text_structure.xml
47.3 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml"/>
<TEI>
<xi:include href="header.xml"/>
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Otwieram posiedzenie Komisji. Witam wszystkich. Proszę o sprawdzenie kworum. Stwierdzam, że jest kworum. Aby zawsze zapewnić kworum i obecność dziennikarzy, to w post scriptum każdego zawiadomienia o porządku obrad należałoby pisać, iż jest niewykluczone, że będziemy rozmawiać o ustawie o radiofonii i telewizji. Dzisiejsze posiedzenie poświęcone jest pierwszemu czytaniu poselskiego projektu ustawy o zmianie ustawy - Prawo prasowe. Proszę przedstawiciela wnioskodawców - pana posła Janusza Dobrosza o syntetyczne zaprezentowanie projektu ustawy.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#PosełJanuszDobrosz">W imieniu wnioskodawców, członków klubu parlamentarnego LPR, chciałbym przedstawić projekt nowelizacji ustawy - Prawo prasowe. Truizmem jest stwierdzenie, że media kształtują opinię publiczną, że podstawą demokracji są wolne media, niezdominowane przez jedną opcję myślenia. Są podstawą pluralizmu poglądów, dają szansę artykułowania różnorodności opinii. W zasadzie są absolutną podstawą demokracji - nie tylko formalnej, ale także rzeczywistej. W krajach demokratycznych coraz powszechniejsze są poglądy mówiące o tym, że rynek medialny (zwłaszcza zmonopolizowany) jest źródłem swoistej, nowej cenzury. Kiedyś ta formalna, prawna cenzura znajdowała się przy ul. Mysiej w Warszawie. Dzisiaj powstają mechanizmy tworzące cenzurę kapitałową, gdy jedne media - zdominowane przez jednego właściciela - tworzą swoisty monopol. Po odzyskaniu niepodległości w 1989 roku polski rynek prasowy został zdominowany przez obcy kapitał. Dysponujemy wieloma ekspertyzami, z których wynika, że polski rynek prasowy w zasadzie całkowicie został zdominowany przez kapitał obcy, przez duże koncerny. W obszarze dzienników regionalnych możemy mówić o tym, że pozostali tam ostatni Mohikanie - „Echa Dnia - Słowo Ludu" (w województwie świętokrzyskim) „Kurier Szczeciński” i „Głos Wybrzeża” ze swoją mutacją „Głos Elbląga”. Te trzy gazety pozostają w rękach polskiego kapitału. Reszta regionalnych pism należy do obcego kapitału. Połączenie trzech wrocławskich gazet spowodowało powstanie monopolu, który zaczyna wkraczać do gazet powiatowych. Po 1989 roku powstała piękna samorządowa inicjatywa tworzenia gazet gminnych, powiatowych. Niestety, dzisiaj ta prasa została zdominowana przez jednego monopolistę. Mówię np. o gazecie głogowskiej, świdnickiej, zgorzeleckiej. Dzienniki te zostały zdominowane przez jeden, niemiecki koncern prasowy. Przy wcześniejszych próbach regulacji tych kwestii twierdzono, że rynek prasowy musi być w pełni wolny i nie można tu wprowadzać jakichkolwiek ograniczeń. Spowodowaliśmy sytuację dominacji obcego kapitału, w ramach którego nawet nie ma konkurencji. Wrocławski rynek prasowy całkowicie zdominował jeden wydawca, podobna sytuacja nastąpiła w województwie śląskim i wielu innych regionach. Ciekawe jest to, że ten proces koncentruje się na tzw. ziemiach odzyskanych. We Wrocławiu połączyły się trzy gazety: „Słowo Polskie”, „Gazeta Wrocławska”, „Wieczór Wrocławia”. Przy podobnym nakładzie można zauważyć znaczne osłabienie poziomu tych dzienników, które w związku z tym stały się mało atrakcyjne, bo nie ma w nich wymiany myśli. Można powiedzieć, że zapanowała swoista „złota wolność” medialna, a wiemy, czym taka wolność skończyła się dla Polski szlacheckiej. Być może te słowa są zbyt patetyczne, ale w jakiś sposób dobrze oddają zaistniałą sytuację. Powtarzam, że każda próba wprowadzenia określonych ram powoduje olbrzymie opory, z reguły opory wielkich korporacji medialnych, które mają w tym interes. Występują jako adwokat we własnej sprawie. W krajach Unii Europejskiej istnieje zabezpieczenie przed tego rodzaju dominacją i koncentracją medialną.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#PosełJanuszDobrosz">Chociaż jest dyrektywa Unii Europejskiej, mówiąca o tym, by w ramach Unii nie ograniczać się wzajemnie i nie traktować jako obcy kapitał, to jednak niektóre państwa nie przestrzegają tych zaleceń w sposób całkowity. We Francji i w Niemczech jest sporo ograniczeń administracyjnych. We Francji koncentracja kapitału nie może przekraczać 20 proc. W Hiszpanii sam fakt nabycia udziału w spółkach prasowych przez obcy kapitał podlega kontroli administracyjnej. Podobnie jest we Włoszech, a w Portugalii właścicielem lub wydawcą nie może być osoba nie mająca obywatelstwa tego kraju. Taka osoba nie może zarządzać pismami, a udział kapitałowy jest ograniczony do 10 proc. W dyskusji nad projektem w Komisji Europejskiej mówiono o ograniczeniach możliwości wolnego obrotu. Uważam, że w tej chwili jest wręcz odwrotnie. Swego czasu czujący się niedowartościowani Polacy na Opolszczyźnie utworzyli mniejszość polską po to, by otworzyć szkołę. Dochodziło do takich paradoksów. Niestety, taki paradoks zaistniał w mediach regionalnych. W naszej nowelizacji staramy się nie wprowadzać jakichś ogromnych ograniczeń. Chodzi nam o to, by wydawca nie mógł prowadzić dwóch dzienników, których obszar dystrybucji częściowo lub całkowicie pokrywa się ze sobą, a to już nastąpiło na Dolnym Śląsku. W tej sprawie stosowne decyzje podjął Urząd Antymonopolowy. Istnieje potrzeba jakiegoś zabezpieczenia się przed taką sytuacją. Nasza propozycja nie dotyczy dziennika ogólnokrajowego, czy np. kwestii dodatku do „Gazety Wyborczej”. Można powiedzieć, że szukamy szansy dla resztek polskiego kapitału prasowego. To naprawdę nie jest rzecz błaha. Warto wspomnieć sprawę obywatelstwa i jego zmiany przez słynnego magnata prasowego Murdocha. Chodziło przecież o to, by nie tworzyć wrażenia całkowitej dominacji obcego kapitału. Szkoda, że ta drobna nowelizacja nie pojawiła się wcześniej, że nie miała szans na poparcie. Uważam, że sytuacja jest już tak poważna, iż musimy przynajmniej starać się bronić tego, by polski kapitał nie został odsunięty z rynku prasy. Wiadomo, że przy tak dużej koncentracji kapitału rywalizacja jest bardzo trudna, o czym w swych opiniach pisze wielu ekspertów. Pani dr Krystyna Dobkiewicz, zajmująca się studiami medioznawczymi, stwierdza, że ograniczenie koncentracji mediów w dalszej perspektywie spowoduje ubezpieczenie krajowego, komercyjnego rynku medialnego, gdyż da szansę na stworzenie jakichś możliwości naszym własnym wydawcom. To samo twierdzi pan dr Zbigniew Bajka. Jest sporo tego rodzaju ekspertyz. Proszę Komisję o zaakceptowanie i o pozytywne zaopiniowanie naszego projektu nowelizacji ustawy.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Dziękuję bardzo panu posłowi i proszę o zabranie głosu pana posła Kazimierza Zarzyckiego.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#PosełKazimierzZarzycki">W obecnej kadencji Sejmu cztero lub pięciokrotnie zabierałem głos w różnych gremiach (w tym na posiedzeniu Komisji Europejskiej), poruszając sprawy, o których przed chwilą mówił pan poseł Janusz Dobrosz. Mamy dodatkowe doświadczenia w postaci pracy nad ustawą o radiofonii i telewizji, która w części dotyka niemal tych samych obszarów zainteresowań. Dla obydwu spraw na pewno wspólna jest kwestia wpływu politycznego i społecznego na polski rynek odbiorców. Pragnę skoncentrować się jedynie na problemach polskiej prasy. Do roku 1990 pracowałem w prasie, a wcześniej w radiu i telewizji. W sumie było to 25 lat pracy w mediach. Jest to na tyle duże doświadczenie, by móc mówić o tym, co stało się po roku 1990. Wczoraj dostaliśmy materiał wskazujący na stopień zmonopolizowania rynku prasy. Działo się to w końcówce lat osiemdziesiątych i odbywało się w sposób bardzo chaotyczny i niesprawiedliwy dla polskiego rynku wydawniczego, a także dla zatrudnionych tam dziesiątków tysięcy ludzi. Zapewne, nie da się odzyskać profitów, należących się tym ludziom, ale w tej chwili można zadośćuczynić pewnym oczekiwaniom i próbować wyprostować pewne rzeczy. Pamiętam okoliczności reformy prasowej, wyprzedaży RSW na Śląsku. Podam przykład dwóch największych gazet, które kiedyś miały nakłady w wysokości: 1 mln 1 mln 300 tysięcy egzemplarzy - „Trybuna Śląska” i około 500 tys. egzemplarzy „Dziennik Zachodni”. Rynek prasowy zmienił się i nie ma mowy o powrocie do wcześniejszej sytuacji. Chcę powiedzieć, że odbył się targ na polskim mieniu. Zostały zagarnięte nie tylko te tytuły, ale także i drukarnie oraz przynoszące duże dochody przedsiębiorstwo „Ruch”. Zostało zniszczone przedsiębiorstwo RSW, które miało swoją bazę wczasową i dawało utrzymanie około 100 tysiącom ludzi. To wszystko zostało rozproszone i dzisiaj znalazło się w obcych rękach. Skutki polityczne i społeczne takiej sytuacji mogą jeszcze być gorsze, niż się domyślamy. Na Śląsku, regionie tak bardzo wrażliwym na tematykę niemiecką, dwie duże gazety są w rękach kapitału niemieckiego - Passauera. Niegdysiejszą „Panoramę”, „Sport” i drukarnię przejął Marguard - najpierw pan Wojciech Fibak, a później całkowicie przeszło to w ręce Marguarda. Myślę, że państwo polskie nie uzyskało z tego tytułu stosownych profitów. Ostatnia rata kapitałowa, którą przejął Passauer w „Dzienniku Zachodnim”, opiewała na kwotę zaledwie kilku milionów złotych, a chodzi o gazetę, która miała nakład w wysokości kilkuset tysięcy egzemplarzy. Aktualnie mamy do czynienia z procesem zmniejszania zatrudnienia, redukcji, gdyż prasa przestała być „złotą żyłą”. Zwalniani dziennikarze są byłymi udziałowcami, są to członkowie spółdzielni dziennikarskich, które miały otrzymać po 20 proc. udziałów w tych gazetach. Nic nie dostali dziennikarze np. w „Trybunie Śląskiej”, gdzie odbył się złodziejski proces z udziałem polskich przedsiębiorców i różnych stowarzyszeń bądź parastowarzyszeń. Natomiast w „Dzienniku” odbyło się to pod swego rodzaju presją, groźbą, że powstrzymanie się od sprzedaży swoich udziałów spowoduje, iż w przyszłości nie dostanie się niczego. Dzisiaj redakcje tworzą zespoły młodych ludzi, którzy nie znają ani tradycji, ani swoich zasadnych roszczeń, które mogliby zgłosić.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#PosełKazimierzZarzycki">Nawet nie wiedzą, że im również coś by się należało. Są to młodzi ludzie, przyjmowani do ciężkiej pracy, a po trzydziestce okazuje się, że są już na tyle starzy, że trzeba ich wymieniać. Myślę, że we wszystkich przedsiębiorstwach zachodnich (nie tylko prasowych) zespoły dziennikarskie są źle traktowane. Eksploatuje się człowieka do chwili, gdy daje z siebie wszystko - zapał i maksimum sił, a potem zostaje bez niczego, bez jakichkolwiek uprawnień. Człowieka traktuje się jak maszynę do robienia pieniędzy oraz jako instrument polityczny. Wspomniałem o Śląsku, bardzo wrażliwym na tematykę niemiecką. Mówiliśmy o tym na obradach sejmiku wojewódzkiego. Po prostu nie można tak bardzo oddawać się pod wpływy wyłącznie jednego właściciela i wyłącznie obcych tytułów. Wydaje mi się, że przedłożony projekt nie może stać się ostatecznym tekstem ustawy. Sprawa jest bardzo złożona. Prawo prasowe wymaga rozpatrzenia jeszcze bardzo wielu aspektów. Myślę, że w Sejmie jest około dwudziestu kilku osób, które zajmowały się dziennikarstwem. Do prac nad tą ustawą należy włączyć wszystkich, którzy mają coś do powiedzenia w tej kwestii oraz różnych rzeczoznawców, na których powoływał się pan poseł Janusz Dobrosz. Pan poseł wymieniał m.in. ekspertów z krakowskiego Ośrodka Badań Prasoznawczych, który swego czasu miał największe osiągnięcia w badaniu rynku prasowego i uczestniczył w pracach nad prawem prasowym. Pan poseł przywołał również znawców z warszawskiego ośrodka uniwersyteckiego. Uważam, że do tej sprawy należy podejść bardzo szeroko i wszechstronnie, zwłaszcza że poprzednie Prawo prasowe (zatwierdzone na początku lat osiemdziesiątych) na pewno się zestarzało i zdecydowanie nie przystaje do obecnej rzeczywistości. Postuluję poszerzyć skład osób pracujących nad Prawem prasowym i uwzględnić wszystkie aspekty, wynikające z prywatyzacji i z późniejszego ustawodawstwa. Chodzi o to, by powstało prawo, które będzie mogło funkcjonować przez wiele lat.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#PosłankaIwonaŚledzińskaKatarasińska">Pytanie do przedstawiciela wnioskodawców. Czy zaproponowana nowelizacja ma działać wstecz? Z materiałów Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów wynika, że sprawa posiadania dwóch tytułów przez jednego wydawcę dotyczy właściwie wszystkich regionów. Takim wydawcą jest np. Polskapresse albo Orkla. Jeśli nowelizacja ma nie działać wstecz, to właśnie nie wiem, co ma załatwić. Mam bardzo poważne wątpliwości odnośnie do tego, czy prawo w ogóle może działać wstecz. W projekcie i w jego uzasadnieniu nie znalazłam sygnału mówiącego o tym, że niwelujemy istniejące stosunki własnościowe i coś w to miejsce od nowa wprowadzamy. W dzisiejszym posiedzeniu uczestniczą przedstawiciele Izby Wydawców Prasy. Istnieją jakieś powody, dla których wydawcy poszczególnych tytułów idą do dużego wydawcy i mu się „sprzedają”. To nie jest chyba kwestia przymusu, lecz raczej jakichś realiów ekonomicznych. W dyskusji przywołano doświadczenia związane z rozbiciem koncernu RSW „Prasa-Książka-Ruch”, ze spółdzielniami dziennikarskimi. Pamiętam ten okres i liczbę wydawców, która mieściła się w grubej książce, gdyż każdy w jakiś sposób nabywał jakieś tytuły. Spółdzielnie dziennikarskie jako pierwsze wyzbywały się swoich tytułów, gdyż okazało się, że nie miały pieniędzy i nie były w stanie prowadzić gazety. Jeśli ten proces trwa w dalszym ciągu, to jest on wymuszony przez warunki ekonomiczne. Oczywiście, można starać się pluralizować ten rynek, ale trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że wtedy tytułów być może będzie znacznie mniej. W tej chwili, w warunkach konkurencji, żaden mały wydawca nie utrzyma lokalnej gazety. Pragnę zadać pytanie skierowane do UOKiK. Czy lex specialis - prawo dotyczące tylko i wyłącznie rynku prasowego - pozostaje w zgodzie z ustawą o ochronie konkurencji i konsumentów? Czy w ustawie o ochronie konkurencji i konsumentów należałoby wzmacniać dotychczasowe rozwiązania? W materiale UOKiK czytamy o toczących się postępowaniach, o odwołaniach. A może rzeczywiście trzeba szukać specjalnych rozwiązań dotyczących ochrony konkurencji na rynku medialnym? Przedstawiłam trzy obszary problemów i sądzę, że bez ich rozstrzygnięcia nic nie uda nam się zrobić. Musimy wiedzieć, czy istnieje możliwość wzruszenia obecnego stanu własności, czy istnieją możliwości rozproszenia rynku wydawniczego i czy poza wzmocnieniem obowiązującego prawa istnieje potrzeba tworzenia dodatkowego.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Kto z posłów chciałby jeszcze zabrać głos? Jeśli nie usłyszę sprzeciwu, to zamknę listę mówców, którzy w tej chwili wyrażają chęć zabrania głosu. Sprzeciwu nie słyszę. Zgodnie z kolejnością zgłoszeń głos zabiorą posłowie: Jan Byra i Antoni Stryjewski. Po wypowiedziach panów posłów poproszę pana ministra Michała Tobera o zaprezentowanie stanowiska rządu wobec tego projektu. Przedstawicielkę UOKiK oraz pana prezesa Macieja Hoffmana poproszę o ustosunkowanie się do pytań zadanych przez panią posłankę Iwonę Śledzińską-Katarasińską.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#PosełJanByra">Po części podzielam opinię o tym, że ten projekt jest spóźniony o 14 lat. Gdy na mocy decyzji administracyjnych i po politycznym uważaniu dzielono majątek RSW „Prasa-Książka-Ruch”, to chyba zabrakło wyobraźni, czym to się może skończyć. Pani posłanka Iwona Śledzińska-Katarasińska ma rację, stwierdzając, że trochę sami sobie jesteśmy winni, gdyż związki zawodowe „Solidarność” albo spółdzielnie dziennikarskie, które bezpłatnie otrzymały prawa do większości dzienników regionalnych, sprzedały te dobra z powodu krótkowzroczności. Monopol na rynku mediów oczywiście może być groźny. Załóżmy, że przyjmujemy projekt w przedstawionej nam wersji. Co stanie się w praktyce? Obawiam się, że nic się nie zmieni. Proszę wziąć pod uwagę następującą sytuację. Na przykład w danym województwie wychodzą cztery dzienniki, dwa z nich ma jeden wydawca, a dwa pozostałe wydaje ktoś inny. Czy wtedy zachodzi możliwość monopolu? Zapytano, czy prawo może działać wstecz. Wydaje mi się, że jest to chyba niemożliwe. Możemy naprawiać sytuację finansową, np. dawać wstecz większe zasiłki. Zapewne taki wyjątek jest dopuszczalny.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#PosełAntoniStryjewski">W całej rozciągłości popieramy projekt zmiany ustawy - Prawo prasowe. Nie widzimy tutaj żadnego problemu. Świat również nie widzi problemu w procesie tzw. demonopolizacji bądź kształtowania od nowa rynku jakiegoś towaru. Bardzo cennym towarem jest prasa. Obawy co do niemożności działania prawa wstecz proszę skierować np. do Amerykanów, którzy potrafili rozbić potężne, istniejące wiele lat koncerny naftowe, gazowe, samochodowe i inne. Zrobili to po to, by zapewnić właściwe funkcjonowania gospodarki. Jeśli wszystkie siły polityczne Sejmu, a także poza nim, zgadzają się co do tego, że 38-milionowy kraj, jakim jest Polska, nie może być kształtowany w sferze mentalnej, politycznej jedynie przez finansowe siły polityczne o proweniencji pozapolskiej, to nie martwmy się o to, jak to prawo zadziała wstecz. Jeżeli stwierdzi się, że dany koncern międzynarodowy lub niepolski spełnia warunki określone w nowelizacji, to po prostu będzie zmuszony do wyzbycia się własności. Można tu przywołać pewne, przetestowane w świecie procedury. Prawo prasowe nie mówi o tym, komu mamy sprzedawać, lecz komu mamy odbierać. Ma to się odbywać po to, by zdemonopolizować wadliwy układ każdej propagandy - politycznej i innej, a więc realnego wpływu na to, co dzieje się w naszym kraju. Jeśli na Dolnym Śląsku (we Wrocławiu) jeden koncern zawłaszcza wszystkie możliwe dzienniki, to właśnie on decyduje o tym, kto jest w tej prasie, kto jest w świadomości społecznej, jakie realizuje się problemy polityczne i społeczne. To on decyduje o tym, kogo medialnie można wyłuskać z przestrzeni niegodziwych działań, a kogo ukryć, kogo można „uświęcić”, a kogo „wysłać do piekieł”. Uważam, że nie może być zgody na takie funkcjonowanie systemu prasy w Polsce i dlatego zgłaszam wniosek formalny o przyjęcie przez Komisję tego projektu w pierwszym czytaniu i przekazanie do niezwłocznego drugiego czytania na posiedzeniu plenarnym Sejmu.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Proszę pana ministra Michała Tobera o przedstawienie stanowiska rządu w tej sprawie.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#SekretarzstanuwMinisterstwieKulturyMichałTober">Stanowisko w sprawie poselskiego projektu ustawy o zmianie ustawy - Prawo prasowe Rada Ministrów podjęła wczoraj i zapewne dlatego do Komisji nie wpłynął jeszcze stosowny dokument. Rada Ministrów zapoznała się z projektem ustawy po uprzednim uzyskaniu opinii prezesa UOKiK. Rada Ministrów podziela pogląd projektodawców mówiący o potrzebie pracy nad pewnymi ograniczeniami w posiadaniu tytułów prasy codziennej. Na tym stwierdzeniu kończy się zgodność stanowiska rządu ze stanowiskiem projektodawców. Jest to zgodność na poziomie pewnych zasad, czy też celowości, konieczności ochrony pluralizmu informacyjnego i zapobiegania nadmiernej, szkodliwej koncentracji. Rząd stoi na stanowisku, że przedmiotowy projekt ustawy nie rozwiązuje tych kwestii we właściwy i skuteczny sposób. Rada Ministrów zwraca uwagę na to, że wprowadzenie tego rodzaju ograniczeń powinno być poprzedzone rzetelną analizą rynku prasy - zwłaszcza lokalnej oraz rzetelną analizą skutków proponowanych ograniczeń. Niestety, projektodawcy nie przedłożyli takiej, choćby śladowej, analizy. Być może taka analiza jest, ale nie została nam przedstawiona. Struktura niektórych rynków regionalnych wskazuje, iż funkcjonuje na nich więcej niż dwa lub trzy dzienniki o różnych udziałach czytelnictwa oraz sprzedaży egzemplarzowej i wartościowej. W związku z tym regulacja tej kwestii, nie uwzględniająca struktury rynków, jest nieproporcjonalna do skali koniecznych ograniczeń. Rząd wskazuje na inne, nieproporcjonalne skutki proponowanych ograniczeń. Przyjęcie tych zapisów uniemożliwiłoby np. wydawanie zarówno dziennika o charakterze regionalnym, jak i dziennika typowo lokalnego o zasięgu miasta czy gminy. Z punktu widzenia konkurencji taka sytuacja nie niesie ze sobą zagrożeń, zwłaszcza że dzienniki lokalne i regionalne funkcjonują na różnych rynkach właściwych, czego projekt w ogóle nie uwzględnia. Przedłożony projekt w żaden sposób nie odnosi się do tematyki prasy codziennej, co ma bardzo istotne znaczenie dla oceny stopnia koncentracji. Na przykład dziennik o tematyce sportowej nie jest substytutem dziennika ogólnoinformacyjnego, w związku z czym oba te dzienniki należą do różnych rynków właściwych. Rozpatrywany projekt w ogóle nie wnika w te kwestie, w ogóle ich nie dostrzega, a są to sprawy bardzo istotne. Projekt w żaden sposób nie odnosi się do kwestii praw nabytych. Może to rodzić poważne problemy o charakterze konstytucyjnym, o charakterze odszkodowawczym. Wiadomo, kto i z czyich pieniędzy musiałby wypłacać ewentualne odszkodowania. Projekt w żaden sposób nie przewiduje sankcji z tytułu naruszenia przewidzianych w nim zakazów. Nawet przy założeniu słuszności, prawidłowości tych zakazów są one czysto papierowe, gdyż nie ma sankcji, które można by zastosować. Opinia UKIE stwierdza, że projekt jest niezgodny z prawem wspólnotowym. Prawo wspólnotowe dopuszcza powoływanie się przez państwa członkowskie na ochronę pluralizmu mediów jako przesłanki zezwalającej na wprowadzenie różnego rodzaju zakazów i środków restrykcyjnych - oczywiście pod warunkiem, że są one zgodne z zasadami ogólnymi, rządzącymi wspólnym rynkiem. Chodzi o zgodność z zasadą proporcjonalności. Czystym automatyzmem jest zaproponowane w projekcie ustawy rozwiązanie, prowadzące do pozbawienia możliwości wydawania dwóch dzienników z samej mocy prawa i bez przeprowadzania jakiejkolwiek analizy rynkowej.</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#SekretarzstanuwMinisterstwieKulturyMichałTober">Wydaje się to niedopuszczalne z punktu widzenia wspólnotowej zasady swobody działalności gospodarczej. Podałem siedem przyczyn, wymienionych w przyjętym wczoraj stanowisku rządu do poselskiego projektu ustawy o zmianie ustawy o prawie prasowym. Rząd nie miał innego wyjścia, niż negatywnie zaopiniować przedłożony projekt ustawy. Podkreślam, że powodem takiego stanowiska nie jest jakakolwiek doktrynalna niezgoda rządu na tego rodzaju projekt. Wręcz przeciwnie - rząd docenia intencje projektodawców na poziomie pewnych pryncypiów i zgadza się z poglądem, iż pluralizm informacyjny powinien podlegać ochronie ustawodawcy. Ustawodawca powinien zapobiegać szkodliwej koncentracji na tak wrażliwym rynku, jakim jest rynek mediów. W opinii Rady Ministrów ten konkretny projekt ustawy jest po prostu wadliwy i ze względu na swoje wady nie mógłby skutecznie realizować celów, które uznajemy za słuszne i które zapewne leżały u podstaw stworzenia tej propozycji.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#PosełJerzyWenderlich">O zabranie głosu proszę przedstawiciela UOKiK.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#ZastępcadyrektoraDepartamentuOchronyKonkurencjiwUrzędzieOchronyKonkurencjiiKonsumentówJolantaSteppa">Stanowisko UOKiK w przedmiotowej kwestii w całości zostało zawarte w stanowisku rządu, które przedstawił pan minister Michał Tober. Chciałabym odpowiedzieć na pytanie pani posłanki Iwony Śledzińskiej-Katarasińskiej. Z formalnego punktu widzenia projekt zmiany w Prawie prasowym jako lex specialis byłby zgodny z ustawą o ochronie konkurencji i konsumentów. Nie ma przeszkód, by w odrębnych, branżowych ustawach znalazły się szczególne regulacje dotyczące ograniczeń w koncentracji na różnych rynkach. Bez wątpienia rynek prasowy jest rynkiem szczególnym i nie widzimy przeszkód, by stworzyć tutaj specjalne regulacje, ograniczające koncentrację w tym zakresie. Druga część pytania pani posłanki dotyczyła wzmocnienia dotychczasowych regulacji ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów. Rzeczywiście, w dotychczasowym prawie istnieje nie tyle luka, co pewna dowolność interpretacyjna niektórych pojęć. Zostało to wykorzystane w dwóch sprawach na Dolnym Śląsku i w Wielkopolsce. Ostatecznie te sprawy rozstrzygnie Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, do którego trafiły odwołania od naszych decyzji. Nasz urząd podjął już pewne działania, mające doprowadzić do ściślejszej regulacji - nie tylko w odniesieniu do rynku mediów. Z powodów niejasności interpretacyjnych spod naszej kontroli uciekały pewne koncentracje. Stosowne przepisy zostały wprowadzone do projektu nowelizacji ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów, który już trafił do Sejmu. Niezależnie od tego, jakie wprowadzimy ograniczenia, to i tak nie rozwiążą one problemu i nie doprowadzą do tego, by w prasie był tylko polski kapitał. Ustawa o ochronie konkurencji i konsumentów nie dzieli podmiotów na polskie i zagraniczne.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Proszę o zabranie głosu pana dyrektora Macieja Hoffmanna.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#DyrektorgeneralnyIzbyWydawcówPrasyMaciejHoffmann">Znamy dobrze historię wszystkich spraw dziejących się na rynku prasowym i mogę powiedzieć, że doszło na nim do skupienia się dwóch czynników. Po pierwsze - spółdzielnie dziennikarskie nie wykazały woli dobrego zarządzania i woli trwania. Po drugie - kapitał pochodzenia polskiego był kapitałem nietrwałym, niezainteresowanym wchodzeniem w media polskie. Jeśli nawet był tym zainteresowany, to w perspektywie krótkoterminowej. Chodziło o to, by szybko zarobić pieniądze i wycofać się. Warto także zwrócić uwagę na czynnik ekonomiczny. Cały czas Izba mówiła o tym, że im gorsze są warunki działania mediów drukowanych, tym coraz mniejsza będzie ich niezależność i bardzo szybko będą zmierzały w kierunku koncentracji. Dzisiaj wszyscy łączą się, globalizują swoją działalność. Tworzą się pakiety reklamowe w sytuacji, gdy mamy krach na rynku ogłoszeniowym i spada sprzedaż. Zyskowność przedsiębiorstwa jest coraz mniejsza i w związku z tym coraz mniejsza jest również możliwość inwestowania. Coraz większa jest natomiast konieczność inwestowania w promocję tytułu, w poprawę jakości druku etc. Myślę, że te czynniki przesądziły i nadal przesądzają o tym, że prasa będzie się łączyć w większe grupy. Pragnę zauważyć, że na rynku prasy lokalnej jest ponad 3 tysiące tytułów - począwszy od tytułów samorządowych, a skończywszy na tytułach prywatnych. Ten rynek będzie się utrzymywał, ale również na nim będzie dochodziło do łączenia się w większe grupy. Większy i silniejszy podmiot może załatwić więcej spraw, gdyż ma tańsze koszty produkcji, co z kolei powoduje niższą cenę i lepszą sprzedaż tytułu. Takie są zjawiska rynkowe i każde ograniczenie będzie uniemożliwiało właściwy rozwój tego rynku. W tym momencie chciałbym przywołać pozytywne decyzje UOKiK dotyczące sytuacji w Białymstoku. Orkla wykupiła 51 udziałów od spółki „Edytor” i odkupiła je od związku zawodowego „Solidarność”. Jedna strona sprzedała udziały, a druga je kupiła. Powodem sprzedaży była strata, związana z wydawaniem deficytowych tytułów. Wielkie przedsiębiorstwo wydawnicze (np. Orka) ma środki na to, by przetrwać, by inwestować i rozwijać prasę. Proszę zauważyć, że od lat dziewięćdziesiątych rynek prasy zmienił się pozytywnie. Został doinwestowany, a poligrafia całkowicie została wyposażona w supernowoczesne maszyny offsetowe, o czym świadczy chociażby wyposażenie drukarni „Agory” lub Polskapresse. Prasa kolorowa powstaje w olbrzymich, nowoczesnych drukarniach, które nie są wyłącznie własnością kapitału zagranicznego. Trzeba powiedzieć, że na rynku prasy dzieją się rzeczy dobre i złe. Uważam, że należy szukać takich ekonomicznych oddziaływań, które pozwolą temu rynkowi działać przy jak najmniejszych kosztach produkcji. Prasa lokalna i sublokalna poradzi sobie. Dzisiaj rozmawiałem z jednym z wydawców dwutygodnika o nakładzie 10 tysięcy egzemplarzy. Przerażony był faktem, że za koszty druku musi zapłacić 22 proc. więcej, co zmusza go do zaciągnięcia kredytu bankowego. Jeśli kredyt zostanie udzielony na warunkach komercyjnych, to odsetki będą wynosić ponad 20 proc., które szybko trzeba zwrócić, a czas rozliczenia nakładu i sprzedaży wynosi ponad 40 dni. Temu wydawcy natychmiast podskoczą koszty i załamie się jego płynność finansowa. By utrzymać pismo i nie bankrutować, zawrze stosowną transakcję z kimś, kto dysponuje większym kapitałem.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#DyrektorgeneralnyIzbyWydawcówPrasyMaciejHoffmann">Myślę, że jedyną możliwością wspomożenia rynku prasy jest stworzenie odpowiednich warunków ekonomicznych, jakimi są niskooprocentowane kredyty, zniżki przy prenumeracie itp.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Najłatwiej byłoby dezawuować czyjeś racje i odmawiać im jakiejś logiki oraz szlachetnych pobudek. Oczywiście, nie odmawiam tego wszystkiego projektowi, który został przedstawiony przez pana posła Janusza Dobrosza. Pojawiają się jednak sprawy związane z właściwym i skutecznym sposobem wyegzekwowania regulacji, którą ewentualnie przyjęlibyśmy. Jak uporać się z tak fundamentalną kwestią, jak problem praw nabytych? Jak pogodzić tę nowelizację z rozmaitymi implikacjami, które się pojawią i będą najcięższego gatunku? Jeśli chcielibyśmy opowiedzieć się za tym projektem, to jak mielibyśmy poradzić sobie chociażby z naruszeniem normy konstytucyjnej? Jestem pewien co do jej naruszenia. Powtarzam, że nie chcę dezawuować szlachetnych pobudek, w imię których grupa posłów złożyła ten projekt nowelizacji. Absolutnie nie można dezawuować tego, o czym mówił pan poseł Kazimierz Zarzycki. Nie wydaje mi się, by dzisiaj sprawa była tak łatwa, jak to przedstawił pan poseł Antoni Stryjewski. Gdy pan poseł prezentował swoje racje, to miałem skojarzenia z balladą o panu Twardowskim - wystarczy „świsnąć batem” i wszystko będzie działo się tak, jak to sobie wymyśliliśmy. Uważam, że nie jest to możliwe. Wydaje mi się, że doszłoby do naruszenia wielu norm - przede wszystkim normy konstytucyjnej. Zgłaszam wniosek o odrzucenie w pierwszym czytaniu projektu ustawy o zmianie ustawy - Prawo prasowe.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#PosełAntoniStryjewski">Pragnę przypomnieć, że zgłosiłem formalny wniosek o przekazanie projektu do drugiego czytania.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Zgłoszony przeze mnie wniosek jest dalej idący. Jeśli zostanie odrzucony, to poddamy pod głosowanie wniosek pana posła.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#PosełAntoniStryjewski">Mój wniosek jest dalej idący, gdyż mówi o skierowaniu projektu do drugiego czytania. W wypadku jego przyjęcia wniosek pana przewodniczącego pójdzie „do kosza”.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#PosełJanByra">Czy ktoś z posłów czuje się na siłach tak zmodyfikować ten projekt, by - szanując prawo - doprowadzić do uzyskania tego, co chcemy uzyskać? Jeśli ktoś z posłów podejmie się takiej próby modyfikacji, to ja chętnie złożę wniosek o skierowanie projektu do podkomisji, która przygotuje nową jego wersję.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#PosełJanuszDobrosz">Chciałbym odnieść się do wypowiedzi pana posła Kazimierza Zarzyckiego. Rzeczywiście, byłoby lepiej mieć pełne, kompleksowe rozwiązanie Prawa prasowego. Taką próbę podjął pan poseł Zdzisław Podkański w 1997 roku. Niestety, większość parlamentarna - Unia Wolności i część SLD, odrzuciła ten projekt w pierwszym czytaniu. Podkreślę, że w 1997 roku regionalny rynek prasowy jeszcze nie wyglądał tak jak dzisiaj. Można było to zrobić, ale po prostu nie było woli ze strony ugrupowań, które dzisiaj twierdzą, że już jest za późno. Można stosować tego rodzaju frazeologię, a potem mówić, że już nie ma szans. Oczywiście, prawo nie działa wstecz. W przeciwieństwie do większości wypowiadających się dzisiaj osób nie obawiamy się, że kwestia rynku prasowego będzie podlegała fluktuacji. Chodzi o wprowadzenie pewnych zabezpieczeń. Od momentu połączenia się „Gazety Wrocławskiej” i „Słowa Polskiego” obserwuję, że „Gazeta Wrocławska” jest dużo gorsza i może dojść do sytuacji, w której w ogóle nie będzie miała nabywców. Wtedy może pojawić się ktoś, kto zechce wydawać taką gazetę i znowu wrócimy do koncentracji kapitałowej. Nie można przystać na taką sytuację. Powinniśmy mieć ustawę, która będzie przeciwstawiała się takiej możliwości koncentracji kapitału. Będzie bardzo mocno wspierała i wzmacniała funkcjonowanie UOKiK, a nie je osłabiała. Chociaż są różne zaszłości, to jednak nie można zająć stanowiska, że już nic nie da się zrobić. Pełne regulacje prawa prasowego są trudne, ale możemy dokonać pewnego wyboru - próbujemy coś zrobić (może nawet niedoskonale) albo czekamy dalej. Wtedy sytuacja na rynku prasy będzie jeszcze gorsza, bo mogą zniknąć ostatnie 3 dzienniki regionalne, pozostające w rękach polskiego kapitału. Trzeba wziąć pod uwagę, że możemy zostać zapytani o to, dlaczego nie uregulowaliśmy tych spraw. Wiem, że projekt jest niedoskonały. Pan minister Michał Tober zgłosił słuszne uwagi dotyczące dzienników sportowych. Z monitoringu rynku wynika, że „Dziennik Sportowy” połączony jest z „Tempem”, a ogólnokrajowa gazeta „Sport” ukazuje się w Katowicach, zaś druga w Warszawie i Krakowie. Te gazety również ze sobą nie konkurują, gdyż po prostu mają inny charakter. Pewne kwestie rzeczywiście pojawią się w trakcie pracy parlamentarnej. Nic nie stoi na przeszkodzie, by przejść do drugiego czytania. Posłowie będą zgłaszali poprawki, a jeśli rząd uważa, że idea projektu jest słuszna, to poprzez swoją reprezentację polityczną w Sejmie może zaproponować stosowne rozwiązania. Nie upieramy się przy literalnym brzmieniu naszej propozycji. Uważamy, że lepiej coś zacząć (nawet niedoskonale), niż w ogóle nic nie robić. Kwestia konstytucyjności proponowanych przepisów. Pragnę przypomnieć, że Sejm już przyjął ustawę, która pozostaje w jawnej sprzeczności z konstytucją. Myślę np. o europejskim nakazie aresztowania. Wprowadzamy pozakonstytucyjną instytucję, czym nikt się specjalnie nie przejmuje, ponieważ jest to zgodne z ogólną tendencją europeizowania wszystkiego. Uważam, że warto rozważyć propozycję pana posła Jana Byry, tzn. powołać podkomisję i znaleźć modus vivendi, w którym pogodzimy wszystkie sprzeczności.</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#PosełJanuszDobrosz">Choć materia jest skomplikowana, to jednak nie możemy stać w miejscu, gdyż do niczego nie dojdziemy. Bardzo się cieszę, że wszyscy są zdania, iż trzeba coś zrobić w tej materii. Nie możemy jednak stać w miejscu, bo czas płynie. Myślę, że warto pracować nad tą nowelizacją, gdyż mamy szansę uchwalić tę ustawę, zwłaszcza że w pracy nad nią będziemy posiłkować się ekspertyzami. Panu ministrowi Michałowi Toberowi mógłbym powiedzieć, jak te sprawy reguluje Szwecja lub Holandia. Jeśli w tych krajach dostrzega się, że ktoś wypycha z rynku rodzime dzienniki regionalne, to stosuje się mechanizm ich wspierania poprzez pewne formy dotacji - np. przez zmianę polityki podatkowej albo przez konkretną dotację na konkretne cele. Bierze się pod uwagę kulturę danego regionu, aspekt turystyczny, gdyż to wszystko łączy się ze sobą. Natomiast my nie szukamy pozytywnych rozwiązań, lecz zamykamy się w myśleniu, że już nic nie można zrobić. My, wnioskodawcy projektu, nie jesteśmy defetystami i uważamy, że można nad nim pracować. Polak wcale nie musi być mądry po szkodzie, gdyż czasami jest szansa na to, by ją zminimalizować.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#PosełKazimierzZarzycki">Uważam, że powołanie podkomisji jest dobrą propozycją. Chciałbym dodać, że ostatnio uczestniczyłem w posiedzeniu zarządu głównego Stowarzyszenia Dziennikarzy RP. Wiem, że tą kwestią zajmuje się także Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich. Po prostu mówi się o konieczności uchwalenia nowej ustawy - Prawo prasowe. Być może te środowiska dziennikarskie zechcą podjąć bardzo skuteczne i wszechstronne działania w tej kwestii. Stowarzyszenie Dziennikarzy RP zrzesza aktualnie 7 tysięcy członków, z czego ponad 40 proc. stanowią osoby w wieku emerytalnym. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że ponad połowa członków tego stowarzyszenia funkcjonuje w różnych mediach i dopomina się o swoje prawa pracownicze. Sejm będzie miał chyba moralny i polityczny obowiązek zastanowienia się nad tym, co się wydarzyło i być może wyrównania pewnych krzywd. Emerytowani dziennikarze mają emerytury w wysokości 700–800 zł miesięcznie, a z ich pracy powstał ogromny majątek koncernu RSW „Prasa-Książka-Ruch”. Ten majątek został rozprowadzony w sposób budzący wątpliwości zarówno ekonomiczne, jak i moralne. Sądzę, że dobrym wyjściem byłoby powołanie podkomisji nadzwyczajnej, powiększenie wachlarza tematów i poszerzenie argumentacji o wszystkie doświadczenia i sprawy, które mogą się pojawić i powinny zostać uwzględnione.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#PosełZdzisławPodkański">W dyskusji została przywołana potrzeba nowego prawa prasowego. Przez długie lata taki projekt był opracowywany w Ministerstwie Kultury, a później był przygotowywany w ramach klubu parlamentarnego PSL i został złożony do laski marszałkowskiej. Odbyło się nawet pierwsze czytanie tego projektu. Pragnę podkreślić, że pracowały nad nim takie osobistości, jak pan profesor Michalski i pan profesor Jan Błeszyński. Przygotowany projekt spotkał się z ostrą krytyką mediów, ale po pewnym czasie dziennikarze zorientowali się, że nie tylko był to projekt nowoczesny, ale także chronił ich interesy. Niszcząc ten projekt w mediach, dziennikarze zniszczyli szansę na ochronę swoich praw. Dość paradoksalne jest to, że właśnie w tej chwili toczę proces o zniesławienie w sytuacji, gdy jest monopol prasowy. Jeśli 2–3 panów umówi się, to są w stanie każdego zniszczyć medialnie. W sądzie okazało się, że dziennikarzowi dopisano (lecz bez jego wiedzy) artykuły szkalujące moją osobę, a kiedy zażądaliśmy dokumentu źródłowego, to adwokat powiedział, że nie zostało to zachowane na serwerze. W pewnym momencie brak stosownych przepisów obraca się przeciwko ludziom uczciwym. Projekt, o którym mówię, znajduje się w dokumentacji sejmowej. Na jednym z najbliższych posiedzeń mojego klubu zgłoszę stosowny wniosek, by jeszcze raz spróbować pracować nad takim projektem. Pragnę powiedzieć, że najłatwiejszym działaniem jest odrzucenie czyjejś inicjatywy. Będę głosował za przejściem do drugiego czytania przedłożonego projektu, gdyż to szybko wszystkich zmobilizuje do pracy. Jeśli wniosek o skierowanie do drugiego czytania nie zostanie przyjęty, to będę składał propozycję powołania podkomisji, gdyż nie możemy nikomu zamykać drogi - sobie oraz bardzo potrzebnym gazetom lokalnym, regionalnym. Nie chcę, by doszło do tego, że pójdzie Michnik do Rywina (przepraszam za to porównanie) i nie będzie ostatnich 2 lub 3 czasopism na rynku. Jaka będzie wtedy konkurencja na rynku informacji? Jaki będzie obiektywizm informacji? Ile będzie faktów dopisywania dziennikarzowi (bez jego wiedzy) tekstów, szkalujących i naruszających dobra osobiste osób znaczących w życiu politycznym, samorządowym bądź gospodarczym danego regionu?</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#PosłankaIwonaŚledzińskaKatarasińska">Gdy zaczynamy się chwalić, to ja również powiem, że ze swoich szuflad mogę wydostać projekt Prawa prasowego, który swego czasu spotkał się z projektem PSL. W projekcie, o którym mówię, zawarto regulacje ograniczające koncentrację, a także obowiązek odnotowywania wszystkich zmian własnościowych. Oczywiście, możemy sięgać do swoich doświadczeń życiowych, ale dzisiaj dyskutujemy o czymś innym. Przedłożona nowelizacja zupełnie nie przystaje do całościowej regulacji prawa prasowego. Śmiem wątpić w to, czy akurat w tej chwili powinniśmy otwierać nowy rozdział pt. Prawo prasowe. Jeśli taki pomysł nie został podjęty 1,5 roku temu, to być może w tej chwili już nie zdążymy go zrealizować. Nawet nie bardzo wiemy, z kim i jak będziemy rozmawiali. Dodam, że od wielu lat powstają także inicjatywy środowisk dziennikarskich, ale do tej pory nie nabrały kształtu formalnego. Proponuję przestać liczyć na to, że doznaliśmy olśnienia i Komisja będzie pisała nowe Prawo prasowe. Mamy rozpatrzyć konkretny druk sejmowy i złożone 3 wnioski. Pierwszy wniosek mówi o natychmiastowym przejściu do drugiego czytania, drugi o powołaniu podkomisji, a trzeci o odrzuceniu projektu. Uważam, że projekt w obecnej formie nie powinien być skierowany do drugiego czytania, gdyż na sali sejmowej jest bardzo trudno tworzyć ustawę. Jeśli Komisja nie odrzuci tego projektu, to oczywiście należy powołać podkomisję, która uzupełni go o elementy czyniące tę nowelizację bardziej podobną do prawa. Powtarzam, że w przedłożonym projekcie nie ma mowy o sankcjach, o tym, co zrobić ze stanem zastanym itd. Projekt musiałby być znacznie rozszerzony. Z projektu nie wynika, że odbierzemy te tytuły obcym koncernom i oddamy je naszym. Nigdy to nie będzie wynikało. Gdyby obce koncerny były sprytne, to między siebie podzieliłyby również województwa i byłby taki stan: Orkla - Polskapresse, Polskapresse - Orkla. Podzieliłyby się tytułami i proponowana ustawa byłaby wypełniona.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Podtrzymuję swój wniosek o odrzucenie projektu ustawy w pierwszym czytaniu. Spośród złożonych wniosków ten wniosek jest najdalej idący. Przystępujemy do głosowania. Kto jest za odrzuceniem projektu ustawy o zmianie ustawy prawo prasowe? Stwierdzam, że Komisja, przy 5 głosach za, 7 przeciwnych i 4 wstrzymujących się, odrzuciła wniosek. Przechodzimy do rozpatrzenia wniosku o skierowanie projektu ustawy do drugiego czytania.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#PosełJanByra">Przepraszam, ale wniosek zgłoszony przez pana posła Antoniego Stryjewskiego oznacza, że Komisja akceptuje projekt ustawy w kształcie przedłożonym w druku sejmowym.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Przystępujemy do głosowania nad wnioskiem pana posła Antoniego Stryjewskiego. Kto jest za przekazaniem projektu do drugiego czytania? Stwierdzam, że Komisja, przy 4 głosach za, 10 przeciwnych i 2 wstrzymujących się, odrzuciła wniosek. Przechodzimy do rozpatrzenia wniosku o powołanie podkomisji. Przystępujemy do głosowania. Kto jest za przyjęciem wniosku o powołanie podkomisji nadzwyczajnej ds. rozpatrzenia projektu ustawy o zmianie ustawy - Prawo prasowe? Stwierdzam, że Komisja 11 głosami, przy braku przeciwnych i 4 wstrzymujących się, przyjęła wniosek. Proponuję pięcioosobowy skład podkomisji. Zgłaszam kandydaturę pana posła Franciszka Wołowicza.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#PosełFranciszekWołowicz">Uważam, że projekty wszystkich ustaw powinny być poprawnie przygotowane. Podkomisja nie może pisać projektu od nowa. Jestem niechętnie nastawiony do prac nad tym projektem.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Bardzo proszę, by pan poseł uszanował moją prośbę. Czy pan poseł wyraża zgodę?</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#PosełFranciszekWołowicz">Tak, zgadzam się, choć podkomisja będzie musiała pracować od nowa nad tym projektem.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Zgadzam się z tą opinią, ale mój wniosek został odrzucony i znajdujemy się w konkretnej sytuacji prawno-regulaminowej. Proszę o zgłaszanie kolejnych kandydatur.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#PosełZdzisławPodkański">Zgłaszam kandydaturę pana posła Antoniego Stryjewskiego.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Zgłoszono kandydatury panów posłów: Antoniego Stryjewskiego i Kazimierza Zarzyckiego. Zgłoszeni posłowie wyrażają zgodę na powołanie ich w skład podkomisji.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#PosełAntoniStryjewski">Zgłaszam kandydatury panów posłów: Stanisława Papieża i Zdzisława Podkańskiego.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#PosełJerzyWenderlich">Zgłoszeni posłowie wyrażają zgodę na powołanie ich do składu podkomisji. Przystępujemy do głosowania. Kto jest za przyjęciem wniosku o powołanie podkomisji, w skład której weszliby posłowie: Franciszek Wołowicz (SLD), Antoni Stryjewski (RKN), Kazimierz Zarzycki (SLD), Stanisław Papież (LPR) i Zdzisław Podkański (PSL-PBL)? Stwierdzam, że Komisja 14 głosami, przy braku przeciwnych i 1 wstrzymującym się przyjęła wniosek. Zamykam posiedzenie Komisji.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>