text_structure.xml
215 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10 min. 20 przed południu.)</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">Przedstawiciele Rządu: Minister Rolnictwa i Dóbr Państwowych Stanisław Janicki, Minister Pracy i Opieki Społecznej Ludwik Darowski, Kierownik Ministerstwa Robót Publicznych Mieczysław Rybczyński.</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">Podsekretarze Stanu: W Ministerstwie Pracy i Opieki Społecznej Gustaw Simon.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#MaciejRataj">Otwieram posiedzenie. Protokół 142 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 143 posiedzenia leży w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają pp. Sołtyk i Ledwoch. Listę mówców prowadzi p. Ledwoch.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#MaciejRataj">Donoszę Izbie, że udzieliłem urlopów posłom: Kaweckiemu na 1 dzień, Szmiglowi i Hołowaczowi na 5 dni.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#MaciejRataj">Proszą Izbę o udzielenie urlopów posłowie: Wojewódzki na 8 dni, Duro na 2 tygodnie.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#MaciejRataj">Nie słyszę protestu, uważam, że na udzielenie urlopów Izba zgadza się.</u>
<u xml:id="u-2.4" who="#MaciejRataj">Przystępujemy do porządku dziennego:</u>
<u xml:id="u-2.5" who="#MaciejRataj">Dalszy ciąg rozpraw nad sprawozdaniem Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym na rok 1924 (druk nr. 1210).</u>
<u xml:id="u-2.6" who="#MaciejRataj">Jesteśmy przy dyskusji nad budżetem Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej. Głos ma p. Kronig.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#ArturKronig">Wysoki Sejmie! Charakter polityki obecnego Rządu naszego najlepiej uwidoczniony został w mowie p. Prezesa Rady Ministrów, wygłoszonej na wstępie naszych obrad budżetowych. Expose p. Premiera było wyłącznie mową Ministra Skarbu, gdzie tylko w krótkich zdaniach i w sposób ogólnikowy poruszone zostały problemy całości polityki Państwa. To jednostronne wysuwanie spraw skarbowych, które cechowało mowę p. Premiera, jest cechą charakterystyczną całej polityki rządowej. Wytworzyła ona stan rzeczy, w którym wszystkie dziedziny władzy wykonawczej nie tylko podporządkowanie zostały dyktaturze skarbowej, ale zatraciły wogóle naturalny charakter inicjatywy projektodawczej i wykonawczej. Ministerstwo Skarbu stanowiło właściwy rząd, inne dziedziny życia państwowego jakby zamarły, a kierowano niemi tylko o tyle, o ile konieczność wymagała doraźnych rozwiązań. Szło się wtedy oczywiście po linii najsłabszego oporu, ażeby tylko nie sprzeciwiać się kapitałowi, mogącemu stawiać przeszkody.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#ArturKronig">Skutki naszej sanacji skarbowej wskazują, że nie wolno uprawiać czysto finansowej polityki bez uwzględnienia życia gospodarczego i społecznego. Sama polityka skarbowa nic nie zdołała zrobić, a uprawiana jednostronnie jest nawet w swych skutkach bardzo niebezpieczną, katastrofalną, czego jesteśmy świadkami obecnie. Jeżeli Rząd nie zdobędzie się na uwzględnienie życia gospodarczego i społecznego przy swej polityce finansowej, to będziemy musieli jeszcze lata całe walczyć z trudnościami i niedomaganiami doby obecnej.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#ArturKronig">Jedną z najbardziej pokrzywdzonych dziedzin naszego życia państwowego jest ochrona pracy i opieka społeczna. Podczas gdy wielka część naszych wpływów państwowych idzie na wydatki nieproduktywne, budżet Ministerstwa Pracy i Opieki społecznej stanowi tylko 1% naszych wydatków państwowych. Już ta cyfra sama wskazuje na to, że szerokie warstwy ludu pracującego, stanowiące większość obywateli Państwa, ci, którzy na rzecz Państwa najwięcej ponoszą ofiar, są upośledzeni pod względem opieki Państwa, bowiem dla nich Państwo bardzo mało robi. Nie można przecież twierdzić, że proponowane kredyty wystarczą choćby częściowo na uwzględnienie słusznych żądań pracujących.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#ArturKronig">Jest zasadnicza różnica w zapatrywaniach naszych na zadania Państwa w zakresie ochrony pracy i opieki społecznej, między nami, a reprezentantami kapitału. Podczas, gdy stronnictwa kapitalistyczne w najlepszym razie chcą chronić rzesze pracujące tylko przed najgorszą nędzą, my, jako przedstawiciele klasy pracującej wymagamy więcej. Żądamy od Państwa na szeroką skalę zakrojonej ochrony klasy pracującej przed skutkami kapitalistycznego systemu wyzyskiwania, żądamy zabezpieczenia bytu robotnika i pracownika. Jak koniecznem jest takie zabezpieczenie bytu szerokich warstw pracujących dowodzi nasze obecne nad wyraz ciężkie położenie gospodarcze. Kryzys w przemyśle i handlu w niesłychany sposób zaostrza się z dnia na dzień. Zatrzymanie inflacji marki i ograniczenia ogromnych kredytów niezwaloryzowanych udzielanych sferom gospodarczym a przyczyniających się do wzmożenia popytu na towary, zadały śmiertelny cios sztucznie wytworzonej, a zatem niezdrowej koniunkturze w przemyśle i handlu. Wszędzie przedsiębiorcy coraz więcej redukują ilość dni roboczych, coraz częściej przystępują do zamykania poszczególnych działów swych zakładów, a nawet się nie wahają przed zupełnem unieruchomieniem fabryk. Liczba bezrobotnych wzrasta z niesłychana szybkością: o wiele większą zaś jest liczba tych, którzy pracują po 2–3 dni w tygodniu. Statystyka bezrobotnych, którą przytoczył tutaj p. Grabski jako dowód łagodnego przebiegu kryzysu, nie wytrzymuje krytyki, daje zupełnie mylny obraz o rozmiarach bezrobocia, gdyż jest przecież bardzo wiele bezrobotnych, robotników i pracowników, których statystyka urzędów pośrednictwa pracy wcale nie obejmuje. Do tych tysiącznych rzesz robotników, którzy od dłuższego czasu pozbawieni są zarobków i oddani na pastwę głodu, niemal codziennie przybywają nowe tysiące bezrobotnych.</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#ArturKronig">Jakie są przyczyny tego kryzysu? Należy przedewszystkiem podkreślić dwie. Przedewszystkiem przemysł polski stracił zdolność konkurencyjną z zagranicą. Nasz aparat produkcji nie rozwijał się w równej mierze, jak w innych kapitalistycznie wysoko rozwiniętych państwach. Aparat produkcji przesycony jest środkami produkcji, które nie dość racjonalnie wytwarzają. Aby utrzymać przy życiu takie zakłady, nieodpowiadające wymogom racjonalnej gospodarki, związki przemysłowców uciekają się do ustanowienia wysokich cen. Taki stan rzeczy jest niezdrowy. Reorganizacja produkcji jest nieodzowną koniecznością. Należy dążyć do tego, aby produkcja była tańsza, aby umożliwić pewien zbyt wytworów przemysłu w kraju nawet przy dzisiejszej osłabionej zdolności nabywczej szerokich mas. Napewno w tych okolicznościach i wywóz by się wzmógł. Kapitał prywatny zaś broni się przeciw tej konieczności, która dawno już jest powszechnie uznana.</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#ArturKronig">Do tego dochodzi brak kredytu, który wyraża się w braku kapitału w formie pieniężnej. Niesłuszne jednak jest twierdzenie kapitalistów prywatnych, jakoby stracili wielką część swego kapitału wskutek inflacji, jakoby dewaluacja dotknęła ich w tym samym stopniu jak proletariat lub drobne mieszczaństwo. Było zupełnie przeciwnie. Dewaluacja pieniężna w rzeczywistości umożliwiła niesłychany wyzysk pracujących i drobnomieszczaństwa na korzyść wielkich kapitalistów. Kapitał przemysłowy w ucieczce od marki polskiej lokował osiągnięte zyski inflacyjne w ruchomych i nieruchomych wartościach rzeczowych, bowiem zapominając o wszelkiej odpowiedzialności, nie prowadził przewidującej przyszłość polityki gospodarczej. Skutek jest taki że dziś przemysł nie posiada potrzebnego kapitału obrotowego.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#ArturKronig">Obecnie przemysłowcy zmierzają ku temu, aby spowodowane przez nich samych niedomagania swej gospodarki wyrównać za pomocą wzmożonego wyzysku robotników i pracowników. Przemysłowcy w dążeniu ku temu celowi postępują konsekwentnie. Do tysięcy głodujących wyrzucają na bruk nowe tysiące, które wraz z rodzinami czeka głód i nędza. Przemysłowcy unieruchamiają produkcję, ponieważ im bynajmniej nie chodzi o zaspokojenie potrzeb mas robotniczych. Chcą w brutalny sposób wyzyskać nędzę robotniczą do niesłychanego zamachu na wszystkie zdobycze klasy pracującej.</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#ArturKronig">Na to wskazują nie tylko dążenia poszczególnych przemysłowców, lecz dowodem tego jest gospodarcze ustosunkowanie się wszystkich związków przemysłowych wobec kryzysu. Przedłużenie czasu pracy, zniesienie urlopów, rozbicie kas chorych, zmniejszenie płac robotniczych — oto punkty programowe tej marszruty, którą przemysłowcy ustalili nie tylko dla siebie, lecz i dla p. Prezesa Rady Ministrów. Przeprowadzenie tych żądań zdaniem przemysłowców ma się przyczynić do wznowienia produkcji i do zażegnania kryzysu.</u>
<u xml:id="u-3.8" who="#ArturKronig">Przeciw zamachowi przemysłowców na zdobycze socjalne klasy robotniczej musimy z całą stanowczością zaprotestować. Nie wolno bowiem zapominać, że przemysłowcy sami ponoszą wielka część winy za obecny stan rzeczy w przemyśle. Kierowali się oni tylko chęcią osiągnięcia jak największych zysków, pomijając zupełnie momenty społeczne. Gdy w czasie inflacji koniunktura była dobra, przemysł ogromnie rozszerzył swoją produkcję, pracował nawet na trzy zmiany, sprowadził tysiące robotników ze wsi do miast, wyzyskując tylko chwilową koniunkturę i nic licząc się z realnemi możliwościami na przyszłość. Obecnie zaś, gdy koniunktura ta prysła, przemysł bez sumienia i bez litości wyrzuca tych robotników na bruk, pozbawiając zarobków, a ich rodziny chleba.</u>
<u xml:id="u-3.9" who="#ArturKronig">Część winy ponosi tu także Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej, które na uprawianie tej niezdrowej polityki koniunkturowej naszym przemysłowcom zezwoliło, nie dbając o to, aby przemysł nasz kroczył po drogach zdrowego rozwoju. Pod tym względem polityka zarówno naszego Ministerstwa Pracy, jak szczególnie Ministerstwa Przemysłu i Handlu była bez planu i programu. Można śmiało powiedzieć, że polityki przemysłowej u nas wogóle nie było, a było tylko łatanie dziur za pomocą udzielania kredytów.</u>
<u xml:id="u-3.10" who="#ArturKronig">Proszę Panów! Dziś Państwo musi wytężyć wszystkie siły, aby uporać się z kryzysem. Rząd pod tym względem okazuje za mało aktywności. Należy przyjść z pomocą przemysłowi udzielając mu kredytów, ale tylko firmom zdrowym. Byłoby również wskazane, aby Rząd zapewnił sobie nadzór nad sposobem zużytkowania kredytów. Należy też wywrzeć nacisk na fabrykantów, aby zechcieli nareszcie przejść do sumiennych warunków kalkulacji, któraby spowodowała redukcję cen. Fabrykanci nie chcą się jeszcze dziś pogodzić z myślą, że orgia zysków minęła bezpowrotnie, a produkcja musi być wprowadzona na normalne tory.</u>
<u xml:id="u-3.11" who="#ArturKronig">Najpilniejszem zaś zadaniem, które dziś stoi przed nami jest przyjść z pomocą bezrobotnym. Sprawy tej lekceważyć nie wolno, bowiem dziś już w domach robotniczych panuje głód, a głód jest złym doradcą. Kilka dni temu Sejm uchwalił ustawę o zabezpieczeniu na wypadek bezrobocia. Gdyby ustawa ta była uchwalona przed rokiem, mogłaby dziś już podtrzymywać byt wielu tysięcy pracujących. Ale wskutek machinacji prawicy ustawa ta została wstrzymana i dziś robotnik nie ma zabezpieczenia od bezrobocia. Zresztą ustawa ta w przyjętem przez Sejm brzmieniu bynajmniej robotnikowi bytu nie zabezpiecza. Egoizm stronnictw chłopskich i wrogi stosunek naszej prawicy do postulatów robotniczych sprawiły, że zabezpieczenie ustawowe staje się wprost iluzorycznem.</u>
<u xml:id="u-3.12" who="#ArturKronig">Chwila obecna wymaga natychmiastowego działania, natychmiastowej pomocy. Kredyty przeznaczone na pomoc dla bezrobotnych muszą być powiększone, gdyż preliminowana suma 6 milionów złotych zupełnie niewystarcza.</u>
<u xml:id="u-3.13" who="#ArturKronig">Proszę Panów! Jeżeli w stosunku do robotników pozbawionych możności zarobkowania Rząd dopuścił się zaniedbania, to z rażącem wprost lekceważeniem potraktowano inną kategorię bezrobotnych, mianowicie pracowników biurowych. Z powodu zamknięcia fabryk i zastoju w handlu bezrobocie wśród pracowników biurowych szerzy się w zastraszający sposób. W samej Łodzi liczba bezrobotnych pracowników biurowych przewyższa 4000 osób. Położenie ich jest równie rozpaczliwe jak położenie bezrobotnych robotników, im również zagraża głód i ruina życia rodzinnego. Władze komunalne odmawiają pomocy bezrobotnym pracownikom, twierdząc, iż nie posiadają na to funduszów. Wobec tego od Rządu musimy się domagać, aby roztoczył opiekę nad tą kategorią bezrobotnych. Domagamy się tego tembardziej, że pracownicy biurowi dzięki stanowisku naszej prawicy wyłączeni zostali z pod działania ustawy o zabezpieczeniu na wypadek bezrobocia. Przy uchwaleniu tej ustawy popełniono straszną niesprawiedliwość, skrzywdzono liczne rzesze pracowników, którym się każe w razie bezrobocia umierać z głodu wraz z rodzinami.</u>
<u xml:id="u-3.14" who="#ArturKronig">Jak mało się u nas dba o interesy pracowników biurowych i pracowników umysłowych wogóle, świadczy brak ustawy, regulującej stanowisko prawne pracownika, jego stosunek do pracodawcy i umowy o pracę z nim zawarte Wiem, że w Ministerstwie Pracy opracowywany jest projekt takiej ustawy. Projekt ten jeszcze w roku ubiegłym rozesłany został zrzeszeniom pracowniczym i związkom przemysłowym do zaopiniowania. Żądane opinie nadeszły, lecz projekt ten dotychczas nie ujrzał światła dziennego Proszę Panów, ustawa taka jest konieczna, gdyż u nas wogóle norm prawnych w sprawie umów o pracę pracowników umysłowych niema, podczas, gdy w innych krajach ustawodawstwo już dawno roztacza opiekę prawną nad bytem i pracą pracownika. Uchwalenie takiej ustawy jest jedną z najpilniejszych potrzeb pracowników umysłowych, wobec czego domagamy się od Ministerstwa Pracy, aby jak najprędzej wniosło projekt tej ustawy do Sejmu.</u>
<u xml:id="u-3.15" who="#ArturKronig">Chcę jeszcze poruszyć sprawę urlopów. Ustawa o urlopach jest solą w oku przemysłowców i dlatego systematycznie jest przez nich sabotowana.</u>
<u xml:id="u-3.16" who="#ArturKronig">Najpierw był spór o ilość dni płatnych. Spór ten został rozstrzygnięty. Powstawały nowe zatargi na tle sposobu obliczania sumy płatnej za urlopy.</u>
<u xml:id="u-3.17" who="#ArturKronig">I w tym wypadku sprawa została rozstrzygnięta zgodnie ze stanowiskiem robotników; decyzja zmierzała do tego, aby przy ustalaniu płacy dziennej przewidzianego ustawą okresu trzymiesięcznego była brana w rachubę tylko ilość faktycznie przepracowanych dni. Lecz mimo to wszystko częściej są jeszcze wypadki, że pracodawca nie zważając na decyzję ministerstwa, odmawia zapłaty za urlop we właściwej wysokości. Pozostaje robotnikowi droga sądowa. Z tej drogi robotnik, albo wcale nie korzysta, albo, jeżeli i korzysta, musi czekać długie miesiące. Wszystko to się czyni, aby zniechęcać robotnika do urlopów. Pracodawcy, nie mogą otwarcie utrącić ustawy o urlopach, stosują wszelkie sposoby, aby utrudniać jej realizację. Wielkim zaś błędem jest, że inspektorowie pracy, czuwający nad wykonaniem ustaw i zarządzeń ministerstwa, mają bardzo ograniczone kompetencje, że nie mają egzekutywy i nie mogą zmuszać opornych pracodawców do poszanowania prawa.</u>
<u xml:id="u-3.18" who="#ArturKronig">Ministerstwo Pracy z całą stanowczością winno stać na straży ustaw i dążyć do dalszego doskonalenia naszego ustawodawstwa socjalnego.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#MaciejRataj">Głos ma p. Dmitrijuk.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#WasylDmitryjuk">Wysoki Sejmie! Budżet Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej stanowi niecały 1% ogólnego budżetu Państwa, w tem znaczna część idzie na urzędników. Ale nie to jest podstawą naszego niezadowolenia z budżetu; przedstawiony budżet jest ogólnikowy, z którego absolutnie nie widać, jakie sumy przeznacza się na potrzeby ludności ukraińskiej i białoruskiej. Jesteśmy krzywdzeni i tu w dziedzinie zdawałoby się apolitycznej, czysto humanitarnej. Korzystając z ciężkiego materialnego położenia ludności ziem naszych, zniszczonych doszczętnie przez działania wojny światowej, Rząd polski i przez instytucje jakoby dobroczynne uprawia politykę wynaradawiania dzieci naszych. Jak niegdyś Turcy z jeńców ukraińskich, tak Wy dziś z dzieci obywateli ukraińskich i białoruskich robicie janczarów. Ochronki ukraińskie i białoruskie likwiduje się w gwałtowny sposób, jak to miało miejsce w Rafałówce pow. sarneńskiego, Pjanie pow. dubieńskiego, Dubnie i innych miejscowościach. W Rafałówce zlikwidowano ochronkę ukraińską za to, że p. staroście sarneńskiemu nie podobało się, że w ochronce obok portretu Prezydenta Rzeczypospolitej na ścianach były zawieszone portrety pisarzy i poetów ukraińskich, że ochroniarki rozmawiały z dziećmi po ukraińsku, chociaż wszystkie dzieci w liczbie 40 były ukraińskie. W Pjanie zlikwidowano ochronkę ukraińską na kilkadziesiąt dzieci za to, że w ochronce inspektor szkolny znalazł portret największego poety ukraińskiego Tarasa Szewczenki. Z wyjątkiem paru ochronek, które jeszcze nie straciły charakteru ukraińskich, reszta na Wołyniu, Podlasiu, Chełmszczyźnie, to ochronki czysto polskie, chociaż ludność ukraińska stanowi na tych ziemiach ponad 75%. Kierownictwo w tych ochronkach polskie, katolickie. W jakim duchu to kierownictwo wychowuje dzieci nasze? Z dziećmi w tych ochronkach rozmawia się wyłącznie po polsku. W szkółkach, jakie istnieją przy ochronkach, wykłady prowadzą się wyłącznie po polsku. Języka ojczystego nie wykłada się nawet jako przedmiotu. Religii prawosławnej nie wykłada się, przeciwnie wszystkie dzieci uczą modlić się po polsku, po katolicku. W tej kwestii była zgłoszona przez klub nasz interpelacja w sprawie ochronki w Krzemieńcu. Po tej interpelacji od nieszczęśliwych rodziców wymagano podpisów, że zgadzają się na to, ażeby dzieci ich uczono modlić się po katolicku, w przeciwnym razie dzieci ich zostaną wydalone z ochronki. W tymże celu wynarodowienia wywożą dzieci nasze z ziem naszych do miejscowości polskich, jak do Poznania, Warszawy, Kalisza. Do mnie zwracają się rodzice tych wywiezionych dzieci z prośbą o wyszukanie dzieci i powrót ich do domów. Przypomnijcie sobie Panowie, ile hałasu wywołały wśród Polaków i w całym świecie kulturalnym gwałty na dzieciach polskich we Wrześni; a podobnych Wrześni mamy dziesiątki na ziemiach naszych.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#komentarz">(Głos: Co Pan głupstwa gada)</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#WasylDmitryjuk">Nie dziwcie się Panowie, że i my jak Wy niegdyś z tej trybuny przed całym światem kulturalnym protestujemy przeciw gwałtom na duszy biednych dzieci białoruskich i ukraińskich.</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#WasylDmitryjuk">P. poseł Bitner starał się rzecz przedstawić tak, że wszystko, o czem ja mówiłem, to poszczególne nadużycia, których uogólniać nie należy. Stwierdzić jednak muszę, że fakty, o których wspomniałem, co do kierownictwa, mowy, religii i wychowania mają miejsce we wszystkich ochronkach na ziemiach ukraińskich i białoruskich. To system, skierowany ku naszemu wynarodowieniu.</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#WasylDmitryjuk">P. sprawozdawca i p. Minister w odpowiedzi na moje przemówienie w Komisji Budżetowej powoływali się na to, że na ziemiach naszych niema ochronek rządowych, lecz są prywatne, utrzymywane na koszt osób i instytucji prywatnych i że z tego powodu powinna być zabezpieczona pewna swoboda działania tym osobom prywatnym.</u>
<u xml:id="u-5.5" who="#WasylDmitryjuk">Ależ dlaczego zabezpiecza się swobodę działania dla ochronek polskich, a zupełnie się odmawia samej egzystencji ochronkom ukraińskim i białoruskim? Mylne jest twierdzenie, że ochronki na ziemiach naszych są przeważnie prywatne. Na Polesiu z 16 ochronek z ogólną liczbą dzieci chrześcijańskich 1092 tylko jedna jest prywatna, reszta znajduje się pod zarządem wojewódzkiego wydziału pracy i opieki społecznej. Koszta utrzymania tych ochronek też nie są prywatne. Część ich, bardzo mała, składa się z subsydjów rządowych, druga, większa część z podatków. Wydział wojewódzki pracy i opieki społecznej składa budżet, a starostowie ściągają z ludności fundusze drogą przymusową. Twierdzenie, że sprawa ochronek należy do samorządów, wymaga bliższego wyjaśnienia. Nie wszędzie mamy samorządy, sejmiki, a tam, gdzie są, doprawdy nie można ich nazwać inaczej, jak samorządem panów starostów. Władzą ustawodawczą w województwach dla instytucji opieki społecznej są wydziały wojewódzkie pracy i opieki społecznej, władzą wykonawczą panowie starostowie. Czy to są osoby prywatne?</u>
<u xml:id="u-5.6" who="#WasylDmitryjuk">W sprawie polepszenia stanu ochronek wnieśliśmy z p. Taraszkiewiczem stosowną rezolucję.</u>
<u xml:id="u-5.7" who="#WasylDmitryjuk">Jeszcze parę słów o obozach internowanych. W tych obozach do ostatnich czasów znajdowało się około 2.500 internowanych, przeważnie Ukraińców. Stwierdzić muszę, że położenie tych ofiar jest wprost nie do zniesienia. Położenie internowanych było mniej więcej zadowalające, póki obozy te znajdowały się pod zarządem Ministerstwa Spraw Wojskowych. Z przekazaniem obozów pod zarząd Ministerstwa Spraw Wewnętrznych położenie znacznie się pogorszyło. Obecnie obozy internowanych znajdują się pod zarządem Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej. Jak dobrze jest internowanym, świadczyć mogą fakty, że w tym roku pewien oficer internowany z głodu rzucił się pod pociąg, a pewien internowany żołnierz umarł z głodu w Kaliszu. A przecież nie wrogowie Wasi tam w obozach siedzą. Był czas kiedyście z tych ludzi korzystali, jako z siły zbrojnej. Uważam, że Państwo Polskie ma obowiązek wobec tych ofiar. Ciekawe, iż Komisja Budżetowa zmniejszyła o połowę kwotę, wyznaczoną przez Rząd na internowanych, a więc cały naród polski przez uchwałę sejmową nie spłaca długu czci i wdzięczności względem tych nieszczęśliwych synów narodu ukraińskiego, którzy powtórzyli pomyłkę niektórych naszych działaczy z doby historycznej. Jeżeli dziś wnosimy o przywrócenie rządowego przedłożenia, to robimy to z pobudek czysto humanitarnych, nie ze względów natury politycznej.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#MaciejRataj">Głos ma p. Puzynianka.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#IrenaPuzynianka">Wysoki Sejmie! Rok temu 25 lipca uchwaliliśmy tu w tej Izbie ustawę o opiece społecznej, opracowaną w myśl art. 102 i 103 Konstytucji, a z dniem 23 marca r. b. weszła ona w życie. Z wyjątkiem b. dzielnicy pruskiej, gdzie obowiązuje ustawodawstwo niemieckie, jesteśmy w porównaniu z innemi państwami, zachodnio-europejskiemi mocno zacofani, tak pod względem ustawodawstwa w dziedzinie opieki społecznej, jak i faktycznego jej wykonania. Tyle się jednak rzeczy na to składało, że łatwiej jest to opóźnienie usprawiedliwić, niż dziś w rok po uchwaleniu ustawy zrozumieć i wytłumaczyć sobie niektóre cyfry preliminowanego na rok 1924 budżetu Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej. Chodzi mi mianowicie o pozycje, odnoszące się do opieki nad młodzieżą i dziećmi. Wprawdzie wczoraj p. sprawozdawca zaznaczył, że jest polepszenie i uznaje to, jednak to, co mówił o pewnych umowach korzystnych dla dzieci i zakładów, to się może odnosić najwyżej do 10% ogólnej ilości dzieci, znajdujących się w zakładach opiekuńczych.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#IrenaPuzynianka">Cyfry budżetu, wymowne niestety, są wyrazem ogólnej polityki Rządu, nie tylko Rządu obecnego, lecz wszystkich dotychczasowych rządów niepodległej Polski, w stosunku do sprawy opieki nad dzieckiem. Sprawa ta była dotychczas powierzchownie tylko załatwiana, w gruncie rzeczy zaś po macoszemu zawsze traktowana. Naturalnie, są i były jednostki wchodzące w skład Rządu, które stanowiły pod tym względem wyjątek, ale były to właśnie wyjątki, naogół Rząd wobec trudności finansowych, mając do rozwiązania tyle zagadnień zasadniczych, najważniejszych i niecierpiących zwłoki, a nieraz hałaśliwością swą niesłychanie kłopotliwych, kwestię pozornie mniej palącą, bo mniej od innych natarczywie się narzucającą mimowoli odsuwał stale na plan dalszy, żeby nie powiedzieć, ostatni, bo dzieci w zakładach mogą cierpieć i ginąć z głodu, mogą być pokryte robactwem, mogą nie mieć koszuli, butów i odzienia w zimie, mogą zarażać się jedno od drugiego gruźlicą, jaglicą, syfilisem, uczyć się mogą w zakładach rzeczy niemoralnych i nieetycznych i wyrastać na przyszłych przestępców, ale to się dzieje cicho i bez hałasu.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#IrenaPuzynianka">Twierdzę jednak, że w państwie, które, jak Polska, szczyci się mianem kulturalnego, podobne fakty są niedopuszczalne, że nie wolno nawet w chwili przesilenia skarbowego robić oszczędności kosztem życia, zdrowia i wychowania zarówno fizycznego, jak i moralnego młodego pokolenia.</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#komentarz">(Głos: Słusznie)</u>
<u xml:id="u-7.4" who="#IrenaPuzynianka">Zresztą te oszczędności są na krótką metę obliczone,...</u>
<u xml:id="u-7.5" who="#komentarz">(Głos: Szkoda, że klub Pani inaczej głosował.)</u>
<u xml:id="u-7.6" who="#IrenaPuzynianka">... i w najbliższej przyszłości zemścić się muszą wielkim minusem na ogólnej gospodarce państwowej. Przecież społeczeństwo skarlałe, niedorozwinięte, wyrosłe z pokolenia, któremu w odpowiedniej chwili nie dano potrzebnej pomocy i nie zapewniono warunków normalnego rozwoju, musi zmniejszyć wydajność pracy i tem samem obniżyć poziom wytwórczości krajowej, tych dwóch wielkich skarbów narodu i Państwa, a zarazem przysporzyć nieużytków społecznych w postaci nadmiernie zwiększonej ilości chorych, kalek, żebraków i włóczęgów, a nieraz zbrodniarzy, którzy prędzej czy później zaciężą na budżecie państwowym przepełniając szpitale, przytułki i więzienia.</u>
<u xml:id="u-7.7" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Ale trzeba płacić)</u>
<u xml:id="u-7.8" who="#IrenaPuzynianka">Rozumiem doskonale obowiązek i doniosłość opieki społecznej w całej rozciągłości, obejmującej wszystkie potrzeby, wymienione w art. 2 ustawy, a więc opiekę nad inwalidami kalekami, bezdomnymi, starcami i wszystkimi niezdolnymi do pracy, uważam jednak, że jeśli w tych wszystkich razach opieka społeczna jest nakazem społecznej sprawiedliwości i obowiązkiem Państwa wobec każdego z jego obywateli, znajdującego się w potrzebie, to obowiązek ten odnosi się tem bardziej do istot słabych i bezbronnych, niezdolnych ani się upomnieć o należne im prawa, ani się ująć za doznane krzywdy.</u>
<u xml:id="u-7.9" who="#IrenaPuzynianka">Chcę zatem zwrócić przez chwilę specjalną uwagę Wysokiej Izby oraz przedstawicieli Rządu...</u>
<u xml:id="u-7.10" who="#komentarz">(P. Michalak: I swego klubu)</u>
<u xml:id="u-7.11" who="#IrenaPuzynianka">...na art. 2 i 3 ustawy o opiece społecznej. Głoszą one przedewszystkiem, że opieka społeczna obejmuje opiekę nad niemowlętami, dziećmi i młodzieżą, zwłaszcza nad sierotami i półsierotami, dziećmi zaniedbanemi, opuszczonemi, przestępczemi, oraz zagrożonemi przez wpływy złego otoczenia: następnie opieka obejmuje ochronę macierzyństwa, a art. 3 mówi nam, że opieka polega na dostarczaniu potrzebnych środków żywności, bielizny, odzieży, obuwia, odpowiedniego pomieszczenia z opałem i światłem, pomocy w dziedzinie higieniczno-sanitarnej, a w końcu dodaje, że prócz wymienionych, za niezbędne potrzeby życiowe uważa się u dzieci staranne religijno-moralne, umysłowe i fizyczne wychowanie, u młodocianych pomoc w przygotowaniu do pracy zawodowej. Jak widzimy, ustawodawcy nic tu zarzucić nie można; o ile na to ustawa ramowa pozwalała, starał się on uzyskać dla dziecka polskiego to, do czego każde dziecko ma prawo, co mu się należy od Państwa i społeczeństwa, a więc warunki, zapewniające mu pełnię rozwoju władz duchowych, umysłowych i fizycznych, oraz wychowanie, które go przygotuje do samodzielnego zapewnienia sobie bytu w przyszłości w sposób, najbardziej odpowiadający jego wrodzonym skłonnościom i zdolnościom.</u>
<u xml:id="u-7.12" who="#IrenaPuzynianka">Komisja Edukacyjna w swych ustawach powiada, że czerstwość, moc zmysłów i sił niechybnie zawisły od pierwszego wychowania w niemowlęctwie i od sposobu życia w młodzieńczym wieku. Uważam zatem, że sprawę opieki nad dzieckiem i młodzieżą, należy rozpatrywać nie tylko pod kątem uczuć humanitarnych, lecz również z punktu widzenia przyszłości naszej państwowej. Kraj tak upośledzony, jak nasz, pod względem osłony naturalnej swych granic, musi tem bardziej oprzeć swoją obronę państwową na tężyźnie fizycznej i moralnej narodu, na wartości swych obywateli. I u nas bardziej, niż w innych państwach zagadnienie wychowania, a tem samem opieka nad dzieckiem staje się zagadnieniem pierwszorzędnej państwowej doniosłości. Mamy więc prawo domagać się od Rządu, ażeby było pod tym kątem rozpatrywane i rozwiązane.</u>
<u xml:id="u-7.13" who="#IrenaPuzynianka">Jakże dziwnie nikłe wydaje się w tem świetle zestawienie budżetu na te cele. W projekcie rządowym na 8.750 dzieci, wychowujących się na koszt Państwa w zakładach opiekuńczych, widzimy zaledwie 700.000 zł., a więc niecałe 70 zł. rocznie na utrzymanie, odzianie i wychowanie jednego dziecka, gdy na internowanych liczy się 5 razy więcej. Przecież to nie może nawet wystarczyć na to, żeby nie umrzeć, a co powiedzieć o tem w stosunku do wychowania i potrzeby rozwijania się dzieci. Na 44.500 dzieci w zakładach, którym Państwo tylko częściowo przychodzi z pomocą, przeznaczono 30.000 zł. Te cyfry są wymowne, nie potrzebują komentarzy, same za siebie mówią. Wykazują nam one, że aż 55.000 dzieci w Polsce wychowuje się w zakładach opiekuńczych. To dużo, powiedziałabym, za dużo, zasadniczo bowiem należy wychowanie zakładowe uważać za zło konieczne, gdyż dziecko powinno wzrastać i rozwijać się w otoczeniu i warunkach życia rodzinnego. Jednakże jest to niestety w chwili obecnej pewnego rodzaju powojenny serwitut, który ustać może dopiero wówczas, gdy ta dziatwa odpowiednio przygotowana pójdzie w życie o własnych siłach.</u>
<u xml:id="u-7.14" who="#IrenaPuzynianka">Tymczasem Polska ma wobec tych dzieci specjalne obowiązki i specjalną za nie ponosi odpowiedzialność. Wszak znaczna ich część, to dzieci po poległych, czy też nieszczęśliwe ofiary repatriacji, bez nazwisk, bez przynależności gminnej, całkowicie zależne od pomocy, udzielonej im przez Państwo, które powinno zastąpić im rodzinę, nadać nazwiska, stworzyć ramy przyszłego życia, zatrzeć w tych nieufnych i zbolałych dziecięcych duszach ślady bolszewickiej psychozy i tragedii, którą każde z nich już przeżyło. Między temi dziećmi są również analfabeci, nie tylko w literalnem tego słowa znaczeniu, ale i odnośnie do stopnia ich uświadomienia o obowiązku obywatelskim lojalności wobec Państwa. A zatem tej kilkadziesięciotysięcznej rzeszy przyszłych obywateli i obywatelek Państwa, którzy w następstwie odpowiednią w niem odegrają rolę, przyczyniając się bądź do jego rozwoju, bądź do rozkładu, zapewnić należy opiekę i kierunek, który wykształci nie tylko ich muskuły i mięśnie, ale również sumienie, umysł i charakter. Domagamy się od Rządu, aby każda placówka wychowawcza opieki społecznej, bądź finansowana całkowicie przez Państwo, bądź częściowo tylko subsydjowana, stała się ogniskiem wychowania narodowego i obywatelskiego oraz szerzenia polskiej kultury i państwowości, do czego obecnie niestety bardzo daleko. Wiem, że Ministerstwo przygotowuje, a częściowo już opracowało szereg rozporządzeń i instrukcji dla zakładów opiekuńczych, twierdzę jednak, że najlepsze pozostaną głosem wołającego na puszczy, o ile nie będą stosowane przez światłych kierowników i nie będą poparte stałą kontrolą, umożliwioną odpowiedniemi kredytami.</u>
<u xml:id="u-7.15" who="#IrenaPuzynianka">Trzeba więc przedewszystkiem powierzyć odpowiednio przygotowanemu, wykwalifikowanemu, a także opłacanemu personelowi wychowawczemu i pedagogicznemu ogólne kierownictwo nad zakładami. W tym celu ów personel powinien otrzymać odpowiednie wyszkolenie. Muszą się znaleźć fundusze na sprawowanie opieki przez Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej, na odpowiednią inspekcję i kontrolę nad zakładami opiekuńczemi. Mamy w budżetach odnośnych ministerstw pozycje inspektoratów pracy, inspektoratów szkolnych w rolnictwie, inspektoratów racjonalnej hodowli, o cóż dopiero mówić o obowiązku zaprowadzenia czujnej kontroli nad wychowaniem przyszłych obywateli! Naturalnie, mówiąc o tego rodzaju inspekcji, nie mam na myśli tworzenia jakiegoś nowego urzędu dla formalnego wypełnienia nowej wielkiej ilości blankietów biurowych, stwierdzających często wbrew istocie rzeczy, że literze dzieje się zadość i wszystko jest w porządku; pragnę widzieć na stanowisku inspektorki lub inspektora opieki nad dzieckiem ludzi o wysokim, najwyższym stopniu rozwoju moralnego i umysłowego, pedagogów, którzyby przedewszystkiem życiem swem i typem własnym dawali rękojmię prawdziwego zrozumienia pełni rozwoju istoty ludzkiej. Racjonalnie pojęta opieka, systematycznie przeprowadzona inspekcja, usunęłyby niechybnie w szybkiem tempie wszystkie obecne bolączki naszych zakładów, które krzywdząc dzieci, są zarówno dla tej Wysokiej Izby, jak i dla Rządu ciężkim wyrzutem. A więc przedewszystkiem dzieci w Polsce przestaną raz na zawsze ginąć i umierać z głodu, chłodu i robactwa, jak to miało miejsce w roku ubiegłym, podczas przesilenia skarbowego i dewaluacji, kiedy minimalne zasiłki pieniężne, udzielane zakładom przez Państwo, były po kilka tygodni w drodze od chwili wyasygnowania sum w Warszawie do otrzymania ich przez zakłady. Zaalarmowane przez inspektora w podobnych wypadkach odnośne władze Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej zmusiłyby odpowiedzialne czynniki do obowiązkowych świadczeń, ewentualnie Ministerstwo przyszłoby z doraźną pomocą, a zakłady nie mające podstaw istnienia albo źle prowadzone, uległyby przeniesieniu, reorganizacji, względnie zlikwidowaniu. Inspekcja usunie również w zakładach kierownictwo o nieodpowiednim poziomie religijno-moralnym i intelektualnym, niezdolne do spełnienia najpierwszego obowiązku wychowawcy, jakim jest wychowywanie i kształcenie dzieci przykładem własnym. Nic będą również mogły mieć miejsca nadużycia władz prowincjonalnych, które np. wbrew okólnikom Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej za nr 254 z 15 grudnia 1922 r. i z dnia 17 lipca 1923 r. odsyłają dzieci, które nie ukończyły jeszcze nauki i nie otrzymały zawodowego wyszkolenia, do gmin ich przynależności, chcących się w ten sposób uchylić od ponoszenia kosztów opieki w zakładzie. Zasadniczo też zniknie tak szkodliwa w nieodpowiednich po temu warunkach koedukacja, przebywanie i współżycie w tym samym zakładzie dzieci chorych ze zdrowemi, oraz dzieci niedobranych wiekiem, raczej hodowanych niż wychowywanych na przyszłych obywateli. Znikną elementarne braki w dziedzinie higieny, jak np. brak wanien w niektórych zakładach, wreszcie liczne nadużycia, niedbalstwo, niedozór i brak etyki personelu.</u>
<u xml:id="u-7.16" who="#IrenaPuzynianka">W dziale najważniejszym opieki nad dzieckiem, tam, gdzie na wielką skalę chodzi o polepszenie i ratowanie zdrowotności tej przyszłości narodu, jaką jest dziecko, w dziale higieny dziecka i matki, przeniesionym z Ministerstwa Zdrowia, widzimy skromną pozycję 234.250 zł.! Ministerstwo Skarbu wykreśliło z budżetu, lub zmniejszyło do minimum, szereg kredytów, przeznaczonych 1) na walkę z gruźlicą wśród dzieci i dorosłych, 2) na dożywianie dzieci w wieku szkolnym, 3) na walkę ze śmiertelnością kobiet podczas połogu, oraz ze śmiertelnością niemowląt przez wspomaganie i utrzymywanie stacji opieki nad niemowlętami, poradni dla matek, „kropli mleka”, żłobków i t. p. instytucji. A równocześnie dane statystyczne okazują nam, że w Polsce umiera rocznie około 200.000 dzieci, w tem niemowląt 20%, a ze wszystkich zgonów przypada na dzieci 50–60%. 37% naszych dzieci, dotkniętych jest gruźlicą, która się szerzy w przerażający sposób wśród dzieci, zarówno jak i jaglica, która, nie leczona, grozi ślepotą. Następnie znaczna ilość dzieci polskich chorych jest na choroby weneryczne, co grozi całemu społeczeństwu nieobliczalnemi szkodami. W końcu nadmieniam, że przestępczość wśród małoletnich zwiększyła się w ostatnich latach po wojnie o 300%.</u>
<u xml:id="u-7.17" who="#IrenaPuzynianka">Według naszej ustawy o opiece społecznej w zasadzie związki komunalne powinne ponosić koszta opieki nad dzieckiem i matką, jednakże wobec tak bardzo różnorodnego poziomu i sprawności działania naszych samorządów, Rząd powinien intensywniej finansowo poprzeć ich akcję opieki nad dzieckiem. Każde bowiem opóźnienie przynosi niepowetowane szkody ogólnej zdrowotności naszego narodu.</u>
<u xml:id="u-7.18" who="#IrenaPuzynianka">Państwa zachodnie o najwyższej kulturze, jak Anglia, Francja, a przedewszystkiem kraje skandynawskie, rozumiejąc, że najwyższem bogactwem państwa jest człowiek, dają tego dowody zarówno w swem ustawodawstwie, jak i w budżetach. Tak np. we Francji państwo samo sprawuje całą opiekę nad matką i niemowlęciem. W Polsce, jak widzimy, niedocenia się doniosłości opieki nad dzieckiem, nie stoi ona jeszcze na należytym poziomie, musimy zatem usilnie dążyć do planowego jej zorganizowania, opartego przedewszystkiem na stałym budżecie, jako zasadniczym fundamencie całej tej akcji.</u>
<u xml:id="u-7.19" who="#IrenaPuzynianka">Wobec tego, chcąc uczynić zadość najpilniejszym wymienionym potrzebom, zwracam się do Wysokiego Sejmu z prośbą o uchwalenie następujących rezolucji:</u>
<u xml:id="u-7.20" who="#IrenaPuzynianka">„1) Sejm wzywa Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej do wykonywania jak najczęstszych racjonalnych inspekcji w zakresie opieki społecznej, a specjalnie opieki nad dziećmi, Ministerstwo Skarbu zaś do przyznania na ten cel wystarczających kredytów.</u>
<u xml:id="u-7.21" who="#IrenaPuzynianka">2) Zważywszy, że w większości zakładów opiekuńczych dla dzieci i młodzieży personel nie odpowiada najelementarniejszym wymaganiom wychowawczym, Sejm wzywa Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej do zorganizowania w porozumieniu z Ministerstwem Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego kursów szkolenia personelu, Ministerstwo Skarbu zaś do wyasygnowania na ten cel wystarczających kredytów.</u>
<u xml:id="u-7.22" who="#IrenaPuzynianka">3) Sejm uważa za jedną z najpilniejszych potrzeb zorganizowanie dostatecznej liczby zakładów specjalnych dla dzieci niedorozwiniętych, gruźlicznych, jaglicznych, kiłowych, kalekich, moralnie zaniedbanych, wobec czego wzywa Ministerstwo Skarbu do przyznania Ministerstwu Pracy i Opieki Społecznej wystarczających na ten cel kredytów.</u>
<u xml:id="u-7.23" who="#IrenaPuzynianka">4) Ze względu na szczupłe środki na opiekę społeczną, nie pozwalające na przeprowadzenie w zakładach opiekuńczych niezbędnych ze względów higienicznych inwestycji, aby zaradzić złemu, Sejm wzywa Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej do wydatnego przyjścia z pomocą zakładom na cele inwestycyjne, Ministerstwo Skarbu zaś — do przyznania odpowiednich na to kredytów”.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#MaciejRataj">Głos ma p. Waszkiewicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#LudwikWaszkiewicz">Wysoki Sejmie! Polska jest bardziej zainteresowana w prowadzeniu dobrej polityki społecznej, niż jakiekolwiek inne państwo. Naszem głównem bogactwem narodowem jest praca. Jesteśmy krajem, który posiada olbrzymi rezerwuar robotników na wsi i w mieście i kwestia użycia tych sił roboczych w zgodzie z interesem klasy robotniczej i interesem Państwa jest pierwszorzędnem zagadnieniem, nie tylko społecznem, lecz narodowem i gospodarczem.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#LudwikWaszkiewicz">Nie należy przytem zapominać, że nasz sąsiad wschodni spekuluje na nędzy i głodzie w Polsce i jeżeli dziś wielu ludzi w Polsce nie ma dostatecznego zrozumienia dla polityki socjalnej, to powinni mieć zrozumienie dla polityki państwowej i interesu państwowego.</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#LudwikWaszkiewicz">Przez 5 lat inflacji nie mogliśmy prowadzić pozytywnej polityki społecznej, albowiem na to potrzebna jest dobra i stała waluta. Cały wysiłek organizacji robotniczych na polu zarobkowem przez 5 lat polegał na gonitwie rozpaczliwej za cenami kosztów utrzymania. Była to gonitwa beznadziejna. Po 5 latach robotnik jest zniszczony materialnie, jest nędzarzem. I dopiero teraz, kiedy się zjawił zdrowy pieniądz, otwiera się możność prowadzenia pozytywnej polityki socjalnej, zmierzającej do podniesienia poziomu życia robotniczego.</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#LudwikWaszkiewicz">Musimy jednak przedtem zażegnać kryzys gospodarczy. Sposób, w jaki ten kryzys będzie zlikwidowany i w jaki strona socjalna będzie potraktowana w tem zagadnieniu, rozstrzygnie, czy zrobimy krok naprzód na polu postępu społecznego w najbliższych latach, czy też będziemy się borykać z nowemi trudnościami i anarchia na terenie robotniczym będzie się powiększała. Kryzys obecny tylko w części jest skutkiem okresu sanacyjnego, kryzys gospodarczy ma znacznie głębsze podłoże. Odziedziczyliśmy po zaborcach 3 odłamki różnych organizmów gospodarczych. Państwo jest całością gospodarczą i dziś staje przed nami problem, jak z tych trzech odłamków trzech obcych organizmów gospodarczych stworzyć organizm gospodarczy polski. Jeżeli się ktokolwiek nas zapyta, jak się powinno potraktować stronę socjalną w tym problemacie, odpowiadamy, że organizacja polskiego przemysłu nie może być przeprowadzana przez zwiększanie wyzysku pracy w Polsce. Zdrowy przemysł musi swą zdolność konkurencyjną oprzeć na wyższej technice, na lepszej organizacji pracy i lepszej organizacji handlu. Jeżeli przemysł polski, zdemoralizowany przez 5-letnią inflację, przypuszcza dziś generalny atak na ustawy robotnicze, forsuje przedłużenie czasu pracy i obniżenie zarobków, a więc pogorszenie warunków socjalnych, to nie tylko w interesie klasy pracującej, lecz w interesie zdrowego życia gospodarczego musimy się temu z całą siłą przeciwstawić. Dla nas bowiem robotnik nie jest narzędziem produkcji. W produkcji robotnik powinien być traktowany jak człowiek, jak obywatel państwa. I dlatego, aczkolwiek p. poseł Falkowski wczoraj mówił nam o potrzebie sharmonizowania wysiłków robotniczych z akcją organizacji gospodarczych, to my oświadczamy: póki Lewjatan w Polsce chce pogorszyć położenie robotników, o tem — „sharmonizowaniu” mowy być nie może.</u>
<u xml:id="u-9.4" who="#komentarz">(Brawa na lewicy.)</u>
<u xml:id="u-9.5" who="#LudwikWaszkiewicz">Pan poseł Falkowski wspominał o wyborach do kasy chorych w Zagłębiu, o zwycięstwie komunistów. Za te zwycięstwo bolszewików odpowiedzialni są ci panowie z Lewjatana, którzy zwiększają rozmiary bezrobocia, którzy czynią wszystko, aby Rząd nie mógł przyjść z pomocą bezrobotnym, którzy nędzę i głód powiększają. Oni są odpowiedzialni za wynik wyborów do kasy chorych, jaki miał miejsce w Zagłębiu Dąbrowskiem. Działalność p. Falkowskiego w tym Zagłębiu musiała być inna, niż jego piękne słowa z trybuny, skoro w jego okręgu wyborczym komuniści pobili na głowę wszystkie ugrupowania robotnicze, stojące na stanowisku państwowym.</u>
<u xml:id="u-9.6" who="#komentarz">(P. Głąbiński przerywa.)</u>
<u xml:id="u-9.7" who="#LudwikWaszkiewicz">Panie Pośle Głąbiński, Związek Ludowo-Narodowy zasiada na tych ławach przez 5 lat, miał chyba czas wykazać swą dobrą wolę i miał chyba możność pracy na polu socjalnem. Pytam się Panów, coście w Sejmie Ustawodawczym dla robotników polskich zrobili?</u>
<u xml:id="u-9.8" who="#komentarz">(P. Głąbiński: Szereg wniosków utopiliście.)</u>
<u xml:id="u-9.9" who="#LudwikWaszkiewicz">Twierdzę kategorycznie, że przez 5 lat właściwie niczem się nie możecie pochlubić. Panie Pośle Głąbiński, prawda, Pan w 1919 r. zgłosił projekt o dopuszczeniu robotników do udziału w zyskach przedsiębiorstwa, ale pytam się, co Wasz referent z tym wnioskiem zrobił. Ten wniosek 3 lata miał Wasz referent w ręku i przez 3 lata go nie zreferował. Mówił wczoraj p. Falkowski, że nie dopuści do oderwania robotników od narodu. Mam więcej obawy nie o to, żeby się klasa robotnicza oderwała od narodu, bo dzieje tej klasy wskazują, że jest to jedna z najbardziej patriotycznych części naszego narodu...</u>
<u xml:id="u-9.10" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-9.11" who="#LudwikWaszkiewicz">... lecz o to, żeby p. Wierzbicki, protektor obcego przemysłu w Polsce, nie oderwał się od narodu.</u>
<u xml:id="u-9.12" who="#komentarz">(Brawa i oklaski na lewicy.)</u>
<u xml:id="u-9.13" who="#LudwikWaszkiewicz">Jak Związek Ludowo - Narodowy traktuje zagadnienie społeczne, o tem świadczy nr 177 „Gazety Warszawskiej” z roku bieżącego; numer, poświęcony przemysłowi włókienniczemu. Są w tym numerze żale na temat, że czas pracy w Polsce jest krótki,...</u>
<u xml:id="u-9.14" who="#komentarz">(P. Głąbiński: To tylko ankieta.)</u>
<u xml:id="u-9.15" who="#LudwikWaszkiewicz">... że trzeba o 2 godziny pracę w Polsce powiększyć. Jest lamentowanie i wyrzekanie na zmniejszenie się wydajności pracy robotnika polskiego. Stwierdzam, że dane urzędowe dają zupełnie inny obraz. Robotnik łódzki pracuje tak, jak przed wojną. Ale czemu „Gazeta Warszawska” urabia opinię na niekorzyść robotników polskich? P. Głąbiński mówi, że to tylko ankieta. Dziwna ankieta, która uwzględnia głos obcych kapitalistów, a pomija głos polskich organizacji robotniczych. Na zdanie polskiej pracy nie było miejsca w „Gazecie Warszawskiej”, a było miejsce dla żydowskiego kapitału.</u>
<u xml:id="u-9.16" who="#komentarz">(P. Głąbiński: Owszem, miejsce jest.)</u>
<u xml:id="u-9.17" who="#LudwikWaszkiewicz">Tak, miejsce jest dla p. Uszera Kohna. P. Uszer Kohn najbardziej przypadł do gustu korespondentowi „Gazety Warszawskiej”, który o jego zakładach napisał tasiemcowy artykuł, zakończony wzmianką, że po zwiedzeniu zakładów korespondent udał się na dobre śniadanie do dyrekcji fabryki.</u>
<u xml:id="u-9.18" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-9.19" who="#LudwikWaszkiewicz">To dobre śniadanie w dyrekcji żydowskiej fabryki nie pozwoliło już napisać, że 7,500 robotników polskich tej fabryki przymiera już 5 tygodni głodem z łaski p. Uszera Kohna.</u>
<u xml:id="u-9.20" who="#komentarz">(P. Michalak: Ale to żyd. P. Głąbiński: To wywiad, a polemizować należy z programem stronnictwa.)</u>
<u xml:id="u-9.21" who="#LudwikWaszkiewicz">Panie Pośle Głąbiński, jeżeli przywołujecie nas do patriotyzmu, to i my Was musimy przywołać.</u>
<u xml:id="u-9.22" who="#komentarz">(Brawa na lewicy. P. Głąbiński: To wywiad polityczny.)</u>
<u xml:id="u-9.23" who="#LudwikWaszkiewicz">Należy prowadzić, P. Pośle Głąbiński, politykę szczerą, i nie można tak robić, że p. Falkowski ze Związku Ludowo - Narodowego stawia w Sejmie wniosek o wprowadzenie zarządu przymusowego w fabryce sosnowieckiej w Zagłębiu, a drugi kolega partyjny, p. Wierzbicki, ten słuszny wniosek obala. Musi być jakaś logika. Wielkie stronnictwo powinno mieć jedną linię postępowania.</u>
<u xml:id="u-9.24" who="#komentarz">(P. Głąbiński: W stronnictwie decydują uchwały, a nie wyrazy opinii.)</u>
<u xml:id="u-9.25" who="#LudwikWaszkiewicz">Program wszechpolski zaleca jasną i uczciwą politykę. W „Przeglądzie Wszechpolskim” pisał nie tak dawno p. Roman Rybarski, że należy równą miarką traktować wszystkie warstwy w Polsce. Jeżeli pewne interesy zbyt wybujały ze szkodą dla Państwa, to trzeba je ukrócić, choćby to były w intencji p. Kohna, dającego ogłoszenia do „Gazety Warszawskiej”. Nie należy odgrywać komedii, bo to komedia, że jeden członek stronnictwa stawia wniosek, który inny członek tego stronnictwa obala.</u>
<u xml:id="u-9.26" who="#LudwikWaszkiewicz">Polsce potrzebny jest przemysł, który będzie pracował lepiej i taniej, a nie przemysł, który będzie wzmacniał wyzysk pracy. Wielki znawca kwestii robotniczej prof. Herkner napisał już wiele lat temu, że przestrzeganie społeczno-politycznych interesów robotnika przyczynia się najwięcej do powodzenia przemysłu.</u>
<u xml:id="u-9.27" who="#komentarz">(P. Głąbiński: To znane.)</u>
<u xml:id="u-9.28" who="#LudwikWaszkiewicz">Znane, ale nie uznane.</u>
<u xml:id="u-9.29" who="#komentarz">(Wesołość. P. Głąbiński: Uznane.)</u>
<u xml:id="u-9.30" who="#LudwikWaszkiewicz">P. premier Grabski kilkakrotnie mówił w Sejmie, że Rząd będzie się starał, żeby naprawa Skarbu dała się osiągnąć bez naruszenia zdobyczy społecznych, jakie dotąd zostały osiągnięte. Żądamy żeby to miarodajne oświadczenie prezesa Rządu, kilkakrotnie w tej Izbie powtórzone, było przez Rząd wykonane. W praktyce widzimy bowiem zupełnie co innego. Na Śląsku Minister Przemysłu i Handlu poszedł na przedłużenie czasu pracy w górnictwie, dwa razy obniżył tam zarobki robotników i zdaje się, że obecnie pod presją Lewjatana zamierza po raz trzeci redukować i tak już głodowe zarobki. To, co czyni p. Kiedroń, nie jest zgodne z tem, co mówi p. Grabski. Od Rządu trzeba się domagać zgodnego działania. Nie może być tak, że p. Simon z trybuny Sejmowej oświadcza, że Rząd broni ośmiogodzinnego dnia pracy, a jego kolega z innego resortu p. Kiedroń pisze artykuł, że w hutnictwie trzeba pracować 12 godzin.</u>
<u xml:id="u-9.31" who="#komentarz">(Głos na ławach N. P. R.: To dezawuowanie Rządu.)</u>
<u xml:id="u-9.32" who="#LudwikWaszkiewicz">P. Grabski powinien przywołać do porządku p. Kiedronia. W polityce, proszę Panów, obowiązuje uczciwość, nie można słów z tej wysokiej trybuny rzucanych puszczać na wiatr. Mamy duże zaufanie do osobistej uczciwości p. premiera Grabskiego i dlatego żądamy, aby p. Grabski przyjrzał się temu, co robią jego koledzy w gabinecie i zmusił ich, żeby postępowali zgodnie z programem prezesa rządu. Postępowanie całego Rządu powinno być jednolite i konsekwentne. Rozumiem, że p. Premiera Grabskiego i jego rząd pewne sfery pchają w kierunku nadwerężenia zdobyczy socjalnych.</u>
<u xml:id="u-9.33" who="#komentarz">(P. Sykała: Życie.)</u>
<u xml:id="u-9.34" who="#LudwikWaszkiewicz">Nie życie, Panie Kolego Sykała, lecz reakcja w Polsce.</u>
<u xml:id="u-9.35" who="#komentarz">(Brawa.)</u>
<u xml:id="u-9.36" who="#LudwikWaszkiewicz">Proszę Panów! Walka o czas pracy w Polsce dopiero się zaczyna. Jaki będzie jej wynik, nie przesądzam w tej chwili, ale Panowie z prawicy się łudzą, jeżeli sądzą, że to łatwo pójdzie, i p. Wierzbicki się łudzi, jeżeli sądzi, że za jednym zamachem zrobi to samo, co zrobiono w Niemczech. Robotnicy będą twardo bronić słusznych swych praw. Panowie z prawicy nie powinni zapominać, że spokój społeczny w Polsce jest nieodzownym warunkiem sanacji Skarbu, Wy Panowie, którzy tu w Sejmie reprezentujecie interesy przemysłu, pamiętajcie o tem, że choćbyście nas pokonali i doprowadzili do tego, by linia gospodarcza Polski poszła w kierunku wzmożenia wyzysku pracy, to kiepską przysługę oddacie Państwu Polskiemu, zwiększając ferment i waśń wewnętrzną.</u>
<u xml:id="u-9.37" who="#LudwikWaszkiewicz">Budżet jest wyrazem tendencji politycznej w danym resorcie. Budżet Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej jest budżetem, jak tu oświadczono, głodowym. Wydatki na pracę i opiekę społeczną w Polsce mają w r. 1924 stanowić 1,1% wszystkich wydatków Rzeczypospolitej. Udział Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej w wydatkach Rzeczypospolitej zmniejszył się w porównaniu z latami zeszłemi i w porównaniu z innemi resortami. Jeszcze w r. 1922 wydawaliśmy na pracę i opiekę społeczną 1,39% wydatków Państwa, obecnie cyfrę tę znacznie obniżono, chociaż opieka społeczna jest niedostateczną, a widmo bezrobocia, widmo głodu już nie dziesiątek tysięcy, lecz setek tysięcy ludzi nakazuje inaczej potraktować budżet Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej.</u>
<u xml:id="u-9.38" who="#LudwikWaszkiewicz">Pani Puzynianka skarżyła się na bardzo złe uposażenie departamentu opieki społecznej. Pytam, kto budżet Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej zredukował do takich miniaturowych rozmiarów? W sierpniu r. z. Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej żądało 29 milionów na najniezbędniejsze wydatki tego resortu. Minister Kucharski z całym spokojem obciął tę sumę o 19 milionów, zostawiając 8 milionów i p. posłanka Puzynianka powinna się zwrócić ze swemi żalami do swego kolegi partyjnego, b. ministra Kucharskiego. Pan Prezes Grabski i Komisja Budżetowa podniosła budżet z 8 milionów na 17 milionów; gdyby nie ten kredyt 6-mij jonowy na bezrobocie, toby budżet obecny nie wiele odbiegał od budżetu p. Kucharskiego. I tutaj znów występuje nieszczerość panów z prawicy. Panowie ci dają dużo obietnic, ale gdy chodzi o ich realizowanie, a więc gdy trzeba znaleźć pokrycie, to panowie ci wykręcają się sianem. Ale ja się p. Kucharskiemu nie dziwię zupełnie, znam jego poglądy na politykę społeczną, nie dziwię się, że Panowie z pod znaku Chieno-Piasta doprowadzili budżet Ministerstwa Pracy do takich rozmiarów, że staje się kompromitacją dla Państwa. Mam przed sobą broszurę, wydaną przez p. posła Zamorskiego „Uwagi o gospodarczem położeniu Polski”. W tej broszurze wybitnego przedstawiciela, prezesa Rady Naczelnej Zw. Lud. Narod., znajdujemy na stronicy 45 takie słowa: „Można całkowicie rozwiązać Urząd Ziemski, Ministerstwo Robót Publicznych, Ochrony Pracy i wiele innych zbytkownych urzędów”. Jeżeli p. Zamorski domaga się skasowania Ministerstwa Pracy, to nic dziwnego, że jego przyjaciel znacznie niższej rangi w stronnictwie, p. Kucharski powiada, że należy jak najmniej wydawać na zbytki takie, jak opiekę społeczną.</u>
<u xml:id="u-9.39" who="#komentarz">(P. Głabiński: Co innego wydatki, a co innego ministerstwo.)</u>
<u xml:id="u-9.40" who="#LudwikWaszkiewicz">Jakto co innego? Jeżeli nie będzie ministerstwa, to nie będzie wydatków. P. Moskalewski jest tego samego zdania, co P. Profesor, i dlatego zaproponował skasowanie departamentu opieki społecznej, przeniesienie urzędu emigracyjnego do Ministerstwa Spraw Zagranicznych, zmniejszenie etatów o 50% i wtedy zostanie tylko inspekcja pracy, którą p. Moskalewski przyłączy zapewne do wydziału bezpieczeństwa w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych.</u>
<u xml:id="u-9.41" who="#komentarz">(P. Manterys przerywa.)</u>
<u xml:id="u-9.42" who="#LudwikWaszkiewicz">Panie Pośle Manterys, Pan o polityce socjalnej ma na ogół przekonania takie, że nie będę na nie reagował. Polityka p. Kucharskiego wydała taki rezultat: podczas, gdy Francja wydaje na zdrowie publiczne, pracę i opiekę społeczną 5 zł. 48 gr. na głowę mieszkańca rocznie, Czechosłowacja 10 zł 86 gr, to Polska zamierza w r. 1924 wydać 86 groszy! Choćby uwzględnić, że Polak płaci 2 razy mniej podatków niż podatnik czeski lub francuski, więc też Państwo wydawać może dwa razy mniej, to jednakże w porównaniu z Francja i Czechami wyglądamy bardzo niezaszczytnie. Mimo podniesienia budżetu Ministerstwa Pracy w komisji, budżet Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej wykazuje tyle, ile budżet więziennictwa. Na więziennictwo wydajemy złotych 17,062.594, a na opiekę i pracę 17,348.248. To charakteryzuje zrozumienie dla polityki społecznej większości tego Sejmu.</u>
<u xml:id="u-9.43" who="#komentarz">(Głos: Co p. Manterys na to?)</u>
<u xml:id="u-9.44" who="#LudwikWaszkiewicz">Że bardziej obcięto budżet Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, niż inne resorty, tego dowodem są nie tylko cyfry, które przytoczyłem. Gdy porównamy redukcję urzędników w poszczególnych ministerstwach za ostatnie trzy lata, to okaże się, że od r. 1922 do 1924 w Ministerstwie Pracy i Opieki Społecznej liczbę etatów zmniejszono z 2.729 na 1.089, czyli o 60%. Natomiast w Ministerstwie Rolnictwa redukcja etatów wyniosła w tym czasie 8%, w Ministerstwie Przemysłu i Handlu, specjalnie bronionem przez p. Wierzbickiego, redukcja etatów wynosi 15%, czyli 4 razy mniej, niż w Ministerstwie Pracy. Te cyfry wskazują, że nożyce oszczędnościowe, które nielitościwie znęcały się nad poszczególnemi resortami, tu dokonały całkowitego spustoszenia.</u>
<u xml:id="u-9.45" who="#LudwikWaszkiewicz">Wygląda to tak, jak gdyby celowo zmierzano do likwidacji Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej w myśl życzeń p. Zamorskiego. Oświadczam w imieniu klubu N. P. R., że wszelkie projekty podważania czy likwidowania Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej będziemy najostrzej zwalczali i będziemy dążyli do zwiększenia budżetu tego ministerstwa.</u>
<u xml:id="u-9.46" who="#LudwikWaszkiewicz">Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej położyło duże zasługi przez 5 lat istnienia naszego Państwa, wbrew temu, co mówił p. Falkowski i p. wicemarszałek Gdyk. Nasze stosunki społeczne były specjalnie zanarchizowane w roku 1919 i 1920; jeżeliśmy bez wstrząsów wtenczas przetrwali, jeżeli i później liczba strajków w Polsce była mniejszą, niż za granicą, co stwierdza oficjalna statystyka międzynarodowej organizacji pracy, jeżeli Minister Spraw Zagranicznych — nie nasz przyjaciel — mógł stwierdzić, że nigdy w polityce zagranicznej klasa robotnicza nie robiła trudności Państwu na terenie międzynarodowym, jeżeli zważymy, że był czas, kiedy była rewolucja na wschodzie i zachodzie, to trzeba przyznać, że zasługi Ministerstwa Pracy w kierunku utrzymania spokojnej pracy, w kierunku ujęcia zagadnienia pracy w ramy prawne, w kierunku łagodzenia zatargów były bardzo duże. Jeżeliśmy krytykowali nieraz to ministerstwo i dziś je krytykujemy, to dlatego, że często przejawiała się jednostronność w jego działalności, że były nadużycia jednostek, ale resortu tego jako całości broniliśmy zawsze i bronić będziemy.</u>
<u xml:id="u-9.47" who="#komentarz">(P. Manterys przerywa. P. Michalak: Co Pan gada! Za głupi Pan na to!)</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#MaciejRataj">Przywołuję p. Michalaka do porządku.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#LudwikWaszkiewicz">Jeżeli wytaczamy zarzuty pod adresem Ministerstwa Pracy, to dlatego właśnie, żeby bronić samoistności tej, placówki, ażeby wpłynąć na kierownictwo ministerstwa, żeby twardo broniło zarówno praw swych jak i ustaw ochronnych. Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej w ostatnich czasach coraz silniej poddaje się naciskowi sfer gospodarczych. W okresie wielkiej katastrofy gospodarczej, w okresie, kiedy tyle tysięcy ludności w Polsce jest bez pracy, głos p. Ministra Pracy powinien się mocno rozlegać, głos p. Ministra Pracy powinien: w gabinecie mieć duże znaczenie, a niestety, p. Minister Pracy, względnie jego zastępca są na szarym końcu w gabinecie. Nie tylko niema należytego współdziałania z tym resortem Ministerstwa Przemysłu i Handlu, Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Ministerstwa Skarbu, lecz nawet lokalne urzędy pozwalają sobie na tego rodzaju rzeczy, które żadną miarą nie powinny być tolerowane. Gdy delegacja robotników złokautowanych z Manufaktury Widzewskiej zgłosiła się do wicewojewody łódzkiego, p. Łyżkowskiego z zapytaniem, jak stoi sprawa zlikwidowania lokautu w tej fabryce, wicewojewoda według relacji prasy miał powiedzieć: gdyby ta sprawa była pozostawiona tylko województwu, to już wszystko byłoby dawno załatwione, ale obecnie powikłała się, przeszedłszy do władz centralnych, do Ministerstwa Pracy. I to się pisze w gazetach, tego się nie dementuje, p. wicewojewoda kpi sobie widać z Rządu centralnego. Musimy się domagać, żeby tego rodzaju stosunki ustały. Mamy żal do dawnego kierownika Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, że nie potrafił zareagować na postępek p. Łyżkowskiego. Zdumiewać muszą obywateli Państwa tego rodzaju fakty, jak to, iż wielki przemysłowiec nie wypłaca przez dwa tygodnie zarobku robotnikom, a kiedy robotnicy domagają się zapłaty, interweniuje najpierw policja, bijąc robotników, a potem dopiero zjawia się inspektor pracy; p. Hübner wyręczył w znanych wypadkach widzewskich p. Simona. W każdem kulturalnem państwie przemysłowca, który wyrządza robotnikowi najcięższą krzywdę, jaką mu może wyrządzić, bo wstrzymuje należną mu zapłatę, przywołanoby rychło do porządku. U nas p. Uszer Kohn, właściciel fabryki widzewskiej, nie tylko wstrzymuje wypłatę zarobków, lecz ogłasza lokauty, a gdy Rząd chce z nim pertraktować, nie raczy się stawić, staje się „nieuchwytnym”. Rząd go szuka, ogłasza o tem w gazetach, a w tych samych gazetach „nieuchwytny” Kohn ogłasza wywiady.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#komentarz">(Wesołość na lewicy.)</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#LudwikWaszkiewicz">P. Minister Spraw Wewnętrznych p. Uszera Kohna nie może odszukać! Wszyscy wiedzą dobrze, gdzie jest p. Uszer Kohn, tylko nie wie o tem p. Hübner i policja i przez kilka tygodni nie mogą znaleźć jednego Kohna! Kiedyż się skończy ta komedia? Kiedy robotnicy złokautowanego Widzewa doczekają się skutecznej interwencji Rządu? Przecież nie można spekulować na cierpliwości głodnych ludzi. Żądamy szybkiego załatwienia tej sprawy, bo ta sprawa, to jest skandal w stosunkach naszych, ona podrywa całkowicie autorytet władzy w środowiskach robotniczych, podrywa zaufanie do Ministerstwa Pracy. Niech się p. Minister Pracy nie dziwi, że gdy robotnicy rolni w Wielkopolsce chcieli przeprowadzić arbitraż w sprawach spornych, to nie zwrócili się do Ministerstwa Pracy, lecz do czynników obywatelskich, bo przyszli do wniosku, że ministerstwo, które nie potrafi obronić swej powagi wobec jednego fabrykanta, nie daje gwarancji sprawiedliwego załatwienia sporu między pracą a kapitałem.</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#LudwikWaszkiewicz">Domagamy się od p. Ministra Darowskiego, aby uczynił wszystko, co leży w jego mocy, by ministerstwo wróciło szybko do swych praw i swej powagi. Jest to obowiązek zarówno premiera Rządu, jak i Ministra Pracy.</u>
<u xml:id="u-11.4" who="#LudwikWaszkiewicz">Jeżeli mam mówić o innej stronie działalności Ministerstwa, to musimy stwierdzić, że zaszły w ostatnich czasach wypadki, które wskazują na niejednakowe traktowanie poszczególnych organizacji robotniczych. W Polsce jedna organizacja zawodowa staje na tem stanowisku, że tam, gdzie ma większość, ma prawo teroryzowania mniejszości, ma prawo odmawiania tej mniejszości reprezentacji interesów robotniczych. Jest to etyka murzyńska, bo tam, gdzie owa organizacja jest w mniejszości, tam domaga się równego traktowania, a gdzie jest w większości, pokazuje organizacjom mniejszości pięść. Oczywista rzecz, że ta taktyka, która istnieje tylko w Polsce, P. Pośle Ziemięcki, bo nawet towarzysze w Niemczech takiej taktyki nie uznają i Polskie Zjednoczenie w Westfalii, chociaż jest dziś organizacją szczupłą, jest stale dopuszczane tam do rokowań na równi z największemi organizacjami robotniczemi socjalistycznemi, gdy chodzi o układy gospodarcze. I proszę Panów, ta murzyńska taktyka jednego ugrupowania zawodowego doprowadza do takich wybryków, że w Zagłębiu w r. 1921 popędzono robotników do strajku dwutygodniowego tylko dlatego, aby drugą organizację zawodową odsunąć od rokowań.</u>
<u xml:id="u-11.5" who="#komentarz">(Głos na ławach N. P. R.: Skutki tego są jeszcze dziś. P. Bittner: To samo robiliście w stosunku do naszych związków.)</u>
<u xml:id="u-11.6" who="#LudwikWaszkiewicz">Ta taktyka udzieliła się też Ministerstwu Pracy. Na Górnym Śląsku, gdzie Z. Z. P. jest w większości, Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej zaprasza wszystkie związki zawodowe do rokowań, a obok w Zagłębiu Dąbrowskiem zaprasza tylko tę organizację, która w tem Zagłębiu jest w większości, organizację socjalistyczną, a Z. Z. P. pomija. Musimy najkategoryczniej zastrzec się przeciw tego rodzaju traktowaniu Z. Z. P., bo chodzi tu nie tylko o zdrowy rozwój ruchu zawodowego w Polsce. Organizacje zawodowe mogą mieć różne idee polityczne i społeczne, ale muszą dążyć do tego, ażeby w sprawach zarobkowych maszerować razem. To nakaz solidarności robotniczej.</u>
<u xml:id="u-11.7" who="#komentarz">(Głos z P. P. S.: Taki znany socjalista jak p. Simon, nic dziwnego, że popiera P. P. S.)</u>
<u xml:id="u-11.8" who="#LudwikWaszkiewicz">Ale proszę Panów, Konstytucja nasza wyraźnie mówi o równouprawnieniu obywatelskiem. Wiem, że p. Simon boi się ogromnie krzyku i dlatego uległ p. pos. Żuławskiemu, który głośno krzyczy. Mogę tylko żałować, że krzyk jest takim silnym argumentem dla p. Wiceministra Simona, ale twierdzę, że Rząd się krzyków bać nie powinien, choćby p. Żuławskiego, i dlatego domagamy się stanowczo, aby wypadki pomijania jednej organizacji zawodowej przy pertraktacjach się nie powtarzały.</u>
<u xml:id="u-11.9" who="#LudwikWaszkiewicz">Pewna stronniczość wystąpiła w tym roku przy mianowaniu delegatów do międzynarodowej organizacji pracy; mianowano delegatem przedstawiciela chrześcijańskich związków zawodowych, delegatem rządowym, mianowano drugiego delegata od robotników, przedstawiciela organizacji socjalistycznej, a pominięto Z. Z. P. Siły polskiej organizacji zawodowej są dość duże, ażeby mogła o mandat się ubiegać i będziemy się domagać, ażeby wszystkie organizacje zawodowe, a więc i nasza organizacja, zgodnie z traktatem wersalskim, w myśl 13 jego części, P. Wiceministrze Simonie, jeżeli nie wystarcza Konstytucja polska, były traktowane według litery i ducha prawa.</u>
<u xml:id="u-11.10" who="#LudwikWaszkiewicz">Gdy mówię o wysyłaniu delegatów na międzynarodową organizację pracy, należy też wspomnieć o rzeczoznawcach rządowych, wysyłanych do Genewy. Chodzi o to, ażeby ci rzeczoznawcy rzeczywiście znali się na tych sprawach, które są na porządku dziennym obrad międzynarodowej organizacji pracy. Na porządku dziennym tegorocznej sesji są bardzo ważne kwestie: kwestia wypadków nieszczęśliwych, kwestia pracy w hutnictwie, sprawa urlopów. W Polsce znajdują się ludzie, którzy się na tem znają. Mamy zasłużonych urzędników Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, specjalnie w tej dziedzinie obeznanych, mamy poważne siły naukowe, które można było zużytkować dla godnego zaprezentowania Polski na arenie międzynarodowej. Nie wiadomo dlaczego, wysłano jako rzeczoznawcę człowieka, który ma tę kwalifikację, że układa jadłospisy na przyjęcia dla gości, znakomitych, ale nie jest znany ani nauce, ani pracy społecznej w Polsce. Domagamy się, ażeby Rząd uważniej dobierał ekspertów, by nie powtórzył się w roku następnym taki „dobór” ekspertów, jak w tym roku. Jeżeli chodzi o inspekcję pracy, muszę stwierdzić wbrew temu, co mówił p. Gdyk, że ten dział względnie najlepiej funkcjonuje, że inspekcja pracy dużo w Polsce zrobiła, choć jest przeciążona pracą, która właściwie nie powinna do niej należeć. Jeżeli inspektor pracy ma ciągłe rozjemstwa i na to lwią część czasu musi poświęcić, to trudno, żeby mógł się poświęcić nadzorowi nad wykonywaniem ustaw ochronnych. A ten nadzór jest konieczny.</u>
<u xml:id="u-11.11" who="#LudwikWaszkiewicz">W ciągu trzech kwartałów 1922 r. zanotowano 16.000 nadużyć w stosunku do ustaw ochronnych. Są pracodawcy, którzy powiadają, że można im Bóg wie ile protokółów spisać, a będą pracowali 12 godzin. Mamy pracodawców takich, jak właściciel Drukarni Polskiej w Poznaniu, który nie chce dać urlopów pracownikom, bo nie uznaje ustawy o urlopach i chełpi się tem publicznie.</u>
<u xml:id="u-11.12" who="#LudwikWaszkiewicz">Zwracam uwagę p. Posłowi, że czas jego przemówienia minął.</u>
<u xml:id="u-11.13" who="#LudwikWaszkiewicz">Ponieważ czas minął, ograniczę się do zgłoszenia rezolucji w sprawie bezrobotnych, oraz wniosku, tyczącego się inspekcji pracy. Ministerstwo Pracy powinno drukować co rok sprawozdania o działalności inspekcji pracy; skoro utrzymujemy inspekcję pracy, musimy dokładnie wiedzieć, co i jak robi. Sprawozdania inspekcji pracy są pierwszorzędnym dokumentem społecznym w każdem państwie, są to grube tomy, które ilustrują akcję inspekcji. Domagamy się więc, żeby w dziale 2 dodać nowy art. 11: „Druk sprawozdania z działalności inspekcji pracy 25.000 zł. (zwyczajne)”.</u>
<u xml:id="u-11.14" who="#LudwikWaszkiewicz">Prócz tego stawiamy rezolucję: „1) Sejm wzywa Rząd, aby z uwagi na wielki wzrost bezrobocia i konieczność znacznego rozszerzenia akcji pomocy dla bezrobotnych zgłosił w ciągu tygodnia przedłożenie o dodatkowym kredycie w budżecie na r. 1924, przeznaczonym na pomoc dla bezrobotnych.</u>
<u xml:id="u-11.15" who="#LudwikWaszkiewicz">2) Sejm wzywa Rząd, aby ze względu na szczególne obarczenie pracą inspektorów pracy przyznał im specjalne dodatki do uposażenia na mocy art. 10 części 4 ustawy z dn. 9 października 1923 r. o uposażeniu funkcjonariuszów państwowych”.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#MaciejRataj">Głos ma p. Rusinek.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#ZygmuntRusinek">Wysoki Sejmie! Ci Panowie, którzy przysłuchiwali się całej dyskusji budżetowej, odnieśli z pewnością to samo wrażenie, którem obecnie się chcę podzielić z Wysoką Izbą. Mianowicie niemal wszyscy mówcy uważali za swój obowiązek podnieść prawie wyłącznie ujemne strony omawianych resortów i mam obawę, że ludzie postronni, którzy przeczytali wszystkie sprawozdania z tej debaty budżetowej, przyszli do wniosku, że w Polsce niema ani jednego resortu, nad którym trzeba się zastanowić, że wszystkie należałoby skasować, bo wszystkie są złe, a wobec tego cała administracja polska jest bodaj najgorsza na świecie. Mam wrażenie, że w intencjach panów, którzy zabierali głos w tej dyskusji, przedewszystkiem w intencjach klubów to nie leżało; ze względu może na bardzo ograniczony czas mówcy uważali za konieczne wytknąć usterki, a natomiast pominąć musieli wiele dobrych stron. Sądzę jednak, że jest rzeczą wskazaną i o tych dobrych stronach niektórych resortów pomówić. Więc będę mówił i o dobrych stronach Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, dlatego również, że atakowano to ministerstwo dość namiętnie i gwałtownie, i dlatego, że ten resort znalazł się w zupełnie specjalnych warunkach, w jakich nie był żaden inny resort, mianowicie odbył się szereg porachunków, po pierwsze porachunków między dwiema stronami Izby, a po drugie porachunki między stronnictwami robotniczemi.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#komentarz">(P. Reger: Porachunki paskarsko-falkowskie.)</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#MaciejRataj">Przywołuję p. Regera do porządku za te słowa.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#ZygmuntRusinek">Mam wrażenie, że była to rzecz niesłuszna, zwłaszcza wobec silnych ataków stronnictw prawicy.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#ZygmuntRusinek">Proszę Panów, chciałbym się zastanowić nad tem, jakie jest główne, zasadnicze podłoże tej pewnej niechęci, albo pewnej niewiary w wartość działania Ministerstwa Pracy. Mam głębokie przekonanie, że podłożem jest duże niezrozumienie i zadań i celów tego ministerstwa, a również mała znajomość jego prac. Mała znajomość prac tego ministerstwa wynika niewątpliwie z tego, że niema ministerstwa, któreby tak mało umiało się reklamować i tak małe miało na to środki. Sprawozdania z działalności inspekcji pracy za granicą zajmują duże tomy, a u nas mieści się owo sprawozdanie w czterech kolumienkach pisma, wydawanego przez Ministerstwo Pracy, p. t. zdaje się, „Praca i opieka społeczna”. Oczywiście, społeczeństwo, nie będąc wcale informowane o tem bardzo trudnem zagadnieniu, musi się do niego odnosić w sposób albo krytyczny, albo obojętny, przeważnie jednak krytyczny, bo przeważnie rzeczy ujemne są wytykane przez ludzi, w danym resorcie zainteresowanych i o nich publiczność jest poinformowana.</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#ZygmuntRusinek">Do rzeczy dodatnich, o których chciałbym mówić, z resortu Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej zaliczam przedewszystkiem działalność inspekcji, która w pięciu latach, o czem wspominał p. Waszkiewicz, przyniosła Państwu Polskiemu, zdaniem mojem, ogromnie dodatnie rezultaty. Inspekcja, niestety, przyniosła te rezultaty w zakresie, który nie jest jej specjalnością, mianowicie inspekcja, która powinna raczej nadzorować wykonywanie ustaw ochronnych, musiała się w ostatnich latach zajmować przedewszystkiem rozjemstwem. Nie jest to bynajmniej główne zadanie inspekcji, jednakże w praktyce zadanie to było niesłychanie ważne i każdy człowiek, który ma choć odrobinę obiektywności, jeżeli zechce się przyjrzeć ilości i jakości pracy włożonej, oraz rezultatom tej pracy, będzie musiał temu działowi ministerstwa przyklasnąć.</u>
<u xml:id="u-15.3" who="#komentarz">(Głos na ławach P. P. S.: Czy Pan to mówi w imieniu klubu?)</u>
<u xml:id="u-15.4" who="#ZygmuntRusinek">Wszystko, co mówię, mówię w imieniu klubu.</u>
<u xml:id="u-15.5" who="#ZygmuntRusinek">Przy dalszych działach będę wspominał o dodatnich cechach, które spostrzegamy, obecnie natomiast chciałbym się zastanowić nad zagadnieniem drugiem, bodaj najważniejszem, które wywołuje największą niechęć w tej Izbie i oprócz tego doprowadza do tego, że Minister Pracy i Opieki Społecznej, jak wspomniał p. Waszkiewicz, zajmuje szary koniec w gabinecie Rady Ministrów. Sądzę, że należy doprowadzić do najdalej posuniętego uzgodnienia między działalnością Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, a Komitetem Ekonomicznym Rady Ministrów. Nie powinno być, zdaniem naszem, żadnego przedłożenia rządowego z ramienia Ministerstwa Pracy, któreby było przyjęte już nie przez Radę Ministrów, bo to, prawda, jest bardzo pobieżna aprobata, lecz nie uległo szczegółowemu rozpatrzeniu przez Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów. Proszę Panów, niejednokrotnie na Sejmie przechodzą ustawy ochronne — jest ich szereg, które są niewykonalne i same grupy robotnicze powiadają, że teraz tylko bieda, bo trzeba tych ustaw bronić, gdyż formalnie istnieją, a z drugiej strony wywołują niesłychane niechęci i napaści. Mam tu na myśli np. ustawę o urlopach. Proszę Panów, rozmawiałem prywatnie z szeregiem ludzi, których bynajmniej nie można posądzić o to, że nie reprezentują faktycznie interesów klasy robotniczej, mają do tego i mandat poselski i prawo całego swego życia, i ci oświadczyli, że jednak ta ustawa była conajmniej przedwczesna, źle pomyślana i niedostosowana do naszych warunków.</u>
<u xml:id="u-15.6" who="#ZygmuntRusinek">Mam wrażenie, że ten problem i to życzenie nasze jest szczególnie ważne w chwili, kiedy przechodzimy bardzo znaczny kryzys w całym przemyśle. Nie chciałbym, żeby mię spotkał zarzut, iż tym razem solidaryzuję się bezwzględnie z jednym z przedmówców, zdaje się, ze Związku Ludowo-Narodowego, który skończył swe przemówienie hasłem, wzywającem do porozumienia klasy robotniczej z przemysłem. Ja takich wezwań nie będę składał, uważając je za zupełnie platoniczne i nierealne, ale chciałbym zwrócić uwagę, że w interesie klasy robotniczej leży obecnie doprowadzenie do tego, żeby przemysł mógł wytrzymać konkurencję. Jest to rzecz niesłychanej wagi nie tylko dla przemysłu, lecz właśnie dla klasy robotniczej. Nie chciałbym, żeby Panowie sądzili, że klub mój stoi na stanowisku, iż trzeba się patrzeć wyłącznie na posunięcia w dziedzinie ochrony pracy, które nastąpiły w ostatnich czasach w dwóch państwach ościennych, w Niemczech i w Rosji. Nie, pod tym względem bynajmniej nie solidaryzujemy się z poglądami niektórych innych stronnictw, ale sądzimy, że trzeba brać pod uwagę przedewszystkiem międzynarodowe konwencje, które zostały przyjęte przez wszystkie państwa, a wystrzegać się zbyt pospiesznego wysuwania na czoło reform zbyt dalekich w dziedzinie ochrony pracy. Proszę Panów, mamy pochwałę prezesa Międzynarodowego Biura Pracy w Genewie, p. Alberta Tomas, że jesteśmy państwem, które najwięcej konwencji i najpierw zatwierdziło. To bardzo zaszczytne potwierdzenie i to potwierdzenie chciałbym przeciwstawić tym posłom z klubów lewicy, którzy tak przedstawiają politykę Państwa Polskiego, jakby u nas była conajmniej jakaś Liberia, albo jeszcze gorzej, jakieś dzikie afrykańskie państwo, jakby nie było żadnych kroków cywilizacyjnych. Tymczasem zewnętrzne czynniki powiadają co innego. Twierdzę jednak, że praktycznie do tej pochwały p. Alberta Tomas należy dodać możność konkurencji na rynku zagranicznym. Gdybyśmy doprowadzić mogli do możności konkurencji i równocześnie do otrzymania wymienionej pochwały, byłby to ideał, do którego dążyć trzeba. Przy wszystkich zarzutach, które się stawia, należy pamiętać, że wspólność interesów całego Państwa, bo jak wszyscy Panowie ze wszystkich grup mówili, Państwo jest w całości swej organizmem gospodarczym, wymaga, żeby przemysł polski mógł się rozwijać i wszystko, cokolwiek uczynimy w dziedzinie ochrony, co będzie przemysłowi utrudniało rozwój, nie będzie realną zdobyczą robotników, będzie fikcją, będzie papierowem zwycięstwem, które zwycięzcom będzie czyniło tylko kłopot.</u>
<u xml:id="u-15.7" who="#ZygmuntRusinek">Idąc dalej, chciałbym zaznaczyć, że nie tylko sam urząd centralny stał się przedmiotem pewnych walk partyjnych i nawet daleko sięgających zarzutów, tak daleko sięgających, że się ma wrażenie po ich wysłuchaniu, iż ministerstwo to jest pewnego rodzaju wydziałem jednej partii politycznej. Stwierdzam najbardziej stanowczo, że z takim zarzutem my się nie solidaryzujemy. Jednakże więcej, aniżeli do samego zarządu centralnego, odnosić się może ten zarzut partyjności do poszczególnych agend tego ministerstwa i w tym kierunku, sądzę, że jest dużo do zrobienia.</u>
<u xml:id="u-15.8" who="#ZygmuntRusinek">Trzecią rzeczą, na którą chciałbym zwrócić uwagę, a która szczególnie memu stronnictwu leży na sercu, jest to, że ministerstwo to bez odpowiedniego przygotowania niejednokrotnie dąży do rozszerzenia terytorialnego swych wpływów, jeżeli chodzi o poszczególne agendy, np. sprawę ubezpieczeń od nieszczęśliwych wypadków, sprawę kas chorych i t. p. rzeczy. Idzie mi o to, że trzeba doprowadzić do tego, ażeby ilość osób, nad któremi opiekę się roztacza, nie była mniejsza, niż ilość tych osób, które spełniają tę opiekę, a boję się, że Panowie, zbyt szybko rozszerzając się na terenie wiejskim, doprowadzicie do tego, że będziecie w niezgodzie z tymi, którymi się macie opiekować, a ponieważ pomoc będzie bardzo słaba na tak szerokich terytoriach, jak na wsi, będzie bardzo względna i nie wiem, czy dobrze będzie mogła być wykonywana, dlatego wątpię, czy Panowie wśród tych, którzy mają z niej korzystać, będziecie mieli wielu zwolenników. Zatem w interesie faktycznego rozszerzenia ubezpieczeń społecznych, mam wrażenie, że jest wskazana pewna kolejność i powolność w tem rozszerzaniu, w tej daleko posuniętej ekspansji.</u>
<u xml:id="u-15.9" who="#komentarz">(Głos na ławach N. P. R.: Wśród serdecznych przyjaciół psy zająca zjadły.)</u>
<u xml:id="u-15.10" who="#ZygmuntRusinek">Jeżeli zważymy, że administracja w Polsce obecnie jest droga, musi być droga — przykłady są rażące do tego stopnia, że w niektórych resortach personel wynosi 80% całości budżetu, to świadczenia poszczególnych instytucji muszą być niezwykle małe. Póki tego braku nie usuniemy, mam przekonanie, że Panowie nie powinni dążyć do rozszerzania swej działalności na zbyt szerokie tereny, gdyż wtedy administracja drożeje.</u>
<u xml:id="u-15.11" who="#ZygmuntRusinek">Ostatnia rzecz, o której chcę mówić, to Urząd Emigracyjny. Urząd ten obchodzi bardzo szerokie warstwy, już nie tylko robotnicze, lecz wszystkie warstwy ubogie w Polsce. Prawdą jest, że eksportujemy przedewszystkiem pracę za granicę i opieka nad tą eksportowaną pracą powinna być wzmożona do maksymum, tymczasem nie widzimy dostatecznej opieki nad tem. Spostrzegamy, że monopol na eksport pracy z Polski ma głównie jedno państwo, z którem jesteśmy w kontakcie, z jednem państwem mamy tylko umowę, która do pewnego stopnia gwarantuje naszym robotnikom, tam pracującym, faktyczną ochronę, natomiast z innemi państwami konwencji odpowiednich nie posiadamy i oczywiście, jeżeli państwo, z którem posiadamy konwencję, nie ma żadnego rywalizującego państwa, może tym mononolem dowolnie rozporządzać. Sądzę, że jak najrychlejsze rozszerzenie sieci emigracyjnych jest dla Państwa Polskiego kwestią bardzo ważną.</u>
<u xml:id="u-15.12" who="#ZygmuntRusinek">Poruszę jeszcze jedną sprawę, dotyczącą urzędu emigracyjnego, sprawę emigracji zamorskiej, obecnie głównie do Brazylii, po zmniejszeniu bardzo znacznem kontyngentu do Ameryki Północnej. Tam nie widzimy tej opieki, któraby może była najpotrzebniejszą. Słyszeliśmy o jakichś rokowaniach ze stanem San Paolo w Brazylii, tam właśnie należałoby jak najrychlej wysłać specjalnego urzędnika, któryby się tymi ludźmi opiekował, inaczej nie mamy gwarancji, że nasza praca będzie tam odpowiednio szanowana i honorowana.</u>
<u xml:id="u-15.13" who="#ZygmuntRusinek">Ostatnia rzecz: klub nasz na Komisji Budżetowej nie głosował za szeregiem poprawek, zmierzających do zwiększenia poszczególnych pozycji budżetu, nie głosował nie dlatego, żebyśmy sądzili, że nie są one potrzebne, lecz dlatego, że ponieważ w każdym absolutnie budżecie Komisja Budżetowa miała tendencję do znacznych podwyżek, sądziliśmy, że jest obowiązkiem pewnych stronnictw, obiektywnie mogących się na rzecz zapatrywać, ażeby o całości, budżetu pamiętały, nie dopuszczając do tego, żeby budżet zbytnio wybujał. Wierzymy, że przy jakim takiem uporządkowaniu finansów w Państwie Ministerstwo Pracy powinno być pierwsze, któreby otrzymało znaczne zwiększenie swego budżetu, jesteśmy za słusznemi żądaniami robotniczemi, jednakże zarazem jesteśmy za jak najusilniejszą pamięcią o interesie Państwa, ażeby interesy robotnicze nie stawały z interesem Państwa w sprzeczności.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#MaciejRataj">Rozprawa wyczerpana, głos ma p. sprawozdawca.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#WacławBitner">Wysoki Sejmie! W dyskusji budżetowej padło b. wiele dość ostrych zarzutów przeciw Ministerstwu Pracy. Nie uważam osobiście, żeby zarzuty te były całkiem słuszne, i pragnę stwierdzić, że już w drukowanem sprawozdaniu wskazałem, że zwłaszcza inspekcja pracy czyniła największe wysiłki, które jak słusznie zaznaczył p. Waszkiewicz, w wysokim stopniu przyczyniły się do tego, że nasz aparat gospodarczy potrafił wytrzymać to przesilenie gospodarcze, jakie już od 5 lat właściwie przeżywa. Natomiast stwierdziłem w mojem przemówieniu i jednocześnie potwierdzili to mówcy ze wszystkich obozów, że kierownictwo Ministerstwa Pracy nie ma wytkniętej linii co do reform socjalnych i że z doświadczenia zagranicy, zwłaszcza zachodu, w należytych granicach nie czerpiemy dla siebie wzorów. P. Minister Simon, przemawiając z tej trybuny i nie godząc się na przykłady, jakie przytoczyłem co do wzorów na zachodzie, widocznie nie zrozumiał mnie, ponieważ przykłady zarówno udziału w zyskach przedsiębiorstw, jak i kooperatyw wytwórczych podałem w swojem przemówieniu nie jako zadanie, któreby odrazu obecnie należało wykonać, lecz tylko jako przykłady tych prac, jakie wogóle nie w momencie przesilenia gospodarczego, lecz w momencie odpowiedniego, normalnego stanu rynku pracy i rynku gospodarczego, powinne być przeprowadzone. Otóż, jeżeli chodzi o stanowisko Sejmu wobec Ministerstwa, to sądzę, że głosy, jakie tu się rozlegały, dotyczą może niektórych wypadków, dotyczą takich lub innych objawów w rozmaitych okręgach wyborczych, ale nie mogą dotyczyć Ministerstwa Pracy jako całości, które niewątpliwie jest potrzebne i pożyteczne i które wbrew opinii niektórych Panów, Posłów, wyrażanej i tutaj i w swoich pismach, nie powinno być skasowane, bo to byłoby z wielką szkodą dla Państwa.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#WacławBitner">Co do poszczególnych zagadnień, poruszonych tu przez moich przedmówców, to muszę zwrócić uwagę na sprawę dzieci. Bytem pierwszy, który w Komisji Budżetowej wskazałem, że kredyty wyasygnowane na ten cel są istotnie mizerne. Doprowadziłem do tego, że kredyty te podniesiono o 300%. Jeżeli jednak Panowie Posłowie, a zwłaszcza p. Puzynianka, pragnie istotnie jeszcze wiele naprawić, jeżeli uważa, że to trzykrotne podniesienie kredytów w Komisji Budżetowej jeszcze nie wystarcza, to nie powinna zgłaszać rezolucji w tej sprawie, lecz postawić wniosek, albo wypowiedzieć się za wnioskiem mniejszości o podniesienie kredytów. Bo jeżeli wnioski mniejszości istnieją, to stronnictwa, które uważają, że te kredyty są zbyt małe, powinne się zwrócić do Ministra Skarbu i zażądać, aby złożył oświadczenie, czy na podniesienie tych kredytów zgadza się. I ja i Komisja Budżetowa jesteśmy w zasadzie za podniesieniem ich w tym dziale, tylko wiąże nas stanowisko Rządu, który nie oświadczył się za wnioskami, postawionemi przez mniejszość. Z tych względów i tylko dlatego, że Ministerstwo Skarbu za tem się nie oświadczyło, i że nie mamy w tej sprawie stanowiska Rządu przychylnego dla wniosków mniejszości, opowiedzieć się za niemi nie mogę.</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Gdyk).</u>
<u xml:id="u-17.3" who="#WacławBitner">Pragnę w związku ze sprawą dzieci zwrócić również uwagę na to, co powiedział poseł Dmitriuk. Powiedział on mojem zdaniem rzecz zupełnie niesłuszną. Nie przypuszczam, a nawet mogę to twierdzić kategorycznie, aby Komisja Budżetowa, albo ktokolwiek z przedstawicieli rządów, albo ktokolwiek z posłów chciał polonizować dzieci ukraińskie. To są rzeczy niemożliwe i niezgodne nawet z charakterem Polaka. Twierdzenie o przymusowem polonizowaniu dzieci ukraińskich jest niezgodne z rzeczywistością, i gdyby podobne fakty miały miejsce wbrew woli dzieci czy społeczeństwa, w którem one wzrastały, to zawsze te wypadki, byłyby odpowiednio przez Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej rozpatrzone i skontrolowane i satysfakcja byłaby dana. Skargi p. Dmitriuka mają jednak charakter jednego ogniwa z całego łańcucha oskarżeń, jakie Panowie rzucają, mając na celu bynajmniej nie rzeczową naprawę. Tę rzeczową naprawę Panowie bardzo łatwo ze strony Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej i Rządu uzyskujecie. Ale panów celem jest to, żeby jeszcze raz, w jednym jeszcze punkcie oskarżyć Naród Polski. Względy rzeczowe tedy nie przemawiają za stanowiskiem p. posła Dmitriuka, ani za jego wnioskiem o zmniejszenie kredytów w odpowiednich działach o sumę 100 zł.</u>
<u xml:id="u-17.4" who="#WacławBitner">Przechodząc do sprawy Kasy Chorych, poruszonej tu przez posłów z klubów całej Izby, pragnę podkreślić, że zajmuję tu w tej sprawie stanowisko nie członka stronnictwa, lecz tylko sprawozdawcy komisji. Jeżeli przy wyborach do Kas Chorych 100 mandatów radzieckich uzyskało stronnictwo Chrześcijańskiej Demokracji, to ja tu stwierdzam tylko fakty, to znaczy, że bardzo poważny odłam robotników nie godzi się na ten system, na jakim opierają się Kasy Chorych. Nie wyprowadzam stąd wniosku, że ministerstwo odrazu powinno ulec tym zasadom, które to stronnictwo wypowiada, natomiast proponowałem, jako sprawozdawca komisji, żeby tę sprawę poddać kontroli i znaleźć wyjście, w myśl którego zdołanoby reformę Kas Chorych odpowiednio przeprowadzić. Że zaś reforma jest istotnie konieczna, to stwierdzają nie tylko ławy Chrześcijańskiej Demokracji, ale i ławy zarówno N. P. R. jak i P. P. S., z których padały wyrazy niezadowolenia z obecnej organizacji i obecnej pracy tego działu. Dlatego też w tym dziale Ministerstwo jednak powinno zwrócić uwagę właśnie na rezultat wyborów do Kas Chorych, który daje wyraz niezadowolenia z obecnej organizacji.</u>
<u xml:id="u-17.5" who="#WacławBitner">Przechodząc do wniosków zgłoszonych przez innych pp. Posłów, chciałbym podkreślić, że popieram wnioski p. Puchałki. Wnioski te są właściwie pewnem kompromisowem stanowiskiem pomiędzy dwoma kierunkami, które ujawniły się na Komisji Budżetowej. Mianowicie, wniosek mniejszości, p. Jaroszyńskiego, głosi, aby w sprawie hallerczyków podnieść sumę kredytu do pierwotnego żądania Ministerstwa Pracy. Otóż okazało się, że Ministerstwo Skarbu z firmą, która wykonała przewóz hallerczyków, zawarło pewien układ kompromisowy i że na to potrzebna jest tylko ta suma, którą wymienił p. Puchałka, ale nie suma siedemdziesięciu kilku tysięcy, którą pierwotnie Rząd do preliminarza wstawił. Z tego względu uważam, że wniosek p. Puchałki co do przewozu hallerczyków jest zupełnie słuszny i mogę go w imieniu całej, zdaje się, Komisji Budżetowej poprzeć.</u>
<u xml:id="u-17.6" who="#WacławBitner">Wniosek p. Puchałki, dotyczący delegacji repatriacyjnej, przeszedł podczas dyskusji o Ministerstwie Spraw Zagranicznych, ale przez referenta tego działu nie został mi odpowiednio przedstawiony, jako referentowi budżetu Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej. Te kredyty miano przenieść z Ministerstwa Spraw Zagranicznych do Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej. Ponieważ zaszło tu tylko nieporozumienie, ten drugi wniosek p. posła Puchałki jest zupełnie racjonalny.</u>
<u xml:id="u-17.7" who="#WacławBitner">Wniosek p. posła Waszkiewicza co do druków osobiście chciałbym nawet poprzeć, ponieważ jednak znów nie mam oświadczenia Rządu w tej sprawie, ponieważ nie wiem, jakie będzie stanowisko Ministerstwa Skarbu, muszę stać na stanowisku, jakie zajęła Komisja Budżetowa i jako referent poprzeć go nie mogę.</u>
<u xml:id="u-17.8" who="#WacławBitner">Wreszcie, co do wniosków mniejszości, które Panowie mają w drukowanem sprawozdaniu, to ich motywy budzą całą sympatię zarówno moją, jak i całej komisji. Chodzi tylko również o stanowisko Ministerstwa Skarbu. Jeżeli p. przedstawiciel tego ministerstwa da swoją zgodę, to proponowałbym, ażeby Sejm za każdym takim wnioskiem głosował, Natomiast jeżeli Panowie przed drugiem, względnie przed trzeciem czytaniem nie uzyskają takiego oświadczenia Ministerstwa Skarbu, to ja, jako referent Komisji, będę zmuszony stać na stanowisku pierwotnego przedłożenia.</u>
<u xml:id="u-17.9" who="#WacławBitner">Otóż po wysłuchaniu dyskusji oświadczam się za wnioskami Komisji Budżetowej oraz za jednym wnioskiem p. Puchałki i w tym duchu proszę o dokonanie zmiany przy przyjmowaniu budżetu Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#LudwikGdyk">Dyskusja nad budżetem Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej wyczerpana. Głosowanie odbędzie się na następnem posiedzeniu.</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#LudwikGdyk">Przystępujemy obecnie do budżetu Ministerstwa Reform Rolnych. Jako sprawozdawca głos ma p. Władysław Ostrowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#WładysławOstrowski">Wysoka Izbo! Budżet Ministerstwa Reform Rolnych wyraża się w bardzo skromnych cyfrach: po stronie rozchodów 18.700.485 zł., w tem 10.000.000 przeznaczonych na zwrotny kredyt, po stronie dochodów 7.602.678 zł.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#komentarz">(Głos: A gdzie przedstawiciele wojującej reformy rolnej?)</u>
<u xml:id="u-19.2" who="#WładysławOstrowski">Budżet Ministerstwa Reform Rolnych to 1,2% całego budżetu państwowego, jednak budżet ten stanowi problem niesłychanie ważny dla nas, problem nie tylko natury gospodarczej i społecznej, ale także natury państwowej w bardzo wysokim stopniu, bo dotyczy ziemi, tej najistotniejszej podstawy istnienia każdego państwa. Problem ten urósł dziś już tak, że przewlekanie jego racjonalnej realizacji, mojem zdaniem, nie da się odsunąć na dalszą przyszłość.</u>
<u xml:id="u-19.3" who="#WładysławOstrowski">I dlatego też uważam za swój obowiązek jako referent Ministerstwa Reform Rolnych mówić o tym budżecie w świetle 4-letniego okresu doświadczenia, w świetle cyfr, jakie wykazuje statystyka w gospodarce Ministerstwa Reform Rolnych. Mamy sposobność i obowiązek rozważenia dzisiaj ustawodawstwa agrarnego, jego wartości życiowej, i przychodzimy tutaj do przekonania, że jakkolwiek jest ono bogate, to jednakowoż nie wytrzymało próby życiowej, nie wytrzymała tej próby przedewszystkiem ustawa z r. 1920 o wykonaniu reformy rolnej. Ażeby jednak operować cyframi i w ich świetle ukazywać dzisiejszy stan rzeczy, pozwolę sobie Wysokiej Izbie przypomnieć ogólne cyfry, które w sprawozdaniu swojem podałem.</u>
<u xml:id="u-19.4" who="#WładysławOstrowski">Najistotniejszem zadaniem gospodarki Ministerstwa Reform Rolnych (to wynika z działu IV) jest parcelacja i osadnictwo. Słusznem jest zapytanie, jaki jest dorobek pracy za okres 4 lat w tym dziale, i wymaga ono jasnej odpowiedzi. Mieliśmy parcelację, prowadzoną w trzech kierunkach. Parcelację prowadzoną przez Rząd, zwaną parcelacją rządową, parcelację, prowadzoną przez instytucje upoważnione, i parcelację prywatną. Jakiż jest wynik tej roboty za okres czteroletni?</u>
<u xml:id="u-19.5" who="#WładysławOstrowski">Zacznijmy od parcelacji rządowej. Statystykę mamy niezupełnie ścisłą, brak bowiem dat z Poznańskiego, Wileńszczyzny i ze Śląska. Posiadane zaś daty mówią nam, że Rząd rozparcelował 190,031 ha. Na jakim terenie to się stało? 99% na terenie b. Kongresówki. W Małopolsce rozparcelowano zaledwie ½% dlatego, że Małopolska ziemi państwowej nie posiada. Parcelację rządową charakteryzuje przedewszystkiem to, że Rząd dysponuje tylko ziemią państwową, gdyż ziemi prywatnej przy pomocy ustawy z r. 1920 o wykonaniu reformy rolnej dostać nie może. Interesuje nas to, jak ta parcelacja wygląda, bo jakkolwiek są to próby, są to początki, a wyniki są skromne, warto jednak wiedzieć, w jakim kierunku była prowadzona, kto z niej korzystał, jaka kategoria ludzi, z jakich zawodów, ażebyśmy sobie zdali sprawę, czy w przyszłości możemy pójść po tej linii, czy też przyszłość wymaga jakich zmian.</u>
<u xml:id="u-19.6" who="#WładysławOstrowski">Otóż z parcelacji rządowej 53% obszaru przeznaczono na samodzielne osady, których mamy 8.368. 14% obszaru dostało się przez t. zw. sąsiedzką parcelację w ręce sąsiadów, 1,6% obszaru dostało się w ręce urzędników, robotników i rzemieślników w ilości 1632 osad, 3% na specjalne kolonie w ilości 226 osad, 26% dla celów państwowych i społecznych. A pod względem kategorii nabywców, jak się ta statystyka przedstawia? Inwalidzi i żołnierze zasłużeni korzystali z parcelacji rządowej w 10%, miejscowa służba folwarczna w 13%, bezrobotni w 25%, małorolni w 43%, pełnorolni w 3%, nierolnicy w 6%.</u>
<u xml:id="u-19.7" who="#WładysławOstrowski">Powtarzam rzecz istotną i najważniejszą, że parcelacja rządowa dysponowała wyłącznie ziemią państwową. Wobec tego zachodzi pytanie, dlaczego Państwo nie dysponowało ziemią prywatną? Przecież ustawa o wykonaniu reformy rolnej z r. 1920 przewiduje jako główne źródło kontyngentu ziemi ziemię prywatną. Tutaj pozwolę sobie przedstawić statystykę Ministerstwa Reform Rolnych, odnoszącą się do przymusowego wykupu ziemi z majątków większej własności ziemskiej z okresu 1920 i 1921 r. na dowód, że tu właśnie tkwi luka i wielki błąd ustawy z r. 1920. Ustawa ta przez 4 lata wykazała, że na tym punkcie jest nieistotna i nie jest w stanie zapewnić kontyngentu ziemi prywatnej i dlatego też rewizja tej ustawy jest koniecznością, jeżeli reforma rolna ma wejść na normalne tory realizacji. Statystyka podaje bardzo ciekawe cyfry. W roku 1921, 1922 uchwałą okręgowych komisji ziemskich przeznaczono do wykupu przymusowego 425.416 ha. Imponująca cyfra! Jednakowoż przewlekła procedura i brak ustawowej ingerencji sądu doprowadził do tego, że wynik z tej wielkiej sumy jest bardzo nikły, bo Sąd Najwyższy zatwierdził orzeczenie komisji ziemskiej tylko co do jednego obiektu o obszarze 108 ha. W drodze dobrowolnego wykupu uzyskano 2 obiekty o obszarze 668 ha i 6 obiektów o obszarze 1.274 ha. Poza tem większych rezultatów w drodze wykupu przymusowego Ministerstwo nie uzyskało. Staje się więc jasnem, że luka zawarta w ustawie z r. 1920 musi być zapełniona, jeżeli, powiadam, problem reformy rolnej ma być poważnie traktowany i poważnie realizowany.</u>
<u xml:id="u-19.8" who="#WładysławOstrowski">Obok parcelacji rządowej odbywała się na podstawie rozporządzenia Ministerstwa z r. 1919 parcelacja prowadzona przez instytucje upoważnione. Wyniki jej są następujące: za okres 4-letni miały one do dyspozycji 403.511 ha ziemi, a sparcelowały 152.950 ha ziemi, czyli 38%. Uważam sobie za obowiązek scharakteryzować pokrótce przynajmniej działalność tych instytucji. Zajmują się one tworzeniem osad przedewszystkiem samodzielnych i takich osad powstało 3.809. Jednakowoż poważna jest liczba i osad dla adjacentów, osad niejako uzupełniających, mianowicie 6.017. Pod względem kategorii nabywców inwalidzi i żołnierze dają liczbę 223, służba folwarczana — 317 rodzin, dotychczasowi dzierżawcy—615, bezrolni — 2524, małorolni — 5459, pełnorolni — 1062, nierolnicy — 22 rodziny.</u>
<u xml:id="u-19.9" who="#WładysławOstrowski">Jest moim obowiązkiem zaznaczyć krótko, że praca instytucji upoważnionych miała także poważne wady, które niejednokrotnie poruszano w tej Wysokiej Izbie, i rzeczą Ministerstwa Reform Rolnych jest uzupełnienie ewidencji i dozoru nad działalnością tych instytucji, które są wprawdzie czynnikiem pożytecznym i w pracy parcelacyjnej dodatnim, lecz których ujemne strony koniecznie trzeba usunąć.</u>
<u xml:id="u-19.10" who="#WładysławOstrowski">Parcelacja prywatna wykazała w owym okresie 124.717 ha sparcelowanej ziemi, zapasu zaś było 408.752 ha. I znów byłoby interesujące, na jakich terenach parcelacja prywatna się odbywała. Na terenie b. Kongresówki — 42%, na terenie Małopolski — 20%, na terenie Poznańskiego — 1%, na terenie Kresów Wschodnich — 37% ogólnego obszaru. I znów zachodzi dla nas pytanie bardzo istotne, jak tworzyły się gospodarstwa przy parcelacji prywatnej. Samodzielnych osad utworzono 2.953, adjacentów czyli sąsiadujących gospodarstw korzystało 9.382, rzemieślniczych osad utworzono 396, kolonii specjalnych — 58. Pod względem zaś kategorii ludzi, statystyka mówi, że korzystało z parcelacji prywatnej: inwalidów i żołnierzy — 38, służby folwarczanej—264, dotychczasowych dzierżawców — 379, bezrolnych — 2.751, małorolnych — 8.710, pełnorolnych — 603, nierolników — 107.</u>
<u xml:id="u-19.11" who="#WładysławOstrowski">Ogółem w okresie czteroletnim we wszystkich trzech działach parcelacji mieliśmy zapasu ziemi 1.297.969 ha — zatem kontyngent bardzo poważny, z czego sparcelowano jedynie 36%, t. j. 467.698 ha. Zachodzi więc pytanie dlaczego jest taki wynik, a nie inny.</u>
<u xml:id="u-19.12" who="#WładysławOstrowski">Jeżeli mówimy o parcelacji rządowej, to odpowiada za nią Ministerstwo Reform Rolnych. Stąd też parę słów muszę poświęcić organizacji tego ministerstwa.</u>
<u xml:id="u-19.13" who="#WładysławOstrowski">Już w mojem sprawozdaniu pozwoliłem sobie nakreślić krótki szkic historycznego rozwoju organizacji wewnętrznej Ministerstwa Reform Rolnych i tego powtarzać nie będę. Stwierdzam tylko, że organizacja ta nie jest ustalona, że Ministerstwo, jako urząd nowy, bez tradycji i bez wzorów, szuka dróg najlepszych, któreby je doprowadziły do celu wskazanego przez ustawę, t. j. do przeprowadzenia reformy rolnej. I nic też dziwnego, że w początkach gospodarka Ministerstwa Reform Rolnych, wyrażająca się w budżecie z r. 1919/1920 i w następnych, ma charakter budżetu konsumpcyjnego. W r. 1919 i 1920 koszt organizacji Ministerstwa wynosił 94% całego jego budżetu. W r. 1921 stosunki się poprawiają i budżet odnoszący się do organizacji wewnętrznych wyraża się w 65%, w r. 1922 w 72%, a w r. 1923 — w 38%. Są to charakterystyczne daty, może niezupełnie ścisłe, bo na rachunek administracji, tak centrali, jak i okręgów zaliczano także dotacje, udzielane na rzecz Banku Rolnego, jakoteż do r. 1921 wydatki, połączone z pracami regulacyjnemi. Mimo to koszta administracji wydają się nam za wysokie i jakkolwiek były poniekąd usprawiedliwione, jest jednak rzeczą Ministerstwa doprowadzić je do procentu normalnego.</u>
<u xml:id="u-19.14" who="#WładysławOstrowski">Ministerstwo Reform Rolnych obejmuje 13 okręgów i ma 350 urzędów powiatowych. Organizacja jego stała się już jednolitą, gdyż i Poznańskie i Wileńszczyzna i Górny Śląsk są nią objęte. Co do ilości pracowników, to jest ona dla nas również ważna, ażebyśmy mieli przed oczyma kto dokonywa tych rzeczy i dlaczego są takie, a nie inne wyniki. W centrali w chwili obecnej mamy 165 pracowników, w okręgach 1,257. Redukcja dotknęła w r. ub. 322 pracowników.</u>
<u xml:id="u-19.15" who="#WładysławOstrowski">Gdy przeglądamy, jakiego rodzaju ludzie tem są zajęci, to podniosłem już w sprawozdaniu, że stosunek techników do nietechników nie jest odpowiedni. Technicy przeprowadzają reformę rolną, oni mierzą, oni decydują o wynikach tej roboty, ich ilość stanowczo jest za mała i Ministerstwo w dalszych swoich uzupełnieniach organizacyjnych musi na to zwrócić uwagę. Jeżeli wyniki parcelacji rządowej dały tylko 39% obszaru, przeznaczonego na ten cel, to muszą być przyczyny po temu. Zdaje się, że będę zgodny z prawdą, jeżeli podniosę, że właśnie niedoskonały jeszcze pod względem organizacyjnym aparat nie pozwolił Ministerstwu rozparcelować więcej, niż już podałem. W tym kierunku domagamy się — jestem wyrazem komisji — poprawy stosunków i ulepszenia organizacji wewnętrznej Ministerstwa.</u>
<u xml:id="u-19.16" who="#WładysławOstrowski">Nasuwa się pytanie, czy ilość pracowników obecnych wystarczy dziś w centrali, czy można myśleć o redukcji. Zagadnienie redukcji dla Ministerstwa Reform Rolnych jest aktualne, jednak jeżeli weźmiemy pod uwagę, jakie rzeczy są do zrobienia, nie za rok, nie za dwa, ale w najbliższych miesiącach, o redukcji centrali mówić nie można. A co ma robić Ministerstwo Reform Rolnych w wewnętrznej administracji? Tu Ministerstwo Reform Rolnych musi uporządkować zaległości, które się nagromadziły w okresie 4 lat. Zgodne jest z prawdą, że ci, którzy są na ziemi rządowej, nie mają do dziś przewłaszczenia. Zgodne jest z prawdą, że nie są uporządkowane sprawy rosyjskiego Banku Włościańskiego. Zgodne jest z prawdą, że nie jest załatwiona sprawa rent pruskich. Dalej, Szanowni Panowie, zgodne jest z prawdą, że rozrachunek o ziemie między Państwem a Ministerstwem Reform Rolnych nie jest ostatecznie przeprowadzony. Zwracam również uwagę na specjalną sprawę, która jest dużą klęską dla osadników w Małopolsce Wschodniej i na kresach całych, że sprawa kontraktów do dziś nie jest uregulowana. Prawda, Ministerstwo Reform Rolnych nie ma podstaw prawnych, aby ten problem usunąć jako załatwiony, ale jest jego rzeczą patrzeć na to bardzo dokładnie i temu stanowi rzeczy przecież w jakiś sposób kres położyć.</u>
<u xml:id="u-19.17" who="#WładysławOstrowski">Wewnątrz więc jest roboty w Ministerstwie Reform Rolnych bardzo dużo i jeżeli nie przeprowadzi się jej w tym roku, to, proszę Panów, dalszy rozwój akcji reformy rolnej natrafi na bardzo ważne przeszkody, już nie natury zewnętrznej, czy ustawodawczej, ale z powodu wewnętrznych zaległości. I te zaległości dużym wysiłkiem pracy, przegrupowaniem sił wewnątrz centrali, mojem zdaniem muszą być w tym roku przeprowadzone.</u>
<u xml:id="u-19.18" who="#WładysławOstrowski">W dalszym ciągu mego sprawozdania dotknę sprawy osadnictwa wojskowego na kresach. Ministerstwo Reform Rolnych ograniczyło się w tym dziale do robót technicznych. Osadnictwo to opiera się na ustawie z 17 grudnia 1920 r. Przeprowadzają je specjalne organa: mamy komisje nadawcze w powiatach wschodnich, mamy komisje odwoławcze, mamy wspólny komitet międzyministerialny, który pełni funkcje nadzorcze. Ministerstwo Reform Rolnych wprawdzie bierze w tem udział, ale główna jego działalność — to przeprowadzanie robót technicznych.</u>
<u xml:id="u-19.19" who="#WładysławOstrowski">Na podstawie cytowanej ustawy z r. 1920 Państwo przejęło na własność w województwach: wołyńskiem, poleskiem i nowogródzkiem 366,738 ha i z tej ilości ziemi przekazało na osadnictwo wojskowe 33%, na reformę rolną 21%, oddało zarządowi lasów około 51,000 ha ziemi, a na inne cele przeznaczyło 4%. W zapasie Ministerstwa Pozostaje 29%. Na pytanie jaki obszar ziemi sparcelowano na Kresach Wschodnich, statystyka odpowiada tylko co do roku 1921 i 1922. W roku 1921 pomierzono 37,444 ha, a w 1922 r. 82,428 ha, razem 119,872 ha, czyli 32% przeznaczonego na ten cel obszaru.</u>
<u xml:id="u-19.20" who="#WładysławOstrowski">Niezawodnie, jeżeli są takie wyniki, które nie zadowalają, to powód leży znów po stronie organizacyjnej; za mało sił technicznych stanęło do roboty, a mianowicie: Urząd Ziemski w r. 1921 dostarczył swoich techników w liczbie tylko 25, Ministerstwo Spraw Wojskowych 45, a cywilnych było 26. W 1922 r. 31 techników rządowych, 36 wojskowych i 42 cywilnych dokonywało robót technicznych. To jest główny powód, dlaczego wyniki są niezadowalające.</u>
<u xml:id="u-19.21" who="#WładysławOstrowski">Powstaje pytanie, jaka ilość osadników osiadła w końcu na ziemiach przyznanych drogą ustaw przeprowadzonych w latach ostatnich. Otóż na 99,513 oficerów i żołnierzy kompetujących o ziemię na Kresach Wschodnich w dniu 1 stycznia 1924 r. stało się istotnie osadnikami 7345. Wprawdzie Ministerstwo Spraw Wojskowych zakwalifikowało jako kandydatów, którym się ziemia należy, 23,597 oficerów i żołnierzy, jednakże rezultat jest znowu bardzo nikły i warto się spytać o przyczynę tego i domagać się u odnośnych ciał, aby sprawę tę traktowały pilniej, aby jej nie przewlekały na lata, lecz w miarę możności w ramach budżetu ją przeprowadziły w tempie przyspieszonem.</u>
<u xml:id="u-19.22" who="#WładysławOstrowski">Budżet, przeznaczony na osadnictwo wojskowe, jest bardzo skromny, dlatego że siły Skarbu Państwa nie pozwalają na wydatniejszą pomoc, któraby była uzasadniona, a nawet konieczna. Budżet przedłożony przewiduje 1.000.000 zł. na rzecz budynków, na dostarczanie budulca, zaś 300.000 zł. na opłaty ulgowe. I to jest cała suma, związana z osadnictwem wojskowem, bo nie dotykam kwoty trzeciej, która jest przeznaczona wyłącznie na opłatę prac parcelacyjnych.</u>
<u xml:id="u-19.23" who="#WładysławOstrowski">Mówiąc o robotach parcelacyjnych, dotknąć muszę stosunków w b. dzielnicy pruskiej. Ponieważ przez rok 1919 i 1920 tamtejszy urząd ziemski jako Urząd Osadniczy był niezależny od centrali i przeprowadził pewne roboty, których statystyka urzędowa nie wymienia, opieram się w tym wypadku na statystyce dr. Karasiewicza. Postanowieniem Naczelnej Rady Ludowej z dnia 25. VI. 1919 r. powołany został do życia Urząd Osadniczy, który miał za zadanie zlikwidować działalność niemieckiej Komisji kolonizacyjnej i usunąć postanowienia b. rządu pruskiego, skierowane przeciwko żywiołowi polskiemu. Urząd Osadniczy przejął po Komisji kolonizacyjnej 54,032 ha ziemi. Pytamy się, co sparcelował? Według wykazów dra Karasiewicza w r. 1920 w drodze reformy rolnej sparcelowano 17,264 ha. Natomiast za pośrednictwem Urzędu Osadniczego przeszło w ręce polskie 2.956 osad tak dzierżawnych, jak rentowych i utworzonych przez b. Komisję kolonizacyjną, jako też osad wzmocnionych przez kasę średnią Banku Włościańskiego, razem obszar 38.953 ha. W roku 1921 Urząd Osadniczy zostaje zlikwidowany, tworzy się Okręgowy Urząd Ziemski w Poznaniu i ten przejmuje agendy Urzędu Osadniczego, wskutek czego następuje unifikacja form i sposobów działania i prowadzenia tej roboty. Niestety, nie mamy statystyki co do tego, co się w 1921 i 1922 r. stało. Natomiast mamy pewne wiadomości co do gospodarki w tej dziedzinie w b. dzielnicy pruskiej, o której to gospodarce Komisja Budżetowa wypowiedziała się w sposób, domagający się zmiany w tym kierunku.</u>
<u xml:id="u-19.24" who="#WładysławOstrowski">Mianowicie w r. 1921 Okręgowy Urząd Ziemski w Poznaniu miał w posiadaniu 107 majątków o obszarze 42.330 ha po b. Komisji kolonizacyjnej i 26 majątków przekazanych przez Ministerstwo b. Dzielnicy Pruskiej o obszarze 9.387 ha. Zamiast rozparcelować majątki te tak, jak się to stać powinno było w imię nie tylko ustawy, ale i w imię konieczności państwowych, zastały one wydzierżawione, coprawda z zastrzeżeniem całkowitej lub częściowej parcelacji po 3 latach trwania umowy za uprzedniem rocznem wypowiedzeniem. Cóż mówi budżet przedłożony? W budżecie przedłożonym spotykamy się z szeregiem pozycji następujących: 57 majątków o obszarze 27.172 ha wydzierżawiły okręgowe urzędy ziemskie w Poznaniu i Grudziądzu za cenę 6,126.563 kg. żyta. Wypada to przeciętnie 228 kg. żyta za hektar. Ja nie wchodzę w to, czy to jest dobrze wydzierżawione czy źle, chodzi mi tylko o podkreślenie, że 57 majątków, będących w zarządzie okręgowych urzędów ziemskich jest wydzierżawione do dziś. 9 majątków o obszarze 3.076 ha ziemi 1 kwietnia tego roku zlikwidowały urzędy ziemskie z tem, że mają być w tym roku rozparcelowane, w końcu pozostawiły sobie 2 majątki o obszarze 397 hektarów, które nie nadają się na cele parcelacyjne. Komisja Budżetowa, względnie Komisja Rolna uchwaliła rezolucję, że 57 majątków, względnie że majątki dzierżawione powinne pójść w. r. 1925 na cele parcelacji. Wymówienie powinno nastąpić na podstawie umowy obowiązującej, gdyż nie uważamy za rzecz dobrą i dla Państwa pożyteczną, ażeby te ziemie były dzierżawione, a nie przeszły w ręce ludności miejscowej, czy wogóle w ręce żywiołu polskiego.</u>
<u xml:id="u-19.25" who="#WładysławOstrowski">Dalej Pozostaje mi objaśnić dział III Ministerstwa Reform Rolnych, tyczący się likwidacji b. rosyjskich państwowych banków ziemskich, t. j. włościańskiego i szlacheckiego. W r. 1890 na terenie b. Kongresówki rosyjski bank włościański rozpoczął pracę, która w początkach była pomocą kredytową dla tych wszystkich, którzy nabywali ziemię, jednak już w r. 1895 rosyjski Bank Włościański nabiera charakteru banku kolonizacjinego, przyświeca mu myśl wykupywania ziemi z rąk polskich i sprowadzania żywiołu z głębokiej Rosji. I robił to Bank Włościański nie tylko na Kresach Wschodnich, ale i na terenach b. Kongresówki, a statystyka daje tego dowody.</u>
<u xml:id="u-19.26" who="#komentarz">(Przerywania na ławach mniejszości.)</u>
<u xml:id="u-19.27" who="#WładysławOstrowski">Nie wiem dlaczego kolega się oburza, to jest zupełnie zgodne z prawdą.</u>
<u xml:id="u-19.28" who="#komentarz">(Głos: Wielkorusów nie mamy zupełnie jako kolonistów)</u>
<u xml:id="u-19.29" who="#WładysławOstrowski">Radziłbym P. Koledze zaznajomić się w tym kierunku ze statystyką.</u>
<u xml:id="u-19.30" who="#WładysławOstrowski">Do r. 1914 Bank zakupił na naszym terenie 90.478 ha ziemi, a w tem w guberniach siedleckiej i lubelskiej, które stanowiły obiekty zamierzeń kolonizacyjnych Banku Włościańskiego — 26.836 ha. to jest 30%. Przy pomocy kredytowej Banku zakupiono do 1 stycznia 1914 r. 666.942 ha ziemi w ogólnej wartości 120,217.000 rubli. Bank ten udzielił na terenie Kongresówki ogółem 26.966 pożyczek w sumie 87,836.981 rubli, obciążając ilość gospodarstw 132.280. W chwili ewakuacji Banku z terenu polskiego majątek jego stanowiły 102 obiekty o obszarze 43.900 ha. Nie będę mówił o tem, że rządy okupacyjne ściągały zaległe raty, jakkolwiek konwencją haską do tego nie były upoważnione. Rząd okupacyjny niemiecki ściągnął ponad 20 milionów marek niemieckich, a rząd okupacyjny austriacki z początku ściągał pożyczki, potem jednak tego zaniechał, a zaopiekował się tylko lasami państwowemi i z nich naturalnie ciągnął odpowiednie korzyści.</u>
<u xml:id="u-19.31" who="#WładysławOstrowski">Nie będę się rozwodził nad tem, jaką formę organizacyjną obecnie ustalono dla likwidacji należnych rat bankowych, podniosę jedynie, że dzisiaj przy Banku Rolnym istnieje Urząd Likwidacyjny, który jednakowoż roboty swojej prawie zaniechał, bo od r. 1922 rat się dalej nie ściąga z powodu dewaluacji marki. Dowodem tego jest pozycja w przedłożonym budżecie, gdzie dochód z działu III tylko się markuje. Przypomnę jednakowoż Wysokiemu Sejmowi, że do 15 sierpnia 1922 r. w którym to czasie wstrzymano dalsze przyjmowanie rat, spłacono na terenie b. Kongresówki 23.200 pożyczek kosztem 93,000.000 rb. Natomiast w dniu 1 stycznia 1924 r. całkowita suma należności z tytułu pożyczek bankowych wynosiła 114,000.000 rb. Komisja Rolna przyszła do przekonania, że Ministerstwo Reform Rolnych powinno te sumy przelewać na dział IV do funduszu obrotowego, ażeby ten fundusz wzmocnić i umożliwić rozwinięcie działalności parcelacyjnej, która jest zawarta w dziale IV.</u>
<u xml:id="u-19.32" who="#WładysławOstrowski">Przechodzę do bardzo krótkiego omówienia poszczególnych cyfr budżetowych, a najpierw do omówienia działu IV. Zachodzi pytanie: jaki obszar ma Ministerstwo Reform Rolnych do parcelacji w r. b.? Kontyngent ziemi na r. 1924 wyraża się w cyfrze 260.000 ha ziemi. Z jakiego źródła? I znowu jest to samo, co było przez okres lat czterech, że przedewszystkiem ziemia państwowa ma stanowić ten kontygent parcelacyjny i w roku bieżącym, a mianowicie w ilości 90.000 ha ziemi. Wprawdzie Ministerstwo Reform Rolnych przewiduje w tem 9.000 ha drogą przymusowego wykupu, lub raczej 6.000 ha drogą dobrowolnej umowy, a 3.000 ha ziemi drogą przymusowego wykupu. Rząd przewiduje na mocy ustawy z dnia 17 grudnia 1920 r., że rozparceluje 70.000 ha ziemi na Kresach Wschodnich na cele osadnictwa wojska polskiego. Trzecia rubryka, to kontygent ziemi, jaki mają dostarczyć upoważnione instytucje i osoby prywatne i tu Rząd przewiduje 100.000 ha. Bronię tej cyfry, nie jest ona za wysoka, chociaż ruch parcelacyjny osłabł niezawodnie w Państwie naszem. Nie jest dlatego za wysoka, iż kontyngent ziemi, jakim dysponowały instytucje upoważnione i osoby prywatne z końcem 1923 r. wynosił około 600.000 ha, a jeżeli sparcelowano tylko 270.000 ha, to można przypuszczać, że 100.000 ha z tego źródła na cele reformy rolnej wpłynie.</u>
<u xml:id="u-19.33" who="#WładysławOstrowski">Fundusz obrotowy jest to specjalny środek budżetowania Ministerstwa Reform Rolnych dla realizacji reformy rolnej. Utworzono go w Ministerstwie od r. 1922 i pozwala on na swobodniejszy ruch w działalności gospodarczej związanej z tym działem. Życie wykazuje, że tej gospodarki nie można ująć w cyfry ścisłe i budżetowe. Komisja była zdania, że jak długo nie znajdziemy lepszego sposobu budżetowania, tej formy zmienić się nie da.</u>
<u xml:id="u-19.34" who="#WładysławOstrowski">Jakże wygląda fundusz obrotowy? Fundusz obrotowy w tym preliminarzu daje nam dochodu 11,732,798 zł, a wydatków 3,243,617 zł. Nadwyżka wobec tego wynosi 8,489,181 zł. Z tej nadwyżki 6,518,017 zł. przekazuje się na rzecz Skarbu Państwa, ażeby zbliżyć się do zasady, jaką Ministerstwo Reform Rolnych chce się kierować, mianowicie do samowystarczalności. Pozostałe 1,971,164 zł. przekazuje się na fundusz dla osadnictwa, który pragniemy wyrazić w sumie 15,000,000 zł. Na tę kwotę Skarb Państwa daje 9,000,000 zł., fundusz obrotowy 1,971,164 zł., resztę zaś do 15,000,000 spodziewamy się pokryć z chwilą, kiedy renty pruskie dadzą odpowiednie dochody, których nie wyrażono w tym budżecie.</u>
<u xml:id="u-19.35" who="#WładysławOstrowski">Wracam do wyjaśnienia tych moich słów, że Ministerstwo Reform Rolnych ma się kierować zasadą samowystarczalności. Nie jest to rzecz nowa. Już w r. 1922 Rząd postanowił na wspólnej konferencji Ministra Skarbu z Ministrem Reform Rolnych, względnie z prezesem Głównego Urzędu Ziemskiego, że przeprowadzenie reformy rolnej powinno się oprzeć na tych zasadach, że Skarb Państwa będzie pomagał, będzie subwencjonował i będzie realizował ten problem, jednakowoż bez ostatecznego dla siebie deficytu. Czyli, inaczej powiedziawszy, w początku Skarb Państwa będzie pomagać, aż dojdzie się do tego, że gospodarka Ministerstwa Reform Rolnych obejmie szerszy teren, nie ograniczy się do jednego roku czy do kilkuset tysięcy hektarów ziemi, ale potrafi stworzyć plan umożliwiający całą parcelację bez ostatecznego deficytu dla Skarbu Państwa. I w tym budżecie Ministerstwo Reform Rolnych zbliżyło się do tej zasady. Mianowicie, gdyby nie podwyżka o kwotę 1,371,477 zł, która nastąpiła z racji ustawy uposażeniowej, i gdyby nie podwyżka, która się okazała w komisji konieczną na rzecz osadnictwa wojskowego, tobyśmy jednak mieli budżet w tym kierunku zrównoważony w zupełności. Nie dało się to osiągnąć w tym budżecie, ponieważ jego deficyt wyraża się w kwocie 2,097,807 zł.</u>
<u xml:id="u-19.36" who="#WładysławOstrowski">Jakie są dochody z funduszu obrotowego — parę słów wyjaśnienia winien jestem Wysokiej Izbie. Mają one płynąć ze sprzedaży tej ziemi, którą ma się rozparcelować w r. 1924, licząc za 1 ha ziemi 280 zł. jako równoważnik 20 k. żyta po 14 zł. Niezawodnie w Wysokiej Izbie podnosić się będą zarzuty przeciwko temu, ale, szanowni Panowie, kiedyśmy to uchwalali, kiedyśmy debatowali nad budżetem Ministerstwa Reform Rolnych, cena żyta była zbliżona do 14 zł. za centnar. To jest uwidocznione w budżecie Ministerstwa Rolnictwa. Jeżeli dzisiaj jest cena znacznie niższa, bo nie przekracza 10 zł, to jednak trudno jest budżet za każdym razem zmieniać, i mamy w tem tylko dowód, że dział IV, ten fundusz obrotowy musi być ruchomy, musi być możliwy do zmian, ponieważ dotyczy problemów żywotnych, problemów, które się zmieniają niemal z miesiąca na miesiąc. I ten dochód ze sprzedaży ziemi ma nam przynieść 3,780,000 zł. Jeżeli cena za ziemię ma wynosić 280 zł., to niezawodnie osiągnie tę kwotę Ministerstwo Reform Rolnych, a może nawet więcej, bo znane jest rozporządzenie Ministerstwa Skarbu z ostatniego tygodnia, które szacunek na ziemię podnosi do 400 z. za 1 ha.</u>
<u xml:id="u-19.37" who="#WładysławOstrowski">Drugie źródło, które ma zasilić fundusz obrotowy, płynie z rat spłacanych przez tych, którzy ziemię w latach poprzednich dostali. Ta rzecz do dziś nie jest uporządkowana. Ludzie ci nie wiedzą, ile mają zapłacić za ziemię, nie wiedzą, jakie mają raty amortyzacyjne i dlatego też podniosłem z tak silnym naciskiem życzenie komisji, żeby ten problem tego roku ostatecznie załatwić. Z tego źródła w tym roku spodziewamy się 5,713,680 zł. Ktoś może powątpiewać, czy ta kwota da się osiągnąć, ale to jest rachunek w granicach możliwych i dopuszczalnych, bo jak mówiłem, to jest dopłata do 15% należytości za ziemię otrzymaną i jeżeli mniejszość postawiła wniosek, żeby tę kwotę zredukować do 500,000 zł., to jest to równoważne z obaleniem funduszu obrotowego, a przez obalenie funduszu obrotowego obala się ten jeszcze nieścisły, niesilny i niemocny cały budżet Ministerstwa Reform Rolnych.</u>
<u xml:id="u-19.38" who="#WładysławOstrowski">Dalsze wielkie źródła dochodów mają płynąć z dzierżaw, które przyniosą nam 857,718 zł.</u>
<u xml:id="u-19.39" who="#WładysławOstrowski">Dalsze źródło jest z likwidacji 9 majątków, którą się przeprowadzało do 1 kwietnia tego roku, ma nam ona przynieść dochód 566,000 zł.</u>
<u xml:id="u-19.40" who="#WładysławOstrowski">Uważam, że można się spierać o to, czy to są realne pozycje, czy nie, mojem zdaniem są realne, bo się opierają na realnych kombinacjach. Życie może przynieść zawód, jednakowoż z tego nie wynika, żebyśmy mogli pójść po linii wniosków mniejszości, które redukują najważniejszą cyfrę do minimum, a przez to samo, jak mówiłem, uniemożliwiają wszelkiego rodzaju gospodarkę tego Ministerstwa. Jest to prawie równoznaczne z wnioskiem zniesienia Ministerstwa Reform Rolnych, a tego rodzaju opinii nie podzielałoby żadne stronnictwo w tej Wysokiej Izbie reprezentowane.</u>
<u xml:id="u-19.41" who="#WładysławOstrowski">A jakie mają być wydatki? Najwyższa kwota na zakup zapasu ziemi wynosi 548,640 zł. Idzie tu o owe 9,000 ha. ziemi, przewidywane na wykup przymusowy, w czem zapewne 6,000 ha nabędzie się w drodze wykupu dobrowolnego, bo 4 lata praktyki wykazały, że przymusowego wykupu naprawdę dotychczas prawie wcale nie było. Obok tej pozycji wydatków jest druga bardzo ważna, 1,143,977 zł na roboty parcelacyjne. Nie będę dalszych drobnych wydatków wymieniał, ponieważ są one w sprawozdaniu wyszczególnione.</u>
<u xml:id="u-19.42" who="#WładysławOstrowski">Parę jeszcze słów, któreby oświetliły, dlaczego prace parcelacyjne osięgnęły takie wyniki, które naogół nie mogą być zadawalające. Pozwolę sobie ująć to w trzy postulaty, ponieważ Wysoka Izba dała temu wyraz w ostatnich swoich wystąpieniach, a Komisja Rolna i Komisja Budżetowa podzieliły to stanowisko, że problem reformy rolnej powinien wejść na tory normalnego rozwoju. A jeżeli tak, to niech doświadczenie czteroletnie wprowadzi nas na właściwe drogi realizacji reformy rolnej.</u>
<u xml:id="u-19.43" who="#WładysławOstrowski">Pierwsza rzecz to rewizja ustawy z r. 1920, w której jest dużo przewlekłych formalności i ingerencji sądowej — powinno w niej być krótko zastrzeżone i bez żadnych wątpliwości ustalone źródło ziemi na cele reformy rolnej. Druga zasada, to obmyślenie definitywnego sposobu sfinansowania tego problemu tak co do wysokości zapłaty za ziemię jak co do sposobu spłacania i co do kredytów dla tych, którzy tę ziemię posiąść powinni. W końcu postulat trzeci, rewizja organizacji Ministerstwa w tym kierunku, aby było sprawniejsze i zdolniejsze do wykonywania tego wielkiego zadania. Niezawodnie nie tylko braki ustawodawstwa agrarnego były przeszkodą. Nie mogę pominąć drugiego czynnika, bardzo ważnego, natury gospodarczej, mianowicie tego, że prawie do ostatnich miesięcy Państwo było bez pieniędzy i dlatego plan gospodarczy na większą skalę był niemożliwy, a w każdym razie w wysokim stopniu utrudniony. Czynnik ten, ku radości wszystkich, został prawie usunięty i dlatego też dalsza możliwość tworzenia realnych podstaw dla tego zadania dziś już w całej pełni istnieje.</u>
<u xml:id="u-19.44" who="#WładysławOstrowski">Poruszę V dział budżetu, t. j. prace regulacyjne. Jest zgodne z prawdą, że w przebudowie struktury agrarnej naszego Państwa likwidacja serwitutów i roboty komasacyjne odgrywają bardzo ważną rolę. Ograniczę się tu do cyfr bardzo charakterystycznych, nie chcąc cytować szczegółów, gdyż Wysoka Izba ma je mniej więcej w mojem sprawozdaniu naprowadzone. Jeżeli się uwzględni, że o roboty komasacyjne zgłosiło się gospodarstw o obszarze 700,000 ha., to najlepszy dowód, jak wielkie znaczenie ma ta rzecz dla przebudowy agrarnej naszego Państwa. Dlatego też w budżecie obecnym zaznacza się pewien postęp w kierunku doceniania i tej gałęzi pracy. Po raz pierwszy pojawił się kredyt na cele komasacyjne w wysokości miliona złotych. Rząd przedstawił był z początku kwotę 100,000, na komisji podniesiono to do miliona złotych, a podkreślam, że wnioski mniejszości mówią o 3,000,000 złotych i jedynie względy finansowe — bo względy rzeczowe raczejby przemawiały za 3,000,000 — zadecydowały, że komisja w większości oświadczyła się za podniesieniem do miliona złotych.</u>
<u xml:id="u-19.45" who="#WładysławOstrowski">Również i sprawa serwitutów nabiera dla nas bardzo wielkiego znaczenia i nie może być traktowana jako dział poboczny. Mianowicie do r. 1924 zgłosiło się z likwidacją serwitutów 579 miejscowości, liczących około 11,000 gospodarstw, o obszarze 31,270 ha. Wykonano z tego 45%, ale były to likwidacje dobrowolne, natomiast likwidacji przymusowych przez cały okres czasu, jak w sprawozdaniu swojem piszę, wykonano bardzo znikomą liczbę, bo tylko w 33 miejscowościach, liczących 511 gospodarstw. Nie ulega wątpliwości, że rewizja ustawy, dotyczącej likwidacji przymusowych, powinna być wzięta pod rozwagę i te przeszkody powinne być usunięte.</u>
<u xml:id="u-19.46" who="#WładysławOstrowski">Co do kredytów podniosę, że komisja i ten dział uwzględniła jako niedostatecznie dotowany w przedłożeniu rządowem i z 120,000 zł, podniosła go na 240,000 zł. Są wnioski mniejszości o kwotę znacznie większą, ale względy finansowe skłoniły większość komisji do oświadczenia się za 240,000 zł.</u>
<u xml:id="u-19.47" who="#WładysławOstrowski">Na jedno pytanie, bodaj bardzo poważne, pozwolę sobie odpowiedzieć, mianowicie na pytanie, ile kosztuje reforma rolna Państwo, względnie Skarb Państwa do dnia dzisiejszego. Co do tego wiadomości są różne; otóż chociażby te obliczenia były nie najściślejsze, lecz o ile możności dokładne, godzi się wiedzieć, że dochodów Ministerstwo Reform Rolnych miało do końca r. 1923 w sumie 3,481,151 fr. zł, a rozchody wynosiły 10,909,804 fr. zł., czyli różnica wynosi 7,428,653 fr. zł. Jeżeli się uwzględni, że w tej różnicy ponad 3 miliony jest kredytu zwrotnego, to wydatek ze Skarbu Państwa w tej chwili wynosi około 4 milionów fr. zł. Kwoty te więc nie są zastraszające. Jakkolwiek dla Skarbu Państwa trudno jest tę kwotę, związaną z reformą rolną, jednorazowo wyłożyć, ale widzimy, że 4 miliony franków złotych, względnie 7 milionów dziś wydanych, jednak przyniesie wielką korzyść dla Państwa, bo pomnaża warsztaty pracy, leczy rany gospodarczej natury i wzmacnia czynniki natury państwowej, bo związane z ziemią. Dlatego, też słuszne jest zdanie, że Skarb Państwa w odpowiednio ułożonym planie na dalsze lata, w planie, opartym na zrewidowanem ustawodawstwie, w planie, opartym na doskonalszej organizacji, na ustaleniu sfinansowania reformy rolnej, będzie mógł korzystnie i celowo tę wielką rzecz przeprowadzić.</u>
<u xml:id="u-19.48" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#LudwikGdyk">Głos ma p. Staniszkis.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#WitoldTeofilStaniszkis">Wysoka Izbo!</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#WitoldTeofilStaniszkis">Przy omawianiu budżetu Ministerstwa Reform Rolnych uważamy za wskazane zająć zasadnicze stanowisko wobec zagadnień naprawy ustroju rolnego, która stanowi cel istnienia Ministerstwa, i zwrócić uwagę na to, co uważamy za wadliwe w jego działalności.</u>
<u xml:id="u-21.2" who="#WitoldTeofilStaniszkis">Co do stanowiska Związku Ludowo-Narodowego do zagadnień agrarnych, to dawał on niejednokrotnie dowody tego, że zdaje sobie dokładnie sprawę ze znaczenia, jakie posiada dla całokształtu stosunków gospodarczych i społecznych usunięcie braków naszego ustroju rolnego i ujęcie w racjonalny system procesu rozdrabniania się większej własności.</u>
<u xml:id="u-21.3" who="#WitoldTeofilStaniszkis">To też, widzimy członków naszego stronnictwa, jako propagatorów scalania gruntów i regulowania służebności. Z drugiej strony występują członkowie naszego stronnictwa jako inicjatorzy nadzoru Państwa względnie samorządu nad parcelacją: mam tu na myśli projekt posła Stanisława Grabskiego, złożony w 1905 r. Wydziałowi Krajowemu we Lwowie; lub też działają oni jako organizatorzy akcji parcelacyjnej, czy to na terenie wschodniej Małopolski, czy to w Wielkopolsce.</u>
<u xml:id="u-21.4" who="#WitoldTeofilStaniszkis">Stronnictwo nasze, działające wśród szerokich mas ludu wiejskiego i doskonale znające niedomagania gospodarki włościańskiej, zdawało sobie sprawę, że usunięcie tych niedomagań musi się przyczynić do podniesienia dobrobytu włościan, a tem samem całego narodu i do zmniejszenia rozdźwięku między poszczególnemi warstwami narodu polskiego.</u>
<u xml:id="u-21.5" who="#WitoldTeofilStaniszkis">Wierny tym zasadom Zw. Lud.-Nar. wniósł w Sejmie Ustawodawczym w dniu 7 kwietnia 1919 roku swój projekt reformy rolnej, który przewidywał kontrolę Państwa nad procesem parcelacji, kładł główny nacisk na zapewnienie rolnikom kredytu, oraz wskazywał, jakie przedewszystkiem dobra powinny ulec parcelacji.</u>
<u xml:id="u-21.6" who="#WitoldTeofilStaniszkis">Na równi z parcelacją i osadnictwem traktował projekt Zw. Lud.-Nar. sprawę naprawy istniejących gospodarstw drobnych przez uregulowanie służebności i przez przeprowadzenie scalenia gruntów.</u>
<u xml:id="u-21.7" who="#WitoldTeofilStaniszkis">Szczególnie sprawa ustawy scaleniowej i pomocy państwowej przy przeprowadzaniu scalania miała gorących rzeczników w członkach Zw. Lud.- Nar., że wymienię posłów Włodka i Żałuskę. Niestety ustawiczne przesilenia rządowe spowodowały, że ostatecznie dopiero obecny Sejm uchwalił ustawę scaleniową.</u>
<u xml:id="u-21.8" who="#WitoldTeofilStaniszkis">W Sejmie Ustawodawczym Zw. Lud.-Nar. nie miał decydującego wpływu na kierunek polityki agrarnej, która poszła innemi torami, niż pragnął Związek: położyła ona główny nacisk na przymusowy wykup ziemi za mniej niż połowę jej wartości, nie zapewniła ona kredytu nowonabywcom.</u>
<u xml:id="u-21.9" who="#WitoldTeofilStaniszkis">Nadzieje obudzone uchwałą rolną, a następnie ustawą o wykonaniu reformy rolnej nie ziściły się, a wielu włościan zostało wprowadzonych w błąd: powstrzymano wielu chętnych od kupna ziemi obietnicą dania jej darmo; okoliczności sprzyjające przechodzeniu ziemi w ręce drobnej własności minęły, gotówka posiadana przez włościan uległa deprecjacji. W chwili obecnej drobna własność nie jest zdolna do nabywania ziemi bez udzielenia jej kredytu na dogodnych warunkach.</u>
<u xml:id="u-21.10" who="#WitoldTeofilStaniszkis">Rozumiejąc, że ten stan rzeczy wywołuje rozgoryczenie wśród włościan, którzy nie zawsze zdają sobie sprawę z tego, że odpowiedzialnymi za zawiedzione nadzieje mas ludowych są ci, którzy pchnęli reformę rolną na niewłaściwe tory, Zw. Lud. Nar. doszedł w obecnym Sejmie do porozumienia ze stronnictwem „Piasta” tak co do zmian w procedurze w urzędach Ministerstwa Reform Rolnych, jak i co do zasad, na jakich miałyby się opierać parcelacja i osadnictwo.</u>
<u xml:id="u-21.11" who="#WitoldTeofilStaniszkis">Ustawa o parcelacji i osadnictwie jako wynik kompromisu nie była w całości wyrazem poglądów Zw. Lud. Nar., uważaliśmy ją jednak za krok naprzód do uzgodnienia ustawy parcelacyjnej z Konstytucją i stworzenia warunków pewności egzystencji dla gospodarstw rolnych, szczególnie uprzemysłowionych. Najważniejszą dodatnią stroną ustawy, która była przyjęta przez Komisję Rolną i była już przedmiotem obrad na plenum Sejmu, było to, że stwarzała ona możność prowadzenia na szerszą skalę parcelacji prywatnej.</u>
<u xml:id="u-21.12" who="#WitoldTeofilStaniszkis">Oczywiście wyniki realne tej ustawy, gdyby została ona przyjęta przez Sejm, byłyby zależne od położenia finansowego naszego Państwa i stosunków kredytowych, jak to miałem zaszczyt zaznaczyć w tej Wysokiej Izbie w swojem przemówieniu dn. 12 grudnia ub. r. Niestety, znaleźli się posłowie, którzy wzięli na siebie odpowiedzialność za niedopuszczenie do uchwalenia ustawy o osadnictwie i parcelacji przez rozbicie ówczesnej większości rządowej, w czasie rozpraw nad tą ustawą w Wysokiej Izbie.</u>
<u xml:id="u-21.13" who="#WitoldTeofilStaniszkis">Z tego powodu, że jednym z kardynalnych warunków przeprowadzenia osadnictwa i parcelacji jest istnienie normalnych stosunków kredytowych, niezwykle ważną jest rzeczą, aby nasze stosunki wewnętrzne i ustawodawstwo polskie wzbudzały zaufanie za granicą, gdzie muszą być umieszczone listy kredytowe Banku Rolnego. Tendencje ujawniane przez niektóre stronnictwa tej Wysokiej Izby nie mogą oczywiście wzmóc zaufania do nas zagranicą: dość wspomnieć o sławetnym wniosku „Wyzwolenia”, lub o haśle, rzucanem na Kresach przez P. P. S. „Ziemia dla włościan bez wykupu”, które znajdujemy w odezwach P. P. S. rozpowszechnianych w języku rosyjskim.</u>
<u xml:id="u-21.14" who="#WitoldTeofilStaniszkis">Pomoc kredytowa dla osadników przewidziana w budżecie Ministerstwa Reform Rolnych na 9 milionów złotych powinna być podniesiona do 15 milionów, na co powinny pozwolić kwoty uzyskane od rolników, którzy nabyli grunty przy pomocy Banku Włościańskiego, b. Komisji kolonizacyjnej b. włości rentowych. Należności te nie zostały dotąd zwaloryzowane, co powinno nastąpić w jak najkrótszym czasie. Uruchomienie tych kapitałów jest konieczne, gdyż uzyskanie kredytu za granicą na przeprowadzenie parcelacji wymaga pewnego czasu.</u>
<u xml:id="u-21.15" who="#WitoldTeofilStaniszkis">Po omówieniu zasadniczego naszego stanowiska w stosunku do zadań Ministerstwa Reform Rolnych pragnąłbym zwrócić uwagę na to, że pewne ważne dziedziny pracy Ministerstwa nie są należycie rozwinięte.</u>
<u xml:id="u-21.16" who="#WitoldTeofilStaniszkis">Mam tu na myśli likwidację serwitutów i scalenie gruntów. Likwidacja służebności odbywa się w tempie zbyt powolnem, jest ona dokonywana prawie wyłącznie w drodze dobrowolnych umów. Do końca 1923 r. urzędy ziemskie zatwierdziły dobrowolną likwidację służebności w 264 wsiach obejmujących około 5000 gospodarstw, które uzyskały za zrzeczeniem się swoich praw 18.500 ha ziemi. Natomiast W ciągu trzech lat 1921/23 urzędy ziemskie przeprowadziły przymusową likwidację tylko w 33 wsiach, gdy w tym samym czasie 1.700 wsi wniosło o przymusową likwidację.</u>
<u xml:id="u-21.17" who="#WitoldTeofilStaniszkis">W praktyce się okazało, że ustawa serwitutowa posiada niektóre przepisy, utrudniające przeprowadzenie likwidacji służebności, z tego względu w czerwcu ubiegłego roku Rząd wniósł projekt noweli, niestety sprawozdawca jego projektu poseł Malinowski w ciągu 6 miesięcy referatu nie przedłożył, przez co opóźnił nowelizację ustawy.</u>
<u xml:id="u-21.18" who="#WitoldTeofilStaniszkis">Intensywność akcji komasacyjnej także nie odpowiada zadaniom, jakie w tym zakresie leżą przed Ministerstwem Reform Rolnych: od 1919 do końca 1923 r. skomasowano 401 wsi liczących 16.100 gospodarstw i posiadających 127.074 ha ziemi. Jeżeliby w tem tempie szła komasacja, to ponieważ mamy do skomasowania w Polsce około 14 milionów hektarów, zostałaby ona zakończona za 500 lat.</u>
<u xml:id="u-21.19" who="#WitoldTeofilStaniszkis">Cyfry te wskazują, jak wielki nacisk należy położyć na akcję komasacyjną, jakiego aparatu technicznego wymaga wytężona praca nad usunięciem tej największej wady naszych gospodarstw włościańskich. Uważam, że Państwo w miarę poprawy położenia finansowego musi z roku na rok podnosić kwoty, przeznaczone na prace komasacyjne i pomoc kredytową dla komasujących się, to też z zadowoleniem witamy zgodę Rządu, na podniesienie w tym roku kredytów o 1.360.000 zł. jako zapowiedź większych kredytów w roku następnym. Muszę również zaznaczyć, że zbyt długo, bo przeszło pół roku, czekaliśmy na ukazanie się rozporządzenia wykonawczego do ustawy komasacyjnej.</u>
<u xml:id="u-21.20" who="#WitoldTeofilStaniszkis">Wreszcie pragnę zwrócić uwagę na jeden dział czynności Ministerstwa Reform Rolnych, który wywołuje w społeczeństwie dużo komentarzy, nieraz zupełnie słusznych. Mam na myśli sprawę przyznawania t. zw. ośrodków, pozostających przy parcelacji majątków państwowych.</u>
<u xml:id="u-21.21" who="#WitoldTeofilStaniszkis">Motywem tworzenia ośrodków jest chęć zachowania cenniejszych budynków i sądów, a także dążenie do tworzenia gospodarstw wzorowych, któreby służyły przykładem, jak należy gospodarować, a których właściciele byliby czynnikiem postępu rolniczego w danej okolicy. Niestety praktyka życiowa odbiega znacznie od tego idealnego planu: ośrodki są przyznawane osobom, zajmującym stanowiska państwowe, z których tytułu nie mogą one przebywać w uzyskanych gospodarstwach, a więc nie mogą spełniać tych zadań, jakie przed nimi jako właścicielami ośrodków leżą.</u>
<u xml:id="u-21.22" who="#WitoldTeofilStaniszkis">Należy zaznaczyć, że wśród nabywców tych ośrodków są gorliwi szermierze reformy rolnej, a nawet jednostki, które stały na czele urzędów ziemskich.</u>
<u xml:id="u-21.23" who="#WitoldTeofilStaniszkis">Z zadowoleniem powitaliśmy w swoim czasie rozporządzenie p. Ministra Osieckiego, zakazujące urzędnikom Ministerstwa Reform Rolnych nabywania ziemi z parcelacji rządowej, ale i to rozporządzenie w praktyce jest obchodzone, bo na pewien czas przed decyzją w sprawie danego ośrodka kandydat rezygnuje ze stanowiska w Ministerstwie Reform Rolnych, rzuca umiłowaną przez siebie pracę nad przebudową ustroju rolnego i, mając zapewnione poparcie, składa podanie o przyznanie mu danego gospodarstwa. Takie praktyki wywołują rozgoryczenie w społeczeństwie, wypaczają samą ideę tworzenia ośrodków i z tego względu musimy z całą stanowczością domagać się uzdrowienia stosunków pod tym względem.</u>
<u xml:id="u-21.24" who="#WitoldTeofilStaniszkis">Wreszcie pragnę zaznaczyć, że tak samo, jak szereg innych zagadnień, tak i reforma rolna nie powinna być w społeczeństwie ł Państwie naszem przedmiotem tylko licytacji między stronnictwami, narzędziem agitacji w okresie wyborczym, powinna przestać być piłką rzucaną od stronnictwa do stronnictwa. Stosunek do tego zagadnienia powinien być uzgodniony między stronnictwami i powinniśmy stanąć wreszcie na gruncie wykonalnej, realnej i zgodnej z interesami Państwa i szerokich mas ludowych reformy rolnej.</u>
<u xml:id="u-21.25" who="#WitoldTeofilStaniszkis">Mamy to przekonanie, że Ministerstwo Reform Rolnych po kilkuletnich doświadczeniach będzie jednak czynnikiem, który potrafi pchnąć pracę Sejmu na tę drogę, o której mówiłem, i z tego powodu w tej chwili przeciw Ministerstwu Reform Rolnych i jego budżetowi się nie oświadczamy.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#LudwikGdyk">Głos ma p. Wilkoński.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#TomaszWilkoński">Wysoka Izbo! Przy rozpatrywaniu budżetu Ministerstwa Reform Rolnych może nie byłoby od rzeczy zastanowić się i przypomnieć sobie te momenty, w których powstało ustawodawstwo. Powstało ono w warunkach zupełnie nienormalnych, w warunkach ogólnego naprężenia, w warunkach takich, w których z punktu widzenia gospodarczego żadna ustawa normalnie wyjść nie mogła. I dlatego też, kiedy po wielkim wstrząsie ogólnym naszego życia państwowego, po wskrzeszeniu Państwa Polskiego, była uchwalona ustawa o wykonaniu reformy rolnej, wkradły się do niej i musiały się wkraść przy tym systemie pracy i w Komisji Rolnej i na plenum takie postanowienia, które w praktyce zrobiły ją niewykonalną Oczywiście wkrótce po ukazaniu się ustawy o wykonaniu reformy rolnej specjaliści zdali sobie sprawę, że ma ona zasadnicze błędy i stronnictwa, które chciały wprowadzenia reformy rolnej w życie, wielokrotnie podejmowały kroki w celu nowelizacji tej ustawy. Jednak nastrój, jaki panował w Sejmie Ustawodawczym, jak również i w Sejmie obecnym, nastrój, jaki panuje w społeczeństwie w stosunku do tego zagadnienia, uniemożliwiły przeprowadzenie pożądanych zmian w tej ustawie i wprowadzenie jej w życie.</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#TomaszWilkoński">Wysoka Izbo! Aczkolwiek ustawa z 15 lipca 1920 r. ma dużo błędów pod względem wykonania technicznego, to jednak zawiera ona jedną zasadniczą rzecz: zasadę przymusowego wykupu.</u>
<u xml:id="u-23.2" who="#TomaszWilkoński">Wielka reforma natury gospodarczej i społecznej, jaką jest reforma rolna, musi być wprowadzana w życie zdecydowanie.</u>
<u xml:id="u-23.3" who="#komentarz">(Różne głosy w centrum.)</u>
<u xml:id="u-23.4" who="#TomaszWilkoński">Jest rzeczą zrozumiałą, że będzie ona godzić zawsze w interesy tych, którzy podpaść mają pod parcelację, a będzie zawsze przedmiotem wielkiego zainteresowania i zagadnieniem bytu szerokich warstw ludu wiejskiego. Dlatego też wprowadzenie kompromisów, wprowadzenie pewnych rzeczy na podstawie wzajemnych ustępstw i umów, zawsze sprawę skomplikuje, albowiem jedna jest niezachwiana prawda w tej sprawie, mianowicie to, że ta wielka reforma musi być w Państwie Polskiem przeprowadzona, albowiem Polska jest pod względem ustroju agrarnego nienormalnie zbudowana i jest rzeczą zupełnie psychologicznie usprawiedliwioną, że w Państwie, w którem w jednem ręku są setki tysięcy morgów ziemi, a obok tego widzimy zgórą 50% karłowatych gospodarstw 1, 2, 3 i 4 hektarowych, normalny byt państwa, opartego o rolnictwo, a w danym wypadku o drobne rolnictwo, na dalszą metę zapewniony być nie może.</u>
<u xml:id="u-23.5" who="#TomaszWilkoński">Praca Ministerstwa Reform Rolnych w zakresie wykonania reformy rolnej ma dwie strony: jedna to jest samo zagadnienie urzędów ziemskich, zdolność ich wykonawcza, druga strona jest to podłoże psychologiczne społeczeństwa polskiego, wśród którego urzędy te powstały, wśród którego dotąd działają. Oczywiście młode urzędy nasze popełniały i popełniają bardzo dużo błędów. Słabo uposażeni urzędnicy o słabym charakterze popełniają czasem niewłaściwości. Jest to fakt godny napiętnowania, jest w tem nieszczęściu jednak i pewne pocieszenie, że urzędników tych jest niezbyt wiele.</u>
<u xml:id="u-23.6" who="#TomaszWilkoński">Wykonywanie prac przez Ministerstwo Reform Rolnych było skrępowane ustawą, która do życia nie była zastosowana, było jeszcze krępowane nieprzychylnym nastrojem części społeczeństwa i tą wielką walką, która powstawała na tle tego zagadnienia natury gospodarczej, społecznej i politycznej.</u>
<u xml:id="u-23.7" who="#TomaszWilkoński">Jeżeli koniunktura ogólna tak się złoży, że obsada urzędników w Ministerstwie Reform Rolnych będzie odpowiednia, że oni będą chcieli wykonywać reformę i będą w nią wierzyć, to poprawienie odpowiedniego ustawodawstwa, opartego na zasadach, zawartych w ustawie 15 lipca 1920 r. umożliwi im bezwzględnie lepsze funkcjonowanie. Przypuszczam, że przyjdzie moment, gdzie całe społeczeństwo polskie, a w szczególności społeczeństwo rolnicze dojrzeje do tego momentu myślowego, który doprowadzi je do zrozumienia konieczności tej reformy, że nie stanie się ona źródłem walk namiętnych, partyjnych, a ci, którzy mają być dotknięci reformę rolną, zrozumieją, że w imię dobra Państwa i w imię zapewnienia długich lat spokoju państwowości polskiej to zagadnienie musi być rozwiązane, jak również przygotowanie szerokich warstw ludu wiejskiego do gospodarowania na otrzymanej ziemi zapewni produkcję na tych kawałkach, a tem samem przyczyni się do utrwalenia stanu gospodarczego rolnictwa polskiego.</u>
<u xml:id="u-23.8" who="#TomaszWilkoński">Wysoka Izbo! Z innych działów pracy Ministerstwa Reform Rolnych wybijają się na czoło dwa następujące, o pierwszorzędnem znaczeniu gospodarczem: likwidacja serwitutów i komasacja. Urzędy ziemskie nie wykonały może tej roboty w tej mierze, w jakiej wykonać należy. A najlepszym dowodem jest to, że w niektórych okręgach, gdzie prezesami są ludzie energiczniejsi i fachowi, ludzie życiowo praktyczni, którzy przeszli wszystkie szczeble pracy społecznej i gospodarczej, w tych okręgach dokonywane są prace dużo większe, niż w innych, gdzie się traktuje wszystko po urzędniczemu i spycha się kawałki z dnia na dzień. To nam daje życie i obserwacja, którą robimy.</u>
<u xml:id="u-23.9" who="#TomaszWilkoński">W dziale komasacji bezwzględnie można było więcej wykonać. I tutaj należy zwrócić uwagę Ministerstwa Reform Rolnych, że mając trudności w dziale wykonywania reformy rolnej, niechże skoncentruje siły swoje w tym dziale, który jest do wykonania, który ma podstawy ustawodawcze, realne i wykonany być może. Oczekujemy od Ministerstwa znacznie żywszego działania.</u>
<u xml:id="u-23.10" who="#TomaszWilkoński">Sprawa likwidacji serwitutów, która jest znowu zarzewiem walk społecznych, z punktu widzenia gospodarczego również jest paląca i aczkolwiek tutaj są pewne błędy w ustawodawstwie dotychczasowem, jednak sądzę, da się je bardzo łatwo usunąć przy kontakcie Ministerstwa i Rządu z Sejmem. W tym dziale również oczekujemy od Ministerstwa Reform Rolnych żywszego działania.</u>
<u xml:id="u-23.11" who="#TomaszWilkoński">Nie będę wspominał tu o innych pracach regulacyjnych, bo te nie wybijają się na czoło działalności Ministerstwa.</u>
<u xml:id="u-23.12" who="#TomaszWilkoński">Jeżeli chodzi, o sam budżet, to tak, jak prace Ministerstwa Reform Rolnych, jak również dotychczasowe jego podstawy ustawodawcze, tak i cały budżet właściwie jest budżetem płynnym, przypuszczalnym, prawie żadnej cyfry niema twardej i stałej, na którejby się oprzeć można. Pod tem hasłem budżet był robiony przez Ministerstwo, to samo się słyszało podczas obrad w Komisji Rolnej, i to się wyczuwa w dyskusji na plenum Sejmu i w referacie, bardzo zresztą wyczerpującym, pana sprawozdawcy. Otóż Rząd, Ministerstwo Reform Rolnych i ciała ustawodawcze powinny podjąć prace, żeby te rzeczy płynne nareszcie ustalić i żeby podstawy budżetowe działalności Ministerstwa oprzeć na stałych i zasadniczych podstawach. Fundusze, dotyczące likwidacji serwitutów w budżecie, jak również fundusze, dotyczące komasacji, są bezwzględnie niedostateczne w porównaniu do wielkich potrzeb gospodarczych. Nie mówię już o wykonywaniu reformy rolnej, która bezwzględnie potrzebuje ustalonych podstaw kredytowych, bez których normalne zagospodarowanie działek jest nie do pomyślenia, nie żądamy darowizn i subwencji, ale tylko unormowania podstaw kredytowych normalnej gospodarki.</u>
<u xml:id="u-23.13" who="#TomaszWilkoński">Rozpatrując poszczególne zagadnienia budżetowe, należy stwierdzić, że w niektórych punktach spotykamy rzeczy, które z punktu widzenia naszego bytu państwowego bezwzględnie muszą być poprawione. Zastanowię się tutaj nad sprawą pomocy dla osadnictwa. Chciałbym traktować ją z punktu widzenia czysto gospodarczego — nie przesądzam w tej chwili, jakie będą losy tego osadnictwa — i nie będę się wdawał w to, jak ono dotąd było wykonywane, bo tutaj nieraz była o tem mowa i każdy z Panów zdaje sobie z tego dokładnie sprawę. Osadzono już około 7.000 osadników wojskowych na kresach ziem polskich, ludzi, którzy bądź co bądź przeszli w życiu ciężkie i bohaterskie chwile, którzy krwią zdobyli granice i niepodległość Rzeczypospolitej Polskiej, ludzi, którzy byli specjalnym aktem obdarzeni kawałkiem ziemi w danej dzielnicy Rzeczypospolitej, którzy byli rzuceni w obce warunki i z tą chwilą byli opuszczeni zupełnie przez to społeczeństwo i przez Rząd, oraz pozostawieni bez opieki, ludzi, którzy jak zwierzęta mieszkali długi czas i gdzieniegdzie mieszkają dotychczas, bo Panowie wiedzą, że i teraz są jeszcze niekiedy takie warunki, ludzi, którym się dawało pomoc jak na igraszkę, bo nawet związki ich uznały, że lepiej nic nie dawać, bo będzie mniej rozgoryczonych, niż dawać coś, co nic nie znaczy i niewiadomo co z tem robić. Jest to jakby łaska, łaska państwowa Rządu, a jednocześnie nic za to zrobić nie można. Właściwa pomoc, to konieczność państwowa, to rzecz, której jeżeli się nie postawi odpowiednio w najkrótszym czasie, to się przysposobi przedewszystkiem rozgoryczonych słusznie obywateli Państwa Polskiego, zrobi się jednostki pod względem gospodarczym zupełnie słabe, nieczynne, oczywiście i obywatele osiedli tam czynnikiem pożytecznym dla Państwa Polskiego być nie będą mogli.</u>
<u xml:id="u-23.14" who="#TomaszWilkoński">Proszę Wysokiej Izby! Jest naprzykład sprawa pomocy budowlanej dla osadników wojskowych. Sprawa ta jest najgorzej postawiona, doprowadza tych ludzi faktycznie do rozpaczy, i zupełnie nie wiedzą, co z tem mają począć. Proszę zastanowić się, że ustawa sejmowa z dn. 17 grudnia 1920 r. o nadaniu ziemi żołnierzom wojsk polskich w art. 8 p. b) postanawia, że żołnierze, otrzymujący ziemię, mają otrzymać od Państwa 80 m3 materiału budowlanego na zabudowanie, drzewo budulcowe i opałowe w myśl ustawy z dnia 28/II 1919 r. Określenie tej dotacji na 80 m3 materiału budulcowego uskuteczniono na zasadzie obliczeń i planów zabudowań średnio zamożnego gospodarstwa, którego budynki muszą obejmować dom, składający się z 2 pokoi, kuchni i komory, stajni, stodoły, chlewu, obory i spichlerza. Według planu wzorowego, sporządzonego przez dyrekcję odbudowy, potrzeba na te budynki, licząc oszczędnie razem 80 m3 materiału już obrobionego, tylko więc wydanie przetartego budulca w powyższej ilości może dać osadnikowi podstawę do celowego i należytego zabudowania się. Tak też było pierwotnie i tak interpretowano ustawę i osadnicy początkowo dostawali rzeczywiście drzewo w tym typie i w powyższej ilości. Następnie jednak z niewiadomych powodów zastosowano rychło inną interpretację ustawy, mianowicie, że przez materiał budowlany rozumieć należy drzewo na pniu. Wydawano więc osadnikom tylko kwity na drzewo w lasach. Gdy później powstawały trudności z wyliczeniem się z funduszów na odbudowę otrzymanych, podniesiono mnożną za materiał tarty do 2, 3 i 3½ raza. Osadnicy nie mieli wyjścia.</u>
<u xml:id="u-23.15" who="#komentarz">(Głos na ławach mniejszości: I oni się dobrze pobudowali)</u>
<u xml:id="u-23.16" who="#TomaszWilkoński">Panie Kolego, ja to traktuję z punktu widzenia czysto gospodarczego, więc nawet u Panów obiekcji ta rzecz wywoływać nie powinna. Osadnicy nie mieli żadnej drogi, do protestu, gdyż pobrany materiał zużyli, a później wyliczono im ceny w stosunku do drzewa, na pniu. W ostatnim czasie przeliczona przy tak podwyższonej mnożnej, ilość budulca wypadła powyżej 80 m3, przeliczono rzekomą nadwyżkę na franki złote i zażądano zwrotu jej w gotówce do 15 kwietnia r. b. Postawiono tych ludzi w sytuacji bez wyjścia.</u>
<u xml:id="u-23.17" who="#TomaszWilkoński">Takie postawienie sprawy krzywdzi bezwarunkowo osadników w stosunku do ustawy z 17 grudnia 1920 r., albowiem tych ludzi, którzy większą ilość materiału pobrali, postawiono przed grozą, której wytrzymać nie mogą.</u>
<u xml:id="u-23.18" who="#TomaszWilkoński">Wysoka Izbo! Zgóry jestem przygotowany, co zresztą w Komisji Rolnej było przytaczane w dyskusji, na zarzuty, że ustawa nie mówi wyraźnie, czy chodzi o budulec tarty, czy nie tarty, niema jednakże mowy, że nie wolno dawać tartego materiału. Uważam, że nie jest moją rzeczą wskazywać, jaką drogą to ma być załatwione. Jest zadaniem Rządu znowelizować ustawę dla tak poważnego problemu natury gospodarczej i państwowej, a rzeczą Sejmu jest nowelizację przyjąć. Jednak uważam, że to musi być wykonane inaczej, niż dotąd, bo karać ludzi i drażnić ich za to, że dali najlepsze chęci i czyny dla Państwa i narodu polskiego, nie widzę zupełnie racji. Są pewne fakty natury państwowej, które logicznie pociągają za sobą inne fakty. Otóż fakt osadzenia tych ludzi na ziemi pociąga za sobą inne, które Państwo musi uznać za konieczność państwową i z tego punktu widzenia je traktować. Zaznaczę jednocześnie, że początkowo Rząd wydawał drzewo tarte, a później to zmieniono, to znaczy, że są już precedensy.</u>
<u xml:id="u-23.19" who="#TomaszWilkoński">Co zaś do sposobu wydawania, to wydaje się drzewo w oddalonych miejscowościach ludziom, którzy często nie mają konia, tak, jakby się naigrawano nad nimi, nad tą ich słabością gospodarczą i nad ciężkiemi warunkami bytu, w których oni te swoje gospodarstwa budować powinni. Otóż to musi być usunięte. Zapotrzebowanie drzewa przez osadników w minimalnych normach przedstawia się, jak następuje: W roku bieżącym mimo, że zapotrzebowanie budulca było określone na 350.000 m3, materiał budowlany nie został dostarczony osadnikom, kredyt w budżecie Ministerstwa Reform Rolnych wobec podniesienia cen t. zw. urzędowych, oraz przeznaczenia daniny lasowej na inne cele, nie wystarczy nawet na zapotrzebowania. Kredyt ten będzie zatem zużyty tam, gdzie przygotowane już drzewo do wywozu było wstrzymane z powodu braku pokrycia budulca z lasów prywatnych. Pozostaje jednak olbrzymie zapotrzebowanie na około 350.000 m3 dla osadników istniejących już i 100.000 m3 dla tych, którzy w tym roku na działki przybędą, a zatem potrzeba około 450.000 m3 budulca, które uzyskać musimy. Niewydanie budulca w tym roku uniemożliwi nie tylko tegoroczną, ale i przyszłoroczną kampanię budowlaną.</u>
<u xml:id="u-23.20" who="#TomaszWilkoński">Wysoka Izbo! Rezolucje, zgłoszone przezemnie w tych sprawach, były na Komisji Rolnej przyjęte, natomiast z niezrozumiałych względów na Komisji Budżetowej były obalone. Nie wiem, w czyim interesie jest, ażeby unieszczęśliwiać obywateli polskich w Państwie Polskiem, nie wiem, jakie pobudki temi panami i temi stronnictwami kierowały, które głosowały zasadniczo przeciw tym rezolucjom, i dlatego prosiłbym Wysoką Izbę, żeby rezolucje moje, które są umieszczone w zestawieniu budżetowem w końcu pod pierwszym i drugim punktem, Wysoka Izba przyjęła.</u>
<u xml:id="u-23.21" who="#TomaszWilkoński">Dalej chciałbym się zastanowić nad zagadnieniem, które łączy się ze sprawą budżetu Ministerstwa Reform Rolnych, a które jest pierwszorzędnem zagadnieniem natury gospodarczej, dotyczącem najszerszych warstw obywateli polskich, a tem samem i Państwa Polskiego, a mianowicie nad dotychczasowem postawieniem kredytów rolniczych. Już niejednokrotnie zaznaczano, że rzecz ta jest skandalicznie dotąd traktowana. Równowagę gospodarczą Państwo Polskie w ostatnich latach zawdzięcza w dużej mierze pracy i przedsiębiorczości drobnego rolnika, a jednak on był pozostawiony zupełnie sam sobie po ciężkich przejściach wojennych, kiedy jak pies warował na swojej ziemi i nie puszczał jej w najcięższych warunkach, kiedy setki armat biło koło niego. Pozostawiono go samego i powiedziano mu: jak sobie dasz radę, to żyj, a nie, to zgiń. I rzeczywiście ci ludzie stali się nieraz łupem obcych żywiołów, byli zmuszeni do szukania kredytów lichwiarskich i dlatego każdego dnia mimowoli przychodziły tym ludziom na myśl złorzeczenia pod adresem Państwa Polskiego i przy małem ich uświadomieniu i wielkiej biedzie mimowoli może oddalali się od umiłowania Ojczyzny, zamiast przybliżać się do niej i zżywać z nią. Dlatego, Wysoka Izbo, uważam, że tą sprawą i Rząd i Sejm winien się gorliwiej zająć, niż dotąd.</u>
<u xml:id="u-23.22" who="#TomaszWilkoński">Dekret Naczelnika Państwa z dnia 5 lutego 1919 r. funduje Państwowy Bank Rolny z 25 milionowym zakładowym kapitałem w markach. Ustawa z dnia 10 czerwca 1921 r. w przedmiocie utworzenia Państwowego Banku Rolnego podwyższa do 200.000.000 mk. p. zakładowy kapitał jedynej instytucji państwowej kredytowej rolnej w państwie rolniczem, gdzie 70% zgórą jest drobnych rolników. Ustawa z dnia 25 września 1922 r. dodatkowa do tej, o której mówiłem, podwyższa zakładowy kapitał do 5,000.0001,000 mk. p. Dotąd wpłacono 2,400.000.000 mk. p. jako zakładowy kapitał Banku Rolnego. Niechże te cyfry będą wyrazem uświadomienia pod tym względem naszego Rządu, a jednocześnie niech wskażą Sejmowi, że sprawą tą należy się jednak zająć zupełnie serio; dotąd robi się kpiny, a jeżeli tak ma być, to lepiej skasować instytucję, wtedy niema żadnych złudzeń: każdy rolnik wie, że niema w Polsce żadnych źródeł kredytowych, bo tak robi się zawód tysiącom ludzi, którzy myślą, że mogą coś dostać, zgłaszają się do tej instytucji, podania ich zostają odrzucone i wprowadza się dezorganizację pracy gospodarczej w Państwie.</u>
<u xml:id="u-23.23" who="#komentarz">(Głos: A w międzyczasie daje się kolosalne kredyty przemysłowi)</u>
<u xml:id="u-23.24" who="#TomaszWilkoński">Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 14 maja 1924 r. w sprawie zmian w ustawie z dn. 10 czerwca 1921 r. w przedmiocie utworzenia Państwowego Banku Rolnego powiększa kapitał zakładowy — (tak misternie jest tam powiedziane) — w markach polskich do wysokości 3 milionów franków złotych. I odrazu dalej mówi się: z kredytów dla osadników dział 4 budżetu Ministerstwa Reform Rolnych, czyli bierze się z jednej kieszeni, a kładzie do drugiej, jak gdyby trzeba było kogoś oszukiwać.</u>
<u xml:id="u-23.25" who="#TomaszWilkoński">Otóż przedewszystkiem zwrócę uwagę, że 5 miliardów, jakie mogły być wpłacone oddawna, wpłacone nie są. Dotąd kapitał zakładowy wynosi 2.400.000.000 m. p. Obecnie ma być jakoby podwyższony do 3 milionów franków złotych z tem, że Rada Ministrów w miarę potrzeby może zmieniać decyzję.</u>
<u xml:id="u-23.26" who="#TomaszWilkoński">Musimy zastrzec się przeciw temu ustępowi, zawartemu w nawiasie, że to będzie czerpane z kredytów dla osadników. Znaczy się osadnikom wojskowym i innym, którzy w ciężkich warunkach żyją i pracują, ma być odebrane na zakładowy kapitał Banku Rolnego 3 miliony franków złotych. Te rzeczy muszą być wreszcie zupełnie wyjaśnione. Jest instytucja kredytowa i Państwo musi tej instytucji zapewnić zakładowy kapitał, nie przesądzając tego, jaki będzie los listów zastawnych, ewentualnie emitowanych przez Państwowy Bank Rolny, które na podstawie ostatniego rozporządzenia mogą być emitowane, ale w obecnych stosunkach nie wiadomo jakie zyskają sobie warunki na rynku krajowym, a tembardziej na rynku zagranicznym. I dlatego Bank Rolny, jedyna rolnicza instytucja kredytowa w Państwie Polskiem, musi mieć pewne fundum, poważny kapitał zakładowy. Dotychczasowe funkcje Banku Rolnego były bezprodukcyjne, bo było dysponowanie funduszami, depozytami Ministerstwa Rolnictwa i Ministerstwa Reform Rolnych i dlatego te kredyty były prawie nie do użytku dla drobnego rolnika, bo były dwu, trzymiesięczne z ewentualnem prawem prolongaty, co stwarzało niepewność, gdyż rozumieją Panowie dobrze, że w tych warunkach drobny rolnik korzystać z kredytów nie może, jak również i współdzielnie chłopskie korzystać nie mogą i upadają. Brak kredytów dla rolnictwa wogóle, a dla drobnego rolnika w szczególności jest rzeczą, której dłużej tolerować nie możemy. Przy tem i ruch współdzielczy włościański nie jest dostatecznie popierany i źródeł kredytu niema, i instytucje ogólno-rolnicze są jak przez rząd poprzedni tak i przez obecny prawie że zabijane. W ostatniej chwili dopiero mamy jakieś gwiazdeczki, nad nami błyskające, że może subwencje będą w tej mierze, że instytucje te nie będą mogły umrzeć, ale rozwijać się też nie będą mogły... (Minister Rolnictwa i Dóbr Państwowych p. Janicki: 100% więcej!) Dotąd mamy wiadomość zupełnie dokładną o 75%.</u>
<u xml:id="u-23.27" who="#TomaszWilkoński">Z ust kierujących czynników rządowych słyszymy wypowiadane w podrażnieniu zdanie: niech się organizacje rozpadną, jeżeli się utrzymać nie mogą! Ponieważ wierzymy, że czynniki kierujące naszem Państwem są na tyle uświadomione, że rozumieją bardzo dobrze, iż organizacje typu ogólno-rolniczego zawsze potrzebują subwencji nie tylko w państwie budującem się, jak nasze, ale i w innych państwach, których struktura jest już zbudowana, dlatego te objawy są dla nas zupełnie niezrozumiałe i mamy nadzieję, że to się poprawi, że p. Minister Rolnictwa wejrzy dokładnie w te sprawy i energicznie zacznie działać i że nie tylko zapewni tym instytucjom taki byt, któryby im nie pozwolił zginąć, ale, że będą mogły żyć i rozwijać się.</u>
<u xml:id="u-23.28" who="#TomaszWilkoński">A teraz cyferki. Na posiedzeniu rady gospodarczej u p. Ministra Skarbu, gdzie miał p. Minister Skarbu pogodzić przemysł i rolnictwo, oczywiście przemysł nie rozumiał wcale języka rolniczego, p. Wierzbicki, który pięknie mówi, że jest sam rolnikiem, bo każdy Polak do ziemi ciągnie, słyszeliśmy takie cudne przemówienia nadzwyczaj utalentowanego mówcy, które przekonywały nawet tych, którzy nie wierzyli w to, co mówił, na tem posiedzeniu zakomunikowano nam z wysokich ust, że do 27 kwietnia b. r. przemysł dostał 270 trylionów mk. polskich. Usprawiedliwiano się, że on to dostał, bo p. poseł Wierzbicki i jego towarzysze mówili, że nic nie otrzymał. W tym samym czasie rolnictwo nie dostało prawie nic. Pytam się Panów, czy jest możliwe cierpieć dłużej taki stan rzeczy?</u>
<u xml:id="u-23.29" who="#TomaszWilkoński">A teraz kwiatek dalszy. Nastąpiły narady komisji dla kredytów i komisji, która badała koszty produkcji i przyszły do przekonania, że przesilenie gospodarcze w Polsce jednak jest tak silne, że trzeba rzucić pewne kwoty na specjalne kredyty, aby powstrzymać to przesilenie. Hojną ręką daje się 50.000.000 zł. i rozdział tego kredytu następuje w fen sposób, że 42.000.000 zł. przekazano do Banku Gospodarstwa Krajowego dla przemysłu i 8.000.000 zł do Państwowego Banku Rolnego na kredyt dla rolnictwa. Zaznaczam, że do tej pory Państwowy Bank Rolny obsługiwał i mniejszą i większą własność rolną, dopiero teraz są tendencje, aby ograniczyć jego działalność, aby Bank Rolny obsługiwał tylko średnią i mniejszą własność rolną, a większą żeby przenieść do Banku Gospodarstwa Krajowego. Co było dalej? Bank Gospodarstwa Krajowego powiada: ja mam także i rolnictwo, dostałem 42.000.000 dla przemysłu, ale proszę dać jeszcze 4.000.000 dla większych rolników. I dodaje się te 4.000.000 zł jeszcze do 42.000.000, a więc 46.000.000 na przemysł i rolnictwo większe, a 4.000.000 przelewa się do Banku Rolnego na 3 miesiące, t. zn. kredyt, którego chłop, ani spółdzielnia chłopska użyć nie może.</u>
<u xml:id="u-23.30" who="#TomaszWilkoński">Proszę Panów, jeszcze jeden przykład, jak te rzeczy są traktowane. Mówi się, że drobna własność mało płaci podatków bezpośrednich stosunkowo do ogólnych wkładów podatkowych, ale ja chcę zwrócić uwagę Wysokiego Sejmu i p. Ministra na jedno, ile pośrednich podatków przez spadek waluty rolnik zapłacił, jak go ten czas strasznie zbiedził i zmarnował, ile strat poniósł na spadku cen, bo lokował marki w świniach, w bydle, a teraz przyszedł spadek cen i rolnik drugi raz jest bity, a trzecie bicie, to nieproporcjonalny stosunek cen produktów rolnych do produktów przemysłowych — wielki trzeci bat. Te trzy baty dotknęły chłopa polskiego w ostatnim okresie czasu bardzo silnie. Mimo to płaci podatek majątkowy, płaci podatki komunalne, gminne, od zwierząt, gruntowy i t. d. i nie buntuje się. Słusznie powiedział na Komisji Rolnej jeden z kolegów naszych, prezes Związku Chłopskiego p. Pluta, że chłopu w Polsce od urodzenia mówią: cierp, cierp do śmierci, a do nieba pójdziesz. I, proszę Panów, naprawdę to tak wygląda. A trzeba jeszcze do tego dodać nadużycia. Ja sam znam kilka wypadków bicia przez administrację, wybijania zębów chłopu za jego nieuświadomienie — znam fakt, że zabity był syn chłopa, przez nieświadomość ojciec poruszył ciało, za to był podany do prokuratora, obszturchany przez policję i t. d.</u>
<u xml:id="u-23.31" who="#TomaszWilkoński">Wobec tych ekonomicznych wielkich strat, wobec tego, że szerokie warstwy chłopskie popełniają niekiedy błędy nie z własnej winy, lecz z winy tej ciężkiej historycznej przeszłości, że wyszli z niewoli, która spadlała ducha, spadlała obywatelskie poczucie w tych ludziach, musimy przyjść do tego przekonania, że postawienie na odpowiednich podstawach oświaty i bytu gospodarczego w Polsce jest zagadnieniem pierwszorzędnej wagi drobnych rolników, których mamy z górą 70% obywatelskiej, społecznej, politycznej i gospodarczej. I dlatego też apelujemy do Rządu, ażeby ta sprawa inaczej była postawiona. Mam wrażenie, że gdyby chłop polski był tak ruchliwym elementem, jak robotnik polski, gdyby się umiał tak upominać o swoje prawa, jak robotnik polski, to chłopi mieliby już te zdobycze, jakie mają robotnicy, którzy właściwie wszystko już mają — 8-godzinny dzień pracy, dwutygodniowe płatne urlopy, umowy z wielkimi właścicielami ziemskimi, ochronę młodocianych i kobiet, Kasy Chorych i t. p. Nieuświadomione rzesze chłopów polskich, nie umieją jednak zbierać się w setki tysięcy i nie umieją krzyczeć do Rządu i powiedzieć, że tak samo pójdą na wszystko, jak tamci, a siedzą w biedzie i w nędzy, która jest tolerowana przez czynniki rządowe, uświadomione zresztą i mądre. Trudno, są pewne rzeczy, które są koniecznościami państwowemi. Jeżeli się widzi, że dziecko musi się kształcić, to ojciec sobie od ust odejmuje, a daje dziecku, żeby się kształcić mogło. Tak samo i Rząd musi sobie powiedzieć, że to dziecko, ten chłop jest najważniejszą podstawą bytu państwowego, więc doprowadzenie go do wykształcenia gospodarczego, społecznego, obywatelskiego, kulturalnego jest koniecznością państwową i że od ust musi sobie Rząd nieraz odjąć, a dać mu i zabezpieczyć tę stronę jego bytu.</u>
<u xml:id="u-23.32" who="#TomaszWilkoński">Jeżeli chodzi o wpływy większych posiadaczy ziemskich i przemysłowych, to musimy stwierdzić, że te sfery zapewniły sobie duże wpływy, może dzięki tej „prężności” ziemian, jak to się pisze w organach obszarniczych po pierwszym kongresie rolniczym prężności, która się objawiła nie na kongresie, ale szczególniej na bankiecie w czasie przemówień...</u>
<u xml:id="u-23.33" who="#komentarz">(P: Staniszkis: Wstydziłby się Pan. panie ośrodkowiczu, sam Pan był na bankiecie, pił i przemawiał.)</u>
<u xml:id="u-23.34" who="#TomaszWilkoński">Niech się Pan nie denerwuje, panie Staniszkis. Pan jest przecież Profesorem.</u>
<u xml:id="u-23.35" who="#komentarz">(P. Staniszkis. Wstydziłby się Pan!)</u>
<u xml:id="u-23.36" who="#TomaszWilkoński">Czego? Że siedzę z Panem w jednych ławach?</u>
<u xml:id="u-23.37" who="#komentarz">(Wrzawa).</u>
<u xml:id="u-23.38" who="#TomaszWilkoński">Te sfery mają wpływ w Banku Polskim, w Banku Gospodarstwa Krajowego, mają Bank Ziemiański, Bank Związku Ziemian. Sądzimy, że Państwowy Bank Rolny winien uwzględnić interesy drobnych rolników i tam skomasować wszystkie sprawy, dotyczące kredytu drobnego rolnictwa. I dlatego też zakładowy kapitał tego banku winien być podwyższony. Wniosek mój, stawiany w swoim czasie w Komisji Rolnej brzmiał, iż podnieść go należy do 3.000.000 zł było to dawno, potrzeby znacznie wzrosły, rolnictwo potrzebuje się podnieść, drobny rolnik potrzebuje gospodarować dla Państwa i dla siebie. Dlatego też wnoszę poprawkę do rezolucji trzeciej, mianowicie: „Wzywa się Rząd do powiększenia kapitału zakładowego Państwowego Banku Rolnego w r. 1924 do 10.000.000 (dziesięć milionów) złotych, a wogóle do 25.000.000 (dwadzieścia pięć milionów) złotych”. To. że b. Bank Włościański rosyjski miał mały zakładowy kapitał, bo zdaje się 2,000.000 rb., nic nie znaczy, bo on gospodarował w innych warunkach, gospodarował wtedy, kiedy kasy gminne rozprowadzały kredyt po wsi i nie można tych rzeczy porównywać. Dlatego tutaj znaczniejsza dotacja musi być dana i musi być utworzony Bank, jako instytucja o charakterze poważnym.</u>
<u xml:id="u-23.39" who="#TomaszWilkoński">Sądzę, że Wysoka Izba przychyli się do tego wniosku, albowiem nie widzę zupełnie racji w imię jakich tendencji jakakolwiek strona tej Izby, nie miałaby chcieć stworzyć tej instytucji i dlaczego miałaby obalać wnioski, dążące do zaspokojenia najważniejszych gospodarczych potrzeb drobnego rolnika.</u>
<u xml:id="u-23.40" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy)</u>
<u xml:id="u-23.41" who="#TomaszWilkoński">Głos ma p. Kwapiński.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#JanKwapiński">Proszę Panów! Kwestia reformy rolnej odkąd istnieje Sejm w taki lub inny sposób jest omawiana. Niewątpliwie tą kwestią interesują się nie tylko ci, którzy potrzebują, ale i ci, którzy mają do dania. Uważam, że gdyby Panowie zechcieli spojrzeć w oczy rzeczywistości, która jest na naszej polskiej wsi, to niewątpliwie Panowie, siedzący na prawicy, znacznie oględniej traktowaliby te sprawy, a przedewszystkiem sumienniej. Bowiem uregulowanie stosunków rolnych nie jest kwestią polityczną, ale wybitnie społeczną, gospodarczą. Zubożenie mas wiejskich jest tak bezgraniczne, że Panowie, zwlekając z załatwieniem tej sprawy, powodują takie nastroje na wsi, że chłop małorolny i bezrolny, nękany różnemi kombinacjami ma do wyboru czy wierzyć w ustawowe załatwienie tej sprawy, czy też na innej drodze szukać rozstrzygnięcia. Uważam, że byłoby błędem pozostawienie tej sprawy tak jak jest, w oczekiwaniu na to, że jakoś tam z dnia na dzień będzie. Doprowadzenie do tego, ażeby wieś sama się z tem załatwiła nie leży w interesie Państwa. I kol. Wilkoński, mówił o tem, że nie chcą dać, ale Kolego Wilkoński, nikt Wam dobrowolnie nie da.</u>
<u xml:id="u-24.1" who="#komentarz">(Głos: Sami weźmiemy!)</u>
<u xml:id="u-24.2" who="#JanKwapiński">I dlatego też musimy w najbliższej przyszłości...</u>
<u xml:id="u-24.3" who="#komentarz">(Głos: Ośrodki!)</u>
<u xml:id="u-24.4" who="#JanKwapiński">Ja mogę śmiało mówić, bo nie mam żadnego ośrodka i napewno nie będę miał.</u>
<u xml:id="u-24.5" who="#JanKwapiński">Chodzi mi o to, że przed ludem wiejskim w tej chwili stoi ten problem i zasłania wszystkie inne sprawy, ten problem jest i jego z porządku dnia nie da się usunąć. Do obecnej chwili jeszcze pod tym względem na wsi były złudzenia: a może, jeżeli Sejm Ustawodawczy nie załatwił tej sprawy, to może ten nowy Sejm ją załatwi? Nie wolno do takiego stanu doprowadzać spraw, żeby wieś polska, ta olbrzymia wieś polska postawiła kwestię w ten sposób, że Sejm tej sprawy nie załatwi.</u>
<u xml:id="u-24.6" who="#JanKwapiński">Jesteśmy przekonani, że w Sejmie obecnym rozstrzygnąć kwestii rolnej tak, jakby ją można i należało rozstrzygnąć nie da się. I pod tym względem nie mamy się co łudzić. Trzeba wyraźnie powiedzieć ludziom na wsi, że w Sejmie obecnym nie znajdzie się odpowiedniej większości na to, aby wiekową krzywdę ludu wiejskiego naprawić. Gdyby Panowie siedzący na prawicy, Panowie ziemianie, byli na tyle roztropnymi politykami i powiedzieli sobie: trudno, pewną część ziemi musimy zatrzymać w swoich rękach, ale resztę musimy oddać na parcelację...</u>
<u xml:id="u-24.7" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Właśnie tego chcą!)</u>
<u xml:id="u-24.8" who="#JanKwapiński">Tak, ale sposób w jaki Panowie chcą to zrobić, zaspokoi tych, którzy mają, a nie zaspokoi tych, którzy nic nie mają. Nie ukrywajmy tego przed sobą, jest to zupełnie jasne, że dlatego, aby otrzymał ziemię bezrolny, lub właściciel karłowatego gospodarstwa na powiększenie tego swojego gospodarstwa, trzeba na to funduszów, a Państwo Polskie jest za biedne na to, aby od ziemian mogło wykupywać ziemię. I my, socjaliści, stawiamy sprawę uczciwie i jasno powiadamy, że nie można znieść z powierzchni ziemi wielkich folwarków, bo byłoby to absurdem gospodarczym, ale należy stworzyć w okresie przejściowym takie gospodarstwa, któreby dały możność aprowidowania miast i utrzymania się na nich tym ludziom, którzy mają przywiązanie do ziemi. Warsztat rolny 300 morgowy, to jest warsztat dobry, na którym można świetnie gospodarować. Należy więc zwrócić uwagę nie na wielkość obszaru, ale na wydajność tego obszaru. Bowiem im większy jest obszar, tem gorsza jest produkcja, o tem Panowie dokładnie wiedzą.</u>
<u xml:id="u-24.9" who="#komentarz">(Głosy: To zależy.)</u>
<u xml:id="u-24.10" who="#JanKwapiński">Dlatego, zdaniem naszem, projekty, które szły w tym kierunku, projekty rządu p. Witosa, projekty, które wniósł p. Ludkiewicz, obecnie nie rozwiązują tej sprawy, dlatego, że w tych projektach jest wiele omówień, które w rzeczywistości doprowadzają sprawę otrzymania ziemi i sprawę parcelacji do absurdu. Sygnalizują mi sekretarze związków rolniczych, że 30% obszarów uprawianych pod zboże, uprawia się bardzo intensywnie pod buraki. Zjawisko bardzo ciekawe. Ale jeżeli chcemy szukać źródła tego zjawiska, to znajdzie się je poprostu w tem, że w ustawach wszystkich jak nić czerwona przechodzi jedno, że jak kto będzie uprawiał plantacje buraków, to będzie miał o tyle więcej, a jak będzie robić selekcje traw, to będzie mieć o tyle więcej.</u>
<u xml:id="u-24.11" who="#JanKwapiński">I dlatego w zależności od tej sytuacji ziemianie, muszę im oddać sprawiedliwość, są kierowani umiejętną ręką, dostosowują się do tych nastrojów ustawodawczych, nie nastrojów mas włościańskich.</u>
<u xml:id="u-24.12" who="#komentarz">(Minister Rolnictwa i Dóbr Państwowych Janicki: Stosuje się to do przeszłości.)</u>
<u xml:id="u-24.13" who="#JanKwapiński">Nad przeszłością musimy postawić krzyż.</u>
<u xml:id="u-24.14" who="#komentarz">(Głos: Może nie krzyż, a lepiej gwiazdę.)</u>
<u xml:id="u-24.15" who="#JanKwapiński">Niema mowy o przeszłości w tych warunkach, jeżeli chcemy ażeby chłop był obywatelem Państwa, dawał rekruta i szedł na wojnę bronić Ojczyzny. W tych warunkach nie możemy mówić o przeszłości, lecz należy mówić o teraźniejszości, a teraźniejszość jest taka, że musimy zaspokoić życzenia milionowych mas włościańskich w drodze ustawowej, jeżeli dobrowolnie Panowie nie chcecie tego dać.</u>
<u xml:id="u-24.16" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Chcemy, tylko trzeba się lojalnie rozmówić.)</u>
<u xml:id="u-24.17" who="#JanKwapiński">Stwierdzam, że średni folwark 300 morgowy jest warsztatem dobrym, na którym można świetnie prowadzić gospodarstwo. Dlatego też my uważamy, że jeżeli chcemy uczciwie postąpić i powiedzieć chłopom to, co oni czują i myślą, to powinniśmy powiedzieć wyraźnie, do czego my zdążamy i czego chcemy.</u>
<u xml:id="u-24.18" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-24.19" who="#JanKwapiński">Żadne wykręcanie się sianem od odpowiedzialności przed historią na nic się nie przyda.</u>
<u xml:id="u-24.20" who="#JanKwapiński">Jak należy tę sprawę postawić? Zdaniem naszem należy pozostawić w ręku wielkiej własności 180 ha ziemi w okresie przejściowym — nie 60, bo to żadne gospodarstwo 60 hektarowe, ani duże ani małe, ani średnie, i to jest pod względem gospodarczym absurdalne i nie obawiam się tego głośno powiedzieć, że takie projekty do niczego nie doprowadzą. My jesteśmy za biednem Państwem, aby rujnować warsztaty pracy, nie dając nic pożytecznego. Musimy stworzyć taki stan rzeczy, żeby pozostawić w rękach obszarników 180 ha, 1. j. 300 morgów.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#LudwikGdyk">Panie Pośle, czas przemówienia upłynął.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#JanKwapiński">I nie robić żadnych omówień. A jeżeli mają być omówienia jakie majątki mają być zatrzymane z tytułu uprzemysłowienia, to te majątki muszą być imiennie nazwane i tych majątków musi być mało, bardzo mało, a reszta powinna być oddana na parcelację.</u>
<u xml:id="u-26.1" who="#JanKwapiński">Teraz, jak to ma być zrobione? Państwo tego nie może wykupić, bo nie ma pieniędzy, trzeba w okresie obecnym zabrać ziemię ze względu na Konstytucję, a kwestię sposobu zapłaty rozstrzygnąć gdzieindziej i kiedij ndziej. Załatwimy to w sposób prosty, ja chcę być legalny i nie chcę łamać Konstytucji — nadzielimy ludzi ziemią, oni zaraz nie zapłacą, tylko będą podatnikami Państwa i w ten sposób zrobimy dobrodziejstwo społeczne. Dlatego w imieniu naszego klubu zgłaszam następującą deklarację przy budżecie Ministerstwa Reform Rolnych:</u>
<u xml:id="u-26.2" who="#JanKwapiński">„Stojąc na stanowisku uchwały Sejmu Ustawodawczego z dnia 10 lipca 1919 r. zmierzającej do przebudowy ustroju rolnego w Polsce i stwierdzając, że jedynie wykonanie tej uchwały było wadliwe, Z. P. P. S. stwierdza, że jednym z najpilniejszych zadań doby obecnej jest sprawa przeprowadzenia reformy rolnej, a to ze względów gospodarczych i politycznych. Przy wprowadzeniu nowej ustawy o wykonaniu reformy rolnej Z. P. P. S. domagać się będzie następujących zmian w dotychczasowej ustawie:</u>
<u xml:id="u-26.3" who="#JanKwapiński">1) do rozporządzenia właścicieli ziemskich w okresie przejściowym pozostawia się gruntów nie więcej, niż 180 ha, reszta ziemi przechodzi w celach reformy rolnej na rzecz Państwa, bez wykupu, z tem zastrzeżeniem, że po przeprowadzeniu przymusowego wywłaszczenia, w rękach Państwa pozostanie odpowiedni zapas ziemi, konieczny dla utrzymania produkcji rolnej na odpowiednim poziomie oraz dla zaprowidowania ludności miejskiej i przemysłowej.</u>
<u xml:id="u-26.4" who="#JanKwapiński">2) z wywłaszczonej ziemi tworzy się parcele od 5 do 15 ha. zależnie od wartości gleby. Parcele otrzymują na własność, na warunkach, które będą określone osobną ustawą w następującym porządku:</u>
<u xml:id="u-26.5" who="#JanKwapiński">a) pracownicy rolni i drobni dzierżawcy, którzy przez parcelację danego obiektu tracą warsztat pracy;</u>
<u xml:id="u-26.6" who="#JanKwapiński">b) posiadacze sąsiednich karłowatych gospodarstw;</u>
<u xml:id="u-26.7" who="#JanKwapiński">c) inni bezrolni i małorolni;</u>
<u xml:id="u-26.8" who="#JanKwapiński">d) kolonie robotniczo-urzędnicze w promieniu zasiedlenia miast i osad fabrycznych;</u>
<u xml:id="u-26.9" who="#JanKwapiński">e) miastom przydzielone zostaną odpowiednie obszary ziemi, stosownie do sfery ich interesów.</u>
<u xml:id="u-26.10" who="#JanKwapiński">3) Kooperatywy rolne lub spółki gospodarcze robotników rolnych i małorolnych będą jaknajusilniej popierane. W razie jeżeli kooperatywa lub spółka wystąpi o przydzielenie jej gruntu, majątek ziemski zostanie im oddany na takich samych warunkach, jakby otrzymali robotnicy niezrzeszeni. Pewna ilość majątków uprzemysłowionych oraz parcel podmiejskich przekazana zostanie związkom stowarzyszeń spożywców.</u>
<u xml:id="u-26.11" who="#JanKwapiński">4) Parcele mogą być rozdrabniane tylko za zgodą urzędów ziemskich i me mogą być przedmiotem handlu.</u>
<u xml:id="u-26.12" who="#JanKwapiński">5) Parcelację przeprowadzają wyłącznie organa Ministerstwa Reform Rolnych, pod kontrolą reprezentantów robotników rolnych, drobnych dzierżawców i małorolnych.</u>
<u xml:id="u-26.13" who="#JanKwapiński">6) W każdym powiecie wydzieli się jeden do dwóch folwarków na gospodarstwo wzorowo-hodowlane i rolniczo-szkolne.</u>
<u xml:id="u-26.14" who="#JanKwapiński">7) Lasy, stanowiące własność prywatną, przechodzą na własność Państwa i podlegają gospodarce państwowej”.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#LudwikGdyk">Głos ma p. Sommerstein.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#EmilSommerstein">Wysoka Izbo!</u>
<u xml:id="u-28.1" who="#EmilSommerstein">Muszę zacząć od uwagi, że małe zainteresowanie Wysokiej Izby problemem reformy rolnej, dyskusją nad budżetem tego Ministerstwa, pozostaje w dziwnym stosunku do tego, co się dotychczas słyszało i głosiło o tej reformie, nawet w gronie tych, którzy mienią się być właśnie jej apostołami. Zdaje się, że nie otrzymamy tej apostolskiej liczby 12, licząc obecnych na sali członków wszystkich włościańskich stronnictw tej Izby.</u>
<u xml:id="u-28.2" who="#EmilSommerstein">A przecież żyjemy w Państwie, w którem przy gęstości zaludnienia 72 do 102, względnie 167 mieszkańców na 1 km.2, a zatem przy gęstości zaludnienia, która nawet prześciga kraje przemysłowo-rolnicze, 57 do 77% ludności, jak w dawnej Galicji, względnie Małopolsce, oddaje się specjalnie i wyłącznie tylko rolnictwu, gdzie tedy problem wzmożenia produkcji rolnej i problem rozszerzenia jak największego i jak najwydatniejszego warsztatów pracy rolnej wybija się i wybijać się musi na plan pierwszy.</u>
<u xml:id="u-28.3" who="#EmilSommerstein">Bo w Polsce mamy 13.175.500 ha, skupionych w rękach wielkiej własności, która tedy przedstawia 35.6% ogółu własności.</u>
<u xml:id="u-28.4" who="#komentarz">(Głos: Z lasami)</u>
<u xml:id="u-28.5" who="#EmilSommerstein">Z lasami, tak. Własność wielka prywatna obejmuje 17.665 majątków o obszarze łącznym 9.720.000 ha. przyczem 13.661 majątków obejmuje obszar od 50–500 ha, razem 2.343.000 ha, a 4.004 majątków o obszarze indywidualnym ponad 500 ha, obejmuje 7.376.400 ha. Mamy w obrębie tej własności dużą własność publiczną, w szczególności państwową, która przekracza ilość 3 milionów ha. Z obszaru tego odliczyć należy przestrzenie zalesione, które wedle oficjalnych danych wynoszą 756 ha ogólnego obszaru, to jednak nie odpowiada rzeczywistości, gdyż zwłaszcza na kresach istnieją od dziesiątków lat zupełnie już bezleśne a niezalesione przestrzenie, tak, że 800 — do 900.000 ha przypada na państwowe obszary rolne. Mamy z drugiej strony 65% własności małej i średniej, rozdzielonej między 2.631.000 gospodarstw rolnych, z których trzecia prawie część, bo 826.000 przypada na gospodarstwa niżej 2 ha, a więc zupełnie niezdolne do użycia; 844.000, a więc znowu prawie trzecia część na gospodarstwa od 2–5 ha, a zatem jeszcze mocno karłowate i dopiero następna trzecia część obejmuje gospodarstwa powyżej 5 ha, przyczem wyżej 20 ha mamy tylko 89.000 gospodarstw.</u>
<u xml:id="u-28.6" who="#EmilSommerstein">Zestawienie tych właśnie cyfr wskazuje na to, że problem reformy rolnej musi być pierwszorzędnem zagadnieniem gospodarczem w Polsce, zagadnieniem państwowo-gospodarczem. Zapytać się należy, jak to uczynił p. sprawozdawca, dlaczego akcja reformy rolnej nie została przeprowadzona dotychczas w ciągu ubiegłego 5-lecia, chociaż na czele jej stali ludzie, którzy wyszli z tych właśnie szeregów, które były promotorami tej idei i jej wykonania; zapytać się należy, czy wykonawcy stanęli na wysokości zadania, czy raczej nie możnaby zaryzykować twierdzenia, że niema dotychczas mowy o realnem, należytem przeprowadzeniu reformy rolnej w Polsce.</u>
<u xml:id="u-28.7" who="#EmilSommerstein">Słyszeliśmy i słyszymy tak w dyskusji nad projektami nowych ustaw o reformie rolnej, jak i w tej dyskusji budżetowej, że prawie wyłącznym czynnikiem, który zawinił, iż jest taka sytuacja, bo wszyscy godzimy się na to, że reforma rolna prawie stoi w miejscu — były wadliwe ustawy. Nie taję, że dotychczasowy chaos ustawodawczy, a w szczególności rozporządzenie Rady Ministrów z 1 września 1919 r. i ustawa dotąd obowiązująca z 15 lipca 1920 r., która przyszła do skutku wśród nadzwyczajnych stosunków zewnętrznych i wewnętrznych w Państwie, że te ustawy mogły stanąć wpoprzek należytemu przeprowadzeniu reformy rolnej.</u>
<u xml:id="u-28.8" who="#EmilSommerstein">Ale jak pisze prof. dr. Jerzy Trammer, członek Komisji Kodyfikacyjnej, profesor wszechnicy i prezes Izby adwokackiej (Czasopismo prawnicze i ekonomiczne w Krakowie, Nr. 3–6, 1922. str. 159): „Ustawy nienajlepsze nie są w praktyce szkodliwe, jeżeli wykonywanie ustawy powierzone jest organom, posiadającym pewien stopień kultury, świadomość odpowiedzialności i obiektywności. Otóż z ubolewaniem zaznaczyć wypada, że wykonanie ustawy o reformie rolnej nie znajduje się w takich rękach”.</u>
<u xml:id="u-28.9" who="#EmilSommerstein">Muszę tedy tak samo, jak przy poprzedniej dyskusji w czasie obrad nad ustawą o reformie rolnej i dziś z całym naciskiem podkreślić, że nie wolno organom administracyjnym, które tę rzecz przeprowadzają, zasłaniać się złemi ustawami, bo wykonanie chromało po stronie tego aparatu, co pozwolę sobie uzasadnić w dzisiejszem przemówieniu. Sprawozdanie p. referenta i sprawozdanie drukowane Ministerstwa Reform Rolnych wykazuje, że za czas od 1919 r. do 1923 r. objęto parcelacją rządową 485.706 ha, a rozparcelowano w tym czasie 190.031 ha ziemi, t. zn. rozparcelowano nie dużo więcej jak — ⅓ część. A ta ilość 485.000 nie przedstawia bynajmniej całego zapasu ziemi państwowej, którą bez względu na złą, czy dobrą ustawę organy wykonawcze rozporządzały, bo przecież ze statystyki i z cyfr, już przezemnie przytoczonych, widać, że jest dwa razy tyle tej ziemi, bo na 3.000.000 ha publicznej państwowej ziemi mamy conajmniej 30% ziemi rolnej, nadającej się do parcelacji. Oficjalna statystyka wykazuje 75,6% zalesienia na obszarach państwowej własności. Są to głównie ziemie kresowe na wschodzie, które są notowane jako zalesione, ale tam całe generacje nie widziały ani kawałka drzewa, ani kawałka pnia, tak, że śmiało mogę obszar państwowej własności rolnej oznaczyć na 900.000 ha. W rozparcelowaniu tego obszaru przeszkodą dla organów administracji państwowej i urzędów ziemskich nie były bynajmniej ustawy, bo własność państwowa jest w ich dyspozycji niczem nieograniczonej i należało przedewszystkiem skorzystać z tej możliwości i włożyć cały ogrom realnej pracy technicznej, komasacyjnej i rozdzielczej w to, ażeby ten zapas ziemi wyczerpać i utworzyć nowe gospodarstwa. Wtedy mielibyśmy już w pierwszych latach conajmniej dwa razy tyle gospodarstw, ile wykazuje sprawozdanie za całe pięciolecie w wyniku nie tylko parcelacji rządowej, lecz także prywatnej i instytucyjnej.</u>
<u xml:id="u-28.10" who="#EmilSommerstein">Dlaczego jednak stało się inaczej? Bo zamiast realnej pracy robiono wszystko, by opóźnić parcelację własności państwowej. Oto np. w Poznańskiem szereg majątków, które należało rozparcelować, wypuszczono w dzierżawę. Czytamy w sprawozdaniu, że wypuszczono szereg majątków o łącznym obszarze około dwudziestu kilku tysięcy ha w sześcioletnią dzierżawę, a zatem odsunięto moment parcelacji własnowolnie i samowolnie bez konieczności gospodarczej na przeciąg sześciu lat, na czas dość długi dla ludzi, którzy czekali z upragnieniem choćby na kawałek ziemi. A co do 190.000 ha ziemi, rozsprzedanej z parcelacji, to czy ludność, która dostała tę ziemię, jest w nieograniczonem posiadaniu i używaniu tej ziemi, czy została przepisana na nią własność, i czy zostały dokonane rozrachunki, jakie wynikają z każdej umowy kupna i sprzedaży pomiędzy kontrahentami, a w tym wypadku między Państwem a obywatelem, parcelantem a osadnikiem? Bynajmniej; czytamy w sprawozdaniu, że do dziś dnia kwestia oszacowania tej ziemi nie została załatwiona. Dlaczego? Powiada się, że nie było miernika stałego. Ale to żaden argument. Czy ktokolwiek z właścicieli ziemskich choćby na 50 morgach nie poradziłby sobie w tej sytuacji, czy sprzedałby wówczas ziemię za marki, które w danej chwili nie miały prawie żadnej wartości. W roku 1921 i 1922 nie przewidywano, żeby stabilizacja marki polskiej, to cudowne dzieło, odbyła się w takiej mierze i w takiem tempie, jak to się obecnie stało i sprzedawano ziemię wedle stałego miernika w zbożu.</u>
<u xml:id="u-28.11" who="#EmilSommerstein">A co robił aparat administracyjny? Czytamy, że były kilkakrotne szacunki tej ziemi, a na str. 54 oficjalnego sprawozdania Ministerstwa Reform Rolnych czytamy, że szacunek ziemi państwowej przewyższał dziesięciokrotnie szacunek prywatnej ziemi w tym czasie, w szczególności w Sandomierskiem szacowano od 800 do 200.000 wedle klasyfikacji gruntów, w tym samym czasie, kiedy można było otrzymać tam ziemię za kwotę 50.000–60.000 mk., bo to było 9 listopada 1921 r. I osadnicy zrzekali się tych gruntów, zatem ta parcelacja państwowa się kurczyła. Ten wysoki szacunek państwowej ziemi oddziaływał niekorzystnie na szacunek prywatnej ziemi. Mimo to urzędy państwowe wydawały sążniste regulaminy, krępujące sprzedaż prywatnej ziemi, wskutek czego parcelacji prywatnej nie było.</u>
<u xml:id="u-28.12" who="#EmilSommerstein">Czyż miały urzędy ziemskie w dokładnej ewidencji przynajmniej te ziemie państwowe? Dostaliśmy pierwszy preliminarz budżetowy, w którym na str. 11 mamy wykaz rozparcelowanych i oddanych w posiadanie nabywcom parcel państwowych: w r. 1919 — 12.729, w roku 1920 — 27.722 ha, w 1921 — 67.563, w 1922 — 51.909, w r. 1923 — 110.000 ha., razem 269.923 ha. Wykazano tedy przez szereg lat, że tyle tysięcy hektarów ziemi państwowej Państwo objęło po okupantach, po zaborcach, tyle sprzedało, wymierzyło, oddało w posiadanie, pobrało zadatki i czekało na dalszą spłatę. A gdy ja na Komisji Rolnej zapytałem o stan tych spłat, otrzymaliśmy zestawienie inne, które figuruje obecnie w sprawozdaniu i okazało się, że w 1919 r. było nie 12.729 tylko 6.426 ha., w 1920 nie 27.722 tylko 10.738, w 1921 nie 67.563 tylko 70.307, w 1922 r. nie 51.909 tylko 48.619, w 1923 r. nie 110.000 a 53.041. Gdy pytałem o powód tej zmiany, mówiono o błędzie geometrycznym. Dziwny to, Proszę Panów, błąd geometryczny, który z reguły nie wychodzi poza ułamkową w tysiącznych, a tu wyraża się w cyfrze około 80.000 ha, t. j. prawie jednej trzeciej części całego obszaru, a nawet jeżeli obliczymy cyfrę z r. 1923. która może polegała na mylnej kalkulacji, ile się rozparceluje w przyszłości, to dojdziemy do ilości 30.000 ha. Co do tej ilości nie mamy żadnego rachunku, i ja na komisji dostałem tylko jedną odpowiedź, że winien temu jest brak statystyki i że wobec tego trzeba 11.000 zł. przeznaczyć w budżecie na statystykę, a będzie dobrze. Sądzę, że tu nie o statystykę chodzi, ale o najprymitywniejszą buchalterię. Każdy przedsiębiorca, który prowadzi przedsiębiorstwo, które ma coś na sprzedaż, a tembardziej państwowy urząd, musi prowadzić buchalterię wpływów i wydatków, ile ma tej ziemi, ile ma do sprzedania i ile mu się za to pieniędzy należy. A może coś jest prawdy w pogłoskach, że niema wogóle wykazów ścisłych państwowej ziemi, wykazu nabywców i należnych sum.</u>
<u xml:id="u-28.13" who="#EmilSommerstein">Okazało się tedy, że w ten sposób prowadzono parcelację ziemi państwowej. Nic nie pomogą te wszystkie usprawiedliwienia krycia się poza ustawy, które przyznaję, były wadliwemi, lecz same przez się nie mogły spowodować zastoju w tej dziedzinie. Ale, proszę Panów, personel administracyjny prowadzi w dziedzinie reformy rolnej inne czynności prócz parcelacji rządowej, prowadzi także przymusowy wykup, wywłaszczanie i regulacje obrotu ziemią. Co do wywłaszczania, to konstatuję, że pod pozorem słynnej klauzuli „złego gospodarstwa” wprowadza się momenty narodowościowe, polityczne i wyznaniowe do tego zagadnienia gospodarczo-społecznego. Dużo czasu, któryby się był przydał na realne wykonanie reformy rolnej, stawiano na to, aby do tych zagadnień, wprowadzić porachunki polityczne, wyznaniowe i narodowościowe. Znane są rozliczne wypadki, o których już przy sposobności nadmieniałem, a które wskazują, w jaki sposób traktuje się specjalnie własność rolną żydowską, o ile chodzi o wywłaszczenie, lub o przydział ziemi nabywcom żydom. Chcę Panom niektóre kwiatki z niwy tej działalności cytować. Pewien komisarz ziemski grozi wywłaszczeniem właścicielowi nie żydowi z powodu gospodarki złej, bo „pastwiska są wydzierżawione żydowskim krowom”. W ten sposób kwalifikuje się nie właściciela żyda, lecz właściciela nieżyda jako złego gospodarza z tego powodu, że pastwisko jest wydzierżawione żydowskim krowom. Mamy tu nową terminologię i nowe spory narodowościowe nie tylko w zbiorze ludzi obywateli, bo rozszerza się je na teren świata zwierzęcego, krów, koni, osłów, i t. d.</u>
<u xml:id="u-28.14" who="#EmilSommerstein">Mamy drugi kwiatek tej treści. Nabywcy żydzi wnoszą podanie o przewłaszczenie, ludzie, którzy 50 lat byli zatrudnieni na tej roli. Otrzymują odpowiedź: Odmawia się przewłaszczenia, ponieważ petenci nie są zawodowymi rolnikami, lecz żydami. Znowu terminologia! Dziwne, a tak wiele mówiące przeciwstawienie zawodu wyznaniu, chyba że obok zawodu rolniczego występuje jako zawód żydostwo.</u>
<u xml:id="u-28.15" who="#EmilSommerstein">Mamy dalej taką sytuację: Odmawia się przewłaszczenia, ponieważ właściciel żyd rzekomo trudni się handlem bydła, zboża i drzewa. Chodzi o to, że właściciel, który ma swoich 50 morgów, sprzedaje własne zboże, własne bydło, własne mleko, własne masło. To się nazywa spekulacja, to jest żyd handlarz, a nie żyd rolnik, bo on sprzedaje swoje własne produkty. Dalej mamy wypadek następujący: z okazji wydania córki za mąż daje się jej kilka morgów jako wiano, lecz komisarz ziemski odmawia przeniesienia własności z teściowej na zięcia — wyjątkowa teściowa, która chce dać coś zięciowi — napisano: „z powodu spekulacji”. To chyba spekulacja p. komisarza na tę wkorzenioną psychozę nienawiści do Żydów. To są kwiatki którychby można naliczyć tysiące. Są fakty takie, że się wprost fałszuje same wypadki, uzasadnia się odmowę przewłaszczenia np. tem, że właściciel nabył majątek ziemski w czasie wojny jako dorobek wojenny, gdy tabela wykazuje, że od 40 lat jest właścicielem. Ale p. komisarzowi ziemskiemu, który siedzi w mieście powiatowem, gdzie niema tabeli, wydaje się trudnem i niemożliwem dowiedzieć się z tabeli, czy jest prawdą, co powiada właściciel, że on jest właścicielem od 40 lat. Sprawa przechodzi przez trzy instancje, i dopiero Sąd Najwyższy załatwia rzecz odpowiednio.</u>
<u xml:id="u-28.16" who="#EmilSommerstein">Ta praktyka urzędów ziemskich została dosadnie scharakteryzowana przez Sąd Najwyższy — choć z tego powodu znów skieruje się niesłusznie kalumnie i pociski przeciw najwyższej judykaturze polskiej, jak gdyby to sądownictwo żyło poza obrębem uczuć patriotycznych i zagadnień gospodarczo-społecznych. Otóż Najwyższy Sąd tylko w jednym wypadku przyznał rację urzędowi, ziemskiemu, we wszystkich innych wypadkach powiedział, że zaszło nadużycie ustawy. Narzeka się na prawników, ale powołam się na opinię tak wybitnego prawnika, jakim jest p. Nagórski, który powiedział, że nie prawnicy, ale prawo jest niewygodne dla tych, korzy nie mogą zrozumieć tego, że prawo musi być podstawą nowożytnego państwa i nowożytnej demokracji. A to prawo gwałci się przy wykonywaniu reformy rolnej na każdym kroku w odniesieniu do mniejszości narodowych a w szczególności do żydów.</u>
<u xml:id="u-28.17" who="#EmilSommerstein">W stosunku do mniejszości narodowych terytorialnych wprowadzono numerus clausus przy przydziale ziemi, a w stosunku do żydów stosuje się numerus nullus.</u>
<u xml:id="u-28.18" who="#EmilSommerstein">Właściciele sprzedają żydom, pobierają całe ceny kupna, a następie po latach urzędy ziemskie odmawiają zatwierdzenia i właściciele zwracają zdewaluowane zupełnie ceny kupna, doprowadzając nabywców do kija żebraczego.</u>
<u xml:id="u-28.19" who="#EmilSommerstein">Ciekawą jest statystyka odnośnych czynności urzędów ziemskich. Na 236 spraw same urzędy umorzyły 111 spraw, ileż zużyto nadarmo czasu, trudu, papieru i energii!</u>
<u xml:id="u-28.20" who="#EmilSommerstein">Sąd Najwyższy zatwierdził tylko jedno orzeczenie, dotyczące obszaru 608, a we wszystkich innych wypadkach orzeczenia władz ziemskich skasował jako bezprawne i naruszające przepisy ustawy.</u>
<u xml:id="u-28.21" who="#EmilSommerstein">Reforma Rolna stoi w miejscu — powiada się ogólnie — niby z winy ustawy, lecz właściwie z powodu nieudolności urzędów ziemskich, a urzędy ziemskie przyjmują na siebie rolę mediatorów miedzy sprzedawcami a nabywcami.</u>
<u xml:id="u-28.22" who="#EmilSommerstein">Mówią o tem curiosum, że Ministerstwo Reform Rolnych przyjmuje przeciw zezwoleniu na przewłaszczenie odwołanie tej strony, która o to zezwolenie prosiła, t. j. właściciela. A to odwołanie spowodowane zostało zaszłą tymczasem zmianą ceny gruntu i służy jako pretekst i środek do wymuszenia ciągłych podwyżek ceny od nabywców, zagrożonych zupełnie w całej swej egzystencji gospodarczej!</u>
<u xml:id="u-28.23" who="#EmilSommerstein">Muszę jednem słowem potrącić o sprawę przydziału ośrodków z parcelacji, choćby z powodu wykrzykników, w których prawica i lewica wyrzucają sobie nawzajem dobijanie się o te ośrodki. Powiem, że ośrodki dochodzą jak w Poznańskiem, a także znam taki wypadek w powiecie brodzkim w Małopolsce, do obszaru 250 ha, a w wielu wypadkach przypadają one nierolnikom, w szczególności urzędnikom, nawet ziemskim, względnie bliskiej ich rodzinie, albo też urzędnicy ziemscy rezygnują ze swego stanowiska, by objąć ośrodki.</u>
<u xml:id="u-28.24" who="#EmilSommerstein">„Gazeta Rolnicza” w nr 3 z 1923 r. wykazuje, że z majętności Kozienice jeden ośrodek nabył zegarmistrz, drugi sekretarz biura handlowego przy sejmiku, a trzeci otrzymał b. stróż kolejowy, wydalony ze służby za czasów rosyjskich.</u>
<u xml:id="u-28.25" who="#EmilSommerstein">Te wszystkie niedomagania spowodował niewłaściwie dobrany aparat urzędniczy.</u>
<u xml:id="u-28.26" who="#EmilSommerstein">Cyfry ministerstwa wykazują (str. 38 i 39 sprawozdania), że co roku odchodzi 200–300 urzędników i to nie z powodu wydalenia, t. zn. dla braku zainteresowania, lecz po odpowiedniem materialnem ugruntowaniu bytu gospodarczego choćby w formie ośrodka. Ministerstwo wykazuje, że w ciągu dwóch lat wszyscy pracownicy urzędów ziemskich zmienili swój pierwotny charakter służby. A cyfry dyscyplinarne stwierdzają, że — pomijając personel techniczny i kancelaryjny, co siódmy urzędnik zetknął się z postępowaniem dyscyplinarnem.</u>
<u xml:id="u-28.27" who="#EmilSommerstein">Słówko jedno — bo mam czas ograniczony — o parcelacji instytucyjnej. Pod względem ilościowym zawiodła — nie dochodzi nawet do ilości nieudolnie prowadzonej parcelacji rządowej; rzeczowo była szkodliwą, bo uwzględniła bezrolnych w procencie o połowę mniejszym od przeciętnego procentu, a pełnorolnych w stosunku odwrotnym!</u>
<u xml:id="u-28.28" who="#EmilSommerstein">A w rzeczy samej instytucje parcelacyjne, tworzone bądź jako premia i źródło dochodów dla ugrupowań i jednostek, bądź też przez aferzystów z jednym celem szantażowania, stały się, jak powiada Nagórski, nie tylko przewodnikiem do obejścia prawa, ale nieszczęściem zarówno dla właścicieli jak i dla nabywców.</u>
<u xml:id="u-28.29" who="#EmilSommerstein">U właścicieli zabierano ziemię do parcelacji dzięki kontraktowi z urzędnikami ziemskimi, pod groźbą wywłaszczenia z powodu złej gospodarki; majątki te nieraz nabywali potem sami kierownicy instytucji parcelacyjnych; w każdym wypadku pobierały instytucje u nabywców ceny kupna, a właścicielom wypłacały ją dopiero po zatwierdzeniu przewłaszczenia, co następowało po szeregu lat, bo o taką zwłokę się starano, w zupełnie zdewaluowanej walucie.</u>
<u xml:id="u-28.30" who="#EmilSommerstein">Instytucje te stały się bezwzględnem narzędziem eksterminacyjnej polityki narodowo - wyznaniowej. Nadzór urzędów ziemskich nie zapobiegł nadużyciom, bo w wielu wypadkach działają po myśli aparatu administracyjnego. A czy mam mówić znowu o tym wypadku ścisłego kontaktu, że urzędnik ziemski grozi właścicielowi żydowi wywłaszczeniem z powodu złej gospodarki, a w dopisku zwraca mu uwagę, że może grożące niebezpieczeństwo odwrócić oddaniem majątku do tej lub owej instytucji parcelacyjnej?</u>
<u xml:id="u-28.31" who="#EmilSommerstein">W końcu kwestia regulowania obrotu ziemią. Wydano aż 6 okólników i rozporządzeń, które rzeczywiście mogły wywołać pewien chaos w działalności odnośnych organów. A w jakim tempie urzędowano? W urzędzie okręgowym w Przemyślu na 972 sprawy z 1921 r. zostało załatwionych 215, na 1023 spraw z 1922 r. — 165; z Pińska mieliśmy 207 i 512 spraw, a w rubryce spraw załatwionych nie widziałem ani jednej. Nawet w Poznaniu na 7.706 spraw 1921 r., załatwionych zostało 5.803, a na 8.099 spraw z r. 1922 — 5.773. A podkreślić trzeba specjalny charakterystyczny sposób załatwiania tych spraw. Załatwia się w ten sposób, że się pisze: „narazie się odmawia”, ażeby zaoszczędzić sobie trudu, a prawdziwa decyzja przyjdzie za lat kilka. A tymczasem nabywcy siedzą latami, wyzbyli się wszystkiego, co mieli, by dojść do gruntu, nie mają budynków, inwentarza, a nie mogą zaciągnąć pożyczki, bo niema przewłaszczenia. Czy w tych warunkach można mówić o dzikiej parcelacji, dlatego że nie było uprzedniego zezwolenia władz ziemskich?. Należy raczej domagać się reformy, by w postępowaniu wywłaszczeniowem i sprawach przewłaszczenia terminy obowiązywały nie tylko strony, ale i urzędy.</u>
<u xml:id="u-28.32" who="#EmilSommerstein">Proszę Wysokiej Izby, jeżeli chodzi o sam budżet, to chcę skorzystać z dwóch pozostałych mi minut, a zdaje nu się, że w dwie minuty uda mi się to wypowiedzieć. Mówiono, że budżet jest płynny; ja uważam ten budżet za nierealny w całości, skoro w sprawozdaniu oficjalnem wykazuje się za cały rok 1923 wpływów 11.962 zł 91 gr tytułem dochodów z działu parcelacji. A zatem za rozparcelowanych 190.000 ha wypadł za 13 ha 1 zł. Na rok obecny preliminuje się przy obszarze 90.000 ha 6,518.017 zł. Okazuje się z tej jednej cyfry, jak ta pozycja jest nierealna. Dlaczego Panowie przypuszczają, że w roku obecnym, w roku nędzy i katastrofy, kiedy wieś niema pieniędzy, można będzie rozparcelować 90.000 ha gdy w roku przeszłym rozparcelowano 53.941 ha? Dlaczego Panowie przypuszczają, że w tym roku wieś, ci biedni osadnicy, bezrolni i małorolni dadzą wam 6,518.017 zł., kiedy w roku ubiegłym dali 11.000 zł.?</u>
<u xml:id="u-28.33" who="#EmilSommerstein">Jeżeli chodzi o stosunek zarządu centralnego do zarządów powiatowych, to zarząd centralny absorbuje 20% całości uposażenia, a ma 12,6% urzędników. Przy 4 wydziałach mamy aż 15 urzędników w randze piątej, a 32 urzędników w randze szóstej.</u>
<u xml:id="u-28.34" who="#EmilSommerstein">Weźmy teraz inną wymowną cyfrę, mianowicie wydatki na opał i światło. Wydatki te wynoszą w zarządzie centralnym, jeżeli się nie mylę, wydatków wszystkich urzędów ziemskich w Polsce.</u>
<u xml:id="u-28.35" who="#EmilSommerstein">Teraz drobna cyfra: uposażenie woźnych. Chociaż jest w tem ministerstwie 20 woźnych, potrzeba na ich umundurowanie 1,020 zł., a na umundurowanie woźnych w całej Polsce we wszystkich okręgach ziemskich potrzeba 2.000 zł. Na moje zapytanie co do tego dostałem odpowiedź, że jest rozporządzenie, aby w tym roku wszyscy woźni w Ministerstwie Reform Rolnych z kolei dostali płaszcze. Ale to jest wielka dysproporcja, a ta dysproporcja w zarządzie centralnym jest we wszystkiem. Mimo tak wysokiego uposażenia w zarządzie centralnym niema ani jednego prawdziwego technika, są tylko geometrzy, chociaż problem reformy rolnej nie wyczerpuje się w pomiarach. Wydaje się instrukcje pomiarowe dla Małopolski, sprzeczne z tamtejszym stanem katastralnym, to też wywołują one straszne komplikacje i zupełnie hamują wykonanie reformy rolnej. Wzywa się geometrów, zaopatrzonych w dyplomy politechniki lwowskiej, by starali się o upoważnienie nowe Ministerstwa Reform Rolnych na jeden rok, wszystko celem pomnożenia ekshibitów i szykanowania interesowanych.</u>
<u xml:id="u-28.36" who="#EmilSommerstein">Niema sankcji prawnej, któraby rozstrzygała te wszystkie zagadnienia i normowała bardzo zawiłe zagadnienia prawne, jakie zachodzą między nabywcą a właścicielem.</u>
<u xml:id="u-28.37" who="#EmilSommerstein">Muszę kończyć, bo brak mi czasu, i ograniczyć się do przedłożenia tych rezolucji, które przedstawiłem w swoim czasie na komisji, a których komisja nie przyjęła.</u>
<u xml:id="u-28.38" who="#EmilSommerstein">Domagamy się, by urzędy ziemskie rozwój parcelacji jako środka do przebudowy ustroju rolnego prowadziły nie tylko drogą ekstensywną obejmowania coraz szerszych obszarów, lecz także drogą przemiany parcelowanych obszarów w użyteczne warsztaty pracy rolnej.</u>
<u xml:id="u-28.39" who="#EmilSommerstein">Uważamy za niewłaściwe i szkodliwe dla państwowej racji stanu i dla realizacji reformy rolnej jako zagadnienia gospodarczo-społecznego wprowadzanie momentów polityczno-partyjnych, narodowościowych czy wyznaniowych przy rozstrzyganiu przymusowego wykupu i przydziału ziemi.</u>
<u xml:id="u-28.40" who="#EmilSommerstein">Domagamy się zakazu kontaktu urzędników ziemskich z instytucjami parcelacyjnemi, zakazu nabywania przez urzędników państwowych a w szczególności przez urzędników ziemskich ziemi z parcelacji majątków.</u>
<u xml:id="u-28.41" who="#EmilSommerstein">W końcu przedkładam dalsza rezolucję tej treści:</u>
<u xml:id="u-28.42" who="#EmilSommerstein">„Sejm wzywa Rząd, by w myśl powziętej już uchwały sejmowej do trzech miesięcy przedłożył projekt ustawy, normujący odpowiedzialność cywilną urzędników państwowych, a w szczególności urzędników ziemskich za naruszenie ustaw i obowiązków służbowych, oraz posiłkową odpowiedzialność Skarbu Państwa”.</u>
<u xml:id="u-28.43" who="#EmilSommerstein">W sprawie samego budżetu zgłaszam poprawki:</u>
<u xml:id="u-28.44" who="#EmilSommerstein">1) by w dziale I wydatków: (zarząd centralny, 1) w § 3 (pomieszczenie) w poz. 2 zamiast kwoty 20.944 zł., wstawić kwotę 10.000 zł.</u>
<u xml:id="u-28.45" who="#EmilSommerstein">2) w § 4 (wydatki biurowe) w poz. 2 zamiast kwoty 12.000 zł. wstawić kwotę 5.000 zł.</u>
<u xml:id="u-28.46" who="#EmilSommerstein">3) by w § 7 (inne wydatki) skreślić kwotę 28.235 zł. — jako wyraz nieufności do ziemskiego aparatu administracyjnego.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#LudwikGdyk">Z powodu spóźnionej, pory, proponuję przerwać dyskusję.</u>
<u xml:id="u-29.1" who="#LudwikGdyk">Proszę p. Sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
<u xml:id="u-29.2" who="#LudwikGdyk">Interpelacja p. Sanojcy do p. Ministra Sprawiedliwości w sprawie konfiskaty nr 27 „Chłopskiego Sztandaru” przez prokuraturę przy sądzie okręgowym w Krakowie.</u>
<u xml:id="u-29.3" who="#LudwikGdyk">Interpelacja p. Putka i tow. do pp. Ministrów Spraw Zagranicznych i Skarbu w sprawie nieporządku w generalnym konsulacie polskim w New Yorku.</u>
<u xml:id="u-29.4" who="#LudwikGdyk">Interpelacja p. Mochniuka i tow. z Klubu Ukraińskiej Socjalno Demokratycznej Partii do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie pobicia mieszkańców wsi Czarny Pies, gm. maciejowskiej, pow. kowelskiego, braci Dechtiaruków przez funkcjonariuszów policji państwowej z posterunku w Kukurykach gm. Hołowno, pow. lubomelskiego.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#LudwikGdyk">Interpelacje te prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
<u xml:id="u-30.1" who="#LudwikGdyk">Wpłynęły następujące wnioski:</u>
<u xml:id="u-30.2" who="#LudwikGdyk">Wniosek p. Praussowej i tow. z Z. P. P. S. w sprawie niedostatecznej kontroli urzędu emigracyjnego nad przewozem emigrantów — odsyłam do Komisji Opieki Społecznej.</u>
<u xml:id="u-30.3" who="#LudwikGdyk">Wniosek Zw. Lud.-Nar., KI. Chrz. Nar. Chrz. Dem., Piasta (P. S. L.) w sprawie wyborów komunalnych w b. dzielnicy Pruskiej — odsyłam do Komisji Administracyjnej.</u>
<u xml:id="u-30.4" who="#LudwikGdyk">Proponuję odbycie następnego posiedzenia we wtorek o godz. 2½ z następującym porządkiem dziennym:</u>
<u xml:id="u-30.5" who="#LudwikGdyk">Dokończenie dyskusji nad budżetem (druk nr 1210).</u>
<u xml:id="u-30.6" who="#LudwikGdyk">Trzecie czytanie projektu ustawy o adwokaturze w województwach poznańskiem, pomorskiem i górnośląskiej części województwa śląskiego (druki nr 1286 i 720) Ref. p. S. Piechocki.</u>
<u xml:id="u-30.7" who="#LudwikGdyk">Trzecie czytanie projektu ustawy o Nadzwyczajnej Komisji Rozjemczej w rolnictwie (druki nr 1092 i odbitka roneo nr 106 i 109) Referent pos. Ossowski.</u>
<u xml:id="u-30.8" who="#LudwikGdyk">Trzecie czytanie projektu ustawy w przedmiocie zmiany niektórych postanowień ustawy z dnia 26 września 1922 r., dotyczącej kwalifikacji zawodowych do nauczania w szkołach średnich ogólnokształcących i seminariach nauczycielskich. (Dz. Ust. Nr. 90 poz. 828) (druki rtr 1327 i 994) Ref. pos. Z. Sokolnicka.</u>
<u xml:id="u-30.9" who="#LudwikGdyk">Ustne sprawozdanie Komisji Przemysłowo-Handlowej o poprawkach Senatu do projektu ustawy w przedmiocie opłat od uprawnień górniczych (druk nr 755 i odbitka roneo 114) Ref nos. Kosydarski.</u>
<u xml:id="u-30.10" who="#LudwikGdyk">Sprawozdanie połączonych Komisji Skarbowej i Rolnej, dotyczące projektu ustawy o sposobie zapłacenia podatku majątkowego w myśl ustawy z dnia 11 sierpnia 1923 r. o podatku majątkowym przez płatników, posiadających majątki (nieruchomości) ziemskie, związane ograniczeniami własności w drodze sprzedaży tych majątków (druki nr 1203, 991 i odbitka roneo nr 107). Ref pos. T. Świecki.</u>
<u xml:id="u-30.11" who="#LudwikGdyk">Sprawozdanie Komisji Skarbowej o wnioskach posłów Gruszki i tow. (druk nr 1075) i posłów Rosmarina i tow. (druk nr 1134) w sprawie opłat paszportowych (druk nr 1292) Ref. pos. Byrka.</u>
<u xml:id="u-30.12" who="#LudwikGdyk">Dalszy ciąg dyskusji nad projektem ustawy o uregulowaniu stosunków celnych (druki nr 1233 i 947) Ref. pos. Gościcki.</u>
<u xml:id="u-30.13" who="#LudwikGdyk">Sprawozdanie Komisji Administracyjnej o wniosku posła Gdyka i in. w sprawie przywrócenia istnienia Zgromadzenia majstrów kominiarskich (druki nr 1272 i 630) Ref. pos. Gdyk.</u>
<u xml:id="u-30.14" who="#LudwikGdyk">W sprawie porządku dziennego nikt głosu nie żąda. Nie słyszę sprzeciwu. Porządek dzienny uważam za przyjęty. Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-30.15" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>