jeżeli Polska przechodzi dziś ostry kryzys gospodarczy, to bez przesady stwierdzić należy, że w świecie rzemieślniczym Polski jest wyjątkowo źle; tam już rozpoczęły swe panowanie nędza i zwątpienie. Jeżeli wiec wszystkie wysiłki nasze zwracamy ku najszybszemu opanowaniu kryzysu gospodarczego, to w planie Rządu, a w szczególności Ministerstwa Przemysłu i Handlu. potrzeby rzemiosła polskiego powinny znaleźć wybitne miejsce. Obok potrzeby szybkiego uporządkowania prawodawstwa rzemieślniczego dziś na pierwszy plan wysuwa się potrzeba organizacji kredytu rzemieślniczego. O bezzwłoczne rozwiązanie tego zagadnienia odwołuję się do Rządu w imieniu klubu, który reprezentuję, będąc pewny poparcia całej Wysokiej Izby.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#MaciejRataj">Głos ma p. Pluciński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#LeonPluciński">Wysoka Izbo! W budżecie Ministerstwa Przemysłu i Handlu opuszczono w tym roku po raz pierwszy polską delegację Rady Portu. Uważam to za niewłaściwe i mimo, że w Komisji Budżetowej uchwalono, aby na r. 1926 ponownie wstawić pozycję polskiej delegacji Rady Portu, sądzę, że Wysoka Izba przyjmie poprawkę, którą wniosłem, ażeby już w r. 1925 wstawić w odpowiednim miejscu poza urzędem marynarki handlowej w Wejherowie (w nowym dziale 7a) polską delegację Rady Portu i dróg wodnych. We wszystkich kołach, które interesują się sprawą Gdańska, opuszczenie tak ważnego urzędu polskiego, jakim jest polska delegacja Rady Portu, uważane byłoby za wielki błąd polityczny. Rozumiemy, że z powodów technicznych i budżetowych wstawienie tej pozycji może być niewygodne, szczególnie, że wszak pieniądze te nie wpływają do Skarbu Państwa, jednakże polska delegacja Rady Portu jest jedynym organem, jedynym urzędem Państwa Polskiego, który ma głos decydujący w tych prawach Rady Portu, jakie Polsce przysługują. Trzeba pamiętać o tem, że tak port gdański, jak i wszystkie tereny Rady Portu pod względem prawnym są wyjęte zupełnie z pod kompetencji wolnego miasta, że Senat w tych sprawach pod względem prawnym niema nic więcej do mówienia, jak Rząd polski. Stan faktyczny jednakże jest inny. Do dzisiaj delegacja polska Rady Portu nie zdołała wszystkich uprawnień Rządu polskiego wprowadzić w życie. Nie jest tu miejsce i chwila po temu, żebyśmy poddawali dodatniej lub ujemnej ocenie delegację Rady Portu. Jednakże, jeśli ta delegacja nie jest odpowiednio uposażona i poparta przez organy rządowe, a także przez społeczeństwo, a przedewszystkiem przez Sejm, to wtenczas straty nasze są nieobliczalne. Obawiam się, że niechęć, która panuje dzisiaj w Polsce do W. M. Gdańska wogóle i do Rady Portu szczególnie, przenosi się także bezwiednie na polską delegację Rady Portu. Ale polska delegacja Rady Portu jest to nasza placówka wysunięta, która ma pilnować praw, które nam przysługują. A więc powinna się cieszyć szczególną opieką, szczególnem poparciem, tak, by pod tym względem nie była w niczem skrępowana przez Rząd polski i Państwo Polskie. A z mego doświadczenia powiadam, że jest przeciwnie, że bardzo często delegacja gdańska Rady Portu przeprowadza swoje postulaty dlatego, że ma zupełne poparcie Senatu gdańskiego i nie szczędzi wszelkich środków na tę instytucję i że gdańska delegacja Rady Portu z Senatem gdańskim jest tak zespolona, i tak w codziennym kontakcie, i tak Senat pod każdym względem idzie swojej delegacji na rękę, że polska delegacja nawet w przybliżeniu równać się nie może z delegacją gdańską pod względem poparcia, jakiego doznaje.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#LeonPluciński">Przypomnę Wysokiej Izbie rzeczy, które z pewnością są jej znane, że na terenie W. M, Gdańska nie obowiązuje bardzo dużo przepisów prawnych wolnego miasta, że Rada Portu pod tym względem przedstawia autonomię ustawodawczą i że nie wszystkie ustawy gdańskie obowiązują na terenie portu, Tak pod względem sądownictwa poszło już dziś w zapomnienie, że polskie sądy mają kompetencje w stosunku do spraw cywilnych Rady Portu, tak samo i w sprawach administracyjnych, i policja Rady Portu ma być wydzielona i uniezależniona pod każdym względem od Senatu W. M. Gdańska. Ale te postulaty dziś jeszcze nie są spełnione, ten proces, ta walka trwa jeszcze i siły nie są równe dlatego, że gdańska delegacja Rady Portu jest w bardzo korzystnem położeniu i wszystko już posiada, a my jesteśmy w tem niekorzystnem położeniu, że wszystko dopiero odbierać musimy, ale ostatecznie nic nie posiadamy i te kompetencje i ta własność bardzo wolno przechodzą na Rząd polski.</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#LeonPluciński">Kto zna to położenie, ten nie może zrozumieć, że naraz w r. 1925 w preliminarzu budżetowym Państwa Polskiego niema wzmianki o polskiej delegacji Rady Portu. Pod względem prawnym możemy, mamy prawo, 50% urzędników czynnych w Radzie Portu obsadzić przez obywateli polskich. Obywatele polscy mają prawo urzędowania w Radzie Portu, tak samo jak obywatele gdańscy i pod tym względem wiemy, że zachodzą trudności, że mimo, iż miejsce jest opróżnione, mimo, że jest kandydat polski, któregoby polska delegacja pragnęła umieścić, dla braku funduszów tych kandydatów się nie przyjmowało, i w ten sposób powstają nowe szkody. Dlatego poprawka moja domaga się, żeby w r. 1925 w nowym dziale 7a wstawić tak w dochodach jak i rozchodach sumę 90.000 zł, a zatem w dochodach jako przychód z budżetu Rady Portu, a w rozchodach na opłacanie kosztów polskiej delegacji, aby w ten sposób nie zrobić tego wyłomu w budżecie państwowym, jakiby był, gdyby w budżecie na r. 1925 tej pozycji nie umieszczono.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#MaciejRataj">Głos ma p. Szydłowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#MarianSzydłowski">Wysoki Sejmie! Rozwój produkcji, to jedyna rękojmia równowagi budżetu — powiedział generalny sprawozdawca p. Zdziechowski i byłoby może zbytecznem to ciągle powtarzać, jednak uważam za potrzebne jeszcze raz to przypomnieć w Sejmie, który dotychczas sprawami gospodarczemi bardzo mało się zajmował. Jesteśmy w momencie kryzysu gospodarczego, chcąc z tego kryzysu wyjść, trzeba koniecznie choć pokrótce zanalizować jego przyczyny, Może wszyscy też dobrze wiedzą o tem, jednak pozwolę sobie w kilku słowach scharakteryzować główne powody tego kryzysu.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#MarianSzydłowski">Przemysł polski rozwijał się w trzech dzielnicach, w każdej dzielnicy miał inne warunki rozwoju, inne koniunktury. Wojna zniszczyła wiele warsztatów pracy. Złączony mechanicznie znalazł się jako całość w różnych warunkach dalszego rozwoju, Czasy inflacji zniszczyły kapitał obrotowy i w wielu wypadkach nadwyrężyły kapitał zakładowy poszczególnych przedsiębiorstw. Sanacja pieniądza odsunęła sprawę sanacji gospodarczej na dalszy plan. I można w tym punkcie się nie zgadzać z Rządem i z p. Premierem Grabskim, który wpatrzony zanadto w sanację pieniądza, za późno rozpoczął sanację gospodarczą. Przypuszczam, że sanację gospodarczą dałoby się rozpocząć dużo wcześniej, już w połowie ubiegłego roku. Dopiero deficyt bilansu handlowego, stosunkowo groźny, zwiększający się z miesiąca na miesiąc, dopiero zwiększająca się liczba bezrobotnych udowodniła, przekonała Rząd praktycznie, że trzeba sanację gospodarczą rozpocząć. Pan Premier Grabski, ilekroć mówiło się na komisjach, że jest kryzys, wpatrzony w cyfry podatkowe wskazywał zawsze, że podatki wpływają regularnie, raczej coraz więcej, i że wobec tego niema kryzysu gospodarczego, bo jeżeli są płatnicy podatkowi, jeżeli przemysł płaci, rolnictwo płaci, to niema mowy o kryzysie. Jednak ten kryzys był, on uwydatnił się w momencie stabilizacji, w momencie sanacji naszego pieniądza. Nie można być dzisiaj pesymistą i twierdzić, że przez deficytowy bilans handlowy, odzwierciadlający częściowo naszą sytuację gospodarczą, jest obawa o naszego złotego. Naturalnie, że bilans handlowy wpływa w znacznej mierze na kurs złotego, utrzymanie jednak tego kursu nie zależy wyłącznie od bilansu handlowego. Są państwa, które mają deficytowy bilans handlowy, a jednak bardzo poważnie się rozwijają, dużo szybciej niż my. Jako przykład mamy Niemcy, których rozwój idzie w bardzo szybkiem tempie. Na bilans płatniczy w dużym stopniu wpływa przypływ pożyczki zagranicznej, kapitałów zagranicznych, W tym wypadku Niemcy były w dużo lepszej sytuacji niż Polska, przystępując do sanacji, albowiem miały zagwarantowaną pożyczkę zagraniczną i wskutek tego kryzys szybko opanowały, podczas gdy Polska weszła w okres sanacji, bez zapewnienia sobie pożyczki zagranicznej. Równowaga w bilansie płatniczym da się wyrównać przy pomocy kapitału zagranicznego, ale trzeba stworzyć dla kapitału zagranicznego takie warunki pracy, w którychby się on mógł rozwijać i pracować.</u>
          <u xml:id="u-17.2" who="#MarianSzydłowski">Jednym z charakterystycznych powodów naszego kryzysu gospodarczego, jest niska konsumcja, która w stosunku do przedwojennej spadła znacznie. Jeżeli weźmiemy tylko kilka głównych artykułów naszej produkcji, jak węgiel, to konsumcja węgla w Polsce wynosi obecnie 0.87 tonny na głowę ludności, podczas, gdy przed wojną w Kongresówce wynosiła ona około półtorej tonny na głowę ludności, tak, że tu cyfra konsumcji dochodziła do wysokości konsumcji innych krajów, np. Austrii. Gorzej jeszcze przedstawia się konsumcja żelaza, która dziś wynosi 15 kg. na głowę ludności, gdy przed wojną w Kongresówce wynosiła około 30 kg., to samo było w zaborze austriackim. Konsumcja nafty wynosi dziś niecałe 3 kg. na głowę ludności, gdy przed wojną w zaborze rosyjskim i austriackim dochodziła do 6–7 kg. Cukier: konsumcja nasza wynosi 6 kg. na głowę ludności, gdy w krajach obcych dochodzi od 25 do 40 kg. Jeżeli weźmiemy to ogromne zubożenie ludności polskiej w stosunku do czasów przedwojennych i porównamy cyfry konsumcyjne dzisiejsze z temi, któreśmy mieli przed wojną, to widzimy, że jest ogromna możność rozwoju tego przemysłu i że ta niska konsumcja jest to jeden z powodów, że w danej chwili jesteśmy w kryzysie gospodarczym.</u>
          <u xml:id="u-17.3" who="#MarianSzydłowski">Chodzi o kwestię rozwiązania tego problemu, wyjścia z tego kryzysu. Jakimi środkami? Bo zanalizować chorobę jest zawsze łatwiej, krytykować jest też łatwiej, ale dużo trudniej jest znaleźć środki, żeby w danym wypadku kryzys gospodarczy opanować. Jeden z głównych środków ratunku, widzę w organizacji przemysłu.</u>
          <u xml:id="u-17.4" who="#MarianSzydłowski">O organizacji pragnę specjalnie z trybuny sejmowej mówić. Wczoraj ajencja oficjalna donosi, że p. Minister Loucheur, członek kartelu lewicowego, b. minister odbudowy Francji, w każdym razie jeden z wybitnych ludzi francuskich, bawił chwilowo w Brukseli, gdzie konferował z posłami belgijskimi. Zamierza on stworzyć kartel przemysłowy, do któregoby weszła Francja, Belg ja, Anglia i Niemcy. Loucheur stoi na stanowisku, że naczelnem zadaniem wielkiego przemysłu jest wprowadzenie regulacji produkcji, której nadmiar odbija się fatalnie na gospodarczych koniunkturach Europy. Bez porozumienia się tych 4-ch największych państw w sprawie regulacji produkcji nie ma mowy o stabilizacji gospodarczej stosunków w Europie. Wszystkie państwa zgodziłyby się rema państwami, wszystkie państwa zgodziłyby się na projekt takiego kartelu. Ja, specjalnie, jako zaatakowany przez kolegę sejmowego Bryla, za współdziałanie w dojściu do skutku nie kartelu naftowego, ponieważ niema kartelu w Polsce, tylko biura ewidencji sprzedanej nafty, zabieram głos, uważam bowiem, iż przemysł musi się organizować tak w kierunku poziomym, jak i pionowym, że bez organizacji w kierunku poziomym, to jest łączenia się poszczególnych fabryk, produkujących te same artykuły, i w kierunku pionowym, to jest łączenia się fabryk, które od surowca aż do skończonego fabrykatu to samo produkują, przemysł się rozwinąć nie może. I w danym momencie Rząd musi współdziałać w tworzeniu tych organizacji, albowiem specjalnie warunki polskie nie pozwalają na to, by te organizacje same przychodziły do skutku.</u>
          <u xml:id="u-17.5" who="#MarianSzydłowski">Przemysł polski złączony został raczej mechanicznie; pracują w nim różne kapitały: na Górnym Śląsku kapitał niemiecki w znacznej mierze, w Zagłębiu Dąbrowskiem — francuski, w zagłębiu naftowem — kapitał francuski i austriacki. Z tego powodu zapatrywania tych różnych poszczególnych grup kapitalistycznych na stosunki w tym przemyśle są różne. Naturalnie, kartel nie po to się tworzy, ażeby ceny natychmiast po utworzeniu się kartelu poszły do góry. Zwykle, wskutek silnej konkurencji poszczególnych grup przez utworzenie się wspólnego biura sprzedaży, czy zjednoczenia, ażeby nie używać słowa kartel, którem się u nas jeszcze straszy, ceny mają tendencje zniżkowe, a w momencie utworzenia i zjednoczenia, następuje organizacja sprzedaży i ceny się stabilizują, ewentualnie idą nawet cokolwiek do góry. Porozumienia potrzebują duże, ciężkie przemysły, jak przemysł węglowy, którego sytuacja dziś tak wygląda, że cena węgla już nie odpowiada kosztom produkcji. Doszło do tego, że przemysł sprzedaje węgiel kolejom po 14 zł. — węgiel gruby. Każdy, kto przemysłem się zajmuje, wie, że ta cena nie odpowiada kosztom produkcji, że przy tej cenie nie można mówić o rozwoju przemysłu węglowego.</u>
          <u xml:id="u-17.6" who="#MarianSzydłowski">Organizacji potrzebuje przemysł żelazny, i to szybkiej, jak Panowie wiecie, on pracuje w bardzo ciężkich warunkach, albowiem nie mamy ani koksu, ani surowca żelaznego, a warsztaty mamy dużo gorsze od przemysłu zagranicznego. Nasze huty, urządzenia naszych walcowni, stoją pod względem technicznym znacznie niżej, niż urządzenia w przemyśle westfalskim, lub francuskim. Przemysł naftowy znajduje się w Polsce również w bardzo ciężkiej sytuacji. Boję się, że jeżeli nie potrafimy znaleźć innych źródeł naftowych w głębokości 600 do 800 metrów, to nie będzie się mówiło tutaj, że cena nafty poszła o tyle a tyle groszy do góry, tylko będziemy musieli albo naftę do Polski sprowadzać, albo też, chcąc utrzymać produkcję tego tak ważnego dla obrony Państwa przemysłu, cenę nafty znowu podnieść do góry i to nie tylko cenę nafty, ale wszystkich produktów ropnych. Ta ewentualność przed nami stanie, mojem zdaniem, bardzo prędko, albowiem nie może się kalkulować przemysł, który wierci 1.800 metrów w Borysławiu i dostaje znikomą z tej głębokości produkcję. Przemysł ten tembardziej potrzebuje w danej chwili organizacji, któraby przez usunięcie pośrednika potrafiła obniżyć koszty handlowe i w ten sposób przynajmniej złagodzić wysokie koszty produkcji.</u>
          <u xml:id="u-17.7" who="#MarianSzydłowski">Mówiąc o organizacji, poruszę kwestię różnicy cen hurtowych i detalicznych. Skutkiem braku organizacji rozpiętość ta jest duża. I gdyby przemysł. łącznie z handlem był zorganizowany, możnaby uniknąć wielu pośredników, którzy dzisiaj w Polsce się jeszcze znajdują i obniżyć w znacznej mierze ceny poszczególnych produktów. To byłby jeden z pierwszych środków, który uważam za konieczny do zastosowania, ażeby kryzys w danej chwili opanować. Współpraca Rządu dla przeprowadzenia tej organizacji jest konieczna.</u>
          <u xml:id="u-17.8" who="#MarianSzydłowski">Jako drugi środek sanacyjny uważam kwestię kredytową. Do przeprowadzenia jakiejkolwiek bądź organizacji w przemyśle, po reorganizacji poszczególnych warsztatów pracy, potrzebny jest kredyt. Łatwo powiedzieć: zrób to, albo tamto, zreorganizuj swój warsztat pracy, ulepsz technikę, jeżeli ten warsztat pracy nie ma pieniędzy. I dziś na Górnym Śląsku, są stosunki takie, że znam duże przedsiębiorstwo, które można objąć za długi. Jest to Huta Pokoju — nie chcę psuć kredytu w danej chwili — ale był czas, kiedy ofiarowywano ten zakład za objęcie jego pasywów. Chcąc więc ulepszyć przedsiębiorstwa czy to pod względem technicznym, czy handlowym, trzeba dać temu przedsiębiorstwu kredyt. Kredyt zagraniczny jest bardzo trudny. O tem p. Minister Przemysłu i Handlu sam powiedział, jak Rządowi było trudno otrzymać kredyt, tembardziej dla poszczególnych warsztatów pracy jest trudno. Kredyt w Polsce jest stanowczo za drogi, a przytem jest go za mało. Kredyt, który poszczególne warsztaty pracy, otrzymują, a który kosztuje 2–3% miesięcznie, więc na procent tylko tych pieniędzy trzeba 36% zarobku rocznie. Tym kredytem żadne przedsiębiorstwo długo trzymać się nie może, i jeżeli go zaciąga, to tylko po to, by kryć dawne zobowiązania — przy częściowej realizacji swego majątku. Poza kwestią kredytową, jednym z ważnych czynników opanowania kryzysu jest kwestia celna. Nad kwestią celną nie będę się długo rozwodził, albowiem o niej już dużo mówiono, ale muszę zrobić zarzut Rządowi, że eksperymentował w tej kwestii, albowiem przez dłuższy okres czasu nazywało się, że trzeba otworzyć granicę, żeby potanieć nasze produkty. Granicę otworzyliśmy, ceny nie obniżyliśmy, a za to ceny produktów zagranicznych poszły w górę, doszły do cen produktów krajowych i są sprzedawane mniej więcej po cenach produktów krajowych. Trzeba było popsucia się znacznego bilansu handlowego i odpływu walut z Banku Polskiego, żeby Rząd przyszedł do przekonania, że ta polityka celna była fałszywa, że trzeba z niej nawrócić i raczej granice zamknąć.</u>
          <u xml:id="u-17.9" who="#MarianSzydłowski">Zwracam też uwagę na kwestię transportu wodnego, ponieważ on znajduje się w resorcie Ministerstwa Przemysłu i Handlu i na port w Gdyni, którego budowa jest w toku, o ile wiem, program pracy na rok 1925 jest powiększony, tak że możemy się spodziewać ukończenia portu w Gdyni dużo wcześniej. Chcę zwrócić uwagę na możność eksploatacji tego portu już w roku 1925 drogą wodną Tczew — Gdynia, uruchomiwszy transport barkami na linii Tczew — Gdynia, a dla Państwa osiągniemy bardzo duże korzyści przez to, że w znacznej mierze clenie towarów przeniesiemy do Tczewa, a ponadto damy robotnikom pomorskim możność zarobku, a w naszej polityce z Gdańskiem będziemy mieli w ręku silny atut do wszelkich pertraktacji. Dlatego też pozwolę sobie wnieść poprawkę o subwencję dla towarzystw żeglugi, a specjalnie dla towarzystw, pracujących na linii Tczew — Gdynia. Rozumiem to nie w formie subwencji, gdyż byłoby to fałszywe popieranie przedsiębiorstw tych, tylko w formie premii od przewiezionych towarów.</u>
          <u xml:id="u-17.10" who="#MarianSzydłowski">Mówiąc o środkach sanacji, muszę zwrócić uwagę na instytuty badawcze. Mamy w resorcie Ministerstwa Przemysłu i Handlu instytut geologiczny. Ponieważ Polska jest krajem surowców, należy, żeby ten instytut jak najprędzej był uruchomiony. Budowa jego trwa od roku 1920. t. zn. szósty rok. Wybudowane jest jedno skrzydło i to niekompletnie. Koniecznie trzeba wprowadzić do budżetu wyższą pozycję na energiczne ukończenie budowy tego instytutu.</u>
          <u xml:id="u-17.11" who="#komentarz">(Głos: bardzo słusznie).</u>
          <u xml:id="u-17.12" who="#MarianSzydłowski">Do dalszych środków sanacyjnych, zaliczam politykę eksportową Rządu. Mamy nadmiar niektórych produktów w Polsce, konsumcja — jak powiedziałem — jest niska i musimy eksportować.</u>
          <u xml:id="u-17.13" who="#MarianSzydłowski">Eksportować mogą organizacje same, to znaczy te, o których wyżej wspomniałem, o ile naturalnie przeprowadzą organizację. Jeżeli chodzi specjalnie o eksport, który odbywa się poniżej ceny produkcji, albowiem zagranica produkuje taniej i my nadmiar naszych produktów, zwłaszcza surowców, czy to węgla, czy produktów naftowych, musimy wywozić po znacznie niższej cenie, z pomocą Rządu. Byłbym przeciwny tworzeniu w tym wypadku, jak to w ostatnich czasach rzucane są hasła, rządowego monopolu eksportu, raczej jestem za instytutem eksportowym, któryby się zajmował kwestią eksportu, jako instytut studiów.</u>
          <u xml:id="u-17.14" who="#komentarz">(P. Wierzbicki: Oczywiście).</u>
          <u xml:id="u-17.15" who="#MarianSzydłowski">Mówiąc o środkach sanacji, muszę poruszyć kwestię wydajności pracy, do roztrząsania problemu tego trzeba się też zabrać z dużą dozą szczerości i prawdomówności. Nie twierdzę, żeby robotnik polski pracował mało i żeby był dobrze płatny. Znajdujemy się jednak w momencie budowy Państwa, kryzys gospodarczy jest poważny, musimy się domagać od wszystkich ofiar. Musimy się domagać ofiar od przemysłowców, ale i od robotników. Musimy pracować więcej, a w każdym razie tyle, co zagranica. Proszę Panów, musimy się domagać ofiar od przemysłowców. Przemysłowcy pokazują dziś Rządowi książki i mówią: my nie chcemy nic zarabiać, my chcemy pokryć nasze koszty. Bardzo to łatwo w momencie kryzysu gospodarczego, można zapytać się, czemu przemysł w momencie, gdy koniunktura dla niego była pomyślna, nie pokazywał ksiąg i nie stał na stanowisku pokrycia kosztów? Jednak ta koniunktura, jaka jest dziś, nie ulegnie poprawie prędko, i ten moment krycia własnych kosztów będzie trwał długo. Jeżeli chcemy sytuację gospodarczą wyjaśnić, jeśli chcemy wejść na drogę dorównania zagranicy i potanienia produktów, to bez rozwiązania kwestii pracy, jako nie jedynego tylko, ale ważnego składnika, tego nie zrobimy.</u>
          <u xml:id="u-17.16" who="#komentarz">(Głos: Napewno najważniejszej)</u>
          <u xml:id="u-17.17" who="#MarianSzydłowski">Mówiłem o ważniejszych: organizacji przemysłu, ulepszeniach technicznych i przechodzę jako do ostatniej, do kwestii pracy. Mówię zupełnie otwarcie, że musimy w tej kwestii doprowadzić do tego, żeby pracowano tyle co zagranicą. W ustawodawstwie socjalnem poszliśmy daleko naprzód. Czytałem, że ostatnio Anglia nie przyjęła konwencji waszyngtońskiej.</u>
          <u xml:id="u-17.18" who="#komentarz">(Przerywania na ławach socjalistycznych.)</u>
          <u xml:id="u-17.19" who="#MarianSzydłowski">Anglia może pozwolić sobie na dużo rzeczy, na które my sobie pozwolić nie możemy. Może pozwolić sobie na 1.200.000 bezrobotnych, i na koszt na tych bezrobotnych, równający się budżetowi polskiemu. My jesteśmy społeczeństwem biednem.</u>
          <u xml:id="u-17.20" who="#MarianSzydłowski">Nad kwestią podatków nie będę się długo zastanawiał, albowiem kwestia ta została poruszona w budżecie Ministerstwa Skarbu, a bardzo obrazowo przedstawił ją p. pos. Wiślicki.</u>
          <u xml:id="u-17.21" who="#MarianSzydłowski">Zwrócić jeszcze muszę uwagę Rządowi na opiekę, jaką powinien otoczyć wszystkie przemysły rolne — posiadające surowce w kraju, oraz na handel produktami rolnemi. Jako członek klubu „Piasta” zwrócić muszę uwagę p. pos. Wiślickiego na odezwanie się jego dzisiejsze, na zarzut kooperatywie rolnej, że ona zajmuje się handlem produktami rolnemi i wskazanie intendenturze wojskowej drogi do kupców żydowskich. Zarzut zrobiony koledze mojemu klubowemu, że stoi na czele tej kooperatywy, uważam za bardzo niestosowny. Jest obowiązkiem posła zajmować się kooperacją, pomagać w poszczególnych wypadkach kooperatywom, a szczególnie jeżeli chodzi o handel produktami rolnemi, to ten handel jest bardzo zaniedbany, powinien wyjść z rąk żydowskich, a być objęty przez rolników. Nie jestem przeciwnikiem handlu żydowskiego, uważam, że są pewne gałęzie handlu, któremi kupiec żydowski może się zajmować, ale, jeżeli chodzi o handel produktami rolnemi, to uważam, że raczej rolnik musi się tym zajmować, aniżeli kupiec żydowski.</u>
          <u xml:id="u-17.22" who="#komentarz">(P. Kiernik: I Rząd musi popierać te kooperatywy.)</u>
          <u xml:id="u-17.23" who="#MarianSzydłowski">Proszę Panów, kończąc muszę stwierdzić, że Polska jest krajem, który nie może być jednostronnie rozwijany, nie można mówić o rozwoju tylko rolnictwa, a powiedzieć, że przemysł jest fikcją, że jest niepotrzebny, że niema zdrowych podstaw dla jego rozwoju. Starałem się pokrótce wykazać te warunki, w jakich w danej chwili przemysł pracuje. Przemysł w Polsce nie jest fikcją. Ten przemysł w krótkim czasie nie wystarczy na konsumcję krajową i trzeba będzie mówić o rozwoju tego przemysłu, który jest potrzebny dla naszej obrony państwowej. W tej chwili, jeżeli patrzę na stosunki w Polsce i porównywam je ze stosunkami zagranicznemi — niedawno byłem we Włoszech — to muszę powiedzieć, że trzeba w naszą atmosferę wprowadzić trochę świeżego powietrza. Trzeba zaapelować do społeczeństwa, zaapelować do współpracy i szybkich decyzji Rządu, ażeby pójść naprzód. My naprzód nie idziemy. Nieraz dają się słyszeć różne głosy pesymizmu; do pesymizmu niema powodu, chociaż do optymizmu również powodów takich niema, ale trzeba iść naprzód, trzeba wysiłku całego społeczeństwa, ażeby tę sytuację opanować. W imieniu klubu, który mam zaszczyt reprezentować, oświadczam, że będziemy głosować za budżetem.</u>
          <u xml:id="u-17.24" who="#komentarz">(Brawa.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#MaciejRataj">Głos ma poseł Dunin.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#LudwikDunin">Wysoka Izbo! W przeżywanym obecnie przesileniu gospodarczem wysuwa się na czoło wszystkich zagadnień kwestia uregulowania cen. Niedawno z ust p. Premiera padły słowa na Komisji Budżetowej, że ważniejszem jest dla szerokich mas społeczeństwa, ażeby miały odpowiednią pracę i zajęcie, ażeby cyfra bezrobotnych spadała, niż to, czy za ten lub inny towar cena jest o parę groszy wyższa, czy niższa. Mam wrażenie, że pogląd ten był wygłoszony tylko jako chwilowy, który może mieć tylko przejściowe znaczenie, bo przy dzisiejszym poziomie cen nie może być rozwiązana kwestia inna, którą dziś mamy równocześnie, to jest kwestia mas bezrobotnych. Przy tej cenie niekonkurencyjnej towarów, którą mamy w stosunku do rynku wszechświatowego, towary nasze nie mogą być sprzedawane za granicą, bo nie wytrzymują konkurencji z towarami zagranicznemi. Wpływa to w wysokim stopniu też na rynek wewnętrzny, bo szereg produkcji, które mimo, że są chronione osłoną ceł, nie mogą wytrzymać konkurencji rynków zagranicznych. Bariera celna, którą mamy dookoła Państwa Polskiego, a która nam, mojem zdaniem, na długi czas jeszcze jest potrzebna, musi kruszyć się. My nie możemy się z tem liczyć, że będziemy za tym parawanem wiecznie siedzieć i podtrzymywać nasze wysokie ceny. Proszę Panów, jeżeli żądamy od innych krajów, ażeby nasze towary były bez ceł prohibicyjnych wprowadzane zagranicę, że i inne kraje żądać od nas muszą, by i ich towary nie natrafiały na cła prohibicyjne, to rzecz zupełnie jasna. My na pewien okres czasu możemy nasze wysokie cła utrzymać, ale a la longue musimy się z tem liczyć, że ta bariera powoli będzie się usuwała. I dlatego kwestia cen i kosztów produkcji jest istotą usanowania życia gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#LudwikDunin">Proszę Panów, wielkie wzmożenie produkcji po tych wysokich cenach, przy których towaru nie można sprzedać z zyskiem, uważam za błędne i mojem zdaniem taka produkcja rozpędzona na wysoką skalę byłaby niebywale szkodliwa. I jeżeli my mówimy, że wyjściem z dzisiejszego położenia gospodarczego jest rozwój produkcji, rozszerzenie tej produkcji, to tem samem, proszę Panów, rozumie się, że ta produkcja może być tylko wtedy do takich granic szerokich doprowadzona, jeżeli będzie prowadzona po niższych cenach. Nie wystarczy wyprodukować ogromnej masy towarów po bardzo wysokich cenach, ale trzeba ten towar z zyskiem sprzedać. Dlatego, proszę Panów, w zniżce kosztów produkcji widzę istotne załatwienie naszego przesilenia gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-19.2" who="#LudwikDunin">Proszę Panów, z tą rzeczą łączy się także kwestia różnicy cen na rynku wewnętrznym i zagranicznym. Wiadomo, że są pewne gałęzie produkcji, które bez tej dyferencji nie mogą obejść się. Zacytuję przykład z przemysłu cukrowniczego, który oparty jest na całym kontynencie na wyrobie cukru z cukrowych buraków i nie może wytrzymać konkurencji z cukrem z trzciny cukrowej. Czy kto chce, czy nie chce musi być dyferencja cen między rynkiem wewnętrznym i rynkiem zagranicznym. I ona jest uzasadnioną. Ale te rzeczy, które i za granicą są praktykowane, nie mogą być uogólniane, nie można doprowadzić w całem życiu gospodarczem polskiem do tego, aby wszystkie ceny na rynku wewnętrznym były wysokie i pokrywały straty rynku eksportowego, bo do czegoby to doprowadziło? Doprowadziłoby do tego, jak powiedział słusznie p. Szydłowski, że rynek nasz wewnętrzny — który jest słaby i nie ma silnej konsumcji, jeszcze bardziej byśmy zabijali. Dlatego, aby móc eksportować trzeba koszta produkcji obniżyć, a wtedy kwestia zupełnie inaczej będzie się przedstawiać. Jeżeli dojdziemy do zniżenia ceny produkcji, to nasz towar staje się sprzedajny. Stanie się sprzedajnym z zyskiem, nastąpią wpływy gotówkowe z zagranicy, a to momentalnie zareaguje na nasz bilans, na nasz import i dlatego powtarzam jeszcze raz, że w zniżce kosztów produkcji widzę istotę usunięcia przesilenia w przemyśle.</u>
          <u xml:id="u-19.3" who="#LudwikDunin">Pod adresem Rządu mam tylko jeden apel. Jeżeli te przyczyny zwyżki cen są znane, jeżeli one nie są tajemnicą, świetnie je wypowiedział przed chwilą przedmówca, to trzeba sobie zdać z jednej rzeczy sprawę, że te wszystkie przyczyny muszą reagować jednocześnie, że nie można pójść na wielki liberalizm podatkowy, którego jestem zwolennikiem, bo dziś to wpływa na podniesienie kosztów produkcji, ale trzeba te wszystkie przyczyny równocześnie naciskać.</u>
          <u xml:id="u-19.4" who="#LudwikDunin">Jest dla mnie rzeczą ciemną kwestia taryf kolejowych i nie widzę jeszcze tej linii, po której chcę Ministerstwo Kolei iść, żeby te taryfy odpowiednio logicznie rozbudować i nie dawać na jeden towar taryfę 40% od wartości towaru za przewóz przez 30–40 kilometrów. Wszystkie dobrze znane sprężyny muszą Panowie nacisnąć, żeby one zaczęły reagować, bo jest mniejszą szkodą deficyt budżetu kolejowego, niż załamanie się życia gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-19.5" who="#LudwikDunin">Wreszcie ostatnia rzecz, o której p. Minister wspomniał, to kwestia czasu pracy, temat bardzo drażliwy. Przemysł nasz, który był na wschodzie budowany, różnił się od przemysłu budowanego na zachodzie tem, i to jest jego grzech, że budowany był nie tyle ekonomią wielkiego ruchu, ile był stawiany na tanim robotniku. Tak było, to był błąd, bezwarunkowo i błąd ten dziś się mści. Świadczenia społeczne zostały dociągnięte nawet ponad miarę zachodu, praca poszła w górę i dlatego dziś przemysł staje wobec ciężkich konieczności: modernizuj się, to znaczy, stawiaj nową fabrykę, a na to potrzebny jest kapitał, którego niema. Dlatego tę rzecz poruszam bez zadrażnienia, bez ansy, bez chęci szczypania i kłucia w jednym czy drugim kierunku, że ten problem jest tak istotny i ważny dla unormowania całego życia gospodarczego, iż Panowie do tego problemu tak, jak się zabieracie do innych rzeczy, tak samo bez zadrażnienia, z powagą dziś musicie się zabrać.</u>
          <u xml:id="u-19.6" who="#LudwikDunin">Chciałbym poruszyć jeszcze kwestię wogóle rozbudowy przemysłu. Nowożytne państwo pociąga za sobą ogromne koszta i proszę Panów, patrząc na słabe u nas rolnictwo, z jego niską produkcją, z jego szachownicą kolosalną, z jego nieintensywną gospodarką, muszę powiedzieć, że gros ciężaru utrzymania Państwa musi spaść na miasta i musi ciążyć na przemyśle. Rolnictwo nasze nie jest należycie rozwinięte. Nie wierzę, żeby bez przemysłu rolnictwo było w stanie utrzymać ciężar nowożytnego państwa, chyba na najwyższym szczycie swego rozwoju, do którego nam jeszcze bardzo daleko, Dlatego za program gospodarczy uważam rozbudowę przemysłu. A tyle jest gałęzi przemysłu, które w Państwie Polskiem nie mają jeszcze odpowiedniego wyrazu, jak cała dziedzina przemysłu chemicznego, np. destylacja węgla, to olbrzymia dziedzina przemysłu, która u nas prawie nie istnieje, a np. przemysł maszynowy zaledwie w atomach w Państwie naszem się znajduje. Dlatego uważam, że jest pora, ażebyśmy pomyśleli o tem, żeby przemysł po pewnych liniach pchnąć w kierunku budowy nowych gałęzi przemysłu. Użyję pewnej analogii. Kiedyśmy niedawno temu uchwalali ustawę o rozbudowie miast, wszyscy wysilaliśmy się, by dać różne ulgi i uprzywilejowania tym wszystkim ludziom, żeby mogli budować, a więc, żeby ten, kto chce budować domy na mieszkania, płacił niższy procent, żeby przez 10 lat nie płacił podatku dochodowego, a przez 15 lat od wszystkich innych podatków był zwolniony. Wszystkie inwestycje były skoncentrowane w tem, ażeby budowie dopomóc, Wyobrażam sobie, że podobny sposób możnaby zastosować do przemysłu, np. przez ustawę o rozbudowie nowego przemysłu, któraby nowym fabrykom, jakieby kapitaliści tutejsi czy zagraniczni postawili, stwarzając nowe gałęzie wytwórczości, dała na szereg lat wolność podatkową i pewne ulgi w tej nadziei, że gdy ten organizm nowy stężeje, to po szeregu lat, nie wiem ilu, jakich 8 czy 10 lat, stanie się silnym płatnikiem i Państwo stworzy bez żadnych ofiar siłę podatkową, która po upływie tych wolnych lat będzie dźwigała ciężar utrzymania Państwa.</u>
          <u xml:id="u-19.7" who="#komentarz">(P. Głąbiński: Taka ustawa była w Galicji.)</u>
          <u xml:id="u-19.8" who="#LudwikDunin">Taka ustawa była w Galicji, była na Węgrzech i wydała bardzo poważne rezultaty. Gdy się mówi o ściągnięciu kapitałów zagranicznych, to wyobrażam sobie, że przemysłowiec, który dostaje zarobek przemysłowy, wolność podatkową na 8–10 lat, w których może częściowo swój warsztat zamortyzować, powinien chętnie swój kapitał w Polsce lokować i ten przemysł, którego brak, rozbudować. Ustawa taka może się stać ogromnem źródłem dopływu kapitałów do przemysłu i bodźcem do tworzenia poważnych warsztatów pracy.</u>
          <u xml:id="u-19.9" who="#LudwikDunin">Apeluję do Rządu, ażeby tę propozycję wziął poważnie pod uwagę i z podobną ustawą do Sejmu wystąpił, co jest życzeniem stronnictwa, w którego imieniu przemawiam — idąc za myślą uprzemysłowienia Państwa, za myślą rozwoju życia przemysłowego, które dźwignie majątek narodowy Państwa i odciągnie masy ludności od wsi, umożliwiając przez to wsi uregulowanie swych stosunków gospodarczych. Nasuwa mi się przytem uwaga, że trzeba jednak ludność w tym kierunku wychować. Np. przed wojną w Małopolsce mieliśmy ogromny pęd ludzi do gimnazjów, mieliśmy ten żywiołowy pęd, który dał nam ogromną ilość inteligencji, ale mieliśmy tę wielką wadę, żeśmy mieli za mało szkół zawodowych, któreby w to młode pokolenie od samego początku wpajało zamiłowanie do tego, co jest twórczą, przemysłową pracą. Wychowajmy ludzi takich, by ich intencją i dumą obywatelską było to, żeby nie iść na utrzymanie do kogoś, lecz starać się o własny warsztat pracy, ażeby dać innym zarobek i pracę. Chciałbym, żeby Ministerstwo Przemysłu i Handlu, które może mieć wpływ na oświatę zawodową i szkolnictwo zawodowe, wywarło nacisk w tym kierunku, ażeby wychowywać obywateli nie konsumentów, lecz obywateli producentów, obywateli, którzy nie będą żyli z pracy innych, lecz sami swą pracą będą stwarzali dobrobyt narodu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#MaciejRataj">Proponuję Panom zakończenie posiedzenia i proszę p. Sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Hołowacza i tow. z Niezależnej Partii Chłopskiej do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie skatowania przez policję Jana Makowskiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#MaciejRataj">Interpelację tę prześlę P. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#MaciejRataj">Proponuję Panom odbycie następnego posiedzenia w poniedziałek o godz. 10 min. 30 przed południem. Na porządku dziennym dalsza rozprawa nad preliminarzem budżetowym Ministerstwa Przemysłu i Handlu, dalej rozprawa nad budżetem Ministerstw Robót Publicznych, oraz Pracy i Opieki Społecznej. Nie słyszę sprzeciwu. Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-22.2" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 2 min. 45 po poł.)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>