text_structure.xml
52.5 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml"/>
<TEI>
<xi:include href="header.xml"/>
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#PosełJerzyJaskiernia">Otwieram posiedzenie Komisji. Witam przedstawicieli resortu spraw zagranicznych, a szczególnie pana ministra Włodzimierza Cimoszewicza, oraz wszystkich państwa posłów. Porządek dzienny został państwu przedstawiony. Czy mają państwo uwagi? Nie słyszę. Oddaję głos panu ministrowi z prośbą o przedstawienie sylwetki kandydata na ambasadora RP.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#MinistersprawzagranicznychWłodzimierzCimoszewicz">Ma przyjemność i zaszczyt przedstawić państwu kandydata na stanowisko ambasadora Rzeczypospolitej Polskiej w Republice Federalnej Niemiec, pana Andrzeja Byrta. Pan minister Andrzej Byrt jest osobą dobrze znaną wszystkim, którzy interesują się polityką zagraniczną. Pozwolą państwo jednak, że przypomnę kilka faktów z jego kariery zawodowej. Urodził się w 1949 roku. Studiował w Wyższej Szkole Ekonomicznej w Poznaniu, którą ukończył w 1972 roku. Pięć lat później uzyskał stopień doktora nauk ekonomicznych. Przez kilka lat pracował w swojej uczelni. Był współpracownikiem Biura Międzynarodowych Tłumaczy Kabinowych w Poznaniu oraz tłumaczy Międzynarodowych Targów Poznańskich. Z targami związał się następnie na wiele lat. Odpowiadał początkowo za kierownictwo wydziału prasy i reklamy, następnie wydziału promocji. W 1981 roku został dyrektorem handlowym Targów w Poznaniu, następnie pierwszym zastępcą dyrektora naczelnego, a w latach 1982–1987 był dyrektorem naczelnym Międzynarodowych Targów Poznańskich. Mimo trudnych warunków ekonomicznych tego okresu nie tylko utrzymał organizację tej międzynarodowej imprezy, lecz był inicjatorem szeregu nowych form wystawienniczych, w tym m.in. utworzył Międzynarodowe Targi Rolno-Spożywcze „Polagra”, które do dziś są największą imprezą tego typu w Polsce i czwartą największą taką imprezą międzynarodową w Europie. Rozpoczął organizację międzynarodowych imprez targowych poza Poznaniem, a więc w Katowicach, Wrocławiu, Łodzi. Pan Andrzej Byrt był wykładowcą American Summer School of Bussines w Poznaniu, członkiem rady miejskiej Poznania. Jest autorem setek artykułów i opracowań poświęconych polskiemu handlowi zagranicznemu. W latach 1987–1990 pracował jako attache handlowy w Biurze Radcy Handlowego RP w Brukseli. Był odpowiedzialny za promocję naszego eksportu i inwestycji zagranicznych w Polsce. W latach 1990–1992 był radcą handlowym, szefem Biura Radcy Handlowego w Brukseli. W latach 1988–1992 prowadził także wykłady na American University w Brukseli, w centrum studiów międzynarodowych. W 1992 roku został podsekretarzem stanu w Ministerstwie Współpracy Gospodarczej z Zagranicą. Pełnił te obowiązki do 1995 roku. W tym czasie odpowiadał za stosunki gospodarcze z krajami OECD oraz stosunki wielostronne. Był głównym negocjatorem Polski porozumień o wolnym handlu Polski z państwami EFTA i CEFTA. Brał udział w wielostronnych negocjacjach celnych Rundy Urugwajskiej GATT. Uczestniczył również w negocjacjach poprzedzających powołanie Światowej Organizacji Handlu, dotyczących członkostwa Polski w OECD. Był polskim przewodniczącym komitetów wspólnych Polska-Unia Europejska, Polska-EFTA, Polska-CEFTA i Polska-OECD. Za tę działalność został odznaczony m.in. Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski. W latach 1995–2001 pełnił funkcję ambasadora nadzwyczajnego i pełnomocnego Rzeczypospolitej Polskiej w Republice Federalnej Niemiec, pilotując m.in. kampanię ratyfikacyjną polskiego członkostwa w NATO oraz na rzecz członkostwa Polski w Unii Europejskiej. Przeprowadził polską ambasadę z Kolonii do Berlina.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#MinistersprawzagranicznychWłodzimierzCimoszewicz">Za wkład w rozwój stosunków polsko-niemieckich został odznaczony Krzyżem Zasługi Nadrenii Palatynatu oraz Wielkim Krzyżem Zasługi RFN z Gwiazdą i Szarfą. Po powrocie do kraju, od kwietnia do października ubiegłego roku pracował w zespole doradców prezydenta, zaś od października 2001 roku jest podsekretarzem stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Jest odpowiedzialny za dwustronne stosunki Polski z państwami Europy Zachodniej i Środkowowschodniej, Bliskiego Wschodu i Afryki oraz za polską politykę zagraniczną i kulturalno-naukową z całym światem. Pan Andrzej Byrt uczestniczył w wielu konferencjach, seminariach, stażach naukowych, poświęconych stosunkom polityczno-gospodarczym naszego kraju z zagranicą. Biegle włada angielskim, francuskim, niemieckim i rosyjskim. Po przeszło rocznej współpracy z panem ministrem Andrzejem Byrtem chcę publicznie wypowiedzieć słowa najwyższego uznania i wysokiej oceny jego kwalifikacji, aktywności i umiejętności. Jest świetnym kandydatem na stanowisko polskiego ambasadora w jednej z najważniejszych placówek RP za granicą. Jest osobą wyjątkowo dobrze znaną w Niemczech, w opinii publicznej i władzach tego kraju. Jednym z przejawów oceny i stosunku do osoby pana Andrzeja Byrta jest fakt, iż w ciągu 2 dni od wystąpienia o udzielenie agreement dla niego taka zgoda strony niemieckiej została udzielona. To bezprecedensowy przypadek w mojej praktyce. Pozytywna opinia Wysokiej Komisji pozwoliłaby mi wystąpić w oficjalny sposób do premiera i prezydenta, którzy oczywiście tę kandydaturę znają i akceptują, z prośbą o podjęcie stosownych decyzji. To umożliwi szybki wyjazd kandydata do Berlina i objęcie placówki. Wszyscy rozumiemy, że w obecnym stanie stosunków polsko-niemieckich i ich znaczenia w końcowej fazie negocjacji o członkostwo w Unii Europejskiej fakt, iż ambasador Andrzej Byrt mógłby objąć obowiązki ambasadorskie w jak najkrótszym czasie, jest bardzo istotny.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#PosełJerzyJaskiernia">Proszę teraz pana ministra Andrzeja Byrta o przedstawienie koncepcji pracy na placówce w Berlinie.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieSprawZagranicznychAndrzejByrt">Przez ostatni rok miałem wielokrotnie zaszczyt występować na forum Komisji prezentując w imieniu ministra spraw zagranicznych kandydatury na stanowiska ambasadorów w wielu państwach świata. Tym razem role się odwróciły. Chciałbym powiedzieć kilka słów o przyjętej przeze mnie formie współpracy Polski z Republiką Federalną Niemiec, realizowanej przez największą polską placówkę dyplomatyczną w Berlinie, biorąc pod uwagę przynajmniej trzy parametry. Po pierwsze, liczbę pracowników, po drugie - intensywność kontaktów liczoną ilością wizyt oficjalnych polskich przedstawicieli rządu, parlamentu i samorządów oraz poszczególnych szczebli administracyjnych, po trzecie - intensywnością ludzkich kontaktów, gdyż granicę polsko-niemiecką przekracza średnio rocznie 50 milionów Niemców, a odsetek wyjeżdżających z Polski do Niemiec lub przez Niemcy do Europy Zachodniej jest także najwyższy w kraju. Wszystko to sprawia, że zwyczajowa przerwa pomiędzy powrotem jednego przedstawiciela RP, a wyjazdem kolejnego powinna być możliwie najkrótsza. Pan minister przypomniał główne parametry, które determinują relacje Polski z Republiką Federalną Niemiec w nadchodzącym czasie. Po pierwsze, to końcowa faza negocjacji, w której nieodzowna jest obecność polskich przedstawicieli na miejscu, w Berlinie. Choć negocjacje toczą się w Brukseli, to dyspozycje dla negocjatorów wychodzą ze stolic 15 państw Unii Europejskiej. W Berlinie mamy życzliwego partnera w negocjacjach, ale także takiego, który w coraz większym stopniu manifestuje potrzebę wyeksponowania własnych interesów narodowych. Nie ma w tym nic złego, a jest to dla nas także przypomnieniem, że również my, aspirując do Unii, wchodzimy do niej nie jako anonimowi gracze, lecz jako państwo ze swoją historią i interesami, którym dajemy wyraz w negocjacjach. Kolejną fazą, rozpoczynającą się zaraz po zakończeniu negocjacji i podpisaniu w marcu 2003 roku traktatu akcesyjnego, będzie kampania ratyfikacyjna. Odbywać się będzie w parlamentach narodowych. Miałem okazję obserwować podobne wydarzenie przy okazji wchodzenia Polski do NATO. To ogromna szansa do prezentacji obrazu naszego kraju jako największego państwa w tej części Europy, które chce aktywnie uczestniczyć w relacjach ze swoim najbliższym otoczeniem. Czyniliśmy to z sukcesem, zamieniając trzech sąsiadów sprzed 1989 roku na 7 sąsiadów. Jednocześnie jako pierwsze państwo z tego regionu nawiązaliśmy z nowymi krajami traktaty graniczne, rozstrzygając wszystkie kwestie, które mogłyby utrudniać nam porozumienie. W tym duchu chcielibyśmy wykorzystać nadchodzący okres procesu ratyfikacyjnego. Chcemy pokazać Polskę jako państwo demokratyczne, działające stabilnie i w tym duchu oddziałujące na sąsiadów spoza wschodnich i południowych granic w różnych organizacjach regionalnych, jako państwo, które czuje się współodpowiedzialne za bezpieczeństwo regionu, całej Europy oraz układu transatlantyckiego. Jesteśmy drugim krajem po Szwecji, którego liczba misji wojskowych w ramach ONZ pokazuje, iż Polska nigdy się nie odżegnywała od współodpowiedzialności za losy świata.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieSprawZagranicznychAndrzejByrt">Biorąc pod uwagę sytuację wewnątrz Niemiec, w szczególności następstw pewnych wypowiedzi w trakcie kampanii wyborczej, przykładowe stosunki Polski ze Stanami Zjednoczonymi z mocnymi aktualnie powiązaniami, powinny być czynnikiem, który pozwoli nam w razie potrzeby współgrać z władzami RFN w ich dążeniu do szybkiej i skutecznej poprawy stosunków z głównym partnerem na świecie, jakim są Stany Zjednoczone. Trzecia kwestia o charakterze politycznym, która towarzyszyć będzie misji ambasadora Polski w Republice Federalnej Niemiec, bez względu na to, czy będzie ona trwać 2, 3 czy 4 lata, to partnerskie związanie się z zachodnimi sąsiadami w kreowaniu wspólnym polityk Unii Europejskiej. Tu jawi się wiele spójnych interesów, choć widać szereg interesów stojących w opozycji. Wymienię niektóre z nich. Posiadamy bezsprzecznie niewiarygodne doświadczenie w prowadzeniu wschodniej polityki, co można wykorzystać w Unii Europejskiej podczas kształtowania wschodniej polityki Unii Europejskiej. Jednym z decydujących graczy jest tu Republika Federalna Niemiec. Ze szczególnym naciskiem należy podkreślić również politykę wokół basenu Morza Bałtyckiego, które na wejściu państw bałtyckich i Polski do Unii stanie się pierwszym klasycznym mare nostrum Unii Europejskiej, poza dwoma fragmentami kaliningradzkimi i na wysokości Petersburga. Muszą tu być realizowane ogromne projekty infrastrukturalne, np. w kwestii połączeń kolejowych, dróg, ciągów transmisji energetycznej itp. Wymagać będą wsparcia największego „gracza finansowego” Unii - Niemiec. Kolejna kwestia dotyczy oceny i kształtowania koncepcji funkcjonowania władz politycznych Unii Europejskiej. Wkrótce rozpocznie się Konferencja Międzyrządowa z naszym udziałem. Sądzę, że głos Polski będzie się tam liczyć. Chodzi o głos przedstawicieli najwyższych władz Polski, lecz również głos rozsianych po Europie przedstawicieli dyplomatycznych Rzeczpospolitej Polskiej. Mamy za zadania przekonywać poszczególnych partnerów. Myślę, że liczne związki Polski z Niemcami, a mamy zawartych 250 porozumień na poziomie szkół, ponad 300 porozumień różnych organizacji regionalnych - gmin, powiatów, województw, wiele porozumień landów i województw, związków powiatów i gmin. Są to kanały zdecentralizowanych możliwości oddziaływania Polski i Polaków na poglądy Niemców, gdyż to kontakty regionalne są najczęściej sposobem przełamywania barier i stereotypów. Walka z tymi ostatnimi to maraton, który trwać będzie jeszcze długo. Przypomnę świetną pozycję wydaną przez doskonałego germanistę, profesora Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, pana Orłowskiego, stanowiącą kompendium wiedzy pod nazwą „polnische wertschaft”, znanego stereotypu degradującego w tym pojęciu Polskę jako kraj nieuporządkowany, ale datującego się aż od XVI wieku, stereotypu, który zaczyna powoli wygasać. Ostatnie 13 lat dodało tu niezwykle silnych argumentów przeciwko takiemu stereotypowi. Przed kilkoma dniami w jednym z najbardziej znanych w Niemczech teleturniejów „Jak stać się miliarderem?” młoda studentka miała odpowiedzieć na pytanie, jaki pierwiastek odkryła Maria Curie. Wymieniono trzy możliwości: belgium, finlandum i polonium. Odpowiedziała, że jest to polonium, ponieważ Maria Curie nosiła panieńskie nazwisko Skłodowska i pochodziła z Polski. Wywołało to ogromną sensację, gdyż zasiadające w studio towarzystwo po raz pierwszy usłyszało, że Maria Curie była Polką.</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieSprawZagranicznychAndrzejByrt">Program ogląda ok. 10 milionów ludzi, więc tym sposobem trafiło do nich ważne przesłanie. Zmiana stereotypów myślenia o nas za granicami dokonywana jest nie tylko przez ambasadora, członków parlamentu czy rządu, lecz także przez zwykłych ludzi. Czasem takie zdarzenie jest w stanie przekonać niektórych, że Polska należy do cywilizacji europejskiej i jej obywatele odegrali ważną rolę w budowie cywilizacji na tym kontynencie. Zapewniam państwa, że jeśli uzyskam mandat Wysokiej Komisji, a pan prezydent zdecyduje się podpisać moją nominację, postaram się, aby Polska nadal aktywnie istniała na parkiecie politycznym i dyplomatycznym Niemiec. Chciałbym, abyśmy mogli prezentować swoje interesy polityczne, gospodarcze, kulturalne oraz interesy licznej Polonii, która aktywnie deklaruje gotowość popierania akcesji Polski do Unii Europejskiej.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#PosełJerzyJaskiernia">Otwieram dyskusję.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#PosełMarianPiłka">Proszę pana ministra o podanie rzeczywistych powodów odwołania ambasadora Jerzego Kranza. Sądzę, że nasza Komisja ma prawo nie tylko do informacji prasowej, lecz do szerszych wyjaśnień. Odwołanie ambasadora jest rzadkim przypadkiem. Pan Andrzej Byrt był już ambasadorem w Niemczech. Teraz jest desygnowany drugi raz. Czy w dyplomacji przyjęto taką praktykę? Podkreślę, że poprzednią kadencję pana ambasadora Andrzeja Byrta oceniam zdecydowanie pozytywnie. Trzecie pytanie wiąże się z faktem, iż Andrzej Byrt jest jednym z najsprawniejszych wiceministrów w resorcie spraw zagranicznych. Biorąc pod uwagę, iż ministerstwo jest raczej bierne, słabo funkcjonuje. Niedawno w „Życiu” ukazał się duży artykuł oceniający roczną działalność obecnego ministra spraw zagranicznych. Wysłanie pana ministra Andrzeja Byrta na placówkę do Berlina może poważnie osłabić funkcjonowanie resortu. Jego doświadczenie, wiedza i aktywność w pracach z Komisją Spraw Zagranicznych dają powody, aby uznać, iż ministerstwo ulegnie osłabieniu. Wszystkim nam zależy tymczasem, aby resort działał sprawnie i nie był marginalizowany w polityce zagranicznej. W stosunkach polsko-niemieckich mamy do czynienia z narastającym kryzysem. Odzwierciedla się on na płaszczyźnie integracji europejskiej. Niemcy są państwem narzucającym Polsce bardzo trudne do przyjęcia warunki. Polska może stać się krajem drugiej kategorii w Unii Europejskiej. Chodzi zwłaszcza o kwestie finansowe, o możliwość podejmowania pracy w Niemczech itd. Obserwujemy więc szereg antypolskich działań ze strony rządu niemieckiego, co utrudnia proces negocjacyjny i determinuje przyszłe miejsce Polski w Unii Europejskiej. Jak pan minister Andrzej Byrt widzi możliwość przełamania tej narastającej antypolskiej tendencji w Niemczech? W stosunkach polsko-niemieckich jest wciąż szereg niezałatwionych kwestii. Jedną z nich jest sprawa odszkodowań za zniszczone mienie podczas okupacji niemieckiej, nie w trakcie działań wojennych, lecz działań represyjnych. Myślę o setkach, a nawet tysiącach spalonych wiosek, o zniszczeniu Warszawy po zakończeniu walk powstańczych. Są to zbrodnie wojenne, nie ulegają przedawnieniu. Polska ma prawo żądać odszkodowania. Zniszczono infrastrukturę, własność publiczną oraz własność obywateli polskich. Czy ministerstwo zamierza podjąć działania w tej materii? Ma to duże znaczenie polityczne, materialne i moralne. W konstytucji Niemiec nadal figurują zapisy, dotyczące terytorium Rzeszy z 1937 roku. Jakie działania chce podjąć rząd polski, aby doprowadzić do zmiany tej sytuacji?</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#PosełTadeuszSamborski">Sądzę, że kandydat na ambasadora trafnie nakreślił swoją wizję misji dyplomatycznej. Na tle zadań i priorytetów polskiej polityki zagranicznej i sytuacji na świecie program jest ambitny i dostosowany do tej sytuacji. To dobrze, że chcemy wysłać dyplomatę najwyższej próby, profesjonalistę do tak ważnego dla nas kraju. Cieszę się, że poza zadaniami politycznymi i gospodarczymi pan ambasador podejmuje się misji walki ze stereotypami, przeciwdziałaniu negatywnemu wizerunkowi. To niezwykle trudne zadanie, ale jednocześnie bardzo ważne. Czy pan ambasador przewiduje skuteczne podjęcie problemu asymetrii w uznawaniu praw Polaków i nadania im statusu mniejszości narodowej w Niemczech? Czy to znajdzie się w planie pana działań dyplomatycznych? Czy zamierza pan podjąć też sprawę rewindykacji niektórych dóbr kultury? Czy zamierza pan zaangażować się w aktywizację instytutów polskich działających na terenie Niemiec? Czy możemy liczyć na danie im impulsu do aktywniejszego działania? Przyznam, że z pana misją wiążę nadzieję, że sprawa budowy ambasady polskiej w Berlinie zostanie wreszcie zakończona. Chciałbym, aby ten drażliwy temat wreszcie się skończył. Dotychczasowe działania naraziły Polskę na pewne straty, dziwnie nie ma winnych i nikt nie tłumaczy się z takich błędów. Sądzę, że w czasie pana kadencji nasza ambasada przeniesie się do stosownego, należnego jej gmachu w centrum Berlina.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#PosełMaciejGiertych">Chcę wrócić jeszcze do sprawy Polonii w Niemczech. W pisemnej notatce znalazły się bardzo lakoniczne informacje na ten temat. O ile się orientuję, niektóre organizacje polskie nie cieszą się szczególnym uznaniem rządu niemieckiego. Rząd ten reguluje działalność takich organizacji poprzez pieniędzy mniejszościom. Rząd niemiecki sam chciałby decydować, kto reprezentuje Polonię. Na ile pan, jako były i przyszły ambasador Polski w Berlinie, ma zamiar zaangażować się w te kwestie?</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#PosełMarekJurek">Sprawa mniejszości polskiej w Niemczech była przedmiotem obszernej debaty podczas ratyfikacji traktatu polsko-niemieckiego na początku lat dziewięćdziesiątych. Wśród stereotypów, o których mówił pan ambasador, jest też taki, iż w Niemczech nie ma mniejszości polskiej, gdyż jest to mniejszość nieterytorialna, to emigranci itd. Tymczasem mniejszość polska w Niemczech jest w prostej linii spadkobiercą mniejszości w Drugiej Rzeszy Niemieckiej w okresie międzywojennym. To często potomkowie migracji wewnętrznej z poznańskiego i Śląska do Westfalii. To często ludzie, który państwo niemieckie zaprosiło do siebie w latach siedemdziesiątych jako potomków polskich żołnierzy armii niemieckiej. Mieli prawo do obywatelstwa niemieckiego, ale mają też prawo do zachowania narodowości polskiej, do związków z Polską. Przyłączam się więc do apeli moich przedmówców, aby tę sprawę poruszać w miarę możliwości, wyjaśniając okoliczności historyczne. Emigracja lat osiemdziesiątych nie obejmuje całości zjawiska społeczności polskiej w Niemczech. Z polityki wielokulturowości korzystają tam imigranci z innych krajów, więc nie ma powodów, dla których Polacy mieliby nie mieć takich praw. Jak pan ambasador ocenia dynamikę stosunków amerykańsko-niemieckich po ochłodzeniu, które nastąpiło w trakcie ostatniej kampanii wyborczej? Podobne pytanie dotyczy stosunków niemiecko-rosyjskich. Jak pan ocenia dynamikę i przebieg tych kontaktów?</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#PosełZbyszekZaborowski">Po wysłuchaniu komplementów pana posła Mariana Piłki można założyć od razu, że jest to bardzo dobra kandydatura i należy ją poprzeć. Pan minister podjął taką decyzję w końcu negocjacji akcesyjnych, a jak wiemy - Niemcy są jednym z najważniejszych partnerów w tych rozmowach. Co chcemy uzyskać w czasie rozmów z Niemcami w kontekście propozycji komisarza Güntera Verheugena, który mówi, że Polska mogłaby przystąpić do Unii Europejskiej pięć miesięcy później, co przyniosłoby oszczędność na składce. Dla mnie jest to przewrotna argumentacja. Czy Ministerstwo Spraw Zagranicznych przygotowało już stanowisko w tej sprawie? Co chcemy uzyskać w dialogu z partnerem niemieckim? Co możemy uzyskać w ostatniej fazie negocjacji? Jak chcemy bronić naszych racji w kontaktach dwustronnych z Niemcami? W notatce MSZ znalazła się informacja, że w ubiegłym roku po raz pierwszy uzyskaliśmy nadwyżkę w handlu z Niemcami w wysokości 368 mln dolarów, jednak na koniec sierpnia 2002 roku wróciliśmy do ujemnego salda w wysokości 121 mln dolarów. Co się dzieje w stosunkach gospodarczych i jak możemy wpłynąć na zmianę tego stanu rzeczy? W nawiązaniu do wypowiedzi pana posła Mariana Piłki, dotyczącej odszkodowań za zniszczone mienie i instytucje w Polsce jedną kwestię chciałbym poddać pod rozwagę pana ambasadora. Chodzi o regionalną inicjatywę odbudowy muzeum śląskiego w Katowicach. Miasto wydzieliło stosowną działkę. Muzeum to zostało zniszczone świadomie przez okupanta niemieckiego i dla stosunków polsko-niemieckich byłoby dobrym rozwiązaniem, gdyby państwo niemieckie przyłożyło się do odbudowy tej instytucji kulturalnej na Górnym Śląsku.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#PosełAleksanderMałachowski">Pan minister Andrzej Byrt jedzie do Berlina odbudować placówkę, która w poprzednim okresie została poważnie niedopatrzona zarówno przez odwołanego ambasadora, jak przez szereg pechowych wydarzeń. Jest to jedna z rzeczy, które będą zaprzątać głowę nowego ambasadora. Myślę, że jest to jedną z przyczyn, że człowiek o tak wielkich kwalifikacjach i doświadczeniu, o szacunku w Niemczech został desygnowany na to stanowisko. To trafna decyzja. Żałuję, że odwołany ambasador nie sprawdził się. Nie jestem pewien, czy sprawa odszkodowań w 60 lat po wojnie ma takie priorytetowe znaczenie. Odziedziczyliśmy w wyniku decyzji alianckiej nieprawdopodobną ilość majątku niemieckiego na ziemiach odzyskanych. Najwięcej wróciło dóbr Kościoła katolickiego, jak choćby Bazylika Mariacka w Gdańsku. Bałbym się wchodzenia w dyskusję na temat odszkodowań. Niemcy są w stanie przeciwstawić naszym argumentom własne. Mieszkałem wówczas na ziemiach odzyskanych, zagospodarowywałem ten majątek. Było tego dużo w każdej dziedzinie. Nie jestem pewien, czy właściwą drogą byłoby szukanie zadośćuczynienia za zniszczone mienie. Temat ten może połączyć się zaraz z dyskusją na temat Dekretów Benesza. Wczoraj na posiedzeniu Partii Europejskich Socjalistów słyszałem znów słowa dotyczące tych dekretów. To niepotrzebne powracanie do wydarzeń sprzed kilkudziesięciu lat. Panu ministrowi Włodzimierzowi Cimoszewiczowi gratuluję decyzji o desygnowaniu kogoś tak wartościowego na stanowisko ambasadora w Berlinie. Jest to jednak na pewno strata dla kierownictwa resortu. Wiadomo jednak, że nie ma ludzi niezastąpionych, a naprawienie stosunków z Niemcami zasługuje na taką stratę tu, w centrali.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#PosełJanuszDobrosz">Dołączam się do gratulacji. Decyzja została podjęta szybko i sprawnie. Pokazuje to, że ministerstwo reaguje prawidłowo na nieprawidłowości w placówkach dyplomatycznych. W jaki sposób pan ambasador chciałby przeciwdziałać pojawiającym się w Niemczech, niestety także w prominentnych środowiskach, głosów, które kwestionują polską własność indywidualną na ziemiach odzyskanych? Koresponduje to z wypowiedzią pana posła Aleksandra Małachowskiego. Na posiedzeniu naszej Komisji podejmowaliśmy uchwałę, kiedy pan Edmund Stoiber poruszył tę kwestię w swoich wystąpieniach. Kiedyś oficjalnie powiedział to też minister Klaus Kinkel. Pamiętamy rezolucję Bundestagu, która odnosiła się do tej problematyki w podobnym kontekście. W Polsce i poza nią pojawiają się propozycje budowy centrum wypędzonych. Na nieszczęście również w moim rodzinnym Wrocławiu. Wbrew dobrym intencjom pomysłodawców może to oznaczać powrót do historii. Co pan ambasador myśli na ten temat i co ma pan zamiar zrobić w tej materii?</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#PosełJerzyJaskiernia">Nie mam więcej zgłoszeń. Proszę o odpowiedzi na pytania pana ministra i pana ambasadora.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#MinistersprawzagranicznychWłodzimierzCimoszewicz">Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie podawało oficjalnych powodów odwołania poprzedniego ambasadora. Był to świadomy wybór. Kieruję się względami powagi i prestiżu naszej służby publicznej. Generalnie zależy nam na opinii naszych partnerów zagranicznych. Tej zasadzie mam zamiar hołdować. Ograniczę się więc do stwierdzenia, że po rocznej, uważnej pracy placówki doszedłem do wniosku, że niezbędne jest zwiększenie aktywności i skuteczności działań placówki w Berlinie. Jedną z prowadzących do tego dróg jest powołanie nowego ambasadora. Pan Andrzej Byrt był już ambasadorem w Berlinie. Prawdą jest, że przyjęty od dawna zwyczaj zakłada, że wyżsi rangą dyplomaci jadą z reguły na placówkę do innego kraju. To obyczaj, a nie reguła normatywna. Musi podlegać racjonalnej, swobodnej ocenie potrzeb. W tym przypadku doszedłem do wniosku, że wyjazd do Berlina pana Andrzeja Byrta jest bardzo wskazany. Pan poseł Marian Piłka wyraził negatywną, krytyczną opinię na temat pracy MSZ. Ma pan oczywiście prawo do dowolnych opinii na ten temat. Nie zaskoczę pana, gdy stwierdzę, że to czysto propagandowa opinia, całkowicie oderwana od rzeczywistości i z nią się nie zgadzam zdecydowanie. Jeżeli pan przewodniczący i członkowie Komisji będą zainteresowani pełną dyskusją na temat funkcjonowania Ministerstwa Spraw Zagranicznych w okresie ostatnich kilkunastu miesięcy, jestem otwarty na propozycję takiego spotkania. Teraz otwarcie mówię, że jestem zażenowany wysłuchując takich opinii, zwłaszcza jeśli dla pana posła autorytetem jest sfrustrowany dyplomata, który był autorem tekstu w „Życiu”. Komentarz do niego całkowicie niezależnie, bez inspiracji MSZ opublikowała „Gazeta Wyborcza”. Sądzę, że co najmniej te dwa punkty widzenia należy mieć na względzie, oceniając działania polskiej dyplomacji. Z uwagi na interes państwa polskiego proszę o powstrzymanie się od propagandowych ocen polskiej służby zagranicznej. Nie jest to typowa dyskusja polityczna, jakich słyszymy wiele w Polsce, w których dla celów doraźnej taktyki politycznej formułuje się nawet skrajne opinie. Wypowiadane podczas otwartych posiedzeń Komisji Spraw Zagranicznych uwagi mają znaczenie dla odbioru naszych partnerów zagranicznych. Fakt, iż pan minister Andrzej Byrt, jadąc do Berlina, przestanie pełnić swoje obowiązki w centrali, na pewno nie wzmacnia kierownictwa MSZ. Kompetencje pana ministra są wyjątkowe, jednak polska służba zagraniczna, choć nie jest idealna, obok niewielkiego marginesu osób, które być może nie mają najwyższych kwalifikacji zawodowych, ma również wielu wybitnych urzędników i nie ma wątpliwości, że miejsce pana ministra Andrzeja Byrta zostanie zapełnione właściwą osobą. Przewidujemy, że po szczycie w Kopenhadze, kiedy uzyskamy oficjalne zaproszenie do Unii Europejskiej, potrzebna będzie pewna reorganizacja administracji rządowej, odpowiedzialnej za integrację europejską. Mam zamiar wystąpić oficjalnie z propozycją utworzenia sekretariatu europejskiego w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Będzie on zajmować się sprawami dotyczącymi wszystkiego, co mieściło się do tej pory pod pojęciem polskiej polityki zagranicznej w Europie. Trzeba przemyśleć konstrukcję kierownictwa resortu i podział zadań. Chociaż kolejna uwaga kierowana była do pana ministra Andrzeja Byrta, chcę zaprezentować swoje zdanie na ten temat. Myślę o wypowiedzi pana posła Mariana Piłki, dotyczącej zachowań władz niemieckich, odczytywanych jako antypolskie działania. Pan poseł przytoczył jako przykład kwestię podejmowania pracy w Niemczech, czy dopłaty bezpośrednie dla rolników.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#MinistersprawzagranicznychWłodzimierzCimoszewicz">Jednoznacznie przeciwstawiam się takiej opinii o antypolskich działaniach ze strony władz niemieckich. Przy wszystkich problemach, jakie dały o sobie znać podczas kampanii wyborczej w Niemczech tego typu ocena jest całkowicie nie do zaakceptowania. Negocjujemy warunki, przedstawione nam w postaci wspólnych stanowisk w kolejnych obszarach podpisanych przez 15 państw członkowskich. Prawdą jest, że w kwestii swobodnego przepływu pracowników Niemcy i Austria występowały o szczególne okresy przejściowe. Prawdą jest też, że wspólne stanowisko Unii Europejskiej oceniliśmy bardzo krytycznie. Prawdą jest również, że powód zajęcia przez Unię takiego stanowiska przypisaliśmy irracjonalnym, subiektywnym obawom, jakie pojawiają się dość powszechnie w społeczeństwie niemieckim i austriackim. Jeżeli zgodziliśmy się na to konkretne rozwiązanie, które - w co głęboko wierzymy i jest to wiara oparta na faktach - nie będzie mieć powszechnego charakteru długotrwałego, uczyniliśmy tak szukając porozumienia z Piętnastką. Rozumiem, że czasami subiektywne powody pewnych decyzji powinny być uwzględnione przez partnera. Dotyczy to szeregu polskich obaw i ograniczeń, które uwzględnili nasi partnerzy z państw członkowskich.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#PodsekretarzstanuwMSZAndrzejByrt">Postaram się odpowiedzieć na wszystkie państwa pytania. Chcę dodać kilka zdań do odpowiedzi pana ministra na temat „antypolskich narastających działań w Niemczech”. Warto przypomnieć, że jak Niemcy i Austria domagały się uwzględnienia okresu przejściowego dla swobody przepływu siły roboczej z Polski, choć te obawy są naszym zdaniem zupełnie niepotwierdzone, to Niemcy były państwem, które pozwoliło przyjąć okres przejściowy w sprawie opóźnienia zakupu ziemi w Polsce w ostatecznej wersji. To sukces dla negocjatorów polskich. Wyraźnie podkreślam, że Niemcy rozumieli, iż Polska ma prawo do postawienia warunków w odpowiedzi na propozycje w zakresie przepływu siły roboczej. Mam wrażenie, że strona niemiecka, znając historię stosunków polsko-niemieckich, rozumiała nasze obawy. Byłem świadkiem wystąpień polityków niemieckich we Francji, gdy uzasadniali potrzebę przyjęcia okresu przejściowego na zakup ziemi w Polsce, widząc uzasadnienie dla takich postulatów. Nie wynikało to z chęci zyskania czyjejś sympatii, lecz ze zrozumienia sytuacji. Od 13 lat mamy faktyczne porozumienie między naszymi krajami, lecz zdarzają się jeszcze precedensy, o których należy pamiętać. Pan poseł Marian Piłka wśród niezałatwionych kwestii wymienił potrzebę ewentualnego wystąpienia w sprawie odszkodowania za zniszczone mienie osób indywidualnych podczas wojny. Sytuacja jest tu jednoznaczna pod względem prawnym. Odszkodowania zostały przyznane aliantom w wyniku porozumień poczdamskich. Polska odzyskiwała swoje odszkodowanie z części ściąganej przez ZSRR. W 1953 roku w ślad za narastającą „zimną wojną” mocarstwa zachodnie zdecydowały się wesprzeć nowo tworzoną Republikę Federalną Niemiec poprzez rezygnację z roszczeń i odszkodowań z terenów objętych władzą aliantów zachodnich. ZSRR podjął decyzję o rezygnacji z pobierania odszkodowań z terytorium jemu podległego, czyli byłego NRD. Dzień później, w 1953 roku uczyniła to również Polska. Jednak o ile ówczesny ZSRR zrezygnował z roszczeń wobec NRD, o tyle Polska zrezygnowała z roszczeń wobec obu państw niemieckich. Deklaracja ta ma moc wiążącą do dziś. Podstawy prawne do roszczeń mają zaś obywatele polscy. Państwo się zrzekło, ale nie jego obywatele. Potwierdzono to w liście ówczesnych ministrów obu państw, w którym mowa była o przelaniu na konto Fundacji Polsko-Niemieckie Pojednanie kwoty pół miliarda marek tytułem symbolicznego zadośćuczynienia ofiarom wojny. Napisano tam, że Polska potwierdza, iż nie będzie dochodziła odszkodowań publicznych, zaś obywatele polscy mają prawo dochodzenia przed sądami Republiki Federalnej Niemiec roszczeń indywidualnych. Pan poseł twierdzi, że zapis w konstytucji niemieckiej mówi, że terytorium Niemiec obejmuje ziemie z 1937 roku. To nieprawda i podkreślam to mocno, ponieważ kilkakrotnie ten temat wracał „na wokandę”. W konstytucji istnieje zapis, który uzasadnia prawo do obywatelstwa niemieckiego. W zakresie terytoriów konstytucja Niemiec została zmieniona decyzją traktatu „2+4”. Zachowano jedynie artykuł mówiący, iż prawo do obywatelstwa niemieckiego mają wszystkie osoby, które urodziły się w obrębie terytorium Rzeszy z 1937 roku. Oznaczało to np., że o obywatelstwo Niemiec mogli wystąpić Polacy, którzy urodzili się nieopodal Wrocławia, a był to teren ówczesnych Prus.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#PodsekretarzstanuwMSZAndrzejByrt">Lista osób, które mogą wystąpić o obywatelstwo Niemiec jest zamknięta, nie dojdą do niej nowi ludzie. Większość uprawnionych jest zresztą dziś obywatelami Republiki Federalnej Niemiec. Pan poseł Samborski pytał o asymetrię w uznawaniu praw Polaków w Niemczech i mniejszości niemieckiej w Polsce. Nie ma asymetrii prawnej. Istnieje inne określenie obu grup mniejszościowych. W Polsce mówiąc o mniejszości niemieckiej myśli się o ludziach urodzonych na terenach ówczesnych Niemiec, obywatelach niemieckich, którzy pozostali w Polsce, i ich dzieciach. W przypadku Polaków mieszkających w Niemczech mówi się o obywatelach niemieckich przyznających do kultury, cywilizacji i języka polskiego. Prawa i obowiązki obu grup są jednak identyczne. Zapisano je w traktacie o dobrym sąsiedztwie i przyjacielskiej współpracy. Różnice są tylko w określeniu, w nazewnictwie. W Niemczech są trzy mniejszości: Słowianie połabscy z okolic Kottbus i Budziszyna, Fryzowie na północy oraz Romowie i Żydzi niemieccy, którzy mają specyficzny status. Dla Żydów i Romów utworzone są specjalne fundusze, z których finansuje się ich działalność kulturalną. W przypadku Polaków mieszkających w Niemczech, na podstawie traktatu utworzony został taki fundusz i w ubiegłym roku wynosił ok. 400 tysięcy marek z przeznaczeniem na działalność kulturalną. Dochodzą do tego znaczne sumy w poszczególnych landach. Najlepiej wygląda sytuacja w Nadrenii Westfalii. Przypomnę, że podczas mojego pobytu w Niemczech przygotowaliśmy dużą wystawę poświęconą polskiej emigracji w Nadrenii Westfalii, która objechała też wiele miast polskich. Wystawę otworzył wówczas ówczesny premier landu, a późniejszy prezydent Johanes Rau. Jednym z ważnych elementów tej wystawy, przygotowanym przez grupę młodych historyków niemieckich, co świadczy o poglądach młodzieży Niemiec, była rekonstrukcja posterunku policji pruskiej z pokazaniem autentycznych kartotek policji z notatkami oficerów. Pod popiersiem ówczesnego kanclerza Otto von Bismarcka powieszono napis, którego naprawdę nie było w komisariacie, ale młodzi historycy zamocowali go tam. Był to cytat z wypowiedzi Bismarcka: „Przypominam wszystkim, że z Polakami, jak z psami: trzeba ich tępić, ponieważ takie zwierzę nie wie, że może być groźne, ale my o tym wiemy”. Na to premier landu Johanes Rau zwrócił się do delegacji niemieckiej i powiedział: „widzę, że jesteście panowie zaskoczeni, że tak chwalony przez nas Bismarck wypowiedział takie słowa. To prawda. Powinniśmy się za to wstydzić. Chciałbym, aby moje słowa były wielkim przypomnieniem dla Niemców, że mamy ogromny dług wobec naszych wschodnich sąsiadów, Polaków”. Prasa cytowała te słowa we wszystkich tytułach. Kolejne pytanie dotyczyło rewindykacji dóbr kultury polskiej z Niemiec. Polska przedłożyła listę prawie dwustu obiektów, które - zdaniem naszych historyków - wytropione zostały w różnych muzeach. Część wróciła do nas, część nie. Centralna władza niemiecka nie ma wpływu na muzea, które są własnością poszczególnych landów. Temat rewindykacji dóbr kultury polskiej oraz kwestia odszkodowania za Muzeum Śląskie będą przedmiotem łącznego rozpatrzenia.</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#PodsekretarzstanuwMSZAndrzejByrt">Chodzi o łączne rozstrzygnięcie. Niemcy domagają się słynnej biblioteki pruskiej, czyli rękopisów dzieł autorów niemieckich, które zostały ocalone przez Bibliotekę Jagiellońską. Myślę, że kompromis nie będzie dotyczyć jedynie przekazania określonych dóbr, lecz pewnego wkładu finansowego strony niemieckiej, aby można było odtworzyć zniszczone zabytki polskiej kultury lub stworzyć fundusz, który pozwoli kupować w miarę upływu czasu i uzupełniać stan polskich muzeów. Często wracającym tematem jest sprawa instytutów polskich. Zazwyczaj temat wraca w dwóch kategoriach. Po pierwsze, chodzi o kontakty instytutów polskich z Polonią. Zdarzało się, że dyrektorzy instytutów, których wybiera się w konkursach, uważali, iż ich obowiązkiem jest tylko prezentowanie kultury polskiej środowisku niemieckiemu, a Polonia nie musi być przez nich hołubiona. Ta sytuacja uległa już poprawie podczas mojego pobytu w Niemczech. Sądzę, że jeśli pozostały przypadki, wymagające interwencji, niezwłocznie ją podejmę. Instytuty polskie mają służyć również prezentacji kultury polskiej dla osób pochodzenia polskiego. To ich prawo i nasz obowiązek. Na temat budowy ambasady w Berlinie więcej powiedzieć może pan dyrektor generalny MSZ. Powiem jedynie, że przyjęto koncepcję znacznej redukcji kosztów bez pomniejszenia jakości remontu. Okazuje się, że było to możliwe. Należy domniemywać, że niedługo wszystkie prace zostaną zakończone i ambasada będzie mogła przenieść się w stałe miejsce, na ulicę Unter den Linden, do historycznej siedziby, którą dostaliśmy od władz byłego NRD. Mieściło się tam kiedyś ministerstwo policji i spraw wewnętrznych Prus, gdzie zapadały również decyzje antypolskiej polityki germanizacyjnej w zaborze pruskim. Przekazanie budynku było symboliczną rekompensatą za straty sprzed lat. Sądzę, że ambasada powinna pozostać w tym gmachu. Pozostawałem w dobrych kontaktach z Polonią. m.in. zostałem honorowym członkiem Związku Polaków w Niemczech „Rodło”, najstarszej organizacji na ziemiach niemieckich. Mam wrażenie, że średnia wieku w organizacjach polonijnych wzrasta, to naturalne zjawisko. Państwu posłom, dla których perspektywa wejścia do Unii Europejskiej nie jest krzepiąca, pragnę powiedzieć, że wzrost liczebności organizacji polonijnych w Niemczech nastąpił w chwili, gdy pojawiła się perspektywa akcesji Polski do Unii Europejskiej. Bywały momenty, w których ówczesne kierownictwo departamentu w ministerstwie spraw wewnętrznych RFN chciało wybierać sobie związki polonijne, których żądania gotowe było spełniać. W tej chwili tematyka polonijna przeszła do urzędu kanclerskiego, do pełnomocnika do spraw kultury i mediów. Związki polonijne rozwijają się prawidłowo. Istotną kwestią było poparcie dla nauki języka polskiego. Przynosi to spore efekty np. na wschodzie Niemiec, co jest istotne z punktu widzenia współpracy transgranicznej. Pan poseł Marek Jurek pytał o dynamikę stosunków niemiecko-amerykańskich i niemiecko-rosyjskich. Stany Zjednoczone, niezależnie od tego, co padło z ust kanclerza i jego ministra sprawiedliwości, są i pozostaną głównym partnerem RFN. Pamiętajmy, że konstytucje wszystkich landów zachodnich zostały napisane rękami prawników amerykańskich i brytyjskich. To Amerykanie doprowadzili do zasadniczej zmiany struktury prawnej landów zachodnich, co przełożono teraz na landy wschodnie. Nie jest to traktowane jako narzucona pod presją transformacja.</u>
<u xml:id="u-15.3" who="#PodsekretarzstanuwMSZAndrzejByrt">Mówię o tym z głębokim przekonaniem. Rozmawiałem z setkami osób, politykami z każdej strony sceny politycznej. Uważają, że te konstytucje odzwierciedliły ducha demokracji amerykańskiej, sprawiły, że po II wojnie światowej Niemcy stały się państwem demokratycznym. Amerykanie są strażnikami ich demokracji. W czasie negocjacji traktatu „2+4”, kiedy decydowała się kwestia polskiej granicy zachodniej, zasadnicze wystąpienie prezydenta Georga Busha sprawiło, że Helmut Kohl, który nie do końca był przekonany, w jakich warunkach granica powinna być uznana, zdecydował się uczynić ten krok. Od tego czasu lojalnie tej decyzji bronił. W nadchodzących miesiącach Niemcy muszą wykonać stosowne gesty wobec USA. Musi nastąpić „pojednanie”. Niedawno uzgodniono pewne rozwiązanie i gdyby doszło do jakichś działań na Bliskim Wschodzie, Niemcy przejmą na siebie ciężar działań na Bałkanach, zwalniając niektóre oddziały amerykańskie, przesuwające się na Bliski Wschód. Prawdopodobnie zrobią to samo, co podczas pierwszej batalii w Zatoce Perskiej, czyli przejmą znaczny ciężar kosztów. Stosunki niemiecko-rosyjskie budzą w Polsce zainteresowanie i czasami niepokój. Oba państwa mają ze sobą liczne kontakty inwestycyjno-finansowe. Rosja „dłużna” jest Niemcom kwotę dochodzącą do 70 mld euro. Wynika to z licznych inwestycji i kredytów udzielanych przez Niemców. Zrozumiałe jest więc zainteresowanie Niemiec rozwojem gospodarczym Rosji, co stworzy szansę na odzyskanie choć części pieniędzy. Chcą ustanowić dialog, który prowadzić będzie do modyfikacji Rosji w kierunku demokracji zachodnich państw, a nie demokracji „gubernialnej”. Wladimir Putin zdecydował o takich nominacjach w terenie, że władza centralna ma szansę na kontrolę nad regionami, co nie zawsze miało miejsce za czasów Borysa Jelcyna. Niemcy będą wspierać Rosję w staraniach o uzyskanie przejrzystości procedur i działań administracyjnych. Niemcy mają natomiast ogromne wątpliwości w sprawie sytuacji w Czeczenii. Niemcy odgrywają rolę moderatora. Można życzyć sobie, aby robili to bardziej zdecydowanie, gdyż ich siła przekonywania w stosunku do Rosji jest o wiele silniejsza niż wielu innych państw. Pan poseł Zbyszek Zaborowski pytał, co chcielibyśmy uzyskać w rozmowach z Niemcami. Minister spraw zagranicznych i negocjatorzy podkreślali już wielokrotnie, że chcielibyśmy skrócić okres dochodzenia do pełnych płatności bezpośrednich i uzyskać przesunięcie części środków funduszy strukturalnych na dopłaty, do czasu gdy nie zaczną rosnąć. Chcemy uzyskać także korzystne warunki wpłat rat składki polskiej do budżetu Unii Europejskiej. Informacja o opóźnieniu wejścia Polski do Unii nie jest sensacją, nie jest też próbą dokuczenia nam, lecz realną oceną terminu zakończenia ratyfikacji traktatów akcesyjnych. Przypominam, że ratyfikacja traktatu stowarzyszeniowego, prostszego w konstrukcji, który był podpisany 16 grudnia 1991 roku, skończyła się w 1993 roku. Teraz chcemy załatwić sprawę w nieco ponad rok. Będzie to wyścig z czasem. Na szczęście Unia zobowiązała się, że nowi członkowie będą uczestniczyć w wyborach parlamentarnych w czerwcu 2004 roku.</u>
<u xml:id="u-15.4" who="#PodsekretarzstanuwMSZAndrzejByrt">Spora część państw członkowskich zdecyduje się podjąć procedurę ratyfikacyjną dopiero w chwili, gdy my przeprowadzimy referendum. Chcą być pewni, że ubiegający się o członkostwo sami są zainteresowani przystąpieniem do Unii. W ostatnim roku faktycznie Polska wyeksportowała produkty za 12,4 mld euro, zaś importowała produkty za 12,1 mld euro. Teraz sytuacja znów pogorszyła się. Mechanizm handlu Polski z Niemcami jest następujący: jedna trzecia naszego eksportu kierowana jest do Niemiec, zaś jedna czwarta naszego importu to import z Niemiec. W ciągu ostatnich 10 lat nastąpiła zasadnicza, pozytywna zmiana struktury polskiego eksportu. Takie produkty, jak węgiel, drewno zostały zastąpione wyrobami przetworzonymi, w tym silnikami samochodowymi, meblami, sprzętem elektrotechnicznym. Dwie trzecie naszego eksportu do Niemiec generowane jest przez firmy zagraniczne, ale to pozytywne zjawisko. Mówimy o produktach, które wytwarzane są przy użyciu najwyższych technologii, a wartość dodana pozostaje w kraju w postaci podatków i nowych technologii. Polska może zachęcać do inwestowania. Ten proces trwa, choć zmniejszy się pula firm do sprzedaży. Dziś ponad 70% PKB jest generowane przez firmy prywatne, a więc ok. 30% zostało „na sprzedaż”. Podzielam pogląd pana posła Aleksandra Małachowskiego na temat dochodzenia odszkodowań. Gdybyśmy teraz podnieśli ten temat w stosunkach polsko-niemieckich, wykazalibyśmy się nieznajomością procedur prawnych, które Polska przyjęła przed 50 laty. Rząd polski ma obowiązek asystować indywidualnym pozwom, jeśli z takimi wystąpiliby nasi obywatele. Pan poseł Janusz Dobrosz poruszył sprawę kwestionowania polską własność na ziemiach zachodnich i północnych. Przypomniał pan trzy fakty. Klaus Kinkel wygłosił rzeczywiście taki tekst 7 lat temu. Potem nigdy do tego nie wrócił. Dziś rząd niemiecki stoi na pozycji prawnej, że za mienie wywłaszczone przez rząd polski po II wojnie światowej powinny być przyznane odszkodowania. To stanowisko Niemiec nie było ani razu oficjalnie po podpisaniu traktatu polsko-niemieckiego w 1970 roku podniesione. Polska stoi tu na stanowisku popieranym przez ustawodawstwa europejskie, a dotyczącym stosunków własnościowych, że na terytorium suwerennego państwa decyduje jego ustawodawstwo i żadne inne. Dorobek prawny Unii stwierdza jednoznacznie, że nie ma podstaw do ingerencji prawnej ustawodawstwa europejskiego w stosunki własnościowe na terytorium któregokolwiek z państw Unii. Projekt dotyczący utworzenia centrum wypędzonych dojrzewał i został uwypuklony w kampanii wyborczej w Niemczech. Kiedy parlament niemiecki przyznał ostatecznie, że rozważy możliwość zbudowania takiego centrum, zaczęły się nieformalne debaty, wywołane przez Związek Wypędzonych. Bundestag stwierdził, że będzie prowadzić analizy. Kanclerz Niemiec twierdzi, iż nie będzie się spieszyć z decyzją. Polski prezydent, premier i minister spraw zagranicznych stwierdzili, że wypędzenie było wielkim dramatem wielu narodów nie tylko w XX wieku. Formalnie nabrały znaczenia w minionym wieku, od czasu traktatu podpisanego w Lozannie w związku z decyzją ówczesnej Ligi Narodów o zaaprobowaniu wysiedlenia Turków z Bułgarii i Grecji.</u>
<u xml:id="u-15.5" who="#PodsekretarzstanuwMSZAndrzejByrt">Twórcami dokumentu byli Brytyjczycy, którzy ustami Winstona Churchila zaproponowali przesunięcie granicy i dokonanie transferów ludności. Polska nie była inicjatorem i nie musimy się niczego wstydzić. Faktem jest, że na mocy decyzji traktatu poczdamskiego przesiedlono z terenów polskich 3,2 mln osób do strefy rosyjskiej i brytyjskiej. Miało się to odbywać w warunkach humanitarnych, ale wiemy, jakie były one faktycznie, gdyż tymi samymi wagonami bydlęcymi, którymi przyjeżdżali nasi rodacy ze Wschodu, wysiedlani byli z Polski Niemcy. Sprawa ta nie jest przedmiotem debaty politycznej. Lapsus Edmunda Stoibera wiązał się z jego własnym zaangażowaniem w Bawarii, gdyż tam są największe grupy wypędzonych, prawie 800 tysięcy ludzi z rodzinami. Jego żona pochodzi z terenów Niemiec Sudeckich. Ustalono kulisy tej wypowiedzi, więc przeproszono za ten lapsus. Podkreślono, że nawet gdyby Edmund Stoiber wygrał wybory, nie będzie to podnoszone przez rząd CDU/CSU wobec Polski. W tym duchu polski rząd i parlament przyjął te wyjaśnienia.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#PosełJerzyJaskiernia">Czy mają państwo jeszcze pytania przed częścią zamkniętą posiedzenia?</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#PosełMarianPiłka">Moja ocena polskiej służby zagranicznej jest zróżnicowana. Generalnie znaczną część tej służby oceniam pozytywnie. Moja negatywna ocena dotyczy pana ministra Włodzimierz Cimoszewicza. Pozytywnie oceniłem dziś pracę pana ministra Andrzeja Byrta. W głosowaniach tak też oceniałem wielu kandydatów na ambasadorów RP. Próba dyskredytowania wypowiedzi posłów opozycji poprzez nazywanie ich wypowiedziami propagandowymi przypomina mi stare metody komunistycznego dyskredytowania opozycji przez odmawianie jej dobrej woli.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#PosełAleksanderMałachowski">Pan minister wspomniał o prawach Polaków do ubiegania się indywidualnie o odszkodowanie za doznane straty. Kieruję biurem poszukiwania rodzin, które jest częścią Polskiego Czerwonego Krzyża. Zainteresowanie tym tematem jest bardzo silne. Otrzymujemy każdego miesiąca kilkaset listów od ludzi, którzy mają jakieś plany rewindykacyjne. Zgłaszają się do nas, aby potwierdzić ich obecność w obozach pracy. Tendencja szukania sprawiedliwości jest wciąż żywa.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#PosełJerzyJaskiernia">Zamykam teraz część otwartą posiedzenia. Proszę o pozostanie na sali pana ministra spraw zagranicznych.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#PosełJerzyJaskiernia">Wznawiam otwartą część posiedzenia. Miło mi zakomunikować panu ministrowi, że Komisja Spraw Zagranicznych jednomyślnie zaaprobowała pańską kandydaturę na ambasadora RP w Republice Federalnej Niemiec. Gratuluję. Czy w sprawach różnych mają państwo uwagi?</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#PosełMarianPiłka">W styczniu br. rozmawialiśmy na temat dezyderatu w sprawie odszkodowań za pracę przymusową i represje rosyjskie. Wówczas Ministerstwo Spraw Zagranicznych wystąpiło z postulatem, aby te sprawy odłożyć na ok. pół roku, ponieważ toczyły się rozmowy na ten temat. Myślę, że przyszedł czas powrotu do dezyderatu. Proszę pana przewodniczącego o wprowadzenie tej kwestii do jednego z najbliższych posiedzeń Komisji. Druga sprawa dotyczy wspólnego posiedzenia Komisji Spraw Zagranicznych i Komisji Infrastruktury. Chodzi o Polskie Linie Lotnicze LOT. W moim przekonaniu LOT spełnia istotną rolę w związkach Polski z innymi państwami. Rozwój tego przedsiębiorstwa i możliwe kierunki nowych połączeń powinny być przedmiotem naszej wspólnej debaty. Po trzecie, mam propozycję, aby nasza Komisja raz lub dwa razy w roku odbyła seminarium, które poświęcone byłoby głębszej analizie polskiej polityki zagranicznej.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#PosełJerzyJaskiernia">Zwrócimy się do MSZ o przygotowanie się do rozpatrzenia odpowiedzi na dezyderat Komisji na jednym z najbliższych posiedzeń. Sprawę Polskich Linii Lotniczych LOT proponuję włączyć do planu prac na przyszły rok. Niedługo będziemy nad nim pracować. Gdyby pojawiła się szczególna potrzeba, możemy przyspieszyć takie spotkanie. Uważam, że powinniśmy rozważyć pomysł zorganizowania seminarium wyjazdowego. Wówczas jest lepsza atmosfera do dyskusji, nie ma pośpiechu. To cenna inicjatywa. Dziękuję za udział w debacie. Zamykam posiedzenie Komisji.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>