text_structure.xml 244 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432 433 434 435 436 437 438 439 440 441 442 443 444 445 446 447 448 449 450 451 452 453 454 455 456 457 458 459 460 461 462 463 464 465 466 467 468 469 470 471 472 473 474 475 476 477 478 479 480 481 482 483 484 485 486 487 488 489 490 491 492 493 494 495 496 497 498 499 500 501 502 503 504 505 506 507 508 509 510 511 512 513 514 515 516 517 518 519
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Protokół 241 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 242 posiedzenia leży w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają pp. Sołtyk i Milczyński. Listę mówców prowadzi p. Milczyński.</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#Marszałek">Posłowie: Widota, ks. Dachowski, Kapeliński, Janeczek i Szebeko usprawiedliwiają swą nieobecność w Sejmie. Udzieliłem urlopów posłom: Dolanowiczowi na 2 dni, Prószyńskiemu na 3 dni. Kwapińskiemu na 4 dni, Cupiałowi i Głąbińskiemu na tydzień.</u>
          <u xml:id="u-1.2" who="#Marszałek">Proszą Izbę o udzielenie urlopów posłowie: Jeremicz na dwa tygodnie. Mania na miesiąc. Baraniecki do 1 listopada i Skrzypa do 20 listopada z powodu choroby. Nie słyszę protestu. Uważam, że Izba się zgadza na udzielenie tych urlopów.</u>
          <u xml:id="u-1.3" who="#Marszałek">Na miejsce zmarłego posła Hulaka z listy nr 1 okręgu wyborczego 51 wstąpił kolejny kandydat Stefan Puka, który zgłosił się do ślubowania. Proszę p. Sekretarza o odczytanie roty ślubowania.</u>
          <u xml:id="u-1.4" who="#Marszałek">„Ślubuję uroczyście, jako poseł na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, wedle najlepszego mego rozumienia i zgodnie z sumieniem, rzetelnie pracować wyłącznie dla dobra Państwa Polskiego, jako całości”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#PPuka">Ślubuję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#Marszałek">Ślubowanie dokonane.</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do porządku dziennego: dalszy ciąg pierwszego czytania:</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#Marszałek">1) preliminarza budżetowego na rok 1926;</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#Marszałek">2) projektu ustawy o szczególnych środkach złagodzenia przesilenia finansowego (druk nr 2096);</u>
          <u xml:id="u-3.4" who="#Marszałek">3) projektu ustawy o środkach tymczasowych, zmierzających do poparcia produkcji krajowej i poprawy bilansu płatniczego (druk nr 2097);</u>
          <u xml:id="u-3.5" who="#Marszałek">4) projektu ustawy o środkach ograniczenia wydatków Państwa i innych związków prawno-publicznych (druk nr 2098).</u>
          <u xml:id="u-3.6" who="#Marszałek">Głos ma p. Byrka.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#PByrka">Wysoki Sejmie! W swojej mowie z dnia 6 października p. Prezes Rady Ministrów zwrócił się do Sejmu z pewnego rodzaju apelem, ażeby nie przedstawiać jaskrawo naszego położenia,...</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#komentarz">(Głos: Bo szkodzi.)</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#PByrka">... bo takie głosy są podchwytywane za granicą przez naszych nieprzyjaciół i wyrządzają nam szkodę. Jest w tem dużo racji, ale również szkodliwym — a ja twierdzę, że znacznie szkodliwszym — jest system stosowany przez Rząd, ażeby położenia tego nie przedstawiać w świetle prawdy, lecz za pomocą bałamutnych komunikatów i wywiadów wprowadzać w błąd opinię publiczna i w kraju i za granicą. To celu nie osiąga. Należymy do rodziny ludów i narodów europejskich, i Europa bardzo dobrze wie, jak my „siedzimy” i co się u nas dzieje. Sejm zaś i społeczeństwo wewnątrz kraju musi znać całą prawdę i prawdy tej dowiedzieć się powinno zwłaszcza dziś, kiedy z rozmaitych powodów jest rzeczą bardzo celową zestawienie bilansu prawie dwuletnich rządów p. Prezesa Rady Ministrów Grabskiego.</u>
          <u xml:id="u-4.3" who="#PByrka">W mowie poświęcone były pewne ustępy położeniu zagranicznemu, główny nacisk był położony na naszą sytuację wewnętrzną. Ja się tego podziału i tej miary będę trzymał i o zagranicznej sytuacji tylko słów kilka pozwolę sobie powiedzieć.</u>
          <u xml:id="u-4.4" who="#PByrka">Otóż konferencja w Locarno i jej wyniki, chociaż nasz Minister Spraw Zagranicznych zrobił wszystko, co w danych warunkach można było zrobić, jednak zmuszają nas do krytycznej oceny i do spostrzeżenia, że nasz interes wymaga skupienia wszystkich sił, gdyż w wielu wypadkach liczyć musimy przedewszystkiem na siebie.</u>
          <u xml:id="u-4.5" who="#komentarz">(Głos: Słusznie!)</u>
          <u xml:id="u-4.6" who="#PByrka">Przechodząc do sytuacji wewnętrznej, zajmiemy się trochę kryzysem gospodarczym i finansowym. Panowie, wiedzą, że objawy naszego kryzysu gospodarczego i finansowego już bardzo wcześnie zarysowały się dosyć wyraźnie. I w społeczeństwie i w prasie i na komisjach sejmowych i w tej oto sali z różnych stron, a nie w ostatnim rzędzie ze strony naszego klubu zwracano uwagę Rządu na to, że stosunki gospodarcze i sytuacja finansowa zaostrza się i że zaostrzenie to potęguje się stale. P. Prezes Rady Ministrów głosy te jednak w ogólności ignorował i lekceważył i w swoim optymizmie, a może być w swej wierze w jakieś wyższe posłannictwo, z głosów tych nie wyciągnął należytej konsekwencji, lecz opierając się na dowolnem zestawieniu cyfr, twierdził np. 29 października 1924 r. w Senacie co następuje:</u>
          <u xml:id="u-4.7" who="#PByrka">„Już we wrześniu widać poprawę niewątpliwą w zakresie produkcji przemysłowej; niema okręgu przemysłowego w Państwie, w któremby w sierpniu, albo we wrześniu nie zaczęła się zmniejszać liczba bezrobotnych; liczba dni pracy półbezrobotnych na tydzień także się znacznie zmniejszyła; ruch kolejowy się zwiększył; można mieć przeświadczenie, iż kryzys, który przeżywamy, nie załamie reformy walutowej. Dzisiaj — to znaczy w październiku 1924 r. — stan jest taki, że niebezpieczeństwa już w sobie nie kryje. Zapotrzebowanie waluty jest pokrywane bez zmniejszenia zapasu Banku Polskiego, kredyt nie staje się coraz droższy i cięższy, w każdym razie nie ulega pogorszeniu. Zapasy pieniężne, gromadzone w bankach, ogromnie rosną, więc środki nasze się zwiększają. Wskutek tego kryzysu, którego powagę doceniam, nie uważam za czynnik, któryby mógł stanąć wpoprzek dziełu dokonanemu”.</u>
          <u xml:id="u-4.8" who="#PByrka">Życie jednak, proszę Panów, mówiło co innego i głosy ostrzegawcze nie ustawały. Ale p. Premier już 7 listopada 1924 r. mógł znowu twierdzić, że przesilenie gospodarcze ustępuje, że spożycie wzrasta, ruch kolejowy stale się wzmaga. Tymczasem wszystko szło dalej ku gorszemu i coraz gorzej się sprawa przedstawiała i znowu głosy ostrzegawcze ze wszystkich stron. Ale p. Premier trwał dalej w swoim optymizmie, jeżeli 19 stycznia 1925 r. mógł na Komisji Budżetowej powiedzieć:</u>
          <u xml:id="u-4.9" who="#PByrka">„Równowaga Skarbu jest oparta na fundamentach tak silnych i zasadniczo zdrowych, że chociaż kryzys istnieje, jednak wpływu na to, ażeby załamał się Skarb, mieć nie może. Jeżeli tak jest, to z drugiej strony nie tylko dlatego, że zdrowe są zasady, na których opiera się równowaga Skarbu, musimy powiedzieć, że natura naszego kryzysu przemysłowego, który przeżywamy, nie jest w takim stopniu katastrofalna, jak wielu chce upatrywać. Gdybyśmy naturę naszego kryzysu mierzyli tem, co o nim słyszymy — (to znaczy te głosy ostrzegawcze) — to niewątpliwie musielibyśmy wprost nie rozumieć tych cyfr. Jeżeli jest zupełne wyczerpanie wszystkich, nikt nie ma dochodów, każdy stoi przed ruiną, to cóżby wszystko to znaczyło? Jeden kwartał lepszy od drugiego, jeden miesiąc lepszy od drugiego. Byłem przekonany, że styczeń będzie najgorszy, zacząłem wierzyć, że musi przyjść wreszcie zły miesiąc, przypuszczałem, że to będzie styczeń, a dziś jest 20 stycznia i stwierdzić muszę, że styczeń jest dobry... W Polsce są ludzie, którym jest bardzo źle i którym się napewno nie polepszy. Ci muszą krzyczeć, że już jest dwunasta dla nich. Ale w Polsce jest dużo ludzi, miliony, którzy cicho siedząc, potrafią sobie radzić, pracują nad ufundowaniem swego dobrobytu i tem samem przyczyniają się do dobrobytu Skarbu Państwa i do wielkości Państwa”.</u>
          <u xml:id="u-4.10" who="#PByrka">Proszę Panów, ja cytuję ipsissima verba słowa p. Prezesa Rady Ministrów, które doskonale ilustrują, jakie zapatrywania Rząd miał co do ówczesnej sytuacji i o jakich środkach ewentualnej poprawy Rząd wtenczas mógł myśleć i mógł mówić.</u>
          <u xml:id="u-4.11" who="#PByrka">Proszę Panów, jeszcze w kwietniu 1925 r. p. Premier nie zdawał sobie sprawy z tego, że się staczamy w dół, skoro mógł twierdzić dnia 28 kwietnia:</u>
          <u xml:id="u-4.12" who="#PByrka">„Z tego faktu, że mamy zły bilans handlowy nie wypływa jeszcze, żeby nasza waluta miała być w niebezpieczeństwie. Ponieważ losy złotego spoczywają w rękach instytucji, mającej poważne zapasy własnego pokrycia i ponieważ Rząd pozostawia tej instytucji zupełną swobodę działania, więc ma ona w tem bardzo silny sposób regulowania stosunków, aby ujemny bilans nic mógł podważyć złotego”.</u>
          <u xml:id="u-4.13" who="#PByrka">„Co trzeba zrobić?” — mówi dalej p. Premier. „Wystarczy zmniejszać kredyty udzielane, a wtedy nawet przy zmniejszonym skutkiem złego bilansu zapasie walut złoty będzie miał potrzebne oparcie”.</u>
          <u xml:id="u-4.14" who="#PByrka">To była jedyna recepta i prostolinijność tej recepty musi każdemu wpaść w oko, zwłaszcza jeśli retrospektywnie obliczy skutki takiej metody. A więc brnęliśmy dalej, a więc szły wymiary podatków z pogwałceniem ustaw, szły egzekucje, szły nielogiczne zarządzenia w sprawie ceł, opłat wywozowych, obrotu z zagranicą, a tymczasem zjedliśmy rezerwę, nagromadzoną w poprzednich latach. Proszę Panów, to nie jest bagatela, to cośmy zjedli. P. Młynarski, a więc, osobistość może dla p. Premiera więcej miarodajna, aniżeli dla mnie, dlatego go cytuję, powiada, że zjedliśmy zapasów za 701.250.000 złotych, mówi to w swojej książeczce, w której pisze o finansach Polski. To jest suma olbrzymia. Nie twierdzę, że to zostało zjedzone dla celów konsumcyjnych i budżetowych, ale to są koszty założenia złotego, koszty reformy finansowej, koszty reformy walutowej, koszty reformy gospodarczej. 701.250.000 złotych to jest, proszę Panów, trzy razy więcej, niż Austria wydała z nadzwyczajnych funduszów w ciągu 3 lat na swoją sanację. Panowie wiedzą, że w umowie genewskiej kredyt dla Austrii ustalono na 650 milionów koron, i że ten kredyt nie został wyczerpany na cele sanacyjne i na inne cele związane z walutą, lecz w znacznej części został użyty na takie inwestycje poważne, jak elektryfikacja kolei i inne. Porównanie tych cyfr, porównanie rezultatów osiągniętych przedstawi Panom odrazu, gdzie ofiary wielkie zostały lepiej użyte i gdzie osiągnięto lepsze wyniki. Ale oprócz tego zjedliśmy pożyczkę w kwocie 35 milionów dolarów, wydawszy je w interesie ożywienia naszego życia gospodarczego i ugruntowania waluty.</u>
          <u xml:id="u-4.15" who="#PByrka">Jakiż jest efekt? Znaleźliśmy się wobec pustych kas skarbowych. Nie wiem, czy jest prawdziwym okólnik z 16 października, który w wypłatach państwowych wprowadza bardzo znaczne restrykcje. Ratunku Rząd szukał głównie w bilonie. Przyszły pięciozłotowe bilety w tej niewinnej formie umotywowane, że to jest tylko tymczasowe, bo mennica tak szybko srebra nie może przerobić, tymczasem muszą przyjść te papierki pięciozłotowe, a ponieważ zbliża się trzeci maj, dobrze byłoby wydać srebrne pieniądze pamiątkowe. Te srebrne pieniądze wyszły wprawdzie w liczbie 150 egzemplarzy po 10 zł za 5 zł, ale głównie zostały papiery. Przesycenie bilonem, które u nas panowało już w czerwcu zmusiło Bank Polski do pewnego aktu samozachowawczego własnej obrony i temu zawdzięcza powstanie swoje okólnik, który w kasach bankowych i w stosunkach bankowych z klejentami wprowadził rozdział pomiędzy bilonem a biletami bankowemi.</u>
          <u xml:id="u-4.16" who="#PByrka">Przypominają Panowie sobie dyskusję, która się toczyła na wspólnem posiedzeniu Komisji Skarbowej i Budżetowej i przypominają sobie Panowie mowę p. Premiera. która zresztą nie była drukowana. Otóż p. Premier powiedział wtedy, że to jest tylko porządkowe zarządzenie. I wszystkie zarzuty, jakie przeciw temu zarządzeniu były podnoszone, wszystkie przestrogi, aby nie wejść na drogę inflacji bilonowej, zostały zbagatelizowane poprostu tem oświadczeniem, że to zarządzenie jest czysto formalne, że wpływu na obieg mieć nie może i o dwóch walutach mowy być nie może. Zresztą obiega wszystkiego 150 do 160 milionów i p. Premier wówczas powiedział, że poza tę sumę nie wyjdzie. To nie jest drukowane, ale ja pamiętam i przypuszczam, że Panowie także pamiętają. Tymczasem, co się dziś z tą sprawą stało?</u>
          <u xml:id="u-4.17" who="#PByrka">Chciałbym tej kwestii bilonu kilka słów poświęcić, ponieważ ona musi być wyświetlona choćby także ze względu na różne projekty, o których się mówi, drugiej pomocniczej, nowej waluty.</u>
          <u xml:id="u-4.18" who="#PByrka">Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej upoważnia Rząd do wypuszczenia bilonu w wysokości 12 zł na głowę. Wówczas, kiedy to rozporządzenie było wydawane samo przez się rozumiało się, że miernik co do ilości wypuścić się mającego bilonu wynika z ilości obiegających banknotów. I znowu ten sam p. Młynarski pisze w tej samej swojej książce, że bilon w normalnych stosunkach ma znaczenie wyrównywania końcówek przy zapłatach rachunków i świadczeń. Do wyrównywania końcówek, to znaczy, że samo to jego powołanie, samo zresztą utrzymanie zasady jednej waluty i wyłącznego prawa emitowania pieniędzy papierowych przez Bank wymaga, ażeby proporcja bilonu do biletów skarbowych była taka, jak dyktują wymogi życia gospodarczego. Te 12 zł na głowę jest to maksymalna granica, która wtedy mogłaby być osiągnięta, gdy obieg biletów bankowych będzie 10, 8 nawet 6 razy większy niż obieg wypuszczonych biletów zdawkowych. Tymczasem Rząd trzyma się tej sumy i powiada: mam to rozporządzenie, musze je wykorzystać, w budżecie zresztą jest wstawione także upoważnienie do wypuszczenia tej sumy. I bilon wzrósł od końca czerwca do końca sierpnia z 160 mil. na 306 mil.</u>
          <u xml:id="u-4.19" who="#PByrka">Na 31 sierpnia kończą się całkowicie wykazy odnoszące się do bilonu. Kończą się wszelkie wykazy, dając pole do szerokich domysłów, zwłaszcza, jeżeli Rząd w czerwcu w porozumieniu z bankiem zarząd bilonu — jak w tym okólniku Banku Polskiego jest powiedziane — zabrał z Banku Polskiego i przeniósł do władz rządowych. Być może, że okólnik odnośny został cofnięty, w każdym razie jest komunikat, który dziś został w gazetach ogłoszony, nie mający co prawda podpisu Ministra Skarbu, a który powiada, iż niema inflacji bilonu — jest go o 43 1/2 miliona mniej, niż przewiduje ustawa. Jak to jest motywowane? Wiemy, że w Polsce, jest 27 milionów ludności, jak wykazuje spis ludności. Ale Rząd powiada, że sprawa się w ten sposób przedstawia, iż chwała Bogu, ludność u nas wzrasta, nie cofając się w ilości urodzin, przytem dostaliśmy Górny Śląsk już później, a więc właściwie ludności jest 29.3 miliony. Zgoda. Ale Rząd powiada: to ma być w obiegu, a to co jest w kasach skarbowych, to nie jest w obiegu, bo to leży w kasie. Jest tylko jeden krok dalej powiedzieć: to co mamy w kieszeni, to nie jest w obiegu, bo to jest schowane, tego w tym momencie w obiegu niema.</u>
          <u xml:id="u-4.20" who="#komentarz">(Głos: Może wyjść.)</u>
          <u xml:id="u-4.21" who="#PByrka">Z kasy skarbowej może wyjść i Pan wie i ja ręczę, że p. Minister Skarbu jeszcze lepiej wie, jak bardzo szybko z kasy skarbowej to wychodzi.</u>
          <u xml:id="u-4.22" who="#komentarz">(Minister Skarbu p. Grabski: I wchodzi z powrotem.)</u>
          <u xml:id="u-4.23" who="#PByrka">To co jest w kasie skarbowej, musi być uważane za będące w obiegu. Uważam to nie za argument, lecz poprostu za chęć usprawiedliwienia złamania ustawy.</u>
          <u xml:id="u-4.24" who="#PByrka">Ten jeden fakt, ten cały rozwój tej kwestii bilonu, to jest wymowny efekt gospodarki finansowej, ale jest on także charakterystyką, jaką wagę można przywiązać do najoficjalniejszych enuncjacji rządowych. Mam tu na myśli enuncjację, złożoną w Sejmie w czerwcu i w początku lipca. W lipcu mówiono o 160.000.000. Kilka tygodni nam wystarczyło, aby się wszystko załamało i te wszystkie teorie i te motywy, bo p. Premier — zdaje się już 11 września, nie ręczę za tę datę, bo nie chciałbym, aby była prostowana, w każdym razie mniej więcej w połowie września — w Senacie przyznał, że mamy dwie waluty, a więc przyznał pośrednio, że zarzuty, które mu czyniono w czerwcu o wprowadzenie dwuwalutowości właściwie są uzasadnione. Mamy dwie waluty. Użył p. Premier tego argumentu dla zwalczenia projektów, czy wniosków, które się wówczas pojawiły, aby wprowadzić walutę pomocniczą. P. Premier powiada: już dziś mamy dwie waluty. Czytałem to w gazecie zbliżonej do Rządu, więc prawdopodobnie dobrze podano. P. Premier powiada: chcemy wprowadzać walutę pomocniczą, a przecież już dziś są dwie waluty: jedna — bilety Banku Polskiego, a druga — bilon. Różnica między jedną i drugą jest ta, że za bilon nie można kupić dolarów.</u>
          <u xml:id="u-4.25" who="#PByrka">Ten dalszy rozwój i ten etap z 11 września i dalszy rozwój wypadków spowodowały, że p. Premier mógł 6 października wystąpić z tak żałosną mową, że doszczętne zgranie się tego Rządu do ostatniej nitki nie jest już dziś dla nikogo żadną tajemnicą. To jednak nie jest najtragiczniejsza strona sytuacji, że Rząd się zgrał do nitki. Rządy są na to, aby przychodziły i odchodziły i rządy odchodzą wówczas, kiedy widzą, że program ich zbankrutował. Rządy wówczas wyciągają z tego konsekwencje. Nie wiem, co p. Premier zrobi.</u>
          <u xml:id="u-4.26" who="#komentarz">(P. Prezes Rady Ministrów: Bez powodu — nie.)</u>
          <u xml:id="u-4.27" who="#PByrka">...Ja wprawdzie nie należę do Rady Gospodarczej, to też nie jest gospodarcza rada z mojej strony, jeżeli p. Premier zważy z jednej strony ogrom zadania, którego się podjął, a z drugiej strony fatalne wyniki tej pracy swojej, to w myśl zasady, którą zresztą p. Premier sam wypowiedział, będzie się musiał nad tą sytuacją swoją zastanowić.</u>
          <u xml:id="u-4.28" who="#PByrka">Cytuję: „Im większy rezultat musi być osiągnięty, tem większe musi być przeświadczenie wielkiej odpowiedzialności za to, ażeby nie zmarnować tego wszystkiego, co się osiągnęło. Cóżby to był za wstyd wielki i odpowiedzialność ogromna, gdyby to miało być zmarnowane! Bo, że się to drugi raz nie powtórzy, to nie ulega żadnej kwestij”.</u>
          <u xml:id="u-4.29" who="#PByrka">Ale powiadam, to jest rzecz, która mnie najmniej boli — jaką konsekwencję Rząd z tego wyciągnie. Tragiczne jest to, że Państwo poniosło szkody niepowetowane, że rozwój naszego życia gospodarczego został cofnięty wstecz.</u>
          <u xml:id="u-4.30" who="#komentarz">(Głos: Bankructwo wszystkich obywateli.)</u>
          <u xml:id="u-4.31" who="#PByrka">Trzeba Panom przypomnieć, że p. Premier w swojej mowie z dnia 6 października powiedział: „Kryzys, który przeżywamy, jest dla nas głęboką nauką”. Ale trzeba tutaj dodać, że tym, który koszta tej nauki, ponosi, który za tę naukę płaci, nie jest Pan Premier, lecz jest Państwo, jest Polska. A koszta te są wielkie.</u>
          <u xml:id="u-4.32" who="#komentarz">(Głos: Miliony.)</u>
          <u xml:id="u-4.33" who="#PByrka">Wystarczy popatrzeć na kompletne zniszczenie naszego rolnictwa, na wynędzniałe wsie, na zamknięte warsztaty pracy, na setki tysięcy bezrobotnych rejestrowanych, a jeszcze więcej nierejestrowanych po wsiach; wystarczy popatrzeć na leżące rzemiosło, handel, na bankructwo małych i wielkich przedsiębiorstw, ażeby wysokość tych kosztów zmierzyć. Ale są jeszcze inne szkody, które nie dadzą się oszacować, a te są: coraz bardziej wzmagająca się nieufność do władz państwowych i jej organów, wszechstronny upadek poczucia wszelkiej praworządności dochodzący w bardzo wielu wypadkach do zwątpienia o Polsce. Dlaczego to wszystko jest? Czy to w imię tej nauki, o której p. Prezes mówił?</u>
          <u xml:id="u-4.34" who="#PByrka">Rząd, który wszystko przegrał powiada: będę robił lepiej, ja się poprawię i przedkłada nowy, może już czwarty, może już piąty program. Z czego się ten program składa? Z budżetu i z tak zwanych — proszę darować — przedłożeń sanacyjnych. Co jest budżet? Przedkładając budżet, p. Premier odrazu apeluje do Sejmu, żeby Sejm ten budżet zmniejszył. Rząd agituje przeciw własnemu przedłożeniu! Jeżeli ten budżet jest przedłożeniem rządowem, jeżeli wynika z najlepszej woli i wiedzy Rządu, wtedy obowiązkiem szanującego się rządu, jest bronić swojego przedłożenia. Przecież to jest wprost przeciwne naturze, żeby budżet ułożony przez Ministra Skarbu, uchwalony przez Radę Ministrów, odrazu przez ten Rząd został odrzucony, jak nieślubne dziecko przez dziewkę, która mówi: opiekujcie się niem, zróbcie z niego człowieka. Apeluje się do Sejmu, żeby skreślił zamierzenia Rządu. Albo ten budżet jest robiony w dobrej wierze i zawiera minimum, względnie pod innym względem, maksymum tego, co Rząd musi mieć, ażeby mógł urzędować, ażeby mógł władzę spełniać, albo ten budżet jest fikcją, jest hasłem, jest obliczonym na demagogię krokiem.</u>
          <u xml:id="u-4.35" who="#PByrka">Proszę Panów, pominąwszy ten formalny wzgląd, pominąwszy ten brak ciepła w odniesieniu do własnego dzieła, budżet ten rzeczowo jest nierealny. Nie jest realny i niema wśród Panów, niema w Rządzie nikogo, ktoby z czystem sumieniem mógł położyć rękę na sercu i powiedzieć: tak, te cytry są realne. Cóż tam jest? Daniny publiczne preliminowane są o 62 miliony wyżej aniżeli w 1925 r., a to pomimo naszego najzupełniejszego zdziadzienia i wyczerpania zupełnego. Podatek gruntowy preliminowany jest plus 5 milionów, podatek przemysłowy plus 15 milionów, gdy niemal każdy numer dziennika urzędowego przynosi wyjątek od podatków, zniżkę od eksportu dla różnych przemysłów. Przewiduje się więc podatek przemysłowy podwyższony o 15 milionów, dochodowy plus 15 milionów, cukier plus 15, wówczas gdy grozi podwyżka cen cukru, która może już jest koncedowana, a która grozi zmniejszeniem się konsumcji. A nadzwyczajne daniny? Z podatku majątkowego, p. Premier chce mieć 125 milionów; jakim cudem, jeżeli w roku bieżącym do dziś, można było otrzymać z tego źródła niecałe 50 milionów, i jeżeli jest bardzo wątpliwą rzeczą, czy dojdzie się do 60 milj. w r. 1925?. Czy te ustawy, czy te zamierzone reformy, które są zapowiedziane, odrazu podziałają jak różdżka czarodziejska na kieszeń przemysłowców,...</u>
          <u xml:id="u-4.36" who="#komentarz">(Głos: Puste?)</u>
          <u xml:id="u-4.37" who="#PByrka">... na kieszenie robotników i na kieszenie chłopów, czy to jest możliwe? Przecież drugi raz tego głupstwa, co w r. 1925. zrobić nie można. P. Premier kwestię preliminowania podatku majątkowego w wysokości 300 milionów na r. 1925 zrobił poprostu kwestią zaufania, kiedy już jasnem było, że może wpłynąć najwyżej 100 milionów. Referent budżetu Ministerstwa Skarbu, p. Michalski, koncedował 200 milionów: może się stanie cud na Rymarskiej i może 200 milionów wpłynie. Ale cud się nie stał i wpłynęło wszystkiego czterdzieści kilka milionów.</u>
          <u xml:id="u-4.38" who="#PByrka">A jakim prawem jest wstawiony do budżetu dochód z bilonu? Bilon jest wyczerpany, przekroczony poza to, na co ustawa pozwala. Dzisiejszy stan ustawowy jest taki, że należy go zastąpić srebrem, piątki należy zastąpić srebrem. A ponieważ przy srebrze połowę się płaci efektywnie, a więc nie 40 milionów nadwyżki, tylko gdybyśmy chcieli 100 milionów wycofać, to musimy 50 miljonów dopłacić, więc to jest minus. Powiedzmy, że dopłata wyniesie 40 milionów, ale tutaj zamiast 80 milionów straty, jest wstawione 40 milionów nadwyżki. Przecież w ten sposób nie można z Sejmu żartować.</u>
          <u xml:id="u-4.39" who="#PByrka">A podatek od zwierząt, jako nowe źródło dochodu?</u>
          <u xml:id="u-4.40" who="#komentarz">(Głos: Już jest! Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-4.41" who="#PByrka">Sejm dwa razy odrzucił to zamierzenie; teraz Rząd wstawia podatek od zwierząt i od środków lokomocji mechanicznej i chce uzyskać z tego tytułu 10 milionów, zaś około dwudziestu kilku milionów dla związków samorządowych. A podatek od świadectw szkolnych, 11 i pół miliona, kto wstawił i na co? Na to, ażeby może były łaźnie urządzone, jeszcze w innych gimnazjach, może pływalnie, a może sale bilardowe? Na to mają być opodatkowane świadectwa szkolne, nie te uniwersyteckie, ale te świadectwa ze szkół ludowych, bo to jest clou tego podatku, żeby opodatkować te świadectwa i to jest wstawione w budżecie. Ale czy to może wpłynąć? A te nieszczęśliwe polskie lasy, a te przedsiębiorstwa? To są szczegóły, tylko luźnie z preliminarza budżetowego wyjęte, które jednak dosadnie charakteryzują, jak poważnie Rząd przystępuje do zestawienia tego budżetu. Nie mówię już o preliminowaniu wydatków, czynionych zagranicą, albo w obcych walutach w stosunku 1 do 518 w momencie, gdy załamanie złotego już było znane.</u>
          <u xml:id="u-4.42" who="#PByrka">Niezależnie od tego jest rzeczą jasną, że budżet jest za wysoki. Ja nie jestem tak śmiały jak kol., Frostig, ażeby powiedzieć, że miliard sto milionów, czy miliard dwieście milionów wystarczy. Co do cyfry nie chcę się zobowiązywać, ale że budżet jest za wysoki, to przeświadczenie o tem jest powszechne. Budżet więc musi być znacznie zredukowany i dostosowany do siły płatniczej i podatkowej ludności. Możliwości bardzo wydatnych redukcji są niemal we wszystkich resortach, począwszy od Prezydjum Rady Ministrów, a skończywszy na kosztach walki prasowej Rządu z Sejmem i z niektóremi stronnictwami.</u>
          <u xml:id="u-4.43" who="#komentarz">(Oklaski i brawa.)</u>
          <u xml:id="u-4.44" who="#PByrka">Mam wrażenie, że i w budżecie Ministerstwa Spraw Wojskowych można bardzo dużo skreślić, nawet bez szkody dla sprawności wojska i dla obrony państwa. Mam wrażenie, że w budżecie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych można znaczne oszczędności wprowadzić. Zdaje mi się, że i w Ministerstwie Oświaty można poczynić także znaczne oszczędności, któreby mniej krzewieniu oświaty zaszkodziły, aniżeli, niemal co miesiąc zmieniające się nowe programy, nowe podręczniki, których kosztów żaden człowiek uczciwy — nie mówię bogaty, ale uczciwy — dziś nie jest w stanie pokryć. Proszę Panów, w pewnych sferach trzeba być złodziejem, aby móc pokryć koszty tych podręczników, które są wymagane i które się ustawicznie zmieniają. Powtarzam, bez szkody będzie można to wszystko zrobić. Nawet w Ministerstwie Skarbu można bardzo wiele rzeczy oszczędzić, choćby nawet na tak użytecznem wydawnictwie, wydanem niedawno, a za darmo posłom rozesłaniem, jak rocznik statystyczny. Są to rzeczy pożyteczne, ale nie są konieczne, a niekonieczne są choćby dlatego, że w głównej części wiadomości te są odpisane od senatora Buzka i z tego, co Urząd Statystyczny podaje.</u>
          <u xml:id="u-4.45" who="#komentarz">(Prezes Rady Ministrów Grabski: To służy tylko Rządowi.)</u>
          <u xml:id="u-4.46" who="#PByrka">Nie mogą być również uzasadnione takie wydatki, jak na tę słynną monografię o seminarium w Radomiu, z której się dowiadujemy, że sekretarka seminarium zakochała się, że umarł jej mąż i t. d. A ten poczciwy ks. dyrektor? Wszystko jest wydane jako foliał, w ozdobnej formie i na wspaniałym papierze: nie chcę Panom odczytywać tych rzeczy, aby do bardzo poważnej sytuacji i debaty nie wprowadzać momentów wesołości.</u>
          <u xml:id="u-4.47" who="#PByrka">Można się obejść, Panie Ministrze Kolei, bez takiej statystyki, która jest poprostu stekiem głupstw i nonsensów, jak np. przedstawienie stacji kolejowych i kopalń, i wyliczenie w długich szpaltach z porządkiem chronologicznym naładunków węgla, koksu, brykietów i torfu. To można napisać na trzech kartkach, jest do tego całe biuro, w którem pracuje kilkadziesiąt osób — nie chcę wymieniać cyfry, aby się nie narazić na sprostowanie. Jest to ostatnie głupstwo.</u>
          <u xml:id="u-4.48" who="#komentarz">(Minister Kolei Tyszka: Nie zgadzam się.)</u>
          <u xml:id="u-4.49" who="#PByrka">Naturalnie, Pan nie może się zgodzić, skoro Pan w jednem ze swoich przemówień dowodził, że Pan nie rozumie pracy nad taryfą bez tego rodzaju statystyki.</u>
          <u xml:id="u-4.50" who="#komentarz">(Minister Kolei Tyszka: Na całym świecie to jest. Taryfy się ustalają na podstawie tego. Ja muszę mieć w chronologicznym porządku zapisany każdy transport do każdego miasta.)</u>
          <u xml:id="u-4.51" who="#PByrka">W dodatku wydane to jest na papierze bezdrzewnym, niemal że kredowym.</u>
          <u xml:id="u-4.52" who="#komentarz">(Głos: Salonki znieść także.)</u>
          <u xml:id="u-4.53" who="#PByrka">Te stosunki są skandaliczne i musi być im położony kres.</u>
          <u xml:id="u-4.54" who="#PByrka">Oszczędności! Rząd już w pierwszej ustawie o pełnomocnictwach ze stycznia 1924 r. miał bardzo szeroki zakres działania dla przeprowadzenia oszczędności. Mówi się o komisjach oszczędnościowych. Od r. 1920 było już kilka komisji oszczędnościowych, a efekt tego jest zupełnie a zupełnie mizerny. Budżet musi być wyrazem tych zamierzeń, które skierowane są do ustalenia minimum tego, co ze społeczeństwa wydobywać się powinno, ażeby pokryć wydatki najniezbędniejsze, najkonieczniejsze, wydatki maksymalne. Z tego punktu widzenia, budżet ten, względnie program Rządu, o ile częściowo nadano mu formę budżetu, jest zupełnie niedostateczny.</u>
          <u xml:id="u-4.55" who="#PByrka">Przechodzę do przedłożeń sanacyjnych. A więc mamy projekt ustawy o środkach ograniczenia wydatków Państwa i związków prawno-publicznych. Cóż tu jest postanowione? Najpierw, państwowa rada oszczędnościowa. Znów jest rada oszczędnościowa. Dlaczego? Ażeby żądania, któreby można zrealizować w znacznie szybszej drodze, które się powinno było zrealizować na podstawie pełnomocnictw udzielonych swego czasu Ministrowi Skarbu, były teraz przekazane jakiejś radzie, służącej chyba do tego, ażeby odpowiedzialność rozszczepić i uniemożliwić ustalenie odpowiedzialności Rządu. Jak Pan Premier sobie wyobraża, że Sejm będzie delegował 5 posłów, którzy Panu Premierowi będą składać swoje wnioski, a Pan Premier może sobie te wnioski włożyć do kosza, albo nie? Ja nie wiem, czy znajdzie się poseł, któryby się zgodził na taką forme stosunku do Rządu. Sejm nie jest organem, któryby pomagał Rządowi pracować, pomagał Rządowi przeprowadzać program oszczędnościowy w tem znaczeniu, żeby funkcjonował jako organ o charakterze administracyjnym. Sejm jest organem kontrolującym, Sejm jest organem, który stanowi źródło władzy dla Rządu, ale Sejm nie może swoich członków delegować do rządzenia. Dziwnym jest sentyment p. Prezesa Rady Ministrów właśnie teraz do Sejmu, kiedy wówczas, gdy Pan Prezes czuł się mocnym, mając w kieszeni pełnomocnictwa, tępił posłów, tępił Sejm, wszędzie, gdzie było tego potrzeba, albo nawet i nie potrzeba.</u>
          <u xml:id="u-4.56" who="#komentarz">(Głos: Wtedy nie przychodził tutaj.)</u>
          <u xml:id="u-4.57" who="#PByrka">A dziś apeluje się do posłów sejmowych, naturalnie na to, aby z nich zrobić poprostu ludzi niepoczytalnych, bo inaczej nie mógłbym nazwać tego, ktoby zgodzi! się na to, by wejść do jakiejś mieszanej komisji, któraby miała rządowi przedkładać wnioski. To jest rzecz z naszego punktu widzenia absolutnie nie do przyjęcia.</u>
          <u xml:id="u-4.58" who="#PByrka">Tak zwani kontrolerzy budżetowi, którzy są także w tej ustawie przewidziani, to nie jest instytucja nowa, p. minister Michalski lansował tę myśl, w czasie swego urzędowania. Przyznaję, że instytucja ta może być pożyteczna, jeżeli Rząd uważa, że taka kontrola jest niezbędna na to, aby niektórzy ministrowie wtedy, kiedy chodzi o wydatki, zbytnio nie brykali. Ale i tu znowu jest jedna niekonsekwencja. W Ministerstwie Spraw Wojskowych kontrola budżetu miałaby się posługiwać organami kontroli wojskowej. Noli me tangere, nie ruszać wojska, właśnie tej najsłabszej strony, gdzie najbardziej można oszczędzić, gdzie samemu wojsku, mojem zdaniem, wielką przysługę by się oddało, gdyby się zdjęło z oficerów, z munduru, który wysoko stawiamy i szanujemy, te często nieuzasadnione, ciągle rzucane w formie haseł podejrzenia o kradzież, o sprzeniewierzenia i t. d. To się najwidoczniej zostawia, ażeby dalej iść w ten sposób.</u>
          <u xml:id="u-4.59" who="#PByrka">Proszę Panów, rzecz taka, jak np. żądanie od związków komunalnych i innych związków prawno-publicznych, ażeby wszystkie inwestycje czyniły tylko ze zgodą ministra, w porozumieniu z Ministrem Skarbu, jest tylko dowodem, że autor nie zdaje sobie absolutnie sprawy z życia. Podejrzewam, że to pisał prezes urzędu, czy biura badania cen. Jakże można wymagać, aby w Kulikowie, w jakimś tam biurze gminnem, każdy wydatek inwestycyjny był uzależniony od zgody Ministra? Co to znaczy taki wydatek inwestycyjny? To może być wybudowanie nowych schodów, kupienie sikawki... czy na to jest Minister Spraw Wewnętrznych, ten biedny minister, któremu wczoraj tyle do zarzucenia miał kol. Frostig, ten minister, który wogóle nie wie, co się dzieje w samorządach, który nie zrobił nawet statystyki wydatków w samorządach, ten tak przeciążony minister będzie zatwierdzał wydatki inwestycyjne? Ten punkt jest dla nas także nie do przyjęcia.</u>
          <u xml:id="u-4.60" who="#PByrka">A skąd to żądanie prawa ustanawiania komisarzy rządowych? To jest odkrycie Ameryki! Już ustawy dziś obowiązujące uprawomocniają Rząd do ustanawiania komisarza rządowego wówczas, kiedy gospodarka gminna nie odpowiada stanowi finansów, dochodów i t. d. Rząd korzysta z tego. Jest parę setek komisarzy rządowych.</u>
          <u xml:id="u-4.61" who="#komentarz">(Głos: Tysiące!)</u>
          <u xml:id="u-4.62" who="#PByrka">Chyba parę tysięcy. Czy może ten komisarz rządowy ma dostać nadkomisarza rządowego?</u>
          <u xml:id="u-4.63" who="#komentarz">(Głos: Owszem i to się trafia.)</u>
          <u xml:id="u-4.64" who="#PByrka">Tego przedłożenia ja absolutnie nie rozumiem.</u>
          <u xml:id="u-4.65" who="#PByrka">Powiadam, z wyjątkiem tego jednego postanowienia, które przewiduje ustanowienie komisarza kontrolującego budżety przy poszczególnych władzach centralnych, co może być celowe, nie widzę w tej ustawie absolutnie niczego, za czem moglibyśmy się oświadczyć, ale to wcale nie jest potrzebne, aby to zrobić drogą ustawy. To nie jest utworzenie nowej władzy, nowych kompetencyj, to jest wprost delegowanie organów Ministerstwa Skarbu do odnośnego Ministerstwa. Sejm oczywiście takiemi figlami, takiemi drobiazgami nie potrzebuje się zajmować.</u>
          <u xml:id="u-4.66" who="#PByrka">Przechodzę do drugiej ustawy, ustawy o środkach tymczasowych, zmierzających do poparcia produkcji krajowej i poprawy bilansu płatniczego. To są rzeczy, które działają na przyszłość — uwolnienie od podatków tych przedsiębiorstw, które dopiero mają powstać. Tu, o ile to zostanie wzięte pod rozwagę, będziemy żądali, ażeby nie zostało tak: „Rozporządzenie wykonawcze określi warunki oraz granice, w jakich mogą być udzielane powyższe ulgi”. Skończyło się z pełnomocnictwami, to musi wejść do ustawy. Jeżeli Rząd może rozporządzenie napisać, to może napisać i uzupełnienie do tej ustawy w kierunku tym, któryby ustalał warunki i granice tych ulg, i uwolnień podatkowych.</u>
          <u xml:id="u-4.67" who="#PByrka">Znowu jest przepis, podobny do tych inwestycyjnych wydatków, który mówi: „Potrzebne przedmioty pochodzenia zagranicznego mogą związki samorządowe oraz instytucje, działające w myśl przepisów prawa publicznego, (czy to mają być Izby Adwokackie, Izby Notarialne, Izby Lekarskie, czy co?) znowu tylko za zezwoleniem Ministra Skarbu, Przemysłu i Handlu nabywać”. Polska jest większa, niż Warszawa, niemożliwem jest przecież, żeby wnioski w takich sprawach drobiazgowych tysiąc kilometrów szły do Rządu, do ministrów.</u>
          <u xml:id="u-4.68" who="#PByrka">Przechodzę do trzeciej ustawy: o środkach złagodzenia przesilenia finansowego. Otóż co to jest! Miliard pożyczki dla Rządu, a zanim ten miliard będzie, 200 milionów na cele stabilizacji złotego, na interwencję. Dalej 100 milionów znowu na ratowanie tych instytucji finansowych, które zasługują na nadzwyczajną pomoc kredytową. Co to znaczy instytucje, które zasługują na nadzwyczajną pomoc kredytową, jakie są tego kryteria? My wiemy, że p. Premier ratuje banki, wiemy, również, że były takie enuncjacje, specjalne wskazania Rządu, które banki położyły właśnie dlatego, że wyszły te enuncjacje Rządu. Może tamte banki nie zasługiwały na tę specjalną pomoc kredytową, ale może nie zasługiwały i na to, żeby je takiem pociągnięciem dobijać. Wybór takich instytucji musi być określony w samej ustawie. Zresztą, proszę Panów, suma 100 milionów na ratowanie banków być może, że jest pożyteczna, ale muszę wskazać na niewspółmierność tej sumy z sumami przeznaczonemi na inne cele gospodarcze, na cele produkcyjne. Jeżeli weźmiemy np. melioracje rolne, to nie można było od Rządu z budżetu nic wydusić, a tak samo było i wtedy, kiedy chodziło o wydatki rzeczywiście produkcyjne, np. o to, aby inwestycje w przemyśle, i w rolnictwie umożliwić.</u>
          <u xml:id="u-4.69" who="#PByrka">A teraz, proszę Panów, przychodzi kwestia następująca. P. Premier żąda od Sejmu pełnomocnictw do zaciągnięcia pożyczek przy udzieleniu tym pożyczkom wszystkich możliwych gwarancji, zastawów i t. d Jeżeli p. Premier tego żąda, to naszym obowiązkiem jest zastanowić się, w jaki sposób dotychczasowe pełnomocnictwa do zaciągnięcia pożyczek zostały wykorzystane.</u>
          <u xml:id="u-4.70" who="#PByrka">Proszę Panów, z t. zw. pożyczki włoskiej za 400 milionów lirów wpłynęło do Skarbu Państwa 62.344.000 złotych. Za 35 milionów dolarów pożyczki amerykańskiej, co odpowiada po ówczesnym kursie 181 milionom złotych, wpłynęło ledwo 113 milionów, a może 123 miliony. Przyjmuję tę drugą cyfrę, bo — jak będę jeszcze o tem mówił. — niczego pozytywnego od Rządu nie można się dowiedzieć.</u>
          <u xml:id="u-4.71" who="#komentarz">(Prezes Rady Ministrów Grabski: Bo jeszcze ciągle wpływa.)</u>
          <u xml:id="u-4.72" who="#PByrka">P. Premier powiedział: reszta jest w rozrachunkach, będzie zapłacona, wpływa i t. d. Proszę przyjrzeć się warunkom jednej i drugiej pożyczki. Naturalnie dotychczas te rzeczywiste warunki dla nas są niedostępne, mimo domagania się bardzo częstego: dostępny jest Dziennik Ustaw, ale dostępna jest także włoska gazeta urzędowa, która mówi o warunkach, nie zawartych w rozporządzeniu Prezydenta Rzeczypospolitej, mianowicie o tych, które stan sprawy przedstawiają mniej korzystnie, aniżeli Rząd to przedstawia. Otóż okazuje się, że pożyczki te zawarte są na takich warunkach, szczególnie pożyczka włoska, że gdyby to człowiek prywatny zrobił, prywatny przedsiębiorca, musiałby być uważany za bankruta.</u>
          <u xml:id="u-4.73" who="#PByrka">A, proszę Panów, kredyty interwencyjne? Nie byłem na tej poufnej konferencji, na której p. Premier dał pewne informacje poufne, bo wychodzę z założenia, że tu chodzi o rzeczy, o których wszyscy wiedzieć powinni, a przynajmniej Sejm wiedzieć powinien. Chodzą pogłoski, że my poprostu zarywamy, kogo możemy, pożycza się, gdzie tylko można. A zapytuję się p. Premiera, czyim obowiązkiem jest trzymanie kursu waluty? Czyj to jest obowiązek? Najkardynalniejszym obowiązkiem Banku Polskiego jest trzymać swoją walutę, a myśmy mu ten obowiązek utrudnili, wprowadzając bilon inflacyjny, który alteruje posunięcia kredytowe Banku, a także i jego politykę walutową. Obiega powiedzmy 400 milionów banknotów, chociaż obecnie jest znacznie mniej. Pan Premier chce każdego złotego podeprzeć półzłotówką, ażeby ten jeden złoty stał. Przecież to jest marnotrawstwo, rzecz, która już na pierwszy rzut oka wydaje się nieekonomiczną. Czy ten projekt także z biura badania cen pochodzi, nie wiem, ale pochodzi w każdym razie ze strony niekompetentnej i z temi stosunkami nienależycie obeznanej.</u>
          <u xml:id="u-4.74" who="#PByrka">A do czego prowadzi akcja z bankami? Pan Premier banki poprostu upaństwawia, gdyż dyktuje im warunki i daje im komisarzy, uzależnia je od różnych warunków za konieczne uznanych. Nie wiem, czy nasze życie gospodarcze, czy stosunki wymagają aż takiego stosunku do banków, czy wymagają formalnego upaństwowienia. W każdym razie chcielibyśmy także coś usłyszeć, jaką rolę spełniają ci komisarze rządowi, którzy siedzą w bankach, ba nawet w filiach banków. Jak ci panowie kontrolują za to wysokie wynagrodzenie, które z tego tytułu pobierali, bo pensja 700. 800 do 1.000 złotych za sprawowanie tego rodzaju funkcji jest bardzo wysoka. Znam urzędników, którzy takich ubocznych kontroli mają kilka, przy własnem biurku nigdy nie siedzą, natomiast kontrolują państwowe instytucje bankowe i instytucje, z któremi Państwo ma do czynienia z tytułu najrozmaitszych umów.</u>
          <u xml:id="u-4.75" who="#PByrka">Dwie rzeczy jednak będą potrzebne z tego przedłożenia, mianowicie: sprawa biletów skarbowych i sprawa, trzeba po imieniu tę rzecz nazwać — zwiększenia obiegu biletów zdawkowych. Bo to przedłożenie na nic innego nie wychodzi. Nie znam dokładnie sytuacji, jaka jest dziś w kasach skarbowych, i nie wiem jakie one mają płynne fundusze i jakie płatne natychmiast zobowiązania. Ale jeżeli tak jest, jak się mówi, że sytuacja Skarbu jest tak ciężka, że nawet najmniejsze, najdrobniejsze wypłaty zostały przez Rząd wstrzymane, to radziłbym, aby Rząd zastanowił się, czy nie byłoby celowem odnośnie do tych dwóch spraw wniesienie osobnego przedłożenia, które mogłoby być traktowane osobno i natychmiast.</u>
          <u xml:id="u-4.76" who="#PByrka">Zresztą wszystko, co jest w tych t. zw. przedłożeniach sanacyjnych, jest obliczone na tani poklask, a jeżeli chodzi o pełnomocnictwa, to Rząd jeszcze ciągle nie zdaje sobie sprawy ze swego stosunku do Sejmu i z tego, że stracił cały autorytet i kredyt moralny zarówno w kraju u tych milionów, które pracują i oszczędzają, a na które się p. Prezes powoływał, a także niestety i za granicą. Tym sprawom chcę kilka słów jeszcze poświęcić.</u>
          <u xml:id="u-4.77" who="#PByrka">P. Premier Grabski objął rządy w warunkach rzeczowo i psychologicznie bardzo korzystnych dla przeprowadzenia wielkich reform skarbowych i gospodarczych. Jak sam przyznał, w chwili objęcia rządów zastał wiele spraw przygotowanych do sfinalizowania. Poczynione przez rząd poprzedni zarządzenia, następnie ustawy uchwalone w końcu 1923 r. były bardzo pomocne przy przeprowadzeniu sanacji i stabilizacji naszych stosunków. Społeczeństwo było wyczerpane inflacją i zawarło poprostu już „Pokój Boży”, w najobszerniejszem tego słowa znaczeniu; nie było ani politycznych strajków, nie było żadnych innych zaburzeń. Sejm poszedł w swojej abnegacji tak daleko, że żadne ciało najżyczliwsze rządowi i najbardziej dbałe o losy państwa nie mogłoby było dalej pójść. Sejm poszedł w abnegacji tak daleko, że dał Rządowi niemal nieograniczone pełnomocnictwa.</u>
          <u xml:id="u-4.78" who="#PByrka">Panowie darują, że do tej sprawy chciałbym dać rodzaj interpretacji, nie z pretensją, ale może ze słabem uprawnieniem do autentyczności. Jako przewodniczący Komisji Skarbowej muszę powiedzieć, że komisja ta niemal jednomyślnie wszystkie żądania Rządu uwzględniła. Upadły tylko te, od których Rząd sam odstąpił. Kierowała się komisja przytem następującemi momentami: sprawa jest pilna, ostatni moment coś zrobić, w Sejmie procedura z natury rzeczy jest ociężała, inną być nie może, w Sejmie grają rolę nieraz sprzeczne interesy, które nieraz są szkodliwe, w Sejmie grają rolę także i polityczne programy, pewne dogmaty partyjne i t. d. — dobrze jest te rzeczy które są konieczne i które każdy w głębi duszy musi uważać za niezbędne, oddać do rozstrzygnięcia Rządowi, ażeby tych tarć uniknąć. Znaczna część Sejmu uczyniła to tem chętniej, że, jak powiedziałem, w wielu wypadkach chodziło tylko o zrealizowanie rzeczy już postanowionych lub przygotowanych do ostatecznego wykończenia.</u>
          <u xml:id="u-4.79" who="#PByrka">A jakże Rząd te sytuacje ocenił? Zamiast zrozumieć to stanowisko Sejmu, nabrał odrazu dyktatorskich manier i od tego czasu zaczął się deszcz komunikatów, wywiadów, które zmierzały do zdyskredytowania Sejmu w opinii publicznej. Pan Premier od razu zachował się tak: to jest Sejm — to jestem ja. Przecież to są nie współrzędne czynniki. To jest maniera dyktatorska, która u nas w Polsce nigdy nie będzie mogła zwyciężyć. A czy p. Premier miał słuszność? Przecież ten Sejm pracował, jak nie wiele sejmów w Europie. Przecież cóż się stało już choćby tylko w tym zakresie, który najbardziej obchodzi Ministerstwo Skarbu? Oto został cały system ustawodawstwa o podatkach bezpośrednich zrewidowany, zostały na nowo uchwalone wszystkie podatki bezpośrednie, został uchwalony monopol spirytusowy, podatek od piwa, podatek od wina, a to wszystko w wytężonej, szczerej i bezgranicznie tylko dobru Państwa oddane pracy. Nie dla polityki to zrobiono. Ten Sejm dał Rządowi także dwa budżety, dwa pierwsze budżety; była to kolosalna praca i to w walce z tym Rządem, bo Rząd i poprzednie budżety rzucił na pastwę Sejmowi i powiedział: masz, ograniczaj wydatki, a jeżeli nie ograniczysz, to naturalnie jest twoja wina: społeczeństwo, patrz, Sejm nic nie ograniczył w tym budżecie, jeszcze go podniósł. To jest krzywda, wyrządzona Sejmowi.</u>
          <u xml:id="u-4.80" who="#PByrka">A jak się Rząd interesował pracami Komisji? Proszę Panów, byłem na Komisji Budżetowej przed kilku miesiącami, gdzie było obecnych 21 członków komisji i 23 delegatów Rządu. Chodziło o budżet Ministerstwa Przemysłu i Handlu. Na pytania, stawiane przez jednego z kolegów, żaden z 23 panów nie potrafił dać odpowiedzi. Toż to jest kradzież czasu i pieniędzy, toż to jest ignorowanie Sejmu wysyłać na komisję ludzi niemal małoletnich naturalnie umysłowo. Ja przewodniczę Komisji Skarbowej i z wyjątkiem działu podatków i opłat, dla którego przychodzą ludzie odpowiedzialni, którzy wiedzą odpowiednią rozporządzają, przysyła mi się ludzi, którzy nie tylko nie potrafią dostosować się do poziomu dyskusji prowadzonej w tej komisji, ale nawet nie umieją się zachować towarzysko. Powołuję się na kolegów, ile razy musiałem zrobić wytknięcia pod adresem Tych panów.</u>
          <u xml:id="u-4.81" who="#PByrka">W ten sposób Rząd lekceważy prace i najlepsze intencje Sejmu. Panowie z Rządu nie omijali żadnej okazji, aby Sejm dyskredytować. Wprawdzie muszę podnieść, że p. Premier oficjalnie kilkakrotnie i z tej trybuny raczył przyznać że Sejm mu pomaga, jednak to p. Premiera nie zwalnia od odpowiedzialności za jego biuro prasowe i za jego szefa prezydjalnego.</u>
          <u xml:id="u-4.82" who="#PByrka">W przekonaniu, że szanse Rządu właśnie w stosunku do Sejmu idą w górę, w ostatnich czasach p. Premier sam wstąpił w szranki walki z Sejmem i rzucił mu rękawicę w wywiadach prasowych, które w zeszłym tygodniu czytaliśmy. Popularne organy prasowe, zbliżone do p. Premiera, to podchwyciły, robią zestawienia: co Sejm, co Premier. A co się właściwie Sejmowi zarzuca? Brak aktywnego programu. Ale p. Premier powiedział nie tylko to, lecz także zarzucił Sejmowi, że przeszkadza mu sanować gospodarstwo, interweniować dla utrzymania kursu waluty i ratować upadające banki. Proszę powiedzieć, na jakiej podstawie p. Premier dotychczas to robił, zanim sanacyjne przedłożenia zostały wniesione? W ten sposób demagogii rządów uprawiać nie wolno. Sejm nie jest na to, aby pisał dla rządu programy. Sejm nie jest na to, aby razem z rządem się uczył, Sejm jest tylko źródłem władzy dla rządu i ma nad rządem kontrolę, a także ma prawo rząd pociągać do odpowiedzialności i z tego prawa winien robić użytek. Ale p. Premier tego nie chce zrozumieć.</u>
          <u xml:id="u-4.83" who="#PByrka">W ostatnich czasach chciał sobie stworzyć jakieś zastępstwo Sejmu i powstała Rada Gospodarcza na podstawie statutu przez p. Premiera napisanego i obradująca pod obowiązkiem wielkiej tajemnicy, pod sankcjami karnemi nawet. I w jakim celu? Czy p. Premier tę Radę Gospodarczą chciał może wygrać jako atut przeciw Sejmowi? P. Premier powiada: Sejm przeszkadza. Sejm nie chce mi dać żądanych ustaw, ja sobie i bez Sejmu dam radę. Znam charakter tych rad, bo w pierwszych czasach urzędowania p. Premiera przychodziłem na posiedzenia Rady Finansowej, która okazała się ciałem zwołanem ad audiendum verbum, do wysłuchiwania projektów: tam każde odmienne zdanie, nie mówię o jakimś głosie protestu, ale odmienne zdanie jest uważane za osobistą obrazę p. Premiera. Rada Gospodarcza ma widocznie stać się czynnikiem, na którym p. Premier chce się oprzeć w walce swej z Sejmem.</u>
          <u xml:id="u-4.84" who="#komentarz">(Prezes Rady Ministrów Grabski: Skąd takie insynuacje?)</u>
          <u xml:id="u-4.85" who="#PByrka">Muszę zaprotestować przeciwko wyrażeniu „insynuacje”. Umieściło 10 czy 8 dzienników w Warszawie wywiad z p. Premierem, który mówi wyraźnie, że Sejm przeszkadza Panu rządzić, że Sejm przeszkadza prowadzić akcję sanacyjną, że Sejm odsunął załatwienie przedłożeń sanacyjnych, ale że p. Premier i bez Sejmu da sobie radę.</u>
          <u xml:id="u-4.86" who="#komentarz">(Prezes Pady Ministrów Grabski: Stanowczo, tak nie powiedziałem.)</u>
          <u xml:id="u-4.87" who="#PByrka">Z wywiadu, który był w „Kurierze Porannym”, wynika jeszcze tylko potwierdzenie wywiadów, w tamtych dziennikach umieszczonych.</u>
          <u xml:id="u-4.88" who="#komentarz">(Prezes Rady Ministrów Grabski: Protestuję przeciwko temu, tak nie powiedziałem.)</u>
          <u xml:id="u-4.89" who="#PByrka">Ja sprostowania w tym kierunku nigdzie nie czytałem i zdaje mi się, że nikt z Panów. Widzimy, że w ostatnich czasach jeszcze większe zaostrzenie w tym stosunku nastąpiło, od kiedy p. Premier sam wziął udział w tej walce. Nie wiem, jakie stanowisko zajmie szef biura prezydialnego w Ministerstwie Skarbu przy prasowej ocenie np. dzisiejszego mojego przemówienia, ale uważam, że p. szef biura prezydialnego pośrednią instrukcję dostał w tym kierunku teraz właśnie od p. Premiera, który użył słowa „insynuacja”. Jeżeli to się mówi w Sejmie z fotela ministerialnego, to Panowie mogą sobie wyobrazić, jak to będzie szło crescendo w organach prasowych zbliżonych do p. Prezesa Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-4.90" who="#PByrka">Nie możemy mieć zaufania do Rządu, który drogą komunikatów, przedstawiających stan rzeczy nie tak, jak on wygląda w świetle prawdy, lecz tendencyjnie, urabia opinię w kraju i za granicą i który za pomocą tego rodzaju komunikatów i wystąpień prasowych chce się ugruntować przy władzy. Nie mogę mieć zaufania do Rządu, który po tem, jak wykazałem, zmarnowaniu zaciągniętych pożyczek i po zaciągnięciu ich pod warunkami, na które, jeszcze raz powtarzam, bankrutby się nie zgodził, od Sejmu żąda, by mu dać możność zaciągnięcia jeszcze dalszej pożyczki i to w kwocie tak niesłychanie wielkiej. Swoją drogą nie obawiam się, że ta pożyczka już jedzie; sam Rząd mówi: w listopadzie, lecz u nas w Małopolsce mówi się: w maju.</u>
          <u xml:id="u-4.91" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-4.92" who="#PByrka">Przy ocenie tych przedłożeń, proszę Panów, będziemy musieli uwzględnić przedewszystkiem oprócz katastrofalnych wyników dzisiejszej gospodarki, także i metody sprawowania władzy przez p. Premiera, których charakterystyką jest zupełne nieposzanowanie ustaw i prawa, przekroczenie pełnomocnictw, łamanie ustaw, okólniki sprzeczne z ustawami, niesłychany nacisk egzekucyjny bez uwzględnienia tego, że społeczeństwo nie jest takie, żeby płacić nie chciało, lecz, że społeczeństwo płacić nie może. Wyrazem tej polityki to te 13.000.000 kosztów egzekucyjnych w pierwszem półroczu — może data jest fałszywa, bo to było także w prasowej notatce, pochodzącej z Ministerstwa Skarbu — 13.000.000 kosztów za pół roku, kiedy preliminarz przewiduje 10.000.000 czy 12.000.000 na rok. Wyrazem tej polityki to są specjalni przedsiębiorcy, którzy teraz w większych miastach powstali i kupują garderobę męska kompletną po kilkadziesiąt groszy, kupują meble...</u>
          <u xml:id="u-4.93" who="#komentarz">(Głos: Skandal! P. Wiślicki: To kupuje policja i rodziny urzędników.)</u>
          <u xml:id="u-4.94" who="#PByrka">Wynikiem tych rządów jest taki obrazek. W jednym z powiatów galicyjskich zasekwestrowano właścicielowi dóbr kilka koni, które oszacowano na 5.000 złotych. Zdaje mi się 6 czy 8 sztuk koni. Ponieważ nie było kupca, któryby mógł tak wielką sumę wyłożyć, konie pędzono z jarmarku na jarmark przez dwa tygodnie i za każdym razem cena ich spadała. Na koniec zwrócono właścicielowi te konie z powodu niemożności sprzedania i właściciel musiał zapłacić koszta egzekucyjne za pilnowanie tych koni, za przepęd i t. d. Powiadam, że Rząd nie szanuje ustaw, p. Premier ustaw nie szanuje i odnosi się do nich z jak największą pogardą.</u>
          <u xml:id="u-4.95" who="#komentarz">(Głos na ławach mniejszości: Także i policja nie szanuje ustaw!)</u>
          <u xml:id="u-4.96" who="#PByrka">Pana słusznie najbardziej policja boli.</u>
          <u xml:id="u-4.97" who="#PByrka">Proszę Panów, aby nie być gołosłownym, muszę się powołać na fakt poprostu o charakterze oficjalnym: Oto na pewnej konferencji, odbywanej z zastępcami wydziału samorządowego małopolskiego, p. Premier na uwagę jednego z członków tego wydziału samorządowego powiedział: stan prawny istniejący mnie nie obchodzi.</u>
          <u xml:id="u-4.98" who="#komentarz">(Prezes Rady Ministrów Grabski: Zaprzeczam temu kategorycznie.)</u>
          <u xml:id="u-4.99" who="#PByrka">Ja mogę przytoczyć nazwiska. W konferencji tej, na której te wyrazy padły, między innymi obecny był senator Kędzior i senator dr. Biały, który mię o tem poinformował. Jeżeli najwyższy urzędnik w państwie w ten sposób ustosunkowuje się do ustaw i praw (Prezes Rady Ministrów Grabski: Nie ustosunkowuje się!), to Panowie mogą sobie wyobrazić, jak daleko doszła deprawacja życia publicznego, demoralizacja władz i urzędów, nie wyłączając urzędów centralnych, nie wyłączając niektórych departamentów Ministerstwa Skarbu.</u>
          <u xml:id="u-4.100" who="#PByrka">Dalszą charakterystyką Rządu jest niedotrzymywanie przyjętych najsolenniej zobowiązań publicznych, wskutek czego odbudowa kraju, pomoc dla rolnictwa, pomoc dla dotkniętych powodzią, w znacznej części pozostały obiecankami. A chyba Panowie przypominają sobie mowę, wypowiedzianą przez p. Prezesa Rady Ministrów dnia 8 lipca z okazji rozpatrywania ustawy o monopolu zapałczanym; przypominają sobie Panowie tę siłę przekonania, z jaką p. Premier wówczas postawił poprostu kwestię zaufania, mówiąc: Panowie mnie nie będą przeszkadzali, ażebym wypłacił powodzianom, których delegację dziś rano przyjąłem, kwotę potrzebną na to, ażeby mogli przetrzymać ten ciężki okres.</u>
          <u xml:id="u-4.101" who="#komentarz">(Prezes Rady Ministrów Grabski: Kwotę tę otrzymali tak, jak obiecałem.)</u>
          <u xml:id="u-4.102" who="#PByrka">Nic nie dostali powodzianie, albo prawie nic, a marne kredyty udzielone na akcję ratunkową i zapomogową via Bank Rolny, via inne instytucje, są pośpiesznie wycofywane, doprowadzając do bankructwa i kija żebraczego tych, którzy byli tak nieostrożni, że z tego rodzaju kredytu korzystali.</u>
          <u xml:id="u-4.103" who="#PByrka">Nie będzie p. Premier wymagał, ażebyśmy mieli do niego zaufanie, jeżeli jedną z naczelnych dewiz rządzenia jest dezorientowanie opinii publicznej przy pomocy tego rodzaju komunikatów, jak ten przezemnie tylko co odczytany w sprawie bilonu, albo takich komunikatów i wywiadów, że złoty polski będzie doprowadzony do równi, że skończyła się akcja Rządu defensywna, a teraz przechodzi do ofenzywy, komunikatów, które w znacznej części są poprostu rzucaniem dla bezkrytycznych umysłów haseł bez możności, a co gorsza bez chęci, ich zrealizowania.</u>
          <u xml:id="u-4.104" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Pluciński.)</u>
          <u xml:id="u-4.105" who="#PByrka">A wreszcie, proszę Panów, kardynalnym, charakterystycznym rysem tego Rządu jest brak wszelkiego programu, brak zupełnie linii zasadniczej w polityce finansowej, w polityce gospodarczej. Samo przyznanie się do błędów, to jednak jest za mało. Programów nie można zmieniać na zawołanie, jak garderoby.</u>
          <u xml:id="u-4.106" who="#PByrka">Reasumując wszystko, muszę powiedzieć, że klub nasz, klub P. S. L. „Piast” będzie dążył do wyraźnego ustalenia, kto w tym Sejmie przyjmuje odpowiedzialność za ten Rząd. Ponieważ zaś społeczeństwo musi być należycie poinformowane o stanie naszym gospodarczym, o stanie naszego skarbu, przeto wnoszę następujące wnioski:</u>
          <u xml:id="u-4.107" who="#PByrka">„Sejm wyłania komisję złożoną z 7 posłów dla skontrolowania finansowej i skarbowej gospodarki Rządu. Komisja jest obowiązana:</u>
          <u xml:id="u-4.108" who="#PByrka">1) zbadać warunki zaciągniętych przez Rząd pożyczek zewnętrznych i wewnętrznych oraz udzielonych przez Rząd gwarancji,</u>
          <u xml:id="u-4.109" who="#PByrka">2) skontrolować sposób użycia tych pożyczek,</u>
          <u xml:id="u-4.110" who="#PByrka">3) zestawić ogólny stan Skarbu Państwa z uwzględnieniem jego płynnych zapasów i płatnych zobowiązań.</u>
          <u xml:id="u-4.111" who="#PByrka">Komisji przysługuje:</u>
          <u xml:id="u-4.112" who="#PByrka">a) prawo wglądu we wszystkie akta i księgi, których przeglądnięcie uzna zwykłą większością głosów za potrzebne,</u>
          <u xml:id="u-4.113" who="#PByrka">b) prawo przesłuchiwania członków Rządu oraz innych osób, których przesłuchanie uzna w sposób pod a) określony za wskazane.</u>
          <u xml:id="u-4.114" who="#PByrka">Komisja złoży Sejmowi sprawozdanie w ciągu dni 6”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#WicemarszałekPluciński">Głos ma p. Tugutt.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#PThugutt">Wysoki Sejmie! We wszystkich parlamentach jest zwyczajem, że się z racji przedłożenia przez rząd budżetu mówi o tem, co kogo boli, czego kto chce i czego sobie nie życzy, a najmniej o budżecie. Zdaje mi się, że powaga chwili wymaga odłożenia na bok wszelkich różnic pomniejszych, a skoncentrowania uwagi na tem, w czem ogniskuje się dziś zagadnienie bezpieczeństwa Państwa, zagadnienie jego dalszego rozwoju, t. j. na zagadnieniu gospodarczem, dlatego pozwolę sobie zatrzymać się w paru zwięzłych uwagach przedewszystkiem na samym budżecie, traktując go pod kątem widzenia dwóch kapitalnych zagadnień: jego wielkości i jego realności.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#PThugutt">Zdarzyło mi się słyszeć niedawno z ust wysoce miarodajnych twierdzenie, że Polska, która nie będzie miała 2-miliardowego budżetu, nie będzie państwem. Chcę to zdanie poddać najdalej idącej wątpliwości. Przypomina mi ono bezmała zwyczaje szlacheckie: Zastaw się, a postaw się. Polska, która, ma budżet wyższy nad swoją możność, Polska, która wydaje nie swoje pieniądze, Polska, która obarcza podatnika ponad wszelka jego możność i doprowadza go do głodowej śmierci, ta Polska jest państwem, ale niewątpliwie tak źle urządzonem, że nie ma widoków rozwoju i istnienia na przyszłość.</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#PThugutt">W tym budżecie, który nam przedłożono, w budżecie zmniejszonym wprawdzie w stosunku do zeszłego roku, który jednak opiewa nie na milliard ośmset, czy miliard dziewięćset milionów, lecz na sumę znacznie wyższą, jeżeli weźmiemy na uwagę, że przedsiębiorstwa i monopole podane są w nim netto, uderza mię jedna rzecz: obieg emisji banknotów Państwa Polskiego wynosi w tej chwili około 400 milionów, a zatem około 12 zł na głowę, gdy Państwo ma budżet przeszło 2-milliardowy. Obieg emisji banknotów francuskich wynosi blisko 12 miliardów, wynosi to przeszło 300 zł na głowę, a to państwo ma budżet 10 miliardów. Proszę stąd uprzytomnić sobie, czy istnieje jakakolwiek współmierność możliwości państwa starego, bogatego, wyrobionego z możliwością tego Państwa, które istnieje kilka lat, w którem obywatele oprócz płacenia budżetu mają jeszcze wiele innych spraw do opędzenia tym samym pieniądzem. Przypuszczam, że gdybyśmy wzięli porównanie co do produkcji, co do ludności, co do bogactwa, wypadłoby ono zawsze na niekorzyść naszą. Budżet 2 miliardów już na pierwszy rzut oka jest niewątpliwie budżetem przesadzającym wszelka możliwość państwową. Musiałbym tu zwrócić uwagę, że w jednej z ostatnich enuncjacji Rząd winę wielkiego budżetu składa na Sejm i żąda się od Sejmu, aby redukował to, co Rząd mu przedkłada. Pozwalam sobie twierdzić, że jest to wbrew utartemu zwyczajowi i naturalnemu porządkowi rzeczy. Że ten czy ów poseł, że to czy owo stronnictwo, dbając specjalnie o jakiś dział życia państwowego, stara się o powiększenie wydatków w tym zakresie, to rzecz dość naturalna. Rzeczą Rządu jest przyjść z małym budżetem, rzeczą Rządu, znającego całość spraw, mającego w ręku wszystkie nici, jest pilnować, żeby wszystkie zsumowane żądania Sejmu nie przekraczały możliwości Skarbu.</u>
          <u xml:id="u-6.3" who="#PThugutt">Jeżeli teraz zechcemy się zastanowić nad paru poszczególnemi przykładami, któreby nam zilustrowały tę wielkość budżetu, to słuszne będzie najpierw przystąpić do zagadnienia, o którem w Polsce mówi się rzadko; mało jest takich, którzy mają cywilną odwagę postawić jasno sprawę i otwarcie przystąpić do zagadnienia wielkości naszej armii. Jest rzeczą niewątpliwą, że ta część Sejmu przynajmniej, która uważa się za związana całą swoją istotą z życiem i przyszłością Polski, domaga się obrony Państwa takiej, jaka jutro będzie potrzebna, ta część Sejmu nie chciałaby oszczędzać przez odmawianie Państwu środków do odparcia natarcia nieprzyjacielskiego. Ale to, co widzimy w budżecie i co widzimy w rzeczywistości jako odbicie budżetu, nie jest zadość uczynieniem słusznym wymaganiom obrony Państwa, lecz jest tylko zadość uczynieniem pewnym doktrynom i teoriom. W wojsku u nas dba się bardzo o wielką ilość brzuchów, zamiast dbać o większą ilość głów, któreby były motorem i rezerwą, któreby mogły w pewnej chwili cały naród uzbroić dla odparcia nieprzyjaciela. Wprawdzie o przygotowaniu narodu do boju mówi się od bardzo wielu lat, wprawdzie istnieją po temu instytucje i wydziały Ministerstwa Spraw Wojskowych, w rzeczywistości rzeczy te są w pierwszych zaledwie zaczątkach. Zdaje mi się, że póki będziemy zwracać uwagę głównie na ilość rekruta, pociąganego co rok do wojska, z zupełnem lekceważeniem przygotowania narodu do wojny, póty sprawa naszej obrony będzie niewątpliwie stała bardzo nisko.</u>
          <u xml:id="u-6.4" who="#PThugutt">Przed dwoma laty z tej wysokiej trybuny przedstawiciel Rządu obecnego, Minister Spraw Wojskowych Sosnkowski przekonywał lewą stronę Izby, że zgłoszone przez nią żądanie półtorarocznej służby wojskowej jest sprzeczne z interesem Państwa, z jego potrzebą i możnością obrony. Powoływał się na swój wysoki autorytet, na zasługi wojenne, na swoje znawstwo, zaprzeczając tego znawstwa cywilnemu Sejmowi. Nie wchodzę w to, jak dalece miał czy nie miał racji, stwierdzić tylko muszę, że nie upłynęło wiele czasu od uchwalenia dwuletniej służby wojskowej przez Sejm, jak została faktycznie zaprowadzona półtoraroczna służba wojskowa przez stosowanie sześciomiesięcznych urlopów. Na co to wszystko? Komu i po co opowiadać o autorytecie i znawstwie wojskowem, które wymaga dwuletniej służby, po co wytaczać najcięższe działa z patriotycznego arsenału, skoro rzeczywistość, która znajduje się w ręku wodzów-ministrów, zaprzeczyła temu na drugi dzień? Zdaje mi się, że jedynie słuszną rzeczą jest nie tylko powrót do koncepcji, jaką lewa strona Izby zgłosiła, lecz iść nieco dalej i postawić za punkt wyjścia jeszcze większe skrócenie służby wojskowej, co pozwoliłoby przy lepszem niż obecnie technicznem uzbrojeniu armii zapobiec niebezpieczeństwu. Zdaje mi się także, że rzeczą słuszniejszą, niż ściąganie wielkich kontyngentów przez p. Ministra Spraw Wojskowych, byłoby pilnowanie nadużyć, jakie się dzieją w wojsku.</u>
          <u xml:id="u-6.5" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-6.6" who="#PThugutt">Są to rzeczy niesłychanie przykre do poruszania. Być może, że ulegają one pewnej poprawce, niewątpliwie są one badane przez Najwyższą Izbę Kontroli i podawane do wiadomości szczupłej ilości posłów,...</u>
          <u xml:id="u-6.7" who="#komentarz">(Głos: Wiemy wszystko)</u>
          <u xml:id="u-6.8" who="#PThugutt">... ale niezależnie od tego czy nadużycia się dzieją tylko w armii, czy w urzędach cywilnych, niezależnie od tego, czy te rzeczy poprawiają się, czy pogarszają, sądzę, że wielki czas wkroczyć z wielką energią w sprawy, które dziś już cuchną publicznym skandalem, a pochłaniają dziesiątki milionów złotych. To dałoby większe oszczędności zapewne, aniżeli drobna rzecz, o której tu kilka słów powiem.</u>
          <u xml:id="u-6.9" who="#PThugutt">Nie wiem, czy to należy przypisać oszczędności, że w budżecie, wręczonym nam przed paru tygodniami przez Rząd, w spisie szarż oficerskich na rok 1925 figuruje w rubryce: Marszałek, liczba 1, a na rok 1926 figuruje już tylko skromnie kreska. Być może, że jest to oszczędność, być może, że jest to tylko omyłka zecerska. To ostatnie jest prawdopodobne po wczorajszem zwłaszcza wyjaśnieniu Ministra Spraw Wojskowych, które tłomaczy, że przez omyłkę przepisywacza nie był zaproszony b. Naczelny Wódz do Komitetu uczczenia nieznanego żołnierza. Ośmieliłbym się jednak w takim razie zgłosić uprzejmą prośbę do Ministra Spraw Wojskowych, ażeby zarządził śledztwo, dlaczego wogóle zecerzy w Polsce są tak niechętni Naczelnemu Wodzowi, ciągle jakieś opuszczenia, ciągle jakieś omyłki.</u>
          <u xml:id="u-6.10" who="#PThugutt">Jeżeli weźmiemy dalszy dział, o którym także mówi się z pewną wstydliwością i z pewną obawą, dział oświaty, zmuszony jestem stwierdzić, że w tym dziale możnaby temi samemi, czy mniejszemi pieniędzmi uczynić zadość potrzebom kraju. Niewątpliwie nikt, a zwłaszcza żaden z członków lewej strony Izby nie może zapominać, że Polskę trapi analfabetyzm, jest to plama, którą należy jak najszybciej zetrzeć, żadne dziecko nie może być oddalone od wrót szkoły bez szkody i ujmy dla Państwa, ale zdaje mi się, że i na tej drodze poszliśmy nieco drogą megalomanii, jeżeli chodzi o pewne wydatki niekonieczne. Być może, kilka lat temu byłby czas zastanowić się, czy Polsce nie wystarczą trzy uniwersytety, czy należy ich tworzyć sześć, tak, jak któryś z posłów w tej chwili powiedział, można było w zeszłym roku rozważać, czy akademie handlowe, czy niehandlowe należy mnożyć w szybkiem tempie, nie mając zapewnionych miejsc pracy dla ich abiturientów. Ale to rzeczy przesądzone, oczywiście nie posuwam się tak daleko, ażeby proponować zmniejszenie ilości uniwersytetów, nie rozpatruję w tej chwili, czy uniwersytety nie obciążają Skarb w sposób bardzo daleko idący, nawet dalej idący, niż za granicą, bo u nas się tworzy 3 katedry tam, gdzie dawniej istniała jedna. Natomiast, gdy chodzi o wydatki rzeczowe, o budowę gmachów, to nie tylko to, o czem wspomniał poseł Frostig, nie tylko ten pałac, który widzimy tuż obok gmachu sejmowego, ale w szeregu innych wypadków jest to czynienie zadość pewnym zachciankom urzędników Ministerstwa Oświecenia Publicznego, nie liczące się z możnością miejscowej ludności Szkoły muszą i powinne być, ale te szkoły musza być budowane oszczędnie i zdaje mi się, że na tym jednym dziale możnaby bardzo dużą sumę okroić.</u>
          <u xml:id="u-6.11" who="#PThugutt">Gdy chodzi o Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, to po raz może setny z tego wysokiego miejsca zmuszony jestem poruszyć liczbę urzędników, a zwłaszcza liczbę policji, która obsługuje Państwo Polskie. Niesłusznie porównywa się liczbę urzędników u nas z liczbą urzędników w krajach o odmiennej strukturze, jak np. Anglia lub Niemcy. Proszę porównać ilość urzędników w Polsce ze stanem w krajach mniej wiece zbliżonych pod względem terytorialnym i pod względem struktury państwa: porównajmy np. Polskę z Włochami. Okazuje się, że Polska potrzebuje znacznie więcej urzędników do obsługi swej, niż Włochy, istniejące dawniej, mające bardziej wyrobioną administrację. Co się tyczy policji, to jest rzeczą znaną, że jest jej 5, 6 razy niekiedy więcej w danym okręgu, niż było przed wojną. Tłumaczą, że policja spełnia obecnie daleko większą ilość obowiązków, niż dawniej policja rosyjska, ale czy jest konieczne, aby policja w danej chwili spełniała tyle obowiązków? Czy nie należałoby poddać najsurowszej krytyce, że musi ona zarazem pełnić funkcje kwestorów, kontrolerów, wysyłać awizacje i wypełniać 18 czy 20 książek, które ma powierzone do przeprowadzania jakiejś statystyki ministerialnej i pozaministerialnej. Możnaby poprzestać na skromnej formie i niesłychanie wysoką liczbę zredukować, jeżeli nie do 1/4, to przynajmniej do połowy. To zapewne nie decyduje jeszcze o budżecie, to wszystko, co mówię, to pewne drobiazgi, które, nie cofając nas ani o krok wstecz, nie naruszając zdobyczy, które udało się poczynić w ciągu ostatnich lat, zredukowałyby budżet do sumy rozsądnej, do sumy, na jaką nas stać. Ale przedewszystkiem, jeżeliby ktoś chciał istotnie mówić o oszczędności, to należałoby się zabrać do rekonstrukcji systemu pracy w naszych urzędach. I to nie po raz pierwszy mówi się z tej trybuny. Już miałem możność kilkakrotnie zwracać uwagę Sejmu i Rządu, jak niesłychanie ciężką i niedopasowaną do życia machiną jest nasz urząd państwowy, jak niepotrzebnie się traci energię na ciągłe narady z zupełnem zagradzaniem drogi do jakiejkolwiek decyzji i odpowiedzialności. Była do tego celu utworzona specjalna komisja i urzędy dokonały pewnych redukcji, mechanicznie zmniejszyły ilość etatów, jednak zło pozostało złem. W naszych urzędach tam, gdzie przed wojną pracowało paru ludzi, dziś pracuje kilku, a niekiedy kilkunastu. To jest przyczyna tego niezmiernego, niesłychanego rozrostu naszego budżetu przy tym bardzo dziwnym poglądzie, że Polska, która nie ma dwumiliardowego budżetu, nie może istnieć.</u>
          <u xml:id="u-6.12" who="#PThugutt">Do tego dochodzi to wszystko, co się nazywa inwestycją. Inwestycje są to rzeczy, w których się pieniądza nie topi, to prawda, ale we wszystkich inwestycjach rządowych należałoby rozróżnić dwie kategorie: pierwsza, to te rzeczy, które mogą przynieść zysk doraźny, a druga — rzeczy, które mogą przynieść pewną wygodę, ale nie zysk. Do tej drugiej kategorii zaliczam wszelkiego rodzaju budowle, które być może są potrzebne dla sprawności i wygody działania urzędów, ale bez których Polska obywając się dotychczas, mogłaby się obejść jeszcze przez parę lat. Gdy się otwiera budżet na 2, 3, 4 czy 100-ej stronie, stwierdza się, że miliony złotych w roku przyszłym poświęca się na budowle, bez których urzędy możeby trochę gorzej funkcjonowały, ale bez których możnaby śmiało się obejść. Odrazu na pierwszej stronie w dziale „Prezydent Rzeczypospolitej” spotykamy sumę 750.000 zł na renowacje budowli reprezentacyjnych. Nie wątpię, że Zamek Warszawski i Wawel są drogie każdemu sercu polskiemu, sądzę jednak, że jeszcze jeden rok wytrzymałyby te budynki bez renowacji, skoro nas na nią nie stać. Na 2 czy 3 stronie spotykamy znowu 1.500.000 zł na budowę nowego gmachu sejmowego, należę do tej kategorii posłów, która w tym gmachu nie ma swego lokalu klubowego, która na tem najbardziej cierpi, jednakże sądzę, że przecierpiawszy kilka lat, Sejm cały może przecierpieć jeszcze rok albo dwa i ten 1 milion 500 tysięcy może być zupełnie śmiało obrócony na inny bardziej pożyteczny cel.</u>
          <u xml:id="u-6.13" who="#PThugutt">Takie pozycje znajdziemy na każdej dosłownie stronie budżetu i to nam pozwala przypuszczać, że budżet możnaby zredukować, jeżeli nie o połowę, to przynajmniej o 40%, tylko trzeba się do tego zabierać nie drżącą ręką, nie ołówkiem, za którym kilka rąk pociąga, lecz trzeba tych oszczędności dokonać toporem nawet; na żadne sentymenty i megalomanię niema tu miejsca.</u>
          <u xml:id="u-6.14" who="#PThugutt">Jeżeli chodzi o realność budżetu, to jest tam kilka pozycji, które są w stanie wprawić w wielkie zdumienie każdego uważnego czytelnika. Pozycja ceł wynosi 225 mil. zł; w tym dziale Rząd od paru miesięcy zmienił system, podjął politykę protekcyjną, utrudnił wwóz obcych towarów. Powrócę za chwilę do rozpatrzenia słuszności czy niesłuszności tego poglądu, w każdym razie jest rzeczą niewątpliwą, że zmniejszone będą przez to znacznie dochody, płynące z ceł. Ktokolwiek miałby wątpliwości co do tego, wystarczy sprawdzić wpływy z cel w ciągu ostatnich paru miesięcy. Cła, które w czerwcu wynosiły 26 milionów, w lipcu 26,8 milionów, w sierpniu dały już tylko 21 milionów, we wrześniu tylko 16 milionów, a zatem 225 milionów to suma, nie mająca nic wspólnego z realnym stanem rzeczy.</u>
          <u xml:id="u-6.15" who="#PThugutt">Jeżeli chodzi o podatek obrotowy, obliczony bardzo skromnie, jak twierdzi autor preliminarza, w wysokości 150 milionów zł, to pozwolę sobie zwrócić uwagę, że niema ani jednego dnia, a niedługo nie będzie ani jednej godziny, żeby jakieś wielkie przedsiębiorstwo nie zatrzymało swojego biegu, nie rzuciło na bruk swych pracowników, a zdaje mi się, proszę Panów, że od nieboszczyków nie bierze się podatków. Fabryka Scheiblera, która w przyszłym tygodniu zwalnia 16 czy 15 tysięcy robotników, nie tylko nie będzie płaciła podatku obrotowego, lecz prawdopodobnie wogóle żadnego podatku nie będzie płaciła. Cyfra 150 milionów jest drugą fikcją, o ile warunki się nie zmienia.</u>
          <u xml:id="u-6.16" who="#PThugutt">Jeżeli chodzi o koleje, to do tej pory ci, którzy nie brali udziału w pracach Komisji Komunikacyjnej, którzy są mniej obeznani z tematem, którzy są laikami w tej sprawie, z goryczą przyjmowali do wiadomości, że koleje są przedsiębiorstwem deficytowem. Tu i ówdzie krążą wiadomości, że w roku ubiegłym należało kolejom dopłacić jakąś sumę 45 milionów podobno, jak Rząd twierdzi, na kapitał obrotowy, czy na inwestycje, konieczne dla puszczenia w ruch przedsiębiorstwa. Na rok przyszły spotykamy sumę 86 milionów zł dochodów. Byłbym niesłychanie szczęśliwy, gdyby suma ta wynosiła nie 86 milionów, lecz 186 albo 286 milionów, ale przyznaję, że nie wiem na czem oparty jest ten optymizm. Czy na tem, że dochód z kolei w miesiącu ubiegłym jest znacznie niższy, niż w poprzednim? Nikt z tego nie robi kolei zarzutów, niewątpliwie kolej woziłaby znacznie więcej, niż woziła, ale istotą rzeczy jest to, że kolei nie może wozić, bo nikt nie ma za co jeździć i za co wozić towarów; nikt towarów nie sprzedaje, nikt towarów nie kupuje, a przynajmniej w znacznie ograniczonej ilości. Cyfra 86 milionów, wyobrażam sobie, jest żartem, za którym na drugiej stronie budżetu powinno być pomieszczone nie wiem ile na kapitał obrotowy. W każdym razie i nadal dla obracania tej maszyny trzeba będzie dopłacać.</u>
          <u xml:id="u-6.17" who="#PThugutt">Nie będę wchodził w dalszy rozbiór budżetu; nie chciałbym powtarzać się, ani wchodzić w szczegóły, które inni z większym talentem i znawstwem wyjaśniają.</u>
          <u xml:id="u-6.18" who="#PThugutt">Pozwolę sobie zwrócić uwagę, że jak z tych kilku przykładów dla mnie osobiście jest widoczne, budżet przedłożony nie tylko niewątpliwie przekracza siły Państwa Polskiego, lecz najzupełniej nie odpowiada rzeczywistości. Jest on nierealny i chcę raczej uczynić zadość pewnej potrzebie lubowania się wielkiemi cyframi. Zdaje mi się, że w Polsce jest tego rodzaju choroba, choroba wysokich cyfr, która się zasadza na tem, że bardzo jest przyjemnie obliczać, zwłaszcza swoje dochody, w zawrotnych cyfrach, nie zadając sobie trudu, czy jest to związane z rzeczywistością. Ale oczywiście dochody będą w znacznym stopniu mniejsze, a tem samem zmniejszą się także przymusowo i wydatki. Tyle co do samego budżetu.</u>
          <u xml:id="u-6.19" who="#PThugutt">Jeżeli chodzi o sytuację ogólną, pozwoliłbym sobie zaznaczyć tylko dwie rzeczy. Rząd słusznie zupełnie podkreślił potrzebę doprowadzenia do równowagi bilansu handlowego. Rząd zupełnie słusznie cieszy się, że w bilansie handlowym w ciągu ostatnich dwóch miesięcy udało mu się dojść do równowagi. Trzeba jednak i co do tego stwierdzić, że równowaga, która polega na wysyłaniu za granicę pewnej ilości towaru poniżej ceny kosztu, mianowicie węgla i cukru, a jest podobno jeszcze szereg innych towarów, które się wysyła z dopłatą za granicę, jest równowagą źle pomyślaną. I tak w naszym budżecie państwowym dla mnie, dla człowieka lewicy, suma podatków pośrednich jest zanadto wysoka. Ideałem naszym są podatki bezpośrednie, rozumiemy jednak, że do tego nie dochodzi się w kilku latach, że podatki pośrednie muszą jeszcze jakiś czas istnieć, ale ta forma podatków pośrednich, przy której fabrykant, czy właściciel kopalni, wysyła cukier, czy węgiel za granicę poniżej ceny kosztu, a różnicę ceny rozdziela między nabywców krajowych, więc między najbiedniejszych ludzi, kupujących węgiel i cukier, jest niedopuszczalna. Wyobrażam sobie, że Rząd mógłby temu zaradzić w lepszy sposób, wypłacając premie wywozowe z ogólnych funduszów i rozdzielając w ten sposób sprawiedliwie ową dopłatę, ale to rzecz uboczna. Rząd zaczął stosować system protekcyjny, Rząd przy tej okazji, jak i przy wielu innych, zajmuje stanowisko, jakie przysługuje rządowi państwa położonego na wyspie oceanu Spokojnego, państwa od nikogo niezależnego i państwa dyktującego wszystkim swoje warunki. Nie trzeba długich tłumaczeń, ażeby dojść do przekonania, że Polska, która będzie utrudniała sąsiadom sprzedaż swych artykułów, spotka się z reakcją natychmiastową i mocną, że jednostronne stawianie sprawy, zmniejszanie i utrudnianie naszego wwozu przy utrzymaniu dotychczasowego, czy wyższego nawet wywozu, jest najzupełniejszą fikcją. Wydaje mi się także, że chwila, w której żyjemy, jest chwilą, w której wszystkie narody Europy, czy też wszystkie narody świata dążą do ułożenia takich stosunków między sobą, żeby każdy naród innym narodom mógł być potrzebny i użyteczny. Ta użyteczność dla ogółu, dla całego społeczeństwa narodów jest nieodzownym warunkiem uznania kogoś, jest nieodzownym warunkiem pomocy, której by można wymagać w ciężkich chwilach. Takie natomiast stawianie sprawy, że każdy urządza się w sposób tylko dla niego dogodny, jest niewątpliwie taką samą fikcją, jak układanie fikcyjnych budżetów. Rozumiem, że Rząd musi trzymać rękę na pulsie i nie dopuszczać do wwozy towarów luksusowych, nie dopuszczać do wwozu tych rzeczy, które nam są zbyteczne i które ciążą bardzo mocno na bilansie handlowym. Rząd podjął w tym kierunku dość dużą akcję w ostatnich miesiącach, ale obawiam się bardzo, czy ta akcja nie będzie tylko akcją słowną, i ciekaw jestem bardzo, dlaczego Rząd dopiero w najostatniejszym czasie spostrzegł, co się dzieje w kraju, co przechodzi przez granice Polski, co się do Polski sprowadza. Czy Rząd nie miał czasu zastanowić się w lipcu, po co sprowadzono parę tysięcy samochodów do Polski, której naraz zachciało się jeździć dorożkami samochodowemi tak, jakby tego nie można było odłożyć jeszcze na parę lat? Czy Rząd zauważył sumę, jaką zapłaciliśmy za same owoce, sprowadzone do Polski, sumę dochodzącą do 84 czy 86 milionów, złotych tak, jakby Polska nie miała swoich owoców? Czy Rząd nie był łaskaw wziąć pod uwagę, że w lutym, czy w marcu roku zeszłego sprowadzono z Włoch kartofle do Polski, do Polski, która chce eksportować swoje kartofle za granice? To podważyło w sposób niesłychanie gwałtowny bilans handlowy i Rząd, który jest powołany do pilnowania tych spraw, zachował się z zupełnym spokojem, nie przeciwdziałał temu, aż nastąpiła katastrofa.</u>
          <u xml:id="u-6.20" who="#PThugutt">Nie mamy żadnych danych do przypuszczenia, że dzisiaj istota rzeczy się zmieniła. Słyszymy o jakichś kontyngentach, o terminach, do których te kontyngenty są przyznane, o przedłużeniu tych terminów; ale ponieważ to, co wiemy, wiemy tylko ze wzmianek dziennikarskich, bardzo bałamutnych, albo z komunikatów rządowych, niestety muszę przyznać, jeszcze bałamutniejszych niekiedy, otóż zupełnie nie wiemy, co i w jakiej formie wchodzi do Polski, co Rząd ma zamiar wpuszczać w dalszym ciągu, ażeby do tej równowagi bilansu doprowadzić.</u>
          <u xml:id="u-6.21" who="#PThugutt">Rząd, który chce doprowadzić bilans handlowy do właściwych norm, do właściwej równowagi, powinien dopomóc do stworzenia w Polsce takiego przemysłu, który byłby związany z naturalnemi warunkami kraju. Oczywiście, o tem słyszeliśmy w ostatniem przemówieniu p. Ministra Skarbu. Słyszeliśmy o tem także już conajmniej w 30 czy 50 przemówieniach ministrów, posłów i publicystów, ale istota rzeczy do tej pory się nie zmieniła. Jest rzeczą powszechnie znaną, że Polska znaczną część swojego przemysłu ma w postaci przemysłu przedwojennego, egzotycznego, dla którego trzeba surowce sprowadzać z zagranicy z dużym uszczerbkiem dla bilansu handlowego, wówczas, gdy ten przemysł, który mógłby powstać w kraju, z surowców, które mamy, boryka się z niesłychanemi trudnościami. Każdy z nas posłów, który styka się z życiem od dołu, który widzi, jak na dole z niesłychanym trudem, ale i z niesłychanym uporem poczynania warstw ludowych, wiejskich czy miejskich, kiełkują po przez wszystkie rumowiska i gruzy, jak powstają kooperatywy, maślarnie, spółki eksportowe i t. d., widzi zarazem, jak mało interesuje się temi rzeczami Rząd. A przecież jeden jedyny artykuł, jedno jedyne masło mogłoby poprawić nasz bilans handlowy i płatniczy w sposób niesłychanie wybitny, jak potrafiło poprawić bilans handlowy kilku innych krajów. A przecież jeżeli chodzi o mięso, to w obrębie nawet własnego Państwa spotykamy się ze zjawiskiem, że w jednych prowincjach chłop bydła nie może sprzedać za żadną cenę, a w innych ludność miejska płaci wygórowane ceny. Co Rząd uczynił, ażeby w obrębie samego Państwa złagodzić te przeciwieństwa, ażeby umożliwić eksport za granicę? To. że od czasu do czasu słyszymy w zapowiedziach p. Ministra Skarbu, iż podejmie się akcję, celem uprzemysłowienia kraju, celem związania jego przemysłu z warunkami naturalnemu to są rzeczy niewątpliwie bardzo miłe jako wyraz dobrych chęci, ale to są rzeczy nudne, jako powtarzanie zupełnie beztreściwych słów.</u>
          <u xml:id="u-6.22" who="#PThugutt">I oto w ten sposób przychodzimy do drugiego zjawiska, do zjawiska, około którego skupił wyłącznie swoją uwagę p. Minister Skarbu, do zjawiska stabilizacji pieniądza. Nie chciałbym się wdawać w żadne rekryminacje, nie chciałbym robić żadnych zarzutów, nie chciałbym wytaczać żadnych procesów, ale muszę stwierdzić, że stabilizacja pieniądza w pewnym momencie się zachwiała i nie jesteśmy dostatecznie pewni, czy w dalszych momentach nie zachwieje się ponownie. Trzeba stwierdzić, że ten pieniądz, jaki sobie rok temu z górą stworzyliśmy, składał się w 40% z twardego pokrycia i w 60% z moralnego zaufania, jakie Polska dała p. Ministrowi Skarbu. Pod tym względem zdarzało się słyszeć pewne narzekania, pewne utyskiwania na Sejm, na kraj, na prasę, i bo ja wiem na kogo, że przeszkadza Rządowi w pracy. Zmuszony jestem stwierdzić, że nikt w Polsce powojennej nie miał tak wielkiego kredytu moralnego jak p. Władysław Grabski, nikt, nawet Piłsudski. Piłsudski miał wrogów, podczas gdy p. Władysław Grabski w pewnym momencie miał tylko ludzi gotowych do niesienia mu pomocy w sanacji Skarbu, miał Sejm, który mu dwukrotnie dał pełnomocnictwa, popełniając harakiri, miał prasę, która bez mała cała przygotowywała mu grunt do pracy, miał społeczeństwo, które otaczało go nie tylko szacunkiem, ale i najwyższą życzliwością. Jeżeli te 60% pokrycia moralnego dziś rozwiało się, to to jest właśnie ważną przyczyną zachwiania złotego, ale nie zmniejszenie pokrycia kruszcem. Pokrycie kruszcowe to jest umowa, to jest fikcja, która nie odpowiada w żadnym wypadku realności i która z wyjątkiem Ameryki w żadnym kraju nie zachodzi. Przecież inne pieniądze nie chwieją się, a nasz, jeżeli zachwiał się, to przez utratę zaufania do Rządu.</u>
          <u xml:id="u-6.23" who="#PThugutt">A teraz chodzi o warunki jego reperacji, o warunki przywrócenia dawnego kursu czy utrzymania kursu obecnego. W przemówieniu p. Prezesa Ministrów spotykaliśmy się z twierdzeniem, że z pożyczki, która zdaniem ogółu jest dziś jednem z nieuniknionych wyjść sanacyjnych, ani jeden grosz nie zostanie użyty na potrzeby budżetu. Gdybym ja był ministrem skarbu, wołałbym otwarcie powiedzieć, że znaczna część pożyczki będzie musiała iść na pokrycie budżetu, bo twierdzenie, że nie pójdzie, jest niezgodne z prawdą, temu oczywiście nikt nie wierzy i tą drogą zaufania nie zdobywa się. Powiedzmy sobie otwarcie, że znaczna część pożyczki będzie musiała iść na interwencję, bądź na pokrycie dotychczasowych długów na kredyty interwencyjne, bądź też na dalsze kredyty interwencyjne. A cokolwiek byśmy uchwalili i postanowili, niewątpliwie sanacja nie pójdzie tak szybkim krokiem naprzód, aby od jutra interwencja stała się zbyteczną. Również p. Minister Skarbu jak i Sejm i całe społeczeństwo dobrze wiedzą, że łatanie dziur w budżecie tam, gdzie się one ujawniają, jest nieuchronne.</u>
          <u xml:id="u-6.24" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo.)</u>
          <u xml:id="u-6.25" who="#PThugutt">Poco więc wprowadzać w błąd siebie i innych, po co mówić, że ani jeden grosz nie pójdzie na budżet, tylko wszystko na fundusz gospodarczy! Już w tym roku tworzyliśmy fundusz gospodarczy, daliśmy ustawę o rozbudowie miast, interesowaliśmy się bardzo tem, co się stanie z pożyczką amerykańską. To wszystko należy dziś do przeszłości, to wszystko otoczone jest bardzo ciemnemi mrokami. Nikt nie wie, co się stało z tym funduszem, na jakich istotnych warunkach otrzymano tę pożyczkę. To jedno jest wiadomem, że fundusz gospodarczy bardzo rzadko i w bardzo nikły sposób przychodził z pomocą życiu gospodarczemu. Otóż wydaje mi się, że jeżeli nadal będziemy szli tą drogą, to tego prostego, naturalnego sposobu wskrzeszenia życia gospodarczego kraju, jakim jest wzbudzenie zaufania do Rządu i Sejmu, nie osiągniemy. Sanacja Skarbu polega nietylko na stabilizacji pieniądza, nie tylko na jednostronnych zupełnie wymaganiach niesłychanych i niemożliwych ofiar kraju, ale także na rozwinięciu równoczesnem wszystkich czynników zdrowia i siły w Polsce, na umożliwieniu temu życiu, jakie kiełkuje z pod gruzów i rumowisk, rozrostu i wzmożenia się.</u>
          <u xml:id="u-6.26" who="#PThugutt">Pozwolę sobie w sposób całkowicie oderwany postawić parę żądań pod adresem teoretycznego ministra skarbu, który jutro w Polsce będzie rządził, nie przesądzając, czy będzie nim p. Minister Grabski, czy pan X, czy I. Wyobrażam sobie, że od tego Ministra Skarbu mamy prawo wymagać kilku bardzo zwykłych zalet codziennych, jakich się wymaga od każdego zwyczajnego człowieka. Mamy prawo przedewszystkiem wymagać szczerości. Nie tylko i nietyle tej szczerości, która polega na dotrzymywaniu słowa — słowa honoru czy słowa zwyczajnego, jeżeli już komu zależy na rozróżnieniu — ale także tej szczerości, która siebie i innych nie wprowadza w błąd w sposób zupełnie świadomy. Nie mówiłbym tego, gdyby przemówienie p. Premiera i Ministra Skarbu z dnia 6 listopada r. z. nie postawiło tej tezy w sposób zupełnie wyraźny. Pan Minister Skarbu stwierdził, że w interesie kraju słusznem było pewne rzeczy przedstawić optymistycznie, że musiał podmalować tło na różowo nie chcąc wywoływać depresji. Panie Premierze, mnie się zdaje, że nic nie wywołuje większej depresji, jak mijanie się z prawdą, jak rzucanie obietnic, którym jutro zadaje kłam. Tej szczerości od każdego ministra musimy się domagać. Minister skarbu nie ma być ani optymistą ani pesymistą — ma być człowiekiem, który umie rachować i przedstawia nam swoje cyfry ściśle i szczerze.</u>
          <u xml:id="u-6.27" who="#PThugutt">Chciałbym także, ażeby ten teoretyczny minister skarbu nie był demagogiem, ażeby nie wywoływał nastrojów, nie podlegał rachubom, które nic wspólnego nie mają z rachunkiem, z istotnym interesem kraju. Zmuszony jestem przypomnieć Szanownym Panom, że w przesileniu, które przeżywamy obecnie, niewątpliwie bardzo wielka rolę odegrał także rodzaj — nie wiem jakby powiedzieć — wojny celnej, czy wojny gospodarczej miedzy nami a zachodnim sąsiadem. Wprawdzie p. Minister Skarbu stwierdził, że żadnej wojny niema, że są tylko jakieś małe zarządzenia gospodarcze, ale po tych małych zarządzeniach cały nasz eksport został wstrzymany. Gdyby w tej dziedzinie nieco mniej się poddawano podszczuwaniu tych ludzi, którzy na oku mają tylko jakieś urojone, czy rzeczywiste krzywdy, urojone, czy rzeczywiste straty, uzasadnione, czy nieuzasadnione teorie, a gdyby się było szło po linii interesu, to nie tylko może sama sytuacja gospodarcza nasza nie byłaby się zachwiała tak mocno, ale nawet na terenie międzynarodowym, gdzieindziej, w Locarno pozycja nasza byłaby znacznie silniejsza. Światu potrzebne są narody, które umieją współżyć z innemi i dla innych być pożyteczne, ale nie narody, które wiodą tylko wieczny spór i wieczną kłótnię.</u>
          <u xml:id="u-6.28" who="#PThugutt">Dobrze też byłoby, gdyby minister skarbu, którego chcielibyśmy widzieć przed sobą, nie był megalomanem, gdyby nie wyobrażał sobie, że wydatki i dochody nasze trzeba dopasowywać do naszych zachcianek i fantazji, do tego, co nam by się podobało, a nic do tego, co jest naszą niesłychanie skromną, niesłychanie twardą, powiedzmy to słowo, nędzarską możnością. Wszelkie ustępowania na tym punkcie czy to posłom, czy ministrom są niczem innem, jak poddawaniem się megalomanii tych stronnictw, które nie zdają sobie sprawy z tego, czem dziś jest Polska.</u>
          <u xml:id="u-6.29" who="#PThugutt">Dobrze byłoby też, żeby minister skarbu miał zdrowy rozsądek, niekoniecznie genjusz, którego na poczekaniu sfabrykować nie można, ale zdrowy rozsądek, który nakazuje chwytać się środków najprostszych, najłatwiejszych i który dla doktryny nie chcę tępym nożem zarżnąć całego życia gospodarczego w kraju. Oczywiście, tylko ten zdrowy rozsądek w połączeniu ze stałą linią, z tem. że kraj i Sejm ma prawo wymagać, aby mu mówiono we wtorek to samo, co mówiono w poniedziałek, a w środę to, co słyszał we wtorek, tylko to daje rękojmię pewnego powodzenia i pewnego ruszenia nareszcie z miejsca, jednak przy jeszcze jednym warunku: przy umiejętności współpracy z ludźmi. Uważam, że dla Rządu tym warunkiem nieodzownym jest także umiejętność współpracy z Sejmem. Mój przedmówca podkreślał tutaj dość mocno te ciągłe pretensje i natarcia, z jakimi Rząd występuje wobec Sejmu. Nie chcę tego powtarzać, ale stwierdzić muszę, że chociaż Sejm niejednokrotnie ujawniał dobrą wolą, w tej kampanii, którą się prowadzi przeciw Sejmowi, nie tylko obecnemu, ale przeciw Sejmowi jako instytucji, brała udział nie tylko prasa i ci lub owi obywatele, ale brał w wielu wypadkach udział także sam Rząd. Wyobrażam sobie, że korzyści dla kraju są z tego żadne, a korzyści dla Rządu są bardzo znikome.</u>
          <u xml:id="u-6.30" who="#PThugutt">Jeżelibym teraz, rekapitulując, wrócił do tych sześciu warunków, które pozwoliłem sobie przytoczyć, żeby Minister Skarbu był szczerymi i prawdomównym, żeby nie był demagogiem i megalomanem, żeby miał zdrowy rozsądek i stałą linię, oraz żeby umiał współpracować z Sejmem, muszę stwierdzić, że obecny przywódca Rządu i Minister Skarbu nie odpowiada żadnemu z tych warunków i dlatego swojego zaufania udzielić mu nie możemy. Niezależnie jednak od tego, kto będzie ministrem skarbu i jakie będą losy Rządu, który dziś zdaje sprawę przed Izbą, jest rzeczą słuszną, ażeby Sejm zaczął wykonywać przysługujące mu z Konstytucji prawa, ażeby Sejm zechciał więcej wglądać w dziedzinę zarządu Skarbem. Wydaje mi się, że nikt z posłów, ani nawet członkowie Komisji Budżetowej, ani generalny referent budżetu nie są wystarczająco poinformowani o stanie obecnym Skarbu, o istotnych warunkach, na jakich zostały zaciągnięte pożyczki, o sposobie gospodarowania temi pożyczkami, o tem, na jakich warunkach mają być zaciągnięte przyszłe pożyczki i jak mają być użyte. To są wszystko elementy życia gospodarczego. Bez znajomości tych elementów układanie budżetu, głosowania za czy przeciw budżetowi są czczą i pustą zabawą, zwłaszcza jeżeli się pamięta, że łącznie z budżetem Wysoka Izba uchwala ustawę skarbowa, której jeden artykuł pozwala p. Ministrowi Skarbu dokonywać virement i układać miesięczne budżety. Jeżeli zatem w pewnym miesiącu dochody Skarbu nie osiągną przewidzianej w preliminarzu wysokości, to p. Minister musi z natury rzeczy zmniejszyć wydatki, ale może je zredukować w sposób dowolny, w sposób, jaki uważa za właściwy, bez wiedzy i kontroli Sejmu. A zatem po co Sejm zadaje sobie trzymiesięczny, czteromiesięczny trud, układając budżet, który jest do niczego nie potrzebnym kawałkiem papieru. Głosować za czy przeciw budżetowi można tylko wówczas, kiedy się wie, jakie są elementy naszego życia skarbowego, i dlatego w tym celu składam wniosek równoległy z wnioskiem posła Byrki. Wniosek ten opiewa:</u>
          <u xml:id="u-6.31" who="#PThugutt">„Sejm wyłoni komisję złożoną z 7 osób dla zbadania obecnego stanu Skarbu Państwa i zdania Sejmowi, relacji z tej czynności w ciągu 2 tygodni”.</u>
          <u xml:id="u-6.32" who="#PThugutt">Zastrzegam się, że ten wniosek nie jest specjalnie skierowany przeciwko któremukolwiek rządowi, ani nie jest związany z jakimkolwiek wyrażeniem poglądu na działalność Rządu czy z zaufaniem, jakie się Rządowi okazuje — to jest wniosek, który tylko wyraża i konkretyzuje uprawnienia, z których Sejm nie chciał dotychczas korzystać. Gdyby Sejm z tych uprawnień swoich chciał korzystać w szerszej mierze, gdyby Rząd zechciał korzystać z tej współpracy...</u>
          <u xml:id="u-6.33" who="#komentarz">(P. Prezes Rady Ministrów Grabski: To nie jest współpraca!)</u>
          <u xml:id="u-6.34" who="#PThugutt">...to taka komisja, którąbyśmy wyłonili, mogłaby otrzymać o wiele obszerniejsze polecenia od Sejmu. Było też z początku moim zamiarem przedłożyć Wysokiemu Sejmowi projekt komisji, któraby współpracowała z Rządem bardziej wydajnie: przedewszystkiem w ostatecznem przyjęciu pożyczki. Oczywiście, Minister Skarbu musi być upoważniony przez Sejm do podpisania pożyczki, ale Sejm ma się o tem dowiedzieć nie post factum, lecz bodajby w osobach swoich kilku przedstawicieli ante factum; następnie Sejm miałby prawo także wejrzeć od pierwszej chwili w sposób użycia tych pieniędzy. Sejm poza tem miałby prawo co miesiąc zastanowić się wraz z Ministrem Skarbu nad sposobem dostosowania budżetu do realnych możliwości. Jeżeli wniosku tego nie przedkładam, to dlatego, że, jak wywnioskowałem z porozumienia się z poszczególnemi stronnictwami, wniosek ten jeszcze nie dojrzał. Traktowało się go jako wniosek bądź niekonstytucyjny, bądź zacierający różnicę pomiędzy Rządem a Sejmem. Jeżeli chodzi o konstytucyjne względy, to stwierdzić muszę, że Konstytucja żadnym komisjom, nawet komisjom śledczym się nie przeciwstawia. Zresztą, to, co ja chciałem proponować, nie miało bynajmniej charakteru komisji śledczej. Jeżeli chodzi o zacieranie różnic miedzy Rządem a Sejmem, to być może, że odbiega to od klasycznych kanonów i pojęć o parlamentaryźmie, myślę jednak, że parlamentaryzm, atakowany z prawej i lewej strony, musi się zdobywać na pewną elastyczność, na pewne formy nowe, które umożliwią normalniejsze, silne i sprawne działanie i że stosuje się to do wszystkich krajów, a w szczególności do kraju, w którym żyjemy. Sytuacja, w takiej się dziś znajdujemy, nie jest bynajmniej wesoła. Nie potrzebuję się wdawać w jej analizę, albowiem Panowie widzą ją równie dobrze jak ja. Muszę stwierdzić, że jeżeli jedni ludzie mówią, że za 5 minut będzie biła 12, to inni — bodaj że nie jestem skłonny przychylić się do ich zdania twierdzą, że 12 już wybiła 5 minut temu.</u>
          <u xml:id="u-6.35" who="#PThugutt">Jest jeszcze jedna okoliczność, na która chciałbym, kończąc, zwrócić uwagę Panów, która mnie do podobnego wniosku skłoniła. Każde Państwo stoi nie tylko ustawami, nie tylko zdrowiem moralnem swoich obywateli, ale także poszanowaniem pewnego autorytetu. W Polsce w tej chwili niema już żadnych autorytetów, Polska nie wierzy, w tej chwili w nikogo, niezależnie od tego, co tu będzie głosowane w Sejmie. I to jest największe niebezpieczeństwo, jakie jej grozi. Odtworzenie autorytetu Rządu i Sejmu w Polsce jest zadaniem niezbędnem i najpilniejszem, jeżeli nie zechcemy spotkać się w ciągu najbliższej przyszłości z rzeczywistością zbyt twardą.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Stroński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#PStroński">Wysoki Sejmie! Zdaje mi się, że i w tej Wysokiej Izbie, i w całym kraju, przy każdem tchnieniu oddechu, który w Polsce stał się dziś ciężki i słaby, ma się to wrażenie, że jesteśmy na przełomie. Ma się nawet wrażenie, że w tych Księgach Pielgrzymstwa Narodu Polskiego znów doszliśmy do rozdroża, gdzie ciężko jest wybrać właściwy sposób działania na przyszłość, a doszliśmy, jak pielgrzymi, trzeba sobie powiedzieć, z torbą dziadowską u boku i może nawet w dziedzinie polityki zagranicznej znów z palmą męczeństwa dla spokoju innych. W takiej chwili trzeba zrobić rachunek sumienia. A rachunek sumienia rozumiem w zakresie polityki gospodarczej z liczbami, w zakresie polityki zagranicznej z tekstami w ręku; w obu zakresach, sądzę z dobrą wolą i spokojem.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#PStroński">Nasza polityka gospodarcza i stan ten, do któregośmy w niej dziś doszli, ma już swoje dzieje.</u>
          <u xml:id="u-8.2" who="#PStroński">P. Prezes Rady Ministrów i Minister Skarbu jest do tego przyzwyczajony, że między stronnictwem, w którego imieniu ja dzisiaj przemawiam, a jego poglądami rozbieżności były, jeżeli nie stałe, to jednokowoż bardzo częste. Ale jeżeli zwykliśmy byli patrzeć na p. Prezesa Ministrów jak na lwa srogiego, dybiącego na nasz dobytek, albo też — według zasady ojczyzny Machiavellego: bisogna essere volpe e leone, t. j. że trzeba być i lwem i lisem — widzieliśmy go czasem jako lisa niebezpiecznego, to z tego nie wynika, żebyśmy dziś mieli szukać w tej samej osobie kozła ofiarnego. Będziemy mówili o wszystkiem z tą samą rozbieżnością poglądów, a może z większą nawet, aniżeli bywało poprzednio, ale też ze spokojem i bez namiętności.</u>
          <u xml:id="u-8.3" who="#PStroński">Nasza polityka skarbowa ma za sobą przeszłość i ma swoje dzieje. Przypomnę, że obecny Prezes Rady Ministrów był Ministrem Skarbu w pierwszej połowie r. 1923 i przychodził jako Minister Skarbu w takim stanie rzeczy, kiedy, wobec 3 miliardów oszczędności na ziemiach polskich przed wojną w r. 1913, w r. 1922 oszczędności krajowe wynosiły 30 milionów, czyli jedną setną część, a zamiast dochodu 1 miliarda 300 milionów z ziem polskich przed wojną, wynosiły one 134 miliony, czyli jedną dziesiątą część przy walucie nie mającej żadnej pewności i przy obiegu pieniężnym jeszcze w roku 1923 dochodzącym zaledwie do 70 miliardów złotych.</u>
          <u xml:id="u-8.4" who="#PStroński">Otóż wówczas 3-go marca 1923 r. obecny Prezes Rady Ministrów, ówczesny Minister Skarbu p. Grabski, stanął przed Sejmem i przedłożył ów pamiętny druk sejmowy nr 269 o naprawie Skarbu, w którym powiedziano, jako rzecz najważniejszą:</u>
          <u xml:id="u-8.5" who="#PStroński">Skarbu nie naprawi się w jednej chwili, potrzebny jest do tego okres trzyletni, i w tym okresie trzyletnim będziemy szli krok za krokiem. A zatem w połowie roku 1923 będziemy mieli 800 milionów wydatków, na to tylko 300 milionów dochodów, w drugiej połowie roku będziemy mieli 800 milionów wydatków, na to 500 milionów dochodów. W r. 1924 będziemy mieli 1 miliard 600 milionów wydatków, na to 1 miliard 100 milionów dochodów, w 1925 roku będziemy mieli 1 miliard 600 milionów wydatków, na to 1 miliard 460 milionów dochodów. W roku 1926 może dojdziemy do równowagi.</u>
          <u xml:id="u-8.6" who="#PStroński">Więc wówczas p. Grabski powiedział, że potrzebne są na to trzy lata stopniowego, powolnego poprawiania budżetu i pamięta Sejm, że wówczas przedłożył te wzory budżetów na trzy lata naprzód. A zarazem powiedział wówczas p. Prezes Rady Ministrów, że będziemy układali te budżety za pomocą miernika złotego. Sprawa zaś wprowadzenia nowego pieniądza pozostawiona była przyszłości.</u>
          <u xml:id="u-8.7" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Poniatowski).</u>
          <u xml:id="u-8.8" who="#PStroński">Potem stało się tak, że ministrem skarbu został w drugiej połowie 1923 r. p. Kucharski i w listopadzie 1923 r. Sejm przeprowadził ustawę o waloryzacji. Klub, do którego należę, w przemówieniu b. ministra, p. posła Michalskiego, dnia 23-go listopada 1923 r. zobrazował wszystkie niebezpieczeństwa, jakie waloryzacja za sobą pociągnie. Muszę powiedzieć, że sam starałem się o to, aby dnia 27-go listopada 1923 r. p. Kucharski złożył oświadczenie, które istotnie złożył, że Rząd jest świadom, iż szybka waloryzacja może podciąć życie gospodarcze, i w razie potrzeby czuwać będzie nad zmniejszeniem zła. Ale 30-go listopada ustawa waloryzacyjna stała się ustawą. W dwa tygodnie później była znowu zmiana Ministra Skarbu, przychodzi p. Minister Grabski jako Prezes Rady Ministrów i już na podstawie ustawy waloryzacyjnej odrazu, kiedy pierwszy raz stanął przed Sejmem 21-go grudnia 1923, zamiast owego długo zarysowanego trzechlecia, stanął na gruncie powiązania waloryzacji z naprawą pieniądza i wprowadzeniem szybkiem nowego pieniądza. Myśmy wówczas zwracali na to uwagę, że wprowadzenie szybkie nowego pieniądza a tą waloryzacją pociągnie za sobą daleko większe wstrząśnienia gospodarcze, aniżeli się przewiduje.</u>
          <u xml:id="u-8.9" who="#PStroński">A wypadki już szły. Już w maju mieliśmy Bank Polski i mieliśmy nowy pieniądz. W r. 1924 żyliśmy upojeniem złotem. Dopiero 19-go stycznia 1925 r. p. Minister Skarbu Grabski wygłosił pamiętne swoje przemówienie w Komisji Skarbowej, gdzie powiedział: dotychczas prowadziłem świadomie jednostronną politykę skarbową, trzeba obecnie prowadzić politykę gospodarczą. Stało to się może za późno i wskutek tego przyszły te wstrząśnienia, których byliśmy świadkami w połowie bieżącego roku.</u>
          <u xml:id="u-8.10" who="#PStroński">Chciałem przez te przypomnienia zwrócić na to uwagę, że pierwotny zamiar przeprowadzenia naprawy Skarbu w ciągu trzechlecia ustąpił przy pewnej pochopności sposobowi działania takiemu, że szybko przeszło się do pełnej waloryzacji i przeszło się do pełnowartościowej waluty. Za tem potoczyły się następstwa. Przeżyliśmy czasy, kiedy wszelkie zastrzeżenia przeciw tej pięknej, tej jedynej, tej pełnowartościowej walucie były gromione w tej Wysokiej Izbie, jako objaw małoduszności. A dziś widać, że niekoniecznie było to małodusznością, że była to raczej ostrożność i korzystanie z ogólnoświatowych doświadczeń.</u>
          <u xml:id="u-8.11" who="#PStroński">Na podstawie takiego sposobu działania szybkiego, dorywczego, co się stało?</u>
          <u xml:id="u-8.12" who="#PStroński">Powstał Bank Polski za słaby, który przy 100 milionach kapitału zakładowego miał zdolność wypuszczenia tylko 550 milionów pieniędzy w pierwszym roku 1924, i miał na to w pokryciu obok 103 milionów złotych 250 milionów walut i dewiz. Że ten bank był za słaby, to wyraża się w stanie rzeczy dzisiejszym, kiedy on doszedł tylko już do 400 milionów obiegu, kiedy pokrycie w walutach we wrześniu tego roku z 250 milionów z roku 1924 spadło do 37 milionów przy lekkiem powiększeniu pokrycia w złocie i kiedy jednakże pokrycie to wynosi około 45 procent, a nie 65, jak było w roku 1924. Te liczby mówią same za siebie, że Bank Polski był za słaby, kiedy został szybko stworzony z tym pieniądzem pełnowartościowym, do zadań, jakie się na jego barki tłoczyły.</u>
          <u xml:id="u-8.13" who="#PStroński">Taksamo okazało się, że nie jest dostatecznie mocny i sam pieniądz, który został tak stworzony, ten pieniądz przeszedł w sierpniu tego roku swoją chorobę i swoje przesilenie, z którego jeszcze się w zupełności nie podniósł, tak że zamiast pierwotnych 104 w stosunku do 100 fr. szwajc. ma teraz około 86.</u>
          <u xml:id="u-8.14" who="#PStroński">Dalsze następstwa tego sposobu przeprowadzenia naprawy Skarbu były następujące:</u>
          <u xml:id="u-8.15" who="#PStroński">1. Nasz obieg był i jest zamały. Wiadomo, że nasz obieg na ziemiach polskich przed wojną był około 1 miliarda 700 milionów. Wiadomo, że nawet w r. 1920 po wojnie mieliśmy około 900 milionów obiegu, a w r. 1925 musimy się zadowalać obiegiem około 400 milionów banknotów i bilonu, który wedle ostatniego zestawienia, dość zapóźnionego zresztą, mamy ponad 300 milionów.</u>
          <u xml:id="u-8.16" who="#komentarz">(P. Michalski: Przy znacznie wyższych cenach.)</u>
          <u xml:id="u-8.17" who="#PStroński">Dalej, obieg ten musi podołać dzisiaj wszystkim zapotrzebowaniom, podczas kiedy przed wojną były papiery mające w znacznej części transakcji wartość, w pewnej mierze. obiegowa co sięgało nie do 1.700 milionów, ale szło ponad 10 miliardów w każdym razie. To jest, pierwsze zło dzisiejszego życia gospodarczego i pierwsza jego choroba.</u>
          <u xml:id="u-8.18" who="#PStroński">2. Drugiem następstwem pełnowartościowego pieniądza odrazu wprowadzonego był ciężar budżetu także w tym pełnowartościowym pieniądzu zbudowanego. Przyszło olbrzymie podwyższenie świadczeń śmiesznie małych w 1922 r., bo wynosiły 134 miliony, a trzeba było dojść do budżetu 2 miliardów. Dążenie było słuszne. Szybkość, z jaką miał się ten skok dokonać, była niewątpliwie za wielka i społeczeństwo nadążyć nie zdołało.</u>
          <u xml:id="u-8.19" who="#PStroński">3. Po trzecie skutkiem tego pełnowartościowego pieniądza było to, że jak dziś wszyscy wiemy, ten pieniądz pełnowartościowy był popieraniem przywozu do kraju, a utrudnianiem wywozu z kraju.</u>
          <u xml:id="u-8.20" who="#PStroński">I tak w pierwszych miesiącach tego roku od stycznia do sierpnia doszliśmy do 520 milionów niedoboru w bilansie handlowym, co na szczęście we wrześniu przełamało się na bilans handlowy czynny, po raz pierwszy od początku tego roku. Działo się to na podstawie umów handlowych, które zawierane były prawdopodobnie z niedostateczną ostrożnością. Umowy handlowe obecnie prawdopodobnie znów z niedostateczną ostrożnością są przenoszone na drugi koniec, a mianowicie z liberalizmu krańcowego do protekcjonizmu krańcowego, przyczem nie wątpię, że ani p. Minister Skarbu, ani p. Minister Przemysłu i Handlu na chwilę nie łudzą się, że na stałe nasze umowy handlowe w tej postaci daleko idącego protekcjonizmu utrzymane być nie mogą. Środki zaradcze ostatnich dwóch miesięcy są środkami zaradczymi chwilowymi, a współżycie gospodarcze Polski z innemi krajami będzie musiało znaleźć drogę pośrednią między krańcowym liberalizmem, a między dziś za silnym protekcjonizmem. Dalej trzeba sobie i to powiedzieć, że w tym wywozie, jaki my dziś mamy, właśnie z powodu tych trudności z pełnowartościowego pieniądza wynikających, mamy bardzo poważną część wywozu zagranicę, który jest sztuczny, bo jeżeli my wywozimy cukier w ten sposób, że za cukier idący zagranicę producent dostaje 34 złote za 100 kg., a w kraju do 70 złotych, a jeżeli do tego przyjdzie jeszcze opłata skarbowa, to ten cukier kosztuje konsumenta 110 złotych, podczas, gdy za 34 złote idzie zagranicę, jeżeli podobny stan rzeczy mamy z węglem, naftą i żelazem i t. d., to nie ulega wątpliwości, że mamy do czynienia z wywozem, który w znacznej mierze trzeba nazwać sztucznym. Nie jesteśmy w tem odosobnieni, w takiem położeniu jesteśmy nie my jedni, są w niem i inne kraje, tylko nie w tak wielkim zakresie jak my, gdyż my wywóz sztuczny mamy w zakresie stanowczo za dużym.</u>
          <u xml:id="u-8.21" who="#PStroński">Razem biorąc te następstwa za szybko przeprowadzonej naprawy skarbowej mamy dziś obraz, nie waham się powiedzieć, niedoli, którego nie będę obrazować jakimiś ogólnemi ujęciami, lecz zamiast tego dam przykłady z zakresu przemysłu i z zakresu rolnictwa, w jakich warunkach dziś się w kraju wytwarza.</u>
          <u xml:id="u-8.22" who="#PStroński">Znam dokładnie przedsiębiorstwo przemysłowe, którego majątek przedstawia wartość 1.800.000 złotych. To przedsiębiorstwo miało obok tego 600.000 kapitału obrotowego. Oprócz tego w grudniu 1923 r., t. zn. pod koniec dawnej złej waluty miało 20.000 dolarów kapitału rezerwowego. Dzisiaj 20.000 dolarów kapitału rezerwowego jest zjedzonych, 600.000 kapitału obrotowego zjedzone, z majątku, z kapitału zakładowego naruszono 100.000. W przedsiębiorstwie tem warunki płacy są takie, że dwóch dyrektorów pobiera: pierwszy 1.200, a drugi 900 złotych, czyli płaca nienadmierna. Rada Nadzorcza cała razem pobiera 1.500 złotych rocznie, czyli znowu płace nienadmierne. Podatki przedstawiają się w ten sposób, że w stosunku do 100 proc., opłaconych podatków państwowych i samorządowych jest 80 proc, świadczeń społecznych. I dzisiaj to przedsiębiorstwo musiało zastąpić swoje pierwotne kapitały zjedzone, 600.000 kapitału obrotowego i 100.000 zjedzonych z majątku, czyli razem 700.000, pożyczkami wekslowemi, od których płaci się do 24 proc., czyli 125.000 zł rocznie. Na to, ażeby wytrzymać opłacenie tego procentu zrobiono redukcję 70.000 w administracji personelu, więc wszystko w kosztach prowadzenia przedsiębiorstwa. Zostało jednak jeszcze 55.000, ogromna suma, jak na to przedsiębiorstwo, jako procent od długów, bez umarzania. Przedsiębiorstwo to dawało 250.000 dochodu rocznego, a po opłaceniu kosztów dawało czystego dochodu 100.000 do roku 1923. W roku 1925 przedsiębiorstwo to dało 200.000 straty, czyli całego majątku przedsiębiorstwa wystarczy jeszcze na kilka lat takiego gospodarowania. A ma ono straty dlatego, że towary sprzedaje się albo po cenach własnego wyrobu, albo ze stratą, albo w rzadkich wypadkach z 2 procentowym zyskiem, co oczywiście wychodzi na to samo, co straty. Przedsiębiorstwo to mogło dostać tego roku 40.000 dolarów pożyczki zagranicznej, nie wzięło jednak, ponieważ wiedziało, że sprzedając ze stratą tego ciężaru pożyczki 40.000 dolarów nie jest w stanie wytrzymać. Jestem przekonany, że kto z Panów styka się z życiem gospodarczem może powiedzieć: ja znam takich przedsiębiorstw 10, 50, 100, w jednych jest trochę gorzej, w innych trochę lepiej, ale to jest mniej więcej stan przedsiębiorstw przemysłowych w kraju w chwili obecnej.</u>
          <u xml:id="u-8.23" who="#PStroński">A jak wytwarza dzisiaj wielkie rolnictwo?</u>
          <u xml:id="u-8.24" who="#PStroński">Jako pierwszy przykład dam Panom obliczenie p. Kazimierza Życkiego z Pomorza dla folwarku 250 hektarowego, obliczenie najściślej przeprowadzone. Utrzymanie 20 ordynariuszy 22.400 zł., 30 robotników dniówkowych 13.120 zł., podatki państwowe 3.500 zł., podatek dochodowy 2.875 zł., podatki samorządowe 3.364 zł., świadczenia społeczne 3.321 zł., razem 48.590 zł., czyli na 1 ha wypada 194 zł. obciążenia. Ponadto koszta na inwentarz, maszyny, narzędzia, nasiona, budynki i t. d. co się liczy zwykle 50 proc., to jest 97 zł. Czyli na hektar wypada razem 290 do 300, a na morgę 170 zł, a zatem cena, która odpowiada 12 centnarom metrycznym żyta. Jak Panom wiadomo, 12 centnarów metrycznych żyta z morgi, to jest raczej więcej niż przeciętna, to znaczy, że to gospodarstwo produkuje tak, że po wyprodukowaniu wychodzi na zero i na opłacenie długów i na życie nie zostaje nic. Przyczem trzeba mieć to w pamięci, że według obliczenia p. Zygmunta Chrzanowskiego dziś w Polsce w wielkiej własności wypada na morgę gruntów samych procentów bez umarzania długów 24 zł. od morga. W tym stanie rzeczy nie ulega najmniejszej wątpliwości, że ten rolnik wytwarzał w roku ostatnim ze stratą.</u>
          <u xml:id="u-8.25" who="#PStroński">Drugi taki majątek p. senatora Steckiego, który przedstawił obliczenie na naradzie gospodarczej pod rozprawy. Obliczenie dla folwarku 540 ha wydatków na 1 mórg, do groszowej dokładności: ordynariuszom 25,82, najem 14,13, konie i narzędzia 41,24, administracja 9,10, podatki 15,74, nasiona 16,80, budynki 7,04, ubezpieczenia 0,54. Razem z morga 128,41 zł wydatków, dochód zaś z 1 morga 133,88, zł, czyli 5,47 zł zysku. Ale brak tu oprocentowania od długów, przy średniem obdłużeniu 100 zł na 1 mórg, czyli conajmniej 8 złotych procentu. A zatem już jest około 3 złotych z morga niedoboru, a na życie i utrzymanie nie zostaje nic.</u>
          <u xml:id="u-8.26" who="#PStroński">Mogę dać jeszcze trzeci przykład, mianowicie majątek p. Kałużyńskiego z Olszanki w pow. Krasnostawskim, gdzie koszt produkcji 100 kg. żyta według dokładnych obliczeń wynosi 101,15 kg. żyta, znowu bez liczenia zadłużenia.</u>
          <u xml:id="u-8.27" who="#PStroński">Sądzę, że wszyscy rolnicy tutaj obecni mogliby powiedzieć: znamy majątków takich setki, rolnictwo pracuje dziś w warunkach bardzo ciężkich, poprostu pracuje ze stratą.</u>
          <u xml:id="u-8.28" who="#PStroński">A małe rolnictwo? Tu już nie będę mówił o długach, ani obciążeniach, ani liczbach. Tutaj w rachubę wchodzi co innego, wchodzą oczy, to, co się widzi, doświadczenie życia. Powiem więc Panom to, co wczoraj słyszałem, że np. proboszcz z Dębowca w jasielskim powiecie opowiedział jednemu z posłów naszego klubu, że do jego kościoła nie przychodzą stale chłopi dlatego, że przychodzą tylko na zmianę w miarę jak pożyczają sobie ubrania. Panowie, którzy znają wieś wiedzą, że to nie jest robione z żadnego innego powodu, a jedynie tylko z powodu trudnych warunków bytu dzisiaj naszego włościaństwa.</u>
          <u xml:id="u-8.29" who="#komentarz">(P. Żuławski: Kto temu winien, jak nie ci, którzy maja wielkie majątki?)</u>
          <u xml:id="u-8.30" who="#PStroński">Oczywiście nie, tylko ci, którzy nie chcą uznać, że źródłem każdego majątku jest praca, a nie samo posiadanie.</u>
          <u xml:id="u-8.31" who="#PStroński">Wreszcie rzemieślnicy i rękodzielnicy nasi są bodajże klasą istotnie najbiedniejszą, a to z tego powodu, że z jednej strony ruch w rękodziełach jest słaby, z drugiej strony zawalenie rynku przeważnie towarami obcemi bodajże najbardziej daje się we znaki rękodzielnikom.</u>
          <u xml:id="u-8.32" who="#PStroński">Jeżeli więc przejdziemy przemysł, rolnictwo duże i małe, rękodzieła, to na podstawie z życia zaczerpniętych przykładów trzeba sobie powiedzieć, że ten stan gospodarczy naszej wytwórczości jest nie do utrzymania i bez środków zaradczych doprowadzi całą naszą gospodarkę w przepaść.</u>
          <u xml:id="u-8.33" who="#PStroński">Wytwarza się w ten sposób błędne koło. Pieniądz wysoki a niepewny. Wytwórczość ze stratą. Niemożność oparcia na tej gospodarce ani budżetu ani istotnej pewności pieniądza.</u>
          <u xml:id="u-8.34" who="#PStroński">Jakie są środki zaradcze?</u>
          <u xml:id="u-8.35" who="#PStroński">Powszechnem wydaje się zdanie, że gospodarka nasza się nie podniesie, jeżeli nie będą poprawione warunki kredytu. Pod względem kredytu wyglądamy dziś tak, że kredyt długoterminowy przestał w kraju istnieć wogóle, ponieważ majątki, na których się opierał kredyt długoterminowy przestały być czemś, co może być upłynnione. Kredyt krótkoterminowy zamienił się na kredyt długoterminowy, albo raczej na kredyt unieruchomiony, bo jeżeli ten kredyt krótkoterminowy, którego ostoją miałby być Bank Polski, dziś działa w ten sposób, że jak wiadomo, za weksle spłaca się co najwyżej 10 proc., to reszta jest unieruchomiona. Ten kredyt krótkoterminowy wszedł na czyjeś miejsce, on się nie zgubił, wszedł na miejsce zniszczonego kapitału obrotowego. Dziś kapitałem obrotowym nie jest pieniądz, tylko jest ten weksel wzięty jako kredyt rzekomo krótkoterminowy. Ale to się kończy i można dziś powiedzieć, że maszyna stanęła, i dziś już kredyt przestaje wogóle istnieć. Nie wyjdziemy z tego stanu rzeczy, jeśli kraj nie wprowadzi kapitałów w drodze, mówi się, przedewszystkiem pożyczki zagranicznej takiej, któraby po spłaceniu dzisiejszego obdłużenia uruchomiła kapitał obrotowy. Stopa procentowa dziś istniejąca, 12 urzędowa. 24 do 70 jaka istnieje w życiu, ta stopa procentowa nie może być podstawą jakiegokolwiek ożywienia życia gospodarczego w kraju. A jeżeli się okaże, że my nie mamy tej pożyczki zagranicznej, że obiegu pieniądza w kraju powiększyć nie możemy, wtedy staniemy przed zagadnieniem trudnem. Ja nie chcę tu wchodzić w rzeczy, które muszą być w szczegółach badane, czy trzeba pomocniczego pieniądza, czy czegokolwiek innego, bo nie taki czy inny pieniądz jest celem, ale celem jest danie krajowi obiegu, tego kapitału obrotowego, bo inaczej bez pieniędzy całe życie gospodarcze musi stanąć i jeżeli nie znajdziemy tego pieniądza zagranicą, to jednak będziemy szukać jakichś sposobów, aby ten pieniądz obiegowy w kraju został uruchomiony.</u>
          <u xml:id="u-8.36" who="#PStroński">Drugim warunkiem koniecznym naprawy gospodarczej w kraju jest potanienie i wzmożenie wytwórczości. Przechodzę tutaj do zagadnienia pracy. Wysokiemu Sejmowi wiadomo, że Polska przoduje w ustawodawstwie społecznem, że w Polsce myśmy ratyfikowali 13 zobowiązań międzynarodowych o pracy, podczas kiedy Niemcy ratyfikowały 4, Anglia 7, Francja 7, Czechosłowacja 7. A dni roboczych jest w roku, w Niemczech 305, we Francji 304, u nas tylko 284 do 291. Wiemy, że godzin roboczych jest w Niemczech 2.435, we Francji 2.432, w Polsce tylko 2.172. Wiemy, że z nadliczbowemi godzinami jest w Niemczech 3.050, we Francji 2.574, a w Polsce tylko 2.300. I tu trzeba sobie powiedzieć, że jednakowoż myśmy byli krajem, który odziedziczył pewien stan gospodarczy, odziedziczył, jak Panowie to nazwą, czy jako przekleństwo niewoli, czy jako własne zaniedbanie, ale odziedziczył ten stan rzeczy, że wytwórczość w Polsce nie opiera się na dobrej organizacji tej wytwórczości, a tylko wytrzymywała współzawodnictwo skutkiem tańszej pracy. Jest to zresztą znane w życiu gospodarczem zagadnienie t. zw. południka wschodniego, czyli w miarę przenoszenia się na wschód taniość pracy zwiększała się. Źle czy dobrze, aleśmy to odziedziczyli, i jest rzeczą nie do wiary, ażebyśmy z tem dziedzictwem gorzej urządzonej wytwórczości pragnęli wyprzedzić inne kraje w t. zw. ochronie pracy, czyli zmniejszeniu wydajności i taniości pracy, a przytem nie poszli na dno w międzynarodowem współzawodnictwie.</u>
          <u xml:id="u-8.37" who="#PStroński">Wiadomo dalej, że w Kasach Chorych u nas uczestniczy pracodawca w 60 proc. obciążenia, podczas kiedy w Niemczech uczestniczy on tylko w 33 proc., a zatem i tutaj w niektórych przynajmniej działach świadczeń społecznych chcemy przodować.</u>
          <u xml:id="u-8.38" who="#PStroński">Jestem przekonany, że o tem zagadnieniu nie możemy mówić w Sejmie jako o zagadnieniu walki prawej strony Izby z lewą stroną Izby. Musimy szukać w tym względzie nie walki, ale porozumienia. Jeżeli Panowie z lewej strony Izby powiedzą, że trzeba przedewszystkiem wzmóc dobroć organizacji pracy, dobroć kierownictwa pracy, my to przyjmiemy jako wzgląd słuszny, ale wzgląd niewystarczający. Trzeba, aby Panowie z lewej strony Izby jednakowoż uznali, że równolegle z tem musi iść także większa wydajność pracy i potanienie wytwórczości.</u>
          <u xml:id="u-8.39" who="#PStroński">Zdaje mi się, że pod tym względem nie będziemy wynalazcami.</u>
          <u xml:id="u-8.40" who="#PStroński">Zwrócę na to uwagę, że ostatni Kongres Socjaldemokracji Niemieckiej w Heidelbergu dnia 20-go września tego roku w nowym programie stronnictwa pomieścił:</u>
          <u xml:id="u-8.41" who="#PStroński">— Förderung der Productionssteigerung der Industrie und Landwirtschaft, t. j. popieranie wzmożenia wytwórczości w przemyśle i rolnictwie.</u>
          <u xml:id="u-8.42" who="#PStroński">Bo i przywódcy robotników widza, że pierwszym warunkiem polepszenia ich bytu jest wzmożenie wytwórczości. I jest to, zdaje się, rzecz wspólnie dzisiaj zrozumiana zarówno przez warstwy pracujące, jak i przez właścicieli przedsiębiorstw, że ratunkiem rzeczywistym jest tylko wzmożenie wytwórczości i trzeba, ażebyśmy nie w walce, ale w porozumieniu, we wzajemnych, jeżeli można tak powiedzieć, ustępstwach, zgodzili się na to, że jednakowoż to wzmożenie wytwórczości kratowej jest dzisiaj początkiem wyjścia z błędnego koła, w jakim się znajdujemy pod względem gospodarczym.</u>
          <u xml:id="u-8.43" who="#PStroński">Do Polski przyjeżdża czasem prezes Związku Przemysłowców Angielskich, pułkownik Willej, doskonały znawca życia gospodarczego całego świata. Świeżo czytałem jego sprawozdanie o objeździe Ameryki. Powiada on:</u>
          <u xml:id="u-8.44" who="#PStroński">„W Ameryce znajduje każdy dobrze płatne zajęcie, a pomimo to obniżono znacznie wygórowane ceny artykułów codziennej potrzeby. Dzieje się to na podstawie zmniejszonych kosztów produkcji od jednostki wszelkich wyrobów. Jest to możliwe przy większej sprawności i wydajności pracy. Każdy i wszystko w Ameryce dąży do przyśpieszenia tempa wytwórczości. Pracujący zarabiają mimo zmniejszonego zarobku na poszczególnym wytworze, bo produkcja jest większa, pracodawcy zyskują na większym obrocie, a robotnicy na większych zarobkach, wynikających przy dawniejszych stawkach robocizny z podwyższenia ilości towarów. Wynikiem jest tańsza cena towarów dla kupujących i większa płaca robotnika, umożliwiająca mu zakupno. Stąd tak rozszerzający się przemysł i dobrobyt dla kraju”.</u>
          <u xml:id="u-8.45" who="#PStroński">Prostota tych słów jest widoczna, ale trzeba sobie powiedzieć, że my niczego innego w tym zakresie nie wymyślimy. Jedynym sposobem podniesienia życia gospodarczego kraju jest...</u>
          <u xml:id="u-8.46" who="#komentarz">(P. Sanojca: Techniczne doskonalenie.)</u>
          <u xml:id="u-8.47" who="#PStroński">... nie jedynie, to także, my to uznajemy, ale trzeba, ażeby Panowie uznali też, że tu jest potrzebny wspólny wysiłek. Jeżeli będzie dobra wola po stronie pracodawców, ażeby w kierunku mniejszych zysków przedsiębiorstwa, w kierunku lepszej organizacji, lepszego kierownictwa zrobić wszystko, czego można żądać, to jednak mamy prawo żądać także i tego, ażeby z drugiej strony w kierunku potanienia i większej wydajności pracy zrobione było wszystko, co jest dziś niezbędne poprostu dla ocalenia kraju.</u>
          <u xml:id="u-8.48" who="#PStroński">Wysoki Sejmie! P. Prezes Rady Ministrów złożył nam cztery przedłożenia ustaw: budżet i trzy ustawy.</u>
          <u xml:id="u-8.49" who="#PStroński">W zakresie budżetu nie wdaję się w szczegóły. Powiem jedno: Sejm musi dążyć do tego, ażeby odzyskać prawa budżetowe. To, co my obecnie uchwalamy, to nie jest budżet. Uchwalenie budżetu polega na tem, że się mówi Rządowi nie tylko „ty możesz”, ale „ty musisz wydać to i to”. Zdaje się, że nie natrafimy tutaj na opór Rządu i że to będzie zdanie także p. Ministra Skarbu,...</u>
          <u xml:id="u-8.50" who="#komentarz">(P. Prezes Rady Ministrów Grabski potakuje)</u>
          <u xml:id="u-8.51" who="#PStroński">... ażeby do życia konstytucyjnego naszego kraju wprowadzić prawdziwe pojęcie budżetu, Z trzech zaś ustaw pierwsza jest ustawą, która pragnie wprowadzić do kraju 1 miliard złotych pożyczki zagranicznej na podstawie wydzierżawienia czy zastawu monopoli, na cele życia gospodarczego. 200 milionów na ustalenie pieniądza, czyli ustawa, która chcę kraj obciążyć 1 miliardem 200 milionami zł. Druga ustawa powiada, że dzięki temu kredytowi gospodarczemu da się ulgi przemysłowi, ażeby wzmóc wytwórczość i poprawić bilans handlowy. Trzecia ustawa mówi, że wprowadzi się daleko idące oszczędności budżetowe, państwowe, samorządowe i instytucji publicznych.</u>
          <u xml:id="u-8.52" who="#PStroński">Klub, do którego mam zaszczyt należeć, zapatruje się na te sprawy jak następuje:</u>
          <u xml:id="u-8.53" who="#PStroński">Pożyczkę zagraniczną uważamy za konieczną dla kraju, ale musimy bardzo dokładnie wiedzieć, na co będzie zużyta ta pożyczka zagraniczna, której ciężar dla kraju naszego będzie ogromny i po którym wprowadzenie już dalszych ciężarów jest do pomyślenia trudne. Dlatego wyrażamy obawę, że jeżeliby drugie przedłożenie o podniesieniu wytwórczości przez ulgi dla przemysłu zostało w tej postaci, w jakiej jest obecnie, to poprostu przemysł zje ten miliard, który ma przyjść z pożyczki, bo nie potanieje wytwórczość, i po pewnym czasie będziemy w tem samem miejscu, w którem znajdowaliśmy się dotychczas, albo w gorszem. Dalej zadajemy sobie pytanie, czy jest rzeczą możliwą, ażeby w dzisiejszym stanie życia w kraju najlepszym środkiem było włożenie całego kredytu we wzmocnienie przemysłu. Przemysł nasz przy tych wszystkich pomocach nie będzie się mógł rozwinąć, jeżeli w kraju niema nabywcy. A dziś w kraju naszym, t. zn. na wsi, przedewszystkiem wśród ludności wiejskiej nie widać tych nabywców, ponieważ ta ludność nie ma za co kupować. Jestem przekonany, że były takie chwile gospodarcze u nas, np. w r. 1919 albo 1920, kiedy ludność wiejska mogła kupować i ożywienie przemysłu byłoby doraźnym najlepszym sposobem. Ale w tym względzie, jeżeli dziś p. Prezes Ministrów i Minister Skarbu wykaże, że ten sposób jest skuteczny, to my to stanowisko przyjmiemy. Gdyby jednak to drugie przedłożenie w istotnej części swojej zostało niezmienione, mianowicie, jeżeliby dało się ten cały kredyt gospodarczy przemysłowi bez zwiększenia wydajności pracy i potanienia wytwórczości, to uważam, że skutek byłby taki, że ten trudem całego społeczeństwa zdobyty fundusz kredytowy, w krótszym, lub dłuższym czasie zostanie zjedzony, a mimo to nasza wytwórczość nie będzie mogła ani współzawodniczyć z zagraniczną, ani znaleźć zbytu w kraju, bo będzie wytwórczością zanadto drogą. Istnieje też obawa, że kiedy ta pożyczka przyjdzie, i o trzecia ustawa o oszczędnościach daleko idących będzie trudna do przeprowadzenia, bo Polacy nie lubią się ściskać, kiedy pieniądze są pod bokiem, ale nie wątpię, że będziemy wszyscy zgodni w tem, aby sami nad sobą taki nadzór rozciągnąć.</u>
          <u xml:id="u-8.54" who="#PStroński">Stanowisko klubu naszego w sprawie ustaw jest zatem takie, że możemy się zgodzić na pierwszą ustawę o obciążeniu kraju nową wielką pożyczką tylko jako junctim z taką budową drugiej ustawy o podniesieniu wytwórczości, ażeby była zupełna pewność potanienia tej wytwórczości, inaczej uważamy, że pieniądze byłyby zjedzone i kraj znalazłby się w stanie rzeczy gorszym, aniżeli znajduje się obecnie.</u>
          <u xml:id="u-8.55" who="#PStroński">Wysoki Sejmie! Obok spraw gospodarczych mamy przed sobą dzisiaj ciężkie chmury w polityce zagranicznej.</u>
          <u xml:id="u-8.56" who="#PStroński">Stan rzeczy jest taki, że nie wydaje mi się, ażebym był dziś w zgodzie z poglądami p. Ministra Spraw Zagranicznych Skrzyńskiego. I dlatego chciałbym stwierdzić, że od czasu, kiedy p. Minister Skrzyński dzierży ster naszej polityki zagranicznej, stronnictwa z prawej strony tej Wysokiej Izby, a w każdym razie stronnictwo, w którego imieniu mam zaszczyt przemawiać, stosunek swój do p. Ministra układało tak, że odnosiło się z uznaniem do pracy p. Ministra. Nie chcąc, ażeby to były słowa zdawkowe, uważam za swój obowiązek i od siebie powiedzieć, że to uznanie odnosiło się do działań p. Ministra zupełnie uchwytnych, wyraźnych, które uważaliśmy w polityce zagranicznej za dobre i bardzo pożyteczne. Uważam, że polityka p. Ministra w stosunku do mocarstw zachodnich, Francji i Anglii, że zmieniona polityka p. Ministra Spraw Zagranicznych w stosunku do Rosji, że zmieniona polityka p. Ministra Spraw Zagranicznych w stosunku do Czechosłowacji, że znaczna bardzo część bardzo żywej działalności p. Ministra Spraw Zagranicznych na gruncie Ligi Narodów, że to były działania, które krajowi przyniosły pożytek, a p. Minister Spraw Zagranicznych wniósł w te działania swoją osobistą rzutkość, swój osobisty sposób działania, który bardzo często był bardzo owocny. Nie waham się tego powiedzieć, chociaż wiadomo w tej Wysokiej Izbie, że p. Minister Skrzyński, był raczej przeciwnikiem politycznym aniżeli zwolennikiem tego szerszego, czy węższego obozu politycznego, do którego się zaliczam. Dziś jestem w niezgodzie z p. Ministrem w zapatrywaniu na rzecz tej doniosłości jak układ, który został zawarty w Locarno, a nie będąc w zgodzie chcę powiedzieć, iż rozumiem to w ten sposób, że byłbym bardzo rad, gdyby spokojne rozważenia względów, które przemawiają, mojem zdaniem, ujemnie o tych układach w Locarno, mogły trafić, jeżeli nie w całości, to tu i owdzie do przekonania p. Ministra.</u>
          <u xml:id="u-8.57" who="#PStroński">1. P. Minister Spraw Zagranicznych zaznaczał, że to co się stało w Locarno jest wynikiem tego, że już w r. 1919 była zamierzona osobna gwarancja granicy nadreńskiej i, to się teraz dzieje, a tego nie można było oczekiwać dla granicy między Niemcami a Polską. Otóż chcę zwrócić uwagę na to, że ta sprawa przedstawiała się inaczej. W r. 1919 zabezpieczenie granicy zachodniej Niemiec dla Francji miało być wykonane nie w drodze jakiegoś układu gwarancyjnego, tylko w drodze sojuszu pomiędzy Ameryką, Anglią i Francją. Równoważnikiem tego jest sojusz między Francją a Polską dla granicy wschodniej Niemiec. Ale za wykonanie tamtej myśli sojuszu nie można uważać gwarancji zbiorowej dzisiaj na granicy zachodniej, której niema dla granicy wschodniej.</u>
          <u xml:id="u-8.58" who="#PStroński">2. P. Minister Spraw Zagranicznych zaznaczył, że układy podpisane w Locarno stanowią niejako całość, która wiąże wszystkich, którzy byli w Locarno. Otóż zwrócę uwagę, a sądzę, że p. Minister Spraw Zagranicznych jest tego samego zdania, tylko, że te rzeczy często niedokładnie są wyrażone, iż tej jednolitej całości roboty w Locarno niema. Protokół końcowy powiada, że uczestnicy „dali swoje przyzwolenie na projekty układów umów, które każde z tych państw dotyczą, i które, opracowane na tej naradzie, odnoszą się wzajemnie do siebie...”. I tu wymienione są następujące układy: Układ Reński, arbitraż między Belgią a Niemcami, arbitraż między Niemcami a Francją, arbitraż między Polska a Niemcami i arbitraż między Niemcami a Czechosłowacją. Na tem rzecz pierwsza się kończy. Natomiast układ pomiędzy Polską a Francją o zabezpieczeniu wzajemnem, ten układ, który ma być zabezpieczeniem arbitrażu, zawarty jest osobno, o tym układzie tylko zawiadomiono i on w tę grupę pierwszą pięciu wymienionych układów wedle protokółu końcowego nie wchodzi. Czyli Niemcy żadnym swoim podpisem wspólnym jakimś w Locarno tego układu nie potwierdzają i on ich wprost nie wiąże. To jest pierwsze i ważne rozróżnienie, że mianowicie tej całości dzieła w Locarno niema, a Niemcy pilnowali, aby jej nie było.</u>
          <u xml:id="u-8.59" who="#PStroński">3. Między granicą zachodnią a granicą wschodnią Niemiec zostało przeprowadzone w Locarno i dopiero w Locarno bardzo wybitne rozróżnienie. W Traktacie Wersalskim był artykuł 27-my o granicach, w którym Niemcy podpisały swoje zobowiązania nienaruszalności granic zachodnich i granic wschodnich w sposób bezwzględnie taki sam, bez najmniejszego cienia różnicy. W Locarno staje układ dodatkowy Państw Zachodnich, w którym Niemcy zobowiązują się do utrzymania status quo terytorialnego, wynikającego z granic pomiędzy Niemcami i Belgią, oraz pomiędzy Niemcami i Francją i nienaruszalności tych granic, tak jak zostały uchwalone w Traktacie Wersalskim. Twierdzę, że niczego podobnego chociażby (a powinno być nie coś podobnego, tylko powinna być rzecz taka sama) dla granic wschodnich z Locarno nie przywozimy, czyli, gdy przed Locarno mieliśmy w art. 27-ym Traktatu Wersalskiego nienaruszalność granic jednych i drugich zupełnie równą, po Locarno granice zachodnie są potwierdzone co do ich utrzymania i nienaruszalności, podczas kiedy granicom wschodnim takiego potwierdzenia brakuje. Nazywam to przechyleniem się budowy Traktatu Wersalskiego pod względem zabezpieczenia granic na niekorzyść w naszą stronę wschodnią.</u>
          <u xml:id="u-8.60" who="#PStroński">4. Zawarty jest układ o rozjemczem postępowaniu pomiędzy nami a pomiędzy Niemcami i mówi się, że w tym układzie rozjemczym wstęp jego jest do pewnego stopnia zastąpieniem tego poręczenia granic, którem dla granic zachodnich jest Układ Reński. Otóż zwracam uwagę, że w tym wstępie niema poręczenia granic. Powiedziano tam tylko tyle:</u>
          <u xml:id="u-8.61" who="#PStroński">„Stwierdzając, że poszanowanie praw, ustanowionych przez traktaty, albo wynikających z praw narodów, jest obowiązujące dla trybunałów międzynarodowych”.</u>
          <u xml:id="u-8.62" who="#PStroński">To jest duża różnica, czy Niemcy mówią, że nienaruszalność granic jest obowiązująca dla nich, że oni się zobowiążą do tej nienaruszalności, czy też, jeżeli się powie, że ona jest obowiązującą dla trybunałów międzynarodowych, co jest, krótko mówiąc, zaproszeniem Niemiec do tego, ażeby się z odpowiedniemi pytaniami do takich czy innych trybunałów międzynarodowych zwracały.</u>
          <u xml:id="u-8.63" who="#PStroński">Postępowanie rozjemcze, pojednawcze lub jeszcze jakieś inne, jest możliwe wedle tego układu trojakie. I trzeba sobie jasno z tego zdać sprawę. W zagadnieniach t. zw. prawnych, t. zn. objaśniania istniejących praw międzynarodowych jest obowiązek postępowania rozjemczego z wyrokiem który obowiązuje. Niemcy zastrzegły sobie, że w t. zw. zatargach o interesy, czyli w najróżniejszych bez ograniczeń sprawach politycznych, istnieje t. zw. dobrowolne postępowanie pojednawcze, gdzie Komisja Pojednawcza dochodzi albo nie dochodzi do porozumienia, a jeżeli nie dojdzie, to może każda ze stron zwrócić się do Rady Ligi Narodów, która działa na podstawie tylko art. 15, a zatem dochodzi, z wyjątkiem trudnego wypadku jednomyślności, do uchwały nieobowiązującej, po której każdej ze stron, w obronie danego interesu politycznego, który miała na myśli, pozostaje prawo zwrócenia się nawet na drogę zbrojną, co jest wyraźnie w art. 15 powiedziane. Wyjątek, a zarazem trzeci, rodzaj, stanowią te sprawy, które zostały zastrzeżone osobnym ciałom i uważam, że tym wyjątkiem jest oczywiście także sprawa granic, dlatego, że sprawa granic, jak wszelkie sprawy istniejących traktatów, jest pozostawiona w art. 19 statutu Ligi Narodów Pełnemu Zgromadzeniu Ligi, która może jednomyślną uchwałą powiedzieć, że taki a taki, traktat stał się niemożliwy do wykonania i wzywa obie strony, ażeby przystąpiły do jego rewizji.</u>
          <u xml:id="u-8.64" who="#PStroński">Jednem słowem bezpośredniego wciągnięcia naszych granic w jakieś nowe postępowanie sądowe niema, ale rozróżnienie pomiędzy nienaruszalnością granic zachodnich a brakiem tej wyraźnej nienaruszalności dla granic wschodnich stwarza możność dla Niemców wytaczania wszystkich spraw bez wyjątku, także i. tych spraw granic, na właściwym gruncie, chociażby art. 19 statutu Ligi Narodów. Stwarza nawet zachętę po temu, ponieważ stało się to dziś częścią prawa międzynarodowego, że inne są zobowiązania Niemiec w zakresie granic zachodnich, a inne w zakresie granic wschodnich.</u>
          <u xml:id="u-8.65" who="#PStroński">5. Jest nota, także nasza nota, do Niemiec o art. 16 statutu Ligi Narodów. Nota, rzecz dziwna, podpisana została nie tylko przez państwa zachodnie, ale także przez Polskę, Czechosłowację i do pewnego stopnia jest to uważane za naszą zdobycz, że i my w tem mogliśmy uczestniczyć. Nota do Niemiec o art. 16-ty statutu Ligi Narodów jest czem? Jest zapewnieniem, że dla Niemiec będą istniały wyjątki w sprawie pojmowania obowiązków Niemiec w razie napadu na którego z członków Ligi Narodów, wyjątki, rzekomo wynikające z położenia geograficznego i ze stanu rzeczy wojskowego. Nie jest prawdziwe mniemanie, jakoby podobne wyjątki istniały już w statucie Ligi Narodów, bo niema takiego określenia i niema żadnych wyjątków w statucie Ligi Narodów. To jest rzecz nowa, którą Niemcy uzyskały. Uzyskały to zapewnienie od państw zachodnich, uzyskały także i od nas. Skutek jest taki, że Niemcy będą mogły nie przepuścić wojsk lub wogóle pomocy państwa zachodniego w razie uderzenia na Polskę od wschodu np. przez Rosję.</u>
          <u xml:id="u-8.66" who="#PStroński">Z tą sprawą art. 16 łączą się dwie wielkie sprawy polityczne.</u>
          <u xml:id="u-8.67" who="#PStroński">P. Cziczerin był u nas w Warszawie, cieszymy się wszyscy, że stosunki pomiędzy nami a pomiędzy Rosją są pokojowe. P. Cziczerin pojechał następnie do Berlina i przypomniał w Berlinie, że istnieje układ w Rapallo, a Niemcy powiedziały p. Cziczerinowi, że one w Locarno nie stworzą takich podstaw, aby układ w Rapallo mógł być za chwiany. To, co podpisaliśmy, a między innemi to zobowiązanie, które ma dotyczyć nieprzepuszczenia pomocy wojskowej na wschód w razie wypowiedzenia wojny przez Rosję, to jest uprawnienie Niemców do pewnych zobowiązań wobec Rosji wynikających z traktatu w Rapallo. Uważam, że przy ogólnem uspokojeniu świata niema rzeczy gorszych od tego, jak współdziałanie Niemców z Rosją, niema także gorszych rzeczy dla Polski i pewności jej bytu, jak powtórzenie się współdziałania Niemiec i Rosji z końca 18-go w. z wiadomemi skutkami. Dlatego nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego politycy polscy sami podpisali te wyjątki ze statutu Ligi Narodów dla Niemców i dlaczego nie mogli przeprowadzić, aby i inne Państwa także tego nic podpisały, choć i dla nich rzecz ta jest wielkiej wagi.</u>
          <u xml:id="u-8.68" who="#PStroński">Z drugiej strony Niemcy dzięki temu ustępstwu weszły lekko do Ligi Narodów i mają przyrzeczone to, że wejdą na stałe miejsce w radzie Ligi, Niemcy, które mają dopiero wejść w przyszłości do Ligi Narodów, mają w kieszeni od października r. 1924 przyrzeczenie wszystkich członków Rady Ligi Narodów, że będą miały to stałe miejsce w Radzie. Nie umiem sobie wyobrazić spokojnego bytu Państwa Polskiego w tym nowym stanie rzeczy, kiedy Niemcy będą stałym członkiem Rady Ligi Narodów, kiedy Niemcy korzystając z praw członka Ligi Narodów będą sędzią w sprawach mniejszościowych, będą sędzią w sprawach rozmaitych zatargów, a Polska nie będzie siedziała koło tego stołu, tylko naprzeciw Niemców, jako ten, który ma sprawę, wobec tego, który jest sędzia. Art. 4-ty statutu Ligi Narodów, który mówi, że stałe miejsca w Radzie Ligi Narodów są przeznaczone dla Głównych Mocarstw Sprzymierzonych i Stowarzyszonych, przewidywał powiększenie tej ilości i wtedy, kiedy Polska przyjmowała ten artykuł nie mogła wyobrażać sobie, że stałym członkiem Rady Ligi Narodów staną się właśnie Niemcy, a bez Polski. Stwierdzam z tego powodu, że dobra dyplomacja niemiecka zanim Niemcy powiedziały, że wstępują do Ligi Narodów, miała już w kieszeni wybór na stałego członka Rady Ligi Narodów. Dobra dyplomacja nie tylko Niemiec, ale każdego kraju powinna dbać o to, ażeby załatwiać równocześnie takie sprawy. Wszak i p. Minister Spraw Zagranicznych uważa to chyba za konieczne, abyśmy to stałe miejsce otrzymali, a tymczasem nie załatwia się spraw równocześnie. ale zostawia w niepewności na przyszłość, zamiast załatwić to wtedy, kiedy się dawało to niesłychane uprzywilejowanie Niemcom. Stwierdzam zatem, że to ustępstwo w sprawie artykułu 16-go było bodajże ostatnią chwilą na to, ażebyśmy nie dopuścili do tego, iż my nie mamy być narówni z Niemcami uważani na Zachodzie i ażebyśmy stałego miejsca w Radzie Ligi nie mieli zapewnianego.</u>
          <u xml:id="u-8.69" who="#PStroński">A wreszcie nasz sojusz z Francją. P. Minister Spraw Zagranicznych twierdzi, że sojusz nasz z Francją został wzmocniony przez ów dodatkowy układ, który został zawarty pomiędzy nami a pomiędzy Francją w Locarno. I tu dotykam sprawy bodaj najważniejszej.</u>
          <u xml:id="u-8.70" who="#PStroński">Twierdzę przedewszystkiem, że nasz sojusz z Francją nie potrzebował wzmocnienia, bo był dobrze ułożony.</u>
          <u xml:id="u-8.71" who="#PStroński">Wstęp mówił:</u>
          <u xml:id="u-8.72" who="#PStroński">Oba Rządy są w równej mierze zdecydowane do utrzymania w mocy podpisanych traktatów i tych traktatów, które w przyszłości mogą być pod pisane, ażeby zapewnić pokój w Europie oraz bezpieczeństwo i obronę tych obszarów i wzajemnych politycznych i gospodarczych interesów.</u>
          <u xml:id="u-8.73" who="#PStroński">A więc celem sojuszu była obrona obszarów według Traktatu Wersalskiego, nie mówiąc już o innych ważnych sprawach.</u>
          <u xml:id="u-8.74" who="#PStroński">Punkt 3 przewidywał w jaki sposób będzie się to działo a mianowicie:</u>
          <u xml:id="u-8.75" who="#PStroński">Jeżeli wbrew wszelkim przewidywaniom i wbrew szczerym zamiarom obu stron traktat zawierających, obie albo jedna z nich byłaby zaatakowana, wówczas oba rządy będą wspólnie postępować w celu obrony swoich obszarów i w celu obrony swoich interesów w granicach oznaczonych we wstępie.</u>
          <u xml:id="u-8.76" who="#PStroński">Jeżeli tak rzecz stała, jeżeli ona została uzupełniona umową wojskową, twierdze, że sojusz francusko-polski był rzeczą dobrą, która nie potrzebowała wzmocnienia, tylko nie trzeba było go pogarszać.</u>
          <u xml:id="u-8.77" who="#PStroński">Otóż sądzę — nie wiem czy p. Minister Spraw Zagranicznych podzieli ten pogląd, że sojusz ten został osłabiony, a mianowicie:</u>
          <u xml:id="u-8.78" who="#PStroński">Mówiłem Panom, że istnieje taki wypadek, iż w sprawie, która jest uważaną nie za prawną, ale za polityczną, mamy t. zw. pojednawcze postępowanie z Niemcami. Nie udało się osiągnąć porozumienia, idziemy do Rady Ligi Narodów. Niema jednogłośnej uchwały i wobec tego obie strony odzyskują możność działania takiego, jakie uważają za stosowne, m. in. możność uderzenia zbrojnego. Na ten wypadek jest układ nasz obecny z Francją, w którym powiedziano, że w razie uderzenia jakiegokolwiek obie strony, Polska Francji, Francja Polsce, nie tylko na podstawie art. 16-go Ligi Narodów idą natychmiast w pomoc, jeżeli to uderzenie nie jest sprowokowane, ale także jeżeli sprawa przeszła przez Ligę Narodów i nie dała wyników, działają na podstawie art. 15-go alinea. 7 i w razie jeżeli to jest uderzenie nie sprowokowane, mają dać sobie tę pomoc natychmiastową.</u>
          <u xml:id="u-8.79" who="#PStroński">Ale, Wysoka Izbo, w przedstawieniu rzeczy przez p. Ministra Spraw Zagranicznych nie widzę czegoś, co znalazłem w tekście t. j., że nasz nowy układ z Francją jest jednak powiązany z Układem Reńskim ale w jeden tylko najnieszczęśliwszy sposób.</u>
          <u xml:id="u-8.80" who="#PStroński">Mianowicie w Układzie Reńskim powiedziano w art. 2, że uderzenie wzajemne Francji na Niemcy i na odwrót jest dopuszczalne.</u>
          <u xml:id="u-8.81" who="#PStroński">„... w zastosowaniu art. 15 al. 7 statutu Ligi Narodów, byleby w tym ostatnim wypadku działanie było skierowane przeciw Państwu, które pierwsze uderzyło zaczepnie.... (pourvu que, dans ce dernier cas cette action soit dirigee contre un etat qui le premier s'est livre à une ataque...)” Czyli, że układ zachodni odnosi się tu do tego postanowionego właśnie działania art. 15 alinea 7 statutu Ligi Narodów i daje ten warunek, że wobec kontrahentów zachodnich i odpowiedzialnie przed nimi Francja musi być, jeżeli chce Polsce pomagać, w pewności, że stroną atakującą są Niemcy a nie jest Polska. Jeżeli Niemcy zażalą się w Radzie Ligi, że stroną atakującą nie są Niemcy lecz Polska, albo jeżeli powie to n.p. Anglia, wówczas mają prawo ci inni kontrahenci Układu Reńskiego za pośrednictwem Rady Ligi (ant. 4 p. 2) lub samorzutnie (art. 4 p. 3) sprzeciwić się wkroczeniu Francji. Czyli w ten sposób właśnie w tym wypadku sporu politycznego, który przechodzi przez Komisję Porozumiewawczą, a następnie przechodzi do Ligii Narodów wystąpienie Francji z tytułu art. 15 alinea 7 może być poddane pod nadzór kontrahentów Francji Układu Reńskiego i doprowadzić nawet do groźby lub do faktu wystąpienia n.p. Anglij l lub Włoch w czynnej obronie zbrojnej zagrożonych niewinnie Niemiec. Czyli, wytwarza się ten stan rzeczy, że słuszność wystąpienia Francji przeciw Niemcom może być podana w wątpliwość przez Anglię, Belgię, Włochy czy Niemcy same, a zatem połączenie, które istnieje tutaj między Układem Reńskim a naszym nowym dodatkowym układem do sojuszu, który miał być rzekomo jego wzmocnieniem, uzależnia kroki Francji od współuczestników Układu Reńskiego.</u>
          <u xml:id="u-8.82" who="#PStroński">Z całą ścisłością tekstu przedstawiłem Panom tę rzecz. I dlatego sądzę, że w tym wypadku nasz sojusz przestał być sojuszem wolnym, jakim był dotychczas i stał się sojuszem uzależnionym. Francja może znaleźć się w takim stanie ciężaru z powodu nacisku Ligii Narodów i kontrahentów z Układu Reńskiego, że przyjście Polsce z pomocą i wejście na obszar zdemilitaryzowany albo na obszar niemiecki, stanie się niepodobieństwem. Twierdzę, że sojusz, który został zawarty w 1921 r., ten sojusz przestałby istnieć, gdyby ta rzecz została przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-8.83" who="#PStroński">Wysoka Izbo, ja wiem, że są tacy, którzy mówią:</u>
          <u xml:id="u-8.84" who="#PStroński">Cicho, sza, nie trzeba mówić tego, co w tych układach dla nas jest niebezpieczne.</u>
          <u xml:id="u-8.85" who="#PStroński">Ale nie waham się powiedzieć, że tylko teraz jest chwila żeby to mówić, póki rzecz nie stała się bardziej obowiązującą, przed zamierzonem 1-go grudnia b. r. podpisaniem w Londynie. Doświadczenie, bardzo twarde, mówi nam, że każde postanowienie Traktatu Wersalskiego, czy się odnosiło do Gdańska, czy do Górnego Śląska, które było wątpliwej wartości prawnej, obróciło się przeciwko naszemu narodowi i myśmy w Gdańsku i na Górnym Śląsku za każdą niejasność postanowienia kosztownie zapłacili. Tylko teraz jest chwila, ażeby mówić o tem co jest niejasne, bo to co dziś jest niejasne, stanie się jutro ostrzem przeciwko nam skierowanem. Ja tę odpowiedzialność za to, że wyraźnie mówię to wszystko, biorę w pełni na siebie. Żadna to zresztą odpowiedzialność, bo w Niemczech widzą i mówią to wszyscy.</u>
          <u xml:id="u-8.86" who="#PStroński">Wysoki Sejmie, co było możliwe w Locarno? Czy w Locarno było możliwe to, że dadzą prawo Niemcom, żeby oni naruszyli nasze granice, że wyraźnie powiedzą, że granice wschodnie będą zbadane na nowo? To nie było możliwe. Było możliwe to, że wprowadzi się rozróżnienie pomiędzy granicami zachodniemi, a wschodniemi, a resztę zostawi się przyszłości. To rozróżnienie zostaje wprowadzone i z tego powodu ta przyszłość jest groźna, ciężka i niebezpieczna. I dlatego Locarno jest pogorszeniem naszego dotychczasowego prawa międzynarodowego.</u>
          <u xml:id="u-8.87" who="#PStroński">Wysoki Sejmie, jak się zagranicą pojmuje to co się stało w Locarno?</u>
          <u xml:id="u-8.88" who="#PStroński">Powiem z czem do Locarno szedł p. Stresemann, członek i to karny członek Deutsche Volkspartei, która stwierdziła uchwałą z dnia 21-go września, tuż przed Locarno „....gotowość także do wschodnich układów rozjemczych, ale z odrzuceniem gwarancji, Francji, i bez osłaniania celu powolnej zmiany niemożliwych do utrzymania granic wschodnich.... (ohne Verschlejeruing des Zieles einer friedlichen Enderung der un haltbaren oestlichen Grenzen....)” I dodano:</u>
          <u xml:id="u-8.89" who="#PStroński">„Te linie wytyczne są też punktem wyjścia i celem Rządu Rzeszy...”. Z tem p. Stresemann poszedł do Locarno, poszedł, ażeby przeprowadzić to, poszedł, ażeby niczem nie zamknięto drogi do tej zmiany granic wschodnich.</u>
          <u xml:id="u-8.90" who="#PStroński">Dalej muszę powiedzieć, że nie tylko stamtąd, ale z Anglii, dochodzą nas głosy, które wyraźnie mówią, że Anglia mimo istotnej życzliwości p. Chamberlain'a, także widzi tę różnicę między granicami wschodniemi i zachodniemi, jak świadczą już głosy pism.</u>
          <u xml:id="u-8.91" who="#PStroński">Ale także Premier Angielski p. Baldwin dnia 8-go października w Brighton powiedział:</u>
          <u xml:id="u-8.92" who="#PStroński">Wszelkie nowe przedsięwzięcia powzięte przez Rząd Jego Królewskiej Mości, muszą być pokojowe i ograniczone do istniejącego terytorialnego załatwiania w tym obszarze, który jest żywotny dla brytyjskiego bezpieczeństwa, t. zn. dla granic między Niemcami i ich zachodnimi sąsiadami.</u>
          <u xml:id="u-8.93" who="#PStroński">Potem dodał:</u>
          <u xml:id="u-8.94" who="#PStroński">Mam wszelką nadzieję, że te same zasady, które nas prowadziły do staniu osiągniętego na Zachodzie, mogłyby być zastosowane do stałej pacyfikacji Europy Wschodniej, jak są do Zachodniej.</u>
          <u xml:id="u-8.95" who="#PStroński">Znaczy to, że na Wschodzie się to zostawia według angielskiego pojęcia na przyszłość, a przeprowadza się teraz na Zachodzie.</u>
          <u xml:id="u-8.96" who="#PStroński">We Francji pisma widzą to doskonale.</u>
          <u xml:id="u-8.97" who="#PStroński">Jak to się będzie odbywało w przyszłości? Nikt nie wątpi, że Niemcy na nas nie uderzą, nikt nie przypuszcza, że Niemcy odrazu wojnę nam wydadzą. Ale zacznie się nacisk na Polskę, nacisk, który skorzysta z nieprawnie przeprowadzonego rozróżnienia pomiędzy granicami zachodniemi i wschodniemi. Ten nacisk łączy się tutaj z naszą polityką gospodarczą i będzie się napewno odbywał od strony Ministra Skarbu. Będą nam mówili:</u>
          <u xml:id="u-8.98" who="#PStroński">Niemcy są dziś przekonani, że są poszkodowani od strony waszych granic zachodnich. Trzeba abyście się z Niemcami układali tak po dobremu. I będzie się nas w odpowiednich chwilach gniotło tą ciągłą niepewnością, której dotychczas nie było na podstawie Traktatu Wersalskiego, a która powstanie na podstawie układu w Locarno.</u>
          <u xml:id="u-8.99" who="#PStroński">I nam się mówi, że mamy ten układ podpisać. Twierdzę, że przed podpisaniem tego układu, trzeba aby Wysoki Sejm przypomniał sobie 18-ty wiek, kiedy wchodziliśmy także w rozmaite układy z sąsiadami, zawierające dla nas różne gwarancje, obok których były dla nas zawarte widoczne niebezpieczeństwa. Dziś to odbywa się inaczej, ale odbywa się w tym samym celu.</u>
          <u xml:id="u-8.100" who="#PStroński">Podrzędne powody pozostawiam na boku, a powody główne są dwa:</u>
          <u xml:id="u-8.101" who="#PStroński">1) przeprowadzenie różnicy pomiędzy nienaruszalnością granic zachodnich i wschodnich,</u>
          <u xml:id="u-8.102" who="#PStroński">2) osłabienie sojuszu francusko-polskiego.</u>
          <u xml:id="u-8.103" who="#PStroński">Te dwa powody wystarczają na to, ażebym zapowiedział imieniem naszego Klubu, że my za ratyfikacją tego rodzaju układu się nie oświadczymy, że uważamy to za niebezpieczeństwo dla naszego kraju.</u>
          <u xml:id="u-8.104" who="#PStroński">Jeżeli Protokół Genewski mógł być uchwalony uroczyście przez 54 państw, a następnie sobie powiedziano, że on nie jest dobry i nie może stać się rzeczywistością, jeżeli Anglia mogła oświadczyć, że Dominia na to się nie godzą, to my możemy powiedzieć, że niema tu uchwały 54 państw, tylko 7-u Ministrów i że nasze... Dominia: Wielkopolska, Śląsk i Pomorze...</u>
          <u xml:id="u-8.105" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
          <u xml:id="u-8.106" who="#PStroński">... czują się tymi układami zagrożone. I możemy zacząć rozmowę pożyteczną o tem ażebyśmy dostali w Europie bezpieczeństwo nie drugiego stopnia, ale bezpieczeństwo równorzędne. Jeżeli układ przeszedł w taki sposób, jak to dziś zostało zrobione, to dalibóg możemy udowodnić Europie Zachodniej, że to nie jest krok ku pokojowi, ale że to jest spuszczenie mostu zwodzonego między Niemcami a Polską do Drang nach Osten zarówno w drodze pokojowej, jak i w drodze zbrojnej zależnie od okoliczności.</u>
          <u xml:id="u-8.107" who="#PStroński">To byłby wynik układu w Locarno.</u>
          <u xml:id="u-8.108" who="#PStroński">I dlatego mamy prawo żądać abyśmy dostali to, co nam się należy. A nigdzie nie jest powiedziane, że jeżeli Protokół Genewski nic stał się rzeczywistością, to musi się stać rzeczywistością to, co się stało w Locarno.</u>
          <u xml:id="u-8.109" who="#PStroński">Mam wrażenie, że stoimy naprawdę wobec zagadnień przełomowych.</u>
          <u xml:id="u-8.110" who="#PStroński">W tych chwilach dla nas nie jest rzeczą pierwszorzędną to, czy mamy ufność, czy nieufność, czy do poszczególnych pp. Ministrów, czy też do całego Rządu, dla nas jest rzeczą pierwszorzędną to, co się zrobi obecnie.</u>
          <u xml:id="u-8.111" who="#PStroński">P. kolega Byrka powiedział: kto weźmie odpowiedzialność za ten Rząd, który jest? Ale trzeba wiedzieć: kto weźmie odpowiedzialność za Rząd, który ma być, a którego nie widać. Nie możemy postępować tak, ażeby robić skok w ciemność, ażeby nie wiedzieć, co będzie jutro.</u>
          <u xml:id="u-8.112" who="#PStroński">My uważamy, że w tym tygodniu, przy pierwszem czytaniu ustaw sprawa ufności czy nieufności jest sprawa drugorzędną. A pierwszorzędną jest to, ażeby przedłożenia ustawodawcze poszły do Komisji, żeby w Komisji się okazało, czy jest czy niema planu działania gospodarczego i jakie stronnictwa mają siłę do przeprowadzenia tego planu gospodarczego i jakie przedewszystkiem stronnictwa mają ten plan gospodarczy, czy z tym planem gospodarczym, za którymby oświadczyła się większość izby, jest do twarzy obecnemu Rządowi, czy też trzeba zmienić ten Rząd, ażeby następnemu Rządowi było do twarzy. Dlatego uważamy, że zadaniem tej chwili jest nietyle rozprawa w Sejmie, ile praca w Komisjach, ażeby zdać sobie sprawę, jak wygląda program gospodarczy.</u>
          <u xml:id="u-8.113" who="#PStroński">Taksamo uważamy, że w zakresie polityki zagranicznej jest konieczną współpraca z p. Ministrem Spraw Zagranicznych dla wyjaśnienia tych wszystkich rzeczy, które budzą w nas wątpliwość i dla poprawienia tego co poprawionem być może mimo tego nie varietur, które tam zostało wypisane.</u>
          <u xml:id="u-8.114" who="#PStroński">Mam wrażenie, Wysoki Sejmie, że my jak w dawnej Polsce tak i obecnie często błądzimy w pojmowaniu tego na czem ma się opierać byt Państwa Polskiego, do czego my dążymy i czego my chcemy zarówno w pracy gospodarczej jak i w podstawach tej pracy samej w naszych ogólnych stosunkach w świecie międzynarodowym. Mam wrażenie, że my drogi czas po odzyskaniu niepodległości tracimy rok po roku na działania połowiczne, niepewne w jednej i drugiej dziedzinie i popełniamy ten sam błąd, który się w dawnej Polsce popełniało, kiedy nikt nigdy nie wiedział ku czemu ta Polska idzie i jak i z kim ta Polska chcę byt swój budować. Mam wrażenie, że z tym sposobem działań połowicznych, w pół cieniu, niejasności musimy skończyć. Jest prawdą oczywistą, że my w tem pół trwaniu istnieć nie możemy, że musimy starać się, by całą politykę i gospodarczą i ogólną wprowadzić na jasne tory ogólnej świadomości narodu, który wie co mu się należy i ma prawo żądać, aby to, co mu się należy było mu dane.</u>
          <u xml:id="u-8.115" who="#komentarz">(Huczne oklaski)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#WicemarszałekPoniatowski">Głos ma p. poseł Żuławski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#PŻuławski">Wysoki Sejmie! Położenie nasze, jako przedstawicieli socjalistów w Polsce, jest zupełnie odmienne niż położenie wszystkich stronnictw w tej Izbie, powiem więcej, w tym kraju. Jesteśmy jedynymi, którzy rozumieją, że zło leży głębiej niż w osobach poszczególnych reprezentantów Rządu. Jesteśmy jedyni, którzy zdajemy sobie sprawę z tego, że główną winę za dzisiejsze klęski przypisać należy przedewszystkiem obecnemu ustrojowi. Z tego też powodu stosunek nasz i nasz punkt widzenia wobec różnych rządów jest zupełnie inny od tego, wedle którego oceniają ich działalność wszystkie stronnictwa burżuazji. Panowie wszyscy, czy zajmujecie stanowisko bardziej, czy mniej radykalne, stoicie na stanowisku obrony dzisiejszego ustroju, wszyscy patrzycie na to, aby utrzymać tę sławioną przez Was prywatną własność, oceniając działalność każdego Rządu wedle tego, czy on w mniejszym, czy w większym stopniu dotknął tej Waszej prywatnej własności. Dla nas zaś jest wszystko jedno, czy Prezesem Rady Ministrów czy Ministrem Skarbu jest w tej chwili p. Grabski, czy p. Byrka. Zdajemy sobie dokładnie sprawę z tego, że jeden i drugi jest reprezentantem sfer kapitalistycznych, jest w głębokiem przeciwieństwie do klas pracujących.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#komentarz">(Wrzawa. P. Wiślicki: Ten rząd idzie po Waszej linii)</u>
          <u xml:id="u-10.2" who="#PŻuławski">Jeżeli miałem jakiekolwiek wątpliwości co do tego, że nie cała ta Izba poza nami stoi na tem stanowisku, to te krzyki Panów o tem mnie przekonały. Wszyscy Panowie, i p. Wiślicki radykalny, aż po tę prawą stronę, wszyscy Panowie będziecie...</u>
          <u xml:id="u-10.3" who="#komentarz">(Wrzawa)</u>
          <u xml:id="u-10.4" who="#PŻuławski">... bronić dzisiejszego ustroju. Dla nas stosunek do Rządu dyktowany jest zawsze rzeczowemi względami. My żadnemu rządowi burżuazyjnemu, ani temu, ani poprzedniemu nie deklarowaliśmy bezwzględnego poparcia i deklarować mu nie możemy i nie będziemy. Nasze stanowisko wobec każdego Rządu będzie zależne od tego, jak on w danej chwili będzie respektował nasze żądania.</u>
          <u xml:id="u-10.5" who="#PŻuławski">W tej chwili, kiedy oceniamy te stosunki, znajdujemy się w położeniu najcięższem. Jesteśmy dalecy od tego, ażeby winę za obecny kryzys, ażeby winę za obecną katastrofę gospodarczą przypisywać obecnemu Rządowi. Nie jesteśmy, proszę Panów, powołanymi jego obrońcami, ale patrzymy na te stosunki głębiej i trzeźwiej aniżeli wszyscy Panowie w tej Izbie patrzycie. Twierdzimy i stwierdzamy z całą stanowczością, to co już niejednokrotnie tutaj powiedzieliśmy, że główne źródło obecnego kryzysu, że wina za tę nędze mas spada przedewszystkiem na wszystkie klasy posiadające. Ta gospodarka, którą Panowie teraz w takiej czy innej mierze krytykujecie, zależnie od tego czy w większej lub mniejszej mierze dotknęła interesy poszczególnych ugrupowań, ta polityka spowodowała obecne przesilenie, spowodowała obecny kryzys.</u>
          <u xml:id="u-10.6" who="#PŻuławski">Proszę Panów, i dziś w tej dyskusji budżetowej słyszymy te same głosy, więc Panów niczego nie nauczyło kilkoletnie życie w tym kraju, i dziś odzywają się te same głosy tych stronnictw opozycyjnych i tych, które broniły obecnego Rządu. Wina jest w tem, że kapitalizm jest słaby. P. Głąbiński dał nam piękną lekcję budowy tego kapitału: Pozwólcie ludziom bogacić się, twórzcie ten kapitał, zacznijcie tylko być uczciwymi, pracowitymi, a ten kapitał się znajdzie, ten kapitał się stworzy. Proszę Panów, uczciwością i pracą do kapitału nigdy nikt nie doszedł!</u>
          <u xml:id="u-10.7" who="#komentarz">(Wesołość).</u>
          <u xml:id="u-10.8" who="#PŻuławski">Panowie się śmiejecie, bo Panowie, którzy obrośliście w ten kapitał doskonale czujecie, jakie drogi wiodły do jego posiadania.</u>
          <u xml:id="u-10.9" who="#PŻuławski">Proszę Panów, dla nas jest jasnem, że tego rodzaju katastrofa gospodarcza, przyjść musiała i była koniecznością tam, gdzie cała produkcja nastawiona była nie na zaspokojenie potrzeb kraju, nie na zaspokojenie potrzeb ludności, ale wyłącznie tylko na osiągnięcie zysku. To robi się dziś i robiono rok i 5 lat temu. Gdy krzyczeliśmy, że musi to społeczeństwo się załamać, że ta gospodarka społeczna musi paść wobec takiej polityki. Panowie zupełnie bezkrytycznie szliście ustawicznie po linii coraz większego i większego wyzysku pracy ludzkiej.</u>
          <u xml:id="u-10.10" who="#PŻuławski">I wśród tych zapewnień o sanacji, wśród tych zapewnień o uzdrowieniu naszego gospodarstwa społecznego doszliśmy do jakich rezultatów? Kiedy rok temu, kiedy jeszcze w maju 1924 roku liczba bezrobotnych w kraju wynosiła 90 kilka tysięcy, w tym okresie ratowania gospodarstwa społecznego przez klasy posiadające doszliśmy do tego, że dzisiaj w kraju jest 200.000 bezrobotnych. Powołują się Panowie na cyfry zagraniczne. Mówi się o Anglii, mówi się o Szwajcarii. Prawda. Anglia ma 1.300.000 bezrobotnych, ale Anglia na 12 milionów z górą czynnych robotników, więc ma zaledwie 10% bezrobotnych, a u nas na sześćset kilkadziesiąt tysięcy czynnych robotników jest bezrobotnych z górą dwieście tysięcy, więc trzydzieści kilka procent. To jest rezultat, do którego musiało się dojść, jeżeli się stosowało dotychczasowe metody najstraszniejszego wyzysku klasy robotniczej.</u>
          <u xml:id="u-10.11" who="#PŻuławski">W takim momencie, jaki dzisiaj, trzeba sobie zdać sprawę, że rozwiązanie tej sytuacji nie jest ani utrzymywanie za wszelką cenę takiego czy innego pieniądza, lecz uruchomienie pracy. Rozumiemy, że złoty musi być utrzymany, że ten miernik stały musi być w dzisiejszej gospodarce społecznej, ale z drugiej strony rozumiemy, że pierwszym czynnikiem polepszenia obecnego stanu jest uruchomienie pracy.</u>
          <u xml:id="u-10.12" who="#komentarz">(Głos: Bez kapitału?)</u>
          <u xml:id="u-10.13" who="#PŻuławski">Będę mówił o tem. Jak można wyobrazić sobie, że ja dojdę do uruchomienia i do stworzenia tego Pańskiego kapitału w ten sposób, że coraz więcej ludzi będę skazywał na bezczynność? Jeżeli wczoraj jeszcze było kilkadziesiąt tysięcy, a Pan chce sanować i stwarzać kapitał przez to, że Pan zamyka jedną fabrykę za drugą, to przez to Pan do kapitału nie dojdzie, przez to Pan zniszczy tylko społeczeństwo, bo ono się nie opiera ani na złotym, ani na złocie, tylko na wytwórczej pracy ludzkiej. Jeżeli tej pracy zabraknie, niema tego społeczeństwa niema gospodarki społecznej. Obyśmy chcieli to zrozumieć i oby w tej Izbie zrozumiano, że wszelkie drogi, jakieby były stosowane dla sanacji, muszą iść przedewszystkiem w tym kierunku, aby praca ludzka została uruchomiona.</u>
          <u xml:id="u-10.14" who="#PŻuławski">Te rzeczy są możliwe. Nie brak kapitału, ale nieodpowiedni podział wytworów pracy ludzkiej jest przyczyną dzisiejszego zastoju. Jeśli dziś produkcja wygląda tak, że ogromną jej cześć zabiera kapitalista, a temu, który stworzył tej ogromnej masie ludzkiej, zostaje się tylko drobna cząstka, to ta produkcja w ustroju kapitalistycznem musi doprowadzić do bankructwa. Przecież kapitalista nie może żyć z samego wytwarzania, on musi sprzedać ten towar i ludność musi kupić ten towar. A Panowie nie myślicie o tem, że już choćby nie w interesie ogólnego postępu ludzkiego, ale w swoim własnym egoistycznym interesie należy utrzymać zdolność konsumcyjną ludności.</u>
          <u xml:id="u-10.15" who="#PŻuławski">Niejednokrotnie już mówiłem i wskazywałem w tej Wysokiej Izbie na ten stan, jaki osiągnięto przez dzisiejszą gospodarkę społeczną. Mówił tutaj p. Stroński o nędzy wśród chłopów. Ale właśnie nie kto inny, tylko właśnie to stronnictwo, którego reprezentantem jest p. Stroński, było jednym z pierwszych czynników, które doprowadziły do tej bezgranicznej nędzy chłopów. Przypomnijcie sobie Panowie w tym roku, po nieurodzaju, żyto kosztowało 34. 35 zł. i obszarnicy się utuczyli.</u>
          <u xml:id="u-10.16" who="#komentarz">(Wesołość na prawicy)</u>
          <u xml:id="u-10.17" who="#PŻuławski">Tak, Panowie, utuczyliście się... Bo jeżeli obszarnik zamiast 100 ctn. zebrał 50, i z tego miał zysk zamiast 20 razy, 150 razy, to on złego interesu nie zrobił. W tamtym roku żyto kosztowało 35 zł., i chłop małorolny, o którym mówił p. Stroński kupował na zasiew zboże po 35 zł. Proszę zapytać co się dzieje. Dziś jest cena rzekoma 18, 19, 20 zł., giełdowa, ale nie dla tego chłopa. Chłop sprzedaje zboże, które do siewu kupował po 35 złotych, po 9, 10, 11 złotych, bo on nie ma możności inaczej go sprzedać. On sprzedaje lichwiarzom, sprzedaje spekulantom różnym, którzy go w ten sposób niszczą, okradają, a do tego pomaga im to wielkie rolnictwo. Jakie jest wyjście z tego? Dać temu chłopu ziemię...</u>
          <u xml:id="u-10.18" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
          <u xml:id="u-10.19" who="#PŻuławski">... i niejednokrotnie o tem mówiliśmy. Jeżeli się dziś ci wielcy obszarnicy litują nad nędzą chłopa, to odstąpcie od obrony swoich egoistycznych interesów, przeprowadźcie reformę rolną. Myśmy w tej Izbie nie byli bezpośrednio interesowani w przeprowadzeniu tej reformy, ale rozumiejąc, że przeprowadzenie reformy da możność stworzenia silnego stanu chłopskiego, da możność stworzenia silnego odbiorcy na towary przemysłowe w tym kraju, szliśmy za wszelką cenę na uchwalenie tej reformy rolnej, jakkolwiek ona w zupełności naszym zadaniom i naszym wymaganiom nie odpowiadała. I oto dziś widzimy, że znowu te stronnictwa chłopskie, w których imieniu przemawiał p. Byrka, i stronnictwa wielkich obszarników walą to nawet, co z takim trudem zdołaliśmy wydostać od tego Sejmu. Proszę Panów, ta akcja niszczenia ludności musiała zaostrzyć kryzys. To samo zrobiono z robotnikiem. Panowie obdarliście tego robotnika tak, że dziś to jest nędzarz i dziś, ta druga warstwa na której powinnaby się oprzeć konsumcja, jest tak słaba i tak wycieńczona ekonomicznie, że o tem, aby ona mogła kupować towary, mowy niema.</u>
          <u xml:id="u-10.20" who="#PŻuławski">Panowie tego nie chcecie widzieć i nie lubicie o tych rzeczach mówić, dla Panów ciągle jeszcze kryzys obecny spowodowany jest jakąś rzekomo socjalistyczną polityką poprzednich rządów. Jeżeli, proszę Panów, tu z tej trybuny profesor uniwersytetu, profesor ekonomii mówi, o socjalistycznych zarządzeniach poprzednich rządów, to kto był w tych poprzednich rządach? Ten sam p. Głąbiński. Proszę Panów, jestem socjalistą, ale wyrzekłbym się tego socjalizmu, ucieleśnionego przez p. Głąbińskiego.</u>
          <u xml:id="u-10.21" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy)</u>
          <u xml:id="u-10.22" who="#PŻuławski">To w głowie p. Głąbińskiego mogło coś podobnego powstać, że ta cała polityka niszczenia ludności w kraju to był socjalizm. Nie, to było zaprzeczenie socjalizmu. Panowie przypominacie sobie ten okres...</u>
          <u xml:id="u-10.23" who="#komentarz">(Przerywania)</u>
          <u xml:id="u-10.24" who="#PŻuławski">Proszę Panów, żartami i przycinkami Panowie nie zmienicie tego stanu rzeczy i ten stan rzeczy będzie taki, jaki jest. Panie Pośle Wiślicki, Pan duchem tam należysz i tylko dlatego, że nie ochrzczono Pana, siedzisz Pan po tej stronie i udajesz Pan radykała.</u>
          <u xml:id="u-10.25" who="#PŻuławski">Panom się ciągle zdaje, że wina obecnego kryzysu leży w krępowaniu tego biednego kapitalisty. P. Głąbiński skarżył się na socjalizacje, a niedawno przedstawiciel przemysłu polskiego, p. Wierzbicki, na Tymczasowej Radzie Gospodarczej oświadczył, że przecież cały okres 5 letni to było nic innego, jak tylko ciągłe znęcanie się nad tym biednym kapitalizmem, który nie mógł się rozwinąć, który usechł i stąd jest całe nieszczęście. Rzuca się w społeczeństwo paradoksy, licząc na to, że przecież coś się przyjmie. Proszę spojrzeć spokojnie na całą gospodarkę w tym kierunku. Otoczono ten kapitalizm taką opieką, dano mu takie prerogatywy, jakich nie miała żadna warstwa ludności. Jeżeli kapitalizmowi pozwolono brać stopę procentową dochodzącą do 100, a nawet przeszło 100%; to przecież powodu do skarg ten kapitalizm nie ma. Jeżeli przemysł otoczono barierą celną tak, że każdy przedsiębiorca był pewny, że będzie produkował, jak chce, że będzie sprzedawał za cenę jaką mu się żywnie spodoba, jeżeli pozwolono płacić za pracę płace niższe niż w każdym innym kraju, jeżeli całe społeczeństwo dopłacało do każdego towaru, wywożonego przez tych kapitalistów z Polski, to to się nazywa znęcaniem się nad kapitalizmem? Czegóż więc chce ten kapitał? — nie możemy zrozumieć. Jeżeli mu nie wystarczyło to, że mimo ustaw karnych mógł się tak wysoko oprocentowywać, jeżeli mu nie wystarczyła ta ochrona celna, którą miał dotychczas, a która przeszła wszelkie granicę przyzwoitości w niektórych wypadkach, jeżeli mu nie wystarczyło to sztuczne, kosztem ludności popieranie eksportu, czego chce ten kapitalizm więcej?</u>
          <u xml:id="u-10.26" who="#komentarz">(Przerywania).</u>
          <u xml:id="u-10.27" who="#PŻuławski">Dzisiaj winę za te stosunki w bardzo znacznej mierze przypisuje się niezdolności konkurencyjnej naszego przemysłu. Mówi się, że eksport ustał, że stąd kryzys, stąd nędza. I znowu patrzę na cyfry, czy faktycznie kryzys pochodzi stąd, że eksport w Polsce spadł. Biorę cyfry z ostatnich 8 miesięcy: w roku 1924 eksport w 8 miesiącach wynosił 802.000.000 zł., w roku 1925. za te 8 miesięcy — 821.000.000 zł. Więc ilość eksportu nie spadła, ale zwiększył się w szalony sposób import, a zwiększył się tylko dlatego, że drożyzna kosztów produkcji w kraju była taka, iż ta wycieńczona ludność nie była w stanie tych towarów kupować. Nie eksport się zmniejszył, lecz przemysłowcy polscy mimo tej szalonej ochrony ze strony Rządu, przestali mieć zdolność produkcyjną. Pod tym względem jesteśmy zupełnie zgodni z przedsiębiorcami, i my i oni uważamy, że drożyzna kosztów produkcji w Polsce jest taka, jakiej niema nigdzie na świecie.</u>
          <u xml:id="u-10.28" who="#PŻuławski">Proszę Panów, powiedziałem to już raz i chcę powtórzyć dzisiaj, że koszty produkcji to nie tylko robotnik. Koszty produkcji — to robotnik i to wszystko, co na tym przemyśle obok robotnika żyje. Koszty produkcji — to utrzymanie kapitalisty i utrzymanie całej administracji fabryki, koszty produkcji to utrzymanie całego handlu, który na tym robotniku żyje. To wszystko stanowi koszty produkcji i w Polsce te koszty na te sfery niepracujące i nieprodukujące są tak potwornie wielkie, że robotnik ich utrzymać nie może. Nie robotnik jest w Polsce drogi, ale Polska ma burżuazję droższą niż jakikolwiek inny kraj na świecie i Polska tej drożyzny burżuazji nie jest w stanie wytrzymać.</u>
          <u xml:id="u-10.29" who="#PŻuławski">Proszę Panów, od 20 do 120% oprocentowania kapitału, to przecież jest drożyzna burżuazji w Polsce. Panowie krzyczą i Panowie się skarżą, że Panom jest ciężko. Panom jest ciężko tyle z robotnika zedrzeć, ale żaden przedsiębiorca przecież z własnej kieszeni tej stopy procentowej nie zapłaci, on musi wziąć z klasy pracującej, musi zedrzeć z tych, którzy faktycznie stwarzają ten przemysł.</u>
          <u xml:id="u-10.30" who="#PŻuławski">Proszę Panów, inne ciężary: drożyzna. I znowu obok tych ciężarów, jak stopa procentowa, przychodzi utrzymanie tej kolosalnej ilości urzędników fabrycznych, dyrektorów. I dzisiaj, w okresie oszczędności, kiedy płace i stopa życiowa robotnika spadły do minimum, płace tych czynnych w przemyśle urzędników nie zmniejszyły się ani na jotę. W ostatniej dyskusji podnosiłem tu pensję p. Landsberga, która miała wynosić 50.000 dolarów rocznie. P. Landsberg sprostował i powiedział: nie, to nie pensja, pensja tyle nie wynosi, ja mam pensji tylko tyle i tyle, a reszta to są tantiemy. Te pensje są stałe i ciągle się nazywają tantiemą albo nie tantiemą. A że tu dochody są takie, naprzykład, to powiem, że kiedyś w prywatnej rozmowie dowiaduję się, że pewien adwokat sam do fasji podaje pół miliona rocznie dochodu.</u>
          <u xml:id="u-10.31" who="#komentarz">(Głos: Gdzie to było?)</u>
          <u xml:id="u-10.32" who="#PŻuławski">Przecież to są potworne rzeczy, ażeby jeden człowiek w ciągu roku mógł zarobić taki majątek, któryby mógł zapewnić życie i to dostatnie życie nie tylko jemu i jego dzieciom, ale jego wnukom i prawnukom.</u>
          <u xml:id="u-10.33" who="#komentarz">(Głosy: A kto to?)</u>
          <u xml:id="u-10.34" who="#PŻuławski">Ja potem sam powiem.</u>
          <u xml:id="u-10.35" who="#komentarz">(Głos: Gdzie mieszka?)</u>
          <u xml:id="u-10.36" who="#PŻuławski">W Poznaniu. Był na tyle uczciwy, że ten dochód podał do fasji.</u>
          <u xml:id="u-10.37" who="#komentarz">(Głos: Był notariuszem)</u>
          <u xml:id="u-10.38" who="#PŻuławski">Nie, był tylko adwokatem. Ja nie mówię, że Pan ma taki dochód. Panowie się nie obrażajcie. Ja nie mówię o Panach. Panowie też podaliście do fasji, jakie macie dochody i sprawa jest skończona.</u>
          <u xml:id="u-10.39" who="#PŻuławski">To są ciężary, które spoczywają na tej klasie robotniczej, ciężary, których ta klasa robotnicza znieść nie może.</u>
          <u xml:id="u-10.40" who="#PŻuławski">A dalsza kwestia. Czy utrzymanie całego budżetu naszego spoczywa faktycznie na ludziach najbiedniejszych, na rolnikach na chłopach i na robotnikach? Biorę cyfry budżetowe, które pod tym względem są straszne. Z całego ogromnego budżetu 1.889.000.000 złotych, klasy posiadające, te których krzyki rozpaczy, skargi i jęki tu słyszeliśmy, płacą wszystkiego razem podatku gruntowego 60 milionów, patentowego 30 milionów, od nieruchomości 30 milionów, dochodowego 90 milionów, razem 210 milionów. Więc wszystko razem to, o co Panowie jęczycie, że tego zapłacić nie jesteście w stanie, to jest 210 milionów. A reszta? A podatki pośrednie, które płaci najbiedniejszy człowiek stanowią 119 milionów. Podatek obrotowy, który Panowie zamieniliście zupełnie ściśle na podatek pośredni, 150 milionów. Dochód z ceł 240 milionów, monopole 461 milionów. Proszę Panów, to są podatki wybitnie pośrednie, podatki, które ma w tej chwili płacić cała najbiedniejsza ludność. Jeżeli ja to zestawiam, jeżeli patrzę, że ludzie biedni, że robotnicy konający z głodu, że chłopi mieszkający na pół morgi gruntu, muszą płacić takie kolosalne ciężary, to nie mogę zrozumieć słuszności utyskiwania tych kupców, urzędników, przemysłowców, którzy nie mogą zapłacić.</u>
          <u xml:id="u-10.41" who="#PŻuławski">Przed chwilą mówił pan kol. Byrka z żalem, że wzięto obszarnikowi parę cugowych koni za 5.000 złotych. Więc ten pan mógł utrzymać te konie za 5.000 złotych, mógł je żywić, ale podatku nie mógł zapłacić i gdy temu obszarnikowi wzięto te cugowe konie, to on lamentuje, że jemu się krzywda dzieje i tu ze Skargą przychodzi do Sejmu, że jemu konie cugowe zabrali, bo podatku nie miał z czego zapłacić! Panowie kiwacie głowami i krzyczycie, bo nie chcecie podatku majątkowego płacić, lecz to jest właśnie wina tego Rządu, że chce Panom zniżyć ten podatek majątkowy. Ten podatek majątkowy został uchwalony i powinien być zapłacony. Panowie argumentujecie tak: nie mamy dochodu, żeby zapłacić podatek majątkowy. Ależ podatek majątkowy ma właśnie uszczuplić majątek płatnika, a Panowie nie chcą tego majątku uszczuplić, stanęliście na tem stanowisku, że to, co macie, to jest już świętość i że to trzeba dzieciom przekazać nienaruszone. I narzekacie, że nie macie z czego zapłacić i że nic nie możecie zrobić, bo majątku przecież naruszyć nie można.</u>
          <u xml:id="u-10.42" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Co też Pan mówi?)</u>
          <u xml:id="u-10.43" who="#PŻuławski">Nie, proszę Panów, trzeba być szczerym i trzeba mieć odwagę brać odpowiedzialność za to, co się mówi; co robi.</u>
          <u xml:id="u-10.44" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy. Głosy na prawicy: Oto właśnie idzie.)</u>
          <u xml:id="u-10.45" who="#PŻuławski">Jeżeli w tej Polsce majątki klasy posiadającej nie upadły, lecz wzrosły, i jeżeli te klasy posiadające, mając mniejsze obciążenie, niż w jakimkolwiek kraju, usuwają się od spełnienia tego obowiązku, to te klasy posiadające same na siebie wydają jak najostrzejszy wyrok.</u>
          <u xml:id="u-10.46" who="#komentarz">(P. Dubanowicz: Pan nie ma najprymitywniejszych wiadomości z tego zakresu, o którym Pan mówi)</u>
          <u xml:id="u-10.47" who="#PŻuławski">Dla Pana wiadomości to jest napchać kieszeń i patrzeć, aby i Pańscy koledzy kieszeń mieli napchaną.</u>
          <u xml:id="u-10.48" who="#komentarz">(P. Dubanowicz: To jest wszystko, co Pan potrafi powiedzieć.)</u>
          <u xml:id="u-10.49" who="#PŻuławski">W takich warunkach macie Panowie tylko jedną stałą receptę: drogo kosztuje burżuazja, trudno, nie możemy zmniejszyć jej kosztów, niech robotnik pracuje dłużej. I cokolwiek by się mówiło i gdziekolwiek by się mówiło, zawsze ta sama piosenka. Słyszałem przed chwilą oświadczenie przedstawiciela Związku Ludowo-Narodowego, a następnie p. Strońskiego, którzy wystawiają Rządowi żądanie zmiany dotychczasowych ustaw ochronnych. Nie wiem czy Panowie czynicie to z braku wiadomości, czy z braku sumienia, żeby w tym momencie nędzy i rozpaczy, kiedy trzecia część robotników jest bez pracy, a ci co pracują, pracują dwa, trzy dni w tygodniu, domagać się przedłużenia czasu pracy. O co Panom chodzi? Czy chodzi o zwiększenie wytworów pracy? Taka masa ludzi bez pracy, weźcie ich do pracy! Lecz Panom nie o to chodzi. Panom chodzi o zwiększenie wyzysku. Więcej potrzebuję jako przedsiębiorca, jako przedstawiciel klasy posiadającej, niechaj ten robotnik pracuje dłużej, niech wytwarza więcej towaru za tę samą zapłatę. Gdyby robotnik wszedł na tę drogę, gdyby klasa robotnicza na wezwanie p. Strońskiego pod tym względem poszła na jakieś kompromisy, to uważałbym tę klasę robotniczą za szaloną, za pozbawioną wszelkiej godności i uczciwości. Więc dlatego pracować dłużej, zabijać się pracą, ażeby kapitalista zamiast 70% zysku od kapitału miał 80%. Dlatego ten robotnik ma dłużej pracować! Proszę Panów, nie, tą drogą nikt z nas nie poszedł i nie pójdzie.</u>
          <u xml:id="u-10.50" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Robotnicy Was zmuszą)</u>
          <u xml:id="u-10.51" who="#PŻuławski">Panowie powiadają, że robotnicy nas zmuszą. Panowie zaczynacie robić organizacje, które się mogą dla Was skończyć bardzo nieprzyjemnie. Panowie dziś terrorem i gwałtem, przekupstwem, groźbą wyrzucenia z pracy formujecie — nie wiem, jak to się nazywa, zdaje się Praca Polska — formujecie kadry faszystów. Panowie musicie się liczyć z tem, że plon z tego, co zasiejecie, będziecie zbierali. To, że Wy prowadzicie taką politykę, to nas nie dziwi, zawsze prowadziliście politykę zamachów, politykę knowań, politykę intryg, ale że Rząd daje swoje place tej polityce, tego zrozumieć i pojąć nie możemy. Tego rodzaju organizacji utworzonej pod wpływem terroru i przekupstwa daje się miejsce w Naczelnej Radzie Gospodarczej jako zastępstwu robotników! Przeciwko temu musimy w imieniu całej klasy robotniczej bez względu na przekonania, jak najostrzej zaprotestować.</u>
          <u xml:id="u-10.52" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy).</u>
          <u xml:id="u-10.53" who="#PŻuławski">To są rzeczy niedopuszczalne i niemożliwe. Pachołki kupione i prowadzone przez p. Falskiego i jego kompanów nie będą i nie mogą nigdy reprezentować opinii klasy robotniczej.</u>
          <u xml:id="u-10.54" who="#komentarz">(Wrzawa)</u>
          <u xml:id="u-10.55" who="#PŻuławski">Jeżeli mowa o 8 godzinnym dniu roboczym, to muszę wyrazić wielkie zdziwienie, że mimo kilkakrotnych oświadczeń Rządu, że utrzyma dotychczas istniejące ustawodawstwo robotnicze, w organie rządowym „Przemysł i Handel” pojawiły się artykuły podpisane przez urzędnika tego Ministerstwa, który zwalcza tezy stawiane przez Rząd. To są rzeczy niedopuszczalne. Musimy się domagać od Rządu, aby nie powtarzały się takie fakty, że Prezes Rady Ministrów i Minister Pracy tu z tej trybuny składają oświadczania oficjalne, że stoją na stanowisku utrzymania 8 godzinnego dnia pracy, a urzędniczek z Ministerstwa Przemysłu i Handlu podpisuje się w organie ministerstwa i udowadnia, że to co Rząd zrobił jest głupstwem i że trzeba to zmienić. To jest podcinanie powagi Rządu, to jest dezawuowanie tego, co szef tego Rządu z trybuny sejmowej oświadczył. Sądzę, że tego rodzaju wypadki na przyszłość absolutnie mieć miejsca nie mogą.</u>
          <u xml:id="u-10.56" who="#PŻuławski">Wobec oświadczeń stronnictw popierających dotychczas Rząd p. Grabskiego, że domagają się od niego zmiany stanowiska co do ustawodawstwa robotniczego, musimy zażądać, aby Rząd w niedwuznaczny sposób zajął w tej kwestii stanowisko, i oświadczyli czy stoi tak, jak dotąd...</u>
          <u xml:id="u-10.57" who="#komentarz">(P. Chądzyński: Słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-10.58" who="#PŻuławski">...przy dotychczasowych przyrzeczeniach, że całe ustawodawstwo ochronne zostaje utrzymane, czy też Rząd co do tego stanowisko swoje zmienia.</u>
          <u xml:id="u-10.59" who="#PŻuławski">Obok kwestii dnia roboczego druga sprawa, która zajmuje Panów stale, to kwestia ubezpieczeń społecznych. Proszę Panów, myślałem, że ludzie zajmujący pewne stanowiska szanują się na tyle, że nie będą z trybuny sejmowej mówili kłamstw, nie odpowiadających niczem rzeczywistości. Stale się powtarza u nas, że obciążenie na ubezpieczenia społeczne w Polsce jest wyższe niż w jakimkolwiek innym kraju. Lecz tak nie jest. Proszę wziąć oficjalne zestawienie, zestawienie nie nasze, lecz zrobione przez Ministerstwo...</u>
          <u xml:id="u-10.60" who="#komentarz">(Głos: Pracy)</u>
          <u xml:id="u-10.61" who="#PŻuławski">Ministerstwo Pracy jest dla mnie takiem samem dobrem ministerstwem, jak Ministerstwo Skarbu i Ministerstwo Sprawiedliwości. Ja stoję na stanowisku naszej Konstytucji i naszych ustaw i nie rozróżniam ministerstw, do których mam się stosować, od takich, których zarządzenia mam sabotować.</u>
          <u xml:id="u-10.62" who="#PŻuławski">Wkładki do Kas Chorych w Polsce wynoszą 6 1/2%, w Niemczech 6–8%, kiedy Polska wydaje na ubezpieczenia chorych 75 milionów, Niemcy wydają 750 milionów.</u>
          <u xml:id="u-10.63" who="#komentarz">(Głos: Ale jaka jest tam produkcja?)</u>
          <u xml:id="u-10.64" who="#PŻuławski">W Polsce wypada na głowę 2,8 zł. w Niemczech 17 zł. Ubezpieczenie od nieszczęśliwych wypadków wygląda zupełnie tak samo. Polska wydaje 10 milionów, Niemcy 125 milionów. Więc obciążenie przemysłu jest tam znacznie większe. Ale Panów to wszystko nie obchodzi. Panowie widzicie tylko jeden problem: tam trzeba zapłacić, a po co? Na bezproduktywny dla siebie cel? Niech ten robotnik kona, niech idzie żebrać, niech zginie gdzieś w jakiejś ciasnej ulicy, zamknijmy Kasy Chorych, znieśmy zakłady ubezpieczeniowe, zawieśmy te urządzenia, bo w tej chwili jest kryzys. Proszę Panów, jesteście bardzo chrześcijańscy i bardzo katoliccy tak długo, jak długo nikt nie sięga do Waszych kieszeni. Z chwilą, kiedy trzeba grosz jeden zapłacić, w tej chwili się kończą Wasze zasady, kończy się miłość bliźniego. Wtenczas nie ma ubezpieczeń, niech starzec zginie, niech chory skona, bylebym ja za to nie płacił.</u>
          <u xml:id="u-10.65" who="#komentarz">(P. Rymar: Byle dyrektor kasy chorych miał pałac i automobil)</u>
          <u xml:id="u-10.66" who="#PŻuławski">Nie wiem gdzie to jest.</u>
          <u xml:id="u-10.67" who="#komentarz">(P. Rymar: W Przemyślu)</u>
          <u xml:id="u-10.68" who="#PŻuławski">Jeżeli Pan mówi, że w Przemyślu, to Pan kłamie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#WicemarszałekPoniatowski">Posła Żuławskiego przywołuję do porządku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#PŻuławski">Pan Marszałek mnie wzywa do porządku, jeżeli nazywam coś odpowiedniemi słowami. Jeżeli ktoś przytacza fakty nieprawdziwe, to na to niestety niema innej odpowiedzi.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#PŻuławski">I dlatego, proszę Panów, żądamy utrzymania ubezpieczeń w dotychczasowym zakresie bez zmiany.</u>
          <u xml:id="u-12.2" who="#PŻuławski">Dalej, Panowie, tak jak idziecie przeciw wszystkim tym, którzy potrzebują pomocy, bo nie mają własnych środków, tak samo w tej chwili idziecie przeciwko wszystkim tym, których z własnej winy, z własnego niedołęstwa pozbawiliście pracy. Dwieście kilkadziesiąt tysięcy bezrobotnych — lecz znowu odzywają się głosy, aby wstrzymać akcje dla bezrobotnych, ograniczyć wydatki budżetowe, robić oszczędności. Nie, proszę Panów, wszędzie możemy mówić o oszczędności i będę o nich mówił, ale tam, gdzie chodzi o życie ludzkie, nie może być mowy o oszczędności, tam obowiązkiem Rządu, który przychodzi z pomocą klasom posiadającym i pozwala nie płacić podatku majątkowego, jest przedewszystkiem zwiększyć pomoc dla bezrobotnych, aby umożliwić im przetrwanie zimy, dać im węgiel, kartofle na zimę. I to jest żądanie nasze, które musimy podnieść, jako żądanie nie w interesie klas posiadających, ale w interesie Państwa, w interesie tego kraju, jeżeli nie chcemy doprowadzić do tego, aby na ulicach działy się rozboje, aby ludzie padali z głodu.</u>
          <u xml:id="u-12.3" who="#PŻuławski">Rozumiemy, że pierwszem naszem zadaniem musi być żądanie uruchomienia przemysłu. Zdajemy sobie zupełnie dokładnie sprawę, że uruchomienie przemysłu zależy w znacznej mierze od postawienia do dyspozycji środków obiegowych. Chciałbym, proszę Panów, pod tym względem zwrócić uwagę na jeden niesłychanie ciekawy fakt. Stanęliśmy wobec katastrofalnego braku pieniędzy, wobec takiego braku, który unieruchamia całą produkcję, a przecież jeżeli biorę cyfry i porównywam ilość znaków, będących w obiegu dziś z ilością znaków z przed roku, to widzę, że obieg powiększył się znacznie, bo z 560 milionów do 740 milionów. Więc gdzie szukać należy powodu tego szalonego braku pieniędzy przy wzroście znaków będących w obiegu? Zdaje mi się, że tu głównym błędem jest zupełnie błędna gospodarka i polityka bankowa. Przedewszystkiem stan banków jest taki, że to uniemożliwia wszelką racjonalną politykę finansową w kraju Jeżeli dziś w Polsce mamy tych banków kilkanaście, czy dziesięć razy więcej niż przedtem, to racjonalna polityka jest niemożliwa.</u>
          <u xml:id="u-12.4" who="#PŻuławski">Wezmę cyfry, które pod tym względem są najcharakterystyczniejsze. W Warszawie przed wojną było 10 banków, dziś jest 62. We Lwowie było 5 banków, dziś jest 33. W Poznaniu było 5, dziś jest 28. W Krakowie było 5, dziś jest 25. W Łodzi było 5, dziś jest 24. W Katowicach było 10, dziś jest 27, i czy Panowie sądzicie, że jest możliwa racjonalna gospodarka finansowa przy istnieniu tylu banków? Nie, proszę Panów. Przy takiej ilości banków cała polityka finansowa, a zwłaszcza kredytowa, musi zejść na najmylniejsze tory. I tak też jest, zeszła. Zdajemy sobie dokładnie sprawę że wstrzymanie kredytów przez Bank Gospodarstwa Krajowego musiało doprowadzić w danej chwili do pewnego zastoju życia przemysłowego, ale nie sądźmy, że tutaj jest winna wyłącznie polityka Rządu. Nie przeczę, że to zarządzenie było złe i błędne, ale patrzę też na to, co się dzieje dziś z kredytem. Wszystkie weksle są protestowane, większość kupców albo bankrutuje, albo marzy o bankructwie i Panowie przedstawiają te bankructwa jako niesłychane nieszczęście ludzi. Prawda, ale powiem Panom wypadek ze Lwowa. Jeden kupiec, potem Panom wymienię nazwisko, powiada: ten i ten zbankrutował, nic mu się nie stało, ja też musze zbankrutować.</u>
          <u xml:id="u-12.5" who="#komentarz">(Głos: To wyjątek)</u>
          <u xml:id="u-12.6" who="#PŻuławski">To nie są wyjątki, to są masowe objawy. I jest winien Rząd, że nie ściga tych, którzy bankrutują. Jeżeli kto bankrutował dawniej, to musiał siedzieć na ławie oskarżonych i musiał ponosić za to odpowiedzialność.</u>
          <u xml:id="u-12.7" who="#komentarz">(Wrzawa)</u>
          <u xml:id="u-12.8" who="#PŻuławski">Panowie nie krzyczcie, bo to nic nie pomoże. Dzisiaj jest tak, że każde bankructwo, które pozostało bez odpowiedzialności karnej, pociąga za sobą z natury rzeczy dalsze bankructwa. Przy tej naszej moralności burżuazyjnej cóż szkodzi kupcowi zapłacić 30%, jeżeli on może na tem zyskać 70%. To jest bardzo dobry i bardzo miły interes.</u>
          <u xml:id="u-12.9" who="#komentarz">(Głos: A samobójstwa też są popełniane z przyjemności?)</u>
          <u xml:id="u-12.10" who="#PŻuławski">O tem samobójstwie mówiło tu się z taką emfazą: tu nakaz płatniczy — a tu rewolwer w ręku! — Zwykły kelner, który doszedł do dwóch kamienic i postanowił mieć trzecią. Czy kto przed wojną mógł marzyć o tem, żeby w przeciągu 2 lat z kelnerstwa zdobyć trzy kamienice? On trzecią kamienica chciał mieć, spekulacja się nie udała i palnął sobie w łeb. To są te klasyczne przykłady, które Panowie tu przytaczacie.</u>
          <u xml:id="u-12.11" who="#komentarz">(Głos: Zwiększyć podatki!)</u>
          <u xml:id="u-12.12" who="#PŻuławski">Tak jest, dla klasy posiadającej trzeba zwiększyć podatki, ażeby ją ukrócić.</u>
          <u xml:id="u-12.13" who="#PŻuławski">Polityka banków tych nie jest uczciwa i nie jest skierowana do tych celów, do których skierowaną być powinna. Podczas gdy polityka banków powinna być przedewszystkiem skierowana do celów produkcyjnych widzimy objawy wręcz odwrotne, bank państwowy jak Pocztowa Kasa Oszczędności, zaczyna się wdawać w interesy, nie mające nic wspólnego z dobrem ludności, wdaje się w najbrudniejszą spekulację, buduje się wspaniale, luksusowe domy wtedy, gdy ludność kona bez mieszkań. Jeżeli dyrektor PKO załatwia swoje finansowe interesy, jeżeli jednemu i drugiemu ze swoich krewnych daje kolosalne pożyczki bez żadnych zabezpieczeń, jeżeli się daje urzędnikom w PKO setki tysięcy zaliczek, to naturalnie, że w takich warunkach, nawet przy zwiększonym obiegu, musi ten kredyt kuleć. To są rzeczy, którym ten Rząd jest winien i za które ten Rząd musi ponosić odpowiedzialność.</u>
          <u xml:id="u-12.14" who="#PŻuławski">A dalej, proszę Panów, nie możemy uznać za słuszną i dobrą takiej polityki Rządu, aby Bank Gospodarstwa Krajowego, bank państwowy, dawał pożyczki ulgowe conajmniej na 20%. Jest procent 18, ale gdy się doliczy te rozmaite prowizje, jakieś różne inne manipulacje, to razem wynosi to 20%. I to się nazywa pożyczka ulgowa! Za taką pożyczkę ulgową dawniej ludzie szli do kryminału. Ja przed wojną miałem znajomego lichwiarza z Krakowa, który mi pożyczył na 25%.</u>
          <u xml:id="u-12.15" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
          <u xml:id="u-12.16" who="#PŻuławski">Ja nie wychowywałem się tak jak Pan, byłem w bardzo ciężkich warunkach. Wiec mówię temu lichwiarzowi: jak Pan może brać odemnie 25%! Na to on mi odpowiedział: Proszę Pana, ja jestem lichwiarzem, mnie każdy mówi: ty lichwiarz! mnie nikt nie chce ręki podać, niech ja za to przynajmniej coś mam. Proszę Panów, to był uczciwy człowiek, bo on sam o sobie powiedział, że jest lichwiarzem. Ale dziś jest inaczej. Rząd to robi, ten Rząd, który jest otoczony ustawowo pewną ochroną, który musi mieć pewną powagę, bierze tylko 5% mniej od tego lichwiarza. To są rzeczy niemożliwe. Takiego procentu z pracy ludzkiej, jeżeli to jest procent ulgowy, wydobyć nie można. Dlatego żądamy, ażeby pod tym względem dotychczasowa polityka uległa odpowiedniej rewizji.</u>
          <u xml:id="u-12.17" who="#PŻuławski">Domagamy się również rewizji co do polityki celnej. Powiedziałem już na Tymczasowej Radzie Gospodarczej, powtórzę to jeszcze tu, że jakkolwiek rozumiemy i uznajemy, że w obecnych czasach niesłychanej konkurencji pomiędzy przemysłami poszczególnych krajów w Polsce musi być pewna ochrona celna, nie możemy się zgodzić na to, ażeby ta ochrona celna przeradzała się w protekcjonizm, ażeby dotykała tych towarów, które absolutnie konkurencji w kraju nie znajdują, gdyż są w kraju wyrabiane poddostatkiem. Dlatego stojąc na stanowisku ochrony celnej musimy jak najostrzej potępić wszelki protekcjonizm. Niestety stanowisko Rządu wobec przemysłu nie zawsze jest lojalne. Niedawno mieliśmy do zanotowania wypadek, który mojem zdaniem powinien znaleźć najostrzejsze potępienie. Są fabryki, które trzymają ludzi i walczą z ciężkiemi trudnościami. Do takich należy fabryka parowozów w Chrzanowie. Wówczas, kiedy ta fabryka jest w najcięższem położeniu, nie kto inny, jak p. Minister Kolei w interwiewie powiedział, że ta fabryka nic nie robi, tylko sprowadza części, daje lokomotywę za 230.000, a ja w Anglii dostanę taką lokomotywę za 50.000. Panie Ministrze, najmocniej przepraszam, ale te fakty przez Pana podane nie odpowiadają prawdzie. Skonstatowałem, że w tej fabryce kolej spłaci 208.000 za lokomotywę a nie 230, w Anglii lokomotywa kosztuje nie 50.000 tylko 150 czy 160.000. Te informacje podawane w ten sposób przez Ministra Kolei muszą podciąć opinię tej fabryce. Powiem dalej. Ja w tych rzeczach nie siedzę, ale jest opinia, i ludzie z największem zdumieniem dociekają, co jest przyczyną, że Rząd tak występuje przeciw tej fabryce i powiada się: on popiera tamta inną, tu względy konkurencyjne grają rolę. Nie chciałem wierzyć w te fakty, ale tak się publicznie o nich mówi.</u>
          <u xml:id="u-12.18" who="#PŻuławski">Druga rzecz — polityka węglowa. Znów Ministerstwo Kolei. Jeżeli w polityce węglowej Ministerstwo Kolei powinno przedewszystkiem uwzględniać tereny najsłabsze, to u nas ta rzecz dzieje się odwrotnie. Panie Ministrze, robi się tak, że daje się dostawy do kolei kopalniom, gdzie siedzi albo były minister rządu albo ktoś spokrewniony z prezesem Lewjatana. Tak ta rzecz wygląda. Niejednokrotnie skarżyłem się na to i w każdej chwili mogę Panom podać nazwy kopalni. Niestety pod tym względem dotąd nic nie zaradzono. To są rzeczy, które na przyszłość absolutnie tolerowane być nie powinny.</u>
          <u xml:id="u-12.19" who="#PŻuławski">Pan Głąbiński mówi tutaj, że przemysł został podcięty przez to, że ma skrępowaną wolę, że ten przemysł, który powinien mieć zupełna swobodę ruchu, został przez szereg ustaw ograniczony, i poruszać się nie może. Ale gdy patrzę na rozwój stosunków polskich, to widzę coś wręcz odmiennego. Przemysł, który zrzucił z siebie wszelka opiekę Państwa, który zwalczył cały etatyzm, ten przemysł ginie i w momencie kiedy ginie, przychodzi do Państwa. Przychodzą konkurujący wzajemnie z sobą przemysłowcy węglowi i powiadają: zróbmy konwencję. Tworzą konwencje. Państwo im pomaga. Pomaga niepotrzebnie, wbrew interesom swoim, wbrew interesom ludności, bo węgiel z 15, 16 zł. idzie w tej chwili na 23 zł. I kiedy p. Minister Tyszka kupował węgiel przed konwencją za 15 czy 14.80, to dziś ten węgiel kosztuje 23 złote. Albo p. Minister Tyszka uważa, że 14.80 za tonnę to jest dostateczna cena, albo uważa, że ta cena jest niedostateczna i takiej ceny płacić nie powinien. Jeżeli ją uznał za dostateczna, to czem jest usprawiedliwione, że przy niższych kosztach produkcji, przy niższych płacach robotniczych ten sam węgiel kosztuje 23 złote? Dziś znowu ten przemysł poszedł po pomoc do Państwa. Konwencję zrobiono, lecz p. Głąbiński znowu skarży się na konkurencję, mówi o tych nieprzyzwoitych przykładach, że do Włoch idą polscy przemysłowcy węglowi i tam konkurują, i powiada: niech to Rząd ukróci. Konkurują, gdy maja swobodę. Przychodzą do Rządu: daj pieniądze. Przychodzą do Rządu: znajdź rynki zbytu, weź od nas węgiel. Lecz albo albo. Jeżeli ta gałęź przemysłu okazuje się niezdolna do życia, jeżeli może żyć i rozwijać się wyłącznie przy pomocy Państwa, jeżeli Państwo dopomaga, żeby usunąć konkurencję, która gubi ten przemysł, tworzy kartele, to trzeba pójść krok dalej i powiedzieć, że kopalnictwo nie powinno istnieć jako gałęź prywatnej gospodarki, że musi być uspołecznione. Pod tym względem w najbliższych tygodniach postawimy odpowiedni wniosek. Sądzę, że ci panowie, którzy tak radykalnie żądają w tej chwili sanacji gospodarki, zejdą ze swego stanowiska obrony własności prywatnej i nasze zamierzenia co do uspołecznienia tych gałęzi produkcji poprą.</u>
          <u xml:id="u-12.20" who="#PŻuławski">To samo jest z produkcją cukru. Fabryki zabijają się w konkurencji. Przychodzą tu do Sejmu, żebrzą u posłów, u Rządu: jak nas nie pogodzicie, jak nam nie stworzycie unormowanej produkcji, to zginiemy. Więc poco prywatna własność? Gdy węgiel eksportuje, to dopłaca, dopłaca mu do Szwajcarii, dopłaca mu do Włoch. Po co ta gospodarka prywatna? Gdyby ci prywatni właściciele kopalni dali dowód, że gospodarują dobrze, zgoda, niech gospodarują, ale oni nie zdali egzaminu, okazali jak największą nieudolność i dlatego w tej chwili trzeba postawić krok dalej i rozpocząć politykę w kierunku uspołecznienia i przemysłu węglowego i przemysłu cukrowniczego.</u>
          <u xml:id="u-12.21" who="#PŻuławski">A w innych przemysłach? Czytamy ciągle o tych biednych i nieszczęśliwych przemysłowcach. Kiedy patrzę na nich z zewnątrz, to widzę, że im się źle nie powodzi, ale w Polsce jak któryś z Panów powiedział „zastaw się a postaw się”, więc nie chcę sądzić z zewnętrznego wyglądu. Ale gdy czytałem tu i owdzie bilansy zamknięcia tych towarzystw z roku 1924, z roku kryzysu, to widzę, że tak źle i rozpaczliwie sprawa nie wygląda. Naprzykład takie towarzystwo Grodziec — bilans jego po zamknięciu wypadł półtora miliona złotych. To wcale nieźle. My nie wiemy, poco i skąd te skargi przemysłowców. Jeżeli się od nas, od klasy robotniczej żąda pewnego kompromisu i uwzględnienia ciężkiego położenia, to nasza odpowiedź jest taka: przedewszystkiem chcemy skontrolować Waszą gospodarkę; nie możemy się zgodzić na to, ażeby ta gospodarka była tak chaotyczna, ażeby płaciła tak szalone koszta administracyjne. Chcemy wejść do zarządu i chcemy kontrolować tę gospodarkę,...</u>
          <u xml:id="u-12.22" who="#komentarz">(Brawa na ławach P. P. S.)</u>
          <u xml:id="u-12.23" who="#PŻuławski">... chcemy ją zobaczyć, nie chcemy iść na lep dobrego słowa tych, którzy mają zawsze podwójną cenę: inną na eksport i inną na import, inne słowa na wewnątrz i inne na zewnątrz; my im wierzyć nie chcemy i nie możemy. Dlatego drugą rzeczą, której musimy się domagać od Wysokiego Sejmu, jest rozpoczęcie polityki, zdążającej do roztoczenia jak najszerszej kontroli przez Państwo i przez klasę, robotniczą nad całą naszą produkcją.</u>
          <u xml:id="u-12.24" who="#PŻuławski">Proszę Panów, rozumiemy, że jedna z największych przeszkód w rozwoju naszego przemysłu jest brak odpowiednich traktatów handlowych. W tej chwili musimy dążyć i żądać od Rządu, ażeby raz wreszcie rozpoczął poważne rozmowy z państwem niemieckiem w kierunku zawarcia traktatu handlowego z Niemcami. Drobne kwestie politycznej natury, kwestia osiedlenia agentów i kupców niemieckich nie mogą być przeszkodą w zawarciu traktatu, który z pewnością ożywi całe nasze życie gospodarcze.</u>
          <u xml:id="u-12.25" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy.)</u>
          <u xml:id="u-12.26" who="#PŻuławski">To są żądania nasze pod względem ekonomicznym.</u>
          <u xml:id="u-12.27" who="#PŻuławski">Jak powiedziałem, żądamy dla klasy robotniczej zmniejszenia tych wszystkich ciężarów, które w tej chwili Państwo na nią nakłada. W momencie bezrobocia, w momencie strasznej nędzy, Rząd dla klas posiadających ma prezenty, zmniejsza podatek majątkowy, obiecuje ulgi podatkowe, a dla klasy robotniczej obarczonej podatkami pośredniemi niema się żadnych względów. Proszę Panów, pójdźcie dziś do mieszkań robotniczych, zobaczcie tu w Warszawie te wszystkie nakazy zapłaty, rozdawane robotnikom na podatek lokatorski i na rozbudowę, to są rzeczy, które przechodzą możność płatniczą tej klasy. Jeżeli robotnik nie pracuje, lub jeżeli pracuje tylko 2, 3 dni w tygodniu, naraz ma płacić 20, 30, 40 zł., to jest to rzecz, która przechodzi jego możliwości. I do czego takie rzeczy doprowadzają? Musimy żądać, aby jeżeli się uwzględnia interesy klas posiadających, były pod tym względem uwzględnione i interesy klas pracujących.</u>
          <u xml:id="u-12.28" who="#PŻuławski">Obok tego istnieje kwestia druga, która Panów zajmie, mianowicie sprawa ochrony lokatorów. Pamiętam ten czas, kiedyśmy uchwalili te ustawę o ochronie lokatorów. Panowie wtenczas opowiadali i mówili, jak to będzie dobrze, jak to zakwitnie ruch budowlany w kraju, ile będzie wolnych mieszkań do dyspozycji. Nie zbudowano ani jednego. Już dziś czynsze wahają się od 30 do 50 kilku procent czynszów przedwojennych, a zatem taki gospodarz ma więcej niż przed wojną. Śmiem stwierdzić, że poza luksusowemi domami nie czynszowemi nie było czynszowego domu w Polsce, któryby nie był obciążony pożyczką hipoteczną conajmniej w 50%, a więc ten właściciel nie był właścicielem samodzielnym, lecz był właścicielem tylko w połowie, oszukał swego wierzyciela hipotecznego, me zapłacił mu nic, stał się dziś wyłącznym posiadaczem kamienicy i chcę, by dochody jego wzrosły do normy dawnej i to w momencie największego nieszczęścia dla klas ubogich. I dlatego nasz klub stawia wniosek nie pod adresem Rządu, ale pod adresem Panów jako Sejmu, ażeby dotychczasową ustawę o ochronie lokatorów zmienić w tym sensie, ażeby czynsz lokatorski wstrzymać.</u>
          <u xml:id="u-12.29" who="#komentarz">(P. Herz I idjotyczną rozbudowę miast znieść.)</u>
          <u xml:id="u-12.30" who="#PŻuławski">Dalej, barbarzyństwem, najstraszniejszą zbrodnią wprost jest dziś wobec bezrobotnych to, że w myśl tej ustawy człowieka, który nie pracuje, albo pracuje dwa dni w tygodniu, który nie jest w stanie zapłacić czynszu, wyrzuca się na bruk z całą rodziną. Przejedźcie się Panowie dzisiaj po całej Polsce, po miastach, zobaczcie te straszną nędzę ludzi, których wyrzucono z mieszkań, a sądzę, że Panowie przychylicie się wówczas do tego, aby jednak na ten czas kryzysu zabronić wszelkiej eksmisji tych ludzi, których jedynem dobrem jest jeszcze suchy dach nad głową.</u>
          <u xml:id="u-12.31" who="#PŻuławski">Proszę Panów, mówi się u nas o oszczędności. Wszyscy Panowie powiadają: budżet jest za duży i w budżecie trzeba przeprowadzić pewne oszczędności. Bezsprzecznie tak. Sądzę jednak, że ta sprawa nie może być traktowana ogólnikowo, że tu trzeba powiedzieć jasno i otwarcie, jak sobie Rząd te oszczędności wyobraża. Oszczędności na szkolnictwie, oszczędności na opiece klasy robotniczej, takie oszczędności temu Państwu niczegoby nie dały. Oszczędności należy stosować tam, gdzie stosowane być mogą. A zatem przedewszystkiem w naszym budżecie wojskowym. Proszę Panów, należę do stronnictwa, które przez cały czas istnienia Państwa dało więcej dowodów przywiązania do tego Państwa i do swego narodu, niż którekolwiek inne.</u>
          <u xml:id="u-12.32" who="#komentarz">(Sprzeciwy na prawicy.)</u>
          <u xml:id="u-12.33" who="#PŻuławski">Proszę Panów, Panowie krzyczycie, a Wasz Prezes już Was mianował, t. zw. obozem narodowym i dobrze robi, że tak Was nazywa, wiedział dlaczego to robi. Wtedy, gdy trzeba było bronić Państwa, Panowie wszyscy jechali do Poznania z torebkami, z biżuterią i złotem. Pan też jechał i pewno dlatego Pan tak się gniewa. A tu masy ludu, tu ciemny chłop i robotnik, szli bronić tego kraju, gdy Panowie wywozili swoje mająteczki w bezpieczne miejsce. To uwalnia nas od wszelkiego zarzutu braku patriotyzmu czy braku miłości do kraju. Zresztą miłości do kraju i niepodległości nie można oprzeć na bagnetach. Bagnet to zbyt krucha podstawa i sam przez się do obrony kraju nie prowadzi. Chciałbym widzieć dziś wojnę z całą tą masą wojska polskiego przy braku rozbudowania kolei, przy nędzy, przy zamkniętych fabrykach, przy zrujnowanym przemyśle węglowym i żelaznym, chciałbym widzieć, jakby ta wojna wyglądała. Kosztem pracy ludzkiej, kosztem twórczości narodu ubrać żołnierza w mundur i dać mu bagnet do ręki — to nie jest stworzenie obrony kraju. Obrona kraju — to uruchomienie życia gospodarczego. Nas wielka wojna przekonała, że zwyciężyli nie ci żołnierze, którzy byli w danej chwili pod bronią, ale siła techniczna i gospodarcza. I dziś Polska musi sobie powiedzieć, że jeżeli chce żyć i bronić swojej niepodległości, musi ograniczyć stan liczebny swojego wojska.</u>
          <u xml:id="u-12.34" who="#komentarz">(Głos: A ile w Rosji jest wojska?)</u>
          <u xml:id="u-12.35" who="#PŻuławski">Panowie mówicie o Rosji. Rosja przy 110 milionowej ludności swojej ma 500.000 żołnierzy, a Polska przy 28 milionach, a zatem nie wiele więcej jak przy 1/4 części tego co Rosja, ma blisko 300.000. Gdy Panowie porównacie te ilości na głowę ludności. to zobaczycie, jaka jest straszna różnica.</u>
          <u xml:id="u-12.36" who="#PŻuławski">Znowu rozumiemy, że w tej mierze decyzja należy przede wszystkiem do Sejmu. I wtem zrozumieniu postawiliśmy dziś wniosek, zdążający do skrócenia służby wojskowej i ograniczenia obecnego stanu liczebnego żołnierzy. Wszyscy Panowie, którzy domagają się oszczędności budżetowych, będą mieli najlepszą możność dać wyraz temu zapatrywaniu w głosowaniu nad naszym wnioskiem. Wtenczas będziemy to uważali za szczerą chęć zmiany stosunków w tem Państwie, jeżeli nie w walce przeciw temu czy owemu ministrowi, ale we współpracy nad zmianą podstaw naszej dotychczasowej polityki staniemy razem, abyśmy ten kraj naprawdę uratowali.</u>
          <u xml:id="u-12.37" who="#PŻuławski">Takich samych oszczędności musimy się domagać od administracji, a przedewszystkiem ukrócenia tych wszystkich niesłychanych nadużyć, jakich codziennie jesteśmy świadkami. Jestem daleki od tego, ażeby posądzać p. Prezesa Rady Ministrów i p. Ministra Spraw Wewnętrznych o popieranie tych rzeczy, które się dzieją, ale Panowie jesteście winni i odpowiedzialni za swoich urzędników, wprowadzając tam jakiś system tolerancyjny. Jeżeli urzędnik coś przeskrobie, to jest święte. Nie dawno jak tydzień temu otrzymałem odpowiedź na interpelację, która brzmi, naturalnie, jak zawsze: Pańskie twierdzenia są nieuzasadnione, albowiem wszystko jest w porządku, ale staroście zagrożono, że gdyby się to powtórzyło jeszcze raz, to otrzyma dyscyplinarkę. Starosta wie, że poseł zawsze nie ma racji, stale się używa nagłówka, że „twierdzenia Pańskie są nieuzasadnione”, ale temu staroście wytoczono dyscyplinarkę. Przed dwoma miesiącami otrzymałem odpowiedź również na interpelację, iż nie mam racji, ale starostę poddano dyscyplinarce. Czy takie ma być postępowanie Rządu wobec Sejmu, czy to jest droga do oczyszczenia tych wszystkich nadużyć w administracji, jeżeli zgóry się powiada, że tam wszystko dobrze się dzieje, nawet gdy się jest w stanie uchylić nadużycia?</u>
          <u xml:id="u-12.38" who="#PŻuławski">Mam tutaj list, który dostał wczoraj jeden z kolegów od jednego starosty, tak charakterystyczny, tak odzwierciedlający poziom naszych władz administracyjnych, że pozwolę go sobie Panom odczytać. Był taki wypadek: Starosta na szosie jadąc automobilem, zepchnął do rowu autobus publiczny. Kilku ludzi zostało ciężko rannych, zdaje się jeden czy dwóch zabitych. Przyjechał poseł, stwierdził na miejscu, że starosta jechał, nie mając upoważnienia do jazdy, nie mając egzaminu szoferskiego. Po przyjeździe do Warszawy wniósł interpelację. Naturalnie starosta dowiedział się o interpelacji i pisze:</u>
          <u xml:id="u-12.39" who="#PŻuławski">„Zdziwiło mnie bardzo to postępowanie (że poseł wniósł interpelację) i byłem pewny w pierwszej chwili, że Szanowny Pan został prokuratorem lub sędzią śledczym. Pomocy Pańskiej czy też nauki w tej sprawie nie potrzebowałem. Zaznaczam Panu, że katastrofa ta to tylko wypadek i to taki sam wypadek jak to, że Pan z tkacza został posłem. Oświadczam Panu zatem i proszę, aby Sz. Pan przestał zajmować się moją osobą, gdyż jestem pełnoletnim i radzę zajmować się sprawami sobie właściwemi, by Skarb nie płacił Panu za darmo gaży w wysokości jak dwóm starostom.</u>
          <u xml:id="u-12.40" who="#PŻuławski">„Niech Pan nie sądzi, że ja muszę być starostą, na którym leader socjalizmu nie zostawi suchej nitki. Mam za sobą wykształcenie, które stawiać mię będzie zawsze wyżej od Pana. Nie będę urzędnikiem, to będę adwokatem, nie adwokatem, to prokuratorem, czy innym diabłem i zawsze będę panem, a Szanowny Pan z chwilą, kiedy przestanie być posłem, będzie tylko tem, czem był przedtem, to jest tkaczem i w dodatku lichym. Słupczyński”.</u>
          <u xml:id="u-12.41" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-12.42" who="#PŻuławski">Do dziś nie ustały niestety dzikie znęcania się nad aresztowanymi. Ostatnio z Białegostoku otrzymałem wiadomości, że znowu 18 ludzi w barbarzyński sposób męczono. Co za dzikie pomysły! Trzeba być urodzonym katem. Ludziom leje się przemocą wodę do ust. Prawda przyznaję, że te rzeczy były u nas podnoszone i zgodnie cała Izba zajęła wobec nich stanowisko potępienia, ale to nie wystarcza. Rząd musi bezwzględnie postępować wobec tego rodzaju nadużyć. To co się dzieje w tej chwili we Lwowie, to postępowanie Kajdana, to są rzeczy poprostu barbarzyńskie, rzeczy, które przechodzą zdolność pojmowania uczciwego człowieka.</u>
          <u xml:id="u-12.43" who="#komentarz">(Głos: A sędzia śledczy, który fałszuje protokuły? Radek?)</u>
          <u xml:id="u-12.44" who="#PŻuławski">Nie mniej dla mnie ohydnym, a bodaj, że ohydniejszym to jest ten straszny system prowokacji. Wychowałem się w dawnej Austrii, w państwie zaborczem, byłem przyzwyczajony do systemu policyjnego. Zwalczaliśmy tę policję, uważaliśmy tego żandarma za wyrzutka, lecz mogę powiedzieć, że się nigdy nie spotkałem z prowokacją, dziwnym wymysłem rosyjskim. Dziś w Polsce prowokacja jest na porządku dziennym. Weźmy tylko taki fakt z Cechnowskim. Proszę się zastanowić, prowokacja, która nas do tej chwili w jednym wypadku kosztowała 9 istnień ludzkich. Za jednego człowieka prowokatora umiera 9 ludzi!</u>
          <u xml:id="u-12.45" who="#komentarz">(P. Wiślicki: Jest takich prowokatorów tysiące.)</u>
          <u xml:id="u-12.46" who="#PŻuławski">I niestety to robi się z ramienia Rządu i z ramienia policji. Dotąd zginęli: Wieczorkiewicz i Bagiński, trzej rozstrzelani z ulicy Chmielnej: Botwin, Cechnowski, a teraz stoi przed wyrokiem Muraszko, z którym nie wiadomo co się stanie. Musimy stwierdzić, że Rząd nie dość silnie tę prowokację tępi.</u>
          <u xml:id="u-12.47" who="#komentarz">(Głos: Toleruje.)</u>
          <u xml:id="u-12.48" who="#PŻuławski">Ostatnio dowiadujemy się, że sprawa Trojanowskiego i Łęskiego ma być zatuszowana.</u>
          <u xml:id="u-12.49" who="#PŻuławski">Nie, Proszę Panów, ten Rząd, jeżeli chce mieć powagę wobec kraju i wobec zagranicy, przedewszystkiem musi położyć kres i prowokacjom i tym strasznym męczarniom stosowanym przez policję. Zdajemy sobie sprawę z tego, że te reformy mogą być przeprowadzone tylko przez organizację policji. Dwa lata mówi się u nas o organizacji policji. Dwa lata w Sejmie zalegają odpowiednie ustawy i niema sposobu, aby je pchnąć naprzód. Rząd musi pod tym względem okazać więcej energii, musi stworzyć stan prawny taki, jaki jest na całym świecie. Komenda policji może istnieć dla wyszkolenia policji, dla jej usprawnienia, ale policja musi być podległa naszym władzom administracyjnym. Wiemy, że te władze administracyjne są takie, jak Panom przed chwilą czytałem, ale prędzej można z niemi wejść w kontakt i dowiedzieć się co się dzieje wśród całej tej policji.</u>
          <u xml:id="u-12.50" who="#PŻuławski">Domagamy się również ustalenia ustaw samorządowych. Sześć ustaw zalega. Panowie tutaj mówią o takim czy innym rządzie. Dla nas kwestia jest ta: my chcemy pewnych swobód politycznych. Kiedy tutaj mówił p. Byrka jako przedstawiciel Piasta i tam z ław odzywały się głosy: A co policja? — to z przekąsem się odezwał: Was tylko policja boli. My jednak wiemy, że ci, którzy w tej chwili idą przeciw Rządowi, te same metody, lub nawet gorsze metody stosowali wobec nas, kiedy rządzili, pamiętamy przecież, co się działo, kiedy na czele rządu stał p. Witos. Nie usprawiedliwia to obecnego Rządu, ale jest dla nas przestrogą, ażebyśmy w wyborze postępowali jak najostrożniej.</u>
          <u xml:id="u-12.51" who="#PŻuławski">I dlatego dziś pod adresem Rządu i pod adresem Izby stawiamy żądanie: reorganizacji policji. Domagamy się reorganizacji władz administracyjnych, wprowadzenia na nowo autonomii dla samorządów terytorialnych, zwłaszcza w Małopolsce, gdzie na 6.000 samorządów jest przeszło dwa tysiące kilkuset komisarzy. Nie rozumiem dlaczego dziś w czasie kryzysu mogą się odbywać wybory w Poznańskiem, a dla Małopolski nie można przeprowadzić odpowiedniej ustawy, Małopolska musi jęczeć i niszczyć swoje samorządy przez tyle lat wychowywane właśnie pod rządami obecnego gabinetu. I pod tym względem od stronnictw domagamy się, aby zrewidowały swe stanowisko, aby nie zaprzepaszczały samorządów, aby poszły wspólnie z nami na uchwalenie ustaw samorządowych takich samych, jakie istnieją w Kongresówce i jakie są zagwarantowane w Konstytucji.</u>
          <u xml:id="u-12.52" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy.)</u>
          <u xml:id="u-12.53" who="#PŻuławski">Niestety, nie lepsze stosunki panują u nas w sądownictwie. Dziwna rzecz, sądownictwo nasze jest młode, istnieje zaledwie kilka lat, a już potrafiło wyrobić sobie pewien bardzo wybitny kierunek. Nie jesteśmy naiwni, rozumiemy, że w dzisiejszym ustroju sprawiedliwość będzie zawsze klasowa, ale żądamy, niech ona będzie w ramach przyzwoitości, niech nie będzie taka, żeby wywoływała głosy oburzenia w całem Państwie. Proszę Panów, jeżeli władza administracyjna popełnia nadużycia, to jest źle, ale jeżeli takie nadużycia popełnia sąd, który ma być ostatnim wyrazem sprawiedliwości, to tam się kończy praworządność, tam się kończy państwo. Proszę Panów, tak dziś jest.</u>
          <u xml:id="u-12.54" who="#PŻuławski">Nie jestem komunistą, jestem od tego niesłychanie daleki, jestem przez tych komunistów przedstawiany jako zdrajca i Bóg wie co, ale mimo to sądzę, że postępowanie naszych sądów względem komunistów jest złe. Sąd obywatelski, sąd przysięgłych uwalnia komunistę od winy, a za to samo przestępstwo jeden i drugi sąd go karze. Wprowadza się jakiś system naprawdę dziwny. Kwestie przestępstwa wobec ustawy o ośmiogodzinnym dniu pracy są pomijane, nie widzę też, żeby pociągano do odpowiedzialności bankrutów, grynderów rozmaitych i t. p. Ci ludzie są wolni, są poza prawem, a prawo istnieje tylko wobec klasy robotniczej, prawo istnieje tylko wobec chłopów.</u>
          <u xml:id="u-12.55" who="#PŻuławski">Proszę Panów, pod tym względem musimy domagać się zupełnej zmiany dotychczasowego systemu. Łańcuckiego skazano, a od szeregu miesięcy niezałatwiona jest sprawa Pogotowia Patriotów Polskich, sprawa P. P. P. i do dziś robi się wszystko, aby tych ludzi uwolnić od odpowiedzialności, tylko dlatego, że to są prononsowani stronnicy narodowej demokracji. Pamiętam proces tego Abłamowicza w Krakowie, który miał u siebie magazyn bomb, uwolniono go, niewinny. Proszę Panów, tego rodzaju sprawiedliwości sprawiedliwością nazwać nie można. Taka taktyka zdaje mi się, celu swego nie osiągnie, bo zdaje mi się, że uwolnienie takiego człowieka jak Łańcucki, człowieka tępego i biednego, byłoby daleko mniejszą szkoda, niż zrobienie z niego dzisiaj bohatera. Panowie nie zdajecie sobie sprawy, że nazwisko Botwina i Łańcuckiego jest lepiej znane za granicą, aniżeli nazwiska wszystkich panów, którzy na tej ławie ministerialnej siedzą.</u>
          <u xml:id="u-12.56" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-12.57" who="#PŻuławski">To jest rezultat tej bezrozumnej, lekkomyślnej polityki, którą się uprawia w sądach. Gdyby się tam powodowano sprawiedliwością, a nie polityką, rezultatu takiego nie mielibyśmy.</u>
          <u xml:id="u-12.58" who="#komentarz">(P. Rosmarin: Niech Pan się zapyta, co zrobiono z sędzią, który fałszował protokuły, urzęduje dalej.)</u>
          <u xml:id="u-12.59" who="#PŻuławski">Prezydent Rzeczypospolitej jest nieodpowiedzialnym. Jednak w myśl Konstytucji ktoś za jego czyny jest odpowiedzialnym i tę odpowiedzialność w całej pełni musi ten Rząd ponosić, a zwłaszcza musi ją ponosić Minister Sprawiedliwości.</u>
          <u xml:id="u-12.60" who="#komentarz">(Głos: Ci, którzy Rząd popierają.)</u>
          <u xml:id="u-12.61" who="#PŻuławski">Proszę Panów, niedawno mówiono nam, że prawo łaski jest prawem osobistem Prezydenta. Ale to prawo nie może być wykonywane tak, ażeby na to Państwo sprowadzało się taka masę nienawiści całej postępowej ludności.</u>
          <u xml:id="u-12.62" who="#PŻuławski">W tem Państwie proszę Panów, zasadza się na śmierć chłopców 18–20 letnich. Pan Prezydent jest człowiekiem pobożnym, i choć nie jest odpowiedzialnym przed nami, czuje z pewnością odpowiedzialność przed Bogiem za to swoje postępowanie. Ale przed nami odpowiedzialny jest Minister Sprawiedliwości, któremu muszę powiedzieć, że za barbarzyństwo uważamy skazywanie nieletnich chłopców na karę śmierci. Rząd carski tego nie robił. Panowie mówicie, że ta nienawiść, atak na Rząd polski czy na Polskę z tego powodu wywołany jest przez komunistów i wrogie partie. Byłem ostatnio na kongresie związków zawodowych francuskich w Paryżu. Po uroczystem zamknięciu kongresu, szło nas kilkudziesięciu reprezentantów wszystkich organizacji krajowych spokojną uliczką. Naraz widzimy tłum policji, dosłownie setki policjantów. Stanęliśmy wszyscy zdumieni. Patrzę, biały orzeł, to polska ambasada. Zostałem dziwnie upokorzony i zawstydzony. Trzeba było widzieć nie komunistów, lecz ludzi, którzy zwalczają komunizm, naszych najlepszych przyjaciół i towarzyszy Belgów i Francuzów, którzy wprost zrozumieć nie mogli i nie mieli dość słów potępienia dla tych, którzy ludność nam nie wrogą, ale przychylną, przeciw nam podburzali. Jeżeli się uwalnia od odpowiedzialności rozmaitych Koniców, Rokossowskich za zamordowanie żony i Hordliczków, a skazuje się na śmierć dzieci nieletnie, to są to rzeczy, których nawet niekonstytucyjnie odpowiedzialny człowiek robić nie powinien.</u>
          <u xml:id="u-12.63" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy.)</u>
          <u xml:id="u-12.64" who="#PŻuławski">Musimy żądać od Rządu wykonania w całej pełni postanowień Konstytucji. Musimy żądać od Rządu zagwarantowania osobistej wolności obywatelskiej i przeprowadzenia równouprawnienia religijnego i narodowościowego. Obecny Sejm zrobił pod tym względem początek, wprowadził ustawy językowe. Nie przywiązywaliśmy do nich nigdy zbyt wielkiej wagi, ale i ta odrobina, która w tych ustawach była, została tak spaczona, że dzisiaj ta ludność na kresach uważa te ustawy za pewnego rodzaju prowokację. Nie wiem, czy ta polityka jątrzenia na kresach, ta polityka prowadzenia tam jakiejś wiecznej wojny z narodem ukraińskim, czy białoruskim, Państwo wzmocnić może. Może istnieje u niektórych urzędników i u niektórych klas przeświadczenie, że batem można kogoś do siebie zachęcić, są ludzie, których batem rząd rosyjski, lub pruski nagiął do swojej nogi, którzy sami lizali ten bat, i oni, sądząc według swojej psychologii, i dziś chcą tę metodę bata stosować do mniejszości. Nie, jeżeli chcemy, by to Państwo istniało, jak istnieje, to nie prześladowanie narodowościowe, nie polityka szkolna p. Stanisława Grabskego, nie jątrzenie, prowokowanie na kresach, nie wprowadzanie na kresach jakichś dziwnych rejestrów czy deklaracji co do szkolnictwa, ale uczciwe przyznanie równouprawnienia tym mniejszościom doprowadzi do celu. W tej mierze postawiliśmy wnioski, na które nie zgodzili się przedstawiciele mniejszości. Nie robiliśmy sobie z tego nic, bo to dla nas jest kwestią podrzędną, w swojem sumieniu byliśmy czyści, domagając się równouprawnienia dla tych narodów, które są w Państwie. Dziś, kiedy zaczynamy nowy okres prac sejmowych, podnosimy to z całym naciskiem i powiadamy, że nasze wnioski w tej sprawie wniesione muszą zobaczyć światło dzienne. Nie mogą być zagrzebane w Komisji Konstytucyjnej czy Administracyjnej i te sprawy muszą być załatwione, tak, jak tego żąda Konstytucja.</u>
          <u xml:id="u-12.65" who="#PŻuławski">Proszę Panów, takie są nasze żądania. Zdajemy sobie sprawę z tego, że wiele z tych żądań w tej chwili przeprowadzonych nie będzie. Tak jakeśmy zawsze stawiali żądania i walczyli o nie, tak samo i dziś stawiać je będziemy i będziemy prowadzić w społeczeństwie i w Sejmie bezwzględną o nie walkę. A już w tej chwili musimy zupełnie jasno i niedwuznacznie postawić wobec Rządu sprecyzowane żądania, od których spełnienia będzie zależało nasze stanowisko wobec Rządu.</u>
          <u xml:id="u-12.66" who="#PŻuławski">Musimy się domagać bezwzględnego utrzymania wszystkich istniejących ustaw socjalnych, a zatem i ochronnych i ustaw ubezpieczeniowych.</u>
          <u xml:id="u-12.67" who="#PŻuławski">Musimy domagać się, żeby kwota osiągnięta z pożyczki użyta została przedewszystkiem na uruchomienie przemysłu i ruchu budowlanego.</u>
          <u xml:id="u-12.68" who="#PŻuławski">Żądamy, ażeby polityka Rządu dążyła do zmniejszenia ciężarów ciążących w tej chwili na klasie robotniczej.</u>
          <u xml:id="u-12.69" who="#PŻuławski">Wreszcie musimy z całą stanowczością domagać się od Rządu zaniechania dotychczasowej polityki pomijania Sejmu i załatwiania wszystkich spraw w drodze pełnomocnictw. Bardzo pięknie tutaj o tej sprawie mówił i p. Głąbiński i p. Byrka. Niestety, przyzwyczajeni jesteśmy w tym Sejmie do tego, że bardzo często słyszymy inne słowa, a widzimy inne czyny. P. Byrka wystąpił słusznie w obronie powagi tego Sejmu. Nie wiem, co mam uważać za prawdziwą opinię stronnictwa, czy to, co mówi p. Byrka na tej trybunie, czy to. co robi jego najbliższy kolega i towarzysz partyjny p. Marian Dąbrowski w swoim dzienniku. P. Byrka broni Sejm, a jego kolega klubowy przy aprobacie ze strony klubu, bo go dotychczas klub nie wykluczył, prowadzi najdzikszą, najbardziej szalona nagankę przeciw temu Sejmowi. Panowie macie bardzo dobrą rolę. Niestety są ludzie...</u>
          <u xml:id="u-12.70" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-12.71" who="#PŻuławski">Panowie winicie dziś za udzielenie pełnomocnictw Rządowi tę Izbę. Czy ta Izba jednolicie uchwaliła pełnomocnictwa Rządowi? Czy nie było ogromnej części tej Izby, która opierała się, która krzyczała, że jest to pogrzebanie parlamentaryzmu i właśnie p. Głąbiński i piastowcy byli tymi, którzy swemi głosami dawali pełnomocnictwa?</u>
          <u xml:id="u-12.72" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
          <u xml:id="u-12.73" who="#PŻuławski">Cieszę się, że Panowie pod tym względem zmienili zdanie. Myśmy go nie potrzebowali zmieniać, myśmy wtenczas byli przeciw pełnomocnictwom i w tej chwili przeciwni jesteśmy.</u>
          <u xml:id="u-12.74" who="#PŻuławski">Wszystkie trzy ustawy, przedłożone obecnie przez Rząd, uważamy za pełnomocnictwa. Będziemy je zwalczali, uważamy je za niemożliwe do przeprowadzenia i bezcelowe. Chcemy jednak, żeby były rozpatrzone, chcemy w tej sytuacji, aby Sejm zajął się temi ustawami i dlatego nie chcemy ich a limine odrzucić. Nie rozumiem, dlaczego panowie piastowcy z tego powodu się oburzają, kiedy zajęli to samo stanowisko, że chcą te ustawy rozpatrzeć. My jesteśmy przeciwni tym ustawom, w tej chwili otwarcie to zaznaczam, ponieważ kryją one w sobie pełnomocnictwa zamaskowane. Nie chcę rozbierać szczegółów tych ustaw, oświadczam, że z meritum tych ustaw w komisji nie będziemy mogli się zgodzić i będziemy musieli je jak najostrzej zwalczać.</u>
          <u xml:id="u-12.75" who="#PŻuławski">Proszę Panów, od tego, jaką Rząd da nam odpowiedź na cztery nasze postulaty, uzależniamy nasze stanowisko wobec niego. Jeżeli Rząd nam zagwarantuje utrzymanie ustawodawstwa robotniczego, jeżeli Rząd nam zagwarantuje, że osiągnięta pożyczka będzie użyta na uruchomienie przemysłu i ruchu budowlanego, jeżeli Rząd z góry nam zagwarantuje zmniejszenie ciężarów, ciążących na klasie robotniczej, to nie będziemy szaleni, ażeby w tej chwili jeden rząd burżuazyjny zamieniać na drugi, którego rok temu czy półtora mieliśmy dość. Tego szaleństwa Panowie po nas spodziewać się nie możecie. Może być, że dla Was jest to obojętne, dla nas nie. Musimy bronić naszego stanu posiadania i będziemy bronić w sposób, który uważamy za słuszny.</u>
          <u xml:id="u-12.76" who="#PŻuławski">Jest jeszcze jedna rzecz, którą pragnę zaznaczyć. Uważaliśmy, że zawsze główne zło leży nie w tym Rządzie, lecz w tej Izbie, która nie umiała stworzyć większości, której jedyna większość, jaką wytworzyła, to większość wroga interesom klasy robotniczej, ludności i Państwa. To była jedyna większość, na którą ta Izba się zdobyła. Zawsze i wszędzie i dziś tak samo uważamy, że załatwienie sytuacji nie leży w usunięciu tego Rządu, którego lepszym Panowie zastąpić w tej chwili nie są w stanie wskutek swego marazmu. Dlatego, rozumiejąc, że stosunki w tej Izbie są takie, uważamy, że głównem naszem zadaniem musi być dążenie do usunięcia tej Izby, nie jako parlamentu, bo jesteśmy za utrzymaniem Sejmu za parlamentaryzmem, rozumiemy, że parlamentaryzm w tej chwili jest jedynym widomym wyrazem całości Państwa, nie pójdziemy drogą tą, jaką idą niektórzy, prowadzenia kampanii przeciw Sejmowi; nie Sejm jest zły, tylko ten Sejm jest zły.</u>
          <u xml:id="u-12.77" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy.)</u>
          <u xml:id="u-12.78" who="#PŻuławski">I ten trzeba usunąć. Rozumiem, że akt rozwiązania Sejmu nie jest aktem rewolucyjnym, ale nam nie o rewolucję chodzi, lecz o to, aby przyjść do ludności, niech ona powie, czy to, co ta większość w Sejmie robiła i robi, leży w interesie klasy pracującej. My się wyborów i wyborców me boimy. Panowie marzą o zmianie ordynacji wyborczej i dlatego przed sfałszowaniem woli wyborców trzeba tę Izbę rozwiązać.</u>
          <u xml:id="u-12.79" who="#PŻuławski">Dlatego za postawionym w tej mierze wnioskiem w całej pełni głosować będziemy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#WicemarszałekPoniatowski">Proponuję Panom odroczenie dalszej dyskusji. Dla sprostowania głos ma p. Rymar.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#PRymar">Wysoki Sejmie! Podczas przemówienia p. posła Żuławskiego powiedziałem, że kasa chorych w Przemyślu kupiła automobil i pałac. P. poseł Żuławski rzucił na to pod moim adresem zaprzeczenie i obelgę. Na stwierdzenie tego, co powiedziałem, przytaczam odpis dokumentu, który brzmi: Urząd wojewódzki we Lwowie w dniu 14 lipca r. b. pisze do powiatowej kasy chorych w Przemyślu:</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#PRymar">„W załatwieniu podania z dnia 7 lipca 1925 r., daję pozwolenie” — mogę to dać Panom do przeczytania, cytuję tylko wyjątki — „na prawo kursowania na drogach publicznych samochodu osobowego marki fabrycznej „Praga” nr. silnika 1157/30, nabytego w drodze kupna od p. Leona Nassenfelda, zamieszkałego w Przemyślu ul. Słowackiego 29”.</u>
          <u xml:id="u-14.2" who="#PRymar">Muszę stwierdzić, że p. Nassenfeld, który ten automobil za sumę 960 dolarów sprzedał kasie chorych, jest równocześnie przewodniczącym komisji rewizyjnej tej kasy chorych.</u>
          <u xml:id="u-14.3" who="#PRymar">W odpowiedzi na zarzut drugi stwierdzam, że ta sama kasa chorych zakupiła o 38 kilometrów od Przemyśla od panów Amstera i Goldmannów 40 morgów, razem oczywiście z dworem, za sumę 300 dolarów za mórg. Pełnomocnikiem tych nabywców, a jednocześnie syndykiem kasy chorych w Przemyślu jest p. dr. Grossfeld. Nie wątpię, że gdyby p. Żuławski wiedział o tem, to nie byłby powiedział tego, co powiedział. Przeciwnie, nie straciłem jeszcze nadziei, że pomoże mnie i moim kolegom do sanowania stosunków w kasach chorych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#WicemarszałekPoniatowski">Proszę p. Sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#SekretarzpMilczyński">Interpelacja posłów z Klubu Białoruskiego do p. Ministra Przemysłu i Handlu w sprawie powtórnej odpowiedzi na interpelację o zwolnienie lokalu Jakusza Hilarego w m. Swisłoczy pow. wołkowickiego.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#SekretarzpMilczyński">Interpelacja p. Chruckiego i tow. z Klubu Ukraińskiego do Rady Ministrów, a w szczególności do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie niezałatwienia rekursu, wniesionego przez Koło Ukr. Tow. Pedagogicznego w Tarnopolu przeciw reskr. kuratorium o. s. Lwów z dnia 21. I 1925 1.43890/I T., którem nie dozwolono na prowadzenie kursu dla analfabetów w przysiołku Dragomanówka, gminy Kupczyńce, pow. tarnopolskiego.</u>
          <u xml:id="u-16.2" who="#SekretarzpMilczyński">Interpelacja p. Chruckiego i tow. z Klubu Ukraińskiego do Rady Ministrów, a w szczególności do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenie Publicznego w sprawie samowolnego zwinięcia przez dyrektora państwowego męskiego seminarium nauczycielskiego w Tarnopolu p. Leopolda Hołubowicza szkoły ćwiczeń z ukraińską mową nauczania.</u>
          <u xml:id="u-16.3" who="#SekretarzpMilczyński">Interpelacja p. Chruckiego i tow. z Klubu Ukraińskiego do Rady Ministrów, a w szczególności do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie samowolnego wprowadzenia przez inspektora powiatowego Leśniakowskiego, polskiego języka nauczania w odnowionej szkole powszechnej we wsi Ditkowce, pow. Tarnopol.</u>
          <u xml:id="u-16.4" who="#SekretarzpMilczyński">Interpelacja p. Chruckiego i tow. z Klubu Ukraińskiego do Rady Ministrów, a w szczególności do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publ. w sprawie stanu wyjątkowego, wprowadzonego przez kuratora lwowskiego okręgu szkolnego odnośnie do kursów dla analfabetów z ukraińskim językiem nauczania w pow. tarnopolskim.</u>
          <u xml:id="u-16.5" who="#SekretarzpMilczyński">Interpelacja p. Niskiego i tow. z Z. P. P. S. do pp. Ministrów Reform Rolnych, oraz Rolnictwa i Dóbr Państwowych w sprawie parcelacji folwarku Rońska, położonego w gminie i pow. krasnostawskim.</u>
          <u xml:id="u-16.6" who="#SekretarzpMilczyński">Interpelacja p. Niskiego i tow. z Z. P. P. S. do p. Ministra Skarbu w sprawie niesprawiedliwego wymiaru podatku Ignacemu Świętosławskiemu w Krasnym Stawie.</u>
          <u xml:id="u-16.7" who="#SekretarzpMilczyński">Interpelacja posłów z Klubu Białoruskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie wyboru sołtysa we wsi Krepacze, gmina Horodyszcze, pow. nowogródzkiego.</u>
          <u xml:id="u-16.8" who="#SekretarzpMilczyński">Interpelacja p. Wołoszyna i tow. z Białorusińskiej Włościańsko-Robotniczej Hromady do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie bestialskiego skatowania Piotra Czajki, mieszkańca wsi Promieszki, pow. duniłowickiego, przez żołnierzy 7 baonu korpusu ochrony pogranicza.</u>
          <u xml:id="u-16.9" who="#SekretarzpMilczyński">Interpelacja posłów z Klubu Białoruskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie konfiskaty nr. 32 czasopisma białoruskiego „Krynica”.</u>
          <u xml:id="u-16.10" who="#SekretarzpMilczyński">Interpelacja p. Sobka i kol. z Klubu P. S. L. „Piast” do p. Ministra Pracy i Opieki Społecznej w sprawie szykanowania ludności wiejskiej przez powiatową kasę chorych w Łańcucie.</u>
          <u xml:id="u-16.11" who="#SekretarzpMilczyński">Interpelacja p. Kapelińskiego i kol. z Klubu Z. P. S. L. „Wyzwolenie i Jedność Ludowa” do p. Ministra Sprawiedliwości w sprawie wyznaczania przez sądy wszystkich spraw na jedną godzinę.</u>
          <u xml:id="u-16.12" who="#SekretarzpMilczyński">Interpelacja p. Szafranka i kol. z Klubu Z. P. S. L. „Wyzwolenie i Jedność Ludowa” do p. Ministra Robót Publicznych w sprawie otamowania Wisły w miejscowości Łęka, Brzostków. Kępa Bolesławska, aż do Połańca now. stopnickiego.</u>
          <u xml:id="u-16.13" who="#SekretarzpMilczyński">Interpelacja p. Szafranka i tow. z Klubu Z. P. S. L. „Wyzwolenie i Jedność Ludowa”, do p. Ministra Sprawiedliwości w sprawie nadużyć przy otamowaniu Wisły w pow. stopnickim.</u>
          <u xml:id="u-16.14" who="#SekretarzpMilczyński">Interpelacja p. Krempy i tow. z Poselskiego Zw. Chłopskiego do p. Ministra Skarbu w sprawie niesprawiedliwego wymiaru podatku majątkowego na wielu rolników w pow. mieleckim.</u>
          <u xml:id="u-16.15" who="#SekretarzpMilczyński">Interpelacja p. Hartglasa i tow. z Koła Żydowskiego do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie świadomego i planowego uniemożliwienia młodzieży żydowskiej wyższych studiów zarówno w kraju jak i zagranicą.</u>
          <u xml:id="u-16.16" who="#SekretarzpMilczyński">Interpelacja p. Inslera i tow. z Koła Żydowskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie niewłaściwego i bezprawnego postępowania policji w Rozdole.</u>
          <u xml:id="u-16.17" who="#SekretarzpMilczyński">Interpelacja posłów z Klubu Niezależnej Partii Chłopskiej do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie bezprawnego obłożenia aresztem przez komisariat Rządu na m. st. Warszawę nr. 3 czasopisma „Walki Pracy”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#WicemarszałekPoniatowski">Interpelacje te prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#WicemarszałekPoniatowski">Wpłynęły następujące wnioski:</u>
          <u xml:id="u-17.2" who="#WicemarszałekPoniatowski">Wniosek p. Regera i tow. ze Z. P. P. S. o podwyższenie stawek przy przerachowaniu na złote rent oraz wszelkich innych świadczeń, należących się inwalidom pracy, albo ich rodzinom od zakładów ubezpieczeniowych na mocy ustaw o ubezpieczeniu od nieszczęśliwych wypadków, na wypadek inwalidztwa lub na starość, obowiązujących na terenie Rzeczypospolitej Polskiej — odsyłam do Komisji Skarbowej.</u>
          <u xml:id="u-17.3" who="#WicemarszałekPoniatowski">Wniosek p. Szczerkowskiego i tow. ze Z. P. P. S. o bezpłatne dostarczanie przez Rząd kartofli i węgla na okres zimowy bezrobotnym, wypłacenie zapomóg conajmniej w wysokości, przewidzianej ustawą na wypadek bezrobocia, tym wszystkim bezrobotnym, którzy nie pobierają zasiłków z funduszu ubezpieczenia na wypadek bezrobocia, oraz zapewnienie opieki lekarskiej i środków leczniczych dla bezrobotnych i ich rodzin — odsyłam do Komisji Budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-17.4" who="#WicemarszałekPoniatowski">Wniosek posłów ze Z. P. P. S. w sprawie nowelizacji ustawy z dnia 23 maja 1924 r. o powszechnym obowiązku służby wojskowej (Dz. U. R. P. nr. 61 poz. 609) — odsyłam do Komisji Wojskowej.</u>
          <u xml:id="u-17.5" who="#WicemarszałekPoniatowski">Wniosek p. Marka i tow. ze Z. P. P. S. w sprawie naruszenia przez Ministerstwo Przemysłu i Handlu praw Skarbu Państwa, wynikających z monopolu solnego i wyrządzenia interesom Skarbu wielkich szkód materialnych — odsyłam do Komisji Skarbowej.</u>
          <u xml:id="u-17.6" who="#WicemarszałekPoniatowski">Wniosek p. Zaremby i tow. ze Z. P. P. S. w sprawie polityki celnej — odsyłam do Komisji Skarbowej.</u>
          <u xml:id="u-17.7" who="#WicemarszałekPoniatowski">Wniosek p. Harasza i kol. z Klubu Chrz. Demokr. w sprawie zmiany ustawy z dnia 15 lipca 1925 r. o zakwaterowaniu wojska w czasie pokoju. (Dz. U. Rz. P. nr. 97 poz. 681) — odsyłam do Komisji Skarbowej.</u>
          <u xml:id="u-17.8" who="#WicemarszałekPoniatowski">Wniosek p. Harasza i kol. z Klubu Chrześcijańskiej Demokracji w sprawie zmiany ustawy, dotyczącej komunalnego podatku od lokali, przewidzianego punktem 3 art. 7 ustawy z dnia 11 sierpnia 1923 r. (Dz. U. Rz. P. nr. 94 poz. 747) — odsyłam do Komisji Skarbowej.</u>
          <u xml:id="u-17.9" who="#WicemarszałekPoniatowski">Wniosek p. Harasza i kol. z Klubu Chrz. Dem. w sprawie zmiany ustawy o rozbudowie miast z dn. 29 kwietnia 1925 r. (Dz. U. Rz. P. nr. 51 poz. 346) — odsyłam do Komisji Skarbowej.</u>
          <u xml:id="u-17.10" who="#WicemarszałekPoniatowski">Wniosek p. Harasza i kol. z Klubu Chrz. Dem. w sprawie niektórych zmian w ustawie z dnia 11 stycznia 1924 r. o ochronie lokatorów (Dz. U. Rz. P. nr. 39 poz. 406) — odsyłam do Komisji Prawniczej.</u>
          <u xml:id="u-17.11" who="#WicemarszałekPoniatowski">Wniosek posłów ze Zw. Lud.-Nar. o obniżenie podatku od lokali — odsyłam do Komisji Skarbowej.</u>
          <u xml:id="u-17.12" who="#WicemarszałekPoniatowski">Wniosek p. Kapelińskiego i kol. z Klubu Z. P. S. L. „Wyzwolenie i Jedność Ludowa” o wydelegowanie komisji sejmowej do zbadania nadużyć i szkodliwej dla Skarbu gospodarki w lasach państwowych okręgu radomskiego — odsyłam do Komisji Rolnej.</u>
          <u xml:id="u-17.13" who="#WicemarszałekPoniatowski">Wniosek p. Kapelińskiego i kol. z Klubu Z. P. S. L. „Wyzwolenie i Jedność Ludowa” w sprawie wytknięcia granic regulacyjnych rzeki Wisły — odsyłam do Komisji Robót Publicznych.</u>
          <u xml:id="u-17.14" who="#WicemarszałekPoniatowski">Wniosek posłów ze Z. P. P. S. o ograniczenie stanu liczebnego wojska na rok 1926 — odsyłam do Komisji Wojskowej.</u>
          <u xml:id="u-17.15" who="#WicemarszałekPoniatowski">Następne posiedzenie proponuję odbyć jutro o 11 rano z tym samym porządkiem dziennym, jaki był dziś. Nie słyszę sprzeciwu.</u>
          <u xml:id="u-17.16" who="#WicemarszałekPoniatowski">Zamykam posiedzenie.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>