text_structure.xml 112 KB
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Pragnę wszystkich serdecznie powitać, choć jeszcze nieoficjalnie. Potraktujmy początek posiedzenia plebiscytowo. Jeśli państwo zdecydujecie, że już w tej chwili rozpoczniemy posiedzenie, to tak uczynimy. Jednak jeszcze nie dotarło do nas wielu ważnych gości, którzy właśnie mijają Siewierz i podobnie miłe miejscowości. Nie dotarł jeszcze pan minister i kilka innych osób, a myślę, że będą one odgrywać ważną rolę podczas naszego spotkania. Proponuję, byśmy jeszcze poczekali 15–20 minut. Czy są głosy sprzeciwu wobec tej propozycji, uwarunkowanej gwałtownym rozbudowywaniem infrastruktury drogowej? Sprzeciwu nie słyszę, a więc poczekamy jeszcze 15–20 minut. Gospodarz, pan poseł Kazimierz Zarzycki, zaprasza do kawiarni, choć nie wiem, czy to zaproszenie można traktować dosłownie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#DyrektorBibliotekiŚląskiejwKatowicachJanMalicki">Po raz drugi w dziejach Biblioteki Śląskiej odbywa w niej swoje posiedzenie sejmowa Komisja Kultury i Środków Przekazu. Cieszę się bardzo, że mogę powitać przewodniczącego tej Komisji, pana posła Jerzego Wenderlicha. Cieszę się, że jest wśród nas pan poseł Jan Byra - wiceprzewodniczący Komisji. Miło mi również powitać gospodarzy województwa śląskiego z panem wicemarszałkiem Sergiuszem Karpińskim. Za chwilę przywitamy także panią minister Agnieszkę Odorowicz, pana ministra Macieja Klimczaka oraz panią Danutę Gajdus - zastępcę dyrektora departamentu w Najwyższej Izbie Kontroli. Cieszę się, że wraz z nami są państwo prezydenci, starostowie, burmistrzowie, wójtowie oraz koledzy z instytucji kultury. Czas rozpocząć pracę, a przewodniczenie dzisiejszemu spotkaniu chciałbym przekazać panu przewodniczącemu Jerzemu Wenderlichowi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#PosełJerzyWenderlich">W tej chwili oficjalnie mam zaszczyt otworzyć wyjazdowe posiedzenie Komisji i jeszcze raz państwa powitać w tak wielkim, wspaniałym gmachu, już znaczonym bardzo dużym dorobkiem. Chciałbym serdecznie podziękować gospodarzowi Biblioteki Śląskiej - panu prof. Janowi Malickiemu. Wielkim zaszczytem dla Komisji jest to, że tę debatę możemy odbywać w znakomitych warunkach. Pragnę również podziękować animatorowi i pomysłodawcy tego spotkania, posłowi tej ziemi - panu posłowi Kazimierzowi Zarzyckiemu. Bardzo się cieszę, że aktywny udział w przygotowaniu tego posiedzenia brali również inni parlamentarzyści tej ziemi - pani senator Krystyna Doktorowicz i pan poseł Włodzimierz Czechowski. Mamy wielką tremę, spotykając się z tak zacnym i wielkim gremium. Myślę, że wszystkie opinie państwa będą bardzo sprawiedliwe i w niektórych momentach łaskawe. Chciałbym poprosić pana ministra Macieja Klimczaka o przedstawienie informacji na temat aktualnej sytuacji i perspektywach rozwoju kultury w ośrodkach przemysłowych. Stąd właśnie nieprzypadkowy wybór Katowic i woj. śląskiego na miejsce dzisiejszej debaty. Do stołu prezydialnego chciałbym zaprosić wiceprzewodniczącego Komisji - pana posła Jana Byrę, inicjatora tego wyjazdowego posiedzenia - pana posła Kazimierza Zarzyckiego oraz gospodarza tej ziemi - pana wicemarszałka Sergiusza Karpińskiego. Wiceprzewodniczący Komisji - pan poseł Jan Byra zaproponował, by pierwszy głos w debacie zabrał gospodarz. Proszę o zabranie głosu wicemarszałka woj. śląskiego - pana Sergiusza Karpińskiego, który poinformuje nas o skutkach finansowych dla instytucji kultury województwa śląskiego po przejęciu ich przez samorządy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#SergiuszKarpiński">Na początek kilka słów o regionie, chociaż mam pewność, że wszyscy doskonale wiedzą, gdzie obraduje dzisiaj Komisja Kultury i Środków Przekazu. Warto jednak scharakteryzować nasze województwo. Uzupełnimy to projekcją plansz i zdjęć. Znajdujemy się na południu Polski. Od południa graniczymy z Czechami i Słowacją, od zachodu z woj. opolskim, od północy - z woj. łódzkim, a od wschodu z woj. świętokrzyskim i woj. małopolskim. Powierzchnia woj. śląskiego wynosi około 12 tys. km kw. Na tej powierzchni zamieszkuje 5 mln mieszkańców, czyli około 12,5 proc. całej populacji kraju. Jesteśmy najgęściej zaludnionym województwem - na 1 km kw przypada prawie 400 osób. Pod względem powierzchni zajmujemy 14 miejsce w kraju, a 2 miejsce pod względem liczby ludności - niewiele ustępując woj. mazowieckiemu. Niewątpliwie największym atutem naszego województwa jest jego potencjał gospodarczy. Wytwarzamy tu 14 proc. wartości PKB i jest to o 10 proc. więcej, niż wynosi średnia krajowa. Pod tym względem zajmujemy pierwsze miejsce w kraju. Gospodarka regionu ulega stopniowym przekształceniom, wyrazem tej restrukturyzacji jest systematyczny wzrost znaczenia sektora prywatnego przy dużym wzroście liczby spółek prawa handlowego. Region śląski ciągle jeszcze jest kojarzony głównie z przemysłem ciężkim - górniczym, hutniczym oraz metalurgicznym. Dzisiaj stajemy się także atrakcyjni dla inwestorów z innych dziedzin. W ostatnich latach najbardziej dynamicznie rozwija się branża motoryzacyjna. Stało się to dzięki potentatom takiej miary, jak Fiat, Opel, Isuzu, Delphi, Lear Corporation czy Timken Company. Wspierany jest także rozwój firm z branży nowoczesnych technologii. Dzięki inwestycjom województwo przeobraża się, odchodząc powoli od swojego dawnego oblicza. W celu przyspieszenia procesów restrukturyzacyjnych oraz dla przyciągnięcia firm nowoczesnych technologii utworzono Katowicką Specjalną Strefę Ekonomiczną, która na 17 wydzielonych obszarach zajmuje ponad 800 ha. Rozproszony charakter strefy umożliwia inwestorom dokonanie wyboru najdogodniejszej lokalizacji. Dużą rolę w promocji rozwoju gospodarczego województwa odgrywają Międzynarodowe Targi Katowickie, które po Międzynarodowych Targach Poznańskich, należą do najbardziej znaczących w kraju organizatorów imprez wystawienniczych. Znakomicie rozwija się Port Lotniczy Katowice, regularnie poszerzając swoją ofertę nie tylko wobec przewozów towarowych, ale głównie pasażerskich. Fakt, że w Pyrzowicach notuje się najniższą liczbę dni tzw. „nielotnych” sprzyja temu rozwojowi. Istotnym elementem wzrostu znaczenia naszego regionu są dokonania środowisk twórczych i instytucji kulturalnych. Ale o nich będzie okazja powiedzieć więcej w dalszej części prezentacji. W tej chwili chciałbym poprosić pana przewodniczącego o umożliwienie przekazania kilku słów na temat tych elementów kultury, którymi się szczycimy, a później wróciłbym do zasadniczego wątku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Tak, bardzo proszę. Widzę, że są jakieś kłopoty techniczne, ale nie śmiem prosić któregoś z posłów o obsługiwanie tej maszynerii. Gdyby to mu się nie udało, to wizerunek Sejmu mógłby być jeszcze gorszy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#PrzedstawicielWydziałuPromocjiRegionuTurystykiiSportuUrzęduMarszałkowskiegoWojewództwaŚląskiegoAdamHajduga">Wielkim dla mnie zaszczytem jest możliwość przemawiania w tak zacnym gronie. W telegraficznym skrócie opowiem o jednym z projektów, realizowanym wspólnie przez Wydział Kultury Urzędu Marszałkowskiego, Śląskie Centrum Dziedzictwa Kultury oraz Wydział Promocji Regionu. Ten projekt nosi nazwę „Szlaku zabytków techniki”, a więc traktuje o wykorzystaniu obiektów poprzemysłowych zarówno do potrzeb turystyki, jak i kultury. Założeniem projektu była aktywizacja gospodarcza regionu poprzez obiekty, poprzez wykorzystanie jego dziedzictwa kulturowego. Zabytki techniki są chyba najbardziej charakterystycznymi obiektami dla Śląska, a poza tym posiadają szereg atutów, takich jak: unikatowość, autentyczność. Posiadają to, co nas wyróżnia, to, co w marketingu nazywa się unikalną propozycją sprzedaży. Właśnie tymi obiektami różnimy się od innych regionów Polski. Szlak ma obejmować całe woj. śląskie - od Częstochowy po Żywiec. Śląskie Centrum Dziedzictwa Kultury zgłosiło 130 takich obiektów. Do wizytacji wybraliśmy ponad 40. Wyboru dokonywaliśmy pod kątem turystycznym i ze względu na ich wagę dla dziedzictwa kulturowego i dla regionu. Szlak jest projektem otwartym, co oznacza, że będą się na nim pojawiały kolejne obiekty, o ile będą spełniały określone kryteria. Szlak ma być produktem, wyróżniającym woj. śląskie - zarówno pod względem oferty turystycznej, jak i oferty kulturalnej. Jakie będą etapy tworzenia tego projektu? Konieczna jest inwentaryzacja obiektów, o których mówiłem. Chodzi także o montaż finansowy. Jest to zadanie realizowane przez 2 wydziały: Wydział Kultury i Wydział Promocji Regionu w ramach kreowania nowych produktów turystycznych. Wspólnie z branżą turystyczną (choć nie tylko) należy takie opracować taką koncepcję szlaku, by była ona jak najbardziej otwarta dla wszystkich podmiotów, chcących w tym uczestniczyć. Trzeba także ustalić sprawy szczegółowe, takie jak np. logo szlaku. Podkreślę, że wzorujemy się na działaniach, które są podejmowane m. in. w Małopolsce. Chodzi o „Szlak architektury drewnianej”, który jest także realizowany w woj. śląskim. Wzbogaca on i poszerza ofertę kulturalną naszego regionu. Do końca tego roku chcielibyśmy ogłosić konkurs na logo „Szlaku zabytków techniki”. We współpracy z Muzeum Odlewnictwa Artystycznego przy Gliwickich Zakładach Urządzeń Technicznych chcielibyśmy doprowadzić do uroczystego podpisania porozumień pomiędzy poszczególnymi podmiotami a Urzędem Marszałkowskim, aby „Szlak” mógł rozpocząć swoje funkcjonowanie. Myślę, że nie warto mówić o sprawach technicznych. Chciałbym jeszcze powiedzieć kilka słów na temat kryteriów. Myślę, że jest to jedna z zasadniczych spraw. Przede wszystkim wybieramy obiekty, które są ogólnodostępne (np. kolonie robotnicze) lub takie, które mają konkretnego zarządcę. W tej chwili pokazujemy planszę ze skansenem „Guido”, który w przyszłości ma być wojewódzką placówką kultury, utworzoną w porozumieniu z miastem Zabrze. Ważne jest również to, by obiekt był dostosowany do obsługi ruchu turystycznego. Do tej chwili część z tych obiektów nadal działa na terenie zakładów pracy - np. szyb „Pułaski”. Na teren kopalni nie zostaną wpuszczone osoby, które chciałyby obejrzeć ten szyb, gdyż nie pozwalają na to przepisy bhp. Oczywiście, bardzo ważna jest sprawa atrakcyjności i stanu zachowania obiektu. Wybraliśmy obiekty, które według nas uda się uratować oraz takie, które w jakiś sposób już funkcjonują.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#PrzedstawicielWydziałuPromocjiRegionuTurystykiiSportuUrzęduMarszałkowskiegoWojewództwaŚląskiegoAdamHajduga">Wychodzimy z założenia, że metodą na ratowanie tego dziedzictwa jest wykorzystywanie tego, co już jest oraz dołączanie do szlaku (w przyszłości) następnych obiektów. Kończąc chciałbym wspomnieć o obiektach, które są wykorzystywane stricte do potrzeb kultury. W tej chwili prezentujemy zdjęcie takiego obiektu. Jest to szyb „Wilson” - bardzo aktywna prywatna galeria. Galeria ta również ma być włączona do „Szlaku zabytków techniki”. Znajdują się na nim obiekty różnego typu: muzea, zakłady przemysłowe, kolonie robotnicze, prywatne placówki muzealne. Naszym zdaniem, z 44 wizytowanych obiektów 30 bez problemu nadaje się do szlaku, 7 zakwalifikowano warunkowo, a 7 w ogóle nie spełnia przyjętych przez nas kryteriów. W tej chwili jest państwu prezentowana plansza z listą wizytowych obiektów. Kolejna plansza pokazuje kolejny charakterystyczny obiekt poprzemysłowy, wykorzystywany dla potrzeb kultury. Mieści się tam wspomniane już Muzeum Odlewnictwa Artystycznego. Teraz prezentujemy zdjęcia samorządowych placówek muzealnych, czynnych zakładów pracy, kolonii robotniczych, dworców kolejowych, kolejek wąskotorowych, skansenów oraz doskonale funkcjonujących prywatnych obiektów muzealnych, czego przykładem może być Muzeum Chleba w Radzionkowie. „Szlaków zabytków techniki” ma służyć przede wszystkim rozwojowi turystyki industrialnej oraz edukacji regionalnej. Chodzi o wykorzystanie dziedzictwa kulturowego i aktywizację gospodarczą. W tej chwili prezentujemy planszę z halami, szczególnie charakterystycznymi obiektami, wartymi wykorzystania. W halach, obiektach elektrociepłowni „Szombierki” w Bytomiu, bardzo dużo przedsięwzięć realizuje m. in. Śląski Teatr Tańca. Tego typu przedsięwzięcia są również realizowane w parowozowni kolejki wąskotorowej w Bytomiu. Liczymy na to, że w tych obiektach możliwe są dalsze działania tego typu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Myślę, że w tym momencie oklaski nie powinny być reglamentowane, gdyż inicjatywa jest szczególnej wagi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#DyrektorWydziałuKulturyUrzęduMarszałkowskiegoWojewództwaŚląskiegoŁucjaGinko">To, o czym powiem, będzie przykładem pewnej zmiany myślenia o przyszłości. Jednak najpierw trochę słów poświęconych historii. Muzeum Śląskie jest przykładem splatania się historii z planami i przykładem tego, jak historia może wniwecz obrócić plany. Jedną z pierwszych decyzji autonomicznego Sejmu Śląskiego była decyzja o tym, że w woj. śląskim powinno powstać Muzeum Śląskie. Decyzja ta zaowocowała zaciągnięciem pożyczki amerykańskiej w wysokości 5 mln zł i budową gmachu dla tego muzeum. Równolegle była gromadzona kolekcja (przez prof. Dobrowolskiego), usytuowana na ostatnim piętrze świeżo wybudowanego urzędu wojewódzkiego. W 1929 roku zapadła decyzja o budowie Muzeum Śląskiego, które było gotowe do oddania w 1939 roku. Nie muszę mówić o tym, co było dalej. Decyzją władz niemieckich budynek ten (jako symbol polskości) został rozebrany - z niemiecką precyzją: cegła po cegle. Gmach był duży i wykonywana przez więźniów rozbiórka trwała aż 4 lata. Nawet w oczach władz niemieckich ta budząca ogromny opór mieszkańców decyzja była uznana za nietrafną, gdyż jej autorzy zostali zesłani na front wschodni. Budynek zniknął, a zgromadzona kolekcja została włączona do zbiorów Muzeum Górnośląskiego. Przetrwała pamięć o potrzebie utworzenia Muzeum Śląskiego. W latach osiemdziesiątych znaleziono budynek zastępczy, który do dnia dzisiejszego jest przeznaczony dla Muzeum Śląskiego. Przed wojną w tym gmachu mieścił się hotel. Jego powierzchnia jest zdecydowanie za mała na potrzeby muzeum, a zgromadzona kolekcja musiała się tam zmieścić. Część z niej zalega w magazynach, gdyż nie może być wyeksponowana. Ciągle wierzyliśmy w to, że powstanie budynek dla Muzeum Śląskiego. W latach osiemdziesiątych został zgłoszony i rozstrzygnięty konkurs architektoniczny. Jednak w tym regionie nie brakuje problemów i w związku z tym pojawiły się dwie niezwykle palące potrzeby. Jedna z nich to konieczność budowy nowego gmachu dla Biblioteki Śląskiej. Pragnę powiedzieć, że powstanie tej biblioteki również było jedną z decyzji Sejmu Śląskiego. Niestety, dotychczasowy budynek rozpadł się i groził zawaleniem, gdyż znajdował się w pobliżu trakcji kolejowej i w obszarze eksploatacji górniczej. Powstała konieczność wybudowania gmachu, w którym dzisiaj odbywa się posiedzenie sejmowej Komisji. Sporządzony projekt gmachu Muzeum Śląskiego zestarzał się. Dodam, że muzeum ma nawet działkę na bardzo atrakcyjnych terenach vis a vis parku Kościuszki, a więc nieco na obrzeżu. W tym momencie dochodzę właśnie do owej zmiany w myśleniu o inwestycjach publicznych. Wiele kopalni „umarło” śmiercią naturalną, ale pozostały po nich obiekty - często o bardzo wysokiej wartości zabytkowej. Takimi obiektami są obiekty po kopalni „Katowice”, ale ich właścicielem nadal jest holding. Jest to jedyna kopalnia usytuowana w sercu miasta. Mieści się tam 20 obiektów o różnej skali zabytkowej. Trzy z nich są objęte ochroną konserwatorską i wpisane do rejestru zabytków. Wydaje się, że należy podjąć ogromny trud i wysiłek, by inwestycję publiczną w postaci budowy nowego gmachu dla Muzeum Śląskiego ulokować na terenach poprzemysłowych. Przemawia za tym świetna lokalizacja oraz fakt, że są tam obiekty wpisane do rejestru zabytków, które wyznaczają tożsamość tego miejsca.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#DyrektorWydziałuKulturyUrzęduMarszałkowskiegoWojewództwaŚląskiegoŁucjaGinko">Paradoksalnie za takim rozwiązaniem przemawia stopień zdegradowania tego terenu. Szansą dla takich terenów jest znalezienie dla nich nowych funkcji, m. in. funkcji publicznych związanych z kulturą. Oczywiście, łatwiej się buduje na „czystej” działce, ale przecież nie o to chodzi. Chodzi o ocalenie czegoś więcej, o tę wartość dodaną. Na prezentowanych slajdach możecie państwo zobaczyć zarówno stopień zdegradowania tego terenu, jak i to, co chcemy ocalić. W tej chwili pokazujemy jedną z najstarszych kopalni - dawniej „Ferdynand”, obecnie - „Katowice”. Kopalnia powstała na początku XIX w. Prezentowany szyb „Bartosz” jest jednym z najstarszych szybów. Znajduje się w nim najstarsza w Polsce maszyna parowa. Prezentowane slajdy pokazują również skalę wyzwania, jakie staje przed nami. Jaki jest aktualny stan? Zostało podpisane porozumienie pomiędzy holdingiem, Muzeum Śląskim, miastem Katowice, które jest żywotnie zainteresowane powstaniem tej inwestycji. W planach miasta ten teren ma spełniać funkcje kulturalno-naukowe. Dodam, że znajduje się naprzeciw Uniwersytetu w Katowicach. Jadąc z kierunku Warszawy, po lewej stronie można zobaczyć obiekty, o których mówię. Proszę obejrzeć detal, którym można się zachwycać. Jednak wejście na ten zdegradowany teren może przerazić skalą problemów. Trzeba go przywrócić do stanu pierwotnego. Wszyscy musimy się zintegrować wokół tego celu, gdyż sami sobie nie poradzimy. Trudno sobie wyobrazić lepszy wyznacznik tożsamości dla Muzeum Śląskiego niż właśnie zabytki techniki, wyznaczające to, co było istotą przemysłu i kultury aglomeracji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Dziękuję bardzo pani dyrektor i proszę pana marszałka o kontynuowanie tej ciekawej prezentacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#SergiuszKarpiński">Przyjemności się skończyły, teraz będziemy mówić o pieniądzach. Od 1 stycznia 1999 roku wykonywanie zadań publicznych w zakresie kultury i ochrony jej dóbr zostało zdecentralizowane i powierzone nowo utworzonym szczeblom samorządu terytorialnego - powiatom i województwom. Oznaczało to z jednej strony przekazanie instytucji kultury samorządom a z drugiej - zmianę źródeł ich finansowania. Wtedy też zakończono tzw. program pilotażowy, na mocy którego niektóre miasta były organizatorami dla niektórych państwowych instytucji kultury. Na obszarze województwa śląskiego dotyczyło to 15 instytucji. Od 1 stycznia 1999 roku samorząd województwa śląskiego stał się organizatorem dla 17 instytucji kultury i jednej instytucji filmowej. Od właściwych terytorialnie wojewodów po jednej instytucji przejęły: miasta na prawach powiatu - Bielsko-Biała, Częstochowa i Katowice oraz powiaty - cieszyński i będziński. Łącznie reforma terytorialna dotknęła w naszym województwie 22 instytucje kultury. Plan wydatków na działalność instytucji kultury przejmowanych w wyniku reformy terytorialnej opracowywali wówczas minister kultury i sztuki oraz wojewodowie na podstawie założeń do projektu budżetu państwa na rok 1999, natomiast pierwszy budżet nowo tworzonych województw i powiatów planował minister finansów. Zgodnie z założeniami, kultura miała być finansowana z dochodów z własnych samorządów. Ponieważ jednak zakładane dochody własne nie bilansowały się z wydatkami, które winny być pokryte z tych dochodów, prawie we wszystkich województwach kwoty podane przez ministra finansów były niższe od pierwotnie planowanych. Różna była skala tego niedoszacowania. Dla województw ilustruje to przedstawiona w tej chwili plansza. W wyniku tej sytuacji minister kultury i sztuki zwrócił się do ministra finansów o utworzenie rezerwy celowej, która miała zniwelować powstałe różnice, a tym samym umożliwić działalność instytucji kultury w regionach, w których poziom dochodów nie był wystarczający. W konsekwencji poszczególne województwa w różnym stopniu objęte zostały dotacją z utworzonej rezerwy. W roku 1999 województwo śląskie na działalność bieżącą przejętych instytucji otrzymało z rezerwy budżetu państwa kwotę blisko 16 mln zł, co spowodowało, że dotacje dla instytucji kultury spadły jedynie o około jeden milion zł w stosunku do pierwotnych założeń. W roku 2000 zwiększono nasz udział w rezerwie ze względu na oddanie do użytku w połowie 1999 r. nowego gmachu Biblioteki Śląskiej. Podobna sytuacja - trudnego startu - dotyczyła instytucji kultury przejętych przez powiaty. Te same przesłanki (brak wystarczających dochodów własnych) uzasadniały tworzenie rezerwy w budżecie państwa do roku 2004 włącznie, a więc do zmiany ustawy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego. W roku bieżącym podstawą decyzji ministra kultury o podziale rezerwy była ocena programów i zadań realizowanych przez instytucje kultury w ramach działalności bieżącej. Prezentowana tabela ilustruje wysokość dotacji dla instytucji kultury w rozbiciu na źródła finansowania. Nie są to wszystkie wydatki samorządów w dziale 921 - Kultura i ochrona dziedzictwa narodowego, gdyż podane kwoty nie obejmują wydatków na działania realizowane poza instytucjami kultury, np. w instytucji filmowej. Dla porównania podano też dane z roku 1998, a więc sprzed reformy terytorialnej. Wysokość dotacji dla instytucji kultury z budżetów samorządowych jest pochodną zarówno potrzeb instytucji, w tym konieczności poniesienia wydatków o charakterze jednorazowym (remonty, zakupy, inwestycje), jak i potrzeb związanych z realizacją innych zadań własnych samorządów. Ten pierwszy element decyduje w największym stopniu o zróżnicowaniu dotacji. Porównanie wysokości dotacji z rezerwy budżetu państwa pokazuje jej spadek w miastach na prawach powiatu i w województwie, a wzrost w powiatach ziemskich, gdzie niedobór dochodów własnych jest największy. Dalsza część mojego wystąpienia powstała na bazie dokumentów finansowych Urzędu Marszałkowskiego, ale sądzę, że wnioski z nich wypływające dotyczą nie tylko naszych instytucji kultury. Samorządowe województwo śląskie przeszło dwukrotnie zwiększyło wydatki na instytucje kultury z dochodów własnych: od kwoty niespełna 22 mln w 1999 roku do blisko 50 mln w roku bieżącym. Pozwoliło to m. in. na zwiększenie wydatków majątkowych (1999 - 2,7 mln zł, 2004 - 6,5 mln zł) i podniesienie poziomu wynagrodzeń. W 2000 roku przeciętne wynagrodzenie w instytucjach kultury wyniosło 1281 zł, a w roku 2003 - 1877 zł. Od roku 2001 zadania inwestycyjne z zakresu kultury zgłaszane są także do Kontraktu dla województwa śląskiego, co pozwoliło na kończenie rozpoczętych przed wielu laty tytułów inwestycyjnych. W roku przyszłym ze środków Kontraktu chcemy zakończyć kolejny etap renowacji kompleksu pałacowego w Koszęcinie oraz budowę zaplecza dla Teatru Rozrywki w Chorzowie, rozpoczętą jeszcze w 1979 roku. Nie oznacza to wcale, że wysokość nakładów na działalność omawianych instytucji jest zadowalająca. Wydaje się jednak, że przedstawione dane świadczą o dużej wadze, jaką władze regionu przywiązują do rozwoju kultury i ochrony jej dziedzictwa. Relacje między nakładami na instytucje kultury z dochodów własnych województwa i z rezerwy budżetu państwa obrazuje prezentowany wykres. Najpoważniejsze problemy związane ze zbyt niskim finansowaniem instytucji kultury to po pierwsze - stan budynków przejętych instytucji (wiele z nich to obiekty zabytkowe) oraz ich wyposażenia technicznego. Instytucje nie mają środków na odtworzenie zużywającego się majątku, a zgłaszane potrzeby znacznie przewyższają możliwości regionalnego budżetu. W roku 2004 uzasadnione potrzeby były szacowane na 24,4 mln zł, a mogliśmy na to przeznaczyć jedynie 15,5 mln zł. Po drugie - to poziom płac. Przeciętne wynagrodzenie w wojewódzkich instytucjach kultury w roku 2003 to 1877 zł, przy przeciętnym wynagrodzeniu w kraju - 2 201 zł. Po trzecie - to brak możliwości sfinansowania oferty programowej. Działalność instytucji kultury finansowana jest także z przychodów samych instytucji. W roku 1999 stanowiło to 26,9 proc. przychodów ogółem, a w 2003 - 23,3 proc. Ze względu na uwarunkowania prawne i jeszcze nieodczuwalną dla wielu podmiotów gospodarczych poprawę koniunktury, pozyskiwanie sponsorów jest niezwykle trudne, zaś barierą dla podnoszenia opłat za usługi instytucji są niewysokie zarobki konsumentów tych usług.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#SergiuszKarpiński">Poprawa stanu infrastruktury służącej kulturze jest warunkiem realizacji celów zawartych w Strategii Rozwoju Województwa Śląskiego na lata 2000–2015, w tym wzmocnienie środowisk twórczych oraz zwiększenie uczestnictwa mieszkańców w kulturze. Warto w tym miejscu zauważyć, że diagnoza zamieszczona w Narodowej Strategii Rozwoju Kultury na lata 2004–2013 wskazuje na pewne prawidłowości. We wskaźnikach bezwzględnych (np. liczba instytucji kultury - teatrów, bibliotek, muzeów) plasujemy się w czołówce (stąd problemy z dekapitalizacją obiektów), natomiast wskaźniki uwzględniające liczbę ludności sytuują nasze województwo poniżej średniej krajowej. Najpoważniejszym i najtrudniejszym wyzwaniem jest poprawa dostępności usług kultury. Na co liczymy w tej trudnej sytuacji? Najprostsza odpowiedź brzmi: na ożywienie gospodarcze, a więc na większe wpływy także do budżetów samorządowych, na nowe regulacje prawne wspierające kulturę (problem podatku VAT, usytuowanie organizacyjne i finansowanie szkolnictwa artystycznego), na współpracę wszystkich szczebli administracji publicznej, tak rządowej, jak i samorządowej. Dodatkową szansę stwarza możliwość korzystania z funduszy strukturalnych Unii Europejskiej. Chcemy ją w pełni wykorzystać. Do Zintegrowanego Programu Operacyjnego Rozwoju Regionalnego za działania w dziedzinie kultury projekty zgłosiły: Zespół Pieśni i Tańca „Śląsk” im. Stanisława Hadyny w Koszęcinie (projekt: „Śląskie Centrum Edukacji Regionalnej”), „Silesia Film” w Katowicach (projekt: „Centrum Sztuki Filmowej”) oraz Muzeum Zamkowe w Pszczynie (projekt: „Renowacja kompleksu zamkowego w Pszczynie”). Wszystkie te projekty przeszły pozytywnie weryfikację formalną oraz ocenę panelu ekspertów. Także do ZPORR, choć w działaniach związanych z edukacją, został zgłoszony projekt Akademii Muzycznej w Katowicach pt. „Centrum Edukacji i Edukacji Muzycznej Symfonia”, zakładający budowę sali koncertowej z pełnym zapleczem edukacyjnym i nagraniowym. Całkowita wartość inwestycji to około 40 mln zł. Dzisiaj mogę już z pełną satysfakcją i radością stwierdzić, że Zarząd Województwa Śląskiego zaakceptował „Symfonię” do dofinansowania z funduszy rozwoju regionalnego. Do następnej edycji konkursu zostaną złożone projekty przygotowane przez Muzeum w Bielsku-Białej i Muzeum Górnictwa Węglowego w Zabrzu. Nasza Biblioteka Śląska w Katowicach chce aplikować do funduszy w ramach Europejskiego Obszaru Gospodarczego. Możliwości wykorzystania funduszy będą zależały m. in. od współpracy różnych jednostek administracji publicznej dla zapewnienia niezbędnego wkładu własnego do projektów. Notujemy na tym polu spore osiągnięcia. Podpisane zostały porozumienia pomiędzy województwem śląskim a miastem Zabrze o współpracy przy realizacji projektu pn. „Zabrze - śląski ośrodek kultury technicznej i turystyki przemysłowej” oraz z miastem Pszczyna o współpracy przy realizacji projektu „Renowacja kompleksu zamkowego w Pszczynie”. Sejmik Województwa Śląskiego oraz Rada Miasta Katowice podjęły uchwały o zapewnieniu (wraz z ministrem kultury) wkładu własnego dla projektu Akademii Muzycznej „Symfonia”. Katowice i województwo dają po 4 mln zł a minister kultury 7 mln zł. Projekt „Silesii Film” otrzymał promesą ministra kultury o dofinansowaniu w wysokości 1,7 mln zł.</u>
          <u xml:id="u-10.2" who="#SergiuszKarpiński">Najpoważniejszym wyzwaniem dla regionu będzie w najbliższych latach budowa nowego gmachu dla Muzeum Śląskiego. Ze względu na walory lokalizacyjne oraz troskę o dziedzictwo techniki, podpisane zostało wielostronne porozumienie w sprawie podjęcia wspólnych działań w tej mierze, budowy nowego gmachu. Jednym z naszych celów jest wzbogacenie oferty kulturalnej. Szansą dla najciekawszych projektów, zgodnych z Narodową Strategią Rozwoju Kultury, będą zapewne dotacje ze środków będących w dyspozycji ministra kultury. Wraz z podmiotowymi dotacjami organizatora winny one pozwolić na lepsze wykorzystanie istniejącego potencjału środowisk twórczych. Ze względu na charakter tego wystąpienia, pominąłem wiele danych, ilustrujących opisane w skrócie kwestie, ale zainteresowani mogą je znaleźć w przekazanych materiałach.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Dziękuję panu marszałkowi i serdecznie zapraszam do stołu prezydialnego. Chciałbym powiedzieć, że po naszym spotkaniu będziemy dzisiaj gośćmi również Akademii Sztuk Pięknych oraz Akademii Muzycznej. Wieczorem spotkamy się z twórcami ludowymi. Jutro w Starym Zamku w Żywcu odbędzie się posiedzenie Komisji, poświęcone sytuacji gminnych i powiatowych instytucji kultury. Wizytować będziemy Ogólnokształcącą Szkołę Muzyczną I i II stopnia w Bielsku-Białej oraz odwiedzimy Zespół Szkół Artystycznych w Katowicach na osiedlu „Tysiąclecia”. Program naszego wyjazdowego posiedzenia jest dość bogaty i myślę, że da prawdziwy obraz, w który powinniśmy być wyposażeni jako Komisja. Powinniśmy mieć pogłębioną wiedzę o tym, jak to rzeczywiście wygląda w terenie i na ile jest to skrzecząca rzeczywistość, a na ile można już mieć satysfakcję. Naszą debatę będziemy mogli odbywać do godz. 15.00, gdyż powtarzam, że program naszego wyjazdowego posiedzenia jest dość obfity. Zanim udzielę głosu panu ministrowi, chciałbym się zorientować w liczbie osób, które chciałyby zabrać głos w dyskusji. Zgłosiło się około 10 osób. Po wypowiedzi pana ministra spróbujemy sprawiedliwie podzielić czas i zwrócę się do państwa z prośbą o nieprzekraczanie pewnego limitu czasu. Proszę o zabranie głosu pana ministra Macieja Klimczaka, który wskazuje na sekretarza stanu - panią minister Agnieszkę Odorowicz. Oddając głos pani minister pragnę poinformować, że na wyjazdowym posiedzeniu naszej Komisji ma miejsce debiut pani minister, co podkreśla wiceprzewodniczący Komisji - pan poseł Jan Byra.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#SekretarzstanuwMinisterstwieKulturyAgnieszkaOdorowicz">Serdecznie witam i dziękuję za zaproszenie. Jestem bardzo szczęśliwa z tego powodu, że to spotkanie odbywa się w Bibliotece Śląskiej, co jest bardzo optymistycznym wstępem do tego, co pragnę powiedzieć. Cieszę się również z tego, że to właśnie województwo śląskie jest gospodarzem miejsca, w którym dzisiaj obraduje Komisja. Jest to województwo szczególne - z jednej strony z dużym bezrobociem, ze zdegradowanymi obszarami, a z drugiej strony z niezwykłą aktywnością ludzi kultury, ze wspaniale działającymi instytucjami kultury, niezwykle twórczymi dyrektorami tych instytucji, ze świetnymi szkołami średnimi i wyższymi. Na mapie kulturalnej Polski Śląsk plasuje się na bardzo wysokiej pozycji. Pochodzę z Krakowa i mogę powiedzieć, że wyrosła nam bardzo poważna konkurencja. W imieniu pana ministra Waldemara Dąbrowskiego pragnę państwu przekazać trzy optymistyczne informacje, choć wokół siebie widzimy mało pozytywnych zdarzeń. Mamy różne problemy, ponieważ jesteśmy państwem rozwijającym się, mamy wiele różnego rodzaju opóźnień - w tym także w kulturze. Chciałabym podziękować polskim parlamentarzystom, którzy pomagają nam w każdym momencie, gdy trzeba coś zrobić dla polskiej kultury. Powstał historyczny i wielkiej wagi dokument o nazwie Narodowa Strategia Rozwoju Kultury na lata 2004–2013. Został on przyjęty przez rząd w zeszłym tygodniu. Instrumentami Strategii jest pięć Narodowych Programów Kultury w latach 2004–2006 z możliwością wykorzystania pieniędzy do 2008 roku. Do sfery kultury dopłynie kwota w wysokości 1 mld 800 mln zł. Takich środków polska kultura nie widziała już od dawna. Z budżetu ministra kultury zostanie przeznaczonych około 350 mln zł, ze środków europejskich 938 mln zł, a z innych środków - około 500 mln zł - m. in. w ramach partnerstwa z regionami. Dobrym przykładem jest program „Promesa” i nasz udział w projekcie Akademii Muzycznej lub projekcie „Silesii”, gdzie minister kultury dofinansowuje część wkładu własnego, niezbędnego do realizacji projektów w ramach funduszy strukturalnych. Znaczenie Strategii polega nie tylko na finansach, choć rzeczywiście są one bardzo ważne. Jestem ekonomistką i wiem, że mówiąc o kulturze zawsze w którymś momencie zaczyna się poruszać kwestię pieniędzy. Strategia przewiduje dodatkowe środki na kulturę. Mam nadzieję, że przy wielkim zaangażowaniu naszych parlamentarzystów widoczne to już będzie w ustawie budżetowej na 2005 rok. Przede wszystkim Strategia zmienia perspektywę myślenia o kulturze - z beneficjenta środków publicznych, którego potrzeby są nieograniczone, na myślenie o kulturze jako inwestycji, która warunkuje nie tylko rozwój kapitału społecznego (warunkuje przecież edukację, zdolności uczenia się, rozumienia kodów i symboli, rozumienia świata), ale również rozwój regionalny. Wiecznie niedofinansowana kultura, przegrywająca w „bojach” budżetowych z dziurawymi drogami, ze szpitalnymi długami, z niedofinansowanymi szkołami, wraz z powstającymi wokół niej przemysłami kultury wytwarza w Polsce 4,5 proc. PKB i 5,1 wartości dodanej brutto. Jest to więc rozsądny europejski poziom, mimo nominalnie bardzo niskich nakładów - w porównaniu z krajami rozwiniętymi.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#SekretarzstanuwMinisterstwieKulturyAgnieszkaOdorowicz">Dzisiaj możemy powiedzieć, że kultura jest jednym z przyszłościowych czynników rozwoju gospodarczego Polski i jest inwestycją. I właśnie tak powinna być traktowana, gdyż jest to inwestycja w nas samych, w naszą wspólną Europę, w nasze przyszłe pokolenia. Z punktu widzenia ekonomii sytuację polskiej kultury można przedstawić, posługując się jednym porównaniem. Nakłady publiczne na kulturę w państwach europejskich (na 1 mieszkańca) są bardzo różne, np. w Danii - 214 euro, we Francji - 198 euro, zaś w Polsce jest to kwota najniższa w Europie. Plasujemy się dokładnie na ostatnim miejscu wśród 25 państw członkowskich Unii Europejskiej. W Polsce te nakłady wynoszą 24 euro i nie tłumaczy nas nawet niski poziom PKB. Wielką szansą dla polskiej kultury (m. in. dzięki pracy ministra kultury i aktywnemu zaangażowaniu regionów Polski) są fundusze strukturalne oraz środki Europejskiego Obszaru Gospodarczego. Te środki w głównej mierze są przeznaczone na infrastrukturę. Oczywiście, nasze projekty konkurują z projektami turystycznymi albo np. nasze szkoły artystyczne konkurują z innymi szkołami. Generalnie w obszarze kultury możliwe jest do wykorzystania ponad 400 mln euro w okresie programowania w latach 2004–2006. Rozpoczęły się już prace nad przyszłym okresem programowania. Udało się przyjąć także strategię, która jest kierowana nie tylko do środowisk kultury. Jest ona właściwie planem działań w średnim okresie czasu, mówiącym o tym, co należy zrobić, byśmy mieli szansę odrobić wieloletnie, często haniebne i wstydliwe zapóźnienia - np. w infrastrukturze. Oprócz tego dzisiaj polski rząd przyjmie ostateczną wersję przedłożenia rządowego ustawy budżetowej na 2005 rok, która jest bardzo korzystna dla kultury. Zakłada realny wzrost nakładów na kulturę w wysokości 150 mln zł. Rząd ustanowił także rezerwę celową na zakup książek dla bibliotek. Dzisiaj zapadnie decyzja o wysokości kwoty, ale mogę powiedzieć, że będzie to duża wielkość, gdyż będą to największe zakupy książek dla bibliotek w Polsce w ostatnich 15 latach. Powiem, że projekt zakłada kwotę w wysokości 30 mln zł. Rząd przyjął również wieloletni program inwestycyjny - „Dziedzictwo Fryderyka Chopina 2010”, który chce ukończyć w roku 2010, czyli w 200. rocznicę urodzin Chopina. Program porządkuje nie tylko wieloletnie zaniedbania w odniesieniu do wydawnictw Chopinowskich, ale również obejmuje kształcenie młodych ludzi oraz badania naukowe. Jednak przede wszystkim dotyczy rewaloryzacji miejsc i obiektów kultu Chopinowskiego. Budżet tego dodatkowego programu podlega negocjacjom. Myślę, że całość środków będzie wynosiła 98 mln zł. Mam głęboką nadzieję, że przy uchwalaniu ustawy budżetowej nie stanie się tak jak w zeszłym roku. Zapewne przez nieuwagę zmniejszono ministrowi kultury środek specjalny o 40 proc. Obecnie środek specjalny w całości zostaje przekształcony na Fundusz Promocji Kultury jako państwowy fundusz celowy. Liczę na państwa posłów i senatorów, że dopilnują interesów polskiej kultury. Mam ogromną nadzieję na to, że państwo wytrwacie w swoich zamierzeniach i działaniach. Biblioteka Śląska to przykład europejskiego standardu. Jest świetnie prowadzona i znana w Europie - zarówno pod względem merytorycznym, jak i jej nowoczesności.</u>
          <u xml:id="u-12.2" who="#SekretarzstanuwMinisterstwieKulturyAgnieszkaOdorowicz">Chciałabym, aby tak wyglądała cała Polska. Chciałabym, abyśmy żyli w dostatnim, mądrym i dobrze zarządzanym kraju, byśmy otaczali się pięknem i wierzyli, że kultura to najważniejsza inwestycja, jaką możemy uczynić.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Dziękuję pani minister za te pomyślne wieści, z których wyłania się obraz mówiący o tym, że wzrost gospodarczy (o którym mówił pan marszałek) nie jest tylko daną statystyczną, lecz przekłada się na konkretne i niemałe inwestycje. Otwieram dyskusję. Proszę zabierające głos osoby o przedstawianie się, gdyż nie wszyscy się znamy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#RektorAkademiiSztukPięknychwKatowicachMichałKliś">Akademia Sztuk Pięknych w Katowicach jest zarazem uczelnią młodą i starą. Wywodzi się bowiem z szacownej Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, która istnieje już 185 lat. Nasza uczelnia działa na własnym rozrachunku dopiero 4 rok. Chciałbym gorąco podziękować parlamentarzystom, wszystkim, którzy od wielu lat wspierają to wydarzenie, jakim w 2001 roku było powołanie samodzielnej Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach. To, że dzisiaj możemy debatować o kulturze wysokiej, jest wyrazem upoważnienia dla żyjących tu ludzi, którzy próbują znaleźć nowe działania, by było lepiej, byśmy mogli się szczycić wybitnymi dziełami. Ministerstwo Kultury wspiera te inicjatywy i zapewniono nas, że będzie to się działo nieustająco. Pragnę dodać, że siostrzaną dla nas instytucją jest Akademia Muzyczna, która jutro będzie obchodzić 75-lecie swego istnienia. Myślę, że jej rektor, pan prof. Eugeniusz Knapik jest w tej chwili bardzo mocno zaangażowany w to wydarzenie. Akademia Muzyczna obchodzi swój wspaniały jubileusz poprzez przedsięwzięcia, które Komisja będzie mogła zobaczyć za 2 godziny. W imieniu swojej uczelni chciałbym podziękować władzom samorządowym, panu prezydentowi Piotrowi Uszokowi, władzom wojewódzkim. Posiadamy nowe obiekty, które remontujemy dla celów dydaktycznych. Dzisiaj mówiono już o kopalni „Katowice”. Prawdopodobnie w przyszłości będziemy mieć szansę oglądać tam ślad naszej działalności. Mówimy m. in. o pieniądzach. Myślę, że sztuka i pieniądze chodzą parami i nie jest to powodem do wstydu. Jestem postrzegany jako osoba, która zawsze walczy o pieniądze i tak będę czynił. Myślę, że z tego powodu nie będzie mi czyniony zarzut. Jestem przecież góralem z Beskidu. Pragnę poruszyć jedną charakterystyczną sprawę. Jeśli państwo parlamentarzyści i wszyscy, którzy dbają o kulturę wysoką, spojrzą na stronę finansową tego przedsięwzięcia, to chciałbym przywołać pewne zapisy, które stały u źródeł powołania ASP w Katowicach. Chodzi o to, by został przełamany ów „zaklęty krąg” liczenia naszych potrzeb finansowych w obszarze kadry - zwłaszcza rozwoju młodej kadry. Kiedyś parlament założył pewną kwotę na to, byśmy mogli istnieć. Nadal utrzymuje się taki rodzaj zapisu. Myślę, że dzisiejsze spotkanie może się przyczynić do zmiany takiej orientacji. Chodzi o to, by ASP w Katowicach jako siódma w kraju mogła uzyskać pełny wymiar finansowania. Jeszcze raz chcę podziękować parlamentarzystom tej ziemi za to, że spowodowali, iż budżet Akademii z bardzo ograniczonych środków dobitnie wzrósł. Będę o tym mówił później, gdy będziemy państwa gościć w naszej uczelni - w budynkach przy ul. Koszarowej i Raciborskiej. Pragnę jednak zwrócić uwagę na to, że ze sztuką może być źle, jeśli nie będzie odpowiednich środków. Musimy na to spojrzeć życzliwie, by sztuka mogła być rozwijana. ASP w Katowicach ma już ponad 300 słuchaczy. Choć uczelnia ma się dobrze, to jednak trzeba budować i odtwarzać młodą kadrę i jest to bardzo istotne zadanie. Dodam, że ustawa o szkolnictwie wyższym będzie nakładać nowe wymagania. Myślę, że o godz. 16.00 będziemy mogli dokładnie przedstawić, czym jest ASP w Katowicach.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#RadnaSejmikuWojewództwaŚląskiegoMariaPańczyk">Pan dyrektor mówił w imieniu kultury wysokiej, a państwo sami osądźcie, o jakiej kulturze będzie mowa w moim wystąpieniu. To, co będę mówiła, nie będzie jednak ani miłe, ani uładzone. Jako radna Sejmiku Województwa Śląskiego oraz jako dziennikarz z ponad 30-letnim stażem pracy pragnę powiedzieć, że kultura na Śląsku egzystuje dzięki sponsorom i fanatykom (by nie powiedzieć: głupcom), do których i ja się zaliczam. Organizując imprezę muszę się płaszczyć, żebrać, czapkować, robić głupie miny do ludzi, którzy mają pieniądze, bądź są ich dysponentami. Nie jest to specjalnie miłe, ale robię to dla pewnych idei, nie dla siebie samej. Nie wiem, czy słyszeliście państwo o takich imprezach, jak: „Śląskie śpiewanie”, „Góralskie święto na Zaolziu” bądź „Po naszemu, czyli po śląsku”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Pan minister Maciej Klimczak reaguje i mówi, że słyszał o tych imprezach.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#RadnaSejmikuWojewództwaŚląskiegoMariaPańczyk">Nie można tych imprez pokazać w telewizji, gdyż nasza telewizja przestała być naszą, ponieważ została zawłaszczona. Aby cokolwiek mogło się w niej ukazać, to trzeba płacić ogromne pieniądze. Choć na terenie naszego województwa mieszka 1/8 narodu - 5 mln ludzi, to wcale nie twierdzę, że wszyscy chcieliby oglądać „Po naszemu, czyli po śląsku”. Na pewno chciałoby to oglądać ileś tysięcy ludzi. Do Domu Muzyki i Tańca w Zabrzu wchodzi 2,5 tysiąca ludzi, a reszta chętnych pyta, a właściwie wręcz nagabuje mnie o to, kiedy ten program będzie można zobaczyć w telewizji. A tego nie będzie, gdyż nie ma pieniędzy na to, by telewizja to zarejestrowała. Nie ma kamer, nie ma wozu itd. Oczywiście, zupełnie inaczej to wygląda wtedy, gdy się zapłaci. Jeśli państwo myślicie, że organizując taką imprezę rozmawiam tylko z „naszą” telewizją, to pozostajecie w błędzie. Zgromadziłam gruby plik faksów i pism, które słałam do mocodawców Programu 2 TVP SA. Telefoniczne rozmowy z panią Niną Terentiew przypominają rozmowy pana z pachołkiem. Wiemy, co to oznacza - wyniosłość, lekceważenie. Proszę państwa o to, byście w Warszawie powiedzieli, że na Śląsku coś się dzieje. Chcemy w tym uczestniczyć i to oglądać. Oddajcie nam telewizję! Tymczasem w Programie 2 TVP SA możemy oglądać np. festiwale kultury kresowej, w których biorą udział domorosłe zespoły o poziomie już nie drugo-, ale pięciorzędnym z Rzeszowskiego rodem, a połowę transmitowanego odcinka zajmują pokłony dla pani Niny Terentiew. Czy np. „Imieniny u Krystyny” jest właśnie tym, na co czekamy i chcemy oglądać? Na takie programy są pieniądze, a na inne ich nie ma. Apeluję do państwa o to, byście spowodowali, aby jednak oddano nam zawłaszczoną telewizję. My będziemy wiedzieli, co chcemy oglądać. My nie chcemy oglądać kultury śląskiej przez pryzmat śląskiej Woli. Może to się w Warszawie podoba, ale to po raz kolejny dowodzi, że pokazuje się Ślązaków jako głupoli, jako ludzi którzy nie mają nic do powiedzenia, bo nigdy nie mieli nic do powiedzenia. Nam się to nie podoba i my tego nie chcemy. Mówię w imieniu moich słuchaczy i wyborców, którzy do mnie przychodzą i proszą, bym coś zrobiła. Co jednak mogę zrobić? Mogę jedynie o tym powiedzieć. Oddajcie nam naszą telewizję, a my będziemy wiedzieć, co chcemy w niej oglądać.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Duży aplauz dla pani redaktor sprawia, że polemizowanie na pewno nie byłoby przez państwa przychylnie przyjęte. Oczywiście, jest to uwaga wypowiedziana pół żartem, pół serio. Pani redaktor mówi: oddajcie nam naszą telewizję. Powinniśmy wiedzieć, w które „drzwi zapukać” i kto jest naszym partnerem dla rozstrzygnięcia jakiejś sprawy. Podzielając większość racji pani redaktor, pragnę powiedzieć, że Katowicki Ośrodek Telewizji ma swoją radę programową. Myślę, że członkowie tej rady zostali mianowani po to, by nie tylko wysłuchać tych racji, lecz gdzieś się z nimi „dobijać”. Jeśli tego rodzaju rozmowy nie będą przynosić żadnego skutku, to wtedy trzeba pisać i przekazywać swoje niezadowolenie do organu, który mianował tę radę, czyli do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Na tej sali siedzi życzliwy adresat wypowiedzi pani redaktor - pan poseł Bronisław Cieślak, który jest członkiem rady programowej telewizji w Warszawie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#RadnaSejmikuWojewództwaŚląskiegoMariaPańczyk">Rozumiem, że mamy to załatwione.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Ja jedynie wskazałem adresatów i powiedziałem, że musimy umieć domagać się od nich tego, by właśnie wykonywali swą misję i rolę. Na zasadzie ad vocem zgłasza się pan poseł Bronisław Cieślak.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#PosełBronisławCieślak">Chciałbym powiedzieć tylko jedno zdanie. Ja nie mam władzy, by oddać pani telewizję. Należę do gremium tych parlamentarzystów, którzy również mają przekonanie, że nie zawsze mówiono tak o obrazie naszej telewizji. Gdy wsłuchiwałem się w słowa, mówiące o naszej telewizji, to trzeba się zastanowić nad tym, kto i w czyim imieniu je wygłasza oraz co rozumie pod słowem „nasza”. Nie chcę bronić pana prezesa Jana Dworaka. W radzie programowej TVP SA zasiada także pani posłanka Barbara Ciruk - członek naszej Komisji. Pani redaktor mogę obiecać jedynie to, że z całą ostrością zapamiętam ten głos i przy najbliższej okazji przekażę pani słowa tam, gdzie trzeba. Proszę jednak pamiętać o tym, że rada programowa jest organem doradczo-opiniotwórczym, raczej recenzenckim, a niekoniecznie władczym. Konkursy, sprawa zarządzania telewizją to tematy na odrębne spotkanie. Sejm, a w szczególności Komisja Kultury i Środków Przekazu, nie panuje nad tym w sposób taki, abyśmy mogli doprowadzić do jakichś radykalnych posunięć, np. wykluczających panią Ninę Terentiew z kierowania Programem 2 TVP SA. Nie mamy takiej mocy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Bardzo proszę o to, byśmy zanadto nie odbiegali od głównej tematyki naszego posiedzenia. To, o czym mówiła pani red. Maria Pańczyk, jest rzeczą bardzo ważną, ale proponuję, byśmy jednak wrócili do zasadniczego tematu naszego spotkania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#PosłankaElżbietaWięcławskaSauk">Pragnę powiedzieć, że w pełni zgadzam się z panią red. Marią Pańczyk. Prawie 30 lat pracowałam w ośrodku telewizyjnym w Łodzi i wiem, do jakiej degradacji doprowadzono telewizję. Jednak nie działo się to za prezesury pana Jana Dworaka. Miejmy nadzieję, że pan prezes Jan Dworak coś naprawi. W okresie prezesury pana Roberta Kwiatkowskiego, niestety, powstał trzeci, niezapisany w ustawie, ogólnopolski program, który zabrał z ośrodków programy regionalne. Taka jest prawda i nie oszukujmy się, że rady programowe mają cokolwiek do powiedzenia. Jestem członkiem łódzkiej rady programowej i wiem, że tak jest. Zgadzam się z panem posłem Bronisławem Cieślakiem w tej sprawie. Rzeczywiście, rady programowe są dość enigmatycznymi ciałami doradczo-ozdobnymi. To jest chyba najlepsze określenie. To, o czym mówiła pani red. Maria Pańczyk, zawiera się w klasycznym wypełnianiu misji publicznej, której telewizja w ogóle nie spełnia i nie spełniała. Nieszczęście polega na tym, że Warszawa zabrała czas, który powinien należeć się ośrodkom regionalnym. Mamy więc króciutkie odcinki regionalne, a resztą czasu dysponuje program ogólnopolski. Mam nadzieję, że to się zmieni i telewizja regionalna rzeczywiście będzie telewizją regionalną, ponieważ ma ona do spełnienia wyjątkowo wielką misję. Ma być ośrodkiem kulturotwórczym, ma pokazywać to, o czym mówiła pani red. Maria Pańczyk. W innym wypadku nie będzie spełniała misji publicznej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Pragnę powiedzieć, że w projekcie ustawy o radiofonii i telewizji był pomysł zapisania minimum programowego dla programów regionalnych, ale - niestety - nie starczyło nam głosów, by przeforsować właśnie to, co wzmacniałoby program regionalny i tematykę regionalną. Bardzo tego żałuje pan poseł Bronisław Cieślak, moje koleżanki i koledzy. Nie znaleźliśmy większości dla rozwiązania, które sprzyjałoby temu, o czym mówiła pani red. Maria Pańczyk i wielu z państwa, czego dowodem są rozbrzmiewające oklaski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#PosełWłodzimierzCzechowski">Jako poseł z Katowic chcę powiedzieć, że zawsze Śląsk dla Polski dawał, dawał i dawał. Teraz znaleźliśmy się w sytuacji, w której kraj musi nam pomóc. To właśnie Śląsk dotknęło 300-tysięczne bezrobocie. Powstały olbrzymie zaniedbania, ponieważ ta „mała” kultura w postaci np. domów kultury, ognisk kultury była finansowana przez zakłady pracy. Dzisiaj ten, kto kupił śląskie huty, nie chce dać dotacji nawet dla śląskich kół sportowych. Znaleźliśmy się w sytuacji, w której jedynie państwo (ze swoich środków) może uzupełnić nasze braki. Wczoraj i jeszcze dzisiaj uczestniczyłem w odbywających się w Urzędzie Wojewódzkim obradach pod hasłem „Bezpieczny Śląsk”. Chciałbym wskazać na likwidację domów kultury. Na miejscu jednego z nich stoi wspaniałe, nowoczesne kino, lecz nie ma widzów. Zlikwidowano bowiem źródło dochodów tego rejonu w postaci huty. Dzisiaj dane policji mówią o tym, że w stosunku do roku ubiegłego o 40 proc. zwiększyła się liczba przestępstw popełnianych przez nieletnich. Po prostu młodzież nie ma gdzie się podziać. Jeśli w najbliższym czasie nie odbudujemy domów kultury, świetlic, ognisk, chórów, klubów, zrzeszających hodowców gołębi, rybek akwariowych itd., to - niestety - będziemy musieli budować więzienia, domy poprawcze i wzmacniać oddziały policji. Wydamy tyle samo pieniędzy i nic nie osiągniemy, stracimy za to wielowiekową kulturę Śląska. Przedstawione dane pokazują, że w dotacjach państwowych Śląsk znajduje się daleko za innymi regionami Polski. Jeśli w najbliższym czasie nie nadrobimy zaniedbań w stosunku do Śląska, to Śląsk sobie sam nie poradzi. Musimy uzyskać pomoc kraju. Jeśli jej nie otrzymamy, to rzeczywiście będziemy tracić na znaczeniu kulturowym tego regionu. A jest to piękny region i ma szansę promieniować na całą Polską. Kwestia radia i telewizji. Na forum naszej Komisji ostro walczyliśmy o to, by nie likwidować regionalnych telewizji, które przecież wrosły w nasze życie, czują, jak bije tętno Śląska. Program 3 TVP SA spowodował, że pokazywane są tylko bardzo małe urywki Śląska. Walczyliśmy również o to, by nie łączyć Polskiego Radia, gdyż w ten sposób stracilibyśmy bardzo dobre regionalne stacje, w tym Radio Katowice. Na razie udało nam się obronić te stacje, a zobaczymy, jak będzie dalej. Sprawa szkolnictwa artystycznego na Śląsku. Włączone je w normalne dotacje szkolne i wszystkim szkołom artystycznym brakuje prawie 60 proc. środków na prowadzenie działalności. Uważam, że jest już najwyższy czas, by inaczej popatrzeć na naszą ziemię.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#PrezesKlubuNiezależnychStowarzyszeńTwórczychBarbaraBartkiewicz">Staram się słuchać bardzo uważnie, ale nie zrozumiałam wszystkiego, co powiedziano dzisiaj na temat telewizji. Zdecydowanie popieram panią red. Marię Pańczyk. Jeśli nie Sejm, to kto ma możliwość naprawiania niedobrych rzeczy, które się u nas dzieją? KRRiT właściwie niczemu nie służy, a pobiera tylko pieniądze - około 23 mln zł rocznie. Czy tych pieniędzy nie warto przeznaczyć na jakąś sensowną działalność kulturalną a nie na mnożenie jakichś dziwnych tworów, które absolutnie niczemu nie służą? Słuszne jest to, co powiedziano dzisiaj o telewizjach regionalnych, o Telewizji Katowice. Właściwie nie mamy własnego głosu, a telewizja regionalna już dawno powinna być telewizją samorządową, a nie jest.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Chciałbym przypomnieć, że tematem naszego posiedzenia nie jest telewizja, chociaż wypowiedzianą przed chwilą opinię również bardzo szanuję. Jeszcze w tym roku odbędzie się posiedzenie Komisji na temat regionalnych ośrodków telewizyjnych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#PrezydentmiastaSosnowcaKazimierzGórski">Bardzo lubię programy pani red. Marii Pańczyk. Warszawa próbowała mówić o jakiejś rywalizacji Zagłębia i Śląska. Nie ma czegoś takiego. Spotykamy się, przyjaźnimy i istnieje wymiana kulturalna. W wypadku Sosnowca można mówić o kulturze głównie w kategoriach samorządowych. Przy pierwszej reformie górnictwa zlikwidowano wszystkie kopalnie w Zagłębiu. Zostało zlikwidowanych 60 państwowych zakładów przemysłowych. Teraz są zakłady prywatne - polskie i zachodnie. W związku z tym kultura musi być oparta na budżecie miasta oraz na tym, o czym mówiła pani red. Maria Pańczyk, na tzw. chodzeniu, proszeniu o to, by była dofinansowana każda inicjatywa kulturalna. Pragnę zwrócić się do pana ministra z wielką prośbą. W Pałacu w Wilanowie pan minister wręczył nam nagrodę za zabytek zadbany. Mówiono wtedy o staraniu się miast w tym obszarze działania. Sosnowiec się stara. Zostały odnowione pałace magnackie i XVI-wieczny zamek. Mamy również wiele innych planów inwestycyjnych. Proszę zwrócić uwagę na to, że 800-tysięczne Zagłębie z dotacji centralnych lub wojewódzkich ma 100 tys. zł. Sosnowiec ma bardzo znane w regionie muzeum oraz teatr. Mówiłem już o pałacach magnackich. Ma także inne obiekty zabytkowe oraz Centrum Sztuki. Te obiekty zostały wyremontowane naszymi własnymi siłami. Wyremontowaliśmy również zabytkowy dworzec PKP i za to dostaliśmy nagrodę. Nie prosimy o nic szczególnego, tylko o równą sprawiedliwość dla Śląska i dla innych mniejszych regionów - zagłębiowskiego, bielskiego, częstochowskiego. Jeśli zwracamy się z wnioskami o dotacje, to proszę zauważyć region, który w obszarze kultury utrzymuje się praktycznie z własnych pieniędzy. Dodam, że mamy dużo pomysłów. Wczoraj zakończył się „Jarmark Zagłębiowski”, mamy dużo imprez o zasięgu wojewódzkim, centralnym, a na skalę europejską - konkurs tańca. Był czas, gdy nasz region pomagał Warszawie, czego przykładem jest most Śląsko-Dąbrowski. Dzisiaj nie potrzebujemy pomocy, lecz równego traktowania i o to właśnie proszę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Dziękuję panu prezydentowi za tak ważny głos.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#RedaktornaczelnymiesięcznikaŚląskTadeuszKijonka">Myślę, że są rzeczy niewyobrażalne, które trzeba umieć sobie wyobrazić. Podam przykład, mówiący coś o Śląsku jako całości, choć nie dotyczy kultury w sposób bezpośredni. Jeśli z 14-krotnego mistrza Polski, z drużyny Górnika Zabrze, przechodzą piłkarze do Grodziska Wielkopolskiego, to stało się coś nienormalnego i niewyobrażalnego. Myślę, że ten przykład ilustruje wiele dotyczących Śląska sytuacji. Odnosi się to także do sfery kultury. Przed 7 latami zorganizowaliśmy Kongres Kultury Górnośląskiej. Został on doprowadzony do końca i zamknięty uchwałą. Warto przypomnieć, że Kongres Kultury Polskiej nagle się urwał i nie pojawiła się żadna publikacja, ukazująca jego dorobek. Mówię o tym dlatego, że mamy tu jakby pełną ewidencję spraw, potrzeb i problemów, które wciąż są niespełnione, a w niektórych wypadkach - nierozpoczęte. Kultura to instytucje, pieniądze, ale także energia społeczna, którą można zamienić w pieniądze czy współtworzyć pieniądze. Kultura integruje instytucje, społeczeństwa, środowiska, tworzy poczucie ciągłości i pewne dziedzictwo. W wypadku Śląska jest to o tyle ważne, gdyż on był, jest i będzie najbardziej skomplikowanym społecznie regionem Polski. To właśnie tutaj pojawiają się pewne napięcia, które nie ujawniają się gdzie indziej. Pojawiają się pewne rewindykacje (słuszne bądź nie), ale one także wytwarzają pewne pole międzybiegunowe i trzeba o tym pamiętać. Nie będę wnikał w to głębiej, lecz jedynie sygnalizuję ten problem. Akurat w tym względzie kultura ma bardzo wiele do spełnienia, jeśli mówimy np. o wielokulturowości bądź samorządności. Wielokulturowość to oczywiście pojednanie, współdziałanie, próba symbiozy i syntezy. Jednak może to być także teren konfliktów, napięć i rewindykacji. Niedaleko od Katowic znajduje się słynny punkt, związany z pomnikiem trzech cesarzy. Myślę, że pamięć tego miejsca także wciąż rzutuje na bieżącą historię. Przede wszystkim chciałbym się skupić na sprawie energii społecznej. Ruch działaczy kultury wypływa z potrzeby środowisk i społeczeństw. Jedenaście lat temu udało mi się powołać do istnienia Górnośląskie Towarzystwo Literackie, które współzakładali m. in. Kazimierz Kutz oraz prof. Jan Miodek. Należy do niego m. in. Henryk Bereska, Lehr-Majewski. Niezależnie od zróżnicowania coś reprezentujemy i o to właśnie chodzi. Udało się powołać miesięcznik „Śląsk”, który ukazuje się od 108 miesięcy (tyle wyszło numerów), a redakcja działa od 109 miesięcy. Pierwszy numer pisma został zrobiony „w biegu”. Myślę, że to pismo w jakiś sposób zaistniało - nie tylko na mapie regionu, ale także kraju. Świadczy o tym, np. fakt drukowania poematu Tadeusza Różewicza. To dla nas napisał kiedyś esej Czesław Miłosz. Będąc pismem śląskim nasz miesięcznik stara się mieć kontakty ogólnopolskie i w imieniu Śląska wychodzi poza kraj. To pismo jest przedsięwzięciem społecznym - podobnie jak inne pisma tego rodzaju w Polsce. Średni nakład wynosi 4000 egzemplarzy i jest obecny w kioskach. W stałej prenumeracie rozchodzi się 800 egzemplarzy miesięcznika. Dotacje dla „Śląska” pochodzą z kilku źródeł i łącznie nigdy nie przekraczają 60 proc. budżetu pisma, a więc my (osoby w nim niezatrudnione) musimy je dofinansowywać z własnych przychodów. Mówię o tym dlatego, że takich przypadków jest więcej i nawiązuję do tego, o czym mówiła pani red. Maria Pańczyk. Kultura w woj. śląskim opiera się na fanatykach. Tutaj działa Rajmund Hanke, który dba o orkiestry i chóry, które rozwijają się i mnożą. Takich osób jest więcej. Jednak nie może być tak, że istnieją pewne warunki, które wymagają wieloletniej, ogromnej determinacji. Pragnę powiedzieć, że kultura literacka w Polsce jest niedofinansowana. Przeznacza się na nią za mało środków - zarówno w budżetach wojewódzkich, jak i w budżecie ministerialnym. Fenomenalnym przypadkiem jest woj. mazowieckie, które wszystko ma zbilansowane, co ma oznaczać znakomicie tworzone projekty, gdyż nie ma deficytu. Kultura literacka powstaje z samorodnych, autentycznych potrzeb. Jest to jedna dziedzina, w której nie kształci się dla zawodu, dla pewnej misji lub powołania. Na Śląsku mamy dwa przykłady, które potwierdzają, że jest to ziemia wielkich talentów. Niedawno nagrodę otrzymała Magda Piekorz, a do nagrody „Nike” pretenduje wybitny młody pisarz Wojciech Kuczok. Takie osoby są zaprzeczeniem tego, co usiłuje się nam narzucić, a co czasem wynika także z bezprzykładnego cynizmu i arogancji, że trzeba ze Śląska wyjechać, aby coś dla niego zrobić. Nie wyjechał stąd Kuczok, Magda Piekosz i nie wyjechał prof. Andrzej Bochenek. To, co mamy na Śląsku do zrobienia, musimy zrobić sami, mając świadomość tego, że jesteśmy częścią Polski i nie sądząc, że Europa regionów to szansa wyjścia Śląska z bliskich więzi z ojczyzną.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#RadnySejmikuŚląskiegoAlojzyRysko">Wypowiedzi moich przedmówców wyraźnie pokazują, jaka jest sytuacja w kulturze. Jednak mało mówimy o perspektywach. Chciałbym się skoncentrować właśnie na perspektywach rozwoju kultury w ośrodkach przemysłowych. Po głębokich procesach restrukturyzacyjnych ostatnich 15 lat miasta naszego województwa z fazy przemysłowej powoli wchodzą w fazę postindustrialną. Jeśli to dostrzegamy, to musimy sobie zadać następujące pytanie: czy czynnikiem rozwoju miast i naszego regionu nadal będzie produkcja dóbr materialnych, czy też produkcja dóbr symbolicznych i usług kulturalnych? Odpowiedź może być tylko jedna. Ekonomiczna siła naszego regionu będzie w przyszłości wyrastała nie z węgla i nie ze stali, lecz z kapitału kulturalnego. Kapitał kulturowy na Śląsku staje się coraz silniejszy i coraz wyraźniej określa nasze aspiracje i dążenia. Ta ziemia ma swoją historię, przebogate tradycje, ma znakomitych twórców, wiele świetnych instytucji kultury i wiele prężnych podmiotów prywatnych, dostarczających na rynek dobra kultury i usługi kulturalne. Ma armię ludzi gotowych służyć tej ziemi na zasadach non profit. Ma więc ogromny potencjał wiedzy i umiejętności, a to jest cecha fazy postindustrialnej. Cechą fazy przemysłowej jest masa, substancja materialna, a nie coś, co jest w sferze ducha. Ekonomiczna siła rodzącego się na Śląsku ośrodka metropolitarnego i jego rozwój będzie zależeć zwłaszcza od przemysłów kultury, jak to mądrze nazywa pewna młoda badaczka krakowska. Autorami tej idei są socjologowie zachodni, ale to właśnie ona pierwsza zwróciła mi na to uwagę. Stwierdziłem wtedy, że jest to genialna pani, która tak pięknie potrafi pokazać, w jaki sposób kultura powinna się dalej rozwijać. Będzie zależeć od tzw. przemysłów kultury, co już się dokonało w wielu postindustrialnych miastach Europy. Na coraz szerszych obszarach kultury toczy się coraz mocniejsza gra rynkowa. Kultura staje się chodliwym towarem, poszukiwanym dobrem konsumpcyjnym. Nie bez powodu projekty kulturalne są współfinansowane z funduszy strukturalnych Unii Europejskiej. Projekty kulturalne traktowane są tu jako inwestycje, mające bezpośredni wpływ na rozwój społeczno-gospodarczy regionów. Pokładamy wielkie nadzieje w tych środkach. Cieszymy się z Narodowej Strategii Rozwoju Kultury i z tych ogromnych środków. My, Ślązacy, wierzymy, że sprawiedliwie otrzymamy jakąś ich część - może nie 1/16, ale np. 1/5 lub 1/7, stosownie do naszego potencjału ludnościowego. Jeśli dyskutujemy o perspektywach rozwoju kultury w ośrodkach przemysłowych (metropoliach), to nasza uwaga musi się skupić na ocenie przemysłów kultury, które dają miejsce pracy i uatrakcyjniają nasz region. Trzeba ocenić nasz przemysł książki, przemysł mediów, przemysł filmowy, przemysł muzyczny, przemysł turystyki kulturowej oraz małe przemysły sztuki scenicznej. Sprzedawajmy jakieś nasze dobre inscenizacje. Ogólna ocena stanu przemysłów kultury jest zła, a z powodu zachłannej centralizacji ten stan jest beznadziejnie zły. Nie ma czasu na pełną diagnozę, więc podzielę się tylko kilkoma sygnałami.</u>
          <u xml:id="u-31.1" who="#RadnySejmikuŚląskiegoAlojzyRysko">Praktycznie nie istnieje przemysł książki z powodu absolutnej dominacji warszawskich domów wydawniczych. Śląski przemysł poligraficzny jest doszczętnie zniszczony. Brakuje profesjonalnego instytutu wydawniczego, który zajmowałby się wydawnictwami regionalnymi. Pan prezydent Sosnowca powiedział, że książki o regionie wydają osoby prywatne i samorządy. Nie ma profesjonalnego instytutu wydawniczego, który zająłby się wszystkim, co się tutaj dzieje. Stan przemysłu medialnego. Nie będę mówił o telewizji, gdyż na ten temat wypowiedziano już dzisiaj wiele gorzkich słów. Zasługujemy na to, by ta telewizja była. Pragnę tylko zwrócić uwagę na jeden czynnik - reklamę. Całe profity idą do centrum, a nasza quasi-regionalna telewizja z mozołem szuka ewentualnych reklamodawców i nic z tego nie ma. Jesteśmy potęgą w przemyśle muzycznym. Mamy silne środowisko muzyczne i znakomity potencjał. Przemysł filmowy jest pod absolutną dominacją Warszawy. Przed chwilą pan red. Tadeusz Kijonka powiedział o naszych znakomitych twórcach. Procesy rozwojowe są nieuniknione. Można przewidzieć, że będzie postępowała dalsza ekonomizacja kultury i musimy się na to przygotować. W coraz większym stopniu kultura sacrum wypierana będzie przez „kulturę towaru”. To znowu jest określenie znakomitej pani Moniki Smoleń z Krakowa. Problem tkwi w tym, by w kulturze zachować wartości - ogólnoludzkie, narodowe i regionalne. Na Śląsku będziemy pilnować wartości regionalnych. Wszyscy mamy świadomość tego, że kultura musi wychowywać i dlatego musi być subsydiowana. Problem polega na tym, by odbywało to się mądrze, rozsądnie i sprawiedliwie. Trzeba znaleźć jakiś rozsądny złoty środek. Rynek rzeczywiście wymusza aktywność w działalności placówek kultury, zmusza do zarabiania, ale przecież nie może to się odbywać za każdą cenę. Trzeba je wspomagać, by mogły nie tylko istnieć, ale także rozwijać się, by mogła się rozwijać cała kultura w naszym regionie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Mamy wiele wspólnego z panem radnym, gdyż ja często obiecuję, że będę mówił krótko, a potem nie zawsze mi się udaje dotrzymać słowa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#DyrektorTeatruRozrywkiwChorzowieDariuszMiłkowski">Spróbuję mówić krótko i nie tylko o Śląsku. Pragnę zwrócić się do sejmowej Komisji z apelem, którego spełnienie znacznie by ułatwiło życie dyrektorom teatrów oraz instytucji kultury. Myślę, że na skutek naszego spotkania nie przybędzie pieniędzy. Jednak poza finansami mamy jeden obszar, który jest dla nas bardzo trudny do pokonania. Chodzi o wszelkie przepisy prawne. W momencie objęcia stanowiska pan minister Waldemar Dąbrowski słusznie powiedział, że potrafimy w miarę dobrze poruszać się wśród istniejących przepisów i dawać sobie radę z prowadzeniem naszych instytucji. Wiem, że wówczas w przygotowaniu było kilka wersji ustawy, dotyczącej naszych instytucji. Każda z tych wersji była nie do przyjęcia - z różnych powodów. Od tamtego czasu wprowadzono wiele różnych przepisów prawnych, które mają nas połączyć z Unią Europejską, a funkcjonowanie instytucji kultury stało się bardzo trudne. Właściwie nie do spełnienia są przepisy prawa pracy w takiej instytucji kultury, jak teatr. Prawo pracy zawiera np. wyjątek mówiący o oddawaniu wolnych godzin, wolnych dni. Dotyczy to jednak transportu. Nikt nie zajął się teatrem i znaleźliśmy się w sytuacji szukania „dziury”. Oczywiście ją znaleźliśmy i jakoś wybrnęliśmy z tej sytuacji. Podobna sprawa wiąże się z przepisami, odnoszącymi się do zamówień publicznych. Stowarzyszenie Dyrektorów Teatrów Polskich „wyśledziło” moment prowadzenia tych prac i z naszej inicjatywy doszło nawet do spotkania z dyrektorem Urzędu Zamówień Publicznych. Usłyszeliśmy, że wszelkie nasze uwagi nie mogą być uwzględnione, ponieważ nie są zgodne z przepisami prawa unijnego. Sprawdziliśmy to i okazało się, że ten argument był kompletną bzdurą. Nasze propozycje zupełnie nie dotyczyły przepisów unijnych. Nasz lobbing doprowadził do tego, że w Senacie nasze postulaty zostały przyjęte. Niestety, sprawa upadła w toku dalszego postępowania. Wiem, że ta kwestia wraca pod obrady Sejmu i znowu znaleźliśmy się w sytuacji lobbingu na rzecz zwiększenia progu, poniżej którego można „wymknąć” się spod działania przepisów dotyczących zamówień publicznych. Przepisy te bardzo utrudniają pracę teatrów i powodują, że wydajemy pieniądze w sposób mocno nieracjonalny. Kwestia podatku VAT. Samorządy wspólnie z teatrami wymyślają sposób na obejście niektórych przepisów. Sposób ten polega na nieużywaniu słowa „dotacja”. Samorządy piszą, że przyznają teatrowi bądź bibliotece „środki na prowadzenie działalności statutowej”. Chodzi o to, by nie padło słowo „dotacja”, gdyż może ono spowodować to, że odpowiedni urząd skarbowy doliczy 22 proc. podatku VAT. Takie sytuacje są dla nas rzeczywiście trudne. Myślę, że warto zająć się przygotowaniem nowej ustawy o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej. Zwracam uwagę państwu posłom na to, by pilnie śledzić wszystkie inne przepisy, nie dotyczące kultury w sposób bezpośredni. Zdarza się, że znajdujemy się w sytuacjach, których skutków nikt nie przewidywał.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Po skończonych wypowiedziach nie od razu zabieram głos, gdyż chcę pozwolić wybrzmieć zasłużonym oklaskom. Nie zgodzę się z panem dyrektorem w jednej sprawie. Dosyć dawno, chyba 2 lata temu, została znowelizowana ustawa o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej, w której uelastyczniliśmy ten czas rozliczeniowy. Oczywiście, trudno jest porównywać teatr, placówkę kultury z piekarnią lub zakładem szewskim. Czas rozliczeniowy rozciągnęliśmy aż na 12 miesięcy. W tej chwili znowu wracamy do tej sprawy i jeszcze będziemy uelastyczniać i liberalizować te przepisy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#DyrektorTeatruRozrywkiwChorzowieDariuszMiłkowski">Znaleźliśmy się w sytuacji, w której te przepisy były dla nas zaskoczeniem. Dopiero potem nastąpiło owo poprawienie prawa. Dodam, że czasami nie jesteśmy w stanie ze wszystkim zdążyć, gdyż zajmujemy się interpretowaniem wchodzących w życie przepisów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Rozumiem, że pan dyrektor wyraził oburzenie przeszłością i zadowolenie ze stanu dzisiejszego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#DyrektorTeatruŚląskiegoHenrykBaranowski">Nie pochodzę z tego regionu, jestem tutaj dopiero drugi rok. Chciałbym powiedzieć o rzeczywistej ucieczce do centrali artystów, muzyków, aktorów, śpiewaków, reżyserów, producentów itd. Mamy do czynienia z wyjałowieniem terenu prowincji nie tylko z kultury wyższej. Ten proces jest zatrważający. 15–20 lat temu mogliśmy w Telewizji Polskiej oglądać aktorów ze Śląska, z Krakowa, Wrocławia i Gdańska. W tej chwili widzimy jedynie aktorów krakowskich i warszawskich. Nie mówię o „niewidocznych” reżyserach, operatorach lub producentach, którzy również uciekają ze Śląska. Stało się tak przede wszystkim dlatego, że to, co jest niewidoczne, nie istnieje. Każdy, kto pracuje w kulturze bądź sztuce, robi to po to, żeby go zobaczono. Nie chodzi tu o powody egotyczne, lecz o to, że ma do zaproponowania jakąś misję. I nagle tej misji nie widzi. Pozostaje wtedy jeden krok - wyjazd do Warszawy. Mnóstwo aktorów i reżyserów ze Śląska pracuje wyłącznie w Warszawie. Pani Magda Piekorz jest młodym reżyserem, który już za chwilę będzie tylko w Warszawie. Realizowałem w telewizji kilka przedstawień i wiem, na czym to polega. Przyjeżdża się z projektem z Katowic i telewizja warszawska decyduje o tym, czy będzie on realizowany i czy przyzna na to pieniądze. Ośrodek katowicki nie ma nic do powiedzenia. Żaden ośrodek regionalny nie ma nic do powiedzenia na temat programu, który chce wyprodukować. O wszystkim decydują redaktorzy i szefowie telewizji centralnej na Woronicza. To jest katastrofa kulturowa, najgłębsza w Polsce od lat czterdziestu, bo od tylu lat pracuję. Uważam, że największym skandalem, jaki się stał w Polsce w ostatnim dziesięcioleciu, jest centralizacja decyzji kulturowych, emisyjnych, produkcyjnych. Nie można tego tolerować. To, o czym mówię, nie polega na czasie antenowym. Polega to po prostu na wprowadzeniu ostrej cenzury centrali nad tym, co produkuje się np. na Śląsku. To centrala decyduje o tym, co jest kulturą naszej małej ojczyzny. Decyduje o tym, co warto pokazać i co warto wyprodukować. To jest najpoważniejszy problem. Nie bez przyczyny powstała szkoła filmowa w Katowicach. To właśnie tutaj produkowano wiele wspaniałych filmów, tutaj urodziło się wielu reżyserów i aktorów. Gdzie oni są w tej chwili? W Warszawie - łącznie z panem senatorem Kazimierzem Kutzem. To jest bardzo poważna katastrofa. Państwo nie wiecie nic (albo niewiele) o tym regionie, ponieważ nie oglądacie go w telewizji. Tę kulturę zobaczylibyście wtedy, gdybyście oddali nam pieniądze i pozwolili produkować to, co mogliśmy produkować kiedyś, a nie możemy robić tego w tej chwili, ponieważ ubezwłasnowolniono ośrodki regionalne telewizji. Można powiedzieć, że zadbalibyście państwo o tę kulturę, nie wydając na to z budżetu państwa ani złotówki. Wystarczyłoby jedynie inaczej rozdzielać te pieniądze.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Chciałbym jeszcze odpowiedzieć panu dyr. Dariuszowi Miłkowskiemu. Rzeczywiście, robiliśmy podejście do sprawy zamówień publicznych, ale kategoryczne „nie” powiedział Urząd Zamówień Publicznych. Proszę pana posła Jana Byrę, by nie podpowiadał, jak można obejść prawo, gdyż nie możemy udzielać korepetycji w tej sprawie. Oczywiście, była to uwaga pół żartem, pół serio.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#RedaktornaczelnymiesięcznikaŚląskTadeuszKijonka">Od półtora roku oglądamy serial z tzw. afery Rywina. Potrzebne jest powołanie komisji śledczej, która zbadałaby to, jak doszło do zawłaszczenia ośrodków telewizyjnych bez względu na to, jaki to miało wpływ na opinię społeczną i dobro kultury polskiej. Myślę, że taki wniosek mógłby być wprowadzony w czyn. Ktoś to przecież zrobił i w jakimś interesie. Jest to uderzenie w wiele ośrodków, a skutków tego nikt nie zbilansuje. W drodze powrotnej do Warszawy proponuję państwu zobaczyć pewną atrakcję turystyczną. Proszę się zatrzymać w miejscu, w którym znajdował się „trójkąt trzech cesarzy”. Proszę chwilę pomyśleć nad tym, że to wciąż może mieć żywe echa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#PosełJerzyWenderlich">W łonie Komisji były wątpliwości co do potrzeby odbycia posiedzenia, dotyczącego sytuacji ośrodków regionalnych TVP SA. Ja zgłosiłem taką propozycję. Myślę, że dzisiejsze wypowiedzi potwierdzają głęboki sens odbycia takiego posiedzenia. Trzeba je mądrze zorganizować i pokusić się o mądre konkluzje, by debata przyniosła jakiś efekt.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#PrezesOddziałuStowarzyszeniaPisarzyPolskichwKatowicachJanStrządała">Jestem także członkiem rady programowej Telewizji Katowice. Z przyjemnością wysłuchałem wystąpienia pani minister, tak pięknie mówiącej o tym, że kultura, która do tej pory była beneficjentem, teraz może wystąpić w roli dziedziny, w którą rząd będzie inwestował. Bardzo bym chciał, aby tak się stało. Z moich doświadczeń, spotkań na kongresach kultury wynika, że takie piękne słowa często zatrzymują się na sali, w której są wypowiadane i później nie ma ich naturalnej realizacji. Śląsk na pewno zasłużył na to, by środki, o których wspomniano, uruchomiły wszystkie inicjatywy, które przede wszystkim drzemią w twórcach. Wszystkie działające tutaj instytucje kultury i prezentowany dzisiaj wspaniały „Szlak zabytków techniki” to instytucje, których broni i których chroni prawo oraz pewna instytucjonalność. A co z twórcami? Twórcy wyjeżdżają ze Śląska, ponieważ nie mają tutaj możliwości funkcjonowania. Nie mają możliwości realizowania swoich dzieł w takim stopniu, w jakim te dzieła na to by zasługiwały. Jako prezes Oddziału Stowarzyszenia Pisarzy Polskich składam 10 wniosków do laski marszałkowskiej Sejmiku Śląskiego oraz do innych instytucji. Dostaję środki na 1 wniosek i tłumaczy mi się to tym, że zgłosiło się 450 wnioskodawców. W dodatku przeznaczone na ten 1 wniosek środki pokrywają około 10 proc. całości kosztów jego realizacji. W jaki sposób mogę zrealizować swój kolejny program artystyczny? Pragnę zwrócić uwagę na to, że musimy zacząć myśleć pozytywnie. Trzeba się zastanowić nad tym, jak rozwiązać sprawę mediów, bez których w XXI w. nie ma przepływu informacji, w tym informacji o kulturze. Nie wiem, czy do Komisji dotarła informacja o tym, że w TVP SA przygotowywany jest nowy kanał tematyczny, który będzie zajmował się kulturą. Jakie są sugestie Komisji w tej sprawie i w jaki sposób chcielibyście państwo włączyć się w realizację tego projektu? Z mojej wiedzy wynika, że - niestety - są zakusy na to, by w Warszawie było centrum dowodzenia kanałem tematycznym. Uważam, że jest to absolutnie „poroniony” pomysł. Będzie to kolejny kanał, zarządzany przez kilku redaktorów i dyrektorów w Warszawie. Na pewno nie będzie zwracał uwagi na to, co w obszarze kultury dzieje się na prowincji. Wszystkich uczestników dzisiejszego spotkania chciałbym prosić o poparcie inicjatywy rady programowej Telewizji Katowice, która próbuje organizować konferencję, poświęconą właśnie tej sprawie. Chcemy zaprosić na Śląsk przedstawicieli wszystkich ośrodków regionalnych TVP SA oraz tych, którzy decydują. Chcielibyśmy ustalić pewne priorytety wcześniej, zanim zapadną konkretne decyzje.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#DyrektorNarodowejOrkiestrySymfonicznejPolskiegoRadiawKatowicachJoannaWnukNazarowa">Nie miał racji pan dyr. Henryk Baranowski mówiąc, że odpływają ze Śląska wszyscy artyści. Wśród tych artystów wymienił także muzyków. Muzycy ze Śląska na pewno nie odpływają. Kiedyś powiedziałam, że Śląsk to „zagłębie muzyczne”. Z radością stwierdzam, że to moje określenie jest już od dwóch lat powtarzane przez prasę, od momentu, gdy wygrałam konkurs na stanowisko dyrektora Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach. W Katowicach mieści się jedna z najlepszych uczelni muzycznych w kraju, tzn. Akademia Muzyczna z rektorem - panem Eugeniuszem Knapikiem, ze wspaniałymi profesorami, m. in. nauczycielem Krystiana Zimermanna - prof. Andrzejem Jasińskim. Młodzi pianiści marzą o tym, by dostać się do klasy prof. Andrzeja Jasińskiego. Jutro Komisja będzie oglądać zaplecze zespołu szkół artystycznych w Katowicach i szkołę muzyczną w Bielsku-Białej. Chyba zrozumiałe jest to, dlaczego narodzili się tutaj tak wspaniali muzycy, dlaczego tutaj mieszka Henryk Mikołaj Górecki, Wojciech Kilar i kilku innych wybitnych kompozytorów. Na szczęście, na Śląsku tli się jeszcze duch wykształcenia muzycznego, który zaczyna się od domu, od rodziców amatorów, którzy jeszcze ciągle tworzą rozmaite górnicze, hutnicze orkiestry i marzą o tym, by ich dziecko stało się profesjonalistą. To właśnie owocuje tym, że właśnie tutaj są najwybitniejsi muzycy. Narodowa Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia jako orkiestra radiowa została założona 70 lat temu w Warszawie przez Grzegorza Fitelberga i odrodziła się po wojnie w Katowicach. Wielokrotnie usiłowano ją przenieść do Warszawy, ale muzycy nigdy się na to nie zgodzili, gdyż tylko ta ziemia stwarza etos pracy, konieczny do tego, by grać w tak zdyscyplinowanym, niezwykłym zespole światowej sławy. Gdybyście państwo zapytali muzyków tej orkiestry, czy przeniosą się do Warszawy w sytuacji, gdy dostaną mieszkania i podwyżkę, to odpowiedzą, że się nie przeniosą. Nikt od nas nie odpływa, wręcz przeciwnie. Właśnie do nas przeniósł się koncertmistrz „Synfonii Varsovii”. Orkiestra jest na utrzymaniu Polskiego Radia i zarobki muzyków nie osiągają nawet średniej płacy w radiu, która wynosi 3900 zł. W poprzednim roku muzycy otrzymywali wynagrodzenie w wysokości 2500 zł, co w porównaniu z kwotą 1800 zł świadczy o tym, że ich zarobki są lepsze. Proszę jednak porównać to z kwotą 5000 zł, bo tyle zarabiają muzycy Filharmonii Narodowej po owej niezwykłej podwyżce, którą minister kultury był w stanie dać własnym instytucjom. Oczywiście, nie mówię o pensjach podstawowych, podaję zarobki łącznie z różnymi dodatkami - premiami, nagrodami, itd. Orkiestra pozostaje w sporze z Polskim Radiem, protestuje i domaga się wyższych wynagrodzeń. KRRiT przychyliła się do próśb muzyków i w zeszłym roku dała ponadmilionową dotację na specjalne projekty, którą wykorzystano z pożytkiem dla kultury polskiej. Powstały dwa nagrania DVD, nagrano szereg płyt. Zrealizowano projekt „Podróż muzyczna z Kilarem”, „Pociąg do muzyki Kilara”. Przy pomocy Ministerstwa Kultury zrealizowano projekt „Maratonu Henryka Mikołaja Góreckiego”.</u>
          <u xml:id="u-42.1" who="#DyrektorNarodowejOrkiestrySymfonicznejPolskiegoRadiawKatowicachJoannaWnukNazarowa">Są to bardzo wartościowe akcje. Prezydent Katowic wyróżnił tę orkiestrę swoją nagrodą właśnie za jej silne związanie ze Śląskiem. Poprzez EBU obejmuje cały świat. Poprzez koncerty w Katowicach świadczy usługi kulturalne dla ludności całego Śląska. Co się stanie, gdy zabraknie mediów publicznych? Ostatnio słyszałam nawoływania do likwidacji mediów publicznych. Kto wtedy będzie utrzymywał Narodową Orkiestrę Symfoniczną Polskiego Radia? Będzie ją musiał przejąć minister kultury bądź samorządy. Czy pana marszałka będzie stać na jej utrzymanie, jeśli z trudem utrzymuje Operę Śląską i cieszy się, że w czasie urlopów bezpłatnych artyści wyjeżdżają na dobrze płatne występy do Niemiec? Czy bardzo życzliwego dla nas prezydenta Katowic będzie stać na utrzymanie tej orkiestry? Zapewne nie będzie stać. Pytam o to Komisję w związku z wypowiedzią posłanki będącej jej członkiem. Zapytana w radiu o to, czy ma świadomość, że jest kultowy Program 2 Polskiego Radia, który nie może być sprywatyzowany, że należy do EBU i utrzymuje 3 orkiestry i chór, odpowiedziała: no właśnie, a dlaczego tyle tego państwo utrzymujecie? Nie podam nazwiska tej pani posłanki, gdyż nie słyszałam tej wypowiedzi. Znam to z drugiej ręki. Komisja sama tego docieknie. Apeluję do Komisji Kultury i Środków Przekazu o zadbanie o to, by w mediach publicznych było miejsce dla kultury - w tym oczywiście dla kultury muzycznej. Żądamy tego jako ludzie kultury. Popieram mojego kolegę z rady programowej Telewizji Katowice, do której również należę. Nie chcemy, by kanał tematyczny (kulturalny) był zarządzany z Warszawy. Przedstawiciele rad programowych ośrodków regionalnych zwróciliby się do prezesa zarządu TVP SA, by umieścił to poza Warszawą. Jest to nam obojętne, czy będzie to w Krakowie, Poznaniu, Gdańsku, czy np. w Katowicach. Chodzi o to, by ośrodki regionalne miały szansę zaistnieć. Zapewne budżet będzie skromny i zostałby „zjedzony” przez paru decydentów w ośrodku w stolicy. Przypomnę, że z racji naszego środowiska muzycznego Telewizja Katowice miała najlepsze programy muzyczne w kraju. Programy o muzyce z udziałem Cegiełły powstawały w Katowicach. Operatorzy tej telewizji wiedzą, że rożek angielski to nie jest odmiana rogu czy waltorni i bez problemu kierują kamerę na ten instrument. Za moment już nie będą o tym pamiętać. Pani senator Krystyna Doktorowicz przez wiele lat była dziekanem wydziału im. Kieślowskiego w katowickiej szkole telewizyjnej. Mogłoby się skończyć emigrowanie do Warszawy, gdyż projekty byłyby realizowane tutaj, na Śląsku. Swoją wypowiedź chciałabym zakończyć dobrym przesłaniem. Muzycy ze Śląska zapewne nie odpłyną, ponieważ ta ziemia zawsze dawała im dobre warunki rozwoju, zaś media publiczne mogą nagłośnić kulturę Śląska - w tym kulturę muzyczną.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Dziękuję pani dyrektor za wypowiedź i za te bardzo ważne pytania, które muszą znaleźć odpowiedź szybciej niż później - zwłaszcza, gdy dotyczą telewizji publicznej. Od razu odniosę się do tej kwestii, ale nie jako przewodniczący Komisji, lecz po prostu jako poseł. Pamiętam posiedzenia komisji śledczej. Ci, którzy, w niej zasiadali, do kanonu pytań zaliczali to, czy aby komukolwiek nie śniło się prywatyzowanie telewizji publicznej. Nie daj Boże, gdyby okazało się, że komuś się to śniło, nie mówiąc już o tym, by wypowiedział taką myśl choćby połową zdania. Byłby to „grzech śmiertelny”. Dzisiaj ci, którzy te pytania zadawali z taką stanowczością, sami kreują pomysły prywatyzacji mediów publicznych - naszej wspólnej własności. Mamy wobec mediów publicznych wiele zastrzeżeń, ale to wcale nie znaczy, że przedmiot sporu przestanie nim być przez to, że nie będzie publiczny, a stanie się prywatny. Przedmiot sporu jest po to, by uczynić zeń instrument bardziej doskonały. I tak to musimy rozumieć. Szkoda, że na dzisiejszym posiedzeniu nie ma nikogo z Platformy Obywatelskiej, gdyż ciekawa byłaby odpowiedź wobec zamiarów, które straszą coraz liczniejsze rzesze Polaków. Szybciej niż później trzeba udzielić odpowiedzi na różne wątpliwości i na pojawiające się pomysły. Później może się okazać, że już niczego nie da się naprawić.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#PosłankaElżbietaWięcławskaSauk">Myślę, że przynajmniej jedno posiedzenie Komisji powinniśmy poświęcić omówieniu i wyciągnięciu wniosków z tego, o czym dzisiaj mówiliśmy. Poruszono wiele tematów, które musimy wykorzystać w pracy Komisji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#PosełJerzyWenderlich">To jest bardzo cenny wniosek. Proszę inicjatora dzisiejszego posiedzenia, by zapoznał się z opracowanym materiałem (posiedzenie jest nagrywane) i zechciał być inicjatorem dojścia do pewnych konkluzji bądź wytycznych wobec tego, o czym dzisiaj mówiliśmy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#PosełBronisławCieślak">Jadąc na dzisiejsze posiedzenie, nie spodziewałem się, że będzie ono tak przebiegało. W czasie krótkiej podróży z mojego Krakowa myślałem, że temat telewizji oczywiście pojawi się gdzieś na marginesie naszego spotkania. Nie sądziłem jednak, że ta kwestia będzie aż tak poruszała. Gdy na początku swego wystąpienia pani dyr. Joanna Wnuk-Nazarowa powiedziała, że muzycy nie odpływają ze Śląska, to myślałem, że chociaż ten jeden głos odbiegnie od tego telewizyjnego tła. Jak wszyscy słyszeliśmy, okazało się inaczej. Słuchając dyskusji można było odnieść wrażenie, że jest jakiś znak równości między kulturą i telewizją, między kulturą regionalną i telewizją. Można odnieść wrażenie, że regionalnej kulturze grozi śmierć, jeśli nie ma właśnie tego przekaźnika do serc i umysłów słuchaczy. Oczywiście, te relacje są znacznie bardziej skomplikowane, ale do myślenia musi skłaniać siła emocji i gorycz, jaka emanuje z głosów, kontestujących tę telewizyjną rzeczywistość. Kolegom z prezydium Komisji pragnę powiedzieć, że mogli się tego nie domyśleć, jeśli na dzisiejsze spotkanie nie przyszedł dyrektor oddziału telewizji w Katowicach, a sprawa jest poważna. Pracowałem w krakowskiej telewizji jako jej wicedyrektor odpowiedzialny za sprawy artystyczne. Było to w czasach, gdy „wypożyczaliśmy" (mieszkające go już wtedy w Warszawie) Kazimierza Kutza i robiliśmy kawałek przyzwoitego teatru. Już od dawna w moim macierzystym, krakowskim oddziale telewizji nie powstał żaden teatr, prawie nie ma publicystyki kulturalnej, zostało jedynie trochę tzw. newsów. Zgadzam się z opinią, że praktycznie zostały pogrzebane regionalne zadania telewizji. Cały sercem opowiadam się za wypowiedzianym dzisiaj wnioskiem, by wyłonić (zapewne nie uda się nam tego przeprowadzić) taką komisją śledczą, która wnikliwie odpowiedziałaby nam na pytanie: jak to się stało? Trzeba powiedzieć, że dzieje się coś niesamowitego. Dwa tygodnie temu w Krakowie po raz piąty lub szósty odbyła się dwudniowa konferencja poświęcona problematyce mediów publicznych. Nie przypadkiem w poniedziałek rano (dominując tło tej konferencji) w „Rzeczpospolitej” ukazał się materiał, mówiący o zamiarach, jakie szykuje nam zespół ekspertów, którego patronem jest pan poseł Jan Rokita - członek poprzedniej komisji śledczej. Na zakończenie tej konferencji Karol Jakubowicz (należący do niewielu ludzi w Polsce, znających światową skalę tego zjawiska) poinformował, że w świecie jest taki kraj, który scenariusz pana posła Jana Rokity zrealizował do końca. Tym krajem jest bardzo odległa i egzotyczna dla nas Nowa Zelandia. Zostało to zaprogramowane 13 lat temu. Teraz w tym kraju mądrzy, myślący o kulturze ludzie z przerażeniem stwierdzili, że wszechobecna komercja jest ogromnym zagrożeniem dla tego społeczeństwa - oczywiście dla jego kultury. Niewątpliwie istnieje konieczność odbycia posiedzenia Komisji z udziałem władz telewizji publicznej. Kończąc pragnę zwrócić się do państwa (również i do członków Komisji) z postulatem, by nie ułatwiać sobie zadania. Łatwo jest powiedzieć: róbmy telewizję pod władzą samorządu.</u>
          <u xml:id="u-46.1" who="#PosełBronisławCieślak">Pragnę państwu powiedzieć, że był taki dzień, w którym o godz. 15.00 prezydium mojego klubu w czwartym punkcie porządku obrad na ten dzień postawiło pytanie: czy aby nie zastanowić się nad nowelizacją ustawy o radiofonii i telewizji w części abonamentowej? Został postawiony jedynie pytajnik, nie było jeszcze żadnego projektu nowelizacji ustawy, nie zebrano żadnych podpisów. Pytanie brzmiało: czy w ogóle za to się zabrać? Miało być ono postawione o godz. 15.00. Tego dnia od godz. 8.00 rano moje dwa telefony komórkowe „grzały się” od niezwykle agresywnych pytań w stylu: czy chcecie kontrolować ludziom mieszkania, sprawdzać, k czy telewizor nie jest schowany pod tapczanem, czy chcecie ludziom „fundować” podatek? Moi koledzy klubowi przychodzili do mnie i pytali, czy przypadkiem nie zwariowaliśmy, ruszając abonament przed wyborami. Świadkiem takich sytuacji był pan poseł Franciszek Wołowicz. Zadaję więc pytanie: czy media publiczne są potrzebne w Polsce? Państwo mówicie, że właściwie Magda Piekorz przeniosła się do Warszawy. Jeśli mamy odbudować regionalną, misyjną publiczną telewizję, to trzeba zapytać: za co? Jeśli temu ma służyć abonament, to uprzejmie proszę państwa o obywatelską, dojrzałą i ponadpartyjną refleksję. Być może w najbliższym czasie zrobimy taki plebiscyt ogólnonarodowy i zapytamy: czy potrzeba nam publicznej, misyjnej telewizji, krzewiącej wysoką kulturę, czy też wystarczy nam serial o Kiepskich i „Randka w ciemno”? Są to bardzo poważne pytania. Powtarzam, że jadąc na dzisiejsze posiedzenie, nie spodziewałem się, iż to będzie rozmowa głównie o telewizji. Jednak tak jakoś wyszło i dlatego proszę o pomoc w myśleniu na temat przyszłości telewizji publicznej. Poprzednie władze telewizji publicznej uświadamiały nam to, na czym polega kłopot z regionalnymi telewizjami. W globalnym „koszyku” telewizji publicznej przychody programów regionalnych z tytułu reklam są praktycznie zerowe, a wpływy z abonamentu są coraz mniejsze.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-47">
          <u xml:id="u-47.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Uznaliśmy, że jest to tematyka ważna i z całą pewnością będziemy do niej wracać.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-48">
          <u xml:id="u-48.0" who="#DyrektorZespołuSzkółPlastycznychwCzęstochowieAnnaMaciejowska">Reprezentuję także Radę do Spraw Szkolnictwa Artystycznego przy Ministrze Kultury. Chciałabym krótko wypowiedzieć się na temat szkolnictwa artystycznego. Wydawało się, że po 21 sierpnia 2001 roku znalazło się ono w wyjaśnionej, bezpiecznej sytuacji i może się wspaniale rozwijać. Na mocy znowelizowanej ustawy szkoły artystyczne podlegają ministrowi kultury. Są przez niego prowadzone i nadzorowane - z niewielkimi wyjątkami. Około 10 proc. szkół artystycznych jest prowadzonych przez samorządy. W ciągu ostatniego roku już wielokrotnie występowałam do rządu i parlamentu w sprawach szkolnictwa artystycznego. Chodzi o trzy zasadnicze problemy. Proszę państwa posłów z Komisji Kultury i Środków Przekazu o zajęcie się sprawą nierozerwalności systemu szkolnictwa artystycznego. Chodzi o kwestię podległości ministrowi kultury zarówno średnich, jak i wyższych szkół artystycznych. Chodzi o to, by były one prowadzone i nadzorowane przez ministra kultury. Bardzo prosimy o pochylenie się nad sprawą powrotu do zasady przekazywania dotacji dla szkół prowadzonych przez samorządy za pośrednictwem ministra kultury, tzn. za jego wiedzą. Chodzi o to, by tych środków nie było w jednym miejscu za dużo, a w drugim za mało. Bardzo proszę o przekazanie państwu posłom z Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży to, że nie jest i nigdy nie będzie możliwe ustalenie dla szkolnictwa artystycznego tzw. wagi (algorytmu) - na podobieństwo wagi dla szkół oświatowych. Szkoły artystyczne kosztują różnie, zależy to m. in. od rodzaju szkoły, kierunku kształcenia. W ramach debaty nad ustawą budżetową prosimy o głosowanie za tym, aby tzw. środki specjalne nie były obciążone podatkiem w wysokości 40 proc. Środki specjalne w szkołach artystycznych są pozyskiwane w bardzo różny sposób, z wielkim wysiłkiem i wyłącznie mają uzupełniać braki budżetowe. Środki specjalne nie zarabiają na szkoły. Proszę o możliwość powrotu do sytuacji sprzed 2 lat, czyli do „wyzerowania” podatku od środków specjalnych, pozyskiwanych przez szkoły. Z taką prośbą zwraca się Rada do Spraw Szkolnictwa Artystycznego oraz całe środowisko.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-49">
          <u xml:id="u-49.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Niestety, czas naszego spotkania jest ograniczony. Sprawilibyśmy zawód gdzie indziej, jeśli nie przyjechalibyśmy. Wiceprzewodniczący Komisji - pan poseł Jan Byra w kilku zdaniach spróbuje się odnieść do wypowiedzi pani dyr. Anny Maciejowskiej, choć w niektórych sprawach będzie to już potwierdzenie ich realizacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-50">
          <u xml:id="u-50.0" who="#PosełJanByra">W zeszłym tygodniu odbyło się wspólne posiedzenie naszej Komisji z Komisją Edukacji, Nauki i Młodzieży, na którym rozpatrywaliśmy sytuację szkół artystycznych, prowadzonych przez samorządy. W całym kraju jest 48 takich szkół. Zostały niejako wrzucone do wspólnego „worka” i zastosowano skandaliczny algorytm. Oczywiście, każda szkoła ma swoją specyfikę. Zapewniono nas o tym, że na przyszły rok będzie ustalony algorytm, uwzględniający rodzaj każdej szkoły i nie będzie już takich dysproporcji, że jedna szkoła miała dwa razy więcej środków, a inna musiała się martwić. Kwestia środka specjalnego. Przypominam, że była to decyzja podjęta ustawą budżetową, czyli jest to kwestia jednorazowa, a więc w przyszłym roku już tego nie będzie. Mam jednak złą informację. W przyszłym roku zostały zlikwidowane wszystkie środki specjalne, ale to, co tą decyzją traci resort kultury, odzyska w innej formie. Resort kultury zachowa te środki, ale będą się one inaczej nazywały.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-51">
          <u xml:id="u-51.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Głos zabierze inicjator tego posiedzenia Komisji, pan poseł Kazimierz Zarzycki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-52">
          <u xml:id="u-52.0" who="#PosełKazimierzZarzycki">Swoją wypowiedź muszę skracać do absolutnego minimum, gdyż musimy się stosować do reżimu czasowego, a posłowie i tak już nie zjedzą deseru i nie wypiją kompotu. Jeszcze dzisiaj odwiedzimy Akademię Sztuk Pięknych i Akademię Muzyczną. Już sam program wyjazdowego posiedzenia pokazuje, że mamy wiele do zrobienia. My nawet jeszcze nie dotknęliśmy ram kultury śląskiej, na razie prześlizgujemy się nad tymi sprawami. To, co zostało dzisiaj powiedziane, sygnalizuje ogromne potrzeby tego regionu. Chciałbym serdecznie podziękować Komisji Kultury i Środków Przekazu oraz jej przewodniczącemu za to, że w trudnej sytuacji udało nam się obradować w Katowicach i rozmawiać nie tylko o tym regionie. Zostały zasygnalizowane również i takie sprawy, które są charakterystyczne dla wielu innych regionów. Jednak Katowice są czymś szczególnym. To 5 milionów mieszkańców, to ogromna masa ludzka, która w okresie powojennym przemieściła się tutaj z różnych stron Polski, by znaleźć swoje miejsce na Śląsku. To wszystko stwarza ogromne potrzeby. Pragnę bardzo serdecznie podziękować za zrozumienie tych potrzeb, za umożliwienie wypowiedzenia się tak wielu mądrym głosom. W tej chwili chciałbym się zwrócić do moich współobywateli, kolegów i przyjaciół. Serdecznie dziękuję za bardzo dobre merytoryczne wypowiedzi. Słuchałem w ciszy i skupieniu poszczególnych wystąpień. To rzeczywiście jest prezentacja. Teraz, ruszając w podróż po województwie, Komisja jedzie naprawdę mądrzejsza i bardziej doinformowana. Będzie więcej wiedzieć. Jeszcze raz serdecznie dziękuję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-53">
          <u xml:id="u-53.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Dziękuję panu posłowi, choć nie wiem, czy to dobrze, że powiedział pan o tym kompocie i deserze, bo wyjdzie na to, że posłowie korzystają z przywileju jedzenia czterodaniowego posiłku. Na zakończenie poproszę o krótką wypowiedź pana ministra Macieja Klimczaka.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-54">
          <u xml:id="u-54.0" who="#PodsekretarzstanuwMKMaciejKlimczak">Poproszę o bardzo krótki dwugłos, ponieważ chciałbym, aby w sprawach prawnych wypowiedziała się pani minister Agnieszka Odorowicz. Niemożliwe jest odniesienie się do każdego poruszonego dzisiaj tematu - nie tylko ze względu na brak kompetencji. Powiem o rzeczach, które mnie poruszyły bądź o których uważam, że należy je zachować w pamięci. Historia i tradycja sprawia, że Śląsk jest regionem wyjątkowym. Tradycja pracy, tradycja zachowania kultury ma tu ogromne znaczenie. I ta historia ma również znaczenie dla nas. Przypomnę, że w sierpniu 1993 roku rząd po raz ostatni zajmował się sprawami polityki kulturalnej. Robił to rząd pani Hanny Suchockiej przyjmując założenia polityki kulturalnej. Trzeba było czekać 11 lat, byśmy sprawy kultury postawili na wokandzie rządowej na takim poziomie, na jakim właśnie zostały postawione. Myślę, że bardzo ważna jest data 21 września 2004 roku. To właśnie w tym dniu przyjęliśmy Narodową Strategię Rozwoju Kultury. Nie chodzi tu o jakieś względy polityczne. Ani pani minister Agnieszka Odorowicz, ani ja nie patrzymy na to tylko i wyłącznie od tej strony. To jest kwestia spojrzenia w przyszłość. Ma to być jedna ze strategii, które będą implementowane do Narodowego Planu Rozwoju, który obejmuje wydatkowanie środków i pomnażanie środków publicznych o fundusze unijne do 2013 roku. Niezwykle ważne jest również to, że korzystając z funduszy strukturalnych na rzecz kultury jesteśmy jedynym krajem korzystającym z tych środków spośród 10 krajów, które weszły do Unii Europejskiej. Żaden z innych krajów, które wstąpiły do Unii Europejskiej, nie korzysta z tych funduszy strukturalnych. Efekt mnożnikowy wynosi 1: 10. Jedna złotówka wydana z budżetu państwa pozwoli zrealizować programy za fundusze europejskie w latach 2004–2006 o wartości dziesięciokrotnie większej. Jest to niezwykle ważne. Nie oznacza to jednak, że powinniśmy tracić z pola widzenia sprawy podstawowe, o których mówiła dzisiaj jedna z osób. Chodzi o imprezy lokalne. Nie jestem przekonany o tym, że w ubiegłym roku górskie święto nie otrzymało dotacji. Wiem, że co roku jest dotacja na tego typu ważne przedsięwzięcia. Jeśli wśród państwa są wnioskodawcy, którzy w ubiegłym roku nie uzyskali pozytywnej odpowiedzi, to proszę o to zapytać pana posła, który złożył wniosek o zabranie 50 mln zł z budżetu kultury. Nie twierdzę, że pomocy nie wymagają koleje regionalne, ale jej źródłem nie powinny być fundusze kultury. To jest zbyt ważna sprawa, aby z tego źródła sfinansować pomoc dla kolei regionalnych. Bardzo dziękuję panu Alojzemu Rysko za cytowanie pani dr Moniki Smoleń. Jestem bardzo dumny, ponieważ cytuje pan mojego współpracownika. Pani dr Monika Smoleń wygrała konkurs na stanowisko dyrektora Departamentu Współpracy z Samorządami i Upowszechniania Kultury i jest naszym najbliższym współpracownikiem. Przepraszam wyższą ode mnie rangą panią minister, ale powiem, że mamy dwa znakomite nabytki kadrowe: panią dyr. Monikę Smoleń i panią minister Agnieszkę Odorowicz, która przez rok pełniła funkcję pełnomocnika ministra do spraw funduszy strukturalnych i doprowadziła do takiej sytuacji, jaką mamy w tej chwili, czyli regulacje prawne i pozyskiwanie funduszy dla kultury.</u>
          <u xml:id="u-54.1" who="#PodsekretarzstanuwMKMaciejKlimczak">Zostało to docenione przez premiera, który powołał panią Agnieszkę Odorowicz na stanowisko sekretarza stanu w Ministerstwie Kultury. Rzeczywiście, aksjologia jest najważniejsza. Najważniejsze są wartości i dlatego na wokandzie prac rządu postawiliśmy sprawy kultury. Staramy się, aby były one rozumiane jako najistotniejsze, by nie były postrzegane tylko jako postawa roszczeniowa środowisk kultury, by był wyraźnie widoczny efekt, że przynoszą one pożytek. Chodzi o konstatację: ile jest PKB generowanego przez kulturę, a ile środków publicznych kultura otrzymuje z powrotem. Bardzo przepraszam, ale muszę sprostować to, co powiedział pan poseł Włodzimierz Czechowski. Śląsk jest regionem najhojniej dotowanym z centralnego budżetu państwa i będzie najhojniej dotowany w środkach alokowanych z funduszy strukturalnych na trzy działania, w których będzie największych udziałowcem. To nie jest czyjeś widzimisię. Po prostu tutaj tkwią konkretne potencjały i energie, które dzisiaj zostały zaprezentowane. Tak jak powiedziała pani dyr. Łucja Ginko, paradoksalnie w tych zapóźnieniach i destrukcjach tkwią nowe szanse. Na to przeznacza środki Unia Europejska, co jest również dostrzegane w pięciu narodowych planach rozwoju, będących częścią Narodowej Strategii Rozwoju. Jeśli mówimy o pieniądzach, to zacytuję słowa pana posła Franciszka Wołowicza, który rozmawiając ze mną powiedział, że to inicjatywy mają uruchomić przychodzenie pieniędzy do kultury, a nie odwrotnie. Nie oznacza to, że kultura ma nie być finansowana z funduszy publicznych, tzn. ze środków rządowych i samorządowych. Pan prezydent Sosnowca wyraził niezadowolenie z wysokości przyznanej dotacji. Wnioski są oceniane pod względem jakościowym. Należy przyjrzeć się temu, jaki wniosek złożyła instytucja pana prezydenta. Nasza reakcja finansowa była reakcją na jakość i ocenę tego wniosku. Pani minister odniesie się do kwestii prawnych, gdyż nadzoruje Departament Prawno-Legislacyjny.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-55">
          <u xml:id="u-55.0" who="#SekretarzstanuwMKAgnieszkaOdorowicz">Zajmuję się dwoma departamentami: prawnym i ekonomicznym. W jednym departamencie zakończyliśmy najważniejszą część naszej pracy, tzn. złożyliśmy już wszystkie materiały i przypilnowaliśmy spraw kultury w projekcie budżetu państwa na 2005 r. Rzeczywiście, lex specialis, jakim dla spraw kultury powinna być ustawa o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej, przestała być owym lex specialis. Różnego rodzaju ustawy (o zamówieniach publicznych, o podatku VAT, CIT, PIT) próbowały wyjąć szereg kompetencji i przywilejów tej sfery. Największym problemem naszych instytucji jest VAT. Rząd ma świadomość niedoskonałości tego prawa. Do dzisiaj nie możemy zrozumieć idei, jaka przyświecała panu ministrowi Andrzejowi Raczko, by budżet państwa na siebie nakładał podatek VAT. Art. 29 tej ustawy mówiący, iż obrotem jest dotacja, subwencja i opłata o podobnym charakterze, ewidentnie wskazuje na fakt, że nasze dotacje powinny być liczone brutto. Oficjalnie chciałabym powiedzieć, że dzisiaj wykładnia Ministerstwa Finansów mówi, iż wszystkie dotacje, które nie są bezpośrednią dopłatą do ceny usługi, czyli nie są uzależnione od ilości sprzedanych „biletów”, nie są objęte podatkiem VAT. Wykładnia nie ukazała się w Dzienniku Ustaw, nie ma charakteru oficjalnej wykładni ujednolicającej i z tego powodu może być traktowana jedynie jako dokument pomocniczy dla urzędów i izb skarbowych. Kwestia ustawy o zamówieniach publicznych. Jest tu szereg problemów, nie tylko problem kwoty, która jest wolna od realizacji przetargu. Nie dość dobrze są również regulowane sprawy związane z prawem autorskim. Nie wyobrażam sobie robienia przetargu na Wajdę albo na scenografię. Powtórzę, że jestem ekonomistką i na ten temat rozmawiałam z ekonomistami oraz prawnikami. Będziemy starali się to naprawić. Przed nami jest długa praca legislacyjna, którą (przy państwa życzliwej pomocy) chcielibyśmy poprawić obowiązujące przepisy. Istnieje sposób na naprawienie tego wszystkiego naraz. Tym sposobem jest nasze lex specialis, czyli nowa ustawa o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej, która tam, gdzie są sporne zapisy, wyłączy kulturę, uznając, że nie jest to działalność gospodarcza, że nie jest to również pomoc publiczna i w związku z tym abonament nie jest pomocą publiczną oraz uzna zwierzchność np. prawa o ochronie zabytków lub prawa autorskiego nad innymi ustawami. Myślę, że jest to możliwe i taka propozycja legislacyjna Ministerstwa Kultury bądź rządu powinna pojawić się najpóźniej w grudniu br. Chciałabym państwa zapewnić, że rząd polski, a przynajmniej minister kultury, dostrzega wszystkie trudności i trzymamy państwa stronę w tej sprawie. Uważamy, że sektor kultury np. zupełnie nie przystaje do ustawy o finansach publicznych. Realizacja szeregu zapisanych w tej ustawie działań jest właściwie niemożliwa w instytucjach kultury. W dzisiejszym spotkaniu bierze udział wielu dyrektorów instytucji kultury, którzy dobrze wiedzą, co muszą wykonać, żeby udawać, iż działają zgodnie z prawem. Postaramy się wszystko naprawić, chociaż jest nam trudno, ponieważ przez długie lata resort kultury nie był resortem wiodącym. Nie jest też resortem gospodarczym i resortem, który mógłby stawiać twarde warunki, ale pan minister Waldemar Dąbrowski to zmienia i myślę, że uda nam się wprowadzić wiele nowych przepisów, które państwu znakomicie ułatwią pracę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-56">
          <u xml:id="u-56.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Spróbuję się pokusić o dwuzdaniowe podsumowanie. Sądzę, że wszyscy jesteśmy zgodni co do tego, że proporcji przydzielania środków na działalność kulturalną nie powinien wyznaczać kalkulator, lecz inicjatywa i energia społeczna. Myślę, że był to chyba wspólny mianownik, który można było wychwycić w całej dzisiejszej debacie. Myślę, że twórców i działaczy kultury mogą krzepić pomyślne informacje o metodzie dzielenia środków, o ich rosnącej wielkości. W dzisiejszej dyskusji pojawił się motyw telewizji publicznej i kanału tematycznego. Wszyscy czekamy na taki kanał tematyczny - a przede wszystkim środowisko kulturalne, środowisko twórców. Nie mówię, że nie macie państwo racji mówiąc, że kanał tematyczny nie powinien być kierowany, zarządzany z Warszawy. Jednak może nie warto rozpoczynać debaty od tego, gdzie będą wisieć szyldy, ale to, o czym państwo mówicie, jest wyrazem nieufności do programowej polityki kulturalnej, prowadzonej przez zarząd TVP SA i dlatego z całą pewnością trzeba wracać do tych spraw. Jeszcze raz pragnę podziękować panu prof. Janowi Malickiemu - dyrektorowi Biblioteki Śląskiej. Serdecznie dziękuję wicemarszałkowi woj. śląskiego - panu Sergiuszowi Karpińskiemu. Dziękuję pani minister i panu ministrowi za te krzepiące, ważne i bardzo profesjonalnie przekazane informacje. Głęboko wierzę w to, że choć nasze kolejne spotkania pełne będą boleści, to jednak satysfakcji będzie dużo więcej niż dzisiaj. Zamykam posiedzenie Komisji.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>