text_structure.xml 204 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432 433 434 435 436 437 438 439 440 441 442 443 444 445 446 447 448 449 450 451 452 453 454 455 456 457 458 459 460 461 462 463 464 465 466 467 468 469 470 471 472 473 474 475
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 4 m. 15 pp.)</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Przedstawiciele Rządu: Prezydent Ministrów Leopold Skulski, Minister Spraw Wewnętrznych Stanisław Wojciechowski, Minister Spraw Wojskowych Józef Leśniewski, Minister Skarbu Władysław Grabski, Minister Sprawiedliwości Jan Hebdzyński, Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego Tadeusz Łopuszański, Minister Przemysłu i Handlu Antoni Olszewski, Minister Rolnictwa i Dóbr Państwowych Franciszek Bardel, Minister Kolei Żelaznych Kazimierz Bartel, Minister Poczt i Telegrafów Ludwik Tołłoczko, Minister Robót Publicznych Andrzej Kędzior, Minister Aprowizacji Stanisław Śliwiński, Minister Pracy i Opieki Społecznej Edward Pepłowski, Prezes Najwyższej Izby Kontroli Państwa Józef Higersberger, Prezes Głównego Urzędu Ziemskiego Tomasz Wilkoński.)</u>
          <u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">(Podsekretarze Stanu: W Min. Spr. Zagr. Jan Dąbski, w Min. Skarbu Ignacy Weinfeld, w Min. Sprawiedliwości Jan Morawski, w Min. Przemysłu i Handlu Henryk Strasburger, w Min. Poczt i Telegr. Jan Urbański, w Min. Rob. Publ Henryk Dudek, w Min. Skarbu Roman Rybarski, w Min. b. dzielnicy pruskiej Adam Poszwiński.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Protokół 139 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż, nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 140 posiedzenia leży w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako Sekretarze zasiadają pp. Sołtyk i Dębski. Listę mówców prowadzi p. Sołtyk. Proszę p. Sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#komentarz">(Czyta:)</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#SekretarzpJDębski">Interpelacja p. Matakiewicza i tow. do p. Ministra Spraw Wojskowych w sprawie zaległości w załatwianiu reklamacji wojskowych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#Marszałek">Interpelację tę prześlę p. Prezydentowi Ministrów na drodze regulaminem przepisanej.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do porządku dziennego:</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#Marszałek">Pierwsze czytanie ustawy o obrocie towarowym z zagranicą (druk nr. 1683).</u>
          <u xml:id="u-4.3" who="#Marszałek">Głosu nikt nie żąda, sprawa idzie do Komisji Skarbowo-Budżetowej i Przemysłowo-Handlowej.</u>
          <u xml:id="u-4.4" who="#Marszałek">Przystępujemy do nr. 2 porządku dziennego :</u>
          <u xml:id="u-4.5" who="#Marszałek">Pierwsze czytanie ustawy w przedmiocie ujednostajnienia na obszarze b. zaboru rosyjskiego ustaw i rozporządzeń o podatku przemysłowym oraz podwyższenia stawek podatkowych (druk nr. 1668).</u>
          <u xml:id="u-4.6" who="#Marszałek">I tu nikt nie żąda głosu, sprawa zatem idzie do Komisji Skarbowo-Budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-4.7" who="#Marszałek">Przystępujemy do nr. 3 porządku dziennego :</u>
          <u xml:id="u-4.8" who="#Marszałek">Dalszy ciąg pierwszego czytania preliminarza budżetowego Rzeczypospolitej Polskiej za czas od 1 lipca 1919 r. do 31 marca 1920 r. i od 1 kwietnia do 31 grudnia 1920 r.</u>
          <u xml:id="u-4.9" who="#Marszałek">Głos ma p. Poniatowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#PPoniatowski">Wysoka Izbo! Żyjemy w czasach, kiedy nie ulega już wątpliwości, że minęły dawne metody opierania skarbowości Państwa na rzeczach przygodnych, a więc już to na jakichś zdobyczach wojennych, już to na wyjątkowej zasobności kraju, spowodowanej jego przyrodą, żyjemy w czasach, kiedy wszyscy bez wyjątku uznają to, że zdrowe finanse Państwa oparte być mogą jedynie na wytwórczości kraju. Praca, ta twórczyni wszystkich wartości, musi być uważana za kamień węgielny, za fundament budowy zdrowych stosunków gospodarczych, a, co zatem idzie, i zdrowych stosunków finansowych kraju.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#PPoniatowski">Nikt temu zaprzeczyć dziś nie usiłuje, byłoby przeto wyłamywaniem drzwi otwartych usiłowanie ustalenia tej zasady. W praktyce jednak częstokroć dostrzec się dają dążności uzależnienia polityki finansowej Państwa od pewnych wpływów obcych, a nie od wytwórczości, nie od pracy samego społeczeństwa. Były i u nas, jak to sobie przypomnimy, przed rokiem usiłowania, ażeby pewną metodą zastraszenia Polski spowodować to, żebyśmy spodziewali się, że uzdrowienie naszych stosunków przyjść ma z zewnątrz, z pewnej obcej łaski, czy pomocy. Pamiętamy, jak to przed rokiem w okresie dyskusji nad reformą rolną bardzo głośno rozlegały się te ostrzegawcze rzekomo głosy, że przez takie, a nie inne uregulowanie stosunków gospodarczych Polski zrazimy sobie zagranicę, spowodujemy zamknięcie kredytów, spowodujemy zrujnowanie gospodarcze kraju. Dziś to należy do przeszłości, zwyciężył zdrowy instynkt narodu, który w sposób dobitny i jasny zaświadczył o tem, że szukać będzie rozwiązania spraw gospodarczych Polski na podstawie usiłowań zorganizowania życia tak, jak to jemu, społeczeństwu polskiemu najsłuszniejszem i najlepszem się wydaje. Usiłowania, które wówczas były podejmowane, miały swoją tradycję pewną, miały swoje zapoczątkowanie również i w polityce zagranicznej.</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#PPoniatowski">Dziś możemy stwierdzić, że uznanie zasady, że wytwórczość kraju, jego praca stanowi najważniejszą podstawę dla budowy całości życia gospodarczego, jest niezaprzeczone, ale jakże boleśnie od tej zasady teoretycznej odbija obraz naszego życia praktycznego, obraz tych stosunków gospodarczych, które dzisiaj w Polsce około siebie widzimy. Prawda, w polityce zagranicznej możemy zauważyć pewien dosyć zdecydowany, dość widoczny rozbrat z dotychczasowemi metodami uzależnienia się od obcych, zaczynamy wchodzić na drogę urabiania naszych stosunków wewnętrznych jedynie pod znakiem naszych własnych potrzeb, tradycji i zgodności haseł, z któremi idziemy, z istotnym duchem przekonań polskich. Widzimy, że ostatnie zapoczątkowania Rządu polskiego, w polityce wschodniej zwłaszcza, dają możność stwierdzenia, te weszliśmy na drogę samodzielnego rozstrzygania zagadnień wschodnich, rozstrzygania zgodnego ze szczytną tradycją wolnościową Polski, z tradycją, która nieraz prowadziła Polskę do obrony zasad wolności nie tylko swoich, ale i ościennych narodów, zasad polityki zgodnej z ideą demokratyczną, z ideą Polski ludowej, która w drodze ku przyszłości lepszej szuka oparcia i współdziałania u bratnich, wyzwolonych z pod jarzma rosyjskiego narodów.</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#PPoniatowski">Z zadowoleniem przeto witamy wiadomość o zawarciu przez Rząd polski układu z Ukrainą o uznaniu zasady niepodległego bytu państwowego narodu ukraińskiego, z zadowoleniem również przyjmujemy kroki Rządu polskiego, które zmierzają do zakończenia wielkiej wojny na wschodzie na podstawie dania możności ludom, między nami a Rosją właściwą leżącym, uformowania własnego bytu narodowego.</u>
          <u xml:id="u-5.4" who="#PPoniatowski">Wiemy jednak, że każda polityka zagraniczna musi być oparta o odpowiednie uzgodnienie sił wewnętrznych. Zewnętrzna polityka demokratyczna, ludowa, polityka zagraniczna, odpowiadająca obecnej Polsce ludowej, może być prowadzona z powodzeniem jedynie wówczas, jeśli zostaną wzniesione i zbudowane odpowiednio siły wewnętrzne Polski. Jeśliby siły wewnętrzne, siły gospodarcze i kulturalne Polski nie odpowiadały wielkim, najszczytniejszym chociażby programom i hasłom zewnętrznym, to tej polityce demokratycznej zabraknąć może tchu, polityka ta może się znaleźć w sytuacji bez wyjścia 1 doprowadzić może do takiego samego załamania się, do jakiego by doprowadzić mogła polityka imperialistyczna.</u>
          <u xml:id="u-5.5" who="#PPoniatowski">Jeżeli przeto zwrócimy oczy ku polityce wewnętrznej Państwa polskiego, to w praktyce, w życiu nas otaczającemi znajdziemy najjaskrawsze zaprzeczenie tej zasadzie, że pierwszym obowiązkiem Rządu, jego najważniejszem usiłowaniem ma być zbudowanie i wzmocnienie życia wytwórczego i pracy w kraju. Zdawać by się mogło, że działalność Rządu polegać powinna przedewszystkiem na ułatwieniu inicjatywie prywatnej wszelkich zapoczątkowań twórczych. Zdawać by się mogło, że zadaniem administracji będzie uregulowanie życia gospodarczego tak, żeby praca polska znajdowała tu w kraju jak najszersze zastosowanie, ażeby zbędnym stawał się odpływ sił polskich na zewnątrz, ażeby wytwórczość polska mogła być fundamentem odpowiedniej wymiany towarów z zagranicą i ażeby mogła pokryć wzmagające się zapotrzebowania gospodarcze Polski.</u>
          <u xml:id="u-5.6" who="#PPoniatowski">Dążność do uregulowania spraw gospodarczych w Polsce nie znalazła dotychczas wyrazu takiego, któremu by można oddać słuszność, że jest zapoczątkowaniem celowem, zmierzającem do uzdrowienia naszych stosunków. Głównym może tego powodem jest nieodpowiedniość naszej maszyny administracyjnej. Wiemy, że ktokolwiek dziś rozpoczyna jakąś działalność czy to gospodarczą, rolniczą, czy przemysłową, rozbija się, jak o ścianę, o przeszkody, które od strony maszyny państwowej mu stają na drodze. Napotyka on nie na ułatwienie, nie na pomoc, lecz na przeszkody.</u>
          <u xml:id="u-5.7" who="#PPoniatowski">Zdawaćby się mogło, że to paradoks. Przecież więcej urzędów różnych, zmierzających do popchnięcia naprzód rozwoju gospodarczego, być nie może Urzędów mamy pełno, urzędników aż za dużo, a jednak tak gospodarka rolna, jak przemysłowa niemal od roku naprzód się nie posunęła. Wiemy, że te kolosalne przestrzenie odłogów w Polsce w dalszym ciągu istnieją, wiemy, że uruchomienia warsztatów przemysłowych prawie że nie było.</u>
          <u xml:id="u-5.8" who="#PPoniatowski">Gdy zaczniemy badać przyczyny tego faktu, to napotkamy przedewszystkiem na to, że załatwienie spraw w polskich urzędach jest zorganizowane w taki biurokratyczny sposób, że przebrnąć przez całą sieć organów administracyjnych rzadko który z przedsiębiorców przemysłowych czy rolnych może.</u>
          <u xml:id="u-5.9" who="#PPoniatowski">W tej sieci napotyka się najprzód na te najdrobniejsze oczka, na najniższych urzędników, którzy swoją metodą biurokratyczną całkowicie mogą zabić każdą inicjatywę. Miałem już zaszczyt przed paru miesiącami zwrócić na to uwagę Wysokiemu Sejmowi, że system zorganizowania administracji taki, przy którym dojść do czynnika, rozstrzygającego sprawę, niemal niepodobna, bo się ma do czynienia z szeregiem nieodpowiedzialnych i niedecydujących referentów, pozostaje w jaskrawej sprzeczności z potrzebami rozwijającego się kraju. Ta metoda przesiewania każdej sprawy i referowania jej przez szereg osób, nie posiadających władzy decydowania, prowadzi do demoralizacji coraz to wyższych organów władzy. Bo jeśli do tego, stosunkowo wysoko w hierarchii urzędniczej postawionego organu administracyjnego przychodzi sprawa taka, która już przeszła przez ręce kilku czynników niższych, a nie była zdecydowana, to on ma zupełnie zrozumiałą skłonność do przekazania tej sprawy jeszcze komu innemu, już to komisji, już to organom odwoławczym.</u>
          <u xml:id="u-5.10" who="#PPoniatowski">Jesteśmy świadkami tego, że najpospolitszem, najpowszechniejszem narzekaniem wśród społeczeństwa polskiego jest to, że ma się do czynienia z czynnikami, pozbawionemi decyzji. Niejednokrotnie słyszy się nawet niezmiernie bolesne i ciężkie porównanie z metodami administracji niemieckiej, gdzie się miało do czynienia z antytezą tego postępowania, gdzie się miało do czynienia z pruskim podoficerem, czy bardzo niskim urzędnikiem, który miał dość znaczną możność decydowania. Decydował słusznie, czy niesłusznie, można się było od tej decyzji odwołać, lub też nie, jednak dochodziło się do rozstrzygnięcia sprawy. W Polsce dojść do rozstrzygnięcia jest najtrudniej. Oczywiście, że jeszcze trudniej dojść do rozstrzygnięcia, któreby klijenta zadowoliło. Stąd mamy do czynienia z chronicznem przewlekaniem każdej sprawy.</u>
          <u xml:id="u-5.11" who="#PPoniatowski">Sprawy gospodarcze na tej metodzie cierpią najbardziej. Sprawy gospodarcze, powierzone w pewnym zakresie samorządowi, całkowicie nie są załatwiane. Można powiedzieć śmiało, że czynniki administracyjne polskie czynią wszystko, ażeby życie samorządowe polskie jak najbardziej skrępować. Postępowanie organów administracyjnych względem władz samorządowych wywołuje krytykę jak najostrzejszą. Ze strony organów nadzorczych mamy nie usiłowanie rozwinięcia życia samorządowego, mamy nie usiłowanie przyjścia z pomocą często niedostatecznie świadomym, i niedostatecznie umiejętnym zapoczątkowaniem samorządu, lecz stałą zupełnie tendencję zepchnięcia samorządu do roli czynnika podrzędnego, do roli, co najwyżej, rady przybocznej przy staroście. Znamy wypadki, że starosta pozwolił na wyrzucenie z zebrania sejmiku powiatowego niemiłych mu członków samorządu; znamy wypadki, w których skrępowanie samorządu oparte jest na pierwszym lepszym wybiegu administracyjnym, że wystarczyło poddać w stan oskarżenia miejscowych działaczy samorządowych, jak to np. dzieje się nieraz z wójtami, że pod pozorem oskarżenia wójta posądzonego o działalność przestępną zawiesza się w czynnościach, w przeciągu roku nie następuje żadne rozstrzygnięcie. Gmina jest wtedy nieczynną, a czynności gminy sprawuje zastępczo ktoś mianowany, ktoś, komu na tem bynajmniej nie zależy, ażeby uczynić zadość obywatelom gminy, bo nie poczuwa się do włożenia na niego jakiejkolwiek odpowiedzialności, bo swego stanowiska nie czerpie z mandatu wyborczego, lecz traktuje siebie jedynie jako czynnik przygodny, jak ktoś, kto zastępczo sprawuje pewne czynności kancelaryjne, biurowe.</u>
          <u xml:id="u-5.12" who="#PPoniatowski">Organem, który ma służyć do regulowania niedomagań administracji, jest także sądownictwo; ma ono nie tylko załatwiać spory cywilne, lecz wchodzić ma niejednokrotnie i w rozstrzyganie sporów między obywatelami a administracją, regulować bieg prawny życia społecznego.</u>
          <u xml:id="u-5.13" who="#PPoniatowski">Miałem już parokrotnie sposobność zwracać uwagę, że organizacja sądownictwa naszego pozostawia bardzo wiele do życzenia. Przedewszystkiem najniższy stopień sądownictwa — sądy pokoju dzisiaj przedstawiają szczególny obraz; pozbawiono je niemal zupełnie pola działania, a to wskutek tego, że kompentencja sądów pokoju ograniczona jest do spraw, nie przekraczających 1000 marek. Spraw tych wobec spadku waluty jest stosunkowo mało. Sądy pokoju bardzo często załatwiają swoje funkcje w przeciągu bardzo krótkiego posiedzenia, paru sesji na tydzień. Większość spraw przeszła do sądów okręgowych i tam napływ nadmierny tych spraw zahamował przebieg nieformalny wymiaru sprawiedliwości w mierze bardzo znacznej. Jeżeli dodamy, że sędziowie pokoju, szczególnie na prowincji, wskutek tego, że zastosowano metodę nominacji, zamiast dawniej używanej w Królestwie metody wyborczej, są często właścicielami większych posiadłości i że się nie cieszą w ogromnej większości wypadków zaufaniem ludności, że sprawy rozstrzyganie w sądach pokoju bardzo często mają, na sobie cechy najzupełniejszej stronniczości, bo tam, gdzie chodzi np. o sprawę wyrzucenia fornala, brat szlagon nie zrobi krzywdy bratu szlagonowi i fornala w bardzo krótkich abcugach wyrzuci, że jeżeli chodzi o przykłady, bywają wypadki eksmisji i zasądzenia na podstawie wyroku sądu pokoju, chociaż było inne orzeczenie sądu rozjemczego, że zachodzą wypadki usuwania bez wyroku, to znajdziemy miarę tego, co należy mniemać o sądownictwie pokoju w obecnym stanie rzeczy w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-5.14" who="#PPoniatowski">Jeżeli chodzi o przykład bardzo jaskrawy, to mogę podać do wiadomości, że przed kilkoma miesiącami jeden z sędziów pokoju, będący równocześnie prezesem stowarzyszenia spożywczego, skierował przeciw funkcjonariuszowi w sklepie spożywczym do tegoż sądu pokoju, gdzie jest sędzią, sprawę o zabezpieczenie powództwa, którego wcale nie wytoczył. Nie posiadam głębokiej znajomości prawa, wiem jednak o tem, że żaden sąd nie ma prawa zabezpieczania powództwa nie wytoczonego, a jednak ławnicy, idąc na rękę swemu sędziemu, sprawę na niekorzyść owego funkcjonariusza sklepowego przesądzili.</u>
          <u xml:id="u-5.15" who="#PPoniatowski">Ale to byłoby może dla Panów nieciekawe, bo mogliby powiedzieć: Cóż z tego, że poszczególny sędzia popełnił nadużycie! Jednakże tu zachodzi fakt o wiele ciekawszy. Ów osądzony odwoływał się do instancji wyższej, mianowicie do wydziału odwoławczego w Sądzie Okręgowym w Siedlcach i również sprawę przegrał. Również sąd odwoławczy nie miał tego poczucia sprawiedliwości, któreby się zdawało w tej instancji koniecznem, nie miał tej znajomości prawa i w sposób zupełnie prosty przesądził, że oczywiście ma słuszność sędzia, a nie strona, przeciwna. Jeśli chodzi o epilog tej sprawy, to przed kilku miesiącami zakomunikowałem to p. Ministrowi Sprawiedliwości, dotychczas jednak nie otrzymałem odpowiedzi w tej sprawie. Muszę przeto mniemać, że sprawy niesłusznie rozstrzygnięte w sądzie polskim, nie znajdują w żadnej wyższej instancji należytego załatwienia. Jeśli chodzi o osobę tego sędziego, to muszę jeszcze powiedzieć, że za nadużycia, które popełnił jako prezes stowarzyszenia spożywczego, znajduje się dziś sam pod sądem; sprawa jest u sędziego śledczego. Mimo to wszystko dojść do czynnika, któryby sprawiedliwość wymierzył, w tym wypadku się nie udało.</u>
          <u xml:id="u-5.16" who="#PPoniatowski">Toteż nie możemy się dziwić, że wśród społeczeństwa polskiego, zwłaszcza wśród klas pracujących, wśród ludności wiejskiej rośnie to przekonanie, że sprawiedliwości w Polsce znaleźć nie można. Nie potrzeba dodawać, że to przeświadczenie nie wpływa korzystnie na rozwój państwowości polskiej, że to przeświadczenie należałoby co rychlej zmienić na inne i że należałoby w sposób stanowczy, w sposób zupełnie zdecydowany wejść na drogę reorganizacji polskiego sądownictwa.</u>
          <u xml:id="u-5.17" who="#PPoniatowski">Czynniki administracyjne, które niejednokrotnie zastępują u nas władze sądowe, korzystając z prawa więzienia osób podejrzanych o działanie występne przeciw Państwu, można powiedzieć, dotychczas sprawują tę swoją funkcję w sposób dość nieograniczony, dość nawet nieokreślony. Wiemy, że mimo zasady, że po aresztowaniu sprawa winna być przekazana prokuratorowi, a w razie niezatwierdzenia przez prokuratora potrzeby zaaresztowania, osoba więziona powinna być wypuszczona, praktyczny bieg rzeczy jest zupełnie inny. Wiemy o tem, że długie miesiące aresztowani są przetrzymywani w więzieniach bez podania im jakichkolwiek motywów aresztowania, że częstokroć nie wiedzą, za co i kto spowodował ich aresztowanie.</u>
          <u xml:id="u-5.18" who="#PPoniatowski">Rzeczy te doszły do znacznej bardzo jaskrawości na terenie tej niezależnej naszej dzielnicy polskiej, na terenie Poznańskiego. Wiemy, że tam władze administracyjne, które częstokroć sprawują i różne inne funkcje, w społeczeństwie zorganizowanem administracji nie przysługujące, posiłkują się prawem aresztowania w bardzo szerokim zakresie. W tej dzielnicy, w której kierownik policji w Poznaniu niejednokrotnie występuje na zebraniach politycznych jako przedstawiciel społeczeństwa, gdzie zachodzi dziwne pomieszanie pojęć odnośnie do tego, kto reprezentuje społeczeństwo, a kto władzę, w tej dzielnicy mamy do czynienia z wypadkami aresztowań bardzo jaskrawemi, z przetrzymywaniem w więzieniach przez czas dłuższy ludzi najzupełniej niewinnych, jak to się stało w Gnieźnie, gdzie kilka osób zaaresztowano, między nimi profesora gimnazjalnego Żaka, rzekomo z powodu, że demonstracje w okresie pobytu Naczelnika Państwa przybrały charakter niepożądany dla miejscowych czynników administracyjnych.</u>
          <u xml:id="u-5.19" who="#PPoniatowski">To, co działo się w dzielnicy Poznańskiej, znajduje swój smutny epilog, bo jak wiadomości głoszą, sama ludność musiała ostatecznie zareagować przeciw temu obrzydliwemu systemowi policyjnemu, który tam trwał, sama ludność musiała do uzdrowienia stosunków się przyczynić. Sądzę, że nie jest pożądane, żeby tą metodą załatwiały się sprawy na terenie naszego Państwa, sądzę, że z przykładu poznańskiego skorzystać powinna administracja polska, żeby uzdrowić te fatalne stosunki policyjne i administracyjne, które mamy na terenie kraju.</u>
          <u xml:id="u-5.20" who="#PPoniatowski">Odnośnie do spraw czysto gospodarczych wiemy, że jedną z rzeczy podstawowych dla produkcji i dla wydajności naszego Państwa musi być wytwórczość rolna.</u>
          <u xml:id="u-5.21" who="#PPoniatowski">Wiemy, że produkcja rolna w ogromnej mierze została zahamowana wskutek zniszczenia wojennego. Usiłowania, które są czynione przez ustawodawstwo polskie, aby temu zaradzić, są dosyć znaczne. Wszyscy o tem wiemy, że kredyty, z któremi Rząd przychodzi na Sejm, są tutaj jak najchętniej i jak najbardziej jednogłośnie wotowane. Wiemy o tem, że niejedną ustawę dano Rządowi, ażeby przyczynił się w sposób stanowczy do powiększenia przestrzeni uprawnej, ażeby wreszcie znikły odłogi polskie, ażeby gospodarkę rolną postawił na należytym poziomie. Ale, proszę Panów, od uchwalenia ustawy do wprowadzenia czegoś w życie leży wszędzie przestrzeń bardzo znaczna, a u nas w Polsce niesłychanie wielka.</u>
          <u xml:id="u-5.22" who="#PPoniatowski">Mamy oto przed oczyma rozporządzenie wykonawcze Ministra Rolnictwa, dotyczące zagospodarowania odłogów. Jeżeli przypomnimy sobie treść ustawy i przyjrzymy się rozporządzeniu wykonawczemu, to będziemy mieli jaskrawy przykład tego, w jaki sposób drogą samowoli ministerialnej można każdą choćby najlepszą ustawę uczynić zupełnie niewykonalną, jak to można zapobiec temu, aby ustawa okazała jaki wpływ na zagospodarowanie Polski.</u>
          <u xml:id="u-5.23" who="#PPoniatowski">Panowie sobie zapewne przypominają, bo to było pewnym przedmiotem walki, że organem, który ma być powołany do wykonywania na najniższym szczeblu ustawy o zagospodarowaniu odłogów, ma być organ administracyjny już istniejący, organ, wszędzie posiadający swoje urzędy, a więc, jak wnosiliśmy wówczas, gmina wiejska. Chodziło o to, żeby nie powoływać nowego urzędu, chodziło o to, żeby przez budowanie nowej sieci administracji nie odwlekać momentu, w którym będzie można wykonać ustawę o wydzierżawieniu odłogów. Panowie sobie zapewne przypominają, że argumentem wysuwanym przeciw załatwieniu tej sprawy przez samo Ministerstwo Rolnictwa było to, że funkcjonariuszy Ministerstwa Rolnictwa na terytorium Polski mamy niezmiernie mało. Panowie również przypominają sobie, że argumentem wysuwanym przez prawicę sejmową przeciw urzędowi gminnemu było to, że na terytorium b. Galicji, zwłaszcza b. Galicji wschodniej, urzędy gminne, jako złożone z ludzi niepolskiej często narodowości, narodowości rusińskiej, mogą stronnie i w sposób dla Polski szkodliwy załatwiać sprawy dotyczące dzierżawy odłogów. Oczywiście ten argument miał walor jedynie co do b. Galicji wschodniej. Proponowaliśmy przeto i. Izba się na to zgodziła, że upoważnimy p. Ministra Rolnictwa do tego, żeby nie miał obowiązku, tylko żeby miał prawo powierzyć urzędom gminnym wykonanie tej ustawy, przewidując, że skorzysta z tego prawa dla b. Galicji wschodniej i, że tam inne organy a nie urzędy gminne upoważni do funkcji wykonawczej.</u>
          <u xml:id="u-5.24" who="#PPoniatowski">Ale weźmy rozporządzenie wykonawcze, to znajdziemy, że sprawa została potraktowana właśnie na opak, że właśnie na terenie całej Galicji urzędem, któremu znaczną część wykonania powierzono, jest urząd gminny, a dla terenu b. Kongresówki są nim nowe, mające się dopiero zorganizować Komitety Pomocy Rolnej. Sądzę, że nie znajdzie się w Izbie nikt, ktoby potrafił uzasadnić takie wręcz odwrotne potraktowanie sprawy. Komitety Pomocy Rolnej jeszcze nie istnieją. Powoływać te Komitety ma starosta i starosta również ma być czynnikiem decydującym w sprawach dzierżawy odłogów, starosta ma spisywać odpowiednie umowy z kandydatami na dzierżawców.</u>
          <u xml:id="u-5.25" who="#PPoniatowski">Panowie chyba zdają sobie sprawę z tego, że jest to znaczne utrudnienie, bo jeśli starosta nie włoży dobrej woli i nie powoła gmin do zorganizowania Komitetów Pomocy Rolnej, to sprawa z miejsca nie ruszy. Jesteśmy po dziś dzień świadkami tego, że większość gmin nie wie, jaką rotę ma spełnić w dzierżawieniu odłogów i sprawa z miejsca nie rusza.</u>
          <u xml:id="u-5.26" who="#PPoniatowski">Ale, proszę Panów, przypuśćmy na chwilę, że z miejsca sprawa ruszy, przypuśćmy na chwilę, że się znajdzie grupa starostów, która powoła te komitety gminne i z dobrą wolą przystąpi do wykonania tej ustawy. Otóż w jednym z następnych paragrafów rozporządzenia p. Ministra Bardla znajdziemy, że od każdej decyzji starosty służy odwołanie do wojewody. Jak Panom wiadomo, a sądzę, że wszystkim wiadomo, województw posiadamy zorganizowanych 5. A więc te dziesiątki tysięcy spraw oprą się o województwa. Muszę to stwierdzić z całym naciskiem, że nie przewiduję większej ilości spraw, któreby nie były zaskarżone do województw, bo nasze ziemiaństwo wszelkiemi siłami będzie się broniło od przymusowego wydzierżawiania odłogów i w każdym wypadku decyzja starosty będzie zaskarżana do wojewody. Zaskarżenie do wojewody może przewlec sprawę o trzy tygodnie, da możność zniesienia prawie każdego układu, bo w rozporządzeniu p. Ministra Bardla jest taki szczęśliwy artykuł 9, który powiada, że jeśli właściciel większego obszaru dworskiego, chociaż obecnie zagospodarować całej przestrzeni nie może, ale ma zamiar zagospodarować ją w roku przyszłym, czy za dwa lata, to może domagać się, ażeby w terminie, ustanowionym w umowie dzierżawnej, uwzględniono to usiłowanie zagospodarowania większego terenu w latach przyszłych. To znaczy, że chociaż ustawa przewiduje termin 4-letni, to należałoby robić umowy dzierżawne, stosownie do deklaracji właściciela większej posiadłości, na rok odnośnie do tej przestrzeni, którą deklaruje zagospodarować w roku 1921, a na dwa lata co do przestrzeni, którą deklaruje zagospodarować w roku 1922, czyli że mamy niczem nieusprawiedliwione zniesienie odpowiedniego artykułu ustawy sejmowej i wprowadzenie na to miejsce artykułu, który na nowych dzierżawców wkłada obowiązek uprawy odłogu, obsiania go w roku pierwszym z tem, że może mu być odebrany przez właściciela w roku następnym. Ten artykuł daje wojewodom możność kasowania wszelkich umów, które przez starostów zostały zawarte na okres czteroletni.</u>
          <u xml:id="u-5.27" who="#PPoniatowski">Jeśli dalej przypomnimy sobie, że cały proces załatwienia przymusowej dzierżawy odłogów musi być załatwionym przez Ministra Rolnictwa do 1 lipca i uprzytomnimy sobie, że więksi właściciele i bardzo wielu uzależnionych od nich, będących pod ich wpływem starostów, prowadzi sabotaż tej ustawy, to oczywiście w większości spraw dojdziemy szczęśliwie do tego 1 lipca, a ilość odłogów w Polsce nie zostanie ani o odrobinę pomniejszona.</u>
          <u xml:id="u-5.28" who="#PPoniatowski">Sądzę, że to rozważenie stosunku rozporządzenia wykonawczego do ustawy jest dość pouczające, abyśmy mogli dojść do konkluzji, że ten Rząd, który nie ma woli zdecydowanej do przeprowadzenia akcji istotnej uzdrowienia stosunków polskich, że ten Rząd słaby i chwiejny, który szuka powodu do tego, aby się uchylić, aby ominąć każdą twardszą, każdą bardziej stanowczą decyzję Sejmu, że ten Rząd należycie zagospodarowania Polski nie przeprowadzi.</u>
          <u xml:id="u-5.29" who="#PPoniatowski">Zupełnie podobnie, jak ze sprawą odłogów, ma się i sprawa wielkiego kredytu na pomoce rolne. Ten kredyt również w ogromnej części został zmarnowany przez to, że trafia do rąk nieodpowiednich, że aparat, który powołano do rozporządzania tym kredytem, nie był na wysokości zadania.</u>
          <u xml:id="u-5.30" who="#PPoniatowski">Jeśli w gospodarce leśnej, w gospodarce, która powinna nam dać obecnie gotowy niejako kapitał do poprawienia naszych stosunków finansowych, znajdujemy podobne niedołęstwo, jak w gospodarce rolnej, to nie będzie dla nas rzeczą dziwną, że niema u nas poprawy stosunków gospodarczych. Zarząd dóbr państwowych nie tylko w zakresie rolnictwa dał dowód tego, że nawet ziemi rządowej nie jest w stanie uczynić produktywną. Wszystkim są znane wypadki, że wielkie obszary, znajdujące się w zarządzie państwowym, leżą odłogiem, że są wydzierżawiane na rozmaite pastwiska i poligony, że się je wydzierżawia większym przedsiębiorcom, którzy paskują następnie, poddzierżawiając te przestrzenie. Jeśli to wszystko dodamy do znanej nam już sprawy, że się nie posuwa parcelacja, to będziemy mieli obraz zupełnego zaniedbania gospodarki rolnej przez zarząd dóbr państwowych.</u>
          <u xml:id="u-5.31" who="#PPoniatowski">Dość powiedzieć, że w przeciągu tego półtora roku działania Ministerstwa Rolnictwa, a właściwie nie półtora roku, Ministerstwo Rolnictwa działało już dłuższy czas jako jeden z wydziałów Rady Stanu, że w przeciągu tego czasu nie zdołało ono przeprowadzić odpowiedniej ewidencji ziemi państwowej, a sądzę, że dojdziemy do szczytu niedołęstwa w administracji rządowej.</u>
          <u xml:id="u-5.32" who="#PPoniatowski">W zarządzie lasów dostrzeżono, że pozwolenia na wyrąb lasów są dawane tak lekką ręką, że dzisiaj jest zjawiskiem zupełnie powszechnem niszczenie lasów serwitutowych. W wielu wypadkach dochodzi do starć między ludnością a strażą leśną z powodu, że właściciele lasów uzyskują od Ministerstwa Rolnictwa pozwolenia na wyrąb lasów serwitutowych, przez co niewątpliwie uszczuplają, a nawet często zupełnie pozbawiają serwitoratów możności korzystania z przysługujących im praw. W tym okresie, który poprzedza regulowanie serwitutów, w którym wymiar odszkodowań za serwituty ma być oparty nie tylko na przepisach dawniejszych lecz i na możności wykonywania tego serwitutu, takiej działalności nie można inaczej zakwalifikować jak tylko jako działalność celowo zmierzającą do tego, aby udaremnić możność przeprowadzenia słusznych odszkodowań za serwituty.</u>
          <u xml:id="u-5.33" who="#PPoniatowski">Do zakresu działania Ministerstwa Rolnictwa należy również udzielanie zezwoleń na wywóz nasion i innych środków niezbędnych dla produkcji rolnej na kresach. Zdawałoby się, że jednostki, przystępujące do uruchomienia warsztatów rolnych na kresach powinny się spotkać z jaknajdalej posuniętemi współdziałaniem Państwa, a tymczasem mają one do przezwyciężenia aż dwojakie trudności: nie tylko trzeba uzyskać pozwolenie od Ministerstwa Rolnictwa na wywóz odpowiedniej ilości nasion stąd, ale również od rządu kresowego na wwóz jakiejkolwiek ilości nasion na te kresy wschodnie. Trwa to oczywiście nieskończenie długo, ale oprócz tego dla uzyskania pozwolenia na wywóz produktów rolnych stąd trzeba się wykazać świadectwem posiadania tego produktu, czyli trzeba przedstawić zaświadczenie nabycia, na to, zaś, aby zakupić jakiś produkt, trzeba mieć świadectwo wywozu. W ten sposób jest rzecz tak dowcipnie zorganizowana, że z którejkolwiek by się strony chciało zacząć, zawsze jest brak jakiegoś zezwolenia. Dla uzyskania następnego pozwolenia potrzebne jest pierwsze. W praktyce rzecz się przedstawia tak, że bardzo liczne jednostki, które chciały przystąpić do zorganizowania produkcji na kresach, musiały zaniechać tego, napotkawszy u administracji polskiej na olbrzymie przeszkody.</u>
          <u xml:id="u-5.34" who="#PPoniatowski">O stosunkach kolonizacyjnych, o stosunkach najzupełniejszego zaniedbania akcji, zmierzającej do wykonania reformy rolnej, długo mówić nie będę, sądzę, że rozwinie się nad tą sprawą dyskusja w najbliższym czasie. Jako ilustracja niechęci Rządu do wykonania jakichkolwiek kroków przyśpieszenia reformy rolnej wystarczy fakt, że Wysoka Izba przed 5 miesiącami wyasygnowała do dyspozycji Rządu kredyt w wysokości 70 milionów w tym celu, ażeby przynajmniej pierwsze niezbędne kroki w kierunku kolonizacji poczynić, i w przeciągu tych 5 miesięcy Rząd nie wydał rozporządzenia wykonawczego, Rząd nie spróbował sięgnąć po te pieniądze, nie spróbował ich zużyć, nie wiedział jak je zużyć, czy nie chciał, sądzę, że inaczej tego osądzić nie można, tylko jako czyn złej woli Rządu w kierunku niewykonania reformy rolnej.</u>
          <u xml:id="u-5.35" who="#PPoniatowski">Działalność. Skarbu Państwa idzie zupełnie równolegle z tem niedołężnem i nieumiejętnem działaniem gospodarczem Ministerstwa Rolnictwa. Działalność ministerstwa Skarbu wykazała nam jaskrawię, iż nie zdobyto się tam na żaden śmielszy krok, zmierzający do zasilania funduszów Państwa przez istniejące gotowe zasoby bogactwa w Polsce. Jeżeli przejrzymy spis dochodów Państwa, spis podatków z których się ma czerpać dochody na odpowiednie pozycje rozchodów, to znajdziemy, że pozycją najważniejszą jest monopol tytoniowy, monopol spirytusowy i opłaty stemplowe. Jedynie poważną pozycją oprócz tego jest jednorazowa danina majątkowa, danina, która również w niedostatecznej mierze rolę swoją spełnia i zostaje wykonana bardzo późno. Sam monopol tytoniowy ma przynieść sto kilkanaście milionów, monopol cukrowy blisko 100 milionów.</u>
          <u xml:id="u-5.36" who="#PPoniatowski">A więc drogą podatków pośrednich kroczy Rząd, a więc szuka tych sposobów łatwego opodatkowania produktów najbardziej potrzebnych, takich, jakim jest cukier. Podatek od piwa wynosi tylko milion paręset tysięcy. Znajdujemy, że taka pozycja, jak opodatkowanie kart do gry, w budżecie Państwa polskiego wynosi 20.000 marek. To rozczulające. Z opodatkowania tej rzeczy, która może przynieść poważne źródło dochodu, Skarb polski osiągnie tylko 20.000 marek. Więc z opodatkowania zbytku Skarb polski zyska tyle, że może sobie sprawić aż jednego woźnego w ciągu roku, natomiast państwo nie zawahało się opodatkować cukru poważnie, tego produktu niezbędnego dla ludności, któryby należało obecnie w ciężkich czasach aprowizacyjnych od tego systemu podatkowego wykluczyć.</u>
          <u xml:id="u-5.37" who="#PPoniatowski">Cały podatek majątkowy wyniesie zaledwie kilkanaście milionów. Proszę Panów, co śmieszniejsza, brniemy coraz bardziej w postanowieniach i wymierzaniu podatków takich, których wymiaru i samego ściągania nie opłacą wpływy z tych podatków. Typowym pod tym względem jest podatek mieszkaniowy, który ma przynieść na terenie b. Królestwa Kongresowego aż dwa miliony marek. Czy Panowie zdajecie sobie sprawę, że wymiar tego podatku i te wielkie arkusze płatnicze, które otrzymują opodatkowani, są bezwątpienia więcej warte, same nawet te arkusze, ten papier, niż ten podatek, który wpłynie, nie mówiąc już o pracy, która zostanie zużyta na wymierzenie tych 15-, czy 20-fenigowych należytości.</u>
          <u xml:id="u-5.38" who="#PPoniatowski">Ten system biurokratyczny do tego stopnia przejął machinę państwową, że każdy najciemniejszy obywatel państwa jest w stanie zauważyć, iż ilość personelu administracyjnego, zwłaszcza w tych urzędach skarbowych, nie pozostaje w żadnym stosunku do tego co te urzędy mają wypełnić, nie pozostaje w żadnym stosunku do tej strugi pieniędzy, którą ma otworzyć urząd podatkowy dla Państwa.</u>
          <u xml:id="u-5.39" who="#PPoniatowski">Kilkakrotnie wyrażaliśmy tutaj imieniem naszego stronnictwa przekonanie, że dopóki Rząd polski w zakresie polityki skarbowej nie zerwie w sposób stanowczy i radykalny z dotychczasową metodą szukania podatków niewidocznych, niewyraźnych, niby to nie dotkliwych, oparcia budżetu na podatkach pośrednich, a cofania się przed każdym krokiem zdecydowanym i stanowczym sięgnięcia do kieszeni zamożniejszej części społeczeństwa polskiego, dopóty do uzdrowienia finansów w Polsce nie dojdzie. Politykę finansową Państwa obecnie prowadzoną uważamy za najzupełniej zgubną, rujnującą nie tylko na dziś, ale i na przyszłość, a to przez zabagnienie sprawy waluty, która z każdym dniem się zwiększa przez ciągłe i ustawiczne emisje nowych biletów kredytowych.</u>
          <u xml:id="u-5.40" who="#PPoniatowski">Polityka administracyjna i polityka gospodarcza Państwa polskiego, jeżeli ma sprostać tym wielkim zadaniom, które przed Polską stoją, muszą wejść na nowe tory. Tej budującej się obecnie Polsce ludowej odpowiadać powinna nie tylko właściwa społeczeństwom ludowo zorganizowanym polityka zagraniczna, ale też odpowiedni stan administracji i stosunki gospodarcze, odpowiadające zagadnieniom państwowym wewnątrz kraju.</u>
          <u xml:id="u-5.41" who="#PPoniatowski">Dotychczas mamy powód do stwierdzenia, że polskie stosunki z zagranicą, polski eksport pchany jest przez politykę Rządu do tego, żeby się ograniczał jedynie i tylko do eksportu ludzi. Stawiamy tutaj ten zarzut Rządowi, że swoją polityką gospodarczą wzmacnia i potęguje emigrację z Polski, zamiast ją zażegnać. Stawiamy Rządowi polskiemu zarzut, że nie przyczynił się do tego, ażeby polskie ręce znalazły tu na terenie krajowym należytą pracę, oskarżamy go o to, że powoduje zwiększenie się wychodźctwa nawet do krajów najbardziej Polsce wrogich, nawet do Niemiec. Oskarżamy Rząd o to, że nie uczynił nic ani przez należyte wykonanie reformy rolnej, ani przez uruchomienie przemysłu, ażeby emigrację uczynić zbędną, a ograniczyć ją przynajmniej do rozmiarów takich, w jakich odbywa się w innych społeczeństwach zorganizowanych.</u>
          <u xml:id="u-5.42" who="#PPoniatowski">Mam przeto zaszczyt w imieniu mego stronnictwa oświadczyć, że o ile politykę Rządu zagraniczną, zwłaszcza w ostatnich jej przejawach, uważamy za politykę, zapoczątkowującą nowy okres samodzielnych działań polskich, działań zgodnych z interesem narodu i z duchem narodowych tradycji, i jesteśmy gotowi najgoręcej poprzeć te kroki i te zamiary Rządu, które oparte będą na usiłowaniach doprowadzenia do rychłego zakończenia wojny na podstawie uzyskania wolności ludów z Polską sąsiadujących i na podstawie zabezpieczenia Polsce dobrych, sąsiedzkich z temi ludami stosunków, o tyle musimy pozostać w ostrej opozycji przeciw działalności Rządu wewnątrz kraju, zarówno co do administracji, jak zwłaszcza co do gospodarki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Zagórski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#PZagórski">Wysoka Izbo! Omawiany obecnie preliminarz budżetowy zamyka się okrągłą cyfrą 47.754.014.747 mk. Jest to budżet tak wysoki, iż gdyby które z największych państw Europy zachodniej pokusiło się na podobny budżet, We wszystkich obywatelach danego państwa powstałby strach paniczny. Jednak po upadku waluty oraz wielkich dodatków na prowadzenie wojny, ogromna ta cyfra nas nie przeraża, zdajemy sobie bowiem sprawę, że nowo budujące się państwo wymaga kolosalnych wydatków.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#PZagórski">W czasie wojny wszechświatowej wszystkie państwa opierały budżety swoje na zupełnie odmiennych podstawach, aniżeli to czyni nasze Ministerstwo Skarbu. I tak budżet wojenny Anglji w roku 1917–18 opiera się na dwóch pozycjach zasadniczych: na podatku dochodowym i podatku od zysków wojennych. Pierwszy przyniósł 7,3 miljarda franków, drugi 7,1 miljarda franków. Razem dwa te podatki dostarczyły 14,4 miljarda franków czyli dwie trzecie ogólnych wpływów państwowych; jedna trzecia wpłynęła z innych opłat i podatków konsumcyjnych.</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#PZagórski">Również i państwo niemieckie weszło na drogę radykalnych reform podatkowych. W Niemczech, jak i w innych państwach wojujących zyski wojenne stały się obfitem źródłem dochodów państwowych. Podatek wojenny przyniósł w roku 1917–18, półtora miliarda marek. Ta pozycja pomogła do prowadzenia stras7ncj wojny. My, niestety opieramy nasz budżet państwowy na odmiennych i wręcz przeciwnych podstawach, Nie jest to jednakże winą obecnego Ministra Skarbu, że preliminarz budżetowy jest tak skonstruowany, iż zaledwie 3 miljardy marek potrafimy wyciągnąć od naszych obywateli na pokrycie tego budżetu, wynoszącego, jak poprzednio powiedziałem, 47 i trzy czwarte miljona marek.</u>
          <u xml:id="u-7.3" who="#PZagórski">Proszę Panów, odpowiedzialność za budżet ten oraz za system podatkowy i płatniczy naszych obywateli składani całkowicie na poprzednich ministrów Skarbu, którzy nie byli zdolni poprowadzić innej gospodarki, nie opracowali ustaw podatkowych, nie ściągnęli daniny państwowej od paskarzy i dorobkiewiczów wojennych.</u>
          <u xml:id="u-7.4" who="#PZagórski">Za poprzedniego Ministra Skarbu p. Englicha postawiłem wniosek w komisji Skarbowo-Budżetowej, aby opłaty od towarów luksusowych, wwożonych do kraju, pobierać w złocie, aby za wydawane koncesje skarb państwa pobierał złoto. Domagałem się od Ministra Skarbu, żeby wszystkie kantory wymiany pieniędzy obłożono jednorazową daniną w kwocie 1000 mk. w złocie. Każdy koncesjonariusz może płacić daninę państwu w złocie, każdy kupiec, który wwozi luksusowe towary, może opłacać złotem koncesje lub cło na rzecz państwa. Minister Englich powiedział mi, że jest nieetyczne brać pobory w złocie. To samo mniej więcej zdanie wygłosił i b. minister Karpiński. Dopiero obecny Minister Skarbu wszedł na tę drogę, że za przedmioty zbytku, wwożone do kraju będzie pobierane złoto jak również za koncesje na kantory wymiany pieniędzy oraz inne wszelkiego rodzaju koncesje. Niechaj spekulanci i dorobkiewicze wojenni składają państwu złoto.</u>
          <u xml:id="u-7.5" who="#komentarz">(Głos: Zapóźno)</u>
          <u xml:id="u-7.6" who="#PZagórski">Jest to trochę może zapóźno, ale lepiej późno niż nigdy.</u>
          <u xml:id="u-7.7" who="#komentarz">(Głos na lewicy: O nieboszczykach źle się nie mówi)</u>
          <u xml:id="u-7.8" who="#PZagórski">Proszę Panów, Anglja osiągnęła w okresie budżetowym 1917–18 r. 21 miljardów franków z dwóch podatków: dochodowego i od zysków wojennych, co stanowi dwie trzecie pokrycia budżetu, do tego zmierza również nasz obecny Minister Skarbu.</u>
          <u xml:id="u-7.9" who="#PZagórski">Padło przed chwilą w Wysokiej Izbie zdanie, że o umarłych źle się nie mówi. W tem zdaniu kryje się coś innego, mianowicie zarzut pod adresem Ministra Skarbu p. Grabskiego, jednakże muszę wziąć w obronę obecnego Ministra Skarbu, który wniósł do Sejmu 10 ustaw podatkowych, dzięki którym Skarb Państwa znacznie się zasilił. Sama sprawiedliwość wymaga, ażeby tym, którzy starają się o dobro i rozwój państwa i dążą do napełnienia skarbu, okazać wdzięczność. Proszę Panów, preliminarz budżetowy słusznie nas nie zadawalnia. Główne wpływy stanowią pożyczki wewnętrzne, winniśmy dopomóc Ministrowi Skarbu, żeby on w całej rozciągłości przedsięwzięcia swoje przeprowadził.' Pożyczka zagraniczna czy wewnętrzna obciąża obywateli państw, bo trzeba od niej opłacać odsetki, na pokrycie których będą musieli obywatele płacić podatki. Dziś jest to malum necessarium, lecz dalej państwo nie może kroczyć po tej drodze.</u>
          <u xml:id="u-7.10" who="#PZagórski">Obecnie pobierane są tylko podatki pośrednie i konsumcyjne, przygniatające całym swoim ciężarem wyłącznie klasę robotniczą. W wielu miastach fabrycznych robotnicy uginają się pod ciężarem nędzy i niedostatku. Robotnicze dzieci i żony chodzą głodne, obdarte i wynędzniałe. Zajrzyjmy do sfery urzędniczej, a zobaczymy tam ten sam obraz, a niekiedy jeszcze gorszy. Tymczasem dorobkiewicz wojenny wydaje około 1000 mk. dziennic na życie, robi oszczędności parę tysięcy marek dziennie, a więc nie płaci daniny państwowej w tym stosunku, w jakim musi płacić robotnik, który wydaje całkowicie to, co zarobił i jeszcze mu nie wystarcza.</u>
          <u xml:id="u-7.11" who="#PZagórski">A dalej sfera urzędnicza: dość zajrzeć do nich i popatrzeć, jak żyją. Przecież urzędnik musi być przyodziany po ludzku. Otrzymuje po 1500 do 2000 mk. miesięcznie, gdy para butów kosztuje 1600 mk., kiedy jedna para dolnej garderoby męskiej dochodzi do 1000 mk. I dlatego też, ze wszystkich stron daje się słyszeć jedno zdanie: Nie chcemy dodatków drożyźnianianych, nie chcemy wygórowanej płacy za naszą pracę, chcemy mieć jak najmniejsze pensje, ale żądamy, aby państwo dało nam in natura to, czego nie możemy za te pensje otrzymać. A więc obuwie, odzież, bieliznę i żywność. Tym dwóm klasom społecznym, urzędnikom i robotnikom, na barkach których spoczywa przyszłość państwa, którzy jedni tylko produkują i pracują na rzecz państwa, Rząd musi przyjść z pomocą i ich wydatki domowe całkowicie pokryć.</u>
          <u xml:id="u-7.12" who="#PZagórski">Przechodząc do spraw aprowizacyjnych kraju, muszę stwierdzić, że nawet Salomon z pustego nie naleje. Chodzą delegacje robotnicze i urzędnicze do Ministerstwa Aprowizacji. Minister Aprowizacji daje to co może, to co ma. Ministerstwo Aprowizacji nie ma obszarów nie ma ziemi, nie ma spichlerzy z nagromadzonem zbożem, ma tylko to, co otrzyma z kraju i z zagranicy. Według mnie, a na tem stanowisku stoją wszystkie ugrupowania robotnicze tej Wysokiej Izby — jedynem wybawieniem z tej ciężkiej sytuacji aprowizacyjnej może być tylko całkowity sekwestr ziemiopłodów i równy podział pomiędzy wszystkich obywateli państwa. Wtedy, przy równym podziale, każdy otrzyma i nie będą jedni jeść za dużo a inni mrzeć z głodu. Są wprawdzie skargi na Ministerstwo Aprowizacji, że nie wypełniło wziętych na siebie zadań. Do Kujaw wydawane są przepustki dla różnych osób ze Lwowa, z ziem wschodnich oraz z innych dzielnic państwa zagrożonych głodem, na mocy których wywozi się zboże. Ludność Włocławka nie mając od paru tygodni chleba, jest wysoce zaniepokojoną tym stanem, zwraca się do Sejmu, żeby Ministerstwo Aprowizacji unieważniło wydane przepustki i samo przeprowadziło całkowity sekwestr i równy podział, bo kupcy, przyjeżdżający na Kujawy, płacą już obecnie po 800 mk. za korzec żyta, dlatego wielu obszarników chowa zboże, wyczekując na przyjezdnych nabywców, by im za cenę wyższą sprzedawać. Ministerstwo Aprowizacji powinno zająć się tą sprawą i zło, które jest, usunąć. Dalej ciężko pracującym, którym obiecano po 8 kl. mąki miesięcznie, przyrzeczenia należy dotrzymać, aby uniknąć rozgoryczenia.</u>
          <u xml:id="u-7.13" who="#PZagórski">Aby mieć chleb biały poza kartkowy, spekulanci idą na wieś, płacą chłopom za zboże drogo, przyczem jedni drugich licytują. Do wzrostu drożyzny przyczynia się również wojsko, które, chcąc mieć chleb, płaci jeszcze więcej. Stąd powstają tak olbrzymie ceny, a przez to ubożenie ludności miejskiej. Na te bolączki Rząd również powinien zwrócić uwagę i zło usunąć.</u>
          <u xml:id="u-7.14" who="#PZagórski">Niemniej źle przedstawia się sprawa drożyzny mięsa. Prawie każdy stawia pytanie dlaczego cena funta mięsa dochodzi do 30 mk. Od kilku miesięcy wielu spekulantów wykupuje bydło po wsiach. Część bydła pędzą zagranicę, część umieszczają u włościan na oborze, płacąc chłopu 100 marek miesięcznie od sztuki. Gospodarze chętnie takie krowy przyjmują, bo mają nawóz, mleko i 100 mk. Lecz ludność miast opłaca za to drogi haracz na każdym funcie. Cena mięsa wzrasta nieproporcjonalnie do zniżki kursu marki. Proszę Panów, w powiatach nadgranicznych rzeźnicy wykupują prawie wszystkie cielęta, płacąc za cielę 500 do 600 mk. niekiedy i więcej. Na tem dobrze zarabiają, bo za każdą skórkę cielęcą Niemcy na Górnym Śląsku płacą 300 mk. niemieckich, co według dzisiejszego kursu wynosi około 1000 mk. polskich. Więc rzeźnik mięso ma darmo, jeszcze na skórce zarabia, a mimo to cielęcina jest droga. Należałoby wydać zakaz bicia cieląt, gdyż skutkiem tego będzie kompletny brak bydła.</u>
          <u xml:id="u-7.15" who="#PZagórski">Przemytnictwo w takim pow. częstochowskim kwitnie w całej pełni. Do Niemiec idzie bydło, trzoda i skóry, a z Niemiec sól, a starostwo temu nie zapobiega. Starostwie mogliby wejrzeć w te sprawy, ale brak planu, brak rygoru, brak tej organizacji, jaka była za Niemców, nie pozwala przeprowadzić w całej rozciągłości różnych ulepszeń.</u>
          <u xml:id="u-7.16" who="#PZagórski">Na starostów powoływani są w niektórych powiatach ludzie, którzy zupełnie nie odpowiadają swemu zadaniu, idą na rękę wielkim obszarnikom, a nie ludowi roboczemu i chłopom. W częstochowskim powiecie przy ostatnim poborze koni, zabrano konie chłopom, nawet kooperatywie robotniczej, a oszczędzono obszarników. Skargi w całym moim okręgu są ogromne, że im konie pobrano, i że dziś nie mają czem obrobić ziemi, a niektórzy muszą żony i dzieci do pługów zaprzęgać, ażeby zaorać kawałek ziemi, by mieć chleb na zimę. Kooperatywie robotniczej „Jedność” w Częstochowie, która miała konie do przewożenia towarów do 28 sklepów, również zabrano i zamiast do celów wojskowych — oficer, niestety, jeździ po mieście z damami. To powinno być usunięte.</u>
          <u xml:id="u-7.17" who="#PZagórski">Szosy, zostawione w dobrym stanie przez okupantów, dziś doprowadzone do rozpaczliwego stanu, są pełne dołów i wybojów nie są poprawione.</u>
          <u xml:id="u-7.18" who="#PZagórski">Obecny Minister Kolei po objęciu urzędowania, by ukrócić łapówki, sam stawał w ogonku, by się przekonać co różni kolejarze robią. Do pewnego stopnia usunął zło w Warszawie. Jednakże gdzieindziej dawne porządki jeszcze trwają. Jadąc w niedzielę z Częstochowy do Warszawy słyszałem rozmowę pasażerów, ubolewających nad tem, że w Sosnowcu na godzinę przed odejściem pociągu przyszedł jeden z tych panów i nie mógł kupić biletu bo kasy nie otwarto, ale za to jakiś osobnik za opłatą 100 mk. odstępował bilety do Warszawy. P. Minister Kolei powinien dołożyć wszelkich starań, ażeby zapoczątkowana przezeń naprawa stosunków kolejowych była na wszystkich stacjach stosowana.</u>
          <u xml:id="u-7.19" who="#PZagórski">Niejednokrotnie słyszeliśmy w tej Izbie narzekania ma nadmierną ilość urzędników w niektórych urzędach. Jest również nadmiar urzędników i na kolei. Ministerstwo Kolei wysłało 620 kolejarzy do Ks. Poznańskiego, aby tam po Niemcach objęli urzędowanie. Niemcy jak wiemy, mieli 1 kwietnia zastrajkować. Zgłaszają się tedy kolejarze wysłani stąd do Poznania w dyrekcji kolejowej poznańskiej, gdzie im oświadczono, że ponieważ nie władają językiem niemieckim nie będą przyjęci na kolei.</u>
          <u xml:id="u-7.20" who="#komentarz">(Głos: Słuchajcie, słuchajcie)</u>
          <u xml:id="u-7.21" who="#PZagórski">Panowie, czy my jesteśmy w Państwie Polskiem, czy w dalszym ciągu trwa okupacja niemiecka?</u>
          <u xml:id="u-7.22" who="#komentarz">(P. Stapiński: W każdym razie Poznańskie dotychczas do Polski nie należy).</u>
          <u xml:id="u-7.23" who="#PZagórski">Proszę Panów, gdy przyszli do nas Niemcy, nie pytali się czy my umiemy po niemiecku, wprowadzili służbę niemiecką i kazali nam rozumieć po niemiecku, a tymczasem w Poznańskiem domagają się od Polaków znajomości języka niemieckiego. Jest' to hańbą dla nas wszystkich, żeby Poznańska dyrekcja kolejowa takie żądania stawiała.</u>
          <u xml:id="u-7.24" who="#komentarz">(Brawa)</u>
          <u xml:id="u-7.25" who="#PZagórski">Nam nie wolno na ten postępek oczu zamykać. Nie przyjęci tam kolejarze wrócili do Warszawy i do wczoraj tułali się po ulicach miasta. To jest niedopuszczalne, tego być nie powinno w wolnej Rzeczypospolitej Polskiej!</u>
          <u xml:id="u-7.26" who="#PZagórski">Przemysł robi co może. Brak węgla i taboru nie pozwala naszemu przemysłowi rozpocząć pracę z tym rozmachem, z jakim pracowaliśmy przed wojną. Rozwojowi gospodarczemu Państwa Polskiego przeszkadza W. W. W. W. — 4 W. są wyłączną przeszkodą w rozwoju naszego Państwa, mianowicie: wojsko, węgiel, wagony i waluta.</u>
          <u xml:id="u-7.27" who="#PZagórski">Pierwsze W. Produkcja garbarni naszych wynosi 40% zapotrzebowania skór. Gdyby się więc całą produkcję garbarni zabrało dla podziału wśród społeczeństwa, to 40 ludzi chodziłoby w butach, a 60 boso. Z tych 40% armia zabiera 4/5, ludność cywilna otrzymuje tylko 1/5 produkcji. Ja nie występuję przeciwko armii, bo armia jest chlubą naszą, tej armii mamy do zawdzięczenia nasz byt niepodległy i rozległe granice, ale winniśmy zwiększyć produkcję garbarni, musimy podnieść ten przemysł, żeby nie tylko armia, ale i wszyscy obywatele państwa mieli obuwie. Jeśli skórę wywozi się do Niemiec jest daleko słuszniejszem, żeby ona była przerabiana na miejscu i żebyśmy wszyscy mogli mieć tanie i dobre obuwie.</u>
          <u xml:id="u-7.28" who="#PZagórski">Drugie W. — węgiel. Proszę Panów, węgla można wydobyć także więcej, lecz brak technicznych urządzeń, brak środków wybuchowych i narzędzi do pracy tamuje produkcję. Dalej rabunkowa gospodarka prowadzona przez okupantów nie pozwala rozwinąć się większej wydajności węgla, jakby tego należało oczekiwać. Jednakże po przyłączeniu ziem, które po plebiscycie będą należeć do nas, problem węglowy będzie rozwiązany. Przy tej sposobności domagamy się od Rządu, ażeby już obecnie robił przygotowania do wydobywania węgla odkrywkowego, by rozpoczął kopanie torfu i gromadził zapasy opału na przyszłą zimę, ażebyśmy w przyszłym roku kwestię opałową mieli poprawioną.</u>
          <u xml:id="u-7.29" who="#PZagórski">Wagony — to jest trzecie W., które nam przeszkadza w rozwoju państwowej naszej gospodarki. Rząd powinien również zająć się, nie czekając, aż nam z łaski przyślą czy sprzedadzą zagranicą wagony i lokomotywy. Należy wszystkie fabryki wagonów uruchomić, inne zmontować i przerobić. Bez wagonów i lokomotyw nie poprawimy naszej gospodarki państwowej. W Poznańskiem jest nadmiar ziemiopłodów, ziemniaki gniją a niema ich czem przewieźć. Społeczeństwo sarka nie tylko na Rząd ale i na Sejm, który zadań wziętych na siebie nie wypełnia należycie. Sejm powinien domagać się od Rządu, ażeby wagony u nas, w Polsce, były wyrabiane, by robotnik w kraju dostał pracę, wtedy będzie i robotnik zadowolony i wzrośnie dobrobyt.</u>
          <u xml:id="u-7.30" who="#PZagórski">Przechodzę do ostatniej litery W. — waluty. Proszę Panów, na obniżenie kursu naszej waluty wpłynęły rozmaite czynniki. Gdybyśmy byli przeprowadzili stemplowanie Miot w marcu r. u. jak było projektowane, gdybyśmy byli przeprowadzili unifikację waluty, nic byłoby doszło do tego strasznego spadku pieniądza polskiego. Był czas kiedy marka polska równała się rublowi ale spekulacja nie lubi, aby kurs był równy, spekulacja robi bessę i hossę, bo na tem tylko zarabia. Dalej przyczynia się w wielkiej mierze i to, że kraj nasz do tej pory nie produkuje, że jesteśmy krajem nieprodukcyjnym, wchodzimy dopiero na tę drogę, ale miesiące całe zmarnowaliśmy napróżno i dlatego dziś wszyscy cierpimy. Dalej, za drzewo, wywożone z Małopolski do Włoch, brano tam walutą włoską — lirami. Liry były przywożone do Wiednia, gdzie zamieniano na korony, któremi regulowano rachunki, zamiast odwrotnie. Trzeba było liry przywieźć, za które Rząd mógł by kupić zagranicą odzież czy amunicję, albo żądać za drzewo marek polskich. Wtedy na rynkach międzynarodowych waluta nasza byłaby notowaną i nie spadłaby tak strasznie.</u>
          <u xml:id="u-7.31" who="#PZagórski">Przechodzę teraz do Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, by dać odpowiedź p. posłowi Daszyńskiemu Jak wiem, a nie jest to tajemnicą dla Wysokiej Izby, że w Ministerstwie Pracy i Opieki Społecznej, 90% urzędników jest socjalistów lub socjalizujących, 10% — innych przekonań. W te stosunki wszedł człowiek nie socjalista. Prawica bije taranem w Ministra Pracy, że nie wyrzuca urzędników, że nie robi porządku, że nie od socjalizował do tej pory Ministerstwa. Słyszeliśmy na sobotniem posiedzeniu tej Wysokiej Izby trybuna ludowego p. posła Daszyńskiego, dla którego mam wielką cześć za jego usiłowania zdobycia poprawy bytu robotniczego w Polsce. P. Daszyński postawił zarzut Ministrowi Pracy, że podczas strajków w Zagłębiu protegował mniejszość przeciw większości robotników. Otóż jak faktycznie przedstawia się ta sprawa. Za zmilitaryzowanie elektrowni w Warszawie socjaliści ogłosili w Zagłębiu Dąbrowskiem strajk. P. Prystor Wiceminister Pracy i Opieki Społecznej, nadesłał depeszę do Związku Zawodowego Robotników Górniczych w Sosnowcu, ażeby ich Związek wyłącznie prowadził pertraktacje z Rządem. Tą dyrektywą usuwa więc inne ugrupowania polityczne i Związki Robotnicze, działające na terenie Zagłębia od pertraktowania.</u>
          <u xml:id="u-7.32" who="#komentarz">(Głosy: Słuchajcie, słuchajcie!)</u>
          <u xml:id="u-7.33" who="#PZagórski">Związek Zawodowy Robotników Górniczych w § 4 swych żądań stawia warunek uznania Związków Robotników Przemysłu Górniczego jako jedną jedyną organizację, reprezentującą interesy robotników przemysłu górniczego na terenie Zagłębia Dąbrowskiego. Być może, że socjaliści są w większości w Zagłębiu, ale niech nie zapominają, że my jesteśmy w większości w Łodzi, i że moglibyśmy się im tam odwzajemnić. Jednakże przy obecnym strajku łódzkim wszystkie ugrupowania robotnicze, tam będące, dopuszczamy do pertraktacji i do układów. Gdzież jest tedy, panie Daszyński, etyka, gdzie jest równość i prawo związków i organizacji?</u>
          <u xml:id="u-7.34" who="#komentarz">(Poseł Załuska: Właśnie to jest socjalistyczna równość)</u>
          <u xml:id="u-7.35" who="#PZagórski">Jeżeli taka jest socjalistyczna etyka i równość, dziękuję za miłe oświadczenie, z całą świadomością stwierdzam, że robotnicy od was się odwracają, robotnicy są przekonań narodowych. Polska nie będzie międzynarodowym podwórkiem, jak Pan chce, Polska musi być narodową, tego wymaga duch czasu i interes Państwa.</u>
          <u xml:id="u-7.36" who="#komentarz">(Brawa)</u>
          <u xml:id="u-7.37" who="#PZagórski">My żądamy od naszego ministra, ażeby uznawał wszystkie partie jako współrzędnie ze sobą pracujące, i stosował równe prawo tak dla narodowców jak i socjalistów. Nie dopuścilibyśmy do tego, aby nasz Minister miał traktować inaczej nas, niż socjalistów. Jeżeli już istniejecie, to macie prawo do życia i od ministra uznania tego prawa wymagamy.</u>
          <u xml:id="u-7.38" who="#komentarz">(Brawo)</u>
          <u xml:id="u-7.39" who="#PZagórski">A teraz przejdę do naszej polityki zagranicznej. Proszę Panów dyplomacja nasza nie wykazała na terenach plebiscytowych tego sprytu, tych zdolności politycznego działania, na jaki powinienby się zdobyć naród po 120 latach niewoli. Niestety na Śląsku Cieszyńskim przedstawicieli robotników Czesi poniewierają i katują do utraty przytomności za to, że chcą należeć do Polski. Dyplomacja nasza powinna ingerować u tych, którzy pomogli nam do samodzielnego bytu, żeby narodowi polskiemu nie działa się tam krzywda. Na terenach plebiscytowych leje się krew polska w oczach przedstawicieli ententy.</u>
          <u xml:id="u-7.40" who="#PZagórski">Przechodzę do zagadnień naszych na wschodzie. Tam za punkt wyjścia biorę granicę 1772 r. Przedstawię moje spostrzeżenia, jakie, będąc tam, zrobiłem. Ludność na wschodzie, zwłaszcza w Wilnie i okolicach oraz w Ziemi Grodzieńskiej w 80% domaga się przyłączenia do Państwa Polskiego.</u>
          <u xml:id="u-7.41" who="#komentarz">(Brawa)</u>
          <u xml:id="u-7.42" who="#PZagórski">Innej koncepcji nie chce rozumieć, innego rozwiązania nie chce znać. Żąda wcielenia do Państwa Polskiego, do czego ma prawo. Nabyła to prawo przez tortury Murawjewa, najcięższe męki dziczy moskiewskiej, oraz cierpieniami na Syberii. Ma więc prawo wspólnie zasiąść do jednego stołu biesiadnego z resztą Polski. Po nakreśleniu granicy naszej na wschodzie, sami będziemy dążyli do tego, ażeby narody, zamieszkujące, same się określiły i zdecydowały do kogo chcą należeć.</u>
          <u xml:id="u-7.43" who="#PZagórski">Z Rosją bolszewicką wojnę prowadzić będziemy. Bolszewja musi być rozbita, bolszewików nie dopuścimy do nas. Rosję całą należy rozczłonkować, aby dawne wielkie imperium zostało podzielone na szereg państw. Takie rozwiązanie jest nam potrzebne dla całości naszego bytu politycznego i uważam, iż takie rozwiązanie problemu wschodniego może być jedynie tylko wskazane dla Państwa Polskiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#Marszałek">Głos ma p. de Rosset.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#PdeRosset">Wysoki Sejmie! Już prof. Głąbiński uwydatnił w przemówieniu swojem zasadnicze powody, które wpływają na obniżenie naszej waluty. Bezwątpienia kwestia walutowa wysuwa się na pierwszy plan wówczas, gdy zastanawiamy się nad temi olbrzymiemi cyframi, które stanowią bilans naszego budżetu. Nie będę przeto wgłębiał się dalej w te sprawy, muszę tylko uwydatnić niektóre punkty, które jak mi się zdaje, w pewnym stopniu wpływają również na obniżenie naszej waluty.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#PdeRosset">I tak mam przed sobą list z Berlina świeżej zupełnie daty, w którym osoba dobrze poinformowana komunikuje, że różne banki niemieckie, właściwie Bank Państwa, Reichsbank, a obecnie także Diskonto -Gesellschaft i inne rozpoczęły wspólną akcję finansową w celu systematycznego obniżania wartości naszej marki zwłaszcza na okres plebiscytowy. Rzuca się 15–20 miljonowemi sumami, a różnicę strat na kursie pokrywa fundusz przeznaczony przez Niemcy na cele plebiscytowe. Istnieje t. zw. (OstEuropa), instytucja handlowa, która utrzymuje stosunki z naszym rządem. Instytucja ta właściwie pośredniczy w tych sprawach. Jest ona dostawcą naszych instytucji wojskowych, i wiedzą, kiedy wypadają odpowiednie terminy płatności z naszej strony, za pomocą banku jakiegoś Caro? w New Yorku potrafi urządzić sprawy w ten sposób, że ilekroć do nas przychodzą z Ameryki dolary, już mają przeznaczenie specjalne, bo Rząd polski wówczas musi niemi płacić Niemcom za rozmaite dostarczone materiały.</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#PdeRosset">Sztuczne obniżanie naszej waluty przez nieprzyjaciół naszych jest zrozumiałe, ale chciałbym zwrócić uwagę p. Ministrowi Skarbu na to, że instytucje jemu podwładne, niby to polskie, wywierają mniej więcej taki sam wpływ ujemny na kurs naszej marki. Na giełdzie warszawskiej niema przedstawiciela rządu, któryby kontrolował jej obroty. Działa ona jakby w porozumieniu z Berlinem i z Gdańskiem, za każdym razem, stając na drodze do podwyższenia kursu naszej marki. To samo rzec można o naszych bankach tutejszych. Proszę spróbować nabyć w Warszawie bądź franki, lub inną obcą walutę, gdy nasza marka idzie w górę. Wszystkie banki wstrzymują się wtedy od transakcji, przez to powstaje sztuczny brak franków i obcej waluty i tym sposobem te waluty obce idą w górę, nasze marki zaś spadają.</u>
          <u xml:id="u-9.3" who="#PdeRosset">Jeżeli te fakty nie trafiają komu do przekonania, to przytoczę fakt z przed tygodnia. Byłem wtedy w Gdańsku i natrafiłem na dzień baisse'y naszej marki, która spadła na 25 fen. i w ciągu dwóch czy trzech dni podniosła się do 44 fen. Wówczas zrobiłem eksperyment w 13 bankach miejscowych i 4 filjach pierwszorzędnych polskich banków tutejszych zmieniałem polskie marki. I cóż się okazało? Okazało się, że najniższy kurs płacony przez banki niemieckie był jeszcze wyższy od najwyższego kursu banków polskich, czyli że banki polskie niżej płacąc, grały na obniżenie waluty polskiej. Mało tego, w Gdańsku banki nie przyjmowały innych marek, jak tylko z portretem Kościuszki. Dlaczego, nie wiadomo, dość, że przed bankami istnieją t. zw. czarne giełdy i trzeba najpierw zmienić owe bite ostatnio w Wiedniu banknoty na banknoty kościuszkowskie, płacąc odpowiednie stawki i dopiero potem można zmienić w bankach owe Kościuszki na marki niemieckie. Zapytuję, jak to jest możliwem, żeby tamtejsze filie warszawskich banków dopuszczały do tego, że tam nie chciano kupować naszych najnowszych marek i zmieniać w odpowiedni sposób, skoro przecież mają możność w każdej chwili marki te potem u nas w obieg puszczać.</u>
          <u xml:id="u-9.4" who="#PdeRosset">Oto, proszę Panów, drobny przykład, który świadczy, że nie stosujemy dość energicznie różnych środków w celu podnoszenia naszej waluty. Oczywiście obrona jej na wielką skalę powinna być dziełem bardziej planowem; bronić zaś może spotęgowanie naszej pracy, wywóz naszych wytworów i wwóz obcych kapitałów.</u>
          <u xml:id="u-9.5" who="#PdeRosset">Co do pracy, to musimy powiedzieć, że zarówno przemysłowcy jak robotnicy robią wszystko co mogą, żeby uruchomić warsztaty pracy. Robotnicy tam, gdzie zaczęli robotę pracują istotnie z zamiłowaniem, można powiedzieć jest w nich tęsknota do pracy i do wydobycia znowu z rąk swoich tej twórczości tego doskonałego rzemiosła, z jakiego przed wojną znany był polski robotnik. Nie można powiedzieć, żeby przemysłowcy nie chcieli uruchomiać fabryk. Najlepszym tego dowodem jest to, że fabryki są w ruchu, chociaż fabrykanci muszą teraz walczyć z Ministerstwami o węgiel, którego nie dostają w dostatecznej ilości. Tu i ówdzie zatrzymuje się uruchomione już fabryki, bo węgla niema, bo węgla tego zresztą Rząd dostarczyć nie może.</u>
          <u xml:id="u-9.6" who="#PdeRosset">Świadczy to jednak o skrzętności fabrykantów, jeżeli mimo takiego napięcia swego ryzyka, nie zabezpieczywszy się co do paliwa, już te fabryki uruchomiają.</u>
          <u xml:id="u-9.7" who="#PdeRosset">Zapewne, można Rządowi zarzucić, że bez planu prowadzi akcję uruchomienia, że zakłady niezbędne dla odbudowy kraju, a więc cegielnie, huty żelazne i t. d. nie zostały uruchomione. Można zarzucić i należy zarzucić Rządowi, że ma do swej dyspozycji w różnych ministerstwach zwłaszcza w Ministerstwie Wojny Wielkie zapasy starego żelaziwa, nie korzysta z tego, aby niemi zastąpić rudę i tym sposobem przez zasilenie pieców martenowskich przyspieszyć produkcję żelaza w kraju. Będzie to jednym z wielu zarzutów, ale i on się rozbija o brak podstawowy, to jest brak paliwa i dopóki jemu nie zapobiegniemy, dopóty żadne ministerstwo handlu i przemysłu w tej sprawie nic nie pomoże. Nie trzeba na Ministra Przemysłu rzucać nazwy endeka, którym nie był i nie jest, a wystarczy zastanowić się nad tem, że nie ma on środków, ażeby dokonać tego, czego się od niego żąda. Dla mnie będzie już wiele, jeżeli ten minister potrafi wprowadzić ład w swojem ministerstwie i jeżeli posłowie nie będą stawali w obronie tych urzędników, których dzisiaj istotnie dla porządku należy z kancelarii ministerialnej usunąć. Pozwólmy mu więc zaprowadzić taki ład i porządek, a następnie żądajmy, ażeby Minister Przemysłu i Handlu, w porozumieniu z Ministrem Skarbu doprowadził do jakiegoś ładu nasz eksport i przez to ściągnął do kraju część gotówki, należną za wywiezione towary.</u>
          <u xml:id="u-9.8" who="#PdeRosset">Pozatem, jak powiedziałem, jeden ze środków naszego podniesienia ekonomicznego widzimy w napływie kapitału cudzoziemskiego do naszego przemysłu. Oczywista rzecz, że ściąganie do nas kapitału zagranicznego nie może być naszym celem, ale jeżeli się zastanowimy, jaki bezmiar pracy nas czeka, jakie olbrzymie zadania mamy przed sobą do wykonania, to wówczas przyjdziemy do przekonania, że bez kapitałów obcych się nie obejdziemy, i chodziłoby tylko o to, ażeby Sejm jak najrychlej wydał odpowiednie prawa, które z jednej strony zabezpieczą Rządowi dostateczną ingerencję w towarzystwach akcyjnych z mieszanym kapitałem, a z drugiej strony dadzą obcemu kapitałowi odpowiednie niezbędne zabezpieczenie tak, ażeby kapitał nie stronił jak dotychczas od Polski, widząc w jej obecnym ustroju pewne wątpliwości co do stałości tych lub innych urządzeń i ustaw ekonomicznych.</u>
          <u xml:id="u-9.9" who="#PdeRosset">Trzeba zrozumieć, że wojna obecna wprowadziła zamęt ekonomiczny, mianowicie te dwie podstawowe rzeczy regulujące stosunki ekonomiczne: podaż i popyt, znajdują się względem siebie nie w równowadze lecz w kłótni, że tak powiem. Żeby ceny były normalne, niezbędnem jest, aby podaż nie tylko równała się popytowi, ale przewyższała go, bo nawet w razie, gdy jedno drugiemu się równa, pozostaje pole dla działania tych hyjen, które paskarstwem wyśrubowują ceny rozmaitych materiałów i wpływają na wzrost cen. W takich warunkach oczywista jest konieczna interwencja rządowa. Otóż rządy w czasie tej wojny wdały się w sprawy zupełnie nieswoje; ale w danym wypadku było to zło konieczne, malum necessarium, i na tle tego powstał pewien ruch interwencji rządowej zarówno w handlu, jak w przemyśle, jak i w rozmaitych środkach działania, ruch który wytworzył to, co nam się wydaje etatyzmem. Etatyzm jako taki, oczywiście propagowany jest przez pewną część społeczeństwa, która ulegając zasadom socjalistycznym, ma w nim swój programowy dogmat, który przy każdej sposobności pragnie przeprowadzić; a sposobności po temu nadarzają się dziś większe niż kiedykolwiek. Nic więc dziwnego, że zjawiają się projekty, które chciałyby utrwalić ten stan tymczasowy na dłuższy okres, i tym sposobem zatrważa się świat finansowy, obawiający się, że polskie prawodawstwo handlowe wejdzie na tę drogę. Mam przekonanie, że tak nie będzie i że monopole, będą trwały tylko przez okres przejściowy, że państwo nie wejdzie na drogę konkurencji z własnymi obywatelami, że zrozumie, iż tylko przez inicjatywę prywatną i udział najszerszych warstw społecznych, może rozwinąć się przemysł taki, jaki jest niezbędny dla utrzymania Polski i dla jej przyszłego i dalszego rozkwitu.</u>
          <u xml:id="u-9.10" who="#PdeRosset">Na tem zakończyłbym swoje uwagi w sprawie Ministerstwa Przemysłu i Handlu. Nie wchodzę w sprawy Ministerstwa Pracy, gdyż uważam, że ono musi stać w obronie interesów robotniczych i że musi zapanować zgoda pomiędzy niem a Ministerstwem Przemysłu i Handlu w tym sensie, że sprawy te nie mogą kolidować w jednym gabinecie, i uważam, że rząd, który umie jako tako uzgodnić te trzy czynniki: Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, Przemysłu i Handlu i Ochrony Pracy, za sługuje na odpowiednie z naszej strony poparcie.</u>
          <u xml:id="u-9.11" who="#PdeRosset">Zwracam uwagę, że również w okresie działalności obecnego gabinetu dla ludzi bliżej stykających się z tem! sprawami uwydatniła się dodatnio osobistość p. Ministra Komunikacji, którego energia potrafiła wlać siły i uruchomić tę maszynę, która z powodu tysiąca innych braków nie została jeszcze całkowicie uruchomiona. Koleje mimo wszystko, idą sprawniej, a przedewszystkiem sprawniej idzie sama maszyna administracyjna.</u>
          <u xml:id="u-9.12" who="#PdeRosset">Od p. ministra Bartla do p. ministra Bardla właściwie niedaleko, bo tylko jedna litera, ale jednak krytyka, przynajmniej według mnie, znajdzie między nimi różnicę. Nie znam się na sprawach agrarnych, tylko wiem jedno, że reforma agrarna ani na krok się nie posunęła. Nie wiem, kiedy i jak będzie przeprowadzona, ale wiem, że ta sprawa nie powinna odwlekać się w nieskończoność, że powinna się posuwać naprzód.</u>
          <u xml:id="u-9.13" who="#komentarz">(Minister Rolnictwa p. Bardel: Tem się zajmuje specjalny urząd)</u>
          <u xml:id="u-9.14" who="#PdeRosset">W takim razie tembardziej. Przypuśćmy, że objął tę sprawę oddzielny urząd, ale urząd ten nie może być samodzielnym w stosunku do całego urzędu i Ministerstwo Rolnictwa musi wejść z nim w jakiś kontakt i sprawę tę dalej posunąć. Następnie: chociaż Sejm uchwalił ustawę w sprawie zagospodarowania i obsiania pól, chociaż wyasygnowaliśmy na ten cel wielkie sumy, to jednak z drugiej strony słyszymy, że jakieś rozporządzenie p. Ministra Rolnictwa prowadzi do tego, że dzierżawcy uciekają z dzierżaw albo zostają usunięci, a dzierżawy nie są obsiane. Jeśli tak jest, to jest niedobrze.</u>
          <u xml:id="u-9.15" who="#PdeRosset">O innych ministerstwach nie mam zamiaru mówić wiele. O Ministerstwie Sprawiedliwości mówiłem już przy innej sposobności. Ministerstwo Zdrowia w tej chwili jest kantorem najmu mieszkań, tam mieszać się niema co. O Ministerstwie Sztuki, które się tak zmęczyło po zdjęciu kopuły z wieży soboru, że więcej o nim nie słychać, można powiedzieć, że bożkiem jego nie jest piękny Apollo, lecz zaspany Morfeusz. Co do Ministerstwa Poczt i Telegrafów, to dokazało ono rzeczy, o których się fizykom nie śniło, mianowicie, że list wysłany pieszym posłańcem idzie prędzej niż końmi, końmi prędzej niż koleją, a najdłużej chodzi prąd elektryczny, zwłaszcza gdy depesza jest terminowa.</u>
          <u xml:id="u-9.16" who="#PdeRosset">Proszę Panów, nie usłyszą nic koledzy odemnie o Ministerstwie Oświaty, choćby dlatego, że o nim wogóle niewiele słychać, ale to, co słychać jest dodatnie.</u>
          <u xml:id="u-9.17" who="#PdeRosset">Na razie pozwolę sobie parę słów powiedzieć o Ministerstwie b. Dzielnicy Pruskiej, tym wyrostku robaczkowym, który należałoby chyba dla zdrowia organizmu całej Rzeczypospolitej jak najprędzej zoperować.</u>
          <u xml:id="u-9.18" who="#komentarz">(Brawa)</u>
          <u xml:id="u-9.19" who="#PdeRosset">Te wypadki, które się rozegrały wczoraj w Poznaniu stwierdzają, że pruski regime w polskim wydaniu nie prowadzi do niczego i że jest rzeczą niemożliwą, ażeby ten stan trwał dłużej. Kto się bliżej temu wszystkiemu przypatrywał, dochodzi do wniosku, że kultura niemiecka zostawiła prócz swoich zalet jednak zbyt dużo wad, które jak pokost pokrywają charakter ludności miejscowej, tak, że dla dobra jej należy czemprędzej go zetrzeć. Jeżeli się słyszy, że zjazd nauczycieli chwalił rózgi i chwalił trzcinę nauczycielską, to są te takty, z któremi my się pogodzić nie możemy,...</u>
          <u xml:id="u-9.20" who="#komentarz">(Brawa)</u>
          <u xml:id="u-9.21" who="#PdeRosset">... i które świadczą, że przewentylowanie tych stosunków musi się jak najprędzej odbyć. Wiem, że nawet poznańczycy przeciwni są temu ministerstwu, bo wszędzie gdzie byłem w Poznańskiem, to samo słyszałem i przypuszczam, że nasza Rada Ministrów niewiele na tem straci, jeżeli się zmniejszy jeszcze o jednego ministra.</u>
          <u xml:id="u-9.22" who="#komentarz">(Brawo)</u>
          <u xml:id="u-9.23" who="#PdeRosset">Z kolei, proszę Panów, muszę zaznaczyć, że polityka zagraniczna wymaga z naszej strony dzisiaj więcej niż kiedykolwiek uwagi, a ta polityka zagraniczna w murach tego Sejmu odbija się bardzo rzadko echem i dzieje się to zawsze na tle walki' stronnictw.</u>
          <u xml:id="u-9.24" who="#PdeRosset">Tymczasem polityce zagranicznej trzeba poświęcić nieco więcej uwagi, choćby dlatego, że ona wpływa na całokształt innych stosunków krajowych. Ani waluta, ani żadne inne stosunki nie dadzą się wyodrębnić od ogółu tych interesów, które obejmuje polityka zagraniczna.</u>
          <u xml:id="u-9.25" who="#PdeRosset">Dużo prawdy powiedział p. Wojdaliński i wiele, wiele znajdujemy jej w mowie wspaniałej p. Daszyńskiego ale punkt widzenia, który ukazuje się w mowie p. Daszyńskiego, że sprawa ta stanęła na tym punkcie, który nam tutaj przedstawił, czy to w komisji, czy w opinii Rządu, wydaje mi się zupełnie niesłusznym. Komisja zebrała się pod znakiem epizodu z posłem Stanisławem Grabskim i wypowiedziała się nie o celach polityki polskiej na wschodzie, lecz raczej o taktyce endecji i tę taktykę potępiła. Była to rzecz naturalna, bo przyznać należy, że dla całej komisji stało się wyraźnem, że sposób obalania Ministerstwa drogą takich intryg nie da się jeszcze zastosować w naszem społeczeństwie.</u>
          <u xml:id="u-9.26" who="#PdeRosset">Ale przejdźmy do samej rzeczy. W samej rzeczy ścierają się ciągle dwa zasadnicze skrajne poglądy: jeden reprezentuje Związek Ludowo-Narodowy, drugi reprezentują socjaliści. Jeśli chodzi o sprawę Białorusi i Litwy, to tutaj endecja przedstawia pogląd: „Zabór i żadna federacja”, P. P. S. zaś: „Wielka federacja i żaden zabór”.</u>
          <u xml:id="u-9.27" who="#komentarz">(Głosy na prawicy: Co za zabór? Odkąd to się nazywa kradzieżą, jak się swoje odbiera?)</u>
          <u xml:id="u-9.28" who="#PdeRosset">Nareszcie dałem Panom sposobność do krzyczenia po dawnemu.</u>
          <u xml:id="u-9.29" who="#PdeRosset">Następnie, proszę Panów, w sprawie Ukrainy te dwa obozy znowu stoją na dwóch zupełnie przeciwległych krańcach, mianowicie endecja mówi. „Za nic nie może powstać Ukraina”, zaś P. P. S. mówi, „Za wszelką cenę trzeba urządzić Ukrainę”. Otóż, proszę Państwa, prawda leży niestety pośrodku, a może na szczęście.</u>
          <u xml:id="u-9.30" who="#komentarz">(Głos: To niewygodne)</u>
          <u xml:id="u-9.31" who="#PdeRosset">Niekonieczne wygodne stanowisko jest najlepsze, o tem się może Pan najłatwiej przekonać na sobie.</u>
          <u xml:id="u-9.32" who="#PdeRosset">Otóż zastanówmy się na chwilę nad temi dwiema koncepcjami. Koncepcja pierwotna socjalistyczna co do wielkiego federacyjnego państwa historycznego Litewsko Białoruskiego na szczęście się zniweczyła, a zniweczyła się tym sposobem, że etnograficzna Litwa oddzieliła się i nie ma najmniejszego zamiaru przyjmować z czyich bądź rąk jakichkolwiek federacyjnych propozycji. Następnie sprawa ta -dalej wikła się dlatego, że i Białoruś nie bardzo biegnie na federacyjny punkt widzenia. Punkt zaś widzenia Narodowej Demokracji wprowadza pewną linię graniczną, któraby zdaniem tego stronnictwa obejmowała całość ziem, do których Polska ma słuszne pretensje, natomiast nie chce sięgać dalej i z góry powiada, że ta reszta musi pozostać rosyjską, bo nie chce się zgodzić na federacyjność, na owe pytanie plebiscytowe, które według ich głębokiego przekonania dorzucą do Polski w formie przyłączenia, czy w formie federacyjnego związku, czy też w innej, całe prowincje, które oświadczą, że nie chcą należeć do Rosji, a samoistnego istnienia nie mają i nie pragną, jak tego składa nam Rząd świadectwa w opinii rozmaitych białoruskich stronnictw. I pytam się, dlaczego nie mamy stanąć na tem stanowisku, dlaczego mamy poniżać nasz punkt widzenia międzynarodowy i wogóle dlaczego nie mamy iść za naszem przekonaniem i za uczuciem słuszności, dlaczego nie mamy spytać woli ludu; jaki mamy w tem interes, by iść inną drogą wówczas, kiedy nawet mamy to przeświadczenie, jakeśmy to usłyszeli z ust mojego przedmówcy, że lud ten opowie się za Polską. Gdyby zaś wydarzyło się inaczej, to wówczas byłoby to bezwarunkowo dla nas gorsze, ale nie stałaby się żadna niesprawiedliwość.</u>
          <u xml:id="u-9.33" who="#PdeRosset">Kiedy mówimy o Ukrainie, to sprawa przedstawia się oczywiście zupełnie odmiennie. Tutaj, ściśle biorąc, ani nas jedna, ani druga strona nie obchodzi. Zarówno istnienie Ukrainy ma dla nas wielkie dodatnie strony w kierunku właśnie rozpylenia Rosji, jak również i posiadanie Ukrainy przez Rosję ma pod pewnym względem tę dobrą stronę, że wówczas należy przewidywać mniejsze aspiracje na Wschodnią Galicję z jednej strony a z drugiej — o czem będę mówił — pewne polityczne przesłanki, które mogłyby się wydawać korzystne. Jednakże ani jedna, ani druga z tych kombinacji, nie stanowi rzeczy, któraby decydowała bezwzględnie o naszych losach i tym sposobem nie mamy najmniejszego interesu związywać naszej przyszłości z tym lub innym planem. Musimy postępować tak, jak nam wskazuje dane położenie polityczne i nasz własny interes narodowy.</u>
          <u xml:id="u-9.34" who="#PdeRosset">Otóż wiemy, że rząd sowietów proponuje nam zawarcie pokoju, łącznie z federacyjną rzecząpospolitą ukraińską, czyli że Rosja sama, Rosja obecna, ta z którą pertraktować chcemy, czy możemy, wypowiada się za samoistną Ukrainą. Pytam się, z jakiej racji mamy mówić, że taka Ukraina nie może istnieć, nie ma racji bytu i nie istnieje? Z jakiej racji nie mamy wysunąć tego atutu, który w chwili obecnej Rząd wysunął, czy to tylko owej federacyjnej bolszewickiej rzeczypospolitej ukraińskiej, czy też jeszcze innej, której realny dowód mamy na naszej granicy i która zresztą dała dowód swego istnienia, prowadząc najpierw wojnę z nami, a potem długi czas z bolszewikami, słowem reprezentującej pewną wyraźną, realną siłę? Sprawę tę również Rząd nasz zamierza rzucić na szalę plebiscytu. Niech się urządzą, jak uważają za wskazane, ale nie można powiedzieć, żeby polityka polska była mylną wówczas, kiedy mając interes polski na względzie, starała się, ażeby jako fait accompli zabezpieczyć nasze wschodnie granice od przyszłej Ukrainy. Ta granica, którą nasz Rząd przeprowadza, która dokładnie nie jest nam znana, bo nie jest znany nam traktat, ewentualnie zawarty z Ukrainą, ta granica w każdym razie musi być taka, że Rząd uzna w niej zabezpieczenie naszych interesów.</u>
          <u xml:id="u-9.35" who="#PdeRosset">Poza tem zwróciłbym uwagę, że w danym wypadku mówi się, że sprawa Ukrainy i wogóle nasze aspiracje na wschodzie przeciwstawiają nas Entencie.</u>
          <u xml:id="u-9.36" who="#PdeRosset">Doskonale rozumiem, że Ententa może z czemś podobnem wystąpić, ale niechaj ona wystąpi a nie pozostawia nas w tem położeniu, w jakim znajdowaliśmy się dotychczas, że wypowiada swoje desinteressement co do naszego zachowania się w sprawie pokoju i na barki nasze składa nie tylko wojnę, ale całą trudność porozumienia się z takim przeciwnikiem jakim jest bolszewikiem bardziej, że bądź cobądź Ententa zrobiła kilka posunięć, które w pewnym stopniu legitymują po raz pierwszy rząd bolszewicki.</u>
          <u xml:id="u-9.37" who="#PdeRosset">My uważamy, że stosunek nasz z Ententą musi być jak najbardziej zaprzyjaźniony. Jesteśmy zwolennikami ścisłego sojuszu z Francją, bo doskonale rozumiemy, że nasze położenie jest między młotem niemieckim a kowadłem rosyjskiem. Doskonale rozumiemy, że osłabienie Rosji przedstawia dla nas olbrzymi interes, ale z drugiej strony nie podobna, żeby naród, który tylko co powstał, który musi myśleć o własnym interesie o utrwaleniu swojego politycznego bytu w rodzinie narodów, jednocześnie stawiał sobie cel taki jak rozbicie Rosji na drobne kawałki, rozsypanie w proch tego Molocha, chociażbyśmy tego jak najserdeczniej pragnęli. Jest to z pewnego punktu widzenia polityka imperialistyczną, którą projektują panowie socjaliści w mowie Daszyńskiego, jest bowiem imperializmem wtrącenie się do cudzych państw i rozbijanie takich potęg, jak Rosja, dla wygody istnienia swojego państwa. Tak jest, imperializm odwieczny Anglii polega na tem, że Anglia nie pozwala utworzyć się wielkiej potędze na kontynencie, któraby mogła na tym kontynencie europejskim decydującą odgrywać rolę. My idziemy śladem Anglii, my decydujemy, jaka ma być owa Rosja, i w tej szarży, która w takich wypadkach cechuje przemówienia kol. Daszyńskiego, wygłosił on między innemi zdanie, że największym tępicielem polskości był rosyjski urzędnik, co wywołało okrzyk kolegi ks. Maciejewicza „Nieprawda”, bo miał na myśli, że jednak Września i Poznańskie świadczą, że Niemcy byli gorszym wrogiem,</u>
          <u xml:id="u-9.38" who="#komentarz">(Głos: Nie trzeba objaśniać)</u>
          <u xml:id="u-9.39" who="#PdeRosset">To już rzecz moja, proszę księdza. Ks. Maciejewicz jest skromny, nie wstydzi się tego wyjaśnienia, lecz jest skromny i nie chce przypomnienia, że w paru dumach rosyjskich był jednym z większych obrońców narodowości polskiej i naszego interesu i że nie wahał się wówczas tym rusyfikatorom mówić prawdy i to gorzkiej prawdy, głośno i jawnie, i to w okresie, w którym nie było to tak łatwo jak np. dzisiaj.</u>
          <u xml:id="u-9.40" who="#PdeRosset">My, Rosję za dobrze znamy, wiemy, kim jest i jaka jest. Ona się nie zmieni. Milutin niczem się nie różnił od Murawjewa, który siedział w Wilnie, gdy Milutin w Warszawie. On przeprowadzał reformę agrarną, tamten prowadził wywłaszczenie Polaków, jeden i drugi w rezultacie mieli ten sam cel: zniszczenie narodowości polskiej. Takimi samymi byli Stołypin, czy Miluków. Zdajemy sobie sprawę, że między nimi są różnice ich socjalnych poglądów, ale rezultaty ich działalności i ich zapatrywań co do Polski były te same. I gdy sobie przypomnimy naszego przyjaciela Kiereńskiego w dumie, jak on się zmienił, gdy został dyktatorem i w niczem się nie różnił w sprawach polskich od obecnego Lenina. Jakimiby oni byli, są zawsze naszymi wrogami. Więc jeżeli w Polsce mówi się o pewnych posunięciach, to nie mówi się dlatego, żeby się inaczej zapatrywano na sprawę rosyjską, tylko inaczej zapatrujemy się na niebezpieczeństwo, jakie dla Polski powoduje tak jawnie ogłaszamy program rozbicia całego Wschodu Europy.</u>
          <u xml:id="u-9.41" who="#PdeRosset">Mówił bardzo dużo p. Daszyński również i o polityce wewnętrznej. O polityce wewnętrznej, a raczej w zakresie budżetu, przemawiać będzie mój kolega klubowy na jednem z najbliższych posiedzeń, to też sprawę tę pominę; zaznaczę tylko, że o ile świetna, jak to już powiedziałem, mowa p. Daszyńskiego była utrzymana na wysokości wielkiej mowy sejmowej w pierwszej swej części, to co do polityki wewnętrznej zeszedł już z tego stanowiska na stanowisko bardziej, że tak powiem, utylitarne, które nie może się spotkać z uznaniem.</u>
          <u xml:id="u-9.42" who="#PdeRosset">Krytyka, którą stosuje do Sejmu, a która odpowiada w istocie opinii, jaką rozgłoszono w całej Polsce, jest bezwarunkowo zbyt surową, bo nie odsłania jednocześnie zasług, które Sejm ten ma, nie liczy się z jego Dołożeniem, z tym olbrzymim zakresem pracy, którą Sejm ten dokonał. Z pewnością, jak to już kiedyś powiedziałem, przyjdzie chwila historyczna, kiedy się inaczej oceni działalność tego Sejmu. Sejm nasz w stosunku do historycznych Sejmów, nawet 4-letniego Sejmu, nie wyjdzie ostatni. Pamiętajmy, żeśmy nie wytrawni parlamentarzyści, a jednak umieliśmy podtrzymać kraj w okresie, kiedy same władze między sobą były w niezgodzie, kiedy nie wiadomem było kto czem jest: ktoś mówił o Belwederze, ktoś drugi o czem innem. W tym rozgardiaszu Sejm utrzymał jedność i stworzył to, czego nie stworzył Sejm 4letni, t. j. olbrzymią armię. Dzięki Naczelnemu Wodzowi, dzięki współudziałowi Sejmu, dzięki patriotyzmowi ludności wszystkich dzielnic stworzono armię, która się bije świetnie, która jest karną i w której, o dziwo, wszystkie stronnictwa i całe społeczeństwo pokłada swoje nadzieje, nie tylko pod względem polityki zewnętrznej, ale nawet pod względem spokoju wewnątrz kraju.</u>
          <u xml:id="u-9.43" who="#PdeRosset">W przemówieniu swojem pan Daszyński, rozbijając i maltretując w zupełności Rosję, zrobił wyjątek tylko dla bolszewików i jednocześnie wówczas ukłonił się komunistom, mianowicie w tym ustępie, kiedy starał się wykazać, że komuniści w obecnej chwili za chęć obalenia naszego rządu i ustroju Rzeczypospolitej powinni być bezkarni dlatego, że niema jeszcze konstytucji. Oczywista rzecz, że to była szarża, ja wówczas się odezwałem: Mamy kraj, mamy Państwo, więc jest coś, czego należy bronić. Istniały kraje i bez konstytucji i mogły być bronione i były bronione przez swoje rządy. Obrona zaś komunistów w tym wypadku nie ma najmniejszego zastosowania. Wiemy doskonale, że chodzi tu o anarchię w kraju, wie o tem zresztą partia P. P. S., która dzisiaj zmuszona jest staczać walkę z tym najskrajniejszym elementem. Nie dziwi mnie jednak, że taki usłyszałem pogląd. Przypominam sobie, kiedy nazajutrz po ogłoszeniu Rzeczypospolitej Lubelskiej znalazłem się w Lublinie, to czytałem rozkaz nr. 2 ministra spraw wewnętrznych Tugutta. W rozkazie tym najwyraźniej było napisane krótko i węzłowato: „Wszelkie prawa i przepisy wydane przez trzy rządy zaborcze niniejszym rozkazem się kasuje”. Taki paragraf można wydać, ale rozkaz nr. 3 brzmi tak: „W sejmikach ma być przewodniczący nie z nominacji jak dotychczas, ale z wyboru”. Pytano się w jakich sejmikach, kiedy te sejmiki właśnie okupanci utworzyli? Następny rozkaz kazał płacić podatki, a wówczas powiedziano p. Tuguttowi: Przecież te podatki nie istnieją, bo wszystkie przepisy, wydane przez rządy, zaborcze i okupantów są skasowane.</u>
          <u xml:id="u-9.44" who="#PdeRosset">Na gwałt trzeba robić konstytucję, ale ta konstytucja podług pana Daszyńskiego musi być taka a nie inna, taka, jakiej on sobie życzy, w przeciwnym razie najspokojniej nam powiada, że lud roboczy, społeczeństwo, to, co jest poza tym Sejmem, nie dopuści do tego i zmusi do urządzenia takiej konstytucji, jakiej pan Daszyński w danym momencie broni. Nie będę wypowiadał swego zdania co do tych punktów konstytucji. Powiem tylko, że jest to zejście na drogę rewolucyjną, a na tej drodze my się nigdy nie spotkamy. Zaofiarowanie w takich warunkach współudziału w rządzie nie stanowi treści dlatego, że tylko. Wówczas można pracować w rządzie, gdy się zamierza rządzić, a nie rewolucjonizować.</u>
          <u xml:id="u-9.45" who="#komentarz">(Głos: Bardzo słusznie)</u>
          <u xml:id="u-9.46" who="#PdeRosset">Co do nas, stoimy na stanowisku ewolucyjnem. My krytykujemy również Sejm. My rozumiemy, że w tym Sejmie niema racjonalnego podziału stronnictw, że nie wszystkie stronnictwa mają odpowiednie podłoże socjalne, że z tego wynika, iż trudno jest wyodrębnić i przewidzieć układ, jaki w danym wypadku ten Sejm nada gospodarstwu społecznemu. Ja doskonale rozumiem i przypuszczam, że w niedalekiej przyszłości w nowych wyborach musi się zróżniczkować to przedstawicielstwo poselskie na wyraźnie klasowe poniekąd organizacje, dlatego, że takim biegiem idzie życie. Walka klas jest faktem, liczyć się z nią muszą wszyscy i niema mowy, żeby dzisiaj zawrócić świat z tej drogi i kazać mu iść innemi torami. Ale oprócz walki istnieje zgoda, istnieje spólnota, która zmusza do współdziałania, do współpracy. Ta zgoda stanowi podwalinę solidaryzmu, który istnieje w ludzkości, jak i w świecie przyrody. Zbankrutowały hasła Darwina, na tym punkcie doznały porażki, przekonano się, że owa walka o byt nie jest jedynym czynnikiem tworzenia ras, że istnieje jeszcze inny pierwiastek: zgoda i przyjaźń. Nieprawdą jest, że człowiek człowiekowi jest tylko wilkiem, jest on dla niego częstokroć bliźnim i idzie wspólnemi drogami do wspólnych celów.</u>
          <u xml:id="u-9.47" who="#PdeRosset">A kiedy w przyszłym Sejmie zobaczymy tutaj rolników, robotników i przedstawicieli tych wszystkich pracujących w sferach miejskich, kiedy znajdą się tu miasta, których teraz tutaj brak, których interes zostaje pokrzywdzony, przez co brak jest centralnego — że tak powiem — kierunku w samym Sejmie; kiedy tutaj znajdzie się dostateczna obrona inteligencji, która została dzisiaj zniszczona poniekąd przez przewagę siły fizycznej nad umysłową, bo dziś to, co stanowi wykwit kultury, nie jest w tym Sejmie reprezentowane, kiedy to wszystko ulegnie zmianie, Sejm pójdzie lepszymi torami. Więc nie wyrzekać. Sursum corda, Panowie! Wznieśmy ducha i idźmy do dobrego celu!</u>
          <u xml:id="u-9.48" who="#komentarz">(Brawa)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#Marszałek">Głos ma Wiceminister Skarbu pan Rybarski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#WiceministerSkarbuRybarski">Wysoki Sejmie! Ostatni z panów posłów i poprzedni mówcy niejednokrotnie poruszali kwestię waluty i niskiego jej kursu. Korzystam ze sposobności, by w imieniu Ministerstwa Skarbu złożyć parę wyjaśnień, skierowanych w stronę nietyle Sejmu, ile czynników, mających bezpośredni kontakt z obrotami finansowemi, a nie współdziałającemi tak, jak powinny, z Rządem i z całem społeczeństwem w utrzymaniu kursu marki polskiej.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#WiceministerSkarbuRybarski">Zacznę od faktów konkretnych. Przed dziesięciu mniej więcej dniami marka polska spadła z 280 na 350–360 w stosunku do marki niemieckiej. Zaczęliśmy dochodzić przyczyny tego faktu i okazało się, że w przeciągu paru dni od jednego z wielkich przemysłowców z Królestwa Kongresowego jeden z najpoważniejszych banków otrzymał zlecenie, by za kilkadziesiąt miljonów, za wszelką cenę kupić dewiz zagranicznych. Zlecenie to wykonano i oczywiście, jeśli przy tak mało pojemnym rynku skupuje się za dziesiątki milionów dewiz dziennie, marka polska musi spadać. Otóż chciałbym zwrócić uwagę na to, że niestety nasz świat finansowy nie czuje się zbyt żywo zainteresowanym w utrzymaniu kursu polskiej waluty. Nabywanie i waluty zagranicznej jest celem, który się bezwzględnie wykonuje bez żadnych ostrożności i nie licząc się z konsekwencjami. Nikt od banków nie wymaga ofiar, ale faktem jest, że rynek warszawski jest tym, na którym marka polska jest najtańszą i zniżka jej kursu w ogromnej większości wypadków idzie z Warszawy. By to choć w części powstrzymać, wydaliśmy rozporządzenie, nakazujące spis walut i dewiz zagranicznych, znajdujących się po bankach, mianowicie z tego powodu, że bardzo wielu ludzi nabywa dewizy i waluty nie dlatego, że są im potrzebne dla celów importu do Polski, ale traktują te dewizy, jako papier lokacyjny.</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#WiceministerSkarbuRybarski">W związku z tem wydano drugie rozporządzenie, które zabrania przyjmowania w lombard i do depozytu czeków i walut zagranicznych. Zarządzenie to jest usprawiedliwione tym faktem, że niektórzy kupują walutę dla celów spekulacyjnych, gdy potrzeba im pieniędzy zastawiają i walutę w banku, trzymają ją tam, ograni] czają jej podaż i tem wpływają na zniżkę, i Zarządzenia te są oczywiście półśrodkami ale bądź co bądź jesteśmy zainteresowani, w tem, żeby przeciwdziałać nadmiernemu ułatwieniu obrotów walutami zagranicznemi bez względu na marki polskie.</u>
          <u xml:id="u-11.3" who="#WiceministerSkarbuRybarski">Oczywiście temi sposobami waluty nie poprawimy. Waluta może się poprawić skutecznie tylko z chwilą, gdy nasz bilans handlowy się poprawi. Dziś musimy płacić za sam węgiel na Górnym Śląsku około 70 milionów marek niemieckich.</u>
          <u xml:id="u-11.4" who="#WiceministerSkarbuRybarski">Jest to wydatek tak ogromny, że musi on wpływać na obniżenie kursu marki polskiej.</u>
          <u xml:id="u-11.5" who="#WiceministerSkarbuRybarski">Ale my mamy jedną pozycję w naszym bilansie płatniczym, która jest niezwykle cenną, niezwykle dodatnią, a która w całej pełni nie jest jeszcze wyzyskaną. Tą pozycją są oszczędności Polaków z Ameryki, napływające do Polski. Oszczędności te według obliczeń amerykańskich mają wynieść rocznie od 100 do 150 miljonów dolarów, czyli parę dziesiątków miljardów.</u>
          <u xml:id="u-11.6" who="#WiceministerSkarbuRybarski">Jest to pozycja tak znaczna, że podobnych sum nie zdołamy uzyskać za eksport żadnych artykułów. Co się jednak dzieje z temi oszczędnościami? Otóż tu trzeba stwierdzić, że jakkolwiek narzeka się niejednokrotnie na brak sprawności władz rządowych, to jednak w przekazywaniu tych sum do Polski, w załatwianiu przekazów amerykańskich instytucje prywatne okazały się tak mało sprawnemi, jak żadne instytucje państwa.</u>
          <u xml:id="u-11.7" who="#komentarz">(Głos: Sprawne, ale dla siebie!)</u>
          <u xml:id="u-11.8" who="#WiceministerSkarbuRybarski">Faktem jest, że przychodzą dzisiaj przekazy nadane w czerwcu i w lipcu. i dzisiaj dostają się one do rąk tych, pod którym adresem były wysłane. Wtedy za dolar płacono 24, 28, 30 mk. polskich. Instytucje finansowe te przekazy otrzymują, niektóre przetrzymują te pieniądze i w coraz dalszym terminie je wypłacają. Doszło do bardzo poważnych, powiem, nie konfliktów, ale zażaleń instytucji finansowych, amerykańskich. Instytucje te wysłały do Polski swojego przedstawiciela p. oświadczyły, że jeżeli te rzeczy będą nadal tak prowadzone, one z bankami polskiemi, a dotyczy to też specjalnie filji banków obcych, wiedeńskich, istniejących jeszcze w Galicji, żadnych interesów nie będą prowadziły i grożą wstrzymaniem całego obrotu czekowego do Polski, co oczywiście dla nas byłoby rzeczą bardzo dotkliwą.</u>
          <u xml:id="u-11.9" who="#WiceministerSkarbuRybarski">Otóż z tego miejsca trzeba zwrócić uwagę tym wszystkim instytucjom, że te rzeczy nie tylko nie mogą być przedmiotem spekulacji ale, że przekazywanie tych sum musi się odbywać w sposób bardziej sprawny i szybki, w przeciwnym bowiem razie będziemy musieli przystąpić do innego, niż dotychczas uregulowania wszystkich tych obrotów amerykańskich.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Stapiński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#PStapiński">Wysoki Sejmie! Kierunek polityki zagranicznej obecnego Rządu, jaki został ostatecznie ustalony, odpowiada naszym zapatrywaniom i dążeniom i dlatego też ten kierunek polityki w miarę możności i w Sejmie i w społeczeństwie popierać będziemy.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#PStapiński">Aczkolwiek ludność jest za jaknajrychlejszem zawarciem pokoju, a pozornie ten kierunek polityki przedłuży wojnę i temsamem staje w sprzeczności z dążeniem ludności. niemniej jednak, opierając, się na niewątpliwem przekonaniu, że pokój zawarty z Rosją bez wyzwolenia Ukrainy równałby się conajwyżej zawieszeniu broni i rzeczywisty pokój ze Wschodem możliwy jest tylko wtedy, kiedy kolos rosyjski będzie osłabiony, to znaczy jeśli pomożemy Ukrainie do jej wyzwolenia i po stworzeniu na tych podstawach pokoju ludność nasza może istotnie na dłuższą przyszłość odetchnąć, uważamy, że jedynie ten kierunek polityki faktycznie może sprawę załatwić zgodnie z istotnemi potrzebami ludności.</u>
          <u xml:id="u-13.2" who="#PStapiński">Prosimy jednak, żeby Rząd zechciał pamiętać, że Polska w przeszłości odniosła śmiertelne rany z tych właśnie krańców Rzplitej; żeby Rząd przestudiował ówczesne błędy i jaknajtroskliwiej ich unikał. Do tego apelu skłania nas ta okoliczność, że według naszych wieści rola, jaką spełniamy na Białorusi i Litwie, względnie w okręgach północnych, przekreśla ten nasz program i zamiast miejscową ludność pozyskać, potrafiliśmy w tym krótkim względnie przeciągu czasu gruntownie ją dla siebie zrazić, ponieważ razem ze sztandarami naszych wojsk przyszła akcja, zmierzająca do salwowania interesów magnatów litewskich, natomiast lekceważy się, względnie postponuje, interesy ludności tamtejszej. Wskutek tego też na Białorusi, według naszych wiadomości, stosunek jest taki, że ludność, która nas entuzjastycznie witała jako wybawców, dzisiaj z przykrością o tem wspomina i odnosi się do nas wrogo.</u>
          <u xml:id="u-13.3" who="#PStapiński">Proszę pamiętać o tem, że tam walczy żołnierz polski, że ten żołnierz wraca do domu i te sprawy opowiada w kole rodzinnem, i że to niewątpliwie wpływa bardzo ujemnie na ducha żołnierzy. Nie będę się nad tem rozwodził, powiem tylko: niech Bóg broni, aby przy tej akcji ukraińskiej Polska miała się angażować w charakterze obrońcy latyfundiów polskich, obszarników i abyśmy mieli gdziekolwiek wykazać, że występujemy przeciw_ interesom tamtejszego ludu. Mamy to przekonanie, że jeżeli Polska idzie na Ukrainę to szczerze i lojalnie, ażeby ludowi tamtejszemu, który ma świadomość swej odrębności, pomóc do uzyskania niezawisłości politycznej. Jeżeli nie będziemy się wtrącać do stosunków' społecznych, pozostawimy je do wewnętrznego rozwiązania, i jeśli nie będziemy straszyć jakimkolwiek pozorem występowania w obronie obszarników przeciw ludowi, to mam przekonanie, że mimo wszystkie obawy, przepowiednie i t. d. ta sprawa się uda i w ten sposób, według naszego przekonania, byt polski będzie na wieki zabezpieczony.</u>
          <u xml:id="u-13.4" who="#PStapiński">O ile tedy polityka zagraniczna teraźniejszego Rządu odpowiada nam, o tyle z największem ubolewaniem, z największą przykrością i krytyką odnosimy się do wewnętrznej polityki tego Rządu.</u>
          <u xml:id="u-13.5" who="#PStapiński">Nie będę Wysokiej Izby zajmował długiemi wywodami, mówiono już o tem dosyć, ale wspomnę, iż faktem jest, że teraźniejszy Rząd konsekwentnie pielęgnuje polityczną odrębność dzielnicy pruskiej. W jakich warunkach się to dzieje słyszeliśmy już dziś, stwierdzam tylko, że to pielęgnowanie jest sprzeczne z żądaniami ludu włościańskiego dzielnicy pruskiej.</u>
          <u xml:id="u-13.6" who="#PStapiński">We wszystkich odezwach, które czytałem w b. dzielnicy pruskiej, w Poznańskiem, na wszystkich zjazdach, odbytych przez zjednoczenie włościańskie, wszędzie zapadły uchwały za zjednoczeniem tej dzielnicy z Polską, a przeciw teraźniejszej odrębności, a zatem ta odrębność nie jest zgodna z interesem tamtejszego społeczeństwa, ani nie jest żądaniem szerokich rzesz tamtejszej ludności, tylko jest uporem pewnej kliki, czy też pewnego grona osób, a Rząd, niestety, temu uporowi daje pomoc. Musimy żądać, aby jaknajprędzej usunięto separatyzm dzielnicowy, aby w jak najkrótszym czasie zetrzeć z oblicza Polski ten wstyd, że już półtora roku upłynęło, a dzielnica poznańska jeszcze jest po dawnemu wyodrębniona.</u>
          <u xml:id="u-13.7" who="#PStapiński">Prawdą jest, że od 2 lat nie młócono zboża; stogi stoją na szerokich przestrzeniach Rzplitej, nie tylko na obszarach dworskich, ale i we włościańskich, chłopskich zagrodach są pełne stodoły niemłóconego zboża. W tym samym czasie w tej samej Polsce całe powiaty literalnie wymierają z głodu; w tym samym. czasie są wypadki, że w gminie liczącej 30 osad, tylko 3 osady są wolne od tyfusu głodowego, a 27 osad jest zarażonych. W tym samym czasie, kiedy statystyki urzędowe wykazują, że ziemniaków mamy tyle, iż około 25,000 wagonów nie potrafiliśmy sprzątnąć i zużyć wskutek czego popsuły się, olbrzymie połacie kraju nie tylko, że nie mają kartofli do jedzenia, ale nie mają ich na nasienie, wobec czego olbrzymie przestrzenie muszą leżeć odłogiem. Dlatego też dziś otrzymaliśmy z gór petycję, wniesioną do Wysokiej Izby, gdzie jest powiedziane: niech nas Bóg broni, abyśmy dożyli przyszłego roku, wobec tego, że nic nie zasiano i nic nie posadzono.</u>
          <u xml:id="u-13.8" who="#PStapiński">I wiadomo Ministerstwu Spraw Zagranicznych, że jest poprostu natłok przy wydawaniu paszportów do Ameryki, bo ludność widzi dla siebie ratunek, jedynie w ucieczce z Polski. Rozumiem wszystko: rozumiem potrzeby wojskowości, i zaangażowanie tam taboru kolejowego; rozumiem trudności transportowe wogóle, ale ażebyśmy mieli tolerować ten stan rzeczy, że nie tylko że nie mamy tego zboża i ziemniaków, ale, że nam nie wolno nawet na plecach przynieść, albowiem na byłej granicy konfiskuje się tę odrobinę zboża, tę odrobinę grochu, jaką ludność milami na plecach niesie, tego pojąć nie mogę! Jeśli uniemożliwia się przeniesienie zboża, które jest zakupione, które jest zbyteczne tam, skąd się je wywozi, które może być odstąpione, a że nie dochodzi to z winy rządu, który nie umie przełamać tych trudności, chociaż p. Minister Rolnictwa idzie nam na rękę, to w końcu dobre chęci na nic nam się nie przydadzą, bo niestety od czterech tygodni ludność nawet za pieniądze, gdyż się chce sama ratować, nie może nic sprowadzić! Już jest koniec kwietnia, nadchodzi maj — termin siania jęczmienia, a termin sadzenia kartofli także się kończy, a my zamiast zagospodarować stare odłogi mieć będziemy nowe, gdyż z braku ziarna tysiące morgów ziemi przygotowanej zupełnie, uprawionej, znawożonej będzie musiało stać pustkami z braku nasienia i z braku ziemniaków do sadzenia. Tu chyba mam prawo powiedzieć, że „po skutkach poznajemy Was” — to są skutki gospodarki rządowej. Niech Rząd nie sądzi, że jest mi przyjemnie to mówić, ale jestem zmuszony powiedzieć, że taka gospodarka jest hańbą. I przeciwko takiej gospodarce musimy się jak najenergiczniej bronić.</u>
          <u xml:id="u-13.9" who="#PStapiński">Wysoka Izbo! Mamy 8 czy 10 milionów morgów odłogów, jednocześnie zaś czytamy, że Rząd, Rada Ministrów, czy Ekonomiczny Komitet Ministerialny przedsiębierze uchwałę, ażeby ułatwić ludności wyjazd za pracą do Ameryki. Przedtem już zaś porobiono kontrakty na eksport mięsa ludzkiego do Francji. Więc Polska, która ma dotychczas tysiące tysięcy niezabudowanych, zniszczonych przez wojnę gospodarstw, Polska, gdzie ludność całych gmin mieszka jeszcze w norach, Polska, która niema dość w roboczych, ażeby uruchomić swoje tartaki, gdyż one niestety dotąd stoją nieuruchomione, ta Polska w tym samym czasie przez swój Rząd legalny zastanawia się nad wysłaniem ludzi do Ameryki, wyprawia ich na roboty do Francji! Taka gospodarka przynajmniej z mojem rozumowaniem nie da się pogodzić. Proszę Panów, jeżeli my w Polsce będziemy się przyczyniać do tego, ażeby zamiast sprowadzać ludzi z Ameryki powiększać emigrację do Ameryki, to odstraszymy tem te dzielne siły z Ameryki do powrotu do kraju. Po cóż powracać do Polski, powiedzą, jeżeli Polska przez wysyłanie tam ludzi daje namacalne dowody, świadectwo, że w Polsce niema co robić? przeto niema poco do Polski jechać! Ponieważ my stoimy na tem stanowisku, że w Polsce jest dosyć pracy, że z pewnością nawet dzisiaj bez amerykańskich zapomóg, nawet w tym biednym roku po zeszłorocznym nieurodzaju jest dosyć Chleba, według naszego przekonania i według tego co nam mówili naoczni świadkowie, którzy przeszli dokładnie kilkanaście powiatów, przeto uważamy, że Polska nie tylko niema potrzeby i nie powinna eksportować materiału ludzkiego, ale przeciwnie powinna wszystkich sił dołożyć, ażeby ten dzielny żywioł amerykańskich robotników jak najrychlej do Polski sprowadzić, a przynajmniej nie odstraszać od powrotu do kraju.</u>
          <u xml:id="u-13.10" who="#PStapiński">Tak się ma rzecz w tej drugiej dziedzinie.</u>
          <u xml:id="u-13.11" who="#PStapiński">Jeśli jest mowa o gospodarce finansowej, podkreślę tylko jedno. Otóż przemysł nafciany w 96 czy 97% dostał się w posiadanie obcych kapitalistów. Ja nad tem rąk nie łamię, nie rozpaczam z tego ' powodu, bo mam to przekonanie, że to nie jest jeszcze nieszczęście, albowiem to jest wielka loteria, na której niech sobie grają i obcy. Ale co mam na to powiedzieć, że Wysoki Rząd tę właśnie część ludności miejscowej polskiej, która ma udział w nafcie niejako karze za to, albowiem podniósł cenę na ropę i każę wypłacać 180 mk. polskich za centnar metryczny ropy, natomiast bruttowcom, to znaczy właśnie tym tutejszym krajowym uczestnikom przemysłu nafcianego od wielu miesięcy za ich udział w przemyśle nafcianym nie płaci ani grosza, a obecnie targuje się o to, żeby im jak najmniej zapłacić.</u>
          <u xml:id="u-13.12" who="#PStapiński">Na ostatniem posiedzeniu Komisji Przemysłowo-Handlowej Rząd zapowiedział, że nie chce i nie może więcej płacić bruttowcom jak 85 mk. za centnar metryczny, czyli udziałowcy krajowi mają otrzymać za swój udział o połowę niższe ceny aniżeli obcokrajowcy. To przecież nie jest zgodne z interesami Polski, nie jest zgodne z poczuciem prawa i nie powinno być cierpiane!</u>
          <u xml:id="u-13.13" who="#PStapiński">Jeszcze słów parę chcę powiedzieć co do przesyłek amerykańskich. Panowie Koledzy przynajmniej z Małopolski, wiedzą, że to jest przedmiotem rozmów na wszystkich zgromadzeniach. Przychodzi tysiące kobiet i mężczyzn dorosłych i małoletnich z przekazami amerykańskiemi w rękach, z czekami, które otrzymali w październiku, listopadzie, a i wcześniej, i daremnie miesiącami błądzą, zapożyczają się u lichwiarzy, ostatecznie te przekazy sprzedają za pół darmo, bo nie mogą się doczekać wypłaty pieniędzy.</u>
          <u xml:id="u-13.14" who="#PStapiński">Wysoki Rządzie! Może być jest w tem wiele winy instytucji finansowych, zwłaszcza warszawskich, jest wielka wina Wiedeńskiego Banku Związkowego (Wienerbankverein), który miał wielki grzech na sumieniu, ale to nie może się pogodzić z mojem z przekonaniem, ażeby nie było w mocy Rządu temu zaradzić. Rząd, mojem zdaniem, ma tyle środków i tyle instrumentów, za pomocą których może każdą instytucję finansową przycisnąć do muru, że jeżeli ten Rząd naprawdę śmiało, zgodnie z interesem publicznym zechce do tych banków warszawskich i nie warszawskich przemówić, to jestem przekonany, że ta sprawa szybko i rychło weźmie inny obrót, i te czeki zostaną wypłacone. Bo, proszę Panów, śmiesznem jest, ażeby Bank Przemysłowy, albo Bank Handlowy, mający stałe stosunki z jakimś tam bankiem, powiedzmy pittsburskim, bo już jest przeszło tysiąc przekazów z tego banku pittsburskiego do Banku Przemysłowego — musiał z każdem wypłaceniem przekazu czekać aż z Ameryki przyjdzie potwierdzenie. Jest czek, z którym klijent przychodzi do banku, na tym są podpisy, to jest ostatecznie weksel znanej instytucji, pytam, dlaczego miesiącami ma trwać korespondencja, kiedy instytucja powinna i obowiązana jest ten czek wypłacić? Ale dodam jeszcze, że i Rząd musi koniecznie zmienić swoje postępowanie w stosunku do tych klijentów. Dziś dolar stoi 180 mk. Wczoraj wypłacono gospodarzowi w Warszawie w Polskiej Krajowej Kasie Pożyczkowej za dolara po 32 mk.</u>
          <u xml:id="u-13.15" who="#komentarz">(P. ks. Okoń: Skandal, zbrodnia! Wiceminister Skarbu Rybarski: Kto będzie dopłacał do tego? Ks. Okoń: Państwo)</u>
          <u xml:id="u-13.16" who="#PStapiński">Ja rozumiem to, Panie Ministrze, ale, proszę Wysokiej Izby, przekaz był złożony w konsulacie jeszcze w październiku. Jeżeli ten przekaz w konsulacie, czy w drodze, zabłąkał się, bo tylko tem mogę to wytłumaczyć, i dopiero wczoraj przyszedł do wypłaty, to, Panie Ministrze, spytam się równem prawem, skąd włościanin przychodzi do tego, ażeby on za ten błąd, względnie nieszczęście, jakie się stało, w całości miał płacić? Dlaczego nie dostał w październiku względnie z początkiem grudnia owych 32 mk., któremi byłby obracał dotychczas? Dlaczego te pieniądze zostały przetrzymane do końca kwietnia i dlaczego całą różnicę kursu on ma zapłacić? Niech p. Minister będzie przekonany, jestem ostatni z tych, którzyby chcieli Skarb Państwa spustoszyć dla prywatnych rachunków, ale tu musi być racjonalnie podyktowana droga środkowa, trzeba postępować tak, ażeby właściciel rachunku nie miał prawa publicznie skarżyć się na to, co się stało. Trzeba te rzeczy wyrównać i wyrównać szybko. P. Minister był łaskaw, za co mu tylko mogę wyrazić swą wdzięczność, oświadczyć się za dopłatą przekazów z lipca, sierpnia, aż do października 1919 r., a ostatnio i do lutego 1920 r. Różnice mają być wyrównane, i w tej sprawie, Panie Ministrze, tysiące podań wpłynęło do Polskiej Krajowej Kasy Pożyczkowej, niestety utonęły j tam i dopłaty dotychczas nie uskuteczniono. Proszę bardzo, ażeby P. Minister Skarbu był łaskaw tę sprawę traktować pod i tym kątem widzenia, że musimy się z tem obchodzić bardzo delikatnie, musimy tych właścicieli rachunków zadowolić, bo każde przetrzymanie tej sprawy, przewlekanie i kaleczenie przyczyni się do odstraszenia naszej klijenteli w Ameryce. Możemy stracić te setki milionów dolarów, na które p. Minister słusznie liczy, albowiem wiadomo — Wysoka Izba, raczy przyjąć do wiadomości, że rząd austriacki stale do swego budżetu eksportu i importu dolarów amerykańskich wstawiał w czasie pokoju kwotę 180 miljonów koron z samej Małopolski, a więc Państwo Polskie ma prawo liczyć conajmniej na ten rachunek, oczywiście olbrzymio zwiększony, dzięki Kongresówce i Poznańskiemu.</u>
          <u xml:id="u-13.17" who="#PStapiński">Przechodzę do administracji. Administracja austrjacka była fatalna, wszystko się robiło pod kątem widzenia polityki, wybory dyktowały kto ma być wójtem, pisarzem, przewodniczącym komitetu kościelnego, starostą, komisarzem, słowem wszystkiem. Ale proszę przyjąć do wiadomości, że mimo tego ówczesnego kierunku politycznego teraźniejszy chaos w administracji państwowej, w Małopolsce przynajmniej, przewyższa najgorsze stosunki za czasów austrjackich. Proszę przyjąć do wiadomości, że ludność wcale z tego konsekwencji nie wyciąga. Wszystkie stronnictwa powiedziały: nie wolno za to Polski oskarżać, bo Polska temu nic nie winna i nigdzie ludność skarg na to nie podnosi. Ale my jako posłowie tej ludności musimy powiedzieć: dokąd idziemy, jak długo tę anarchię wytrzymamy.</u>
          <u xml:id="u-13.18" who="#PStapiński">Połowa wójtów jest nielegalnych, bądź odbyły się wybory, zostały zaprotestowane i rzecz utknęła, bądź też nie podobali się komisarzom, w rezultacie administracja na samym dole, w gminie, znajduje się w tym stanie, że właściwie nie wiem czy 20 proc, urzędników gminnych urzęduje legalnie.</u>
          <u xml:id="u-13.19" who="#PStapiński">Istniały rady powiatowe. Polska Komisja Likwidacyjna postanowiła znieść rady powiatowe i zniosła je. Na ich miejsce powołano rady przyboczne i pomału doszło do tego, że są rady przyboczne ale i rady powiatowe odżyły. Oczywiście odżyły po to, żeby pobierać pensję, żeby marnować czas, trudnić się tem, co do nich nie należy, oraz i tak szczupłe środki materialne jeszcze pomniejszać.</u>
          <u xml:id="u-13.20" who="#PStapiński">Co się tyczy administracji powiatowej, to doszliśmy do tego, że są starostwa, gdzie starosta urzędujący bynajmniej nie chory, dziesięć miesięcy stale jest na urlopie.</u>
          <u xml:id="u-13.21" who="#PStapiński">W Limanowej przez cały rok zmieniano ciągle starostów i każdy nowo mianowany odrazu dostawał urlop. Taka hojność w urlopowaniu i to przenoszenie, ta niestałość władzy musi doprowadzić do najgorszych konsekwencji.</u>
          <u xml:id="u-13.22" who="#PStapiński">Stoję na stanowisku, że to jest przykład registratury i jestem przekonany, że to nie jest wpływem stronnictw, tylko nazbyt wielkiej niedopuszczalnej powolności Rządu. Rząd, który chce rządzić, do takiego stanu nigdy dopuścić nie powinien. Poseł jest od tego, ażeby kontrolował starostów komisarzy i ministrów ale odpowiadać za nich poseł nie powinien. Jeżeli ten stosunek się nie zmieni, to z pewnością, wcześniej czy później, wyjdzie to na szkodę społeczeństwa i państwa.</u>
          <u xml:id="u-13.23" who="#PStapiński">Co do wspomnianych urlopów — dochodzi do tego, nie wiem, czy jest p. Minister Sprawiedliwości, że w Sanoku było 2 prokuratorów w jednej randze; przy mniejszym sądzie to było niepotrzebne i Rząd słusznie zarządził przeniesienie jednego z nich, jednak nie chciał on pójść stamtąd, podał się o urlop i będąc najzdrowszym ten urlop otrzymał. Jak widzimy, w wielu dykasteriach, Rząd polski wprost szafuje urlopami, jak żaden rząd na świecie. Komu się nie chce urzędować, poprosi o urlop i otrzymuje go. Przeciw tej hojności Rządu, przeciw takiemu udzielaniu urlopów muszę zaprotestować, tem więcej, że to obciąża budżet polski i następnie utrudnia pracę urzędników i w konsekwencji może doprowadzić do tego stanu, czego jesteśmy świadkami, że administracja w Polsce wynosi bajeczne, niesłychane wprost sumy, a niemniej ludność skarży się na powolność w załatwianiu spraw.</u>
          <u xml:id="u-13.24" who="#PStapiński">Do wojskowości zwrócę się z jednym apelem. Rozumiem dobrze, że prowadzić wojnę jest ciężko i że musimy mieć dostateczną ilość sił wojskowych, ale to nie może znowu iść tak daleko, aby wdowa z 5 dzieci, kobieta 65 letnia miała oddać ostatniego syna. Reklamacja podobna, poparta przez czynniki podwładne, niestety od listopada nie jest uwzględniona i rodzina daremnie na załatwienie tej sprawy czeka. To jest nie tylko duża ofiara ze strony tej rodziny niepotrzebna dla silnej armii polskiej, ale wywołuje zgorszenie śród ludności, że Rząd polski dla takich wypadków nie ma wyrozumienia. Tak być nie może. Polska tę rzecz musi pielęgnować bardzo delikatnie i być pomna, jaką krzywdę wyrządza. Administracja wojskowa powinna dawać urlopy. Powiadano nam, że powodem wstrzymania urlopów jest uchylenie wizytacji kobiet i dziewcząt, że powiatowe komendy uzupełnień miesiącami czekają na jakiś krok Ministerstwa w tej sprawie i nie wiedzą, jak te rzeczy załatwiać. Niestety przez to, że ministerstwo uchyliło jedno rozporządzenie, a nie wydało drugiego, olbrzymie rzesze ludowe musiały ze szkodą państwa cierpieć. Proszę również, aby wypłaty zasiłków dla wdów i sierot po poległych na wojnie były traktowane z należytem zrozumieniem, bo choć prawdą jest, że dola robotników i urzędników w tych czasach jest bardzo ciężka, ale prawdą jest i to, że straszną jest na wsi dola kobiety z 5 dzieci, która nie ma gruntu, na zarobek nie może pójść, bo ma drobne dzieci w domu, a pozostaje bez żadnej pomocy państwowej. — To jest dola najstraszniejsza. Jedynym jej ratunkiem i ucieczką jest zapomoga państwowa, proszę tedy, aby Rząd o tem swojem zadaniu wspierania tych rodzin, nie zapomniał.</u>
          <u xml:id="u-13.25" who="#PStapiński">Wspomnę również o tem, jak się u nas odbywa urzędowanie.</u>
          <u xml:id="u-13.26" who="#PStapiński">Przyjeżdżam do okręgu i dowiaduję się, że starostwo wydało rozporządzenie dostarczenia w ciągu dwóch tygodni dwóch czystych arkuszy papieru z pieczątkami i z podpisem wójta. Naturalnie wywołało to we wsi poruszenie, co to jest, że żądają czystych arkuszy papieru z pieczątkami? Wszystkie domysły poszły w ruch i słusznie, bo u nas w Małopolsce głównie temi pieczątkami zapieczętowano serwituty. Otóż wśród ludności powstały obawy, a starosta nałożył grzywnę. Co to ma znaczyć? Okazało się, że jakiś urzędnik z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, który niema co innego do roboty, w tym czasie zbierał do archiwum pieczątki używane po gminach i ażeby mieć wykaz tych pieczątek, uważał za stosowne niepokoić i kraj. I za to się nakłada grzywnę! Naturalnie, że gminy stawiały opór, nie chciały dać czystego papieru z podpisem i pieczęcią, wskutek czego przyszło do grzywny kary.</u>
          <u xml:id="u-13.27" who="#komentarz">(Głosy: To jest skandal. Ale to jest fakt)</u>
          <u xml:id="u-13.28" who="#PStapiński">Skończyło się na tem, że nareszcie dano te arkusze czystego papieru z podpisem gminy, ponieważ upewniono wójta, że te pieczątki nie będą użyte.</u>
          <u xml:id="u-13.29" who="#PStapiński">Co się zresztą dzieje w tej administracji to Panowie chyba wszyscy jesteście świadomi, dlatego nie będę się dalej rozwodzić.</u>
          <u xml:id="u-13.30" who="#PStapiński">Przejdę do innej rzeczy, mianowicie do reformy rolnej. Mam przekonanie, że rychłe przeprowadzenie reformy rolnej jest ściśle związane z powodzeniem naszej akcji na wschodzie. Powinniśmy nie tylko zwyciężać i dawać swobodę tamtym ludom, ażeby wypowiedziały się do kogo chcą należeć, gdyż słyszymy, że te ludy nie wierzą obietnicom i żądają jakichś pieczątek od pana generała. Otóż natrafiliśmy tam na nieufność, czy Polska odbierze te ziemie od panów, czy nie. Gdybyśmy w tym czasie przystąpili do reformy rolnej i gdyby tu na obszarze Polski tę reformę już wdrożono, złożylibyśmy świadectwo, że to nie jest pusta uchwała z dn. 10 lipca, ale ustawa, która będzie wykonana, jestem przekonany, żebyśmy naszemu wojsku do jego zadań dopomogli. Tymczasem kwiecień ma się ku końcowi, zbliża się maj i niema żadnej ustawy w dziedzinie reformy rolnej. Na wszystkie interpelacje odpowiadają, że Rada Ministerialna jeszcze sprawy nie załatwiła, że utknęła w Radzie Ministerialnej. Raz i drugi Główna Komisja Ziemska zwróciła się z projektem do Rady Ministerialnej, ale ta w żaden sposób nie może sobie dać rady.</u>
          <u xml:id="u-13.31" who="#komentarz">(Głos: Bierny opór)</u>
          <u xml:id="u-13.32" who="#PStapiński">Istotnie bierny opór. Reforma rolna ze świata sprzątnąć się nie da. Kto sprawę tę przewleka może doczekać się, że struna pęknie. Panowie na to odpowiedzą: — nie strasz! Jestem daleki od tego, ale wszyscy koledzy, którzy dzisiaj słuchają głosów wśród ludu wiedzą, że tam prawie że kipi, że niezadowolenie jest duże, po części uzasadnione, po części nieuniknione, albowiem maszyna państwowa nie może tym zadaniom zadość uczynić. Niemniej, stwierdzam, rozgoryczenie jest wśród rzesz ludowych wielkie. Nie należy czekać, aż ta gorycz pęknie, należy najrychlej reformę rolną wdrożyć i przeprowadzić.</u>
          <u xml:id="u-13.33" who="#PStapiński">Wysoka Izbo! Pozatem nasz lud, przynajmniej w Małopolsce, stracił wiarę, aby Wysoka Izba zechciała tę rzecz z energią wykonać, dlatego ten lud woła: uchwalcie ustawę konstytucyjną, rozwiążcie się i dopuśćcie nas do głosu i przez nowe wybory okaże się, jaka jest istotna wola ludu. Dlatego kończę tym apelem, ażeby Wysoka Izba zechciała jak najrychlej uchwaloną reformę rolną choć częściowo wykonać, konstytucję uchwalić i rozwiązać się, ażeby dopuścić ludność do wypowiedzenia się. Z pewnością w ten sposób jeszcze jeden wentyl będzie otwarty, przy wyborach ludność wskrzesi w sobie wiarę, że będzie lepiej i w ten sposób ciężki ten okres przetrwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#Marszałek">Głos ma Minister Rolnictwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#MinisterRolnictwaBardel">Z przemówień niektórych mówców dowiedziałem się, że skutki straszliwe wojny ciążą nie na kim innym, tylko na Ministrze Rolnictwa. Jemu należy przypisać, że tyle milionów morgów leży odłogiem, jemu, że pola nie są zasiane, jemu, że brak bydła, że stan koni jest niski i t. d. i t. d. Winą wielką tego ministra jest także, że nie jest fachowcem. Wprawdzie z ust tych panów, którzy atakowali Ministra Rolnictwa, nie dowiedziałem się, kogo uważają za fachowca. Bo przecież był wielki rolnik fachowiec i odszedł nie zdziaławszy wiele. Obecnie jest ministrem także rolnik, tylko mały,' drobny, który jednak nie uchodzi za fachowca. Wobec tego, mimo najlepszych chęci, nie wiem, komu i w czyje godne, godniejsze ręce oddać tekę, skoro ksiądz fachowiec, na punkcie rolnictwa, fachowiec profesor i fachowiec kupiec nie zdołali mnie w tym kierunku oświecić.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#MinisterRolnictwaBardel">Pozwolę sobie nieco odeprzeć te zarzuty, które Ministerstwo Rolnictwa spotkały. Przedewszystkiem, jeśli idzie o reformę rolną, to przecież Sejm sam uchwalił tę ustawę, wedle której reformę rolną przekazuje się osobnemu urzędowi, Głównemu Urzędowi Ziemskiemu. Wobec tego urzędu Ministerstwo Rolnictwa nie jest czynnikiem decydującym ani nawet rozkazującym lecz czynnikiem nawskroś równorzędnym. Ministerstwo Rolnictwa spełniło swój obowiązek, gdy tak w zeszłym roku, jak i obecnie z dóbr państwowych przygotowanych do-tego przeznaczyło i przekazało Głównemu Urzędowi Ziemskiemu obszary do rozparcelowania. Mianowicie na bieżący rok przeznaczyło 200 majątków, a 85.205 morgów, a doliczywszy obszary przeszłoroczne w postaci 253 majątków, a 96.855 morgów, będziemy mieć ogólną sumę 182.060 morgów przekazanych Głównemu Urzędowi Ziemskiemu do rozparcelowania.</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#komentarz">(Głosy: Czy w Królestwie?)</u>
          <u xml:id="u-15.3" who="#MinisterRolnictwaBardel">Tak, w Królestwie. Oczywiście w Małopolsce nie może być mowy o tem, ażeby oddać grunta państwowe do parcelacji, bo ich tam niema. Są tylko lasy i małe drobne enklawki, które w rachubę wcale nie wchodzą. Państwo nie może oddać większej ilości ziemi, szafować ziemią dlatego, że nie ma sił technicznych, któreby mogły większą ilość ziemi rozparcelować, a ponadto dlatego, że Państwo nie przeprowadziło jeszcze, bo przecież miało za mało na to czasu, i dokładnej inwentaryzacji tych majątków ani ich segregacji na te, które odstąpić można, i na te, które dla celów państwowych trzeba pozostawić. Dziś głównym celem jest parcelacja, ale w niedalekiej przyszłości mogą się okazać równie ważnemi inne cele państwowe, dla których Państwo powinno zostawić sobie pewien zapas ziemi.</u>
          <u xml:id="u-15.4" who="#MinisterRolnictwaBardel">Cały należący do Państwa zapas ziemi ornej, łąk i pastwisk, nie mówię o lasach, wynosi 465153 morgi. Z tego 389522 morgi parceluje się i rozdziela w formie dzierżaw między małorolnych, już to wydzierżawia się w całości jako folwarki.</u>
          <u xml:id="u-15.5" who="#MinisterRolnictwaBardel">Jeżeli idzie o ten sławny zarzut, że Ministerstwo Rolnictwa przyczyniło się do dezorganizacji rolnictwa przez masowe wyrzucanie dzierżawców i t. d., to statystyka mówi, że na 1234 majątków, które należą do Państwa, wyrzucono dzierżawców wszystkich razem 50. Stanowi to 4%. I gdyby nawet nie było rozporządzeń co do wyrzucania, to przecież w ogólnej liczbie dzierżawców niewątpliwie znalazłoby się 50 takich, którzyby rzeczywiście jako źle gospodarujący na wyrzucenie zasługiwali. Wśród tych 50 dzierżawców jest też 8 żydów. A jeżeli ks. Lutosławski żałuje, że ich wyrzuciłem, to na swoje usprawiedliwienie mogę powiedzieć, że uczyniłem to, ponieważ okazało się, że są złymi gospodarzami. Przyszła relacja zewsząd, że majątki ich są zdewastowane, że znajdują się w najgorszym stanie i że poprostu nic nie zostanie, jeżeli nie będą usunięci. Jeden dzierżawca żyd, gdy okazał się dobrym gospodarzem, pozostał przy dzierżawie.</u>
          <u xml:id="u-15.6" who="#MinisterRolnictwaBardel">Proszę Panów, jeżeli idzie jeszcze o daty statystyczne, w jaki sposób i w jakich okręgach oddano majątki na parcelację, to pozwolę sobie przytoczyć, że w okręgu — zarząd dóbr państwowych dzieli się na okręgi — warszawskim przeznaczono na parcelację 17,614 morgów, w okręgu radomskim 41,946, w okręgu siedleckim 32,569 morgów. Małym dzierżawcom wydzierżawiono dotychczas 169555 morgów pojedyńczymi folwarkami, oddano w dzierżawę 182,351 morgów, w toku dzierżaw jest jeszcze 21 folwarków o obszarze 14,246 morgów. Niewydzierżawionych z powodu niemożności znalezienia dzierżawców jest przeszło 68 majątków w ilości 23,570 morgów. Są to wszystko ziemie nadbużańskie, po prawej stronie, najbardziej zniszczone podczas wojny, gdzie brak zupełnie budynków, wogóle niepodobna tych obszarów zagospodarować i gospodarzy dla nich znaleźć nie można. Wskutek tego wydaję okólnik, wzywający społeczeństwo do tworzenia spółek, które otrzymałyby pomoc z funduszu miliardowego. Dzierżawców pojedyńczych na te majątki znaleźć nie było można.</u>
          <u xml:id="u-15.7" who="#MinisterRolnictwaBardel">Zresztą, jak Panowie widzicie, wszystko jest należycie oddane w dzierżawę, leżeli niektórzy dzierżawcy obowiązków swoich, kontraktem nałożonych, nie spełniają, to z tego nie można robić zarzutu Ministerstwu Rolnictwa, lecz temu, kto tych obowiązków nie spełnia, kto nie pamięta o interesach państwa i takiemu, w myśl warunków kontraktu, dzierżawa zostanie odebraną.</u>
          <u xml:id="u-15.8" who="#MinisterRolnictwaBardel">Co do gospodarki lasowej, to mogę zauważyć, że w t. zw. Królestwie Kongresowem mamy 837,000 ha lasów, w b. zab. austr. 315,000 ha, razem mamy 1,152,000 ha lasów. O tem, ile mamy lasów w b. zaborze pruskim, dokładnych wiadomości nie mamy, w każdym razie jest tam przeszło 800,000 ha. Te lasy dotychczas nie dały państwu dochodu, wskutek czego Ministerstwo Rolnictwa, które jako Ministerstwo Dóbr Państwowych powinno wykazać dochód, zamyka swój budżet deficytem. Obecnie sytuacja w tym kierunku się zmienia. Mianowicie Ministerstwo Rolnictwa utrzymało nadal w mocy dotychczasowy cennik drzewa, przeznaczonego na odbudowę, nie podniosło tych cen, mimo podwyższenia wszystkich artykułów, a więc i drzewa; natomiast drzewo, które nie jest przeznaczone na odbudowę, które zatem jest wolne i może być przedmiotem handlu, sprzedaje Ministerstwo Rolnictwa w drodze wolnego przetargu i z tego tytułu Państwo uzyskuje znaczne fundusze.</u>
          <u xml:id="u-15.9" who="#MinisterRolnictwaBardel">Na obecny okres budżetowy od 1 kwietnia po koniec tego roku spodziewamy się, że uzyskamy w dochodach w b. zaborze rosyjskim 68,222,500 marek, w zaborze austriackim 35,691,420 marek. Spodziewamy się więc razem w dochodach 103,913,920 marek, a w rozchodach 82,030,000 marek, wskutek czego czysty dochód Ministerstwa Rolnictwa z lasów ma wynosić 21.883,754 mk. Przytem, jak podkreślam, ceny drzewa na odbudowę Ministerstwo Rolnictwa wcale nie podwyższyło.</u>
          <u xml:id="u-15.10" who="#MinisterRolnictwaBardel">Wszelkie skargi, jakie przeciwko Ministerstwu Rolnictwa się podnoszą z tego tytułu, że drzewa nie rozdaje się w sposób należyty, są adresowane niewłaściwie, gdyż w myśl uchwały Sejmu i wydanych w tym kierunku przez Ministerstwo Robót Publicznych rozporządzeń wykonawczych, utworzona została główna 'komisja rozdziału drzewa, a po powiatach — powiatowe komisje rozdziału drzewa i one za niewłaściwy rozdział odpowiadają. Ministerstwo Rolnictwa może wziąć na swój rachunek tylko to, że tu i ówdzie leśniczowie mogą dopuszczać się pewnych wykroczeń, ale przy tak ogromnym aparacie i przy braku I kontroli i urzędów kontrolujących nie podobna tego wszystkiego odrazu sprawdzić i w tym kierunku Szanowni Posłowie mogą Ministerstwu Rolnictwa przyjść z pomocą, podając mu odnośne fakty do wiadomości, a Ministerstwo je sprawdzi i postara się zło usunąć. Nie potrzebuje dodawać, że co do lasów wydano szereg aktualnych rozporządzeń. Przytoczę tylko, że wydałem 18 stycznia i rozporządzenie, którem naznaczyłem porządek, w jakim rozdział opału powinien być uskuteczniany i przedewszystkiem i uwzględniłem potrzeby szkół, instytucji użyteczności publicznej, potrzeby drobne, i a resztę pozwoliłem oddać przedsiębiorstwom i innym tego rodzaju instytucjom. Wydałem też rozporządzenia, w których poleciłem, ażeby wioskom i rozmaitym majstrom, którzy trudnią się kołodziejstwem, i stelmachostwem i t. d. wydawano drzewo twarde bez żadnych przeszkód.</u>
          <u xml:id="u-15.11" who="#MinisterRolnictwaBardel">Teraz pozwolę sobie przejść jeszcze do sprawy miliardowego kredytu, który Wysoki Sejm uchwalił i który jest przedmiotem rozdziału. Niektórzy posłowie obawiają się, że gospodarka kredytem będzie o tyle błędna, że daje się pożyczki w gotówce, że te pożyczki są nie duże i że przeważna część tego kredytu pójdzie na t. zw. naturalia, na zakup koni, maszyn i wszystkiego, co do rolnictwa jest niezbędnie potrzebne. Dotychczas na rachunek tego miliarda otrzymaliśmy 220 milionów marek, 1 milion rubli carskich i 53,000 koron szwedzkich. Ten fundusz został już odpowiednio rozdzielony, a oprócz tego około 80 milionów mk. winni jesteśmy za zboże sprowadzone z Poznańskiego.</u>
          <u xml:id="u-15.12" who="#MinisterRolnictwaBardel">Co do tego, w jaki sposób Ministerstwo Rolnictwa, a zwłaszcza Minister gospodaruje, to pokazuje to statystyka. Gdy objąłem swoje stanowisko w grudniu, na podstawie układu z władzami byłej dzielnicy pruskiej mieliśmy przyrzeczone, że otrzymamy na nasze potrzeby 839 wagonów zboża na zasiew wiosenny, tj. jęczmienia i owsa, 55 wagonów strączkowych i 5,000 wagonów ziemniaków. Dziś mogę powiedzieć to, że uzyskaliśmy dotychczas z Poznańskiego, oczywiście, nie jest to już przewiezione, ale na papierze jest — 3924 wagonów zboża, strączkowych 550 wagonów, a ziemniaków dowolną ilość, więc może być ona podwójna i dojść do 10,000 wagonów. Przewieźliśmy dotychczas, t. zn. do 24 kwietnia 2075 wagonów zboża, czyli, że przewieźliśmy już prawie trzy razy tyle, niż nam pierwotnie przyznano. Nie możemy zatem uznać żadnych zarzutów, żeśmy się pod względem zasiewów zaniedbali, że nie dbamy o to, aby rolnik był w zboże zaopatrzony. Z 550 wagonów roślin strączkowych przyznanych nam ostatecznie, przewieźliśmy 419 wagonów. Ziemniaków niestety mamy przewiezionych dopiero 1493 wagonów, ale właściwie dopiero teraz rozpocznie się okres intensywnego przewożenia ziemniaków i jeśli nie będzie przeszkód żywiołowych, to nie ulega wątpliwości, że zdołamy ten zapas rozwieźć po całej Polsce z wyjątkiem ziemniaków. Ta ilość, którą już przewieźliśmy, przewyższa o wiele tę ilość, na jaką pierwotnie liczyliśmy.</u>
          <u xml:id="u-15.13" who="#MinisterRolnictwaBardel">Nie chcę zbyt długo trudzić Wysokiej Izby, ale w paru słowach wspomnę o tem, że i co do nawozów sztucznych poczyniliśmy daleko idące starania, które niestety nie przyniosły tych owoców, jakich się spodziewaliśmy, jednak nie z winy Ministerstwa Rolnictwa. W szczególności zdołaliśmy uruchomić dwie fabryki superfosfatu, jedną w Warszawie, drugą w Krakowie, w nich z kości wyrobiliśmy superfosfatu 400 wagonów. Tę samą akcję podjęliśmy około rozszerzenia działalności w kopalni kałuskiej, z której dotychczas mamy 300 wagonów miesięcznie, ale spodziewamy się, że dojdziemy do 10,000 wagonów rocznie, gdyż miejscowe surowce na to pozwalają.</u>
          <u xml:id="u-15.14" who="#MinisterRolnictwaBardel">Co do sprowadzenia superfosfatów z zagranicy, akcja ta o tyle się nie udała, że jakkolwiek zrobiliśmy kontrakt jak najformalniej, to jednak w ostatnim momencie władze tamtejsze odmówiły środków transportowych. Więc zdołaliśmy je przewieźć tylko w bardzo małej ilości. Bądź co bądź w Kopenhadze zakupiliśmy 300 wagonów superfosfatu za drzewo z lasów, a o dalsze 300 wagonów pertraktujemy. Nie zapomnieliśmy również o przyszłości. Dotychczas rolnictwo chromało, ponieważ stawiano je na ostatniem miejscu, a przedewszystkiem czyniono zapasy dla aprowizacji, dla rolnictwa zaś przysłano resztki i to dopiero w listopadzie, choć zasiewy powinny być już w październiku. Dopiero ja 16 marca przeprowadziłem uchwałę, że zakupować zapasy zboża obecne i zapasy z nowego zboża będzie miało prawo przedewszystkiem Ministerstwo Rolnictwa aby je użyć na pierwsze potrzeby zasiewów. A więc otrzyma ono około 10,000 wagonów zboża siewnego, i dzięki temu nie będzie czekało, aż mu Ministerstwo Aprowizacji zboża udzieli, lecz samo nagromadzi ilość potrzebną do siewu i odstąpi tym, którzy będą potrzebowali.</u>
          <u xml:id="u-15.15" who="#MinisterRolnictwaBardel">Nie jest winą Ministerstwa Rolnictwa, że np. stan bydła jest tak rozpaczliwy, że gdybyśmy gospodarowali jeszcze dwa lata tak, jak obecnie, to bydło zostanie tylko na obrazkach pokazywanych dzieciom w szkole jako pamiątka, że takie zwierzęta istniały. Tępienie bydła idzie w ogromnie szybkiem tempie, zwłaszcza tępienie cieląt. Jeżeli ten stan dłużej potrwa, może dojść do katastrofy. Deficyt w bydle przedstawia się w ten sposób że w roku 1914 w Królestwie Polskiem, można liczyć, było młodego bydła 3,130,000 sztuk, a już z końcem 1919 roku było 2 mil jony, czyli brak jest 1,130,000 sztuk. Nawet w Poznańskiem, które prawie nie zostało dotknięte bezpośrednio skutkami wojny, różnica wynosi około 630,000 sztuk, a w Małopolsce zachodniej i wschodniej różnica ta wynosi 1,560,000. Razem zatem cyfra ta jest kolosalna, i o ile nic znajdziemy środków zaradczych, to sprawdzi się niebawem to, co zapowiedziałem na wstępie, że wytępimy w zupełności bydło.</u>
          <u xml:id="u-15.16" who="#MinisterRolnictwaBardel">Fatalny również jest stan naszej hodowli koni. Straciliśmy podczas wojny bardzo dużo koni. Strata wynosi na ziemi Królestwa Polskiego około pół miliona sztuk koni. W Galicji wschodniej ubytek ten wynosi około 200.000 koni, a zdaje się, dokładnej statystyki niema, że ubytek w Galicji zachodniej jest podobny, to znaczy, że nie licząc Wielkopolsk', która straciła także dużo, utraciliśmy około milion koni. Jeżeli będę mówił po gospodarsku, to zauważę, że nie mamy materiału rozpłodowego. Państwo ma' zaledwie 75 klaczy stadninowych a 620 sztuk ogierów. Potrzeba zaś conajmniej 10 000. A zatem zanim doprowadzimy do tego stanu rzeczy, ażebyśmy się mogli pochwalić rezultatem, długi czas jeszcze upłynie.</u>
          <u xml:id="u-15.17" who="#MinisterRolnictwaBardel">W zakresie weterynaryjnym Ministerstwo Rolnictwa pracowało również bardzo intensywnie i tutaj doszliśmy do tak bardzo pomyślnych rezultatów, że przepisy weterynaryjne, normujące całą kontrolę nad bydłem i środkami zapobiegawczemi przeciwko zarazom, będą niebawem obowiązywały na całym obszarze ziem polskich, nie wyłączając b. dzielnicy pruskiej; to znaczy, że przed przepisami weterynaryjnemi ustąpią także słupy graniczne, wbite przez Prusaków. Szczegółów w tym kierunku podawać nie. będę, bo jest ich zanadto wiele. W każdym razie mogę podać, że niebezpieczeństwo zarazy bydła jest wielkie, a idzie ono od wschodu i że trzeba wytężyć wszystkie siły, by nie dopuścić, żeby zaraza wybiła nam ostatek tego bydła, które mamy.</u>
          <u xml:id="u-15.18" who="#MinisterRolnictwaBardel">Ogólnie wspomnę — bo rzeczywiście za długo trwałoby, żebym chciał o tem szczegółowo mówić — że w sprawach oświaty rolniczej postępujemy szybko. Mianowicie w Sejmie jest już projekt ustawy o szkołach ludowych rolniczych. Przewiduje się tam, jak Panowie z tekstu ustawy wiedzą, szkołę rolniczą w każdym powiecie, męską i żeńską. Dla każdej szkoły państwo dostarczy potrzebny obszar ziemi, będzie także subwencjonowało budowę tych szkół, i opłacało siły nauczycielskie. W tych warunkach należy się spodziewać, że plan, który Ministerstwo nakreśliło na 20 lat, żeby w każdym powiecie powstały takie dwie szkoły, niewątpliwie zostanie nawet wcześniej spełniony, bo dziś już otrzymaliśmy 57 zgłoszeń od powiatów, ażeby tam zakładać te szkoły i powiatowe sejmiki ofiarowują się z większą pomocą, niż to ustawa przewiduje.</u>
          <u xml:id="u-15.19" who="#MinisterRolnictwaBardel">Na ostatku wspomnę jeszcze o tem, że Ministerstwo Rolnictwa zajmuje się także legislatywą, i już w krótkim okresie mego urzędowania przedłożyło Sejmowi i Radzie Ministrów 17 projektów ustaw i rozporządzeń, nie mówiąc o 77 rozporządzeniach, na mocy których zajęte zostało drzewo na potrzeby odbudowy, W ten sposób Ministerstwo Rolnictwa w miarę swoich sił spełnia swoje zadania i zarzuty jakie spotkały Ministerstwo, nie wątpliwie są niesłuszne, bo tak personal Ministerstwa, z nielicznemi wyjątkami, jak i naczelnictwo dokładają starań, żeby nie zostać w tyle i zadaniom swoim sprostać. Niestety, dziś Ministerstwo Rolnictwa ma właściwie 20 milionów interesantów, bo jeżeli policzymy 20 milionów rolników w Państwie Polskiem, to każdy ma jakąś potrzebę, jakąś biedę i zwraca się z tem do Ministerstwa Rolnictwa. A słyszymy także, że i miasta mają także w tym kierunku swoje zapotrzebowania i pretensje i również adresują je do Ministerstwa. W skutek tego zadanie Ministerstwa Rolnictwa w dzisiejszych czasach jest poprostu niemożliwe do spełnienia w zupełności, ja byłbym wdzięczny temu, któryby z moich bark zdjął ten ciężar straszliwy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#Marszałek">Ze względu na spóźnioną porę proponuję odroczyć rozprawę do czwartku. Zanim przejdziemy do dalszych punktów porządku dziennego cieszę się, że mogę Panom zakomunikować rzecz następującą:</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-16.2" who="#Marszałek">Komunikat prasowy Naczelnego Dowództwa.</u>
          <u xml:id="u-16.3" who="#Marszałek">Dnia 25 kwietnia b. r.</u>
          <u xml:id="u-16.4" who="#Marszałek">„Armje nasze, prowadzone osobiście przez Wodza Naczelnego, przeszły, z d. 25 kwietnia r. b. do ogólnej kontrofensywy na Wołyniu i Podolu.</u>
          <u xml:id="u-16.5" who="#Marszałek">Już pierwszy dzień ataku, prowadzonego przez wszystkie oddziały z nadzwyczajną brawurą i popartego skutecznem zastosowaniem najnowszych technicznych środków walki, doprowadził na północnem skrzydle da zdobycia Owrucza, Kremna, Wilska i Cudnowa.</u>
          <u xml:id="u-16.6" who="#Marszałek">Wyzyskując zwycięstwo pierwszego dnia, rozbicie, popłoch nieprzyjaciela, wojsko nasze d. 26 kwietnia r. b. rozpoczęło w celu wyzyskania pierwszego zwycięstwa na całej linii energiczny pościg.</u>
          <u xml:id="u-16.7" who="#Marszałek">Pozostając w ścisłym kontakcie z cofającymi się oddziałami przeciwnika, zajęto w szybkim pochodzie już d. 26 kwietnia r. b. o godz. 8-ej rano Żytomierz po krótkiej i zaciętej walce.</u>
          <u xml:id="u-16.8" who="#Marszałek">Na obszarze Żytomierza została rozbita 38-ma dywizja sowieckiej piechoty i 17-ta dywizja jazdy bolszewickiej.</u>
          <u xml:id="u-16.9" who="#Marszałek">Znaczna zdobycz wojenna wpadła w nasze ręce. Dotychczas nie zdążono jeszcze przeliczyć ilości jeńców oraz zdobytych dział, samochodów pancernych, kulomiotów i wszelkiego rodzaju sprzętu wojennego.</u>
          <u xml:id="u-16.10" who="#Marszałek">Na Podolu wojska nasze osiągnęły linię Jałtuszków — Michajłowce — Wierzbowiec — Zwań.</u>
          <u xml:id="u-16.11" who="#Marszałek">Akcja nasza posuwa się tutaj zwycięsko z niepowstrzymanym impetem”.</u>
          <u xml:id="u-16.12" who="#Marszałek">Po otrzymaniu tego telegramu dostałem prywatną wiadomość, że dotychczas naliczono zdobytych 160 parowozów i 2.000 wagonów.</u>
          <u xml:id="u-16.13" who="#komentarz">(Długotrwale brawa i oklaski. Głosy: Niech żyje armja! Niech żyje Naczelnik Państwa!)</u>
          <u xml:id="u-16.14" who="#Marszałek">Mogę wyrazić w imieniu Izby nadzieję, że te postępy naszych wojsk szybkim krokiem zbliżają nas do tak upragnionego pokoju. Wzywam Izbę, ażeby wdzięczność armii naszej okazała przez wzniesienie okrzyku. Niech żyje armia nasza!</u>
          <u xml:id="u-16.15" who="#komentarz">(Posłowie powstają i powtarzają ten okrzyk trzykrotnie)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#Marszałek">Wobec nagłości sprawy na wniosek p. przewodniczącego Komisji Konstytucyjnej proponuję poza porządkiem dziennym ustne sprawozdanie Komisji Konstytucyjnej w sprawie święcenia dnia 3 Maja. Głos ma p. Fichna.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#PFichna">Wysoki Sejmie I Posłowie Nader, Lisiecki z N, S. R. wnieśli wniosek nagły w sprawie uczczenia święta 3 Maja powszechną pracą w Polsce i jednocześnie, ażeby zarobek z całego tego dnia został złożony państwu i obrócony na uruchomienie naszego zniszczonego przemysłu. Z kół robotniczych wielkopolskich wyszedł wniosek, ażeby uroczysty dzień w Polsce uczcić inaczej, aniżeli dotychczas, mianowicie nie święcić, a więc opuścić wszystkie warsztaty pracy, ale pracować. Wniosek ten odesłano do Komisji Konstytucyjnej. Na posiedzeniu Komisji wniosek ten rozpatrywano Komisja doszła do przekonania, że niestety zadośćuczynić temu wnioskowi nie może, t. zn. nie może Wysokiej Izbie zaproponować odpowiedniej ustawy — Komisja Konstytucyjna uważa bowiem, że pozostało zbyt mało czasu, aby ów wniosek należycie spopularyzować, ażeby mógł być odpowiednio w całej Polsce przeprowadzony.</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#PFichna">Następnie wnioskodawcy żądali, aby jeśli nie da się przeprowadzić tego święta pracy w całej Polsce, przeprowadzić je przynajmniej w Wielkopolsce. Komisja Konstytucyjna i jak to się nie zgodziła, a to z tej racji, że nie jest pożądane ustanawianie takiego święta dla jednej tylko dzielnicy, w tym wypadku dla b. zaboru pruskiego.</u>
          <u xml:id="u-18.2" who="#PFichna">Z tych więc względów Komisja proponuje, aby Sejm uchwalił, że nad wnioskiem posła Nadera i tow. Sejm przechodzi do porządku dziennego.</u>
          <u xml:id="u-18.3" who="#PFichna">Jednak należy się zastanowić nad jedną sprawą, mianowicie nad tem, że wnioskodawcy proponują, aby w Polsce ustanowią dzień pracy i zarobek ten poświęcić dla państwa w tym wypadku specjalnie dla tego celu, który najbardziej obchodzi koła robotnicze, na uzdrowienie naszych stosunków przemysłowych, a przez to samo robotniczych. Uważam, że jeśli w myśl Komisji Sejm uchwali, że należy przejść do porządku dziennego nad tym wnioskiem ze względu na przyczyny, które wskazałem, to jednak należy podchwycić to, co jest esencją tego wniosku, mianowicie, należy w Polsce ustanowić taki dzień pracy i cały zarobek poświęcić na rzecz przemysłu. Myśl ta nie powinna przejść bez echa i musi znaleźć należyte poparcie w Sejmie i w calem społeczeństwie.</u>
          <u xml:id="u-18.4" who="#PFichna">To jednak jest rzecz dalsza. Tymczasem proponuję przejście do porządku dziennego nad tym wnioskiem, oczywiście z tem zastrzeżeniem, że stoimy na stanowisku, iż pracować każdy może, ale że w danej chwili w myśl wnioskodawców takiego święta, ze względu na krótki czas ustanawiać nie możemy. Wniosek brzmi jak następuje:</u>
          <u xml:id="u-18.5" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-18.6" who="#PFichna">Wobec tego,</u>
          <u xml:id="u-18.7" who="#PFichna">1) że pozostało zbyt mało czasu na należyte spopularyzowanie i przeprowadzenie proponowanego przez wnioskodawców w dniu 3 Maja powszechnego święta pracy,</u>
          <u xml:id="u-18.8" who="#PFichna">2) że nie jest pożądanem ustanawianie takiego święta dla jednej tylko dzielnicy, t. zn. dla b. zaboru pruskiego, Komisja Konstytucyjna wnosi:</u>
          <u xml:id="u-18.9" who="#PFichna">Wysoki Sejm uchwalić raczy: nad wnioskiem pp. Nadera i tow. Sejm przechodzi do porządku dziennego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#Marszałek">Do głosu nikt się nie zapisał, przypuszczam bez głosowania, że Izba przyjęła do wiadomości wniosek Komisji. Ze względu na spóźnioną porę przechodzimy do wniosków nagłych.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#Marszałek">Wniosek nagły p. Libermana i tow. w sprawie ponownego rozpoczęcia rokowań pokojowych z Rosją odsyłam do Komisji Spraw Zagranicznych.</u>
          <u xml:id="u-19.2" who="#Marszałek">Wniosek nagły p. Piekarskiego z N. Z. R. w sprawie uregulowania płac pracowników dróg bitych odsyłam do Komisji Robót Publicznych.</u>
          <u xml:id="u-19.3" who="#Marszałek">Wniosek nagły p. Barlickiego i tow. w sprawie fałszywego stosowania ustawy z d. 1 sierpnia 1919 r. o załatwianiu zatargów zbiorowych pomiędzy pracodawcami a pracownikami rolnymi odsyłam do Komisji Prawniczej.</u>
          <u xml:id="u-19.4" who="#Marszałek">Wniosek nagły pp. ks. Kaczyńskiego, Gdyka i tow. z N. Ch. K. R. w sprawie odpoczynku świątecznego odsyłam do Komisji Administracyjnej.</u>
          <u xml:id="u-19.5" who="#Marszałek">Wniosek nagły p. Piechoty i tow, z Klubu N. Z. L, &lt;w sprawie ograniczenia spożywania mięsa odsyłam do Komisji Aprowizacyjnej.</u>
          <u xml:id="u-19.6" who="#Marszałek">Wniosek nagły p. dr. Kolischera i tow. w sprawie akcji ratunkowej dla pogorzelców miasta Radziechowa odsyłam do Komisji Odbudowy Kraju.</u>
          <u xml:id="u-19.7" who="#Marszałek">Wniosek nagły pp. Z. L. N. w sprawie piątej dywizji wojsk polskich na Syberii odsyłam do Komisji Spraw Zagranicznych.</u>
          <u xml:id="u-19.8" who="#Marszałek">Przechodzimy do wniosków, co do nagłości których nastąpi rozprawa, a mianowicie mamy trzy wnioski pokrewne:</u>
          <u xml:id="u-19.9" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-19.10" who="#Marszałek">Wniosek nagły p. dr. Trzcińskiego i innych z Klubu N. Z. L. w sprawie zupełnego połączenia b. dzielnicy Pruskiej z resztą Państwa.</u>
          <u xml:id="u-19.11" who="#Marszałek">Wniosek nagły pp. Waszkiewicza, Rajcy i kol, w sprawie krwawych wypadków w Poznaniu w d. 26 kwietnia r. b.</u>
          <u xml:id="u-19.12" who="#Marszałek">Wniosek nagły p. Niedziałkowskiego i tow, w sprawie rozruchów i wprowadzenia stanu oblężenia w Poznaniu i okolicach.</u>
          <u xml:id="u-19.13" who="#Marszałek">Dla umotywowania nagłości pierwszego wniosku głos ma p. Trzciński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#PTrzciński">Wysoki Sejmie! W Poznaniu zaszły wypadki godne pożałowania; spowodowali je Niemcy, którzy przerzucili ludzi i kapitały, ażeby siać u nas niezadowolenie. Już na początku tego miesiąca mieliśmy wiadomości z Westfalji, że dnia 16 kwietnia nastąpią takie rozruchy i prawie że dokładnie dnia tego wybuchły strajki rolne, a teraz ostatnio wypadki w Poznaniu. W Poznaniu, na ulicach wołano: Niech żyją Niemcy „Hoch Deutschland”, a poza tem rozwinięto na Placu Wolności niemiecką chorągiew. Myślę, że zarówno wysoki Sejm, jak i cały naród zawsze przeciwstawi się zgodnie zaborczości niemieckiej i że, jak każdej piędzi ziemi bronić będziemy przeciw Niemcom, tak samo nie pozwolimy nigdy, aby oni siali u nas rozstrój. Jeśli tak jasno stawiamy kwestię wobec Niemców, to skądinąd trzeba powiedzieć, że Ministerstwo dzielnicy pruskiej, nie jest zorganizowane tak, jak by odpowiadało obecnym stosunkom: Ministerstwo b. dzielnicy pruskiej, skonstruowane jako mały gabinet ministerialny, jest niczem więcej, jak dalszym ciągiem Komisarjatu Naczelnej Rady Ludowej. A przecież od tego czasu minął rok, rok ważki, i siłą faktów rzeczy żywiołowo dążą do zjednoczenia się wszystkich dzielnic. Nie będę tu przytaczał wszystkich szczegółów, chcę tylko zaakcentować, że rozmaite związki w Poznaniu ponoszą i tutaj wielką winę przez ogłaszanie bezwarunkowo niestosownych manifestów w prasie, jak to było w ostatnim czasie.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#PTrzciński">W takim czasie przejściowym Rząd i Sejm musi powziąć inicjatywę, ażeby społeczeństwu pokazać drogę, w jaki sposób to ujednolicenie winno nastąpić. Wiemy, że Rząd ma kilka projektów, jak powinno się doprowadzić do tego zjednoczenia, ale myślę, że właśnie obecnie te fakty, które zaszły w Poznaniu, spowodować muszą przyśpieszenie decyzji, jaki sposób wybrać, aby doprowadzić do zjednoczenia.</u>
          <u xml:id="u-20.2" who="#PTrzciński">I dlatego w naszym wniosku udajemy się do Rządu, ażeby Rada Ministrów najprzód w swojem łonie zadecydowała ten projekt, w jaki sposób i w jakim czasie doprowadzić do zupełnego zjednoczenia Poznańskiego z resztą państwa, a gdy gabinet już ustali projekt, ażeby przedstawił go Sejmowi do ustawodawczego uchwalenia. Jeśli Rząd i Sejm jasno przedstawią, w jakim czasie chcą zjednoczyć dzielnicę pruską z resztą Państwa, to pewien tego jestem, że całe społeczeństwo poznańskie i pomorskie stanie po stronie Rządu i Sejmu, bo tam ludność dąży do tego i pragnie, ażeby to zjednoczenie nastąpiło jak najprędzej.</u>
          <u xml:id="u-20.3" who="#komentarz">(Brawo)</u>
          <u xml:id="u-20.4" who="#PTrzciński">Z tych względów proszę, ażeby Wysoki Sejm nagłość mojego wniosku uchwalić raczył.</u>
          <u xml:id="u-20.5" who="#komentarz">(Brawo)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#Marszałek">Przeciw nagłości ma głos p. ks. Stychel.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#komentarz">(Głosy: Niewdzięczna rola!)</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#Komentarz">Bardzo. Wysoki Sejmie! Myśl, poruszona we wniosku, którego nagłość uzasadnił poprzednio poseł dr. Trzciński, jest popularną. Przecież pragnieniem powszechnem jest, ażeby zjednoczenia dzielnic rozdartej ongi Polski dokonać jak najwcześniej. Więc i ja nie myślę zwalczać unifikacji wszystkich dzielnic. Chodzi mi tylko o to, czy ta nagłość jest teraz wskazana.</u>
          <u xml:id="u-22.2" who="#komentarz">(Głosy: Bardzo)</u>
          <u xml:id="u-22.3" who="#Komentarz">Odpowiedź na pytanie tego nagłego wniosku daje właściwie już ustawa, która ustanawia ową odrębność dzielnicy wielkopolskiej na czas przejściowy. Ta ustawa mówi w jaki sposób stopniowo administracja ma przechodzić na Rząd centralny. Uważam, że Rząd centralny będzie wiedział, w jakiej chwili ma położyć swoją rękę na tej dzielnicy.</u>
          <u xml:id="u-22.4" who="#Komentarz">Unifikacji wszystkich dzielnic pragniemy wszyscy gorąco i serdecznie, ale to zjednoczenie musi być i szczere i rzeczywiste.</u>
          <u xml:id="u-22.5" who="#Komentarz">Nie może nam chodzić o unifikację tylko ustawową, jednego dnia przeprowadzoną na papierze, dekret od zielonego stolika, ale o unifikację rzeczywistą, w umysłach i sercach. Proszę Panów, w rzeczy samej jesteśmy zgodni. Gdy będzie konstytucja, gdy będzie kodeks, jeden kodeks prawa polskiego — zwracam uwagę, że teraz każda dzielnica ma inne prawo — gdy nienormalne stosunki powojenne ustąpią stosunkom normalnym, gdy samo życie zacznie zacierać te różnice, szczególnie w stosunkach gospodarczych, jakie z czasów niewoli naszej u trzech wrogów, grabieżców pozostały, wówczas przyjdzie czas na ostateczną ustawową unifikację. Na to potrzeba czasu.</u>
          <u xml:id="u-22.6" who="#Komentarz">Nasi wrogowie rozdarli naszą polską ziemię na troje, zakreślili wewnętrzne kordony. Te kordony pod względem politycznym na szczęście już są wymazane. Niestety jednak pozostały one w odmiennym charakterze, mianowicie, że niestety nie znamy się i nie rozumiemy się w pożądanej mierze.</u>
          <u xml:id="u-22.7" who="#komentarz">(Wrzawa)</u>
          <u xml:id="u-22.8" who="#Komentarz">Pozostały jeszcze znaczne różnice w urządzeniach, zwłaszcza w dziedzinie gospodarczej, społecznej, organizacyjnej. To wszystko musi życie zmienić i stopniowo wyrównać.</u>
          <u xml:id="u-22.9" who="#komentarz">(Głosy: Chłopi i robotnicy doskonale się rozumieją)</u>
          <u xml:id="u-22.10" who="#Komentarz">Nagły dekret, zamierzający zniwelować wszystko za jednym rzutem wywoła tylko zamieszanie i rozdrażnienie. Konieczność liczenia się z pewną odrębnością przecież Sejm sam uznał kiedy przyjął ustawę o przejściowym samorządzie dzielnicowym. Teraz spotęgował się nawet nastrój w naszej dzielnicy przeciw zbyt nagłej niwelacji z powodów wszystkim znanych. Idzie fala zła, której nie było. My się nie uważamy za ludzi doskonałych, za ludzi bez win i wad, ale dużo zła nie mieliśmy, które się teraz ciśnie do nas pełną falą.</u>
          <u xml:id="u-22.11" who="#komentarz">(Głosy: Od zachodu się ciśnie)</u>
          <u xml:id="u-22.12" who="#Komentarz">Fala anarchii, fala spekulacji, fala paskarstwa i drożyzny, fala owych-obcych, deprawujących żywiołów, którym się udało od dawna już wedrzeć do innych dzielnic, a które u nas są reprezentowane przez jednostki tylko, ta fala się potęguje. I nie dziwcie się Panowie Koledzy, że Poznańskie się tego boi i broni się przed gwałtownym naporem. Gdy życie samo zacznie stopniowo niwelować, to nie będzie to tak bolesne, jak gdybyśmy jednego dnia narzucili uchwałą sejmową otwarcie bram dla gwałtownego naporu tej złowrogiej fali spekulacji, drożyzny, anarchii, deprawacji.</u>
          <u xml:id="u-22.13" who="#Komentarz">Uważam, że unifikację ustawową, urzędową, powinna poprzedzić ewolucja stosunków życiowych, unifikacja dobrowolna i stopniowa. Jeżeli przewagą głosów z innych dzielnic przeforsuje się tutaj ustawę ponad głowami tej ludności, o którą chodzi, a której tutaj niema — bo zwracam uwagę, że nawet reprezentantów tej ludności, którzy są wybrani do Sejmu, dziś niema, z wyjątkiem kilku, a to dlatego, że Ich wypadki poznańskie zatrzymały na miejscu, a ci, którzy z wyboru mają przyjść i reprezentować resztę tej dzielnicy, jeszcze nie mogą brać dziś udziału w tych rozprawach, jeśli, powtarzam, przewagą liczebną tylko przeforsuje się tę sztuczną „unifikację”, to nasze życzenie jednomyślne wszystkich umysłów i serc Polski nie tak łatwo może być spełnione. Nie dokona się to, czego wszyscy życzymy sobie, ta unifikacja serc i dążności. Obawiam się tego, że wskutek wymuszonego przynaglania, wywoła się nastrój przeciwny i że może pogłębić się rozdział, jaki już ta fala, cisnąca się tam, zaczęła zarysowywać. Przestrzegam nie przed zasadą wszystkim wspólną, lecz przed nagłością. Tę zasadę my wszyscy pochwalamy i chyba do naszego Rządu mamy tyle zaufania, że kiedy przyjdzie czas, to Rząd sam weźmie to w rękę. Przecież i jemu musi chodzić o to, ażeby czuwać nad dobrem wszystkich dzielnic. Zostawmy to, wniosek przyjmijmy do wiadomości i nie forsujmy sztucznie tej unifikacji. Życie samo to zrobi. Zwracam jeszcze uwagę na jedno: mamy pożyczkę i mamy plebiscyt. Jestem przekonany, że w naszej dzielnicy wielkopolskiej pożyczka będzie miała powodzenie, chociażby nawet i nagłość tego wniosku była uchwalona, chociażby nawet i inne przykre dla dzielnicy ustawy były uchwalone. Mam nadzieję, że pożyczka się uda i udać się powinna. Ale czy jest wskazane rozdrażniać jednostki uchwałą, której tamtejsza ludność w tej chwili sobie nie życzy? A potem sprawa plebiscytu! Nie lekceważmy sobie tego, Szanowni Panowie Może Panowie nie słyszeliście tych głosów, jakie się odzywają, szczególnie na Śląsku Górnym i na innych terenach plebiscytowych o stosunkach poza dzielnicą naszą, jakie się tam ujawniają nastroje właśnie względem tej fali złego, o której przed chwilą mówiłem i która w Wielkopolsce tyle goryczy do serc wprowadza. Nie utrudniajmy, nie narażajmy pożądanych przez nas rezultatów plebiscytu przez zbyt spieszną sztuczną uchwałę.</u>
          <u xml:id="u-22.14" who="#Komentarz">Więc reasumując, proszę Panów, wszyscy jesteśmy za unifikacją, wszyscy jesteśmy za tem, żeby te trzy dzielnice naszej wskrzeszonej Ojczyzny połączyły się jak najwcześniej, ale przedewszystkiem sercem, myślą, dążnościami, a nie sztucznemi uchwałami, które zostają tylko na papierze. Dlatego ja się zwracam tylko przeciwko nagłości. Wiem, że Panów nie przekonam, że sprawa, której bronię, nie jest popularną tutaj, to jednak, co powiedziałem, nakazało mi mówić sumienie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#Marszałek">Przystępujemy do drugiego wniosku nagłego p. Niedziałkowskiego w sprawie rozruchów i wprowadzenia stanu oblężenia w Poznaniu i okolicach.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#Marszałek">Dla umotywowania nagłości wniosku głos ma p. Niedziałkowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#PNiedziałkowski">Wysoka Izbo i Obok tych wiadomości o zajściach w Poznaniu, które zostały ogłoszone urzędowo przez P. A. T., na szczęście doszły do Warszawy i inne wiadomości ze źródeł mniej urzędowych, ale jak się zdaje, o wiele bardziej ścisłych i dokładnych. Te drugie wiadomości brzmią zupełnie inaczej, niż te, o czem tutaj przed chwilą napomykał p. poseł Trzciński. Głoszą one, że kiedy parutysięczny tłum robotników polskich, nie komunistów niemieckich i nie wszech niemców udał się pod zamek, gdyż chciał się widzieć z Ministrem Kolei, władze policyjne rozpoczęły do niego strzały bez żadnego powodu, bez żadnego uzasadnienia pod osobistym kierunkiem p. Karola Rzepeckiego, prezydenta policji poznańskiej.</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#PNiedziałkowski">Wydaje mi się, że te wiadomości będą potwierdzone nie tylko ze źródeł prywatnych, gdyż wiem, że już w tej chwili niektóre koła urzędowe potwierdzenie ich otrzymują. I kiedy po tym fakcie, kiedy padło kilku zabitych i kilku rannych, wzburzony tłum rozpoczął pochody przez miasto, wybił szyby w lokalu prezydjum policji i żądał niezwłocznego cofnięcia policji i oddania pod sąd p. Karola Rzepeckiego, wtedy ruszyły na miasto patrole, wtedy dopiero doszło do tych większych zajść, w których jednym z przejawów były też demonstracje niemieckie. Demonstracje niemieckie były skutkiem pierwszej fazy całej sprawy, były skutkiem tego wystąpienia policji z bronią w ręku przeciw najspokojniejszemu pod słońcem pochodowi polskich robotników, a najlepszem tego dowodem jest fakt, że tego dnia wieczorem udała się do dowództwa wojskowego w Poznaniu delegacja organizacji robotniczych najrozmaitszych poglądów i P. P. S. i Narodowego Stronnictwa Robotników i Zjednoczenia Zawodowego z jednomyślnem żądaniem niezwłocznego zawieszenia w urzędowaniu p. Rzepeckiego, oddania go pod sąd i cofnięcia wszystkich aktów policyjnych, cofnięcia stanu wyjątkowego, który ni stąd ni zowąd zawisł nad Poznaniem. A chcę dodać, że o ile sobie przypominam, nasze ustawy, tylko Ministrowi Spraw Wewnętrznych przysługuje prawo wprowadzania stanu wyjątkowego w tej lub innej dzielnicy, czy prowincji; gdy w tym wypadku rozporządzenie to zostało wydane samowolnie przez władzę miejscową, na przekór ustawie obowiązującej w Polsce. Fakt ten jest tylko jedną z ilustracji, ilustracją, przyznaję, bardzo dosadną, stanu rzeczy, który panuje w b. zaborze pruskim i który pozostaje w rwącej sprzeczności z wolą tamtejszego społeczeństwa, bo my dzisiaj nie jesteśmy już tak zupełnie odcięci od zaboru pruskiego, żeby w nas można było wmawiać, że lud polski w tamtych stronach nie chce łączności z Polską. My przecież tam bywamy, lud ten spotykamy, mówimy z nim i wiemy, czego chce i co mówi, a najlepszym tego dowodem jest, jak się skończyła przed kilku dniami manifestacja konfederacji polskiej na rzecz dzielnicowości: skończyła się wnioskiem na rzecz zjednoczenia z Polską, uchwalonym przez ogromną większość delegatów zebranych z całego Poznańskiego. Wydaje mi się, że z tego faktu, który zaszedł, wynikają pewne wnioski praktyczne. Pierwszym z nich — to niezwłoczne zniesienie tej ersatz-autonomji Poznańskiego, Ministerstwa dla b. dzielnicy pruskiej, dokonanie tego dzieła zjednoczenia, o którem Panowie mówili od lat, które w tej chwili zwolennicy Panów hamują tam, gdzie chodzi o fakty praktycznego życia. Drugi wniosek stąd wynika, że trzeba skończyć z gospodarką p. Rzepeckiego, o którym mówiliśmy parę razy z tej trybuny, który nie tylko przekroczył swoje kompetencje w czasie kampanii wyborczej, ale tolerował wśród szeregów bezpośrednich pomocników ludzi takich jak b. komisarza policji p. Pokrzywnickiego, który w Warszawie specjalnie poświęcał się zwalczaniu ruchu niepodległościowego i wszelkiej polskiej patriotycznej pracy, tego p. Rzepeckiego, który tolerował takich urzędników w swojem bezpośredniem otoczeniu i który wreszcie zakończył swoją karierę w ten sposób, że położył trupem kilku robotników polskich w Poznaniu, właśnie proszę ks. Stychla, w przededniu plebiscytu, kiedy każdy taki czyn odbić się musi na plebiscycie i na Ślązku i Mazurach. I jeżeli chcemy ten czyn zatuszować, jeśli chcemy istotnie stworzyć coś takiego, coby pociągnęło ku nam głosy robotników i włościan na Śląsku i Mazurach, zdaje mi się, że najlepszym takim czynem będzie właśnie dokonanie zjednoczenia. I w tej myśli zgłaszam wniosek, który głosi, że Rząd musi w krótkim terminie zdać nam dokładne sprawozdanie z przebiegu zajść w Poznaniu i zawiesić w czynnościach i oddać pod sąd i zbadać sprawę urzędników policyjnych, musi wreszcie tę samowolę, graniczącą ze zbrodnią, przekreślić i położyć jej koniec.</u>
          <u xml:id="u-24.2" who="#komentarz">(Brawa)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#Marszałek">Przeciw nagłości nikt głosu nie żąda. Przystępujemy do wniosku p. Waszkiewicza.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#Marszałek">Głos ma p. Waszkiewicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#PWaszkiewicz">Wysoka Izbo! Od wielu miesięcy przychodzą do nas z dawnej dzielnicy pruskiej wiadomości, które wskazują na niesłychane zaostrzenie stosunków robotniczych w tej dzielnicy. Klub nasz otrzymuje ustawicznie depesze od Polskiego Zjednoczenia Zawodowego Robotników, od Organizacji Narodowej Robotników, wzywające interwencji i pomocy przed nadużyciami policji i urzędników. Słyszymy z jednej strony o strajkach, o zaburzeniach, a z drugiej o aresztowaniach, o ograniczeniu swobody zebrań, o zawieszaniu wieców przez tajnych policjantów, o aresztowaniu organizatorów i przywódców ruchu robotniczego, często bez najmniejszej przyczyny, bez podawania nawet powodu. Otóż ten system szykan dochodzi dzisiaj na Pomorzu w przededniu wyborów do rozmiarów wprost niesłychanych. Dla żadnego stronnictwa robotniczego na Pomorzu nie istnieje dziś wolność zgromadzeń przedwyborczych. Mimo interwencji Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Ministerstwa Spraw Wojskowych, na Pomorzu, tak jak się działo przed dwoma i trzema tygodniami, dzieje się i dziś. Organ Narodowego Stronnictwa Robotników w Toruniu „Głos Robotnika” stwierdza: Mimo interwencji Warszawy, mimo depesz Ministra b. dzielnicy pruskiej i Ministra Spraw Wojskowych na Pomorzu w dalszym ciągu nie istnieje wolność zgromadzeń. Dzieją się tam takie rzeczy, że gdy przyjeżdża na Pomorze poseł, członek tego suwerennego Sejmu, zaczepia go tajny policjant i pyta: „Dokąd to, z jakiej to partii, jaki cel podróży, bo my tu wszystko wiedzieć musimy”. Dochodzi do tego, że nawet poseł, członek tego suwerennego Sejmu musi znosić obelgi, rzucane mu przez pierwszego lepszego policjanta. Proszę Panów, to zaognienie stosunków socjalnych w Poznańskiem jest groźbą bardzo poważną dla bezpieczeństwa, ładu i spokoju w dzielnicy pruskiej, jest groźbą dla plebiscytów.</u>
          <u xml:id="u-26.1" who="#komentarz">(Głosy: Tak jest.)</u>
          <u xml:id="u-26.2" who="#PWaszkiewicz">Jeśli poseł Trzciński mówił z tej trybuny, że Niemcy rozwijają szaloną agitację w zaborze pruskim i krzyżują tani dziś nasze plany, to trzeba pamiętać o tem, że ta agitacja prowokacyjna natrafia na grunt podatny, bo wywołuje się niesłychane rozgoryczenie wśród robotników, wywołuje się oburzenie ogólne, a wtedy rzecz jasna, że fakty jak te, które zaszły w Poznaniu, są zrozumiałe. Zrozumiałe jest, że wtedy, kiedy najniepotrzebniej rozognia się stosunki społeczne, kiedy się kopie przepaść między ludem roboczym, a władzą, przychodzi ktoś trzeci i ten trzeci korzysta.</u>
          <u xml:id="u-26.3" who="#PWaszkiewicz">Jeśli tedy mówimy o wypadkach poznańskich, to nie zapomninajmy o podłożu, nie zapominajmy o tem, co wywołuje takie, czy inne objawy. Robotnicy dawnej dzielnicy pruskiej zwracają się do Rządu centralnego i Wysokiego Sejmu o pomoc, o ratunek. Są to robotnicy wysoce patriotyczni, którzy rozumieją ciężkie położenie swego Państwa, którzy odczuwają dziś wagę walki plebiscytowej Toć to są bracia robotników z Górnego Śląska, którym chodzi o to aby na Górnym Śląsku Niemcy nie wyzyskali tych stosunków, które dziś zapanowały w dawnej dzielnicy poznańskiej.</u>
          <u xml:id="u-26.4" who="#komentarz">(Głos: Słyszycie?)</u>
          <u xml:id="u-26.5" who="#PWaszkiewicz">Jeśli nam dobro plebiscytu leży na sercu, to musimy wejrzeć, a jest to obowiązkiem Wysokiej Izby, w stosunki, które zapanowały w Poznaniu. Jeśli śledztwo w sprawie wypadków poznańskich przeprowadzają władze, do których olbrzymia większość robotników niema zaufania, to bądźmy pewni, że to śledztwo i jego wynik ich nic zadowoli, nie zadowoli tych klas pracujących na Pomorzu i w Poznaniu.</u>
          <u xml:id="u-26.6" who="#komentarz">(Głos: Oni innych ludzi nie puszczą)</u>
          <u xml:id="u-26.7" who="#PWaszkiewicz">Chodzi o to, ażeby innych ludzi puszczali i dlatego rozszerzamy wniosek, zgłoszony przez przedmówcę. Zwracamy się do Wysokiej Izby z prośbą o wyłonienie komisji sejmowej, któraby na miejscu zbadała wypadki. Tak jest, nam chodzi o bezstronne oświetlenie tego, co zaszło w Poznaniu. To jest potrzebne dla dobra zarówno Rządu, jak i ludności. Nam chodzi o to, aby nie było niedomówień, aby Sejm wiedział dokładnie, co się tam dzieje i dlaczego się dzieje. Dlatego prosilibyśmy o uchwalenie I wniosku zgłoszonego przez nasz klub.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#Marszałek">Głos ma pan Wiceminister b. dzielnicy pruskiej Poszwiński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#WiceministerbDzielnicyPruskiejPoszwiński">Wysoki Sejmie! Smutne wypadki wczorajsze w Poznaniu wywołały głębokie współczucie nie tylko na wszystkich ławach tej Wysokiej Izby, ale Panowie zrozumieją też doskonale, że zostały głęboko odczute przez Ministerstwo b. dzielnicy pruskiej.</u>
          <u xml:id="u-28.1" who="#WiceministerbDzielnicyPruskiejPoszwiński">Jeśli jednak z wypadków wczorajszych chce się kuć broń przeciwko Ministerstwu b. dzielnicy pruskiej, to zdaje mi się, że z faktu sporadycznego czynić uogólnienia i zarzuty może tylko ten, kto poda istotnie inne szczegóły, któreby wykazywały taką nieudolność tego Ministerstwa, o której tutaj poprzedni mówca wspominał. Jedną z takich broni, którą walczy się przeciw Ministerstwu b. dzielnicy pruskiej jest, to, że jest ono instytucją separatystyczni, dzielnicową, która wszelkiemi siłami odsuwa chwilę zjednoczenia się z całą Polską.</u>
          <u xml:id="u-28.2" who="#komentarz">(Głosy: Tak jest. Wrzawa)</u>
          <u xml:id="u-28.3" who="#WiceministerbDzielnicyPruskiejPoszwiński">Przeciwko temu miałem już tu raz sposobność najenergiczniej zaprotestować. Fakt sam, że Ministerstwo istnieje przecież na podstawie ustawy Sejmowej, stwierdza zasadnicza bezpodstawność tych twierdzeń, już z tej przyczyny, że Ministerstwo b. dzielnicy pruskiej każdej chwili odpowiedzialne jest wobec tej Izby za wszystkie swoje czyny, i ma na czele odpowiedzialnego Ministra, członka Rządu. W takich warunkach stwarzanie, jakiejś sztucznej dzielnicowości jest zupełnie bezprzedmiotowe.</u>
          <u xml:id="u-28.4" who="#WiceministerbDzielnicyPruskiejPoszwiński">Wszystkie starania Ministerstwa b. dzielnicy pruskiej idą w tym kierunku właśnie, że zdaje sobie ono doskonale sprawę, że jest Ministerstwem likwidacyjnem — by ten proces unifikacji przeprowadzić drogą ewolucyjną. Jeśli tutaj padły głosy, że Ministerstwo b. dzielnicy pruskiej jest tylko dalszym ciągiem Komisarjatu, to muszę zaznaczyć, że twierdzenie to jest zupełnie błędne i bezpodstawne, dlatego, że samo porównanie Komisarjatu — swego czasu nieodpowiedzialnego czynnika wobec społeczeństwa z wyjątkiem Naczelnej Rady Ludowej, a nie wobec całego narodu — obala twierdzenie odnośnego Posła. Ci Panowie, którzy z Ministerstwem b. dzielnicy pruskiej mieli do czynienia, wiedzą doskonale, że jeżeli zachodziły, zachodzą i zapewne póki ono istnieje, zachodzić będą różne niewłaściwości, przykrości, błędy administracyjne i t. d., znajdą w Naczelnych organach Ministerstwa zawsze pomoc i rektyfikację:...</u>
          <u xml:id="u-28.5" who="#komentarz">(P Czapiński: A partyjny organ — Kurjer Poznański)</u>
          <u xml:id="u-28.6" who="#WiceministerbDzielnicyPruskiejPoszwiński">... Kurier Poznański nie jest organem Ministerstwa b. dzielnicy pruskiej; Ministerstwo nie może odpowiadać za to, co pisze Kurjer Poznański.</u>
          <u xml:id="u-28.7" who="#komentarz">(P. Czapiński: Kurjer Poznański wyraźnie domaga się ustalenia separatyzmu)</u>
          <u xml:id="u-28.8" who="#WiceministerbDzielnicyPruskiejPoszwiński">Stwierdzam, że Kurjer Poznański nie jest organem ani Ministerstwa, ani nie jest organem na który ma wpływ Ministerstwo, ale wypowiada opinię pewnej części społeczeństwa w b. dzielnicy pruskiej.</u>
          <u xml:id="u-28.9" who="#komentarz">(Wrzawa i różne okrzyki)</u>
          <u xml:id="u-28.10" who="#WiceministerbDzielnicyPruskiejPoszwiński">Pozatem chciałbym stwierdzić, że nic więcej w prasie poznańskiej się nie zaznacza, jak tylko żądanie, ażeby przeprowadzenie unifikacji nie następowało zbyt gwałtownie. W tem jesteśmy wszyscy zgodni, że Ministerstwo b. dzielnicy pruskiej występować będzie tak wobec Rządu, jak i wobec Wysokiego Sejmu z propozycjami, ażeby poszczególne działy administracji oddawać centralnej władzy. Możecie Panowie być przekonani — a chyba znacie p. Ministra b. dzielnicy pruskiej, znacie jego wielkie poczucie obowiązkowości i sumienności, że ani on, ani żaden z jego współpracowników nie będzie stał ani godziny dłużej na swojem stanowisku, skoro uzna w swojem poczuciu obowiązku, że unifikacja dojrzała i Ze oddać należy centralnej władzy poszczególne organy b. dzielnicy pruskiej.</u>
          <u xml:id="u-28.11" who="#WiceministerbDzielnicyPruskiejPoszwiński">Przechodząc teraz do wczorajszych, godnych ubolewania wypadków, muszę stwierdzić wbrew temu co mówił poseł Niedziałkowski, że według urzędowych raportów, które mi przedłożono, wina wypadków spada nie na policję.</u>
          <u xml:id="u-28.12" who="#WiceministerbDzielnicyPruskiejPoszwiński">Otóż, proszę Panów, w niedzielę był w Poznaniu p. Minister Kolei. Wieczorem, przed wyjazdem, konferował około 2 godzin z przedstawicielami robotników tak Polskiego Związku Kolejarzy, jak i Zawodowego Związku Kolejarzy. Na tle rozmaitych różnic co do płac doszło między nim a robotnikami do zgodnego porozumienia, stwierdzającego się w tem, że od 1 kwietnia — w myśl rozporządzenia Rady Ministrów, która sprawy kolejowe b. dzielnicy pruskiej przekazała Ministerstwu Kolei — płace robotników przechodzą na etat Ministerstwa Kolei. Różnice pewne pozostały co do wypłat za czas od 1 stycznia do 1 kwietnia r. b. Tu p. Minister Bartel oświadczył, iż nastąpi porozumienie między nim a Ministrem b. dzielnicy pruskiej i w najbliższych dniach sprawa ta zostanie załatwioną. Zdawało się, że wszystko jest w porządku. Wrażenie takie odniósł też p. Minister Bartel. Nagle wczoraj około 9 rano, porzucono robotę w warsztatach kolejowych i tłum około 1000 robotników udał się przed Zamek. Delegacja, którą wyłoniono, przybyła do p. Ministra Seydy i przedstawiła mu sprawę. P. Minister Seyda nie mógł na razie dać ostatecznego oświadczenia, ponieważ musiał zapoznać się ze szczegółami żądań i odczekać przybycia delegata Ministerstwa Kolei. Na godzinę i delegacja była zamówiona ponownie. Minister Seyda zawezwał przytem delegację, by spowodowała zgromadzonych przed Zamkiem do wrócenia do pracy. Na 1 godzinę delegacja wróciła, stwierdzając, że tylko niewielka część poszła do pracy, reszta zaś wiecowała pod wpływem rozmaitych agitatorów. To też około godz. 2 przyszła przed Zamek. Zamek został tymczasem odgrodzony kordonem policji. Jak rozmaite głosy stwierdzają uwijali się między zgromadzonymi rozmaici agitatorzy, przemawiając podburzająco. Nagle strzelono z tłumu. Stwierdzam raz jeszcze, że raporty, które otrzymałem potwierdzają, że pierwsze strzały padły z tłumu. Policja odrazu nie reagowała. Prezydent policji, którego się tutaj zaczepia, wzywał policję do niestrzelania. Jednakże kilku urzędników policji specjalnie zaatakowanych — rzucono się na nich z nożami — dało najprzód strzały w powietrze, a następnie ostre.</u>
          <u xml:id="u-28.13" who="#komentarz">(P. Czapiński: Czy jest ranny choć jeden urzędnik nożem)</u>
          <u xml:id="u-28.14" who="#WiceministerbDzielnicyPruskiejPoszwiński">Ostatecznie wskutek tych strzałów padło 2 zabitych a 5 było rannych, z których jeden następnie umarł. Policja cofnęła się, przyjechały karetki i zabrały rannych do szpitala. Jednego z trupów tłum odebrał i niosąc na noszach, demonstrował ulicami aż doszedł do gmachu policji, gdzie wybił szyby na pierwszem i drugiem piętrze. Podczas tej demonstracji ukazały się sztandary niemieckie i usłyszano okrzyki: „Hoch Vaterland, Hoch Deutschland”. Dopiero zawezwane wojsko uspokoiło ulice i nastał względny spokój. Wieczorem usiłował tłum, złożony z rozmaitych szumowin rozbroić oddział żołnierzy, strzegących więzienia wojskowego. Zyskawszy tą drogą kilka karabinów, wywołał starcie na Placu Św.-Krzyskim, gdzie padły jeszcze 3 ofiary.</u>
          <u xml:id="u-28.15" who="#komentarz">(P. Czapiński: A ilu urzędników rannych)</u>
          <u xml:id="u-28.16" who="#WiceministerbDzielnicyPruskiejPoszwiński">Wobec tego został ogłoszony stan wyjątkowy w Poznaniu. Stan ten ogłoszony 'został na mocy prawnych kompetencji Ministerstwa b. dzielnicy pruskiej.</u>
          <u xml:id="u-28.17" who="#komentarz">(P. Czapiński: Panie Ministrze ilu jest rannych urzędników?)</u>
          <u xml:id="u-28.18" who="#WiceministerbDzielnicyPruskiejPoszwiński">Dziś nie mam danych, nie mogę zatem Panu Posłowi dać odpowiedzi.</u>
          <u xml:id="u-28.19" who="#komentarz">(P. Czapiński: Ale o zabitych robotnikach jest wiadomość)</u>
          <u xml:id="u-28.20" who="#WiceministerbDzielnicyPruskiejPoszwiński">Spokój całą noc i dzisiejszy dzień trwa bez przerwy.</u>
          <u xml:id="u-28.21" who="#WiceministerbDzielnicyPruskiejPoszwiński">Leży przede mną charakterystyczna wiadomość, którą dziś odebrałem. Otóż na temat wczorajszych zajść ukazały się w Poznaniu dwie odezwy. Jedną, zaczynającą się od słów: „Bracia Rodacy” ogłosiła „Prawda”; druga zaczyna się od słów: „Do Pracowników Kolejowych w Poznaniu”. Pierwszą odezwę podpisał Związek Zawodowy Kolejarzy i niektóre organizacje polityczne, między temi podpisami umieszczono także podpis Polskiego Związku Kolejowców. Dziś w południe przybyła do Biura Prezydialnego Ministerstwa b. dzielnicy pruskiej delegacja Głównego i Okręgowego Zarządu Polskiego Związku Kolejowców i oświadczyła, że na odezwie wydanej drukiem „Prawdy”, nadużyto firmy Polskiego Związku Kolejowców, umieszczając ją bez jego wiedzy i upoważnienia.</u>
          <u xml:id="u-28.22" who="#WiceministerbDzielnicyPruskiejPoszwiński">Odezwa Polskiego Związku Kolejowców oświadcza, że zajścia wczorajsze były wywołane przez agitatorów, którzy terorem zmusili pracowników kolejowych do porzucenia pracy. Tak mówi odezwa, którą wydał Polski Związek Kolejowców przeciwko odezwie podpisanej przez Zawodowy Związek Kolejarzy. Z tego wynika, że jednak między robotnikami, którzy dali się wczoraj porwać, a raczej zostali zmuszeni do porzucenia pracy, zachodziły czyny, które oni sami określają, jako czyny gwałtu i teroru.</u>
          <u xml:id="u-28.23" who="#WiceministerbDzielnicyPruskiejPoszwiński">Jeżeli się tutaj podaje w jakąkolwiek wątpliwość agitację niemiecką, to mam wrażenie, że Panowie, którzy dostatecznie nie znacie terenu b. dzielnicy pruskiej istotnie nie możecie się wczuć w wszelakie możności, które wyzyskuje agitacja niemiecka przeciwko spokojowi i porządkowi w naszej dzielnicy.</u>
          <u xml:id="u-28.24" who="#WiceministerbDzielnicyPruskiejPoszwiński">Nie ulega wątpliwości, że te dwa skonfiskowane sztandary i szereg aresztowanych Niemców jest jednym z czynników, który wyraźnie wskazuje na ostateczne źródło tego zła, tego środka agitacji, który nie waha się najrozmaitszemi drogami — w chwili gdy Polska na Wschodzie prowadzić musi ofenzywę, w chwili w której Polska przechodzi w wewnętrzny proces konsolidacji — w tej dzielnicy, która jest zaludniona czynnikiem najbardziej obcym narodowościowo, wywołać niepokoje kosztem spokoju Państwa, kosztem podminowania jego podwalin prawno-publicznych.</u>
          <u xml:id="u-28.25" who="#WiceministerbDzielnicyPruskiejPoszwiński">Głęboko należy ubolewać, że w tak ciężkiej dla Państwa chwili robotnicy polscy, a w każdym razie część tych robotników poddała się terorowi i nie znalazła dość silnego oparcia, wskutek czego poszła nie tylko na ulicę, ale tak smutnie i tragicznie zakończyła manifestację dnia wczorajszego.</u>
          <u xml:id="u-28.26" who="#WiceministerbDzielnicyPruskiejPoszwiński">Proszę Panów, każdy z nas wie, że legalnemi są wszystkie środki walki o pracę i o polepszenie bytu, i nie może być żadnych środków gwałtu, któreby tym dążeniom przeciwdziałały. Jednak z punktu państwowych interesów nie można dopuścić do tego, ażeby autorytet Państwa był przez pewne czynniki podminowywany i żeby robotnicy, którzy chcą pracować, napotykali na utrudniania swoich dobrych chęci i swojej dobrej woli.</u>
          <u xml:id="u-28.27" who="#WiceministerbDzielnicyPruskiejPoszwiński">Właśnie robotnik wielkopolski, ten robotnik, który na 3 maja wydał hasło pracy społecznej, chyba najbardziej w tym kierunku zasługuje na obronę przed wszelkiemi czynnikami, które chcą tę chęć do pracy i poczucie narodowe u robotnika podminować.</u>
          <u xml:id="u-28.28" who="#komentarz">(Głosy na lewicy: On pańskiej obrony nie potrzebuje! Dlatego do niego strzelacie)</u>
          <u xml:id="u-28.29" who="#WiceministerbDzielnicyPruskiejPoszwiński">To strzelanie nie jest strzelaniem do robotnika polskiego, a jest tylko wywołane przez agitację nieodpowiedzialną.</u>
          <u xml:id="u-28.30" who="#WiceministerbDzielnicyPruskiejPoszwiński">Godzimy się na to, aby śledztwo najenergiczniej pociągnęło winowajców do od potwierdzalności, ale winowajców rzeczywistych. Stoimy też na stanowisku, że robotnik, który chce pracować musi mięt ochronę państwową dla swojej pracy,</u>
          <u xml:id="u-28.31" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy)</u>
          <u xml:id="u-28.32" who="#WiceministerbDzielnicyPruskiejPoszwiński">W interesie Ministerstwa leży, ażeby istotni winowajcy byli wykryci, ażeby wykazać istotną winę, przyczyny i źródło tej akcji demagogicznej, istotne źródło agitacji zewnętrznej, które — jedna i druga — szkodzą interesom Państwa Polskiego. A na tem cierpi Państwo Polskie a z nim i robotnik polski.</u>
          <u xml:id="u-28.33" who="#komentarz">(Wielka wrzawa na lewicy, okrzyki: Precz! Oklaski na prawicy)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#Marszałek">Przystępujemy do głosowania nad nagłością wniosku p. Niedziałkowskiego w sprawie rozruchów i wprowadzenia stanu oblężenia w Poznaniu i okolicach. Proszę tych Posłów, którzy są za nagłością, ażeby powstali z miejsc. Nagłość przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do głosowania nad wnioskiem p. Waszkiewicza, w sprawie krwawych wypadków w Poznaniu w d. 26 kwietnia r. b. Proszę tych Posłów, którzy są za nagłością, ażeby powstali z miejsc. I tu nagłość przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-29.2" who="#komentarz">(Głosy: A meritum?)</u>
          <u xml:id="u-29.3" who="#Marszałek">Przypuszczam, że te wnioski tak brzmią, że jeżeli nagłość jest przyjęta, to i meritum przyjęte.</u>
          <u xml:id="u-29.4" who="#komentarz">(Głos: A nagłość wniosku p. Trzcińskiego)</u>
          <u xml:id="u-29.5" who="#Marszałek">Przystępujemy do wniosku p. Trzcińskiego w sprawie zupełnego połączenia b. Dzielnicy Pruskiej z reszta Państwa, Proszę tych Posłów, którzy są za nagłością tego wniosku, ażeby powstali z miejsc. Nagłość przyjęta. Przypuszczam, że o meritum nie potrzebujemy rozprawiać. Uważam sprawę za załatwioną; Rząd się dowie, jakie jest życzenie większości Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-29.6" who="#Marszałek">Przystępujemy do ostatniego wniosku nagłego: Wniosek nagły posłów Związku Ludowo-Narodowego, Narodowo-Chrześć. Klubu Robotn. i Klubu Mieszczańskiego w sprawie naruszenia podstawowych praw obywatelskich, samowoli i nadużyć sekcji Defenzywy Dowództwa VII Armii w okręgu wileńskim. Głos p. ks. Lutosławski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#PksLutosławski">Wysoka Izbo! Uważam, że każde nadużycie ze strony władz musi być traktowane jednakowo; i tak, jak z jednej strony wypadki poznańskie zasługują na zbadanie niezwłoczne i wymagają tego badania, tak samo, naszem zdaniem, wypadki które wydarzyły się w Wilnie, muszą również być przez Sejm zbadane. Nie proponujemy komisji sejmowej; osobiście wogóle uważam metodę tych komisji może za niepraktyczną. Nie proponujemy jej dlatego, bo za często i tak Sejm bezpośrednio wchodzi na drogę kontroli bezpośredniej, którą mogą robić władze wykonawcze.</u>
          <u xml:id="u-30.1" who="#PksLutosławski">Ale to, co się stało w Wilnie, nie należy do wypadków zwykłych. Oto mianowicie z polecenia podporucznika, kierującego posterunkiem Defenzywy została w Wilnie d. 24-go dokonana rewizja i to rewizja podwójna: mianowicie rewizja w lokalu Komitetu Zjednoczenia Kresów z całością Rzplitej i Związku Ludowo-Narodowego, a druga rewizja w zarządzie centralnym Polskiej Macierzy Szkolnej. Na czele Polskiej Macierzy Szkolnej w Wilnie stoi dr. Węsławski, który od bardzo wielu lat, od lat dziesiątek pod carskim rządem stał na czele tajnej pracy oświatowej polskiej; cierpiał za nią prześladowania niejednokrotnie i bardzo naturalne, że z chwilą, kiedy pod polskim rządem mogła w Wilnie powstać Polska Macierz Szkolna, jego rodacy wysunęli go na jej czoło.</u>
          <u xml:id="u-30.2" who="#PksLutosławski">I ten działacz doczekał się tego, że władze wojskowe posyłają rewizję zupełnie carską metodą zrobioną...</u>
          <u xml:id="u-30.3" who="#komentarz">(Okrzyki na lewicy)</u>
          <u xml:id="u-30.4" who="#PksLutosławski">... do lokalu Macierzy i że ta rewizja, nie znalazłszy nic obciążającego oczywiście, ma taki epilog, że kiedy pan Węsławski zjawił się w biurze tej defenzywy dla zażądania zadośćuczynienia, to mu władze odmówiły jakichkolwiek wyjaśnień, uważając, że sam fakt nieznalezienia niczego do skonfiskowania jest wystarczającem zadośćuczynieniem.</u>
          <u xml:id="u-30.5" who="#komentarz">(Okrzyki na lewicy)</u>
          <u xml:id="u-30.6" who="#PksLutosławski">Zapewne, za carskich czasów, każdy z nas uważał, że wobec rządu rosyjskiego jest to wystarczającem usprawiedliwieniem, jeśli nie znaleziono, ale od władz polskich wymagamy, jeśli naruszają nietykalność mieszkania obywateli i robią to bezprawnie, ażeby się usprawiedliwiły i dały zadośćuczynienie.</u>
          <u xml:id="u-30.7" who="#PksLutosławski">Następnie podczas rewizji w lokalu Komitetu Zjednoczenia Kresów Wschodnich skonfiskowano dużo literatury.</u>
          <u xml:id="u-30.8" who="#komentarz">(Głos: Ks. Lutosławskiego)</u>
          <u xml:id="u-30.9" who="#PksLutosławski">Literatury legalnie wydanej w Warszawie, zawierającej zupełnie w granicach prawa utrzymaną akcję publicystyczną polską, która nie może podlegać nie tylko sekaturze bezpośrednich władz wykonawczych, ale przez żaden sąd Rzeczypospolitej naruszoną być nie może. A ci ludzie, robiąc rewizję, nie zadawalają się wzięciem po jednym egzemplarzu dla zbadania, lecz wzorem dawnych czasów zabierają cały nakład, który tam zastają, popełniając oczywiście niesłychane naruszenie cudzej własności.</u>
          <u xml:id="u-30.10" who="#komentarz">(Głos: Co ta literatura robiła w Macierzy?)</u>
          <u xml:id="u-30.11" who="#PksLutosławski">To nie było w Macierzy, to było w Komitecie Zjednoczenia Kresów Wschodnich.</u>
          <u xml:id="u-30.12" who="#PksLutosławski">Trzeba dodać, że na kilka dni przedtem jeden z funkcjonariuszów Komitetu Zjednoczenia Kresów i Związku Ludowo-Narodowego został zaczepiony przez agenta defenzywy dlatego, że rozdawał broszurę dr. Rząda „Pod wspólnym dachem”, broszurę, która i na Śląsku Górnym w wielkiej ilości się rozchodziła, bo jest to broszura za zjednoczeniem wszystkich dzielnic pod jednym dachem.</u>
          <u xml:id="u-30.13" who="#komentarz">(Głos na lewicy: A broszury ks. Lutosławskiego nie rozdawał?)</u>
          <u xml:id="u-30.14" who="#PksLutosławski">Otóż ten wypadek dał motyw do zainterpelowania porucznika Olejniczakowskiego przez sekretarza Związku Ludowo Narodowego i porucznik w tej rozmowie wyjaśnił sekretarzowi, że to nieporozumienie i że odpowiednie wskazówki zostaną wydane. Okazało się jednak, że ci młodzi ludzie nie zdają sobie zupełnie sprawy z wielkiej odpowiedzialności polskich agentów śledczych. Na podstawie tej rozmowy widocznie zdecydowano zrobić rewizję u tego, który interpelował. Znane nam dobrze stare metody. Dochodzi do tego, że jeżeli obywatel jest dotknięty w swoich prawach, to niech się strzeże iść do władzy ze skargą, bo się doczeka lepszych jeszcze szykan. Takie postępowanie jest krzyczącem nadużyciem praw obywateli, jest to równia pochyła, po której się nasze metody rządzenia staczają w kierunku absolutyzmu, w kierunku nieodpowiedzialności zupełnej i dlatego Sejm nie może nad taką sprawą przejść do porządku dziennego, musi od władz zażądać wyjaśnienia.</u>
          <u xml:id="u-30.15" who="#komentarz">(Wrzawa na lewicy)</u>
          <u xml:id="u-30.16" who="#PksLutosławski">Muszę z tego miejsca stwierdzić pod adresem szanownych kolegów, którzy mi tak pomagają, że ilekroć przez wasze stronnictwo były podnoszone zarzuty faktyczne przeciw władzom wykonawczym, zawsze z całą lojalnością popieraliśmy was, bo uważamy, że bezstronność władz wynika z zasady praworządności, której naruszać nie wolno.</u>
          <u xml:id="u-30.17" who="#komentarz">(P. Hausner: Głosowaliście przeciw nagłości wniosku w sprawie strzelaniny w Poznaniu)</u>
          <u xml:id="u-30.18" who="#PksLutosławski">Myśmy byli przeciw pośpiesznej likwidacji odrębności, ale za samym wnioskiem głosowaliśmy, więc nie można naciągać faktów.</u>
          <u xml:id="u-30.19" who="#PksLutosławski">Trzeba zwrócić uwagę, że ci młodzi ludzie, którzy przyszli z rewizją, podawali jako motyw tej rewizji poszukiwanie broszur przeciw Naczelnikowi Państwa. Otóż, proszę Panów, w Polsce niema jeszcze zbrodni obrazy majestatu i mam nadzieję, że choćbyście się starali ją wprowadzić, to w ostatniej chwili wasz klub, wierny swoim tradycjom, przeciw ustawie o zbrodni obrazy majestatu będzie głosować. Uważam, że publicystyka, zwracająca się przeciw głowie państwa, nie może być legalnie ścigana.</u>
          <u xml:id="u-30.20" who="#komentarz">(P. Grzędzielski: Ale to jest świństwo)</u>
          <u xml:id="u-30.21" who="#PksLutosławski">Dlatego uważam, że powoływanie się na to w rewizji jest oczywistem naruszeniem elementarnych podstaw wolności zdania w Polsce i wolności obywatelskiej. Jeszcze w Polsce wolno mówić, co kto myśli i jeszcze tak daleko nie doszliśmy, ażeby w Polsce słowo dlatego, że się dzierżycielom władzy nie podoba, było prześladowane. Trzeba zwrócić uwagę, że rewizję zrobiono w lokalu Macierzy Szkolnej, instytucji wysoko cenionej i, jak sama rewizja wykazała, zupełnie niewinnej, musiała wzburzyć opinię publiczną, szczególnie na terenie wileńskim, musiała w wysokim stopniu podkopać zaufanie ludności do praworządności władzy i do supremacji Polski w tym kraju.</u>
          <u xml:id="u-30.22" who="#PksLutosławski">Wreszcie nie można nie podkreślić, że organy defenzywy wileńskiej prześladują z wielką zawziętością wszelkie przejawy agitacji i działania za zjednoczeniem kresów z Polską, a natomiast, za pieniądze defenzywy prowadzi się agitacja za programem federacyjnym. Otóż uważam, że nie jest zadaniem defenzywy prowadzić agitację polityczną, uważam, że nie jest prawem defenzywy prześladować jednych przekonań politycznych dla szerzenia drugich. Zwłaszcza, jeżeli chodzi o zagadnienie zjednoczenia kresów, to uchwała tego Wysokiego Sejmu za niewątpliwą przynależnością Wilna do Rzeczypospolitej mus: narzucić władzom wykonawczym lojalność wobec tej uchwały i defenzywa, która prześladuje pracowników politycznych, którzy w myśl uchwały Sejmu działają za zjednoczeniem, a prowadzi agitację przeciw tej uchwale, narusza elementarne obowiązki służbowe, a w dodatku szczepi anarchię, podburzając władze wykonawcze przeciw władzy ustawodawczej.</u>
          <u xml:id="u-30.23" who="#komentarz">(Głos: A broszury?)</u>
          <u xml:id="u-30.24" who="#PksLutosławski">Broszury są rzeczą odpowiedzialności prywatnej, ale nie jest rzeczą defenzywy, żeby się zajmowała polityką. Dlatego wypadki takie, jak bezprawne rewizje i agitacja polityczna władz wojskowych muszą być zbadane.</u>
          <u xml:id="u-30.25" who="#PksLutosławski">Dlatego zgłosiliśmy ten wniosek i prosimy o odesłanie go do Komisji Wojskowej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Czapiński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#PCzapiński">Wysoki Sejmie! Przed chwilą byliśmy świadkami dosyć paradoksalnego zjawiska, albowiem p. kolega ks. Lutosławski po raz pierwszy przemawiał tutaj przeciw represjom, a nie za represjami.</u>
          <u xml:id="u-32.1" who="#komentarz">(Brawa na lewicy)</u>
          <u xml:id="u-32.2" who="#PCzapiński">To nawrócenie się do ducha chrześcijańskiego należy przypisać ostatnim wypadkom podczas mowy sejmowej towarzysza Daszyńskiego.</u>
          <u xml:id="u-32.3" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
          <u xml:id="u-32.4" who="#PCzapiński">Ten objaw nawrócenia się kol. ks. Lutosławskiego należy powitać z całem uznaniem.</u>
          <u xml:id="u-32.5" who="#PCzapiński">Jednakowoż jakkolwiek nie jestem zwolennikiem żadnych represji choćby w stosunku do najbardziej prawicowego obozu, i jakkolwiek bynajmniej tutaj nie myślę gloryfikować, ani usprawiedliwiać jakiejkolwiek rewizji, skierowanej przeciw działaczom oświatowym i t. d. ale skądinąd należy wykazać istotne intencje i istotną treść wniosku ks. Lutosławskiego. Wszakże nie darmo tak stanowczo zerwał z tą nicią represji, której się tak bacznie dotąd trzymał i oto pokazuje się, że w toku tych rewizji, których bynajmniej nie bronię, znaleziono broszurkę ks. dr. Kazimierza Lutosławskiego, prałata Jego Świętobliwości, posła łomżyńskiego pod tytułem: „Trucizna duszy chrześcijańskiej”.</u>
          <u xml:id="u-32.6" who="#komentarz">(Głos: Socjalizm!)</u>
          <u xml:id="u-32.7" who="#PCzapiński">Z początku myślałem, że istotnie chodzi o socjalizm, przeto uspokoiłem się, bo już słyszałem, od kol. Lutosławskiego, że socjalizm jest najgorszym wrogiem Polski i kultury,...</u>
          <u xml:id="u-32.8" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Niewątpliwie!)</u>
          <u xml:id="u-32.9" who="#PCzapiński">... ale okazało się obecnie, że nie tylko drobna nasza frakcja, bo licząca tylko 35 posłów, sieje truciznę, bo posuwając się dalej na prawicę, większą część Sejmu należy niestety zaliczyć do trucicieli dusz polskich, albowiem czytamy dosłownie, że „za zwyczajnym ludowcem, (czytaj Piastowcem), który niby tylko chce chłopskich interesów bronić przeciwko wyzyskowi, wciska się tugutowiec, który, jak dawny komisarz włościan, chciałby się pokłócić ze wszystkiemi, a zanim wnet się zjawia socjalista, który organizuje związki zawodowe, a potem przychodzi bolszewik, a potem żyd paskarz”. Rezultat jest zupełnie jasny. Znaczna część Wysokiego Sejmu od skrajnej lewicy, aż do Piastowców włącznie, nie tylko sieje, raczej sączy truciznę w dusze chrześcijańskie, ale jest sługusem bolszewików i paskarzy żydów.</u>
          <u xml:id="u-32.10" who="#PCzapiński">Teraz, przechodząc do istoty rewizji, stwierdzam, że podczas tej rewizji skonfiskowano druki i broszury skierowane przeciwko Naczelnikowi Państwa i insynuujące, że Naczelnik Państwa jest wrogiem tego państwa i dąży do rozdzielenia go, albowiem proszę posłuchać cytat owej broszury. Na stronie 10 czytamy, że przedstawiciel Józefa Piłsudskiego socjalista Dłuski wszelkim sposobem stara się zaznaczyć, że socjaliści polscy są na dobrej stopie z Ukraińcami i że właściwie Polsce Galicja Wschodnia jest niepotrzebna...</u>
          <u xml:id="u-32.11" who="#komentarz">(Wrzawa na prawicy, p. St. Grabski: To fakt sprawdzony!)</u>
          <u xml:id="u-32.12" who="#komentarz">(Wrzawa)</u>
          <u xml:id="u-32.13" who="#PCzapiński">... czyli, że jest jasno powiedziane, że przedstawiciel Józefa Piłsudzkiego zwraca się przeciwko przynależności Galicji Wschodniej do Polski. Intencja jest zupełnie przejrzysta i jeśli następnie w motywacji wniosku ks. Lutosławskiego czytamy, że pisanie przeciw Naczelnikowi Państwa, gdyby nawet wypadki takie zachodziły, nie stanowi zbrodni w Rzplitej Polskiej, która nie zna obrazy majestatu, to dobrze rozumiemy, że całokształt tego wniosku zwraca się bynajmniej nie przeciw represjom, bo za tem bylibyśmy, nie przeciw prześladowaniu działaczy kulturalnych do jakiego bądź obozu należeliby, ale przeciw zupełnie określonym działaczom i to wielkim działaczom Państwa Polskiego.</u>
          <u xml:id="u-32.14" who="#PCzapiński">Taka jest, istotna intencja tego wniosku, którego treści nic nie zmieni. Nie chcę tu mnożyć cytat i dowodów, wszak my wszyscy znamy dobrze stanowisko polityczne ks. Lutosławskiego i stanowisko jego partii. Jeżeli w tym wypadku jakgdyby na chwilę schodził ze stanowiska ultra represyjnego, gdyby ktoś myślał, ze czyni to w intencji ludowej demokratycznej wolnościowej toby się mylił, bo i w danym wypadku mamy do czynienia nie ze służbą dla Ojczyzny ludowej, lecz ze służbą anarchii w naszem Państwie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Prezydent Ministrów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#PrezydentMinistrówSkulski">Wysoka Izbo! Bardzo często się zdarza w naszem młodem nowo organizującem się Państwie, że tu i owdzie jakiś organ państwowy popełnia nadużycie i prostą formą jest wtedy, gdy poseł, który się dowiaduje o takiem nadużyciu, komunikuje je przedstawicielom władzy państwowej, a jest jeszcze druga forma zwyczajnej interpelacji. Niema wypadku, ażeby Rząd nie reagował na popełnione nadużycia i wykroczenia. I bezwarunkowo niesłuszną jest rewizja, zarządzona przez oficera tam, gdzie konieczność jej jakimkolwiek nadużyciem wywołana nie była. Bezspornem nadużyciem byłoby ze strony władzy gdyby w Komitecie Zjednoczenia Kresów robiono rewizję dlatego, żeby działalność tego komitetu, hamować lub szykanować działalność sytuacji tak poważnej i szanowanej jak Macierz Szkolna. Mam przekonanie, że gdyby nawet popełniono nadużycie i gdyby zarządzono niesłuszną rewizję, to okazałoby się, że nie miało to na celu hamowania działalności Macierzy Szkolnej ani działalności Komitetu Zjednoczenia Kresów.</u>
          <u xml:id="u-34.1" who="#PrezydentMinistrówSkulski">Winnych takich nadużyć po przeprowadzeniu śledztwa Rząd nie omieszka ukarać.</u>
          <u xml:id="u-34.2" who="#PrezydentMinistrówSkulski">Jeśli zabieram głos, to dlatego, by stwierdzić, że wniosek ten bynajmniej nie zmusza Rządu do przeprowadzenia dochodzeń w tej sprawie, gdyż Rząd sam bardzo chętnie to uczyni. Czynem wielce nieprodukcyjnym jest rozbijanie otwartych drzwi, jak nieprodukcyjnem jest bronienie kogoś przed urojonem niebezpieczeństwem. W danym wypadku, by stwierdzić, że chcemy popełnione nadużycia karać, ale oczywiście po przeprowadzeniu śledztwa czy nadużycie istotnie zaszło, Rząd przychyla się do wniosku, prosząc Wysoką Izbę, aby wniosek ten przyjęła i zbyteczną jest obawa, aby Rząd chciał stosować metody takie, by rozwój jakichkolwiek haseł politycznych, lub. społecznych hamował środkami administracyjnemu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#Marszałek">Przystępujemy do głosowania nad nagłością. Proszę tych Posłów, którzy są za nagłością wniosku p. ks. Lutosławskiego, aby powstali z miejsc.</u>
          <u xml:id="u-35.1" who="#komentarz">(Większość)</u>
          <u xml:id="u-35.2" who="#Marszałek">Nagłość przejęta. Sprawę odsyłam do Komisji Wojskowej. Na tem porządek dzienny wyczerpany; proponuję odbycie następnego posiedzenia we czwartek o godz. 4 po poł.</u>
          <u xml:id="u-35.3" who="#Marszałek">Wobec mylnych wiadomości w pismach muszę oznajmić, że Konwent Seniorów postanowił, iż tylko co drugą sobotę będą odbywać się posiedzenia. W najbliższą więc sobotę posiedzenia nie będzie, następna sobota będzie również wolna z powodu święta św. Stanisława, ale w sobotę dn. 15 i 29 maja posiedzenia się odbędą.</u>
          <u xml:id="u-35.4" who="#Marszałek">Zatem następne posiedzenie odbędzie się we czwartek, o godz. 4-ej. Na porządku dziennym posiedzenia czwartkowego będzie reszta dzisiejszego porządku dziennego z tą różnicą, że nr. 4 pójdzie jako 1-szy. Nie słyszę protestu, uważam porządek dzienny za przyjęty.</u>
          <u xml:id="u-35.5" who="#Marszałek">Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-35.6" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 9 m. 25 wieczorem)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>