text_structure.xml
53.1 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml"/>
<TEI>
<xi:include href="header.xml"/>
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#PosełKrzysztofFilipek">Otwieram posiedzenie Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa. Witam posłów i zaproszonych gości. Porządek obrad został państwu dostarczony na piśmie. Proponuję jednak, abyśmy jako pierwszą rozpatrzyli opinię w sprawie poselskiego projektu ustawy o zmianie ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym. Czy do zmienionego porządku obrad są uwagi lub pytania? Nie słyszę. Stwierdzam, że Komisja zaakceptowała zaproponowany porządek obrad. Przechodzimy więc do punktu pierwszego. Informuję, że projekt ustawy został skierowany przez marszałka Sejmu do pierwszego czytania do Komisji Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej po zasięgnięciu opinii naszej Komisji oraz Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Proszę o przedstawienie w imieniu Komisji stanowiska w tej sprawie posła Stanisława Żelichowskiego.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#PosełStanisławŻelichowski">„Rocznik Statystyczny” podaje, że mamy w Polsce około 1 mln 600 tys. ha ziem klasy VI i 3 mln 300 tys. ha klasy V, tylko 500 tys. gospodarstw rolnych osiąga dochody roczne powyżej 10 tys. złotych, pozostałe są pod kreską. Próbą rozwiązania tych dramatycznych napięć wśród rolników byłaby realizacja rządowego programu zwiększania lesistości kraju - projektu stworzonego w 1995 r. Zalesienie słabszych gruntów pozwoliłoby zwiększyć lesistość kraju do 30%, a w perspektywie do 33%. Posłowie tworząc ustawę o przeznaczeniu gruntów rolnych, do zalesienia przewidzieli, że w Polsce jest tylko około 10% samorządów, które dysponują aktualnym planem zagospodarowania przestrzennego, i dlatego zapisali, że podstawą przeznaczenia gruntów rolnych do zalesienia jest plan zagospodarowania przestrzennego, ale jeżeli takiego planu nie ma, to podstawą może być decyzja o warunkach zagospodarowania w odniesieniu do tych gruntów. Jednak stało się tak, że rząd wydając rozporządzenie Rady Ministrów z 11 sierpnia 2004 r. w sprawie szczegółowych warunków i trybu udzielania pomocy finansowej na zalesianie gruntów rolnych objętej planem rozwoju obszarów wiejskich nie uwzględnił sytuacji, jaka faktycznie istnieje w samorządach, i zapisał, że podstawą do skorzystania z funduszu rozwoju obszarów wiejskich jest wypis z miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Jest to niejako zaświadczenie, że dany grunt przeznaczony jest do zalesienia. A to eliminuje ponad 90% gmin. Najgorsze jest to, że eliminuje te najbiedniejsze gminy, bo grunty klasy V i VI są na terenie biednych gmin. Jeżeli nic nie zrobimy w tej sprawie, to nie wykorzystamy przyznanych Polsce środków, a rolnicy posiadający grunty najniższej klasy nie będą mogli ich zalesić, bo ich gmina nie ma planu zagospodarowania przestrzennego. W związku z tym omawiany projekt grupy posłów zmierza do tego, aby pomoc finansową można było uzyskać nie tylko na podstawie wypisu z planu zagospodarowania przestrzennego, ale również na podstawie decyzji o warunkach zagospodarowania w odniesieniu do zalesień. A to w tym celu, aby można było realizować rządowy program zwiększenia lesistości kraju oraz aby kilka tysięcy rolników mogło skorzystać z pomocy, którą zaoferowano Polsce. Skoro rolnik nie może uzyskać renty gruntowej z gospodarstwa rolnego, to być może środki na zalesienie gruntów dadzą mu szansę na przetrwanie. Tym samym zrealizujemy trzy cele: ekonomiczny - wykorzystamy środki, które zostały przedstawione do dyspozycji Polsce, bo byłoby fatalnie, gdyby okazało się, że płacimy 2,4 mld euro rocznie składki, a tych środków nie wykorzystaliśmy, cel społeczny, o którym wspominałem, i cel ekologiczny, bo chodzi o to, aby była granica polno-leśna, żeby tworzyć korytarze ekologiczne. Jeżeli damy szansę tylko tym najbogatszym gminom, które mają plany, i tam będziemy realizować ten cel, to nie osiągniemy żadnego celu. Stąd pojawiła się propozycja złagodzenia tego twardego wymogu posiadania wypisu z planu zagospodarowania przestrzennego i umożliwienia skorzystanie z pomocy rolnikom w gminach, które nie posiadają takiego planu, ale mogą wydać decyzję o warunkach zagospodarowania w stosunku do zalesień i odnowień.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#PosełMarekKuchciński">Jak rozumiem, jeżeli Komisja przygotowuje opinię, to rząd nie będzie przedstawiać swojego stanowiska w tej sprawie. Zapytam więc koreferenta, czy znane są konsekwencje tej nowelizacji dla ładu przestrzennego.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#PosełStanisławŻelichowski">Jeżeli warunki zagospodarowania terenu zostaną opracowane zgodnie ze sztuką planowania, to zostaną w nich uwzględnione takie czynniki jak granica polno-leśna i korytarze ekologiczne. Wcześniej proponowaliśmy, aby zalesiać grunty klasy VI i V położone na stokach, na których produkcja jest nieopłacalna, w taki sposób, żeby to było w jakimś ciągu, który rozwiązuje problemy ekonomiczne i ekologiczne. Jednak jest tak, że plany zagospodarowania przestrzennego, które są w samorządach, dotyczą terenów zurbanizowanych, a nie ma planu zagospodarowania przestrzennego całej gminy. I to jest pierwszy problem. Drugi polega na tym, że plany zagospodarowania przestrzennego mają bogate gminy, natomiast gminy biedne, a więc te, w których jest dużo gruntów klasy VI i V, nie mają takich planów. W związku z tym, aby wykorzystać środki, jakie zostały udostępnione Polsce, przepis ustawy trzeba troszkę złagodzić i pozwolić, aby z funduszy można było skorzystać na podstawie decyzji o warunkach zagospodarowania terenu.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#PosełKrzysztofFilipek">Czy są jeszcze pytania lub uwagi? Nie słyszę. Proponuję, aby Komisja wyraziła zgodę na to, żeby prezydium Komisji zredagowało ostateczny tekst opinii. Posłów, którzy zechcą wziąć udział w redagowaniu opinii, zapraszam do sekretariatu Komisji.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#PosełMarekSuski">Proponuję jednak, abyśmy sformułowali główne założenia opinii. Z dyskusji wynika, że są głosy krytyczne, więc czy to oznacza, że opinia będzie negatywna? Moim zdaniem opinia powinna być negatywna. Projekt ustawy wchodzi w zakres ograniczenia możliwości ochrony terenów zielonych, pozwala na dużą dowolność inwestorom, nawet pozwala naruszać strefy ochronne itd. Z punktu widzenia naszej Komisji jest to złe. Projekt wchodzi w kompetencje gmin, wprowadza chaos legislacyjny i chaos przestrzenny. Proponuję więc, aby prezydium przygotowało negatywne stanowisko Komisji.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#PosełKrzysztofFilipek">Powtarzam, że osoby, które chcą wziąć udział w ostatecznym redagowaniu opinii, zapraszam do sekretariatu Komisji i wtedy będzie można wyrazić swoje zdanie.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#PosłankaElżbietaŁukacijewska">Wiem, że to jest poselski projekt, ale chciałabym znać zdanie przedstawicieli rządu na jego temat. Proponuję, abyśmy po przygotowaniu opinii przez prezydium lub członków Komisji, na następnym posiedzeniu ją przyjęli lub odrzucili zgodnie z wolą większości.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#PosełKrzysztofFilipek">Proszę zwrócić uwagę, że z polecenia marszałka Sejmu mamy przedstawić opinię naszej Komisji na temat projektu ustawy dla innej Komisji. Nie jest naszym zadaniem przyjęcie lub odrzucenie projektu.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#PosełStanisławŻelichowski">Nie wiem, czy poseł Marek Suski mówi o tym samym projekcie ustawy, bo nie rozumiem, o jakich inwestorach miałaby być mowa. My mówimy o zalesianiu gruntów marginalnej klasy. Tu nie ma mowy o żadnych inwestorach. Jeżeli właściciel takich gruntów zechce je zalesić, musi uzyskać na podstawie planów potwierdzenie, że w tym miejscu nie będzie przebiegać autostrada, ani nie będzie budowany hipermarket. Chodzi o to, żeby za parę lat nie okazało się, że trzeba ten las wyciąć i pieniądze zostały zmarnowane. Jeżeli gmina da rolnikowi potwierdzenie, że teren ten ma być w przyszłości lasem, to może go zalesić i skorzystać z pomocy finansowej. Nie ma więc tu mowy o inwestorach, o bałaganie przestrzennym. Bo to, że samorządy nie mają planu zagospodarowania przestrzennego, nie wynika z bałaganu, tylko z braku środków na sporządzenie takiego planu, ale kierunki rozwoju gmin znane są radzie gminy i zarządowi gminy. Władze gminy tylko potwierdzą, że w kierunkach rozwoju na terenach przeznaczonych do zalesienia nie są przewidziane inwestycje.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#PosełMarekSuski">Przepraszam, ale nastąpiło nieporozumienie. Ja mam opinię na temat rządowego projektu, a to jest projekt poselski, czyli zupełnie inny projekt ustawy. Wycofuję wszystko, co powiedziałem.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#PosełKrzysztofFilipek">Jeszcze raz pytam, czy mam zgodę Komisji na to, aby ostateczną treść opinii zredagowało prezydium Komisji? I jeszcze raz zapraszam wszystkich posłów, którzy zechcą wziąć udział w redagowaniu opinii, do sekretariatu. Sprzeciwu nie słyszę. Stwierdzam, że Komisja wyraziła zgodę.</u>
<u xml:id="u-12.1" who="#komentarz">Głos z sali : Prosimy o stanowisko rządu.</u>
<u xml:id="u-12.2" who="#PosełKrzysztofFilipek">To jest opinia naszej Komisji i dlatego stanowisko rządu nie jest nam niezbędne, ale oczywiście możemy wysłuchać przedstawiciela Ministerstwa Środowiska.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#ZastępcadyrektoraDepartamentuInstrumentówOchronyŚrodowiskawMinisterstwieŚrodowiskaRyszardZakrzewski">Nie przedstawię opinii Ministerstwa Środowiska, tylko przekażę informację. Z punktu widzenia ochrony środowiska taka zmiana w obowiązującej ustawie o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym byłaby wskazana. Proszę jednak pamiętać, że 27 września 2004 r. rząd przyjął projekt ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym gmin, w którym nie przewiduje się decyzji o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu. Dlatego w toku prac nad tym projektem należałoby pamiętać o uwzględnieniu omawianej nowelizacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#PosełStanisławŻelichowski">My opieramy się na obowiązującym prawie. Projekt, o którym pan mówi, jest na razie decyzją rządu. Być może projekt ten przekształci się w prawo, a może zostanie zmieniony.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#PosełKrzysztofFilipek">Przechodzimy do punktu drugiego porządku obrad i proszę dyrektora Andrzeja Głowackiego z Najwyższej Izby Kontroli o przedstawienie informacji o kontroli realizacji przez administrację publiczną zadań w zakresie małej i dużej retencji wód.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#PrzedstawicielNajwyższejIzbyKontroliAndrzejGłowacki">Celem kontroli podjętej z inicjatywy własnej Najwyższej Izby Kontroli było zbadanie realizacji zadań w zakresie gospodarki wodnej, a w szczególności zadań dotyczących zwiększenia retencji wodnej w dorzeczach, budowy, utrzymania i eksploatacji obiektów i budowli wodnych oraz zabezpieczenia przeciwpowodziowego, a także prawidłowości gospodarowania środkami publicznymi przeznaczonymi na omawianą problematykę oraz stanu likwidacji skutków powodzi w obiektach i budowlach wodnych. Kontrolą objęto blisko czteroletni okres - rok 2000-I półrocze 2003, ale w niektórych przypadkach liczby i wielkości, które będę podawać, dotyczą całego roku 2003. W ocenie Najwyższej Izby Kontroli w badanym okresie podejmowane działania na rzecz tworzenia perspektywicznych warunków gospodarowania wodami w Polsce były niewystarczające, szczególnie w aspekcie ochrony zasobów wodnych, możliwości ich retencjonowania w okresach suszy oraz zabezpieczenia przeciwpowodziowego w okresach wezbrań. Nie dążono i nie doprowadzono do zakończenia opracowywanych od lat i modyfikowanych programów uwzględniających również rozwój dużej i małej retencji, a także ochronę wód i zwiększenie pojemności rezerwy przeciwpowodziowej. Minister środowiska nie kontynuował podjętych prac nad ogólną strategią gospodarowania wodami w Polsce od czerwca 2000 r., gdyż nie została ona przyjęta przez Komitet Rady Ministrów do spraw Polityki Regionalnej. Jak wiadomo, do dzisiaj tej ogólnej strategii nie ma, są natomiast założenia, które były rozpatrywane tydzień temu przez Komisję Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa. Nie opracowano i nie przedstawiono Sejmowi wieloletniego programu ochrony przeciwpowodziowej kraju na okres 20–30 lat z uwzględnieniem polityki państwa w zakresie realizacji wielofunkcyjnych zbiorników wodnych. Wnioski o podjęcie tych działań Izba skierowała do prezesa Rady Ministrów po kontroli zabezpieczenia przeciwpowodziowego kraju przeprowadzonej bezpośrednio po katastrofalnej powodzi w 1997 r. Również minister rolnictwa i rozwoju wsi nie kontynuował prac nad programem rozwoju melioracji do roku 2015, uwzględniającym rozwój małej retencji. Program ten także nie został przyjęty przez Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów, głównie z powodu braku wskazania źródeł finansowania. Kontrola wykazała, że powołanie rozporządzeniem ministra środowiska z 1999 r. regionalnych zarządów gospodarki wodnej, które z dniem 1 stycznia 2000 r. weszły w prawa i obowiązki zarówno ODGW, jak i uprzednich RZGW, nie wpłynęło na zintensyfikowanie prac programowych i inwestycyjnych dotyczących urządzeń wodnych i wzrostu pojemności retencyjnej. W kontrolowanym okresie oddano do eksploatacji budowane od kilkunastu lat cztery zbiorniki wodne o łącznej pojemności około 70 mln metrów sześciennych - Tupola, Kozielno, Sosnówka i Domaniów, dwa stopnie wodne - Smolary i Smolice - na Wiśle i cztery jazy na Odrze, a także, i może to jest najważniejsze, polder Bugów. Nowych inwestycji nie podjęto. Kontynuowano inwestycje realizowane od kilku lub kilkunastu lat, w tym zbiorniki wodne Świnna-Poręba na rzece Skawie, Wióry na Świślinie oraz stopień wodny na Odrze, planowane do zakończenia w latach 2006–2010. Na koniec 2003 r. potrzeby finansowe, według cen z roku 2002, na realizację trzech najbardziej zaawansowanych inwestycji wynoszą około 1 mld 700 mln złotych. Zwiększenie po reformie administracyjnej państwa roli samorządów wojewódzkich w programowaniu i realizacji zadań gospodarki wodnej, a w szczególności w zakresie ochrony przeciwpowodziowej, budowy i utrzymania urządzeń małej retencji nie przyczyniło się do intensyfikacji prac programowo-inwestycyjnych i wzrostu pojemności retencyjnych.</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#PrzedstawicielNajwyższejIzbyKontroliAndrzejGłowacki">Zarządy województw nie spowodowały dostosowania programów małej retencji do nowej struktury administracyjnej państwa, funkcjonującej od 1999 r., do warunków gospodarki wodnej w dorzeczach i nie zapewniły również realizacji istotnych potrzeb i prawidłowego funkcjonowania wód w obszarach województw. W badanym okresie nastąpił spadek zaawansowania prac w tym zakresie. Przypominam, że w programie rozwoju melioracji do roku 2015, uwzględniającym małą retencję, zakładano wzrost pojemności małych zbiorników o 1,4 mld metrów sześciennych wody, co średniorocznie dawało przyrost o około 50 mln metrów sześciennych. W latach 2000–2002, a więc trzy lata po reformie administracyjnej państwa, osiągnięto tylko 29-procentowy przyrost w stosunku do zakładanego średniorocznego przyrostu, a w latach przed reformą administracyjną państwa - 1997–1999 - osiągano już 35%. Żaden z dziewięciu skontrolowanych wojewódzkich zarządów melioracji i urządzeń wodnych nie posiadał zaktualizowanego programu małej retencji uchwalonego przez sejmik województwa i uzgodnionego z właściwym regionalnym zarządem gospodarki wodnej. Nadzorujące wojewódzkie zarządy melioracji wodnych i zarządy województw tolerowały ten stan, przyznając środki na realizację zgłaszanych zadań, przy czym w niewystarczającej wysokości. Zarówno Ministerstwo Środowiska, jak i Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi nie dysponowały pełnymi danymi pozwalającymi określić faktyczną liczbę obiektów i budowli hydrotechnicznych oraz ich stan techniczny. Pełnych danych w tym zakresie nie zawierały również informacje przedstawiane przez Ośrodek Technicznej Kontroli Zapór IMGW oraz Główny Urząd Nadzoru Budowlanego. W Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi brak było danych pozwalających na dokonanie oceny stanu małej retencji w skali kraju. Prowadzona statystyka nie była pełna, sprawozdania nie były weryfikowane, zawierały błędy poprawiane w trakcie kontroli. Jak wynika z ustaleń kontroli ograniczony przyrost pojemności retencyjnej był wynikiem przede wszystkim możliwości finansowych jednostek oraz podmiotów gospodarczych prowadzących działalność związaną z wykorzystaniem wód. W przeważającej części zadania te finansowane były z malejących środków budżetu państwa przy znacznym i wzrastającym udziale środków Narodowego i wojewódzkich funduszy ochrony środowiska i gospodarki wodnej. Istotny był również udział środków z rezerwy celowej, wykorzystywanych głównie w związku z usuwaniem szkód powodziowych. Jak ustalono, środki kierowane na inwestycje gospodarki wodnej systematycznie maleją i nie są w pełni wykorzystywane w poszczególnych latach, na co wskazywaliśmy w kolejnych kontrolach wykonania budżetu państwa w części 22 - Gospodarka wodna. W okresie objętym kontrolą regionalne zarządy gospodarki wodnej pokrywały potrzeby dotyczące realizacji inwestycji i modernizacji obiektów i budowli hydrotechnicznych w zakresie połowy potrzeb, przy czym następował coroczny malejący udział środków państwa. W stosunku do roku 2000 nakłady na ten cel w roku 2002 zmalały blisko o jedną czwartą. Struktura środków kierowanych na gospodarkę wodną w obszarze będącym w gestii regionalnych zarządów gospodarki wodnej wyglądała następująco: mniej więcej 50% stanowiły środki budżetu państwa, blisko 25% to środki Narodowego i wojewódzkich funduszy ochrony środowiska i gospodarki wodnej, około 20% stanowiły środki kredytowe i pomocowe i wreszcie środki samorządów i innych podmiotów nie przekraczały 1%. Możliwości realizacyjne na rzecz gospodarki wodnej wojewódzkich zarządów melioracji i urządzeń wodnych zaspokajane były w jeszcze mniejszym stopniu, bo tylko w 20%.</u>
<u xml:id="u-16.2" who="#PrzedstawicielNajwyższejIzbyKontroliAndrzejGłowacki">Struktura środków kierowanych do wojewódzkich zarządów melioracji i urządzeń wodnych była mniej więcej podobna do struktury środków pozostających w gestii RZGW. I w tym przypadku środki malały z roku na rok. W roku 2002 były mniejsze o 20% od środków przeznaczanych na te cele w roku 2000. Jak wykazała kontrola, zarządcy obiektów i budowli hydrotechnicznych będących własnością Skarbu Państwa nie wykonywali pełnego zakresu remontów i napraw określonych w zaleceniach oraz wnioskach z bieżących, a także z poprzednich przeglądów oraz kontroli. Niski, nie przekraczający 50%, poziom realizacji koniecznych zakwalifikowanych napraw powodował i powoduje stopniową dekapitalizację eksploatowanych budowli hydrotechnicznych. Niepełne wykonywanie zaleceń i wniosków kontrolnych potwierdzały okresowe oceny stanu technicznego i bezpieczeństwa budowli hydrotechnicznych przeprowadzone przez Ośrodek Technicznej Kontroli Zapór IMGW oraz organy nadzoru budowlanego. Sytuacja ta dotyczy zarówno tej części obiektów, które są w gestii regionalnych zarządów gospodarki wodnej, jak i w gestii wojewódzkich zarządów melioracji i urządzeń wodnych, przy czym w gorszej sytuacji są wojewódzkie zarządy melioracji i urządzeń wodnych. Zwracam uwagę na jeden niebezpieczny wskaźnik. Konieczne naprawy wałów przeciwpowodziowych realizowano na poziomie około 55%. System oceny stanu technicznego budowli i obiektów piętrzących był niepełny i nie pozwalał na dokonanie całościowej oceny. Ośrodek Technicznej Kontroli Zapór IMGW ze względów bezpieczeństwa rozszerzał listę zakwalifikowanych do oceny budowli klasy I i II zarządzanych przez regionalne zarządy gospodarki wodnej o budowle klasy III i IV na podstawie corocznie zawieranych umów. Posiadane jednak przez RZGW środki, a właściwie brak tych środków, nie pozwalał na pełną ocenę bezpieczeństwa omawianych budowli, a w 2003 r. stanowiło to mniej niż 65% potrzeb. Jak wynika z ustaleń kontroli, nadal nie zostały zakończone - głównie z powodów braku środków finansowych - prace nad usuwaniem w gospodarce wodnej skutków powodzi z lat 1997, 2001 i 2002. Dotyczyło to m.in. napraw urządzeń wodnych po powodzi w 1997 r. na obszarze 4 województw - dolnośląskiego, opolskiego, lubuskiego i śląskiego - nieobjętych „Programem dla Odry 2006”. Nie stworzono, naszym zdaniem, warunków do powołania Krajowego Zarządu Gospodarki Wodnej, którego prezes na mocy ustawy - Prawo wodne przyjętej w 2001 r. pełniłby z dniem 1 stycznia 2002 funkcję centralnego organu administracji rządowej w sprawach gospodarowania wodami. Po kolejnych zmianach ustawy termin ten określony został na 1 stycznia 2006 r. Minister Środowiska, powołując w 2000 r. Biuro Gospodarki Wodnej, nie stworzył jednak warunków do jego prawidłowego funkcjonowania i przygotowania rozpoczęcia działalności wymienionego Krajowego Zarządu, ponieważ nie podjął w tym kierunku skutecznych działań organizacyjnych i kadrowych. Na nieprawidłowości w funkcjonowaniu Biura, a w szczególności zbyt długo trwający okres jego organizowania oraz prowadzoną politykę kadrową, zwracaliśmy uwagę wcześniej, podczas kontroli wykonania budżetu państwa w części 22 - Gospodarka wodna.</u>
<u xml:id="u-16.3" who="#PrzedstawicielNajwyższejIzbyKontroliAndrzejGłowacki">Na zakończenie chcę poinformować o konstruktywnym podejściu ministra środowiska do przekazanych mu wyników omawianej kontroli. Poinformował on prezesa Najwyższej Izby Kontroli m.in. o uwzględnieniu problematyki wielofunkcyjnych zbiorników wodnych w założeniach do strategii gospodarki wodnej oraz o wykonaniu w 2003 r. opracowania studyjnego „Rozkład przestrzenny i ocena zjawiska suszy hydrologicznej na podstawie krzywych opadania przepływu”, które przyczyni się do ukierunkowania działań w zakresie zarówno dużej, jak i małej retencji. Ponadto, jak wynika z analizy rozpatrywanego przez Radę Ministrów we wrześniu br. projektu ustawy o zmianie ustawy - Prawo wodne oraz zmianie innych ustaw, z inicjatywy ministra środowiska oraz ministra rolnictwa i rozwoju wsi wprowadzono zmianę w art. 64 ustawy, wychodzącą naprzeciw wnioskom NIK, rozszerzając katalog budowli wodnych wymagających przeprowadzania okresowych kontroli i oceny stanu technicznego i bezpieczeństwa w przypadku budowli stale piętrzących wodę przez Ośrodek Technicznej Kontroli Zapór IMGW oraz w przypadku budowli okresowego piętrzenia wód także przez Ośrodek Technicznej Kontroli Wałów Instytutu Melioracji i Użytków Zielonych. W przedstawionym stanowisku do omawianej informacji, które to stanowisko stanowi integralną część materiału dzisiaj rozpatrywanego, minister środowiska, dziękując prezesowi NIK za przeprowadzenie kontroli, przekazał dalsze informacje o podjętych działaniach. Podobnie traktujemy odpowiedź na wystąpienie pokontrolne ministra rolnictwa i rozwoju wsi, który przyjął do realizacji wszystkie wnioski i poinformował o możliwości zwiększenia wydatkowania środków na omawianą tematykę związaną m.in. z małą retencją, ujęcia tej problematyki w zintegrowanym programie operacyjnym rozwoju regionalnego, co powinno skutkować wzrostem środków na finansowanie inwestycji. Chcę poinformować, że jeszcze w IV kwartale br. departament przedstawi Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa pierwszą ocenę wdrażania i realizacji wniosków o charakterze systemowym, wynikających z ustaleń kontroli zawartych w omawianej dzisiaj informacji. Niezależnie od informacji o sposobie wdrażania i wykorzystania wniosków systemowych nadal będziemy monitorować realizację wniosków do pełnego ich wdrożenia.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#PosełKrzysztofFilipek">Otwieram dyskusję. Czy są pytania, uwagi lub wnioski na temat przedstawionej informacji?</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#PosełStanisławŻelichowski">Informacja Najwyższej Izby Kontroli jest jak zwykle niezwykle rzetelna, nawet tchnie pewnym optymizmem, bo pan dyrektor powiedział, że poszczególni ministrowie przyjęli wnioski NIK do realizacji. Jednak na pytanie, czy z równym optymizmem możemy patrzeć na przyszłość gospodarki wodnej, odpowiadam: nie. Jako posłowie Sejmu poprzedniej kadencji popełniliśmy błąd, że przyjęliśmy ustawę - Prawo wodne bez części wskazującej, ile będzie kosztowała budżet państwa realizacja tej ustawy. Taki projekt złożyła poprzednia koalicja, przyjęliśmy go w takiej okrojonej formie, podaliśmy zadania do realizacji, ale nie wskazaliśmy źródeł finansowania. Dziś NIK słusznie stawia zarzut, że wiele zadań nie jest realizowanych, ale tylko dlatego, że nie podaliśmy, ile to powinno kosztować. Analizując ustawę budżetową zauważyłem, że 16 mld 700 mln złotych kosztuje utrzymanie obrony narodowej - nie mam nic przeciwko obronie. My mamy dylemat, skąd wziąć 1 mld złotych, aby nie nastąpiło coś, co już zdarzyło się w 1997 r. i w latach późniejszych. Nie pamiętam dokładnie, ale chyba 150 mln złotych przeznaczone jest na gospodarkę wodną. Mamy 150-tysięczną armię - 10 tys. żołnierzy jest poza granicami, 140 tys. w kraju - i oni tyle kosztują. Nie mówię, że to za dużo. Ale dzieląc środki budżetowe patrzymy trochę wybiórczo na dylematy, przed którymi stoimy. W Polsce zawsze jak coś nie szło, to tworzyło się program lub plan. To w dalszym ciągu nie szło, ale była wizja, że to coś pójdzie, jeżeli stworzymy program lub plan, bo realizacja rozkładała się na kilka następnych lat. Obecnie mamy sytuację, że rząd zobowiązał się przygotować program. Na razie są założenia. Lada dzień skończy się kadencja, następny Sejm zacznie znowu od początku, a gospodarka wodna... płynie w kierunku bardzo niebezpiecznym i przyjdzie taki dzień - pomijam ekspertyzy Ośrodka Technicznej Kontroli Zapór IMGW - że coś niedobrego się wydarzy. Dziś na dokończenie budowy zbiorników, których budowa została rozpoczęta, potrzebna jest niewielka w skali państwa kwota, a dokończenie ich budowy zabezpieczyłoby powodziowo określony rejon kraju. Słusznie podnoszono, że trzeba to i owo jeszcze rozpocząć, bo tereny są zarezerwowane, bo inwestycje te czekają już wiele lat, a społeczeństwo jest zbulwersowane. W porównaniu z innymi wydatkami to naprawdę nie są wielkie wydatki, a efekt może być ogromny. Pamiętamy przecież wszyscy, jakie straty ponieśliśmy w czasie powodzi w 1997 r. Armia - skoro tyle o niej mówię - która uczestniczyła w likwidowaniu skutków powodzi, sama poniosła większe straty niż to, co jest potrzebne, aby zapobiec takim stratom w przyszłości. Mówiliśmy już o tym kilkakrotnie. Trzeba ustalić i zdecydować, do którego resortu przypisać gospodarkę wodną. Jeżeli włączymy ją do resortu środowiska, to wszystkie środki przeznaczane na gospodarkę wodną powinny trafić do resortu środowiska. To nie może być tak, że jedni ponoszą odpowiedzialność za realizację zadań, a inni dysponują środkami, bo koordynacja wychodzi nam bardzo kiepsko. Były już takie przypadki. Bank Światowy, który udzielił kredytu, zwracał uwagę, iż faktury krążą 4 miesiące między decydentami, a Polska płaci za gotowość tych środków, nie dysponując nimi.</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#PosełStanisławŻelichowski">Koordynowanie prac niewiele da, ułatwi tylko trochę sytuację, aby podejmujący decyzje w zakresie gospodarki wodnej mogli przeprowadzić przetargi, po to, by zadanie zostało wykonane. Jeśli ktoś otrzyma środki we wrześniu z możliwością ich wykorzystania do końca roku, to nigdy nie zdąży ich wykorzystać i potem mamy sytuację, że corocznie w budżecie zostają niewykorzystane środki, mimo że nie ma ich za dużo. Ta drobna w stosunku do wydatków budżetowych kwota jest ogromnie ważna dla bezpieczeństwa państwa, dla bezpieczeństwa społeczeństwa. W wielu miejscach powódź wypłukała glebę. Na tych terenach nie da się w tej chwili niczego uprawiać, bo trzeba byłoby tam nawieźć glebę. Koszty tego zabiegu byłyby ogromne. Wniosek jest oczywisty - łatwiej zbudować tamę, zaporę, zrobić małą retencję, niż potem ponosić koszty usuwania skutków niszczących sił przyrody. Trzeba tylko to zrobić, ale na to trzeba mieć środki finansowe, a tych środków nie ma skąd wziąć. I koło się zamyka. Nie podzielam tego lekkiego optymizmu, jaki pan dyrektor na końcu swojej wypowiedzi zaprezentował, że skoro dwóch ministrów zobowiązało się do przygotowania założeń programu, to coś konkretnego dla gospodarki wodnej z tego będzie. To oznacza jedynie, że będą założenia, ale czy coś z tego wyniknie dla gospodarki wodnej, to już mam wielkie wątpliwości.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#PosełMarekKuchciński">Podzielam pogląd posła Stanisława Żelichowskiego w tej sprawie. Rzeczywiście należałoby sformułować wniosek do rządu - bez względu na to, kiedy zostanie zrealizowany, jutro, za kilka miesięcy, czy za rok - w sprawie odpowiedniego przystosowania struktury gospodarki wodnej do struktury aparatu państwa. Czytając końcowe wnioski, zauważamy, że w sprawy gospodarki wodnej zaangażowanych jest kilka ministerstw, inspektor nadzoru budowlanego w Ministerstwie Infrastruktury, marszałkowie, wojewodowie, premier, a mimo to efektów nie ma. Odnoszę wrażenie, że poprzedni rząd od początku obecnej kadencji Sejmu miał chyba kłopoty z tą sprawą, skoro nie przedstawił nawet nowelizacji ustawy, kiedy okazało się, że plany przyjęte w poprzedniej kadencji są niejako na wyrost. Mam trzy wynikające z raportu pytania do pana dyrektora. Pan dyrektor powiedział, że reforma administracji publicznej z 1999 r. nie przyniosła poprawy. Wiem, że Najwyższa Izba Kontroli postawiła sobie inne cele i zadania tej kontroli, ale wydaje mi się, że należałoby zastanowić się, jakie działania należałoby podjąć w celu naprawy lub usprawnienia struktury administracji, czyli - innymi słowy - co dalej. W przedstawionym materiale nie znalazłem uwag na temat skutków finansowych zaniedbań czy zaniechań zawartych w uwagach przedstawionych przez NIK w odniesieniu do corocznych skutków powodziowych w kontekście zadań, jakie stoją przed gospodarką. I po trzecie, w jednym z punktów dotyczącym ministra środowiska „NIK zgłasza rozważenie szerszego angażowania środków pomocowych Unii Europejskiej i kredytów bankowych międzynarodowych”. Pytam więc, czy jest możliwe wyliczenie skutków, jakie Polska będzie musiała ponieść w formie kar na rzecz Unii Europejskiej za to, że w zakresie gospodarki wodnej nie wykonuje zadań i zobowiązań, które zostały nałożone na nas w negocjacjach z Unią. Tak, tam są okresy przejściowe, niemniej jednak już dziś można powiedzieć, że niektóre z nich nie zostaną dotrzymane. Jakie zagrożenia są z tej strony?</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#PosłankaJoannaGrobelProszowska">Odnoszę wrażenie, że o zarządzaniu wodami, dyskutuje się już od 15 lat. Zakres działania 7 regionalnych zarządów gospodarki wodnej nie pokrywa się z podziałem administracyjnym kraju. Wymaga to bardzo skomplikowanej i karkołomnej współpracy z zarządami województw, bo dorzecze nie pokrywa się z obszarem województwa. To jedna z głównych przeszkód. Równocześnie w kompetencje zarządów województw oddano zadanie dostosowania programów małej retencji i odniosło to taki skutek, że my sami na posiedzeniach Komisji dyskutujemy o tym, czy dana inwestycja mieści się w granicach małej retencji. A najlepiej to uznać ją za dużą retencję i oddać do inwestycji o zasięgu krajowym. Praktycznie więc program małej retencji nie jest realizowany. Dowodem może być fakt, że na forum Komisji od blisko trzech lat dyskutujemy na temat zbiornika Krempna. Nie możemy rozstrzygnąć, czy jest to zbiornik małej retencji o charakterze regionalnym, czy też o charakterze priorytetowym. Poza tym nie ma woli, aby zarządy województw zajmowały się czymś więcej niż ochroną przed powodzią w rozumieniu naprawy obwałowań. To są główne inwestycje, które po ostatniej powodzi są realizowane. Również przesunięcie terminu powołania Krajowego Zarządu Gospodarki Wodnej z 2002 r. na 1 stycznia 2006 r. spowodowało to, co spowodowało, czyli brak kompatybilności zarządzania wodami w obrębie dorzeczy. Mimo iż administracja wodna jest odzespolona, to jednak w przypadku małej retencji musi współpracować z zarządami województw, które takich programów nie realizują. Konkludując, trzeba stwierdzić, że rozwiązanie problemu polega na jak najszybszym zatwierdzeniu strategii gospodarki wodnej, której ten rząd nie przyjął. Strategia powinna określać długofalowe działanie, głównie w zakresie retencji. Powinna również określić, które zadania będą realizowane przez zarządy gospodarki wodnej i Krajowy Zarząd Gospodarki Wodnej, a które przez samorządy wojewódzkie, bo od 15 lat nie uzyskaliśmy konsensusu w zakresie zarządzania wodami. Zmarnowaliśmy parę lat, sądząc, że należy korzystać z modelu francuskiego, i odeszliśmy od innych rozwiązań. Niedobrze się stało. Skutek jest taki, że za każdym razem grupa posłów w drodze ustawy próbuje wyrwać pieniądze na budowę kolejnego lub niedokończonego obiektu. Nie chcę przez to powiedzieć, że to są działania zbędne, ale chyba nie tędy droga. W ten sposób próbuje się wyrwać pieniądze z coraz biedniejszego budżetu państwa. Mieliśmy już zbiornik Świdna-Poręba, za chwilę będą Żuławy. W budżecie muszą być przewidziane niezbędne środki. A my jako Komisja powinniśmy zmobilizować rząd do zatwierdzenia ostatecznej strategii gospodarki wodnej, i to jeszcze w tej kadencji, o ile w najbliższym czasie coś się nie wydarzy.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#PosełJanRzymełka">Jak powiedziała moja przedmówczyni, my już od 15 lat słyszymy te same tłumaczenia. Oznacza to, że minister środowiska w hierarchii czy rankingu ministrów jest na szarym końcu i nikt się z nim nie liczy. W związku z tym trzeba podnieść prestiż resortu czy samego ministra, albo wymóc przez uchwałę sejmową, aby to rząd był zobowiązany do podjęcia działań w zakresie gospodarki wodnej - obojętnie, kto będzie prezesem Rady Ministrów - bo w pewnym momencie nastąpi katastrofa i minister środowiska zostanie ukarany za to, że coś się przelało i zostały zatopione miasta, a winni są ci, którzy przez te 15 lat zagarniali dla siebie pieniądze. Spróbujmy zastanowić się, czy jesteśmy w stanie podnieść prestiż ministra środowiska i zobowiązać rząd in gremio do działań, które będą przeciwdziałać potencjalnym tragediom.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#PosełStanisławŻelichowski">Nasza Komisja jako jedyna ma w swej nazwie ochronę środowiska, zasoby naturalne i leśnictwo. W zasobach naturalnych mieści się gospodarka wodna, więc przed panem przewodniczącym stoi poważne wyzwanie.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#PosełKrzysztofFilipek">Dziękuję za tę wypowiedź, bo sam chciałem zaproponować członkom Komisji, aby zastanowili się i przedstawili pomysły, co my sami moglibyśmy zrobić. Prezydium, a potem Komisja chętnie z tych sugestii skorzysta i wypracujemy wspólne stanowisko w tej sprawie. Panie pośle Rzymełka, wiem, że Sejm może przyjąć uchwałę, która potem powinna być zrealizowana przez rząd, ale różnie z tym bywa. Dlatego uważam, że trzeba to załatwić w inny sposób. W sposób, który bardziej zobowiązywałby rząd do zrealizowania tego, o czym Sejm i Komisja zdecyduje. Owszem, możemy zaprosić pana premiera na posiedzenie, ale czy nas posłucha i zrealizuje nasze postulaty? Czy są jeszcze pytania, uwagi lub wnioski?</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#PosełJanSzwarc">Uważam, że trzeba będzie podjąć takie działanie i skierować do rządu prośbę o bardzo poważne potraktowanie tego problemu. Padł tu zarzut, że posłowie wystąpili z projektem ustawy w sprawie Świnnej-Poręby. A ja uważam, że trzeba ich poprzeć, bo to jest pierwszy krok do zmuszenia rządu, aby wprowadził do budżetu tę inwestycję. To jest niedokończona inwestycja. Tam są zaangażowane wielkie pieniądze. W tej chwili dopuszczenie do jej zniszczenia byłoby ogromnym przestępstwem. Zgadzam się, że podejmowanie działań w poszczególnych sprawach nie jest poprawne, sprawę należy załatwić globalnie. Rząd powinien podjąć decyzję strategiczną, w jaki sposób powoli, ale zdecydowanie realizować te zadania. Bo przecież nie można tego tak dalej zostawić i czekać na cud, że nie będzie wielkiej wody, że nie będzie powodzi. To nie jest sprawa tylko rządu. Wczoraj omawialiśmy projekt ustawy i okazało się, że opinie wśród posłów były podzielone. Posłowie z Komisji Finansów Publicznych stanęli na stanowisku, że nie ma pieniędzy i nie ma co na ten temat dyskutować, niech posłowie z Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa walczą o środki na gospodarkę wodną. Pokazuje to, że nawet my jako posłowie nie mówimy jednym głosem. Uważam, że powinniśmy informację przyjąć, powinna się odbyć debata rządowa na temat gospodarki wodnej, w której toku należy pokazać wszystkie zagrożenia i uświadomić wszystkim posłom konieczność znalezienia środków na rozwiązanie problemu.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#PosełKrzysztofFilipek">Nie umniejszając roli posłanki Haliny Talagi przy opracowaniu tego projektu, chcę podkreślić, że to jest projekt całej Komisji. Czy są jeszcze pytania? Nie słyszę. Oddaję więc głos przedstawicielowi Najwyższej Izby Kontroli.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#PrzedstawicielNIKAndrzejGłowacki">Nie na wszystkie pytania będę mógł udzielić wyczerpującej odpowiedzi, gdyż jedno z dociekliwych pytań posła Marka Kuchcińskiego dotyczy resortu środowiska, a nie Najwyższej Izby Kontroli. Pan poseł pytał, jakie kary Polska będzie musiała ponosić na rzecz Unii Europejskiej z tytułu niezrealizowania zapowiedzianych i uzgodnionych okresów przejściowych w określonych komponentach środowiska. Na to pytanie - niestety - nie jestem w stanie odpowiedzieć. Zacznę od ostatniej uwagi o potrzebie przyjęcia kompleksowej strategii gospodarki wodnej. Najwyższa Izba Kontroli dołącza jeszcze wieloletni program budowy wielofunkcyjnych zbiorników wodnych. Obecnie możliwości retencyjne Polski sięgają około 6% przechwytywania wód opadowych w skali roku. U naszych sąsiadów te wskaźniki są dwu, trzykrotnie wyższe. Niemcy przechwytują 12%. Uwzględniając położenie geograficzne Polski i wiadomy spływ wód, nie jest to wskaźnik pozwalający na racjonalną gospodarkę wodą w momencie gwałtownych wezbrań i deszczów nawalnych. Jeśli ograniczamy dużą retencję z przyczyn środowiskowych, to musi wzrastać udział małej retencji. Kontrola nasza pokazała, że dużej retencji nie ma. Udajemy tylko, że coś tam kontynuujemy w zakresie zbiorników zaczętych już wiele wiele lat temu, a mała retencja w zamian za to maleje, zgodnie z nazwą. Ponieważ nie ma dużych zbiorników, to z jakichś powodów zmniejszamy możliwości budowy małych zbiorników zaliczanych do małej retencji. Uważamy, że program związany z gospodarką wodną może być programem ponadpartyjnym, jeśli odbędzie się nad nim debata sejmowa i po wysłuchaniu wszystkich stron Sejm podejmie stosowną uchwałę adresując ją bezpośrednio do rządu. Nie negując wielkości i znaczenia programu zwiększenia lesistości kraju, który bardzo mi się podoba, przypominam, że on był przedmiotem specjalnej debaty sejmowej, że Sejm w specjalnej uchwale określił ramy, do jakich ma dojść w określonym czasie lesistość Polski. Nic nie stałoby na przeszkodzie, aby Sejm określił również ramy retencji, do jakiej musi dojść w Polsce w określonym przedziale czasu, po to, aby w sposób racjonalny prowadzić gospodarkę wodną. Po to, aby nie było tak, że mamy lata suszy i lata nadmiaru wody, jak to jest obecnie. Na tym tle jeszcze szczegółowa kwestia, którą zgłosiła posłanka Joanna Grobel-Proszowska, czy Krempna to mała, czy duża retencja? Krempna nie należy do małej retencji, ponieważ tylko zbiorniki do 5 mln metrów sześciennych zaliczają się do małej retencji. To, co mówiłem, odnosi się również do wypowiedzi posła Jana Rzymełki. Wracam do pozostałych uwag posła Marka Kuchcińskiego. Reforma a efekty retencji. Powtórzę, że w zasadzie korekta programów nie była związana z wydatkami finansowymi. Tę korektę mogły zrobić wojewódzkie zarządy melioracji i urządzeń wodnych. Jeśli zrobiły ją, to nie uzyskały opinii, bo nie przedstawiły do zaopiniowania regionalnym zarządom gospodarki wodnej, jeśli nawet była opinia, to nie przedstawiły materiału, który kwalifikowałby się na postawienie na posiedzeniu zarządu województwa, aby zarząd mógł stosowną decyzję o przyjęciu programu podjąć. Efekty są takie, że jeżeli dawniej realizowano w jednej trzeciej zamierzenia docelowe co do wielkości obiektów małej retencji w kraju, to po reformie procent ten zmalał do jednej czwartej.</u>
<u xml:id="u-26.1" who="#PrzedstawicielNIKAndrzejGłowacki">Na pewno w jakimś stopniu nierealizowanie zadań wynika z braku pieniędzy w województwach, natomiast brak uporządkowanych programów, uzgodnionych z RZGW i uchwalonych przez miejscowe gremia, obciąża marszałka województwa, tym bardziej że do tego nie były potrzebne żadne środki finansowe. Jak to powiedział jeden z posłów, jeśli nie ma powodzi bądź katastrofalnej suszy występującej przez kilka lat, gospodarka wodna jest tematem, który można odsunąć i to się po prostu w województwach robi, bo są potrzeby w zakresie zdrowia, oświaty, dróg, są tysiące potrzeb. Skutki finansowe zaniechań. Nie chcę być prorokiem, ale wydaje mi się, że byłyby one nie mniejsze niż te po powodzi z 1997 r. Przypominam, że według różnych szacunków był to rząd od 4,5 do 9 bilionów złotych, czyli kwoty wręcz gigantyczne. Przy czym nie mówię o skutkach dla gospodarki wodnej, mówię o skutkach dla gospodarki narodowej. To są zniszczone drogi, mosty, budynki oświaty, łącznie z rekultywacją terenów kompletnie zmytych i pozbawionych humusu, a więc warstwy uprawnej. To są gigantyczne pieniądze. Jedno wiemy na pewno, że stosunek środków niezbędnych na wydatki do środków ewentualnie niezmarnowanych, to jest minimum jeden do dwudziestu, jeśli te proporcje nie są jeszcze wyższe.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#PosełStanisławŻelichowski">Czy w tej sytuacji nie powinniśmy wysłać dezyderatu do rządu, nie czekając nawet na stworzenie strategii gospodarki wodnej? Przecież musi być jakaś wizja, jak tę sytuację rozwiązać. Jeżeli bowiem coś się wydarzy, to...</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#PosełKrzysztofFilipek">Właśnie to miałem na myśli, mówiąc o tym, aby złożyć swoje pomysły i propozycje do sekretariatu. I tak uczynimy. Ja również jestem otwarty na wszelkie propozycje i zdecydowanie podzielam zdanie pana posła. Czy są jeszcze pytania? Nie słyszę. Uznaję więc, że Komisja przyjęła do wiadomości informację Najwyższej Izby Kontroli o wynikach kontroli realizacji przez administrację publiczną zadań w zakresie małej i dużej retencji wód. Przystępujemy do rozpatrzenia kolejnego punktu porządku obrad, czyli rozpatrzenia informacji ministra środowiska o wydanych oraz przygotowywanych aktach wykonawczych do ustaw z zakresu ochrony środowiska i gospodarki wodnej.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#ZastępcadyrektoraDepartamentuPrawnegoMinisterstwaŚrodowiskaEwaOstojska">W ostatnim okresie rząd przyjął, a parlament uchwalił wiele aktów w randze ustawy dotyczących działu - ochrona środowiska i gospodarka wodna. W sumie ostatnio rząd i minister środowiska zajmował się aktami wykonawczymi do 29 ustaw. Optymistyczne jest to, że do 17 ustaw wszystkie akty wykonawcze zostały wydane. Takimi aktami wykonawczymi przyjętymi w ostatnim czasie są akty wykonawcze do ustawy o międzynarodowym obrocie odpadami. Ustawa weszła w życie 2 października 2004 r. i wszystkie akty wykonawcze, których wydanie było obowiązkiem ministra środowiska, zostały wydane. Mówiąc o aktach wykonawczych, nie można uciec od statystyki. Minister środowiska dostarczył Komisji wykaz statystyczny. Ministerstwo nieustająco prowadzi monitoring wydawania aktów wykonawczych. W latach 2001–2003 wydano ogółem 213 aktów wykonawczych, w roku bieżącym tych aktów wydano już 63. I to byłby ten optymizm. Nadal pracujemy nad 70 aktami wykonawczymi. W załączniku do przedstawionego Komisji materiału, napisaliśmy dokładnie, co się z poszczególnymi aktami wykonawczymi dzieje. Prace nad poszczególnymi aktami wykonawczymi są na różnych etapach. Część aktów jest już po uzgodnieniach wewnątrzresortowych, część została skierowana do uzgodnień z partnerami społecznymi, część czeka już tylko na zwołanie komisji prawniczej albo na zwolnienie z komisji prawniczej, w końcu część czeka na publikację. Podkreślam, że stan prac nieustannie się zmienia. W stosunku do informacji przekazanej we wrześniu Komisji już nastąpiły zmiany. W najbliższym czasie wydane zostaną kolejne akty, ponieważ kolejne projekty ustaw zostały przyjęte przez rząd. 28 września 2004 r. rząd przyjął kolejne trzy ustawy przystosowujące polskie ustawodawstwo do prawa unijnego. Jest to ustawa zmieniająca prawo ochrony środowiska, ustawa zmieniająca Prawo wodne, ustawa zmieniająca GMO. Będą kolejne akty wykonawcze. Ustawa, która jest największą zaległością ze strony rządu, jeśli chodzi o implementację, to ustawa o handlu emisjami. Kiedy parlament pracuje nad każdą z tych ustaw, to w ministerstwie równolegle trwają prace nad projektami aktów wykonawczych. Np. do ustawy o handlu emisjami aktów wykonawczych będzie 14. W mojej ocenie nie ma sytuacji, która zagrażałaby funkcjonowaniu gospodarki. Bo nawet jeśli rząd nie wydał jakiegoś aktu, to wedle naszej wiedzy są akty nadal obowiązujące. Z całą odpowiedzialnością twierdzę, że na dzień dzisiejszy nie ma sytuacji zagrożenia. Najbardziej opóźnieni jesteśmy w opracowaniu aktów wykonawczych do ustawy o ochronie warstwy ozonowej. Te akty zostaną przyjęte i wejdą w życie na przełomie października i listopada.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#PosełStanisławŻelichowski">Mam pytanie do pani dyrektor, chociaż nie wiem, czy będzie mogła na nie odpowiedzieć, bo reprezentuje stronę rządową. Jeżeli w obszarze ochrony środowiska funkcjonuje 230 aktów wykonawczych, to świadczy to o tym, że posłowie tworząc w Sejmie prawo odkładają wszystkie trudne problemy do aktów wykonawczych, niech się rząd martwi. Kto się w tym gąszczu przepisów połapie? W tej sytuacji trzeba już być wybitnym ekspertem. Tworzymy prawo, przepraszam za szczerość, dla urzędników, a nie dla obywateli, bo kto jest w stanie znać 230 aktów? Gdyby z nich zrobić stos, to sięgnąłby on sufitu w tej sali. To nie jest wina resortu, to jest efekt systemu stworzonego m.in. przez parlament. Działaliśmy pod presją czasu, pod presją integracji. Mnie interesuje, ile jest takich aktów wykonawczych, które miesiącami leżą w innych resortach, a państwo nie możecie prowadzić dalszych prac nad tym projektem, bo muszą być wszystkie uzgodnienia z resortów. Czy są takie przypadki? Jeśli mamy pomóc, to moglibyśmy zwrócić premierowi uwagę, że projekty zbyt długo leżą w innych resortach.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#PosłankaJoannaGrobelProszowska">Ponieważ dzisiejszy temat brzmi: retencja wód i zbiorniki, to należy podkreślić, że brakuje niektórych istotnych aktów wykonawczych do ustawy - Prawo wodne. Złożony został projekt nowelizacji tej ustawy i akty te nie mogą być wydane. To też świadczy o tym, że gospodarka wodna jest traktowana gorzej niż pozostałe części gospodarki. To są takie akty, wymienię tylko te najważniejsze, jak ocena stanu wód powierzchniowych i podziemnych, projekt rozporządzenia ministra w sprawie sposobu wyznaczenia obszaru i granic aglomeracji, niesłychanie ważny akt oraz instrukcja gospodarowania wodą i utrzymania systemów melioracyjnych. Zaproponowano nowelizację ustawy - Prawo wodne i należy domniemywać, że w związku z tym jeszcze poczekamy na te akty.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#PosełStanisławDulias">: Ja może odbiegnę nieco od głównego tematu, ale dzisiaj odbywa się posiedzenie Komisji do Spraw Unii Europejskiej, na którym rozpatrywana jest informacja z posiedzenia Rady do spraw Ochrony Środowiska. Informacja ta dotyczy naszej problematyki, pytam więc: czy pan przewodniczący przewiduje również przekazanie takiej informacji naszej Komisji?</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#ZastępcadyrektoradepartamentuwMŚEwaOstojska">Odpowiadając na pytanie posła Stanisława Żelichowskiego, informuję, że na dzień dzisiejszy nie ma takiej sytuacji, aby przesyłane projekty leżały zbyt długo w innych resortach. Bardzo dziękujemy za deklarowaną pomoc, zapewne chętnie byśmy z niej skorzystali, ale jak na razie nie ma takiej potrzeby. Odpowiadając na pytanie dotyczące aktów wykonawczych do ustawy - Prawo wodne, informuję, że prace trwały nad 24 aktami wykonawczymi do tej ustawy. Nad rozporządzeniem w sprawie oceny stanu wód powierzchniowych i podziemnych trwają prace w Inspektoracie Ochrony Środowiska. Nie są jednak na tyle zaawansowane, abym mogła powiedzieć, kiedy wyślemy je do uzgodnień międzyresortowych. Nieco lepiej wygląda sytuacja z rozporządzeniem w sprawie określenia granic aglomeracji. Zakończyły się konsultacje społeczne i dzisiaj akt ten wyszedł do uzgodnień międzyresortowych. I trzeci akt, o który pytała posłanka Joanna Grobel-Proszowska, to rozporządzenie w sprawie zakresu instrukcji gospodarowania wodami i instrukcja utrzymania systemów melioracji, dotyczące art. 132 ust. 10 obowiązującego Prawa wodnego. Tylko że to właśnie ten artykuł został znowelizowany w rządowym projekcie ustawy - Prawo wodne, w projekcie, który został przyjęty przez rząd 28 września 2004 r. I dlatego, powiem szczerze, wstrzymaliśmy prace nad tym dokumentem, chociaż zapewne opracowany projekt będzie stanowił podstawę do opracowania nowego aktu wykonawczego, kiedy parlament już przyjmie ustawę w nowym kształcie.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#PosełKrzysztofFilipek">Czy są jeszcze pytania, uwagi lub sugestie? Nie słyszę. Stwierdzam więc, że Komisja przyjęła do wiadomości informację o wydanych i przygotowywanych aktach wykonawczych do ustaw z zakresu ochrony środowiska i gospodarki wodnej. Przechodzimy do spraw bieżących. Informuję, że w przyszłym tygodniu posiedzenie Komisji odbędzie się 19, 20 i 21 października i poświęcone będzie sprawom budżetu. Zachęcam do zgłaszania się do udziału w posiedzeniu wyjazdowym w dniach 28–29 października w Rabce. Wszystkich zainteresowanych wyjazdem proszę o zgłoszenie się do sekretariatu. Czy są inne sprawy? Nie słyszę. Zamykam posiedzenie.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>