text_structure.xml 72.5 KB
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#PosełAdamSzejnfeld">Otwieram posiedzenie Komisji Gospodarki. Witam panie i panów posłów, witam gości. Tematem naszego posiedzenia jest wdrażanie rynku energii elektrycznej oraz prywatyzacja tego sektora. Energetyka jest tematem bardzo ważnym dla wielu dziedzin życia publicznego, w tym przede wszystkim dla życia gospodarczego. Materiały przygotowane przez Ministerstwo Skarbu Państwa, Ministerstwo Gospodarki oraz przez Urząd Regulacji Energetyki zostały państwu dostarczone. Czy do porządku posiedzenia są uwagi? Nie słyszę, wobec tego przystępujemy do jego realizacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieSkarbuPaństwaIreneuszSitarski">Kwestie dotyczące rynku energii przedstawi prezes Urzędu Regulacji Energetyki pan Leszek Juchniewicz. W drugiej części przedstawię sprawy dotyczące prywatyzacji tego sektora.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#PrezesUrzęduRegulacjiEnergetykiLeszekJuchniewicz">W przypadku rynku energii elektrycznej powinniśmy mówić o rynku konkurencyjnym. Rynek rozumiany jako całość kupna i sprzedaży nie jest niczym nowym w energetyce. Dlatego specjalnie wdrażać go nie trzeba. Na dzisiaj rynek energii jest dosyć skomplikowany, ponieważ istnieje szereg uwarunkowań, które przeszkadzają w jego pełnym wdrożeniu. Koncepcja wdrażania rynku konkurencyjnego związana jest z programem rządowym przyjętym w kwietniu 2001 r. który zakładał sukcesywne wdrażanie pełnych mechanizmów rynkowych do sektora elektroenergetyki. Podstawowym elementem dla wdrażania tego rynku miało być rozwiązanie problemu kontraktów długoterminowych. W tym gronie truizmem jest powtarzanie co to są kontrakty długoterminowe, ale być może warto poświęcić nieco uwagi temu zagadnieniu. Mogę powiedzieć, iż na dziś jest to najpoważniejsza bariera w wdrażaniu rynku konkurencyjnego. Jeśli chcemy rynek ukształtować, to należy zająć się problemem kontraktów długoterminowych. Jak wiadomo, kontrakty długoterminowe to pewne zobowiązania z zaszłości. Zostały zawarte w innym systemie stanowienia cen i innym systemie funkcjonowania sektora elektroenergetycznego. Powstały zobowiązania, które wygasają dopiero w roku 2020. To uniemożliwia wprowadzenie rynku konkurencyjnego. W wyniku tych kontraktów tak zwany „single buyer” zawarł umowy na odkupienie energii elektrycznej od niemal wszystkich wytwórców energii elektrycznej po z góry ustalonych cenach i z góry ustalonej wielkości. Kontrakty długoterminowe były zawierane w latach 1994–1998. Ustawodawca, czyli Sejm, zajmował się tym problemem w roku 2000. Dokonał modyfikacji w Prawie energetycznym. Program rządowy zakładał rozwiązanie problemu kontraktów długoterminowych poprzez wdrożenie tzw. systemu opłat kompensacyjnych. Ponadto program przyjął, że handel energią będzie odbywał się w dwóch płaszczyznach - na rynku hurtowym i detalicznym. W materiałach przygotowanych przez ministra gospodarki. zidentyfikowano poszczególne obszary rynku oraz jego podstawowych uczestników. Gdy mówimy o rynku każdego rodzaju, łącznie z rynkami wyżej zorganizowanymi, dla poprawności wywodu, musimy pamiętać, że należy zidentyfikować zarówno jego uczestników, jak i występujący przedmiot obrotu na danym rynku. Przedmiotem obrotu na rynku energii jest energia elektryczna, a jej pieniężnym wyrazem jest jej cena. Mówię o tym dlatego, iż jeszcze niedawno - do 1999 r. - w energetyce obowiązywały zupełnie inne zasady, które polegały na płaceniu wytwórcom energii elektrycznej za tzw. moc i energię elektryczną. Była to dwuskładnikowa cena energii. Dzisiaj obowiązuje cena jednoskładnikowa. W efekcie mamy jednorodny towar na rynku, który ma być przedmiotem konkurencji. Wytwórcy bez względu na własną efektywność i koszty konkurują na rynku tym samym towarem. Kto należy do uczestników rynku energii? W wąskim ujęciu należą do niego przedsiębiorstwa energetyczne. Obecnie jest 371 przedsiębiorstw, które mają uprawnienia do występowania na rynku, tj. tyle wydano koncesji dla przedsiębiorstw energetycznych. 286 przedsiębiorstw posiada koncesję na obrót, a więc, po spełnieniu pewnych kryteriów, mogą być uczestnikami rynku, czyli kupować energię elektryczną bezpośrednio od producenta, o czym stanowi Prawo energetyczne i rozporządzenie ministra gospodarki. Uczestnikami rynku energii są również odbiorcy, ale nie wszyscy, tylko tzw. odbiorcy uprawnieni. Harmonogram  uzyskiwania prawa do korzystania z tzw. prawa do usługi przesyłowej minister gospodarki ustalił w rozporządzeniu z 1998 r. Począwszy od 1 stycznia br. mamy ponad 600 odbiorców uprawnionych, którzy ze względu na zużycie energii, mogą nabywać energię bezpośrednio u wytwórcy i nie korzystają z pośrednictwa. Obok uczestników rynku istotne są zasady funkcjonowania rynku energii. Te zasady stanowione są w odmienny sposób niż w innych obszarach gospodarowania. Dla obrotu energią i jej przesyłania ważne są uwarunkowania techniczne. To sprawia, że w podstawowym zakresie musimy liczyć się z prawami fizyki, które wyznaczają możliwe przepływy energii w sieci elektroenergetycznej. Względy techniczne determinują rozwiązania prawne i ekonomiczne. Priorytet w handlu energią i jej dostawach spoczywa na zagadnieniach technicznych. Dlatego istotne znaczenie ma powiązanie ze sobą przedsiębiorstw zajmujących się przesyłaniem energii. Przedsiębiorstwa muszą funkcjonować według jednakowych zasad ustalanych przez Polskie Sieci Elektroenergetyczne i wyrażonych w instrukcji prowadzenia ruchu sieciowego, która została podpisana przez wszystkich uczestników rynku. Gdy mówimy o obowiązujących zasadach w sektorze energetyki istotne jest położenie akcentu na rozwiązania występujące w segmencie rynku hurtowego, tj. rynku bilansującego. W tym miejscu następuje zrównanie krajowego popytu i podaży energii elektrycznej, zaś istotą funkcjonowania tego rynku jest podporządkowanie się dyspozycjom z Krajowej Dyspozycji Mocy. Nikt z nikim nie uzgadnia, kiedy będzie korzystał z energii, a zatem system elektroenergetyczny i jego podstawowe ogniwa, zarówno wytwórcze, jak i przesyłowe, muszą być przygotowane do przesyłu energii w każdym czasie. Pewnym elementem konkurencyjnym dla rynku bilansującego stała się Giełda Energii, albo odwracając ten tok rozumowania, konkurencyjnym dla Giełdy okazał się rynek bilansujący wprowadzony 1 września 2001 r.Wśród najistotniejszych uczestników rynku są klasyczni pośrednicy związani z układem sieciowym, czyli spółki dystrybucyjne. Zwykle mówimy o 33 spółkach stanowiących własność Skarbu Państwa, ale trzeba pamiętać, że tak naprawdę układów dystrybucyjnych w Polsce mamy znacznie więcej. Mam również na myśli energetykę przemysłową. Co jest istotne dla rynku? Istotne są warunki funkcjonowania tych, którzy dysponują towarem. W elektroenergetyce z rynkiem konkurencyjnym mamy do czynienia w sferze wytwarzania i obrotu. Natomiast funkcje przesyłu i rozdziału energii elektrycznej nie są z natury rzeczy predestynowane do konkurowania, a zatem muszą być poddane odpowiednim regulacjom. Warto pamiętać o zdarzeniach, które miały miejsce w minionym okresie i mają istotne znaczenie dla prowadzenia rynku konkurencyjnego. W lipcu 2000 r. prezes URE opublikował kryteria rynku konkurencyjnego. W grudniu 2000 r. Giełda Energii została zwolniona z obowiązku przedkładania taryf do zatwierdzenia, natomiast w lipcu 2001 r. z obowiązku przedkładania taryf do zatwierdzenia zostali zwolnieni niemal wszyscy wytwórcy energii elektrycznej. Wyjątek stanowią ci, których objął obowiązek zakupu energii elektrycznej. Mam na myśli tzw. źródła skojarzone. Ponadto, jak mówiłem, istotne było uruchomienie rynku bilansującego w dniu 1 września 2001 r. Mówię o powyższym kalendarzu nie bez przyczyny, ponieważ tak naprawdę próba urzeczywistnienia rynku konkurencyjnego nie odbywa się od niedawna.</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#PrezesUrzęduRegulacjiEnergetykiLeszekJuchniewicz">Jednak z całą pewnością, choćby ze względu na upływ czasu, nie mamy jeszcze do czynienia z rynkiem dojrzałym. Podstawowym atrybutem rynku jest to, iż cena towaru kształtuje się w wyniku swobodnie zawieranych transakcji kupna - sprzedaży. Jeżeli popatrzymy na polski rynek energii elektrycznej, to musimy przyznać, iż jesteśmy bardzo dalecy od takiego stanu rzeczy. Wynika to przede wszystkim z kontraktów długoterminowych. W materiale przygotowanym przez URE przedstawiliśmy między innymi informacje na temat wielkości towaru zaproponowanego przez podstawowych wytwórców na rynku, tj. przez elektrownie cieplne i elektrownie zawodowe oraz informacje na temat kształtowania cen. Nie ujęto odnawialnych źródeł energii. Trzeba pamiętać, że energia elektryczna nie ma jednej ceny. Jest ona różna w zależności od miejsca i okresu, który badamy. W materiale zaprezentowano cenę jednoskładnikową wyliczaną na podstawie przychodów uzyskanych przez wytwórców zarówno ze sprzedaży energii elektrycznej, jak i rozliczenia opłat systemowych włączanych przez Polskie Sieci Elektroenergetyczne do opłat przesyłowych. Sejm w 2000 r. dopuścił możliwość rozliczenia części kontraktów długoterminowych w stawkach opłat przesyłowych, a więc de facto, na rynku energii elektrycznej nie mamy do czynienia z czystą ceną energii. Jest ona w pewnej części zdeformowana, gdyż jej część pochodzi z procesu wytwarzania, a część z opłat systemowych. Mówię o tym dlatego, aby nie przywiązywać nadmiernej wagi do podanych bezwzględnych wartości cenowych. Należałoby bardziej skoncentrować się na odpowiedzi na pytanie: czy zmierzamy w dobrą stronę? Gdyby patrzeć na sektor elektroenergetyczny z punktu widzenia tego, co stało się w roku 2001, myślę, że można postawić tezę o pełnym niedosycie. Nie uzyskaliśmy postępu we wdrażaniu rynku konkurencyjnego. Nie udało się przede wszystkim wdrożyć systemu opłat kompensacyjnych. Złożyły się na to różne czynniki. W materiale przygotowanym przez ministra gospodarki, na stronach 9–10, w syntetyczny sposób opisano system opłat. Można wskazywać różne przyczyny niewdrożenia systemu opłat kompensacyjnych. Myślę, że zaważyła podstawowa, tj. niechęć do funkcjonowania na rynku konkurencyjnym. System opłat kompensacyjnych zdejmował z Polskich Sieci Elektroenergetycznych obowiązek płacenia za odebraną energię. Zatem częściowo zmuszał wytwórców do zafunkcjonowania na rynku konkurencyjnym poprzez dokonanie zmian w zawartych umowach kontraktów długoterminowych, tj. z umów rzeczowych na umowy finansowe. Wadą tego systemy było to, iż był to system dobrowolny. Być może dlatego nie został nigdy wdrożony, choć z drugiej strony, sektor deklarował zainteresowanie wdrożeniem tego systemu. Należy powiedzieć więcej: sektor wypracowywał zasady funkcjonowania systemu. Ostatecznie nie wprowadzono systemu opłat kompensacyjnych. Pewne znaczenie, choć nie zasadnicze, miały perturbacje natury finansowej, a zwłaszcza podatkowej. Wdrożenie systemu opłat kompensacyjnych musiałoby wiązać się z wygenerowaniem zwiększonych przychodów, tj. więcej o blisko 0,5 mld złotych. Takich środków w sektorze nie można było znaleźć w żaden sposób. Mimo negatywnej oceny w postępie wdrażania rynku konkurencyjnego, należy powiedzieć, że rynek zachowuje się spokojnie.</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#PrezesUrzęduRegulacjiEnergetykiLeszekJuchniewicz">Nie występują na nim większe perturbacje, które groziłyby katastrofą i zakłócałyby poczucie bezpieczeństwa energetycznego. Na rynku mamy do czynienia z pewnymi barierami, które, po pierwsze, należy monitorować, a po drugie, sukcesywnie usuwać. Pierwsza sprawa, to wspomniany problem kontraktów długoterminowych. Jak go rozwiązać? Powołany przez premiera Zespół do Spraw Rynku Energii w dniu wczorajszym odbył inauguracyjne posiedzenie, na którym przedyskutował podstawowe bariery wdrażania nowego systemu rekompensującego kontrakty długoterminowe. Chcemy poszukiwać komplementarnego układu rozwiązań, mechanizmów i narzędzi, które będą kompensować kontrakty długoterminowe w ramach kontraktów zawartych. Będzie odbywało się to na zasadzie łączenia kontraktów tanich z drogimi. Takim przykładem jest koncepcja BOT, czyli zgrupowania trzech elektrowni: Bełchatów, Opole, Turów w jednym organizmie gospodarczym. Dzięki takim zabiegom uzyskalibyśmy wzajemną kompensatę kontraktów długoterminowych, zwalniając jednocześnie Skarb Państwa z udzielonych gwarancji w wysokości około 8,5 mld złotych. Innym kierunkiem poszukiwań jest próba wypracowania koncepcji funduszu, który wzorem rozwiązań unijnych, gromadziłby środki wpłacane bezpośrednio przez wszystkich odbiorców energii elektrycznej. Klasycznym przykładem w tym zakresie są rozwiązania hiszpańskie, gdzie wyliczono zobowiązania wobec inwestorów tzw. kosztów niemożliwych do odzyskania na rynku konkurencyjnym. Określono okres spłaty tych zobowiązań na lat 10. Przez ten czas każdy odbiorca energii w Hiszpanii jest obciążany odpowiednią kwotą płatności na rzecz funduszu, z którego inwestorom zwracane są poniesione nakłady. Widzimy również pewną szansę na częściowe rozwiązanie problemu kontraktów długoterminowych w procesie prywatyzacji, tj. poprzez podniesienie kapitału przez inwestora w prywatyzowanej elektrowni. Jednak ten sposób wydaje się sposobem trudnym do zrealizowania ze względu na przychody budżetu państwa z tytułu prywatyzacji. Dotychczasowa prywatyzacja sektora potwierdziła, że inwestorzy zainteresowani są kontynuacją kontraktów długoterminowych. Jest to zrozumiałe, zważywszy, że dla przedsiębiorstwa energetycznego istnienie kontraktów długoterminowych jest ze wszech miar dogodne. Szukając rozwiązania kontraktów długoterminowych umożliwiających wdrożenie rynku konkurencyjnego nie sposób zapominać o innych ograniczeniach. Mam na myśli przede wszystkim pokaźny kontyngent energii podlegający obowiązkowi zakupu. Myślę o energii elektrycznej wytwarzanej w tzw. skojarzeniu i tzw. energii zielonej pochodzącej ze źródeł energetyki niekonwencjonalnej - odnawialnej. Przesądził o tym ustawodawca w art. 9 ust. 3 Prawa energetycznego wprowadzając odpowiednią nowelizację w maju 2000 r.W systemie elektroenergetycznym jest niewiele miejsca do swobodnego zawierania umów transakcji kupna-sprzedaży. W ramach tzw. minimalnych ilości energii cedowanych na spółki dystrybucyjne kupujemy 53% energii, zielona energia stanowi 1,3%, a energia z elektrociepłowni stanowi 7%. Jeżeli dodamy do tego ograniczenia sieciowe, to okaże się, że pozostało niewiele przestrzeni dla gry wolnorynkowej. Wydaje się, że trzeba realizować obowiązek zakupu ze źródeł energii innych niż te, które preferowane są przez ustawodawcę.</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#PrezesUrzęduRegulacjiEnergetykiLeszekJuchniewicz">Problemem pozostaje cena zakupu energii z tych źródeł. Na rynku daje się wyraźnie zauważyć duża różnica między kontraktami długoterminowymi a bilateralnymi. Chodzi o cenę, którą musiałyby spółki dystrybucyjne zapłacić za energię pochodzącą z tzw. skojarzenia, a ile muszą zapłacić za tzw. energię zieloną. To potwierdza tezę, iż mamy do czynienia z niejedną ceną energii elektrycznej. Cenę musimy zawsze badać w określonym kontekście - zarówno technicznym, jak i prawnym. Rozwiązanie problemu obowiązkowych zakupów będzie wiązało się z nowelizacją poszczególnych aktów prawnych, na podstawie których funkcjonuje rynek energii elektrycznej. Mam na myśli zarówno Prawo energetyczne, jak i rozporządzenia wykonawcze. Minister gospodarki jako wiodący i naczelny organ administracji państwowej odpowiedzialny za politykę energetyczną, pilotował prace związane z przygotowaniem korekty założeń polityki energetycznej do roku 2020 r. Ten materiał państwo otrzymaliście. Rząd przyjął go 2 kwietnia br. Od tej daty rozpoczęto prace nad tworzeniem założeń do nowych regulacji prawnych i konkretnych zapisów. Co prawda do Sejmu wpłynęło przedłożenie rządowe nowelizacji Prawa energetycznego, ale w większości są to przepisy związane z koniecznością dostosowania się do ustawodawstwa europejskiego. To również oznacza, że w tym roku będziemy mieli do czynienia z dwoma procesami legislacyjnymi. Po pierwsze, powyższa nowelizacja, a pod drugie, nowelizacja Prawa energetycznego wprowadzająca nowe założenia polityki energetycznej, która wpłynie do Sejmu jesienią. Warto powiedzieć jeszcze o jednej sprawie, która przesądza, iż w dalszym ciągu nie mamy do czynienia z rynkiem konkurencyjnym. Mam na myśli zachowanie się odbiorców energii. Jeżeli przyjrzymy się tzw. odbiorcom uprawnionym, których jest ponad 600, to na dzisiaj, nie licząc spółek dystrybucyjnych, z uprawnień korzysta zaledwie czterech odbiorców. Wiąże się to zarówno z pewnymi barierami psychologicznymi, jak i wysokimi wymaganiami, którym musi sprostać uczestnik rynku konkurencyjnego. Musi być wyposażony nie tylko w odpowiedni sprzęt do komunikowania się z rynkiem bilansującym, ale również dysponować odpowiednio przygotowanymi kadrami zatrudnionymi w cyklu całodobowym. Wielu odbiorców uprawnionych, którzy zastanawiają się nad skorzystaniem z przysługujących im uprawnień, po przeprowadzeniu rachunku ekonomicznego, rezygnuje z ubiegania się o bezpośredni zakup energii. Dodatkową okolicznością jest niewielki stopień opłacalności podejmowania ryzyka ekonomicznego. Obecnie ryzyko niezbilansowania energii spoczywa na przedsiębiorstwie dystrybucyjnym. W przypadku samodzielnego funkcjonowania, ryzyko obciąża wyłącznie danego odbiorcę. Wyraźnie widać, iż stworzono takie uwarunkowania, że nie opłaca się korzystać z dobrodziejstw rynku, gdyż cena energii elektrycznej zlewa się z ceną przesyłu, stając się barierą do obecności na rynku konkurencyjnym. Chciałbym zwrócić państwa uwagę na średnią cenę sprzedaży energii elektrycznej w relacji do udziału poszczególnych wytwórców w rynku. Zwraca uwagę duże zróżnicowanie pod względem warunków wytwarzania energii elektrycznej. Od niespełna 90 złotych do ponad 350 złotych za megawatogodzinę. To oznacza, że ceny wytwarzania różnicują się w proporcjach jak 1 do 4. To jest okoliczność, którą trzeba uwzględniać w rozważaniach na temat rynku energii. W ocenie wielu ekspertów, zainstalowana w Polsce moc jest nadmierna i przychodzi nam za nią płacić w cenie energii.</u>
          <u xml:id="u-3.4" who="#PrezesUrzęduRegulacjiEnergetykiLeszekJuchniewicz">Nie ma jednak chyba ekspertów, którzy w sposób arbitralny mogliby wyznaczyć pożądaną wielkość mocy w Polsce. Biorąc pod uwagę standardy w Unii Europejskiej, można powiedzieć, iż zainstalowane moce są znaczne. Na przykład: w okresie Świąt Wielkanocnych zapotrzebowanie na moc w polskim systemie elektroenergetycznym wyniosło zaledwie 7 tysięcy megawatów przy niemal 34 tysiącach megawatów zainstalowanych mocy. Ta proporcja pokazuje rozpiętości. Trzeba jednak zauważyć, że niestety z tego tytułu ponoszone są większe koszty przez polskich odbiorców.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieSkarbuPaństwaIreneuszSitarski">Pan prezes Leszek Juchniewicz wspomniał o tym, iż na początku kwietnia rząd przyjął korektę do założeń polityki energetycznej państwa, w której znajduje się duży fragment poświęcony polityce właścicielskiej i przekształceniom. Jest to fragment, który znajduje się w załączniku do dokumentu „Ocena realizacji i korekta założeń polityki energetycznej Polski do 2020 roku”. W dokumencie wskazuje się na podstawowe cele i kwestie dotyczące realizacji przekształceń własnościowych w sektorze elektroenergetycznym. Chcę zwrócić uwagę na najważniejsze kwestie wymienione w dokumencie. Po pierwsze, chcemy skonsolidować elektrownie: Bełchatów, Turów i Opole wraz z zapleczem kopalń węgla brunatnego w tzw. BOT. Celem jest zachowanie tej części sektora elektroenergetycznego jako strategicznego zasobu państwa. Po drugie, założyliśmy, że prywatyzacja w sektorze elektrowni będzie kontynuowana. Prywatyzacja elektrowni została już w części zrealizowana w oparciu o założenia przyjęte przez poprzedni rząd. Założenia prywatyzacyjne zostaną poddane korekcie, ale generalnie proces przekształceń będzie kontynuowany. Po trzecie, przyjęto koncepcję, aby na bazie zakładów energetycznych utworzyć spółki infrastrukturalne, które będą zajmować się między innymi dystrybucją energii elektrycznej oraz z tych spółek wydzielić podmioty, które będą zajmowały się obrotem energią elektryczną. Po czwarte, w pierwszej kolejności nastąpi prywatyzacja sektora obrotu energią elektryczną, a w dalszej prywatyzacja spółek dystrybucyjnych. Po piąte, planujemy rozwiązanie wielu kwestii związanych z Polskimi Sieciami Elektroenergetycznymi. Założenia, które zostały wskazane w Załączniku nr 3 do korekty programu będą przedmiotem szczegółowych analiz. Rząd postanowił, że przez okres do końca czerwca zostanie przygotowany materiał wskazujący sposób realizacji założeń. Jedną z istotniejszych kwestii będzie oddzielenie obrotu od dystrybucji energii. Ważnym elementem korekty programu jest kontynuacja procesu przekształceń i prywatyzacji w odniesieniu do dwóch podmiotów, tj. G8 i STOEN. Przekształcenia tych grup przedsiębiorstw są kontynuowane. Prace w tym zakresie prowadzone są przez ministra skarbu. W ramach procesu przekształceń własnościowych, oprócz konsolidacji grupy BOT, możliwe są konsolidacje w sektorze węgla kamiennego. Traktujemy to jednak jako decyzje biznesowe, które nie będą miały charakteru administracyjnego. Mogą one przebiegać niezależnie od procesu prywatyzacji. Przekształcenia w sektorze wytwórczym będą kontynuowane. Z istotniejszych spraw należy wymienić konsolidację Południowego Koncernu Energetycznego. Jest również rozważana koncepcja włączenia do tej grupy Elektrowni Stalowa Wola. Wstępnie przewidujemy, iż prywatyzacja PKE nastąpi poprzez giełdę. W odniesieniu do Elektrowni Kozienice, Dolna Odra i Ostrołęka będziemy kontynuować procesy prywatyzacyjne oddzielne dla każdej z tych elektrowni. Zakończenie procesów prywatyzacyjnych przewidujemy na przełomie tego i przyszłego roku. W odniesieniu do elektrociepłowni procesy prywatyzacyjne trwają i są na różnym poziomie zaawansowania. W odniesieniu do spółek dystrybucyjnych, poza STOEN i G8, proces prywatyzacji będzie uzależniony od planowanych analiz. Jak dotychczas, proces prywatyzacji zakładów energetycznych był realizowany w oparciu o program rządowy. Tryb udostępniania akcji w tych założeniach był nieco odmienny od tego, który zamierzamy zrealizować. Zbywanie akcji w programie, który był przyjęty przez poprzedni rząd, odbywało się etapami.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieSkarbuPaństwaIreneuszSitarski">Sprzedawano pakiety 25–30% wraz z projektami podwyższenia kapitału oraz z opcją/bez opcji sprzedaży następnych akcji. Obecnie chcielibyśmy sprzedawać akcje w maksymalnych ilościach - oczywiście z uwzględnieniem wszystkich ograniczeń wynikających z ustawy o komercjalizacji i prywatyzacji oraz innych przepisów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#PosełAdamSzejnfeld">Koreferat wygłosi pan poseł Ryszard Pojda.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#PosełRyszardPojda">Podstawową funkcją sektora elektroenergetycznego jest zaopatrzenie gospodarki w energię elektryczną. Funkcja ta wymaga jednak rozstrzygnięcia w jakim stopniu jest ona towarem podlegającym grze rynkowej, a w jakim stopniu jest dobrem cywilizacyjnym i wreszcie, jako produkt strategiczny wymaga nadzoru ze strony państwa. Ustawodawca na podstawie ustawy Prawo energetyczne opowiedział się za jej towarowym charakterem. Aspekt energii elektrycznej jako produktu strategicznego ustawodawca ograniczył do ogólnych regulacji związanych z zasadami planowania i wprowadzania ograniczeń. Energia elektryczna jako dobro cywilizacyjne skwitowana została milczeniem. W przekazanej członkom Komisji Gospodarki informacji na temat „Wdrażania rynku energii elektrycznej w Polsce” można wyczytać, że podstawową barierą wprowadzenia rynku energii elektrycznej w Polsce są kontrakty długoterminowe (KDT). Kontrakty te pokrywają 70% zapotrzebowania na energię elektryczną, jak też przewidują sprzedaż/zakup energii elektrycznej po ustalonych cenach, tj. wyższych od rynkowych. Należy zastanowić się nad tym co spowodowało powyższą sytuację. Osobiście oceniam, że spowodowała ją siła tego sektora. Siła sektora energetycznego wynika z dwóch przesłanek, tj. charakteru energii - przesłanka towarowo-strategiczna, jak też z potencjału ekonomicznego i intelektualnego przedsiębiorstw sektora. Stały popyt na energię rodzi też pokusę do wykorzystania jej jako nośnika podatków pośrednich i akcyzowych przez administrację państwową, co nie pozostaje bez wpływu na jej cenę u końcowego odbiorcy. Strategiczne znaczenie energii elektrycznej dla gospodarki tworzy pokusę wywierania szantażu przez sektor wobec administracji państwowej. Polega to na nieuzasadnionym wymuszaniu zgody na wyższe ceny energii elektrycznej, jak też np. wdrożenie pomysłu na dostawy taniego węgla kamiennego pod dodatkowy eksport energii elektrycznej. W materiałach przekazanych członkom Komisji Gospodarki przez Ministerstwo Gospodarki można znaleźć stwierdzenie, że w latach 1998–2000 ceny węgla energetycznego wzrosły o 12% w porównaniu z 40% wzrostem cen energii elektrycznej. Bilansując import energii elektrycznej i jej eksport należy stwierdzić, że dostawy taniego węgla pod eksport energii elektrycznej w całości tę różnicę niwelują, co nie miało miejsca do 1997 r.Przy nadwyżce zakontraktowanych mocy podsektor wytwarzania przewiduje w okresie do 2005 roku wycofanie z eksploatacji bloków o łącznej mocy 224 MW i uruchomienie 1036 MW z nowych lub zmodernizowanych obiektów, które objęte są kontraktami długoterminowymi. Uleganie tym działaniom osłabia presję na poprawę efektywności działania tego sektora. Najbardziej klasycznym przykładem takiej sytuacji jest Południowy Koncern Energetyczny SA, który swoją regionalną potęgę buduje na przychodach osiąganych w wyniku kontraktów długoterminowych (KDT).W Polsce mamy do czynienia z formalnoprawnym rozdzieleniem przedsiębiorstw wytwórczych od przesyłu energii. Jednak struktura umów długoterminowych integruje te przedsiębiorstwa w taki sposób, że są one zainteresowane blokowaniem jakichkolwiek zmian tego stanu. Potwierdzeniem siły intelektualnej sektora są skutki oddania mu inicjatywy w kształtowaniu dotyczącego go prawa.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#PosełRyszardPojda">Trzeba być bardzo naiwnym, by wierzyć, że tak formułowane prawo zorientowane jest na odbiorcę, a nie na sektor elektroenergetyki. W tym przekonaniu utwierdza mnie lobbing uprawiany przez ten sektor nawet w parlamencie. Formuła kontraktów długoterminowych została zapoczątkowana w okresie, gdy rynek funkcjonował według modelu „jedynego nabywcy” i prowadzona była równolegle do prac nad ustawą Prawo energetyczne, które uwzględniało konieczność wdrożenia zasady dostępu stron trzecich (TPA). Kontrakty długoterminowe zawierane nawet były po wejściu w życie ustawy Prawo energetyczne. W ten sposób wdrażanie konkurencji do energetyki, zainicjowane ustawą, zostało zablokowane jeszcze przed jej podpisaniem. Znamienne też jest w jaki sposób spełzła na niczym próba rozwiązania tego problemu poprzez system opłat kompensacyjnych (SOK).Przyjęty przez Radę Ministrów w dniu 10 kwietnia 2001 roku „Program wprowadzania rynku energii elektrycznej w Polsce” zakładał, że wprowadzony ma zostać system opłat kompensacyjnych co uwolni energię elektryczną z kontraktów długoterminowych. Po raz kolejny udowodniło to siłę intelektualną ludzi sektora i brak determinacji nadzoru właścicielskiego nad nim. Najskuteczniejszą metodą obrony przedsiębiorstw sektora przed namiastką rynku energii jest pozbawienie odbiorcy uprawnień do wyboru dostawcy. Trudno uwierzyć w deklaracje, że dążenie do wzrostu siły rynkowej służyć ma obniżeniu cen energii elektrycznej. Do dominacji na rynku dąży się zawsze w celu dokładnie odwrotnym. Rynek energii elektrycznej w Polsce jest obecnie tylko faktem medialnym. Faktem jest też to, że zaciekła obrona sektora przed rynkiem energii elektrycznej jest powodowana koniecznością wyeliminowania z rynku drogich producentów energii, a w następnej kolejności redukcją zatrudnienia w sektorze. Tworzenie rynku energii elektrycznej wymaga energicznego przyspieszenia, bo rok 2003 zbliża się bardzo szybko. Przed wdrożeniem rynku energii musi być uregulowana sprawa cen węgla kamiennego. Zaopatrzenie w to paliwo też musi podlegać grze rynkowej. Nieprawdziwe są stwierdzenia, że węgiel kamienny przeliczony na wskaźnikowy zużywany w energetyce przekroczył cenę tzw. „parytetu importowego” w miejscu jego odbioru. Dane dołączone do koreferatu świadczą o czymś innym. Z danych tych wynika, że za I kwartał 2001 roku część odbiorców z sektora elektroenergetyki dopłacała do górnictwa węgla kamiennego. Jednak sumarycznie to kopalnie dopłacały do sektora elektroenergetyki. Temat ten na pewno będzie przedmiotem głębszej analizy przez Komisję Gospodarki przy ocenie „Programu restrukturyzacji górnictwa węgla kamiennego”.Najpilniejsze działania, od których zależy budowa rynku energii elektrycznej, to rzeczywiste wprowadzenie zasady TPA, tj. dostępu stron trzecich, poprzez zastosowanie sprawdzonego w innych krajach i możliwego do wprowadzenia w bardzo krótkim czasie rozwiązania polegającego na cesji umów kredytowych poręczonych kontraktami długoterminowymi na Operatora Systemu Przesyłowego jakim są Polskie Sieci Energetyczne SA. Koszty obsługi i spłaty tych kredytów można finansować po części przychodami z prywatyzacji sektora elektroenergetyki, a po części z większych przychodów wynikających z wdrożenia rynku energii elektrycznej. Sprzedaż przedsiębiorstw sektora elektroenergetyki należy prowadzić w sposób bardzo rozsądny.</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#PosełRyszardPojda">Przestrzegałbym przed krótkoterminowym efektem jaki wyniknie z ich szybkiej sprzedaży. Namawiam, aby efekty prywatyzacji mierzyć w długim okresie. Uzasadnia to następujące rozumowanie: istnieje ścisły związek pomiędzy wartością przedsiębiorstwa a zdolnością do generowania przychodów. Niezbędne jest więc dokonanie wyboru czy sprzedać przedsiębiorstwo według określonej wartości licząc się z prawem inwestora do odzyskania zaangażowanego kapitału w postaci stromej ścieżki cenowej, czy też z góry ustalić ścieżkę cenową energii, która określi wartość przedsiębiorstwa i cenę jego sprzedaży. Jaki ma być związek między wartością przedsiębiorstwa a możliwościami regulacji? Obcy kapitał z punktu widzenia regulacji jest znacznie trudniejszym przeciwnikiem od obecnie zarządzających sektorem. Dlatego tworzenie faktów dokonanych w procesie prywatyzacji może być bardzo niebezpieczne. Przykładem jest Górnośląski Zakład Energetyczny. Nasunie się zawsze pytanie o to, kto zawarł umowy i kto stworzył określone prawa. Przedsiębiorstwa energetyczne wykorzystują chaos prawny, a jeszcze lepiej wykorzystują to inwestorzy zagraniczni. Przykładem na zagrożenie niech będzie prywatyzacja elektrociepłowni. Ich bon prywatyzacyjny w znacznym stopniu wynika z atrakcyjnej formuły cen energii elektrycznej pochodzących z tych źródeł. Jeżeli zrewidujemy tę formułę, to pogorszy to notowania tych podmiotów. Rewizja ta musi być jednak dokonana, jeżeli chcemy wdrożyć rynek energii elektrycznej. Z drugiej strony należy zastanowić się, czy takie działania nie doprowadzą do kompromitacji Polski na arenie międzynarodowej, ucieczki inwestorów i konieczności nacjonalizacji branży. Sprawy te wymagają głębokiej analizy i przyjęcia właściwych działań. W materiałach dostarczonych Komisji Gospodarki nie ma odpowiedzi na powyższe pytania i wątpliwości. Nie ustosunkowano się również do problemu wykorzystania nadwyżki mocy występującej w elektroenergetyce np. kosztem gazu z importu lub ograniczeniem niskiej emisji. Należy domniemywać, że obrano kierunek jej likwidacji poprzez prywatyzację i wprowadzenie rynku energii. To działanie ma między innymi wyeliminować z rynku najdrożej produkujące przedsiębiorstwa. Reasumując, złożoność problematyki związanej z rynkiem energii elektrycznej i prywatyzacją sektora wymaga ścisłej współpracy ministra gospodarki i ministra Skarbu Państwa. Do tej pory ta współpraca była pozorowana. Liczę, że decydenci mając na względzie cały rynek energii w Polsce będą proponowali Wysokiej Izbie przyjęcie takich ustaw i programów, których podstawowym celem będzie dobro odbiorcy energii. Życzę decydentom determinacji w uregulowaniu rynku energii elektrycznej jaką wykazuje minister zdrowia na rynku farmaceutycznym.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#PosełAdamSzejnfeld">Mam nadzieję, że nie będziemy oceniać ostatnich życzeń pana posła, gdyż moglibyśmy bardzo różnić się w poglądach na ten temat. Bardzo dziękuję za koreferat. Zanim otworzę dyskusję, chcę powiedzieć, iż temat energetyki jest bardzo obszerny. Dlatego w trakcie dzisiejszego posiedzenia zajmiemy się tylko jego dwoma bardzo ważnymi elementami, tj. wdrażaniem rynku energii oraz prywatyzacją. W dyskusji proszę skupić się na tych dwóch aspektach, zwłaszcza że wiążą się z bezpieczeństwem energetycznym kraju. Otwieram dyskusję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#PosełJanAntochowski">W projekcie ustawy, który został skierowany do Sejmu, jest napisane, że nałożony jest ustawowy obowiązek zakupu energii ze źródeł odnawialnych. Czy ta kwestia zostanie również uregulowana w rozporządzeniach? Czy będzie dotyczyło to również zakupu energii z elektrowni wodnych? Na dzisiaj i na kolejne lata ustalono limity dla energii z elektrowni wodnych na poziomie 2,4%. Kolejna sprawa to kwestia ceny, która obowiązuje w różnych miejscach kraju. Prowadzi to do sytuacji, w której np. w województwie warmińsko-mazurskim można byłoby otworzyć jeszcze 30 elektrowni wodnych, ale niestety zbyt niska cena zakupu powoduje, że zainteresowani nie uruchamiają tego typu elektrowni. Moim zdaniem, cena powinna przyczyniać się do tego, aby uruchamiać jak najwięcej tego typu elektrowni. Następna kwestia. W projekcie ustawy napisane jest, że istnieje obowiązek przyłączenia odbiorcy, jeżeli spełnia warunki techniczne i ekonomiczne. Zapis jest jasny i czytelny. Jednak dotychczasowa praktyka wskazuje na to, że zakłady energetyczne nie zawsze przyłączają tych, którzy o to występują, i poza tym, spełniają określone warunki. Podam przykład. Zaprojektowano osiedle mieszkaniowe. Wszystkie media doprowadzono. Brakowało przyłączeń energii elektrycznej. Co zaproponował zakład energetyczny? Zaproponował: złóżcie się, a my łaskawie wybudujemy linię doprowadzającą energię do osiedla, a następnie przejmiemy linię na własność. Takie praktyki są nagminne. I to jest wersja optymistyczna postępowania zakładu energetycznego. Są i gorsze przypadki, w których zakłady odmawiają budowy linii, mimo iż w planach przestrzennego zagospodarowania zaplanowano powstawanie osiedli mieszkaniowych. W związku z powyższym pytam: czy odpowiedni zapis w ustawie będzie nakładał rzeczywisty obowiązek podłączenia do sieci energetycznych?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#PosełRomanJagieliński">Żeby mieć pełen obraz sektora elektroenergetycznego brakuje mi podstawowej informacji, tj. o stanie kondycji finansowej sektora. Aby mówić o prywatyzacji trzeba wiedzieć co prywatyzujemy. Na ten temat nie ma nic w materiałach, które zostały przygotowane na dzisiejsze posiedzenie. Myślę, że właściwe będzie, jeżeli minister Skarbu Państwa udzieli nam informacji na ten temat. Kolejna sprawa odnosi się do Polskich Sieci Elektroenergetycznych SA. Z prasy wynika, że kondycja tego przedsiębiorstwa nie jest nadzwyczajna. Myślę, że pan prezes Stanisław Dobrzański podzieli się z nami informacjami na ten temat. Zależy mi na uzyskaniu odpowiedzi na pytanie o faktyczny obraz konsolidacji. Z wczorajszych doniesień prasowych wynika, że konsolidacja będzie dotyczyła jedynie elektrowni: Turów, Opole i Bełchatów. Czy konsolidacja będzie polegała między innymi na układzie kopalnia - elektrownia? W pierwotnym programie tak określono konsolidację! Trzecia problematyka dotyczy odbiorców. Oprócz interwencji w sprawie pracy, tematyka odbioru i cen energii jest głównym tematem, z którym zainteresowani zgłaszają się do biur poselskich. Po porównaniu ceny energii u wytwórców z cenami, które płaci odbiorca, uważam, że zgłaszane wątpliwości są uzasadnione. Na przykład gospodarstwo, które ma okresowe zużycie energii. Musi zamawiać energię na cały rok i płaci za postawienie jej do dyspozycji. Podobnie w niekorzystnej sytuacji jest odbiorca, który przekroczy określony poziom zużycia energii. Bardzo częstym przypadkiem, z którym zgłaszają się odbiorcy jest kwestia własności linii energetycznej lub transformatora. Małemu zakładowi kiedyś odmówiono dołączenia zasilania. W efekcie właściciel sam wybudował zasilanie wraz z transformatorem. Zakład energetyczny przejął transformator, ale z tego tytułu firma, która kiedyś poniosła koszty budowy, nie otrzymała ekwiwalentu, jak również nie amortyzowała tej inwestycji. Proszę, aby materiały, które do nas docierają nie były przygotowywane tak sztampowo, zwłaszcza że w przypadku cen energii, oprócz kosztów pracy, mówimy o tym, że najbardziej rzutują na wyniki ekonomiczne przedsiębiorstw. Wprowadziliśmy podatek akcyzowy na energię elektryczną. Jaki to przyniesie efekt? Jaki skutek będzie dla wytwórców, przesył i konsumenta? W materiałach nic na ten temat nie ma. Kiedy mały przedsiębiorca będzie mógł wybierać dostawcę? Skoro cena energii np. z Bełchatowa kształtuje się u wytwórcy na poziomie 0,9 gr za kilowatogodzinę, to dlaczego przedsiębiorca otrzymuje ją za 42 lub 47 groszy? Czy jako społeczność jesteśmy na tyle rozrzutni, że powinniśmy utrzymywać drogiego wytwórcę? Dlaczego nie planuje się konsolidacji producenta i sieci elektroenergetycznych?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#PosełJanChojnacki">Mówiąc o wdrażaniu rynku energii elektrycznej słyszeliśmy, że mamy za duże moce produkcyjne w elektrowniach. Zastanawiam się o jakim rynku mówimy. Czy mówimy o rynku energii, który chcemy rozbudowywać? Czy mówimy o rynku energii elektrycznej tylko dla samej idei rynku? Dzisiejsze działania określam w ten sposób, że prowadzą do ograniczeń w odbiorze energii. Jak na razie nie robimy nic, by zdobywać nowe rynki dla energii elektrycznej. Mówimy, że mamy za dużo energii. Pewnie dlatego podejmujemy decyzje o zamykaniu kopalni i elektrowni. Zamykajmy dalej, aż będzie już tak źle, że się przewrócimy i wówczas ktoś inny za nas będzie modernizował. Uważam, że w interesie polskiego sektora paliwowo-energetycznego powinniśmy dążyć do tego, żeby nie padło ani jedno słowo o tym, że mamy za dużo zainstalowanych mocy. Chciałbym zwrócić uwagę, iż mówiąc o prywatyzacji należy przyjrzeć się innym krajom jak to robią, zwłaszcza tym, do których chcemy dołączyć. Czy czasami w Polsce nie funkcjonują już zagraniczne firmy państwowe, które wykupują polską energetykę i polski rynek? Mnie się wydaje, że tak. To wcale nie oznacza, że na naszym rynku energetycznym nie może być obcego kapitału, ale nie może on być przeważający. To tak jakbyśmy zadawali pytanie o sens istnienia wojska polskiego. Przecież można byłoby zlecić obronę naszego kraju innemu państwu. Podobnie można powiedzieć o rynku paliwowo-energetycznym, który również stanowi element bezpieczeństwa państwowego. Powyższe to podstawowe kwestie, nad którymi należy się zastanowić, a przede wszystkim zmienić nasze nastawienie i filozofię działania. Na koniec przeczytam fragment z gazety na temat poszerzania rynku energii elektrycznej poprzez wprowadzanie różnych opłat: „...Właśnie dostałem rachunek za energię w garażu - 187,50 groszy. Myślałem, że zawału dostanę? Za co? Za to, że tam światło od czasu do czasu zapalę i czasami odkurzę auto. W tej sytuacji jestem zmuszony uciąć prąd w garażu, bo mnie na to nie stać. Takie zdzierstwo jest dla mnie niezrozumiałe...”. Chcę powiedzieć, że to nie jest wyjątek. Tak jak powiedział pan poseł Roman Jagieliński, do biur poselskich zgłasza się coraz więcej ludzi z problemami dotyczącymi cen energii elektrycznej. Rynek tak wygląda, że jak odbiorcy oszczędzają energię, to podnoszone są inne składniki cen, po to, żeby zachować odpowiedni poziom przychodów za energię.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#PrzewodniczącyParlamentarnegoZespołudoSprawRestrukturyzacjiEnergetykisenatorJerzySuchański">Jako przewodniczący Parlamentarnego Zespołu do Spraw Restrukturyzacji Energetyki chciałbym się podzielić uwagami dotyczącymi problematyki rynku energii oraz spojrzeniem na te kwestie zespołu i jego ekspertów. Chciałbym podziękować panu przewodniczącemu i Komisji Gospodarki za szybkie wniesienie pod obrady tego tematu. Zarówno Zespół, jak i ja osobiście, odnosimy wrażenie, że dla niektórych byłoby dobrze, aby ten temat został załatwiony cichaczem w Ministerstwie Skarbu Państwa. Mówię to wyraźnie i z pewnymi pretensjami do tych, którzy chcą pewne sprawy przemycać proponując nam rozwiązania, które w naszym przekonaniu są nie do przyjęcia. Po pierwsze, 29 stycznia 2002 r. został przyjęty dokument Rady Ministrów na temat restrukturyzacji wybranych sektorów gospodarki. Mówi on między innymi o sposobie podejścia Rady Ministrów do energetyki. Z drugiej strony parlamentarzyści w lutym przyjęli budżet państwa wraz z integralną częścią: rozdział VIII - Kierunki prywatyzacji majątku Skarbu Państwa w 2002 r. Co tam czytamy? „Sektor energetyczny. Sektor energetyczny ma istotne znaczenie dla interesów państwa. Stąd też zostanie zwrócona szczególna uwaga na prowadzenie rozważnej polityki prywatyzacyjnej w odniesieniu do zakładów energetycznych kluczowych dla funkcjonowania rynku energetycznego. Zmiany własnościowe muszą być poprzedzone tworzeniem i stabilizacją rynku energetycznego, w tym w pierwszej kolejności rozwiązaniem problemu kontraktów długoterminowych”. Zwracam uwagę na to, że jest to integralny materiał stanowiący załącznik do budżetu. Tymczasem 2 kwietnia br. przyjęty został przez rząd program przygotowany przez Ministerstwo Gospodarki we współpracy z innymi resortami. Nie chcę mówić o kulisach tworzenia tego dokumentu. Myślę, że większość obecnych miała możność zapoznania się z różnymi koncepcjami podejścia do polityki energetycznej Polski do roku 2020, które pojawiają się w różnych mediach. Dla mnie osobiście niedopuszczalne jest, aby mój rząd, moi ministrowie, na łamach gazet prezentowali różne poglądy w zakresie polityki energetycznej Polski - czytaj: prywatyzacji polskiej energetyki. Pan minister Ireneusz Sitarski był uprzejmy powiedzieć o niezwykle ważnych sprawach, które niestety wzajemnie się wykluczają. Pierwsza sprawa dotyczy konieczności oddzielenia obrotu od dystrybucji w spółkach zwanymi dzisiaj spółki dystrybucyjne - czytaj: zakłady energetyczne. Myślę, że chyba nie ma osób, które by nie podzielały tego poglądu. Natomiast rzeczą niezrozumiałą dla polityki energetycznej kraju i jego strategii gospodarczej jest kontynuowanie procesów sprzedaży grupy G8 i STOEN. To są żarty! Trzeba się na coś zdecydować. Nie można udawać, że dążymy do tego, aby dopuścić osoby trzecie do funkcjonowania na państwowych sieciach, a z drugiej strony, lekką ręką, sprzedajemy G8 i STOEN. Jeżeli to zrealizujemy, to pozostałe sprawy będą beletrystyką! Parlamentarny Zespół do Spraw Restrukturyzacji Energetyki zgodnym głosem - niezależnie od opcji politycznych - mówi, że tak robić nie wolno, chyba że przyświeca temu jeden cel, tj. sprzedaż  w celu zapewnienia dochodów do budżetu państwa. Jeżeli nie ma innej alternatywy na dopływ 6,5 mld złotych do budżetu, to taki scenariusz można brać pod uwagę i wówczas dyskutować o sensie tego czy innych projektów. Zespół ma odczucie, że kierunek restrukturyzacji wyznaczony jest przez wielkość wpływów do budżetu państwa. To wszystko, co zostało wpisane w program, zostało zepsute planami sprzedaży grupy G8 i STOEN.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#PosełZdzisławJankowski">W energetyce jak w lustrze odbija się stan gospodarki. Po 12 latach bezowocnych eksperymentów w zakresie restrukturyzacji polskiej energetyki można stwierdzić, że Polska nie osiągnęła żadnego pozytywnego efektu z prób wdrażania prywatyzacji i demonopolizacji sektora energetycznego. Bezpieczeństwo energetyczne kraju jest zachowane jedynie dzięki inwestycjom z okresu PRL i częściowej recesji gospodarczej, która wystąpiła na przełomie XX i XXI wieku. Uważam, że należy bezzwłocznie wstrzymać prywatyzację polskiego sektora energetycznego, który w sposób ustawowy gwarantuje nienaruszalność centralnego zarządzania i kontroli przez państwo polskie całej gospodarki energetycznej zintegrowanej pionowo i poziomo. Podmiotom sprywatyzowanym należy nadać obowiązki i prawa jak wszystkim z sektora energetycznego, w tym w zakresie kształtowania cen. Prywatyzacji nie powinny podlegać działy gospodarki, które są istotne z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa, a zatem i sektor energetyczny. Tylko w taki sposób można zapewnić Polsce wejście do Unii Europejskiej na partnerskich warunkach. Energetyka jako przemysł użyteczności publicznej o strategicznym znaczeniu dla państwa, powinna pozostać w zakresie decyzyjnym własnością narodu, w tym Skarbu Państwa i samorządów lokalnych. Rozpatrując proces prywatyzacji energetyki polskiej z perspektywy 12 lat trzeba stwierdzić, że dokonywany jest pod silną presją Banku Światowego, Unii Europejskiej i innych organizacji międzynarodowych, za którymi kryją się konkurenci polskiej gospodarki. Dlatego w tym miejscu należy przytoczyć stwierdzenie profesora Kazimierza Poznańskiego, jednego z najwybitniejszych ekonomistów zajmujących się Europą Wschodnią, że „...istotą przemian ustrojowych w Polsce nie jest uwolnienie narodu, ale jego zniewolenie...Prawdziwe znaczenie przemian gospodarczych w Polsce, jej systemie i instytucji będzie w pełni docenione kiedy chora gospodarka znajdzie wyraz w chorej polityce. Z gospodarką, głównie w rękach zagranicznych, można oczekiwać, że polityka też przejdzie w ręce zagraniczne, gdyż nie da się oderwać polityki od gospodarki”. Celem tych wszystkich przemian jest wywłaszczenie narodu, tj. oddanie za darmo ojczyzny. W takiej Polsce nie będzie polityki polskiej. Panie ministrze Sitarski, im więcej państwa tym więcej pieniędzy. Im więcej pieniędzy, tym więcej rozwoju. Im więcej rozwoju, tym większe powodzenie ludzi. Majątek jest własnością narodu i nikt nie ma prawa go prywatyzować. Jeżeli majątek zostanie sprywatyzowany, to naród jeszcze o niego się upomni. Proponuję, żeby kategorycznie odstąpić od prywatyzowania sektorów strategicznych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#PosełZenonTyma">Padło pytanie o wysokie koszty produkcji energii elektrycznej przez Elektrownię Opole. Szanowni państwo, dzieje się tak dlatego, że Elektrownia Opole dokonuje drogich zakupów. Ostatnio zakupiła bardzo drogie samochody dla zarządu. O tym było głośno w prasie. Rzecznik prasowy elektrowni stwierdził, że jest to dobra lokata kapitału. Jestem z tego okręgu wyborczego. Dochodzą do mnie informacje, że jedna z zagranicznych firm mieszczących się w Opolu wyłudziła od Elektrowni Opole 13 mln marek. Moim zdaniem należy dobrze przyjrzeć się tej elektrowni. W tej chwili elektrownię, na mój wniosek, kontroluje Najwyższa Izba Kontroli. Jestem przekonany, że ta kontrola nic nie przyniesie. Należały powołać specjalną komisję, która zbada gospodarność tego zakładu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#PosełAndrzejCzerwiński">Słucham z uwagą dyskusji i dochodzę do wniosku, że wówczas, gdy przygotowywano kontrakty długoterminowe, decydenci mieli dobre intencje. Trzeba założyć, że na ówczesne warunki, ktoś dobrze chciał. Należy założyć, że my również dobrze chcemy. Trzeba jednak wziąć pod uwagę wszystkie okoliczności tak, żeby ktoś za jakiś czas nie powiedział, że przygotowaliśmy złe rozwiązania, mimo iż dobrze chcieliśmy. Jeżeli weźmiemy pod uwagę odbiorcę energii, to powinniśmy pamiętać, że w Polsce zużycie energii jest prawie dwukrotnie wyższe niż na Zachodzie, gdzie na metr kwadratowy powierzchni jest to 40 W. W Polsce analogicznie zużywa się od 90 do 100 W na 1 metr kwadratowy powierzchni. Dotyczy to energii cieplnej. Po wprowadzeniu akcyzy energia w Polsce jest jedną z najdroższych w świecie. Ma to bezpośredni wpływ na wyniki przedsiębiorstw, które w niektórych przypadkach muszą zwalniać ludzi ze względu na koszty produkcji. Wiemy, że stoimy przed dalszym oszczędzaniem zużycia paliwa. Słyszymy o planach energetycznych kraju, tj. uzyskiwania energii ze źródeł odnawialnych. Musimy to wszystko brać pod uwagę. Bez odpowiedniego przygotowania właściwych działań, nie osiągniemy szybko upragnionego celu. Jeżeli spojrzymy na system energetyczny od wytwórcy, przez dystrybucję i przesył aż do odbiorcy, łącznie z jego instalacją wewnętrzną, to należy stwierdzić, że na którymś ze szczebli ingerencja państwa jest konieczna. Bez tej ingerencji sprzedawano energię w Stanach Zjednoczonych. I do czego to doprowadziło? Trzeba odpowiedzieć na pytanie do jakiego poziomu państwo ma ingerować. Być może trzeba sprzedać wytwórców energii, ale zastanowiłbym się do jakiego poziomu należy ingerować w system sieci przesyłowych. Jeżeli sprzedamy najlepsze sieci bez analizy tych, które docierają do najdalszych zakątków kraju, to w moim odczuciu, jest to złe postępowanie. Wydaje mi się, że powinniśmy skoncentrować się na przygotowaniu i wdrożeniu prawa energetycznego, które powinno być swoistą konstytucją dla tego sektora. Powinniśmy wiedzieć jaka jest przyszłość kopalń, zużycia węgla, przyszłość energii odnawialnej etc. Bez odpowiedzi na te i inne pytania nie powinniśmy ingerować w system energetyczny. W tej chwili jest za dużo pytań bez jasnych odpowiedzi. To powinno nas zmusić do dokładnej analizy i rozważnych decyzji, które, z drugiej strony, nie powinny być zdeterminowane czasem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#EkspertParlamentarnegoZespołudoSprawRestrukturyzacjiEnergetykiMarianMiłek">Chciałem zwrócić uwagę na dwa istotne problemy. Po pierwsze, zbliża się dzień, w którym Polska wejdzie do Unii Europejskiej. Zacznie wówczas obowiązywać prawo określane w dyrektywach. Dotyczy ono szczególnie ochrony środowiska. W tym zakresie, w Unii Europejskiej obowiązują Dyrektywa LXXX/2001 i LXXXI/2001, które wprowadzają zaostrzenie wymagań dotyczących emisji zanieczyszczeń dla obiektów energetycznego spalania o mocy powyżej 50 MW termicznych. Te normy są co najmniej dwukrotnie surowsze od obecnie obowiązujących w Polsce. Na dzisiaj tylko 6 z przeszło 30 bloków energetycznych spełnia te wymagania. Spełnia je dlatego, że jako narzędzia dla ich restrukturyzacji użyto kontraktów długoterminowych, o których dzisiaj dosyć krytycznie się wyrażano. Spełnienie wymagań UE musi nastąpić do roku 2015 i będzie wymagało inwestycji rzędu od 35 do 40 mld złotych. W ramach tych kwot powinniśmy przeznaczyć na modernizację 10 tysięcy MW oraz na odtworzenie 10 tysięcy MW. Czas projektowania i budowy bloku energetycznego wynosi około 5 lat. Jeżeli chcemy poważnie myśleć o mocy dyspozycyjnej w perspektywie kilku lat, działania musimy zacząć od dzisiaj. Niezrozumiałe są dla mnie głosy mówiące o tym, że mamy za dużo mocy. Bardzo szybko może okazać się, że przy spełnianiu kolejnych terminów wynegocjowanych z Unią Europejską, dotyczących wprowadzenia rynku odbiorcy, pojawi się rynek producenta. Rynek producenta czasem ujawnia się bardzo blisko nas. W Szwecji, w okresach zimowych, ponieważ szwedzka energetyka oparta jest w dużej części na źródłach odnawialnych, brakuje energii i dlatego cena energii rośnie kilkakrotnie. Nikt z nas sobie nie życzy takiej sytuacji. Rodzi się pytanie skąd wziąć przeciętnie 3 mld rocznie w latach od 2003 do 2015 na dostosowanie energetyki polskiej do wymogów Unii Europejskiej? Po drugie, kontrakty długoterminowe doprowadziły do tego, że w tej chwili energetyka nie jest już kupą złomu i dysponujemy nowoczesnymi elektrowniami. Niestety, podobnego mechanizmu nie wygenerowano w stosunku do zakładów energetycznych. Na przykład z niektórych danych wynika, że przerwy dla odbiorców na terenach wiejskich występują dziesięciokrotnie częściej niż w miastach. W ponad 10 tysiącach obwodów niskiego napięcia na terenach wiejskich ograniczono przyłączanie nowych odbiorców ze względu na nieskuteczną ochronę przeciwporażeniową. Szacuje się, że około 500 tysięcy zagród, a według innych danych około 1 mln, otrzymuje energię elektryczną o zaniżonych parametrach. Co znaczy energia o zaniżonych parametrach? To oznacza, że np. zamiast 220 V napięcia w gniazdku, odbiorca otrzymuje 180 V. Żadne urządzenie elektryczno mechaniczne lub elektroniczne nie będzie prawidłowo pracowało przy takim napięciu lub w ogóle nie zadziała. Taka droga prowadzi wprost do dalszego zapóźnienia cywilizacyjnego terenów wiejskich. Na tych terenach potrzebne są duże nakłady finansowe - rzędu kilkunastu miliardów złotych. Skąd wziąć te środki? Jak zaprogramować politykę energetyczną państwa, aby jej przeniesienie w sferę polityki społecznej nie było tak dramatyczne? Jestem przekonany, że energetyka potrafi sfinansować i te wydatki, tylko trzeba wygenerować odpowiednie mechanizmy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#PosełWiesławOkoński">W materiale Ministerstwa Skarbu Państwa wskazuje się, że do prywatyzacji przewidziane są elektrociepłownie oraz zakłady energetyczne. Przypuszczam, że wiąże się to z dużą oszczędnością węgla, zwłaszcza że będziemy rozbudowywali możliwości pozyskiwania energii ze źródeł odnawialnych. Tymczasem nie przewiduje się zmniejszenia wydobycia węgla. To mnie dziwi. Poza tym w materiale nie ma słowa na temat prywatyzacji kopalń. Na przykładzie konfliktu GZE Huta Łaziska, chciałbym zapytać jak wygląda sprawa rozliczeń między hutami a zakładami energetycznymi?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#PosełZygmuntWrzodak">Zapewne każdy z nas chciałby płacić jak najniższe rachunki za energię. Niestety cena za energię od kilkudziesięciu lat wzrasta. Cena, która jest w ciągu roku kilkakrotnie podwyższana, nakręca tak zwaną inflację kosztową. Przyczynia się do tego, że przedsiębiorczość polska nie może funkcjonować normalnie. Nadwyżka w produkcji energii wynika z oszczędności. Wiele przedsiębiorstw i gospodarstw domowych nie stać na to, aby pobierać więcej energii. Przejeżdżając przez kraj widzimy nieoświetlone drogi, miasta i wsie. Gmin nie stać na oświetlone ulice. Dopóki będzie prowadzona obecna polityka, dopóty nie będzie środków na inwestycje. Wiecznie podwyżki, podwyżki i jeszcze raz podwyżki. Koszty stałe utrzymania zarządów i struktur firm są bardzo wysokie, w tym na zakup luksusowych dóbr. To bardzo obciąża zakłady energetyczne. Wokół gospodarki i budżetu państwa funkcjonują nie wiadomo na jakich zasadach różne agencje i urzędy. Takim przykładem jest Urząd Regulacji Energetyki. Koszt funkcjonowania tego urzędu jest ogromny. Za czynsz płacą około 400 dolarów za metr kwadratowy. Do dzisiaj nie mogę doczekać się zdementowania tej informacji. Nie wiadomo po co został powołany ten urząd. Na przykład ani razu nie upomniał się w Ministerstwie Finansów o to, że cena energii jest zbyt wysoka, zwłaszcza w kontekście wprowadzenia akcyzy. Wokół Polskich Sieci Elektroenergetycznych funkcjonuje spółka Proenergia. Chciałbym wiedzieć jakie zadanie spełnia przy PSE? Ile rocznie zarabia na PSE? Kto jest jej właścicielem i czy jej istnienie przy PSE jest korzystne dla państwa polskiego?Problem prywatyzacji sektora energetycznego i elektrociepłowni jest niczym innym jak haniebną wyprzedażą polskiego majątku. Przejmują go nie spółki prywatne ze Szwecji, Francji, czy Niemiec, ale rządy tych państw, które są właścicielami tzw. inwestorów. Prywatyzacja jest prowadzona jako sztuka dla sztuki. Czy to zamierzone działanie przeciwko Polsce? Pozbywamy się strategicznych gałęzi przemysłu jakim jest energia i ciepło. Zmieniają się szyldy rządów, a polityka pozostaje ta sama. Następuje rozkradanie polskiego majątku, rozbrajanie gospodarki, niszczenie polskiego rolnictwa. Niestety ten rząd idzie również w tym kierunku. Czy analizowana była sytuacja wolnego rynku? Czy przypatrywano się Stanom Zjednoczonym i Nowej Zelandii, które idą w kierunku odwrotnym, tj. nacjonalizacji przedsiębiorstw sektora energetycznego? Tam właściciele prywatni wyżyłowali rynek, a następnie doprowadzili do upadku przedsiębiorstwa, które obecnie przejmowane są przez rządy obu państw. Tam też kiedyś wierzono w magiczną moc rynku. Podobny scenariusz czeka Polskę za kilka lat, gdy większości zakładów już nie będzie. Przecież nikt obcy nie będzie wkładał pieniędzy w rozwój naszych zakładów kosztem zakładów niemieckich lub francuskich. Przyjdzie czas, że będą wygaszać produkcję energii w Polsce. W moim przekonaniu za każdą prywatyzacją zakładu energetycznego lub ciepłowniczego stoi interes mocno postawionej osoby, która funkcjonuje w prywatyzacji od kilku lat. Na przykład grupa osób, która prywatyzowała zakłady w Poznaniu, a obecnie ci ludzie znajdują się w Warszawie - w STOEN. Wydaje mi się, że mamy do czynienia z potężnym lobby, które ma interes w tym, aby polskie zakłady zostały sprzedane. Nie liczą się z klientem, nie liczą się z państwem polskim. Liczy się tylko ich własny biznes. Trzeba to sobie powiedzieć prosto w oczy. Przyjdzie taki moment, że ci, co dzisiaj sprzedają lub kupują stracą na tym.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#PosełZygmuntWrzodak">Jedni pójdą do więzienia, a drugim zostanie odebrany majątek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#PosełJerzyPolaczek">Chciałbym odnieść się do materiału, który jest przedmiotem naszych rozważań. W mojej ocenie w dokumencie rządowym nie widać, co chcemy pozostawić na obecnym poziomie, co chcemy zmienić lub tego, czego chcemy się pozbyć. Myślę, że ten temat musi być ponownie przedmiotem obrad Komisji Gospodarki. Powinno to się odbyć w obecności osób odpowiedzialnych w różnych resortach za ten sektor. Nie chciałbym, aby na posiedzeniach naszej Komisji były powielane obyczaje innych komisji, tj. na ich posiedzenia przychodzą reprezentanci rządu referując sprawy, za które nie odpowiadają. Myślę, że to jest sprawa, która powinna być poza dyskusją. Tak się składa, że na sektorze energetycznym zarabia bardzo wiele prywatnych podmiotów. W związku z tym, chciałbym zapytać przedstawicieli resortu gospodarki, czy w zakresie polityki właścicielskiej przewidujecie wprowadzenie mechanizmów, które wykluczałyby przypadki obrotu wierzytelnościami zakładów energetycznych. Taki przypadek miał miejsce na Śląsku z udziałem firmy Colloseum. W kontekście tego przypadku nasuwa się pytanie, czy strata kwoty kilkuset złotych przez państwową firmę jest dostrzegana przez Ministerstwo Gospodarki? Ponieważ przewidywane są różne działania w zakresie posiadanego majątku, uważam, że minister gospodarki i minister Skarbu Państwa nie powinni tracić z pola widzenia możliwość występowania tego rodzaju przypadków. Obywatele pytają nas, czy jest jakiś inny kraj w Europie, w którym szefowie firmy zarabiającej na energetyce, aresztowani kilkakrotnie w ciągu pół roku, wychodzą z więzienia, a cały kraj oblepiony jest billboardami z ich podobiznami? Jak wiadomo rząd przyjął założenia dotyczące rozwoju infrastruktury, zwłaszcza budowy dróg ekspresowych w ciągu najbliższych kilku lat. Czy obecny rząd ma zamiar opracować w trybie pilnym projekt zmian w polityce przestrzennego zagospodarowania kraju w postaci tzw. korytarzy infrastrukturalnych? Chodzi o inwestycje w sieci tranzytowe i przesyłowe energii elektrycznej, gazu i ropy w powiązaniu z przebiegiem autostrad, dróg i linii kolejowych. Pytam o to, gdyż w materiale rządowym - Ministerstwa Gospodarki ta kwestia jest tylko zasygnalizowana, co może świadczyć, iż jest to raczej daleka przyszłość, a nie najbliższy okres paru lat. Należy prowadzić spójną politykę przestrzenną w powiązaniu z inwestycjami infrastrukturalnymi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#PosełJanTomaka">Mój kolega klubowy, pan poseł Andrzej Czerwiński, powiedział praktycznie wszystko to, co miałem zamiar zawrzeć w swoim wystąpieniu. Z przedłożonych materiałów wynika brak spójności interesów poszczególnych resortów. Nie jest jasne do końca na czym najbardziej zależy poszczególnym ministrom, począwszy od ministra finansów, a skończywszy na ministrze Skarbu Państwa. Po drodze występują jeszcze instytucje typu Urząd Regulacji Energetyki, które mają coś do powiedzenia w kwestii polskiej energetyki. Opowiadam się za wdrożeniem i stabilizacją rynku energii. Zdaję sobie sprawę, jak złożona jest to problematyka. Niestety nie widzę, aby rząd widział tę problematykę w sposób kompleksowy. Póki nie będzie spójnej polityki rządu określającej kierunki restrukturyzacji sektora energetycznego, póty każda cząstkowa decyzja sprzedaży np. grupy G8 będzie przysłowiowym „wyrywaniem kawałka tortu bez wiedzy ilu gości możemy się spodziewać”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#PosełAdamSzejnfeld">W gronie prezydium uzgodniliśmy, że w dniu dzisiaj dokończymy dyskusję, a odpowiedzi strony rządowej wysłuchamy w dniu 24 kwietnia na krótkim posiedzeniu. O dokładnym terminie posiedzenia Komisji zostaniecie państwo powiadomieni.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#DyrektorgeneralnyIzbyGospodarczejEnergetykiiOchronyŚrodowiskaSławomirKrystek">Powinno nas interesować, jak polska energetyka ma zachowywać się na zliberalizowanym rynku energii elektrycznej. Jak powinniśmy przygotować się do przystąpienia Polski do UE? Nie chciałbym, aby w przyszłości okazało się, że energetyka jest w bardzo trudnej sytuacji. Zwracam uwagę, iż ze strony Unii Europejskiej mamy do czynienia z grupami kapitałowymi, w skład których wchodzą wytwórcy energii elektrycznej i cieplnej, producenci różnych paliw, projektanci, firmy dystrybucyjne i zajmujące się przesyłem energii elektrycznej. Po stronie Unii Europejskiej nie ma tak rozstrzelonych organizacji gospodarczych, jak w Polsce. Wydaje się, że polski rząd musi przeanalizować pomysł, aby jako polskie pozostawić tylko Turów, Bełchatów i Opole, zwłaszcza że są to elektrownie zupełnie nierozwojowe. One nie zapewnią bezpieczeństwa energetycznego, zwłaszcza jeżeli mówimy o węglu kamiennym, który, moim zdaniem, w przyszłości będzie w Polsce przysłowiowym języczkiem u wagi. Jeżeli mówimy o cenach, to nie powinniśmy zapominać, że w Polsce mamy do czynienia z bardzo niekorzystną strukturą produkcji energii elektrycznej. Jest ona oparta na węglu kamiennym. Kraje, które z nami będą konkurować mają tanią energię otrzymywaną w oparciu o siłę wody oraz energię atomową. W żadnym z państw Unii Europejskiej nie ma prywatyzacji prowadzonej w sposób jak w Polsce. U nas sprzedaje się zakłady energetyczne inwestorowi strategicznemu i na tym koniec. Na Zachodzie, na ogół prywatyzacje przebiegają poprzez giełdy i sprzedawane są większe grupy zakładów, a nie pojedyncze podmioty. Najważniejsze dla Sejmu i dla rządu powinny być skutki prywatyzacji. Izba, która zrzesza ponad 200 podmiotów gospodarczych odbiera interwencje od małych podmiotów gospodarczych oraz dużych polskich podmiotów gospodarczych. Zdaniem małych podmiotów gospodarczych, prywatyzacja doprowadzi do tego, że przestaną one działać. Nie ma żadnych analiz na temat skutków prywatyzacji zakładów, które do dzisiaj zostały sprywatyzowane. Sygnały, które odbieramy, świadczą o niepokoju środowisk gospodarczych. Zwróćmy uwagę, że, jak wynika z doświadczenia, po prywatyzacji, dany zakład sprowadza surowce, materiały, urządzenia i całe linie przede wszystkim z kraju pochodzenia inwestora. Na marginesie dodam, że jest to wszystko znacznie droższe niż w Polsce. Ponadto zatrudnia się specjalistów znacznie droższych niż w Polsce. Popatrzcie państwo jak w sprywatyzowanych zakładach zmniejszyły się zakupy polskich materiałów hutniczych. Są to tylko sygnały, ale warto o tym pamiętać. Prywatyzacja zakładów energetycznych zupełnie nie przystaje do innych działań rządu. Z jednej strony rząd ogłasza i wprowadza program rozwoju przedsiębiorczości w Polsce, a z drugiej strony prywatyzuje zakłady energetyczne, a to na pewno uniemożliwi rzeczywiste wdrażanie programu. Po pierwsze, prywatyzacja spowoduje upadek małych zakładów dotychczas związanych z energetyką. Po drugie, przy prywatyzacji nie ma szans na rozbudowę najbardziej zaniedbanych sieci, tj. niskich i średnich napięć. Należy zauważyć, że w Polsce rozwój sieci najwyższych napięć jest na poziomie Unii Europejskiej, a nawet lepiej rozwiązany niż w Stanach Zjednoczonych.</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#DyrektorgeneralnyIzbyGospodarczejEnergetykiiOchronyŚrodowiskaSławomirKrystek">W tej dziedzinie jesteśmy dobrze doinwestowani. Inna sytuacja jest w przypadku sieci niskich i średnich napięć. Co prawda po wojnie prowadziliśmy elektryfikację małych miasteczek i wsi, ale teraz przyszedł czas na wprowadzanie energetyzacji. Byłem szefem rady nadzorczej jednego z zakładów energetycznych w czasie, gdy zakład planował przeprowadzenie energetyzacji wsi i terenów rekreacyjnych. W związku z różnicą zdań w radzie nadzorczej, poprosiliśmy o wykonanie analiz opłacalności projektu, a zwłaszcza zwrotu kapitału z inwestycji. I co się okazało? Okazało się, że tego typu inwestycje zwracają się w ciągu 80–100 lat, czyli właściwie nigdy, gdyż w tym czasie należy prowadzić i inne działania. Między innymi z tego powodu na świecie zakłady energetyczne w większości są przedsiębiorstwami użyteczności publicznej. Muszą inwestować w sektory, które nie przynoszą im zysku. W Stanach Zjednoczonych zakłady energetyczne są przedsiębiorstwami użyteczności publicznej. Nie jest moją rolą rozstrzyganie słuszności prywatyzacji. Chcę jedynie zwrócić uwagę na złożoność problematyki i zasygnalizować płynące zagrożenia. Apeluję do Sejmu i rządu o przeprowadzenie rzetelnych analiz przed podjęciem ostatecznych decyzji. Analizy powinny być wykonane przez polskich, dobrych ekspertów. Zauważyłem, że na rynku jest wielu ekspertów, w tym zagranicznych, o których wiadomo, że reprezentują określone interesy. Nie chciałbym, abyśmy w dziedzinie polskiej energetyki doprowadzili do sytuacji, w której, jak w Stanach Zjednoczonych, działanie znanej firmy doprowadzi do upadku koncernu energetycznego. Firma była potężna, a okazało się, że pękła jak bańka mydlana. W Polsce 45% mocy energetycznych pochodzi ze starych źródeł, które po naszym wejściu do UE będą musiały być w krótkim czasie wyłączone. We współpracy z Ministerstwem Spraw Zagranicznych przygotowujemy dokładną analizę związaną z negocjacjami Dyrektywy LXXX/2001. Analiza pokaże między innymi czas, w którym pewne źródła muszą przestać istnieć. Na dzisiaj z nowoczesnych elektrowni i elektrociepłowni nie jesteśmy w stanie zabezpieczyć zapotrzebowania szczytowego na energię w okresie jesienno-zimowym. Nie ma takiej możliwości, dlatego muszą pracować również stare źródła. W Niemczech koszt wytworzenia energii elektrycznej w starych elektrowniach wynosi 25 euro za megawatogodzinę, czyli jest to porównywalne do kosztu w Polsce. Jednak koszt wytwarzania energii elektrycznej z nowych źródeł wynosi ok. 60 euro za 1 MWh, czyli jest znacznie niższy niż w Polsce. Należy zdawać sobie sprawę, że po prywatyzacji żaden inwestor nie zainwestuje w działalność, która nie przyniesie mu dochodu. W moim przekonaniu, w perspektywie czasu, efektem prywatyzacji będzie znaczna zwyżka cen energii elektrycznej, szczególnie dla małych odbiorców i komunalnych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#PosełCzesławCieślak">Mówiliśmy dzisiaj o rynku energii elektrycznej i prywatyzacji sektora energetycznego. Są to bardzo ważne zagadnienia. Czy rynek energii elektrycznej w Polsce istnieje? A jeżeli tak, czy na tym rynku decydującą rolę odgrywa klient? Na dzisiaj jest z tym różnie. Konsument energii elektrycznej najczęściej stawiany jest pod ścianą przez zakład energetyczny. Prywatyzacja grupy G8 i STOEN. Na przykładzie tych zakładów nasuwa się pytanie: czy prywatyzacja rozwiąże problemy, przed którymi stoi polska energetyka? Patrząc na dotychczasowe wyniki prywatyzacji w innych dziedzinach, nie tylko w energetyce, śmiem wątpić, że tak będzie. Przypuszczam, że prywatyzacja zakładów energetycznych może zagrozić bezpieczeństwu energetycznemu Polski. W perspektywie prywatyzacji należy również widzieć dobro ostateczne - pojedynczego odbiorcy, który swego czasu brał udział w elektryfikacji kraju. Zastanawiam się, czy nie powinniśmy wystosować dezyderatu, w którym wyrazilibyśmy wolę przyjęcia takiego programu, który gwarantowałby, po ewentualnych zmianach własnościowych, zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego kraju i jego poszczególnych obywateli.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#PosełWłodzimierzCzechowski">W materiale zamieszczono tłumaczenia dyrektyw, które będą nas obowiązywały po przystąpieniu do Unii Europejskiej. Podkreślam fakt, że dopiero będą. Tymczasem, na podstawie tych dyrektyw już dzisiaj chcemy narzucić sobie ograniczenia. Nie róbmy tego samego, co zrobiono w sprawie VAT dla budownictwa, gdzie na własne życzenie, w rozmowach z Unią Europejską zafundowaliśmy sobie 22% VAT.W momencie recesji gospodarczej kraju należałoby sprzedawać nadwyżkę energii nawet po cenach z zerowym zyskiem. Pamiętajmy, że na Śląsku są zmodernizowane elektrownie węglowe oraz przygotowane kopalnie do bezinwestycyjnej eksploatacji węgla. W końcowym efekcie sprzedaż nadwyżki opłacałaby się wszystkim. 12 mln ton węgla zatrzymałoby bezrobocie na Śląsku i rozruszałoby gospodarkę w tym regionie. Zwracam się do Komisji Gospodarki i rządu o taką decyzję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#PosełAdamSzejnfeld">Dziękuję państwu za udział w posiedzeniu. Spotykamy się za tydzień. Strona rządowa udzieli wyjaśnień i odpowiedzi. Zamykam posiedzenie Komisji Gospodarki.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>