text_structure.xml 25.4 KB
<?xml version='1.0' encoding='UTF-8'?>
<teiCorpus xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude" xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#PoselJozefOleksy">Otwieram posiedzenie Komisji. W porządku dziennym dzisiejszego posiedzenia mamy kontynuację dyskusji o założeniach przyszłego traktatu konstytucyjnego Unii Europejskiej. Proszę ministra Jana Truszczyńskiego o udzielenie odpowiedzi na pytanie posła Romana Giertycha postawionego na wczorajszym posiedzeniu Komisji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieSprawZagranicznychJanTruszczynski">Z uwagą zapoznaliśmy się z pytaniem postawionym przez posła Romana Giertycha, które, jak rozumiem, dotyczy ewentualnej kolizji między art. 4 projektu traktatu konstytucyjnego, a art. 8 konstytucji. Artykuł 4 traktatu konstytucyjnego w treści zaproponowany przez Prezydium Konwentu Europejskiego stanowi, iż Unia Europejska posiada osobowość prawną. Artykuł 8 konstytucji stanowi, iż ustawa zasadnicza jest najwyższym prawem w Rzeczypospolitej Polskiej, a także, że przepisy konstytucji stosuje się bezpośrednio, chyba, że sama konstytucja stanowi inaczej. Po analizie pytania oraz obu zacytowanych przeze mnie regulacji eksperci resortu spraw zagranicznych uważają, że nie będzie potrzeby zmiany konstytucji w związku z nadaniem Unii osobowości prawnej - ani teraz, co oczywiste, ani w przyszłości, gdyby ów artykuł miał stać się przedmiotem prac przyszłej konferencji międzyrządowej i zostać przyjęty jako część traktatu konstytucyjnego. Jak wiadomo, w świetle obecnego stanu prawnego Wspólnota Europejska posiada osobowość prawną na podstawie art. 281 i 282 Traktatu o Wspólnotach Europejskich. Przepisy te nadają Wspólnocie zdolność podmiotową, zarówno w prawie międzynarodowym, jak też wspólnotowym i wewnętrznym państw członkowskich. Status Wspólnoty jako podmiotu prawnego wynika również z szeregu innych artykułów Traktatu o Wspólnotach Europejskich, można tu zacytować art. 111, 133 i 170. Natomiast co do Unii Europejskiej, oczywiście, wdając się w dalsze dywagacje można tu przytoczyć wiele poglądów polskich prawników konstytucjonalistów, znawców prawa europejskiego, jak i w szczególności doktrynę prawną rozwiniętą w Europie Zachodniej oraz orzeczenia trybunałów konstytucyjnych w niektórych krajach członkowskich. Wczoraj mówiłem tu o Republice Federalnej Niemiec, mógłbym dodać też casus włoski. Jest kwestia zgodności między aktami konstytucyjnymi państw członkowskich, a prawem pierwotnym Wspólnot Europejskich. Otóż zasadniczo uznaje się, iż prawo pierwotne Wspólnot Europejskich obowiązuje w wewnętrznym porządku prawnym państw członkowskich, ze względu na to, iż dobrowolnie związały się one i wspólnie ustanowiły przepisy prawa europejskiego, z prawem pierwotnym na czele. Jak to wynika z opinii znacznej części specjalistów od doktryny prawnej, państwa członkowskie są panami traktatów, decydują o ich treści oraz wzajemnie zaciągniętych zobowiązaniach. Przykładem jest tu cytowane wczoraj przeze mnie orzeczenie niemieckiego Federalnego Trybunału Konstytucyjnego. Aczkolwiek trzeba dodać, że w przeszłości pojawiały się poglądy, iż sądy konstytucyjne państw członkowskich mogą i powinny dokonywać badania zgodności prawa pierwotnego Unii, Wspólnoty, z porządkami konstytucyjnymi swoich państw. Nie były to jednak poglądy częste, a obecnie właściwie nikt ich nie podtrzymuje. Przystępując do Wspólnoty Europejskiej, do Unii Europejskiej, Polska zaakceptuje cały porządek prawny wypracowany i wdrożony przez Wspólnotę w ciągu 50 lat. W naszej doktrynie dominuje pogląd, iż nie może być mowy o badaniu przez polski Trybunał Konstytucyjny zgodności prawa pierwotnego - czyli traktatów, a nie rozporządzeń, decyzji, czy dyrektyw - z ustawą zasadniczą. Gdyby bowiem poddano takiemu badaniu te dwa porządki, i gdyby miało dojść do orzeczenia, iż prawo pierwotne Wspólnot jest niezgodne z konstytucją, Polska miałaby do wyboru dwa warianty: zmianę konstytucji, lub nie przystępowanie do tej organizacji międzynarodowej. Tertium non datur - taki jest dominujący pogląd w naszej doktrynie prawnej. Inna sytuacja może wystąpić po wejściu Polski do UE. Wtedy, o ile nie ulega wątpliwości, iż Trybunał Konstytucyjny może badać zgodność prawa wtórnego Wspólnot i UE z polskim porządkiem prawnym, o tyle w przypadku zmian prawa pierwotnego poglądy są zróżnicowane.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieSprawZagranicznychJanTruszczynski">W naszym kraju dość często spotyka się pogląd, można go znaleźć w pracach polskich prawników konstytucjonalistów, iż po tym, jak stalibyśmy się krajem członkowskim, ustanowione przez państwa członkowskie, w tym Polskę nowe prawo pierwotne może być poddawane tak zwanej kontroli prewencyjnej przez sądy konstytucyjne państw członkowskich. Innymi słowy - możliwa jest weryfikacja zgodności aktu prawnego, którym chce się związać Polska z polskim porządkiem konstytucyjnym. Kończąc tę może przydługą wypowiedź chciałbym wrócić do tego, co powiedziałem wczoraj w odpowiedzi na pytanie jednego z panów posłów. W historii Wspólnot Europejskich zachodziły przypadki dopasowywania konstytucji krajów członkowskich do stanowionego wspólnie przez te kraje prawa pierwotnego. W niektórych przypadkach modyfikowano porządek konstytucyjny w wyniku interpretacji prawa pierwotnego, określonej przez Europejski Trybunał Sprawiedliwości. W związku z tym, że wspólnie podjęto decyzję o umożliwieniu obywatelom Unii czynnego prawa wyborczego w wyborach do samorządu lokalnego w miejscu ich stałego zamieszkania, szereg państw członkowskich odpowiednio zmodyfikowało swoje akty konstytucyjne. Jako przykład można podać Francję. Druga sprawa, o której chciałem powiedzieć, to modyfikacja prawa pierwotnego, czyli aktu konstytucyjnego kraju członkowskiego w wyniku interpretacji prawa pierwotnego Wspólnot Europejskich dokonanej przez Europejski Trybunał Sprawiedliwości. W doktrynie często jest cytowana sprawa pani Constance Kreil, która za niezgodny z prawem europejskim uznała zakaz sprawowania przez nią funkcji w niemieckich siłach zbrojnych na stanowisku związanym z potrzebą stosowania broni palnej. W niemieckiej ustawie zasadniczej był przepis, który, jeśli można tak powiedzieć, uniemożliwiał tego rodzaju zatrudnienie. Skarżąca uznała to za naruszenie zapisanej w prawie podstawowym Wspólnoty Europejskiej zasady równości praw kobiet i mężczyzn. Europejski Trybunał Sprawiedliwości przyznał skarżącej rację, w wyniku czego pani Constance Kreil została zatrudniona w armii na stanowisku, na którym chciała być zatrudniona, a później odpowiednio zmieniono niemiecką ustawę zasadniczą. Mogą zatem zachodzić rozmaite przypadki, choć koronnym elementem argumentacji jest stwierdzenie, iż państwa członkowskie są panami traktatów - wspólnie i świadomie decydują o ich zawartości. Czasami prowadzi to do adaptacji określonych przepisów krajowych aktów konstytucyjnych, jak na przykład w przypadku, o którym mówiłem wczoraj - europejskiego nakazu aresztowania. Chodzi o przekazywanie obywateli własnego kraju do innego państwa członkowskiego, tam, gdzie został popełniony czyn ścigany na mocy europejskiego nakazu aresztowania. Przyjęcie tego rozwiązania wymaga odpowiedniej adaptacji aktów konstytucyjnych kilku obecnych państw członkowskich. Podsumowując, odpowiedź na pytanie postawione przez posła Romana Giertycha brzmi: gdyby proponowany art. 4 traktatu konstytucyjnego miał się utrzymać i stać literą prawa, nie zaszłaby potrzeba jakiejkolwiek modyfikacji naszej konstytucji. Wyraziłem tu opinię MSZ.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#PoselJozefOleksy">W ten sposób wypełniliśmy wniosek posła Romana Giertycha, uzyskując informację o stanowisku rządu w kwestii możliwej kolizji między proponowanym art. 4 traktatu konstytucyjnego, a polską konstytucją. Chcę jeszcze wskazać na art. 91 konstytucji, który przy tej okazji warto mieć na uwadze, zacytuję w pkt 3 tego przepisu: "Jeżeli wynika to z ratyfikowanej przez Rzeczpospolitą Polską umowy konstytuującej organizację międzynarodową, prawo przez nią stanowione jest stosowane bezpośrednio, mając pierwszeństwo w przypadku kolizji z ustawami". W tej kwestii ma zastosowanie także art. 91 konstytucji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#PoselMarcinLibicki">Chciałem zadać panu ministrowi następujące pytanie. Jest oczywiste, że jeśli chodzi o traktaty podstawowe, przystępując do UE Polska musi uznać ich zgodność z konstytucją, lub zmienić ustawę zasadniczą. Jednak mogą nastąpić działania władz Unii, odwołujące się do zaakceptowanych przez Polskę traktatów podstawowych, co do których powstanie wątpliwość, czy rzeczywiście to odwołanie jest uzasadnione. Czy jest organ władz polskich, na przykład Trybunał Konstytucyjny, który nie kwestionując traktatów podstawowych będzie mógł orzec, że owe działania są z nimi niezgodne i w konsekwencji nie mają dla Polski charakteru obowiązującego? Rozumiem, że wewnątrz Unii tę funkcję pełni Trybunał Sprawiedliwości, załóżmy jednak, że to w Polsce ktoś zakwestionuje podjęte przez UE działania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#PoselAntoniMacierewicz">Zapis, o którym rozmawiamy znajduje się w projektowanej konstytucji dla Europy, bo tak nazywa się ten tekst. Wbrew wczorajszym bardzo interesującym wywodom profesora Trzcińskiego, we wszystkich wypowiedziach, na przykład przewodniczącego Komisji Europejskiej Romano Prodiego, systematycznie powtarza się określenie: konstytucja dla Europy. Co do tego nie ma wątpliwości. Brzmi on następująco: "Konstytucja i akty prawne przyjmowane przez instytucje Unii w ramach wykonywania kompetencji powierzonych przez konstytucję mają pierwszeństwo przed prawem państw członkowskich". Jak wiadomo, wachlarz powierzonych problemów jest bardzo szeroki i bez względu na różnicę zdań wśród członków Konwentu oraz w innych gremiach, które o tym rozstrzygają, jedno jest pewne - wśród spraw powierzonych na pewno pozostaną sprawy finansowe. Różne rozwiązania mogą ulec zmianie, ale sprawy finansowe i celne pozostaną w tej gestii, tu nie ma cienia wątpliwości. W związku z tym, jak rozumiem, w ramach realizacji spraw finansowych, celnych i granicznych, konstytucja i akty prawne przyjmowane przez instytucje unijne będą miały pierwszeństwo przed prawem państw członkowskich. Czy w związku z tym pan minister podtrzymuje tezę, że wejście Polski do Unii i przyjęcie takiego zapisu traktatu nie spowoduje sprzeczności z konstytucją? Jeżeli tak, to rzeczywiście należałoby rozważyć kompetencje osób, które nadały panu odpowiednie stopnie naukowe. To po prostu przekracza normalne pojmowanie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#PoselJozefOleksy">Poproszę pana ministra o odpowiedź na pytania, po czym zamkniemy ten punkt porządku obrad. Dyskusje o relacjach konstytucyjnych między prawem Unii, a polską konstytucją i ewentualnych potrzebach zmiany ustawy zasadniczej trwają nie od dziś. Sam byłem uczestnikiem wielu konferencji, na których roztrząsano sprawę relacji między polską konstytucją i jej nadrzędnością, a prawem UE, zatem dziś ani nie wyczerpiemy, ani nie przesądzimy tego tematu. Jest to przyczynkiem do dyskusji, która toczy się przed akcesją.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#PodsekretarzstanuwMSZJanTruszczynski">Zacznę od krótkiej odpowiedzi na konstatację posła Antoniego Macierewicza. Niestety nie mam tłumaczenia na język polski projektu art. 11 Kompetencje wyłączne w UE, ale dysponuję wersją angielską tego przepisu. Patrząc na proponowany zapis, nie widzę żadnych problemów - nie ma tu niczego nowego, co wykraczałoby poza aktualne prawo pierwotne Wspólnot Europejskich. Jest oczywiste, że unia celna - stanowienie taryfy celnej i przepisów celnych od dawna leży w wyłącznej kompetencji organów wspólnotowych. Jeśli chodzi o wspólną politykę handlową, jest tu pewien znak zapytania, ponieważ art. 133 Traktatu o Wspólnotach Europejskich daje w tych sprawach wyłączną kompetencję instytucjom wspólnotowym, ale są określone wyjątki, w których do tej pory kompetencje pozostają mieszane: w handlu własnością intelektualną, handlową i przemysłową, w niektórych usługach transportowych i usługach audiowizualnych. Tu nadal, co wynika zresztą z ostatniej fazy dyskusji na Konwencie, między państwami członkowskimi utrzymują się różnice poglądów, tak samo, jak utrzymywały się w trakcie prac nad traktatem nicejskim. Jeśli chodzi o politykę walutową sprawa jest oczywista dla tych krajów członkowskich, które przyjęły euro i na których terenie jest to jedyna waluta, co wynika z Traktatu w Maastricht i ich zgody na zastąpienie swojego banku emisyjnego bankiem wspólnym, na przekazanie kompetencji do prowadzenia polityki w zakresie kursu walutowego oraz bazowych stóp procentowych na szczebel wspólnej instytucji monetarnej, jaką jest Europejski Bank Centralny. Podkreślam jednak - dotyczy to państw, które mają wspólną walutę, czyli euro i nie ma tu niczego nowego. Ochrona zasobów biologicznych morza w ramach wspólnej polityki rybackiej ma miejsce od 1983 roku - prawda, że cały czas się rozrasta i w związku z tym jest kwestionowana przez niektóre państwa członkowskie. Z tego, co wiem, w ostatniej fazie dyskusji konwentowej Wielka Brytania - a być może także niektóre inne kraje członkowskie - zakwestionowała proponowany zapis dotyczący zasobów biologicznych morza. Zatem sprawa nie została definitywnie przesądzona i projekt będzie dyskutowany dalej. Generalnie, patrząc na listę kompetencji wyłącznych, nie widzę próby wejścia na nowe obszary, wyjścia poza to, co ma już miejsce na poziomie prawa pierwotnego Wspólnot Europejskich, do niedawna, jak w przypadku euro, bądź od dawna, jak w przypadku wspólnej polityki celnej. Poseł Marcin Libicki zechce mi wybaczyć, ale nie będąc prawnikiem konstytucjonalistą i mając zbyt małą wiedzę w tym obszarze chyba nie potrafiłbym dostatecznie precyzyjnie odpowiedzieć na jego pytanie. Generalnie można stwierdzić, że instytucją, która stanowi ostatnią instancję uprawnioną do interpretowania prawa wspólnotowego oraz orzekania o zgodności między prawem wtórnym krajów członkowskich, a prawem wspólnotowym, jest oczywiście Europejski Trybunał Sprawiedliwości. W ciągu kilkudziesięciu lat, zwłaszcza w pierwszych kilku dekadach istnienia Wspólnoty Europejskiej, doktryna i orzecznictwo Trybunału w sposób bardzo wyraźny i znaczny dookreśliły między innymi zasady prymatu prawa wspólnotowego nad prawem pierwotnym w przypadku kolizji oraz bezpośredniego stosowania prawa wspólnotowego w zakresie tych aktów prawnych, które mają właśnie taki charakter, a są to rozporządzenia oraz decyzje.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#PodsekretarzstanuwMSZJanTruszczynski">Czy zatem obywatel polski mógłby zaskarżyć akt prawny prawa wtórnego Wspólnot Europejskich na terenie Polski, zwracając się do Trybunału Konstytucyjnego i uważając go za niezgodny... z czym? Z konstytucją, czy też aktem prawnym rangi ustawowej? Uczciwie powiem, że waham się z udzieleniem odpowiedzi na to pytanie, po prostu dlatego, tu pan poseł zechce mi wybaczyć, że nie mam wystarczającej wiedzy w zakresie prawa konstytucyjnego. To pytanie należałoby skierować raczej do prawnika konstytucjonalisty.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#PoselJozefOleksy">Pewnie nie raz powrócimy do tej kwestii, bo im bliżej będziemy sprecyzowanej wersji traktatu, tym wyraźniejsza stanie się potrzeba określania do końca szczegółów i sposobu rozumienia zapisów, a jak powiedziałem, sprawa relacji prawnych jest dyskutowana nie od dziś. To tyle w tej kwestii. Z poprzedniego posiedzenia został nam do rozpatrzenia wniosek posła Antoniego Macierewicza, w sprawie projektu uchwały.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#PoselJerzyCzepulkowski">Może odczytam projekt: "Komisja Europejska stwierdza, że stanowisko posła Józefa Oleksego, będącego przewodniczącym Komisji Europejskiej Sejmu RP w kwestiach dotyczących konstytucji dla Europy, prezentowane na posiedzeniach Konwentu, musi być uzgadnianie z Komisją Europejską Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej".</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#PoselJozefOleksy">Chcę prosić o to, aby Komisja nie uchwalała takiego postanowienia. Jestem tu w rozterce, ponieważ opowiadam się za tym, aby Komisja tak ściśle, jak to tylko możliwe uczestniczyła w tworzeniu polskiego stanowiska na Konwent. Poza debatą w Sejmie, dyskusjami w Komisji i konsultacjami w kraju, tam gdzie bywam, nie mam źródeł, które pozwoliłyby mi wyrobić sobie zdanie, jaki jest powszechny pogląd - w wielu sprawach w Polsce nie ma takiego poglądu. Proszę pamiętać, że chodzi o traktat dotyczący przyszłości UE, a przygotowując jedynie jego projekt Konwent nic literalnie nie przesądza. Tak jak mówiłem, po rocznej dyskusji do pierwszych 16 artykułów projektu traktatu wpłynęły 1034 poprawki, co świadczy o tym, jak odległy jest jeszcze cel - wypracowanie w Europie wspólnego, w miarę ostatecznego poglądu. Dlatego też, gdybym został literalnie zobowiązany do tego, aby uzgadniać z Komisją każde wystąpienie i udział w dyskusji, a może nawet grupowych rozmowach w ramach frakcji partyjnych, grup parlamentarnych, Komisja nałożyłaby na siebie niesłychanie uciążliwe zadanie nieustannej pracy w każdej kwestii, w której chciałoby się dokładnie wykonać takie ustalenie. Powiedziałem już, że jestem w rozterce, bowiem brak mi podpowiedzi, poglądów, które pozwoliłyby na precyzowanie moich wystąpień w Brukseli. Uważam jednak, że taka uchwała obarczy Komisję niewykonalnym obowiązkiem - przy mojej gotowości do konsultacji większości wystąpień i propozycji. Ja przedstawiam państwu materiały, Komisja ma wgląd w prawie wszystko, co dzieje się na Konwencie - co jest przedmiotem dyskusji, co mówię ja i inni delegaci. Pozostaje tylko kwestia uzgadniania ex ante, co o tyle nie jest konieczne, że jak już mówiłem, Konwent nie ma charakteru ciała decyzyjnego. Tu nawiążę do obaw posła Antoniego Macierewicza, do których wczoraj się nie odniosłem, a które są ważne. Mianowicie, ubolewając nad moją rzekomą swobodą w prezentowaniu poglądów w Brukseli, poseł Antoni Macierewicz pytał, czy odnoszę wrażenie, że poglądy strony polskiej w ogóle są tam słuchane. Na tak postawione pytanie nie ma odpowiedzi, ponieważ Konwent stanowi ciało dyskusyjne i ja nie wiem, które poglądy są uwzględniane, które przeważą. Oprócz dyskusji plenarnych toczy się mnóstwo konsultacji, spotkań, w których nie ustala się ostatecznych konkluzji - prace są w toku. Może będzie tak, nie wykluczałbym takiego wariantu, że po rocznych debatach Konwent przyjmie projekt, a konferencja międzyrządowa całkowicie go zmieni. Tak naprawdę decydentem jest konferencja międzyrządowa - to rządy w głosowaniach podejmą decyzję, co znajdzie się w traktacie. Jak już powiedziałem, w pracach Konwentu może być tylko konsensus, a więc ilość kompromisów i nie uwzględnionych poglądów może być bardzo duża.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#PoselAntoniMacierewicz">Zarysowany przez posła Józefa Oleksego obraz jest obrazem absolutnego chaosu, nieoznaczoności, nieodpowiedzialności. Mam nadzieję, a nawet wydaje mi się, iż jest wiele przesłanek do stwierdzenia, że ten obraz został z lekka przesadzony. Jeżeli tak miałaby wyglądać UE, do której pan chce, abyśmy weszli, w której do końca nic nie wiadomo, nie ma żadnych zobowiązań, pewników, znaczyłoby to, że skazujecie nas państwo zupełny przypadek. Wiemy skądinąd, że tak dramatycznie sytuacja nie wygląda - jedno jest pewne, nawet w najgorszej sytuacji każdy ma obowiązek starać się zrobić na swoim stanowisku to, co można zrobić zgodnie z podstawowymi regułami. Ponieważ jesteśmy ciałem demokratycznym, w związku z tym występując na Konwencie musi pan prezentować opinie skonsultowane z ciałem, z którego pan się wywodzi i którego stanowisko pan przedstawia. Jeżeli tak się nie stanie, będziemy uczestniczyli w oszustwie wobec opinii publicznej, czego bym nie chciał - dlatego proszę o przyjęcie mojego wniosku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#PoselJozefOleksy">Zaraz przystąpimy do głosowania, ale niestety muszę apelować do pana o nie mnożenie słów nie adekwatnych do sytuacji. Skąd wyprowadza pan wrażenie chaosu, przypadkowości? Wszystko jest znane: 40-letnia praktyka Wspólnoty, dotychczasowe traktaty, decyzja szczytu w Laaken i 62 pytania, decyzje Konwentu w sprawie grup roboczych, raporty - o tym wszystkim była tu mowa. Pan odkłada to na bok, wygłaszając swoją kwestię. Nie pojmuję pańskiej uporczywości.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#PoselRomanJagielinski">Ja uważam, że wniosek posła Antoniego Macierewicza jest bezzasadny. Ma miejsce zbieżność - przewodniczący Komisji poseł Józef Oleksy jest także członkiem Konwentu, ale nie jako przedstawiciel Komisji, a Sejmu. W związku z tym nie mamy możliwości narzucenia panu określonego poglądu, który chciałaby prezentować Komisja - przede wszystkim powinien pan starać się reprezentować poglądy Sejmu, czy polskiego społeczeństwa. Ani marszałek, ani Prezydium Sejmu dotychczas nie zobowiązali Komisji do rygorystycznego obciążenia posła Józefa Oleksego obowiązkiem prezentowania pewnych uzgodnień. Nie wiem, czy ten precedens nie spowoduje, iż kolejni posłowie będą próbowali coś panu narzucić, a przecież nie pan jeden jest reprezentantem Konwentu Europejskiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#PoselMichalTurkiewicz">W nawiązaniu do wypowiedzi posła Romana Jagielińskiego chcę zapytać, czy poseł Józef Oleksy jest reprezentantem polskiego parlamentu, czy też posła Antoniego Macierewicza i Komisji Europejskiej? Poseł Antoni Macierewicz proponował już różne rzeczy, ale nie wiem, czy jest taka praktyka, aby członkowie Konwentu byli zobowiązani do ścisłego prezentowania każdorazowo przyjmowanego stanowiska Komisji, których są członkami. Przecież nie muszą być członkami komisji europejskich swoich parlamentów. Jest to dziwna konstrukcja myślowa, kolejna z tych, które zgłasza w szczególności poseł Antoni Macierewicz. Stawiam wniosek przeciwny - o odrzucenie wniosku posła Antoniego Macierewicza.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#PoselJozefOleksy">W tym wniosku mieści się ogromna doza podejrzliwości, uznawania słuszności jedynie własnej wykładni, oraz brak doświadczenia, jak wyglądają konferencje międzynarodowe i sposób dochodzenia do konkluzji w tego typu gremiach. Gdyby wiedza na ten temat była większa, byłoby mniej skłonności do rygoryzmu w ustalaniu każdego zdania wypowiadanego przez polskich przedstawicieli. Zamykam dyskusję na ten temat. Przystępujemy do głosowania. Kto jest za przyjęciem projektu uchwały zgłoszonego przez posła Antoniego Macierewicza? Stwierdzam, że Komisja przy 3 głosach za, 21 przeciwnych i 3 wstrzymujących się odrzuciła projekt. Mamy jeszcze jedną sprawę, nie wiem, co z nią zrobić. Mianowicie, marszałek Sejmu przesłał nam wniosek Klubu LPR w sprawie uzupełnienia porządku obrad 41 czyli poprzedniego posiedzenia Sejmu: po pierwsze, o informację rządu w sprawie różnic w traktacie akcesyjnym uzgodnionym w Kopenhadze, a zaakceptowanym przez rząd, a po drugie, o informację rządu dotyczącą zapisów w traktacie akcesyjnym uzgodnionym na szczycie w Kopenhadze. Dla mnie obydwa te punkty brzmią jednakowo, i nie wiem, dlaczego wnioskodawcy zdecydowali się na ich rozdzielenie, ale nie w tym rzecz. My rozpatrywaliśmy wniosek o wprowadzenie sprawy traktatu akcesyjnego pod obrady Izby i wówczas mówiliśmy, że nastąpi to w momencie, kiedy będzie gotowa wersja polska - rząd przedstawi całość informacji o szczycie Kopenhadze, o treści tekstu i dokonanych tam ustaleniach. Proponuję, aby potraktować ten wniosek jako już przyjęty przez Komisję w momencie, kiedy skierowaliśmy do marszałka Sejmu propozycję wprowadzenia traktatu pod obrady Wysokiej Izby. Czy jest zgoda na takie potraktowanie zaległego wniosku? Nie widzę sprzeciwu, rozumiem, że Komisja przyjęła tę propozycję. Mamy jeszcze sprawę pisma przewodniczącego Klubu "Samoobrona" w kwestii wymiany wiceprzewodniczącego Komisji w związku z odejściem posła Wacława Klukowskiego z tego Klubu. Myślę jednak, że najpierw nad tą sprawą zastanowi się prezydium, po czym wystąpimy do Komisji ze stosownym wnioskiem. Zamykam posiedzenie Komisji.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>