text_structure.xml 243 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432 433 434 435 436 437 438 439 440 441 442 443 444 445 446 447 448 449 450 451 452 453 454 455 456 457 458 459 460 461 462 463 464 465 466 467 468 469 470 471 472 473 474 475 476 477 478 479 480 481 482 483 484 485 486 487 488 489 490 491 492 493 494 495 496 497 498 499 500 501 502 503 504 505 506 507 508 509 510 511 512 513 514 515 516 517 518 519 520 521 522 523 524 525 526 527 528 529 530 531 532 533 534 535 536 537 538 539 540 541 542 543 544 545 546 547 548 549 550 551 552 553 554 555 556 557 558 559 560 561 562 563 564 565 566 567 568 569 570 571 572 573 574 575 576 577 578 579 580 581 582 583 584 585 586 587 588
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10 min. 25 przed pół.)</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">Przedstawiciele Rządu: Prezes Rady Ministrów i Minister Skarbu Władysław Grabski, Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego Bolesław Miklaszewski.</u>
          <u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">Podsekretarze Stanu: W Ministerstwie Skarbu Bolesław Markowski i Czesław Klamer.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#WicemarszałekMoraczewski">Otwierani posiedzenie. Protokół 132 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 133 posiedzenia leży w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają pp. Sołtyk i Ledwoch. Listę mówców prowadzi p. Ledwoch.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#WicemarszałekMoraczewski">Donoszę Izbie, że pp. Mazecki i Maksymilian Malinowski usprawiedliwiają swą nieobecność w Sejmie.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#WicemarszałekMoraczewski">Udzieliłem urlopów pp.: Puzyniance na jeden dzień, Zygmuntowi Piotrowskiemu na 2 dni, ks. Czujowi na 4 dni, Albinowi Nowickiemu, Siecińskiemu, Anuszowi na 5 dni.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#WicemarszałekMoraczewski">Proszą Izbę o udzielenie urlopów, posłowie Lieberman na 10 dni, Szydłowski na 2 tygodnie. Nie słyszę protestu, uważam, że na udzielenie urlopów Izba zgadza się.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#WicemarszałekMoraczewski">Przystępujemy do porządku dziennego: pierwsze czytanie projektu ustawy o poborze przez Skarb Państwa akcji nowych emisji (druk nr 1301). Nikt głosu nie żąda, sprawa idzie do Komisji Skarbowej.</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#WicemarszałekMoraczewski">Punkt 2: Dalszy ciąg dyskusji nad sprawozdaniem Komisji Budżetowej, o preliminarzu budżetowym na r. 1924 (druk nr 1210).</u>
          <u xml:id="u-2.6" who="#WicemarszałekMoraczewski">Głos ma p. Chrucki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#PChrucki">Wysoki Sejmie!</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#PChrucki">Bardzo wiele mam do powiedzenia przy rozpatrywaniu budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, chociaż wiem, że wobec pustych ław poselskich przemówienie moje będzie głosem wołającego na puszczy. Onegdaj byliśmy świadkami, jak prawica i lewica sejmowa zarzucały sobie nawzajem nieudolność w polityce zagranicznej. Ale nikt z panów nie dostrzegł źródła tego niepowodzenia, a źródło to tkwi w nieudolnej polityce wewnętrznej. W tej polityce wewnętrznej niemal pierwszą rolę odgrywa Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Politykę Ministerstwa względem narodu ukraińskiego krótko można określić jako nader wrogą. Źródło tej wrogości składa się z kilku czynników. Najważniejszym jest mania wielkomocarstwowa, na którą chorują wszystkie stronnictwa polskie, z wyjątkiem Związku Proletariatu miast i wsi. Obecna Polska zupełnie zapomniała o swojem haśle: wolni z wolnymi, równi z równymi, które to hasło w jej walce za swoją niepodległość zdobyło jej sympatię niemal całego świata demokratycznego. To zjawisko jest tembardziej zdumiewające, że nastąpił w życiu całego świata fakt dziejowej miary, wojna światowa, która zaczęła się pod hasłem idei wielkomocarstwowej i zakończyła się zupełną klęską tej idei, dając zamiast tego zwycięstwo idei narodowościowej i wysuwając hasło samookreślania narodów. Z tej dziejowej epoki żadnej nauki nie wyciągnęła dla siebie Polska, jak niczego nie nauczyła się z doświadczenia państw zaborczych.</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#PChrucki">Przeciwnie, Polska, zapomniawszy o swojem byłem świętem haśle i nie rachując się z ideą samookreślenia narodów, stara się wskrzesić ideę wielkomocarstwową i choć niedawno jeszcze walczyła z imperializmem, teraz uprawia politykę zaborczości. Przez to w dalszej konsekwencji Polska musi iść za wzorem państw zaborczych, które stosowały względem podbitych narodów zasadę unifikacji. Muszę jednak być sprawiedliwym i wskazać na pewien postęp w tej polityce gnębicielskiej. A mianowicie państwa zaborcze, które stosowały metodę unifikacyjną w dziedzinie narodowościowej, jednocześnie w najszerszej mierze uwzględniały prawo kompensacji na polu ekonomicznem. Takiego jednak wypadku, żeby wobec jakiejś narodowości stosować metodę unifikacyjną, ignorując jednocześnie jej potrzeby ekonomiczne, a nawet celowo upośledzając ją gospodarczo, nowe dzieje nie znają. I ten nowy typ polityki narodowościowej usiłuje stworzyć Polska, bo mniejszości na kresach są uciskane narodowościowo i wyniszczane gospodarczo. Na szczęście to opinia nie moja, nie opinia człowieka, który już z tego tytułu, że jest Ukraińcem, ma kwalifikację wroga, lecz — należy to przyjąć pod uwagę — jest to ostateczny wniosek broszury p. Konstantego Srokowskiego. Wobec tego jedynie my mamy prawo zarzucać wam, Polakom, wrogość, a nie odwrotnie. I dlatego słusznie p. Grunbaum nazwał Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Ministerstwem do walki z wrogiem wewnętrznym, innem ono być nie może.</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#PChrucki">Dla uwypuklenia tego wywodu dość poruszyć kilka spraw, przyczem dla konkretnej Ilustracji będę operował faktami niemal z dnia wczorajszego, bo prawie każdy dzień daje nam obfity materiał.</u>
          <u xml:id="u-3.4" who="#PChrucki">Otóż sprawa obywatelstwa całej inteligencji ukraińskiej oraz duchowieństwa. Świadomie nie przyznaje się praw obywatelskich, wysunięto bowiem wymaganie, by się wykazywano wyciągiem z ksiąg ludności. Owo zarządzenie samo przez się jest sprzeczne z traktatem wersalskim o mniejszościach, jak to udowodnił jeden z najwybitniejszych profesorów prawa we Francji, Lapradelie. W zastosowaniu zaś do Kresów jest ono tem niewłaściwszem, że do ksiąg ludności na Kresach za czasów rosyjskich inteligencji nie wpisywano. Administracja musiała o tem wiedzieć, lecz zrobiła z tego dla siebie łatwy środek presji na inteligencję i duchowieństwo. Ci ludzie żyją w stanie całkowitej niepewności jutra, bo w każdej chwili można Ich wysiedlić. Obecnie wymusza się zapomocą tego środka od duchowieństwa zgodę na wprowadzenie autokefalii dla cerkwi prawosławnej w Polsce, wymienię tu pp. starostów we Włodzimierzu i Równem. Administracja nie tylko sama korzysta z tego środka teroru, lecz uprzejmie udziela go i innym władzom państwowym. Ta garstka inteligencji naszej, która, cudem dostała w swoim czasie posady państwowe, obecnie żyje pod strachem dymisji jedynie tylko za nieposiadanie obywatelstwa polskiego. Ileż to razy musieliśmy interweniować w różnych ministerstwach, ażeby powstrzymano wydalenie tych urzędników.</u>
          <u xml:id="u-3.5" who="#PChrucki">Celem uniemożliwienia działalności kulturalnej, oprócz tego teroryzowania inteligencji, administracja stosuje różne metody, o których nawet nie miały pojęcia władze zaborcze Kulturalnym i ekonomicznym instytucjom ukraińskim zabrania się rozszerzenia działalności na inne tereny, dopatrując się w tem tendencji politycznych. Naprzykład, niedawno nie zatwierdzono statutu ukraińskiego Towarzystwa Pedagogicznego, który przewidywał, że ta instytucja oświatowa może rozszerzyć swą działalność na wszystkie ziemie ukraińskie. Ta sama historia dzieje się z towarzystwem asekuracyjnem „Dnister” i towarzystwem pomocy ukraińskim inwalidom.</u>
          <u xml:id="u-3.6" who="#PChrucki">Ja pytam się Panów, czy zamierzacie dalej rozdzierać na kawałki żywe ciało jednego narodu.</u>
          <u xml:id="u-3.7" who="#komentarz">(Głos: Głupstw nie możemy słuchać. Wrzawa. Różne okrzyki. Oklaski na ławach mniejszości ukraińskiej. (Głos: Wy płacicie podatki gruntowego 32 grosze, a reszta 90 groszy.)</u>
          <u xml:id="u-3.8" who="#PChrucki">Co więcej, w niektórych wypadkach zamyka się już istniejące kulturalne instytucje, a legalizacji nowych, jak np. „Proświty” w Horochowie, odmawia się. Dalej zabrania się nawet odbywania przedstawień teatralnych, koncertów i odczytów, zabrania się kwest na cele oświatowe. Co do działalności instytucji politycznych, to partia ukraińska S. D., która istniała 30 lat, została steroryzowana i zagnana w podpole. O wolności zebrań niema mowy. W jednym Lwowie 13 razy zostało zabronione zwołanie wiecu w sprawach oświatowych. Nawet sprawozdawcze wiece poselskie rozpędza policja. Na jakich podstawach to się robi, na dowód tego odczytam panom dokument, który otrzymałem wczoraj:</u>
          <u xml:id="u-3.9" who="#PChrucki">„Województwo Poleskie, starostwo Brzeskie, dnia 22 sierpnia 1923 r. nr. II 1646. Brześć nad Bugiem. Do pana Lejzora Kapłana, założyciela związku zawodowego dorożkarzy w Brześciu nad Bugiem. Niniejszem zawiadamia się, że p. wojewoda poleski postanowieniem z dn. 18/YI. 1923 r. nie nadał zdolności prawnej związkowi zawodowemu dorożkarzy w Brześciu n/B. Jednocześnie należy wyjaśnić założycielom, że p. wojewoda skłonny jest powtórnie rozpatrzyć sprawę legalizacji wskazanego związku z warunkiem jednak, że założyciele usuną uprzednio znajdujące się w nim błędy materialne i formalne, opracują nowy statut oraz dadzą zupełną i bezwzględną gwarancję, że przyszłe władze kierownicze związku będą się składać z ludzi pod względem politycznym i moralnym pewnych, którzy nie dadzą się opanować przez żywioły wrogie ustrojowi społecznemu Państwa Polskiego”.</u>
          <u xml:id="u-3.10" who="#PChrucki">Co do prasy, to prawie każdy numer wszystkich niemal pism ukraińskich ma wymowny nagłówek „Po konfiskacie drugi nakład”. Postępowa prasa ukraińska stała się białą, bo świeci białemi miejscami. Ciekawe, iż to, co bezkarnie zjawia się np. w chełmskiem „Naszym 2ytiu”, nie może ukazać się we Lwowie, w „Dili”, albo naodwrót. Bywają wypadki, że we Lwowie w jednem piśmie ukraińskiem zostaje konfiskowane to, co wydrukowano w drugiem lwowskiem polskiem czy nawet ukraińskiem piśmie.</u>
          <u xml:id="u-3.11" who="#PChrucki">W drugiej gałęzi duchowego życia narodu ukraińskiego, w sferze jego religii, administracja wcale nie liczy się z zasadami Konstytucji. Dochodzi do tego, iż prawosławnych księży nie dopuszcza do udziału w nabożeństwie, jak to miało miejsce w Jabłoczyńskim Klasztorze. Co więcej administracja już sama staje się źródłem kanonicznego prawa dla cerkwi prawosławnej. Oto rozporządzenie lidzkiego starostwa z 8IJI1924 r. Nr. 1380 opiewa, iż dozór cerkiewny ma się składać tylko z osób, które posiadają nie mniej jak 2 ha własnej ziemi. Tylko takie osoby mogą brać udział w wyborach, dotyczy to i duchowieństwa. Prezesem na zebraniach powinien być wójt, względnie burmistrz, byle był chrześcijaninem. Prezesem na zebraniach prawosławnych może być katolik, ksiądz prawosławny nie może uczestniczyć w zebraniu wiernych. Czy można iść dalej w tym kierunku? Ani Turcy, ani Tatarzy nigdy nic podobnego nie robili, nawet bolszewicy, zdaje mi się, do tego nie doszli. Tak tamuje administracja kulturalne i duchowe życie narodu ukraińskiego.</u>
          <u xml:id="u-3.12" who="#PChrucki">W innych dziedzinach, jak społeczno-gospodarczej, widzimy to samo. Przedewszystkiem zadaje się gwałt zbiorowej woli ludności. Starostowie nie szanują zasady wybieralności w instytucjach samorządowych. Stosując różne metody presji, pp. starostowie usiłują nie dopuszczać do tego, ażeby na sołtysów, radnych gminy, członków sejmiku, czy to wójtów wybierano Ukraińców. Owe usiłowania są tem większe, czem wyższa jest posada w samorządzie, o którą chodzi. Kiedy jednak mimo to wyborów dokonano w niepożądanym dla p. starosty duchu, to pod różnemi pretekstami nie zatwierdza się wybranych na posadach. Mógłbym służyć licznemi faktami, ale brak czasu nie pozwala mi na to. Nadmienię tylko, że w tej sprawie niejednokrotnie zgłaszaliśmy interpelację i właśnie wczoraj uczyniliśmy to samo. Obsadziwszy posady wójtów oraz sekretarzy gminnych przeważnie Polakami, chociaż Polaków jest po wsiach ukraińskich nie więcej, jak 3%, starostowie za wszelką cenę podtrzymują ich. Dochodzi do tego nawet, iż pokrywają przestępstwa i nadużycia, popełniane przez owych wójtów Polaków. Dla przykładu wymienię interpelację dotyczącą działalności wójta gminy Szumskiej, pow. krzemienieckiego, p. Kobylańskiego, sekretarza gminy beresteckiej, pow. Dubno, p. Włodarczyka, radnego gminy Chórów, pow. Ostrogskiego, p. Adamskiego, sekretarza gminy Krymno, pow. kowelskiego, p. Różyckiego.</u>
          <u xml:id="u-3.13" who="#PChrucki">Tak zadaje się gwałt zbiorowej woli ludności. Nie dość tego. W celu steroryzowania ludności administracja praktykuje masowe areszty, przytem używa się czasem nawet prowokacji, jak to miało miejsce w Ostrogu, gdzie prowokator, niejaki Strumecki, który wydał policji za wysokiem wynagrodzeniem szereg rzekomych spiskowców, przy skonfrontowaniu przyznał się do prowokacji. Częstokroć używa administracja i silniejszego środka, jakim jest wysyłanie karnych ekspedycji. Dla przykładu wymienię karną ekspedycję na czele z p. Lisieckim, zastępcą starosty w Krzemieńcu, wysłaną do wsi Piszczatyńce. Włościanie tej wsi wydzierżawili na 36 lat ziemię u p. Kamińskiego; później jednak ten pan sprzedał ziemię Mazurom. Włościanie nie chcieli ustąpić od swych praw i dla tego użyto karnej ekspedycji, która w nieludzki sposób zbiła włościan. Podkreślam w danym wypadku moment uzurpowania sobie przez administrację praw władzy sądowej. Dla charakterystyki stosunku administracji do sądu przytoczę i drugi najświeższy fakt, zanotowany tu w Warszawie, na wczorajszej rozprawie sądowej w sprawie archimandryty Szmaragda, a mianowicie: Sąd wezwał w charakterze świadka arcybiskupa Włodzimierza, jednak starosta zabronił mu wyjazdu do Warszawy.</u>
          <u xml:id="u-3.14" who="#PChrucki">Nie pogardzając karnemi ekspedycjami, o wiele częściej administracja ucieka się do indywidualnego teroryzowania ludności przez policję. Przechodząc do tego zjawiska, muszę przedewszystkiem podkreślić ilość policji. Policji w całem państwie jest 48.749. Nie omylę się, jeżeli powiem, że na terytorium Kresów, na którem już rząd p. Witosa zapowiedział zwiększenie siły policyjnej, a to samo uczynił obecny minister, p. Hubner, z tej liczb znajduje się do 30.000. Nie chcąc przesadzać, weźmy cyfrę 25.000. Zadałem sobie trud porachowania, ilu jest nauczycieli na tych ziemiach; otrzymałem cyfrę 6.390.</u>
          <u xml:id="u-3.15" who="#komentarz">(Głosy: A ilu jest bandytów?)</u>
          <u xml:id="u-3.16" who="#PChrucki">I oto w świetle tych cyfr tak przedstawia się mesjanizm polski, owo niesienie kultury na wschód, o czem z taką dumą wspominał Minister Wojny, gen. Sikorski. Na pięciu pionierów kultury polskiej jest jeden nauczyciel a 4 policjantów.</u>
          <u xml:id="u-3.17" who="#komentarz">(Głos: A ilu pan naliczył bandytów?)</u>
          <u xml:id="u-3.18" who="#PChrucki">A jak wysoką kulturę niosą ci ostatni? Dla charakterystyki tego przytoczę świeże fakty działalności policji, pomijając już głośną sprawę Bessarabowej. W powiatach horochowskim i włodzimierskim grasuje bandyta Domański, b. policjant, jak b. policjantem jest i znany Mucha-Michalski. Do walki z Domańskim wysłano agentów tajnej i jawnej policji. I cóż? Okazało się, że z tych tajnych agentów, niektórzy sami pod firmą Domańskiego zajmują się rabunkami. Jednego z tych agentów policyjnych, który ze swoim towarzyszem napadł w Tartakowskim lesie na wójta podbereskiej gminy p. Lisowca, p. Lisowiec poznał, bo widział go niejednokrotnie w gminie. Drugi fakt: 30 maja r. b. o godz. 11 w dzień przez wieś Wieluń, pow. kobryńskiego na Polesiu, przechodził włościanin wsi Maksymy, Omelaniuk, i wstąpił napić się wody do jednego gospodarza, gdzie był obecny policjant Nestorowicz z posterunku Żabinka. Kiedy włościanin wyszedł z domu, wybiegł policjant, krzyknął: stój! I chociaż Omelaniuk natychmiast stanął, zaczął się przygotowywać do strzelania. Omelaniuk krzyknął: Nie strzelajcie, ja nie uciekam. O to samo błagali i włościanie, jednak policjant wystrzelił i zabił Omelaniuka na miejscu. Po zabitym została brzemienna żoną i dwoje nieletnich dzieci. Tak poluje się na ludzi, jak na dzikie zwierzęta. I to ma być niesienie ładu, porządku i kultury na wschód? Wypraszamy sobie taką kulturę.</u>
          <u xml:id="u-3.19" who="#komentarz">(Brawa na ławach ukraińskich i białoruskich)</u>
          <u xml:id="u-3.20" who="#PChrucki">Wobec tego w imieniu Klubu Ukraińskiego wnoszę o skreślenie tak funduszu dyspozycyjnego Ministerstwa, jak i pozycji uposażenia policji, oraz jej uzbrojenia i inwigilacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#WicemarszałekMoraczewski">Głos ma p. Kronig.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#PKronig">Wysoka Izbo! Znaną jest prawdą, iż przepisy ustaw same przez się nie dają rękojmi dobrego rządzenia krajem. Decydującym czynnikiem jest tu duch, w jakim Rząd i jego organy wykonywują ustawy. Pod tym zaś względem u nas w Polsce panuje zupełna jednolitość. Duch jest wszędzie ten sam — duch wstecznictwa, nienawiści, duch ciasnego nacjonalizmu, jest zawsze ten sam, czy to w Ministerstwie Oświaty, czy Sprawiedliwości, czy w Ministerstwie Spraw Wojskowych, czy Spraw Wewnętrznych.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#komentarz">(Głos: A przypomnij Pan sobie wóz Drzymały, Panie Kolego.)</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#PKronig">Panie i Panowie nie powtarzacie nic innego, jak tylko wciąż o wozie Drzymały.</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
          <u xml:id="u-5.4" who="#PKronig">Charakterystyczne dla tego ducha, który panuje u nas w Rządzie i w Sejmie, było ostatnie wystąpienie p. Ministra Spraw Wojskowych podczas debaty nad budżetem wojska. P. Minister Spraw Wojskowych między innemi powiedział, iż zarzut militaryzmu i imperializmu polskiego jest sfabrykowany przez propagandę niemiecką i komunistyczną,...</u>
          <u xml:id="u-5.5" who="#komentarz">(Głosy: Tak jest.)</u>
          <u xml:id="u-5.6" who="#PKronig">... że zarzut ten, rzucony tu przez posła z grupy niemieckiej, został podjęty przez nacjonalizm białoruski i ukraiński. Otóż należy stwierdzić, że w obecnej debacie nad budżetem Ministerstwa Spraw Wojskowych nikt z posłów Klubu Niemieckiego nie przemawiał, a więc p. Minister Spraw Wojskowych mógł mieć na myśli tylko dawniejsze enuncjacje naszego klubu.</u>
          <u xml:id="u-5.7" who="#komentarz">(Głosy: Jakto nie! P. Popiel: Ależ p. Piescha, w dyskusji generalnej.)</u>
          <u xml:id="u-5.8" who="#PKronig">W dyskusji generalnej nie było mowy o militaryzmie. Ja zaraz Panu to wyjaśnię, na czem to polega. P. Minister Spraw Wojskowych mógł mieć na myśli tylko dawniejsze enuncjacje naszego klubu i tu rzeczywiście jeden z posłów naszego klubu, a to byłem ja, w mowie dn. 15 marca mówiłem: „Jest naszem nieszczęściem, że militarystyczny kierunek naszej polityki podporządkowuje sobie interes gospodarczy kraju”, a w mowie z dn. 3 sierpnia r. ub. występowałem przeciw wielkim wydatkom na wojsko. Co się tyczy twierdzenia, że zarzut militaryzmu podniesiony, przezemnie podjęty został przez Białorusinów i Ukraińców, to sądzę, że nad wyraz śmiesznem byłoby przypuszczać, iż kluby ukraiński i białoruski w tworzeniu sobie swoich poglądów politycznych kierowały się jakąkolwiek wygłoszoną przezemnie mową. Zastrzec się jednak muszę kategorycznie przeciw insynuacji gen. Sikorskiego, jakoby mój zarzut militaryzmu i imperializmu Polski pochodził z propagandy niemieckiej lub komunistycznej. Jeżeli ten zarzut podniosłem, to dlatego, że jest to moje własne przekonanie, oparte na faktycznych danych i na trzeźwem pojmowaniu rzeczy. Nie można bowiem nie mówić o militaryźmie, jeżeli wydatki na wojsko przekraczają 50% wszystkich wydatków państwowych.</u>
          <u xml:id="u-5.9" who="#komentarz">(Głosy: Nieprawda)</u>
          <u xml:id="u-5.10" who="#PKronig">Ja się nie kieruję sztuczkami rachunkowemi p. Sikorskiego, ale radzę panom przeczytać sprawozdanie p. Czetwertyńskiego, w którem wyraźnie jest powiedziane, że wydatki te przekraczają 50% wydatków państwowych. Zresztą co tu dużo mówić, kiedy nasz kierunek militarystyczno-imperialistyczny został stwierdzony jak najwyraźniej nie przez kogo innego, jak przez głowę Państwa, przez Prezydenta Rzplitej Polskiej w jego ostatniej mowie w Poznaniu. Cóż bowiem jak nie imperializm oznacza zwrot w tej mowie, że jeszcze nie wszystkie ziemie polskie zespolone są z macierzą, czyż to nie militaryzm, jeżeli p. Prezydent w tejże mowie największy nacisk kładzie na rozwój wojska i na powiększenie wydatków na wojsko? A przeciw tej mowie p. Prezydenta Rzeczypospolitej nie my, Niemcy, występowaliśmy, ale part je polskie występowały, a więc nie można tu mówić o propagandzie niemieckiej. Zgłoszony tu wniosek o zmniejszeniu uposażenia Prezydenta o 1 zł. nie przez nas został postawiony, tylko przez jedną z partii polskich.</u>
          <u xml:id="u-5.11" who="#komentarz">(Głos: Ale wyście podszepnęli.)</u>
          <u xml:id="u-5.12" who="#PKronig">Wobec tego jasnem jest, że zarzut podniesiony przez nas nie jest wynikiem propagandy państwa niemieckiego, tylko odzwierciadla faktyczny stoi rzeczy. Jeżeli p. Minister Spraw Wojskowych, który już zdobył sobie smutną sławę hasłem odniemczenia kraju, rzuconego swego czasu również w Poznaniu, z tej trybuny na wstępie swych wywodów politycznych rzucił nam taką insynuacje, to jest to jednym z objawów tego wrogiego nam ducha, który panuje w sferach miarodajnych.</u>
          <u xml:id="u-5.13" who="#komentarz">(Głos na prawicy: To wy jesteście przedstawicielami narodu, którego hasłem było: Ausrotten)</u>
          <u xml:id="u-5.14" who="#PKronig">Jestem przedstawicielem narodu, który przoduje kulturalnie.</u>
          <u xml:id="u-5.15" who="#komentarz">(Różne okrzyki na prawicy.)</u>
          <u xml:id="u-5.16" who="#PKronig">Proszę Panów, jest to chęć zdyskredytowania nas i oczernienia jako wrogów państwa, aby znaleźć uzasadnienie dla skrajnie wrogiej, przeciwko nam polity.</u>
          <u xml:id="u-5.17" who="#PKronig">Taki sam duch, jaki się przejawia w nieszczęśliwej enuncjacji Ministerstwa Spraw Wojskowych, taki sam duch nam wrogi panuje również w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych. Jeżeli która władza Rzeczypospolitej Polskiej, to właśnie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych jest tym gniazdem reakcji, tym gniazdem wstecznictwa tutaj w Polsce. Dobra polityka wewnętrzna jest podstawą polityki państwowej, rozwoju i potęgi Państwa, jak i jego siły zewnętrznej; zarówno zwartość wewnętrzna jak i jego stanowisko w świecie międzynarodowym zależy przedewszystkiem od dobrej polityki wewnętrznej. To zostało tutaj stwierdzone podczas debaty nad polityką zagraniczną, zarówno przez mówców z prawicy jak z lewicy, że od dobrej polityki wewnętrznej, a między innemi od stanowiska, jakie państwo zajmuje wobec mniejszości narodowych, zależy siła naszego Państwa również na zewnątrz.</u>
          <u xml:id="u-5.18" who="#komentarz">(Głos: Trzeba Was wziąć lepiej w garść)</u>
          <u xml:id="u-5.19" who="#PKronig">Zobaczy Pan dokąd Pan zajdzie z tem wzięciem nas w garść. Polska straciła tyle na autorytecie w świecie międzynarodowym tylko przez takie Wasze pojęcia.</u>
          <u xml:id="u-5.20" who="#komentarz">(Głos: A jak wy traktat wersalski wykonywacie w Niemczech?)</u>
          <u xml:id="u-5.21" who="#PKronig">Kilka razy spotkałem się tutaj ze strony posłów podczas przemówienia z tym zarzutem: jak wy w Niemczech traktujecie to i owo? Chciałbym stwierdzić, że my tu jesteśmy obywatelami Państwa Polskiego i nas obchodzi to Państwo Polskie, a nie żadne państwo niemieckie. Polska ma swoich przedstawicieli dyplomatycznych w państwie niemieckiem i tam może interweniować, jeśli zajdzie tego potrzeba. Ja jestem obywatelem polskim i opieram się na Konstytucji naszego Państwa, mówię wyraźnie: naszego Państwa, żądam dla nas równych praw.</u>
          <u xml:id="u-5.22" who="#komentarz">(Głos: Pańska mowa nie jest mową lojalnego obywatela Państwa Polskiego.)</u>
          <u xml:id="u-5.23" who="#PKronig">Owszem jestem lojalnym obywatelem, nawet więcej lojalnym niż Pan i inni, bo Panowie kierują się nie zasadami państwowemi, lecz zasadą nacjonalizmu i tem zgubicie państwo.</u>
          <u xml:id="u-5.24" who="#PKronig">Chcę wrócić do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Mamy w naszej Konstytucji piękne zasady, jest tam mowa o równouprawnieniu, o wolności sumienia i przekonań, wolności prasy i t. d.</u>
          <u xml:id="u-5.25" who="#PKronig">Ale cóż, proszę panów, stało się z tem wszystkiem? Jest to zniweczone, władze administracyjne nasze cóż zrobiły z tą wolnością sumienia, wolnością przekonań i prasy? Kpiny sobie poprostu robią z równouprawnienia obywateli...</u>
          <u xml:id="u-5.26" who="#komentarz">(Głos: Niech Pan powie coś o Deutschtumsbudzie.)</u>
          <u xml:id="u-5.27" who="#PKronig">... wasza działalność doprowadziła do tego, że Deutschtumsbund nie istnieje i nie może rozwijać swojej pożytecznej dla państwa działalności.</u>
          <u xml:id="u-5.28" who="#komentarz">(Głos: Dla państwa niemieckiego — chciał Pan powiedzieć. Wrzawa. P. Popiel: Ta są szpiegi.)</u>
          <u xml:id="u-5.29" who="#PKronig">Panie kolego Popiel, jeżeli Pan może dowieść, że to jest szpiegowska organizacja, to ja będę pierwszy za tem, ażeby tych szpiegów aresztować.</u>
          <u xml:id="u-5.30" who="#komentarz">(P. Popiel: Siedzą właśnie W kozie, jako szpiedzy niemieccy. Pan ich bronisz, jako nieskazitelnych obywateli, ja ich uważam za szpiegów — ta jest różnica między mną i Panem.)</u>
          <u xml:id="u-5.31" who="#PKronig">W naszych władza administracyjnych pokutuje duch biurokratyzmu. Starostwa i komisariaty Rządu niedbale załatwiają wszystkie sprawy. Tak naprzykład wydawanie dowodów osobistych jest utrudnione. Trzeba czekać tygodniami na dowód osobisty, dziesięć razy chodzić do urzędów. Ale nie tylko takie, ale wogóle dużo spraw zalega całemi tygodniami i miesiącami. Bywa tak, że starostowie uważają się za nieograniczonych władców swego powiatu. Ile razy wytaczaliśmy skargi przeciw starostom, np. w Grudziądzu i Szubinie, ale niestety, te skargi nie odnoszą żadnego skutku. Wojewodowie i starostowie uprawiają swoją własna politykę, nie stosują się do Konstytucji, ani do tendencji ogólnej polityki Państwa. Chciałbym jako przykład przytoczyć następującą rzecz.</u>
          <u xml:id="u-5.32" who="#PKronig">No Pomorzu był wojewoda Brejski, którego już obecnie niema. „Przegląd Poranny” poznański przy omawianiu działalności tego pana wojewody między innemi mówi: „Główny wysiłek poświęcił pracy pozytywnej, t. j. odniemczaniu Pomorza. Jego zasługą jest, że przełamano taką twierdzę germanizmu, jak Grudziądz i że tak szybko Niemcy opuścili Pomorze i na ich miejsce przyszli Polacy”.</u>
          <u xml:id="u-5.33" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Bardzo dobrze, to jest obcy, napływowy element.)</u>
          <u xml:id="u-5.34" who="#PKronig">Proszę Panów, dotychczas sądziłem, że w Polsce pracą pozytywną nazywa się pracę, która idzie w kierunku podniesienia dobrobytu Państwa i podniesienia powagi Państwa. Teraz dopiero dowiaduję się, co się w Polsce nazywa pracą pozytywną — odniemczenie kraju, to jest praca pozytywna!</u>
          <u xml:id="u-5.35" who="#PKronig">Proszę Panów, polityka takich panów Brejskich doprowadziła do tego, że w b. zaborze pruskim, gdzie było 1,200.000 Niemców — 800.000 wyszło z kraju.</u>
          <u xml:id="u-5.36" who="#komentarz">(Głosy: Zamało.)</u>
          <u xml:id="u-5.37" who="#PKronig">Moi Panowie, róbcie tak dalej, a niedługo cel będzie osiągnięty,...</u>
          <u xml:id="u-5.38" who="#komentarz">(Głosy: Daj. Boże!)</u>
          <u xml:id="u-5.39" who="#PKronig">... nie będzie więcej mniejszości niemieckiej w kraju i to będzie najlepszem rozwiązaniem kwestii mniejszości w Polsce. Ja jednak, proszę Panów, jedno powiem: nie uda Wam się strawić 12 milionów ludności niepolskiej, Wy sobie tem zepsujecie żołądek, a nie strawicie ich.</u>
          <u xml:id="u-5.40" who="#komentarz">(Głos: Trzeba, aby was nauczył Noske.)</u>
          <u xml:id="u-5.41" who="#PKronig">To bardzo porządny człowiek według mnie.</u>
          <u xml:id="u-5.42" who="#komentarz">(Głos: Naturalnie. Harsing jeszcze lepszy.)</u>
          <u xml:id="u-5.43" who="#PKronig">Z tem się nie zgadzam, bo gnębił ludność polską, więc ja, jako obywatel polski, nie mogę z nim sympatyzować.</u>
          <u xml:id="u-5.44" who="#komentarz">(Głos: Odkąd że to ta zmiana?)</u>
          <u xml:id="u-5.45" who="#PKronig">Proszę Panów! W powiecie bydgoskim, zdarzył się taki wypadek, że właściciel Niemiec, obywatel polski, nieprawnie został wydalony ze swojej posiadłości. Dzięki interwencji poselskiej starosta otrzymał nakaz zwrócenia tej posiadłości. Starosta wezwał tego właściciela do siebie i miedzy innemi powiedział mu: „to co mówi Liga Narodów jest mi obojętne, pan i tak wyleci”. Jak, w tym świetle wyglądają oświadczenia i zapewnienia wszystkich posłów o szacunku dla powagi Ligi Narodów?</u>
          <u xml:id="u-5.46" who="#komentarz">(Głos: A gdy wydalono Polaków z Łużyc, Saksonii, to również szanowano Ligę?)</u>
          <u xml:id="u-5.47" who="#PKronig">Ligę Narodów uważamy za instancję międzynarodową, do której nam daje prawo traktat wersalski, na którym opiera się także i Państwo Polskie.</u>
          <u xml:id="u-5.48" who="#komentarz">(Głos: Ale Wy nie należycie do Ligi Narodów!)</u>
          <u xml:id="u-5.49" who="#PKronig">Nie, my należymy do Państwa Polskiego. Lecz jeżeli wszystkie skargi, zgłaszane czy to w mowach, czy w interpelacjach nie odnoszą żadnego skutku i przechodzi się nad niemi do porządku dziennego, to nie pozostaje nam inna droga...</u>
          <u xml:id="u-5.50" who="#komentarz">(Głosy: Jak zwrócenie się do Berlina.)</u>
          <u xml:id="u-5.51" who="#PKronig">... jak zwrócenie się do tej instancji, którą Wy wszyscy uznajecie.</u>
          <u xml:id="u-5.52" who="#komentarz">(Głos: Wy nie jesteście wobec niej stroną, bo jesteście obywatelami Polski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#WicemarszałekMoraczewski">Proszę Panów o nie przerywanie, mówcy, ponieważ mówca ma czas ograniczony.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#komentarz">(Głosy: Niech nieprowokuje, to nie będziemy przerywać.)</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#WicemarszałekMoraczewski">Proszę mu pozwolić wypowiedzieć się.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#PKronig">Chcę powiedzieć jeszcze kilka słów o władzach bezpieczeństwa. Policja jest na to, ażeby chronić mienie i życie obywateli. Ale u nas zasada jest taka, że policja nie jest dla bezpieczeństwa, lecz do szykanowania obywateli. Dam Panom przykład i Panowie sami przyznają, że tak jest i Pan Minister sam będzie musiał to przyznać. Policja nie spełnia swojego zadania tam, gdzie należy, tam, gdzie chodzi o ochronę ludności i jej mienia, a jest nadużywana do rzeczy innych. Wytworzył się u nas taki pogląd, że nie policja jest dla ludności, ale ludność dla policji. Traktowanie obywateli przez organa policji jest niesłychane. Szczególnie cierpią na tem warstwy pracujące, które nie umieją się bronić, i oczywiście mniejszości narodowe.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#komentarz">(Głos: Pan jest przedstawicielem kapitalizmu łódzkiego.)</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#PKronig">Ja jestem przedstawicielem robotników niemieckich. Policja bije obywateli Państwa. To się zdarza prawie codziennie, to jest ciągle na porządku dziennym.</u>
          <u xml:id="u-7.3" who="#komentarz">(Głos: W Berlinie policja dzieci wygnała z kościoła.)</u>
          <u xml:id="u-7.4" who="#PKronig">To walczcie w Berlinie, ja tu muszę walczyć, ja jestem obywatelem Państwa Polskiego i walczę z bolączkami naszej administracji, bo mi chodzi o to. ażeby nasza administracja była dobra, ażeby Państwo się rozwijało, ażeby było silne i potężne.</u>
          <u xml:id="u-7.5" who="#komentarz">(Wrzawa)</u>
          <u xml:id="u-7.6" who="#PKronig">Bardzo źle, że Panowie nie możecie tęgo zrozumieć, to właśnie Wasz ciasny nacjonalizm Wam nie pozwala tego zrozumieć.</u>
          <u xml:id="u-7.7" who="#komentarz">(Głos: Niech Pan nie sądzi, że tacy głupi jesteśmy.)</u>
          <u xml:id="u-7.8" who="#PKronig">Teraz, Proszę Panów, powszechne zdanie jest takie, że jeżeli tylko kto ma do czynienia z policją, zostaje policzkowany. Szczególniej bije się aresztowanych politycznych. Dużo spraw, przy tem nie wychodzi wcale na światło dzienne, bo ludzie się boją, są steroryzowani. Szczególnie odznacza się pod tym względem policja polityczna. Do 6, 7 tygodni trzyma się aresztowanych w urzędach śledczych, ponieważ więzienia są przepełnione.</u>
          <u xml:id="u-7.9" who="#komentarz">(Głos: Tak samo Polaków.)</u>
          <u xml:id="u-7.10" who="#PKronig">Proszę Panów, chcę przytoczyć kilka kwiatków, wyrosłych na gruncie samowoli policyjnej. W Łodzi komisarz w cywilu wychodzi z knajpy pijany, idzie na jakieś podwórko, zanieczyszcza je, dozorca zwraca mu uwagę, komisarz policzkuje dozorcę, a właścicielowi domu, który chciał interweniować, mówi, że Konstytucję mam... i wymienił przytem taką część ciała ludzkiego, której ze względu na przyzwoitość nie mogę powiedzieć. Cóż powiedzieć, jeżeli przedstawiciel władzy tak się wyraża o Konstytucji Państwa.</u>
          <u xml:id="u-7.11" who="#komentarz">(Głosy Bo był pijany. To jest śmieszne.)</u>
          <u xml:id="u-7.12" who="#PKronig">To nie jest śmieszne, jeżeli Konstytucja jest w takiem poważaniu u przedstawicieli władz. Proszę Panów, sprawa ta poszła do sądu. Sąd sprawę umorzył naturalnie, jak zawsze, tylko komisarz został przeniesiony na takie same stanowisko gdzieindziej.</u>
          <u xml:id="u-7.13" who="#komentarz">(Głos: To znaczy, że został ukarany. Przeniesienie jest zawsze karą.)</u>
          <u xml:id="u-7.14" who="#PKronig">To oznacza bezkarność policji.</u>
          <u xml:id="u-7.15" who="#PKronig">Proszę Panów, kobieta 80-letnia zwraca się do policji w sprawie przepisów budowlanych. Źle mówi po polsku. Cóż komisarz na to? Posyła ją do Berlina. Cóż to jest? Czy jest gdzie w ustawach lub w Konstytucji powiedziane, żeby obywatel Państwa Polskiego musiał umieć po polsku? Czy dla tego, że źle mówi po polsku, należy posyłać go do Berlina? Ale, proszę Panów, ja się temu nie dziwię, bo i tu w Sejmie Panowie tak samo mówią. Wasz horyzont nie jest szerszy, niż horyzont policji. Przytem policja zawsze znajduje świadków swoich, którym się daje wiarę. Policja nadużywa swej władzy, między innemi dla zdobywania mieszkań. Aspirant śledczy w Łodzi pod pretekstem opieki nad spadkiem zagrabia dla siebie mieszkanie. Bywają wypadki, że policja zajmuje mieszkania prywatne, siłą włamuje się, wyrzuca meble na bruk i wprowadza tam urzędników.</u>
          <u xml:id="u-7.16" who="#komentarz">(Głos: Gdzie to było?)</u>
          <u xml:id="u-7.17" who="#PKronig">Aby nie być gołosłownym podaję adres, w Bydgoszczy, ul. Gdańska 135. W innym wypadku urządzenie sklepu wyrzucono na ulicę, aby wprowadzić kogoś innego. Wytwarza się pogląd, że policja wszystko może robić, że jej wszystko wolno i wszystko bezkarnie uchodzi.</u>
          <u xml:id="u-7.18" who="#PKronig">Jeżeli bliżej przyjrzymy się działalności policji, to musimy skonstatować, że policja nie jest środkiem dla zapewnienia bezpieczeństwa, ale jest środkiem w ręku reakcji, środkiem dla gnębienia demokracji, ruchu mniejszości narodowych i ruchu robotniczego. Urządza się rewizje u osób, przynależnych do stronnictw opozycyjnych, a szczególniej u mniejszości narodowych.</u>
          <u xml:id="u-7.19" who="#komentarz">(Głos: Komunistycznych!)</u>
          <u xml:id="u-7.20" who="#PKronig">Nie, nie komunistycznych, proszę Panów. Są wypadki na porządku dziennym, że partie, które legalnie pracują, są szykanowane przez policję. Prześladuje się różnych mężów zaufania partii niemieckich, przeczem wkracza się do mieszkań bez nakazu sądowego i bezprawnie się aresztuje. Przykład taki mieliśmy w Bydgoszczy z radcą Heidelek.</u>
          <u xml:id="u-7.21" who="#komentarz">(Głos: Niech Pan powie nazwiska tych mężów.)</u>
          <u xml:id="u-7.22" who="#PKronig">Najgłówniejszem zadaniem policji jest szpiclowanie obywateli, a nie zwalczanie bandytyzmu.</u>
          <u xml:id="u-7.23" who="#komentarz">(Głos: To jest Wasza szkoła.)</u>
          <u xml:id="u-7.24" who="#PKronig">Tam, gdzie trzeba, policji niema, a dość policji mamy w Polsce, aby wysyłać policjantów na wiece poselskie, ażeby się przysłuchiwali, co mówią posłowie, żeby przekręcać ich mowy, a potem wytacza się skargi i wnioski o wydanie posłów i t. d.</u>
          <u xml:id="u-7.25" who="#komentarz">(Wrzawa. Różne okrzyki.)</u>
          <u xml:id="u-7.26" who="#PKronig">To szpiclowanie obywateli dochodzi do śmieszności. Powiem Panom rzecz niesłychaną wprost. Specjalni żandarmi są postawieni dla pewnych osób, stojących na czele organizacji niemieckich.</u>
          <u xml:id="u-7.27" who="#komentarz">(Głos: Niebezpiecznych dla Państwa Polskiego.)</u>
          <u xml:id="u-7.28" who="#PKronig">Żandarmi śledzą te osoby, jadą z niemi w pociągach, idą za niemi, śledzą każdy ich krok. Mówimy tak dużo tu o oszczędnościach, a ile to się wydaje pieniędzy na tych policjantów zupełnie niepotrzebnie. A to szpiclowanie doprowadza do absurdów niekiedy, dam Panom przykłady. W b. zaborze pruskim wdrożono postępowanie likwidacyjne przeciw pewnemu obywatelowi polskiemu.</u>
          <u xml:id="u-7.29" who="#komentarz">(Głos: Nazwisko?)</u>
          <u xml:id="u-7.30" who="#PKronig">Zaraz powiem. Postępowanie to wdrożono na podstawie meldunku starosty, że właściciel zajmuje wybitne stanowisko kierownicze polityczne w ruchu niemieckim. Uważaliśmy zawsze, że mamy prawo zajmować się polityką tak samo, jak każdy inny obywatel. Tu widzimy jednak, że na tej podstawie wdraża się postępowanie likwidacyjne. Ale mniejsza o to. Śmieszność leży w tem, że władza się zblamowała. bo okazało się, że ten właśnie, przeciw któremu wdrożono postępowanie likwidacyjne nie jest tym samym, bo chodziło o innego osobnika, tego samego nazwiska, Schuberta. Ja to wyjawiłem, dla wykazania tej śmieszności.</u>
          <u xml:id="u-7.31" who="#PKronig">Drugi wypadek. Względem drugiego obywatela b. zaboru pruskiego odrazu wdrożono postępowanie likwidacyjne, wszyscy się dziwią, co to znaczy, wiedzą bowiem, że on jest bezsprzecznie obywatelem państwa polskiego. Przypadkiem można było wejrzeć w akty i okazało się, że był taki meldunek starosty, że ten pan jest przyjacielem Hindenburga, i okazało się w dodatku, że to nie jest prawdą i że on nie ma nic do czynienia z Hindenburgiem.</u>
          <u xml:id="u-7.32" who="#komentarz">(Głos: Jak się nazywał ten Pan?)</u>
          <u xml:id="u-7.33" who="#PKronig">Von Langendorf. Jeżeli taki szpicel jeździ całe tygodnie i miesiące za takim człowiekiem, to oczywista rzecz, że taki prześladowany zna już swojego szpicla, bardzo często z nim zawiera znajomość i prowadzi z nim rozmowy. To dochodzi poprostu do absurdu. Dzieją się np. takie rzeczy, że niejaki von Sanger zapoznał się ze swoim szpiclem w knajpie, zaprzyjaźnił się i po przyjacielsku pyta się go: Jakie dane Pan zebrał już o mnie? A ten mu odpowiada, że nic, tylko to jedno, że tam na jakiejś prywatnej zabawie miał order niemiecki. To dowodzi całej śmieszności i absurdu szpiclowania.</u>
          <u xml:id="u-7.34" who="#PKronig">Proszę Panów, jeżeli tutaj mówimy dużo o oszczędności, to chciałbym się zwrócić do p. Ministra Spraw Wewnętrznych i powiedzieć mu że on właśnie posiada możność zrobienia dużych oszczędności, mianowicie powinien skreślić połowę budżetu policji.</u>
          <u xml:id="u-7.35" who="#komentarz">(Śmiechy.)</u>
          <u xml:id="u-7.36" who="#PKronig">Stanowczo mamy za dużo policji. Nigdy nie będę występował przeciwko policji, jeżeli będzie spełniała swoje zadania.</u>
          <u xml:id="u-7.37" who="#komentarz">(Głos: Sprowadzić szucmanów z Berlina!)</u>
          <u xml:id="u-7.38" who="#PKronig">Nie chcemy dawać pieniędzy na to, żeby policja szykanowała obywateli.</u>
          <u xml:id="u-7.39" who="#komentarz">(Głos: Wy dużo dajecie!)</u>
          <u xml:id="u-7.40" who="#PKronig">No, proszę Panów, co do płacenia podatków, to ludność niemiecka stoi na pierwszem miejscu w kraju.</u>
          <u xml:id="u-7.41" who="#komentarz">(Głos na ławach N.P.R.: Poseł Daczko na wiecu wzywał, żeby nie płacić podatków.)</u>
          <u xml:id="u-7.42" who="#PKronig">To jest nie prawda.</u>
          <u xml:id="u-7.43" who="#PKronig">Nie mogę nie wspomnieć o stosunkach na Górnym Śląsku. Tam stosunki są wprost horendalne.</u>
          <u xml:id="u-7.44" who="#komentarz">(Głos z centrum: Skandaliczne, bo połowa Śląska należy do Polski!)</u>
          <u xml:id="u-7.45" who="#PKronig">— Jeżeli Panowie myślą, że Minister Spraw Wewnętrznych, że Rząd polski ma tam coś do powiedzenia, to się Panowie grubo mylą. Na Górnym Śląsku są inne rządy, a mianowicie: związek b. powstańców i Towarzystwo obrony kresów zachodnich — to są istotne władze na Górnym Śląsku!</u>
          <u xml:id="u-7.46" who="#komentarz">(Głos na ławach N.P.R.: A Ostmarkenyerein? Inny głos: Panie kolego! A znasz Pan sztab generalny niemiecki na Śląsku?)</u>
          <u xml:id="u-7.47" who="#PKronig">To są wymysły bujnej fantazji Panów! — Dochodzi do tego, że nawet rozpędza się przedstawienia teatralne niemieckie. Nie mówię już o wiecach politycznych, bo jest wogóle niemożliwem na Górnym Śląsku urządzać wiece niemieckie. Dotychczas niemieccy posłowie z Górnego Śląska nie mieli możności urządzać takich wieców, a były wypadki, że wiece związków zawodowych niemieckich rozpędzano.</u>
          <u xml:id="u-7.48" who="#komentarz">(Głos: Pewno tam politykę uprawiano.)</u>
          <u xml:id="u-7.49" who="#PKronig">A czy nie można polityki uprawiać?</u>
          <u xml:id="u-7.50" who="#komentarz">(P. Puchałka: W związkach zawodowych nie można.)</u>
          <u xml:id="u-7.51" who="#PKronig">Pan tak samo politykę uprawia w związkach i to politykę, która idzie na rękę kapitalistom.</u>
          <u xml:id="u-7.52" who="#komentarz">(Głos: A w państwie niemieckiem ile było przed wojną związków?)</u>
          <u xml:id="u-7.53" who="#PKronig">Co było przed wojną w państwie niemieckiem, w cesarstwie niemieckiem, tego nie powinno być tutaj w wolnej republice demokratycznej.</u>
          <u xml:id="u-7.54" who="#komentarz">(Wrzawa. Głos: A jak jest w republice niemieckiej?)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#WicemarszałekMoraczewski">Proszę Panów o spokój.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#PKronig">Jeżeli w republice niemieckiej jest może jaki ucisk — ale o tem nie jestem dobrze poinformowany...</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#komentarz">(Głos: Szkoda, my Pana poinformujemy.)</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#PKronig">... jeżeli tak jest, to tak samo będę występował przeciwko uciskowi ludności polskiej tam, jak przeciw uciskowi ludności niemieckiej tutaj. Niema dla mnie dwóch miar, jedną miarą mierzę, demokracja wszędzie być musi.</u>
          <u xml:id="u-9.3" who="#PKronig">Na Górnym Śląsku organizacje polityczne nie mogą się rozwijać. Mężowie zaufania organizacji niemieckich są tak sterroryzowani przez ludność, że poprostu nie mogą wypełniać swoich funkcji. Otrzymują listy z groźbami śmierci i oczywiście muszą składać mandaty. Na ulicy nie wolno mówić po niemiecku.</u>
          <u xml:id="u-9.4" who="#komentarz">(P. Roguszczak: To kłamstwo, Pan kłamiesz.)</u>
          <u xml:id="u-9.5" who="#PKronig">Ja zaraz powiem, bywa nawet tak, że policja bije ludność po twarzy.</u>
          <u xml:id="u-9.6" who="#komentarz">(P. Roguszczak: Kłamiesz Pan bezczelnie.)</u>
          <u xml:id="u-9.7" who="#PKronig">Bywało tak. że tych to ludzi podawano z nazwiska policji, a jednak uchodzili bezkarnie. Bywa nawet tak, że na ulicy, gdy kto idzie, podchodzi do niego ktoś inny i. powiada po niemiecku: Guten Abend! a gdy ten się odzywa: Guten Abend! to dostaje w twarz. A wycieczki niemieckie na dworcach są napadane przez byłych powstańców, którzy biją tych ludzi.</u>
          <u xml:id="u-9.8" who="#komentarz">(Głos: A posłowie w Sejmie mówią po niemiecku, więc co Pan. gada! A ileż to jest gazet niemieckich w Polsce?)</u>
          <u xml:id="u-9.9" who="#PKronig">To jest na podstawie traktatu genewskiego. Jeżeli Panowie chcą zmienić ten stan, to niech się Panowie zwrócą do władz, bo to one są winne.</u>
          <u xml:id="u-9.10" who="#komentarz">(P. Falkowski: U nas dzieci kolonistów w Kongresówce pod Ciechocinkiem mówią tylko po niemiecku, po polsku w Polsce nie można się z ludnością zrozumieć i rozmówić.)</u>
          <u xml:id="u-9.11" who="#PKronig">Teror na Górnym Śląsku idzie tak daleko,...</u>
          <u xml:id="u-9.12" who="#komentarz">(Głos: Co Pan opowiada, toż to wszystko kłamstwo!)</u>
          <u xml:id="u-9.13" who="#PKronig">... że listy rodziców, którzy podpisali wnioski o wprowadzenie szkół dla mniejszości, są też powodem teroru, bo idzie się do tych rodziców i zmusza się ich do cofnięcia podpisów.</u>
          <u xml:id="u-9.14" who="#komentarz">(Głosy na ławach N. P. R.: Zadaleko, zadaleko się Pan posuwasz!)</u>
          <u xml:id="u-9.15" who="#PKronig">Nie ja się tak daleko posuwam, tylko władze w swojem traktowaniu ludności. Stwierdzam fakty. Dochodzi doi tego, że prokurator zwraca się do zarządu stowarzyszenia byłych powstańców o opinię co do osób, które mają być aresztowane.</u>
          <u xml:id="u-9.16" who="#PKronig">Jak wspomniałem, drugiem rządem na Górnym Śląsku jest Towarzystwo Obrony Kresów Zachodnich. Gdy rząd niemiecka” wystosował do Polski notę w sprawie niemców na Górnym Śląsku, to na tę notę odpowiedziało Towarzystwo Obrony Kresów Zachodnich plakatami w miastach Górnego Śląska. Po co nam Rząd, jeżeli towarzystwo Obrany Kresów Zachodnich tak dobrze zastępuje ten rząd i odpowiada na notę obcego Państwa?</u>
          <u xml:id="u-9.17" who="#komentarz">(Głos: Jest wolność słowa.)</u>
          <u xml:id="u-9.18" who="#PKronig">Jest wolność słowa, ale nie dla nas. To towarzystwo pisze do komisji administracyjnej miasta Katowic i żąda, by mu przedstawiono kandydata na inspektora mieszkaniowego do zaopiniowania przez Towarzystwo Obrony Kresów Zachodnich. Przykład idzie z góry. Gdy rozwiązana została w Katowicach rada miejska, a w jej miejsce ustanowiono komisję administracyjną, to zamianowano w niej pięciu Polaków i dwóch Niemców, powinno zaś być według liczby ludności trzech Polaków i czterech Niemców, już bardzo ostrożnie licząc. Już ten skład komisji wskazuje, że ludność niemiecka została pokrzywdzona.</u>
          <u xml:id="u-9.19" who="#komentarz">(P. Kwiatkowski: Na jakiej statystyce Pan się opiera?)</u>
          <u xml:id="u-9.20" who="#PKronig">Na statystyce wyborczej, to jest rzecz pewna, nawet bardzo ostrożnie licząc.</u>
          <u xml:id="u-9.21" who="#PKronig">Proszę Panów, muszę wspomnieć jeszcze o jednej rzeczy. W grudniu zeszłego roku w Łodzi zajęto na cele wojskowe lokal łódzkiego stowarzyszenia sportowo-gimnastycznego. Jeżeli chodzi o odstąpienie lokalu na użytek wojska na cele przejściowe, np. przeprowadzenie poboru, albo coś podobnego, to nie mamy nic przeciw temu i z całą chęcią oddajemy te lokale. Ale i tu ten lokal został zajęty i dotychczas nie jest zwolniony. Województwo obiecało coś zrobić, bo samo powiedziało, że to jest bezprawne zajęcie lokalu. Również trzej ministrowie po kolei, p. Kiernik, p. Sołtan I p. Hubner obiecali w tej sprawie coś zrobić, ale nic dotychczas nie zrobiono. Jeszcze coś. Nasz klub, P. P. S. i N. P. R. złożyli w styczniu interpelację o zwolnienie tego lokalu Ta interpelacja dotychczas zostaje bez odpowiedzi, a lokal jest dalej zajęty. Mówi się dużo o sportach i każdy popiera rozwój sportów, bo widzi, że to jest zdrowe dla rozwoju społeczeństwa, lecz dlaczego rekwiruje się salę sportową i odbiera się wielkiej części ludności możność rozwoju fizycznego? Dlatego, że tu chodzi o stowarzyszenie niemieckie, to jest jedyny powód. Z tego przykładu jasno widać, jaką drogą kroczymy. Jest to ogromna krzywda dla ludności niemieckiej Łodzi, że stowarzyszenie zostało zajęte, chociaż są w Łodzi inne lokale, tylko trzeba chcieć coś zrobić, np. szyby wprawić, a tego się nie chce robić. To jest niedbalstwo władz i dlatego, żeby zrobić krzywdę ludności, niemieckiej, rekwiruje się taki lokal. Ja musze z tej trybuny zwrócić się do p. Ministra Spraw Wewnętrznych z żądaniem. aby jak najprędzej zarządził zwolnienie tego lokalu, bo nasza cierpliwość wyczerpała się i my potrafimy głośniej o tej sprawie pomówić.</u>
          <u xml:id="u-9.22" who="#komentarz">(Wrzawa. Głosy: Oho! Oho!)</u>
          <u xml:id="u-9.23" who="#PKronig">Mówiąc o tych wadach naszej administracji, chce wspomnieć o jednem, że to wszystko ma swoje źródło u góry, ma swoje źródło, jak już powiedziałem na wstępie, w tym duchu, który panuje w Rządzie i który panuje w Sejmie.</u>
          <u xml:id="u-9.24" who="#komentarz">(P. Kwiatkowski: Wy jesteście ojcami tego ducha.)</u>
          <u xml:id="u-9.25" who="#PKronig">Nie, to Wy.</u>
          <u xml:id="u-9.26" who="#komentarz">(P. Kwiatkowski: Myśmy hakatyzmu nie wymyślili.)</u>
          <u xml:id="u-9.27" who="#PKronig">Ja jestem wrogiem hakatyzmu. Proszę Panów, chcę stwierdzić, że Panowie wychodzicie ze złego założenia, że u nas w Polsce nie powinno być równouprawnienia. ponieważ Polska jest państwem narodowem. To jest ta kiepska podstawa myślenia politycznego. Polska nie jest państwem narodowem, ale jest państwem narodowościowem.</u>
          <u xml:id="u-9.28" who="#komentarz">(Głos: To się Panu zdaje.)</u>
          <u xml:id="u-9.29" who="#PKronig">Kto twierdzi inaczej, ten wcale się nie przysłużą Państwu Polskiemu. Proszę Panów! Ja uważam, że lepiej jest patrzeć trzeźwo w oczy rzeczywistości i na tej rzeczywistej podstawie zbudować gmach państwa, a nie wymyślać coś, czego faktycznie niema. Jeżeli jasnem jest, że Polska jest państwem narodowościowem, to trzeba wyciągnąć z tego konsekwencję i dać równouprawnienie wszystkim.</u>
          <u xml:id="u-9.30" who="#komentarz">(Głos: Mają wszyscy.)</u>
          <u xml:id="u-9.31" who="#PKronig">Nie mają. Tu w Sejmie kilkakrotnie słychać było takie mowy, również p. Prezydent Rzeczypospolitej mówi, że „my Polacy jesteśmy jedynymi gospodarzami kraju”.</u>
          <u xml:id="u-9.32" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-9.33" who="#PKronig">Nie słusznie, bo Polska nie jest państwem np. Polaków tylko, ale Polaków, Niemców, Ukraińców, Żydów i innych.</u>
          <u xml:id="u-9.34" who="#komentarz">(P. Hryckiewicz: Nie może się Pan pogodzić z tem, że Poznańskie i Pomorze należy do Polski.)</u>
          <u xml:id="u-9.35" who="#PKronig">Owszem.</u>
          <u xml:id="u-9.36" who="#komentarz">(P. Hryckiewicz: Na jak długo?)</u>
          <u xml:id="u-9.37" who="#PKronig">Na zawsze. Zaraz Panu powiem. Ja się w zupełności na to zgadzam. Właśnie dlatego, że ja chcę, żeby Państwo Polskie pozostało w tych samych granicach, w jakich jest dziś, dlatego właśnie żądam równouprawnienia, bo wiem bardzo dobrze, uczy nas tego doświadczenie historii, że państwa narodowościowe tylko wtedy mogą się utrzymać, Jeżeli dają równouprawnienie.</u>
          <u xml:id="u-9.38" who="#komentarz">(Głos: Ale trzeba zachowywać lojalność wobec państwa.)</u>
          <u xml:id="u-9.39" who="#PKronig">Słusznie. Ta lojalność z naszej strony zawsze jest zachowana.</u>
          <u xml:id="u-9.40" who="#PKronig">Idąc właśnie ta drogą, jaką Panowie kroczycie, właśnie ta droga wytwarzacie niebezpieczeństwo dla Państwa Polskiego. Taka ideologia, jaką macie Panowie co do państwa narodowościowego, jest dobra, ale tylko dla Polski małej, dla Polski w granicach etnograficznych, ale dla takiej Polski, jaką mamy dziś, może być tylko jedna ideologia państwa narodowościowego z zupełnem równouprawnieniem.</u>
          <u xml:id="u-9.41" who="#komentarz">(Głos: Nie potrzebujemy Waszych rad.)</u>
          <u xml:id="u-9.42" who="#PKronig">Bardzo się obawiam, że Wy zadaleko idziecie z ta Wasza ideologia. Trzeba się liczyć z tem. że taka ideologia może doprowadzić do zguby. Proszę Panów! Aktualne jest hasło redukcji. Ja się obawiam, żeby przy dalszem kontynuowaniu takiej polityki Polska nie była zredukowana do swych granic etnograficznych.</u>
          <u xml:id="u-9.43" who="#komentarz">(Wrzawa. Różne okrzyki.)</u>
          <u xml:id="u-9.44" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Sejda).</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#komentarz">(Dzwoni)</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#Komentarz">Proszę o spokój. Stwierdziłem ze stenogramu, iż p. poseł Roguszczak użył względem posła Kroniga w czasie jego przemówienia niewłaściwego wyrażenia: „Kłamiesz”. To jest niedopuszczalne — przywołuję go do porządku.</u>
          <u xml:id="u-10.2" who="#Komentarz">Głos ma p. Pragier.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#PPragier">Wysoka Izbo! Ocena Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, zbudowanie jej na tle jego działalności, czyli tego, cobym nazwał budżetem moralnym tego ministerstwa, jest niezmiernie trudne. Jest trudne dlatego, ponieważ ministerstwo to i w swojej działalność! ustawodawczej i w swojej działalności administracyjnej jest tak niesłychanie nikłe i tak mato konstrukcyjne, że co się tam chce. a czego się nie chce, o tem dowiadujemy się całkiem przypadkowo. Orientacji co do zamierzeń polityki Wysokiego Rządu nie ułatwił nam także Prezes Rady Ministrów, albowiem w jego expose nie znaleźliśmy ani śladu tego, coby nazwać trzeba by to zarysem programu polityki wewnętrznej w Polsce. I tak pozostaje fakt, że ostatnim, który ten plan narysował, jest b. minister p. Kiernik. A więc ministerstwo to jest ministerstwem ludzi, którzy się niczego nie nauczyli i którzy niczego nie zapomnieli. I ten brak polityki Ministerstwa Spraw Wewnętrznych jest tak samo polityka, za która my z naszego stanowiska musimy pociągnąć Rząd do odpowiedzialności.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#PPragier">Proszę Panów, nie ułatwiły nam tego zadania także wywody p. Ministra Spraw Wewnętrznych Hibnera skądinąd słuszne, albowiem te same zapowiedzi słyszeliśmy już z ust p. Sołtana I wiemy, że nie miał on możności i nie miał także sposobności wypełnienia tych zapowiedzi. W dodatku Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, jak mato które u nas, wije się poprostu w niesłychanych skurczach reorganizacji, i jesteśmy świadkami, jak przeżywa swój czwarty statut, a przygotowuje zapewne piąty, a mimo to nikt chyba nie zechce twierdzić, że przy tym czwartym statucie zaczęło się prowadzić rozumną politykę administracyjną.</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#PPragier">Skład personalny centrali utworzył się na podstawie doboru naturalnego, któremu patronuje do dziś w imieniu klubu Piasta p. Kiernik i dlatego za politykę tego Rządu w znaczniejszym stopniu odpowiedzialny jest były minister, niż obecny. Albowiem stan rzeczy jest taki, że p. Minister przychodzi i odchodzi i żywot jego traktowany jest jako żywot doczesny, a korpus urzędniczy centrali pozostaje i żywot jego jest żywotem wiecznym.</u>
          <u xml:id="u-11.3" who="#PPragier">A jakie stosunki moralne panują w Ministerstwie, dam Panom jeden jedyny przykład. We wrześniu ub. r. jeden z referentów wniósł skargę przeciw naczelnikowi wydziału Dworskiemu, że popełnił szereg nadużyć bardzo poważnych, z których najmniejszem było wpuszczenie na jego odpowiedzialność na terytorium Państwa Polskiego osoby, którą Ministerstwo Spraw Zagranicznych określiło jako podejrzaną o szpiegostwo. Atmosfera moralna tego resortu jest taka, że przez 8 miesięcy p. Dworskiego nie ruszano, ani nie pociągnięto do odpowiedzialności referenta za jego być może oszczercze doniesienie. Dopiero obecnie, po 8 miesiącach wytoczono w tej sprawie dochodzenie z inicjatywy nieurzędującego już dzisiaj p. wiceministra Dutkiewicza.</u>
          <u xml:id="u-11.4" who="#PPragier">Ten jeden przykład niech Panom wystarczy, jak te sprawy tam wyglądają.</u>
          <u xml:id="u-11.5" who="#PPragier">Działalność ustawodawcza ministerstwa jest nikła i nieznaczna i dlatego z żywą radością witam rezolucję b. Ministra Kiernika, która domaga się spełnienia tych wszystkich postulatów, które ja sam stawiałem z tej trybuny za jego rządów, mianowicie ustawy o prawach obywatelskich, o stosunku obywateli, do państwa, o stowarzyszeniach, o ochronie wolności osobistej, o nietykalności mieszkania, o podziale administracyjnym Państwa, o odpowiedzialności urzędników i t. d. Mimowoli nasuwa się porównanie z tą gwiazdą, która świeci na firmamencie i przesyła swoje światło po długiej linii w ciągu długich lat, tak że one dochodzą do nas dopiero wtedy, kiedy już sama gwiazda zanikła. I tak z tej gwiazdy, która świeciła za rządów p. Witosa, widzimy ostatnie promienie w postaci owych rezolucji. Z radością je przyjmuję, tembardziej, że jest to światło odbite z moich wniosków nagłych, które z tej trybuny zgłaszałem wówczas, kiedy usiłowałem skrócić czas urzędowania p. Ministra Kiernika. W tych warunkach jednak, w warunkach tak nikłej działalności, kiedy Ministerstwo Spraw Wewnętrznych tak mało korzystało dotąd ze swoich uprawnień ustawodawczych, inicjatywa jego tak małe miała pole do popisu, wydaje mi się rzeczą dziwną, dlaczego w ustawie o pełnomocnictwach szczególnych, którą przedłożył nam p. Prezes Rady Ministrów, tyle kwestii w dziedzinie administracji państwowej ma być załatwionych w drodze pełnomocnictw szczególnych, kiedy Ministerstwo tak mało dotąd korzystało ze swych pełnomocnictw zwykłych. Wygląda to poprostu tak, jak gdyby impotent gwałtownie się domagał, żeby mu w drodze wyjątku wolno pojąć dwie żony.</u>
          <u xml:id="u-11.6" who="#PPragier">Połączenie władz trzeciej i drugiej instancji z władzami pierwszej instancji jest zupełnie mechaniczne i luźne. Jesteśmy świadkami jak to państwo, które tak pilnuje swojego centralizmu, że samo słowo „decentralizacja” wywołuje wybuchy temperamentu, jak to państwo w naszych oczach przeradza się w jakąś dziką federację niepodległych województw i niepodległych starostw, gdzie każdy starosta i każdy wojewoda rządzi się jak mu się podoba, i niewiele sobie z tego robi, co myśli i czego chce władza centralna.</u>
          <u xml:id="u-11.7" who="#PPragier">Dam Panom jeden drobny przykład. Za rządów p. ministra Sołtana jedno z towarzystw ukraińskich, zajmujące się szkolnictwem początkowem, zostało zamknięte przez województwo. Ponieważ to zamknięcie wydawało mi się niesłuszne, bo miało być karą za przekroczenie, które powinno było spowodować mniejszą represję, prosiłem Ministra Sołtana, aby był łaskaw rozważyć, czy tego towarzystwa nie możnaby ukarać inaczej i zamknięcie cofnąć. P. Minister Sołtan przyrzekł mi to i to zostało załatwione. Ale oto po decyzji ministerstwa, załatwiającej przychylnie rekurs tego towarzystwa przeciw zamknięciu, wojewoda lwowski oświadczył, że rekursu ministerialnego nie wykona i faktycznie nie wykonał go dotąd. Nie wiem także, czy dzisiejszy p. Minister Spraw Wewnętrznych zdoła wyjednać u swego wojewody, aby się przychylił do decyzji trzeciej instancji.</u>
          <u xml:id="u-11.8" who="#PPragier">Takich przykładów możnaby namnożyć wiele, bardzo wiele. Z chwilą kiedy dowiedziano się w kuluarach sejmowych, że mam przemawiać do budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, zaczęły się gromadzić u mnie takie góry materiałów faktycznych, góry niesprawiedliwości i nadużyć, że nie mogę nawet drobnej ich części tu przytoczyć. Nie idzie mi zresztą o rozpatrywanie szczegółów i drobiazgów, ale o ujęcie zasadniczych linii. Dlatego domagamy się, ażeby w miejsce tego nieskończonego szeregu interpelacji i wniosków nagłych, które zgłaszamy, a które mają zapobiegać rzeczy już dokonanej, rozwinąć jak najszerzej działalność prewencyjną, kontrolę administracyjną ze strony Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Nie przypuszczam, by na stanowiskach wojewodów i starostów nagromadził się taki zespół czarnych charakterów, że każdy z nich chce zrobić jak najgłupiej i jaknajgorzej, każdy robi raczej tak jak umie, a przeważnie umie źle. Otóż dlatego kontrola właśnie administracyjna jest rzeczą konieczną i dlatego prewencyjna działalność wydaje mi się słuszną państwowo i potrzebniejszą, niż wątpliwa działalność represyjna.</u>
          <u xml:id="u-11.9" who="#PPragier">Dlatego wnoszę, ażeby w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych ten wydział inspekcji administracyjnej, który dzisiaj stoi na szarym końcu, został przekształcony na samoistny wydział kontroli, bezpośrednio zależny od Ministra, zupełnie tak samo jak istnieje w wojsku korpus kontrolerów, który ma na celu kontrolowanie działalności administracji wojskowej. Minister nie może odpowiadać za cały swój resort, nie mając w ręku należytego aparatu kontroli, jaki ma Minister Spraw Wojskowych w postaci korpusu kontrolerów. Ten wydział kontroli powinienby być w ścisłym kontakcie z taką samą kontrolą drugiej i pierwszej instancji, i w ten sposób mielibyśmy rękojmię, że Minister Spraw Wewnętrznych jest w stanie wykonać to. co mu nakazuje prawo.</u>
          <u xml:id="u-11.10" who="#PPragier">W tych warunkach Rząd zdobył się na jedno tylko rozporządzenie, i to w dodatku nieprawne, w postaci rozporządzenia o zespoleniu administracji II instancji. Rozporządzenie to kwalifikujemy jako nieprawne, dlatego, że Rada Ministrów nie ma prawa oddawać decyzji wojewody spraw personalnych prokuratorów, inspektorów szkolnych i inspektorów pracy. Wojewodowie jak resortowo, tak samo i personalnie nie mogą być zwierzchnikami inspektorów pracy, inspektorów szkolnych, bo do czego prowadzi, jeżeli administracja wywiera nacisk na sądownictwo, szkolnictwo, tego przykład widzieliśmy tak niedawno.</u>
          <u xml:id="u-11.11" who="#PPragier">W tych warunkach, w warunkach tak ciężkich, że normalna administracja nie umiałaby sobie dać rady w najpomyślniejszych okolicznościach, jak wygląda administracja nasza na kresach? Proszę Panów, kiedy jestem świadkiem...</u>
          <u xml:id="u-11.12" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Od powietrza, głodu, ognia i od takiej administracji...)</u>
          <u xml:id="u-11.13" who="#PPragier">Kiedy jestem świadkiem dyskusji, prowadzonej w Izbie w sprawach kresowych i tych dialogów, które Wysoka Izba raczy prowadzić z przedstawicielami mniejszości narodowych, przemawiających z tej wysokiej trybuny, ogarnia mnie zawsze przerażenie, co będzie dalej. Proszę Panów, to nie jest tak łatwo powiedzieć takiemu jednemu, czy drugiemu Panu, który tutaj przemawia: jedz Pan do Rosji! czy: jedź Pan do Niemiec! Trzeba pamiętać o tem, że gdy taki pan pojedzie do Rosji, to zabierze tę ilość metrów kwadratowych ziemi, która na niego przypada, a jeżeli ci wszyscy panowie pojadą do Rosji, to będziemy mieli bardzo poważną kwestię rektyfikacji naszych granic wschodnich. Ja jestem przekonany o tem, że administracja pruska w dawnym zaborze niemieckim była fachowo lepiej przygotowana do dzieła wynarodowienia Polaków i do dzieła ich ekspropriacji z ziemi, niż nasza administracja na kresach, a jednak nasz chłop nie tak oświecony i nie zorganizowany tak dobrze, jak monarchia pruska, przeżył ją i my dzięki temu mamy dzisiaj prawo i możność odsyłać tutaj do Berlina jednego czy drugiego pana tylko dlatego, że na naszych kresach zachodnich mamy ludność, która przetrwała monarchię pruską. Lecz choć mogła sobie na te próby pozwolić pruska monarchia i cesarstwo rosyjskie, nie uratowało ich to od zguby i nie przeszkodziło powstaniu na ich gruzach niepodległej Rzeczypospolitej Polskiej i fakt ten nakazuje nam w sposób kategoryczny, ażebyśmy dostosowali naszą administrację w calem Państwie do tego ducha, który demokratyczną Rzeczpospolite musi ożywiać.</u>
          <u xml:id="u-11.14" who="#PPragier">Ja, Proszę Panów, nie przeczę temu, że zagadnienie administracji w kraju zdobytym, w kraju, którego ludność nie sprzyja państwu, jest wogóle trudne, a szczególniej trudne...</u>
          <u xml:id="u-11.15" who="#komentarz">(Głos: Poznańskie i Pomorze to nie zdobyte)</u>
          <u xml:id="u-11.16" who="#PPragier">Ja mówię o Wschodnich Kresach.</u>
          <u xml:id="u-11.17" who="#komentarz">(P. Głąbiński: A ludność na kresach chce należeć do Polski, ludność na kresach inaczej mówi, niż Pan)</u>
          <u xml:id="u-11.18" who="#PPragier">Panowie łaskawie pozwolą mi skończyć moją myśl. Nie przeczę temu, że zagadnienie rządzenia w kraju zdobytym i w kraju, którego ludność nam nie sprzyja, jest trudne, ale mimo to musi się je rozwiązać, jeżeli tam chcemy się utrzymać. Rzeczypospolita nasza, jeżeli chce mieć spokój na wszystkich granicach, musi w obrębie tych granic prowadzić takie rządy, któreby nie stały w zasadniczej sprzeczności z duchem naszej państwowości. To jest nakaz, od którego nikt z nas zwolnić się nie może, a krzykiem, nerwami, hałasem i gwałtem nie można tego załatwić. Trzeba to załatwić z tym większym spokojem, z tem większą umiejętnością, tem większą starannością.</u>
          <u xml:id="u-11.19" who="#PPragier">Administracja u nas na kresach jest nie tylko kosztowna, ale jest niewątpliwie zła, nie tylko z punktu widzenia tamtejszej ludności, mniejszości narodowej, ale jest zła z punktu widzenia naszej własnej państwowości, ponieważ nie wytwarza bliższych związków pomiędzy kresami a centrum Państwa, nie asymiluje państwowo całej ludności i pozwala na to, że na naszych oczach wyrastają dwa ośrodki przyciągające na wschód od naszych granic w Mińsku i Kijowie. Rosja sowiecka dziś pomimo wielu atrakcji, jakie zawiera dla pewnej kategorii ludności, jest krajem nędzy i rozpaczy, krajem, którego konstrukcja jest tak powolna, że jej się niemal nie dostrzega, a szczególniej ludność włościańska tej strony konstrukcyjnej dostrzegać n.ie może. Tymczasem Polska jest już w myśl swojej Konstytucji poprostu predestynowanym rajem dla włościaństwa, szczególniej tego właśnie, które jest na kresach i które powinno, choćby ze względów klasowych, widzieć ten raj w Polsce, a nie w Rosji.</u>
          <u xml:id="u-11.20" who="#PPragier">W tych warunkach jest jeszcze jedna możliwość. Starożytne przysłowie rzymskie powiada: „Oderint dum metuant” — niech nas nienawidzą, ale niech się nas boją. Na kresach naszych stan rzeczy wyrobił się taki, że tam nas tytko nienawidzą, ale nawet się nas nie boją. Przez wschodnie granice z Polski do sowieckiej Rosji przechodzą różni ludzie tam i z powrotem i nikt ich nie zatrzymuje. Zdarzył się wypadek taki, że p. Minister Spraw Wewnętrznych wysłał swego delegata na to, ażeby ten jak Harun al Raszydi poszedł między lud i zobaczył, czy można przejść granice. I oto ten delegat Ministerstwa Spraw Wewnętrznych chodził sobie zygzakiem z Polski do Rosji, z Rosji do Polski, i nikt go nie zatrzymywał na tym pasie granicznym, który ma wstrzymywać pochód agentów sowieckich do nas. W tych warunkach sprawa bezpieczeństwa granic jest sprawa palącą, która organicznie wiąże się ze sprawą administracji kresów.</u>
          <u xml:id="u-11.21" who="#PPragier">Nieprawdą jest, że na kresy wysyła silę najgorszych urzędników, ale prawdą jest, że urzędnicy na kresach są źli. bo nawet dobry urzędnik, najlepszy urzędnik, w warunkach, kiedy nie ma co jeść, nie ma się w co ubrać i nie ma gdzie mieszkać i żyje wśród ludności, która go nienawidzi i ma nad tą ludnością prawo niemal życia i śmierci. musi się demoralizować. Tylko dlatego administracja na kresach jest zła, że chce się stworzyć kwadraturę koła, aby w demokratycznem państwie cała strefę wykluczyć od współżycia demokratycznego i uczynić ją przedmiotem rządzenia. Chce się robić kwadraturę kola, ale tego zrobić się nie da żadną miarą. W tych warunkach sprawa administracji na kresach, sprawa bezpieczeństwa granic jest tent, co uważam za największe niedomaganie i dlatego z naszego stanowiska jedynym sposobem rozwiązania sprawy kresów, który jest również rozwiązaniem państwowem, jest autonomia terytorialna narodów na kresach zamieszkałych. Podnosimy to hasło i będziemy je podtrzymywać tak długo, dopóki nie będzie spełnione, nawet wbrew tym, którzy chcą. te kresy odłączyć, bo nie możemy dopuścić, ażeby sprawa kresów stała się zarzewiem wojny. W interesie Państwa, w interesie pokoju Europy, jak niemniej dla pacyfikacji naszych stosunków wewnętrznych, uważamy, że ta autonomia jest konieczna, jest czemś, czego nie da się uniknąć. Nie pomogą żadne konspiracyjne narady rzeczoznawców nieodpowiedzialnych, istnieją czynniki państwowe odpowiedzialne, to jest Rząd i Sejm, a Rząd i Sejm będzie się musiał w tej mierze wypowiedzieć, i nic go od tego zwolnić nie zdoła.</u>
          <u xml:id="u-11.22" who="#PPragier">Parę słów poświęcę jeszcze policji. Nie przeczę, że wśród policjantów na każdym stopniu służbowym jest wielu ludzi uczciwych, ale policja jako całość, jako aparat, jest zła. Jest to aparat ordynarny, brutalny, tak, jakby kto siekierę chciał wziąć do reparacji zegarka. Jest to aparat, który w tym stanie żadną miarą nie spełnia tego, czego się od niego żąda. Ze wszystkich stronnictw, ze wszystkich klubów, obozów, narodowości spotykamy się ze skargami na bicie przez policję, na brutalne obchodzenie się z aresztowanymi. Wiem, że w całym świecie spotykamy się z tego rodzaju skargami, w całym świecie policja bije, ale jest jedna zasadnicza różnica, że na zachodzie, gdy wyjdzie na jaw jakieś nadużycie policji, opinia publiczna zwraca się przeciw policji, a nie staje w jej obronie, a u nas pierwszą reakcją przeciw gwałtowi policji jest zaprzeczenie, że go wcale nie było, a drugą jest taka, że jeżeli się okaże niezbicie, że ten gwałt był dokonany, to tego policjanta czy konfidenta pasuje się na bohatera. Mówi się np: on bronił Państwa, bo zakładał jaczejkę komunistyczną w Strzelcu. Panowie pamiętają, jaki niesłychany gwałt podniósł się w sprawie Besarabowej, która się powiesiła w więzieniu. Taki sam wypadek zdarzył się przed kilkunastu dniami u wrót Warszawy. W Pruszkowie kryminalna przestępczyni nieznanego nazwiska była bita przed aresztowaniem i w areszcie tak, że powiesiła Się w tym samym areszcie. Panowie macie w tem dowód, że nie tylko szpiega, Besarabową, którą niektórzy uważają za bohaterkę narodową, ale i zwyczajną złodziejkę można brutalnością doprowadzić do tego, żeby się powiesiła.</u>
          <u xml:id="u-11.23" who="#PPragier">Panowie profesorowie niektórych wyższych zakładów naukowych, którzy protestowali przeciw znanemu pismu francuskich radykałów, twierdzili że żaden związek zawodowy w Polsce nie został pozbawiony swego lokalu. Jest wprost przeciwnie. W „Robotniku” są ogłoszone adresy 10 związków zawodowych, którym policja zarekwirowała lokale.</u>
          <u xml:id="u-11.24" who="#PPragier">W Tczewie, gdy powstała organizacja P. P. S., policja kazała jej zameldować, że zawiązano „stowarzyszenie” pod nazwą P. P. S. i chciała ją bezprawnie poddać pod rygor ustawy o stowarzyszeniach. A ze Lwowa dam Panom także przykład, który Panów z pewnością zainteresuje. Oto na własną rękę wprowadziła tam policja cenzurę prewencyjną i to tylko dla drukarni ukraińskich. Mianowicie na naradzie u wojewody zapadła uchwała, że w drukarniach ukraińskich ma być stale ajent policyjny, który ma czuwać nad tem, aby pismo, które ma być drukowane, przedtem przeglądał prokurator i odsyłał z powrotem do drukarni, bo przedtem nie wolno tego złożonego już pisma oddać na maszynę. To jest przeciwne wyraźnym przepisom naszej Konstytucji o niedopuszczalności cenzury prewencyjnej. Dokonano tego na mocy narady w województwie i znowu nie wiem, czy p. Minister Spraw Wewnętrznych zdoła wyjednać u wojewody lwowskiego, aby to bezprawne zarządzenie cofnął.</u>
          <u xml:id="u-11.25" who="#PPragier">W tych warunkach nic dziwnego, że jeżeli policja jest zła, to najgorsza jest ta jej cześć, która jest najmniej odpowiedzialna, to znaczy policja polityczna. Nasza policja polityczna jest chociażby dlatego pozbawiona poczucia odpowiedzialności, że wszystko, co robi, uważa się za dobre. W czasach rosyjskich prowokacja była szeroko rozwinięta, więcej niż u nas teraz, ale była jedna rzecz, której u nas niema, której u nas się nie nauczono, to jest, że prowokatorów się skrzętnie ukrywało — i jeżeli sam prowokator się zdekonspirował, to się go karało, jak zwykłego przestępcę. Tymczasem u nas prowokacja niby nie istnieje, ale jeżeli prowokator się zdekonspiruje, to się go uznaje za bohatera narodowego, za człowieka, który w interesie ogółu popełnił przestępstwo, np. przez założenie jaczejki komunistycznej, albo przez udział w usiłowaniu wysadzenia mostu — bo i taki przykład jest mi znany.</u>
          <u xml:id="u-11.26" who="#PPragier">Narzędziem, którem się posługuje tajna policja, jest kartoteką nazwisk, lecz nazwiska, które tam kiedykolwiek i w jakikolwiek sposób się dostały, nigdy nie są wykreślane. Kto się tam raz dostanie, jest tam dożywotnie. Zdarzył się też wypadek, że został tam zapisany Vanderwelde. minister belgijski i kolega p. ministra Hubnera, minister spraw wewnętrznych wielkiej Brytanii, p. Henderson. Nie wiem, czy zdołają oni uzyskać, żeby ich policja polityczna z kartoteki wykreśliła, jeśli nie. to obawiam się, że będą mieli trudności przy uzyskaniu wizy paszportowej i wiele kłopotów.</u>
          <u xml:id="u-11.27" who="#PPragier">W tych warunkach uważamy, że sanacja administracji państwowej i sanacja policji państwowej jest rzeczą, bez której się obejść nie można. Zwłaszcza nie chcemy ponosić żadnej odpowiedzialności za to, co policja czyni, i dlatego na znak protestu przeciwko rządom policyjnym w Polsce, na znak tego protestu, który z naszej strony, a nie ze strony zagranicy powinien być podniesiony, na znak tego protestu, którego obowiązek na nas szczególnie ciąży, odmawiamy kredytu policji, żądamy skreślenia funduszu dyspozycyjnego, funduszu personalnego całej policji państwowej, skreślenia wszystkich funduszów na inwigilację polityczną.</u>
          <u xml:id="u-11.28" who="#komentarz">(Huczne oklaski na lewicy. Głos na prawicy: Wstydźcie się! Wrzawa. Wicemarszałek Sejda dzwoni)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#WicemarszałekSeyda">Głos ma p. ks. Wyrębowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#PksWyrębowski">Wysoki Sejmie! Jednem z najbardziej trudnych i odpowiedzialnych stanowisk w Rzeczypospolitej Polskiej jest bezwątpienia stanowisko Ministra Spraw Wewnętrznych, a urząd jemu podległy jest jednym z najbardziej skomplikowanych, a jednocześnie mających dla Państwa najważniejsze zadania do spełnienia. Minister Spraw Wewnętrznych jest właściwie administratorem całego kraju. Od sprawności jego urzędu zależy ład i porządek, co jest warunkiem sprawności i skuteczności zarówno zarządzeń Ministerstwa Skarbu, jak i wszelkich innych ministerstw. Trudności działania Ministra Sprawi Wewnętrznych Rzeczypospolitej Polskiej potęgują się jeszcze tem, że Państwo Polskie do niedawna żyło innem życiem politycznem. innem życiem administracyjnem. Składa się z kilku dzielnic do niedawna żyjących odrębnem zupełnie życiem, to też usiłowania naszego Ministerstwa Spraw Wewnętrznym powinne być bardziej może, niż gdziekolwiek, celowe, działania jego szybkie i zdecydowane. Tymczasem nie tylko tego nie widzimy, ale przeciwnie — i tu z przedmówca się zgadzam, że żadne może z polskich ministerstw, nie działa tak bezprogramowo, tak nieświadomie swej odpowiedzialności i ważności zadania, jak Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Jakikolwiek weźmiemy dział administracyjny, znajdujemy tam chaos, działanie od przypadku do przypadku, odrabianie kawałków, a nie planową, silną władzę administracyjną.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#PksWyrębowski">Społeczeństwo nasze, Państwo Polskie wymaga zdecydowanej woli rządzenia. Naród zaś polski, jako gospodarz tego Państwa, daje się rządzić władzy silnej i daleki jest od anarchii i bezrządu. Trzeba tylko chcieć. Do niedawna żyliśmy w niewoli, w atmosferze niechęci do władzy, szczególniej administracyjnej, władza administracyjna obca była nam wrażą, a ponieważ stan ten trwał dość długo, stąd też nic dziwnego, że w psychice polskiej wyrobiła się pewna niechęć do wszelkiej władzy administracyjnej. A wskutek tej psychiki polskiej ta niechęć nasza przechodzi i do narodów zamieszkujących nasze Państwo i my bezwiednie owej niechęci udzielamy i innym. Otóż dziś trzeba to odrobić, wzmóc powagę władzy. Tymczasem u nas nie tylko się tego nie robi, ale przeciwnie, bezplanowem rządzeniem w oczach obywateli państwa powagę władzy się obniża i czyni ją słabą i bezsilną. Ministerstwo nasze zamyka oczy na wiele trudności, które zjawiają się do załatwienia przed niem.</u>
          <u xml:id="u-13.2" who="#PksWyrębowski">Każdy z nas — i to wielu mówców mówiło — wie, że źle się dzieje na kresach i żaden z nas nie powie tego, że na kresach się dzieje dobrze, a jednak Ministerstwo Spraw Wewnętrznych albo bardzo mało, albo prawie nic nie robi, żeby te stosunki zaognione wreszcie uporządkować właściwie. Trzeba nawet przyznać, że nie tylko nic się nie robi, ale pod pewnemi względami powaga władzy państwowej administracyjnej przez nieodpowiednich ludzi stale się obniża, a spokojna ludność kresowa, nie mając oparcia o silną władzę państwową, nic dziwnego, że do tej władzy sentymentu nie czuje. Doszło do tego, że pewien niższy urzędnik Ministerstwa Sprawi Wewnętrznych, zainterpelowany, dlaczego nie reaguje na nadużycia wolności obywatelskiej, odpowiedział: właściwie ja nie wiem, co w Polsce wolno, a czego nie wolno. Dla władz państwowych nawet wysokich, bo dla wojewody, nie tylko ustawy, w normalnym trybie uchwalone w Sejmie, nie są obowiązujące, bo oni ich nie wypełniają, ale nawet ustawy ze specjalnych racji przez Sejm uchwalone, nie są przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych wykonywane, ponieważ temu sprzeciwia się wojewoda. Ludność doskonale o tem wie i zdaje sobie sprawę, że władza administracyjna jest słaba.</u>
          <u xml:id="u-13.3" who="#PksWyrębowski">Przyczyna tego wszystkiego jest przedewszystkiem częsta zmiana kierowników Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Proszę Wysokiej Izby, w przeciągu krótkiego istnienia Państwa Polskiego było 19 kierowników tego ministerstwa. Jeżeli obliczymy średnią, to każdy minister mógł rządzić zaledwie 4 miesiące, stąd nic dziwnego, że ani ciągłości, ani planu, ani energii państwowa władza administracyjna wykazać nie mogła. Trzeba jeszcze dodać, że ponieważ stosunki tak się jakoś u nas układają, i ponieważ w charakterze polskim leży bardzo duża doza pewnej opieszałości, a raczej, powiedziałbym niechęci do zaogniania stosunków, na kierowników Ministerstwa Spraw Wewnętrznych bierze się nie tęgich administratorów, lecz takich ludzi, którzy się nikomu nie narażają, i później strona lewa tej Izby ma pretensję do kierowników, kiedy każdy z mich myśli o tem tylko, jakby przepłynąć, przelawirować w najtrudniejszych naszych stosunkach. Stąd co mamy w Polsce? Urzędnicze rządy administracji, a ponieważ wyżsi urzędnicy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych przy częstej zmianie ministrów obawiają się, że posady utracą, to i w tej sferze urzędniczej również ciągłości rządów administracyjnych niema.</u>
          <u xml:id="u-13.4" who="#komentarz">(Głos: A kto jest temu winien?)</u>
          <u xml:id="u-13.5" who="#PksWyrębowski">Proszę Wysokiej Izby, nie będę w tej chwili mówił o kresach wschodnich, ani zachodnich, a to dlatego, że może ktoś bardziej kompetentny w tem mnie wyręczy, ale nie mogę się powstrzymać od jednej uwagi. Słabe nasze rządy administracyjne wciąż jeszcze bardziej są osłabiane przez działalność tych, czy innych posłów. Bo zdajmy sobie z tego sprawę, ile Izba przez swoich posłów robi zamieszania w kraju. Przed chwilą z tej trybuny przedstawiciel P. P. S., bardzo żałuję, że go obecnie niema — widocznie nie z ducha Polak...</u>
          <u xml:id="u-13.6" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Ani z narodowości nawet.)</u>
          <u xml:id="u-13.7" who="#PksWyrębowski">... ośmiela się powiedzieć, że my gnębimy Niemców i domagać się od Ministra Spraw Wewnętrznych, ażeby śrubę trochę odkręcił. To przecież zakrawa przedewszystkiem na śmiech, a oprócz śmiechu jest to bardzo bolesny policzek dla narodu i społeczeństwa polskiego, bo z tych mów, z tej działalności poselskiej zagranica wie o wszystkich wadach, o wszystkich złych stronach naszej administracji, nota bene, jeszcze spotęgowanych...</u>
          <u xml:id="u-13.8" who="#komentarz">(Głos: I nie istniejących.)</u>
          <u xml:id="u-13.9" who="#PksWyrębowski">... i ubarwionych tak, że rzeczywistość zupełnie inaczej wygląda. Teraz, proszę Panów, kilka słów tylko powiem o napastowanej tutaj ciągle policji. W Ministerstwie Spraw Wewnętrznych największa ciągłość organizacji, wyszkolenia panuje w korpusie policyjnym. Trzeba zwrócić uwagę, że to jest pierwszy dział Min. Spraw Wewnętrznych, który został w Państwie Polskiem zunifikowany. Policja w Państwie Polskiem jest jedna. A trzeba teraz przypatrzeć się, jak trudno było to uczynić. Z czego ta policja się składa? Z milicji ludowej, z żandarmerii austriackiej, z komunalnej policji austriackiej, z wielu straży obywatelskich, z policji rosyjskiej i niemieckiej, i z tego konglomeratu wytworzono działający sprawnie korpus, daleki może od tego, żeby go można gloryfikować, ale jednak, żeby na tę władzę, która pilnuje porządku i ładu wewnątrz Państwa, ciągle plwać, to jest, proszę Panów, znowu obniżaniem powagi autorytetu władzy administracyjnej.</u>
          <u xml:id="u-13.10" who="#PksWyrębowski">Proszę Wysokiej Izby! Ja ciągle słyszę o tem, że policja bije, że policja popełnia nadużycia. Ja tych nadużyć nie będę tutaj bronił, jeśli one są, ale muszę stwierdzić jedno: ta sama policja rok rocznie ponosi straty w ludziach i krwią własną opłaca swą pracę, gdyż od 40 do 70 ludzi ginie rocznie zabitych właśnie przez tych przestępców. Czy jest państwo w Europie w normalnych spokojnych warunkach, gdzieby policjant nie byt pewny chwili życia? I w tej atmosferze obawy utraty życia, policjant ma być w rękawiczkach, nikogo nie dotknąć, jednocześnie zaś wie on, że jeśli uderzy, to będzie 10 interpelacji, ale kiedy zginie i zostawi sieroty i żonę bez emerytury, interpelacji niema i nikt go nie broni. A jednocześnie proszę Wysokiej Izby zwrócić uwagę na to, że nasz korpus policyjny dziś właśnie nie przez swoich, ale obcych znawców jest bardzo ceniony. Obcy uważają policję naszą za jedną z lepszych w Europie. Proszę Panów, kto był na kresach i widział na granicy policję bolszewicką i naszych policjantów, ten doskonale zrozumie, że jest wielka różnica między jednymi a drugimi.</u>
          <u xml:id="u-13.11" who="#PksWyrębowski">Na zakończenie tylko dodam, my wszyscy, i prawica i lewica, godzimy się na jedno. Żądamy od Ministra Spraw Wewnętrznych planowości w załatwianiu spraw najtrudniejszych, jakimi są sprawy narodowościowe na wschodzie. Chcemy ażeby narodom zamieszkującym granice Rzeczypospolitej Polskiej było dobrze, ale jednocześnie z tej trybuny mamy śmiałość powiedzieć: żądamy od nich lojalności dla naszego państwa. I słusznie prezes Tugutt w pewnem wystąpieniu na kresach powiedział do przestępcy białoruskiego: jeżeli nie chcecie, ażeby was bito, nie rozbijajcie głów przedstawicielom władzy polskiej. I tej lojalności mamy prawo domagać się przedewszystkiem od mniejszości słowiańskiej, a tembardziej od Niemców, którzy powinni pamiętać, że więcej nas prześladowali, niż ktokolwiek inny i że właśnie oni prawa nie mają mówić o prześladowaniach, których w Polsce niema. My żądamy tej lojalności dlatego, ażeby można było porządek w kraju zaprowadzić.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#WicemarszałekSeyda">Głos ma p. Popiel.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#PPopiel">Wysoki Sejmie! Tak się niestety już w naszym Sejmie złożyło, że ilekroć Sejm przystępuje do jakiejkolwiek zasadniczej debaty, dotyczącej uregulowania stosunków państwowych, to gros dyskusji i uwagi skierowane być musi na rozmaite zażalenia i jeremiady przedstawicieli mniejszości narodowych. Tak jest i dzisiaj.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#PPopiel">Kiedy po raz pierwszy w Państwie Polskiem mamy sposobność poruszenia wszelkich bolączek i niedomagań naszej administracji państwowej, to dyskusja dotychczas w znacznej swej większości obraca się dookoła różnych zagadnień mniejszości narodowych. W tej sytuacji ja muszę się ograniczyć do wytknięcia kilku zaledwie punktów rzeczowych, nad któremi głównie dyskusję klub mój chce zatrzymać, a na końcu będę musiał cośkolwiek odpowiedzieć na podniesione zarzuty.</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#PPopiel">Przechodząc do istoty rzeczy, które chciałbym wytknąć, zacznę od oświadczenia, że pod tym względem godzę się z głosami krytyki, wychodzącemi z lewej strony Izby, iż może najsłabszym resortem w naszej administracji państwowej jest resort Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Jest on najważniejszym i najdelikatniejszym instrumentem w administracji państwowej, od którego sprawności działania zależy w znacznym stopniu całokształt polityki państwowej. Na obecny stan złożył się cały szereg przyczyn, a jedną z nich, jak to słusznie mówił mój przedmówca ks. poseł Wyrębowski, były ciągłe zmiany ministrów i brak jakiegokolwiek kierunku w naszej polityce administracyjnej. Ministerstwo to było terenem najrozmaitszych eksperymentów. Zaczęli w nim eksperymentować kooperatyści, później inżynierowie, a teraz w drodze reakcji przyszła kolej na sądowników. Ale okazuje się, że daleko jest przy tych wszystkich poszukiwaniach do jakiegoś programu polityki wewnętrznej państwa, do jakichś metod w załatwieniu tych spraw.</u>
          <u xml:id="u-15.3" who="#komentarz">(Głos: A jenerałowie?)</u>
          <u xml:id="u-15.4" who="#PPopiel">Może ci jenerałowie pierwsi zaczynali ten porządek robić. Jeżeli chodzi o to Ministerstwo, to jest może najlepszym terenem, na którym wyrastają najbujniejsze kwiatki naszego biurokratyzmu.</u>
          <u xml:id="u-15.5" who="#PPopiel">A stało się to w znacznym stopniu dzięki temu, że w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych w ciągu 5 lat bardzo umiejętnie pozbyto się tych wszystkich sił, które wprawdzie nie są obciążone t. zw. fachowością, t. j. skostniałą rutyną, otrzymaną po rządach zaborczych, ale które w administrację państwową odrodzonej Polski wniosły dużo inicjatywy, wiele sił świeżych, trochę rozmachu, co dopiero w zestawieniu z austriackim rutynizmem mogło dać nowy kierunek naszej administracji politycznej. I skutkiem tego tak się dziś złożyło, że nasze Ministerstwo Spraw Wewnętrznych jest jakby przedłużeniem dawnej zaborczej administracji austriackiej. Najwyższą kwalifikacją urzędnika, który tam jest, to jest, ile miał lat służby w administracji galicyjskiej.</u>
          <u xml:id="u-15.6" who="#komentarz">(Głos: Bardzo słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-15.7" who="#PPopiel">Pan mówi, że to jest słuszne. Ja jestem innego zdania, a mówię nie na podstawie uprzedzenia, bo o uprzedzenie do urzędników małopolskich nie może mnie nikt posądzić, gdyż niejednego tego urzędnika do administracji politycznej w okresie swej służby w Ministerstwie wprowadziłem. Organizowanie jednak administracji politycznej w państwie o trzech odrębnych ustawodawstwach i ustrojach prawnoadministracyjnych nie może następować w drodze mechanicznego przeniesienia administracji jednego zaboru na inne dzielnice. Zwłaszcza, gdy ta administracja nie jest najlepszą i dawno już wyrobiła sobie opinię załatwiania t. zw. kawałków. I tylko na podstawie pewnego rodzaju pomieszania ludzi z rutyną i doświadczeniem z ludźmi świeżymi i nowymi, wnoszącymi nowe horyzonty i metody, mogłoby się wytworzyć swoisty typ polskiej demokratycznej administracji państwowej. Tego jednak nie zrobiono i do dziś dnia przeważa w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych na wszystkich szczeblach, zwłaszcza we władzach i instancji, typ urzędnika, który uważa, że szczytem mądrości biurokratycznej jest załatwienie danego kawałka urzędowego, a jego władza przełożona ceni go nie według jakości załatwianych spraw, tylko według ilości załatwionych kawałków. Że tak jest, to wyraża się to w załatwianiu całego szeregu spraw, przy których w grę wchodzi stosunek Ministerstwa do Sejmu, które powinny służyć za wzór praworządności, tymczasem niejednokrotnie ta praworządność jest poważnie naruszona. Mam tu bardzo charakterystyczne dokumenty pod tym względem i korzystam z tej debaty, żeby je z tego miejsca poruszyć.</u>
          <u xml:id="u-15.8" who="#PPopiel">Panowie wiedzą, że w swoim czasie klub nasz wniósł interpelację w sprawie piastowania urzędu wojewody poznańskiego przez p. Adolfa Bnińskiego, dlatego, że nie może piastować on urzędu w tem województwie, co nie oznacza jakiejś dyskwalifikacji do stanowiska na innym terenie, ale z uwagi na przepis art. 30 ustawy o państwowej służbie cywilnej, który mówi, że urzędnik od VIII stopnia służbowego wzwyż nie może posiadać na terenie podległym jego władzy przedsiębiorstwa przemysłowego, handlowego lub rolnego. Podkreślam, że w interpelacji kierowaliśmy się względami rzeczowemi, a nie względami niechęci osobistej do p. Bnińskiego. Na innem stanowisku stanęło Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Ale nim przejdę do sposobu merytorycznego załatwienia sprawy, dotknę pewnego drobiazgu, który najlepiej charakteryzuje kwiatuszki biurokratyczne tego resortu. Interpelację naszą wnieśliśmy dnia 31 stycznia r. b. W dniu 27 marca, a więc po upływie prawie dwóch miesięcy, otrzymaliśmy w Prezydjum Rady Ministrów stereotypową odpowiedź, że na interpelację Rząd udzieli odpowiedzi z pewnem opóźnieniem, ponieważ dochodzenia, zarządzone przez zainteresowane Ministerstwo nie zostały jeszcze ukończone. Sakramentalna odpowiedź! Dwóch miesięcy potrzebował Rząd na zbadanie, czy w pomienionym wypadku zachodzi naruszenie art. 30 ustawy o państwowej służbie cywilnej. Wreszcie po upływie paru tygodni otrzymaliśmy odpowiedź, podpisaną przez Ministra Sołtana, ale nadesłaną już za urzędowania obecnego Ministra. Odpowiedź nosi datę 20 marca, a więc gotowa była na 7 dni przed udzieleniem nam pisma zawiadamiającego, że dostaniemy odpowiedź: odpowiedź jest gotowa i przez p. Ministra podpisana. Tego absolutnie nikt nie jest w stanie zrozumieć.</u>
          <u xml:id="u-15.9" who="#komentarz">(Wesołość. Głos: Bez daty.)</u>
          <u xml:id="u-15.10" who="#PPopiel">Wypadkowo była tu data, widocznie jednak przyjęto tu wyjątkowo rachubę czasu z przed narodzenia Chrystusa.</u>
          <u xml:id="u-15.11" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-15.12" who="#PPopiel">A teraz klasyczność rzeczowego załatwienia tej sprawy. P. Minister Sołtan, względnie p. Minister Hubner, który za ten elaborat przyjął odpowiedzialność, pisze tak: „Z przyjęcia przez p. Bnińskiego, mimo brzmienia art. 30 ustawy o państwowej służbie cywilnej, obowiązków wojewody na tem terytorium, nie można mu czynić zarzutu, albowiem w myśl art. 93 Konstytucji każdy obywatel obowiązany jest ułatwiać spełnianie zadań władzy prawowitej i pełnić obowiązki publiczne, do jakich powołał go naród lub właściwa władza. Co do ograniczeń, ustanowionych w art. 30 ustawy o państwowej służbie cywilnej, to mają one na celu ustrzeżenie danego okręgu administracyjnego od stronniczych rządów urzędnika, któryby posiadając na terenie, podległym swej władzy, przedsiębiorstwo rolne, przemysłowe lub handlowe, nie potrafił zachować należytej obiektywności, praworządności przy ewentualnej kolizji interesów posiadanego przedsiębiorstwa z ogólnemi interesami zarządzanego obszaru. Wobec powyższego art. 30 winien być brany pod uwagę przedewszystkiem przy nominacji urzędników na ich stanowiska służbowe.</u>
          <u xml:id="u-15.13" who="#PPopiel">W konkluzji Ministerstwo stwierdza, że z chwilą, gdy sprawa została wykonana i gdy Ministerstwo jest zadowolone, nie widzi potrzeby respektowania tego artykułu.</u>
          <u xml:id="u-15.14" who="#komentarz">(Głos: Aha, to votum nieufności dla Sikorskiego!)</u>
          <u xml:id="u-15.15" who="#PPopiel">My pierwsi na drugi dzień po tej nominacji manifestowaliśmy wobec gen. Sikorskiego i z tego stanowiska nie zeszliśmy, a jeżeli wytaczamy to dzisiaj, to dlatego, że uważaliśmy, że dopiero rząd obecny miał możność rzeczowego załatwienia sprawy, której rząd gen. Sikorskiego nie miał. Bo nie jest powiedziane, że p. Bniński może urzędować tylko w Poznaniu, ale nie w Katowicach, Warszawie, czy w Toruniu. Tymczasem na tem stanowisku stanął Rząd i w dodatku powołuje się najfałszywiej na art. 93 Konstytucji, że każdy obywatel ma za zadanie ułatwiać Rządowi spełnienie jego zadań. Gdyby Rząd był logiczny, to powinien wnieść nowelę o zniesienie art. 30 ustawy o państwowej służbie cywilnej. Tymczasem Rząd w tym wypadku zrobił co innego.</u>
          <u xml:id="u-15.16" who="#komentarz">(Głosy: Brejski.)</u>
          <u xml:id="u-15.17" who="#PPopiel">Co do p. Brejskiego to pod tym względom panowie z prawicy zeszli się wypadkowo z p. Krongiem i o tem będę mówił na końcu. W tym fakcie przejawia się wogóle stosunek Ministerstwa Spraw Wewnętrznych do Sejmu. Zdaje się, że jeżeli posłowie wnoszą interpelację, a nasz klub należy do tych, które nie mogą się poszczycić tak wysoką liczbą interpelacji, jak mniejszości narodowe lub poseł Krempa,...</u>
          <u xml:id="u-15.18" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-15.19" who="#PPopiel">... gdyż występujemy tylko w wypadkach istotnie ważnych i rzeczowych, to musimy domagać się stanowczo, żeby interpelacje poselskie były traktowane w sposób poważny i ażeby przestano się zasłaniać tą sakramentalną formułą, że dochodzenia zarządzone nie są jeszcze ukończone.</u>
          <u xml:id="u-15.20" who="#PPopiel">W dniu 2 kwietnia wnieśliśmy interpelację do pp. Ministrów Spraw Wewnętrznych i Sprawiedliwości w sprawie bezprawnego postępowania policji okręgu białostockiego podczas strajku w fabryce Hirszhorna w Supraślu, pow. białostockiego.</u>
          <u xml:id="u-15.21" who="#PPopiel">Jest to jeden z faktów, o których bardzo często mówi się z tego miejsca, że przy każdym zatargu społecznym policja występuje, jako strona interweniująca po stronie pracodawców, po stronie kapitalistów. W wymienionym wypadku szło o to, że miejscowy kapitalista, zresztą z mniejszości narodowej, przekonał policję państwową, że robotnicy, należący do polskiego związku zawodowego „Praca”, a więc do związku, którego my jesteśmy odpowiednikiem politycznym, są bolszewikami dlatego, że nie chcieli przyjąć narzuconej im umowy co do zmniejszenia płacy i powiększenia czasu pracy. I oto cały zarząd związku, złożony 9 najwybitniejszych robotników, aresztuje się i jak zbrodniarzy prowadzi 18 kim do miasta. I dopiero kiedy Białystok grozi strajkiem, kiedy fabryki stają na kilka godzin, wtedy prokurator ich wypuszcza. A gdy chcemy szczerze dowiedzieć się, co jest z tą sprawą, to dostajemy sakramentalną odpowiedź, że dochodzenie nie zostało ukończone. Przy takiem jednak załatwianiu tych spraw, że obwiniony sam pisze swoją obronę, a minister już tylko podpisuje, my, posłowie nie potrzebujemy się fatygować z interpelacjami. Jeżeli Ministerstwo Spraw Wewnętrznych świadomie niszczy nam aparat kontrolerów, jak to miałem możność dziś w formie okrzyku z ławy poselskiej powiedzieć, to wogóle sprowadza akcję istotnego tępienia nadużyć do fikcji. Tej polityki nie możemy podzielać i dlatego przywiązujemy wielką wagę do uchwalenia rezolucji, zgłoszonej przez mniejszość, ażeby został powołany w Min. Spraw Wewnętrznych odrębny wydział kontroli, któryby we wszelkich tego rodzaju faktach, zwłaszcza, jeżeli chodzi o władze II instancji, a w niektórych wypadkach i o władzę I instancji, jako oko i ucho ministra badał nadużycia, aby minister nie był postawiony w tem fałszywem położeniu, że musi na podstawie raportu, w drodze służbowej przedstawionego, bronić podwładnych mu organów, a to jest niejednokrotnie dziś rola ministra.</u>
          <u xml:id="u-15.22" who="#komentarz">(Głos z prawicy: Czerezwyczajkach!)</u>
          <u xml:id="u-15.23" who="#PPopiel">To nie jest czerezwyczajkach, bo w tych warunkach, w jakich pracuje nasza administracja, przy znacznej ilości młodych i nowych urzędników, zadanie inspekcji będzie polegało nie tylko na kontroli, ale i na instrukcji, jak należy załatwiać dane sprawy wogóle, jak należy urzędować.</u>
          <u xml:id="u-15.24" who="#PPopiel">Pan poseł Kozłowski na poprzedniem posiedzeniu mówił o tem, że Ministerstwo Spraw Wewnętrznych było terenem najrozmaitszych, jeżeli chodzi o dobór personelu urzędniczego, wpływów partyjnych i, że jeżeli dziś z tego powodu skarżymy się, to obciąża to te t. zw. rządy lewicowe. Ja przez dwa lata przypatrywałem się, jak się ten personel urzędniczy tworzył i nie będę mówił o tamtych stosunkach, zresztą z tamtych czasów niewielu pozostało. Chcę jednak zwrócić uwagę na dwa charakterystyczne wypadki, które Panowie bezwarunkowo muszą zapisać na swój własny rachunek. Mianowicie, kiedy przyszedł do władzy p. Minister Spraw Wewnętrznych Kiernik, to przystąpiono do zmian na stanowiskach kierowniczych na wielką skalę. I oto w województwie Białostockiem został zmieniony wicewojewoda. Ten nowy wicewojewoda zaczął urzędowanie od rozpisania prywatnych listów do starostów, że jest mężem zaufania ministra i że we wszystkich sprawach należy się zwracać do niego, a nie do wojewody. Gdy został zaproszony na przyjęcie do wojewody, urządzone dla pożegnania jego poprzednika, to wszystkich przychodzących gości traktował jako swoich interesantów, ściągał generalia, aż doszło do bardzo niemiłych na tem tle towarzyskich przypadków. A teraz drugi wypadek Utyskiwali tu wszyscy i utyskują na służbę bezpieczeństwa publicznego. Nasze stronnictwo, które styka się przez wiele zatargów społecznych z temi wybrykami i nadużyciami organów policji, podziela całkowicie te zarzuty. Wystarczy przytoczyć ostatni jaskrawy fakt w Łodzi w związku z zajściami w Widzewskiej Manufakturze, zajściami sprowokowanemi przez p. Kohna, który zatrzymywał robotnikom wypłatę, a zgłaszających się o pieniądze odsyłał do ministra skarbu. Nie przeciw p. Kohnowi wystąpiła jednak policja, tylko przeciw robotnikom. Tam się policja znalazła i hulała, dlatego słuszne jest żądanie wiecu robotników w Łodzi, które podtrzymujemy w rezolucji posła Chądzyńskiego i żądamy, ażeby tę wielką ilość policji w ośrodkach przemysłowych i miastach zmniejszono i posłano na kresy, gdzie stan bezpieczeństwa jest krytyczny.</u>
          <u xml:id="u-15.25" who="#komentarz">(Głosy na ławach mniejszości: Już tego nie róbcie! Starczy jej nam)</u>
          <u xml:id="u-15.26" who="#PPopiel">Bo Pan wołałby też na swój sposób hulać, a ja chlałbym, żeby tam był porządek.</u>
          <u xml:id="u-15.27" who="#PPopiel">Otóż jeżeli chodzi o stan służby bezpieczeństwa, to tu znowu musze wytknąć, że nasze Ministerstwo Spraw Wewnętrznych idzie po linii najmniejszego oporu, a mianowicie uważa, że w wypadkach przestępstw wobec Państwa, w wypadkach zbrodni, najważniejszą jest suma środków represyjnych, jakimi władza rozporządzą dla ich tępienia. W naszem jednak rozumieniu nowocześnie pojęte badanie służby bezpieczeństwa daleko bardziej polegać powinno na środkach prewencyjnych, t. j. niedopuszczaniu do przestępstw. Departament bezpieczeństwa powinien być tym organem ministra, który wczuwa się i orientuje obiektywnie w nastrojach społecznych, w podstawach i źródłach zatargów, nieporozumień i konfliktów i organ ten powinien ministrowi, a przez niego całemu rządowi, wskazywać kierunki rozwiązania różnych zagadnień i usunięcie przyczyn zła.</u>
          <u xml:id="u-15.28" who="#komentarz">(Potakiwania)</u>
          <u xml:id="u-15.29" who="#PPopiel">U nas wszyscy dyrektorowie departamentu bezpieczeństwa uważali, i mieli na to aprobatę ministrów, że najważniejsze jest, aby mieć duże środki karne, represyjne w ręku. Doprowadzono to do szczytu, zwłaszcza za poprzedniego rządu, kiedy p. Minister Kiernik powołał starostę z Chrzanowa na stanowisko dyrektora departamentu bezpieczeństwa publicznego. Pan ten siedzi do dzisiejszego dnia i najważniejszy resort ministerstwa pozostaje w ręku człowieka, który, jak zapewne Panowie słyszeli, wsławił się swego czasu tem, że chciał wydać rozkaz aresztowania znanego i poczytnego dziś powieściopisarza Jacka Londona za tendencje komunistyczne w jego powieści i kiedy mu podwładny urzędnik odpowiedział, że tego w Warszawie wykonać nie można, bo autor jest Amerykaninem, zdziwił się bardzo.</u>
          <u xml:id="u-15.30" who="#komentarz">(Ogólna wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-15.31" who="#PPopiel">Jeżeli na czele tak ważnego resortu stoją ludzie tak orientujący się w całym szeregu zagadnień, to Panowie się nie dziwcie, że takie są rezultaty, że takie są utyskiwania, że takie są tam narzekania. W tym departamencie bezpieczeństwa rozkwitają najobficiej owe kwiatki biurokratyczne w rodzaju tych, o jakich mówił tutaj z wielką dozą słuszności w dyskusji generalnej pan prezes Tugutt. Ja przytoczę jeden, który miał miejsce za urzędowania obecnego p. Ministra. Departament bezpieczeństwa stwierdził szereg nadużyć z paszportami zagranicznemu Niewątpliwie tak jest. Departament przeciw tym nadużyciom znalazł jednak generalne rozporządzenie, polegające na tem, że każdy organ I instancji, który ma prawo podpisywać paszporty zagraniczne, ma w określonym czasie przedstawić Ministerstwu swoje facsimile. Te facsimilia mają być wszystkie zebrane, odbite i rozesłane do wszystkich konsulatów do badania każdego paszportu i wizy. Proszę sobie wyobrazić przy tem niesłychanie wolnem tempie, w jakim te sprawy się robią i w drugiem tempie, w jakim się zmieniają w Polsce urzędnicy, jaka wartość będzie miał zbiór tych czterystu kilkudziesięciu facsimile i jaka będzie niewspółmierność między kosztami, a między korzyścią tego rodzaju zarządzenia. Przecież w państwach zaborczych umiano rozpoznawać fałszywe paszporty, znano fabryki, gdzie robiono paszporty, a nikt na taki kosztowny i taki — delikatnie powiem — niemądry pomysł nie wpadł. Zdaje mi się, że byłoby bardzo celowem w interesie służby, jeżeli idziemy po linii polityki oszczędnościowej, żeby to rozporządzenie czemprędzej cofnięto.</u>
          <u xml:id="u-15.32" who="#komentarz">(Głos: Trzeba je opatentować.)</u>
          <u xml:id="u-15.33" who="#PPopiel">Otóż tyle pozostaje mi do nadmienienia o stosunkach w resorcie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.</u>
          <u xml:id="u-15.34" who="#PPopiel">Parę jeszcze uwag o organach policji. Utyskiwano tu. i słusznie, ja się też do tego przyłączam, na wszelkie nadużycia ze strony organów policyjnych, i witam dobrą zapowiedź obecnego p. Ministra, że w tym kierunku będą prowadzone najostrzejsze dochodzenia i organy policyjne będą czyszczone z nieodpowiednich elementów. Ale nie można jednocześnie wpadać w drugą ostateczność. Jeżeli powinien być karany łącznie do wydalenia ze służby policjant, który z pominięciem prawa i przepisów prawnych bije, czy popełnią inne nadużycia, to z drugiej strony nie wolno władzy przełożonej wprowadzać czynników demoralizacji w organa policyjne, nie wolno utwierdzać ich w przekonaniu, że tam, gdzie policjant jest nawet w porządku, tam musi przegrać w zetknięciu z wyższym organem, który sam nadużycia popełnia. Dość wspomnieć głośną aferę naczelnika wydziału bezpieczeństwa Ministerstwa Spraw Wewnętrznych p. Pileckiego na dworcu Gdańskim w Warszawie. Dlatego, że policjant urzędujący zatrzymał żonę p. Pileckiego, której nie znał, doszło na posterunku do bardzo ostrego zatargu między p. Pileckim a policjantami, w wyniku którego laska p. Pileckiego została złamana. Ten dowód rzeczowy zresztą później zginął. Załatwiono sprawę w ten sposób, że posterunkowy, który był przy tem zajściu, dostał 3 dni aresztu, przodownik dostał 7 dni, a aspirant został w drodze karnej przeniesiony. Nie znam tego faktu w całej rozciągłości, prasa różnorodnie go komentowała, ale od naczelnika wydziału należy wymagać, ażeby w stosunku do podwładnych organów zachowywał pewien takt, powinien go mieć więcej, niż prosty policjant i nie wolno wśród szeregowców zostawiać wrażenia, że gdzie policjant stanął na gruncie prawa, a naraził się przełożonemu, tam musi przegrać.</u>
          <u xml:id="u-15.35" who="#PPopiel">Te stosunki wymagają bardzo reformy, przeciw temu protestujemy i na znak tego protestu zrobimy pewne zastrzeżenie przy budżecie Min. Spr. Wewn., wyłącznie o charakterze demonstracyjnym, a nie rzeczowym, co z całą stanowczością podkreślam.</u>
          <u xml:id="u-15.36" who="#PPopiel">Na zakończenie zmuszony jestem — ponieważ stronnictwo moje jest zainteresowane w oświetleniu tych zagadnień, poświęcić parę uwag przemówieniom przedstawicieli mniejszości narodowych, a głównie przemówieniu reprezentanta klubu niemieckiego p. Kroniga. Niejednokrotnie deklarowaliśmy, a i ostatnio również przez usta jeneralnego naszego mówcy przy dyskusji budżetowej, nasze stanowisko wobec słusznych praw i uprawnionych żądań mniejszości narodowych, nasze na wskroś konstytucyjne i demokratyczne traktowanie tych spraw. Ale jeżeli Panowie korzystacie z każdej okazji i sposobności, aby wszystkie niedomagania naszego życia państwowego zabarwić specyficznym kolorem i traktować nie na ruńcie ogólnych niedomagań, które zwracają się przeciwko całej ludności, nie tylko Waszej, ale i polskiej, a niejednokrotnie nawet w wyższym stopniu przeciwko ludności polskiej, bowiem ta jest z natury rzeczy bardziej bierna, a również ma większą wyrozumiałość w traktowaniu tych rzeczy, gdyż te niedomagania dzieją snę w państwie młodem i przy administracji niedoświadczonej, jeżeli Panowie nadajecie temu specyficzne zabarwienie, to się nie mogę dziwić, że przy takiem traktowaniu tych spraw i przy takiem rozpatrywaniu obiektywny sąd coraz bardziej zaciemnia się. Jak nazwać te głosy sprzeciwu, które padły z ław ukraińskich przeciwko osobie p. pos. Tugutta, w związku z jego akcją, mającą na celu uregulowanie różnych spraw kulturalno narodowej natury odnośnie do potrzeb ludności ukraińskiej i białoruskiej? Dochodzę do przekonania, że widocznie w miarę, jak ta sprawa w obrębie stronnictw polskich dojrzewa, jak zbliża się moment załatwienia na terenie parlamentarnym tak, jak z duchem naszej Konstytucji i żywotnemi interesami Państwa Polskiego uzgodnione być może, w miarę tego wzrasta demonstracyjna opozycja Panów, obliczona na zewnątrz, co wszystko robi wrażenie, że uregulowanie łych spraw nie leży w interesie Panów, że poprostu nie jest Wam na rękę, ażeby ta sprawa ku porozumieniu i zjednoczeniu polskich czynników państwowych została unormowana.</u>
          <u xml:id="u-15.37" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-15.38" who="#PPopiel">To jest ta smutna prawda, która muszę powiedzieć. My nie pójdziemy po żadnej linii represji, ale musimy te wszystkie sprawy wobec tego traktować z ogromną ostrożnością.</u>
          <u xml:id="u-15.39" who="#PPopiel">Jeżeli p. Kronig zaatakował tu b. kierownika administracji państwowej na Pomorzu, który był związany sympatiami politycznemi z moim klubem, to nie ze względu na sympatię polityczną, ale w imię prawdy muszę stanąć w jego obronie. Jeżeli p. Kronig próbuje ironizować na temat zasług p. Brejskiego w kierunku odniemczenia Pomorza, powołując się na pewne pismo, które nazwało to „pracą pozytywną”, to musi on, zarówno jak i jego często lekkomyślni poplecznicy muszą sobie uświadomić warunki, w jakich Polska swoje odwieczne dziedzictwo tam na kresach zachodnich przejmowała. Mówiono tu o tem, że wskutek tej „pracy pozytywnej” 1,800,000 obywateli niemieckich musiało się udać do Niemiec, ale zapomniano dodać, że działo się to w drodze dobrowolnego aktu opcji, t. j. tego aktu, z którego nikt z Panów nie chce dzisiaj skorzystać w województwie Śląskiem.</u>
          <u xml:id="u-15.40" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-15.41" who="#PPopiel">Nie chcecie z tego korzystać, a Więc widocznie nie jest w Polsce tak źle. W jakich zaś warunkach, Panie Pośle Kronig, p. wojewoda Brejski objął urzędowanie?</u>
          <u xml:id="u-15.42" who="#PPopiel">Było to w tym momencie, kiedy pozostało gros urzędników niemieckich, gdy ze strony przedstawicieli społeczeństwa niemieckiego zorganizowany był Deutschtumsbund i sabotaż Państwa Polskiego w przekonaniu, że władza polska na Pomorzu jest władzą przejściową, a Państwo nasze państwem sezonowem, Saisonstaat. W Berlinie pod auspicjami socjalno-demokratycznego rządu, działał związek oswobodzenia Prus Zachodnich i Poznańskiego, pod przewodnictwem regenta von Radziejowskiego, a file Deutschtumsbundu, jak to wykazał głośny proces chojnicki, były częstokroć placówkami szpiegowskiemu W tych warunkach, gdy obszarnicy niemieccy wyrzucali administratorów Polaków, wyzbywali się robotników polskich, a brali na służbę oficerów czy podoficerów rezerwowych niemieckich, gdzie się gotowała otwarta irredenta, obowiązkiem administracji polskiej, kiedy chodziło o interes Państwa Polskiego, było najkategoryczniej w to wkroczyć. Jeżeli p. wojewoda Brejski to zrobił, to spełnił swój obowiązek wobec Państwa i z tego przynajmniej miejsca krytyka za to zarządzenie nie powinna go spotkać.</u>
          <u xml:id="u-15.43" who="#komentarz">(Brawa.)</u>
          <u xml:id="u-15.44" who="#PPopiel">Panowie mówicie o najrozmaitszych krzywdach. Otóż mówiono tu naprzykład, że nawet sport niemiecki jest prześladowany. W zeszłym roku głośna była afera takiej krzywdy, z powodu której specjalnie atakowano p. wojewodę Brejskiego, była to sprawa złotu niemieckich towarzystw gimnastycznych na Pomorzu. Otóż co się okazało? Turnverein niemiecki w Polsce chciał urządzić złot w mieście odległem o 2 i 1/2 kim. od granicy, a Turnverein niemiecki tego samego dnia i o tej samej godzinie zapowiedział złot swój w mieście Złotowie, po niemiecku Flatau, odległem od granicy polskiej tylko o 1 km. Jeśli województwo zabroniło tego złotu, czy nie postąpiło w sposób rozsądny? Czy był do pomyślenia przed wojną taki stan rzeczy, aby na granicy dwóch państw przedstawiciele jednego z państw i irredentą drugiego podawali sobie ręce? Przypomnę jeden fakt przed wojną, kiedy Sokół galicyjski urządził także złot nie na granicy dwóch państw, lecz dwóch krajów koronnych, bo w Białej Bielsk na dwa miesiące przed wojną, to Turnvereiny niemieckie awanturami i bijatyką rozproszyły ten złot. Wtedy krzyku nie było, wtedy to nie było nadużycie.</u>
          <u xml:id="u-15.45" who="#PPopiel">Myśmy zaś mieli takie fakty sabotażu, jak głośna afera, która się w zeszłym Sejmie odbiła, sędziego niemieckiego w Czersku, który przy udziale podwładnego sobie funkcjonariusza umyślnie fałszował akty kupna i sprzedaży osadników Polaków, żeby móc je potem unieważnić w przewidywaniu, że właściciele niemieccy będą mogli powrócić.</u>
          <u xml:id="u-15.46" who="#PPopiel">Otóż przy stwierdzeniu dowodami, że od najwyższych do najniższych szczebli hierarchii niemieckiej wszyscy pracowali przeciw Polsce, nie można się dziwić, że administracja województwa pomorskiego w okresie urzędowania p. Brejskiego była przedmiotem onych ataków ze strony niemieckiej z tej i tamtej strony granicy. W tych warunkach niech się Panowie nie dziwią, że Wasze zastrzeżenia lojalności muszą być traktowane z podejrzliwością dopóty, aż fakty dostarczą dowodów niezawodnych; dopóty działać będzie obiektywna, sprawiedliwa ręka administracji polskiej, niewykraczająca poza ogólne przepisy prawa, daleka od wszelkich nadużyć i nieufności.</u>
          <u xml:id="u-15.47" who="#PPopiel">Myśmy nasze stanowisko wobec mniejszości narodowych określili z największą życzliwością. Wszelkie drogi i przedłożenia zmierzające do uregulowania tych spraw będziemy życzliwie rozpatrywać, ale uważamy, że zwłaszcza jeżeli chodzi o mniejszość niemiecką, musimy trzymać się takiego zasadniczego rozstrzygnięcia: Panowie muszą przestać się. czuć ekspozyturą obcego państwa, ekspozyturą Berlina na naszym gruncie, a stać się lojalnymi obywatelami naszego Państwa.</u>
          <u xml:id="u-15.48" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#WicemarszałekSeyda">Głos ma ks. Okoń. Nieobecny. Głos ma p. Bigoński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#PBigoński">Wysoki Sejmie!</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#PBigoński">Chciałbym zwrócić uwagę na jeden ciekawy moment podczas przemówienia p. Kroniga. Otóż kiedy z ław poselskich posłowi Kronigowi przypomniano, że jest przedstawicielem narodu, który wymyślił to straszne, barbarzyńskie hasło: ausrotten, pan Kronig powiedział: jestem przedstawicielem narodu o wyższej kulturze. To samo dawniej niemcy po całym świecie głosili, że są świecznikami cywilizacji i kultury, i jeżeli pan Kronig wypowiada takie samo zdanie, mniema widocznie, że dla Polski życie w Niemczech, to, które było dawniej i które jest dziś, może być przykładem zachęcającym. Ale ja muszę przypomnieć, że w Polsce nie było nigdy przykładów podobnego barbarzyństwa, jakiego byliśmy świadkami, czy to za czasów dawnego cesarstwa niemieckiego, czy teraźniejszej republiki niemieckiej.</u>
          <u xml:id="u-17.2" who="#PBigoński">Skarżycie się Panowie na prześladowanie w Polsce. Ale przecież to nie Polska wymyśliła wywłaszczenie, przecież to nie Polska wymyśliła ustawę kagańcową. A czyście Panowie zapomnieli już o tem, żeście Polakom, którzy spełniali swoje obowiązki, chociażby ze strachu przed siłą niemiecką, w sposób barbarzyński kneblowali usta? Pan Kronig mówił, że niema wolności prasy. Byłem na obczyźnie. znam dobrze ducha niemieckiego, chowałem się między Niemcami, byłem młodym redaktorem i w ciągu miesiąca miałem 9 procesów politycznych. Taka była wolność prasy w Niemczech. Proszę Panów, mówi się, że policja prześladuje, a co było dawniej? Chyba Panowie nie możecie przytoczyć ani jednego przykładu, żeby polska policja rozpędzała pogrzeb dlatego tylko, że obywatele noszą pewne odznaki, albo czapki, jak to miało miejsce na obczyźnie. Przypominam tylko sławny Kostrop, gdzie podczas pogrzebu jednego Polaka rozpędzono orszak dlatego tylko, że ludzie w kondukcie żałobnym mieli maciejówki polskie. Przypominam Panom Oberhausen-Alstaden, gdzie policja rozrąbała drzwi do lokalu, w którym się bawiło towarzystwo polskie.</u>
          <u xml:id="u-17.3" who="#PBigoński">To wszystko przypominam dlatego tylko, że p. Kronig uważa, iż jest przedstawicielem narodu kulturalniejszego i mówię to tylko dlatego, aby Rząd, słysząc wywody o wysokiej kulturze niemieckiej nie zechciał czasem naśladować tego kulturalnego, cywilizowanego traktowania Polaków za czasów pruskich.</u>
          <u xml:id="u-17.4" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy i w centrum.)</u>
          <u xml:id="u-17.5" who="#PBigoński">Ale p. Kronig później, w ostatniej chwili, przypomniał sobie, że można to wszystko łatwo odeprzeć słowami: to było za czasów cesarstwa niemieckiego. A co się dzieje za czasów republiki niemieckiej? Prócz barwy w sztandarze niemieckim nic się tam nie zmieniło. Traktowanie mniejszości narodowych w Niemczech nie jest lepsze od tego, jakiegośmy byli świadkami za czasów strasznej niewoli. Czyście Panowie zapomnieli, co socjalista Horsing wyrabiał z naszymi braćmi na Górnym Śląsku już za czasów republiki? Czy nie pamiętacie o tem, że robotników polskich brutalnie wydala się z pracy i to nie tylko robotników polskich, polskich obywateli, ale i górników, którzy w obawie, że nie znajdą tu pracy, narazie jeszcze w Niemczech nie optowali? Proszę Panów, wypędzacie ich, a potem kiedy wskutek działania dyplomacji polskiej wymusza się jednak inne traktowanie naszych polskich robotników, ogłasza się z sarkazmem brutalnym i ironią, że ci ludzie mogą wrócić, gdy już przedtem wszystko stracili, wrócić może tylko na to. ażeby jeszcze raz być wydalonymi. Panowie skarżycie się na brak uszanowania Waszych praw, ale przecież musimy się liczyć z tem, że idziemy w Polsce o wiele dalej, aniżeli rząd republikański, demokratyczny, przesycony nawet socjalizmem, idzie w Niemczech w stosunku do naszych braci. Przecież na niemieckiej części Górnego Śląska Polacy mają 1/10 część szkół polskich, chociaż nawet statystyki niemieckie uznają, że na niemieckim Górnym Śląsku jest więcej Polaków niż Niemców na polskim Górnym Śląsku. Albo np. w Westfalii urządziło sobie to biedne robotnicze społeczeństwo szkoły prywatne, a co zrobili ci republikanie niemieccy? Nauczyciela pokaleczono, a dzieci biedne niewinne, które się chciały kształcić w języku narodowym polskim, nauczono z I piętra oknem wyskakiwać. Co się działo w Esen? Przeszło 100 osób pokaleczono, pobito brutalnie na zgromadzeniu. Policja przedtem o tem wiedziała, ale nie znalazła się w obronie obywateli i ciekawa jest rzecz, że chociaż policji wskazywano kierowników tej akcji, chociaż podano nazwiska tych, którzy rozbijali polskie towarzystwa i zgromadzenia, tratowali, brudem i kałem obrzucali nasze polskie sztandary, rabowali, przytem bogacąc się w ten łatwy sposób, to jednak policja jakoś tych łudził nie mogła poznać, życiorysu tych ludzi jakoś przeczytać nie umiała i nigdy ich nic znalazła. Pan Kronig mówi, że naród niemiecki jest narodem wyższej kultury. Czy w narodzie polskim, o kulturze rzekomo niższej, kiedykolwiek miały miejsce takie brutalne wypadki, czy możecie Panowie wskazać chociażby jeden przykład, żeby polska kultura zbrukała się takiemi przykładami? Nic. Jako przedstawiciel Chrześcijańskiej Demokracji, która stosunek swój do mniejszości narodowych opiera na Konstytucji i która żąda poszanowania praw mniejszości narodowych, zwracam się do Rządu, ażeby nigdy nie poszedł za przykładami, których świadkami jesteśmy w tem państwie o wyższej kulturze, bo inaczej musielibyśmy wystąpić przeciwko Rządowi, bo takiego wysoce kulturalnego traktowania naszych mniejszości narodowych tolerować byśmy nie mogli.</u>
          <u xml:id="u-17.6" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#WicemarszałekSeyda">Do głosu nikt więcej nie jest zapisany. Rozprawa wyczerpana. Głos ma p. Rusinek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#PRusinek">Debata budżetowa, jak to było zresztą to przewidzenia, ujawnia bardzo wiele wad, które jednak były tu na plenum podawane raczej przykładowo, niż zasadniczo. Zaledwie paru mówców utrzymało się na tym poziomie, że starali się wskazać przyczyny zła, a nie skutki tego zła. Niestety, przemówienie, które miałem jako sprawozdawca, nie pomogło Sejmowi do tego, ażeby się utrzymał na tem stanowisku, na którem stała Komisja Budżetowa.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#PRusinek">Jakież to były wady? Jeżeli dodamy wszystkie zarzuty i przykłady, które były tu przytaczane, jakie wady w rezultacie otrzymamy? Przedewszystkiem spraw a złego doboru ludzi. Zgadzamy się w większości na to, że jest bardzo wiele do zmiany. Nie było z żadnego stronnictwa próby ochrony wszystkich urzędników, będących czy to w Ministerstwie, czy w województwach. Wobec tego p. Minister ma całkowitą swobodę działania i prawdopodobnie — śmiem sądzić — skorzysta z uwag i wskazówek, które były tu poczynione, i nadal, jak w ubiegłych latach pięciu, będzie postępowało eliminowanie złych urzędników, odcinające ich od grupy urzędników, którzy pozostaną jako dobrzy.</u>
          <u xml:id="u-19.2" who="#komentarz">(Głos: To najważniejsza sprawa, aby ich usunąć.)</u>
          <u xml:id="u-19.3" who="#PRusinek">Proszę Panów, jest rzeczą niemożliwą, żeby w ciągu jednego dnia, zaraz po posiedzeniu sejmowem, na którem wymieniono szereg nazwisk, wyrzucić tych X panów, bo trzeba przecież zbadać, czy rzeczywiście są najgorsi.</u>
          <u xml:id="u-19.4" who="#komentarz">(Głos: Tak, ale chociaż zbadać tę rzecz trzeba i sprawdzić. Sądzę właśnie, że to będzie uczynione.)</u>
          <u xml:id="u-19.5" who="#PRusinek">Przechodzę do sprawy biurokratyzmu. Ten biurokratyzm ujawnił się nie tylko w resorcie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, lecz i w innych resortach. Jak Panowie dobrze wiedzą ze sprawozdania o budżecie Prezydjum Rady Ministrów, w tym kierunku wiele się robi. Mamy otrzymać sprawozdanie Głównego Komisarza Oszczędnościowego,...</u>
          <u xml:id="u-19.6" who="#komentarz">(Głos: To ten urząd jeszcze dotychczas istnieje?)</u>
          <u xml:id="u-19.7" who="#PRusinek">... którego najważniejszem zadaniem jest zmodyfikowanie biurokratycznej formy, jaka obecnie panuje w urzędach.</u>
          <u xml:id="u-19.8" who="#komentarz">(P. Smoła: On jeszcze istnieje?)</u>
          <u xml:id="u-19.9" who="#PRusinek">Widzi Pan, Panie Kolego, sytuacja jest taka, że nie mogę zwalczać instytucji komisarza oszczędnościowego, gdy ma on za zadanie zwalczanie biurokratyzmu, przeciw któremu Pan występuje. Dlatego nie jestem w stanie zgodzić się z Panem.</u>
          <u xml:id="u-19.10" who="#PRusinek">Rzecz trzecia, samowola poszczególnych urzędników. Już jako sprawozdawca miałem zaszczyt podnieść, że ludność wiejska cierpi na tem może najwięcej; wskazywałem na to w dwóch momentach i stanowisko swoje podtrzymuję. Wyraźnie to było powiedziane na Komisji Budżetowej i powtarzam tu, nie sądzę, żeby zadaniem naszem. jako Sejmu było dążenie do tuszowania zła, przeciwnie, idzie o to, ażeby rzeczy złe były wyplenione. I tylko ten punkt podtrzymuję. Jest to sprawa związana z selekcją i nikt nie może żądać, żeby w ciągu jednego roku rzecz tak trudną przeprowadzić.</u>
          <u xml:id="u-19.11" who="#PRusinek">Czwarta rzecz, na którą się skarżono, to zachowanie się policji państwowej. Zarówno ks. poseł Wyrębowski, jak i przedstawiciele mniejszości narodowych, jak i inni przedstawiciele stronnictw polskich, wskazywali w formie mniej lub, więcej ostrej na nadużycia, ale nie mogę się zgodzić na powiedzenie posła Pragiera, że trzeba traktować policję jako siekierę, ludność jak zegarek i że tą siekierą mamy reparować ów zegarek.</u>
          <u xml:id="u-19.12" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo).</u>
          <u xml:id="u-19.13" who="#PRusinek">Tak źle nie jest i na to porównanie bym się nie zgodził, jednak muszę przyznać, że jestem dokładnie obznajmiony z szeregiem wypadków bardzo złego zachowania się poszczególnych policjantów. Starałem się zrobić pewien obrachunek i okazało się, że wszystkie skargi, jakie przeczytałem w gazetach i interpelacjach, nie przekraczają liczby 150.</u>
          <u xml:id="u-19.14" who="#komentarz">(Głos: Pan kiepsko rachuje.)</u>
          <u xml:id="u-19.15" who="#PRusinek">Według tego, jakie miałem dane. Tymczasem w 1923 r. 307 policjantów za przestępstwa usunięto ze służby i oddano w ręce prokuratora. Dlaczego wskazuję na to? Z dwóch powodów: po pierwsze, że nie dzieje się ludności taka wielka krzywda, jak tu mówiono, a po drugie, że nie można uogólniać zarzutów. Winni policjanci zostali ukarani, gdyż należało ich ukarać; z tego wnoszę, że Ministerstwo Spraw Wewnętrznych działa z całą dobrą wolą. Z powodu, że ta sprawa została w sposób dostatecznie ostry postawiona, a formę tego postawienia postarałem się scharakteryzować, nie mogę pozostawić bez odpowiedzi zarzutu, że władze centralne tolerują takie zachowanie się policji. Uważam za swój obowiązek przeczytać okólnik Ministerstwa Spraw Wewnętrznych z 19 marca 1924 r. w sprawie bicia osób cywilnych przez organa policji. „Polecam zawiadomić wszystkie organa policyjne na terytorium podległem Pańskiej administracji, że w każdym wypadku skonstatowania faktu bicia przez policję winny będzie niezwłocznie wydalony ze służby, a sama sprawa oddana będzie do władz prokuratorskich. Niezależnie od tego będę w każdym wypadku pobicia pociągał powołane do nadzoru wyższe organa policji państwowej do odpowiedzialności służbowej. Ścisłe przestrzeganie powyższego zarządzenia zechce Pan Wojewoda uważać za jeden z najważniejszych obowiązków, ciążących na administracji politycznej.</u>
          <u xml:id="u-19.16" who="#PRusinek">Proszę Panów, niech mnie Panowie nie posądzają, że przypuszczam, iż ten papier usunie wszystkie nadużycia. Nic podobnego. Tylko sądzę, że jeżeli padały zarzuty aż tak poważne, że nic się nie robi w kierunku wyplenienia takiego postępowania poszczególnych policjantów, jak bicie obywateli polskich, aresztowanych słusznie, czy niesłusznie, to obojętne, to jednak odpowiedź na ten zarzut autorytatywna, jak się zachowują władze, znaleźć się tu powinna.</u>
          <u xml:id="u-19.17" who="#PRusinek">Wreszcie zarzut, który jest taki słuszny, że ani słowa na jego odparcie sam powiedzieć nie jestem w stanie, że Ministerstwo wykazywało dotąd brak planowości w swem działaniu. W związku z tym tematem przejdę do przemówienia p. Ministra Spraw Wewnętrznych, chcę jednak zaznaczyć, że tak odległe skrajności, jak p. Grunbaum i ks. Wyrębowski w prawie identycznych zdaniach sformułowali ten zarzut. Mam wrażenie, że zarzut obecnie omawiany jest czemś najpoważniejszem, najsłuszniejszem i jestem zmuszony domagać się od Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, żeby temu zagadnieniu poświęciło szczególną uwagę. Widzę jednak już pewną zapowiedź w przemówieniu p. Ministra Spraw Wewnętrznych, że w tym kierunku zacznie się praca. Twierdzę, że jest to zapowiedź, z powodu, że dowiedzieliśmy się z przemówienia p. Ministra, iż szereg ustaw ma być wniesiony w ramach, proponowanych w rezolucjach Komisji Budżetowej z racji debaty nad budżetem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Mam wrażenie, że p. Pragier miał kompletną słuszność, kiedy powiedział, że rezolucje sformułowane przez p. Kiernika są pewnym programem i wobec tego przyjęcie ich jako takich, które wcielić w czyn należy, przez obecnego Ministra Spraw Wewnętrznych trzeba traktować jako zapowiedź czynów, które będą mile widziane przez oba skrzydła i centrum tej Izby.</u>
          <u xml:id="u-19.18" who="#PRusinek">W debacie postawiono tu szereg wniosków, co do których jestem obowiązany parę słów powiedzieć, żeby przejść do zagadnienia, które zajęło najwięcej czasu, a które, sądzę, porusza tyle momentów, na które odpowiedzi nie było, że odpowiedź moja znaleźć się musi, mianowicie te wszystkie momenty, które podnieśli przedstawiciele mniejszości narodowych. Nie będę z nimi specjalnie polemizował, ale uważam, że jest moim obowiązkiem scharakteryzować je, podsumować cechy wspólne, poprostu stworzyć pewne pojęcie tych skarg, tych zażaleń, któreśmy słyszeli.</u>
          <u xml:id="u-19.19" who="#PRusinek">Jednakże przedtem chciałbym pomówić o wnioskach konkretnie postawionych. Wniosek o odrzucenie budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, postawiony przez p. posła Jeremicza, jest tak daleko posunięty, że oczywiście wyjaśnień odemnie nie wymaga, bo mówi sam za siebie. Natomiast ciekawsze i ważniejsze będą wnioski pana przedstawiciela Klubu Ukraińskiego, oraz wnioski p. przedstawiciela P. P. S. Wnioski te przez p. posła Pragiera były określone wyraźnie jako demonstracyjnie i dlatego też o nich nie będę więcej mówił, bo już w referacie zaznaczyłem, że mogę przypuszczać, iż p. poseł Pragier rozumuje najzupełniej logicznie, ale wbrew logice chce demonstrować. Ponieważ p. poseł Pragier w swem przemówieniu to stwierdził, więc widzę, że porozumienie formalne między nami jest całkowite, a o istotnem, wobec całkowitej rozbieżności, mowy być nie może.</u>
          <u xml:id="u-19.20" who="#PRusinek">Natomiast p. poseł Chrucki, stawiając wniosek o skreślenie funduszu dyspozycyjnego z budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i funduszu, któryby poszedł na pensje policji i na jej uzbrojenie, postawił mię w tem przykrem położeniu, że muszę stanąć w obronie już nie logiki, lecz w obronie np. koni. Przecież jak policjantów nie będzie, to konie pozdychają, a przecież konie nic nikomu nie zawiniły. Nie można stawiać takich wniosków bez uzasadnienia, że to demonstracja. Oczywiście, ten epizod humorystyczny traktuję zupełnie luźno i przechodzę do poważniejszego wniosku, mianowicie do wniosku pp. Pragiera i Popiela, podpisanego przez innych jeszcze postów w drukowanem sprawozdaniu, co do inspekcji administracji.</u>
          <u xml:id="u-19.21" who="#PRusinek">Proszę Panów, inspekcja administracji, jeżeli chodzi o ilość, nie wchodzę w jakość, dlatego, że wiem, iż jedna część Wysokiej Izby akurat ma sympatię do tych panów inspektorów, którzy tam pracują, druga nie, mnie tym razem jako sprawozdawcy nic na tem nie zależy, natomiast idzie o ilość. Ilość była zawsze minimalna. W okresie największego rozkwitu tego wydziału administracyjnego było coś 4, a obecnie jest 2 inspektorów. Śmiem twierdzić, że ani dwóch, ani czterech inspektorów, którzy mają być uniwersalnymi znawcami całej administracji, bo tylko tacy mogą odpowiednio kontrolować, nie jest aparatem wystarczającym do tego, żeby być rzeczywiście okiem, uchem i ręką karzącą p. Ministra Spraw Wewnętrznych. P. Minister Spraw Wewnętrznych z tego oka, ucha, a przedewszystkiem ręki nic mieć nie będzie.</u>
          <u xml:id="u-19.22" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Sam nie ma oka?)</u>
          <u xml:id="u-19.23" who="#PRusinek">Panie Pośle, na tę uwagę, niestety, ze względu na szacunek dla szeregu osób nie mogę odpowiedzieć. Twierdzę więc, że czterech jest zbyt mało.</u>
          <u xml:id="u-19.24" who="#PRusinek">Z powodu gospodarki oszczędnościowej, w jakiej się znajdujemy, nie postawiono wniosków konkretnych, któreby umożliwiły przyjęcie rezolucji Panów, bo jeżeli Panowie chcecie rozbudować wydział, to musicie dać fundusze w budżecie na prowadzenie tego wydziału. Należałoby ustalić, ile ma być osób w tym wydziale i ile na to potrzeba. W budżecie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych jest tylko na utrzymanie dwóch inspektorów, na więcej niema. Panowie takiego wniosku, ażeby podwyższyć odpowiednią pozycję budżetu, nie postawiliście, dlatego rezolucja Panów, to tylko mydlenie oczu i nie prowadzi do rezultatu, tak że muszę przypuszczać, że Panowie traktujecie tę rzecz mimochodem, incydentalnie, to nie jest dla Panów rzecz zasadnicza i Panowie zadowolicie się rezolucją, która, z góry trzeba to wiedzieć, nie ma konsekwencji finansowych, nie da się to zrobić, bo nie jest przewidziane w propozycjach komisji, a nikt z Panów nie postawił na plenum odpowiedniego wniosku. Z tego powodu śmiem twierdzić, że rezolucja nic nie załatwia, jest to tylko mydlenie oczu. Dlatego trzeba zastanowić się nad inną formą kontroli. Twierdzę, że żaden poszczególny kontroler nie da sobie rady, natomiast Ministerstwo Spraw Wewnętrznych ma odpowiednie departamenty fachowe, które powinne kontrolować i województwa i starostwa w tym zakresie, w jakim pracują. Mam przekonanie, że tylko ta kontrola będzie rzeczowa i jedynie osiągnie skutki.</u>
          <u xml:id="u-19.25" who="#PRusinek">Wreszcie sprawa wniosku ostatniego konkretnie postawionego; jest to wniosek p. Popiela, domagający się, przy nieprzyjaznych wystąpieniach z ław mniejszości narodowych, zmniejszenia liczby policji w różnych ośrodkach wewnątrz kraju i odesłania tych policjantów na kresy. Mam wrażenie przedewszystkiem, że jest nieporozumienie między panami oponentami a wnioskodawcą. Intencję wnioskodawcy rozumiem w ten sposób, że sądzi, iż jest rzeczą najważniejszą w tych warunkiem strzeżenie granicy, która dla Panów — przynajmniej tak niektórzy z Was oświadczają, iż uważają się za lojalnych obywateli Państwa Polskiego, powinna być sprawą ważną. Wobec tego dbałość o granice wespół z nami dzielić Panowie powinni i troskę o nią również. Otóż troską p. Popiela jest bo, że granica jest zbyt słabo strzeżona. Panowie wiedzą jeszcze lepiej o tem, bo Panowie tam stale mieszkają, że przechodzenie różnych band bandyckich jest niesłychanie częste i że należy temu zapobiec. Ale wniosek p. Popiela jest niepotrzebny dlatego, że jest już praktycznie załatwiony. Mianowicie p. Popiel postawił wniosek, żeby zmniejszyć policję wewnątrz kraju i przenieść ją na kresy, ale nie podał liczby, dlatego, że jest to sprawa przeprowadzenia bardzo skrupulatnych badań. Ministerstwo te badania przeprowadziło, zmniejszyło ilość policjantów o 1.000 w rdzennej Polsce i posłało ich na kresy, wyłącznie na granice, a nie na potrzeby wewnętrzne, czyli że wniosek p. Popiela staje się nieaktualnym, bo Panowie, ani nikt inny nie jest w stanie uzasadnić, że ta redukcja jest zbyt małą i że to zabezpieczenie granicy jest niedostateczne. Z tego powodu nie jestem w stanie wypowiedzieć się za żadnym z wniosków tu zgłoszonych, lecz muszę się wypowiedzieć za wnioskami przyjętymi przez Komisję Budżetową.</u>
          <u xml:id="u-19.26" who="#PRusinek">A teraz przejdę do zagadnienia, które bardzo roznamiętniało Wysoką Izbę w ciągu całej debaty, i które ma ten nieszczęśliwy przywilej, że zawsze roznamiętnia. kiedy się o niemi mówi. A przecież nie ulega wątpliwości, że niema zagadnienia, o którem ludzie rozumni nie mogliby mówić sine ira et studio. Jestem przekonany, że i o tem zagadnieniu nawet w tej chwili można mówić zupełnie spokojnie. Jeżeli Panowie pozwolą, uczynię próbę spokojnego potraktowania tej rzeczy i udzielenia odpowiedzi beznamiętnej i rzeczowej na szereg zarzutów.</u>
          <u xml:id="u-19.27" who="#PRusinek">Przedewszystkiem chciałbym pomówić o zewnętrznej formie, w jakiej te zarzuty były czynione. Zarzuty panów kolegów reprezentujących mniejszości narodowe nie były ani większe, ani mniejsze od tych, jakie czynili panowie z innych stronnictw, a więc stronnictw polskich, jakie czyniłem ja, jako sprawozdawca Komisji Budżetowej. O tych zajściach bardzo szczegółowo mówiłem i występowałem przeciw nim. Widzimy pewne wady naszej administracji, zarówno Panowie jak i my, i tu kontrowersji między nami niema. Więc z tego wyciągam wniosek, że administracja nasza nie jest specjalnie nastawiona przeciw mniejszościom narodowym.</u>
          <u xml:id="u-19.28" who="#komentarz">(Głos: A szkoły.)</u>
          <u xml:id="u-19.29" who="#PRusinek">W tej chwili przejdę do tych rzeczy. Mówiłem o sformułowaniu ogólnem. Panowie podnoszą szczegóły podobne do tych, jakieśmy sami podnosili. Teraz przejdę do tego, że wszystkie zarzuty, które obciążają administrację polską z tego punktu widzenia, że ma ona gnębić mniejszości narodowe, były przedstawiane w formie przykładów.</u>
          <u xml:id="u-19.30" who="#PRusinek">Podobne zarzuty padły z ust pp. Popiela i Pragiera i nikt nie broni! rzeczy ujemnych. P. Popiel mówi! o mieście rdzennie polskiem i twierdzi!, że jego zdaniem policja występowała w obronie kapitalisty, który należał do mniejszości narodowych, a zwalczała robotników Polaków. Jeżeli będziemy mówili o przykładach, jeżeli na przykładach będziemy starali się udowodnić, że jest to system, to pomijając, że jest to sprzeczne zupełnie z wszelkiemi zasadami logiki, że tego wniosku wyciągnąć nie można, mam wrażenie, że nawet nagromadzenie dużej ilości przykładów nie doprowadzi do tego, żebyśmy mogli dowieść tezy, o którą Panom idzie.</u>
          <u xml:id="u-19.31" who="#komentarz">(Głos: Mogę wskazać fakty, że za zabicie daje się wyższe posady.)</u>
          <u xml:id="u-19.32" who="#PRusinek">Proszę Panów, wszyscy przedstawiciele z klubu mniejszości narodowych zajęli bodaj że jednolity front, choć, budżetowo mówiąc, okazały się pewne różnice we wnioskach, jedne wnioski szły w kierunku odrzucenia całego budżetu, inne odrzucenia budżetu na policje i t. d. Jeżeli idzie o sposób ujęcia. front był jednolity z jednym wyjątkiem. Wyjątek stanowił przedstawiciel Niemców. Wyjątek polegał na tem. że przedstawiciel tego klubu oświadczył: chcemy być lojalnymi obywatelami Państwa Polskiego i nic nas nie obchodzi, co się dzieje poza tem państwem, chcemy ustosunkować się do tego państwa w ten sposób. aby jego administracje poprawić. Dlaczego o tem wspominam? Nie dlatego jedynie, że jest różnica w porównaniu z przemówieniami przedstawicieli innych mniejszości narodowych, lecz dlatego, że równocześnie, kiedy to było mówione, uśmiechał się sam mówca i protestowała Izba. Proszę Panów, dopóki będzie taki stosunek wzajemny, że nieufnie będzie się większość Izby odnosiła do takich deklaracji, jak deklaracja n. Kroniga i kiedy te nieufność Izby wzmacnia mówca, wnosząc tak ważna deklaracje z pewnym uśmiechem, póty nie będziemy mogli w sposób poważny traktować podobnie lojalnych zapewnień. Niestety, pomimo najlepszej woli nie jestem dziś w stanie rozgraniczyć. czy p. Kronig zajmuje inne merytoryczne stanowisko do Państwa Polskiego, jak inne stronnictwa mniejszości narodowych.</u>
          <u xml:id="u-19.33" who="#PRusinek">Próbowałem scharakteryzować, jakie Panowie stanowisko zajęli i jakie Panowie stawiają wobec nas żądania, bo przecież nie to jest waszym celem, żebyśmy odrzucali, wasze wnioski, albo żeby nawet przeszły wasze wnioski, któreście stawiali podczas debaty, mam wrażenie, że Panom chodzi o to, żebyśmy się zorientowali w waszych życzeniach i chcecie wiedzieć, jak się na te życzenia zapatrujemy. Nie mam ani dat, ani możności, żeby dawać Panom deklarację i odpowiedź, ale chciałbym scharakteryzować te życzenia, żebyście sami na pewne rzeczy bez nas odpowiedzieć byli w stanie. P. Jeremicz oświadczył: „Nie będziemy prosić, lecz będziemy brać”.</u>
          <u xml:id="u-19.34" who="#komentarz">(P. Jeremicz: Tak jest)</u>
          <u xml:id="u-19.35" who="#PRusinek">Druga rzecz — p. Jeremicz oświadczył: „Sami sobie zrobimy sprawiedliwość”. Jako chwilowy przedstawiciel pewnej praworządności, bo sprawozdawca zawsze w tym charakterze występować musi, jestem obowiązany zwrócić uwagę, że wymierzanie sobie samemu sprawiedliwości w państwie, w którem konstytucja zapewnia niezależność sądów, jest karalne.</u>
          <u xml:id="u-19.36" who="#komentarz">(P. Jeremicz: Bo nie mamy praworządności na kresach)</u>
          <u xml:id="u-19.37" who="#PRusinek">Mam wrażenie, że to był tylko zwrot retoryczny.</u>
          <u xml:id="u-19.38" who="#PRusinek">Proszę Panów, mam wrażenie, że się zaraz pogodzimy. Więc przypuszczam, iż to był tylko zwrot retoryczny, a natomiast hasło i program p. poseł zawarł w tem zdaniu, które na początku zacytował: „nie będziemy prosić, a będziemy brać”. Niech Panowie teraz zastanowią się nad tem, w jaki sposób na takie stanowisko, poparte różnemi czynami Panów, czy to na wiecach, czy zachowaniem się na zebraniach, może wypaść odpowiedź ludzi, którzy odpowiadają za całość Państwa? Otóż na to nie może być odpowiedzią zmiana rzekomego systemu, tylko jest odpowiedź: Panowie zastanówcie się, co mówicie, bo dopóki tak będziecie mówić, to nie może być mowy o tem, żeby ktokolwiek ryzykował zgodę na wasze wnioski. Gdyby zapowiedzi p. Pragiera o autonomii Kresów Wschodnich padły w innej sytuacji, to mam wrażenie, że byłyby inaczej przyjęte, niż po wynurzeniach Panów Posłów. I tym wszystkim ludziom, którzy Panom chcą iść na rękę, niesłychanie utrudniacie pracę.</u>
          <u xml:id="u-19.39" who="#PRusinek">I wszyscy ci, którzy chcą iść Panom na rękę, nawet ci, którzy są wyznawcami liberalizmu w Polsce...</u>
          <u xml:id="u-19.40" who="#komentarz">(Głos: W Pańskim klubie.)</u>
          <u xml:id="u-19.41" who="#PRusinek">Panie, ja nie mówię o swoim klubie w tej chwili, tylko o innych klubach również. Więc twierdzę, proszę Panów, że tym utrudniacie działanie.</u>
          <u xml:id="u-19.42" who="#PRusinek">A jeszcze jedno. Przecież Szanowni Panowie jesteście przejawem skrajnego nacjonalizmu. Ja, proszę Panów, jestem osobiście bardzo bliski tym poglądom, ale nie o to mi idzie. Niech Panowie sobie wyobrażą, że Wy, przedstawiciele skrajnego nacjonalizmu, żądacie liberalizmu od wszystkich partii w Polsce. Przecież tego żądania Panowie nigdzie nie bylibyście w stanie przeprowadzić.</u>
          <u xml:id="u-19.43" who="#PRusinek">Proszę Panów, nie to jednak jest najważniejszem dla scharakteryzowania stosunku Panów do reszty obywateli Państwa Polskiego i do całego Państwa. Panowie z trybuny sejmowej przy każdej sposobności pozwalacie sobie na zarzut, który jest specjalnie drażliwy dla pewnych sfer zagranicy i Panowie oczywiście jedynie i wyłącznie dla tej zagranicy ten zarzut wysuwają: imperializm.</u>
          <u xml:id="u-19.44" who="#komentarz">(Głos na ławach ukraińskich: A czyż to nie jest prawda?)</u>
          <u xml:id="u-19.45" who="#PRusinek">Panowie możecie mówić o złej administracji na kresach, o braku planu, ale jeżeli planu niema, to niema również planu imperialistycznego.</u>
          <u xml:id="u-19.46" who="#komentarz">(P. Kronig: A mowa Prezydenta w Poznaniu)</u>
          <u xml:id="u-19.47" who="#PRusinek">Proszę Panów, trzeba pogodzić się z tem, że słowa mają swoje znaczenie. Jeżeli Panowie mówią: niema planu, brak systemu, system jest błędny, to jak Panowie mogą mówić: imperializm, imperializm!</u>
          <u xml:id="u-19.48" who="#komentarz">(P. Chrucki: System eksterminacji).</u>
          <u xml:id="u-19.49" who="#PRusinek">Proszę Panów, specjalna komisja została powołana do tego, aby, zgodnie z propozycja Komisji Budżetowej, usunąć różne braki na Kresach Wschodnich, które wypływają ze złego funkcjonowania nie tylko Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, ale także i innych resortów. Poczekajmy na rezultat jej prac. Wymagają tam uporządkowania stosunki w dziedzinie wymiaru sprawiedliwości, kolei, poczt, telegrafów, reformy rolnej i oświaty. Ta komisja obecne pracuje i z pewnemi propozycjami i wnioskami na Radę Ministrów przyjdzie. Ja Panom podpowiem zarzut, który Panowie powinni mi teraz zrobić, a mianowicie: a gdzie my jesteśmy w tej komisji? Panowie, Wy nie będziecie w żadnej z takich komisji, póki będziecie wygłaszali podobne zdania, jak obecnie. W komisji pracującej nad ustrojem Państwa zupełnie ściśle mogą być ludzie tacy, którzy przynajmniej nie są wrogami Państwa.</u>
          <u xml:id="u-19.50" who="#komentarz">(Głos: Którzy stoją na państwowem stanowisku)</u>
          <u xml:id="u-19.51" who="#PRusinek">Następny zarzut...</u>
          <u xml:id="u-19.52" who="#komentarz">(Głos: Gdy byliśmy grzeczni za Sikorskiego, co Sikorski nam dał?)</u>
          <u xml:id="u-19.53" who="#PRusinek">...który Panowie byli łaskawi postawić, to jest zarzut militaryzmu. Gdyby nie to, że Panowie ten zarzut stawiają pro foro externo, jabym zrezygnował z odpowiedzi, bo nie to byłoby mojem zadaniem i celem. Natomiast zależy mi na tem, aby po Panów oświadczeniu nastąpiło drugie wyjaśnienie, o ile chodzi o militaryzm. Otóż zsumowałem wszystkie pozycje, gdzie jakie wydatki czynione są na wojsko, i procent ten wynosi 39% wszystkich wydatków.</u>
          <u xml:id="u-19.54" who="#komentarz">(Głos: Ale czytaj Pan sprawozdanie p. Czetwertyńskiego)</u>
          <u xml:id="u-19.55" who="#PRusinek">Jednak stwierdzacie rzeczy zupełnie nieprawdziwe, co do których prawdziwości można się przekonać, jeżeli się skończyło jedną klasę i zna się cztery działania. Takie zarzuty wyglądają niepoważnie.</u>
          <u xml:id="u-19.56" who="#PRusinek">Wreszcie ostatnia rzecz. Wyraźnie wszyscy Panowie dążycie do tego, żeby sprawy nasze uczynić sprawami międzynarodowemu Panowie mówią wszystko pro foro externo, bo chcą za wszelką cenę sprawy polskie zrobić sprawami międzynarodowemu Ale pamiętajcie Panowie o tem. że jeżeli ta drogą będziecie szli, to sami wyróżniacie się od wszystkich innych obywateli. Jeżeli przedstawiciele mniejszości narodowych w Polsce i Polacy mają te same skargi na policję, ale Wy wychodzicie z niemi nazewnątrz, więc chcecie nie równouprawnienia a przywilejów.</u>
          <u xml:id="u-19.57" who="#komentarz">(P. Reger: Mówi, co mu kazał Kiernik)</u>
          <u xml:id="u-19.58" who="#PRusinek">Panie Pośle Reger! Nie wiem, czy Pan, wstępując na trybunę, podejmuje się przemawiać tak, jak Panu każę p. Barlicki.</u>
          <u xml:id="u-19.59" who="#komentarz">(Głos: Panie Pośle Reger, pilnuj Pan Kantora. Inny głos: To są mniejszości umysłowe.)</u>
          <u xml:id="u-19.60" who="#PRusinek">Chcielibyśmy z Panami porozumienia, lecz Panowie tworzycie równocześnie tę szeroko opisywaną i opowiadaną teorię o wrogu wewnętrznym, którą postawił p. Grunbaum, a za nim powtarzacie ją wszyscy Panowie. Nikt na ławach polskich nie stał nigdy na takiem stanowisku, żebyśmy my, jako Państwo, obywateli innej narodowości traktowali inaczej, niż Polaków. Więc, jeżeli kto mówi o wrogu wewnętrznym i tworzy taką teorię, to nie my, lecz Wy Panowie!</u>
          <u xml:id="u-19.61" who="#komentarz">(Głos: Pan ich nie przekona).</u>
          <u xml:id="u-19.62" who="#PRusinek">Chciałbym skończyć tę rozprawę następującą uwagą: Każde państwo musi za wszelką cenę dbać o to, aby nie pozwolić zakładać wybuchowych min pod swoje podwaliny. Policja państwowa, która niejednokrotnie śledzi niektórych obywateli, może to czyni w sposób niemądry, na to się zgodzę, ale nie zgodzę się z tem, żeby ona wogóle śledzić nie miała, żeby nie wiedziała o wielu czynach, które są zakładaniem min pod Państwo Polskie. Panowie macie prawo żądać zmian w postępowaniu administracji, a my za największy swój obowiązek uważamy zwrócić się do Panów z wezwaniem i z apelem, żebyście zmienili swój stosunek do Państwa.</u>
          <u xml:id="u-19.63" who="#komentarz">(Wrzawa. Różne okrzyki na ławach mniejszości narodowych)</u>
          <u xml:id="u-19.64" who="#PRusinek">Wasze słowa możnaby traktować jako lojalne zwrócenie uwagi czynnikom rządowym, że to lub tamto w administracji jest złe, gdybyście nie występowali tak wrogo względem Państwa. Panowie, zmieńcie system.</u>
          <u xml:id="u-19.65" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Sejda).</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#WicemarszałekSeyda">Głosowanie odbędzie się na następnem posiedzeniu.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#WicemarszałekSeyda">Przystępujemy do budżetu Ministerstwa Skarbu. Głos ma p. Łypacewicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#PŁypacewicz">Wysoki Sejmie! Budżet Ministerstwa Skarbu jest z punktu widzenia gospodarki państwowej podstawowym budżetem w dziedzinie dochodów Państwa. Na 1422,5 milionów złotych preliminowanych dochodów Rzeczypospolitej dochody Ministerstwa Skarbu mają wynieść według preliminarza na rok 1924 — 1,138 milionów, czyli z górą 80% wszystkich dochodów Państwa. Po odliczeniu Ministerstwa Rolnictwa i Dóbr Państwowych, które daje 5,44% dochodu, wszystkie pozostałe 16 resortów przynoszą zaledwie 14,53%, czyli na każdy z tych resortów nie wypada nawet 1% dochodów państwowych. Taki stan rzeczy podnosi niewątpliwie wagę i znaczenie Ministerstwa Skarbu, ale z punktu widzenia ogólnej polityki skarbowej zjawisko to nie jest ani zdrowe ani pożądane, świadczy bowiem o wielkiem zaniedbaniu i niedorozwoju innych działów gospodarki państwowej., Prusy miały z samych kolei 425 milionów marek złotych czystego zysku, to jest kwotę dostateczną do pokrycia więcej niż czwartej części wydatków zwyczajnych. W Polsce zaś przedsiębiorstwa państwowe, jakkolwiek w przyszłości powitane i muszą stać się źródłem poważnych dochodów, do obecnej chwili były tylko źródłem ciężarów, były źródłem deficytów. Tak np., deficyt przedsiębiorstwa kolei żelaznych w roku 1922 stanowił 48,5%, a w 1923 nawet 52,8% deficytu ogólnego państwowego. To, co gdzieindziej było, a powitano być z czasem i u nas, źródłem dochodów, to było dotąd kulą u nogi naszego Skarbu. Ale skoro tak jest, skoro dzisiaj dochody Ministerstwa Skarbu stanowią z góra 4/5 dochodów, całego Państwa, to stąd wynika, że gdy przy rozpatrywaniu innych budżetów głównym przedmiotem rozważań powinno być to, czy wydatki nie są zbędne lub niecelowe, to przy rozpatrywaniu budżetu Ministerstwa Skarbu główną uwaga Wysokiej Izby powinna być zwrócona na dochody, na to, czy źródła podatkowe są należycie wyzyskane, w sposób zgodny z interesami gospodarczemi kraju i wymogami sprawiedliwości społecznej.</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#PŁypacewicz">Dla oszczędzenia czasu nie będę poruszał i dotykał wszystkich kwestii, któreby wymagały omówienia, a które zostały poruszone przezemnie, jakkolwiek w: bardzo skróconej formie, w mem pismnem sprawozdaniu jako referenta Komisji Budżetowej. Pozwolę sobie jednak zwrócić uwagę Wysokiej Izby na cztery najważniejsze sprawy. Po pierwsze — na stan naszego aparatu skarbowego, po drugie — na nasz system podatkowy, po trzecie — na niektóre działy wydatkowi Ministerstwa Skarbu, po czwarte — na trwałość równowagi budżetowej i realność budżetu i zakończę krótką uwagą o bardzo ścisłym związku budżetu Ministerstwa Skarbu, jego dochodów z ogólnem naszem położeniem i życiem gospodarczem kraju.</u>
          <u xml:id="u-21.2" who="#PŁypacewicz">Zacznę od pierwszej części, od uwag o naszym aparacie skarbowym. P. Minister Skarbu w expose swojem w Komisji Budżetowej w dniu 1 kwietnia r. b. wyraził opinię, że „nasza administracja skarbowa posiada bardzo wytrawnych i energicznych pracowników, którzy stale i systematycznie ulepszają ten aparat. Jako dowód p. Minister Skarbu przytoczył pomyślne cyfry wpływów podatkowych w pierwszym kwartale 1924 r. Muszę stwierdzić, jako sprawozdawca, który kilka miesięcy poświęcił badaniu tej sprawy, że personel administracji skarbowej naszej naogół przedstawia niewątpliwie materiał ludzki dobry, chętny do pracy, nie szczędzący swych sił i ożywiony duchem obywatelskim. Urzędnicy skarbowi pracują po nadmiarze godzin urzędowych i nieraz w bardzo ciężkich warunkach. Faktem jest jednak i należy to z całym naciskiem stwierdzić, że nasza maszyna skarbowa, jako całość, jest źle zmontowana, działa wadliwie i jest obsługiwana przez personel przeważnie fachowo niedostatecznie wyszkolony. Fachowi, wytrawni urzędnicy, o których mówił p. Minister Skarbu, stanowią w naszym aparacie skarbowym, zwłaszcza na stanowiskach kierowniczych, bardzo nieznaczny odsetek, a działalność ich była i jest paraliżowana często przez niefachowych zwierzchników, zwłaszcza na prowincji.</u>
          <u xml:id="u-21.3" who="#PŁypacewicz">Nie należy ulegać złudzeniom z powodu rezultatu wpływów w pierwszym kwartale 1924 r., zwłaszcza zaliczek na podatek majątkowy. Rezultaty mechanicznego ściągania w prymitywny sposób powielonych podatków z 1923 r. nie mogą dać właściwego pojęcia o wartości aparatu. Należy sobie jasno zdawać sprawę, że dobry polski aparat skarbowy jest rzeczą przyszłości, którą osiągnąć możemy po wielu latach wytężonej pracy. Żałować należy, że przed pięciu laty nie sprowadziliśmy najlepszych sił fachowych zagranicznych, bądź w charakterze organizatorów naszego Skarbu, bądź fachowych doradców, jak to uczyniono w wojskowości, w policji, a nawet w dziedzinie kolejnictwa. Drogo zapłaciliśmy za ten brak doświadczenia i za eksperymenty w dziedzinie podatkowej naszych władz administracyjno-skarbowych i płacić jeszcze będziemy lata całe. Im gruntowniej sobie uświadomimy, że nasz aparat skarbowy jest bardzo daleki od doskonałości, tem prędzej go naprawimy, a tem samem trwale naprawimy Skarb.</u>
          <u xml:id="u-21.4" who="#PŁypacewicz">Główną naszą bolączką, jak to zauważył słusznie Hilton Young, jest nietyle „niezdolność płatników do płacenia podatków, ile niezdolność władz skarbowych od ściąganie podatków”. Pierwszą zatem rzeczą niezbędną do zwiększenia dochodów jest naprawa aparatu skarbowego, który te podatki zbiera. Ze względu na wielką wagę tej sprawy dla całej naprawy Skarbu należy szczegółowo wykazać główne braki naszego aparatu skarbowego i ich źródła. Żeby nie urażać naszej dumy narodowej, należy stwierdzić, że we Francji, która niegdyś miała najlepszą w świecie organizację władz skarbowych, która była wzorem dla innych państw, spotykamy się z bardzo mocnym wnioskiem generalnego referenta budżetu francuskiego na rok 1923, że aparat skarbowy francuski ma tyle wad, iż musi być zreoganizowana in kapite et in membris. Otwarte, szczere, męskie ujawnienie braków nigdy nie przynosi nikomu ujmy, jeżeli jest połączone z równorzędnym wysiłkiem w celu ich usunięcia.</u>
          <u xml:id="u-21.5" who="#PŁypacewicz">Główne braki naszego aparatu skarbowego pochodzą z trzech źródeł: z niskiego poziomu wykształcenia ogólnego i fachowego urzędników, a zwłaszcza sił kierowniczych, niskiego wynagrodzenia funkcjonariuszów, zajmujących odpowiednie stanowiska i po trzecie — wadliwej organizacji.</u>
          <u xml:id="u-21.6" who="#PŁypacewicz">Ministerstwo Skarbu, nie licząc tysiąca czasowych sił do ściągania podatku majątkowego i 299 kontrolerów i buchalterów kontraktowych dla kontroli wpływów podatku przemysłowego, posiada 25.583 pracowników, w tem 15,708 urzędników i 9.875 funkcjonariuszów niższych.</u>
          <u xml:id="u-21.7" who="#PŁypacewicz">Pominę tutaj zupełnie funkcjonariuszów niższych, urzędników manipulacyjnych, którzy, jakkolwiek nie mają dostatecznego wyszkolenia, to jednak mogą być w bardzo krótkim przeciągu czasu dobrze wyszkoleni, jeżeli będą mieli odpowiednich zwierzchników. Zatrzymam się tylko nad tymi, których nazywam mózgiem Ministerstwa Skarbu, zatrzymam się tylko na górnym tysiącu urzędników, na tysiącu Sił kierowniczych.</u>
          <u xml:id="u-21.8" who="#PŁypacewicz">Po zbadaniu okazało się. że na mniej więcej 1000 sił kierowniczych, mianowicie naczelników władz pierwszej instancji, dyrektorów, naczelnikowi wydziałów i referentów izb skarbowych, następnie dyrektorów departamentów, naczelników wydziałów i referentów centrali w Ministerstwie Skarbu, zaledwie 440, czyli 45% posiada wyższe wykształcenie. Z niższem wykształceniem mamy 40%, z średniem 15%. Przy tem trzeba dodać, że funkcjonariusze, którzy posiadają wyższe wykształcenie, niezawsze posiadają wyższe wykształcenie specjalnie skarbowe. Wielu z nich posiada wyższe wykształcenie zupełnie w innej dziedzinie, tak że realne stosunki przedstawiają się daleko gorzej, jeżeli chodzi o specjalne fachowe wykształcenie skarbowe.</u>
          <u xml:id="u-21.9" who="#PŁypacewicz">Najlepiej pod tym względem sprawa przedstawia się w b. dzielnicy austriackiej, najgorzej w b. dzielnicy pruskiej. W b. dzielnicy pruskiej na 55 naczelników urzędów do podatków i opłat skarbowych. to jest urzędów, które faktycznie wymierzają podatki, mamy tylko 5 osób z wyższem wykształceniem, 2 ze średniem, a 48 z niższem, czyli przeszło 80% kierowników tych działów w b. dzielnicy pruskiej posiada tylko niższe wykształcenie. W b. dzielnicy rosyjskiej procent kierowników z niższem wykształceniem przekracza 48%. W Małopolsce nie do chodzi nawet 5%, tak, że pod względem fachowego i ogólnego wykształcenia najlepiej stoi b. dzielnica austriacka. Dała ona naszemu aparatowi skarbowemu innych dzielnic ii centrali bardzo wiele cennych i bardzo wysokiej wartości fachowych sił skarbowych. Jednak na nieszczęście równocześnie zaszczepiła w naszą administrację skarbową wiele wad b. biurokracji austriackiej, a przedewszystkiem chorobę papierowego i formalnego załatwiania „kawałków”.</u>
          <u xml:id="u-21.10" who="#komentarz">(P. Byrka: To są żarty. Pan się na tem nie znasz.)</u>
          <u xml:id="u-21.11" who="#PŁypacewicz">Pan twierdzi, że to są żarty, ale jeżeli mam być szczery, to Pan kolega jest właśnie niestety takim typem urzędniczym. Tak jest i to było nieszczęściem naszej skarbowości jeżeli mam być zupełnie szczery. Trudno, Niemcy żartowali:</u>
          <u xml:id="u-21.12" who="#PŁypacewicz">„Gott strafe England und gib ihr osterreichische Yerwaltung”. W dziedzinie skarbowości system austriacki był najdokuczliwszy ze wszystkich systemów i najbardziej papierowy. My tu w Kongresówce mieliśmy pewną całość skarbowych doświadczeń i wypróbowaliśmy na sobie te wszystkie systemy. Mieliśmy system rosyjski przez wiele lat, a podczas okupacji doświadczyliśmy systemu niemieckiego i systemu austriackiego na własnej skórze. Poznaliśmy doświadczalnie te wszystkie trzy systemy i śmiało możemy stwierdzić, że system austriacki był najgorszy. To nie było winą urzędników, że w tym systemie byli wychowani. Oni z najlepsza wiarą i wolą starali się wprowadzić system, jaki: dobrze znali.</u>
          <u xml:id="u-21.13" who="#komentarz">(Głos: Jaki jest dobry system?)</u>
          <u xml:id="u-21.14" who="#PŁypacewicz">Jeżeli chodzi o system dobry, to dużo lepszym i najlepszym był może system pruski. W niektórych działach był dobry system rosyjski. Austriacki był doskonały w jednym dziale monopolu tytoniowego.</u>
          <u xml:id="u-21.15" who="#komentarz">(Głos: Dlaczego Rosja miała deficyt?)</u>
          <u xml:id="u-21.16" who="#PŁypacewicz">Deficyt Rosji miał zupełnie inne powody. Jeżeli chodzi o Kongresówkę, to ta deficytu nie dawała, była to prowincja, która dawała Rosji ogromne plusy.</u>
          <u xml:id="u-21.17" who="#PŁypacewicz">Uczyniono mi zarzut, że stoję na stanowisku jakoby niesprawiedliwem względem byłych urzędników austriackich z Małopolski. Otóż ja należę do ludzi, którzy nigdy nie brali udziału w przeciwstawianiu sobie ludzi z różnych dzielnic. Osobiście przed wojną jeszcze utrzymywałem stosunki bardzo żywe i współpracowałem z przedstawicielami innych dzielnic, ażeby zjednoczyć duszę narodową. Muszę tu stwierdzić, że bez pracowników z b. dzielnicy austriackiej nie moglibyśmy uruchomić całych działów naszej państwowości. Bez urzędników b. dzielnicy austriackiej nie dałoby się było pomyśleć uruchomienie sądownictwa w b. dzielnicy pruskiej. Nie można byłoby uruchomić naszych uniwersytetów. wielu szkół fachowych. Zasługi tych ludzi dla państwowości polskiej są niesłychanie wielkie. Nie jestem i nie mogę być specjalnym przyjacielem jednej dzielnicy, bo każda dzielnica cośkolwiek wniosła do ogólnej skarbnicy Państwa, ale muszę stwierdzić, że system, który panował w Austrii, był systemem najgorszym. To jest moje głębokie przekonanie. I tutaj nie chodzi o osoby, lecz tylko o system. Najlepszym tego dowodem jest to, że chociaż w Małopolsce mamy ludzi najlepiej wyszkolonych, jednak okazuje się, że rezultaty osiągnięte w Małopolsce są najgorsze, a urzędnicy małopolscy najmniej wydajni. Najwyższa Izba kontroli Państwa skonstatowała, że w grudniu 1922 r. w Małopolsce etat przewidywał 6.237 urzędników, a faktycznie obsadzonych posad było 7.028, czyli więcej, niż etaty przewidywały. Pomimo takiego nadmiaru urzędników izby skarbowe małopolskie, jak czytamy w sprawozdaniu Najwyższej Izby Kontroli Państwa za 1931 rok, wykazały wielkie zaległości w prowadzeniu rachunkowości podatków bezpośrednich oraz sprawozdawczości.</u>
          <u xml:id="u-21.18" who="#komentarz">(Głos: To jest śmieszna statystyka.)</u>
          <u xml:id="u-21.19" who="#PŁypacewicz">Dla Pana kolegi może jest to śmiesznem, ale dla mnie jest bolesnem, że tak było. Lwowska Izba Skarbowa dopiero w sprawozdaniu za grudzień 1922 roku po raz pierwszy podała zaległości podatków i to w najwyższej ilości 12 miliardów. W preliminarzu na rok 1924 przewidziano dla dwóch izb małopolskich 5.276 pracowników skarbowych, a dla pięciu izb b. Kongresówki przewidziano tylko 5.243, chociaż była Kongresówka posiada powierzchnie i ludność większą o 50%, niż Małopolska.</u>
          <u xml:id="u-21.20" who="#komentarz">(P. Byrka: Ale ile jest obiektów podatkowych?)</u>
          <u xml:id="u-21.21" who="#PŁypacewicz">W okresie od 1 stycznia do 1 października 1923 r. izby małopolskie wymierzyły podatków bezpośrednich 216 miliardów, gdy Izby w b. Kongresówce 1039 miliardów mk., czyli prawie 5 razy tyle. Podatku gruntowego i budynkowego za tenże okres izby małopolskie wymierzyły w wysokości 60 milionów, gdy w b. Królestwie wymierzono go w wysokości 192 mil jonów. Uwzględniając nawet fakt, że w Małopolsce mamy indywidualny pobór i wymiar podatku gruntowego, mamy odmienny system wymierzania opłat stemplowych, trudno oprzeć się wnioskowi, że efekt działalności urzędników fachowo wyżej wykształconych był gorszy, aniżeli urzędników mniej wykształconych, ale działających na mocy innych przepisów. W tym wypadku wina spada na system i te przepisy podatkowe, które panują w b. dzielnicy austriackiej.</u>
          <u xml:id="u-21.22" who="#PŁypacewicz">Podniesienie poziomu ogólnego i fachowego wykształcenia naszych urzędników skarbowych jest kwestią palącą. Skonstatować należy, że Ministerstwo Skarbu żadnego planu, obliczonego na dłuższy okres pod tym względem, nie posiada. Grozi to przedłużeniem obecnego stanu rzeczy na czas nieograniczony. Konieczną wiec jest rzeczą, aby Ministerstwo jak najszybciej wypracowało szczegółowy plan działania w tej sprawie. Wydaje się, że kursy dokształcające i doszkalające urzędników obecnych na wzór doszkalania oficerów, wejście w porozumienie z wyższemi uczelniami co do wprowadzenia i zorganizowania specjalnych seminariów lub kursów, utworzenie odpowiednich stypendiów dla studentów, a może nawet utworzenie nowych katedr na wyższych uczelniach, wysłanie zdolniejszych ludzi z pośród obecnych urzędników lub młodzieży akademickiej za granice dla wystudiowania pewnych gałęzi administracji skarbowej teoretycznie i praktycznie, a nawet sprowadzenie do pewnych gałęzi administracji skarbowej fachowych instruktorów z zagranicy byłoby wskazane.</u>
          <u xml:id="u-21.23" who="#PŁypacewicz">Drugim brakiem naszej administracji skarbowej jest niskie wynagrodzenie urzędników skarbowych. Wynagrodzenie to musi być polepszone, jeżeli chcemy przyciągnąć do tej pracy ludzi zdolnych i zabezpieczyć ich od liczenia na uboczne dochody. Chodzi tu przedewszystkiem o dwie kategorie: urzędników zajmujących stanowiska kierownicze i funkcjonariuszy nawet niższych, ale narażonych na pokusy wskutek charakteru swej służby, jak np. kontrolerów skarbowych i o służbę celną. Mała wydajność podatków od spożycia jest w ścisłym związku z wynagrodzeniem urzędników akcyzowych. Jeden z dyrektorów Izb Skarbowych wyraził się, że ma w swoim okręgu wśród kontrolerów skarbowych 20% uczciwych i biednych. 20% zdemoralizowanych i 60% nierównych.</u>
          <u xml:id="u-21.24" who="#komentarz">((P. Byrka: Co to za dyrektor? Czy on jest w tych 20% środkowych?)</u>
          <u xml:id="u-21.25" who="#PŁypacewicz">Na co to Panu?</u>
          <u xml:id="u-21.26" who="#PŁypacewicz">Rosyjski minister skarbu Witte, który dokonał reformy finansów rosyjskich, na zarzut uczyniony w Radzie Państwa, że urzędników akcyzowych uposażył lepiej, niż profesorów uniwersytetu, odpowiedział: ja im płace za uczciwość. Trzeba przyznać, że system akcyz i monopolów rosyjskich dawał dobre rezultaty, bo urzędnicy byli bardzo dobrze wynagradzani. U nas w tej dziedzinie stan jest zły. P. Minister Skarbu w expose z dnia 1 kwietnia r. b. z zadowoleniem podkreślił, że po zorganizowaniu żywych a nie papierowych inspektorów ministerialnych, jeden z nich w ciągu jednego tylko tygodnia wykrył nadużycia w 10 fabrykach wódek, a drugi w 6. Świadczy to bardzo dobrze o sprawności tych inspektorów, lecz niestety równocześnie stwierdza, że normalne władze akcyzowe działają bardzo słabo i tolerują niemal masowe nadużycia ku niesłychanej szkodzie Skarbu.</u>
          <u xml:id="u-21.27" who="#PŁypacewicz">Trzecią wadą naszego aparatu skarbowego jest zła organizacja. Główne wady organizacyjne aparatu skarbowego polegają na braku dostatecznej kontroli nad organami wykonawczemi, braku ściśle określonej odpowiedzialności za ujemne wyniki w każdej instancji i dziedzinie i obsadzeniu kierowniczych stanowisk ludźmi, nie posiadającymi do tego kwalifikacji. Daje to nieraz nieoczekiwane rezultaty w opodatkowaniu. Np. w 1922 r. przecięte obciążenie płatnika podatkiem procentowym od zysków wynosiło w Wieluniu 4.900, a w Sieradzu 111.000 mk. w Włodawie 113.600, a w Węgrowie 4.600, podatkiem dochodowym w Pucku 22.178, a w Świeciu 209.020 mk. chociaż warunki ekonomiczne były w sąsiednich miastach podobne. Był tylko w każdem z tych miast inny inspektor podatkowy, który inaczej stosował przepisy tej samej ustawy.</u>
          <u xml:id="u-21.28" who="#PŁypacewicz">Z innych niedomagań organizacyjnych aparatu podatkowego, wykazanych bądź przez lustracje ministerialne, bądź przez Najwyższą Izbę Kontroli, Państwa, przytoczę jeszcze kilka. Wybitnie przemysłowe okręgi obsadzone są przeważnie słabemi siłami, gdy należałoby je obsadzić ludźmi wyjątkowo zdolnymi i fachowymi. Kontrola skarbowa w b. dzielnicy pruskiej, posiadającej największą ilość przedsiębiorstw, podlegających dozorowi akcyzowemu, stoi na najniższym poziomie tak pod względem wykształcenia ogólnego, jak i wyszkolenia fachowego. Brak dbałości o interesy skarbowe u kierownictwa w niektórych departamentach dochodzi do tego stopnia, że np. monopol sacharyny zamiast dochodu dawał przez kilka lat z rzędu straty i nikt się tem nie zajął, by zapobiec gospodarce, przy której zamiast ze 100% zyskiem sprzedawano sacharynę niżej kosztów nabycia. W wielu wypadkach zwierzchnik lub kontroler byli w niedopuszczalnym stopniu spokrewnieni z podwładnymi i kontrolowanymi. W Wilnie dyrektor Izby Skarbowej byt równocześnie członkiem Rady Nadzorczej jednego z banków, a naczelnik wydziału Izby Skarbowej składał wniosek o uwzględnienie reklamacji podatkowej banku, w którym sam był członkiem Rady Nadzorczej.</u>
          <u xml:id="u-21.29" who="#PŁypacewicz">Nadużycia w Państwowych Zakładach Graficznych były umożliwione w znacznym stopniu przez to, iż nadzór z ramienia departamentu kredytowego sprawował nad Państwowemi Zakładami Graficznemi rodzony brat jednego z kierujących urzędników tych Zakładów Graficznych. Przez cały czas pozostawania tych zakładów pod dozorem Departamentu kredytowego od 16 stycznia 1920 r. do chwili usunięcia dyrektora przez p. Ministra Skarbu, t.j. do kwietnia 1924 r., gospodarka w przedsiębiorstwie tem była skandaliczna. Jest to tem smutniejsze, że Departament kredytowy był ostrzegany przez Najwyższą Izbę Kontroli Państwa, która wskazywała winnych już w roku 1921 i żądała pociągnięcia ich do odpowiedzialności i wysłała w tej sprawie bezskutecznie aż 8 pism ponaglających do Ministerstwa Skarbu, jak to stwierdzone jest przez posła Harusewicza w sprawozdaniu o preliminarzu budżetowem Najwyższej Izby Kontroli Państwa na rok 1924.</u>
          <u xml:id="u-21.30" who="#PŁypacewicz">Szereg przykładów niedołęstwa, niedbalstwa, rozrzutności, zaniedbać rachunkowości, uniemożliwiających sprawdzenie inwentarza, przytoczyła Najwyższa Izba Kontroli Państwa w sprawozdaniu na 1922 r., część 4 str. 48–52, a między innemi takie fakty, jak dostarczenie papieru firmom prywatnym po cenach kilkakrotnie niższych od kalkulacji kosztów własnych i to całemi wagonami, drukowania biletów Loterii państwowej po cenie piętnastokrotnie wyższej od ceny drukowania identycznych biletów loterii dobroczynnej w drukarni prywatnej. Ustalono oficjalnie, że kierownik jednego z działów Państwowych Zakładów Graficznych odebrał za fałszywemi podpisami 120 miesięcznych pensji nie egzystujących pracowników i za to otrzymał tylko dymisję z wypłaceniem jednomiesięcznej pensji W lutym 1922 r., gdy pośrednik wielu kupców nalewkowskich płacił Państwowym Zakładom Graficznym papier po 40 marek, Zakłady płaciły za ten sam papier po 180 marek za kilogram. Dyrekcja ich zakupiła w Wiedniu w lutym 1923 r., a otrzymała w listopadzie 1923 r. zupełnie już niepotrzebne banknoty 50 i 100 markowe, zapłaciła za druk jednej stumarkówki 3.175 marek, a za druk 500-markówki 4.230 marek.</u>
          <u xml:id="u-21.31" who="#PŁypacewicz">Zakłady stolarskie Państwowych Zakładów Graficznych (kilkadziesiąt osób) pracowały dla dyrekcji i urzędników, którzy płacili rachunki dopiero po kilku latach. Naprzykład za 6 krzeseł dębowych, wykonanych w 1922 r. wpłacono w listopadzie 1923 r. 61.980, czyli kilkanaście groszy. Tak dyrektor zakładów, jak i urzędnicy czerpali ze składów płótno, farby, spirytus, terpentynę, żarówki, lampy, miednice, w ciągu paru lat nic za to nie płacąc. Pomimo takiej gospodarki dyrektor otrzymał wysoką emeryturę, a delegat departamentu kredytowego, który tę gospodarkę tolerował i jest za nią odpowiedzialny, pozostaje nadal na posadzie w innym dziale służby skarbowej. Wprawdzie p. Minister Skarbu oddał pod sąd najbardziej winnych, ale niestety przy znanej powolności naszych sądów upłynęło kilka miesięcy i ani jeden świadek nie został zbadany przez sędziego śledczego.</u>
          <u xml:id="u-21.32" who="#komentarz">(P. Michalak: Bo nie było czasu)</u>
          <u xml:id="u-21.33" who="#PŁypacewicz">Stosunki wzajemne administracji skarbowej i społeczeństwa pozostawiają bardzo wiele do życzenia. Niewątpliwie trzeba to stwierdzić, że w znacznej części wina spada na społeczeństwo. Cztery, a nawet pięć pokoleń patrzyło na poborcę podatkowego, jak na narzędzie wrogiej i znienawidzonej przemocy. Uchylanie się od płacenia podatków uważane było niemal za czyn patriotyczny, a przyzwyczajenie nabyte w ciągu kilku pokoleń, jak słusznie zauważył p. Hilton Young, nie da się wykorzenić w ciągu jednego dnia.</u>
          <u xml:id="u-21.34" who="#PŁypacewicz">Okres powojennej inflacji jeszcze bardziej zdemoralizował płatników i wielu obywateli jest skłonnych uważać niepłacenie podatków za swoje dobre nabyte prawo i chciałoby jak najdłużej zachować neutralność w walce o naprawę Skarbu. Niechęć do płacenia podatków w pierwszych latach istnienia Rzeczypospolitej Polskiej była jednem z głównych źródeł inflacji. Gdzieindziej — trzeba to stwierdzić, żeby nie narażać na szwank naszej dumy narodowej — bywało nie lepiej. W czasie, kiedy Kościuszko i Pułaski walczyli obok Waszyngtona o niepodległość Ameryki, koloniści amerykańscy, którzy powstali przeciw Anglii z powodu podatków, woleli finansować wojnę za pomocą inflacji, niż za pomocą opodatkowania. Kongres w memoriale wystosowanym do rządu francuskiego oświadczył, że „Ameryka nigdy nie była bardzo opodatkowana, a walka powstała o sprawę opodatkowania, więc byłoby szaleństwem nakładanie podatków, chyba w ostateczności”. Niejeden nasz obywatel rozumował, że jeżeli już jest Polska niepodległa, to po co ma go gnębić poborca podatkowy, i chciał być wolnym obywatelem również w zakresie płacenia podatków.</u>
          <u xml:id="u-21.35" who="#PŁypacewicz">Należy z zadowoleniem stwierdzić, że u nas pod tym względem nastąpił w ostatnich czasach potężny przewrót w psychice społeczeństwa. Wyniki kasowe od czasu wprowadzenia waloryzacji wykazują, że społeczeństwo chce płacić podatki, a dezerterów podatkowych uważa nie za bohaterów, lecz za szkodników społecznych. Wielki więc ciąży obowiązek na administracji skarbowej, ażeby tych nastrojów opinii publicznej przez fałszywy stosunek względem społeczeństwa nie zmarnowała, lecz je utrwaliła. Słusznie zauważył sprawozdawca generalny budżetu francuskiego na r. 1923, deputowany p. Bokanowski, że „Le kontribuable et administration nie doivent point lutter de ruse et de chicane mais rijaliser en lovaute et en korection”. Istotnie administracja winna rywalizować z obywatelami w lojalności, poprawnie zachowywać się w każdym wypadku i unikać wszelkich szykan. Trzeba, żeby państwo, jak stwierdza Bokanowski, było zawsze „uczciwym człowiekiem”, a jego funkcjonariusze unikali staranie wykroczeń przeciwko słuszności.</u>
          <u xml:id="u-21.36" who="#PŁypacewicz">Nasza administracja skarbowa pod tym względem ma wiele grzechów na sumieniu. Przedewszystkiem podatnicy niemal wszyscy zgóry są uważani za defraudantów. Tego nie znała nawet okupacyjna administracja pruska. Jeżeli przyszedł podatnik do okupantów i powiedział, że tak a tak jest, przeważnie mu wierzono. Jeśli kto złożył metrykę jednego spadkobiercy i oświadczył, że oprócz tego jest jeszcze pięciu innych spadkobierców, to urząd, rozumiejąc dobrze sprawę, przyjmował to za fakt i wymierzał podatek spadkowy dla sześciu spadkobierców. U nas urzędnicy wymagają w takim wypadku 6 metryk, bo może się zdarzyć, iż ktoś sobie dorobił sztuczne dzieci dla zmniejszenia podatku spadkowego.</u>
          <u xml:id="u-21.37" who="#komentarz">(P. Byrka: Jak to sztuczne dzieci? Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-21.38" who="#PŁypacewicz">U nas istotnie bardzo wielu podatników podaje nieprawdziwy dochód, ale u nas nawet poważnemu, w Warszawie ogólnie szanowanemu człowiekowi, znanemu z niesłychanej skrupulatności i uczciwości, jakim jest p. Cezary Ponikowski, prezes izby adwokackiej, przysyła się zawiadomienie: „Pańskie zeznania są fałszywe, proszę podać prawdziwe”. To oczywiście świadczy o tem, że taki aparat nie zna płatników.</u>
          <u xml:id="u-21.39" who="#komentarz">(P. Byrka: Pewnie jakaś Galicjanin to zrobił. Głos: To z Kołomyji.)</u>
          <u xml:id="u-21.40" who="#PŁypacewicz">Mógł to zrobić równie dobrze i niemałopolanin. Niech Pan kolega nie budzi uprzedzeń dzielnicowych, bo należy je zwalczać na każdym kroku.</u>
          <u xml:id="u-21.41" who="#komentarz">(P. Byrka: Tak, jak Pańskie sprawozdanie to robi.)</u>
          <u xml:id="u-21.42" who="#PŁypacewicz">Moje sprawozdanie staje na tem stanowisku, że niema uprzedzeń do dzielnic, tylko do systemu.</u>
          <u xml:id="u-21.43" who="#PŁypacewicz">Nierównomierność opodatkowania doprowadza do rozgoryczenia wielu płatników. Wiele naszych urzędów podatkowych wprost ignoruje zasadnicze podstawy wymierzania podatku i wymierza podatek dochodowy lub obrotowy bez sprawdzenia danych, jedynie na podstawie wątpliwej wartości informacji przy rodnych. Podatek dochodowy lub obrotowy z podatku przewidzianego ustawowo staje się niekiedy pewnego rodzaju kontrybucją dowolnie wyznaczaną w drodze licytacji in plus lub in minus między przewodniczącym a między członkami komisji. Bywa często tak, że komisja wymierza podatek obrotowy, ustalając, ile płatnik może zapłacić, a potem każę dorobić sekretarzowi już do tego odpowiednią cyfrę obrotu.</u>
          <u xml:id="u-21.44" who="#komentarz">(P. Byrka: To jest także „sztuczne dziecko”.)</u>
          <u xml:id="u-21.45" who="#PŁypacewicz">I często sumienny sekretarz biorąc ściśle za podstawę kwotę wymierzonego podatku wykazuje dochód ustalony przez komisję z dokładnością do jednej marki, np. na 353,453,354 marki.</u>
          <u xml:id="u-21.46" who="#PŁypacewicz">Nierównomierność opodatkowania przybiera niekiedy charakter wyraźnej tendencji zwłaszcza przy wymierzaniu podatku dochodowego drobnym właścicielom, co jest rażącą niesprawiedliwością. Z reguły szacowano dochód drobnej własności ziemskiej znacznie wyżej, niż większej, a w Kaliskiem w 1922 roku skala rozpięcia dochodowości zniżyła się do 12-krotnej różnicy na korzyść ziemian. Tak samo się rzeczy mają przy wymierzaniu kar. Władze skarbowe powinne karać wszelkie nadużycia, ale karać w miarę winy. Niestety i wymierzanie kar odbywa się również przypadkowo, dowolnie. Miałem w ręku nakazy karne włocławskiego urzędu akcyz i monopoli, wymierzające włościanom kilkomorgowym za zasianie 20 metrów tytuniu zamiast 10, karę w wysokości 2500 złotych każdemu, t. j. w wysokości wynoszącej dwa razy tyle, niż warta cała gospodarka takiego drobnego rolnika. Pan dyrektor departamentu obiecał karę zniżyć, ale oświadczył, że urzędnik, który ją wymierzy jest „klasa”.</u>
          <u xml:id="u-21.47" who="#PŁypacewicz">Nie będę tu przytaczał wszystkich szczegółów co do rachunkowości Ministerstwa Skarbu, które podałem w sprawozdaniu drukowanem, ale zwrócę uwagę, że Najwyższa Izba Kontroli Państwa w piśmie swojem z dn. 15 lutego r. b. do Ministra Skarbu wyraża opinię, że „postulat jak najrychlejszej sanacji rachunkowości Ministerstwa Skarbu powinien być uznany jako jeden z niezbędnych i ważnych środków, zmierzających do naprawy Skarbu Państwa”. Cała rachunkowość nie tylko Ministerstwa Skarbu, ale i całego Państwa szwankuje. Zwrócę uwagę, jako referent budżetowy, na jedną ważną okoliczność, że do dziś nie przedstawiono Sejmowi zamknięć rachunkowych za żaden okres ubiegły, wbrew art. 7 i 9 Konstytucji. Posiadamy definitywne zamknięcia jedynie kasowe, nie rachunkowe i to dla b. zaboru austriackiego do 31 grudnia 1920 r., a dla b. Królestwa Kongresowego do 31 marca 1920 r„ a co się tyczy b. zaboru pruskiego, to tam wogóle nie będzie można sporządzić nigdy żadnych zamknięć, ponieważ rachunki są tam w zupełnym chaosie.</u>
          <u xml:id="u-21.48" who="#PŁypacewicz">Przechodzę teraz do części drugiej uwag o naszym systemie skarbowym. Po zaborcach odziedziczyliśmy trzy różnorodne systemy: austriacki, niemiecki i rosyjski, przyczem ten ostatni w formie zmienionej przez okupantów austriackich i niemieckich. Ustawodawstwo podatkowe polskie rozwijało się bez jednolitego, uproszczonego i dostosowanego do naszych warunków planu. Nie było też i nie mogło być mowy o ciągłości polityki skarbowej wobec 11 zmian ministrów skarbu w ciągu lat 5, przy równoczesnem względnie szybkiem zmienianiu się szefów najważniejszych departamentów. Słusznie zauważył ktoś, że niema w Polsce ani jednego człowieka, któryby dobrze znał wszystkie arkana naszego systemu podatkowego ze wszystkiemi jego dzielnicowemi odrębnościami.</u>
          <u xml:id="u-21.49" who="#komentarz">(Głos: Był taki podobno, ale umarł)</u>
          <u xml:id="u-21.50" who="#PŁypacewicz">Wskutek tego przepisy te nie są ściśle wykonywane. Urzędnik nim się nauczy jednych przepisów, już spotyka się z tem. że Sejm je zmienił, wydał inne, i musi się uczyć innych. Nieraz trudno jest urzędnikowi, nienależycie wyszkolonemu stosować przepisy, które już kilka a nawet kilkanaście lat miał w praktyce, a cóż dopiero mówić o przepisach, które się co rok, co dwa lata zmieniają. Aparat skarbowy wprost nie może nadążyć, by dostatecznie się z nimi zapoznać.</u>
          <u xml:id="u-21.51" who="#PŁypacewicz">Palącą więc potrzebą naszego systemu skarbowego jest jak najdalsze uproszczenie go, przystosowanie do warunków ekonomicznych, stopnia kultury ludności i możności wykonawczej naszego aparatu skarbowego. Wzorowe teoretyczne ustawy podatkowe, których ludność nie rozumie, a których urzędnicy nie potrafią wykonać, dobrych rezultatów skarbowych dać nie mogą.</u>
          <u xml:id="u-21.52" who="#PŁypacewicz">Drugą palącą potrzebą naszego systemu skarbowego jest doprowadzenie do końca unifikacji i prawodawstwa skarbowego we wszystkich dzielnicach i skodyfikowanie go tak, aby każdy obywatel z łatwością mógł się zapoznać z całością przepisów obowiązujących w danej dziedzinie.</u>
          <u xml:id="u-21.53" who="#PŁypacewicz">Przechodzę teraz do charakterystyki głównych źródeł podatkowych. Ograniczę się do kilku ogólnych rysów, nie wchodząc z braku czasu w szczegóły. Podatek gruntowy, najstarszy podatek w Polsce, rozłożony jest bardzo niesprawiedliwie i wymaga w jak najszybszym czasie reformy podstaw wymiaru. Zostało to jednomyślnie uznane przez całą Komisję Budżetową, dlatego nie będę dłużej się zastanawiał nad szczegółami tego podatku.</u>
          <u xml:id="u-21.54" who="#PŁypacewicz">Przechodzę do podatku przemysłowego, który dotąd jest jedynie dziedziną eksperymentów. Polska zastała trzy różne systemy podatków przemysłowych. W Austrii obowiązywał podatek zarobkowy (Erwerbsteuer) z 25 października 1896 r., w b. zaborze rosyjskim obowiązywał podatek przemysłowy z dn. 8 czerwca 1898 r., a w b. dzielnicy pruskiej od 1893 r. podatek od przedsiębiorstw odstąpiony gminom. Na mocy ustawy z dn. 17 grudnia 1921 r. nastąpiła unifikacja podatku przemysłowego w formie ustawy o państwowym podatku przemysłowym, opartej na ustawie rosyjskiej. Wprowadzono w calem państwie podatek zasadniczy w formie patentów różnych kategorii, podatek procentowy od zysków, a dla przedsiębiorstw sprawozdawczych i podatek od kapitału zakładowego. Zanim jednak urzędy i płatnicy zdążyli się zapoznać z tą nowa ustawą, wprowadzono ustawą z dn. 14 maja 1923 r. podatek przemysłowy, a raczej obrotowy w wysokości 2% od obrotu, opłaty zaś za patenty uznano tylko jako zaliczkę obowiązkową na początku roku na podatek obrotowy, ale wkrótce patenty stały się samodzielnym, bardzo wysokim podatkiem.</u>
          <u xml:id="u-21.55" who="#komentarz">(Wiceminister Markowski: Jest to także winą Sejmu.)</u>
          <u xml:id="u-21.56" who="#PŁypacewicz">Zupełną prawdą jest co powiedział p. przedstawiciel Rządu, że jest to winą i Sejmu. Ja nie mówię, że Wysoki Sejm nie odpowiada za ten system podatkowy, owszem, Wysoki Sejm ponosi tak samo swoją część odpowiedzialności jak i Rząd.</u>
          <u xml:id="u-21.57" who="#PŁypacewicz">Następnie podwyższono kilkakrotnie cenę patentów, wpływ za patenty uznano za nie ulegający zarachowaniu na podatek obrotowy ii w ten sposób powstał nowy podatek, który nierównomiernie obciąża różne dziedziny handlu i przemysłu. Takie gwałtowne zmiany, może niezbędne w epoce sanacji Skarbu, wprowadzą jednak niewątpliwie pewien element nieobliczalności do interesów przemysłowych i handlowych.</u>
          <u xml:id="u-21.58" who="#komentarz">(Głos: Pan był także za tem.)</u>
          <u xml:id="u-21.59" who="#PŁypacewicz">Pan Kolega stwierdza, że i ja byłem za tem. Tak jest, trzeba było ratować Skarb i dać mu te dochody, ale mimo to stwierdzić należy, że ten system jest wadliwy i należy dążyć do jego zmiany.</u>
          <u xml:id="u-21.60" who="#PŁypacewicz">Bardzo ciekawe obliczenia, w Ministerstwie Skarbu przez jednego z naukowo pracujących urzędników Ministerstwa, p. Michalskiego, wykazują, że ogólna wartość produkcji przemysłowej wynosi 4.863,257.000 franków złotych, ogólny zaś obrót handlowy 10.806,405.000 franków złotych, czyli teoretycznie podatek 2% od obrotu powinien wydać 216,127.000 franków złotych. Ministerstwo przewiduje tylko 110 milionów.</u>
          <u xml:id="u-21.61" who="#komentarz">(Głos: 150.)</u>
          <u xml:id="u-21.62" who="#PŁypacewicz">Nie. Czterdzieści milionów podatku od patentów, a podatek obrotowy, który jest dziś osobnym podatkiem wynosi 110 milionów, czyli zaledwie połowę tego, co wpływać by powinno, gdyby podatnicy podawali uczciwie swe obroty.</u>
          <u xml:id="u-21.63" who="#PŁypacewicz">Co się tyczy trzeciego ważnego podatku, bezpośredniego podatku dochodowego.</u>
          <u xml:id="u-21.64" who="#komentarz">(Głos: Z jakiego roku brał dane p. Michalski?)</u>
          <u xml:id="u-21.65" who="#PŁypacewicz">P. Michalski brał dane z r. 1923. przyczem obliczał obrót na podstawie wartości produkcji. Praca ta jest bardzo ciekawa ii niedługo będzie wydrukowana.</u>
          <u xml:id="u-21.66" who="#PŁypacewicz">Podatek dochodowy jest podatkiem nowym dla znacznej części naszego Państwa. Wprowadzony został w całem Państwie na mocy ustawy z dn. 16 lipca 120 r. w formie bardzo mało dopasowanej do warunków naszego życia i obijał odrazu zbyt liczne rzesze płatników. by mógł być dobrze administrowany. Niepotrzebnie zalano zwłaszcza wieś powodzią niezrozumiałych dla płatników schematów. Na rusi podatek dochodowy nie jest podatkiem dochodowym lecz stał się jakimś dodatkowym podatkiem gruntowym, gdyż o jakimkolwiek wypośrodkowaniu czystego dochodu na wsi niema mowy. Jeżeli płatnicy sami nie mogą dać odpowiednich danymi, a władze skarbowe pierwszej instancji nie a w stawie dokonać odpowiednich wyliczeń, podatek ten staje się podatkiem gruntowym dowolnie wymierzonym. a raczej dowolna kontrybucja według widzi misie urzędników. Nieraz dwa gospodarstwa zupełnie jednakowe różnią się dziesięciokrotnie co do kwoty wymierzonego podatku dochodowego. Zaczęto odrazu od zbyt wysokich stawek, co oczywiście wśród płatników, nie przyzwyczajonych do tego podatku i tak wysokich norm, wywołało wysiłki w celu ukrycia dochodu ii osiągnięto „high ratessmall vield, przy wysokich stawkach małe wpływy, jak zauważył słusznie Hilton Young, zwracając uwagę, że w każdej takiej reformie prostota powinna być pierwszym celem. Zapomnienie o tej zaś idzie sprawiło, że koszty ściągnięcia tego podatku są za duże w stosunku do wpływów z niego osiągniętych. Wydaje mi się, że minimum egzystencji wolne od podatków należałoby podnieść conajmniej do 2,000 złotych, na wsi zwolnić czasowo od podatku zwykłą własność rolną do 100 morgów, wprowadzić jawność opodatkowania, i zamiast podatku dochodowego, zwiększyć podatek gruntowy, któryby to samo dawał Skarbowi, ale w sposób racjonalniejszy.</u>
          <u xml:id="u-21.67" who="#PŁypacewicz">Jeżeli teraz przejdę do podatku spadkowego, podatku od darowizn i alienacyjnego oraz opłat skarbowych, to muszę zwrócić uwagę, że jakkolwiek nasz podatek spadkowy ma pewne zalety, mianowicie skalę postępowa i drabinkowa, to ma też wielkie wady, mianowicie zbyt wysoką stopę opodatkowania spadków i darowizn, zwłaszcza w linii prostej. Wskutek tego podatek spadkowy, który miał zasilać bardzo wydatnie Skarb, zeszedł do roli bardzo drobnego podatku, który co do wydajności swojej zaledwie osiągnął poziom podatku od zapałek. Jestem zdania, że podatek spadkowy w obecnej formie, gdybyśmy mieli uczciwych płatników i wyszkolony aparat, któryby zastosował go w całej pełni, byłby w stanie zniszczyć średni przemysł, a częściowo i rolnictwo.</u>
          <u xml:id="u-21.68" who="#komentarz">(P. Rosmarin: Spełni swoje zadanie.)</u>
          <u xml:id="u-21.69" who="#PŁypacewicz">P. Rosmarin twierdzi, że spełni on swoje zadanie. Ja natomiast mniemam, że w Polsce nie może być zadaniem systemu podatkowego niszczyć średni przemysł i rolnictwo.</u>
          <u xml:id="u-21.70" who="#komentarz">(Głos: To będzie skutkiem.)</u>
          <u xml:id="u-21.71" who="#PŁypacewicz">Na wsi podatek spadkowy, zwłaszcza przy zastosowaniu przez przygodnych rzeczoznawców szacunku dowolnego i dość często niepomiernie wysokiego. wywoływać musi rozgoryczenie nieproporcjonalne do rezultatów skarbowych. Można niekiedy ryzykować rozgoryczenie podatników i osiągnąć dla Skarbu wielkie wpływy. Tymczasem dziś rozgoryczenie jest niesłychanie duże, lecz wyniki skarbowe bardzo małe. Jest to najgorszą metodą skarbową.</u>
          <u xml:id="u-21.72" who="#PŁypacewicz">Przejdę teraz do opłat alienacyjnych. Zastosowano tu system inkwizycyjny. Konieczne jest przy pobieraniu opłat alienacyjnych wprowadzenie pewnego szacunku prawnego, któryby gwarantował z jednej strony wpływ Skarbowi, uniemożliwiał podawanie zbyt niskiego szacunku, a z drugiej strony, bronił podatnika od stosowania systemu inkwizycyjnego. U nas rzecz ta sprowadza się do tego, że władze podatkowe wzywają kontrahentów i żądają podwyższenia szacunku, przyczem następują targi. Jest, to system bardzo niebezpieczny, gdyż takie targi mogą doprowadzić do zdemoralizowania personelu skarbowego.</u>
          <u xml:id="u-21.73" who="#PŁypacewicz">Go się tyczy opłat stemplowych, to przedstawiają one chaos. Jak to stwierdza rządowy projekt ze względu na rozmaitość przepisów dzielnicowych terytorium Państwa Polskiego musimy podzielić aż na 10 obszarów i w każdym z nich są inne przepisy stemplowe. Jest to rzecz niepożądana dla życia ekonomicznego. Obecnie został wniesiony projekt nowej stemplowej ustawy, ale niestety, jest on tak niejasny i tak zawiły, że grono bardzo poważnych prawników i znawców oświadczyło, że dostępny jest tylko dla tych, którzy mogą czytać Kanta. A ponieważ niestety, W Polsce nie prędko dojdziemy do tego, aby wszyscy mogli czytać Kanta, wiec w interesie płatników projekt, musi ulec gruntownej przeróbce i przełożeniu z jeżyka Kanta na jeżyk dostępny dla płatników.</u>
          <u xml:id="u-21.74" who="#PŁypacewicz">Pomijam wiele drobniejszych podatków bezpośrednich. O nich przeważnie można powiedzieć to, co powiedział H. Young o opłatach od przedmiotów zbytku, że główną cechą tego podatku jest możność ulepszenia jego administracji. Przechodzę teraz do podatków spożywczych. I tu ograniczę się również tylko do kilku krótkich uwag. Podatki spożywcze w Polsce — trzeba to zaznaczyć — bynajmniej nie są wielkie w porównaniu z innemi państwami. My pobieramy dzisiaj podatki spożywcze w formie monopolu tytoniowego, solnego i sacharyny. w formie akcyzy od spirytusu, wina, piwa, cukru, drożdży, węgla, nafty, zapałek i bibułki oraz w formie opłat od sprzedaży trunków i opłat od wyrobu trunków, drożdży, cukru, zapałek i bibułki. Najgorsze formy podatków od spożycia, jak nn. od chleba. od miewa, od mięsa, od mleka, jaj. nie istnieją w Polsce. Obywatel, który nie palii i nie płaci. podatków pośrednich prawie nie płaci.</u>
          <u xml:id="u-21.75" who="#komentarz">(Głos: A podatek obrotowy?)</u>
          <u xml:id="u-21.76" who="#PŁypacewicz">Pewien wyjątek stanowi podatek obrotowy, ale trzeba tak samo pamiętać, że tych 110,000,000 mk. podatku obrotowego, które maja wpłynąć nie można zaliczać w całości do podatków pośrednich, bo kupiec nie jest w stanie tego podatku w całości przełożyć na konsumenta. A z drugiej strony znowu jeżeli głębiej wnikniemy w istotę rzeczy, to nawet znaczną część bezpośredniego podatku patentowego w ostatecznym rezultacie zapłaci konsument.</u>
          <u xml:id="u-21.77" who="#PŁypacewicz">Musze jeszcze stwierdzić, że w kraju rolniczym nie można oprzeć systemu podatków na podatkach bezpośrednich. Nawet w wysoko uprzemysłowionej Anglii więcej niż 1/3 wpływów ii podatków jest osiągane drogą podatków pośrednich. W kraju rolniczym procent wpływów z podatków pośrednich musi być znacznie większy. Ja osobiście jestem zasadniczo przeciwnikiem podatków pośrednich, uważam że należy dążyć do ich ograniczenia a do powiększenia podatków bezpośrednich.</u>
          <u xml:id="u-21.78" who="#komentarz">(P. A. Chądzyński: To widać ze sprawozdania.)</u>
          <u xml:id="u-21.79" who="#PŁypacewicz">Tak jest, ale ja się liczę z rzeczywistością. Jestem no. zwolennikiem komunikacji kolejowej, ale jeżeli do jakiejś miejscowości kolej niema, to trudno, trzeba 40, 50 kilometrów jeździć końmi, albo iść pieszo, chociaż to jest gorszy sposób lokomocji. Taki znawca finansów jak Anglik Hilton Young powiedział, że nie można tego uniknąć.</u>
          <u xml:id="u-21.80" who="#komentarz">(There is no escane of this frut.)</u>
          <u xml:id="u-21.81" who="#PŁypacewicz">Trzeba nieraz uchwalić i podatek pośredni, jeżeli konieczności skarbowe tego wymagają. Jeżeli naprzykład ktoś się topi, to chociaż normalnie człowieka za włosy brać nie można, to jednak w tym wypadku nie tylko można ale i trzeba go wyciągnąć z wody choćby za włosy. Niema na to rady.</u>
          <u xml:id="u-21.82" who="#komentarz">(Głos: na lewicy: Ale to wywołuje drożyznę.)</u>
          <u xml:id="u-21.83" who="#PŁypacewicz">Zapewne, że to wywołuje podrożenie towaru, ale jeżelibyśmy nie brali podatków pośrednich, a za to drukowali papierki, to wskutek inflacji drożyzna wzmogłaby się więcej. Nieraz trzeba wybrać z dwojga złego zło mniejsze.</u>
          <u xml:id="u-21.84" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Albo coś trzeciego.)</u>
          <u xml:id="u-21.85" who="#PŁypacewicz">Jeżeli się znalazło coś trzeciego dobrego, to należy to wskazać.</u>
          <u xml:id="u-21.86" who="#PŁypacewicz">Skarbowość ma to do siebie, że jest rzeczą realną i nie pozwala na fantazjowanie. Trzeba wskazać w danym czasie i miejscu, że jeżeli tyle a tyle pieniędzy nam potrzeba, to w taki a taki sposób należy je wziąć. U nas, jeżeli nawet podatek obrotowy zaliczyć do podatków pośrednich, to jednak podatki bezpośrednie wraz z majątkowym w roku bieżącym wyniosą prawie 49%. Byłoby bardzo pożądane, żeby można je było ściągnąć w terminie. Nasz aparat skarbowy jest jednak taki, że niełatwo te rzecz może wykonać. Wezmę np. podatek majątkowy. Należy pamiętać, że trzeba go ściągnąć do 1 stycznia przyszłego roku. Co robić, jeżeli podatnik nie zapłaci w terminie. Sprzedaż ruchomości może nie wystarczać, trzeba sprzedać majątek, ziemię, dom, czy jaką inną nieruchomość. Ale kto kupi na licytacji? Dziś jesteśmy w tem położeniu, że chłop wyprowadzający na targ krowę nie znajduje kupca, na zboże niema kupca, nawet po bardzo niskiej cenie, więc jak znaleźć kupca na ów majątek? Gdyby nasz włościanin nie był wyszlamowany z pieniędzy przez kilka lat wojny i podatek inflacyjny, gdyby posiadał duży zapas gotówki, jak to było przed wojną, to byśmy załatwili bardzo prosto tę sprawę. Zabralibyśmy właścicielowi na podatek majątkowy dziesiątą część jego majątku, sprzedalibyśmy ją i mielibyśmy gotówkę w 24 godziny. Ale dziś wieś nie może kupić za gotówkę, bo chłop nie ma pieniędzy, on może kupić na kredyt, pieniądze Skarb odbierze napewno. bo on się wypłaci ale dopiero za 2. 3 lata, a czy w kasie będą te pieniądze jeszcze w roku bieżącym? W kasie tych pieniędzy nie będzie.</u>
          <u xml:id="u-21.87" who="#PŁypacewicz">Jeżeli chodzi o podatki, to doskonale to rozumiał w swoim czasie Lubecki, kiedy znaczny nacisk położył na podatki pośrednie, bo w ten sposób najłatwiej mógł ściągnąć znaczne sumy dla Skarbu. Smolka, pisząc o Lubeckim mówi: „Znał on dobrze polską naturę, wiedział, że szlachcic zapłaci z lekkiem sercem każdy podatek ukryty w wyższej cenie towaru, ale zawsze będzie wzdychać i narzekać na ucisk, mając wnieść gotówkę do kasy rządowej”. Sto lat minęło od tego czasu, ale psychika tego szlachcica tkwi we wszystkich klasach.</u>
          <u xml:id="u-21.88" who="#komentarz">(Głos na lewicy: W każdym.)</u>
          <u xml:id="u-21.89" who="#PŁypacewicz">Kol. Rosmarin powiada — w każdym. Tak jest. Trzeba się z tem liczyć. To jest fakt. W kraju, gdzie chleb, mleko i t. d. nie jest opodatkowane, nie możemy się uskarżać, że podatki pośrednie są wysokie. Praktycznie podatki spożywcze mają tę zaletę, że ten, kto ich płacić nie może, nie jest narażony na zajęcie krowy, konia, czy mebli. Przy podatkach bezpośrednich, przychodzi się do chłopa z żądaniem zapłacenia np. 300 złotych — masz, czy nie masz — płać, ostatniego konia, ostatnia krowę sprzedaj, ale płać. Tymczasem, gdy trzeba zapłacić tych 300 zł. w postaci podatku od tytoniu lub spirytusu, to można nie zapłacić, gdyż bez wódki i tytoniu można się obejść, choć z pewną przykrością. W państwie rolniczem trzeba jasno sobie zdać z tego sprawę, że nie można zbyt wielkiego procentu wpływów wyciągnąć za pomocą podatków bezpośrednich. I stronnictwa chłopskie zwłaszcza czują to doskonale. Wyobraźmy sobie, że podwyższymy bezpośredni podatek gruntowy jeszcze dwa razy tyle. Wtedy powstanie takie rozgoryczenie na wsi, że Rząd takiego nacisku nie wytrzyma. Bo musimy sobie szczerze powiedzieć, że jeżeli się naciśnie 20,000 rodzin obszarniczych, to będzie dużo krzyku, ale polska administracja łatwo da sobie z tem rade; jeżeli nawet naciśnie się 300,000 tysięcy rodzin średniej burżuazji i drobnej po miastach, to jeszcze Państwo sobie poradzi, ale jeżeli się naciśnie zbyt mocno trzy miliony rodzin chłopskich w Państwie, jeżeli doprowadzi się je do rozgoryczenia, to Państwu Polskiemu będzie trudno to opanować.</u>
          <u xml:id="u-21.90" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-21.91" who="#PŁypacewicz">Zupełnie słusznie. Ja tutaj jako sprawozdawca nie staję w obronie żadnej klasy, od tego są stronnictwa, aby walczyć o to, by jednym ująć a drugim dodać ciężaru, ale praktycznie rzecz biorąc musimy sobie powiedzieć, że dzisiaj w Polsce wszystkie warstwy, wszystkie grupy mogą być bardzo, wysoko opodatkowane, należy jedynie baczyć, by żadna klasa nie była obciążona ponad siły. I jeżeli jakiś kanon partyjny powiada, że ten czy inny podatek jest godny potępienia, a ten, kto go nakłada, powinien nawet wisieć to jednak często będziemy się musieli uciec do niego z konieczności. Zycie bowiem jest silniejsze od wszelkich Teorii. Trzeba sobie z tego jasno zdawać sprawę. Finanse to nie jest poezja. Trzeba zawsze wskazać realny sposób wyjęcia gotówki z kieszeni obywatela i zasilenia nią kasy rządowej.</u>
          <u xml:id="u-21.92" who="#PŁypacewicz">Nie będę już mówił dłużej o podatkach spożywczych, żeby nie nużyć Panów Kolegów, ale pozwolę sobie zwrócić uwagę na dwa podatki: na podatek od cukru i na podatek od węgla. Akcyza od cukru jest u nas stosunkowo wyższa niż była w b. zaborze rosyjskim i pruskim, i jest zbliżona do akcyzy w b. zaborze austriackim. Bezwzględnie nie jest zbyt wysoka. We Włoszech jest dwa razy większa. Twierdzę jednak, że cukier pomimo tej akcyzy powinien być conajmniej od 1Ks do 30% tańszy.</u>
          <u xml:id="u-21.93" who="#komentarz">(Głos: A podatek obrotowy?)</u>
          <u xml:id="u-21.94" who="#PŁypacewicz">Nie, tu nie idzie o podatek obrotowy. Została zawarta niewłaściwa umowa pomiędzy związkiem producentów, w którego imieniu działał pan poseł dr. Alfred Chłapowski, a Ministerstwem Skarbu w którego imieniu działał dyrektor Departamentu celnego i monopoli dr. Marian Głowacki. Na podstawie tej umowy z dn. 17 maja 1922 r. oznaczono cenę bez akcyzy na 56 złotych, ustalanych wówczas odpowiednio do kursu franka szwajcarskiego, z możnością podnoszenia jej zależnie od cen cukru w Londynie aż do 71. 38 złotych i z prawem podwyższenia ceny rafinady do 45% ceny kryształu białego Mamy więc faktycznie monopol producentów z którego zysk idzie do kieszeni prywatnych. Przy tych samych cenach cukru dla konsumenta, Skarb mógłby otrzymać akcyzy do 50% więcej. Wogóle producentom cukru udało się uzyskać od Skarbu wielkie przywileje i wielkie kredyty, oraz możność wywożenia cukru bez opłat na zakup nawozów sztucznych, na zakup maszyn, następnie na zakup akcji Banku Polskiego, przyczem Rząd nie kontrolował, czy oni tę sumę zużyli w całości na cel, o którym była mowa. Są dane, że znaczna część cukru sprzedano i zużyto pieniądze nie na cel wskazany, nie płacąc opłat wywozowych. Producenci cukru korzystali w P. K. K. P. z bardzo wysokich kredytów, mianowicie w listopadzie 1923 r. na zasadzie dobrowolnej umowy z p. Korfantym, działającym wówczas w imieniu Rządu, zobowiązali! się dać zaliczkę w wysokości 10 milionów złotych na podatek majątkowy i istotnie wpłacili 2 miliony złotych gotówką a na 8 milionów dali weksle, płatne do listopada 1924 r. Równocześnie jednak, wpłaciwszy 2 miliony złotych do Skarbu, wzięli ze Skarbu pożyczkę 10 milionów gotówką, czyli w gruncie rzeczy zamiast zaliczyć, jeszcze 8 milionów złotych wyciągnęli ze Skarbu. Kredyt ten stale wzrastał. Na mocy prywatnych obietnic p. Korfantego podniesiono ten kredyt jeszcze o kilka milionów. A ponieważ cukrownicy zapłacili jeszcze kilka milionów pożyczki wziętej w marcu 1923 r. to w kwietniu r. b. zadłużenie przemysłu cukrowniczego wynosiło dwadzieścia kilka milionów złotych, co było bardzo dużo na te niewielkie kredyty, których udzielała P. K. K. P.</u>
          <u xml:id="u-21.95" who="#PŁypacewicz">Kiedy byłem w Radzie Nadzorczej P K. K. P. otrzymaliśmy wówczas list od cukrowników, że nie myślą wcale długu w terminie spłacić.</u>
          <u xml:id="u-21.96" who="#komentarz">(Głos na ławie Wyzwolenia: Cukrownicy mają słodkie życie.)</u>
          <u xml:id="u-21.97" who="#PŁypacewicz">Przemysł cukrowniczy od Skarbu otrzymał bardzo wydatną pomoc i śmiem twierdzić, że cukrownicy w Polsce odbudowali się na koszt konsumentów.</u>
          <u xml:id="u-21.98" who="#komentarz">(Głos: Dlaczego Pan nie dopilnował, by dług zwrócili?)</u>
          <u xml:id="u-21.99" who="#PŁypacewicz">Dlatego, że 28 kwietnia został otwarty Bank Polski i dalszemi danemi nie mogę służyć.</u>
          <u xml:id="u-21.100" who="#PŁypacewicz">Podatek węglowy, zdaniem mojem, również wymaga bardzo bacznej uwagi całego Wysokiego Sejmu. Przemysł węglowy w Polsce odgrywa bardzo wielką rolę. Przed wojną produkowaliśmy 38 milionów tonn, a w 1923 r. wydobycie wynosiło 36 milionów tonn. Ponieważ zaś kopalnie 4.6 milj. spożyły na miejscu, to czysta produkcja kopalni na sprzedaż była 31,4 milionów tonn. Z tego polska konsumcja wewnętrzna pochłonęła 18.8 milionów tonn, a 12,5 milionów tonn poszło na eksport. Węgiel zatem jest artykułem eksportowym bardzo poważnym i musi być wielką troską Rządu, aby ułatwić zbyt dla tego artykułu. Wydaje mi się jednak, że Rząd poświęcił na ten cel niesłychanie duże sumy. Według moich obliczeń, włączając w to podatek węglowy na Górnym Śląsku, Skarb zrzeknie się w r. 1924 84,000 zł. podatku na rzecz przemysłu węglowego. Ja przeciwko takiej polityce nie mógłbym nic powiedzieć, gdybyśmy za to otrzymali tańszy węgiel, możność jego eksportu i ułatwienie produkcji W innych gałęziach. To byłaby ofiara celowa. Ale niestety mam wrażenie, że przemysł węglowy za bardzo wyzyskuje Państwo. Kiedy przemysł węglowy płacił podatku 35% od wartości węgla, to w lipcu 1923 cena węgla wynosiła 4,89 dolara według danych urzędowych, a w sierpniu 5,80. Dziś znowu, kiedyśmy się zrzekli tak wielkiego podatku, to jednak ceny się nie bardzo obniżyły i są prawie takie same, jakie były w lipcu roku zeszłego. Można stwierdzić, że kiedy obniżyliśmy podatek węglowy z dnia 24 grudnia 1923 r. z mocą wsteczną od 1 grudnia, to ta zniżka w całości wpłynęła nie do kieszeni konsumenta, ale wyłącznie do kieszeni przedsiębiorstw węglowych. I trzeba otwarcie powiedzieć, że przedsiębiorstwa te umiały sobie zapewnić bardzo wysokie wpływy i w, Rządzie i w Sejmie i dlatego sprawa węglowa wymagałaby bardzo starannego rozważenia, czy miara obniżenia tego podatku nie została przekroczona, a jeżeli nie została przekroczona, to czy istotnie ta różnica poszła na korzyść konsumenta, a nie na korzyść wielkich przedsiębiorstw, które często należą do obcych, którzy czyste zyski wywożą z kraju.</u>
          <u xml:id="u-21.101" who="#PŁypacewicz">By skończyć charakterystykę systemu podatkowego, należy jeszcze choć kilka słów poświęcić cłom i monopolom. Nasza taryfa celna musi ulec radykalnej zmianie i musi być w niej uwzględniony oprócz czynnika ochrony produkcji, czynnik czysto fiskalny, mający na celu zasilenie kasy skarbowej, i w tym celu muszą być wybrane odpowiednie artykuły. Nie będę się rozwodził nad brakami taryfy celnej, gdyż Rząd przygotowuje nowa taryfę, a ponieważ Departament celny znajduje się w rękach bardzo odpowiednich, fachowych, jest nadzieja, że Sejmowi będzie przedłożony projekt taryfy, odpowiadający istotnym potrzebom skarbowym i gospodarczym Państwa.</u>
          <u xml:id="u-21.102" who="#PŁypacewicz">Gospodarka solna w całości wymaga sanacji. Trudno zrozumieć, dlaczego do dziś dnia jeszcze mamy dwoistą metodę opodatkowania soli, mamy akcyzę od; soli w b. dzielnicy pruskiej i monopol w reszcie Państwa. Wydaje się, że monopol solny powinien być wprowadzony w całem Państwie, i to jak najrychlej. Jeżeli wykazy podane przez Ministerstwo Skarbu są ścisłe, to w r. ub. w b. dzielnicy pruskiej od jednej tonny soli Skarb otrzymał 6 fr. zł. w całem Państwie — 20 fr. zł. Taka nierównomierność w opodatkowaniu jest niedopuszczalną.</u>
          <u xml:id="u-21.103" who="#PŁypacewicz">O monopolu tytoniowym nie będę mówił szczegółowo i ograniczę się do uwagi, że dzięki pożyczce włoskiej fabryki będą mogły być wykupione, monopol będzie w roku bieżącym w całości wykonany i wykaże się jego istotna wydajność dla Skarbu. Według mego zdania preliminowana kwota 70,000,000 będzie przekroczona, a jeżeli monopol będzie dobrze prowadzony, to w roku następnym powinien dać Skarbowi przynajmniej 150,000.000 złotych.</u>
          <u xml:id="u-21.104" who="#PŁypacewicz">Przechodzę teraz do trzeciej części mego sprawozdania, do omówienia niektórych wydatków Ministerstwa Skarbu. Zwracałem już uwagę Wysokiej Izby na to, że przy rozpatrywaniu budżetu Ministerstwa Skarbu główną uwagę powinno się zwrócić na dochody, ale trzeba poświecić kilka słów wydatkom choćby z tego względu, że wynoszą one poważną sumę 288,019,960 złotych i stanowią 14,4% wydatków państwowych, preliminowanych w wysokości 1,582 milionów złotych. Wśród wydatków Ministerstwa Skarbu zwrócę uwagę tylko na niektóre, najważniejsze, przedewszystkiem na wydatki administracyjne.</u>
          <u xml:id="u-21.105" who="#PŁypacewicz">Wydatki administracyjne pochłaniają 72,5 miliona zł., co stanowi 5,09% dochodów Państwa; a 6,37% dochodów Ministerstwa Skarbu, jeżeli zaś odliczymy nadzwyczajny podatek majątkowy, to prawie 9% tych dochodów zwyczajnych. Jest to cyfra stosunkowo dość wysoka, ale komisja nie uważała za możliwe zniżyć żadnego wydatku na administrację, a to dlatego, że musiałaby to zrobić poniekąd na ślepo, i mogłaby wówczas oszczędzając tysiące, przyprawić Skarb o stratę milionów, tembardziej, że nie mamy ścisłych kalkulacji w Ministerstwie, ile kosztuje ściąganie każdego podatku. Gdybyśmy takie kalkulacje mieli, to mogłoby się okazać, że niektóre podatki więcej kosztują, niż dają. Już kilka takich podatków Wysoki Sejm zniósł na wniosek Rządu, jak np. podatek od sum hipotecznych. Obecnie, mojem zdaniem, ściąganie np. opłat od bardzo drobnych spadków stanowczo Skarbowi się nie opłaca. Kosztuje więcej, niż przynosi, a nadto nie pozwala urzędnikom porządnie opracować opłat od wielkich spadków. Mamy jedynie dane co do kosztów poboru ceł. Przy preliminowanych 120,000.000 wpływów z cel, koszty administracji celnej wynoszą 19,556,967 zł., czyli pochłaniają mniej więcej szóstą część wpływów. Są to koszty bardzo wysokie. W Polsce mamy 2 ½ funkcjonariuszów celnych na kilometr granicy, kiedy w państwach zachodnich jest ich dwa czy trzy razy mniej. Ale czyż można zniżyć liczbę funkcjonariuszy? Najprzód nie są oni dobrze wyszkoleni, a po drugie granica nasza jest otwarta. Prócz tego wwozi się do nas bardzo dużo towarów o niewielkiej Objętości, ale za to kosztownych, jak koronki, jedwabie, perfumy, galanteria i t. d. Należy dążyć do obniżenia tych wydatków, ale trzeba zwracać uwagę na to, by to nie działo się ze szkodą dla Skarbu. Rząd, mojem zdaniem, powinien mieć stale na uwadze, aby w najbliższej przyszłości odsetek kasztów administracyjnych w stosunku do cyfry dochodów zmniejszał się dwiema drogami: przez zmniejszenie kosztów wskutek uproszczenia prawodawstwa skarbowego i zwiększenie dochodów przez wyszkolenie aparatu skarbowego.</u>
          <u xml:id="u-21.106" who="#PŁypacewicz">Przechodzę teraz do innego działu wydatków Ministerstwa Skarbu, mianowicie do wydatków na emerytury i zaopatrzenia. Byłem już z tego powodu przedmiotem ataków w prasie jako sprawozdawca komisji. Będę prawdopodobnie przez niektórych Panów Kolegów atakowany i z tej trybuny za to, że dość ostro wyrażam się o naszym systemie emerytur i zaopatrzeń. Więc muszę Wysokiej Izbie oświadczyć, że uważam za swój obowiązek, jako sprawozdawca skarbowy, nie kierować się żadnemi względami czy uprzedzeniami. czy też obawą przed atakami i zgodnie z mojem przekonaniem wyrazić otwarcie i jasno, co uważam za korzystne, a co za szkodliwe dla państwa.</u>
          <u xml:id="u-21.107" who="#PŁypacewicz">Dział wydatków na emerytury i zaopatrzenia w Polsce został rozbudowany bardzo szeroko. Wzrósł do sumy 110,7 milionów złotych i przenosi dwukrotnie wpływy z podatku gruntowego, powiększonego o 100% i preliminowanego na rok 1924 w wysokości 55 milj. zł., przekracza 6 i 1/2 razy budżet Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, przekracza sześciokrotnie budżet Ministerstwa Reform Rolnych — jest dwukrotnie większy niż budżet Ministerstwa Sprawiedliwości i tylko o 10% mniejszy od całego wielkiego budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.</u>
          <u xml:id="u-21.108" who="#komentarz">(Głos: W tem są już emerytury wszystkich resortów?)</u>
          <u xml:id="u-21.109" who="#PŁypacewicz">Nie, proszę Pana, Kolegi, te 110,7 miliona nie obejmują jeszcze wszystkich emerytów, oprócz tego emeryci kolejowi pobierają około 48,00,000 zł., a nadto Komisja uchwaliła dla nich dodatek 10% od tej sumy na udzielenie t. zw. darów z łaski tym kolejarzom, którym na mocy ustawy obowiązującej emerytura się nie należy. Nadto poza budżetem osobne instytucje państwowe utrzymują swoich emerytów. Do nich należy Polska Kasa Oszczędnościowa. Polska Krajowa Kasa Pożyczkowa i inne, przyczem emerytury w tych instytucjach są znacznie większe, niż w urzędach państwowych. Np. b. naczelny dyrektor P. K. K. P. za kilkuletnią pracę, uwieńczoną nieskończoną jeszcze dotychczas sprawą dyscyplinarną, otrzymuje emeryturę w wysokości dwukrotnego wynagrodzenia Prezesa Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-21.110" who="#komentarz">(Głos: Na jakiej podstawie?)</u>
          <u xml:id="u-21.111" who="#PŁypacewicz">Na podstawie statutu, zatwierdzonego przez Ministra Skarbu. Czyli, że — muszę to stwierdzić z tej trybuny — państwo polskie wypłaca rocznie około 165,000,000 zł. emerytur i zaopatrzeń. Mojem zdaniem, jest to suma ponad obecne siły i środki Państwa Polskiego. Jest mi niezmiernie przykro, że opowiadano, jakobym zwalczał nieszczęśliwych starców, sieroty, kaleki, a jedno nawet pisemko inwalidzkie napisało: „znalazł się poseł, który odmówił inwalidom grosza za krwawą ofiarę i t. d.”. Muszę jednak wyjaśnić z tej wysokiej trybuny, że te wszystkie napaści opierają się na nieporozumieniu i powstały stąd, że spełniając obowiązek sprawozdawcy budżetowego zgłosiłem w komisji dwie rezolucje, które przytaczam w brzmieniu, przyjętem przez komisję:</u>
          <u xml:id="u-21.112" who="#PŁypacewicz">1) Sejm wzywa Rząd, aby wniósł do Sejmu nowelę do ustawy a zaopatrywaniu inwalidów wojennych, specjalnie uwzględniającą inwalidów armii polskiej i uczestników walk orężnych przeciw zaborcom, oraz zmieniającą te przepisy ustawy, które okazały się na mocy doświadczenia niewykonalnemi lub niedostosowanemi do warunków obecnych i stanu finansowego Państwa; 2) aby przeprowadził zgodnie z ustawą ścisłą weryfikację praw emerytów i inwalidów do zaopatrzenia i zapewnił inwalidom, mogącym pracować odpowiednią dla nich pracę lub koncesje.</u>
          <u xml:id="u-21.113" who="#PŁypacewicz">Czyż zdaniem tych panów nie wolno nawet żądać zgodnie z ustawą ścisłej weryfikacji praw emerytów i inwalidów? Wielu z tych panów przypięło się do piersi matki Ojczyzny i ssą ją bez względu na to, czy mają, czy nie mają do tego prawa. Nic więc dziwnego, że niemiła im jest sama myśl o tem, że te uprawnienia mogą być ściśle sprawdzone.</u>
          <u xml:id="u-21.114" who="#PŁypacewicz">Czyż nie słusznem jest, aby inwalidzi armii polskiej byli przedewszystkiem uwzględniani? Każdy inwalida który za Polskę walczył, powinien być przekonany, że Polska o nim przedewszystkiem pamiętać będzie. Myśmy usiłowali przycisnąć do serca za wielu, a zraziliśmy sobie przedewszystkiem tych najbardziej zasłużonych, którzy istotnie za Polskę walczyli.</u>
          <u xml:id="u-21.115" who="#PŁypacewicz">Nie jest dobrze, że Komisja Opieki Społecznej i Inwalidzka obraduje pod stałym dozorem przedstawicieli Związku inwalidów tak, że gdyby który z posłów ośmielił się coś powiedzieć, to...</u>
          <u xml:id="u-21.116" who="#komentarz">(Głos: Zabiją!)</u>
          <u xml:id="u-21.117" who="#PŁypacewicz">Zabić nie zabiją, ale spotka się z napaścią, na którą wielu posłów nie ma odwagi się narazić. Przedstawiciele inwalidów za dużo mówią o swych ranach. Ale wielu z tych inwalidów otrzymało rany, ale nie za Polskę, lecz przeciw Polsce. Wielu otrzymało rany z tyłu, kiedy uciekali. Niektórzy sami sobie palce przestrzelili, bo i tak bywało. Wielu wcale na froncie nie było. My naszym bohaterom, kawalerom orderu Virtuti Militari, do tej pory nie daliśmy tego, cośmy im obiecali, co im ustawa zagwarantowała, a tych, których bohaterstwo jest wątpliwe, wynagradzamy. Wszystkim nieszczęśliwym ludziom w Polsce należałoby dać zaopatrzenie, wszystkim starcom, kalekom, jacy w Polsce są, ale ich jest ze dwa miliony i Państwo Polskie nie jest w stanie tego uczynić i musi się ograniczyć do swej możności finansowej. Gdyby Polska była bardzo bogatą, to byłby to wspaniały objaw humanitarny, ale w kraju, który ogranicza wydatki na oświatę, na pomoc dla dzieci i młodzieży, której setki, tysięcy giną moralnie i fizycznie, w kraju, który posiada 1 i 1/2 miliona dzieci w wieku szkolnym nie uczęszczających do szkoły, w kraju, który redukuje tysiące nauczycieli, w kraju, w którym, jak to przy budżecie Ministerstwa Pracy i Opieki. Społecznej miało miejsce, nie można było uzyskać koniecznej podwyżki dla nieszczęśliwych dzieci, któremi się Państwo opiekuje i które może będzie musiało wyrzucić ze swych przytułków — w tym kraju specjalnie uwzględniać tych kategorii, które z państwowego punktu widzenia są, powiedzmy szczerze, dla państwa tylko ciężarem, nie można. Gdyby te kilkaset tysięcy inwalidów i emerytów z Polski gdzieś odeszło, byłoby to może przykrością dla nas jako dla współobywateli, ale dla Państwa byłoby to ulgą, jeżeli zaś dzieciom nie damy pomocy, to jest wielką krzywdą dla przyszłości Państwa.</u>
          <u xml:id="u-21.118" who="#komentarz">(Głos: Inwalidzi mają dobrze nabyte prawa)</u>
          <u xml:id="u-21.119" who="#PŁypacewicz">Nie wszyscy. Nawet prezes Komisji Inwalidzkiej przytaczał fakty, że wbrew ustawie, która powiada, że inwalida zamożny nie powinien pobierać wsparcia inwalidzkiego, niektórzy pobierają rentę nielegalnie, że np. pewien bogaty młynarz, mający kilkadziesiąt morgów ornej ziemi i młyn, pobiera w dalszym ciągu i rentę i nikt na to nie zareagował, chociaż poseł tego okręgu zwrócił na to uwagę władz. Otóż te rzeczy powinne być uniemożliwione. Jestem bezwzględnie za tem. by inwalidów Państwo wspierało. Trudno, wzięliśmy na siebie ten obowiązek. Ale przecież są inne źródła na to, niż kasa skarbowa. Państwo ma tysiące koncesji, które daje rozmaitym paskarzom. Z punktu widzenia interesów Skarbu powinniśmy żądać, żeby te koncesje byty oddane inwalidom, żeby nie obciążali Skarbu.</u>
          <u xml:id="u-21.120" who="#komentarz">(Głos: Pokrzywdzone mniejszości dostają)</u>
          <u xml:id="u-21.121" who="#PŁypacewicz">Ja nie wiem, jak tam jest, ale jeżeli te tysiące koncesji damy inwalidom, to Państwo oszczędzi wiele milionów. Rozumiem rozgoryczenie inwalidów, którzy ciągle wskazują, że gdy zgłosi się o koncesję inwalida i paskarz, to paskarz dostanie, a inwalida odejdzie z kwitkiem. Temu musi się położyć kres. Zwracano moją uwagę na to, jako przedstawicielowi stronnictwa ludowego, że znaczna część inwalidów pochodzi ze wsi. Opinia wsi jest za tem, żeby inwalidom płacić rentę, ale tylko tym, którzy nie mogą pracować, którzy nie są zamożni, i dla których zabrakło koncesji. Taka jest opinia tej wsi, co płaci podatki, co istotnie ciężko pracuje i ostatni nieraz grosz oddaje Skarbowi.</u>
          <u xml:id="u-21.122" who="#PŁypacewicz">Upraszam Wysoką Izbę, aby te rezolucje, które tutaj w imieniu Komisji przedłożyłem, w całości uchwaliła.</u>
          <u xml:id="u-21.123" who="#PŁypacewicz">Wysoka Izbo, zaciągnęliśmy pożyczkę. włoską na bardzo ciężkich warunkach. Pomimo tego pożyczka ta była dobrem dla nas i dobrodziejstwem, gdyż była pierwszą pożyczką, która wprowadziła nas na rynek zagraniczny. Ale muszę stwierdzić, że dwukrotna pożyczka włoska nie wystarczy na zaspokojenie rent i zaopatrzeń. Czy to jest normalne, żeby państwo pożyczało na wysoki procent, a później wydawało pożyczone pieniądze tak nieprodukcyjnie? Emerytury i renty należy ograniczyć do ścisłej konieczności, bo inaczej dojdziemy do takiego stanu, jak Turcja przedwojenna, która nie płaciła swoim urzędnikom pensji całemi miesiącami, albo też na nowo wrócimy do inflacji, co byłoby nieszczęściem. Jeżeli teraz chodzi o pożyczkę zagraniczną, to można ją zaciągnąć tylko na cele inwestycyjne, na przedsiębiorstwa, które się mogą opłacić i dawać duże zyski już w najbliższej przyszłości, a nie na cele konsumcyjne. Jeżeli będziemy zaciągać pożyczki na cele konsumcyjne, to staniemy się niewolnikami zagranicy. Na jeden tylko cel wolno pożyczać, choć on bezpośrednio zysku nie daje — na rozbudowę instytucji naukowych, szkolnictwa powszechnego i zawodowego. Wprawdzie inwestycje te nie dają bezpośrednich zysków, ale przyczyniają się do niesłychanego wzmożenia produkcyjności pracy, czyli pośrednio dają Skarbowi wpływy wystarczające na opłatę procentów i amortyzacji pożyczek na te cele zaciągniętych i jeszcze znaczną nadwyżkę.</u>
          <u xml:id="u-21.124" who="#PŁypacewicz">Przechodzę do ostatniej części mego przemówienia, mianowicie do wyjaśnienia, czy budżet jest realny, czy nasza równowaga budżetowa jest trwała i w roku obecnym i w przyszłości.</u>
          <u xml:id="u-21.125" who="#PŁypacewicz">Według mego głębokiego przekonania, opartego nie tylko na kilkomiesięcznej pracy jako sprawozdawcy budżetowego, ale na wieloletnich studiach uprzednich, budżet nasz jest zupełnie realny i równowaga naszego budżetu da się utrzymać i w r. b. i następnych przy rozumnej polityce gospodarczej bez wielkich trudności. Stwierdzam, że nie jest to przekonanie ad hoc wypowiedziane dla dodania Wysokiej Izbie optymizmu, dla podniesienia nastroju. Zdanie to wyraziłem dawniej, trzy lata temu, w broszurze o marce polskiej. Pisałem tam:</u>
          <u xml:id="u-21.126" who="#PŁypacewicz">„Położenie nasze finansowe jest takie, że chociaż rany w przemyśle, handlu i rolnictwie, zadane przez wojnę nie zostały zagojone, możemy dziś mieć budżet zupełnie zrównoważony i to w ciągu kilku miesięcy... Koleje winne się nie tylko opłacać, ale dawać znaczny zysk Skarbowi a taryfy kolejowe muszą być podniesione. Reforma naszej waluty jest przy należytem zorganizowaniu akcji Rządu i społeczeństwa nawet bez żadnej obcej pomocy zupełnie do rozwiązania możliwa... Reformy walutowej musimy dokonać własnemi siłami bez liczenia na obcą pomoc... Reforma walutowa musi iść równolegle z uporządkowaniem budżetu i zastosowaniem wszelkich możliwych środków w celu zrównoważenia bilansu zagranicznego”.</u>
          <u xml:id="u-21.127" who="#PŁypacewicz">Pisałem tak trzy lata temu i dlatego dla mnie osiągnięcie pomyślnych rezultatów przez premiera Grabskiego nie było żadną niespodzianką. Dokonane wielkie dzieło było w zasadzie rzeczą prostą. Nie chcę obniżać bynajmniej zasług premiera. Panowie pamiętają historię o jajku Kolumba: postawić jajko na stole było rzeczą bardzo prostą, ale nikt nie dokonał tego, tylko Kolumb.</u>
          <u xml:id="u-21.128" who="#PŁypacewicz">Realność cyfr budżetowych wykazał już sprawozdawca generalny, p. kolega Zdziechowski i wykazał nawet, że w bilonie możemy mieć ewentualną rezerwę 100,000.000, gdyby nas zawiodły niektóre źródła. Można więc z całą pewnością stwierdzić, że budżet na r. b. jest bezwzględnie mocno ugruntowany. Rezerwy mogą być w razie konieczności znacznie zwiększone. Gdybyśmy byli przyciśnięci do muru, to powiększając podatek od spirytusu, a w ostatecznym razie niektóre inne podatki spożywcze moglibyśmy otrzymać drugie 100,000.000 Oświadczam, i nie dążę do tego, ale gdyby trzeba było wybierać z dwojga złego to będąc przeciwnikiem wysokich podatków spożywczych, wołałbym podwyżkę ich, niż powrót do najstraszniejszego dla klas pracujących podatku inflacyjnego. Moglibyśmy dalej i trzecią setkę milionów rezerwy otrzymać, redukując zbytecznych urzędników i zaopatrzenia tych zamożniejszych emerytów i inwalidów, którzy koniecznie zaopatrzeń nie potrzebują i którzy bez nich żyć mogą.</u>
          <u xml:id="u-21.129" who="#PŁypacewicz">Tak się rzecz ma, jeżeli chodzi o realność budżetu na r. 1924. Jednakże niektórzy mogą sobie pomyśleć: W roku 1924 uda się równowagę utrzymać, ale czy w następnych latach zwiążemy koniec z końcem? Najkategoryczniej twierdzę, że Państwo Polskie stale jest zdolne do pokrywania swego budżetu, nawet znacznie zwiększonego. Łatwo można tego dowieść i praktycznie i teoretycznie. Według najbardziej pesymistycznych obliczeń państwa zaborcze przed wojną przy względnie niewysokim opodatkowaniu w b. dzielnicy rosyjskiej wybierały z tego terytorium 1.160 milionów złotych (Buzek), a według bardziej prawdopodobnych danych, oczywiście, o ścisłych cyfrach nie może być mowy, nawet około 1.650 milionów złotych (P. Baczkiewicz). Biorąc pod uwagę wzrost cen i spadek wartości złota, nasz budżet mógł by wynosić 2 i 1/2 miliarda złotych, a wobec niezupełnie odbudowanego przemysłu około 2 miliardów, gdybyśmy posiadali dobry aparat skarbowy. W każdym razie kwota 1 i 1/2 miliarda, czyli około 50 franków na głowę jest stale do osiągnięcia bez nadzwyczajnego wysiłku i żadnej szkody dla rozwoju życia gospodarczego Do podobnego rezultatu można dojść teoretycznie inną drogą. Według bardzo ciekawych studiów, które przeprowadzili ekonomiści nasi, nasz dochód narodowy wynosi conajmniej 10 miliardów złotych. Rolnictwo daje przeszło 5 miliardów franków złotych, przemysł nie całe 5 miliardów franków, w czem wielki przemysł 3 miliardy. Jeżeli dochód narodowy wynosi 10 miliardów franków złotych, to 15% od tego można zawsze pobrać na rzecz państwa, czyli tą drogą dochodzimy do wniosku, ze budżet półtora miliarda obecnie jest budżetem wcale nie fantastycznym, lecz zupełnie realnym.</u>
          <u xml:id="u-21.130" who="#PŁypacewicz">Tak rzeczy stoją dziś. Jeżeli chodzi o dalszą przyszłość, to muszę Panom powiedzieć, że przyszłość nasza ekonomiczna może być i powinna być niesłychanie świetna. Oceniają ją nie tylko ekonomiści nasi, ale cudzoziemcy. Hilton Young, ostrożny, zimny Anglik, pisze:</u>
          <u xml:id="u-21.131" who="#PŁypacewicz">„Polska posiada wielkie bogactwa naturalne, ma niezrównany system naturalny linii wodnych, posiada jeden z największych terenów węglowych w Europie, posiada bogactwa mineralne i kopalnie nafty, których wydajność nie została jeszcze dokładnie zbadana. Grunt jest nadzwyczaj urodzajny, i jest uprawiany przez włościaństwo niezrównanie pracowite. Znaczna część ziemi uprawnej nadaje się specjalnie pod uprawę buraków cukrowych, których uprawa jest zwykle najbardziej intratna, i zaopatrzona jest dobrze w cukrownie. Posiada lasy, których wartość w stosunku do obszaru nie da się z żadnemi porównać. Na tych fundamentach naród polski zbudował system przemysłowy, którego pożytek dla finansów kraju jest niezaprzeczalny...</u>
          <u xml:id="u-21.132" who="#PŁypacewicz">Posiadając takie bogactwa, naród, przystępujący do poprawy obecnych trudności finansowych, nie staje wobec niemożliwości ekonomicznej. Rolnicza i przemysłowa siła produkcyjna kraju jest dostatecznie wielka na to, aby unieść taki ciężar opodatkowania, któryby wystarczył na utrzymanie wszelkich potrzebnych organów i funkcji Rządu. Pozwalam sobie zauważyć bez wahania, że gdy mgły zamieszania finansowego zostaną rozwiane przez tchnienie reformy, wówczas okaże się, że kraj nie tylko może związać koniec z końcem, lecz że jest krajem bogatym. Bogactwo to istnieje, a jest nim bogactwo naturalne, bogactwo zorganizowanego przemysłu i bogactwo, które znajduje się w charakterze pracowitego i zdolnego narodu. Wystarczy go nie tylko na pokrycie zwykłych potrzeb rządu, ale nawet na zajęcie przodującego stanowiska na drogach cywilizacji.</u>
          <u xml:id="u-21.133" who="#PŁypacewicz">Wielką drogą postępu Polska iść powinna. My nie możemy zostać krajem skazanym na wegetację ślimaka. Musimy się stać państwem nowoczesnem, podnieść produkcję rolniczą i przemysłową do europejskiego poziomu, co bez równoczesnego podniesienia poziomu oświaty i ulepszenia komunikacji jest niemożliwe. Wymaga to wielkich poświęceń i wysiłków ale tym wysiłkom podołać może.</u>
          <u xml:id="u-21.134" who="#PŁypacewicz">Muszę zwrócić uwagę Wysokiej Izby, że gdybyśmy rolnictwo lepiej zorganizowali, to ono samo mogłoby zupełnie pokryć cały budżet Państwa. Zwracam uwagę na następujące chociażby cyfry. Dania przed kilkudziesięciu laty była ubogim krajem rolniczym, produkującym głównie zboże, dzisiaj ta Dania, która ma wszystkiego 3 i 1/3 milionów mieszkańców a ludności rolniczej tylko półtora miliona, ta Dania ma bilans eksportu tak wielki jak Polska, a wywozi nie wytwory przemysłu, lecz przeważnie produkty rolnicze. Wywozi ona za 800 milionów koron duńskich samych jaj, masła i boczków do Ameryki, to jest tych wszystkich produktów, które i my możemy produkować. I dokonała tego cudu w ciągu ostatnich lat 40 zaledwie. Gdybyśmy mogli rolnictwo nasze postawić na tym poziomie co Dania, to eksport samych naszych płodów rolniczych, których dzisiaj wywozimy zaledwie za kilkaset milionów, wyniósłby 6 miliardów złotych franków. To nie fantazja, to jest rzecz zupełnie do osiągnięcia przy odpowiedniem podniesieniu kultury rolnej w Polsce. Nie mówię już teraz o produkcji przemysłowej, od której wszyscy spodziewają się zwiększenia wywozu, ale wyłącznie o produkcji rolniczej, którą się u nas lekceważy i której my niestety, w naszym budżecie i planach gospodarczych dostatecznie nie uwzględniamy.</u>
          <u xml:id="u-21.135" who="#PŁypacewicz">Muszę tu stwierdzić jako sprawozdawca budżetu Skarbu, ze względu na ścisły związek interesów Skarbu z rozwojem życia ekonomicznego, że słuszność ma p. kolega Żółtowski kiedy w swem sprawozdaniu o preliminarzu budżetowym Ministerstwa Rolnictwa i Dóbr Państwowych tak pisze:</u>
          <u xml:id="u-21.136" who="#PŁypacewicz">„Przykro jest być zmuszonym do przedstawienia budżetu rolniczego, opiewającego w rozchodach na nikłą sumę 13,5 milionów złotych, zwłaszcza, że jest ona pokryta prawie w całości dochodami tegoż Ministerstwa Rolnictwa i Dóbr Państwowych. Wystarczy wspomnieć o panujących u nas zarazach dziesiątkujących pogłowie bydła i koni, przyniesionych do kraju w czasie wojen. Zwalczanie ich i zupełne stłumienie to tylko kwestia pieniędzy; możnaby pozbyć się zarazy płucnej, nosacizny i zarazy stadniczej w jednym roku, gdyby wydać odpowiednie sumy.</u>
          <u xml:id="u-21.137" who="#PŁypacewicz">Więc trzy razy tyle tracimy w postaci padłych zwierząt, żeby nie wydać jakichś sum, przecież to jest marnotrawienie.</u>
          <u xml:id="u-21.138" who="#PŁypacewicz">„Nie lepiej — pisze p. Żółtowski dalej — wygląda sprawa szkolnictwa, gdzie nie można sobie pozwolić na odpowiednie pomnażanie zakładów naukowych, chociaż brak wiedzy powoduje niski poziom kultury rolnej u wielkiej części naszych gospodarstw włościańskich. Ograniczamy doświadczalnictwo, redukujemy działalność instytutów naukowych w Puławach i Bydgoszczy. Nie wspieramy dostatecznie stowarzyszeń rolniczych, nie jesteśmy w stanie uzupełniać i odświeżać materiału hodowlanego, nie mówiąc o ukoszeniu go przez dowóz udoskonalonych reproduktorów z zagranicy.</u>
          <u xml:id="u-21.139" who="#PŁypacewicz">„A gdzież jest praca na dalszą metodzie zarybianie naszych rzek i jezior, gdzie drenowanie pól podmokłych, gdzie osuszanie ogromnych przestrzeni bagien iii moczarów, będących dziś nieużytkami”?</u>
          <u xml:id="u-21.140" who="#PŁypacewicz">Nic w tym kierunku nie robimy, co może dać krajowi miliardy. Wolimy myśleć, jak zwiększyć pobory nieszczęśliwych emerytów i o tem, czy nie dałoby się jeszcze jakiejś kategorii obywateli zaliczyć do stałych pensjonarzy państwa. Na melioracje rolne mamy w budżecie 60.950 złotych, dla szkół rolniczych ludowych tylko z wielkim wysiłkiem udało się podnieść kredyt o kwotę 700.000 złotych. Jeżeli nasza krowa daje 1000 kwart mleka rocznie a duńska 4000, to nie jest winą krowy, ale wykształcenia naszego rolnika.</u>
          <u xml:id="u-21.141" who="#PŁypacewicz">Jeżeli teraz zajrzymy do innej części budżetu, do budżetu Ministerstwa Reform Rolnych, to się przekonamy, że i tam nic nie zrobiliśmy w celu podniesienia wytwórczości rolnej. Nie mam tu na myśli parcelacji, ale rzeczy, które bezwzględnie opłacają się w ciągu kilku lat, a wiec komasacje, likwidacje serwitutów. Cośmy tu zrobili w tej dziedzinie przez te 5 lat? P. kolega Ostrowski wykazał w swem sprawozdaniu o preliminarzu budżetu Ministerstwa Reform Rolnych, że w ciągu 5 lat zgłosiło się do komasacji 1741 miejscowości, a skomasowano tylko 401. Ze 100.000 osad serwitutowych zlikwidowano dobrowolnie w 264 miejscowościach 5.000 osad. a w drodze przymusowej, wskutek opieszałości urzędów ziemskich, wyraźnie tylko w 33 miejscowościach 511 gospodarstw. Niceśmy niemal nie zrobili w tym kierunku. Przecież to przetłumaczone na zboże daje miliony straconych korcy zboża, a przetłumaczone na pieniądze setki milionów złotych. To jest pomniejszanie i osłabianie naszej Rzplitej.</u>
          <u xml:id="u-21.142" who="#PŁypacewicz">Skarb wie wisi w powietrzu nad życiem, nad społeczeństwem, ale jest ściśle związany z życiem gospodarczem, z produkcją kraju. Dlatego dobrym ministrem skarbu nie będzie nigdy fiskalista, nie będzie nigdy czysty finansista, ale dobrym ministrem skarbu może być tylko dobry ekonomista. Im większym jest ekonomistą, tem większym będzie ministrem skarbu. Będzie nim nie ten, który żelaznemi nożycami; będzie wycinał wymiona krowom, które mleko dają, ale ten, który zmusi ludność do wydawania pieniędzy na takie przedsiębiorstwa, które później produktywność tej ludności wzmogą.</u>
          <u xml:id="u-21.143" who="#PŁypacewicz">Kilka lat temu wierzyłem i pisałem, że nasza równowaga budżetowa jest łatwa do osiągnięcia i reforma skarbowa może być dokonana naszemi własnemi siłami w ciągu kilku miesięcy. Tak samo dziś twierdzę, że sanacja naszego życia gospodarczego również może i musi być osiągnięta naszemi siłami. Jeżeli my sami uzdrowimy nasze życie gospodarcze, to znajdziemy pożyczkę zagraniczna. Na masło łatwiej jest pożyczyć, niż na suchy kawałek chleba. Pożyczki zawsze najłatwiej otrzymują ci, którzy najmniej ich potrzebują, bo są najpewniejszymi dłużnikami.</u>
          <u xml:id="u-21.144" who="#PŁypacewicz">Nie mogę tu dotykać, jako sprawozdawca budżetu skarbowego, wielu bolączek, związanych z kryzysem, jaki przechodzimy, ale zwrócę uwagę na dwie rzeczy, ściśle związane z interesami Skarbu, mianowicie na lichwę towarową i lichwę pieniężną. Toczą one jak rak nasze gospodarstwo społeczne. One dziś zwiększają drożyznę, uniemożliwiają nasz eksport i oddają nasz rynek wewnętrzny na łup obcym. One, jeżeli ich w szybkim czasie nie usuniemy, zreorganizują zupełnie nasze życie. A można je usunąć w bardzo krótkim czasie, oczywiście nie za pomocą środków policyjno-karnych tylko, ale za pomocą środków ekonomicznych. Nie należałoby jednak zaniedbywać i równoczesnego stosowania represji karnych. Co do lichwy rozluźniła się bowiem moralność publiczna. Dziś daje na lichwę na 10–30% miesięcznie nawet taki uczciwy obywatel, który jeszcze przed kilku laty wstydził się dawać na 10% rocznie. Należy to leczyć represjami karnemi i moralnemi. Prasa powinna piętnować lichwiarzy, jako szkodników społecznych.</u>
          <u xml:id="u-21.145" who="#PŁypacewicz">Jeżeli chodzi o lichwę towarową, to jest ona również łatwa do opanowania. Minister Skarbu mógłby polecić zrobić dokładną kalkulacje fabrykacji np. skór i obuwia i jeżeli przekona się, że można skórę i obuwie produkować o 50% taniej, powinien na drugi dzień wezwać stu najcelniejszych garbarzy i szewców i oświadczyć im wprost: Panowie od jutra sprzedajecie o 50% taniej, jeżeli nie. to Was oddam pod opiekę prokuratora, a jednocześnie milion par butów wpuszczę bez cła do kraju. Następnie to samo powinien zrobić z innemi gałęziami produkcji. W ten sposób bardzo prędko osiągnęlibyśmy poprawę. Jeżeli wielkie fabryki nie chcą dziś obniżyć cen, to Rząd zbadawszy kalkulację nie powinien się cofnąć nawet przed wzięciem kilku czy kilkunastu przedsiębiorstw pod zarząd przymusowy.</u>
          <u xml:id="u-21.146" who="#komentarz">(Głos: A robocizna?)</u>
          <u xml:id="u-21.147" who="#PŁypacewicz">Robocizna, zdaniem mojem, nie jest tu największym czynnikiem drożyzny. Największym czynnikiem jest zła administracja, nadmierna ilość dyrektorów i członków rad nadzorczych, lichwa pieniężna.</u>
          <u xml:id="u-21.148" who="#PŁypacewicz">W 1920 r. mieliśmy jednolity front wojenny. Wszyscy postanowili walczyć do zwycięstwa i każdy, kto wyrażał wątpliwość czy zwyciężymy, był szkodliwym defetystą i spotykał się z największemi represjami uczciwej opinii publicznej. Dziś również musimy wytworzyć jednolity front — finansowy. Walka wre. Jeżeli dziś udało nam się zwalczyć dżumę inflacji, to i ten tyfus lichwy zwalczymy. Zwycięstwo nie jest wcale trudne. Zwyciężyć musimy i zwyciężymy napewno. Wyrażam nadzieję, że okres w którym Polska, mówiąc słowami Kopernika, „błędy lichych rządów upadkiem i ruiną okupywać musiała”, należy do przeszłości i w najbliższym czasie rozpoczniemy okres naprawy we wszystkich dziedzinach naszego życia.</u>
          <u xml:id="u-21.149" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#WicemarszałekSeyda">Przerywam dyskusję. Proszę p. Sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#WicemarszałekSeyda">Interpelacja p. Paszczuka i tow. z klubu Ukraińskiej Socjalno-Demokratycznej Partii do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie nadużycia i gwałtów, stosowanych przez nauczyciela ludowego we wsi Katerynówka, gminy Niemowicze, pow. sarneńskiego.</u>
          <u xml:id="u-22.2" who="#WicemarszałekSeyda">Interpelacja klubu poselskiego Z. P. S. L. „Wyzwolenie” i „Jedność Ludowa” do p. Ministra Sprawiedliwości w sprawie pociągnięcia do odpowie dzielności sądowej za nadużycia służbowe członków służby leśnej w pow. kieleckim.</u>
          <u xml:id="u-22.3" who="#WicemarszałekSeyda">Interpelacja p. Pragiera i tow. ze Z. P. P. S. do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie śmierci w więzieniu w Pruszkowie Stanisławy Jarosz.</u>
          <u xml:id="u-22.4" who="#WicemarszałekSeyda">Interpelacja p. Hartglasa i tow. z Koła Żydowskiego do p. Prezesa Rady Ministrów w sprawie rekwizycji lokali na obszarze Ziemi Wileńskiej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#WicemarszałekSeyda">Interpelacje te prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#WicemarszałekSeyda">Wpłynęły następujące wnioski:</u>
          <u xml:id="u-23.2" who="#WicemarszałekSeyda">Wniosek p. Ostrowskiego i kol. z klubu P. S. L. „Piast” w sprawie klęsk elementarnych, jakie do tknęły pow. buczacki — odsyłam do Komisji Budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-23.3" who="#WicemarszałekSeyda">Wniosek p. Inslera i tow. z Koła Żydowskiego w sprawie utrudnień, czynionych absolwentom uniwersytetów zagranicznych przy nostryfikacji dyplomów — odsyłam do Komisji Oświatowej.</u>
          <u xml:id="u-23.4" who="#WicemarszałekSeyda">Wniosek p. Jedynaka i tow. z klubu P. S. L. „Piast” w sprawie zmiany rozporządzenia Ministra Skarbu z dn. 29 IX — 23 (Dz. Ust. Rz. P. Nr 101 poz. 797) o ulgach w podatkach gruntowych i budynkowych z powodu szkód, poniesionych wskutek działań wojennych i klęsk żywiołowych — odsyłam do Komisji Skarbowej.</u>
          <u xml:id="u-23.5" who="#WicemarszałekSeyda">Wniosek p. Kapelińskiego i tow. z kl. Z. P. S. L. „Wyzwolenie” i „Jedność Ludowa” do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie nieobciążania policji zbytniemi obowiązkami i stopniowego zmniejszania ilości funkcjonariuszów policyjnych — odsyłam do Komisji Administracyjnej.</u>
          <u xml:id="u-23.6" who="#WicemarszałekSeyda">Wniosek p. ks. Ilkowa i kol. z klubu Ukraińsko Włościańskiego w sprawie natychmiastowego utworzenia garnizonowej cerkwi wojskowej unickiej w Warszawie dla kapelanii wojskowej obrządku unickiego, ustanowionej dla formacji wojskowych tegoż obrządku przy Ministerstwie Spraw Wojskowych w Warszawie i w sprawie uregulowania stosunków religijnych tegoż obrządku w całem Państwie — odsyłam do Komisji Oświatowej i Wojskowej.</u>
          <u xml:id="u-23.7" who="#WicemarszałekSeyda">Proponuję odbycie następnego posiedzenia we wtorek, dnia 24 czerwca o godzinie 4 popołudniu z następującym porządkiem obrad:</u>
          <u xml:id="u-23.8" who="#WicemarszałekSeyda">Pierwsze czytanie ustawy, zmieniającej niektóre przepisy o opodatkowaniu spadków i darowizn, (druk nr. 1302).</u>
          <u xml:id="u-23.9" who="#WicemarszałekSeyda">Pierwsze czytanie ustawy o ratyfikacji układu polsko-niemieckiego, dotyczącego praw członków i urzędników Naczelnego Komitetu Kolei Górnośląskich (druk nr. 1304).</u>
          <u xml:id="u-23.10" who="#WicemarszałekSeyda">Pierwsze czytanie ustawy o ratyfikacji układu polsko-niemieckiego o górnośląskim pasie granicznym (druk nr. 1312).</u>
          <u xml:id="u-23.11" who="#WicemarszałekSeyda">Sprawozdanie Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym na rok 1924 (dalszy ciąg dyskusji) (druk nr. 1210).</u>
          <u xml:id="u-23.12" who="#WicemarszałekSeyda">Nie słyszę sprzeciwu. Uważam porządek dzienny za przyjęty.</u>
          <u xml:id="u-23.13" who="#WicemarszałekSeyda">Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-23.14" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 3 min. 40 po poł.).</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>