text_structure.xml
204 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10 min. 55 przed poł).</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">Przedstawiciele Rządu:</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">Minister Stanisław Thugutt, Minister Spraw Zagranicznych Aleksander Skrzyński, Minister Sprawiedliwości Antoni Żychliński, Minister Pracy i Opieki Społecznej Franciszek Sokal.</u>
<u xml:id="u-1.3" who="#komentarz">Podsekretarze Stanu:</u>
<u xml:id="u-1.4" who="#komentarz">W Ministerstwie Skarbu: Czesław Klarner i Bolesław Markowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#MaciejRataj">Otwieram posiedzenie. Protokół 174 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 175 posiedzenia leży w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają pp. Harasz i Ledwoch. Listę mówców prowadzi p. Ledwoch.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#MaciejRataj">Od p. Marszałka Senatu otrzymałem pismo z zawiadomieniem, że Senat uchwalił wprowadzić zmiany: 1) do projektu ustawy o pokrywaniu kosztów leczenia ubogich Żydów, będących stałymi mieszkańcami gmin na obszarze b. Królestwa Kongresowego — zmiany te odsyłam do Komisji Administracyjnej; 2) do projektu ustawy w przedmiocie zawieszenia biegu przedawnienia w razie zawładnięcia nieruchomościami b. Banków Włościańskiego i Szlacheckiego — zmiany te odsyłam do Komisji Administracyjnej; 3) do projektu ustawy w przedmiocie zmiany art. 13 ustawy z dnia 18 lipca 1924 r. o zabezpieczeniu na wypadek bezrobocia — zmiany te odsyłam do Komisji Ochrony Pracy.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#MaciejRataj">Posłowie Wolicki, Fijałkowski, Dutczak i Melnyk usprawiedliwiają swą nieobecność w Sejmie. Udzieliłem urlopów posłom: Duninowi i Fr. Wierzbickiemu na 1 dzień, Anuszowi, Czetwertyńskiemu, Dobrzańskiemu, Duninowi, Mianowskiemu, Mrozowskiemu, Polakiewiczowi, Rudnickiemu i Sobkowi na 2 dni, Sirkisowi, Manterysowi i Bobkowi na 3 dni, Posackiemu na 4 dni, Tatarczakowi i Kochanowiczowi na tydzień. Proszą Izbę o udzielenie urlopów posłowie: Roman i Krempa na 2 tygodnie, Marjan Dąbrowski na 4 tygodnie, Naumann na 6 tygodni z powodu choroby. Nie słyszę protestu, uważam, że na udzielenie urlopów Izba zgadza się.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#MaciejRataj">Szanowni Posłowie!</u>
<u xml:id="u-2.4" who="#komentarz">(Posłowie wstają.)</u>
<u xml:id="u-2.5" who="#MaciejRataj">Tydzień ledwie minął od chwili, kiedyśmy żegnali kolegę naszego ś. p. Tadeusza Prószyńskiego, a oto przychodzi nam dziś zapisać w żałobnej księdze Sejmu nową nad wyraz dotkliwą i bolesną stratę.</u>
<u xml:id="u-2.6" who="#MaciejRataj">Dnia 25 stycznia zmarł poseł i wicemarszałek Sejmu dr. Zygmunt Seyda. Zgasł w sile wieku, licząc niespełna lat 49, zgasł wtedy, kiedy wiedza Jego fachowa i doświadczenie polityczne najlepsze wydawały owoce.</u>
<u xml:id="u-2.7" who="#MaciejRataj">Przygotowany gruntownemi studjami prawniczemi wcześnie stanął do pracy obywatelskiej. Rozpoczął ją na terenie najtrudniejszym, najdłużej ugorem leżącym, na Górnym Śląsku. Borykał się dzień w dzień w walce z przemożnym wrogiem o ziemię przed wiekami od Macierzy oderwaną, a na niechybną, zdawało się, zagładę przeznaczoną, borykał się o duszę robotnika i chłopa górnośląskiego. W tem pokojowem codziennem zmaganiu się, znojnem i zdawałoby się prawie beznadziejnem kształtował się Jego charakter. Twardym zrobiła Go walka, wytrwałym, konsekwentnym i pracowitym.</u>
<u xml:id="u-2.8" who="#MaciejRataj">W roku 1908 otrzymuje od ludności górnośląskiej najwyższy dowód zaufania — mandat do sejmu pruskiego. Wchodzi na arenę polityczną, t. j. parlamentarną i pracuje na niej nieprzerwanie przez 16 lat aż do ostatnich dni swego życia: przez 2 kadencje jako poseł do sejmu pruskiego, następnie w niepodległej Polsce jako członek Sejmu Ustawodawczego i ostatnio jako nasz kolega. Powiedziałem „do ostatnich dni swego życia”, bo jadąc do lecznicy dla poddania się operacji, zabrał wśród papierów i druki sejmowe, licząc na to, iż w łóżku jeszcze skoro Mu tylko siły pozwolą przystąpi do opracowywania referatów sejmowych, których się podjął.</u>
<u xml:id="u-2.9" who="#MaciejRataj">I nic bodajże lepiej, jak ten fakt, nie charakteryzuje ś. p. Zygmunta Seydy, Jego niezmiernej pracowitości, obowiązkowości i chęci służenia narodowi wszystkiemi siłami do ostatniej chwili, do ostatniego tchu.</u>
<u xml:id="u-2.10" who="#MaciejRataj">Ta chęć przyświecała Mu, kiedy porzucając intratną kancelarię adwokacką, zajął się jako wiceprezes sądu okręgowego w Lublinie organizacją sądownictwa w b. Królestwie Kongresowem, ta chęć przyświecała Mu w Jego pracy, jako podsekretarza stanu w Ministerstwie b. Dzielnicy Pruskiej i jako pełnomocnika rządu w rokowaniach górnośląskich; przyświecała Mu w całem Jego życiu.</u>
<u xml:id="u-2.11" who="#MaciejRataj">Na terenie Sejmu Ustawodawczego i obecnego mieliśmy sposobność przypatrzeć się zblizka Jego pracy, mieliśmy sposobność ocenić ją, nabrać dla niej szacunku. Ocenić ją mieli sposobność zwłaszcza członkowie Komisji Prawniczej, której był członkiem jednym z najczynniejszych i najbardziej wytrawnych dzięki swej wiedzy fachowej. W kronikach sejmowych, w kronikach naszego ustawodawstwa nazwisko jego będzie miało piękną i zasłużoną kartę.</u>
<u xml:id="u-2.12" who="#MaciejRataj">Jako człowieka ocenić Go mogli dostatecznie tylko ci, którzy z Nim się bliżej zetknęli. Pod twardemi, może pozornie szorstkiemi formami była ujmująca towarzyskość, koleżeńska uczynność, otwarte serce; przy stałości i konsekwencji brak upartego i ciasnego partyjnictwa, wyrozumiałość i poszanowanie dla poglądu odmiennego; lojalność nienaganna, której dawał dowody, przewodnicząc tylekroć tej Izbie; rzetelność i prawość ponad wszelkie krzywdzące podejrzenia.</u>
<u xml:id="u-2.13" who="#MaciejRataj">Z bólem i żalem żegnamy zmarłego naszego towarzysza pracy. Zachowamy Go w naszych wspomnieniach, jako tego, który dobrze zasłużył się dla Sejmu, a przez Sejm dla Ojczyzny.</u>
<u xml:id="u-2.14" who="#MaciejRataj">Cześć Jego pamięci!</u>
<u xml:id="u-2.15" who="#komentarz">(Głosy: Cześć!)</u>
<u xml:id="u-2.16" who="#MaciejRataj">Przystępujemy do porządku dziennego. Proponuję Panom uzupełnienie porządku dziennego jednym punktem, mianowicie sprawozdaniem Komisji Spraw Zagranicznych o projekcie ustawy w przedmiocie ratyfikacji konwencji pomiędzy Rzecząpospolitą Polską a Rzeszą Niemiecką, dotyczącej obywatelstwa i opcji, wraz z protokółem końcowym, podpisanej w Wiedniu dnia 30 sierpnia 1924 r. (druk nr 1638). Sprawozdawca p. Dębski.</u>
<u xml:id="u-2.17" who="#MaciejRataj">Punkt ten umieścimy jako punkt 6. Punkt 7 na życzenie referenta i członków Komisji Przemysłowo-Handlowej zostaje odłożony do jednego z następnych posiedzeń. Wreszcie punkt 12 będzie rozpatrywany jako punkt 11, dlatego, że ta sprawa spadła na poprzedniem posiedzeniu z porządku dziennego.</u>
<u xml:id="u-2.18" who="#MaciejRataj">Przystępujemy do punktu 1: pierwsze czytanie projektu ustawy o zamianie państwowego gruntu kolejowego w Skierniewicach na grunt prywatny (druk nr 1636). Odsyłam do Komisji Komunikacyjnej Punkt 2: pierwsze czytanie projektu ustawy o zamianie, sprzedaży, względnie darowiźnie niektórych gruntów państwowych (druk nr 1644). Sprawę tę odsyłam do Komisji Rolnej.</u>
<u xml:id="u-2.19" who="#MaciejRataj">Punkt 3: pierwsze czytanie projektu ustawy o rozciągnięciu pomocy lekarskiej na nieetatowych pracowników kolei państwowych (druk nr 1642).</u>
<u xml:id="u-2.20" who="#MaciejRataj">Głos ma p. Kuryłowicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#AdamKuryłowicz">Wysoka Izbo! Chciałbym, ażeby Wysoki Sejm był łaskaw zastanowić się chwilkę nad tem, czy ustawa ta wogóle ma być przez nas rozpatrywana. Rozpocznę od pierwszego ustępu uzasadnienia tej ustawy:</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#AdamKuryłowicz">Potrzeba unormowania tej sprawy w drodze ustawowej wyłania się z końcowego ustępu art. 1 ustawy z dnia 19 maja 1920 r. (Dz. U. Rz. P. nr 44 poz. 272) o obowiązkowem ubezpieczeniu na wypadek choroby, który brzmi:</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#AdamKuryłowicz">„Pracownicy kolei państwowych podlegają ubezpieczeniu w oddzielnych Kasach Chorych, które zostaną zorganizowane przez Rząd na podstawie osobnej ustawy, z uwzględnieniem zasad, w ustawie niniejszej przyjętych”.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#AdamKuryłowicz">Czyli w 1920 r. Sejm nakazał, ażeby rząd wniósł ustawę dla pracowników kolejowych, któraby dała im pomoc lekarską, a tymczasem minęło 4 lata, rząd nie spieszył się z tą ustawą; w 1925 r. Rząd przychodzi do nas z ustawą, która ma 3 artykuły i powiada:</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#AdamKuryłowicz">„Pomoc lekarska, przewidziana w art. 10 lit. b. ustawy z. dnia 9 października 1923 r. o uposażeniu funkcjonarjuszów państwowych i wojska (Dz. Ust. Rz. P. Nr 116 poz. 924), przysługuje także nieetatowym pracownikom kolei państwowych i ich rodzinom, z wyjątkiem pracowników czasowych (przejściowych), których należy ubezpieczyć w ogólnych kasach chorych”.</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#AdamKuryłowicz">„Wykonanie niniejszej ustawy poleca się Ministrowi Kolei”.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#AdamKuryłowicz">Co właściwie za ustawę w tej chwili mamy uchwalać? Przecież żadnej ustawy o pomocy lekarskiej dla pracowników kolejowych Rząd nie przedkłada. Przedłożona ustawa powołuje się na art. 10 ustawy z 1923 r. o uposażeniu pracowników państwowych i wojska i powiada, że na podstawie tej ustawy ma tę pomoc lekarską dać i pracownikom kolejowym. Natomiast art. 10 ustawy o uposażeniu pracowników państwowych i wojska powiada, że oprócz uposażenia dla tych pracowników, przewidzianego tą ustawą, należy się i pomoc lekarska. Ta przedłożona ustawa nie może jednak zmienić ustawy z dnia 19 maja 1920 r. o obowiązkowem ubezpieczeniu na wypadek choroby, która powiada w art. 1, że dla pracowników kolejowych Rząd ma opracować osobną ustawę i przedłożyć Sejmowi do uchwalenia, czyli na podstawie ustawy, przez Sejm uchwalonej, mają pracownicy kolei pomoc lekarską uzyskać. Gdy atoli zastanowimy się, dlaczego Rząd przychodzi z tą ustawą dziś do nas, to musimy sobie przypomnieć, że Minister Kolei za zgodą Rady Ministrów wydal rozporządzenie, którem ubezpiecza pracowników kolejowych na wypadek choroby, wbrew art. 1 ust. z dnia 19 maja 1920 r. o obowiązkowem ubezpieczeniu na wypadek choroby. I cóż się z tego rozporządzenia okazuje? Pracownicy kolejowi właściwie pomocy lekarskiej bezpłatnej, jak to rozporządzenie przewiduje, nie mają, ponieważ za każde świadczenie lekarza pracownik musi opłacać 50 groszy, a potem, gdy potrzebuje lekarstwa, musi opłacać 25% wartości tego lekarstwa. Jeżeli natomiast sięgniemy myślą wstecz, to zobaczymy, że w Małopolsce i Wielkopolsce Kasy Chorych dla pracowników kolejowych są zorganizowane na podstawie oddzielnych ustaw, a pracownicy przyczyniają się w pewnej mierze składkami do utrzymania tych Kas Chorych, Rząd zaś jako pracodawca przyczynia się do tego także. Jeżeli porównamy korzyści płynące z tych Kas Chorych dla pracowników z tem rozporządzeniem, jakie wydało Ministerstwo Kolei, to stwierdzimy pogorszenie dotychczasowych świadczeń, z których korzystali pracownicy kolejowi. Dotychczas — pracownicy mają pełną pomoc lekarską przez cały rok podczas trwania choroby, zaś w rozporządzeniu wyraźnie zaznacza się, że pracownik może korzystać z tych świadczeń lekarskich tylko w ciągu trzech miesięcy. Dotychczas pracownik mógł leczyć się w sanatorjach, lecznicach i szpitalach, a jeśli organizm jego wymagał tego wysyłano chorego do kąpieli na koszt Kasy Chorych. Natomiast rozporządzenie przewiduje opłatę takiego leczenia przez pracowników kolejowych. Dlatego też my, widząc zupełną bezpodstawność wprowadzenia tego rozporządzenia, mówiącego o pomocy lekarskiej dla pracowników kolejowych, jak również widząc pokrzywdzenie tych pracowników w porównaniu do dotychczasowych ich zdobyczy w Kasach Chorych, które istniały w Wielkopolsce i Małopolsce, wypowiadamy się przeciw tej ustawie, proponując przejście nad nią do porządku dziennego.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#MaciejRataj">Przystępujemy do głosowania. Jest wniosek p. Kuryłowicza o odrzucenie projektu ustawy w pierwszem czytaniu. Proszę Posłów, którzy są za tym wnioskiem, aby wstali. Stoi mniejszość, wniosek został odrzucony. Sprawę odsyłam do Komisji Komunikacyjnej.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#MaciejRataj">Przystępujemy do punktu 4: sprawozdanie Komisji Skarbowej w przedmiocie zmiany niektórych przepisów o państwowym podatku dochodowym, obowiązujących na zasadzie ustawy o państwowym podatku dochodowym, ogłoszonej w rozporządzeniu Ministra Skarbu z dnia 14 lipca 1923 r. (Dz. Ust. Rz. P. nr 77 poz. 607) oraz na zasadzie ustawy z dnia 10 stycznia 1924 r. (Dz. Ust. Rz. P. nr 13 poz. 110) (druki nr 1640 i 1527).</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#MaciejRataj">Głos ma p. Manaczyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#JózefManaczyński">Wysoki Sejmie! Przed nami leży nowela do ustawy o podatku dochodowym. Zasadę prawną państwowego podatku dochodowego wprowadzono w życie w Państwie naszem w formie jednolicie obowiązującej na całym obszarze Rzeczypospolitej ustawą o państwowym podatku dochodowym z 16 lipca 1920 r. (Dz. Ust. Rz. P. nr 82 poz. 550). Ustawa ta starała się w sposób konsekwentny, odpowiadający zasadom nauki o podatku dochodowym, przeprowadzić linję, zgodną z zasadami, których przestrzegały ustawodawstwa innych państw i które strukturę całego podatku dochodowego przedstawiały jako zgodną, harmonijnie związaną. Niestety, w latach następnych nastąpił szereg nowelizacji, które oddziałały na budowę naszego podatku dochodowego bardzo ujemnie, — zniekształciły ją w wysokim stopniu. Zmiany te spowodowane zostały przedewszystkiem gwałtownym spadkiem siły nabywczej pieniądza. Nic też dziwnego, że w okresie, kiedy mówiąc o podatku dochodowym miało się, tak co do dochodów opodatkowanego, jak też i wysokości podatku, z reguły do czynienia z miljonami, ba niekiedy z miljardami (jakkolwiek w sumie istotną wartość pieniężną przedstawiały one niewielką), że w tym okresie, dostosowane do tego zjawiska zmniejszania się wartości pieniądza ustawodawstwo podatkowe, musiało też w dziedzinie podatku dochodowego okazywać wiele załamań i niedociągnięć.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#JózefManaczyński">Za szybkim spadkiem wartości pieniądza musiało iść równocześnie, jako proste następstwo, zmniejszanie się środków pieniężnych będących do rozporządzenia Państwa; znów na ilość było ich wiele, na wartość istotną coraz mniej. W tych warunkach powstała konieczność zapobieżenia temu zjawisku wymykania się z rąk Państwa koniecznych dla jego życia środków, zastosowania możliwego sposobu, ażeby jednak środki pieniężne, które Skarb otrzymuje, mogły wystarczyć na utrzymanie Państwa.</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#JózefManaczyński">Pierwsza rzecz, która się nasuwała przy tem, to było odpowiednie opodatkowanie poborów służbowych. Wszystkie pobory służbowe, wszystkie emerytury, wszystkie wogóle wynagrodzenia za najemną pracę musiały szybko bardzo zmieniać się w swojej cyfrze, nie w efektywnym dochodzie, w miarę tego, jak wartość pieniądza spadała i oczywiście musiały rosnąć. Otóż już w r. 1922 widzimy wprowadzoną nowelę, która zmierza do tego, żeby zwiększające się cyfrowo dochody z uposażeń służbowych i emerytur mogły być natychmiast opodatkowywane odpowiednio do ich wzrostu. Powstaje wobec tego druga, nowa część ustawy o podatku dochodowym, traktująca o opodatkowaniu uposażeń służbowych, emerytur i wynagrodzeń za najemną pracę. Część ta jednak kłóci się swą konstrukcją z duchem ustawy o podatku dochodowym, sprzecza się z zasadniczą ideą podatku dochodowego i wprowadza właściwie nowy zupełnie system opodatkowania, złączony z podatkiem dochodowym jedynie tylko chyba tytułem tej ustawy.</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#JózefManaczyński">Ciągłe zmiany wartości pieniądza, jego ciągły spadek i konieczność dostosowywania skali opodatkowania do tych zmian wartości pieniądza musiały w następstwie sprowadzić załamanie linji logicznej budowy ogólnej zasadniczej, dotychczasowej skali podatku. — To samo zjawisko jeszcze silniej zaznaczyło się w opodatkowaniu poborów służbowych; ciągłe zmiany wartości pieniądza i wysokości uposażeń spowodowały wprowadzenie ruchomej skali, która co kwartał miała być drogą rozporządzenia Ministerstwa Skarbu ogłaszana.</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#JózefManaczyński">Przyszliśmy do chwili, w której nastąpiła jednak radykalna zmiana stosunków pieniężnych w Państwie, w której też stanęliśmy u progu prawdziwej sanacji stosunków gospodarczych. Przyszliśmy do chwili stworzenia pełnowartościowego pieniądza w Polsce i uzgodnienia w budżecie dochodów z wydatkami, przyszliśmy do chwili porządnego gospodarstwa, — i to musiało przyspieszyć rewizję postanowień dotychczasowego ustawodawstwa w dziedzinie podatku dochodowego, tak, ażeby można było uczynić zadość dodatnim zmianom stosunków gospodarczych, jakie się na gruncie wprowadzenia nowego pieniądza wytworzyły, ażeby poszczególne postanowienia ustawy, które w zastosowaniu przeliczenia na złote, zaczęły się okazywać naprawdę nonsensownemi, usunąć, a wprowadzić pewną harmonję przez ustosunkowanie poszczególnych postanowień w ten sposób, ażeby ustawa mogła nam jakiś czas jeszcze służyć.</u>
<u xml:id="u-5.5" who="#JózefManaczyński">Jestem głęboko przekonany, że nowelizacja obecna nie czyni zadość wszelkim potrzebom na dłuższą metę, że nie wyczerpuje zupełnie tematu i pozostaje jeszcze szereg zagadnień w tej dziedzinie, których nowela nie rozwiązuje, i że w niedalekiej perspektywie, po szczęśliwem przeprowadzeniu sanacji gospodarczej, będziemy musieli przystąpić do gruntownej rewizji ustawy o podatku dochodowym.</u>
<u xml:id="u-5.6" who="#JózefManaczyński">Na czoło obrad komisji wysunął się problem niewątpliwie ze stanowiska zagadnienia podatku dochodowego niezmiernie ważny. Od czasu pierwszych nowelizacji ustawy o podatku dochodowym, jako rażące zjawisko wystąpił fakt gwałtownego zmniejszania się ilości opodatkowanych, a z tem zanikanie siły rozwojowej podatku dochodowego. Problemem tym komisja zajmowała się bardzo głęboko i szczegółowo. Przeprowadzono szczegółową analizę tego zjawiska, szukano przyczyn, które powodują to załamanie się linji rozwoju podatku dochodowego, — podatku, który jednak jest bezwzględnie najsprawiedliwszy i najuczciwszy, który, obejmując jedynie czysty dochód, najmniej powinien budzić wątpliwości. Otóż jako remedjum, które ma poprawić finansowe wyniki tej ustawy, widzimy zmianę projektu rządowego wprowadzoną w celu obniżenia tej kwoty, która specjalnie przy poborach służbowych i stałem wynagrodzeniu ma pozostać wolna od podatku. Pierwotny projekt rządowy określał tę kwotę dochodu cyfrą 3000 zł., trzeba podkreślić, że cyfra 3000 zł. jest jednak w stosunku do dotychczasowego stanu rzeczy pewnem cofnięciem się. Dotychczas wolny od podatku dochód wynosił 3212 zł., obecnie według projektu rządowego miałby wynosić 3000 zł. Komisja stanęła na stanowisku uwolnienia od podatku tylko kwoty 2500 zł.</u>
<u xml:id="u-5.7" who="#JózefManaczyński">Jeżeli porównamy obie przedstawione w projekcie komisji (art. 6 i 17) skale, to oczywiście na pierwszy rzut oka nasuwa się tu nam wątpliwość, azali ci wszyscy, którzy pobierają stałe płace, nie są forytowani specjalnie tą ustawą, czy nie jest to specjalny fawor, że stałe uposażenie traktuje się zbyt łagodnie, natomiast t. zw. dochody fundowane (które zresztą niezawsze są bardzo fundowane) traktuje się zbyt surowo; że jeśli minimum egzystencji dla podatku dochodowego pierwszej skali wynosi 1.500 zł, przyjęte zgodnie przez całą komisję, to ustalenie wolnego od podatku dochodu 2.500 dla poborów służbowych jest niekonsekwencją.</u>
<u xml:id="u-5.8" who="#JózefManaczyński">Pozwoliłem sobie już poprzednio zwrócić uwagę na to, że podatek dochodowy, wymierzany od poborów służbowych na podstawie ustawy z 1924 r., jest czemś djametralnie różnem od właściwego podatku dochodowego, jest podatkiem zupełnie innym. Podatek dochodowy, tak jak go rozumieją ustawodawstwa całego świata, (względnie system podatku dochodowego) przestrzega zasady, że po potrąceniu zwykłych wydatków, które zmierzają do osiągnięcia, albo zagwarantowania na przyszłość dochodów, jest jednak szereg potrąceń, które wolno każdemu płatnikowi ponadto potrącić, wolno żądać ich uwzględnienia, a do takich należą: zapłacone bezpośrednie podatki państwowe i samorządowe (z wyjątkiem oczywiście podatku dochodowego, podatku od tantjem, który jest również tą ustawą uregulowany i daniny leśnej), dalej ubezpieczenia wszelakiego rodzaju, co do których, zgodnie z systemem ustawodawczym innych państw, przechodzimy w naszem Państwie na kwotę 300 zł. i 600 zł. zależnie od tego, czy jest to ubezpieczenie tylko osoby płatnika, czy też i jego rodziny, słusznie czyniąc w ten sposób zadość bardzo poważnym społecznym potrzebom; wreszcie są potrącalne kwoty, które wydano z tytułu zapłacenia odsetek biernych, a więc odsetek od długów i że nadto jeszcze ustawa zna szereg postanowień, które stanowią, że w pewnych granicach dochodu potrąca się po 2 stopnie przy wymierzaniu podatku dla rodzin liczniejszych, przyczem na każdego członka rodziny ponad jednego (w innym wypadku ponad dwóch) potrąca się po dwa stopnie, i jeszcze inne postanowienie, którem ustawa wyraźnie postanawia, że gdyby skutkiem tych zniżek doszło się aż do pierwszego stopnia dochodu, to następuje zupełne zwolnienie od podatku. Inne znowu postanowienie ustawy o państwowym podatku dochodowym mówi o tem, że jeśli co do płatnika, którego dochód nie przekracza kwoty 12.000, zachodzą szczególne obciążenia bądź z powodu pomocy ubogim krewnym, bądź utrzymywania dzieci w szkołach poza miejscem zamieszkania, bądź też inna tego rodzaju okoliczność, wolno komisji obniżyć podatek jeszcze o dalsze trzy stopnie, niezależnie od tej zniżki, która wypada z poprzednio wymienionych obliczeń.</u>
<u xml:id="u-5.9" who="#JózefManaczyński">Otóż, proszę Państwa, powiedziałem, że podatek wprowadzony jako podatek dochodowy od uposażeń jest całkiem czemś innem. Tych kwot, które nauka o podatkach dochodowych wprowadza jako pozycje potrącalne, tudzież tych zniżek, o których wyżej mowa, a które następują przez wzgląd na ekonomicznie słabsze położenie płatnika, podatek dochodowy, wymierzany od stałych uposażeń, nie uwzględnia. Jest on tylko pewnem sumarycznem opodatkowaniem, w którem tylko ekwiwalentem tych istotnych różnic w opodatkowaniu na niekorzyść opodatkowanego jest niższy procent podatku, oraz w następstwie tego wyższa granica, od której opodatkowanie się zaczyna. Zdaje mi się jednak, że gdyby ktokolwiek w tym kierunku miał jeszcze wątpliwości, czy tej granicy nie należałoby jeszcze obniżyć, to, przeprowadziwszy całkowicie prosty i nieskomplikowany rachunek, dojdzie do tego przekonania, że jednak niżej tego, co komisja przedstawiła, pójść absolutnie nie można.</u>
<u xml:id="u-5.10" who="#JózefManaczyński">Proszę Panów! Jeżeli podnosimy wielką troskę z powodu tego, że rozwój podatku dochodowego, który wykazuje silną tendencję w każdem innem państwie do tego, aby się stać podwaliną opodatkowania bezpośredniego, w Państwie Polskiem uległ pewnemu załamaniu, to złożyło się na to dużo przyczyn, jednak i ta ustawa w przekonaniu mojem — że pozwolę sobie zaznaczyć tutaj to, co podnosiłem już na komisji — nie zapobiegnie temu łamaniu się linji rozwojowej podatku. Nie przedstawiam oczywiście w tym kierunku żadnych wniosków, chciałbym tylko, ażeby głos mój był ostrzeżeniem na przyszłość, że drogi, które tu zachowaliśmy, nie wyczerpują poruszonego zagadnienia, że trzeba będzie pójść w innym kierunku, ażeby podatek dochodowy stał się naprawdę powszechnym w Państwie, ażeby ilość płatników mogła wzrosnąć przynajmniej o paręset tysięcy. Stanie się to nie wtedy, kiedy pierwszym stopniem opodatkowania, najniższą kwotą, którą nakłada się na płatnika, jest 31 zł. Taka kwota, gdyby była w któremkolwiek ustawodawstwie zagranicznem przyjęta, stałaby się przeszkodą w upowszechnieniu podatku dochodowego; byłaby bowiem stworzyła taki stan, że ten podatek płaciłaby niewielka zaledwie ilość płatników, a wiemy, że podatki ograniczone do małej ilości płatników zawsze mają małą wydajność. Jeżeli zależy nam na upowszechnieniu podatku dochodowego, to będziemy musieli zacząć skalę nie od 31 zł, lecz od 12 zł, bo wtedy ci, którzy dziś płacą podatek dochodowy, będą płacić dalej, a przybędzie sfera płatników, którzyby dziś chcieli ten podatek płacić, dla których jednak kwota 30, 36 zł., dotychczas jest bezwzględnie za wysoka.</u>
<u xml:id="u-5.11" who="#komentarz">(Głos: A jak z morgami?)</u>
<u xml:id="u-5.12" who="#JózefManaczyński">To jest inna sprawa. Niewątpliwie wszystko to, co do struktury ustawy o podatku dochodowym wprowadza inny element niż dochód, wypacza prawidłową naukową linję podatku dochodowego.</u>
<u xml:id="u-5.13" who="#JózefManaczyński">W zasadach podatku dochodowego, obowiązujących w Państwie Polskiem, odrazu od samego początku wprowadzenia ustawy ogólnej o podatku dochodowym (z r. 1922) poszliśmy nieco innemi drogami, niż ustawodawstwa państw zagranicznych, wprowadziliśmy w podatku dochodowym instytucję, która komplikuje strukturę naszego opodatkowania.</u>
<u xml:id="u-5.14" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Osiecki)</u>
<u xml:id="u-5.15" who="#JózefManaczyński">Mianowicie w innych systemach podatkowych, w podatku dochodowym podmiotem opodatkowania są wyłącznie tylko osoby fizyczne, których dochód jest podstawą opodatkowania...</u>
<u xml:id="u-5.16" who="#komentarz">(P. Herz: Chłopów opodatkować)</u>
<u xml:id="u-5.17" who="#JózefManaczyński">...co w konsekwencji wywołuje to, że linja opodatkowania jest zupełnie czysta, że ten sam dochód dwa razy nie jest obciążony tym samym podatkiem, bo przez wprowadzanie opodatkowania osób prawnych spowodowaliśmy jednak pewne zmieszanie pojęć. Ta rzecz pozostaje w tej ustawie nadal, tego nie zmieniamy, ta zmiana nie byłaby narazie na czasie, w każdym razie i o tem należy w przyszłości pomyśleć, że czystą linję podatku dochodowego będzie można otrzymać tylko wtedy, jeżeli z opodatkowania tego będzie można wyeliminować osoby prawne i w ten sposób uczynić niemożliwem komplikowanie zagadnienia i tworzenie z tego węzła takiego, który chyba tylko rozcięciem można załatwić.</u>
<u xml:id="u-5.18" who="#JózefManaczyński">Ponieważ w sprawozdaniu mojem, przedstawionem w imieniu Komisji Skarbowej, wyliczyłem pokolei te wszystkie szczegóły, które w projekcie ustawy zostały zmienione, nie będę ich powtarzał. Na kilka rzeczy jednak pozwalam sobie zwrócić uwagę. Sama skala podatku dochodowego wywoła niewątpliwie szereg zarzutów. Zarzuty te będą słabsze co do skali, zgodnie z propozycją rządową, przyjętej w art. 6, natomiast więcej uzasadnione co do skali art. 17. Znajdziecie tam Panowie istotnie pewną nielogiczność w skali, odnoszącą się do opodatkowania uposażeń, wynikającą z tego, że w pewnych granicach progresja podatku jest silniejsza, niż później i przedtem. Są to granice od 8 do 14.000 zł., a załamanie racjonalnej rozbudowy skali nastąpiło skutkiem tego, że komisja przyjęła jako zasadę, że dochody t. zw. niefundowane, zatem z uposażeń służbowych wynikające, mają przy 12.000 zł mniej więcej już być opodatkowane taksamo wysoko, jak i dochody fundowane.</u>
<u xml:id="u-5.19" who="#JózefManaczyński">Komisja uznała, że jeśli ktoś ma dochód roczny 12.000 zł, to jest to już dochód tak znaczny, że byłoby niewłaściwą rzeczą stosować do niego łagodniejszą skalę (pierwotny projekt art. 17), że natomiast właściwą rzeczą byłoby zastosować skalę ogólnego opodatkowania. Ten pogląd znalazł poważną większość w komisji i ta myśl też w nowej skali przedstawionej Wysokiemu Sejmowi przez komisję została uwzględniona. Że od 8 do 14.000 jest istotnie pewne skrzywienie linji logicznej skali, wynika to stąd, że trzeba było od tych 12.000 cofnąć się, ażeby nie powodować gwałtownego przeskoku w wysokości podatku, trzeba było cofnąć się do 8.000, tam zaostrzyć progresję i rozciągnąć ją jeszcze na dalsze 2,000, zł, a więc aż do dochodu 14.000. Bardzo poważną dyskusję w komisji wywołał art. 13 noweli, który traktuje o terminach płatności. Projekt Ministerstwa Skarbu, ażeby wprowadzić już obecnie zasady, znane w innych ustawodawstwach, że jeśli w danym roku podatek jeszcze nie jest wymierzony, to przy pierwszej racie należy uiścić połowę podatku w tej wysokości, w jakiej był wymierzony w roku ubiegłym. To postanowienie może skądinąd słuszne, specjalnie w roku 1925 było nie do przeprowadzenia. Nie można zapominać o tem, że rok 1924, rok olbrzymiego wysiłku całego społeczeństwa, zaznaczył się brakiem środków obiegowych, stagnacją w przemyśle i handlu, a nadto, niestety, bardzo dotkliwą klęską nieurodzaju w rolnictwie. Przeprowadzenie zatem proponowanej przez Rząd zasady na rok 1925 miałoby w konsekwencji stosowanie miary opodatkowania roku 1924, w którym za podstawę wymiaru podatku dochodowego służyły znakomite stosunki w r. 1923 w rolnictwie, pełny ruch w handlu i przemyśle, że zatem miarę dużą stosuje się do niezmiernie skurczonych stosunków r. 1924 i że snadnie mogłoby się zdarzyć, że połowa podatku wymierzonego na r. 1924 przekroczyłaby odpowiednik podatku nawet pełnego dochodu z roku 1924. Dlatego też wprowadzeniu takiej zasady musieliśmy się sprzeciwić. Ale z drugiej strony Komisja Skarbowa powołana jest do tego, aby czuwać, żeby Skarb Państwa nie poniósł straty, nie znalazł się w niepewności gospodarczej, i wobec tego musiała szukać środków, któreby zabezpieczyły mu odpowiednie wpływy. Dotąd obowiązywała zasada ustawodawcza, że w pierwszej racie podatku dochodowego płaciło się taką kwotę, jaka odpowiadała połowie podatku, wypadającego od zeznanego dochodu. Komisja wobec tego połączyła te dwie zasady i powiedziała, że jeżeli za złożenie fałszywego zeznania nietylko w konsekwencji jest kara zwykła, przewidziana w ustawie, ale ponadto silne podwyższenie podatku w formie kar za zwłokę od kwoty, będącej różnicą między podatkiem, wypadającym od zeznanego dochodu, a stawką odpowiadającą ustalonemu dochodowi, to wystarczającem remedjum będzie, jeśli utrzymamy dotychczasową zasadę obowiązku wpłacania tytułem pierwszej raty podatku połowy podatku wypadającego od zeznanego dochodu dla tych wypadków, gdzie zeznanie we właściwym czasie złożono, ponieważ fałszywe zeznania powodują dotkliwe konsekwencje karne; a natomiast tam, gdzie zeznania nie złożono we właściwym terminie, komisja zgodziła się, aby zastosować rygor, że w tym wypadku ma być uiszczona połowa podatku, wymierzonego za rok poprzedni.</u>
<u xml:id="u-5.20" who="#JózefManaczyński">Już po uchwaleniu i szczegółowem przejrzeniu ustawy spostrzegłem brak pewnego niezbędnego postanowienia w art. 13, traktującym o terminach płatności podatku. Projekt ustawy nie wyczerpuje w tym kierunku całego zagadnienia i dlatego pozwolę sobie już we własnem imieniu, a nie w imieniu komisji (jakkolwiek niewątpliwie komisja byłaby się także na to zgodziła), zaproponować poprawkę do art. 13. Wiemy o tem, że w art. 49 ustawy o państwowym podatku dochodowym, który mówi o składaniu zeznań, jest grupa osób, które płacą podatek, ale które zasadniczo wolne są od składania zeznań. Rzecz oczywista, że osoby te nie mają obowiązku czynienia zadość wezwaniom ogłoszonym z wyznaczeniem ogólnego terminu do składania zeznań. Idzie zatem o to, aby znowu ci, którzy według treści ostatniego ustępu art. 49 ustawy o państwowym podatku dochodowym są wolni od składania zeznań — są jednak ekonomicznie najsłabszymi w społeczeństwie, nie otrzymali następnie kary za to, że w terminie właściwym, nie będąc zobowiązani do tego, nie złożyli zeznania. To byłaby pewna nielogiczność. Z tego względu wnoszę do art. 13 poprawkę, że termin płatności podatku dla osób, wymienionych w ostatniej części art. 49 ustawy o państwowym podatku dochodowym, ustanawia się na dzień 1 listopada roku podatkowego. Ponieważ są to płatnicy najmniejszych kwot podatkowych, ponieważ chodzi tu o małe objekty podatkowe, a zatem i o wymiar bardzo małej kategorji, wobec tego jest zupełnie wystarczającem, i nie będzie to połączone ze stratą Skarbu Państwa, jeżeli ci płatnicy, którzy zresztą zeznania powinni składać tylko na specjalne wezwanie władzy, będą płacić podatek jednorazowo w terminie 1 listopada.</u>
<u xml:id="u-5.21" who="#JózefManaczyński">Proszę Panów! Pozwoliłem sobie przedstawić w ogólnych zarysach intencje, jakiemi kierowała się komisja przy uchwalaniu projektu, który mam zaszczyt przedłożyć Wysokiemu Sejmowi. Zwracam również uwagę na rezolucje, które w imieniu komisji przedkładam. Rezolucje te są wszystkie potrzebne bezwarunkowo i wszystkie są wyrazem konieczności, związanych z prawidłowem wykonaniem ustawy. Jeżeli zatem mówimy o uwzględnieniu rzeczywistego remanentu w bilansach, które mają służyć za podstawę wymiaru podatku, to zdaje się, że staramy się tylko z życiem uzgodnić ustawę. To samo, gdy chodzi o instytucję buchalterów przysięgłych.</u>
<u xml:id="u-5.22" who="#JózefManaczyński">Jeżeli mowa o instytucji buchalterów przysięgłych, to ponieważ ustawa o podatku dochodowym, względnie instytucja podatku dochodowego obejmuje w państwie naszem także osoby prawnicze i ponieważ ustawa nasza kładzie ogromny nacisk na dowód z prawidłowo prowadzonych ksiąg, dając możność każdemu płatnikowi w razie, jeżeli władze skarbowe powątpiewają o ścisłości jego zeznań, stanowczej obrony w księgach, to okazuje się też rzeczą konieczną, żeby wobec smutnych doświadczeń, że niekiedy zdarzało się natknąć na specjalną „podwójną buchalterię”, że były prowadzone podwójne księgi, względnie dwa typy ksiąg: jedne dla władz skarbowych, żeby je wprowadzić w błąd przy opodatkowaniu, a drugie dla samego przedsiębiorcy, że niejednokrotnie te księgi, dla władz skarbowych prowadzone, dla opodatkowania wykazywały 10% a nawet l% zaledwie tego, co było faktycznym obrotem, lub dochodem — aby płatnikom uczciwym, istotnie rzetelnie wykazującym swój dochód, dać możność rzeczywistej obrony na wypadek, gdyby ich miała dotknąć niesprawiedliwość. Im więcej ochrony damy tym, którzy ochrony potrzebują, im więcej damy obrony tym dobrym obywatelom państwa i uczciwie składającym zeznania, tem bardziej zapewnimy rzetelne myślenie, rzetelne składanie zeznań, tem więcej podniesiemy moralność podatkową i tem bardziej będziemy mogli ukrócić nadużycia Skoro księgi handlowe, księgi przemysłowe prawidłowo prowadzone są dowodem i to dowodem, do którego ustawa przywiązuje bardzo wysokie znaczenie, znaczenie wręcz rozstrzygające w postępowaniu wymiarowem i odwoławczem, słuszną jest przeto rzeczą, żeby stworzyć pewien czynnik, któryby miał odpowiedni autorytet, wyposażony był w powagę orzekania, że przedłożone jako dowód księgi są prawidłowo prowadzone, że w księgach tych jest wszystko w porządku. Znawców buchalterji mamy niezbyt wielu, a pozatem należy zwrócić uwagę, że niemal każde przedsiębiorstwo prowadzi inny typ księgowości, trzeba zatem istotnie ludzi zawodowo wszechstronnie w tym kierunku wykształconych, aby gruntownie ekspertyzy mogli przeprowadzić. Dlatego też druga rezolucja, która mówi o stworzeniu instytucji buchalterów przysięgłych, została jednomyślnie przyjęta przez komisję, jako stworzenie instytucji pożytecznej, a zarazem wzmacniającej czynniki uczciwe, rzetelne składające zeznania.</u>
<u xml:id="u-5.23" who="#JózefManaczyński">Ale, proszę Wysokiej Izby, jeżeli chodzi o pewne zjawiska, które w rozwoju ustawodawstwa naszego w dziedzinie podatku dochodowego rzucają się nam w oczy, jeśli się np. widzi gwałtownie kurczącą się cyfrę opodatkowanych, załamywanie linji rozwojowej tego podatku i t. p., to dopóki nie będziemy mieli pozytywnych dat statystycznych, jak długo nie będziemy mieli analitycznej statystyki, któraby wszystkie potrzebne szczegóły wykazywała, tak długo wszystkie sądy nasze będą niedostatecznie poparte, będą raczej domysłami niesprawdzonemi, niż stanowczem rozpoznaniem stanu rzeczy. Jedynie ścisła analityczna statystyka, która wprowadza zimne niewzruszone cyfry, tylko ścisły rachunek da mocną podstawę dla orientacji w tym kierunku, da możność syntezy, ścisłego, logicznego zbudowania ustawodawstwa, które będzie odpowiadało nietylko potrzebom państwowym, ale będzie może i chlubą tej Wysokiej Izby. Stąd też komisja bardzo skwapliwie przyjęła wniosek, przedstawiony przez posła dr Michalskiego, aby polecić Rządowi i Ministerstwu Skarbu przygotowanie statystyki analitycznej podatku dochodowego na podstawie wyników wymiaru roku 1924.</u>
<u xml:id="u-5.24" who="#JózefManaczyński">Ostatnia rezolucja zajmuje się pewnym brakiem, który bardzo często ujawniał się w czasie, względnie w następstwie wymiaru podatku dochodowego. Z różnych stron Państwa dochodzą często skargi, że podatek dochodowy nie jest wymierzany tak, jak tego postanowienia ustawy wymagają, jak to przewidywał ustawodawca. Podnoszą się zarzuty nieuwzględniania pewnych zasadniczych postanowień ustawy, a w następstwie tego zniechęcenie wogóle do instytucji podatku dochodowego. Jeżeli w tym kierunku może ustawodawstwo nasze ma coś niecoś na sumieniu, to z drugiej strony trzeba przyznać, że w wielu wypadkach ma się także do czynienia z niedostatecznem wykształceniem zawodowem władz skarbowych. Nasz aparat skarbowy, w znacznej swej części tworzony dorywczo, tak jak to i w dziedzinie administracji wogóle się działo, oczywiście musi wykazywać bardzo często pewne braki przygotowania naukowego. Dlatego też zdaje mi się, że z pewną ulgą przyjęte będzie przez Wysoką Izbę żądanie, ażeby Ministerstwo Skarbu zwróciło specjalną uwagę na doszkolenie tych pracowników skarbowych, którzy należytego wyszkolenia nie mają. Ażeby przez odpowiednie kursy przygotować aparat skarbowy, iżby w przyszłości narzekania na nierozumienie ustawy, na nieumiejętne obchodzenie się z tą ustawą, stały się bodaj anachronizmem.</u>
<u xml:id="u-5.25" who="#komentarz">(Głos: Ale Grabski tajne okólniki wydaje.)</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#StanisławOsiecki">Proszę o spokój.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#JózefManaczyński">Proszę okólnikom dać spokój. Władze państwowe centralne otrzymują w klauzuli końcowej ustaw zawsze upoważnienie, nawet wezwanie do wykonania ustawy. Nietylko więc mają prawo, ale nawet obowiązek wydawać zarządzenia, któreby jednolite wprowadzanie ustawy zabezpieczały. Chodziłoby tylko o to, aby te rozporządzenia pozostawały zawsze w ścisłej harmonji z ustawami i nie wykazywały niezgodności z ustawami. Przekonany jestem najmocniej, że ulepszenia wprowadzone w ustawie dotychczasowej dadzą możność w przyszłości bardziej prawidłowego wykonywania ustawy o państwowym podatku dochodowym dopóki znowu przed Wysoką Izbą nie staniemy z nowemi propozycjami, któreby instytucję podatku dochodowego ostatecznie w sposób nowoczesny zupełnie, odpowiadający ściśle duchowi podatku dochodowego i naukowym jego zasadom, przyjętym w całym świecie, ustaliły.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#JózefManaczyński">Mam zaszczyt upraszać Wysoką Izbę o przyjęcie proponowanej przez komisję ustawy oraz przedstawionych rezolucji, przyczem pozwolę sobie zwrócić uwagę jeszcze na niektóre drobiazgi stylistyczne, mianowicie: w art. 3 ustępie 1 po dwukropku i cudzysłowie, ten ustęp powinien zaczynać się od wiersza, nadto w 3 wierszu od końca mylnie wydrukowano wyraz „obliczeń” zamiast „odliczeń”, a w art. 5 zamiast „częścią ostatnią” ma być „dwiema częściami ostatniemi” (wyrazy zaznaczone innym drukiem). Nadto w samej skali na str. 4 opuszczono wyraz „ponad” przed cyframi, inaczej byłaby skala niezrozumiała. Wreszcie w art. 8 przez pomyłkę drukarską w wierszu 4 od końca wpisano „art. 25” zamiast „art. 23”. Jest to przytoczenie z art. 24 ustawy o państwowym podatku dochodowym, która możeby nikogo w błąd nie wprowadziła, ale w każdym razie jest to błąd. Nadto w samej taryfie jest omyłka, że po stopniu dochodu 4.800 wchodzi 5.000, a nie, jak powinno być, 5.200. Ponadto w art. 13 jest znowu stylistyczna poprawka więcej dla elegancji wysłowienia, należy skreślić wyrazy w ustępie drugim art. 13 „winni są obowiązani do opłacania podatku dochodowego”, a wstawić słowo: „należy”. Potem jako przedostatni ustęp w tym artykule weszłaby poprawka, którą już przedtem przedstawiłem.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#StanisławOsiecki">Głos ma p. Frostig.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#MojżeszFrostig">Wysoki Sejmie!</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#MojżeszFrostig">Zdawałoby się, że po tych krzykach protestu i po tej burzy rozpaczy, która w r. 1924 rozlegała się wśród najszerszych kół społeczeństwa naszego przeciw praktykom władz podatkowych i przeciw całemu systemowi podatków bezpośrednich w Polsce, Sejm i Rząd zdecydują się nareszcie na gruntowną zmianę podstaw tego systemu, który tyle złego wyrządził w roku ostatnim i który wywołał tak ostrą krytykę, nietylko u dotkniętych podatkiem, ale nawet i u poważnych czynników w tym Sejmie i poza Sejmem. Niestety projekt ustawy, przedłożonej nam przez Rząd, oraz projekt ustawy, zaproponowanej Wysokiemu Sejmowi przez Komisję Skarbową, z pewnością nie odpowiada ani oczekiwaniom społeczeństwa, ani nawet tym nadziejom, przywiązywanym przez niektóre stronnictwa w tym Sejmie do niejednokrotnych oświadczeń Rządu i do niejednokrotnych oświadczeń ludzi, zajmujących się w tym Sejmie sprawami skarbowemi, że wreszcie po ustaleniu waluty przystąpimy do gruntownej zmiany niektórych podstaw naszego systemu podatkowego, przedewszystkiem podatku dochodowego. Wszystko co było złego, Wysoki Sejmie, w poprzedniej ustawie o podatku dochodowym, zostało w niniejszym projekcie zatrzymane, a w niektórych wypadkach nawet jeszcze bardziej to zło zostało pogorszone.</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Moraczewski)</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#MojżeszFrostig">A więc został naturalnie utrzymany sakramentalny art. 16 ustawy o podatku dochodowym, który zwalnia bardzo szerokie rzesze ludności w Polsce wogóle od obowiązku płacenia podatku dochodowego. Wszyscy rolnicy, którzy posiadają mniej niż 15 ha, a więc 30 morgów ziemi, mają być zupełnie zwolnieni od tego obowiązku. A ponieważ znajdujemy się w roku nieurodzaju, to z tych 30 morgów, zdaje mi się, zrobi się i większa ilość, tak że bardzo wiele gospodarstw rolnych prawie całkowicie zostanie zwolnionych od obowiązku płacenia podatku dochodowego.</u>
<u xml:id="u-9.4" who="#MojżeszFrostig">W dyskusji budżetowej dowiedzieliśmy się onegdaj, że art. 16 oznacza, iż na 3,000 gospodarstw rolnych 2.052 wolne są zupełnie od obowiązku płacenia podatku dochodowego. Mówi się o potrzebie upowszechnienia naszego systemu podatkowego, to znaczy przyciągnięcia jak najszerszych warstw do obowiązku płacenia na potrzeby Skarbu, a równocześnie postanawia się, że przeszło 40% całego obszaru rolnego w Polsce zupełnie wolne jest od tego obowiązku. Gdzież tu równomierność? I czyż nie są uzasadnione protesty społeczeństwa przeciw systemowi zaprowadzonemu przez ten Sejm, a sankcjonowanemu przez postanowienie Rządu, systemowi, który zwalnia największą ilość rolników w Państwie od obowiązku płacenia na potrzeby Skarbu?</u>
<u xml:id="u-9.5" who="#MojżeszFrostig">Zostało i dalsze zło starej ustawy, mianowicie zło podziału na t. zw. dochody fundowane i niefundowane. Dochodem fundowanym ma być według ostatniego projektu dochód człowieka, który zarabiał 1.500 zł rocznie, a więc coś ponad 120 zł. miesięcznie, i ustalono, że już dochód ponad 120 zł. miesięcznie podlega obowiązkowi płacenia podatku dochodowego. Nietylko drobny kupiec, nietylko drobny rzemieślnik, ale także, proszę Panów, i drwal i praczka, która mniej więcej taką drobną sumę miesięcznie zarabia, będą podciągnięci pod obowiązek płacenia podatku dochodowego, podczas gdy gospodarstwo wiejskie, mające do 30 morgów ziemi — a więc w każdym razie majątek zupełnie niewspółmierny ani do majątku, ani do dochodu tego „szczęśliwie” ufundowanego kupca czy drobnego przedsiębiorcy, czy człowieka wynajmującego się do pracy — wolne jest od podatku. Łudzą się te stronnictwa w Sejmie, które myślą, że odrębna taryfa dla dochodów niefundowanych, a więc odrębna taryfa dla dochodów ludzi, którzy żyją z uposażenia czy to urzędniczego, czy robotniczego, załatwia rzeczywiście żądania skargi klas i warstw, które te stronnictwa reprezentują. Taryfa taka załatwia, co najwięcej, żądanie niepłacenia podatków podniesione przez klasę urzędniczą, załatwia co najwięcej żądania bardzo drobnej grupy wysoko kwalifikowanych robotników, nie załatwia jednak słusznych skarg najszerszych warstw robotniczych, które nie mają dochodów w wysokości 2.500 zł rocznie, oznaczonych jako minimum egzystencji przy obowiązku płacenia podatku dochodowego od uposażeń. W ten sposób Panowie, chcąc uwolnić pewną część urzędników oraz robotników od obowiązku płacenia podatku dochodowego, w rzeczywistości bronicie tylko drobnej warstwy społeczeństwa, a przerzucacie ciężar na innych, na niewykwalifikowanych robotników i na tych, którzy żyją z drobnych przypadkowych dochodów. Człowiek zarabiający dziś w Polsce 120 zł. miesięcznie nie jest w stanie płacić podatku dochodowego w kwocie, jak to proponuje się, 31 względnie 33 do 37 zł.</u>
<u xml:id="u-9.6" who="#MojżeszFrostig">Bylibyśmy za upowszechnieniem podatku dochodowego, gdyby to upowszechnienie było równomierne. Krzyk społeczeństwa i protesty jego zwracają się często nietyle przeciw wysokości podatków, ile przeciw nierównomiernemu ich rozkładowi. Jeżeli urzędnik, którego dochód wprawdzie teoretycznie jest nieufundowany, ale w rzeczywistości jest bardziej ufundowany niż dochód drobnego kramikarza, drobnego rzemieślnika, lub praczki wynajmującej się na dniówki, jeżeli ten dochód dopiero od 2.500 zł ma być pociągnięty pod obowiązek płacenia podatku dochodowego, to nie jest równomiernością, jeżeli inni podatnicy już od sumy dochodów 1.500 zł obowiązani są do płacenia tego podatku i to w stosunkowo dość wysokich kwotach. Nierównomierność jest powodem skarg i przeciw tej nierównomierności musi nareszcie Sejm wystąpić.</u>
<u xml:id="u-9.7" who="#MojżeszFrostig">Niestety ani Rząd ani Komisja Skarbowa nie chciały się na to zdecydować, ale owszem pogorszyły istniejący stan rzeczy. Wprawdzie podwyższono minimum egzystencji, które dotąd od dochodów fundowanych wynosiło 1.380 zł., do 1500 zł, ale co się następnie zrobiło z temi drobnemi dochodami? Kiedy przedtem człowiek mający dochód roczny 2.000 zł płacił podatku dochodowego 48 zł, to dziś według nowego projektu ma płacić 50 zł. Jeżeli człowiek, który miał dochód 2.400 zł dotąd płacił 62 zł i grosze, to dziś podwyższa mu się ten podatek na 67. Jeżeli dochód podatnika — biorę cyfry okrągłe — wynosił 3.600 zł, a więc tylko 300 zł miesięcznie, suma chyba dość drobna i ledwie wystarczająca dziś na życie, i jeżeli dotąd płacił 119 zł. i grosze, to dziś podwyższa mu się na 122 zł. Jeżeli zarabiał 4.800 zł to płacił 173 zł., a dziś podwyższa mu się na 182.</u>
<u xml:id="u-9.8" who="#MojżeszFrostig">Jeżeli zarabiał 6.000 zł, to z 235 zł podwyższa mu się ten podatek na 246 zł. A więc jeżeli chodzi o kategorję obywateli najgorzej sytuowanych w Polsce, małych kramikarzy, drobnych rzemieślników, robotników, niewysoko kwalifikowanych, których dochody nazywają się teoretycznie fundowanemi, a w rzeczywistości są często przypadkowe i z pewnością w praktyce mniej fundowane niż u nas dochody t. zw. niefundowane, to tej klasie w myśl nowego projektu i Rządu i Komisji Skarbowej mamy jeszcze podwyższyć podatek dochodowy. Za to ludziom, mającym większy dochód, nowy projekt jeszcze zniża płacony dotychczas podatek dochodowy. Człowiek, który w r. 1924 miał dochodu 7.200 zł, a więc 600 zł miesięcznie, — biorę znowu sumy okrągłe — człowiek w każdym razie o średnich dochodach, dotąd musiał płacić 341 zł, a w myśl nowego projektu będzie płacił tylko 324 zł. Człowiek, który zarabia 700 zł miesięcznie t. zn. 8.400 zł rocznie, dotąd płacił 474 zł 81 gr miesięcznie, a odtąd będzie płacił tylko 411 zł, a więc różnica jest o jakie 63 zł rocznie. Podatek przy dochodzie 9.600 zł rocznie wynosił 550 zł, teraz zaś ten człowiek będzie płacił 530 zł. Przy dochodzie 10.800 zł płacono dotąd 784 zł 92 gr, a więc 785 zł, a teraz ma się płacić tylko 605 zł.</u>
<u xml:id="u-9.9" who="#MojżeszFrostig">Czy możemy się zgodzić na tak niesprawiedliwą i dorywczo przygotowaną skalę podatkową?</u>
<u xml:id="u-9.10" who="#MojżeszFrostig">Skąd w tem t. zw. zaokrągleniu — tak nam to próbują tłomaczyć — to nagłe przewalenie znacznych ciężarów podatku dochodowego na klasy najmniej posiadające, na klasy najbardziej dotąd upośledzone, na klasy, które w ostatnim roku najwięcej ucierpiały skutkiem wysokich podatków i całej akcji, zmierzającej do sanacji Skarbu? Czy to ma być ta nauka, którą wyciągamy z mów p. Premjera i z referatów p. Michalskiego, który najwyraźniej nam udowodnił, jak niesprawiedliwe są podstawy całego naszego systemu podatkowego, że przedewszystkiem bardzo wielka ilość podatników jest zupełnie wolna od podatku dochodowego, a natomiast popełniane są najrozmaitsze niesprawiedliwości w jego ściąganiu. Ludność rolnicza mało jest w tej sprawie zainteresowana, ale i ona powinna stanowczo poprzeć usiłowania przedstawicieli ludności miejskiej, którzy protestują przeciw temu nowemu ciężarowi, nakładanemu na nią. To nie uchodzi, aby cały podatek dochodowy był płacony tylko przez ludność miejską, a przedewszystkiem przez jej część ekonomicznie najsłabszą.</u>
<u xml:id="u-9.11" who="#MojżeszFrostig">Nowy projekt faworyzuje sfery zamożniejsze, natomiast nakłada jeszcze większe niż dotąd ciężary na klasy niezamożne. Ludność zarabiająca od 2.000 do 6.000 rocznie, a więc sfera najsłabsza u nas, ta ma być właśnie jeszcze bardziej niż dotąd obciążona tym podatkiem.</u>
<u xml:id="u-9.12" who="#MojżeszFrostig">Nie jest równomiernością podatkową, jeżeli urzędnicy i wysoko kwalifikowani robotnicy w porównaniu z t. zw. dochodami fundowanemi kupców, rzemieślników i innych kół płacą stosunkowo znacznie mniej. Gdy kupiec, rzemieślnik, właściciel ziemski ma w myśl projektu rządowego, płacić 122 zł podatku dochodowego od 3.600 zł, to skala dla dochodów t. zw. nie fundowanych, uposażeniowych przepisuje ludziom tyleż zarabiającym, ale w formie stałych poborów czy pensji tylko 86,4 zł. Gdy jedna klasa od 4.800 płacić ma 182 zł, to druga klasa społeczeństwa płacić ma od tego samego dochodu tylko 134 zł. Gdy od 6.000 jedna klasa ma płacić 246, a druga tylko 186, to widzimy tu tak wielkie różnice, że społeczeństwu naszemu musi nasunąć się myśl, iż zmierzamy chyba do jakiejś specjalnej polityki wywrócenia poprostu stanu socjalnego istniejącego dzisiaj w Polsce. Zamiast zdrowej, średniej klasy społecznej, tak nam potrzebnej, a którą popierać chyba mamy obowiązek w tem państwie, popieramy tylko największy przemysł, popieramy także jeszcze niektóre koła robotnicze, a wyodrębniamy specjalnemi przywilejami ludność rolną, cały zaś stan średni miejski rzucamy na pastwę wysokich taryf podatkowych, przeznaczamy go na zagładę i zniszczenie.</u>
<u xml:id="u-9.13" who="#MojżeszFrostig">Jakżeż do tego jeszcze w praktyce wygląda stosowanie ustawy? Pan referent twierdził, że urzędnicy i wysoko kwalifikowani robotnicy powinni płacić wedle skali mniejszej, bo do nich nie odnoszą się dobrodziejstwa ustawy, bo od ich dochodów nie odlicza się sum płaconych na ubezpieczenia, ani stopni ze względu na ilość członków rodziny. Ale czy w praktyce ktokolwiek korzysta z dobrodziejstw tej ustawy? Stwierdzam stanowczo że nie. Już niejednokrotnie zwracaliśmy uwagę na to, że organy skarbowe nie trzymają się postanowień art. 27, który każe odliczać po 2 stopnie na jednego członka rodziny. Wydano w tej sprawie okólnik, mimo to stwierdzić musimy, że i nadal żaden inspektor podatkowy w Polsce nie chce trzymać się tego postanowienia i wymierza podatek dochodowy tak, żeby każdemu płatnikowi przychodzącemu z reklamacją mógł odpowiedzieć, że uwzględnił już jego dwuch czy też trzech członków rodziny, wysyłając pierwszy nakaz płatniczy. To jest wybieg ciągle stosowany i w praktyce musimy się z tem liczyć. Nie stosuje się, panie pośle Manaczyński nigdzie dobrodziejstw ustawy ani z art. 27, ani w sprawie potrącania asekuracji. Natomiast wiemy, że organa skarbowe nigdy prawie nie zważają na zeznania podatników. Dowolnie ustalają one dochód płatnika, zdaje się, że pod naciskiem władz wyższych, a wskutek tego powstają te tak głośne narzekania i protesty, które w ostatnim roku przybrały charakter nadzwyczaj niepożądany dla interesów praworządnego państwa.</u>
<u xml:id="u-9.14" who="#MojżeszFrostig">Przy tej praktyce nie można chyba nie przyznać, że dochody t. zw. fundowane traktuje się u nas znacznie niesprawiedliwiej, nierównomiernie j niż dochody niefundowane.</u>
<u xml:id="u-9.15" who="#MojżeszFrostig">W jaki sposób komisja załatwiła się z całym problemem? To jest dla nas najcharakterystyczniejsze, że komisja poszła dalej w gorliwości w obciążaniu stanu średniego, niżby to na pierwszy rzut oka mogło wyglądać. W poprzedniej ustawie mieliśmy pozycję: stopa procentowa, a więc gdy stwierdzone było w tej ustawie, że dochód od 1.398 do 1.792 zł. podlega stopie procentowej 2, można było to tak rozumieć, że jeżeli jakiś dochód zostawał w ramach tego postanowienia, np. suma 1500 zł., wtedy do tej sumy 1500 zł. ma się stosować stopę procentową 2, i w ten też sposób miały obliczać należny podatek władze podatkowe, bo tylko tak rozumieć należy postanowienie ustawy, która wyraźnie w skali wymienia stopę procentową. Ale żadne władze skarbowe tego się nie trzymają i wymierzają człowiekowi, mającemu dochód 1400 zł., podatek od kwoty największej w danej pozycji, w tym wypadku od 1792 zł. Dzisiaj stopę procentową wykreślono zupełnie z projektu rządowego i komisyjnego i będziemy mieli ten stan rzeczy, że obywatel, który ma dochodu, powiedzmy, od 5600 do 6000 zł, będzie musiał płacić podatek nie od sumy 5650 czy od 5800, ale od sumy 6000 zł, bo tak jest wyliczony jego podatek w złotych w taryfie, którą komisja uchwaliła.</u>
<u xml:id="u-9.16" who="#MojżeszFrostig">Mówi się jednak, że przecież społeczeństwo samo wymierza sobie ten podatek w komisjach szacunkowych. Z tym argumentem ciągle się spotykaliśmy, kiedy na komisji skarbowej poruszyliśmy sprawę organizacji komisji szacunkowych, Rząd w odpowiedzi na to wydał rozporządzenie, ażeby mandat komisji szacunkowych dla wyznaczania podatku, który skończył się w grudniu 1924 r., przedłużyć o jeszcze jedno półrocze. A p. premier Grabski w swojem przemówieniu jedno mógł tylko stwierdzić, że komisje szacunkowe pracują bardzo gorliwie, są wciąż atakowane i dlatego bronić ich należy. My jednak stwierdzamy, że komisje szacunkowe tak, jak zostały zestawione przez izby skarbowe, zupełnie nie odpowiadają swoim zadaniom. Komisje szacunkowe do podatku dochodowego organizowane są przedewszystkiem na podstawie propozycji rad miejskich, a my wiemy, że zwłaszcza u nas w Małopolsce rady miejskie, kierowane przez komisarzy, wcale nie odpowiadają woli ludności, owszem częstokroć zasiada w nich pewna ilość ludzi, która pozostaje w walce z objawioną wolą społeczeństwa. W komisjach szacunkowych nie zasiadają przedstawiciele ani kupiectwa, ani rzemiosł w należytej liczbie, nie mamy tam tedy możności obrony naszych interesów. Natomiast w komisjach tych, zwłaszcza u nas w Małopolsce, zasiadają często ludzie, przeciw którym protestujemy oddawna, nie mogąc się doczekać załatwienia słusznych naszych próśb. Zasiadają ludzie, którzy sobie majątki porobili na tem, że są denuncjantami podatkowymi i stoją do dyspozycji władzy w tem znaczeniu, że tylko ich konfidencyjnym, poufnym sprawozdaniom wierzy się, a nie wierzy się zeznaniom podatkowym organizacji rzemieślniczych, czy kupieckich, które dokładnie znają stosunki w swojem mieście. Komisje szacunkowe w tej formie, w jakiej zestawione są w Małopolsce, popełniają często krzywdy jeszcze większe, jeszcze dotkliwsze, aniżeli te, na które by zdobył się sam inspektor podatkowy. Żądamy zmiany tego stanu rzeczy, a Rząd na to odpowiada, że powinien jeszcze bronić tych atakowanych członków komisji szacunkowych.</u>
<u xml:id="u-9.17" who="#MojżeszFrostig">Wszystko ma spaść na barki tylko najbiedniejszych. Mnóstwo postanowień wprawdzie umożliwia Rządowi tu i owdzie naprawę krzywd, ale stać się to może tylko w tej formie, że trzeba wnosić indywidualne prośby. Na stemple przy podaniach o ulgi wydaje się dziesiątki i setki złotych, które często przekraczają możność płatniczą podatnika.</u>
<u xml:id="u-9.18" who="#MojżeszFrostig">Stąd rezultat, który mamy, stąd rezultat, że podatek dochodowy, o którym wszystkie stronnictwa mówiły, że powinien być koroną naszego całego systemu podatkowego, w rzeczywistości dotąd daje tylko bardzo marne wyniki. Na rok 1924 została preliminowana suma 77 miljonów złotych, na rok 1925 preliminowano 75 miljonów złotych. Rząd opiera się na tem, że podatnicy miejscy — a więc głównie żydzi, bo z zestawień dokładnie wynika, kto bezpośredni podatek u nas płaci — że podatnicy miejscy rzekomo tylko opornie spełniają swój obowiązek względem Państwa. Co do podatku dochodowego, to stwierdza Rząd, że z sumy preliminowanej na rok 1924 do końca grudnia wpłynęło 40 miljonów zł, a więc 52,4% preliminowanej kwoty, natomiast, że podatek gruntowy przyniósł 87,7%. Naturalnie, podając te cyfry, Rząd nie dodaje równocześnie, że ta ludność miejska, ci Żydzi, podatku przemysłowego wpłacili nie 100 lecz 118% preliminowanej kwoty, a nie uwzględniono jeszcze i jednego ważnego momentu. Podatek gruntowy przyniósł coprawda 87,7% preliminowanej sumy, ale jak wysoki był podatek gruntowy w ostatnim roku? Niski podatek można zawsze zapłacić, wysoki nie tak łatwo. Ostatnia druga rata podatku gruntowego płatna była we wrześniu 1924. To, co wpłynęło w październiku, listopadzie i grudniu, było tylko małą zaległością, a faktycznie ta suma drobna miała być zapłacona przez rolników już we wrześniu 1924 r. Chociaż ostatnim terminem był wrzesień ściągnięto do końca grudnia tylko 87,7%, tego i tak bardzo małego podatku, kiedy przy podatku dochodowym ostatnim terminem płatności był 15 listopada, a przedłużano go później w wielu wypadkach i dla wielu miejscowości do 15 grudnia i niema mowy o tem, żeby Ministerstwo Skarbu z dniem 31 grudnia miało już zestawienia wpływów ze wszystkich swoich kas prowincjonalnych. Faktycznie styczeń już przyniósł bardzo wielką kwotę na poczet podatku dochodowego, za r. 1924, tak, że spokojnie stwierdzić możemy, iż podatek dochodowy wpłynął do końca tego roku prawie w tej wysokości, w jakiej był preliminowany, chociaż skala podatkowa była bardzo wysoka. Wpływy te musimy uważać za bardzo znaczne głównie dlatego, iż w myśl art. 16, jak przedtem wykazałem, 40% obszaru rolnego w Polsce wogóle nie płaciło podatku dochodowego a dalej, ponieważ z uposażeń tylko bardzo mało wpłynęło do kas skarbowych na poczet podatku dochodowego. Stało się to dlatego, że minimum egzystencji przy podatku dochodowym dla grupy uposażeniowej wynosiło dotąd przeszło 3200 zł. A więc drobny kupiec żydowski, drobny rzemieślnik żydowski, który miał 1300 zł dochodu w roku ubiegłym, już płacił podatek dochodowy, natomiast urzędnik i wysoko kwalifikowany robotnik, który miał w roku ubiegłym dochód przeszło 3200 zł, wogóle podatku dochodowego nie płacił.</u>
<u xml:id="u-9.19" who="#MojżeszFrostig">Czy dziw tedy, że podatek dochodowy przynosi tylko 70 miljonów rocznie, kiedy równocześnie, zwalnia się prawie 3/4 społeczeństwa od obowiązku płacenia tego podatku?</u>
<u xml:id="u-9.20" who="#MojżeszFrostig">Podstawa systemu podatkowego u nas w Polsce jest błędna. Sejm, stronnictwa sejmowe chcą, aby tylko drobna część społeczeństwa pokrywała budżet Państwa, chcą mieć budżet wielkiego mocarstwa, budżet wynoszący przeszło dwa tysiące miljonów złotych, które ma się wydać w r. 1925 na wielką armię, na kolosalne zastępy urzędników państwowych, a równocześnie chcą, aby te nadmiernie wysokie sumy wpływały do kas skarbowych tylko od bardzo a bardzo szczupłej ilości obywateli, od ludności miejskiej, a wśród niej zwłaszcza od ekonomicznie prawie już zniszczonej ludności żydowskiej. Protestujemy i protestować będziemy przeciw temu stanowi rzeczy, aby pewną drobną część społeczeństwa, w tym wypadku tylko naszą ludność żydowską, obarczać obowiązkiem utrzymywania i pokrywania największej części wydatków Państwa. Żądamy, aby i podatek dochodowy, który opiera się dotąd tylko na tej drobnej grupie naszej ludności, i to na najsłabszych z pośród ludności żydowskiej, został wreszcie równomiernie rozłożony. Żądamy, aby wszyscy, którzy tutaj często głośno mówią o patrjotyzmie a zarzucają brak jego innym, także równo z nami, żydami przyczynili się do obowiązku utrzymania Państwa i aby nie tworzyli z drobnej stosunkowo grupy ludności żydowskiej warstwy helotów, pracujących tylko na innych w tem państwie.</u>
<u xml:id="u-9.21" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Osiecki)</u>
<u xml:id="u-9.22" who="#MojżeszFrostig">Wicemarszałek Osiecki.</u>
<u xml:id="u-9.23" who="#MojżeszFrostig">Głos ma p. Matakiewicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#AntoniAugustMatakiewicz">Wysoki Sejmie! Ludność poczuwa się do tego, że należąc do Państwa Polskiego, musi ponosić ciężary na jego rzecz, ale życzy sobie, żeby ciężary były sprawiedliwie rozłożone i żeby nie było żadnych protekcji, a każdy wobec prawa był uważany za równouprawnionego.</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#AntoniAugustMatakiewicz">Tymczasem możemy skonstatować, że nie zawsze wszystko przy wymiarze podatków odbywa się należycie i prawidłowo. Przy rozmaitych wymiarach można zauważyć protekcję, w szczególności na korzyść rozmaitych mężów zaufania, którzy należą do komisji szacunkowych. To samo można zauważyć i przy podatku dochodowym. Żalił się przedemną jeden z podatników, że chociaż ma taki sam obrót, jak drugi płatnik podatku dochodowego, ale tamten, należąc do komisji szacunkowej jako jej mąż zaufania, płaci tylko 30 zł podczas, gdy żalącemu się wymierzono sto ośmdziesiąt kilka złotych.</u>
<u xml:id="u-10.2" who="#AntoniAugustMatakiewicz">Również pod względem jakości tych członków, którzy są mężami zaufania komisji szacunkowych podatku dochodowego, należy zauważyć, że nie wszyscy się nadają do tego, a mogę nawet przytoczyć jeden taki fakt, me wymieniając nazwiska, że jeden z mężów zaufania w pewnej komisji w pow. tarnowskim był karany za podbijanie cen i siedział w areszcie. Dalej, nie zawsze ci mężowie zaufania są wybierani przez odnośne grupy podatników, lecz są narzucani przez panów inspektorów podatkowych. Rzecz naturalna, że potem robią to, co sobie życzy pan inspektor podatkowy i nie zajmują się sprawami tych, za których prawami powinni się ujmować.</u>
<u xml:id="u-10.3" who="#AntoniAugustMatakiewicz">Dalej muszę zauważyć, że nieraz władze centralne mają jak najlepsze chęci, tymczasem panowie inspektorowie podatkowi nie zawsze wykonywają to, co sobie władza centralna życzy. Naprzykład, przy podatku obrotowym władze centralne poleciły, żeby rekursy, zażalenia stron były ponownie badane i oceniane, oraz że ma być do tego przybrany znawca z tej branży, do której należy rekurent. Tymczasem niektórzy inspektorzy podatkowi tego wcale nie robią, każą płacić zaliczki, a potem, choć ponownych badań nie przeprowadzili, cały podatek egzekwują.</u>
<u xml:id="u-10.4" who="#AntoniAugustMatakiewicz">Największą bolączką, przy podatku dochodowym, jak i przy każdym innym podatku, jest to, że w zasadzie rekurs nie wstrzymuje zapłaty. Jeżeli więc podatek niesprawiedliwie i krzywdząco wymierzono, strona wnosi rekurs, a tymczasem władza skarbowa trzyma ten rekurs całemi miesiącami, a nawet całemi latami, nie przedkładając go władzy wyższej, i egzekwuje ten niesłusznie wymierzony podatek, to musi taka praktyka wywoływać wielkie rozgoryczenie wśród ludności. Byłoby więc bardzo pożądanem, aby władze przełożone poleciły inspektorom podatkowym, względnie władzom niższym, które podatek wymierzają, aby rekursy w jak najszybszym czasie przedkładać władzom wyższym, i aby te władze rekursy rychło załatwiały.</u>
<u xml:id="u-10.5" who="#AntoniAugustMatakiewicz">Dlatego zgłaszam następującą rezolucję:</u>
<u xml:id="u-10.6" who="#AntoniAugustMatakiewicz">„Sejm wzywa Rząd do wydania zarządzenia i jego dopilnowania, by wniesione rekursy od wymiaru podatku dochodowego zostały bezzwłocznie przedłożone izbom skarbowym i przez te ostatnie jak najśpieszniej załatwione”.</u>
<u xml:id="u-10.7" who="#AntoniAugustMatakiewicz">Rezolucję tę postawiłem w porozumieniu z p. referentem i reprezentantem Rządu i proszę Wysoki Sejm o jej uchwalenie. Co do innych bolączek nie stawiam rezolucji, bo mam nadzieję, że Rząd wejrzy w te sprawy i usunie rozmaite powody, które doprowadzają ludność do wielkiego rozgoryczenia, czego w interesie spokoju publicznego i dobra Państwa powinno się unikać.</u>
<u xml:id="u-10.8" who="#AntoniAugustMatakiewicz">Wicemarszałek Osiecki.</u>
<u xml:id="u-10.9" who="#AntoniAugustMatakiewicz">Poseł Frostig zgłosił wniosek o odesłanie całej sprawy do Komisji Skarbowej.</u>
<u xml:id="u-10.10" who="#AntoniAugustMatakiewicz">Głos ma przedstawiciel Ministerstwa Skarbu p. Markowski.</u>
<u xml:id="u-10.11" who="#AntoniAugustMatakiewicz">Wiceminister Skarbu Markowski.</u>
<u xml:id="u-10.12" who="#AntoniAugustMatakiewicz">Wysoki Sejmie! W imieniu Ministerstwa Skarbu muszę się oświadczyć przeciw wnioskowi o odesłanie sprawy do komisji. Sprawa, mojem zdaniem, w komisji była rozpatrywana z całą uwagą, wyłoniona została osobna podkomisja specjalnie dla rozpatrzenia skali podatku. Skala podatku od uposażeń została przez podkomisję zmieniona i wszelkie zarzuty, które były tu zgłoszone, między innemi zarzuty tej natury, o których mówił poseł Frostig, były również rozpatrywane. Dlatego nie rozumiem, co ta komisja czy podkomisja po raz drugi miałaby w tej sprawie do powiedzenia. Jedni z szanownych Panów są niezadowoleni z tego, że skala rozpoczyna się zbyt wysoko, inni przeciwnie twierdzą, że rozpoczyna się zbyt nisko; jedni z Panów żądają, ażeby skalę obniżyć na 1.200 rocznego dochodu, inni mówią, że trzeba rozpocząć od 1.700. Właśnie ta skala godzi te przeciwieństwa, bo rozpoczyna od 1.500 zł rocznego dochodu. Dlaczego rozpoczyna od tej cyfry? Dlatego, że jest to logiczne następstwo art. 16, w którym postanowiono, że gospodarstwa rolne mające mniej, niż 15 ha gruntów, przy obliczaniu ich dochodów w stosunku 4 centnarów z 1 ha, są wolne od podatku dochodowego. Obliczenie to ma nastąpić na zasadzie ceny żyta w r. 1924. Powiedziano tam „w roku wymiarowym”, u nas teraz rokiem wymiarowym jest rok 1924 Jeśli zrobimy to obliczenie, to pokaże się, że 1.200 zł dochodu, to jest to minimum, którego u rolników nie należy opodatkować. Ponieważ zdawało się nam, że teraz ze względu na wzrastającą drożyznę trzeba posunąć się raczej w górę; ponieważ cena żyta ma tendencję do wzrostu, więc posunęliśmy tę stawkę na 1.500 zamiast 1.200. Komisja rozpatrywała tę sprawę wszechstronnie i doszła do zapatrywania, że jest to punkt wyjścia dobry.</u>
<u xml:id="u-10.13" who="#AntoniAugustMatakiewicz">Teraz jeżeli chodzi o punkt zakończenia taryfy, to także nie jest przypadkowy. Taryfa z r. 1920 miała mniej więcej to samo rozpięcie, co obecna taryfa. Potem Panowie na wniosek Rządu dwukrotnie tę taryfę, że tak powiem, ściskali, skracali. Dlaczego? Dlatego, że wobec ciągłego spadku marki podatek nigdy nie był pobierany w tej wysokości, w jakiejby powinien być pobrany, gdyż trzymaliśmy się tego kursu według uchwalonej skali. Dlatego ta taryfa podlegała dwukrotnie kompresji. Dziś ta przeszkoda już została usunięta i mamy stałą walutę a więc taryfa powinna być przywrócona do tej postaci, jaką miała w roku 1920 przy uchwalaniu zasadniczej ustawy. Taryfa ta niczem się nie różni w swym układzie od taryf innych państw, które mają ten sam system wymiaru podatku dochodowego, jaki istnieje w Polsce. Są bowiem dwa systemy, we Francji np. jest zupełnie inny.</u>
<u xml:id="u-10.14" who="#AntoniAugustMatakiewicz">Dalej, proszę Panów, musieliśmy w myśl tego, co niejednokrotnie w Wysokiej Izbie było wygłaszane, pójść za rozszerzeniem tej taryfy także i z tego powodu, że gdybyśmy opodatkowali dochody tak niewielkie, jak 80.000 zł, na których kończy się poprzednia taryfa, tobyśmy zupełnie odstraszyli kapitały zagraniczne od przyjścia do Polski, a nam chodzi o to, ażeby je przyciągnąć i to było drugim powodem, dla którego ta taryfa była rozciągnięta w porównaniu z tem, czem była jeszcze w roku zeszłym.</u>
<u xml:id="u-10.15" who="#AntoniAugustMatakiewicz">Jeżeli, proszę Panów, mamy punkt wyjścia taryfy i mamy punkt jej zamknięcia, to to, co jest w środku taryfy, musi już podlegać pewnej logice, musi być tak: procent powinien iść w górę stopniowo, a więc 2, 2.1, 2.2, 2.3, 2 4, 2.5, i t. d. Tak samo i te stopnie powinny iść w górę o 100, 200, 300, 400, 500, 600, i t. d.</u>
<u xml:id="u-10.16" who="#AntoniAugustMatakiewicz">Pytam się więc, co pomoże odesłanie tej ustawy na powrót do komisji, skoro w tej komisji musi być ustanowione minimum i maximum. Komisja już się zgodziła, że minimum ma być 1500 przy dochodzie fundowanym, a maximum ma być tak, jak gdzieindziej, jak było w austrjackiej taryfie przed wojną, 200.000. Jeżeli ustalimy granicę, to, co w środku tego wszystkiego można zrobić, czy można powiedzieć, że ma być 2.2, 2.3, 2.4, a potem dopiero 2.1? Musi być pewna logika cyfr. To właśnie w komisji było zrobione.</u>
<u xml:id="u-10.17" who="#AntoniAugustMatakiewicz">Uważam zatem to żądanie za niesłuszne i proszę Panów o rozpatrzenie ustawy i przyjęcie w brzmieniu komisji dlatego, że była ona tam wszechstronnie rozważona.</u>
<u xml:id="u-10.18" who="#AntoniAugustMatakiewicz">Wicemarszałek Osiecki.</u>
<u xml:id="u-10.19" who="#AntoniAugustMatakiewicz">Przystępujemy do głosowania. P. Frostig, jak już oznajmiłem, zgłosił wniosek o odesłanie projektu ustawy do Komisji Skarbowej. Przeciw temu oświadczył się Rząd. Proszę Posłów, którzy są za wnioskiem p. Frostiga, aby wstali. Stoi większość, wniosek został przyjęty, ustawa została odesłana do Komisji Skarbowej.</u>
<u xml:id="u-10.20" who="#AntoniAugustMatakiewicz">Przystępujemy do następnego punktu porządku dziennego: ustne sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o projekcie ustawy w sprawie ratyfikacji konwencji między Rzecząpospolitą Polską a Rzeszą Niemiecką, dotyczącej obywatelstwa i opcji, wraz z protokółem końcowym, podpisanej w Wiedniu dnia 30 sierpnia 1924 r. (druk nr 1638). Jako sprawozdawca głos ma p. Dębski.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#JanDębski">Wysoki Sejmie! Komisja Spraw Zagranicznych wnosi o uchwalenie ustawy o ratyfikacji konwencji polsko-niemieckiej o obywatelstwie i opcji, podpisanej w Wiedniu dnia 30 sierpnia 1924 r. Przedstawiając z ramienia Komisji Spraw Zagranicznych wniosek o ratyfikację, pozwolę sobie uzasadnić go następującemi motywami.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#JanDębski">Konwencja polsko-niemiecka w sprawie opcji i obywatelstwa, zawarta w Wiedniu w dniu 30 sierpnia 1924 r., reguluje w sposób definitywny jedną z najważniejszych spraw, wynikających ze stosunków między Polską a Niemcami. O wadze tej sprawy świadczy już sam fakt, że sprawa opcji i obywatelstwa była przedmiotem narad i rokowań między obu stronami już od 1921 r. na konferencji drezdeńskiej i konferencji w Warszawie, sprawą tą zajmowała się wskutek skarg mniejszości Liga Narodów, zajmował się Trybunał Haski, a wreszcie dopiero na wniosek przewodniczącego naszej delegacji dr. Prądzyńskiego Rada Ligi Narodów postanowiła, by sprawę rozstrzygnięto na drodze arbitrażu. Podkreślam, że inicjatywa do rozstrzygnięcia sprawy na drodze arbitrażu wyszła od Polski, Polska dała inicjatywę, natomiast strona niemiecka pragnęła doprowadzić do rozstrzygnięcia na drodze rozpatrywania przez Trybunał Haski. Ta inicjatywa co do arbitrażu, instytucji, która znajduje coraz większe prawo obywatelstwa w załatwianiu sporów międzynarodowych, jest zasługą Polski, zasługą Rządu polskiego.</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#JanDębski">Rokowania, które zostały rozpoczęte na podstawie uchwały Rady Ligi Narodów w Wiedniu, zaraz na początku stwierdziły, że istnieją zasadnicze sprzeczności między punktem widzenia Polski a punktem widzenia Niemiec co do szeregu spraw natury zasadniczej, dlatego obie delegacje zmuszone były przedstawić swój punkt widzenia w sprawach zasadniczych w formie konkretnych wniosków do zadecydowania arbitrowi. Tak się też stało, decyzja zapadła i dopiero po rozstrzygnięciu tych punktów zasadniczych przez arbitra, delegacje przystąpiły do długiej i uciążliwej pracy opracowania konwencji.</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#JanDębski">Już sam fakt, że konwencja została opracowana na drodze arbitrażowej, mówi za siebie, że jest ona dziełem pewnego kompromisu, jest dziełem, w którem strona trzecia, niezależnie od strony polskiej i niemieckiej, wydawała wyrok w razie sporu. Dlatego też jako dzieło kompromisu nie może nas całkowicie zadawalać, nie może dać świadectwa poglądu Rządu polskiego i społeczeństwa polskiego na zagadnienia obywatelstwa i opcji.</u>
<u xml:id="u-11.4" who="#JanDębski">Konwencja dzieli się na 3 części; w pierwszej mówi się o obywatelstwie, część druga zajmuje się sprawą opcji, część trzecia stanowi protokół końcowy, który zajmuje się głównie przepisami wykonawczemi.</u>
<u xml:id="u-11.5" who="#JanDębski">Charakteryzując część pierwszą, muszę oświadczyć z góry, że właśnie w części pierwszej, dotyczącej obywatelstwa, w większości wypadków pogląd, reprezentowany z takim uporem, oparty na gruntownie opracowanym memorjale przez delegację polską, niestety nie został utrzymany. W większości wypadków arbiter przychylił się do tezy niemieckiej, czy to w sprawie podwójnego zamieszkania, czy w sprawie samego zamieszkania, t. zw. domicylu, czy w sprawie przerwania domicylu, opuszczenia zamieszkania arbiter przychylił się, choć nie całkowicie, do poglądu niemieckiego.</u>
<u xml:id="u-11.6" who="#JanDębski">Natomiast jeżeli chodzi o sprawę drugą, o opcję, to muszę otwarcie przyznać, że całkowicie zwyciężył pogląd polski. Jeżeli chodzi o te zagadnienia, które stanowiły główny punkt sporny w dotychczasowych rokowaniach między rządem niemieckim a polskim, a więc główny punkt sporny, dotyczący następujących spraw: czy optanci obowiązani są opuścić Polskę oraz czy sam fakt zadeklarowania jednostronnie opcji wobec rządu polskiego jest dostateczny, to sprawy te, które były sporne i wywołały największy opór rządu niemieckiego w dotychczasowych rokowaniach, zostały przesądzone przez arbitra na rzecz tezy polskiej.</u>
<u xml:id="u-11.7" who="#JanDębski">Ponieważ parlament Rzeszy niemieckiej konwencję tę już ratyfikował, mogę podać do wiadomości Wysokiego Sejmu ocenę jej przez przedstawicieli stronnictw niemieckich. I tak przedstawiciel stronnictwa narodowo socjalnego, będąc kategorycznie przeciwny tej konwencji, żądał odesłania jej z powrotem do Komisji Spraw Zagranicznych, twierdząc, że jest krzywdząca dla żywiołu niemieckiego, motywując to tem, że Rząd polski ponownie dokonał wysiedlenia 30.000 Niemców. Przedstawiciel niemiecko-narodowej grupy, jakkolwiek wyraził się bardzo krytycznie o uzdolnieniach dyplomacji niemieckiej, twierdząc, że konwencja ta daje świadectwo ubóstwa dyplomacji niemieckiej, że dyplomacja polska ją przewyższa, jednak mimo szeregu zastrzeżeń, a nawet bardzo obelżywych wystąpień pod adresem Polski, oświadczył, że ze względu na położenie Niemców w Polsce, grupa ta będzie zmuszona głosować za konwencją. Oświadczyli się za konwencją przedstawiciele socjalistów i grupy niemiecko-ludowej. Przedstawiciel rządu przyznał, że konwencja ta nie może wzbudzać zachwytu, że dyplomacja niemiecka w istocie nie może się szczycić tą konwencją, ale musi stwierdzić, że starano się przesunąć tę sprawę do Trybunału Haskiego, co się jednak nie udało, gdyż Liga Narodów wmieszała się, oddając sprawę pod decyzję arbitrażu. Mówiąc o stronach konwencji niepomyślnych dla żywiołu niemieckiego, jednakże przedstawiciel rządu niemieckiego stwierdził, że konwencja zdoła obronić dość pokaźną liczbę własności ziemskiej, że blisko 9.000 ha ziemi, będącej w posiadaniu Niemców, zostanie w ten sposób ocalone. W istocie, jeżeli chodzi o ujemne strony, jakie przynosi Polsce konwencja wiedeńska, to przegrana nasza, jeśli się tak można wyrazić, dotyczy głównie kwestji likwidacji, dotyczy to ograniczenia możności likwidacji mniej więcej tej ilości, jaka została podana przez przedstawiciela rządu niemieckiego i to głównie własności większej, nie średniej i drobnej.</u>
<u xml:id="u-11.8" who="#JanDębski">Przejdę teraz do omówienia przynajmniej bardzo krótko, poszczególnych artykułów konwencji. Art. 2, 3, 4, 5, 6, 7 i 8 traktują o sprawach obywatelstwa. We wszystkich tych artykułach, co miałem już możność stwierdzić w ogólnej charakterystyce ustawy, widzimy, że pogląd polski został jeżeli nie całkowicie, to w dużej części uchylony. Zwycięstwo poglądów, reprezentowanych przez arbitra, dopuszcza podwójne zamieszkanie, rozszerza terytorjum, na którem przysługuje prawo obywatelstwa; podczas gdy delegacja polska podtrzymywała ten punkt widzenia, żeby terytorjum to było ściśle ograniczone do b. zaboru pruskiego, decyzją arbitra zostało to rozszerzone na cały teren ziem polskich. Tak samo decyzją arbitra został przesądzony punkt widzenia dotyczący podwójnego domicylu, jak i ten punkt widzenia, że kobieta, która była zamężna w dn. 10 stycznia 1920 r., nabywa obywatelstwo polskie, jeżeli sama odpowiada warunkom wymaganym do nabycia tego obywatelstwa, chociażby jej małżonek warunkom tym nie odpowiadał. Delegacja polska reprezentowała inny punkt widzenia, zgodny z naszem ustawodawstwem wewnętrznem.</u>
<u xml:id="u-11.9" who="#JanDębski">Art. 10, 11. 12, 13, 14, 15, 16, 17 i 18 dotyczą spraw opcji. Ponieważ mają one dla nas ważne znaczenie, ponieważ stanowią pewien sukces Polski w tej konwencji, dlatego pozwolę sobie dłużej się na nich zatrzymać. A więc w art. 11 utrzymany jest polski punkt widzenia, któregośmy zawsze bronili, że wystarczy jednostronne oświadczenie, aby opcja była ważna, bądź przed władzą polską bądź przed niemiecką.</u>
<u xml:id="u-11.10" who="#JanDębski">Art. 10 mówi, że rozpoznawanie wniosków o unieważnieniu opcji, która może być uznana za nieważną z powodu choroby umysłowej, pijaństwa, groźby, przymusu, błędu istotnego lub innych wadliwości woli, należy do właściwych władz administracyjnych i sądowych tego państwa, którego władze oświadczenie przyjęły. Delegacja niemiecka stanęła na zupełnie innym punkcie widzenia; domagała się, że tak powiem, kontroli międzynarodowej. Strony zobowiązały się jedynie do zakomunikowania sobie listy optantów w drodze dyplomatycznej, jednakże to zakomunikowanie przez obie układające się strony według § 2 art. 11 nie ma skutku zawieszającego.</u>
<u xml:id="u-11.11" who="#JanDębski">Art. 12 stwierdza, że osoby, zamieszczone w jednym ze spisów, przewidzianych w art. 11 obowiązane są przenieść swe zamieszkanie z Polski do Niemiec. Następny punkt tego artykułu mówi o terminie. Najdłuższy termin dla tych, którzy posiadają nieruchomość, jest 1 lipca 1926 r. O ile jednak ta nieruchomość znajduje się w pasie granicznym 10 kilometrowym lub w pasie rejonu miejsca warownego, to likwidacja musi nastąpić do 1 listopada 1925 r. Wszyscy inni, nie posiadający nieruchomości, muszą opuścić terytorjum Polski najpóźniej do dnia 1 sierpnia 1925 r. Władze polskie są obowiązane indywidualnie zawiadomić optantów o tym obowiązku.</u>
<u xml:id="u-11.12" who="#JanDębski">Art. 13 i 14 traktują o ułatwieniach, jakie oba rządy zobowiązały się przyznać optantom opuszczającym dany kraj.</u>
<u xml:id="u-11.13" who="#JanDębski">Art. 16 idzie jeszcze w tym kierunku, aby uniemożliwić optantom, że tak powiem, reemigrację. W tym celu konwencja mówi, że do dnia 31 grudnia 1930 r. bez specjalnego zezwolenia władz polskich optantom, którzy wyemigrowali z Polski, nie wolno przebywać w Polsce dłużej, jak 21 dni w roku.</u>
<u xml:id="u-11.14" who="#JanDębski">Art. 17 dotyczy sprawy ważnej, mianowicie mówi, że faktyczna opcja mogła nastąpić nietylko wówczas, kiedy odbyła się w formie przewidzianej, a więc, kiedy była złożona w formie deklaracji, lecz że osoby, które, mając prawo opcji, opuściły terytorjum polskie wśród okoliczności, które wskazują na zamiar wyemigrowania, będą uważane jak gdyby dokonały opcji milcząco.</u>
<u xml:id="u-11.15" who="#JanDębski">Protokół końcowy, jak mówiłem, dotyczy głównie przepisów wykonawczych. Na specjalną uwagę zasługują jedynie części VII, VIII i IX tego protokółu. W części VII powiedziano, że umowa ta jest obustronna; w całej konwencji mówi się tylko o dawnych obywatelach niemieckich, którzy mają być, czy nie mają być obywatelami polskimi, część VII zaś konwencji stwierdza: „Układające się strony zgodne są, że postanowienia konwencji niniejszej, dotyczące opcji, będą stosowane mutatis mutandis do Polaków obywateli niemieckich, którzy dokonali opcji na rzecz Polski w myśl art. 91 ustęp 4 Traktatu Wersalskiego”. Konwencja jest więc obustronna, t. zn, że wszystkie zobowiązania i wszystkie te prawa dotyczą również obywateli niemieckich narodowości polskiej, którzy optowali na rzecz Państwa Polskiego.</u>
<u xml:id="u-11.16" who="#JanDębski">Część VIII dotyczy wypadków przeszłości i jest stwierdzeniem, że chociaż Rząd polski w dotychczasowem swem postępowaniu działał niezgodnie z tą konwencją, co jest zupełnie jasne i zrozumiałe dlatego, że Rząd polski opierał się na swoich przesłankach, ponieważ konwencja nie obowiązywała go, to obie delegacje stwierdzają, iż te rzeczy były dokonywane w dobrej wierze, choćby to stosowanie było oparte na wykładni odmiennej od tej, jaka jest stypulowana w niniejszej konwencji.</u>
<u xml:id="u-11.17" who="#JanDębski">Wreszcie część IX pozostawia otwartą sprawę dość trudną, mianowicie kwestję prawa do ewentualnej interwencji z tytułu obecnej konwencji. Ta rzecz pozostała otwarta. Brzmi ten artykuł, jak następuje: „Podczas rokowań wyłoniło się zagadnienie wzajemnego związku art. 91 i 92 Traktatu Wersalskiego i art. 3, 4 i 12 Traktatu z dnia 28 czerwca 1919 r. Ponieważ zagadnienie to nie wchodziło w zakres kompetencji arbitra, sprawa pozostaje otwartą. Strony układające się wyrażają życzenie, by została ona w czasie właściwym rozstrzygnięta”.</u>
<u xml:id="u-11.18" who="#JanDębski">Jak Wysoki Sejm mógł się przekonać, konwencja ta nie we wszystkiem zadawala polski punkt widzenia i nie we wszystkiem zaspakaja interesy Państwa i narodu polskiego, jednakże jest dla nas pomyślnym faktem z motywów, które przytoczyłem na początku, a które zreasumuję jeszcze raz: że jest to pierwszy wypadek uregulowania przez umowę sporu dość trudnego, jaki istniał między Państwem polskiem a niemieckiem, że to może nas napawać nadzieją, iż uregulowanie tej kwestji przyczyni się do uregulowania szeregu innych kwestji, choćby w pierwszym rzędzie umowy gospodarczej, że w ten sposób usunięta zostanie sprawa, której oddźwięk bardzo często dał się słyszeć na gruncie międzynarodowym, gdyż sprawa opcji i obywatelstwa była tą sprawą, którą zajmowała się i Liga Narodów i Trybunał Haski, powodowała wnoszenie skarg mniejszości do Ligi Narodów na Polskę; otoż załatwienie wreszcie tej sprawy kładzie kres roztrząsaniu jej na gruncie międzynarodowym; wreszcie i dla stosunków wewnętrznych uważam, że rzecz ta ma bardzo doniosłe znaczenie, gdyż w pożyciu między obywatelami jednej narodowości i drugiej, jak również w samem społeczeństwie polskiem wywołała dużo fermentu i niezadowolenia, stanowiła temat, który ciągle zaprzątał społeczeństwo nasze; wreszcie sprawa ta została z inicjatywy Rządu polskiego załatwiona na drodze arbitrażowej. Są to wszystko dodatnie strony tej konwencji, które bezwątpienia znoszą w dużej mierze owe ujemne. Dlatego Komisja Spraw Zagranicznych jednomyślnie wnosi o uchwalenie ustawy ratyfikującej, przyczem wprowadza następujące poprawki:</u>
<u xml:id="u-11.19" who="#JanDębski">Do art. 1: po wyrazie „Konwencji” wpisać „pomiędzy Rzecząpospolitą Polską a Rzeszą Niemiecką”.</u>
<u xml:id="u-11.20" who="#JanDębski">Do art. 3: zamiast słów „uprawomocnia się z dniem opublikowania” ma być „wchodzi w życie z dniem jej ogłoszenia”. Jest to zgodne z dotychczasową stylizacją ustaw ratyfikacyjnych.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#StanisławOsiecki">Głos ma p. Herz.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#WładysławHerz">Wysoka Izbo! W związku ze zreferowaną przed chwilą konwencją opcyjną pomiędzy Polską a Niemcami chcę wypowiedzieć kilka zdań na temat naszych optantów polskich, zamieszkujących dotychczas w Niemczech. Konwencja ta dotyczy bowiem żywo tak samych optantów, jakoteż ogółu robotniczego w kraju. Przedewszystkiem, jak wiemy, na zachodzie Niemiec zamieszkuje jeszcze dotychczas spora liczba Polaków, która wyraziła swego czasu w przepisanym terminie wolę nabycia obywatelstwa polskiego przez złożoną opcję. Większa część optantów polskich w Niemczech wyjechała do Francji, jest jednak jeszcze poważna liczba, która wróci do Polski do dnia 1 sierpnia roku bieżącego. Jest ich, jak się dowiadujemy z urzędowych źródeł, około 5000 głów, to znaczy tysiąc rodzin. Te tysiąc rodzin będzie musiało do 1 sierpnia bieżącego roku opuścić terytorjum niemieckie i jako optanci wrócić do Polski, ponieważ wedle brzmienia konwencji, muszą wszyscy optanci nieposiadający nieruchomości, opuścić do tego terminu dotychczasowe państwa, które zamieszkują. Nie byłoby w tem nic zdrożnego, gdyż polskie terytorjum musi opuścić około 45,000 obywateli niemieckich, czyli mniej więcej około 15,000 rodzin. Jednakowoż i ta naogół mała liczba optantów polskich, przebywających jeszcze w Niemczech, napawa nas obecnie pewną obawą co do ich przyszłego losu z następujących powodów.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#WładysławHerz">Wiadomą jest rzeczą, że optanci polscy, którzy wywędrowali do Francji, byli to ludzie zdrowi, w sile wieku, którzy chociaż z ciężkiem sercem, jednakowoż ze względu na trudne położenie gospodarcze Polski, zdecydowali się na wyjazd do Francji. Natomiast wszyscy, którzy jeszcze pozostali, owe 1000 rodzin, to są wszystko ludzie starzy, emeryci, wdowy i sieroty, ludzie, którzy pobierają renty z rozmaitych ubezpieczeń społecznych, gminnych i t. d. Są to ludzie niezdolni do pracy, a zatem skazani na dalszy żywot z ubezpieczeń społecznych. Na podstawie ustawodawstwa niemieckiego wszyscy uprawnieni do rent obcokrajowcy, bo za takich trzeba uważać optantów, z chwilą opuszczenia terytorjum niemieckiego, tracą wszelkie prawo do rent. A zatem nasi optanci Polacy, z chwilą gdy opuszczą Niemcy, stracą prawo do wszelkich ubezpieczeń społecznych i tem samem nie będą posiadali żadnych środków do utrzymania.</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#WładysławHerz">Natomiast polskie ustawodawstwo jest zupełnie inne. Optanci niemieccy po opuszczeniu terytorjum Państwa Polskiego pobierają nadal renty z naszych instytucji ubezpieczeniowych.</u>
<u xml:id="u-13.3" who="#komentarz">(Głos na lewicy: To jest ta krzywda niemiecka w Polsce.)</u>
<u xml:id="u-13.4" who="#WładysławHerz">Dlatego łatwo wyrozumieć, iż ustawodawstwo polskie pod względem ubezpieczeń socjalnych, stoi o wiele wyżej od niemieckiego, bo gwarantuje obcokrajowcom, którzy wywędrowali, płacenie nadal rent z własnych instytucji ubezpieczeniowych, czego nie daje ustawodawstwo niemieckie.</u>
<u xml:id="u-13.5" who="#WładysławHerz">To należy wyznać publicznie, gdyż przynosi to nam przecież chlubę, że ustawodawstwo polskie góruje nad niemieckiem, gdyż oznacza daleko większą tolerancję wobec obcokrajowców, dając im daleko szersze prawa. W tej chwili chodzi mi jednakowoż o przyszły los naszych optantów z Niemiec.</u>
<u xml:id="u-13.6" who="#WładysławHerz">Mając na uwadze powrót optantów, nie można przejść nad tem do porządku. Właśnie z chwilą ich powrotu zaczyna się trudność dla nas i dla nich.</u>
<u xml:id="u-13.7" who="#WładysławHerz">Konwencja opcyjna bowiem nie przewiduje niestety w tym wypadku żadnej gwarancji wypłacania nadal optantom rent według nabytych praw w Niemczech po powrocie ich do Polski. Należy mocno ubolewać nad tem, że konwencja nie przewiduje restytucji tych praw, względnie ciągłości wypłacania owych rent Polakom przez Niemców. Nie będę wchodził w tej chwili w szczegóły, dlaczego to się nie stało, wiem tylko co Rząd oświadcza, że podobno nie było możliwe w pertraktacjach w Dreźnie czy i Wiedniu tej kwestji praktycznie przeprowadzić. Natomiast optanci nasi wysyłali szereg memorjałów w tej kwestji na ręce polskiej delegacji, sądząc, że sprawa zostanie uregulowaną. Jeżeli to się więc nie dało przeprowadzić w konwencji, to jednak mamy obowiązek, jako społeczeństwo, tem więcej jako rząd i Sejm, pomyśleć o tych biedakach, którzy w liczbie około 5.000 wrócą niebawem do Polski i będą bez środków do życia. Stąd więc prosty wniosek, że ponieważ to się życiowo łączy z ową konwencją i przyjazdem optantów do kraju, trzeba im zapewnić dalszy byt w Polsce.</u>
<u xml:id="u-13.8" who="#WładysławHerz">Wychodźctwo nasze, gdy się dowiedziało o tem, że konwencja przemilcza ich prawa rentowe, zatrwożyło się niezmiernie, powstał na miejscu ogromny popłoch i zamieszanie pod tym względem. Łatwo to zrozumieć, gdy się zważy, że ludzie, którzy od lat 30 i więcej płacili swoje składki ubezpieczeniowe, mają naraz stracić całą rentę, jedyny środek do życia. Z tego powodu zrodziła się w kolach optantów wielka gorycz i żal pod adresem rządu polskiego, żal zupełnie usprawiedliwiony. Jest bowiem jasnem, że jeżeli Rząd zawczasu nie zapewni im po powrocie do kraju restytucji nabytych praw do rent z ubezpieczeń socjalnych, to byłoby to skazanie ich na śmierć głodową. A do tego chyba dopuścić nam nie wolno. Bo przecież trzeba nam wiedzieć, kto to są ci optanci polscy z Niemczech? Jest to jeden z najlepszych elementów narodowych, patrjotycznych, jaki wogóle kiedykolwiek się znajdował pod b. zaborem pruskim. Od nich wyprowadza się szereg poważnych narodowych patrjotycznych, społecznych poczynań, pod rozmaitemi względami: kulturalnych, oświatowych, zawodowych, politycznych, które kontynuuje się obecnie w kraju. Dla tego zapominanie o tych biedakach, że tak powiem, dawniejszych pionierach polskości na zachodzie Niemiec, w tej chwili, byłoby z naszej strony niesłychaną krzywdą. Rząd ma obowiązek dbać o nich. Gdy więc nie mógł w konwencji przeprowadzić tej sprawy, to musi to uczynić obecnie, na podstawie specjalnej ustawy.</u>
<u xml:id="u-13.9" who="#WładysławHerz">Pomoc i opieka państwowa dla tych optantów winna iść w następujących kierunkach:</u>
<u xml:id="u-13.10" who="#WładysławHerz">1) przewóz ich na miejsce zamieszkania, 2) zapewnienie im ostatecznych mieszkań w kraju, 3) zapewnienie im restytucji nabytych praw z ubezpieczeń społecznych. Te trzy zagadnienia nie są tak łatwe, jakby się to komuś mogło na ogół zdawać. Rząd powiada, że będzie się starał wstawić do budżetu pewne dotacje, które wystarczą na pokrycie tych zapotrzebowań, lecz czyni to dotychczas w formie prywatnej, a nie urzędowej. To jednakowoż nie wystarcza.</u>
<u xml:id="u-13.11" who="#WładysławHerz">Do dzisiaj, pomimo, że ta sprawa ciągnie się od paru tygodni i Rząd jest o stanie rzeczy dokładnie poinformowany, jednak z martwego punktu nie ruszono. To nas napawa pewną obawą, czy wobec tego Rząd wogóle, gdy konwencja będzie ratyfikowana, dotrzyma swoich obietnic w tej materji. Dlatego zwracam publicznie uwagę przedstawicielom Rządu, aby raczyli ruszyć z martwego punktu i przyszli do Sejmu z odpowiednim projektem ustawy, któryby dawał gwarancję, że owe nabyte prawa do rent w Niemczech będą obowiązywały w Polsce i wszyscy optanci Polacy będą pobierali renty nadal i w Polsce, oczywiście z funduszów państwowych, bo innego środka na to niema.</u>
<u xml:id="u-13.12" who="#WładysławHerz">Z grona samych optantów otrzymujemy od chwili ujawnienia, podpisania konwencji, niezliczone pisma, wezwania i prośby, by wszystko zrobić, aby po powrocie do kraju byt ich był jako tako zabezpieczony. Jeżeli chodzi o mieszkania, to byłaby to kwestja łatwa do przeprowadzenia. Boć wiadomą rzeczą jest, że jeżeli opuści Polskę 15,000 rodzin niemieckich, to jakie 800 czy 1000 rodzin polskich optantów możnaby do tych samych mieszkań wprowadzić. Tu napotykamy jednak na kwestję natury ustawowej i niewiadomo, czy tak prostolinijnie tę kwestję da się załatwić. Zatem pozostaje nowa ważniejsza kwestja — budowanie nowych domów. Wiemy, jaką indolencją pod tym względem grzeszy p. Minister Skarbu, jeżeli chodzi o budowę nowych domów. Przed dwoma laty uchwaliliśmy nawet ustawą sejmową, jako pomoc państwową na budowę domów dla reemigrantów z Niemiec, sumę 10 miljardów marek polskich. Do dziś dnia jeszcze ta ustawa nie została wykonana przez Rząd. Wobec tego mamy wszelkie prawo powiedzieć, że małą kładziemy wagę na dawane przyrzeczenia i obietnice Rządu, bo widzimy, że nawet ustawy sejmowe nie zostały przez Rząd wykonane i respektowane. Dlatego, gdy mamy konwencję ratyfikować, zniewoleni jesteśmy podnieść publicznie głos ostrzegawczy pod adresem Rządu, że sprawy powyższej bagatelizować nie wolno.</u>
<u xml:id="u-13.13" who="#WładysławHerz">Wobec tego nie jest dla nas możliwem wypowiedzieć się wpierw za ratyfikacją konwencji, o ile przedtem Rząd nie oświadczy nam w formie urzędowej, a Sejm nie przypieczętuje tego pewną uchwałą, któraby nam zagwarantowała, że te przyrzeczenia zostaną niezwłocznie w czyn wprowadzone. Bo przyrzeczeń samych mamy dość, nie o to chodzi, ale chodzi o czyn.</u>
<u xml:id="u-13.14" who="#WładysławHerz">Jeżeli więc Rząd w tej chwili pragnie, aby konwencja, którą podpisał 30 sierpnia roku zeszłego w Wiedniu, była jednogłośnie przez Sejm ratyfikowana, niech nam dziś oświadczy, czy chce zabezpieczyć owym optantom polskim z Niemiec ich dalszy byt po powrocie do kraju, bo inaczej sytuacja może się stać bardzo tragiczną.</u>
<u xml:id="u-13.15" who="#WładysławHerz">Dlatego też imieniem klubu, który mam zaszczyt reprezentować, oświadczam, że będziemy tylko wtenczas za ratyfikacją niniejszej konwencji, jeśli Sejm przyjmie następującą rezolucję:</u>
<u xml:id="u-13.16" who="#WładysławHerz">Sejm wzywa Rząd:</u>
<u xml:id="u-13.17" who="#WładysławHerz">1) do niezwłocznego ustawodawczego uregulowania opieki i pomocy państwowej dla optantów polskich z Niemiec, restytuując im wszelkie nabyte prawa z tytułu ubezpieczeń społecznych;</u>
<u xml:id="u-13.18" who="#WładysławHerz">2) do zapewnienia optantom polskim należytych mieszkań w kraju.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#StanisławOsiecki">Głos ma p. Sokolnicka.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#ZofiaSokolnicka">Wysoki Sejmie! Nie mamy powodu do zadowolenia z konwencji wiedeńskiej, konwencja ta bowiem unicestwia znaczną część praw, które nam dał Traktat Wersalski. Traktat Wersalski całkiem jasno określał i regulował prawa Polski w zakresie obywatelstwa i łączącej się z tem sprawy likwidacji, oraz w zakresie opcji. Obowiązkiem Rządu było wykonać te prawa bez straty czasu. Niestety nie stało się to. Tak długą zwłoką sprawy te zostały przesunięte na teren arbitrażu, co niekorzystnie wpłynęło na przebieg kwestji i ponieśliśmy znaczne straty. Dziś przynajmniej mamy obowiązek i prawo domagać się, aby Rząd natychmiast przystąpił do wykonania wszystkich praw, które wynikają z tej konwencji wiedeńskiej, już tak bardzo dla nas niekorzystnej w porównaniu z Traktatem Wersalskim. Czynniki narodowe śledzą z wielkim niepokojem taktykę Rządu, stale zmierzającą do odwlekania najważniejszych spraw, co powoduje coraz nowe straty. Dlatego musimy się bardzo stanowczo domagać wykonania praw, wynikających z konwencji wiedeńskiej.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy)</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#StanisławOsiecki">Rozprawa wyczerpana. Głos ma jeszcze p. sprawozdawca.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#JanDębski">Oświadczam się za rezolucjami zgłoszonemi, jakkolwiek widzę tu trudności natury skarbowej. Zostałem poinformowany, że wysokość rent, które Rząd Polski musiałby wypłacać, przyjmując zobowiązania towarzystw, będzie wynosiła około 600,000 zł rocznie na 15 lat. Muszę jednak jeszcze zawiadomić szan. kolegę wnioskodawcę, że sprawa rent będzie jeszcze przedmiotem rokowań między rządem polskim a niemieckim, że w konwencji polsko-niemieckiej, zawartej w Wiedniu, nie dało się tej rzeczy uregulować, natomiast przy omawianiu sprawy rent będzie to jeszcze poruszone.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#JanDębski">W zasadzie zupełnie podzielając motywy szan. wnioskodawcy, oświadczam się w imieniu komisji za przyjęciem rezolucji.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#StanisławOsiecki">Przystępujemy do głosowania.</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#StanisławOsiecki">Do art. 1 została zgłoszona poprawka natury stylistycznej, którą sprawozdawca przyjął, mianowicie, ażeby po wyrazach „ratyfikacja konwencji” wstawić „pomiędzy Rzecząpospolitą Polską a Rzeszą Niemiecką”. Proszę Posłów, którzy są za tą poprawką, ażeby wstali. Stoi większość, poprawka przyjęta. Przystępujemy do głosowania nad całym art. 1. Proszę Posłów, którzy są za art. 1, ażeby wstali. Większość, art. 1 przyjęty.</u>
<u xml:id="u-18.2" who="#StanisławOsiecki">Do art. 2 nie zgłoszono poprawek. Uważam go za przyjęty, o ile nie usłyszę sprzeciwu. Nie słyszę sprzeciwu, art. 2 przyjęty.</u>
<u xml:id="u-18.3" who="#StanisławOsiecki">Do art. 3 została zgłoszona poprawka natury stylistycznej, na którą zgodził się również sprawozdawca, mianowicie, ażeby zamiast tekstu podanego w ustawie, przyjąć tekst: „Ustawa niniejsza wchodzi w życie z dniem jej ogłoszenia”. Proszę Posłów, którzy są za tem nowem brzmieniem, ażeby wstali. Większość, artykuł przyjęty. Tem samem cała ustawa wraz z tytułem w drugiem czytaniu została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-18.4" who="#komentarz">(Głos: Prosimy o trzecie czytanie)</u>
<u xml:id="u-18.5" who="#StanisławOsiecki">Jest wniosek o trzecie czytanie. Nie słyszę sprzeciwu. Do głosu nikt się nie zapisał, przystępujemy do głosowania w trzeciem czytaniu. Proszę Posłów, którzy są za całą ustawą tak jak została przyjęta w drugiem czytaniu, ażeby wstali. Stoi większość, ustawa w trzeciem czytaniu przyjęta.</u>
<u xml:id="u-18.6" who="#StanisławOsiecki">Jest jeszcze rezolucja p. Herza, którą przyjął sprawozdawca, mianowicie: „Sejm wzywa Rząd 1) do niezwłocznego ustawodawczego uregulowania opieki i pomocy państwowej dla optantów polskich z Niemiec, restytuując im wszelkie nabyte prawa z tytułu ubezpieczeń społecznych, 2) do zapewnienia optantom polskim należytych mieszkań w kraju”. Proszę Posłów, którzy są za tą rezolucją, ażeby wstali. Stoi większość, rezolucja przyjęta.</u>
<u xml:id="u-18.7" who="#StanisławOsiecki">Przystępujemy do następnego punktu porządku dziennego: ustne sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o wnioskach: a) p. Rudzińskiego i tow. z Klubu Z. P. S. L. Wyzwolenie i Jedność Ludowa o wezwanie p. Ministra Spraw Zagranicznych do złożenia wyjaśnień Sejmowi w sprawie kroków, jakie Rząd Rzeczypospolitej podjął dla zaprotestowania przeciwko zamachowi na postanowienia Traktatu Wersalskiego o stosunku prawno-państwowym Gdańska do Polski w związku z orzeczeniami wysokiego Komisarza Rady Ligi w Gdańsku z dnia 9 i 20 listopada r. b. (druk nr 1631); b) Klubów Zw. Lud. Nar., Chrz. Nar., Chrz. Dem. w sprawie uszczuplania i gwałcenia polskich praw państwowych w Gdańsku (druk nr 1646); c) Zw. P. P. S. w przedmiocie konfliktu pomiędzy Rzeczpospolitą Polską a w. m. Gdańskiem (druk nr 1647); d) p. Rudzińskiego i tow. z Klubu Z. P. S. L. „Wyzwolenie” i „Jedność Ludowa” w sprawie stosunku prawno — politycznego pomiędzy Rzecząpospolitą Polską a w. m. Gdańskiem (druk nr 1648). Głos ma sprawozdawca p. Dębski.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#JanDębski">Wysoki Sejmie! Przedstawiając Sejmowi wniosek większości Komisji Spraw Zagranicznych w związku z wnioskami nagłemi, zgłoszonemi do Sejmu, mam zaszczyt przedłożyć następujące krótkie uzasadnienie tego wniosku większości.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo)</u>
<u xml:id="u-19.2" who="#JanDębski">Wypadki ostatnich tygodni, zaszłe na terenie w. m. Gdańska w związku z wykonywaniem przez Polskę jej uprawnień co do komunikacji pocztowej, raz jeszcze uprzytomniły społeczeństwu polskiemu, że mamy nieprzerwalnie do czynienia z tą samą linją postępowania Senatu gdańskiego, który dla swojej polityki wobec Polski szuka natchnienia i oparcia we wszystkiem, co jest wrogie jej interesom, a nigdy w Traktacie Wersalskim, w umowach i zobowiązaniach, w nowym układzie stosunków politycznych, wytworzonych po wojnie. Historja stosunków polsko — gdańskich, zawierająca dziś już całe tomy umów, orzeczeń, protestów, odwołań, memorjałów, jest wyraźnem stwierdzeniem tej opinji. W. m. Gdańsk stale i konsekwetnie na wszystkich polach prowadzi politykę szkodliwą dla interesów gospodarczych i dla interesów państwowych Rzeczypospolitej. Senat gdański programem życia i rozwoju wolnego miasta uczynił walkę z Rzecząpospolitą i wyzucie Polski z uprawnień, zagwarantowanych jej przez Traktat Wersalski w jedynym jej dostępie do morza, w Gdańsku:</u>
<u xml:id="u-19.3" who="#JanDębski">W tym stanie rzeczy, którego jasną ocenę wielu ludziom utrudnia wytworzenie przez senat gdański pozorów obrony przed rzekomo nieuzasadnionem i roszczeniami Polski, mnożenie przedmiotów sporu i przewlekanie do nieskończoności procesów, w których każde rozwiązanie nie jest zakończeniem sporu, lecz powodem do nowych odwołań, w tym stanie rzeczy, w którym wolne miasto Gdańsk, już w szóstym roku po zawarciu Traktatu Wersalskiego, który je powołał do życia, mając wyłącznie na celu zabezpieczenie Polsce w całej pełni dostępu do morza, pracuje nad rozbudową specjalnie pojętej swej suwerenności i do tego pojęcia dostosować chce stosunki polsko — gdańskie, w tym stanie rzeczy jest obowiązkiem prawnym Polski poruszyć całokształt spraw polskich w Gdańsku i przeprowadzić obronę Traktatu Wersalskiego w jego prawnych podstawach.</u>
<u xml:id="u-19.4" who="#JanDębski">Główne mocarstwa sprzymierzone i stowarzyszone, chcąc jedynie zapewnić Polsce wolny dostęp do morza, przejęły od Niemiec wszelkie prawa i tytuły do terytorjum określonego w art. 100 Traktatu Wersalskiego i utworzyły z tego terytorjum wolne miasto, oddając je pod ochronę Związku Narodów. Opracowana w porozumieniu z Wielkim Komisarzem Ligi Narodów konstytucja wolnego miasta, znajduje się pod gwarancją Ligi Narodów. Wysoki Komisarz z siedzibą w Gdańsku ma jedynie orzekać w pierwszej instancji we wszystkich sporach, które mogłyby wyniknąć między Polską a w. m. Gdańskiem z powodu tych postanowień Traktatu Wersalskiego, lub porozumień i układów dodatkowych.</u>
<u xml:id="u-19.5" who="#JanDębski">Prawa Rzeczypospolitej Polskiej, które warto sobie przypomnieć, określone postanowieniami Traktatu Wersalskiego, dotyczą w szczególności tego, że 1) w. m. Gdańsk włącza się do obszaru objętego polską granicą celną i ustanawia się w porcie strefę wolną i 2) zapewni Polsce bez żadnych zastrzeżeń swobodne używanie i korzystanie z dróg wodnych, doków, basenów, nabrzeży i innych budowli na terytorjum wolnego miasta, koniecznych dla wwozu i wywozu z Polski;</u>
<u xml:id="u-19.6" who="#JanDębski">3) zapewni się Polsce nadzór i zarząd Wisły i całej sieci kolejowej w granicach wolnego miasta z wyjątkiem tramwajów i innych kolei, służących głównie potrzebom wolnego miasta, jakoteż nadzór i zarząd komunikacji pocztowych, telegraficznych, i telefonicznych między Polską i portem gdańskim; 4) zapewni Polsce prawo rozwijania i ulepszania dróg wodnych, doków, basenów, nabrzeży, dróg żelaznych i innych budowli i środków komunikacji wyżej wzmiankowanych, oraz prawo wydzierżawiania lub nabywania w tym celu na odpowiednich warunkach koniecznych terenów i wszelkiej własności; 5) zapewni się, iż żadne różnice nie będą czynione w w. m. Gdańsku na niekorzyść obywateli polskich i innych osób polskiego pochodzenia lub mówiących po polsku; 6) zapewni się prowadzenie spraw zagranicznych w. m. Gdańska oraz ochronę jego obywateli za granicą przez rząd polski.</u>
<u xml:id="u-19.7" who="#JanDębski">Następne umowy i konwencje, w których Polska dopuszcza bez obowiązku nałożonego na nią przez Traktat Wersalski jak najszersze uwzględnienie potrzeb i życzeń wolnego miasta, któremi Polska dopuszcza niczem nieusprawiedliwioną omal że równorzędność interesów Rzeczypospolitej i wolnego miasta, — zmierzają do uporządkowania w szczegółach stosunków polsko — gdańskich, których zasadniczą jednak podstawą są postanowienia Traktatu Werselskiego. A jakaż jest rzeczywistość?</u>
<u xml:id="u-19.8" who="#JanDębski">Wolne miasto Gdańsk, którego istnienie, prawa, konstytucja, rozwój i obrona opierają się na Traktacie Wersalskim, wolne miasto Gdańsk, które powołane zostało do życia jedynie po to, żeby Rzeczypospolitej zapewnić dostęp do morza, wolne miasto Gdańsk staje się już dzisiaj nie celem samo dla siebie, ale narzędziem w walce z Traktatem Wersalskim, z duchem i założeniami Ligi Narodów. Wolne miasto Gdańsk, zrywając wszelkie tradycje, które przez wieki łączyły je z Rzecząpospolitą Polską, staje do otwartej walki z Polską, rzekomo na gruncie obrony swoich interesów, w istocie współdziałając jedynie w wielkiej akcji, zmierzającej do podkopywania Traktatu Wersalskiego. Co więcej, pod skrzydłami wolnego miasta Gdańska i na jego terenie w formie zupełnie jawnej bezkarnie krzewią się prądy i organizacje, których celem jest podważenie podstaw pokoju i zniszczenie istniejących traktatów.</u>
<u xml:id="u-19.9" who="#JanDębski">Wypadki, jakie zaszły w związku ze zniszczeniem polskiej własności państwowej w Gdańsku, są do pewnego stopnia symbolem tej akcji. Nie gdańskie ale cesarskie barwy, nie gdańskie, ale odwetowe cesarskie idee, idee rewanżu i restytucji dawnego porządku rzeczy starły się tutaj z uprawnieniami Polski, wypływającemi z Traktatu Wersalskiego. W tem leży polityczna sprawa zagadnienia polsko — gdańskiego, tutaj leżą wszystkie trudności, których pokonać nie zdołają najbardziej sprecyzowane konwencje i umowy. Z tego stanu rzeczy trwającego niezmiennie musi zdać sobie dokładnie sprawę Rząd Polski i wszystkie czynniki stojące na straży traktatów i nowego porządku w Europie.</u>
<u xml:id="u-19.10" who="#JanDębski">Postanowienia traktatu a rzeczywistość!</u>
<u xml:id="u-19.11" who="#JanDębski">W. m. Gdańsk związane unją celną, a jak pragnie konwencja, unją monetarną, czerpie rocznie w związku z tą unją kilkanaście miljonów dochodu, a jednocześnie obronę interesów Polski unicestwia lub utrudnia postępowanie urzędników celnych, podlegających personalnie i dyscyplinarnie senatowi wolnego miasta, narażając Skarb Polski na miljonowe straty. Linja celna i jednocześnie brak dobrej woli celem przystosowania prawodawstwa gdańskiego, jak chce konwencja, z zakresu monopoli i wogóle wszystkich opłat i podatków pośrednich do prawodawstwa polskiego. Przeciwnie polityka gospodarcza senatu gdańskiego powoduje jedynie rozwój przemytnictwa do Polski.</u>
<u xml:id="u-19.12" who="#JanDębski">Co do zabezpieczenia Polsce swobodnego używania dróg wodnych, mieliśmy dowody w czasie wojny polsko-bolszewickiej.</u>
<u xml:id="u-19.13" who="#JanDębski">Swobodny dostęp i zarząd komunikacji pocztowych, telegraficznych i telefonicznych — mamy tego dowód w słynnym konflikcie o zorganizowanie urzędów pocztowych.</u>
<u xml:id="u-19.14" who="#JanDębski">Zapewnienie swobodnego rozwoju dla obywateli polskich i innych osób, mówiących po polsku — mamy tego dowód w tem, że ludność polska w Gdańsku zmniejszyła się w czasie istnienia wolnego miasta o 1/8.</u>
<u xml:id="u-19.15" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Prawda.)</u>
<u xml:id="u-19.16" who="#JanDębski">Konwencje i umowy, które przy całej ustępliwości polskiej miały ułatwić stosunki polsko — gdańskie, stały się nowym pretekstem do ustawicznego nieprawnego przeciwstawiania się Traktatowi Wersalskiemu, stały się nowym środkiem przedłużania procesów.</u>
<u xml:id="u-19.17" who="#JanDębski">Zniecierpliwiona tym stanem rzeczy opinja społeczna domaga się od Rządu szybkich i zdecydowanych środków, domaga się podjęcia kroków celem przeprowadzenia właściwego stanu rzeczy w całokształcie spraw polskich w Gdańsku. Mylą się jednak ci, którzy posądzają Polskę o zamiary agresywne. Polska nie ma zamiaru, ani potrzeby zdobywania praw swoich w Gdańsku, bo je posiada zagwarantowane w Traktacie Wersalskim.</u>
<u xml:id="u-19.18" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
<u xml:id="u-19.19" who="#JanDębski">Natomiast Polska obowiązana jest i uprawniona bronić tych praw wobec wszystkich czynników i dążyć do wprowadzenia w życie tych uprawnień.</u>
<u xml:id="u-19.20" who="#komentarz">(Brawa)</u>
<u xml:id="u-19.21" who="#JanDębski">Wobec powyższego Wysoki Sejm uchwalić raczy:</u>
<u xml:id="u-19.22" who="#JanDębski">Z uwagi, że postanowienia Traktatu Wersalskiego, dotyczące Gdańska, powstały z uznania rozległych potrzeb gospodarstwa Państwa Polskiego, dla którego Gdańsk przy ujściu rzeki Wisły, należącej niemal w całości swego biegu do Rzeczypospolitej, stanowi jedyny dostęp do morza, i że postanowienia te mają wyłącznie na celu zabezpieczenie Polsce w całej pełni tego dostępu w zakresie wszelkich obecnych potrzeb, jako też i przyszłego rozwoju gospodarczego Państwa Polskiego, Sejm stwierdza 1) że źródłem i określeniem polskich praw państwowych w Gdańsku są postanowienia Traktatu Wersalskiego, 2) że władze wolnego miasta Gdańska, przeciwstawiając ustawicznie i nieprawnie Traktatowi Wersalskiemu odmienne pojmowanie konwencji paryskiej, umowy warszawskiej, orzeczeń Wysokiego Komisarza, lub własne samowolne postanowienie, zmierzają stale do zwężania praw, przyznanych Polsce w Traktacie Wersalskim, 3) że wysuwając obecnie, wbrew wyraźnemu brzmieniu Traktatu Wersalskiego, zupełnie dowolne pojęcie suwerennego państwa gdańskiego, starają się władze wolnego miasta Gdańska we wszystkich dziedzinach dostosować do tego pojęcia stan rzeczywisty i usuwać prawa, przyznane Polsce w Traktacie Wersalskim, 4) że takie kilkuletnie już stałe podkopywanie Traktatu Wersalskiego jest podważaniem podstaw pokoju, którego Polska, unikając ze swej strony wszelkich zaostrzeń i dążąc do załatwienia sporów w przewidziany sposób pokojowy, nie chce naruszać i pragnie bronić w jego prawnych podstawach, Sejm wzywa Rząd do podjęcia kroków, celem przeprowadzenia właściwego stanu rzeczy w całokształcie spraw polskich w Gdańsku, a tem samem istotnego zapewnienia Polsce dostępu do morza przez Gdańsk.</u>
<u xml:id="u-19.23" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#MaciejRataj">Głos ma p. Niedziałkowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#MieczysławNiedziałkowski">Wysoki Sejmie!</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#MieczysławNiedziałkowski">W imieniu Związku Parlamentarnego Polskich Socjalistów mam zaszczyt przedstawić odrębnie sformułowany wniosek sejmowy w sprawie Gdańska jako votum mniejszości Komisji Spraw Zagranicznych.</u>
<u xml:id="u-21.2" who="#MieczysławNiedziałkowski">Nasze stronnictwo wychodzi z tego założenia głównego, że pomiędzy wolnem miastem Gdańskiem a Rzecząpospolitą Polską nietylko niema żadnych sprzeczności interesów i potrzeb, ale wręcz odwrotnie, przyszłość gospodarcza Gdańska jest nierozerwalnie i ściśle związana z rozwojem i przyszłością gospodarczą Rzeczypospolitej i że wskutek tego byłoby rzeczą w wysokim stopniu błędną przeciwstawiać wolne miasto interesom Rzeczypospolitej. W naszem przekonaniu największą część winy z powodu obecnego konfliktu ponoszą dziś władze wolnego miasta, władze, które w swojej polityce, w swojej psychologji i w swojej ideologii są wyrazem prądu nacjonalistycznego, który daleko mniej się liczy z istotnemi, realnemi interesami mas pracujących w Gdańsku, aniżeli z zupełnie innemi celami, zupełnie innemi dążeniami, które mają źródło poza wolnem miastem i poza jego potrzebami. W naszem przekonaniu każdy krok ze strony Senatu Gdańska, czy też każdy krok, każda demonstracja ze strony Gdańska nacjonalistycznego, która zmierza do pomniejszenia tych praw, które Traktat Wersalski przyznaje Rzeczypospolitej Polskiej, każdy krok taki, uderza nietylko w Polskę, ale jednocześnie a nieraz jeszcze silniej uderza w samo społeczeństwo gdańskie, odbija się często jeszcze ciężej na jego bezpośrednich interesach.</u>
<u xml:id="u-21.3" who="#MieczysławNiedziałkowski">Wychodząc z tego założenia, jesteśmy zdania, że Polska nie ma ani powodu ani potrzeby, ażeby incydenty, wynikające pomiędzy Państwem Polskiem a wolnem miastem wyolbrzymiać, przeceniać i przesadzać.</u>
<u xml:id="u-21.4" who="#komentarz">(Głos: Kto przesadza?)</u>
<u xml:id="u-21.5" who="#MieczysławNiedziałkowski">Przeciwnie, jeżeli kto, to Rzeczpospolita Polska przy załatwianiu wszelkich tego rodzaju zatargów powinna zachować jak największy spokój, jak największy umiar, jak najwięcej unikać ostrych wyrażeń, nietylko w wystąpieniach publicznych, ale i w prasie i w opinji publicznej, powinna jak najmniej wpadać w stan zdenerwowania, który w dziedzinie polityki zagranicznej jest zawsze rzeczą najzupełniej niewłaściwą. Naturalnie nie ulega wątpliwości, że niema w społeczeństwie polskiem żadnego czynnika, któryby pragnął załatwiać zatargi z Gdańskiem w drodze siły zbrojnej, niema żadnego czynnika, któryby miał odwagę czy chęć wystąpienia z tego rodzaju projektem. Ale z drugiej strony nie ulega żadnej wątpliwości, że duża część prasy niemiecko-nacjonalistycznej i wogóle prasy nam nieprzyjaznej na zachodzie Europy w ten sposób próbowała przedstawić zamierzenia polityczne Polski.</u>
<u xml:id="u-21.6" who="#MieczysławNiedziałkowski">Dlatego, naszem zdaniem, wniosek Sejmu powinien w sposób bardzo jasny, nie budzący żadnych wątpliwości, podkreślić, że Polska myśli jedynie i wyłącznie o najzupełniej pokojowem załatwieniu zatargu i że Polska ze swej strony nie zmierza w żadnym stopniu do zaostrzenia konfliktu.</u>
<u xml:id="u-21.7" who="#komentarz">(Głosy na prawicy. Nie potrzeba tego podkreślać)</u>
<u xml:id="u-21.8" who="#MieczysławNiedziałkowski">Gdyby Panowie, którzy przerywają, zechcieli szczegółowo zapoznać się z niektóremi odłamami własnej prasy, toby zrozumieli, że ta potrzeba stała się jeszcze bardziej istotna i że w głosach niektórych organów prasy znajdujemy jeszcze więcej pokarmu dla nacjonalizmu gdańskiego i niemieckiego niż w czemkolwiek innem.</u>
<u xml:id="u-21.9" who="#MieczysławNiedziałkowski">Chcielibyśmy następnie zwrócić uwagę Wysokiego Sejmu jeszcze na jeden moment. W polskiej opinji publicznej, naszem zdaniem, istota sporu prawnego o sytuację wolnego miasta została przeniesiona na płaszczyznę w istocie drugorzędną. Dla Rzeczypospolitej Polskiej podstawowe znaczenie ma nie zagadnienie prawne, w jaki sposób prawo państwowe miałoby określić sytuację wolnego miasta jako jednostki politycznej, dla Rzeczypospolitej Polskiej znaczenie główne i istotne ma ta suma praw, które Traktat Wersalski i późniejsze konwencje Polsce na terenie wolnego miasta zawarowały, i próby nacjonalizmu gdańskiego, aby usunąć czy zwęźić, czy naruszyć te prawa, przyznane niewątpliwie. Dlatego przenoszenie głównego punktu ciężkości sporu na zagadnienie prawne jest, naszem zdaniem, niewłaściwe i zgoła zbyteczne.</u>
<u xml:id="u-21.10" who="#MieczysławNiedziałkowski">W. m. Gdańsk w swoim całym ustroju, w swojej całej genezie jest płodem myśli anglosaskiej, która wogóle jest zupełnie obca zainteresowaniom formułkowo-prawnym i nigdy w żadnym zakresie nie dążyła do ścisłego prawnego formułowania tworów praktycznych, które z niej powstaną. To samo jest dzisiaj z wolnym krajem Irlandji i to samo zupełnie dotyczy sytuacji prawno-państwowej w. m. Gdańska. Powstało ono jako empiryczny wynik myśli anglosaskiej i dlatego z naszego kontynentalnego punktu widzenia trudno jest znaleźć formułkę, któraby określiła pozycję wolnego miasta w Europie. W naszem przekonaniu to zagadnienie należy pozostawić teorji prawa. Nie to jest ważne, jaka formuła zostanie przez świat, czy przez prawników lub ich większość, przyjęta dla określenia pozycji wolnego miasta, ale to jest ważne, aby przy każdej formule ta suma praw, którą traktaty Polsce przyznały, została zachowana...</u>
<u xml:id="u-21.11" who="#komentarz">(Głos: O to chodzi.)</u>
<u xml:id="u-21.12" who="#MieczysławNiedziałkowski">...i punkt ciężkości rezolucji, w naszem przekonaniu, powinien być położony na konieczność wprowadzenia w życie całokształtu praw przyznanych Polsce Traktatem Wersalskim i późniejszemi konwencjami — i na konieczność położenia kresu tym stosunkom, które wprowadzenie w życie tych praw ustawicznie hamują i powstrzymują. Ale tu wracam do naszego punktu wyjścia.</u>
<u xml:id="u-21.13" who="#MieczysławNiedziałkowski">Nie sądzimy w żadnym wypadku, ażeby takie załatwienie rzeczy stało się praktycznie prędko możliwe bez tego kierunku polityki polskiej, który zmierza do dojścia do jak najściślejszego porozumienia z wolnem miastem. I z naszej strony jesteśmy przekonani najgłębiej, że dojście do porozumienia pomiędzy polską opinją demokratyczną a demokratycznym odłamem społeczeństwa gdańskiego jest nietylko rzeczą możliwą, lecz że pierwsze kroki już nawet zostały przez nas poczynione. Przed paru dniami przedstawiciele Polskiej Partji Socjalistycznej uzgodnili w sposób zupełnie łatwy swoje stanowisko w sprawie ostatniego zatargu i zatargów poprzednich z socjalną demokracją Gdańską.</u>
<u xml:id="u-21.14" who="#komentarz">(P. Sadzewicz: To jest zawsze bardzo łatwe.)</u>
<u xml:id="u-21.15" who="#MieczysławNiedziałkowski">Uzgodnili łatwo na podstawie tej zasady, że wszystkie traktaty i wszystkie konwencje mają być przestrzegane przez strony obie i że nikt nie zamierza za pomocą zaostrzenia zatargów doprowadzić do zaognienia stosunków.</u>
<u xml:id="u-21.16" who="#MieczysławNiedziałkowski">To porozumienie jak ktoś powiedział, jest zawsze bardzo łatwe. Istotnie, jest zawsze bardzo łatwe pomiędzy obozem robotniczym jednego i drugiego kraju i zupełnie rozumiem, że p. poseł Sadzewicz o wiele trudniej porozumiewa się z p. Sahmem aczkolwiek powinienby porozumiewać się z nim bardzo łatwo dzięki wspólnej ideologji. Ale my, którzy mamy podstawy swojej ideologji wspólne, nie z p. Sahmem i gen. Ludendorfem, ale z innemi czynnikami i w Niemczech i gdzieindziej, z socjalną-demokracją niemiecką, my nie wstydzimy się tego, jesteśmy zadowoleni, że łatwo nam jest dochodzić do porozumienia z ludźmi z tamtej strony granicy i terytorjum granicznego wolnego miasta, którzy mają wspólne z nami dążenia i myśli.</u>
<u xml:id="u-21.17" who="#komentarz">(P. Sadzewicz: A jak tam z Hersingiem?)</u>
<u xml:id="u-21.18" who="#MieczysławNiedziałkowski">A jak tam z Sahmem? To nasze łatwe porozumienie wynikło nietylko z tego, że są wspólne źródła doktryny, ideologji, ale wynikło też z rzeczy głębiej sięgającej w stosunki, z tego, że gdańska socjal-demokracja rozumie tak samo jak i my, że przyszłość gospodarcza w. m. Gdańska pozostaje w nierozerwalnym związku z przyszłością gospodarczą Rzeczypospolitej Polskiej. Dlatego my nie chcemy, ażeby te zatargi, które nieraz wynikają z rzeczy stosunkowo drobnych, były w jakimkolwiek stopniu po jednej, czy po drugiej stronie wyolbrzymiane i doprowadzały do coraz większego zaostrzenia stosunków.</u>
<u xml:id="u-21.19" who="#MieczysławNiedziałkowski">Z tych motywów prosimy Wysoką Izbę o przyjęcie tego wniosku, który nasze stronnictwo sformułowało. Wniosek ten brzmi, jak następuje:</u>
<u xml:id="u-21.20" who="#MieczysławNiedziałkowski">„Wysoki Sejm uchwalić raczy:</u>
<u xml:id="u-21.21" who="#MieczysławNiedziałkowski">„Sejm stwierdza, że polityka polska w stosunku do wolnego miasta Gdańska zmierza do bezwzględnie pokojowego wprowadzenia w życie praw, należnych Polsce na terenie wolnego miasta.</u>
<u xml:id="u-21.22" who="#MieczysławNiedziałkowski">Prawa te, określone w postanowieniach Traktatu Wersalskiego mają na celu zapewnienie Rzeczypospolitej Polskiej zupełnie swobodnego dostępu do morza; władze wolnego miasta, ulegające wpływom obozu nacjonalistycznego, przeciwstawiając się w szeregu wypadków postanowieniom Traktatu — naruszają żywotne i uprawnione interesy Rzeczypospolitej, co tworzy grunt podatny dla ustawicznych zatargów i odbija się ciężko zarówno na rozwoju gospodarczym Polski, jak i na położeniu szerokich kół ludności pracującej Gdańska.</u>
<u xml:id="u-21.23" who="#MieczysławNiedziałkowski">Sejm podkreślając, że nie jest zamiarem Rzeczypospolitej Polskiej zaostrzenie konfliktów, wzywa Rząd, by dążył szybko i energicznie do załatwienia sporu w sposób, przewidziany traktatowo, w interesie przyszłości gospodarczej Rzeczypospolitej, z którą pozostaje w związku nierozerwalnym także przyszłość gospodarcza Gdańska”.</u>
<u xml:id="u-21.24" who="#MieczysławNiedziałkowski">Sądzimy, że to ujęcie obecnej sytuacji, obecnego zatargu i tych, które były poprzednio, jest jedynie słusznem, bo prowadzi do podkreślenia tej zasadniczej tezy, bez której przyszłość gospodarcza Polski stałaby się rzeczą stojącą pod znakiem zapytania, mianowicie, że Gdańsk stanowi naprawdę część składową gospodarczą obszarów Rzeczypospolitej Polskiej, że interesy gospodarcze Gdańska tak samo, jak interesy gospodarcze Polski mogą się rozwijać tylko w ścisłym związku ze sobą i wskutek tego wszelkie próby, zmierzające do szukania innego sposobu zapewnienia Polsce dostępu do morza, są próbami zgóry skazanemi na niepowodzenie. Skoro tak jest, to jedyną drogą polityczną, po której musimy pójść celem zupełnego zapewnienia Polsce dostępu do morza, jest droga porozumienia się szczerego i otwartego z tą częścią ludności Gdańska, którą reprezentuje gdańska klasa pracująca.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#MaciejRataj">Głos ma p. Rudziński.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#EustachyRudziński">Wysoki Sejmie! Gdy składaliśmy nasz wniosek zasadniczy w sprawie Gdańska do laski marszałkowskiej wcale nie mieliśmy w intencji organizować jakiejś wojny domowej Rzeczypospolitej Polskiej z w. m. Gdańskiem. Od tych intencji wojowniczych jesteśmy jaknajdalsi. Gdy usłyszałem motywy podawane przez kolegę p. Niedziałkowskiego, które miały uzasadnić jego wniosek, musiałem pod wieloma względami przyznać im słuszność, atoli nie mogę ich podzielić w całej rozciągłości i nie mogę wskutek tego stanąć na stanowisku przedłożonego przez niego wniosku. Przychylam się do wniosku przedłożonego w imieniu większości komisji, a to z następujących powodów.</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#EustachyRudziński">Kolega Niedziałkowski nawołuje społeczeństwo polskie, ażeby z incydentu, jaki niedawno przeżyliśmy, nie czynić rzeczy wielkiej, nie rozdmuchiwać tej sprawy do wielkich rozmiarów, bo taki sposób o wiele łatwiej doprowadzi nas do unormowania stosunków pomiędzy Rzecząpospolitą Polską a w. m. Gdańskiem. Gdyby istotnie incydent, który mamy poza sobą, był odosobnionym wypadkiem, to niewątpliwie stanowisko kolegi Niedziałkowskiego byłoby słuszne. Atoli cała historja stosunków polsko — gdańskich wskazuje, że jest inaczej, że tutaj nie mamy do czynienia z odosobnionem wydarzeniem, ale z całą linją polityki, stosowanej przez senat gdański względem Rzeczypospolitej Polskiej.</u>
<u xml:id="u-23.2" who="#komentarz">(Głos: I przez Niemcy!)</u>
<u xml:id="u-23.3" who="#EustachyRudziński">Musimy spojrzeć na zagadnienie Gdańska nie ze względu na ten czy inny incydent, lecz ze względu właśnie na te wielkie linje polityczne, ujawniane zarówno przez Gdańsk, jak i te, które według naszego rozumienia powinne być drogowskazem dla naszej polityki zagranicznej. Gdy w ten sposób patrzę na cały splot tych zagadnień, muszę stwierdzić, że Gdańsk jest punktem przecięcia się wielkiej zasadniczej linji naszej polityki zagranicznej z linjami zagranicznej polityki potencji Polsce w sposób zdecydowany wrogich. Jeżeli pomyślimy, że Polska bez Gdańska istnieć jako niepodległe państwo nie może to z tego odrazu wynika zrozumienie tych tendencji, jakie się przejawiają we wpływach Niemiec, a nawet we wpływach Rosji na terenie w. m. Gdańska. Odcięcie Polski od morza, przerwanie t. zw. szyi gdańskiej byłoby dokonaniem pierwszego rozbioru Polski, a wedle analogji historycznej za tym pierwszym rozbiorem Polski musi z całą mocą konsekwencji nastąpić drugi jej rozbiór, a za nim trzeci i ostateczny. W naszych linjach wielkiej polityki zagranicznej musimy pamiętać, iż rozstrzygnięcie sprawy bytu państwowego Polski leży w odpowiedniem ustosunkowaniu naszem do Francji i do Anglji. Jak dla Francji gwarancją jej granic wschodnich wobec Niemiec jest Rzeczpospolita Polska silna, mająca podstawy normalnego rozwoju gospodarczego, tak samo dla Anglji gwarancją utrzymania linji polityki angielskiej wobec dalekiego wschodu, wobec Indji, jest również Rzeczpospolita Polska. I z punktu widzenia interesów zarówno Anglji jak i Francji, Polska jest koniecznością polityczną, koniecznością natury międzynarodowej.</u>
<u xml:id="u-23.4" who="#EustachyRudziński">Zrozumienie tej wielkiej prawdy było przez dłuższy czas zamglone i dlatego przez dłuższy czas Polska szamotała się w niewoli trzech zaborców. Nawet w okresie, gdyśmy odradzali naszą państwowość polską, musieliśmy na każdym kroku zwalczać swe stare uprzedzenia, ten brak zrozumienia tej prawdy historycznej. I w chwili, kiedy to zrozumienie wykazał świetlanej pamięci prezydent Wilson, kiedy w jednej ze swoich tez uznał za niezbędny warunek bytu Polski jej wolny dostęp do morza, w tej chwili nawet te państwa, z któremi dziś zaprzyjaźnieni jesteśmy i które decydujący wpływ wywarły na budowę Traktatu Wersalskiego, jeszcze tak jasno i tak wyraźnie z tej prawdy sprawy sobie nie zdawały. I dlatego Traktat Wersalski w tych swoich punktach, w których definjuje stosunek prawny pomiędzy Rzecząpospolitą a Gdańskiem, od tej wielkiej prawdy odbiegł. My jednak rozumiemy, że Traktat Wersalski jest podstawą ustroju prawno-politycznego dzisiejszego świata; rozumiemy, że jest on jednocześnie podstawą prawną istnienia Rzeczypospolitej Polskiej i dlatego w sposób definitywny i zdecydowany na tej podstawie prawnej stoimy i stać pragniemy.</u>
<u xml:id="u-23.5" who="#EustachyRudziński">I dalej Polska szamotała się w pierwszym okresie swego istnienia z niebywałemi trudnościami i przeciwnicy nasi wykorzystali ten okres kolosalnych trudności. Traktat Wersalski w art. 104 uzależnia rozwinięcie szczegółów stosunku prawno-państwowego pomiędzy Rzecząpospolitą Polską a Gdańskiem od specjalnej umowy, od konwencji, lecz na to musimy czekać przez czas dłuższy. Tymczasem przychodzi na Polskę nawałnica bolszewicka i już wtedy widzimy, jaką rolę odgrywa Gdańsk, który niejako od tyłu, w plecy usiłuje zadać śmiertelny cios Polsce, hamując dostawę środków obronnych do Polski.</u>
<u xml:id="u-23.6" who="#EustachyRudziński">W tym ciężkim okresie ówczesny premjer i premjer obecny, p. Wł. Grabski, dla ratowania Polski odbyli konferencję w Spaa i tam oprócz innych ustępstw bardzo dotkliwych dla Polski zrobili i takie, że Polska na żądanie p. Lloyd Georgea godzi się na zaakceptowanie z góry takiej konwencji, ujmującej stosunek prawno-państwowy między Polską a Gdańskiem, jaką podyktują jej mocarstwa sprzymierzone i zaprzyjaźnione. Atoli Polska samodzielnie dała sobie radę i nie skorzystała z obietnic ówczesnych uczynionych dla niej na konferencji w Spaa i dlatego Polska miała prawo moralne odrzucić zobowiązania złożone przez p. Wł. Grabskiego. Mimo to w r. 1920 w dniu 9 lutego dochodzi do skutku konwencja, która według słów p. Stanisława Grabskiego, wygłoszonych w swoim czasie z tej trybuny, została Polsce podyktowana. Tę konwencję podpisał w imieniu rządu polskiego p. Ignacy Paderewski, który otrzymał na to pełnomocnictwa natury warunkowej. Warunkowo ówczesny rząd polski pozwolił p. Ignacemu Paderewskiemu położyć podpis pod ową konwencją, ale potem okazało się, że warunek, w imię którego p. Paderewski ten podpis położył, nie został spełniony i skutkiem tego Polska nigdy formalnie nie ratyfikowała konwencji paryskiej. Konwencja paryska w wysokim stopniu zwęża te uprawnienia, jakieby wynikały z intencji, z ducha i z litery Traktatu Wersalskiego. Atoli w imię daleko idącego zrozumienia konieczności współżycia pomiędzy Polską a Gdańskiem, dyktowanej wskazaniami rozwoju gospodarczego zarówno Polski, jak i Gdańska, Polska zdecydowała się stać na stanowisku prawnem, ujętem w formule konwencji paryskiej i nigdy jej formalnie i wyraźnie nie negowała.</u>
<u xml:id="u-23.7" who="#EustachyRudziński">Następuje drugi okres, kiedy w r. 1921 dochodzi do skutku t. zw. umowa warszawska, która jest znów przejawem tej ustępliwości wobec wolnego miasta Gdańska, wynikającej z dobrej woli i daleko idącego zrozumienia konieczności ułożenia wzajemnych stosunków pomiędzy Polską a Gdańskiem, ale która w dalszym ciągu w sposób bardzo dotkliwy zwęża te uprawnienia Polski, jakie z ducha, intencji i litery Traktatu Wersalskiego wypływają. Pomimo tej polityki ustępliwości widzimy że senat gdański prowadzi politykę pieniactwa, że ze wszystkich spraw korzysta, aby prawować się ustawicznie i najwyraźniej jego tendencje polityczne są inspirowane przez czynniki z poza Gdańska nic wspólnego z interesem obywateli Gdańska nie mającemi.</u>
<u xml:id="u-23.8" who="#EustachyRudziński">Każdy wie, o czem tu mowa, każdy wie, że tego, co obserwujemy obecnie w w. m. Gdańsku, nie można rozpatrywać jako fragment, ale że to musi się rozważać jako jeden objaw zmagania się pangermanizmu, z nowoczesnym ustrojem Europy, uwarunkowanym i określonym przez Traktat Wersalski, jak widzimy, że państwa sprzymierzone i zaprzyjaźnione nie mogą dokonać wycofania swoich wojsk okupujących Nadrenję, właśnie dlatego, że Rzesza Niemiecka nie spełniła warunków przez Traktat Wersalski przewidzianych, tak samo i tu niespełnianie rozmaitych warunków przez senat gdański, inspirowane przez pangermanizm, obserwować możemy na każdym kroku. Nie możemy, jak to czyni p. Niedziałkowski, negować tego faktu, że senat gdański ustawicznie podkreśla swoją rzekomą suwerenność i właśnie w imię tej suwerenności dąży do separatyzmu i zjednoczenia się z Rzeszą Niemiecką, dąży zatem do tego, aby Polska została całkowicie odcięta od morza. Rozumiemy, że to nie jest polityka ludu gdańskiego, że to nie jest polityka interesów obywateli w. m. Gdańska i dlatego nie myślimy z tego tytułu wytaczać wojny obywatelom w. m. Gdańska, ale też nie możemy spokojnie przejść do porządku dziennego nad zakusami na podstawy naszego niepodległego bytu. Dlatego nie możemy nie stwierdzić, jak to czyni wniosek kol. Niedziałkowskiego, protestu przeciwko zakusom, zmierzającym do t. zw. suwerenności. Jeżeli suwerenność, to w takim razie zmienia się cała koncepcja, przewidziana przez Traktat Wersalski, to w takim razie artykuły Traktatu Wersalskiego, ujmujące stosunek między Polską a Gdańskiem, są zbyteczne, w takim razie moc prawną traci Konwencja Paryska, umowa Warszawska i musimy sobie powiedzieć, że w tym wypadku stajemy wobec zupełnie innego, samoistnego tworu który nagle powstaje u ujścia rzeki Wisły, w najważniejszym punkcie Rzeczypospolitej Polskiej do którego więc musimy się zupełnie inaczej, zupełnie wyjątkowo ustosunkować.</u>
<u xml:id="u-23.9" who="#EustachyRudziński">Gdy rzucimy okiem na przebieg historyczny stosunków między Polską i Gdańskiem, przekonywamy się, że ta polityka daleko idącej ustępliwości, często polityka słabości lub błędów dała jak najbardziej ujemne rezultaty. Z tego atoli nie wynika, żebyśmy chcieli wzywać Rząd do mobilizacji przeciwko Gdańskowi, nie chcemy wypowiadać Gdańskowi wojny, a musimy stwierdzić, że ostatnie posunięcia Rządu na tle incydentu, który nie może być rozpatrywany fragmentarycznie, były słuszne i były celowe, musimy także, proszę Panów, zaznaczyć, że rzecz dojrzała w najwyższym stopniu do tego, aby wreszcie Rząd w sposób zasadniczy i istotny, w sposób całkowicie pełny, ujął to zagadnienie stosunku między Polską a Gdańskiem i wykorzystał wszelkie wpływy i wszelkie momenty na drodze politycznej i dyplomatycznej do tego, aby wreszcie tę rzecz doprowadzić do należytego sprecyzowania. W myśl tych przesłanek przychylam się do wniosku, przedstawionego tutaj w imieniu większości komisji.</u>
<u xml:id="u-23.10" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#MaciejRataj">Głos ma p. Pluciński.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#LeonPluciński">Wysoka Izbo! I ja przychylam się do wniosku większości komisji, który był przeczytany przez p. Dębskiego. Do wywodów, jakie p. poseł Dębski jak i p. Rudziński wypowiedzieli w sprawie prawno państwowej, niewiele mam do dodania, Chciałbym jednakże podkreślić, że od lat pięciu Państwo Polskie zw. m. Gdańskiem procesuje się o te prawa, które Polsce są zastrzeżone i pięciu lat nie wystarczyło, aby te podstawowe prawa weszły w życie. Zachodzi uzasadniona obawa, że jeżeli Rząd nie znajdzie środków i sposobów, aby w najbliższym czasie te fundamentalne prawa weszły w życie i były rzeczywiście wykonywane, to przez dalszych lat pięć te prawa zrealizowane nie zostaną.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#LeonPluciński">Sprawa gdańska wyłoniła się ze sprawy pocztowej. Znany jest ogólnie przebieg tej sprawy, mimo to chciałbym uwypuklić kilka momentów, które charakteryzują całe postępowanie i politykę senatu gdańskiego, potwierdzoną przez znaczną większość Volkstagu gdańskiego.</u>
<u xml:id="u-25.2" who="#LeonPluciński">Oto zarówno Traktat Wersalski, jak i konwencja paryska najwyraźniej określają, że w porcie polskim, w porcie gdańskim ma być zorganizowana polska służba pocztowa. Konwencja paryska jak najwyraźniej w kilku artykułach podkreśla te prawa Polski. W rok później przychodzi do podpisania umowy warszawskiej, która szeroko zajmowała się w kilkunastu artykułach sprawą poczty polskiej i rozszerzyła do pewnego stopnia jeszcze to, co było powiedziane w konwencji paryskiej. Pamiętam, że wobec innych koncesji dla Gdańska, Gdańsk zgodził się wtedy, że prawa Polski co do zorganizowania służby pocztowej zostaną rozszerzone w porównaniu do tego, co jest powiedziane w Traktacie Wersalskim i w konwencji paryskiej. Ale cóż się dzieje? Poczty Rząd Polski zorganizować nie może, bo nie ma w Gdańsku gmachu odpowiedniego i tego gmachu nabyć nie może. Dopiero komisja międzysojusznicza w roku 1922 przydziela Polsce odpowiedni gmach w śródmieściu i Polska od tej chwili, a więc już od 2–3 lat powinna była urządzić tę potrzebną nam służbę pocztową. Tymczasem senat gdański bojkotuje pocztę polską przez dwa lata w ten sposób, że zajmuje gmach nam przyznany, a że nie mamy żadnej egzekutywy na terenie wolnego miasta i że egzekutywę ma jedynie senat gdański, gmachu tego nam się nie wydaje, i od dwóch lat toczy się proces raz w Radzie Ligi Narodów, raz w Konferencji Ambasadorów o wydanie nam tego gmachu. Ostatecznie w roku 1924 ten gmach nam został wydany, a w 1925 r. otwiera się służbę pocztową polską i od tego czasu trafiamy na bojkotowanie najwyraźniejsze tej służby pocztowej polskiej i na opozycję najostrzejszą miarodajnych czynników gdańskich. To samo przeszliśmy przy przejęciu kolei gdańskich, to samo przeszliśmy przy wszystkich uprawnieniach naszych w Gdańsku, co teraz przechodzimy w sprawie poczty gdańskiej. Gdyby Rząd nie był tej służby pocztowej wprowadzał w życie, gdyby nie był rozwiesił odrazu po mieście technicznych urządzeń, które są potrzebne, przekonany jestem, że przez długie lata jeszcze procesowalibyśmy się i nie bylibyśmy wprowadzili w życie służby pocztowej w Gdańsku. Przykład ten obrazuje najlepiej stosunek nasz do Gdańska; obrazuje, że nie mamy żadnej możności wykonania czegokolwiek w Gdańsku bez uciekania się do władzy wykonawczej w Gdańsku. Mamy przykład, że Wysoki Komisarz, który jest w Gdańsku, nie zawsze ściśle trzyma się tych przepisów prawnych, do do których jest obowiązany, a które sam na każdym kroku wobec nas podkreśla.</u>
<u xml:id="u-25.3" who="#LeonPluciński">W tym przypadku co do poczty Wysoki Komisarz Ligi Narodów bezwarunkowo przekroczył swoje kompetencje, jeśli wezwał naszego reprezentanta, żeby natychmiast zawiesił wszystkie urządzenia służby pocztowej, zaznaczając, że w przeciwnym razie zawezwie senat gdański do wykonania tego zarządzenia — pod tym względem Wysoki Komisarz nie ma słuszności dlatego, że żadne traktaty ani ustawy nie dozwalają mu ingerować w sprawach tego rodzaju; może on tylko wydawać swoje wyroki w pierwszej instancji w sporach polsko-gdańskich. I tu przechodzę do roli Wysokiego Komisarza, jaka mu jest wyznaczona traktatami.</u>
<u xml:id="u-25.4" who="#LeonPluciński">Oto Wysoki Komisarz jest, jak mówiłem, arbitrem w pierwszej instancji, ale nie może wkraczać w same zarządzenia polskie, jakieby one były; Wysoki Komisarz ma podwójną rolę w Gdańsku: raz jest opiekunem i kontrolerem konstytucji gdańskiej i senatu gdańskiego — pod tym kątem widzenia, że nie może nic takiego się dziać w Gdańsku, coby przeciwstawiało się konstytucji gdańskiej, a w konstytucji gdańskiej jest powiedziane, że w niczem nie może się ona sprzeciwiać konwencji polsko-gdańskiej, więc ta rola Wysokiego Komisarza ma charakter pewnego nadzoru, jednakże wobec Polski Wysoki Komisarz pozostaje tylko arbitrem i sędzią w pierwszej instancji i stosunek Wysokiego Komisarza Ligi Narodów do reprezentanta Rzeczypospolitej Polskiej w Gdańsku, a mianowicie do Generalnego Komisarza nie jest inny, jak we wszystkich stosunkach dyplomatycznych.</u>
<u xml:id="u-25.5" who="#LeonPluciński">Niema żadnego określenia, żeby Wysoki Komisarz mógł wydawać jakiekolwiek zarządzenia reprezentantom Rzeczypospolitej Polskiej. A w kwestji poczty to się stało i należy stwierdzić, że to się stało nieprawnie. Jeżeli my podkreślamy na każdym kroku, że pragniemy załatwienia sporu gdańskiego na podstawie prawa, to musimy bezwzględnie wymagać, żeby wszystkie organy, które są kompetentne na terenie wolnego miasta, musiały także trzymać się ściśle litery prawa i aby im nie było wolno poza nią wykraczać. Powiedziano tu dzisiaj, że nie zawsze mentalność anglosaska trzyma się formuły prawa i nie rozumie formuły prawa kontynentalnego. Możemy doskonale zgodzić się na to; nam nie chodzi o to, żeby uprawnienia nasze w Gdańsku były stosowane według jakichkolwiek formuł prawno-państwowych, nam także wystarczy, jeżeli pod kątem widzenia tej mentalności anglosaskiej nasze uprawnienia w Gdańsku będą stosowane faktycznie wedle potrzeb życia. I ta droga jest dla nas bardzo pożądaną; ale wtenczas musielibyśmy się domagać, żeby się nie gubić w procesowaniu w sprawach gdańskich, lecz żeby istotnie Rząd wprowadził w życie w najkrótszym czasie te wszystkie uprawnienia, które dotychczas jeszcze w życie nie weszły.</u>
<u xml:id="u-25.6" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-25.7" who="#LeonPluciński">Wysoka Izbo, ja odróżniam wyraźnie wprowadzenie w życie tych praw, które nam są zagwarantowane od późniejszych sporów, które będą zawsze z Gdańskiem wynikały tak długo, dopóki nie będziemy mogli z Gdańskiem porozumiewać się na mocy art. 40, który przewiduje, że w porozumieniu z Gdańskiem może konwencja być zmieniona i zawieszona. Póki ten moment nie nadejdzie, będziemy zmuszeni zawsze się procesować i spory nasze rozgrywać na terenie Ligi Narodów. Ale inną rzeczą są spory o sprawy bieżące, inną sprawą spory o to, czy wogóle możemy korzystać z tych uprawnień, które przed 5 laty powinny były wejść w życie czy też mamy nadal się spierać. Sądzę, że te spory nie są wskazane i musimy domagać się od Rządu, aby wprowadził faktycznie w życie nasze uprawnienia.</u>
<u xml:id="u-25.8" who="#LeonPluciński">Jaskrawo ta sprawa oświetlona została przy incydencie pocztowym. Incydent pocztowy nie jest ukończony, i pod tym względem należy domagać się bezwzględnie od Rządu, ażeby przyczynił się do jaknajszybszego zorganizowania bez sporu żadnego, bez procesowania się kompletnej służby pocztowo-telefonicznej i telegraficznej we wszystkich gałęziach technicznych.</u>
<u xml:id="u-25.9" who="#komentarz">(Głos: Słusznie)</u>
<u xml:id="u-25.10" who="#LeonPluciński">Nam przysługuje prawo zorganizowania centrali telegraficznej i telefonicznej w porcie gdańskim, która to centrala będzie komunikować się z terytorjum Rzeczypospolitej bezpośrednio bez użycia jakichkolwiek urządzeń technicznych gdańskich, jak to się dzisiaj dzieje. W tym celu Rada Ambasadorów przyznała nam przez swoją komisję rozdzielczą zatwierdzeniem swojem z 5 kwietnia 1922 r. kilkanaście przewodów telegraficznych i telefonicznych prowadzących z Gdańska do granic Polski, jak i kabel, który prowadzi z Gdańska do Torunia. A jaki jest dziś stan rzeczy? Wszystkie te nam przyznane przedmioty, urządzenia techniczne, za które obciążone jest nasze konto odszkodowań, to konto, za które nam się należą rozmaite odszkodowania, użytkowane są dotychczas jeszcze na rachunek wolnego miasta Gdańska i Gdańsk czerpie korzyści z tych urządzeń, a nie Polska. I ten stan trwa już od lat trzech. Z tego powodu należy wezwać Rząd, żeby niezwłocznie odciął te wszystkie przewody od centralnego gmachu pocztowego w Gdańsku i przeprowadził je pod ziemią i nad ziemią, do centralnego gmachu pocztowego w porcie, który znajduje się, jak wiadomo, na placu Heweljusza.</u>
<u xml:id="u-25.11" who="#LeonPluciński">Cały ten spór pocztowy obrazuje także sposób sporów, jakie z Gdańskiem prowadziliśmy. O co pytaliśmy się w swoim czasie Wysokiego Komisarza Ligi jen. Hackinga? Otóż pytaliśmy się, co znaczą w konwencji pocztowej słowa „bezpośrednie między portem a granicami Rzeczypospolitej Polskiej”. Wysoki Komisarz w długich wywodach zawierających kilkanaście stron, długo rozpisał się nad tem, że to słowo „bezpośrednio” znaczy, że cała służba między portem a granicami Polski musi odbywać się bezpośrednio, a zatem nie może być ruch łamany, lecz musi być ruch bezpośredni.</u>
<u xml:id="u-25.12" who="#LeonPluciński">Nie możemy na terytorjum wolnego miasta Gdańska utworzyć, jak to sądziliśmy, że mamy prawo, urzędu pocztowego, któryby zbierał pocztę, dzielił i przesyłał we wszystkich kierunkach. Pod tym względem zastosowaliśmy się najzupełniej do tej decyzji i uważamy, że między portem gdańskim a granicami Polski podczas tranzytu nie możemy stwarzać żadnego urzędu pocztowego, nie możemy przyjmować żadnych przesyłek pocztowych, ani ich wysyłać. Dziś p. prezydent Sahm w imieniu senatu oświadcza w Volkstagu gdańskim, że co się tyczy poczty, to Wysoki Komisarz unieważnił całą umowę warszawską, że cały ustęp, dotyczący poczty w umowie warszawskiej stał się nieważny, bo Wysoki Komisarz w orzeczeniu swem umieścił jedno zdanie, że zdaniem jego musi i ta poczta wychodzić tranzytem do Polski i stąd p. Sahm dedukuje unieważnienie całej umowy warszawskiej i ograniczenie tylko do urzędu pocztowego w tym jednym jedynym gmachu. Prezydent Sahm twierdzi, że prawdopodobnie w Polsce o tej decyzji z maja 1922 r. zapomniano. Korzystam z tej sposobności, aby odpowiedzieć prezydentowi Sahmowi, że w Polsce nie zapomniano o tej decyzji Wysokiego Komisarza i świadomy jestem najzupełniej, że prezydent Sahm zna doskonale Traktat Wersalski, jak i umowę warszawską, tylko że we wszystkich tych punktach, gdzie my tam niezaprzeczalne mamy prawa, które są bardzo jasno napisane, tam p. Sahm stara się te rzeczy unieważnić i otwarcie wypowiedzieć wobec Volkstagu, a zatem wobec całego świata, że tych uprawnień Polsce nie przyznaje i swoją siłą wykonawczą na terenie w. m. Gdańska, nie wykona gdyż dopatruje się w późniejszej decyzji kilku słów, które, zdaniem jego, mając późniejszą datę, mają moc unieważnienia traktatów przedtem zawartych. Tu wyłania się znowu ta kwestja polsko-gdańska czy Wysoki Komisarz, czy Rada Ligi Narodów może zmienić jakikolwiek układ między Polską i Gdańskiem, czy to Traktat Wersalski, czy konwencję polsko-gdańską czy umowę warszawską? Jest to, mojem zdaniem, najzupełniej wykluczone. Nie może być mowy o tem, ażeby organa te mogły zmienić jakibądź traktat istniejący. Mogą je tylko interpretować, ale jeżeli prezydent Sahm otwarcie powiada, że nie chce interpretacji umowy warszawskiej, tylko upatruje w tem skasowanie tej umowy, przynajmniej tych ustępów, o które chodzi, o pocztę, to z tego wynika najzupełniej jasno bojkotowanie naszych uprawnień w Gdańsku.</u>
<u xml:id="u-25.13" who="#LeonPluciński">Tak się przedstawia sprawa poczty. Mojem zdaniem, cały spór na terenie Ligi Narodów będzie się zasadzał na tem, gdzie zaczyna się, a gdzie kończy się port gdański, bo nie ulega wątpliwości, że w obrębie portu gdańskiego mamy nietylko prawo równorzędnej służby pocztowej ze służbą pocztową gdańską, ale zdaniem naszych ekspertów pocztowych i prawnych, jeżelibyśmy doszli do jasnego określenia terenu portu, to może być spornem, czy wobec obowiązujących traktatów nie mamy my jedynie tylko prawa poczty w tym porcie, a Gdańsk wogóle tego prawa nie posiada, dlatego, że Traktat Wersalski, a szczególnie konwencja paryska powiada, że w porcie gdańskim Polska ma prawo do urządzenia służby pocztowej i szeroko rozprowadza tę myśl, a dopiero w późniejszych paragrafach jest powiedziane, że poza polską pocztą wszystkie inne gałęzie pocztowe ma załatwiać poczta gdańska. Z tego można dedukować, że poczta gdańska wogóle nie ma prawa urządzać służby pocztowej w porcie gdańskim, że tam my mamy monopol i że ktokolwiek znajduje się w porcie musi posługiwać się pocztą polską. Ale nasza ówczesna delegacja polska przy zawieraniu umowy nie szła tak daleko, tem więcej że nie były określone dokładnie granice portu gdańskiego i dlatego nie pretendowała do wyłącznego monopolu pocztowego polskiego w porcie i zgodziła się na tą, że w porcie, którego granica nie jest wyraźnie określona dotychczas, będzie uprawniona na pierwszem miejscu poczta polska, a na drugiem miejscu poczta gdańska.</u>
<u xml:id="u-25.14" who="#LeonPluciński">Określenie granic portu gdańskiego dla nas pod każdym względem jest rzeczą pierwszorzędną, mamy bowiem w porcie gdańskim bezwarunkowo dużo większe prawa jak na innem terytorjum wolnego miasta. Dlatego chodzi o to, gdzie są granice portu gdańskiego. Komisarz Hacking zajmował się tą sprawą i powiedział, po długiem badaniu i zastanawianiu się nad tą kwestją, że nie chce jej przesądzać, bo uważa ją za zbyt trudną, konstatuje jednak, że port gdański nie znajduje się na wodzie, tylko na ziemi, a zatem nie można zepchnąć wszystkich uprawnień polskich, tak jak sobie życzył tego senat, na wodę, lecz trzeba je przenieść na ziemię, a zatem gen. Hacking powiedział, że nie może istnieć poczta polska na wodzie, tylko musi być na ziemi, a nie może znajdować się na ziemi tuż przy wodzie, dlatego, że niema tam odpowiedniego miejsca, więc musi być dalej posunięta w obrębie portu gdańskiego.</u>
<u xml:id="u-25.15" who="#LeonPluciński">Do pojęcia portu gdańskiego, służy nam przedewszystkiem jako główna podstawa, o ile chodzi o śródmieście Gdańska, linja ustanowiona najpierw przez radę portu, zatwierdzona przez gen. Hackinga 15 sierpnia 1921 r., która dzieli koleje polskie od tych kolei, które zostały własnością rady portu. Stwierdzone jest zatem przez gen. Hackinga, a później zatwierdzone przez Radę Ligi Narodów, że te koleje znajdują się w porcie, a koleje te okalają całe śródmieście Gdańska, należy do tego główny dworzec osobowy gdański, wszystkie dworce przetokowe i towarowe, a zatem całe śródmieście jest włączone pod tym kątem widzenia do portu gdańskiego. Jeżeli komisja międzysojusznicza wyznaczyła nam gmach na pocztę w śródmieściu, to tem stwierdziła to samo, co i Rada Ambasadorów w roku 1920 zaraz po zawarciu konwencji, dając komisji instrukcję niekorzystną dla nas podziału mienia, że Polsce wolno tylko to przydzielić, do czego Polska udowodni bezsprzecznie, iż ma prawo na mocy Traktatu Wersalskiego. Wszystko inne bez przeprowadzania dowodu należy oddać Gdańskowi. Delegacja polska była obciążona dowodem, że ma prawo w tym wypadku do poczty. Dopiero na podstawie przeprowadzenia tego dowodu komisja międzysojusznicza przydzieliła nam ten gmach na pocztę polską w porcie gdańskim, który leży w śródmieściu, tak samo jak leży w śródmieściu główny gmach poczty na Langegasse, zajmujący się załatwianiem poczty gdańskiej.</u>
<u xml:id="u-25.16" who="#LeonPluciński">Te wszystkie momenty przemawiają za tem, że śródmieście Gdańska włącznie z głównym dworcem gdańskim należy do portu gdańskiego. Dalej się pytam: jeżeli ktoś ma jechać do Gdańska w celu załatwienia swoich spraw bieżących, kupiec, bankier, eksporter, importer, czy on ma mieszkać na wodzie? Musi mieszkać w hotelu, zatem te hotele, które są w Gdańsku w śródmieściu, są w porcie gdańskim, tam gdzie ci interesanci muszą mieszkać, muszą przebywać, załatwiać swoje sprawy pocztowe. I to jest też motyw, że port gdański rozciąga się znacznie szerzej, niż samo wybrzeże. Nie znaczy to jednakże, żebyśmy ograniczali pojęcie portu gdańskiego tylko do śródmieścia.</u>
<u xml:id="u-25.17" who="#LeonPluciński">Pamiętać należy, że port gdański ma od morza aż do ujścia Motławy około 10 km., a wszystkie wybrzeża portu gdańskiego włącznie do tych portów, gdzie Polska drzewa nie składa i gdzie stoją tartaki nad martwą Wisłą, wynoszą około 40 km. Nie ulega wątpliwości że te wszystkie tereny należą do portu gdańskiego. A zatem jeżeli są składy drzewa głęboko posunięte w kraj, to bezwarunkowo te składy drzewa należą także do portu gdańskiego. I tak samo należy jak już kilka razy o tem mówiłem, śródmieście Gdańska. Otóż ta sprawa obrazuje należycie stan naszych uprawnień w Gdańsku.</u>
<u xml:id="u-25.18" who="#LeonPluciński">Poczta jest tą wielką sprawą ostatnią, do której Rzeczpospolita mogła się zabrać i co do której Wysoka Izba widzi na jakie trudności i na jaki bojkot jesteśmy narażeni.</u>
<u xml:id="u-25.19" who="#LeonPluciński">Przy tej sposobności trudno ominąć kwestję celną. Jeśli już zajmujemy się sprawą Gdańska, to należy zwrócić baczną uwagę, przedewszystkiem baczną uwagę Rządu naszego, że ostatniego grudnia 1924 r. skończyło się prowizorjum, jakie między Polską a Gdańskiem zostało zawarte na trzy lata, a którego celem było ustalenie stosunku odsetek z dochodów celnych między Gdańskiem a Polską. Ten odsetek dla Gdańska był nadzwyczaj korzystny; on był ustanowiony w 1921 r. na przesłankach, jak słusznie w komisji senackiej powiedziano, roku 1919 i 1920, kiedy Gdańsk prawie wyłącznie był skazany na importowanie oclonych towarów z zagranicy, nie miał sam rozwiniętego przemysłu i nie mógł towarów nabywać z Polski, a Polska w tym czasie dla braku środków w skutek wojny, którą prowadziła, dla braku aprowizacji, w czasie aprowidowania się z Ameryki, w r. 1919 i 1920 nie mogła pozwolić sobie na import jakichkolwiek towarów podlegających cłu dla własnej konsumcji. Ale te rzeczy zmieniły się zasadniczo po 3 latach i słusznie Rząd polski wtenczas nie chciał zgodzić się na dłuższe trwanie tego prowizorjum, jak na 3 lata, bo przewidywał, że przez 3 lata stosunki mogą się tak zasadniczo zmienić, że będzie należało poddać gruntownej rewizji stan, który w tem prowizorjum był stworzony. I oto dziś, kiedy Gdańsk powołał do życia bardzo poważny przemysł, kiedy eksploatuje dużo i może owe zapotrzebowanie w większej części pokryć swoim przemysłem, a częściowo przemysłem Polski, który ma najzupełniej wolny przyjazd do Gdańska, nie ma najmniejszego powodu aby się aprowidował z zagranicy towarami cłem obłożonemi, jak to czyni Polska, która jak wiemy z zestawień statystycznych, niestety ma coraz większe wpływy z ceł wskutek tak dużego importu towarów oclonych. A zatem dzisiaj niema najmniejszej różnicy w konsumcji towarów oclonych między Gdańskiem a Polską i dlatego należy Rządowi zwrócić uwagę na to, że niema powodu, żeby przy nowem ustalaniu tych odsetek wyodrębniać w jakikolwiekbądź sposób Gdańsk od zwyczajnego obliczenia stosunku jednej ludności do drugiej a zatem stosunku 1: 1, a nie 1: 6, jak było przez te trzy lata.</u>
<u xml:id="u-25.20" who="#LeonPluciński">I w kwestji celnej przypominam, że przed dwoma laty, w roku 1923 ówczesny Rząd polski w jaknajostrzejszy sposób wystąpił przeciw temu, że urzędnicy celni gdańscy tylko funkcyjnie zależą od naszego Ministra Skarbu, obowiązani są tylko wykonywać nasze ustawy, ale dyscyplinarnie, prawnie i budżetowo zależą od senatu gdańskiego; zwracaliśmy na terenie Rady Ligi Narodów uwagę, że ten stan jest nie do utrzymania, ale nie mogliśmy osiągnąć zmiany i stan ten istnieje dotychczas. Wymógł wtenczas jednak Rząd polski na Radzie Ligi Narodów, że zgodziła się na wyraźne zastrzeżenie, zdaje się z 2 września 1923 r., że skoro Polska uzna, że ten stosunek, jaki jest, nie odpowiada interesom Skarbu Państwa i interesom rozwoju gospodarczego Polski, to w każdej chwili Rząd polski może sprawę wznowić, przedłożyć dowody, że ten stan jest nie do utrzymania i Rada Ligi Narodów gotowa jest przychylić się i poddać rewizji stosunek urzędników celnych do Rządu polskiego. Uważam, że chwila ta nadeszła, bo ciągłe są skargi na fałszywe clenie przez urzędników celnych w Gdańsku, na to, że urzędnicy celni nie funkcjonują w Gdańsku z punktu widzenia interesów Państwa Polskiego, tem więcej, że wiedzą dobrze, iż to nie ma żadnego wpływu na te odsetki i opłaty, które Gdańsk z Polski pobierze. Dlatego nadeszła chwila, żeby poddać rewizji i zredukować te dochody Gdańska do tego stosunku, w jakim ludność Gdańska znajduje się do ludności polskiej. A gdyby pod tym względem do porozumienia z Gdańskiem dojść nie miało, to należy, mojem zdaniem, wrócić do tekstu konwencji paryskiej i stwierdzić jaki jest stosunek konsumpcji towarów oclonych między Polską a Gdańskiem. W tym celu należałoby wprowadzić specjalną granicę polsko-gdańską, granicę kontroli konsumpcyjnej na towary oclone. Tem łatwiej granicę taką wprowadzić, że do dziś, i to tylko z winy Gdańska, utrzymuje się granicę walutową, granicę monopolową, granicę akcyzową i granicę paszportową. Te cztery granice nie mogą być zniesione dlatego, że senat gdański nie chce porozumieć się z Polską, nie chce przyjąć przepisów, które obowiązują w Polsce, gdyż wtedy wszystkie te granice mogłyby paść. Zniesione są tylko granice gospodarcza i celna; tamte granice są utrzymane. Nie widzę żadnych trudności, żeby nie przesuwając granicy celnej — ta zostanie po wieczne czasy na zewnątrz wolnego miasta, bo Gdańsk po wieczne czasy pod względem celnym włączony jest w obszar celny Polski — ale jeżeli Gdańsk nie chce znieść tych 4 granic, o których mówię, to mogłaby Polska wprowadzić granicę kontroli konsumpcji towarów oclonych na 3 lata w tym celu, ażeby stwierdzić dokładnie stosunek konsumcji tych towarów w Gdańsku i w Polsce. Toby wynikało z brzmienia dokładnego konwencji paryskiej. Te dwa zagadnienia stają się dziś najbardziej aktualnemi i sądzę, że Rząd bezzwłocznie postara się o to, ażeby były w życie wprowadzone. To nie jest spór — podkreślam — nie jest to jakaś kwestja sporna, tylko jasne i proste uprawnienie Polski, które powinno być zastosowane, a jeżeli wynikną jakieś spory, to będziemy się mogli o nie później procesować. Tak, jak się stało ze skrzynkami pocztowemi, Rząd powinien nadal postępować i nasze uprawnienia bezwarunkowo wprowadzać w życie. W Traktacie Wersalskim nigdzie nie powiedziano, że bez zgody senatu nie można w życie wprowadzać tych naszych uprawnień. One automatycznie muszą być wprowadzane.</u>
<u xml:id="u-25.21" who="#LeonPluciński">Stosunek nasz do Ligi Narodów jest jasny i prosty. Jesteśmy członkami Ligi Narodów, należymy do założycieli Ligi Narodów i powinniśmy być w dobrych stosunkach z Ligą Narodów, ale musimy czuwać nad tem, ażeby podstawa prawna, na której istnieje Liga Narodów, t. j. Traktat Wersalski, nie była podkopywana i uszczuplana. Piętą Achillesową Traktatu Wersalskiego jest w. m. Gdańsk i tu jesteśmy pierwsi powołani, ażeby reprezentować interesy Ligi Narodów, bronić tych interesów i wprowadzić w życie nasze uprawnienia. Jakie drogi i sposoby Rząd znajdzie, to jego rzecz. Trudno, nie znając dokładnie całokształtu polityki zagranicznej, dyktować dziś Rządowi, względnie poddawać mu projekty, w jaki sposób może dojść do wykonalności tych naszych uprawnień, ale nie ulega najmniejszej wątpliwości, że te zasadnicze uprawnienia muszą wejść w życie i jest rzeczą Rządu, by znalazł środki i sposoby, czy to zapomocą faktycznego stosowania naszych uprawnień bez sporów, czy przez odpowiednią politykę międzynarodową tak, aby nie było wogóle spornej kwestji co do głównych naszych uprawnień, że uprawnienia te muszą być w najbliższym czasie wykonane.</u>
<u xml:id="u-25.22" who="#LeonPluciński">Oświadczam się za wnioskiem większości.</u>
<u xml:id="u-25.23" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#MaciejRataj">Głos ma p. Stroński.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#StanisławStroński">Wysoki Sejmie!</u>
<u xml:id="u-27.1" who="#StanisławStroński">Po czterech bardzo gruntownych i cieszę się, naogół biorąc, zgodnych mowach, których Wysoki Sejm wysłuchał, ja pragnąłbym tylko odpowiedzieć krótko na kilka pytań, które wydają mi się w tej chwili najważniejsze.</u>
<u xml:id="u-27.2" who="#StanisławStroński">Pierwsze pytanie: czy wolne miasto Gdańsk zostało utworzone dla zapewnienia Polsce wolnego dostępu do morza, czy też dla swoich samodzielnych interesów.</u>
<u xml:id="u-27.3" who="#StanisławStroński">Drugie pytanie: jak się przedstawia sprawa t. zw. suwerennej państwowości Gdańska.</u>
<u xml:id="u-27.4" who="#StanisławStroński">Trzecie pytanie: jak na tle obecnego zatargu wygląda prawo i rzeczywistość w Gdańsku.</u>
<u xml:id="u-27.5" who="#StanisławStroński">Pierwsza sprawa wolnego dostępu Polski do morza przedstawia się dzisiaj tak, że być może, iż są tacy, którzy myślą, że pięknie swego czasu, 8 stycznia 1918 r., mówił prezydent Wilson o stworzeniu Państwa Polskiego z wolnym dostępem do morza, że pięknie 3 czerwca 1918 r. mówili pierwsi ministrowie trzech sprzymierzonych wielkich mocarstw, w uchwale wersalskiej, o stworzeniu Państwa Polskiego z wolnym dostępem do morza, ale że te rzeczy przebrzmiały kiedy po wojnie nastawał i nastał pokój.</u>
<u xml:id="u-27.6" who="#StanisławStroński">Otóż tak nie jest.</u>
<u xml:id="u-27.7" who="#StanisławStroński">W chwili kiedy został ułożony Traktat Wersalski i kiedy ten traktat sprzymierzeni w maju roku 1919 przedstawili delegacji niemieckiej, a delegacja niemiecka sprzeciwiała się niektórym postanowieniom traktatu, między innemi i o Gdańsku, wówczas w imieniu głównych mocarstw sprzymierzonych i stowarzyszonych p. Clemenceau jako przewodniczący konferencji pokojowej w ważnem piśmie z dnia 16 czerwca 1919 roku objaśnił, co znaczy art. 104 Traktatu Wersalskiego, tak jak dzisiaj on istnieje i obowiązuje, pisząc:</u>
<u xml:id="u-27.8" who="#StanisławStroński">„…Załatwienie takie uświęci znowu to stanowisko, które miasto Gdańsk miało w ciągu wieków… gdy Gdańsk był połączony z Polską, przy której zaznawał szerokiej samodzielności miejscowych obszarów… Teraz znowu znajdzie się w położeniu podobnem do tego, które miał w ciągu tylu stuleci… Zabór Prus Wschodnich wraz z Gdańskiem pozbawił Polskę bezpośredniego dostępu do morza, do którego miała ona prawo. Mocarstwa sprzymierzone i stowarzyszone pragną, żeby ten dostęp był jej zwrócony. Nie wystarcza to, aby Polska otrzymała prawo posługiwania się portami niemieckiemi. Polska żąda i żąda słusznie, by kierownictwo i rozwój portu, który jest jedynem jej wyjściem na morze, był w jej rękach… aby w tym względzie, jednym z najważniejszych dla jej bytu państwowego, Polska była postawiona narówni z innemi Państwami Europy…” To jest urzędowe objaśnienie, udzielone przez przewodniczącego konferencji pokojowej, o dzisiejszem brzmieniu art. 104 Traktatu Wersalskiego.</u>
<u xml:id="u-27.9" who="#StanisławStroński">Ale jeżeliby ktoś jeszcze powiedział, że Traktat Wersalski wprowadził to w połowie roku 1919, a wolne miasto Gdańsk tworzyło się dopiero pod koniec r. 1920, w półtora blisko roku później, i że tworzyło się na innych podstawach, to trzeba przypomnieć, i to, uważam za rzecz najważniejszą, że wtedy, kiedy główne mocarstwa przystąpiły do oddania Gdańska pod opiekę Ligi Narodów i do stworzenia wolnego miasta Gdańska, wtedy, 20 października 1920 r., p. Jules Cambon jako przewodniczący Rady Ambasadorów, działającej z ramienia wszystkich głównych mocarstw, wysłał pismo do Rady Ligi Narodów, w którem mówi:</u>
<u xml:id="u-27.10" who="#StanisławStroński">„Jak świadczy odpowiedź głównych mocarstw sprzymierzonych i stowarzyszonych z dnia 19 czerwca 1919 r. na uwagi delegacji niemieckiej w sprawie warunków pokojowych, zamiarem mocarstw było ustalenie przez utworzenie w. m. Gdańska i terytorjum oznaczonego w art. 100 Traktatu Wersalskiego jaknajbardziej ścisłych stosunków (les plus intimes relations) między wolnem miastem i Polską, w istocie chodziło mocarstwom o przywrócenie Polsce wolnego dostępu do morza (elles voulaient en effet rendre à la Pologne un libre accès à la mer).</u>
<u xml:id="u-27.11" who="#StanisławStroński">I dlatego to, jeżeli dzisiaj ktoś twierdzi, że ta rzecz poszła w zapomnienie, jest w niezgodzie z źródłami prawnemi.</u>
<u xml:id="u-27.12" who="#StanisławStroński">Dlaczego ta sprawa jest ważna? Dlatego, że Gdańsk powstał na to jako wolne miasto, aby Polska miała wolny dostęp do morza, a dzisiaj Gdańsk twierdzi, że stworzenie wolnego miasta było celem samo w sobie, a dostęp Polski do morza jest sprawą uboczną, co właśnie jest nieprawdą.</u>
<u xml:id="u-27.13" who="#StanisławStroński">Jak wygląda sprawa państwowej suwerenności Gdańska? O tej państwowej suwerenności Gdańska mówi się, że to się uczeni zbiorą i dociekać będą, czy to jest suwerenne państwo, albo że trzeba to tu to tam szukać i stukać, aby zbadać, czy to jest suwerenne państwo.</u>
<u xml:id="u-27.14" who="#StanisławStroński">Otóż muszę powiedzieć, że jeśli jakieś państwo jest państwem suwerennem, to to nie jest ani tajemnicą, ani nawet rzeczą poufną, to jest rzecz, o której się wie. Każde państwo ma swoją metrykę. Otóż przez porównanie, pokażę takie państwo, które ma metrykę suwerennego państwa, i pokażę inny twór polityczny, który niema tej metryki i mieni się nieprawnie państwem suwerennem. Jak wygląda suwerenne Państwo Polskie, my wiemy doskonale, gdyż mamy w art. 87 Traktatu Wersalskiego z 28 czerwca 1919 r. postanowienie: „Niemcy uznają, jak już uznały to główne mocarstwa sprzymierzone i stowarzyszone, zupełną niepodległość Polski (la complete independance de la Pologne)”. Oprócz tego mamy z tego samego dnia 2 czerwca 1919 r. osobny traktat między Polską a głównemi mocarstwami, w którego wstępie powiedziano: „Z uwagi, że Państwo Polskie już zostało uznane przez główne mocarstwa sprzymierzone i stowarzyszone jako państwo suwerenne i niezależne (comme état souverain et indépendant)”.</u>
<u xml:id="u-27.15" who="#StanisławStroński">Jeśli mamy te dwa teksty w Traktacie Wersalskim wielkim i w Traktacie Wersalskim małym, to jest to nasza metryka, która mówi o nas, jako o państwie suwerennem. Niech Gdańsk pokaże coś podobnego. Gdańsk nie pokaże niczego podobnego. Ale ja mu pokażę coś odmiennego, mianowicie jak wygląda jego metryka, bo i Gdańsk ma swoją metrykę.</u>
<u xml:id="u-27.16" who="#StanisławStroński">Mianowicie dnia 27 października 1920 r. zostało utworzone wolne miasto Gdańsk w akcie prawnym głównych mocarstw, za pośrednictwem Rady Ambasadorów, którego tytuł brzmi: „Decision constituant la ville de Dantzig en Ville Libre… Postanowienie ustanawiające miasto Gdańsk jako wolne miasto…” Postanowienie samo brzmi: „Miasto Gdańsk razem ze swoim obszarem ogłasza się jako tworzące wolne miasto w granicach i warunkach przewidzianych w traktacie”. A pod tem postanowieniem jeszcze powiedziano:</u>
<u xml:id="u-27.17" who="#StanisławStroński">„Podpisani, w należyty sposób uprawnieni, przedstawiciele wolnego miasta Gdańska oświadczają w imieniu Wolnego Miasta, że przyjmują powyższe postanowienia”. (Podpisy): Heinrich Sahm, W. Schümmer.</u>
<u xml:id="u-27.18" who="#StanisławStroński">A więc ci panowie tę swoją metrykę, która najwyraźniej mówi, że miasto Gdańsk konstytuuje się jako wolne miasto i nic więcej, oni tę metrykę swoją znają, tę swoją metrykę podpisywali i dzisiaj szukanie gdzieś po przestrzeniach czegoś, czego niema, jest zupełnie zbyteczne. Jeżeli Państwo ma suwereność swoją, to jest to powiedziane w Traktacie, jeżeli niema, to jest powiedziane co innego. I tak właśnie co innego powiedziano w sprawie Gdańska.</u>
<u xml:id="u-27.19" who="#StanisławStroński">Jest jeszcze drugi sposób oświetlenia tej sprawy. Gdańsk znajduje się pod opieką Ligi Narodów i powinien znać statut Ligi Narodów. Otóż pierwszy artykuł statutu Ligi Narodów mówi: „Każde państwo i dominium lub kolonja, które rządzi się samodzielnie, może zostać członkiem Ligi Narodów”. Jeżeli jest państwem i rządzi się samodzielnie, może zostać członkiem Ligi Narodów. Gdańsk nie może zostać członkiem Ligi Narodów, bo nie jest państwem rządzącem się samodzielnie, suwerennie, tak jak inne państwa. Gdańsk nie będzie się o to starał, nie może się o to starać, bo nie ma do tego prawa.</u>
<u xml:id="u-27.20" who="#StanisławStroński">I jeszcze zaznaczę, że w radzie Ligi Narodów bardzo zwracano uwagę na ścisłość tych określeń. Mianowicie 11 stycznia 1920 r. uchwalił sobie Gdańsk konstytucję i w tej konstytucji powiedziano w art. 1: …Miasto Gdańsk i połączone z niem obszary tworzą pod nazwą „Freie und Hansestadt” wolne państwo „einen Freistaat”. Chciano wprowadzić określenie miasta wolnego hanzeatyckiego, które mogło zamącić podstawy prawne. I co się wówczas stało? Wówczas 27 października 1920 r. p. Ishii w Radzie Ligi Narodów, składając sprawozdanie o konstytucji Gdańska, zażądał, ażeby w tytule i we wszystkich punktach, w których jest mowa o hanzeatyckiem mieście, zostało to usunięte i ażeby zostało przyjęte tylko określenie Traktatu Wersalskiego, t. j. wolne miasto. I rzeczywiście Gdańsk musiał zmienić pierwotne postanowienie i 9 grudnia 1920 r. przeprowadził poprawki do konstytucji i w 21 miejscach wyrzucono tę Hanzę.</u>
<u xml:id="u-27.21" who="#StanisławStroński">Ale Gdańsk powoli od wolnego miasta „Freie Stadt” przeszedł na wolne państwo „Freistaat”, a z „Freistaat” przeszedł sobie do suwerennego państwa i dziś prezydent Sahm w ostatniej swojej mowie z dnia 16 b. m. mówi o suwerenności państwa gdańskiego.</u>
<u xml:id="u-27.22" who="#StanisławStroński">Dlaczego to pytanie jest znowu ważne?</u>
<u xml:id="u-27.23" who="#StanisławStroński">Jest ono ważne nie dlatego, że Gdańsk bawi się w państwo, ale dlatego, że Gdańsk, mieniąc się suwerennem państwem, nie umie pogodzić ze swoją rzekomą suwerennością olbrzymich praw, jakie Państwo Polskie na obszarze wolnego miasta Gdańska dostało i załatwia sprawę w ten sposób, że, aby dociągnąć do możności suwerenności, przeczy prawom, jakie Państwo Polskie ma w Gdańsku.</u>
<u xml:id="u-27.24" who="#StanisławStroński">Jak wygląda rzeczywistość i prawo na tle tego ostatniego zatargu? Powiem tylko tyle, że jeżeli jest jaka sprawa, w której postanowienia Traktatu Wersalskiego, konwencja paryska, umowa warszawska zgodnie i coraz dokładniej określają nasze prawa, to właśnie w sprawie pocztowej, bo określenia te brzmią:</u>
<u xml:id="u-27.25" who="#StanisławStroński">„…nadzór i zarząd komunikacji pocztowych (Tr. Wers.)… prawo założenia w porcie Gdańskim służby pocztowej (konw. par.)… Zarząd polski ma prawo do samodzielnego oznaczenia rozmiarów i technicznego wykonania urządzeń (um. war.)…” A tymczasem i w tej sprawie okazuje się, że dochodzi pomiędzy prawem a rzeczywistością gdańską do nieporozumień i niejasności. W jaki sposób stać się to może? Gdańsk powołuje się na orzeczenie Wysokiego Komisarza z dnia 25 maja 1922 r. Nie będę mówił o całości tego orzeczenia, a powiem o jednym jego rysie. Mianowicie Wysoki Komisarz w tem orzeczeniu powiedział, że według konwencji będzie Polsce przysługiwać prawo założenia w porcie gdańskim służby pocztowej, telegraficznej i telefonicznej i dodaje w nawiasie: ale nie służb, powiada więc: jedną służbę, ale nie kilka służb. Skoro np. mówi się o służbie pocztowej w całem państwie, polskiem czy francuskiem czy angielskiem, to jaka jest różnica między założeniem służby a służb? Z całą odpowiedzialnością twierdzę, że najweselsze przykłady dziwactw średniowiecznej scholastyki nie przewyższają tego określenia o służbie i służbach w orzeczeniu Wysokiego Komisarza.</u>
<u xml:id="u-27.26" who="#StanisławStroński">A po drugie, Wysoki Komisarz, kiedy przyszło obecnie do rozstrzygnięcia sprawy, powiedział sobie, że może nam usunąć nasze skrzynki pocztowe, a tymczasem Wysoki Komisarz ma ściśle określony zakres działania w Traktacie Wersalskim, mianowicie w art. 103 i w uchwale Rady Ligi z 13 lutego 1920 r. o urzędzie Wysokiego Komisarza: „Wysoki Komisarz orzekać będzie w pierwszej instancji we wszystkich sporach, które mogłyby wyniknąć między Polską a wolnem miastem z powodu niniejszego traktatu, lub późniejszych układów i porozumień”.</u>
<u xml:id="u-27.27" who="#StanisławStroński">Ale jeżeli wolno mu tylko orzekać w sporach, to ponieważ skrzynka nie jest sporem, a usunięcie nie jest orzekaniem, nie ulega wątpliwości, że Wysoki Komisarz usuwając, nie byłby w zgodzie ze swojemi kompetencjami.</u>
<u xml:id="u-27.28" who="#StanisławStroński">Po trzecie, Wysoka Izba prawdopodobnie była tem uderzona, że w listach Senatu gdańskiego do Jeneralnego Komisarza Rzeczypospolitej oraz w pismach Wysokiego Komisarza do Senatu gdańskiego i do Ligi o naszym Komisarzu Jeneralnym czyta się stale: Przedstawiciel dyplomatyczny Państwa Polskiego. Otóż zwrócę uwagę, że istotnie w 1 art. konwencja paryska powiada: Przedstawiciel dyplomatyczny Rządu Polskiego z siedzibą w Gdańsku będzie pośredniczył między Polską a wolnem miastem. Ale on został nazwany przedstawicielem dyplomatycznym dlatego, że dla pośredniczenia w stosunkach między Polską a Gdańskiem, musiał być w Gdańsku ktoś, ktoby miał te wszystkie prawa ochronne swej siedziby i osoby, jakie dyplomatycznemu przedstawicielowi przysługują. Z tego jednakże nie wynika, żeby to ograniczało w czemkolwiek stanowisko jego, jako zwierzchnika tych ogromnych urzędów, jakie Rzeczpospolita Polska ma na obszarze wolnego miasta. Jeżeli my w wolnem mieście mamy cła, jeżeli mamy tam koleje, jeżeli mamy pocztę, jeżeli mamy przedstawicielstwo Gdańska zagranicą, jeżeli mamy połowę udziału w Radzie Portu, to musi być zwierzchnik tych wszystkich urzędów polskich na gruncie wolnego miasta. Ten zwierzchnik nazywa się Jeneralnym Komisarzem Rzeczypospolitej. I jeżeli on został tak nazwany przez prawo Państwa Polskiego, jeżeli ta nazwa została mu nadana przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej w akcie jego mianowania, to co znaczy odbieranie mu tej nazwy przez wolne miasto Gdańsk? My możemy dojść do tego, że Jeneralny Komisarz Rzeczypospolitej będzie pisał do p. Sahma: Panie Wójcie, tak jak on pisze do Jeneralnego Komisarza: Panie Przedstawicielu Dyplomatyczny. Ale czy to jest celem stosunków między Polską a wolnem miastem? To są igraszki i zabawy, ale ludność miasta Gdańska powinna sobie jednak zdawać z tego sprawę, że mało jest na świecie zabaw bezpłatnych, i że za wszystkie takie zabawy kiedyś trzeba będzie zapłacić.</u>
<u xml:id="u-27.29" who="#StanisławStroński">Kończąc, przypomnę, że Polska jest przyzwyczajona do spojrzenia na ujście Wisły bardzo pouczającego ze swej przeszłości i swych dziejów. Polska pomięta, że w XIV i XV wieku u ujścia Wisły był Zakon Krzyżacki, który nam zaprzeczał wszelkich praw, który nam urągał, którego Wieki Mistrz nam miecze szyderczo na bitwę przysyłał. A jednak dzieje wykazały, że Zakon Krzyżacki legł w prochu, a Polska została wieczna i nieśmiertelna. Niechaj tak samo ludność dzisiejszego miasta Gdańska pamięta o tem, że ten jej nowy Zakon Pruski, z tym nowym Wielkim Mistrzem, który tam powstał, mniej jest trwały dziejowo, aniżeli Polska, która kocha Gdańsk, która w tym Gdańsku przywiązana jest do wszystkich wielkich wiekowych jego pamiątek polskich, która z tym Gdańskiem chce żyć w zgodzie i chce żyć w miłości, która sobie ani tej miłości, ani tej zgody nie da wydrzeć tym, którzy dzisiaj pracują ani dla Gdańska, ani dla Polski, ani dla pokoju Europy, ale dla odwetowej polityki Prus i Niemiec.</u>
<u xml:id="u-27.30" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy)</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#MaciejRataj">Głos ma p. Minister Spraw Zagranicznych.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#MinisterSprawZagranicznychSkrzyński">Przez usta przywódców stronnictw ogromna większość tej Izby wyraziła swoje oburzenie, swój sąd, swoją wolę. Wypadki świeżo w pamięci będące, nie swoją względną wagą, ale raczej bezwględnem znaczeniem, jakie posiadają jako symptomatyczny objaw poważnej choroby nurtującej organizm polsko gdańskiego współżycia, to oburzenie aż nadto uzasadniają, sąd usprawiedliwiają, wolę napiętą do działania tłómaczą. Panowie przywódcy stronnictw w wymownych słowach uprzytomnili tej Wysokiej Izbie, a zarazem światu, jak czuje i jak rozumie Polska wówczas, kiedy zobaczy jasno, iż zagrożonym jest w jakimkolwiek punkcie ten dogmat, będący kamieniem węgielnym, na którym się opiera sklepienie dzisiejszej Europy, a którym jest Traktat Wersalski.</u>
<u xml:id="u-29.1" who="#MinisterSprawZagranicznychSkrzyński">Rząd stoi wobec tego stanu faktycznego, wytworzonego przez długi szereg aktów prawnych i zdarzeń, stanu, który dla sumienia i woli narodu wydaje się być nie do zniesienia i nie do usprawiedliwienia. Rząd jest świadom powagi tej chwili i tej odpowiedzialności, z jaką mu przyjdzie do rozwiązania tego problemu zmierzać, środki wybierać, taktykę ustalać i to pod podwójnym przemożnym naciskiem nieubłaganej logiki zdarzeń, nieubłaganej logiki zła, które tylko zwykło zło i niezgodę robić, a z drugiej strony pod naciskiem tej woli, wypowiedzianej jasno przez ciało ustawodawcze, na prawie opartej i prawo tworzącej.</u>
<u xml:id="u-29.2" who="#MinisterSprawZagranicznychSkrzyński">Nie jest obecnie ani chwila, ani miejsce, iżbym i ja z mojej strony prawnym wywodem uzasadniał niezbitą słuszność naszej tezy, nie potom wszedł na trybunę, iżbym się miał rozwodzić nad dalszą lub bezpośrednią przeszłością stosunków polsko-gdańskich, ale raczej o bezpośredniej dalszej tychże stosunków przyszłości. O tej przyszłości decyduje prawo. Prawo istniało dotąd, a jednak było niemocne wobec złej woli.</u>
<u xml:id="u-29.3" who="#MinisterSprawZagranicznychSkrzyński">Otóż dzisiaj niewątpliwie jasnem się stanie dla wszystkich, którzy są stróżami traktatów i gwarantami pokoju i ładu świata, iż konieczną jest nowa sprężysta procedura, która wykaże albo skuteczność norm prawnych w życiu codziennem, albo złą wiarę niezbitą, którą trzeba będzie złamać. Bezkarność nie może i nie będzie zagwarantowana bezprawnie. Ufni w nasze prawo, świadomi naszej siły moralnej, znając ścisłość węzłów gospodarczych, łączących Gdańsk z nami, w spokoju a stanowczo zmierzać będziemy do celu, którym jest zlanie się ducha, tego specyficznego ducha wolnego miasta Gdańska z duchem Traktatu Wersalskiego. W tych słowach niema groźby, jest tylko twierdzenie, nad którem senat wolnego miasta winien się zastanowić, iż wolność, każda wolność, nawet wolność wolnego miasta Gdańska, opierać się musi na prawie, od którego zależy. Wolność wbrew prawu jest swawolą, a z tą potrafi się zmierzyć majestat prawa i majestat Rzeczypospolitej.</u>
<u xml:id="u-29.4" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#MaciejRataj">Przystępujemy do głosowania. Zgłoszone są, jak Panowie wiedzą, dwa wnioski: wniosek większości komisji i wniosek mniejszości, zaproponowany przez p. Niedziałkowskiego. Tekst mają Panowie przed oczyma, sądzę, że nie potrzeba go odczytywać. Zgodzą się Panowie, że nie mogę traktować wniosku p. Niedziałkowskiego jako poprawki, są to dwa samoistne wnioski. Pierwszeństwo ma wniosek większości. W razie jego przyjęcia, będę uważał za odrzucony wniosek drugi. Proszę Posłów, którzy są za wnioskiem, zaproponowanym przez większość komisji, aby wstali. Stoi większość, wniosek przyjęty. W ten sposób zostały załatwione wszystkie cztery wnioski, które w tej sprawie zostały złożone.</u>
<u xml:id="u-30.1" who="#MaciejRataj">Nie mamy wiele czasu, gdyż o godzinie 4 jest posiedzenie Senatu, wobec tego dalsze punkty będą odłożone do następnego posiedzenia. Zaproponowałbym jednak Panom, ażeby w tem miejscu uzupełnić porządek dzienny punktem, który nie przeciągnie się długo, a wymaga załatwienia dzisiaj ze względu na upływający termin. Chodzi o załatwienie poprawki, uchwalonej przez Senat do przyjętego przez Sejm w dniu 19 grudnia 1924 r. projektu ustawy w przedmiocie zmiany art. 13 ustawy z dnia 18 lipca 1924 r. o zabezpieczeniu na wypadek bezrobocia (druki nr 1538, 1570 i odbitka na szapirografie.) Zdaje mi się, że na komisji była w tej sprawie jednomyślność.</u>
<u xml:id="u-30.2" who="#komentarz">(Głos: Tak jest)</u>
<u xml:id="u-30.3" who="#MaciejRataj">Panowie zgadzają się, że uzupełnimy porządek dzienny i załatwimy tę sprawę. Przystępujemy więc do załatwienia tego punktu. Dla zreferowania sprawy głos ma p. Puchałka.</u>
<u xml:id="u-30.4" who="#komentarz">(Głos: Nieobecny)</u>
<u xml:id="u-30.5" who="#MaciejRataj">Może jest przewodniczący komisji?</u>
<u xml:id="u-30.6" who="#komentarz">(Głos: Niema go)</u>
<u xml:id="u-30.7" who="#MaciejRataj">Niema, wobec tego będziemy głosowali bez uzasadnienia; sądzę że uzasadnienie nie jest konieczne wobec jednomyślności, jaka panowała w komisji. Do ustawy, którą Panowie mają w odbitce Senat zgłosił poprawkę. Komisja Pracy i Opieki Społecznej wnosi o przyjęcie tej poprawki. Czy kto z Panów jest przeciwnym przyjęciu? Niema sprzeciwu, wobec tego poprawkę uważam za przyjętą. Ustawę prześlę do ogłoszenia.</u>
<u xml:id="u-30.8" who="#MaciejRataj">Przystępujemy do nagłości wniosków. Punkt 12: nagłość wniosku p. Rudzińskiego i tow. z klubu Z. P. S. L. „Wyzwolenie” i „Jedność Ludowa” i p. Barlickiego i tow. z klubu Z. P. P. S. w sprawie rokowań nad konkordatem pomiędzy Polską a Rzymem, prowadzonych z ramienia Rządu przez p. Stanisława Grabskiego (druk nr 1648).</u>
<u xml:id="u-30.9" who="#MaciejRataj">Głos ma p. Rudziński.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#EustachyRudziński">Wysoki Sejmie! Od dłuższego czasu, jak wiemy, toczą się rokowania pomiędzy Rzecząpospolitą Polską a Rzymem w sprawie konkordatu, atoli społeczeństwo polskie i Wysoka Izba nie jest w najmniejszej mierze poinformowana co do podstaw, przyjętych jako punkt wyjścia w tych rokowaniach. Niejednokrotnie już krytyka i prasa podnosiły ten zarzut, opinja dopominała się o słuszne prawo rozważenia sprawy tak wielkiej wagi. Atoli do tej pory żadnych wyjaśnień od czynników oficjalnych co do tego zagadnienia nie otrzymaliśmy. Dowiadujemy się, że obrady są prowadzone w tak ścisłej tajemnicy, że nawet resorty ministerjalne przedewszystkiem odpowiedzialne za przebieg tej sprawy przed Wysoką Izbą w tej materji absolutnie nic nie wiedzą. A więc obrady są prowadzone w tajemnicy przed Ministerstwem Spraw Zagranicznych i przed Ministerstwem Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
<u xml:id="u-31.1" who="#EustachyRudziński">Jeżeli zważymy ponadto, że obrady w imieniu Rządu polskiego, na zasadzie specjalnie uzyskanych do tego celu pełnomocnictw, prowadzi nie członek Rządu, lecz poseł p. St. Grabski, uważamy za wskazane domagać się, ażebyśmy jednak otrzymywali wskazówki co do zasadniczych podstaw, jakie przyjęte zostały jako punkty wyjścia do pertraktacji.</u>
<u xml:id="u-31.2" who="#EustachyRudziński">Rozumiemy, że w toku układania jakiegoś traktatu niepodobna informować opinji i Wysokiej Izby o szczegółach, wcale nam nie chodzi o szczegóły, ale chodzi nam o zasadnicze wytyczne, w ten sposób bowiem unikniemy tej okoliczności, że kiedy konkordat zostanie zawarty, Wysoka Izba stanie nagle przed faktem dokonanym, który nas zaskoczy, co może spowodować znaczny rozdźwięk zarówno w tej Wysokiej Izbie, jak i w społeczeństwie samem.</u>
<u xml:id="u-31.3" who="#EustachyRudziński">Proszę Panów! Przynajmniej do tego Sejm musi mieć prawo, aby główne wytyczne i podstawy mogły być poddane jego ocenie. Dowiedzieliśmy się z prasy, że niedawno projekt konkordatu został oddany do rozważania kolegjum kardynalskiemu. Wiemy z praktyki w podobnych wypadkach, że kiedy kolegjum kardynalskie poweźmie decyzję o danym projekcie i uzna go za projekt kolegjum, wtedy jakakolwiek zmiana w tym projekcie ma charakter wojny z tem kolegjum kardynalskiem, co w wysokim stopniu musi zaostrzyć sprawę.</u>
<u xml:id="u-31.4" who="#EustachyRudziński">My, przedstawiciele mas ludowych, jesteśmy poza samą istotą zagadnienia stosunku pomiędzy państwem a kościołem zainteresowani specjalnie jeszcze zagadnieniami, które się wiążą z tym momentem, mianowicie z reformą rolną. Dla tych powodów, jak i dla samej zasady, wnieśliśmy nasz wniosek, aby przypomnieć Rządowi, iż jest jego obowiązkiem poinformować opinję, tembardziej że swego czasu, gdyśmy uchwalali budżet Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, Sejm przyjął rezolucję wzywającą Rząd do zdania Sejmowi sprawy w tej materji.</u>
<u xml:id="u-31.5" who="#EustachyRudziński">Rezygnujemy w tej chwili z głosowania nagłości naszego wniosku i nadajemy mu jedynie charakter interpelacji, przypominającej Rządowi, iż jego obowiązek, do którego Sejm go w swoim czasie powołał, nie został do tej pory spełniony.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#MaciejRataj">Nie jest dla mnie dostatecznie zrozumiałe, czy Panowie rezygnują tylko z nagłości, czy też z samego wniosku i wycofują go, uważając, że przypomnienie zostało dokonane przed chwilą przez wygłoszenie przemówienia p. Rudzińskiego?</u>
<u xml:id="u-32.1" who="#komentarz">(P. Rudziński: Ja tak to rozumiem, że przypomnienie zostało dokonane i to wystarcza.)</u>
<u xml:id="u-32.2" who="#MaciejRataj">Wobec tego uważam wniosek ten za załatwiony.</u>
<u xml:id="u-32.3" who="#MaciejRataj">Jak Panowie wiedzą, Sejm ma w najbliższym czasie spełnić wielkie zadanie, uchwalić budżet i do tego celu chce dostosować wszystkie inne sprawy. Członkowie Komisji Budżetowej zwracali się wielokrotnie i w prywatnych rozmowach i publicznie z tem, aby Komisji Budżetowej umożliwić pracę przez nieprzeciążanie Sejmu posiedzeniami plenarnemi.</u>
<u xml:id="u-32.4" who="#MaciejRataj">Zdaje się, że to życzenie jest uzasadnione. Z tego powodu w tym tygodniu, jak i prawdopodobnie z początkiem przyszłego tygodnia, nie miałbym zamiaru urządzać plenarnych posiedzeń, nie jest jednakże wykluczone, że w połowie albo w końcu przyszłego tygodnia odbędzie się posiedzenie plenarne dla załatwienia ewentualnie ważniejszych spraw ustawowych, lub politycznych, gdyby się takie pojawiły.</u>
<u xml:id="u-32.5" who="#komentarz">(Głos: Przedewszystkiem sprawy kresowe)</u>
<u xml:id="u-32.6" who="#MaciejRataj">Z chwilą, kiedy będziemy mieli sprawozdanie i sprawozdanie to będzie wydrukowane, nie wyłączam możliwości, że w przyszłym tygodniu odbędzie się posiedzenie plenarne. Toby była jedna sprawa.</u>
<u xml:id="u-32.7" who="#MaciejRataj">Komisja Budżetowa postanowiła w sposób chwalebny nałożyć sobie pewne ograniczenia co do sposobu prowadzenia obrad nad budżetem; niektóre z nich są to sprawy wewnętrzne komisji, inne wymagają sankcji Sejmu. Proszę o odczytanie tych propozycji, które będą wymagały sankcji Sejmu. Dodaję, że te postanowienia mają tylko znaczenie przepisów, przyjętych ad hoc, nie wchodzą do regulaminu i nie stanowią precedensu na przyszłość.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#JanLedwoch">W obradach Komisji Budżetowej i w głosowaniach mogą brać udział tylko członkowie Komisji Budżetowej, wymienieni na liście obecności, sporządzonej przez kancelarję sejmową, lub stali zastępcy, których spis dla każdego klubu, mającego przedstawicieli w Komisji Budżetowej, będzie sporządzony przez kancelarję sejmową. Każdy klub prześle spis zastępców w Komisji Budżetowej w ilości, odpowiadającej ilości członków delegacji danego klubu w Komisji Budżetowej.</u>
<u xml:id="u-33.1" who="#JanLedwoch">Dyskusję szczegółową w drugiem czytaniu może Komisja Budżetowa prowadzić na swych plenarnych posiedzeniach, może jednak podzielić się dla tej dyskusji szczegółowej na dwie podkomisje, złożone po jednym delegacie z każdego klubu, mającego delegatów w Komisji Budżetowej. W podkomisjach tych członek podkomisji będzie korzystał z takiej ilości głosów, jaką dany klub ma w Komisji Budżetowej. W obradach podkomisji może brać udział każdy członek Komisji Budżetowej z tem jednak, że w głosowaniach biorą udział tylko delegaci do podkomisji. W podkomisji pierwszej przewodniczy prezes Komisji Budżetowej, w podkomisji drugiej — zastępca przewodniczącego. Komisja Budżetowa wybierze zastępców dla przewodnictwa w podkomisjach. W razie powołania podkomisji, kluby mające w komisji jednego członka będą mogły dla obesłania podkomisji korzystać z jednego dodatkowego zastępcy.</u>
<u xml:id="u-33.2" who="#JanLedwoch">Wobec tego, że sprawa ta została uzgodniona i na komisji i na konwencie senjorów, nie wątpię, iż nie będzie żadnych zastrzeżeń co do tego i uważam tę uchwałę za rzecz sankcjonowaną przez Sejm.</u>
<u xml:id="u-33.3" who="#JanLedwoch">Oczywiście okres czasu między dzisiejszem posiedzeniem plenarnem a następnem nie jest odroczeniem Sejmu, ani nie jest przerwaniem prac Sejmu. Tu znów była jednomyślność między stronnictwami, iż okres ten winien być wyzyskany dla prac komisyjnych: komisje pracować muszą przynajmniej przez 4 dni w tygodniu, a te komisje, które mają więcej materjału, i rano i po południu, nie mają więc prawa w drodze autonomicznej odraczania się na krótszy lub dłuższy czas. Panowie także to przyjmują i uważam to za uchwałę Sejmu. O następnem posiedzeniu Panowie otrzymają zawiadomienie w mieszkaniach warszawskich, nie będzie się ich rozsyłało na prowincję, wobec tego, iż większość Panów będzie zajęta w komisjach.</u>
<u xml:id="u-33.4" who="#JanLedwoch">Proszę p. Sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Niedbalskiego i kol. z klubu P. S. L. „Piast” do pp. Ministrów Rolnictwa i Skarbu w sprawie pomocy siewnej.</u>
<u xml:id="u-34.1" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. ks. Czuja, i kol. z klubu Kat.-Lud. do pp. Ministrów Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych w sprawie antyreligijnej i antyspołecznej agitacji sekty hodurowców w Tarnowie.</u>
<u xml:id="u-34.2" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Niedbalskiego i kol. z klubu P. S. L. „Piast” do p. Ministra Skarbu w sprawie działalności urzędu skarbowego w Prużanach.</u>
<u xml:id="u-34.3" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Polakiewicza i kol. z klubu Z. P. S. L. „Wyzwolenie i Jedność Ludowa” do pp. Ministrów Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, Spraw Wewnętrznych i Sprawiedliwości w sprawie nadużyć i działania na szkodę religji ks. Speskiego, ks. Wojciechowskiego z wołkowyskiego i ks. Sarosieka z Jasionówki pow. białostockiego.</u>
<u xml:id="u-34.4" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Skrzypy i tow. z Komunistycznej Frakcji Poselskiej do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie bezprawnego rozpędzenia siłą zbrojną wiecu poselskiego w Przemyślu.</u>
<u xml:id="u-34.5" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Utty i tow. z klubu Zjedn. Niem. do. pp. Ministrów Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego i Spraw Wewnętrznych w sprawie niesłychanego pogwałcenia własności gminy ewangielickiej i sprofanowania domu modlitwy we wsi Bogdanka, gm. cycowskiej pow. chełmskiego.</u>
<u xml:id="u-34.6" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Chwalińskiego i kol. z klubu P. S. L. „Piast” do p. Ministra Reform Rolnych w sprawie nadużyć, popełnianych przy parcelacji majątku państwowego Zdzierczyzna pow. wieluńskiego.</u>
<u xml:id="u-34.7" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Chwalińskiego i kol. z klubu P. S. L. „Piast” do p. Ministra Reform Rolnych w sprawie nadmiernych wymagań, wymyślania i bicia włościan przez komisarza ziemskiego pow. wieluńskiego.</u>
<u xml:id="u-34.8" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Chwalińskiego i kol. z klubu P. S. L. do p. Ministra Reform Rolnych w sprawie zwrotu działki łąki nr 12 Antoniemu Skupińskiemu z parcelowanego majątku Mierzyce pow. wieluńskiego.</u>
<u xml:id="u-34.9" who="#AntoniHarasz">Interpelacja posłów ze Zw. Lud. Nar. do p. Ministra Przemysłu i Handlu w sprawie rozporządzenia pocztowego niezgodnego z ustawą.</u>
<u xml:id="u-34.10" who="#AntoniHarasz">Interpelacja posłów ze Zw. Lud. Nar. do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie złamania ustawy z 31. VII. 1924 r. (Dz. Ust. Rz. P. Nr 73) przez rozporządzenie Rady Ministrów z dn. 24. IX. 1924 r. (Dz. Ust. Rz. P. Nr 85).</u>
<u xml:id="u-34.11" who="#AntoniHarasz">Interpelacja posłów ze Zw. Lud. Nar. do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie złamania ustawy z dn. 31. VII. 1924 r. (Dz. Ust. Rz. P. Nr 79) przez rozporządzenie p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego z 7. I. 1925 r. (Dz. Ust. Rz. P. Nr 3).</u>
<u xml:id="u-34.12" who="#AntoniHarasz">Interpelacja klubu Niezależnej Partji Chłopskiej do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie konfiskaty nr 3 (4) czasopisma „Walka Ludu” z dnia 18 stycznia 1925 r.</u>
<u xml:id="u-34.13" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Pławskiego i tow. ze Z. P. P. S. do pp. Ministrów Przemysłu i Handlu oraz Pracy i Opieki Społecznej w sprawie gwałcenia ustawy o 8 godzinnym dniu pracy w urzędzie pocztowym Wilno 1 i zmuszania listonoszy do pracy po 10 i więcej godzin dziennie.</u>
<u xml:id="u-34.14" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Marjana Malinowskiego i tow. ze Z. P. P. S do pp. Ministrów Spraw Wojskowych oraz Pracy i Opieki Społecznej w sprawie śmierci i poranienia robotników przy pracy w wojskowej wytwórni prochu w Zagożdżonie oraz gwałcenia przez kierowników wytwórni ustawy o 8-godzinnym czasie pracy.</u>
<u xml:id="u-34.15" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Ziemięckiego i tow. ze Z. P. P. S. w sprawie oświadczeń, dotyczących spraw robotniczych, jakie złożył wobec prasy p. wojewoda łódzki Ludwik Darowski.</u>
<u xml:id="u-34.16" who="#AntoniHarasz">Interpelacja klubu Niezależnej Partji Chłopskiej do p. Prezesa Rady Ministrów i Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie antykonstytucyjnego uzbrojenia przez Rząd dworów i osadników na ziemiach wschodnich.</u>
<u xml:id="u-34.17" who="#AntoniHarasz">Interpelacja klubu Niezależnej Partji Chłopskiej do pp. Ministrów Spraw Wewnętrznych i Sprawiedliwości w sprawie prześladowania Michała Zeniuka za rozpowszechnianie legalnych pism Niezależnej Partji Chłopskiej.</u>
<u xml:id="u-34.18" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Polakiewicza i tow. z klubu Z. P. S. L. „Wyzwolenie” i „Jedność Ludowa” do pp. Ministrów Przemysłu i Handlu oraz Oświaty w sprawie przewiezienia budynków szkoły powszechnej ze wsi Wereszczaki i Nowy Dwór do Łyskowa i nieprawidłowego postępowania Dematu.</u>
<u xml:id="u-34.19" who="#AntoniHarasz">Interpelacja Zw. P. P. S. do p. Ministra Pracy i Opieki Społecznej w sprawie niezgodnego ze stanowiskiem urzędowem i ustawami o koalicji i związkach zawodowych wtrącania się głównego inspektora pracy i inspektora pracy obwodu Częstochowskiego do działalności związków zawodowych.</u>
<u xml:id="u-34.20" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Ballina i tow. z klubu sejmowego Niezależnej Partji Chłopskiej do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie urzędowego protegowania prowokacji i denuncjacji przez władze administracyjne ziem wschodnich.</u>
<u xml:id="u-34.21" who="#AntoniHarasz">Interpelacje te prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
<u xml:id="u-34.22" who="#AntoniHarasz">Wpłynęły następujące wnioski:</u>
<u xml:id="u-34.23" who="#AntoniHarasz">Wniosek p. Kowalczuka i tow. z klubu P. S. L. w sprawie niezgodnego z ustawą rozporządzenia Ministra Reform Rolnych dla wsi skomasowanych — odsyłam do Komisji Reform Rolnych.</u>
<u xml:id="u-34.24" who="#AntoniHarasz">Wniosek p. Chomińskiego i tow. z klubu Z. P. S. L. „Wyzwolenie” i „Jedność Ludowa”w sprawie nowelizacji ustawy z dnia 31 lipca 1924 r. w przedmiocie wstrzymania eksmisji dzierżawców gruntów, zajętych pod budynki i położonych w obrębie miast, miasteczek, wsi i osad na obszarze Ziemi Wileńskiej województw: nowogródzkiego, poleskiego i wołyńskiego, oraz powiatów: bielskiego, grodzieńskiego, wołkowyskiego, sokolskiego i białostockiego — województwa białostockiego (Dz. Ust. Rz. P. Nr 73 poz. 722) — odsyłam do Komisji i Reform Rolnych.</u>
<u xml:id="u-34.25" who="#AntoniHarasz">Wniosek p. Michalaka i tow. z klubu N. P. R. w sprawie nadużyć, popełnionych przez wyższych funkcjonarjuszy warsztatów kolejowych na stacji Łódź Fabryczna i w związku z tem wydalenia kilkudziesięciu niższych pracowników kolejowych z pracy — odsyłam do Komisji Komunikacyjnej.</u>
<u xml:id="u-34.26" who="#AntoniHarasz">Wniosek p. Kapelińskiego i tow. z klubu Z. P. S. L. „Wyzwolenie” i „Jedność Ludowa” w sprawie pomocy dla ludności, dotkniętej klęską nieurodzaju — odsyłam do Komisji Budżetowej.</u>
<u xml:id="u-34.27" who="#AntoniHarasz">Wniosek p. Walerona i tow. z klubu Z. P. S. L. „Wyzwolenie” i „Jedność Ludowa” w przedmiocie niesprawiedliwego i protekcyjnego przyjmowania uczniów i uczenie do państwowych szkół średnich — odsyłam do Komisji Oświatowej.</u>
<u xml:id="u-34.28" who="#AntoniHarasz">Wniosek p. ks. Krayczyrskiego i tow. z klubu Zjednoczenia Niemieckiego i innych w sprawie zmian rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej o dniach świątecznych z dn. 15 listopada 1924 r. (Dz. Ust. Rz. P. Nr 101 poz. 923) — odsyłam do Komisji Ochrony Pracy.</u>
<u xml:id="u-34.29" who="#AntoniHarasz">Wniosek p. Polakiewicza i tow. z klubu Z. P. S. L. „Wyzwolenie” i „Jedność Ludowa” do p. Ministra Sprawiedliwości w sprawie niesłychanej odezwy związku wytwórców i kupców branży alkoholowej w Poznaniu — odsyłam do Komisji Administracyjnej. Mam wrażenie jednak, że tego rodzaju sprawa mogłaby być załatwiona za pomocą interpelacji, uwolniłoby to nas od drukowania.</u>
<u xml:id="u-34.30" who="#AntoniHarasz">Wniosek p. Sanojcy i tow. z klubu Z. P. S. L. „ Wyzwolenie” i „Jedność Ludowa” w sprawie uwłaszczenia drobnych dzierżawców — odsyłam do Komisji Reform Rolnych.</u>
<u xml:id="u-34.31" who="#AntoniHarasz">Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-34.32" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 3 min. 20 po poł.).</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>