text_structure.xml
85.2 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml"/>
<TEI>
<xi:include href="header.xml"/>
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#KomisjaRolnictwaiRozwojuWsiobradującapodprzewodnictwemposłaWojciechaMojzesowicza">- powołała podkomisję nadzwyczajną do spraw biopaliw,</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#KomisjaRolnictwaiRozwojuWsiobradującapodprzewodnictwemposłaWojciechaMojzesowicza">- spotkała się z przedstawicielami Komisji Rolnictwa i Rozwoju Obszarów Wiejskich Parlamentu Europejskiego, w sprawie ostatnich ważnych rozstrzygnięć dotyczących rolnictwa, podjętych przez Parlament Europejski.</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#KomisjaRolnictwaiRozwojuWsiobradującapodprzewodnictwemposłaWojciechaMojzesowicza">W posiedzeniu uczestniczyli przedstawiciele: Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi z sekretarzem stanu Józefem Pilarczykiem oraz podsekretarzami stanu Stanisławem Kowalczykiem i Wiesławem Zapędowskim, Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa z prezesem Wojciechem Pomajdą oraz wiceprezesem Darią Oleszczuk, Agencji Rynku Rolnego z prezesem Romanem Wenerskim i zastępcą prezesa Stanisławem Stańką, Najwyższej Izby Kontroli, organizacji zrzeszających rolników i producentów cukru oraz Komisji Rolnictwa i Rozwoju Obszarów Wiejskich Parlamentu Europejskiego.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#PosełWojciechMojzesowicz">Otwieram posiedzenie Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Porządek dzienny posiedzenia został państwu doręczony. Czy ktoś z państwa ma jakieś uwagi do zaproponowanego porządku obrad? Nie widzę zgłoszeń. Jak państwo pamiętacie, na poprzednim posiedzeniu Komisji postanowiliśmy powołać podkomisję do spraw biopaliw. Zgłoszono następujące kandydatury posłów na członków podkomisji: Piotr Krutul (D-Ojczysty), Lech Kuropatwiński (Samoobrona), Stanisław Kalemba (PSL), Wojciech Zarzycki (PSL), Jan Antochowski (SLD), Benedykt Suchecki (SLD), Grzegorz Górniak (LPR), Antoni Mężydło (PiS), Kazimierz Plocke (PO) i Mieczysław Aszkiełowicz (Samoobrona). Przystępujemy do głosowania. Kto z państwa jest za powołaniem podkomisji w wyżej wymienionym składzie? Stwierdzam, że Komisja jednomyślnie powołała podkomisję nadzwyczajną do spraw biopaliw. Przystępujemy do rozpatrzenia drugiego punktu porządku obrad. W dniu 1 maja 2005 r. minął rok od integracji Polski z Unią Europejską. Cieszę się, że obecni tutaj eurodeputowani wyrazili chęć spotkania z Komisją. Jestem przekonany, że współpraca Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz Komisji Rolnictwa i Rozwoju Obszarów Wiejskich Parlamentu Europejskiego będzie miała istotne znaczenie. Proponuję, aby w tej chwili wypowiedział się przedstawiciel rządu, a potem oddamy głos naszym gościom. Czy pan minister Wiesław Zapędowski chciałby zabrać głos?</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieRolnictwaiRozwojuWsiWiesławZapędowski">Chętnie zabiorę głos, ale na etapie dyskusji.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#PosełWojciechMojzesowicz">W takim razie proszę o zabranie głosu eurodeputowanego Czesława Siekierskiego.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#PosełdoParlamentuEuropejskiegoCzesławSiekierski">W ciągu najbliższych minut przybędą pozostali przedstawiciele Komisji Rolnictwa i Rozwoju Obszarów Wiejskich Parlamentu Europejskiego w tym wiceprzewodniczący Komisji Janusz Wojciechowski. W związku z tym nie będę w swojej wypowiedzi poruszał spraw, które on prowadził i mówił o tych projektach, w przypadku których eurodeputowany Janusz Wojciechowski był sprawozdawcą. Poruszę kwestie natury ogólnej. Trudno jest dokonać pełnej analizy efektów roku naszej obecności w Unii Europejskiej, ponieważ nie pokrywa się on z rokiem kalendarzowym. W tej sytuacji nie dysponujemy odpowiednimi danymi statystycznymi, aby precyzyjnie mówić o stałych tendencjach. Po drugie jest to zbyt krótki okres, aby dokonywać pogłębionych analiz. Minęło jednak wystarczająco dużo czasu, aby mówić o pewnych tendencjach. Chciałbym wyjaśnić, że nie oceniam obecnej sytuacji tylko w kontekście ostatniego roku. Efekty naszej obecności w Unii Europejskiej to nie jest tylko problem ostatniego roku. Na nasze członkostwo w Unii Europejskiej trzeba patrzeć przez pryzmat 15 lat transformacji. Trzeba to oceniać poprzez 15 lat działań zmierzających do zmiany systemu, w tym ustroju gospodarczego i dostosowania się do warunków rynkowych. Uchwalenie i wdrożenie przepisów oraz budowa instytucji koniecznych dla funkcjonowania w ramach Wspólnego Rynku były oceniane różnie na kolejnych etapach dostosowania. Po akcesji okazało się, że te działania wypadły znacznie lepiej niż zakładaliśmy. Oczywiście nie można upraszczać tej analizy, mówiąc tylko o samych pozytywach. To źle służy Polsce i naszemu wizerunkowi w Unii Europejskiej. Zwróciłem na to uwagę na jednym z seminariów, na którym polscy przedstawiciele mówili tylko o pozytywnych aspektach integracji. W spotkaniu tym brali udział radcy rolni ambasad wszystkich państw członkowskich. Potem kanałami dyplomatycznymi do rządów krajów członkowskich trafia informacja, że mówimy tylko o pozytywnych przejawach integracji, że Polska tak dużo uzyskała. Tworzy się specyficzny klimat. Kiedy na jednym z posiedzeń Komisji Rolnictwa i Rozwoju Obszarów Wiejskich Parlamentu Europejskiego mówiłem o problemach polskiego rolnictwa, eurodeputowany z Niemiec zapytał, dlaczego narzekam skoro w Polsce wzrost PKB wynosi ponad 5%, a w Unii Europejskiej i w Niemczech odpowiednio 2% i 0,8%. W tej sytuacji uważa się, że nie powinniśmy mieć powodów do narzekania. To nas stawia w bardzo złej sytuacji przetargowej, zwłaszcza teraz, gdy dyskutujemy o perspektywie finansowej na lata 2007–2013. W Unii Europejskiej uważa się, że wszystko przebiega bardzo dobrze. Oni nie potrafią zrozumieć, o co chodzi przedstawicielom nowych krajów członkowskich skoro sytuacja jest tak dobra. Uważa się nawet, że sytuacja w Polsce jest tak dobra, że problemów należy szukać już w zupełnie innych regionach. Jeszcze raz powtarzam, że to stwarza zły klimat we wszystkich negocjacjach. Wydaje mi się, że konieczna jest także analiza okresu stowarzyszeniowego z Unią Europejską. W trakcie ostatnich 15 lat miał miejsce proces transformacji. Szacuje się, że nadwyżka w handlu z Polską w przypadku starych krajów Unii Europejskiej wynosiła 140–150 mld euro. To jest kwota, która pokazuje skalę korzyści odniesionych przez kraje piętnastki. Po drugie wielu ekspertów potwierdziło, że to było bardzo tanie rozszerzenie dla Unii Europejskiej.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#PosełdoParlamentuEuropejskiegoCzesławSiekierski">Przypominam, że Unia Europejska przyjęła dziesięć, w większości biednych krajów. Tymczasem od 2000 r. wyraźnie widać, że środki przeznaczone na rolnictwo i rozwój wsi systematycznie się zmniejszały. Ostatecznie rozdysponowana kwota daleko odbiega od pierwotnych zapowiedzi Unii Europejskiej. Myślę, że podobnie te sprawy postrzegane są w Polsce. Oczywiście trudno mówić o jakimś szoku wywołanym przystąpieniem Polski do Unii Europejskiej. Nie było też boomu, o którym się mówi przy podsumowywaniu naszej rocznej obecności we Wspólnocie. Szacuje się, że po pierwszym roku obecności w strukturach Unii Europejskiej mamy nadwyżkę w wysokości około 1,4 mld euro. W tych wyliczeniach brane są pod uwagę również te środki, które były pozyskiwane z programów dostępnych w okresie stowarzyszenia. Myślę tutaj o programach ISPA, PHARE i SAPARD. Natomiast nie zaczęły jeszcze wpływać pieniądze związane na przykład z funduszami strukturalnymi. W związku z tym mamy do czynienia z przesunięciem faz finansowana i to także trzeba brać pod uwagę. W Unii Europejskiej ostatnio bardzo dużo mówi się o liberalizacji handlu. Wiadomo, że negocjacje prowadzone w ramach Światowej Organizacji Handlu oznaczają ustępstwa z obu stron. Wspólnota grupuje w tej chwili 25 krajów i w pełni odpowiada za osłonę tego ogromnego rynku. W Polsce nie można już wprowadzać żadnych instrumentów ochronnych bez uzgodnień z Komisją Europejską. Rozmowy prowadzone w ramach WTO zmierzają do otwarcia rynku, zwłaszcza dla biedniejszych krajów oraz dla tych państw, w których Unia Europejska ma określone interesy handlowe. Tak jest w przypadku Chin. Nadmierna liberalizacja handlu z Chinami doprowadziła do zapaści przemysłu tekstylnego w Europie. W Polsce odczuliśmy te tendencje na rynku owoców miękkich. Polska jest w Europie jednym z głównych producentów owoców miękkich. Zdjęcie wszelkiego rodzaju barier celnych w stosunku do chińskich towarów miało fatalne konsekwencje. W Chinach jest bardzo niski koszt pracy, między innymi dlatego, że nie finansuje się tam programów związanych z bezpieczeństwem pracy. Nie ma też żadnych osłon socjalnych. Chiny nie ponoszą też znacznych wydatków związanych z ochroną środowiska. Przy tak taniej sile roboczej produkcja europejska jest niekonkurencyjna. To nie dotyczy tylko rolnictwa. Tak samo jest w innych sektorach gospodarki. Myślę, że Unia Europejska zaczyna się budzić ze snu. Pierwsze uderzenie miało miejsce rok temu w Polsce i dotknęło producentów owoców miękkich. Jeśli proces liberalizacji handlu nie zostanie zatrzymany, będą także zagrożone inne sektory przemysłu rolno-spożywczego w całej Unii Europejskiej. Wtedy negatywne skutki pierwsze odczują gospodarstwa w krajach starej piętnastki. Polskie gospodarstwa ciągle jeszcze produkują tańszą żywność ze względu na mniejsze koszty pracy. W związku z tym odczują skutki liberalizacji handlu w drugiej kolejności. W Parlamencie Europejskim czuje się atmosferę przychylności dla otwierania rynku unijnego. Sprzyja temu również pani komisarz Mariann Fischer-Boel, która jest z pochodzenia Dunką. Rolnictwo w Danii charakteryzuje się dużą intensywnością.</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#PosełdoParlamentuEuropejskiegoCzesławSiekierski">Pani komisarz pochodzi z rodziny, która prowadzi duży agrobiznes, a więc postrzega pewne zjawiska jako producent wielkotowarowy. Zupełnie inne nastawienie miał komisarz Franz Fischler, który pochodził z Austrii. On czuł problemy rolnictwa rozdrobnionego oraz rozumiał problematykę rozwoju obszarów wiejskich. Tego nie rozumie pani komisarz, a jej poglądy są wyraźnie liberalne. Zadawałem jej pytania podczas przesłuchania kandydatów na komisarzy Komisji Europejskiej. O jej liberalnym podejściu do rolnictwa mówią nawet przedstawiciele krajów starej Unii Europejskiej. Jak państwo wiecie, trwa dyskusja na temat budżetu Unii Europejskiej na lata 2007–2013. Kiedy w grudniu 2002 r. zakończyły się negocjacje w Kopenhadze, to już w styczniu 2003 r. płatnicy netto, czyli Niemcy, Francja, Wielka Brytania, Holandia, Szwecja, Austria, wystąpiły z wnioskiem o zmniejszenie składki członkowskiej do poziomu 1% PKB. Oznacza to istotne zmniejszenie wpływów nowej rozszerzonej Unii Europejskiej.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#PosełWojciechMojzesowicz">Bardzo państwa proszę o spokój. Panuje duży hałas. Eurodeputowany Czesław Siekierski mówi bardzo ciekawe rzeczy i bardzo proszę go wysłuchać.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#PosełdoParlamentuEuropejskiegoCzesławSiekierski">Za chwilę skończę. Myślę, że pozostali przedstawiciele Komisji Rolnictwa i Rozwoju Obszarów Wiejskich Parlamentu Europejskiego będą mówić o bardziej szczegółowych kwestiach. Chciałbym jednak państwu przybliżyć atmosferę panującą w Parlamencie Europejskim. Coś się w Unii Europejskiej zmienia. Tendencje są bardzo niekorzystne dla Polski. Dotychczasowych piętnastu członków Unii Europejskiej skorzystało z dobrodziejstw Wspólnej Polityki Rolnej. W tej chwili w obliczu konieczności restrukturyzacji biednego rolnictwa dziesięciu nowych krajów zmierza się do ograniczenia finansowania rolnictwa. Przypominam, że wkrótce dołączą do nas Bułgaria i Rumunia, które są jeszcze biedniejsze. Powstaje pytanie, czy możliwe jest dotrzymanie tych wspaniałych ideałów solidarności i spójności europejskiej przy tych mniejszych środkach. Jak wiemy, na mocy porozumienia Jacquesa Chiraca i Gerharda Schroedera, do którego doszło w Brukseli w 2002 r., środki na finansowanie Wspólnej Polityki Rolnej do 2013 r. zostaną zamrożone na dotychczasowym poziomie. To wydarzenie może być różnie oceniane, ale pozytywne jest to, że tych ustaleń nie można podważać przy konstruowaniu nowego budżetu Unii Europejskiej na lata 2007–2013. Często jednak wspomina się o konieczności wprowadzenia współfinansowania Wspólnej Polityki Rolnej z budżetów narodowych. Oznaczałoby to kolejne obciążenia dla budżetów krajowych. W prawdzie w przypadku nowych krajów członkowskich I filar WPR jest już finansowany z budżetów państwa, ale takie ogólne postanowienie źle by wróżyło na przyszłość. Jeśli zostanie przyjęty „mały budżet”, czyli w wysokości 1% PKB, a nie ten proponowany przez Komisję Europejską, czyli w wysokości 1,14% PKB, to wtedy trzeba by ciąć wydatki. Mówi się o możliwych cięciach w II filarze Wspólnej Polityki Rolnej, czyli w zakresie Rozwoju Obszarów Wiejskich. Ta propozycja też nie jest dla nas korzystna. Kiedy prowadzono negocjacje w Kopenhadze, jednoznacznie stawiając sprawę dopłat, to wtedy mówiono nam, że przy polskim rozdrobnionym rolnictwie i przeludnionej wsi ważniejsze są środki na rozwój obszarów wiejskich. W tej chwili próbuje się od tego odchodzić. Pojawiła się także koncepcja, aby w ramach realizacji strategii lizbońskiej, odwołującej się do rozwoju nowych technologii, oświaty i edukacji, dopuścić możliwość finansowania tych zmian ze środków przeznaczonych na rozwój obszarów wiejskich. To jest bardzo wygodne dla krajów starej Unii Europejskiej, ponieważ tam już wykorzystano dostępne środki na rozwój obszarów wiejskich, a w ten sposób pozyskiwano by środki na unowocześnianie gospodarstw, czyli na poprawę ich konkurencyjności. O tym się teraz dyskutuje. Są obawy, czy zostanie osiągnięty kompromis. To ma związek także z obecną sytuacją gospodarczą we Francji i w Niemczech. Kanclerz Gerhard Schroeder ponowił wniosek o obniżenie składki członkowskiej, a przecież to Niemcy są największym płatnikiem Wspólnoty. Niestety przystąpiliśmy do Unii Europejskiej w okresie dekoniunktury. Jak już powiedziałem, w tej sytuacji mamy niekorzystną pozycję przetargową, Jeśli chodzi o rynek cukru, to sytuacja jest taka, że w Europie można właściwie nie produkować nawet kilograma cukru, a i tak będzie on dwukrotnie tańszy niż obecnie, ponieważ zostanie sprowadzony z Brazylii.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#PosełdoParlamentuEuropejskiegoCzesławSiekierski">A zatem sytuacja, w której musimy funkcjonować, stała się bardzo skomplikowana. Jak już powiedziałem, nie mamy dobrych argumentów przetargowych, ponieważ nasi partnerzy z Europy uważają, że w Polsce wszystko się toczy we właściwym kierunku. Pojawiły się nawet informacje, że dochody rolników wzrosły o około 70%. To jest oczywiście kompletna bzdura, bo nikt nie bierze pod uwagę wzrostu kosztów produkcji. Ponadto nie ma jeszcze pełnego rachunku ekonomicznego. Należy przeanalizować sytuację w momencie przystąpienia Polski do Unii Europejskiej, także pod kątem kosztów produkcji i porównać je z dzisiejszymi kosztami. Wtedy dopiero będzie można przygotować bilans. Należy mieć również na uwadze fakt, iż w 2003 r. były wyjątkowo niskie zbiory. To się później przełożyło na 40% wzrost obrotów w sferze rolnej w kolejnych latach.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#PosełPiotrKrutul">Czy wszyscy eurodeputowani mogą zabrać głos? Bardzo proszę, aby skracać te wypowiedzi. Wiem, że w Parlamencie Europejskim po dwóch minutach odbiera się głos. Proszę mówić konkretnie.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#PosełWojciechMojzesowicz">Panie pośle, po co ten pośpiech? Przyszliśmy na to spotkanie, aby się czegoś dowiedzieć. Pozwólcie państwo wypowiedzieć się wszystkim eurodeputowanym, a potem odniesiemy się do tego, co tutaj usłyszeliśmy. Eurodeputowany Czesław Siekierski mówił o wielu ciekawych rzeczach, ma które Komisja także zwracała uwagę.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#PosełdoParlamentuEuropejskiegoJanuszWojciechowski">Chciałbym przeprosić za spóźnienie. Odwołano nam samolot, więc z dużymi trudnościami dopiero teraz dotarliśmy do Warszawy. Dziękuję za uwzględnienie naszej inicjatywy i zwołanie posiedzenia Komisji. Dzięki temu możemy państwu przedstawić informację o tym, co się w ostatnich miesiącach działo w Parlamencie Europejskim w sprawach, które są przedmiotem zainteresowania Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Mając na uwadze wypowiedź posła Piotra Krutula, nie będę mówił długo. Przygotowałem materiał pisemny, który zawiera syntetyczną informację o najważniejszych naszych działaniach. Chciałbym zaznaczyć, że to jest mój autorski dokument i nie działam w imieniu całej polskiej reprezentacji w Parlamencie Europejskim. Zebrałem te działania, które moim zdaniem są najważniejsze. To oczywiście nie jest wszystko, ponieważ trudno w jednym dokumencie zebrać podejmowane inicjatywy. Jeśli chodzi o sprawę skrobi ziemniaczanej, to można powiedzieć, że odnieśliśmy pewien sukces. Miałem zaszczyt przedstawiać jedno z pierwszych polskich sprawozdań w Parlamencie Europejskim dotyczące właśnie skrobi. Jak państwo wiecie, Polsce przyznano limit produkcji skrobi w wysokości 145 tys. ton. W całej Unii Europejskiej kwota produkcyjna wynosi 1947 tys. ton. Nasza kwota produkcyjna nie pokrywa nawet krajowego zużycia, a przecież Polska jest potęgą ziemniaczaną z największą powierzchnią upraw w Unii Europejskiej i z najwyższymi zbiorami. Produkujemy około 14 mln ton, podczas gdy drugie na liście Niemcy produkują 9 mln ton, a Francja i Holandia po około 6–7 mln ton. Natomiast w przypadku kwot produkcji skrobi nam przyznano 145 tys. ton, a Niemcy mają 657 tys. ton, Francja i Holandia ponad 500 tys. ton, a Dania 265 tys. ton. Ponieważ rozporządzenie określające kwoty wygasa w połowie tego roku Komisja Europejska wystąpiła o przedłużenie dotychczasowych kwot na dwa lata. Parlament Europejski miał w tej sprawie wydać opinię. Zostałem sprawozdawcą w tej sprawie, więc próbowałem wykorzystać sytuację do podwyższenia limitów produkcji dla Polski i Litwy. Pierwotnie proponowałem, aby Polska uzyskała limit w wysokości 180 tys. ton, czyli dokładnie tyle, o ile występował polski rząd. W przypadku Litwy chodziło o niewielki limit w wysokości około 4 tys. ton. Po bardzo burzliwych debatach na posiedzeniach Komisji Rolnictwa i Rozwoju Obszarów Wiejskich Parlamentu Europejskiego, po wielu interwencjach w stosunku do mnie i ze strony rozmaitych lobby, można było się zorientować, że propozycja prostego zwiększenia kwot produkcji skrobi nie ma szans na poparcie. Wiele osób obawia się, że taka decyzja mogłaby doprowadzić do załamania rynku skrobi. Ostatecznie wypracowaliśmy kompromis, który w praktyce może się okazać nawet lepszy niż podwyższenie kwot. Jeśli ogólna kwota 1947 tys. ton nie będzie wykorzystana, to zostanie przeprowadzone saldowanie pomiędzy państwami członkowskimi. Przy czym niewykorzystana część limitu w pierwszej kolejności zostanie przeniesiona do nowych państw członkowskich, głównie do Polski bowiem w tej grupie krajów mamy 78% całego limitu. Przeniesienie limitu jest możliwe, jeśli cała kwota nie zostanie wykorzystana. W ciągu ostatnich sześciu lat tylko raz w 2001 r. wykorzystano całą kwotę produkcji skrobi.</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#PosełdoParlamentuEuropejskiegoJanuszWojciechowski">W pozostałych latach nie wykorzystywano od 3% do 17% kwot produkcji. Biorąc pod uwagę te doświadczenia, w przypadku niewykorzystania kwoty Polska może zyskać znaczne podwyższenie limitu produkcji. Zwracam jednak uwagę, że to jest jedynie opinia Parlamentu Europejskiego. Pani komisarz Mariann Fischer-Boel bardzo gwałtownie protestowała przeciw tej propozycji. Decyzja leży w rękach Rady Unii Europejskiej. Od siły przebicia polskiego rządu zależy, czy w Radzie Unii Europejskiej ta sprawa zostanie doprowadzona do końca. Podkreślam, że Komisji Rolnictwa i Rozwoju Obszarów Wiejskich Parlamentu Europejskiego wypracowała kompromis. Udało się pogodzić bardzo różne racje. W retoryce unijnej bardzo ważne jest słowo „kompromis”. Jeśli do czegoś dochodzi się w drodze kompromisu, to jest to szczególnie szanowane. W związku z tym apeluję do przedstawicieli rządu, aby tym kompromisem bić po oczach. Pogodziliśmy racje Niemców, Holendrów, Francuzów etc. W głosowaniu w Komisji opinia została przyjęta jednomyślnie. W Parlamencie 576 eurodeputowanych głosowało za przyjęciem opinii, a przeciw były tylko 23 osoby. Myślę, że to jest przykład skutecznego działania i atut dla naszego rządu. Zrobiliśmy wszystko, co było tylko możliwe. Trzeba też podkreślić dobrą współpracę wszystkich polskich eurodeputowanych, zresztą nie tylko w tej sprawie. Druga kwestia dotyczy sytuacji na rynku owoców miękkich. Wiemy, co się wydarzyło w ubiegłym roku. Podobne zagrożenia mogą także wystąpić obecnie. Od początku polscy eurodeputowani występowali w tej sprawie na forum Komisji Rolnictwa i Rozwoju Obszarów Wiejskich Parlamentu Europejskiego. Wreszcie przyjęto do wiadomości, że Polska produkuje 50% wszystkich owoców miękkich w Unii Europejskiej. Nasze interwencje spowodowały, że 11 maja 2005 r. Parlament Europejski uchwalił inicjowaną przez Komisję Rolnictwa i Rozwoju Obszarów Wiejskich rezolucję zawierającą postulaty uproszczenia regulacji rynku owoców i warzyw. W tej rezolucji jest kilka istotnych elementów z punktu widzenia naszego rolnictwa. W dostarczonym państwu materiale opisuje te poprawki, których autorami są między innymi deputowani Zdzisław Podkański i Witold Tomczak. W uchwale Parlamentu Europejskiego zauważa się wreszcie problem owoców miękkich, jabłek i domaga się od Komisji Europejskiej określonych działań, w tym również uruchomienia instrumentów ochrony rynku. Wielokrotnie występowaliśmy o to, aby Komisja Europejska sięgnęła po instrumenty, których użycia domagaliśmy się już w traktacie akcesyjnym. Chodzi o klauzule ochronne ze względu na trudną sytuację naszych producentów owoców miękkich. Parlament Europejski wsparł nas w tej sprawie. Znów polski rząd zyskał argument w walce o wprowadzenie klauzul ochronnych. Ostatnie kwestia dotyczy reformy rynku cukru, która budzi obawy producentów cukru i plantatorów buraków cukrowych w całej Europie. Jest obawa, że w wyniku tej reformy produkcja cukru na starym kontynencie będzie eliminowana. Konsekwencje byłyby fatalne dla rolników. Po pierwszym komunikacie Komisji Europejskiej w lipcu ubiegłego roku Parlament Europejski działał bardzo szybko. Staraliśmy się wszyscy wyrazić nasz negatywny stosunek wobec planów reformy.</u>
<u xml:id="u-10.2" who="#PosełdoParlamentuEuropejskiegoJanuszWojciechowski">W marcu Parlament Europejski przyjął rezolucję odpowiadającą na stanowisko Komisji Europejskiej. Nie będę opisywał szczegółów. Powiem tylko, że zostały uwzględnione wszystkie podstawowe postulaty polskiego środowiska cukrowników i polskiego rządu. Sprzeciwiliśmy się tak znacznej redukcji kwot produkcji i cen. Sprzeciwiliśmy się możliwości transferu kwot produkcji cukru między poszczególnymi państwami członkowskimi. W dokumencie jest także mowa o przypisaniu kwot produkcji plantatorom. A zatem i ta uchwała Parlamentu Europejskiego może być satysfakcjonująca. W czerwcu Komisja Europejska ma ogłosić konkretną propozycję legislacyjną w tym względzie. Wtedy odbędzie się prawdziwa debata merytoryczna. Do tej pory uczestniczyliśmy w politycznej dyskusji o kierunkach reformy. Na zakończenie chciałbym dodać, że jako jeden z wiceprzewodniczących Komisji Rolnictwa i Rozwoju Obszarów Wiejskich Parlamentu Europejskiego i jako jedyny wiceprzewodniczący z nowych krajów członkowskich mam prawo powiedzieć, że polscy eurodeputowani dobrze ze sobą współpracują w Komisji Rolnictwa. Jest tam nas siedmiu. To jest licząca się grupa, ponieważ w większości głosowań bierze udział około 30 posłów. Jeśli dodatkowo odkryjemy z kim mamy wspólnotę interesów, a tę mapę interesów już opracowaliśmy, to w kluczowych głosowaniach udaje nam się wygrywać. Problem polega tylko na tym, że w sprawach Wspólnej Polityki Rolnej Parlament Europejski odgrywa rolę konsultacyjną. Ostateczne decyzje zapadają na posiedzeniach Rady Unii Europejskiej. Ważne jest jednak, aby z przychylnych dla rolnictwa uchwał Parlamentu Europejskiego potrafił skorzystać polski rząd. W Parlamencie Europejskim jest generalnie przychylna atmosfera dla spraw rolnictwa. Gorzej jest w Komisji Europejskiej. Można powiedzieć, że obserwujemy wycofywanie się niektórych państw z integracji gospodarczej. Chodzi o mniejszy budżet, mniejsze finansowanie, wycofywanie się ze Wspólnej Polityki Rolnej oraz słabszą ochronę celną. Ponadto, jak już mówił eurodeputowany Czesław Siekierski, coraz częściej wspomina się o współfinansowaniu z budżetów krajowych Wspólnej Polityki Rolnej. Z drugiej strony oczekiwana jest większa integracja polityczna. Można to sprowadzić do stwierdzenia - sami się zajmijcie swoim rolnictwem, a by zajmiemy się waszą polityką zagraniczną. Trochę to tak wygląda. Na zakończenie chciałbym podziękować panu posłowi Wojciechowi Zarzyckiemu za wsparcie działań w zakresie zwiększenia kwoty produkcji skrobi. W pierwszej fazie działania otrzymałem od posła potrzebne materiały oraz istotny impuls. Dzięki temu mogłem się ubiegać o funkcję sprawozdawcy projektu rezolucji w sprawie skrobi.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#PosełdoParlamentuEuropejskiegoWitoldTomczak">Częściowo potwierdzam opinie wygłoszone przez pana Janusza Wojciechowskiego. Rzeczywiście polscy eurodeputowani zgodnie współpracują i to jest jeden z niewielu pozytywów. Ja także przygotowałem dla państwa materiał, który przekażę sekretarzowi Komisji. Moja opinia jest taka, jaką prezentowałem przed przystąpieniem Polski do Unii Europejskiej. W tym systemie, w systemie Unii Europejskiej, w systemie totalitarnym nie ma możliwości rozwoju polskiego rolnictwa. To jest teza, którą potwierdzają codzienne wydarzenia. Oczywiście walczymy o polski interes, ale na to jest już trochę za późno. W wyniku decyzji elit rządzących, ale także narodu - nie do końca świadomej decyzji - jesteśmy w Unii Europejskiej, więc walczymy i robimy, co możemy. Na nasze głosy o dyskryminacji polskiego rolnictwa padają takie stwierdzenia, jakie usłyszeliśmy od jednego z niemieckich eurodeputowanych: „Nie pytajcie, co Unia może wam dać, tylko co Polska może dać Unii”. Oczywiście powiedziałem panu eurodeputowanemu, co Polska dała Unii Europejskiej. Wówczas przewodniczący Komisji Rolnictwa i Rozwoju Obszarów Wiejskich Parlamentu Europejskiego zaproponował, aby Polska przyjęła konstytucję, bowiem na jej podstawie można wystąpić z Unii Europejskiej. Kolejna kwestia dotyczy rybołówstwa. Zwracają się do mnie rybacy w sprawie zakazu połowu dorsza. Jeśli chodzi o owoce miękkie, to coś udało nam się zrobić. Wprowadziliśmy kilkadziesiąt poprawek do tekstu rezolucji. Propozycja Komisji Rolnictwa i Rozwoju Obszarów Wiejskich Parlamentu Europejskiego przeszła na forum Parlamentu. Udało się zapisać w tym dokumencie, że chcemy 100% zwiększenia wsparcia dla grup producenckich z nowych państw członkowskich. Piszemy też tam o konieczności wsparcia owoców miękkich oraz jabłek przeznaczonych na soki i koncentrat jabłkowy. Dotychczasowa organizacja rynku owoców takich rozwiązań nie przewidywała. Zastrzegliśmy również, że Komisja Europejska powinna skupić się na uruchomieniu instrumentów ochronnych przed importem owoców miękkich. W ramach negocjacji z WTO grozi nam ekspansja Chin i Ameryki. Unia Europejska temu ulega, ale też niektóre kraje Wspólnoty mają tam swoje interesy. Niemcy i Francuzi łamiąc solidarność europejską, zawierają kontrakty z Chinami, przyzwalając na otwarcie rynku Unii Europejskiej na owoce miękkie, które są sprowadzane po zaniżonej cenie. Ponadto stwarzają zagrożenie zdrowotne. Była już tutaj mowa o reformie rynku cukru, która jest dla nas niekorzystna bowiem zmierza do pozostawienia całej produkcji w rękach potentatów, czyli Francji i Niemiec. Polska z jednego z głównych producentów cukru stanie się importerem. Generalnie niezadowoleni są także dotychczasowi członkowie Unii Europejskiej. Na jednym z posiedzeń Komisji Rolnictwa i Rozwoju Obszarów Wiejskich Parlamentu Europejskiego debatowano na temat restrykcji, którym podlegają farmerzy. Mówiono o nadmiernej kontroli. Był taki przypadek, że jednego z farmerów we Francji kontrolowano trzeci raz w ciągu jednego tygodnia, więc nie wytrzymał, wyjął dubeltówkę i zastrzelił kontrolerów. Podobne kontrole odbywają się również w polskich gospodarstwach.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#PosełdoParlamentuEuropejskiegoWitoldTomczak">Wspólna Polityka Rolna sypie się i to już jest widoczne. Mimo zapewnień Komisji Europejskiej, że tak się nie dzieje, zmierzamy do renacjonalizacji polityki rolnej. Zamierza się zepchnąć odpowiedzialność za politykę rolną na państwa członkowskie. Będą nam stawiane wymogi, ale budżety narodowe będą musiały współuczestniczyć w finansowaniu wsparcia rolników. Nie ma już mowy o solidarności i wyrównywaniu szans. Kolejna sprawa to zielone światło dla produktów modyfikowanych genetycznie. Unia Europejska do tej pory skutecznie broniła swojego rynku przed takimi produktami. Teraz na skutek nacisków krajów trzecich dopuszcza się takie uprawy. Mówi się nawet o tym, że mogą ze sobą sąsiadować uprawy tradycyjne i uprawy roślin genetycznie modyfikowanych. Widocznym znakiem dyskryminacji Polski w Unii Europejskiej jest fakt, iż nie mamy swoich przedstawicieli na najważniejszych stanowiskach w instytucjach europejskich. Mam tu na myśli szczególnie Komisję Europejską. Chodzi o stanowiska, na których podejmuje się decyzje w zakresie prawodawstwa unijnego. Być może będą o tym mówić przedstawiciele rządu. Zgodnie z parytetem siedemnastu polskich przedstawicieli miało zająć ważne stanowiska. Do tej pory nie przyjęto ani jednej osoby z naszego kraju. Miejmy nadzieję, że to się zmieni w kolejnym roku. Zgadzam się z panem Januszem Wojciechowskim, że rola Parlamentu Europejskiego jest bardzo ograniczona. Niemniej jednak robimy, co możemy. Znacznie więcej może zrobić rząd, który może szukać sojuszników wśród rządów innych państw członkowskich. W ostateczności zawsze można postawić weto, ale do tego potrzebna jest determinacja. Rząd w ramach Rady Unii Europejskiej może znacznie więcej. Podam jeszcze jeden przykład dyskryminacji Polski w Unii Europejskiej. W 2006 r. do jednego hektara otrzymamy dopłatę wysokości 136 euro. W starych państwach członkowskich dopłata wynosi 380 euro. Podobnie będzie w latach 2007–2013. W 2007 r. w dziesięciu nowych państwach członkowskich dopłata wyniesie 148 euro na jeden hektar, a w krajach piętnastki 366 euro. W 2013 r. dziesięć nowych państw dobrnie do 250 euro, a kraje piętnastki osiągną poziom 330 euro. W 2004 r. nie wykorzystano ponad 2 mld euro w budżecie Unii Europejskiej. Decydenci chcą te środki podzielić pomiędzy wszystkie państwa Unii Europejskiej. Najwięcej otrzymają oczywiście płatnicy netto. Wyjdziemy z inicjatywą, aby te pieniądze przekazać tylko i wyłącznie nowym członkom. Byłoby najlepiej, gdybyśmy opuścili Unię Europejską i próbowali prowadzić własną politykę na gruncie suwerennego państwa.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#PosełWojciechMojzesowicz">A jak w tej sytuacji znajduje się „polityk roku” czyli pani komisarz Danuta Hübner?</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#PosełdoParlamentuEuropejskiegoWitoldTomczak">Właśnie pani komisarz Danuta Hübner zatrudniła na stanowisku swojego głównego doradcy Holendra, a nie Polaka. Komisję Europejską składająca się z 25 komisarzy wspiera aparat w postaci 22 tys. urzędników.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#PosełWojciechMojzesowicz">Jeśli chodzi o kontrole, to polscy rolnicy są poddawani różnym czynnościom. Gorzej jest z kontrolowaniem dużych gospodarstw firm Smithfield i Poldanor. Te przedsiębiorstwa robią, co tylko chcą przy akceptacji polskich służb kontrolnych. Czy przedstawiciele rządu chcieliby się odnieść do wypowiedzi eurodeputowanych?</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#PosłankaDanutaHojarska">Przed chwilą dzwoniłam do eurodeputowanych z Samoobrony. Nie otrzymali zaproszenia na dzisiejsze spotkanie, chociaż też są członkami Komisji Rolnictwa i Rozwoju Obszarów Wiejskich Parlamentu Europejskiego.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#PosełWojciechMojzesowicz">Spotkanie było zapowiadane już od stycznia tego roku. Zaproszeniami miały się zająć poszczególne kluby parlamentarne. W dniu 9 maja 2005 r. wszyscy eurodeputowani otrzymali zaproszenie na posiedzenie Komisji.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieRolnictwaiRozwojuWsiStanisławKowalczyk">Chciałbym się wypowiedzieć w sprawie tych niezmiernie ważnych problemów, które zostały poruszone w wypowiedziach eurodeputowanych. To są zagadnienia, które będą decydowały o tym, co się będzie działo w rolnictwie i obszarach wiejskich od roku 2007. Eurodeputowany Czesław Siekierski mówił o pewnej ewolucji Unii Europejskiej, o realizacji strategii lizbońskiej kosztem Wspólnej Polityki Rolnej. To nie jest proces kilku ostatnich lat. Największe wydatki na rolnictwo były w latach siedemdziesiątych, bowiem przeznaczano na nie blisko 70% całego budżetu Wspólnoty. W tej chwili to jest około 47%. Oznacza to, że wszyscy, którym zależy na rozwoju rolnictwa i poprawie sytuacji rolników, powinni zjednoczyć siły. To dobrze, że polscy eurodeputowani zgodnie współpracują na rzecz polskich rolników. Chciałbym państwu podziękować, za współpracę z Ministerstwem Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Być może nie jest tak wzorcowa, jak byśmy sobie tego wszyscy życzyli, ale musimy się nauczyć tej nowej sytuacji. Zawsze jest tak, że posłowi w Warszawie jest łatwiej dotrzeć do Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi niż eurodeputowanym. Staramy się jednak dostarczać wszystkie potrzebne materiały. Tak było na przykład w przypadku przygotowywania rezolucji Parlamentu Europejskiego w sprawie kwot produkcji skrobi. Obojętnie, kto i jaką opcję polityczną reprezentuje, w jego interesie powinna leżeć obrona rolnictwa i obszarów wiejskich. Najpierw trzeba wywalczyć korzystny budżet w Unii Europejskiej, a potem dopiero myśleć o podziale tych środków. Coraz częściej pojawia się opinia, że środki wydawane na obszary wiejskie są mniej efektywne i że trzeba je kierować do innych sektorów gospodarki. Dlatego też myślę, że obrona przed takimi tendencjami leży w naszym wspólnym interesie. W dyskusji pojawił się też problem renacjonalizacji polityki rolnej. Ta kwestia jest niezmiernie istotna w kontekście toczącej się debaty na temat reformy Wspólnej Polityki Rolnej oraz zmian w funduszach strukturalnych. Wkrótce staniemy przed dylematem dokonania wyboru. Jeśli nie zostanie przyjęty budżet w wersji proponowanej przez Komisję Europejską, będzie mniej środków. Wtedy staniemy przed wyborem, gdzie przeprowadzić cięcie wydatków - czy w zakresie Wspólnej Polityki Rolnej, czy też w obszarze rozwoju obszarów wiejskich. Oczywiście istnieją argumenty, które przemawiają za jednym, jak i za drugim rozwiązaniem. Trzeba jednak pamiętać o tym, że rozwój obszarów wiejskich jest już obecnie współfinansowany z budżetu krajowego. Z prowadzonej dyskusji wynika, że wkrótce będziemy musieli partycypować w 35, a może nawet w 50% w tych wydatkach. To jest oczywiście opcja, która oznacza duże wydatki z budżetu krajowego, jeśli chcemy zapewnić ten poziom finansowania, który jest obecnie. Powstaje pytanie, czy będzie nas na to stać. Wszystkie instrumenty wsparcia w ramach Planu Rozwoju Obszarów Wiejskich są adresowane do określonych grup beneficjantów. To z jednej strony dobrze, ponieważ wymusza się zmiany w strukturze obszarowej gospodarstw oraz w technice rolnej.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieRolnictwaiRozwojuWsiStanisławKowalczyk">Należy jednak pamiętać, że z tych instrumentów skorzysta od 5 do 10% gospodarstw w Polsce. Natomiast pomoc wypłacana w ramach Wspólnej Polityki Rolnej adresowana jest do wszystkich rolników. Ekonomiści powiedzą oczywiście, że to jest złe rozwiązanie, ponieważ tak małe środki można przeznaczyć tylko na konsumpcję a nie na inwestycje. Jednak wiele argumentów przemawia za tym, abyśmy starali się bronić środków przeznaczonych na finansowanie Wspólnej Polityki Rolnej, mając też na uwadze potrzeby związane z rozwojem obszarów wiejskich. Eurodeputowany Janusz Wojciechowski mówił o rynkach skrobi, owoców miękkich i cukru. One są przedmiotem rozmów ministra rolnictwa i rozwoju wsi z przedstawicielami Komisji Europejskiej. To dobrze, że mamy wsparcie ze strony polskich eurodeputowanych, członków Komisji Rolnictwa i Rozwoju Obszarów Wiejskich Parlamentu Europejskiego. Jeśli chodzi o rynek skrobi, to chciałbym powiedzieć, że przedwczoraj minister rolnictwa i rozwoju wsi rozmawiał o tym z ministrem rolnictwa Francji. Uzyskaliśmy poparcie dla koncepcji przesuwania niewykorzystanych kwot produkcji. W ślad za tym w godzinach popołudniowych na posiedzeniu specjalnego Komitetu do spraw rolnictwa Komisji Europejskiej przedstawiciel Francji poparł stanowisko Polski po raz pierwszy w historii. Wywołało to dużą konsternację wśród innych przedstawicieli krajów starej Unii Europejskiej. Ta sytuacja pokazuje, że wspólne działania eurodeputowanych oraz rządu mogą przynieść efekt. Miejmy nadzieję, że ostateczne decyzje w tym względzie będą dla nas pomyślne. Jeśli chodzi o rynek owoców miękkich, to chciałbym powiedzieć, że rozmowy w tej sprawie rozpoczęliśmy jeszcze za czasów prezydencji holenderskiej, a więc rok temu. Wtedy wyraźnie powiedzieliśmy, że zaraz po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej jako pierwszy problem podniesiemy regulacje na rynku owoców miękkich. Dzisiaj można stwierdzić, że w wyniku gorączki negocjacji kwestia owoców miękkich zeszła na dalszy plan. Natomiast po przystąpieniu do Unii Europejskiej Polska jest jednym z głównych producentów owoców miękkich. Dlatego też zależy nam na tym, aby ten rynek był regulowany. Myślę, że nasze wspólne działania spowodują wdrożenie instrumentów ochrony rynku zwłaszcza przed owocami z Azji. Opinie Parlamentu Europejskiego są niezmiernie ważne. Komisja Europejska na pewno bierze je pod uwagę. Z drugiej strony potem toczą się negocjacje na forum grup roboczych i tam nie wszystko przebiega tak, jakbyśmy sobie tego życzyli. W związku tym zgadzam się z opinią pana Janusza Wojciechowskiego, że teraz wiele zależy od działań rządu, ale zwracam uwagę, że mimo wsparcia Parlamentu Europejskiego nie wszystko da się przeprowadzić zgodnie z naszymi oczekiwaniami. Oczywiście jest nam łatwiej, jeśli przedstawiciele Komisji Europejskiej wiedzą, że mamy silne poparcie ze strony Parlamentu Europejskiego.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#PosełWojciechMojzesowicz">Otwieram dyskusję. Kto z państwa chciałby zabrać głos w tej sprawie?</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#PosełPiotrKrutul">Eurodeputowany Witold Tomczak już powiedział, że Parlament Europejski mówi swoje, a Komisja Europejska robi co innego. Głos Parlamentu Europejskiego jest zaledwie opiniodawczy. Nie można wiązać tych opinii z decyzjami Komisji Europejskiej. Możecie stawać na głowie, a Komisja Europejska zrobi swoje. Pierwsza kwestia dotyczy renegocjacji traktatu akcesyjnego. Czy istnieje możliwość renegocjowania limitów produkcji zawartych w traktacie akcesyjnym? Mówiono tutaj o skrobi ziemniaczanej, ale nikt nie poruszył sprawy mleka. Przypominam, że skończyła się już krajowa rezerwa hurtowa mleka. W przyszłym roku będziemy sprowadzać mleko z innych krajów Unii Europejskiej. Czy jest jakakolwiek szansa na renegocjację traktatu akcesyjnego? Wiem, że takiej szansy nie ma, ale proszę o potwierdzenie. Chciałbym po prostu usłyszeć, że eurodeputowani nie widzą możliwości renegocjacji. Druga sprawa dotyczy negocjacji prowadzonych w ramach Światowej Organizacji Handlu. Jakie mamy możliwości, aby zablokować proces liberalizacji handlu? Uważam, że nie ma żadnych możliwości. Proszę o potwierdzenie mojej opinii. Na pewno nastąpi liberalizacja handlu, co oznacza otwarcie rynków Unii Europejskiej, a więc Polski. Przypuszczam, że w przypadku owoców miękkich powtórzy się sytuacja z ubiegłego roku. Sądzę, że Komisja Europejska przyjmie propozycje Polski dopiero w 2008 r. Takie są realia. Przez trzy lata plantatorzy nie wytrzymają. Będą musieli wyorać truskawki i porzeczki, bo inaczej zbankrutują. Kolejna kwestia dotyczy budżetu Unii Europejskiej na lata 2007–2013. Wydaje się, że wszyscy już wiedzą, że budżet w wysokości 1,14% PKB to jest utopia. Najprawdopodobniej budżet wyniesie 1,07% lub 1%. Niemcy i Francuzi nigdy nie zaakceptują większego budżetu. Wiadomo, że największe cięcia nastąpią w zakresie Wspólnej Polityki Rolnej oraz rozwoju obszarów wiejskich. Stało się jasne, że nie otrzymamy takich środków, o których mówiono w trakcie kampanii referendalnej. Chłopi de facto na tym stracą. Eurodeputowany Witold Tomczak mówił o problemie genetycznie modyfikowanej żywności. Na wczorajszym posiedzeniu Komisji poinformowano nas, że w województwie zachodniopomorskim uprawa się genetycznie modyfikowany rzepak. Komu zależy na tym, aby w Unii Europejskiej była produkowana żywność genetycznie modyfikowana? Zakazano używania mączki mięsno-kostnej do karmienia zwierząt. Wszyscy hodowcy musieli zacząć stosować kukurydzę lub soję. Tu też mamy do czynienia z problemem GMO. Przecież za 5 lub 10 lat konsumenci będą chorzy. Taka żywność nie jest zdrowa. W Sejmie jest projekt uchwały, aby Polskę objąć strefą ochronną. Ma tu obowiązywać zakaz używania GMO. Niestety nikt nie chce podjąć inicjatywy w tej sprawie, ponieważ Unia Europejska otwiera się na produkty genetycznie modyfikowane. Nikt tutaj nie powiedział o stosunku Rosji do Unii Europejskiej i do Polski. Przecież w Unii Europejskiej są dwa nurty polityki zagranicznej wobec Rosji. Jeden z nich reprezentują Niemcy i Francja. Polska ma zupełnie inny punkt widzenia. Jesteśmy dyskryminowani. To, co robią u nas inspektorzy weterynaryjni z Rosji, to są kpiny. Unia Europejska na to pozwala. Przedstawicielka Komisji Europejskiej stwierdziła, że to jest sprawa Polski i Unia Europejska nie będzie w to ingerować.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#PosełPiotrKrutul">Trudno w tej sytuacji uwierzyć, że jesteśmy we Wspólnocie równorzędnym partnerem.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#PosełStanisławKalemba">Jeśli chodzi o rynek skrobi, to wiadomo, że zostaliśmy skrzywdzeni. Nie było tutaj mowy o równych prawach czy o solidarności. Przypominam, że staraliśmy się o limit produkcji w wysokości 240 tys. ton. Uważam, że należy podziękować wszystkim eurodeputowanym za sprawne przeprowadzenie rezolucji w Parlamencie Europejskim. Zwracam uwagę na znaczną przewagę głosujących za rezolucją w sprawie skrobi. W tej sytuacji rząd nie może ustąpić. Kolejna kwestia dotyczy rynku cukru. Największe zagrożenie powodowałby transfer kwot produkcji między poszczególnymi krajami. Dziękuję wszystkim, którzy pomogli nam obronić 40% limit Krajowej Spółki Cukrowej „Polski Cukier” SA. Gdyby jeszcze udało się zatrzymać cukrownie należące do Śląskiej Spółki Cukrowej SA mielibyśmy znacznie większy potencjał. Powinniśmy walczyć, aby kwota produkcji została przypisana do rolnika. Szkoda, że tego nie udało się wywalczyć w Sejmie. Widać, że Parlament Europejski lepiej rozumie te zagadnienia. Gdyby była wola większości w Sejmie, w Polsce już dawno wdrożono by takie rozwiązanie. Następna sprawa dotyczy rynku owoców miękkich. Wydaje mi się, że tutaj ponosimy największe straty. Dobrze, że w tej kwestii Parlament Europejski przyjął rezolucję, ale to jest dopiero początek. Mam pytanie do eurodeputowanych. Kiedy w zakresie rynku owoców miękkich mogą nastąpić jakieś zmiany? To jest gorący temat. Czy jest szansa, aby cokolwiek tutaj uporządkować jeszcze w tym sezonie? Wydaje się, że szanse są nikłe. Na nasz rynek wchodzą Chiny i Maroko. Na ostatnim posiedzeniu Komisji poznaliśmy jedną z przyczyn tej sytuacji. Niektóre kraje starej Unii Europejskiej poczyniły duże inwestycje w Maroku. W związku z tym kraje piętnastki mogą mieć zupełnie inne interesy, jeśli chodzi o rynek owoców miękkich. Mówimy o samych sukcesach integracji, ale trzeba pamiętać o tym, że polscy rolnicy otrzymują jedną czwartą tych środków, które przysługują farmerom z dotychczasowych krajów członkowskich. Wszystkim nam powinno zależeć, aby te szanse jak najszybciej wyrównać. W tej sytuacji tamci producenci mogą sobie pozwolić na sprzedaż zbóż po 100 euro za tonę. Oni wyrównają sobie tę cenę środkami z dopłat. Polski rolnik nie ma z czego ustąpić. Podobnie jest, jeśli chodzi o fundusze strukturalne. Średnio na jednego mieszkańca otrzymujemy trzecią lub czwartą część środków, które przysługują krajom piętnastki. Powinniśmy dążyć do osiągnięcia równych warunków produkcji. W tej chwili jesteśmy dyskryminowani.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#PosełAndrzejAumiller">Ostatnio w Polsce obserwuje się spadek liczby rodzin pszczelich. Jednocześnie rynek europejski jest zalewany kiepskimi miodami wyprodukowanymi w Chinach, Korei, Ameryce Południowej etc. Czy ta sprawa była przedmiotem obrad Komisji Rolnictwa i Rozwoju Obszarów Wiejskich Parlamentu Europejskiego? Jak tak dalej pójdzie, to ogrodnicy stracą naturalnych sprzymierzeńców. Druga kwestia dotyczy roślin genetycznie modyfikowanych. Co się na ten temat mówi w Parlamencie Europejskim? Jakie jest stanowisko większości eurodeputowanych? Czego możemy się spodziewać w przyszłości?</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#PosełWojciechZarzycki">Chciałbym podziękować wiceprzewodniczącemu Komisji Rolnictwa i Rozwoju Obszarów Wiejskich Parlamentu Europejskiego i wszystkim polskim eurodeputowanym za zajęcie się problematyką skrobi ziemniaczanej. Dziękuję w imieniu rolników. W Polsce większość gleb nadaje się tylko do uprawy żyta lub ziemniaków. Jak wiemy, za tonę żyta w tym roku można uzyskać zaledwie 180 zł. W związku z tym trzeba wprowadzać do płodozmianu ziemniaki skrobiowe. Myślę, że warto, aby rząd zauważył ten problem. Na skutek działań polskich eurodeputowanych Parlament Europejski przyjął rezolucję, która może oznaczać zwiększenie limitu produkcji skrobi w Polsce. Była już tutaj mowa o reformie rynku cukru. W dzisiejszym posiedzeniu uczestniczy przedstawiciel właściciela Śląskiej Spółki Cukrowej SA. W związku z tym chciałbym zadać kilka pytań. Otrzymałem informację, że w Cukrowni Wieluń SA od 23 do 25 maja 2005 r. będą wykupywane akcje od polskich plantatorów. Jedną akcję wyceniono na 80 gr. Jeśli to jest prawda, to chciałbym przypomnieć, że wspólnie z posłami Januszem Wojciechowskim i Stanisławem Kalembą wystąpiliśmy kiedyś do prokuratury o zbadanie sprzedaży Śląskiej Spółki Cukrowej SA. Naszym zdaniem zaniżono wartość tej Spółki o około 60 mln zł. Wtedy jedną akcję wyceniono na 2,70 zł. Jeśli to prawda, że akcje będą kupowane od polskich plantatorów po 80 gr, to jest to skandal. Czy rząd analizuje, w jaki sposób realizowana jest umowa sprzedaży Śląskiej Spółki Cukrowej SA? Czy zgodnie z umową wolno już obracać akcjami? Na wczorajszym posiedzeniu Komisji mówiono o realizacji pomocy dla gospodarstw niskotowarowych. Jeśli dobrze pamiętam, zakładano, że z tego instrumentu będzie mogło skorzystać 126 tys. gospodarstw. Zebrano 116 tys. wniosków. Wydaje mi się, że wczoraj przedstawiciel rządu zapowiedział zakończenie przyjmowania wniosków. Czy to jest prawda? Jeśli tak, to także jest skandal. Polska finansuje tylko 20% wydatków w ramach tego działania. Pozostałe środki pochodzą z Unii Europejskiej. Jeśli wstrzymano przyjmowanie wniosków, to marnuje się nasz wysiłek. Wspólnie namawialiśmy przecież rolników, aby korzystali z tej pomocy. Kolejna kwestia dotyczy dzisiejszej wypowiedzi ministra finansów w sprawie podniesienia podatku akcyzowego na gaz i olej opałowy także używany w rolnictwie. Proponuje się, aby zrównać wysokość podatku akcyzowego od oleju opałowego z podatkiem od oleju napędowego. Kiedy rząd przedstawi parlamentowi projekt ustawy, która będzie dotyczy realizacji dyrektywy Rady Unii Europejskiej w sprawie paliwa rolniczego. Minister finansów zapowiedział, że nie widzi możliwości wprowadzenia takiego rozwiązania, ponieważ polscy rolnicy i tak otrzymują dużą pomoc. Jeśli weźmiemy pod uwagę analizy Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, to wyraźnie widać, że tutaj tej wiosny nie ma. Chodzi przede wszystkim o znaczny wzrost kosztów produkcji, czego na pewno nie rekompensują dopłaty bezpośrednie. Jak należy rozumieć nazwę Komisji „Rolnictwa i Rozwoju Wsi”? Uważam, że Polska jest dyskryminowana w Unii Europejskiej, jeśli chodzi o limity produkcji skrobi, mleka, etc.</u>
<u xml:id="u-22.1" who="#PosełWojciechZarzycki">Wyraźnie widać, że tego rozwoju wsi właściwie nie można odnosić do polskich rolników i polskiej wsi. Minister Stanisław Kowalczyk mówił o działaniach ministra rolnictwa i rozwoju wsi w sprawie uzyskania przez Polskę wyższych limitów produkcji skrobi oaz o poparciu ze strony Francji. Czy są prowadzone rozmowy z przedstawicielami innych państw? Czy potraficie państwo wykorzystać sukces polskich eurodeputowanych?</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#WiceprzewodniczącaSejmikuWojewództwaWielkopolskiegoElżbietaBarys">Sejmik Województwa Wielkopolskiego jest ogromnie zaniepokojony planowaną reformą rynku cukru. Na naszym terenie operują dwaj producenci cukru: Nordzucker AG oraz Pfeifer&Langen. Po wdrożeniu reformy, w wyniku redukcji kwoty cukrowej Polska straci najwięcej. Myślę, że odbierze nam się około 165 tys. ton. Natomiast najwięcej na planowanych zmianach zyskają Niemcy i Francuzi, ponieważ oni mają aż 25% kwoty B. Chciałabym także powiedzieć, że zagraniczni producenci cukru prowadzą nielegalny lobbing na naszym terenie. Mam przed sobą raport z ostatniej rundy negocjacji w Doha w ramach Światowej Organizacji Handlu. Raport został opublikowany w miesięczniku wydawanym przez International Sugar Organization, to jest organizację ONZ zajmującą się sprawami cukru. W tym raporcie przedstawiciel firmy Nordzucker AG wzywa Komisję Europejską, aby pozwoliła na transfer narodowych kwot produkcji w ramach swoich planów restrukturyzacyjnych. Stwierdza także, że gdyby można było handlować kwotami od słabszych i mniej efektywnych krajów do mocniejszych, jak Niemcy i Francja, to byłoby to bardzo korzystne. Przecież to jest jeden członków Związku Producentów Cukru, w którym znajduje się także Krajowa Spółka Cukrowa „Polski Cukier” SA. Zgodnie z planowaną reformą znika kwota B, a cukier z kwoty C nie będzie eksportowany poza granice Unii Europejskiej. Co to oznacza dla Krajowej Spółki Cukrowej „Polski Cukier” SA? To jest koniec tej firmy. Przypominam, że cukier z kwoty A kosztuje około 632 euro za tonę, a cukier z kwoty C tylko 200 euro za tonę. Jeśli ten tańszy cukier będzie przemieszczany tylko na wewnętrznym rynku Wspólnoty, to góra taniego cukru wpłynie do Polski, dojdzie do obniżenia cen i Krajowa Spółka Cukrowa „Polski Cukier” SA po prostu zniknie. Reforma w proponowanym kształcie ewidentnie zabezpiecza interesy takich państw jak Francja i Niemcy. Jeżeli się na to zgodzimy, to już dzisiaj można powiedzieć, że na terenie Polski nie będzie się produkować cukru. Taki jest zresztą docelowy program, który został przedstawiony na forum tej międzynarodowej organizacji, o której przed chwilą mówiłam. Wydaje się, że w tej sferze działania polskich eurodeputowanych muszą być bardzo ostre. Trzeba wyliczyć te wszystkie zależności, aby wykazać, ile na tym stracimy. Cukier, który będzie wykorzystany w przemyśle chemicznym, farmaceutycznym i paliwowego, nie będzie kwotowany. A zatem na tym moglibyśmy robić interesy. Na cukrze można naprawdę zrobić niezły interes. Tę możliwość zabezpieczają sobie właściwie tylko dwa państwa Unii Europejskiej. Na to godzić się nie wolno. Argumentacja musi być jasna i przejrzysta. W tej sytuacji sejmiki wojewódzkie nie mogą odpowiadać za rozwój gospodarczy regionów. To sejmiki potem muszą walczyć z bezrobociem i wszystkimi problemami, które powstają w wyniku takich decyzji. Nie mówię już o plantatorach, którzy także wiele stracą. Jeśli będzie możliwość przenoszenia kwot, cukru nie będzie się już produkowało w Polsce. Suedzucker AG nie będzie produkował cukru na Śląsku. Przeniesie się za granicę, gdzie kilka kilometrów dalej są cukrownie z dużymi możliwościami przerobu.</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#WiceprzewodniczącaSejmikuWojewództwaWielkopolskiegoElżbietaBarys">Jeśli nadal nie będziemy walczyć o własne interesy, a Związek Producentów Cukru będzie przedstawiał takie opinie, to skutki będą mizerne.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#PrzewodniczącyZwiązkuZawodowegoRolnikówOjczyznaLeszekZwierz">W Polsce jest wzrost gospodarczy, w Unii Europejskiej panuje konsensus, a na wsi bieda aż piszczy. Słucham dzisiaj wypowiedzi eurodeputowanych i zadaję sobie pytanie, po co nam to było. Poseł Stanisław Kalemba mówił o tym, że musimy wywalczyć wyższe kwoty produkcji, jeśli chodzi o skrobię, cukier i mleko. Po co braliśmy ten ślub? Żeby się mąż przed żoną bronił? Zastanówmy się przez chwilę, w jakiej sytuacji się znaleźliśmy. Czy po to wstępowaliśmy do Unii Europejskiej, aby się przed nią bronić? Czy Unia Europejska jest naszym wrogiem, czy naszym sojusznikiem? Trzeba na te pytania odpowiedzieć. Jak zachowa się Komisja Europejska i Parlament Europejski, jeśli Polacy w referendum odrzucą Traktat Konstytucyjny? Jak będzie sytuacja ekonomiczna rolników w kolejnych latach? Dzisiaj media informują, że najwięcej na integracji europejskiej skorzystała wieś. W ten sposób w Polsce skłóca się miasto z wsią. Na różnych spotkaniach słyszy się, że rolnicy bardzo skorzystali po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej. Nikt nie mówi o tym, jak bardzo zdrożały środki produkcji. Nikt nie mówi, że dopłaty bezpośrednie nie zrekompensowały wzrostu cen nawozów i środków ochrony roślin. Uważam, że dzisiaj powód do zadowolenia mają eurosceptycy, którzy przestrzegali polską wieś przed przystąpieniem do Unii Europejskiej. A zatem zamiast mówić o tym, czego w Unii Europejskiej musimy bronić, zastanówmy się, gdzie jesteśmy. Apeluję do eurodeputowanych, aby do społeczeństwa docierało więcej informacji. Dzisiaj obradujemy w wąskim gronie. Ta informacja dotrze do niewielkiej grupy osób. Kiedyś w telewizji apelowałem do eurodeputowanych, aby przekazywali społeczeństwu więcej prawdy o Unii Europejskiej. Skoro mamy się bronić przed Unią Europejską, to potrafimy się zmobilizować. Mój związek jest gotów mobilizować rolników do obrony przed Unią Europejską, aby pomóc eurodeputowanym w wywalczeniu wyższych kwot produkcji skrobi, cukru i innych towarów wytwarzanych przez polskich rolników. Dzisiejsze spotkanie jest dla mnie spotkaniem grozy. Po wysłuchaniu tej dyskusji nie widzę żadnych perspektyw dla rozwoju polskiego rolnictwa. A przecież przystąpiliśmy do Unii Europejskiej po to, aby się rozwijać. Może nie potrafimy z tego skorzystać? Może nam dają, a my nie chcemy brać? Jednak do tej pory nic na to nie wskazuje.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#CzłonekzarząduKrajowejRadyIzbRolniczychKrzysztofNosal">Myślę, że rynek mleka jest tak samo ważny jak rynek cukru. W Polsce skończyła się już rezerwa krajowa. Jest jeszcze rezerwa restrukturyzacyjna w wysokości 416.126 ton, ale aby ją uruchomić, trzeba spełnić wiele warunków. Należy na przykład udokumentować zmniejszenie zużycia mleka surowego w gospodarstwach rolnych przy jednoczesnym wzroście popytu na mleko, wynikającym ze zwiększenia spożycia mleka konsumpcyjnego i przetworów mlecznych na rynku krajowym. Niestety nieoficjalnie wiadomo, że konsumpcja mleka w Polsce spada i w związku z tym rezerwa restrukturyzacyjna może nie być uruchomiona. To jest jakieś błędne koło. Być może komuś zależy na tym, aby tej rezerwy nie uruchomić. Uważam, że polski rząd oraz parlamentarzyści powinni zrobić wszystko co możliwe, aby w 2006 r. rezerwa restrukturyzacyjna została uruchomiona. W przeciwnym wypadku będziemy mieli do czynienia z zahamowaniem rozwoju tego sektora produkcji.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#PosełdoParlamentuEuropejskiegoJanuszWojciechowski">Chciałbym doprecyzować moją wcześniejszą wypowiedź. Mówiłem o zwołaniu posiedzenia na naszą prośbę. Być może powstało wrażenie, że to spotkanie odbywa się wyłącznie z naszej inicjatywy. W rzeczywistości z propozycją przeprowadzenia takiej dyskusji wystąpił również pan poseł Wojciech Mojzesowicz. Inicjatywa jest zatem wspólna. Dosyć ciekawą analogię stosunków Polski z Unią Europejską zastosował pan Leszek Zwierz, mówiąc o tym, że mąż musi się bronić przed żoną. W zasadzie tak to wygląda. W Sejmie posłowie muszą bronić rolników przed tą częścią społeczeństwa, które lekceważy problemy rolnicze. Wiadomo, że nie wszyscy rozumieją sprawy rolnicze w Polsce. Dokładnie tak samo jest w Parlamencie Europejskim. Musimy spraw rolników bronić przed tą częścią Unii Europejskiej, dla której ważne są inne kwestie. Poseł Piotr Krutul pytał, czy można renegocjować traktat akcesyjny. Kiedykolwiek jest dyskutowana jakaś kwestia, którą rozstrzygnięto w negocjacjach i chce się to zmienić, natychmiast natrafiamy na opór ze wszystkich stron. Sprawa kwot produkcji skrobi jest precedensowa. Pierwszy raz w Parlamencie Europejskim udało się coś wynegocjować, co wykracza ponad ustalenia traktatu akcesyjnego. To zostało zauważone przez eurodeputowanych, zwłaszcza z nowych krajów członkowskich. Gratulowali mi, bo pierwszy raz udało się coś wyszarpnąć w stosunku do tego, co zapisano w Traktacie Akcesyjnym. Generalnie słyszymy argument, że to co jest wynegocjowane, jest zamknięte. Jeśli raz coś zmienimy, to otworzy się puszkę Pandory. Takie argumenty słyszymy od komisarzy i innych przedstawicieli Komisji Europejskiej, ale także od niektórych eurodeputowanych ze starych krajów Unii Europejskiej. Taki jest klimat tej debaty. Jeśli chodzi o produkty modyfikowane genetycznie, to chciałbym powiedzieć, że osobiście bardzo się w tę sprawę zaangażowałem. Zorganizowałem w Parlamencie Europejskim trzy duże konferencje na ten temat. Ostatnie sympozjum było organizowane wspólnie z Friends od Earths oraz Zgromadzeniem Regionów Europy. Osobiście jestem zwolennikiem wprowadzenia zakazu dla GMO. Natomiast Komisja Europejska broni wolności wyboru. To ludzie mają decydować, czy chcą jeść żywność modyfikowaną genetycznie, czy też nie. W związku z tym na dzisiaj obowiązuje doktryna koegzystencji. Przeciwnicy GMO słusznie twierdzili, że koegzystencja tak naprawdę nie jest możliwa w praktyce, a w związku z tym narusza się wolność wyboru tych, którzy nie chcą jeść żywności modyfikowanej genetycznie. Po tej ostatniej konferencji powstał bardzo ciekawy dokumentów, w którym sformułowano w dziesięciu punktach oczekiwania w stosunku do Komisji Europejskiej. Konkluzja spotkania była taka, że potrzebna jest regulacja, która rozwiąże ten problem na poziomie ogólnoeuropejskim. Wprawdzie niektóre regiony ustanawiają strefy wolne od GMO, ale same sobie z tym nie poradzą. Zobowiązałem się do tego, że na forum Komisji Rolnictwa i Rozwoju Obszarów Wiejskich Parlamentu Europejskiego podejmę inicjatywę uchwalenia rezolucji, w której Parlament Europejski zobliguje Komisję Europejską do szybkiego załatwienia tej sprawy.</u>
<u xml:id="u-26.1" who="#PosełdoParlamentuEuropejskiegoJanuszWojciechowski">Tymczasem zwiększa się nacisk na Komisję Europejską ze strony organizacji pozarządowych. Osobiście się w to angażuję. Popieramy wprowadzenie zakazu stosowania żywności genetycznie modyfikowanej, ale szanse są znikome. Przede wszystkim chodzi o uzgodnienia w ramach WTO, ale także jest wywierana ogromna presja przez lobby przemysłowe. Oni twierdzą, że nie ma naukowych dowodów na szkodliwość GMO. Z drugiej strony konsekwencje spożywania żywności genetycznie modyfikowanej nie są znane. W związku z tym nie ma też dowodów na to, że takie produkty nie są szkodliwe. Takie dyskusje się toczą i chciałbym państwa zapewnić, że tej sprawy nie zaniedbujemy. Poseł Andrzej Aumiller poruszył problem importu miodu. Ta kwestia jest podnoszona na posiedzeniach Komisji Rolnictwa i Rozwoju Obszarów Wiejskich Parlamentu Europejskiego, zwłaszcza przez eurodeputowanych z Węgier. Pani komisarz Mariann Fischer-Boel twierdzi, że w żadnym razie nie można zablokować importu miodu z Chin. Skoro w ramach WTO następuje liberalizacja handlu, to nie można jednocześnie nakładać klauzul ochronnych. Komisja Europejska wzbrania się przed podjęciem jakichkolwiek działań ochronnych jeśli chodzi o miód.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#PosełWojciechMojzesowicz">Proszę o spokój. Jeśli ktoś jest zmęczony, to może wyjść z sali i rozmawiać na zewnątrz. Chciałbym państwa poinformować, że Prezydium Sejmu odmówiło wyrażenia zgody na powrót do prac nad projektem ustawy dotyczącej paliwa rolniczego. A zatem z niezrozumieniem spotykamy się nie tylko w Brukseli. W Polsce nie ma nawet jednego laboratorium, które by było w stanie zbadać produkt, czy nie jest genetycznie modyfikowany. Wszelkie próbki musimy wysyłać za granicę.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#SekretarzstanuwMinisterstwieRolnictwaiRozwojuWsiJózefPilarczyk">Chciałbym państwa poinformować, że w Polsce działają 4 takie laboratoria pod nadzorem ministra rolnictwa i rozwoju wsi. Sześć tego typu jednostek badawczych działania pod nadzorem innych resortów.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#PosełWojciechMojzesowicz">Szkoda, że kiedy omawialiśmy ten temat na posiedzeniu Komisji, nikt nas o tym nie poinformował.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#PosłankaDanutaHojarska">Żądamy, aby eurodeputowani zrobili cokolwiek dla polskich rolników. Kadencja Sejmu się kończy, a cztery lata temu obiecaliśmy rolnikom dochód z hektara. Nie wiem, czy ktoś z państwa czytał dokument podpisany przez premiera Marka Belkę. Myślę tutaj o materiale, który dzisiaj dostarczono do skrytek poselskich. Tam na sześciu stronach znajdują się same brednie. To uderza w członków Komisji. Panu ministrowi Józefowi Pilarczykowi chciałabym powiedzieć, że rybacy zaczynają blokować porty. Nie potrafimy załatwić spraw we własnym kraju, a mamy pretensje do Brukseli. Zróbmy najpierw porządek u nas. Od tego jest Komisja Rolnictwa i Rozwoju Wsi.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#PosełWojciechMojzesowicz">Nie bardzo zrozumiałem wystąpienie pani poseł Danuty Hojarskiej. Pani poseł uważa, że Komisja zrobiła zbyt mało. Mam inne zdanie. Pani poseł nie od dzisiaj zasiada w Sejmie i wie, jakie są możliwości działania sejmowych komisji.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#PosłankaDanutaHojarska">Pan poseł mnie źle rozumiał. Obiecaliśmy rolnikom wyjaśnienie kwestii dochodu. Jeśli nie potrafimy tego dokonać, to zróbmy porządek z premierem Markiem Belką.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#PosełWojciechMojzesowicz">Jeśli pani poseł zna dobry sposób, to chętnie skorzystam.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#DyrektorGeneralnyZwiązkuProducentówCukruwPolsceJanRybski">Przed chwilą dostarczyliśmy państwu materiał zawierający nową koncepcję reformy rynku cukru. Skończyliśmy tłumaczyć ten tekst dzisiaj, dwie godziny przed rozpoczęciem posiedzenia Komisji. Wszystko, o czym dyskutowaliśmy od lipca ubiegłego roku, stało się nieaktualne. Po pobieżnej lekturze tego materiału można się zorientować, że w nowej propozycji reformy jest jeszcze mniej konkretów. Koncepcja przedstawiona przez komisarza Franza Fischlera była bardzo konkretna i można się było do niej ustosunkować. Tym razem jest więcej znaków zapytania. Natomiast wyraźnie widać tutaj ducha liberalizacji, o którym mówił eurodeputowany Czesław Siekierski. Obserwujemy dążenia do tego, aby rynek cukru w Unii Europejskiej sam się uregulował. Komisarz Franz Fischler proponował stopniowe dochodzenia do ceny 420 euro w ciągu trzech lat. W nowej koncepcji pojawia się cena 385,50 euro, którą mamy osiągnąć w ciągu dwóch lat. To jest cena referencyjna. O tym dokumencie można jeszcze długo mówić. Sądzę, że potrzebna jest osobna debata na ten temat. Wydaje się, że należy uczulić przedstawicieli rządu na pewne kwestie. Od 1 lipca 2009 r. grozi nam całkowita liberalizacja rynku cukru. W tej sytuacji wszelkie wysiłki producentów cukru, zmierzające do uregulowania rynku zostaną zaprzepaszczone. Musi być zachowany kwotowany dostęp do naszego rynku z krajów trzecich. Dlatego europejskie środowisko producentów cukru apeluje do przedstawicieli wszystkich rządów, aby te kwestie podnosić podczas rozmów. Regulowanie dostępu do rynku Unii Europejskiej jest sprawą kluczową dla powodzenia jakiejkolwiek reformy. Mamy coraz mniej czasu - 1 lipca 2006 r. przestaje obowiązywać rozporządzenie Rady /WE/ nr 1260/2001 w sprawie wspólnej regulacji rynków cukru. Z wypowiedzi przedstawicieli Komisji Europejskiej wynika, że albo rozpocznie się dyskusja nad przedstawioną propozycją reformy rynku cukru, albo grozi nam całkowita liberalizacja rynku cukru. Wydaje mi się zatem, że obecna sytuacja jest trudniejsza niż ta, z którą mieliśmy do czynienia, gdy swoje propozycje przedstawił komisarz Franz Fischler. Jeśli przeliczymy proponowaną cenę referencyjną na złotówki, to trzeba będzie się długo zastanawiać, czy możliwa jest opłacalna produkcja cukru w Polsce. Aspekt sprzedaży akcji po 80 groszy ma w tej sytuacji znaczenie drugorzędne. Jeśli produkcja cukru będzie nieopłacalna, to akcje przedsiębiorstwa nie będą warte nawet tyle. Chciałbym także odnieść się do wypowiedzi pani Elżbiety Barys. Pani przytoczyła wypowiedź, która została zdementowana na poziomie zarządu Nordzucker AG. Uznano to za przejaw fantazji dziennikarskiej. Dementi zostało też przesłane do Krajowego Związku Plantatorów Buraka Cukrowego w Polsce. Jako przedstawiciel podmiotu skupiającego producentów cukru w Polsce chciałbym państwa uczulić na jeszcze jeden problem. Polityka podmiotów gospodarczych funkcjonujących w Polsce nie musi w pełni pokrywać się z polityką eksponowaną przez zarządy koncernów działające poza granicami kraju. Najlepszym przykładem jest tutaj porozumienie Związku Producentów Cukru w Polsce z Krajowym Związkiem Plantatorów Buraka Cukrowego z 1 października 2004 r., gdzie wyraźnie odrzucamy różne aspekty reformy, w tym transfer kwot produkcji.</u>
<u xml:id="u-34.1" who="#DyrektorGeneralnyZwiązkuProducentówCukruwPolsceJanRybski">To nie jest gra dyplomatyczna. To są decyzje suwerennych zarządów spółek działających w Polsce. Poruszono tutaj także problem GMO. Wydaje mi się, że jeśli chodzi o cukier, to w Europie nie ma zagrożenia uprawy buraków genetycznie modyfikowanych.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#PosełWojciechMojzesowicz">Myślę, że w najbliższym czasie w sprawie nowych propozycji reformy rynku cukru Komisja zwoła odrębne posiedzenie. To jest zbyt obszerna sprawa, aby to był jeden z wątków dzisiejszej dyskusji.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#DyrektorGeneralnyZwiązkuProducentówCukruwPolsceJanRybski">Bardzo dziękuję za tę inicjatywę. Myślę, że rzeczywiście musimy przeanalizować ten nowy materiał i zorganizować nowe spotkanie. Jak już powiedziałem, czasu jest bardzo mało.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#PosełPiotrKrutul">Czy osoby zabierające głos mogłyby się przedstawiać?</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#DyrektorGeneralnyZwiązkuProducentówCukruwPolsceJanRybski">Nazywam się Jan Rybski i jestem dyrektorem generalnym Związku Producentów Cukru w Polsce.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#PosełWojciechMojzesowicz">Kogo zrzesza ta organizacja?</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#DyrektorGeneralnyZwiązkuProducentówCukruwPolsceJanRybski">Związek Producentów Cukru w Polsce zrzesza wszystkich producentów cukru funkcjonujących w Polsce. Jeśli zabieram głos, to w imieniu wszystkich producentów cukru w Polsce. Nie reprezentuję żadnego koncernu.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#PosełWojciechMojzesowicz">Proszę powiedzieć, jakie podmioty wchodzą w skład tej organizacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#DyrektorGeneralnyZwiązkuProducentówCukruwPolsceJanRybski">Wymienię te podmioty według wielkości udziałów w rynku: Krajowa Spółka Cukrowa „Polski Cukier” SA (40%), Suedzucker (25%), Pfeifer&Langen (15%), BSO (12%), Nordzucker (9%). To są wszyscy producenci cukru operujący w Polsce.</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#PosełWojciechMojzesowicz">Bardzo państwa proszę o spokój.</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#PosełWojciechZarzycki">Pytałem o wartość akcji.</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#DyrektorGeneralnyZwiązkuProducentówCukruwPolsceJanRybski">O wartości akcji decyduje wartość firmy. Do każdej transakcji potrzebny jest kupujący i sprzedający.</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#PosełGrzegorzGórniak">Mam pytanie do ministra rolnictwa i rozwoju wsi. W dniu 11 lutego 2005 r. w Śląskiej Spółce Cukrowej SA podjęto uchwały w sprawie przeniesienia majątku do cukrowni w Świdnicy. Firma Suedzucker nie wykonała umowy prywatyzacyjnej w zakresie inwestycji w cukrowniach. To wskazuje na zamiar przeniesienia kwoty cukrowej z tych zakładów. W umowie zapisano, że na Śląsku ma pozostać osiem cukrowni. Tymczasem zgodnie z uchwałami, o których przed chwilą mówiłem, majątek wszystkich cukrowni ma być przeniesiony do cukrowni w Świdnicy. Co minister rolnictwa i rozwoju wsi ma zamiar z tym zrobić?</u>
</div>
<div xml:id="div-47">
<u xml:id="u-47.0" who="#CarstenStahn">Przepraszam, że nie będę mówił po polsku, ale jeszcze nie znam tego języka na tyle dobrze, aby dłużej się wypowiadać. Na Śląsku zależy nam na tym, aby pozostali wszyscy rolnicy i akcjonariusze cukrowni.</u>
</div>
<div xml:id="div-48">
<u xml:id="u-48.0" who="#PosełWojciechMojzesowicz">Bardzo państwa przepraszam. Były pytania do przedstawiciela Śląskiej Spółki Cukrowej SA. W imieniu tej firmy zabrał głos jej właściciel. Możemy zrezygnować z odpowiedzi, ale nie róbcie państwo scen „patriotycznych”, bo to jest bez sensu. Czy pan poseł Grzegorz Górniak wycofuje pytanie? Jeśli pan poseł wycofa pytanie, to przedstawiciel Suedzucker nie będzie odpowiadał.</u>
</div>
<div xml:id="div-49">
<u xml:id="u-49.0" who="#PosełGrzegorzGórniak">Nie wycofuję pytania.</u>
</div>
<div xml:id="div-50">
<u xml:id="u-50.0" who="#PosełWojciechMojzesowicz">W takim razie proszę członków Komisji o odpowiednie zachowanie. Obecne jest nie do przyjęcia. Proszę kontynuować wypowiedź.</u>
</div>
<div xml:id="div-51">
<u xml:id="u-51.0" who="#CarstenStahn">Pracownicy cukrowni i plantatorzy nadal mają być akcjonariuszami Spółki. Ale są też takie osoby, które chcą sprzedać swoje akcje. Są też przestępcy, którzy skupili te akcje po bardzo niskiej cenie, po to, aby je teraz odsprzedać znacznie drożej. Dlatego jeśli chodzi o akcjonariuszy Cukrowni Wieluń SA, każdy akcjonariusz jeśli będzie chciał sprzedać, otrzyma 1 zł za akcję. Po 80 groszy wypłacane jest przy zawieraniu transakcji, natomiast 20 groszy w momencie przekazania akcji. W bilansie wartość księgowa akcji jest ujemna. Cena akcji Śląskiej Spółki Cukrowej SA w wysokości 2,07 zł, to jest zupełnie inna historia. Mimo to prosimy akcjonariuszy, aby zachowali swoje akcje. Jeżeli jednak ktoś koniecznie musi sprzedać, to może to zrobić.</u>
</div>
<div xml:id="div-52">
<u xml:id="u-52.0" who="#PosełWojciechMojzesowicz">Sprawa została wyjaśniona. Czy ktoś z państwa chciałby jeszcze zabrać głos?</u>
</div>
<div xml:id="div-53">
<u xml:id="u-53.0" who="#PosełGrzegorzGórniak">Pytałem o uchwały podjęte w Śląskiej Spółce Cukrowej SA w sprawie przeniesienia wszystkich udziałów do jednej cukrowni. Na jakiej podstawie podjęto taka uchwałę, skoro w umowie sprzedaży akcji zapisano, że ma być osiem cukrowni? Ponadto właściciel nie dokonuje tam żadnych inwestycji.</u>
</div>
<div xml:id="div-54">
<u xml:id="u-54.0" who="#PosełWojciechMojzesowicz">Przypominam, że zajmujemy się dzisiaj zupełnie inną problematyką. Jeszcze raz powtarzam, że wkrótce zwołam posiedzenie Komisji poświęcone w całości rynkowi cukru i funkcjonowaniu koncernów. Chciałbym także powiedzieć, że to nie ja sprzedawałem te firmy i nie jestem ich właścicielem. Jeżeli posłowie zadają pytania, to zapraszam na posiedzenia osoby, które potrafią na te pytania odpowiedzieć. Jeżeli właścicielem Śląskiej Spółki Cukrowej SA jest podmiot zagraniczny, to nic na to nie poradzę. Jeszcze raz powtarzam, że zachowanie części tu obecnych posłów było zupełnie nie na miejscu.</u>
</div>
<div xml:id="div-55">
<u xml:id="u-55.0" who="#PosełdoParlamentuEuropejskiegoZbigniewKuźmiuk">Jestem członkiem Komisji Budżetowej Parlamentu Europejskiego. Ten organ nie zajmuje się w tej chwili nowych budżetem na lata 2007–2013, bo do tego została powołana komisja nadzwyczajna. Prace tej komisji właściwie się zakończyły. Ostatnio odbyło się głosowanie. Cały czas jestem przekonany, że uda się przekonać wszystkich członków Wspólnoty do zaakceptowania „dużego” budżetu (1,14% PKB). Natomiast już w tej chwili bardzo wyraźnie widać, że takiego budżetu nie będzie. Być może uda się przyjąć budżet w wysokości 1,07% PKB. To jest o kilkadziesiąt miliardów euro mniej od tej pierwotnie deklarowanej kwoty. Oznacza to ograniczenia wydatków w zakresie rolnictwa, a szczególnie w zakresie rozwoju obszarów wiejskich. Cięcia dotkną także polityki strukturalnej i Funduszu Spójności. W związku z tym trzeba będzie zweryfikować nasze plany na następne siedem lat. Wiem, że w czerwcu polski rząd będzie miał możliwość wypowiedzenia się w tej sprawie. Wydaje się jednak, że dotychczasowych pozycji nie da się obronić. Na szczęście udało się zablokować przyzwolenie na renacjonalizację polityki rolnej, ale wiem, że Niemcy usilnie zabiegają o taki zapis. Jeżeli on się ostatecznie pojawi w sprawozdaniu Parlamentu Europejskiego, to będzie sygnał na krajów członkowskich, że takie rozwiązanie trzeba wprowadzić. Przypominam, że za chwilę nastąpi rozszerzenie Unii Europejskiej o Bułgarię i Rumunię. To będzie kosztowało w ciągu najbliższych siedmiu lat ponad 40 mld euro. Na to też nie ma pieniędzy. A zatem sytuacja nie jest tak optymistyczna, jak to się wielu osobom wydaje. Chciałbym się jeszcze wypowiedzieć w kwestii rynku owoców miękkich. W materiale, który państwo otrzymali, znajduje się odpowiedź na moje pytanie skierowane do Komisji Europejskiej w maju tego roku. Tam pojawia się pewna nadzieja w sprawie klauzul ochronnych dla truskawek. Być może jest nadzieja na wprowadzenie klauzul ochronnych w 2005 r.</u>
</div>
<div xml:id="div-56">
<u xml:id="u-56.0" who="#PosełdoParlamentuEuropejskiegoZdzisławPodkański">Zadano tutaj wiele pytań. Myślę, że znacie państwo odpowiedź na większość z nich. Globalizm to jest koncentracja władzy, majątku i pieniędzy oraz instrumentów niezbędnych do ich posiadania. Skoro zmierzamy w tym kierunku, to trzeba się liczyć z koncentracją produkcji przemysłowej i rolniczej. Należy się również liczyć z koncentracją produkcji na określonych regionach Unii Europejskiej, co oznacza inny podział dochodów. Biedni będą się musieli podzielić z jeszcze biedniejszymi. Jeżeli mówimy o Traktacie Konstytucyjnym, to tam się właśnie znajduje odpowiedź na pytanie, w jakim kierunku idziemy. Mówił o tym eurodeputowany Janusz Wojciechowski. W Unii Europejskiej zmierza się w kierunku przejęcia władzy politycznej, natomiast odchodzi się od zobowiązań gospodarczych. Projekt konstytucji zakłada utworzenie funkcji prezydenta Unii Europejskiej, ministra spraw zagranicznych i prowadzenie wspólnej polityki zagranicznej, utworzenie wspólnego wojska i wspólną ochronę granic. Mamy już wspólny pieniądz. Z drugiej strony Niemcy są płatnikiem netto w Unii Europejskiej i nie dziwmy się, że próbują to zmienić. Tak naprawdę dyskutujemy nad 1,07% PKB całej Unii Europejskiej. Nie jesteśmy dopuszczeni do tego dużego tortu. To jest zaledwie okruszek. Mówimy o tym, że dają nam pieniądze, ale do Polski nie dociera ich za wiele. I tak będzie nadal. Jeśli chodzi o instrumenty sprawowania władzy, to tutaj są media. W prasie ukazują się informacje, że 74% społeczeństwa w Polsce opowiada się za przyjęciem Traktatu Konstytucyjnego. Nikt nie mówi natomiast o tym, że w Dani podobne stanowisko wyraża tylko 34% badanych. Przedstawiciel Komisji Europejskiej mówił na forum Parlamentu Europejskiego, że tylko 22% obywateli Wspólnoty jest przekonanych do nowej konstytucji. Wątpliwości są coraz większe nie tylko we Francji, ale także w Anglii. Myślę, że stare kraje członkowskie potrafią dobrze grać także tymi medialnymi instrumentami. Jak wiadomo, byłem przeciwnikiem przystępowania Polski do Unii Europejskiej na wynegocjowanych warunkach. Zresztą na Lubelszczyźnie najwięcej osób głosowało na „nie”. Chciałbym powiedzieć, że utwierdziłem się w swoich przekonaniach. Cieszę się, że tam postępowałem. Wtedy proponowaliśmy, aby zastosować wariant duński - odrzucić traktat akcesyjny i na nowo rozpocząć negocjacje. Dzisiaj mówicie państwo o renegocjacji traktatu akcesyjnego. To jest musztarda po obiedzie. Już zostaliśmy zepchnięci do grona ubogich krewnych. Niestety o wszystko walczymy bardzo chaotycznie. Do dzisiaj nie mamy bilansu przystąpienia Polski do Unii Europejskiej. Trzeba mieć rzetelny bilans zysków i strat. Do tego są potrzebne środki oraz zaangażowanie rządu. Nie mając tego bilansu, tracimy wiele argumentów. Jeśli udało nam się wygrać w sprawie skrobi, to tylko dzięki argumentom. Wprawdzie momentami było bardzo nerwowo, ale się udało. Ponadto musimy mieć cel, taktykę i organizację. Organizacja pozostawia wiele do życzenia. Chciałbym powiedzieć, że wszyscy eurodeputowani z Polski znakomicie ze sobą współpracują mimo dzielących ich różnic. Dzięki szczególnej mobilizacji udawało nam się przegłosować wszystkie poprawki. Niestety niektórzy koledzy publicznie opowiadali się za likwidacją Wspólnej Polityki Rolnej. Jeśli w tym zakresie nie dojdzie do porozumienia, to w pewnym momencie zabraknie nam tych kilku lub kilkunastu głosów.</u>
<u xml:id="u-56.1" who="#PosełdoParlamentuEuropejskiegoZdzisławPodkański">Myślę, że w to wszystko musi się bardziej zaangażować rząd. Zespół współpracujących z nami ludzi w kraju i za granicą jest zbyt mały w stosunku do ogromu spraw. Za mało jest materiałów i opinii. Nic nie pomoże walka w Parlamencie Europejskim, jeśli rząd nie będzie konsekwentnie występował o wprowadzenie klauzul ochronnych w zakresie importu owoców miękkich. Minął rok od poprzedniego sezonu, a w dalszym ciągu polski rząd nie złożył wniosku o wszczęcie postępowania ochronnego. Parlament Europejski może przyjmować dowolne rezolucje, ale nic to nie pomoże, jeśli nie będzie konkretnego dokumentu ze strony rządu. Otrzymaliśmy pismo od ministra rolnictwa i rozwoju wsi, z którego wynika, że trzykrotnie zwracano się do polskich przedsiębiorstw o dostarczenie odpowiednich dokumentów. Niestety większość podmiotów nie dopełniło tego obowiązku. Kolejny rok został zmarnowany. Wszystko wskazuje na to, że nie zdążymy wprowadzić klauzul ochronnych w tym roku. Kolejna kwestia dotyczy produkcji cukru. Komisarz Franz Fischler odpowiadając na moje pytanie stwierdził, że globalizacja polega na koncentracji produkcji. Nie wykluczył, że odpowiednim miejscem do tej koncentracji są Niemcy, Francja i Holandia. Takie słowa padły publicznie. To jest dla nas nie do przyjęcia. Dlatego walczymy o zakaz transferu kwot produkcji. Parlament Europejski zalecił przypisane kwot produkcji rolnikom. Myślę, że powinniśmy zwołać wkrótce podobne posiedzenie, ponieważ dzisiaj udało się poruszyć tylko część problemów. Chciałbym wtedy mówić o agroturystyce i ochronie środowiska, o tradycyjnej kulturze i zabytkach. Warto na ten temat porozmawiać.</u>
</div>
<div xml:id="div-57">
<u xml:id="u-57.0" who="#PosełdoParlamentuEuropejskiegoCzesławSiekierski">Mówiliśmy o potrzebie przygotowania analizy ekonomicznej po pierwszym roku funkcjonowania w Unii Europejskiej. Należy przy tym uwzględnić zmianę cen środków produkcji i innych kosztów. W przeciwnym wypadku krążą mity o wielkich dochodach rolników i znacznym poparciu dla Unii Europejskiej, a my nie mamy argumentów do rozmowy. Jeśli dysponowalibyśmy tymi danymi, to byłoby nam znacznie łatwiej. Na pewno ocena ekonomiczna integracji będzie pozytywna, ale nie w takiej skali, o której się dzisiaj mówi. Potwierdzam słowa eurodeputowanego Zdzisława Podkańskiego, że kilku przedstawicieli Polski w Parlamencie Europejskim publicznie popierało ideę likwidacji Wspólnej Polityki Rolnej.</u>
</div>
<div xml:id="div-58">
<u xml:id="u-58.0" who="#PosełWojciechMojzesowicz">Sprawa reformy rynku cukru będzie rozpatrywana na posiedzeniu Komisji, które odbędzie się 3 czerwca 2005 r. Wtedy wszyscy będą mogli zabrać głos. Chciałbym także państwu przypomnieć, że po każdym posiedzeniu Komisji ukazuje się biuletyn, który jest publikowany również w Internecie. To nie było żadne tajne spotkanie. Każdy może przeczytać, o czym dyskutowano na posiedzeniu Komisji. W związku z tym bardzo proszę, aby w przyszłości nie postępować w ten sposób, że kwestionuje się obecność niektórych gości. Poseł Grzegorz Górniak pytał właściciela firmy. Gdyby go nie było, to by nie odpowiedział. Zamykam posiedzenie Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>