text_structure.xml
177 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml"/>
<TEI>
<xi:include href="header.xml"/>
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10 min. 30 przed pół.)</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">Przedstawiciele Rządu: Minister Stanisław Tugutt, Minister Spraw Wojskowych gen. Władysław Sikorski.</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">Podsekretarze Stanu: W Ministerstwie Skarbu Czesław Klarner.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Protokół 206 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 207 posiedzenia leży w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają pp. Sołtyk i Ledwoch. Listę mówców prowadzi p. Ledwoch.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">Posłowie: Trepka, ks. Olszański, Insler i Zerbe usprawiedliwiają swą nieobecność w Sejmie.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#Marszałek">Udzieliłem urlopów posłom: ks. Okoniowi na 2 dni, Kalenkiewiczowi na 3 dni, Jedynakowi na 4 dni, Eisensteinowi na 6 dni.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#Marszałek">Poseł Melnyk prosi Izbę o udzielenie mu 3-tygodniowego urlopu. Nie słyszę protestu, uważam, że na udzielenie urlopu Izba zgadza się.</u>
<u xml:id="u-2.4" who="#Marszałek">Czy jest p. poseł Łypacewicz, który miał zabrać głos przed porządkiem dziennym do oświadczenia osobistego?</u>
<u xml:id="u-2.5" who="#komentarz">(Głos: Nieobecny).</u>
<u xml:id="u-2.6" who="#Marszałek">Wobec tego przystępujemy do porządku dziennego: sprawozdanie Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym na r. 1925 (druk nr 1800): część VI, Ministerstwo Spraw Wojskowych. Głos ma p. Żałuska.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#PZałuska">Wysoki Sejmie! W przemówieniach na temat obrony państwa, zarówno w r. 1924, jak nawet w początkach tego roku brzmiała nuta pewnej melancholii i to u mówców z obu stron tej Wysokiej Izby. Widać było w poglądach niedopowiedzianą beznadziejność, która wynikała w umysłach mówców przedewszystkiem z zestawienia sił naszych i sił przypuszczalnych naszych przeciwników. Ta dysproporcja sił była przyczyną pesymizmu. Była i przyczyna inna, mianowicie nieokreśloność, niejasność sytuacji, w jakiej kraj nasz znajdował się na terenie europejskim. Posłowie, Sejm, jako całość, znaleźli się w pozycji oddziału wywiadowczego, przedniej straży, której polecono zbadanie rozlokowania przeciwnika i jego sił wśród gęstej mgły, na terenie niezbyt sobie znanym Ta nieokreśloność, ta mglistość sytuacji przyczyniała się też do owego pesymizmu, o którym wspomniałem. Od tego czasu bardzo wiele się zmieniło. Możemy powiedzieć, że obecnie jesteśmy w Polsce nie tylko pod względem fizycznym w pełni światła wiosny, ale także i sytuacja naszego kraju, sytuacja europejska pod względem politycznym wynurzyła się z pół-mroku z mgły i jest w pełnem świetle. Niema obecnie nic niejasnego, stan polityczny Europy jest nie tylko wyraziście, ale wprost jaskrawo oświetlony.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#komentarz">(Głos: To słowicze tony.)</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#PZałuska">Właśnie taki słowik, Hindenburg, to jedno słowo, ta jedna osoba wystarczy; jest kluczem, zgrubsza ociosanym, twardym kluczem, do wyjaśnienia sytuacji. Bo ten Hindenburg, jako prezydent Rzeszy, to symbol, to wiadomy, uznany wykonawca programu, który obecnie jest programem całego narodu niemieckiego, programu, który streszcza się w restauracji, w odtworzeniu stanu rzeczy z 1914 r. plus jeszcze przyłączenie do Niemiec Austrii. Ten program polityczny Niemiec ułatwia nam, daje nam nakaz do wytworzenia w Polsce jednolitego, uznanego już obecnie przez cały naród, planu polityki obronnej Państwa, wynikającej z określenia głównego, najgroźniejszego przeciwnika. Gruntuje on jednocześnie, umacnia i rozszerza zakres naszych sojuszów.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#PZałuska">Moi Panowie, Czesi mogli sobie tak czy inaczej w 1919 czy w 1920 r. poczynać, nieraz nawet trochę lekkomyślnie w stosunku do Polski,...</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#komentarz">(P. Waszkiewicz: Nawet bardzo lekkomyślnie)</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#PZałuska">... ale ci Czesi teraz w r. 1925 są poprostu zmuszeni przez nakaz geografii i przez zamiary najgroźniejszego, także i dla nich przeciwnika, skorygować swój do nas stosunek i sharmonizować z naszym swój plan obrony Państwa.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#PZałuska">Zatem może być tylko omyłką pamięci, jeżeli obecnie ktoś z tej wysokiej trybuny przemilcza to centralne dla Polski znaczenie Niemiec w zagadnieniu obrony Państwa.</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#PZałuska">Jeżeli chodzi o naszego sąsiada ze wschodu,...</u>
<u xml:id="u-3.8" who="#komentarz">(P. Waszkiewicz: Bardzo miły.)</u>
<u xml:id="u-3.9" who="#PZałuska">... jest on istotnie gniazdem niepokoju, ogniskiem niepokoju o takiej sile napięcia, że powoduje tu i tam groźne nawet dla pokoju europejskiego wybuchy. Ale, jeżeli chodzi o miarę z tej strony niebezpieczeństwa dla Polski, to możemy powiedzieć sobie, że jest obecnie już piąta od r. 1920 wiosna, z którą kazano nam wyczekiwać wojny od wschodu napewno i chwała Bogu, tej wojny dotąd nie mamy. Były i są próby urządzenia z tej strony pewnych na granicy niepokojów, ale te niepokoje z łatwością były likwidowane. Więc uznajemy wraz z narodami Europy, że tam jest ognisko niepokoju, że tam jest niebezpieczeństwo, ale nasz stosunek do tego niebezpieczeństwa możemy normować spokojnie według tego, jakim ono jest dla nas niebezpieczeństwem. Jest rzeczą piękną bardzo być rycerzem chrześcijaństwa, przedmurzem cywilizacji zachodniej, ale chcielibyśmy, żeby tę rolę zaszczytną ktoś z nami dzielił.</u>
<u xml:id="u-3.10" who="#komentarz">(P. Waszkiewicz: Hindenburg!)</u>
<u xml:id="u-3.11" who="#PZałuska">Wniosek ogólny: mamy teraz chwilę oddechu, mamy pewien czas na pracę nad planowym rozwojem sił naszych obronnych. Możemy przeto przyjrzeć się wartości naszej armii z tym szacunkiem, na jaki to zagadnienie zasługuje, ale i bez niepotrzebnego pobrzękiwania szablą, bez niepotrzebnego hurra.</u>
<u xml:id="u-3.12" who="#PZałuska">Rozpocznijmy od elementów fizycznej natury. A zatem rekruta, materiału ludzkiego mamy wystarczająco do potrzeb, jakie nam stawia wojskowość. W każdym razie zarówno w r. 1923, jak i 1924 według dat sprawdzonych, liczba osób, które stanęły do poboru, jest przeszło dwukrotnie wyższa od potrzebnego kontyngentu. Nawet przy surowych wymaganiach, liczba osób zakwalifikowanych do wojska (kat. A.) była o kilkadziesiąt tysięcy wyższa od liczby przepisowej. Rok 1924 nie jest pod tym względem gorszy od r. 1923. Stan jest zadowalający i on będzie, sądzę, zadowalający, jeżeli p. generał Minister Wojny zechce zainteresować się działem Ministra Pracy i Opieki Społecznej, p. Sokala.</u>
<u xml:id="u-3.13" who="#komentarz">(Głos z ław N. P. R: Jeszcze raz? Już o nim wczoraj mówiliśmy.)</u>
<u xml:id="u-3.14" who="#PZałuska">Wiem, już wczoraj Panowie z N. P. R. ujawniliście dziwną wrażliwość na punkcie osoby p. Sokala. Ale to zainteresowanie, z którem się zgłaszam do p. Ministra Wojny, nie jest natury personalnej. Tu chodzi o to, że p. Minister Pracy i Opieki Społecznej przyjął jako fakt, że u nas istnieje emigracja, że ta emigracja jest liczna, że ona wzrasta, i że jego rolą jest tylko opieka nad tą emigracją. Tymczasem ten punkt widzenia jest, sądzę, zupełnie niezgodny z potrzebami naszego Państwa i jego siły obronnej. Gdyby ruch emigracyjny u nas wzrastał, jeżelibyśmy dorosły element zupełnie spokojnie, powiedzmy, lekkomyślnie puszczali bez rachunku poza granice kraju, tobyśmy stracili jedną z głównych podstaw naszej siły.</u>
<u xml:id="u-3.15" who="#komentarz">(Głos: To dajcie im pracę w kraju!)</u>
<u xml:id="u-3.16" who="#PZałuska">Nasz robotnik ma tylu opiekunów, tak bezinteresownych i tak utalentowanych, że pozwolę sobie na ominięcie tego tematu. Panowie przypominacie sobie niezawodnie, jak marszałek Foch był zdumiony obfitością u nas dzieci, i jak otwarcie temu zdumieniu i zadowoleniu dawał wyraz. Nie była to czcza liryka i wyraz afektu do narodu polskiego. Było to spostrzeżenie radosnego zjawiska przez człowieka, który ma zrozumienie dla potęgi liczby w dziale obrony Państwa. Bo istotnie jeżeli naród, który obecnie w stosunku do Niemiec jest jak niespełna 1 do 2, będzie powiększał swą liczbę w tak szybkiej progresji, to po latach 15–20 zmieni ten stosunek na swoją korzyść i w takim razie suma ogólna pozycji: Francja, Polska i powiedzmy Czechosłowacja nie ulegnie w stosunku do Niemiec zmianie niekorzystnej, mimo zatrważająco słabego przyrostu ludności francuskiej. Obfitość dzieci to istotne prawdziwe bogactwo Polski. I dlatego Państwo Polskie jest w wysokim stopniu zainteresowane polityką emigracyjną naszego Rządu i jego uprawnionych pełnomocników w tym zakresie, i nie może podzielać punktu widzenia partii socjalistycznej, że to jest zagadnieniem tylko opieki społecznej i niczem więcej. Przeciwnie, utrzymanie ludności w kraju, rozpatrzenie i usunięcie przyczyn powodujących emigrację rdzennie polskiej ludności, jest zagadnieniem wielkiej wagi dla obrony Państwa.</u>
<u xml:id="u-3.17" who="#PZałuska">Weźmy inne dziedziny sprawności wojskowej co do odżywiania, ubrania, rynsztunku wojennego. Pod tym względem jesteśmy na drodze do ulepszeń, do coraz wyraźniejszego postępu. Nasz żołnierz jest odżywiany należycie, w każdym razie tak, że narzekania, które słyszeliśmy w latach 1919–1921, ustały, i każdy, bezstronnie badający stosunki odżywiania naszego wojska, musi stwierdzić, że na nasze środki i stosunki stan odżywiania wojska jest dostateczny, jakkolwiek za te same pieniądze przy racjonalniejszej gospodarce mógłby być znacznie lepszy. Nasza armia jest odziana i obuta, była także odziana i obuta tego roku odpowiednio do klimatu i na zimę.</u>
<u xml:id="u-3.18" who="#komentarz">(Głos: A jak wygląda armia bezrobotnych?)</u>
<u xml:id="u-3.19" who="#PZałuska">Zaopatrzenie: jeżeli chodzi o wyrób w kraju karabinów, to nie będę przytaczał liczb, ale ich stosunek. Liczba karabinów wyrobionych w r. 1924 jest dwukrotnie większa od liczby w 1923 r., zaś tempo wyrobu karabinów w 1925 r. jest czterokrotnie szybsze w stosunku do tempa wyrobu karabinów w r. 1924. Jeżeli chodzi o amunicję karabinową, to wyrabialiśmy naboi karabinowych w 1922 r. liczbę dwukrotną w stosunku do roku 1921, niemal dwukrotną w r. 1923 i w stosunku do r. 1922, liczby w r. 1924 i 1925 idą w kierunku zwyżkowym.</u>
<u xml:id="u-3.20" who="#komentarz">(Głos: Tendencje pokojowe)</u>
<u xml:id="u-3.21" who="#PZałuska">Dla artylerii już wyrabiamy w kraju pociski małego i średniego kalibru. Tempo produkcji wzrasta; o ile chodzi o średni kaliber, to nawet szybko.</u>
<u xml:id="u-3.22" who="#PZałuska">Szanowni Panowie, nasza armia, mówiąc ogólnie, uczy się. To jest zjawisko bardzo pocieszające.</u>
<u xml:id="u-3.23" who="#komentarz">(Przerywania na ławach N. P. R.)</u>
<u xml:id="u-3.24" who="#PZałuska">To by się nam wszystkim przydało.</u>
<u xml:id="u-3.25" who="#komentarz">(Głos: I Panu także)</u>
<u xml:id="u-3.26" who="#PZałuska">Wezmę dla przykładu lotnictwo. Jeżeli weźmiemy trudny dla lotnictwa okres t. j. pierwszy kwartał roku i zestawimy rok 1923 z rokiem 1925, to okaże się, że liczba wzlotów i liczba godzin lotu w styczniu 1925 r. jest niemal trzykrotnie większa, aniżeli w styczniu 1923 r., zaś w marcu 1925 r jest niemal dwukrotnie większa od liczby godzin lotu w 1923 r. W styczniu 1925 r. ilość przebytych w powietrzu kilometrów jest dwukrotnie wyższa, aniżeli w 1924 r. i w marcu również 1 1/2-krotnie wyższa.</u>
<u xml:id="u-3.27" who="#komentarz">(Głos na ławach N. P. R. : A ile benzyny zużyto? Ilu było zabitych?)</u>
<u xml:id="u-3.28" who="#PZałuska">Muszę pocieszyć Panów Kolegów, że liczba katastrof jest w tym roku znacznie mniejsza. Mamy do zanotowania tylko dwa wypadki śmiertelne, a pod tym względem muszę nawet zauważyć, że nasze notowanie wypadków i katastrof wojskowych jest zbyt skrupulatne, zbyt swobodne i szczegółowe, a to nie jest w interesie zdrowia armii i stosunku społeczeństwa do armii.</u>
<u xml:id="u-3.29" who="#PZałuska">Jeżeli teraz przejdziemy do działu organizacji, to należy stwierdzić, że i pod tym względem jest pewna poprawa. Mianowicie, nasza armia jest administrowana istotnie z jednego miejsca, z jednego ośrodka i w zakresie podziału funkcji administracji jest postęp. Nie sądzę jednak, ażeby tu wszystko było już zakończone i o ile chodzi zwłaszcza o osoby, o ludzi, o ich kwalifikacje, to jest jeszcze stosunkowo bardzo dużo do zrobienia. Ta rzecz musi ulec skrupulatnej rewizji i ocenie, a czas jest po temu dlatego, że jak wiadomo, na podstawie ustawy o prawach i obowiązkach oficerów wojsk polskich, styczeń 1927 r. ma być kresem stabilizacji. Zatem przed tym kresem stabilizacji musi być podział czynności i kwalifikacji kierowników we wszystkich działach i dziedzinach skrupulatnie przejrzany i oceniony. Bo jak powiadam, nie wszystko w dziedzinie kierownictwa jest tak jak należy. Weźmy choćby dział intendentury — dział niesłychanie doniosły, którego należyte funkcjonowanie ma ogromne znaczenie i dla armii i dla życia gospodarczego kraju. Intendentura wojskowa jest bardzo ważnym odbiorcą i stosunek jej do wytwórców, bezpośredni, racjonalny, stosunek serio, oparty na znajomości rzeczy i warunków, ma ogromne znaczenie. Z radością słyszeliśmy zapowiedź p. Ministra Spraw Wojskowych na komisji, iż w tym kierunku ma być wszczęta bardzo intensywna praca porządkująca. Jednak rezultaty jak dotychczas są niewystarczające. Mianowicie, jeżeli chodzi o bezpośredni kontakt intendentury z organizacjami wytwórczemi, nie możemy jakoś ruszyć z martwego punktu. Pod tym względem jesteśmy ciągle tak samo, jak za czasów gen. Sosnkowskiego, w okresie narad, bardzo interesujących teoretycznie, które jednak, przynajmniej dotychczas, nie dały pożądanych wyników.</u>
<u xml:id="u-3.30" who="#komentarz">(P. Minister Spraw Wojskowych: Coś dały)</u>
<u xml:id="u-3.31" who="#PZałuska">Sprawa nie jest tak trudna jakby się to zdawało. Nasi producenci, także i rolnicy są naogół już zorganizowani i przy należytem serio traktowaniu zagadnienia przez intendenturę, armia przygodnych pośredników mogłaby zmaleć znacznie.</u>
<u xml:id="u-3.32" who="#PZałuska">Sprawa przemysłu wojennego zasługuje na baczną uwagę administracji wojskowej i na gruntowną korekturę. Należy stwierdzić obiektywnie, że obecny p. Minister ma do czynienia ze spadkiem w tym zakresie, że wiele rzeczy załatwiono w sposób nieracjonalny i że wskutek tego musimy mieć do czynienia z pewnym okresem likwidacji i przeróbek, co oczywiście nie jest łatwe. Rozwój naszego przemysłu wojennego był oparty, mojem zdaniem, na wadliwych zasadach. Zdaje mi się, że tu racjonalne podstawy powinno stanowić oparcie się na istniejącym przemyśle, zwłaszcza przemyśle zdrowym, solidnym, jako tako już rozwiniętym. Tymczasem w pierwszym okresie, a zwłaszcza w latach 1920 i 1921, szliśmy drogami osobliwemi. Spotkało się dwóch, trzech ludzi, wyrabiało sobie stosunki w armii; ludzie ci zakładali spółkę nieraz bez grosza przy duszy i dostawali nieraz zamówienia na wielką skalę. Takich spółek ad hoc, o nieprawidłowych kwalifikacjach kierowników, o znikomych zasobach, rozpoczynających, względnie zapowiadających pracę w pustce — był cały legion. Rzadko która z nich wykonała zobowiązanie wobec armii, ale za to każda zdołała wyssać ze skarbu sute zaliczki. Weźmy jako przykład taki kontrakt w roku 1921 z firmą „Frankopol”. Firma „Frankopol”, towarzystwo nowe zupełnie, spółka z kapitałem minimalnym, nie posiadająca ani budynków, ani maszyn, ani zorganizowanego personelu, uzyskała od Rządu kontrakt na 2650 płatowców i co jeszcze ciekawsze — na 5300 motorów, to znaczy uzyskała od Rządu kontrakt nadający tej spółce stanowisko monopolistyczne w dostarczaniu naszej armii aparatów dla najważniejszego rodzaju broni — lotnictwa.</u>
<u xml:id="u-3.33" who="#komentarz">(P. Głąbiński. Niesłychane!)</u>
<u xml:id="u-3.34" who="#PZałuska">Ponieważ firma nie miała pieniędzy ani na wystawienie budynków, ani na kupno maszyn, ponieważ umowa była tak niekorzystna dla rządu, że wywołała sprzeciw czynników kontroli, więc choć od roku 1921 minęło lat niemało, Państwo jak dotychczas — posiada z „Frankopolem” jedynie kontrakt, będący przedmiotem ciągłych rozważań i poprawek. Przyznaję, że p. Minister skorygował go znacznie, ale przyzna mi też p. Minister, że aczkolwiek kontrakt był zawarty w 1921 r. a obecnie mamy r. 1925, firma ta dotychczas nie dostarczyła wojsku ani jednego płatowca i oczywiście ani jednego silnika, natomiast w rubryce naszych wydatków p. Minister znalazłby bardzo pokaźną sumę, jaką ta firma od Skarbu Państwa dostała. Przytaczam przykład najbardziej typowy: takich przykładów jest mnóstwo, gdy opierano nasz przemysł wojenny na firmach, które się ad hoc zgłaszały bez dostatecznych zasobów i kwalifikacji technicznych. Analogiczny przykład daje Plage i Leśkiewicz. Niedość wypróbowana firma dostała za trudne, jak na swoje uzdolnienia, obstalunki. Cieszyć się przeto należy, że obecnie w wojsku, przy zaszczepianiu nowych gałęzi przemysłu wojennego jest nawrót do firm starych, solidnych, zasobnych, mających odpowiednie urządzenia techniczne. Uważam, że to jest jedynie słuszna i racjonalna droga. Przemysł wojenny u nas opiera się nie tylko na umowach z przemysłem prywatnym, mamy teraz, jak to już p. referent wspomniał, także przemysł wojenny we własnej administracji wojskowej. Ta dziedzina gospodarki wojskowej u nas rozwija się i rozrasta. Stworzono już niemało ośrodków przemysłowych w postaci t. zw. wytwórni wojskowych. Okolice Radomia albo Dęblina z jego przemysłem lotniczym, tworzą nowe ogniska życia przemysłu o kilkutysięcznych skupieniach ludzi. Pozwolę sobie zwrócić uwagę administracji naszej, że jeżeli się stwarza tak wielkie ośrodki, tak wielkie skupienia ludzkie, pod zarządem własnym wojska, to powoduje większe wymagania od administracji wojskowej co do zwierzchników, którzy tam mają wszystkiem kierować. Kierownicy ci muszą mieć należyte kwalifikacje, nie tylko dostateczną wiedzę fachową, ale i autorytet, który ich uczynić może ludźmi odpowiednimi do kierowania tak ważnemi i skomplikowanemi obiektami. Więc dla przykładu, wezmę Zagożdżon pod Radomiem, o którym była tu wczoraj mowa. Informacje, które mnie doszły, może niedostatecznie sprawdzone, wskazują, że tam zagnieździł się element robotniczy, dość bezkrytycznie przyjmowany — a dobierany, jak słyszę, przez radomskiego inspektora pracy z materiału t. zw. bezrobotnych. Radomski inspektor pracy bezrobotnych swego okręgu wysyła do Zagożdżona, a że wśród tych bezrobotnych jest bardzo znaczna ilość komunistów, więc o wypadek w Zagożdżonie było łatwo. Może być, że te informacje nie są ścisłe, chciałem tylko na tym przykładzie uwidocznić, jak dalece administracja wojskowa, stwarzając we własnym zarządzie wielkie ośrodki życia zbiorowego, musi dbać o większy niż obecnie kontyngent ludzi z dużemi kwalifikacjami. A zatem jeszcze raz trzeba przypomnieć prawdę elementarną: w naszej armii czynnik kwalifikacji musi mieć należny walor!</u>
<u xml:id="u-3.35" who="#PZałuska">P. Minister pozwoli, iż wrócę do pewnego szczegółu; nie pogodzę się nigdy, by na czele departamentu armii Rzeczypospolitej, w którym ma się do czynienia z inżynierią, stał człowiek bez inżynieryjnego wykształcenia.</u>
<u xml:id="u-3.36" who="#komentarz">(Minister Spraw Wojskowych Sikorski: Którego, czy 10? Tam jest inżynier)</u>
<u xml:id="u-3.37" who="#PZałuska">Dział saperów i fortyfikacji jest także działem inżynierii i mam nadzieję, że p. Minister Wojny, który ma sam wykształcenie inżynieryjne, a więc i zrozumienie tej rzeczy, odrzuci wszystkie inne względy i na czele tych departamentów postawi właściwych ludzi, to znaczy ludzi z pełnem uniwersyteckiem wykształceniem. Ta epoka talentów z domowem wykształceniem musi być w naszej armii zamknięta stanowczo i ostatecznie. To jest elementarna rzecz. Przyszła wojna będzie w wyższym stopniu niż jakakolwiek z ubiegłych, wojną środków technicznych i dlatego kierownicy poszczególnych działów, zwłaszcza technicznych, muszą być ludźmi gruntownej wiedzy i długoletniego doświadczenia. Przeoczenie tej zasady może mieć skutki fatalne dla wartości naszej armii.</u>
<u xml:id="u-3.38" who="#komentarz">(Głos: Bardzo słusznie)</u>
<u xml:id="u-3.39" who="#PZałuska">Przy tej okazji muszę powiedzieć, że wogóle element inżynieryjny nie jest w naszej armii należycie ceniony na to wskazuje choćby projekt Sztabu Generalnego, ażeby inżynierów wojskowych przenieść jako osobną grupę do korpusu oficerów administracyjnych, wraz z oficerami rachunkowymi i manipulantami.</u>
<u xml:id="u-3.40" who="#komentarz">(Minister Spraw Wojskowych Sikorski”. To już jest nieaktualne)</u>
<u xml:id="u-3.41" who="#PZałuska">Cieszę się z tego, bo przecież obecnie inżynier w lotnictwie, w fortyfikacji, przemyśle wojennym...</u>
<u xml:id="u-3.42" who="#komentarz">(P. Waszkiewicz: Inżynieryjny lekarz)</u>
<u xml:id="u-3.43" who="#PZałuska">Panie pośle, słyszałem lepsze dowcipy, nawet w mieście Łodzi.</u>
<u xml:id="u-3.44" who="#komentarz">(Wesołość Głos: To się panu udało)</u>
<u xml:id="u-3.45" who="#PZałuska">P. referent budżetu wzmiankował, że w naszej armii zjawiskiem najbardziej uderzającem jest powszechne uspokojenie umysłów. Jest to spostrzeżenie trafne. To stanowi jedną z podstaw racjonalnej pracy wśród naszego korpusu oficerskiego. Tę pracę wewnętrzną w korpusie oficerskim trzeba ugruntować, opierając na trwałych podstawach. A podstawa ta jest jedna dla wszystkich epok, dla wszystkich narodów i dla wszystkich armii. Jest nią pewność jasna i wszystkim wiadoma, że oficera, jak każdego żołnierza, obowiązuje jedno tylko, mianowicie przysięga na wierność Rzeczypospolitej, że jego zobowiązania są tylko wobec Ojczyzny i swego honoru. I nie może być żadnych tajnych, półtajnych, wogóle żadne organizacji, któreby oficerowi ten elementarny obowiązek zaciemniały. I jeżeli korpus oficerski będzie wiedział, że o jego wartości stanowi wyłącznie jego służba dla narodu, dla Ojczyzny i dla nikogo więcej, to sądzę, że w takim razie ten oficer będzie pracował z jeszcze większym zapałem dla dobra armii, niż to możemy z całem zadowoleniem stwierdzić obecnie.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Mączyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#PMączyński">Wysoka Izbo! Wobec ograniczonego czasu przemówień nie mogę marzyć, ażebym mógł poruszyć wszystkie tematy, które należałoby przy tym dziale omówić. Mogę dotknąć tylko poszczególnych kwestii i o nich nieco szerzej, ale i tak w skrócie wspomnieć.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#PMączyński">W czasie dyskusji ogólnej nad obecnym budżetem przemawiali niektórzy panowie bardzo wyraźnie, bardzo stanowczo o pokojowości Państwa Polskiego. Szczególnie wielce sz. p. prezes Głąbiński i mój kolega klubowy p. Stroński bardzo szeroko uzasadniali stanowisko, jakie Państwo nasze w obecnem położeniu międzynarodowem zajmuje, uzasadniali bezwzględną dążność naszą do zachowania pokoju. Niewątpliwie, chcielibyśmy ochronić współczesne przynajmniej pokolenie od wojny, ale musimy się liczyć, niestety z tem, że nie z naszej winy, ciągle przysyłają nam, tak jak przed pamiętnym Grunwaldem, miecze do wyboru i ciągle wzywają nas do tego, ażebyśmy troskliwie patrzyli i przygotowywali na wiszącą nad nami wojnę. Nie ulega dla mnie bowiem żadnej kwestii, iż wszelkie rozmowy o granicach Państwa naszego, wszelkie rozmowy rzekomo pokojowe są wykluczone raz na zawsze, gdy chodzi o obecne Państwo Polskie. Nie ulega dla mnie najmniejszej wątpliwości, że nie będzie już nigdy w Polsce ani czasu, ani miejsca na sejmy nieme, ani sejmy grodzieńskie...</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Osiecki).</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#PMączyński">...że nigdy nie znajdzie się nie tylko sejm, ale żaden członek społeczeństwa polskiego, któryby dobrowolnie, bez przymusu zgodził się na jakąkolwiek rewizję naszych granic. Ponieważ zaś o rewizji tej coraz powszechniej i głośniej mówi nasz sąsiad zachodni, dlatego musimy wbrew naszej woli myśleć i przygotowywać się na wojnę.</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#PMączyński">Chociaż niektórzy materialiści twierdzą, że w wojnie cyfra decyduje, to jednak, mimo fatalnego stosunku cyfrowego pomiędzy nami, a są siadem naszym zachodnim, śmiem przypuszczać i to na pewnych podstawach, których dowody mieliśmy w ostatniej wojnie światowej, że nie tylko cyfra odgrywa rolę we współczesnej wojnie. Niewątpliwie ogromnie dużo znaczy duch i wola społeczeństwa całego, wola, która napewno, o ile jest powszechna, trudna jest do złamania, jak wykazała chociażby ostatnia wojna światowa w odniesieniu do Serbii, Belgii i innych maleńkich narodów. Poza przygotowaniem technicznem odgrywają ważką rolę także czynniki moralne, czynniki wyższe. I dlatego chociaż jesteśmy w stosunku cyfrowym bardzo złym w odniesieniu do sąsiada naszego zachodniego, śmiem twierdzić, że jak długo istnieje w społeczeństwie polskiem wola obrony swojej całości i swojej niepodległości, jak długo z tej woli wypływa chęć przygotowania się skutecznego do wojny, tak długo możemy patrzeć spokojnie w przyszłość, możemy się tej wojny, wbrew naszej woli wiszącej nad nami, nie obawiać.</u>
<u xml:id="u-5.5" who="#PMączyński">Śmiem nawet twierdzić, że nie wolno się jej obawiać, bo w tym momencie, kiedybyśmy jej nie chcieli i drżeli na myśl o niej, w tym momencie wybuchłaby ona i zalała nas. Podzielając twierdzenie poprzednich mówców, co do pokojowości Państwa naszego, zaznaczam, że choć chcemy żyć w spokoju, musimy, niestety, myśleć o wojnie. Niewątpliwie możemy mieć pełną ufność do naszych przyjaciół politycznych i musimy się liczyć z tym czynnikiem wyższym moralnym, o którym wspominałem, ale przedewszystkiem musimy liczyć na własne siły, musimy skoordynować i przygotować je na czas. Wtedy tylko możemy być pewni i spokojnie patrzeć w przyszłość.</u>
<u xml:id="u-5.6" who="#PMączyński">Przypuszczam, że czas na improwizację wojny minął oddawna. W początkowych czasach istnienia Państwa Polskiego mogliśmy sobie na to pozwolić i nawet w r. 1920 ogromny wpływ na przebieg wojny miała wielka i wspaniała improwizacja narodu polskiego, jaką była armia ochotnicza. Ale dziś, po 7 latach istnienia Państwa, wszelka improwizacja byłaby zgubną i szkodliwą i świadczyłaby tylko o niedołężności, o nieprzygotowaniu naszem do tego, niewątpliwie największego kryzysu dziejowego, jakim jest współczesna wojna. Dlatego, jak powiadam, musi być przygotowanie planowe, celowe do tej wojny.</u>
<u xml:id="u-5.7" who="#PMączyński">W dyskusji ogólnej wszyscy zwracali uwagę na ogromną sumę budżetu wojskowego, na rzekomo wysoki procent, jaki poświęcamy na cele obrony, i tylko obrony naszego Państwa. Procentowo nie można porównywać w ten sposób, jak to czyniono w ogólnej dyskusji, a nawet jak to czynił mój kolega klubowy, że my wydajemy na wojsko 36%, a Czechosłowacja 21%. Tkwi w tem nieporozumienie, albowiem nasz procent 36 jest wzięty z budżetu administracyjnego, z pierwszej części budżetu. Jeżeli weźmiemy całość naszego budżetu, który zamyka się kwotą 5.400.000.000, to procent na wojsko wynosi 21. Taką samą tedy stosunkowo kwotę, z jaką mamy do czynienia w Czechosłowacji, będącej, podkreślam, w warunkach znacznie lepszych, mającą do czynienia z jednym nieprzyjacielem, który, jak to teraz ogłasza półoficjalnie, nie chcę niczego od Czechosłowacji. My niestety znajdujemy się w położeniu znacznie gorszem: mamy dwóch sąsiadów, znacznie nas cyfrowo przewyższających. Nie poświęcamy tedy na wojsko 36, ale tylko 21% i to, jak twierdzę, znacznie za mało.</u>
<u xml:id="u-5.8" who="#PMączyński">Mówili niektórzy panowie, że musimy dążyć do tego, żeby zmniejszyć procent przeznaczony na wojsko. Śmiem przypuszczać, że nie przyszedł jeszcze czas, w którym moglibyśmy spokojnie, bez troski zgodzić się na zmniejszenie budżetu wojskowego. Albowiem proszę wziąć pod uwagę, że budżet nasz i zeszłoroczny i tegoroczny jeszcze w znaczniejszej mierze, był układany ciągle pod znakiem oszczędności, niewątpliwie koniecznych, ale oszczędności, które muszą być, ze względu na najwyższy interes Państwa, tylko czasowe.</u>
<u xml:id="u-5.9" who="#PMączyński">Budżet wojskowy dzieli się na dwa główne działy, na t. zw. budżet inwestycyjny i wegetacyjny. Inwestycyjny — to te wszystkie zapasy, które są przygotowywane wyłącznie na cele wojny, wegetacyjny — to to, co się zjada niejako przy utrzymywaniu wojska stałego.</u>
<u xml:id="u-5.10" who="#PMączyński">W budżecie inwestycyjnym naprawdę nie znajdziemy ani jednego działu, któryby dał się zmniejszyć. Przeciwnie, wszystkie działy wymagać będą w przyszłości bardzo znacznego powiększenia. Jest to zupełnie naturalne i zrozumiałe, albowiem myśmy rozpoczęli nasz żywot państwowy bez żadnych zapasów mobilizacyjnych. Kraj nasz miał to nieszczęście, że cała wojna światowa na t. zw. froncie wschodnim na jego terenach się odbyła, przynajmniej jeżeli chodzi o 2 dzielnice, ale miał i to nieszczęście, że w chwili rozsypywania się tego frontu wojska już nie było i wszystkie zapasy, które mogły się znaleźć na naszych terenach, zostały już przedtem wywiezione. Nie osiągnąwszy tedy po wojnie światowej żadnych zapasów, musimy je nanowo stwarzać, stwarzać od początku.</u>
<u xml:id="u-5.11" who="#PMączyński">Ponadto — trzeba i to podnieść z naciskiem — w pierwszych kilku latach powojennych, nie zrobiliśmy nic, albo zbyt mało dla rozpoczęcia planowego i systematycznego uzupełnienia zapasów. Cały r. 1921, 1922, a nawet do pewnego stopnia i 1923 były pod tym względem latami najfatalniejszemi, i gdyby tak dłużej trwało, niewątpliwie zaciążyłoby groźnie na obronie naszego państwa i na jego utrzymaniu.</u>
<u xml:id="u-5.12" who="#PMączyński">Z wszelkich działów budżetu inwestycyjnego nic skreślać nie możemy z tych dwu zasadniczych powodów, o których powiedziałem, ponadto i z tego powodu, że wydatki w nich czynione są za szczupłe. Możemy myśleć, czuć i mieć przekonanie, że wyszkolenie wojska, duch wojska, duch narodu, ma znaczenie ogromne w wojnie współczesnej, znaczenie większe, aniżeli same siły. Ale musimy przyznać, że obok tych czynników, podstawową rolę w wojnie współczesnej gra przedewszystkiem uposażenie techniczne żołnierza. Jeżeli na dobry materiał techniczny, działający na większą odległość, względnie większy co do rozmiarów swoich, pośle my wojsko nie dorównywające mu pod względem materiału technicznego, to musimy być pewni zgóry, że mimo najlepszego ducha będzie musiało upaść. W dziedzinie naszego uposażenia technicznego daleko nam jeszcze do tego, z czem musimy się liczyć u naszego sąsiada zachodniego i dlatego musimy uzupełniać znacznie środki techniczne.</u>
<u xml:id="u-5.13" who="#PMączyński">Czy weźmiemy dział artylerii, czy dział lotnictwa, czy dział broni chemicznej, czy jakikolwiek inny z tej dziedziny, wszystkie, niestety znacznego wzmożenia wymagają już dzisiaj, lecz nie mogą go otrzymać z powodu szczupłości naszych środków pieniężnych. Co do artylerii naprzykład. Wszakżeż my stoimy pod względem ilości i jakości dział nieomal na tym poziomie, na jakim stały wojska europejskie przed wybuchem wojny światowej. W czasie wojny zaś nastąpił ogromny rozwój w tym dziale. Sama ilość, nie mówię o jakości artylerii, wzmogła się we wszystkich armiach przeszło trzykrotnie.</u>
<u xml:id="u-5.14" who="#PMączyński">Weźmy inny dział. Jeden tylko przykład przytoczę Wysokiej Izbie, aby się mogła zorientować, ile wydatków jeszcze Polska będzie musiała ponieść w najbliższej przyszłości, ażeby dorównać postępowi, który obserwujemy w państwach zachodnich.</u>
<u xml:id="u-5.15" who="#PMączyński">Na lotnictwo nasze n.p. wydajemy w tym roku nie wiele ponad 15 milionów, na lotnictwo cywilne 3 1/2 miliona, czyli razem niespełna 20 milionów. Weźmy pod uwagę, ile wydają państwa inne. Weźmy bogatą Anglię, która na ten cel poświęca 20 milionów funtów szterlingów.</u>
<u xml:id="u-5.16" who="#komentarz">(P. Ossowski: Ale jest bogata!)</u>
<u xml:id="u-5.17" who="#PMączyński">Ona jest bogata, to prawda, i ja nie mam zamiaru myśleć o tem, byśmy doszli do tej cyfry, bo poświęcilibyśmy prawie całą sumę, którą otrzymujemy na wojsko, ale już mniej bogata Francja poświęca 760 milionów swoich franków na cele lotnictwa, a więc prawie 200 milionów zł, Włochy przeszło 400 milionów lirów, maleńka Czechosłowacja na lotnictwo poświęca przeszło 200 milionów koron czeskich, czyli cyfrę dwukrotnie wyższą, aniżeli my możemy poświęcić. Czyż zdając sobie sprawę z tego stosunku, możemy myśleć, żeby na tej wysokości się utrzymać? Wprawdzie budżet lotnictwa w tym roku jest specjalnie zmniejszony i w przyszłym roku będzie musiał być zwiększony, ale to zwiększenie będzie musiało być bardzo intensywne, aby móc dorównać postępowi, który obserwujemy gdzieindziej.</u>
<u xml:id="u-5.18" who="#PMączyński">Jakiekolwiek inne dziedziny z tego budżetu inwestycyjnego weźmiemy, wszędzie zauważymy mniej więcej taki stosunek. N. p. uposażenie techniczne, niewątpliwie ogromnie ważne we współczesnej wojnie, uposażenie w czołgi i samochody. My o czołgach prawie nie myślimy. Poza tem co mamy i co przyszło jeszcze z armią gen. Hallera, uzupełnienia nieomal nie mamy. A taka maleńka Czechosłowacja, już nie bogata Anglia, wydaje na ten cel w budżecie tegorocznym prawie 12 milionów zł. My zaś na czołgi i samochody razem preliminujemy zaledwie 5 milionów zł. Więc niewątpliwie te cyfry, które w tej chwili przytoczyłem, przekonywują wszystkich panów, że będziemy musieli znacznie intensywniej i wydatniej zająć się w przyszłych latach tą częścią inwestycyjną, ażeby armii naszej nie postawić odrazu w położenie groźne, wykluczające zwycięskie przeprowadzenie wojny.</u>
<u xml:id="u-5.19" who="#PMączyński">Jeżeli chodzi o drugą stronę budżetu wojskowego, o część t. zw. wegetacyjną, żywnościową, to śmiem przypuszczać, że i tu wiele wydatków wymagać będzie na przyszłość znacznego wzmożenia.</u>
<u xml:id="u-5.20" who="#PMączyński">Wydatki nasze na dział wyszkolenia są obecnie bardzo małe, suchotnicze, naprawdę ledwie wegetatywne, i dalej tak ciągnąć nie będziemy mogli. Będą one musiały być bardzo znacznie w przyszłym roku podwyższone. Ilość amunicji, którą powinien wystrzelać każdy żołnierz, ilość środków pokazowych i t. d., i t. d., to wszystko znacznie, a niektóre rzeczy nieomal dwukrotnie muszą być podwyższone.</u>
<u xml:id="u-5.21" who="#PMączyński">Również zdaje mi się, że z działu wegetacyjnego w najbliższym czasie musimy wydatnie podnieść i dział uposażeń. Nie możemy dłużej tolerować, ażeby żołnierz nasz, służący w wojsku, pobierał żołd w tej wysokości, jak dotychczas. Dwóch dni żołdu potrzebuje on bowiem, ażeby kupić markę na list. Jest to wysokość upakarzająca dla nas, a ponieważ podwyższenie żołdu nie będzie wymagało zbyt wielkich funduszów, śmiem twierdzić, że już obecnie powinniśmy zażądać od administracji wojskowej, ażeby przyszła z odpowiednią nowelą do ustawy uposażeniowej, podwyższającą dwu albo trzykrotnie uposażenie szeregowych, niezawodowo służących.</u>
<u xml:id="u-5.22" who="#PMączyński">Śmiem twierdzić, że i uposażenie oficerów i podoficerów trzeba będzie podnieść w najbliższym czasie, bo naprawdę, szczególnie środkowe szarże wojskowe mają uposażenie poniżej koniecznej normy, które nie pozwala im na zajęcie się spokojne najważniejszemu zadaniami, jakie jako wychowawcy mają przed sobą. Oto działy z budżetu wegetacyjnego, które wzmożonych wydatków wymagać będą i już dzisiaj wymagają.</u>
<u xml:id="u-5.23" who="#PMączyński">Ale przypuszczam, że w tym dziale są inne wydatki takie, które mogą być zmniejszone. Gdy chodzi o cały dział zakupów, cały departament VII intendentury, to przypuszczam, że jednak pieniądze nie są jeszcze racjonalnie i najoszczędniej zużywane. Nie myślę w tej chwili o złej woli, która niewątpliwie musi istnieć, jeżeli na nią tak powszechne słyszy się narzekania, ale o pewnej niezdarności, o tem, że nie mamy odpowiednio wyszkolonych fachowców w tej dziedzinie, a wreszcie i o tem, że niestety zbyt biurokratycznie i centralistycznie skonstruowaliśmy cały ten dział armii, jak i zresztą całe Państwo. Z tych przyczyn, zdaje mi się, znaczna część wykazanej kwoty jest wydatkowana w tym dziale niepotrzebnie, mogłaby być zaoszczędzona na działy konieczniejsze, tak w dziedzinie wegetacyjnej, jak w inwestycyjnej.</u>
<u xml:id="u-5.24" who="#komentarz">(Minister Spraw Wojskowych Sikorski: Decentralizujemy obecnie.)</u>
<u xml:id="u-5.25" who="#PMączyński">Właśnie o tem chcę mówić, że jeżeli chcemy tu oszczędność przeprowadzić, musimy zdecentralizować całą administrację, musimy zmniejszyć gruntownie biurokratyzm, który niestety w wojsku się zakorzenił. Słusznie z p. Ministrem w czasach przedwojennych wyrzekaliśmy na biurokrację austriacką, ale to, co się stało w Państwie Polskiem, przekracza stokrotnie i to w ujemnym kierunku, tę biurokrację, na którą wyrzekaliśmy. Bez zasadniczej poprawy tak w kierunku decentralizacji, jak w kierunku zmniejszenia biurokratyzmu, niema mowy o zmniejszeniu tych wydatków. Ciągle będziemy grosz, bardzo ciężko ze społeczeństwa wyciągany, przez Sejm chętnie na armię ofiarowany, wyrzucali na marne.</u>
<u xml:id="u-5.26" who="#PMączyński">Kilka przykładów wystarczy, aby udowodnić, że jednak są dziedziny, w których naprawdę możnaby przeprowadzić oszczędności. Weźmy choćby taką sprawę, o której mówił p. poseł Głąbiński, o tym owsie z piaskiem, albo, jeżeli się słyszało o takiej rzeczy również pozytywnie stwierdzonej, że zboże kiepskie w jednej miejscowości jest dobre w drugiej, względnie od innego dostawcy, ale po znacznie wyższej cenie; jeżeli się słyszy takie fakty, że w tym samym czasie w pewnej miejscowości siano kosztuje 5.80, a w drugiej miejscowości 12 zł., kiedy transport koleją od jednej miejscowości, koszta tego transportu nie przekraczają 1 z zł na centnarze, to musi się stwierdzić, że jednak bardzo poważne sumy idą niepotrzebnie w ręce pośredników, lub nieuczciwych producentów.</u>
<u xml:id="u-5.27" who="#PMączyński">Ale, proszę Panów, nie są to rzeczy małe, bo jeżeli n. p. chodzi o tę miejscowość z sianem, to krótkie wyliczenie wystarczy, że gdyby się płaciło nie 12 zł, a tylko 7 zł, to różnica na tej cenie wyniosłaby kwotę w tej wysokości, iż moglibyśmy co dziesięć dni kupować jedną armatę, czyli przez jeden rok możnaby kupić 36 armat. Taką to sumę niepotrzebnie, śmiem twierdzić, przepłacono w jednej miejscowości za siano.</u>
<u xml:id="u-5.28" who="#PMączyński">Ponieważ jesteśmy tak słabo wyposażeni w przyrządy techniczne wojskowe, dlatego tem większym obowiązkiem administracji wojskowej i naszym własnym jest zwrócić uwagę na najoszczędniejsze gospodarzenie, ażeby ani jeden grosz nie był niepotrzebnie wydawany.</u>
<u xml:id="u-5.29" who="#PMączyński">Nie posądzam wszystkich o złą wolę, wiem, że w tej dziedzinie znaczna poprawa w Państwie Polskiem nastąpiła. Ale wydaje mi się, że nie wolno zadowalać się tylko samemi konferencjami, rozkazami, instrukcjami, wydawanemi bardzo obficie, jeżeli chodzi o departament VII, ale trzeba dostosować się do życia, trzeba umieć, to życie złapać za czuprynę, jak się powiada i skierować je w dziedzinę odpowiednią dla administracji wojskowej.</u>
<u xml:id="u-5.30" who="#PMączyński">Ogólnie tedy rzecz traktując, należy już dziś mieć to przekonanie i pewność, że nie możemy niestety myśleć o zmniejszeniu wydatków naszych, na wojsko poświęconych, przeciwnie, musimy już dziś myśleć i poważnie zastanowić się nad tem, w jaki sposób będziemy mogli w przyszłości powiększyć je znacznie. Niewątpliwie jeden i drugi dział wymaga wzmożenia wydatków.</u>
<u xml:id="u-5.31" who="#PMączyński">Powiedziałem, że wojsko, ażeby móc myśleć o wygraniu wojny współczesnej, musi odznaczać się nie tylko pewnym duchem i uposażeniem technicznem, przynajmniej w przybliżeniu do tego uposażenia, jakie ma wróg, z którym ono ma do czynienia, ale musi być przedewszystkiem należycie, sumiennie wyszkolone. Z przyjemnością konstatuję fakt, że pod względem wyszkolenia posuwamy się bardzo szybko naprzód. Niewątpliwie dzięki bardzo cennej dla nas pracy naszych sojuszników, oficerów francuskich, ujednostajnia się doktryna w wojsku naszem, niewątpliwie dzięki bardzo sumiennej i ideowej pracy korpusu oficerskiego i podoficerskiego, wyszkolenie żołnierza i wyszkolenie ich samych postępuje znacznie naprzód. Jednak również trzeba to powiedzieć, niewątpliwem dla mnie jest i to, że jeszcze nie osiągnęliśmy tego, stopnia, jaki osiągnąć musimy, powinniśmy, żeby móc spokojnie myśleć o przyszłej wojnie. My się cieszymy, że ilość naszego rekruta jest większa, niż stwierdziły obliczenia w jakimkolwiek państwie przed wojną i po wojnie. Cieszymy się, że mamy tak wielką ilość ludzi w wieku poborowym, ale smucimy się i smucić się musimy z tego, że niestety, dotychczas nie potrafiliśmy wyszkolić wszystkich żołnierzy uznanych za zdolnych, że dotychczas to, co nam pozostaje bez wyszkolenia, przedstawia naprawdę bardzo pokaźną cyfrę, która może zawisnąć nad nami fatalnie w czasie wojny, o której myśleć musimy. Niestety, środki budżetowe nie pozwalają nam myśleć o przeszkoleniu wszystkich przez 2 lata, bo wtedy znając tę cyfrę poborowych, doszlibyśmy do armii przekraczającej 1/2 miliona. Tego stanu wojska nie zniesie nie tylko nasz obecny budżet, ale i za 10 lat budżet Państwa Polskiego. Nie możemy myśleć o tem, ażeby skrócić czas służby nawet do 1 roku, bo i wtedy nie tylko nie będzie żadnej oszczędności, ale przeciwnie służba jednoroczna wymagać będzie podwyższenia uchwalonego w obecnym budżecie kontyngentu. Bo ta cyfra poborowych jest nieomal równa kontyngentowi obecnemu, a przy rocznej służbie musielibyśmy mieć znacznie większą ilość oficerów i podoficerów, czyli doszlibyśmy do liczby większej, niż mamy w dzisiejszym budżecie. Jeżeli więc nie można przy służbie 2-letniej wykształcić wszystkich, trzeba koniecznie przeprowadzić rozważnie pewne eksperymenty, aby doprowadzić do tego, by każdy obywatel polski, który jest uznany za zdolnego do służby wojskowej, w czasie pokojowym był, jeżeli nie zupełnie wyszkolony, to przynajmniej aby otrzymał pierwsze podszkolenie.</u>
<u xml:id="u-5.32" who="#PMączyński">Rozstrzygnięcie Ministerstwa Spraw Wojskowych w tej dziedzinie przez zmniejszenie czasu służby z 2 lat na 18 miesięcy w pewnych służbach nie rozwiązuje tej kwestii zupełnie. Przeciwnie jest nawet do pewnego stopnia szkodliwe. Nie rozwiązuje jej, bo i 18-miesięczna służba nie zapewnia nam przeszkolenia wszystkich poborowych, a jest szkodliwe dlatego, że skrócenie tego czasu na 18 miesięcy przy słabym kontyngencie naszych zawodowych podoficerów odbije się niewątpliwie zbyt ujemnie na wyszkoleniu. Zdaje mi się, że racjonalniej byłoby, ażeby mieć w czasie pokojowym pewną część przyszłego żołnierza na czas wojny wyszkolonego znakomicie w okresie 2-letnim, a inną część podszkolonego, względnie doszkolonego tylko. Z doświadczenia wojennego każdy z nas przyzna, że podszkolony żołnierz, jeżeli znajdzie się w pewnym procencie między dobrze wyszkolonymi, potrafi dobrze spełniać swoje czynności, nawet na arenie bojowej w bitwie samej. W każdej wojnie ponadto wszelkie czynności wojskowe z tyłu wymagają ogromnych ilości wojska, do których możemy zupełnie dobrze użyć takich podszkolonych tylko żołnierzy, względnie w czasie wojny, będziemy mieli czas na ich doszkolenie. Zdaje się, że rozwiązanie tego problemu w ten sposób, żeby znaczniejsza część naszych poborowych służyła bezwzględnie przez lat dwa. ale cała reszta bez wyjątku, była tylko podszkalana przez okres 6 miesięcy, byłoby znacznie odpowiedniejsze i skuteczniejsze, niż zaprowadzenie 18 miesięcznej służby wojskowej.</u>
<u xml:id="u-5.33" who="#PMączyński">Nie bałbym się tego eksperymentu, o którym w tej chwili mówiłem, prawda, uważam, że możnaby go zaprowadzić w pewnych oddziałach narazie na próbę i nie zaakceptowałbym słów wczorajszych wielce szanownego p. sprawozdawcy w odniesieniu do sąsiada naszego niemieckiego, o którym zapowiedział, że w najbliższej przyszłości do wojny nie będzie zdolny. Proszę Panów, nie dziwiłbym się, gdybym podobne zdanie usłyszał od starego generała, bo wojsko ma to do siebie, że powoli kostnieje w doktrynie swojej. To stwierdzone we wszystkich narodach i we wszystkich wojskach. Ale właśnie ludzie, mniej z wojskiem związani, więcej są skłonni do przyjmowania argumentów innych, rzeczowych, zupełnie danej sprawie nie szkodzących, ale jej pomagających.</u>
<u xml:id="u-5.34" who="#PMączyński">Jeżeli weźmiemy pod uwagę rozwój czasu służby wojskowej w ostatniem stuleciu, to przekonamy się, że od służby 20-letniej doszliśmy po wojnie w niektórych państwach do służby jednorocznej, nie tylko nie szkodząc wojsku, ale przeciwnie, pomagając mu, a do tego, przy tym rozwoju technicznym, który w tym samym czasie nastąpił, od karabinu z przodu ładowanego aż do tych wszystkich wynalazków najnowszych o bardzo wysokiej technice.</u>
<u xml:id="u-5.35" who="#PMączyński">Zdaje mi się, że jeszcze dalsze kroki możemy zrobić i musimy dla tego, że środki nas do tego zmuszają, musimy spróbować jeszcze czegoś innego, mianowicie wyszkolić pewną część doskonale, a pewną część tylko podszkolić, aby wszyscy uznani za zdolnych bezwzględnie już w czasie pokoju otrzymali wyszkolenie. Gdybyśmy chcieli tak dalej gospodarować jak dotychczas, że z jednego roku pozostało nam przeszło 70.000 nie wyszkolonego, zupełnie niepowołanego rekruta, to naprawdę w czasie wojny sytuacja nasza byłaby bardzo poważna i groźna.</u>
<u xml:id="u-5.36" who="#PMączyński">Jeżeli wojsko ma rzeczywiście szkolić tych, których przyjmuje, to musi mieć pewne warunki spokoju zewnętrznego zaufania społecznego, jak i pewnego spokoju wewnętrznego.</u>
<u xml:id="u-5.37" who="#PMączyński">Niestety wewnątrz naszej wojskowości, chociaż, podkreślam to, poprawiło się wiele, jeszcze do dobrego stanu bardzo daleko. Wydaje mi się, że w 7 roku istnienia Państwa Polskiego nie powinno się słyszeć i czytać o rożnem pochodzeniu oficerów w wojsku.</u>
<u xml:id="u-5.38" who="#komentarz">(Głos: Zupełnie słusznie)</u>
<u xml:id="u-5.39" who="#PMączyński">W 7 roku istnienia Państwa powinno istnieć wyłącznie wojsko polskie, a ocena oficera polskiego powinna być dokonana tylko według kwalifikacji, jego wiadomości teoretycznych i wydajności jego pracy.</u>
<u xml:id="u-5.40" who="#PMączyński">Tymczasem, niestety, jeszcze i pod tym względem nie wszystko należycie się dzieje. Jeżeli weźmiemy ostatni awans, to chociaż jest on lepszy od poprzedniego, ale jeszcze znajdujemy szereg rzeczy, które naprawdę u wszystkich pominiętych niesłusznie, a mających odpowiednie kwalifikacje, złą krew wywołują. Tego tolerować nie można, bo to podważa spokój ducha i potrzebną moralną wytrwałość.</u>
<u xml:id="u-5.41" who="#PMączyński">Ale, proszę Panów, są rzeczy jeszcze groźniejsze. To, co obserwowaliśmy pod jesień roku zeszłego, ten — jak ja to nazywam — rokosz generałów, to rzecz naprawdę dla przyszłości naszego wojska groźna. Czyż można pomyśleć, aby w wojsku, w armii jednolitej, opanowanej jednym duchem, generałowie, z których wielu osobiście bardzo cenię, mogli zgłaszać prośbę o dymisję, ponieważ inny generał coś tam gdzieś powiedział wobec jakiejś delegacji. Z tą rzeczą trzeba walczyć gwałtownie, to musi ustać i to jaknajprędzej.</u>
<u xml:id="u-5.42" who="#PMączyński">A wreszcie, proszę Panów, poza spokojem wewnętrznym musi mieć wojsko także spokój zewnętrzny. Społeczeństwo nie może patrzeć na nie jako na instrument polityczny, wyłącznie ze stanowiska personalnego i słuchać rozmaitych podszeptów. My wszyscy musimy w niem widzieć tę armię, która ma zapewnić bezpieczeństwo i całość Państwu Polskiemu i powinniśmy dawać wszystko, na co nas stać, ażeby armia ta swoje zadanie spełnić mogła. Pod tym względem jeszcze w społeczeństwie naszem jest wiele do zrobienia.</u>
<u xml:id="u-5.43" who="#PMączyński">Kończąc podkreślam, że jeżeli chodzi o moje własne stanowisko i niewątpliwie stanowisko mojego klubu, zawsze damy wojsku naszemu wszystko, na co nas tylko stać będzie, a czego wymaga bezwzględnie całość Państwa naszego, bez względu na osobę ministra Nigdy patrzeć nie będziemy na Ministra Spraw Wojskowych, jako na osobę polityczną, a zawsze oceniać będziemy pracę jego wedle realnych, rzeczywistych skutków. Jeżeli więc w ten sposób postępować będziemy, to nie pójdą na marne te fundusze, które dajemy, a dajemy z żalem, że nie są one pełne, bo pełnemi być nie mogą, ale i z pełnem życzeniem, ażeby użyte były jak najoszczędniej, jak najbardziej celowo dla spełnienia tego jednego zadania, jakie armia polska ma spełnić, jakiego od niej oczekujemy, to jest bezwzględnej obrony całości i niepodległości Rzeczypospolitej Polskiej.</u>
<u xml:id="u-5.44" who="#komentarz">(Brawa.)</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#WicemarszałekOsiecki">Głos ma p. Feldman.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#PFeldman">Wysoki Sejmie! Państwo Polskie utrzymuje dwie duże armie: armię urzędniczą i armię wojskową. Obie pochłaniają przeszło 2/3 budżetu państwowego. Ograniczę się do omówienia stosunku tych dwóch armii do Żydów.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#PFeldman">Do pierwszej armii Żydów się wcale nie przyjmuje, jeżeli nie przedłożą świadectwa chrztu. Do armii wojskowej przyjmuje się Żydów bez świadectwa chrztu, a szanowny mój przedmówca p. prezes Mączyński, przed kilku tygodniami stwierdził nawet, że istnieje w armii jakaś predylekcja do Żydów, że przyjmuje się Żydów mniej więcej o 100% więcej, niż to na nich proporcjonalnie wypada. Ja się wcale z tego tytułu nie skarżę, przeciwnie, widziałbym w tem pewnego rodzaju uprzywilejowanie, ale istnieją w armii także inne przywileje, specjalnie dla Żydów. Obowiązują jeszcze tajne rozkazy, wydane swego czasu przez p. gen Sosnkowskiego. Żydów w armii traktuje się inaczej, niż innych obywateli Państwa.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#komentarz">(Minister Spraw Wojskowych gen Sikorski: Nie)</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#PFeldman">Wiem, że teraz jeszcze Żydów nie wysyła się zasadniczo do szkół podoficerskich, jest wiele służb, do których się Żydów nie dopuszcza i taki Żyd dostawszy się w szeregi armii, ma możność przekonać się, niejako namacalnie, że istnieją w Polsce dwa rodzaje obywateli : wyższy i niższy. I to ma swoje skutki, bo widzi to niższy funkcjonariusz wojskowy, widzi to oficer, widzi to towarzysz i traktuje także odpowiednio tego Żyda. Jeszcze i teraz są niestety, wprawdzie mniej częste, wypadki bicia. Z przyjemnością stwierdzam, że zarząd wojskowy ma dobre chęci, że i wyżsi oficerowie chcą temu przeciwdziałać, ale jeżeli istnieją takie stosunki, to nic dziwnego, że niższy funkcjonariusz uważa tego Żyda za coś gorszego że może sobie wobec niego pozwolić Jeżeli żalimy się w takich wypadkach, to niestety dochodzenia nie zawsze to stwierdzają, bo przeprowadzają dochodzenie przyjaciele tego człowieka, przeciw któremu dochodzenie jest skierowane.</u>
<u xml:id="u-7.4" who="#PFeldman">To wyróżnienie Żydów ma swoje także i złe skutki dla armii samej. Jest znaną rzeczą, że do biur Żydów się nie wpuszcza. Niedawno ktoś powiedział, że połowa naszej armii stoi na warcie, albo pełni funkcje ordynansów, albo uczy się pisać i rachować w różnych biurach wojskowych. A czy w tych biurach dobrze się dzieje, to jest bardzo wątpliwe, bo jeżeli ktoś ma jakąś sprawę w P. K. U., to musi całe tygodnie preliminować, nim doczeka się załatwienia swojej sprawy. Maszyna biurokratyczna jest niesprawna tylko dlatego, że właśnie forsuje się na takie stanowiska ludzi niezdolnych, niefachowych, a z góry wyłącza się ludzi, którzyby ze względu na swoje wykształcenie byli do tego zdolni.</u>
<u xml:id="u-7.5" who="#PFeldman">Ale nie o to chodzi. Nie tylko administracja w stosunku do ludzi jest niesprawiedliwa, ale także administracja w stosunkach gospodarczych. Przytoczę tylko jeden przykład. Firma żydowska przemysłowa składa ofertę, i ofiaruje dostawę pewnego artykułu swojego wyrobu po pewnej cenie. Ta oferta nie zostaje przyjęta, natomiast zostaje przyjęta oferta firmy konkurencyjnej z ceną o wiele wyższą i ta firma ten sam towar kupuje od firmy żydowskiej za wyższą cenę.</u>
<u xml:id="u-7.6" who="#komentarz">(Głos: A więc Żydzi zarabiają i wszystko jest w porządku.)</u>
<u xml:id="u-7.7" who="#PFeldman">Tu nie chodzi o Żydów, tu chodzi o Państwo. Proszę pamiętać, Panowie, że budżet ten jest ogromny, że gdybyśmy te 30, 40% na cenach zaoszczędzili, to mielibyśmy o wiele mniejszy budżet. Przecież ten budżet pochodzi z podatków od obywateli, Pan Kolega może zna te wypadki, że wielu, wielu podatników doprowadzonych jest do rozpaczy, że popełniają samobójstwa, a możeby przy lepszej gospodarce tego nie było.</u>
<u xml:id="u-7.8" who="#komentarz">(Głos: Z kim Pan polemizuje, kiedy nikt Panu nie zaprzecza?)</u>
<u xml:id="u-7.9" who="#PFeldman">Wysoki Sejmie! My Żydzi narówni ze wszystkimi obywatelami Państwa jesteśmy interesowani w całości tego Państwa, w nienaruszalności jego granic i uważamy że armia do obrony bezpieczeństwa tego Państwa jest potrzebna, ale jeżeli w tej armii administracja ludźmi i pieniędzmi jest niesprawiedliwa, to my do tej administracji nie możemy mieć zaufania i dlatego budżetowi Ministerstwa Spraw Wojskowych nie damy naszej aprobaty i będziemy głosować przeciw temu budżetowi.</u>
<u xml:id="u-7.10" who="#komentarz">(Głos: To jest zasadnicze stanowisko klubu żydowskiego do wszystkich resortów. Inny głos: Ale dostawy weźmiecie, jak dadzą!)</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#WicemarszałekOsiecki">Głos ma p. Miedziński.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#PMiedziński">Opozycyjne stanowisko naszego stronnictwa w stosunku do p. Ministra Spraw Wojskowych, które miałem zaszczyt umotywować z tej trybuny przy sposobności dyskusji nad ustawą poborową, nie uległo zmianie i dlatego pozwolę sobie w kilku słowach nawiązać do dyskusji poprzedniej, tem bardziej, że z dwóch poprawek naszego stronnictwa wstawionych do budżetu, pierwsza — t. j. poprawka o skreślenie 100 zł z uposażenia centralnych władz wojskowych — dotyczy tego samego momentu, o którym mówiliśmy wówczas.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#PMiedziński">Stanowisko naszego stronnictwa spotkało i się wówczas z dość ostrą krytyką kilku kategorii. Pierwsza kategoria krytyki to było wystąpienie p. kolegi Wichlińskiego, wydelegowanego przez prawą stronę Izby na tę mównicę, i p. kapral Wichliński bardzo się gniewał na mnie, że mimo, iż jestem wojskowym i podpułkownikiem, ośmielam się krytykować generała dywizji i Ministra Spraw Wojskowych. Jeżeli wymieniam tu szarżę wojskową p. kol. Wichlińskiego, to tylko dlatego, że p. kol. był łaskaw z tej trybuny przypomnieć, że jest kapralem, ale gdyby stanowisko p. kol. Wichlińskiego było słuszne, to ja mógłbym z tą samą pretensją wobec niego wystąpić, bo jeżeli niewolno podpułkownikowi krytykować generała dywizji, to jakim prawem pan kapral Wichliński pana podpułkownika Miedzińskiego krytykuje?</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#komentarz">(Wesołość na lewicy. P. Wichliński przerywa.)</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#PMiedziński">Panie Kolego Wichliński, my ze sobą obradujemy w Komisji Wojskowej i jesteśmy w zgodzie, a gdy pan kolega Wichliński przemawiał z tej trybuny, to ja czekałem 3 tygodnie, żeby móc odpowiedzieć, ale nie krzyczałem z miejsca i prosiłbym uprzejmie, żeby Panowie zechcieli łaskawie mnie zaszczycić temi samemi względami. Ja natomiast ślubuję p. koledze Wichlińskiemu, że się nie poprawię na przyszłość, albowiem zbyt wysoko sobie cenię godność i obowiązki posła Rzeczypospolitej, ażebym w mojem stanowisku miał się kierować moją zawodową zależnością od tego, czy innego generała i ministra. Pan poseł Wichliński, tak samo jak ja, składał ślubowanie, w którem nie było mowy o tem, żeby rodzinne związki wojskowe, jak Pan Kolega mówił, mogły mieć jakikolwiek wpływ na moją pracę poselską. I dlatego, jeżeli nawet miałbym złamać swoją karierę wojskową w przyszłości, bo prędzej, czy później pod lekką rękę atakowanego przezemnie generała trafię, to to mi absolutnie nie przeszkadza i przeszkadzać nie może do swobodnego wypowiadania mojej opinii o tych rzeczach, jakie się w wojsku dzieją. Tyle co do tego stanowiska. Nie mogę niestety poświęcić więcej uwagi przemówieniu kolegi Wichlińskiego, ponieważ poza tem jednem stanowiskiem nie podejmował on merytorycznej dyskusji z moją argumentacją. Nie podjęła również merytorycznej dyskusji i prasa, reprezentująca prawą stronę Izby, nie mogę bowiem nazywać merytoryczną dyskusją stanowiska, zajętego przez jeden z naczelnych organów tej strony Izby, który stanowisko naszego stronnictwa, zawierające się w tem, że głosowaliśmy za poborem rekruta pomimo nieufności do Ministra Spraw Wojskowych, skwalifikował, jako bolszewizm. Taka krytyka zawiera w sobie zbyt mało powagi, a zbyt dużo cynizmu, ażebyśmy nią potrzebowali się zajmować. Zresztą bronił się ostro i jak zwykle, z wielką umiejętnością polemiczną p. Minister Spraw Wojskowych, który jest zbyt zdolnym i wybitnym polemistą, ażeby potrzebował uciekać się do tych metod, któremi mnie zaszczycił w swej odpowiedzi z tej trybuny, albowiem z mojemi argumentami obchodził się dość swobodnie. Gdy cytowałem wywiady p. Ministra w prasie zagranicznej, które, jak starałem się wykazać moją argumentacją, były z punktu widzenia naszych wojskowych i dyplomatycznych interesów szkodliwe, p. Minister nie polemizował z mojemi argumentami, natomiast twierdził, że istnieje sprzeczność w tem co mówiłem, gdyż w jednym wypadku twierdzę, że sprawa obrony Państwa należy nie tylko do jednego resortu Ministerstwa Spraw Wojskowych, ale i do innych a potem mam pretensję do Ministra, że zabiera głos w sprawie polityki zagranicznej. Za pozwoleniem, P. Ministrze, sprzeczności niema. W ówczesnem mojem przemówieniu, gdym mówił o obronie Państwa, wyraziłem zarzuty pod adresem całego Rządu, mówiłem, że nie tylko Minister Spraw Wojskowych za obronę Państwa odpowiada i pod adresem całego Rządu wyraziłem pewne zastrzeżenia. Jeżeli natomiast chodzi o p. Ministra, to miałem do niego pretensję o to, że wewnątrz Rządu niedostateczny wywiera wpływ na pracę w tych resortach, które są bezpośrednio związane z obroną Państwa Nie znaczy to jednak, ażebym wymagał od p. Ministra, albo też uważał za normalne, że w pracy zewnętrznej Rządu zastępuje on swoich kolegów resortowych i występuje tam, gdzie prawo do zabierania głosu mają właściwie tylko premier lub minister spraw zagranicznych. Dyskusja nasza musi być gołosłowna, bo ja mówiłem tak. a p. Minister inaczej. Ale, jak mówi pismo święte, „po czynach ich poznacie je”</u>
<u xml:id="u-9.4" who="#komentarz">(Głos na prawicy: No, naturalnie.)</u>
<u xml:id="u-9.5" who="#PMiedziński">Bardzo się cieszę, że Panowie się ze mną zgadzają.</u>
<u xml:id="u-9.6" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Was też po czynach można poznać)</u>
<u xml:id="u-9.7" who="#PMiedziński">Panie Kolego, ja też Pana poznaję, po ryku.</u>
<u xml:id="u-9.8" who="#PMiedziński">Otóż minęło dni niewiele od tego przemówienia, a p. Minister Spr. Wojsk. był łaskaw wystąpić znowu z wywiadem zagranicznym, przy pomocy p. Sauerweina z Matin'a i nie trzeba lepszego argumentu na potwierdzenie słuszności tego, co mówiłem z tej trybuny, albowiem zdaje się bez różnicy w całej Izbie, a nawet w całym kraju, wywiad ten, niezależnie od tego, że zamiast winnego ślusarza, powieszono kowala Szpotańskiego, spotyka się z jednolitą oceną. I dlatego p. Minister był łaskaw oddać mi przy sługę, której wołałbym nie widzieć, że działalnością swą potwierdził zastrzeżenia, wyrażone przez nasze stronnictwo.</u>
<u xml:id="u-9.9" who="#PMiedziński">Jeżeli chodzi dalej jeszcze o polemikę, którą mię wówczas p. Minister zaszczycił, muszę powiedzieć, że o ile chodzi o argumenty moje co do przeciążenia armii służbą wartowniczą, to p. Minister liczył chyba na małą znajomość spraw wojskowych w tej Izbie, skoro był łaskaw w swej odpowiedzi połączyć służbę wartowniczą z połową służbą ubezpieczeniową, chociaż doprawdy nie jest to to samo; co innego służba garnizonowa, a co innego służba połowa i pan Minister chyba wie, że część z nas przynajmniej zna te rzeczy chyba dobrze. I pan Minister wie doskonale, że służba wartownicza przy magazynach, a w szczególności prezentowanie broni przez 6 posterunków przed kilkuset oficerami, chodzącymi do szkoły wojennej, w żaden sposób nie może zastąpić ćwiczeń polowych, pan Minister chyba wie znacznie lepiej, niż ja...</u>
<u xml:id="u-9.10" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-9.11" who="#PMiedziński">Jak fanom mało potrzeba, aby się mogli cieszyć, rad jestem z tego usposobienia Panów.</u>
<u xml:id="u-9.12" who="#komentarz">(P. Sieciński: Jesteśmy skromniejsi od Pana)</u>
<u xml:id="u-9.13" who="#PMiedziński">Jabym nie radził Panu dzisiaj zemną zaczynać.</u>
<u xml:id="u-9.14" who="#komentarz">(Głos: Niema strachu)</u>
<u xml:id="u-9.15" who="#PMiedziński">Otóż wszyscy dowódcy oddziałów armii przysyłają panu Ministrowi raporty w tej sprawie i pan Minister wie, że przeciążenie służby wartowniczej i garnizonowej jest istotną zmorą, gnębiącą armię, zmorą przeszkadzającą jej racjonalnemu wyszkoleniu. Dlatego nie należy ułatwiać sobie dyskusji tem, że się mnie posądza, iż mówiąc o przeciążeniu służby wartowniczej, lekceważę militarną służbę w polu. Natomiast argumentem rzeczowym, bardzo cennym od pana Ministra było stwierdzenie przezeń, że szereg rzeczy pod tym względem załatwił, że cyfrowo dość powabne ograniczenia w tem przeciążeniu rozkazami swojemi wprowadził. Muszę jednak tylko zastrzec, że redukcja ta jest jeszcze grubo za mała i każdy z nas, znający sprawy wojskowe i chodzący koło instytucji wojskowych, choćby tylko z zewnątrz, mógłby doprawdy wskazać jeszcze wiele momentów, w których ta redukcja mogłaby być zastosowana, a mimo to nie jest dotychczas zastosowana.</u>
<u xml:id="u-9.16" who="#PMiedziński">Jeżeli natomiast p. Minister powiedział, że nie może ponosić odpowiedzialności za to, że jego rozkazy w armii polskiej nie są dość ściśle wykonywane, to przepraszam, ale z punktu widzenia parlamentarnego tylko Minister, a nie kto inny odpowiada przed nami i nie możemy doszukiwać się tego, kto nie usłuchał rozkazu p. Ministra.</u>
<u xml:id="u-9.17" who="#PMiedziński">Otóż o tej współpracy i o sposobie współpracy z nami p. Ministra chciałbym kilka słów powiedzieć. P. Minister w swojem przemówieniu, gdy są wypadki, że nie ucieka się do bardzo zgrabnej i zręcznej dialektyki, gdy doprawdy nie może odmówić słuszności przeciwnikowi, ma zawsze w zapasie wspaniałe powiedzenie: Ale, proszę Panów, to moja myśl. Panowie mi o tem opowiadacie, a Bóg wie, od jakiego czasu pisałem raporty o tej kwestii. Panie Ministrze! Jeżeli ktoś z nas, myślący i pracujący nad sprawami wojskowemi, ma te same myśli, co p. Minister, to nie znaczy to, iż zostały one p. Ministrowi, jak to tu zostało z uprzejmością z tej trybuny powiedziane, ukradzione. To znaczy tylko, że te same myśli istnieją i wśród posłów i u p. Ministra, ale jest ta różnica, że kiedy poseł ma tę samą myśl, to nie jest w stanie jej w czyn wprowadzić, natomiast od Ministra, który ma władzę w wojsku, mamy prawo żądać, jeśli daną myśl podziela, aby ją wykonał. To nie pociecha, że p. Minister myślał tak samo, jeżeli te myśli w czyn obleczone nie zostały. Nie jest to pociecha, ani usprawiedliwienie, gdy p. Minister, mówi że kiedy był generałem dywizji, czy też szefem sztabu, to raporty pisał w tej sprawie, jeśli p. Minister już od roku ma pełną władzę w wojsku i ta sprawa tak samo nie jest uskuteczniona. I pozwalam sobie stwierdzić, że nie jest to argument odciążający, lecz raczej obciążający p. Ministra, ze względu na to, że miał dość dużo czasu i dostateczną władzę do przeprowadzenia tego co za słuszne uważa.</u>
<u xml:id="u-9.18" who="#PMiedziński">Jeszcze jedno zastrzeżenie. Miałem przyjemność, miałem zaszczyt niejednokrotnie już wysłuchać w tej Izbie i na komisji przemówień p. Ministra; jest w nich znów ta cecha jedna, której nie słyszeliśmy w przemówieniach poprzedników p. Ministra, ani gen. Sosnkowskiego, ani gen. Szeptyckiego, ba, której nie słyszałem nawet u jego kolegów, że mianowicie jak się mówi o zarzutach, stawianych armii, p. Minister zwykle znajduje tę odpowiedź: Wszystko, co złe, to moi poprzednicy, wszystko co dobre, to ja. Pozwolę sobie powiedzieć, że to stanowisko mógłbym uważać za słuszne, wówczas gdy po raz pierwszy p. Minister, objąwszy swoje funkcje, stanął na tej trybunie. Wtedy mógł powiedzieć, jestem dopiero 2, 3 tygodnie, czy 2, 3 miesiące: to, co zastałem, obciąża moich poprzedników, z tą różnicą, że trzeba być konsekwentnym i powiedzieć, że i to, co złe i to, co dobre, idzie na konto poprzedników. Ale dziś, po roku przeszło urzędowania słyszymy ciągle tę samą rzecz: zastałem to i to wszystko złe, a za mojego urzędowania stało się to i to — wszystko dobre. Przepraszam bardzo, ani z punktu widzenia parlamentarnego nie możemy tego przyjąć, bo nie możemy dziś pociągać do odpowiedzialności poprzedników za zły stan armii, ani z punktu widzenia logiki to krytyki nie wytrzymuje, bo i za poprzednich ministrów przemawiali sprawozdawcy, ten sam p. Czetwertyński, który stale jednak w swych referatach za poprzedników p. Ministra stwierdzał, że to a to jest dobre, to a to złe, ale naogół zawsze słyszeliśmy stwierdzenie, że jest poprawa; to samo słyszeliśmy i teraz, a wobec tego trzeba przyznać i poprzednikom Pańskim, Panie Ministrze, i gen. Szeptyckiemu, i gen. Sosnkowskiemu, że też coś niecoś zrobili i że Pan w dużej mierze przyszedł do gotowego, dużo już było przygotowane i nie tylko Pan sam to wszystko jedynie zrobił, a z ich urzędowania pozostały same tylko minusy. Tembardziej, że bierzmy rzecz praktycznie i po ludzku: przecież nie wymagamy od Pana Ministra tego, wszystkiego i wiemy, że nie Pan sam osobiście wszystko robi, robią to ludzie inni, Pańscy podwładni, szefowie podwładnych resortów, dowódcy, ci sami, którzy byli przy Pańskich poprzednikach i czy można powiedzieć, że wtedy robili same głupstwa, a praca pomyślna i owocna zaczęła się dopiero od tej nowej ery, jaka nastała z chwilą przyjścia Pana Ministra na stanowisko? Sądzę, że daleko przyjemniej byłoby nam usłyszeć z ust pana Ministra — byłoby to bardziej po żołniersku — to, cośmy usłyszeli wczoraj z ust p. Ministra Sokala: „Wszystkie zarzuty przeciw moim urzędnikom przyjmuję na siebie”. To jest stanowisko zdrowe i bardziej parlamentarne.</u>
<u xml:id="u-9.19" who="#PMiedziński">Jeżeli chodzi o współpracę z parlamentem, o której słusznie mówił p. Czetwertyński, to pan Minister mojem zdaniem i w tej dziedzinie posiada znaczne usterki. Resort spraw wojskowych, to jeden z tych nielicznych resortów, może jedyny, w którym, jeżeli chodzi o stosunki na komisji, praca od dłuższego czasu odbywała się poza sporami politycznemi; rozważamy rzeczy z punktu widzenia ich istoty, ze zrozumieniem wzajemnem i z przyznawaniem sobie tego, że z innych punktów widzenia, ale do tego samego pozytywnego celu dążymy. Na plenum niejednokrotnie, jak we wszystkich dyskusjach, bywa inaczej i ma rację p. pos. Czetwertyński, że najdroższą rzeczą dla spraw armii jest to, ażeby jej kierownicy współpracowali z parlamentem właśnie w komisji, dlatego, że tam jest współpraca, a tu polemika, tu przemawiamy dla satysfakcji retorycznej, dla oczyszczenia sumienia, żeby móc powiedzieć: A nie mówiliśmy? — i Panowie i ja także. Te przemówienia są i po to, żeby przecież i w prasie łaskawiej coś o tem było, ale istotna współpraca jest w komisjach. Tymczasem muszę zarzucić p. Ministrowi z prawdziwą przykrością, że na posiedzenia komisji nie łaskaw; to niestety prawda. Pan Minister Spraw Wojskowych na posiedzenia komisji nie przybywa, zarówno na Komisji Budżetowej był tylko przy ogólnej dyskusji, potem go nie widzieliśmy i z tego powodu wiele rzeczy, które wolelibyśmy mówić w zaciszu komisyjnem, jesteśmy zmuszeni mówić tutaj. Jeżeli chodzi o Komisję Wojskową, jeżeli chodzi o tak ważne obrady, jakie tam były ostatnio o najwyższych władzach wojskowych, to p. Minister zaszczycił posiedzenia komisji tylko na początku kilku przemówieniami, a podczas dyskusji szczegółowej nad najważniejszemi artykułami — tam każdy artykuł jest ważny — ani razu nie widzieliśmy p. Ministra. I dlatego nasz stosunek do p. Ministra niestety nie może się ułożyć jako rzeczowa współpraca, wspólne wypośrodkowanie rzeczy niesłusznych i szukanie dróg naprawy, niestety wskutek tego, że p. Minister zjawia się tu na plenum tylko po to, ażeby zabrać głos, najczęściej na końcu i wypowiedzieć bardzo piękne, jak zawsze, przemówienie, z którego jednak współpraca nie wynika. Objaw to niezdrowy, jeżeli chodzi o współpracę może to bardzo dobre, jeżeli chodzi o wywołanie efektu, o utrzymanie się na stanowisku. Ale jeżeli o to chodzi, to muszę znów podkreślić, że niestety nasze stosunki tu są tego rodzaju, że nie z obecnym Rządom, nie w dyskusji sejmowej, ale gdzieindziej załatwiają się kwestię, jak będą się odbywały głosowania na plenum Izby. I doprawdy jestem przekonany, że choćby się pan Minister nie wysilał na piękne przemówienie, lecz wyszedł na trybunę i odmówił 3 Ojcze nasz i 3 Zdrowaś Maria, toby tak samo oklaski uzyskał od tej strony Izby, która w tej chwili tak gwałtownie go proteguje.</u>
<u xml:id="u-9.20" who="#PMiedziński">Proszę Panów, stan rzeczy co do wojska jest taki, że społeczeństwo niem się interesuje i zawsze interesować się musi. Społeczeństwo w stosunku do wojska jest w całości swej usposobione tak, że znając jego potrzeby i istotny stan rzeczy, jest zawsze gotowe do wielkich ofiar. Wyrazem tego było stanowisko ogromnej większości Komisji Wojskowej, która podwyższyła budżet, proponowany przez pana Ministra. Ale żeby społeczeństwo było gotowe do ofiar na rzecz wojska, na to muszą istnieć dwa warunki: społeczeństwo musi wiedzieć, co się dzieje w wojsku, musi znać istotne jego położenie — oczywiście, nie mówię o planach sztabu generalnego, lecz o materialnej sytuacji wojska — społeczeństwo musi to wiedzieć i to nie potrzebuje być przed niem ukrywane; a rzecz druga, społeczeństwo, jeśli daje ciężko mu przychodzące ofiary, musi wiedzieć, że te ofiary nie będą zmarnotrawione. I dlatego na oba te momenty pozwolę sobie obecnie zwrócić uwagę. Czy społeczeństwo wie, jaki jest stan armii, czy może wiedzieć z tych przemówień p. Ministra, tu na plenum Sejmu wygłaszanych, które muszą być takie, jakie są? Chociaż jestem posłem opozycyjnym, nie mogę jednak wymagać, żeby p. Minister wyszedł na trybunę i powiedział, że w armii jest źle, nie mogę tego wymagać, Pan musi wyjść i powiedzieć, że jest dobrze. Ale poza przemówieniami, wygłaszanemi na plenum, ma pan Minister jeszcze szereg innych możliwości, aby nas przedstawicieli społeczeństwa poinformować o rzeczach, które armię gnębią i gryzą i którym Pan sam może nie jest w stanie zaradzić, a które wspólnemi siłami moglibyśmy zażegnać. Aby nie być gołosłownym pozwolę sobie dać w tej chwili przykład. Oto Panie Ministrze, jak Panu dobrze wiadomo, mamy w ostatnich czasach szereg samobójstw w armii. Samobójstwa w armii są objawem niesłychanie niepokojącym. Wiemy, przypominam Panom, wielu z Panów może to pamięta, że gdy na kilka lat przed wojną w armii pruskiej zdarzyło się w krótkim czasie kilkanaście samobójstw, to sejm się tem zainteresował, a cesarz niemiecki kazał przez kancelarię cywilną meldować sobie o każdym wypadku samobójstwa w armii i jego powodach.</u>
<u xml:id="u-9.21" who="#komentarz">(Głos w centrum: Niech żyje cesarz!)</u>
<u xml:id="u-9.22" who="#PMiedziński">Jak się obecnie ta sprawa przedstawia? Zmuszony jestem zacytować Panom szereg niepokojących cyfr. Oto w ciągu 1924 r. było trzysta kilkanaście wypadków samobójstw w armii, w tem samych zamachów samobójczych oficerskich przeszło 40.</u>
<u xml:id="u-9.23" who="#komentarz">(Głos: Czy pojedynków?)</u>
<u xml:id="u-9.24" who="#PMiedziński">Pojedynek a samobójstwo, to dwie różne rzeczy.</u>
<u xml:id="u-9.25" who="#PMiedziński">Pozwolę sobie zwrócić uwagę, że w tej chwili mówię o rzeczy tak ciężkiej, odsłaniam tragedię dziejącą się w armii, że doprawdy byłbym Panom niezwykle wdzięczny, gdyby Panowie swych żarcików na 5 minut zechcieli zaprzestać.</u>
<u xml:id="u-9.26" who="#PMiedziński">Dzieją się te samobójstwa codziennie. P. Minister codziennie otrzymuje dzienny meldunek, i prawie niema dnia, w którym nie byłby zameldowany wypadek samobójstwa, a są dnie, że bywają dwa, trzy wypadki samobójstw w armii. Rok obecny przyniósł tak samo smutną statystykę. Dostałem dane, za pierwsze trzy miesiące tego roku, które okazują, że liczba zamachów samobójczych wyniosła przeszło 40, a o ile zdołałem się poinformować, do tej chwili ta liczba przekroczyła już 60 To są rzeczy, o których społeczeństwo wiedzieć musi, wychodząc z tego założenia i tej zasady, o której p. Minister mówił, że wszyscy jesteśmy jednem, że wojsko nie jest odrębną kastą oderwaną od społeczeństwa; wszyscy są z tem wojskiem, chcą być z niem i jeżeli się tam dzieją tragedie, jeżeli przyczyny tych tragedii mogą być usunięte przez nasze współdziałanie, to musimy, Panie Ministrze, o tem wiedzieć. P. Minister załatwia to tajnemi rozkazami, które nie dają poprawy, a sam p. Minister mówi, że niektórych przyczyn nie jest Pan w stanie swoją władzą usunąć.</u>
<u xml:id="u-9.27" who="#komentarz">(Głos: Co było powodem samobójstw?)</u>
<u xml:id="u-9.28" who="#PMiedziński">Zaraz powiem.</u>
<u xml:id="u-9.29" who="#PMiedziński">Powody samobójstw są różne. Jedna kategoria, to samobójstwa związane ze stanem uposażenia. Wedle danych, które posiadam i które potwierdzi również p. Minister Spraw Wojskowych, są tu dwa rodzaje wypadków: jeden, kiedy oficer czy podoficer, dostając gażę miesięczną w kwocie 300 czy 290 zł, jeżeli to kapitan żonaty z dziećmi, robi obliczenie; mam 290 czy 300 zł, elementarne wydatki, jeżeli mam jeść ja i moje dzieci, jeżeli te dzieci mają chodzić do szkoły, jeżeli żona nie ma chodzić w łachmanach, wynoszą 550 zł, brak tyle a tyle. Podkreśla to, stawia kropkę i kulą w łeb! To pierwsza kategoria wypadków.</u>
<u xml:id="u-9.30" who="#komentarz">(Głosy: To nie powód do samobójstwa.)</u>
<u xml:id="u-9.31" who="#PMiedziński">Panie Kolego! Nie mówię w tej chwili o swych osobistych przypuszczeniach, lecz o rzeczach, opartych na dokumentach, którym władze Ministerstwa Spraw Wojskowych nie zaprzeczą.</u>
<u xml:id="u-9.32" who="#komentarz">(P. Szmigiel: Co mają robić robotnicy, który nie mają i 300 zł na rok?)</u>
<u xml:id="u-9.33" who="#PMiedziński">Ja przecież nie namawiam Pana, żeby Pan sobie w łeb strzelił. Mówię poważnie, nie namawiam nikogo.</u>
<u xml:id="u-9.34" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
<u xml:id="u-9.35" who="#PMiedziński">Druga kategoria wypadków — z prawdziwą przykrością mówię w tej atmosferze może Panowie przypomną sobie, że tych rzeczy słuchają jednak wojskowi i oficerowie, wśród których jest kilkaset wypadków samobójstw w roku... Otóż druga kategoria wypływa pośrednio z tego samego źródła, co pierwsza, ze złego uposażenia. W wyniku tych braków i nędzy człowiek o słabszym charakterze, mający styczność z dostawcami i spekulantami, kuszony przez nich, idzie na nadużycia. Te nadużycia oczywiście dają mu przez pewien czas pieniądze, z których żyje, ale albo poczucie honoru zwycięża, albo dzieje się to, że nadużycia mają być wykryte, i wówczas następuje zamach samobójczy.</u>
<u xml:id="u-9.36" who="#PMiedziński">To są te dwa momenty, w których trzeba Panów przestrzec przed kwalifikowaniem tego z góry jako przestępstwa, bo tak samo i te wypadki drugiej kategorii wywołane są niedostatkiem i złem uposażeniem, które u człowieka o charakterze słabym, przy olbrzymich pokusach zastępu spekulantów, kręcących się koło armii, którzy kuszą i korumpują w rezultacie dają samobójstwo.</u>
<u xml:id="u-9.37" who="#komentarz">(Głos: Słabe argumenty. Wielu skusić się nie dało!)</u>
<u xml:id="u-9.38" who="#PMiedziński">Oczywiście, mówiłem, że człowiek z silnym charakterem skusić się nie da, ale jak Panowie wiedzą, ludzie są ludźmi i społeczeństwo nie składa się wyłącznie z tytanów pod względem charakteru. Powinne być o ile możności takie warunki, żeby nawet człowiek, nie posiadający stalowego, żelaznego, niezłomnego charakteru, nie był zbytecznie narażony na pewne pokusy. Chyba Panowie nie sądzą, że o tych rzeczach mówię w ten sposób, żeby uznawać to za słuszne i powoływać się na to, jako na słuszny powód do samobójstw. Odzwierciedlam tylko istotny stan rzeczy.</u>
<u xml:id="u-9.39" who="#PMiedziński">Dalsza rzecz: samobójstwa wśród podoficerów i żołnierzy, które w większości wypadków spowodowane są, według przeprowadzonego śledztwa, prześladowaniem moralnem, nieraz dokuczaniem. Mimo wielu rozkazów pod tym względem te wypadki się powtarzają. Dwieście kilkadziesiąt samobójstw żołnierzy, czterdzieści kilka samobójstw oficerów w ciągu roku, oto żniwo tych stosunków. Poza stosunkami uposażenia materialnego, jak powiedziałem, są tam stosunki moralne. W ankiecie, którą Ministerstwo przeprowadziło pod tym względem, jest wskazany między innemi jako powód zniechęcenie, zła, niesprawiedliwa ocena zasług wojennych danego oficera czy podoficera na korzyść tych, którzy na wojnie nie byli, a potem podczas pokoju doszli do wysokich stanowisk.</u>
<u xml:id="u-9.40" who="#komentarz">(Potakiwania).</u>
<u xml:id="u-9.41" who="#PMiedziński">A są wysokie nawet na to przykłady, jeżeli Panowie się na to tak szybko zgadzają.</u>
<u xml:id="u-9.42" who="#PMiedziński">Następnie są przykłady przeciążenia służbą. Jeżeli chodzi o wypadki, kiedy żołnierz lub podoficer, szczególniej o żołnierza chodzi, jest prześladowany i doprowadzany aż do samobójstwa przez swego podoficera, to znowu, aby być sprawiedliwym muszę przyznać, że częstokroć te wypadki złego obchodzenia się, prześladowania, i złośliwego odnoszenia się podoficerów do żołnierzy są wynikiem tego przeciążenia pracą. Ten obrazek, jak powiedziałem, powinien być jawnym dla społeczeństwa, bo ono jest gotowe do ofiar, jeżeli wie że stan, choć tak tragiczny, może być przy jego współudziale złagodzony lub usunięty. A było błędem p. Ministra, że te rzeczy zamykał w tajnych rozkazach i w swoim czasie nie zainteresował tem Prezydenta Rzeczypospolitej, głównego zwierzchnika armii, oraz nas, jako tych, którzy mogą wotować, aby przeprowadzić rzecz, która od Pana nie zależy, t. j. pewną poprawę w uposażeniu.</u>
<u xml:id="u-9.43" who="#PMiedziński">Teraz druga rzecz, to znaczy gwarancja dla społeczeństwa, że ofiary, złożone przez nie w takich warunkach, nie będą zmarnotrawione, i tu muszę podnieść szereg zastrzeżeń. Niestety pod tym względem, jeżeli zajrzymy pod ciepłą kołderkę którą nas p. Minister okrywa swemi uspokojeniami, że wszystko jest dobrze i elegancko, widzimy odrazu rzeczy nie tylko niedobre, lecz niesłychanie niepokojące. I to jest ten moment, o którym mówiliśmy tu już niejednokrotnie, że na papierze w armii wygląda wszystko doskonale, a najdzielniejsi nawet pracownicy armii, jak posiedzą rok w sztabie generalnym czy w departamencie, to już patrzą na sprawę armii przez papierek; widzą, że wszystkie rzeczy, są opatrzone 3, 4 piętrową kontrolą i przypuszczają i nas zapewniają, że wszystko jest dobrze.</u>
<u xml:id="u-9.44" who="#PMiedziński">A jednak gdyśmy zainteresowali się pewnym drobnym resortem naszej armii i Ministerstwa Spraw Wojskowych, na który uważaliśmy za konieczne podnieść nakłady łożone przez społeczeństwo, t. j. marynarką wojenną, to pierwsza rzecz, na którąśmy natknęli się, był skandal, były jaskrawe nadużycia, był rozbój na gładkiej drodze, dokonywany przez 2 lata, na Skarbie Państwa pomimo wszelkiej wielopiętrowej kontroli. Wszyscy jesteśmy przekonani, że przecież nad każdą tranzakcją przez wojsko przeprowadzoną, czuwa kontrola generalna, czuwa Ministerstwo Skarbu, czuwa prokuratoria generalna, czuwa Najwyższa Izba Kontroli Państwa, że są komisje, podkomisje, nadkomisje, protokóły przetargu, protokuły przyjęcia, protokóły odbioru i wszystkie te rzeczy na papierze są w porządku. Tymczasem co się dzieje, gdy zajrzymy życiu praktycznemu w oczy? Rzecz, którą widzimy w kierownictwie marynarki wojennej, która się tam stała, to rzecz gorsząca w bezprzykładny sposób, ze względu na to przedewszystkiem, że ten rozbój i kradzież cyniczna odbywa się tam 2 lata, że cyniczne praktyki komandora Bartoszewicza będącego w spółce z dostawcami przez 2 lata okradały Skarb Państwa bez żadnej kontroli.</u>
<u xml:id="u-9.45" who="#komentarz">(P. Sieciński przerywa.)</u>
<u xml:id="u-9.46" who="#PMiedziński">Panie Pośle Sieciński, niech Pan nic w tej sprawie nie mówi.</u>
<u xml:id="u-9.47" who="#komentarz">(P. Sieciński: Niech Pan na mnie nie kiwa.)</u>
<u xml:id="u-9.48" who="#PMiedziński">To niech Pan słucha poważnie, jak mówię.</u>
<u xml:id="u-9.49" who="#komentarz">(P. Sieciński: Nazywać oficera bandytą nie wolno.)</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#WicemarszałekOsiecki">Poseł Sieciński obecnie niema głosu.</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#komentarz">(P. Sieciński: Ja mam czyste stronnice mego życia, a wy nie. P. Anus : To milcz Pan i pozwól demaskować złodziej! Wrzawa. P. Anusz: Zł odziej jest zawsze złodziejem i musi być pociągnięty do odpowiedzialności.)</u>
<u xml:id="u-10.2" who="#WicemarszałekOsiecki">Poseł Anusz niema głosu.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#PMiedziński">Podnoszę to tylko wobec tego, że Izba ma zawotować 10 milionów podwyżki na mały program marynarki wojennej w bieżącym roku aby więc Panowie wiedzieli i zdali sobie z tego sprawę, co jest naszem stanowiskiem, że uważając istotnie tę rzecz za konieczną i nie chcąc zniechęcać społeczeństwa do tych wkładów, musimy jednak wymagać, żeby była kara za zbrodnię, żeby nie było bezkarności...</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#komentarz">(Wielka wrzawa. Głos na lewicy: Obrońcy patentowanych złodziej. Pozwólcie zdemaskować złodziej. P. Sieciński: Nie wolno tak nazywać oficera. P. Anusz: Złodziej jest zawsze złodziejem. P. Sieciński: Ja nie mówię o tym wypadku, tylko ogólnie.)</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#PMiedziński">...byśmy nie dawali tych pieniędzy w ręce, które są nieczyste. Skoro niektórzy z Panów oburzają się na to, natychmiast umotywuję ostre słowa, które powiedziałem o tym oficerze. Motywy te są takie, że jestem przekonany, że oburzenie Panów będzie takie same, jak moje, gdym się z temi rzeczami zapoznał.</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#PMiedziński">Proszę Panów, przy tych wszystkich kontrolach przez 2 lata jeden oficer, sam jeden, przeprowadza układy, oferty, przetargi i odbiory obstalunków od firmy, w której, według mniemania komisji, badającej tę sprawę, był spólnikiem. Wszystkie protokoły i wszystkie akta w tej sprawie są fikcyjne. Dochodziło do tego, że ten oficer korespondencję przyjmował sam, nie przechodziła przez kontrolę kancelarii. Dochodziło do tego, że przetarg ustanawiał sam, że do przetargu stawały 2 czy 3 firmy, należące do tego samego koncernu, przyczem niejednokrotnie okazało się, że ten sam pan z tym samym panem konkurował, zawierano kontrakty na warunkach dogodniejszych, niż firma w ofercie wymagała Dochodziło do tego że z reguły podpisy oficerów na aktach przetargu były składane później, a nie w chwili przetargu, co jest zwyczajnem fałszerstwem. Dochodziło do tego, że następnie ta firma, która zmonopolizowała wszystkie dostawy dla marynarki wojennej, a w której, według wszelkich danych, dostawiający i dający obstalunki byli spólnikami, ta firma dostarczała do magazynów wojskowych, co jej się podobało.</u>
<u xml:id="u-11.4" who="#komentarz">(Głos: Jak się nazywa ta firma?)</u>
<u xml:id="u-11.5" who="#PMiedziński">Obstalowywano u niej liny, a przysyłała kawałki nieużyteczne, po kilkanaście metrów liny starej. I z reguły przez cały 1923 r. i początek 1924 r., dopókiśmy nie doszli do stabilizacji waluty, drogą fikcyjnych przetargów powierzano tej firmie obstalunki po to, aby później przedłużać termin wykonania tych obstalunków, a za to dawano zgóry zaliczki w wysokich kwotach, niejednokrotnie do 80% obstalunku; zaliczki te w miarę spadku waluty podwyższano, a potem niejednokrotnie dany obstalunek nie był dostarczony i był unieważniony. Tymczasem firma dawała te pieniądze banczkowi będącemu z nią w zmowie i w spółce, który temi pieniędzmi obracał. Wszystkie straty Państwa, powstałe z tego, są dziś nie do obliczenia, ponieważ od funduszów, które były tam dawane, pakowane do kieszeni i któremi obracano, liczono procent ustawowy, a ten banczek, jak Panowie wiedzą, brał 10 do 15% miesięcznie. Cynicznie te rzeczy przez cały rok się praktykowały. Protokół odbioru np. wygląda w ten sposób, że materiały odbierane były rzekomo w Toruniu, a protokół był podpisany w Warszawie. P. komandor Bartoszewicz sporządzał protokóły odbioru sam, a podwładnym oficerom kazał je zaocznie podpisywać, tak że o niczem nie wiedzieli. I to jeszcze mniejsza, ale są wypadki, że nie podwładni, lecz zwierzchnik p. komandora Bartoszewicza, któremu proponował podpisanie fikcyjnego protokółu odbiorczego, podpisał, zamiast natychmiast oddać komandora Bartoszewicza pod sąd za taką propozycję, która była propozycją przestępstwa kryminalnego. I proszę Panów, doprawdy jeżeli się czyta te rzeczy, gdy się studiuje sprawozdanie komisji, która te rzeczy badała, człowiek dochodzi do niesłychanie głębokiego oburzenia, że przez dwa lata bezkarnie ten rabunek cyniczny mógł się dziać. Cóż się działo w roku następnym? W roku następnym, gdy została ustalona waluta, gdy zatem urwały się spekulacje z marką płynną, z dewaluacją, firma, bezkarna tak długo, i kierownictwo marynarki, bezkarne tak długo, posunęły się do tego, że poprostu zawierano umowy i płacono pieniądze za nieistniejące przedmioty. Żeby nie być gołosłownym, przytoczę fakt, że zamówiono w tejże firmie, w firmie Marszałk, Erbstein i S-ka, względnie Nadwiślańskie Zakłady Mechaniczne, 48.000 m. liny stalowej do min podwodnych, dano zaliczkę, za tę linę zapłacono, tę linę rzekomo odebrano i rzekomo oddano firmie znowu aby ją posłała do Estonii celem nawinięcia na kotwicę. Tymczasem okazało się przy kontroli, że firma ta wogóle nie ma możności wykonania takiej liny, nie ma odpowiednich urządzeń, że taka lina nie istniała nigdzie, że protokół oddania jej napowrót był sporządzony wcześniej, niż protokół oddania jej przez firmę wojsku, że nigdy nie była koleją przewieziona do Gdańska z Torunia, co zostało stwierdzone, i że nigdy jej nikt w Estonii nie oglądał. To są rzeczy, na które brak słów, i twierdzę, że jeżeli p. komandor Bartoszewicz w spółce z firmą Marszałk, Erbstein i S-ka posunęli się w swoim cynizmie do takich rzeczy, to moje, określenie „cynicznego bandytyzmu, nie było za śmiałe.</u>
<u xml:id="u-11.6" who="#komentarz">(Przerywania)</u>
<u xml:id="u-11.7" who="#PMiedziński">Panie kolego Sieciński, nie wiem dlaczego Pana to tak drażni, przecież nie jestem sędzią, lecz posłem.</u>
<u xml:id="u-11.8" who="#komentarz">(P. Sieciński: Nie drażni, ja Panu pomogę jeszcze.)</u>
<u xml:id="u-11.9" who="#PMiedziński">Będę się bardzo cieszył i żałuję, że Pan wcześniej tej pomocy nie zadeklarował. Tymczasem stwierdzić muszę, że praca kierownictwa marynarki wojennej w tej dziedzinie tak się przedstawia, że oto jeden człowiek poza wszelką kontrolą może ze swoimi podwładnymi i ze swoim zwierzchnikiem postępować w ten sposób, że oni ukrywają jego bezprawia, że p. jenerał Bobrowski, zwierzchnik p. komandora Bartoszewicza, podpisuje protokół o odbiorze, a admirał Porębski podpisuje jako kontrahent i jako zatwierdzający bezprawnie te same akta, co wywołuje poważne straty dla Skarbu Państwa, nie mówiąc już o tem, że przez to samo tolerował bezprawie.</u>
<u xml:id="u-11.10" who="#PMiedziński">Mieliśmy prawo wymagać, ażeby w tak małym resorcie, jakim było kierownictwo marynarki wojskowej, kierownicy wiedzieli wszystko, co się tam dzieje. Okazało się jednak, że ci panowie byli ślepi i głusi, że byli opętani przez jednego człowieka, że ten jeden człowiek zmuszał ich do popełniania nadużyć, do zaniedbywań służbowych, do fikcyjnych podpisów na protokółach, do wszystkiego. Ci panowie wiedzieli, że ten człowiek, który pobiera kilkaset złotych pensji, wydaje po 3, 4.000 przyjmuje u siebie tych panów, urządza kolacje z szampanem, udziela pożyczek i dzięki temu przez dwa lata dzieją się takie niesłychane rzeczy, że naprawdę trzeba tego naszego uporu, tego naszego głębokiego przekonania, ze pomimo to marynarka polska musi się rozwijać, ażebyśmy dziś tak, jak to zrobi większość Izby, zawotowali podwyższenie kredytu na nią. Ale mamy chyba prawo wymagać, aby te 10 milionów, które dziś zawotujemy, nie poszły na marne, nie poszły na rozkradzenie i nie były pakowane do kieszeni przedsiębiorców, którzy pomimo udowodnionego im świadomego oszustwa, dotychczas chodzą na wolności i dotychczas włos im z głowy nie spadł.</u>
<u xml:id="u-11.11" who="#PMiedziński">Tę samą sprawę potraktuję jeszcze z nieco innego punktu widzenia. Firma, która zmonopolizowała u siebie te dostawy, czy to może byli jacyś znani obywatele, dający gwarancję dla Państwa? Nie, to byli ludzie, o których władze sztabu generalnego i Ministerstwo powiadomiły kierownictwo marynarki, że są oddawna podejrzani, że główny właściciel nie jest obywatelem polskim, że ci panowie, swoją karierę zrobili w policji rosyjskiej że są notorycznie znani w sztabie generalnym jako podejrzani o stosunki z Berlinem Otóż ci panowie w dalszym ciągu teraz monopolizują wszystkie dostawy do naszej marynarki w dziale broni podwodnej. Ci panowie, wymieniłem już ich nazwiska, dzięki temu, że wszystkie dostawy im powierzono, mieli wgląd w całokształt naszych uzbrojeń i w nasze plany w tej dziedzinie.</u>
<u xml:id="u-11.12" who="#PMiedziński">Dalej okazało się przy śledztwie, że admirał Porębski był zupełnie opętany przez tych rzezimieszków, i winien jest niesłychanego zaniedbania, że te rzeczy tolerował, że prowadził korespondencję z jednym z panów, znanym ze stosunków z sowietami, że proponował mu dostawę min podwodnych dla armii polskiej. I ten pan, o którym poselstwo polskie w Helsingforsie meldowało, że jest w stałych stosunkach z tamtejszą misją sowiecką, miał w swojem ręku wszystko, całą korespondencję dotyczącą marynarki wojennej a pisaną do Helsingforsu otrzymywał wcześniej niż tamtejsze poselstwo. Ten pan, z którym kierownictwo korespondowało, był agentem sowieckim, znał szyfrową korespondencję kierownictwa marynarki wojskowej z poselstwem w Helsingforsie, znał wszystkie warunki potrzebne dla tych dostaw i prowadził o tem korespondencję z kierownictwem marynarki wojskowej.</u>
<u xml:id="u-11.13" who="#PMiedziński">Sam p. komandor Bartoszewicz miał już w swojej przeszłości przed kilku laty rzeczy niewytłumaczone i mimo to dwa lata ta cała historia się ciągnęła. Po dwóch latach przychodzi kontrola i dopiero ona wykazuje, co się dzieje. I okazuje się między innemi rzecz np. taka, że z książek kierownictwa marynarki wojskowej niczego wogóle dojść nie można. Żeby dojść do tego, co ono komu zapłaciło, a co nie zapłaciło, trzeba poszukać w książkach rozmaitych firm, natomiast w książkach kierownictwa marynarki wojskowej przedstawiciele firm zainteresowanych własną ręką wpisują pozycje. Dalej okazuje się, że obliczenia cen, które należy płacić za pewne przedmioty, wyglądają np. tak, że tu cena jest obliczona na 2.174.000 zł i po takiej cenie obiekty się zamawia we wspomnianej już firmie, podczas gdy istnieje w ministerstwie oferta firmy Pocisk na dostawę tych samych przedmiotów po 750 zł, a więc na kwotę trzy razy mniejszą. I przez rok po cenie świadomie trzy razy droższej obstalowuje się rozmaite przedmioty w uprzywilejowanej firmie. Następnie okazuje się, że już nie jeden komandor Bartoszewicz, lecz cała komisja, przeprowadzając obliczenia, myli się w taki dziwny sposób na korzyść firmy, że tam, gdzie arytmetycznie powinno być 20 zł, pisze się 30 zł. tam, gdzie powinno być arytmetycznie 21 zł, pisze się przez pomyłkę 32 zł. tam, gdzie powinno być 11 zł, pisze się 16 zł. I te metodyczne omyłki doprowadziły do tego, że w rezultacie Skarb Państwa jest jak się okazuje po pobieżnych obliczeniach poszkodowany na miliony złotych.</u>
<u xml:id="u-11.14" who="#PMiedziński">I tu dla użytku sejmowego, a szczególnie dla użytku panów pracujących w Komisji Budżetowej muszę zakomunikować pewną ciekawą rzecz, mianowicie po co dajemy prawo virement. Otóż w tej właśnie sprawie okazuje się, że budżet referatu broni podwodnej był mały, wynosił zaledwie w 1924 r. dziewięćset kilkadziesiąt tysięcy zł. Ale wobec tego, że on był tak mały, a ci panowie potrzebowali koniecznie ukraść więcej, to robi się virement z innych budżetów.</u>
<u xml:id="u-11.15" who="#komentarz">(P. Anusz: Z pozycji do pozycji)</u>
<u xml:id="u-11.16" who="#PMiedziński">Podniesiono budżet wydatków nadzwyczajnych z uchwalonych 900 000 zł do 1 800.000, czyli podwojono. Nie dokonano zakupów dla artylerii mundurów po to, żeby pan komandor Bartoszewicz i firma Marszałk, Erbstein i S-ka mogli dwa razy więcej ukraść. To się powtarza w budżecie zwyczajnym, który został pokryty z innych budżetów drogą virement, ponieważ został również przekroczony. I dlatego powiadam Panom, że najbardziej oburzającą rzeczą w tem jest to, że nie tylko kontrole fachowe, ale i nasza kontrola budżetowa została także sprowadzona do minimum, ponieważ przy tym układzie stosunków, jakie tam były, przy owym jawnym spisku bandyckim na Skarb Państwa to, czego było za mało do ukradzenia z jednej pozycji, przeprowadzano drogą virement z drugiej.</u>
<u xml:id="u-11.17" who="#PMiedziński">A teraz co do samych dostaw. Jeżeli Panowie przypuszczają, że to są szkody tylko w tym czy innym rozmiarze dla Skarbu Państwa, to się Panowie mylą. Tego rodzaju działalność doprowadziła do olbrzymich szkód, już nie tylko w Skarbie samym, ale i w dziale obrony Państwa, ponieważ odbiór materiałów obstalowanych od tych firm bywał stale fikcyjny. Podpisywano ten odbiór zaocznie. Niektóre obiekty wogóle do magazynów nigdy nie wpłynęły i nigdy nie istniały, a te, które były przyjmowane, miały wartość taką, że prawdopodobnie dopiero po wyrzuceniu tego szmelcu, który tam w wielkiej części jest, będziemy mogli skonstatować, jak daleko i w jakie sumy idzie całokształt oszustwa.</u>
<u xml:id="u-11.18" who="#PMiedziński">Znane są wypadki, że obiekty dostarczane przez firmę „Marszałk i S-ka” czy też przez jednego z należących do koncernu dostawców, jako nowe, magazynierzy w magazynach odrazu zaliczali do kategorii „C”, czyli do przedmiotów nieużytecznych. Wiadomo, że odbiór z fabryk odbywał się w ten sposób, że jako dozorca fachowy przyjeżdżał raz czy 2 razy tygodniowo chorąży marynarki, a odbioru dokonywali zwyczajni majtkowie. Wiadomo, że odbieranych rzeczy nie zabierano do magazynów wojskowych, ale zostawały pod opieką fabrykanta, który mógł dwa razy te same rzeczy dawać już skontrolowane albo nawet pakować tam rzeczy nieskontrolowane. Rzeczywiście też próby tych obiektów wykazały, że pozostawiają one wiele do życzenia. W wielu wypadkach dostarczano rzeczy nie odpowiadających wymaganiom. Nie możemy się wobec tego uspakajać tem, że w Ministerstwie Spraw Wojskowych w meldunkach papierowych w gabinecie p. Ministra i w papierach jest wszystko w porządku, że jest trzykrotna i czterokrotna kontrola.</u>
<u xml:id="u-11.19" who="#PMiedziński">Musimy pamiętać, że tu, a nie gdzieindziej właśnie dadzą się uzyskać te fundusze, których brak na uposażenie oficerów i podoficerów, bo jeżeli w tak drobnym resorcie, w tak maleńkiej komórce, jaką jest kierownictwo marynarki wojskowej, potrafiono zrobić milionowe nadużycia przy 8-milionowym budżecie, to Panowie mogą dopiero wziąć z tego proporcję, co musi się dziać przy tych innych, na wielką skalę, w setki milionów idących zakupach i operacjach innych resortów, a między innemi w intendenturze. I co nam z tego, że intendentem jest człowiek bardzo uczony, człowiek nieskazitelnej uczciwości, który siedzi i zapracowuje się, jeżeli, patrząc przez szyby swojej kancelarii na świat, nie widzi tego, co każdy z nas widzi, nie widzi, że dzieją się na każdym kroku nadużycia z tą tylko różnicą że, jak wykazałem, kontrola tu wykonywana jest często pozornie, a tam kontrola często wcale nie dochodzi, i że w marynarce, gdzie się nie obraca milionami, nadużycia idą tylko w setki tysięcy, a gdzieindziej przy obrotach milionowych napewno dochodzą nadużycia do dziesiątków milionów. Mogę i tu nie być gołosłownym i przytoczyć wypadki, choćby z jednego czy dwóch D. O. K., gdzie są te same objawy zmonopolizowania przez jedną jakąś protegowaną firmę, przytem oczywiście przez lata całe dzieją się nadużycia, że intendentura kupuje po cenach znacznie wyższych, niż mogłaby dostać gdzieindziej i w ten sposób tysiące i miliony się traci. Wiadome mi są rzeczy, że jedne firmy mają dostęp tam, gdzie nie mają dostępu inne. Wiadomą jest rzeczą dla każdego z Panów, że pomimo uczciwej władzy centralnej na dole jednak kradną jak kruki i nic nie poradzi kontrola, bo jest papierowa, bo jest zamała.</u>
<u xml:id="u-11.20" who="#PMiedziński">Dlatego musimy się domagać, aby te rzeczy postawić bardziej życiowo, musimy opracować razem z p. Ministrem, nie tu, tylko na komisji, sposób przeprowadzenia żywej nie biurokratycznej kontroli, sposób udziału społeczeństwa w tej kontroli, sposób taki, któryby bezkarnej dwuletniej kradzieży Skarbu Państwa, tak, jak się dotychczas dzieje, nie umożliwiał. Proszę Panów, mam tu szczegóły i ilustracje, któremi każdej chwili służę i każde moje słowo tu wypowiedziane mogę poprzeć Sądzę, że te dokumenty, przez które zajrzeliśmy poza to okienko do papierowo idealnej administracji p. gen. Sikorskiego, dają obraz całkiem inny.</u>
<u xml:id="u-11.21" who="#PMiedziński">Jest w niej źle i poza temi dziedzinami. Panowie widzieli niedawno przez okna prasy i na dochodzeniach sądowych aferę poborową p. Zapłatyńskiego. Panowie widzieli z życia, szczególniej koledzy ze stronnictw chłopskich, jak wygląda gospodarka wojskowa w poborze koni. Panowie wiedzą, że odbywa się ona w sposób lekkomyślny i tu znowu dochodzę do tego zarzutu, który stawiam jako główny p. Ministrowi, że armia jest w tej chwili zajęta życiem pokojowem i zupełnie temu życiu podporządkowuje wojenne potrzeby wojska. Pozwolę sobie to twierdzenie poprzeć jeszcze historią poboru koni i polityką końską p. Ministra. Wiadomo jest doskonale z doświadczenia, że jeżeli spadnie na nas wojna, to tę wojnę prowadzić będziemy zaraz po mobilizacji, a w każdym razie będziemy ją toczyć na koniach krajowych, na koniach chłopskich w olbrzymiej większości, bo to jest ten materiał, który będziemy mieć w kraju. Panowie doskonale wiedzą, jakie są nasze warunki tranzytowe, wiedzą, że w razie wojny ani marzenia o sprowadzaniu koni nie będzie i że w każdym razie w czasie wojny będziemy musieli nasze wymagania obniżyć i pracować tym materiałem, który jest w kraju. Zatem z punktu widzenia wojny jest rzeczą najważniejszą, ażeby hodowla koni była należycie rozwiniętą, ażeby ludność była zachęcana do tej hodowli. Władze wojskowe kierują się „politycznem” rozumowaniem, ażeby na rewjach w czasie pokoju ta kawaleria pięknie wyglądała, żeby w czasie pokoju konie były duże i ładne i zasugerowane tem, co w czasie wojny nie może być dotrzymane, władze starają się gwałtownie o sprowadzanie koni z zagranicy. Otóż takie konie z zagranicy będą służyć w czasie pokoju, ale nie w czasie wojny, a ten fakt sprowadzania koni z zagranicy zniechęca bardzo silnie hodowców w kraju, co odbije się nie w czasie pokoju, ale w czasie wojny. Polityka administracyjna nie może być krótkowzroczną, wszędzie się musi opierać na i tem, żeby w czasie pokoju wyłączać rzeczy, co do których wie, że w czasie wojny będzie musiała inną gospodarkę w tych dziedzinach zaprowadzić. Polityka administracyjna musi być taka, ażeby w czasie pokoju dostawca koni, chłop i gospodarz wiejski był zachęcony do tej hodowli, co więcej, ażeby ona mu się opłacała, bo nie stać chłopa polskiego, ażeby dokładał do tego. Nie możemy niestety przekonać przedstawicieli wojska, ażeby obniżono warunki, zamiast je powiększać Ostatnio miara trzylatków została powiększona do 152 ze 150 cm. Robi się takie doświadczenia z ludnością, że każe się sprowadzić 700, czy 800 koni z 3 powiatów poto, żeby wziąć 2 i to nie najlepsze i później pokazywać nam je w Górze Kalwarii: „patrzcie, jakie o chłop konie hoduje”. A tymczasem, Panie Ministrze, na tej pięknej rewji, którą oglądaliśmy, każdy z nas widział w zaprzęgach armatnich konie takie, że w swojej gminie u chłopów napewno znajdzie kilkanaście lepszych, więc nie jest prawdą, żeby ten materiał był tak zły, jak się to udowadnia sztucznie. Znamy takie wypadki, że ze spędzonych koni bierze się nie najlepsze, ale dwa, trzy najgorsze, żeby udowodnić tezę, że nie można chłopskich koni w kraju kupować. To jest pewna krótkowzroczność i zła polityka komisji remontowych, która ma ujemny wpływ na stan hodowli koni w kraju, a przecież koń jest tak samo związany z armią jak karabin.</u>
<u xml:id="u-11.22" who="#PMiedziński">Te rzeczy chciałem przytoczyć dla zilustrowania, że w armii nie jest dobrze wogóle, że trzeba się tem zająć, a p. Minister źle czyni, chowając je w tajemnicy. Muszę stwierdzić, co do kwestii samobójstw, że to jest rzecz, w której — jeżeli to jest odzwierciadlenie istotnej tragedii wojska — nigdyby Komisja pomocy p. Ministrowi nie odmówiła, tylko trzeba było na komisji wołać na alarm o położeniu armii, a nie chować się w cieniu tajnych rozkazów. Jeżeli chodzi o dotacje na armię, to Komisja Budżetowa, która wykazała pod tym względem większą dbałość niż p. Minister, nie poskąpiłaby na to, a jednocześnie, żeby nie być posądzonym o dążenie do zbytniego zwiększenia budżetu wojskowego, stwierdzam, że jeżeli będą ukrócone, te nadużycia, jakie się dzieją w administracji armii, to pozwoli nam łożyć na lepsze niż dotąd uposażenie wojska.</u>
<u xml:id="u-11.23" who="#PMiedziński">I, Panie Ministrze, dlatego dziś jeszcze raz muszę wrócić do tego, co mówiłem przedtem. Panu Ministrowi musimy zarzucić, że zanadto jest pochłonięty grą polityczną i parlamentarną, pozatem, że p. Minister zanadto stara się w łonie Rządu w stosunku do p. Premiera Grabskiego być tanim ministrem. to jest grzech pierworodny. P. Premier Grabski był łaskaw urządzić sobie w swoim czasie ograniczony przetarg na tekę Ministra Spraw Wojskowych, a p. Minister był tym, który za tańszą ofertę budżetową podkupił swego poprzednika to jest grzech pierworodny. teraz Pan musi być wobec p. Grabskiego tańszym ministrem i dlatego teraz tak się dzieje, o czem p. Czetwertyński mówił, że z nadzwyczajną łatwością na konferencji z p. Grabskim uzyskano od niego podwyżkę 70 milionów...</u>
<u xml:id="u-11.24" who="#komentarz">(Minister Spraw Wojskowych:To ja uzyskałem.)</u>
<u xml:id="u-11.25" who="#PMiedziński">... na budżet Ministerstwa Spraw Wojskowych. Jeżeli p. Minister powiada, że to on uzyskał, pozwolę sobie tej rzeczy parę słów poświęcić. Otrzymaliśmy budżet, w którym figurowała suma przez p. Ministra pozostawiona, niezaprotestowana w żadnej pozycji suma 640.000.000 zł. Wbrew temu, co rok temu p. Minister powiedział, że budżet na r. 1925 w przeciwstawieniu do poprzedniego będzie głównie budżetem produkcyjnym, a nie wegetacyjnym, na przejedzenie przez armię, później otrzymaliśmy budżet z tą kwotą, gdzie okazało się, że jest naodwrót, że budżet na 1925 r. jest gorszy pod względem procentowego stosunku wydatków inwestycyjnych do wydatków wegetacyjnych. Dopiero po referacie i po analizie bardzo słusznej, którą p. Czetwertyński zresztą w zupełnej zgodzie z nami dał, zanalizowaliśmy ten stosunek cyfr w budżecie jako katastrofalny, wtedy dopiero p. Minister się zjawił i oświadczył że zwrócił się do p. Ministra Skarbu z wymaganiem podniesienia budżetu o 110 milionów. I p. Minister nam powiedział wówczas, że istotnie zgadza się, że ten budżet przez niego poprzednio przedłożony i podpisany jednak był niemożliwy, że on bez tych 110 milionów nie podejmuje się odpowiedzialności za obronę Państwa. Myśmy byli ostrożni i pomimo zapewnień p. Ministra, który się przerzucił z jednej ostateczności w drugą, chcieliśmy, żeby nam p. Grabski powiedział o tych 110 milionach a jednak p. Grabski powiedział nam tylko o 70 i pomimo to p. Minister ponosi w dalszym ciągu odpowiedzialność za stan obrony Państwa. Muszę przypomnieć, że historia tych 110 milionów zł była dopiero po referacie analitycznym posła Czetwertyńskiego. Natomiast wszyscy inni ministrowie resortowi od tegoż p. Grabskiego potrafili wytargować w porównaniu z rokiem poprzednim o wiele większy procent, bo około 40%, a było jedno ministerstwo, które miało grubo wyższy procent, a p. Minister Wojny przedłożył nam preliminarz budżetowy, który był zaledwie o parę procent wyższy od budżetu poprzedniego, czyli Pan wobec p. Grabskiego nie potrafił być tak mocnym, jak inni pańscy koledzy i dlatego powiadam, że wchodziła tu w grę kwestia taniości. Że my musimy się tych rzeczy domagać, to nie jest zdrowym objawem w kierownictwie Ministerstwa Spraw Wojskowych. My robiliśmy różne próby; dostaliśmy raz na Komisję Budżetową szefa sztabu generalnego, który już przecież powinien reprezentować te potrzeby wojska, który powinien krzyczeć i wołać: to mi potrzeba, tamtego mi potrzeba, panowie pomóżcie, nie dają mi, gdy p. szefa sztabu generalnego pytamy o te figliki, grubo niewyjaśnione dotychczas, co do obecnego stanu podoficerów w wojsku, z jednoczesnem wprowadzeniem w pewnych rodzajach broni półtorarocznej służby wojskowej, gdy pytamy, jak to się odbije na wyszkoleniu, to p. szef generalny zaczyna mówić o sanacji Skarbu, o tem, że p. Grabski nie ma pieniędzy. Na miły Bóg — zadużo tych Grabskich, dość tych Grabskich, wystarczy jeden Grabski, a jeżeli p. szef sztabu generalnego nam opowiada o sanacji Skarbu, nie jest to rzecz zdrowa.</u>
<u xml:id="u-11.26" who="#PMiedziński">Kończąc, pozwolę sobie jeszcze na jedną rzecz zwrócić uwagę. W tej armii, co do której stanu tak uspakajające słowa słyszeliśmy i którą chcielibyśmy widzieć jak najlepszą, dzieją się objawy bardzo ciekawe. Panie Ministrze, w budżecie na r. 1923 mieliśmy, o ile się nie mylę, 5,000 kilkadziesiąt podporuczników, w budżecie na r. 1924 widzimy 1.800 kilkadziesiąt podporuczników, w budżecie na r. 1925 widzimy 800 kilkudziesięciu podporuczników. Ilość podpułkowników w armii polskiej jest większa, niż ilość podporuczników. Jak się to dzieje? Kto będzie w najbliższym czasie dowodził plutonami? Kto będzie bezpośrednio opiekował się i szkolił żołnierzy? A skąd to się bierze? Stąd, że jednak stan armii jest taki, że oficerowie, będący w armii jeszcze za czasów wojny, idą w górę, awansują, a nowy narybek nie przybywa. Armia przestała nęcić naszą młodzież, armia przestała jej dawać możliwe warunki i o tym niepokojącym objawie również tu nie słyszeliśmy, choć p. Minister na jego podstawie mógł wywrzeć nacisk i na nas i na cały kraj i na Ministra Grabskiego. Natomiast w „Polsce Zbrojnej” od czasu do czasu czytamy obiecanki, jak to uposażenie wojskowych będzie poprawione, ale argumentów w sprawie samobójstw tragicznych, ani tego rozumowego argumentu uderzającego o wymieraniu młodszych oficerów, p. Minister nie przytoczył nam i nie przekonał nikogo.</u>
<u xml:id="u-11.27" who="#PMiedziński">Teraz przejdę do sprawy podoficerów. W poprzednim budżecie było ich 4.800 bez kapitulantów, w tym budżecie razem z 700 kapitulantami mamy 3.700, czyli o tysiąc mniej, a jednocześnie p. Minister robi rzecz, którą powitalibyśmy z największą przyjemnością, bo stoimy na stanowisku skrócenia czasu służby wojskowej, ponieważ mamy dużo poborowych do przeszkolenia. Wyobrażaliśmy sobie, że jeżeli będzie wprowadzony skrócony czas służby do 1 1/2 roku, to stanie się to w sposób rozumny i rozsądny tak, jak gdzieindziej to robiono. Ale tego nie widzieliśmy, wbrew doświadczeniu i przykładowi Francji, gdzie z ustawowem wprowadzeniem skróconego czasu służby powiększona została dwukrotnie liczba podoficerów, dla tych podoficerów w czasie trwania służby urządzono kursy fachowe, żeby mogli potem pójść na posadę i niezmiernie wydatnie podniesiono uposażenie. Panowie robicie te figliki, wiedząc, że między dwuletnią a półtoraroczną służbą wojskową jest ta różnica, że w każdym oddziale trzy komplety żołnierzy o rożnem wykształceniu co pół roku dopływają, więc czy ta sama ilość podoficerów, co przy dwuletniej służbie wojskowej, może wystarczyć przy półtorarocznej służbie? Nie. W ten sposób się tego nie robi To się robi w sposób taki, ażeby podnieść stan armii i wychować nowych podoficerów, których przy tej sytuacji Panowie wychować nie jesteście w stanie.</u>
<u xml:id="u-11.28" who="#PMiedziński">Kończę tem, że stoimy na naszem poprzedniem stanowisku z całą siłą. Uważamy, że metody p. Ministra zajmowania się armią są najniewłaściwsze. Uważamy, że robienie gry politycznej i szukanie poparcia takiego czy innego, że praca na plenum Sejmu zamiast w komisjach, praca papierowa w Ministerstwie zamiast życia, to są rzeczy, które prędzej czy później katastrofą grożą. Uważamy, że stosunek jego do najważniejszych zagadnień takich, jak organizacja najwyższych władz wojskowych, jak wprowadzenie do armii Naczelnego Wodza, który dla p. Ministra jest przedmiotem handlu politycznego, jest czemś, czego w swojem sumieniu tolerować nie możemy.</u>
<u xml:id="u-11.29" who="#komentarz">(Brawa i oklaski na lewicy.)</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#WicemarszałekOsiecki">Głos ma p. Bartel.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#PBartel">Wysoki Sejmie! Ograniczony w czasie do trzech minut, zmuszony jestem zadowolić się odczytaniem w imieniu Klubu Pracy następującej deklaracji:</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#PBartel">„Stojąc niezłomnie na stanowisku polityki pokojowej widzimy w przygotowaniu całego narodu do gotowości zbrojnego odparcia każdego najazdu rękojmię zachowania niepodległego bytu.</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#PBartel">Każdy obywatel winien się czuć żołnierzem, broniącym wolności narodu. Rozbudzenie tej świadomości winno być jednem z zadań szkoły. Niechaj dziecko wychowane będzie w atmosferze karności, którą pogłębi organizacja harcerstwa...</u>
<u xml:id="u-13.3" who="#komentarz">(Głos: słusznie. Brawa)</u>
<u xml:id="u-13.4" who="#PBartel">... niechaj młodzież widzi w sportach czynnik umacniający ciało i ducha.</u>
<u xml:id="u-13.5" who="#PBartel">Jako ważną i pilną potrzebę uznajemy ustawowe ustalenie zasad przysposobienia rezerw. Nie możemy uznać motywów, dla których ta pierwszorzędna sprawa nie została dotąd załatwiona, opóźniając postulat skrócenia służby wojskowej do jednego roku.</u>
<u xml:id="u-13.6" who="#PBartel">Reforma ta zapewni możność wyszkolenia wszystkich zdolnych do władania bronią obywateli, zmniejszy wydatki budżetowe i pozwoli na produktywne zużycie zaoszczędzonych sił w życiu gospodarczem kraju.</u>
<u xml:id="u-13.7" who="#PBartel">Będziemy domagać się zmniejszenia czynnego stanu armii na rzecz przygotowania technicznego, rozwoju lotnictwa i broni gazowej.</u>
<u xml:id="u-13.8" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-13.9" who="#PBartel">Szlachetne usiłowania zrzeszeń obywatelskich w tych dziedzinach cenimy jako akcję popularyzacyjną, która jednak nie może zaspokoić istotnych braków naszego przygotowania obronnego.</u>
<u xml:id="u-13.10" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-13.11" who="#PBartel">Samowystarczalność gospodarczą uważamy za jeden z najpoważniejszych czynników naszej gotowości bojowej.</u>
<u xml:id="u-13.12" who="#PBartel">Ogromne sumy, idące na zakup sprzętu wojskowego i koni za granicą winny być zużytkowane w kraju.</u>
<u xml:id="u-13.13" who="#komentarz">(Brawa)</u>
<u xml:id="u-13.14" who="#PBartel">Wykluczenie pośredników i nabywanie wszelkich produktów wyżywiania armii wprost od producentów, względnie od ich współdzielni, zapobiegnie nadużyciom, uzdrowi stosunki i przysporzy wiele oszczędności.</u>
<u xml:id="u-13.15" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-13.16" who="#PBartel">Obowiązkowa dla wszystkich służba wojskowa winna być także szkołą obywatela świadomego swoich praw i obowiązków.</u>
<u xml:id="u-13.17" who="#komentarz">(Głos: Słusznie. Głos: Zmienić ministra.)</u>
<u xml:id="u-13.18" who="#PBartel">Podoficer i oficer mają być tej szkoły kierownikami, świecąc przykładem poświęcenia. Zapewnienie armii doskonałych kierowników uważamy za naczelne zadanie administracji wojskowej. Niedostateczne uposażenie zarówno oficerów, jak i podoficerów stwarza warunki niezdrowe i utrudniające najlepszy dobór ludzi Z wielką uwagą śledzić będziemy rozwój szkolenia i szkolnictwa wojskowego, przypisując wielką wagę do starannego doboru nauczycielu Ranga wojskowa nie jest dla nas dostateczną legitymacją kwalifikacji.</u>
<u xml:id="u-13.19" who="#PBartel">Przeciwstawiamy się sformalizowaniu i zbiurokratyzowaniu życia wojskowego, zabijającego wyszkolenie żołnierza i osłabiającego gotowość bojową armii.</u>
<u xml:id="u-13.20" who="#PBartel">Brak konsekwentnej linii w przygotowawczych pracach operacyjnych może w skutkach swych dać fatalne rezultaty. Przeciwstawimy się zawsze próbom wyodrębniania się stanu oficerskiego w kastę, wojsko musi czuć i współdziałać z żywym organizmem społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-13.21" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-13.22" who="#PBartel">Rzeczpospolita ma prawo żądać od wszystkich obywateli równej ofiarności w spełnianiu obowiązku, wypływającego z ich przynależności państwowej. Ale obowiązek zapewnienia bytu i potęgi Państwu wymaga, by każdy człowiek pracy czuł się w niem równouprawnionym gospodarzem,...</u>
<u xml:id="u-13.23" who="#komentarz">(P. Chrucki: Wy tylko obowiązki nakładacie, a praw nie dajecie. P. A. Piotrowski: Dobrze Pan wygląda. P Chrucki: Pan lepiej. W Równem daliście nam równouprawnienie.)</u>
<u xml:id="u-13.24" who="#PBartel">... by wierzył, że niepodległość i wolność Polski jest również i jego wolnością, by wiedział, że broniąc wspólnej ojczyzny, broni własnego stanu posiadania.</u>
<u xml:id="u-13.25" who="#PBartel">W Polsce demokratycznej każdy żołnierz winien mieć poczucie ogólnej idei państwowej i poczucie tej prawdy, że jego wysiłek, ofiara i jego krew nie pójdą na marne.</u>
<u xml:id="u-13.26" who="#PBartel">Szybkie zapełnienie ważnej luki w ustawodawstwie przez ustalenie najwyższych władz wojskowych uważamy za sprawę pierwszorzędnej wagi. Przeciwstawmy się złośliwym usiłowaniom rozwiązania tego problemu pod kątem niskich uczuć nienawiści, nie uznających walorów bezgranicznego poświęcenia się, bohaterstwa i talentów największego obywatela odrodzonej Polski.</u>
<u xml:id="u-13.27" who="#PBartel">Wyraz tych uczuć, niestety, spetryfikowany w naszej Konstytucji, nie może się powtórzyć.</u>
<u xml:id="u-13.28" who="#komentarz">(Brawa)</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#WicemarszałekOsiecki">Głos ma p. Minister Spraw Wojskowych gen. Sikorski.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Proszę Szanownych Panów! Nie miałem zamiaru zabierać drogiego czasu Wysokiej Izbie. Upoważniło mię do tego tak przemówienie referenta budżetu, jak i inne mowy łącznie z ostatnio odczytaną deklaracją, których wytyczne w całości odpowiadają moim poglądom. Niektóre jednak uwagi, które padły w czasie dyskusji, skłoniły mnie, bym stanął na tej trybunie, nie ażeby odmówić „Ojcze Nasz”, w myśl rady p. posła Miedzińskiego, ale ażeby z najgłębszem przekonaniem sprostować i nawet przeciwstawić się fałszywemu wrażeniu, jakie mimowoli mogło powstać w tej Izbie, a które pozostawione bez odpowiedzi, mogłoby być bardzo krzywdzące dla armii.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Myślę o wrażeniu, które później nawet znalazło wyraz w okrzykach, kiedy była mowa o zakupie koni za granicą, a które napewno nie leżało w intencji jednego z moich przedmówców.</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Istotnie rok obecny, dzięki konsekwencji i energii kierownictwa wojskowego, wykazuje na zewnątrz, wbrew zarzutowi uprawiania polityki tajenia rzeczy drażliwych, nadużycia, jakie w obrębie administracji wojskowej zostały ongiś dokonane. Z tych objawów, fałszywie oświetlonych, możnaby przypuszczać, że gangrena toczy wojsko. Jest moim przeto obowiązkiem wskazać na istotny stan rzeczy, który obali to mylne przekonanie w razie, gdyby ono powstało.</u>
<u xml:id="u-15.3" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Jednem z haseł i jednem z zadań, które przyświeca obecnemu kierownictwu wojskowemu, jest dążenie do bezwzględnego oczyszczania atmosfery w wojsku, nawet gdyby w innych działach administracji nie było lepiej, do wytępienia nadużyć bez reszty. Hasło walki z nadużyciami istotnie w ostatnich latach zostało postawione z całą bezwzględnością, z taką bezwzględnością, że nawet ze strony Wysokiej Izby ludzie zupełnie nie uprzedzeni zwracali mi uwagę, że wydawanie wojny równocześnie wszystkim, którzy popełniają nadużycia, nie jest dobrym planem wojskowym; należy rzeczy porządkować stopniowo, etapami, bo inaczej można tę kampanię przegrać,...</u>
<u xml:id="u-15.4" who="#komentarz">(P. Stroński: Lepiej późno, niż nigdy.)</u>
<u xml:id="u-15.5" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">... dlatego muszę stwierdzić, że czy to chodzi o nadużycia poborowe, które zostały zupełnie słusznie i z moralnych i materialnych względów tak ostro z tej wysokiej trybuny potępione, czy chodzi o te przykre i jaskrawe wypadki, jakie miały dawniej miejsce w marynarce wojennej, wszystko to wykryto i sanowano na podstawie planowej, a w 1924 roku stanowczo zapoczątkowanej akcji sanacyjnej.</u>
<u xml:id="u-15.6" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Rewizje komend poborowych, dokonane na skutek wizytacji wojsk mojej i szefa Sztabu Generalnego, kiedy stwierdzono duży procent ludzi, którzy zostali wcieleni do wojska, a po 3, 4 tygodniach musieli być zwolnieni wskutek ułomności, z jakimi byli wzięci przy poborze, 11 komisji, które w 11 P. K. U. przeprowadziły szkontrum ujemne, jak i pożałowania godne rezultaty tych rewizji, jakie stwierdzono w Warszawie, Krakowie i Kaliszu, są powszechnie znane. Stanowią one przedmiot dochodzeń sądowych, przyczem winni poniosą zasłużoną karę.</u>
<u xml:id="u-15.7" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Przechodzę do kwestii marynarki. Poseł Miedziński w wielu swych zarzutach poruszył prawdę. Zastrzegam się tylko przeciw twierdzeniu, jakoby w danym wypadku wchodziły w grę miliony, a nawet dziesiątki milionów.</u>
<u xml:id="u-15.8" who="#komentarz">(P. Miedziński: Ja nie mówiłem o dziesiątkach milionów.)</u>
<u xml:id="u-15.9" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">To nie Pan Poseł powiedział, ale inni. Cały budżet marynarki wynosi około 8 milionów na rok 1924, nie można więc wywoływać wrażenia, że to były nadużycia, pociągające za sobą tak olbrzymie straty dla Skarbu Państwa. Nie mniej jednak procent tych nadużyć w obrębie tych skromnych sum, jakie swego czasu oddano do dyspozycji administracji marynarki, był bardzo duży. Nadużyć tych dokonano w r. 1923, częściowo zaś z początkiem 1924 r.</u>
<u xml:id="u-15.10" who="#komentarz">(P. Anusz: To był departament, gdzie się rządzili sami fachowcy, nie było ani jednego legionisty.)</u>
<u xml:id="u-15.11" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Na podstawie poufnych dokumentów, które uzyskałem przez Sztab Generalny i po przeprowadzeniu wstępnych dochodzeń, których rezultaty zostały następnie oddane w miesiącu sierpniu Korpusowi Kontrolerów, na podstawie przeprowadzonej później, a zapoczątkowanej w listopadzie r. z. wyraźnej kontroli przez specjalnie do tego powołaną komisję, nadużycia zostały urzędowo skonstatowane. Wszyscy, którzy ponoszą jakąkolwiek ich winę, czy to bezpośrednio, czy nawet pośrednio przez niedopatrzenie służbowe, zostali pociągnięci z cała surowością prawa do odpowiedzialności. Stwierdzam to z całym naciskiem, ażeby nie wyrabiało się w tej Izbie przekonanie, które, jak sądzę, nie leżało w intencjach p. posła Miedzińskiego, iżby przestępstwa były w wojsku tolerowane, iżby bezkarność specjalnie w ostatnich czasach była wytyczną Ministerstwa.</u>
<u xml:id="u-15.12" who="#komentarz">(P. Anusz: Panie Ministrze, chcę się tylko zapytać, czy Porębski jest na urlopie, czy zawieszony?)</u>
<u xml:id="u-15.13" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Zawieszony.</u>
<u xml:id="u-15.14" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">I w latach poprzednich, zaznaczam to wbrew temu, co mówił p. poseł Miedziński pod moim adresem, wojsko karało z niezwykłą surowością złodziej, jeżeli nawet byli tak nieliczni. Jedynie wojsko bowiem decydowało się na rozstrzeliwanie ludzi, którzy popełnili nadużycia finansowe. Uważam, że surowa ocena tego rodzaju przestępstw jest dla armii jedyną drogą, która prowadzi do celu. A jako reprezentant i kierownik armii nie zabiegam o równouprawnienie zawodowych wojskowych w łagodnej ocenie występków.</u>
<u xml:id="u-15.15" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Trzeba następnie stwierdzić, że stan marynarki przedstawiał inne jeszcze braki: jej pogotowie mobilizacyjne, jej regulaminy i przepisy, szkolenie żołnierzy, weryfikacja oficerów, będą musiały równie być naprawione. Ponieważ zaś Wysoka Izba ma wotować pewne kwoty na rozbudowę tej marynarki, jestem więc obowiązany zakomunikować jej, że gruntowna sanacja w tej dziedzinie pod każdym względem jest w pełnym toku. Jest w pełnym toku reorganizacja dowództwa, opracowanie nowego statutu organizacyjnego przy współpracy fachowej oficerów francuskich Zarządzono równie weryfikację personalną korpusu oficerów marynarki, oraz opracowanie syntetycznego kilkoletniego planu, który usunie dotychczasowe błędy, a na przyszłość zapewni nam rozwój tej, jakkolwiek nielicznej, ale na skutek naszego położenia niezwykle ważnej broni. W roku zeszłym przez zapoczątkowanie budowy portu w Gdyni, przez uzbrojenie pływających jednostek, będących w naszej dyspozycji, przez weryfikację krytykowanych dzisiaj stosunków, przez pociągnięcie do odpowiedzialności winnych i przez oczyszczenie atmosfery, w której pracować będą mogli dobrzy oficerowie, zrobiliśmy już znaczny krok naprzód. Olbrzymia większość oficerów marynarki, uzyskawszy możność skutecznej pracy, zaufania w nich położonego nie zawiedzie. Powodów zatem do alarmu, jeśli chodzi o program i przyszłość tej broni, z całym spokojem i przekonaniem to stwierdzam — absolutnie niema.</u>
<u xml:id="u-15.16" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Gdybyśmy przeszli do innych dziedzin administracji wojskowej, to w rezultacie energicznie prowadzonej sanacji można zaobserwować analogiczne wypadki. Chciałbym się tylko zastrzec, żeby z tych objawów, które, jeśli chodzi o wojsko polskie, są na szczęście sporadyczne i rzadkie, ażeby nie wyciągać z nich zbyt ogólnych wniosków, ażeby ich nie generalizować. Jesteśmy bowiem — jak sądzę — pod tym względem wszyscy zgodni, że przeciętna moralność oficera polskiego stoi bardzo wysoko. Byłoby więc wielką krzywdą dla armii i dla kierownictwa wojskowego na skutek przewiny jednostek formułować ogólne pod adresem wojska oskarżenia--co nie leżało zapewne w intencji mówcy, co jednak mogło wywołać podobny nastrój na sali. Nastrój moralny wojska polskiego znajduje uznanie nawet u reprezentantów obcych armii. Jest on naogół dobry, niektóre zaś uchybienia jeszcze istniejące są usuwane i to nie tylko drogą teoretycznych wskazań, ale drogą skutecznych zarządzeń.</u>
<u xml:id="u-15.17" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Śmiem twierdzić, że i pod tym względem bardzo dużo się w wojsku poprawiło i że ta poprawa jest nie tylko papierową, ale poprawą życia. Bardzo ciężkiego oskarżenia, skierowanego pod moim adresem nie tylko jako oficera liniowego, za którego mam się zaszczyt uważać, ale nawet jako pod adresem ministra, przyjąć nie mogę, gdyż od początku swego urzędowania kładę wyłączny nacisk na egzekwowanie wskazań w życiu, a nie ich mnożenie na papierze.</u>
<u xml:id="u-15.18" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Jeśli mowa tu o rozbieżności, jaka się jeszcze czasem zaznacza pomiędzy zarządzeniem kierownictwa a jego wykonaniem, to tylko, by zaznaczyć, że trzeba na to czasu, ażeby wychować podwładnych aż do podoficera włącznie w tym samym duchu, w tej samej atmosferze i ażeby im wpoić tendencje, przyświecające kierownictwu wojska. Rzecz pierwsza — to stworzenie programu i ulepszenie metod pracy; rzecz druga — znalezienie odpowiednich ludzi do ich wykonania — postawić właściwego człowieka na właściwem miejscu. I w jednym i w drugim wypadku planowość i celowość prac kierownictwa wojskowego zrobiła w ostatnich latach bardzo duże postępy. Pod tym względem z całem zaufaniem mogą Panowie te rzeczy obserwować, my zaś zupełnie nie obawiamy się krytyki jak najostrzejszej, jak najbardziej gruntownej, byleby ona była obiektywna i byleby nie była robioną dla celów ubocznych, na eksport.</u>
<u xml:id="u-15.19" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Proszę Panów, ponieważ mówiono o pewnych niedociągnięciach, pozwolę sobie poruszyć II dział, który stanowi istotnie hasło pracy dnia obecnego kierownictwa Ministerstwa Spraw Wojskowych. Mówiono o przemyśle wojennym, o jego roli, o stosunku do przemysłu wojennego M. S. Wojsk. Stwierdzam z tej wysokiej trybuny, że każdy minister spraw wojskowych musi uważać rozwój polskiego przemysłu wojennego za jedno z najgłówniejszych jego zadań.</u>
<u xml:id="u-15.20" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Natrafiliśmy pod tym względem w zaraniu swej państwowości na cały szereg trudności, trudności, które były i za granicą, trudności, które leżały w nas samych, trudności, które leżały w organizacji gospodarczego życia polskiego. Muszę stwierdzić, iż 1924 r. może się poszczycić rezultatem z jednej strony uporządkowania całego szeregu umów, odziedziczonych po przeszłości, i tu wcale nie stawiam żadnych oskarżeń pod adresem moich poprzedników, bo one są rezultatem tych niezwykle trudnych i skomplikowanych, bo wojennych, stosunków, w jakich oni pracowali.</u>
<u xml:id="u-15.21" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Do nich należy także umowa z Frankopolem, dziś gruntownie przerobiona, o którą walka trwała prawie rok. Nie jest winą Ministerstwa Spraw Wojskowych i obecnego kierownictwa, że jeżeli zaistniały jakieś stosunki prawne i jeżeli zaatakowany przedsiębiorca ma do swej dyspozycji wszystkie klauzule umowy, że rewizja trwa tak długo.</u>
<u xml:id="u-15.22" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">W swych po raz pierwszy ze strony Ministerstwa dokonanych wyjaśnieniach pisemnych, jakie złożyłem członkom Komisji Budżetowej w związku z zeszłorocznemi uchwałami izb ustawodawczych, co np. ma być zapewne jednym z dowodów mego rzekomego złego stosunku do komisji sejmowych, wyraźnie udowodniłem, że kilkadziesiąt milionów złotych oszczędności uzyskaliśmy właśnie na podstawie bardzo energicznych i konsekwentnych rewizji umów i żeśmy przez to osiągnęli w najważniejszych umowach równowagę interesów prywatnych i interesów Państwa, co było jedynym naszym celem.</u>
<u xml:id="u-15.23" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Z chwilą gdy to osiągnięto, przemysł wojenny może z całą pewnością liczyć na pełne i najlojalniejsze z mej strony współdziałanie. Co się zaś tyczy rozwoju przemysłu wojennego w Polsce, to rok 1924 zaznaczył się rewolucyjnym wprost przełomem w tej dziedzinie. Byłbym bardzo obowiązanym, gdyby Panowie zechcieli przejrzeć odnośne dokumenty, bo trudno mówić kilka godzin z trybuny, gdyż stwierdziliby wówczas, że 40 rozmaitych zakładów w różnych dziedzinach przemysłu wojennego powstało w. r. 1924. W porównaniu z latami ubiegłemi jest to rewolucyjny przełom na korzyść samowystarczalności kraju i armii, która jest nie tylko nakazem chwili....</u>
<u xml:id="u-15.24" who="#komentarz">(P. Miedziński. Ale to jest na skutek stałej waluty.)</u>
<u xml:id="u-15.25" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Naturalnie, gdybym przeoczył stałość waluty, to byłbym zupełnie zresztą słusznie zniszczony i zgruchotany przez p. posła z tej trybuny, ale argumentami istotnie rzeczowemi, a nie osobistemi, które naogół są tak wątpliwej wartości, co do przyszłości stwierdzam, że racjonalne ustosunkowanie się kierownictwa wojska do przemysłu krajowego, odpowiednie wyzyskanie tego przemysłu krajowego dla celów wojennych, racjonalna i konsekwentna dążność w tej dziedzinie do osiągalnego w naszych warunkach maksymum samowystarczalności, jest nakazem dla całego Państwa i narodu, którego stopień realizacji zadecyduje o przegranej lub wygranej na wypadek potrzeby.</u>
<u xml:id="u-15.26" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">W dziedzinie przemysłu wojennego wprowadziliśmy ponadto następujące zmiany Istotnie nikłe i niemające żadnego ugruntowania technicznego przedsiębiorstwa i firmy są w obecnej sytuacji eliminowane od zawierania umów z M. S. Wojsk. Dzisiaj szukamy gwarancji finansowych, gwarancji technicznych, szukamy jednem słowem poważnych kontrahentów, którzy na koszt zaliczek nie mają wegetować na organizmie wojskowym, a którzy mając cały szereg walorów do dyspozycji, mogą dać pożądane rezultaty.</u>
<u xml:id="u-15.27" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Rada przemysłu wojennego, reorganizacja Departamentu X, który był krytykowanym przez sprawozdawcę generalnego, reorganizacja statutu C.Z.W.W., te wszystkie rzeczy zostały dokonane w r. 1924. Wyda to plon w latach następnych. Muszę zaznaczyć, że nie mogę się zgodzić z p. sprawozdawcą, jakoby pewne wytwórnie prowadzone przez zarząd wojskowy były i zbyteczne i niepotrzebne. Eliminując nasze specjalne względy, które przemawiają za niemi, na skutek których musieliśmy samodzielnie przemysł wojenny zapoczątkować, przynajmniej w tych gałęziach, które nie obejmują produkcji cywilnej, powinniśmy pozostawić regulatyw w swoim ręku, przy pomocy którego będziemy mogli oddziaływać na przemysł cywilny. Sądzę, że po dokonaniu weryfikacji, to co zostało w zakresie wytwórczości własnej dotychczas zrobione, nie będzie zbytecznem. Pewne sprostowania są konieczne i pod tym względem jestem w zgodzie z p. posłem Czetwertyńskim, jak również co do konieczności celowej i praktycznej kontroli nad nimi.</u>
<u xml:id="u-15.28" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Jestem również obowiązany wyjaśnić, jeżeli nie dla Wysokiej Izby, to dla wojska, zarzut, że nie bronię budżetu wojskowego dostatecznie energicznie. Bardzo się cieszę, że ten zarzut padł z ust reprezentanta klubu Wyzwolenia. W tych warunkach bowiem możemy być spokojnymi o przyszłość armii polskiej, gdyż z chwilą, kiedy ja ustąpię i kiedy moment osobisty zostanie wieliminowany, nawet „Wyzwolenie” będzie stale głosowało za najwyższym budżetem wojskowym.</u>
<u xml:id="u-15.29" who="#komentarz">(P. Anusz: To było mówione nie dlatego, żeby armia spała.)</u>
<u xml:id="u-15.30" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Armia nie śpi.</u>
<u xml:id="u-15.31" who="#komentarz">(P. Anusz: Niech Pan Minister z tego takiego wniosku nie wyciąga.)</u>
<u xml:id="u-15.32" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Nie, broń Boże.</u>
<u xml:id="u-15.33" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Stwierdzam to nie dla polemiki, a dla zanotowania w protokule jako walor pozytywny, walor, o którym armia nie powinna zapominać.</u>
<u xml:id="u-15.34" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Jeżeli chodzi o zarzut pod moim adresem skierowany, to ja stwierdzam, i to znowu można cyfrowo zbadać, że jednak za nieszczęsnego ministrowania gen. Sikorskiego budżet wojska stale i wydatnie rośnie. Istniejące cyfry łatwo można porównać, a wówczas stwierdzić będzie trzeba, że jedną z najważniejszych przewin naszych istotnie — ja włączam i siebie jako ówczesnego szefa Sztabu Generalnego do grona odpowiedzialnych — jest fakt, że do roku 1924 daliśmy się wyprzedzić w materiałowem zaopatrzeniu armii sąsiadom. Myśmy natomiast nie robili wielkiego krzyku, nie przystawialiśmy pistoletów do głowy ani p. Ministra Michalskiego, ani innego ministra finansów, nie formułowali się odpowiedniemi żądaniami i to aż do 1923 roku. Pozostaliśmy przez to pod względem inwestycji, które były wtedy najłatwiejsze i które mogły być dokonane kosztem papierowej waluty, szalenie w tyle.</u>
<u xml:id="u-15.35" who="#komentarz">(P. Miedziński: Genialny Michalski.)</u>
<u xml:id="u-15.36" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Na wszystko, Panie Pośle, można znaleźć odpowiedź, gdzie jednak wówczas byli wszyscy ci, którzy decydowali ze strony wojska o obronie Państwa?</u>
<u xml:id="u-15.37" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Ale znów nie dla sporu poruszam tę sprawę. Chodzi mi jedynie o stwierdzenie faktycznego stanu rzeczy. Diagnoza choroby jest połową uzdrowienia. Jeżeli diagnoza choroby jest zła, to zwykle i lekarstwa potem zastosowane nie prowadzą do celu. Więc ja tylko po to to mówię, żeby Wysoka Izba i społeczeństwo uświadomiło sobie, że straciliśmy cały szereg niezwykle ważnych dla rozwoju armii lat pod względem materialnym, i co za tem idzie pod względem materiałowym i że teraz będzie obowiązkiem narodu polskiego błąd naprawić — opóźnienie nadrobić.</u>
<u xml:id="u-15.38" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">A broniąc siebie, chcę tylko ten skromny i rzeczowy argument przytoczyć, że za mego kierownictwa budżet wojskowy wciąż rośnie i to rośnie bardzo pokaźnie. Żałuję bardzo, że niema tu pod ręką gen. Sosnkowskiego, którego jednak nie potrafiono poróżnić ze mną. Muszę bowiem z całą przykrością zdezawuować p. posła Miedzińskiego i stwierdzić, że jest zupełnie fałszywie poinformowany co do rzekomej licytacji in minus z okazji objęcia przezemnie Ministerstwa. Ten kryzys nastąpił na tle licytacji in minus z mojej strony i p. generał Sosnkowski o to zapytany — napewno to samo stwierdził.</u>
<u xml:id="u-15.39" who="#komentarz">(P. Miedziński: Zapytam go o to.)</u>
<u xml:id="u-15.40" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Będę bardzo obowiązany i bardzo żałuję, że Pan dotychczas z tego nie skorzystał.</u>
<u xml:id="u-15.41" who="#komentarz">(P. Miedziński: Dobrze wiem, że mam rację.)</u>
<u xml:id="u-15.42" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Kto winien, a kto nie winien niskiego poprzednio budżetu, lepiej tego nie dochodzić. Ja tylko nawet po wynurzeniach przeciwników mam znowu prawo moralne liczyć na pomoc w walce, którą napewno będę musiał jesienią rozegrać o resztujące kredyty dodatkowe, ustalone na wspólnem posiedzeniu z p. Ministrem Skarbu i prezesem komisji w dniu 2 marca.</u>
<u xml:id="u-15.43" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Protokół z tego posiedzenia jest w mojem ręku. Rozdzieliliśmy wówczas podwyżkę całą na dwie raty. Pierwsza to 70 milionów, w obecnej chwili przyznana, a druga 40 milionów odłożona do dodatkowej ustawy skarbowej, o ile oczywiście sanacja waluty i gospodarstwa krajowego, w co wierzę, zda egzamin w życiu. Otóż ta ugoda jest znana p. Miedzińskiemu i całej zresztą Komisji Budżetowej, o której jej komunikowałem.</u>
<u xml:id="u-15.44" who="#komentarz">(P Miedziński: Z tem, że nie było na niej podpisu p. Grabskiego.)</u>
<u xml:id="u-15.45" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Ten podpis mi nie jest potrzebny, gdyż sprawę załatwiono obustronnie w odmiennej formie, czego p. poseł nie miał czasu dostać do swej wiadomości.</u>
<u xml:id="u-15.46" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Wysoka Izbo! Sądzę, że mam zupełne prawo liczyć na to, że jeśli w jesieni będą na ten temat trudności, pomoc ze strony Izby nie będzie mi odmówiona, a szczególniej ze strony p. Miedzińskiego, pozwolę sobie o to apelować, jakkolwiek to jest bardzo wygodne stanowisko, jeśli się głosuje przeciw budżetowi, mówić za budżetem.</u>
<u xml:id="u-15.47" who="#komentarz">(P. Miedziński: Gwarantuję to Pańskiemu następcy.)</u>
<u xml:id="u-15.48" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Bardzo proszę, będzie napewno zadowolony i wdzięczniejszy ode mnie, gdyż ja tej pomocy tak bardzo nie potrzebuję.</u>
<u xml:id="u-15.49" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-15.50" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Kwestia samobójstw w armii została tu bardzo tragicznie, jak zresztą na to zasługuje, przedstawiona. Został mi przytem zrobiony zarzut, że ja to ukrywam w tajnych rozkazach. Proszę mi wierzyć, że tym zarzutem się nie przejmuję i na przyszłość tę samą metodę zastosuję. Coby mi p. Miedziński powiedział, że bym ja z zabójstwa każdego szeregowca, podoficera, czy oficera robił atut polityczny w ręku ministra, żebym ja mu robił reklamę, bym to ogłaszał i niepokoił wewnętrzne stosunki wojska, wzburzając opinię własną i działając szkodliwie na opinię zagranicy.</u>
<u xml:id="u-15.51" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Gdyby minister stracił pod tym względem równowagę, mojem zdaniem, nie zasługiwałby na miano ministra, cóż dopiero szefa armii. Zarzut byłby słuszny, gdybym ja tych objawów nie widział, gdybym ich nie zaobserwował, gdybym złemu stanowi nic nie przeciwdziałał. Tak jednak nie jest. Mam przed sobą rozkaz z lutego 1925 r., który jest rezultatem bardzo poważnej ankiety, rezultatem raportów dowódców korpusów i który analizuje całą sytuację, ustalając przyczyny samobójstw i dążąc do usunięcia tychże i to tak w zakresie moralnym, jak i w zakresie materialnym, oczywista w ramach możliwości ministra. Tym objawom powojennej psychozy usiłuję skutecznie zapobiec. Gdyby p. poseł Miedziński tego rodzaju zarządzenie krytykował, możnaby się rzeczowo bronić, z chwilą kiedy przeszedł do porządku dziennego nad tym zasadniczym i celowym rozkazem — dłużej zajmować Wysokiej Izby nie będę. Stwierdzam jeno, że sanacja gruntowna jest w tej sprawie na całej linii w wojsku zarządzona.</u>
<u xml:id="u-15.52" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Stwierdzam również, iż wbrew twierdzeniu p. Miedzińskiego, tak Prezydent Rzeczypospolitej, jak i Komisja Wojskowa Sejmu — ta ostatnia przez mego delegata ppłk. Petrażyckiego — byli o tych faktach w swoim czasie informowani.</u>
<u xml:id="u-15.53" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Zarzut, jakobym nie dbał o uposażenie wojskowych, jest również niesłuszny. Tylko, że znowu nie uprawiam demagogii, to prawda i oceniając ogólną sytuację skarbową i państwową, całe odjum niesłusznie stawianych mi zarzutów biorę na siebie. Zmuszony jednak do tego, muszę popełnić pewną nielojalność wobec Pana Ministra Skarbu i stwierdzić, że poza całym szeregiem zarządzeń, wydanych w tej sprawie we własnym zakresie, od kilku tygodni jestem z nim w bardzo ostrych pertraktacjach na temat naprawy bytu materialnego zawodowych wojskowych, Sądzę, że to w pewnym czasie, zależnie od możności skarbowych, wyda pozytywny rezultat.</u>
<u xml:id="u-15.54" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Bardzo byłbym rad, gdyby Wysoka Izba podzieliła mój pogląd i stanęła na mojem stanowisku i pod tym względem nie zgodziła się ze stanowiskiem Komisji Budżetowej, jakoby ta sprawa nie wymagała na razie naprawy.</u>
<u xml:id="u-15.55" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Prawdą jest, że oficerowie wszystkich prawie armii narzekają na złe uposażenie. Prawdą jest, że uposażenie armii czechosłowackiej jest trochę gorsze od uposażenia armii polskiej, ale warunków uposażenia armii czechosłowackiej i polskiej, jeżeli chodzi o drożyznę, porównywać nie można. Prawdą jest również, że we Francji to uposażenie jest tylko trochę lepsze, ale tam niezadowolenie oficerów jest silniejsze, aniżeli w Polsce i tam ten problem będzie musiał być w najbliższym czasie rozwiązany. Ale również prawdą jest, że warunki bytu oficerów i podoficerów we Francji i w Polsce są zupełnie różne, i to na naszą niekorzyść. Niestety, wbrew poglądowi, któremu dają wyraz niektóre organa prasy, Ministerstwo Spraw Wojskowych nie jest wszechwładne.</u>
<u xml:id="u-15.56" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">I dlatego nie tylko od dobrej czy złej woli samego Ministra zależy naprawa takich czy innych stosunków personalnych, szczególnie jeżeli zostały postawione w płaszczyźnie politycznej, i nie tylko od jego złej czy dobrej woli zależy naprawa bytu materialnego oficerów i podoficerów.</u>
<u xml:id="u-15.57" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Z całą jednak stanowczością i z całem przekonaniem chcę stwierdzić, że ta naprawa jest konieczną, jak również dodaję, że oficerowie i podoficerowie, domagając się słusznej poprawy bytu, zachowają tę cierpliwość, do jakiej ich zobowiązuje służba w wojsku i do jakiej ich zobowiązuje mundur, pracując w obecnych ciężkich warunkach bez jakichkolwiek zaniedbań dla Państwa i armii.</u>
<u xml:id="u-15.58" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Jeszcze jeden temat wymaga wyjaśnienia, a tym tematem jest kwestia, która ze strony p. Mączyńskiego została prawie że wskazana, a którą w innych przemówieniach mogłem wyczytać między wierszami. Mianowicie jest pewne zaniepokojenie, które byłoby złem, gdyby się ugruntowało, a które polega na tem, że w armii polskiej, że w Polsce zamało mamy sprzętu bojowego, zamało mamy uposażoną tę armię pod względem technicznym i nowoczesnym, zadużo zaś kładziemy nacisku na walor człowieka, na liczbę żołnierza.</u>
<u xml:id="u-15.59" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Chciałbym Wysoką Izbę i pod tym względem uspokoić. Tematu tego nie można poruszać publicznie dlatego, że stanowi on tajemnicę kierownictwa wojskowego. Ogólnikowo jednak można stwierdzić, że znajdujemy się w tem położeniu, że musimy mieć liczną armię i to tak liczną, ażeby już w pierwszych miesiącach wojny mogła odpowiedzieć swemu zadaniu i to nie tylko pod względem mobilizacyjnym, lecz także pod względem operacyjnym.</u>
<u xml:id="u-15.60" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Państwo Polskie znajduje się bowiem w tem strategicznem położeniu, iż musi dążyć do szybkiego rozstrzygnięcia ewentualnych wypadków wojennych, gdyż opóźnienie ich i długotrwałość pod każdym względem przeciw nam zwrócić się może. Oto główna wytyczna, która armii polskiej przez sytuację Państwa Polskiego w jej pracy jest narzuconą, dlatego kontyngent armii czynnej, armii stałej, armii pokojowej nie może u nas zejść poniżej pewnej granicy i to pod groźbą niezwykle doniosłych konsekwencji. Jest jeszcze druga zasada, która musi być również przestrzegana i do pierwszej odpowiednio ustosunkowana. Lotnictwo, gazy trujące, wynalazki w dziedzinie broni pancernej i artylerii, oto broń przyszłości, oto broń wojen nowożytnych. Dalsze wynalazki w dziedzinie chemii i fizyki mogą nadać tej broni niebywałą w historii potęgę.</u>
<u xml:id="u-15.61" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Otóż z tego faktu wypływa dalszy nakaz dla naszego kierownictwa wojskowego, ażeby możliwie szybko nadrobić zaniedbania lat poprzednich i pod względem nowoczesnego technicznego zaopatrzenia armii polskiej osiągnąć przynajmniej ten poziom zaopatrzenia armii, jaki będziemy mieli po stronie ewentualnych naszych przeciwników. Ta druga zasada została w armii polskiej również zastosowana i realizowana zależnie od finansowych możliwości Państwa doprowadzi do współpracy, koniecznej w naszych warunkach. Muszę stwierdzić, że o ile sanacja Skarbu zostanie doprowadzona szczęśliwie do końca, o ile kryzys ekonomiczny Polska będzie miała poza sobą, zacięży wówczas na obecnem pokoleniu, na obecnem społeczeństwie wielki obowiązek przyspieszenia tempa prac w tej drugiej dziedzinie, tempa, które chciałbym, ażeby Wysoka Izba w przyszłości ustawą zweryfikowała, uchwalając, jakie kwoty w jakich terminach czasu specjalnie na uposażenie techniczne armii mają być oddawane do dyspozycji kierownictwa wojskowego, Jeszcze dwa słowa na temat stosunku do Wysokiej Izby i wogóle do Izb Ustawodawczych i na temat tych ciał doradczych, które w ostatnich czasach zostały powołane w obrębie Ministerstwa Spraw Wojskowych. Pragnę uspokoić p. Referenta, że o jakichkolwiek ujemnych konsekwencjach powoływania reprezentantów społeczeństwa do współpracy z Ministerstwem Spraw Wojskowych mówić nie można. Komisyjne rozstrzyganie problemów, komisyjne rozpatrywanie rozkazów, które dawniej było zwyczajem nawet wojskowym, należy u nas już do przeszłości.</u>
<u xml:id="u-15.62" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Od szefa administracji jak Panowie to wszyscy stwierdzają, wprowadzono w każdej dziedzinie indywidualny zakres działania, a co za tem idzie indywidualną odpowiedzialność. Co innego jest jednak decyzja, a co innego informowanie się u źródła przed jej powzięciem. Zdaje mi się, że nie leżało to w intencji przedmówcy, ale mogło być tak zrozumiane, że wejście na tę drogę nie tylko zasługuje na naganę, ale owszem ono powinno być podtrzymane z tem, żeby nie ograniczało kompetencji Izb Ustawodawczych i w niczem nie odejmowało odpowiedzialności indywidualnej tego, który daną sprawę w wojsku decyduje. Tak ta rzecz jest postawiona, i czy to będzie rada przemysłu wojennego, czy to będzie rada producentów, czy to będą doraźne komisje, na które powołujemy reprezentantów społeczeństwa, nic innego nie mamy na celu, jak tylko zebranie istotnych przesłanek, które powinny wpłynąć n odnośną decyzję i ratować ją przed tem, aby ona nie była papierową lub też wręcz sprzeczną z życiem.</u>
<u xml:id="u-15.63" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Stosunek swój do Izb Ustawodawczych ustaliłem i to podejmuję z większością przemówień z jak największą energią, jak najbardziej pozytywnie i jak najbardziej żywo. Można krytykować, proszę Panów, bo zawsze znajdzie się powód do krytyki, że nie na wszystkich komisjach Minister Spraw Wojskowych jest obecny. Ale mnie się zdaje, że gdyby za dużo bywał na komisjach — to powiedzianoby, że zaniedbuje swoje obowiązki, jako szef konstytucyjnej armii.</u>
<u xml:id="u-15.64" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">W armii polskiej specjalnie w naszem położeniu tak długo jeszcze, jak długo na czele Ministerstwa stoi generał, jego pierwszym obowiązkiem, według mego głębokiego przekonania, jest wywiązanie się z jego obowiązków jako generała, jako istotnego, a nie papierowego kierownika armii, jako tego, który na wewnątrz armii ma dużo do zrobienia. Ten Minister winien zwrócić się przedewszystkiem do wojska; ja w każdym razie uważam, że w tej pozycji się znajduję.</u>
<u xml:id="u-15.65" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">I nie mogę zgodzić się z twierdzeniem, które mówi o jakichkolwiek konszachtach politycznych i jakichkolwiek nawet rozmowach politycznych na temat takiego czy innego szczegółu wojskowego. Rola wojska, zresztą, jeśli chodzi o część polityczną tej roli, jest bardzo prosta, bo jego zadaniem jest łączyć, a nie dzielić, jego zadaniem jest osiągnąć maksymum zgody, maksymum wysiłku społeczeństwa na rzecz wspólnej sprawy. Zadaniem zaś szefa nie utrudniać tej wspólnej zgody.</u>
<u xml:id="u-15.66" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Byłoby istotnie zarzutem ciężkim, gdyby mi udowodniono, że tendencyjnie uchylam się od rozstrzygania niektórych ważnych problemów, dotyczących armii, przez Izby Ustawodawcze i że załatwiam to uboczną drogą. Tego jednak zarzutu mi nie postawiono.</u>
<u xml:id="u-15.67" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Tempo zaś pracy Ministerstwa w zakresie ustawodawczym w obecnej chwili jest daleko silniejsze, aniżeli to było dawniej. Bardzo mi przykro, że w tej właśnie sprawie muszę się zwrócić pod adresem Wysokiej Izby z gorącym apelem, ażeby to tempo pracy, jeśli chodzi o organizację najwyższych władz wojskowych, a więc organizację, która rozwiązuje cały szereg niezwykle ważnych dla obrony Państwa problemów, iżby to tempo zechciała wydatnie przyspieszyć.</u>
<u xml:id="u-15.68" who="#komentarz">(Głos: Kiedy referent wyjechał do Marocco.)</u>
<u xml:id="u-15.69" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Jak długo ten problem nie będzie załatwiony, trudno mi przychodzić z projektem ustawy o organizacji obrony narodowej na wypadek wojny dlatego, że potem cały problem trzeba będzie modyfikować.</u>
<u xml:id="u-15.70" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Inne ustawy, jak ustawa o przysposobieniu rezerw, o wychowaniu fizycznem młodzieży, o etatach wojska i t. d. są opracowane pod względem fachowym i wymagają jedynie uzgodnienia pomiędzy poszczególnemi Ministerstwami, do czego potrzeba czasu. Sądzę jednak, że przed rozejściem się Sejmu ustawy te wpłyną na porządek dzienny. Obawiam się jednak, że jeśli Komisja Wojskowa będzie się tak rzadko zbierała, jak w ostatnich czasach, to nie będzie mogła tych rzeczy załatwić,</u>
<u xml:id="u-15.71" who="#komentarz">(Głos na lewicy: W tamtą stronę niech się Pan zwraca.)</u>
<u xml:id="u-15.72" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Ja liczę w tym wypadku na szczere współdziałanie p. pos. Miedzińskiego.</u>
<u xml:id="u-15.73" who="#komentarz">(P. Miedziński: Chętnie obejmę referat.)</u>
<u xml:id="u-15.74" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Co do zarzutu, że na Komisji Wojskowej osobiście każdego artykułu nie bronię, pragnę uspokoić posła Miedzińskiego, że każdy artykuł przed pojęciem formy definitywnej jest u mnie ze strony komisji uzgodniony. Tak, że poza posiedzeniami komisyj, jednak na ten temat bardzo dużo czasu i energii poświęcamy, ażeby odnośne artykuły ustalono zgodnie z obronnemi interesami Państwa.</u>
<u xml:id="u-15.75" who="#komentarz">(P. Miedziński: Właśnie te zakulisy, to jest nasz główny zarzut)</u>
<u xml:id="u-15.76" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Te zakulisy, to fachowe posiedzenia z szefem Sztabu Generalnego i paru oficerami na temat czysto fachowy, a nie polityczny. Proszę więc nie odwracać mego twierdzenia, gdyż ta metoda walki nie wytrzymuje próby nawet na jedną sekundę.</u>
<u xml:id="u-15.77" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Przedstawiciel Klubu Żydowskiego zechciał odmówić głosowania za budżetem wojska, przytaczając powody natury politycznej i ideowej. Wołałbym, żeby reprezentant zgodnie ze swojem przekonaniem powiedział, że taka jest zasadnicza decyzja i jest niezależna od tego, co się dzieje w wojsku. Muszę bowiem z całem przekonaniem stwierdzić, że zarzuty, któreby się odnosiły do złego traktowania ze strony wojska mniejszości narodowych w Polsce, są w całej pełni nieuzasadnione. Wojsko jest stróżem Konstytucji, wojsko jest stróżem prawa. Wojsko nie dzieli obywateli na obywateli 1, 2 czy 3 klasy.</u>
<u xml:id="u-15.78" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Traktując wszystkich równomiernie, a zwalczając jeno przeciwpaństwowe posunięcia gruntujemy w szeregach armii i to w sposób powszechny ten dobry nastrój moralny żołnierzy, bez którego niema zwycięstwa. Stan ten mogą Panowie stwierdzić nawet wśród swoich bliższych współobywateli.</u>
<u xml:id="u-15.79" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Zarzuty przeto nawet tak słabe, jakie przytoczył reprezentant Żydów, odeprzeć muszę z taką siłą, z jaką im przeczy życie.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#WicemarszałekOsiecki">Rozprawa wyczerpana. Uprzedzam Panów, że po przemówieniu referenta będzie głosowanie. Jako ostatni głos ma p. sprawozdawca.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#PCzetwertyński">Stwierdzam to, co już wczoraj zaznaczyłem, że co do spraw wojska nie tylko istnieje skonsolidowana liczbowo większość w Sejmie, ale i skonsolidowana opinia, która nie tylko na wojsko zapatruje się jednolicie, ale nawet, jak tutaj musieliśmy stwierdzić, tych samych akcentów, a często tych samych motywów używa, ażeby uzasadnić swoje stanowisko względem wojska. Czy to było przemówienie, wygłoszone przez p. posła Żałuskę i prezesa Komisji Wojskowej, czy przez p. posła Miedzińskiego i innych, we wszystkich musiałem doszukać się i dopatrzeć, zresztą przebijało się to samo, rzeczywistej, prawdziwej, szczerej troski o los wojska, o obecny jego stan, o jego przyszłość.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#PCzetwertyński">Chciałbym w paru słowach odpowiedzieć p. Ministrowi Spraw Wojskowych, że we wczorajszem mojem sprawozdaniu nie stwierdziłem, ażeby Komisja Budżetowa uznała sprawę uposażenia wojska jako rzecz niepilną, przeciwnie uznała za rzecz pilną, ale wobec bardzo wielu spraw pilniejszych uznała, że w najbliższym czasie, a nie odrazu dziś, sprawa ta powinna być załatwiona.</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#PCzetwertyński">Co do stanu wytwórni wojskowych, tak samo nie powiedziałem, że Komisja Budżetowa uznała za zbyteczne niektóre istniejące wytwórnie, lecz, że z tem musi się liczyć administracja wojskowa, że to jest takie samo przedsiębiorstwo państwowe, jak wszystkie inne istniejące i że przez wszystkie te same choroby dziecięce i choroby dojrzałego wieku będzie przechodziło. Ale o tem, jakobym powiedział, żeby jakiś zbytek był w tych wytwórniach, nie może być mowy. Zwróciłem tylko uwagę w tym względzie, że los ich jest w ręku osób, które tem wszystkiem zarządzają. Trzeba wielki nacisk położyć, aby tylko najodpowiedniejsze siły do kierownictwa tych instytucji były dopuszczane.</u>
<u xml:id="u-17.3" who="#PCzetwertyński">Chciałbym jeszcze zaznaczyć, że w sprawozdaniu naszem jest wydrukowane, że te 100.000 zł, które Komisja Budżetowa wprowadziła, są specjalnie przeznaczone na ubezpieczenie robotników, pracujących w zakładach, znajdujących się w Małopolsce, które korzystały z ubezpieczenia jeszcze przed wojną, dzięki ustawodawstwu austriackiemu; należy to rozumieć, że nie tylko dotyczy to robotników w Małopolsce, ale i w b. dzielnicy pruskiej, gdzie, jak się później okazało, również podobne ustawodawstwo istnieje, i od tych robotników pewne dodatki przemysłowe pobiera. Nie chciałbym, aby to mylne wyrażenie — „dodatek” wojsko tłumaczyło sobie tak, że inni robotnicy z tej dodatkowej sumy 100.000 zł nie mają prawa korzystać.</u>
<u xml:id="u-17.4" who="#PCzetwertyński">Chciałbym w końcu wrócić tylko do przemówienia p. Miedzińskiego, ale bynajmniej nie do treści jego przemówienia i nie do wszystkich faktów, które przytoczył. Już wczoraj zaznaczyłem bardzo wyraźnie, że dbam niesłychanie o to, ażeby współpraca wojska z Sejmem odbywała się jak najbardziej ściśle, i jeżeli ma być szczera i owocna, jeżeli ma przynieść rezultaty, to naturalnie nic nie może być chowane pod korcem, wszystko musi być na światło dzienne wydobyte, ażeby to, co jest złe rzeczywiście, w najbliższym czasie było usunięte, żeby właśnie Sejm największą swoją pieczą otoczył, żeby się wszystko prawidłowo odbywało. Ale właśnie p. Miedziński, który uważa, że ta współpraca odbywać się powinna w komisjach sejmowych Wojskowej i Budżetowej, powinien był to co powiedział i ten ton, jaki swemu przemówieniu nadał i pewne wyjaskrawienie rzeczy, jakie w przemówieniu swojem zaznaczył, właśnie w komisji przeprowadzić, dlatego, że tam jest miejsce na rzeczowe potraktowanie tej rzeczy tak, jak ją potraktował tutaj. Pomimo zasługi za przedstawienie tej rzeczy w pełni prawdy, popełnił błąd przejaskrawienia, bo społeczeństwo nasze lubujące się w sensacji, nawet dąży do sensacji, niech Panowie przeczytają sprawozdanie z wczorajszego posiedzenia Sejmu, tam o rzeczowych przemówieniach jest tylko parę słów, o słabym dziecinnym incydencie z p. Ministrem Pracy zaś zapisano całe szpalty, a to dlatego, że społeczeństwo właśnie szuka w tych małych rzeczach, w tych drobnych sensacjach jakiegoś zadowolenia osobistego. Nie chciałbym właśnie, żeby tak było ze sprawozdaniem z niniejszego posiedzenia, i żeby przemówienie p. Miedzińskiego wywołało również taką sensację, jakoby w wojsku są marnotrawione miliony i, jak powiedział jeden z posłów, robotnicy nie mają kawałka chleba. Przejaskrawienie w argumentowaniu pewnych rzeczy, które rzeczowo tylko winne być potraktowane, zamiast przynieść korzyści, często szkodzi społeczeństwu. Te rzeczy chciałbym właśnie zaznaczyć, dlatego że wszyscy o wojsko równie silnie dbają o to, żeby jak największy porządek w tych sprawach zaprowadzić.</u>
<u xml:id="u-17.5" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-17.6" who="#PCzetwertyński">Ponieważ do budżetu ogólnie żadne zmiany zaproponowane nie zostały, tylko niektóre kluby zaznaczyły, że głosować będą za całością budżetu Ministerstwa Spraw Wojskowych, to w tej dziedzinie jestem usprawiedliwiony, jeżeli zaznaczę potrzebę, aby swoją drogą Wysoki Sejm budżet ten tak ułożony, jak Komisja Budżetowa to zrobiła i do tej wysokości doprowadzony, w pełni przyjął i zatwierdził.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#Marszałek">Przystępujemy do głosowania. Głosować będziemy najpierw nad VI częścią preliminarza budżetowego, mianowicie preliminarzem Ministerstwa Spraw Wojskowych. Panowie zechcą otworzyć załącznik 1a na stronie 4. Do działu 1 § 1 — uposażenie, jest zgłoszony wniosek p. Miedzińskiego. Wniosek ten został zgłoszony na komisji i jest wydrukowany między wnioskami mniejszości. Proszę Posłów, którzy są za wnioskiem p. Miedzińskiego, aby wstali. Stoi mniejszość, wniosek ten odrzucony.</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#Marszałek">Dalej jest drugi wniosek p. Wyrzykowskiego, odnoszący się do działu 5 § 10, jest on wydrukowany między wnioskami mniejszości. Proszę Posłów, którzy są za tym wnioskiem, aby wstali. Stoi mniejszość — wniosek odrzucony. Dalej do działu 10 § 1 — marynarka, uposażenie, jest wniosek p. Miedzińskiego, także wydrukowany we wnioskach mniejszości w załączniku 2. Proszę Posłów, którzy są za tym wnioskiem, żeby wstali. Stoi mniejszość, wniosek odrzucony. Żadnych innych poprawek do wydatków nie zgłoszono — wobec czego wydatki przyjęte bez zmiany. Dochody uważam za przyjęte bez zmiany. Do przedsiębiorstw Ministerstwa Spraw Wojskowych nie zgłoszono poprawek, uważam je za przyjęte zarówno w rozchodach, jak i we wpływach.</u>
<u xml:id="u-18.2" who="#Marszałek">Będziemy teraz głosować nad Ministerstwem Pracy i Opieki Społecznej, to jest nad częścią XV preliminarza. Panowie zechcą otworzyć załącznik 1a na stronie 31. Do wydatków zwyczajnych mamy zgłoszony szereg poprawek. Najpierw jest poprawka p. Waszkiewicza, odnosząca się do działu 1 §11, mianowicie: „Zwrot kasom chorych kosztów świadczeń” i t. d Wniosek p. Waszkiewicza jest powielony na szapirografie. Proszę tych pp. Posłów, którzy są za poprawką p. Waszkiewicza, żeby wstali. Biuro nie jest zgodne, muszę zarządzić głosowanie przez drzwi. Proszę tych pp. Posłów, którzy są za poprawką p. Waszkiewicza, aby przeszli przez drzwi z napisem „tak”.</u>
<u xml:id="u-18.3" who="#komentarz">(Po głosowaniu.)</u>
<u xml:id="u-18.4" who="#Marszałek">Wynik głosowania jest następujący: za poprawką głosowało 128 posłów, przeciw — 114 posłów, poprawka p. Waszkiewicza została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-18.5" who="#komentarz">(Brawa.)</u>
<u xml:id="u-18.6" who="#Marszałek">Dalej mamy poprawkę p. Chądzyńskiego, która znajduje się w druku między wnioskami mniejszości. Odnosi się ona do § 12a i zmusza do podniesienia preliminarzowej kwoty 500.000 zł do 600.000 złotych. Proszę Posłów, którzy są za poprawką p. Chądzyńskiego, aby wstali. Biuro nie jest zgodne, muszę zarządzić głosowanie przez drzwi, Proszę tych Posłów, którzy są za poprawką p. Chądzyńskiego, aby przeszli przez drzwi z napisem „tak”.</u>
<u xml:id="u-18.7" who="#komentarz">(Po głosowaniu)</u>
<u xml:id="u-18.8" who="#Marszałek">Wynik głosowania następujący: za wnioskiem p. Chądzyńskiego głosowało posłów 122, przeciw — 103. Wniosek przyjęty,</u>
<u xml:id="u-18.9" who="#komentarz">(Brawa)</u>
<u xml:id="u-18.10" who="#Marszałek">Do działu 1 § 14 mamy dwie poprawki.</u>
<u xml:id="u-18.11" who="#Marszałek">Pierwsza poprawka jest pp. Chądzyńskiego i Ziemięckiego, żeby podnieść kwotę preliminowaną w § 14 do sumy 500.000 Druga jest p. Puchałki, który wnosi o podwyższenie tej kwoty do sumy 760.000 zł. Będziemy najpierw głosowali nad poprawką p. Puchałki, jako dalej idącą. Proszę Panów Posłów, którzy są za poprawką p. Puchałki, żeby wstali. Mniejszość, poprawka odrzucona. Będziemy głosować obecnie nad poprawką pp. Chądzyńskiego i Ziemięckiego. Proszę Panów Posłów, którzy są za tą poprawką, aby wstali Stoi większość, poprawka przyjęta.</u>
<u xml:id="u-18.12" who="#Marszałek">Do działu 1 § 23 jest zgłoszona poprawka p. Waszkiewicza; jest ona powielona na szapirografie: „Udział z Funduszu Bezrobocia, zamiast cyfry 16.000 000 wstawić cyfrę 20.000 000”. Proszę Posłów, którzy są za tą poprawką, aby wstali. Mniejszość — poprawka odrzucona.</u>
<u xml:id="u-18.13" who="#Marszałek">Wreszcie do działu 1 § 9 — w wydatkach nadzwyczajnych, mamy poprawkę p. Puchałki, mianowicie, ażeby skreślić kwotę 500.000 zł. Proszę Posłów, którzy są za tą poprawką, aby wstali. Mniejszość odrzucona.</u>
<u xml:id="u-18.14" who="#Marszałek">Do dochodów Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej nie zgłoszono żadnych poprawek, podobnie i do przedsiębiorstw. Uważam je za przyjęte bez zmian według załącznika 1-a.</u>
<u xml:id="u-18.15" who="#Marszałek">W ten sposób cały załącznik 1-a został przegłosowany; zestawienia, wydrukowanego na ostatniej stronie tego załącznika, nie poddaję specjalnie pod głosowanie, uważam je za przyjęte ze zmianami, wynikającemi z poprawek, uchwalonych do poszczególnych części preliminarza.</u>
<u xml:id="u-18.16" who="#Marszałek">Do artykułu 1 ustawy skarbowej zgłoszony został wniosek Klubu Komunistycznego o skreślenie tego artykułu. Art. 1 poddaję pod głosowanie w formie pozytywnej. Panowie, którzy są za tym wnioskiem Klubu Komunistycznego, będą mogli dać wyraz swojemu stanowisku głosując przeciw przyjęciu artykułu 1. Proszę Posłów, którzy są za art. 1 ustawy skarbowej, aby wstali. Stoi większość — artykuł 1 przyjęty, oczywiście ze zmianą liczb, wynikającą z przyjęcia poprawek do preliminarza. Do art. 2, 3, 4 i 5 niema poprawek. Uważam je za przyjęte, przyczem art. 2 i 3 z omówieniem, jakie zrobiłem wyżej przy art. 1.</u>
<u xml:id="u-18.17" who="#Marszałek">Następnie do art. 6 jest poprawka p. Poniatowskiego, który proponuje uzupełnienie art. 6 nowym ustępem, wydrukowanym w załączniku 2. Proszę Posłów, którzy są za poprawką p. Poniatowskiego do art. 6 ustawy skarbowej, aby wstali. Stoi mniejszość — poprawka odrzucona. Uważam art. 6 oraz wszystkie dalsze artykuły i tytuł ustawy skarbowej za przyjęte bez zmiany.</u>
<u xml:id="u-18.18" who="#Marszałek">W ten sposób ustawa skarbowa na rok 1925 w drugiem czytaniu została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-18.19" who="#Marszałek">Proszę p. Sekretarza o odczytanie zgłoszonych interpelacji.</u>
<u xml:id="u-18.20" who="#Marszałek">Interpelacja p. Sergjusza Kozickiego i tow. z Klubu Ukraińskiego do pp. Ministrów Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego oraz Spraw Wewnętrznych w sprawie odebrania nauczycielom prywatnej szkoły powszechnej im. Szaszkiewicza w Stanisławowie p. Andrzejowi Byrowiczowi, Dymitrowi Makohonowi, Adolfinie Makohonowej, Eugenii Samowerskiej, Włodzimierzowi Fedankowi prawa nauczania rzekomo z powodu ich „nielojalności” wobec Państwa.</u>
<u xml:id="u-18.21" who="#Marszałek">Interpelacja p. Sergjusza Kozickiego i tow. z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie bezprawnego postępowania p. inspektora szkolnego w Przemyślanach, p. nauczycielki Soboty i p. kierownika szkoły Turskiego w Preheojowie, powiat Przemyślany, w kwestii deklaracji szkolnych.</u>
<u xml:id="u-18.22" who="#Marszałek">Interpelacja p. Sergjusza Kozickiego i tow. z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie bezprawnego postępowania inspektora szkolnego w Stanisławowie przy sprawdzaniu ważności deklaracji szkolnych.</u>
<u xml:id="u-18.23" who="#Marszałek">Interpelacja p. Krempy i tow. z poselskiego klubu Związku Chłopskiego do pp. Ministrów Sprawiedliwości oraz Rolnictwa i Dóbr Państwowych w sprawie 150 morgowej kępy przy Wiśle w gminie Nagnajów, pow. tarnobrzeskiego, którą przy pomocy sądu usiłuje nieprawnie przywłaszczyć sobie właściciel folwarku w Nagnajowie p. Biegeleisen.</u>
<u xml:id="u-18.24" who="#Marszałek">Interpelacja p. Krempy i tow. z Poselskie go Klubu Związku Chłopskiego do pp. Ministrów Spraw Wewnętrznych, Rolnictwa i Dóbr Państwowych oraz Sprawiedliwości w sprawie zatapiania gruntów rolników z gminy Ostrowy Baranowskie, pow. kolbuszowski z powodu rozmyślnego spuszczania wód z lasów przy pomocy sądu i władzy politycznej w Kolbuszowej.</u>
<u xml:id="u-18.25" who="#Marszałek">Interpelacja p. Krempy i tow. z poselskiego klubu Związku Chłopskiego do p. Ministra Sprawiedliwości w sprawie rujnowania ludności przez ściąganie kosztów działu, przechodzących wartość gruntu, jakie dokonują sądy w Małopolsce, a szczególnie sąd dukielski.</u>
<u xml:id="u-18.26" who="#Marszałek">Interpelacja p. Krempy i tow. z poselskiego klubu Związku Chłopskiego do pp. Ministrów Spraw Wewnętrznych i Skarbu w sprawie pokrzywdzonego Józefa Chmielowca, którego syn Wojciech utopił się podczas ratowania ludzi w rzece Sanie pod Jarosławiem, za którego śmierć nawet kosztów pogrzebowych mu nie zwrócono.</u>
<u xml:id="u-18.27" who="#Marszałek">Interpelacja p. Krempy i tow. z poselskiego klubu Związku Chłopskiego do p. Ministra Skarbu w sprawie nieprawnie opłaconego spadku w kwocie 159 zł. 8 gr przez Józefa i Tomasza Kaczaków z Dąbrowicy, pow. tarnobrzeskiego, a do tego czasu niezwróconego.</u>
<u xml:id="u-18.28" who="#Marszałek">Interpelacja p. Krempy i tow. z poselskiego klubu Związku Chłopskiego do pp. Ministrów Spraw Wewnętrznych, Skarbu i Opieki Społecznej w sprawie skrzywdzonego przez władze Michała Jaskota z Marków ad Dąbrowica pow. tarnobrzeskiego.</u>
<u xml:id="u-18.29" who="#Marszałek">Interpelacja p. Kwapińskiego i tow. z Z. P. P. S. do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie zbrodniczego postępowania policji w Szczuczynie.</u>
<u xml:id="u-18.30" who="#Marszałek">Interpelacje te prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów na drodze regulaminem przepisanej.</u>
<u xml:id="u-18.31" who="#Marszałek">Miałem zamiar zaproponować odbycie posiedzenia jutro i na porządku dziennym umieścić między innemi sprawozdanie Komisji Skarbowej w sprawie rewizji uprawnionych na sprzedaż przedmiotów, objętych monopolem. Jednakże p. Prezes Ministrów i Minister Skarbu zwrócił się do mnie z życzeniem odłożenia tej sprawy ze względu na chorobę dyrektora Głowackiego, który ma być delegowany przez Rząd dla uzasadnienia stanowiska Rządu w tej sprawie. Wobec zaś tego, że inne sprawy, które miały być pozatem na porządku dziennym, nie są najpilniejsze, proponuję w dniu jutrzejszym posiedzenia nie odbywać, a przeznaczyć go na to, aby kancelaria sejmowa mogła przygotować poprawki do trzeciego czytania, a także żeby generalny referent mógł się porozumieć ze stronnictwami w sprawie przyjętych w 2 czytaniu poprawek, które w znacznym stopniu naruszają równowagę budżetu, ustaloną w Komisji Budżetowej. W ten sposób w piątek o godz. 4 po południu. odbylibyśmy trzecie czytanie budżetu na rok 1925 Proszę Posłów, którzy mają zgłosić poprawki do trzeciego czytania, ażeby zechcieli wręczyć je kancelarii sejmowej jutro najpóźniej do 1 w południe, ażeby mogły być powielone i Panom w czas rozdane.</u>
<u xml:id="u-18.32" who="#Marszałek">Sądzę w końcu, że Panowie mnie upoważnią, ażeby w tej chwili odesłać w pierwszem czytaniu projekt ustawy o ratyfikacji Konwencji Konsularnej z Estonią do Komisji Spraw Zagranicznych. Proszę, aby komisja tę sprawę możliwie jutro rozpatrzyła, tak ażebyśmy sprawozdanie komisji mogli postawić na porządku dziennym posiedzenia piątkowego obok ratyfikacji konwencji z Francją i Szwecją i projektów ustaw: o wyłączności portów polskich i o popieraniu żeglugi morskiej.</u>
<u xml:id="u-18.33" who="#komentarz">(P. Żółtowski: A pierwsze czytanie ustawy o funduszu melioracyjnym?)</u>
<u xml:id="u-18.34" who="#Marszałek">Wreszcie rezerwuję sobie prawo uzupełnienia porządku dziennego kilkoma pierwszemi czytaniami, które nie wywołają dyskusji.</u>
<u xml:id="u-18.35" who="#Marszałek">W sprawie porządku dziennego nikt głosu nie żąda. Uważam go za przyjęty. Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-18.36" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 2 m 45 po południu)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>