text_structure.xml
115 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
<?xml version='1.0' encoding='UTF-8'?>
<teiCorpus xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude" xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0">
<xi:include href="PPC_header.xml"/>
<TEI>
<xi:include href="header.xml"/>
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#PoselMiroslawDrzewiecki">Otwieram posiedzenie Komisji. Porządek dzienny został państwu przedstawiony w formie pisemnej. W imieniu prezydium Komisji, chciałbym zgłosić propozycję rozszerzenia porządku dziennego o dwa punkty. Po pierwsze chodzi o przyjęcie dezyderatu nr 3 Komisji. Prosiłbym pana przewodniczącego Tadeusza Tomaszewskiego o przybliżenie tej kwestii.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#PoselTadeuszTomaszewski">Miałby to być dezyderat w sprawie powołania organu koordynującego działania zapobiegające aktom przemocy i wybrykom widzów podczas imprez sportowych. W ramach uzasadnienia pragnę stwierdzić, że do tej pory funkcjonowała, powołana przez pana ministra Adama Giersza przy Urzędzie Kultury Fizycznej i Sportu, Rada ds. Bezpieczeństwa i Kultury Widowni Sportowej. Z chwilą zakończenia działalności Urzędu ten jego organ również przestał istnieć. Zgodnie z podpisaną przez Polskę konwencją, rząd tudzież któryś z jego ministrów powinien tego typu organ powołać. Stąd projekt dezyderatu, w którym zwracamy się do ministra edukacji narodowej i sportu o podjęcie tej kwestii.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#PoselMiroslawDrzewiecki">W ramach drugiego dodatkowego punktu porządku obrad, chciałbym w imieniu prezydium Komisji złożyć wniosek, zgodnie z propozycją członków Komisji, o odwołanie z funkcji zastępcy przewodniczącego Komisji pana posła Ryszarda Bondę z Samoobrony. Powód jest prosty i oczywisty. Otóż pan poseł na trzydzieści kilka posiedzeń opuścił ich dwadzieścia kilka, natomiast na posiedzeniach prezydium Komisji pojawił się tylko dwukrotnie. W tej sytuacji wydaje nam się niecelowe, by skład prezydium był czteroosobowy, skoro w praktyce i tak w jego pracach biorą udział tylko trzy osoby. Nie chcemy dzisiaj powoływać nowego zastępcy przewodniczącego Komisji, bowiem ta kwestia musi być przedmiotem uzgodnień z marszałkiem Sejmu oraz z klubem Samoobrony, natomiast rozpoczniemy od odwołania pana posła Ryszarda Bondy ze sprawowanej przez niego funkcji. Proponuję, żebyśmy w ramach pierwszego punktu przegłosowali ten wniosek, natomiast w ramach punktu drugiego rozpatrzymy projekt wspomnianego dezyderatu. Czy są uwagi do tak zmodyfikowanego porządku dziennego? Nie stwierdzam, zatem porządek dzienny uważam za przyjęty. Zaraz przejdziemy do przegłosowania wniosku o odwołanie pana posła Ryszarda Bondy ze stanowiska zastępcy przewodniczącego Komisji Kultury Fizycznej i Sportu, najpierw jednak zapytam, czy w tej sprawie są jakieś uwagi?</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#PoselZygmuntRatman">Myślę, że najwyższy czas to uczynić.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#PoselMiroslawDrzewiecki">Przechodzimy zatem do głosowania. Kto z państwa jest za wnioskiem? Stwierdzam, że Komisja 7głosami za, przy braku głosów przeciwnych i 1 głosie wstrzymującym się, opowiedziała się za odwołaniem posła Ryszarda Bondy ze stanowiska zastępcy przewodniczącego Komisji. Przechodzimy do realizacji drugiego punktu porządku obrad. Proszę pana posła Tadeusza Tomaszewskiego o omówienie projektu dezyderatu.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#PoselTadeuszTomaszewski">Projekt dezyderatu nr 3 Komisji otrzymali państwo na piśmie. W imieniu prezydium Komisji zaproponowaliśmy wystosowanie dezyderatu tej treści do ministra edukacji narodowej i sportu. Istotną sekwencję stanowi zdanie, iż "...Komisja oczekuje od Ministra Edukacji Narodowej i Sportu podjęcia stosownych działań mających na celu realizację zapisów art. 2 cyt. Konwencji i powołania odpowiedniego organu koordynującego tę problematykę w kraju."</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#PoselMiroslawDrzewiecki">Czy ktoś z członków Komisji ma uwagi do przedstawionego projektu dezyderatu?</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#PoselZygmuntRatman">Mam pytanie do wnioskodawcy. Otóż rozpoczynamy prace nad nowelizacją ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych. Nie neguje sensu wystosowania takiego dezyderatu do pani minister Krystyny Łybackiej, ale czy nie należałoby po prostu zawrzeć stosownego zapisu? Rysuje się tu - moim zdaniem - problem prawny, bowiem fakt, iż podpisaliśmy konwencję jako państwo nie oznacza, że istnieje podstawa prawna do uregulowania kwestii powołania owego organu w trybie rządowym. Jeżeli minister ma to uczynić w formie rozporządzenia lub innego aktu prawnego, to musi to mieć swoje źródło w ustawie. Takie jest polskie prawodawstwo. Przypominam, że wielokrotnie musieliśmy uchylać niektóre akty prawne, ze względu na brak takiego źródłowego ustawowego upoważnienia. Poddaję to tylko pod rozwagę, nie negując idei, bowiem jest ona słuszna, natomiast chodzi mi tylko o tę proceduralną kwestię. Zwracam się z tą sugestią także jako członek podkomisji, która będzie się zajmować wspomnianą nowelizacją i proponuję, żeby po prostu wpisać tę kwestię do ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych. Wówczas zaistnieje pełna zgodność między naszymi intencjami oraz praktyczną możliwością legislacyjnego uregulowania tego zagadnienia.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#PoselTadeuszTomaszewski">Przyjmuję do wiadomości te sugestie pana posła. Rzeczywiście wspomniana podkomisja przede wszystkim ma rozpatrzyć wszystkie uwagi dotyczące funkcjonowania ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych. Jeżeli nie będzie żadnej kolizji ze stosowną konwencją, to można rozważyć możliwość umieszczenia w ustawie zapisu o takim koordynującym organie, zapisując również stosowną delegację dla właściwego ministra do powołania tego organu. Wówczas nie będziemy się zastanawiać, czy minister ma wolę, czy jej nie ma, czy zapomniał, bo jeden organ zastąpił drugi etc., tylko wszystko będzie jasne i formalnie uregulowane.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieEdukacjiNarodowejiSportuprezesPolskiejKonfederacjiSportuAdamGiersz">W Ministerstwie Edukacji Narodowej i Sportu podjęto prace nad przygotowaniem rozporządzenia ministra edukacji narodowej i sportu w sprawie powołania komisji do spraw bezpieczeństwa imprez masowych. Obecnie sprawa jest na etapie uzgodnień wewnętrznych i one niebawem zostaną zakończone.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#PoselTadeuszTomaszewski">Sądzę, że wtedy szybko pojawi się odpowiedź na dezyderat.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#PoselMiroslawDrzewiecki">Skoro nie ma innych uwag, to proponuję, żebyśmy przegłosowali treść tego dezyderatu. Kto z państwa jest za przyjęciem dezyderatu w przedstawionej treści? Stwierdzam, że Komisja jednogłośnie opowiedziała się za wnioskiem? Przechodzimy do realizacji drugiego punktu z modyfikowanego porządku dziennego, w ramach którego rozpatrzymy informację na temat realizacji programu przygotowań olimpijskich "Ateny 2004" oraz przygotowań olimpijskich "Kadra C" w letnich dyscyplinach sportu. Rozumiem, że te zagadnienia omówią pan minister Adam Giersz oraz pan prezes Zbigniew Pacelt.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#PodsekretarzstanuAdamGiersz">Chciałbym prosić o przedstawienie tej informacji pana prezesa Zbigniewa Pacelta, który pełni również funkcję pełnomocnika Polskiej Konfederacji Sportu ds. przygotowań olimpijskich oraz szefa Sztabu Przygotowań Olimpijskich.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#WiceprezesPolskiejKonfederacjiSportuZbigniewPacelt">Zgodnie z tradycją z okresów przygotowań do olimpiad w Atlancie i Sydney, rokrocznie przedkładamy Komisji sprawozdania z realizacji rocznych etapów programu przygotowań olimpijskich. Obecnie przedstawię kilka zdań przypomnienia odnośnie do tego, co do tej pory wydarzyło się w ramach realizacji programu "Ateny 2004". Program rozpoczął się w 1998 r. od realizacji zadań preselekcyjnych. Objęto nimi 1140 zawodników, którzy po selekcji od stycznia 1999 r. zaczęli realizować właściwy program "Ateny 2004". Materiały na temat realizacji programu w kolejnych latach były cyklicznie prezentowane na forum Komisji. Od stycznia 2001 r. nastąpiło połączenie programu "Sydney 2000" - został on zakończony startem w igrzyskach olimpijskich oraz podsumowaniem efektów jego realizacji - z programem "Ateny 2004". W grudniu 2002 r., podczas spotkań z polskimi związkami sportowymi przyjęto koncepcję organizacji szkolenia. Od strony merytorycznej miał się tym zająć Zespół Prognoz i Analiz Wyniku Sportowego, natomiast od strony organizacyjno-finansowej -Departament Sportu Wyczynowego. W 2002 r. rozpoczęto przygotowania olimpijskie w 21 dyscyplinach sportu. Objęły one grupę liczącą 345 zawodników, a także 188 zawodników w grach zespołowych. Łącznie program szkolenia obejmował 467 zawodników. Oczywiście jest to program dynamiczny i w zależności od wyników osiąganych przez polskie związki sportowe oraz od kwalifikacji olimpijskich - chodzi o zawodników startujących w dyscyplinach indywidualnych oraz o drużyny gier zespołowych - ta liczba może ulegać zmianie. W grę wchodzą również czynniki losowe dotyczące poszczególnych zawodników. W sierpniu i wrześniu br. odbywają się konsultacje ze wszystkimi polskimi związkami sportowymi, które realizują te zadania. Niektóre związki w sierpniu były jeszcze przed imprezami głównymi. Obecnie spotykamy się ze związkami, które są już po imprezach głównych. Dla przypomnienia podam, że do 10 września w 20 dyscyplinach w konkurencjach olimpijskich zdobyliśmy 43 medale mistrzostw Europy, natomiast w roku 2001 zdobyliśmy takich medali 17. Należy jednak dodać, że poszczególne lata różnią się od siebie pod względem liczby rozgrywanych imprez rangi mistrzowskiej. W roku bieżącym mistrzostwa świata są rozgrywane w 11 dyscyplinach. Do tej pory w tym roku nasi reprezentanci zdobyli 10 medali mistrzostw świata, natomiast w roku ubiegłym zdobyli ich 22. W wielu dyscyplinach sportu imprezy mistrzowskie nie są w tym roku rozgrywane. Do rozegrania pozostało jeszcze kilka mistrzostw świata, chociażby w podnoszeniu ciężarów - w Polsce na jesieni - w żeglarstwie, kolarstwie torowym i kolarstwie szosowym. Z bieżącej oceny sytuacji w roku 2002, dokonanej w drodze konsultacji z polskimi związkami sportowymi, wynika, że ograniczenie w roku bieżącym środków budżetowych spowodowało spore perturbacje organizacyjne w tychże związkach. Taki wniosek wynikał praktycznie z każdego naszego spotkania z władzami poszczególnych związków. W trakcie realizacji programu wystąpiło wiele czynników, które miały negatywny wpływ na rezultaty osiągane w imprezach rangi mistrzowskiej, czyli mistrzostwach Europy i mistrzostwach świata. W niektórych dyscyplinach rozgrywa się, tak jedne, jak i drugie zawody. Dotyczy to na przykład podnoszenia ciężarów i kajakarstwa. Jeżeli chodzi o drastyczne następstwa ograniczeń finansowych, to na czoło wysuwa się fakt, że w roku bieżącym ograniczono liczbę dni szkolenia sportowego. Doszło do tego, że niektóre polskie związki sportowe prowadziły przygotowania tylko do imprezy głównej. Posłużę się przykładem łucznictwa. Otóż po starcie w mistrzostwach Europy, gdzie nasi łucznicy zdobyli dwa brązowe medale, praktycznie sezon jesienny i zimowy nie będzie wykorzystany na szkolenie centralne z powodu braku środków finansowych.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#WiceprezesPolskiejKonfederacjiSportuZbigniewPacelt">Ograniczono również liczbę zawodników szkolonych w ramach zgrupowań. W szczególności dotyczy to sportów walki. Nie było dublerów oraz sparingpartnerów i szkolono po jednym zawodniku w poszczególnych konkurencjach. Nie zrealizowano wielu różnych zadań związanych ze szkoleniem sportowym, chociażby badań lekarskich i wydolnościowych. W związku ze zmniejszeniem środków na realizację zadań szkoleniowych, od dwóch lat nie są realizowane zakupy najnowocześniejszych urządzeń i sprzętu sportowego na potrzeby szkolenia prowadzonego przez polskie związki sportowe oraz oddziały Centralnego Ośrodka Sportu. Posłużę się przykładem kajakarstwa. Start do wyścigu kajakowego współcześnie odbywa się przy użyciu maszyny startującej. W kraju mamy tylko jedną taką maszynę, w Poznaniu na Malcie. Nie może być tak, że zawodnicy nie trenują w takich warunkach, w jakich później przyjdzie im startować w zawodach, na przykład podczas igrzysk olimpijskich. Często zdarza się, że w praktyce program przygotowań olimpijskich jest w danym związku sportowym realizowany tylko do momentu udziału w imprezie rangi mistrzowskiej. Od tego roku rozpoczęły się kwalifikacje olimpijskie. Do tej pory kwalifikacje zdobyło troje zawodników, czyli Renata Mauer, Monika Bronicka oraz Mateusz Kusznierewicz. Jeżeli chodzi o dalsze działania Sztabu Przygotowań Olimpijskich, to obecnie pracujemy nad programem na rok 2003. Rok ten będzie niezwykle istotny i trudny dla ludzi polskiego sportu, ale nie tylko dla nich, również dla tych wszystkich, którzy chcą mieć coś do powiedzenia podczas igrzysk olimpijskich. W tym okresie będzie następowało komasowanie i bilansowanie kwalifikacji olimpijskich. Niezbędna będzie wielka koncentracja szkolenia oraz udział w imprezach mistrzowskich i zawodach pucharu świata, w celu wypracowania wysokich miejsc w rankingu itd. Nie będę się zagłębiał w szczegółowe dane na temat liczby zawodników i trenerów uczestniczących w programach przygotowań w poszczególnych dyscyplinach sportu. Chciałbym podać państwu pewien drobny przykład. Otóż niedawno Polski Związek Szermierczy obchodził 80-lecie swojej działalności. Znany szermierz Ryszard Zub, który do niedawna był kierownikiem wyszkolenia włoskiej kadry szermierczej, powiedział coś bardzo znamiennego, mianowicie, że czasami mierzymy się w wynikach sportowych z mocarstwami światowymi, na przykład z Włochami, tymczasem on pracując z włoską kadrą dysponował 11- lub nawet 12-krotnie większym budżetem niż Polski Związek Szermierczy. Włoski Związek Szermierczy dysponował 50% kwoty, którą my obecnie przeznaczamy na cały polski sport. To jest wyrazisty obraz tego, w jak trudnej znajdujemy się sytuacji i jak trudne zadanie mamy do zrealizowania w kontekście naszych ambicji bycia w światowej czołówce. Takie ambicje, mimo wszystko, posiadamy. Tyle z mojej strony, jeżeli chodzi o informacje na temat realizacji programu w roku bieżącym. Oczywiście ten rok nie jest zakończony, bowiem pozostało jeszcze kilka startów w zawodach o światowej randze. Myślę, że na to statystyczne podsumowanie przyjdzie jeszcze czas. Jeżeli będzie taka potrzeba, to chciałbym prosić moich współpracowników, którzy również uczestniczyli w spotkaniach z polskimi związkami sportowymi, żeby podzielili się z państwem swoimi spostrzeżeniami i ewentualnie uzupełnili moje informacje na temat realizacji zadań wynikających z programu na rok bieżący.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#PoselMiroslawDrzewiecki">Otwieram dyskusję. Kto z państwa ma jakieś pytania lub uwagi?</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#PrezesPolskiegoKomitetuOlimpijskiegoStanislawPaszczyk">Nie wiem, czy na miejscu jest zgłaszanie tych uwag, bowiem Polski Komitet Olimpijski na podstawie umowy z resortem nadzoruje działania Sztabu Przygotowań Olimpijskich. Wraz z panem Ryszardem Stadniukiem, który pełni funkcję wiceprezesa sportowego PKOl, chciałbym wyrazić kilka opinii o aktualnym stanie przygotowań olimpijskich. Pragnę potwierdzić, że program, który był projektowany w 1998 r. przez Sztab Przygotowań Olimpijskich, UKFiT oraz PKOl, można określić jako jeden z najlepszych programów zastosowanych na świecie. Zostały zastosowane badania selekcyjne oraz selekcja dynamiczna i działo się to przed zakończeniem poprzedniego cyklu olimpijskiego, tak więc można mówić o sześcioletnim rytmie przygotowań olimpijskich. Z mojego punktu widzenia, jako prezesa PKOl, niczego nie można zarzucić pracy Sztabu Przygotowań Olimpijskich oraz pracy Zespołu Analiz Wyniku Sportowego, ani sposobowi zarządzania tymi zespołami przez pana prezesa Zbigniewa Pacelta. Niestety, muszę powtórzyć opinię, którą już kilkakrotnie przedstawiałem Komisji, mianowicie, że sytuacja staje się coraz bardziej dramatyczna. Nie będę mówił o zmniejszających się nakładach budżetowych. Przypomnę tylko, że o ile wzrastały one do 2000 r. i wynosiły wówczas 106 mln zł, to w następnym roku spadły do 84 mln zl, a w roku 2002 wynoszą już tylko 64 mln zł. To jest o 24% mniej niż rok wcześniej i to bez uwzględniania inflacji, czyli w rzeczywistości jeszcze mniej. To zmniejszenie nakładów dotyczy przede wszystkim przygotowań olimpijskich. Niczego nie mamy do zarzucenia sobie ani polskim związkom sportowym. Za chwilę przytoczymy trochę danych, które być może niezręcznie jest przytaczać panu prezesowi Zbigniewowi Paceltowi. Rzecz w tym, że programy polskich związków sportowych nie powinny być oceniane z merytorycznego punktu widzenia, ponieważ są one dopasowywane do sum, które są możliwe do wykorzystania. Polskie związki sportowe muszą realizować program przygotowań według wskaźnika, który otrzymują. W tej sytuacji musimy czasami zapoznawać się z szokującymi danymi i prawdą jest to, co zostało już dzisiaj powiedziane. Przed rokiem niemiecki wiceminister sportu zapoznał nas z danymi dotyczącymi przygotowań olimpijskich. Okazało się, że nakłady ponoszone przez Niemców na te przygotowania 11-krotnie przewyższają nasze nakłady. Pan prezes Ryszard Stadniuk, którego związek odniósł ostatnio sukcesy w mistrzostwach świata może zaraz poinformować państwa, jak te relacje wyglądają w przypadku wioślarstwa. To zaczyna się jawić jako droga donikąd, ponieważ na dobrze opracowane programy, które są już w trakcie realizacji, po prostu jest za mało pieniędzy. Środków jest na tyle mało, że na przykład w zapasach w zasadzie wystarczają one tylko na szkolenie Włodzimierza Zawadzkiego i "niedobitków" zapaśników. Używam tego określenia, bowiem jeżeli obecnie szkoli się ich 11, a kiedyś szkoliło się ich 30-40, to faktycznie są to "niedobitki". Niestety na szkolenie większej liczby zawodników brakuje pieniędzy. Kroczenie ową drogą donikąd może się zakończyć katastrofą podczas igrzysk w Atenach. W dodatku może powstać luka, która uniemożliwi przygotowanie się do igrzysk w Pekinie. Ta sytuacja jest o tyle szokująca, że o ile od wielu lat szczycimy się tym, że nasi juniorzy zdobywają coraz więcej medali podczas mistrzostw świata i mistrzostw Europy, to powstaje ogromna luka w szkoleniu sportowców przechodzących z tej kategorii wiekowej do sportu wyczynowego seniorów. W celu utrzymania wysokiego poziomu sportowego tych zawodników niezbędne jest realizowanie około 200 dni zgrupowań rocznie, a na to nie ma pieniędzy. Na tym etapie zawodnicy ci tracą szanse na dostanie się do światowej czołówki. Podam przykład polskiej ósemki wioślarskiej, która zdobyła mistrzostwo świata w kategorii juniorów. Proszę sobie wyobrazić, że dopiero po 2 latach uzyskali oni możliwość wyjazdu na mistrzostwa świata seniorów. Stworzono im kapitalne warunki treningowe - zajęli 11.</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#PrezesPolskiegoKomitetuOlimpijskiegoStanislawPaszczyk">miejsce - ale w zgrupowaniach nie brał udziału ani jeden rezerwowy. Powinna przecież z nimi trenować również druga ósemka, albo przynajmniej czwórka, tyle że prezes związku nie ma na to pieniędzy i w praktyce skazana na niepowodzenie jest próba zakwalifikowania się w przyszłym roku na igrzyska. Przypominam, że z mistrzostw świata kwalifikuje się tylko pierwszych siedem osad. Ogromny potencjał i dorobek naszego sportu dzieci i młodzieży jest po prostu marnowany. Medalu nie kupi się za pieniądze. Medal właściwie nie ma ceny, ale sytuacja jest taka, że wszystko przebiegało prawidłowo od strony merytorycznej i nie można nikomu nic zarzucić na żadnym etapie organizacji przygotowań i szkolenia. Problem polega tylko na tym, że w przygotowaniach bierze udział 20-30% liczby zawodników, która powinna brać w nich udział. Jeżeli dane mówią o 430 zawodnikach, a do Aten powinno pojechać 200-250 zawodników - w zależności od kwalifikacji w grach zespołowych - to obecnie w programie przygotowań powinno uczestniczyć ponad 600 sportowców, czyli 3 na jedno miejsce. W sportach walki powinno być przynajmniej 4 zawodników na każdą kategorię wagową. Niestety w praktyce wygląda to zupełnie inaczej. Pozwolę sobie potem w trakcie dyskusji postawić pewien wniosek. Uczynię to na podstawie dokumentów przedstawionych nam przez polskie związki sportowe. To co w nich przeczytaliśmy jest po prostu przerażające. Związki nie są temu winne, bo po prostu nie otrzymały one wystarczających środków na prowadzenie przygotowań w swoich dyscyplinach. Proszę sobie wyobrazić - zwracam się w szczególności do pana posła Kazimierza Pietrzyka, który jest prezesem klubu Mostostal Azoty Kędzierzyn-Koźle, czyli aktualnego mistrza Polski w siatkówce - że nasi siatkarze plażowi mają tylko 7 dni zgrupowań w roku w ramach przygotowań olimpijskich. Według danych, które otrzymaliśmy od Polskiego Związku Piłki Siatkowej nasze siatkarki odbywają tylko 14 dni zgrupowań rocznie. Niedawno siatkarki włoskie zdobyły mistrzostwo świata. Prasa donosiła, że w przygotowaniach 12-osobowej grupy zawodniczek brało udział 16 szkoleniowców i osób towarzyszących, a przygotowania te były realizowane w warunkach pełnego skoszarowania. Pan poseł Jerzy Kulej, który jest prezesem Polskiego Związku Bokserskiego, doskonale się orientuje, co do mizerii przygotowań olimpijskich w jego dyscyplinie. Wszyscy zachwycają się Włodarczykiem i kilkoma innymi bokserami zawodowymi, ale takiej nędzy jak w boksie, jeżeli chodzi o możliwości prowadzenia szkolenia olimpijskiego chyba jeszcze nigdy nie było. Pan prezes Ryszard Stadniuk brał udział we wszystkich spotkaniach z polskimi związkami sportowymi, oprócz tego sam jest prezesem Polskiego Związku Towarzystw Wioślarskich. Ostatnie zdobycze medalowe świadczą o odrodzeniu się naszego wioślarstwa. Byłem dosyć zbulwersowany, gdy pan prezes powiedział mi, że na wszystkie, imprezy oprócz mistrzostw świata, reprezentanci Polski w wioślarstwie jeżdżą autokarami. Nie będę mówił, jak daleko jest do Lozanny oraz innych miejsc, gdzie odbywają się regaty. Gdy słyszę, że zawodnicy mający walczyć o najwyższe sportowe trofea jeżdżą tam autokarami, to przypominają mi się lata 50. i 60.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#WiceprezesPolskiegoKomitetuOlimpijskiegoRyszardStadniuk">Wiem o tym, że przedstawicielom Polskiej Konfederacji sportu niezręcznie jest mówić o niedostatkach budżetowych. Oni koncentrują się na efektywnym wykorzystywaniu tych środków, którymi dysponują i sądzę, że robią to dobrze. Jako wiceprezes PKOl do spraw sportowych - przede wszystkim, jako prezes jednego z polskich związków sportowych - w wyniku konsultacji ze związkami uzyskałem pełen obraz obecnego stanu przygotowań przedolimpijskich i chciałbym państwu ten obraz przedstawić. Na wstępie chciałbym poinformować państwa, w jaki sposób budujemy nasze kalendarze. Otóż najpierw tworzymy kalendarz merytoryczny, na podstawie prognozowanych wyników. Pod to projektujemy preliminarz kosztów, a następnie otrzymujemy wskaźnik - wcześniej z Urzędu, a teraz z Konfederacji - jakimi środkami finansowymi możemy dysponować. Stajemy wówczas przed olbrzymim dylematem. Zaczynają się cięcia i zamiast 200 dni zgrupowań następuje ograniczenie do 160, a nawet 150 dni. Pozwolicie państwo, że będę się posługiwał przykładami z mojej dyscypliny, czyli wioślarstwa, aczkolwiek odbyte konsultacje wskazują, że w przypadku innych dyscyplin sytuacja jest podobna. Nie może być tak, że my mając w roku trzy starty w zawodach pucharu świata, musimy wysyłać naszych zawodników transportem autokarowym. Ta podróż trwa 14-16 godzin, a następnego dnia zawodnicy muszą brać udział w zawodach. Coś takiego jest wbrew wszelkim zasadom i regułom obowiązującym w sporcie, jednak nie mamy innego wyjścia. Możemy oczywiście zdecydować się na zostawienie w kraju kilku osad i skoncentrowanie się tylko tych najlepszych, ale negatywne skutki takiej polityki szybko dadzą się we znaki. Nie stać nas również na to, żeby dokonywać niezbędnych zakupów sprzętu. Czołowe krajowe federacje wioślarskie stać na to, żeby zawodnicy dysponowali przynajmniej dwoma kompletami sprzętu w każdym sezonie. My staramy się co roku kupić jakąś łódkę, żeby przynajmniej raz na 4 lata mieć w danej konkurencji nowy sprzęt. Kolejna istotna kwestia to stypendia sportowe. Z jednej strony osiągamy dobre wyniki i powiększamy grupę stypendystów kadry A, ale z drugiej strony te wszystkie wydatki dotyczą tego skromnego budżetu. Znów stajemy przed dylematem, czy dać zawodnikowi wyższe stypendium i ograniczyć liczbę dni szkolenia, czy po prostu zrezygnować ze stypendium. Zawodnicy nie mogą zrozumieć, dlaczego stypendia, które otrzymują lokują się w dolnych rejonach owych widełek, a często nawet poniżej. Z taką sytuacją mamy do czynienia w tej chwili. Wróciliśmy z mistrzostw świata, gdzie zdobyliśmy dwa srebrne medale. Wprowadziliśmy kolejnych zawodników do kadry. W tym kontekście nie bardzo wiemy, co mamy robić, bowiem wysokość nakładów budżetowych zapowiada się na poziomie podobnym do tegorocznego, a przecież rok 2003 jest rokiem kwalifikacji olimpijskich. Jeżeli nie będzie nas stać na to, by wyjechać na igrzyska w szerokim składzie, to nie powinniśmy liczyć na większe zdobycze medalowe. Wiadomo, że szerszy udział w zawodach stwarza większe szanse na sukcesy sportowe. Podczas niedawno zakończonych mistrzostw świata odbywał się kongres naszej międzynarodowej federacji.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#WiceprezesPolskiegoKomitetuOlimpijskiegoRyszardStadniuk">Rozmawiałem z wieloma prezesami krajowych federacji wioślarskich. Posłużę się przykładem niemieckiej federacji wioślarskiej. Otóż rządowa dotacja na przygotowania olimpijskie niemieckich wioślarzy wynosi ponad 5,5 mln euro. Polski Związek Towarzystw Wioślarskich otrzymał w tym roku 2,2mln zł, w ramach dotacji rządowej, czyli około 10-11 razy mniej. Musimy mieć świadomość, że owa dotacja rządowa to jest tylko część budżetu niemieckiej federacji wioślarskiej. Oni otrzymują również ogromne środki z landów i ogromne środki od samorządów niższego szczebla. Biorąc to pod uwagę, należy ocenić, że nie mamy żadnej szansy, żeby z nimi współzawodniczyć. W aktualnej sytuacji finansowej jesteśmy - użyję języka sportowego - zepchnięci do głębokiej defensywy. Jeżeli nawet, przy takim finansowaniu, uda nam się utrzymać kilka czołowych osad i osiągnąć jakieś sukcesy w Atenach, to w następnych latach te niedostatki dadzą o sobie znać i naprawdę staniemy przed poważnym problemem, o ile chcemy cokolwiek znaczyć w międzynarodowej rywalizacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#PrezesStanislawPaszczyk">Podam jeszcze przykład zapasów. Otóż według rocznego planu zakłada się 98 dni zgrupowań, podczas gdy w przeszłości normą było 200 dni zgrupowań. Obecnie liczby dotyczące większości zgrupowań to 10 zawodników i 4 osoby towarzyszące. W przeszłości w zgrupowaniach uczestniczyło 30-40 zapaśników, co gwarantowało właściwą wartość merytoryczną tych treningów. W judo proponuje się 36 dni zgrupowań, a poszczególne grupy mają liczyć 8, 10, 11, względnie 12 zawodników. Jeżeli chodzi o boks, to najczęściej grupa liczy 8 zawodników plus 3 osoby towarzyszące. Proponuje się zaledwie 81 dni zgrupowań. Pocieszające jest to, co dwukrotnie powiedziała mi pani minister Krystyna Łybacka, mianowicie, że podejmie w tym roku próbę ratowania tej sytuacji. Pani minister oraz pan minister Adam Giersz mają świadomość, że przyszły rok jest okresem zdobywania kwalifikacji olimpijskich oraz odbywania się kilkakrotnie wyższej liczby niezwykle ważnych imprez sportowych, z udziału w których nie można zrezygnować, ponieważ podczas nich tworzy się rankingi, na podstawie których zawodnicy zdobywają kwalifikacje olimpijskie. W przyszłym roku dojdzie również do spiętrzenia liczby pierwszych - wcale nie ostatnich, bo te zdobywa się w ostatnim roku przed igrzyskami - kwalifikacji olimpijskich w grach zespołowych. Jeżeli ci zawodnicy, którzy mają Polskę reprezentować, nawet nie zdobędą kwalifikacji olimpijskich do igrzysk w Atenach, to jednak są to te osoby, które rozpoczynają drogę do Pekinu, a ona może być jeszcze trudniejsza do przebycia. Wierzę zapowiedziom pani minister Krystyny Łybackiej i pana ministra Adama Giersza, ale uważam, że najbardziej pomocne będzie, jeżeli pan minister Adam Giersz i Komisja wyrażą zgodę na to, żeby przed przyjęciem budżetu na rok następny dla działu kultura fizyczna Komisja mogła się zapoznać z programem przygotowań olimpijskich na rok 2003. Chodzi również o to, by ten program mógł być szybko skonsultowany z wszystkimi polskimi związkami sportowymi, które mogą mieć wpływ na wartość finansową przygotowań w nadchodzącym roku. Nie powinno znowu dojść do sytuacji, że oto jest pewna kwota i trzeba ją podzielić na poszczególne związki, a pan prezes Ryszardowi Stadniuk usłyszy, że ma realizować program tylko w ramach aktualnych możliwości finansowych. Wówczas pan prezes stanie przed pewnymi dramatycznymi dylematami, bo oto zawodnicy zdobyli kwalifikacje olimpijskie, odnieśli sukcesy sportowe, ale trzeba wybierać, czy dać im pieniądze w ramach stypendiów - z czegoś przecież muszą żyć, a ponadto stypendia mają znaczenie motywacyjne - skoro powoduje to konieczność zmniejszenia liczby dni szkolenia. Kolejny trudny dylemat rysuje się wtedy, gdy realizuje się bardzo bogaty kalendarz startów i na miejsce nie jedzie się autokarami, tylko leci samolotem, ale w takim przypadku zabiera się mniej zawodników lub organizuje się mniej zgrupowań. Występuje tu tzw. problem krótkiej kołdry, którego żaden ze związków ani żaden z trenerów sam nie rozwiąże. Jeżeli będzie się miało wgląd w uzasadnione merytorycznie potrzeby dotyczące na przykład liczby osobodni szkolenia w ramach przygotowań olimpijskich, liczby imprez sportowych i startów etc., dane na ten temat zostaną rzetelnie przygotowane przez polskie związki sportowe, pod nadzorem Polskiej Konfederacji Sportu, a następnie te materiały zostaną przejrzane i zaakceptowane przez Sztab Przygotowań Olimpijskich, wtedy będzie można mówić, że wiemy, czego merytorycznie bronimy.</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#PrezesStanislawPaszczyk">Mówi się dzisiaj o kilkuprocentowym wzroście nakładów ponad poziom inflacji, ale w takim razie chciałbym zapytać, co zrobić z tymi 24%, które zostały utracone w roku bieżącym? Co począć z tym, że nie mówimy już o 200-230 dniach szkolenia, tylko w większości dyscyplin liczba tych dni kształtuje się na poziomie 100, 120, względnie 150? Jako Polski Komitet Olimpijski jesteśmy gotowi - wspólnie z Polską Konfederacją Sportu - podjąć się żmudnej pracy i nie czekając na decyzje o środkach finansowych stworzyć merytoryczny program przygotowań olimpijskich na rok 2003. Po uczynieniu tego będzie można zwracać się do pani minister i Komisji o to, by uczyniono wszystko, żeby te kilka lat wysiłku najbardziej uzdolnionych sportowo młodych Polaków po prostu nie zostały zmarnowane.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#PoselMiroslawDrzewiecki">Dziękuję panu prezesowi za tę wypowiedź. Przyznam, że wprawiła mnie ona w dosyć minorowy nastrój, bowiem usłyszeliśmy bardzo ważne słowa, ale zarazem niezwykle dramatyczne. To chyba dobrze, że tak się stało, bo wszyscy musimy sobie zdać sprawę, w jakiej sytuacji się w tej chwili znajdujemy. Niewłaściwą jest metoda, która polega na tym, że z grupy uzdolnionej sportowo młodzieży trzeba eliminować znaczną jej część, ze względu na fakt, iż na przykład wystarcza pieniędzy na organizację zgrupowania tylko dla trzech sportowców, a nie dla dziesięciu. To nie daje żadnej gwarancji efektywnego szkolenia, jeżeli na zgrupowaniu nie jest możliwa wystarczająco szeroka rywalizacja. To wszystko brzmi wręcz dramatycznie.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#PoselZygmuntRatman">Rozpatrujemy w tej chwili informację na temat realizacji programu przygotowań do igrzysk olimpijskich Ateny 2004, ale nasze obrady przerodziły się w dosyć fundamentalną dyskusję dotyczącą problemu finansowania sportu. Dyskusję tę toczy się na kanwie informacji, które zostały dzisiaj przedstawione w zasadniczym temacie. My wszyscy, czyli członkowie Komisji oraz działacze sportowi, w tym przedstawiciele PKOl i polskich związków sportowych, musimy sobie zdać sprawę, że przynajmniej przez najbliższe 4-5 lat przyrost środków budżetowych na sport będzie raczej wątpliwy. Musimy sobie wszyscy uświadomić, jak trudna jest sytuacja gospodarcza naszego kraju i jakie są realia budżetowe. Posługiwanie się przykładem budżetu niemieckiego jest raczej dosyć frustrujące, bowiem budżet federalny wraz z budżetami poszczególnych landów jest nie jedenastokrotnie, ale dużo razy wyższy od naszego. Trudno zatem odpowiadać na tego typu uwagi, ale można stwierdzić, że są państwa, które mają budżety mniejsze niż Polska, ale również osiągają znakomite wyniki sportowe. Mam na myśli chociażby Somalię, której biegaczy przedwczoraj oglądałem w Eurosporcie. Nie będę zagłębiał się w tę kwestię, natomiast chciałbym zasugerować zebranym, ze trzeba po prostu zastanowić się nad tym, jak zmienić sposoby pozyskiwania środków finansowych z innych niż budżet państwa źródeł. Pod adresem pana przewodniczącego - również pod adresem pana ministra - pragnę wyrazić sugestię, że jeżeli będziemy tylko siedzieć na ul. Wiejskiej w sali nr 22, to nie będziemy wiedzieć, jakie metody są stosowane na świecie. Mówimy o tym, że skoro zawodnicy przebywają 600 czy 1000 km transportem autobusowym, to trudno oczekiwać, że na miejscu będą w dobrej formie, ale przecież my również jak będziemy siedzieć tutaj, nie poznając metod rozwiązywania problemów stosowanych przez Austriaków, Niemców, Holendrów czy Francuzów, to nie należy oczekiwać, że dopracujemy się optymalnych rozwiązań. W poprzedniej kadencji Sejmu przebywaliśmy z wizytą w Niemczech i mieliśmy możliwość zapoznania się z metodami rozwiązywania problemów z dziedziny sportu stosowanymi w takim mieście jak Kolonia. Nakłady na sport są tam trzykrotnie wyższe niż w Warszawie. Zapoznawaliśmy się również ze sposobami finansowania sportu stosowanymi przez niektóre landy niemieckie. Powinniśmy może zastosować dobre zagraniczne wzory w zakresie pozyskiwania środków finansowych ze źródeł pozabudżetowych. Biadolenie, bo tak to trzeba nazwać, nic nie da. Nie wierzę w możliwość rychłego zwiększenia nakładów budżetowych na sport, mimo że bardzo cenię panią minister Krystynę Łybacką, moją koleżankę klubową, i z wielką atencją odnoszę się do pana ministra Adama Giersza. Widzieliście przecież państwo ostatnio w telewizji ów pokrojony bochenek chleba i tam nie widać było specjalnie pieniędzy przeznaczonych na wydatki związane ze sportem. Wszyscy również mamy w pamięci parę oczywistych kwestii, chociażby ową czwartą godzinę wychowania fizycznego - nasze wielkie zwycięstwo z poprzedniej kadencji Sejmu - której po prostu już nie ma, a skoro nie ma czwartej godziny wf., to nie będzie również mistrzów olimpijskich. Rozpoczęliście państwo dzisiaj tę fundamentalną dyskusję i pewnie słusznie uczyniliście, bo może należy na przykład przekonać ministra finansów, że trzeba zastosować jakieś formy ulg podatkowych, które pozwolą na skierowanie dodatkowych środków finansowych na sport.</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#PoselZygmuntRatman">Skoro mówimy o Niemczech, to przypominam, że tam obowiązuje takie prawo, że jeżeli ojciec zapisze się do stowarzyszenia sportowego, które organizuje zajęcia sportowe dla jego dziecka, i łoży na jego działalność, to z tego tytułu korzysta on z ulgi podatkowej. Na świecie stosuje się różne rozwiązania i trzeba je podpatrywać i się na nich wzorować. Zasadniczym tematem naszych obrad są przygotowania do igrzysk w Atenach, natomiast postawiliśmy sobie wspólnie proste pytanie, mianowicie jak pozyskać na sport środki spoza budżetu. Oczywiście możemy, jako Komisja, prowadzić dyskusje z panią minister, pisać dezyderaty, formułować stanowiska i propozycje, ale uważam, że przede wszystkim trzeba pomyśleć nad sposobem znalezienia środków finansowych na zwiększenie owych nakładów. Niezależnie od różnych obietnic i tak jest prawdopodobne, że dojdzie do jakiegoś działania akcyjnego, na takiej zasadzie, jak nie tak dawno uczyniła to pani prezes Irena Szewińska udając się do ówczesnego premiera, a ten wysupłał pewną kwotę na pokrycie zadłużenia Polskiego Związku Lekkiej Atletyki. O ile mnie pamięć nie myli owo zadłużenie nadal istnieje. Trzeba się - moim zdaniem - zastanowić nad metodą pozyskania środków finansowych ze źródeł pozabudżetowych. Poddaję to pod rozwagę państwa, ponieważ uważam, że jeżeli będziemy tylko dalej narzekać, że nie ma pieniędzy na poszczególne cele związane z przygotowaniami olimpijskimi, to do niczego konstruktywnego nie dojdziemy. Musimy się pogodzić z realiami i nie trzeba być wielkim ekonomistą, by stwierdzić, że żeby wyjść na prostą, to trzeba by zejść z deficytem budżetowym do zera, oczywiście przy określonym wzroście wydatków. Dzisiaj takiego cudotwórcy po prostu w Polsce nie ma. Przy obecnych realiach możliwe jest tylko to, że pan minister Adam Giersz jednym zabierze, a innym dołoży. Takie mechanizmy są oczywiście dopuszczalne, natomiast nie poprawią one ogólnej kondycji finansowej polskiego sportu.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#PrezesStanislawPaszczyk">Obawiam się, że zostałem źle zrozumiany. Nie chcę ani jednego okruszka więcej z tego bochenka - oglądałem wczoraj tę konferencję prasową pana ministra Grzegorza Kołodko - ale przypominam panu posłowi, że to jest zaledwie 0,06% na cały sport polski, czyli mikroskopijny z każdym rokiem zmniejszający się okruszek. To nie jest, panie pośle "biadolenie". Jako prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego mogę stwierdzić, że jeżeli pan poseł godzi się na obecną sytuację budżetową sportu, to PKOl wyśle taką ekipę na jaką będzie miał pieniądze. To przecież nie są pieniądze dla Paszczyka czy dla Komitetu, tylko dla dwudziestu kilku federacji i pracujących w nich wolontariuszy, którzy realizują te zadania w imieniu państwa, a nie w imieniu prywatnych osób, o których pan mówi, czy samorządów. Samorządy nie wysyłają ekipy na igrzyska olimpijskie. Podobnie jest w Niemczech i w innych krajach. Wszystkie dokumenty Unii Europejskiej potwierdzają, że budżety związków sportowych w państwach członkowskich w 75% składają się z dotacji z budżetu państwa. Oczywiście każda z krajowych federacji piłkarskich utrzyma się bez takich dotacji, natomiast federacja gimnastyczna potrzebuje dotacji 90, 95 lub nawet 100%, bowiem ta dyscyplina raczej nie zdobędzie samodzielnie żadnych funduszy. Często słyszę, jak minister finansów radzi nam, ze powinniśmy korzystać z pomocy sponsorów. Problem polega na tym, że sponsor może dać sporą kwotę złotemu medaliście olimpijskiemu, gdy ten pokaże swoją twarz w reklamie produktu sponsora, ale sponsor nie da pieniędzy na zgrupowania wioślarzy, kajakarzy czy sędziów. Co go to wszystko obchodzi. Może przejaskrawiam, ale taka jest prawda. Sponsor potrzebuje gwiazd sportu. Proszę teraz spojrzeć na ów bardzo dobry system sportu dzieci i młodzieży, który został wypracowany w ciągu ostatnich kilkunastu czy nawet kilkudziesięciu lat i który powoduje prawdziwy wysyp bardzo zdolnej polskiej młodzieży. Kilka miesięcy temu Komisja zapoznawała się z informacją resortu na temat naszych sukcesów w kategoriach młodzieżowych. Nasi juniorzy zdobyli wiele medali mistrzostw świata i Europy i zajmują bodaj 6. miejsce w klasyfikacji międzynarodowej. I pan poseł mówi, że panu jest to obojętne? Mnie, jako Polakowi, nie jest to obojętne, natomiast jako prezesowi PKOl będzie mi tylko przykro, że wyjadę na igrzyska z mniej liczną i słabszą ekipą, ale ja się nie będę z tego powodu gryzł i winił, bo pan oraz inni posłowie po prostu się na to godzicie. Powtarzam, że to jest podział mikroskopijnej okruszyny tego bochenka. Przecież owe 0,06% budżetu jest przeznaczone na cały polski sport. Powstaje zatem pytanie, czy są dla nas ważne - złoty medal i wysłuchanie hymnu. Oczywiście pieniądze nie gwarantują zwycięstwa na olimpiadzie, ale ich brak całkowicie je uniemożliwia. Jeżeli ktoś liczy na to, że Włodzimierz Zawadzki oraz kilku innych wielkich mistrzów na pewno zdobędzie medale, to przypominam, że już raz daliśmy się na to nabrać i niewłaściwa okazała się strategia, polegająca na zmniejszaniu nakładów finansowych na przygotowania olimpijskie i liczeniu na owych mistrzów.</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#PrezesStanislawPaszczyk">Złoci medaliści z Atlanty nie powtarzali swoich sukcesów w Sydney. Nie mam pretensji do Pawła Nastuli, Andrzeja Wrońskiego oraz pozostałych zawodników z tej grupy. Jest czymś naturalnym, że w pewnym momencie przychodzi zmęczenie karierą sportową, zresztą oni i tak bardzo zasłużyli się dla polskiego sportu zostając herosami sportu światowego. To zmniejszenie do kilkudziesięciu liczby dni zgrupowań to jest katastrofa. Mogę puścić w obieg te dokumenty, żebyście się państwo mogli przekonać, jak wygląda sytuacja w poszczególnych związkach sportowych. Można było o tym wszystkim nie mówić, ale przychodzi "godzina zero" i potem po prostu będzie za późno. Jeżeli pieniądze na program przygotowań olimpijskich trafią do związków za rok, to będzie to kompletnie bezsensowne. Pamiętam jak na 3 miesiące przed igrzyskami w Atlancie wicepremier Grzegorz Kołodko po wysłuchaniu mnie podjął decyzję, że przekaże PKOl 6 mld starych złotych. Powiedziałem wówczas "Panie premierze przecież ja nie jestem oszustem. Po co mi te pieniądze". Pan premier zdziwił się, więc stwierdziłem, że pieniądze te są już niepotrzebne, bo i tak jest za późno. Za rok, czyli na jesieni 2003 r., pieniądze też już nie będą potrzebne. Czemu miałyby one służyć, skoro część zawodników nie otrzyma szansy zakwalifikowania się do igrzysk, a i program przygotowań w roku olimpijskim jest znacznie węższy niż w roku poprzedzającym igrzyska. Panie pośle, pan mnie źle zrozumiał, ponieważ nie mówiłem o całym sporcie i kulturze fizycznej, natomiast mówię o...</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#PoselZygmuntRatman">Zdaje się, że pan prezes wykorzystał mnie nawiązując do pewnych wątków mojej wypowiedzi, które pan prezes trochę mylnie zinterpretował.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#PrezesStanislawPaszczyk">Dał się pan wykorzystać mówiąc, co należy robić, żeby...</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#PoselZygmuntRatman">Jesteśmy zgodni, co do tego, że na program przygotowań olimpijskich powinny być przeznaczane większe nakłady finansowe, natomiast dzisiejsza dyskusja siłą rzeczy dotknęła problemu finansowania całego sportu, także z kasy województw samorządowych...</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#PrezesStanislawPaszczyk">Zostawmy cały sport i województwa, bo chyba nie to jest tematem, który omawiamy w ramach tego punktu porządku obrad.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#PoselZygmuntRatman">Dlaczego? To są przecież naczynia połączone. Proszę spojrzeć, jak w województwach spadły nakłady na sport.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#PrezesStanislawPaszczyk">Ale ja w tej chwili nie jestem specjalistą od finansowania całego sportu, natomiast jestem specjalistą od tematu, którym się w tej chwili zajmujemy. Kolejny problem to zarobki trenerów. Jest mi tych trenerów po prostu żal. Gdybym państwu powiedział, ile zarabiają trenerzy naszej kadry olimpijskiej, to chyba by się państwo zdziwili. Oni powinni zarabiać dwa razy więcej, ale przecież wolontariusze działający w polskich związkach sportowych nie znajdą sponsorów, którzy zdecydują się na płacenie pensji trenerom. Sytuacja jest dramatyczna i trenerzy muszą umawiać się z zawodnikami na jakieś premie czy procenty. Jaki autorytet może taki trener stanowić dla zawodnika. Obecnie trener reprezentacji powinien dostawać 8 tys. zł, tak by móc być 250-300 dni w roku poza domem i zostawić rodzinie godziwe pieniądze na utrzymanie, a także mieć trochę pieniędzy na telefony na cotygodniowy telefon do żony i do dzieci. Taki trener jest 300 dni w roku poza domem, z tego 100 dni na zawodach i 200 dni na zgrupowaniach. A ile płaci się takiemu trenerowi, panie prezesie?</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#WiceprezesZbigniewPacelt">Pensja wynosi 4600 zł brutto.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#PrezesStanislawPaszczyk">Nie chcę porównywać, ale wspomnę o tym, że pensja pana Korzeniowskiego, który był trenerem wioślarskiej reprezentacji USA, wynosiła 100 tys. dolarów rocznie. Nie mówię, że powinniśmy tyle płacić naszym szkoleniowcom, ale trenerom na najwyższym poziomie - określa się ich mianem artystów - trzeba zapewnić pewne minimum materialne. Mówimy o tym, że oni powinni znać języki i stale się doszkalać, co oznacza, że muszą w siebie stale inwestować. Powtarzam, że nie poruszam teraz kwestii całego sportu polskiego, natomiast poruszam problem dotyczący sytuacji na dwa lata przed igrzyskami, życząc przedstawicielom resortu, prezesom polskich związków sportowych oraz trenerom, by doprowadzili do tego, żeby PKOl mógł zgłosić reprezentację olimpijską, której kształt stworzy szanse na to, że polscy kibice będą mieli powody do radości. Jeżeli dzisiaj nie będziemy potrafili wyjść z tej trudnej sytuacji, to w zasadzie za rok te dyskusje będą już bezprzedmiotowe, bo ów pociąg już odjedzie. Wrócę jeszcze do przykładu siatkówki plażowej. Otóż Australijczycy na dwa lata przed igrzyskami w Atlancie stworzyli parę kobiecą. W ten sposób jedna z pływaczek australijskich została mistrzynią olimpijską w siatkówce plażowej. Rzecz w tym, że jeżeli ktoś poważnie i programowo podchodzi do sprawy, to ma szansę na osiągnięcie sukcesu. Co z tego, że my wysyłamy jedną parę i pół drugiej pary gdzieś za granicę, skoro ci zawodnicy muszą sami szukać pieniędzy z nagród fundowanych przez sponsorów zawodów po to, żeby zdobywać punkty, które dadzą im kwalifikacje olimpijskie. Później dziwimy się, że nie mamy plażowej siatkówki na odpowiednim poziomie, a problem polega na tym, że nie daliśmy naszym reprezentantom szansy na to, by reprezentowali wyższy poziom.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#PodsekretarzstanuAdamGiersz">Problem, o którym mówimy nie jest nowy. Nakłady na kulturę fizyczną oraz ich udział w całym budżecie maleją od 1997 r. Ta tendencja utrzymała się do roku bieżącego i powoduje zawężanie grup szkolenia olimpijskiego, zmniejszanie liczby dni szkoleniowych oraz szukanie najtańszych warunków do szkolenia, czyli warunków substandardowych, a nie warunków najlepszych. Obserwujemy nawet tendencję polegającą na niekorzystaniu z ośrodków przygotowań olimpijskich. Po prostu one są dobrze wyposażone, a więc pobyt tam musi kosztować dosyć dużo. Obserwujemy również zjawisko odpływu najlepszych trenerów. Zadaniem państwa jest przygotowanie reprezentacji narodowych, natomiast nie jest to zadanie samorządów. Osiągamy największe sukcesy w dyscyplinach, w których nie ma sponsorów albo bardzo trudno ich pozyskać, a więc w wioślarstwie, kajakarstwie, szermierce, zapasach, strzelectwie czy podnoszeniu ciężarów. To nie są sporty medialne, dla których pozyskanie sponsora jest łatwe. W związku z tym budżety polskich związków sportowych w tych dyscyplinach, praktycznie w całości opierają się na dotacji państwowej. Zmniejszenie tej dotacji, od razu powoduje liniowe zmniejszenie zakresu szkolenia oraz jego jakości. Jestem przekonany, i takie są założenia budżetowe, że rok 2003 będzie ostatnim rokiem zmniejszania nakładów na kulturę fizyczną i sport. Oczywiście skala zwiększania tych nakładów związana jest z możliwościami budżetowymi, tak więc będzie to zwiększenie w minimalnym stopniu, takie jak w innych działach gospodarki, czyli stopa inflacji plus jeden punkt procentowy.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#PoselMiroslawDrzewiecki">Panie ministrze, to jest już nieaktualne, ponieważ wicepremier Grzegorz Kołodko odszedł już od tej zasady.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#PodsekretarzstanuAdamGiersz">Ale w przypadku kultury fizycznej ta zasada została zachowana. Mamy również dodatkowe zapewnienie, że znajdą się dodatkowe środki na przygotowania olimpijskie, natomiast o skali tych środków będziemy mogli rozmawiać, gdy rząd zakończy prace budżetowe i projekt ustawy budżetowej wpłynie do parlamentu. Tyle mogę powiedzieć w aktualnej sytuacji. Oczywiście przyjmujemy propozycję pana prezesa Stanisława Paszczyka, żeby przeprowadzić konsultacje z polskimi związkami sportowymi, podczas których porozmawiamy bardziej precyzyjnie o niezbędnych nakładach na przygotowania do igrzysk w Atenach. Chodzi po prostu o to, by lepiej adresować i wykorzystywać pieniądze państwowe przeznaczone na przygotowania olimpijskie, mając pełną świadomość, że są to niewystarczające nakłady.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#PrezesStanislawPaszczyk">Chodzi jednak o to, żeby nie doszło do sytuacji, że polskie związki sportowe zrobią co do nich należy, wy się napracujecie, my pomożemy, ale na koniec zostanie powiedziane "Tutaj macie wskaźnik i zróbcie to jeszcze raz po staremu". Coś takiego byłoby po prostu zbrodnią popełnioną na ludziach, którzy chcą sukcesu.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#PoselMiroslawDrzewiecki">Pozwolą państwo, że zabiorę teraz głos w dyskusji. Pragnę stwierdzić, że bardzo dobrze się stało, iż w ogóle ten temat został dzisiaj poruszony, a pan poseł Zygmunt Ratman, zgodnie z tradycją swoich wystąpień, włożył kij w mrowisko. Oczywiście nie ma zgody na to co powiedział pan poseł Zygmunt Ratman, mianowicie, że państwo może zlekceważyć konieczność łożenia na przygotowania olimpijskie i należy szukać sponsorów, którzy zapłacą za wysłanie naszej ekipy na olimpiadę. To jest po prostu nie do przyjęcia. W żadnym kraju nie stosuje się takiej metody i również w Polsce nie zostanie ona zastosowana, zresztą nigdy stosowana nie była. Ponoszenie kosztów przygotowań olimpijskich to jest obowiązek państwa. W związku z tym nie udawajmy, że znajdziemy na ten cel jakieś inne pieniądze. Szkoda, że pan poseł Zygmunt Ratman jest już nieobecny, ponieważ pełni on funkcję szefa podkomisji zajmującej się uregulowaniem sprawy sponsorowania sportu przez firmy piwowarskie. Mam nadzieję, że ta podkomisja szybko sfinalizuje swoje prace i dzięki temu polski sport uzyska jakieś dodatkowe pieniądze. Jeżeli chodzi o olimpijczyków, to sądzę, że wypowiedź pana prezesa Stanisława Paszczyka była dosyć jasna i przekonywująca. Przygotowania olimpijskie to nie jest proces jednoroczny czy dwuletni, natomiast jest to proces, który przez cały czas się zazębia. Wniosek, że przyszły rok ma być rokiem, kiedy nakłady na sport będą takie same jak do tej pory lub ewentualnie będzie ostatnim rokiem ich spadku, jest nie do przyjęcia z jednego podstawowego powodu. Chodzi o to, że w 2003 r. będzie rozgrywanych bardzo dużo zawodów podczas, których będzie się zdobywało kwalifikacje olimpijskie. Koszty uczestnictwa w tych zawodach oraz dalsze koszty przygotowań będą musiały być ponoszone, ale to nie jest skala środków, które mogłyby przewrócić do góry nogami budżet państwa. Trzeba po prostu podjąć męską decyzję, że nie możemy uniknąć odpowiedzialności za to, że junior, który osiągnął poziom mistrzowski w tej kategorii wiekowej, musi uzyskać szansę dalszego rozwoju i osiągnięcia takiego poziomu także w kategorii seniorów, uzyskując jednocześnie możliwość bycia sponsorowanym przez jakąś firmę, w przypadku sięgnięcia po mistrzostwo olimpijskie. W przeciwnym razie będziemy jakby oszukiwać młodych ludzi, bo oni będą wchodzili w ten niezły i od lat wypróbowany system szkolenia młodzieży uzdolnionej sportowo, będą ciężko pracować marząc o starcie w olimpiadzie oraz w mistrzostwach świata seniorów, marząc o mistrzostwie olimpijskim i związanej z nim sławie, a w pewnym momencie okaże się, że nie ma pieniędzy na ich dalsze szkolenie i starty w międzynarodowych zawodach. Nie możemy łudzić tych młodych sportowców wspaniałymi perspektywami, w sytuacji gdyby miało się okazać, że pojawia się jakaś kolejna dziura budżetowa, która powoduje, że nie możemy dodatkowo przekazać w danym roku 5, 10 czy 15 mln zł na kalendarz startów oraz niezbędne zgrupowania treningowe. W związku z powyższym wydaje mi się, że Komisja powinna wywrzeć nacisk na pana ministra Adama Giersza, panią minister Krystynę Łybacką, pana premiera oraz wicepremiera Grzegorza Kołodko, żeby zechcieli zrozumieć, że sytuacja nie tyle jest wyjątkowa, bo przecież igrzyska olimpijskie cyklicznie się powtarzają, ale że niedostateczne sfinansowanie tych zadań spowoduje stracenie szans na dobre wyniki podczas kolejnej olimpiady.</u>
<u xml:id="u-34.1" who="#PoselMiroslawDrzewiecki">W tej sprawie występują pewne oczywiste związki przyczynowo-skutkowe. W dodatku nie mówimy o kwotach rzędu miliardów czy setek milionów złotych. Może przyszedł najwyższy czas, by w tym budżecie znaleźć na przykład - pan minister wie lepiej ode nie o jakie kwoty chodzi - kwotę 10 mln euro, w skali roku. To nie jest jakaś oszałamiająca kwota, a przecież wszyscy chcemy słuchać Mazurka Dąbrowskiego. Mamy przeświadczenie, że sukcesy olimpijskie niezwykle promują nasz kraj i pokazują nasze znaczenie w Europie i w świecie, ale jak przychodzi co do czego, to brakuje nam odwagi na zdecydowane postawienie tej kwestii i wyraźne stwierdzenie, że przecież my nie chcemy rozsadzić budżetu, a tylko pragniemy koniecznie zadbać o to, żeby szanse, które znajdują się przed polskim sportem nie oddalały się w nieskończoność. Jeżeli chodzi o propozycję przeprowadzenia owych konsultacji, to uważam, że to jest bardzo dobry pomysł. Te konsultacje powinny się zakończyć jakąś jasną konkluzją, która zostanie od razu ujęta w formie pisemnej. Powinno zostać jasno sformułowane, że trzeba tyle, a tyle pieniędzy, żeby program mógł być sensownie realizowany, czyli żeby zawodnicy udając się na zgrupowanie mieli z kim walczyć w sparingach - w przypadku sportów walki - i z kim rywalizować o miejsce w kadrze. Skoro na zgrupowaniu będą tylko trzy miejsca, to tyle się ich wykorzysta, ale nie należy się spodziewać, że dochowamy się mistrzów olimpijskich. Wierzę w to, że polskie związki sportowe, resort oraz PKOl odbędą niezbędne konsultacje, a materiał będący ich owocem szybko trafi do Komisji i stanie się podstawą do konkretnej rozmowy z wicepremierem Grzegorzem Kołodko oraz panem premierem.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#PoselZygmuntRatman">W takim razie proponuję, żeby nasza Komisja sformułowała i wystosowała dezyderat. Wszyscy znamy procedury budżetowe i wiemy, że jak się coś "przykroi", to potem zmiany są raczej trudne. Wiadomo, że sytuacja jest określona. Budżet jest już praktycznie uchwalony przez rząd. Podczas następnego posiedzenia prawdopodobnie projekt budżetu trafi już do skrytek poselskich. Wobec powyższego, uważam, że nie należy działać metodami konwencjonalnymi, tylko trzeba wyjść poza ich zakres. Wystosujmy do pana premiera dezyderat i napiszmy w nim, że po wysłuchaniu informacji o realizacji przygotowań do olimpiady w Atenach, stwierdziliśmy, iż istnieje niebezpieczeństwo, że zabraknie środków finansowych na odpowiedni poziom przygotowań, zatem Komisja Kultury Fizycznej i Sportu składa wniosek o rozpatrzenie możliwości dodatkowego wsparcia finansowego w tym zakresie. Myślę, że taki dezyderat może okazać się skuteczny, natomiast proponowane konsultacje to będzie tylko kolejne debatowanie na temat "komu zabrać, żeby komuś dać". Być może pan minister Grzegorz Kołodko nie będzie zadowolony, gdy otrzyma nasz dezyderat, ale wydaje mi się, że Komisja powinna wesprzeć PKOl w alarmowaniu, że sytuacja zaczyna być dramatyczna. Proponuję zatem, żeby prezydium Komisji przygotowało projekt takiego dezyderatu, o ile Komisja poprze mój wniosek.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#PoselMiroslawDrzewiecki">Sądzę, że koncepcja pana posła jest bardzo dobra. W imieniu własnym i pana przewodniczącego, Tadeusza Tomaszewskiego, chciałbym jeszcze zasugerować, że jakbyśmy błyskawicznie otrzymali od polskich związków sportowych, PKOl oraz resortu uzasadnienie merytoryczne zwiększenia owych nakładów wraz z opisem, co się stanie, jeżeli program przygotowań olimpijskich nie zostanie dofinansowany, wówczas moglibyśmy w szybkim tempie opracować treść tego dezyderatu. Prezydium Komisji uczyniłoby to przy współpracy wnioskodawcy, czyli pana posła Zygmunta Ratmana, o ile Komisja wyrazi na to zgodę. Uważam, że propozycja pana posła Zygmunta Ratmana jest bardzo konstruktywna. Powtarzam, ponieważ pan poseł był przez chwilę nieobecny, że bardzo liczymy również na środki pozabudżetowe, w zakresie wsparcia finansowego dla sportu. Przypomniałem również zebranym, że pan poseł jest przewodniczącym podkomisji, która niebawem - jak mam nadzieję - zakończy swoje prace, dzięki czemu od nowego roku polski sport będzie wspierany finansowo przez firmy piwowarskie.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#PoselKazimierzPietrzyk">Popieram ostatnią propozycję pana posła Zygmunta Ratmana, natomiast jego pierwszą dzisiejszą wypowiedź - sądzę, że wokół niej powstało pewne nieporozumienie - traktuję jako apel do wszystkich, żebyśmy się zastanowili nad sposobami znalezienia pozabudżetowych źródeł finansowania sportu. Panu przewodniczącemu chciałbym przypomnieć - a nie mylę się, bo byłem członkiem tej podkomisji - że już około dwa miesiące temu zakończyliśmy prace nad projektem nowelizacji ustawy o wychowaniu w trzeźwości i zapobieganiu alkoholizmowi. Jak wiadomo nowelizacja ta ma umożliwić sponsorowanie sportu przez firmy piwowarskie. Wracając jednak do zasadniczego tematu, pragnę stwierdzić, że sytuacja jest rzeczywiście dramatyczna. Według mojej oceny, a jestem dosyć mocno związany ze sportem wyczynowym, sytuacja jest nawet bardziej dramatyczna niż to panowie tutaj przedstawili. Do tej pory znaczną część kosztów przygotowań olimpijskich pokrywały kluby. Przecież prasa pisała i wszyscy o tym wiedzieli, że na przykład trener kadry siatkarzy przez 8 miesięcy nie miał żadnej pensji tylko pobierał jakieś pieniądze w klubie. Podobnie było w przypadku zawodników. W grach zespołowych oraz innych najpopularniejszych dyscyplinach to właśnie kluby przez cały rok łożą na utrzymanie zawodników. Wspomniane zgrupowania stanowią tylko finalny etap przygotowań, natomiast cała praca szkoleniowa jest prowadzona w klubach i faktem jest, że członkowie kadry w siatkówce nie otrzymywali przez 8 miesięcy stypendiów i dopiero ostatnio dostali jakieś wyrównanie. Gdyby nie sponsorzy, którzy się pojawiają w wyniku starań o to, to siatkarze polecieliby za ocean dopiero w dniu rozpoczęcia mistrzostw świata. Znalazł się sponsor więc siatkarze polecieli tydzień wcześniej. Sponsor sfinansował pobyt, zakontraktowanie na miejscu dwóch meczów sparingowych, aklimatyzację itd. Myślę zatem, że sytuacja jest bardziej dramatyczna niż przedstawiono. Dlatego poszukiwanie jakichkolwiek dodatkowych pieniędzy powinno być celem nie tylko naszej Komisji, ale również ministra finansów i rządu w ogóle, ponieważ krzewienie kultury fizycznej to jest najważniejsza inwestycja państwa. Kto tego nie rozumie, ten chyba rozumie niewiele.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#PoselMiroslawDrzewiecki">Podkomisja wyłoniona ze składu naszej Komisji zakończyła już swoje prace i sformułowała wnioski, ale obecnie nad projektem pracuje kolejna podkomisja wyłoniona ze składu trzech komisji sejmowych, czyli Komisji Zdrowia, Komisji Kultury i Środków Przekazu oraz Komisji Kultury Fizycznej i Sportu. Mój apel wynikał z tego, iż zgadzam się z opinią pana posła Zygmunta Ratmana, że trzeba pozyskiwać na sport pieniądze pozabudżetowe. Jedną z możliwości w tym zakresie powinna dać nowelizacja, nad którą pracuje ta podkomisja. Pan poseł Kazimierz Pietrzyk słusznie wskazał na to, że nasza reprezentacja siatkarska mogła znaleźć sponsora, ponieważ istnieje szansa na osiągnięcie przez nią dobrego wyniku sportowego. Jednak jeżeli tego typu szanse będą marnowane, to pozyskiwanie pieniędzy pozabudżetowych będzie jeszcze trudniejsze. Klęska w Atenach mogłaby spowodować, iż znalezienie sponsorów stanie się prawie niemożliwe. Oni skupią się na sponsorowaniu żużla, koszykówki oraz kilku najlepszych klubów piłkarskich i na tym koniec. To dlatego uważam, że temat wywołany dzisiaj przez pana prezesa Stanisława Paszczyka jest tak bardzo istotny. Jeżeli te związki biznesu ze sportem zostaną zerwane, to my się wydobędziemy z tej dramatycznej sytuacji w najlepszym razie dopiero za 8 lat.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#PoselTadeuszTomaszewski">Rząd pan premiera Leszka Millera nie zmienił swych założeń w pewnej kwestii, mianowicie nigdzie publicznie nie dał wyrazu poglądowi, że przygotowania olimpijskie nie są zadaniem władzy państwowej. Skoro tak, to naszym obowiązkiem jest przypomnienie rządowi o tych powinnościach i pokazanie, że przygotowania olimpijskie, które są prowadzone od wielu lat przez fachowców w tej dziedzinie, są zagrożone. Niezbędny jest zatem odpowiedni stan wiedzy oraz podejmowanie na tej podstawie stosownych decyzji. Skoro doszło do takiej sytuacji, o jakiej mówił pan prezes Zbigniew Pacelt, to znaczy, że przygotowania olimpijskie będą prowadzone na niedostatecznym poziomie. Dlatego oczekiwałbym od Polskiej Konfederacji Sportu, która odpowiada za przygotowania olimpijskie, iż dostarczy nam ona materiał realnie pokazujący, co można zrobić za pieniądze zaprojektowane na ten cel w budżecie pana premiera Grzegorza Kołodki. Chcielibyśmy się dowiedzieć, jakie kwoty gwarantują zrealizowanie planów, które były nakreślone w ramach całego czteroletniego cyklu, ze szczególnym uwzględnieniem lat 2003 i 2004, zwłaszcza roku 2003 z powodów, o których mówił pan prezes Stanisław Paszczyk. Jeżeli będziemy dysponowali taką merytoryczną informacją, to uważam, że wtedy musimy uruchomić nasze działania, począwszy od wystosowania dezyderatu. Musimy jednak mieć świadomość, że po naszym dezyderacie rząd już nie zmieni swojego projektu budżetu w części przeznaczonej na kulturę fizyczną i sport. Z tego, co mi wiadomo, klamka już zapadła, tak więc wszystkie procedury zostaną przeniesione do parlamentu. Jeżeli w trakcie prac parlamentarnych nie będziemy w stanie przekonać pozostałych parlamentarzystów oraz przedstawicieli strony rządowej, że kwoty wynikające z merytorycznego uzasadnienia - podkreślam - są niezbędne do tego, żeby ten program mógł być zrealizowany i dopiero w takim przypadku możemy oczekiwać sukcesów sportowych, to nie będzie również sensu funkcjonowania w polskim parlamencie wyodrębnionej Komisji Kultury Fizycznej i Sportu. Zgadzam się z propozycją pana posła Zygmunta Ratmana, chciałbym jednak, żeby nasz dezyderat zawierał merytoryczne uzasadnienie, a nie tylko apel o zwiększenie nakładów budżetowych. Tego typu apeli w dezyderatach, które napływają z poszczególnych komisji sejmowych, jest tyle, że po podliczeniu tych oczekiwań finansowych otrzymalibyśmy zapewne kwotę równą trzem budżetom państwa. Musimy sobie wyraźnie powiedzieć, że w ramach prac tej Komisji nad przyszłorocznym budżetem priorytetem są właśnie przygotowania olimpijskie. Będzie to rzutowało na poziom ogólnych nakładów na sport, jako dziedzinę życia społecznego. Patrząc na uwarunkowania związane z finansowaniem upowszechniania kultury fizycznej oraz dysponując informacjami - otrzymaliśmy je wcześniej podczas jednego z posiedzeń Komisji - na temat spodziewanych wpływów z Totalizatora Sportowego, można domniemywać, że nie wystąpią żadne niekorzystne okoliczności, a wręcz przeciwnie, może wystąpić pewna dynamika wzrostu dająca gwarancje utrzymania, a niekiedy nawet rozwoju określonych programów.</u>
<u xml:id="u-39.1" who="#PoselTadeuszTomaszewski">W tym celu konieczne jest odpowiednie skojarzenie tych pieniędzy z pozostałymi środkami publicznymi, czyli pieniędzmi asygnowanymi przez wszystkie szczeble samorządu. Tworzenie warunków dla pozyskiwania środków pozabudżetowych to oczywiście bardzo ważne zadanie, tyle że samo apelowanie to za mało. Jako posłowie musimy tworzyć koncepcje, jak te środki pozyskiwać. Jeden z takich pomysłów jest właśnie przedmiotem prac podkomisji. Chodzi o to, że część środków uzyskanych z reklamy piwa ma być przeznaczana na wydzielony rachunek ministra właściwego do spraw edukacji. Jeżeli takie pieniądze się pojawiają, to my musimy skutecznie o nie walczyć. Kolejna koncepcja również jest związana z nowelizacją ustawy o grach losowych i zakładach wzajemnych. Proponuje się wprowadzenie możliwości przeznaczania środków z dopłat do stawek w grach liczbowych na dopłatę do oprocentowania kredytów sportowych. Dzięki temu za 1 zł otrzymamy z systemu bankowego 10 zł, które zostaną przeznaczone na inwestycje sportowe. Inne możliwe źródło finansowania rozwoju kultury fizycznej i sportu, to opodatkowanie pól golfowych podatkiem od gruntów. Trwają obecnie prace nad ustawą o opłatach lokalnych i niezbędne jest zgłoszenie tej koncepcji. Reasumując, pragnę stwierdzić, że musimy być czujni w związku z tymi projektami ustaw, które się pojawiają. Zapewne będziemy czujni, ale odczuwam pewien niedosyt, ponieważ przygotowywana jest strategia rozwoju sportu na najbliższe lata, jednak same apele niewiele dadzą i muszą zostać pokazane przepisy prawne, które powinny być zmienione, o ile chce się skutecznie zrealizować założoną strategię. Czas bardzo szybko upływa. W poniedziałek pewien dziennikarz zapytał mnie "Co udało wam się zrobić przez ten rok?". Niestety, prawda jest taka, że rok szybko minął, a my jesteśmy na etapie tworzenia strategii. Niebawem minie kolejny rok, odbędą się igrzyska olimpijskie, a potem może być różnie i raczej bardzo trudno będzie wdrożyć jakiś pomysł, który będzie odporny na zmiany koalicji rządowej. Można pokazać kilkanaście koncepcji, które zostały - niezależnie od tego, kto wtedy rządził - wdrożone w obszarze sportu, a następnie przetrwały kolejne zmiany rządów. Na zakończenie chciałbym zaapelować do pana prezesa Zbigniewa Pacelta, by jako pełnomocnik prezesa Polskiej Konfederacji Sportu odpowiedzialny za przygotowania olimpijskie, dostarczył nam ten materiał tak szybko, jak tylko jest to możliwe. Zgodnie z propozycją pana posła Zygmunta Ratmana wystosujemy dezyderat do prezesa Rady Ministrów. Następnie podejmiemy prace niezbędne do osiągnięcia sukcesu w parlamencie, jeżeli chodzi o kształt budżetu. Można powiedzieć, że owe 40 mln zł to nie jest duża kwota, ale żeby ją dodatkowo uzyskać również niezbędna jest zgoda stosownej większości parlamentarnej. Musimy umieć pokazać komu zabrać pieniądze, żeby mogły one trafić na interesujące nas cele. Skoro rząd tego nie zrobił, to muszą to uczynić posłowie. W związku z tym musimy tak działać. Zwiększenie planu dochodów jest raczej niemożliwe, ponieważ ten plan i tak jest już napięty. Będzie on przedmiotem krytyki tych, którzy uważają, że jest on napięty zbyt mocno.</u>
<u xml:id="u-39.2" who="#PoselTadeuszTomaszewski">Sądzę, że możemy, jako posłowie, odnieść ten skromny sukces i uzyskać dodatkowe pieniądze na sport. Mam jednak prośbę, żebyśmy nie działali wyłącznie jak strażacy gaszący pożar, natomiast przedstawmy merytoryczne uzasadnienia kwot, które w kolejnych 2 latach są niezbędne na realizację programu "Ateny 2004". To jest pewne minimum, aczkolwiek ten program powinien się zazębiać z przygotowaniami do kolejnej olimpiady. Tak realizuje się te cykle i dlatego to trzeba pokazać łącznie. Nie działajmy jednak jak owi strażacy, bo jeżeli osiągniemy tylko to, co jest niezbędne dla prawidłowej realizacji programu "Ateny 2004", ale potem znów staniemy przed podobnymi problemami, to będzie to jednak nasza porażka. Na razie musimy wykazać, że na realizację programu "Ateny 2004" potrzebne są takie, a nie inne środki finansowe.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#PrezesStanislawPaszczyk">Pragnę powtórzyć to, co powiedziałem w swoim pierwszym wystąpieniu, mianowicie, że miałem przyjemność rozmawiać z panią minister Krystyną Łybacką. Pani minister jest pełna nadziei, że zamierzona przez nią próba rozwiązania tego problemu powiedzie się. Niezbędne jest jednak wsparcie czynników zewnętrznych. Sądzę, że pan premier Grzegorz Kołodko, który przebiegł już 4 maratony, rozumie te problemy. Z nim również rozmawiałem. Pan premier obiecuje jakieś pieniądze z rezerwy resortu, ale obawiam się, że te środki okażą się zbyt skromne. W tym wszystkim nie chodzi jednak o pieniądze, tylko o możliwość zrealizowania programu przez młodych ludzi, którzy podjęli te przygotowania ileś lat temu i mają realne szanse na sukces olimpijski. Chwalimy się wynikami osiąganymi przez tych zawodników w kategorii juniorów, zatem chwalimy się bardzo dobrym systemem, który został stworzony dzięki pieniądzom ze środka specjalnego. Należy więc przeciwdziałać zmarnowaniu tych talentów i tych lat dobrej merytorycznie pracy treningowej. Jeżeli nasze działania się powiodą, to na nas wszystkich, zwłaszcza tych, którzy podejmą te decyzje, spłynie trochę chwały i splendoru.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#PrzewodniczacyKomisjiSportuOsobNiepelnosprawnychwiceprezesOlimpiadSpecjalnychPolskaBoguslawGalazka">Reprezentuję sport osób niepełnosprawnych i może ciężko jest przełożyć na realia tego sportu problemy, które dzisiaj poruszamy, ale myślę, że niezwykle ważne dla całego sportu wyczynowego - nie tylko osób niepełnosprawnych - jest zagadnienie, o którym mówił pan poseł Zygmunt Ratman . Mówię o tym dlatego, że jako członek Europejskiej Komisji do spraw Sportu Osób Niepełnosprawnych często mam okazję rozmawiać na temat sponsoringu. Mówiliście państwo o środkach budżetowych na przygotowania kadry olimpijskiej. W większości krajów europejskich również wyczynowy sport osób niepełnosprawnych jest finansowany ze środków budżetowych, natomiast jako ten, który od 1993 r. jest związany ze stowarzyszeniem Olimpiady Specjalne - Polska pragnę stwierdzić, że nasze ustawodawstwo jest bardzo trudne dla ewentualnych sponsorów. Zgadzam się z wyrażoną tu opinią, że pojedynczy wybitni sportowcy - mistrzowie świata i mistrzowie olimpijscy - nie mają problemów z pozyskaniem sponsorów, natomiast dużo trudniej jest z pozyskaniem sponsorów dla klubów sportowych. Teraz jest odpowiedni moment - właśnie w kontekście zagrożenia toku przygotowań olimpijskich - by odpowiednio uregulować kwestię ustawodawstwa dotyczącego sponsoringu. Sam sponsoring firm piwowarskich nie rozwiąże problemu. Te firmy zapewne będą sponsorować sport wyczynowy, ale z całą pewnością z tego sponsoringu nie skorzysta sport osób niepełnosprawnych, jako że MKOl zabrania dofinansowywania sportu osób niepełnosprawnych przez producentów alkoholu oraz wyrobów tytoniowych. My przecież też potrzebujemy tego wsparcia i może udałoby się tak uregulować ustawodawstwo, by obowiązywały ulgi podobne do tych, które obowiązują w krajach Unii Europejskiej. Centrala Olimpiad Specjalnych znajduje się w Waszyngtonie. W przypadku USA ulgi dla sponsorów są bardzo poważne, jeżeli dofinansowuje on rozwój sportowy, nie tylko osób sprawnych, ale również niepełnosprawnych. Może teraz nadszedł odpowiedni moment, by poruszyć kwestię owych uregulowań. Miałyby one trwałe, a nie doraźne znaczenie. Działanie na zasadzie gaszenia pożaru sprawi, iż wszystko ograniczy się do programu "Ateny 2004", tymczasem zaraz rozpoczynają się nasze igrzyska w Dublinie, a zbliżają się również igrzyska paraolimpijskie w Atenach. Jeżeli teraz ograniczymy się do doraźnych rozwiązań, to niebawem będziemy prosić o pomoc ze strony ministra finansów, natomiast nie będziemy mieli stałego dofinansowania na konkretnych zasadach. Wiemy o tym, że sponsoring jest tylko uzupełnieniem nakładów na sport, ale sponsoring dotyczy tylko tej podstawy, czyli klubów sportowych, związków sportowych oraz pojedynczych struktur, które w ramach codziennych działań organizują życie sportowe. Dopiero potem jest reprezentacja, którą rzeczywiście musi finansować państwo.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#PoselMiroslawDrzewiecki">Na tym możemy zakończyć rozpatrywanie informacji o realizacji programu "Ateny 2004". W ramach pierwszego punktu porządku obrad pozostało nam jeszcze rozpatrzenie informacji na temat programu szkolenia kadry C.</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#WiceprezesZbigniewPacelt">Będę się streszczał, ponieważ wiele kwestii dotychczas poruszonych pośrednio dotyczyło kadry C. Nie załamujemy się trudną sytuacją i nie siedzimy z założonymi rękami, natomiast staramy się wybiegać programowo w przyszłość w zakresie szkolenia młodzieży, która rokuje największe nadzieje na przyszłe sukcesy sportowe. W związku z tym w styczniu 2001 r. przyjęliśmy koncepcję, by przygotować się programowo do uruchomienia w 2002 r. programu szkolenia olimpijskiego kadry C dla młodzieży wybitnie uzdolnionej sportowo. Mówiliśmy sobie wówczas, że o ile junior znajduje swoje miejsce w realizacji programu szkoleniowego kadry wojewódzkiej realizowanego przez polskie związki sportowe, o tyle młodzieżowiec gdzieś nam zaczyna ginąć. Stąd pomysł zorganizowania szkolenia olimpijskiego w ramach kadry C. Dzisiaj docelowo tego nie określamy, ale oczywiście mamy świadomość, że ta grupa trenuje z perspektywą startu nie w najbliższych, ale w następnych igrzyskach olimpijskich, jednak jeżeli zdarzy się tak, że ktoś z kadry C zdobędzie kwalifikacje olimpijskie do Aten, to oczywiście droga do reprezentacji olimpijskiej jest otwarta. Obecnie trudno precyzyjnie ocenić realizację tego programu, ponieważ jest on realizowany dopiero od stycznia br. Dlatego jedynie przedstawiamy materiał przyjęty przez poszczególne gremia oraz programy zgłoszone przez polskie związki sportowe, przyjęte przez Sztab Przygotowań Olimpijskich i zaopiniowane przez Zespół Prognoz i Analiz Wyniku Sportowego. Dzięki decyzji prezesa byłego UKFiS pana Adama Giersza, część środków z Totalizatora Sportowego została przeznaczona na realizację szkolenia w ramach kadry C. Pojawiły się jednak sugestie, że środki na ten cel powinny pochodzić z budżetu państwa. Oczywiście zgadzam się z tą sugestią, ale pod warunkiem, że w budżecie rzeczywiście znajdzie się konkretna kwota na ten program. Obecnie ze środka specjalnego przeznacza się na ten program kwotę w wysokości około 16 mln zł. Na koniec roku będziemy w stanie bardzo precyzyjnie to określić. Umowy z polskimi związkami sportowymi zostały podpisane na 15 mln 800 tys. zł. Tyle tytułem skróconej informacji na ten temat. W materiale pisemnym znajdują się szczegóły, w tym nazwiska zawodników i trenerów, którzy realizują te zadania w poszczególnych dyscyplinach sportu. Jeżeli pojawią się pytania, to służę wyjaśnieniami. Chciałbym jeszcze odnieść się do krzywdzącej informacji na temat Polskiego Związku Lekkiej Atletyki. Usłyszeliśmy, że organizacja ta ma jeszcze jakąś dziurę w swoim budżecie. Prostuję i stwierdzam, że według wiedzy, którą dysponuję, PZLA wyszedł z kłopotów finansowych i obecnie na bieżąco realizuje swoje zobowiązania finansowe.</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#PoselTadeuszTomaszewski">Czy ktoś z państwa ma jakieś pytania lub uwagi? Nie stwierdzam. Chciałbym zatem zwrócić uwagę na kilka kwestii. Po pierwsze, sądzę, że ten program został wprowadzony przede wszystkim jako pewne antidotum na mizerię finansowo-budżetową w zakresie przygotowań olimpijskich. Wprowadzono go kosztem innych działań, które wcześniej były finansowane ze środków z dopłat do stawek w grach liczbowych. Obawa pana prezesa Zbigniewa Pacelta jest o tyle uzasadniona, że zgodnie z naszymi założeniami tylko w wyjątkowej sytuacji program ten finansuje się ze środka specjalnego, natomiast trzeba dążyć do tego, by stał się on częścią przygotowań olimpijskich i jako zadanie państwowe był finansowany z budżetu państwa. Tak ma wyglądać docelowe rozwiązanie. To oczywiście nie oznacza, że w następnym roku program ten nie będzie finansowany z dopłat do stawek w grach liczbowych. Problem jednak w tym, że jeżeli my będziemy przenosić finansowanie wszystkich zadań z budżetu państwa na środek specjalny, to należy wziąć pod uwagę, że w ustawie jest napisane "modernizacja, budowa i remonty obiektów sportowych oraz rozwój sportu dzieci i młodzieży. W związku z tym uważam, że mimo wszystko powinniśmy poprzez osiągnięcia tego programu, który będzie kontynuowany dążyć do tego, żeby w 2004 r. stał się on częścią przygotowań olimpijskich. Po drugie, sądzę, że powinniśmy sobie w tym gronie jednoznacznie powiedzieć, że to jest program przygotowań olimpijskich kadry C, a więc dyscypliny nieolimpijskie nie mogą być finansowane. Musimy je od przyszłego roku wyeliminować, ponieważ mamy za mało pieniędzy. Jeżeli sytuacja budżetowa się poprawi i to zadanie przejdzie do budżetu państwa, wówczas będzie można rozszerzyć ten program na dyscypliny nieolimpijskie, natomiast obecnie musimy skoncentrować się na tworzeniu owego zaplecza kadry olimpijskiej. Po trzecie, uważam, że ten program rzeczywiście już wystartował. W związku z tym te wszystkie organizacyjne kwestie będą dopracowywane. Mam na myśli choćby relacje między polskimi związkami sportowymi a wojewódzkimi interdyscyplinarnymi stowarzyszeniami sportowymi. Wszystkie podmioty z czasem odnajdą swoje miejsce w tym programie, niemniej jednak przepływ informacji i wzajemne relacje powinny być dobrze dopracowane. Każdy powinien wiedzieć za co jest współodpowiedzialny. Chodzi o uniknięcie ewentualnych nadużyć polegających na tym, że jakiś podmiot chwilowo uczestniczy w jednym programie, a następnie przechodzi do drugiego czy też uczestniczy w obydwu jednocześnie. Zapewne z czasem uda się uregulować te kwestie. Na zakończenie pragnę stwierdzić, że oczywiście doskonale rozumiem, że sytuacja zastana na początku tego roku w bardzo wielu polskich związkach sportowych była bardzo trudna. Dlatego ten program w znacznej mierze miał charakter programu ratunkowego, tak mogło być raz, natomiast docelowo ów ratunek musi się zamienić w rzeczywiste wykonywanie tych wszystkich funkcji, które są temu programowi przypisane. Wydaje mi się, że nie można mieć zastrzeżeń, co do samej idei tego programu, natomiast powinniśmy dążyć do tego, by stał się on integralnym elementem programu przygotowań olimpijskich finansowanych z budżetu państwa.</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#PrezesStanislawPaszczyk">Pan przewodniczący bardzo ładnie to wyłożył, tyle że ja przestałem już cokolwiek rozumieć. Najpierw mówimy przez prawie dwie godziny, że nie ma pieniędzy na szkolenie tej niewielkiej grupy sportowców, można powiedzieć - szczątkowe przygotowania olimpijskie, a teraz pan przewodniczący mówi, że z tych pieniędzy - środków budżetu państwa - powinno jeszcze być sfinansowane szkolenie kadry C. Pragnę stwierdzić, że kadra C to sposób na kontynuowanie rozwoju sportowego utalentowanej młodzieży. Jeżeli bowiem zabraknie tego etapu, to ci utalentowani zawodnicy zakończą swoje kariery na ogólnopolskiej olimpiadzie młodzieży. Przecież kadra C nie jest szkolona pod kątem olimpiady w Atenach. Można mieć nadzieję, że 10, 15 czy 20% za dwa lata na tyle się rozwinie sportowo, że będzie mogła jechać do Aten, ale na razie program ten polega głównie na wakacyjnych zgrupowaniach...</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#WiceprezesZbigniewPacelt">One trwają 80 dni, a do tego dochodzą jeszcze krótkie zgrupowania zimowe.</u>
</div>
<div xml:id="div-47">
<u xml:id="u-47.0" who="#PrezesStanislawPaszczyk">To jest po prostu stworzenie polskim związkom sportowym warunków do tego, żeby nie została przerwana ciągłość szkolenia, ale to de facto nie są przygotowania olimpijskie. Ta grupa, dlatego jest określana mianem kadry C, że gdyby nie istniała jako zalążek, to po olimpiadzie w Atenach trzeba by zaczynać wszystko od początku. Pan prezes Zbigniew Pacelt mówił o tym, że w 1998 r. istniała pierwsza grupa selekcyjna, która nie nosiła nazwy "kadra C", natomiast w 1999 r. doszło już do dynamicznej selekcji, w wyniku której było z kim kontynuować ten program. Dziękuję panu przewodniczącemu za to, że nas uspokoił, mówiąc, że nadal będzie prowadzony dotychczasowy system finansowania. Z drugiej strony, nie miałbym nic przeciwko temu, żeby ten program był finansowany z budżetu państwa, a nie z dopłat do stawek w grach liczbowych. Ja w ogóle chciałbym, żeby z budżetu państwa można było finansować wiele zadań, nie tych, które finansują grający dopłacający 20% do ceny każdego kuponu. Dobrze, że zostało wyjaśnione, iż program szkolenia kadry C to nie jest faktyczne przygotowanie do olimpiady w Atenach, natomiast jest to po prostu zapewnienie ciągłości rozwoju najbardziej utalentowanych młodych sportowców, którzy w innej sytuacji, na przykład w ramach szkolenia klubowego, nie mogliby osiągnąć odpowiedniego poziomu wyszkolenia sportowego.</u>
</div>
<div xml:id="div-48">
<u xml:id="u-48.0" who="#PoselTadeuszTomaszewski">Pan prezes niepotrzebnie się niepokoi, ponieważ powiedziałem wyraźnie, że docelowo omawiany program powinien stać się częścią rozszerzonego programu przygotowań olimpijskich. Gdy mówimy o liczbie zawodników w kadrach A i B, to mówimy również o tej młodzieży, której szkolenie pozwoli na zachowanie ciągłości programu. Przypomnę jednak - pan prezes również to dokładnie pamięta - że program szkolenia kadry C wprowadzono dopiero w ubiegłym roku. Wcześniej także istniała potrzeba realizacji takiego programu, ale wystarczało pieniędzy liczniejszą kadrę A i B. Można to było finansować z budżetu państwa. Nie odkrywamy zatem nic nowego, a tylko chcemy przywrócenia stanu, który wcześniej był czymś normalnym. Wprowadzanie kolejnych programów do finansowania ze środków z dopłat do gier liczbowych oznacza zmniejszenie środków na inwestycje - tak jak to się stało ostatnio - a przecież wiadomo, że to spowoduje, że na inwestycje nie będzie wpływało owe 2/3 ze środków samorządowych, skoro mniej inwestycji będzie mogło otrzymać ze środka specjalnego 1/3 kosztów ich realizacji. Dlatego też z taką ostrożnością zawsze podchodzimy do tego, co jest nam ze wszystkich stron podrzucane do finansowania ze środków z dopłat do stawek w grach liczbowych. Rozszerzanie tego zakresu spowoduje, że te podstawowe i określone w ustawie cele, czyli rozwój bazy sportowej oraz rozwój sportu dzieci i młodzieży będą niedofinansowane. Szkolenie w ramach kadry C to jest działanie na rzecz rozwoju sportu dzieci i młodzieży. Proszę jednak zwrócić uwagę, że tutaj chodzi tylko o 640 młodych ludzi. Oczywiście, żeby ta młodzież znalazła się w kadrze C, to najpierw niezbędna jest owa piramida, o której zawsze mówi pan profesor Janusz Jackowski. Sądzę, że nie ma sporu, co do tego, że ten program powinien być utrzymany, z tym że uważam, że powinniśmy walczyć o to, żeby z czasem stał się on elementem programu przygotowań olimpijskich finansowanego ze środków z budżetu państwa.</u>
</div>
<div xml:id="div-49">
<u xml:id="u-49.0" who="#StalyekspertKomisjiKulturyFizycznejiSportuJanuszJackowski">W przygotowaniach olimpijskich istotną rolę odgrywa liczba dni zgrupowań, tymczasem w materiale, który został przedłożony na poprzednim posiedzeniu Komisji, nie można przeczytać, ile dni zgrupowań w poszczególnych dyscyplinach sportu odbyła kadra C. Tutaj operuje się osobodniami, akcjami etc., ale trudno z tego materiału wyciągnąć te podstawowe dane, o które pytam. Prosiłbym, żeby znalazły się one w rocznym sprawozdaniu z realizacji omawianego programu.</u>
</div>
<div xml:id="div-50">
<u xml:id="u-50.0" who="#WiceprezesZbigniewPacelt">Chciałbym wyjaśnić pewną kwestię, ponieważ coś istotnego zostało nie do końca zrozumiane. Otóż w 2001 r., kiedy budżet został okrojony o 24% - przypominam, że w 2000 r. korekta budżetowa odebrała nam 7 mln zł i musieliśmy stosownie zweryfikować aneksami umowy z polskimi związkami sportowymi - zwróciłem się z propozycją do ówczesnego kierownictwa UKFiS z propozycją, żebyśmy ogłosili, że wobec tak drastycznie zmniejszających się nakładów budżetowych nie będziemy realizowali programu szkolenia olimpijskiego. Ówczesne kierownictwo UKFiS nie zdecydowało się na wydanie takiego oświadczenia. W związku z tym zaproponowałem, żeby kwota 11 mln zł, pochodzących ze środka specjalnego, została decyzją prezesa UKFiS przekazana na program szkolenia młodzieży uzdolnionej sportowo, realizowany przez polskie związki sportowe. Można to określić jako szkolenie kadry narodowej juniorów. Program, na który przeznaczono około 28 mln zł, należy widzieć w dwóch częściach. Tak to jest zresztą zapisane w materiale, który otrzymaliście państwo podczas poprzedniego posiedzenia Komisji. Na mocy decyzji prezesa UKFiS 5% środków inwestycyjnych zostało przekazane właśnie na szkolenie kadry C. Ta kwota wynosi około 16 mln zł. Dzięki niej został utrzymany wskaźnik realizacji zadań wykonywanych przez polskie związki sportowe w ramach kategorii juniorów. Oznacza to, że w założeniach programu szkolenia olimpijskiego kadry C nie ma mowy o realizacji zadań w zakresie nieolimpijskich dyscyplin sportu. Faktem jest, że kilka procent kwoty, którą polskie związki sportowe otrzymują ze środka specjalnego przeznaczane jest na dyscypliny nieolimpijskie, w ramach owych 11,5 mln zł. Tak więc, jeżeli chodzi o skalę wykorzystania środków z dopłat do stawek w grach liczbowych na cele związane ze szkoleniem młodzieży uzdolnionej sportowo, to łącznie jest to kwota 28 mln zł, w tym około 11 mln zł na realizację kalendarzy polskich związków sportowych oraz 16 mln zł na szkolenie kadry C. Na dyscypliny nieolimpijskie przeznacza się zatem niespełna 3%. Mówię to, żeby państwa uspokoić, co do kwestii, iż w programie szkolenia kadry C nie ma pozycji - dyscypliny nieolimpijskie. Jeżeli chodzi o pytanie pana profesora Janusza Jackowskiego, to oczywiście po podsumowaniu całorocznej realizacji programu przedstawimy państwu dokładne dane z polskich związków sportowych, w tym szczegółowe rozliczenia każdego zgrupowania. Otrzymujemy od związków dokładne dane na temat realizacji każdego programu i nie widzę przeszkód, by przedstawić je Komisji.</u>
</div>
<div xml:id="div-51">
<u xml:id="u-51.0" who="#PoselMiroslawDrzewiecki">Przechodzimy do realizacji kolejnego punktu porządku obrad, w ramach którego rozpatrzymy informację o działalności publicznych i niepublicznych szkół mistrzostwa sportowego. Uprzejmie proszę pana dyrektora o zabranie głosu.</u>
</div>
<div xml:id="div-52">
<u xml:id="u-52.0" who="#DyrektorDepartamentuStrategiiSportuWyczynowegoBoguslawWolwowicz">Zacznę może od refleksji związanej z tematem szkolenia olimpijskiego w ramach kadr olimpijskich A, B i wreszcie C. Otóż kadra C powstała z inicjatywy Komisji Sportu Dzieci i Młodzieży. Ta inicjatywa zrodziła się bardzo dawno, w czasach gdy pan prof. Janusz Jackowski był przewodniczącym tej komisji, ale nigdy nie wystarczało woli i środków finansowych, żeby tę ideę zrealizować. Udało się to w końcu w roku bieżącym i jest to niezmiernie ważny element szkolenia, bowiem już dawno dostrzegliśmy, że przepaść dzieląca uzdolnioną sportowo młodzież i członków kadry A i B jest bardzo szeroka i wciąż się poszerza. Tylko nielicznym najzdolniejszym udaje się tę przepaść przeskoczyć, natomiast większość nie potrafi tego dokonać. Stworzono zatem taki pomost dla uzdolnionej sportowo młodzieży. Rysuje się kwestia, jak przymierzyć te liczby i kryteria w stosunku do tych zawodników, którzy mieliby w ciągu 2-3-letniego programu awansować do kadry olimpijskiej B. Myślę, że ten program jest dobrze pomyślany i właściwie realizowany, w odniesieniu do dyscyplin olimpijskich, z tym że kołdra jest dosyć krótka, czyli dzieje się to kosztem czegoś. Wiemy, że środki finansowe, o których mówił pan prezes Zbigniew Pacelt, zostały pozyskane kosztem programu "Sport wszystkich dzieci" oraz programu szkolenia młodzieży uzdolnionej sportowo. Zeszły rok był rokiem szczególnym, ponieważ na inwestycje wyjątkowo przeznaczono 65% środka specjalnego. W tym roku wróciliśmy do proporcji 70% plus 25% plus 5%, a więc relatywnie dysponujemy obecnie znacznie mniejszą kwotą na te pozostałe zadania i dlatego stoimy przed trudnymi wyborami. Nawiązując do zasadniczego tematu pragnę stwierdzić, że nie ulega wątpliwości, iż mamy w kraju za mało szkół mistrzostwa sportowego, za mało uczniów uczy się i trenuje w szkołach tego typu, a także za mało zawodników trenuje w ramach systemu kadr wojewódzkich, przy 48 dniach szkolenia. Wreszcie za mało młodzieży wyjeżdża na sportowe wakacje. Kołdra jest zatem przykrótka i wybory są trudne. Sądzę, że wypracujemy porozumienie z Polską Konfederacją Sportu i rozwiążemy ten trudny problem. Przechodząc do meritum, pragnę stwierdzić, że materiał informacyjny na temat szkół mistrzostwa sportowego został oparty na standardach wypracowanych przez były UKFiS i jego Departament Sportu Dzieci i Młodzieży. W materiale tym zostały zawarte bardzo szczegółowe dane statystyczne i niezbędne komentarze i podsumowania. Utrzymujemy tę samą liczbę szkół i placówek - w ogólnej liczbie 45 są również ośrodki szkolenia sportowego - co w roku ubiegłym. W sumie trenuje tam ponad 1500 zawodniczek i zawodników. Pierwsza tabela statystyczna zawiera dane na temat poszczególnych dyscyplin sportu. Jest ich 25. Tabela pokazuje proporcje między liczbą szkolonych kobiet i mężczyzn. Szkoły mistrzostwa sportowego to jest istotny element rozwoju sportu kobiecego. Mówię to jako trener, który zajmował się trenowaniem zawodniczek. Jeżeli chodzi o żyrardowską niepubliczną szkołę w kolarstwie, to od 1 września została ona szkołą publiczną.</u>
<u xml:id="u-52.1" who="#DyrektorDepartamentuStrategiiSportuWyczynowegoBoguslawWolwowicz">Oznacza to, że utrzymanie tej szkoły będzie tańsze. Spośród 45 szkół mistrzostwa sportowego 30 szkół to szkoły publiczne. Trenuje w nich ponad 1100 zawodników w 18 dyscyplinach sportu. Chciałbym zwrócić uwagę na tabelę nr 2, która obrazuje pewną tendencję. Otóż topografia rozmieszczenia tych szkół zmierza w kierunku regionalizmu, bowiem 70% uczniów to uczniowie, których określiliśmy mianem uczniów miejscowych. Formuła tych szkół ewoluuje i tracą one charakter szkół polskich związków sportowych, natomiast uzyskują charakter szkół regionalnych wojewódzkich. To jest naturalna tendencja i będziemy ją w przyszłości preferowali. Jeżeli chodzi o kadrę szkoleniową zatrudnioną w szkołach mistrzostwa sportowego - omawiam pokrótce tabelę nr 3 to jej kwalifikacje generalnie nie budzą zastrzeżeń, aczkolwiek z pewnością byłoby dobrze, żeby szczególnie instruktorzy pracujący w tych szkołach podnosili swoje kwalifikacje. Niezbędne jest również, by trenerzy klasy II przekwalifikowywali się na trenerów klasy I. Byłoby to gwarancją podnoszenia jakości szkolenia. Mamy w kraju 11 niepublicznych szkół mistrzostwa sportowego. Są to szkoły zajmujące się grami zespołowymi, a ich charakter jest ściśle związany z polskimi związkami sportowymi. Procent uczniów miejscowych w takich szkołach jak szkoła w Sosnowcu oraz szkoła w Spale wynosi zero, zatem zgrupowani są tam najlepsi z terenu całej Polski. Występuje też taka tendencja, że 80% uczniów tych szkół to reprezentanci kraju. Ogólnie mówiąc, takie rozwiązanie jest optymalne. Stosują je wszystkie kraje liczące się w grach zespołowych. Tak zorganizowane szkoły funkcjonują we Włoszech, Hiszpanii i Niemczech, a podobno również w dalekim Peru. Mimo bardzo wysokich kosztów funkcjonowania niepublicznych szkół - szczególnie w grach zespołowych - uważam, że należy utrzymać tę formę szkolenia, ponieważ ona jest coraz efektywniejsza. Trafia tam coraz więcej bardzo zdolnych młodych sportowców. O ile kilka lat temu były kłopoty z naborem, a młodzież, która trafiała do tych szkół to wcale nie byli sami najzdolniejsi, o tyle obecnie konkurencja jest bardzo silna. Uzdolniona młodzież po prostu oblega te szkoły i należy to uznać za bardzo pozytywne zjawisko. Jedyny mankament tego systemu to wysokie koszty prowadzenia tych szkół Jeżeli chodzi o kadrę szkoleniową w szkołach niepublicznych, to tylko w dwóch szkołach oprócz trenerów pracują również instruktorzy. Czterej z nich pracują w Szczyrku i szkolą młodzież uprawiającą stosunkowo nową dyscyplinę jaką jest snowboard, natomiast dwaj instruktorzy kolarstwa pracują w szkole we Wrocławiu. Jest oczywiście naszym oczekiwaniem, by ci szkoleniowcy podnosili swoje kwalifikacje. Kolejne tabele zawierają dane na temat wspomnianych ośrodków szkolenia sportowego młodzieży. Wśród nich jest internat sportowy w Drzonkowie, ośrodki szkolenia w zakresie tenisa stołowego w Gdańsku i w Krakowie oraz Warszawska Akademia Szachowa. Obecnie chciałbym przejść do krótkiego omówienia poziomu sportowego zawodników ze szkół mistrzostwa sportowego. Z pewnością nie jest pozytywnym zjawisko, że pewien procent tych zawodników w ogóle nie posiada klas sportowych.</u>
<u xml:id="u-52.2" who="#DyrektorDepartamentuStrategiiSportuWyczynowegoBoguslawWolwowicz">Wprawdzie ten wskaźnik z roku na rok zdecydowanie maleje - z 25% do 7% - ale z pewnością jest to niekorzystne zjawisko, które powinno jak najszybciej zaniknąć. Departament Sportu Dzieci i Młodzieży wystawiał oceny sportowe poszczególnych szkół oraz dyscyplin tam uprawianych. Kolejne tabele zawierają stosowne rankingi, czyli porównania tychże szkół i dyscyplin. Pragnę wyrazić opinię, że łączenie różnych dyscyplin w ramach jednej szkoły nieco zaciemnia obraz poziomu sportowego. Jeżeli na przykład kajakarze są w jednej szkole z pływakami i prezentują wyższy od nich poziom sportowy, to poziom sportowy pływaków wpływa na obniżenie oceny sportowej szkoły jako całości. W materiale zaprezentowaliśmy również pewne propozycje przyszłych rozwiązań, które zostały opracowane przez Departament Sportu Dzieci i Młodzieży. Zmierzają one ku temu, by zmienić składowe związane z podziałem środków finansowych przeznaczanych na szkoły mistrzostwa sportowego. Podczas poprzedniego posiedzenia Komisji mówiłem już o istotnych dysproporcjach w kosztach szkolenia w publicznych i niepublicznych szkołach mistrzostwa sportowego. Chcemy zniwelować te różnice, ale działając rozważnie i mając przede wszystkim na uwadze zagadnienia szkoleniowe. Najistotniejszą kwestią jest to, by rozwój zawodników szkolonych w szkołach mistrzostwa sportowego nie był zbyt intensywny, szczególnie w sportach "normalnego wieku". Preferowanie osiągnięć sportowych skłaniało trenerów do nadmiernej intensyfikacji szkolenia oraz eksploatacji startowej. Ten element chcemy jakby nieco wyhamować, natomiast spory nacisk chcielibyśmy położyć na realizację dobrze opracowanych wieloletnich programów szkoleniowych, tak żeby zawodnicy rozwijali się wszechstronnie i harmonijnie, a w końcu przechodzili do kadry C, w której będą mieli możliwość podjęcia w pełni profesjonalnego treningu sportowego. Przedłożyliśmy państwu również projekt rozwiązań organizacyjno-szkoleniowych dla młodzieży i kadry olimpijskiej w polskim związku sportowym. Projekt ten jest zawarty na tych dwóch kolorowych kartkach, które rozdaliśmy państwu przed posiedzeniem. Jest to synteza myślenia wielu osób pracujących w sporcie dzieci i młodzieży, w tym w polskich związkach sportowych oraz w Polskiej Konfederacji Sportu. Sądzę zatem, że można stwierdzić, że ten projekt, który jest przedstawiany Komisji, jest owocem pewnego porozumienia. W pierwszej kolumnie pokazujemy grupy szkoleniowe, od młodzików poprzez kadetów - wymiennie nazywanych juniorami młodszymi - juniorów, młodzieżowców, aż po seniorów. Obok podajemy przedziały wiekowe odpowiednie dla poszczególnych grup szkoleniowych oraz jak na to nakłada się układ szkół, a więc kolejno szkoła podstawowa, gimnazjum, liceum i uczelnia. Ta kwestia ma istotne znaczenie w szkoleniu sportowym młodzieży. Pierwszym segmentem organizacji szkolenia - mam na myśli szkolenie, które finansujemy z budżetu państwa oraz ze środka specjalnego - jest szkolenie wojewódzkie, które ma być uzupełnieniem szkolenia juniorów młodszych i juniorów. Dzięki temu etapowi uzyskujemy pewien standard szkoleniowy zapewniający młodemu człowiekowi właściwy trening sportowy, a więc 350 treningów rocznie.</u>
<u xml:id="u-52.3" who="#DyrektorDepartamentuStrategiiSportuWyczynowegoBoguslawWolwowicz">Na tym polega intensyfikacja szkolenia poprzez szkolenie wojewódzkie w postaci konsultacji i zgrupowań organizowanych w okresie wakacyjnym. Mówiłem już o tendencji polegającej na tym, że będziemy ukierunkowywali szkoły mistrzostwa sportowego w taki sposób, że będą to szkoły regionalne, natomiast w każdej dyscyplinie zostanie zachowana jedna szkoła, czy może raczej ośrodek szkolenia, która będzie pilotowana i finansowana przez dany polski związek sportowy. Obserwujemy tendencję, która wyraża potrzebę grupowania juniorów i młodzieżowców w takich centralnych szkołach mistrzostwa sportowego. Myślę, że bardziej adekwatne byłoby nazwanie jej ośrodkiem szkolenia danego polskiego związku sportowego. Opisany układ organizacji szkolenia pozwoli nam na uzyskanie większego zaangażowania samorządów lokalnych - gmin i województw - w utrzymanie wojewódzkich szkół mistrzostwa sportowego. System współzawodnictwa sportowego młodzieży został wypracowany przez wiele lat. Pan prezes Stanisław Paszczyk podkreślał jego duże osiągnięcia. Należy wśród nich wymienić organizację międzywojewódzkich mistrzostw młodzików oraz ogólnopolskiej olimpiady młodzieży, które przechodzą następnie w mistrzostwa Polski juniorów i młodzieżowe mistrzostwa Polski. W sumie daje to szansę startu co dwa lata w imprezie mistrzowskiej, aż do mistrzostw Polski seniorów. Drugi rysunek zawiera podobne rubryki wyjściowe i w nieco innym ujęciu graficznym pokazuje organizację szkolenia w polskich związkach sportowych. Wart podkreślenia jest podział na to czym będzie zawiadywała Polska Organizacja Sportu oraz zakres, którym zajmą się wojewódzkie interdyscyplinarne stowarzyszenia sportowe. Ten zakres to szkolenie kadry wojewódzkiej juniorów, kadry wojewódzkiej młodzików oraz pilotowanie i finansowanie szkół mistrzostwa sportowego. System współzawodnictwa krajowego pozostaje bez zmian. Dziękuję za uwagę.</u>
</div>
<div xml:id="div-53">
<u xml:id="u-53.0" who="#PoselMiroslawDrzewiecki">Mam pytanie. Otóż w tych tabelach nie znalazłem piłkarskiej szkoły mistrzostwa sportowego, która znajduje się w Łodzi. Czy ta szkoła w ogóle nie jest uwzględniona w tym systemie?</u>
</div>
<div xml:id="div-54">
<u xml:id="u-54.0" who="#DyrektorBoguslawWolwowicz">Decyzją prezesa Mieczysława Nowickiego, bodajże z roku 2001, szkoły piłkarskie przestały być finansowane. Uczestniczyłem w spotkaniu z udziałem pana prezesa Michała Listkiewicza oraz całej delegacji Polskiego Związku Piłki Nożnej. Skonstatowano tam w zasadzie zerowy poziom sportowy tych szkół w odniesieniu do reprezentacji kraju w poszczególnych przedziałach wiekowych. Oznacza to, że te szkoły nie grupowały tych osób, które powinny się tam znaleźć, niejako z samej definicji szkoły mistrzostwa sportowego. W związku z tym prezes Mieczysław Nowicki bez specjalnych oporów wprowadził w życie swoją decyzję. Piłkarskie szkoły mistrzostwa sportowego istnieją we Wrocławiu, Gdańsku, Łodzi oraz w Szamotułach, ale nie są one dofinansowywane ze środka specjalnego.</u>
</div>
<div xml:id="div-55">
<u xml:id="u-55.0" who="#PoselKazimierzPietrzyk">Dokładnie zapoznałem się z materiałami dotyczącymi tego punktu porządku obrad. Chciałbym podzielić się z państwem refleksją dotyczącą końcowej części przedstawionej informacji pisemnej, mianowicie propozycji zmian zasad oceny i kryteriów przyznawania środków finansowych na szkolenie sportowe w tychże placówkach. W pełni popieram te propozycje, a szczególnie tę, która mówi o kryteriach dotyczących osiągnięć sportowych. Rozumiem, ze wszyscy trenerzy prowadzący jakiekolwiek kadry - od juniorów młodszych do młodzieżowców - mają swoje ambicje i każdy z nich chciałby wychować mistrza świata, jednak na podstawie własnych doświadczeń mogę powiedzieć, że dochodziło w tym zakresie do pewnych przegięć. Owo zmniejszenie składnika oceny, dotyczącego osiągnięć sportowych, z 35% na 20%, w wielu dyscyplinach w ogóle nie nastąpiło. Przypomnę, że w 1997 r. siatkarze zdobyli mistrzostwo świata juniorów. Obecnie reprezentacja Polski seniorów opiera się na tych zawodnikach. Wszyscy wiemy, jakie kłopoty kadrowe ma przed zbliżającymi się mistrzostwami świata trener reprezentacji. Wykruszają się kolejni zawodnicy i jeszcze w ostatnim dniu przed wylotem musiał on powołać trzeciego rozgrywającego. Niestety, wszyscy zawodnicy, którzy się wykruszyli, byli to właśnie mistrzowie świata juniorów. Kilku z nich gra w klubie, którego jestem prezesem, tak więc dokładnie wiem o tym, że w tamtym okresie, czyli w wieku kiedy jeszcze rośli i rozwijali się fizycznie, byli oni absolutnie przeciążani treningowo, a następnie maksymalnie eksploatowani startowo. Obecnie nadają się oni do kapitalnego remontu, tymczasem mieli oni stanowić trzon naszej reprezentacji podczas olimpiady w Atenach. W niektórych dyscyplinach sportu trzeba działać inaczej niż czyniono to w przypadku tych zawodników. Wspomniane zmniejszenie tego składnika oceny przyjmuję z satysfakcją. Podobnie traktuję inne rozwiązania proponowane w zakresie kryteriów przyznawania środków finansowych.</u>
</div>
<div xml:id="div-56">
<u xml:id="u-56.0" who="#PrezesStanislawPaszczyk">Nie miałem okazji wcześniej zapoznać się z tymi materiałami, ale po wysłuchaniu wypowiedzi pana dyrektora chciałbym zasugerować, by nie poprzestawać na tym, że jest już pewna struktura i pewne dalsze propozycje. Pamiętam pierwszą szkołę mistrzostwa sportowego, którą zakładaliśmy w Raciborzu w roku 1979. Poświęcaliśmy w naszym kraju wiele uwagi tym szkołom, ale zarazem popełnialiśmy bardzo dużo błędów i obawiam się, że nadal mamy zamiar je popełniać. Gdy słyszę, że w danej szkole 80% młodzieży pochodzi z miasta, w którym ta szkoła się znajduje, to zdaję sobie sprawę na jakiej zasadzie tak się dzieje. Do takiej szkoły trafiają dzieci dyrektora, nauczyciela etc., a przecież oczywiste jest, że do tego typu szkół powinni trafiać najlepsi młodzi sportowcy w kraju, ale nie najlepsi tylko w sensie wyników sportowych, natomiast ci, którzy byliby wyłaniani na podstawie obserwacji i kryteriów, o których panowie wspominaliście. Uważam również, że te szkoły powinny być lokowane tylko w dwóch miejscach, czyli w ośrodkach przygotowań olimpijskich oraz w akademiach wychowania fizycznego. Nie ma sensu lokowanie ich w warunkach, które nie pozwalają w sposób nowoczesny prowadzić szkolenie. Akademie wychowania fizycznego powinny - moim zdaniem - być zainteresowane prowadzeniem tych szkół, ponieważ ich kadra oraz całe zaplecze badawczo-dydaktyczne, zapewniłyby dokonanie ogromnego postępu w wyszkoleniu sportowym tej młodzieży. Jeżeli chodzi o ośrodki przygotowań olimpijskich, to nie ma lepszej lokalizacji dla tych szkół z punktu widzenia technologii oraz warunków treningowych. Zwłaszcza że inwestycje, które były zrealizowane w niektórych szkołach mistrzostwa sportowego okazały się bezsensowne. Nie będę wymieniał, które to są szkoły. Nie ma również sensu prowadzenia więcej niż po jednej szkole centralnej w poszczególnych dyscyplinach sportu - chyba że jakaś dyscyplina zasługuje na więcej - natomiast pozostałe szkoły niech mają charakter regionalny. Nie powinny one skupiać młodzieży w wieku końca edukacji szkolnej, czyli18-19 lat. Zagranicą szkoły tego typu są przeznaczone dla uczniów znacznie młodszych i obowiązuje warunek, że szkoły te nie biorą udziału w rywalizacji sportowej. Młodzież jest tam edukowana i przygotowywana do przyszłego uprawiania sportu w sposób naprawdę zawodniczy. Jeżeli będziemy się starali zrobić z uczniów szkół mistrzostwa sportowego mistrzów w poszczególnych kategoriach wiekowych, to finał będzie taki, jak mówił pan poseł Kazimierz Pietrzyk. Byłem współorganizatorem jednej ze szkół mistrzostwa sportowego. Cieszyłem się z wyników osiąganych na mistrzostwach świata. W tej szkole podjęto nawet próbę zastosowania treningów zapaśniczych, a więc przygotowania ogólnorozwojowego. Niestety fakt, że uczniowie byli włączeni w rywalizację w ramach rozgrywek ligowych, a nawet międzynarodowych, w połączeniu z presją na wynik, zrobiły swoje. Później nawet martwiliśmy się dlaczego ci zawodnicy tak długo nie wchodzą do pierwszej reprezentacji kraju w kategorii seniorów. Teraz już wiadomo dlaczego tak się działo. Zalecałbym zatem ogromną ostrożność. Chciałbym o coś zapytać. Otóż na rysunku zawierającym projekt rozwiązań organizacyjno-szkoleniowych dla młodzieży i kadry olimpijskiej znajdują się również ośrodki AZS. Czy chodzi o przygotowania olimpijskie? Prosiłbym pana dyrektora o wyjaśnienie tej kwestii.</u>
</div>
<div xml:id="div-57">
<u xml:id="u-57.0" who="#DyrektorBoguslawWolwowicz">Tutaj są także zaznaczone elementy, które resort dofinansowuje. Wśród tych elementów są również ośrodki AZS i dlatego narysowano je tutaj jako część tej struktury.</u>
</div>
<div xml:id="div-58">
<u xml:id="u-58.0" who="#PrezesStanislawPaszczyk">Nie chcę tego komentować. Nie jestem do tego przygotowany, ale wydawało mi się to dosyć dziwne. Jako prezes PKOl jestem zainteresowany tym, by poszukiwano jasnych, właściwych merytorycznie rozwiązań. Chodzi jednak o to, by nie dokonywać zbyt pochopnie ustaleń, które później również okażą się błędne. Niezbędny jest wielki rozsądek, bowiem obradujemy na temat drogi, którą najbardziej utalentowane sportowo polskie dzieci powinny przejść bez straty dla nich, a z zyskiem dla sportu polskiego. Przyjęcie właściwych rozwiązań w tym zakresie to niezwykle trudna kwestia.</u>
</div>
<div xml:id="div-59">
<u xml:id="u-59.0" who="#DyrektorBoguslawWolwowicz">Pozwolę sobie uzupełnić moją wypowiedź. Otóż podobnie jak Polski Komitet Olimpijski również Polska Konfederacja Sportu prowadzi konsultacje dotyczące przygotowań olimpijskich. Od kilku lat prowadzimy konsultacje oceniające skuteczność szkolenia młodzieży uzdolnionej sportowo. Chodzi o młodzież ulokowaną w szkołach mistrzostwa sportowego oraz w kadrach wojewódzkich. Konsultacje takie są realizowane przy udziale - dokonuje on oceny - danego polskiego związku sportowego, a także przy udziale trenerów prowadzących szkolenie w regionie. Przedstawiony projekt owych rozwiązań również poddamy pod dyskusję merytoryczną prowadzoną przez te gremia. Sądzę, że zanim przystąpimy w roku szkolnym 2003/2004 do wdrożenia tego projektu, będziemy posiadali większą wiedzę i opracowane lepsze rozwiązania niż te, które przed chwilą państwu prezentowałem.</u>
</div>
<div xml:id="div-60">
<u xml:id="u-60.0" who="#PoselMiroslawDrzewiecki">Czy w tej sprawie są jeszcze jakieś pytania lub uwagi?</u>
</div>
<div xml:id="div-61">
<u xml:id="u-61.0" who="#EkspertJanuszJackowski">Pragnę zwrócić uwagę członków Komisji na dosyć niezrozumiałe dane dotyczące liczby uczniów w szkołach właściwych dla poszczególnych dyscyplin sportu. Na przykład biathlon posiada w szkołach mistrzostwa sportowego 120 uczniów, szermierka - 33 uczniów, zapasy - 53 uczniów, a kolarstwo - 80 uczniów. Być może istnieją jakieś powody uzasadniające te liczby, ale gdy się je czyta po raz pierwszy, trudno nie być zaskoczonym, szczególnie w sytuacji, gdy wszędzie poszukujemy dodatkowych pieniędzy na sport.</u>
</div>
<div xml:id="div-62">
<u xml:id="u-62.0" who="#DyrektorBoguslawWolwowicz">Obserwowałem zakładanie kolejnych szkół mistrzostwa sportowego i według mojej osobistej oceny często odbywało się to w sposób bardzo żywiołowy. Akurat przykład biathlonu jest naprawdę bardzo trafiony. Rzeczywiście nie ma w Polsce tylu młodych biathlonistów, co jest miejsc w szkołach w Dusznikach, Szklarskiej Porębie i Zakopanem. Ta sytuacja jest potwierdzeniem opinii, że te zagadnienia trzeba porządkować.</u>
</div>
<div xml:id="div-63">
<u xml:id="u-63.0" who="#PoselMiroslawDrzewiecki">Nawiązując do wypowiedzi pana dyrektora, pragnę stwierdzić, że często dużą rolę grają ambicje osób, które zakładały te szkoły. Kończymy rozpatrywanie punktu, który w porządku dziennym przed modyfikacją był oznaczony cyfrą 2. W ramach punktu 3. mieliśmy rozpatrzyć odpowiedź na dezyderat nr 2 Komisji. Ze względu na fakt, że ta odpowiedź miała być przedkładana przez nieobecnego już na sali obrad pana ministra Adama Giersza, przekładamy ten punkt na następne posiedzenie Komisji. Proszę pana prezesa Zbigniewa Pacelta o przekazanie tej informacji panu ministrowi. Przechodzimy do spraw bieżących. Czy ktoś z państwa chciałby zabrać głos w ramach tego punktu porządku obrad?</u>
</div>
<div xml:id="div-64">
<u xml:id="u-64.0" who="#PoselZbigniewWitaszek">W imieniu Stowarzyszenia Sportowego "Kontra" i swoim własnym, chciałbym zaproponować zorganizowanie przez nas strzeleckich zawodów sportowych, powiedzmy o puchar parlamentarzystów RP. Zwracam się do przedstawicieli wszystkich klubów parlamentarnych. Jeżeli ktokolwiek byłby chętny, szczególnie spośród członków naszej Komisji, ale nie tylko, to zapraszam do udziału w tych zawodach w dniu 12 października od godz. 11.00 w Czosnowie. Ewentualne zgłoszenia przyjmuję do skrytki poselskiej nr 425. Proszę tam po prostu wrzucić swoją wizytówkę.</u>
</div>
<div xml:id="div-65">
<u xml:id="u-65.0" who="#PoselMiroslawDrzewiecki">Proponuję, żeby członkowie Komisji zgłaszali chęć udziału w tych zawodach do sekretariatu naszej Komisji, natomiast posłowie spoza Komisji również byliby zgłaszani do sekretariatu, tyle że za pośrednictwem członków Komisji, a pan poseł uzyskałby następnie informację o zgłoszeniach. Myślę, że nie musimy dyskutować nad tą propozycją. Dziękujemy za możliwość rywalizowania w strzelaniu. Zobaczymy, kto ma najlepsze oko i najpewniejszą rękę.</u>
</div>
<div xml:id="div-66">
<u xml:id="u-66.0" who="#PoselZbigniewWitaszek">Dodam, że zapewniamy nocleg tym, którzy będą chcieli z niego skorzystać.</u>
</div>
<div xml:id="div-67">
<u xml:id="u-67.0" who="#PoselMiroslawDrzewiecki">Rozumiem, że po zawodach pan poseł również zorganizuje czas posłom.</u>
<u xml:id="u-67.1" who="#PoselMiroslawDrzewiecki">Tak, oczywiście.</u>
<u xml:id="u-67.2" who="#PoselMiroslawDrzewiecki">Dziękuję bardzo. Wobec wyczerpania porządku dziennego zamykam posiedzenie Komisji Kultury Fizycznej i Sportu.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>