text_structure.xml 117 KB
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#PosełMirosławDrzewiecki">Otwieram posiedzenie Komisji. Porządek dzienny został państwu doręczony w formie pisemnej. Czy są uwagi do porządku dziennego? Nie stwierdzam. Porządek dzienny uważam za przyjęty. Przechodzimy do realizacji pierwszego punktu porządku dziennego, w ramach którego rozpatrzymy informację prezesa Polskiej Konfederacji Sportu na temat zasad funkcjonowania sportu zawodowego w Polsce. Pan prezes ma głos.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#PrezesPolskiejKonfederacjiSportuAndrzejKraśnicki">W materiale doręczonym członkom Komisji przedstawiliśmy kierunki rozwoju sportu profesjonalnego w Polsce. Chcieliśmy pokazać w tym materiale, jak wygląda obecna sytuacja prawno-organizacyjna, w jakim kierunku powinny iść zmiany legislacyjne, jakich rozstrzygnięć trzeba dokonać, żebyśmy nadążyli za rozwojem światowego sportu profesjonalnego i żebyśmy spełnili światowe wymogi związane ze sportem zawodowym. Najpierw przypomnę obecną sytuację prawno-organizacyjną. Działalność w zakresie sportu profesjonalnego prowadzą polskie związki sportowe, sportowe spółki akcyjne i wyjątkowo stowarzyszenia. Obecnie można stwierdzić, że katalog tych podmiotów jest zbyt wąski. Sformułowania, które kiedyś zastosowaliśmy, na przykład sformułowanie „działalność w zakresie sportu profesjonalnego” nie są wystarczająco jednoznacznie prawnie określone. Dla funkcjonowania w ramach sportu zawodowego niezbędna jest zgoda prezesa Polskiej Konfederacji Sportu na organizowanie przez polskie związki sportowe profesjonalnego współzawodnictwa. Prezes Polskiej Konfederacji Sportu wydaje taką zgodę na okres 5 lat. Zgoda niezbędna jest również w przypadku przekazywania uprawnienia do organizowania profesjonalnego współzawodnictwa, na przykład w lidze zawodowej. W 2003 r. wydaliśmy taką zgodę Polskiemu Związkowi Bokserskiemu. Innej możliwości nie było, ponieważ zgodnie z polskim prawem za jedną dyscyplinę może odpowiadać tylko jeden polski związek sportowy, w tym przypadku Polski Związek Bokserski. O te prawa ubiegały się również inne podmioty. Nie było jednak prawnej możliwości przekazania im tych uprawnień. Poza tym, dla nas jest rzeczą istotną, żeby istniał związek między sportem amatorskim a sportem zawodowym i nie dochodziło do takiej sytuacji, że przed olimpiadą - najważniejszą imprezą sportu wyczynowego - zawodnicy przechodzili ze sportu amatorskiego do sportu zawodowego. Tym właśnie kierowaliśmy się wydając taką, a nie inną decyzję. Również niektóre międzynarodowe federacje sportowe dążą do tego, żeby móc wprowadzić do swoich struktur związki sportowe, które mają państwowe umocowanie prawne. W tym konkretnym przypadku, dzięki tej decyzji, Polski Związek Bokserski znalazł się w strukturach AIBA, co sprawia, iż polscy zawodnicy mogą otrzymywać licencje w Polsce i startować w kraju i za granicą z tymi polskimi licencjami. Decyzje sprawie owych licencji podejmuje Wydział Boksu Zawodowego PZB. W przypadku innych dyscyplin sportu sytuacja wygląda nieco inaczej. W obecnej sytuacji prawnej organizowanie sportu zawodowego może być przekazane sportowym spółkom akcyjnym. Za zgodą prezesa Polskiej Konfederacji Sportu działalność w zakresie sportu zawodowego może być również realizowana przez stowarzyszenia sportowe. W praktyce, sportowa spółka akcyjna jest jedynym podmiotem gospodarczym funkcjonującym w sporcie profesjonalnym w ramach gier zespołowych, ale poza tymi grami, czyli w dyscyplinach indywidualnych, funkcjonują również inne formy organizacyjne. Formuła sportowej spółki akcyjnej jest - choćby ze względów finansowych - zbyt trudna do realizacji w ramach dyscyplin, w których zaledwie kilku zawodników chce uprawiać zawodowo sport. Rzecz bowiem w tym, że kapitał założycielski sportowej spółki akcyjnej wynosi 500 tys. zł. Ta bariera finansowa może być dużym utrudnieniem. Przypominam, że główną ideą powoływania sportowych spółek akcyjnych była dbałość o przejrzystość gospodarki finansowej poszczególnych organizacji. Formuła ta pozwala na ustanowienie rzeczywistej odpowiedzialności zarządzających daną organizacją. Inna jest odpowiedzialność prezesa spółki akcyjnej, a inna jest odpowiedzialność prezesa stowarzyszenia. Dbałość o to, żeby w sporcie profesjonalnym istniała czystość przepływu środków i przejrzystość finansowych działań, leżała u podstaw podjęcia decyzji o powoływaniu sportowych spółek akcyjnych. Jednak w praktyce nie udało nam się wprowadzić w sposób jednolity - zwłaszcza w grach drużynowych - wszystkich biorących udział we współzawodnictwie w ramy sportowych spółek akcyjnych. Wciąż wiele drużyn funkcjonuje w formule stowarzyszenia. Jednym z elementów naszej rzeczywistości jest fakt, iż stowarzyszenia łatwiej otrzymują dotacje ze strony samorządów. Niektóre podmioty życia sportowego wolą pozostać przy formule stowarzyszenia, ponieważ sportowa spółka akcyjna jest podmiotem prywatnym. Połączenie pieniędzy prywatnych z pieniędzmi publicznymi nie jest obecnie powszechną formułą, jakkolwiek my, jako Polska Konfederacja Sportu, przekazując środki finansowe na oświetlenie obiektu lub na monitoring dbamy o to, żeby w umowie znalazł się zapis, iż jeżeli inwestycje realizowane ze środków publicznych nie będą miały charakteru sportowego, to środki te muszą być zwrócone Polskiej Konfederacji Sportu. Na dzień dzisiejszy można powiedzieć, że te przepisy, które były uchwalone kilka lat temu i które legły u podstaw systemu sportu zawodowego, wymagają wielu modyfikacji. Musimy mieć świadomość, że niezbędne jest, żeby polskie przepisy prawne wpisały się w ustawodawstwo międzynarodowych federacji sportowych oraz w ustawodawstwo Unii Europejskiej. Chciałbym teraz omówić sytuację podmiotów występujących w sporcie profesjonalnym. Otóż zawodnik profesjonalny powinien posiadać kontrakt. Jednak niewystarczająca jest definicja pojęcia „sportowiec profesjonalny”. Nie są jasne kwestie dotyczące odpowiedzialności dyscyplinarnej zawodników profesjonalnych, ubezpieczeń i wyszkolenia zawodnika przechodzącego na zawodowstwo. Chcielibyśmy, żeby przechodzenie amatorów na zawodowstwo było związane z przekazywaniem środków na rozwój sportu dzieci i młodzieży. Skoro państwo przez wiele lat współfinansowało szkolenie i starty danego zawodnika, to chciałoby z tego czerpać określone profity, które zostałyby następnie przekazane na rzecz sportu dzieci i młodzieży czy w ogóle sportu amatorskiego. Podmioty grupujące sportowców to obecnie nie tylko sportowe spółki akcyjne, ale również stajnie kolarskie, bokserskie kluby promocyjne etc. Często nieokreślona pozostaje formuła prawna i struktura właścicielska tych podmiotów. Zdarza się, że agent zbiera najlepszych zawodników w kraju, tworzy stajnię kolarską i zgłasza ja do międzynarodowej federacji oraz na konkretne imprezy. Takie praktyki nie są obecnie unormowane prawnie. Podobne zjawiska występują również w tenisie. Pewne mechanizmy działają jakby na drugim torze, czyli poza polskimi związkami sportowymi, na przykład poza Polskim Związkiem Tenisowym.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#PrezesPolskiejKonfederacjiSportuAndrzejKraśnicki">Powstaje pytanie, czy polskie związki sportowe potrafią pogodzić interesy amatorskiego współzawodnictwa sportowego ze współzawodnictwem profesjonalnym i czy potrafią one zadbać o stworzenie reprezentacji narodowej na odpowiednim poziomie. Problem polega na tym, że w wielu dyscyplinach reprezentacje narodowe nie mają już takiego znaczenia jak kiedyś. Obecnie rzadkością są międzypaństwowe mecze bokserskie. W wielu dyscyplinach zawodnicy reprezentują tylko siebie. Jeżeli w danej drużynie występuje większa liczba zawodników z jednego kraju, to można traktować ją jako coś w rodzaju narodowej reprezentacji. W niektórych dyscyplinach sportu, zwłaszcza w grach zespołowych, reprezentacje narodowe nadal odgrywają bardzo istotne znaczenie. Zwracam uwagę, że we współczesnym sporcie zróżnicowane, w zależności od dyscypliny sportu, jest ranga i podejście do współzawodnictwa reprezentacji narodowych. Obecnie w piłce siatkowej i w koszykówce funkcjonują ligi zawodowe. Z punktu widzenia Polskiej Konfederacji Sportu, ale nie tylko, istotne jest, żeby ukształtowanie tychże lig zawodowych nie przeszkadzało w budowaniu reprezentacji narodowej. Niestety, często występują w tym zakresie spory między ligami zawodowymi a polskimi związkami sportowymi. Wynikają one z faktu, iż interes ligi zawodowej nie zawsze jest tożsamy z interesem reprezentacji, która przygotowuje się do udziału w igrzyskach olimpijskich. Dotyczy to na przykład piłki siatkowej. Zadaniem polskich związków sportowych oraz Polskiej Konfederacji Sportu jest dbanie o to, żebyśmy w ramach istniejących działań sportowych oraz struktury organizacyjnej w danej dyscyplinie sportu mogli wykreować warunki dla właściwego przygotowania reprezentacji narodowych do uczestnictwa w międzynarodowym systemie współzawodnictwa sportowego. Funkcjonowanie lig zawodowych wiąże się z jeszcze jednym problemem. Jest to kwestia sukcesji podmiotów biorących udział w rozgrywkach ligowych, na przykład w przypadku upadłości danego klubu. Powstaje pytanie: czy jest sprawiedliwe, że na miejscu starego klubu tworzy się nowy klub, który przejmuje część zobowiązań i uczestniczy w tej samej lidze, ale na przykład rezygnuje ze spłaty zobowiązań wobec ZUS oraz należności wobec Skarbu Państwa. Czy jest to w porządku wobec tych klubów, które wywiązują się z tych obowiązków? Tego rodzaju problemy powinny być jasno i wyraźnie uregulowane. Nie jest jednoznaczne, jak należy je rozwiązywać i różne polskie związki sportowe różnie do tego podchodzą. Sytuacja, którą opisywałem, dotyczy na przykład „Polonii” Bydgoszcz oraz sukcesora tego klubu. Niektóre inne kluby uważają, że takie rozwiązanie jest niesprawiedliwe. Bardzo istotną kwestią jest również dbałość o to, żeby istniały ekonomiczne bodźce dla rozwoju sportu zawodowego. W przypadku każdej działalności gospodarczej czynnik finansowy odgrywa istotną rolę. Dlatego należy stworzyć zachęty podatkowe do inwestowania w sport profesjonalny oraz jego rozwój. Ważne jest, żebyśmy uprościli procedury wprowadzające korzystne rozwiązania podatkowe, zapewniające stabilność oraz gwarantujące precyzyjne i jasne regulacje. Niebawem ma powstać ustawa o swobodzie działalności gospodarczej. Ta ustawa ma dać możliwość sprawowania pewnej kontroli nad rozwojem sportu profesjonalnego. Powstaje pytanie: czy uznać sport profesjonalny za działalność regulowaną, a jeżeli tak, to w jakim zakresie? Kolejne pytanie brzmi następująco: jak określić interes prawny w tym, żeby mieć kontrolę nad sportem profesjonalnym i czy interes kadry narodowej jest w tym zakresie czynnikiem wystarczającym? Wydaje mi się, że ograniczenie katalogu podmiotów gospodarczych, działających w obszarze sportu profesjonalnego, tylko i wyłącznie do sportowych spółek akcyjnych w obecnych warunkach jest zawężeniem problemu. Nie chciałbym dzisiaj dawać gotowej recepty, ale wydaje mi się, że katalog podmiotów gospodarczych powinien być szerszy.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#PrezesPolskiejKonfederacjiSportuAndrzejKraśnicki">Może powinny się w nim znaleźć wszystkie podmioty - one w praktyce funkcjonują w tym obszarze - objęte Kodeksem spółek handlowych. Jestem za działalnością regulowaną, chodzi mi bowiem o to, żeby w innym dokumencie, czyli w ustawie o kulturze fizycznej, zostały określone warunki, które stworzą czytelny system współzawodnictwa sportowego. Dzięki temu powstaną również warunki do stworzenia silnej reprezentacji kraju. Wydaje się, że są to kwestie, których uregulowanie nas czeka, aczkolwiek pojawiają się również opinie, że interes kadry narodowej nie jest wystarczającym czynnikiem, który ma decydować o tym, iż działalność w ramach sportu profesjonalnego będzie regulowaną działalnością gospodarczą. Z punktu widzenia Polskiej Konfederacji Sportu, jako podmiotu odpowiadającego za współzawodnictwo międzynarodowe, jest to bardzo istotna kwestia. Być może należałoby się zastanowić nad koncepcją, żeby ustawa o swobodzie działalności gospodarczej stanowiła, iż działalność w dziedzinie sportu profesjonalnego mógł prowadzić każdy podmiot, z tym, że będzie on musiał wpisać się do rejestru prowadzonego przez Polską Konfederację Sportu. Powinniśmy określić, jakie warunki trzeba spełnić, żeby wpisać się do tego rejestru. Powinno być to zabezpieczone ustawowo. W ten sposób zostałyby jasno określone kwestie dotyczące reprezentacji narodowej i rozgrywek ligowych. Obecnie często mamy do czynienia z takimi sytuacjami, że jakiś pojedynek bokserski jest ogłaszany walką o mistrzostwo Polski, ale nie jest do końca jasne, dlaczego jest to walka o mistrzostwo Polski, czy przedtem odbyły się jakieś eliminacje etc. Te wszystkie kwestie wymagają uregulowania. Wszystko musi być jasne i przejrzyste. W tym procesie muszą uczestniczyć polskie związki sportowe i w ogóle wszystkie podmioty, które prowadzą działalność gospodarczą w obszarze sportu zawodowego. Takich podmiotów jest bardzo dużo. Są to zawodnicy i trenerzy, organizatorzy imprez, media, sponsorzy etc. Można ich wymienić znacznie więcej. Wszystkie te podmioty są zainteresowane zarabianiem pieniędzy w tej sferze. Uregulowanie tych wszystkich kwestii jest rzeczą niezwykle istotną. By do tego doprowadzić musimy pamiętać, że w różnych dyscyplinach trzeba podejmować bardzo różne działania. One muszą odpowiadać wzorcom ustalonym przez międzynarodowe federacje i zachowywać zgodność z przepisami prawa europejskiego. Naszym zadaniem na najbliższy czas jest dostosowanie naszych działań do takich standardów, tak żeby rozwój sportu wyczynowego zmierzał w naturalnym kierunku profesjonalizacji i żeby proces ten przebiegał w sposób optymalny i z korzyścią dla całego polskiego sportu. Tyle z mojej strony. Jeżeli można, to pan dyrektor Marian Rudnik uzupełni krótko moją wypowiedź.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#PrzedstawicielPolskiejKonfederacjiSportuMarianRudnik">Zaprezentowany państwu materiał nie ma tylko charakteru informacyjnego, ale został opracowany w konkretnym celu. Zasadniczym celem było przygotowanie podstaw do opracowania propozycji nowych uregulowań prawnych w zakresie sportu profesjonalnego. Nawiążę do uwag, które dotyczyły rządowego projektu ustawy o swobodzie działalności gospodarczej. Ustawa ta w sposób wyraźny wymusza na nas określenie w ustawie szczególnej, czyli w ustawie o kulturze fizycznej, określonych warunków działania. Musimy to uczynić, jeżeli chcemy, żeby określona działalność sportowa była ową działalnością regulowaną. Rzecz w tym, że generalne założenie jest takie, że działalność gospodarcza ma się odbywać swobodnie. Jeżeli chcemy, żeby ta działalność odbywała się na pewnych warunkach, to te warunki muszą zostać określone w ustawie szczególnej. Wydaje się, iż nie można przyjąć generalnego założenia, że działalność w zakresie sportu profesjonalnego będzie działalnością swobodną. Przemawia za tym wyraźnie konieczność obrony interesów kadry narodowej, polskich związków sportowych, klubów sportowych, ale również zawodników. Istnieje kilka elementów, kilka ratio legis, które przemawiają za tym, żeby określone rodzaje działalności w zakresie sportu profesjonalnego były regulowane, czyli zostały zaliczone do działalności regulowanej. W dotychczasowym projekcie rządowym została zawarta nowela ustawy o kulturze fizycznej. Nowelizacja ta dotyczy art. 29 Do działalności regulowanej został zaliczony tylko jeden przejaw tej działalności, a mianowicie organizowanie profesjonalnego współzawodnictwa sportowego. Wydaje mi się, że jest to niewystarczające. Dlatego chcielibyśmy, żeby w momencie, gdy ten projekt trafi do Komisji Kultury Fizycznej i Sportu, zaistniała możliwość jego poszerzenia i opracowania warunków dla innych rodzajów działalności w zakresie sportu profesjonalnego. Tych rodzajów jest więcej. Chodzi na przykład o to, żebyśmy mogli określić w ustawie warunki prowadzenia lig zawodowych w sportach zespołowych oraz dopracować warunki prowadzenia działalności przez organizatorów imprez sportu zawodowego w sportach indywidualnych, czyli gali, tourów, wyścigów etc. W ustawie powinny być również określone warunki prowadzenia działalności przez zawodników występujących jako podmioty gospodarcze. Reasumując pragnę stwierdzić, że dotychczasowa propozycja jest niewystarczająca. Liczymy na to, że biorąc pod uwagę te argumenty oraz interesy poszczególnych podmiotów uda się dopracować szczegółowe warunki prowadzenia tych wszystkich rodzajów działalności i zapisać je w ustawie o kulturze fizycznej. W celu dopracowania tych warunków niezbędne jest doprecyzowanie pojęcia „sport profesjonalny”. W aktualnym stanie prawnym ono nie jest wystarczająco doprecyzowane. Dotychczasowy zapis art. 3 pkt 5 wyodrębnia dwa elementy, mianowicie, że ma to być sport wyczynowy oraz że ma on być uprawiany dla celów zarobkowych. Wydaje mi się, że ta definicja zaczyna nie odpowiadać potrzebom sportu profesjonalnego. Z pewnością wymaga stworzenie definicji działalności w zakresie sportu profesjonalnego, o której obecnie pisze się w art. 29 ust. 1. Nie ma w ustawie ani słowa na temat, co należy rozumieć przez ową działalność w zakresie sportu profesjonalnego.</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#PrzedstawicielPolskiejKonfederacjiSportuMarianRudnik">Stąd też wydaje się, że w ramach prac nad ustawą o swobodzie działalności gospodarczej w tym zakresie istnieje ogromna potrzeba doprecyzowania owych rodzajów działalności, szczegółowych warunków oraz co najmniej tych dwóch pojęć. Zasygnalizowane w materiale problemy, te niezwiązane z dostosowaniem sportu profesjonalnego do wymogów ustawy o swobodzie działalności gospodarczej, mamy zamiar uregulować przedstawiając propozycje na forum podkomisji do spraw zmiany ustawy o kulturze fizycznej. Podkomisja ta jutro odbywa swoje posiedzenie. Chodzi nam w szczególności o takie kwestie, jak: status zawodnika, prawa i obowiązki reprezentantów kraju, sponsoring sportowy, kontrakty sportowe czy formy prawne klubów sportowych. Pan prezes Andrzej Kraśnicki wspomniał, iż dotychczasowe formy, takie jak stowarzyszenie i sportowa spółka akcyjna, wyraźnie ograniczają rozwój sportu w ogóle, a sportu profesjonalnego w szczególności. Niektóre propozycje z tego zakresu już przedłożyliśmy Komisji. Nad dalszymi propozycjami rozwiązań prawnych obecnie pracujemy. Chcę wspomnieć również o tym, że nasze regulacje powinny uwzględniać w pewnym stopniu te wszystkie rozwiązania, które obecnie funkcjonują w krajach Unii Europejskiej. Będziemy mieli okazję skorzystać z wzorów europejskich, ponieważ materiały na ich temat zostaną nam zaprezentowane 2 kwietnia podczas konferencji na temat „Unia Europejska i sport”. Konferencja ta jest współorganizowana przez Polską Konfederację Sportu, Centrum Międzynarodowego Prawa Sportowego ASSER w Hadze oraz Polskie Towarzystwo Prawa Sportowego. Podczas konferencji zostanie zaprezentowany referat pana dra Richarda Parrisha pt. „Unia Europejska - sport i prawo”, a także wyniki analizy prawnoporównawczej umów i stosunków pracowniczych w europejskim piłkarstwie zawodowym oraz promocji interesów zawodowych klubów piłkarskich na poziomie europejskim. Te zagadnienia zawierają się w referacie Roberto Branco Martinsa. Wymienione dotychczas działania legislacyjne uwzględniają przede wszystkim potrzebę dostosowania działalności w zakresie sportu profesjonalnego do wymogów ustawy o swobodzie działalności gospodarczej oraz potrzebę usunięcia rażących rozbieżności pomiędzy praktyką a obecnymi regulacjami prawnymi. Oznacza to, że te działania mają charakter doraźny. Istnieje nadzieja, że kompleksowe regulacje dotyczące sportu profesjonalnego zostaną zaproponowane w ramach tematu badawczego poświęconego nowemu aktowi prawnemu w sporcie. Ów temat badawczy został przez MENiS przekazany do realizacji Instytutowi Sportu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#PosełTadeuszTomaszewski">Otwieram dyskusję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#PosełJerzyKulej">Panie prezesie, chciałbym ponowić pytanie dotyczące boksu zawodowego. Już kiedyś pytałem prywatnie, czy pan prezes robi coś w kierunku powołania konsultanta do spraw boksu zawodowego, bo jak wiadomo pan Kazimierz Kowalczyk zrezygnował z tej funkcji. Czy obecnie podejmuje się jakieś działania w kierunku powołania nowego konsultanta? Boks zawodowy się rozwija i odbywają się imprezy boksu zawodowego, ale chyba dzieje się to bez żadnej kontroli ze strony Polskiej Konfederacji Sportu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#PosełZygmuntRatman">Pragnę poinformować państwa, że dzisiaj rano zostałem wybrany na przewodniczącego podkomisji nadzwyczajnej do spraw gospodarki, która będzie się zajmowała pracami nad projektem ustawy o swobodzie działalności gospodarczej. Chciałbym zaapelować o to, żeby przedstawiciele resortu i Polskiej Konfederacji Sportu pospieszyli się z opracowywaniem wspomnianych propozycji rozwiązań, ponieważ kierowana przeze mnie podkomisja zakończy prace nad tą ustawą w ciągu maksimum trzech tygodni. Oznacza to, że wypowiedzi panów, do których za chwilę nawiążę, będą miały istotny sens, jeżeli konkretne propozycje dotrą do mnie czy ewentualnie do sekretariatu Komisji Nadzwyczajnej do rozpatrzenia projektów ustaw związanych z rządowym programem „Przedsiębiorczość-Rozwój-Praca”, na tyle wcześnie, żeby mogły być rozpatrywane. W przeciwnym razie pozostaną one tylko teoretycznymi wypowiedziami. Czas jest odpowiedni, bowiem akurat trwają prace podkomisji zajmującej się nowelizacją ustawy o kulturze fizycznej. Ale żeby można było tam zamieścić określone zapisy, to w ustawie matce, czyli w ustawie o swobodzie działalności gospodarczej, musimy zawrzeć zapis, na którym można by się było oprzeć w ustawie o kulturze fizycznej. Przepis ustawy o kulturze fizycznej stanowiłby wówczas lex specialis. Główna idea ustawy o swobodzie działalności gospodarczej zmierza - jak sam tytuł ustawy wskazuje - w kierunku odblokowania wszelkiej działalności gospodarczej, w tym działalności w zakresie, o którym mówimy. Jeżeli resort i Polska Konfederacja Sportu mają konkretne uwagi i propozycje, to proszę bardzo, zaczynamy jutro pracę od godziny 11.00 i praktycznie przez kolejne 4 tygodnie będziemy pracowali w każdym dniu sejmowym przez 4–5 godzin. Ustawa o swobodzie działalności gospodarczej zawiera ponad 100 artykułów, ale ustawa wprowadzająca to jest opasły tom - to jest dużo pracy - i to w nim będą zawarte te uszczegóławiające rozwiązania. Wracając do meritum pragnę stwierdzić, że już od kilku dobrych lat uczestniczę w pracach nad kolejnymi nowelizacjami ustawy o kulturze fizycznej. Zapisy o sportowych spółkach akcyjnych wprowadziliśmy do tej ustawy w poprzedniej kadencji Sejmu na skutek dyskusji o tym, co dzieje się w polskim życiu sportowym. Doszliśmy wówczas do wniosku, że również na gruncie polskim zaistniała sytuacja, iż pojawiły się różne atrybuty właściwe dla sportu zawodowego, takie jak grupy zawodowe, stajnie, sponsoring etc. Chcę przypomnieć, że według pierwszej wersji przepisów dotyczących sportowych spółek akcyjnych wymagany kapitał założycielski wynosił 100 tys. zł. Przecież to na wniosek środowisk sportowych ów kapitał został podniesiony do 500 tys. zł. Dzisiaj pan prezes przedstawił jakby odmienne spojrzenie. Powiedziałbym - bardziej agresywne. Może tak trzeba do tego podejść. Nie ulega wątpliwości, że podniesienie kapitału założycielskiego spółki ze 100 tys. zł na 500 tys. zł było stworzeniem pewnej bariery finansowej. To właśnie na wasz wniosek stworzyliśmy swoistą hybrydę, jaką jest sportowa spółka akcyjna. Nie jest ona przecież spółką działającą na podstawie Kodeksu prawa handlowego, tylko jest specjalną strukturą, na użytek ustawy o kulturze fizycznej, stworzoną przez Komisję poprzedniej kadencji - na sali obrad zasiada kilku jej członków - na wniosek środowisk sportowych.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#PosełZygmuntRatman">Pan prezes przedstawił bardzo agresywną i ekspansywną propozycję, w której można się doszukać pewnych obaw. Jeżeli pójdziemy w kierunku ustanowienia całkowitej swobody w organizowaniu działalności w zakresie sportu zawodowego, to sprawa jest prosta. Wniosek z tego, że można ominąć formę spółki sportowej, tworząc różne inne spółki. Możliwe jest skorzystanie z innych przepisów, na przykład na zasadzie prostej rejestracji w gminie. Rejestruje się spółkę, która ma pięć różnych rodzajów działalności, w tym jakąś działalność sportową i cześć pieśni. Urząd skarbowy jest zadowolony. Rejestracja jest załatwiona. Ostatnio w ramach nowelizacji ustawy o działalności gospodarczej wszystko sprowadziliśmy do tego jednego „okienka”. Gmina przyjmuje wniosek i musi spółkę zarejestrować. Powstaje jednak pytanie, jaką argumentacją można się posłużyć, żeby przyjąć to, co pan prezes tu proponuje. W tej propozycji chodzi o to, żebyśmy wprowadzili reglamentację. Gdzie ta reglamentacja ma się zaczynać? Przedstawiono pewne sugestie i opisano aktualny stan prawny, ale proszę mi powiedzieć, w który miejscu ma się znajdować owa granica. Po jednej stronie granicy będzie realizowana działalność par excellence gospodarcza i będzie się ona opierała na ogólnych cywilnych zasadach. Natomiast po drugiej stronie będzie realizowana działalność reglamentowana. Będzie to wynikało ze słusznej tezy, iż trzeba zagwarantować dbałość o interesy reprezentacji narodowej, sportu polskiego itd. Będę trochę złośliwi i zapytam: czy producenci kiełbas muszą należeć do jakiejś struktury, a minister gospodarki wydaje pozwolenie na to, żeby „Morliny” lub jakaś inna firma mogły uczestniczyć w swoistych mistrzostwach Europy, jakimi są międzynarodowe targi? Przepraszam, że podaję taki nieco żartobliwy przykład, ale jest to jednak istotne pytanie, bowiem trzeba będzie jasno uzasadnić, dlaczego działalność w obszarze sportu zawodowego ma być reglamentowana. Trzeba podać, w jakim punkcie taką reglamentację należy zastosować. Wszystkie opcje polityczne są za rozluźnieniem zasad działalności gospodarczej. Takie są również tendencje unijne. Przecież wszyscy wiemy o tym, że ustawa o swobodzie działalności gospodarczej została już zsynchronizowana ze wszystkimi unijnymi przepisami dotyczącymi tego zakresu. Trzeba będzie zatem znaleźć argumenty, dla których działalność sportowa przynosząca profit ma być wyodrębniona z ogólnie obowiązujących zasad funkcjonowania organizmów gospodarczych. Dlaczego pracownik cyrku, wykonujący czynności, które można zaliczyć do kultury fizycznej, prowadzi normalną działalność gospodarczą, a członek Polskiego Związku Akrobatyki Sportowej ma prowadzić działalność reglamentowaną? Poruszam ten temat, żeby uzmysłowić państwu, że my możemy w swoim gronie opowiadać różne rzeczy, natomiast na zewnątrz musimy skonfrontować się z ogólną tezą dotyczącą polityki społeczno-gospodarczej. Stąd te uwagi. Analogiczna sytuacja dotyczy zapisu art. 22. Podnosicie państwo, iż trzeba doprecyzować, kto to jest sportowiec zawodowy. Moim zdaniem ten zapis wcale nie jest taki zły, jako, że jest on szeroki. Jestem przeciwnikiem dokładnych kazuistycznych zapisów, bowiem one są najprostsze do omijania. Zawarliśmy przecież w ustawie zapis, że prezes Konfederacji wydaje ową zgodę. To jest gwarancja, że Polska Konfederacja Sportu będzie w stanie zadbać o interes polskiego sportu i reprezentacji narodowej. Jeżeli teraz wystąpicie państwo ze swoimi propozycjami rozwiązań, to trzeba dobrze wyważyć pewne sprawy, bo na forum ogólnym spotkamy się z osobami, które nie mają nic wspólnego ze sportem, i będą na to wszystko patrzeć z czysto ekonomicznego i fiskalnego punktu widzenia.</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#PosełZygmuntRatman">Propozycje Polskiej Konfederacji Sportu muszą być przedstawione najpóźniej w ciągu dwóch tygodni. Tyle mniej więcej będą trwały prace nad projektem ustawy wprowadzającej ustawę o swobodzie działalności gospodarczej. Chciałbym zwrócić uwagę, że dzisiaj rano odbyło się posiedzenie Komisji Nadzwyczajnej. Byli obecni przedstawiciele różnych instytucji, ale nie było wśród nich przedstawiciela Polskiej Konfederacji Sportu. Pragnę zaapelować do przedstawicieli Konfederacji oraz do przewodniczącego podkomisji do spraw nowelizacji ustawy o kulturze fizycznej, żeby te zagadnienia zostały wnikliwie przemyślane, a następnie przygotowano pewne propozycje. Nie chcę podważać rangi pana prezesa i jego służb, niemniej jednak byłoby bardzo dobrze, gdyby to podkomisja wystąpiła z pewnymi sugestiami do Komisji Nadzwyczajnej. Trzeba się spieszyć, bo zaraz może być za późno. Nikt nie będzie się cofał, jeżeli się okaże, że w ustawie o swobodzie działalności gospodarczej nie ma zapisu dającego możliwość czy ustanawiającego delegację do lex specialis, czyli do szczegółowej ustawy, która będzie ten specyficzny zakres regulować. Po prostu będzie już za późno.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#PosełKazimierzPietrzyk">Bardzo dokładnie zapoznałem się z przekazanymi materiałami, bowiem mam bezpośrednią styczność z działalnością w obszarze sportu profesjonalnego. Zgadzam się z przedstawioną dzisiaj diagnozą sytuacji prawnej w tymże obszarze. Jeżeli chodzi o uregulowania prawne i całokształt problematyki związanej z funkcjonowaniem sportu profesjonalnego, to mamy do czynienia z pewnego rodzaju ugorem. Gdyby wyspecyfikowane tutaj wątpliwości porozbijać na drobniejsze elementy, to powiedziałbym, że mamy do czynienia z pustynią. Cała ta kwestia wymaga ponownego uregulowania, i to jak najszybciej. W przedstawionych materiałach pisze się o dużym znaczeniu sportu profesjonalnego w życiu społeczno-gospodarczym. W związku z tym uważam, że ta działalność powinna być regulowana. Zgadzam się z opinią, że ona powinna być regulowana w różny sposób, nie tylko w formie sportowych spółek akcyjnych - jak było zapisane w ustawie o kulturze fizycznej - ale również w innych formach. To zależy od specyfiki poszczególnych dyscyplin sportu. Chodzi o regulowanie zgodnie z możliwościami, jakie daje Kodeks spółek handlowych. Nie może być tak, że w tej samej lidze zawodowej funkcjonują zespoły o różnym statusie. Różny status to różne koszty. Mówię na przykład o lidze siatkówki, w ramach której funkcjonują sportowe spółki akcyjne i stowarzyszenia. Względy ekonomiczne decydują o tym, że jest nierówny start. Utrzymanie sportowej spółki akcyjnej kosztuje nieco więcej, bowiem w stowarzyszenie działa według innych kryteriów. Prosiłbym, żeby w trakcie dalszych rozważań na temat sytuacji prawno-organizacyjnej w ramach sportu profesjonalnego wzięto pod uwagę, iż w jednej dyscyplinie powinna obowiązywać jednolita forma prawna podmiotów biorących udział w systemie współzawodnictwa. Istotna jest również poruszana już przez moich przedmówców kwestia statusu zawodników sportu profesjonalnego. Niektórzy z nich prowadzą działalność na zasadzie umowy o pracę. Inni podpisują kontrakty z klubami. Ostatnio doszła nowa, namiętnie praktykowana przez kluby, forma mianowicie samozatrudnianie się, czyli prowadzenie przez zawodnika działalności gospodarczej. Powtarzam, że stosowanie różnych form prawnych w tej samej dyscyplinie sportu powoduje, iż nie ma równości podmiotów na rynku. Poszczególne formy wiążą się z różnymi kosztami. Na przykład w zakresie umów o pracę kluby praktykują płacenie niskiej stawki miesięcznego wynagrodzenia, jako że od niskiej stawki płaci się mały ZUS i niskie podatki. Dodatkowo płaci się za wyniki sportowe i od tych kwot już nie płaci się ZUS. Jest to jedna z form ucieczki od płacenia wysokiej składki na ZUS. Niektóre koszty działalności statutowej można zawiesić jako koszty klubu. Zgodnie z tym, co stwierdziłem wcześniej, owa trzecia forma jest ostatnio namiętnie praktykowana. Zawodnicy podejmują działalność gospodarczą o charakterze sportowym, świadczą usługi. Nie bardzo wiadomo, jak rozliczyć z wyników zawodnika gier zespołowych, który świadczy usługi sportowe. Ta formuła również została wymyślona po to, żeby ów zawodnik zapłacił tylko 19% podatku, minimalną składkę ZUS - teraz zostanie on trochę podniesiony - czyli żeby uciec od kosztów.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#PosełKazimierzPietrzyk">Te wszystkie dopuszczalne prawnie rozwiązania są praktykowane, ale nie stwarzają one jednakowych warunków rywalizacji. Należałoby jakoś tę kwestię uregulować. W wypowiedziach moich przedmówców pobrzmiewała opinia sformułowanie, że jeżeli prowadzi się działalność gospodarczą, to czyni się to dla zysku. Ja twierdzę, że w aktualnych warunkach gospodarczych panujących w Polsce tego zysku nie należy się prędko spodziewać. O ile mnie pamięć nie myli, to za dobrych czasów, gdy Canal Plus wykupywał prawa transmisji z ligowych meczów piłki nożnej i płacił klubom po ileś milionów dolarów, średnio pieniądze z tego źródła zabezpieczały 50% kosztów działalności klubów. Resztę pieniędzy kluby musiały wygospodarować samodzielnie. W przypadku siatkówki sytuacja jest tak, iż istnieje jakaś działalność marketingowa Polskiej Ligi Siatkówki. Wpływają z tego tytułu jakieś pieniądze, ale są to kwoty na poziomie 15% potrzeb klubów. Oznacza to, że kluby muszą same troszczyć się o zdobycie reszty funduszy na swoją działalność. Długo nie będzie takiej sytuacji, że kluby, czyli sportowe spółki akcyjne będą miały zmartwienie: czy podzielić zysk na dywidendę, czy nie podzielić. Chyba nawet mój wnuk nie doczeka takich czasów. Oczywiście, słyszy się czasami o wielkich transferach i wielkich sprzedażach zawodników. To są jednak przypadki, gdy sprzedaje się drogiego piłkarza po to, żeby ratować klub przed upadłością. Zdarza się również, że takiego piłkarza sprzedaje sponsor czy prywatna osoba, która go do klubu sprowadziła. Z tego transferu klub nie uzyskuje żadnych pieniędzy. Tak więc o proficie w ramach działalności w ramach sportu profesjonalnego możemy mówić jako o pewnego rodzaju mrzonkach. Powinniśmy jednak stwarzać zachęty do rozwijania tej działalności. Na razie nie istnieją żadne regulacje zachęcające do tego. Jesteśmy hobbistami tudzież chcemy coś zrobić dla lokalnego środowiska, lubimy słuchać Mazurka Dąbrowskiego i patrzeć, jak biało-czerwona flaga jest wciągana na maszt. Mamy takie czy inne sentymenty, ale brak owych zachęt. One powinny się pojawić i muszą wynikać z unormowań prawnych. Na tym może zakończę. W każdym razie jest przed nami bardzo dużo pracy. To jest prawdziwa pustynia i mnóstwo spraw jest do uregulowania. Zachęcam do tego. Pan poseł Zygmunt Ratman kieruje tamtą podkomisją nadzwyczajną, zatem jeżeli są do umieszczenia w projekcie ustawy o swobodzie działalności gospodarczej jakieś poprawki, to trzeba się tym szybko zająć.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#SpołecznyekspertKomisjiWiesławWilczyński">Regulacje prawne w zakresie sportu zawodowego rzeczywiście nam się bardzo zestarzały. Pierwsze regulacje tego typu były zawarte w ustawie o kulturze fizycznej, która weszła w życie w styczniu 1995 r. Później przeprowadzono jedną nowelizację, ale miała ona kosmetyczny charakter. Praktycznie od kilku lat działalność w zakresie sportu zawodowego rozwija się na wielu odcinakach bez regulacji prawnych. Pan dyrektor Marian Rudnik wspomniał o tym, że na przykład w zakresie dyscyplin indywidualnych brakuje regulacji prawnych. Przypominam, że w 1996 r. ówczesny prezes Urzędu Kultury Fizycznej i Turystyki powołał Radę Sportu Profesjonalnego. Obecni na sali obrad panowie Marian Rudnik i Andrzej Baczewski byli członkami tej Rady. Ciało to może się szczycić bogatym plonem swojej działalności. Niestety, wiele koncepcji legislacyjnych, które tam się zrodziły, nigdy nie zostało w praktyce zastosowanych. Pojawiło się dzisiaj istotne pytanie: czy sport profesjonalny ma być regulowaną formą działalności gospodarczej? Dziedzina ta jest już częściowo regulowana poprzez fakt, iż polskie związki sportowe wydają licencje na działalność w obszarze sportu profesjonalnego. Gdyby nie było tych licencji, to czy wyobrażacie sobie państwo na przykład kierowców rajdowych, motocyklistów czy pilotów sportowych startujących w zawodach sportowych bez licencji. To jest po prostu niemożliwe. Choćby z tego względu owe licencje powinny egzystować. Obserwując dzisiaj sport profesjonalny dostrzega się dwa zjawiska. Albo łamie się prawo i ignoruje się zapisy ustawowe - nie ma nadzoru nad działalnością sportowych spółek akcyjnych - albo nie wprowadza się przepisów, które regulowałyby tę działalność. Jak już stwierdziłem, nowelizacji w tym zakresie nie było już od kilku lat. Od wielu lat w Europie toczy się dyskusja, czy sport profesjonalny powinniśmy traktować jak normalną działalność gospodarczą, czy też jest to specyficzna forma działalności i jako taka powinna podlegać oddzielnym uregulowaniom. Traktat rzymski jednoznacznie określa, że jeżeli zawodnik bierze pieniądze z tytułu uprawiania sportu, to jest traktowany jako podmiot prowadzący działalność gospodarczą. Oczywiście, że w obszarze sportu potrzebne są szczególne uregulowania stanowiące, jak zawodnik ma się zachowywać na arenie sportowej. On podlega regulaminom ustanawianym przez krajowe związki sportowe i federacje międzynarodowe. Pan poseł Jerzy Kulej od kilku lat podnosił istotny problem dotyczący uprawnień do reprezentowania Polski na arenie międzynarodowej przez organizację profesjonalną działającą w ramach boksu zawodowego. W tej sprawie popełniono błąd, ponieważ prezes UKFiT kilka lat temu wydał decyzję upoważniającą do uprawiania przez tę organizację sportu zawodowego, podczas gdy de facto nadal było to w kompetencji prezesa Polskiego Związku Bokserskiego. Zasada jest taka, że to prezes polskiego związku sportowego jest upoważniony do tego, żeby w danej dyscyplinie sportu podejmować decyzje, wydawać licencje, tworzyć ligi zawodowe itd. Trzeba powiedzieć, że wiedza prezesów związków sportowych jest w tym zakresie niewielka.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#SpołecznyekspertKomisjiWiesławWilczyński">Oni czują lęk przed tworzeniem lig zawodowych. Panuje w tym zakresie kompletny bałagan. Korzystajmy w sposób właściwy z prawa, które już obowiązuje. Jednocześnie twórzmy nowe normy prawne - choćby w przywołanych dyscyplinach indywidualnych, w których nie ma niezbędnych uregulowań - po to, żeby sport zawodowy mógł się rozwijać. Pan poseł Kazimierz Pietrzyk zgłosił wątpliwości, czy rzeczywiście jest to działalność gospodarcza. My celowo wprowadziliśmy w ramach nowelizacji ustawy umowy cywilnoprawne. Chodziło nam o to, żeby to one wyczerpywały tę formę, o której pan poseł mówił. Zawodnik zgłasza więc działalność gospodarczą podpisuje umowę cywilnoprawną z klubem sportowym, czyli pracodawcą, i w tej umowie powinny być zawarte wszystkie uregulowania. Można również zawrzeć w umowie tzw. uregulowania motywacyjne. Jeżeli pańska drużyna będzie wygrywała, to pan płaci więcej. Za zwycięstwa w lidze można płacić kwotę X, a za zwycięstwa w pucharach europejskich można płacić 2X. To jest kwestia umownych uregulowań. Myślę, że sprawa ta nie wymaga ingerencji organów państwowych - ministra czy prezesa Polskiej Konfederacji Sportu. Myślę, że naszą intencją powinno być stworzenie jak najszybciej odpowiednich norm prawnych regulujących sport profesjonalny, ponieważ mamy w tym obszarze do czynienia z wieloma patologiami. Niezbędne jest przy tym uwzględnienie interesu reprezentacji narodowej. To jest najważniejsze. Tyle możemy zrobić dla sportu profesjonalnego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieEdukacjiNarodowejiSportuAdamGiersz">Dyskusja na temat sportu zawodowego, rozwiązań prawnych oraz warunków jego funkcjonowania jest trudna. Sądzę jednak, że główny problem nie leży w rozwiązaniach prawnych. Ciągle słyszę, że sport zawodowy nie rozwija się dlatego, że obowiązują złe rozwiązania prawne i nie istnieją w tym obszarze specjalne rozwiązania podatkowe. Jakoś nikt nie chce zrozumieć, że sport zawodowy powinien się rozwijać na zasadach biznesowych. To znaczy, że klub zawodowy to jest przedsiębiorstwo prowadzące działalność gospodarczą. W tej sytuacji wszystkie obiekcje dotyczące rozwiązań prawnych są dla mnie dość niezrozumiałe. Owe rozwiązania prawne są czyste i logiczne. Jeżeli dany podmiot chce prowadzić działalność w ramach sportu profesjonalnego, to powinien posiadać formę organizacyjną dostosowaną do zasad działalności gospodarczej. Oczywiście najwyższą formą zorganizowania tej działalności jest sportowa spółka akcyjna. Można się zastanowić nad dopuszczeniem innych form, mniej przejrzystych, no bo zastosowanie formuły spółki akcyjnej wiąże się z koniecznością przeprowadzania audytu i pełną jawnością finansową, natomiast spółka z ograniczoną odpowiedzialnością nie podlega tak ścisłym zasadom i ograniczeniom itd. Stworzyliśmy więc rozwiązania modelowe i nasuwa się pytanie: jaka jest przyczyna tego, że istnieje taki opór przeciwko tym rozwiązaniom. Przyczyną jest to, że nie można działalności gospodarczej wspomagać środkami publicznymi. W tej sytuacji poszukuje się takich rozwiązań, żeby można było prowadzić działalność gospodarczą i jednocześnie otrzymywać na to środki publiczne. Nigdzie w Europie nie istnieją takie rozwiązania. Jeżeli nawet we Włoszech premier Silvio Berlusconi próbuje wprowadzić rozporządzenie, w myśl którego włoskie kluby piłkarskie mogłyby rozłożyć sobie straty nie na 3 lata - tak jest zapisane w prawie gospodarczym - a na 10 lat, to włoski komisarz do spraw konkurencji oprotestowuje tę decyzję. Nie ma w Europie specjalnych rozwiązań podatkowych dla działalności gospodarczej w sporcie. Ciągle słyszymy, że należy żądać specjalnych ulg w tym zakresie. W Europie natomiast obowiązują ogólne zasady unijne, czyli swoboda przepływu kapitału, siły roboczej, usług i przede wszystkim zasada swobodnej konkurencji. Natomiast zasadne jest pytanie, czy polski sport dojrzał do tych modelowych rozwiązań, które chcielibyśmy widzieć w obszarze sportu zawodowego. Z tych narzekań wynika, że polski sport z trudem dojrzewa do tych rozwiązań i jedynie Polski Związek Koszykówki jest dość daleko zaawansowany w ich wprowadzaniu. Pan prezes Andrzej Kraśnicki może mnie poprawić, jeżeli się mylę, ale chyba wszystkie lub prawie wszystkie kluby ligi zawodowej ligi są sportowymi spółkami akcyjnymi. W tym kierunku zmierza również liga siatkówki, natomiast kluby piłki nożnej pozostają w tym zakresie daleko w tyle. Wiązałem duże nadzieje z wprowadzeniem przez Polski Związek Piłki Nożnej systemu licencyjnego. To miał być sposób na uporządkowanie zawodowej piłki nożnej. Niestety, zabrakło siły i zdecydowania, żeby konsekwentnie ten system wprowadzić. W rezultacie owe licencje przyznawano jakby na wiarę czy na kredyt i teraz okazuje się, że połowa klubów ma problemy finansowe i nie bardzo jest w stanie spełnić te wymogi. W przypadku sportów zespołowych, które niewątpliwe powinny zmierzać w kierunku sportu zawodowego, zasadne jest pytanie, czy one dojrzały już do tych realiów. Można powiedzieć, że część przyczyn, iż tak się nie stało, leży po stronie klubów i polskich związków sportowych, które nie są przygotowane do prowadzenia działalności gospodarczej w sporcie.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieEdukacjiNarodowejiSportuAdamGiersz">Można również stwierdzić, iż istotną przyczyna jest fakt, że polska gospodarka nie jest na tyle rozwinięta, żeby mogła finansować sport zawodowy w ramach wszystkich gier zespołowych. Odrębnym problemem jest zawodowstwo w sportach indywidualnych. Obecnie dążymy do tego, żeby wszyscy nasi zawodnicy przygotowujący się do igrzysk olimpijskich w Atenach korzystali z pełnego finansowania tych przygotowań ze środków publicznych. Słyszymy natomiast, że to właściwie prywatne osoby i przedsiębiorstwa finansują przygotowania naszych olimpijczyków. W ten sposób w polskim indywidualnym sporcie wyczynowym tworzy się system, w którym prywatna działalność zawodowa jest prowadzona za środki publiczne. Wszystkie kwestie związane z przygotowaniem zawodnika do startu w zawodach są finansowane ze środków publicznych, natomiast dyskontowanie sukcesu sportowego leży wyłącznie po stronie zawodnika. W niektórych sportach, na przykład w tenisie ziemnym, zawodnik od początku nie korzysta ze środków publicznych, tylko jest finansowany przez rodziców i prywatnych sponsorów. Zgadzam się z tym, że taki zawodnik ma potem wyłączne prawo do swojego wizerunku i związanych z tym profitów. Natomiast w przypadku zawodników, których przygotowania są finansowane ze środków publicznych, jakaś część tych profitów powinna być przeznaczana na szkolenie sportowe młodzieży, czyli następców zawodników, którzy już odnieśli sukces sportowy. Powinniśmy szukać rozwiązań zmierzających w tym kierunku. Mam nadzieję, że Polska Konfederacja Sportu wymusi to, iż otrzymamy indywidualne programy przygotowań naszych najlepszych zawodników do igrzysk olimpijskich. W tych programach będzie zapisane, że 100% kwot przeznaczonych na te przygotowania pochodzi ze środków publicznych. Budżet państwa jest na tyle wydolny - stworzyliśmy specjalna rezerwę na te przygotowania - że możemy zagwarantować sfinansowanie tych przygotowań. Nikt nie będzie mógł twierdzić, że tylko dzięki sponsorom prywatnym polscy olimpijczycy mogą się przygotowywać do igrzysk.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#PosełMirosławDrzewiecki">Zgadzam się z tym, co powiedział pan minister Adam Giersz. Znajdujemy się w złym momencie, jeżeli chodzi o sport zawodowy w Polsce, bo jedynym przykładem dyscypliny sportu, w której to wszystko jest ułożone na zdrowych zasadach, jest koszykówka. Bardzo istotne jest, że wszystkie kluby działają w formie sportowych spółek akcyjnych. One działają od początku do końca jak przedsiębiorstwa. Kupuje się zawodników na sezon. Płaci się im. Płaci się również za wynajmowanie hali na mecze i na treningi, mimo że najczęściej są to obiekty komunalne. Natomiast w piłce nożnej paradoks polega na tym, że drużyny są zawodowe. Transfery i gaże zawodników są płacone przez klub, ale cała reszta obciążeń jest regulowana w takiej formie na wpół publicznej i na wpół prywatnej biznesowej. To jest chore zjawisko. Jeżeli klub płaciłby 5 czy 10 tys. zł za wynajęcie stadionu, a o ów stadion dbałaby gmina, to wówczas to wszystko rzeczywiście byłoby od początku do końca poukładane. Obecna sytuacja jest taka, że niby weszły licencje, ale mamy pełną świadomość, iż 50% składu polskiej ligi to są zespoły, które nie powinny w niej grać, gdyby sztywno i konsekwentnie egzekwowano zapisy wynikające z zapisanych wymogów licencyjnych. Tego się nie egzekwuje, ponieważ lęk, że upadną firmy typu - przepraszam, że zacznę od swojego miasta - Widzew Łódź, Legia Warszawa, Górnik Zabrze etc., tak sparaliżował wszystkich - włodarzy miast, urzędy skarbowe itd. - że nikt nie zdecydował się na to, żeby 50% klubów pierwszoligowych rozpoczynało rozgrywki od poziomu IV ligi, ze względu na niespełnienie określonych wymogów. Wszystkie te kluby rozegrają wiosenną rundę ligową, ale ten temat jest tylko odkładany na parę miesięcy. Natomiast nie ulega wątpliwości, że jeżeli w momencie sprawdzania przed nowym sezonem, który z tych klubów może przystąpić do rozgrywek, zastosujemy ten sam manewr, to pewne standardy nigdy nie zostaną osiągnięte. Ów manewr wyglądał w ten sposób, że zadłużony klub miał przedstawić dokumenty, z których wynikałoby, że problem zadłużenia został już rozwiązany, ale przyznającym licencję tak naprawdę wystarczyło, że klub miał zawartą świeżą ugodę z urzędem skarbowym, w myśl której ma zapłacić wierzytelności w tydzień po otrzymaniu licencji. Oczywiście klub otrzymywał licencję, ale tydzień później ani w kolejnych tygodniach nie płacił ani złotówki, bo nadal nie miał pieniędzy. W ten oto sposób stworzono fikcję. W tej sytuacji chciałbym postawić wniosek, żeby Komisja podjęła z Polskim Związkiem Piłki Nożnej rozmowy w tej sprawie. Nie uciekniemy od tych problemów. Przykład koszykówki, a ostatnio również siatkówki, pokazuje, że uregulowanie tych kwestii na zdrowych zasadach jest jednak możliwe. W przypadku piłki nożnej stopień trudności jest dużo większy, bowiem kluby koszykarskie nie powstawały na swoistym złomowisku, gdzie były same straty i ogromne długi, tylko kilku rozsądnych ludzi stworzyło coś na miarę własnych możliwości. Budżetowanie wygląda w ten sposób, że w przypadku, gdy istnieje możliwość uzyskania 2 mln zł na sezon, to włodarze klubu starają się wydawać nie więcej niż 2 mln zł. W przypadku polskiej piłki nożnej wszystko było postawione na głowie. Jej przedłużające się tragiczne problemy mają swoje źródła na początku lat 90., kiedy to bardzo wielu prywatnych przedsiębiorców szukających rozgłosu - piłka nożna to był zawsze nośny temat - zainwestowało duże pieniądze i straszliwie napompowało rynek piłkarski w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#PosełMirosławDrzewiecki">Okazuje się, że wówczas polscy piłkarze zarabiali najlepiej w Europie, nie licząc zawodników z tych kilku najbogatszych lig europejskich. Ich zarobki były niewspółmiernie wysokie w stosunku do tego, co mogli oni zaprezentować na boisku. Budżety klubów były horrendalnie wysokie. Obecnie to się normuje, ale ów balast w postaci zadłużenia powinien zmusić władze polskiego sportu oraz PZPN do podjęcia decyzji, co dalej zrobić w tej sytuacji. Jeden wariant jest taki, że zadecydujemy się na to, iż 50% klubów pierwszoligowych zaczyna w przyszłym sezonie od IV ligi - niestety będą to również te stare zasłużone kluby. Druga możliwość to kolejna prolongata egzekwowania tych wymagań. W takim przypadku należy się jednak spodziewać protestów ze strony włodarzy Wisły Kraków czy Groclinu Grodzisk Wielkopolski. Oni prowadzili racjonalną politykę własnymi środkami finansowymi w przeciwieństwie do tych wszystkich awanturników, którzy wydawali publiczne i pieniądze i naciągali różne firmy na dziesiątki milionów złotych i teraz mieliby mieć po raz kolejny odpuszczone wszystkie winy i zaległości. Nie uciekniemy przed koniecznością zrobienia czegoś w tej sprawie. W lidze piłkarskiej można wprowadzić zdrowe zasady funkcjonowania. Jest to tylko kwestia odwagi i podjęcia męskich decyzji. Niezwykle powikłanym zagadnieniem jest sytuacja w dyscyplinach indywidualnych. Zawodnicy nie rozumieją pewnej powinności, która jest związana z faktem, że przez pierwsze lata kariery ich szkolenie było finansowane z pieniędzy publicznych. W momencie gdy zbierają plon tych wysiłków, to wszystkie profity chcą oni mieć wyłącznie dla siebie ewentualnie dla sponsora, który zarabia na ich wizerunku, natomiast kompletnie ignorują to, że dany polski związek sportowy zainwestował w ich sukcesy. Trzeba wymyślić czytelne reguły, które stanowiłyby, że zawodnik, którego szkolenie do 19. czy 20. roku życia było całkowicie finansowane ze środków publicznych, potem w ciągu dalszych lat kariery, gdy stanie się już samodzielnym podmiotem gospodarczym, będzie musiał oddawać pewną część zarobionych pieniędzy. Te środki byłyby następnie przeznaczone na identyczne szkolenie młodych sportowców, z jakiego ten zawodnik korzystał w pierwszych latach kariery sportowej. Obecnie znajdujemy się w dziwnej sytuacji. Ten spór, który toczył się w Polskim Związku Lekkiej Atletyki dotyczył wielkich nazwisk polskiego sportu. Już sam Robert Korzeniowski jest instytucją w polskim sporcie, ale on i jego mniej utytułowani koledzy muszą mieć świadomość, że na sport wydaje się olbrzymie kwoty z publicznych środków. Nie można liczyć tylko tych wydatków, które zostały personalnie skierowane na szkolenie danego zawodnika, bowiem zawodnicy byli szkoleni w pewnej grupie i również na to poniesiono wydatki ze środków publicznych. Wydatki na sport są tak wysokie, ponieważ trudno wyrosnąć na dobrego zawodnika, jeżeli jest się jedynym zawodnikiem w kraju. Potrzebna jest konkurencja. Sport młodzieżowy jest najważniejszy z punktu widzenia całości i dlatego państwo łoży na jego rozwój. Zawodnicy nie mogą ignorować faktu, że w początkach ich kariery wyłożono środki na ich szkolenie. W amerykańskim boksie zawodowym promotorzy, jako prywatni przedsiębiorcy, pokrywają wszystkie koszty, a bokserzy otrzymując pieniądze za walki wypłacają ich część promotorowi, trenerowi, lekarzowi etc.</u>
          <u xml:id="u-10.2" who="#PosełMirosławDrzewiecki">To jest normalny układ. Wszystko jest policzalne. Natomiast w polskim sporcie nadal występuje mieszanka socjalizmu z zawodowstwem typowy dla rzeczywistości kapitalistycznej. Nie jest możliwe funkcjonowanie takiej hybrydy. Jeżeli mówimy o zawodowstwie w sporcie, to z pewnością temat ten to jest bardzo poważne wyzwanie. Myślę, że niezbędne zmiany można było przeprowadzić wcześniej, ale czasu już się nie cofnie. Dłużej czekać nie można i trzeba te kwestie uregulować w najbliższym czasie. W ciągu tego i następnego roku musimy definitywnie pozamykać pewne sprawy i doprowadzić do zaistnienia tak czytelnych reguł, żeby nikt nie miał pretensji, że spotkał go jakiś zawód. Jeżeli młody sportowiec będzie miał jasny obraz swojej przyszłości i reguł rządzących sportem zawodowym, to on się nie będzie buntował. Ci zawodnicy, którzy dzisiaj osiągają profity, będą kontestowali te rozwiązania, ale przecież nie będziemy dla kilku zawodników udawali, że nie zmienimy prawa w tym zakresie. Nie ma to być jakieś sztuczne prawo, tylko proste zasady komercji i biznesu. W Polsce mogła istnieć najsilniejsza liga żużlowa na świecie, bowiem decydował o tym rynek, czyli popyt na żużel, ludzie przychodzili masowo na stadiony. W momencie, gdy spada zainteresowanie, to sytuacja finansowa dyscypliny oraz ligi ulega pogorszeniu. To są właśnie realia rynkowe.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#PrzewodniczącyRadyPolskiejKonfederacjiSportuJanuszCzerwiński">Nie w pełni zgadzam się z opinią, że znajdujemy się na właściwej ścieżce rozwoju sportu profesjonalnego, ponieważ dostrzegam pewne nieprawidłowości już w zarodku. Po pierwsze, nie mamy pewnych przyzwyczajeń, które mogłyby spowodować, iż zmierza się w kierunku sportu profesjonalnego. Zawodnicy szkoleni w ramach kolejnych kategorii wiekowych nie znają tej drogi. Kończy się wiek juniorowski i następuje okres stagnacji. Ci zawodnicy nie rozwijają się dalej. Weźmy za przykład koszykówkę amerykańską. Utalentowani zawodnicy przechodzą ze sportowych grup w szkołach średnich na uniwersytety i tam podnoszą swoje umiejętności w bardzo silnych ligach akademickich. To jest zwarty system. Zachowana jest ciągłość szkolenia. U nas taki system nie istnieje, bo akademicka liga koszykówki to jest po prostu nieporozumienie. Dla mnie są to wyrzucone pieniądze, bowiem to jest typowo amatorski sport. Chodzi chyba o tworzenie dla studentów warunków do zabawy w sport. To nie ma nic wspólnego ze sportem zawodowym.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#PosełZygmuntRatman">W USA w sport uczelniany są zaangażowane prywatne środki finansowe.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#PrzewodniczącyRPKSJanuszCzerwiński">Oczywiście. To jest zupełnie inna sytuacja. Dlatego mówię, że u nas ścieżka rozwoju sportu zawodowego jest zupełnie inna. Nie gwarantuje nam ona pełnego sukcesu. Dodam, iż w zawodowej lidze NBA mecze odbywają się co drugi lub trzeci dzień. Zawodnicy są do tego przygotowani. U nas natomiast taka częstotliwość rozgrywek stanowiłaby ogromny problem. Ci z państwa, którzy chodzą na mecze koszykówki wiedzą, że poziom sportowy nie jest taki, jakiego byśmy sobie życzyli, mimo, że w koszykówkę zawodową w Polsce inwestowane są ogromne pieniądze. Nie jest również właściwa sytuacja, jeżeli w trakcie sezonu kluby wycofują się z rozgrywek ligi profesjonalnej lub ograniczają swoje drużyny do 5 zawodników, czyli tylko tych, którzy występują na parkiecie. To oczywiście nie są właściwe rozwiązania. Oczywiście nie powinniśmy schodzić z naszej drogi dążenia do sportu profesjonalnego, ale musimy dostosować ten proces do naszych możliwości. Rzecz w tym, że nie mamy w kraju bogatych firm i sponsorów, którzy mogliby wspierać sport profesjonalny i rywalizować na takich zasadach, jak to się dzieje na Zachodzie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#PosełKazimierzPietrzyk">Mam jedno zdanie komentarza do wypowiedzi pana ministra Adama Giersza. Generalnie zgadzam się z takimi założeniami, że jeżeli to jest działalność gospodarcza, to potrzebne są stosowne regulacje prawne. W dodatku działalność gospodarcza wiąże się z wypracowywaniem zysku, a więc nie ma potrzeby wspierania takiej działalności środkami budżetowymi. Nie ma jednak co liczyć na to, że osiąganie zysku przez podmioty związane ze sportem jest w Polsce realne w dzisiejszych warunkach i przez następne kilkanaście lat. trzeba stworzyć jakieś mechanizmy - nie mówię, że ma to być wspieranie środkami budżetowymi - które pozwalałyby rozwinąć działalność gospodarczą. Klub potrzebuje na utrzymanie pierwszoligowej drużyny siatkarskiej 3 mln zł rocznie. W jaki sposób klub ma uzyskać te pieniądze, skoro od Polskiej Ligi Siatkówki otrzymuje tylko 150 tys. zł. On może zarobić pozostałą kwotę tylko poprzez świadczenie usług w reklamie publicznej. Problem w tym, że telewizja nie chce pokazywać siatkarskich rozgrywek ligowych. Nie chce okazywać nawet rozgrywek siatkarskiej Ligi Mistrzów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#PosełMirosławDrzewiecki">Stosunek TVP do sportu to jest bardzo poważny problem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#PosełKazimierzPietrzyk">Muszą zatem istnieć jakieś mechanizmy umożliwiające klubom prowadzenie efektywnej działalności gospodarczej. Co z tego, że mój klub wyprodukował gadżety klubowe za 50 tys. zł, skoro sprzedaliśmy tylko za 5 tys. zł, bo społeczeństwa nie stać na kupowanie szalików, koszulek etc. Trzeba wytworzyć jakieś mechanizmy, żeby ktoś w ten biznes chciał wejść. Jeżeli chodzi o koszykówkę, to ja się chciałem zapisać na rekolekcje do posła Grzegorza Schetyny. Oczywiście pan poseł pobłogosławił mnie, ale specjalnych informacji mi nie udzielił. Jestem pełen podziwu, jak on to robi, że organizuje dla klubu budżet roczny w wysokości 16 mln zł. Na takie rekolekcje to ja bym chętnie na kolanach poszedł.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#PosełMirosławDrzewiecki">Jeszcze większy budżet ma Prokom-Trefl Sopot.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#PosełKazimierzPietrzyk">Dla mnie tak wysoki budżet to jest zagadka, ale feler tego układu jest taki, że my nie mamy w praktyce reprezentacji Polski w koszykówce. Na parkiecie są prawie sami obcokrajowcy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#PosełMirosławDrzewiecki">No niezupełnie. W Idei-Śląsku Wrocław gra jednak sporo Polaków, chociażby Adam Wójcik, Maciej Zieliński oraz Michał Ignerski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#PosełTadeuszTomaszewski">Chciałbym prosić o to, żeby przedstawiciele Polskiej Konfederacji Sportu dostarczyli Komisji Nadzwyczajnej kierowanej przez pana posła Zygmunta Ratmana propozycje zapisów ustawowych dotyczących kwestii, które waszym zdaniem powinny być regulowane. Wszystkie inne kwestie, które nie są związane z tym obszarem - chociażby kapitał założycielski sportowej spółki akcyjnej - będziemy omawiać na bieżąco podczas prac podkomisji nadzwyczajnej do spraw nowelizacji ustawy o kulturze fizycznej. Nie sądzę, żeby problemem była kwestia wysokości kapitału założycielskiego, bo skoro panuje ogólna zgoda co do tego, że w lidze piłkarskiej wszystkie kluby mają funkcjonować w formie sportowych spółek akcyjnych, to i tak zgodzimy się na to, żeby kapitał założycielski był wyznaczony na ogólnych zasadach, tylko niech te spółki w końcu powstaną. Potrzebna jest przejrzystość mechanizmów finansowych, a zapewnia je właśnie taka formuła prawna. Wszystkie inne formy spółek są dopuszczalne, ale musimy pamiętać o tym, że jeśli chodzi o stronę kapitałową, to muszą obowiązywać podobne zasady. Może się zdarzyć, że ustalimy wysokość kapitału założycielskiego spółki akcyjnej na 500 tys. zł, a spółki z ograniczoną odpowiedzialnością na 100 tys. zł i znowu powstaną niepotrzebne różnice. Sądzę, że możemy te elementy dopracować w ramach nowelizacji ustawy o kulturze fizycznej. Uważam, że należy się podziękowanie Polskiej Konfederacji Sportu, jej Radzie oraz zespołom, które nad tym pracowały. Przedstawiono nam dobrą identyfikację wszystkich zagadnień i problemów sportu profesjonalnego. Teraz należałoby to przełożyć na propozycje konkretnych zapisów, tak w ustawie o swobodzie działalności gospodarczej, jak i tych bardziej merytorycznych formalnoprawnych rozwiązań, które należy zawrzeć w ustawie o kulturze fizycznej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#PosełMichałKaczmarek">Chciałbym nawiązać do końcowej części wypowiedzi pana posła Kazimierza Pietrzyka. Jeżeli chodzi o regulacje dotyczące sportu profesjonalnego, to najpierw powinniśmy przyjrzeć się obecnej sytuacji, choćby w lidze koszykówki. Okazuje się, że najzdolniejsi polscy zawodnicy młodego pokolenia nie lądują w profesjonalnych klubach naszej ligi, tylko giną z pola widzenia. Dzieje się tak dlatego, że regułą jest taka sytuacja jak w klubie Nobiles Włocławek. Z 12 zawodników pierwszego składu tylko 2 to Polacy, zresztą niezwiązani z daną miejscowością. Spośród drużyn czołówki najwięcej Polaków gra w składzie Idei-Śląska Wrocław. Reguła jest jednak inna i to jest problem. Na przykład wiadomo, że trener Andrej Urlep nie przepada za polskimi zawodnikami i zawsze w drużynie, w której pracuje, są oni ostatni do wyjścia na parkiet. Nie możemy pójść na coś takiego, że nie mamy żadnego wpływu na ligi zawodowe. Liga koszykówki jest znakomitym miejscem pracy dla Łotyszy, Litwinów, Serbów etc., ale jest tylko miejscem pracy, i to w dodatku nie dla polskich zawodników. Wszystko jest profesjonalnie zorganizowane, ale nie służy to rozwojowi polskiej koszykówki, wzmacnianiu naszej reprezentacji i szkoleniu młodych zawodników. Zmierzam do tego, że powinniśmy dążyć do zamieszczenia w ustawie zapisu, który narzucałby związkowi oraz lidze profesjonalnej pewne kryteria konieczne do spełnienia. Można na przykład zapisać, iż w drużynie musi być dwóch polskich zawodników w wieku do 21 lat oraz że połowa drużyny to są Polacy. Sądzę, że wyjściem na przeciw zaznaczonym dzisiaj problemom, byłoby również zamieszczenie zapisu na temat uposażeń zawodników. Obecnie wysokość kontraktów przekracza możliwości klubów. Często nawet dobrze zorganizowane kluby wykładają się na tym, ponieważ nieustannie pojawia się kwestia rosnących żądań finansowych zawodników. W sporcie żużlowym pojawiła się nawet zdroworozsądkowa modyfikacja. Określa się, ilu zawodników może mieć kontrakt. Takie rozwiązania wychodzą naprzeciw trudnej sytuacji finansowej klubów żużlowych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#PosełMirosławDrzewiecki">W równie trudnej sytuacji są kluby piłkarskie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#PosełMichałKaczmarek">Sport zawodowy w Polsce nie może się rozwijać w taki sposób jak dotychczas. Nasza najzdolniejsza młodzież powinna grać w dobrej, profesjonalnej lidze. To przełoży się na wysoki poziom naszej reprezentacji narodowej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#PodsekretarzstanuwMENiSAdamGiersz">Ad vocem. Fakt, iż kluby preferują zawodników zagranicznych jest - w moim odczuciu - związany z niestabilnością finansową klubów. Myśli się w kategoriach jednego sezonu. W związku z tym, za daną pulę pieniędzy montuje się najsilniejszy możliwy skład, chcąc uzyskać jak najlepszy wynik sportowy. Gdyby istniała większa stabilność finansowa klubów i mogły one planować działalność na kilka lat naprzód, to zapewne inwestowałyby one w młodych zawodników. Oni w pierwszym roku graliby mało, w drugim więcej, a w trzecim najlepsi z nich stanowiliby trzon drużyny. Nie wydaje mi się jednak, żeby było można takie kwestie regulować w ustawie. To raczej jest kwestia odpowiedzialności polskich związków sportowych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#PosełMirosławDrzewiecki">Zgadzam się z panem ministrem. Na przykład Polski Związek Piłki Nożnej uregulował tę sprawę i liczba obcokrajowców na boisku jest ograniczona.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#PodsekretarzstanuwMENiSAdamGiersz">Skoro Polski Związek Koszykówki ma ponad 50% udziałów w zawodowej lidze koszykówki, to znaczy, że to Związek decyduje o regulaminie rozgrywek. Wszystko zależy od tego, czy dany związek realizuje swoje cele statutowe, czyli odpowiada za przygotowanie reprezentacji - otrzymuje wtedy odpowiednie dofinansowanie, jako realizator celu publicznego - czy też stoi na straży partykularnych interesów klubów. Dysponujemy więc finansowym instrumentem nacisku na związki sportowe, natomiast wydaje mi się, że mało realne jest regulowanie takich kwestii ustawowo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#PosełMirosławDrzewiecki">Jako państwo członkowskie Unii Europejskiej raczej nie będziemy mogli wprowadzać ograniczeń dotyczących liczby zawodników zagranicznych. Natomiast ów instrument finansowy będzie wówczas bardzo przydatny.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#PosełZygmuntRatman">Wydaje mi się, że właśnie otworzyliśmy puszkę Pandory. Zdążyłem już poza mikrofonem zadać pytanie: może należałoby zlikwidować polskie związki sportowe. Nie wiem, czy nie byłoby to zasadne. Mam jeszcze jedną uwagę. Prawda jest taka, że skoro w ustawie o kulturze fizycznej zostały zapisane sportowe spółki akcyjne, to nie można zapisywać w tej ustawie możliwości tworzenia innych spółek, bowiem one funkcjonują na zasadach określonych w innych generalnych przepisach. To ładnie brzmi, jak mówi się, że zawodnik powinien się poczuwać do obowiązku zwrotu części nakładów wydanych na jego wyszkolenie. Ale przecież, jak ktoś się uczy zawodu szewca, farmaceuty czy prawnika, to nikt go potem nie wzywa do tego, żeby zwracał pieniądze w sytuacji, gdy przestaje być - powiedzmy - aptekarzem i zabiera się za hodowlę kwiatów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#PosełMirosławDrzewiecki">Panie pośle, tu nie chodzi o umiejętności, które się uzyskuje podczas lekcji wf, tylko o specjalistyczne szkolenie sportowe. Ci zawodnicy odbywają 230 dni zgrupowań.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#PosełZygmuntRatman">Czy fakt, iż skończyłem prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim, oznacza, że Wydział Prawa tej uczelni może ode mnie żądać zwrotu części kosztów kształcenia, bo na przykład jestem posłem i nie pracuję w zawodzie? Zbyt daleko się posuwamy. Może rozważmy taki wariant, że nie będziemy przydzielać środków finansowych w dotychczasowy sposób, czyli po prostu wszystkim, tylko pieniądze byłyby przydzielane konkretnym grupom czy zawodnikom w zależności od ich klasy sportowej. Właśnie z tą koncepcją jest związana moja obrazoburcza teza, że może należałoby zlikwidować polskie związki sportowe. Można też dawać pieniądze na konkretny związek, który osiąga wyniki. Pan przewodniczący mówił o basketballu amerykańskim, ale przecież w USA akademickie ligi utrzymują się z pieniędzy prywatnych sponsorów. Dopiero gdy ktoś zostaje członkiem kadry, to zaczyna otrzymywać pieniądze od państwa, tymczasem w Polsce płaci się związkom i ich działaczom. Podczas dzisiejszego posiedzenia dzielono się wieloma spostrzeżeniami. Pan poseł Kazimierz Pietrzyk, jako prezes pierwszoligowego klubu wyrażał opinię, iż klubom trudno jest pozyskiwać środki na utrzymanie drużyn i wypracowywać jakikolwiek zysk. Jesteśmy na etapie realnego wchodzenia w profesjonalizację sportu. Ewidentne jest, iż trzeba się poważnie zastanowić nad cała strukturą finansowania sportu. Zgadzam się z opinią, że struktury są jeszcze rodem z PRL, a reguły panują kapitalistyczne, zresztą już od 14 lat. Tymczasem polski związki sportowe wciąż oczekują dotacji finansowych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#PosełMirosławDrzewiecki">Ale możliwe jest reagowanie w taki sposób, że dany związek otrzymuje mniej pieniędzy, bo poziom reprezentacji w tej dyscyplinie sportu jest bardzo niski, a związek skupia uwagę na lidze zawodowej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#PosełZygmuntRatman">Może nie należy automatycznie przydzielać środków finansowych związkom sportowym, tylko dawać je na konkretnych zawodników w zależności od ich klasy sportowej. Może taką rewolucję należy zrobić. Przypuszczam, że moja wypowiedź nie wszystkim się spodoba, bo są tacy, którzy żyją z pieniędzy przydzielanych związkom sportowym; taka jest brutalna prawda, ale trzeba o tym mówić. Jeżeli coś się zreorganizuje, to trzeba również zadbać o ludzi ze związków sportowych. Podkreślam, iż po raz pierwszy władze polskiego sportu zaprezentowały tak rewolucyjne podejście do tematu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#PosełMirosławDrzewiecki">Jest to podejście zdroworozsądkowe.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#PosełZygmuntRatman">Dobrze się stało, bo mielibyśmy do czynienia z taką miną z opóźnionym zapłonem. Nie uciekniemy od konieczności uregulowania tych kwestii.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#PosełGrzegorzGruszka">Mówimy dzisiaj o pewnej „partyzantce” organizacyjnej i finansowej. Taka jest ogólna diagnoza. Myślę, że należałoby poczynić pewne ustalenia i spróbować je egzekwować. Nawet w tej najbardziej sprofesjonalizowanej i najbogatszej lidze koszykówki klub, który jest aktualnym mistrzem Polski, działa w formie stowarzyszenia. Większość pozostałych klubów tej ligi to sportowe spółki akcyjne. Wydaje mi się, że w tym wszystkim jednak chodzi o co innego, a mianowicie o stworzenie pewnych ram finansowych. Wiele klubów działających w formie stowarzyszeń po prostu upada. Nie pokrywa się zobowiązań finansowych wobec trenerów i zawodników, ale zakłada się następne stowarzyszenia. Rolą Polskiej Konfederacji Sportu jest pilnowanie przestrzegania pewnych reguł. W tej wielkiej komercji nie może być wyjątków. Jeżeli klub chce uczestniczyć w rozgrywkach, to musi przyjąć formę sportowej spółki akcyjnej. Zgadzam się z opinią, że 500 tys. zł to jest kwota zbyt wysoka, jak na kapitał założycielski takiej spółki. Jest to wysoka bariera, szczególnie w przypadku lig, które nie budzą zainteresowania telewizji oraz sponsorów. Sport profesjonalny powinien jednak funkcjonować na takich zasadach, jakie obowiązują w całej gospodarce. Powiedzmy, że dana firma upada. Jeżeli jest odpowiedzialność prawna, tak jak w przypadku spółek z o.o. lub spółek akcyjnych, to można skutecznie żądać od zarządu - ewentualnie od rady nadzorczej, ale w szczególności od zarządu - spółki wyrównania pewnych zadłużeń. Wiemy przecież, że prezesi zarządów spółek odpowiadają obecnie majątkiem osobistym.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#PosełMirosławDrzewiecki">Nikt by nie chciał wejść w skład rady nadzorczej, gdyby musiał pokrywać z własnej kieszeni zadłużenia spółki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#PosełGrzegorzGruszka">Zgodnie z Kodeksem handlowym członkowie rad nadzorczych odpowiadają finansowo za pewne kwestie. Chodzi również o to, żeby się traktować poważnie. Jeżeli ktoś czyni pewne świadczenie i ma podpisaną umowę, to ktoś za tę umowę powinien zapłacić. Myślę, że nie ma innej drogi. Jeżeli Polska Konfederacja Sportu ma odpowiadać za sport wyczynowy, to niezbędne jest wprowadzenie pewnych regulacji i wymagań. Nie może być wyjątków oraz odkładania egzekwowania ustalonych wymagań o kolejny rok. To wszystko powinno być precyzyjnie uregulowane. Obecnie sportem wyczynowym rządzi pieniądz. Największe znaczenie mają pieniądze z reklam, a więc od stacji telewizyjnych. Ten obszar musi być jakoś unormowany. To nie może być tak, że jeden klub płaci na czas, w innym zawodnicy prowadzą własną działalność gospodarczą. Trzeba wprowadzić pewne ujednolicenia, które byłyby dla wszystkich sprawiedliwe. Wiem, że to nie będzie łatwo zrobić od razu, ale nie może być tak, że co roku narzekamy na realia, nie podejmując niezbędnych działań. Kolejna kwestia. Może koncepcja przedstawiona przez pana ministra Adama Giersza jest właściwa, ale nie bardzo wiem, w jaki sposób można by egzekwować od zawodnika zwrot części kosztów poniesionych ze środków publicznych na jego szkolenie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#PosełMirosławDrzewiecki">To jest bardzo proste.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#PosełGrzegorzGruszka">Myślę, że jest to bardzo trudne, bowiem w takich dyscyplinach jak tenis środki finansowe są inwestowane wyłącznie przez podmioty prywatne...</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#PosełMirosławDrzewiecki">Ale nam nie chodzi o tenis. Mówimy o takich zawodnikach, którzy...</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#PosełGrzegorzGruszka">Posłużę się zatem przykładem skoków narciarskich. W tej dyscyplinie zarabia się bardzo dużo, a przecież zawodnicy są do pewnego poziomu szkoleni za pieniądze państwowe. Nie wiem, czy wybitny zawodnik zwraca jakieś pieniądze, a przecież prywatnie dorabia się wielkiego majątku. Można by się zastanowić, jak ta kwestia powinna być uregulowana. Na zakończenia mojej wypowiedzi chciałbym skierować pytanie do prezesa Polskiej Konfederacji Sportu. Ostatnia nowelizacja ustawy o kulturze fizycznej umożliwiła stowarzyszeniom kultury fizycznej uczestnictwo w profesjonalnym współzawodnictwie sportowym, z tym że niezbędna jest zgoda prezesa Polskiej Konfederacji Sportu. Ile takich zgód pan prezes wydał owym stowarzyszeniom?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#PosełMirosławDrzewiecki">Musimy się przyzwyczaić, że sportem zawodowym żądzą pieniądze. Tak jest na całym świecie i z pewnością tego nie zmienimy. Jeżeli chodzi o spółki akcyjne i stowarzyszenia, to rzeczywiście defektem ustawy o kulturze fizycznej jest zaistnienie w lidze zawodowej owych dwóch form prawnych. Faktycznie. Oznacza to nierówność podmiotów. Okazuje się, że klub działający w formie spółki akcyjnej nie może otrzymać pomocy finansowej z budżetu samorządowego, natomiast klub działający jako stowarzyszenie może otrzymać taką pomoc. Taka sytuacja jest niezdrowa i należy ją zlikwidować. Przyjmujemy do wiadomości, że te kwestie tymczasowo nie są jeszcze uregulowane, ale w takim razie powinny być podane przyczyny takiego stanu rzeczy i kiedy ulegnie on zmianie w pożądanym kierunku. Nie widzę powodu, żeby polski sport w dalszym ciągu stanowił niejednolitą strukturę w związku z funkcjonowaniem organizacji w trzech lub nawet czterech różnych formach prawnych. Jeżeli chodzi o koncepcję dotyczącą przekazywania przez zawodników profesjonalnych - 23-letni zawodnik rokrocznie przez 7 lat miał 230 obozów, szkoleń etc. - części zarobków na cele szkolenia młodzieży w tej samej dyscyplinie sportu, to oczywiście nie chodzi nam o to, żeby każdy zawodnik zwracał koszty szkoleń i zgrupowań. Nikt nie zaciągał przecież tego typu kredytu. Chodzi nam o przyjęcie rozwiązania, że zawodnik wpłaca na przykład 20% swoich zarobków na konto swojego związku sportowego. Dotychczas można było korzystać z darmowego szkolenia i później nie trzeba było rekompensować kosztów poniesionych przez związek, a więc przez państwo. Zmiana w tym zakresie będzie bolesna, ale tylko na początku. Po kilku latach sprawa stanie się oczywista i nikt nie będzie się czuł pokrzywdzony. Ten wymóg powinien być zapisany w kontrakcie zawodnika. Sprawa jest prosta. Byłoby to traktowane jako takie honorowe spłacanie długu wobec związku sportowego. Nie każdy zawodnik odniesie sukces, mimo podobnych kosztów szkolenia. Jest oczywiste, że jeżeli zawodnik nie zarobi pieniędzy, to nie będzie się niczym dzielił ze swoim związkiem sportowym. Pan minister Adam Giersz mówił o tenisie. Ta dyscyplina ma szczególny charakter. Tenis w okresie PRL był sportem snobistycznym, przez co sam utorował sobie drogę do pełnej profesjonalizacji. Nigdy nie było innego szkolenia niż prywatne. Rodzice w pełni pokrywali jego koszty. W tej sytuacji nie możemy żądać od zawodowych tenisistów wnoszenia owej kontrybucji na szkolenie młodzieży. W tenisie od dawna wszystko odbywa się na komercyjnych zasadach, nawet na poziomie juniorów młodszych i młodzików. Jeżeli chodzi o pozostałe dyscypliny, to sytuacja jest nieco bardziej skomplikowana. Na początku lat 90. obiekty sportowe siłą rzeczy nie były w rękach prywatnych, ale można było już wtedy ułożyć wszystko na zdrowych komercyjnych zasadach. Kluby powinny były płacić za użytkowanie obiektów i sprzętu, w formie czynszu lub dzierżawy. Właściciel pokrywałby z tych pieniędzy koszty zużycia sprzętu oraz utrzymania obiektów. Wszystko można było wtedy mądrze uregulować, tylko zabrakło wyobraźni. Nikogo za to nie obwiniam, bo w Polsce zachodziły wówczas gwałtowne zmiany i wydawało się, że sport nie jest dziedziną, która wymaga poważniejszego regulowania. Obecnie widać jak na dłoni wszystkie problemy. Obiekty uległy dekapitalizacji i trzeba je remontować.</u>
          <u xml:id="u-42.1" who="#PosełMirosławDrzewiecki">Ale najpierw wszystko musi być dokładnie rozpisane, żeby było wiadomo, co do kogo należy i co kto powinien finansować. Prosiłbym pana prezesa Andrzeja Kraśnickiego o odniesienie się do uwag i pytań członków Komisji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#PrezesPKSAndrzejKraśnicki">Odnosząc się do pytania pana posła Grzegorza Gruszki, pragnę stwierdzić, że mamy w kraju dwie ligi zawodowe, w koszykówce i w piłce siatkowej. Jeżeli chodzi o koszykówkę, to wszystkie drużyny działają w formie sportowych spółek akcyjnych. Natomiast w lidze siatkówki tylko dwie drużyny są spółkami akcyjnymi. Pozostałe drużyny to są stowarzyszenia. Otrzymały one od Konfederacji zgodę na występowanie w lidze na okres 1 roku. W dniu 13 marca spotkamy się w Bełchatowie ze wszystkimi klubami, które mają status stowarzyszenia. Chcemy przedstawić im warunki, żeby jak najszybciej sytuacja wszystkich klubów uległa zrównaniu, to znaczy, żeby wszystkie kluby miały jednakowy status. Pan poseł Kazimierz Pietrzyk słusznie stwierdził, że warunki dla wszystkich uczestników ligi muszą być równe. Jeżeli mówimy o wspieraniu sportu profesjonalnego, to istotnym aspektem owego wsparcia może być działania podejmowane przez poszczególne samorządy czy przez państwo na rzecz poprawy stanu bazy i infrastruktury, która będzie wykorzystywana przez sport profesjonalny. Nie zawsze możliwe jest bezpośrednie finansowanie drużyn i zawodników, natomiast samorządy oraz państwo mogą budować hale oraz inne obiekty sportowe. Odpowiadając na pytanie pana posła Jerzego Kuleja pragnę poinformować państwa, że na miejsce pana Kazimierza Kowalczyka, który w ramach Polskiej Konfederacji Sportu zajmował się polskim sportem profesjonalnym, został zatrudniony pan Rafał Wosik. Jest on obecny na naszym posiedzeniu, zresztą przygotował on materiał informacyjny, który został państwu przedstawiony. W ramach Konfederacji funkcjonuje specjalny zespół, który zajmuje się tymi zagadnieniami. Jeżeli pan poseł jest tym zainteresowany, to może brać udział w jego pracach. Boks jest dyscypliną, w ramach której funkcjonuje bardzo dużo międzynarodowych federacji. Poukładanie tego wszystkiego jest kwestią złożoną. Na razie jesteśmy w AIBA. Przypuszczam, że Polski Związek Bokserski może być członkiem tylko jednej międzynarodowej federacji. Wybór federacji należy do PZB. Jeżeli chodzi o kwestie legislacyjne, to oczywiście włączymy się w prace Komisji zajmującej się ustawą o swobodzie działalności gospodarczej. Dzisiejsza dyskusja pokazała, w jakim kierunku powinniśmy zmierzać. Zgadzamy się z opinią, że działalność w ramach sportu profesjonalnego powinna być działalnością regulowaną. To nie jest nic nowego, bowiem na przykład w Hiszpanii tymi sprawami zajmuje się Naczelna Rada Sportu, która jest odpowiednikiem Polskiej Konfederacji Sportu. Instytucja ta przesądza, jaka forma organizacyjna powinna funkcjonować w danej dyscyplinie sportu. Raczej trudno jest wymagać stosowania tej samej formy dla wszystkich dyscyplin. Dla gier zespołowych odpowiednią formą jest spółka akcyjna, ale w przypadku tenisa czy kolarstwa sprawdzają się inne formy. Mniejsza jest bowiem liczba zawodników i skala zjawiska gospodarczego. Działalność w zakresie sportu zawodowego powinna mieć charakter regulowany ze względu na interes kadry narodowej oraz z uwagi na potrzebę wyraźnego rozgraniczenia pojęć „sportowiec amator” i „sportowiec zawodowy”. W owych dyscyplinach indywidualnych, na które państwo daje pieniądze, najczęściej wszyscy chcą być amatorami.</u>
          <u xml:id="u-43.1" who="#PrezesPKSAndrzejKraśnicki">Natomiast sportowcy, którzy zarabiają i otrzymują środki od sponsorów, chcą być zawodowcami.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#PosełMirosławDrzewiecki">Ładna definicja.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#PrezesPKSAndrzejKraśnicki">Musimy te dwa statusy rozgraniczyć. Przygotowaliśmy Kartę praw i obowiązków sportowca reprezentanta kraju. Chodziło nam o pogodzenie interesów związków sportowych, sponsora indywidualnego oraz klubów, a także o określenie roli przedstawicieli mediów, głownie telewizji. Powstanie tego dokumentu było następstwem konfliktu, który wystąpił między Polskim Związkiem Lekkiej Atletyki a Robertem Korzeniowskim i innymi wybitnymi polskimi lekkoatletami wraz z firmą, która ich sponsoruje - Elite Cafe. Chcieliśmy znaleźć rozwiązanie, które będzie jasno i wyraźnie precyzowało, jaka jest rola i pozycja sponsora indywidualnego oraz sponsora związku w zakresie korzystania z wizerunku sportowca. Faktem jest, że w ostatnich latach w kraju następowały szybkie zmiany w rzeczywistości gospodarczej i społecznej. Powoduje to konieczność wypracowania innego podejścia do sportu zawodowego i uregulowania tego typu działalności. Jako Konfederacja odpowiadamy za aspekt sportowy. Jeżeli chodzi o kwestie finansowe, to od tego są izby i urzędy skarbowe. Dla nas jest istotne, żeby reguły funkcjonowania danej organizacji związanej ze sportem zawodowym były czytelne. Taka organizacja powinna przestrzegać uchwalonego przez siebie i zatwierdzonego przez nas prawa wewnętrznego. Rzeczywistość sportu profesjonalnego powinna stawać się przejrzysta i czytelna. Osobiście jestem skłonny zaakceptować coś takiego jak kupowanie miejsc w lidze. To zjawisko nie jest jasne i oczywiste jeżeli chodzi o typowy układ sportowy, ale jeżeli jest ono akceptowane społecznie i zapisane w regulaminie, to być może należałoby je zaakceptować. Z informacji, które posiadam, wynika, że w przypadku amerykańskich ligi koszykówki oraz ligi hokeja na lodzie z tych lig się nie spada. Po prostu sponsor musi mieć gwarancję, że inwestując w zespół ligowy czyni to na wiele lat. Tylko w wyjątkowych wypadkach dany klub spada z ligi, a w jego miejsce wchodzi inny klub. Wszystko jest jednak wyraźnie i czytelnie określone. Należy pamiętać o tym, że sport zawodowy w niektórych dyscyplinach to jest wielki cyrk. Chodzi o zdobycie zainteresowania bardzo licznej publiczności oraz mediów. Liczą się przede wszystkim te elementy, które przyczyniają się do nakręcania koniunktury. Jeżeli chodzi o nagrody oraz pozyskiwanie środków od sponsorów przez drużyny, kluby i zawodników, to trzeba pamiętać o tym, że te wszystkie dochody są opodatkowane. Stworzenie zachęt podatkowych dla potencjalnych sponsorów sportu zawodowego niewątpliwie przyczyniłoby się do zwiększenia szans rozwoju tej dziedziny. Jeżeli chodzi o nadzór i jego zakres, to sądzę, że niezbędna jest organizacja, która będzie posiadała możliwości prawne w zakresie reagowania na różne okoliczności pojawiające się w obszarze sportu profesjonalnego. Obecnie te możliwości są w pewnym sensie ograniczone. Podczas dzisiejszej dyskusji poruszono bardzo wiele wątków. Ta dyskusja je podkreśliła i wskazała pewne trendy. Polska Konfederacja Sportu zajmie się przygotowywaniem rozwiązań. Wyniki naszej pracy przekażemy tak szybko, jak to będzie możliwe. Osobiście wolałbym przekazać je Komisji Kultury Fizycznej i Sportu.</u>
          <u xml:id="u-45.1" who="#PrezesPKSAndrzejKraśnicki">W przypadku, gdy nasze propozycje zostaną przekazane z jednej komisji sejmowej do drugiej, wtedy będzie to miało większy wydźwięk. W takim przypadku nie będą to tylko propozycje jednej instytucji, tylko owoc pracy grupy parlamentarzystów, w której pracach brali udział przedstawiciele poszczególnych organizacji sportowych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#PosełMirosławDrzewiecki">Dziękuję panu prezesowi. Na tym zakończyliśmy ten temat. Przechodzimy do realizacji drugiego punktu porządku obrad, w ramach którego rozparzymy informację ministra edukacji narodowej i sportu na temat koncepcji systemu kształcenia i doskonalenia kadr dla sportu wyczynowego. Z góry przepraszam za tę uwagę, ale chciałbym, żebyśmy poświęcili na ten punkt nieco mniej czasu. Oczywiście drugi dzisiejszy temat również jest bardzo istotny, jednak dawno nie było tak, żeby rozpatrywanie jednego punktu zajęło nam dwie godziny. Rozumiem, że to była pożyteczna rozmowa jako przygotowanie do tego, co jeszcze musimy zrobić. Bardzo proszę, panie ministrze.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-47">
          <u xml:id="u-47.0" who="#PodsekretarzstanuwMENiSAdamGiersz">Przedstawię tylko krótkie wprowadzenie, tym bardziej, że panowie posłowie otrzymali z wyprzedzeniem dość obszerną informacje na piśmie. Pragnę podkreślić, że temat kształcenia i doskonalenia kadr jest niezwykle istotny dla polskiego sportu. Oceniam, że jedną z przyczyn nieosiągania zamierzonych celów sportowych jest brak odpowiednio wykwalifikowanej kadry trenerskiej. Dotyczy to również dyscyplin olimpijskich. Z owego braku wynika konieczność sięgania po trenerów zagranicznych. Zjawisko to obserwujemy teraz w coraz szerszym zakresie. Z drugiej strony polscy trenerzy są coraz mniej cenieni zagranicą i coraz mniej ich pracuje tamże w sporcie wyczynowym na najwyższym poziomie. Koncepcja kształcenia i doskonalenia kadr dla sportu wyczynowego w zasadzie jest nakreślona w strategii rozwoju sportu polskiego do roku 2012. Przypominam, że kształcenie tych kadr jest w naszym kraju realizowane przede wszystkim w ramach systemu szkolnictwa wyższego, a konkretnie w akademiach wychowania fizycznego. Około 90% wykształconych trenerów i około 40% instruktorów w poszczególnych dyscyplinach sportu to absolwenci tych uczelni. Dlatego zasadniczym problemem jest poziom kształcenia w akademiach wychowania fizycznego. We wspomnianej strategii zapisaliśmy, że to kształcenie powinno być dostosowane do standardów edukacyjnych Unii Europejskiej. Oznacza to między innymi, że zostanie wprowadzone kształcenie dwustopniowe, czyli studia licencjackie i studia magisterskie. W tej chwili realizowane jest kształcenie jednostopniowe. Ponadto po uzyskaniu dyplomu studenci będą mieli suplement określający, jakie przedmioty były w programie nauczania. Drugim punktem koncepcji jest stopniowe wprowadzanie kształcenia dwuzawodowego. Chodzi o to, żeby nauczyciel wychowania fizycznego posiadał drugi zawód i mógł łatwiej znaleźć zatrudnienie. Dla rozwoju sportu wyczynowego istotne jest wprowadzenie kierunku kształcenia: sport. Zapisaliśmy to w strategii. Stan aktualny jest taki, że kolegium rektorów akademii wychowania fizycznego ogłosiło konkurs na program w zakresie kształcenia na tym kierunku. Rozstrzygnięcie tego konkursu nastąpi w pierwszej połowie kwietnia. Następnie zostaną ogłoszone podstawy programowe na kierunku kształcenia: sport. Zakładamy rozszerzenie możliwości zdobywania dodatkowych uprawnień trenera, instruktora i menedżera. Ważnym elementem ma być upowszechnianie studiów podyplomowych. W strategii zakładaliśmy opracowanie projektu funkcjonowania akademii trenerskiej. W tej chwili pierwszym krokiem jest uruchomienie studiów podyplomowych w Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu w Gdańsku. Ma to być forma podyplomowego szkolenia trenerów najwyższej klasy. To są zasadnicze elementy koncepcji systemu kształcenia i doskonalenia kadr sportu wyczynowego. Towarzyszą mi panowie profesorowie Henryk Sozański i Janusz Czerwiński oraz pan doktor Bogusław Ryba. Są oni specjalistami w omawianym zakresie i mogą uzupełnić moją wypowiedź, jeżeli panowie posłowie będą tym zainteresowani.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-48">
          <u xml:id="u-48.0" who="#PrezydentKorporacjiMenedżerówSportuBogusławRyba">Tytułem uzupełnienia pragnę stwierdzić, że system nadawania stopni zawodowych w dziedzinie kultury fizycznej został ukształtowany na zasadzie delegacji ustawowej. Wysoki Sejm był łaskaw kiedyś dać nam tę delegację. Modernizacja tego systemu ostatni raz nastąpiła półtora roku temu w momencie likwidacji Urzędu Kultury Fizycznej i Sportu i przeniesienia tych zagadnień do Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu. Już wówczas zebrane były wszelkie materiały i różne środowiska zgadzały się co do konieczności modernizacji tego systemu. Jednak pośpiech wynikający z konieczności przeniesienia tych zagadnień do MENiS spowodował, że modernizacja była tylko cząstkowa. Już wtedy wiedziano, że ona jest ułomna i nie obejmuje wszystkiego, co zakładano. W między czasie odbyło się wiele spotkań, w których brali udział przedstawiciele MENiS, PKS oraz innych podmiotów, w tym stowarzyszeń kultury fizycznej. Ich owocem są liczne materiały merytoryczne, w tym także to, co zostało dzisiaj przedstawione. Wydaje się jednak, że waga tych problemów jest bardzo duża - w krótkim odstępie już po raz drugi temat ten staje na posiedzeniu Komisji - i można sobie zadać pytanie, na ile jesteśmy już gotowi w sensie merytorycznym. Dysponujemy wszelkimi danymi i wstępnie wyrobione w miarę wspólne poglądy, co do kwestii, jak zmodernizować ten system. Istnieje tu pewne ułatwienie formalne, ponieważ system ten nie opiera się na rozwiązaniach ustawowych, których zmiana musiałaby się wiązać z pewną procedurą parlamentarną. Wobec tego uważam, że byłoby najporęczniej, gdyby Komisja ograniczyła się po raz drugi tylko do wysłuchania informacji na temat kształcenia i doskonalenia trenerów. Natomiast sprawę można załatwić stosunkowo szybko. To zależy od sprawności MENiS, bo zapewne w ciągu 2–3 miesięcy można by opracować w miarę dojrzały projekt rozporządzenia. Jakiś dodatkowy czas zabiorą uzgodnienia międzyresortowe. Problem kształcenia kadr trenerskich jest bardzo istotny. Gotów jestem bronić tezy, że u podstaw niegdysiejszych wielkich sukcesów polskiego sportu czy wręcz potęgi polskiego sportu - nawet nadmiernej w stosunku do możliwości demograficzno-ekonomicznych Polski lat 70. - legła m.in. ówczesna wysoka wiedza szkoleniowa i organizatorska, a także zaangażowanie państwa w dążenie do tych wyników. Poziom szkolenia trenerów jest zatem podstawą sukcesów sportowych. w tej sytuacji proponujemy zastąpienie starego systemem nowym, przy wykorzystaniu wszystkich pozytywnych elementów systemu dotychczasowego - jest to wieloletni cenny dorobek - a jednocześnie usunięcie pewnych elementów złych i niepotrzebnych. Gdyby Komisja uchwaliła dezyderat do ministra edukacji narodowej i sportu o przyspieszenie prac nad projektem rozporządzenia określającego zasady systemu szkolenia i doskonalenia kadr dla sportu wyczynowego, to sądzę, że byłaby to wymierna korzyść z dzisiejszego posiedzenia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-49">
          <u xml:id="u-49.0" who="#StałyekspertKomisjiJanuszJackowski">Pragnę zwrócić uwagę na pewne zagrożenia, które są związane z zagadnieniem kształcenia kadr trenerskich. Fakt, iż należy umiejscowić szkolenie trenerów w akademiach wychowania fizycznego, jest bezsporny. Ta kwestia nie wymaga dyskusji. Natomiast pan minister Adam Giersz słusznie zwrócił uwagę na kwestie jakości kształcenia. To jest problem bardzo istotny, bowiem w stanowisku rektorów akademii wychowania fizycznego, które jest zawarte w przestawionym materiale, są wypisane pewne elementy, którymi akademie się szczycą. Napisano tutaj, że przy uczelniach istnieje odpowiednia baza materialna. Owszem, na ten cel przeznaczono sporo publicznego grosza i ta baza rzeczywiście istnieje. Zauważcie jednak państwo, jaka jest kolejność. Oto czytamy, że uczelnie posiadają pracownie, laboratoria, sale wykładowe, sale do ćwiczeń oraz obiekty sportowe. Czyli znowu sport znajduje się jakby na ostatnim miejscu. Może to jest przypadek, a może nie. Wysłuchiwaliśmy niedawno podczas posiedzenia tej Komisji wypowiedzi rektorów akademii wychowania fizycznego. Niektóre z tych wypowiedzi potwierdziły, że uczelnie te wprawdzie mają profesurę, ale w zakresie przedmiotów teoretycznych, a nie kierunkowych. Nie ma zatem profesorów specjalizujących się w lekkiej atletyce, pływaniu, grach zespołowych etc. W związku z tym zwracam uwagę członków Komisji, że ten materiał nie może być tak entuzjastycznie przyjmowany. Jeżeli chodzi o stworzenie nowego kierunku studiów: nauka o sporcie, to wypada wyrazić nadzieję, iż rzeczywiście będzie to nauka o sporcie, a nie o jego obrzeżach. W przeciwnym razie znowu ukażą się prace naukowe o temperaturze wody oraz zabrudzeniu basenów pływackich. To wszystko jest ważne, ale jednak najważniejsze jest, jak pływać, żeby uzyskiwać wyniki na świtowym poziomie. Kolejna kwestia. Wszyscy jesteśmy zgodni co do tego, że istnieje konieczność powołania akademii trenerskiej. Program takiej akademii powinien być bezpośrednio związany z zagadnieniami techniki dyscyplin sportu oraz z wiedzą o treningu. Chodzi o to, żeby ta specjalistyczna edukacja nie rozmyła nam się na różne uboczne tematy. Obiektem kształcenia w akademii trenerskiej powinni być trenerzy kadry C i ewentualnie trenerzy juniorów, bowiem trenerzy kadry olimpijskiej mają teraz inne zajęcia. Oni powinni kształcić się w tej akademii dopiero w roku po olimpiadzie. Zajęcia w akademii trenerskiej powinni prowadzić najlepsi w kraju wykładowcy - nie z jednej uczelni - oraz wybitni wykładowcy z zagranicy. W niektórych dyscyplinach sportu wiedza trenerska jest w naszym kraju niezbyt wysoka. W związku z tym wykładowcy krajowi prezentują zbyt niski poziom merytoryczny. Akademia trenerska nie powinna być zorganizowana na bazie jednej uczelni wychowania fizycznego. Po pierwsze dlatego, że pozostałe akademie wychowania fizycznego traktowałyby tę jedną w sposób fatalny. A po drugie, nie ma to być tradycyjne akademickie kształcenie, takie jak w akademiach wychowania fizycznego, tylko musi być kształcenie kursowe w zakresie poszczególnych dyscyplin sportu. Od razu powiem, że jest to forma bardzo trudna w realizacji i droga.</u>
          <u xml:id="u-49.1" who="#StałyekspertKomisjiJanuszJackowski">Musimy mieć silne przekonanie, że właśnie tak powinno to wyglądać. Ukończenie akademii trenerskiej powinno być wieńczone tytułem trenera klasy mistrzowskiej, ale z dodatkiem „wyniesiony z Akademii Trenerskiej”, na podobnej zasadzie jak to jest w przypadku Oxfordu. Świadectwo takiej uczelni mówi samo za siebie. Sądzę, że już pod koniec tego roku powinny być przygotowane pewne elementy prawno-organizacyjne, żeby ta akademia mogła rozpocząć swoją działalność.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-50">
          <u xml:id="u-50.0" who="#PosełMirosławDrzewiecki">Zgadzam się z panem ministrem Adamem Gierszem co do kwestii, że poziom zawodowy polskich trenerów jest zdecydowanie niższy niż kiedyś. To widać gołym okiem. W wielu dyscyplinach podejmują w Polsce pracę trenerzy zagraniczni. Wynika to z wielu przyczyn, w tym również finansowych, bowiem wiadomo, że w zdecydowanej większości przypadków uposażenie trenerskie nie jest obecnie wysokie. Jeżeli trener prowadzi indywidualnie wybitnego zawodnika profesjonalnego, to może się z nim dogadać, że część zarobków tegoż zawodnika idzie na konto trenera. Należałoby jednak zastanowić się, jak to powinno być zorganizowane, żeby również inni trenerzy partycypowali w zarobkach swoich zawodników. Wiadomo, że dla zawodnika musi pozostawać zdecydowana większość tych kwot. W końcu on ma tylko kilka lat, a trener może przez lat kilkadziesiąt trenować wielu wybitnych zawodników. Rozsądne proporcje muszą być zachowane. Natomiast prawdą jest, że w polskich akademiach wychowania fizycznego pracuje wielu specjalistów od teorii i zbyt mało trenerów praktyków, którzy trenują młodzież, a potem dorosłych zawodników. Trzeba zastanowić się nad tym istotnym problemem, bo nie da się robić dobrych wyników, jeżeli ta fachowa specjalistyczna wiedza będzie pozostawała w murach uczelni, a nie będzie trafiała do klubów i do sportowej młodzieży. Ci dobrze wykształceni trenerzy muszą stanowić istotne ogniwo polskiego sportu, jako fachowcy w formowaniu i szlifowaniu młodych talentów sportowych. Oczywiście w systemie kształcenia i doskonalenia kadr trenerskich jest miejsce na specjalizację. Tylko, że to trochę jest tak, że jak się jest specjalistą w jakiejś wąskiej dziedzinie, to można tę wiedzę spożytkować w różnych dyscyplinach sportu, ale nie jest się sensu stricte trenerem. Jeżeli koncepcja powołania akademii trenerskiej zostanie w sposób właściwy wprowadzona w życie, to powinniśmy oczekiwać, iż absolwenci tej uczelni będą trenerami klasy mistrzowskiej rzeczywiście wychowującymi mistrzów sportu. Nie chodzi o to, iż dany trener ma klasę mistrzowską dlatego, że zdał odpowiednie egzaminy. Klasa mistrzowska musi się potwierdzać w praktyce. Trener klasy mistrzowskiej, który na dodatek wychowuje mistrzów w danej dyscyplinie sportu, powinien być tytułowany trenerem „klasy mistrzowskiej plus”. Nie wiem, jak to nazwać, ale powinno być czytelne, że akurat ten trener to fachowiec, który naprawdę wychowuje mistrzów. Wtedy wiadomo, że to nie kolega załatwił mu tytuł trenera, ani nie kupił on trenerskiego dyplomu na bazarze, tylko naprawdę ten trener jest mistrzem w swoim fachu. Czy ktoś z państwa chciałby jeszcze zabrać głos w tym punkcie porządku obrad?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-51">
          <u xml:id="u-51.0" who="#PosełJerzyKulej">Podczas spotkania Komisji z rektorami akademii wychowania fizycznego przedstawiciel Akademii Wychowania Fizycznego w Katowicach mówił o tym, że na specjalizacje w jego uczelni przyjmowani są tylko przedstawiciele danych dyscyplin sportu, czyli jeżeli jest to specjalizacja w zakresie piłki nożnej, to przyjmuje się osobę, która uprawia lub uprawiała piłkę nożną, a jeżeli specjalizacja dotyczy boksu, to przyjmuje się bokserów etc. Chciałbym zapytać, czy rzeczywiście taka koncepcja jest realizowana na naszych uczelniach. Moje doświadczenia związane ze specjalizacją z boksu realizowaną w warszawskiej Akademii Wychowania Fizycznego są nieco inne. Otóż tę specjalizację kończyli ludzie, którzy potem poczynili największe szkody w polskim boksie. Oni nigdy nie boksowali, a potem byli trenerami kadry narodowej czy też kadry olimpijskiej. Te szkody były tak poważne, że teraz mamy w boksie takie wyniki, jakie mamy. Ponawiam zatem moje pytanie. Mogę podać konkretne nazwiska. Na przykład Andrzej Gmitruk, który przez jakiś czas był trenerem kadry, przedtem nigdy nie będąc bokserem. Również trener Adam Kusior, który położył polski boks, był absolwentem specjalizacji na warszawskiej AWF. To tak jakbym ja chciał uczyć Krzysztofa Hołowczyca uczyć jeździć na rajdach i tłumaczył mu „w ten zakręt wchodź z taką prędkością” lub „na te warunki załóż takie gumy” itp. Chciałbym zatem skierować do przedstawicieli warszawskiej AWF pytanie, czy prawdą jest to, co powiedział przedstawiciel katowickiej AWF, mianowicie, że tylko u nich stosowana jest taka metoda, że na specjalizację z danej dyscypliny kierowani są studenci, którzy mają przynajmniej drugą klasę sportową w tej dyscyplinie? Takie określenie zostało użyte. Nie wiem, w jakiej formie wprowadzono ten wymóg - czy przyjęła go sama Akademia, czy może uczyniono to jakimś aktem prawnym. Może pan minister mógłby wyjaśnić tę kwestię.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-52">
          <u xml:id="u-52.0" who="#PodsekretarzstanuwMENiSAdamGiersz">Myślę, że to jest pytanie do rektorów tych wyższych uczelni, bowiem to oni decydują o sposobie naboru na specjalizacje.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-53">
          <u xml:id="u-53.0" who="#PrzedstawicielAkademiiWychowaniaFizycznegowWarszawieHenrykSozański">Wprawdzie jestem już byłym rektorem warszawskiej Akademii Wychowania Fizycznego, ale mogę odpowiedzieć panu posłowi, że z całą pewnością obecnie jednym z podstawowych wymogów - nie wiem, jak to było kiedyś - stosowanych przy naborze na daną specjalizację jest uprawianie danej dyscypliny sportu. Innymi słowy, mnie nie przyjęto by na specjalizację z boksu, a pana posła Jerzego Kuleja nie przyjęto by na specjalizację z lekkiej atletyki. Tak to jest obecnie określone w przepisach. Istotnym problemem jest natomiast fakt, że zaczyna brakować kandydatów na specjalizacje, którzy posiadają jakiekolwiek kwalifikacje sportowe w danej dyscyplinie. W związku z tym uczelnie obniżają stopniowo wymagania dla przyszłych specjalistów, bowiem chcą uruchomić te specjalizacje. Kiedyś wymogiem było posiadanie drugiej klasy sportowej, a teraz obniża się wymogi tylko do uprawiania danej dyscypliny sportu. To jest zagrożenie, z którym trzeba się liczyć. Wynika ono m.in. z faktu, że w wielu dyscyplinach bardzo niewielka jest liczba zawodników, którzy prezentują w miarę wysoki poziom sportowy i chcą studiować w akademii wychowania fizycznego. Powtarzam, iż ogólna zasada jest taka, że kandydat na specjalizację musi uprawiać daną dyscyplinę sportu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-54">
          <u xml:id="u-54.0" who="#PosełMirosławDrzewiecki">Byleby tylko ta zasada była realizowana. Trudno sobie wyobrazić przyjmowanie na specjalizacje osób, które nie uprawiają danej dyscypliny sportu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-55">
          <u xml:id="u-55.0" who="#PrezydentKMSBogusławRyba">Zwracając się do pana posła Jerzego Kuleja pragnę stwierdzić, że na własnych grzbietach ćwiczyliśmy to, o czym pan mówił, tyle że z innych pozycji. Bycie dobrym trenerem to nie tylko jest uprawianie rzemiosła w ramach jakiegoś systemu edukacyjnego, ale przede wszystkim jest to pewien rodzaj sztuki. Takim artystą był pański trener Feliks Stamm. Tak jak w malarstwie nie każdy magister plastyki jest artystą, a zdarzają się również tacy ludzie jak Nikifor. Takim Nikiforem zawodu trenerskiego był właśnie Feliks Stamm. Samo ukończenie uczelni daje pewne podstawy. One są niezbędne w sporcie współczesnym, żeby dobrze szkolić. Nie zawsze jednak jest to gwarancja tego, że ktoś będzie owym artystą i prawdziwym mistrzem w zawodzie trenera.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-56">
          <u xml:id="u-56.0" who="#PosełMirosławDrzewiecki">Zgadzam się w pełni z tą opinią, aczkolwiek są pewne wyjątki, nad którymi nie można przechodzić obojętnie. Zdarzają się takie przypadki, że ktoś osiąga wielkie sukcesy trenerskie, mimo że formalnie nie zdobywał klas trenerskich polskim systemie kształcenia. Pewien znany trener piłkarski kończył trenerską szkołę w Niemczech, a polskie przepisy przesądzają o tym, że nie jest to formalnie honorowane. Ten człowiek trzykrotnie ze swoimi drużynami zdobywał mistrzostwo Polski. Nad takimi przypadkami warto się pochylić, natomiast to nie jest reguła. Podobnie jak nie jest regułą to, że wielki sportowiec musi być wielkim trenerem. Przykładem tego jest choćby postać Zbigniewa Bońka, który był wielkim piłkarzem - według rankingów, największym piłkarzem w historii polskiej piłki - ale w trenerce szło mu bardzo słabo. Wybitny trener musi mieć to coś, co niekoniecznie wielki sportowiec musi mieć. Nie ulega natomiast wątpliwości, że choć trener nie musiał być wybitnym sportowcem w danej dyscyplinie, to jednak w ogóle powinien mieć jakieś doświadczenie praktyczne w tym zakresie. Trudno sobie wyobrazić trenera piłki nożnej, który nie ma żadnych doświadczeń jako zawodnik.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-57">
          <u xml:id="u-57.0" who="#PrezydentKMSBogusławRyba">Oczywiście doświadczenie zawodnicze uzupełnia kwalifikacje trenerskie zdobyte podczas studiów. Zawód trenera tak jak inne zawody wymaga tego bożego daru. Problem polega na tym, żeby w systemie edukacji trenerskiej pojawiali się ci, którzy ten dar posiadają i rzeczywiście potrafią kreować mistrzów olimpijskich. Tak czy inaczej niezbędny jest wysiłek oraz wiedza fachowa, a jeżeli dołożymy do tego racjonalną ocenę, właściwy system awansu zawodowego, system motywacyjny oraz indywidualny talent trenerski, to możemy liczyć na wielkie sukcesy w pracy trenerskiej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-58">
          <u xml:id="u-58.0" who="#PosełMirosławDrzewiecki">Sądzę, że ów brak urodzaju na dobrych trenerów bierze się również stąd, że w ubiegłej epoce bycie wybitnym trenerem dawało wyjątkową na owe czasy możliwość na podróżowanie po świecie. Obecnie świat stoi dla Polaków otworem i praca trenerska nie jest jedyną drogą, żeby go zwiedzać. Ta motywacja już nie istnieje i dlatego specjalnie mówiłem o tym, że warto pomyśleć, jak powinien być zbudowany ten system, żeby trener, który osiąga klasę mistrzowską, był w stanie ze swojej pracy utrzymać rodzinę na przyzwoitym poziomie. Warunki finansowe będą w dużym stopniu decydowały o tym, czy zawodnicy kończący karierę sportową będą chcieli wiązać się zawodowo ze sportem, czy może podejmą zupełnie inną działalność zawodową lub gospodarczą. Uczelnia powinna umieć przyciągnąć osoby, które mają doświadczenie oraz interesujące koncepcje. Siłą uczelni byłaby możliwość pokazania, że zdobycie wykształcenia trenerskiego daje również szansę na życie na odpowiednim poziomie materialnym.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-59">
          <u xml:id="u-59.0" who="#PrzedstawicielDepartamentuStrategiiRozwojuSportuwMinisterstwieEdukacjiNarodowejiSportuDariuszKielak">Chciałbym odnieść się do wypowiedzi pana profesora Janusza Jackowskiego. Myślę, że jest dużym uproszczeniem opinia, że kadry trenerskie powinny wywodzić się z uczelni wychowania fizycznego. Sądzę, że należy do sprawy podejść dwutorowo. Część trenerów zdobywałaby kwalifikacje w uczelniach, ale powinna również istnieć możliwość, iż wybitni zawodnicy niekoniecznie musieliby kończyć uczelnie, natomiast zdobywaliby wiedzę fachową w ramach szkolenia kursowego. Owo szkolenie może przebiegać w różny sposób. To wszystko trzeba unormować. To jest zadanie polskich związków sportowych. Powołam się tutaj na pewne wzorce, które były i są w Polsce uznawane. Chodzi mi o system niemiecki, w tym piłkarską szkołę trenerską w Kolonii kształcącą kadrę wysokiej klasy oraz szkoły innych federacji sportowych, które kształcą własnych trenerów. W Polsce sytuacja jest taka, że z jednej strony związki sportowe otrzymały pewną samodzielność w ramach sportu profesjonalnego, ale z drugiej strony zostały one ubezwłasnowolnione poprzez narzucanie form finansowania szkolenia olimpijskiego oraz kształcenia trenerów. Po prostu odłączono związki od tego szkolenia i przekazano to uczelniom. Być może pan poseł Jerzy Kulej ma rację, że czasami zbyt mocno scedowano owo szkolenie na uczelnie. Może te pretensje wiążą się z tym, że ci szkoleniowcy nie są firmowani przez Związek, ale pan poseł zapewne dobrze wie, że Polski Związek Bokserski prowadzi szkolenie instruktorów, a ostatnio również kurs na drugą klasę trenerską. Oznacza to, że Związek bierze odpowiedzialność za przygotowanie kadry. W związku z tym muszą być realizowane dwa programy. Pierwszy z nich jest związany ze szkoleniem uczelnianym, ale istotna jest rola Związku jako podmiotu opiniującego, przyjmującego egzaminy etc. Z drugiej strony Związek prowadzi samodzielne szkolenia na własny użytek i bierze odpowiedzialność za ich realizację. Notabene moim studentem był Tomasz Nowak, który był wysokiej klasy zawodnikiem, ale jako trener nie za bardzo się sprawdził.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-60">
          <u xml:id="u-60.0" who="#PrezesPKSAndrzejKraśnicki">Omawialiśmy dzisiaj dwa kluczowe dla polskiego sportu zagadnienia. Pewnie dlatego te obrady tak się przedłużyły. Pozwolę sobie jeszcze na kilka uwag natury ogólnej. W polskim sporcie pracuje bardzo wielu trenerów zagranicznych. Najwięcej jest trenerów z dawnego „bloku wschodniego”. Starałem się dowiedzieć, ile zarabiają trenerzy w państwach byłego ZSRR. Ci najlepsi trenerzy zarabiają tyle, ile zarabia trener w Polsce. Oznacza to, że ściągnięcie do Polski dobrego trenera wcale nie jest rzeczą prostą. Taki trener przyjeżdżając do Polski trafia do innej strefy kulturowej, a zatem liczy na lepsze zarobki. Zatem to nie jest tak, że trenerzy na Ukrainie i na Białorusi trenerzy zarabiają mało i chcą przyjeżdżać, bo my im oferujemy lepsze warunki. Oni u siebie w kraju zarabiają tyle samo, ile zarobiliby w Polsce, a w niektórych przypadkach nawet więcej. Jeżeli chodzi o Rosję, to tam zarobki trenerów są bardzo wysokie i ściągnięcie do Polski trenerów rosyjskich jest praktycznie niemożliwe. Kolejna kwestia dotyczy wymiany doświadczeń międzynarodowych oraz podpisywania stosownych umów między związkami i federacjami. Musimy pamiętać, że my nie istniejemy sami dla siebie, tylko funkcjonujemy w świecie i w Europie, a zatem musimy przejmować różnymi metodami wzorce i rozwiązania zagraniczne. Możliwa jest współpraca z państwami, z którymi dzieli nas duża różnica poziomów. W przypadku państw, z którymi konkurujemy, nawiązanie współpracy jest bardzo trudne. Chcielibyśmy korzystać z usług trenerów zagranicznych, ale pod warunkiem, że nasi trenerzy będą się od nich uczyć. Na przykład w USA jedną z form rozwiązywania tego problemu jest ściąganie trenerów zagranicznych o ugruntowanej reputacji do drużyn młodzieżowych. Tacy trenerzy otrzymują dwóch amerykańskich asystentów. Te doświadczenia są następnie wykorzystywane w procesie szkolenia reprezentacji narodowych w wyższych kategoriach wiekowych Jako Polska Konfederacja Sportu jesteśmy odpowiedzialni za proces tworzenia akademii trenerskiej. Dzięki pani minister Krystynie Łybackiej został stworzony zaczątek takiej akademii. Są to studia podyplomowe, które uruchamiamy w tym roku na bazie gdańskiej Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu. Chcemy, żeby było to elitarne szkolenie dla kandydatów na trenerów lub dla aktualnych trenerów reprezentacji narodowych w 11 dyscyplinach nieolimpijskich. Chodzi nam o to, żeby nie zakłócać toku przygotowań olimpijskich. Zasada doboru kandydatów została przez nas określona w taki sposób, że mają być przyjmowani ci ludzie, którzy mają szansę prowadzić reprezentacje narodowe. Na tych studiach podyplomowych będą pracowali najlepsi w kraju, wskazani przez związki sportowe, wykładowcy, a także wykładowcy zagraniczni. Poza osobami stale studiującymi będziemy zapraszali na wykłady zagranicznych fachowców także innych trenerów, żeby jak najlepiej wykorzystać ich pobyt w Polsce. Chcemy, żeby po działalności tego studium pozostawał pewien trwały dorobek. Dlatego każdy wykładowca będzie miał zapisane w umowie, że musi przed cyklem wykładów dostarczyć materiały na piśmie, a my możemy je publikować. Chcielibyśmy zawrzeć w naszych publikacjach fachowe dyskusje prowadzone przez wykładowców, wybitnymi trenerami zagranicznymi i polskimi trenerami reprezentującymi wysoki poziom profesjonalny.</u>
          <u xml:id="u-60.1" who="#PrezesPKSAndrzejKraśnicki">Zmierzamy ku realizacji tych założeń i mam nadzieję, że się to powiedzie. Akademia Wychowania Fizycznego i Sportu w Gdańsku, pan profesor Janusz Czerwiński oraz pan profesor Henryk Sozański, korzystają z usług wykładowców z całej Polski. Jest to grupa fachowców, którą chcemy sprawdzić pod kątem ich ewentualnej pracy w akademii trenerskiej. Mamy zamiar korzystać z rozwiązań funkcjonujących w Europie Zachodniej. Trenerzy muszą mieć prawo do prowadzenia zespołów sportowych. Jeżeli nazwiemy to licencją, to chodzi tu o prawo do otrzymania licencji po ukończeniu tych studiów. Co pewien czas trenerzy powinni odbywać szkolenie uzupełniające. Odbycie studiów podyplomowych ma umożliwiać prowadzenie reprezentacji. W tym kierunku zmierzamy. Szkolenie to jest bezpłatne, ale w pewnym momencie chcieliśmy, żeby ono było płatne i żeby nasi trenerzy pokryli część kosztów tego szkolenia. Niestety, muszę z przykrością poinformować państwa, że na płatne szkolenie zgłosił się tylko jeden trener. W innych dziedzinach życia obserwujemy takie zjawisko, że ludzie chcą ponosić koszty podnoszenia swoich kwalifikacji, ale w przypadku tej grupy zawodowej jest inaczej. Podejmujemy zatem te działania dzięki finansowej pomocy MENiS. Chcemy je w tym roku kontynuować.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-61">
          <u xml:id="u-61.0" who="#PosełMirosławDrzewiecki">Czy ktoś z państwa chciałby jeszcze zabrać głos w tym punkcie porządku obrad? Nie stwierdzam. Przechodzimy do spraw bieżących. Czy ktoś zgłasza chęć zabrania głosu? Nie stwierdzam. Wobec wyczerpania porządku dziennego zamykam posiedzenie Komisji Kultury Fizycznej i Sportu.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>