text_structure.xml 105 KB
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#PosełFranciszekPotulski">Otwieram posiedzenie. Witam wszystkich przybyłych na nasze obrady. Porządek dzienny posiedzenia został państwu doręczony. Czy są uwagi do porządku obrad? Nie ma uwag. Informuję państwa, że do składu naszej Komisji zostało skierowanych dwoje posłów: pani Alicja Lis z klubu „Samoobrona” i pan Leszek Murzyn z klubu Ligi Polskich Rodzin. Chciałbym w imieniu państwa i swoim własnym przywitać przybyłą na nasze obrady panią Kirę Gałczyńską, córkę wybitnego poety, któremu hołd i szacunek proponuje oddać grupa posłów w formie uchwały Sejmu ogłaszającej rok 2003 Rokiem Gałczyńskiego. Przystępujemy do pierwszego punktu obrad: rozpatrzenia poselskiego projektu uchwały. W imieniu wnioskodawców uzasadnienie przedstawi pan poseł Jan Byra.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#PosełJanByra">Przedstawiam państwu w imieniu grupy posłów projekt uchwały Sejmu w sprawie uczczenia 100 rocznicy urodzin i 50 rocznicy śmierci Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego. Treść projektu uchwały jest następująca: „W 100 rocznicę urodzin i 50 rocznicę śmierci Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, Sejm Rzeczypospolitej Polskiej - oddając hołd i szacunek wybitnemu Polakowi, wielkiemu pisarzowi - ogłasza rok 2003 Rokiem Gałczyńskiego”. W grudniu bieżącego roku minie 50 lat od śmierci poety i dramatopisarza, reprezentującego szeroki nurt europejskiej kultury, a przy tym niezwykle polskiego. Był chyba jednym z dwóch poetów, który za życia dostąpił łaski legendy. Był to twórca wyjątkowy, nie do podrobienia zarówno w życiu codziennym, jak i w swojej bogatej twórczości. Był to kpiarz, który potrafił odnaleźć poezję wszędzie. Jak mało który twórca, potrafił znaleźć bezpośredni kontakt z czytelnikiem. Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego nie targały wielkie spory o wielkie idee, obce mu były romantyczne konflikty. Swoją prawdę oddawał w nastrojach i emocjach pisarskich, był piewcą chwili i konkretu, wzruszał swoją poezją, bronił prostego człowieka. W sprawach publicznych i codziennych drwił z napuszoności i uprzedzeń. Za każdym razem czynił to w formie liryki, a była to liryka najwyższej, niepowtarzalnej próby. Poeta urodził się w Warszawie 23 stycznia 1905 roku w rodzinie kolejarza i swój pierwszy wiersz opublikował w prasie na krótko przed maturą. Rozpoczął studia z zakresu filologii angielskiej i klasycznej, których nie skończył, ale związał się z prasą, m.in. z „Czytelnikiem Warszawskim”, a następnie z redakcjami wileńskimi i krakowskimi. Słynny jego wiersz „Pieśń o żołnierzach z Westerplatte” opatrzony jest datą 16 września 1939 roku. Następnego dnia Gałczyński jako żołnierz wzięty został do niewoli radzieckiej, a następnie, po wymianie jeńców z Niemcami, do końca wojny przebywał w obozie w Altengrabow. Do Polski wrócił w 1946 roku i zamieszkał w Krakowie. Wówczas rozpoczął się dla poety czas wielkiej aktywności twórczej. Publikował w „Przekroju” znane „Listy z fiołkiem” oraz kolejne odsłony słynnego teatrzyku „Zielona Gęś”. Pisał do „Tygodnika Powszechnego”, do „Szpilek”. Nieustannie tworzył i recytował swoje wiersze. Z tego okresu pochodzi m.in. zbiór „Zaczarowana dorożka”. W 1950 r. podczas Zjazdu Literatów Polskich został zaatakowany w referacie programowym przez Adama Ważyka za - jak się domyślam - mało „obywatelską” postawę. Na skutek tego jego utwory pojawiały się w prasie coraz rzadziej. Ukrył się więc na Mazurach w leśniczówce „Pranie”. Tam powstały poematy „Niobe” oraz „Wit Stwosz”. Gałczyński kochał poezję, ale także kochał muzykę. Wiele godzin spędził słuchając utworów muzyki poważnej w gronie gości. Spędził też wiele godzin przy kieliszku, ale chyba nieprawdziwe są krążące opinie o jego skłonnościach do nadużywania alkoholu. Gałczyński potrafił bawić się w różny sposób, zgodnie ze swoim żywym i barwnym usposobieniem. To chyba uratowało mu w młodości życie, ponieważ będąc w podchorążówce zachował się niezbyt elegancko i został wyrzucony z wojska.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#PosełJanByra">Gdyby ukończył szkołę podchorążych, miałby stopień oficerski i gdyby w takim stopniu został aresztowany 17 września 1939 roku, wiadomo co mogłoby go spotkać. Przy okazji składania wniosku o podjęcie przez Sejm tej uchwały ktoś może zwrócić uwagę na pewną niezręczność. Otóż mamy już zgłoszone dwie inne propozycje ogłoszenia roku 2003 Rokiem Władysława Sikorskiego - generała i polityka oraz Aleksandra Kamińskiego - pedagoga i społecznika. Chciałbym mimo to namówić państwa, aby obok wybitnego polityka i znakomitego pedagoga znalazło się miejsce także dla poety. Wierzę, że nie będzie w tej sprawie sporu. Chcę zacytować psa Fafika z Teatrzyku „Zielona Gęś”, który to Fafik składał takie życzenia świąteczne i noworoczne: „Wzywam do świętej zgody rządy i narody, pogódźcie się i psom zostawcie kość niezgody”. Proszę o przyjęcie projektu uchwały. Proszę także pana przewodniczącego, aby udzielił głosu pani Kirze Gałczyńskiej, która na pewno opowie o programie inicjatyw społecznych związanych z uczczeniem rocznic urodzin i śmierci jej ojca w roku bieżącym. Mam też przy sobie informację dyrektora Muzeum w Praniu, w której przedstawiona jest lista przedsięwzięć związanych ze spodziewanym ogłoszeniem roku 2003 Rokiem Gałczyńskiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#PosełFranciszekPotulski">Proszę o zabranie głosu panią Kirę Gałczyńską.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#KiraGałczyńska">Dziękuję państwu za to, że mogę uczestniczyć w tym spotkaniu i przekazać kilka uwag i informacji. Tytułem wstępu chciałabym poinformować państwa o Komitecie Społecznym, który zawiązał się 1 czerwca 2000 roku w 70 rocznicę ślubu Konstantego i Natalii w cerkwi na Pradze, w miejscu, które pozostało do dzisiaj niezmienione. Takie miejsce i taki niebanalny sposób zawiązania Komitetu Społecznego, którego zadaniem jest, aby rok 2003 został Rokiem Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, będzie także rokiem niebanalnym, jeszcze szerzej otwierającym możliwości kontaktu czytelnika z jego twórczością. W tym kierunku zmierzały wszystkie nasze działania. W Komitecie Społecznym pracuje wielu znanych polityków, wielu znanych artystów, wielu humanistów, których działalność sprawiła, że można powiedzieć, iż spełniło się największe marzenie poety, aby ocalić od niepamięci swój ślad na drogach. Pierwszym wydarzeniem, które chcemy połączyć z rocznicą urodzin poety 23 stycznia br., jest bardzo pięknie wydana w „Czytelniku” trzytomowa edycja Dzieł Wybranych Gałczyńskiego z wieloma utworami dotychczas nie drukowanymi. Wśród nich jest notatnik z Arbeitskommando Stalagu z roku 1941, opublikowany po raz pierwszy. Ten niezwykły notatnik, który przeleżał w szufladzie pół wieku, ukazuje Gałczyńskiego z zupełnie innej strony: nie jako liryka, nie kpiarza, ale człowieka osaczonego i przerażonego, próbującego na swój własny sposób znaleźć jakieś małe miejsce w tym, co go otacza, wśród ludzi zupełnie sobie obcych, w sytuacji bardzo ciężkiej pracy fizycznej, do której nie był przyzwyczajony. Próbuje ocalić chociaż cząstkę tego, co sam nazywa honorem człowieka. Są to notatki obejmujące okres zaledwie trzech miesięcy, który kończy się zesłaniem do karnej kompanii za podejmowane próby buntu, za niezgodę, za wszystko to, co stanowiło z jego strony sprzeciw wobec przemocy. Takich karnych kompanii było jeszcze kilka podczas pobytu w obozie. W pracach Komitetu Społecznego staraliśmy się o to, aby jak najwięcej książek dotarło do czytelników, tych „zdarzeń gałczyńskich”, a jak najmniej odsłaniania pomników, to jest tego wszystkiego, co wciąż jest jeszcze chwilowe. Książki i zdarzenia teatralne pozostają w pamięci znacznie dłużej. Obchody poświęcone twórczości Gałczyńskiego chcemy zainaugurować promocją tych trzech tomów Dzieł Wybranych. Mamy też bardzo długą listę tego wszystkiego, co się w tym roku będzie działo. Głównymi miastami naszych działań - poza Warszawą - jest Kraków, z którym Gałczyński był związany bardzo mocno, i Szczecin, gdzie mieszkał niedługo, ale to miasto pamięta o kilku wierszach tam napisanych. W lutym w Teatrze Polskim zainaugurowany zostanie cykl zdarzeń teatralnych. Rozpocznie go spektakl liryki i groteski, przenoszony następnie do innych teatrów i innych miejsc. W lutym planujemy także wydanie po raz pierwszy w takiej formie wyboru z przeszło dwuipółgodzinnego czasu nagrań, jakich dokonał Gałczyński dla Polskiego Radia. Będą wśród nich tak znane utwory, jak m.in. „Niobe”, jak wiersze drobne, ale bardzo ważne, jak „Zaczarowana dorożka”. Chcemy. Aby promocja i nowe życie tych płyt i kaset rozpoczęło się od dużego koncertu w studiu im. Witolda Lutosławskiego. Przypominam, że ponad 100 wierszy Gałczyńskiego stało się piosenkami śpiewanymi przez rozmaitych piosenkarzy kolejnego już pokolenia. Planujemy także w lutym wydanie tomu pt. „Wiersze z Prania” przez Wydawnictwo „Iskry”. Tradycyjnie w Klubie Księgarza, w takim zaczarowanym, warszawskim miejscu odbędzie się promocja tomu. W nowym rozkładzie jazdy PKP w relacji Warszawa-Szczecin i Szczecin-Warszawa kursuje pociąg „Konstanty Ildefons Gałczyński”. 11 marca br. w dniu imienin Konstantego chcemy zorganizować na Dworcu Centralnym w Warszawie happening. Pan poseł był łaskaw wspomnieć, że Gałczyński był synem kolejarza, z czego był bardzo dumny. Jego także posyłano do szkoły kolejowej, która istnieje do dzisiejszego dnia w Szczęśliwicach. Uczył się tam dwa lata, ale nigdy nie został kolejarzem, co uważał za złamanie tradycji rodzinnej, bowiem zawsze mi mówił, że wszyscy mężczyźni w rodzinie Gałczyńskich byli kolejarzami, a pierworodny syn nosił zawsze imię Konstanty. Gdy pytałam ojca, co robili panowie Gałczyńscy w czasach kiedy nie było jeszcze kolei, odpowiadał mi, że pracowali w komunikacyjnej trakcji drogowej dyliżansów. A co było, zanim pojawiły się dyliżanse? Moja droga - odpowiadał - tego nikt nie wie, to było bardzo dawno. Zapewne chodzili w białych sukniach, mieli taki biały puszek i być może grali na harfach. Taka księżycowa genealogia była mu bardzo bliska, a zawód, jaki sprawił swemu ojcu, próbował nadrabiać rozmaitymi wersami w różnych wierszach. Próbował nawet razem z Janem Krenzem napisać operę komiczną, która miała nosić tytuł „Kolejarze”. Nic z tego nie wyszło poza proszalnym listem do ówczesnego ministra kultury o dofinansowanie tego zamierzonego dzieła. Pisał, że bardzo młody i utalentowany kompozytor Jan Krenze i nieco mniej utalentowany poeta Konstanty Ildefons Gałczyński mają zamiar napisać taką operę. Pozostał tylko szkic. Była to dla niego sprawa bardzo ważna, którą traktował bardzo serio, ale z której także umiał kpić. Chcemy, aby na Dworcu Centralnym młodzież z liceum kolejowego w Szczęśliwicach zorganizowała wystawę poświęconą Gałczyńskiemu. Jest ponadto planowany taki happening, że równocześnie wyruszą dwa pociągi - ze Szczecina i z Warszawy - do Krakowa. Aktorzy biorący w tym udział przesiądą się w Poznaniu i wrócą do Szczecina. W tych pociągach będą sprzedawane tomiki wierszy Gałczyńskiego. 21 marca br. w Olsztynie - bo dzień ten jest od wielu lat dniem patrona w liceum noszącym imię Gałczyńskiego - organizowane jest spotkanie młodzieży, a jest to „dzień wagarowicza”, podczas którego odbywa się turniej poezji i znajomości twórczości Gałczyńskiego o nagrodę „Wielkiej Skumbrii”. Młodzież tego liceum zaproponowała, aby był to ogólnopolski dzień poezji, i będzie nawiązywać kontakty ze wszystkimi szkołami, których patronem jest Gałczyński, a takich szkół jest blisko 30. Każdego roku ta grupa szkół powiększa się o dwie dalsze placówki. W Międzynarodowym Dniu Poezji, który ogłoszony został przez UNESCO, bardzo intensywnie chce włączyć się Szczecin w propagowanie poezji. W kwietniu Młodzieżowy Dom Kultury w Szczecinie, którego patronem jest również Gałczyński, organizuje co dwa lata „Ildefonsjadę” - spotkanie przedstawicieli wszystkich szkół i placówek noszących imię Gałczyńskiego, połączone z prezentacją swojej działalności artystycznej, ze spektaklami poetyckimi i piosenkarskimi oraz groteską. Tym razem planowane jest przejście uczestników „Ildefonsjady” przez Rynek Główny Szczecina, a następnie odbędzie się ogólna zabawa młodzieży poprzebieranej w rozmaite postacie znane z twórczości Gałczyńskiego.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#KiraGałczyńska">Zależało nam na tym, aby do obchodów Roku Gałczyńskiego włączyć miasta, w których poeta żył, mieszkał, tworzył i bywał, i które zapisały się w jego twórczości. Poza Szczecinem i Krakowem, chodzi nam także o Wilno, o Moskwę, o Pragę. W Pradze pochowana jest jego matka, która ostatnie dziewięć lat swego życia przemieszkała w tym mieście. Praga jest miastem, do którego Gałczyński bardzo chętnie wyjeżdżał, kiedy tylko mógł. Praga ma swoje miejsce w jego wierszach. Chcemy do naszych placówek włączyć dyrektorów instytutów i placówek kultury i zaczynamy od Wilna. Doroczne dni „Znad Wilii”, odbywające się w pierwszej dekadzie maja, w tym roku mają być poświęcone w jakiejś części Gałczyńskiemu. Nad tym pracują krakowsko-wileńscy profesorowie. Myślę tu o prof. Tadeuszu Bujnickim i o prof. Adamie Kulawiku. Do naszych działań włączyła się pani Małgorzata Kasner, która jest radcą ambasady polskiej oraz dyrektorem Instytutu Polskiego w Wilnie. W maju br. w Muzeum Literatury w Warszawie otwarta zostanie duża wystawa o Gałczyńskim. Pracują nad tym dwaj panowie Kilianowie; pan Adam Kilian oraz pan Jarosław Kilian. W związku z Międzynarodowymi Targami Książki będą wydane dwie kolejne pozycje „Gałczyński w przekładach”. Na język rosyjski utwory Gałczyńskiego tłumaczył Wadim Brodski, a na język niemiecki tłumaczył Karl Dedeciusz. Tę drugą pozycję będziemy promować zarówno w Warszawie, jak i w Darmstadt, gdzie działa Instytut Karla Dedeciusza. W czerwcu planujemy wydanie tomu wierszy dla dzieci „Dlaczego ogórek nie śpiewa?”. Promocję tego tomu chcemy zorganizować w Krakowie, gdzie od wielu lat działa Fundacja dla dzieci z chorobą nowotworową, nazwana „Wyspy szczęśliwe”. Nazwa ta powstała wówczas, kiedy dziecko, które było leczone, wzięło ze sobą do kliniki, zamiast niedźwiadka, mały tom wierszy Gałczyńskiego i w ciężkich dla siebie chwilach zaglądało do tych wierszy. Kiedy tę dziewczynkę wyleczono, zapisała w księdze podziękowań za opiekę i za troskę, że chciałaby, aby powstała instytucja, która gromadzić będzie pieniądze na leczenie następnych dzieci, i żeby nazywała się tak, jak zatytułowany jest wiersz Gałczyńskiego, tzn. „Wyspy szczęśliwe”. Jest to niezwykle wzruszający dowód na życie tej poezji w umysłach kolejnego pokolenia. Myślę, że to dla poety jest najważniejszym pomnikiem, jaki może stworzyć kolejne pokolenie czytających Polaków. Dzieci z tej kliniki wykonały ilustracje do wierszy z tego tomu i chcemy zorganizować ich promocję w Dniu Dziecka w Krakowie oraz nagłośnić sprawę i ogłosić aukcję dziecięcych rysunków, aby zebrać możliwie jak największą kwotę na klinikę. Również od lat dzieci ze szkół, których patronem jest Gałczyński, przekazują na ten cel zarobione przez siebie pieniądze. Powstają serdeczne kontakty i okazuje się, że to nie jest jakaś tam placówka lecznicza, tylko konkretny Franek, konkretna Ania, konkretna Zosia, którym można pomóc. Zawsze powtarzam, że nie interesują mnie pieniądze zabrane przez dzieci od rodziców, bo jeśli jest to zbiórka, to trzeba dać, ale pieniądze zapracowane przez te dzieci. I tak się to odbywa. We wrześniu będzie miało miejsce zdarzenie, wydaje się, bardzo „gałczyńskie”.</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#KiraGałczyńska">Kiedy została odsłonięta w Krakowie na kamienicy „Pod Murzynami” tablica upamiętniająca fakt, iż z tego miejsca przed 5 laty odjechała do legendy i do literatury zaczarowana dorożka, ówczesny szef „Przekroju” Mieczysław Czuma - bo był to pomysł tego pisma - oświadczył, że od tego dnia Kraków staje się światową stolicą dorożkarstwa. Ja mu to przypomniałam i zaproponowałam, aby zorganizować dużą zabawę na Rynku w Krakowie, która będzie tym właśnie, co wymyślił Mieczysław Czuma, że Kraków jest światową stolicą dorożkarstwa. Nad tym pomysłem i scenariuszem trwają już prace i zgłasza akces do tej imprezy coraz więcej osób. Ostatnio zgłosił się młody wychowanek Piotra Skrzyneckiego - Michał Zabłocki, o którym być może państwo słyszeliście, bowiem to on wymyślił sprawę multipoezji, tj. cytatów wypisywanych przy pomocy światła na rozmaitych starych fragmentach miasta w całej Polsce. Wydarzenia Roku Gałczyńskiego zakończy międzynarodowa sesja w Krakowie pt. „Gałczyński - życie i dzieło”, organizowana przez profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego i Akademii Pedagogicznej. Zgłosiło już swój udział w sesji ok. 80 polonistów i slawistów z wielu miast i innych krajów, m.in. z Uniwersytetu w Ołomuńcu, z Uniwersytetu w Pradze, z Instytutu w Darmstadt. Udział w tej sesji zapowiedział też Uniwersytet w Upsali. Odbędzie się duża wystawa w Książnicy Pomorskiej w Szczecinie i z tej okazji przygotowywany jest tom poezji pt. „Gałczyński w Szczecinie”. Gałczyński mieszkał w tym mieście niedługo, ale odnaleziono bardzo dużo drobiazgów pisarskich, pozornie mało znaczących, które układają się w pewną opowieść o czasie spędzonym przez poetę w mieście nad Odrą i jego udziale w życiu tego miasta i w tym wszystkim, co się tu wydarzyło. Zbiór tych wierszy i notatek świadczy o tym, jak ważną postacią dla odbudowującego się z ruin Szczecina był właśnie Gałczyński. Miał on wizjonerski stosunek do życia. Proszę sobie wyobrazić, że w roku 1943 w stalagu Altengrabow na pytanie, co będzie robił po zakończeniu wojny, bez chwili namysłu odpowiedział: „będę mieszkał w polskim Szczecinie”, a wówczas trudno było myśleć o tym, że to się urzeczywistni. Zostało to zapisane przez dwóch jego towarzyszy niedoli. Ten ślad szczeciński Gałczyńskiego zostanie udokumentowany w sposób nowy i bardzo serdeczny. Wspomniałam tutaj o rozmaitych przedsięwzięciach, chociaż nie o wszystkich, bo jest ich dużo, m.in. zdarzeń teatralnych, spotkań i działań młodzieży ze szkół, które są dla mnie najistotniejsze, bo tak długo, jak młodzi będą sięgali po wiersze Gałczyńskiego, tak długo będzie trwało to jego wymarzone trwanie w życiu naszego kraju.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#PosełFranciszekPotulski">Dziękuję. Zanim przystąpimy do normalnego procedowania nad projektem uchwały, chciałbym zapytać, czy ktoś z państwa chce zadać pytanie posłowi reprezentującemu wnioskodawców lub się wypowiedzieć.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#PosłankaIwonaŚledzińskaKatarasińska">Nie wiem komu zadać pytanie, czy posłowi wnioskodawcy, czy panu przewodniczącemu, bo sama sprawa nie podlega jakiejkolwiek dyskusji ani nie budzi wątpliwości. Natomiast pytam, jaka jest praktyka podejmowania przez Sejm tego rodzaju uchwał i czy Sejm może określać dowolną liczbę wybitnych i zasługujących na pamięć w danym roku Polaków. Nie wyobrażam sobie, żeby na sali plenarnej Sejmu odbywały się jakieś głosowania i aby część z posłów wybierała tego, a inna część drugiego czy trzeciego patrona roku. O ile wiem, to zgłoszono już uchwały w sprawie dwóch patronów, teraz zgłoszony jest trzeci. Do tej pory albo był jeden albo dwóch, a obecnie będzie trzech. W przyszłym roku może być czterech. Zależy to pewnym sensie od woli marszałka Sejmu, a więc pytam, czy marszałek wie o tej inicjatywie i czy jest zgoda, abyśmy podjęli trzy uchwały w sprawie uczczenia trzech wybitnych Polaków.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#PosełFranciszekPotulski">Jeżeli chodzi o zgodę marszałka, potwierdza to fakt nadania biegu drukowi sejmowemu z tekstem projektu uchwały i skierowania go do rozpatrzenia w naszej Komisji. Precedensy ustanawiania dwóch patronów w danym roku były. Np. patronami w jednym roku byli jednocześnie Paderewski i Wyszyński. Niezależnie od tego, mam jednak prośbę do wszystkich posłów - członków naszej Komisji, aby państwo zechcieli na posiedzeniach swoich klubów zwrócić się do swoich koleżanek i kolegów, żeby zaniechać zgłaszania w tym roku dalszych poselskich projektów podobnych uchwał, dotyczących uczczenia jakiejś wybitnej i zasługującej na to postaci. Chcę jeszcze zauważyć, że opiniując pozytywnie poprzednie projekty uchwał w sprawie uczczenia generała Władysława Sikorskiego i pedagoga Aleksandra Kamińskiego, nie bardzo wiedzieliśmy co dalej będzie. Tym razem, przy okazji tego projektu uchwały uczczenia pamięci poety Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, wiemy jaki będzie program obchodów oraz imprez organizowanych w roku 2003. Oczywiście, nie powinniśmy dopuścić na sali sejmowej do rozważań, czy ma być dwóch, czy trzech patronów roku 2003, skoro są zgłoszone trzy projekty uchwał. O ile chodzi o rok 2004, to być może będzie miał inne astrologiczne konotacje i nie będzie takich dylematów. Czy ktoś z państwa chciałby zabrać głos w tej sprawie?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#PosełAntoniStryjewski">Swoje wystąpienie zacznę od złożenia życzeń panu posłowi sprawozdawcy projektu uchwały jako przedstawicielowi dużej części obywateli polskich, którzy dzisiaj świętują Boże Narodzenie. Niech Bóg rodzący się w Betlejem błogosławi panu i pana przyjaciołom, współwyznawcom chrześcijaństwa obrządku wschodniego. Wracając do zgłoszonego projektu uchwały powiem szczerze, że osobiście jestem przeciwko przyjęciu tego projektu. W moim przekonaniu zapowiedziane przez córkę poety działania w skali ogólnopolskiej czy nawet międzynarodowej są na tyle szerokie, że wystarczą dla uczczenia jego pamięci. Konstanty Ildefons Gałczyński był człowiekiem i cudownym, i kontrowersyjnym. Wielu młodych ludzi wzrastało w szczerym uwielbieniu jego poezji, ale wielu dorosłych Polaków pamięta różne strofy mniej piękne i mniej szlachetne, mniej właściwe. Młodzi pamiętają wspaniały humor poety, dorośli pamiętają inne, mniej prawe zachowania tego człowieka. Według mnie, aby nie wzbudzać szerszych kontrowersji w narodzie, warto zostawić poetę na przedstawionym nam poziomie inicjatyw społecznych, szkolnych, jakie są i mają mieć miejsce, a także inicjatyw środowisk literackich i kulturalnych. Jeżeli przeniesiemy to do Sejmu, zacznie się grzebanie w życiorysie poety, wywlekanie różnych sytuacji i zachowań. Myślę, że możemy tego poecie zaoszczędzić odpowiadając fragmentem jego wiersza: „gdybym spotkał Ciebie znowu pierwszy raz, ale w innym sadzie, w innym lesie...”. Wnoszę o odrzucenie projektu uchwały.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#PosełFranciszekPotulski">Zgłoszony został wniosek o odrzucenie projektu uchwały i podam go pod głosowanie. Wyrażę jednak taką myśl, że w życiorysie każdego z nas są mniej lub bardziej chwalebne zdarzenia czy zachowania. Z tego punktu widzenia dla mnie Gałczyński jest absolutnie ludzki, a nie mam w sobie takiego dążenia do doskonałości, jak mój przedmówca.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#PosełJanByra">Chciałbym podziękować panu posłowi Antoniemu Stryjewskiemu za życzenia. Jestem rzeczywiście przewodniczącym polsko-ukraińskiej grupy parlamentarnej, ale jestem Polakiem i katolikiem. Ponadto, w związku z pańskimi uwagami dotyczącymi życiorysu poety, to zawsze, nie tylko w przypadku Gałczyńskiego, toczą się spory. Niektórzy, jak np. Czesław Miłosz, mają pretensje czy też wytykają poecie fakt, że przed wojną przez pewien okres związał się z radykalną skrajną prawicą. Inni zarzucają mu, że po wojnie chwalił nowy system. W tej sprawie odpowiedział sam poeta w wierszu, którego fragment zacytuję: „Poeto, pluń gdzie komuna, sanacja, endecja. Tylko ona cię zbawi przeklęta i jedyna i na gwiazdy wyprawi - rytm święty i mowa inna - poezja”. Sens tego jest oczywisty, ale aby rozwiązać wątpliwości pana posła Antoniego Stryjewskiego, chcę poinformować, że w komitecie honorowym osób, które wspólnie z panią Kirą Gałczyńską przystąpiły przed kilkoma laty do pracy, aby uczcić pamięć i twórczość Gałczyńskiego, jest nie tylko Michał Jagiełło - dyrektor Biblioteki Narodowej, nie tylko Piotr Kuncewicz, nie tylko prof. Odrowąż-Pieniążek - dyrektor Muzeum Literatury Polskiej, nie tylko prof. Henryk Markiewicz - znany publicysta z Krakowa, ale także ksiądz Jan Twardowski. Wnoszę o przyjęcie projektu uchwały.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#PosełFranciszekPotulski">Ponieważ został zgłoszony wniosek przez pana posła Antoniego Stryjewskiego, będziemy głosowali. Stwierdzam, że Komisja 16 głosami, przy 3 głosach popierających i 3 głosach wstrzymujących się nie przyjęła wniosku o odrzucenie projektu uchwały. Przystępujemy do rozpatrzenia projektu uchwały. Czy są uwagi do tytułu? Nie ma uwag. Przyjęliśmy tytuł projektu uchwały. Czy są uwagi do treści projektu uchwały? Nie ma uwag. Kto z państwa jest za przyjęciem całości projektu uchwały w brzmieniu proponowanym przez wnioskodawców? Stwierdzam, że Komisja 16 głosami za, przy 3 głosach sprzeciwu i 3 głosach wstrzymujących się postanowiła zarekomendować Sejmowi przyjęcie projektu uchwały w sprawie uczczenia 100 rocznicy urodzin i 50 rocznicy śmierci Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego. Prezydium było w kłopocie, kogo zaproponować na sprawozdawcę projektu uchwały z ramienia naszej Komisji. Zdecydowaliśmy zgłosić kandydaturę pana posła Stanisława Kopcia ze Szczecina. Nie mamy w składzie naszej Komisji nikogo z Krakowa. Czy pan poseł wyraża zgodę?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#PosełStanisławKopeć">Jestem zaskoczony, ale z przyjemnością zgadzam się.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#PosełFranciszekPotulski">Czy są inne kandydatury? Nikt nie zgłasza innych kandydatur. Stwierdzam, że dokonaliśmy wyboru posła sprawozdawcy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#PosełJanByra">Dziękuję Komisji za pozytywną rekomendację projektu uchwały. Chciałbym poinformować przy okazji, że Generalny Konserwator Zabytków rozpoczął procedurę wpisania leśniczówki w Praniu do rejestru zabytków, co może oznaczać, że będzie formuła prawna do wyasygnowania jakiejś kwoty z kiesy państwowej na remont tego obiektu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#PosełFranciszekPotulski">Dziękuję naszym gościom za udział w tym punkcie dzisiejszych obrad Komisji. Przystępujemy do rozpatrzenia drugiego punktu naszego posiedzenia. Wysłuchamy informacji Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu o stanie i wykorzystaniu pracowni komputerowych w szkołach oraz przygotowaniu nauczycieli do prowadzenia zajęć z informatyki i nauczania innych przedmiotów z wykorzystaniem pracowni komputerowych. Głos ma pan minister Tadeusz Sławecki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieEdukacjiNarodowejiSportuTadeuszSławecki">Informacja, nad którą będziemy debatować, została opracowana w październiku 2002 roku. Od tego czasu nastąpiło trochę korzystnych zmian. W omówieniu tego materiału chciałbym zwrócić uwagę przede wszystkim na działania resortu edukacji w tym zakresie. Jesteśmy już po uchwaleniu budżetu i można określić, na co nas stać w roku 2003. Chcę też omówić sprawę przygotowania i doskonalenia nauczycieli do prowadzenia zajęć z wykorzystaniem możliwości, jakie stwarzają pracownie komputerowe w szkołach. W Sejmie także na posiedzeniach innych komisji omawiane były kwestie budowania społeczeństwa informacyjnego, i podkreślano, że przede wszystkim szkoły i wyższe uczelnie powinny uczestniczyć w tym procesie i czuć się odpowiedzialne za przygotowanie uczniów, studentów, nauczycieli i całego społeczeństwa do wymogów, jakie stawia nam XXI wiek. Zacznę od spraw wyposażenia szkół w pracownie komputerowe. Mamy pełną świadomość tego, że musimy odrabiać zaniedbania i zaległości, jakie mamy w naszych placówkach szkolnych w zakresie wyposażenia i korzystania z komputerów. Jeżeli chodzi o wyposażenie w sprzęt komputerowy poszczególnych typów szkół, należałoby zwrócić uwagę na to, że najwięcej szkół otrzymuje komputery zakupione ze środków pochodzących z budżetu państwa za pośrednictwem kuratoriów oświaty. 44,9 proc. szkół otrzymało komputery zakupione ze środków budżetowych. Musimy odpowiedzieć sobie na pytanie, czy w dalszym ciągu należy utrzymywać rezerwy celowe w budżecie na rozwój pracowni komputerowych, czy też - jak twierdzą niektórzy ministrowie - nie trzeba tworzyć takiej rezerwy. Po dyskusji nad ustawą o dochodach jednostek samorządu terytorialnego zgłoszono sugestię, żeby zrezygnować z rezerw celowych w budżecie państwa. W roku bieżącym mamy oczywiście taką rezerwę celową w wysokości 40 mln zł, która jest jednak niewystarczająca, i musimy mieć pełną tego świadomość. Mamy nadzieję, że te pieniądze znajdą się w końcu roku i zostaną wydatkowane zgodnie z przeznaczeniem. Jest jeszcze kwota 28 mln zł z roku ubiegłego, którą można zapisać na poczet roku 2003. Dosyć dużo komputerów kupowanych jest ze środków własnych szkół przez komitety rodzicielskie, ze zbiórek społecznych oraz składek. Szkoły mają 29,1 proc. komputerów zakupionych w taki sposób. Samorządy skoncentrowały się głównie na przygotowaniu pomieszczeń dla pracowni komputerowych, budowie sieci i oprogramowaniu oraz szkoleniu nauczycieli, ale zakupiły także 8,9 proc. komputerów, które są teraz w posiadaniu szkół. Z innych źródeł zakupiono 16,4 proc. komputerów dla szkół. Inne źródła to są różnego rodzaju fundacje i środki pochodzące od sponsorów. Część komputerów szkoły otrzymały ze środków Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Trzeba podkreślić, że wiele różnego rodzaju szkoleń, organizowanych przez tę Agencję, odbywa się na bazie szkół. Komputery te służą szkoleniu rolników, ale są też wykorzystywane na potrzeby dydaktyczne szkół. Dzięki temu podwyższone są wskaźniki liczby komputerów znajdujących się w naszych szkołach.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieEdukacjiNarodowejiSportuTadeuszSławecki">Trzeba też wspomnieć o inicjatywach pana prezydenta i jego Kancelarii, która podejmuje pewne działania i przekazuje pracownie internetowe szkołom. Jeżeli chodzi o liczbę pracowni komputerowych w szkołach, mamy tu ciekawe zjawisko. Najlepiej wyposażone są w te pracownie gimnazja. Jest to skutek polityki państwa i założenia, że najpierw realizowane będzie utworzenie pracowni komputerowych w każdej gminie, a następnie w każdym gimnazjum. Trzeci etap - to tworzenie pracowni komputerowych w każdej szkole. Dlatego wskaźniki wyposażenia gimnazjów w pracownie komputerowe są najbardziej korzystne. Szczegółowe dane i liczby są podane w informacji pisemnej. Wynika z nich, że dochodzi do pewnych paradoksalnych sytuacji, że uczniowie gimnazjów, które są najlepiej wyposażone w komputery, podejmują później naukę w średnich szkołach ponadgimnazjalnych, gdzie ten stan wyposażenia jest gorszy. Dochodzi do tego, że uczeń w gimnazjum ma lepsze warunki do nauczania informatyki niż w szkole ponadgimnazjalnej. Podane w informacji dane nie uwzględniają wieku komputerów, a wiemy, że ten sprzęt bardzo szybko się starzeje i często jest tak, iż szkoła wykazuje posiadanie określonej liczby komputerów, ale nie wiadomo, czy te komputery odpowiadają określonym standardom i czy są jeszcze przydatne do realizacji niektórych programów czy instalowania odpowiedniego oprzyrządowania. Ogromna jest dynamika wzrostu liczby komputerów w szkołach, zwłaszcza po roku 1997. W roku 2002 osiągnięto liczbę 210.088 komputerów. Dzieje się tak dlatego, że resort edukacji - przy pomocy sejmowej komisji i senackiej Komisji Edukacji - może w skuteczny sposób wspierać samorządy, przekazując im kolejne pracownie. Dotychczas koncentrowaliśmy się na doposażeniu szkół ponadgimnazjalnych w niezbędny sprzęt komputerowy. Mamy świadomość, że są to pracownie kilkunastostanowiskowe i multimedialne, czyli stosunkowo droższe od pracowni, które były instalowane w gimnazjach czy w szkołach podstawowych. W tabeli zamieszczonej w informacji pisemnej są dane o stanie wyposażenia szkół w komputery i pracownie komputerowe w poszczególnych województwach. Z danych tych wynika, że w obrębie danego regionu kraju występuje duże zróżnicowanie. Np. w woj. lubelskim pracownie komputerowe w 2002 r. były w 54,7 proc. wszystkich typów szkół, a w woj. podlaskim aż w 71,3 proc., zaś w woj. podkarpackim - 60,6 proc. Oznacza to, że w obrębie regionów ściany wschodniej występuje duże zróżnicowanie. Trzeba oczywiście brać pod uwagę fakt, że tam, gdzie przeważają obszary wiejskie, występuje większa liczba szkół, a tym samym te wskaźniki są mniej korzystne. Jednak trzeba wskazać, że duże znaczenie mają różne działania w celu pozyskiwania komputerów z innych źródeł aniżeli budżetowe i przynosi to określone efekty. Przy rozdziale komputerów między szkoły poszczególnych regionów staramy się uwzględniać te różnice, ale nie mogą być karane te samorządy, które podejmują inicjatywy w celu pozyskiwania komputerów od różnych stowarzyszeń czy za własne pieniądze. Niektóre samorządy czekają na przydzielenie im komputerów przez kuratora oświaty. W dużych aglomeracjach miejskich i bardziej rozwiniętych regionach te wskaźniki nie są takie rewelacyjne, bo np. w woj. śląskim i w woj. opolskim pracownie komputerowe są w 63,9 proc. szkół wszystkich typów. W szkołach podstawowych ta sytuacja jest jeszcze bardziej niekorzystna. W woj. podlaskim 61 proc. szkół podstawowych ma już pracownie komputerowe, a w woj. lubelskim tylko 44,9 proc., zaś w woj. śląskim - 57,6 proc., w woj. mazowieckim - 52,8 proc. To jest bardzo dobry materiał do badań analitycznych. Jeżeli chodzi o gimnazja, to celem głównym tworzenia pracowni komputerowych było wyrównywanie szans edukacyjnych.</u>
          <u xml:id="u-16.2" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieEdukacjiNarodowejiSportuTadeuszSławecki">Tu wskaźniki liczby tych pracowni w poszczególnych regionach są w miarę dobre. We wszystkich województwach w ponad 90 proc. gimnazjów są pracownie komputerowe, w części sięgają już prawie 100 proc. Można uznać, że w gimnazjach ten proces został zakończony, chociaż mamy określone problemy innej natury. Do tej pory gimnazja działały w ramach zespołów szkół, a teraz część z nich jest oddzielana i przenoszona do innych budynków. I część gimnazjów wykazuje, że nie ma u siebie pracowni komputerowych, bo nie można zabrać ich ze szkoły podstawowej, z którą razem funkcjonowały w jednym budynku. Gimnazja te występują teraz do nas o przydzielanie im komputerów. Powstaje więc nowy problem, ale nie jest on bardzo istotny. W liceach ogólnokształcących wskaźniki liczby komputerów są porównywalne ze wskaźnikami w gimnazjach. Biorąc pod uwagę, że w roku bieżącym doposażamy w komputery szkoły ponadgimnazjalne, te wskaźniki będą zadowalające. Dużo uwagi trzeba poświęcić sprawie doposażenia w komputery szkół zawodowych, bo tu sytuacja nie jest najlepsza. Ulegnie ona poprawie dzięki centrom kształcenia ustawicznego i centrom kształcenia zawodowego. Te centra mają stać się nowoczesnymi ośrodkami wyposażonymi w komputery i dobre ich oprogramowanie. Należy pamiętać o tym, że komputery w szkołach podstawowych, a w szczególności w liceach i średnich szkołach zawodowych, to w ponad 50 proc. sprzęt stary i wyeksploatowany, uniemożliwiający korzystanie z wielu programów. Jest to ważny problem, który musimy rozwiązać jak najszybciej. W celu wyrównywania szans edukacyjnych konieczne jest szerokie umożliwienie dostępu do internetu i temu właśnie służą programy „Internet w każdej gminie” i „Internet w każdym gimnazjum”. Oczywiście, gmina gminie nierówna, ale wszystkie gminy otrzymywały ze środków budżetowych taką nowoczesną pracownię. Dla małej gminy wiejskiej było to ważne wydarzenie i poważny zastrzyk nowoczesności. Mamy tu jednak inne problemy, mianowicie problemy łącz i urządzeń telekomunikacyjnych. Nie w każdej gminie można było uruchomić internet. Postęp w telekomunikacji jest znaczny i niedługo te problemy natury technicznej znikną, ale proszę zwrócić uwagę, że one jeszcze występują. Ważne są wskaźniki liczby uczniów przypadającej na jeden komputer. Średnio w poszczególnych województwach wynosi ona 30 uczniów, chociaż są różnice. Wiemy, że grupy ćwiczeniowe są znacznie mniejsze i te wskaźniki są jeszcze niezadowalające. Trudno jest jednak wytłumaczyć, że w tym samym kraju i w takich samych uwarunkowaniach ekonomicznych i społecznych występują różnice np. w liczbach uczniów przypadających na jeden komputer w liceach czy w średnich szkołach zawodowych. Zależy to także od inicjatyw lokalnych, inicjatyw samorządowych. Jakie jest nasze miejsce pod tym względem w Europie? Z analizy porównawczej wynika, że mimo bardo dużego postępu, zwłaszcza w zakresie dostępu do internetu, mamy jeszcze duży dystans do odrobienia. W informacji podajemy ilu uczniów przypada na jeden komputer w szkołach podstawowych. W krajach Unii Europejskiej przypada średnio 13,2 ucznia na jeden komputer, a w szkołach średnich ten wskaźnik wynosi 8,6 ucznia. W Polsce na 1 komputer w szkołach podstawowych przypada 44 uczniów. Jeżeli chodzi o komputery przyłączone do sieci internetowej, to w krajach Unii Europejskiej przypada średnio 32,9 ucznia, a w Polsce - 79 uczniów. Jeżeli chodzi o szkoły średnie, ten wskaźnik porównawczo jest nieco korzystniejszy. W Polsce na 1 komputer przyłączony do internetu przypada 26 uczniów, a w krajach Unii Europejskiej - 15 uczniów. Wniosek jest tylko jeden: mamy jeszcze dużo do zrobienia w tym zakresie, jeżeli chcemy odrobić dystans, jaki nas dzieli od krajów Unii Europejskiej.</u>
          <u xml:id="u-16.3" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieEdukacjiNarodowejiSportuTadeuszSławecki">Obecnie jesteśmy na takim poziomie, jaki był w tamtych krajach pięć lat temu. Biorąc pod uwagę fakt, że nasza gospodarka jest opóźniona o kilkanaście lat, to w zakresie dostępu uczniów do komputerów nastąpił u nas pewien postęp. Jest jeszcze druga ważna kwestia - dokształcanie i przygotowanie nauczycieli. W informacji przedstawiliśmy dane dotyczące nauczycieli szkół publicznych dla dzieci i młodzieży, bez szkół dla dorosłych i szkół specjalnych. Tu występuje kilka problemów, jeśli chodzi o wykorzystanie już przygotowanych nauczycieli do prowadzenia zajęć z zastosowaniem komputerów. Według naszych danych mamy 122.959 nauczycieli ze znajomością podstaw zastosowań komputerów w procesie nauczania i przygotowanych do korzystania z komputera. W 2001 r. mieliśmy 209.000 nauczycieli znających podstawy zastosowań komputera, a przygotowanych do korzystania z komputera na lekcjach było 122.959. Dane te oparte są na dokumentach zebranych przez ośrodki doskonalenia nauczycieli, ale faktycznie liczba nauczycieli potrafiących posługiwać się komputerem jest znacznie wyższa. Jest wielu nauczycieli, którzy nie posiadają oficjalnego zaświadczenia o ukończeniu kursu, ale jednak potrafią posługiwać się komputerem. W sumie nie jest tak źle. Jest natomiast problem innej natury, a mianowicie, że nauczyciele, którzy ukończyli odpowiednie kursy i nabyli określone kwalifikacje, nie wykorzystują ich w praktyce. Z jednej strony, brak jest nauczycieli z kwalifikacjami do prowadzenia zajęć z informatyki i stosowania komputerów w nauczaniu przedmiotów, a z drugiej strony - część nauczycieli nie wykorzystuje swoich umiejętności i kwalifikacji z powodów od nich nie zależnych. Wynika to przede wszystkim z braku możliwości dostępu do komputerów i pracowni komputerowych. Ponadto mamy o czynienia z nauczycielem wędrującym, ponieważ często nauczyciel uczy w dwóch lub nawet trzech placówkach, aby mieć pełny etat. Takie jest zjawisko np. wśród nauczycieli chemii czy fizyki. Przemieszczają się oni także po to, aby mieć dostęp do komputera. Według naszych danych, nauczycieli posiadających kwalifikacje do nauczania informatyki jest 30.028. Wiemy jednak, że są oni wykorzystani tylko w 75 proc. Z pewnością będziemy na posiedzeniu Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego o tym rozmawiać, bo to nie resort edukacji, a jednostki samorządu zatwierdzają projekty organizacji nauczania w szkołach. Możemy tylko apelować, aby wójtowie, burmistrzowie, prezydenci miast brali pod uwagę kwalifikacje nauczycieli i możliwości ich wykorzystania. Dla pełnego obrazu działań podejmowanych przez resort edukacji chciałbym zasygnalizować kolejny program, który realizuje resort, mimo że dotyczy on aktywizacji obszarów wiejskich. Program ten odnosi się do siedmiu województw, gdzie w ramach aktywizacji obszarów wiejskich za pieniądze Banku Światowego planujemy przeszkolenie ponad 10.000 nauczycieli i dyrektorów szkół oraz opiekunów pracowni komputerowych w szkołach podstawowych i gimnazjach. Szkolenia prowadzone będą w siedmiu zakresach tematycznych w ramach 700 grup szkoleniowych. Planujemy, że te szkolenia rozpoczną się w sierpniu 2003 roku, a ich koszt wyniesie ok. 2291 tys. euro. Z tych środków planuje się zakup oprogramowania komputerowego na kwotę 1355 tys. euro. MENiS pracuje nad stworzeniem portalu edukacyjnego „Internetowe centrum zasobów edukacyjnych”, które ma być udostępnione od czerwca 2003 roku. Przypomnę, że ten komponent „edukacja” w ramach programu aktywizacji obszarów wiejskich jest realizowany w województwach: kujawsko-pomorskim, lubelskim, małopolskim, podkarpackim, świętokrzyskim, warmińsko-mazurskim i zachodniopomorskim. Ze środków Banku Światowego przeznaczonych na ten cel mogą korzystać powiaty i gminy za pośrednictwem urzędów marszałkowskich, jeśli chodzi o doposażenie w sprzęt komputerowy i szkolenie nauczycieli. Według informacji uzyskanej z Centralnego Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli, w tym roku w samych tylko placówkach doskonalenia nauczycieli odbędzie się 431 kursów dotyczących informatyki. Jeżeli chodzi o studia dla nauczycieli z zakresu informatyki, odbywa się ich 188, w tym 8 typu magisterskiego, 3 licencjackich, 10 inżynierskich, 19 policencjackich oraz 70 dotyczących zdobycia dodatkowej specjalności. Chciałbym jeszcze poinformować, że resort edukacji zamierza zainteresować Radę Ministrów z działaniami, których celem jest osiągnięcie standardów europejskich oraz wyrównanie szans edukacyjnych w zakresie informatyki. Zakładamy, że do końca 2004 roku zostanie zakończony proces wyposażania wszystkich liceów ogólnokształcących w pracownie komputerowe, unowocześniania sieci lokalnej w szkołach posiadających takie pracownie, podłączania do internetu liceów, które jeszcze nie korzystają z internetu, stworzenia w bibliotekach centrów informacji multimedialnej oraz internetowej. Jeżeli chodzi o licea profilowane i średnie szkoły zawodowe, zamierzamy także do końca 2004 roku poprawić wskaźniki wyposażenia ich w komputery. Planujemy utworzenie we wszystkich bibliotekach szkół średnich multimedialnych centrów informacji. Podkreślam, że komputery przekazywane do szkół średnich są już przystosowane do tego, aby mogły służyć do korzystania z centrów informacji multimedialnej. Wiele jest jeszcze do zrobienia w szkołach podstawowych. Sprzęt, który jest tu instalowany, jest nieco tańszy. Liczymy tutaj na dużą pomoc zewnętrzną organizacji i stowarzyszeń społecznych czy fundacji. Nieco starszy sprzęt komputerowy może być wykorzystywany w szkołach podstawowych. Planujemy szerokie działania w zakresie kształcenia i doskonalenia nauczycieli w uczelniach pedagogicznych. Przypominam, że w raporcie NIK wypunktowano sprawy wpływające na jakość kształcenia nauczycieli. Pierwszym zarzutem był brak praktyk pedagogicznych, a drugim - brak przygotowania nauczycieli opuszczających uczelnie pedagogiczne do korzystania z technik informacyjnych. Dlatego chcemy stworzyć system ustawicznej edukacji nauczycieli w zakresie stosowania informacyjnych i telekomunikacyjnych w nauczaniu, opracować standardy przygotowania nauczycieli informatyki wszystkich szczebli nauczania, opracować standardy przygotowania nauczycieli w zakresie zastosowań technologii informacyjnych i telekomunikacyjnych w nauczaniu. Tu dopingiem do podnoszenia swoich kwalifikacji przez nauczycieli jest kwestia awansu zawodowego.</u>
          <u xml:id="u-16.4" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieEdukacjiNarodowejiSportuTadeuszSławecki">Stawiamy jasno sprawę, że nauczyciel, który chce uzyskać np. stopień nauczyciela dyplomowanego musi wykazać się znajomością korzystania z technik informacyjnych i obsługi komputera. Nie wyobrażamy sobie dzisiaj, aby ten mistrz w zawodzie, jakim jest nauczyciel dyplomowany, nie umiał posługiwać się komputerem. To jest oczywiste. Kolejna sprawa dotyczy nowego modelu kształcenia nauczycieli. Planujemy, że nauczyciel kończący wyższą uczelnię będzie miał obowiązek uzyskiwania swego rodzaju certyfikatu ze znajomości języka obcego i ze znajomości technik informacyjnych. Nie będzie to tylko zaliczenie przedmiotu czy fakultetu, ale wykazanie się praktycznym przygotowaniem do wykorzystania nabytych umiejętności. Chcemy zwrócić się również do nauczycieli-bibliotekarzy, którzy muszą mieć odpowiednie przygotowanie w zakresie korzystania z technologii informacyjnych i telekomunikacyjnych w związku z tworzeniem w bibliotekach szkolnych multimedialnych centrów informacji. Chodzi również o wdrażanie kształcenia na odległość jako metody szkolenia nauczycieli, bez czego nie będzie możliwe przygotowanie dużej liczby wykwalifikowanych nauczycieli. Takie są najważniejsze działania, które chcemy podjąć w najbliższym czasie, aby poprawić aktualną sytuację. Jeszcze raz chciałbym w imieniu resortu, w imieniu wszystkich szkół i organów samorządu podziękować sejmowej i senackiej komisjom edukacji za to, że w trudnym budżecie na rok bieżący utworzone zostały rezerwy na wspieranie zakupów sprzętu informacyjnego dla szkół.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#PosełFranciszekPotulski">Nigdy nam się nie udało oddzielić pytań od wypowiedzi i dlatego otwieram dyskusję, licząc na to, że przeważać będą pytania odnoszące się do przedstawionego nam materiału. Mam dwie uwagi wstępne. Pierwsza dotyczy programu PIONIER. Myśmy tę sprawę rozpatrywali i w wyniku prac w Komisji Finansów Publicznych przeznaczono na ten program 37 mln zł, ale potem środki te były wykorzystywane w różny sposób. Dlaczego nie udało się nam przeciwstawić, skoro zostało wyraźnie określone przeznaczenie tej kwoty, a została ona znacznie okrojona? Ten system szerokopasmowy PIONIER ma służyć nauce, edukacji i samorządowi terytorialnemu. Będę namawiał ministra Michała Kleibera, żeby również system ratownictwa medycznego korzystał z tego systemu, tzn., żeby rozszerzyć zainteresowanie powstaniem tego systemu i jego wykorzystaniem. Druga moja uwaga dotyczy tego, co powiedział pan minister, że polityka rządu pozwoliła na rozszerzenie komputeryzacji szkół. Trzeba dodać, że gdyby nie upór ówczesnej przewodniczącej Komisji, a obecnie pani senator Grażyny Staniszewskiej, nie byłoby w poprzednich budżetach żadnej rezerwy celowej na zakup sprzętu dla pracowni internetowych w gimnazjach. Obecnie ta rezerwa nadal jest, chociaż nieco mniejsza. Czy wymienione w informacji kalkulacje liczone są na ucznia fizycznego, czy na tzw. ucznia przeliczeniowego? Pamiętamy, że środki w ramach algorytmu subwencji oświatowej ucznia wiejskiego liczy się inaczej. Mam wrażenie, że trochę niefrasobliwie używa się w informacji dwóch różnych określeń. W jednym miejscu mowa jest o średnich szkołach zawodowych, podczas gdy w tabeli używa się pojęcia zawodowych szkół ponadgimnazjalnych, a to przecie jest różnica. Chciałbym wiedzieć, czy operuje się tymi określeniami świadomie, czy też stosowane to jest zamiennie. Prosiłbym o wyjaśnienie. W informacji podaje się liczbę nauczycieli i rozumiem, że tym razem jest to prawdziwa liczba nauczycieli fizycznych. Jest to już trzecia liczba, którą się nam podaje przy różnych okazjach. Mowa była już o 620 tysiącach, 540 tysiącach, a teraz napisano w informacji, że jest ich 466 tysięcy. Czy są tu liczeni nauczyciele ponadgimnazjalnych szkół zawodowych, bo może to wynika z wyłączenia jakiejś grupy nauczycieli ze wszystkich, którzy są zatrudnieni w oświacie? Gdy mówimy o budżecie, to operuje się liczbą 620 tysięcy - tak twierdzi minister edukacji, a minister finansów twierdzi uporczywie, że jest ich 50 tysięcy, i od lat występuje ta różnica przy liczeniu koniecznych nakładów na oświatę. Chciałbym wiedzieć, co ile lat starzeje się komputer i wymaga wymiany. Dawno temu mój domowy telewizor starzał się szybko, ale teraz już się tak szybko nie starzeje. Być może, dotyczy to także nowszych komputerów. Od tego zależą decyzje, czy mamy walczyć nadal o rezerwę celową na zakupy i wymianę komputerów, czy nie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#PosełStanisławKopeć">Chciałbym zwrócić uwagę, że tworzenie pracowni komputerowych bez oprogramowania to jest tylko gromadzenie żelastwa. Tymczasem w informacji prawie nic się nie mówi o oprogramowaniu. Czy ten temat został celowo pominięty, aby przedstawić go w innym materiale? Środki na budowę i wyposażenie pracowni komputerowych są zbyt małe w stosunku do oczekiwań i potrzeb. Co możemy w najbliższym czasie zrobić i jaką drogą pójść, jeżeli chodzi o wyposażenie szkół w sprzęt komputerowy w taki sposób, aby był on użyteczny i mógł być właściwie wykorzystany? Dobrze, że pan minister przypomniał, iż to Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa jako pierwsza zaczęła w 1994 roku realizację programu komputeryzacji szkół, chociaż tego nie nagłaśniano. Ja brałem w tym udział. Dzisiaj 16,4 proc. szkół posiada komputery dzięki pomocy tej Agencji. Komputery te instalowano najpierw w szkołach rolniczych, a potem nasi następcy rozszerzyli ten program na szkoły poniżej średnich. Realizowany jest program aktywizacji terenów wiejskich. Jak resort edukacji ocenia możliwość wsparcia tego programu poprzez własne działania - właśnie w zakresie komputeryzacji? Czy to ma być realizowane żywiołowo przez samorządy, czy też sterowane centralnie - dyskretnie, ale stanowczo?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#PosłankaKrystynaSzumilas">W informacji pisemnej omówiona jest sprawa zakupu sprzętu komputerowego dla szkół i udział środków własnych szkół oraz samorządów w tych zakupach. Jeżeli mówimy o środkach własnych szkół, to są to także środki samorządu terytorialnego. Można ewentualnie mówić o sponsorach przeznaczających pewne kwoty na zakupy sprzętu komputerowego dla szkół. Prosiłabym o precyzyjne dopowiedzenie, co to są środki własne szkoły i co to są środki samorządu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#PosłankaEwaKantor">Mam kilka pytań w związku z przedstawionym materiałem. Na jakich danych oparty został ten materiał informacyjny: czy na danych GUS, czy na danych zebranych przez resort edukacji? Jaki jest obraz komputeryzacji szkół, skoro nie wiemy faktycznie ile jest gimnazjów oraz ile jest komputerów w szkołach podstawowych? Dopiero na tym tle możemy mówić, jaki jest stopień komputeryzacji szkół podstawowych, a jaki jest stopień komputeryzacji szkół średnich. Są przecież różne typy szkół i zespoły szkół. Mówimy o wielkiej i kosztownej akcji tworzenia pracowni komputerowych w szkołach, ale nie mamy informacji, w jakim stopniu zakupy komputerów dokonywane centralnie okazały się tańsze w stosunku do zakupów robionych innymi sposobami. Państwo mówicie o udziale procentowym komputerów w szkołach, ale nie wiemy, o jakim sprzęcie jest mowa i jakie są jego koszty. Środki przeznaczane są z budżetu państwa różnymi drogami, np. z Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa oraz z Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu. Nie wiemy, czy te środki nie nakładają się na siebie w wielu przypadkach i mamy w rezultacie nierzetelne ich wykorzystanie. Czy nie ma rozporządzenia, które określa, jakie kwalifikacje ma mieć nauczyciel uczący przedmiotu „informatyka” i kto to powinien egzekwować? Czy nastąpiły jakieś zmiany, o których nie wiemy? Mnie się wydaje, że państwo z resortu jesteście od tego, aby egzekwować od nauczycieli posiadanie przez nich wymaganych kwalifikacji. Brak jest informacji w resorcie, jakie programy nauczania z zakresu informatyki i korzystania z komputera realizowane są w szkołach podstawowych, jakie programy nauczania realizowane są w gimnazjach, a jakie w szkołach średnich. Okazuje się często, że uczeń gimnazjum ma wyższy poziom wiedzy niż ten, który zaczyna naukę w szkole średniej. Dzieje się tak dlatego, że np. nauczyciel ma przygotowanie z zakresu wychowania technicznego i ukończony półtoraroczny kurs komputerowy, na którym uczy się, jak bawić się myszką lub jak robić program biurowy. Część kursów komputerowych nie jest przydatna dla nauczycieli. Nie mamy informacji, z jakimi kwalifikacjami przychodzą nauczyciele do szkół średnich i z jakimi kwalifikacjami dopuszczani są do nauczania z zakresu informatyki. Nie wiemy, jak realizowane są szkolne programy komputeryzacji, jaki jest poziom wiedzy uczniów na poszczególnych szczeblach edukacji i w ilu przypadkach uczeń jest mądrzejszy od nauczyciela. Czy mamy jakiś program wykorzystywania starszego sprzętu komputerowego w szkołach podstawowych i przeznaczania najlepszego sprzętu dla liceów? Nie może być tak, aby każdy kupował, co mu się podoba; musi tu być jakiś porządek i rozróżnianie poziomów i potrzeb, zwłaszcza że środków na zakupy jest mało. Mówimy o tym, aby wiązać awanse zawodowe z podnoszeniem kwalifikacji nauczycieli. Musi to obowiązywać także nauczycieli przygotowywanych do prowadzenia zajęć z informatyki. Podnoszenie poziomu kwalifikacji w drodze kursów nie zawsze daje dobre rezultaty. Chciałabym wiedzieć, ile kosztuje jeden kurs, jakie środki są na to przeznaczane i jakie są rezultaty takich kursów. Kończyłam na studiach kierunek nauk ścisłych, ale nie odważyłabym się uczyć informatyki w szkole średniej, bo wymaga to przy obecnym stanie wiedzy i stanie sprzętu doskonałych kwalifikacji.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#PosłankaEwaKantor">Ilu jest takich nauczycieli, którzy kończyli polonistykę, a następnie odbyli roczny kurs informatyczny i uczą teraz w szkole informatyki? Są takie uczelnie na południu Polski, które organizowały takie kursy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#PosełFranciszekPotulski">Wydaje mi się, że w informacji jest tabela, w której podana jest liczba szkół poszczególnych typów na różnych poziomach. Pozostaje tylko wątpliwość, czy liczba średnich szkół zawodowych oznacza wszystkie szkoły ponadgimnazjalne. Takie wyjaśnienie będzie potrzebne.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#PosełAntoniStryjewski">Na czym wzoruje się resort edukacji, jeśli chodzi o komputeryzację szkół? Czy takim wzorem jest ogólnie Unia Europejska, czy też jakieś wybrane kraje - takie, jak np. Dania czy Luksemburg, lub takie, jak Włochy czy Grecja? Te dwa ostatnie wymienione przeze mnie kraje wcale tak bardzo nie odbiegają od naszych standardów. Czy mamy mieć tu jakiś kompleks niższości? Jaki wzór przyjął resort edukacji pod kierownictwem pani minister Krystyny Łybackiej? Jaka jest w związku z tym planowana progresja wydatków na komputeryzację szkół? Skoro mamy tak duży dystans do średniej w Unii Europejskiej, że nie wspomnę o takich przodujących krajach, jak Dania czy Luksemburg, to należy się spodziewać, że resort, chcąc zminimalizować ten dystans, powinien wymagać się wydatkowania z budżetu państwa coraz większych środków na ten cel. Jednak zgodnie z wypowiedzią pana posła Franciszka Potulskiego, że ten rok jest trochę gorszy od poprzedniego z punktu widzenia wielkości wydatków na komputeryzację szkół, a w ogóle wielkość środków przeznaczonych na ten cel jest daleko mniejsza od potrzeb, to może należałoby zmienić całą politykę rządu, a szczególnie resortu, jeżeli chodzi o finansowanie komputeryzacji szkół. Proszę mi wyjaśnić, jaki jest właściwie cel komputeryzacji szkół i nauczania w polskich szkołach. Czy celem jest kreatywność, czy odtworzeniowość? Czy ma się przygotowywać - przepraszam za wyrażenie - tępych absolwentów po cyklu szkolnym, którzy będą umieli wystukiwać cenę na pulpicie komputera i wprowadzać numer artykułu w hipermarkecie, czy też to urządzenie, jakim jest komputer, ma być narzędziem do kreacji człowieka po cyklu edukacyjnym? Jeżeli absolwentem szkoły ma być typ kreatywny dzięki komputeryzacji, to jakie powinno być oprogramowanie informatyczne sprzętu komputerowego? Jakie jest przygotowanie merytoryczne nauczycieli? To wyznacza cel komputeryzacji polskiej szkoły. Jeżeli nie stać nas na nowoczesne komputery i nie stać nas na dobre oprogramowanie, na przygotowanie dobrych nauczycieli, to po prostu lepiej jest zaniechać tego procesu komputeryzacji, a kiedy pracodawca w trybie nagłym w ciągu tygodniowego kursu przeszkoli ekspedientkę czy sekretarkę do obsługi prostego księgowego czy kasowego programu komputerowego. Wówczas środki na tzw. komputeryzację można by przeznaczyć na zwiększenie poborów nauczycieli, czy na rozwinięcie medycyny szkolnej, bo tam są duże braki, i w ten sposób dowartościować szkołę. W materiale mowa jest o stanie i wykorzystaniu pracowni komputerowych i przedstawione są różne tabele, ale np. nie ma danych o skali przestępstw, jakie popełniono przy zakupach sprzętu komputerowego. Z prasy dowiadujemy się, że niektóre potężne firmy, jak np. Optimus, brały udział, czy są podejrzane o to, że przy zaopatrywaniu szkół w sprzęt komputerowy naruszyły polskie prawo i naraziły Skarb Państwa na poważny uszczerbek czy uszczuplenie dochodu, używając języka NIK. Czy resort edukacji panuje wreszcie nad sprawą zakupu sprzętu, czy identyfikuje sprzedawcę, bada proces sprzedaży i przebieg przetargów? Brakuje danych o skali przestępstw internetowych w szkołach. Dostęp do internetu stwarza możliwość popełniania różnych nadużyć. Czy jest jakaś sensowna i skuteczna kontrola nad dostępnością do dzieci i młodzieży treści nacjonalistycznych, szowinistycznych, pornograficznych, przemocowych itd., przekazywanych właśnie w szkołach przez internet? Znam takie różne przypadki, bo sam mam dzieci i one przynoszą różne informacje ze szkoły do domu. Moje interwencje w szkle są mało skuteczne; być może, resort nad tym lepiej panuje.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#PosełFranciszekPotulski">Nie mówiłem nic o potrzebach. Myśmy po to zdecydowali się na omówienie tego tematu, aby te potrzeby rozpoznać i aby się wypowiedzieć o potrzebach w zakresie komputeryzacji szkół. Mówiłem rzeczywiście, że w tym roku są mniejsze nakłady, niż były dwa lata temu, ale proszę nie przypisywać mi czegoś, o czym nie mówiłem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#PosłankaMariaNowak">Przedstawiona nam informacja dotyczy tylko szkół - od podstawowych do ponadgimnazjalnych - a mnie interesuje, czy resort edukacji ma dane o stanie komputeryzacji w szkolnictwie wyższym - publicznym i niepublicznym. Ilu studentów na wyższych uczelniach przypada na jeden komputer? Mówiono już, że trzeba to wszystko uporządkować i zacząć od tego, aby nauczyciel po skończeniu studiów, przychodząc do pracy w szkole, był rzeczywiście dobrze przygotowany do posługiwania się technikami informacyjnymi i telekomunikacyjnymi. Według danych, które posiadam, chociaż być może nie są one dostatecznie ścisłe, na uczelniach wyższych jest pod tym względem niezbyt dobrze. Należałoby zacząć proces podnoszenia poziomu i kwalifikacji nauczycieli od uczelni.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#PosełFranciszekPotulski">Czy pani posłanka ma na myśli uczelnie pedagogiczne, czy wszystkie uczelnie?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#PosłankaMariaNowak">Chodzi mi o wszystkie uczelnie, ale ze szczególnym uwzględnieniem uczelni pedagogicznych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#PosłankaBożenaKizińska">W materiale resortu edukacji jest sformułowanie, że „wśród nauczycieli uczących informatyki jako przedmiotu głównego tylko 76,2 proc. posiada do tego kwalifikacje”. Wcześniej mowa jest o tym, że uprawnienia do prowadzenia takich zajęć ma więcej nauczycieli. Czy resort edukacji może na kuratorach wymóc to, aby nauczyciele, którzy przygotowani są do prowadzenia przedmiotu „informatyka”, byli właściwie zatrudniani, a ich wiedza została wykorzystana w odpowiedni sposób? Chciałabym podziękować resortowi za ten materiał informacyjny, dlatego że każdemu z nas służy on do wielu przemyśleń i wykorzystania w naszej pracy w terenie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#PosełFranciszekPotulski">Czy ktoś z państwa chciałby jeszcze zadać jakieś pytania? Nie widzę. Proszę pana ministra o udzielenie odpowiedzi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#PodsekretarzstanuwMENiSTadeuszSławecki">Zadane pytania dotyczą różnych problemów i spraw zarówno ogólnych, jak i szczegółowych. Pan poseł Antoni Stryjewski zadał wiele pytań. Pyta m.in., jaki jest nasz wzorzec komputeryzacji szkół, i czy oparty jest na tym, co robi się w tym zakresie w Unii Europejskiej. Takie jest istotnie nasze odniesienie i porównanie, bo to wyznacza nasz poziom i skuteczność działań. Odnosimy się do tego, co ma miejsce w Unii Europejskiej, a nie na Białorusi czy Ukrainie, chociaż i tam się wiele dzieje i następuje poprawa w zakresie komputeryzacji. Odnosimy się do średniej w Unii Europejskiej, a nie do poszczególnych krajów Unii, bo między nimi są dość znaczne różnice. Np. telefonów komórkowych najwięcej jest w Finlandii, a nie w Niemczech czy w innych bogatszych krajach. Grecja, Włochy, Hiszpania są w zasadzie porównywalne z Polską, aczkolwiek chcemy odnosić się do średnio zamożnych państw Unii, a nie do najbiedniejszych czy tych, które nie chcą jeszcze realizować określonych programów. Zadane zostało kontrowersyjne pytanie: jaki jest w ogóle cel komputeryzacji szkół? Można na ten temat długo mówić i dyskutować. Jednak chodzi tu przede wszystkim o kreatywność uczniów, panie pośle. Pracodawca rzeczywiście może na krótkim kursie dwu trzydniowym nauczyć klikać na komputerze pracownika, np. ekspedientkę, i ona będzie mogła posługiwać się prostym programem. Celem nauczania w szkole nie jest takie wąskie pojmowanie posługiwania się komputerem, ale przede wszystkim uczenie korzystania z informacji, aby uczeń umiał się łączyć i korzystać z usług central informacji i ich zasobów, łączyć się z inną osobą. Wczoraj arcybiskup Życiński wydał oświadczenie, że w internecie opublikowany jest budżet diecezji lubelskiej i kto chce może się z tym zapoznać. Celem nauczania w szkole jest to, aby uczeń umiał wyszukiwać potrzebnych mu informacji w ogromnym gąszczu różnych źródeł i materiałów informacyjnych. I to jest cel zasadniczy. Natomiast poziom, który uczeń opanuje, zależy od programów nauczania w danej szkole. Sprawa wyszukiwania i przeciwdziałania przestępstwom i patologiom nie dotyczy resortu edukacji. Nie śledzimy nieprawidłowości przy produkcji komputerów czy przebiegu kupna i sprzedaży komputerów. Państwo niedawno nowelizowaliście ustawę o zamówieniach publicznych. Nawet idealna ustawa nie wyeliminuje jednak pewnych patologii, a od ścigania takich przypadków jest minister sprawiedliwości. Obecna ekipa kierująca resortem zwraca szczególną uwagę na to, aby nie było zakupów z wolnej ręki. Dotyczy to również oprogramowania. Wiele osób, także parlamentarzystów, zatroskanych jest o losy firm, które sprzedają oprogramowanie. Dlatego chcemy zapewnić pełną czytelność sposobu zakupów dokonywanych w drodze przetargów. Mieliśmy taki przypadek w Agencji Modernizacji i Restrukturyzacji Rolnictwa, kiedy firma komputerowa obniżyła do 30 proc. cenę uzyskaną początkowo w ramach przetargu. To dowodzi, jaka jest materia tych transakcji i jak trzeba bronić się przed wszelkimi naciskami zewnętrznymi w tym zakresie. Odpowiadam pani posłance Ewie Kantor. Materiał nasz miał tytuł „Wyposażenie szkół w komputery. Dostęp do internetu. Przygotowanie nauczycieli.”, a więc nie załączyliśmy wykazu programów nauczania. Jeżeli pani posłanka ma takie życzenie, to prześlę pani wykaz programów na wszystkich poziomach nauczania, które zostały zatwierdzone przez resort po zasięgnięciu opinii ekspertów. Dodam, że każdy program, który podpisuje minister edukacji, opiniowany jest co najmniej przez trzech recenzentów, którzy są typowani przez ośrodki naukowe. Nie ma tu żadnej wolnej amerykanki. Zgadzam się z tym, że może zdarzyć się taki przypadek, iż uczeń z gimnazjum, który pójdzie do szkoły średniej, zastanie gorszy sprzęt w tej szkole niż ten, na którym uczył się w gimnazjum. Taka była polityka państwa, aby przede wszystkim wyposażać w sprzęt komputerowy gimnazja, bo gimnazjum miało być panaceum na wyrównywanie szans edukacyjnych, a więc cała reforma została rozpoczęta od środka, a nie od przedszkola czy od studiów wyższych. Obecnie próbujemy to zmienić i wyraźnie mówiłem, że dla nas priorytetem są teraz szkoły średnie, aby nie było takiego paradoksu, o którym pani mówi. Nie umiem odpowiedzieć na pytanie, ilu uczniów jest mądrzejszych od nauczyciela. Czasami tak bywa, że syn pokazuje ojcu, jak obsługiwać komputer, i chyba dobrze, że uczeń jest w tym przypadku mądrzejszy od rodzica, ale nie powinien być mądrzejszy od nauczyciela. Należy się tylko cieszyć, że coraz młodsi, coraz sprawniej posługują się komputerem. Chodzi tylko o to, aby komputer nie był wyłącznie narzędziem do zabawy czy korzystania z pewnych informacji, które nie powinny trafiać do ucznia. Uczeń powinien nabyć umiejętność korzystania z informacji potrzebnych mu w procesie kształcenia i poszerzania wiedzy. Pan poseł Antoni Stryjewski wyrażał obawę, czy szkoła przez udostępnianie komputerów i przez internet nie promuje przemocy lub niewłaściwych treści. Jeżeli zajęcia w szkole są prawidłowo prowadzone, pod nadzorem nauczyciela, to takiego niebezpieczeństwa nie ma. Natomiast uczeń ma wiele różnych możliwości, łącznie z korzystaniem z komputera ojca, aby dotrzeć do takich informacji. Twierdzę, że uczeń nie przynosi ze szkoły wiadomości, które w internecie nie są przeznaczone dla niego, pod warunkiem, że zajęcia odbywają się pod kontrolą i zgodnie z określonym programem. Nie wyobrażam sobie, żeby nauczyciel pozostawiał pracownię komputerową otwartą, a sam gdzieś sobie poszedł, zaś uczniowie mogli robić w pracowni co chcą. To jest ważne także ze względów bezpieczeństwa i odpowiedzialności za sprzęt. Nic się nie zmieniło w określaniu wymaganych od nauczyciela kwalifikacji. Dochodzi czasem jednak do pewnych absurdów, że część osób zdobywa kwalifikacje i robi to z różnych powodów, np. z potrzeby uzyskania awansu zawodowego, albo dlatego, że ma na to ochotę, czy ktoś skierował go na kurs. Później szara rzeczywistość, szczególnie w małych ośrodkach, powoduje, że uczy tego, co mu przydzielą w szkole. Ma kwalifikacje, ale ich nie wykorzystuje. Główną przyczyną takiej sytuacji jest brak dostępu do komputerów. Jest jedna albo dwie pracownie lub pojedyncze komputery w klasach, a kilku nauczycieli ma odpowiednie kwalifikacje, jednak nie mają oni warunków do ich wykorzystania w szkole, w której uczą.</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#PodsekretarzstanuwMENiSTadeuszSławecki">Oczywiście w ramach nadzoru sprawdza się, czy nauczyciele uczą zgodnie z posiadanymi kwalifikacjami, ale to samorządy zatwierdzają projekty organizacji nauczania i przydzielają godziny zajęć. Jeżeli ustalimy, że występują tu jakieś nieprawidłowości, to interweniujemy, ale samorządy tłumaczą, iż ponieważ zajęć z informatyki jest za mało, to nie będą zatrudniać specjalnego nauczyciela informatyki. To jest ta szara skrzecząca rzeczywistość. Poruszana była sprawa programu aktywizacji obszarów wiejskich. Jeszcze raz mówię, że ten program realizowany jest za pieniądze Banku Światowego przez ministra rolnictwa, bo tam jest to centrum dyspozycyjne, a my tylko administrujemy tym programem. Pieniądze na ten cel rozdzielane są przez urzędy marszałkowskie i wymagany jest wkład własny samorządu. Wiele samorządów nie korzysta z tych środków, ponieważ nie przeznacza na to własnego wkładu. Minister edukacji nie ma na to wpływu. Podałem tylko w formie informacji, że również tym kanałem zostanie przeznaczonych 2297 tys. euro na szkolenie nauczycieli. Państwo wszystkie uwagi kierujecie pod adresem resortu edukacji i rzeczywiście resort jest od tego, ale od 29 marca ub. roku, zgodnie z rozporządzeniem ministra edukacji i z decyzją parlamentu, zmienił się sposób finansowania dokształcania nauczycieli. Środki na to są teraz w samorządach. Minister ma niewielkie kwoty, za które może zakupić małą liczbę grantów. Najwyższa Izba Kontroli ma zamiar sprawdzić sposób wykorzystywania tych środków przez samorządy. Można przeznaczać te środki na doskonalenie nauczycieli w zakresie informatyki. Z naszej strony, ze strony kuratorów powinna być większa konsekwencja w stosunku do gmin, które otrzymały pracownie komputerowe, a nie wywiązały się z zobowiązania przygotowania nauczycieli, zapisanego w umowach. Mamy ograniczone możliwości sankcji, bo przecież nie zabierzemy wójtowi pracowni komputerowej ze szkoły. Prosiłbym, aby pan dyrektor Krzysztof Święcicki wyjaśnił, w jaki sposób odbywa się zakup oprogramowania i jakie środki zostały na to przeznaczone. Jeszcze raz podkreślam: niczego nie kupujemy z wolnej ręki. Zgadzam się z poglądem, że uczelnia wyższa powinna tak przygotować swego studenta i absolwenta, aby umiał posługiwać się komputerem, a nie oczekiwać, że nabędzie on potrzebnych umiejętności w różnych formach doskonalenia już po ukończeniu studiów. I rzeczywiście mamy do czynienia z dużą grupą nauczycieli, których na studiach nie nauczono posługiwania się komputerem. Chcę podkreślić, że w standardach kształcenia nauczycieli wyraźnie zawarty jest ciążący na uczelni obowiązek przygotowania odpowiedniej sylwetki absolwenta, aby umiał on nie tylko posługiwać się komputerem, ale był przygotowany do prowadzenia zajęć z informatyki. Możemy wprawdzie domagać się czegoś od uczelni państwowych, ale możliwość ingerowania w ich działalność jest ograniczona. Dopiero teraz, dzięki powołaniu Państwowej Komisji Akredytacyjnej, postała możliwość kontrolowania tego, co robi uczelnia, bo pamiętajmy, że jest ona autonomiczna, a uczelnie strzegą pilnie swojej autonomii. My poprzez określanie standardów i przez rozporządzenia możemy wymóc pewien określony kierunek działania uczelni. Postaramy się zebrać dane, ilu faktycznie studentów przypada na jeden komputer. Wiemy, że jest różnie w różnych uczelniach, a na kierunkach pedagogicznych nie jest z tym najlepiej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#PosełFranciszekPotulski">Moim zdaniem, warto zwrócić się do uczelni z pytaniem o to, jaki jest u nich stan komputeryzacji, i to w niczym nie narusza ich autonomii. Chodzi o ustalenie, w jakich warunkach kształceni są nauczyciele.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#PrzedstawicielMinisterstwaEdukacjiNarodowejiSportuKrzysztofŚwięcicki">Odniosę się do pytań pana przewodniczącego. Przedstawiony materiał dotyczy szkół dla dzieci i młodzieży, a więc szkół podstawowych, gimnazjalnych i średnich szkół ponadgimnazjalnych. W materiale - za co przepraszam - są zamiennie użyte sformułowania: średnie szkoły zawodowe i licea ogólnokształcące jako szkoły ponadgimnazjalne. Chodzi oczywiście w obu przypadkach o szkoły, które kończą się maturą. I w związku z tym inna jest ogólna liczba nauczycieli, bo tu jest podana liczba nauczycieli pracujących w tych szkołach. I nie ma tu kolizji z liczbami, które mogły być wcześniej wymienione. Dane te są oparte na ubiegłorocznym sprawozdaniu GUS, jeżeli chodzi o liczby nauczycieli w tych typach szkół. Liczby komputerów w poszczególnych szkołach wzięte są też z tego sprawozdania, oczywiście z uwzględnieniem tego, czego nie było jeszcze w tych danych, a o czym myśmy już wiedzieli. Np. już po opublikowaniu danych GUS pewna liczba komputerów trafiła do szkół z zakupów centralnych, a jest to proces bardzo dynamiczny. Już teraz mamy informacje ze sprawozdań za rok 2002, które zmienią wszystkie wskaźniki ze względu na to, że na ich podstawie można przedstawić rzeczywisty stan aktualny. Materiał ilustruje pewne tendencje z dokładnością odnoszącą się do poszczególnych okresów sprawozdawczych. Nie eksponowaliśmy w informacji spraw oprogramowania, niemniej jednak oprogramowanie do szkół jest zakupywane razem z pracowniami. Każda pracownia trafia do szkoły wraz z kompletem oprogramowania potrzebnego do realizacji przedmiotów informatycznych. Wraz z pracowniami do szkół trafiają również przykładowe pakiety programów edukacyjnych. Jest tu pewien problem. Robimy to na takiej zasadzie, że na podstawie opinii ekspertów wybierane są tylko niektóre programy. Wielu dydaktyków jest zdania, że sprawa narzędzi, które będą użyte na lekcji z danego przedmiotu, czyli konkretnie oprzyrządowania, jakim jest oprogramowanie, jest to sprawa indywidualna nauczyciela i jego koncepcji dydaktycznej. Jest tak, jak z podręcznikiem: nauczyciel wybiera taki, jaki jest mu potrzebny. Wiemy, że nauczyciela obowiązuje podstawa programowa, a sam program to jest sprawa szkoły i oczywiście jest pewien pakiet programów nauczania, które są zatwierdzane centralnie przez resort edukacji jako przykładowe czy wzorcowe. Natomiast to, jaki program realizowany jest w szkole, zależy od decyzji rady pedagogicznej, a następnie nadzoru pedagogicznego - dla stwierdzenia, czy program realizowany przez szkołę jest zgodny z podstawą programową. Odpowiadam na pytanie, co to są środki własne szkoły. Mamy ścisłą informację co do wielkości środków budżetowych, które zostały wydatkowane, ale były trudności w ustalaniu wielkości innych środków. Przeprowadziliśmy ankietę w tej sprawie, na którą odpowiedziało ponad 80 proc. szkół. To są przede wszystkim środki komitetów rodzicielskich i ewentualnie to, co szkoła sama wypracowała w różny sposób. Inne środki pochodzą od sponsorów lub z fundacji czy agencji. Są tu także środki samorządowe. Było pytanie o wiek komputerów. Szkoła to jest takie dziwne miejsce, gdzie komputer żyje bardzo długo.</u>
          <u xml:id="u-31.1" who="#PrzedstawicielMinisterstwaEdukacjiNarodowejiSportuKrzysztofŚwięcicki">To, co robi się w szkole, aby ten komputer służył dydaktyce jak najdłużej, zasługuje na najwyższe uznanie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#PosełFranciszekPotulski">Chodzi o techniczne starzenie się komputerów, a nie w sensie fizycznym. Czy komputery kupione trzy lata temu są nadal przydatne?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#PrzedstawicielMENiSKrzysztofŚwięcicki">Nie umiem na to odpowiedzieć, bo mamy co roku jakieś zupełnie zaskakujące rozwiązania, które powodują, że komputery mogą dłużej służyć młodzieży, i to sprawdza się w praktyce, bo komputery są w szkołach długo użytkowane. Trwa wyścig między producentami sprzętu a producentami oprogramowania, który przynosi dobre rezultaty w sensie trwałości użytkowania komputerów. Bardzo interesujące programy komputerowe mogą być realizowane przy pomocy prostych środków.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#PosłankaEwaKantor">Zostałam chyba niedokładnie zrozumiana przez pana ministra. O tym, że obowiązują podstawy programowe, to my wiemy, a ja pytam, co wynika z kontroli prowadzonej przez nadzór pedagogiczny. Jak realizowane są programy nauczania w szkołach i jaka jest relacja między programami nauczania szkół podstawowych, szkół gimnazjalnych i szkół średnich, a także czy mamy rozwój wiedzy ucznia, czy też mamy zastój tej wiedzy? Trzeba to ocenić. Skoro państwo dało duże pieniądze na komputeryzację szkół, to ja o sprzęcie komputerowym mogę nic nie wiedzieć, ale od resortu edukacji chcę się dowiedzieć, jak sprawdziło się wykorzystanie tych pieniędzy i jakie to przyniosło skutki, jeśli chodzi o poziom wiedzy uczniów. Czy stworzone zostały warunki do zapewnienia wysoko kwalifikowanej kadry i czy to było egzekwowane? Zgadzam się z twierdzeniem pana ministra, że gmina musi wykonywać to, co wynika z litery prawa, ale resort musi to nadzorować i kontrolować. Państwo daje po to pieniądze, aby podnosić poziom nauczania zgodnie ze współczesnymi wymaganiami. Nie kwestionuję poziomu kwalifikacji nauczycieli, ale trzeba określić bardziej precyzyjnie, jakie kwalifikacje są wymagane na poszczególnych poziomach edukacji. Jeżeli państwo mówicie, że nie macie na to wpływu, to trzeba rozwiązać resort i zlikwidować kuratoria. I powiedzmy, że za wszystko odpowiadają rodzice dziecka i wójt. I od wójtów będziemy egzekwować ich powinności i wyegzekwujemy to szybciej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#PosłankaKrystynaSzumilas">Chciałabym poruszyć jak sądzę bardzo istotny problem w kontekście tej dyskusji na temat komputeryzacji szkół i wykorzystania pracowni komputerowych oraz w kontekście działań na rzecz edukacji społeczeństwa informacyjnego do 2010 roku. Wydaje mi się, że brakuje w materiale resortu określenia celu, który jest według mnie celem nadrzędnym. Pan minister mówi, że chodzi o to, aby nasze społeczeństwo potrafiło korzystać z informacji - tak ogólnie pojętej. Jednak aby tego się nauczyć w szkole, dostęp do komputera musi być zapewniony na każdej lekcji. Nie może być tylko tak, że jest pracownia komputerowa i są zajęcia z informatyki, na których uczeń nabywa umiejętności obsługi komputera. Musi być tak, że na każdej lekcji, z języka polskiego, matematyki, fizyki, a nawet wychowania fizycznego wykorzystywany jest komputer. Oczywiście, na każdej lekcji do innego celu. I musi być zapewniony dostęp do komputera. Chwała poprzedniemu sejmowi, chwała posłom, którzy zainicjowali program wyposażenia szkół w pracownie komputerowe. Dla posłów obecnej kadencji jest to wyzwanie, aby ten program kontynuować i doprowadzić do tego, żeby pracownie komputerowe były rzeczywiście w każdej szkole. Mnie jako byłemu nauczycielowi, matematykowi i informatykowi marzy się taka sytuacja, że w każdej klasie jest dostęp do internetu. Jest to bardzo proste do osiągnięcia. Komputeryzując szkoły ponadpodstawowe w moim powiecie, zaczęliśmy od tego, że zainstalowaliśmy w każdej ze szkół sieć lokalną łączy - po to, aby nauczyciel na swoją lekcję mógł przynieść komputer i dostać się do internetu bezpośrednio, np. z sali języka polskiego. Potrzebny jest do tego dodatkowy sprzęt, czyli projektor multimedialny, aparat cyfrowy, kamera, żeby uczeń i nauczyciel mieli pod ręką narzędzia, dzięki którym będą mogli wykorzystywać autentycznie komputer nie tylko do przetwarzania informacji, ale do wykonanie czegoś kreatywnego. Myślę, że aby taki cel osiągnąć, należy koncentrować się nie tylko na tym, żeby w każdej szkole była pracownia komputerowa i żeby prowadzić lekcje informatyki, ale doprowadzić do tego, aby wykorzystywać komputery na każdej lekcji. Należy zapisać, że komputer jest narzędziem w procesie nauczania, które można wynieść z pracowni komputerowej i wykorzystać np. na lekcji języka polskiego, aby móc polecić dzieciom napisać klasówkę na komputerze. Wówczas uczeń napisze klasówkę według zadanego tematu, a wykorzysta do tego komputer. Można na lekcji wf wykorzystać komputer do zapisywania wyników i uczeń może sam wpisywać te wyniki. Chciałabym odnieść się do tego, o czym mówił pan minister, a mianowicie do zatwierdzenia projektów organizacyjnych przez samorządy. Kiedy samorządy przejmowały szkoły średnie z kuratoriów, miałam największy problem z tym, że ja, jako samorządowiec, wymuszałam na dyrektorach, żeby zatrudniali nauczycieli zgodnie z kwalifikacjami, a właśnie w szkołach przejętych od kuratorów najwięcej było przypadków prowadzenia lekcji przez osoby niezgodnie z posiadanymi kwalifikacjami. Samorządy zatwierdzają projekty organizacyjne szkół i bardzo dobrze, że to robią, bo to jest sprawa budżetu, sprawa liczby godzin, a więc przede wszystkim sprawa finansowa i za to odpowiada samorząd.</u>
          <u xml:id="u-35.1" who="#PosłankaKrystynaSzumilas">A kurator sprawuje nadzór pedagogiczny, o czym często zapominamy i jego obowiązkiem jest sprawdzenie, czy nauczyciele zatrudnieni są zgodnie z kwalifikacjami. Za to odpowiada resort edukacji i kuratoria oświaty. Są ustawowe zapisy stanowiące, że kurator oświaty wydaje zalecenie organowi prowadzącemu, a organ prowadzący ma obowiązek dostosować się do takiego zalecenia. Proszę, aby nie występować przeciw samorządom, ale zastanowić się co zrobić, żeby system zapisany w ustawie zaczął działać. Nie osiągnie pan, panie ministrze, tego, jeżeli będzie pan traktował samorząd jako przeciwnika, zamiast traktować go jako organizację, z którą należy współpracować. Jeszcze jedna uwaga. To nie samorząd ustala w projekcie organizacyjnym, kto uczy danego przedmiotu w konkretnej szkole, a ustala to dyrektor szkoły, który sprawuje również nadzór pedagogiczny. Dyrektor szkoły jest za to odpowiedzialny. Proszę zatem przywoływać do porządku dyrektorów szkół, którzy tolerują taką sytuację w szkole, że połowa nauczycieli uczy, nie mając odpowiednich kwalifikacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#PosełFranciszekPotulski">O ile dobrze zrozumiałem, to pan minister nie formułował zarzutów pod adresem samorządów, natomiast pani posłanka Ewa Kantor miała pewne wątpliwości, czy samorząd postępuje właściwie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#PrzewodniczącyZwiązkuGminWiejskichMarekOlszewski">Podany w informacji resortu wskaźnik procentowy zakupu komputerów ze środków własnych szkół 29,1 proc. jest imponujący, ale wynika to z niezbyt czytelnej sprawozdawczości. O ile wiem, szkoły prowadzone przez samorządy z własnych środków takich ilości komputerów nie mogą zakupić. Składają się na to także inne środki, a nie tylko te, które pochodzą ze środków specjalnych czy składek rodziców, bo byłaby to kwota ogromna. Chciałabym podzielić się z państwem krótko swymi uwagami na temat funkcjonowania pracowni internetowych w szkołach podstawowych i w gimnazjach. Jest dobrze, gdy pracownia wykorzystywana jest do nauczania informatyki zgodnie z programem nauczania w szkole podstawowej czy w gimnazjum przez dobrze przygotowanego nauczyciela. Bardzo trudne, a często wręcz niemożliwe jest wykorzystanie tej pracowni do nauczania innych przedmiotów. I to jest podstawowy problem. Chciałbym zwrócić się w imieniu samorządów skupionych w Związku Gmin Wiejskich, żeby zachować przez jakiś czas w budżecie państwa rezerwę na programy wyposażania szkół w pracownie komputerowe. Samorządy przy obecnym systemie finansowania oświaty dokładają z własnych środków do pensji nauczycielskich. To nie jest temat dzisiejszego posiedzenia, ale tak jest. Prawie wszystkie samorządy wydają duże pieniądze na wydatki rzeczowe, co jest związane bezpośrednio z funkcjonowaniem szkół. Chodzi o opłaty za energię elektryczną, ogrzewanie itp. Oczekiwanie, że wszystkie samorządy będą wyposażać swoje szkoły w pracownie internetowe, jest oczekiwaniem przesadzonym. Jeżeli państwo zakłada taki cel strategiczny, że ma zostać osiągnięty pewien poziom wyposażenia szkół w całej Polsce w pracownie komputerowe i internetowe, to nie ma innego sposobu, aby to osiągnąć, jak tylko przez zapewnienie znacznych środków na ten cel w budżecie. To jest najbardziej skuteczna metoda, co potwierdzają np. zakupy gimbusów. Byłoby dobrze, gdyby samorządy pod rządami nowej ustawy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego, mogły o tych zakupach decydować zupełnie samodzielnie i dysponować w pełni własnymi środkami. Tak jednak nie jest i przez jakiś czas tak nie będzie, a więc rezerwy celowe w budżecie państwa z punktu widzenia gmin wiejskich wydają się jedynym sposobem na osiągnięcie oczekiwanego rezultatu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#PosłankaEwaKantor">W przedstawionym nam materiale nie ma mowy o szkolnictwie specjalnym. A przecież właśnie w placówkach szkół specjalnych musimy mieć szczególnie dobrą bazę komputerową, bo ona pomaga dzieciom niepełnosprawnym funkcjonować lepiej niż w szkołach ogólnych. Czy państwo zamierzacie uzupełnić te informację o szkolnictwo specjalne? Jaki jest stan wyposażenia szkól specjalnych w komputery?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#PosełFranciszekPotulski">Nawiążę do tego, o czym mówił przedstawiciel Związku Gmin Wiejskich. Jest taka tendencja, wspierana przez naszą Komisję, aby subwencja oświatowa ograniczała się tylko do płac nauczycielskich. Natomiast wszystkie inne środki należy przeliczyć na dochody własne samorządów. Przy takim przeliczaniu zawsze obie strony uważają, że zostały oszukane. Samorząd uważa, że oszukał minister finansów, a minister finansów, że samorząd. Prawda jest pośrodku, co wykazała operacja podwyżek płac dla nauczycieli. Przeznaczono na to zawyżone środki, chociażby o kwotę 600 mln zł, która nie została wykorzystana przez samorządy szczebla powiatowego. To jest jednak zupełnie osobna sprawa. Jeżeli będziemy patrzyli na to tylko z punktu widzenia samorządu albo tylko z punktu widzenia ministra finansów, obie strony pozostaną przy swoich argumentach. Trzeba w którymś momencie powiedzieć, że należy te pieniądze liczyć uczciwie. Był taki wniosek, zgłoszony przeze mnie podczas debaty sejmowej, żeby część służb ekonomicznych, zmniejszanych w kuratoriach, przekształcić w służby kontrolujące wydatki samorządu. Moim zdaniem, nie powinno się na Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego rozpatrywać żadnego wniosku o zwiększenie subwencji bez sprawdzenia jego zasadności. Przedstawiciele samorządu występują do nas, aby wywierać presję na pana ministra, że samorządy otrzymują za mało środków. Jesteśmy wobec tego w pewnym sensie bezradni, bo nie mamy dostatecznych danych o tym, jak to się kształtuje w gminie. Być może, źle jest naliczana subwencja, ale to trzeba sprawdzić. Nawiasem mówiąc, Najwyższa Izba Kontroli na nasz wniosek ma skontrolować proces wydawania środków z subwencji oświatowej przez samorządy. Prosiliśmy, aby NIK sprawdziła, jak gospodarują tymi pieniędzmi gminy, które nie dopłacają, i jak gospodarują gminy, które dopłacają do tego, co otrzymują w ramach subwencji. Pozwolę sobie na polemikę z panią posłanką Krystyną Szumilas, chociaż uważam, że nastąpiło tu pewne przejęzyczenie. Wydaje mi się, że projekt organizacyjny to nie jest przede wszystkim sprawa finansowa; to jest przede wszystkim sprawa realizacji programu nauczania. Program nauczania informatyki jest lepiej czy gorzej, ale jakoś realizowany w szkołach. Chcieliśmy wywołać temat, czy pracownia komputerowa jest wykorzystywana przez nauczycieli różnych przedmiotów. Problem polega tu na tym, że przy nauce informatyki konieczny jest podział klas na grupy. Natomiast matematyk, polonista czy geograf uczy całą klasę. Pracownia komputerowa ma określoną liczbę stanowisk i jeżeli znajdzie się w niej cała klasa, to tylko kilku uczniów może zasiąść przy komputerze, a reszta w tym nie uczestniczy. Trzeba pomyśleć o wyposażeniu szkół w te urządzenia, o których mówiła pani posłanka Krystyna Szumilas. Uważam za błędną tezę, że w szkole podstawowej mogą być komputery starszego typu. Mój pogląd jest taki, aby wszelkimi siłami bronić szkoły przed złomem. Część firm pozbywa się starych komputerów i aby nikt nie miał do nich pretensji, że źle gospodarują, przekazują je szkołom. A szkoła nie ma co z tym zrobić i złomuje takie urządzenia. Narzędzia do nauki muszą być najbardziej nowoczesne, a jeżeli zaczynamy naukę informatyki na najniższym poziomie edukacji, tym lepiej, ale musi tam być nowoczesny sprzęt. Podzielam pogląd pani posłanki Bożeny Kizińskiej, że materiał resortowy może być nam przydatny i namawiałbym wszystkich państwa posłów, aby poprosić kuratoria oświaty o podobne materiały informacyjne z podziałem na gminy. Możemy wtedy ocenić, jak to jest na naszym terenie w porównywalnych warunkach. Jestem za powiązaniem przyznawania nauczycielom wyższych stopni awansu zawodowego z poziomem ich kwalifikacji, także w zakresie posługiwania się komputerem.</u>
          <u xml:id="u-39.1" who="#PosełFranciszekPotulski">Dotyczy to przede wszystkim ubiegających się o stopień nauczyciela dyplomowanego. Dodam nieśmiało, że takim kryterium powinna być znajomość języka obcego. Jak mistrz, to mistrz. Nie każdy, kto sam uważa, że ma znaczący dorobek, staje się mistrzem. Chciałbym dowiedzieć się, czy w szkołach są tzw. pirackie programy komputerowe. W jednym poparłbym panią posłankę Ewę Kantor: nie możemy apelować do wójtów o zatrudnianie nauczycieli z odpowiednimi kwalifikacjami. Od tego, kogo się zatrudnia, jest nadzór pedagogiczny. Funkcjonowanie oświaty nie może być oparte na apelach. Przygotowany jest już projekt ustawy o społeczeństwie informacyjnym i jeżeli Sejm podejmie decyzję o powołaniu resortu nauki i informatyzacji, będziemy wracali do tego tematu. Warto przyjrzeć się pracy bibliotek szkolnych, bo według mnie biblioteka powinna być źródłem niepokoju intelektualnego, a niestety nie jest. Pan poseł Antoni Stryjewski proponował, aby zaniechać szkolenia komputerowego, bo to nic nie daje. Zacząłem w myśli przypominać sobie przykazania, do których przestrzegania namawianie nic nie daje. Nie oznacza to, że można zaniechać ich przestrzegania czy wykreślić z dekalogu. Niech to pozostanie, ze wszystkimi kodeksami, które obowiązują. Co byłoby, gdybyśmy tego zaniechali? Ci, którzy zajmują się zjawiskiem przestępczości wśród nieletnich i młodzieży, twierdzą, że wszyscy uczniowie powinni być stale zajęci czymś interesującym w szkole, przy czym nie tylko zajęciami z wychowania fizycznego, ale i pracą na komputerze. Gdyby to było powszechne, być może byłyby lepsze skutki wychowawcze. Zawsze trzeba się martwić o to, aby młodzież nie miała dostępu do tego, co nie jest dla niej przeznaczone.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#PosełAntoniStryjewski">Wydaje się, że mówimy normalnie, a niewiele z tego wynika, bo nie bardzo się rozumiemy. Nie wiem, gdzie tkwi błąd: czy w metodologii myślenia, czy w poziomie wystąpień. Nie byłem przeciwnikiem tego i nie namawiałem do zaniechania informatyzacji i komputeryzacji. Jeżeli jednak ma to się odbywać wadliwie, to lepiej tych pieniędzy nie marnować, tylko przekazać je na kształcenie mistrzów, nauczycieli, którzy nauczą i wychowają wspaniałe pokolenia młodych Polaków. I można to osiągnąć w szkole, ale nie w takiej, która będzie dysponować złym programem informatycznym czy złym sprzętem komputerowym. Jestem daleki od tego, aby deprecjonować ideę i program komputeryzacji szkół; przeciwnie, jestem za ich wprowadzaniem. Moim zdaniem, wykazujemy wszyscy troskę o to samo i dlatego zadałem pytanie, jak rząd wyobraża sobie stopniowe zwiększanie środków na ten cel w kolejnych budżetach. Z przedstawionej informacji wynika, że w miarę dobrze, nie ustępując niektórym krajom Unii Europejskiej, do której państwo dążycie, nasze gimnazja są już wyposażone w komputery. Jednak właściwie tylko gimnazja są dobrze wyposażone, a to jest efekt realizacji celu, który wyznaczyły sobie pewne środowiska rządzące Polską w ubiegłej kadencji. Chodzi o zmianę systemu szkolnego. Dla uzyskania społecznej akceptacji tego zamiaru przeznaczono na gimnazja więcej środków w postaci pieniędzy na gimbusy, na budowę sal gimnastycznych i na wyposażanie gimnazjów w komputery. I to jest efekt tych działań. Za dwa lata gimnazja nie będą się jednak niczym różniły od innych typów szkół, zwłaszcza średnich i te średnie wielkości unijne będą tylko marzeniem. Jeżeli tak się stanie komisarze unijni mogą się na nas pogniewać, obłożą nas karami i będzie fatalnie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#PosłankaKrystynaSzumilas">Pan przewodniczący wyraził m.in. opinię, która mnie bardzo zaniepokoiła i chciałabym pewną kwestię wyjaśnić, a jest ona związana z ustrojem państwa. Czy pracownicy kuratorium mają kontrolować samorząd, jak wydatkuje środki? Mamy w Polsce określony ustrój i obowiązuje podział zadań i kompetencji między administrację rządową i administrację samorządową. Są powołane odpowiednie organy do kontroli ich działalności. Jest Najwyższa Izba Kontroli i regionalne izby obrachunkowe i to są organy upoważnione do kontrolowania ogniw administracyjnych. Zapis stanowiący, że kurator oświaty ma prawo kontrolować samorząd w jakimś zakresie, byłby wprowadzaniem tylnymi drzwiami innego ustroju w państwie. Są to moim zdaniem zbyt daleko idące zamiary. Trzeba przestrzegać własnych kompetencji na wszystkich szczeblach władzy nie tylko w zakresie działań dydaktycznych szkoły, ale i w zakresie rozdzielania i wykorzystywania środków finansowych. Gdyby resort edukacji ułożył najlepsze ramowe plany nauczania w szkołach i byłoby tam zamiast czterech godzin wf dziesięć godzin takich zajęć, bez pieniędzy tego nie zrealizujemy. Musi być tu równowaga między zamiarami i możliwościami. Jeżeli każdy będzie pilnować tego, czego ma pilnować w zakresie swoich kompetencji, to zgodnie z ustrojem wszystko będzie odbywać się prawidłowo i nie wprowadzajmy żadnych zmian kuchennymi drzwiami.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#PosełFranciszekPotulski">Z pokorą przyjmuję połajanki pani posłanki, ale z niepokojem obserwuję, że gdy mówimy o samorządzie pani nie jest w stanie usłyszeć tego, co tu się mówi, tylko przedstawia swoje własne interpretacje. Subwencja jest własnością samorządu i taki ma charakter. Komisja Wspólna Rządu i Samorządu Terytorialnego ustala reguły podziału tej subwencji. Od wyników tego podziału część samorządów się odwołuje, używając argumentu, że dostała za mało środków. Jeżeli regionalna izba obrachunkowa jest w stanie to sprawdzić, to można jej to zadanie powierzyć, ale okazuje się, że izba tego zadania nie podejmuje, bo ogranicza swoje kontrole do formalnego sprawdzania sposobu wydawania pieniędzy. Dlatego zwróciliśmy się o przeprowadzenie kontroli przez NIK. Jeżeli któryś z samorządów składa odwołanie, to chciałbym, aby temu odwołaniu towarzyszyło sprawdzenie jego zasadności i to przez osoby, które się na tym znają. Ja, jak każdy z państwa, przyjmuję do wiadomości odwołanie samorządu powiatowego i staram się, aby wprowadzić jakieś korekty, ale nie zawsze jestem przekonany o słuszności odwołania. Czy każde odwołanie ma sprawdzać NIK? Moim zdaniem, do tego nie można angażować NIK. Wystarczy, aby jakikolwiek organ kontrolny - może to być regionalna izba obrachunkowa - zechciał opiniować wnioski składane przez odwołujący się samorząd. Głos ma pan minister.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#PodsekretarzstanuwMENiSTadeuszSławecki">Nie podejmę tematu kontroli samorządu. Mamy określone uwarunkowania i organy powołane do kontroli. Czasami jednak potrzebne jest obiektywne spojrzenie z zewnątrz i z pomocą przychodzi nam Najwyższa Izba Kontroli, np. w sprawie wykorzystania środków na doskonalenie nauczycieli. Środki na to są w samorządach i resort edukacji ma prawo i obowiązek wiedzieć, co się z nimi dzieje, ale nie zawsze ma instrumenty, aby móc sprawdzić sposób i zasadność wydatkowania przyznanych środków. Nasz materiał jest oparty w znacznej części na sprawozdaniach GUS, ale ten materiał jest cały czas otwarty i potrzebne są odpowiednie uzupełnienia. Będziemy zbierać i uzupełniać te dane. Stwierdzono, że taki materiał jest potrzebny nam wszystkim. Dziękuję pani posłance Krystynie Szumilas za przedstawienie sytuacji prawnej w zakresie sposobu zatrudniania nauczycieli i sprawowaniu nad tym nadzoru. Potwierdzam, że dyrektor szkoły jest przede wszystkim odpowiedzialny za przestrzeganie rozporządzenia ministra w tym zakresie. Samorząd też powinien tym się interesować, aby nie robił tylko krzyżówki z liczby etatów, wielkości środków itd. Mamy przy tym pełną świadomość roli nadzoru pedagogicznego i zrobiliśmy wiele, aby ten nadzór wzmocnić. Uporządkowaliśmy sprawę pełnomocników kuratora do spraw informatyzacji. Dotychczas było tu dużo bałaganu. Tymi pełnomocnikami mają być fachowcy odpowiednio przygotowani i możemy od nich żądać przedstawienia określonych danych. Kuratorzy muszą mieć pełne rozpoznanie. Chodzi o to, aby podczas wizytacji szkół zwracać uwagę nie tylko na kwalifikacje nauczycieli informatyki, ale na sposób realizacji tego przedmiotu. Zgadzam się z panią posłanką Krystyną Szumilas, że komputer musi być w szkole docelowo narzędziem w procesie dydaktycznym, ale warunki są takie, jakie są. Są pracownie komputerowe, ale jej opiekun broni się przed tym, żeby wchodzili tam inni nauczyciele. Uważamy, że ta pracownia musi być maksymalnie wykorzystywana. Jest jednak i druga strona medalu. Jest wiele szkół posiadających komputery w pracowniach i nauczyciele indywidualnie podejmują inicjatywy, aby do tych pracowni kupić dodatkowy sprzęt. Jednak bierzemy pod uwagę skrzeczącą rzeczywistość, chociażby w szkołach podstawowych, bo tylko 52 proc. tych szkół ma jakiekolwiek komputery. Zgadzam się z panem przewodniczącym, aby nie sprowadzać ani nie przyjmować do szkół złomu i przed tym się bronimy. Jednak nie możemy hamować pewnych inicjatyw lokalnych przekazywania szkołom sprzętu komputerowego przez stowarzyszenia czy firmy. Nie spełnia on wielkiej roli, ale przynajmniej figuruje w statystyce i jest w pewnym zakresie użytkowany. Pani posłance Ewie Kantor oświadczam, że szkoły specjalne nie zostały przez nas potraktowane po macoszemu, co może nie wynika z tego materiału. Kuratorzy oświaty zostali zobowiązani, aby przy rozdziale komputerów między szkoły uwzględniać wnioski szkół specjalnych. Zaczęliśmy w pierwszej kolejności od szkół dla głuchych. Możemy naszą informację uzupełnić o odpowiednie dane dotyczące szkolnictwa specjalnego. Idea tworzenia centrów multimedialnych ma służyć m.in. temu, żeby mogli z tego korzystać nauczyciele, oczywiście nie na każdej lekcji. Trzeba najpierw uczyć czytać i pisać, a później korzystać z informacji za pośrednictwem komputera. Piszemy w informacji, że zakładamy „przygotowanie bibliotekarzy w zakresie korzystania z narzędzi służących posługiwaniu się technologiami informacyjnymi i telekomunikacyjnymi w związku z tworzeniem w bibliotekach szkolnych multimedialnych centrów informacji”. Nauczycieli-bibliotekarzy chcemy do tego zachęcić oraz doskonalić ich umiejętności. Powstało już ponad 1000 takich centrów w bibliotekach. Było pytanie o to, jak rząd wyobraża sobie stopniowe zwiększanie środków na komputeryzację w najbliższym czasie. Mamy świadomość, że każda rezerwa celowa jest na wagę złota, ponieważ gdyby Sejm nie uchwalił w ubiegłym roku tej skromnej rezerwy 40 mln zł na pracownie komputerowe, nie mielibyśmy dzisiaj o czym mówić. Znacie państwo strukturę budżetu i wiecie, że minister edukacji nie ma środków, które mógłby przeznaczyć na centralny zakup pracowni komputerowych. Szacujemy, że aby podjąć próbę odrabiania zaległości - a musimy mieć na uwadze także konieczność odtwarzania sprzętu - trzeba asygnować ok. 100 mln zł rocznie i to traktując tę kwotę jako pomoc dla samorządów, a nie załatwienie problemu. Zakładamy bowiem, że środki na to będą pochodziły także z innych źródeł. Nie chciałbym szczegółowo omawiać tematu przetargów, ale państwo macie prawo żądać od nas pełnej informacji o wynikach przeprowadzonych przetargów. Jeżeli ktoś jest tym szczególnie zainteresowany, to każdemu z państwa możemy udostępnić odpowiednie dane. Nie ma tu żadnej tajemnicy. Na pewno zakupy centralne w każdej sytuacji czy dotyczy to gimbusów, czy sprzętu komputerowego - pozwalają na wynegocjowanie korzystniejszej ceny niż gdyby zakupy odbywały się indywidualnie przez szkoły. Ponadto, każdy kupowałby u różnych producentów. Jest tu także kwestia oprogramowania, czym zajmują się inne firmy i powstałby ogromny chaos. Zakupy centralne umożliwiają bardziej racjonalne wykorzystanie posiadanych środków. Rada Ministrów zaczęła dzisiaj dyskusję na temat priorytetów do roku 2005. Myśmy prosili panią minister Krystynę Łybacką o zabranie głosu w kwestii priorytetów, bo mamy świadomość, że niewielkie rezerwy budżetowe nie załatwiają problemu. Oczekujemy także przychylności ze strony państwa posłów, tym bardziej że państwo jesteście jedną z nielicznych sejmowych komisji, która rozumie te problemy i stara się być sojusznikiem, a nie tylko strażnikiem budżetu. Nasza współpraca z uczelniami wyższymi jest coraz silniejsza. Dzieje się to teraz przy udziale Państwowej Komisji Akredytacyjnej. Jesteśmy w stanie zbierać coraz dokładniejsze dane o wyposażeniu uczelni w komputery i ich wykorzystywaniu w kształceniu nauczycieli. Dotyczy to przede wszystkim uczelni pedagogicznych. Liczymy na to, że nasz materiał będzie stale uzupełniany o nowe dane, co umożliwi koordynację działań na szczeblu centralnym. Problem został zasygnalizowany. Próbujemy pracować nad jego rozwiązaniem. Przy awansie zawodowym nauczycieli będziemy się domagali wykazania odpowiednimi kwalifikacjami, a także przestrzegania standardów, jakim musi odpowiadać absolwent uczelni pedagogicznej. Przejęliśmy się bardzo raportem NIK, który wykazał, co do tej pory działo się w tym zakresie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#PosełFranciszekPotulski">Zakończyliśmy debatę. Zamykam posiedzenie.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>