text_structure.xml 172 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 4 minut 35 południu).</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Przedstawiciele Rządu: Prezydent Ministrów Wincenty Witos, Minister Spraw Wewnętrznych Leopold Skulski, Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego Maciej Rataj, Minister Rolnictwa i Dóbr Państwowych Juljusz Poniatowski, Minister Poczt i Telegrafów Władysław Stesłowicz, Minister Aprowizacji Stanisław Śliwiński, Minister Sprawiedliwości Stanisław Nowodworski, Minister Pracy i Opieki Społecznej Edward Pepłowski, Minister b. dzielnicy pruskiej Władysław Kucharski, Kierownik Ministerstwa Kultury i Sztuki Jan Heurich, Prezes Głównego Urzędu Ziemskiego Tomasz Wilkoński.)</u>
          <u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">(Podsekretarze Stanu: W Ministerstwie Skarbu Ignacy Weinfeld, w Ministerstwie Robót Publicznych Henryk Dudek.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Protokół 183 posiedzenia jest przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 184 posiedzenia leży w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają posłowie Waszkiewicz i Sołtyk. Listę mówców prowadzi poseł Sołtyk.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">Proszę P. Sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#komentarz">(czyta:)</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#SekretarzpSołtyk">Interpelacja posłów Zw. Mieszczańskiego w sprawie przydziału 450,000 ton węgla ze Ślązka Górnego dla Ministerjum Handlu i Przemysłu i braku 36,000 węglarek niemieckich, przywłaszczonych jakoby przez Ministerjum Kolei.</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#SekretarzpSołtyk">Interpelacja p. Pużaka i tow. do p. Prezydenta Ministrów w sprawie wydalonych urzędników Głównego Urzędu Likwidacyjnego.</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#SekretarzpSołtyk">Interpelacja p. dr. Dymowskiego i tow. do p. Ministra Wojny w sprawie postępowania żandarma Szczedzińskiego, szeregowca żandarmerji polowej.</u>
          <u xml:id="u-3.4" who="#SekretarzpSołtyk">Interpelacja p. Madeja i tow. do p. Ministra Robót Publicznych w sprawie zabrania gruntu pod drogę Janowi i Apolonji Goleniom ze Stawęcina w pow. jasielskim.</u>
          <u xml:id="u-3.5" who="#SekretarzpSołtyk">Interpelacja posłów Zw. Mieszczańskiego do p. Ministra Spraw Zagranicznych w sprawie odłączenia od Polski dwuch gmin rdzennie polskich w Suwalszczyźnie i przyłączenia ich do Litwy.</u>
          <u xml:id="u-3.6" who="#SekretarzpSołtyk">Interpelacja posłów Zw. Mieszczańskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie zabezpieczenia pasa neutralnego między Litwą a Polską.</u>
          <u xml:id="u-3.7" who="#SekretarzpSołtyk">Interpelacja p. Pussaka z Ch. N. S. P. do p. Ministra Kolei w sprawie afery, wywołanej niewłaściwem i karygodnem wprost zachowaniem się personelu kolejowego przy pociągu pośpiesznym na linji Poznań — Warszawa na stacji Łódź — Kaliska Interpelacja p. Dury i tow. z Klubu P. S. L „Wyzwolenie” do p. p. Ministrów: Robót Publicznych, oraz Rolnictwa i Dóbr Państwowych w sprawie zaopatrzenia ludności w drzewo.</u>
          <u xml:id="u-3.8" who="#SekretarzpSołtyk">Interpelacja p. Dymowskiego i tow. do p. Prezydenta Ministrów w sprawie niewłaściwego załatwiania przez urzędników państwowych swoich czynności.</u>
          <u xml:id="u-3.9" who="#SekretarzpSołtyk">Interpelacja p. Krempy i tow. do p. Ministrów: Robót Publicznych i Spraw Wewnętrznych w sprawie bezpodstawnego przez państwową policję zabierania odzieży z ludzi w gminie Dąbrowica w pow. niskim.</u>
          <u xml:id="u-3.10" who="#SekretarzpSołtyk">Interpelacje te prześlę Panu Prezydentowi Ministrów na drodze regulaminem przepisanej.</u>
          <u xml:id="u-3.11" who="#SekretarzpSołtyk">Przechodzimy do porządku dziennego Nr. 1: pierwsze czytanie ustawy o monopolu tytuniowym (druk nr. 2219) Do głosu nikt się nie zapisał, sprawa idzie do Komisji Skarbowo-Budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-3.12" who="#SekretarzpSołtyk">Przechodzimy do nr. 2 porządku dziennego: pierwsze czytanie ustawy o uzyskaniu środków na pokrycie wydatków na cele walki z zaraźliwemi chorobami zwierzęcemi (druk nr. 2221). Do głosu nikt się nie zapisał, sprawa idzie do Komisji Skarbowo-Budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-3.13" who="#SekretarzpSołtyk">Przechodzimy do nr. 3 porządku dziennego: pierwsze czytanie ustawy o wstrzymaniu spłaty dzierżaw i czynszów wieczystych w dobrach państwowych b. zaboru rosyjskiego (druk nr. 2245). Do głosu nikt się nie zapisał, sprawa idzie do Komisji Prawniczej.</u>
          <u xml:id="u-3.14" who="#SekretarzpSołtyk">Przechodzimy do nr. 4 porządku dziennego: ustne sprawozdanie Komisji Administracyjnej o wniosku posła Głąbińskiego i towarzyszy w sprawie powołania Komisji Sejmowej dla czuwania nad zmniejszeniem liczby urzędników (druk nr. 2074). Głos ma p. Puławski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#PPuławski">Wniosek p. Głąbińskiego i innych dotyczy utworzenia komisji sejmowej dla zmniejszenia liczby urzędników. Ta sprawa już nieraz była poruszana przez członków Wysokiego Sejmu. W tej samej sprawie był złożony wniosek p. Bardla i tow. z klubu P. S. L o przedłożenie Sejmowi przez Rząd zasad organizacji władz wykonawczych i wykazu funkcjonarjuszów poszczególnych Ministerstw. Tak samo był zgłoszony nagły wniosek p. Adama, Głąbińskiego i tow. w sprawie obsadzenia stanowisk w administracji Państwa polskiego. Sprawa ta jest bardzo ważna, choćby z tego względu, że wydajemy na pobory urzędników 19 miljardów marek, gdy tymczasem powiększone dochody Państwa wynoszą wszystkiego 10 miljardów mk.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#PPuławski">Stanowczo wszystkie nasze ministerstwa zatrudniają zbyt wielką liczbę urzędników. W Ministerstwie Spraw Wojskowych, jakkolwiek już znacznie ograniczono liczbę urzędników, jest ich jeszcze znacznie za dużo. Nasze Ministerstwo Spraw Zagranicznych posiada urzędników 330, gdy tymczasem biurokratyczny Petersburg posiadał w tym dziale wszystkiego 120, a biurokratyczny Wiedeń 160. Jeśli porównamy te cyfry i zakres działania ministerstw spraw zagranicznych w Wiedniu i Petersburgu przed wojną, gdy ich polityka zagraniczna była związana z całym światem, z zakresem działania naszego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, to nabierzemy przekonania, że rzeczywiście liczba urzędników w naszem Ministerstwie jest stanowczo za wielka. To samo, co mamy w naszych zarządach centralnych, dotyczy i prowincji. W takim Kaliszu posiadamy 600 urzędników.</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#PPuławski">Do pewnego stopnia przyczyniają się do tego, że posiadamy tak wielu urzędników, niektóre nasze ustawy, jak np. ustawa o walce z lichwą, która przewiduje utworzenie nowego urzędu, gdy tymczasem możnaby przekazać część czynności urzędu walki z lichwą naszym władzom sądowym, a część drugą władzom administracyjnym. Jak mi wiadomo, urząd walki z lichwą zatrudnia 1000 urzędników, a teraz występuje do Rządu o powiększenie liczby urzędników na 2500. O ile mi wiadomo, Prezydjum Rady Ministrów ma zamiar wystąpić do Sejmu z wnioskiem o skasowanie tego urzędu.</u>
          <u xml:id="u-4.3" who="#PPuławski">Tak samo urzędy odbudowy kraju i urzędy ziemskie mają względnie zadużo urzędników. A mianowanie urzędników odbywa się zbyt schematycznie, gdy się tworzy urząd, to jednocześnie posyła się tam całą paczkę urzędników, bez względu na to, czy ten urząd zaczął już swoją działalność, czy nie, tymczasem urzędy powinny powstawać tylko w miarę rozwoju spraw, które wpływają do odpowiednich urzędów.</u>
          <u xml:id="u-4.4" who="#PPuławski">Pod tym względem i Rząd się już zorjentował i zamierza przeprowadzić daleko sięgające oszczędności. Mam tu przed sobą odnośne numery „Monitora”. Czytamy w „Monitorze” z dnia 20 sierpnia że Rząd wydał rozporządzenie, na zasadzie którego została utworzona Komisja dla spraw oszczędności państwowych. Do Komisji tej weszli trzej członkowie: p. Stanisław Wojciechowski, delegat Prezydjum Rady Ministrów, p. Jan Żarnowski, delegat Ministerstwa Skarbu, i p. Ludomir Grendyszyński, naczelnik wydziału organizacyjnego Prezydjum Rady Ministrów. Komisja ta przygotowała już niektóre reformy i w dniu 5 listopada ogłoszone zostało rozporządzenie Rady Ministrów w sprawie organizacji i zasad urzędowania ministerstw, oraz rozporządzenie Rady Ministrów w sprawie biurowości ministerstw. Komisja Admistracyjna po przeprowadzeniu debaty doszła do wniosku, że byłoby dobrze dla przyspieszenia tej sprawy wybrać z pośród członków Komisji Administracyjnej komisję złożoną z 5 członków, któraby współdziałała z Rządem w prowadzeniu tej reformy i objęła kontrolę nad tą działalnością. Do komisji tej Komisja Administracyjna wyznaczyła posłów: Halbana, Kiernika, Godka, Sikorę i Herza. W imieniu Komisji Administracyjnej mam zaszczyt prosić Wysoki Sejm o uchwalenie następującej rezolucji:</u>
          <u xml:id="u-4.5" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-4.6" who="#PPuławski">„Celem zmniejszenia liczby urzędników i urzędów dla współdziałania z Rządem przy przeprowadzeniu tej reformy, ustanawia się komisję z 5 członków złożoną”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Staszyński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#PStaszyński">Nadmiar urzędników dziś powszechnie ludność widzi nawet i na wsi i uważa to za zło, które musi być koniecznie w najkrótszym czasie wykorzenione. Sami urzędnicy są już z tego niezadowoleni, bo nadmierna ich ilość nie może być dostatecznie wyposażona; dziś bardzo często urzędnicy ci już cierpią biedę i sami się dopominają, aby zmniejszono ich ilość, ażeby ich następnie lepiej można wynagradzać. Są niektóre działy u nas które mają za dużo urzędników, a za mało roboty, natomiast inne są bodaj za mało obsadzone urzędnikami. I tak o ile chodzi o pierwsze, mam na myśli kolejki dojazdowe, np. kolejki dojazdowe kujawskie, które mają urzędników niemal taką ilość, jak koleje szerokotorowe, tymczasem pociągów chodzi tam bardzo mało. Na kolejkach dojazdowych kujawskich od Nieszawy do Sompolna kursuje dziennie w jedną i w drugą stronę normalnie po dwa pociągi, a urzędników na każdej stacji jest po kilkunastu i oczywiście każdy po 24 godzin dyżuruje, ale przez większą część czasu poprostu próżnuje, bo tych pociągów niema i niema co załatwiać. Szuka się poprostu jakiejś roboty, aby można dać tym urzędnikom jakieś zatrudnienie. Jeśli Weźmiemy pod uwagę komisję rozdziału drzewa we Włocławku, to tam urzędników jest stanowczo za mało, bo są wypadki, że zgłaszali się niektórzy pogorzelcy po dwadzieścia kilka razy i drzewa nie mogą otrzymać, bo nie mogą doczekać się swojej kolejki. Tam więc należałoby personel powiększyć. Oczywiście wynika z tego, iż niekiedy trzebaby powiększyć ilość godzin zajęć tych urzędników, ale urzędnik woli więcej pracować i być lepiej wynagradzany, niż pracować tylko przez kilka godzin, a później cierpieć głód. Otóż komisja, która ma być utworzona powinna pójść w tym kierunku i tę sprawę rozważyć, a jeśli zajdzie tego potrzeba, to nawet należałoby w dziedzinie komunikacji zawiesić prawo o 8-godzinnym dniu pracy.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#PStaszyński">Następnie chciałbym tutaj dodać, że utworzenie komisji do zmniejszenia ilości urzędników i wogóle do wejrzenia w te wszystkie sprawy, całkowicie sprawy urzędniczej nie rozstrzygnie, dlatego, że ustawa, jaką wniósł Rząd do Sejmu o rozgraniczeniu kompetencji poszczególnych ministerstw, do tego czasu przez Sejm nie jest uchwalona. Trzeba, ażeby komisja, której to zostało poruczone, w najkrótszym czasie zajęła się uchwaleniem tej ustawy, następnie, by po uchwaleniu oddano to na Sejm, ażeby można na podstawie tej ustawy zmniejszyć ilość urzędników, tak po ministerstwach jak i po powiatach.</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#PStaszyński">Dzisiaj z powodu względnie niewielkiego wynagrodzenia urzędnicy w urzędach państwowych segregują się: urzędnicy lepsi uciekają do przedsiębiorstw prywatnych, gdzie ich lepiej opłacają, zostają gorsi i przez to, że gorsi zostają, stają się nasze urzędy jeszcze bardziej niesprawnemi. Powszechnie ludność narzeka na starostwa, że urzędników jest znacznie więcej, niż było za czasów okupacji niemieckiej i dawniej za czasów rosyjskich, a tymczasem sprawy są o wiele gorzej załatwiane, bo urzędnicy nie wiedzą, co do nich należy.</u>
          <u xml:id="u-6.3" who="#PStaszyński">Otóż dobrze byłoby, ażeby komisja w tym kierunku zwróciła uwagę i porobiła pewne poprawki.</u>
          <u xml:id="u-6.4" who="#PStaszyński">Nasz klub jest oczywiście za tem, ażeby ta komisja powstała, a również chce podkreślić, że Rząd pewne kroki już poczynił w celu zmniejszenia ilości urzędników i uzdrowienia urzędów, jednak dopiero wtedy będzie to można całkowicie wykonać, kiedy ustawa o rozgraniczeniu kompetencji poszczególnych ministerstw będzie w czyn wprowadzona.</u>
          <u xml:id="u-6.5" who="#PStaszyński">Marszałek. Głos ma poseł Pużak.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#PPużak">Chciałbym wnieść drobną poprawkę do projektu Komisji Administracyjnej. Mianowicie chodzi o to, że Komisja Administracyjna jak gdyby przesądziła już skład osobowy tej proponowanej do wyboru komisji. Moja poprawka zmierza do tego, żeby osób nie wyszczególniać, lecz powiedzieć, że komisja składa się z 5 członków, których wyznaczy 5 największych klubów sejmowych. I w danym razie, kiedy się kluby porozumieją co do zgłoszonych członków, komisja się ukonstytuuje. Jeżeli p. referent nie będzie miał nic przeciw temu, to rewolucja będzie brzmiała w następujący sposób:</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#PPużak">„Celem zmniejszenia liczby urzędników i urzędów dla współdziałania z Rządem przy przeprowadzeniu tej reformy, ustanawia się komisję z 5 członków złożoną, desygnowanych przez 5 największych klubów sejmowych”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#Marszałek">Głosu nikt już nie żąda, przystępujemy do głosowania. Wniosek Komisji brzmi:</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-8.2" who="#Marszałek">„Celem zmniejszenia liczby urzędników i urzędów dla współdziałania z Rządem przy przeprowadzeniu tej reformy, ustanawia się komisję z 5 członków złożoną”. Do tego proponuje poseł Pużak poprawkę, ażeby dodać słowa: desygnowanych przez 5 największych klubów sejmowych”. Proszę tych Posłów, którzy są za poprawką posła Pużaka, ażeby powstali z miejsc.</u>
          <u xml:id="u-8.3" who="#komentarz">(Większość)</u>
          <u xml:id="u-8.4" who="#Marszałek">Poprawka przyjęta. Wskutek tego mogę bez głosowania przypuścić, że druga część, proponowana przez komisję odpada i że rezolucja z dodatkiem p. Pużaka jest przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-8.5" who="#Marszałek">Przystępujemy do następnego numeru porządku dziennego: sprawozdanie Komisji Przemysłowo-Handlowej i Wojskowej o rozporządzeniu R. O. P. w sprawie daniny na potrzeby wojska, oraz o wnioskach poselskich, dotyczących zawieszenia tego rozporządzenia (druki № 2226, 2147 i 2148). Głos ma poseł Skarbek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#PSkarbek">Wysoki Sejmie! Wobec drukowanego sprawozdania ograniczę się tylko do przeczytania wniosku Komisji Przemysłowo-Handlowej i Wojskowej:</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#PSkarbek">„Sejm zatwierdza rozporządzenie Rady Obrony Państwa z dnia 25/8 1920 r. o jednorazowej daninie na potrzeby wojska, 2) Sejm uchwala ustawę w przedmiocie częściowej zmiany rozporządzenia Rady Obrony Państwa z dnia 25/8 1920 r. o jednorazowej daninie na potrzeby wojska”. Marszałek: Głos ma poseł J. Dębski.</u>
          <u xml:id="u-9.3" who="#PSkarbek">P. J. Dębski.</u>
          <u xml:id="u-9.4" who="#PSkarbek">Wysoki Sejmie! Jeżeli zabieram głos, to nie dlatego, ażeby przeciwstawić się ustawie, która już w większości została wykonaną i nie dlatego, ażeby nie godzić się z wnioskami, jakie przedkłada Komisja. Chciałbym skorzystać ze sposobności rozprawy nad tą ustawą, aby raz jeszcze wykazać Wysokiemu Sejmowi, jak w niektórych wypadkach ustawa ta jest wykonywana i jest źródłem różnych nadużyć.</u>
          <u xml:id="u-9.5" who="#PSkarbek">Jeżeli chodzi o samą ustawę, rozumiemy dobrze, że była ona podyktowana koniecznościami państwowemi w tych ciężkich chwilach, kiedy naród wydobywał z siebie wszystko, kiedy wydobywał z siebie ostatnie środki, żeby przezwyciężyć najazd bolszewicki. W tych ciężkich chwilach, kiedy oddawaliśmy to, co było najlepszego w narodzie, oddawaliśmy ludzi, trzeba było również oddać majątek, trzeba było złożyć daninę jednorazową, ale musimy przyznać dzisiaj, że pomysł tej daniny wykonany był fatalnie, że obciążenie wsi daniną w naturze, rozkaz dany dla wsi, aby dostarczyła butów, ubrania, tej wsi, która żebrze i chodzi po te buty, tej wsi, która przecież ani skór, ani bielizny, ani płótna nie wyrabia, był tylko źródłem dla dochodów paskarskich. Byliśmy przecież świadkami jak się to dokonywało. Wieś jechała do najbliższego miasta, nie dostawszy tam jechała jeszcze dalej i te materjały, których Rząd nie potrafił wyciągnąć z rąk paskarskich, ludność po cenach paskarskich musiała wyciągnąć. Sama forma, w jakiej ta danina została rozłożona, może być tylko jednem usprawiedliwiona, mianowicie tą nagłością, tą potrzebą, która stała przed Państwem. Ale dziś, Wysoki Sejmie, kiedy ta nagła potrzeba — śmiem sądzić — jeżeli nie całkowicie, to częściowo się zmniejszyła, należałoby w tych okręgach, gdzie ustawa jeszcze nie została wykonana, — jak tego słusznie domaga się wniosek komisji — zmienić daninę w naturze na daninę w podatkach, w pieniądzach, aby ludność, która nie może nieraz wydobyć ani kawałka skóry ani bielizny, mogła tę daninę spłacać pieniędzmi. Również słuszne jest domaganie się, wyrażone również we wniosku komisji, aby odnosiło się to nietylko do okolic nawiedzonych inwazją bolszewicką, lecz i do innych, bo tak samo mamy powiaty do tego stopnia wyniszczone przez wojnę, że choć nie doznały błogosławieństwa najazdu bolszewickiego, ale doznały rozkoszy najazdów innych, a zresztą były terenem przemarszu własnych wojsk, i nie można wymagać, aby człowiek małorolny, siedzący na dwóch, trzech morgach płacił tę daninę, która w niektórych okolicach wynosi po kilkaset marek z morgi.</u>
          <u xml:id="u-9.6" who="#PSkarbek">A kiedy już mówię o płaceniu w gotówce tej daniny, chciałbym zwrócić uwagę na jedno. Kiedy została wydana ustawa, niektóre powiaty i gminy zrozumiały dobrze, że ta ustawa, jeżeli wnosi pewne podatki, musi być ustawą w duchu współczesnym wykonaną, musi być ustawą o podatku postępowym i zupełnie samorzutnie gminy poszczególne i powiaty rozłożyły ten podatek stopniowo w zależności od zamożności danego gospodarza, od posiadanych przez niego morgów i w niektórych okręgach zostało to zaakceptowane przez władze i w tych okolicach panuje całkowite zadowolenie. Ludzie spełnili obowiązek, gminy same zajęły się rozłożeniem tego podatku, z góry nie interwenjowano. Ale mamy wypadki takie, że powiaty otrzymały rozkaz od starostwa, że jest to nieprawne, że tego nie wolno robić i że wszyscy w czambuł jak np w Pińczowskiem, mają płacić po 92 mk. z morgi. I oto jest wielkie oburzenie i niezadowolenie. Jakto? Ludność całego powiatu, biedny i bogaty godzą się, że podatek ma być rozłożony stosunkowo do zamożności, tymczasem przychodzi rozkaz od starosty, znoszący to i nakazujący takie a nie inne wypełnienie tej ustawy.</u>
          <u xml:id="u-9.7" who="#PSkarbek">Zdaje mi się, choć to w ustawie nie jest powiedziane, że władze powinny iść na rękę takim zarządzeniom, powinny współdziałać z ludnością, a nie przeszkadzać i jej nie rozgoryczać.</u>
          <u xml:id="u-9.8" who="#PSkarbek">Zresztą są powiaty, w których nawet przy współudziale albo przynajmniej cichym współudziale władz administracyjnych została ta danina zamieniona na podatek pieniężny, ale i w tych powiatach mamy rzeczy zadziwiające. Są powiaty, w których wypada 30–40 marek, a w innych nakłada się do 175 marek z morgi.</u>
          <u xml:id="u-9.9" who="#PSkarbek">Dużo się mówi o sobkowstwie chłopa i o tem, że chciałby tylko z Państwa rwać. Proszę objektywnie tę rzecz ocenić, proszę pójść na wieś i zobaczyć, jak te wsie zostały przez obecną wojnę zniszczone. I ta wieś z podziwu godną cierpliwością spełnia sumiennie obowiązki obywatelskie, wykonywa wszystko, ale żąda jednego; sprawiedliwości. Każdy musi przyznać zupełnie objektywnie, że tam gdzie jest sprawiedliwość, czy w rozłożeniu podatku, czy sprawiedliwem nakładaniu zobowiązań na wieś, są one spełniane i nie wywołują żadnych protestów.</u>
          <u xml:id="u-9.10" who="#PSkarbek">Chłop jest rzeczywiście bardzo wrażliwy, ma ten swój chłopski rozum i poczucie sprawiedliwości i wymaga sumienności w traktowaniu wszystkich obowiązków. On nie może zrozumieć, dlaczego on, będąc posiadaczem 3 czy 4 morgów, ma względem Państwa spełniać obowiązki, a tymczasem paskarz w mieście i ten, który ma na składzie skóry, potrafi się z pod tego prawa wymknąć. To są pytania, na które chłop nie znajduje odpowiedzi i co do których stawia zarzuty pod adresem Państwa, Sejmu i Rządu.</u>
          <u xml:id="u-9.11" who="#PSkarbek">Kiedy mówimy o tych rzeczach i o poczuciu sprawiedliwości chłopów, trzeba powiedzieć jeszcze o jednem. Chłop daje daninę, bo wie, że to jest potrzebne, że potrzebne są buty, bielizna i ubranie, ale zarazem się pyta: Kiedy mój syn wraca z wojska jako ochotnik, to dlaczego to przychodzi w łachmanach? Wysoki Sejm już tą sprawą raz się zajmował, a jest to rzecz paląca i na każdem zgromadzeniu i zebraniu słyszy się dzisiaj jeden silny protest, że żołnierz, wracający z wojska polskiego, wraca jako ostatni nędzarz, pozbawiony wszelkiego okrycia i dzisiaj, kiedy mamy zimna, ludzie ci są narażeni na choroby. Mogę nawet zacytować smutne, haniebne dla nas wypadki, że ludzie umierają z zimna. Taki wypadek zaszedł w pow. pińczowskim, gdzie na polu znaleziono żołnierza, wracającego z wojska, zamarzniętego.</u>
          <u xml:id="u-9.12" who="#PSkarbek">To poczucie sprawiedliwości chłopa, od którego domaga się płacenia datków, nie może zrozumieć dlaczego, kiedy się od niego ściąga kontyngent, kiedy się zabiera od n ego zboże, to jego synowi, żołnierzowi nie daje się chleba. Wspominam o tej rzeczy teraz, bo coraz częściej otrzymujemy skargi zarówno od żołnierzy, jak i od ich rodzin, że ci żołnierze nieraz od 3 tygodni chleba nie otrzymują. To się stale powtarza, zamienia się już w jakiś ogólny fakt. Chłopi podejrzywają, że robi się to umyślnie, że umyślnie się tak karmi wojsko, żeby to zgłodniałe wojsko rzucić na wieś, żeby temu głodnemu żołnierzowi powiedzieć: Idź i bierz od chłopa zboże.</u>
          <u xml:id="u-9.13" who="#PSkarbek">W ustawie, którą Komisja przedkłada, jest powiedziane, że winny być zwolnione od tej daniny państwowej te okolice, które były zniszczone przez inwazję bolszewicką i gdzie ludność jest szczególnie biedna. Zwracam się z apelem do Rządu, ażeby ten punkt rzeczywiście nie był tylko gołosłownym, żeby nas narazie zadowolić, lecz, ażeby był wykonywany. U nas bowiem się tak dzieje, że jeśli w danej okolicy ludzie są zapobiegliwi, jeśli posłowie kołacą o to, to ta okolica jest zwalniana, a gdzieindziej, gdzie niema oporu, gdzie niema protestu, gdzie ludność tylko szemrze i błaga, a nie potrafi przesyłać depesz, zwracać się do posłów, to takie okolice, jak np. Hrubieszowskie, Włodawskie, Chełmskie, które doznały inwazji bolszewickiej, podlegają ściąganiu tej daniny jednorazowej. Trzeba tedy, ażeby ustawa była wykonywana w myśl intencji ustawodawcy, a naszą intencją jest zwolnienie w takich razach. Rząd musi w danym wypadku iść po linji tego nakazu, ażeby ludność niezamożną i zniszczoną przez inwazję bolszewicką od daniny zwalniać.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#Marszałek">Głos ma poseł de Rosset.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#PdeRosset">Wysoki Sejmie! Żyjemy w okresie uchwały konstytucyjnej, a w tej uchwale konstytucyjnej żyjemy w okresie dwuizbowości. Otóż jednym z wielu motywów za dwuizbowością byłby ten fakt uchwalenia wniosku Komisji w dniu dzisiejszym. Wniosek Komisji Przemysłowo-Handlowej i wniosek Komisji Wojskowej co do uchwały „Ropa” w danym wypadku jest klasycznym typem wydania prawa, które jest absurdem. Otóż proszę Panów, trzebaby rozumieć, co to był R. O. P., dla którego mamy wysoki kult za jego zasługi, za uzgodnienie wówczas społeczeństwa z Naczelnem Dowództwem, kiedy szło o najważniejsze chwile obrony Państwa.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#PdeRosset">Wówczas Rada Obrony Państwa, proszę Panów, uchwalała jedno po drugiem prawa te, które były potrzebą dla chwili bieżącej i jak dziś pamiętam, uchwałę tę, która w ciągu 6 tygodni powołała pięćkroć sto tysięcy rekruta. I Ministerstwo Spraw Wojskowych dla tego rekruta miało umundurowanie, ale nie miało dla tych wszystkich, którzy odbywali kilkomiesięczny odwrót, a raczej kilkotygodniowy, a którzy wracali zupełnie obdarci. Otóż jutro musi być dla nich ubranie i R. O. R., która była przeznaczona dla spraw wojny i pokoju, nie miała innej odpowiedzi: Jutro musi być ubranie dla tych żołnierzy, dla tych ludzi. Takie prawo jest mądre, takie ma sens i wydał je wówczas minister wojny.</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#PdeRosset">I oto zaczyna się inkasowanie tego, co można było zdobyć na razie. Inkaso to wojsko jako tako zaspokoiło, a co z tego zrobiło się po tygodniach, kiedy już R. O. P. de facto nie istnieje, kiedy jest Sejm? Z tego się robi jak najelementarniejsze pod przykrywką uchwały R. O. P. prawo generalne o podatkach uchwalonych w drodze absolutnie nic wspólnego z podatkową drogą nie mającej. I motywuje się epizodycznie w komisji w sposób niebywały w sensie prawodawczym, a mianowicie w ten sposób, że jedni już zapłacili, inni nie zapłacili, niechże więc wszyscy dadzą futra, których nie mają, albo zamiast tego niech płacą tyle, ile im coś ktokolwiek wskaże lub wykaże, a nie opiera się na zasadzie, jakiekolwiek prawidła, prawa, przepisu i t. d.</u>
          <u xml:id="u-11.3" who="#PdeRosset">Otóż uważam, że sprawa stoi tak: Chwila gwałtu przeszła.</u>
          <u xml:id="u-11.4" who="#komentarz">(Głos: Jeszcze nie)</u>
          <u xml:id="u-11.5" who="#PdeRosset">Następuje chwila, kiedy nastaje prawno-państwowy porządek, więc niechże ten podatek idzie drogą prawno-państwową, a nie tego rodzaju drogą epizodyczną, która jest wprost niemożliwa.</u>
          <u xml:id="u-11.6" who="#PdeRosset">Sprawozdanie Komisji Przemysłowo-Handlowej i Wojskowej powiada, że ci, co już zapłacili, nie mają żadnego prawa do rewindykacji, czyli, że ustawa ta, prawo takie potwierdza, zatwierdza wszystkie nielegalności, które przez ten czas się popełniało, a nielegalności tych, proszę Panów, jak wszędzie u nas, jest nieskończona ilość. Czyli, że to co uchwaliła komisja sejmowa w wysokim stopniu potęguje wszystko zło, które wywołuje sama ustawa. I uczciwie powiem, że kto przeczyta ustawę, zaprojektowaną przez komisję, widzi, że ona jest daleko bałamutniejsza, aniżeli ustawa, którą minister wojny wymyślił sam dla chwilowego zabezpieczenia interesów i potrzeb wojska.</u>
          <u xml:id="u-11.7" who="#PdeRosset">Tutaj panowie włościanie wychodzą z założenia, że włościanie nie mogą dać tych materjałów i t. d. Zupełnie słusznie. Ale dlaczego p. Dębski w tej chwili usuwa z widoku ogólnego wielką zasadę niekonstytucyjności tego podatku dzisiaj ściąganego, a nie chce się zastanowić, że to się rozrzuca i na województwa i na powiaty jakąś samowolą, jakiemś zupełnie niepojętem prawem, nieprzewidzianem w konstytucji i narzuca w sumie takiej, owakiej, dziesiątej?</u>
          <u xml:id="u-11.8" who="#PdeRosset">Mam np. z jednego okręgu sprawozdanie. Więc istnieje miasto, mające 50000 ludności, fabryczne, przemysłowo-handlowe, i naznacza się tam 5 miljonów; drugie miasto — sami robotnicy i urzędnicy — fabryczne miasto — które ma wszystkiego 30000 ludności — mówię o Dąbrowie i Sosnowcu — naznacza się tak samo 5 miljonów. Tam rozdzielają na dwa tysiące paręset osób, w Dąbrowie rozdzielili na 800 osób. Mój kolega urzędnik fabryczny ma zapłacić 14000, oprócz tego oddał dwie pary butów, bieliznę i t. d. i t. d. I tu komisja sejmowa, pierwsza rzecz, powiada: Broń Boże, co oddał, tego nie odbierać. Więc gdzie jest prawny rzeczy porządek, gdzie jest ta sprawiedliwość, której wymaga pani Kosmowska w swoim wniosku, w którym żąda, ażeby zostało rozłożone sprawiedliwie na całą ludność? Dlaczego chłop, jeśli ma kożuch musi oddać ten kożuch, jeśli ma buty, musi oddać buty, a inny niema nic płacić?</u>
          <u xml:id="u-11.9" who="#PdeRosset">Dlaczego warszawski magistrat zapłacił za nas wszystkich mieszkańców Warszawy olbrzymie sumy. Popierałem to, jako radny, popierałem to, jako obywatel. Rozłożono na nas wszystkich drogą podatkową. Ale od nikogo z nas butów bezpośrednio nie żądano, nikt nie żądał gwałtem i dzisiaj nie żąda takich podatków, które drą z całej prowincji. A Panowie najspokojniej mówicie, że trzeba to ulegalizować. To jest zatracenie zmysłu prawno-państwowego porządku rzeczy.</u>
          <u xml:id="u-11.10" who="#PdeRosset">Ja rozumiem, jak się dach pali, nie pyta się, co się dzieje. Ja sam uchwalałem to prawo i całą odpowiedzialność biorę na siebie za to wszystko, co w tym okresie prawa przez R. O. P. uchwalaliśmy. Właśnie po to jest ten Sejm, który to zatwierdzi, ale gdy Sejm będzie traktował to jako robotę fiskalną, to myśmy do fiskalnej roboty nie byli w „Rop” powołani. Jeżeli Ministerstwo Skarbu potrzebuje dochodów nowych, podatków, to niech wnosi nowe prawa, to my je rozważymy, uchwalimy, i to jest sprawiedliwy stan rzeczy.</u>
          <u xml:id="u-11.11" who="#PdeRosset">Zastanówcie się Panowie jeszcze nad jedną rzeczą. Komisja wprowadziła dodateczek bardzo słuszny, sympatyczny, uzupełniający, ażeby głównie ściągać podatki z tych, którzy mieli, większe zyski w czasie wojny. Słusznie, drzeć z nich ile wlezie, ale raz trzeba ustalić tę skalę, albowiem prawo nasze mówi, że jeżeli ktoś nie zapłaci, to pójdzie jutro do kozy za niezapłacenie tego podatku. Kara jest słuszna, ale najpierw trzeba to ustalić na racjonalnych podstawach, ażeby nie można było np. tak powiedzieć: Pan dużo zarobił na wojnie, bo pan był posłem do Sejmu, a ja nie byłem i t. d. i t. d. To nie są podstawy prawne, to jest słuszne dla ogólnych pojęć prawnych, ale to tak nie może być stosowane.</u>
          <u xml:id="u-11.12" who="#PdeRosset">Teraz nigdzie na świecie przez cały okres wojny nie było to stosowane do cudzoziemskich poddanych. Zwracam uwagę, że tej żebraniny nie przystoi robić w Polsce. Trzeba o tem pamiętać, że tych podatków nigdzie zagranicą Polacy i cudzoziemcy nie płacili. Najwyraźniej jest powiedziane, że tu chodzi o ściąganie podatków w naturze. I tu nie jest powiedziane, czy to się stosuje do osób fizycznych, czy osób prawnych. Ściąga się oczywiście od osób prawnych. Np. od zakładu aptecznego żąda się 4 par dolnej bielizny. To są rzeczy, które, z prawem nie mają nic wspólnego, i dlatego wniosek, który w dniu dzisiejszym stawiam, jest następujący: Odesłać wniosek komisji Przemysłowo-Handlowej i Wojskowej w sprawie rozporządzenia R. O. P. z dnia 25 i t. d o jednorazowej daninie i t. d. i t. d., numery te a te, oraz wniosek posła Marchuta i Kosmowskiej, oraz niżej wyszczególniony do komisji Skarbowo-Budżetowej, jako jedynie uprawnionej do mówienia o podatkach. Wniosek zaś brzmi tak: Po pierwsze: Jednorazowa danina, pobrana na zasadzie rozporządzenia R. O. P. z dnia 25 sierpnia r. b., o ile została przez urzędy samorządowe wpłacona w pieniądzach bądź w naturze, potrąca się z sumy podatków ogólno-państwowych przez ten urząd na rzecz Skarbu pobranych. Powtóre: Grzędy skarbowe sumy lub wartość przedmiotów, otrzymanych w naturze zwracają lub zaliczają na rachunek należnych podatków osobom, które te ciężary poniosły. Po trzecie: Wstrzymuje się tymczasowo dalsze egzekucje powyższego podatku. Po czwarte: Wzywa się Rząd, by za pośrednictwem Ministra Skarbu wniósł w razie konieczności projekt nowego prawa dodatkowego o jednorazowym podatku w zwykłej drodze prawodawczej.</u>
          <u xml:id="u-11.13" who="#PdeRosset">Głos ma poseł ks. Starkiewicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#PksStarkiewicz">Wysoki Sejmie! P. p. de Rosset swoje wywody przeciw uchwaleniu wniosku Komisji Przemysłowo Handlowej i Wojskowej oparł przedewszystkiem na tem, że rozporządzenie R. O. P. uznaje za nie konstytucyjne, a jednocześnie motywuje swoje wywody tem, że to rozporządzenie R. O. P. było wydane pod grozą wypadków wojennych, które, jak twierdzi już minęły. Nie wiem czy ta groza zupełnie minęła.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#komentarz">(P. Rosset: „Niestety”)</u>
          <u xml:id="u-12.2" who="#PksStarkiewicz">Zdaje mi się, że niebardzo, ale pozatem jest jeszcze jedna groza, która istnieje i która nakazuje mi iść po myśli wywodów Komisji Przemysłowo-Handlowej i Wojskowej. Tą grozą jest straszna nędza i straszne położenie naszej armji pod względem odzieży. Jako przykład tej grozy, pozwolę sobie przytoczyć Dywizję Ochotniczą, która była niejako dzieckiem Warszawy, jeśli nie dzieckiem całej Polski. Tam szedł i chłop ochotnik, i robotnik ochotnik i całe masy tej dziatwy warszawskiej szkolnej i akademików, a jak się bili i jak walczyli za Polskę, to zdaje się wszyscy panowie o tem dobrze wiecie. Widziałem teraz tę dywizję ochotniczą pułkownika Koca, wracającą z frontu, i zgroza bierze patrząc na żołnierzy i oficerów tej dywizji zczerniałych, wynędzniałych od głodu i zimna. W jakich warunkach wraca ta dywizja świadczy o tem to, że ⅛ część pułków nie ma do dzisiejszego dnia płaszczy. Jako przykład tej grozy, która istnieje, i mojem zdaniem, zmusza do tego, żebyśmy poszli raczej w myśl wywodów Komisji Przemysłowo - Handlowej i Wojskowej, a nie w myśl wywodów p. Rosseta jest to, że w jednym z pułków tej dywizji podczas powrotu z frontu do kraju czterech żołnierzy nie tyle z głodu ile z chłodu zmarło w drodze. To są fakty autentyczne, które stwierdzają, że ta groza, pod którą było uchwalone rozporządzenie R O. P. dalej istnieje.</u>
          <u xml:id="u-12.3" who="#PksStarkiewicz">Dlatego też uważam, że nie byłoby właściwem przyjęcie wniosku p. Rosseta, ale raczej trzebaby się starać, żeby ta ustawa i wnioski komisji były tak rozszerzone, żeby usunąć z nich to, co jest niewłaściwe, mianowicie te ciernie, które ranią zwłaszcza lud przy stosowaniu tej ustawy. Mam tu na myśli art. 7 rozporządzenia R. O. P. Mniemam, że ten artykuł należałoby rozszerzyć i z dobrodziejstwa jego pozwolić korzystać nietylko okolicom zniszczonym przez inwazję bolszewicką, ale również innym okolicom, a właściwie tym jednostkom wszystkich okolic państwa, które nie mogą ponosić tych ciężarów. Jako przykład, że w okolicach nie zniszczonych przez wojnę są takie jednostki, którym należałoby udostępnić korzystanie z dobrodziejstw art. 7, przytoczę folwark Kucerz w pow. Nieszawskim. To jest majorat rozparcelowany, na razie wydzierżawiony służbie dworskiej, która w tym majoracie pracowała. Służba dostała po 10, 15 morgów ziemi Objęła gospodarstwo na razie w dzierżawę w nadziei, że kiedy ustawa o reformie rolnej będzie wykonaną, ta ziemia zostanie ich własnością. Do tej ziemi, do tego gospodarstwa ci ludzie szli z ogromną wolą i chęcią do pracy, przystąpili z bardzo niewielkim kapitałem i bardzo niewielkiemi zasobami. Pracują oni i dorabiają się drugi rok, są dopiero na dorobku. I na tych ludzi nakłada się z tytułu rozporządzenia R O. P. o daninie jednorazowej podatek, sięgający blizko 700 mk. od każdego. Czyżby takim ludziom nie należało cośkolwiek ująć ciężaru, zwłaszcza, że sami nie chcą się uchylać od ciężaru wobec państwa, tylko nie chcą dawać tego, czego istotnie dać nie mogą Otóż w myśl tych wywodów i takich przykładów sądzę, należałoby rozszerzyć art. 7 i pozwolić korzystać z jego dobrodziejstw wogóle jednostkom, nie mogącym ponosić ciężarów daniny. Dlatego pozwalam sobie wygłosić rezolucję mającą na widoku rozszerzenie art. 7 która brzmi:</u>
          <u xml:id="u-12.4" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-12.5" who="#PksStarkiewicz">„Wzywa się Rząd, aby polecił wydziałom powiatowym pilne przestrzeganie art. 7 Rozp. R. O. P. z d. 25 sierpnia 1920 r. o jednorazowej daninie, zwłaszcza w stosunku do małorolnych gospodarzy, którzy od niedawna dzierżawią działki ziemi z majątków parcelowanych, nie wyłączając okolic nietkniętych inwazją bolszewicką”. Żałuję bardzo, że nie widzę przedstawiciela wojskowości, powszechnie bowiem narzekają, że w niektórych okolicach naszego Państwa niższe organy wojskowości przy ściąganiu tych darów, które ludność jest obowiązana dawać na mocy omawianego rozporządzenia R.O.P., dopuszczają się nadużyć. Nie będę o nich mówił — w danym razie mogę służyć informacjami p. Ministrowi Spraw Wojskowych, ale wzywam tylko i proszę p. Ministra Spraw Wojskowych, ażeby roztoczył surową i ścisłą kontrolę nad działalnością agend wojskowych przy wykonywaniu omawianego rozporządzenia.</u>
          <u xml:id="u-12.6" who="#PksStarkiewicz">Pozatem proszę Panów, byłoby rzeczą celową, ażeby z dobrodziejstw tej ustawy pozwolić korzystać wprawdzie nie ściśle wojskowym, ale Polakom, którzy albo ucierpieli od wojny, albo w wojsku polskiem służyli. Mam na myśli powracających obecnie z Rosji bolszewickiej naszych jeńców Polaków i uchodźców Polaków. Jeśli nasi żołnierze z dywizji ochotniczej, jak wspominałem, powracają prawię że pół nadzy, to łatwo sobie wyobrazić, w jakim stanie powracają z Rosji bolszewickiej nasi jeńcy Polacy przez bolszewików wzięci do niewoli i w jakim opłakanym stanie pod względem odzieżowym przychodzą nasi biedni uchodźcy. To też tak czy owak Państwo pomyśleć o nich musi i zamiast stwarzać nowe ciężary podatkowe na zaopatrzenie tych powracających z Rosji bolszewickiej jeńców i uchodźców, sądzę że byłoby wskazanem część tych przedmiotów, które Rząd otrzyma, na mocy niniejszego rozporządzenia, jak również część otrzymanych z tego źródła funduszów przeznaczyć na zaopatrzenie powracających z Rosji bolszewickiej naszych jeńców Polaków i biednych uchodźców Polaków.</u>
          <u xml:id="u-12.7" who="#PksStarkiewicz">Dlatego też pozwolę sobie prosić Wysoki Sejm o łaskawe uchwalenie drugiej rezolucji, tej treści:</u>
          <u xml:id="u-12.8" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-12.9" who="#PksStarkiewicz">„Wzywa się Rząd, aby z funduszów i przedmiotów, otrzymanych na mocy Rozp. R. O. P. z d. 25 sierpnia o jednorazowej daninie, przeznaczył część na potrzeby powracających z Rosji bolszewickiej jeńców i biednych uchodźców Polaków”. Marszałek: Głos ma p. Szymborski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#PSzymborski">Wysoki Sejmie! Pomimo, że jestem z okręgu ostatnio dotkniętego inwazją bolszewicką, gdybym przemawiał przeciw tej daninie, z pewnością nie byłbym w zgodzie z moimi wyborcami, którzy pod każdym względem, spełniają swoje obowiązki wobec Państwa, więc i tę daninę uważają za słuszną, tylko mają pewne zastrzeżenia co do jej wykonania. Ludność wogóle chętnie daje, ostatnim kawałkiem chleba dzielić się z żołnierzem będzie i dzieli się, zboże, pieniądze, paszę, czy konie — wszystko chętnie żołnierzowi - daje, bo wie, że to jest jej żołnierz, że to jej wojsko, ale chce również, aby wojsko wiedziało, iż ono nikomu innemu nie służy, tylko temu obywatelowi Państwa, temu narodowi.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#PSzymborski">Tymczasem u nas utrwala się jakieś błędne mniemanie. Byli niegdyś, hen przed wiekami jacyś Wiśniowiecczycy, którzy służyli Wiśniowieckiemu, były jakieś pułki prymasowskie, magnackie lub królewiąt. I proszę Panów bardzo często niektóre pułki wyłamywały się z pod rozkazów króla i szły na Wołoszę, na Turcję, czy też urządzały rokosz. Otóż te wypadki zdarzają się i dziś. I dziś wielu żołnierzy mówi, że nie narodowi służą, ale jednostce. I dziś mamy żołnierzy i halerczyków i dowborczyków i piłsudczyków.</u>
          <u xml:id="u-13.2" who="#komentarz">(Głos: Ci ostatni to najgorsi)</u>
          <u xml:id="u-13.3" who="#PSzymborski">Ale żaden nie wie, komu właściwie służą.</u>
          <u xml:id="u-13.4" who="#PSzymborski">Otóż obywatel polski wie, że daje wprost żołnierzowi, ale niech i żołnierz wie, że nie komu innemu zawdzięcza swoje istnienie, swój kawałek chleba, tylko temu narodowi. Obywatel polski chętnie daje tę daninę, tylko nieumiejętne jest zarządzenie co do jego wykonania. Rząd zwrócić się powinien po buty do tych, którzy mają skórę, którzy wyrabiają tę skórę, którzy dostarczają obuwia. Rząd powinien się zwrócić po ubranie do tego, komu dał surowce na wyrób tego materjału, a więc do krawców, fabrykantów dotychczasowych dostawców swoich. Wiemy po co Rząd do rolników powinien się zwrócić — po zboże, konie, słomę, siano, i t. d. t. j. po to wszystko, co rolnik posiada w swoim warsztacie.</u>
          <u xml:id="u-13.5" who="#PSzymborski">Tymczasem dziś co się dzieje? Przyszedł ten nakaz, — i wszyscy wójci w moim powiecie siedzą w kozie, ponieważ do 15 listopada nie zdołali dostarczyć tej należności, gdyż na miejscu ani tych butów, ani koców, ani spodni dostać nie można. Materjału nie posiadają. Gdyby się Rząd zwrócił o bieliznę, o płótno, co się wyrabia na wsi, wierzę, że to by było dane, a tak chcąc dostać spodnie i obuwie, na daninę ludzie muszą kupować za bajeczne ceny u paskarzy, lub jadą do Komorowa, gdzie stoi wojsko i tam kupują bezpośrednio od wojskowości, koce, spodnie i t. d., czyli, że co kupuje się od wojskowości idzie z powrotem do wojskowości! To nasz lud demoralizuje On chce dać, ale chce, żeby to, co daje, szło we właściwe ręce, lud się tego boi i stara się jak najlepiej. Tymczasem ta danina idzie ze wsi najsamprzód od gospodarzy do sołtysów, którzy jej nie klasyfikują, czynią to później wójci z pisarzami, ale jak to jeszcze pójdzie do powiatu i tam przeliczą i sklasyfikują, to z pewnością do żołnierzy dojdą łachy i brudy. A tego co ludność dała cni nie dostaną.</u>
          <u xml:id="u-13.6" who="#komentarz">(Głos: słusznie niestety)</u>
          <u xml:id="u-13.7" who="#PSzymborski">I te dary ludności zamiast ująć, zjednać żołnierza oburzą, bo żołnierz powie, że mu społeczeństwo łachy i brudy dało.</u>
          <u xml:id="u-13.8" who="#PSzymborski">To był drugi błąd co do żądania daniny w naturze. Trzeba było w inny sposób dostać, trzeba było tam trafić, skąd się czerpie, a od ludności wziąć pieniądze. Jednak ponieważ ta rzecz jest przesądzona, ponieważ w większości kraju tego już dokonano, ja w imieniu mego klubu godzę się na poprawki jakie poczynione zostały w komisji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Skarbek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#PSkarbek">Celem omówienia i uzgodnienia wniosków, które się pojawiły w toku dyskusji, stawiam wniosek o odroczenie dyskusji.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#PSkarbek">Marszałek. Wniosek ten podaję do głosowania. Proszę tych Posłów, którzy są za wnioskiem posła Skarbka, ażeby obecnie odroczyć dyskusję ażeby powstali z miejsc. Większość. Sprawa zostaje odroczona.</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#PSkarbek">Przechodzimy do ostatniego punktu porządku dziennego, dalszy ciąg dyskusji nad ustawą o Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej (druk№ 1883). Dyskusja zaczyna, się od art. 103. Głos ma p. Kiernik.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#PKiernik">Wysoki Sejmie! Art. 103 projektu Konstytucji wyraża zasadę własności i mówi także o jej organizacji. W projekcie większości zasada ta ujęta jest w ten sposób:</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-16.2" who="#PKiernik">Rzeczypospolita Polska uznaje wszelką własność czy to osobistą poszczególnych obywateli czy to zbiorową związków obywateli, ciał samorządowych, instytucji i wreszcie samego Państwa, jako jedną z najważniejszych podstaw ustroju społecznego i porządku prawnego, oraz poręcza wszystkim mieszkańcom i społecznościom ochronę ich mienia, a dopuszcza tylko w wypadkach, ustawą przewidzianych, zniesienie lub ograniczenie własności, czy to osobistej czy to zbiorowej, ze względów wyższej użyteczności, za odszkodowaniem”.</u>
          <u xml:id="u-16.3" who="#PKiernik">Na innem stanowisku stanęła mniejszość Komisji, reprezentowana przez stronnictwo socjalistyczne, które w miejsce tego brzmienia, którego część dopiero co odczytałem, proponuję, ażeby artykuł ten brzmiał:</u>
          <u xml:id="u-16.4" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-16.5" who="#PKiernik">„Rzeczypospolita przystosowuje formy własności do potrzeb społecznych i interesów pracy. Wszystkie środki wytwarzania, komunikacji i wymiany podlegają kontroli Rzeczypospolitej”.</u>
          <u xml:id="u-16.6" who="#PKiernik">Zdawałoby się, że różnica, która zachodzi pomiędzy projektem większości a projektem mniejszości, przedstawionym przez stronnictwo socjalistyczne, jest tak zasadnicza, że istotnie tylko albo jedno, albo drugie stanowisko może być w tym wypadku przyjęte. Aczkolwiek przedstawiciele mniejszości przywiązują wielką wagę do swojego sformułowania, to jednakże ja ośmieliłbym się twierdzić, że to sformułowanie w istocie swojej rzeczy zupełnie się nie różni od formuły większości i pomieścić się może w ramach tej zasady, jaką większość Komisji przyjęła. Stwierdzam bowiem, że nawet mniejszość nie stanęła na stanowisku zniesienia własności wogóle, nieuznania własności prywatnej czy jakiejkolwiek innej, a tylko żąda, ażeby ewentualnie Państwo miało prawo przystosować formę własności do pewnych potrzeb społecznych, do pewnych interesów pracy.</u>
          <u xml:id="u-16.7" who="#PKiernik">Jeśli wczytamy się dobrze w tę zasadę, jaką większość Komisji przyjęła, w zasadę, która wkracza na nowe drogi w pojęciu własności, albowiem nie powtarza tych komunałów, jakie dotychczas w projektach konstytucji różnych państw i czasów były przyjęte, mianowicie nie powtarza formuły: „Własność prywatna jest nietykalną”, jeśli wejrzymy w znaczenie tej zasady, którą większość Komisji przyjęła, to musimy przyznać, że w tej zasadzie zmieszczą się i te tendencje, o które chodzi Polskiemu Stronnictwu Socjalistycznemu. Może być, że formuła, zredagowana przez mniejszość, nie odpowiada jej intencjom istotnym, ale nie jest jednak naszą rzeczą poprawiać poprawki mniejszości. Z przemówień posłów, którzy te poprawki zaproponowali: pp. Niedziałkowskiego i Czapińskiego zdawałoby się wynikać, że zakwestjonowaną jest wogóle przez nich zasada własności. Zarzucano, że my rzekomo mówiliśmy o nietykalności tej własności i mówiliśmy o wywłaszczeniu jako o wyjątku od zasady nietykalności własności i o uznaniu odszkodowania przy wywłaszczaniu. Ale właśnie z tego samego, że kwestjonowano tylko granicę tej nietykalności własności, względnie rozmiar nietykalności, że kwestjonowano tylko zasadę rozmiaru wywłaszczania i ewentualnego odszkodowania wynika, że jednak sama zasada nawet przez mniejszość Komisji nie została podważona. I rzeczywiście tak jest. W sprawie pojęcia własności, jej ograniczenia na rzecz interesów ogólnych, zdaje się niema wielkich różnic. Różnice teoretyczne, któreby chciano wmówić w społeczeństwo, w praktyce nawet przez mniejszość nie są uznawane. Bo przecież mam przed sobą przemówienie posła Czapińskiego, który aczkolwiek krytykuje nasze sformułowanie zasady własności, to jednakowoż zastrzega się wyraźnie; ażeby ktokolwiek przypadkiem nie pomówił go o to, że tę zasadę neguje. Przecież p. Czapiński powiada: „i dlatego wszelkie wyzyskiwanie dla celów agitacyjnych zasady, którą teraz ustanawiamy, wyzyskiwanie jej tak jakobyśmy byli wrogami zasady własności prywatnej, drobnej, zwłaszcza zasady własności dla drobnej burżuazji i włościaństwa na wsi byłoby nie na miejscu”. Proszę Wysokiej Izby, już z tego cytatu wynika, że i ta mniejszość, która wprowadza zasadę nieco odmienną pod względem stylistycznym stoi na tem samem stanowisku, na którem my stoimy.</u>
          <u xml:id="u-16.8" who="#PKiernik">Dlatego, mojem zdaniem, nie w tem jest jądro rzeczy, czy własność jest tykalna, czy nietykalna i jak daleko ta tykalność sięga, lecz w tem, że sama zasada własności jest uznana. Błądzimy niepotrzebnie tylko w sferze pojęcia prywatnej własności. Kwestja, co to jest własność prywatna, mogłaby być przedmiotem dyskusji. Twierdzę, że o własności prywatnej w tem znaczeniu, jakie dawniej do tego pojęcia przywiązywano, dzisiaj nie można mówić. To, co dawniej nazywano własnością prywatną, nazywaćby trzeba własnością indywidualną, własnością osobistą, a przecież trzeba powiedzieć i przyznać, że dzisiaj obok własności indywidualnej czyli osobistej istnieje równorzędnie z nią. jak to komisja określiła, własność zbiorowa, własność społeczna, a więc własność całych zbiorowisk niższego czy wyższego rzędu, począwszy od związków dobrowolnych i stowarzyszeń, przechodząc do ciał samorządowych, a kończąc na Państwie, które także jest podmiotem własności. Jeżeli w tem znaczeniu mamy pojmować własność, to nie możemy mówić o własności prywatnej jako takiej, bo trudno przyjąć, żeby Państwo uważane nawet jako osoba prawna było podmiotem własności prywatnej. Państwo jest osobą prawną, jest wyrazem zbiorowości życia, organizacją życia zbiorowego w najwyższem znaczeniu, ale nie można powiedzieć, jakoby Państwo nie obejmowało w sobie wszystkich osób fizycznych i prawnych. I dlatego jedyną drogą, na którą należałoby wejść, jeżeli mówimy o pojęciu własności, jest drogi, która stwarza obok siebie istnienie dwóch własności: osobistej i zbiorowej. Z tego stanowiska rzecz rozpatrując, musimy przyjść do przekonania, że kwestja wszelkich form i rodzajów własności, czy jest indywidualna, czy ogólno zbiorowa, czy ruchoma czy nieruchoma, czy inna, ta kwestja musi pozostać na drugim planie wobec tego, że nawet mniejszość nie kwestjonuje samej zasady własności, która jest podstawą ładu i porządku społecznego. Nie można też stawiać alternatywy: czy własność indywidualna, czy zbiorowa. Bo tak jak obok życia zbiorowego, które wymaga często wielkich ofiar na swoim ołtarzu od jednostek prawnych i osób fizycznych, od jednostek prywatnych i całego zbiorowiska istnieje życie indywidualne, tak samo obok własności zbiorowej istnieje własność indywidualna, jako rzecz wrodzona, która się wykorzenić nie da. I tak samo, jak nikt nie mógłby twierdzić, że może istnieć życie zbiorowe bez życia indywidualnego, tak samo nie można twierdzić, że może istnieć własność ogólna, zbiorowa bez własności indywidualnej. I to się pokazuje nawet w przemówieniach posłów socjalistycznych, jak posła Czapińskiego, który zastrzega się przeciwko temu, jakoby oni wogóle chcieli negować zasadę własności prywatnej, zwłaszcza jak się wyrażają własności drobnej.</u>
          <u xml:id="u-16.9" who="#PKiernik">To wyjaśnić chciałem dla wytłumaczenia tej różnicy, jaka rzekomo zachodzi, między sformułowaniem większości i mniejszości komisji i stwierdzić, że w tych ramach kwestja nietykalności, kwestja wywłaszczenia i odszkodowania może być przedmiotem dyskusji.</u>
          <u xml:id="u-16.10" who="#PKiernik">Zarzucają nam Panowie, jakobyśmy postawili zasadę, że własność jedna czy druga, indywidualna czy zbiorowa nie może być wywłaszczona bez odszkodowania. Ale przecież jeżeli nadajemy w ustawie prawo wywłaszczania i ograniczania wszelkiej własności, to tem samem dajemy w niej wszelkie ramy do określania, czy i jakie odszkodowanie za własność ma być zapłacone. Wychodzimy z tego założenia, że narzucanie zasady, iż wywłaszczenie może się odbyć bez odszkodowania byłoby negacją własności jednej czy drugiej, a tem samem byłoby podważeniem tej podstawy, której jak, — zdaje się — że potrafiłem wykazać, nawet mniejszość nie zaczepia, i której podważyć nie byłaby w stanie.</u>
          <u xml:id="u-16.11" who="#PKiernik">Jeśli mówimy o art. 103, to muszę się powołać na moją poprawkę do art. 103, która mówi w szczególności o organizacji posiadania ziemi. Już kiedy Komisja Konstytucyjna układała program swych prac, jako jeden z punktów tego programu obok kwestji organizacji własności przyjęła kwestję organizacji posiadania ziemi. Program ten jednomyślnie ustalono i dotyczący referat został mnie powierzony. Referat ten wygłosiłem na Komisji Konstytucyjnej. Pierwsza jego część t. j. sformułowania zasady własności została przyjęta i znalazła swój wyraz w ustępie 1 art. 103, który mamy przed sobą. Druga część, dotycząca specjalnie organizacji posiadania ziemi, nie została w Komisji należycie przedyskutowana, a ponieważ tempo prac Komisji zostało przyśpieszone, ponieważ zależało na tem, żeby prędzej przyjść z projektem Konstytucji na Sejm, dlatego kwestja ta została na razie pominięta z tem, że zostanie przezemnie podniesiona na plenum Sejmu. Dlatego pozwolę sobie dzisiaj to uzupełnić i przedstawić to sformułowanie, które właściwie dotyczy specjalnie organizacji posiadania ziemi. Poprawka ta brzmi:</u>
          <u xml:id="u-16.12" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-16.13" who="#PKiernik">Ziemia jako jeden z najważniejszych czynników bytu Narodu i Państwa nie może być przedmiotem nieograniczonego obrotu.</u>
          <u xml:id="u-16.14" who="#PKiernik">Ziemia, podlegająca uprawie, winna być własnością i w posiadaniu tych, którzy na niej pracują z wyjątkiem ziemi, zagospodarowanej przez ciała zbiorowe, zajmowanej na siedziby ludności, na zakłady przemysłowe lub inne zakłady użyteczności powszechnej.</u>
          <u xml:id="u-16.15" who="#PKiernik">Ustrój rolny Rzeczypospolitej ma się opierać na zdolnych do prawidłowej wytwórczości i stanowiących osobistą własność gospodarstwach rolnych.</u>
          <u xml:id="u-16.16" who="#PKiernik">Ustawy określą kierownictwo Państwa we władaniu ziemią, sposoby tworzenia i rozmiar nowych gospodarstw, oraz powiększania istniejących, celem uzdolnienia ich do samodzielnej wytwórczości, zapewnią Państwu rozporządzanie dostatecznym zapasem ziemi na cele jej podziału i osadnictwa, a w szczególności prawo przymusowego wykupu wszelkich dóbr ziemskich przy określeniu ceny wykupu oraz największej ilości ziemi, jaką poszczególni właściciele w poszczególnych okręgach Państwa posiadać mogą i jaka ze względu na ustrój rolny nie będzie podlegać przymusowemu wykupowi.</u>
          <u xml:id="u-16.17" who="#PKiernik">W związku z ustawami o nowym ustroju rolnym mają być wydane ustawy, ustrój ten zabezpieczające, dotyczące uregulowania służebności, komasacji, meljoracji, ograniczenia prywatnych parcelacji, uregulowanie obrotu ziemią i ochrony praw pracowników rolnych, nie będących samodzielnymi gospodarzami.</u>
          <u xml:id="u-16.18" who="#PKiernik">Przeprowadzenie tych wszystkich zadań ma być poruczone osobnemu urzędowi, którego zakres działania i stosunek do władz innych określi szczegółowa ustawa.</u>
          <u xml:id="u-16.19" who="#komentarz">(Mówi)</u>
          <u xml:id="u-16.20" who="#PKiernik">Mogłoby się zdawać, że przez wprowadzenie tej poprawki wprowadzam pewne specjalne rzeczy do Konstytucji, które tu miejsca mieć nie powinny. Pomijając już jednak stanowisko Komisji Konstytucyjnej o którem wspominałem t.j., że sprawa ta powinna znaleść wyraz w Konstytucji, nie jest trudno wykazać, dlaczego tę poprawkę wprowadzam i dlaczego uważam, że cały Sejm powinien się jednomyślnie za nią oświadczyć. Jeśli wyszliśmy z założenia, że praca jest jedną z podwalin życia narodowego i społecznego, jeśli ten moment znalazł w Konstytucji swój wyraz, jeśli przewidujemy w Konstytucji, że praca ma pozostawać pod specjalną ochroną prawa, jeśli przewidujemy odpowiednie jej zabezpieczenie przez organizację izby pracy najemnej, to nie możemy pominąć milczeniem tego, że drugim czynnikiem bytu Państwa, zwłaszcza naszego Państwa i narodu w dzisiejszym stanie i na długi jeszcze czas przeważnie rolniczego, jest ziemia, ta ziemia, którą uprawiają ci, którzy bezpośrednio na niej pracują i chcą pracować. W interesie Państwa leży, ażeby organizacja posiadania tej ziemi była taką, ażeby istotnie odpowiadała nietylko celowi utrzymania niepodległości Państwa, ale i najlepszym interesom gospodarczym i ekonomicznym tego Państwa.</u>
          <u xml:id="u-16.21" who="#PKiernik">Sejm przez swoją uchwałę w sprawie reformy rolnej dał wyraz zapatrywaniom swoim na ustrój rolny Rzpltej. Aby ten ustrój w przyszłości nie był narażony na to, że przez zbytnie nagromadzenie wielkich obszarów w jednym ręku, doszlibyśmy znowu do tych przesileń i wstrząśnień gospodarczych, jakie towarzyszyły reformie rolnej, należy w interesie Państwa i społeczeństwa w Konstytucji rzecz tę zabezpieczyć.</u>
          <u xml:id="u-16.22" who="#PKiernik">Dlatego poprawka ta, przezemnie proponowana i przez Komisję aczkolwiek nie przegłosowana, ale w zasadzie uznana za potrzebną, powinnaby uzyskać przychylne oświadczenie się także ze strony całego Sejmu i o jej przyjęcie proszę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Głąbiński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#PGłąbiński">Wysoka Izbo! Art. 103 Konstytucji, którym się obecnie zajmujemy, jest jednym z najbardziej zasadniczych. Chodzi o to, czy w Polsce mamy się trzymać zasady własności indywidualnej, czy też zasady własności zbiorowej? We wszystkich państwach zachodnio-europejskich, zasada własności indywidualnej i nietykalności tej własności indywidualnej, jest uznana. U nas ta rzecz została za kwestjonowana przez partję socjalistyczną, która domaga się, abyśmy w naszej Konstytucji wyrazili opinję, że należy dążyć do własności zbiorowej i do uspołecznienia produkcji. Wprawdzie szanowny mówca poprzedni słusznie zauważył, że nawet wniosek partji socjalistycznej nie zmierza do tego, ażeby zaraz przeprowadzić to uspołecznienie produkcji; jednakże z wniosku tego wynika, że partji socjalistycznej chodzi o to, aby z czasem przejść do uspołecznienia produkcji i z tego właśnie powodu przedstawia się wniosek partji socjalistycznej jako zasadniczo przeciwny instytucji własności indywidualnej. Wiadomo Wysokiej Izbie, że partja socjalistyczna, mając władzę w swojem ręku, już w rządzie ludowej Republiki Polskiej w Lublinie, wydała program, który opierał się na upaństwowieniu przemysłu i fabryk, na uspołecznieniu produkcji. Rząd p. Moraczewskiego w swoim programie, ogłoszonym 20 listopada 1918 r., wprawdzie nie przyjął w całości programu Republiki Ludowej, bądź co bądź jednak również zmierzał do tego, aby powoli w miarę tego, jak pewne przemysły dojrzewają do uspołecznienia — uspołeczniać je, albo brać je w ręce Państwa. Innemi słowy, wytknięto kierunek własności ku własności zbiorowej. Dotychczas zatem stoimy wobec pytania, czy uważamy własność zbiorową, czy też własność indywidualną jako odpowiedniejszą podstawę porządku społecznego. Oczywiście każda własność, czy to indywidualna, czy też zbiorowa, wymaga pewnych norm prawnych i ograniczeń. W państwach, gdzie trzymają się zasady własności indywidualnej, dziś wszędzie już własność indywidualna podlega daleko idącym ograniczeniom w interesie porządku społecznego, dobrobytu słabszych warstw społecznych. Dziś zatem niema już własności zupełnie nietykalnej, własności, którą by właściciel mógł dowolnie rozporządzać, chociażby ze szkodą społeczeństwa. Albowiem jest nawet zupełnie słuszne dążenie do tego, aby nie pozwolić właścicielowi w ten sposób używać swojej własności, by to używanie mogło być ze szkodą ogółu. Jednakże zasada ustanowiona być musi, ponieważ jeżeli nie jest ustanowiona zasada, ani społeczeństwo, ani zagranica nie może się zorjentować jaką drogą Państwo Polskie iść zamierza. Już samo ogłoszenie owych programów, jak wiadomo, zniechęciło wielu przemysłowców od uruchomienia swoich fabryk. Przemysłowiec, fabrykant, który nie wie, czy będzie właścicielem przedsiębiorstwa, czy też to przedsiębiorstwo może być wywłaszczone na rzecz Państwa, nie ma odpowiedniej pobudki ekonomicznej, aby robić inwestycje, wkładać kapitały, aby uruchomić przedsiębiorstwo na dłuższy czas. Natomiast przemysłowiec, który wie o tem, że konstytucja Państwa szanuje i uświęca własność indywidualną, oczywiście z pewnemi ograniczeniami, nie potrzebuje się obawiać, że mu ten kapitał, który włoży w przedsiębiorstwo kiedyś ktoś odbierze. Na tem polega także i kredyt państwowy. Jeżeli Państwo chce mieć kredyt, musi również tym, którzy mu daję pieniądze, oświadczyć, jaką drogą w swojej gospodarce społecznej iść zamierza. I kapitaliści zagraniczni, którzy wkładają swój kapitał w przedsiębiorstwa, czy to jako wspólnicy przedsiębiorstwa, czy jego wierzyciele, chcą mieć pewność na czem się konstytucja Państwa oprze.</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#PGłąbiński">To są zatem względy zasadnicze i oportunistyczne, które przemawiają za tem, aby w naszej konstytucji jasno i wyraźnie powiedzieć, czy uznajemy własność indywidualną jako jedną z podstaw najważniejszych porządku społecznego, i czy na niej chcemy budować nasze społeczeństwo, czy też wolimy pójść drogą uspołecznienia produkcji, i stopniowego upaństwowienia fabryk i przedsiębiorstw a tylko narazie pozostawiamy przedsiębiorstwa w. rękach prywatnych, gdyby Państwo nie czuło się na siłach niemi rozporządzać.</u>
          <u xml:id="u-18.2" who="#PGłąbiński">Nie będę wchodził w motywy historyczne, które przemawiają za tem, ażeby własność indywidualną uznać i pozostawić. Każda instytucja ludzka i społeczna ma z pewnością także wiele ujemnych stron, które przemawiają przeciw niej. Z tego powodu własność indywidualna już od dawnych czasów historycznych spotykała się z wieloma krytykami i z wielu zarzutami, które są względnie słuszne i uzasadnione. Nie można było jednak przeciwstawić tej instytucji jakiejś innej instytucji, któraby miała mniej ujemnych stron i która by się nadawała lepiej, jako podstawa porządku społecznego. I dlatego też w Komisji Konstytucyjnej, pomimo, żeśmy uznali, że własność indywidualna nie może być traktowana jako własność nieograniczona, którą każdy właściciel może dowolnie rozporządzać, nawet przeciw interesom społeczeństwa, uważaliśmy, że jest w interesie społeczeństwa i Państwa, ażeby w konstytucji było wyraźnie powiedziane, że jako prawo uznajemy zasadę własności indywidualnej i że ona jest jedną z najważniejszych podstaw porządku i ładu społecznego. I dlatego sprzeciwiam się wnioskom jakie przedstawiła partja socjalistyczna.</u>
          <u xml:id="u-18.3" who="#PGłąbiński">To, co podniósł poprzedni mówca, p. poseł Kiernik zasadniczo jest słuszne. Istotnie, w pojęciu własności indywidualnej nastąpiła wielka ewolucja, która postępuje naprzód, bo wszelkie instytucje, oceniamy ze stanowiska dobra ogólnego, a nie ze stanowiska dobra prywatnego. Jeżeli pewna instytucja ze stanowiska interesów ogólnych przedstawia się jako przeżytek, jako szkodliwa dla Państwa, wówczas ją odrzucamy, a względnie domagamy się takich ograniczeń, ażeby ona szkodliwą dla społeczeństwa nie była.</u>
          <u xml:id="u-18.4" who="#PGłąbiński">Dlatego w Komisji Konstytucyjnej zgodziliśmy się wszyscy na to, ażeby zmienić zwykłą stylizację tego artykułu. Ten artykuł, który zazwyczaj opiewa, że własność prywatna jest nietykalna, zmieniliśmy w ten sposób, ażeby nie ulegało wątpliwości, że nie chcemy mieć własności indywidualnej nieograniczonej. Zdaje mi się jednak, że ta stylizacja, którą zgodnie z wnioskiem posła Kiernika przyjęliśmy w Komisji Konstytucyjnej, właściwie wystarczałaby i na to, ażeby z góry zapowiedzieć, że i ziemia nie może być przedmiotem nieograniczonego obrotu, że szczególniej w stosunku do ziemi muszą być wprowadzone pewne ograniczenia w interesie ogółu.</u>
          <u xml:id="u-18.5" who="#PGłąbiński">Ale sądzę, że zasadniczo nie możemy mieć nic przeciw temu, ażeby specjalnie ziemia, która jest najważniejszym przedmiotem własności indywidualnej, była już z góry ograniczoną, ażeby z góry było powiedziane, że ta ziemia nie może być przedmiotem obrotu nieograniczonego. To, co uchwaliliśmy w ustawie o reformie agrarnej, to co zresztą głoszą inne ustawy przez nas uchwalone, jak i inne ustawy, które uchwali ten Sejm czy następny, jasno powinno wyrażać, że nie uznajemy bezwzględnego prawa właściciela do dysponowania ziemią, że rozumiemy, iż tutaj interes całego Państwa, całego narodu wymaga daleko idących ograniczeń.</u>
          <u xml:id="u-18.6" who="#PGłąbiński">Więc też możemy się zgodzić i na tę zasadę, jaką postawił sz. poseł Kiernik. Nie miałem jednak czasu, ażeby w całości ją rozpatrzeć. Wniosek przez niego proponowany wydaje mi się nieco zbyt obszerny, o ile chodzi o postanowienia konstytucyjne. Nie chcemy jednak, ażeby te postanowienia, które uważamy dzisiaj za najwłaściwsze, były już przedmiotem konstytucji naszej, bo być może, że zgodzimy się na pewne zmiany, chociażby w kierunku partji radykalnej. Ale o ile w tych proponowanych poprawkach niema zasadniczych zmian ze stanowiska, jakie zajęliśmy przed sformułowaniem tego art. 103, to sądzę, że te zmiany będą mogły być przyjęte, może nieco okrojone, ażeby zbyt wiele miejsca w konstytucji tą sprawą nie zajmować.</u>
          <u xml:id="u-18.7" who="#PGłąbiński">Kończę zatem oświadczeniem, że Zw. L. N. będzie głosować za art. 103 według wniosku większości.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#Marszałek">Głos ma poseł Dobrowolski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#PDobrowolski">Wysoka Izbo! Zamiast brzmienia komisyjnego stronnictwo moje proponuje grzmienie własne. To brzmienie było już omówione szczegółowo przez kolegę p. Czapińskiego podczas generalnej debaty nad drugą częścią konstytucji, a przedstawia się ono, jak następuje:</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-20.2" who="#PDobrowolski">„Rzeczpospolita przystosowuje formy własności do potrzeb społecznych i interesów pracy, Wszystkie środki wytwarzania, komunikacji i wymiany podlegają kontroli Rzeczpospolitej.</u>
          <u xml:id="u-20.3" who="#PDobrowolski">Państwo zajmować będzie w sposób ustawowo określony, dojrzałe do uspołecznienia gałęzie produkcji pod swój zarząd bezpośredni”.</u>
          <u xml:id="u-20.4" who="#PDobrowolski">Proszę Wysoką Izbę o przyjęcie tej poprawki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#Marszałek">Głos ma p. ks. Kaczyński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#PksKaczyński">Wysoki Sejmie! Komisja Konstytucyjna ogromną większością uznała obok własności zbiorowej istnienie własności prywatnej i nawet zagwarantowała jej istnienie, bo art. 103 mówi, że własność prywatna jest jedną z najważniejszych podstaw ustroju społecznego.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#PksKaczyński">Moje stronnictwo zasadniczo nie jest przeciwne własności zbiorowej, nawet ją popiera, ale tylko w pewnym kierunku. Jesteśmy stanowczo przeciwni upaństwawianiu wszystkich gałęzi produkcji, nietylko ze względów teoretycznych, ale ze względów praktycznych, ze względu na historję, która nam wykazała, że Państwo nie jest w możności prowadzenia jakichkolwiek przedsiębiorstw bez dokładania do nich w ten sposób, żeby to przedsiębiorstwo było dobrze prowadzone i żeby zabezpieczało byt robotników i było dla nich ostoją. Jesteśmy przeciwni tej formule, jaką postawiła P. P. S. Myli się p. Kiernik, jeżeli sądzi, że między zasadami jednego i drugiego sformułowania niema żadnej różnicy. Owszem, różnica jest i to zasadnicza, bo pierwsze sformułowanie mówi o istnieniu własności indywidualnej, gdy drugie mówi tylko o istnieniu własności zbiorowej. Pierwszy ustęp mówi:</u>
          <u xml:id="u-22.2" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-22.3" who="#PksKaczyński">„Rzeczpospolita przystosowuje formy własności do potrzeb społecznych i interesów pracy. Wszystkie środki wytwarzania, komunikacji i wymiany podlegają kontroli Rzeczypospolitej”, ale to jeszcze nie decyduje, bo ustęp ostatni mówi, że Państwo zajmować będzie w sposób ustawowo określony, dojrzałe do uspołecznienia gałęzie produkcji pod swój zarząd bezpośredni.</u>
          <u xml:id="u-22.4" who="#PksKaczyński">Tu niema mowy o tem, czy Państwo będzie zajmować tylko małe warsztaty pracy czy duże, tu jest ogólne określenie. Na mocy tego artykułu Państwo będzie zajmowało wszystkie gałęzie produkcji. Otóż temu właśnie sformułowaniu jesteśmy zasadniczo przeciwni, to sformułowanie zmierza właściwie do upaństwowienia wszystkich środków produkcji i P. P. S postąpiło, formułując ten paragraf w ten sposób, w myśl swojego programu, dlatego, że w tem sformułowaniu jest właściwie wyrażona cała zasada P. P. S. o własności. Z tych też względów, a następnie ze względów nietylko samej teorji, ale i praktyki, jesteśmy przeciwni sformułowaniu tego artykułu przez P. P. S. i będziemy głosowali za brzmieniem przyjętem przez większość Komisji.</u>
          <u xml:id="u-22.5" who="#PksKaczyński">Co do poprawki posła Kiernika nie jesteśmy jej stanowczo przeciwni, uważamy ją jednak za zbędną w art. 103. Zasada jest zupełnie słuszna, ale nie wszystkie zasady słuszne i sprawiedliwe mamy umieszczać w konstytucji. Konstytucja stanowi pewne ramy, które w przyszłości będą rozwinięte. Może być dużo zasad sprawiedliwych, ale nie wszystkie mogą być uwzględniane w konstytucji, gdyż w takim razie konstytucja musiałaby być wielkiego formatu, nieograniczona. Dlatego, aczkolwiek nie jesteśmy przeciwni tej zasadzie, jednak z powodu samej tylko formy radzilibyśmy, żeby poseł Kiernik odstąpił od tego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#Marszałek">Do głosu nikt więcej się nie zapisał. Przystępujemy do art. 104. Głos ma p. Suligowski.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#komentarz">(nieobecny)</u>
          <u xml:id="u-23.2" who="#Marszałek">Poseł Suligowski jest nieobecny. Nikt więcej głosu nie żąda. Przechodzimy do artykułów: 105, 106, 107 i 108.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#PCzapiński">Proszę o głos.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Czapiński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#PCzapiński">Wysoki Sejmie! Art. 108 właściwie jest niesporny. Mówi on o wolności prasy i cała Komisja Konstytucyjna stanęła na gruncie bezwzględnego uznania wolności prasy. Dalej powiada ów artykuł, że nie może być odjęty dziennikom i drukom krajowym debit pocztowy. Oczywiście, że moje stronnictwo w zupełności pisze się na takie brzmienie tego artykułu. Ale w tym artykule niema zupełnie mowy, ani o imporcie książek zagranicznych, ani o debicie dla prasy zagranicznej. W tym kierunku nie stawiamy żadnych poprawek, ani żadnych uzupełnień. Ale chodzi o to, ażeby później poszczególne ustawy i bieżąca praktyka w tej dziedzinie były zgodne z duchem brzmienia tego paragrafu.</u>
          <u xml:id="u-26.1" who="#PCzapiński">Chodzi o to, ażeby ta praktyka była uprawiana w duchu tak samo liberalnem, jak liberalnem i demokratycznem jest brzmienie tego artykułu w stosunku do książek i prasy wewnątrz kraju. Niestety, można przytoczyć tysiące przykładów, w jaki sposób poprostu skandaliczny nasze organy rządowe postępują w stosunku do importu książek i prasy zagranicznej.</u>
          <u xml:id="u-26.2" who="#PCzapiński">Pozwolę sobie, ażeby nie być gołosłownym, przytoczyć parę przykładów. W Wiedniu wychodzi gazeta socjalistyczna, organ do niedawna rządowy, „Arbeiter Zeitung”, który walczy z ruchem komunistycznym w Austrji. Prowadzi tę walkę w warunkach ciężkich, ale walczy zwycięzko tak dalece, że przy ostatnich niedawnych wyborach komuniści potrafili zebrać w całej Austrji zaledwie 27 000 głosów. Nie bacząc na to, że „Arbeiter Zeitung” nie jest bynajmniej organem komunistycznym, ale organem raczej bojowym, skierowanym przeciw frontowi komunistycznemu, pismo to jest nietylko zakazane w Polsce dla zwykłych śmiertelników, ale nawet redakcje pism nie śmią zaprenumerować „Arbeiter Zeitung”. Nawet czytelnia poselska nie śmie „Arbeiter Zeitung” prenumerować. Nie bacząc na kilkakrotne interwencje posłów socjalistycznych, do dzisiejszego dnia „Arbeiter Zeitung” niema dostępu do Polski wogóle, do redakcji w szczególności, a nawet do czytelni sejmowej.</u>
          <u xml:id="u-26.3" who="#PCzapiński">Weźmy drugi przykład: Wychodzi w Paryżu pismo „Clarre”, w którem widzimy najwybitniejsze imiona literatury francuskiej: France, Barbusse, Duhamelle i t. d., gdy chciałem zaprenumerować to pismo w księgarni Gebethnera, oświadczono mi, że to pismo nie jest dopuszczane do Polski tak dalece, że nawet posłowie prenumerować go nie mogą.</u>
          <u xml:id="u-26.4" who="#PCzapiński">Weźmy przykład dalszy. Najlepszem dziełem, przynajmniej w zakresie moich wiadomości skierowanem przeciw ruchowi komunistycznemu, przeciw bolszewizmowi rosyjskiemu, jest książka austryjackiego byłego ministra spraw z zagranicznych Ottona Bauera pod tytułem „Bolschevismus und Socialdemokratie”. Otóż import tej książki jest zakazany do Polski tak, że przez pół roku, jak mi to oświadczyły księgarnie warszawskie, książka Bauera leży na składzie w Lipsku i nie znalazła sobie drogi do Polski. To jest stan rzeczy nie do zniesienia. Tu oczywista rzecz nie tyle może jest złej woli, ile jest zupełna nieudolność odpowiednich organów i należy zwrócić się do Rządu z apelem, aby tym skandalicznym praktykom raz już kres położył.</u>
          <u xml:id="u-26.5" who="#PCzapiński">To samo się dzieje w korespondencji zagranicznej do pism zagranicznych. Ta korespondencja n. p. w służbie telegraficznej podlega cenzurze, jeśli się nie mylę, wojskowej. Zachodziły takie wypadki, że nietylko skreślono dowolnie i bezpodstawnie rozmaite ustępy, ale ta cenzura przerabiała nawet w duchu dla niej odpowiednim, odpowiednim może dla jej partyjności, te lub inne ustępy.</u>
          <u xml:id="u-26.6" who="#PCzapiński">I tak, gdy jeden z współredaktorów „Robotnika” nadał depeszę do polskich pism amerykańskich z opisem zajść sejmowych, jeden z poruczników, czy podporuczników, który funguje w tej służbie cenzury, pozwolił sobie w tekście depeszy przerobić sens w ten sposób zamiast: „Marszałek sprowokował socjalistów”, „socjaliści sprowokowali marszałka”.</u>
          <u xml:id="u-26.7" who="#komentarz">(Głosy na prawicy. Bo tak było.)</u>
          <u xml:id="u-26.8" who="#PCzapiński">I oświadczył, że tylko w ten sposób zredagowaną depeszę wypuści. Jest zupełnie obojętne czy było tak, czy inaczej, bo tu chodzi o kwestję ogólną, o kwestję cenzury, kwestję wolności prasy także w stosunku do prasy zagranicznej, o której tak pięknie mówił w komisji ks. kolega Lutosławski. Dlatego chciałbym, ażeby bieżąca praktyka w stosunku do prasy zagranicznej i do książek zagranicznych była sharmonizowana z tem, co tutaj jest proponowane jednogłośnie w stosunku do prasy i do wydawnictw krajowych. Praktyki w jednej i drugiej dziedzinie muszą się łączyć harmonijnie w jednym i tym samym duchu liberalnym i demokratycznym.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Załuska.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#PZałuska">Wysoka Izbo! Prawo, swobodnego wypowiadania swoich myśli w druku, i ich rozpowszechniania w tej postaci bez przeszkód jest jednem z podstawowych praw wolności obywateli. Tymczasem pod tym względem u nas nie jest dobrze. Odczuwaliśmy do niedawna bardzo dotkliwie przepisy cenzuralne na działalności naszej prasy, jako ograniczenia, a nawet dotkliwe prześladowania. Także w zakresie rozpowszechniania pism praktyka u nas daje duży materjał do krytycznej oceny i pod tym względem proponowana tutaj redakcja art. 108 Konstytucji niezupełnie zabezpiecza wolność prasy. Proponuję, ażeby po wyrazach: „nie może być odjęty dziennikom i drukom krajowym debit pocztowy” dodać: „ani ograniczone ich rozpowszechnienie na obszarze Rzpltej”.</u>
          <u xml:id="u-28.1" who="#PZałuska">Tę poprawkę uważałem za niezbędną jako zabezpieczenie wolności druku, gdyż w czasie tych dwuch lat wolności Polski bardzo często władze wojskowe i cywilne (cywilny zarząd ziem wschodnich) nie dopuszczały pewnych pism na dany teren.</u>
          <u xml:id="u-28.2" who="#komentarz">(Głosy: pisma szkodliwe, w duchu bolszewickim)</u>
          <u xml:id="u-28.3" who="#PZałuska">Niech Panowie poczekają, zaraz powiem jakich pism nie dopuszczano. Stwierdzam najpierw fakt, że istniał ze strony władz zarówno wojskowych jak i cywilnych zakaz.</u>
          <u xml:id="u-28.4" who="#PZałuska">Panowie powiadacie „pisma bolszewickie”. Gdyby to były tylko pisma bolszewickie, to sądzę, że Panowie bylibyście z tego zakazu niezadowoleni. Nie dotyczył on wcale pism bolszewickich ale pism, które nigdy nie występowały przeciw Państwu, przeciwnie właśnie należały do kierunku, który miał za sobą szczególne zasługi przy organizacji społeczeństwa polskiego w czasie niewoli i przy organizacji narodu polskiego w walce o wolność. Wtedy, kiedy pewne stronnictwa, pewne obozy wysługiwały się obcym elementom, były pod obcym wpływem, te właśnie pisma i ludzie niemi kierujący w najcięższych warunkach panowania Rosji, Prus i Austrji pracowali dla dobra przyszłej Rzeczypospolitej.</u>
          <u xml:id="u-28.5" who="#komentarz">(P. Smulikowski: Pan myśli o Robotniku?)</u>
          <u xml:id="u-28.6" who="#PZałuska">Robotnik był w bardzo dobrych stosunkach z obcymi czynnikami.</u>
          <u xml:id="u-28.7" who="#PZałuska">Otóż pisma kierunku narodowego, bo o nich tu mowa, doznawały i doznają szczególnych ograniczeń. Jeśli chodzi o teren wschodnio-południowy, to istniał tam np. zakaz dowództwa 6 armji, niedopuszczający zupełnie na ten teren dziennika lwowskiego „Słowo Polskie”. Bardzo interesujące było uzasadnienie tego zakazu, charakterystyczne dla poziomu, a zwłaszcza dla sposobu stosowania pewnych norm pseudo prawnych w naszej Rzeczypospolitej. Mianowicie odpowiedni wydział 6-ej Armji w raporcie do wyższego dowództwa powiada, że na terenie Podola i Wołynia ludność polska naogół jest mało wyrobiona politycznie. Ta ludność polska na terenie Podola i Wołynia tak mało wyrobiona politycznie ma jeszcze tę właściwość, że z polskich pism, czytuje tylko „Słowo Polskie”. Wobec tego, aby odpowiednio tę ludność politycznie urobić i ażeby udostępnić jej pewne ideje, — (chodziło wówczas o pochód na Kijów) —</u>
          <u xml:id="u-28.8" who="#komentarz">(Głos: ach, o to Panu idzie.)</u>
          <u xml:id="u-28.9" who="#PZałuska">... ideę federacji z budowaną przez nas Ukrainą, więc, aby to umożliwić, należało przeciąć dostęp „Słowu Polskiemu” na tereny Podola i Wołynia! Wówczas ludność polska, nie mogąc tego pisma dostać, będzie zmuszoną, może z niechęcią, może nawet ze wstrętem, czytać inne pisma, i wtedy idea zbudowania Ukrainy polskiemi siłami znajdzie, być może, dostęp do polskich mózgów na Wołyniu i Podolu.</u>
          <u xml:id="u-28.10" who="#komentarz">(P. Chudy: ale wówczas „Słowo” chwaliło ten pochód. P. Smulikowski: A Pan tak na pamięć zna to rozporządzenie?)</u>
          <u xml:id="u-28.11" who="#PZałuska">W Komisji Wojskowej ciągle walczę o jaką taką wolność słowa. Dość mieliśmy batów rosyjskich, austrjackich, pruskich, aby jeszcze w tej wyzwolonej Rzeczypospolitej przez niedorzeczne, przez głupie przepisy...</u>
          <u xml:id="u-28.12" who="#komentarz">(Brawa na prawicy)</u>
          <u xml:id="u-28.13" who="#PZałuska">... cierpieć tamowanie tej wolności.</u>
          <u xml:id="u-28.14" who="#komentarz">(Głos: Zgoda)</u>
          <u xml:id="u-28.15" who="#PZałuska">Jeżeli chodzi o tereny północno-wschodnie, to tam przez pewien czas zakazano dostępu dla pisma ludowego, które redaguję od wielu lat, mianowicie „Zorzy”. Rzecz wiadoma każdemu, kto interesował się oświatą mas, że pismo to było przez rząd rosyjski ścigane i zamykane wielokrotnie, i czyż nie jest rzeczą bolesną, że to właśnie pismo w okresie wyzwolenia Polski było.</u>
          <u xml:id="u-28.16" who="#komentarz">(P. Smoła: Inną była dawniej ta „Zorza”)</u>
          <u xml:id="u-28.17" who="#PZałuska">Co takiego, panie Smoła? Pan byłeś początkującym współpracownikiem „Zorzy” przecież właśnie ja pańskie pierwsze krygulasy poprawiałem, i dużoś mnie Pan pracy kosztował, zanim go wprowadziłem do polskiej publicystyki ludowej.</u>
          <u xml:id="u-28.18" who="#PZałuska">„Zorza” miała dostęp wzbroniony na cały teren północno-wschodni, do stron rodzinnych Mickiewicza. Zaś dziennik inspirowany w Wilnie przez czynniki rozkazodawcze, nazywał „Zorzę” gazetą czarnosecińską, bez możności obrony z jego strony od tego rodzaju insynuacji. Jak panowie, którzy jakoby jesteście ludźmi wolnościowych dążeń, którzy jakoby jesteście za pełnią praw obywatelskich, możecie występować przeciw moim wywodom?</u>
          <u xml:id="u-28.19" who="#PZałuska">Otóż stwierdzam, że dotychczasowa praktyka nakazuje szczególną troskliwość w obwarowaniu wolności druku, bo jeśli, co nie daj Boże, ten sam „regime” potrwa dłużej, albo kiedyś powróci, prasa polska, o ile jej wolność nie będzie mocno obwarowana w konstytucji, będzie ścigana niemal tak samo, jak była ścigana dotychczas, będzie nadal prześladowana i ci sami ludzie, którzy za czasów moskiewskich, pruskich i anstrjackich nie mieli możności bez przeszkód dotrzeć ze szczerem uczuciem i szczerą myślą polską do mas ludowych, teraz za czasów Rzeczypospolitej są w tej samej bodaj, bardzo upokarzającej dla Polaka sytuacji.</u>
          <u xml:id="u-28.20" who="#PZałuska">I dlatego proponuję, ażeby w art. 108 była załączona poprawka, że nie wolno wyodrębniać żadnego terenu, do któregoby nie miały dostępu pisma legalnie, wychodzące w Rzeczypospolitej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#Marszałek">Do art. 109 nikt głosu nie żąda. Do art. 110 ma głos p. Świda.</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#komentarz">(Wice-marszałek Osiecki obejmuje przewodnictwo)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#PŚwida">Wysoka Izbo! Według art. 110 obywatele mają prawo wnosić pojedyńczo lub zbiorowo petycje do wszelkich ciał! reprezentacyjnych i władz publicznych, państwowych i samorządowych.</u>
          <u xml:id="u-30.1" who="#PŚwida">Otóż ten artykuł uważam za zbyteczny. Wogóle, co nie jest zabronione, to jest dozwolone. Mielibyśmy fen rezultat, że wszystkie nasze dykasterje państwowe, nie wyłączając i sejmu byłyby zawalone różnemi wnioskami i petycjami. Uważając ten artykuł za zbyteczny, proponuję go skreślić.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#WicemarszałekOsiecki">Do art. Ill nikt do głosu się nie zapisał. Do art. 112 głos ma p. Niedziałkowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#PNiedziałkowski">Art. 112 i 113 mamy według decyzji p. Marszałka rozpatrywać wspólnie. Dla tego pozwolę sobie odrazu zwrócić uwagę Panów na tych parę punktów, które w obu artykułach nasuwają wątpliwości. Sądzimy, że te dwa artykuły stanowią jedną może z najważniejszych części naszego przyszłego konstytucyjnego ustroju. Rozstrzygają one o charakterze naszej przyszłej państwowości i dlatego chcielibyśmy poddać szczegółowej dyskusji zarówno same artykuły, jak i poprawki do nich zgłoszone.</u>
          <u xml:id="u-32.1" who="#PNiedziałkowski">Najważniejsze znaczenie ma art. 113 i tu pozwolę sobie zacząć od zwrócenia uwagi na poprawki zgłoszone do tego artykułu przez Związek Posłów Narodowości Żydowskiej. Ten związek stawia szereg szczegółowych punktów, jako poprawkę do art. 113, w których to punktach wprowadza zasadę autonomji nietylko w sensie autonomji terytorjalnej, ale także w tem drugiem znaczeniu, — bardzo daleko idącej autonomji narodowo-kulturalnej. I tutaj, proszę Panów, popełniono następujący w mojem przekonaniu błąd, sądząc ze stanowiska każdego demokraty utożsamia się jak gdyby ze sobą, łączy się ze sobą w jedną całość dwa zupełnie odrębne zagadnienia. Z jednej strony proponuje się tworzenie samorządnych związków mniejszości o charakterze publiczno-prawnym, jak to mówi art. 113a poprawki posłów żydowskich, a z drugiej strony proponuje się tę samą zupełnie zasadę zastosować do mniejszości wyznaniowych. W tych dwuch sformułowaniach uwydatnia się cała treść i cała zarazem tragedja kwestji żydowskiej, nietylko u nas, ale i na całym świecie, to ciągle zahaczanie się ze sobą dwuch zupełnie odmiennych punktów widzenia, narodowościowego i ściśle wyznaniowego. I istotnie trudno byłoby z jakiegokolwiek stanowiska demokratycznego uzasadnić zasadę, że nietylko mniejszości narodowościowe, ale tak samo mniejszości wyznaniowe mają stworzyć osobne związki samorządowe o charakterze publiczno prawnym.</u>
          <u xml:id="u-32.2" who="#PNiedziałkowski">Zasadnicza teza obozu demokratycznego skłania się w mniejszym czy większym stopniu, mniej lub bardziej konsekwentnie do dążności do oddzielenia Kościoła od Państwa. Naturalnie trudno wymagać, ażeby jednocześnie ten sam obóz demokratyczny tworzył publiczno-prawne związki mniejszości wyznaniowej i nadawał im w ten sposób charakter prawno publiczny i tem samem nadawał im większe przywileje i wyższe stanowisko, niż przyznał religji, wyznaniu większości danego społeczeństwa. Dlatego z całym spokojem będziemy głosować za odrzuceniem odnośnych poprawek posłów żydowskich.</u>
          <u xml:id="u-32.3" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Całe szczęście, że ze spokojem)</u>
          <u xml:id="u-32.4" who="#PNiedziałkowski">Jeśli idzie o inną stronę tej sprawy, t. zn. o prawa mniejszości narodowościowych do tworzenia odrębnych związków autonomicznych o charakterze zupełnie niewyznaniowym, a ściśle narodowym, to tutaj uważałbym za niezbędne odróżnić od siebie dwa odrębne zagadnienia. Dla nas nie ulega wątpliwości i tę zasadę w swojej własnej poprawce formułujemy, że te ziemie Rzeczypospolitej, które są zamieszkane przez ludność w większości swojej niepolską, albo przez ludność mieszaną, stanowić powinny odrębne jednostki administracyjne o ustroju autonomicznym, słowem stoimy na gruncie terytorjalnej autonomji, którą za chwilę pozwolę sobie w paru słowach uzasadnić. Natomiast zarówno tekst większości Komisji, jak poprawki posłów żydowskich zmierzają do tego, ażeby to zagadnienie autonomji terytorjalnej rozpylić, zniszczyć, ażeby znikło w ramach ogólnej formuły, która jednocześnie mówi bardzo wiele i bardzo mało, która się da zastosować jednocześnie i do autonomji t. zw. mniejszości rozsianych po całej Rzplitej Polskiej. Jesteśmy gotowi przyznać szerokie prawa dla kulturalnego rozwoju każdej mniejszości, która zamieszkuje nasze Państwo. Ale od tego jest cała przepaść do tego stanowiska, które zajmuje w tej chwili w Polsce pewna część opinji żydowskiej n. p. stronictwo sjonistyczne i pewna część robotniczych stronnictw żydowskich. Stanowczo zupełnie kategorycznie i również z całym spokojem i z zupełnie czystem, sumieniem socjalistycznem odrzucamy wszystkie te koncepcje, które chciałyby z Państwa Polskiego uczynić wspólną własność Polaków i Żydów w tym sensie, w jakim n. p. państwo belgijskie jest wspólną własnością Wallonów i Flamandczyków.</u>
          <u xml:id="u-32.5" who="#PNiedziałkowski">Jesteśmy, gotowi przyznać wszelkie prawa dla rozwoju kulturalnego i politycznego poszczególnych odłamów mniejszości narodowościowych, rozsianych po całem Państwie Polskiem, ale zachować musimy koniecznie zasadę ogólną, podstawową, iż Państwo Polskie jest jednak państwem tylko polskiem.</u>
          <u xml:id="u-32.6" who="#komentarz">(Głosy: Brawo)</u>
          <u xml:id="u-32.7" who="#PNiedziałkowski">Z tego punktu widzenia nie zadawala nas zupełnie sformułowanie większości komisyjnej, pod którem istotnie można rozumieć zarówno najdalej idące aspiracje sjonistów, jak z drugiej strony i to stanowisko, które odrzuca, wszelką możliwość autonomji terytorjalnej. Ta druga strona zagadnienia jest w tej chwili może najważniejsza i o niej przedewszystkiem tu dziś mówić należy.</u>
          <u xml:id="u-32.8" who="#PNiedziałkowski">Ideałem dla wielu z nas, ideałem dalszej przyszłości jest państwo zupełnie jednolite pod względem narodowym; wiemy, że ideałów takich dziś niema na Ziemi, wiemy także, że Rzplita Polska organizuje szereg terenów zamieszkałych bądź przez ludność nie polską, bądź przez ludność narodowościowo etnograficznie mieszaną. Przed Polską staje zagadnienie w jaki sposób polska państwowa polityka ma się odnosić do tych terenów, a chodzi tutaj zarówno o część terytorjów wschodnich Rzpltej, jak i o niektóre tereny zachodnie.</u>
          <u xml:id="u-32.9" who="#PNiedziałkowski">W historji ostatniego stulecia mamy parę przykładów tych prądów, które w każdem państwie różnemi drogami zmierzały do rozstrzygnięcia wewnętrznych kwestji narodowościowych. Gdybym chciał w dwóch słowach przytoczyć przykłady tych państw, które wybrały drogę bezwzględnej unifikacji, to musiałbym mówić o Austrji przed Sadową i o państwie rosyjskiem przed wojną europejską. Panowie zdają sobie sprawę z wyników i skutków tej polityki, z zupełnego bankructwa zarówno ideowego, jak państwowego, zarówno z punktu widzenia moralności społecznej, jak i punktu widzenia racji stanu, któremi się zakończyła ta polityka, która jednej rzeczy zupełnie nie brała pod uwagę, mianowicie, że ani twórczości kulturalnej, ani twórczości politycznej narodu nie można zdusić, zdławić, zniweczyć za pomocą zewnętrznych środków policyjnych. Można tamować, przeszkadzać, psuć, ale zniszczyć, zdławić i zdusić nie można. I nietylko z tego względu, że polityka taka byłaby bezcelową w swoich zadaniach, ale i dlatego też, że byłaby ona nieuzasadnioną z żadnego punktu widzenia, my tą drogą kroczyć nie chcemy i nie chcemy, ażeby Polska na nią weszła.</u>
          <u xml:id="u-32.10" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo)</u>
          <u xml:id="u-32.11" who="#PNiedziałkowski">My nie obawiamy się zupełnie twórczości kulturalnej ani Litwinów, ani Rusinów, ani Ukraińców, ani Niemców, których los rzucił w granice Rzpospolitej Polskiej. Nie obawiamy się wcale dla nich jak najdalej idących praw politycznego rozwoju, nie obawiamy się tego, ażeby n. p. ludność ukraińska lub bialorusińska na tych terenach, które mają większość Białorusinów, czy Ukraińców, była kierującym elementem, w danem terytorjum. Nie obawiamy się tego zupełnie i ze stanowiska przyszłości Polski i ze stanowiska jej teraźniejszości.</u>
          <u xml:id="u-32.12" who="#komentarz">(Brawo)</u>
          <u xml:id="u-32.13" who="#PNiedziałkowski">Nie chcę się wdawać w proroctwa, nie będę przewidywał jaką drogą pójdzie rozwój polityczny tych t. zw. małych narodów, które wielka wojna światowa zbudziła do nowego życia. Osobiście jestem przekonany, że to co się raz zbudziło już nie zaśnie, że ci, którzy podważyli wieko swej trumny do mogiły już nie wrócą, ale wszelkie proroctwa i przewidywania są zawszę rzeczą podmiotową. Jedno jest tylko dla mnie zupełnie pewne, że jeśli chcemy, żeby wszyscy obywatele Państwa Polskiego z tem państwem byli związani, jeśli chcemy, żeby Polska stała się ośrodkiem wielkiej twórczej polityki na wschodzie, jeżeli chcemy, żeby życie wewnętrzne Polski nie było bezustannie w ogniu walk narodowościowych, to musimy wybrać te jedyną drogę rozstrzygania wszelkich podobnych spraw, jaką wskazuje zasadnicze stanowisko demokratyczne, to stanowisko, od którego dzisiaj już obronić się nie można nawet z najbardziej zachowawczego teoretycznego punktu widzenia.</u>
          <u xml:id="u-32.14" who="#PNiedziałkowski">Dlatego zgłaszamy poprawkę zupełnie wyraźną, która nie daje pola dla żadnych nieporozumień i dla żadnego wykręcania się sianem. Proponujemy, żeby wszystkie terytorja Rzeczypospolitej Polskiej o ludności mieszanej, o ludności w większości niepolskiej, otrzymały od Państwa Polskiego zupełną autonomję administracyjną i odrębną swoją autonomiczną reprezentację o autonomicznych prawach, (ks. Maciejewicz: Prawo do separatyzmu.) Nie chcemy w konstytucji szczegółów tej autonomji przewidywać, chcemy tylko ustalić zasadę, a do szczegółów wrócimy przy odpowiednich ustawach.</u>
          <u xml:id="u-32.15" who="#PNiedziałkowski">Ks. Maciejewicz powiedział: prawo do separatyzmu, ale czy Panom się zdaje, że separatyzm nie powstanie wtedy, kiedy my przyjdziemy na Białoruś, na Ukrainę z bezwzględną unifikacją, z tą samą polityką, z którą przez dziesiątki lat szli do nas zaborcy? Zdaje mi się, że w tym wypadku rozwój ruchu separatystycznego będzie miał daleko więcej szans. Powtarzam — ja nie wiem, czy te kraje przez całą swoją przyszłość z Polską będą związane, sądzę, że przyjdzie taki czas, gdy państwa będą poprawiały swoje granice wyłącznie według zasad narodowościowych, a w naszym interesie zarówno polskiej demokracji, jak i polskiej państwowości leży, by wtedy z domu naszego odchodzili przyjaciele i bracia, a nie bezwzględni zajadli wrogowie. I ile razy próbuję dzisiaj zrozumieć psychologję świadomego swojej roli narodowego działacza ukraińskiego lub białoruskiego, tyle razy powracam myślą do tego jak ja sam myślałem przed 5, 6, 10 laty, ty e razy przypominam sobie, w jakiem położeniu był mój kraj przed 5, 6, 10 laty. Doświadczenie naszej długoletniej niedoli, doświadczenie całej zaborczej polityki względem nas dało aż nadto dużo argumentów, aż nadto dużo dowodów, że takie drogi do celu zupełnie nie prowadzą z żadnego punktu widzenia, nawet z tego zasadniczego, który niekiedy tamta strona Izby reprezentuje.</u>
          <u xml:id="u-32.16" who="#PNiedziałkowski">A wreszcie jeszcze jedno. — Niema większego niebezpieczeństwa dla rozwoju stosunków społecznych w każdym kraju, niż wplątywanie do nich nieustannych walk narodowościowych, niema większej przeszkody dla postępu społecznego, dla zwycięstwa demokracji, niż rzucanie w państwie zarzewia nieustannych walk narodowościowych.</u>
          <u xml:id="u-32.17" who="#PNiedziałkowski">O jednej jeszcze ostatniej rzeczy musimy pamiętać — o tem, że przyszłość ludzkości leży nie w niwelacji tych wszystkich kultur, które stworzyły dzieje, ale w zapewnieniu im najbardziej wszechstronnych warunków pełnego rozwoju. Gdybym chciał w paru słowach określić zasadniczą tezę naszej socjalistycznej polityki narodowościowej, zasadniczego ujęcia naszego stosunku i rozumowego i uczuciowego, do naszych mniejszości narodowych, tobym powiedział słowami Krasińskiego:</u>
          <u xml:id="u-32.18" who="#PNiedziałkowski">„Nic nie spychać nigdy w dół”. To jest zasada godnego, uczciwego stosunku do wielkiej pracy kulturalnej tych naszych braci, z którymi wieki obeszły się jeszcze bardziej po macoszemu, niż z nami.</u>
          <u xml:id="u-32.19" who="#komentarz">(Brawa na lewicy)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#Marszałek">Proponuję połączyć dyskusję nad art. 112 i 113.</u>
          <u xml:id="u-33.1" who="#Marszałek">Głos ma p. Lewandowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#PLewandowski">Wysoki Sejmie! Żadnemu obywatelowi Polski nie zaprzeczam urzędowego uznania jego mowy, o ile jest mową. Posłowie narodowości żydowskiej wnieśli jako poprawki do art. 112 żądanie, aby rozszerzyć kompetencję ich języka. Niestety, nie zaznaczono, jaki właściwie język mają na myśli, czy język hebrajski, czy też tylko żargon, którym mówi pewna część Żydów i tylko w niektórych częściach Polski? Jak wiadomo, Żydzi w Wielkopolsce nie używają żargonu. Jeżeli chodzi o język hebrajski, język narodowy, naturalny, uświęcony wiekami, natenczas dałoby się mówić o nim. Jeżeli zaś chodzi o żargon, to musimy się liczyć z opinją z tą opinją zagranicy, którą sami Żydzi przecież tak zgrabnie urabiać potrafią. Jak wiemy, we Francji, w Niemczech, w Anglji, Ameryce, tubylcy Żydzi nie używają żargonu, tam wszyscy mówią językiem krajowym.</u>
          <u xml:id="u-34.1" who="#PLewandowski">Teraz rozpatrzymy co właściwie sądzi ogół zagranicą i uczeni o żargonie żydowskim? Czytamy w konwersacyjnym leksykonie Mayera następujące orzeczenie o żargonie Żydów polskich. Oto, ów leksykon przedstawia żargon żydowski jako konglomerat słów egzotycznych bez żadnych gramatycznych zasad, zrobiony sztucznie w przeciwstawieniu do mowy, powstałej naturalnie. Żydowski żargon powstał i bywa używany w tym celu, ażeby osiągnąć niezrozumiałość dla niewtajemniczonych, ażeby handlujący mogli zgrabnie ukryć swoje manipulacje wobec otaczającego ich żywiołu polskiego. Leksyko i Meyera w tomie X wyraźnie przyznaje, że żargon żydowski jest częścią zw. „Gaunersprache”, t. zn. języka złodziejskiego czyli języka oszustów, a zaś uczony niemiecki Thiele mówi wprost o żydowskim języku złodziejskim”.</u>
          <u xml:id="u-34.2" who="#PLewandowski">Wysoka Izbo, czy my Polacy możemy się zgodzić, ażeby wpuszczać żargon żydowski o podobnej opinji do sądu polskiego czy innej poważnej instytucji? Czy możemy żądać, ażeby nasz urzędnik uczył się żargonu tak niesympatycznego dla ucha naszego i każdego kulturalnego człowieka, na to każdy z nas odpowie, zapewnie, że nie możemy pozwolić na takie wybryki.</u>
          <u xml:id="u-34.3" who="#PLewandowski">Gdybyśmy chcieli tę naszą pobłażliwość polską rozszerzyć tak daleko, jak to zwykle dotychczas bywało, to na mocy tego samego prawa mogliby zażądać od nas Cyganie, także dla swego języka jakiegoś wyjątkowego uznania, a wiedzmy, że język cygański jest językiem naturalnym, nie sztucznym jak żargon żydowski i o wiele ma większe pretensje, ażeby go uznano. Tak samo mogliby przyjść esperanci i zwolennicy Volapüku i także zażądać uznania ich języka. Ponieważ więc jasno przedstawiłem, czego się trzymać wypada, przeto mogę dać tutaj naszym kolegom Żydom radę, ażeby poszli śladem Żydów kulturalnych Francji i Niemiec i nie stawiali takich żądań i nie zdążali do tworzenia państwa w państwie, bo przez to nic nie osiągną, tylko mogą naszą pobłażliwość wystawić na szwank.</u>
          <u xml:id="u-34.4" who="#PLewandowski">Co zaś do wyznania żydowskiego, to zaznaczyć mogę, że uważałbym dyskusję na tem miejscu poprostu za prowokację naszej historycznej tolerancji wobec wyznań. Polska zawsze odznaczała się najwyższą tolerancją, i jakiekolwiek podjęcie dyskusji w tym kierunku tutaj byłoby tylko ubliżeniem naszej historji.</u>
          <u xml:id="u-34.5" who="#komentarz">(Brawa)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#Marszałek">Głos ma poseł Thon.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#PThon">Wysoka Izbo! Art. 113 przedstawia w osnowie większości Komisji Konstytucyjnej, powiedziałbym, typowy przykład, t. zw. gumowych ustaw. Takie ustawy można ciągnąć w każdym kierunku na prawo i lewo, one zdają się zawierać bardzo dużo, a nawet wszystko, a w samej rzeczy nie zawierają niczego i o niczem nie mówią. Takie ustawy ustawodawca tworzy zazwyczaj tylko wtedy, kiedy się znajduje w kłopotliwem położeniu, gdy musi coś powiedzieć, a nie chciałby mówić. W takim razie pomaga sobie słowami bez treści, ażeby i wilk był syty i owca cała. Niczego się nie powiedziało, a jednak pozostawia się wszelkie możliwości otwarte.</u>
          <u xml:id="u-36.1" who="#PThon">Proszę przyjrzeć się samemu początkowi tego artykułu. On jest dość dziwny, jak na postanowienie, które pragnie uregulować kwestję o bardzo wielkiej doniosłości politycznej. Powiada ten artykuł w samym początku: Osobne ustawy państwowe zabezpieczą mniejszościom narodowościowym w Państwie Polskiem pełny i swobodny rozwój i t. d. Zastanawiam się nad tem: co właściwie sama konstytucja robi? Czy ona sama już zabezpiecza, czy też tylko zapowiada, że przyszłe ustawodawstwo będzie się tem zajmować i będzie dawać coś w rodzaju praw narodowościowych? Jakaby była odpowiedź na pytanie bardzo naiwne; jaką gwarancję daje taka bezterminowa zapowiedź, kiedy właściwie nastąpi płatność tego zobowiązania, skoro nie jest podany żaden termin? Przyszłe jakieś ustawy coś powiedzą, ale kiedy to powiedzą, kiedy to nastąpi?</u>
          <u xml:id="u-36.2" who="#PThon">W meritum samej rzeczy artykuł w osnowie większości zupełnie nie wchodzi, on się tem meritum zupełnie nie zajmuje, jak gdyby ono nie istniało, a o ile coś w tym względzie robi, to w ten sposób, że ogranicza możliwą przyszłą autonomję, którą jakieś ustawodawstwo jakiegoś przyszłego sejmu stworzyć będzie miało, do obrębu zarządów gmin, powiatów, czy województw. To jest tak, jak gdyby się jakąś piramidę w środku przecięło, a szczyt się od razu odrzuciło. Jeżeli się jednak chce uczciwie i szczerze zapewnić pewne prawa, to trzeba ramy tak szeroko zakroić i zakreślić, aby te prawa istotnie w nich się pomieścić mogły, ale w tych ramach prawa podobne pomieścić się zupełnie nie mogą.</u>
          <u xml:id="u-36.3" who="#PThon">Przyznaję szczerze, że pomimo natężenia mózgu nie mogę w żaden sposób zrozumieć, dlaczego Ustawodawczy Sejm przystępuje do uregulowania tej kwestji tak lękliwie, tak niezdecydowanie, tak dalece, że nawet w imieniu demokracji kol. Niedziałkowski wypowiedział się przeciw autonomji narodowościowej, oczywiście odnośnie tylko do Żydów. Jak demokracja podobne prawa może zakwestjonować, względnie zupełnie wykluczyć, jest dla mnie zupełnie niezrozumiałem. Bo, proszę Panów, prawa mniejszości narodowych nie są niczem innem i niczem więcej, jak tylko organicznym dalszym ciągiem w rozwoju wyzwolenia człowieka. Jeżeli francuska rewolucja rozpoczęła wyzwolenie obywatelskie i polityczne człowieka od jednostki, to spostrzeżono niebawem, że takie wyzwolenie nie może być nigdy zupełnem, tak długo, dopóki grupy narodowe są traktowane jako etniczny materjał dla mocniejszych narodów, jako taki materjał, który każdej chwili połykać i trawić — czy też nie trawić — można. Żydzi znajdują się w takiem położeniu, oczy wiście zupełnie bezprzykładnem, że nie mają zwartego terytorjum, że są rozsypani. Ale czy kto jest w stanie powątpiewać, że Żydzi stanowią osobną narodowość? Proszę Panów, jestem skłonny powiedzieć, zaryzykować takie twierdzenie, że Żydzi są właśnie narodem kat'egzochen, narodem zupełnie zeszytym tak, jak tylko naród stary może być. Próbowano w rozsypce nas wynaradawiać po dobremu i złemu, gwałtem i cukierkami, jak to zwykle bywa, ale jednak nie dokonano tego dzieła. Nasza narodowość, kiedy była konieczność do tego uciekała się do samej tylko religji, ale kiedy religja nasza rozsadza sama ramy kościoła, czy synagogi ona wychodzi po za te ramy i staje się istotnie całą i pełną narodowością, narazie bez terytorjum. A jeżeli wiemy, że to jest narodowość bez terytorjum, to jest zupełnie dla mnie niezrozumiałem jak mógł p. kol. Niedziałkowski twierdzić, że on nie dopuści do tego, ażeby Polska stała się niejako współwłasnością dwóch, właścicieli równouprawnionych: Żydów i Polaków. Nigdy nikomu nie przyszło do głowy coś podobnego pomyśleć albo też o czemś podobnem marzyć, czegoś podobnego chcieć. Proszę Panów, polski naród który jest twórcą tego Państwa i tego Państwa bezsprzecznym włodarzem, wogóle niema przy jakiemkolwiek rozszerzaniu praw narodowościowych, najmniej przy nadaniu tych praw żydowskiej mniejszości narodowej powodu do obawy o swoją pełną suwerenność. My przecież tutaj żadnych aspiracji terytorialnych nie mamy. A czego my chcemy? Chcemy tylko uzyskać możliwość wyżycia się w ten sposób tradycyjny w taki sposób, który nam jest wrodzonym. I to jest znowu sprawa przedewszystkiem o charakterze kulturalnym. My pragniemy istotnie mieć możność wychowania naszych dzieci w naszym duchu, w naszej tradycji i w naszym języku. I teraz powiada jeden z moich przedmówców, p. Lewandowski, że jeśli idzie o język hebrajski to go nam skonceduje, to zobaczymy, będziemy gadać, ale na żargon się nie godzi. I wytacza tutaj p. Lewandowski odrazu najcięższą armatę, bo sam leksykon Meyera. Myślałem, że ta uczoność będzie nam w przynajmniej pełnej mierze dostarczona, że przynajmniej usłyszymy tu w całości co to pierwszorzędne źródło uczoności, nauk ścisłych, sam leksykon Meyera o żargonie mówi ale, nic podobnego. Słyszeliśmy tylko jakieś krótkie streszczenie i w końcu doszło się do tego, że to jest „Gaunersprache” wobec czego nie można nawet pertraktować o dopuszczenie czegoś podobnego do życia prawno-publicznego.</u>
          <u xml:id="u-36.4" who="#PThon">Oświadczałem już nieraz z tego miejsca i oświadczam ponownie, że nie jestem zwolennikiem i obrońcą języka żydowskiego. Jeśli chodzi o wewnętrzny rozwój w żydostwie, to walczyłem i będę walczyć za rozszerzeniem hebraizmu, i jestem za hebraizacją żydowstwa. Jestem głęboko przekonany, że hebraizacja żydowstwa w ciągu 20–30 lat może być dokonaną szczególnie teraz, kiedy mamy nasz ośrodek kulturalnego życia i odżycia języka w Palestynie.</u>
          <u xml:id="u-36.5" who="#PThon">Nie mogę sobie wyobrazić, jak człowiek kulturalny może twierdzić o języku, którym mówi, w którym płace, w którym śpiewa ludność 12-miljonowa, — bo wszyscy żydzi w Rosji, na Ukrainie, w Polsce, przeważna większość w Ameryce, duża część nawet w tej Francji błogosławionej, a ostatnio duża cześć w Anglji błogosławionej przez pana przedmówcę, — o języku, w którym swoje żale wypłakuje, swoje radości wyśpiewuje, swoje cierpienia wypowiada rzesza 12-miljonowa, jak taki język może być nazwany „Gaunersprache” z powołaniem się na Leksykon Mejeral Tego w żaden sposób zrozumieć nie mogę. Sądzę, że kwestja, który język, hebrajski czy tz. żargon będzie językiem żydów, jest sprawą wewnętrzno-żydowską. W samym żydowstwie ta walka się rozegra, kiedy nasze szkolnictwo będzie w naszych rękach. Uważam, Panowie, że to żadnej szkody Państwu polskiemu nie przyniesie, jeśli nam zostawicie przeprowadzenie tej walki do samego końca.</u>
          <u xml:id="u-36.6" who="#PThon">Ale sama rzecz, samo prawo mniejszości narodowych nie da się przecież dzisiaj pominąć w żadnem państwie. Przecież proszę nie zapominać, że to prawo ma już dziś sankcję najwyższego aereopagu międzynarodowego, a ma także sankcję tego Wysokiego Sejmu, który ratyfikował dodatkowy Traktat Wersalski. Proszę Panów, nie łudźmy się: to, że się tego traktatu nie ogłosiło w „Dzienniku Ustaw Państwowych”, a myślało się, że tem samem pozbawia się go mocy obowiązującej, to jest polityka strusia. Struś głowę pod skrzydła schowa, i będzie myślał że się go nie widzi, on od tego jest strusiem. Taka metoda postępowania z ustawami uchwalonemi nie jest sztuką rządzenia, sztuką polityczną, to raczej należy nazwać sztuczką polityczną. Tu idzie proszę Panów, o zobowiązanie raz przyjęte na siebie, a ja sądzę, że takie zobowiązanie powinno i musi być spełnione. Musi być spełnione przez państwo takie, które powstaje z martwych, a ma zamiar stanąć w pierwszym rzędzie, w pierwszej linji kulturalnych narodów, a jestem pewnym, że tak się też stanie. Przecież Polska nie będzie nigdy żadną Rumunją, Polska będzie należała zawsze do tych narodów i do tych państw, które przodują ludzkości. Tem bardziej musi Polska zobowiązania raz na siebie przyjęte uczciwie i szczerze spełniać, a nie posługiwać się takimi bardzo, przepraszam, tanimi środkami, jakim jest nieogłoszenie ustawy, albo tak elastyczny artykuł, który właściwie nic nie mówi, i nie daje, a udaje, że spełnia wszystko, bo jednak coś tam jest wypisane. Proszę Panów...</u>
          <u xml:id="u-36.7" who="#komentarz">(Głos: Traktat Wersalski, jest tanim środkiem, mów Pan o prawie Żydów a nie o traktacie)</u>
          <u xml:id="u-36.8" who="#PThon">... ależ proszę Panów, będę o tem chętnie mówił. Ktoś powiedział, zdaje mi się, że kolega Niedziałkowski, że Traktat Wersalski jest tanim środkiem. Proszę Panów, wyobraźcie sobie Panowie, że naród żydowski, naród, który dziś liczy 15 miljonów...</u>
          <u xml:id="u-36.9" who="#komentarz">(Głos: Już dodał! Przed chwilą było 10 czy 12 miljonów, reszta to tak na kredyt. Śmiechy)</u>
          <u xml:id="u-36.10" who="#PThon">... jak ten śmiech się skończy, to powiem, że oprócz 12 miljonów Żydów, mówiących po żydowsku jest jeszcze 3 miljony mówiących innymi językami, a więc ten śmiech byt co najmniej przedwczesny.</u>
          <u xml:id="u-36.11" who="#PThon">Naród żydowski rozsypany jest po całym świecie i wszędzie, przeważnie tam, gdzie się znajduje w zwartych masach, jest deptany i maltretowany. Nieszczęście jego bowiem chciało, że właśnie tam jest go najwięcej, gdzie najdziksze panują stosunki — na Ukrainie, w Rosji, gdzie go katują z jednej strony bolszewicy, z drugiej strony kontrrewolucjoniści, gdzie każdy Petlura i każdy Bałachowicz, kto chce i nie chce przechodzi nad nim swoją ciężką stopą. To widzieliśmy podczas wojny, jak i po jej ukończeniu.</u>
          <u xml:id="u-36.12" who="#PThon">Otóż ten nieszczęśliwy naród przyszedł do tego samego Trybunału, do którego przyszły wszystkie narody osiadłe w swojem państwie, powracające do życia, i chcące powrócić do tego życia i żądał swoich praw. Ja bym chciał tego człowieka widzieć, któryby śmiał twierdzić, że to było z naszej strony niesłuszne. Czy przyszliśmy wyłącznie w sprawie Żydów w Polsce? Mówiliśmy przecież o sprawach Żydów w Maroku, Palestynie, Anglji, Ameryce, Rosji, Rumunji, Czechosłowacji i t. d., wszędzie zostały prawa, przyznane nam w Wersalu przyjęte. Nie obarczajcież nas odpowiedzialnością. że my to narzucamy Wam wyłącznie ten traktat. Powiadacie sami, że te postanowienia, które się odnoszą do Żydów, najmniej są bolesne dla Polski. A jednak nie występujecie nigdy przeciw, np., umiędzynarodowieniu Wisły, a. ciągle występujecie przeciw temu, że Żydom nadano pewne prawa.</u>
          <u xml:id="u-36.13" who="#PThon">Miałem jeszcze mówić o prawach Żydów. Czyż to się nie rozumie samo rzez się? Nie chcemy i nie możemy być etnograficznym materjałem dla innych narodów. A dlaczego tak się upieracie przy tem, ażebyśmy Wam byli takim materjałem etnicznym? Panowie, jak długo Polska była w niewoli, to oczywiście każdy Polak mógł i musiał tylko narodowo myśleć, narodowo czuć i swoją kulturę ująć jako narodową i wszystko tylko z narodowego punktu widzenia oceniać, ujmować i traktować. Dzisiaj jest osiągnięty wyższy szczebel, osiągnięty szczebel państwowości i Panowie będziecie musieli przejść z narodowego myślenia do sposobu myślenia państwowego.</u>
          <u xml:id="u-36.14" who="#PThon">Państwo polskie nie może istnieć w etnograficznych granicach, nie może w żaden sposób istnieć w granicach tylko etnograficznych, bo by się w nich dusiło. Ono musi się rozszerzyć, a rozszerza się w takich rozmiarach, że przecież będzie w Państwie polskiem aż 40% innych narodowości. Powiadam i powtarzam: naród polski, tego państwa jedyny twórca i bezsprzeczny włodarz, będzie zawsze wyciskał swoje znamię, swój charakter i swoje piętno na tem Państwie, ale innym narodowościom musi państwo dać możność do wyżycia się i rozwoju. A między temi narodowościami są i Żydzi. Ale my najmniej żądamy, a co nam się da z tych praw najmniej jest bolesnem dla Polski, bo jesteśmy narodem, który nie ma terytorjalnych aspiracji, który nie ma pretensji do autonomji z własnym Sejmem i rządem, który o prawach w takim zakroju nawet nie marzy. Więc ja sądzę, że prawo nasze wypływa z prymitywnych zasad demokratycznego światopoglądu i zupełnie nie rozumiem, jak przedstawiciel skrajnej demokracji mógł tego prawa nam odmówić i powiedzieć nam: idźcie do synagogi, jeśli chcecie pozostać Żydami. To musi tak być, bo my tak każemy.</u>
          <u xml:id="u-36.15" who="#PThon">Państwowo — tak, jesteśmy przy Polsce całem sercem, ale narodowo, pozwólcie nam być sobą. Sądzę, że to by dało Polsce dużo korzyści, już choćby dlatego, że płaszczyzna tarcia by się zmniejszyła, a zostałby wyłączony szereg kwestji, w których może przyjść do tarć. Panowie wiecie bardzo dobrze, że w tej ciężkiej sytuacji, w której się Państwo znajduje, w hm mozole, w którym ono się dźwiga, każda odrobina siły jest potrzebną. Trzeba wszystkich zebrać i łączyć, ale łączyć nie można niezadowolonych z zadowolonymi. Nie można łączyć parjasów z panami, nie można łączyć obywateli niższych kategorji z wyższemi. Tylko równych z równymi można łączyć do wspólnej i skutecznej pracy, do której w każdej chwili jesteśmy gotowi.</u>
          <u xml:id="u-36.16" who="#komentarz">(P. Lewandowski: Czy kupicie co od polskiego rzeźnika, albo polskiego kupca?)</u>
          <u xml:id="u-36.17" who="#PThon">Dla czegożby nie? Od rzeźnika nie, bo tu już są rytualne przepisy, ale od kupca oczywiście. Ja rozumiem bardzo dobrze, o co idzie, bo asymilacja, której się od nas domagacie, także przed synagogą nie stanie. Ale to jest rzecz dalsza, nad tem nie będę się rozwodzić.</u>
          <u xml:id="u-36.18" who="#PThon">Dlatego my byśmy pragnęli, aby ten artykuł, który reguluje te zasadnicze prawa, był tak ułożony, ażeby rzeczywiście objął całokształt tego prawa, ażeby tam było jasno powiedziane, jak ma wyglądać organizacja wewnętrzna, którą Państwo Polskie w swoich ustawach zasadniczych dopuszcza, aby była budową rzeczywiście piramidalną, budową od podstaw aż do samego szczytu. Pragnęlibyśmy, i zdaje się, że to byłoby bardzo w interesie Państwa Polskiego, ażeby nawet w centralnych instancjach, w Radzie Ministrów był osobny referat spraw narodowościowych, osobne Ministerstwo, gdzie ewentualnie każda narodowość miałaby swego podsekretarza stanu. W takim razie wszystko by się ułożyło wewnątrz Państwa i nigdy żadne swary i spory nie wychodziłyby poza obręb tego Państwa, przed forum zewnętrzne, któreby sobie arogowało prawo wejrzeć i mieszać się w nasze sprawy. A wejrzenie w nasze sprawy państwowe jest dzisiaj rzeczą możliwą, która wynika z istoty Ligi Narodów, skoro Polska przystąpiła do Ligi Narodów, poddała się jej kontroli. Mniejsza o to, czem ta Liga Narodów jest, a czem ona może być. Mojem zdaniem ona jest tak, — jak kiedyś było powiedziane o trzecim stanie we Francji, że jest niczem, a może być wszystkiem, — jest dzisiaj istotnie niczem, ale może być wszystkiem. A na wszelki wypadek to prawo ona już zachowa, że będzie mogła zawsze wejrzeć, wglądnąć dokładnie nawet w wewnętrzne stosunki danego państwa. Ale nie chciałbym, aby Liga Narodów miała do czynienia z Polską z żalami na Polskę — nie pragnąłbym tego, a temu można zapobiec w bardzo łatwy sposób, w ten mianowicie, że się stworzy tutaj pełnię praw, która się obywatelom należy, jako jednostkom i jako członkom pewnej rasowej, wyznaniowej, narodowej, językowej grupy.</u>
          <u xml:id="u-36.19" who="#PThon">Te wszystkie szczegółowe określenia były w Paryżu używane zamiast jednego słowa: narodowość, bo oni, jak wiadomo, tego słowa, tego terminu nie znają w naszem zrozumieniu. Dla nich nationalite oznacza państwowość. My mamy jednak inną terminologję, my odróżniamy narodowość od Państwa. Państwo jest dla nas szerszem pojęciem niż narodowość. Wtłoczmy więc w to szersze pojęcie, w ten szerszy krąg, węższe kręgi i wtedy Państwo Polskie stanie na wysokości i będzie silne tak, jak mu przystoi, jak mu tego życzyć należy i jakiem rzeczywiście będzie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Osiecki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#POsiecki">Zanim przystąpię do omawiania właściwego art. 113, do którego chciałem wnieść poprawkę, muszę, nawiązując do przemówienia mego przedmówcy, zaznaczyć, że jednak p. dr. Thon myli się, twierdząc, że przez ustawę konstytucyjną, jaką tu proponujemy, chcemy przekreślić w pewnym ustępie Traktat Wersalski. Takiej intencji, zdaje się, ani wśród zebrania naszego tutaj, ani w Komisji Konstytucyjnej nie było. Jeśli chodzi o prawa narodowościowe, to te są całkowicie zagwarantowane przez art. 112, który w pierwszej części mówi:</u>
          <u xml:id="u-38.1" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-38.2" who="#POsiecki">Każdy obywatel ma prawo zachowania swej narodowości i pielęgnowania swojej mowy i właściwości narodowych”. Zdaje się, że wyraźniej tego ująć nie można.</u>
          <u xml:id="u-38.3" who="#POsiecki">P. Dr. Thon twierdzi, że art. 113 pod tym względem jest niejasny, ale art. 113 w dalszym ciągu rozwija tylko tą zasadniczą myśl, która została przeprowadzona w art. 112. Chodzi tutaj o formą i o sposób, w jaki to będzie zrobione. I dlatego też sądzą, że podejrzenie jego pod tym względem jest zupełnie niesłuszne i nieuzasadnione.</u>
          <u xml:id="u-38.4" who="#POsiecki">Jeśli chodzi o art. 113, to pragnąłbym tutaj wnieść pewną poprawką. Mianowicie jest powiedziane, że osobne ustawy państwowe zabezpieczą mniejszościom w Państwie Polskiem pełny i swobodny rozwój ich właściwości narodowościowych itd. w obrąbie związków samorządu powszechnego.</u>
          <u xml:id="u-38.5" who="#POsiecki">Uważam, że ustąp ten krępuje przyszłego ustawodawcą, który będzie chciał pod tym względem sprawą narodowościową u nas ująć — sprawą ustawodawstwa wtłacza w ramy związku samorządu powszechnego. W Państwie Polskiem będziemy mieli i mamy kilka mniejszości narodowych i nie możemy ich postawić na jednej równi, nie możemy wszystkich mniejszości narodowościowych, które znajdują się w jednym gmachu, razem z nami wtłoczyć pod jeden szablon, który mają. Jeśli Weźmiemy narodowości — mamy narodowości liczniejsze, mamy narodowości mniej liczne, mamy narodowość wreszcie, o której przed chwilą dr. Thon mówił, narodowość żydowską, która jest bezterytorjalna. Sądzą, że rozstrzygnięcie tych spraw, w ramie jednej ustawy, podciągnąć pod jeden i ten sam paragraf się nie da. I dlatego pragnąłbym, ażeby przyszłemu ustawodawcy w tym względzie zostawić większą swobodą. Każdą narodowość Państwo Polskie, a raczej Sejm polski będzie musiał traktować odrębnie i w zależności od charakteru tej narodowości, od jej liczby i siły, jaką ma w państwie, będzie mogła otrzymać te formy postępowania, w których będą zagwarantowane jej prawa.</u>
          <u xml:id="u-38.6" who="#POsiecki">1 dlatego proponują, ażeby w art. 113 wykreślić ustąp „W obrąbie związku samorządu powszechnego”, i pozostawić to do uznania ustawodawcy, który będzie regulował sprawą mniejszości narodowościowych w Sejmie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#Marszałek">Głos ma poseł Hartglas.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#PHartglas">Wysoko Izbo! Pan poseł Osiecki powiedział, że art. 112 w zupełności zabezpiecza prawa mniejszości narodowych, a w ich liczbie i prawa tej mniejszości, która do całej pełni praw mniejszości narodowych terytorjalnych pretensji niema — mniejszości żydowskiej. Jednakże w gruncie rzeczy tak nie jest, a najlepszym dowodem, że tak nie jest, że w pierwszej części art. 112 nie ujęto wszystkiego z dostateczną ścisłością — jest nasza poprawka do art. 112, która ujmuje tą samą sprawą bardziej wyczerpująco.</u>
          <u xml:id="u-40.1" who="#PHartglas">Ja gotów jestem wierzyć p. kol. Osieckiemu, że nikt nie miał zamiaru w Komisji Konstytucyjnej i może nikt niema zamiaru na plenum Sejmu ograniczać praw mniejszości narodowej żydowskiej, jakie jej już zostały przyznane przez Ligą Narodów. Ale poseł Osiecki nie może ręczyć za przyszłe władze, które jeszcze w Polsce będą, a które będą korzystały z każdego niedomówienia, z każdego nie dość pełnego ujęcia sprawy, ażeby taką kontrolą nad wewnętrznemi sprawami żydowskiemi roztoczyć, jak to próbował w dziedzinie języka żydowskie go zrobić szanowny kol. p. Lewandowski.</u>
          <u xml:id="u-40.2" who="#komentarz">(P. Lewandowski: to opinja innych!)</u>
          <u xml:id="u-40.3" who="#PHartglas">Proszą p. kol. Lewandowskiego, jeżeli się kto powołuje na opinją innych, to trzeba się powoływać na opinją z lat ostatnich, na opinją taką, na którą się można w poważnem zebraniu ludzi poważnych śmiało powołać.</u>
          <u xml:id="u-40.4" who="#komentarz">(P. Rudziński: Leksykon p. Hartglasa)</u>
          <u xml:id="u-40.5" who="#PHartglas">Nie, Panie kolego, ja jeszcze leksykonów nie piszę. Ludzie tej daty co p. Mayer mieli też wątpliwości, czy język polski, jest językiem czy tylko gwarą?</u>
          <u xml:id="u-40.6" who="#komentarz">(P. Rudziński: Proszą skończyć, wrócić do leksykonu Hartglasa)</u>
          <u xml:id="u-40.7" who="#PHartglas">Skąd Panu do leksykonów, niech Pan wraca lepiej do „Rozwoju”.</u>
          <u xml:id="u-40.8" who="#PHartglas">Wracam do art. 112 i chcą zaznaczyć że artykuł ten mówi, iż każdy obywatel ma prawo zachować swą narodowość i pielęgnować swoją mową i właściwości narodowe wszakże wcale nie wskazuje, jakie zakreśla granice dla zachowania tej swojej narodowości, w jaki sposób pozwala obywatelom pielęgnować swoją mową i właściwości narodowe.</u>
          <u xml:id="u-40.9" who="#PHartglas">Proszą Panów. W Niemczech dawniej nie zakazywano Polakom mówić po polsku ani w domu, ani na ulicy, ale jednakże używanie języka polskiego w szkołach było zakazane.</u>
          <u xml:id="u-40.10" who="#PHartglas">Otóż, gdyby teraz zaprosić którego z panów przedstawicieli tych poglądów hakatystycznych powiedział by on, że pierwszy ustąp art. 112 gotów jest włączyć do najnowszej konstytucji niemieckiej, o ile by ją miał możność zastosować względem ludności polskiej, a nie przeszkadzałoby mu to zakazać używania języka polskiego w szkole. Był okres w Rosji, kiedy język polski, naogół dopuszczalny w domu, był jednak zakazany w miejscach publicznych. Na ulicy w Brześciu Litewskim mogłem mówić po polsku, ale na dworcu kolejowym w Brześciu Litewskim mogłem mieć z tego powodu niezbyt przyjemną scysję z żandarmem, bo istniał okólnik, zakazujący używania języka polskiego w miejscach publicznych i urzędach. Zatem twierdzę, że w tej formie art. 112 nie mówiąc, wyraźnie o tem, iż język mniejszości narodowej może być przez nią używany dowolnie w stosunkach prywatnych, na zebraniach publicznych i w druku, nie wyczerpuje jeszcze całokształtu kwestji, posiada dużo niedopowiedzeń, pozostawia szerokie pole do rozmaitych komentarzy i nadużyć administracji. Ja nie chcę nikomu imputować złej woli w danym wypadku przy redakcji tego artykułu, ale trzeba się liczyć z psychologją ludzką. Proszę Panów, my Żydzi bardzo dobrze rozumiemy, czem jest wszelkie ograniczenie narodowościowe. Pod tym względem jesteśmy bardzo wrażliwi, a być może przeczuleni. Myśmy się przyglądali temu, co się działo dookoła nas. Myśmy się przyglądali tym cierpieniom, jakie przechodził naród polski w zaborze pruskim i rosyjskim. Sprawa Wrześni jest nam jeszcze pamiętną. Ale proszę Panów, warunki się zmieniają i te narody, które jęczały jeszcze niedawno pod jarzmem państw obcych, dochodzą powoli do swojej państwowości i powoli zapominają o tem, co same przeszły i przestają odczuwać całą subtelność rozmaitych określeń, jaka jest niezbędną dla oszczędzenia podobnych cierpień innym ludom, które nie doszły do swojej państwowości i które tutaj nigdy do swojej państwowości nie dojdą i do niej nie aspirują.</u>
          <u xml:id="u-40.11" who="#komentarz">(P. Lewandowski: Dlatego też chcemy dać język hebrajski)</u>
          <u xml:id="u-40.12" who="#PHartglas">Jestem bardzo wdzięczny, panu koledze Lewandowskiemu, że jest sjonistą, ale wołałbym sjonistę innego pokroju. My mamy wiele dowodów w naszym klubie, tomy całe, w jaki sposób administracja już obecnie szykanuje mniejszość narodową żydowską w pielęgnowaniu jej mowy i jej właściwości narodowych.</u>
          <u xml:id="u-40.13" who="#komentarz">(Głos: Jakie to dowody?)</u>
          <u xml:id="u-40.14" who="#PHartglas">Natychmiast, proszę Panów, po osiągnięciu niepodległości tu i owdzie zaczęto rozwiązywać zebrania żydowskie, na których przemawiano po żydowsku. Przypominało to zupełnie te czasy, kiedy paragraf kagańcowy w Poznańskiem stosowany był w całej pełni w stosunku do ludności polskiej. Zaczęliśmy się zwracać do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i po długich pertraktacjach uzyskaliśmy okólnik w nieurzędowym, na wszelki wypadek dziale „Monitora” o tem, że niema żadnych ograniczeń dla używania języka żydowskiego na zebraniach, że wobec tego należy jedynie przestrzegać, ażeby przestrzegano przepisy, normujące sposób zwoływania i prowadzenia zebrań. Gdy jednakże niektórzy starostowie nadal uprawiali politykę rozwiązywania zebrań, prowadzonych w języku żydowskim, — do najgorliwszych należał starosta w Białej Podlaskiej — i zwróciliśmy się do niego z zapytaniem, jak mamy tłumaczyć jego postępowanie wobec okólnika ministerjalnego, odpowiedział on to, czegośmy się zupełnie nie spodziewali: „Proszę Panów, gdyby p. Minister poważnie myślał, toby tego nie ogłosił w dziale nieurzędowym „Monitora”. Nie mogliśmy na to nic odpowiedzieć. Ale to nam daje wskazówkę, że daje się nam pewne prawa i przywileje, ale w taki sposób, ażeby administracja mogła je gwałcić, — i nasza podejrzliwość bywa przeto uzasadniona.</u>
          <u xml:id="u-40.15" who="#PHartglas">Wreszcie jęto się nowego sposobu, mianowicie powiedziano: dobrze, zebranie może się prowadzić i w języku żydowskim, ale w każdym razie organizatorowie zebrania muszą dostarczyć protokułu tego wszystkiego, co mówiono na posiedzeniu. Jakkolwiek dla nas jest zupełnie zrozumiałem, że policja w każdem mieście i miasteczku posiada dostateczną ilość ajentów tajnych, znających dobrze język żydowski, którzyby mogli asystować na zebraniu żydowskiem — a siedzi ich tam istotnie zawsze kilku i słucha, — to jednak dla miłego spokoju zaczęliśmy robić protokóły. I wtedy zaczęto żądać nieomal stenograficznych sprawozdań. Mam tu takie protokóły nieomal stenograficzne, które uznano za niewystarczające, a gdy zwróciliśmy się do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych z prośbą o wskazanie, w jaki sposób bardziej wyczerpujący protokół napisać, Ministerstwo żadnej odpowiedzi dać nie mogło.</u>
          <u xml:id="u-40.16" who="#PHartglas">Tak szykanuje się u nas język żydowski. Nie będę mówił już o tem, że nawet w ostatnich tygodniach w Będzinie władze oświadczyły, że nie pozwolą na zebrania, jeżeli nie będą prowadzone w języku polskim. Tak szybko zapomina nasza prowincjonalna administracja o smutnych doświadczeniach w Poznańskiem!</u>
          <u xml:id="u-40.17" who="#PHartglas">Ażeby dogodzić panu koledze Lewandowskiemu, muszę się powołać na praktykę władz kaliskich. Władze kaliskie nie są widocznie sjonistycznie usposobione i zwróciły się do miejscowej organizacji sjonistycznej ni mniej ni więcej tylko z żądaniem, ażeby ona swoich sprawnie prowadziła w języku hebrajskim, jeno w polskim. Więc okazało się, że nie chodzi tu bynajmniej o język żydowski, czy hebrajski, chodzi o to, aby Żydom nie pozwolić rozwijać swoich właściwości narodowych i swojego języka, jakimkolwiek język ten będzie. Rekord pobija jednakże p. Starosta białostocki, który ogłasza ni mniej, ni więcej tylko takie rozporządzenie z dn. 6 września r. b.: „Na zasadzie ustawy z dn. 25 lipca 1919 r. o zabezpieczeniu spokoju i porządku publicznego w Państwie zarządzam co następuje: wszelkie szyldy, napisy i tablice, wywieszone przed lokalami, muszą być wyłącznie w języku polskim z pominięciem tekstu w języku żargonowym lub rosyjskim”. Jeśli umieszczę napis żydowski obok napisu polskiego dla tej publiczności żydowskiej, która w Białymstoku, panowie wiecie, stanowi znaczny odsetek ludności, a która języka polskiego, a częstokroć i rosyjskiego nie zna, to bezpieczeństwo Państwa Polskiego będzie zagrożone! Jak dalece rozumiały bezsensowność tego zarządzenia władze białostockie dowodzi to, że kiedy jeszcze przed ogłoszeniem oficjalnem tego rozporządzenia poseł Farbstein był u wojewody białostockiego i zapytał go, na zasadzie jakiego prawa zakazuje on napisów żydowskich, pan wojewoda odpowiedział: „To bolszewicy wydali takie prawo podczas kiedy byli w Białymstoku”. Pan wojewoda snać nie był pewny, czy to prawo jest bolszewickie, czy nie.</u>
          <u xml:id="u-40.18" who="#PHartglas">To mimowolne, niezbyt dowcipne usprawiedliwienie się pana wojewody wskazuje jednak, że takie metody kagańcowe, metody tłumienia cudzej mowy, mogą znaleźć usprawiedliwienie jedynie w stosunkach bolszewickich.</u>
          <u xml:id="u-40.19" who="#PHartglas">Mamy jeszcze wiele przepisów do dzisiejszego dnia nie skasowanych. Skasowania ich nie można się doprosić od paja 1919 r., do skasowania ich nie dopuszcza Prezydjum Ministrów, już od miesięcy, uwięziwszy opracowany przezemnie z polecenia Komisji Prawniczej wniosek o uchylenie dawnych ograniczeń rosyjskich względem Żydów.</u>
          <u xml:id="u-40.20" who="#PHartglas">Mamy prawo, które wyraźnie zakazuje używania w stosunkach prywatnoprawnych języka żydowskiego i hebrajskiego. Jest to, jak Panom prawdopodobnie wiadomo, art. 7 t. zw. aktu emancypacyjnego Wielopolskiego z 1862 r., który mówi, że wszelkie dokumenty prywatne, spisane lub podpisane w języku żydowskim lub hebrajskim, są prawnie nieważne, t. zn. że gdyby — co się często zdarza, — obywatel ziemski sprzedał zboże żydowi i nie otrzymał całej gotówki, a wziął zobowiązanie w języku żydowskim, to sąd temu obywatelowi nic nie powinien zasądzić. Co prawda sądy same, rozumiejąc bezsensowność tego zarządzenia, prawa tego nie stosują z małemi wyjątkami.</u>
          <u xml:id="u-40.21" who="#PHartglas">Ciekawą jest rzeczą, że w Małopolsce administracja miejscowa do dzisiejszego dnia okazuje taką wierność dla rządów Habsburgów, iż jeszcze stosuje dekrety nadworne 1814 i 1846 r., zakazujące używania języka żydowskiego w stosunkach cywilno-prawnych.</u>
          <u xml:id="u-40.22" who="#komentarz">(P. Grzędzielski: Ustawy obowiązują, dopóki ich nie uchylono!)</u>
          <u xml:id="u-40.23" who="#PHartglas">Wielu przepisów nie uchylono w Małopolsce, a jednak nikt ich faktycznie nie stosuje, ale te dekrety, stworzone w czasie, kiedy zabór austrjacki był najbardziej upośledzony ze wszystkich trzech zaborów, stworzone w 1814 r., kiedy germanizacja była w Austrji najgorliwiej uprawianą, te dekrety stosuje się do dzisiejszego dnia. Zupełnie zgadzam się z p. Grzędzielskim, że ustawy nieuchylone obowiązują, ale chodzi nam o to, żeby stworzyć podstawę w konstytucji, zmuszającą nasze władze, i urzędy do niesabotowania ustaw, zdążających do uchylenia przepisów prawnych, sprzecznych z zasadą szanowania praw mniejszości narodowych.</u>
          <u xml:id="u-40.24" who="#PHartglas">W tejże samej Małopolsce i to w okresie, kiedy się mówi tam o pozyskaniu sympatji ludności żydowskiej, kiedy się urządza wiece w Tarnopolu i Brzeżanach, w tejże samej Małopolsce zakazuje się tworzenia stowarzyszeń żydowskich na zasadzie tego samego argumentu; zakazuje się np. nawiązania stowarzyszenia oświatowego, jako ekskluzywnie żydowskiego i szkodliwego dla spokojnego współżycia Żydów i innych obywateli. Jednak nie słyszałem, żeby władze gdziekolwiek zakazywały zawiązywania oddziałów Towarzystwa „Rozwój”, które jest wybitnie ekskluzywne, katolicko polskie i wobec tego mogłoby stać się tak samo szkodliwe, — jak to tutaj. twierdzą, — dla spokojnego współżycia Żydów z innymi obywatelami. Dlaczego ten wzgląd na ekskluzywność i szkodliwość dotyczy tylko ludności żydowskiej i czy w tym wypadku można mówić, że istotnie istnieje jakikolwiek zamiar szczery, ażeby nie uszczuplać praw ludności żydowskiej do pielęgnowania swojej umowy i właściwości narodowych?</u>
          <u xml:id="u-40.25" who="#PHartglas">P. kol. Lewandowski próbował rzecz przedstawić tak, że niema nic przeciw językowi hebrajskiemu, obrusza się tylko na język żydowski.</u>
          <u xml:id="u-40.26" who="#komentarz">(Głosy: żargon)</u>
          <u xml:id="u-40.27" who="#PHartglas">Proszę Panów! Żargon to jest pogardliwe miano dla języka żydowskiego. Mojem zdaniem, nie wdając się w przyszłość tego języka, w którę ja osobiście nie bardzo wierzę, każdy język, którym mówią miljony ludzi, ma prawo istnieć póty, póki ci ludzie tym językiem mówią i mówić pragną. Jeżeli będziemy dowodzili, tak jak p. kol. Lewandowski, że ten język jest niemiły dla ucha, to muszę zaznaczyć, że prawdopodobnie p. kol. Lewandowski nigdy nie słyszał języka holenderskiego, bo zaręczam, że język holenderski jest daleko bardziej niemiły dla ucha. Przytoczę parę słów! „Kałte mełk” (Kałte melk) to znaczy „zimne mleko,” albo nazwę ulicy w Hadze: „Chedempte Chracht” (Gedempte Gracht).</u>
          <u xml:id="u-40.28" who="#PHartglas">Proszę Panów w dźwięku jest ten język tak zbliżony do języka żydowskiego, że gdyśmy byli w swoim czasie w Holandji, to dla żartu mówiliśmy do holendrów po żydowsku, a ci nie mogli się zorjentować, że się mówi do nich nie po holendersku, póki wreszcie nie zrozumieli, żeśmy mówili innym językiem. A jednak z tego powodu nikt nie zaprzeczy językowi holenderskiemu prawa do życia. Nie można krytykować języka z punktu widzenia dźwięczności jego dla osób mówiących innym językiem, jeno trzeba stanąć na tem stanowisku, czy istnieje znaczna ilość ludzi, mówiących tym językiem, czy nie.</u>
          <u xml:id="u-40.29" who="#PHartglas">Na to odpowiem, że w granicach Polski, w tych granicach jakie — mamy nadzieję — Polska posiędzie, będzie mówiła po żydowsku większa ilość ludzi, niż na całej kuli ziemskiej mówi językiem bułgarskim. Stąd nikt nie wyciągnie wniosku, że bułgarzy mają wskutek tego mniej praw do rozwoju swego języka, aniżeli należałoby to przyznać ludności żydowskiej. Pan kol. Lewandowski nie jest tak dobrze poinformowany choćby co do tej samej Francji, bo przed dziesięciu laty municypalność m. Paryża utrzymywała sumptem miejskim dla uchodźców z Rosji i Galicji kilka szkół początkowych z wykładowym językiem żydowskim. Zresztą, język holenderski jest nie mniej blizki do niemieckiego, niż żydowski, zaś język angielski jest zlepkiem słów i form germańskich, romańskich i celtyckich, a istnieją, kwitną i cieszą się ogólnem poważaniem.</u>
          <u xml:id="u-40.30" who="#PHartglas">Co się tyczy autochtonów francuskich, o których mówi z miejsca p. kolega Lewandowski — to jest to nieliczna garstka Żydów, którzy się od dawien dawna zasymilowali pod względem językowym, a nawet — jak we Francji — pod względem narodowościowym. We Francji stanowili Żydzi mały odsetek i zasymilizowali się, zanim doszli do uświadomienia swojej odrębności narodowej. W Polsce tego nie będzie z tego względu, że Żydów jest dużo, że wszędzie stanowią odsetek znaczny i uświadomili sobie swoją odrębność narodową, zanim zaczęli się asymilować. Wobec tego sprawa asymilacji w Polsce jest już przesądzona i przegrana. Budować na tem nadziei nie można, ale gdyby nawet Panowie na tem budowali nadzieje, to sądzę, że przymusowa asymilacja przez zabranianie ludności używania jej języka mogłaby doprowadzić jedynie do wzmocnienia siły odpornej, do takiego samego skutku, do jakiego doprowadziła wszędzie przymusowa asymilacja, stosowana bądź wobec Polaków bądź wobec Czechów.</u>
          <u xml:id="u-40.31" who="#PHartglas">Na tem samem stanowisku, co p. poseł Lewandowski względem Żydów, stał rząd rosyjski względem Ukraińców. Rząd rosyjski twierdził, że niema narodowości ukraińskiej, i niema języka ukraińskiego, a tymczasem teraz mamy „sojusznika” Petlurę. (ks Lutosławski: mają Panowie sojusznika Petlurę, to fakt). Wobec możności stosowania takich poglądów, jak np. p. kolegi Lewandowskiego, jest tem ważniejsze, ażeby w konstytucji był zastrzeżony przepis, nie dopuszczający do samowolnego komentowania praw mniejszości narodowej i tego, co jest właściwością narodową: co jest językiem mniejszości narodowej. Temu celowi w zupełności odpowiadają zaproponowane przez nas poprawki. I proszę Panów zwrócić uwagę na jedną okoliczność. W uchwaleniu tej poprawki Wysoka Izba obecnie, mojem zdaniem, jest bardzo zainteresowana dlatego, że jest to już fakt stwierdzony, z którym się liczyć musimy, — że znaczne grupy narodowości polskiej, mniej lub więcej rozproszone, będą się znajdowały w państwach ościennych. Jeżeli naród polski będzie się domagał stosowania zasady poszanowania praw mniejszości narodowych, — i to mniejszości narodowych, które należy uważać za rozproszone — w stosunku do tych rozproszonych grup polskich, jakie się okażą po za granicami Państwa Polskiego, to nie można dać broni w ręce tamtym państwom i tamtym sejmom, umożliwić im powoływanie się na odstępstwo od tej zasady uczynione w konstytucji polskiej.</u>
          <u xml:id="u-40.32" who="#komentarz">(P. Rudnicki: do Palestyny nie pojedziemy)</u>
          <u xml:id="u-40.33" who="#PHartglas">Może, może „Rozwój” jeszcze się przetransplantuje do Palestyny, jeżeli tylko to mu da dobre zyski, bo na to głównie teraz Panowie się oglądacie.</u>
          <u xml:id="u-40.34" who="#PHartglas">Ja wprawdzie nie miałem zamiaru powoływać się na Traktat Wersalski, ale uczynili to tutaj inni, pan kolega Osiecki nawet twierdził, że zaprojektowana treść art. 112 i 113 nie uchybia postanowieniom Traktatu Wersalskiego. Ja zaś twierdzę stanowczo, że tak nie jest, że właśnie uchybia. Mianowicie art. 1 Traktatu Wersalskiego mówi wyraźnie, że postanowienia art. 2 do 8 włącznie muszą być włączone do konstytucji, — i otóż do art. 112 włączono przepis art. 8, ale pominięto przepis art. 7, którego dosłownem tłomaczeniem jest nasza poprawka. Jeżeli się odmawia wciągnięcia zaprojektowanej poprawki, będącej dosłownem tłumaczeniem jednego z artykułów tego traktatu, to tem samem wskazuje się na to, że w danym wypadku ten traktat zamierza się pogwałcić.</u>
          <u xml:id="u-40.35" who="#PHartglas">Tutaj rozległ się głos szanowanego przezemnie osobiście kolegi Pużaka, że nie należy się powoływać na Traktat Wersalski. Nie wiem dlaczego kolega Pużak to zdanie stosuje tylko względem Żydów, że nie należy powoływać się na Traktat Wersalski, kiedy tutaj mam wyciętą z „Rzeczypospolitej” depeszę z Cieszyna, która mówi: „W ten sposób ludność polska tej części Śląska Cieszyńskiego ulega majoryzacji przez Czechów, co jest sprzeczne z zapewnieniami ich o poszanowaniu praw mniejszości narodowych z postanowieniami „Traktatu Wersalskiego”. Kiedy zaczynają gwałcić Traktat Wersalski w stosunku do ludności polskiej, będącej poza granicami Polski jak w Cieszyńskiem, albo jak w Rydze przy komentowaniu prawa o obywatelstwie łotewskiem, to ludność polska powołuje się na traktat o mniejszościach narodowych. Jeśli to samo dotyczy Żydów, to się uważa, że ludność żydowska nie powinna się powoływać na traktat Wersalski.</u>
          <u xml:id="u-40.36" who="#PHartglas">Ja w zupełności rozumiem, że przewodnia myśl Ligi Narodów, związana ściśle z traktatem, nie została przeprowadzona konsekwentnie do końca; że ten traktat i konstytucja Ligi Narodów stworzyły jakieś narody uprzywilejowane, mocarstwa uprzywilejowane, które decydują o losach mniej uprzywilejowanych państw i które narzucają tym mniej uprzywilejowanym państwom te lub inne postanowienia. I zaręczam Panom, że dla mnie byłoby o wiele milszem, gdyby jeszcze przed zredagowaniem i uchwaleniem Traktatu Wersalskiego Sejm ten ustanowił zasadę ochrony mniejszości narodowych, ale skoro tak się nie stało i skoro dopiero wyższy trybunał musiał o tem pomyśleć, to nie można mu z tego zarzutu robić. Możnaby jedynie żądać, by ideę Ligi Narodów przeprowadzono konsekwentnie do końca i by decydowały nie tylko same uprzywilejowane mocarstwa, ale ogólne zebranie wszystkich członków Ligi Narodów.</u>
          <u xml:id="u-40.37" who="#PHartglas">To tylko można zaznaczać, ale nie możemy nic zarzucić zasadniczej myśli ochrony praw mniejszości narodowych, można powiedzieć, że traktat o ochronie mniejszości narodowych należałoby nareszcie wprowadzić w Anglji i w Ameryce — ja się z tem zgadzam, ale stąd nie wynika, ażeby on moralnie nie obowiązywał Polski, tej Polski, która tyle przecierpiała pod względem narodowym. Gdy chodzi o mniejszości narodowe polskie poza granicami Polski. Panowie powołujecie się na te same postulaty, na które my się tu powołujemy, ale gdy my zaczynamy mówić o tych samych postulatach, krzyczycie nam”. „Do Palestyny”. Muszę powiedzieć, że to niestety bardzo przypomina powiastkę o tym Hotentocie, który twierdził, że gdy jemu ukradną żonę, — to źle, ale jeśli on ukradnie komuś żonę — to jest dobrze. Wobec tego sądzę, że jeśli istotnie większość Izby nie ma zamiaru, jak to powiedział poseł Osiecki — ograniczania praw życiowo możliwych, — my rozumiemy. że nie jesteśmy narodowością terytorjalną — narodowości żydowskiej w Polsce, jeśli istotnie większość Izby nie ma zamiaru uchybiania tym zasadom, które zostały przeprowadzone w traktacie o mniejszościach narodowych, a o których powiedział b. prezydent ministrów p. Paderewski, że Polska i tak te same zasady byłaby wprowadziła w życie, to sądzę, że Izba przychyli się do naszej opinji i uchwali poprawki, które projektujemy a które zabezpieczą nietylko żydowską mniejszość narodową, ale i inne mniejszości narodowe od samowoli administracji, od opacznego komentowania słów konstytucji przez ludzi złej woli.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#Marszałek">Głos ma p. ks. Lutosławski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#PksLutosławski">Wysoka Izbo! Mamy więc znów dzień żydowski w Sejmie. Mowy p. rabina Thona słuchałem z wielką uwagą i muszę powiedzieć, że to jest jedno z tych nielicznych przemówień przedstawicieli Żydów, które nie zawierało w sobie niczego, coby nas mogło specjalnie obrażać, czy prowokować, ale wykładało spokojnie żydowski punkt widzenia na to niezmiernie trudne zagadnienie.</u>
          <u xml:id="u-42.1" who="#PksLutosławski">Na bardzo wiele przesłanek p. dr. Thona się zgadzam, ale wyprowadzam z nich odmienne wnioski. Jeśli jest prawdą, że naród nie może żyć w takich warunkach, w jakich go stawia ustawodawstwo państwa, w którem nie jest gospodarzem, to z tego ja wyprowadzam wniosek, że upieranie się przy korzystaniu z Państwa bez własnego terytorjum nie jest uzasadnione, że naród może żyć pełnią życia tylko na własnem terytorjum i dalej, że posiadanie terytorjum należy do najistotniejszych cech pojęcia narodu. Jeżeliby pan. dr. Thon, tłumacząc nam, jak źle jest Żydom bez terytorjum, wezwał naszej pomocy, żebyśmy im pomogli do osiągnięcia własnego terytorjum, to sądzę, że może znalazłby się sposób, którymby Rzeczpospolita w tem godziwem dziele umożliwiła 15 milionowemu narodowi szczęśliwe życie.</u>
          <u xml:id="u-42.2" who="#komentarz">(p. Hartglas: Bałachowicz już to robi)</u>
          <u xml:id="u-42.3" who="#PksLutosławski">Ale jeśli przed tą ludnością żydowską staje, jako alternatywa, jako przesłanka, dosyć dotąd wstydliwie ukryta w programach i przemówieniach, że źle jest narodowi bez własnego terytorjum, jeśli z tego wyprowadza się wniosek; a zatem pozwólcie nam wasze terytorjum uważać za nasze, to my przeciw temu musimy zaprotestować.</u>
          <u xml:id="u-42.4" who="#PksLutosławski">To, co proponuje p. Thon, konsekwentnie musiałoby prowadzić (i mam wrażenie, że w jego poglądach prowadzi) do tego, żeby terytorjum było wspólną własnością kilku narodów i zęby organizm państwowy nie był wytworem życia narodu, ale żeby był tylko spółką z ograniczoną poręką, w której kilka narodów wspólnym wysiłkiem tworzy rząd dla zaspokojenia swoich materjalnych interesów.</u>
          <u xml:id="u-42.5" who="#komentarz">(Dr. Rząd: — spółką z bardzo nierówną odpowiedzialnością!)</u>
          <u xml:id="u-42.6" who="#PksLutosławski">Nasze pojęcie o zadaniach państwowych jest inne: my wymagamy od państwa czegoś więcej, niż zadowolenia tylko materjalnych interesów, które Polak może zadowolić i w Anglji, i we Francji, w Stanach Zjednoczonych Ameryki; ale nie może zadowolić pełni swoich narodowych aspiracji inaczej, jak posiadając własne terytorjum i własne narodowe państwo. Rozumiem, że odpowiedzią p. dr. Thona będzie; że takiem terytorjum może być tylko ziemia, zwarcie przez dany naród zamieszkana, w której poważnych mniejszości niema; ale muszę powiedzieć, że jest to tylko czysto teoretyczna koncepcja. Takich terytorjów, któreby się odrzynały linją wyraźną pomiędzy narodowościami niema na świecie. Wszystkie narody tam, gdzie się z sobą stykają, wytwarzają wzajemną dyfuzję, która wytwarza węższy lub szerszy pas mieszany, na którym, jak mamy przykład u nas, powstają niekiedy nawet nowe aspiracje narodowe, mieszanych właśnie, a nie czystych i pierwotnych narodowości. I dlatego naród, który pragnie żyć własnem życiem państwowem, nie może uciec od rozwiązania tego zagadnienia: jak pogodzić ze swojem życiem państwowem mniejszości narodowe, które własnego państwa nie mają, albo które mają własne życie narodowe, ale po za tem wspólnie zamieszkiwanem terytorjum.</u>
          <u xml:id="u-42.7" who="#PksLutosławski">Jeśli weźmiemy terytorjum Polski, będzie jasne, że nie sposób jest wykroić go tak, ażeby w niem nie było mniejszości narodowych; ale z tego, że nie można na Bugu przeprowadzić granicy polskiej, bo jest olbrzymia ilość Polaków po za Bugiem, nie wynika, ażeby to terytorjum pozabuźańskie nie było tak samo polskie, chociaż ma inne narodowości, które na niem z Polakami współmieszkają.</u>
          <u xml:id="u-42.8" who="#PksLutosławski">Granice narodów nie są rzeczą sztywną, przesuwają się łatwo; ale jeżeli wpływy sąsiadujących ze sobą narodów' przesuwają te granice, to w jedną, to w drugą stronę, jest to proces naturalny, który niezależnie od stosunków prowadzi albo do wytępienia mniejszości w jednem państwie, i wzajemnie w drugiem, albo, jak się to stało z narodem polskim, prowadzi do wchłaniania mniejszości narodowych przez naród, Który ma do tego pewne zdolności, i do cofnięcia się wpływów narodowościowych sąsiadów. Tak było nawet w stosunku do Niemców. Mieliśmy pomiędzy obywatelami zachodnich kresów najznakomitszych patrjotów Niemców, i mamy do dziś dnia liczne niemieckie rodziny, które są pomiędzy pierwszemi nazwiskami polskich patrjotów.</u>
          <u xml:id="u-42.9" who="#PksLutosławski">Tak samo i na wschodzie Polska nie napadała na te kresy wschodnie, nie niosła tam pożogi i rabunków, ale rozszerzała swoje wpływy narodowe całkowicie pokojowo w czasach, kiedy o prawach narodowościowych nikt nie myślał, kiedy te procesy narodowej twórczości istniały, ale istniały poza świadomością ludzi, kierujących państwami. Bo świadomość przyszła dużo później. Ale, proszę Panów, jeżeli p. dr. Thon i zwłaszcza następny mówca powoływał się na analogiczne nasze położenie w Poznańskiem pod zaborem pruskim...</u>
          <u xml:id="u-42.10" who="#komentarz">(P. Hartglas: w Westfalji)</u>
          <u xml:id="u-42.11" who="#PksLutosławski">... i chciał zestawić z tem położenie Żydów w Polsce, to muszę zwrócić jego uwagę, że podnoszenie takiej analogji ma to niebezpieczeństwo, że bierze się za jednoznaczne rzeczy bardzo różne.</u>
          <u xml:id="u-42.12" who="#PksLutosławski">My w Poznańskiem byliśmy u siebie, Niemcy tam wdarli się gwałtem i narzucili panom domu gospodarstwo przybyszów, zbójów,</u>
          <u xml:id="u-42.13" who="#komentarz">(Głos: słusznie)</u>
          <u xml:id="u-42.14" who="#PksLutosławski">... tymczasem Żydzi nie są autochtonami tej ziemi, do której byśmy przychodzili jako panowie. Żydzi przywędrowali do nas w ucieczce przed prześladowaniem na zachodzie...</u>
          <u xml:id="u-42.15" who="#komentarz">(P. Thon: Ale kiedy?)</u>
          <u xml:id="u-42.16" who="#PksLutosławski">... i przywędrowali do nas wówczas, kiedy w całej Europie nie mieli spokojnego kąta, gdzieby im dano żyć. Jedynie w Polsce dano im możność spokojnego życia.</u>
          <u xml:id="u-42.17" who="#PksLutosławski">Pan dr. Thon prosi o zwrócenie uwagi na daty i na czas, który upłynął. Słusznie. Pewien czas współmieszkania powinien był stworzyć pewną zdolność współbraterstwa i niewątpliwie nie jest naszą winą, że ten czas pracował dla tego braterstwa póty, póki korzystniejszem było dla Żydów do niego się przyznawać, a zaczął pracować przeciw temu braterstwu, kiedy zaczęło być korzystniejszem przyznawanie się do służenia państwowości rosyjskiej, albo niemieckiej.</u>
          <u xml:id="u-42.18" who="#PksLutosławski">Jeżeli Panowie dziś podnosicie kwestję żargonu, przyznaję się, że dla mnie autorytet Meyera nie jest druzgocący, ale skądinąd nie wydaje mi się, aby można go było tak całkowicie lekceważyć. Mam wrażenie, że tu zachodzi pewne nieporozumienie. Meyer, stawiając na poziomie naukowym pracę swoją (bo niewątpliwie dr. Thon nie zaprzeczy, że to nie było dyktowane animozją polityczną, to był rezultat badań naukowych), ustalając w swoim leksykonie przed laty pojęcie żargonu, jako należącego do klasy zjawisk językowych między ludami, które określił jako „gaunersprache”, niewątpliwie ustalił to na podstawie badań faktycznego ówczesnego stanu, tak dającego się tłumaczyć. Zapewne, że od tego czasu ten język, który on nazwał językiem złodziejskim, rozpowszechnił się między nadmierną liczbą ludzi, może nie dlatego, że był złodziejskim, ale jednakże zbiegło się to jedno z drugiem, że na terenie polskim ten język, jeżeli nie był i nie stał się wyłącznie złodziejskim dla oszukiwania współobywateli, to stał się bądź co bądź poważnem narzędziem szpiegowskiem na rzecz Niemców, gdy tu panowali. Każdy, kto przeżył okupację niemiecką, musi stwierdzić, że w rozwiązywaniu zagadnienia żargonu Polska nigdy nie będzie mogła zapomnieć o tem, że żargon jest otwarciem drzwi dla Niemców w Polsce, drzwi niesłychanie niebezpiecznych; jest to dużo niebezpieczniejsze, aniżeli najlepiej zorganizowana niemiecka mniejszość, która, używając języka dość znanego i w kraju, zresztą nie posługując się na ogół temi metodami podkopywania się pod porządek społeczno - gospodarczy, jakie jest specjalnością ludności żydowskiej, nie przynosi nam tej szkody, jaką musi, w razie ponownej wojny z Niemcami, przynieść przymierze zaprzysiężone pomiędzy mniejszością żydowską w Polsce, a wrogiem, któryby chciał Polskę znowu opanować.</u>
          <u xml:id="u-42.19" who="#komentarz">(Głos: Niemcy głosowali za senatem)</u>
          <u xml:id="u-42.20" who="#PksLutosławski">Najpierw nie wszyscy Niemcy głosowali za senatem, więc to nie jest argument.</u>
          <u xml:id="u-42.21" who="#komentarz">(P. Thon: ja się obawiam, że ksiądz prałat schodzi z tego wysokiego poziomu na jakim stanął pierwotnie)</u>
          <u xml:id="u-42.22" who="#PksLutosławski">Niech p. dr. Thon nie obawia się o wysokość poziomu, bo mam wrażenie, że stoję w każdym razie na wysokości przedmiotu, który traktuję. A jeżeli ludność żydowska stała się narzędziem Niemców w Polsce, to nie mogę dla uratowania wysokości poziomu zamykać oczu na ten bolesny i upokarzający fakt.</u>
          <u xml:id="u-42.23" who="#PksLutosławski">Proszę Panów, poprawki p. dr. Thona sprowadzałyby do roli parjasów w tym kraju nie kogo innego, tylko ludność polską. Bo jakże to by wyglądało? Obywatele narodowości żydowskiej, narodowości rusińskiej, narodowości niemieckiej dzieliliby z ludnością polską wszystkie prawa obywateli, zasiadaliby narówni z nią we wszystkich wielkich zbiorowiskach wspólnych, a obok tego mieliby odrębne ciała, w którychby przygotowywali swoje solidarne stanowisko dla zbiorowego działania całego państwa. I miałoby to ten skutek, który widzimy w życiu społecznem, że we wszystkich instytucjach, we wszystkich organizacjach, we wszystkich towarzystwach, gdzie żydzi nie są specjalnie wykluczeni, wynik jest ten, że nawet mała garstka Żydów staje się uprzywilejowaną w ogólnem zbiorowisku polsko-żydowskiem dlatego, że stanowi ona z konieczności ścisłą wewnętrzną całość, która przygotowuje swoje stanowisko solidarnie, a potem łącznie działa dla osiągnięcia swoich celów za pośrednictwem i na terenie tych ogólnych wspólnych organizacji. Gdybyśmy tą drogą poszli musielibyśmy reklamować dla nieszczęsnej ludności polskiej w Polsce także prawo samorządu narodowego! Otóż ja myślę, że tą drogą nie pójdziemy. Myślę natomiast, że będziemy wymagać, ażeby Państwo Polskie było państwem narodowem. Z tego bynajmniej nie wynika, ażebyśmy mieli najmniejszą tendencję do prześladowania mniejszości narodowych dlatego, że są inną narodowością. Ale musimy pilnować, ażeby nie stały się narzędziem wrogiem Państwu Polskiemu.</u>
          <u xml:id="u-42.24" who="#PksLutosławski">Jeśli tak bardzo silne wywołuje u nas oburzenie każde powoływanie się na traktat o mniejszościach, podpisany w Wersalu i przez nas pod obuchem przemocy ratyfikowany, chociaż ubliżający naszej godności, to nie dlatego, ażeby treść merytoryczna była nam wstrętną, albo ażeby zawierała cokolwiek, cobyśmy kiedykolwiek mieli zamiar gwałcić, ale dlatego, że nam go narzucono jakby narodowi, który ma obciążającą go historję nietolerancji i krzywdy cudzej, co jest potwarzą, przez Panów w świecie szerzoną. A po drugie, bo został nam narzucony przez narody, które dużo gorzej od nas ten egzamin zdały. Położenie Negrów w Ameryce, Irlandczyków w Anglji i wiele innych szczegółów, dotyczących życia mniejszości narodowych w tak zw. mocarstwach, może nam wskazać całą obłudę tego tworu istotnie żydowskiej polityki na świecie, jaką jest Liga Narodów i cały ten traktat.</u>
          <u xml:id="u-42.25" who="#PksLutosławski">Niestety, jeśli któryś z żonatych mężów stanu twierdził, że oni rządzą światem, a nimi kobiety, to ja muszę powiedzieć, że światem rządzą mocarstwa, a mocarstwami Żydzi.</u>
          <u xml:id="u-42.26" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
          <u xml:id="u-42.27" who="#PksLutosławski">To jest rzeczą, której nigdy z oczu spuszczać nie możemy i muszę wskazać, jako na główną przyczynę, w mojem przekonaniu, tej szalonej walki, tej zaciętej nieubłaganej, bez pardonu prowadzonej walki przez całe żydowstwo świata przeciw temu krajowi, właśnie na to, że my może jedni pośród świata mamy dziś oczy otwarte, i mamy największy odsetek prasy, od Żydów niezależnej.</u>
          <u xml:id="u-42.28" who="#komentarz">(P. Thon: A czemu się to zawdzięcza?)</u>
          <u xml:id="u-42.29" who="#PksLutosławski">Czemu się zawdzięcza? Żeśmy was w zbyt wielkiej dozie mieli, i zbyt dobrze poznali! Dla mnie trudność zagadnień żydowskich w Polsce nie polega bynajmniej na ustaleniu doktryny moralnej i zasady moralnej; te są jasne i proste i nie podlegają dyskusji. Konceduję odrazu, jeśli są prawdziwe wszystkie zarzuty, które były tutaj postawione, że te sposoby administracyjne traktowania żydowskiego życia społecznego, są szykanami niedopuszczalnemi w praworządnem państwie i mam nadzieję, że potrafimy się z pod tej bardzo zresztą prowokowanej przez zachowanie się Żydów pokusy jednak uwolnić. Główna trudność polega mojem zdaniem na tem, że jest nie sposób dzielić państwowe życie z tak znacznym odsetkiem ludności, która jest zorganizowana i prowadzona przez garstkę konsekwentnie, celowo, świadomie, zwalczającą to państwo. Gdyby ludność żydowska była ludnością spokojną, zarobkującą, lojalną względem państwa, gdyby nie miała nad sobą garstki polityków, która dyskontuje liczne te masy w znacznej mierze nie współwinne, aby je rzucić na szalę w międzynarodowej walce przeciw Polsce, toby się to zagadnienie łatwo rozwiązało.</u>
          <u xml:id="u-42.30" who="#PksLutosławski">I my musimy, rozpatrując i rozstrzygając, jak mamy te rzeczy postawić w naszej konstytucji, pamiętać o tem, że poza literą konstytucji że poza intencją ustawodawcy będzie, życie i będzie intencja tych, którzy z tych praw będą korzystali z rozmysłem na szkodę Państwa. Dlatego musimy być bardzo ostrożni i z wielką pilnością baczyć, żeby nic nie powiedzieć w konstytucji, coby mogło potem przeciw nam być obrócone, dla lepszego uzbrojenia wroga naszego przeciw nam.</u>
          <u xml:id="u-42.31" who="#PksLutosławski">Poza tem pragnąłbym, żebyśmy na zagadnienie narodowości spojrzeli jednak z szerszego punktu widzenia, niż tylko i wyłącznie ze stanowiska interesu żydowskiego. Naprawdę, jeżeli my zupełnie niezależnie od Żydów zawsze mieliśmy przekonanie, że w zakresie zagadnień narodowościowych Polska będzie musiała przodować światu, dzięki warunkom, w których się znalazła, niezależnie nawet od Żydów, to nie trzeba, nie należy, nie godzi się sprowadzać całego zagadnienia do kwestji, czy Izraelowi będzie dobrze w tem Państwie, czy nie. To jest zagadnienie dużo szersze.</u>
          <u xml:id="u-42.32" who="#PksLutosławski">Ja osobiście, jak to koledzy, którzy znają mnie z dyskusji w Komisji Konstytucyjnej musza powiedzieć, idę jak najdalej w kierunku rzeczywistej wolności, rzeczywistego samorządu narodowościowego w tych granicach, jakie są do pogodzenia z jednością i całością Państwa, z narodowym jego charakterem i z jego bezpieczeństwem. Ale jeśli Panowie chcecie skorzystać z tej platformy na to, żeby wytwarzać państwo w Państwie, to do tej koncepcji ani względem Żydów, ani względem Rusinów, ani względem Niemców, ani względem kogokolwiek, ktoby chciał nam kwestjonować nasze prawo bycia w domu u siebie i bycia wyłącznym gospodarzem tego domu, nie będziemy mogli się przychylić.</u>
          <u xml:id="u-42.33" who="#PksLutosławski">Zresztą kwestja procentu Żydów jest kwestję zmienną i tuszę sobie, że ten procent i w Polsce zmianie ulegnie.</u>
          <u xml:id="u-42.34" who="#PksLutosławski">W jednej części Polski ten procent dochodzi do 15%, w innej części Polski zaledwie sięga l1%, są zakątki, gdzie ich niema wcale. I czy dlatego, że Żydzi specjalnie umiłowali las mazowiecki, a naogół nie czują istotnej sympatji do tych dobrze zaoranych pól w Poznańskiem? Nie. To pochodzi stąd, że z jednej strony zetknęli się z organizmem niemieckim, który ich wchłonął, jak swoich, najlepszych działaczy hakatyzmu, z drugiej strony spotkali się z mocnym organizmem wielkopolskim, który im zagrodził drogę, jako obcym. A tutaj było naodwrót: mieli za sobą potęgę Rosji, która ograniczyła ich we wszystkich prawach, pogromami, gwałtem, wyjątkowemi prawami, linią osiedlenia wepchnęła i wtłoczyła ich w tę nieszczęsną Polskę, a mieli tutaj nędzne, słabe i chore społeczeństwo, które samo, będąc w kajdanach, nie mogło się obronić temu zalewowi i temu przywilejowi, który pomimo prześladowań, żydostwo jednak na tym gruncie stanowiło i podczas okupacji niemieckiej w dalszym ciągu jeszcze w znaczniejszej mierze.</u>
          <u xml:id="u-42.35" who="#PksLutosławski">I dlatego nie jest obojętne, jaką politykę zastosuje Polska, jakich środków użyje, ażeby określić położenie Żydów w tem Państwie. Mojem zdaniem są dwie wytyczne, które muszą być tutaj zachowane: Jedna, to zasada, od której bym pragnął nigdy na krok nie odstępować: żadne prawa wyjątkowe w Sejmie Rzeczypospolitej nie znajdą większości, a druga, że polityka polska powinna być w tym kierunku prowadzona, ażeby, bez terytorjalna mniejszość znacznie, ale to bardzo znacznie obniżyła swój procent w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-42.36" who="#komentarz">(Brawa)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#Marszałek">Proponuję odroczenie dalszej rozprawy.</u>
          <u xml:id="u-43.1" who="#Marszałek">Muszę zakomunikować, że w sprawie ustawy o daninie na potrzeby wojska nadszedł wniosek, podpisany przez większość Sejmu, ażeby sprawę odesłać do Komisji Skarbowo-Budżetowej. Przypuszczam, że nikt niema nic przeciw temu, zatem sprawa na dzisiaj załatwiona.</u>
          <u xml:id="u-43.2" who="#Marszałek">Przechodzimy do wniosków nagłych. Nadeszły następujące wnioski nagłe:</u>
          <u xml:id="u-43.3" who="#Marszałek">Wniosek nagły p. Sikory i tow. o ograniczenie używalności samochodów i koni wyjazdowych przez urzędy państwowe odsyłam do Komisji Administracyjnej.</u>
          <u xml:id="u-43.4" who="#Marszałek">Wniosek nagły p. Wojdalińskiego i tow. o zamianę włościańskich gruntów piaszczystych, a położonych wśród lasów rządowych, na dobre ziemie rządowe, powstałe z poręb leśnych, odsyłam do Komisji Rolnej.</u>
          <u xml:id="u-43.5" who="#Marszałek">Wniosek nagły p. Zamorskiego i tow. ze Zw. L. N. o ułatwienie orki wiosennej w Ziemi Czerwieńskiej odsyłam do Komisji Skarbowo-Budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-43.6" who="#Marszałek">Wniosek nagły p. Buzka i tow. z P.S.L. o wprowadzenie czasu polskiego odsyłam Komisji Administracyjnej.</u>
          <u xml:id="u-43.7" who="#Marszałek">Wreszcie ostatni wniosek nagły p. Osieckiego i tow. z klubu P. S. L. o powołanie nadzwyczajnej komisji sejmowej z udziałem rzeczoznawców dla spraw finansowych Państwa.</u>
          <u xml:id="u-43.8" who="#Marszałek">Do uzasadnienia nagłości głos ma p. Osiecki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#POsiecki">Wysoki Sejmie! Zgłosiłem wniosek w sprawie powołania nadzyczajnej komisji sejmowej z udziałem rzeczoznawców dla spraw finansowych Państwa i w krótkich słowach pozwolę sobie uzasadnić nagłość tego wniosku.</u>
          <u xml:id="u-44.1" who="#POsiecki">Jest publiczną tajemnicą, że budżet nasz znajduje się w wysokim stopniu nierównowagi, wydatki są olbrzymie. Według projektu budżetu opracowanego przez Rząd, o ile mi wiadomo, przewidywana jest suma wydatków na rok przyszły z górą 60 miljardów. Na pokrycie tego, wątpię, czy da się znaleźć odpowiednie źródło dochodów, któreby pozwoliły zamknąć budżet bez deficytu. Wskutek tego, że budżet nietylko na przyszłość, ale i w czasach bieżących ustawicznie wzrasta i suma wydatków powiększa się, co prawda dla uzasadnionych powodów, stanęliśmy wobec ogromnego deficytu, który miesięcznie dosięga 5 do 6 miljardów. Na pokrycie deficytu nie można było znaleźć środków i skutkiem tego Rząd musiał się uciec do jedynego środka jakim rozporządzał t. j. do emisji banknotów. Emisja wzrosła do wysokości z górą 30 miljardów, a według żądania wniesionego przez Ministra Skarbu suma ta ma być powiększona jeszcze o 9 miljardów. I to nawet zdaje się jeszcze nie wystarczy, tak że suma banknotów będących w obiegu dosięgnie z górą 40 miljardów.</u>
          <u xml:id="u-44.2" who="#POsiecki">Jest to cyfra, która wymaga poważnego zastanowienia się nad tem, co mamy dalej robić? Nie będę przytaczał jak to wpływa na spadek kursu naszej marki. Mam przed sobą dwie cyfry. Przed rokiem za dolara płaciliśmy 15 do 20 mk. obecnie musimy płacić z górą 400 mk. llekrotnie marka spadła w porównaniu do waluty takiej jak dolar, można łatwo obliczyć. Jakie skutki powoduje spadek waluty to także jest rzeczą wiadomą. Ustawiczne regulowanie płac, ustawiczna zmiana cen wytwarza stan finansowy w Państwie Polskiem zupełnie płynny, nie ma żadnych danych pewnych, na których można by zrobić jakie takie obliczenia, chociażby na tydzień z góry. Jest to stan fatalny, który wymaga poważnego zastanowienia się. Wiem, że jest to rzeczą Ministra Skarbu, ale Minister Skarbu może ułożyć budżet, może szukać pokrycia, jednakże sądzę, że Sejm wglądnąć w ten fatalny stan rzeczy powinien i powinien szukać wyjścia nietylko, żeby załatać budżet, ale wogóle, aby ustalić w jaki sposób można byłoby nasze finanse poprawić. Może to jest zbyt ciężkie zadanie włożone na barki jednego człowieka, którym jest Minister Skarbu. Nie mam broń Boże zamiaru przeciw niemu występować, sądzę jednakże, że jeżeli mamy tak ważne zagadnienia do rozwiązania, to powinniśmy się zwrócić do specjalistów w tej dziedzinie. W Polsce mamy sporo pierwszorzędnych ekonomistów, którzy dla tych lub innych powodów nie są zużytkowani w państwowości naszej, a nawet gdyby takich specjalistów zabrakło, to ze względu na to, że sprawy finansowe nie są sprawami fantazji, ale zupełnie ściśle naukowemi, nie cofnąłbym się, aby odpowiednich rzeczoznawców sprowadzić z zagranicy, żeby nas pouczyli tak, jak to czynią w innych dziedzinach gospodarki państwowej. I dlatego ośmielam się zaproponować, aby Wysoki Sejm uchwalić raczył nadzwyczajną komisję finansową składającą się z 5 posłów, którzy by przy pomocy Komisji Skarbowo Budżetowej dobrali 5 albo odpowiednią liczbę fachowców, rzeczywistych specjalistów w zakresie finansowości. Taka komisja przy udziale Ministra Skarbu powinna zastanowić się nad tem, jakie mamy zadania i jakie środki do uzdrowienia naszych finansów. Proszę Wysokiej Izby, aby uchwaliła nagłość wniosku, a pod względem formalnym proponuję odesłać go do Komisji Skarbowo-Budżetowej, która zastanowi się nad tem, w jaki sposób ma być ta Komisja ustalona i jaka ogólna forma ma być jej nadana.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#Marszałek">Przeciw nagłości nikt do głosu się nie zapisał, Proszę Posłów, którzy są za nagłością, ażeby powstali z miejsc. Większość. Nagłość przyjęta. Sprawa idzie do Komisji Skarbowo-Budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-45.1" who="#Marszałek">Proponuję odbycie następnego posiedzenia jutro o godzinie 3½ po poł. Jako jedyny punkt porządku dziennnego: dalsza rozprawa nad ustawą o konstytucji.</u>
          <u xml:id="u-45.2" who="#Marszałek">Dyskusja zacznie się od artykułów 112, 113. Nie słyszę protestu, porządek dzienny przyjęty. Posiedzenie zamykam.</u>
          <u xml:id="u-45.3" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia godz. 8 m. wieczorem)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>