text_structure.xml
384 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
457
458
459
460
461
462
463
464
465
466
467
468
469
470
471
472
473
474
475
476
477
478
479
480
481
482
483
484
485
486
487
488
489
490
491
492
493
494
495
496
497
498
499
500
501
502
503
504
505
506
507
508
509
510
511
512
513
514
515
516
517
518
519
520
521
522
523
524
525
526
527
528
529
530
531
532
533
534
535
536
537
538
539
540
541
542
543
544
545
546
547
548
549
550
551
552
553
554
555
556
557
558
559
560
561
562
563
564
565
566
567
568
569
570
571
572
573
574
575
576
577
578
579
580
581
582
583
584
585
586
587
588
589
590
591
592
593
594
595
596
597
598
599
600
601
602
603
604
605
606
607
608
609
610
611
612
613
614
615
616
617
618
619
620
621
622
623
624
625
626
627
628
629
630
631
632
633
634
635
636
637
638
639
640
641
642
643
644
645
646
647
648
649
650
651
652
653
654
655
656
657
658
659
660
661
662
663
664
665
666
667
668
669
670
671
672
673
674
675
676
677
678
679
680
681
682
683
684
685
686
687
688
689
690
691
692
693
694
695
696
697
698
699
700
701
702
703
704
705
706
707
708
709
710
711
712
713
714
715
716
717
718
719
720
721
722
723
724
725
726
727
728
729
730
731
732
733
734
735
736
737
738
739
740
741
742
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 12 min. 10 w południe).</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">Przedstawiciele Rządu: Minister Poczt i Telegrafów Bogusław Miedziński, Minister Robót Publicznych Jędrzej Moraczewski, Minister Pracy i Opieki Społecznej Stanisław Jurkiewicz.</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">Podsekretarze Stanu: W Ministerstwie Rolnictwa i Dobr Państwowych Józef Raczyński, w Ministerstwie Robót Publicznych Kazimierz Górski.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#AleksanderZwierzyński">Otwieram posiedzenie. Protokół 317 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 318 posiedzenia leży w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają pp. Ossowski j Ledwoch. Listę mówców prowadzi p. Ledwoch.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#AleksanderZwierzyński">Od p. Prezesa Rady Ministrów otrzymałem wydane na zasadzie postanowień ustawy z dnia 2 sierpnia 1926 r. (Oz. Ust. Rz. P. Nr 78 poz. 443) i ogłoszone w Dzienniku Ustaw następujące rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej, które odsyłam do odpowiednich komisji:</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#AleksanderZwierzyński">— w sprawie zmiany ustawy z 17 marca 1925 r. o państwowej radzie rolniczej (Dz. Ust. Rz. P. z 1926 r. Nr 127 poz. 737) — do Komisji Rolnej uzupełniające przepisy o obrońcach z urzędu w postępowaniu karnem w okręgach sadów apelacyjnych w Warszawie, Lublinie i Wilnie (Dz. Ust. Rz. P. 1926 r. Nr 127 poz. 738) — do Komisu Prawniczej w sprawie zmiany niektórych postanowień ustawy z dnia 17 lutego 1922 r. o państwowej służbie cywilnej (Dz. Ust. Rz. P. z 1926 r. Nr 127 poz. 739) — do Komisji Administracyjnej w sprawie zmiany § 51 ust. 1 rozp. Prezydenta Rzeczypospolitej z 10 października 1924 r. o reorganizacji Polskiej Dyrekcji Ubezpieczeń Wzajemnych (Dz. Ust. Rz. P. z 1926 r. Nr 127 poz. 740) — do Komisji Administracyjnej, o ustanowieniu komisji ankietowej badania warunków i kosztów produkcji oraz wymiany (Dz. Ust. Rz. P. z 1926 r. Nr 127 poz. 741) — do Komisji Przemysłowo-Handlowej zawierające postanowienia przejściowe w zakresie naruszeń przepisów o opłatach stemplowych (Dz. Ust. Rz. P. z 1936 r. Nr 128 poz. 756) — do Komisji Skarbowej, w sprawie zmiany postanowień art. 6 ustawy o ochronie lokatorów (Dz. Ust. Rz. P. z 1926 r. Nr 128 poz. 757) — do Komisji Prawniczej:</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#AleksanderZwierzyński">— o przedłużeniu terminu przedawnienia rent i rat rentowych na obszarze województwa poznańskiego i pomorskiego oraz górnośląskiej części województwa śląskiego (Dz. Ust. Rz. P. z 1936 r. Nr 128 poz. 758) — do Komisji Rolnej, o utworzeniu głównych i wojewódzkich rad naprawy ustroju rolnego (Dz. Ust. Rz. P. z 1936 r. Nr 3 poz. 14) — do Komisji Reform Rolnych, w sprawie zmiany niektórych postanowień ustawy z dnia 33 marca 1922 r. o podstawowych obowiązkach i prawach oficerów W. P. (Dz. Ust. Rz. P. z 1937 r. Nr 4 poz. 21) — do Komisji Wojskowej, o zwolnieniu przedterminowem osób, odbywających karę pozbawienia wolności (Dz. Ust. Rz. P. z 1927 r. Nr 5 poz. 25) — do Komisji Prawniczej, w sprawie ustanowienia Urzędu Ministra Poczt i Telegrafów (Dz. Ust. Rz. P. z 1927 r. Nr 5 poz. 26) — do Komisji Konstytucyjnej, w sprawie umarzania zaległości podatków bezpośrednich, opłat stemplowych oraz podatku spadkowego i od darowizn (Dz. Ust. Rz. P. z 1927 r. Nr 7 poz. 39) — do Komisji Skarbowej, o zmianie terminu płatności pierwszej półrocznej raty podatku gruntowego (Dz. Ust. Rz. P. z 1927 r. Nr 7 poz. 49) — do Komisji Skarbowej.</u>
<u xml:id="u-2.4" who="#AleksanderZwierzyński">Usprawiedliwiają nieobecność posłowie: Dymowski, Wiktor Ostrowski. Podhorski i Stęślicka.</u>
<u xml:id="u-2.5" who="#AleksanderZwierzyński">Udzieliłem urlopu posłom: Kozłowskiemu, Pankratzowi i Pawłowskiemu na 2 dni, Dzierżanowskiemu, Ledwochowi. Ładzinie. Manterysowi, Pasickiemu i Szafrankowi na 3 dni. Zamorskiemu na 4 dni, Krempie i Ziętkowi na 6 dni, Bitnerowi i Mochniukowi na 1 tydzień.</u>
<u xml:id="u-2.6" who="#AleksanderZwierzyński">Proszą o udzielenie urlopów posłowie: Petrycki na 8 dni, Kubis i Sobolewski na 10 dni. Wolicki na 2 tygodnie, a Jasiukowicz na 3 tygodnie. Nie słyszę protestu, uważam, że Izba godzi się na udzielenie tych urlopów.</u>
<u xml:id="u-2.7" who="#AleksanderZwierzyński">Przystępujemy do porządku dziennego: dalszy ciąg dyskusji szczegółowej nad sprawozdaniem Komisji Budżetowej o Preliminarzu budżetowym na rok 1927–28 (druk nr 2600) — budżet Ministerstwa Robót Publicznych. Głos ma referent pos. Posacki.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#StefanPosacki">Wysoka Izbo! Naczelną zasadą przyświecającą rozpatrywaniu budżetu, pierwsza i najważniejszą, powinna być zasada oszczędności, gdyż ani finanse, ani położenie gospodarcze Państwa nie są tego rodzaju, żebyśmy mogli sobie pozwolić na jakakolwiek nieoględność w powiększaniu wydatków. Główna rzecz jednak, aby wydatki te były celowe, aby wydatki te byty rozumne. Utarło się bowiem u nas przekonane, że mizerii finansowej Państwa możemy zapobiec przez redukcję nawet najbardziej produktywnych wydatków, a wobec tego, że resort, którego budżetu mam zaszczyt być referentem, ani w tej Wysokiej Izbie, ani u wielkiej części społeczeństwa nigdy nie miał wielkiej sympatii, równocześnie wszystkie dotychczasowe rządy nie doceniały ważności tego resortu, przeto dotowanie tego budżetu od samego początku było bardzo słabe, i nawet w znikomej części nie zaspakajało jego potrzeb. Obecny preliminarz budżetowy, podobnie jak budżety lat poprzednich, nie wykazuje zwiększenia w tym kierunku. Wprawdzie ustawa skarbowa w przedłożeniu rządowem upoważniała p. Ministra Skarbu do otwierania kredytów w miarę oszczędności względnie w miarę zwiększonych wpływów, do kwoty 65.000.000 zł, jednak w trzeciem czytaniu Komisja Budżetowa przyszła do przekonania, że pozycję tę, nie mającą realnych podstaw, należy zupełnie wieliminować. Zostaje zatem budżet Ministerstwa Robót Publicznych na rok 1927/28 w wysokości 86.365.243 zł w wydatkach zwyczajnych i nadzwyczajnych, przy dochodach w kwocie 36.104.342 zł Cyfrowo zatem budżet ten wygląda na największy z dotychczasowych, jednak jeżeli przeliczymy na walutę pełnowartościową, to widzimy, że wynosił on jedynie 49.660.000, a więc mniej niż w roku 1926, mniej niż w latach 1925, 1924 i) 1923. a tylko trochę więcej niż w roku 1921, ale wtedy i robocizna i materiały były o setki procentów tańsze. Można na usprawiedliwienie tej polityki naszych dotychczasowych rządów powiedzieć, że Państwo w zaraniu swego bytu stanęło wobec tylu zastraszających potrzeb i konieczności w każdej dziedzinie i że wobec tylu niepowodzeń i przeciwieństw gospodarczych nie mogliśmy tych niedomagań w całości opanować. A z drugie)! strony stwierdzić należy stałe niedocenianie spraw technicznych, albowiem pewne roboty były tylko markowaniem, wydawano na nie tylko nieznaczne kwoty, dla zadokumentowania dobrych chęci wielkiego państwa, ale nie było celowości ani w robotach ani w wydatkach.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#StefanPosacki">Przy tej sposobności musze zwrócić uwagę na jedną okoliczność. Mianowicie miarą obciążenia w pewnym dziale jest wzajemne ustosunkowanie się wpływów i wydatków. Otóż w tym wypadku Ministerstwo Robót Publicznych, które preliminowało na wydatki 86.365.243, równocześnie ma wpływy w kwocie 36.104.340, a zatem Ministerstwo Robót Publicznych pokrywa samo siebie w 41,8%, czyli, że jest zupełnie aktywne, Różnica ta wypada tem jaskrawiej, gdy weźmiemy pod uwagę, że to ministerstwo jest typowym resortem administracyjnym, jeżeli pominiemy państwowe przedsiębiorstwo wodociągów na G. Śląsku.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#StefanPosacki">Zwykle porównywa się budżet nasz z budżetami państw obcych i te porównania wypadają przeważnie na naszą niekorzyść, Jedno przecież porównanie będę musiał przeprowadzić, porównywając budżet ministerstwa robót publicznych b. Austrii z. r. 1911 z tegorocznym naszym budżetem w stosunku do powierzchni obydwóch państw. B. Austria w r. 1911 preliminowała na budżet ministerstwa robót publicznych 74.491.503 koron, mając powierzchnię 303.013 km.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#komentarz">(Głos: W złocic?)</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#StefanPosacki">Właśnie o to chodzi. Polska preliminowała 86 milionów dla 384.094 km bez Śląska, tak, że ma odpowiednik 250 zł na 1 klm, wtedy kiedy Austria ma 248 koron, zatem liczby byłyby prawie równe. Gdy jednak, porównamy wartość złotej korony i wartość dzisiejszego złotego, to przekonamy Się. że Polska wydaje tylko 44% tego, co wydawała b. Austria. A, proszę Panów, zwracam uwagę, że Austria znajdowała się w o wiele lepszych warunkach niż obecnie Państwo Polskie, bo myśmy nie tylko rozbudowali sam ten dział, ale ponadto przyłączyliśmy do tego działu elektryfikację, pomiary kraju, budowę kanałów sztucznych, zabudowania górskich potoków, groblownictwa, a przedewszystkiem odbudowę kraju, czego Austria, od wieków rozbudowana pod względem technicznym doskonale, czynić nie potrzebowała, bo nie była zniszczona wojną.</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#StefanPosacki">Jak się w mojemi sprawozdaniu pisemnem wyraziłem, budżet państwa nie jest tylko zestawieniem cyfr wydatków i dochodów, ale budżet to jest program, to jakby s trze szczeń i e całokształtu polityki państwowej, to nakreślenie głównych kierunków jej rozwoju. I z tego punktu widzenia rozważając przedłożony preliminarz budżetowy, widzimy upośledzenie resortu Ministerstwa Robót Publicznych, który w wydatkach ogólnych budżetu uczestniczy tylko kwotą 4,4%.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#StefanPosacki">Skutek Tej oszczędności, stale się powtarzającej w Tym dziale, ujawnia się w fatalnym stanic przedewszystkiem naszej gospodarki, drogowej i wodnej.</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#StefanPosacki">Zagadnienie gospodarki wodnej i sprawa dróg wodnych na ziemiach Rzeczypospolitej jest zagadnieniem tak obszernem, składa się z tylu odrębnych kompleksów, które stanowią jednak jeden, z najkorzystniej rozłożonych ustrojów wodnych w Europie, że w interesie Państwa należałoby mu poświecić jak największą uwagę. Jednak środki finansowe i techniczne w stosunku do ogromu tego zagadnienia są zbyt szczupłe i realizacja Tego programu wodnego musi być rozłożone na szereg lat: zresztą programu takiego na razie nawet nie mamy, należy więc bodaj ustalić kolejność robót w wykonywaniu budżetów na lata najbliższe.</u>
<u xml:id="u-3.8" who="#StefanPosacki">W Polsce posiadamy 14.855 kim. dróg wodnych, z tego 902 km. kanałów i rzek skanalizowanych, 4.520 km. rzek żeglownych oraz 9.383 km. rzek spławnych, a żegluga prawidłowa odbywa się tylko na 177 km. sztucznych dróg wodnych oraz na około 1.100 km. rzek, zaś ponadto około 5.000 km. rzek i kanałów służy do spławu drzewa.</u>
<u xml:id="u-3.9" who="#StefanPosacki">Otóż według danych w r. 1925 ilość naładowanych Towarów nie przekroczyła 300.000 ton i około 50.000.000 tonn, Jeżeli do tego dodamy transport drzewa w tratwach, który w najlepszym dotąd roku 1923 dał około 650.000 ton i niespełna 100.000.000 tonn to widzimy, że Ilość towarów transportowych na naszych drogach wodnych nie dochodzi do 1.000.000 ton i 150.000.000 tonn wtedy kiedy statystyka niemiecka wykazała w r. 1924 około 72.000.000 tonn i prawie 17.000.000.000 tonn. Widzimy zatem, że bez przeprowadzenia programowych robót regulacyjnych, bez częściowej kanalizacji, bez połączenia niektórych dorzeczy kanałami, wogóle bez poważniejszych inwestycji nie możemy u nas oczekiwać znaczniejszego wzmożenia ruchu żeglugowego, a przynajmniej rozszerzenia bodaj poza te granice, które dziś wynoszą zaledwie 20% zużytkowania dróg wodnych.</u>
<u xml:id="u-3.10" who="#StefanPosacki">Inż. Ingarden w dziele Rzeki i kanały żeglowne” udowadnia, że w drodze regulacji, można uzyskać razem 3.643 km. dróg wodnych, przydatnych do wielkiej żeglugi 1.860 km. dla żeglugi małej, koszta zaś tej rozbudowy sieci, dróg wodnych miałyby wynosić według obliczenia inż. Ingardena około 3.000.000.000 zł. Nie możemy się łudzić, że takiego programu, czy to w obecnej chwili, czy w najbliższym lat dziesiątku nie będziemy w stanie wykonać. Pozostają nam zatem dwie możliwości: albo finansowanie budowy dróg wodnych przez obcy kapitał, albo wybranie z obszernego programu rzeczy najpilniejszych, rzeczy najkonieczniejszych i wykonanie ich w pewnej kolejności własnemi siłami.</u>
<u xml:id="u-3.11" who="#StefanPosacki">Bierzemy pod uwagę pierwszą ewentualność, t. j. budowę dróg wodnych przy pomocy obcego kapitału. Ale drogi wodne mimo swego olbrzymiego znaczenia ekonomicznego nie należą do przedsiębiorstw rentownych. W Niemczech najlepsze towarzystwa akcyjne wykazują zaledwie 1.1% dochodu. Jeszcze trudniej mówić o finansowaniu regulacji rzek przez prywatny kapitał, bo tutaj zwykle nie samą żeglugę ma się na celu, ale kwestie inne. Zatem ani kanał węglowy z Zagłębia węglowego do Warszawy z odgałęzieniem do Płocka i do Łodzi, ani kanał z Zagłębia przez Kraków do Wisły, ani też połączenie Wisły z Dn jest rem z powodów, które przytoczyłem, nie może być uważane za aktualne i wykonalne w ciągu najbliższych lat. Projektowi kanału Zagłębie węglowe — Warszawa poświęciłem w sprawozdaniu pisemnem więcej miejsca i starałem się wykazać, że kwestia ta. skądinąd bardzo sympatyczna, ze względów państwowych bardzo ważną, spotykała się z bardzo ostrą krytyką nie tylko naszych najwybitniejszych techników, ale i zagranicznych fachowców. Tylko kanał wschodni. łączący Wisłę z Prypecią, a stanowiący przedłużenie wielkiej europejskiej równoleżnikowej wodnej drogi, może stanowić obiekt zainteresowania dla kapitału zagranicznego, gdyby budowa jego była połączona z koncesjami terenowemu przy osuszeniu Polesia. A i dla nas ze względów państwowych i gospodarczych kanał Zachód-Wschód ma pierwszorzędne znaczenie, bo nie tylko przybliżylibyśmy Polesie do Polski, ale kama! ten byłby też fundamentem do przyszłego osuszenia bagien poleskich, przez co uzyskalibyśmy dla kultury polskiej około 3.000.000 morgów gruntów, dziś bagien i nieużytków.</u>
<u xml:id="u-3.12" who="#StefanPosacki">Budowa wszystkich innych dróg wodnych, zwłaszcza naturalnych, leży prawie wyłącznie w naszym interesie, a nawet niekiedy koliduje z interesami państw obcych. Dlatego musimy być przygotowani na to, że jeżeli Je będziemy wykonywali, to nie tylko własnemi, siłami, ale i własnym kapitałem. Musimy zatem, rezygnując z wielkiego programu maksymalnego, przejść do programu minimalnego. Trzeba będzie rozwiązać pytanie, czy na pierwszem miejscu należy postawić budowę sztucznych dróg wodnych, czy też uporządkowanie istniejących dróg naturalnych. Odpowiedź na to pytanie znajdziemy łatwo, przyjąwszy zasadę, że pierwszem naszem zadaniem musi być doprowadzenie naszych wodnych dróg naturalnych do tego stanu żeglowności, aby tworzyły wspólną sieć z istniejącemi liniami komunikacji prowadzącej do ośrodków zbytu lub produkcji.</u>
<u xml:id="u-3.13" who="#StefanPosacki">Nawet najskromniej zakreślony program wymagać będzie dość długiego czasu, do wykonania, bo oprócz kwestii finansowej również względy techniczne mają przy budowlach regulacyjnych to do siebie, że na zbytni pośpiech nie pozwalają. Ten najskromniejszy program, rzucony przez techników polskich, którzy się problemem wodnym interesują, to przedewszystkiem troska o zwiększenie ruchu żeglugowego, niezależnie od rozbudowy dróg wodnych. Ta pomoc doraźna dla żeglugi żąda od czynników odpowiedzialnych szybkiego i taniego uspławnienia naszych dróg naturalnych przy pomocy pogłębienia. Dalej idzie rozbudowa naturalnych dróg wodnych, a przedewszystkiem, regulacja Wisły na całej przestrzeni od ujścia Pszemszy, następnie regulacja Warty do ujścia Neru i pomoc przy uspławnieniu Niemna, Styru i Horynia. Tutaj mieści się również zabudowanie górskich potoków, budowa przegród, budowa zbiorników, któreby miały na celu nie tylko magazynowanie wody i zapobieganie klęskom powodzi, ale również cele przemysłowe. W końcu przebudowa kanału Królewskiego, budowa kanału Gopło-Warta i przebudowa kanału Noteckiego.</u>
<u xml:id="u-3.14" who="#StefanPosacki">Ten. program mógłby być urzeczywistniony w okresie od 25 do 50 lat kosztem około 600 milionów zł, a więc przyjąwszy niższą granicę, to jest lat 25, musielibyśmy corocznie wydać 24 miliony zł. Zdaje się, że na ten wysiłek przy zaoszczędzeniu w Innych resortach moglibyśmy sobie jednak pozwolić. Wobec szczupłości naszych budżetów może się i, ten program wydawać fantazja, a jednak musimy zrozumieć, że nie podniesiemy życia gospodarczego, że nie wytworzymy tak pożądanego potanienia produkcji, nie podniesiemy rolnictwa, jeżeli mię rozwiążemy sprawy taniej komunikacji, nie zaradzimy klęskom powodzi i nie stworzymy gruntu dla celowego przeprowadzenia melioracji szczegółowych.</u>
<u xml:id="u-3.15" who="#StefanPosacki">Kwestia zaradzenia klęskom powodzi, której w sprawozdaniu poświęciłem więcej miejsca, stawiając ją na czele doraźnych zagadnień, jest tak pilna i ważna, że powinna stanowić punkt wyjścia dla programu i rozbudowy wodnej, że powinna zmobilizować siły państwowe do walki z żywiołem, który rok rocznie bezkarnie niszczy dobytek, niszczy kulturę rolną, sprowadza nową nędzę i większym ciężarem spada na Skarb Państwa niż wydatki na systematyczne regulowanie rzek.</u>
<u xml:id="u-3.16" who="#komentarz">(Brawa.)</u>
<u xml:id="u-3.17" who="#StefanPosacki">Przechodząc do gospodarki! drogowej, stwierdzam, że i w tej dziedzinie stoją przed Polska olbrzymie zadania, wymagające również ogromnych wysiłków, tak Państwa, jak i samorządu. Musimy doprowadzić do porządku istniejące drogi!, musimy wybudować tysiące dróg nowych, aby uzdrowić stosunki komunikacyjne, wskutek których Państwo traci corocznie olbrzymie sumy. Rzadka sieć komunikacji drogowej, wyrażająca się w Polsce liczbą 9 kinu, długości, na 100 km. kwadratowych, wtedy, kiedy odpowiednie liczby w innych państwach wynoszą dla Francji 105 km., dla Anglii 83, dla Belgii 78, dla Niemiec 49 — oraz często rozpaczliwy stan istniejących dróg zmusza nas do poważnego zastanowienia się nad problemem drogowym w Polsce. Nie da się bowiem zaprzeczyć, że równolegle z rozbudową sieci dróg nastąpić musi podniesienie stanu ekonomicznego społeczeństwa, a co za tem idzie również i podniesienie kultury.</u>
<u xml:id="u-3.18" who="#StefanPosacki">O ile chodzi o dzisiejsze wydatki, na cele drogowe, to doprawdy tylko z upokorzeniem można o nich mówić.</u>
<u xml:id="u-3.19" who="#komentarz">(Głosy: Słuchajcie!)</u>
<u xml:id="u-3.20" who="#StefanPosacki">Jeżeli do preliminowanej w tym roku kwoty, która w i nosi 37 mili, zł dodamy jeszcze te sumy, które samorządy na swoje drogi wydają, dochodzimy w najlepszym wypadku do 70 milj. zł rocznie w. całej Polsce, a zatem na głowę i na rok przypada na drogi w Polsce 2 zł 30 gr.</u>
<u xml:id="u-3.21" who="#StefanPosacki">Z tej trybuny często Szanowni Koledzy powołują się na stosunki amerykańskie. Ja nie mogę również sobie >tej przyjemności odmówić, ażeby nie rzucić kilka cyfr, które dostatecznie sprawę wytłómaczą. dlaczego Ameryka pod względem dróg lak wysoko stoi, a Polska tak nisko. Proszę Panów, Stany Zjednoczone Ameryki Północnej w r. 1926 wydały na drogi. 1.800.000 dolarów, co w prze rachowaniu na naszą walutę daje 16.200.000.000 zł. Na rok t ma głowę mieszkańca wypada tam 221 zł, w Polsce 2 zł 30 gr. i w przeliczeniu na 1 kilometr, kwadratowy Polska wydaje 1S4 zł. a Stany Zjednoczone Ameryki Północnej — 1740 zł.</u>
<u xml:id="u-3.22" who="#komentarz">(Głosy: Słuchajcie!)</u>
<u xml:id="u-3.23" who="#StefanPosacki">Różnice liczb są tak ogromne, że właściwie porównania nie wytrzymują, ale czynię to umyślnie na to, aby zamknąć poprostu usta tym, którzy nieraz nie chcą uznać przyczyn, a widzą tylko skutki.</u>
<u xml:id="u-3.24" who="#StefanPosacki">Będę mówił również o stratach, które ponosi państwo wskutek złych dróg. Oprócz wydatków, połączonych z budową i konserwacją dróg, pokrywanych tak przez Państwo, jak przez samorządy są jeszcze koszta ruchu, pokrywane przez wszystkich, którzy używają tych dróg, to jest przez ludność, która jeździ temi drogami. Pozwolę sobie ten. przykład zilustrować cyfrowo. W Polsce mamy około 4 milionów koni, 1 milion wozów i 20 tysięcy samochodów, tak wojskowych jak i cywilnych. Do rachunku biorę tylko 2 miliony koni i przypuszczam, że na jednymi koniu możemy dziennie zaoszczędzić 40 groszy przez lepszy i ekonomiczniejszy załadunek, przez zaoszczędzenie sił zwierzęcia i przedłużenie czasokresu jego pracy. To wynosi kwotę 292 miliony majątku narodowego. Jeżeli jeszcze przy tymi milionie wozów zaoszczędzimy rocznic 10 milionów, licząc 10 zł rocznie od jednego wozu, a przy samochodach po 500 zł, rocznie 10 milionów, to dostajemy razem 30.000.000, czyli w sumie zaoszczędzimy 332.000.000, które dziś dosłownie wyrzucamy w błoto. Niektórzy statystycy dochodzą tutaj do horendalnych liczb, nawet do 700.000.000 franków w złocie, które Polska wskutek złych dróg traci corocznie. Wprawdzie są to tylko liczby, ale ich powaga powinna szerokie warstwy społeczeństwa zmusić do zastanowienia się nad niemi.</u>
<u xml:id="u-3.25" who="#StefanPosacki">Na jedno z miejsc czołowych wysuwa się sprawa dróg na wypadek wojny. Aczkolwiek koleje żelazne mają dziś olbrzymie znaczenie., to jednak znaczenie dróg wzrasta w tej chwili, kiedy linie kolejowe się kończą. Rozbudowa dróg podnosi obronność Państwa, a moment ten wobec naszego położenia geograficznego i olbrzymiej suchej granicy od strony wschodniej i zachodniej ma dominujące znaczenie.</u>
<u xml:id="u-3.26" who="#StefanPosacki">I dlatego pozwolę sobie przeczytać na podstawie niemieckiego pisma „Der Strassenau” nr 29 z r. 1926 tłomaczenie artykułu o budownictwie dróg w współczesnej Rosji. Czytamy tam:</u>
<u xml:id="u-3.27" who="#StefanPosacki">„W ostatnich latach zrobiono nadzwyczajnie wiele w dziedzinie budowy rosyjskich dróg bitych i samochodowych. Połączenie Kijów-Nowogród-Leningrad zostało przebudowane na szosę pierwszej klasy, nadającą się do ruchu samochodów wszelkiego rodzaju. Znaczne spadki i ostre luki zostały starannie uniknięte. Nową drogę samochodowa Kijów-Smoleńsk należy uznać za cud współczesnego budownictwa szosowego, ruch na tym odcinku wzmógł się o 40% od czasu jego wykończenia latem 1925 r. Szczególnie obszar Ukrainy wyróżnia się licznem, budowlami drogowemi.</u>
<u xml:id="u-3.28" who="#StefanPosacki">Budowa dróg jest wykonywana według najnowszych zasad, z zastosowaniem ścisłych przepisów i odpowiednich materiałów. Szczególną uwagę zwracają rosyjskie komisje budowy dróg — takich komisji w różnych okręgach jest nie mniej niż 29 z liczbą członków ponad! 2.000 — na połączenia ze wschodem. Została mianowicie przystosowana do ruchu samochodowego droga Moskwa Wiatka, również w kierunku Orenburga zostały dokonane roboty, między innemi została wybudowana droga samochodowa Penza-Samara-Uralsk, jak również droga Tyflis-Astrachań-Samara. W ciągu 2 lat użyto na cele budownictwa drogowego 18 milionów czerwońców (to znaczy 810 milionów złotych) na rok następny przeznaczono 12 milionów czerwońców. Ogółem w 1925 r. zbudowano przeszło 4.000 km. nowych dróg samochodowych i przebudowano około 3.000 km. starych szos na drogi samochodowe kosztem przeszło 4 milionów czerwońców”. Proszę Panów, nie chcę wyciągać żadnych wniosków, stwierdzam jedynie, że wobec 37 milj., wstawionych w nasz budżet tegoroczny, jesteśmy wobec Sowietów, zanadto w tyle.</u>
<u xml:id="u-3.29" who="#StefanPosacki">Do pewnego stopnia w związku z podniesieniem obronności Państwa znajduje się również rozwój naszego rodzimego automobilizmu, samochód przestał bowiem być już zabawką zbytkowna, a stał się przedmiotem codziennej potrzeby. Rozmachu, cechującego rozwój automobilizmu w innych krajach, spodziewać się jednak u nas nie należy, gdyż stan naszych dróg jak i szykany fiskalne rozwojowi! temu bezwzględnie nie sprzyjają.</u>
<u xml:id="u-3.30" who="#StefanPosacki">O programie drogowym mówić nie będę, gdyż obszernie zajmuję się nim w sprawozdaniu!, zaznaczę tylko, że program ten wymaga kwoty 1.665.000.000 zł na okres 30-letni, ażeby można nasze drogi uporządkować. A wiec sumy olbrzymie, ażeby wyrównać zaniedbania w rozwoju naszych dróg, musi się je znaleźć i musi! się ich użyć celowo i rozumnie. Musimy wreszcie dążyć do tego, ażeby poziom techniki był wysoki i administracja celowo zorganizowana i sprężysta.</u>
<u xml:id="u-3.31" who="#StefanPosacki">W tem miejscu muszę poruszyć sprawę, która wyszła już ze sfery zamierzeń i przyoblekła się już w realne kształty. Chodzi mianowicie o podporządkowanie władz administracyjnych I. i II instancji starostom, względnie wojewodom. W interesie publicznym ze względu na dobro sprawy nie jest pożądane, ażeby urzędy techniczne przydzielić do władz administracyjnych, a to z tego powodu, że władze administracyjne mają wielką rozbieżność zadań. Władze administracyjne, na których czele stoją zwykle ludzie z wykształceniem prawniczem, nie ułatwiają wcale zadań urzędom technicznym, przeciwnie, często przez niewolnicze stosowanie formułek biurokratycznych udaremniają najlepsze zamiary inżynierów. Dlatego raczej pożądanem byłoby, ażeby urzędy techniczne I i II instancji nie były podporządkowane starostom, czy województwom, a tylko, ażeby być w zgodzie z art. 66 Konstytucji, który mówi o zespoleniu urzędów, należałoby, o ile chodzi o osobiste sprawy urzędników technicznych, podporządkować je osobie wojewody czy starosty.</u>
<u xml:id="u-3.32" who="#StefanPosacki">Po okresie ciągłych reorganizacji, po okresie chaosu i nieprzemyślanych eksperymentów w lecie i jesieni 1926 r. nastąpił okres stabilizacji! stosunków w Ministerstwie Robót Publicznych, tem pewniejszy, że zmora likwidacji tego ministerstwa minęła zdaje się już bezpowrotnie. Wprowadzono 1 stycznia nowy statut organizacyjny, dokonano usprawnienia agend, zredukowano 2 wydziały i stanowisko jednego dyrektora departamentu. Zlikwidowano też generalną dyrekcję odbudowy, przydzielając sprawy prawne daniny lasowej do wydziału prawnego, a sprawy dotyczące realizacji daniny, rozdziału kredytów, kontroli nad wykonaniem odbudowy i nadzoru nad przedsiębiorstwami!, faktycznie przydzielono do wydziału VII. Jednak w statucie organizacyjnym niema o tem wzmianki, ażeby odbudowa należała do wydziału VII. Wymieniła się tam tylko rozbudowę, a przecież jest pewna różnica między odbudową a rozbudową, już to ze względu na odrębne ustawy już to ze względu na kredyty, i dlatego, zdaje mi się, że Ministerstwo powinno te rzeczy sprostować, względnie uzupełnić.</u>
<u xml:id="u-3.33" who="#StefanPosacki">Kilka słów poświęcę również Centrali Ministerstwa Robót Publicznych, która z -wprowadzeniem nowego statutu organizacyjnego wprowadziła tę samą hegemonię prawników nad technikami, jaka się objawiła w urzędach I i II instancji. Mianowicie do tej pory wydział prawny, względnie administracyjno-prawny, miał według dawnego statutu tylko wspólnie z, właściwemi wydziałami ministerstwa załatwiać projekty ustaw i rozporządzeń i wydawać opinię. Obecnie na podstawie nowego statutu organizacyjnego, wydział prawny załatwia sprawy o charakterze prawnym, a więc -ostateczna decyzja i aprobata należy, do wydziału prawnego Ministerstwa Robót Publicznych.</u>
<u xml:id="u-3.34" who="#komentarz">(P. Sommerstein: I słusznie.)</u>
<u xml:id="u-3.35" who="#StefanPosacki">I to mogą się zdarzyć bardzo często wypadki, gdzie sucha litera prawa może kolidować z intencja techniki. Dyrektor departamentu, technik, musi nieraz ze względów życiowych, praktycznych, mieć wpływ na załatwianie pewnych spraw, co wobec postanowienia statutu dziś jest problematyczne. Do tej pory, proszę Panów, prawnicy byli tylko konsultantami, obecnie jednak są kierownikami. Bardzo żałuję, że p. Minister tego nie słucha, zdaje się, że byłby odpowiedział na tę rzecz, bo uważam, że to są bardzo ważne sprawy.</u>
<u xml:id="u-3.36" who="#StefanPosacki">Nie wszystkie działy Ministerstwa Robót Publicznych stoją na wysokości zadania. O departamencie budowlanym pisałem w sprawozdaniu. zaś na usprawiedliwienie po-daję, że te niedomagania polegają głównie na braku łudzi, których dzisiaj chociażby ze względów finansowych to jest z powodu złego uposażenia do urzędów przyciągnąć nie można, jednak jest nadzieja, że i ta sprawa będzie korzystnie załatwiona.</u>
<u xml:id="u-3.37" who="#StefanPosacki">Kilka słów poświęcę wydziałowi powiatowemu. Otóż, proszę Panów, już w roku 1925 przy uchwaleniu ustawy o mierniczych przysięgłych Sejm powziął uchwałę. Wzywająca rząd do uregulowania miernictwa państwowego. Miernictwo państwowe, należące do Ministerstwa Robót Publicznych, przechodziło w okresie 7 lat ciągłe fazy organizacyjne. Było więc sekcją, było wydziałem zależnym, było wydziałem niezależnym. Obecnie na podstawie nowego statutu od stycznia 1927 r. jest niezależnym wydziałem. Ale w tym chaosie reorganizacyjnym wydział ten nie mógł nic realnego uczynić. Korzystały z tego Inne ministerstwa, rozbudowywały się, rozwijały, a nieraz, jak w zeszłym roku, sięgały nawet po aneksję wydziału pomiarowego. Stworzyły się przez to 4 władze pomiarowe. 4 budżety, 4 instrukcje, czterokrotne zakupywanie instrumentów, czterokrotne wydatki. Prowadzi pomiary Ministerstwo Robót Publicznych, Ministerstwo Reform Rolnych, Ministerstwo Spraw Wojskowych, zatrzymuje kataster małopolski, Minister Skarbu, a nawet przeprowadza pomiary Akademia Umiejętności.</u>
<u xml:id="u-3.38" who="#komentarz">(Głos: Wszyscy. Inny głos: Każdy inaczej mierzy.)</u>
<u xml:id="u-3.39" who="#StefanPosacki">Największy czas, ażeby tę kwestie Unormować. Krokiem do tego zespolenia miało być utworzenie Instytutu Geograficznego, nawet w naszym budżecie znajduje się pozycja pod skromną bardzo nazwą — Pomiary Szczegółowe, dział Ił rozdział V, § 11, gdzie figuruje kwota 927.000. Zdaje nam się jednak, że takie połowiczne załatwienie -sprawy, chociaż można je uważać za pierwszy krok, nie może nas zadowolnić. Niezadowolenie w sferach gospodarczych wywołuje również wydział elektryfikacyjny Ministerstwa Robót Publicznych. O ile chodzi o stan prawny, to wydział ten stoi w zupełności! na wysokości zadania. Ustawa elektryfikacyjna z marca 1922 r. stawia sprawę należycie, traktując zagadnienie jako gospodarcze, państwowe. Ustawa ta przekazuje sprawę wydawania uprawnień władzom centralnym, ale w tym wypadku centralizm może być tylko wtedy pożyteczny, jeżeli, będzie traktował sprawę bez zbytniego biurokratyzmu i formalizmu. Chodził o wydanie koncesji zakładom wytwarzającym energię elektryczną. Z powodu zamiaru Rządu, by uregulować opłaty taryfowe od obrotu energii drogą nowego rozporządzenia, od 4 miesięcy nie wydano żadnej koncesji, a przez to cierpi życie gospodarcze, szczególnie naszych związków komunalnych, a także i Skarb Państwa ponosi na t em straty.</u>
<u xml:id="u-3.40" who="#StefanPosacki">W końcu przechodzę do odbudowy. Akcja odbudowy, zapoczątkowana jeszcze przez rządy zaborcze, względnie okupacyjne, podjęta w roku 1919 przez Państwo Polskie, nie mogła być prowadzona na całym obszarze Państwa równocześnie i z równą intensywnością, bo wypadki wojenne stały temu na przeszkodzie. Akcja odbudowy najprzód była prowadzona w województwach środkowych i zachodnich. Po pokoju ryskim rozszerzono ją na województwa wschodnie, i w sierpniu 1921 r. na województwo wileńskie. Następstwem tego jest nierównomierny w calem Państwie postęp akcji odbudowy. Na ogólną liczbę 1.811.000 zniszczeń, zarejestrowaną dotychczas, przypada na województwa wschodnie wraz z województwem tarnopolskiem i stanisławowskiem 100.000, wypadków odbudowy, na resztę województw bez Poznania i Śląska 810.000, czyli stosunek procentowy udziału województw zachodnich w odbudowie jest 55%, województw wschodnich 45%. Postęp odbudowy w województwach: krakowskiem, kieleckiem, łódzkiem, a nawet lwowskiem przekracza 90%, zaś w województwach wschodnich waha się miedzy 40 a 60%. Jeżeli weźmiemy pod uwagę niewielkie ofiary Państwa razem 127.000.000 zł przy ogólnej wartości odbudowanych obiektów 1.200.000.000 zł, to widzimy, że Państwo tylko w 10% przyczyniło się do kosztów odbudowy, które ludność potrafiła celowo dzięki swojej zapobiegliwości i wytężonej pracy dobrze zużytkować.</u>
<u xml:id="u-3.41" who="#komentarz">(Głosy: Tak jest!)</u>
<u xml:id="u-3.42" who="#StefanPosacki">Z chwilą wejścia wżycie ustawy z 9 maja 1924 r., ustanawiającej pomoc finansowa w formie pożyczek, akcja odbudowy okazuje powolniejsze tempo, środki bowiem płynące z daniny lasowej zamiast pójść w całości na cele odbudowy, zostały zużyte przez Skarb na cele inne. Zilustruję to cyfrowo. Powiatowe komisje pożyczkowe uchwaliły pożyczek na kwotę blisko 32.000.0i00 zł, z daniny lasowej wpłynęło do Skarbu Państwa blisko 28 milionów zł, udzielono akredytywy Państwowemu Bankowi Rolnemu na kwotę 24.212.000, a Przekazano do wypłaty 16.329.000, a więc pozostaje do pokrycia według udzielonej dyrektywy siedem milionów osiemset osiemdziesiąt dwa tysiące paręset złotych, i według wpływów do Skarbu Państwa — blisko 12.000.000 zł. I tu leży tragedia odbudowy, bo ludność dostawszy promesy, poniosła koszta stemplowe, koszta intabulacji skryptów dłużnych, nie mówiąc już o stratach czasu r podróży, niejednokrotnie nawet zapożyczała się prywatnie, spodziewając się na pewne, że na podstawie tego aktu prawnego państwowego pożyczkę otrzyma. Straciła przez to ta ludność nie tylko swe własne pieniądze, które wyłożyła na te akty prawne, ale i zaufanie do państwowych zarządzeń.</u>
<u xml:id="u-3.43" who="#StefanPosacki">Nakoniec kilka słów o daninie lasowej. W sprawozdaniu pisemnem obliczyłem i podałem ilość 7.500.000 m. sześć, drzewa, które otrzymał Skarb Państwa z realizacji ustawy o daninie lasowej, Z najnowszych jednak cyfr, które nadchodzą od starostw i województw, należy wnosić, że ilość ta zmniejszy się blisko o milion m. sz. drzewa, a w efekcie pieniężnym zamiast 70.000.000, o których mówiłem, będziemy mieli zaledwie 60.000.000 zł. Wobec o gromu potrzeb na tem polu kwota ta jest znikoma, bo w ziemiankach żyje jeszcze zgórą 20.000 rodzin, które nie mają dachu nad głową. Państwo musi oglądnąć się za nowemi źródłami! pokrycia wydatków, a jedno z nich widzimy w naprawie błędów w art. 3 ustawy o daninie lasowej. albowiem wskutek formalistycznej interpretacji tego artykułu przez Najwyższy Trybunał Administracyjny w lasach obciążonych służebność lam i w drzewie Opatowem zniżono wysokość daniny w 30% drzewa użytkowego z 10-letnich etatów na etaty 5-letnie, Stratę w ten sposób wynikłą oznaczyć można na około 1.000.000 m3, drzewa, co w efekcie pieniężnym przedstawia około 10.000.000 zł. Te rzecz, jeżeli nie Sejm, to w każdym razie Rząd, powinien potraktować zupełnie poważnie, bo tu równocześnie chodzi o sprawiedliwe rozciągnięcie świadczeń na wszystkich obywateli, z których część przy pomocy figlów prawniczych została od daniny w połowie zwolniona.</u>
<u xml:id="u-3.44" who="#StefanPosacki">W końcu muszę o jednej rzeczy tu wspomnieć. Budżet Ministerstwa Robót Publicznych jest, zdaje się, jedynym budżetem, w którym Komisja nic podniosła wydatków ani o jeden grosz, natomiast zmniejszyła wspomniane wydatki o 58:225. zł i zwiększyła dochody o 101.390 zł.</u>
<u xml:id="u-3.45" who="#StefanPosacki">W Imieniu Komisji Budżetowej proszę Wysoki Sejm o przyjęcie preliminarza budżetowego według sprawozdania pisemnego.</u>
<u xml:id="u-3.46" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#AleksanderZwierzyński">Głos ma p. Bryła.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#PBryła">Wysoki Sejmie! O Ministerstwie Robót Publicznych panuje u nas — nawet wśród ludzi, zdających sobie dobrze sprawę z zadań techniczno-gospodarczych, pojęcie nieco opaczne. Uważa się je za ministerstwo dla bezrobotnych. Pojęcie to datuje się od 1919 r., kiedy pod nakazem chwili obarczono je daniem pracy dla bezrobotnych, pracy której nie było i na którą funduszów nie by to. Zagadnienia tego nie rozwiązano należycie, bo nie można go było podówczas należycie rozwiązać. Zepsuło to z miejsca opinię nowopowstałemu ministerstwu. Odbudowa, niedość szczęśliwie i niedość dobrze przeprowadzona, dokonała reszty. Jednakowoż społeczeństwo, wpatrzone w zbyt wyolbrzymione błędy, nie widziało wielu stron dodatnich. Nie widziało, że ministerstwo od chwili swego powstania w pewnym stopniu rozszerzyło nasza sieć dróg, w tym zakresie oczywiście, w jakim mogło to zrobić, że zbudowało ponad tysiąc mostów, takich, jakie można było zbudować, ale jednak je zbudowało, że pomiary kraju, aczkolwiek nie zawsze prowadzone konsekwentnie, jak to zaznaczył p. referent, przecież postępują, że w odbudowie mimo wszelkich trudności zdołaliśmy dojść do 1.300.000 z górą wykonanych budynków. Zatem. Ministerstwo Robót Publicznych zadanie swoje spełnia, jeżeli nie idealnie, jeżeli, nie najlepiej, to w każdym razie nie gorzej od innych resortów. A gdy w miarę porządkowania naszych stosunków finansowych i gospodarczych staniemy wkrótce wobec zwiększenia naszych zadań na terenie gospodarki technicznej, gdy przejdziemy na drogę większych inwestycji, tembardziej będzie nam potrzebna mądra, racjonalna i sprężysta administracja techniczna, któraby te zadania mogła należycie rozwiązać.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#PBryła">Nie przeczę, że były braki, że te braki wywoływały krytykę ministerstwa, a u wielkiej części 0pinyf społeczeństwa pytanie: zostawić, czy znieść Ministerstwo Robót Publicznych. Otóż uważając Utrzymanie M. R. P. za wskazane i potrzebne, że można, mieć i uzasadniać jeden czy drugi punkt widzenia, ale przedewszystkiem trzeba go mieć, trzeba go sobie uświadomić, drogą postępowania ustalić, a potem być konsekwentnym, w jego przeprowadzeniu.</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#komentarz">(P. Anusz: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#PBryła">Wchodzenie na jakąkolwiek drogę, a potem cofanie się z niej, jest bezwątpienia znacznie gorsze nawet od bezczynności, gdyż wprowadza dezorganizację, anarchie i chaos. Jeżeli wielu mówców przy innych działach gospodarki państwowej wskazywało brak planowości, brak programu Rządu, to Ministerstwo Robót Publicznych. a powiem ogólniej, wszystkie resorty gospodarczo-techniczne, doświadczały podłym względem bujnej inicjatywy Rządu i to w znacznie większym stopniu, niż którykolwiek inny resort. Proszę Panów, będę przytaczał fakty: W czerwcu mamy oświadczenie, że Ministerstwo Robót Publicznych będzie utrzymane i zwiększone o budownictwo morskie oraz o zarząd poczt i telegrafu. W tymże czerwcu w swojem expose p. Premier oświadcza, że Ministerstwo Robót Publicznych zostanie zniesione. Dnia 21 lipca oświadcza ówczesny Minister Robót Publicznych, że ministerstwo będzie rozparcelowane i że Rada Ministrów w tym kierunku już powzięła odpowiednią uchwałę. Dnia 28 sierpnia Rada Ministrów cofa tę swoją uchwałę: Ministerstwo Robót Publicznych ma być utrzymane: równocześnie zaś Ministerstwo Kolei zmienia się w Ministerstwo Komunikacji, do którego mają być przyłączone poczta i telegraf. Ale już w dwa czy trzy tygodnie później, Rada Ministrów... cofa swoją uchwałę: poczty mają być przyłączone do Ministerstwa Robót Publicznych. Odtąd trwa przez dwa miesiące stan zupełnie nieokreślony. Poczta znajduje się pomiędzy Ministerstwem Przemysłu i Handlu a Ministerstwem Komunikacji i Ministerstwem Robót Publicznych. Nikt nie wie, gdzie ona się właściwie znajduje — do tego stopnia, że ministrowie interpelowani na Komisji Budżetowej w listopadzie nie mogą na to pytanie odpowiedzieć. Oczywiście, że nie mogą, bo sami nie wiedzą. W grudniu rzecz się wyjaśnia: Rada Ministrów cofa swą poprzednią uchwałę i przyłącza Zarząd Poczt i Telegrafów do Ministerstwa Komunikacji.</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-5.5" who="#PBryła">Ale już w styczniu Rada Ministrów cofa... swoją uchwałę— poraz piąty czy szósty: zostaje utworzone Ministerstwo Poczt i Telegrafów.</u>
<u xml:id="u-5.6" who="#komentarz">(Głos: Bo się kandydat znalazł.)</u>
<u xml:id="u-5.7" who="#PBryła">W lutym — nic się jeszcze nie stało, a co się stanie, nie wie nikt absolutnie. Może — jak krążą pogłoski — co do resortów technicznych będzie ustalony jeszcze toiny program. Może drogi wodne zostaną przyłączone do Ministerstwa Komunikacji. Może Ministerstwo Komunikacji zostanie przekształcone w Ministerstwo Kolei, a tem samem Rada Ministrów będzie musiała cofnąć swoją uchwałę jeszcze raz.</u>
<u xml:id="u-5.8" who="#komentarz">(Głos: To jest program.)</u>
<u xml:id="u-5.9" who="#PBryła">Może czeka nas jeszcze jakaś inna niespodzianka. Wisz a k do końca miesiąca mamy jeszcze trzy tygodnie czasu. Po francusku istnieje ma to określenie: „ordre, kontreordre, desordre”, a po polsku ja użyje wyrażenia, które już raz w Wysokiej Izbie padło: „bałagan, bałagan, na każdym kroku bałagan”.</u>
<u xml:id="u-5.10" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-5.11" who="#PBryła">Jeżeli chodzi o sam resort Ministerstwa Robót Publicznych, muszę stwierdzić, że nastąpiła wybitna poprawa, zwłaszcza od momentu, gdy rządy w niem Objął obecny p. Minister, który rozpoczął leczyć rany, zadane ministerstwu przez poprzednią gospodarkę, która była Okresem dzikiej, nielegalnej i szkodliwej parcelacji ministerstwa. Dzikiej, gdyż robiona była najzupełniej bez planu, bez celu i chaotycznie. Przytoczę jako przykład choćby to, że dział budownictwa wodnego chciano przydzielić kolejno do 3 różnych ministerstw, a mianowicie do Ministerstwa Rolnictwa, Ministerstwa Komunikacji i Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
<u xml:id="u-5.12" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-5.13" who="#PBryła">A oprócz tego jeszcze jeden dział budownictwa wodnego, mianowicie budownictwo morskie, był w czwartym resorcie i miał pozostać w Ministerstwie Przemysłu i Handlu.</u>
<u xml:id="u-5.14" who="#komentarz">(P. Harusewicz: Czyj to był projekt?)</u>
<u xml:id="u-5.15" who="#PBryła">O ile wiem, ówczesnego Ministra Robót Publicznych.</u>
<u xml:id="u-5.16" who="#PBryła">Gospodarka ta była następnie nielegalna, dlatego, że była prowadzona wbrew podówczas obowiązującemu statutowi organizacyjnemu j uprzedzała decyzję Rady Ministrów i wreszcie była szkodliwa, bo oczywiście, takie ciągłe zmiany decyzji co do przyszłości Ministerstwa Robót Publicznych musiały dezorganizować całkowicie pracę w ministerstwie, hamować wszelką twórczą prace.</u>
<u xml:id="u-5.17" who="#PBryła">Szersza akcja Ministerstwa Robót Publicznych, jak każda akcja inwestycyjna, może być przeprowadzona na większą skalę dopiero wtedy, kiedy znajdą się większe środki. Dziś, kiedy ich nieomal niema, stoimy wobec zagadnienia: w jakim kierunku skupić całą uwagę i cały wysiłek tak, aby ten wysiłek nie został zmarnowany i by dla Państwa przyniósł jak największy pożytek.</u>
<u xml:id="u-5.18" who="#PBryła">Działalność Ministerstwa Robót Publicznych obejmuje 3 działy: budowy dróg, budownictwa wodnego i budownictwa.</u>
<u xml:id="u-5.19" who="#PBryła">Już p. sprawozdawca podkreślił, że sieć drogową mamy fatalną, gorszą niż gdziekolwiek w Europie i że rozszerzenia jej wymagają na gwałt względy gospodarcze, społeczne, kulturalne. administracyjne i — last but not least — strategiczne. tembardziej, gdy drogi: przestają być drogami dojazdowemi do kolei, a stają się arteriami komunikacyjnemi: na dłuższe dystanse. Francja, przenikając Marokko, przedewszystkieim wybudowała tam nie koleje, lecz doskonałe szosy. P. referent przytoczył przykład Rosji Sowieckiej która w najbliższym okresie czasu według danych niemieckich ma wydać na drogi państwowe około 40.000.000 rubli złotych. Zwracam uwagę, że to ma być specjalnie na drogi znajdujące się w okolicach położonych najbliżej Państwa Polskiego, w okolicach Białorusi. Niemcy, posiadające sieć dróg tak znakomitą, obecnie rozszerzają ją coraz bardziej.</u>
<u xml:id="u-5.20" who="#PBryła">A u nas? U nas wedle obliczeń Nestorowicza, przytoczonych w referacie p. Posackiego, rolnictwo traci rocznie około 400.000.000 złotych w złocic z powodu złego staniu naszych dróg. są okolice — jak np. Wileńszczyzna — w których przewóz materiału budowlanego na dłuższą odległość niż kilkanaście kilometrów nie opłaca się, gdyż transport kosztuje kilkakrotnie więcej niż sam materiał. A spójrzmy na Wisłę, która sama jest pierwszorzędną arterią komunikacyjną, ale i z drugiej strony rozcina też nasze komunikacje drogowe. są na niej trzy mosty stałe w Krakowie, cztery mosty stałe w Warszawie, a potem 5 czy 6 stałych mostów w b. zaborze pruskim. Mówię odrazu i o mostach drogowych i o mostach kolejowych. To znaczy jest razem 12 czy 13 mostów stałych, podczas gdy w samym Paryżu jest 27 mostów. Reszta to są mosty prowizoryczne, zbudowane bądź w czasie wojny, bądź bezpośrednio po wojnie, mające — z wyjątkiem mostu w Dęblinie — filary drewniane, mosty, które bardzo łatwo uszkodzić, a nawet zniszczyć. Ja zapytuję, na co nam będą najlepsze nawet czołgi, najlepsze armaty, gdy w pewnej chwili przewiezienie ich z jednego brzegu Wisły na drugi będzie albo szalenie utrudnione, albo zupełnie niemożliwe.</u>
<u xml:id="u-5.21" who="#PBryła">Już ta garść faktów powinna nas napawać obawą, zwłaszcza jeżeli zważymy, że sumy, wstawione na drogi, są w niektórych pozycjach śmiesznie małe. Cytuję rozdział 4 § 16 preliminarza budżetowego, gdzie na drogowy fundusz pożyczkowy wstawiono kwotę 50.000 zł, za co zbudować można dwa lub trzy kim. dróg. Jeszcze raz podkreślam, że uważam kwestię budowy dróg i mostowi za najpilniejszą kwestię w zakresie zadań Ministerstwa Robót Publicznych i na niej przedewszystkiem, skoncentrować należy uwagę.</u>
<u xml:id="u-5.22" who="#PBryła">Jeżeli chodzi o kwestię budownictwa wodnego, to nad tą sprawą zastanawiał się szerzej pi referent. Zaznaczę wiec tylko bez dalszego uzasadnienia, że budowa sztucznych dróg wodnych, aczkolwiek również pierwszorzędnego znaczenia dla państwa, przecież nie jest najaktualniejszą ze względu na kolosalne koszta, które w przeciwieństwie do dróg mogą się fruktyfikować dopiero po wykonaniu robót w całości. Stąd wobec ras stoi nakaz przedewszystkiem wyzyskania i udostępnienia istniejących dróg wodnych i konserwowania ich, przechowania tego majątku państwowego, jaki nam został przekazany z czasów przedwojennych w formie istniejących melioracyj i innych budowli wodnych.</u>
<u xml:id="u-5.23" who="#PBryła">Trzecim działem Ministerstwa jest budownictwo. Sprawę budowlaną, jako kwestię gospodarczą, należy umieścić na drugim planie, ze względu na długie więzienie kapitelów. Na planie drugim umieszczają ją wszyscy ekonomiści, na planie drugim Umieszcza ją nieomal jednomyślnie ankieta Banku Gospodarstwa Krajowego w sprawie programu gospodarczego Polski. Ale kwestia budowlana jest dziś nietyle kwestią gospodarczą, ile kwestią społeczną i to pierwszorzędnego znaczenia, znaczenia nie mniejszego niż kwestia bezrobocia i pod tym kątem widzenia Rząd musi ją ująć. Masy robotnicze i urzędnicze mieszkają dziś w warunkach opłakanych, a niejednokrotnie gorzej niż opłakanych. Jasne są demoralizujące pod każdym względem skutki tego stanu. Co Rząd, na to robi? Chodzą pogłoski, że sprawą tą zajęło się Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, że z właściwą mu bujną inicjatywą pragnie sprawę tę rozwiązać droga dekretu o karach za lichwę mieszkaniową. Dekret może być, ale trzeba mleć dużo nie tyle twórczego, ile beztroskiego i bardzo młodocianego optymizmu, aby sądzić, że jakiekolwiek zarządzenia administracyjno-policyjne zdołają kwestie mieszkaniową rozstrzygnąć. Tak samo, przecież mimo szumnych zapowiedzi obecnego Ministra Spraw Wewnętrznych, nie pomogły okólniki i rozporządzenia policyjno-administracyjne o zwalczaniu drożyzny, która rośnie i rośnie. To rozporządzenie mieszkaniowe dotychczas jeszcze nie wyszło poza obręb Ministerstwa, ale chodzą o niem liczne pogłoski, zresztą silnie i pilnie kolportowane przez prasę rządową. Możliwe, że p. Minister Spraw Wewnętrznych, zajęty innemi sprawami...</u>
<u xml:id="u-5.24" who="#komentarz">(Głos: Lataniami! Wesołość)</u>
<u xml:id="u-5.25" who="#PBryła">... chociażby lataniem po Państwie, nie zdołał jeszcze sprawy przypilnować, możliwe, że wytłomaczyli mu starsi doświadczeńsi koledzy, do których w każdym razie zaliczam także p. Ministra Robót Publicznych, że rozwiązanie sprawy mieszkaniowej nie może nastąpić tą droga, że zło należy leczyć u korzenia. Rozumiem trudna sytuację Rządu, któremu trzy posażne panny posagiem jakoś kręcą, ale raz jeszcze powtarzam: kwestia mieszkaniowa jest dziś kwestią społeczna i jeżeli w budżecie znajdujemy odpowiednie kwoty — i słusznie — na bezrobotnych, to na zaspokojenie głodu mieszkaniowego tych nędzarzy, cóż dziś mamy? Nie mamy nic oprócz dwóch niezupełnie uda łych ustaw, jednej Ustawy o rozbudowie z r. 1920 i drugiej o popieraniu ruchu budowlanego z r. 1926. Wszystkie państwa dokoła nas wzięły inicjatywę w swe ręce Zwracam-uwagę na powstanie we Włoszech Instytutu dla budowy tanich domów, który w znacznym stopniu i u nas może być naśladowany. Rząd pod tym względem, musi wziąć w swoje ręce inicjatywę, a przedewszystkiem musi możliwie energicznie poprzeć wszelką inicjatywę prywatna. W tym kierunku klub, do którego mam zaszczyt należeć, przygotowuje nowelę do ustawy o popieraniu ruchu budowlanego i w najbliższym czasie przedłoży ją Wysokiej Izbie.</u>
<u xml:id="u-5.26" who="#PBryła">Z drugiej strony należy roztoczyć baczny nadzór nad kooperatywami budowlanemi,...</u>
<u xml:id="u-5.27" who="#komentarz">(P. Puchałka: Bardzo słusznie.)</u>
<u xml:id="u-5.28" who="#PBryła">... które w znacznym stopniu są racjonalnie i dobrze prowadzone, ale też w znacznym stopniu są fikcyjne. obliczone na marnowanie grosza publicznego. Wreszcie, Rząd powinien o ile możności wydatnie poprzeć spółdzielnie budowlane robotników, którzy nie mając pieniędzy, nie mając funduszów, oddają swoją własna prace: tę pracę powinien ustawowo uznać za równoważną z pieniędzmi. Nie podkreślam znaczenia ustawy budowlanej, której wydanie, wedle zapowiedzi p. Ministra na Komisji Budżetowej, znajduje się dziś na dobrej drodze.</u>
<u xml:id="u-5.29" who="#PBryła">Jeżeli chodzi o sam ustrój Ministerstwa, to muszę zaznaczyć, że konieczne jest jakie takie uproszczenie i przystosowanie obecnych warunków naszej administracji technicznej, a nie pielęgnowanie starych przedwojennych zabytków. W dawnym zaborze austriackim kosztowna dwu — albo trzytorowość była wskazana, słuszna i usprawiedliwiona względami natury politycznej. Samorząd tamtejszy był do pewnego stopnia surogatem przyszłych władz polskich, to była szkoła, w której się miała kształcić nasza przyszła administracja polska. Dziś, Bogu dzięki, tego już nie potrzeba. Dziś we wszystkich, nawet najbardziej demokratycznych, nawet najbardziej zdecentralizowanych państwach świata, objawia się silny prąd, zmierzający do skupienia głównych agend technicznych w ręku Państwa, u nas, w Polsce, w ręku Ministerstwa Robót Publicznych. Ze względów zaś oszczędnościowych uważam za wskazane nie przyłączanie poszczególnych Dyrekcji Robót Publicznych do województw, ale raczej łączenie ich i skupianie w większe całości. Z tego też powodu sądzę, że byłoby wskazanem pozostawienie na trzy województwa południowowschodnie jednej Dyrekcji Okręgowej Robót Publicznych we Lwowie, a nie rozdzielanie jej na trzy województwa. Nie przeczę, że będzie to anomalią w stosunku do ustroju w reszcie Państwa, nie przeczę. że będzie to odstąpienie od zasady, ale zasadę należy traktować według celu, dla którego została postawiona. Tam, gdzie odstąpienie od niej jest dobre i pożyteczne, należy od niej odstąpić.</u>
<u xml:id="u-5.30" who="#PBryła">Jeszcze raz, proszę Panów, podkreślając znaczenie Ministerstwa Robót Publicznych I konieczność utrzymania go, zwracam się z apelem do Rządu. ażeby ustalił nareszcie swój program co do resortów. obejmujących całość gospodarki technicznej, ażeby przestał wprowadzać ciągłe zmiany, które ją tylko dezorganizują I ażeby tem samem przestał im pracę utrudniać.</u>
<u xml:id="u-5.31" who="#PBryła">Wreszcie zgłaszam następujące rezolucie:</u>
<u xml:id="u-5.32" who="#PBryła">„Sejm stwierdza, że naczelnem zagadnieniem o charakterze gospodarczo-technicznym w zakresie działania Ministerstwa Robót Publicznych jest rozszerzenie naszej sieci drogowej, że gospodarka drogowa nawet w najskromniejszym zakresie wymaga znacznego powiększenia w następnymi budżecie kredytów na cele drogowe i że z ewentualnej pożyczki inwestycyjnej przeważna część powinna być przeznaczona na te cele”.</u>
<u xml:id="u-5.33" who="#PBryła">„Sejm, stwierdzając, że sprawa mieszkaniowa jest sprawą społeczną pierwszorzędnego znaczenia, wzywa Rząd do energicznej akcji w zakresie pobudzenia ruchu budowlanego, specjalnie w kierunku budowy tanich domów robotniczych i urzędniczych”.</u>
<u xml:id="u-5.34" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Ch. D.)</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#AleksanderZwierzyński">Głos ma p. Artur Hausner.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#AHausner">Do pewnego stopnia wyręczył mnie w dość ważnej sprawie mój przedmówca, p. Bryła, mówiąc o tych wszystkich peregrynacjach, reorganizacjach, organizacjach, które dotyczą resortów technicznych, przedewszystkiem Ministerstwa Robót Publicznych, Kolei, Poczt i Telegrafów. Że te próby, że te organizacje i, reorganizacje nie przyczyniły się do ustabilizowania stosunków, do wytężonej pracy, to nie ulega wątpliwości, Skończyło się szczęśliwie dla Ministerstwa Robót Publicznych, bo możemy dzisiaj mówić w Sejmie o jego budżecie.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#AHausner">Proszę Panów, jeżeli się wsłuchać w debaty nasze w Komisjach, jeżeli się wsłuchać w debaty na Sejmie, na plenum, w których się mówi o tych niesłychanie wielkich brakach w naszych stosunkach gospodarczych, właśnie w zakresie działania Ministerstwa Robót Publicznych, gdy chodzi o melioracje, o rozwój sieci dróg wodnych i t. d. jeżeli ma się równocześnie do czynienia z budżetem Ministerstwa na sumę tylko 86 milj. zł to istotnie niewspółmierność tych olbrzymich potrzeb z tą liczbą odbiera wszelką odwagę omawiania tych rzeczy i przychodzenia choćby z próbą zaradzenia temu stanowi, który jest wprost anormalny. Będzie to wielki paradoks, gdy powiem, że Polska wśród wszystkich krajów, ciężko dotkniętych przez wojnę, jest w tem szczęśliwem położeniu, że właśnie stan tego wielkiego zaniedbania rozwiązać może równocześnie kwestię bezrobocia w Polsce, a kwestia ta musi być załatwiona, jeżeli chcemy nie tylko żyć w jakiś sposób normalny, ale jeśli na serio myślimy o utrzymaniu nawet samej niepodległości.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#AHausner">A jak ta kwestia jest trudna, co do tego chcę zwrócić uwagę Panów na jeden fakt. Koniec roku ubiegłego, t. zn. ostatnie parę miesięcy, musimy zaliczyć do czasów, pod względem koniunktury gospodarczo-finansowej, najlepszych. I proszę Panów, cóż się okazało? W okresie najlepszej koniunktury okazało się, że potrafiliśmy z liczby, która wskazywała statystyka w maju, około 300.000, umniejszyć bezrobocie, do 150.000. O tej statystyce można wiele mówić, ale zdaje mi się. że ta liczba 150.000 ta najniższa liczba osiągnięta, nie obejmuje ogromnej masy proletariatu małorolnych, mieszkających na wsi. a wreszcie i wieś upomni się o swoje prawa i zechce korzystać z zapomóg rządowych dla bezrobotnych. Jeśli taka liczba była przy najlepszej koniunkturze, to cóż dopiero mówić o tem, jaki stan będzie przy koniunkturze najbliższej i gorszej, na którą z pewnością się zanosi. To zagadnienie może być traktowane i rozstrzyganie właśnie przy okazji rozpatrywania budżetu Ministerstwa Robót Publicznych, bo to jest to Ministerstwo, mojem zdaniem, które może, jeżeli nie zupełnie, to przynajmniej w części, zmniejszyć to niebezpieczeństwo, w jakim, się dziś znajdujemy.</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#AHausner">Nie będę się bawił w szczegóły, ale wskażę tylko na jedną rzecz. Znam wszystkie trudności, jakie są w gospodarce Państwa, wiem, jak trzeba się liczyć z każdą cyfrą, ale wbrew temu, życie krzyczy wszystkiemi głosami do mas. A wiec zaryzykuję taką ilustrację, że powiem: wyobraźcie sobie, Panowie, że gdybyśmy byli od czasu odzyskania niepodległości Państwa Polskiego, szafując dość hojnie, przeznaczyli corocznie 100 milionów nie na tem wielki program, o którym tak wymownie mówił p. poseł Posacki, wiec nie na budowę dróg lądowych, na sieć dong wodnych i t. d. gdzie wkłady nie zwracają się tak prędko, ale gdybyśmy byli to wydali na to na dziedzinę, która powinna mieć wielkie zrozumienie właśnie w tej Izbie, gdzie zastęp poważny posłowi i stronnictw reprezentuje interesy wsi, więc gdybyśmy byli 100 milionów rocznie wkładali w melioracje, w podniesienie kultury rolnej, to prócz tego, że taka praca dałaby zajęcie dziesiątkom tysięcy ludzi na wsi, mielibyśmy zupełnie inną produkcję rolną.</u>
<u xml:id="u-7.4" who="#AHausner">Proszę Panów, p. kolega Posacki specjalny ustęp w swem sprawozdaniu poświecił odwodnieniu Polesia. Lecz po cóż patrzeć tak daleko ku kresom — aczkolwiek pragnąłbym, żeby każda cześć ziemi została podniesiona kulturalnie i gospodarczo — kiedy mamy takie Polesie ilu za Wisłą. Przecież tu są setki tysięcy hektarów ziemi tuż, że tak powiem, na przedmieściach Warszawy, które są zupełnie zaniedbane, które trzeba odwodnić i do kultury podnieść właśnie drogą melioracji, drenowania i t. d.</u>
<u xml:id="u-7.5" who="#AHausner">A dlaczego twierdzę, że to zadanie należy największemi choćby ofiarami wykonać? Dlatego że ten wkład amortyzuje się w ciągu 2, 3 lat i zysk odrazu może służyć za dalszy wkład na rozszerzenie tej akcji i na podniesienie kultury rolnej i podniesienie produkcji rolnej w reszcie kraju, która poza zyskiem materialnym musi mieć wpływ na rozwój przemysłu przez wzmożenie konsumcji i potanienie pracy, przez to, że chleb będzie tańszy. Przepraszam, że wdam się w szczegóły, ale obciąłbym z wielkim naciskiem tę rzecz podnieść, bo jakkolwiek budżet nasz jest za szczupły, żeby zagadnieniom polityki gospodarczej sprostał w dostatecznej mierze — n jest ety, tak beznadziejnie musze tę rzecz traktować — ale liczymy na to, że właśnie na czele Ministerstwa stoi człowiek, który w sprawach ekonomicznych i finansowych ma szerokie horyzonty i będzie miał na nie wpływ przy poparciu Sejmu, tedy z większym naciskiem niż dotychczas te rzecz w tym duchu będzie mógł traktować, więc może przynajmniej taka dyskusja j takie uwagi publiczne w Sejmie skierują na inne tory politykę finansowa i gospodarczą Państwa niż było dotychczas. Otóż jeżelibyśmy przyjęli, że koszt zdrenowania i zmeliorowania jednego morga, powiadam, nie na Polesiu, lecz tylko, dziesiątków tysięcy hektarów ziemi tuż pod Warszawą, które zagrażają zdrowotności stolicy — czytałem opinię lekarzy w tej sprawie — gdybyśmy przyjęli], wysoko oceniając, koszty zdrenowania 1 morga na 200 zł to ponieważ te 200 zł włożone w drenowanie i melioracje ziemi zwróci się w ciągu najbliższych dwóch lat, wiec wkładając przez lat 6 albo 8 te pieniądze, którebyśmy mogli włożyć, zwłaszcza za czasów gospodarki w markach, gdybyśmy włożyli dotychczas 600 milionów zł, to bylibyśmy w niesłychany sposób podnieśli produkcję rolną i ona by nam ułatwiła sanację gospodarczą i finansową w Państwie. Mówię to z całą odwagą, jako przedstawiciel. Polskiej Partii Socjalistycznej, która przecież głównej treści swoich zagadnień nie odnosi do stosunków wiejskich, ale mówię to i podnoszę, bo nie widzę innej drogi wyjścia, jak tylko tę drogę, żeby właśnie w zakresie budżetu Ministerstwa Robót Publicznych i Sejm i Rząd! te sprawy zupełnie inaczej traktował, niż dotąd.</u>
<u xml:id="u-7.6" who="#AHausner">Proszę Szanownych Panów! Przejdę teraz do ustawy o rozbudowie miast i jej wykonania. I znowu co widzimy tutaj w tlej dziedzinie, która staje się już katastrofą, nie tylko dla samego życia fizycznego, ale dla całej kultury. Nie chcę się nad tem rozwodzić, bo wiemy wszyscy, co znaczy brak dachu nad głową, brak mieszkania dla proletariusza i nie tylko dla proletariusza. Otóż zdawało się. że ta ustawa, która we wszystkich innych krajach oddała tak wielkie usługi, bo tak, że zdołały one już kwestię mieszkaniową rozwiązać, bo niema już jej ani w Czechach, ani we Francji, ani wie Włoszech, ani w Niemczech, jednak w Polsce, mimo wszystkie wysiłki, ani w części, ani w jednej setnej nie potrafiła złemu zaradzić. Naturalnie, powie się, że nie było pieniędzy. Ale przecież z tem zagadnieniem budowlanem jest tak samo, jak z kwestia melioracji i drenowań rolnych. Przecież człowiek, który dostanie wybudowany dom, potrafi zamortyzować włożony kapitał, kapitał amortyzuje się natychmiast, to nie jest przedsiębiorstwo, które amortyzuje swoje wkłady w dalekiej przyszłości, I ten szybki obrót kapitału powinien był zachęcić l ułatwić tym czynnikom, które decydują w kwesti finansowej, wykonanie tego zadania.</u>
<u xml:id="u-7.7" who="#AHausner">Ale gdy w innych państwach to zagadnienie zostało rozwiązane, u nas to zagadnienie pozostało jeszcze w pierwotnej formie, w jakiej zastaliśmy je w roku 1919 czy 1922. P. Grabski, n jest ety, nie dotrzymał danego nam słowa. Przywiązywaliśmy wiele nadziei do tego słowa, kiedy była mowa o Dilllonowskiej pożyczce. Powiedziani nam. że fundusz gospodarczy dostanie 100 milionów rokrocznie przez szereg lat i te 100 milionów będą tym kredytem długoterminowym, który zamortyzuje i uporządkuje cały ruch budowlany. N jest ety, ten fundusz gospodarczy ograniczono do 50 milionów, z których wpłacono tylko 43, a z tego zaledwie 27 mionów dostało się na kredyt budowlany. I jeszcze nie byłoby tak źle, ale kto się z bliska przyjrzał, w jaki sposób czynniki i organy Banku Gospodarstwa Krajowego wpłacają, w jaki sposób spełniają swoje zadanie zakreślone ustawa, ten wie. że to przechodzi wszelkie pojęcie. Trzeba dopiero groźby kęski, albo człowieka, którego życie jest poprostu zagrożone, albo jakiegoś fantasty, żeby w tych warunkach pomimo tak jasnej ustawy, tak jasnych zobowiązań Rządu podjął się budowy i przez tę swoja osobistą ofiarność przyczynił się choćby w części do rozwiązania zagadnienia, jakim jest kwestia mieszkaniowa u nas. Wskutek szykan, wskutek odraczania kredytów, nieliczenia się z ciągłością budowy, nieliczenia się z kosztami, a to wszystko poprawiają organa Banku Gospodarstwa Krajowego, naprawdę i ten wydatek 27 milj. zł. nie przyczynił się w żadnej mierzę do rozwiązania tego zagadnienia.</u>
<u xml:id="u-7.8" who="#AHausner">Proszę Panów, nie chcę bawić się w szczegóły. Uważam, jak powiedziałem na początku, że ta dyskusja wobec rzeczywistych ram budżetu Ministerstwa Robót Publicznych do niczego nie doprowadzi. Chciałbym tylko, wskazując na te dwa wielkie zagadnienia, zwrócić uwagę Wysokiemu Sejmowi, żeby przynajmniej przy następnym budżecie te zagadnień ja, wchodzące w zakres Ministerstwa Robót Publicznych, były inaczej, życzliwiej, nic jak dotychczas, przez Sejm traktowane. Żeby zaś Minister Robót Publicznych, przez rozszerzenie siwego zakresu działania, mógł stać się poważniejszym czynnikiem w samej Radzie Ministrów, żeby mu na przyszłość ułatwić lepsze wyposażenie swego budżetu, Panowie pozwolą, że postawie w tym celu rezolucję następującej treści:</u>
<u xml:id="u-7.9" who="#AHausner">„Sejm uznaje niedostateczny zakres działania Ministerstwa Robót Publicznych, który sprawia, że pośród spraw państwowych, rozstrzyganych w łonie Rządu, stanowią roboty publiczne drobny małoznaczny dział, nie wymagający specjalnego reprezentanta na Radzie Ministrów i dlatego wyraża przekonanie, że jedynie zwiększenie agend Ministerstwa Robót Publicznych przez włączenie do niego spraw morskich, zwłaszcza budowy portu, utrzymanie wybrzeża, wszystkich państwowych agend pomiarowych, wszystkich agend budownictwa państwowego, z wyjątkiem budowy fortec i powierzenie temu Ministerstwu wyłącznej opieki nad techniczną gospodarka, rozwojem i rozbudową osiedli, a przedewszystkiem miast — przyczyni się do zespolenia spraw technicznych państwowych, do ujednostajnienia polityki państwowej, pomiarowej i budowlanej, do znacznej redukcji kosztów, oraz do postawienia Ministerstwa Robót Publicznych na takim poziomie, który będzie odpowiadał pełni zadań technicznych Państwa”.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#AleksanderZwierzyński">Głos ma p. Madejczyk.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#JanMadejczyk">Wysoki Sejmie! Rząd obecny kilkakrotnie w swoich oficjalnych enuncjacjach podkreślał i uznawał, że główna podstawą naszego Państwa jest rolnictwo i że on będzie o tem rolnictwie pamiętał. Czytamy w expose p. Premiera Bartla, wypowiedzianem 19 lipca:</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#JanMadejczyk">„Najprymitywniejsza analiza naszego życia gospodarczego wysuwa na plan pierwszy zagadnienie wytwórczości rolnej. Założenie to stanowi kamień węgielny naszego programu gospodarczego i jego punkt wyjścia. Z postępu wytwórczości rolnej wyrastają dopiero zdrowe i trwale koniunktury dla naszego przemysłu”. P. Minister Skarbu, Klarner, w swojem expose, wygłoszonem 23 czerwca r. ub. powiedział: „Rząd stoi na. stanowisku, że kraj posiadający 64% ludności rolniczej może podnieść swój dobrobyt przez rolnictwo, które posiada przed sobą wszelkie widoki pomyślnego rozwoju”. Zaś obecny p. Minister Skarbu dnia 13 listopada ub. r., przedkładając budżet, nad którym debatujemy, powiedział: „W Polsce, będącej krajem przeważnie rolniczym, należy specjalną opieką otoczyć produkcję rolną. Rolnik dotychczas znajdował się w Polsce w niekorzystnych warunkach, gdyż był narażony na wyzysk i ponosił konsekwencje nienormalnych objawów” i t. d.</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#JanMadejczyk">Wysoki Sejmie! Nie jesteśmy przy resorcie Ministerstwa Rolnictwa, ale uważam, że Ministerstwo Robót Publicznych jest jednem z ministerstw, które w dziedzinie zagadnień rolniczych jest nieodzowne. Uważam bowiem, że bez uregulowania rzek i potoków górskich i bez uzdrów leni a gospodarki rolnej, bez melioracji rolnych, bez odbudowy budynków, zniszczonych przez wojnę, niema mowy o podniesieniu kultury i produkcji rolnej.</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#JanMadejczyk">A teraz przypatrzmy się, jak wygląda to zagadnienie obecnie. Jeżeli weźmiemy pierwszą z tych spraw, którą wymieniłem, t. j, regulację rzek i potoków górskich, a jestem właśnie przedstawicielem okolic górskich Małopolski, to widzimy, że szczupłe kredyty przeznaczone przez Państwo na ten cel nie pozwalają podwładnym organom prowadzić systematycznych i celowych robót. To. co się robi obecnie, jest tylko zwykłą łatanina, zatykaniem, że się tak wyrażę, dziur. Z tego, co zrobiono w tym roku, nie pozostanie śladów nawet w roku przyszłym i bardzo często marnują się i te drobne kwoty, które są na ten cel przyznawane. Przykładów takich zmian bardzo wiele. Znam w moim powiecie przykład, że dokonano ujednostajnienia koryta rzeki Wisłoki, na przestrzeni jednej gminy, tuż przed samym wybuchem wojny w r. 1914. Roboty te, aczkolwiek nie wykończone, przetrwały wojnę i doczekały się czasów rządów polskich. Zaczęły się psuć i na konserwację tych robót, które kosztowały kilkadziesiąt tysięcy koron austriackich, trzeba było drobnej sumy, może tysiąca złotych, ażeby je połatać i utrzymać je w należytym stanie. N jest ety, mimo starań miejscowych czynników, mimo próśb gminy, ciągle spotykamy się w tych wypadkach ze zwyczajową odpowiedzią: niema pieniędzy, brak pieniędzy. I naturalnie, te roboty do dziś dnia zniszczały zupełnie, niema śladu z tego wszystkiego, co nawet rząd obcy włożył w te roboty i jeżeli kiedy przyjdziemy do przekonania, że te roboty trzeba wykonać koniecznie, trzeba będzie na nowo łożyć ogromne fundusze i na nowo brać się do zupełnego odnowienia tych robót, które można byłoby bardzo niewielkie ml kwotami nawet podtrzymać i utrzymać.</u>
<u xml:id="u-9.4" who="#JanMadejczyk">Stan tych miejscowości, tych gmin, które są położone nad temi rzekami górskiemi, jest okropny. Gdyby p. Minister zwiedzi! te okolice, chociażby Jasło, i zobaczył te gminy, położone nad Wisłoką Górną i nad Wisłoka Dolną, jak Osiek, Załęże, Krajowice i Kłodawa, to zobaczyłby straszny obraz. Corocznie kilkadziesiąt morgów najurodzajniejszej ziemi, położonej nad temi rzekami, zamienia się w żwir i piasek, gospodarstwa niektórych włościan są zniesione i zabrane, są tacy gospodarze, którzy zostali bez kawałka ziemi, są wypadki, że wskutek zbliżenia się koryta rzeki, trzeba domy przenosić, bo ten żywioł zagraża zniszczeniem egzystencji osady. Nieuregulowane rzeki powodują także te strasznie powodzie, ostatniej takiej powodzi byliśmy świadkami w r. 1926. Jak p. referent w swoimi referacie obliczył, to jedna powódź w r. 1925, w 4 województwach małopolskich, wyrządziła szkody na około 50 milionów. A zatem jedna powódź wyrządziła więcej szkody w jednym roku, niż wynosi cała dotacja Skarbu na roboty publiczne. Ministerstwo Robót Publicznych.</u>
<u xml:id="u-9.5" who="#JanMadejczyk">Jesteśmy zaprzątnięci także kwestią bezrobocia. Niewątpliwie zagadnienie to jest bardzo ważne, niewątpliwie Sejm pod tym względem zrobił, co był w stanie zrobić. Uchwalił ustawę o zaopatrzeniu bezrobotnych, zredukowanych w fabrykach, w większych środowiskach przemysłowych i t. d., ażeby na wypadek bezrobocia mogli otrzymywać zasiłki, któreby im umożliwiły egzystencję. Ale jeżeli się przypatrzymy dziś okolicom zwłaszcza podgórskim, które właśnie mają i glebę lichą i gospodarcze stosunki bardzo niskie, to zobaczymy, że dziś na wsi może więcej niż milion ludzi jest bez pracy, że taka nędza, jaką spotykamy dziś na wsi, wskutek braku zarobku i pracy, przechodzi wprost nasze pojęcie. Ludzie, jak sam pan wojewoda krakowski stwierdził, żyją ostatkami kartofli, chodzą nawpół nadzy ludzie, ten chłop cierpliwy — chce tylko pracy. On nie ma dużych aspiracji, ani nie żąda zasiłków, jakie dla bezrobotnych w mieście się płaci, on chce nawet za niskiem wynagrodzeniem pracy, chce, żeby mu tylko tej pracy dostarczyć. Panie Ministrze! Pan byłby wiekopomnym ministrem, gdyby Pan tej nędzy, zwłaszcza na przednówku 1927 r., w najbliższych miesiącach mógł jakoś zaradzić i w tych okolicach, gdzie głód zagląda do chat włościańskich, mógł wszcząć roboty publiczne, a wydatek, któryby wyłożono na te roboty, wielokrotnie by się opłacił.</u>
<u xml:id="u-9.6" who="#JanMadejczyk">Chłop, który ma być tym fundamentem Państwa, chłop, na którym my wszyscy budujemy, ten chłop spokojny, który bardzo mało od tego Państwa wymaga, wymaga jednego tylko: on chce, aby mu umożliwiono bytowanie, aby mu dano żyć w tem państwie, do czego ma rzeczywiście słuszne prawo.</u>
<u xml:id="u-9.7" who="#JanMadejczyk">A nasze drogi, proszę Panów! Drogi nasze, zwłaszcza u nas w Małopolsce, gdzie byliśmy przyzwyczajeni do dróg dość dobrych przed wojną, obecnie wskutek wojny zostały zniszczone i zaniedbane, a powojnie widzimy, że akcja nad ich poprawą jest mało aktywna, małe jest zainteresowanie naszych czynników miarodajnych w tym kierunku i widzimy, że te nasze drogi znowu zasługują na sławny przydomek, „dróg polskich” i mostów „polskich”. To świadczy wobec świata o naszem zacofaniu, to wydaje nam świadectwo niedbalstwa 1 ubóstwa. Jeżeli się mówi o podniesieniu oświaty, o podniesieniu kultury rolnej, to tylko dobrą drogą ta kultura i ta oświata może do naszej wsi zajechać. A zatem na nic się nie przydadzą szumne zapowiedzi o opiece nad rolnictwem, jeżeli rolnicy dalej zamiast jechać drogami, będą łamać wozy i niszczyć zwierzęta pociągowe na drogach, z których bardzo często została tylko nazwa.</u>
<u xml:id="u-9.8" who="#JanMadejczyk">Melioracje rolne. Wszyscy stwierdzają, że bez melioracji rolnych wydajność nasza rolnicza nie będzie się mogła szybko wzmóc, nie będzie mogła nas szybko doprowadzić do należytych rezultatów. Niewątpliwie w interesie ludności rolniczej i w interesie Państwa leży, żeby do tych melioracji się wziąć jak najszybciej je przeprowadzić. Melioracji rolnych potrzebują dziś wielkie obszary. Tych robót przeprowadzić jednak nie można, póki nie uregulujemy rzek i potoków, jednem słowem nie dokonamy me1joracyl podstawowych, co jest zadaniem Państwa. Jednak widzimy tu słabe zainteresowanie Państwa, albowiem przy uchwalaniu ustawy melioracyjnej z r. 1925 Sejm przyjął rezolucję, że na roboty melioracyjne corocznie będą wstawiane fundusze nie mniej niż 5 milionów złotych, a ze sprawozdania p. referenta wynika, że w roku 1926 dotacja ta wynosiła 2.638.714 zł, zaś na rok obecny preliminowano 4.100.000. Kwota ta jest śmiesznie niska, nie wystarczy nawet na dotację robót, które przeprowadza w myśl ustawy Tymczasowy Wydział Samorządowy. A zatem znowu następują przerwy w robotach, a cóż mówić o nowych. Widzimy, że przyrzeczeń o popieraniu rolnictwa znowu nie dotrzymuje się. Wobec tego prosiłbym Pana Ministra, żeby, o ile będzie w stanie, o ile będzie miał jakiś fundusz, a są różne nadzieje uzyskania pożyczek, kredytów i t. d. — ażeby przecież silnie stanął w obronie swojego resortu i na te cele, jak regulacja rzek, jak melioracje gruntów, jak odbudowa dróg, jak odbudowa zniszczonych przez wojnę budynków, pozyskał jak największe kredyty.</u>
<u xml:id="u-9.9" who="#JanMadejczyk">A jeszcze największą bolączką jest u nas odbudowa zniszczonych przez wojnę budynków. Stwierdzić wypada, że Sejm zrobił swoje pod tym względem, uchwalił ustawę o daninie lasowej i te fundusze miały przepływać na akcję odbudowy tych nieszczęśliwych, których, jak p. referent liczy, jest jeszcze 20.000 rodzin bez dachu nad głową. N jest ety widzimy, że funduszów z daniny lasowej Ministerstwo Skarbu używało na inne cele, a nie na ten cel, na który były przeznaczone. Wskutek tego szerzy się rozgoryczenie wśród ludności, której komisje powiatowe odbudowy poprzyznawały pożyczki, która poniosła koszty na wystawienie skryptów dłużnych i legalizowanie podpisów, przesłała odnośny elaborat do Banku Rolnego i na realizację tych pożyczek czeka od 1925 r. bezskutecznie, gdyż Bank Rolny nie mając funduszów, nic jest! w stanie ich wypłacić. Ludzie nie wierzą w nasze akty prawne, nie wierzą w nasze ustawy, powiadają, że te zapowiedzi nasze i obietnice są tylko złudą, bo jest słuszne przysłowie wiejskie, że kto się na gorącem sparzy, ten na chłodne dmucha. Dlatego w interesie Państwa leży, ażeby tej sprawy tu przypilnować i jak najszybciej pomóc tym najnieszczęśliwszym. Wszyscy zapobiegliwsi obywatele potrafili już w ciągu tych lat różnemi drogami, różnemi protekcjami często uzyskać jakiś sposób odbudowania się, a pozostali najwięksi nędzarze, pozostały wdowy i, sieroty, ludzie, którzy wrócili niedawno z niewoli, i ci w akcji odbudowy do. tego czasu zostali pominięci. Są to bardzo często najnieszczęśliwsze istoty, dlatego rzeczą Rządu jest na te rzeczy zwrócić baczną uwagę i przyśpieszyć tę akcję. Jeżeli w tym stanie jeszcze 20.000 rodzin mieszka w Polsce bez dachu nad głową, bo żyje w norach ziemnych, to może ścier pić to tylko chłop polski.</u>
<u xml:id="u-9.10" who="#JanMadejczyk">Pozwolę sobie na końcu postawić rezolucję w myśl moich ostatnich wywodów: „Sejm wzywa Rząd, by wpływy z daniny lasowej używane były zgodnie z ustawą na cele odbudowy, a nadto, by, zużyte pieniądze z daniny lasowej na inne cele, zostały zwrócone Ministerstwu Robót Publicznych i użyte jak najszybciej na odbudowę zniszczonych wojną budynków”.</u>
<u xml:id="u-9.11" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#AleksanderZwierzyński">Głos ma p. Stanisław Hellman.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#StHellman">Wysoki Sejmie! Byłem stanowczym przeciwnikiem resortu Ministerstwa Robót Publicznych, albowiem w całej swojej działalności, od chwili powstania naszej wolnej i niepodległej ojczyzny, ten resort wykazał w całej rozciągłości wielką nieudolność we wszystkich swoich poczynaniach. Jeżeli dziś zabieram głos w tej sprawie, to jedynie dlatego, że widzę na ławach ministrów jako przedstawiciela Rządu wielce szanownego kolegę z Sejmu, człowieka, który być może da rękojmię, iż odtąd ten resort będzie tak działały że potrafi zadowolić całe społeczeństwo, które z wielkim niepokojem wyczekuje poprawy bytu życia gospodarczego.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#StHellman">Mam na myśli swój kraj, te ziemie wschodnie, które wielka wojna całkowicie zniszczyła i gdzie po dziś dzień jeszcze ludność mieszka w nędznych lepiankach, bo do obecnej chwili nic pod tym względem nie zrobiono. Jeżeli weźmiemy i obecne sprawozdanie Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym Ministerstwa Robót Publicznych, to wygląda ono na śliczną tkaninę, ale gabinetową, a nie wiem, czy w praktyce te wielkie sumy odpowiedzą rzeczywiście potrzebom naszego kraju. Z radością przeglądam to sprawozdanie i widzę, że Ministerstwo Robót Publicznych idzie na rękę Ministerstwu Reform Rolnych i nareszcie chce uszczęśliwić te masy włościańskie, które są pozbawione warsztatu pracy. Dziś Ministerstwo Robót Publicznych przemyśliwa o wielkiej inwestycji, a mianowicie o osuszeniu błot poleskich, tej wielkiej przestrzeni, gdzie zamierza przeprowadzić kolonizację i osadzić tych nieszczęśliwych włościan pozbawionych warsztatu pracy. Istotnie, nawet człowiek, mieszkający tu w stolicy, gdy wczyta się w treść tego sprawozdania Komisji Budżetowej, to klaśnie w dłonie i powita te wielkie cele, że nareszcie do ich realizowania przystąpiono. Ale te roboty są na całe dziesiątki lat. Czy dziś w Państwie Polskiem są dostateczne fundusze, żeby istotnie błota poleskie doprowadzić do takiego stanu, żeby tam możną było nareszcie racjonalnie zagospodarować się? Trzeba znać ten kraj i trzeba dokładnie go zbadać, a wtedy dopiero można by wiedzieć, czy choć w małej części będzie można przystąpić do robót zmierzających do tego, żeby istotnie te bagna zamienić w użyteczne pola. Ale nie można się łudzić, że skoro tylko Ministerstwo Robót Publicznych różdżką czarodziejską dotknie tych bagien, to odrazu całe rzesze ludu znajdą tam dla siebie pole do realnej pracy dla dobra swojego. Co do tego się łudzić nie możemy i nawet w tem samem sprawozdaniu Komisji Budżetowej widzimy końcowy ustęp bardzo skromny, który powiada, że zmarnowało się dużo pieniędzy wskutek rozproszkowania na pewne przygotowawcze cele i roboty.</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#StHellman">Rozumiem, że Ministerstwo Robót Publicznych jest to instytut inżynierów, zrzeszenie ludzi fachowych, którzy szukają również warsztatu pracy dla siebie i starają się o takie poczynania, któreby dawały przynajmniej jakieś optyczne złudzenie. Ale w rzeczywistości, w konkluzji dały one to, o czem tamo sprawozdanie mówi, mianowicie, że odbudowa, prowadzona przez specjalistów, architektów i inżynierów, doszła do tego, że na naszych ziemiach wschodnich pobudowano rozmaite strażnice i inne domy urzędnicze, ale nie do tego, ażeby przed plenum Sejmu z tej trybuny przedstawiciele tej ludności mogli wyrazić wdzięczność temu resortowi, że za grosz, tak ciężko zdobyty na utrzymanie tego resortu, zrobiono coś dla tej ludności, ażeby mogli powiedzieć, że ministerstwo stoi na wysokości swoich zadań. Tu zaś skromnie powiedziano, że roboty wykonane przez Ministerstwo Robót Publicznych zaprowadziły tego i owego na ławę oskarżonych i władze śledcze zajęły się tą sprawą. A cóż robił przedtem ów resort i przedstawiciele tego resortu? Dlaczego nie dopatrzono, dlaczego dopuszczono do tego, że zostały zmarnowane wielkie miliony, ogromny procent podatków tej zrozpaczonej, zniszczonej ludności? Do czyjej kieszeni te pieniądze poszły Jak zaznaczyłem, ja ufam p. Ministrowi, który stanął na czele tego resortu, i wierzę, że on potrafi swoją żelazną ręką ukrócić wszelkie nadużycia, które były dotąd praktykowane.</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#StHellman">A weźmy odbudowę. Odbudowa nie została przeprowadzona w całej rozciągłości. Gdzie są odbudowane chaty biednych nieszczęśliwych włościan? Owszem odbudowano, ale placyki, różne domy urzędnicze, przy tem zabrano duże połacie placów miejskich, gdzie wybudowano urzędnicze domy. To się nazywa odbudowa kraju? To nie jest odbudowa kraju. Odbudowa kraju, to jest właśnie wzniesienie zniszczonych warsztatów pracy, wzniesienie zniszczonych sadyb nieszczęśliwej rolniczej ludności. Odbudowa kraju to jest to, żeby dać tym nieszczęśliwym możność rozwijania się na swoim własnym warsztacie pracy. To jest właśnie odbudowa kraju, a nie to, że jakiś X czy I weźmie ogromne fundusze, zbuduje piękny pałacyk i przy świetle elektrycznem czas mile spędza, korzystając z ciężko zapracowanej krwawicy ludu pracującego.</u>
<u xml:id="u-11.4" who="#StHellman">Ja dzisiaj zwracam się do Pana, Panie Ministrze, I ufny jestem, że Pan, jako przedstawiciel ludu pracującego, tego robotnika, chłopa i włościanina, zrozumie doskonale, że w taki sposób odbudowywać kraju nie wolno. Odbudowę kraju trzeba prowadzić w ten sposób, żeby były widzialne i skuteczne rezultaty. Coprawda, wielkie sumy, w preliminarzu określone idą przedewszystkiem na roboty publiczne, ale na jakie roboty publiczne? Mówiono o drogach, ale dziś, jeżeli patrzeć na rezultaty, jeżeli przypatrywać się liczbom, to jakże śmiesznie, ironicznie wygląda ten teren zniszczony przez wojnę, gdzie raptem przystąpiono do wybudowania 3 km. dróg. Cóż znaczy 3 km. dróg w woj. wileńskiem, albo np. w woj. nowogródzkiem 6 km. dróg! A tu mówi się wspaniale, że to będzie pomoc dla rolnictwa miejscowego, że potanieją produkty, że rolnik będzie uszczęśliwiony, bo będzie miał 6 kilometrów drogi — na całe województwo. Panowie mówili o robotach publicznych, o tem, że wyrzucamy olbrzymie pieniądze na t. zw. fundusz bezrobocia, czyli na bezrobotnych. Ja podam Panom jeden bardzo charakterystyczny i jaskrawy obrazek. Chwalebne jest, że idą fundusze na budowę szkół, ale np. w Wilnie przystąpiono do budowy szkoły technicznej. Roboty Publiczne pospieszyły z pomocą, wybudowano mały pawilonik i wydano 640.000 złotych. Prawda, że przystąpiono także do budowy drogi, ale ta droga króciutka, ćwierćkilometrowa, była budowana w lecie z tak wielkiem nakładem, że można było 20-krotną i 30-krotną długość wykonać.</u>
<u xml:id="u-11.5" who="#StHellman">Zmierzam do tego w tej chwili, że jeżeli ma istnieć Ministerstwo Robót Publicznych, jeżeli dziś zyskało jako kierownika człowieka, do którego mamy bezwzględnie zaufanie, to niech Ministerstwo nareszcie przestanie patrzyć się przez różowe okulary i tkać misterne tkaniny w gabinetach, ale chcielibyśmy, żeby dziś rzeczywiście weszło w głąb kraju, jak tu przedmówca zaznaczył. Niech się przejedzie po kraju, niech zbada jego stan gospodarczy, niech zobaczy i zmierzy swoją pracą te miejsca, gdzie następnie należy przyjść z pomocą. Nie można się rozproszkowywać i wszystko naraz robić, bo nie mamy takich funduszów, Państwo nasze jest biedne, nie stać nas na to, aby w całej rozciągłości roboty publiczne wszędzie w całym kraju przeprowadzić. Te utyskiwania co do regulacji brzegów Wisły, o których przedmówca mój mówił, są słuszne, bo ja sam widziałem, że pomimo szumnych sum, wydatkowanych na uporządkowanie tych brzegów, dotychczas nie zostały one uporządkowane. Ale naszego kraju nie odbudowano. Co zrobiono, aby poprawić nasze drogi, gdy można się wywrócić pod samem miastem? Wtedy dopiero będzie skutek, jeżeli po obejrzeniu, gdzie najwięcej są zniszczone tereny, gdzie najwięcej trzeba inwestycji, w tym kierunku roboty pójdą, jeżeli dla tych najwięcej zniszczonych terenów okaże się dostateczną pomoc.</u>
<u xml:id="u-11.6" who="#StHellman">Pozatem daniną lasowa została przez b. premiera Grabskiego całkowicie użyta na ratowanie tej złotówki nieszczęśliwej, a chłop z daniny lasowej dotychczas nic nie otrzymał.</u>
<u xml:id="u-11.7" who="#StHellman">Wniosek mój jest ten, że obecnie przedewszystkiem trzeba odbudować kraj. Jakie to jest odbudowanie kraju? Nie znaczy to, żeby pełnemi garściami rzucać pieniądze na fabryki, które dzisiaj stoją niemal zamknięte, żeby rzucać pieniądze tam, gdzie one są niepotrzebne, budować różne pałace po miastach. Odbudowa kraju jest ta: 2e należy odbudować rolnictwo. Rolnictwo w ostatnim czasie jest po macoszemu traktowane. Jeżeli dzisiaj są poczynania w Ministerstwie Rolnictwa, mające na celu osuszenie błot poleskich, we współdziałaniu z Ministerstwem Reform Rolnych, to niech Ministerstwo Robót Publicznych zaniecha poleskie błota, a odbuduje chaty zniszczone, gdzie dotychczas jeszcze ludzie siedzą w lepiankach, niech naprawdę nie 6, ale 300 km zrobią, ażeby ludzie się nie topili po drogach. U nas roboty publiczne zaczynają się od dróg specjalnych dla tych, którzy jeżdżą samochodami. My nie możemy się ograniczać do tych dróg zbytkownych. Dajcie nam dobre drogi, dobrze okopane rowami. to nam całkowicie wystarczy. Odbudujcie nam nasze warsztaty pracy, nasze zniszczone sadyby rolne, sadyby tych nieszczęśliwych chłopów, którzy jęczą ł gniją w swoich ziemiankach, a to przecież stanowi 65% kontyngentu ludności Rzeczypospolitej. Nie wolno negować tej wielkiej rzeszy ludności, bo jeżeli bilans handlowy się poprawił, to tylko dzięki rolnictwu. Rolnictwo daje dobrobyt kraju, i w tym celu zwracam się do Panów, ażeby Ministerstwo Robót Publicznych przedewszystkiem zajęło się na ziemiach wschodnich odbudową tych warsztatów pracy, które zostały zniszczone przez działania wojenne, i ażeby doprowadziło do porządku drogi w województwach tych, w których wojna je zniszczyła.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#AleksanderZwierzyński">Głos ma p. Potoczek.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#NarcyzPotoczek">Wysoki Sejmie! W sprawozdaniu referenta budżetu Ministerstwa Robót Publicznych czytamy, że Ministerstwo to w 41% pokrywa dochodami swoje wydatki. To mi pozwala twierdzić, że gdyby rok rocznie wkładano na inwestycje i wykonywano potrzebnie prace, zwrot wyłożonych kwot dosięgnąłby 100%.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#NarcyzPotoczek">Ministerstwo Robót Publicznych ma wielkie zadanie do spełnienia, ale budżet jego w sumie 86.365.243 zł jest niewystarczający. 73 miliony złotych przeznaczono na robociznę w kraju i to w kraju zniszczonym przez wojnę, w kraju zaniedbanym przez całe wieki. Mamy fundusz około 60 milionów dla zarejestrowanych bezrobotnych, których liczba sięga 300.000, pozwolę sobie jednak twierdzić, jak to już zresztą moi przedmówcy także zaznaczyli, że nierejestrowanych jest przeszło milion ludzi, którzy nie mają pracy. Emigracja uniemożliwiona, zresztą poco marnować tę siłę narodową na obczyźnie. Reformy rolnej nie przeprowadza się, gdyż chłop nie ma pieniędzy na kupno gruntu, pożyczki nie ma i zarobić pracą nie ma gdzie. Każdy wysiłek na celowe roboty publiczne stokrotnie się zwróci, i wysiłek Państwa nie będzie zmarnowany. Kwoty preliminowane na niektóre obiekty są niewystarczające, jak na fundusz melioracyjny, o którym wspominał sam p. referent, a także i kilku z mówców — inne zbyt małe, albo całkiem pominięte. Nie śmiem zarzucić, ale śmiem zapytać dlaczego Ministerstwo pewne obiekty większą opieką otoczyło, a niektóre zupełnie pominęło. Chce tu mówić tylko o tych, które zostały pominięte i które należy lepiej dotować.</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#NarcyzPotoczek">Jedna z najważniejszych arterii wodnych jest Wisła, która przepływa przez Państwo i tworzy kręgosłup sieci polskich dróg wodnych. Ponieważ Wisła przepływała dawne trzy dzielnice, przeto rządy zaborcze odnosiły się nie bardzo przychylnie do regulacji Wisły, zaś zupełnie zaniedbał Wisłę rząd rosyjski. Więcej opiekował się dolną Wisłą rząd pruski, a dzięki staraniom posłów polskich w Austrii, zdołano uregulować i obwałować prawy brzeg górnej części Wisły. Jednak regulacja Wisły jest niezupełna, bo Kraków i okoliczne wsie ciągle żyją pod grozą powodzi, a w Kieleckiem lewy brzeg całkowicie jest otwarty i ciągle grozi niebezpieczeństwem.</u>
<u xml:id="u-13.3" who="#NarcyzPotoczek">W dziale przedsiębiorstw melioracyjnych pominięto kilka bardzo ważnych obiektów, na niektóre dano bardzo małe fundusze. Chcę zwrócić uwagę p. Ministrowi na rzekę Łososinę w obrębie okręgowej dyrekcji robót publicznych w Krakowie. Rzeka ta, dopływ Dunajca, ciągnąca się w kilkudziesięciu kilometrach długości przez powiaty górskie Limanowa i Nowy Sącz, przyjmuje wiele górskich potoków, a w czasie wylewów czyni ogromne spustoszenia, zmienia ciągle swe łożysko, zabiera grunta, domy, drogi, mosty. Ze względu na ważkość doliny, drogi prowadzą obok rzeki, corocznie są niszczone, zrywane i pochłaniają na odbudowę ogromne wkłady, które samorząd powiatowy musi wydawać, a nigdy nie może budowy wykończyć. A kto zwróci chłopom zabrane grunta i zabudowania? Na prymitywne zabezpieczenie brzegów i zagrożonych budynków potrzeba na rok 1927/8 najmniej 50.000 zł, którą to kwotę należy wstawić w budżecie Ministerstwa Robót Publicznych. W b. zaborze austriackim przy Ministerstwie Rolnictwa była sekcja zabudowania górskich potoków, która wykonywała przegrody, regulowała potoki, zalesienia debr i przyczyniała się do tego, by klęski powodzi nie dawały się odczuwać w nizinach. Obecnie Ministerstwo Robót Publicznych ma to wykonywać, ale nie tylko żadnych nowych robót nie robi, ale i dawnych nie konserwuje, a wskutek tego dawne wkłady na tych rzekach i potokach, jak Łososina i wiele innych, uległy zniszczeniu.</u>
<u xml:id="u-13.4" who="#NarcyzPotoczek">W tym samym dziale melioracyjnym na konserwację potoku Niżkówka, wstawiono za małą kwotę, a potok ten wymaga pilnych robót, bo zniszczone zapory, rozerwane wały dozwalają wodom rozlewać się po pięknych równiach, niszcząc kilka wsi, a zarazem grozi niebezpieczeństwo zniszczenia zakładu wodociągowego miasta Nowego Sącza.</u>
<u xml:id="u-13.5" who="#NarcyzPotoczek">Biczyczanka nie ukończona z powodu oporu Ministerstwa Kolei, które nie chce przebudować przepustu szerszego, wymaganego według planów regulacji. Widocznie Ministerstwo czeka, ażeby uregulowana górna część potoku sama sobie utorowała drogę przez rozerwanie toru kolejowego.</u>
<u xml:id="u-13.6" who="#NarcyzPotoczek">Dopływy Wisły Drwinka, Grobka i inne są tego rodzaju, że w chwili wylewu zatapiają najpiękniejsze grunty niziny nadwiślańskiej. W budżecie na ten cel nic nie wstawiono.</u>
<u xml:id="u-13.7" who="#NarcyzPotoczek">Brzeźnianka w chwili wylewu topi przeszło 300 morgów ziemi. Nie prowadzi się robót, nie buduje się zapór, wody zamuliły szutrem nowe koryto, wybudowane kosztem właściciela obszaru dworskiego.</u>
<u xml:id="u-13.8" who="#NarcyzPotoczek">Gostwiczanka, potok większej kategorii, o dość dużej masie wody, w czasie wylewu niszczy najurodzajniejsze grunta doliny sądeckiej, zabagnia grunta i zasypuje szutrowiskiem, a koryto położyło się już wyżej powierzchni gruntów. Na zabezpieczenie i ochronę wałów potrzeba na r. 1927 najmniej 50.000 zł.</u>
<u xml:id="u-13.9" who="#NarcyzPotoczek">Smolnik o dużej masie wody i wysokim spadzie wymaga jak najśpieszniejszej pracy. Komisją w ubiegłym roku badająca skutki wylewu wód, stwierdziła szkodliwe działanie tego potoku i groźne położenie toru kolejowego wraz z przepustem. Brak zapór, by woda szutrów nie unosiła, spowoduje przy najbliższym wylewie zasypanie przepustu i zerwanie toru kolejowego, a już dziś nie można chyłkiem nawet przejść pod mostem, który jeszcze przed dwu laty miał wysokość około 2% metra.</u>
<u xml:id="u-13.10" who="#NarcyzPotoczek">Dalej, p. Ministrze, jest Łomnica, potok za Piwniczna, we wsi tej samej nazwy, dopływ Popradu na nizinie Łomnicy. Budowa drogi nie może być ustalona, ale są tam drogocenne źródła wód mineralnych, obiekta pewne ze źródłami mineralnemi są już przez znawców inżynierów i lekarzy ogrodzone i czekają lata całe na uregulowanie potoku, lecz cóż z tego, kiedy wysoki Rząd tem się nie interesuje, a przecież miejscowość ta może dać duże dochody Państwu i duże korzyści dla ludności miejscowej 1 zamiejscowej. Przypuszczam, że p. Minister zwróci na te potrzeby większą uwagę i spowoduje przeprowadzenie potrzebnych prac.</u>
<u xml:id="u-13.11" who="#NarcyzPotoczek">A teraz, p. Ministrze, podobnie, jak to uczynił kol. Kozłowski, jabym chciał zaprosić p. Ministra, żebyśmy pojechali, ale nie aeroplanem, jak pojechał p. Kozłowski z p. Ministrem Spraw Wewnętrznych, lecz automobilem, gdzie nigdzie chłopską furmanką, a nawet niekiedy będziemy musieli pójść pieszo, ja bardzo p. Ministra na to zapraszam, żebyśmy pojechali tylko do letnich stolic Polski, do naszych uzdrowisk, do których rok rocznie przybywają niemal wszyscy dygnitarze, wszyscy ministrowie, wszyscy znawcy piękna. Pojedziemy najpierw do Szczawnicy. Mosty na drodze do Szczawnicy są w ten sposób opieczętowane, że nie wolno tam przewozić więcej, jak 10.000 kg. Jedziemy zatem. W Biegonicach pod Starym Sączem jest most, który w roku zeszłym wyreperowano, a obecnie, jak zarząd drogowy głosi, most ten będzie się musiał zamknąć! a więc musimy albo bo wody wjechać, albo nająć furmankę, a wobec tego, że ruch w kierunku Szczawnicy i Nowego Sącza Ł Krakowa właśnie tamtędy prowadzi, jest rzeczą gwałtownie konieczną, żeby o tem moście nie zapomnieć.</u>
<u xml:id="u-13.12" who="#NarcyzPotoczek">Pojedziemy dalej przez Dunajec, przez most w Gołkowicach, który jest tak zniszczony, że obecnie nie wytrzymuje nawet autobusów, które tam kursują ze Starego Sącza do Szczawnicy, Krościenka i dalej w górę. W ciągu drogi dojeżdżamy do Jarowska. Przypuszczam Panie Ministrze, że p. Minister już także tam jeździł. Jest tam ostra serpentyna. na której żaden gwizdek autobusów, ani automobili, żadne wysiłki szofera czy furmana nie zapobiegną katastrofie, aż dopiero wóz najedzie dyszlem na automobil albo się połamie. Rok rocznie mamy tam śmiertelne wypadki. O uregulowanie tej drogi wołamy od kilku lat i moje wnioski, zapytania, interwencje i prośby ludności nie odnoszą żadnego skutku, chociaż wszystkie plany i kosztorysy zostały sporządzone przed wojna. Jedziemy w tym samym kierunku dalej i spotykamy te same przykre stosunki: rokrocznie nieszczęśliwe wypadłe, wskutek silnych spadków dróg, braku mostów, a jest to droga, którą dziennie po kilkadziesiąt automobilów i autobusów kursuje, przewozi się masę ciężarów z drzewem, ze zbożem, i z żywnością do tych kąpielowych miejscowości i uzdrowisk. Byłoby rzeczą wskazaną, aby Pan Minister po tym objeździe natychmiast użył wszystkich wysiłków, aby drogę tę przyprowadzić do takiego stanu, żeby ona dawała gwarancję bezpieczeństwa życia i mienia.</u>
<u xml:id="u-13.13" who="#NarcyzPotoczek">Dalej, Panie Ministrze, zawracamy stamtąd, bo już nie jest nam przyjemnie jechać po takich wybojach. Zwracamy się w przepiękna okolicę Popradu na Piwniczną. Pan Minister, jako b. poseł parlamentu austriackiego, a zapewne i bywalec w. tych okolicach, wie, że ówczesny rząd przeprowadził drogę przez Piwniczną na Mniszek do dzisiejszej Czechosłowacji, pomijając góry koło Żegiestowa. Zresztą nie było wtedy tego ruchu, co dzisiaj, nie było tego zamiłowania do turystyki, bo rząd austriacki pchał ludność do innych letnisk i uzdrowisk. A więc kończymy naszą podróż w Piwnicznej — bo niema mostu. Most, do którego budowy samorząd powiatowy przed wojną przygotował wszystko, co było potrzeba, wojna zniszczyła i mostu do tej pory niema, chociaż z drugiej strony leży Żegiestów i wiele wsi. Potrzeba mostu jest sprawą pilną, bo w razie jakiejś katastrofy, jak obsunięcie się głazu z góry na tor kolejowy, Żegiestów będzie zamknięty, wszyscy letnicy i wycieczkownicy, znajdujący się między Żegiestowem a Piwniczna. ani z prawej, ani z lewej strony nie będą mieli żadnego połączenia, ani z kolejowa stacją, ani z Piwniczną. Samorząd powiatowy starał się o odbudowanie tego mostu, nawet zawiązano spółkę budowlaną. n jest ety ani samorząd powiatowy, ani ta spółka nie może otrzymać żadnych zapomóg czy pożyczek od Rządu. A ile wynosi ten fundusz zapomogowy? Fundusz ten wynosi dla całego Państwa 50.000 zł.</u>
<u xml:id="u-13.14" who="#NarcyzPotoczek">Dziś są delegacje z pow. bocheńskiego z miasta Ujścia, które także stara się o budowę mostów na rzece Rabie, przychodzą do Rządu, proszą choćby o najskromniejsze dotacje, ale w Ministerstwie Robót Publicznych żadnych dotacji na ten cel niema. A przecież proszę Panów, najpiękniejszą formą działania, jaka może być dla Rządu, jest czynna zachęta dla samorządów, czy takich spółek, które chcą przykładać się do budowy dróg i mostów i Rząd miałby tutaj do spełnienia ładne zadanie, gdyby na taki cel znalazł większe sumy w budżecie i mógłby niemi rozporządzać w miarę potrzeby.</u>
<u xml:id="u-13.15" who="#NarcyzPotoczek">Gdy zaś wrócimy stamtąd, Panie Ministrze, bo już dalej nie możemy jechać, gdyż niema drogi, jedziemy do Krynicy i zobaczymy, że pod Nawojową brak jest drogi, a most już od roku 1911 jest nieodbudowany. Droga ta, to główna arteria z Krakowa do Krynicy, zaś most prowizoryczny jest tak wąziutki, że dwa wozy z trudem mogą się wyminąć. Corocznie jest wiele wypadków niebezpiecznych, automobile spadają z mostu, pozatem są bardzo niebezpieczne skręty. Przecież na tak ważny obiekt Ministerstwo Robót Publicznych powinno zwrócić większą uwagę, tem bardziej, że w r. ub. Ministerstwo przeprowadziło statystykę, dniem i nocą dróżnicy stali i zapisywali ruch przejeżdżających automobilów i wozów. Więc, jeżeli ta statystyka jest, to tembardziej sadzę, że powinno się większą uwagę zwracać na ten obiekt, który jest licznie uczęszczany przez publiczność. Jeżeli przyjeżdżają goście z całego Państwa, jedni dla poratowania zdrowia, linii dla szukania pięknych wrażeń, a nawet przyjeżdżają goście z zagranicy, to Państwo powinno gości tych zabezpieczyć, a nie narażać ich na skręcenie karku.</u>
<u xml:id="u-13.16" who="#NarcyzPotoczek">W wielu gminach ludność nie otrzymała od kilku lat zapłaty za grunta zabrane pod drogi, a kwota należna w jednym powiecie Nowy Sącz, jak mi podają, wynosi 40.000 zł. Dróżnicy nie otrzymali zapłaty za grudzień, dostawcy materiałów drogowych, jak szutru, nie otrzymują po kilka miesięcy zapłaty. W tem samem położeniu są i robotnicy.</u>
<u xml:id="u-13.17" who="#NarcyzPotoczek">Panie Ministrze! Stamtąd do Warszawy daleko, do Pana Boga wysoko, a posłowi zabrania Rząd interwencji w takich sprawach, dyskusja ograniczona minutami i nie można o wielu innych sprawach pomówić. Dlatego kończąc, stawiam wnioski:</u>
<u xml:id="u-13.18" who="#NarcyzPotoczek">„Z budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych działu I § 10 w kwocie 2.100.000 przekazać 1.100.000 zł. do Ministerstwa Robót Publicznych dla działu 2, rozdział 4, na drogi i mosty i na dział 2 § 17 po 550.000 zł”. I rezolucje:</u>
<u xml:id="u-13.19" who="#NarcyzPotoczek">„Sejm wzywa Rząd: 1) do zwiększenia drogowego funduszu zapomogowego na budowę dróg i mostów) dla samorządów i udzielania zapomóg, w pierwszym rzędzie dla powiatów podgórskich, nawiedzanych klęskami powodzi.</u>
<u xml:id="u-13.20" who="#NarcyzPotoczek">2) do uregulowania na podstawie ustawy o pełnomocnictwach różnych form pobieranych przez urzędy miejskie opłat, a w szczególności zniesienia pobieranych na drogach państwowych przy wjeździe opłat t. zw. kopytkowych.</u>
<u xml:id="u-13.21" who="#NarcyzPotoczek">O przyjęcie tych wniosków proszę.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#AleksanderZwierzyński">Głos ma p. Kowalczuk.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#JózefKowalczuk">Wysoki Sejmie! Już dość szczegółowo mój kolega klubowy omówi! całość budżetu Ministerstwa Robót Publicznych. Ja tylko chcę zwrócić uwagę na jeden szczegół, że w dotacjach na fundusz melioracyjny, na regulację rzek i osuszanie błot nie widzę żadnych sum dla okręgowej dyrekcji robót publicznych w Lublinie. Z tegoby wynikało, że na terenie województwa lubelskiego niema ani rzek, ani błot. Ale jeżeli weźmiemy Podlasie, a mianowicie powiaty: radzyński, bialski, łukowski, i część siedleckiego, to wiemy doskonale, że są błota i nie można tam w żaden sposób przeprowadzić melioracji szczegółowych ani z funduszów pożyczonych, ani z własnych funduszów rolników, bo rzeki nie są uregulowane.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#JózefKowalczuk">W tej chwili pow. radzyński znajduje się w tej sytuacji, że kosztem sejmiku zrobiono plany na cały teren powiatu. Została zawiązana spółka wodna dla odwodnienia łąk, bo na terenie pow. radzyńskiego samych łąk około 32.000 ha jest tak zabagnionych, że kosi się je co 2 lub 3 lata. Roboty komasacyjne musiały stanąć, ponieważ lepsze, a niżej położone grunta, w ostatnich latach są tak zalane wodą, że przeszkadza to w każdym razie bardzo prowadzeniu komasacji.</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#JózefKowalczuk">Dalej na terenie pow. radzyńskiego największą przeszkodę stanowi teraz rzeka Krzna, która wskutek nieuregulowania łożyska powoduje zabagnienie tych olbrzymich terenów i dlatego na początek, na ten pierwszy rok, chcę wstawić skromną sumę 100.000 zł na uregulowanie rzeki Krzny. Poprawka byłaby następująca: do budżetu Ministerstwa Robót Publicznych. „Dział 2. Rozdział 2, § 17. Państwowy fundusz melioracyjny podnieść o sumę 100.000 zł, przeznaczając tę sumę na regulację rzeki Krzny.</u>
<u xml:id="u-15.3" who="#JózefKowalczuk">Wskutek powyższej poprawki należy w załączniku nr. 1, na str. 30 sprawozdania, na końcu dodać: „O. D. R. P. w Lublinie — regulacja rzeki Krzny 100.000 zł.</u>
<u xml:id="u-15.4" who="#JózefKowalczuk">Dalej zgłaszam rezolucję:</u>
<u xml:id="u-15.5" who="#JózefKowalczuk">„Sejm wzywa Rząd do wstawienia do budżetu Ministerstwa Robót Publicznych w roku przyszłym odpowiednich sum, potrzebnych na regulacje rzek i osuszenia błot na terenie O. D. R. P. w Lublinie.</u>
<u xml:id="u-15.6" who="#JózefKowalczuk">Wogóle fundusz melioracyjny, wstawiony do budżetu Ministerstwa Robót Publicznych, trzeba przyznać, nawet w skromnym naszym budżecie państwowym jest zbyt śmieszny, jeżeli się go porówna z innemi sumami, bodaj z jedną sumą, która w znacznej mierze mogłaby być użyta na roboty, mianowicie tą, którą wydano w roku zeszłym na bezrobotnych — 83.000.000 zł. Wszakże w melioracji sama robocizna stanowi conajmniej 75%. Nie wiem, czy jest wskazane, ażeby częstokroć przez kilka lat dawać zapomogi robotnikom np. tkackim, w Łodzi siedzącym. Możliwe, że tkactwo nawet nie rozwinie się tak szeroko, bo mamy w tym dziale przerost w porównaniu z Rosją. Robotnik tkacki powinien szukać pracy w innych gałęziach, a nie koniecznie siedzieć bez roboty i brać zapomogi państwowe dlatego, że on musi koniecznie w tkactwie dostać pracę. Już nie mówię o tem, że są tereny szczególniej w okolicach najbliższych pod Warszawą, gdzie jest mnóstwo bezrobotnych, którym wypłaca się duże sumy, a którzy mogliby znaleźć zajęcie. bo np. nawet na drodze, wiodącej do letniej rezydencji Prezydenta w Spalę — jest pełno dziur i wybojów, tak, że koń może złamać nogę w tych dziurach. Uważam więc, że to są rzeczy nienormalne, które powinne być usunięte.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#AleksanderZwierzyński">Ostatni głos ma p. sprawozdawca.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#StefanPosacki">Tegoroczna dyskusja była zgoła odmienna od dyskusji, którą przeprowadzano w tym Sejmie przy resorcie Ministerstwa Robót Publicznych w latach poprzednich. Cechowała wszystkie przemówienia troska o podniesienie tego resortu, troska o wzmożenie gospodarki technicznej państwowej. Tylko przemówienie p. Hellmana uderzyło w inny ton. P. Hellman przeraził się na sama myśl, że się ma zamiar meliorować i osuszać Polesie, choć osuszenie Polesia leży w interesie Państwa, leży w interesie gospodarczym, leży w Interesie kultury. P. Hellmanowi na wszystkie jego wywody odpowiem słowami poety:</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#komentarz">(Głos: Mów do mnie jeszcze!)</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#StefanPosacki">„Pytał się diabeł chłopa czy Pińczuka, dlaczego siedzisz w błocie? Siedzę, bo przywykłem”. Zdaje mi się, że p. Hellman zbyt przywykł do tych błot poleskich dlatego tylko nie chce osuszenia.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#AleksanderZwierzyński">Głos ma p. Minister Robót Publicznych.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#MinisterRobótPublicznychMoraczewski">Chciałem odpowiedzieć p. referentowi na jeden zarzut, który mnie się wydaje niesłusznym. Pan referent podniósł, że wydział elektryczny Ministerstwa Robót Publicznych wstrzymuje wydawanie uprawnień. Mogłoby się wydawać, że stało się to wskutek niedołęstwa, tymczasem zostało to zrobione w znacznym stopniu celowo. Dotychczasowa forma uprawnień nie dawała zupełnie żadnego regulatora cen za prąd elektryczny. Wstawianie do uprawnień taryfy, wyrażonej w złotych w złocie spowodowało to, że żadna z elektrowni nie dociągała swej taryfy do wysokości, do której w myśl uprawnień miałaby prawo, bo gdyby dociągnęła, poprostu wiele fabryk musiałoby być zamkniętych z powodu niemożności prowadzenia produkcji przy przesadnej wysokości ceny za prąd. Dlatego należy zasady zmienności taryf zmienić i nad ta zmiana Ministerstwo pracuje. Ponieważ nie chcemy ich wydawać w międzyczasie, na podstawie dotychczasowych zasad, wnioski o uprawnienia nieco zalegają w Ministerstwie, póki zasada nowa nie zostanie uzgodniona z zainteresowanemi ministerstwami. Skoro tylko nowe zasady taryfy będą opracowane, co już niedługo potrwa, to naturalnie uprawnienia zostaną wydane i w przyszłości nie będą przetrzymywane.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#MinisterRobótPublicznychMoraczewski">Inne zarzuty, podnoszone przeciwko Ministerstwu Robót Publicznych, dadzą się streścić w dwóch słowach: niema pieniędzy, poprawniej mówiąc, za mało mamy pieniędzy na roboty publiczne. Ja to przyznaję i Panowie musza także przyznać, bo pieniędzy obecnie już nie drukuje się, tylko ściąga się je z ludności w drodze podatków i opłat. O ile środki pieniężne wpływają z opłat i podatków, o tyle mogą być użyte na roboty publiczne.</u>
<u xml:id="u-19.2" who="#komentarz">(Głos: Pan Minister jest w bardzo mocnym rządzie, to powinien dużo wydusić)</u>
<u xml:id="u-19.3" who="#MinisterRobótPublicznychMoraczewski">To proszę płacić. Tu chodzi tylko o zapłacenie. Duszenie nie należy do mnie, a zresztą cały kraj krzyczy, że zbyt dużo płaci podatków. a jednak żaden Minister Robót Publicznych nie potrafił dokazać tej sztuki, żeby bez odpowiednich środków cośkolwiek zrobił, bo ani papierem, ani gadaniem nic się nie zrobi. Na to trzeba pieniędzy.</u>
<u xml:id="u-19.4" who="#MinisterRobótPublicznychMoraczewski">Dyskusja nad budżetem Ministerstwa Robót Publicznych została wyczerpana. Zarządzam przerwę obiadową do godz. 4-ej.</u>
<u xml:id="u-19.5" who="#komentarz">(Po przerwie.)</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#AleksanderZwierzyński">Wznawiam przerwane posiedzenie. Przystępujemy do dalszego ciągu dyskusji szczegółowej nad sprawozdaniem Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym na r. 1927/28: budżet Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej. Jako sprawozdawca głos ma p. Byrka.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#WładysławByrka">Wysoki Sejmie! Do sprawozdania wydrukowanego i wszystkim Panom doręczonego nie mam nic do dodania. Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej zamierza tylko, jak mi zakomunikowano, zgłosić wniosek o podwyższenie kredytu, przewidzianego na akcje opieki nad emigrantami, o 100.000, proponując równocześnie po stronie dochodów podwyższenie wpływów z opłat odpowiednich o taką sama kwotę. Na bilans tego budżetu ta podwyżka wskutek tego nie wpłynie. Jeżeli ten wniosek podejmie który z pp. Posłów, lub jeżeli go zgłosi samo Ministerstwo, to nie będę miał powodu do sprzeciwiania się.</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#WładysławByrka">Jestem zdania, że na tem swoje uwagi jako referenta budżetu Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej mogę zakończyć, tembardziej, że temu działowi służby państwowej poświeciłem nieco więcej uwag w swoim referacie generalnym. Proszę o przyjęcie preliminarza budżetowego w myśl wniosków Komisji, z ta jedyną zmiana, o której powiedziałem.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#AleksanderZwierzyński">Głos ma p. Puchatka.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#JanPuchałka">Wysoki Sejmie! P. referent budżetu Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej bardzo krótko załatwił się z tym budżetem. Wobec tego nam, którzy przemawiać będziemy w dyskusji, wypadnie szczegółowiej temi rzeczami się zająć. Przy każdej prawie dyskusji nad budżetem tego ministerstwa parlamentami przedstawiciele klas pracujących stawiają Ministrowi zarzut, że nie potrafi na Radzie Ministrów, a zwłaszcza wobec p. Ministra Skarbu, należycie obronić potrzeb finansowych swojego ministerstwa. Tak w Komisji Ochrony Pracy jak i z tej wysokiej trybuny, miałem już możność na te rzeczy zwracać uwagę, że rzeczywiście budżet Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, który wynosi zaledwie 3% całego budżetu parlamentarnego, jest tak niski, że Ministerstwo nawet mimo najlepszej woli, nie może, mając tak małe uposażenie, spełnić tych zadań, do jakich zostało powołane.</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#JanPuchałka">Cały budżet wynosi 58 milionów złotych. Jeżeli odliczymy od tego 52 miliony, które są wydawane na t. zw. opiekę socjalną, głównie na bezrobocie, a wiec na wydatek, który przy uchwalaniu ustawy z r. 1924 uważaliśmy za przejściowy, za nienormalny, to pozostanie nam na faktyczne potrzeby Ministerstwa zaledwie kwota pięć i pół miliona złotych. Jest to oczywiście zbyt mało, ażeby Ministerstwo mogło rozwinąć te wielostronna działalność, do jakiej jest powołane. Nie możemy bowiem zapominać, że poza działem ochrony pracy Ministerstwo ma tak wielkie zadanie do spełnienia, jak opiekę społeczną w różnorodnych jej przejawach.</u>
<u xml:id="u-23.2" who="#JanPuchałka">W opinii społeczeństwa Ministerstwo Pracy nie cieszy się zbyt wielka popularnością. Z różnych stron podnosi się nawet postulat zniesienia tego Ministerstwa, i to żądanie podnoszono tak na Komisji, jak i na plenum Sejmu. Oczywista rzecz, że nawet zniesienie Ministerstwa, przeciw czemu, naturalnie przedstawiciele ludności pracującej muszą protestować i zawsze będą protestowali, wcale by Państwa nie uwolniło od tych zadań, jakie dziś Ministerstwo ma do spełnienia.</u>
<u xml:id="u-23.3" who="#JanPuchałka">Przechodząc do działalności Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, nie chciałbym tutaj wytaczać żalów i zarzutów przeciw Ministrowi, bo słuchając przez parę dni tych dyskusji budżetowych, naprawdę przykro się robi, że nikt, żadne ze stronnictw w tej Wysokiej Izbie nie może w stosunku do Rządu znaleźć słów uznania i rząd, jak to pisze prasa, jest oczywiście jakby na cenzurowanem. Wszystkie kluby, przedstawiciele ugrupowań parlamentarnych maja do rozmaitych resortów szereg żalów, zażaleń i zarzutów. I dlatego jeżeli tu wypowiem szereg uwag o. działalności Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, korzystając właśnie z dyskusji budżetowej, to chce, żeby te uwagi traktowano jako postulaty tych sfer, jakie ja i mój klub mamy zaszczyt reprezentować.</u>
<u xml:id="u-23.4" who="#JanPuchałka">Zarząd Centralny Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej figuruje z kwotą 1.500.000 zł, a więc niespełna 2,5% całego budżetu Ministerstwa. Mówiąc o zarządzie centralnym, nie mogę tu pominąć sposobności, by ponownie nie stwierdzić tego faktu, Ministerstwo od czasu założenia, pozostaje prawie wyłącznie domeną jednej tylko partii politycznej, mianowicie P. P. S. i dlatego można je nazwać Ministerstwem Pracy Polskiej Partii Socjalistycznej. Z tego faktu, że Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej stało się monopolem partyjnym, wynikają daleko idące konsekwencje. Nie mówię tego z jakiejś niechęci do Ministerstwa, ale chcę wyciągnąć pewne wnioski, jakie z tego opanowania Ministerstwa przez P. P. S. wynikają. Przedewszystkiem z tego, że Ministerstwo zamiast być faktycznie urzędem państwowym, stało się domeną jednego tylko ugrupowania, wynika brak zaufania do działań i zamierzeń Ministerstwa Pracy. Niemniej kierunek, w jakim idą prace Ministerstwa, nie odpowiada, mojem zdaniem, poglądom większości społeczeństwa. Ministerstwo Pracy dąży do rozwiązywania wielkiej kwestii społecznej, kwestii robotniczej w duchu ideologii Marksa, a więc w duchu ideologii dziejowego materializmu, w duchu walki klas i socjalizacji życia państwowego.</u>
<u xml:id="u-23.5" who="#JanPuchałka">Wobec ustroju Polski, który w myśl Konstytucji jest jednak ustrojem kapitalistycznym, stajemy wobec ciekawego faktu, że jedna z wysokich władz państwowych działa wbrew założeniom Konstytucji, na której opiera się ustrój państwowy, i neguje niejako obowiązujące przepisy Konstytucji. Wolno P. P. S. jako partii politycznej, jednej z wielu w, kraju, dążyć do zmiany ustroju kapitalistycznego na ustrój socjalistyczny, nie wolno jednak, żeby władza oparta na Konstytucji, była oparciem dla tych dążeń. Ministerstwo Pracy, które stało się ekspozytura P. P. S. nie spełni nigdy tego zadania, do którego zostało powołane w myśl ustawy i dlatego musimy domagać się, aby jednak poszło po innej linii. aby wieliminowało ducha socjalistycznego, bo tylko w ten sposób będzie. mogło pozyskać sobie zaufanie ogółu społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-23.6" who="#komentarz">(P. Kwapiński: Ma Pan na myśli p. Smólskiego.)</u>
<u xml:id="u-23.7" who="#JanPuchałka">N jest ety p. Smólski był za krótko, żeby mógł naprawdę tego ducha partyjności stamtąd wyrzucić.</u>
<u xml:id="u-23.8" who="#JanPuchałka">Należałoby też w Ministerstwie obsadzić stanowisko podsekretarza stanu, które jest wolne od chwili dymisji p. Jankowskiego. O kandydatów na ten urząd chyba nie będzie trudno. Rządzący obecnie w Polsce obóz zwący się, mojem zdaniem zupełnie błędnie, obozem sanacji moralnej, ma kandydatów na wszystkie stanowiska. W najgorszym razie można odkomenderować jednego z panów oficerów tak jak się to działo w innych ministerstwach i będzie mógł być podsekretarzem stanu. Może taki pan wniesie do Ministerstwa ową „radość życia”, ożywił je troszeczkę i rzeczywiście pójdzie ono w takim kierunku, jakiego społeczeństwo i masy pracujące potrzebują. Obsadzenie stanowiska podsekretarza stanu w Ministerstwie Pracy i Opieki: Społecznej! będzie też dowodem, że nie lekceważy się tego ministerstwa i nie krzywdzi na rzecz innych resortów, które mają nawet no trzech podsekretarzy stanu.</u>
<u xml:id="u-23.9" who="#JanPuchałka">O tej sprawie mogę mówić tem otwarciej, to jest odpowiedź panu posłowi Kwapińskiemu — że zapewne przyszły dygnitarz nie będzie sympatykiem mego obozu, myśl bowiem chrześcijańsko-społeczna jedynie, mojem zdaniem, zdolna do należytego rozwiązywania zagadnień społecznych, nie ma dostępu do bram pałacu przy placu Dąbrowskiego. Nawet w tak nieszkodliwych instytucjach, jak niedawno powołana do życia Rada Pracy i Komisja Ankietowa, potraktowano obóz nasz wprost nieprzyzwoicie. Na 16 miejsc w Radzie Pracy dano nam jedno miejsce, resztę zabrali socjaliści lub ich sympatycy, na 29 miejsc w Komisji Ankietowej przedstawicielstwo nasze wyraża się w liczbie jeden. Ponieważ przy powoływaniu członków tych instytucji sfery rządowe zastrzegały się przeciw podejrzewaniu ich o partyjność, przeto dla stwierdzenia tej bezstronności prawie wszystkie miejsca w tych Instytucjach uzyskało P. P. S. Mówię o tem nie na to, Wysoki Sejmie, aby rozwodzić żale czy jakieś pretensje podnosić, ale by ustalić odpowiedzialność za działalność Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej i instytucyj z niemi złączonych.</u>
<u xml:id="u-23.10" who="#JanPuchałka">Przechodząc do dalszych działów, należy podnieść skuteczna działalność departamentu pracy i opieki społecznej. Mimo małej liczby personelu, mimo skromnego uposażenia, wykazuje inspekcja pracy coraz lepszy rozwój, a mam wrażenie, że ten rozwój będzie jeszcze lepszy, gdy inspekcja pracy uzyska nareszcie jednolite normy prawne działania. Mamy też wrażenie, że korzystne wyniki inspekcji pracy zawdzięczać trzeba temu, że jej kierownictwo nie weszło. na drogę eksperymentów, ale idąc drogą wskazaną przez inne państwa zachodnie, rok za rokiem usprawnia swój aparat. szkolni pracowników i dzięki temu dochodzi do poważnych rezultatów.</u>
<u xml:id="u-23.11" who="#JanPuchałka">Przyczyną stałego niezadowolenia z działalności Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, jest działalność departamentu ubezpieczeń społecznych i zależnych od niego urzędów. Niezadowolenie to jest n jest ety uzasadnione. W kierunku przygotowania ustaw departament wykazał zastanawiającą powolność. W okresie 8 lat udało się departamentowi przeprowadzić właściwie tylko jedną, naprawdę wielką ustawę ubezpieczeniową, a mianowicie ustawę z 19 maja 1920 r. o obowiązkowem ubezpieczeniu na wypadek choroby. I dziwna rzecz, że właśnie to pierworodne, a jak dotychczas prawie jedyne dziecko departamentu ubezpieczeń, jest serdecznie niecierpiane i najwięcej wykazuje różnych ułomności. Kasy Chorych utworzone na podstawie ustawy z roku 1920 wykazują rzeczywiście dużo niedomagam stwierdzonych zresztą przez najszczerszych ich zwolenników. Przecież prawie każdy minister pracy przyznawał na komisji i z tej wysokiej trybuny, że ustawa o Kasach Chorych winna być zmieniona. Na ogólne żądanie komisji ustalano nawet termin, w którym rząd przedłoży nowelę do ustawy. N jest ety, nowelizacja pozostała tylko obietnicą.</u>
<u xml:id="u-23.12" who="#JanPuchałka">Z wywiadów, których nie skąpi p. Minister Pracy, dowiadujemy się, że departament ubezpieczeń społecznych, na którego czele stał p. dr. Jurkiewicz, zanim został Ministrem Pracy, opracował już nareszcie projekt noweli do ustawy o ubezpieczeniu na wypadek choroby. Wiemy również, że projekt Ministra nie zmienia podstaw, na których się opiera dzisiejsze ubezpieczenie na wypadek choroby, a zatem nie zmienia tego, co mojem zdaniem wywołuje głównie to niezadowolenie z ustawy.</u>
<u xml:id="u-23.13" who="#JanPuchałka">Można było usprawiedliwiać zwlekanie z nowelą do ustawy o Kasach Chorych, gdy ta sprawa należała wyłącznie do parlamentu. W rozmaitych ugrupowaniach stronnictw sejmowych różne były poglądy na to, w jakim kierunku ma pójść ta nowelizacja, i ja rozumiem, że Ministerstwo wahało się wtedy przedłożyć projekt noweli, gdyż obawiało się, że ten projekt, według mniemania Pana Ministra, zostanie zniekształcony. Ale inaczej kwestia przedstawia się obecnie, kiedy p. Minister ma już pełnomocnictwa, I kwestie ustawowe z zakresu ustawodawstwa społecznego może regulować na podstawie dekretu. Gdyby p. Minister w formie dekretu wydał nowelę, w którejby nawet zatrzymał zasadnicze podstawy dzisiejszej ustawy, według mego zdania złe i błędne, to jednak w jednym kierunku możebyśmy zyskali, mianowicie to, co p. Minister zresztą zapowiedział, że nastąpiłaby ściślejsza kontrola nad działalnością Kas Chorych. To jest rzecz bardzo ważna. O tę kontrolę upominają się nie tylko pracodawcy, ale i robotnicy, którzy często spotykają się z faktami bardzo niemiłych nadużyć. Niedawno np. prasa doniosła, że w Kasie Chorych w Chrzanowie skradziono 100.000 zł z pieniędzy robotniczych. Gospodarka w Kasie Chorych w Chrzanowie okazała się fatalną. Ale rzeczą jeszcze ciekawszą jest fakt, że na komisarza Kasy Chorych w Chrzanowie powołano p. posła Żuławskiego, do którego osobiście mam zupełne zaufanie, ale trzeba pamiętać. Panie Ministrze, że w kasie chrzanowskiej ci, którzy kradli, to byli ludzie politycznie bardzo blisko stojący p. Żuławskiego.</u>
<u xml:id="u-23.14" who="#komentarz">(P. Stańczyk: Wasi byli.)</u>
<u xml:id="u-23.15" who="#JanPuchałka">W Chrzanowie Chrześcijańskiej Demokracji nie było.</u>
<u xml:id="u-23.16" who="#komentarz">(P. Stańczyk: Było dwóch urzędników, których wyrzucono.)</u>
<u xml:id="u-23.17" who="#JanPuchałka">W zarządzie zasiadają tylko socjaliści.</u>
<u xml:id="u-23.18" who="#komentarz">(P. Byrka: Socjaliści wyrzucili tych urzędników, by dać Wam, Panie kolego, możność atakowania.)</u>
<u xml:id="u-23.19" who="#JanPuchałka">Widać, iż kontrola była żadna, skoro można było taką znaczną kwotę ukraść. Przecież tej kradzieży nie dokonano w jednym roku, ale szereg lat to trwało. Otóż rzecz charakterystyczna, że mianowano komisarzem Kasy Chorych posła tego samego okręgu, posła zbliżonego politycznie do tych ludzi, którzy Kasą Chorych rządzili. Podkreślam, że mam do osobistej uczciwości p. posła Żuławskiego zaufanie, pracuję z nim w krakowskiej Kasie Chorych i na wielu posterunkach się z nim spotykam, ale jest niedopuszczalną rzeczą, żeby na komisarza powoływano człowieka, który ma sądzić swoich własnych partyjników, swoich przyjaciół politycznych, musi być ich sędzią śledczym i prokuratorem.</u>
<u xml:id="u-23.20" who="#JanPuchałka">Przy sposobności przypomnę inną sprawę. Otóż kiedy w swoim czasie w Wadowicach rozwiązano zarząd Kasy Chorych, rzekomo chadecki, wtedy mianowano komisarzem! socjalistę. Jeżeli) ma być tak, że gdy ma być socjalista oskarżony, to ma go sądzić chadek, a gdy ma być chadek oskarżony, niech — sądzi socjalista, wtedy mianowanie p. Żuławskiego jest nielogiczne. Nie obciąłem w tej sprawie wnosić interpelacji, tylko skorzystałem z tej trybuny, ażeby tę sprawę poruszyć i jeżeli zmiana jest możliwa, prosić, by ją przeprowadzono.</u>
<u xml:id="u-23.21" who="#JanPuchałka">Przechodzę, Wysoki Sejmie, do sprawy, ubezpieczenia na wypadek starości i niedołęstwa. Mam wrażenie, że to jest bolączka największa stanu robotniczego i że bardzo cenne zdobycze socjalne, jakie nasi robotnicy dotychczas osiągnęli, nie zrównoważą tego braku, jakim jest brak ubezpieczenia na wypadek starości i niezdolności do pracy. Wiemy, że Pan Minister zamierza tę sprawię załatwić. Zdaję sobie sprawę, że wymaga ona dużo pracy., że kodyfikacja tej ustawy jest bardzo ciężka i wymaga bardzo dużo czasu, ale, Bogu dzięki, mamy 8 lat niepodległości i w tej sprawie trzeba zrobić decydujące kroki, tembardziej, że od uchwalenia ustawy aż do wprowadzenia jej w życie, jeżeli chodzi o renty, musi upłynąć najmniej 3letni okres tak zwany karencyjny, a zatem im prędzej ta ustawa zostanie uchwalona, tem prędzej też robotnik będzie mógł liczyć na ubezpieczenie na wypadek niemocy i starości w tych dzielnicach, w których dotąd z tego dobrodziejstwa nie korzysta. Przypomnę, że jeszcze w czerwcu roku 1925 z tej trybuny postawił nasz klub wniosek, przyjęty jednomyślnie przez Sejm, a wzywający Rząd, ażeby przedłożył Sejmowi projekt ustawy, któraby ubezpieczenie na wypadek starości i niezdolności do pracy, obowiązujące w b. zaborze pruskim, rozciągnęła na obszar b. zaboru rosyjskiego i b. zaboru austriackiego.</u>
<u xml:id="u-23.22" who="#JanPuchałka">Przy sposobności omawiania ubezpieczeń, chciałbym rzucić pewną przestrogę pod adresem p. Ministra. Z oświadczenia jego, złożonego prasie, wynika, że p. Minister dąży do t. zw. unifikacji ustawodawstwa ubezpieczeniowego. Ja również jestem szczerym zwolennikiem tego, ażeby wszystkie ubezpieczenia skupić w jednym urzędzie, w jednej instytucji, bo mam wrażenie, że to usprawni samą robotę i wpłynie na potanienie kosztów całej administracji, ale Panie Ministrze, życie tej pięknej teorii w tym momencie przeczy. Główny ciężar pracy tej wielkiej instytucji ubezpieczeniowej spadłby na dzisiejsze Kasy Chorych, główne agendy im by się przydzieliło. Otóż, proszę Wysokiego Sejmu, wypadki, jakie się zdarzają w Kasach Chorych, dalej to, że Kasy Chorych same nie mogą się zorganizować tak, jak trzeba, to wszystko nie może nas zachęcać do tego, żebyśmy zakres działalności Kas Chorych jeszcze powiększali. I dlatego Panie Ministrze, nie wyprzedzajmy życia, idźmy z tem życiem razem, gdy chodzi o ten dział ustawodawstwa, zachowajmy narazić to, co mamy, rozwińmy to, poprawmy, rozbudujmy, pozyskajmy ludzi zdolnych do prowadzenia tych rozmaitych działów ubezpieczenia, a wtedy po paru latach będziemy mogli przystąpić do zunifikowania całego ubezpieczenia w jedną wielką instytucje.</u>
<u xml:id="u-23.23" who="#JanPuchałka">Z dziedziny opieki społecznej, przedewszystkiem należy wspomnieć o kwestii bezrobocia. Nie chcę tu nużyć cyframi, chcę tylko stwierdzić, że nadzieje i moje i Wysokiego Sejmu, któreśmy żywili, kiedyśmy ustawę w lipcu 1924 r. — uchwalali, że bezrobocie będzie się zmniejszać — te nadzieje zawiodły. Był pewien okres po majowym przewrocie, kiedy liczba bezrobotnych spadła. N jest ety dziś jest ich znowu dwieście pięćdziesiąt kilka tysięcy.</u>
<u xml:id="u-23.24" who="#komentarz">(Głos: Będzie mniej.)</u>
<u xml:id="u-23.25" who="#JanPuchałka">Oczywiście będzie mniej, ale w miarę jak zima się zbliża, ta liczba ciągle wzrasta. Mamy do czynienia z bardzo ciekawym mimo wszystko objawem, że co pewien czas fala bezrobotnych nie tylko się nie cofa, ale wzrasta, tak, że jeżeli temu nie zaradzimy, to będziemy musieli liczyć się z ilościami, których dziś nie można sobie w przybliżeniu wyobrazić.</u>
<u xml:id="u-23.26" who="#JanPuchałka">Walka z bezrobociem jest bardzo trudna, wymaga wielkich środków finansowych i to nie tyle na pomoc dla ofiar bezrobocia, ile na danie bezrobotnym, pracy i zarobku, bo to, co dajemy na pomoc bezrobotnym, jest drobiazgiem wobec tego, co trzeba mieć, żeby bezrobotnych zatrudnić. Rząd i Ministerstwo, bo w walce z bezrobociem może być mowa tylko o współdziałaniu Ministerstwa — muszą dążyć do. tego, aby bezrobotnych zatrudnić. Pomoc w zasiłkach, czy pomoc w naturze jest złem koniecznem. My zdajemy sobie sprawę, że akcja zasiłkowa demoralizuje robotnika. Ale niechże Panowie wskażą lepszą drogę wyjścia, niech Panowie wskażą drogę, do której i my dążymy, żeby bezrobotnym dać pracę, bo to jest najlepszy i jedyny sposób na usunięcie tej bardzo wielkiej bolączki bezrobocia. Dlatego też mu sił się skierować gorący apel do p. Ministra Pracy, aby jednak nie pozwoli! na Radzie Ministrów traktować siebie jako kopciuszka, ale, żeby wydobył fundusze potrzebne na to, aby tę walkę z bezrobociem można podjąć.</u>
<u xml:id="u-23.27" who="#JanPuchałka">Przy sposobności dodaję, że ostatnie wiadomości o ograniczeniu pomocy dla bezrobotnych wy wołały niesłychane przerażenie w sferach robotniczych. Panie Ministrze, ja byłem jednym z tych, który jako referent ustaw ograniczałem zakres jej działania w tem przekonaniu, że całe bezrobocie będzie rzeczą przejściową i że ta ustawa którąśmy w lipcu 1924 r. uchwalili, wystarczy na czasy normalne. Skoro jednak bezrobocie się przewleka, skoro ta klęska coraz bardziej się rozszerza, musimy żądać raczej rozszerzenia tej pomocy także na tych, którzy dotychczas z dobrodziejstwa ustawy nie korzystali. To jest interes Państwa, to jest interes społeczny i jestem przekonany, że Pan Minister te rzecz rozumie i w swoim zakresie wszystko zrobi, ażeby ta. pomoc była naprawdę jak najwydatniejsza.</u>
<u xml:id="u-23.28" who="#JanPuchałka">Przy sposobności jeszcze chciałem zwrócić uwagę na Fundusz Bezrobocia, który podlega p. Ministrowi. Wprawdzie to jest autonomiczna instytucja, ale jest tam wielu przedstawicieli władz rządowych i zresztą zależną jest od p. Ministra Pracy i Opieki Społecznej. Otóż są skargi na pewne nieporządki w tym dziale, na pewne nadużycia w rozdziale zasiłków. Przypominam sprawę Łodzi, którą to sprawę nawet dyrektor Głównego Zarządu Funduszu Bezrobocia proponował oddać prokuratorii. skończyło się podobno na tem, że p. Kuliczkowskiemu wytoczono dyscyplinarkę. Ta sprawa była już na komisji omawiana, szerokie znalazła echo w prasie, ale dlatego jeszcze raz na nią zwracam uwagę, że to nie jest odosobniony wypadek, że te nadużycia się dzieją i gdzieindziej. Ja rozumiem, że przy tak wielkim aparacie jakim jest Fundusz Bezrobocia, przy tej olbrzymiej ilości ludzi, która musi być w ewidencji urzędów pośrednictwa pracy i biur rejestracyjnych, pewne nadużycia nie są wykluczone, ale kontrola Rządu powinna być jak najszczegółowsza, bo tu przecież — chodzi o pieniądze tych ludzi, którzy je składają, to znaczy pieniądze i robotników i pracodawców i o pieniądze podatkowe, które z taką trudnością nasza ludność płaci, Przechodzę do kwestii emigracji, która również wywołuje dużo skarg i żalów. Kwestia emigracji zaostrzona jest wskutek panującego u nas bezrobocia a według zdania mojego klubu nie jest ona należycie postawiona. Rząd nie rozwiązał dotychczas właściwie żadnej nastręczającej się w tej sprawie trudności, Mianowicie ani kwestii uzyskania terenów emigracyjnych, ani sprawy przewozu emigrantów, ani opieki nad emigracją za granicą. Nie lekceważę trudności, jakie niewątpliwie Rząd ma przy rozwiązywaniu każdego z tych zadań. Terenów, do których kierowała się nasza emigracja zarobkowa przed wojną, jest mniej, bo Stany Zjednoczone ograniczyły ustawowo kontyngent imigracji. Niemcy, do których kierowała się główna fala emigracji sezonowej, bardzo znacznie zredukowały swoje zapotrzebowanie, już to dlatego, że utraciły znaczną część swoich terytoriów, już dlatego, że z powodu zmniejszenia pracy w przemyśle, część ich ludności zatrudnia się temi pracami, lakierni zatrudniali się nasi emigranci sezonowi, to jest pracami rolniczemi, Prawda, że po wojnie mogliśmy zgórą pół miliona emigrantów umieścić we Francji, jednakże ten nowy teren ma pojemność bardzo ograniczoną, a ponadto. wskutek stale rosnącego u nas bezrobocia i naturalnego przyrostu ludności, coraz więcej mamy kandydatów na emigrantów. Wysiłki Rządu zatem muszą iść w kierunku zdobycia nowych rynków zagranicznych dla naszego nadmiaru rąk roboczych, przyczem zgóry trzeba sobie zdać sprawę z tego, czy chcemy osiedlać naszych emigrantów na stałe, czy też tylko na okres przejściowy.</u>
<u xml:id="u-23.29" who="#JanPuchałka">Przewóz emigrantów do miejsca zatrudnienia wymaga znacznej poprawy, zwłaszcza, gdy chodzi o tak zwianych konwojentów. Trzeba zerwać ze zwyczajem, że konwojowanie emigrantów ma być okazją do przejażdżki dla różnych panów, którzy kosztem Państwa chcą zwiedzić obce kraje. Pozatem zwrócę uwagę Pana Ministra na kwestie opieki nad emigrantami w szczególności do Niemiec. Powiedział nam dziś p. referent Byrka, że Rząd proponuje powiększyć kredyty na cele urządzenia baraków pogranicznych, ale chcielibyśmy, aby ta rzecz jak najprędzej została przeprowadzona, bo dziś tysiące tych ludzi obozuje pod gołem niebem, zarówno ci co jadą do Niemiec, jak i ci co wyjeżdżają z Niemiec.</u>
<u xml:id="u-23.30" who="#JanPuchałka">Najwięcej utyka sprawa opieki nad emigrantami za granicą. Duża liczba naszych wychodźców marnieje i przepada tak pod względem narodowym, jak moralnym. Nieliczni opiekunowie nie mogą podołać pracy, którą trzeba wykonywać na dużych przestrzeniach. Konsulaty polskie za granicą, zwłaszcza we Francji, mimo najlepszej woli nie mogą dać emigrantom należytej pomocy. Trzebaby powiększyć liczbę konsulatów i przydzielić do nich osoby, obeznane dokładnie ze stosunkami miejscowemi. Należy też otoczyć naszych emigrantów lepszą opieką duchowną. Można zwalczać tu w Sejmie i kraju Kościół katolicki, rzucać gromy na autorów rozporządzeń, związanych z wykonaniem konkordatu, można zapalać się do sekciarstwa. — to wszystko mniej szkodzi w kraju, natomiast tam wśród obcych, a często nieżyczliwie usposobionych ludzi, kapłan katolicki jest naprawdę najwięcej oczekiwanym przyjacielem, obrońcą i doradcą robotnika polskiego. Niedostateczna opieka duchowna jest wielką krzywdą, wyrządzaną emigrantom.</u>
<u xml:id="u-23.31" who="#JanPuchałka">W końcu chciałbym zaapelować do Rządu, by nie szczędził zabiegów o zawarcie umowy emigracyjnej z Niemcami, stan obecny bowiem nie może być dłużej tolerowany. Żadne policyjne środki nie powstrzymają głodnego robotnika przed przekraczaniem zielonej granicy do Niemiec, gdzie zdany jest na łaskę i niełaskę władz i pracodawców niemieckich.</u>
<u xml:id="u-23.32" who="#JanPuchałka">Wreszcie jeszcze jeden apel a raczej zapytanie do Urzędu emigracyjnego: kiedy nareszcie można się spodziewać wydania ustawy emigracyjnej, o czem również p. Minister mówił. Jest rzeczą nie do pomyślenia, by kraj o takiej emigracji zarobkowej, jak Polska, nie zdobył się na ustawę emigracyjną.</u>
<u xml:id="u-23.33" who="#JanPuchałka">W dziedzinie opieki społecznej, z którego to działu omówiłem już sprawę bezrobocia, jest jeszcze dużo do zrobienia. Przeprowadzenie ustawy o opiece społecznej ciągle jeszcze natrafia na trudności, a jednak dążyć trzeba do zrealizowania tej ustawy. Prawda, że obecny stan finansów komunalnych utrudnia tę akcję. Rzeczą jest jednak Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej dokładać wszelkich starań, by gminy w ramach swoich budżetów spełniały obowiązek, nałożony na nie ustawą o opiece społecznej.</u>
<u xml:id="u-23.34" who="#JanPuchałka">Szczególnej uwagi wymaga opieka nad dzieckiem. Przyznaję, że w tej dziedzinie osiągnęło Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej poważne rezultaty. Wykaz zakładów i instytucji dla dzieci, urządzonych przez Ministerstwo, świadczy, że jednak w tym kierunku naprawdę są poważne rezultaty. Zalecałoby się jedynie wydatniejsze subsydiowanie instytucji społecznych, zajmujących się opieką nad dzieckiem. W Krakowie np. na 16 ochronek, zajmujących się paruset dziećmi w wieku przedszkolnym, które trzeba nieraz żywić i ubierać, przyznało Ministerstwo głównemu komitetowi tych ochronek zaledwie 1.600 zł subwencji rocznie, podczas gdy roczny budżet jednej z takich ochronek dochodzi do kilkunastu tysięcy złotych. Taka subwencja jest zbyt skromna, ażeby naprawdę mogła zaważyć na szali. Wobec ogólnego zubożenia społeczeństwa nie można liczyć na większe dochody z ofiarności publicznej i zachodzi konieczność wydatniejszej pomocy od Rządu. Dlatego apeluję tu, ażeby przy subsydiowaniu różnych instytucji zajmujących się dziećmi, Rząd okazał szczodrzejszą niż dotychczas rękę.</u>
<u xml:id="u-23.35" who="#JanPuchałka">Na zakończenie mych uwag o działalności Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej nie mogę nie podnieść zarzutu co do jego działalności ustawodawczej, streszczającej się w opracowywaniu i przedkładaniu projektów ustawowych. Przedewszystkiem Ministerstwo nie zawsze spełnia swoje obowiązki! jako stróż obowiązującego ustawodawstwa. Wystarczy wspomnieć o przekraczaniu ustawy o czasie pracy, o urlopach, o ubezpieczeniach, o pracy młodocianych i kobiet i t. p. Nie twierdzę, że wszystkie te ustawy są dobre i bez zarzutu, ale pragnąłbym, aby w Polsce ustawy wykonywano, leżeli Pan Minister widzi w nich pewne braki, to niech ma odwagę powiedzieć społeczeństwu w formie noweli, którą przedłoży Sejmowi. Żadne względy polityczne czy inne nie powinne zmuszać p. Ministra do chowania igłowy w piasek i czekania, że ktoś inny będzie naprawiał złą lub niewłaściwą ustawę. W Niemczech od szeregu lat stoi na czele Ministerstwa Pracy ks. Brauns z centrum katolickiego. Ks. Brauns nie wahał się mimo krzyków opozycji nowelizować ustawodawstwa stosownie do potrzeb Państwa. Efekt byt ten. że Niemcy cieszą się dziś niebywałym rozkwitem gospodarczym, wobec którego ciężar utrzymania ponad milion bezrobotnych nie jest tak przykry. Nie twierdzę, że w Polsce trzeba stosować tak daleko sięgające ograniczenia ustawodawstwa społecznego, jak to było w Niemczech. Uważam jednak, że lepiej zmienić ustawę nieodpowiednią w danych warunkach, niż patrzeć bezczynnie na jej łamanie. Tolerowanie tego stanu zabija w społeczeństwie poczucie prawa i nie powinno być tolerowane.</u>
<u xml:id="u-23.36" who="#JanPuchałka">W projektowaniu nowych ustaw Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej okazuje zbytnia wstrzemięźliwość, a co gorsza, utrudnia nawet inicjatywę poselską, obiecując przedłożyć własne projekty. Przypominam, że sejmowa Komisja ochrony pracy przygotowywała na plenum Sejmu projekt ustawmy o służbie domowej, zajęła się sprawą unormowania stosunków między dozorcami domowymi a właścicielami realności miejskich, przydzieliła zaś referaty w innych sprawcach. Tymczasem Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej po przewrocie majowym wycofało swoje projekty, jak również swoje poprawki do projektów poselskich, lecz samo, choć upłynęło już pół roku od czasu, jak dysponuje pełnomocnictwami, ani jednej własnej ustawy w zakresie ubezpieczeń społecznych nie wydało. Z tego się okazuje, jaki był cel, kiedy żądano pełnomocnictw. Nie był to cel ten, żeby wykorzystać te pełnomocnictwa w celu ożywienia pracy ustawodawczej, ale żeby odebrać Sejmowi poprostu okazję do pracy, żeby społeczeństwo widziało, że ten Sejm jest niepotrzebny, nic nie robi, nic nie uchwala, więc po co jest? — Słowem żeby ten Sejm wobec społeczeństwa depopularyzować.</u>
<u xml:id="u-23.37" who="#JanPuchałka">Starałem się w swojem przemówieniu wyrazić najważniejsze życzenia pod adresem Ministerstwa. Jestem przekonany, że Rząd jednak z tych uwag jakie usłyszał i usłyszy z ust parlamentariuszy, wyciągnie pewną naukę >i że chociaż wszyscy jesteśmy na bakier z tym rządem, to jednak ten rząd dobrych rad i wskazówek będzie słuchał i w miarę możności te postulaty nasze realizował.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#AleksanderZwierzyński">Głos ma p. Harusewicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#JanHarusewicz">Wysoki Sejmie! Przy ocenianiu działalności Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej uważam, że nie trzeba zapominać o tem, że p. Minister Pracy jest człowiekiem obecnego gabinetu. To nakłada na nas obowiązek, żeby jak przy rozpatrywaniu budżetu każdego ministerstwa, wyciągnąć chociaż parę ziaren z działalności. Rządu i według nich sobie utworzyć jakie takie pojęcie o jego programie. Wprawdzie o programie tym wiemy, że go właściwie niema, ale widzimy rzucanie się tych i owych pp. ministrów w różnych kierunkach, aby stworzyć pozory programu. W tym wypadku jednak niema nawet i tego. Muszę powiedzieć, że Ministerstwo Pracy robi wrażenie czegoś zastygłego, zesztywniałego, nie dającego znaku życia, i to jest główny powód, dlaczego wszystkie jego poczynania znajdują taką ocenę w społeczeństwie.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Narodowem.)</u>
<u xml:id="u-25.2" who="#JanHarusewicz">Nie chcę rozważać całej działalności tego Ministerstwa, bo ograniczony jestem czasem, ale więcej dla ilustracji, więcej dla scharakteryzowania psychologii tego ministerstwa zatrzymam się na jednym tylko dziale, mianowicie na ubezpieczeniu od choroby, na instytucji Kas chorych.</u>
<u xml:id="u-25.3" who="#komentarz">(Śmiechy na lewicy.)</u>
<u xml:id="u-25.4" who="#JanHarusewicz">Ten śmiech, który słyszę, tembardziej upoważnia mnie i. zmusza do tego, ażebym się poważnie zastanowił nad tą sprawą. Dla Panów nie jest to sprawa bolesna, ale dla tych, którzy są ubezpieczeni, jest niezwykle bolesna. Przypominam, że ten ciężki przymus podatkowy, jaki się wiąże z Kasą chorych, zmusza to społeczeństwo do wysiłku finansowego, który wynosi około 200 milionów złotych razem. To jest suma prawie czterokrotnie przewyższająca budżet całego Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej i dla tych, którzy się znają na całości naszego budżetu, przedstawia sumę nadzwyczajnie dużą. Ale jakiż rezultat? Przecież utarto się już przekonanie, że Kasa Chorych powinna być nazwana nie Kasą Chorych, lecz Chora Kasą, ponieważ najważniejszą funkcję, do której jest, przeznaczona, spełnią w nienależyty sposób. Chory człowiek, który powinien być centralna troską tej instytucji, zeszedł na drugi, na trzeci plan, za to administratorzy, dyrektorzy, urzędnicy wszelkiego rodzaju są czołowym zastępem tych wszystkich, którzy korzystają w rzeczywistości z Kasy Chorych. I nic też dziwnego, że rezultaty są takie, że dzisiaj tworzą się bloki dla obrony przed Kasą Chorych.</u>
<u xml:id="u-25.5" who="#JanHarusewicz">Proszę Panów, niedawno p. Minister Pracy przyjął delegację pracowników miejskich, przedstawicieli liczby niemałej, bo wynoszącej około 2.000 pracowników, do których wyrzekł p. Minister bardzo klasyczne słowa — sądzę, że powinno się je upamiętnić w stenogramie: „Ja Panom nie mam nic do powiedzenia? Minister zasłania się tem, że ustawa, która w tej chwili działa, jest tej treści, że zarząd Kasy Chorych może sobie na posiedzeniu 7 stycznia 1927 r. postanowić, że pewna ilość pracowników powinna być przymusowo włączoną do tych, którzy korzystają z usług i dobrodziejstw tej Kasy Chorych. Muszę przyznać, że p. Minister Jurkiewicz ma bardzo prymitywne pojęcie o tem, co powinien robić minister Pracy i Opieki Społecznej. Jakto? Więc ustawa kasy ma we wszystkich kierunkach, w różnych działach swoich, nadzwyczajne braki, a p. Minister Pracy i Opieki Społecznej nie przykłada ręki do tego, żeby tę ustawę jak najprędzej zmienić. Lecz nie dziwię się wcale temu, bo przecież p. Minister należy do gabinetu, W którym wogóle takie poglądy, taki brak odpowiedzialności za losy danego resortu, który się wzięło na swoje barki, jest rzeczą prawie powszechną. Jeżeli przypomnę, że p. wicepremier, który wziął na siebie kierownictwo Rady Ministrów, może wyrazić się publicznie o Obozie narodowym, że według jego przekonania, Obóz narodowy smuciłby się, gdyby gospodarcze położenie naszego kraju poprawiło się przy tym Rządzie, to ja sądzę, że mam prawo powiedzieć, że tak wielkiej ignorancji co do obozów politycznych i co do sił, działających w społeczeństwie, trudno znaleźć.</u>
<u xml:id="u-25.6" who="#JanHarusewicz">Jeżeli jeszcze przypomnę, że p. Minister Spraw Wewnętrznych powiedział, że go nie interesuje wcale tak ważny dział państwowego zarządu jak samorząd, to zrozumiemy jak p. Minister Pracy i Opieki. Społecznej może sobie pozwolić na to, żeby owej delegacji, proszącej go o ratunek przed przymusowem ubezpieczeniem w Kasie Chorych, powiedzieć: „cóż, proszę Panów, ja właściwie Panom nie mam nic do powiedzenia”.</u>
<u xml:id="u-25.7" who="#JanHarusewicz">Interesującym jednak jest ten zarząd Opieki Społecznej: robotnicy, pracujący ludzie, którymi właśnie powinien się opiekować Minister Pracy i Opieki Społecznej, uciekają od Kasy Chorych, jak od jakiejś zarazy, jak od jakiejś choroby i blokuje się znowu z drugim zespołem robotników pracujących na kolejkach podjazdowych. Panowie, którzy interesują się tą sprawę, zechcą zapoznać się bliżej z treścią przemówień tych robotników, którzy brali udział w protestacyjnych zebraniach. Jest to dziwne pojmowanie tego, co to jest ustawa. W każdej ustawie poza formalną stroną jest duch ustawy. Duch ustawy o zabezpieczeniu na wypadek choroby polega na tem, aby dać pracownikowi jak najlepszą opiekę lekarską za jaknajniższą opłata. Tymczasem zjawia się delegacja i składa taką deklarację: „my mamy za cenę trzykrotnie mniejszą zupełnie dobrą i zadowalającą opieką lekarska i prosimy uprzejmie p. Ministra, aby zechciał zająć się tem, aby nam nie pogarszano tej opieki, jaką mamy w tej chwili”. Otóż obecnie jest wyrok sądu okręgowego, który zupełnie w podobny sposób zapatruje się, a mianowicie, że obowiązkiem p. Ministra Pracy i Opieki Społecznej jest ustanawianie kolejności, w jakiej wprowadzanie Kasy Chorych do tych, lub owych instytucji samorządowych, czy innych, jest wskazane. Czyli, że według mego głębokiego przekonania p. Minister byłby takiej odpowiedzi nie dał, gdyby pamiętał o tem, że w ustawie istnieje nie tylko formalna strona, ale istnieje przedewszystkiem duch ustawy i on jest kardynalnym celem każdej ustawy.</u>
<u xml:id="u-25.8" who="#JanHarusewicz">Przypominam sobie wypadek, że w Wyszkowie, w fabryce robotniczo-spółdzielczej przed niejakim czasem także burzono się dlatego, że pracowników tej fabryki wciągano do kas chorych. Ale czemu się to dzieje, dlaczego te zjawiska miały miejsce? Właśnie dlatego, że kontrola, nadzór i nowelizacja ustawy, które całkowicie należą do Ministra Pracy i Opieki Społecznej, są traktowane jako rzeczy, które nie nadają się do rozważania. Istotnie na tym gmachu, gdzie istnieje Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej, należałoby napisać: „noli me tangere”, nie ruszaj mnie, mnie jest dobrze z tym kwietyzmem i spokojem. Bo jak wygląda cała ta działalność? Nic twórczego, nic w zastosowaniu do życia, gdzieindziej, na zachodzie, rozważania jest sprawa pracy w stosunku do obowiązków względem państwa i do wielkich jego zadań, a u nas, mówię o Ministerstwie Pracy i Opieki Społecznej, u nas tymczasem „młynek na strudze obraca plewy swoje i cudze”. Ten stary dwuwiersz muszę dziś istotnie zastosować do Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej.</u>
<u xml:id="u-25.9" who="#JanHarusewicz">Ale są rzeczy jeszcze „lepsze”. Nie wiem, czy Wysoka Izba wie, a przynajmniej ci z Panów, którzy interesują się tym działem, że zdarzają się zjawiska, których nie można Inaczej nazwać, jak składaniem pewnego haraczu, pewnego okupu dla Kas Chorych, aby tylko jak najdalej być od tego „dobrodziejstwa”. Urzędnicy Banku Polskiego — jak mnie informowano — mają bardzo dobrze urządzoną opiekę lekarską i chcąc się uwolnić od przymusowego włączenia do Kasy Chorych, składają okup tejże Kasie Chorych, żeby tylko do nich się nie wtrącano, przyczem wysokość tego okupu odpowiada różnicy, jaka jest między kwotą, która urzędnicy Banku Polskiego musieliby płacić do Kasy Chorych a tą, którą Bank Polski wydaje na swoją opiekę lekarską. Ten przykład już jest tak zdumiewający, tak niesamowite robi wrażenie, że istotnie to jedno wskazuje, jak niezdrową pod względem społecznym rolę ogrywa u nas Kasa Chorych w tej postaci, w jakiej dziś istnieje. Chce się zastrzec: ja utrzymuję, że Kasa Chorych, która w idei samej niewątpliwie dobrą ma myśl, dzięki specyficznemu u nas wprowadzeniu jej w życie, dzięki tym warunkom, o których poprzedni mówca mówił, Stała się instytucją, która tylko złe wrażenie wśród społeczeństwa wywiera, Proszę Panów, dlaczego to się dzieje? Ten przerost administracji zawsze prowadzi, bo to jest rzeczą naturalną, do różnych nadużyć natury pieniężnej, natury moralnej. Istotnie niema tygodnia, żebyśmy nie czytali w pismach, że tu, to tam, to ówdzie w Kasie Chorych porobiono nadużycia, przeważnie o charakterze pieniężnym.</u>
<u xml:id="u-25.10" who="#JanHarusewicz">W miasteczku, w którem mieszkam, założono Kasę Chorych dopiero w zeszłym roku. Nie przeszło 5–6 miesięcy, a już była defraudacja pieniężna. Przecie trudno powiedzieć, żeby akuratnie tam byli tacy ludzie nieuczciwi.</u>
<u xml:id="u-25.11" who="#komentarz">(Głos: Atmosfera taka była.)</u>
<u xml:id="u-25.12" who="#JanHarusewicz">Nie, proszę Pana, tylko system jest ziły i zasada ziła. Co jest jednak najcięższem oskarżeniem p. Ministra Pracy i Opieki Społecznej, to nie to, że zdarzają się tu i owdzie błędy, albo to, co najgroźniejsze jest zawsze dla życia społecznego, gdy grzech i błąd staje się systemem, gdy z tym systemem niema żadnej walki, gdy zjawiają się rzesze pracujących i wołają: „ratujcie nas od tego zła”, a im się przypomina, że istnieje ustawa, która nie pozostawia pod tym względem żadnych wątpliwości. Proszę Panów, w tych warunkach nie można się dziwić, że Kasa Chorych jest instytucja — nie waham się to powiedzieć, bo to na każdym kroku się spotyka — najbardziej znienawidzoną w calem społeczeństwie.</u>
<u xml:id="u-25.13" who="#JanHarusewicz">Ja wiem, że Panowie Koledzy z lewicy, a szczególniej z P. P. S., niewątpliwie bronią się w swojem sumieniu tem, że oto przemawia jakiś burżuj, albo jakiś lekarz i że na Komisji Budżetowej, kiedym podniósł tę kwestię, spotkałem się z zarzutem poważnego człowieka, przedstawiciela P. P. Ś., p. pos. Ziemięckiego, który powiedział: „No, to lekarze rozpowszechniają takie wiadomości, bo to jest instytucja, która jest bardzo szkodliwa dla lekarzy i to jest powód, dla którego panowie lekarze tak usposabiają opinie społeczną”. To jest tak, jak kiedy agitację socjalistyczną w dawnych czasach, za carskich rządów, składano całkowicie na karb agitatorów, jakby nie było powodów innych, głębszych do wytwarzania podłoża, na którem łatwo agitacja może prosperować. Panowie powtarzacie ten sam błąd. Panowie każdy nawet najżyczliwszy sposób krytyki zastosowany do instytucji, o której powiadam, że w założeniu niewątpliwie ma ideę dobrą, przyjmujecie źle.</u>
<u xml:id="u-25.14" who="#JanHarusewicz">Czas nareszcie otworzyć oczy. Panie Ministrze, by zobaczyć jakie zagadnienia życie wysuwa i czego ono wymaga, czas wreszcie nadstawić uszu, żeby usłyszeć narzekania i skargi, rozlegające się wśród ludności. Przy takiej ocenie ja nie podzielam optymizmu mego przedmówcy, który powiedział, że teraz spodziewa się, iż obecna nowelizacja usunie zło. Ja przypominam, że wnioski, składane przez nas i inne kluby w tym względzie, nie doczekały się należytej oceny. Co się tyczy obietnic, że nowelizacja nastąpi, to przedewszystkiem nie wiemy, w jakim kierunku i czy ona poprawił te braki — a samą nowelizacje zapowiadano nam już nieraz. Jeżeli się zastanowić nad fizjonomią obecnego gabinetu i nad temi warunkami, to ten optymizm podziałać trudno.</u>
<u xml:id="u-25.15" who="#komentarz">(Brawa i oklaski na prawicy)</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#AleksanderZwierzyński">Głos ma p. Melcerowa.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#RóżaMelcerowa">Wysoki Sejmie! Z rozległej dziedziny pracy i opieki społecznej wyodrębniam, jak na kobietę posła przystoi, dział opieki nad dzieckiem i młodzieżą. W związku z przedłożonym budżetem chcę również kilka słów powiedzieć o opiece nad dzieckiem Żydowskiem, Chcę również zaznaczyć, jak po macoszemu wprost traktował każdy rząd tak ważną pozycję budżetu jaką jest opieka społeczna w wielkich kulturalnych państwach, chcę też uzasadnić protesty, krytyki, skargi, no i słuszne żądania obrońców i rzeczników sprawy. Jeżeli sobie uprzytomnimy, że w dwumiliardowym budżecie ogólnym przypada na Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej ledwie 60 miljonów, a z tego na opiekę społeczną we właściwem znaczeniu, to znaczy na opiekę nad istotnie najsłabszą kategoria ludności, bo na opiekę nad dzieckiem i młodzieżą — wypada 6 milionów złotych, jeżeli pomyślimy, że ta marna suma przyznana jest na pracę opiekuńcza w Państwie o 30 milionowej ludności, to wtedy nam żydom pozostaje tylko pomyśleć, ile z tej kwoty przypadłoby na naszą pracę opiekuńczą — w razie bezstronnego przydziału, a ile istotnie dla nas przypadnie.</u>
<u xml:id="u-27.1" who="#RóżaMelcerowa">Horoskopy, wysnute z doświadczeń, są bardzo smutne. Wiemy, że wszystkie społeczeństwa reprezentowane w tej Wysokiej Izbie, zawsze były, są i będą mniej lub więcej niezadowolone ze swego przydziału, ale ich niezadowolenie wolne jest od uczucia świadomie wyrządzonej im krzywdy. Względem społeczeństwa Żydowskiego krzywdę popełnia się rok za rokiem budżetowym. Jeżeli Państwo jest owym olbrzymim akumulatorem, ściągającym i koncentrującym siły finansowe całego obywatelstwa, żeby je w powrotnej fali tysiącem dróg znowu udzielić temu zbiorowemu organizmowi dla ponownego przetwarzania i udzielania maszynie państwowej, wtedy zwrot konieczny i należyty ze strony Państwa powinien w przybliżeniu wynosić sumę świadczeń, otrzymanych od danej grupy obywateli 1 tylko taki klucz podziału powinien być ustalony. Żydzi w tem Państwie są podatnikami! pierwszej kategorii, składając jako 12% ludności 50% ciężarów podatkowych.</u>
<u xml:id="u-27.2" who="#komentarz">(Głos: To świadczy o zamożności.)</u>
<u xml:id="u-27.3" who="#RóżaMelcerowa">Zaś w traktowaniu Ich, szczególnie budżetowem, przedstawiają się jako obywatele ostatniej kategorii.</u>
<u xml:id="u-27.4" who="#komentarz">(Głos: Jabym chętnie płacił, gdybym miał.)</u>
<u xml:id="u-27.5" who="#RóżaMelcerowa">Jeżeli chodzi o naprawę Skarbu, o sanację waluty, o usuniecie inflacji, to nie tylko nie pomija się obywatela Żydowskiego, ale przeszukuje się wszystkie jego kieszenie i w każdej przejściowej opresji gospodarczej jest on nieraz ostatnią ucieczką. Nawet — dla przykładu przytaczam — gdy trzeba było poprawić byt inwalidy nie żyda, postanowiono zabrać koncesje szynkarzowi Żydowi. Żyd w Polsce daje nie ze swego bogactwa, lecz ze swego ubóstwa, a jednym z najwymowniejszych dowodów tego jest paląca i piekąca u nas kwestia opieki społecznej.</u>
<u xml:id="u-27.6" who="#RóżaMelcerowa">Nieprzejrzane ciągle rosnące rzesze: sieroty wojenne i powojenne, inwalidzi, zubożałe rodziny obarczone dziećmi, ludzie bezdomni, wyrzuceni poza nawias zarobkowania, szybka pauperyzacja kupiectwa i rzemiosł Żydowskich, młodzież nasza wycieńczona, fizycznie nieodporna, ulegająca przeróżnym chorobom z powodu nieodżywiania. troski o najprymitywniejsze potrzeby człowieka kulturalnego, o przyszłość swoją tak dla nich niepewną w tem państwie, kaleki i starcy wydani na pastwę chłodu, głodu i brudu — oto bogactwo żyda obywatela polskiego, z tak małemi wyjątkami, że na palcach policzyć je można w każdej gminie. I temu społeczeństwu odmawia się, nawet ten Rząd, który stanął pod hasłem sanacji moralnej, owego grosza, który nam się w pełnej mierze należy, bo przecież i naszym jest groszem, w stokrotnej wysokości składanym na wspólnym ołtarzu Ojczyzny.</u>
<u xml:id="u-27.7" who="#RóżaMelcerowa">Słusznie pyta p. prezes Hartglas, kto płaci za budżet. Rozumie się, żydzi płacą. A w jakiejże formie Państwo, Rząd odpłaca nam? Czy w formie posad państwowych, czy dostaw wojskowych, czy zajęć w przedsiębiorstwach monopolowych, czy ułatwieniem nam naszej żmudnej i trudnej pracy zarobkowej, czy choćby tylko w odpowiednich subwencjach dla naszej pracy społecznej? Jedynie i wyłącznie przygotowaniem ochrony granic Państwa i jego wolności. Na polu walki o te wolność żaden prawy obywatel nie rozlicza się nigdy ze swoim rządem. Ale w sprawach wewnętrznych w należnych mu ze strony rządu świadczeniach, czy to natury moralnej czy materialnej rozliczyć się obywatel ma prawo, a nawet obowiązek, gdyż zignorowanie słusznych jego żądań, opartych o rzeczywiste potrzeby i świadczenia. musi przynieść poważne szkody nie tylko jemu, ale także pośrednio i Państwu. Przedewszystkiem zaś stosowanie różnej miary na polu o pitek i społecznej nad dzieckiem, nad młodzieżą, tam, gdzie chodzi o nowe lepsze ciałem i duchem odrodzone pokolenie, w takim okresie postponowanie w tej dziedzinie jest mieczem obosiecznym.</u>
<u xml:id="u-27.8" who="#RóżaMelcerowa">W tych rozliczeniach i wielu innych, o których obszerniej wspomni p. poseł Heller, olbrzymi deficyt jest po stronie obywatelstwa Żydowskiego, którego wielki wysiłek I jeszcze większa praca zignorowane były i są przez czynniki rządowe. Żydzi, którzy w czasie wojny na obszarach dzisiejszej Polski przed wszystkimi innymi ucierpieli, których mienie i egzystencja jako żywiołu kupieckiego zostały zniszczone, mają eo ipso niezrównanie większe rzesze podpadające pod kategorię „klijentów” i pupilów instytucji opieki społecznej. I podczas, gdy Państwo miało obowiązek uwzględnić ten stan rzeczy w myśl sprawiedliwości, ludzkości i dobrze pojętego interesu Państwa, przeoczyło ono i zaniedbało kompletnie prace społeczną wśród żydów. Żydzi zaś bezradni i bezsilni wobec coraz zwiększającej się fali żądnych pomocy i opieki, musieli już w 1920 r. uczynić krok, który był krokiem depresji, musieli wyciągnąć rękę wprawdzie nie do obcych, ale bądź co bądź do zagranicznych gmin Żydowskich. I do dziś dnia tej ręki żebrzącej nie mogą cofnąć i muszą brać ciężko zapracowany grosz Żydowskiego robotnika w Ameryce. Nie wiem, czy i o ile uświadamiają sobie Panowie tragizm tego faktu, ale my żydzi, mimo najpiękniejszej formy, mimo serdecznej solidarności Żydówstwa zagranicznego, odczuwamy to jako głębokie upokorzenie, konieczne i usprawiedliwione bezbrzeżną nędzą i przedewszystkiem brakiem skutecznej pomocy Państwa, w którem przecież żyjemy od ośmiu wieków, mając bogaty udział w jego dorobku gospodarczym i kulturalnym w każdym okresie jego historii.</u>
<u xml:id="u-27.9" who="#komentarz">(P. Langer: Państwo nie jest w stanie wszystkiego pokryć)</u>
<u xml:id="u-27.10" who="#RóżaMelcerowa">Ze zwięzłego porównania sum Złożonych przez żydów na swoją opiekę społeczną, z inwestycjami rządowemi widać, jak nikłe są świadczenia rządowe w stosunku do wysiłków naszych własnych. Do końca września 1926 r. mieliśmy w opiece: sierot 14.501, z tego w 111 zakładach 4.523. w opiece prywatnej 9.978, fachu uczyło się 4.736. usamodzielniono 2. 103, w leczeniu było 2.602, kolonii leczniczych, wypoczynkowych i półkoloni było 29, a 80 sezonów. Wydatki ogólne wynoszą 5.702.425 zł. Dochody: Związek Towarzystw Opieki nad Sierotami Żydowskiemi w Polsce z resztek funduszu amerykańskiego 2.772.000, ofiary i składki społeczeństwa Żydowskiego 1.563.000 zł, samorządy 475.000, gminy Żydowskie 277.000, Rząd 78.767 St. Z przeciwstawienia tych cyfr uwydatnia się jaskrawo stronniczość wobec obywateli Żydowskich, stronniczość, posunięta do ostatecznych granic, bo do bezwzględności wobec najsłabszych, wobec ubogiej, przeważnie sierocej dziatwy Żydowskiej. Wszystko, co czynimy, prawie że nie interesuje Rządu, który ledwo przyjmuje ad notam te wielką pracę etycznokulturalną odłamu swojego obywatelstwa Rząd, Państwo, nie utrzymuje, chociażby tylko dla pozoru, dla markowania pewnej życzliwości, a przedewszystkiem obowiązku wobec nas, ani jednego zakładu dla sierot Żydowskich, natomiast utrzymuje wiele tysięcy dzieci chrześcijańskich w zakładach państwowych, także z naszych groszy. O nieoficjalnych subsydiach wcale nie wspominam, bo wstydzę się za Rząd.</u>
<u xml:id="u-27.11" who="#RóżaMelcerowa">Postęp w zrozumieniu i uznaniu pracy żydów na polu opieki społecznej, odciążającej Skarb Państwa, postęp w tym kierunku okazał się onegdaj między innemi w redukcji subwencji województwa lwowskiego dla wprost przykładowej pracy centralnego komitetu opieki nad sierotami Żydowskiemi nad całą Małopolską Wschodnią, gdzie żyje 600.000 Żydowskich podatników, w redukcji tej subwencji miesięcznej z 250 zł na 200 zł. Rządy polskie nie miały żadnego zrozumienia dla naszych cierpień moralnych, nie miały także zrozumienia dla naszej sytuacji materialnej. Dowodem magle, przymusowe, niczem niewytłomaczone usuniecie z terytorium Polski, od pracy czysto filantropijnej jedynego wielkiego dobrodzieja naszego, jakim był Joint Distribution Committee Żydówstwa amerykańskiego. Zakaz działalności wydany temu jedynemu pomocodawcy naszemu podciął akcję Żydowskiej opieki społecznej w Polsce. Podrażnieni, obrażeni i słusznie rozżaleni Żydzi amerykańscy — tam masy od ust sobie odejmowały, a bogatsi miliony dawali, żeby nieść pomoc tym, którzy jej nie znaleźli u właściwych czynników — zlikwidowali tę organizację, co do hojności jedyna w historii filantropi, resztki zaś funduszów wyczerpane zostały w roku ubiegłym. Joint w ciągu 6 lat na pomoc Żydom w Polsce wydał 30 milionów dolarów, które przecież zostały w Państwie, bo pieniędzy się nie zjada. Chcemy wierzyć, że Państwo kontynuować będzie tę akcję jako świadomy obowiązek swój, gdyż prócz słusznych naszych żądań, Państwo główną ponosi odpowiedzialność za tak niefortunny obrót akcji zapomogowej zagranicznych towarzystw. To, czego dokonali żydzi, przy pomocy swoich braci zagranicznych, na polu opieki społecznej w Polsce, jest według świadectw miarodajnych nieŻydowskich, społecznych pracowników, jak niemniej kontrolujących tę pracę organów władz, tak wyjątkowo piękne i pożyteczne, a zatem także chlubne i owocne dla Państwa, że tego zaprzepaścić nie wolno, jako poważnego, dorobku kulturalnego.</u>
<u xml:id="u-27.12" who="#RóżaMelcerowa">Jeżeli mam wspomnieć o opiece społecznej naszej naogół, podkreślam, że w interesie całokształtu zagadnień społecznych leży, żeby Państwo całość zadań na siebie wzięło, a przedewszystkiem zaniechało myśli przerzucania jej na samorządy, która to dążność uwydatnia silę już w ramowej ustawie o. opiece społecznej. Gminy, jak wiadomo, tak ogólne jak i Żydowskie, dziś jeszcze są finansowo zupełnie zniszczone, nie dorosły do zadań, nie mając wielkich tradycji świadczeń i pracy społecznej tam, gdzie przez wieki całe królowała indywidualna dobroczynność. I nie one też, nie Kraków, nie Lwów, nie Wilno ani nawet Warszawa nie będą i nie są odpowiedzialne za stan opieki społecznej, lecz Polska.</u>
<u xml:id="u-27.13" who="#RóżaMelcerowa">Z głębi mego rozumowania kobiecego wyrażam gorące życzenie, by w niedalekiej przyszłości Polska, przodująca wszystkim państwom kulturalnym, Polska miłująca spokój, pragnąca pokoju dla siebie i innych, przenieść mogła pokojowe par ekscellence Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej ze względu na bogatą rozbudowę jego agendy do imponującego gmachu Ministerstwa Spraw Wojskowych, które wtedy, jako zabytek historyczny, doskonale się pomieści w dzisiejszych skromnych ubikacjach Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#AleksanderZwierzyński">Głos ma p. Zerbe.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#EmilZerbe">Wysoki Sejmie! Już kilkakrotnie mieliśmy sposobność tu, z tego miejsca wskazać, że budżet Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej jest w porównaniu z innemi działami gospodarki państwowej, traktowany po macoszemu. Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej zawsze musiało się zadowalać bardzo szczupłemi środkami finansowemi. Jeżeli tendencją naszych dotychczasowych rządów i Sejmu było uwydatnienie mocarstwowego stanowiska Polski, i to często w niezdrowej, a nawet niebezpiecznej mierze — wspomnę tylko o armii i uzbrojeniu — to nigdy nie zauważyliśmy, żeby rządy i Sejm były świadome, że państwo, które liczy 30 milionów ludności, powinno mieć także politykę społeczną.</u>
<u xml:id="u-29.1" who="#komentarz">(Głos: Mamy najlepsze ustawodawstwo socjalne.)</u>
<u xml:id="u-29.2" who="#EmilZerbe">Będę, jeszcze o tem mówił.</u>
<u xml:id="u-29.3" who="#EmilZerbe">Budżet Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej na rok 1924 wynosił 11,6% całego budżetu, a na rok 1925 1.73%. Na rok 1926 nie mogę jeszcze wyliczyć, bo nie mam jeszcze wszystkich szczegółowych danych. Są to dane nie preliminarzy budżetowych, które były o wiele niższe, ale to są dane faktyczne.</u>
<u xml:id="u-29.4" who="#EmilZerbe">Równowaga budżetowa, która ma być, uwydatniona w przedłożeniu rządowem, częściowo skorygowanem przez sejmową większość komisyjną, jest według naszego najgłębszego przekonania sztuczna, gdyż osiągnięta została dzięki niedostosowaniu płac urzędników i pracowników państwowych do wzrostu drożyzny, dzięki nieuwzględnianiu sił gospodarczych obywateli naszego Państwa, przez nakładanie niewspółmiernych podatków dzięki obcięciu wydatków na elementarne potrzeby ludności w przeciwieństwie do szalonych wydatków na nieproduktywne działy gospodarki państwowej.</u>
<u xml:id="u-29.5" who="#EmilZerbe">Nowy budżet Ministerstwa Pracy przewiduje okrągło 58 milionów na ogólne wydatki, jest to suma poważnie zredukowana w porównaniu z wydatkami ostatniego okresu budżetowego z r. 1926, w którym Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej wydało około 75 milionów zł. Jak wynika z tych liczb, nowy budżet Ministerstwa Pracy nie przewiduje zwiększenia wydatków bardzo żywotnych dla szerokich warstw pracujących. Tyczy się to w szczególności państwowej akcji drożyźnianej dla bezrobotnych. Sumy, preliminowane na ten cel, na tę państwową pomoc doraźną dla bezrobotnych, w ostatnich łatach życie zawsze przekreślało. I tak w r. 1925 w preliminarzu budżetowym ustalono początkowo na ten cel 6 milionów. które później musiały być podwyższone na 16 milionów. W r. 1926 preliminowano także bardzo nikła sumę, a musiano wydać na zasiłki i doraźną pomoc dla bezrobotnych 61 milionów. Jakże — zapytuję się Panów — ma być teraz możliwem, żeby w nowym roku budżetowym na ogólne wydatki Ministerstwa udało się rozchodować o 14 milionów mniej, niż wynosiły faktyczne wydatki w roku zeszłym tego Ministerstwa?</u>
<u xml:id="u-29.6" who="#EmilZerbe">Dział budżetowy „świadczenia socjalne” wykazuje wydatków na ogólną sumę 58 milionów złotych. Już druga pozycja tego działu „zwrot Kasom Chorych kosztów świadczeń” nasuwa myśli. czy ta suma w tej wysokości 2 milionów jest realna, czy starczy na to, żeby Państwo mogło wywiązać się ze swoich obowiązków ustawowych. Muszę stwierdzić, że do budżetu Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej na poczet tych wydatków nigdy nie wstawiano sum, któreby choć w małej mierze dały Państwu możność wywiązania się ze swoich obowiązków. Chodzi mianowicie o świadczenia, które Państwo powinno zwrócić Kasom Chorych, a mianowicie 50% zasiłku położniczego i 50% zasiłku mlecznego dla matek położnych. Wydatki te wynoszą teraz za jeden rok około 4 milionów, a w preliminarzu budżetowym wstawiono tylko 2 miliony złotych. Powstaje pytanie, na co mają pójść te 2 miliony złotych, bo dług, który Państwo ma tylko w dwóch kasach, w Kasie Chorych miasta Warszawy i w Kasie Chorych miasta Łodzi, wynosi sam około 2 milionów złotych. Na co ma starczyć ta suma 2 milionów złotych, jeżeli zadłużenie Państwa we wszystkich Kasiach Chorych wynosi przeszło 7 milionów złotych? A takie są skutki? Skutki są te, że warszawska Kasa Chorych musiała obniżyć zasiłki położnym kobietom na 50%, bo nie widzi, ażeby Państwo zwracało te 50%, które ustawowo obowiązane jest zwracać.</u>
<u xml:id="u-29.7" who="#EmilZerbe">Corocznie przy rozprawie budżetowej wyłania się ta kwestia i nigdy Rząd nie chce znaleźć środków na wywiązanie się z tych obowiązków. Mówi się, że Państwo jest w krytycznem położeniu, ale chcę zwrócić uwagę, że w takiem samem położeniu są Kasy Chorych, że może więcej ulegają ogólnemu kryzysowi w Państwie niż samo Państwo.</u>
<u xml:id="u-29.8" who="#komentarz">(P. Langer: Wadliwa gospodarka.)</u>
<u xml:id="u-29.9" who="#EmilZerbe">Jeżeli kol. Langer mówi „wadliwa gospodarka”, to ja ze swego punktu widzenia powiem, że w przeciągu dwóch, trzech lat nie można postawić Kasy Chorych tak wysoko jak zagranica, gdzie Kasy Chorych pracują już z kilkunastoletnią praktyką.</u>
<u xml:id="u-29.10" who="#komentarz">(Głos: Poco praktyka? Gdy kto jest chory, Ito olejku rycynowego dadzą.)</u>
<u xml:id="u-29.11" who="#EmilZerbe">Również spełzają na niczem starania Kas Chorych o wyjednanie sobie kredytów długoterminowych i niskoprocentowych na poczynienie inwestycyj budowlanych. Inwestycyjne potrzeby trzeba zaspokajać, dlatego, że głód mieszkaniowy i brak pomieszczeń uniemożliwiają Kasom Chorych prowadzenie swej gospodarki tak, jakby chciały. Niewątpliwie takie inwestycje spotęgowałyby ruch budowlany, a Państwo miałoby zabezpieczenie na tę pożyczkę długoterminową, bo Państwo jest dłużne Kasom Chorych przeszło 7 milionów.</u>
<u xml:id="u-29.12" who="#EmilZerbe">Przy zbadaniu realności sum preliminowanych w wysokości 34 milionów na dopłaty państwowe do zabezpieczenia na wypadek bezrobocia oraz na pomoc dla bezrobotnych, trzeba się posługiwać stanem operacyjnym zeszłego roku. Faktyczny wydatek Skarbu w zeszłym roku na ustawową i doraźną pomoc dla bezrobotnych wynosił przeszło 51.000.000 zł. W tem było 6.000.000 zł. które Państwo wpłaca do funduszu bezrobocia na podstawie ustawy dla bezrobotnych. W nowym budżecie zaś znajdujemy przy odnośnej pozycji tylko wydatek w wysokości 26 Y2 miliona na doraźną pomoc i 6.000.000, jak w zeszłym roku, na ustawowe opłaty zabezpieczeniowe od bezrobocia.</u>
<u xml:id="u-29.13" who="#EmilZerbe">To poważne obniżenie kwoty dopłat państwowych na cele bezrobotnych Ministerstwo i referent motywują Zniżkową tendencją ilości bezrobotnych. My tej zniżkowej tendencji nie zauważamy. W drukowanem sprawozdaniu sejmowem referent zwraca uwagę, że w lutym 1926 r. mieliśmy 360.000 bezrobotnych, w listopadzie tego samego roku 197.000. Co to ma znaczyć? Jest to zjawisko bardzo naturalne, już często zagranicą konstatowane. Bezrobocie po żniwach zawsze się zmniejsza., aby w miesiącu styczniu i lutym osiągnąć największe napięcie.</u>
<u xml:id="u-29.14" who="#komentarz">(Głos: Sezonowi robotnicy.)</u>
<u xml:id="u-29.15" who="#EmilZerbe">Jeżeli w zeszłym roku w styczniu było 311.000 bezrobotnych, według tego sprawozdania, to nie można mówić o poważnemi zmniejszeniu się bezrobocia, bo w tym samym miesiącu bieżącego roku bezrobocie również Obejmuję około 300.000 bezrobotnych. Nawet statystyka z końca stycznia mówi, że w Polsce jest przeszło 260.000 bezrobotnych, zresztą Ministerstwo Przemysłu i Handlu nie spodziewa się zmniejszenia liczby bezrobotnych i my nie możemy się tego spodziewać, biorąc pod uwagę obojętność rządu w sprawie znalezienia pracy dla bezrobotnych.</u>
<u xml:id="u-29.16" who="#EmilZerbe">Na ogólną liczbę bezrobotnych w lutym zeszłego roku, w wysokości 359.000 bezrobotnych, było bezrobotnych pobierających zasiłki 164.000: zasiłki ustawowe pobierało 62.000, zapomogi doraźne 102.000. Czyli, że w lutym z ogólnej sumy bezrobotnych tylko 46% otrzymało pomoc czy to doraźną, czy to Ustawową. W listopadzie 1926 r. na Ogólną liczbę 196.000 zarejestrowanych bezrobotnych, pobierało 16.108 ustawowe zasiłki, a 63.560 doraźną pomoc. Stanowi to tylko 40% pobierających pomoc w stosunku do ogólnej liczby bezrobotnych. Niewspółmierność liczby bezrobotnych, otrzymujących zasiłki czy to doraźne, ozy Ustawowe, do liczby bezrobotnych wogóle. jest uzasadniona w ustawie z roku 1924 i w wydanych przez Ministerstwo rozporządzeniach. Ustawa przewiduje pomoc zasiłkową tylko dla tych bezrobotnych, którzy przepracowali w ostatnim roku 20 tygodni, doraźna pomoc państwowa zaś przysługuje tylko tym. którzy już zostali uprawnieni do ustawowej pomocy i którzy już przez tych 26 tygodni, według najnowszego rozporządzenia, pobierali swoje zasiłki ustawowe. To znaczy, że ten, kto nie miał uprawnienia do ustawowej pomocy, nigdy nie może otrzymać, według ostatnich rozporządzeń, doraźnej pomocy państwowej. Nie otrzymują żadnych zasiłków jeszcze i ci, którzy pracują w przedsiębiorstwach, liczących mniej niż sześciu pracowników. Również nie wolno zapominać o chałupnikach, których Ministerstwo traktuje, jak przemysłowców, ładni przemysłowcy, którzy zarabiają przy żmudnej od rana do wieczora pracy po 2 do 3 zł dziennie, przemysłowcy, którzy mają jeden łub dwa warsztaty ręczne tkackie wartości może po 80 złotych. I często władze wojewódzkie chciałyby pomóc tym bezrobotnym chałupnikom. lecz ustawa i rozporządzenia nie pozwalają na to.</u>
<u xml:id="u-29.17" who="#EmilZerbe">Jeszcze jedna krzywda dzieje się tym bezrobotnym, którzy może z uczuciowych motywów zaraz nie poszli po ustawowe zasiłki, bo sądził, że będą mogli znaleźć pracę, może się wstydzili zaraz stanąć w ogonku i brać zasiłki ustawowe, wskutek tego nie dotrzymali terminu zgłoszenia i za to niedotrzymanie terminu zarejestrowania w urzędach pośrednictwa pracy ci bezrobotni maja być skazani na to, że już nigdy nie mogą otrzymać doraźnej pomocy państwowej lub ustawowej, na która właściwie zasługują.</u>
<u xml:id="u-29.18" who="#EmilZerbe">Rządy, tak poprzednie, jak również teraźniejszy, nie licząc się z tem. że już wielkie warstwy bezrobotnych są przez ustawę odsunięte od pomocy zasiłkowej, ustawicznie ograniczają zarówno zakres osób, mających korzystać z akcji doraźnej, jak i teren, na którym ona miała być prowadzona, oraz termin, do którego zapomogi mają być wydawane. Lada chwila Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej wyda rozporządzenie i okólnik. mający ten cel na oku, żeby mieć jak najmniejsza liczbę uprawnionych do doraźnej pomocy państwowej. Nie daje się doraźnej pomocy tym członkom rodzin, którzy otrzymują ustawowo zasiłki z funduszu bezrobocia. ani osobom otrzymującym rodzinne zapomogi, ani bezrobotnym otrzymującym pieniężne zasiłki.</u>
<u xml:id="u-29.19" who="#EmilZerbe">Rozporządzenie, które odbiera prawo do pomocy doraźnej jeśli własność bezrobotnego w nieruchomościach przekroczy 500 zł., było nie tylko krzywdzącem, lecz w dłużej mierze skandalicznem, jak gdyby nawet najskromniejsze urządzenie domu nie kosztowało 500 zł. A może twórcy tego rozporządzenia chcieli, żeby ludzie sprzedawali swoje łóżka, stoły i szafy, aby się przez krótki czas móc wyżywić?</u>
<u xml:id="u-29.20" who="#EmilZerbe">Dlaczego mają być karani przy doraźnej pomocy ci, którzy rzucają pomoc doraźną, laskę — jak to dziś Państwo rozumie — i idą na prace sezonową, Jak pp. roboty publiczne? Tak długo, jak robotnik pracuje na robotach publicznych wszystko jest w porządku, Lecz sezonowa praca jest skończona, zaczyna się dla niego znów bezrobocie i nie dostaje żadnego zasiłku, bo jest rozporządzenie, t. zw. martwego sezonu. Ministerstwo już na interwencje związków zawodowych i poselskich chciało znieść ten martwy sezon, i cóż się okazuje. Że Fundusz Bezrobocia w Łodzi już wciągnął tych sezonowych robotników na listę lecz nadszedł z ministerstwa okólnik. który wstrzymał zapomogi. Ministerstwo zawiadomiło obwodowy Fundusz bezrobocia w Łodzi o przywróceniu martwego sezonu, z poleceniem wstrzymania natychmiast zapomóg dla tych bezrobotnych, których obejmuje t. zw. martwy sezon. W myśl tego zarządzenia kierownictwo Funduszu Bezrobotnych zarządziło wstrzymanie wypłat fi wyłączenie bezrobotnych sezonowych z list pobierających zasiłki. Od wczoraj bezrobotni sezonowi, nie wiedząc o tem, stawili się w urzędzie Funduszu Bezrobocia do kontroli, opieczętowano im legitymacje, Unieważniając je do pobierania zasiłków. To jest sytuacja dla tych bezrobotnych bardzo trudna, bo teraz nie mogą już otrzymywać doraźnej pomocy państwowej.</u>
<u xml:id="u-29.21" who="#EmilZerbe">Akcja doraźnej pomocy dla umysłowych pracowników jest jeszcze bardziej skandalicznie prowadzona. W samej Łodzi jest około 3.500 pracowników umysłowych, którzy powinni mieć prawo do zapomóg doraźnych. Tylko mała liczba pracowników umysłowych, około 100, korzysta z ustawy o pomocy na wypadek bezrobocia pracowników umysłowych. Los tej, nie mającej pracy inteligencji, jest naprawdę rozpaczliwy. Co robi Rząd? Czy przychodzi z pomocą? Można śmiało powiedzieć, że nie, bo instrukcja z dnia 11 stycznia 1907 r. Obcina w skandaliczny sposób pomoc doraźną dla pracowników umysłowych. Wedle tej instrukcji tylko dwie osoby, będące na wspólnem gospodarstwie, mają prawo do pomocy. Określając liczbę tych bezrobotnych na 350.010 biorąc za podstawę świadczenia doraźne, które otrzymują w wysokości 45 zł. trzeba byłoby mieć na samą Łódź około 160.000 zł. na miesiąc. Fundusz Bezrobocia zaś otrzymuję na cały obwód łódzki: Łódź, okolice, Piotrków i Radomska około 100.000 zł., a trzeba byłoby 200 do 250 tysięcy na miesiąc. Ministerstwo Pracy, przyznaję to otwarcie, występowało do Ministerstwa Skarbu o zasiłki, w jednym wypadku wystąpiło o 600.000, ale dostało tylko 200.000. Bezrobotny pracownik umysłowy otrzymuje w najlepszym razie co drugi miesiąc zaledwie 45 do 65 zł., za co musza się wyżywić. Czy Rząd sądzi, że ta finansowa pomoc przy krytycznym stanie gospodarczym rodzin tych bezrobotnych daje im możność wyżywienia się? Czy Rząd sądzi według tej ostatniej instrukcji, że umysłowy pracownik, który został bezrobotnym w 1933 r. nie ma prawa do doraźnej pomocy finansowej? Bez nacisku ze strony pracowników umysłowych Rząd nie wystąpił jeszcze z żadna inicjatywą powiększenia tej pomocy. Bezrobotni, robotnicy częściej coś mogą osiągnąć, bo są zorganizowani i w razie potrzeby potrafią aktywnie wystąpić, umysłowi zaś pracownicy nie są na tyle zorganizowali i Rząd ich się nie obawia, im daje się zawsze odpowiedź: nie mamy pieniędzy.</u>
<u xml:id="u-29.22" who="#EmilZerbe">Bezrobocie w naszem Państwie nie jest zjawiskiem przejściowem. Nie wolno się łudzić, że sytuacja się prędko polepszy. Jeżeli nawet w niektórych przemysłach osiągniemy przedwojenny stan uruchomienia, to i wtedy w tych przemysłach bezrobocie nie będzie zlikwidowane, nawet w najlepszym razie nie będzie doprowadzone do normalnego stanu przedwojennego. Mogę służyć przykładami.</u>
<u xml:id="u-29.23" who="#EmilZerbe">Jeżeli w przemyśle włókienniczym doprowadzimy do uruchomienia przedwojennego, to jeszcze będziemy mieli przeszło 25.000 bezrobotnych. Stanowi to na ogólną liczbę robotników włókienniczych 140.000. bardzo poważny i niebezpieczny na przyszłość odsetek. W samej Łodzi pozostałoby wtedy jeszcze 18.000 robotników włókienniczych bez pracy. Są to ci, którzy byli przez przemysł włókienniczy w bardzo lekkomyślny sposób sprowadzani ze wsi w czasach najlepszej koniunktury, podczas inflacji, a teraz oni straciwszy placówkę pracy na wsi, nie mogą jej otrzymać w mieście.</u>
<u xml:id="u-29.24" who="#EmilZerbe">Sytuacja w Żyrardowie może służyć jako znamienny przykład. W przemyśle włókienniczym przed wojną pracowało około 9.000 robotników. Podczas słynnego lokautu w zakładach Żyrardowskich pracowało 5.880 robotników, dziś pracuje 2.400 robotników, a bezrobotnych w samym Żyrardowie jest 3.400. Starzy robotnicy, którzy całe swoje istnienie związali z temi zakładami manufakturowemi w Żyrardowie nie są już przyjmowana. Przyjmuje się tylko młodych robotników, a nawet młodocianych. Cale miasto Żyrardów z tą swoją rzeszą pracujących jest jakby wydane na pastwę losu, jakby na zagładź.</u>
<u xml:id="u-29.25" who="#EmilZerbe">Rząd i Ministerstwo Pracy powinny pomyśleć o wynalezieniu warsztatów pracy dla tych mas pracujących, które w swoim przemyśle nie będą mogły, nawet przy największem napięciu tego przemysłu i znaleźć pracy. Jest to nie od dziś zresztą palące zagadnienie. Nie można tych nieszczęśliwców zostawiać na pastwę losu, nie można obojętnie patrzeć jak ci ludzie bez pracy wędrują z miasta do miasta, aby w najlepszym wypadku wyjechać zagranicę do pracy. Los tych emigrantów pracy zagranicą jest nam na tyle znany, że nie potrzebuję tu wskazywać na ich nędzę.</u>
<u xml:id="u-29.26" who="#EmilZerbe">Musimy ku największemu ubolewaniu stwierdzić, że nie widzimy w Rządzie żadnych twórczych idei w kierunku wynalezienia nowych placówek pracy. Doraźna pomoc dla wszystkich bezrobotnych, to jest nie tylko dla tych, którzy wyczerpali przewidziane ustawowo zasiłki z Funduszu Bezrobocia, oraz wydatna, nie groszowa pomoc, dla pozbawionej pracy inteligencji pracującej, musi stanowić największą troskę Ministerstwa Pracy, jak również Ministerstwa Skarbu, które w większości wypadków decyduje. Tego domagamy się z naciskiem w imię praw przysługujących klasie pracującej, jako klasie twórczej. Państwo, które nie może swoim siłom twórczym dać przez Konstytucje zagwarantowanych praw o pracy, powinno zabezpieczyć je w kierunku zasiłków dla bezrobotnych. Domagamy się, aby Rząd usiłował wyzyskać wszelkie sposobności zatrudnienia bezrobotnych. Pracę powinni otrzymać przedewszystkiem ci bezrobotni, którzy nie otrzymują od Państwa zasiłków ani ustawowych, ani doraźnych. Jest to zrozumiałe i logiczne przynajmniej z naszego punktu widzenia, Rząd zaś chciałby jak najprędzej pozbyć się tych bezrobotnych, którzy otrzymują doraźną pomoc. Przyrzeczenia Ministerstwa Robót Publicznych, Przemysłu i Handlu a zwłaszcza Skarbu, który mógłby udzielać poważnych pożyczek inwestycyjnych, co do uzyskania placówek pracy, pozostają przeważnie tylko przyrzeczeniami, bez poważniejszych skutków praktycznych.</u>
<u xml:id="u-29.27" who="#EmilZerbe">Słów kilka, proszę Panów, jeszcze o jednem ubezpieczeniu. Mam tu na myśli ubezpieczenie od nieszczęśliwych wypadków. Przez rozszerzenie dawniejszej austriackiej ustawy ubezpieczeniowej na wypadek bezrobocia na teren b. zaboru rosyjskiego, zniesiono ustawę rosyjska z 1903 n. Nowa ustawa pogarsza stan rzeczy u nas, gdyż o żadnych przepisach przejściowych nie pomyślano.</u>
<u xml:id="u-29.28" who="#EmilZerbe">Ustawa z roku 1903 kwalifikowała stopień inwalidztwa robotnika natychmiast po nieszczęśliwym wypadku i na podstawie tego zakwalifikowania natychmiast dostawał on albo jednorazowe odszkodowanie, albo miesięczną rentę. Dziś zaś trzeba załatwić różne formalności i nie wystarcza, aby ten nieszczęśliwy robotnik był badany przez fabrycznego lekarza, a nawet urzędowego lekarza. Wszystkie zaświadczenia muszę pójść do dyrekcji we Lwowie. Tam na podstawie tych zaświadczeń bada się tego nieszczęśliwego, którego się nigdy nie widziało na oczy, i wydaje się często inne orzeczenie. Wskutek tego powstaje wielka ilość spraw sądowych, które się przewlekają i bardzo często wypadają na niekorzyść ubezpieczonego, gdyż ubezpieczeni, nie mogą wysyłać do Lwowa obrońców, którzyby bronili ich przed decyzją zakładu ubezpieczeniowego we Lwowie. Jest rzeczą niedopuszczalną, żeby centralny zakład ubezpieczeniowy, który załatwia w większości ubezpieczenia robotników i pracowników przemysłowych, zamieszkujących w b. zaborze rosyjskim, znajdował się we Lwowie.</u>
<u xml:id="u-29.29" who="#EmilZerbe">A co do zapomóg. Wypłaca się od 7 do 40 zł miesięcznie. Są to nadzwyczaj skromne zapomogi i dlatego też zakład ubezpieczeniowy we Lwowie jest najbogatszą instytucją Ubezpieczeniowa. Zachodzi pytanie: dlaczego zapomogi dla inwalidów nie zostają ustawowo podwyższone?</u>
<u xml:id="u-29.30" who="#EmilZerbe">Mamy jeszcze w innych działach „świadczeń socjalnych” dość poważne niedomagania. naprzykład przy opiece nad młodzieżą i dziećmi, nad niezdolnemu do pracy, nad inwalidami wojennymi.</u>
<u xml:id="u-29.31" who="#EmilZerbe">Wysoki Sejmie! Nie było w Polsce rządu, któryby w większej czy słabszej mierze nie oświadczał, że zdobycze klasy pracującej w dziedzinie ustaw społecznych mają być utrzymane, tak jakby się przez takie stanowisko wyrządzało tej klasie wielką laskę. Klasa pracująca nie tylko się domaga utrzymania swoich zdobyczy, lecz żąda rozbudowy obecnych i uchwalenia nowej ustawy socjalnej. Czekamy z niecierpliwością na ustawę ubezpieczeniową na wypadek starości i niezdolności do pracy i ma ustawę przemysłową, bo nie możemy się nadal posługiwać ustawą rosyjską, która nie jest dostosowana do obecnych potrzeb.</u>
<u xml:id="u-29.32" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Daszyński.)</u>
<u xml:id="u-29.33" who="#EmilZerbe">Czekamy na ustawę o umowach o pracy robotników, bo nie jest rzeczą pożądaną, żeby robotnicy polscy byli stale w stanie wymówienia pracy, gdyż teraz co 2 tygodnie zostają zawiadamiani przez swoich pracodawców, że pracują z 2 tygodniowem wymówieniem. Nasz Rząd i jego przedstawiciele często wskazują w kraju i zagranicą na to, że nasze ustawodawstwo socjalne jest bardzo postępowe. Proszę Panów, nasze ustawodawstwo socjalne jest na papierze i zdatne tylko na eksport. Pytam się Panów, czy w Polsce dotrzymywany jest 8-godzinny dzień pracy, jeżeli robotnicy w większości zakładów przemysłowych pracują 14 godzin dziennie, czy przedsiębiorcy szanują ustawę urlopową, a nawet ochronę pracujących kobiet i młodocianych, skoro pracują oni po nocach, a nieraz nawet po 12 godz. na dobę?</u>
<u xml:id="u-29.34" who="#EmilZerbe">Nasze ustawodawstwo robotnicze nie jest szanowane. Wszystkie inspekcje urządzane przez Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej w przemyśle są aktem oskarżenia, skierowanym przeciw odpowiednim władzom Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej. Wykazują one wyraźnie, że ministerstwo nie stoi na straży zdobyczy klasy pracującej. Inspektorzy pracy widząc niemoc albo niechęć władz centralnych, stracili całą energie w przeciwdziałaniu łamaniu ustawy. Nie jest to dziwnem, jeżeli z jednej strony przemysłowcy atakują z cynizmem na całej linii ustawodawstwo socjalne, robiąc na każdym kroku robotnikom trudności, a z drugiej strony, Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej zupełnie się załamało.</u>
<u xml:id="u-29.35" who="#EmilZerbe">Ministerstwo ustąpiło na drugi plan, jak gdyby nie istniało. Jeszcze nigdy Ministerstwo Pracy nie miało tak mało do powiedzenia, jak w czasach obecnych. Nie chcę za to winić tylko Ministerstwa Pracy, wiem przecież, że największą winę ponosi cały Rząd i dlatego też musimy być przeciw Rządowi, który nie może doprowadzić przemysłowców do uszanowania obowiązujących robotniczych i socjalnych ustaw. Mamy uzasadnione obawy, że Rząd patrzy na łamanie tych ustaw przez pałce i toleruje je. Robotnicy, czy pracownicy, którzy się domagają tych praw są przez przemysłowców natychmiast zwalniani z pracy. Co to znaczy w dzisiejszych czasach bezrobocia, może tylko ten wiedzieć, który obserwuje nędzę bezrobotnych i niemożność uzyskania nowej pracy przy wyraźnej tendencji przemysłowców do nieprzyjmowania takich zwolnionych robotników. Dziś jest taka sytuacja, że robotnicy robią wszystko, czego od nich wymagają przedsiębiorcy, nawet wbrew swoim uprawnieniom i przekonaniom, i ze szkodą swoich towarzyszy pracy. Zapytuję, czy to jest cecha „sanacji moralne j” naszego Rządu?</u>
<u xml:id="u-29.36" who="#EmilZerbe">Delegatów fabrycznych przemysłowcy nie uznają. Inspektorzy pracy mają prawo domagać się wyborów takich delegatów, nawet na terenie Kongresówki na podstawie dawnych przepisów rosyjskich, lecz tego nie czynią. Domagamy się od Ministerstwa Pracy, aby wydało rozporządzenie swoim inspektorom pracy, by zarządzili wybory delegatów fabrycznych, którzyby pod opieką inspektorów pracy mogli spełniać swoje funkcje.</u>
<u xml:id="u-29.37" who="#EmilZerbe">Gwałcenie ustawowych uprawnień robotników i pracowników przez przemysłowców spowodowało wytoczenie wielkiej ilości skarg sądowych. Zwykła interwencja inspektorów pracy w większości wypadków nie przyczynia się do załatwienia zatargu. Sprawy sądowe leżą w sądach miesiącami, a nawet latami i nie mogą się doczekać załatwienia. Często dzieje się krzywda robotnikom na tem samem podłożu, że nie mogą według obowiązujących przepisów sądowych kolektywnej wytoczyć skargi sądowej, muszą to czynić każdy zosobna. Powoduje to bardzo często duże wydatki i na obrońców i wtedy robotnicy muszą rezygnować ze swoich uprawnień, bo nie mogą płacić obrońcy. Bardzo często nam obiecywano prowadzenie sądów pracy, albo załatwianie spraw, które mają podłoże w umowach pracy w trybie przyspieszonym. Lecz obietnice zostały obietnicami.</u>
<u xml:id="u-29.38" who="#EmilZerbe">Proszę Panów, jeżeli mówi się o szanowaniu obowiązujących ustaw, to nie wolno zapominać o poszanowaniu najważniejszej ustawy — Konstytucji. Rząd Piłsudskiego dużo sobie z Konstytucji nie robi, dlaczego ma Ministerstwo Pracy robić sobie większe skrupuły i stać na straży przepisów Konstytucji? Konstytucja równouprawnia wszystkich obywateli bez względu na narodowość. Zapytuję, jakim prawem przeprowadza się polonizację przemysłu na Górnym Śląsku przez systematyczne usuwanie niemieckich pracowników i robotników, jakim prawem żąda się przy przyjmowaniu do pracy zaświadczeń od poszukujących pracy, że dzieci ich uczęszczają do szkół z wykładowym jeżykiem polskim? Jak mogą z odpowiedniemu przepisami konstytucyjnemi godzić się fakty wydalenia Żydów z pracy tylko za to, że są narodowości nie polskiej? Przy przejęciu fabryk wyrobów tabacznych na rzecz Państwa, to jest przy wprowadzeniu monopolu tytoniowego, nastąpiło zaraz natychmiastowe wydalanie robotników Żydów. Przykład — Warszawa. W Warszawie pracowało około 1000 robotników tabacznych Żydów, a dziś pracuje tylko trzech. To samo dzieje się w Białymstoku i Wilnie, gdzie wydalono 70% pracowników tabacznych Żydów.</u>
<u xml:id="u-29.39" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-29.40" who="#EmilZerbe">My jako niemieccy socjaliści narówni z polskimi socjalistami żądamy dla Żydów prawa do pracy.</u>
<u xml:id="u-29.41" who="#komentarz">(Głos: W Niemczech dajcie im poprawę.)</u>
<u xml:id="u-29.42" who="#EmilZerbe">Ja w Polsce żyję i tu zostanę lite wykrzykniki Panów nic Wam nie pomogą. Czy jest zgodne z Konstytucją, proszę Panów, nieprzyjmowanie urzędników na urzędy państwowe, jeżeli przyznają się otwarcie do niepolskiej narodowości?</u>
<u xml:id="u-29.43" who="#komentarz">(P. Puchatka: Jeżeli nie umieją po polsku.)</u>
<u xml:id="u-29.44" who="#EmilZerbe">Ja, zdaje się, bardzo rzeczowo do tej chwili mówiłem, tylko dwa zdania o narodowości niemieckiej powiedziałem i już szaleje cały Sejm. Dzieje się to w Państwie, w którem przeszło 40% ludności jest narodowości niepolskiej.</u>
<u xml:id="u-29.45" who="#komentarz">(P. Waszkiewicz: A skąd Pan wziął tę statystykę, skąd 40%?)</u>
<u xml:id="u-29.46" who="#EmilZerbe">Statystyka rządowa wykazuje 33%, ale to jest fałszywa statystyka.</u>
<u xml:id="u-29.47" who="#komentarz">(P. Waszkiewicz: Pańska statystyka jest fałszywa.)</u>
<u xml:id="u-29.48" who="#EmilZerbe">Wysoki Sejmie! Sytuacja warstw pracujących jest nader krytyczna i to nie tylko klasy pracującej niemieckiej albo Żydowskiej, bo to jest mniejszość, ale i polskiej. Przemysł rozpoczął gwałtowną akcję obniżania kosztów produkcji. Akcję tę prowadzi nie na podstawie zdrowej reorganizacji swoich zabagnionych stosunków, ale przedewszystkiem przez niedotrzymywanie umówionych i przyjętych płac, przez próby zmniejszania świadczeń, wynikających z ustawodawstwa socjalnego.</u>
<u xml:id="u-29.49" who="#EmilZerbe">Można śmiało powiedzieć, że w większości wypadków przymusza się robotników do przedłużenia ustawowego dnia pracy, nieraz do 15 i 16 godzin dziennie i zmusza się do rezygnowania z innych robotniczych uprawnień ustawowych.</u>
<u xml:id="u-29.50" who="#EmilZerbe">Przeprowadzona przez przemysł reorganizacja pracy nie polepsza bynajmniej bytu pracujących, a raczej go pogarsza. Przytem ta reorganizacja wcale nie uwzględnia możliwości wysiłku fizycznego pracujących, zwłaszcza kobiet. Tkacze, którzy pracowali na jednym warsztacie po tak zwanej reorganizacji, pracować muszą prawie na czterech warsztatach. Kobiety przy pracy mdleją. Płace w większości wypadków nie zmieniły się. Wogóle większość przemysłowych robotników otrzymuje głodowe płace. Często robotnik pracujący pobiera mniej za swoją pracę niż wynosiły zapomogi, które otrzymywał, będąc bezrobotnym. Przykład: robotnica-tkacz zarabia tygodniowo 24 złote po potrąceniu różnych opłat zostaje 21 lub 22 złote, kobieta zaś, która pracuje musi mieś jakąś inna kobietę, która by ją zastąpiła w domu przy dzieciach i płacić za taką usługę 80 groszy dziennie. resztę dostaje sama robotnica to jest jakieś 16 zł. Drożyzna co miesiąc się wzmaga. Wskaźnik drożyźniany nie jest stosowany. Rząd nawet nie przeciwdziała skutkom, drożyzny.</u>
<u xml:id="u-29.51" who="#EmilZerbe">Nic dziwnego, że na tle płac i organizacji pracy powstają zatargi. Robotnicy, jako wyzyskiwani przez prywatny kapitał, mają prawo domagać się w zatargach pomocy urzędów Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej. Ministerstwo zaś skrępowane ogólną polityką rządu Piłsudskiego, który dąży do utrzymania status quo, t. zn. do nie dopuszczenia podwyżek płac, lekceważy to swoje zadanie. Przemysłowcy to dobrze wyczuwają, ale i robotnicy się poznali na tem, że nadzieje które pokładali w Rządzie Piłsudskiego, spaliły na panewce. Widzą, jak w każdej sytuacji i przy każdem swem posunięciu Rząd Piłsudskiego stoi na straży interesów klasy posiadającej i dlatego też określała Rząd Piłsudskiego, Rząd, któremu pomogli dość do władzy. jednem słowem „antyrobotniczy”. Antyrobotniczym rządom poparcia dać nie możemy.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Szmigiel.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#AntoniSzmigiel">Wysoki Sejmie! Przy rozprawie nad budżetem Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej my, reprezentanci włościaństwa polskiego, mamy wiele uwag do uczynienia. Uwagi te musimy zrobić dlatego, że budżet Ministerstwa Pracy i Opiekli Społecznej zajmuje jedno z poważniejszych miejsc w. ogólnym budżecie Państwa, natomiast w swoich czynnościach, w swojej pracy, w odniesieniu do polskiej wsi, tego poważnego stanowiska nie tylko nie widzimy, ale mamy wiele poważnych rzeczy do zarzucenia. Obciąłbym te uwagi zrobić nie po to, żeby komukolwiek dokuczyć, bo te uwagi płyną ze szczerego zrozumienia rzeczy i z chęci poprawienia stosunków tembardziej. że te rzeczy są do poprawienia.</u>
<u xml:id="u-31.1" who="#AntoniSzmigiel">Weźmy najpierw kasy chorych. Włościaństwo szczególnie drobne dostało pewne ulgi przy kasach chorych i przy ubezpieczeniach od wypadków,...</u>
<u xml:id="u-31.2" who="#komentarz">(P. Ossowski: Tylko w b. dzielnicy austriackiej.)</u>
<u xml:id="u-31.3" who="#AntoniSzmigiel">... ale to zależy od łaski! ministerstwa, względnie każdorazowego ministra. Spotykamy się jednak z prośbami, żeby interweniować w interesie drobnych włościan, kilkunastu, a nawet kilkumorgowych, bo lich pociągają do opłat, już to na rzecz kasy chorych, już to ubezpieczenia od wypadku. Nie jestem tak reakcyjnym, żebym nie rozumiał posłannictwa tak wzniosłej instytucji, jak kasa chorych, Ubezpieczenie od wypadków, i być może, że przyjdzie czas, że i w Polsce, jak na całym święcie, nietylko centra przemysłowe i wielkie miasta, ale wieś i całe społeczeństwo będzie mogło z korzyścią dla siebie należeć do kas chorych, to znaczy wszyscy obywatele bez wyjątku. Jednak nie chcąc powtarzać tego co powiedzieli tak mówcy bardziej bliscy ministerstwu niż ja o kasach chorych, powiem tylko, że kasa chorych dla nas stanowi ciężar, przeciw któremu protestujemy i zgłosimy odpowiednią rezolucje, ażeby nas od kas chorych i ubezpieczeń od wypadków zwolnić.</u>
<u xml:id="u-31.4" who="#AntoniSzmigiel">Druga rzecz to opieka nad ofiarami wojny. To nas o tyle więcej obchodzi, że te ofiary wojny rekrutują się przeważnie ze wsi, Przy omawianiu opiekli nad ofiarami wojny zazwyczaj mówcy posługiwali się pewnym sentymentem i starali się licytować się w sympatii dla ofiar wojny. Ja się nie powołuję na żadne sentymenty, lecz na obowiązujące ustawy. Jest ustawa o zaopatrzeniu wdów i sierot po poległych i zaginionych, jest ustawa o zaopatrzeniu inwalidów, jest rozporządzenie p. Prezydenta o rewizji koncesji monopolowych na rzecz inwalidów. Kilkadziesiąt tysięcy podań wdów i sierot zalega w samej izbie skarbowej krakowskiej.</u>
<u xml:id="u-31.5" who="#komentarz">(Minister Pracy i Opieki Społecznej: To nie należy do kompetencji.)</u>
<u xml:id="u-31.6" who="#AntoniSzmigiel">Panie Ministrze, właśnie chciałem od p. Ministra usłyszeć to, że to należy do kompetencji Ministerstwa Skarbu, ale opieka nad wdowami i sierotami po poległych, ogólnie mówiąc nad ofiarami wojny, należy do Ministerstwa Pracy fi Opieki Społecznej, bo jeżeli się ono temi ofiarami wojny przestanie opiekować, to wogóle zaprzeczy racji swego istnienia. Pierwszemu ofiarami, wymagającemi opieki Państwa, są ofiary wojny. Dlatego mówię, ażeby p. Minister bezpośrednio Ingerował w tej sprawie, bo Pan jako Minister Pracy i Opieki Społecznej ma prawo zająć się temi istotami, które cierpią na tem, że w Izbie skarbowej krakowskiej zalega kilkadziesiąt tysięcy podlań. Należy tym wdowom i sierotom albo dać zaopatrzenie, jeśli ono im się należy, albo też nie dać, jeśli się nie należy. To co jest, to jest skandal. Wytworzyły się specjalne przedsiębiorstwa, które przy te sposobności żerują na tych wdowach i sierotach. Będziemy domagali się, ażeby Ministerstwo Pracy i Opiekli Społecznej przyśpieszyło załatwienie tych to dań w ten, łub inny sposób. Dlatego chcielibyśmy, aby p. Minister Pracy i Opieki Społecznej wpłynął na Ministerstwo Skarbu celem wykonania rozporządzenia Prezydenta o rewizji koncesji. To nie tylko ma związek z interesem Skarbu Państwa, bo wiadomo, że z walk i z zaopatrzeń w koncesje równocześnie rezygnują z pobieranych zaopatrzeń, ale ma to wybitny wpływ na usposobienie armii i wojska, o czem zresztą będziemy mówili szczegółowiej, kiedy nadarzy się ku temu właściwa sposobność.</u>
<u xml:id="u-31.7" who="#AntoniSzmigiel">Co do kwestii bezrobotnych Panowie nie dziwcie się, że ludność wiejska ma pewnego rodzaju Uprzedzenie, a do zaopatrzenia bezrobotnych w szczególności, ludność bowiem włościańska nie jest przyzwyczajona brać zaopatrzenie za darmo. Ludność włościańska nic nie dostaje za darmo Ł nie może zrozumieć, że się w Polsce płaci za bezrobocie. Jakkolwiek to mogą być rzeczy usprawiedliwione, że chwilowo zajdzie potrzeba wyrzucenia 50 czy 60 milionów zł, jak to bywało, ażeby przyjść biednym bezrobotnym z pomocą, ale nie można tego kontynuować z roku na rok i budżet na bezrobotnych podnosić, bo wkrótce dojdziemy do tego, że trzeba będzie stworzyć nowe ministerstwo dla bezrobotnych.</u>
<u xml:id="u-31.8" who="#komentarz">(P. Żuławski: A co Pan z nimi zrobi?)</u>
<u xml:id="u-31.9" who="#AntoniSzmigiel">Panowie się nie dziwcie, ludność włościańska tego zrozumieć nie może, żeby za darmo wyciągać ręce po pieniądze.</u>
<u xml:id="u-31.10" who="#komentarz">(Głos: Chłopi obu rękami biorą te pieniądze.)</u>
<u xml:id="u-31.11" who="#AntoniSzmigiel">Bezrobotnych na wsi mamy prawdopodobnie więcej, aniżeli tych zarejestrowanych. Ludność włościańska żąda pracy i sądzę, że nie jest obowiązkiem Państwa zaopatrywać bezrobotnych w zasiłki, ale jest kardynalnym obowiązkiem Państwa zaopatrywać swoich obywateli, szczególniej bezrobotnych w pracę i tego domagamy się od ministerstwa.</u>
<u xml:id="u-31.12" who="#komentarz">(Brawa i oklaski!. Głos: O to chodzi.)</u>
<u xml:id="u-31.13" who="#AntoniSzmigiel">O to chodzi i my się z tem zgadzamy. Musze to powiedzieć. bo te pieniądze z nieba nie spadają, tylko idą z naszych podatków.</u>
<u xml:id="u-31.14" who="#komentarz">(Głos: Wy tam najmniej płacicie tych podatków.)</u>
<u xml:id="u-31.15" who="#AntoniSzmigiel">Przechodzę teraz do emigracji. Polska była przed wojną i jest teraz krajem emigracyjnym. W miarę wzrostu bezrobocia potrzeby emigracyjne i kwestia emigracyjna staje się coraz bardziej paląca. Być krajem emigracyjnym to nie jest nic ubliżającego, i ja się nigdy nie zgodzę z tymi Panami, którzy powiadają, że emigracja to jest nieszczęście dla Polski, Owszem, emigracja świadczy o żywotności narodu, a dobrze zorganizowana i dobrze postawiona może stać się dobrodziejstwem. Śmiem twierdzić, że bardzo kiepsko wyglądałaby wieś polska, a w szczególności małopolska o niej mówię, bo z niej pochodzę — gdyby nie emigracja, czy zarobkowa kontynentalna, czy zamorska.</u>
<u xml:id="u-31.16" who="#AntoniSzmigiel">Urząd Emigracyjny niepotrzebnie należy do Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej.</u>
<u xml:id="u-31.17" who="#komentarz">(Głos: Pana posłaćby do szukania terenów na Biegunie Północnym)</u>
<u xml:id="u-31.18" who="#AntoniSzmigiel">Ja należałem wraz z Panem do Komisji Emigracyjnej i Państwowej Rady Emigracyjnej i Pan wyjeżdżał za granicę, nie wiem, czy na koszt Rządu, czy nie. Ja nie wyjeżdżałem i nie wpraszam się. Otóż na rzecz emigracji nic się nie robi, Może Rząd robił coś, może coś robi, może się bawi, ale my nić nie widzimy, prócz tego, że wrota przed polskiemu emigrantami są zamknięte, choć może nie zawsze z winy naszego rządu. Ale to jest walną naszego rządu, że nie zorganizował dotąd emigracji ani sezonowej:, ani osadniczej.</u>
<u xml:id="u-31.19" who="#komentarz">(Głos: Niema miejsca, chyba, żeby ludzie mogli wyjeżdżać na księżyc.)</u>
<u xml:id="u-31.20" who="#AntoniSzmigiel">Kolega wspomniał o emigracji na księżyc, ja narazie z księżyca rezygnuję, a szukam miejsca dla polskich chłopów na kuli ziemskiej.</u>
<u xml:id="u-31.21" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Niechże Pan znajdzie.)</u>
<u xml:id="u-31.22" who="#AntoniSzmigiel">Ja nie jestem ministrem pracy i nie moim obowiązkiem jest szukać, ale wiem, bo stykam się z tem, choć może mniej niż p. Minister, że przed rokiem, dwoma laty była koniunktura lepsza, niż w Polsce, nie w Europie, ale tam, gdzie bogatsze od nas, silniejsze i lepiej, zorganizowane narody idą i osiedlają się. W takiej np. Brazylii są urzędy kolonizacyjne towarzystw włoskich i niemieckich, a wiadomo przecież, że Niemcy i Włosi gospodarczo lepiej stoją od nas i mogliby się pomieścić lepiej u siebie, mogliby wyjeżdżać do swoich kolonii, jeżeli nie Niemcy, to Włosi. (Minister Pracy i Opieki Społecznej: Polonizacyjny bank niemiecki istnieje od 40 lat.) Bardzo dobrze, oni mają bank od 40 lat, ale my musimy wreszcie zacząć, aby się doczekać 40-lecia tego banku kolonizacyjnego.</u>
<u xml:id="u-31.23" who="#AntoniSzmigiel">Obecnie dla naradzenia się nad sprawami organizacyjnemi, powołano do życia t. zw. Radę Emigracyjną, i już chociażby to jedno świadczy o stosunku Ministerstwa Pracy do włościaństwa i do bezrobotnych na wsi, którzyby chcieli wiemigrować, że do tej rady nie powołano ani jednego przedstawiciela drobnego rolnictwa. Urząd Emigracyjny zajmuje się raczej sprawami policyjnemi, administracyjnemi niż swojemi i tego do czego jest powołany nie robi. Np. taką rzeczą może potrzebną, ale nie konieczna w rękach Urzędu Emigracyjnego, jest obóz w Wejherowie, który podobno przynosi nawet zyski dla Rządu, ale właśnie te zyski z emigrantów ciągnione może najgorzej świadczą o Urzędzie Emigracyjnym i Ministerstwie Pracy i Opieki Społecznej, które właśnie na tych emigrantach — chłopach chce robić interesy. Mam wiadomości, że od każdego emigranta II klasy obóz w Wejherowie pobiera 5 dolarów, a za emigranta I klasy po 7 dolarów za pobyt 4-ro czy 5-dniowy, a za każdy następny dzień pobyto po 80 centów. Oprócz tego poważnego wynagrodzenia, które oczywiście obóz koncentracyjny bierze od firmy przewozowej zarząd obozu w Wejherowie każe tym emigrantom płacić jeszcze za dowóz od stacji kolejowej do obozu po 1 zł od osoby. Mógłbym o obozie koncentracyjnym emigracyjnym w Wejherowie przeczytać króciutki liścik z gazetki „Ognisko”, gdzie są rzeczy bardzo charakterystyczne, które świadczą, że pod względem funkcjonowania obóz koncentracyjny w Wejherowie pozostawia wiele do życzenia.</u>
<u xml:id="u-31.24" who="#AntoniSzmigiel">Następnie parę słów o robotnikach we Francji. Jeżeli wogóle opieka Urzędu Emigracyjnego czy Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej jest niewystarczająca, to już opieka nad robotnikiem rolnym jest żadna. I tutaj są klasyczne wypadki, o których każdy może czytać w nr. 5 „Wychodźcy” o stosunkach robotników rolnych i t. zw. dzierżawców ma połowę. To są rzeczy poprostu nie do uwierzenia. Ja się nie dziwię, że przedsiębiorcy francuscy korzystają z każdej sposobności — a trzeba Panom wiedzieć, że przedsiębiorcy Francuzi są gorsi, aniżeli Żydzi i Niemcy, że korzystają z tego, aby naciągnąć tego biednego robotnika polskiego czy dzierżawcę. Ale ja się dziwię, Panie Ministrze, że Urząd Emigracyjny, mając przecie tę Francję pod ręką — bo to nie jest Ameryka, ani Brazylia — dopuszcza do takich skandalicznych zajść i łamania obowiązującego kontraktu. Mógłbym, tu wymienić te rzeczy, które są zawarowane w kontrakcie, te tysiące franków, te ogrody, te stajnie, to bydło, te zasiłki pieniężne — na to wszystko ci dzierżawcy poszli, a po pewnym czasie okazało się, że nie było z tego nie. Dziwię się, że Rząd w to nie wkroczy. Być może, że Ministerstwo Pracy tego robić nie może, bo ono siedzi w Warszawie, ale mamy Ministerstwo Spraw Zagranicznych i mamy swoje placówki dyplomatyczne i konsularne. Sadzę, że aby sprawy emigracyjnie i zorganizowanie wychodźtwa zarobkowego, czy osadniczego, postawić na odpowiedniej wyżynie i oddać we właściwe ręce, będzie najlepiej, jeżeli się ten Urząd Emigracyjny odda w ręce Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Wnioskując z tego, co powiedziałem i wnioskując z zachowania się Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej w stosunku do włościaństwa, nikt się nie zdziwi, że włościaństwo polskie wogóle nie może się pogodzić z potrzebą istnienia Ministerstwa Pracy i Opieki! Społecznej. I w konkluzji swoich wywodowi odczytam rezolucje.</u>
<u xml:id="u-31.25" who="#komentarz">(P. Waszkiewicz: Zrobić Ministerstwo Reform Rolnych nr 2 i będziecie wtedy zadowoleni.)</u>
<u xml:id="u-31.26" who="#AntoniSzmigiel">Ja ten numer pierwszy mogę Panu darować, a ten drugi numer jest w pańskim ręku. Otóż rezolucja do budżetu Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej:</u>
<u xml:id="u-31.27" who="#AntoniSzmigiel">1) Sejm wzywa Rząd do zmiany ustawy o Kasach Chorych i Ubezpieczeniu od wypadków w tym kierunku, aby zwolnić od tych instytucyj mniejsze rolnictwo, 2) Sejm wzywa Rząd do przyśpieszenia akcji zaopatrzenia wdów i sierot po poległych i zaginionych, 3) Sejm wzywa Rząd do wykonania rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej o rewizji koncesyj monopolowych i do wyznaczenia terminu dla niezarejestrowanych inwalidów celem zbadania ich inwalidztwa, 4) Sejm wzywa Rząd do zatrudnienia bezrobotnych przez uruchomienie robót publicznych i do zastanowienia wypłat zasiłkowych dla bezrobotnych, 5) Sejm wzywa Rząd do poczynienia starań celem zorganizowania emigracji zarobkowej i osadniczej dla bezrobotnych chłopów, 6) Sejm wzywa Rząd do przygotowania planu na przydzielenie Państwowego Urzędu Emigracyjnego do Ministerstwa Spraw Zagranicznych i na skasowanie Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Ossowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#StanisławOssowski">Wysoka Izbo! Każdy naród ma swoje ustawodawstwo socjalne i swój sposób załatwiania go zależnie od warunków, w jakich się znajduje. Ustosunkowanie się pracy do kapitału posuwa się jak dotąd po linii myśli socjalistycznej, budującej swoje systemy na konflikcie społecznym, Nasuwa się natomiast konieczność rozwiązania tych zagadnień z punktu widzenia ideologii polskich interesów narodowych. Na teren socjalnego stosunku pracy do kapitału powinna wkroczyć polska myśl polityczna z wolą rozwiązania zagadnienia, na zasadzie tylko jednego kryterium: polskiego interesu narodowego wbrew zgubnemu kosmopolityzmowi. Jedną z dziedzin socjalnych, najważniejszą, jest ustawodawstwo socjalne. Idea Ubezpieczenia jest niewątpliwie zasadą słuszną I konieczną. Chodzi o realizację, żeby wykonanie było zastosowane do tych warunków, w jakich się kraj znajduje, a więc w granitach możliwości życia gospodarczego, następnie racjonalnego wykonania i) wreszcie z umiarkowaniem I ze stopniowaniem wprowadzane w życie. Nie kto inny, jak p. Minister Jurkiewicz, który wydał ostatnio książkę o obciążeniu produkcji na rzecz Ubezpieczeń socjalnych, w której polemizuje z artykułami, które wykazywały duże obciążenie na rzecz tych ubezpieczeń, powiada, że umiarkowanie należy stosować. N jest ety tempo, mojem zdaniem i zdaniem moich kolegów politycznych jest zbyt szybkie, rozmach zbyt duży, a co najważniejsze zakrada się. jak nieomal wszędzie, polityka zamiast, żeby sprawy byty rozwiązywane z punktu widzenia gospodarczego. Dążąc do oceny wagi świadczeń na Ubezpieczenia społeczne utarło się przytaczać przykłady zagraniczne. To też ta książeczka ma głównie za zadanie, ażeby tego porównania dokonać i wykazać, że ubezpieczenie w Polsce jest albo małe, albo mniejsze nawet niż zagranicą. N jest ety w konkluzji na stronicy 33 ta sama broszurka musi po wyczerpującem zestawieniu cyfr przyznać, że zestawienie ogólnych sum wydatków na ubezpieczenia społeczne w różnych krajach nie daje pojęcia o znaczeniu ciężarów, ponoszonych przez dane społeczeństwo i gospodarstwo społeczne i samo przeliczenie tego ciężaru na głowę ludności w stosunku do dochodów społecznych, nie jest niczem innem, jak martwym rachunkiem. Przytoczę tylko następujące zdanie: „Waga tego ciężaru jest daleka od struktury społecznej kraju”. Przyznaje więc w końcu broszurka, że jakkolwiek powiedziała, że ubezpieczenia w Polsce są nikłe w porównaniu z zagranicznemi, niemniej porównanie to jest mało aktualne. Ja nie mam zamiaru polemizować z temi cyframi, które uprzedzają to prawie poddanie się. Skorzystam tylko z kilku cyfr, które dotyczą rolnictwa i te przytoczę.</u>
<u xml:id="u-33.1" who="#StanisławOssowski">Proszę Panów, mówiąc o rolnictwie i porównując je z rolnictwem zagranicznem, trzeba się zapytać jaki! jest stan rolnictwa w państwie jednem i drugiem. Musimy się spytać przedewszystkiem o stan majątkowy danego państwa. I zdaje mi się, że nie potrzebowałbym przytaczać cyfr, żeby wykazać, że jesteśmy państwem na dorobku, państwem biednem i przez te kilka łat bardzo mało dołożyliśmy starań, aby poprawić stan majątkowy, stan posiadania narodowego w Polsce.</u>
<u xml:id="u-33.2" who="#StanisławOssowski">W szczególności cyfry przedstawiają się jak następuje: na głowę ludności w Polsce przypada 3350, w Niemczech — 6.150, we Francji — 7.600, w Austrij — 8.000, w Anglij — 8.000. Te cyfry wykazują dobitnie, że co do warunków bytowania i produkcji w Polsce i zagranicą są tak wielkie różnice, że porównanie ciężarów w tych krajach jest absolutnie nie do pomyślenia, a w szczególności mówiąc o rolnictwie, co chyba doświadczyliśmy wszyscy na własnej skórze.</u>
<u xml:id="u-33.3" who="#StanisławOssowski">P. Minister w tej książeczce przytacza często porównania ze stosunkami gospodarczemi w Niemczech. Ja się również oprę na tem porównaniu i powiem, że w Niemczech od dłuższego czasu istnieje ustawa celna, która znakomicie broni rolnictwo w jego stanie posiadania i warunkach dochodowości. W Niemczech, ma kasy chorych pracodawca płaci 1/2, a pracobiorca 1/2. W Niemczech żyto od dn. 23 do 29 stycznia kosztowało, cena jest wzięta przeciętnie, 6 doi. 2 cent, za metr w Berlinie, w Warszawie — 4 dol. 59 cent. Owies — Berlin 6,30 dol., u nas 5,89 dol. za kwintal i to w chwili, kiedy mamy wyjątkowo wysokie ceny dlatego, że mnie mamy tego zboża, że jest nieurodzaj. Tak się fatalnie przedstawiają te cyfry w porównaniu z latami normalnemi.</u>
<u xml:id="u-33.4" who="#StanisławOssowski">Jeżeli chodzi o wytwórczość mięsną, to w grudniu r. 1926 przeciętny wieprz wagi 80–100 kg. kosztował w Berlinie 36 dolarów 36 centimów, a w Poznaniu 23 dol. 75 cent. To chyba wyjaśni dobitnie, w jakim stanie się znajduje rolnictwo pod względem dochodów w Polsce, a w Niemczech. Już nie mówię o maszynach, które można w Niemczech nabyć za 75% ceny wartości. W tak odmiennych warunkach trudno mówić o porównaniu. A teraz przystąpimy do niektórych cyfr w szczególności.</u>
<u xml:id="u-33.5" who="#StanisławOssowski">Broszurka, o której wspomniałem, na stronicy 26 mówi, że obciążenie tytułem inwalidztwa i starości wynosi na głowę 18 zł 14 gr. Dotyczy to oczywiście b. zaboru pruskiego, bo Ubezpieczenie inwalidzkie i na starość obowiązuje tylko w tej dzielnicy. Tymczasem ja niniejszem stwierdzam i jestem gotów chociażby jutro przyjść do Ministerstwa Pracy i przytoczyć dokładne zeznania najrozmaitszych warsztatów 350 hektarowych położonych na Pomorzu w niezbyt korzystnych warunkach ani klimatycznych, ani gospodarczych, że koszta ich na inwalidztwo i starość wynoszą nie 18 zł. i 14 gr. na głowę ubezpieczonego, ale wziąwszy razem ubezpieczenie pracodawcy i robotnika wynoszą 30 zł. P. Minister chełpi się, że przyczynił się inicjatywą ustawodawczą — zdaje się, że przytaczam go dosłownie — do tego, by znacznie obniżyć te ciężary, powołując się na ustawę zdaje się z 1925 r., która faktycznie przyniosła pewne ulgi w ciężarach ubezpieczenia inwalidztwa i starości. Ja muszę n jest ety p. Ministra wyręczyć i powiedzieć, że to jest moja zasługa i że ja bardzo mało doznałem pod tym względem poparcia w Ministerstwie Pracy i Opieki Społecznej, bo kiedy wniosłem ten wniosek, Ministerstwo Pracy mi powiedziało, że to jest daremny wysiłek. Cała akcja ograniczyła się do zmuszenia Rządu, ażeby stosując się do niezmienionej ustawy niemieckiej, dal po 50 zł. na renty, wypłacane tytułem tego ubezpieczenia.</u>
<u xml:id="u-33.6" who="#StanisławOssowski">Przechodzę do Kasy Chorych. P. Minister stwierdza, że ciężar ten na głowę wynosi — ale ta rolnictwo bierze pod uwagę i wszystkie inne zawody — 43 zł. 27 gr. Ja mówię zupełnie to samo, służąc dowodami — że w analogicznych warunkach, to kosztuje dziś 87 zł, albowiem kasa chorych od lipca zeszłego roku wzrasta automatycznie o 50% przez to, że robotnicy rolni przeszli do wyższych składek ubezpieczeniowych przez wyższa cenę żyta, a znów cena żyta wzrosła przez to. że mamy nieurodzaj. W b. zaborze pruskim przed wojną pracodawca płacił na kasę chorych 1,61 na hektar w średnich warunkach, a pracobiorca 3.22 razem 4,83, łącznie z wszystkiemi ubezpieczeniami i kasą chorych i pracodawca i pracobiorca 8,32, dziś zaś — 26. Mam wprawdzie cyfrę 20,07, ale wobec tego wzrostu na kasę chorych ciężarów wywołanych tą wyższą rejestracją w klasach ubezpieczeniowych ten wydatek wzrasta do 26. Procentowo porównanie wzrostu wynosi w kasach chorych 245, ja obliczam teraz 320 wobec ostatniego podwyższenia, ubezpieczenie od inwalidztwa 286, ubezpieczenie od wypadków mało wzrosło, jest ekonomiczne u nas, dlatego p. Minister ma jeszcze ogromna ochotę rozciągnąć to na całą Rzeczpospolitą, zasłaniając się tem, że mamy jeszcze w Niemczech do zapłacenia niektóre [nieczytelne]. Odpowiem Panu Ministrowi: Dziękujemy za to, my wolimy już płacić te zagraniczne renty, bo wynoszą one jakieś 60.000 zł, co wynosi jakieś 2%.</u>
<u xml:id="u-33.7" who="#komentarz">(P, Minister Jurkiewicz: Są zadłużone.)</u>
<u xml:id="u-33.8" who="#StanisławOssowski">Nie Panie Ministrze! Tak się przedstawiają te cyfry, ale Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej, dowiedziałem się. że występuje z projektami reorganizacyjnemi, między innemi ma się ukazać w najbliższym czasie nowa ustawa pod tytułem: Ubezpieczenia od wypadków w zatrudnieniach i chorób zawodowych. Ten projekt został już opracowany.</u>
<u xml:id="u-33.9" who="#komentarz">(Minister Pracy p. Jurkiewicz: Nie jest opracowany, bo jest zupełnie wycofany.)</u>
<u xml:id="u-33.10" who="#StanisławOssowski">O tem oczywiście wiedzieć nie mogłem, dowiedziałem się tylko, że taki projekt był opracowany i miał wnieść jednolitość do ustaw Ubezpieczeniowych od wypadków. Czytałem ten projekt i czytałem jego krytykę, chciałem tu o nim wypowiedzieć się szerzej, ale wobec oświadczenia p. Ministra, że jest wycofany, wyrażam tylko z tego powodu wielką radość. Bo faktycznie to, co wnosił, przejmowało doprawdy zgroza. Wszystkie te doświadczenia w kasach chorych, wszystkie te złe wyniki innowacji, dotąd nie wypróbowanych znalazły tam swój najzupełniejszy wyraz. Najważniejszem jest to, że choć opłaty wszelkie wnoszą pracodawcy, stanowcza przewaga miała być w zarządzie oddana w ręce pracobiorców. Niesłychanie też miało być rozszerzone grono osób, które miały korzystać, bez określenia maksymalnej granicy I t. d. Bardzo się cieszę, że p. Minister uwolnił mnie od szczegółowej krytyki tego projektu.</u>
<u xml:id="u-33.11" who="#StanisławOssowski">Przy tej sposobności chciałbym zwrócić uwagę na ubezpieczalnię Lwów. Wczoraj z ust. kol. Dunina słyszałem, że ubezpieczenie to, dzięki dobrej organizacji swej administracji, postanowiło zniżyć wkładki o 50%.</u>
<u xml:id="u-33.12" who="#komentarz">(Minister Pracy i Opieki Społecznej p. Jurkiewicz: Nie.)</u>
<u xml:id="u-33.13" who="#StanisławOssowski">P. Minister zaprzecza, ja powołuję się jednak na źródło. Stwierdzam, że ubezpieczalnia Lwów, która swego czasu ustawą z lipca 1925 r. została rozszerzona na b. zabór rosyjski, ma doskonałe sposoby, żeby zniżyć te składki i stać się instytucją, która nie będzie bardzo wielkim ciężarem ciążyła na życiu gospodarczem, w szczególności na rolnictwie, a to w sposób następujący:</u>
<u xml:id="u-33.14" who="#StanisławOssowski">1) Ograniczenie ubezpieczonej płacy, względnie zarobku rocznego osób ubezpieczonych, tutaj należy wymienić cyfrę, ponieważ chodzi o wytworzenie maksymalnej granicy, albowiem dziś stan ubezpieczalni Lwów jest taki, że dyrektor pobierający 30.000 zł pensji, jest również ubezpieczony i w razie, gdyby doznał wypadku, to swoja bardzo wysoka rentą zagrażałby istnieniu instytucji:</u>
<u xml:id="u-33.15" who="#StanisławOssowski">2) Zwolnienie przedsiębiorstw rolnych wogóle, a mniejszych przedsiębiorstw przemysłowych, handlowych i przemysłowych Izb rzemieślniczych związków, stowarzyszeń przemysłowych i rękodzielniczych lub cechów od zgłaszania w zakładzie ubezpieczenia od wypadków (§ 18). a natomiast postanowienie, że przedsiębiorstwa powyższe, przez zaliczenie ich do wymienionych klas patentów, względnie wciągnięcie do kart rejestracyjnych stają się tem samem członkami zakładu z pełnią praw i obowiązków.</u>
<u xml:id="u-33.16" who="#StanisławOssowski">3) zwolnienie przedsiębiorstw pod 2) od przedkładania obliczeń opłaty i nałożenie na Państwo lub samorządy obowiązku ściągania tych opłat drogą dodatku do podatków gruntowych i patentowych. Według przepisu procentowego ustalonego przez Zakład ubezpieczenia od wypadków na okres roczny lub dłuższy. (§ 21).</u>
<u xml:id="u-33.17" who="#StanisławOssowski">Co do odszkodowania wypadków:</u>
<u xml:id="u-33.18" who="#StanisławOssowski">1) Ustalenie początku świadczeń Zakładu na rzecz uszkodzonych na 1 dzień 14 tygodnia od dnia wypadku (§ 6).</u>
<u xml:id="u-33.19" who="#StanisławOssowski">2) Ograniczenie ubezpieczonej pracy względnie zarobku rocznego osób ubezpieczonych do sumy odpowiadającej. (§ 6 ustawy).</u>
<u xml:id="u-33.20" who="#StanisławOssowski">3) Postanowienie, że Zakład jest uprawniony dokonać odszkodowania wypadku bez uzyskania zgody uszkodzonego lub gmin przynależności drogą jednorazowej wypłaty wartości kapitałowej renty. jeżeli niezdolność trwała nie przekracza 20%, a renta roczna kwoty 120 zł. (§41).</u>
<u xml:id="u-33.21" who="#StanisławOssowski">We Lwowie w ostatnich czasach uwagę ogółu zwrócił fakt, że zarząd instytucji ubezpieczeniowej, który z bardzo dobrym wynikiem potrafili zreorganizować administracje ubezpieczalni, został odwołany, a na jego miejsce przyszedł komisarz. Nie chcąc tu atakować osoby p. komisarza, zaznaczyć muszę, że kasuję się to, co dobrze funkcjonuje, a w kasach chorych, widzimy, że instytucja, która jest przykładem złej administracji, trwa. O tych kasach chorych mówić będę mało, bo wyręczył mnie p. poseł Harusewicz, który całe swoje przemówienie im poświecił. Jabym inaczej postawił tę sprawę, i nie biłbym w Rząd. Cztery lata trwania tego Sejm i Komisja Pracy świadczą, że nic nie uczyniliśmy w tej sprawie, to będzie wiecznym wstydem dla tego Sejmu, a nie dla kogo innego, że chociaż — bez obawy zaryzykuję to twierdzenie, niema osoby w Sejmie, któraby nie stwierdziła uczciwie, że to jest rzecz, która musi być znowelizowana i poprawiona, mimo to myśmy dotychczas tego nie przeprowadzili i opinia nas pod tym względem będzie potępiała. Myśmy wnieśli odpowiedni wniosek naszego stronnictwa, oczywiście na naszej ideologii oparty. Pozwolę sobie streścić go: żądamy skasowania zbytniej samodzielności niefachowej, administracji, a co za tem idzie nieracjonalności gospodarki, żądamy, aby nie wciągać do nich ludzi, którzy nie chcą. jak o tem mówił p. Harusewicz, chcemy zmienić monopoetyczny charakter tej instytucji, który sprawia, że ma ona zupełną autonomię i widma rywalizacji, Wreszcie występujemy przeciw nieliczeniu się przy określaniu wysokości wkładek z siłami ekonomicznemi społeczeństwa, przeciw nierównomiernemu udziałowi w administracji pracodawców i pracobiorców i na ostatek moje żądanie specjalne — rozdzielenia kas miejskich od wiejskich.</u>
<u xml:id="u-33.22" who="#komentarz">(Głos: A udział w zyskach robotnicy mają?)</u>
<u xml:id="u-33.23" who="#StanisławOssowski">Jestem przekonany, że tak dalej ta sprawa nie pójdzie. Ostatnie podwyższenie ciężarów stało się tak ciężkie, że to się zarwać musi, a jeżeli dotąd byłem wyrazicielem wyłącznie rolników pracodawców, to. ażeby Panowie nie mieli wrażenia, że wyłącznie się opieram na sentymentach, jakie w tych sferach panują, odczytam Wam kilka fragmentów bardzo dobitnych i powiem, że przykrych dla Panów, bo to jest napisane przez robotnika z Chrzanowa.</u>
<u xml:id="u-33.24" who="#komentarz">(Głos: Pewno z „Pracy Polskiej”.)</u>
<u xml:id="u-33.25" who="#StanisławOssowski">On tak powiada o kasach chorych: „i tu, jak zresztą wszędzie, opanowało kasę chorych — tu się bardzo nieładnie wyraża o kasach chorych — wysokie partyjnictwo, korupcja i kradzieże.</u>
<u xml:id="u-33.26" who="#komentarz">(Wrzawa na lewicy).</u>
<u xml:id="u-33.27" who="#StanisławOssowski">Ja tylko czytam...</u>
<u xml:id="u-33.28" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
<u xml:id="u-33.29" who="#StanisławOssowski">...byle nicpoń i drapichrust może wejść...” — bardzo nieładnie wyraża się o P. pośle Żuławskim.</u>
<u xml:id="u-33.30" who="#komentarz">(Wrzawa)</u>
<u xml:id="u-33.31" who="#StanisławOssowski">Ja tylko dlatego czytam, ażeby wskazać, że nie wiem, słusznie, czy niesłusznie, ale opinia jest taka i to nie tylko w sferach pracodawców, ale i pracobiorców. Może ten list przesadza, może się ordynarnie wyraża, ale to jest opinia, że jest bardzo niemiłą dla Panów, w to wierze. ja na miejscu Panów też bym krzyczał.</u>
<u xml:id="u-33.32" who="#StanisławOssowski">Czteroletni okres pierwszego Sejmu Ordynaryjnego i Komisji Ochrony Pracy wykazał dobitnie impotencie Izb Ustawodawczych, a w odniesieniu do spraw gospodarczych i do spraw socjalnych panował wszechwładnie duch kompromisu, duch targów partyjnych, który sprawił, że poważne zasoby zdolności zużywały się w tym Sejmie jedne przeciw drugim, obezwładniając się wzajemnie i doprowadzając do zamętu. Mojem zdaniem, ten duch kompromisu panował głównie w rządzie p. Skrzyńskiego od Zw. Lud. Nar. poprzez „Piasta” do P. P. S., co nie przeszkadzało p. gen. Żeligowskiemu piastować teki ministra wojny.</u>
<u xml:id="u-33.33" who="#StanisławOssowski">Rząd obecny powstał w wyjątkowych okolicznościach, znajduje się w wyjątkowych warunkach, rozporządzą wyjątkową siłą i natrafi! też na wyjątkowa koniunkturę. Ta koniunktura niewątpliwie minie i nastąpi okres trudny, okres rywalizacji z konkurencją zagraniczną. Jabym pragnął zwrócić uwagę na coraz groźniejsze pomruki, idące z Rosji, od rolnictwa rosyjskiego, tego olbrzyma, dotąd sparaliżowanego radykalizmem i eksperymentalizmem bolszewickim, ale coraz więcej żyto rosyjskie przenika do Polski i w rolnictwie będzie zagadnieniem pierwszorzędnej wagi, będzie to zagadnieniem dnia bronić tego rolnictwa, na którem budujemy nasze podstawy życiowe i podstawy Państwa Polskiego, przed inwazja ludzi, którzy będą taniej produkowali od nas.</u>
<u xml:id="u-33.34" who="#StanisławOssowski">Mam wielka nadzieje, że Rząd obecny, który wykazał bardzo duże zrozumienie dla spraw gospodarczych, będzie miał odwagę spojrzeć tej rzeczywistości polskiej w oczy, nie w obronie naszych robotników, włościan, rolników czy przemysłowców, tylko w obronie interesu narodu polskiego.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Stańczyk.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#JanStańczyk">Wysoka Izbo! Rząd na swoich konferencjach dowodzi i prasa to Pisze, że przechodzimy t. zw. poprawę stosunków gospodarczych, że udało nam się doprowadzić bilans handlowy do równowagi i ustabilizować pieniądz, że stosunki gospodarcze w kraju bardzo się poprawiły. Nie przecząc tym twierdzeniom, chcę jednak stwierdzić z tej trybuny, że sanacja stosunków gospodarczych, stabilizacja pieniądza i równowaga budżetu zostały dokonane jedynie ofiarami szerokich mas pracujących. Równomiernie do poprawy stosunków gospodarczych pogarszał się byt i położenie szerokich mas robotniczych. Wzrostu drożyzny Rząd wcale nie zwalczał, ale uzbrojony w tezę Stalina, że, należy najpierw bogacić rolnictwo, doprowadził do tego, że ta poprawa została okupiona nadmierną nędzą i męką robotnika, pracującego inteligenta i urzędnika państwowego.</u>
<u xml:id="u-35.1" who="#JanStańczyk">Dlatego to mówię, albowiem zdaje mi się, że ta polityka uzdrawiania życia gospodarczego jedynie ofiarami klasy robotniczej musi doprowadzić do katastrofy. Proszę Panów, płace w Polsce zostały zepchnięte na granice powojennego głodu robotnika. Panowie doprowadziliście do tego swoją polityką sanacyjną, że bezrobotny robotnik w Niemczech otrzymuje więcej zasiłku w bezrobociu, aniżeli robotnik w Polsce zarabia. Jedynie płace robotników w Rosji sowieckiej mogą być porównane z płacami robotników polskich.</u>
<u xml:id="u-35.2" who="#JanStańczyk">To są rezultaty działań Rządu, który przyszedł...</u>
<u xml:id="u-35.3" who="#komentarz">(Głos: Przez most.)</u>
<u xml:id="u-35.4" who="#JanStańczyk">... w huku armat i do którego przyczepiły się nadzieje szerokich mas ludowych, że w Polsce przy zmianie starego systemu nastąpi nowy okres, że człowiek pracy nareszcie przestanie być w tem Państwie żebrakiem.</u>
<u xml:id="u-35.5" who="#komentarz">(Głos: Ale do kogo Pan mówi?)</u>
<u xml:id="u-35.6" who="#JanStańczyk">W ustawodawstwie socjalnem, o którem krążą legendy, że ono jest w Polsce rozbudowane, dwie najważniejsze ustawy, które klasa robotnicza zdobyła niezmiernym wysiłkiem walk i ofiar, mianowicie ustawy o czasie pracy i urlopach, w praktyce prawie zupełnie nie są stosowane. Rząd, który postawi! sobie dewizę, że trzeba prze prowadzić sanację moralną, aby nie było w tem Państwie za dużo nieprawości, nie zdobył się jednak na odwagę zmuszenia przemysłowców do poszanowania ustawi, które zostały przez ten Sejm uchwalone. Przemysł górniczy pracuje dzisiaj w całej pełni 9 godzin. Przemysł hutniczy pracuje 9 i 10 godzin. W przemyśle włókienniczym kobiety i dzieci pracują w nocy, a czas pracy również jest łamany. I zdaje mi się, że jeżeli chodzi o podniesienie prestige'u i powagi Rządu, to tutaj jest wdzięczne pole do wykazania, że ustawy raz uchwalone, wygodne czy niewygodne dla kapitalistów, muszą być szanowane. Dochodzi się do tego, że nawet sędziowie pozwalają sobie interpretować wyraźne postanowienia ustawy w ten sposób, że stwarzają sądową bezkarność wobec przedsiębiorców łamiących tę ustawę. A, proszę Panów, mam wrażenie, że to nie jest rzecz błaha i nie należy jej traktować z uśmiechem na twarzy, albowiem, gdy się robotnika przekona, że prawo w Państwie nie obowiązuje, to nie wiem kto na tem dobrze wyjdzie. Jeżeli się wobec robotnika stosuje bezprawie, to się w nim wytwarza przekonanie, że i on może swoich pretensji dochodzić poza granicami prawa.</u>
<u xml:id="u-35.7" who="#komentarz">(Głos: Sami daliście przykład w maju!)</u>
<u xml:id="u-35.8" who="#JanStańczyk">Przejdę do Górnego Śląska. Wysoki Sejmie! O duszę ludu górnośląskiego prowadzimy walkę. Ale jakże ta walka odbywa się! Toczy się w ten sposób, że się wychodzi ze sztandarami, patriotycznemi piosenkami, ale do istotnych potrzeb pracującego ludu na Górnym Śląsku, Rząd stosuje metody macoszego traktowania. Górnicy na Górnym Śląsku i hutnicy pracują za zgodą Rządu nie tak, jak w reszcie Polski, ale 9, 10, 11 godzin, nie tylko w prywatnych przedsiębiorstwach, ale i w rządowych. Ustawa o urlopach, która obowiązuje w calem Państwie, na Górnym Śląsku nie ma zastosowania. Place są głodowe i jestem zdumiony, że Rząd jest zaskoczony rezultatem wyborów do samorządu miejskiego. Jeżeli ten lud dał krajowi wszystko, a tam wprowadzono tylko jedną polską ustawę, mianowicie o poborze rekruta, a pozatem Żadnych innych ustaw socjalnych, które tutaj obowiązują, to, to jest polityka, która prowadzi do tego, że my stajemy się agitatorami na rzecz Niemiec i tu znowu trzeba do Rządu zaapelować, żeby nareszcie skończył z takiem traktowaniem panów przedsiębiorców przez rękawiczki.</u>
<u xml:id="u-35.9" who="#JanStańczyk">Na kolei pod panowaniem Rządu autorytet także prawa i pracy ustawowy jest łamany. Rząd daje przemysłowcom na Górnym Śląsku pozwolenia i trudno się dziwić przemysłowcom, którzy po tem lekceważą ustawy, albowiem powiadają: przecież chyba Rząd za to mnie nie będzie karał, co sam robi? I tu znowu byłoby bardzo dobrze, żeby zamiast frazesów o sanacji moralnej istotnie praktycznie zaczęto moralnie postępować wobec tych postanowień, które uchwaliliśmy.</u>
<u xml:id="u-35.10" who="#JanStańczyk">A teraz przejdę do walki z bezrobociem. Panowie, klasa robotnicza nie chce zapomóg, klasa robotnicza marzy o tem, kiedy przestanie potrzebować tych żebraczych zasiłków. Ale tak długo, jak tym robotnikom nie jesteście w stanie dać pracy, a za bezrobocie w tej chwili musi odpowiadać nie kto inny, tylko przemysłowcy i Rząd, albowiem oni są kapitanami przemysłu, albowiem oni kierują praca i organizacją życia gospodarczego. — tak długo, musicie dawać bezrobotnym zasiłki. Ale Rząd zamiast walki z bezrobociem, rozpoczął walkę z bezrobotnymi. Pomysłowość Rządu w tej dziedzinie jest tak mistrzowska, że trzeba naprawdę mieć bujną fantazję, aby te wszystkie sztuczki, jakie są używane do pozbawiania zasiłków bezrobotnych, wprowadzić w życie. Stwarza się pozory, że coś się robi. W praktyce natomiast zupełnie inaczej ta rzecz wygląda. Oto kilka cyfr. Kiedyśmy mieli liczbę bezrobotnych 360.000, to z zasiłków korzystało 167.000, a wiec 45%, mniej niż połowa wszystkich bezrobotnych. Obecnie mamy około 270.000 bezrobotnych, zasiłki pobiera sto kilka tysięcy, czyli mniej niż 40%. Nie wiem, jak Panowie na te rzeczy patrzą, ale mnie się zdaje, że im bezrobocie dłużej trwa tem więcej trzeba dbać o bezrobotnych, albowiem, jeżeli oni 2 lata głodują, to w końcu tego głodu wytrzymać nie mogą. I Rząd znowu obcina zasiłki w chwili, gdy codziennie w Państwie mamy dziesiątki wypadków, odbierania sobie życia z głodu. Trzeba mieć naprawdę bardzo mato uczucia ludzkiego, ażeby w tym momencie przychodzić do tych ludzi i mówić im: umierajcie z głodu. Może to jest metoda. Tylko jeżeli to ma być metoda, to lepiej, ażeby prędzej skończyć z tragedią tych nędzarzy i wymyślić jakiś środek, ażeby ich pozbawić w jakiś sztuczny sposób życia, a nie skazywać ich na te tortury, bo przecie nikt nie może zrozumieć, z czego ten bezrobotny będzie żyć, jeżeli mu się odbierze zasiłek.</u>
<u xml:id="u-35.11" who="#JanStańczyk">A jaki jest ten zasiłek? Weźmy przedewszystkiem cyfry niemieckie. W Niemczech bezrobotny z najwyższą rodziną otrzymuje dziennie zasiłek, który przeliczony na złote, wynosi 7 zł z groszami — tyle, ile u nas zarabia na dniówkę pracujący górnik. Samotny w Niemczech otrzymuje 3 zł 60 gr. na dniówkę. Znowu tyle, co u nas robotnik niewykwalifikowany. Przeciętna w Niemczech jest ponad 5 zł. Natomiast w Polsce bezrobotny, o ile ma najliczniejsza rodzinę, najwyżej może otrzymać, 2 zł 50 gr. Mówię o tych z akcji doraźnej, albowiem z tej ustawowej akcji bardzo mało korzysta. Natomiast samotny może najwyżej uzyskać, jeżeli miał najwyższy zarobek przed utratą pracy, 1 zł 50 gr. Przeciętna dla każdego bezrobotnego wynosi 1 zł 60 gr. Proszę Panów przeliczyć sobie to przez 30 dni i powiedzieć, jak ten nędzarz ma za te grosze wyżywić swoją rodzinę i opłacić mieszkanie? Nic więc dziwnego, że ludzie dochodzą do takiej rozpaczy, że idą na ulice i odbierają sobie życie, a nawet do przedpokoju p. Ministra zachodzą i tam kończą na oczach Rządu swój marny żywot. A przecież zdaje mi się. że gdyby Rząd chociaż część tej pomysłowości skierował na zwalczanie bezrobocia, to bezrobocie prawdopodobnie byłoby dziś nie tak bolesnym problemem do rozwiązania.</u>
<u xml:id="u-35.12" who="#JanStańczyk">Proszę Panów, Rząd, który zapowiedział, że będzie budował elewatory, bo u nas się zawsze robi jakieś wielkie plany, nie zrobił jednak nic w dziedzinie ruchu budowlanego, a przecież stosunki mieszkaniowe w Polsce są okropne i znowu tutaj bardzo wdzięczna jest rola, aby Rząd zechciał coś w tej dziedzinie zrobić. Bezrobotni znaleźliby prace, znaleźliby pracę i inni i bezrobocie powoli zaczęłoby znikać, albowiem nieprawdą jest i trzeba być naprawdę bardzo życiowo niedoświadczonym człowiekiem, aby sobie wyobrazić, że my będziemy z naszych fabryk swoje towary wywozić zagranicę, i że to jest jedyny ratunek dla naszego życia gospodarczego. Proszę Panów, finansiści, którzy się tą dziedziną zajmują, nawet tu z prawej strony Izby, mogliby Panom wykazać, że myśmy wywieźli dużo towarów w okresie dobrej koniunktury, ale przeliczywszy to na pieniądze, na gotówkę w stosunku do zeszłego roku, to wcale nie jest tak pocieszającym objawem, albowiem myśmy wywieźli dzięki niskim placom pracę naszego robotnika na obce rynki. Niemcy, którzy mają około 2 milionów bezrobotnych nie zechcą u nas tych towarów kupować, będą woleli to u siebie robić. I dlatego jest jedyna droga, która my wszędzie proklamujemy i którą my wszędzie wskazujemy, mianowicie, podniesienie stopy życiowej szerokich mas ludu i otworzenie wewnętrznego rynku, abyśmy mogli wewnątrz sprzedawać swoje wyroby fabryczne, albowiem nasz aparat gospodarczy nie przerósł zdolności konsumpcyjnych kraju. Przyczyną tego jest, że ogłodziliśmy szerokie masy ludowe i w kraju nic nie sprzedajemy i dlatego musimy wywozić swój węgiel zagranicę, niejednokrotnie trzy razy lepiej, aniżeli sprzedajemy go na rynku wewnętrznym.</u>
<u xml:id="u-35.13" who="#JanStańczyk">A teraz przejdę do ubezpieczeń. Proszę Panów, bezrobocie można zwalczać różnemi sposobami i zdaje mi się, że jednym z takich sposobów byłoby wprowadzenie ustawy ubezpieczającej robotników na starość, albowiem w przemyśle pracują robotnicy starzy, sterani, stargani, nie mający ubezpieczenia na starość, robią wszystko, aby jakoś do końca życia doklepać w tej fabryce. Ale gdybyśmy ubezpieczenie na starość wprowadzili, to byśmy wielu robotników starych, steranych mogli posłać na emeryturę, i zrobić w naszych warsztatach pracy miejsce dla ludzi zdrowych, silnych, którzy chcą pracować, a nie mogą tej pracy znaleźć. Nawet koszt nie byłby tak wielki, albowiem przecież fundusze powstałyby ze składek. Panowie powiadacie i przemysłowiec będzie płacił. Ale ja nie widziałem takiego przemysłowca i w życiu tak nie jest, żeby przemysłowiec płacił ze swojej kieszeni. Jeżeli on płaci na świadczenia socjalne to zawsze tylko z tej nadwartości. jaką daje praca robotnika i dla rządu nie może to być argumentem, żeby zająć wrogie stanowisko względem ubezpieczeń socjalnych.</u>
<u xml:id="u-35.14" who="#JanStańczyk">Przejdę, proszę Panów, do drugiej palącej dziedziny, która również nicby społeczeństwo nie kosztowała, a jest koniecznością, t. i. do wprowadzenia sądów przemysłowych. Dziś doszło do tego, że przemysłowiec z góry będąc przekonany o swej bezkarności każę robotnikowi pracować niejednokrotnie miesiące całe i nie płaci mu, mówi, że niema pieniędzy, a kiedy ten dług narósł wówczas tego robotnika wyrzuca na bruk i mówi się mu cynicznie: skarż się, procesuj się ze mną. Pewnie, ten nędzarz, który niema grosza nie może przeprowadzić kosztownego procesu sadowego, albowiem on niema na kawałek chleba dla własnej rodziny — i pieniądze mu przepadają. A jeżeli się robotnik zdobędzie na proces, to ten proces tak długo trwa, że w końcu robotnik macha na to ręką i powiada: Ja nie dojdę swoich praw na tej drodze. A wprowadzenie sądów przemysłowych dałoby bardzo szybki wymiar sprawiedliwości i, zdaje się, usunęłoby również i tę anomalie, że sądy obecne nie karzą przemysłowców za wyraźne łamanie ustaw, ale niejednokrotnie bywają wyroki, stwierdzające, że to w interesie ojczyzny, narodu przemysłowiec przedłużył czas pracy. Niemcy to naród nie głupi, praktyczny i tam walczy się z bezrobociem mi w ten sposób, że się przedłuża czas pracy, ale tam ministrowie wydają ustawy i rozporządzenia. że w okresie bezrobocia trzeba umieć temi masami robotnicze mi dysponować, żeby to bezrobocie jaknajmniej dotkliwie odbijało się na interesach mas i państwa i jest zakaz pracy w godzinach nadliczbowych. W jednym miesiącu na Górnym Śląsku przepracowano 180.000 godzin, nadliczbowych, coby na samym Górnym Śląsku dało robotę 7.000 bezrobotnym.</u>
<u xml:id="u-35.15" who="#JanStańczyk">Jest to tylko z jednego odcinka przemysłowego. Za bramami stoją dziesiątki tysięcy bez pracy, a tym, którzy są w, warsztatach pracy, każę się pracować po 16 godzin. To jest polityka, mojem zdaniem, szkodliwa z punktu widzenia Interesów Państwa i dotkliwie odbija się ona na interesach robotniczych.</u>
<u xml:id="u-35.16" who="#komentarz">(Głos w centrum: Urządzi Pan strajk?)</u>
<u xml:id="u-35.17" who="#JanStańczyk">Jeżeli będzie potrzeba, to zrobię.</u>
<u xml:id="u-35.18" who="#JanStańczyk">A teraz przejdę do inspekcji pracy. Mamy inspektorów pracy, mamy urzędników, którzy wykazali dużo dobrej woli, ale cóż? Rząd, który nam mówił: dajcie mi tylko pełnomocnictwa. bo Sejm pracuje powoli, rozwiążcie ml tylko ręce, żeby mnie Sejm nie krępował, to my przerobimy wszystko, co dzisiaj w Państwie jest niedobre. Miało się ustawodawstwo scalać, rozbudowywać. Okazało się, że ten Rząd naprawdę nie może przeprowadzić w własnem łonie takiej marnej ustawy, jak ustawa o inspekcji pracy. My mamy inspektor ów pracy, ale gdyby ten inspektor chciał wejść do przedsiębiorstwa i coś kontrolować, toby go zwykły woźny za kołnierz wyrzucił. Tu leży przyczynia złego funkcjonowania ustawodawstwa, że nie przeprowadza się ani jednej ustawy konsekwentnie. lecz zatrzymuje się na połowie drogi. Zamiast organizacji jest dezorganizacja. To dużo kosztuje, a nic nie jest wykonywane. I dlatego też koniecznie trzeba wprowadzić inspekcje pracy.</u>
<u xml:id="u-35.19" who="#komentarz">(Przerywanie.)</u>
<u xml:id="u-35.20" who="#JanStańczyk">A wie Kolega dlaczego? Znowu Koledze przytoczę kilka cyfr, zdaje mi się, że Kolega przestanie się śmiać. Na terenie Zagłębia Dąbrowskiego, gdzie pracuje 35.000 górników, dziennie 17 ludzi ulega nieszczęśliwym wypadkom, które powodują albo natychmiastową śmierć, albo ciężkie okaleczę, nie, nie licząc wypadków drobnych, z któremi robotnik ule idzie do lekarza. Zdaje mi się, że w wojnie bolszewickiej nie padało tyle ofiar dziennie, ile pada w przemyśle górniczym. Weźmy inne dziedziny przemysłu, ile mamy ofiar wśród robotników, bo przemysłowiec wychodzi z założenia, że trzeba szanować konia, nawet maszynę, bo kosztuje dużo pieniędzy, ale mamy przecież tysiące robotników, których można brać pełnemi garściami i niszczyć.</u>
<u xml:id="u-35.21" who="#JanStańczyk">I dlatego jest potrzebna inspekcja pracy. My ani od Sejmu, ani od Rządu nie domagamy się łaski. Domagamy się, ażeby ci, którzy bronią i żywią, ci, którzy stworzyli ten, bilans dodatni i równowagę, ażeby byli chronieni, albowiem praca w państwie jest bogactwem, którego nikomu niszczyć nie wolno. Dlatego też będziemy się od Rządu domagali ustawy o inspekcji pracy.</u>
<u xml:id="u-35.22" who="#JanStańczyk">A teraz przejdę znowu do dobrej ustal Wy., której wprowadzenie mogłoby bardzo dodatnio wpłynąć na zmniejszenie się bezrobocia i wypłacanie przez Rząd zasiłków. Dziś robi się tak, że przemysłowiec przyjmuje do pracy nie tego robotnika, który ma liczną rodzinę i niema żadnych innych dochodów prócz z pracy, ale przyjmuje sobie tego, który jest pokorny, który idzie do takiej łub innej organizacji, a nawet takiego, który przyniesie wiktuały, który umie z panem zawiadowcą, czy kierownikiem warsztatów postępować. I mamy ten rezultat, że ludzie bez środków do życia tej pracy nie otrzymują, natomiast otrzymują ci Pudzie, którzy mogliby w tej chwili, kiedy jest straszna nędza bez tej pracy się obyć i nie skazywać swoich współkolegów na straszną nędzę. Dlatego należy wprowadzić tak jak zrobiono w Niemczech przymus przyjmowania tych robotników, którzy kwalifikują się do tej roboty 5 którzy nie maja żadnych innych środków utrzymania.</u>
<u xml:id="u-35.23" who="#JanStańczyk">To byłyby nasze krótkie żądania do Rządu. Ale mnie się zdaje, że nasze życzenia w tym Rządzie nie znajdują odpowiedniego zrozumienia, albowiem, gdy minister przyjdzie choćby z najlepszemi wnioskami na Rade Ministrów, to tam jak się zacznie uzgadniać, to wszyscy bezrobotni mogą wymrzeć z głodu, inwalidzi ze starości, a do uzgodnienia nie dojdzie. Dlatego chce ostrzec Rząd, że dziś w masach jest tak ogromne rozgoryczenie, że ono może się wyładować w aktach rozpaczliwych buntów, których nie zdusi się przemocą, bo gdy człowiek dojdzie do takiego stanu, że ma wybierać powolną śmierć, albo nadzieję zwycięstwa w walce, to zawsze wybierze to drugie. I dlatego jabym ostrzegał Rząd, żeby nie doprowadzał do tej ostatecznej ewentualności i zawrócił z tej drogi zgubnej dla Państwa i klasy robotniczej, na jaką zostaliśmy wepchnięci przez nieodpowiednią politykę pp. Ministrów Handlu i Przemysłu i Rolnictwa.</u>
<u xml:id="u-35.24" who="#JanStańczyk">W końcu pozwolę sobie złożyć następujące wnioski i odczytać rezolucję.</u>
<u xml:id="u-35.25" who="#JanStańczyk">Sejm uchwala:</u>
<u xml:id="u-35.26" who="#JanStańczyk">1) podwyższyć sumę na pomoc dla bezrobotnych w dziale 7 § 23 z 34 milionów na 80 milionów.</u>
<u xml:id="u-35.27" who="#JanStańczyk">Dalsze wnioski już Skarbu nie narażą na żadne wydatki, albowiem pokrycie nastąpi z opłat od przemysłowców.</u>
<u xml:id="u-35.28" who="#JanStańczyk">2) ustala się kredyt na opiekę nad emigrantami i ich rodzinami w kraju i zagranicą na rok 1927/1928 w sumie 1.210.000 zł, t. j. w wysokości odpowiadającej wpływom preliminowanym z akcji emigracyjnej, 3) wpływy Dz. 6 § 13 „Opłaty od pracodawców zagranicznych” podwyższa się z sumy 180.000 zł do sumy 280.000 zł.</u>
<u xml:id="u-35.29" who="#JanStańczyk">4) w części 8 w dochodach nadzwyczajnych dział 6, § 14 podatek majątkowy podnosi się o 46 milionów do sumy 141 milionów.</u>
<u xml:id="u-35.30" who="#JanStańczyk">A dalej rezolucja: „Sejm wzywa Rząd do szybkiego przedłożenia Sejmowi projektów ustaw o ubezpieczeniu robotników na starość. O sądach przemysłowych w calem Państwie, o inspekcji pracy, o przymusie przyjmowania robotników do pracy tylko z rządowych biur pośrednictwa pracy, oraz rozszerzenia mocy ustawy o czasie pracy i urlopach na teren Górnego Śląska, lub do wydania tych ustaw w formie dekretów na podstawie pełnomocnictw.</u>
<u xml:id="u-35.31" who="#JanStańczyk">Jednocześnie Sejm wzywa Rząd do podniesienia zasiłków dla bezrobotnych do wysokości wykazanego w ubiegłym roku wzrostu drożyzny i do rozszerzenia akcji zasiłkowej na wszystkich bezrobotnych.</u>
<u xml:id="u-35.32" who="#komentarz">(Oklaski na ławach P. P. S.)</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Wojtiuk.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#JakiwWojtiuk">Proszę Panów, Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej, którego budżet tu rozpatrujemy, powołane rzekomo do nadzoru nad ścisłem przestrzeganiem ustawodawstwa społecznego, jest jednym z najważniejszych organów dyktatury faszystowskiej dla łamania tego ustawodawstwa, dla jego zupełnego zlikwidowania.</u>
<u xml:id="u-37.1" who="#JakiwWojtiuk">Oszukańcze komisje arbitrażowe i rozjemcze, istniejące przy tem ministerstwie, rzucając masom robotniczym, występującym do walki w obronie swego bytu, nędzne ochłapy podwyżkowe, nie wyrównywujące nawet w najminimalniejszym stopniu wzrostu drożyzny — tamują i duszą w zarodku walkę strajkową klasy robotniczej. Te faszystowskie komisje arbitrażowe, z któremi jawnie współdziała P.P.S. są najbardziej podstępną i dlatego najbardziej niebezpieczną bronią Rządu Piłsudskiego w walce przeciw proletariatowi.</u>
<u xml:id="u-37.2" who="#JakiwWojtiuk">Przy pomocy arbitrażów udało się rządowi faszystowskiemu zlikwidować ostatecznie wskaźnik drożyźniany, a w najważniejszych gałęziach przemysłu doprowadzić do zupełnego zniesienia 8 godzinnego dnia pracy, ustawy o urlopach i angielskiej soboty.</u>
<u xml:id="u-37.3" who="#JakiwWojtiuk">Przy wydatnej pomocy Ministerstwa Pracy i jego inspektorów — na terenie całego kraju przeprowadzona jest osławiona kapitalistyczna „reorganizacja pracy”, potęgująca wyzysk siły roboczej do najwyższego stopnia. Akordy, pojedyńcze i złożone, premie, likwidowane po zwiększeniu wydajności pracy, praca na kilku maszynach, lub też puszczenie maszyn na „ostry bieg” — oto niesłychanie skomplikowany system spotęgowania wyzysku robotnika kosztem jego najzupełniejszego fizycznego wyczerpania. „Reorganizacja pracy” w szczególnym stopniu dotyczy młodzieży i kobiet, dla których fabryka „w racjonalizowanych” gałęziach produkcji jest Istotnem piekłem. Takie fabryki, jak np. Żyrardów, Szajbler i Grohman w Łodzi, Widzewska Manufaktura są żywem świadectwem, ile warte są burżuazyjne ustawy o ochronie pracy młodzieży i kobiet.</u>
<u xml:id="u-37.4" who="#JakiwWojtiuk">Dyktatura faszystowska zerwała wszystkie tamy kapitalistycznego wyzysku, który spycha masy pracujące na dno ostatecznej nędzy. W tem dziele, jak już zaznaczyliśmy, w głównej mierze pomocne jest Ministerstwo Pracy z mężem zaufania P. P. S., ministrem p. Jurkiewiczem na czele.</u>
<u xml:id="u-37.5" who="#JakiwWojtiuk">Rząd Piłsudskiego, którego budżet jest bodaj najbardziej militarny w świecie, na pomoc dla bezrobotnych przeznacza tylko nędzne ochłapy. Uwidocznione w budżecie Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej kredyty na zapomogi dla bezrobotnych, których liczba według rządowych obliczeń wynosił około 300.000 i stale wzrasta, faktyczna zaś jest conajmniej dwukrotnie większa — wynoszą zaledwie 34 miliony.</u>
<u xml:id="u-37.6" who="#JakiwWojtiuk">Jaką też jest pomoc rządowa dla bezrobotnych w rzeczywistości, woła o. tem każdy kamień na ulicy robotniczej, mówią tysiące głodnych, padających z wycieńczenia, masowe samobójstwa z nędzy i t. d. Dziś Rząd Piłsudskiego pozbawia głodowych zapomóg dalsze rzesze bezrobotnych, wstrzymując wypłatę zasiłków t. zw. robotnikom sezonowym.</u>
<u xml:id="u-37.7" who="#JakiwWojtiuk">Nie mogę n jest ety z powodu tego, że mam ograniczony czas przemówienia, omówić nieco szerzej budżetu i działalności Ministerstwa Robót Publicznych, kierowanego przez jednego z wodzów P. P. S. p. Moraczewskiego. Stwierdzam, że roboty publiczne w Polsce są oszustwem, że faktycznie nie istnieją. Liczba bezrobotnych, zatrudnionych głównie przez samorządy i amerykańskie przedsiębiorstwo Ulen et Co, podlegających nadomiar niewiarogodnemu wprost wyzyskowi jest tak śmiesznie mała, że nie może być brana w rachubę.</u>
<u xml:id="u-37.8" who="#JakiwWojtiuk">Odpowiedzialność za opisany stan rzeczy, za działalność obu wspomnianych ministrów obarcza nie tylko Rząd Piłsudskiego, lecz również i P. P. S., która wbrew obłudnym gestom opozycji na wszystkich terenach i z całą gorliwością służy rządowi faszystowskiej dyktatury. Ofenzywie Piłsudskiego na prawa i byt klasy robotniczej, przeprowadzanej przy udziale socjalugody przeciwstawi proletariat polski świadoma swych celów solidarną walkę.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Milczyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#MarianMilczyński">Wysoki Sejmie! Budżet Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej wynosi po stronie wydatków 58 milionów złotych, co stanowi 2,9% ogólnych wydatków, a po odliczeniu 34 milionów na bezrobocie — zaledwie 1,7% ogólnych wydatków Państwa.</u>
<u xml:id="u-39.1" who="#MarianMilczyński">Budżet ten nie jest realny. W roku ubiegłym wydatek Skarbu Państwa bezpośrednio na bezrobocie wynosił przeszło 61 milionów złotych, oprócz tego udzielono pożyczek komunom blisko na 24 miliony złotych na roboty publiczne celem zwalczania bezrobocia.</u>
<u xml:id="u-39.2" who="#MarianMilczyński">Należy wziąć pod uwagę jeszcze fakt, że na spadek bezrobocia w roku ubiegłym, pomijając wyjątkowo przyjazne koniunktury gospodarcze, oddziałała poważnie emigracja do krajów Europy, która za czas siedmiu pierwszych miesięcy wynosiła przeszło 120.000 ludzi, w czem do Francji wiemigrowało w pierwszem półroczu 40.000, w tem górnicy stanowią 35%, a 11% robotnicy i rzemieślnicy. W roku bieżącym, ani górnik polski, ani, robotnik przemysłowy nie może liczyć na znalezienie pracy we Francji, ponieważ i, tam jest przeszło 70.000 ludzi bez pracy.</u>
<u xml:id="u-39.3" who="#MarianMilczyński">Czy wobec tego można uważać 34.000.000 preliminowane na bezrobocie w roku bieżącym za cyfrę realną? Stwierdzam, że nie. Wszak od 6 listopada roku ub. do dnia 29 stycznia r. b. liczba bezrobotnych ze 196.000 wzrosła już na 251.000, t. j. o 54.000. Na pożyczki komunalne inwestycyjne w roku bieżącym nic się konkretnie nie przewiduje, wydatki inwestycyjne w ogólnym budżecie Państwa wynosić mają zaledwie 5% wszystkich wydatków. W ten sposób bezrobocia się nie usunie. A nie zapominajmy, że z pomocy ustawowej j, doraźnej korzysta zaledwie około 43% bezrobotnych, a 57% rzuconych jest na pastwę losu.</u>
<u xml:id="u-39.4" who="#MarianMilczyński">Los bezrobotnych został pogorszony, rozporządzeniem Rady Ministrów z dnia 4 sierpnia 1926 r. na mocy którego wstrzymano zastosowanie art. 11 ustawy ubezpieczeniowej na brak pracy pod względem zasiłków z akcji doraźnej.</u>
<u xml:id="u-39.5" who="#MarianMilczyński">Efekt tego rozporządzenia jest taki, że około 80% pobierających z akcji doraźnej, przeważnie w dzielnicach zachodnich nie otrzymuje zwyżek spowodowanych wzrostem drożyzny.</u>
<u xml:id="u-39.6" who="#MarianMilczyński">Domagamy się oddawna znowelizowania ustawy. o zabezpieczeniu na Wypadek bezrobocia i objęcia nią wszystkich zakładów pracy, oraz dostosowania jej do długotrwałego bezrobocia, które w Polsce jest n jest ety plagą chroniczną.</u>
<u xml:id="u-39.7" who="#MarianMilczyński">Dzisiejsze stawki pomocy ustawowej, zwłaszcza doraźnej, absolutnie nie wystarczają wobec ustawicznego wzrostu drożyzny.</u>
<u xml:id="u-39.8" who="#MarianMilczyński">P. Minister Pracy powinien pomyśleć o skorzystaniu z art. 8 celem pociągnięcia do wydatniejszych świadczeń na bezrobocie uprzemysłowionych gmin miejskich, oraz wiejskich i powierzenia im kontroli nad akcją pomocy dla bezrobotnych: będzie to z korzyścią dla Skarbu Państwa i bezrobotnych. Co do kwestii bezrobocia składamy wniosek, aby przywrócić sumę, która figurowała w zeszłorocznym budżecie, mianowicie zamiast 34 milionów wstawić 61 milionów zł.</u>
<u xml:id="u-39.9" who="#MarianMilczyński">Departament Opieki Społecznej w obliczu niesłychanej nędzy, okropnych warunkowi mieszkaniowych i higienicznych, w jakich żyją dzieci robotnicze, powinien był dać inicjatywę zorganizowania na szerszą skale akcji dożywiania dzieci, oraz kolonii letnich. To co zapreliminowało ministerstwo, nie jest w żadnym stosunku do wymagań sytuacji, już nie tylko z elementarnych względów humanitarnych, ale ze względu na zdrowie i zdolność przyszłych obywateli Państwa.</u>
<u xml:id="u-39.10" who="#MarianMilczyński">Niesłychana niewspółmierność pomiędzy zarobkiem robotnika, a kosztami utrzymania, dochodząca obecnie już do tak potwornego zjawiska, że płace robotnicze wynoszą 60 do 72% tego najniższego minimum egzystencji, jakie oblicza Główny Urząd Statystyczny, skłania nas do zdecydowanego domagania się od Rządu ustawowego regulowania minimum płac.</u>
<u xml:id="u-39.11" who="#MarianMilczyński">Długotrwałe bezrobocie i ponad wszelką możliwość niskie place uważamy za podstawowe warunki komunizmu, który może zagrażać Państwu. Nie usunie się tego środkami wyłącznie policyjnemi bez gruntownej zmiany na lepsze warunków życia klasy pracującej.</u>
<u xml:id="u-39.12" who="#MarianMilczyński">Co się tyczy ustawodawczej działalności! Ministerstwa Pracy, to trudno o niej coś powiedzieć, ponieważ pomimo uprawnień Rządu do dekretowania — literalnie nic się do tej pory nie ukazało. Rząd wycofał w roku ubiegłym nawet daleko posunięte projekty ustaw np. o inspekcji pracy, ale nic w zamian nie dał.</u>
<u xml:id="u-39.13" who="#MarianMilczyński">Spoczywają spokojnie ustawy procederowe górnicze na Górnym Śląsku, w pewnych powiatach brak sądów przemysłowych. A gdzież jest ustawa ubezpieczająca na starość i niemoc.</u>
<u xml:id="u-39.14" who="#MarianMilczyński">Dowiadujemy się wprawdzie co pewien czas z „Robotnika” tego lejborganu p. Ministra Pracy, że przygotowane są projekty różnych ustaw, ale nie są one dawane do zaopiniowania nawet związkom zawodowym z wyjątkiem oczywiście bliskich sercu p. Ministra...</u>
<u xml:id="u-39.15" who="#MarianMilczyński">Przepraszam, chcę być ścisłym: zwrócono się niedawno po raz pierwszy i do nie miłych p. Ministrowi związków zawodowych, ale właśnie o wydanie opinii, jak liberalnie łamać ustawę o czasie pracy co do przerw obiadowych.</u>
<u xml:id="u-39.16" who="#MarianMilczyński">P. Minister innych organizacji! poza jemu najbliższą — nie widzi i, nie uznaje. Partyjność jego rządów przekroczyła już wszelką granicę nawet przyzwoitości. Przykładów mogę przytoczyć wiele: czy to wielce oryginalny sposób powołania konferencji pracy, czy to organizowanie w porozumieniu z p. wicepremierem komisji opiniodawczej, zwanej „Komisją towarzysza Ziemięckiego”, gdzie na 16 członków powołano tylko 8, t. j. 50% czystej wody towarzyszy, czy wreszcie komisji ankietowej, gdzie na 8 przedstawicieli robotniczych związków zawodowych powołano tylko 5 t. j. 63% towarzyszy. W ostatnich dniach przybył jeszcze jeden przykład, jakiego praktyka parlamentarna do tej pory nie znała. Mianowicie p. Żuławski, poseł na Sejm, został mianowany komisarzem Kasy Chorych w Chrzanowie, a wiec urzędnikiem państwowym podległym p. Ministrowi Pracy. Tego jeszcze nie było. Ciekawi nas bardzo jak p. Minister, oraz zainteresowany poseł, godzą tę oryginalną nominację z postanowieniami art. 17 Konstytucji.</u>
<u xml:id="u-39.17" who="#MarianMilczyński">Odnosi się wrażenie, że p. Minister niema nic innego do roboty, jak dawanie coraz nowego i żywszego dowodu swej partyjnej solidarności. A szkoda, bowiem szereg spraw bardziej ogólnego i poważnego znaczenia czeka na załatwienie.</u>
<u xml:id="u-39.18" who="#MarianMilczyński">Ustawodawstwo społeczne jest łamane w dalszym ciągu i pomimo oświadczeń i p. wicepremiera i p. Ministra Pracy, nic się nie robi., aby zmusić łamiących prawo do jego przestrzegania.</u>
<u xml:id="u-39.19" who="#MarianMilczyński">10-godzinny dzień pracy w ciężkiem przemyśle na Górnym Śląsku nęka 90% robotników. Ba — słynni ze złamania zasady ośmiogodzinnego dnia pracy Niemcy w swej części Górnego Śląska wprowadzili już w koksowniach i przy wielkich piecach 8 godzin dziennie, a tymczasem u nas na polskim Górnym Śląsku pepesowski minister zmusza naszych robotników w tychże działach do pracy 10 godzinnej. Tak postanowił poprzedni pepesowski minister p. Sokal, tolerował to minister Ziemięcki, tak każę dzisiejszy p. minister Jurkiewicz.</u>
<u xml:id="u-39.20" who="#MarianMilczyński">Leży odłogiem odwieczne pole utworzenia jednolitego kodeksu pracy, utworzenia zamiast partyjnych komisyjek, Izby pracy, leży odłogiem szereg ustaw, których brak dotkliwie odczuwa klasa pracująca i które wymienialiśmy i wymieniamy przy każdej sposobności.</u>
<u xml:id="u-39.21" who="#MarianMilczyński">Nie możemy się też zgodzić ze stanowiskiem zajętem przez p. ministra na konferencji pracy, że ubezpieczenia od inwalidztwa i starości dla fizycznych pracowników mogą być wprowadzone w b. zaborze rosyjskim i austriackim dopiero za 10 lat.</u>
<u xml:id="u-39.22" who="#komentarz">(Minister Jurkiewicz: Tego nie powiedziałem)</u>
<u xml:id="u-39.23" who="#MarianMilczyński">Ja stwierdzam, że takie oświadczenie było na konferencji pracy, Panie Ministrze. Kategorycznie domagać się będziemy o wiele prędzej unifikacji dzielnic i pod tym względem. Albowiem nie będziemy biernie przyglądali się temu, jak przemysłowcy wyrzucają na bruk inwalidów pracy, którzy częstokroć po 30 łat pracowali w danym zakładzie pracy, bez żadnego odszkodowania, bez żadnego zabezpieczenia. P. Minister zna przecież doskonale sprawę inwalidów zagłębia krakowskiego i biebrzanowskiego, w której to sprawie interweniowałem u niego. Sprawa ta do dzisiejszego dnia nie jest załatwiona i ci ludzie w liczbie około 1.500 czekają na załatwienie z ministerstwa. Czy p. Minister uprzytamnia sobie jakie cudowne odmłodzenie ogółu pracowników fabrycznych osiągnęliby przemysłowcy, gdyby im pozostawiono wolną rękę jeszcze na lat 10 w wyrzucaniu na bruk inwalidów pracy?</u>
<u xml:id="u-39.24" who="#MarianMilczyński">Komisja Budżetowa z własnej inicjatywy podwyższyła preliminowany przez Ministerstwo Pracy kredyt na opiekę nad emigracją o 350.000 zł, chcielibyśmy, aby ten fundusz był użyty w sposób właściwy i obiektywny, przedewszystkiem na opiekę nad wychodźtwem do Francji, na należyte zmontowanie szkół i ochron, oraz na opiekę kulturalno-oświatową.</u>
<u xml:id="u-39.25" who="#MarianMilczyński">Dziwią nas te ustawiczne eskapady celem poszukiwania i badania nowych terenów dla emigracji zamorskiej, albo badanie już zbadanych terenów. Wciąż słyszymy o wysyłaniu delegatów do Brazylii, Meksyku, to znowu Tunisu czy Algieru. Czy nie byłoby bardziej właściwem, wobec ograniczonych środków materialnych i. braku odpowiedniego aparatu organizacyjnego — ograniczyć się do tych terenów, które już się okazały najbardziej przydatnemi dla naszej emigracji zamorskiej, jak Brazylia j Kanada, gdzie należałoby ześrodkować całkowity wysiłek, niż rozpraszać się na poszukiwania nowych terenów Wreszcie chcę zwrócić uwagę na rok rocznie powtarzające się zjawisko — masowe wymawianie pracy robotnikom rolnym. Pozwolę sobie przytoczyć statystykę zebraną przez Związek Robotników Rolnych Zjednoczenia Zawodowego Polskiego. Otóż wydano t. zw. terminatek tylko członkom wymienionego Związku w województwach poznańskiem i Pomorskiem, w roku 1924 —8809, w tem robotnikom ponad lat 50 — 1140, w roku 1925 — 14.625, w tem robotnikom ponad lat 50— 1750, w r. 1926 — 11.131, w tem robotnikom ponad lat 50 — 1.426, w r. 1927— 10.422, w tem robotnikom ponad lat 50 — 1355 terminatek. Statystyką powyższą nie są objęci robotnicy niezorganizowani.</u>
<u xml:id="u-39.26" who="#MarianMilczyński">W jakim celu to się robi.</u>
<u xml:id="u-39.27" who="#komentarz">(P. Ossowski : Teraz na nas.)</u>
<u xml:id="u-39.28" who="#MarianMilczyński">Tak — Panie p. Ossowski, czy po to, aby szerzyć ferment w masach? Przestrzegamy naszych obszarników, że kto sieje wiatr, ten zbiera burzę. A Rząd wzywamy do wejrzenia w tę sprawę.</u>
<u xml:id="u-39.29" who="#MarianMilczyński">Partyjnictwo p. Ministra Pracy doszło do tego stopnia, że urzędnicy ministerstwa, pewni swej bezkarności, stosują teror w, kasach chorych wobec funkcjonariuszy i Związków Zawodowych nieklasowych. Tak np. urzędnik okręgowego urzędu ubezpieczeń w Warszawie, niejaki p. Dagnan przy wyborach do kasy chorych w Kielcach, stosował teror do Związków Zawodowych Z. Z. P. i. żądał od nich by wypowiedziały się za secesjonistami z N. P. R. Komisarz kasy chorych w Tomaszowie Wcisło, dorwawszy się do rządów w Kasie, zwalnia pracowników należących ideowo do N. P. R„ podając jako powód oficjalny redukcję, natomiast wyrażając się do osób zaufanych, że powyrzuca wszystkich enperowców z tomaszowskiej kasy chorych. Czyż Ministerstwo Pracy pod rządami pp. Sokalów i Jurkiewiczów doszło do takiego upadku...</u>
<u xml:id="u-39.30" who="#komentarz">(Minister Pracy i Opieki Społecznej p. Jurkiewicz: A w Poznaniu jak jest?)</u>
<u xml:id="u-39.31" who="#MarianMilczyński">... będziemy mieli okazję o Poznaniu i o przyjaciołach p. Ministra w Poznaniu mówić.</u>
<u xml:id="u-39.32" who="#komentarz">(P. Minister Jurkiewicz: Proszę.)</u>
<u xml:id="u-39.33" who="#MarianMilczyński">Pomówimy sobie jeszcze o tem, Panie Ministrze.</u>
<u xml:id="u-39.34" who="#MarianMilczyński">Czyż Ministerstwo Pracy pod rządami pp. Sokalów i Jurkiewiczów doszło do takiego upadku, że stało się narzędziem teroru partyjnego i wprost nikczemnych represji, nie cofających się przed wyrzuceniem na bruk...</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#IgnacyDaszyński">Panie Pośle, czy to jest pisane, czy to jest mówione? Pan używa właśnie najsilniejszych wyrażeń na zimno napisanych. Jeżeli Panu pozwoliłem na czytanie, to niechże Pan będzie łaskaw się stosować do słowa czytanego i nie używać takich wyrazów, za które muszę Pana przywoływać do porządku. Na zimno nie można lżyć.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#MarianMilczyński">Wyrzucono np. pracownika Fugla z tomaszowskiej kasy chorych.</u>
<u xml:id="u-41.1" who="#MarianMilczyński">A zlikwidowanie stanowiska wiceministra w Ministerstwie Pracy ze względów rzekomo oszczędność przy jednoczesnem utworzeniu nowego Ministerstwa, drugiego wiceministra w Ministerstwie Spraw Wojskowych, czyż nie jest wymownym dowodem poniżania resortu pracy przez Rząd obecny? Czyż nie jest dowodem nie cofających się przed niczem rugów partyjnych i bezprzytomnej zemsty politycznej?</u>
<u xml:id="u-41.2" who="#MarianMilczyński">Do p. Ministra Pracy, kiedyś zdolnego urzędnika ministerstwa, dziś będącego na fotelu ministerialnym tylko narzędziem wstrętnego partyjnictwa, nie mamy zaufania i dlatego stawiamy wniosek, o skreślenie w dziale 1 w § Iz uposażenia 100 zł.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Holder-Eggerowa.</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#MariaHolderEggerowa">Wysoki Sejmie! W dyskusji nad budżetem Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej pragnę zająć się specjalnie działem VI, mianowicie sprawą opieki społecznej, która z tej Wysokiej Trybuny tak mało była uwzględniana. Świadczy to o niedostatecznem zainteresowaniu sprawą opieki społecznej nie tylko tu, w tej Wysokiej Izbie, ale wogóle w całym kraju.</u>
<u xml:id="u-43.1" who="#MariaHolderEggerowa">Niedostateczność sumy 58.182.124 zł wskazywana już przez poprzednich mówców, świadczy właśnie o braku zrozumienia potrzeb dziś tak bardzo aktualnych i palących w całym kraju w dziedzinie opieki społecznej. Jednakże rozumiemy, że równowaga budżetowa musi być zachowana, i musiała ona dyktować także tę niedostateczną sumę, która została w budżecie naszym na r. 1927/28 przewidziana. Jednak pragnęłabym zwrócić uwagę na pewną nierównomierność poszczególnych pozycji w budżecie. Szczególnie w tym resorcie, o którym mówić pragnę.</u>
<u xml:id="u-43.2" who="#MariaHolderEggerowa">Jeżeli z tej sumy, preliminowanej na r. 1927/28 w wysokości, 58.182.124 zł potrącimy sumę 34 milionów na fundusz bezrobocia, następnie 4.732.138 zł. na wydatki administracyjne w centrali, a także w poszczególnych urzędach w kraju, to na świadczenia socjalne pozostaje suma 19.699.986 zł. Tu jednakże z tytułu obowiązujących ustaw, a więc na wszelkie ubezpieczenia społeczne, jak kasy chorych, dopłata do ubezpieczeń inwalidzkich, renty górnicze i inne, przypada suma 7.568.000, a na opiekę nad inwalidami wojennymi, a więc leczenie i protezowanie mamy sumę 2.448.486 i oprócz tego 71.700 zł na weteranów wojennych. Jeżeli zestawimy te sumy, to widzimy, że ściśle na cele opieki społecznej pozostaje zaledwie suma 8.608.000, z czego lwią cześć, a więc 6.000.000 zabiera sprawa opieki nad dziećmi i nad młodzieżą, tak że 2.608.000 zł pozostaje na wszystkie inne działy opieki społecznej. Z tych 6 milionów na dzieci suma 5.200.000 zł przeznaczona jest na zakłady zamknięte opieki nad dziećmi, utrzymywane częściowo przez instytucje prywatne, samorządowe lub inne organizacje społeczne. 800.000 złotych przeznaczone jest na pozostałe działy opieki. Wiemy, że w kraju zakładów opiekuńczych dla dzieci mamy 971, w nich dzieci 47.050, a więc oprócz liczby dzieci, o której mówiłam, 15.000 osób jeszcze poza dziećmi i młodzieżą, a wiec — starcy, kaleki, upośledzeni i t. dl., korzysta z zamkniętych opiekuńczych zakładów, zawartych w tej sumie.</u>
<u xml:id="u-43.3" who="#MariaHolderEggerowa">Widzimy, że wszystkie te sumy świadczą o niedostateczności opieki społecznej w Państwie, o małem zrozumieniu konieczności wzmożenia tej opieki i wykonania w myśl obowiązujących ustaw o opiece społecznej tych szerokich zadań, które najzupełniej dzisiaj jeszcze nie są uwzględnione. Szereg smutnych cyfr i bardzo ponurych obrazów można byłoby Wysokiej Izbie przedstawić, gdyby nie ograniczony czas, którym rozporządzam.</u>
<u xml:id="u-43.4" who="#MariaHolderEggerowa">Wiemy, że śmiertelność wśród dzieci na skutek ciężkich warunków ekonomicznych kraju bezwzględnie się wzmaga, wiemy, że przestępczość wśród dzieci i nieletnich wzrasta w przerażający sposób. Wiemy, że brak pracy, brak możności znalezienia warsztatu pracy i zarobku popycha setki tysięcy młodych dziewcząt, przybywających do miasta, na dno nędzy moralnej, na dno upadku moralnego. Są to wszystko rzeczy świadczące o niedostatecznem zrozumieniu tej opieki przez ciała samorządowe, które przedewszystkiem są do tego powołane, do zrozumienia całej doniosłości tej akcji. Jednakże art. 103 Konstytucji wyraźnie gwarantuje opiekę nad dziećmi i młodzieżą, nad masami opuszczonych, zaniedbanych sierot, które powinny korzystać z pomocy publicznej, czy to państwowej, czy częściowo ciał samorządowych. Akcja opiekuńcza w tym kierunku jest minimalna. Ofiarność społeczeństwa, tworząca dawniej rozmaite organizacje opiekuńcze, filantropijne, zmalała z powodu zubożenia społeczeństwa. Widzimy więc, że w tym kierunku potrzeba gruntownej reformy, aby zadość uczynić palącym potrzebom tych najbiedniejszych.</u>
<u xml:id="u-43.5" who="#MariaHolderEggerowa">W normalnych warunkach liczy się, że 1% ogólnej ilości mieszkańców, to są ci, którzy potrzebują pomocy Państwa lub organizacji społecznych. W Niemczech ten odsetek dochodzi do 2%. My, gdybyśmy przyjęli za minimum 1% ód ogólnej ilości mieszkańców, widzimy, że biorąc za podstawę 28 milionową naszą ludność, mielibyśmy w Państwie 280.000 osób, potrzebujących tej opieki. Tymczasem, z tej opieki w zakładach czy to dzieci, czy kalek korzysta w Państwie naszem zaledwie 62.000 osób, nie licząc w tem inwalidów wojennych i weteranów, korzystających ustawowo ze świadczeń państwowych. Tymczasem warunki, które się wytworzyły w kraju, wzrost bezrobocia, wzrost drożyzny, szerzenie się chorób wśród dzieci, przerażający wzrost gruźlicy, jaglicy i innych chorób, następnie to wszystko poprzednio wymienione przezemnie, a więc wzrost przestępczości, wzrost upadku moralnego wśród dziewcząt wymaga zapoczątkowania akcji, któraby była jednolita w całym kraju, któraby objęła cały kraj pewnym systemem, pewnym planem. Tu trzeba zaznaczyć, że zrozumienie wielkiej doniosłości akcji zapobiegawczej w dziedzinie opieki społecznej bezwzględnie musi być rozbudzone przedewszystkiem w samem społeczeństwie. Mówi się już o skutkach leczenia tego zła, ale nie docieka się źródeł jego, nie widzi się skąd to zło płynie. Jeżeli nie doprowadzimy do planowej, systematycznej akcji dla zapobiegania szerzeniu się chorób i przestępstw, to zamiast budować przytułki, schroniska, zakłady wychowawcze tych instytucji, które akcję zapobiegawczą winny w kraju poprowadzić, będziemy musieli budować zakłady więzienne, domy poprawcze dla dzieci zaniedbanych, i szpitale dlatego, że ten wzrost śmiertelności i chorób, który szerzy się najwięcej wśród dzieci i młodzieży, będzie wymagał tych zakładów. Będą to ciężary dla Państwa daleko większe, niż gdybyśmy prowadzili celową akcję zapobiegawczą.</u>
<u xml:id="u-43.6" who="#MariaHolderEggerowa">Oczywiście nie będę mówiła o przyczynach, które się na to złożyły, że taki smutny stan rzeczy się wytworzył, wiem tylko jedno, że przyglądając się budżetom naszych ciał samorządowych. widzimy tę szaloną nierównomierność, jaka jest w poszczególnych budżetach czy to związków powiatowych, czy rad miejskich na akcję społeczną. Jeżeli uderza nas statystyka, przeprowadzona, w 1925 r., że niektóre wydziały powiatowe łożyły r/a akcję społeczną 1 grosz na głowę ludności, gdy w Innych dochodziło do 70 gr. na igłowe ludności, to w miastach ten. stosunek jest jeszcze gorszy, bo są miasta, które na cele opieki społeczne! wydawały 4 grosze, podczas gdy w innych, oczywiście większych, sumy te dochodziły do 10 zł. a jeszcze w innych, jak np. w Warszawie do 11 zł na głowę. Świadczy to o tej nierównomierności i bezplanowości, jaka jeszcze istnieje w naszych ciałach samorządowych, a także o braku kontroli i nadzoru, które bezwzględnie te ujemne skutki dotychczasowej gospodarki samorządowej muszą usunąć.</u>
<u xml:id="u-43.7" who="#MariaHolderEggerowa">Rozumiemy to, że ustawa o funduszach komunalnych, niewystarczająca na zaspokojenie całego ogromu potrzeb naszych gmin miejskich i wiejskich, w znacznej mierze przyczynia się do tego, że opieka społeczna nie może być dostatecznie wykonana. Ale ta nierównomierność obciążenia świadczeniami na cele opieki społecznej dowodził bezwzględnie potrzeby jakiejś akcji, któraby to ujednostajniła, data jakiś program, jakiś plan, jakiś kierunek całej akcji w dziedzinie opieki społecznej. Oczywiście, że zaniedbania tego należy szukać w niezrozumieniu doniosłości całej akcji, Pragnęłabym rzucić myśl, że ponieważ ustawa o opiece społecznej w znacznej mierze przerzuca ciężar jej na ciała samorządowe, że ponieważ ta ustawa dotąd po pierwsze, dla niedostatecznego zrozumienia ważności tej sprawy, a następnie z braku koniecznych funduszów, nie może być wykonywana, uważam, że Departament Opieki! Społecznej, który ściśle jest związany z wykonywaniem ustawy o opiece społecznej i z temi wszystkiem i dodatkowemi ustawami, które jeszcze mają być opracowane, powinien być przeniesiony do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, aby tam w ścisłem porozumieniu z Departamentem Samorządowym Całą tę akcję prowadzić. Ile razy Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej zwracało się do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, właśnie z pewnym programem, to nigdy nie spotykało tam zrozumienia. Sądzę więc, że gdyby ten departament był przy Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, to akcja ta łatwiej dałaby się unormować.</u>
<u xml:id="u-43.8" who="#MariaHolderEggerowa">Teraz chciałabym jeszcze wspomnieć o naszem ustawodawstwie. Niedostateczne ustawodawstwo z dziedziny specjalnie opieki społecznej jest może przyczyną tego, że sprawa nie jest dotychczas w kraju uregulowana i zrozumiana. Dopóki nie będziemy mieli tych form prawnych, nie możemy liczyć na to, że sprawa ta pójdzie normalnym trybem i że będą mogły powstać niezbędne organizacje.</u>
<u xml:id="u-43.9" who="#MariaHolderEggerowa">Rada Opieki Społecznej na posiedzeniach, które się odbyły w marcu i w grudniu ub. roku już zajęła się częściowo temi sprawami, rozważyła je i przyjęła ustawy o opiece nad nieletniemi i o macierzyństwie, ustawę o zwalczaniu włóczęgostwa i żebractwa, ustawę o organach samorządowych opieki społecznej i przyjęła zasady ustawy o zwalczaniu nieobyczajności publicznej i chorób wenerycznych, opracowane przez komitet zwalczania handlu kobietami i dziećmi. Jestem przekonana, że gdyby nam się udało te trzy zagadnienia opieki nad nieletniemi, zwalczania nieobyczajności. włóczęgostwa i żebractwa w drodze tych ustaw, które są już projektowane załatwić, przez równomierne obciążenie samorządu, nie jedna sprawa, która nas dzisiaj żywo, jako organizm społeczny dotyka, byłaby załatwiona. Zatrważający wprost stan tych rzeczy, ściśle związany z brakiem opieki społecznej, więc demoralizacja młodzieży, przestępczość, choroby, które naszą młodzież dziesiątkują, wszystko to byłoby załatwione i to będzie krokiem naprzód, ażeby nas zbliżyć do państw kulturalnych zachodu, ażeby stworzyć pozory chociażby kulturalnego państwa, jeżeli potrafimy przez wprowadzenie tych ustaw i unormowanie tych spraw u nas cokolwiek ten stan naprawić, jeżeli przeprowadzimy te ustawy, które przewidują jako akcie przedewszystkiem zapobiegawczą tworzenie zakładów wychowawczych i poprawczych, jako też domów pracy. Musimy sobie powiedzieć, że gdybyśmy mogli stopniowo chociażby te instytucje u nas tworzyć, to bezwzględnie duży krok byłby zrobiony naprzód. Wierni, że Departament Opieki Społecznej opracował program, rozłożony na 5 lak rozbudowy tych instytucji. Mam wrażenie, że nie byłoby to zbyt Wielkiem obciążeniem nawet naszych samorządów, gdyby równomiernie, właśnie przy pomocy związków komunalnych, a w przyszłości celowych związków wojewódzkich, ta akcja była ułożona i planowo przeprowadzona. Oczywiście, że trudności finansowe na razie powstrzymują zorganizowanie tej akcji. Jednakże mam wrażenie, że dałoby się przy pomocy istniejących instytucji, jak np. funduszu oszczędnościowego 5 Kas Chorych urządzić takie instytucje, jak przychodnie przeciwgruźliczne lub stacje opieki nad dzieckiem. Te fundusze muszą iść na naprawdę celową prace, zapobiegającą szerzeniu się chorób, a nie na inne, nieraz bardzo nieużyteczne, cele. Stowarzyszenia ubezpieczeń społecznych mogłyby również część swoich oszczędności pożyczać ciałom samorządowym na rozbudowę tych instytucji.</u>
<u xml:id="u-43.10" who="#MariaHolderEggerowa">Tyle w sprawie tych ustaw. W rezolucjach, które będę miała zaszczyt zgłosić, będzie jeszcze mowa o tych ustawach, które pragnęłabym, aby jak najprędzej były opracowane i przygotowane.</u>
<u xml:id="u-43.11" who="#MariaHolderEggerowa">Następnie parę słów chciałabym poświęcić opiece nad naszem wychodźtwem. Chcę mówić przedewszystkiem o Francji, która dziś skupia koło pół miliona naszych emigrantów, opieka nad którymi jest nie wystarczająca. Jeżeli Urząd Emigracyjny zdołał przeprowadzić to. że każdy nasz transport do Francji jest konwojowany, to jednak z chwilą przybycia do Francji opieka ta się kończy, konwojenci, nie mają już dostępu do obozu, a bezwzględnie obóz w Tul, gdzie dzisiejsza nasza emigracja przybywa, domaga się reform i ustalenia uprawnień naszych konwojentów. To koniecznie należy przy układach naszych emigracyjnych z rządem francuskim wziąć pod uwagę. Obecnie wiemy wszyscy, że wzrost bezrobocia we Francji szerzyć się zaczyna i dotyka przedewszystkiem naszą emigrację, szczególnie nasze dziewczęta, które tam idą, jako służba domowa.</u>
<u xml:id="u-43.12" who="#komentarz">(P. Cieplak: I wracają w opłakanych warunkach.)</u>
<u xml:id="u-43.13" who="#MariaHolderEggerowa">Tak jest. A więc opieka dla tych, którzy są pozbawieni pracy we Francji, jest naszym pierwszym obowiązkiem. W tym celu powinien powstać w Paryżu Dom Polski, któryby był ogniskiem polskiem dla całej emigracji. Wiemy, że jest taka inicjatywa i że taki poziom Polski ma powstać, ale kiedy to się da zrealizować z powodu braku środków — trudno powiedzieć. W każdym razie wiemy także, że szeregi tych powracających, o których mówi p. Cieplak, wzrastają, że powracają do kraju rozbite moralne, chore, wynędzniałe i moralnie złamane. Tu należy się domagać i zagwarantować sobie w układach emigracyjnych z państwami imigracyjnemi, które przy werbowaniu na emigrację naszych robotników przeprowadzają bardzo dokładna selekcję i biorą tylko najzdrowszych ii najsilniejszych ludzi, odpowiedzialność materialną przedsiębiorstw angażujących naszych robotników.</u>
<u xml:id="u-43.14" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje wicemarszałek Zwierzyński)</u>
<u xml:id="u-43.15" who="#MariaHolderEggerowa">Dalej wielką bolączką naszego wychodźtwa jest brak i niemożność otrzymania różnych koniecznych dokumentów, szczególniej przy zawieraniu ślubów i stwierdzaniu obywatelstwa. Te trudności muszą być usunięte, bo doprowadzają do rozgoryczenia wśród naszego wychodźtwa i staja się powodem życia na wiarę wobec niemożności otrzymywania dokumentów.</u>
<u xml:id="u-43.16" who="#MariaHolderEggerowa">Dalej należałoby domagać się, ażeby taryfy konsularne, chociaż już częściowo dla robotników obniżone, a jednak nierównomiernie pobierane, były jednolicie Ułożone i w tym celu należałoby specjalne Instrukcje wydać. Inicjatywa w tym względzie musi wyjść od naszego Urzędu Emigracyjnego.</u>
<u xml:id="u-43.17" who="#MariaHolderEggerowa">W dziedzinie opieki, moralnej widzimy jeszcze większe braki. Wiemy, że wychodźtwo nasze w obcych krajach przedewszystkiem w obcem zupełnie otoczeniu, zwraca się do źródeł tych, z których zawsze czerpało swoje zasady moralne, to jest do religii. Znamy przykłady i wiemy z doświadczenia, że w Ameryce, gdzie kilka milionów naszego wychodźtwa żyje, tam Obywatele ze swych najdrobniejszych oszczędności, z groszy budowali kościoły, ażeby mieć oparcie moralne w tym kościele i ażeby tą drogą łączność z krajem przez religię utrzymać. Ten brak posług duchownych we wszystkich krajach emigracyjnych naszych się odczuwa. We Francji, jest u kilku księży, bardzo często narzekania spotykamy, że brak księży polskich, że brak nabożeństwa polskiego, spowiedzi, brak spowiednika-Polaka bardzo się daje odczuwać naszemu wychodźtwu. Te same narzekania słyszałam w Danii, to samo jest w Niemczech. Musimy zapewnić tę opiekę duchowną naszemu wychodźtwu i na te cele w budżecie Ministerstwa Oświecenia musimy znaleźć środki. Jako przykład możemy podać Francję, która we wszystkich swoich osiedlach zagranicznych dba jednak o to, ażeby jej emigranci mieli opieką duchowną. Bież względu na to, jaki był gabinet francuski, chociażby najbardziej radykalny, zawsze na to środki miał i tę opiekę duchowną swemu wychodźtwu stale zapewniali.</u>
<u xml:id="u-43.18" who="#MariaHolderEggerowa">Dział opieki nad dziatwą na wychodźctwie jest zupełnie zaniedbany. Musimy domagać się wprowadzenia ochron i szkół dla dzieci z jeżykiem wykładowym polskim, musimy domagać się zwiększenia liczby nauczycieli, bo to jest jedyny sposób ratowania naszej emigracji od wynarodowienia. Ody się kto zetknął gdziekolwiek z emigracją polską, czy w Danii, czy we Francji, czy w Niemczech, ten widział, jak szczególnie młodzież nasza jest podatna do wynarodowienia. Dalej musimy żądać, ażeby charakter szkół był wyznaniowy, bo Konstytucja. nasza zapewnia nam ten charakter dla szkół, więc i na obczyźnie dla naszego wychodźtwa musimy się tego domagać.</u>
<u xml:id="u-43.19" who="#MariaHolderEggerowa">Następnie, co do oświaty pozaszkolnej. należy dążyć do popierania tych organizacji, które już istnieją, szczególnie we Francji, gdzie sokolstwo i harcerstwo odgrywa najwybitniejszą role w życiu naszej emigracji. Niedawno ukazały się wiadomości w naszej prasie, że na cele przeszkolenia wojskowego i wychowania fizycznego drogą pośrednią od Rządu Towarzystwo Emigracyjnie uzyskało dość znaczną sumę wszechmiar niewskazaną, wywołałoby to niechęć i rozgoryczenie wśród! emigrantów. którzy mając swoje organizacje sokolstwa, i Harcerstwa, bardzo niechętnie widzieliby tam tworzenie nowych organizacji. Dlatego pragnęlibyśmy otrzymać wyjaśnienia od Rządu, jakim organizacjom sumy te imają być powierzone.</u>
<u xml:id="u-43.20" who="#MariaHolderEggerowa">Następnie opieka lekarska. Wiemy, że z inicjatywy Rządu powstała klinika lekarska, jest opieka lekarska nad polskimi robotnikami, ale n jest ety lekarzami nie są Polacy, tylko Francuzi i możemy sobie wyobrazić, jak cierpi na tem robotnik polski oraz jego rodzina, nie znając języka francuskiego, nie mogąc dojść do porozumienia z lekarzem i nie zawsze wskutek tego mogąc korzystać z pomocy lekarskiej. A więc należy domagać się. aby nasi lekarze, Polacy, mieli prawo sprawowania zawodu lekarskiego we Francji.</u>
<u xml:id="u-43.21" who="#MariaHolderEggerowa">O emigracji sezonowej do Niemiec wiemy, że jeszcze w roku ubiegłym ajenci niemieccy, którzy rekrutowali na sezonową pracę naszych włościan, ogromnie ich wyzyskiwali Należałoby także domagać się, aby rekrutacja do Niemiec była prowadzona wyłącznie przez Urzędy Pośrednictwa Pracy. Następnie należałoby dążyć do ułatwienia wszelkich formalności, związanych z naszą emigracją sezonową. Formalności te nieraz utrudniają zdobycie pozwolenia na wyjazd i nieraz całemi dniami robotnicy czekają przed urzędem, zanim te sprawy zostaną załatwione. To są rzeczy. Wtóre bezwzględnie wymagają naprawy.</u>
<u xml:id="u-43.22" who="#MariaHolderEggerowa">Następnie należy domagać się, aby przy układach zapewnić opiekę i równe traktowanie naszej emigracji sezonowej w Niemczech pod względem ubezpieczeń społecznych. Wiemy, że z tych funduszów, na które nasi emigranci płaca w Niemczech, nie otrzymują żadnego zasiłku w razie utraty pracy. Renty nie są również zabezpieczane. Odbywa się planowe wydalanie co roku rodzin naszych emigrantów z rubieży wschodnich co to, aby tam element polski osłabić. Chcielibyśmy wiedzieć, jak Rząd na to zareaguje i co się robi, aby naszych emigrantów w Niemczech otoczyć opieką.</u>
<u xml:id="u-43.23" who="#MariaHolderEggerowa">Widzimy w budżecie naszym na rok 1927 sumę 750.000 zł na opiekę nad naszem wychodźtwem. Pragnęlibyśmy mieć gwarancję, że suma ta będzie celowo użyta, przedewszystkiem na ochronę naszej emigracji! przed wynarodowieniem i na to, aby zapewnić zdrowie moralne i fizyczne naszemu wychodźtwu, bo te rzeczy wymagają czujności naszego społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-43.24" who="#MariaHolderEggerowa">Jeszcze raz stwierdzam, że sprawa opieki społecznej jest stale bagatelizowana, niema dostatecznego zrozumienia, a jednak uważam, że obecne warunki wymagają, żebyśmy baczniejsza uwagę zwrócili na jej znaczenie. Powtarzam!, że na te objawy naszego życia społecznego, jak zwiększenie przestępczości, zbrodniczości, upadku moralności, a nawet upadku zdrowotności wśród dzieci, bezwzględnie musimy zwrócić uwagę. Nie zapominajmy o przykładzie Rosji, gdzie te setki tysięcy dzieci, jak dzikie zwierzęta zalegają ulice Moskwy i Petersburga i są żywym przykładem małego zainteresowania się społeczeństwa tymi, którzy opieki potrzebują. Tutaj w imieniu zasad miłości chrześcijańskiej musimy zająć się tą sprawą, w naszych samorządach rozbudzić inicjatywę i zrozumienie doniosłości tej sprawy, i nie tylko jak już mówiłam, dla zasad miłości chrześcijańskiej, ale w dobrze zrozumianym interesie państwowym, w interesie gospodarczym i moralnym Państwa, musimy tą dziedziną naszego życia się zająć. Oczywiście w rezolucjach, które przedstawię, znajdą wyraz te właśnie tendencje. Bezwzględnie będziemy musieli się domagać, żeby dostarczyć ciałom samorządowym środków na przeprowadzenie tej opieki społecznej. To są rzeczy konieczne, od których odstąpić nam nie wolno.</u>
<u xml:id="u-43.25" who="#komentarz">(Brawa i oklaski na prawicy.)</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#AleksanderZwierzyński">Głos ma p. Chwaliński.</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#PiotrChwaliński">Wysoki Sejmie! Nie zabierałbym głosu, gdyby tu pewni! lewicowcy nie byli rozdzierali obłudnie szat z powodu emigracji. Mam to nieszczęście, że mieszkam na granicy tych powiatów, gdzie emigracja sezonowa z całego województwa i z. większości Polski wychodzi do Niemiec i muszę powiedzieć, że Urząd Emigracyjny w tamtym roku nie uregulował tych rzeczy — no, ale to był okres krótszy — w roku obecnym wprawdzie już zawarł umowę 9 grudnia, lecz jeszcze do 3 lutego nie uregulował tych spraw z Ministerstwem Spraw Wewnętrznych, chociaż już w początkach stycznia było zapotrzebowanie do Niemiec. Jak wyglądało załatwianie tych paszportów i tych kart rejestracyjnych w ub. roku? Ludzie musieli chodzić dziesięć razy po 3 albo 4 mile z całego powiatu do starostwa, aby dostać kartę rejestracyjna. Za dawnych czasów urządzało się pielgrzymki do świętych miejsc, a dzisiaj z powodu takiej opieki Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej urządzą się pielgrzymki na to, żeby wyjechać za granicę dla zarobku. Przytaczam dowód. Emigranci z powiatu wieluńskiego wyjechali w liczbie 18.107 osób i w ekspozyturze Banku Polskiego w Praszce wymienili! milion marek niemieckich, zaś dwa razy tyle zostało wymienione u pośredników, którzy ich oszukiwali lub okradali. To jest dowód, jakie przywieźli kapitały, nie obciążają Państwa tak, jak bezrobotni. Ale zdaje silę, że w Polsce jest jedna zasada, że kto umie krzyczeć, urządzać rewolucje, temu się wszystko daje — mamy dowód: na Kaliszu — ale robotnikowi, który jest spokojny, któremu chodzi tylko o to, żeby dostał tę przepustkę, żeby mógł spokojnie pójść za granicę na zarobek. Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej, a zwłaszcza Urząd Emigracyjny, nic nie pomoże.</u>
<u xml:id="u-45.1" who="#PiotrChwaliński">Opieka społeczna w praktyce wygląda talk, że wysyła się delegatkę Urzędu Emigracyjnego, w dodatku nie na naszą stronę, lecz na stronę niemiecką, i kiedy wracają emigranci, to ona daje taką opiekę, że kupuje cukierki i rozdaje. Robotnicy śmieją się z tego — co to za opieka! Ale nie postarało silę Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej o to, żeby wybudować na tym kordonie jakiś gmach i kiedy wracają emigranci, to tam niema nic — rozrzuca się ich rzeczy pod gołem niebem, kiedy pada deszcz łub śnieg, tam muszą spać, łam przeprowadza się rewizję, tam się ich trzyma po kilka godzin, tam się wszystko tłoczy. A ja się pytam, ilu przechodzi przez zieloną granicę, gdzie się trzeba było wprost topić po pas w wodzie? Około 6000 przeszło w ten sposób. To jest opieka! To jest taka opieka, która określiłem już, gdy była mowa o opiece nad naszą emigracją we Francji, że to jest tak jakby kogoś rozebrać i puścić nago w pokrzywy! I do dziś, do 3 lutego ta sprawa nie jest uregulowana. Władzom centralnym, ministerstwu wydaje się, że ten. sam system, jaki jest przy emigracji do Francji, można, stosować i do Niemiec, a to jest błędne. Co bowiem jest dobre w Turcji, nie jest dobre w Niemczech, a co jest dobre we Francji, nie jest dobre w Polsce. A więc ministerstwo nic nie zrobiło.</u>
<u xml:id="u-45.2" who="#PiotrChwaliński">A jeszcze co gorsze, po tamtej stronie, po stronie Niemiec leżało po 5 czy 6 tysięcy robotników pod gołem niebem po 3, 4, 5 tygodni, i wtedy przychodzili Niemcy, nasil wrogowie i nakpiwali się. Ministerstwo nic tam nie zrobiło, Tylko dzięki energii starosty, który zrobił co było możliwe, wybudowaliśmy salę rewizyjną na to, żeby rewizja odbywała się w lokalu, a nie pod gołem niebem. Ministerstwo Pracy otrzymuje od sezonowych robotników około 125.000 dochodu, powinno wlec z tych dochodów postawić na tym odcinku jakiś barak, ażeby robotnicy nie leżeli pod gołem niebem, na niemieckiej stronie, lecz mieli pomieszczenie po naszej stronę. Zgłaszam wniosek do § 12, działu 6, a mianowicie, ażeby dochody zwyczajne, wynoszące 750.000 zł, powiększyć do 900.000 zł na to, ażeby te baraki zbudować.</u>
<u xml:id="u-45.3" who="#komentarz">(Brawa.)</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#AleksanderZwierzyński">Głos ma p. Heller.</u>
</div>
<div xml:id="div-47">
<u xml:id="u-47.0" who="#HerszLuzerHeller">Wysoki Sejmie! Jedną z wielu zagadek pomajowego okresu jest stosunek Rządu tego do problemu pracy, do postulatów warstw pracujących. Warstwy pracujące, które czy to czynem pomagały rewolucji majowej, czy to życzliwością i sympatią stanęły po stronie nowych czynników politycznych, spodziewały się nowej ery dla siebie w moralnie sanowanej Polsce. Sfery polityczne, które się chwyciły środkowi rewolucyjnych przeciw rozpanoszonej reakcji, widocznie zrozumiały, że t. zw. polskie stronnictwa demokratyczne nie podołają reakcji i że źródłem ich niemocy jest mylna taktyka kompromisów z szowinizmem i antysemityzmem politycznego i społecznego wstecznictwa. Dlatego też demokracja Żydowska i Żydowskie warstwy pracujące spodziewają się, że Rząd obecny zrozumie, że w swej walce z reakcją musi się oprzeć na demokracji i warstwach pracujących wszystkich narodowości zamieszkujących Republikę Polską.</u>
<u xml:id="u-47.1" who="#HerszLuzerHeller">Nowy Rząd wyraźnie oświadczył w swej mowie programowej, że zdobycze społeczne ludzi pracy nie będą naruszane. Tuż przed przewrotem majowym prawica coraz o twardej gotowała się do generalnego ataku na 8-godzinny dzień pracy, na najistotniejsze podstawy ustroju Kas Chorych i inne ustawy społeczne. Niebezpieczeństwo to chwilowo nie grozi. Ale ten sukces negatywny jest tylko słabą pociechą. Jesteśmy bowiem świadkami 2 objawów niweczących w praktyce nie tylko zdobycze pracowników, ale wprost podstawy lich głodowego żywota, t. j. rosnące znów bezrobocie i wciąż rosnąca drożyzna. Bezrobocie, które już się było zmniejszyło, zwłaszcza wśród robotników fizycznych do połowy — od grudnia znów stale wzrasta, przekraczając obecnie liczbę ¾ miliona łudzi. z których, wedle ostatniego zestawienia rządowego, nawet 1/2 nie jest ustawowo uprawnionych do pobierania zasiłków. Do tego należy doliczyć te wielkie rzesze robotników półbezrobotnych, bo pracujących tylko kilka dni w tygodniu. Jeszcze gorzej przedstawia się stosunek wśród pracowników umysłowych, wśród których bezrobocie stale wzrastało nawet w tak zwanych złotych miesiącach minionego półrocza. Nadomiar nieszczęścia zaledwie 6% bezrobotnych pracowników umysłowych korzysta z zasiłków Ustawowych, a 60% nie korzysta nawet z t. zw. zapomóg doraźnych. Wszyscy oni razem głodem trapieni lub zagrożeni na przyszłość, zastanawiają się nad tam i niepokoją się tem, że nie słyszą i nie widzą ze strony miarodajnych czynników żadnych realnych poczynań, w celu usunięcia lub złagodzenia przynajmniej tej strasznej plagi społecznej.</u>
<u xml:id="u-47.2" who="#HerszLuzerHeller">W każdym razie, aż do radykalnego załatwieniu tej sprawy, musimy domagać się załatwienia sprawy, którą podniosłem w zgłoszonym przezemnie dnia 27/3 1926 r. wniosku nagłym, aby przynajmniej rozszerzyć ubezpieczenie ustawowe od bezrobocia także na fizycznych i umysłowych pracowników, zajętych w mniejszych warsztatach, jak i na chałupników i samodzielnie pracujących rzemieślników, dla których zachodzą te same społeczne i gospodarcze przyczyny ubezpieczenia społecznego, jak dla najemnych pracowników. Jeżeli Rząd zajmie się nowelizacją ustawy, to powinien uwzględnić kilkakrotnie wysuwane żądania, aby w zarządach Funduszu Bezrobocia powiększyć ilość zastępców pracowników umysłowych, aby umożliwić zastępstwo Żydowskim pracownikom umysłowym, którzy stanowią chyba dość duży odsetek ogółu pracowników umysłowych w Polsce. We wniosku tymi podaję sposób usunięcia jedynej przeszkody, żądając pokrycia kosztów ubezpieczenia społecznego — przy tej, jak i przy wszystkich innych formach ubezpieczenia — przez Skarb Państwa, jeśli chodzi o małe warsztaty, zatrudniające 2–3 pracowników.</u>
<u xml:id="u-47.3" who="#HerszLuzerHeller">Drugim ważnym bardzo problemem, jest problem drożyzny, wobec której Rząd okazał się dość obojętnym. albo którą Rząd przez swoją politykę celną i wy wozową wyprost popierał. Nie chce omawiać problemu drożyzny, jako klęski i nieszczęścia dla szerokich warstw, zwłaszcza konsumentów miejskich ani wpływu drożyzny na zmniejszenie eksportu, a szczególnie na kurczenie się rynku wewnętrznego. Ważnem jest atoli, jakie Rząd ma stąd wyciągnąć konsekwencje prawne i ekonomiczne dla regulowania zarobków pracowniczych. Minimalne. a często i głodowe place za pracę najemną, wyrażające się w lipcu — w chwili załamania się żółtego — w stałej walucie, zmniejszyły się w tym czasie prawie do połowy nominalnej wartości. Jeżeli nawet uwzględnimy obliczenia Głównego Urzędu Statystycznego, który chyba nie kieruje się specjalną życzliwością dla interesów pracowników w konstrukcji wskaźnika drożyźnianego, to stwierdza on wzrost kosztów utrzymania o jakich 30%. Przyczem należy podkreślić, że niektóre artykuły spożywcze, jak chleb i mąka podrożały w tym roku o 60–70%, słonina i mięso o 100%. a kartofle o 300–400%: Tymczasem prawie wszędzie nie tylko nie nastąpiło podwyższenie płac, ale wprost przeciwnie, następuje redukcja płac nominalnych, zwłaszcza wśród czeladników rzemieślniczych i pracowników umysłowych — skutkiem szalejącego bezrobocia. Małe wyjątki były tylko w niektórych ośrodkach przemysłowych, gdzie w okresie ostatniej koniunktury zarobki wzrosły o 12–20% (przemysł metalowy I węglowy, łódzkie włókiennictwo). Dlatego musimy ponowić nasze żądanie z okresu dewaluacji, co do ustawowego wyrównania, jak i co do dalszego stosowania zwyżki płac odpowiednio do wskaźnika drożyźnianego. Najskromniejsze minimum egzystencji! musi być prawnie zapewnione.</u>
<u xml:id="u-47.4" who="#HerszLuzerHeller">Witamy pierwszy krok Rządu w tym kierunku w formie stworzenia Komisji Ankietowej. Ale chcę z tej wysokiej trybuny jeszcze raz zwrócić uwagę Rządu i Wysokiego Sejmu, że społeczeństwo Żydowskie składa się nie tylko z kupców, ale i z dziesiątek tysięcy ludzi pracy fizycznej I umysłowej, z setek tysięcy ciężko walczących o byt konsumentowi. Sfery te, reprezentowane w Sejmie w Kole Żydowskim przez Stronnictwo Pracy, Hitachdut, zmuszone dla celów wspólnej defenzywy przeciwko wojującemu antysemityzmowi i uciskowi polityczno-narodowemu do koalicji parlamentarnej z innemu Żydowskiemi sferami polityczno-gospodarczemi, musza mieć i swoje zastępstwo w tej Komisji Ankietowej. Koło Żydowskie jako całość nie może się zadowolić tylko delegatem, centrali kupców, Żydowskich I musi żądać drugiego zastępcy w Komisji Ankietowej dla Żydowskich sfer pracujących. Tak sarnio bezwzględnie żądamy zastępcy organizacji zawodowej Żydowskich pracowników w nowoutworzonej Komisji Opiniodawczej Pracy. Chcemy w tem miejscu zakomunikować oficjalnie Rządowi, że sprawy te mają dla nas. znaczenie zasadnicze i należą do postulatów gospodarczego i politycznego równouprawnienia żydów.</u>
<u xml:id="u-47.5" who="#HerszLuzerHeller">W związku z tem muszę wyrazić nasze niezadowolenie — żałuję, że niema chwilowo Pana Ministra, spodziewam się, że zastępcy zwrócą na to jego uwagę — niezadowolenie z wypadku, falki zaszedł ostatnio we Lwowie, gdzie zarząd Obwodowego Funduszu Bezrobocia we Lwowie do t. z w. Komitetu Doradczego przy rozdziale zapomóg nie dopuścił przedstawiciela centralnego związku zawodowego Żydowskich urzędników, prywatnych i żałuję, że Pani Minister mylnie widocznie poinformowany, swojem nazwiskiem to pokrył. Proszę Panów, ten centralny związek zawodowy jest organizacją, liczącą około 1.000 członków i jest jedyną faktyczną i żywą organizacją zawodowa pracowników umysłowych w mieście i okolicy. A zastrzegamy się kategorycznie przeciw motywom, podanym w pismach Zarządu Obwodowego (z dnia 28/7 26 r.) 51 Ministerstwa (z dnia 20. XI. 26 r.), które zapewne padło ofiarą tendencyjnych informacji. Pomijam okoliczność, że argumenty te są dosłownemu powtórzeniem słów organizacji konkurencyjnej, która nie przedstawiając żadnej realnej siły, ani znaczenia społecznego oprócz swych filmu i pieczątek, stała się nagle dla władz miarodajna dla oceny innych organizacji, zawodowych, których nie chce dopuścić do współpracy, by przez swój monopol wobec władz pokryć fikcyjność swej egzystencji! Pytam się, skąd to nierównomierne traktowanie przez Władze? Skąd nagle argumenty o ekskluzywnym narodowym charakterze Żydowskiej organizacji zawodowej w tyra samym czasie, gdy Rząd uznaje istnienie odrębnych polskich, ba nawet chrześcijańskich związków zawodowych? Nie jest tu miejsce na wyjaśnienie przyczyny powstania odrębnej Żydowskiej organizacji zawodowej i jej celów. Ale już teraz chciałbym zaznaczyć, że w odróżnieniu od innych ekskluzywnych organizacji nie powstały tu związki „żółte”, ale zorganizowano siły pracownicze, które zawsze były i są gotowe do solidarności i wspólnego frontu w każdej walce o słuszne postulaty i interesy łudzi pracy. Skoro i dziś w sferach rządowych głośne jest zdanie, że uniezależnienie partyjne jest warunkiem zjednoczenia ruchu zawodowego, to Rząd i Minister musza zrozumieć, że dziś Żydówscy pracownicy nie pozwolą na to, by władze im Wskazywały, do jakich organizacji mają należeć i kto ma ich reprezentować. Z ta nową formą nierówności Żydów nie przestaniemy walczyć, aż Rząd zrozumie słuszność naszego stanowiska i do wszystkich komisji i konferencji powoływać będzie obok reprezentantów, innych organizacji zawodowych także i przedstawicieli odrębnej organizacji! Żydowskich pracowników.</u>
<u xml:id="u-47.6" who="#HerszLuzerHeller">Wysoka Izbo! Już na wstępie zaznaczyłem, że uznajemy zasługi Rządu obecnego około ratowania zagrożonych dzisiejszych zdobyczy robotniczych. Ale podkreśliłem, że świat pracy sądzi, iż ma prawo domagać się od tego Rządu więcej. Wobec tego przypominam, że konwencja waszyngtońska o 8-godzinnym dniu pracy nie została przez Polskę ratyfikowana, że tak ważny projekt ustawy o inspekcji pracy nie został doprowadzony do mocy ustawy. Pytam się, co się dzieje z ustawa o inwalidztwie pracy i zabezpieczeniu na starość, co z postulatami o kodeksie pracy, izbach i sadach pracy?</u>
<u xml:id="u-47.7" who="#HerszLuzerHeller">W końcu przypominam, że nowela o ubezpieczeniu pracowników umysłowych od bezrobocia po dłuższej walce została uchwalona tylko na 21 lata, a okres ten się kończy. Argument był, że się wprowadza ujednostajnienie dla pracowników umysłowych. My się zgadzamy na unifikacje jeszcze dalej sięgającą, nawet na wspólną dla umysłowych i fizycznych robotników, jeżeli jest prawdą, że w tym wypadku nastąpi wybitna redukcja kosztów, administracyjnych i tem samem odciążenie ciężarów społecznych, a powiększenie zasiłków pracowniczych.</u>
<u xml:id="u-47.8" who="#HerszLuzerHeller">W końcu zwracam uwagę na najważniejszą ustawę, której wydanie nie cierpi żadnej zwłoki, t. j. ustawę o najmuje pracy oficjalistów (urzędników prywatnych i pracowników handlowych). Przypominam, że jeszcze 7/4 1923 r. wniosłem do Sejmu wniosek nagły w tej sprawie, który został uchwalony za zgodą reprezentanta Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej po moim referacie w Komisji Ochrony Pracy, że do 6 miesięcy rząd ma wnieść tę ustawę. W interpelacji sejmowej z dnia 16/VI 1924 r. pytałem się dlaczego nie wykonano komisyjnej uchwały. Do dziś dnia niema n jest ety tej ustawy i znowu słyszymy, że trzeba ją tylko z jednym ministrem jeszcze uzgodnić. Uważam, że inteligencja, pracująca żyje w najgorszych warunkach gospodarczych uprawnych i dlatego ma prawo żądać, ażeby w końcu ustawa została wydana, abym dalej nie musiał, jak dotąd, przy każdej dyskusji nad expose każdorazowego nowego ministra pracy i przy każdej dyskusji budżetowej przypominać tę piekącą sprawę, od której zależy byt tysięcy rodzin pracowników umysłowych, Spodziewam się, że Rząd wreszcie tę ustawę wyda i uwzględni w nich słuszne postulaty pracownicze, w szczególności co do okresów wypowiedzenia i odprawy, jak i regulaminu pracy w myśl rezolucji uchwalonych przez Organizację Żydowskich urzędników prywatnych jeszcze przed kilkoma laty, a podjętych dziś przez inne organizacje pracowników umysłowych.</u>
<u xml:id="u-47.9" who="#HerszLuzerHeller">Przypominam także konieczność załatwienia problemu, na który związek Żydowskich urzędników prywatnych zwróci uwagę Ministerstwa Pracy pismem z dnia 20.8.1906 r. Mam na myśli uprawnienia pensyjne urzędników prywatnych w Polsce wobec firm zagranicznych, które miały przed wojną filie na terytorium polskiem i zabezpieczały swych urzędników we własnych pensyjnych zakładach zastępczych. Skutkiem braku odpowiednich umów międzynarodowych i skutkiem utrudnień władz, w szczególności sądów polskich, urzędnicy prywatni są ofiarami złej woli tych firnu zagranicznych i od lat czekają na należne firn od nich pobory pensyjne.</u>
<u xml:id="u-47.10" who="#HerszLuzerHeller">Wymagane są jednak reformy nie tylko w ustawodawstwie, ale i w praktyce, która zostawia dużo do życzenia i szkodzi przez to interesom ubezpieczonych i podważa częstokroć ich zaufanie do instytucji ubezpieczeń społecznych wogóle. I tak up. uznało Ministerstwo za stosowne — i to słusznie — rozwiązać zarząd Zakładu od wypadków we Lwowie, ale dotąd nie zamianowało komisarza rządowego dla Zakładu Pensyjnego we Lwowie, którego zarząd jest wyrazem woli znikomej mniejszości, która po bezpodstawnem unieważnieniu listy Żydowskich pracowników i pogwałceniu praw demokratycznych ugrupowań polskich opanowała tę ważną instytucję. Gospodarka w zakładzie oburza całą opinię, Składki pobierane są niesłychanem obciążeniem pracowników, a w stosunku do śmiesznie niskich wypłat pensyjnych zasługują wprost na miano lichwy ubezpieczeniowej.</u>
<u xml:id="u-47.11" who="#HerszLuzerHeller">Straszne stosunki panują w Wielu prowincjonalnych Kasach Chorych, zwłaszcza galicyjskich, gdzie z przyczyn niezrozumiałych dotąd panosza się komisarze rządowi jak na własnem podwórku u z lekceważeniem interesów instytucji i pracowników, a nawet zleceń władz przełożonych, myślą tylko o zarobkach dla siebie, swych krewnych i przyjaciół partyjnych. W tym też celu wszczęto w wielu takich Kasach kampanię antysemicką, usuwając brutalnie i bezpodstawnie starszych lekarzy Żydowskich, którzy kilka lat w Kasie nienagannie i ku ogólnemu zadowoleniu pracowali i wprowadza się na ich miejsce lekarzy nieŻydowskich bez faktycznych, a nawet formalnie wymaganych kwalifikacji. W Trembowli, Husiatynie (pow. Kopyczyńce), Przemyślany (Kasa w Bóbrce), byliśmy świadkami takich wypadków, na które zwróciliśmy uwagę ministerstwa.</u>
<u xml:id="u-47.12" who="#HerszLuzerHeller">Te same stosunki antysemickie panują w innych instytucjach, przeznaczonych dla opieki nad zdrowiem ludzkiem. Mam na myśli szpitale powszechne, które wraz z Generalną Dyrekcją Zdrowia wkrótce przejdą do Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, a w których panuje ostry numerus clausus wobec lekarzy Żydowskich. Mimo horendalnych stosunków higienicznych i nędzy tajności, nie obsadza się okręgówek, by nie mianować lekarzy żydów. Już dziś zwracam uwagę na to nowemu ich szefowi, Panu Ministrowi Pracy I Opieki Społecznej w nadziei, że on ten stan bezprawny usunie. I tak naprzykład w szpitalu powszechnym we Lwowie wprowadzono dla posad t. zw. adjutowanych lekarzy, względnie dla sekundariuszy, trzy katastry narodowościowe, zamiast ogólnej kolejki wedle daty rozpoczęcia służby (polski, ukraiński i Żydowski) i mianowanie tych lekarzy odbywa się nie według obiektywnych konstytucyjnych zasad pierwszeństwa, wiedzy i czasu, lecz miarodajną jest przynależność narodowościowa. I tak jedyny wśród zajętych tam lekarzy inwalida wojenny, dr. Morlbach, oficer wojsk polskich, który w czasie wojny z bolszewikami, jako ochotnik zgłosił się na front i tam kilkakrotnie bardzo ciężko raniony otrzymał krzyż Virtuti Militari i różne odznaczenia. pomimo wielkiej umiejętności i pracowitości po długim czasie pracy w bezpłatnym szpitalu powszechnym nie mógł się doczekać tego adjutum, bo jest żydem. Dziś leży śmiertelnie chory z przestrzelonemi płucami w sanatorium Czerwonego Krzyża w Zakopanem.</u>
<u xml:id="u-47.13" who="#HerszLuzerHeller">Gdy już wspomniałem o cierpieniach jednego inwalidy, chciałbym omówić całokształt problemu inwalidzkiego i zwrócić uwagę Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej na rezolucje, jakie otrzymało z pewnością z 3 zjazdu walnego. Zjednoczenia związku inwalidów Żydowskich, wdów i sierot wojennych Rzeczypospolitej Polskiej, który się odbył ostatnio w Warszawie w dniach 16–19 grudnia r. 1926. Rezolucje te, zawierające postulaty o ogólnym charakterze inwalidzkim, jak i zadające równouprawnienia Żydowskich ofiar wojennych i ich organizacji, oddajemy w piecze Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, które przez swego reprezentanta na tym Walnym Zjeździe do tego uroczyście się zobowiązało. To się odnosi przedewszystkiem do spraw, wchodzących w zakres działania Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej.</u>
<u xml:id="u-47.14" who="#HerszLuzerHeller">W szczególności domagamy się dopuszczenia zastępców Żydowskich organizacji inwalidzkich do biur pośrednictwa pracy i udzielania z odpowiednich funduszów wydatnych subwencji dla związków Żydowskich inwalidów, wdów i sierot wojennych, zaopatrujących m. in. sieroty wojskowe w książki i Przybory szkolne, a chorych i ubogich swych członków w lekarstwa lub zapomogi. Dalej chodzi mi o to, żeby p. Minister Pracy i Opieki Społecznej był rzecznikiem spraw Inwalidzkich u innych ministerstw, które traktują te sprawy nie społecznie lecz fiskalnie, w szczególności żeby był nam pomocny w usunięciu niewłaściwości, uprawianych na szkodę inwalidów przez władze skarbowe i wojskowe, na które zwróciłem uwagę w swych wnioskach nagłych, wniesionych do Sejmu w lipcu i sierpniu 1926 r., by pozytywnie załatwił mą interpelację z lipca 1926 r. w sprawie wydania ustawy o zaopatrzeniu cywilnych ofiar wojny.</u>
<u xml:id="u-47.15" who="#HerszLuzerHeller">W związku z tem, chciałbym przypomnieć Wysokiej Izbie, że podczas, gdy nieŻydowskie organizacje inwalidzkie dysponują dziesiątkami koncesji, to Żydowskie organizacje Inwalidzkie no dziś dzień nawet kilku koncesji na hurtownie tytoniowe zdobyć nie mogą, chociaż byłoby to wielka pomocą dla nich jako dla instytucji, które w ciężkiej i uczciwej pracy niosą pomoc prawną i społeczną stu tysiącom Żydowskich ofiar wojennych. Kapitalizacja rent oraz, ich waloryzacja, wypłata dodatku za pielęgnowanie i dodatku kwalifikacyjnego, zaniechanie dalszego stosowania ustawy sanacyjnej wobec ofiar wojennych mają ulżyć bytowi, już uznanych inwalidów, przedłużenie okresu rejestracyjnego wedle mego wniosku sejmowego z r. 1925 i uznania wdów i sierot Żydowskich z małżeństw rytualnych ma przynieść prawo krwią zdobyte, a formalnie dotąd nieuznane. Wkońcu domagam się, by koncesje nowokierowane lub odebrane nadawano tylko inwalidom i wdowom wojskowym, a nie osobom protegowanym i by inwalidom oddano księgarnie i bufety kolejowe.</u>
<u xml:id="u-47.16" who="#HerszLuzerHeller">Będąc przy dziale świadczeń socjalnych, chcę wyrazić nadzieję, że Rząd w końcu zacznie przynajmniej w tej dziedzinie stosować zasady faktycznego równouprawnienia wobec żydów i utrzymywanych przez nich instytucji opieki społecznej.</u>
<u xml:id="u-47.17" who="#HerszLuzerHeller">Podczas dyskusji, sejmowej nad budżetem roku 1926 szeroko przedstawiłem rozgałęzioną i, owocną działalność Związku Towarzystw opieki nad sierotami Żydowskiemu, Związku Towarzystw opieki nad zdrowiem i higieną wśród żydów „Toz” i innemi Żydowskiemi instytucjami opieki społecznej. Z 30.000 rejestrowanych Żydowskich sierot) wojennych 15.000 znajduje się pod pieczą czy to w zakładach, czy w opiece domowej, a 6.000 z nich wychowuje się na ludzi produktywnej pracy w szkołach zawodowych, w bursach rzemieślniczych, lub w prywatnych warsztatach. Centrala „Tozu” wraz ze swymi komisarzami rejonowymi we Lwowie, Wilnie, Białymstoku i równie rozwijają wielką propagandę i nadzór higieniczny w szkołach i dzielnicach Ubogich, a w swych lecznicach i ambulatoriach walczą skutecznie z gruźlicą, jaglicą 5) favusem.</u>
<u xml:id="u-47.18" who="#HerszLuzerHeller">Dzisiaj kol. Melcerowa szerzej mówiła o tym wysiłku Żydowskiego społeczeństwa przy poparciu i bardzo znacznych subwencjach od Żydów zagranicznych, a w szczególności od [nieczytelne]. Niezależnie od korzyści finansowo-walutowych. jakie stąd ma całe Państwo — działalność tych instytucji jest z natury swej przeważnie, a przynajmniej pośrednio pożyteczną dla ogółu ludności w Polsce, jak np. praca higieniczna I t. p. Dlatego też społeczeństwo Żydowskie ma podwójne prawo domagania się od Rządu, by wydatnie subwencjonował lub nawet premiował instytucje te, które spełniają wprost obowiązki i czynności państwowe.</u>
<u xml:id="u-47.19" who="#HerszLuzerHeller">Wysoki Sejmie! Żałuję bardzo, że Departament Emigracyjny zostaje przeniesiony do Ministerstwa Skarbu. Uwagi w tej sprawie stają się przeto w związku z budżetem Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej nieaktualnie i zbyteczne. Widzimy W tem pewne stanę tradycje fiskalne, ażeby w emigracji zrobić źródło dochodu dla Skarbu. Musimy jednak wyrazić nasze niezadowolenie z tego i żądać zmiany tego planu. My, Żydzi, którzy tak ze względów ogólnogospodarczych, jak specyficznie Żydowskich, dajemy wielkie kontyngenty dla emigracji nie tylko do Palestyny, ale i do krajów kontynentu, a szczególnie do krajów zaoceanicznych, chcielibyśmy, łby Państwo wykazało głębsze zrozumienie dla ujęcia tego problemu emigracyjnego i konstruktywnej pomocy dla emigrantów tu w kraju, jak i w krajach imigracyjnych. Chciałbym zwrócić uwagę, że w tym wypadku Żydowskie społeczeństwo powinnoby liczyć na wydatną pomoc ze strony Rządu. Wysiłek nasz własny jest bardzo wielki i dlatego społeczeństwo Żydowskie domaga się pomocy rządowej dla swych własnych wysiłków, robionych przez Żydowskie Towarzystwo Emigracyjne przy pomocy amerykańskiego [nieczytelne] i Żydowskiej Konf. Światowej. I tu Żydowskie społeczeństwo pierwsze zaczęło rozumieć i realizować to, co już dziś robią wielkie narody emigracyjne, jak angielski, włoski, niemiecki i t. d., że pomoc dla emigrantów polegać ma przedewszystkiem na fizycznem przygotowaniu i zawodowem przeszkoleniu emigrantów odpowiednio do potrzeb i warunków pracy nowych krajowi.</u>
<u xml:id="u-47.20" who="#HerszLuzerHeller">Rzecz jasna, że problem ten łączy się u Żydów z innym bardzo wielkim problemem, bo z ruchem narodowym Żydów, mającym na celu tworzenie pracującej społeczności Żydowskiej we własnej siedzibie narodowej w Palestynie — jak i z drugiej strony przewarstwowienie i produktywizację mas Żydowskich także w krajach rozproszenia. Potężny ten ruch o znaczeniu wprost wszechludzkiem znajduje swój najsilniejszy wyraz w tym ruchu chalucowym (pionerskim) j stworzonym przezeń „kulcie pracy” (dat awodah), jak i w szeregu stowarzyszeń i instytucji, służących celom wychowania I przywrócenia Zydlów do produktywnej pracy na roli i w rzemiośle. „Ort” w Polsce. Związek dla szerzenia wykształcenia zawodowego, wśród Żydów, w Małopolsce „Tor” (Towarzystwo rolnicze) i farmy oraz szkoły ogrodniczo-rolnicze, około 60 szkół i kursów zawodowych Żydowskich w calem Państwie i wkońcu bursy i patronaty rzemieślnicze, to jest ten łańcuch żmudnych, a skutecznych wysiłków społeczeństwa Żydowskiego w Polsce dla powrotu do pracy produktywnej.</u>
<u xml:id="u-47.21" who="#HerszLuzerHeller">I tu, Wysoki Sejmie, chciałbym z reprezentantami! narodów, wśród których w kraju żyjemy, pomówić Słów kilka bardzo poważnych — i z tymi, którzy współczują z niedolą anormalnej, a szkodliwej struktury społecznej Żydów, jak i z tymi, którzy głoszą hasła bojkotu, unarodowienia handlu, odbierania koncesji i t. p. Otóż społeczeństwo Żydowskie rozumiałoby Wasze dążności do objęcia innych funkcji gospodarczych, które dotąd były prawie domeną Żydów. Ta dążność spotyka się przypadkowo z świadomą wolą społeczeństwa Żydowskiego normalizacji swej struktury społecznej prze przerzucanie Żydów od funkcji dotychczasowych do zawodów produktywnych. To jest problem ciężki, powolny, wymagający na tężenia i pomocy. Szczuciem antysemickiem i krzykami! bojkotowemu takich problemów się nie załatwia. Powstaje kwestia warsztatów pracy dla tych, których Wy chcecie rugować i którzy sami chcą, lub muszą przejść do pracy produktywnej. Wiecie, że możliwości emigracyjne są bardzo ograniczone i pożądana przez nas i dla nas nawet liczniejsza emigracja narodowa do Palestyny w najbliższym czasie tej kwestii w całości nie usuwa.</u>
<u xml:id="u-47.22" who="#komentarz">(Różne głosy.)</u>
<u xml:id="u-47.23" who="#HerszLuzerHeller">Ależ Panowie, te rzeczy krzykiem nie dadzą się załatwić, ani tezą antysemityzmu, ani tezą bojkotu.</u>
<u xml:id="u-47.24" who="#komentarz">(P. Staniszkis przerywa.)</u>
<u xml:id="u-47.25" who="#HerszLuzerHeller">Z powodu krótkości: czasu nie mogę Panu odpowiedzieć, chętnie służę Informacjami prywatnie.</u>
<u xml:id="u-47.26" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-47.27" who="#HerszLuzerHeller">Ja wiem że są tacy, którzy żyją z antysemityzmu, a ci dla rzeczowych argumentowi nie są przystępni.</u>
<u xml:id="u-47.28" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-47.29" who="#HerszLuzerHeller">Jeżeli rzemieślników Żydowskich i, robotników Żydowskich zmuszacie do świętowania prócz soboty także w niedzielę, to nie może się on utrzymać z pracy dni 5 i powiększa szeregi nieproduktywnych „Luftmenschen”. Jeśli w sposób szkodliwy dla Państwa i społeczeństwa, a niesprawiedliwy dla Żydów wyrzucacie Żydowskich robotników z kolei i objętych przez Państwo monopolowych fabryk tytoniu i spirytusu, to ci wykorzenieni i wyrzuceni na bruk rzucić się muszą do zawodów i czynności ani dla nich, ani dla Państwa nie pożytecznych.</u>
<u xml:id="u-47.30" who="#HerszLuzerHeller">I tu nie pomoże niesłychanie obłudna odpowiedź Generalnego Dyrektora Monopolu Tytoniowego, dana w tej samej materii na interpelację, wniesioną przeze mnie 29 października 1924 r. w sprawie rugowania kwalifikowanych pracowników Żydowskich w nowo objętych fabrykach tytoniu i na listy ks. Kaczyńskiego i sen. ks. Żebrowskiego z Chadecji. O tem wkrótce dokładniej. Żydów nie przyjmuje się do doraźnych robót publicznych, a w fabrykach monopolowych jest tak, że w Grodnie było 90% Żydów, a dziś zostało niewielu, w Wilnie było 50% — a zostało 10 ludzi, w Warszawie z 1000 zostało dwóch.</u>
<u xml:id="u-47.31" who="#komentarz">(Krzyki i przerywania.)</u>
<u xml:id="u-47.32" who="#HerszLuzerHeller">Proszę Panów, chciałbym przemówić przynajmniej do tych ludzi dobrej woli. którzy chcą się orientować w sytuacji, jaka jest w społeczeństwie żydowskiem i dlatego chciałbym zwrócić uwagę, że tak samo przy reformie rolnej usuwa się w praktyce Żydów, ustawowo uprawnionych, czy to z tytułu inwalidztwa, czy też, że mieli zawód rolny. Ale my wyraźnie oświadczamy, że żądamy zmiany tej reformy agrarnej i domagamy się możności pracy na ziemi. Chcemy, aby Żyd mógł wrócić do Ziemi i pracy i pracą rąk własnych na roli zarobić ciężko na chleb i szacunek swego chrześcijańskiego sąsiada i towarzysza pracy i niedoli.</u>
<u xml:id="u-47.33" who="#komentarz">(Głos: Niech idzie na parobka.)</u>
<u xml:id="u-47.34" who="#HerszLuzerHeller">Jeśli mamy — i to chętnie — przestać kramarzyć i szynkować i zostawić to tym, którzy dotychczas tego nie robili, to dajcie nam możność pójścia na rolę, choć my tego dotąd nie robili. I dlatego zwracam Panom uwagę, że powstaje problem dla nas, ale i dla całego Państwa bardzo ważny, wymagający głębokiego zastanowienia się, co zrobić z temi tysiącami ludzi, którzy zostali, albo będą niszczeni, wyrzucani i wykorzenienia przez zajęcie ich zawodów przez Was.</u>
<u xml:id="u-47.35" who="#HerszLuzerHeller">Ta teoria i psychologia z czasów niewoli, że niech to będzie troską państw zaborczych i. że w gospodarczych sprawach także istnieje ekskluzywność narodowa, była zawsze teorią bardzo krótkowzroczną, a dziś całkiem nieaktualną. To nie jest kwestia wyłącznie Żydowska, to jest wybitny problem gospodarczy i społeczny Państwa Polskiego. Rosja sowiecka, która przez swoje błędne zasady i metody zniszczenia setki tysięcy Żydowskich egzystencji gospodarczych, musiała wraz ze swoją antynarodową i palestynożerczą Jewsekcją — mimo bezustannych aresztowań i eksportacji naszych towarzyszy — w rzeczywistości skapitulować przed najistotniejszemi zasadami syjonizmu i próbuje te zasady we własnym kraju realizować. Robią oni „aus der Not elne Tugeind” i wmawiają sobie i innym., że prowadzą przez to propagandę antysjonistyczną i probołszewicką.</u>
<u xml:id="u-47.36" who="#HerszLuzerHeller">W rzeczywistości musiał rząd sowiecki zrozumieć, że staje przed nim specjalny problem Żydowski i że zniszczonym zastępom dawnych Żydowskich handlarzy i szynkarzy i wykorzenianej młodzieży należy otworzyć wrota do fabryk i dać warsztat pracy rolnej. Dzisiaj w całej swej nagiej f bezlitosnej rzeczywistości ten, sam problem powstaje i dla Państwa Polskiego.</u>
<u xml:id="u-47.37" who="#komentarz">(P. Staniszkis: A ile procent Was jest wśród komunistów?)</u>
<u xml:id="u-47.38" who="#HerszLuzerHeller">Proszę Panów, mamy taki sam udział jak Wy, a może i mniejszy i tak samo my się od nich odżegnywajmy jak i Wy — ale i od Was — i dlatego te wszystkie wykrzykniki nie mają uzasadnienia.</u>
<u xml:id="u-47.39" who="#HerszLuzerHeller">Dziś Żydzi podnoszą swój uroczysty i historyczny krzyk „o prawo do pracy”. Krzyk ten musi znaleźć Uznanie całego świata cywilizowanego — i Polska nie łatwo się temu oprze. Naród, Żydowski ma wielkie zadania konstruktywne i nie chciałby, aby jego milj. o nowe masy i młodzież w Polsce z powodu braku wszelkiej perspektywy popadły w rozpacz, w której człowiek staje się narzędziem i ofiarą destruktywnych tendencji i rozmaitych złudnych atrakcji. Pomagajcie nam walczyć przeciwko temu niebezpieczeństwu, które fest także i Waszem niebezpieczeństwem. Pomocą ta ma być wielki czyn konstruktywny, oparty na głębokiem i celowem ujęciu problemu. Dla wysokiego Sejmu, dla Rządu sanacji moralnej, dla całego społeczeństwa, a w szczególności dla Pana Ministra Pracy i Opieki Społecznej, otwiera się tu pole do wielkiej, prawdziwie społecznej pracy.</u>
</div>
<div xml:id="div-48">
<u xml:id="u-48.0" who="#AleksanderZwierzyński">Głos ma p. Bator.</u>
</div>
<div xml:id="div-49">
<u xml:id="u-49.0" who="#StanisławBolesławBator">Wysoki Sejmie! Po ostatnim epizodzie pozwolę sobie wrócić do przedmiotu obrad, mianowicie do budżetu opieki społecznej i polityki rządowej, prowadzonej w tym dziale. Trzeba przyznać, że zła kolej niepopularności przyszła obecnie na ten, resort. Było rzeczą uderzającą, że prawic ze wszystkich stron, z wyjątkiem jednego lub dwu entuzjastów, płynęły łzy narzekania i protesty, jeżeli nie przeciwka istnieniu samego Ministerstwa, to w każdym razie przeciwko jego praktykom, a nawet został zgłoszony zupełnie formalny wniosek o zniesienie tego Ministerstwa, a ca więcej, uderzono na nie z tej stromy, dzięki której poparciu przyszły do Skutku prawie wszystkie ustawy sejmowe szumnie wychwalane jako zdobycz społeczna. Muszę powiedzieć, że może być rzeczą nierozumną zbytnie chlubienie się tą „zdobyczą społeczną”, tembardziej, że nadużywa się zbytnio wyrazu, który w języku polskim oznacza coś. co jest siłą uzyskane. Wiemy przecież, że...</u>
<u xml:id="u-49.1" who="#komentarz">(Głos: Powinniście byli głosować wówczas z nami.)</u>
<u xml:id="u-49.2" who="#StanisławBolesławBator">... jeżeli chodzi o politykę społeczną, o intensywną politykę socjalną, to była ona podjęta przez władze polskie, przez Sejm: jeden i drugi za zgodą powszechną, więc nie trzeba było niczego zdobywać.</u>
<u xml:id="u-49.3" who="#StanisławBolesławBator">Zdobycz natomiast istniała co do budżetów państwowych. Gdy szło o wysokość wydatków, gdy szło o wydobycie od Skarbu Państwa. t zn, od pracującej ludności, jak największych sum pieniężnych, wtedy rzeczywiście były spory i mogą Panowie tu mówić o zdobyczach, osiągniętych kosztem skarg bardzo powszechnych. To są niewątpliwie zdobycze socjalne, którem i partie mogą się chlubić. Widzę jednak, że do prowadziły one do rezultatów najzupełniej nieoczekiwanych, bo daleko cięższe oskarżenia, daleko cięższe żale rozlegają się w kraju, niż nawet podczas tej dyskusji.</u>
<u xml:id="u-49.4" who="#StanisławBolesławBator">Wystarczy przypomnieć dwa fakty. Wtóre powitane się były odbić mocnem echem nie tylko w tem Ministerstwie, ale i w całym Rządzie, kiedy okazało, się, że w dwóch różnych punktach duże masy ludności i to właśnie te, dla których to Ministerstwo specjalnie pragnie pracować, objawiły swą nieufność nie tylko wogóle do opieki społecznej, ale poprostu do całej polityki społecznej Rządu. Są to wybory gminne na Górnym Śląsku u wybory kasowe, jakie się odbywały ostatnio w Warszawie, prawie w tym samym czasie. Byłoby lekkomyślnością zapominać o tych wymownych przestrogach i nie starać się zapobiegać, tem więcej, że nastroje, które doprowadziły ma Górnym Śląsku i w Warszawie do takich manifestacji politycznych, nie były uzasadnione. W rzeczywistości polityka społeczna w Polsce — zresztą nie ja pierwszy to mówię w imieniu Związku Ludowo-Narodowego — ta polityka dała bardzo pocieszające rezultaty. Jeżeli gdzie, to właśnie na Górnym Śląsku były wyniki bodaj najokazalsze. Sąsiedzi nasi, ci właśnie, którzy te nastroje szerzą, prowadza pod tym względem akcję równoległą do komunistów, idą rzeczywiście do tego samego celu, próbują zwłaszcza w prowincjach granicznych wywołać przekonanie, że w Polsce idzie wszystko ku gorszemu, że cokolwiek Rząd zrobił, jeżeli nawet stara się działać w interesie pracujących, najbiedniejszych, nie daje to żadnych korzyści.</u>
<u xml:id="u-49.5" who="#StanisławBolesławBator">Trzeba przyznać, że nie tylko wskutek naszej bezczynności! ale i wskutek ustawicznej demagogii w ostatnich czasach załatwiania spraw ze stanowiska wyraźnych korzyści partyjnych, sąsiadom naszym udało się uzyskać tu i owdzie pewne rezultaty, mianowicie udało się zachwiać w szerokich kołach ludności zaufanie do Rządu Polskiego. Więc między Innemi sąsiedzi nasi przechwalają się, że u nich dawniej zresztą zakreślona polityka społeczna daje o wiele okazalsze rezultaty, że naród niemiecki rośnie, że w ciągu niewielu lat od roku 1919 do 1925 przybyło 3.000.000 Niemców, że doszli oni wskutek tego do 62.000.000 ludności, że naród tak szybko rosnący nie może się oczywiście pomieścić w tych granicach, jakie zostały mu zakreślone Traktatem Wersalskim. Niewątpliwie są motywy ekonomiczne...</u>
<u xml:id="u-49.6" who="#komentarz">(Głos: Politykę Bismarcka trzeba zastosować.)</u>
<u xml:id="u-49.7" who="#StanisławBolesławBator">Nie chodzi o Bismarcka. Otóż nie trudno jest dać Niemcom bardzo stanowczą odpowiedź. Faktem jest, że naród polski rozrasta się daleko szybciej niż Niemcy i to w znacznie krótszym czasie. Od roku 1921 do dziś przybyło w Polsce zgórą 3.000.000 ludzi Zarówno wskutek powrotu do kraju, jak wskutek przyrostu ludności i gdyby chciał sobie kto w jednym obrazie uświadomić, jakie są rezultaty gospodarki polskiej w tych warunkach trudnych, wśród przesileń i innych przygód, wystarczy przypomnieć, że Polska dzisiejsza jest zdolna do wyżywienia 3.000.000 ludzi więcej, niż zaraz po zakończeniu wojny.</u>
<u xml:id="u-49.8" who="#komentarz">(Głos: Bezrobotnych nie może wyżywić.)</u>
<u xml:id="u-49.9" who="#StanisławBolesławBator">Jednak Polska ich żywi, nie Amerykanie żywią naszych bezrobotnych, tylko żywi lich Państwo Polskie. Jest! to rezultat, którego niepodobna spuszczać z oczu, aby naprawdę ocenić rezultat polityki, dotąd prowadzonej.</u>
<u xml:id="u-49.10" who="#StanisławBolesławBator">Teraz fakt drugi. Dziś jest już rzeczą powszechnie znaną, że nie przygotowanie technicznie, którem rozporządzają prawie wszystkie narody, bo technika jest dostępna dla wszystkich, ale przedewszystkiem żywa siła jest we współzawodnictwie pomiędzy narodami rzeczą decydującą. Narody ambitne, te zwłaszcza, które już odgrywają w polityce największą rolę, tę Właśnie siłę wysuwają na pierwszy plan. Jest wiadomo Panom, że największe potęgi, z jednej strony Japonia, z drugiej strony Ameryka, są uważane z tego powodu za przyszłych gospodarzy świata, którzy albo wspólnie, albo po walce podzielą się wpływami nad nim, bo są najliczniejsi, najżywotniejsi, a rozmach ich wykazuje wyraźną tendencję, że zdążają do jeszcze większych rozmiarów. Na pociechę, musimy przyznać, że naród polski nie rozmiarami dzisiejszemi, ale siłą swoją żywotną niewątpliwie należy do grupy najbardziej uprzywilejowanych narodów. Jesteśmy tak przyzwyczajeni do naszych niedomagań materialnych, do naszych ustawicznych kłopotów finansowych, gdy prawie zawsze środków nie staje na wykonanie zamiarów, że w tych ustawicznych kłopotach odwracamy oczy nie tylko od naszych bogactw prawdziwych, ale nawet od rezultatów już w ciągu tych kilku lat osiągniętych.</u>
<u xml:id="u-49.11" who="#StanisławBolesławBator">Głównym argumentem Niemiec nie jest nic innego, tylko to, że naród niemiecki wzrasta szybciej od innych. Trzeba stwierdzić. że wzrost Polski jest bezwzględnie nie mniej szybki, jak wzrost Niemiec, a jeżeli idzie o wzrost względny, to znaczy o przyrost ilościowy jednego i drugiego narodu, jest on prawie dwa razy szybszy, niż wzrost Niemiec. Wystarczy, żeby zarówno społeczeństwo polskie, jak i wszyscy interesowani uświadomili sobie tę prawdę, że na granicy wschodnie i Niemiec mieszka naród znacznie od nich żywotniejszy, rozporządzający wszystkiemi siłami, jakie dale młodość, zdrowie zarówno fizyczne, jak i moralne, aby pretensje Niemiec straciły całą swą grozę. Mimo wszystko nie zanosi się na wojnę w najbliższym czasie. Niemcy prowadzą taką politykę, jaka rozpoczęli w nadziei, że propagandą głośna dla swej sprawy potrafią nas nastraszyć, a cały świat wprowadzić w błąd i przekonać o słuszności swoich pretensji. Rozważając rzecz chłodno, trudno nie uznać, że pod tym względem sytuacja nasza jest dobra i dużo mocniejsza niż przeciwników, Zatrzymam się na pouczającym przykładzie, mianowicie na przykładzie Górnego Śląska, gdzie niestety udało się wywołać przeciw nam niekorzystny nastrój. Jeszcze 3 łaty temu nie było różnic kulturalnych między Górnym Śląskiem po stronie polskiej i po stronie niemieckiej, któreby wpływały na rozwój ludności poprostu na te elementarne fakty, Wtóre wedle opinii wszystkich są najdokładniejszym sprawdzianem kultury i tężyzny zarówno fizycznej jak i moralnej. Po stronie niemieckiej, jak wiadomo, została trochę większa połać kraju i ludność o jakie 10% większa, mianowicie pozostał kraj, który obecnie liczy około 1.360.000 ludności, gdy po stronie polskiej Górny Śląsk razem ze Śląskiem Cieszyńskim miał około 160.000 ludności mniej. Otóż rzecz charakterystyczna, że do roku 1923 ruch ludności. liczba urodzin, zgonów i małżeństw w jednym 51 drugim kraju była zupełnie Itaka sama, co jest, naturalne, bo jedna i druga prowincja zamieszkana jest przez to samo plemię, które żyło w tych samych stosunkach ekonomicznych, a nawet pracowało już nie tylko pod takimi samymi, ale często nawet pod tymi samymi pracodawcami Cóż się okazuje? W ciągu ostatnich trzech lat widzimy zmianę ogromnie charakterystyczną, mianowicie no polskiej części Śląska przychodzi na świat rok rocznie widocznie więcej dzieci i niż po stronie niemieckiej i jednocześnie po stronie polskiej umiera o wiele mniej ludzi. Zdarzają się gdzie indziej i takie różnice przypadkowe wskutek epidemij, wskutek przypadków nadzwyczajnych. Ale u nas odbywał się ten ruch od 6 lat miarowo, mianowicie na Górnym Śląsku po naszej stronie umiera rokrocznie o parę tysięcy, a najmniej o kilkaset ludzi coraz to mniej i dziś doszliśmy do tego, że po naszej stronie umiera na Górnym Śląsku 4.000 ludzi na kwartał, 16 do 17.000 na rok, gdy po stronie niemieckiej umiera po 20 lub nawet 25 tysięcy rocznie. Jest to fakt okazały, bo wskutek różnic w skali urodzeń i śmierci jest przyrost naturalny u nas wyższy o kilka jednostek na tysiąc, a w tym ułamku procentowym ukazuje różnicę kultury społecznej między jednym a drugim krajem. Widzimy co znaczą 4 lata innego systemu politycznego, gdy w jednym kraju trwa dalej eksploatacja miejscowej ludności przez wielki przemysł, a w drugim istnieję ochrona tej ludności w taflę interesu narodowego S społecznego. Otóż ten fakt zdążył, pomimo wszystkich przesileń i niepowodzeń finansowych, dać rezultat, który w tej chwil! Panom przedstawiłem.</u>
<u xml:id="u-49.12" who="#StanisławBolesławBator">Teraz, żeby sobie dokładnie uświadomić jego znaczenie, powiem, że to nie jest odosobnione na Górnym Śląsku. W całym byłym zaborze pruskim jest przyrost ludności większy niż w sąsiednich prowincjach niemieckich, które dawniej były polskie, a które na mocy Traktatu Wersalskiego zostały po stronie niemieckiej.</u>
<u xml:id="u-49.13" who="#StanisławBolesławBator">Wobec protestów, jakie od czasu do czasu słyszę z tamtej ławy, pozwolę sobie zauważyć, że Niemcy niczem się więcej nie chlubią, jak tym swoim sukcesem, że wskutek polityki ekonomicznej i polityki socjalnej, prowadzonej jeszcze za ery Bismarcka, potrafili stopniowo zmniejszyć w Niemczech śmiertelność — i mają pod tym względem zupełną rację. Niema okazalszego dowodu postępu kultury wśród mas ludności, jak stopniowe i stałe zmniejszanie się śmiertelności. Popatrzmy się teraz na Polskę. Otóż, chociaż nasza organizacja statystyczna nie jest zupełna, posiadamy na szczęście bardzo dokładną i ścisłą statystykę z wielu województw i miast i to prowadzona od samego początku nowego Państwa Polskiego. Okazało się, że w porównaniu z czasami przedwojennemi nie ucierpiała młodość narodu, a zdrowie jego fizyczne i moralne poprawia się, pod względem ilości dzieci przychodzących na świat, statystyka daje prawie takie same rezultaty, jakie dawała przed wojną. Dopiero w paru ostatnich latach można zauważyć różnicę pod tym względem w porównaniu z przedwojennemi czasami, a nie zapominajmy, że przed wojną Polacy słynęli nawet u swoich nieprzyjaciół z wielkiej przewagi fizycznej. Ale rzecz bardziej uderzająca i na to polityka Państwa ma wpływ — śmiertelność zmniejsza się na całym obszarze Państwa, zaczynając od, obszaru górnośląskiego, poznańskiego, i zmniejsza sile stale z roku na rok.</u>
<u xml:id="u-49.14" who="#StanisławBolesławBator">Jeżeli sobie ktokolwiek z kolegów za moim przykładom zada fatygę przejrzenia materiałów Urzędu Statystycznego, to zauważy, że przejście epidemii w ciągu kilku miesięcy odrazu odbiła się na statystyce, ale poza takiem! zjawiskami! widzimy zmniejszanie się śmiertelności zarówno wśród ludności katolickiej, jak ruskiej i Żydowskiej. Ta ostatnia doszła już do, takiej stopy życia i zdrowotności, jaką ma przeciętny Anglik, wiec ruch naturalny tej ludności wygląda podobnie, co konstatują z całą satysfakcją nie tylko dla odparcia protestów, które w tej chwili się odzywają, ale że rzeczywiście duża część tej ludności, która ma w swem ręku tak ważne interesy krajowe, wbrew swoim obawom i żalom nie może się skarżyć na system rządów, jaki w Polsce panuje, jeżeli popatrzymy na jej dzisiejszy stan zdrowia i stopę życia. Tak samo ze szczerszą jeszcze radością konstatuje. że również żywiołruski w Polsce zyskał stosunkowo najwięcej. Mianowicie przed wojną znany był ten żywioł w państwach zaborczych z wielkie! śmiertelności, żywioł ukraiński odznaczał się wielką śmiertelnością w państwie rosyjskiem. żywioł ruski. wymierał szybciej od Innych pod panowaniem austriackiem. Dziś śmiertelność wśród nich spadła z 3% na 2%. Jak na kilka lat istnienia naszego Państwa i na kilkuletnie zniszczenie wojenne i skutki tych zniszczeń, które niewątpliwie i dziś jeszcze trwają, bo przecież nieustannie umierają ludzie, którzy stracili zdrowie na wojnie, umierają ich dzieci, to wydaje mi się, że z ufnością można patrzeć na okazałe rezultaty tego, co sąsiedzi nasi urągliwie nazywają „die polnische Wirtschaft”. Życzyłbym wszystkim innymi, ażeby po kilku latach gospodarki, dochodzili: do podobnych wyników.</u>
<u xml:id="u-49.15" who="#StanisławBolesławBator">Przechodzę do pozytywnych wniosków. Otóż, niestety, władze nasze za mało interesowały się dotąd tem, co w rozwoju i egzystencji naszego Państwa jest najbardziej okazałe. Nie tylko ze względu na resort, o którym obecnie się mówi, ale ze względu na istotne zadania opieki społecznej specjalnie zgłaszam swoje pretensje do p. Ministra Pracy, któremu się wydawało, że niepodobna prowadzić polityki w tym resorcie bez bardzo dokładnej ewidencji ruchu ludności. Przecież główna pieczą Ministerstwa jest zachowanie zdrowia fizycznego i moralnego, tej głównej siły narodu, która jest bogactwem i potęgą każdego państwa bez względu na jego ustrój, a która jeszcze daleko więcej znaczy dla naszego nowego Państwa. Więc wydawałoby się, że bez bardzo dokładnej ewidencji polityka w tych sprawach byłaby bezcelowa. Ale mija parę lat od kiedy ta polityka jest prowadzona, a doprawdy, niewiadomo, jaka jest proporcja między kosztami, które włożono, a rezultatami, no. ale ludzie byli z siebie zadowoleni Otóż mnie się zdaje, że tem, stan nienormalny powinien się już wreszcie skończyć. Pierwszem zadaniem polityki jest posiadanie dokładnych wiadomości o rzeczy najważniejszej. o najważniejszem zjawisku w kraju, to jest o ruchu ludności. Więc wydaje mi się, że nawet z tych przykładów, które przytoczyłem — nie są one bynajmniej zupełne — wynika, że bodaj największą chlubą naszego Państwa, które ma przecież tyle niepowodzeń na innych połach, są okazałe rezultaty, jakie się uzyskuje w tej dziedzinie. Przecież jest aż przykro konstatować, że w wydawnictwach obcych, gdzie się przelewają daty, odnoszące się do kilkudziesięciu krajów, my, którzy na równi! z Japonią możemy z największą dumą patrzeć na tę sprawę, właśnie jesteśmy nieobecni, bo nasza statystyka, wystarczająca wprawdzie dla stwierdzenia faktów, o których mówiłem poprzednio, nie jest zupełna, nie nadaje się do takiego samego traktowania, jak statystyki krajów innych. Z tego powodu pragnąłbym zaproponować Wysokiej Izbie pierwszą rezolucje:</u>
<u xml:id="u-49.16" who="#StanisławBolesławBator">„Sejm wzywa Rząd, żeby bez dalszej zwłoki zaprowadzili ścisłą ewidencje naturalnego ruchu ludności na całym obszarze krain”. Druga sprawa dotyczy kwesti, która Już przedmówcy poruszyli. Rezolucja brzmi:</u>
<u xml:id="u-49.17" who="#StanisławBolesławBator">„Sejm wzywa Rząd, żeby jeszcze przed ostatecznem załatwieniem budżetu przedstawił Sejmowi plan zatrudnienia marnowanych dotąd sił roboczych, w szczególności planu likwidacji bezrobocia”. Pragnąłbym wyjaśnić Panom różnice stanowiska między mną a poprzednimi mówcami. Żale na bezrobocie są powszechne. Prawie niema człowieka, któryby nie żalił się na bezczynność Rządu w sprawie bezrobocia. Otóż ja w obronie p. Ministra Pracy fil Opieki Społecznej pragnę zauważyć, że nie w jego mocy jest uczynić cośkolwiek dla zmniejszenia bezrobocia, a jeszcze mniej można mieć do niego pretensji, ażeby zdobywał dla Polaków zajęcie i to w wielkiej masie, poza granicami krain, a nawet za morzami. Mogłoby być inaczej, mianowicie Ministerstwo inaczej zorganizowane, oparte więcej na programie niż na koneksjach partyjnych, może byłoby mocniejsze, ale po tych wielu dyskusjach i wielu niepowodzeniach doszliśmy chyba do tego przekonania, że tylko polityka całego Rządu, tylko polityka ekonomiczna, popierana przez wszystkich ministrów bez wyjątku i jeszcze przy współudziale wszystkich interesowanych sfer narodu może doprowadzić do tego, aby o prące w Polsce było łatwiej niż dotąd. Gdyby kito chciał uczynić surowy zarzut temu Ministerstwie, to dałby się on streścić w tem, że Ministerstwo mile uświadamia sobie swej fałszywej roli wobec bezrobocia jako klęski społecznej, że ze zobowiązań zaciągniętych wobec tych nieszczęśliwych, którzy zostali zdegradowani! do roli łudził, pobierających jałmużnę, absolutnie wywiązać się nie potrafi.</u>
<u xml:id="u-49.18" who="#StanisławBolesławBator">Przecież dziś prócz wniosków demonstracyjnych — bo sądzę, że nikt z tych panów nawet nie traktuje ich poważnie i nie myśli, żeby można powiększać ten, fundusz o kilkanaście milionów i nakładać nowe podatki w tym celu — nikt z tych wszystkich entuzjastów zdobyczy socjalnych nie zajął się nawet teoretycznym programem, bo na to potrzebna jest polityka ekonomiczna, rzecz dużo trudniejsza, niż rezolucja w sprawie nałożenia nowego podatku. Jest wszelka nadzieja, że Rząd wypowie się wreszcie o tym programie.</u>
<u xml:id="u-49.19" who="#StanisławBolesławBator">Proszę Panów, ja bez żadnych ubocznych intencji, jednak mam prawo przypomnieć, że jeżeli który rząd, to ten ma daleko szersze obowiązki wobec kraju, gdy się uwzględni warunki, w jakich przyszedł do władzy i uprawnienia konstytucyjne, jakie uzyskał. Władza tego Rządu, zarówno konstytucyjna, jak i faktyczna, jest większa niż jakiegokolwiek innego. Jeżeli mimo wszystko, mimo upływu kilku miesięcy nic pozytywnego w tej sprawie nie usłyszeliśmy, to oczywiście jest to dowodem, że nic tam w tem towarzystwie o tej sprawie nie postanowiono. To jest pierwszy wniosek. A może on wystarczyć któremukolwiek z kolegów, ale nie wystarczy krajowi. Jest mylne wyobrażenie o Polakach, które w niektórych sferach pokutuje, że z nimi można sobie pozwolić na wszystko. Naród polski jest cierpliwy, wytrzymały, ale odznacza się nie tylko bierną wytrzymałością. Sprawa jest dużo poważniejsza niż pretensje do reprezentowania narodu, do tworzenia jakiegoś nowego typu politycznego. Poza tą masą bezrobotnych, o której się Panowie rozwodzą, nie zapominajmy, że są w kraju miliony ludzi, mających tylko jakieś pozorne zajęcie, siedzących na kilku zagonach ziemi! Już choćby z dyskusji nad reformą rolną przypominają sobie Panowie, że 1/2 część chłopów Rzeczypospolitej posiada po 1 lub 2 hektary ziemi, albo nawet mniej, że w niektórych stronach kraju liczba takich gospodarzy dochodzi do połowy. To jest prawdziwe niebezpieczeństwo. Nie wszyscy je sobie uprzytamniają, atoli muzyka urządzaną przez tę część Izby, w tej chwili, nieobecną, uświadamia nas, że jest pewne podłoże ekonomiczne dla niebezpiecznych nastrojów:. Niepodobna, ażeby Rząd, godny tego imienia, ze sprawami temi się mierzył.</u>
<u xml:id="u-49.20" who="#StanisławBolesławBator">Na końcu pozwolę sobie poruszyć jeszcze jeden fakt, o którym się zapomina. Kilka miesięcy temu rząd z ramienia większości tej Izby zdobył się na program społeczny, na program, który nie na skinienie czarodziejskiej różdżki, nie na mocy jakiegoś cudu, lecz na mocy kilkumiesięcznych ciężkich wydatków i ofiar całego narodu powinien był doprowadzić do równowagi gospodarstwa narodowego, ł ten rząd, a co gorsza tem program, został w znanych warunkach wywrócony. Tem cięższy jest dług ciążący na obecnym Rządzie. Niechże przypomnienie to będzie jeszcze jednym apelem, ażeby procenty zwłoki nie rosły.</u>
</div>
<div xml:id="div-50">
<u xml:id="u-50.0" who="#AleksanderZwierzyński">Głos ma p. Pryłucka.</u>
<u xml:id="u-50.1" who="#komentarz">(Nieobecna)</u>
<u xml:id="u-50.2" who="#AleksanderZwierzyński">Głos ma p. Potoczek.</u>
</div>
<div xml:id="div-51">
<u xml:id="u-51.0" who="#NarcyzPotoczek">Wysoki Sejmie! Młody nasz Sejm w ubiegłej kadencji zanadto spieszył się z ustawami o charakterze socjalnymi. Najwięcej one rzeczywiście dotknęły rolnictwo. Ustawa o Kasach Chorych, ustawa o ubezpieczeniach społecznych dotknęły bardzo dotkliwie drobne rolnictwo. Nowelizowano ustawę o Kasach Chorych już dwukrotnie, mimo to nie objęła wszystkich dziedzin dotyczących rolnictwa. Wnioski w tym kierunku były zgłoszone, jednak Rząd, bojkotując Sejm dzisiejszy, uniemożliwił mu obrady i spełnienie swoich obowiązków. Ale Rząd uzyskał szerokie pełnomocnictwa, na których podstawie mógł zmieniać szereg ustaw, wzorując się chociażby, na wnioskach poselskich, przedłożonych Wysokiemu Sejmowi, Polskie Stronnictwo Ludowe zgłosiło już dawno w tym kierunku wnioski, które po dziś zalegają w Komisji. Jednem z takich zagadnień jest obciążenie małego rolnika w miastach i miasteczkach opłatami! do Kas Chorych. Szereg wsi, włączonych do miast, wsi, które dotychczas jako pozostające poza obrębem miasta były wolne od opłat na rzecz Kas Chorych, z chwilą przyłączenia do miast zmuszone są do tych opłat w Małopolsce mamy dużo miasteczek o charakterze miast, które podlegają tejże ustawie, która mówi, że miasta są zobowiązane do opłat na rzecz Kas Chorych, a przecież te miasteczka imają charakter przeważnie rolniczy. Nie chcę przedłużać dzisiejszych obrad ze względu na ograniczony czas stawiam rezolucję:</u>
<u xml:id="u-51.1" who="#NarcyzPotoczek">„Sejm wzywa Rząd, aby na podstawie ustawy o pełnomocnictwach wydał rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej zmieniając ustawę o Kasach Chorych z roku 1920 (Dz. Ust. R. P. Nr 44) i w myśl noweli z roku 1903 do tej ustawy, zwalniając drobnych rodników od opłat na rzecz Kas Chorych w miastach i miasteczkach według przepisów, obowiązujących rolników na wsi” Proszę Wysoki Sejm o uchwalenie tej rezolucji.</u>
</div>
<div xml:id="div-52">
<u xml:id="u-52.0" who="#AleksanderZwierzyński">Głos ma p. Minister Pracy i Opieki Społecznej.</u>
</div>
<div xml:id="div-53">
<u xml:id="u-53.0" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejJurkiewicz">Wysoki Sejmie!</u>
<u xml:id="u-53.1" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejJurkiewicz">Nie mam zamiaru korzystać z udzielonego mil głosu celem oświadczenia, zawierającego program czy sprawozdanie z działalności Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej. Starałem się to uczynić, zresztą przy dość licznej obsadzie w Komisji Budżetowej Sejmu i w Komisji Budżetowej Senatu. Ograniczę się tylko do udzielenia wyjaśnień, względnie sprostowań w tych kwestiach, które w mojem rozumieniu wyjaśnień tych, względnie sprostowań wymagają.</u>
<u xml:id="u-53.2" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejJurkiewicz">Przedewszystkiem muszę zwrócić uwagę na zarzuty stronniczości, skierowane pod adresem Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej z jednej strony, a pod moim już osobistym adresem z drugiej strony. Jeden z zarzutów był tej mniej więcej treści, że Ministerstwo Pracy i Opiekli Społecznej spotyka się z nieżyczliwem przyjęciem u społeczeństwa ze względu na swój jednostronny charakterze względu na to, że w ministerstwie tem. główna jakoby rolę odgrywała jedna z grup, jedna z partii politycznych.</u>
<u xml:id="u-53.3" who="#komentarz">(Głosy: P. P. S.)</u>
<u xml:id="u-53.4" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejJurkiewicz">Muszę w odpowiedzi. temu p. posłowi, który tę sprawę podniósł, oświadczyć, że tak jednak nie jest. Jeżeli się przejdzie personalia ministerstwa i jego urzędów od najwyższych do najniższych instancji, nie spotka silę wcale jakiejkolwiek jednostronności w obsadzie, lecz spotka silę łudzi rozmaitych przekonań politycznych, pracujących w bardzo ciężkich warunkach, o wysokim względnie cenzusie intelektualnym, poświęcających się przeważnie z wielkim zamiłowaniem i oddaniem ciężkiej swojej i niewdzięcznej pracy.</u>
<u xml:id="u-53.5" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejJurkiewicz">Jeżeli chodzi o zarzut, drugi, skierowany już pod moim osobiście adresem, uważam, że jest on również zupełnie niesłuszny. Przedewszystkiem muszę zaprzeczyć, jakobym miał t. zw. [nieczytelne] dla wyrażania moich poglądów, myśli i planów Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej. Wszystkich informacji udzielam za pośrednictwem referenta prasowego całej prasie, „Głos Codzienny” nie drukuje wcale później niż „Robotnik”, jeżeli zaś to robi, to się spóźnia z ogłoszeniem nie z mojej winy. Zresztą ja tego opóźnienia nie zauważyłem.</u>
<u xml:id="u-53.6" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejJurkiewicz">To samo stosuje się do słuszności części zarzutów, imputujących ministerstwu jakoby ono nie zasięgało wcale rady czynników zainteresowanych przy przygotowania i opracowywaniu projektów ustaw. Muszę oświadczyć, że to twierdzenie nie jest zgodne z prawdą. Wszystkie te projekty ustaw, które w ostatnich czasach wyszły z ministerstwa i zostały wniesione, czy to na Radę Ministrów, czy na Radę Prawniczą, były uprzednio ze wszystkiemi czynnikami zainteresowanemi uzgadnianie i w uzgodnienia tom brały udział także związki zawodowe, które p. poseł Milczyński reprezentuje. Ale ja odróżniam i pojmuje opiniowanie wniosków od współdziałania w ich opracowaniu do opiniowania wniosków będę, jak dotychczas zresztą to czynniki, powoływał wszystkie zainteresowane czynniki, natomiast po uzyskaniu tej opinii współpracować dalej będę mógł, dlatego, że współpraca musiałaby spowodować podział odpowiedzialności, a tymczasem odpowiedzialność spoczywa wyłącznie na minie. Otóż nie będę się dzielił autorstwem, za które odpowiedzialność sam ponoszę.</u>
<u xml:id="u-53.7" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejJurkiewicz">Jeszcze w tem miejscu chcę dodać, że przy Ministerstwie Pracy i Opieki Społecznej istnieją rozmaite rady, jak: Rada Emigracyjna, Rada Ubezpieczeń Społecznych, Rada Opiekli Społecznej, a teraz kończy się przygotowanie projektu ustawy o powołaniu Rady Pracy. Otóż w tych radach wszystkie zainteresowanie sfery, tak ze strony pracodawców, jak i pracowników, mają, względnie mieć będą, swych uczestników i korzystają z prawa wypowiadania swego zdania, swojej opinii.</u>
<u xml:id="u-53.8" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejJurkiewicz">Przejdę teraz do drugiego zarzutu, mianowicie do zarzutu kwietyzmu pod względem ustawodawczym, pod adresem Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej skierowanego, przyczem podnoszący ten zarzut powoływał! się na fakt! wycofania przez ministerstwo całego szeregu projektów z komisji sejmowej, już dość jakoby zaangażowanych w przygotowywaniu. Otóż stwierdzam, że i ten zarzut: nie odpowiada słuszności? Wszystkie ustawy wycofano dnia 19 listopada ubiegłego roku, to znaczy, że zaledwie 2 1/2 miesiąca upłynęło od chwili, gdy te ustawy znalazły się na wyłącznym warsztacie Rządu. I tak wycofano ustawę o inspekcji pracy, która wniesioną została 16 kwietnia 1923 r. przez rząd...</u>
<u xml:id="u-53.9" who="#komentarz">(Głos: Trzy razy wycofana przez rząd.)</u>
<u xml:id="u-53.10" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejJurkiewicz">... do Sejmu i była tylko opracowywana w podkomisji, skąd nie weszła nawet na dyskusję komisji sejmowej.</u>
<u xml:id="u-53.11" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejJurkiewicz">Ustawa o zakazie używania białego i żółtego fosforu, wniesiona dnia 4 listopada 1924 r., zostają w nietkniętej zupełnie postaci wycofana z Sejmu.</u>
<u xml:id="u-53.12" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejJurkiewicz">Tymczasem ustawa o inspekcji pracy w 2 miesiące po wycofaniu została zmieniona, uległa przeróbce i uzupełnieniu i została skierowana do Rady Prawniczej i była tam na pięciokrotnych posiedzeniach rozważana.</u>
<u xml:id="u-53.13" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejJurkiewicz">Ustawa o zakazie używania białego fosforu przeszła ostatnie stadjum legislatywne i została uchwalona przez Radę Prawniczą.</u>
<u xml:id="u-53.14" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejJurkiewicz">Wreszcie ustawa o zapobieganiu chorobom zawodowym i ich zwalczaniu wniesiona 15 maja 1925 r. do Sejmu nie była wcale rozpatrywana. To samo odnosi się do całego szeregu innych ustaw.</u>
<u xml:id="u-53.15" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejJurkiewicz">Nie chcę kierować sprawy na drogę dyskusji o większej czy mniejszej sprawności! tej czy innej władzy. Chcę stwierdzić tylko fakt, że projekty ustaw względnie niedawno wycofane z Sejmu znajdują się już w ostatniem stadjum swej drogi legislatywnej.</u>
<u xml:id="u-53.16" who="#komentarz">(P. Milczyński: Ustawa ubezpieczeniowa?)</u>
<u xml:id="u-53.17" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejJurkiewicz">Zaraz Panie Pośle, ta rzecz będzie musiała być w innej kolejce omówiona.</u>
<u xml:id="u-53.18" who="#komentarz">(Głos: Ogonek).</u>
<u xml:id="u-53.19" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejJurkiewicz">Z pośród spraw których nie było jeszcze w Sejmie, opracowano ustawę emigracyjną i uzgodniono z kilkoma poszczególnemu ministerstwami.</u>
<u xml:id="u-53.20" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejJurkiewicz">Ustawa o ubezpieczeniu pracowników umysłowych, a mianowicie o ubezpieczeniu na wypadek bezrobocia, starości i niezdolności do pracy, została przeprowadzona przez Radę Ministrów i odesłana do Rady Prawniczej. Znajduje się wiec także w ostatniem stadjum drogi legislatywnej.</u>
<u xml:id="u-53.21" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejJurkiewicz">Ustawa o najmie pracy pracowników umysłowych jest na Radzie Ministrów i w najbliższym czasie będzie przesłana na Radę Prawniczą.</u>
<u xml:id="u-53.22" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejJurkiewicz">Chodzi jeszcze o jedną ustawę, o którą prawie wszyscy panowie przedmówcy upominali się, to jest o ustawę o ubezpieczeniu na wypadek starości i utraty zdolności do pracy. Słusznie jeden z mówców, który więcej czasu poświęcił tej ustawie, określił, że jest to ustawa niesłychanie trudna i wymagająca dopłat ze Skarbu Państwa. Otóż te właśnie trudności stanowiły o zwłoce w przygotowaniu tej ustawy. Muszę oświadczyć że projekt tej ustawy, który jednocześnie scala wszystkie ubezpieczenia, został opracowany, jest w druku i panowie przedstawiciele zainteresowanych sfer otrzymają ją wkrótce, a pierwsza rada ubezpieczeń społecznych właśnie zwołana będzie i poświęcona wyłącznie rozpatrzeniu tej ustawy, którą uważam za niesłychanie ważną dla klasy robotniczej.</u>
<u xml:id="u-53.23" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejJurkiewicz">Kiedy już mówię o tej ustawie i o ubezpieczeniach, pragnę na jedno zwrócić uwagę, mianowicie na to, że zostałem przez posła Milczyńskiego źle zrozumiany, albo wcale nie zrozumiany na konferencji pracy. Nie twierdziłem wcale, że ta ustawa za 10 lat będzie dopiero opracowana, twierdziłem tylko, że obowiązek dopłat ze Skarbu Państwa, ze względu na to, że są one dość duże i byłyby bardzo ciężkie dla Skarbu Państwa, może być odroczony na 10 lat. Jest to zupełnie co innego, niż zwłoka w opracowaniu samej ustawy.</u>
<u xml:id="u-53.24" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejJurkiewicz">Należy jeszcze zaznaczyć, że ustawa o najmie pracy robotników fizycznych, unifikująca ustawodawstwo w poszczególnych dzielnicach i wprowadzająca odpowiednie przepisy tam, gdzie ich dotychczas wcale niema, została również przez ministerstwo opracowana i także zostanie w najbliższym czasie zainteresowanym sferom przesłana do zaopiniowania. Otóż tak przedstawia się ten kwietyzm pod względem ustawodawczym.</u>
<u xml:id="u-53.25" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejJurkiewicz">Jednocześnie uspakajającą okolicznością powinno być to, że z drugiej strony podnosi się szereg zarzutów pod adresem ministerstwa, iż przejawia ono hiperprodukcję w dziale ustawodawstwa społecznego. Zdaje się, że ani z jednej ani z drugiej strony na ten zarzut nie zasługujemy, bo to, co się robi, co się przygotowuje, stanowi materiał konieczny i niezbędny do uporządkowania.</u>
<u xml:id="u-53.26" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejJurkiewicz">Przejdę teraz do zarzutów, atakujących pewne poszczególne gałęzie administracji Ministerstwa Pracy i omówię sprawę bezrobocia. Proszę Panów, w czasie dyskusji wszyscy zgodzili się z tem, że przedewszystkiem należałoby bezrobotnym dać pracę, co do polityki natomiast! zasiłkowej zachodziły poważne różnice. Jedni stoją na zupełnie negatywnem stanowisku twierdząc, że nie należy wcale udzielać zasiłków, tam utrzymują, że skoro pracy dać nie można, trzeba zasiłków udzielać. Ja stoję, jak i cały Rząd, na tem stanowisku, że przede wszystkiem trzeba robotnikowi dać pracę...</u>
<u xml:id="u-53.27" who="#komentarz">(Głos: Wszyscy jesteśmy tego zdania.)</u>
<u xml:id="u-53.28" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejJurkiewicz">...gdyż ona stwarza pewne realne wartości, podnosił moralnie robotnika, utrzymującego pracę, jak również podnosi moralnie jego otoczenie.</u>
<u xml:id="u-53.29" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejJurkiewicz">Ta jednak zasada spotyka bardzo poważne przeszkody w zrealizowaniu, mianowicie przeszkody w kalkulacji finansowej. Wiadomą jest rzeczą, że zatrudnienie robotnika kosztuje na robotach publicznych, tam, gdzie materiał jest najtańszy, 4 i pół raza tyle, ile kosztuje zasiłek. Więc trzebaby ogólną sumę przeznaczoną na bezrobocie w roku budżetowym 27/28 około 35 milj. powiększyć i wstawić do budżetu okoliło 150 milionów. Tego niestety nie mógłbym w Skarbie uzyskać i tego nie było można uzyskać w Komisji Budżetowej.</u>
<u xml:id="u-53.30" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejJurkiewicz">A teraz stów parę o polityce, stosowanej przez Rząd w zakresie zasiłków. Jeden z panów posłów oskarżał Rząd o robienie sztuczek w tym względzie, o wyszukiwanie jakichś rozmaitych magicznych przeszkód, aby pozbawić zasiłków robotników. Powiedziałem, że stoję na tem stanowisku, iż zasiłki powinny być udzielane w tych wypadkach w których nie daje się pracy, bo inaczej musielibyśmy przyglądać się bezradnie śmierci głodowej obywatela polskiego, albo budować kryminały. Skoro już mowa o zasiłkach, pragnę zapewnić tego pana posła, który podniósł wyżej przytoczone zarzuty, że o sztuczkach żadnych nie było ł nie może być mowy. Minister Pracy i Opieki Społecznej skrępowany jest ustawą, za przekroczenie której wskutek woli Sejmu podlega odpowiedzialności, musi więc w granicach tego budżetu gospodarować. Współczuję z tym okręgiem i tym posłem, w którego okręgu jest ciężki, opisywany w przemówieniu, stan wśród bezrobotnych, przyznaje, że tak jest i ubolewam z tego powodu, muszę jednocześnie stwierdzić, że to nie dzieje silę w jednym tylko okręgu, lecz w całej Polsce, to też nie mogąc obdzielić wszystkich bezrobotnych zasiłkami, musimy przeprowadzić jaknajściślejszą kontrolę w tym kierunku, ażeby Ci, którzy najbardziej pomocy potrzebują, przedewszystkiem tę pomoc uzyskali. To jest jedyny powód, dlaczego prowadzą się rozmaite restrykcje, a nie jakieś sztuczki, na to nie mamy ani czasu, ani ochoty, zwłaszcza w odniesieniu do tej nieszczęśliwej warstwy społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-53.31" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejJurkiewicz">W dyskusji bezrobociu zbyt pesymistycznie wyciągnięto cyfrę bez robotny ich na 250.000. Trzeba oddzielić tych, którzy są zarejestrowani w państwowych biurach pośrednictwa pracy — liczba ich wynosi 201.000 — od aproksymatywnej cyfry około 251.000, obejmującej około 50.000 bezrobotnych rozsianych po wsiach i małych miasteczkach, nigdzie nie zarejestrowanych i nie pobierających zasiłków, a podawanych w pewnem przybliżeniu przez władze administracyjne.</u>
<u xml:id="u-53.32" who="#komentarz">(Głosy: Mieszkańcy wsi wcale się nie rejestrują.)</u>
<u xml:id="u-53.33" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejJurkiewicz">Tak, to właśnie tych 50.000. Jeśli tedy mowa o pomocy Państwa dla bezrobotnych, to jedynie realną jest obecnie ta cyfra 201.000, w której zarejestrowani są robotnicy budowlani, ci zawsze będą bezrobotnymi w okresie pozasezonowym, tylko nie będą rejestrowani w dziale bezrobotnych, o ile ich sezonowe zarobki wystarczą na pokrycie potrzeb całorocznych. Zatrzymałem się nad temi cyframi dłużej dlatego, ażeby zmniejszyć zbytni, mojem zdaniem, pesymizm w tej sprawie. Liczba bezrobotnych prawdopodobnie do końca lutego będzie rosła jeszcze o jakie 2 do 3.000 tygodniowo, z końcem jednak lutego i, jak co roku bywa, zacznie się spadek tych cyfr.</u>
<u xml:id="u-53.34" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejJurkiewicz">Mówiąc o polityce zasiłkowej, pragnę zwrócić uwagę, że tych cyfr zasiłkowych, zawartych w budżecie, nie uważam za sprawę decydującą. Co więcej, powiedziałbym, że jest to sprawa drugorzędna. Najważniejszą rzeczą jest odpowiedź na pytanie, czy zdążymy należycie przygotować ruch budowlany na przyszły sezon budowlany i jakie fundusze wpłyną poza funduszami budżetowemi, czy to z funduszu obrotowego, czy pożyczek, czy też na innej drodze na inwestycje, na prowadzenie i utrzymanie ruchu budowlanego.</u>
<u xml:id="u-53.35" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejJurkiewicz">Pozwolę sobie omówić z kolei zarzuty, skierowane pod adresem ministerstwa ze względu na jego politykę emigracyjną. Emigrację należy podzielić na 2 jej postacie, mianowicie: emigrację robotniczą i emigrację kolonizacyjną i każdą z nich inaczej trzeba traktować. Jeżeli chodzi o emigrację robotniczą, to tu nie skorzystam i nikt na mojem miejscu nie skorzystałby z rad Panów, wskazujących na potrzebę szukania nowych rynków zbytu sił robotniczych, jestem bowiem pewny, że rynków tych nie znajdziemy na razie. Możemy umieścić około 50.000 robotników rolnych we Francji, około 50.000 w Niemczech i około 14.000 w Danii, w Gdańsku. I tu już koniec. To też dyskutując o tej emigracji, trzeba wyłącznie dyskutować o transporcie i o opiece nad tymi emigrantami.</u>
<u xml:id="u-53.36" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejJurkiewicz">Nie chcę twierdzić, proszę Panów, żeby już wszystko w tym względzie było zrobione, ale sądzę, że w ostatnim czasie jednak zrobiono pewne posunięcia, które stosunki w tej dziedzinie znacznie polepszyły. Mianowicie umowa z Francją, zawarta dnia 3 grudnia, skłoniła Francję i pracodawców francuskich do lepszej opieki sanitarnej, do lepszej opieki lekarskiej, zapewniła pomoc...</u>
<u xml:id="u-53.37" who="#komentarz">(Głos: Pod względem chorób to nie ze wszystkiem, Panie Ministrze.)</u>
<u xml:id="u-53.38" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejJurkiewicz">... ze strony personelu sanitarnego polskiego, pozatem utworzono nawet we Francji północnej specjalną klinikę polską dla Polaków, ponadto uregulowano ruch przewozowy, repatriację z Francji na koszt Francji aż do Gdyni i zyskano od pracodawców francuskich pewne kwoty 1/2 dolara, względnie dolara na głowę za darmo przybyłych pracowników, pieniądze te będą zużyte na budowę hotelu emigracyjnego (domu polskiego) we Francji, prawdopodobnie w Paryżu.</u>
<u xml:id="u-53.39" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejJurkiewicz">Jeżeli chodzi o skargi i zarzuty na emigrację sezonową w Niemczech, to przyznaję, że istotnie w ostatnim czasie przy powrocie ostatniego kontyngentu robotników sezonowych z Niemiec były sceny dość przykre. Powstało to stąd, że Niemcy, nie zawiadamiając nas wcale o wysyłce większej ilości robotników, skierowali naraz wielkie masy na granicę specjalnemi pociągami i te masy spotkały się ze zwykłym, oczywiście w tym wypadku niewystarczającym, ruchem kolejowymi po naszej stronie, stąd długie wyczekiwania i stąd ciężkie przejścia powracających emigrantów.</u>
<u xml:id="u-53.40" who="#komentarz">(Głos: A placówki zagraniczne?)</u>
<u xml:id="u-53.41" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejJurkiewicz">Panie Pośle, stało się to bardzo gwałtownie, w kilka dni zaledwie po zawarciu prowizorycznej umowy emigracyjnej sezonowej dnia 9 grudnia zeszłego roku. W sprawie uregulowania tej kwesti na przyszłość oświadczam, że umowa sezonowa dotycząca emigrantów posunęła także i tę sprawę korzystnie naprzód, przedewszystkiem przez wykluczenie zupełne od werbowania przodowników i agentów niemieckich, cały werbunek będzie się odbywał przez władze państwowe i samorządowe polskie. Dalej uwolniono robotników sezonowych od płacenia rent na te ubezpieczenia, z których oni korzystać nigdy nie będą, to znaczy na ubezpieczenia na wypadek bezrobocia, co zaoszczędzi robotnikom około miliona marek niemieckich rocznie. Wreszcie uzyskano od pracodawców opłatę za każdego robotnika, co wynosi około 125.000 złotych rocznie.</u>
<u xml:id="u-53.42" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejJurkiewicz">O ile te opłaty będą, w razie przyjęcia przez Sejm wniosku postawionego! przez dwóch posłów, wstawione do dochodów i jednocześnie i w rozchodach odnośnego działu budżetu Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, będzie można całą tę kwotę przeznaczyć na budowę baraków przygranicznych oraz na usprawnienie całego aparatu Itak przejmującego, jak i oddającego emigrantów sezonowych.</u>
<u xml:id="u-53.43" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejJurkiewicz">Słyszałem tu rady zbawienne o szukaniu rozmaitych nowych terenów pracy kolonizacyjnej, a jednocześnie spotkałem się z zarzutami, że za dużo tych terenów się szuka. Nie jest to sprawa łatwa i prosta, jeśli się o niej mówi, nie należy stosunków naszych w tym względzie porównywać ze stanem rzeczy we Włoszech i w Niemczech. Tam ten problem istnieje od szeregu dziesiątków lat, istnieją olbrzymie fundusze i przygotowane od szeregu lat tereny. Jeśli praca ł organizacja w tym zakresie doznała tam pewnej przerwy w okresie wojny, to obecnie odżyła ona na nowo u nas cała sprawa i naprzód sprowadza się do potrzeby zawarcia odpowiednich umów, któreby gwarantowały odpowiednią opiekę dla kolonistów, któreby zmierzały do tego, żeby tych kolonistów Utrzymać w łączności gospodarczej i w łączności narodowej z Państwem Polskiem. Otóż w zawarciu takich umów są nadzwyczajne trudności, niezależne od Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, a przynajmniej nie wyłącznie od ministerstwa. W każdym razie rozpoczęliśmy pertraktacje tak z władzami imigracyjnemi, jak z władzami rządowemi Kanady. Dziś mamy wiadomość, że sprawa umowy z Brazylią stanęła już na najlepszej drodze, że z samą Brazylią umowa jest zawarta, a teraz prowadzone są pertraktacje ze stanami San Paulo i Paraną. Mam wrażenie, że sprawa zostanie pomyślnie załatwiona, ale pozostanie jeszcze jedna trudność, i to niemała, to jest trudność zdobycia odpowiednich pieniędzy. Rząd kolonizacji na obcych terytoriach sam prowadzić nie może. Może najwyżej popierać usiłowania (towarzystw) kolonizacyjnych, może to udzielać poparcia w zakresie środków, jakimi dysponuje, o ile będzie miał gwarancję, że praca tych towarzystw kolonizacyjnych będzie należycie zapobiegała wynaradawianiu się emigrantów i skazywaniu ich na poniewierkę, będzie dążyła do zapewnienia emigrantom jaknajlepszej opieki i do utrzymania ich w łączności narodowej i gospodarczej z Państwem Polskiem.</u>
<u xml:id="u-53.44" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejJurkiewicz">Jeszcze parę słów poświęcić muszę sprawie ubezpieczeń społecznych. Nie będę tu mówił o szczegółach. Szczegóły, o ile zostaną mi zakomunikowane, zrobię z nich użytek i prześlę właściwym organom, spowoduję zbadanie sprawy i wyciągnę odpowiednie konsekwencje. Nie będę tak że polemizował z zarzutami, podkreślającemu nadużycia w poszczególny chi Kasach Chorych, przypuszczam bowiem, że nie tylko ja, ale nikt z nas bez największej przykrości o sprawach tych mówić nie może. Nadużycia zdarzają się niestety tak w Kasach Chorych, jak i w całym szeregu instytucji, gdzie pracownicy nieuczciwi spotykają się z pieniędzmi, są to w pierwszym rzędzie rezultaty Polskiego stanu moralnego, spowodowanego długą wojna oraz okresem bezpośrednio powojennym. Mogę Panów ze swej strony zapewnić, że wszystkie podwładne organa ministerstwa, bo ministerstwo bezpośrednio nie dokonywa nadzoru, mają surowy nakaz, aby w razie wykrycia nadużycia w tej chwili skierować sprawę do prokuratora, a odnośne władze rozwiązywać. I to jest wykonywane zupełnie ściśle.</u>
<u xml:id="u-53.45" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejJurkiewicz">Mówiąc o Kasach Chorych, muszę odpowiedzieć jednemu z pp. posłów, który zarzucił mi prymitywizm w pojmowaniu moich obowiązków, w wypadku, w którym chodziło o stosunek do delegatów pracowników umysłowych, żądających zwolnienia z ubezpieczenia w Kasie Chorych m. Warszawy, że tego zarzutu prymitywizmu pod moim adresem zupełnie nie należało kierować. Udzieliłem bowiem odpowiedzi takiej, jakiej jedynie mogłem udzielić. Chodziło o to, że Kasa Chorych m. Warszawy pociągnęła do obowiązku ubezpieczeń pracowników mi Warszawy, a z powodu sprzeciwu Magistratu sprawa skierowana została na drogę sądową. Delegaci pracownikowi miejskich zwrócili się do mnie, domagając się, abym wydał zarządzenia, zwalniające ich od obowiązku ubezpieczenia. Oświadczyłem, że wobec skierowania sprawy na drogę sądową, nie mogę wydawać żadnego zarządzenia administracyjnego, bowiem w rezultacie może się okazać, iż będzie ono sprzeczne z wyrokiem, względnie z orzeczeniem, jakie sąd wyda. Na propozycję załatwienia tej sprawy w drodze ustawodawczej oświadczyłem pracownikom, że w drodze ustawodawczej nie mogę już fragmentarycznie regulować spraw ubezpieczenia, bowiem zostały już przygotowane dwa projekty ustaw, które mają na celu uregulowanie wszystkich ubezpieczeń w Polsce w sensie unifikacji ustawodawczej i organizacyjnej.</u>
<u xml:id="u-53.46" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejJurkiewicz">Chciałbym jeszcze odpowiedzieć panu posłowi Szmiglowi, który cytował artykuł z „Wychodźcy”, wskazując na bardzo ciężkie położenie kolonistów, przyczem skierował odpowiednie zarzuty pod adresem ministerstwa. Muszę oświadczyć, że właśnie ten artykuł jest raportem urzędnika państwowego, który jeździ na miejsce pracy kilku kolonistów, stwierdził stan rzeczy i na ten stan rzeczy reagował.</u>
</div>
<div xml:id="div-54">
<u xml:id="u-54.0" who="#AleksanderZwierzyński">Dyskusja nad budżetem Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej wyczerpana. Proszę p. Sekretarza o odczytanie wniosków, które zostały zgłoszone do budżetu Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej.</u>
<u xml:id="u-54.1" who="#AleksanderZwierzyński">Wnioski p. ks. Ilkowa:</u>
<u xml:id="u-54.2" who="#AleksanderZwierzyński">1) W dziale 2, Urzędy inspekcji! pracy § 8, Inne wydatki — skreślić, w tym samym dziale § 11, Druki i książki do sprzedaży fabrykom — skreślić.</u>
<u xml:id="u-54.3" who="#AleksanderZwierzyński">2) dział 2, Urzędy inspekcji! pracy § 2 Podróże służbowe i przesiedlenia zmniejszyć do kwoty 35.000 zł, a resztę przenieść do działu 7 Świadczenia socjalne.</u>
<u xml:id="u-54.4" who="#AleksanderZwierzyński">3) dział 1 Zarząd Centralny § 10 Przeszkolenie — skreślić.</u>
<u xml:id="u-54.5" who="#AleksanderZwierzyński">4) w dziale 1 Zarząd Centralny § 8 Inne wydatki i — skreślić,</u>
<u xml:id="u-54.6" who="#AleksanderZwierzyński">5) w dochodach zwyczajnych w dziale 2 Urzędy inspekcji pracy § 15 Kary, nakładane przez inspektorów pracy — skreślić,</u>
<u xml:id="u-54.7" who="#AleksanderZwierzyński">6) w dziale 5 Urzędy Ubezpieczeń społecznych § 11 Kary nakładane — Skreślić.</u>
<u xml:id="u-54.8" who="#AleksanderZwierzyński">Wniosek p. Zerbego i Gardeckiego: W dziale 7 Świadczenia socjalne, § 11 Zwrot kasom chorych kosztów świadczeń — powiększyć budżetową pozycję w wysokości 2 milionów złotych na 4 miliony złotych.</u>
<u xml:id="u-54.9" who="#AleksanderZwierzyński">Wniosek p. Kwapińskiego: w dziale 2 Wydatków § 10 podwyższyć o 5.000 zł.</u>
<u xml:id="u-54.10" who="#AleksanderZwierzyński">Rezolucje pp. Puzynianki i Holder-Eggerowej:</u>
<u xml:id="u-54.11" who="#AleksanderZwierzyński">Sejm wzywa Rząd:</u>
<u xml:id="u-54.12" who="#AleksanderZwierzyński">1) aby otoczył odpowiednią opieka robotników, emigrujących do Niemiec, w czasie rekrutacji, na miejscu pracy i przy powrocie, przestrzegając wykonania zawartych układów i kontraktów pracy, i aby w szczególności zapewnił im należyte korzystanie ze świadczeń ustawodawstwa społecznego,</u>
<u xml:id="u-54.13" who="#AleksanderZwierzyński">2) aby wydał zarządzenia, mające na celu uproszczenie i przyśpieszenie formalności: potrzebnych dla zdobycia niezbędnych dokumentów osobistych oraz obniżenie i ujednostajnienie związanych z tem kosztów,</u>
<u xml:id="u-54.14" who="#AleksanderZwierzyński">3) aby zapewnił wychodźcom polskim w krajach pobytu, zwłaszcza we Francji, Niemczech i Danii, w których potrzeba ta jest szczególnie paląca, polską opiekę religijną przez stałych duszpasterzy lub objazdowe misje religijne,</u>
<u xml:id="u-54.15" who="#AleksanderZwierzyński">4) aby zapewnił młodzieży polskiej na wychodźtwie naukę w języku polskim. odpowiadającą jej potrzebom w szkołach i ochronach:</u>
<u xml:id="u-54.16" who="#AleksanderZwierzyński">5) aby zapewnił dopływ wychowawców i oświatowców odpowiednich dla kierowania nauczaniem młodzieży i organizowania oświaty pozaszkolnej,</u>
<u xml:id="u-54.17" who="#AleksanderZwierzyński">6) aby udzielał należytego poparcia istniejącym organizacjom społecznym, które wykazały działalność szczególnie pożyteczną dla wychodźtwa i Państwa Polskiego,</u>
<u xml:id="u-54.18" who="#AleksanderZwierzyński">7) aby zapewnił chorym wychodźcom we Francji opiekę polskich lekarzy i pielęgniarek przez złagodzenie drogą porozumienia z odpowiedniemi władzami istniejących w tej mierze przepisów o wykonywaniu praktyki lekarskiej przez cudzoziemców.</u>
<u xml:id="u-54.19" who="#AleksanderZwierzyński">Sejm wzywa Rząd:</u>
<u xml:id="u-54.20" who="#AleksanderZwierzyński">1) aby przyśpieszył opracowanie i przedłożenie Sejmowi ustaw z dziedziny opieki społecznej, a) o opiece nad macierzyństwem i nieletnimi, b) o zwalczaniu żebractwa i włóczęgostwa, c) o zwalczaniu nieobyczajności publicznej i chorób wenerycznych, d) o organach samorządowych opieki społecznej, e) o związkach celowych, 2) aby przy układaniu budżetów komunalnych w myśl obowiązującej ustawy o opiece społecznej, uwzględniane były pozycje na cele opieki społecznej, umożliwiającej jej wykonywanie.</u>
</div>
<div xml:id="div-55">
<u xml:id="u-55.0" who="#AleksanderZwierzyński">Proponuję odroczenie dyskusji budżetowej do jutra. Wpłynęły następujące wnioski:</u>
<u xml:id="u-55.1" who="#AleksanderZwierzyński">Wniosek pp. ks. Bratkowskiego i kol. w sprawie znowelizowania rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 17 września 1926 r. w sprawie uzupełnienia postanowień o przerachowaniu nożyczek państwowych z lat 1918–1926 (Dz. Ust. Rz. P. Nr 26 poz. 560) — odsyłam do Komisji Skarbowej.</u>
<u xml:id="u-55.2" who="#AleksanderZwierzyński">Wniosek pp. Marciniaka i kol. z Klubu Chrześcijańskiej Demokracji w sprawie przyjścia z pomocą ludności wiejskiej, zamieszkałej w rejonie nadnoteckim od Gromadna do mostu Dziembowskiego — odsyłam do Komisji Budżetowej.</u>
<u xml:id="u-55.3" who="#AleksanderZwierzyński">Proponuję Panom odbycie następnego posiedzenia jutro o godz. 11 rano z następującym porządkiem dziennym:</u>
<u xml:id="u-55.4" who="#AleksanderZwierzyński">Dalszy ciąg dyskusji szczegółowej nad sprawozdaniem Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym na n 1927/1928, dokończenie rozprawy nad budżetem Ministerstwa Przemysłu i Handlu oraz dyskusja nad budżetami Ministerstwa Rolnictwa i Dóbr Państwowych oraz Reform Rolnych (druk nr 2600).</u>
<u xml:id="u-55.5" who="#AleksanderZwierzyński">Nie słyszę sprzeciwu, porządek dzienny uważam za przyjęty. Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-55.6" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 10 wiecz.)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>