text_structure.xml
142 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10 min. 40 przed pół.)</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">Przedstawiciele Rządu: Prezes Rady Ministrów i Minister Skarbu Władysław Grabski, Minister Stanisław Tugutt, Minister Sprawiedliwości Antoni Żychliński, Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego Stanisław Grabski, Minister Kolei Kazimierz Tyszka, Minister Przemyślu i Handlu Józef Kiedroń. Minister Pracy i Opieki Społecznej Franciszek Sokal, Kierownik Ministerstwa Robót Publicznych Mieczysław Rybczyński.</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">Podsekretarze Stanu: W Ministerstwie Rolnictwa i Dóbr Państwowych Józef Raczyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#MaciejRataj">Otwieram posiedzenie. Protokół 193 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 194 posiedzenia leży w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają pp. Harasz i Ledwoch. Listę mówców prowadzi p. Ledwoch.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#MaciejRataj">Od p. Ministra Sprawiedliwości otrzymałem wniosek sędziego śledczego na pow. krasnostawski w sprawie zezwolenia Sejmu na ściganie p. Stanisława Babina z art. 129 k. k. oraz wniosek sędziego śledczego I Okręgu pow. ławinieckiego w sprawie zezwolenia Sejmu na ściganie p. Wolickiego z art. 129 p. 3 k. k. Te dwa wnioski odsyłam do Komisji Regulaminowej i Nietykalności. Poselskiej.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#MaciejRataj">Posłowie: Stańczyk, Praussowa. Cupiał. Potoczek, Sobek, Paweł Wasyńczuk, Sergiusz Kozicki, Podborski, Moritz i Cieluch usprawiedliwiają swą nieobecność w Sejmie. Udzieliłem urlopów posłom: Hołowaczowi na jeden dzień, Holeksie, Wojtkowiakowi, Plucie i Oziminie na 2 dni, Janowi Brzezińskiemu, Dobrzańskiemu i Kosydarskiemu na 3 dni, Wędziagolskiemu na 4 dni, Sommersteinowi na 5 dni, Lisieckiemu na 6 dni, Miotle i Marylskiemu na tydzień.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#MaciejRataj">Proszą Izbę o udzielenie urlopów: Kozubski i Trepka na 10 dni, Bernard Hausner na 12 dni, Melnyk i Heilman, na 2 tygodnie, Sokolnicka na 3 tygodnie. Holder-Eggerowa na 5 tygodni, Kirszbraun na 6 tygodni z powodu choroby. Nie słyszę protestu, uważam, że na udzielanie urlopów Izba zgadza się.</u>
<u xml:id="u-2.4" who="#MaciejRataj">Przystępujemy do porządku dziennego, mianowicie do 1 i jedynego punktu: dyskusja nad sprawozdaniem Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym na r. 1925 (druk w 1800). Odbędziemy najpierw dyskusję ogólną, następnie przejdziemy do dyskusji szczegółowej t. zn. do poszczególnych części preliminarza budżetowego. Dyskusja nad poszczególnemi częściami będzie się odbywała w miarę możności w tym porządku, w jakim się one znajdują w przedłożeniu rządowem. Głos map. Głąbiński.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#StanisławGłąbiński">Wysoka Izbo!</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#StanisławGłąbiński">Komisja Budżetowa przedłożyła Wysokiemu Sejmowi projekt budżetu na r. b., który kończy się równowaga budżetową. Musze stwierdzić, że fakt ten musi nas napełniać w i elki em zadowoleniem, że pomimo trudnych stosunkowi ekonomicznych, pomimo przesilenia gospodarczego panującego w naszym kraju, jednakowoż Komisja Budżetowa mogła dojść do takich wyników, o jakich wspomniałem. Maimy pierwszy budżet formalnie zamknięty prawie bez żadnego niedoboru, ponieważ wykazany niedobór w wysokości 21.000.000 ma być pokryty nie w drodze operacyj finansowych, ale według projektu Komisji Budżetowej, z oszczędności.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#StanisławGłąbiński">Z drugiej strony jednak wysuwa się bardzo ważne i zasadnicze pytanie, czy istotnie ten, projekt budżetowy, który nam został przedłożony, opiera się na podstawach realnych, czy równowaga budżetowa jest naprawdę realną, czy może jest tylko sztucznie formalnie osiągnięta. Na pytanie to mogą być odpowiedzi rozmaite, według tego, czy będziemy się trzymali ściśle tylko cyfr budżetowych, czy też będziemy uwzględniali jeszcze i inne okoliczności, a mianowicie inne postanowienia projektu ustawy skarbowej.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#StanisławGłąbiński">Jeżeli chodzi, o cyfry, to muszę stwierdzić, że cyfry te tak w dziale wydatków, jak w dziale dochodów bardzo odbiegają od cyfr preliminarza na r. 1924, a także od tych cyfr, jakie wykazały wyniki dotychczasowych wydatków i dochodów w roku poprzednim. Według projektu Komisji Budżetowej wydatki ogólne wszystkich trzech działów wynosić mają w bieżącym roku 2.176 milionów złotych, a same wydatki na cele administracyjne 2.020 milionów złotych.</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#StanisławGłąbiński">Przypatrzmy się tym cyfrom wydatków w roku poprzednim. Według wyników skarbowych roku poprzedniego ogólna suma wydatków wynosiła 1.661 milionów złotych. P. referent generalny podaje cyfrę 1627 milionów, ale wobec późniejszego sprostowania tych cyfr podaję cyfrę 1661 milionów. Cyfra ta różni się jednakowoż od, wydatków obecnego preliminarza o 515 milionów złotych, to znaczy, że na rok bieżący preliminujemy o 515 milionów złotych ogólnie więcej wydatków, aniżeli one wynosiły w zeszłym roku. Jeżeli chodzi o wydatki tylko na cele administracyjne, to suma ich wedle wyników ostatniego roku wynosiła 1482 milionów t. zn. różni się o 538 milionów od cyfry wydatków, proponowanych na rok bieżący. Tak przedstawiają się wydatki.</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#StanisławGłąbiński">Przypatrzymy się teraz dochodom. Wedle projektu Komisji Budżetowej dochody wszystkich działów w bieżącym roku mają przynieść razem 2.155 milionów złotych. W zeszłym roku, wedle tymczasowych wyników skarbowych ogłoszonych urzędowo, dochody te wynosiły okrągło 1.703 miliony, a więc znów mamy tu znaczną różnicę, wynoszącą 452 miliony, prawie dochodzącą do owej cyfry 500 milionów, jaka różni w wydatkach obecny preliminarz budżetowy od wyników skarbowych zeszłego roku — Jeżeli się przypatrzymy jeszcze bliżej szczegółowym cyfrom dochodów, to okaże się, że i w nich są bardzo znaczne różnice. A więc, podatki bezpośrednie w r. 1924 według tymczasowych wyników przyniosły 298 milionów bez podatku majątkowego, natomiast projekt Komisji Budżetowej podaje cyfrę 333 milionów, a więc o 35 milionów więcej. Podatek majątkowy przyniósł w roku zeszłym 199 milionów, obecnie preliminujemy 300 milionów, a więc o 101 milionów z tego źródła więcej. Podatki pośrednie, a w szczególności podatki konsumcyjne pośrednie, jak cła, jak monopole skarbowe przyniosły razem w roku zeszłym 613 milionów, obecnie proponujemy 766 milionów, a więc o 153 milionów więcej. Opłaty przyniosły w 1924 r. 79 milionów obecnie proponujemy według projektu Komisji Budżetowej 100 milionów, a więc znowu o 21 milionów więcej.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#StanisławGłąbiński">Widzimy zatem, że cyfry budżetowe są rzeczywiście optymistyczne, że one bardzo znacznie odbiegają od wyników roku zeszłego i wogóle nie są ułożone w ten sposób, jak zwykłe się układa budżet na podstawie z jednej strony faktycznych wyników ubiegłego roku, a z drugiej strony możliwie prawdopodobnego wzrostu dochodu, czy też wydatków w roku następnym.</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#StanisławGłąbiński">Jeżeli! porównamy wzrost wydatków przypuśćmy z wydatkami zeszłego roku i wzrost dochodów, to okaże się, że możemy mieć nadzieję, iż te dochody wzrosną według sumy budżetu o 27% w porównaniu z dochodami roku zeszłego.</u>
<u xml:id="u-3.8" who="#StanisławGłąbiński">Jeżeliby więc ktoś opierał się na tych cyfrach, które tutaj zestawiłem i na tej podstawie chciał oceniać krytycznie nasz budżet, to mógłby niewątpliwie dojść do wniosku negatywnego, przy odpowiedzi na pytanie, czy budżet jest realny czy nie. I sądzę, że może i w tej Wysokiej Izbie, a także i poza Izbą tego rodzaju złowróżbne, pesymistyczne wnioski będą wyciągane. Ja jednakowoż takiego wniosku z tych cyfr budżetowych nie wysnuwam, a to z tego powodu, ponieważ w naszym projekcie ustawy skarbowej jest jedno nadzwyczaj ważne postanowienie, które mieściło się w art. 5 ustawy na rok 1924, a obecnie znajduje się w art. 4 postanowienia, z którego Minister Skarbu korzystał już w zeszłym roku, a korzystać będzie niewątpliwie także i w roku bieżącym. Postanowienie to opiewa, że Minister Skarbu ma prawo otwierać wszelkie uchwalone kredyty i to w drodze miesięcznego ustalania tych kredytów, a także ma prawo przenoszenia tych kredytów z pozycji do pozycji w obrębie poszczególnych paragrafów. Jest to postanowienie nadzwyczaj ważne: ono zmienia do pewnego stopnia charakter całego budżetu, który uchwali Sejm i uchwalił Senat. Z tego postanowienia już korzystał, jak powiedziałem, pan Minister Skarbu, ponieważ wydatki na rok 1924 były preliminowane 1854 miliony, a faktycznie wyniosły wedle tych cyfr, które tutaj podałem, 1661 milionów, a więc sto dziewięćdziesiąt kilka milionów mniej, podczas, kiedy zazwyczaj tak jest We wszystkich państwach europejskich, że wydatki faktycznie są większe, aniżeli wydatki preliminowane, bo jeżeli poszczególni ministrowie mają prawo robić użytek z tych wszystkich sum, które są umieszczone w budżecie, a nadto przychodzą najrozmaitsze wydatki nieprzewidziane, rozmaite przekroczenia kredytowe, to oczywiście w każdym budżecie europejskim w normalnych czasach wydatki rzeczywiste są wyższe, niż wydatki przerwane.</u>
<u xml:id="u-3.9" who="#StanisławGłąbiński">U nas było inaczej dzięki właśnie temu postanowieniu art. 5 dawnej ustawy skarbowej, zaś art. 4 ustawy obecnej.</u>
<u xml:id="u-3.10" who="#StanisławGłąbiński">Pokazuje się stąd, że projekt budżetu, jak! nam Komisja Budżetowa przedstawiła, jest właściwie tylko projektem ramowym, który podaje ogólne maksymalne cyfry wydatków, do jakich Rząd, względnie Minister Skarbu jest upoważniony, ale Minister Skarbu nie jest związany temi sumami maksymalnemi, może otwierać kredyty mniejsze, niekoniecznie w tej sumie, jaka jest przewidziana, a to w, tym celu, aby nie dopuścić do niedoboru finansowego, aby zapewnić równowagę finansową w naszym bilansie handlowym. Z tego stanowiska musi się ten projekt komisji oceniać.</u>
<u xml:id="u-3.11" who="#StanisławGłąbiński">Jeżeli chodzi o moje zapatrywania osobiste, to sądzę, że my tych cyfr preliminowanych w dochodach nie osiągniemy, ale równocześnie na podstawie doświadczenia, jakie czerpię z: dotychczasowego postępowania Ministra Skarbu, również dochodzę do wniosku, że także i te wszystkie wydatki, jakie są zaproponowane przez Komisję Budżetową, nie będą wyłożone, że zatem nastąpi pewna redukcja wydatków w miarę tego, jak dochody nie będą pokrywały tych wszystkich preliminowanych wydatków.</u>
<u xml:id="u-3.12" who="#StanisławGłąbiński">Na tem polega. Wysoko Izbo, ta t. zw. kompresja budżetu i kompresja wydatków, o jakiej tutaj kilkakrotnie, wedle mego zdania, może trochę eufemistycznie, mówił p. generalny sprawozdawca. To nie jest tylko kompresja, ale to jest równocześnie pełnomocnictwo, które dajemy w art. 4 p. Ministrowi Skarbu do pewnego redukowania wydatków w miarę potrzeby, a zatem nawet do uchylania pewnych wydatków, do ich przenoszenia i ograniczania W tym celu, ażeby równowaga budżetowa nie została zachwiana.</u>
<u xml:id="u-3.13" who="#StanisławGłąbiński">Musimy zatem zdać sobie z tego sprawę, że ten budżet, który uchwalimy, przynajmniej to stronnictwo, które mam zaszczyt reprezentować, jest gotowe go wotować, nie będzie ostatniem słowem i ostatecznem ustaleniem budżetu, dlatego, że równocześnie dajemy Ministrowi Skarbu jako czynnikowi decydującemu pełnomocnictwa do wprowadzania pewnych ograniczeń, jeżeliby pokrycia skarbowego na te wszystkie wydatki nie miał. Więc to jest równocześnie ograniczenie naszego prawa do ustalania budżetu, prawa zagwarantowanego Konstytucją. Na to ograniczenie wedle mego zdania musimy się zgodzić, ponieważ nie mamy pewności, czy te wszystkie dochody, jakie są preliminowane wpłyną, czy zatem te wszystkie wydatki mogą być poczynione, a zależy nam wszystkim na tem, aby równowaga finansowa nie została zwichnięta, żeby raz osiągnięta wartość naszej waluty nie została osłabiona. Jeżeli jednak tak jest, to musimy sobie równocześnie zdawać sprawę, dlaczego Sejm, jak sądzę i jestem przekonany, gotów jest zgodzić się na te postanowienia i gotów jest uchwalić budżet w tym sensie, jak tu przedstawiłem. Otóż Sejm powinien okazać tę gotowość ze względu na bardzo ciężkie warunki i polityczne i gospodarcze, wśród których się znajdujemy i wśród których przeprowadza się sanację naszych finansów, a także sanację naszego położenia gospodarczego.</u>
<u xml:id="u-3.14" who="#StanisławGłąbiński">Stosunki polityczne wewnętrzne są dzisiaj tego rodzaju, że nie tylko nie popierają naszej akcji sanacyjnej, ale przeciwnie stawiają jej wielkie przeszkody. Są państwa, których mężowie stanu wyrażają zapatrywanie, że nasze Państwo jest imperialistyczne, że, utrzymując dużą armię i łożąc na nią duże wydatki, żywi jakieś dążności ekspansywne. Muszę z ubolewaniem stwierdzić, że nawet mąż stanu zaprzyjaźnionego z nami państwa, Czechosłowacji, mianowicie p. Karol Kramarz, niedawno w publicznej mowie również o takie dążenia imperialistyczne nasze Państwo posądzał. Zapatrywania te są nie tylko mylne, ale, jak sądzę, nawet świadomie nieprzyjazne i niechętne naszemu Państwu, wszyscy bowiem są o tem przekonani, że nasze Państwo pragnie utrzymania pokoju i pragnie oddać się zupełnie swojej pracy pokojowej i pracy kulturalnej, że jednakowoż nie z naszej strony, ale ze strony innych, ze strony naszych sąsiadów na Zachodzie i Wschodzie wypływa ciągłe niebezpieczeństwo dla naszego Państwa, które nas zmusza do pewnej czujności i do większych, niż byśmy tego pragnęli, wydatków na obronę kraju i na zapewnienie bezpieczeństwa naszych granic. Ministerstwo Spraw Wojskowych w tym budżecie proponowanym nam przez komisję, ma otrzymać 712 milionów złotych. Jest to suma wprawdzie naogół niezbyt wielka, ale w stosunku do naszego budżetu niewątpliwie znaczna, jeżeli wynosi Przeszło trzecią część naszych wydatków na administrację przeznaczonych. A także i na korpus ochrony pogranicza budżet zawiera kwotę dość znaczną, 45 milionów złotych, która jest również konieczną, a konieczna nie z przyczyny naszej, ale z winy naszych sąsiadów.</u>
<u xml:id="u-3.15" who="#StanisławGłąbiński">W ogólności mogę tu stwierdzić, że niektóre państwa zachodnie, nawet niektóre potężne mocarstwa nie doceniają wielkiego, doniosłego znaczenia Polski w nowym układzie stosunków międzynarodowych. Nie docenią mimo doświadczenia, jakie mają z r. 1920, kiedy to armia polska i Polska, skazana na własne swoje siły, jednakowoż uchroniła i najbliższe państwa sąsiednie i całą Europę zachodnią od nawałnicy wschodniej. Gdyby Traktat Wersalski był wypadł tak, jak sobie tego życzyło nie tylko społeczeństwo polskie, ale także niemal wszystkie mocarstwa z wyjątkiem jednego, biorącego udział decydujący w Traktacie Wersalskim, prawdopodobnie dziś nie mielibyśmy tych niepokojów, które wprowadzają zamęt w nasze stosunki i w stosunki europejskie. Gdyby ten mąż stanu Wielkiej Brytanii, który dziś nie będąc już politykiem czynnym, jawnie publicznie wyrażał swą nieprzyjaźń do Polski, był zgodził się na to, na co zgodziły się wszystkie inne państwa, a mianowicie, żeby Gdańsk był przyłączony do Polski, aby nasze granice na Górnym Śląsku obejmowały niemal cały Górny Śląsk, aby nie robiono plebiscytów na Mazurach wówczas, kiedy był czas dla nas najnieprzyjaźniejszy, bo w czasie inwazji bolszewickiej, wówczas nie byłoby także korytarza pomorskiego, o który myśmy nie prosili i nasza delegacja nie prosiła, o to prosiły się Niemcy, aby otrzymać drugie zbliżenie do Prus Wschodnich, oprócz tego, które mają morzem. Ale dziś widzimy, że ten korytarz pomorski ich nie zadawalnia i Niemcy dążą do zniesienia go w ten sposób, aby nam zabrać naszą ziemię polską odwieczną i równocześnie odciąć nasze państwo od morza, to znaczy zdegradowali je do państwa drugo albo trzeciorzędnego.</u>
<u xml:id="u-3.16" who="#StanisławGłąbiński">Jeżeli o tem wspominam, to nie tylko ze względów politycznych, ale i z tego powodu, że te stosunki, jakie się wywiązały obecnie na zachodzie że te rozmaite układy, które dotyczą także i Polski, ale prowadzone są bez udziału Polski, szkodzą wiele naszemu gospodarstwu narodowemu i naszym finansom, bo jeżeli potężni reprezentanci polityki zagranicznej, polityki międzynarodowej kwestionują nasze granice, jeżeli się wskutek tego w sfery kapitalistyczne zagranicy wpaja mniemanie, że jednakowoż granice Polski nie są ustalone, że może się zanosi na wojnę, bo przecież są wszyscy tego świadomi, że dobrowolnie piędzi ziemi nie ustąpimy — jeżeli się zatem w ten sposób traktuje sprawę polską, Państwo Polskie, to nic dziwnego, że nawet przyjaźnię nam usposobione sfery kapitalistyczne amerykańskie odsuwają się od Polski, że daje się im wiele do myślenia, że skutkiem tego także utrudnia się kredyt, bez którego dzisiaj rozwój stosunków gospodarczych w naszej Polsce nie jest możliwy. Rzecz dziwna, że w czasie, gdy państwa zachodnie gotowe były ofiarować bardzo znaczne sumy na odbudowę gospodarczą mocarstwa, które zostało pokonane, chociaż w czasie wojny zniszczone nie zostało, że w tym czasie właśnie w skutek zabiegów tego mocarstwa powstają wątpliwości przeciw Polsce i utrudnia się Polsce sanację stosunków gospodarczych.</u>
<u xml:id="u-3.17" who="#StanisławGłąbiński">Możnaby przy tej okazji zapytać, dlaczego Liga Narodów jest talk bierna i nieczynna przy tej całej akcji. Wszak na czele postanowień Traktatu Wersalskiego są postanowienia o Lidze Narodów, mianowicie w art. 10 wyraźnie jest powiedziane, że wszyscy członkowie Ligi Narodów zobowiązują się bronić nietykalności granic i niepodległości państw, które są członkami Ligi Narodów. Tymczasem dopuszcza się do tego, że nie tylko ten przeciwnik, który podpisał Traktat Wersalski i zgodził się na wszystkie jego postanowienia, ale nawet niektórzy członkowie Ligi Narodów podnoszą owe wątpliwości i wskutek tego szkodzą naszymi stosunkom gospodarczym, finansowym, a także i naszej powadze politycznej, jaką mieć powinniśmy wśród wszystkich członków Ligi Narodów. Sądzę, że w tej sprawie interwencja energiczna z naszej strony jest koniecznie potrzebna. Tak jak przy innej sposobności ubolewałem nad tem i dotychczas ubolewam, że kiedy zaczęto kwestionować nasze granice na zachodzie, nie podniósł się stanowczy głos protestu i odruchu silnego ze strony naszej dyplomacji, także i w ciągu całej kampanii nieprzyjaznej, przeciw Polsce zwróconej powinien był odezwać się stanowczy protest w samej Lidze Narodów, domagający się od niej, aby w myśl art. 10 zapobiegła tego rodzaju wichrzeniem, które są niebezpieczne i szkodliwe dla naszego gospodarstwa społecznego.</u>
<u xml:id="u-3.18" who="#komentarz">(Oklaski).</u>
<u xml:id="u-3.19" who="#StanisławGłąbiński">Otóż stosunki polityczne, o których wspomniałem są dziś istotnie nadzwyczajnym ciężarem dla całej naszej akcji sanacyjnej gospodarczej i finansowej; one są tem większymi ciężarem, że z powodu nieuregulowanych stosunków politycznych w Europie wogóle nasz bilans handlowy i nasz bilans płatniczy nie ma stałej równowagi. W r. 1923 doszliśmy do równowagi, w naszym bilansie handlowym, a jak sądzę także i w bilansie płatniczym, ale już w roku 1924 ten bilans się zachwiał z rozmaitych powodów, niewątpliwie wskutek tego, że był to okres przejściowy, kiedy nasza marka została uzdrowiona i wartość pieniądza naszego została ustalona, ale także i z innych przyczyn. Bo wiemy o tem, a i Europa cała powinna o tem pamiętać, że dopóki stosunki na Wschodzie nie będą uregulowane, dopóki zatem nie uzyskamy naturalnego odpływu produktów naszej pracy na Wschód, tak długo nasze stosunki gospodarcze nie będą w zupełnej równowadze, boć przecież nie możemy myśleć o tem, ażeby tam konkurować z przemysłem obcym silniejszym, znajdującym się w lepszych warunkach niż nasz. Wiemy o tem, że jeżeli np. przemysł włókienniczy u nas w Łodzi, albo przemysł włókienniczy w Białymstoku nie doszedł dotychczas do tego stanu w jakim się znajdował przed wojną, szczególnie przemysł wełniany, to jest to przedewszystkiem następstwem tego, że nie mamy tych naturalnych rynków zbytu. Te rynki zbytu na wschodzie kiedyś otworzyć się muszą bez względu na stosunki polityczne, jakie będą u naszego sąsiada wschodniego panowały, ale dzisiaj czas dłuższy Polska cierpieć musi przeto, że stosunki polityczne nie są tam uregulowane.</u>
<u xml:id="u-3.20" who="#StanisławGłąbiński">Zatem wobec tych niezmiernych trudności politycznych i tych niezmiernych trudności gospodarczych, wśród jakich odbywa się nasza praca sanacyjna, musi zwrócić przedewszystkiem uwagę na nasze własne siły produkcyjne, na nasze własne gospodarstwo społeczne i szukać w tych siłach stałych i trwałych źródeł utrzymania wartości naszej waluty i utrzymania naszych finansów.</u>
<u xml:id="u-3.21" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Pluciński.)</u>
<u xml:id="u-3.22" who="#StanisławGłąbiński">Jest to niewątpliwie zadanie trudne i ciężkie i tak cały rok Sejm i wszystkie jego stronnictwa, jak i całe społeczeństwo powinno zdawać sobie sprawę z tego, że nasze zadanie jest nadzwyczaj trudne, że wobec tego także i pewne odstępstwa od zwyczajnych form konstytucyjnych, jak np. przy budżecie, są przy tej naszej pracy sanacyjnej usprawiedliwione.</u>
<u xml:id="u-3.23" who="#StanisławGłąbiński">Szanowny generalny referent budżetu słusznie zwrócił uwagę na to, że jedynym ratunkiem w takiem położeniu jest podniesienie produkcji naszej, wzmożenie naszej pracy produkcyjnej tak, abyśmy mogli zaspokoić o ile możności naszą własną pracą produkcyjną potrzeby społeczeństwa naszego, a także mieć produkty na eksport celem nabycia niezbędnych produktów obcych, oraz dla przypływu obcych kapitałów. Jest to hasło dziś ogólne w całym świecie i hasło ogólne w Europie. Mężowie stanu innych państw również przy każdej okazji, szczególnie przy sposobności tak uroczystej, jak uchwalenie budżetu, zwracają się z apelem do społeczeństwa, aby nie ustawać w pracy produkcyjnej, bo wytwórczość, produkcja jest podstawa bogactwa narodowego, podstawą większych płac robotniczych, bez produkcji niema mowy o większych zarobkach dla robotników i robotnik, zamiast pozostawać w kraju, musi iść za granice, ażeby szukać miejsca i sposobności zarobku gdzieindziej.</u>
<u xml:id="u-3.24" who="#StanisławGłąbiński">Niedość jednakowoż podnieść te potrzeby, musimy równocześnie wskazać i warunki rozwoju produkcji i musimy także zwrócić się i do Rządu z żądaniem, aby, o ile to jest w jego mocy, starał się te warunki poprzeć.</u>
<u xml:id="u-3.25" who="#StanisławGłąbiński">Wśród zagadnień naszego gospodarstwa narodowego wysuwa się na czoło, całkiem zresztą słusznie, brak kredytów i wysoka stopa procentowa. W gospodarstwie, w którem jest taki brak kredytów, jak u nas, i w którem stopa procentowa jest tak wysoką, bo dochodzi na cele produkcji jak wiadomo do 30, 40% rocznie, niema mowy o tem, ażeby produkcja mogła się istotnie na szeroką skalę rozwinąć. Nie jest to kredyt i stopa procentowa dla warunków normalnych, to jest stopa procentowa nadzwyczajna, która się da wytłomaczyć w nadzwyczaj wyjątkowych okolicznościach, ale która na stałe absolutnie nie może być podstawą produkcji i podstawy dla podjęcia zwycięskiej konkurencji z produkcją zagraniczną, a nawet na własnych targach.</u>
<u xml:id="u-3.26" who="#StanisławGłąbiński">Niewątpliwie jest to jedno, z najważniejszych, chwilowo może najważniejsze zagadnień te w naszem gospodarstwie społecznem. Niestety, wiemy o tem dobrze, że podstawą kredytu są przedewszystkiem kapitały, pieniądze, złożone w kraju w rozmaitych formach, czy to w bankach, czy w kasach oszczędności, w listach zastawnych, czy innych obligacjach. Wiemy, że w kraju kapitały w czasie wojny zaginęły, wskutek dewaluacji marki i jest ich dziś bardzo niewiele, że dzięki postępującej sanacji naszej waluty powoli i stopniowo zaczęły się one gromadzić w kasach oszczędności i w bankach, ale tylko w takich kwotach, że absolutnie nie nadają się dostosować do potrzeb kredytu. Mamy więc tylko Bank Polski, który wśród instytucji krajowych jest pewnem źródłem kredytu, i mamy Rząd, który jednak z natury swojej nie jest bankiem, jest może pośrednikiem, zaciągającym pożyczkę, jak np. udało się zaciągnąć pożyczkę w wysokości 50 milionów dolarów, ale właściwie Rząd do takiej akcji nie jest powołany, chyba w takich chwilach, w jakich żyjemy. Mimo to możnaby na gruncie krajowym doprowadzić do pewnej sanacji; gdyby wszystkie stany i czynniki zdawały sobie sprawę z tego, że w interesie swojej własnej egzystencji, w interesie pokrycia swoich własnych zbyt wygórowanych kosztów administracji, nie można podtrzymywać wygórowanej stopy procentowej ze szkodą dla całego kraju. Jest to u nas niewątpliwie objaw anormalny, że Bank Polski udziela pożyczek na 10%, gdy inne banki wymagają 20% a nawet 30%. Tak olbrzymiej różnicy między dyskontem głównego banku a dyskontem innych banków niema chyba w żadnym kraju. I sądzę, że powinnibyśmy kategorycznie zażądać od Banku Polskiego, ażeby udzielał kredytu tylko takim bankom; które się zgodzą na znacznie niższy procent niż ten, jakiego się obecnie domagają.</u>
<u xml:id="u-3.27" who="#StanisławGłąbiński">My dobrze rozumiemy, skąd pochodzą te stosunki. Otóż nasze inne banki, nie mając własnych swoich wkładów pieniężnych, nie mając swoich własnych kapitałów, do pewnego stopnia żyją tylko tym kredytem, jaki otrzymują z Banku Polskiego, ewentualnie jaki otrzymują pośrednio od Rządu za pośrednictwem banków rządowych, jak Bank Gospodarstwa Krajowego. Ale taka egzystencja banków jest anormalna, banki przedewszystkiem muszą się opierać na własnych kapitałach, a jeżeli tego nie mogą uczynić, to powinne albo łączyć się z innemi bankami w większe instytucje kredytowe, albo likwidować. Dziś banków, jak wiadomo, mamy zawiele, powstały one w okresie pasorzytniczym w czasie, kiedyśmy mieli inflację i żyły właśnie tym zyskiem inflacyjnym ze spadku waluty pochodzącym. Kiedy jednakowoż wchodzimy w normalne stosunki, muszą te banki się zreorganizować, muszą się oprzeć na podstawach normalnych. Z tego powodu muszę wyrazić to życzenie i żądanie, żeby Rząd wpłynął na Bank Polski i wogóle na swoje instytucje, ażeby różnica pomiędzy stopą procentową, ustanowioną przez Rząd w swoich instytucjach, bądź też przez Bank Polski, nie była tak wysoka. Pragniemy; żeby ona stopniowo wracała do normalnych stosunków, jakie były przed wojna i jakie są w innych krajach, gdzie jak wiemy, różnica ta jest bardzo nieznaczna, wynosi jakie 1,5%. U nas mogłaby być nieco wyższa, ale nie tak wygórowana, jak jest obecnie. Na to ogół społeczeństwa się skarży.</u>
<u xml:id="u-3.28" who="#StanisławGłąbiński">Społeczeństwo nie jest wprawdzie należycie poinformowane o warunkach naszego kredytu i naszego kapitału i dlatego żądania, jakie wychodzą z jego strony, są częstokroć przesadzone i o tyle nieuzasadnione, że społeczeństwo tego nie rozumie, iż Bank Polski nie może być źródłem tak obfitych kredytów, jakim były przed wojną te wszystkie instytucje, które czerpały kapitały ze społeczeństwa. Do pewnego stopnia jednakże te żądania są uzasadnione i pod tym względem pragniemy, ażeby Rząd uczynił to, co jest w jego mocy.</u>
<u xml:id="u-3.29" who="#StanisławGłąbiński">Rolnictwo nasze i przemysł potrzebują nie tylko kredytu krótkoterminowego, ale potrzebują koniecznie i kredytu długoterminowego i o ten kredyt długoterminowy, jak wiadomo, zabiegają. Tu jednakże spotykamy się z tą trudnością, którą już podałem, mianowicie z brakiem własnych kapitałów pieniężnych z brakiem kapitalistów, którzyby byli gotowi i mogli zakupić papiery wartościowe, opiewające na długi termin. My potrzebujemy bardzo znacznych kapitałów na lokaty w naszych papierach. Mamy listy zastawne, które częściowo opiewają nawet na waluty obce dla rolnictwa: mamy listy przemysłowe, które również opiewają częściowo na waluty obce, na poparcie trwałe przemysłu i zamierzamy obecnie na cele rozbudowy miast wydać obligację na 500 milionów zł, które trzebaby ulokować. Reforma rolna, którą pragniemy przeprowadzić jak najprędzej potrzebuje również bardzo znacznych kapitałów pieniężnych; będziemy musieli wydać wiele listów, rentowych. Wiec mamy wielkie potrzeby w tym kierunku i musimy dążyć do tego, aby te wszystkie obligacje ulokować. Otóż zgóry wiemy, że tego w kraju niema i dlatego te zarzuty, jakie często spotykają także i rząd, że nie może udzielić długoterminowych kredytów na owe rozmaite cele, uważamy za nieuzasadnione o tyle, że tych pieniędzy w kraju niema, więc gdybyśmy sprzedali takie obligacje nawet po kursie niskim, to pewna ich ilość wprawdzie zostałaby ulokowana, ale niewielka; tak że nawet i po najniższym kursie zabrakłoby kapitałów w kraju. Tu zatem jest niewątpliwie konieczny przypływ kapitału z zagranicy i tu jest koniecznem starać się, abyśmy ten przypływ także zabezpieczyli; choćby nawet nasze wszystkie obligacje musiały opiewać na waluty zagraniczne. Obdłużenie naszego Państwa jest dotychczas stosunkowo niewielkie, kredyty zatem państwo powinno mieć z zagranicy znaczne, a jeżeli te listy będą także gwarantowane przez państwo, gwarantowane przez Rząd, to powinne znaleźć chętnych nabywców, jeżeli jak powiedziałem, że wysiłki Rządu będą uwieńczone takim rezultatem, jak niedawno i jeżeli pozbędziemy się wielu przeciwności politycznych, których nam nasi najserdeczniejsi przyjaciele nie szczędzą.</u>
<u xml:id="u-3.30" who="#StanisławGłąbiński">Przy tej sposobności muszę jeszcze zaznaczyć, że ponieważ u nas poza Bankiem Polskim, który jest instytucją prywatną, mamy banki państwowe, które są głównem źródłem kredytów na cele specjalnie przemysłowe, na cele rolnicze, na cele produkcji wogóle, to mamy prawo żądać, ażeby zarządy tych banków były zupełnie bezpartyjne ażeby się do nich nie wkradały jednostki, które przy pomocy pieniędzy państwowych w takich ciężkich warunkach, w jakich się znajdujemy, chcą robić politykę.</u>
<u xml:id="u-3.31" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-3.32" who="#StanisławGłąbiński">Muszę tutaj podnieść to, co od bardzo wielu rolników słyszałem, a co także odbija się echem na posiedzeniach klubu Związku Ludowo Narodowego, że Bank Rolny kieruje się pewną partyjnością w udzielaniu pożyczek, że rolnicy, którzy się tam zgłaszają o pożyczki, spotykają się z zapytaniem, do jakiego stronnictwa należą,...</u>
<u xml:id="u-3.33" who="#komentarz">(Głos: Wyzwolenia.)</u>
<u xml:id="u-3.34" who="#StanisławGłąbiński">... tak, że w skutkach ta instytucja nabiera charakteru partyjnego. Nie sądzie, ażeby ten zarzut można było odnieść do wszystkich Instytucji, w każdym razie proszę, ażeby Rząd łaskawie zechciał wejrzeć w te stosunki, a jeżeli zarzuty okażą się prawdziwe, ażeby winnych dosięgła odpowiednia kara i ażeby na przyszłość względy partyjne żadnej nie odgrywały roli ani w tej instytucji, ani w żadnej innej instytucji rządowej.</u>
<u xml:id="u-3.35" who="#StanisławGłąbiński">Poza kwestią kredytu mamy bardzo wiele spraw ważnych, zasadniczych a palących, które wymagają załatwienia. Do takich spraw zaliczam przedewszystkiem, sprawę reformy rolnej. My z naszego Związku Ludowo-Narodowego domagamy się również tego, ażeby reforma rolna raz została załatwiona, oczywiście z uszanowaniem zasad konstytucyjnych i z uszanowaniem interesów produkcji rolnej, interesów, także konsumpcji wielkich centrów przemysłowych i miast. Domagamy się tego, ponieważ wszelkie prowizoria ustawodawcze i administracyjne są zgubne dla całego organizmu gospodarczego. Całe gospodarstwo społeczne traci przez to, że istnieje pod tym względem ciągłą niepewność, że wiele ważnych kwestii jest w ciągiem zawieszeniu i wskutek tego także stosunki rolne nie mogą być regulowane; dlatego także i kultura rolna, wytwórczość produkcji rolniczej na tem cierpi i traci. Oczywiście przeprowadzenie reformy rolnej będzie wymagało znacznych kapitałów, o tem dobrze wiemy. Bez kapitałów ta rzecz nie posunie się naprzód. Niech tam, gdzie jest to możliwe do przeprowadzenia, nastanie ruch, niech Rząd pokaże, że w tej sprawie coś się robi. Widzimy, że na t. zw. Kresach Zachodnich, że w woj. poznańskiem i Pomorskiem, chociaż są dobra państwowe, które są objęte przez Rząd i powinien być oddane parcelacji i kolonizacji, jednak sprawa jest ciągle w zastoju bez wiadomych nam przyczyn. Otóż pewna regulacja w naszych stosunkach rolniczych jest koniecznie potrzebna.</u>
<u xml:id="u-3.36" who="#StanisławGłąbiński">Szanowne nasze stronnictwa, zwłaszcza robotnicze, które zajmują się specjalnie sprawami robotniczemi, będą łaskawe pamiętać, że przy regulowaniu niektórych spraw spornych trzeba mieć na względzie nie tylko interesy całości gospodarstwa społecznego, ale i interesy samej warstwy robotniczej. Jeżeli na zachodzie przyszło się do tego przekonania, że jednakowoż pewne odchylenia od obowiązujących postanowień i t. zw. zdobyczy socjalnych, których nikt dziś nie kwestionuje, są koniecznie potrzebne i w interesie robotników i w interesie całego gospodarstwa, to nie rozumiem, dlaczego u nas specjalnie żądanie tych odchyleń napotyka na takie trudności. Jeżeli za granicą np., o ile chodzi o rozbudowę kraju, przyszli wszyscy do przekonania, że jest możliwe rozłożenie czasu pracy w ten sposób, aby w sezonie budowlanym czas pracy był dłuższy, a w innych okresach był krótszy, jeżeli jak wiadomo, w produkcji rolniczej, w czasie żniw nie pytają, jak długo pracują, byle robotnik i właściciel jak najwięcej w tym sezonie wyprodukowali, to jest niezrozumiałe, dlaczego u nas specjalnie znajduje się sprzeciw, opór i nie naśladuje się tych zasad, jakie w najbardziej postępowych, demokratycznych społeczeństwach i państwach na zachodzie zostały przyjęte i uznane za słuszne.</u>
<u xml:id="u-3.37" who="#StanisławGłąbiński">W polityce naszych taryf kolejowych również nie widać uwzględnienia i zrozumienia potrzeb naszej produkcji. Polityka taryf kolejowych u nas, jak się okazało w rozprawach Komisji Budżetowej, jest rzeczywiście chaotyczna, niesystematyczna, nie liczy się wcale z potrzebami naszej produkcji. Okazało się, że częstokroć cła nakładane na surowce przychodzące były wyższe od ceł na towary gotowe. Również w dziale taryf eksportowych tutaj panuje zupełny chaos i trzeba wprowadzić jakiś ład, porządek w całej polityce taryfowej pod kątem widzenia krajowej, swojskiej produkcji i interesów eksportu tam, gdzie na eksport towarów liczyć możemy. Sądzę, że taryfy celne powinny ulec gruntownej rewizji aczkolwiek w ostatnio ogłoszonej taryfie celnej zrobiono pewne poprawki. U nas taryfa celna opiera się, jak sądzę, na najmniej doskonałych formach, mianowicie na taryfie rosyjskiej. W czasie, kiedy w krajach zachodnich wprowadzono różniczkowe taryfy, według rozmaitych towarów, u nas oparto się na taryfach rosyjskich nieco rozbudowanych ale w każdym razie niezróżniczkowanych. Sprawa taryf celnych jest sprawą ochrony naszej produkcji a także sprawą pozwolenia naszej produkcji na zwycięską i skuteczną konkurencję na rynkach zagranicznych o ile jest to możliwe. Dlatego też radykalna, gruntowna reforma taryf jest koniecznie potrzebna, jeżeli myślimy o gruntownej reformie naszej gospodarki społecznej.</u>
<u xml:id="u-3.38" who="#StanisławGłąbiński">Do Rządu zwłaszcza nasi producenci, rolnicy i przemysłowcy zwracali się często z żalami, że w systemie dostaw publicznych, które są tak ważne całej produkcji, w miarę tego jak działalność państwa rozszerza się na rozmaite pola, panuje również chaos, brak jednolitej myśli, którąby przeprowadzono wszędzie w całej administracji, we wszystkich działach dalszej administracji publicznej. Pod tym względem muszę powiedzieć, że nasze Państwo stoi daleko w tyle poza innemi państwami, we wszystkich państwach zachodnich są w drodze ustawy regulowane pewne zasady, na jakich dostawy mają być udzielane. To samo było w samorządzie galicyjskim, Sejm galicyjski tego rodzaju ustawę uchwalił. U nas pod tym względem panuje wielka dowolność, która wywołuje słuszne utyskiwania i zarzuty produkującego społeczeństwa. U nas częstokroć nie zważa się na interes własnego przemysłu i produkcji drobnej, talk rolnej jak rękodzielniczej i przemysłowej, które w tych dostawach powinne być uwzględnione. A żal z tego powodu jest tem głębszy, że nawet w państwach zaborczych nasze reprezentacje potrafiły wyjednać pewne ustępstwa w drodze ustaw r praktyki, których się jednak teraz zupełnie nie uwzględnia. Na dowód przytoczę, jak często dowolne jest u nas i samowolne udzielanie tych dostaw, że w Stryju niedawno odbył się proces karny, w którym się okazało, że dostawca owsa dla wojska całemi furami kupował piasek, ażeby tym piaskiem zasilać owies, który dostarczał wojsku. Wysoka Izbo, nie wojsko doszło do tej prawdy, nie wojsko się skarżyło na to, ale skarżył się konkurent tego dostawcy, który zawiadomił o tem sąd, denuncjował i okazało się, że rzeczywiście to jest prawdą. Ja się zapytuję, dlaczego to wojsko nie wiedziało o tem, które odbierało ten owies napełniony piaskiem, lecz uznało go za dobry. To jest symptom, że nie wszędzie dobrze się dzieje przy dawaniu i wykonywaniu tych dostaw. We Lwowie istnieje rękodzielnicze towarzystwo dostaw dla armii, które za czasów austriackich zostało utworzone specjalnie w tym, celu z inicjatywy Koła Polskiego, abyśmy mogli zapewnić naszym rękodzielnikom, pewne dostawy dla wojska. O tem towarzystwie już raz tutaj z tej trybuny mówiłem. Towarzystwo to dostało od rządu austriackiego maszyny potrzebne, sprowadzono maszyny do wyrabiania pewnej ilości obuwia. Jednak u nas w Polsce na tego rodzaju rzeczy Ministerstwie Spraw. Wojskowych nie zważa i chociaż sam napisałem do Ministerstwa Spraw Wojskowych o poparcie dla tego towarzystwa które przecież z tego żyło i na to ma urządzoną całą fabryczkę, otrzymałem krótką odpowiedź, podpisaną „Norwid Neugebauer”, że zamówienia zostały już innym udzielone, a więc to towarzystwo zamówień tych dostać nie może. W ten sposób traktuje się nasz przemysł. Czy mamy pogłębiać żal tych biednych rękodzielników, którzy do tej pracy się dostosowali w czasie, kiedy państwo austriackie nimi się nieraz opiekowało.</u>
<u xml:id="u-3.39" who="#komentarz">(Głos: Wstyd.)</u>
<u xml:id="u-3.40" who="#StanisławGłąbiński">Tego rodzaju odpowiedzią, ani ja, ani mój klub zadowolnić się nie może. Musimy się domagać, ażeby przy dostawach uwzględnić ten przemysł drobny, a specjalnie tych, którzy do tego są przygotowani i przystosowani, którzy na to mają taką fabryczkę, aby dostarczać dostawy dla wojska.</u>
<u xml:id="u-3.41" who="#komentarz">(Głos na prawicy: W Łodzi niema ani jednego Polaka, tylko Żydzi mają dostawy)</u>
<u xml:id="u-3.42" who="#StanisławGłąbiński">Widocznie są pewne względy, które decydują o takiem rozdawnictwie dostaw, i dlatego też domagamy się tego, aby sprawa dostaw została w sposób ustawowy uregulowana tak, aby wszystkie dostawy bez względu na to, czy to będzie wojsko, czy nie wojsko; byty skrępowane pewnemi. normami: i do tych norm stosować się musiały.</u>
<u xml:id="u-3.43" who="#StanisławGłąbiński">Również skarżą się w niektórych dzielnicach naszego kraju na to, że w dostawach panuje system centralizacji. Tego systemu absolutnie pochwalić nie można. Został on zarzucony wszędzie, nawet w państwach centralistycznych, a już zupełnie u nas nie można wywoływać tego wrażenia, że pewne dzielnice naszego kraju są po macoszemu traktowane, a inne faworyzowane. Oczywiście nie można wszystkich dostaw zdecentralizować, ale należyty wzgląd musi się mieć na poszczególne dzielnice i kraje tak, aby rozumiano, że w Polsce, w naszej ojczyźnie niema kopciuszków, że wszystkie dzielnice i wszystkie okolice kraju są narówni przez Rząd i Sejm traktowane.</u>
<u xml:id="u-3.44" who="#StanisławGłąbiński">Jeżeli jednak, Wysoki Sejmie, chcemy wzmocnić nasze siły produkcyjne, to nietylko bezpośrednio strona gospodarcza powinna być w naszej polityce uwzględniona. Musimy również uwzględnić i potrzeby ogólne administracyjne, cały system administracyjny, cały system wymiaru sprawiedliwości u nas musi być również dostosowany do potrzeb gospodarczych.</u>
<u xml:id="u-3.45" who="#StanisławGłąbiński">O administracji naszej już wiele mówiono z tej trybuny, i dlatego też nie będę tu poruszał tych rzeczy, które są powszechnie znane, muszę jednak stwierdzić, że także i pod tym względem słusznie się skarżą u nas na zbyteczną centralizację i na niedostateczną kontrolę naszych władz. Centralizacja administracji jest wogóle szkodliwa. Ci wszyscy panowie, którzy są na czele administracji państwowej, nie powinni w. siebie wmawiać, że oni lepiej rozumieją interes Państwa i gospodarstwa społecznego niż inni, wysocy zresztą urzędnicy, którzy są umieszczeni na poszczególnych placówkach krajowych w poszczególnych dzielnicach. Dlatego też musimy w administracji dążyć do tego, ażeby zapewnić jak największą samodzielność i również poczucie odpowiedzialności u wszystkich naszych władz i jednocześnie otoczyć wszystkie nasze władze odpowiednią i skuteczną kontrola. Bez samodzielności i bez poczucia odpowiedzialności nasza machina administracyjna będzie zawsze niedomagała. Nie powinno się zatem wszystkiego centralizować, należy uwzględnić potrzeby poszczególnych krajów, poszczególnych okolic, należy uwzględnić także i własne ambicje i samodzielność poszczególnych władz. Ale jeżeli jestem za tem, aby władze nasze miały jak najszerszą samodzielność, to jestem jednocześnie za najściślejszą kontrola nad władzami, nad wykonywaniem ich czynności. Tej kontroli administracyjnej u nas nie widzę. A także Najwyższa Izba Kontroli nie może należytej rozwinąć kontroli, szczególnie na prowincji.</u>
<u xml:id="u-3.46" who="#StanisławGłąbiński">Jeżeli tutaj widzę np. p. Ministra Kolei, to muszę stwierdzić, że w jednym tylko zarządzie dyrekcji lwowskiej, przy sposobności wykrycia pewnych nadużyć, dokonanych przez pewną instytucję kooperatywną, przekonano się, że ta dyrekcja, może nawet za pozwoleniem ministerstwa, udzielała z dochodów kolei na cele tej instytucji pożyczek, które doszły w zwaloryzowanej kwocie do sumy 576.000 zł i ta instytucja zwróciła tę pożyczkę — stwierdzono to sądownie — z końcem roku 1923 w wysokości 120 milj. mk., czyli 200 zł, zwróciła za 576.000 zł, które otrzymała. Otóż jeżeli Rząd na podstawie upoważnień własnych, czy też upoważnień Sejmu, udzielał pewnym kooperatywom, czy też pewnym instytucjom pożyczek, i jeżeli te pożyczki później zwracano w lichych mankach, ma to nie było rady tak długo, dopóki nie było ustawy waloryzacyjnej, ale to jest wykluczone, ażeby dochody, które mają służyć na pokrycie wydatków kolei, służyły jako fundusz pożyczkowy, którymi się dowolnie czy minister, czy dyrektor kolei rozporządza, w czasie, kiedy kolej miała wielkie niedobory.</u>
<u xml:id="u-3.47" who="#komentarz">(P. A. Hausner: Która to instytucja?)</u>
<u xml:id="u-3.48" who="#StanisławGłąbiński">Pan kolega wie lepiej odemnie o którą instytucję tu chodzi. Otóż dochodów żadnego urzędu, żadnego zakładu nie można uważać za fundusz pożyczkowy. Dochody służą na pokrycie wydatków i koleje, które wykazały niedobory tak olbrzymie, większe, niż niedobory całej administracji państwowej, nie powinne dysponować temi dochodami, które miały na cele i dla poparcia instytucji, które im były dogodne. To są rzeczy niedopuszczalne. Powtarzam, że ani minister, ani dyrektor kolei nie maja prawa udzielać pożyczek z dochodów, Dochody są przeznaczone na wydatki, na te cele, jakie wskazuje budżet, względnie jakie wskaże Minister Skarbu.</u>
<u xml:id="u-3.49" who="#komentarz">(Głos: Ale to robił Kucharski.)</u>
<u xml:id="u-3.50" who="#StanisławGłąbiński">Ja to podaję jako przykład, co się działo w jednej instytucji to wiem; a co się działo w innych instytucjach, nie wiem, ale musze powiedzieć, że podobne praktyki zakorzeniły się u nas w Polsce i w innych instytucjach.</u>
<u xml:id="u-3.51" who="#komentarz">(P. Bryl: Ale p. Tabaczyński umieścił w budżecie takie subwencje.)</u>
<u xml:id="u-3.52" who="#StanisławGłąbiński">Jeżeli budżet będzie uchwalony, to do tego jest minister upoważniony, ale jeżeli tego w budżecie nie ma, to jest to nadużycie, które powinno być surowo ukarane, jeżeli czy minister, czy dyrektor sobie na to pozwala.</u>
<u xml:id="u-3.53" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-3.54" who="#StanisławGłąbiński">Wysoki Sejmie! Dotknę tu jeszcze wymiaru sprawiedliwości u nas. Jeżeli chcemy, żeby nasze gospodarstwo społeczne stało na poziomie kulturalnym i żebyśmy mieli zaufanie i kredyt za granicą, to musimy pamiętać o tem, że należyty, szybki i tani wymiar sprawiedliwości jest koniecznym do tego warunkiem. Bez szybkiego wymiaru sprawiedliwości nie dojdziemy do tego zaufania, jakiego potrzebujemy i domagamy się od zagranicy.</u>
<u xml:id="u-3.55" who="#komentarz">(Głos: Bezstronnego.)</u>
<u xml:id="u-3.56" who="#StanisławGłąbiński">Tak, i bezstronnego. Od producentów i kapitalistów zagranicznych doszły mnie zażalenia, że z tego powodu oni wahają się udzielać pożyczek w naszem Państwie, ponieważ w razie sporu między nimi a dłużnikiem nie mogą się doczekać orzeczenia sądowego. Spór taki ciągnie się w nieskończoność, a kapitalista zagraniczny jest przyzwyczajony do tego, że w jak najkrótszym czasie uzyskuje wyrok sądowy i możność egzekwowania swojej należności. W takich warunkach, w jakich żyjemy, że można się doczekać wyroku sadowego dopiero po roku, albo po kilku latach jest rzeczą zrozumiałą, że kapitalista zagraniczny obawia się udzielać pożyczek, zwłaszcza tam, gdzie dłużnik nie daje najmniejszej rękojmi. Dlatego też w interesie naszego kredytu, tak krajowego, jak i zagranicznego, jest ulepszenie naszych stosunków w sadownictwie. Tutaj nawet większe wydatki są usprawiedliwione, uważam, że nawet zwijanie sądów tam, gdzie nie jest podyktowane koniecznością, gdzie są one rzeczywiście potrzebne dla społeczeństwa, jest nieusprawiedliwione.</u>
<u xml:id="u-3.57" who="#StanisławGłąbiński">A przy tej okazji muszę jeszcze dotknąć jednej przykrej sprawy, o której niedawno się dowiedziałem, a która jest tak zasadnicza, że tutaj w Wysokim Sejmie podniesiona być musi, a mianowicie sprawę praktyk przy wykonywaniu t. zw. prawa łaski. Według naszej Konstytucji mamy trzy organa narodowe, które są w art. 2 wyraźnie wymienione: organem władzy ustawodawczej jest Sejm i Senat, organem władzy wykonawczej jest Prezydent Rzeczypospolitej i ministrowie odpowiedzialni, a organem sprawiedliwości są niezależne sady. W art. 47 pozostawiliśmy postanowienie, które istnieje w innych państwach, szczególniej monarchicznych, że Prezydent Rzeczypospolitej ma prawo darowania lub łagodzenia kar w poszczególnych wypadkach, jednakowoż amnestię może uchwalać tylko Sejm. Przypadkowo tylko, bo sprawy te, niestety, osłania się tajemnicą, dowiedziałem się z memoriału pewnej instytucji lwowskiej, że jednakowoż u nas w praktyce robi się zbyt daleko sięgający użytek z tego prawa darowywania i łagodzenia kar i że to, co powinno być tylko wyjątkiem, nadzwyczajnym wyjątkiem, staje się u nas w pewnych sferach, czy dla pewnych sfer, prawie regułą.</u>
<u xml:id="u-3.58" who="#StanisławGłąbiński">Wysoki Sejmie! Prawo laski jest wprawdzie spuścizną państw monarchicznych, ale jest uzasadnione tem, że częstokroć sprawiedliwość musi być wyższa ponad formułę prawa, że częstokroć rzeczywiście jest rzeczą słuszną, ażeby tam, gdzie prawo nakazuje zasądzić i ukarać winowajcę, jednak wyższa wola w uwzględnieniu nadzwyczajnych warunków i stosunków karę złagodziła. Ale Wysoki Sejmie, to postanowienie musi się uważać tylko za wyjątek i wszędzie się je za wyjątek uważa i tak traktuje. A tam, gdzie się korzysta z prawa łaski, niema powodu kryć się z tem prawem łaski, tam ogłasza się publicznie, że ten a ten został ułaskawiony z tych i łych powodów tak, ażeby sumienie całego społeczeństwa miało satysfakcje. Tymczasem właśnie muszę stwierdzić, że chociaż tak długo jestem reprezentantem narodu tutaj, do tego czasu nie wiedziałem, ponieważ te rzeczy działy się w tajemnicy, o wielu takich wypadkach ułaskawienia, które wedle mego zdania są nieuzasadnione. Jeżeli chodzi o sprawy polityczne, jeżeli chodzi o to, że ob. Fedak, który strzelał do Naczelnika Państwa, został ułaskawiony bez naszej zresztą wiedzy, że Fanny Dittner, która w swoim czasie oszczerstwami i podstępem starała się przeciwników Austri pognębić i doprowadzić do stryczka, została ułaskawiona, to aczkolwiek nie godzę się na to, żeby ci skazani zasługiwali na ułaskawienie, jednakowoż musze uznać, że to należy do Prezydenta. Jeżeli on uznał to za stosowne, jeżeli uznał argumenty za słuszne, nie mogę przeciwko temu występować, ponieważ to jest jego prawo łaski i szczególnie w takich sprawach politycznych musi się dopuścić rozmaite oceny i zapatrywania. Ale zupełnie inaczej musze się kierować — ja tego nie kieruję przeciw Prezydentowi, ale przeciw naszemu ministerstwu i naszym władzom, które tego rodzaju rzeczy badają i stawiają wnioski — inaczej muszą osądzać pospolite przestępstwa i zbrodnie. Pospolite zbrodnie — te nie zasługują na laskę w takich wypadkach ministerstwo nie powinno tego rodzaju wniosków stawiać, bo następstwem takiego postępowania jest to, że poza sądami i ponad sądami, które są organami konstytucyjnemi sprawiedliwości, wytwarza się u nas odrębna instancja i są pewne sfery, które na tę instancje zgóry liczą i nic sobie nie robią z wyroków i wyroki nie są wykonywane całemi latami, a przez te cale lata te sfery starają się o to, ażeby uzyskać ułaskawienie.</u>
<u xml:id="u-3.59" who="#StanisławGłąbiński">W owym memoriale są przedstawione drastyczne wypadki pochodzące tylko z jednej miejscowości. I rzecz dziwna, mamy wrażenie, że tylko z pewnych sfer ci ułaskawieni się rekrutują. A więc mamy wypadek taki, że za lichwę wojenną Mani Gold została ułaskawiona i w dodatku obrońca najpierw otrzymał o tem wiadomość, gdy członkowie sądu o tem jeszcze nic nie wiedzieli. Sad miał prawo ją uwięzić, jednak obrońca i wszyscy wiedzieli naprzód, że zostanie ułaskawiona. Izaak Falk został zasądzony za zbrodnię kradzieży, a mianowicie za to że usiłował skraść 80 wagonów cukru z wozów wojskowych, za co został skazany na 1 1/2 roku ciężkiego więzienia. Najpierw uzyskał amnestie na 6 miesięcy. Wyrok zapadł w 1921 roku, został zatwierdzony przez Najwyższy Trybunał w 1922 r. w maju. On uchylał się od wyroku, a tymczasem otrzymał ułaskawienie, najpierw na pół roku, teraz stara się o resztę ku ogólnemu zgorszeniu wszystkich, którzy znają te stosunki i ten wypadek jego zbrodni. Klara Kaltówna wbrew przepisom ustawy amnestyjnej z 1923 r. amnestionowana z 6 miesięcy na 3 miesiące, a następnie darowano jej te 3 miesiące i zamieniono na 200 złotych. Andrzej Lewicki, Miron Łucyk, Ołeksa Hładki zostali za lichwę wojenną zasadzeni na 6 miesięcy. Najmniej winny Hładki pomocnik powołany przez tych dwóch funkcjonariuszów kolejowych nie wiedział, że jest taka nadzwyczajna droga, odsiedział karę, natomiast dwaj główni winowajcy nie poddali się karze, starali się o ułaskawienie i zostali ułaskawieni: jeden otrzymał ułaskawienie od reszty kary, a drugi uzyskał zamianę 6 miesięcy więzienia na 200 złotych.</u>
<u xml:id="u-3.60" who="#StanisławGłąbiński">Są tu jeszcze inne wypadki wymienione, nie będę ich odczytywał, podałem to tylko jako przykłady, że nie chodzi tu o jakieś przestępstwa specjalne, polityczne, ani o to, żeby kogoś uwolnić od kary śmierci, ale że nawet zwyczajni zbrodniarze, zasadzeni za usiłowanie kradzieży, za lichwę wojenną, zostali ułaskawieni, a co najgorsze, ułaskawieni w sposób tajemniczy. Przecież akt łaski jest aktem tak uroczystym i doniosłym, że nie powinno się go udzielać niejako chyłkiem, bez wiedzy całego społeczeństwa, nie powinno się tworzyć jakiegoś osobnego, tajnego gabinetu, który decyduje o tem, czy wyroki sadu mają być wykonane, czy nie. A skutek jest taki, że sądy są zawalone takiemi podaniami o akty łaski i w szczególności Ministerstwo Sprawiedliwości każde takie podanie odsyła do sądu do zaopiniowania i po wyroku sądu, po wyroku Najwyższego Trybunału następuje u nas jakby jeszcze odrębna procedura, która się nazywa dążeniem do aktu łaski, do aktu sprawiedliwości. Przeciw temu musze stanowczo się zastrzec, a muszę się zastrzec tem bardziej, że dowiedziałem się — i przy tej sposobności ten memoriał doszedł do moich rąk, że z powodu wniesienia tego memoriału Ministerstwo Sprawiedliwości zamiast zastanowić się nad tem. czy może za daleko nie idzie w tych sprawach, przeciwnie kazało wytoczyć śledztwo dla zbadania kto wykrył tę tajemnicę. Otóż ja mam prawo się domagać, aby na przyszłość tego rodzaju akty łaski były publicznie ogłaszane. Jeżeli jesteśmy w państwie demokratycznem, gdzie, wymiar sprawiedliwości jest publiczny i jawny, jeżeli to jest zdobycz konstytucyjna zawarowana Konstytucja, iż ten wymiar musi być jawny; to akty łaski; których przecież nie odmawiamy najwyższej głowie Państwa, do których ta głowa Państwa ma prawo, powinne być również jawne i publicznie ogłaszane celem, jak powiedziałem, zadośćuczynienia społeczeństwu i celem zapobieżenia tym demoralizującym pogłoskom, jakie przy okazji tego rodzaju aktów łaski są niestety w sferach interesowanych rozsiewane.</u>
<u xml:id="u-3.61" who="#komentarz">(P. Smoła: Panie Prezesie, czy jest gotowy już inny kandydat?)</u>
<u xml:id="u-3.62" who="#StanisławGłąbiński">Panie Kolego, ja tu nie mówię specjalnie przeciw temu lub innemu ministrowi, bo takie zarządzenia były wydawane w szeregu ministerstw, mnie chodzi tylko o zasadę. Jeżeli dowiedziałem się, że taka procedura u nas istnieje, muszę stanowczo, jako reprezentant narodu, nie tylko jako reprezentant mojego Klubu, przeciw takiej procedurze zaprotestować, ponieważ ona nie jest zgodna z zasadami Konstytucji i zasadami życia demokratycznego, o ozem może nawet niektórzy ministrowie nie wiedzieli. Wogóle musimy z naszego Państwa pod każdym względem zrobić państwo praworządne; prawo powinno być decydujące we wszystkich wypadkach i z prawem nie należy się taić, prawo powinno być jawne tam, gdzie powinno być wykonane.</u>
<u xml:id="u-3.63" who="#StanisławGłąbiński">Wysoki Sejmie! Chciałbym dojść do zakończenia tego przemówienia, przytoczyłem bowiem szereg tylko postulatów, które zdaniem mojem spełnić należy, jeżeli mamy dojść do takich podstaw w naszem życiu politycznem i gospodarczem. które są koniecznym warunkiem zrównania mas z gospodarstwami społecznemi krajów zachodnich. Z pewnością wielu z Szanownych Kolegów należących do innych stronnictw nie zastanawia się często nad tem, że spraw, które nas wszystkich łączą i zbliżają, jest o wiele więcej niż tych, które nas rozłączają: tam nawet, gdzie kolizja pewnych interesów, czy partyjnych, czy gospodarczych wydaje się jawna i oczywista, tam częstokroć tej kolizji niema, jeżeli głębiej w stosunki patrzymy. Dla Szanownych Kolegów z tej strony Izby pragnę przytoczyć na dowód jeden przykład. Oto był w Wielkiej Brytanii rząd socjalistyczny Mac Donalda i w tym rządzie socjalistycznym ministrem skarbu był socjalista Snowden i w budżecie na r. 1924 i 1925 socjalista ten, przedkładając imieniem rządu rozmaite wnioski zniżeń podatkowych — bo Wielka Brytania jest w tem szczęśliwem położeniu, że po wojnie może stopniowo zniżać swoje podatki — wniósł o zniesienie podatku od mieszkań korporacji przemysłowych, który przynosi dwadzieścia kilka milionów f. szt. czyli około 500 mil. zł. skarbowi wielkobrytańskiemu. Szanowni Panowie! Wydawałoby się, że tu darowuje się podatki kapitalistom, tym wielkim przedsiębiorstwom przemysłowym, które składają rachunki ma podstawie tych swoich dochodów płacą osobny podatek od korporacji poza podatkiem dochodowym. A jednak socjalista Mac Donald to wnosi i to przeprowadza. Dlaczego? Ponieważ rząd socjalistyczny Wielkiej Brytanii rozumiał, że w interesie warstwy robotniczej jest przedewszystkiem rozwój wytwórczości w kraju, stworzenie jak najlepszych warunków dla produkcji i pracy, a wiedząc, że rynek zbyto ścieśnia się i ta produkcja jest utrudniona, w tej drodze przez ułatwienia dla przedsiębiorstw przemysłowych stara się rozwijać ten przemysł i dać pracę setkom i tysiącom bezrobotnych robotników Wielkiej Brytanii.</u>
<u xml:id="u-3.64" who="#StanisławGłąbiński">Podaję to tylko jako przykład, że trzeba głębiej patrzeć w prawa ekonomiczne, w życie gospodarcze, jeżeli się chce zrozumieć, co jest w interesie nie tylko całego społeczeństwa, ale głównie w interesie tych warstw, któremi się specjalnie chcemy zaopiekować.</u>
<u xml:id="u-3.65" who="#komentarz">(Głos: Ale Pan nie wie, że ten rząd zniósł podatki pośrednie.)</u>
<u xml:id="u-3.66" who="#StanisławGłąbiński">Owszem, ja to powiedziałem; obok rozmaitych innych ulepszeń, mianowicie zniesienia rozmaitych ceł, obok zniesienia podatku od mieszkań, jednakowoż największem ustępstwem było właśnie zniesienie tego podatku. który. jak powiedziałem, około 500 milionów złotych przynosił Skarbowi.</u>
<u xml:id="u-3.67" who="#StanisławGłąbiński">Więc, Wysoki Sejmie, widzimy właśnie z tego, że różnice, jakie nas dzielą, częstokroć nie są tak wielkie, jak się nam wydają. I jeżeli dojdziemy do tego przekonania, jeżeli nie tylko Sejmowi, ale i całemu społeczeństwu i wszystkim stronnictwom nie odmówimy współpracy w wielkim dziele odbudowy naszego gospodarstwa społecznego i utrwalenia naszych finansów, utrwalenia naszej równowagi budżetowej, to jestem przekonany, że wówczas nie tylko zasłużymy się całemu krajowi i społeczeństwu, ale równocześnie zdobędziemy dla naszego kraju, dla naszego Sejmu i dla naszego Rządu o wiele większe poszanowanie za granicą dla naszej siły, dla naszej solidarności, dla naszej zdolności rządzenia, a także i dla naszych praw, których naruszać nie pozwolimy nikomu.</u>
<u xml:id="u-3.68" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#LeonPluciński">Głos ma p. Rudziński.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#EustachyRudziński">Wysoki Sejmie! Zanim obie izby parlamentarne załatwią sprawę budżetu, upłynie prawdopodobnie jeszcze sporo czasu i według nawet dość optymistycznych przewidywań nie będziemy z nim gotowi wcześniej, niż pod koniec czerwca. Z tego wynika, że przez całe pół roku gospodarka państwowa prowadzona była nie na zasadzie normalnie przyjętego budżetu, ale na podstawie prowizoriów budżetowych, których Rząd domagał się od Wysokich Izb trzykrotnie w roku bieżącym. Trzykrotnie zatem musieliśmy Rządowi dawać prowizoria i zakreślać tu ramy jego gospodarki odpowiednio nie do potrzeb wysuniętych przez życie, a uwzględnionych w pewnej mierze przez preliminarz na rok bieżący, lecz do tego, co zakreśli budżet zeszłoroczny. Każdy musi przyznać, że tego rodzaju stan rzeczy jest nienormalny i dla Państwa szkodliwy; z jednej strony zwęża on w wysokim stopniu uprawnienia Sejmu do kontroli gospodarki państwowej, z drugiej zaś stawia Rząd niejednokrotnie w trudnej sytuacji.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#EustachyRudziński">I dlatego musimy wyrazić postulat, że z ta anomalią raz wreszcie należałoby skończyć i tak zorganizować pracę nad budżetem, abyśmy na przyszłość w porę z tą sprawą mogli być gotowi. Częściowo zawinił w tem Rząd, który aczkolwiek trzymał się terminów konstytucyjnych, składając izbom ustawę budżetową, to jednakże nie dał jednocześnie całego niezbędnego materiału w postaci druków poszczególnych resortów i wskutek tego komisja nie mogła odrazu przystąpić do pracy. Stwierdzić musimy, że z chwilą, gdy komisja miała już możność podlać pracę nad budżetem niepotrzebnie zwlekała z nią jakiś czas, a potem widzieliśmy w Komisji Budżetowej ogromnie przyśpieszone tempo tej pracy, co niejednokrotnie krępowało w wysokim stopniu należyte wniknięcie w istotę naszej gospodarki i należytą ocenę poszczególnych pozycji budżetowych.</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#EustachyRudziński">Nie będę się wdawał w drobiazgową analizę budżetu, albowiem te rzeczy uwzględnia referenci dla poszczególnych resortów. Jeżeli jednak ogólnie rozpatrywać będziemy cyfry globalne budżetu, to pewne bardzo ciekawe wnioski dadzą się wyciągnąć. Mamy budżet mniej więcej zrównoważony, co jest niewątpliwie zjawiskiem w wysokim stopniu korzystnem. Suma dochodów budżetu wynosi 2.155.000.000. Ody bliżej: patrzymy na pozycje, jakie składają się na tę wysoką sumę, stwierdzamy, że w pozycjach dochodowych dochód z przedsiębiorstw państwowych stanowi bardzo drobny odsetek, zaś cała masa dochodów uwarunkowana jest wpływami z danin, z podatków, ze świadczeń obywateli na rzecz Państwa. Dowodzi to, że Rząd w bardzo małym stopniu wyzyskał dotychczas te poszczególne źródła w dziedzinie przedsiębiorczości państwowej, które mogłyby być w stopniu o wiele wyższym wyzyskane i choćby nawet w okresie budowy nowego państwa nie odciążały jeszcze obywateli Rzeczypospolitej od świadczeń podatkowych, to w każdym razie powiększyłyby te środki, któremi Rząd mógłby rozporządzać.</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#EustachyRudziński">Przypatrując się bliżej i szczegółowiej pozycji dochodowej, na którą składają się poszczególne podatki i daniny państwowe, to pozostawiając na uboczu podatek majątkowy, jako podatek zupełnie specjalny i okresowy i zestawiając podatki pośrednie z podatkami bezpośredniemi, stwierdzamy, że ogromny odsetek w naszych wpływach stanowią właśnie podatki pośrednie. A to świadczy o fakcie, że ciężary na utrzymanie Państwa ponoszone są głównie przez ludność pracującą Rzeczypospolitej. Jeżeli zanalizujemy bliżej także podatki bezpośrednie, to również się okazuje, że ogromną ich część wnosi do Skarbu wielka liczebnie masa chłopska.</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#EustachyRudziński">A więc z tej analizy ogólnej wynika, że warstwy posiadające naszego społeczeństwa są obciążone zaledwie drobna cząstką ciężarów państwowych, a gros dochodów Państwo otrzymuje od mas pracujących wogóle, przedewszystkiem od l5-milionowej rzeszy drobnych rolników. Jeżeli sobie uprzytomnimy inne okoliczności bezpośrednio wprawdzie z budżetem się nie wiążące, jak oto te, że kontyngent rekruta uchwalony Państwu także w ogromnym procencie czerpany jest ze środowisk ludowych, ze środowisk mas pracujących, że zatem i obrona państwa głównie na barkach ludu jest oparta, to musimy zgeneralizować twierdzenie i postawić jako pewnik, że istota bytu państwowego opiera się przede wszystkiem na masach pracujących, a głównie na masach ludu wiejskiego.</u>
<u xml:id="u-5.5" who="#EustachyRudziński">To są rzeczy, które zaprzeczyć się nie dadzą. Ale z tego faktu wynikałoby, że wpływ na losy Państwa, decydowanie o jego polityce, zarówno wewnętrznej, jak i zagranicznej, przedewszystkiem do tych właśnie warstw pracujących Rzeczypospolitej Polskiej należeć by po winne. Tymczasem wszyscy wiemy, że tak nie jest! Od kiedy istnieje Polska niepodległa aż do obecnego momentu nigdy masy pracujące nie doszły do należytego wpływu na bieg spraw politycznych, nigdy nie doszliśmy do tego, żeby istotnie polityka Państwa w myśl postulatów demokratycznych, w myśl postulatów Polski pracującej była prowadzona.</u>
<u xml:id="u-5.6" who="#EustachyRudziński">W pierwszym okresie naszej młodej państwowości tę okoliczność można było tłumaczyć słabem stosunkowo uświadomieniem szerokich mas ludowych, które nie mogły wskutek tej małej świadomości skorzystać z dobrodziejstw, jakie wyświadczył ludowi pracującemu rząd ludowy, nadając mu pełnię praw obywatelskich i wskutek tego pierwsze wybory do Sejmu wykazały przewagę głosów reprezentujących prawicę społeczną. Atoli ta świadomość mas ludowych w Polsce bardzo szybko wzrastała i już wybory do drugiego Sejmu dowiodły, że stoi ona na poziomie względnie wystarczalnym, albowiem wszystkie stronnictwa, które szły do wyborów w imię haseł demokratycznych, zarówno stronnictwa chłopskie, jak i stronnictwa robotnicze w sumie uzyskały znaczną przewagę głosów nad stronnictwami, których program wyborczy był reakcyjny. Odniosła więc demokracja zwycięstwo przy wyborach do obecnego Sejmu.</u>
<u xml:id="u-5.7" who="#EustachyRudziński">Atoli bardzo szybko nadzieja pokierowania losami Państwa w myśl postulatów Polski pracującej prysła, gdyż w Sejmie dokonało się bardzo ciekawe przegrupowanie, niektóre stronnictwa chłopskie i robotnicze zajęły inną pozycję, niżby to wynikało z tego programu z jakim szły d wyborów, i wskutek tego interes ludu, interes demokracji został niejako zdradzony i losy Państwa przekazane zostały mniejszości społecznopolitycznej w Polsce. Pamiętamy rozwój wydarzeń, pamiętamy, jak po zamachu dokonanym na ustrój Państwa, po zamachu na Konstytucję, po morderstwie, dokonanem na pierwszym prezydencie, dochodzi w rezultacie do władzy, po krótkim okresie rządu p. Sikorskiego, rząd prawicowo-piastowy, t. zw. rząd Chieno-Piasta, i pamiętamy, z jakim uporem trzymał się on władzy, kierując polityką w ten sposób, że po niespełna jednorocznym okresie jego panowania Polska doprowadzana została do skraju przepaści. Rząd prawicowo-piastowy, który runął mocą własnych błędów, mocą własnej zachłanności, własnej krótkowzroczności i egoizmu klasowego, ten rząd niezatartemi zgłoskami zapisał się w, smutnej pamięci dziejów tego okresu i skłonił nas do tego, że musieliśmy znów wszelkich wysiłków, dokonać, ażeby Polskę ratować od zguby, od ostatecznej ruiny.</u>
<u xml:id="u-5.8" who="#komentarz">(Protesty na prawicy i w centrum. Wrzawa. Wicemarszałek Pluciński dzwoni)</u>
<u xml:id="u-5.9" who="#EustachyRudziński">I to dochodzi do władzy rząd p. Premiera Grabskiego, dochodzi do władzy po tym smutnym okresie z programem ratowania Skarbu, z programem reformy waluty, z programem gospodarczym, który miał dać Państwu podstawy do normalnego bytu. Muszę zaznaczyć, ze p. Premiera Grabskiego nigdy nie patrzyliśmy jako na reprezentanta demokracji jako na jakiegoś lewicowca; zawsze zdawaliśmy sobie sprawę, że polityka społeczna p. Premiera Grabskiego nie może mieć nic wspólnego z jakimś radykalizmem socjalnym, zawsze ocenialiśmy go jako uczciwego i głęboko patriotycznego konserwatystę. I w tym momencie, kiedy trudno było w Polsce myśleć o czemkolwiek poza ratowaniem podstaw egzystencji państwowej, w tym momencie program finansowy p. Grabskiego, który, zdawało się. dawał nadzieję do wyjścia z chaosu, w jakim Państwo było pogrążone, zyskał nasze uznanie. Z tą ufnością daliśmy poparcie p. Premierowi, daliśmy nawet daleko idąca ofiarę z uprawnień parlamentu, daliśmy pełnomocnictwa Rządowi, bo rozumieliśmy, że bez wprowadzenia dobrej waluty, bez unormowania spraw budżetowych Państwa nie może być mowy o jakichkolwiek reformach, o jakichkolwiek poczynaniach na dalszą metę.</u>
<u xml:id="u-5.10" who="#EustachyRudziński">Dziś dłuższy okres czasu upłynął od tej chwili i możemy zdać sobie rachunek z tego, jak wyglądała działalność gabinetu p. Premiera Grabskiego i do jakich rezultatów ostatecznie doprowadziła. Pod jednym względem p. Premier Grabski nie zawiódł naszego zaufania, którem go przez dłuższy okres czasu obdarzaliśmy, mianowicie zamierzony cel reformy walutowej i uporządkowania budżetu w znacznym stopniu, Chociaż nie całkowicie jeszcze osiągnął. I to niewątpliwie, biorąc sprawę ogólnie, jest bardzo doniosłym, faktem i bardzo wielka zasługą.</u>
<u xml:id="u-5.11" who="#EustachyRudziński">Atoli, proszę Panów, pod innemi względami doznaliśmy od rządu p. Premiera Grabskiego bardzo gorzkich zawodów. Mianowicie liczyliśmy na to, że p. Premier Grabski w pracy swojej nad położeniem normalnych podwalin pod nasza gospodarkę państwową i walutową, w domaganiu się świadczeń od obywateli Rzeczypospolitej na ten wielki cel, będzie tak samo bezwzględny wobec klas posiadających, jak bezwzględnym, surowym i nieustępliwym był wobec mas ludowych, wobec Polski pracującej. Jednakże fakty stwierdzają co innego. Gdy bierzemy statystykę wpływów podatkowych, to prawie nie znajdujemy ani jednego gospodarstwa chłopskiego, któreby w podatkach zalegało, gdy zaś rzucimy okiem na to, w jaki, sposób pociągnięte zostały do świadczeń podatkowych klasy posiadające, to choćby ten jeden fakt, że do tej pory warstwy wielkoobszarnicze i przemysłowe zalegają z podatkiem majątkowym,...</u>
<u xml:id="u-5.12" who="#komentarz">(Głos: To skandal.)</u>
<u xml:id="u-5.13" who="#EustachyRudziński">...a więc z tym podatkiem, który miał być podwaliną reformy finansów, wystarczy do stwierdzenia, że p. Premier Grabski nie był jednakowo obiektywny, nie był jednakowo konsekwentny wobec całości społeczeństwa. Musimy stwierdzić, że pod tym względem p. Premier świadczył przywileje klasom najbogatszym. Faktem jest, że 130.000.000 zł zalega do dziś dnia z tych rat podatku majątkowego, które miały wpłacić warstwy kapitalistyczne i obszarnicze.</u>
<u xml:id="u-5.14" who="#EustachyRudziński">I dalej, gdy przypatrujemy się istocie całej reformy finansowej i walutowej przez p. Premiera przeprowadzonej, to musimy stwierdzić, że tak w poprzednim okresie hiperinflacji cały ciężar potrzeb państwowych, wskutek podatku inflacyjnego poniosły przedewszystkiem warstwy pracujące społeczeństwa i klasy posiadające bogaciły się kosztem właśnie tych mas pracujących, tak samo w znacznej mierze, w wielkim bardzo odsetku koszty reformy walutowej i koszty równowagi budżetowej znów nie kto inny jak tylko masy pracujące ponoszą. Dzieje się to dzięki temu, że p. Premier Grabski znów nie był konsekwentny i nie miał również obiektywnego stosunku do wszystkich obywateli Rzeczypospolitej. Normalna konsekwencja nakazywała, że leżeli się wprowadza stałą walutę, oparta na zasadniczych podstawach, jakie ma złoty polski, to trzeba dbać przede wszystkiem o to, żeby siła nabywcza tego pieniądza stała także na odpowiednim poziomie. Tymczasem stwierdzam, że siła nabywcza złotego polskiego w Polsce jest o wiele słabsza, niż za granicą. A co znaczy ta różnica w stopniu siły nabywczej złotego, jaka istnieje między Polska a zagranicą? To znaczy znowu nie co innego, jak tylko to, że różnica ta jest miarą obciążenia mas pracujących, a uprzywilejowania mas posiadających.</u>
<u xml:id="u-5.15" who="#EustachyRudziński">Pan Premier Grabski nie przedsięwziął zarządzeń, któreby spowodowały konsekwentną obniżkę cen w produkcji przemysłowej, p. Premier Grabski stanął na stanowisku polityki celnej protekcyjnej w tym celu przedewszystkiem, aby podtrzymać t. zw. „upadający przemysł” w Polsce. P. Premier Grabski poprowadził taką politykę celna, że dziś masy rolnicze, masy drobnych rolników doprowadzone zostały do nędzy, w Polsce dotąd niebywałej.</u>
<u xml:id="u-5.16" who="#komentarz">(Głos: Tak jest.)</u>
<u xml:id="u-5.17" who="#EustachyRudziński">Oczywiście sprzymierzeńca w tej swojej polityce miał p. Premier w nieurodzaju, a także w tej presji w tym nacisku klas kapitalistyczno-obszarniczych, które nadawały odpowiedni kierunek polityce kredytowej Rządu.</u>
<u xml:id="u-5.18" who="#EustachyRudziński">Jeżeli się zważy te wszystkie czynniki, to zrozumiałem jest, że dzisiaj w Polsce, która ma dobry pieniądz, ma zrównoważony budżet, chłop polski w wielu okolicach Rzeczypospolitej nie ma nawet kartofli na pożywienie. Musimy to wyraźnie i otwarcie powiedzieć i nie obawiamy się tego, że to będzie miało rezonans na zewnątrz, bo kwestię patriotyzmu my inaczej pojmujemy niż niektóre stronnictwa tej Wysokiej Izby. W Polsce, w niektórych okolicach kraju wśród Ludności wiejskiej, i w niektórych okolicach przemysłowych jest wprost głód!</u>
<u xml:id="u-5.19" who="#EustachyRudziński">To są te bezpośrednie rezultaty polityki, jaka p. Premier przeprowadził w całem wielkiem zagadnieniu reformy walutowej i równowagi budżetu.</u>
<u xml:id="u-5.20" who="#EustachyRudziński">I ciągle w Polsce, odkąd istnieje nasze młode Państwo widzimy, że gdy masy ludowe większość ciężarów, większość świadczeń majątkowych, ponoszą na rzecz Państwa i gdy masy ludowe najwięcej wysiłków oddają na obronę Rzeczypospolitej, to ciągle się je odpycha od decydowania o losach tego Państwa. Absolutnie żaden rząd dotychczasowy, opierający się na poprzednim i obecnym Sejmie, nie prowadził polityki demokratycznej w odniesieniu do tych mas, a natomiast każdy rząd, bez względu na skład gabinetów, miał politykę przywilejów dla klas posiadających, które za wszelką cenę starały się u władzy utrzymać. I p. Premier Grabski i cały jego obecny gabinet temu samemu przywilejowi hołduje we wszystkich sprawach socjalnych i politycznych.</u>
<u xml:id="u-5.21" who="#EustachyRudziński">Stało się jakimś wielkiem bożyszczem u nas to zbiorowisko zwane wielkim przemysłem. Ten przemysł w dużym odsetku obcy, w dużym odsetku apatriotyczny, w dużym odsetku, stwierdzam, nawet państwowości polskiej wrogi, ten przemysł stał się lalką, o którą się troszczą wszystkie rządy, z którym się każdy rząd obchodzi jak z jakąś kukłą wychuchaną, na rzecz którego pracuje cały lud polski, któremu z danin ściąganych z ludu, daje silę kredyty, dla którego stwarza się specjalne instytucie bankowe, które jedynie tę a nie inną politykę popierania przemysłu prowadzą. Jakie są tego rezultaty? Rezultaty są te, że pasożytujący organizm produkcyjny, jakim jest polski przemysł, doszedł do zwyrodnienia, jak dochodzi do zwyrodnienia każdy pasożyt. Doszedł do utracenia swojej sprawności, swojej zdolności konkurencyjnej, nie zdobył żadnego rynku zagranicznego, a w jakim stopniu, Panie Premierze, ten przez Pana hodowany przemysł, dźwignięty kosztem ludu, w jakim stopniu on się przyczynia do naszego bilansu handlowego? Bilans handlowy dzisiaj w Polsce mamy ujemny. Mamy 185.000 bezrobotnych, nie licząc pół miliona Polaków, którzy już z niepodległej Polski musieli wiemigrować na obczyznę i którzy ratują, Panie Premierze, Pański bilans handlowy, bo od tych emigrantów ciężko pracujących wpływa do, Polski 160 milionów, złotych rocznie. Więc żywe mięso ludzkie, to jest nasza produkcja na zagranicę, to są skutki, tej polityki, przemysłowej, którą wszystkie rządy dotychczasowe, wbrew najoczywistszym interesom Rzeczypospolitej Polskiej, uprawiały.</u>
<u xml:id="u-5.22" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy.)</u>
<u xml:id="u-5.23" who="#EustachyRudziński">Odpowiedniej myśli państwowo twórczej żaden z rządów dotychczasowych temu nonsensowi dotąd nie przeciwstawił i gdy masy ludowe w należytem zrozumieniu interesów Państwa domagają się reform socjalnych, gdy nie da się zaprzeczyć, że 62% ludności rolniczej w Polsce, ludności wiejskiej, stanowi podstawę potęgi istnienia Państwa Polskiego, to dla głosów tego ludu mamy ciągle głuchy oddźwięk i bezustanny sabotaż najistotniejszej, podstawowej reformy, która gwarantować ma byt i niezależność gospodarczą Państwa — reformy rolnej. Reforma rolna jest tylko frazesem w ustach p. Grabińskiego, który dziś nawet miał odwagę powiedzieć, że jakoby domaga się jak najprędszego jej zrealizowania. Do tej pory reforma rolna jest tylko piłką, którą się rzuca w rozmaitych momentach poetycznych. A reforma rolna, proszę Panów, to jest właśnie ta polityka gospodarcza, która uniezależni Polskę pod względem gospodarczymi, która da Polsce pozytywny bilans handlowy, która może postawić Polskę na tym poziomie, na jakim stanęła Dania, gdzie właśnie z drobnego rolnictwa utrzymuje się całe państwo. Ale u nas te rzeczy spotykają się z głuchotą, spotykają się z ironią, spotykają się z sabotażem. I gdyby te pieniądze, które masy pracujące polskie dały na rzecz świadczeń państwowych w tym odsetku, w jakim poszły one na popieranie klas uprzywilejowanych, wielkoprzemysłowych, gdyby te pieniądze zamiast za poparcie wielkiego, przemysłu zostały obrócone na zrealizowanie reformy rolnej, na dźwignięcie drobnego rolnictwa, na rozwinięcie warsztatów pracy na terenie drobnego rolnictwa, tobyśmy dzisiaj, Panie Premierze, mieli w naszym bilansie handlowym z wywozu rolnego, nie 240 milionów dochodu, jak to wykazuje bilans handlowy zeszłoroczny, ale mielibyśmy bilans handlowy pozytywny, tym właśnie wywozem rolnym, pokryty. Bo dziś, otoczeni krajami przemysłowemi, przy naszym zdegenerowanym, pasożytniczym przemyśle, nie prędko wyrównamy nasz brak bardzo istotny. mianowicie ujemny bilans handlowy. To jest jedyna droga dla Polsk zdobycia niezależności gospodarczej, ale zrozumienia dla tej rzeczy nie było dotąd i niema u p. Premiera.</u>
<u xml:id="u-5.24" who="#EustachyRudziński">Cokolwiek weźmiemy pod uwagę, wszędzie widzimy tego rodzaju ciasne i krótkowzroczne pojmowanie zagadnień. W całej polityce kredytowej skonstatować się daje, że pomimo ograniczonego kredytu, uwarunkowanego małą ilością pieniędzy w obiegu, jednakże warstwy przemysłowe, warstwy wielkoobszarnicze osiągają bardzo. Poważną pomoc. Co osiągają warstwy ludowe, co osiąga drobne rolnictwo? Rzecz zupełnie śmieszna, rzecz poprostu budzącą oburzenie. Słyszeliśmy taktyczny zarzut od, p. Głąbińskiego, że niektóre banki, banki państwowe mają partyjną politykę, że pod wpływami partyjnemi w szczególności pozostaje Bank Rolnictwa, Państwowy Bank Rolny, że oto tam, gdy się pożyczkę wydaje. to ktoś tam podobno bada, jakiej przynależności politycznej jest petent, żądający pożyczki.</u>
<u xml:id="u-5.25" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-5.26" who="#EustachyRudziński">Muszę stwierdzić, że istotnie tak jest, że wpływy polityczne w tym banku istnieją, że skład rady nadzorczej tego banku składa się z ogromnej większości przedstawicieli t. zw. Chieno-piasta, a tylko dwóch przedstawicieli „Wyzwolenia” w tej radzie nadzorczej zasiada, że istotnie wszelkie decyzje zapadają pod kątem widzenia partyjnym, na rzecz własnych wpływów stronnictw prawicowych i Piasta. I pod tym względem, że tam są wpływy polityczne, p. Głąbiński się nie myli. Ale jeżeli istnieje jeden bank państwowy w Polsce, w którym w radzie nadzorczej dwóch przedstawicieli mego stronnictwa zasiada na dziewięciu, to za to istnieje Bank Gospodarstwa Krajowego, który jest czysto endecki, w którym żaden przedstawiciel mego stronnictwa nie zasiada.</u>
<u xml:id="u-5.27" who="#komentarz">(Głosy: A P. K. O.? A Bank Polski?)</u>
<u xml:id="u-5.28" who="#EustachyRudziński">Za to istnieje t. zw. prywatny Bank Polski, który także prowadzi całą politykę kredytową pod kątem widzenia interesów partyjnych, dając przede wszystkiem przywileje kapitalistom i obszarnikom. Tak jest istotnie i dopóki p. Premier z temi wpływami politycznemi w polityce kredytowej nie skończy, dopóty nie będzie mógł nigdy doczekać się uznania dla tego systemu kredytów gospodarczych, jaki dzisiaj stale konstatujemy.</u>
<u xml:id="u-5.29" who="#EustachyRudziński">Jeżeli tak wygląda cała polityka gospodarcza Rządu, to jasne jest twierdzenie, że ta polityka jest krótkowzroczna, że ta polityka nie sięga w przyszłość, że jest dla Państwa na daleką metę zgubną, bo masy ludowe spauperyzowane dochodzą do tak wysokiego stopnia rozdrażnienia i zniecierpliwienia, że nawet my, proszę Panów, tutaj dalecy jesteśmy od tych momentów, które w tych masach się ujawniają.</u>
<u xml:id="u-5.30" who="#EustachyRudziński">Muszę stwierdzić publicznie — Panowie interesowaliście się bardzo naszym kongresem, głównie dlatego, że mieliście nadzieje, iż nas wreszcie zabraknie, pragnęliście tego bardzo gorąco i ja zupełnie rozumiem Wasze intencje i współczuję Waszemu zawodowi, że tak się nie stało, współczuję, bo zawsze mnie boli, gdy ktoś cierpi.</u>
<u xml:id="u-5.31" who="#komentarz">(Głos: Co się odwlecze, to nie uciecze.)</u>
<u xml:id="u-5.32" who="#EustachyRudziński">Otóż, nie uciecze, tylko co innego, niż to, co Pan myśli.</u>
<u xml:id="u-5.33" who="#komentarz">(Głos: Związek Handlowy Rolników.)</u>
<u xml:id="u-5.34" who="#EustachyRudziński">I o tym Związku Handlowym także słów kilka powiem. Chciałbym zwrócić Panów uwagę na tę okoliczność, że nasz kongres dla nas miał nie tylko to znaczenie, że mieliśmy stwierdzić jaki kierunek w walce ideowej na tym kongresie zwycięży, ale miał także stwierdzić te nastroje. jakie coraz potężniej ogarniają szerokie masy ludowe. Proszę Panów, myśmy do tej pory nie szli do mas ludowych z hasłem reformy rolnej bez wykupu. Panowie znają projekt ustawy o reformie rolnej, złożony przez moje stronnictwo do laski marszałkowskiej, tam nie mówi się o tem, że reforma rolna ma być dokonana na podstawie wywłaszczania bez wykupu. Lecz oto myśmy się zetknęli z masami ludowemi, z ich reprezentantami na kongresie i okazało się, że zniecierpliwienie tych mas ludowych do tej polityki w sprawie reformy rolnej jest już tak daleko posunięte, że hasło rzucone tam, nie w imieniu klubu, nie w imieniu zarządu głównego stronnictwa, lecz przez poszczególne jednostki, hasło reformy rolnej bez wykupu, zostało podjęte i olbrzymią większością tego zjazdu uchwalone, chociaż bardzo wielu polityków przeciwstawiało się temu.</u>
<u xml:id="u-5.35" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-5.36" who="#EustachyRudziński">I gdybyście Panowie chcieli głębiej wyniknąć w zjawisko socjalne, to na tę rzecz patrzylibyście bez dowcipów i drwin, ale widzielibyście, że oto masy ludowe zbliżają się do momentu, w którym uznają za konieczne reformę rolna regulować nie w drodze ustawowej i nie środkami, któreby wam specjalnie były miłemi. Proszę Panów, wznieście się Panowie na poziom normalnych obywateli kraju i zechciejcie na to zjawisko spojrzeć nieco głębiej, a zrozumiecie, że wielu polityków naszych wcale nie było zachwyconych tą uchwałą, a nawet czyniono wysiłki, aby ona nie została powzięta, ale oświadczamy Panom, że skoro powzięta została, stronnictwo musi uznać, że taka jest wola ludu i musi przyjąć ten moment jako moment programowy swojego stronnictwa.</u>
<u xml:id="u-5.37" who="#EustachyRudziński">I tak jest ze wszystkiem, z każdym przejawem życia, który nie będzie znajdował w porę swojego rozstrzygnięcia, będziemy dochodzili właśnie do momentów tego rodzaju. My, proszę Panów, wcale nie hołdujemy metodom bolszewickim czy komunistycznym, tak jak nie hołdujemy metodom reakcyjnym czy faszystowskim. Jesteśmy i będziemy do końca rzecznikami demokracji i pragniemy kroczyć drogą zdobywania reform socjalnych, drogą organizowania pracy w Polsce, drogą podnoszenia świadomości obywatelskiej, drogą dźwigania kultury szerokich mas pracujących. Ale, proszę Panów, nie my pracujemy na to, aby grupka p. Wojewódzkiego zdobywała powodzenie, to Wy dla nich pracujecie,...</u>
<u xml:id="u-5.38" who="#komentarz">(Głos: Wyście go wychowali.)</u>
<u xml:id="u-5.39" who="#EustachyRudziński">... tak, jak grupka Wojewódzkiego pracuje dla Was, aby w Waszych szeregach rozwijał się i utrwalał faszyzm — od dawna stwierdzone zostało,...</u>
<u xml:id="u-5.40" who="#komentarz">(Głos: Wart Wojewódzki Rudzińskiego, a Rudziński Wojewódzkiego)</u>
<u xml:id="u-5.41" who="#EustachyRudziński">... że dwie krańcowości zawsze się schodzą i zawsze się wzajemnie popierają we wspólnym ataku na demokrację.</u>
<u xml:id="u-5.42" who="#EustachyRudziński">Jeżeli teraz przejdę do innych dziedzin naszego życia państwowego, to muszę stwierdzić, że w polityce wewnętrznej także skonstatować musimy tę taktykę przywileju klas posiadających, które za wszelką cenę przemocą lub podstępem pragną się utrzymać przy władzy wbrew istotnemu prawu szerokich mas ludowych do decydowania o losach Państwa. P. Premier miał momenty bardzo ważne i istotne w swojej polityce finansowej, mianowicie, politykę oszczędności. Bardzo ciekawie w wielu dziedzinach życia przejawiała się ta polityka oszczędnościowa. Za mało mam czasu, ażeby ją poddać szczegółowej analizie, wskażę tylko jeden objaw.</u>
<u xml:id="u-5.43" who="#EustachyRudziński">Otóż dużo się mówi o konieczności redukcji urzędników państwowych i zupełnie słusznie. Wszak preliminarz budżetowy oddaje w wydatkach 50% całego budżetu na wydatki personalne, a więc mamy pod tym względem odsetek wyższy od wszystkich innych państw. A wiec hasło redukcji urzędników było bardzo słuszne. Jak ono zostało zrealizowane? Wydalono kilkadziesiąt tysięcy etatowych urzędników po to, ażeby ich zastąpić w znacznej mierze kontraktowymi urzędnikami. P. Moskalewski, generalny inspektor oszczędnościowy, poszedł po linii oszczędności papierowych, nie wnikając absolutnie w istotę organizacji naszego ustroju administracyjnego. I oto, jak poprzednio, tak i dzisiaj po dawnemu każda sprawa w postaci papierów wędruje od jednego referenta do drugiego, przechodzi przez dziesiątki rąk, zanim ostatecznie załatwioną zostaje, i niema w naszej administracji, w naszej biurokracji ustalonej odpowiedzialności, niema ustalonej kompetencji poszczególnych jednostek urzędniczych i wszystko odbywa się metodą spychania, przepychania i nie decydowania niczego. Nawoływaliśmy do reorganizacji naszej biurokracji już przy poprzednich budżetach, a jednak do tej pory nic absolutnie w tej dziedzinie zrobione nie zostało. Natomiast obywatel, gdy przychodzi do urzędu o załatwienie czegokolwiek, wyczekiwać musi całemi godzinami, co jest nie tylko stratą dla Państwa, nie tylko stratą czasu urzędnika, ale i stratą czasu tego obywatela.</u>
<u xml:id="u-5.44" who="#EustachyRudziński">A oprócz tego ten specyficzny pogardliwy stosunek do chłopów, pogardliwy stosunek do robotników, ażeby dać im odczuć przywilej nieuprawniony, przywilej rządzenia klasy kapitalistyczno-obszarniczo-klerykalnej!</u>
<u xml:id="u-5.45" who="#EustachyRudziński">Tak wygląda cały system biurokratyczny w Polsce i tu także, Panie Premierze, w wysokim stopniu nas zawiodła Pańska polityka reform gospodarczych. Ale za to biurokracja doszła już dziś do takiego zmechanizowania, że nawet bez specjalnego rozpatrywania oskarżeń, mając odpowiednie ustawy, które pozwalają jej stosować wymiar kar administracyjnych, stosuje je w wymiarze niebywałym zupełnie, rujnującym gospodarczo drobnego rolnika.</u>
<u xml:id="u-5.46" who="#EustachyRudziński">Jeżeli weźmiemy inne zagadnienia w rachubę, zagadnienia, związane z istotnym stanem naszego życia politycznego wewnętrznego, to i tu skonstatować musimy ogromne zaniedbania popełnione przez gabinet p. Premiera. Wogóle narzuca się w sposób nieodparty to przeświadczenie jakiejś niebywałej krótkowzroczności, jakiegoś zatonięcia w stęchłej atmosferze reakcyjno-klerykalnej, jakiegoś bezwładu, który nie pozwala na szeroki gest, na jakiś twórczy moment. Dla przykładu wypadnie przytoczyć zagadnienia, związane z naszą polityką kresową.</u>
<u xml:id="u-5.47" who="#EustachyRudziński">Dla nikogo, proszę Panów, nie jest tajemnicą, że sprawy kresowe przedstawiają się w sposób rozpaczliwy, dla bytu państwowego poprostu groźny i szybka bardzo sanacja tych stosunków jest najwyższym nakazem sumienia każdego państwowca, a z drugiej strony widzimy, że do tych zagadnień stosuje się miarę urobioną w najczarniejszych obozach reakcyjnych, opartą na ideologii ciasnego i obskuranckiego nacjonalizmu, widzimy, jak najwyższe pojęcie interesu państwowego redukuje się do najniższych doktryn reakcyjno-nacjonalistycznych, że te rzeczy się utożsamia. Wystarczy praktycznie wskazać na gabinet p. Premiera, który nawet wyłonił specjalny komitet kresowy, wystarczy wskazać na politykę p. Ministra Tugutta.</u>
<u xml:id="u-5.48" who="#EustachyRudziński">Proszę Panów, na tle stosunku byłego prezesa naszego stronnictwa p. Stanisława Tugutta do zagadnień państwowych powstał bardzo poważny rozdźwięk pomiędzy nim a jego własnem stronnictwem. P. Stanisław Tugutt wierzył, że gdy zejdzie z drogi normalnych postulatów demokratycznych na drogę kompromisu i gdy wyciągnie rękę do obozów prawicowych w imię interesów państwowych, że gdy zażąda od obozów prawicowych choćby skromnej ofiary egoizmu klasowego i obskuranckiego, nacjonalistycznego światopoglądu i zacznie do nich przemawiać w imię elementarnych interesów Państwa, to spotka się z ich strony ze zrozumieniem, nie tylko ze zrozumieniem, ale także ze współdziałaniem. P. Tugutt w to wierzył jako gorący patriota, myśmy nie mogli w to uwierzyć. Na tem tle prze żyliśmy cały dramat wewnętrznych przesileń, ponieśliśmy nową, bardzo dotkliwą ofiarę na rzecz tych spraw i co widzimy? Oto od dłuższego czasu p. Tugutt jest w Rządzie, od dłuższego czasu specjalnie sprawami kresowemi się zajmuje, miał już moment przesilenia osobistego, znów wrócił do Rządu, a na Kresach grasuje ta sama czarna reakcją, grasuje ten sam ciemny i głupi biurokrata, grasuje ten sam antypaństwowiec na stanowisku urzędnika,...</u>
<u xml:id="u-5.49" who="#komentarz">(Głos na lewicy: I obszarnik.)</u>
<u xml:id="u-5.50" who="#EustachyRudziński">... który buntuje obywateli Kresów przeciw Państwu; zawieszone są swobody konstytucyjne, działa antykonstytucyjny okólnik p. Smólskiego,...</u>
<u xml:id="u-5.51" who="#komentarz">(Głos: Bardzo dobrze działa, spokój jest)</u>
<u xml:id="u-5.52" who="#EustachyRudziński">... zarządza się mnóstwo aresztowań, aresztuje się tysiącami obywateli Państwa,...</u>
<u xml:id="u-5.53" who="#komentarz">(Wrzawa. Wicemarszałek Pluciński dzwoni)</u>
<u xml:id="u-5.54" who="#EustachyRudziński">... — i tak, jakby w sposób zupełnie celowy, zupełnie świadomie zmierzający do sprowokowania nieszczęść dla Rzeczypospolitej, te rzeczy z całą konsekwencją się robi. Tak wygląda patriotyzm panów z prawicy, tak wygląda w ich pojęciu interes Państwa.</u>
<u xml:id="u-5.55" who="#EustachyRudziński">Gdy się spojrzy na inne przejawy naszego życia państwowego, to i tam skonstatować musimy stan dosyć smutny, a niekiedy nawet rozpaczliwy. Wystarczy, proszę Panów, rzucić okiem na naszą politykę obronną. Słyszeliśmy przemówienia patriotyczne z okazji uchwalania przez Izbę kontyngensu rekruta, byliśmy świadkami manifestacji patriotycznej na rzecz P. Ministra Wojny Sikorskiego, byliśmy świadkami tej manifestacji nawet ze strony, od której najmniej byśmy się tego spodziewali — mówię o prawicy, która przez dłuższy czas przejawiała jakoby niezadowolenie z powodu „lewicowości” P. Ministra Sikorskiego i widzieliśmy oburzenie niektórych wielkich patriotów z obozu prawicy i Piasta na Wyzwolenie, które miało odwagę w tym oto momencie, głosując w imię interesu państwowego za kontyngensem rekruta, postawić jednocześnie wniosek o nieufność P. Ministrowi Wojny. Słyszymy przejawy hamburskiego hurrapatriotyzmu z tej okazji. Ale proszę Panów, my patriotyzm nieco głębiej pojmujemy. W naszem pojęciu patriotyzm to nie jest zasypywanie piaskiem oczu społeczeństwa, nie jest ukrywaniem przed społeczeństwem istotnych niedomagań naszego życia. Nasz patriotyzm nakazuje nam krzyczeć na całą Polskę, że są bardzo poważne, bardzo istotne zaniedbania w naszym systemie obronnym, krzyczeć i wołać do narodu, że może przyjść zguba przy tego rodzaju polityce wojskowej. My nie możemy dać synów chłopskich na marnowanie czasu, na marnotrawienie ich wysiłków, my dajemy synów chłopskich na obronę Rzeczypospolitej i nie pozwolimy na to, żeby Wasze mi okrzykami hurrapatriotyzmu zakrywały rozpaczliwy stan organizacji naszej armii.</u>
<u xml:id="u-5.56" who="#EustachyRudziński">Musimy zaprotestować przeciw takiej polityce Rządu, który jak Piłat umywa ręce przed rozstrzyganiem najistotniejszych zagadnień państwowych i sprawę powierzenia organizacji armii Józefowi Piłsudskiemu, temu człowiekowi, który wywalczył Polsce niepodległość, który tę armię prowadził do zwycięstw, oddaje Sejmowi do decyzji, rzuca na pastwę wyuzdanych instynktów nienawiści politycznych do największego w Polsce bohatera, do twórcy naszej niepodległości i organizatora naszej armii. I oto Rząd uciekł przed rozstrzygnięciem tego zagadnienia, a oklaskiwany przez prawicę, popierany nawet przez stronnictwa robotnicze, p. Sikorski nadrabia humbugierskiemi komunikatami i wywiadami w prasie zagranicznej, które nawet u tych stronnictw, które miały dotychczas na jego taktykę i wartość oczy zamknięte, zaczynają wzbudzać krytycyzm, ujawniony w postaci niedawno zgłoszonej interpelacji.</u>
<u xml:id="u-5.57" who="#EustachyRudziński">Rozważając naszą politykę zagraniczną i tuta, skonstatować muszę kolosalne zaniedbania spraw wielkiej wagi. Oto od dłuższego czasu Polska jest obiektem przetargów pomiędzy mocarstwami europejskiemi, Polska jest tym momentem, na którym Anglia wygrywa swoją politykę, wobec kontynentu europejskiego. Polska ma płacić cenę niedopuszczenia rzeczypospolitej francuskiej do supremacji w Europie i w myśl starych tradycji angielskich Polska ma płacić cenę, za którą wzmożona potęga niemiecka będzie mogła się tej supremacji francuskiej przeciwstawić. Rzecz, proszę Panów, niebywała, budząca najgłębsze oburzenie każdego Polaka, każdego patrioty. Wobec tej grozy sytuacji mamy manifestacje humbugierskiego patriotyzmu i na tem się wszystko kończy. Wobec tej grozy sytuacji mamy piękne frazesy p. Ministra Skrzyńskiego, uspakajające społeczeństwo, a nie widzimy u Rządu żadnej koncepcji, żadnego planu, żadnej konsekwentnej linii w naszej polityce zagranicznej. Nic absolutnie w ustroju aparatu Ministerstwa Spraw Zagranicznych się nie zmieniło. W dalszym ciągu p. Minister Skrzyński nie ma odwagi najdrobniejszego posunięcia uczynić, ażeby dokonać porządku na naszych placówkach zagranicznych. Tolerowany jest nadal w Londynie p. Minister Skirmunt, którego żadne inne państwo ani jednej chwili dłużej nie trzymałoby, skoro ośmielił się mówić o możności rewizji granic państwa przezeń reprezentowanego. Gdzie znajdziecie Panowie przykład, ażeby Minister, który nie umiał temu zapobiec, dłużej pozostawał na swojej placówce? P. Skirmunt, mąż zaufania prawicy i zdaniem jej wielki genjusz, do te pory nic absolutnie sprawy polskiej na terenie Anglii nie posunął naprzód. Dotychczas Anglia objawia jak największą ignorancję co do Rzeczypospolitej Polskiej, bo ten pan o wszystkiem innem może myślał, tylko nie o tem, co było bezpośrednim jego obowiązkiem.</u>
<u xml:id="u-5.58" who="#komentarz">(Głos na prawicy: O tę pieczątkę „Wyzwolenia” chodzi?)</u>
<u xml:id="u-5.59" who="#EustachyRudziński">A Paryż, stolica Rzeczypospolitej Francuskiej, centralny punkt polityki światowej, do dziś jest obsadzony przez męża zaufania prawicy polskiej, który może doskonale zna się na interesach cukrowniczych, na interesach handlowych z tym produktem związanych, ale który bardzo naiwne i bardzo krótkowzroczne ma pojęcie o sprawach polityki wogóle, a polityki wielkomocarstwowej i światowej w szczególności.</u>
<u xml:id="u-5.60" who="#EustachyRudziński">Widzimy, że nasze Państwo grzęźnie w dotychczasowym szablonie niemocy i tchórzliwych poczynań Rządu i jego ministrów, bo żaden minister, w szczególności i cały gabinet wogóle, nie ma odwagi postawić kwestii zaufania w momentach, które nawet z jego punktu widzenia przecież muszą być uważane za ważne i istotne.</u>
<u xml:id="u-5.61" who="#EustachyRudziński">Widzimy natomiast, że stwarza się wielki akt w polityce zagranicznej w postaci hańbiącego Polskę konkordatu z Rzymem. To ma być ta potęga, ta moc nadprzyrodzona, która ma obronić Polskę przed grożącemi jej niebezpieczeństwami, to ma być sukurs i w tym kierunku wytężył się genjusz obozu prawicowego i brat p. Premiera, p. Stanisław Grabski, dostaje kompetencję do decydowania o losach Polski z zakresu tak ważnej dziedziny. A ta potencja wielka, jaką niewątpliwie z pewnego punktu widzenia jest Rzym, ta potencja dostała przywilej rządzenia w Polsce taki, jakiego Polska nawet nie ma, ta potencja atoli do dnia dzisiejszego nie uznała traktatu wersalskiego i eo ipso nie uznała naszych granic. Ta oto potencja staje się państwem w państwie, Polska rezygnuje ze swojej suwerenności, Polska godzi się na największe świadczenia materialne, byleby tylko ułudzie reakcyjnej stało się zadość.</u>
<u xml:id="u-5.62" who="#EustachyRudziński">Oto są przesłanki Waszej, Panowie, polityki i oto rząd, który tę politykę kontynuuje, jest jej rzecznikiem. A natomiast, gdy obóz reakcyjny tej Wysokiej Izby konsekwentnie krok za krokiem zmierza do unicestwienia naszej Konstytucji, gdy jesteśmy świadkami zamachów, czynionych na prawa obywatelskie ludu, gdy widzimy próby narzucenia Polsce pluralnego systemu wyborczego, gdy widzimy wszelkie wysiłki dla zahamowania rozwoju samorządów, gdy widzimy wszelkie poczynania, aby oświatę w Polsce uczynić przywilejem klas burżuazyjnych, obszarniczo-kapitalistyczno-klerykalnych, ażeby lud jak najdłużej trzymany był w ciemnocie, to Rząd nie tylko w żadnym akcie prac sejmowych temu się nie przeciwstawia, ale owszem widzimy, że szafuje się nagrodami za wiekopomny, genialny czyn p. Stanisława Grabskiego, nagrodami w postaci ofiarowania mu resortu oświaty.</u>
<u xml:id="u-5.63" who="#EustachyRudziński">Szanowni Panowie! To są istotne przesłanki Waszej polityki. Waszego systemu reakcyjnego. I oto Rząd coraz bardziej staje się Waszym wyrazicielem. Dziś można powiedzieć, że odrodzony został dawny Chieno-piast, tylko że rząd tego Chieno-piasta nie jest rządem parlamentarnym, ale jest rządem pozaparlamentarnym p. Premiera Grabskiego.</u>
<u xml:id="u-5.64" who="#komentarz">(Głos: I Tugutta.)</u>
<u xml:id="u-5.65" who="#EustachyRudziński">Jeżeli mieliśmy okres czasu, żeśmy ten rząd popierali w imię najgłębiej pojętych interesów państwowych, jeżeli Polska miała takie anomalie, że oto lewica polska musiała brać na siebie część zadania, które normalnie spełnia w każdym innym kraju prawica, że musieliśmy wziąć na barki lewicy na jakiś okres czasu rząd par excellence prawicowy, to dziś z chwilą, gdy podwaliny reformy pieniężnej i finansowej w Polsce zostały osiągnięte, z chwilą, gdy ten Rząd nie daje najmniejszych powodów do nadziei, że pójdzie po linii najskromniejszych bodaj postulatów demokratycznych, musimy stwierdzić, że jednej rzeczy bądź co bądź dokonaliśmy: myśmy upatriotycznili prawicę na tyle, że ona dojrzała wreszcie do rządu p. Grabskiego, ale jednocześnie rząd p. Grabskiego konsekwentnie i coraz szybciej dojrzewał do Waszego, Panowie, poziomu. A więc wychowaliśmy prawicę, my, lewica uczyniliśmy z Was przynajmniej w jednej części patriotów i państwowców polskich, aczkolwiek zdajemy sobie sprawę, że praca nasza pod tym względem jest jeszcze olbrzymia.</u>
<u xml:id="u-5.66" who="#EustachyRudziński">Ale muszę Panów zapewnić, że od tej pory inne metody będziemy w tej pracy stosowali. Otóż te metody nasze mają polegać na demaskowaniu obłudy, bo lewica, bo demokracja polska niosła ofiarę ze samej siebie przez dłuższy czas i społeczeństwo nie mogło się doszukać w Sejmie jakiejś konsekwentnej linii demokratycznej, bo społeczeństwo niezupełnie zrozumiało konieczność i naszej aż tak daleko idącej ofiary. A dziś przyszedł czas, żeby demokracja polska powiedziała wreszcie całemu krajowi, całej Rzeczypospolitej Polskiej, czem jest i do czego zmierza. Dość podstawiać, dość szkoły patriotyzmu dla prawicy, dziś najwyższym patriotyzmem jest twarda zdecydowana praca i walka o postulaty demokratyczne mas pracujących. I Panowie spotykacie się z naszą pod tym względem niezłomną i nieodpartą decyzją. I nic Panowie nie wskóracie swoim najczarniejszym obskurantyzmem, najczarniejszym nacjonalizmem, nic Panowie nie wskóracie hodowaniem naszych przeciwników w postaci grupy p. Wojewódzkiego, czy grupy komunistycznej,...</u>
<u xml:id="u-5.67" who="#komentarz">(Głos: Wyście je wychowali.)</u>
<u xml:id="u-5.68" who="#EustachyRudziński">... bo demokracja w Polsce, wcześniej czy później oprze się tym zakusom, bo demokracja w Polsce wie, że mając tych dwóch wrogów, którzy ją oskrzydlają, musi wydać im bezwzględną i zdecydowaną walkę.</u>
<u xml:id="u-5.69" who="#komentarz">(P. Dobija: To musicie drugą pieczątkę zrobić.)</u>
<u xml:id="u-5.70" who="#EustachyRudziński">Zdajemy sobie sprawę, że nie przy tym Sejmie i nie przy obecnym jego składzie osiągniemy naprawę rzeczywistego stanu rzeczy. Wiemy, proszę Panów, że ten Sejm, który jest dzisiaj sfałszowaniem woli ludności, który jest fałszem zadawanym całemu społeczeństwu, kłamem w oczy rzuconym Polsce pracującej, który nic wspólnego w propozycjach swoich większościowych czy mniejszościowych nie ma z istotnemi nastrojami społeczeństwa, że ten Sejm nie da nam sukcesów, nie da nam zwycięstwa. Ten Sejm im dłużej będzie trwał, tem większą klęską będzie dla Polski, ten Sejm, proszę Panów, im dłużej będzie trwał, tem większe będzie budził obawy przed nowemi wyborami, bo odwlekanie wyborów, to nie jest zmniejszenie się wpływów komunistycznych, to ich potęgowanie, odwlekanie wyborów, to nie jest łagodzenie kwestii kresowej, to jest tej kwestii rozpalanie, odwlekanie wyborów, to nie jest ugruntowywanie praworządności Państwa, ale to jest podkopywanie tej praworządności. I my zdajemy sobie sprawę, że dzisiejszy stan rzeczy w tej Wysokiej Izbie jest tego rodzaju, że my nic lepszego od tego, co jest, po tej Izbie oczekiwać nie możemy. Nie liczymy też na to, ażeby mógł się utworzyć jakikolwiek rząd, lepszy od obecnego, przy takiej podstawie sejmowej. Lecz, gdy w innych krajach normalnie się rozwijających i żyjących własnem życiem konstytucyjnem, w podobnych warunkach rozbieżności pomiędzy polskiem społeczeństwem a Sejmem dawnoby już nastąpiło rozwiązanie tego Sejmu, w podobnych warunkach bezwładu sejmowego, tego marazmu, który tę Wysoką Izbę charakteryzuje, tej niemocy, tego zatonięcia w egoizmie klasowo-reakcyjno-klerykalnym, dawno światły prezydent danej republiki zakończyłby żywot tego ciała, pasożytującego na organizmie Rzeczypospolitej Polskiej, u nas ten pasożyt trwa i wyciąga najistotniejsze soki naszego Państwa i rujnuje podstawę naszej państwowości. My, proszę Panów, mając tę świadomość, mieliśmy odwagę wsadzić kij w to mrowisko sejmowe i mieliśmy odwagę narazić się na awantury i burdy ze strony wszystkich stronnictw, bo chcieliśmy być głosem sumienia całej Polski. Nie przestaniemy mówić całemu społeczeństwu, całej Polsce, że ratunkiem koniecznym i niezbędnym jest jak najszybsze, choćby natychmiastowe rozwiązanie tego Sejmu i rozpisanie nowych wyborów, bo to Rzeczpospolitą Polską uchroni od anarchii, od faszyzmu, od komunizmu, bo głos narodu polskiego, głos większości społeczeństwa dziś rzuca Wam, Panowie, pogardę i potępienie za sprzeniewierzenie, za oszustwo dokonane w stosunku do ludu przez stronnictwo „Piasta”, za Waszą krótkowzroczność, za Wasz obskurantyzm i reakcyjny klerykalizm. Ta Wasza martwota, ten Wasz bezwład pożera Państwo, niszczy podstawy naszej niepodległej egzystencji, i dlatego gdybyście byli właśnie dobrymi patriotami, a nie szli na humbugierski patriotyzm, tobyście Panowie dokonali aktu samoofiary na rzecz Państwa i dokonalibyście rozwiązania tego Sejmu. Ale Wasz patriotyzm jest fałszywy, Wasz patriotyzm jest krótkowzroczny, Wasz patriotyzm to jest Wasz ciasny, egoistyczny obskurantyzm i nacjonalizm i przeciwko temu, jeżeli nie aktem, któryby został zakończony realnym wynikiem, to przynajmniej protestem, przynajmniej wyrzutem sumienia był nasz wniosek o rozwiązanie Sejmu. I my przepowiadamy Wam, że niedaleki jest ten czas, że będziemy musieli ten wniosek ponowić i że Wy, Panowie, nie będziecie mogli powtórnie uciec przed tym wyrzutem sumienia, a wtedy skończą się Wasze przywileje. Panowie, skończy się Wasz przywilej gubienia i unicestwiania państwowości polskiej, skończy się Wasz humbugierski patriotyzm. Bo patriotyzmem prawdziwym jest wyciągnięcie ręki zgody do mniejszości narodowych — do Białorusinów i Ukraińców, a nie podżeganie do wojny domowej,...</u>
<u xml:id="u-5.71" who="#komentarz">(Głos na ławach P. S. L.: Ale oni z Wami nie chcą gadać.)</u>
<u xml:id="u-5.72" who="#EustachyRudziński">... bo patriotyzmem musi być należyta organizacja armii, a nie żonglowanie Waszych ministrów spraw wojskowych, bo patriotyzmem jest istotna, rzeczowa polityka, a nie przywilej dla zdegenerowanych mężów zaufania, którzy dostają synekury w postaci placówek zagranicznych. Bo wreszcie patriotyzmem istotnym jest ratowanie Polski przed anarchia, zblokowanie całej radykalnej demokracji polskiej i pójście jednym frontem do zdecydowanej rozgrywki zarówno z komunizmem jak i z Waszym reakcyjnym faszyzmem. W ten sposób, Panowie, my patrzymy na Was i na Wasz Rząd i stwierdzamy, że Rząd taki nie może cieszyć się naszem zaufaniem, że przystępujemy do jasnej, zdecydowanej, otwartej walki przeciw wszelkiej jego krótkowzroczności, przeciw jego zachłanności, przeciw wszelkiemu z jego strony bezwładowi i przechodzimy do walki z Waszym reakcyjnym Sejmem.</u>
<u xml:id="u-5.73" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#LeonPluciński">Głos ma p. Piesch.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#RobertGustavPiesch">Wysoki Sejmie!</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#RobertGustavPiesch">Podczas gdy w warsztatach pracy w Polsce bezrobocie wzrasta i ze wszystkich kół gospodarczych rozlegają się głosy o zażegnanie tego ciężkiego kryzysu gospodarczego, gdy mniej, niż kiedykolwiek jest danych do prowadzenia gospodarki zdrowej, Sejm przystępuje do uchwalenia budżetu na rok bieżący. Nie dziw, że w tych warunkach u większej części posłów powstaje pytanie, czy budżet ten może być nazwany realnym lub czy Rządowi chodziło raczej o to, aby przez sztuczne wybalansowanie budżetu wywołać wrażenie, jakoby sanacja Skarbu już tak daleko była posunięta, że ze spokojem patrzeć możemy w przyszłość. Nie mamy jednak tego wrażenia, że toby się stać mogło, obawiamy się raczej, że w nadziejach naszych co do preliminowanych dużych dochodów zostaniemy zawiedzeni.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#RobertGustavPiesch">Dużym błędem naszej polityki podatkowej jest to, że u nas nie może być mowy o jednolitej polityce podatkowej. Ale też z punktu widzenia obiektu podatkowego dotychczasowy system podatkowy w Polsce uważać należy za przestarzały. Za szczególnie niebezpieczną uważać należy niegodną nowoczesnego państwa rosyjską praktykę podatkową, którą wzięto za wzór przy niektórych podatkach. Podczas gdy przy wymierzaniu najsprawiedliwszego z podatków, podatku dochodowego, czyniąc zadość życzeniom ludności wiejskiej, ograniczono liczbę podatników do liczby wprost śmiesznej, w innych kategoriach podatkowych bez względu na siłę płatniczą ludności przykręcono śrubę w sposób nieodpowiedzialny. Dużym błędem naszej polityki podatkowej jest nierównomierne wymierzanie podatku w poszczególnych dzielnicach Państwa. Podczas obrad w Komisji Budżetowej stwierdzono to co do podatku majątkowego na zasadzie statystycznych danych.</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#RobertGustavPiesch">Wielkie niezadowolenie w kołach produkcyjnych wywołał sposób wymierzania podatku patentowego. Podatek ten ściska przedsiębiorstwa przemysłowe i handlowe w szereg klas, które są wprost niesłychanie stopniowane. Ani rodzaj zawodu lub wysokość kapitału obrotowego, ani obrót roczny lub ilość produkcji i liczba zatrudnionych w tem przedsiębiorstwie osób nie są przy stwierdzaniu ceny patentu odpowiednio uwzględniane. Drobny kupiec lub restaurator wykupywać muszą ten sam patent co właściciel dużego domu towarowego lub hotelu. Nowoczesne przedsiębiorstwa zaopatrzone w maszyny stawia się na równi z przedsiębiorstwami, które w głównej mierze zależne są od pracy ręcznej. Słuszne jest zatem żądanie, aby podatek patentowy w obecnej formie został uchylony.</u>
<u xml:id="u-7.4" who="#RobertGustavPiesch">Przy nakładaniu podatku dochodowego popełniono ten błąd, iż nie opodatkowano wielu płatników i że dalej stosuje się system przerachowywania zamiast systemu stopniowania.</u>
<u xml:id="u-7.5" who="#RobertGustavPiesch">Sposób, w jaki przystąpiono do ściągania podatku majątkowego, dowodzi, jak mało znane jest kołom rządowym rzeczywiste położenie gospodarcze obywateli i ich zdolność płatnicza. Po ogromnem osłabieniu organizmu gospodarczego, spowodowanem wojną, Państwo Polskie w przeciągu trzech lat pozbawić go chce jednego miliarda złotych. Zapomina się przytem, iż przeważająca część majątku narodowego spoczywa w nieruchomościach, których nie można na zawołanie zamienić w gotówkę. Wdarcie się w substancję majątkową jest dla naszego życia gospodarczego także olbrzymiem osłabieniem siły produkcyjnej. Podatki majątkowe muszą być rozłożone na dłuższe terminy, jak to skutecznie uczyniono w innych państwach. Nawet największy nacisk władz skarbowych nie wyciśnie z osłabionego organizmu gospodarczego znacznych sum, nie narażając się na niebezpieczeństwo, że przez takie nieobmyślane środki podatkowe zabije się krowę dojną Państwa.</u>
<u xml:id="u-7.6" who="#RobertGustavPiesch">Zupełnie niezrozumiałe i nieusprawiedliwione jest trzecie rozporządzenie p. Ministra Skarbu o podatku majątkowym, według którego nadpłacony podatek majątkowy ma być rozliczony dopiero w 1926 r., zaś Państwo nie jest obowiązane płacić procentu. Jest to bezprzykładny gwałt fiskalny. Usilnie więc żądać należy sprawiedliwego uporządkowania podatku majątkowego w najkrótszym czasie.</u>
<u xml:id="u-7.7" who="#RobertGustavPiesch">Najwięcej ciążącym ze wszystkich podatków jest chyba podatek obrotowy. Podatek ten bez przesady można uważać za najważniejszą przyczynę drożyzny panującej w Polsce. Wysokość tego podatku, jak i kilkakrotne ściąganie z jednego i tego samego towaru, musi wywołać podwyżkę ceny towaru. Podczas, gdy wielcy przemysłowcy i kupcy mogą zrzucić ten podatek na barki konsumentów, drobni i średni przemysłowcy i kupcy tego uczynić nie mogą. Tym ostatnim powinna być dana możność spłacania podatku obrotowego w ciągu całego roku.</u>
<u xml:id="u-7.8" who="#RobertGustavPiesch">Do jakich niedorzeczności doprowadza nasza obecna polityka podatkowa, dowodzą dane statystyczne. Drobna posiadłość rolna w naszem Państwie obejmuje około 75% ziemi ornej, z tego 7/8 nie płaci podatku dochodowego, wobec czego 40% naszej posiadłości ziemskiej jest wolne od tego podatku. Z ogólnej sumy podatku gruntowego przypada na 1 ha drobnej własności ziemskiej 3,85 zł, zaś na 1 ha większej własności 12,62 zł. Podatek gruntowy, który przed wojną z trzech polskich obecnie dzielnic przynosił 43 miliony złotych, obecnie na rok 1925 został ustalony na 55 milionów złotych.</u>
<u xml:id="u-7.9" who="#RobertGustavPiesch">Drugą klęskę poniósł podatek majątkowy. Na rok 1924 był on preliminowany na 333 miliony złotych, lecz pomimo środków przymusowych nie przewyższył 199 milionów i to w czasie lepszej gospodarczej koniunktury, niż obecnie. Przepisy prowizoryczne dla podatku majątkowego wykazały, że podatek ten został ustalony bez znajomości stosunków praktycznych. Fakty te przemawiają potężniejszym językiem, niż teoria.</u>
<u xml:id="u-7.10" who="#RobertGustavPiesch">Preliminarz nasz na rok 1925 wykazuje zł 1.358.226.000 dochodu z podatku 1 monopoli, co jest podwyższeniem dochodów faktycznych w stosunku do 1924 r. o 163 miliony zł. Wyłączając z podatków bezpośrednich podatek obrotowy, otrzymujemy 160 milj. zł wobec podatków pośrednich wynoszących razem z podatkiem obrotowym 263 milj. zł. Podatki bezpośrednie wynoszą zatem w stosunku do ogólnej liczby podatków 40%, zaś podatki pośrednie 60%. Preliminowanie podatku majątkowego w wysokości 300 milj. jest nonsensem. Ponieważ podatek ten w r. 1924, pod względem gospodarczym lepiej postawionym, nie przyniósł więcej jak 199 milj. stopniowanie podatku w r. 1925 wobec panującego kryzysu gospodarczego jest niemożliwe.</u>
<u xml:id="u-7.11" who="#RobertGustavPiesch">Obciążenie cukru i soli dużemi podatkami, które podnoszą cenę tych artykułów codziennej potrzeby ponad cenę rynku światowego, jest dowodem tego, że Państwo samo przez swoją politykę gospodarczą przyczynia się do wzrostu drożyzny. Uwolnienie tych artykułów od opłat państwowych jest słusznem żądaniem ogółu ludności.</u>
<u xml:id="u-7.12" who="#RobertGustavPiesch">Z dochodów na 1925 rok 1/3 część przewidziana jest dla urzędników państwowych bez urzędników kolejowych, przeszło 1/3 dla wojska, i reszta na wszystkie inne potrzeby Państwa, a wiec na oświatę, rolnictwo, handel, przemysł, sprawiedliwość i przedstawicielstwo zagraniczne. Niestosowność podziału każdemu wpaść musi w oczy.</u>
<u xml:id="u-7.13" who="#RobertGustavPiesch">Nasza gospodarka monopolowa znajduje się jeszcze w stadjum początkowem. Mamy drogą sól, aczkolwiek w kraju nie brak tego artykułu. Mamy najdroższy i zarazem najgorszy tytoń i przez to torujemy drogę przemytnikom, sprowadzającym lepszy tytoń z zagranicy. Dążenia Rządu do utworzenia monopolu zapałek z punktu widzenia demokratycznego przywitać należy z zadowoleniem. Niezrozumiałem byłoby jednak, gdyby Rząd monopol ten oddał w dzierżawę towarzystwu zagranicznemu, któreby nam nie zapewniło większych dochodów, lecz płaciło dotychczasowe akcyzy i przeszkodziło nowoczesnemu rozwojowi przemysłu zapałczanego. Państwo Polskie w przyszłości dbać musi o powiększenie wywozu. Do produktów wywozowych należeć muszą również zapałki. W interesie Skarbu, jakoteż życia gospodarczego, leży, by w nowowprowadzonym monopolu spirytusowym usunąć monopol butelkowy i obniżyć niesłychanie wysokie podatki patentowe i akcyzowe.</u>
<u xml:id="u-7.14" who="#RobertGustavPiesch">Ze względu na wysokie dochody cłowe w roku 1924 — 226 milionów, preliminowano dochody te na r. 1925 w kwocie 205 milionów zł. Polski system celny, podobnie jak części systemu podatkowego, stworzony został na podstawie stosunków w Kongresówce, które są inne niż w dzielnicach zachodnich, tej głównej bramie komunikacyjnej Państwa. Miody przemysł Państwa w każdym razie zabezpieczony być musi cłem ochronnem. To jednak nie może być posunięte tak daleko, aby uniemożliwić wszelką konkurencję pod względem ilości i jakości towarów. Przemysł, utrzymujący się tylko za pomocą wysokiego cła, nie jest zdolny do życia. Dlatego należy dopuścić konkurencję tak daleko, aby ona była dla naszego przemysłu bodźcem do rozwoju i wzmocnienia z własnych sił.</u>
<u xml:id="u-7.15" who="#RobertGustavPiesch">Przedewszystkiem należy w interesie konsumentów, w interesie utrzymania ich, jakoteż ze względu na koszty produkcyjne własnych fabrykatów, zwolnić zupełnie od cła produkty codziennej potrzeby, które w kraju nie są wyrabiane, zaś na artykuły codziennej potrzeby, wyrabiane w kraju w niedostatecznej ilości i jakości, nałożyć cło zupełnie minimalne. Ubytek dochodów celnych zostałby w tym wypadku kilkakrotnie wyrównany przez uzyskanie ponownie zdolności konkurencyjnej produktów krajowych na rynku światowym i przez zdolność eksportu.</u>
<u xml:id="u-7.16" who="#RobertGustavPiesch">Wykonanie praktyczne naszych przepisów celnych i interpretacja taryf celnych przez organa celne działa pustosząco na nasze życie gospodarcze. Niezdolne organa celne nie mogą odpowiednio stosować taryfy celnej, gdyż brak im potrzebnej znajomości towarów. Formalności celne przysparzają producentom wielkie straty pieniężne oraz straty czasu, co zresztą wyrazić się musi w cenach towarów krajowych. W interesie handlu i przemysłu żądać musimy przedłużenia terminu cłowego, obniżenia opłat manipulacyjnych na poczcie i kolei z 5% na 5 pro mille sumy celnej oraz zupełnego zniesienia dodatku akcydencyjnego i opłaty dla Ajencji Celnej. Jeżeli Rząd ma zamiar poprzeć produkcję krajową i przywrócić jej zdolność konkurencyjną na rynku zagranicznym, to musi przedewszystkiem usunąć wszystkie niepotrzebne obciążenia kosztów produkcyjnych. Do tego należy bezsprzeczne usunięcie wszystkich kosztów powstających przy wwozie surowca kosztów z winy urzędów celnych.</u>
<u xml:id="u-7.17" who="#RobertGustavPiesch">Nasz bilans handlowy już od szeregu miesięcy jest bierny. Główną przyczyną tego jest zmniejszenie się eksportu. Wyrabiane w Polsce towary są za drogie i nie mogą podjąć walki konkurencyjnej na rynku światowym. Każdy ekonomista pytać się więc musi ze zdziwieniem, dlaczego Rząd nie wyczerpuje wszystkich środków, aby obniżyć koszta produkcyjne. Do tego należy bezsprzecznie zwolnienie eksportu od podatku obrotowego. Twierdzono zawsze, iż te kilka procent nie są miarodajne. To jednak jest mylne. W wielkim handlu 1–2% odgrywają już wielką rolę. Gdy więc przez nałożenie 2 1/2% podatku obrotowego na artykuły przeznaczone na eksport wywóz się zmniejsza, cierpi na tem Państwo podwójnie. Z powodu małego zbytu towarów przemysł zmuszony jest ograniczyć wyrób, co właśnie powiększa liczbę bezrobotnych i uszczupla dochody z podatku obrotowego. Zmniejszony eksport oddziaływa na nasz bilans handlowy i przyczynia się do podwyższenia stanu pasywnego. Nowela do podatku obrotowego nad brakiem tym nie przechodzi do porządku dziennego, ale obiera sobie zupełnie mylną drogę. Jeżeli do uzyskania zwolnienia od płacenia podatku obrotowego wymagane jest zezwolenie dwóch Ministerstw, to jasne jest, iż tem samem otwiera się tory najjaśkrawszej samowoli. W tym wypadku pomóc może jedno: zupełne zwolnienie eksportu od podatku obrotowego.</u>
<u xml:id="u-7.18" who="#RobertGustavPiesch">Ponieważ w obecnym wieku gospodarstwa światowego system komunikacyjny i polityka komunikacyjna odgrywają dużą rolę i dla życia gospodarczego państwa największe mają znaczenie, przeto celem każdej zdrowej polityki komunikacyjnej państwa musi być zmniejszenie kosztów transportu, rozszerzenie sieci komunikacyjnej i ułatwienie komunikacji kolejowej i pocztowej z zagranicą. Kolejnictwo nasze nie znajduje się jeszcze na potrzebnej wysokości. Chwiejąca się wciąż polityka taryfowa utrudnia kalkulację gospodarczą, komunikacja z zagranicą dopiero w ostatnim czasie zda je się wykazywać polepszenie. Transport na naszych kolejach odbywa się bardzo powoli, zdarzyło się, że transport kolejowy z jednego miejsca do drugiego, oddalonego od siebie tylko o kilka kilometrów, trwał przeszło dwa tygodnie. To nie powinno się dziać przy odpowiedniej organizacji naszego kolejnictwa.</u>
<u xml:id="u-7.19" who="#RobertGustavPiesch">Państwo nasze zawarło już umowy handlowe z wielu państwami, które jednak dla życia gospodarczego Polski mają tylko drugorzędne znaczenie, główne znaczenie miałoby zawarcie umów z naszymi bez pośrednimi sąsiadami. Umowa handlowa z Niemcami, nad którą obecnie toczą się obrady, przyniesie dla obu stron korzyści. Według statystyki import z Niemiec wynosi 43,7% ogólnego importu Polski, eksport nasz do Niemiec 50,6% ogólnego naszego eksportu. Liczby te oświetlają najlepiej konieczność zawarcia umowy handlowej polsko-niemieckiej. Pożałowania godne jest, iż w czasie, w którym cała ludność przejęta jest tęsknota do pokoju, kiedy wrogie dawniej mocarstwa podać sobie chcą ręce na znak ugody, u nas właśnie w Polsce są przy pracy pewne jednostki, które wytwarzają atmosferę nienawiści i rozgoryczenia. Takie zatrute powietrze polityczne z pewnością służyć nie będzie pokojowej polityce gospodarczej dwóch zależnych od siebie gospodarczo sąsiadów. Jest czas największy, aby kilkakrotne zapewnienia pokojowe rozumnych kół polskich wytworzyły atmosferę porozumiewawczą. Nie można dość często kłaść nacisku na to, iż powaga Państwa Polskiego za granica bardzo cierpi pod wpływami nacjonalistycznej i nietolerancyjnej w najwyższym stopniu polityki wewnętrznej. Polska potrzebuje zaufania zagranicy, której zawdzięcza swe wskrzeszenie.</u>
<u xml:id="u-7.20" who="#RobertGustavPiesch">P. Premier Grabski w dążeniach swych w kierunku ochrony naszej waluty otoczył Państwo Polskie wałem granicznym, który nie jest godnym państwa nowoczesnego. Nie zważając na to. iż za pomocą wysokich opłat paszportowych i szykan paszportowych nie zapobiegnie się odpływowi pieniędzy za granicę, narażamy się naszemi przepisami paszportowemi ma pośmiewisko zagranicy. Podczas, gdy wszystkie inne państwa w Europie po czasie przejściowym powróciły do normalnych prawie stosunków paszportowych, cofnięci jesteśmy z nasza kwestia paszportową o lata wstecz. Najważniejszem żądaniem nowoczesnej polityki gospodarczej jest przywrócenie wolności komunikacji osobowej. Mamy najwyższe opłaty paszportowe i utrudniamy przez to politykę paszportową i wizową. Obywatel demokratycznego Państwa Polskiego wskutek polityki paszportowej Ministra Skarbu otoczony jest murami więziennemi, przez które przebić się może jedynie bogaty lub uprzywilejowany. Pomijając już, że to jest takie traktowanie opiekuńcze obywateli przez władzę, jakie dawniej bywało w średniowiecznem państwie policyjnem, jest ono także znacznem ograniczeniem wolności gospodarczej, która koniec końców wpłynie niekorzystnie na własne państwo.</u>
<u xml:id="u-7.21" who="#RobertGustavPiesch">Całkowita gospodarka państwa usilnie domaga się natychmiastowego zniesienia ograniczeń paszportowych i przywrócenia wolnej komunikacji kolejowej przez zniesienie wszelkich opłat paszportowych i trudności przy wyjeżdżaniu i przyjeżdżaniu. Formalności przy uzyskaniu paszportu są nadzwyczaj utrudnione a zarazem bezcelowe. Podania wniesione do P. K. U. muszą być poparte przez izbę handlową; następnie zaś z pismem P. K. U. przesyła się je do departamentu przemysłu i handlu przy województwie, co przecież uważać należy za zupełnie zbyteczne. Jaki celi maja te formalności? Przemysłowiec lub kupiec, który musi wyjechać, jest zmuszony formalności te załatwiać i to podraża koszty towarów, które zapłacić musi konsument. Dużym postępem w zwalczaniu drożyzny byłoby, gdyby Minister Skarbu zezwolił, aby P. K. U., która przecież dobrze zna mieszkańców swego okręgu, bez wszelkich formalności wystawiała paszporty, o ile wnioskodawca zmuszony jest wyjechać za granicę. Tylko bardzo mało ludzi wyjeżdża dziś za granicę dla przyjemności, zwłaszcza przy obecnej drożyźnie. Dla ilustracji pozwalam sobie przytoczyć następujący przykład.</u>
<u xml:id="u-7.22" who="#RobertGustavPiesch">Pewien Amerykanin, fabrykant artykułu codziennej potrzeby pojechał do St. Moritz no swoją rodzinę i przy tej sposobności chciał powierzyć przedstawicielstwo swoich produktów na Austrię, Czechosłowację i Polskę łącznie z Rosją. W tym celu powiadomił odnośnych kupców w Austri, Czechosłowacji i Polsce, aby przybyli do Szwajcarii dla omówienia sprawy i zawarcia umowy. Kupiec austriacki w przeciągu trzech godzin przygotował się do podróży, gdyż posiadał paszport ważny na 2 lata i wielokrotną wizę, zaś wizy austriackiej nie potrzebował. Kupiec czechosłowacki w przeciągu 6 godzin znalazł się w Wiedniu, gdzie wystarał się o paszport szwajcarski, a po 12 godzinach przybył do Szwajcarii. Tylko kupiec polski, który na zasadzie swego paszportu już przedsięwziął jedną podróż do Ostrawy, musiał złożyć podanie, które najpierw zostało potwierdzone przez izbę handlową (1 dzień), następnie zostało skierowane do P. K. U. (2 dzień), potem trzeba było uzyskać zezwolenie departamentu przemysłu i handlu przy województwie (3 dzień), następnie P. K. U. wystawiła paszport (4 dzień), potem trzeba było załatwić w Warszawie przez posłańca wizę szwajcarską (5 dzień), zaś w 6 i 7 dniu uzyskano wizę czeska i austriacką. W ten sposób upłynęło 7 dni, zanim kupiec polski mógł przedsięwziąć tak ważną podróż za granicę. Amerykanin naturalnie nie mógł czekać na przedstawiciela polskiego 10 dni, gdyż następnym okrętem musiał wracać do Ameryki. Wiec przedstawicielstwo na Polskę i Rosję powierzył również kupcowi austriackiemu. Po niejakim czasie Amerykanin przysłał list kupcowi polskiemu z doniesieniem, iż uważa za słuszne powierzyć przedstawicielstwo na Polskę i Rosję kupcowi austriackiemu, gdyż tenże na podstawie paszportu i wizy stałej ma swobodę ruchów, co w dzisiejszych warunkach handlowych jest konieczne.</u>
<u xml:id="u-7.23" who="#RobertGustavPiesch">W ten sposób wszędzie i zawsze spotkamy trudności, dopóki p. Minister Skarbu nie wprowadzi zupełnej swobody ruchu dla handlu i przemysłu. Akcję sanacyjną uskuteczni się o wiele szybciej, gdy przemysł i handel będzie aktywny, to jednak osiągnie się dopiero wtedy, jeżeli będziemy mieli równą swobodę ruchu, jak nasi sąsiedzi.</u>
<u xml:id="u-7.24" who="#RobertGustavPiesch">Naszym przedstawicielstwom zagranicznym należy polecić, aby przyjazd kupców zagranicznych do Polski wszystkiemi siłami popierały, a nie jak dotychczas, utrudniały. Niedawno miałem sposobność podczas podróży poznać miarodajnego przedstawiciela Jugosławji, który w sprawie kupna wagonów udał się do Polski. Pomimo posiadania listu polecającego swego rządu, polski urząd paszportowy w Wiedniu robił mu trudności przy wystawianiu wizy. To samo opowiedział mi wielki kupiec z Kairu, który przy wjeździe do Polski, gdzie chciał uskutecznić większe zakupy, napotkał na największe trudności. Aby opinia nasza w świecie nie cierpiała, jest konieczna natychmiastowa reforma naszych stosunków paszportowych i wizowych. Granice naszego Państwa ustalone są w ten sposób, iż rozłączają złączone dawniej obszary. Zdarzyło się więc, iż członkowie rodziny zostali oderwani od siebie i przydzieleni do dwóch odrębnych państw. Prawa ludności wymagają, aby dzieci rodziców odwiedzały i odwrotnie. Trudności przy udzielaniu paszportów i przepustek granicznych sprawiają, iż rodzice czasem mimo wysiłków nie mogą odwiedzać ciężko chorych dzieci. Wprowadzenie przepustek granicznych w złączonych dawniej obszarach jest zupełnie słusznem zadaniem.</u>
<u xml:id="u-7.25" who="#RobertGustavPiesch">Przechodzę do omówienia sprawy mniejszości narodowej w Polsce. Są u nas pewne czynniki, które najchętniej by kwestię tę rozstrzygnęły ogniem i mieczem. Lecz Bogu dzięki, żyjemy w XX stuleciu, w którem pomimo wojny, pozostała górą kultura i ludzkość tak, że światu nie będzie zupełnie obojętne, czy silny bezprawnie uciskać będzie słabego. Zdawało się też jakiś czas, jakoby Premier Grabski zdobył się na to, aby wraz ze swoim rządem przystąpić do rozwiązania kwestii mniejszości, najwięcej palącego pi obłemu Państwa Polskiego. Lecz nic się nie stało! T. zw. ministerium mniejszości, zupełnie nie odpowiedziało swemu zadaniu. Środki przymusowe stosowane względem mniejszości niemieckiej, nie tylko nie ustały, ale stały się więcej planowemi. Prawa kulturalne Niemców, zapewnione w Konstytucji, nie są szanowane. Na mocy zarządzeń władz podwładnych podlegają zniszczeniu resztki urządzeń kulturalnych mieszkańców narodowości niemieckiej. Zasadą dla szkoły niemieckiej jest powołanie nauczyciela niemieckiego. Szydząc zupełnie z tych praw, powołano na stanowisko kierownika szkoły niemieckiej w Białej, mieście nawpół niemieckiem, nauczyciela polskiego, zaś do szkoły niemieckiej w Lipniku pod Białą powołano nauczycielkę narodowości polskiej. Nie można przecież mówić całemu światu, że charakter szkoły pozostałe ten sam bez względu na to, czy w szkole zatrudnieni są nauczyciele tej samej, czy innej narodowości, niż dzieci. Duch naszej Konstytucji jest tolerancyjny i zapewnia mniejszościom prawa kulturalne. Kwestia narodowości nauczycieli w szkołach niemieckich jest dla nas zasadniczą i wszelkiemi środkami dochodzić będziemy tych praw.</u>
<u xml:id="u-7.26" who="#RobertGustavPiesch">Coraz bardziej na całym świecie przebija się przekonanie, iż jedynym środkiem usunięcia walki narodowościowej, która na szkodę państwa toczy się też u nas, jest udzielenie mniejszościom autonomii kulturalnej. Jedno państwo, Estonia, wyprzedziło wszystkich dobrym przykładem. W interesie swoich współobywateli za granicą powinna Polska dbać o to, aby przez wprowadzenie autonomii kulturalnej rozwiązać kwestię mniejszościowa. Jest to jedyna droga dla wprowadzenia spokoju wewnątrz kraju pomiędzy narodowościami, mieszkającemi w Państwie Polskiem.</u>
<u xml:id="u-7.27" who="#RobertGustavPiesch">Wielką krzywdę wyrządzono Niemcom i innym mniejszościom przez to, iż dzieciom naszym, które pokończyły studia na uniwersytetach, uważanych dzisiaj w Polsce za uniwersytety zagraniczne, nie zalicza się tych studiów, a natomiast żąda się, aby ponownie złożyły wszystkie egzaminy w języku polskim. Uznalibyśmy za słuszne, gdyby Państwo Polskie po niejakim czasie postawiło żądanie, aby jego obywatele studiowali na uniwersytetach krajowych i składali tamże egzaminy. Nie możemy jednak zrozumieć tego, że osoby, które swego czasu przepisowo ukończyły swe studia, mają być ukarane dlatego, że tymczasem stały się obywatelami polskimi. Polacy, Czesi i Słowianie w b. monarchii austriackiej mieli prawo studiować w uniwersytetach w języku ojczystym. Nikt nie wątpił w ważność tych studiów i egzaminów. Otóż nagle u nas studia i egzaminy złożone w uniwersytetach niemieckich uważa się za niedostateczne i żąda się ponownych egzaminów. Państwo Polskie miałoby prawo żądać, aby wszystkie osoby w służbie publicznej nabyły język państwowy i w tym celu powinno było wyznaczyć termin. Ale wątpienie w istotę egzaminów, złożonych w najdziwaczniejszych warunkach politycznych w b. państwach zaborczych, uważać należy za wypływ nacjonalizmu, który idzie w kierunku szkodzenia mniejszości narodowościowej. Na mocy przepisów nostryfikacyjnych zniszczono byt wielu obywateli polskich. To wywołuje naturalnie powszechne rozgoryczenie.</u>
<u xml:id="u-7.28" who="#RobertGustavPiesch">Usposobienie wrogie względem obywateli niemieckich ujawnia się w traktowaniu prasy niemieckiej i w złej ochronie wieców niemieckich. Z błahych powodów konfiskuje się gazety niemieckie i wymierza się nadzwyczaj surowe kary odpowiedzialnym redaktorom. Tymczasem gazetom polskim wolno umieszczać artykuły oszczercze przeciwko mniejszości niemieckiej, a dyrektor policji i prokurator nie uważa za stosowne działaniu temu kres położyć. Rozbija się zgromadzenia niemieckie, jak np. przed kilkoma tygodniami posiedzenie katolików niemieckich na Górnym Śląsku, a obecne organa policji przypatrują się spokojnie oburzającym napadom na uczestników zgromadzenia. Takie postępowanie nie tylko podkopuje powagę Polski za granicą, lecz także przepaść pomiędzy narodowościami staje się coraz większą i rozgoryczenie w kołach niemieckich, pozbawionych prawa, przybiera coraz większe rozmiary. To nie jest metoda konsolidowania życia młodego państwa, lecz wyraz ślepej nienawiści, która dokonać może tylko dzieła niszczycielskiego. Niestety stwierdzić musimy, iż w kołach nacjonalistów polskich zastać można także bezpartyjnego prezesa ministrów i paru ministrów, którzy umieszczają swoje podpisy pod odezwami tego polskiego związku, przepełnione nienawiścią. Cóż znaczą wszystkie zapewnienia i przyrzeczenia, dane co do uregulowania kwestii mniejszościowej, jeżeli brak dobrej woli ku dotrzymaniu tych zapewnień?</u>
<u xml:id="u-7.29" who="#RobertGustavPiesch">Co do ustawodawstwa socjalnego Państwo Polskie pomimo zaledwie sześcioletniego istnienia w porównaniu z innemi państwami może sobie rościć prawo rekordu. Lecz to ustawodawstwo ma także stronę ujemną. Opieka społeczna obciążyła naszą produkcję bardzo znacznie. Ubezpieczenie inwalidzkie wymagało w roku 1914 — 2%. w roku 1924 — 4,6%, Kasa Chorych w r. 1914 — 3,9%, w r. 1924—8%, zabezpieczenie od wypadków w 1914 — 2%, w 1924 — 3%, zapomoga dla bezrobotnych w 1914—0%, w 1924—2%. Z tego wynika, że ciężary ubezpieczenia socjalnego w czasie od 1914 do 1924 r. z 7,9% wzrosty na 17,6%. Znaczy to. że koszta powiększyły się o 110%. Zadaniem Rządu będzie sprawdzić, w jakiej mierze z tych opłat korzystają ubezpieczeni i jaką stopę procentowa zagarnia urządzenie najrozmaitszych kas. W tej dziedzinie należy jak najszybciej wprowadzić porządek, gdyż wysokie opłaty ubezpieczeniowe są jednym z powodów wysokich cen produktów.</u>
<u xml:id="u-7.30" who="#RobertGustavPiesch">Podczas, gdy daleko sięgająca opieka społeczna czyni zadość wymaganiom czasu, wykazuje inna dziedzina opieki duże zaniedbanie. Jest to opieka nad emerytami; przejętymi z byłych państw zaborczych. Przepisy wykonawcze do ustawy emerytalnej z dnia 11 grudnia 1923 r. sprzeciwiają się duchowi i zamiarom ustawy. Państwo Polskie jest zobowiązane troszczyć się o byt swoich obywateli. Nie jest możliwem, aby stary, wierny urzędnik, który na mocy Traktatu Wersalskiego albo traktatu w Saint-Germain stal się obywatelem polskim, został ukarany bezprawnie przez odmówienie mu zasłużonej pensji emerytalnej. Komisja sejmowa przy obradach nad ustawą emerytalna po długich walkach uległa żądaniom Rządu i przyjęła artykuł, według którego emeryt państw zaborczych ma otrzymać 75% zaopatrzenia, przysługującego emerytom Państwa Polskiego. Ta niesprawiedliwość została jeszcze powiększona przez niesłychaną interpretację ustawy w przepisach wykonawczych. Większa część emerytów z byłych państw zaborczych otrzymuje zamiast 75% tylko 25–50% zaopatrzenia emerytów. Rozgoryczenie na takie oburzające traktowanie starych ludzi przez Państwo przybiera coraz większe rozmiary. Zaopatrzenie emerytalne dla urzędników cywilnych zostało ustanowione w budżecie na 31.474.939 zł. Na renty inwalidzkie preliminowano 63 miliony złotych. Podczas obrad nad budżetem wniesiono kilkakrotnie wnioski o podwyższenie poszczególnych wydatków na 50 do 100 milionów, złotych. Jest obowiązkiem ludzkości i leży w interesie powagi Państwa, aby weterani służby, którzy na obszarze dzisiejszego Państwa Polskiego poświęcili swą pracę i siłę, nie zostali narażeni na śmierć głodową. Liczba skarg, wniesionych do biura posłów — wszystkich posłów, proszę Panów, i z mniejszości — jest bardzo duża. Nowelizacja ustawy emerytalnej z usunięciem niesprawiedliwości i surowości nie da się odłożyć na później.</u>
<u xml:id="u-7.31" who="#RobertGustavPiesch">Polska jest państwem przeważnie rolnem. Dążenie ludności chłopskiej do uzyskania ziemi jest zrozumiałe. Dążenie to nie może jednak przybierać formy wywłaszczenia z ziemi, bo przez to uszczupliłaby się ogólna wydajność ziemi oraz możność eksportu produktów rolnych. Zniszczenie wielkich przedsiębiorstw rolnych byłoby dla Państwa, jak to wykazała ostatnia wojna, w czasie za wikłań wielkiem niebezpieczeństwem. Rolnictwo przechodzi dziś wielki kryzys. Nieurodzaj w ubiegłym roku odebrał rolnikom możność nabycia zasiewów. Duży powszechny brak gotówki zmniejsza popyt na produkty rolne i umożliwia spekulantom nabywanie tych produktów po bardzo niskich cenach. Po drugiej stronie stoi państwo i ściąga podatki. Z powodu braku gotówki rolnik jest zmuszony sprzedać swoją ziemię. Ale i tutaj czeka go duży zawód. Brak kupców posiadających potrzebną gotówkę. Wobec tego ziemię sprzedaje się teraz znacznie poniżej ceny przedwojennej. Według dokładnej buchalterii obciążenie podatkowe przed wojną wynosiło przeciętnie z morga dobrej ziemi 7 zł, zaś cena jednego morga wynosiła 700 zł, tak, że obciążenie podatkowe stanowiło setną część. Obecnie obciążenie podatkowe z jednego morga tejże ziemi wynosi przeciętnie 16 zł, zaś cena kupna tej samej ziemi najwyżej 300 zł, a więc 13-ta część. Stąd wynika też katastrofalne położenie gospodarstwa rolnego, bo gdy większy podatnik rolny nie posiada potrzebnej gotówki lub nie może otrzymać kredytu, a o jedno i drugie jest obecnie bardzo trudno, zmuszony jest sprzedać 13tą część 1 morga, aby zapłacić podatki, gdy tymczasem przed wojną potrzebował tylko setną część. Nędzą ją wśród chłopstwa zająć się musi Rząd. Ale nie tylko pomoc chwilowa jest potrzebna. Organizowanie wiejskich spółek kredytowych jest konieczne, jeżeli stanowi chłopskiemu ma być udzielona trwała pomoc.</u>
<u xml:id="u-7.32" who="#RobertGustavPiesch">Przedłożony preliminarz budżetowy na 1925 rok nie wykazuje znacznych zmian w polityce gospodarczej Rządu. Wzgląd na budżet Państwa usuwa wszystkie względy na życie gospodarcze. W expose Prezesa Ministrów, wygłoszonem na posiedzeniu Komisji Budżetowej, ciekawe jest twierdzenie, jakoby w Polsce na każdą głowę przypadało najmniej podatków w stosunku do innych państw. Teoretycznie może p. Premier ma słuszność. W praktyce sprawa ta przedstawia się inaczej. Podatki w Polsce wymierza się tylko jednej części ludności, podczas gdy inna nic nie płaci. Odpowiednia statystyka wskaże, jak wielka jest kwota podatkowa, którą płacą rzeczywiści płatnicy. Wtedy przekonalibyśmy się, że ci płatnicy w porównaniu z innemi państwami dźwigają największe ciężary podatkowe.</u>
<u xml:id="u-7.33" who="#RobertGustavPiesch">W innem miejscu swego expose p. Premier dumnie wskazał, że jego polityka celna najwięcej przyczyniła się do utrzymania złotego. Dodał, że w polityce celnej znajduje się odpowiedni instrument, aby uniemożliwić dalsze wygórowanie cen produktów krajowych. Polityka celna p. Premiera aczkolwiek złotego popierała, to jednak nie przyczyniła się do zmniejszenia cen, a nawet przeciwnie, przez podwyższenie cła podskoczyły ceny.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>