text_structure.xml
162 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 4 m. 35 po poł.)</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Przedstawiciele Rządu: Prezydent Ministrów, Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego i Kierownik Ministerstwa Sztuki i Kultury Antoni Ponikowski, Minister Spraw Zagranicznych Konstanty Skirmunt, Minister Spraw Wewnętrznych Stanisław Downarowicz, Minister Skarbu Jerzy Michalski, Minister Spraw Wojskowych gen.- por. Kazimierz Sosnkowski, Minister Rolnictwa i Dóbr Państwowych Józef Raczyński, Minister Poczt i Telegrafów Władysław Stesłowicz, Minister Sprawiedliwości Bronisław Sobolewski, Minister Pracy i Opieki Społecznej Ludwik Darowski, Kierownik Ministerstwa Przemysłu i Handlu Henryk Strasburger, Kierownik Ministerstwa Aprowizacji Jan Stoiński, Minister b. Dzielnicy Pruskiej Juljusz Trzciński.)</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">(Podsekretarze Stanu: W Ministerstwie Pracy i Opieki Społecznej Gustaw Simon.)</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Otwieram posiedzenie. Protokół 251 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 252 posiedzenia leży w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają posłowie Szymczak i Sołtyk. Listę mówców prowadzi p. Sołtyk.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę P. Sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#WincentySzymczak">Interpelacja posłów z Narodowo-Chrześcijańskiego Klubu Robotniczego w sprawie bezczynności władz policji kolejowej i państwowej i szerzących się kradzieży i rabunków.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#WincentySzymczak">Interpelacja p. Kamińskiego, ks. Kaczyńskiego i tow. z Narodowo-Chrześciańskiego Klubu Robotniczego w sprawie zwrotu przez wojsko gmachów, przeznaczonych na urzędy miejskie i powiatowe w m. Łęczycy.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#WincentySzymczak">Interpelacja p. Daczko i tow. z klubu niemieckiego i innych posłów w sprawie zabezpieczenia praw osadników przez Urząd Osadniczy; względnie Okręgowy Urząd Ziemski w Poznaniu.</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#WincentySzymczak">Interpelacja p. Krempy i tow. do pp. Ministrów Spraw Wojskowych i Skarbu w sprawie niewypłaconych należytości za pobrane u włościan siano dla koni przez oficerów polskich w powiecie mieleckim (Małopolska).</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#WincentySzymczak">Interpelacja p. Krempy i tow. do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie szykanowania Jana Tomczyka z Dęby, pow. tarnobrzeskiego, przez policję w Tarnowskiej Woli.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#WincentySzymczak">Interpelacja p. Krempy i tow. do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie prawa polowania w gminie Jastkowice i nadużyć, dokonanych przez starostwo w Tarnobrzegu.</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#WincentySzymczak">Interpelacja p. Krempy i tow. do p. Ministra Spraw Zagranicznych w sprawie krzywdzenia Skarbu Państwa przez wpuszczanie różnych elementów z Wiednia za zbyt niską opłatą do Polski.</u>
<u xml:id="u-3.8" who="#WincentySzymczak">Interpelacja p. Krempy i tow. do p. Ministra Robót Publicznych w sprawie zabudowań gospodarczych zniszczonych przez ogień w gminie Padwi i Piechotach, pow. mieleckim, i do tego czasu od kilkunastu miesięcy nie odbudowanych.</u>
<u xml:id="u-3.9" who="#WincentySzymczak">Interpelacja p. Putka i tow. do p. Ministra Rolnictwa i Dóbr Państwowych oraz do p. Prezesa Głównego Urzędu Ziemskiego w sprawie rugowania drobnych dzierżawców rolnych z gruntów państwowych w gminie Kowala, pow. miechowski.</u>
<u xml:id="u-3.10" who="#WincentySzymczak">Interpelacja p. Kurczaka i tow. z Klubu P. S. L. do pp. Ministrów Spraw Wewnętrznych i Sprawiedliwości w sprawie sabotowania przez starostę rawskiego ustawy sejmowej z dnia 3 marca 1921 r. o dostarczaniu środków przewozowych na odbudowę kraju.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Interpelacje te odeślę p. Prezydentowi Ministrów.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do porządku dziennego:</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#WojciechTrąmpczyński">a) Dalszy ciąg pierwszego czytania ustawy o środkach naprawy państwowej gospodarki finansowej (Druk nr 3021).</u>
<u xml:id="u-4.3" who="#WojciechTrąmpczyński">b) Dalszy ciąg pierwszego czytania ustawy o kredycie Skarbu Państwa w Polskiej Krajowej Kasie Pożyczkowej (Druk nr 3018).</u>
<u xml:id="u-4.4" who="#WojciechTrąmpczyński">c) Dalszy ciąg pierwszego czytania ustawy o dalszej emisji biletów Polskiej Krajowej Kasy Pożyczkowej (Druk nr 3017).</u>
<u xml:id="u-4.5" who="#WojciechTrąmpczyński">d) Dalszy ciąg rozprawy nad sprawozdaniem Pana Ministra Skarbu.</u>
<u xml:id="u-4.6" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Woźnicki.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#JanWoźnicki">Wysoki Sejmie! Przy dyskusji nad expose p. Prezydenta Ministrów oświadczyliśmy, że nie będziemy stali na przeszkodzie wszystkim tym zamierzeniom Rządu, które będą zmierzały do uzdrowienia naszej gospodarki państwowej. Ponieważ jednak wówczas p. Minister Skarbu został dopiero mianowany i nie przedstawił nam swego programu i ponieważ poprzedni rząd upadł pod brzemieniem tego strasznego stanu gospodarki finansowej, do którego doprowadził Państwo nasze, ponieważ Rząd p. Ponikowskiego utworzył się pod hasłem uzdrowienia tej gospodarki, więc też pragnęliśmy zastanowić się nad tą sprawą dopiero wtedy, kiedy zapoznamy się z programem i zamiarami p. Ministra Skarbu.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#JanWoźnicki">Mimo zastrzeżeń zgodziliśmy się z koniecznością istnienia rządu pozaparlamentarnego, ponieważ przy tym stanie rzeczy, jaki jest, przy istnieniu obecnego Sejmu okazało się niemożliwem, po raz nie wiadomo który, utworzenie rządu parlamentarnego, opartego na wyraźnej większości. Obiecywaliśmy temu rządowi poparcie zwłaszcza w tym kierunku, o ile zgodnie z zapowiedzią p. Prezydenta Ministrów dążyć będzie do jak najspieszniejszego zarządzenia wyborów do przyszłego Sejmu.</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#JanWoźnicki">Obecnie toczy się dyskusja nad expose p. Ministra Skarbu. Z jego oświadczeń, ze zgłoszonego przez niego programu na plenum Sejmu wynieśliśmy wrażenie, że p. Minister zupełnie trafnie przeprowadził diagnozę naszego stanu gospodarczego i oczekiwaliśmy, że, pogłębiając swą diagnozę, zakomunikuje nam i takie sposoby naprawy, z którymi pragnęlibyśmy się zgodzić!</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#JanWoźnicki">Oświadczenie i expose p. Ministra Skarbu wywołało pewne zadowolenia w kraju.</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#JanWoźnicki">P. Minister potrafił to przekonanie, które w każdym tkwiło, ująć w pewne formy i wszystkim przed oczy postawić. Ale jeśli chodzi o lekarstwo, jakie wtem stadjum rzeczy zastosowaćby pragnął, o sposób leczenia, tego w pierwszem expose p. Minister nie przedstawił. Zapowiedział, że rozwinie swój program na Komisji Skarbowo-Budżetowej, jednak i tam to nie nastąpiło. Na Komisji Skarbowo-Budżetowej p. Minister Skarbu żądał od nas uchwalenia kilku rezolucji, zdaniem naszem, nie mających wielkiego znaczenia, które raczej mogą uporządkować do pewnego stopnia stosunki w rządzie, dać Ministrowi Skarbu pewne uprawnienia w stosunku do jego kolegów, co jednak mógłby osiągnąć i bez uchwalania tych rezolucji na Komisji Skarbowo-Budżetowej. Ponieważ jednak te uchwały p. Ministrowi miały wystarczyć, nikt na Komisji Skarbowo-Budżetowej nie sprzeciwiał się temu. Jednak to posiedzenie dało nam dużo do myślenia. Dało nam do myślenia, że p. Minister gotowej recepty na uzdrowienie gospodarki naszej jeszcze nie posiada. Dopiero wtedy, gdy p. Minister zgłosił do Sejmu do laski marszałkowskiej projekt ustawy o środkach naprawy państwowej gospodarki finansowej, mogliśmy częściowo sobie zdać sprawę z tego, jak wyobraża sobie leczenie chorego naszego skarbu i uzdrowienie gospodarki. Zwrócić musimy na to uwagę, że z tej ustawy widzimy tylko, że środki, jakimi p. Minister chce operować, są bardzo radykalne, ale o szczegółach z tej ustawy trudno jest się czegokolwiek dowiedzieć. Zapowiedziane są dalsze ustawy. Gdy je będziemy mieli przed oczyma, będziemy mogli sobie zdać sprawę z tego, czego p. Minister pragnie.</u>
<u xml:id="u-5.5" who="#JanWoźnicki">Tutaj jednak są pewne znamienne już objawy, co do których ustosunkowanie się, naszem zdaniem, jest rzeczą konieczną. Ponieważ żaden z przedmówców moich szczegółowo nie zastanawiał się nad ustawą o środkach naprawy państwowej gospodarki finansowej, a wyjmowano z niej tylko pewne fragmenty i te omawiano, chciałbym kolejno nad artykułami tej ustawy tutaj się zastanowić i z naszego punktu widzenia oświetlić je.</u>
<u xml:id="u-5.6" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek)</u>
<u xml:id="u-5.7" who="#JanWoźnicki">Art. 1 domaga się, ażeby Rada Ministrów upoważniona została do przeprowadzenia na wniosek Ministra Skarbu, względnie właściwych ministrów pewnej redukcji, tak ministerstw i urzędów głównych, jak i urzędów mniejszych, a nawet redukcji personalnej. Jesteśmy zdania, że hasło oszczędnościowe, które się teraz w całym kraju rozległo, jest hasłem słusznem; chodzi tylko o to, ażeby oszczędności, które są dokonywane, nie szkodziły naszej gospodarce państwowej, ażeby wobec tego kierunku, jaki został nadany naszej gospodarce, nie sprowadzić jej na niewłaściwe tory. Państwo nasze, zgodnie zresztą z konstytucją naszą, powinno się budować na zasadach demokratycznych i to wszystko, coby zmierzało do sprowadzenia go z tej jedynie w wieku XX możliwej drogi, byłoby jednakże rzeczą niedopuszczalną. A w ustawie tej są właśnie pewne oznaki, które świadczą otem, że z tej drogi jedynie właściwej, którą przepisuje konstytucja, p. Minister Skarbu chce nas sprowadzić. Jeśli chodzi o redukcję urzędów, o redukcję wyższych urzędów, to mnie się zdaję, że to na czas najbliższy wielkiego efektu nie da, a może naszą gospodarkę wykoszlawić i zbyteczny pośpiech w tej mierze może być tylko szkodliwy. Zresztą Sejm nasz nie może się zrzec tych kompetencji, które przyznane mu są nie przez rząd, lecz przez Konstytucję, przez dotychczasowy ustrój państwowy. Z dnia na dzień ustroju państwowego zmieniać nie można; redukcja ministerstw i głównych urzędów wkracza już w tę dziedzinę i nieopatrznie zgodzić się na to nie możemy, ażeby przekazać swoje uprawnienia Radzie Ministrów.</u>
<u xml:id="u-5.8" who="#JanWoźnicki">Na to, ażeby po za naszą wiedzą i naszemi plecami dokonywana była bolesna nieraz operacja, zgodzićbyśmy się nie mogli. Oszczędności zresztą z tego tytułu są wątpliwe, bo jeżeli będziemy redukować liczbę urzędów i urzędników, to jednakże efektu finansowego nie osiągniemy, bo pozostałym będziemy musieli wypłacić wydatną podwyżkę. Mnie się zdaję, i jesteśmy tego zdania jako stronnictwo i klub, że część prac, które wykonywują urzędy państwowe i ministerstwa, powinna być przekazana samorządom, które na te uprawnienia czekają i powinny się zresztą w pracy państwowej wyszkolić, jak to jest we wszystkich dobrze urządzonych państwach. Gdyby państwo nie hamowało ich działalności, ale owszem przyznało im pewne środki na prowadzenie ich gospodarki, ażeby gospodarkę samorządową na właściwych im terenach prowadzić mogły, byłoby to wielką ulgą dla państwa, odciążyłoby państwo i sprawiłoby, że nie byłoby tego obrazu, który nie zupełnie słusznie odmalował p. Minister Skarbu, mówiąc o tak wielkiej liczbie urzędników w naszem państwie I porównując ją z ilością urzędników w Anglii. Jeżeli weźmiemy liczbę urzędników u nas i w Anglii, to u nas ta liczba jest wyższą, jednakże musimy pamiętać o tem, że tam wiele działów gospodarczych prowadzą samorządy i przekazane są one inicjatywie prywatnej. Np. koleje są tam prywatne, samorządy prowadzą bardzo wielki dział gospodarki, dlatego bardzo wielu urzędników jest na żołdzie nie państwa, ale instytucji prywatnych, samorządowych, dlatego też wydaje się, że urzędników użytych do tego jest znacznie mniej.</u>
<u xml:id="u-5.9" who="#JanWoźnicki">Znaczną więc ilość uprawnień, które obecnie objęło państwo, należałoby przekazać samorządom, ażeby w ten sposób stworzyć szkołę właściwej gospodarki i samorządy do tej gospodarki wprawić. Następnie codo redukcji urzędników jesteśmy zdania, że należy dokonywać redukcji celowej, któraby ludzi nie krzywdziła, a która byłaby racjonalną.</u>
<u xml:id="u-5.10" who="#JanWoźnicki">Widzimy, że z powodu nienormalnych stosunków u nas były też nienormalne objawy w gospodarce naszej. Rzucamy myśl i prosilibyśmy Rząd, ażeby przyjął to pod uwagę przy redukcji urzędników. Np. w pewnym momencie z powodu upośledzenia nauczycielstwa w całym kraju bardzo wielu nauczycieli porzuciło swoje stanowiska i przechodziło do innych funkcji w państwie, do innych działów 'gospodarki państwowej. Teraz nauczyciele zostali zrównani, wprawdzie z najniższemi kategoriami urzędników państwowych, ale krzywda już tak dalece im się nie dzieje. Jednak czy nie należałoby pomyśleć o tem, że ci ludzie, którzy mają fachowe przygotowanie, a pracują nie w tym fachu, do którego są przygotowani, powinni być zmuszeni do tego, ażeby opuścili te stanowiska, a wrócili do szkół, gdzie wykwalifikowanych pracowników jest za mało, gdzie nawet posługują się pracownikami niewykwalifikowanymi, gdy natomiast oni pracują w tym kierunku i w tych działach gospodarki państwowej, gdzie kwalifikacje nauczycielskie są im niepotrzebne. Oczywiście rozumiem, że takie postawienie sprawy ściągnie na nas gromy tych ludzi zainteresowanych, ale po nad to wszystko powinniśmy mieć na uwadze te względy, które wyłuszczyłem.</u>
<u xml:id="u-5.11" who="#JanWoźnicki">Art. 2 mówi, że uchwały Rady Ministrów, powodujące wydatki ze Skarbu Państwa, mogą zapadać tylko za zgodą Ministra Skarbu. Zaciąganie zobowiązań pieniężnych również powinno mieć zgodę Ministra Skarbu. Czy koniecznie ma to być ujęte w tej ustawie o naprawie gospodarki państwowej? Przecież to właściwie należy do ustroju państwowego i to jest już zagwarantowane przez Konstytucję. To, co ma gwałtownie naprawić gospodarkę państwową, to jest jednak już zagwarantowane i należy do wewnętrznych stosunków w rządzie, a nie do tego, ażeby w tej ustawie koniecznie było statuowane.</u>
<u xml:id="u-5.12" who="#JanWoźnicki">Zresztą nie sprzeciwiając się zasadniczo temu paragrafowi, przechodzę do art. 3, który upoważnia Ministra Skarbu, ażeby po porozumieniu się z właściwym ministrem i zasięgnięciu opinii Rady finansowej mógł wydzierżawiać zakłady i przedsiębiorstwa państwowe przedsiębiorstwom zagranicznym, krajowym lub mieszanym. Wyłączone są tylko koleje żelazne i te zakłady, które służą do obrony Państwa.</u>
<u xml:id="u-5.13" who="#JanWoźnicki">Przeciw temu artykułowi musielibyśmy się jednak jak najkategoryczniej zastrzec, p. Minister Skarbu bowiem nie przedstawił nam żadnego planu jakich upoważnień chce i domaga się, o jakie zakłady państwowe chodzi mu, na jak długi termin, jakim przedsiębiorstwom zagranicznym myśli to wszystko oddawać w dzierżawę. Pozwolić sobie obciąć połowę głowy, aby się od choroby uratować, na to trudno się zgodzić tak na ślepo. Przecież nie będą to tak częste wypadki, przecież Sejm jeszcze w tej chwili, gdy ma do opracowania ordynację wyborczą, jeszcze się nie rozchodzi, jeszcze się nie rozszedł i jeżeli p. Minister Skarbu będzie miał jaką poważną operację w tym względzie do przeprowadzenia, dlaczegoby nie mógł przyjść po upoważnienie do poczynienia tego rodzaju transakcji do Sejmu? Jeżeli te żądania będą słuszne, w takim razie my chętnie podzielimy z p. Ministrem odpowiedzialność za dokonanie tych transakcji i umów. Tymczasem p. Minister o tem zupełnie nie mówi, planu żadnego nie przedstawia, żąda od nas na kredyt upoważnienia do zawarcia tych umów i transakcji. Przecież my tu w Sejmie mamy nie tylko prawo ale i obowiązek nałożony na nas przez państwo, abyśmy wydawali sąd i opinię o tem wszystkiem co się w kraju dzieje. Nie sprzeciwiając się temu paragrafowi zasadniczo, bo toby może skrępowało p. Ministra wtedy, gdy odpowiednie umowy zawierać będzie, jesteśmy zatem ostatecznie, aby p. Minister takie przedwstępne, a nawet ostateczne pertraktacje prowadził, ale jesteśmy zdania, że Rada Ministrów wtedy, gdy umowa taka będzie już gotowa, powinna powiadomić Sejm przynajmniej na kilkanaście dni przedtem o mającej być zawartą umowie, ażeby Sejm w tym okresie czasu przed ostatecznem podpisaniem umowy mógł się nad tą akcją zastanowić i wypowiedzieć o niej swoje, zdanie. Jeżeli ta umowa będzie zgodna z interesem Państwa, w takim razie Sejm może nawet nie powziąć jakiejś specjalnej uchwały, ale pozwolić Rządowi swobodnie tę umowę zawrzeć. Jeżeliby jednak Sejm widział, że ta umowa może być dla Skarbu Państwa szkodliwa, to w pewnym momencie przed podpisaniem umowy zgłosi swoje veto, a p. Minister wyciągnie z tego konsekwencje, albo ztem się pogodzi, albo też wyciągnie konsekwencję taką, jaką będzie uważał za stosowne. Wydaje mi się, że w ten sposób sprawy by się nie przewlekało, prawa Sejmu nie byłyby naruszone, a p. Minister nie mógłby dokonywać takich transakcji, za które odpowiedzialności całej nie ponosi, bo p. Minister może wypuścić w dzierżawę na 40 lat jakieś ważne przedsiębiorstwo, przynoszące miliardy, odpowiedzialność zaś całkowita nie jego obciąży, lecz Sejm, który pozwolił dokonać takiej transakcji.</u>
<u xml:id="u-5.14" who="#JanWoźnicki">Przychodzę teraz do artykułu zaatakowanego tu w sposób dotkliwy i mojem zdaniem zupełnie słuszny przez przedstawicieli stronnictw robotniczych posła Diamanda i ks. posła Adamskiego, mianowicie do art. 4. Uważamy, że wszelki zamach na istniejące już w Państwie prawo jest jednakże dowodem pewnej anarchii w stosunkach. Można przecież było przed rzuceniem tego hasła, które już tak podnieciło szerokie masy, porozumieć się z przedstawicielstwem tych mas, legalnie w Polsce istniejącem, można było wejść w rokowania ze związkami zawodowemi, tamby stwierdzono może potrzebę powiększenia produkcji, czy wydajności pracy, porozumienie mogło nastąpić, i w takim razie p. Minister mógł z gotowym już planem stanąć przed Sejmem.</u>
<u xml:id="u-5.15" who="#JanWoźnicki">P. Minister oświadczył, że politykiem nie jest, w politykę zupełnie się nie wdaję, o polityce nie chce mówić, ma Elan taki a taki i plan ten przeprowadzi bez względu na to, jakie stanowisko zajmą ugrupowania polityczne. Jednakowoż to jest żądanie w całem tego słowa znaczeniu polityczne i p. Minister, pragnąc przeprowadzić zniesienie a przynajmniej poważne zakwestionowanie ustawy o ośmiogodzinnym dniu pracy jest politykiem i polityczne jest jego stanowisko.</u>
<u xml:id="u-5.16" who="#JanWoźnicki">Sądzę, że z uchwalenia art. 4 dla Skarbu Państwa nie będzie żadnych korzyści, a w Państwie będzie awantura. To nie jest ratunek dla Skarbu Państwa. Jest rzeczą niewątpliwą — ks. Adamski zupełnie słusznie to powiedział, że za wiele pracy w Państwie naszem nie mamy, owszem jest brak pracy i idzie ku temu, że pracy będzie coraz mniej, jeżeli nie nastąpi w tym kierunku zmiana na lepsze. Jeżeli tej pracy za mało, a my tym szczęśliwym robotnikom, pracującym już po 8 godzin, dodamy jeszcze 2 godziny, oczywiście nie bezpłatnie, lecz im za nie zapłacimy, to nie daje to zupełnie rękojmi, że wydajność pracy będzie większa, że wydajność roboty w tym stosunku będzie stała do wydajności pracy poprzedniej, jak 10:8, bo przytem rozgoryczeniu i roznamiętnieniu, jakie to wywoła, może być przeciwny skutek, że wydajność pracy będzie się miała do wydajności pracy poprzedniej jak 6:8. Dla tego zmuszanie przemysłowców do dopłaty za 2 godziny pracy, nie dając im rękojmi, że wydajność pracy się powiększy, mojem zdaniem jest nierozumne, a prócz tego pozostawi się bez pracy wielu robotników, a Skarb Państwa będzie zmuszony płacić im zasiłki na przeżycie, albo podejmować jakieś roboty publiczne, niezawsze celowe i potrzebne, byleby tych robotników zatrudnić.</u>
<u xml:id="u-5.17" who="#JanWoźnicki">Uważamy więc, że jest to zamach na istniejące prawo i aczkolwiek jesteśmy stronnictwem, które w tym kierunku nie jest bezpośrednio zainteresowane, jednakże pamiętając o tem, że ze wsi, szczególnie z biednych wsi bardzo wielu ludzi idzie do miasta i tam staje przy warsztacie robotniczym, pamiętając, że są to bracia, którzy wskutek nieunormowanych stosunków na wsi musieli iść do miasta i szukać pracy, musimy dbać o to, w jakich warunkach w mieście pracować będą i jeżeli oni w mieście zdobyli to wielkie prawo, jakim jest 8 godzinny dzień pracy, to nie możemy im tego prawa odbierać. Konsekwentnie stać będziemy na tem stanowisku, jakie zajęliśmy przy uchwalaniu ustawy o czasie pracy w przemyśle i handlu,...</u>
<u xml:id="u-5.18" who="#komentarz">(Brawa z ław socjalistów)</u>
<u xml:id="u-5.19" who="#JanWoźnicki">... będziemy stali na stanowisku poparcia i nadal robotników w obronie tego zasadniczego ich prawa.</u>
<u xml:id="u-5.20" who="#JanWoźnicki">Tylko, że nieraz jesteśmy zdziwieni, w jaki sposób ustawa ta bywa wykonywana. Ustawa ta w miastach bywa wykonywana w ten sposób, że wprost kwestionuje celowość tej ustawy, która jednak jest wielkiem prawem. Nieraz w miastach szczególniej w handlu bywa tak normowany ten czas pracy, że sklepy są zamknięte w tych godzinach, kiedy właśnie ze względu na wygodę publiczności i sfer, które do miasta po zakupy przyjeżdżają byłoby wskazane, żeby sklepy otwarte były. Te szykany mają na celu zdyskredytowanie ustawy o 8-mio godzinnym dniu pracy. Tutaj naprawa jest wskazana. Ośmiogodzinny dzień pracy powinien mieć zastosowanie wtedy, kiedy chodzi o czas pracy robotnika, ale kiedy chodzi o przedsiębiorstwo, to ten 8-mio godzinny dzień pracy niekoniecznie może być stosowany. Jeżeli jaki kupiec np. może się zdobyć na to i powie: ja będę miał 16 godzin sklep otwarty i zaprowadzę dwie zmiany robotników, to Państwo i organy państwowe nie powinny stawiać żadnych przeszkód. Jeżeli chodzi o te szykany i niedogodności jakie mamy wszyscy z powodu zbyt formalnego i nierozumnego stosowania tego prawa w tym kierunku, uważam, że po uzgodnieniu ze związkami zawodowemi i tymi, którzy mają w tym względzie pewne uprawnienia, należałoby przeprowadzić pewną reformę.</u>
<u xml:id="u-5.21" who="#JanWoźnicki">Jesteśmy więc zatem, żeby artykuł ten został usunięty, bo on nie uleczy w niczem Skarbu Państwa i jeżeli nie przyczyni mu nowych wydatków na wynagrodzenie, albo na zasiłki dla robotników bezrobotnych, albo na wyszukiwanie dla nich pracy, to żadnego efektu natychmiastowego dla Skarbu Państwa z tego oczekiwać nie możemy.</u>
<u xml:id="u-5.22" who="#JanWoźnicki">Art. 5 ustawy mówi o reformie rolnej. Nie będę zupełnie wchodził w samą zasadę, w samą istotę reformy rolnej. Z racji uchwalania tej reformy i z tej trybuny i w komisji tyle o niej, o jej celowości i potrzebie mówiono, że dyskutować nad tem szczegółowo choćby przy okazji uchwalania niniejszej ustawy byłoby rzeczą zupełnie niecelową. Ale trzeba przecież raz sobie powiedzieć, że to jest prawo, prawo obowiązujące w naszym kraju, prawo uchwalone niewielką ilością głosów w pierwszem głosowaniu, gdy chodziło o jego zasadę, ale jednomyślnie wtedy, gdy państwu zagroziło niebezpieczeństwo, jako gwarancja tego, ażeby pociągnąć szerokie masy do obrony państwa. Widocznie uznano wówczas wielką wagę tego prawa, jeśli je wysunięto jako sztandar i kazano za tym sztandarem iść tym, którzy państwo bronić mieli. To prawo jest już przypieczętowanie krwią tych, którzy za sztandarem tym poszli bronić Ojczyzny, gdy ona znalazła się w niebezpieczeństwie. A właśnie ta reforma rolna, która w Sejmie uchwaloną została jednomyślnie, ma jakieś dziwne szczęście do reformatorów. Żadna reforma nie ma tylu chętnych do naprawiania jej, ile ta właśnie reforma, która jednomyślnie w Sejmie była uchwalona. I z prawa i z lewa wszyscy chcieliby ją przerabiać. My stoimy na tem stanowisku, że to jest prawo, które wykonać należy w całej rozciągłości. Panowie powiadacie, że trzeba reparować to prawo i zmieniać. Nie wiem czy nas nie zepchniecie na tę drogę. Jeśli Panowie już tak mówicie, że to jest prawo niedoskonałe, dlaczegoby się z tem nie zgodzić? Może ono jest niedoskonałe, ale jeśli Panowie z jednej strony będziecie chcieli je reparować, to może postawicie nas wtem położeniu, że my, ulegając pewnym żądaniom i głosom, które w naszem społeczeństwie dają się słyszeć, którym z tej trybuny dawano bardzo dotkliwy wyraz, będziemy musieli też stanąć na stanowisku reparowania tego prawa.</u>
<u xml:id="u-5.23" who="#JanWoźnicki">Jeśli Panowie powiadacie, że dla wykonania go brak jest środków, że skarb państwa nie może na to dać ani grosza, to my powiadamy: przyjdźcie z takiemi projektami, które dadzą nam możność wykonania tej ustawy bez kosztów. Jeśli Panowie nie przyjdziecie, to postawicie nas może wtem przymusowem położeniu, że zejdziemy również ze stanowiska obrony prawa, staniemy na stanowisku tej reformy, mówiąc: niema środków? niema pieniędzy a więc, dobrze, damy sposób wywłaszczenia ziemi bez wykupu. Na to my jednak nie idziemy. Jest to hasło bardzo łatwe do przeprowadzenia, jest to hasło, które w czasie wyborów mogłoby wielkie mieć znaczenie, jest to hasło, które...</u>
<u xml:id="u-5.24" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Niepoczciwe hasło)</u>
<u xml:id="u-5.25" who="#JanWoźnicki">To nie trzeba niepoczciwie podrywać tego, co jest już prawem, lecz stać na stanowisku wykonania tego prawa, które gwarantuje zapłatę za ziemię. My też Stoimy na tem stanowisku, ale nie należy nas z niego spychać i stwarzać tego stanu w kraju, żeby nas zmuszać do zajęcia innego stanowiska. My jesteśmy tylko wyrazicielami tego, co jest tam na dole i musimy wsłuchiwać się w te hasła. Jeśli się powie: biedaku, nie dostaniesz ziemi, bo niema pieniędzy, to trzeba będzie mu powiedzieć: jest jeszcze jeden środek, a mianowicie ziemię bez pieniędzy wziąć. Jeśliśmy mówili i przekonywali, że zapłata za ziemię jest rzeczą konieczną, to czyniliśmy to z tego szczerego przekonania, iż bronimy prawa własności i chcemy tego prawa własności bronić. Ale prawo własności chłopa nie będzie i wtedy zakwestionowane, kiedy on ziemię bezpłatnie weźmie, bo on sobie jej z powrotem odebrać nie pozwoli. Lepiej stanąć jest na stanowisku wykonania tego prawa, które ustanowiliśmy, niż pchać warstwy społeczne do tego, ażeby zmieniły w tym względzie swoje zasadnicze stanowisko.</u>
<u xml:id="u-5.26" who="#JanWoźnicki">I dlatego też dziwimy się, że przy okazji ustawy o naprawie gospodarki finansowej przychodzi się tutaj z takim projektem, który skarbowi państwa żadnego ratunku nie gwarantuje, a który kwestionuje to prawo i w ukrytej formie zawiera jednakże pewne rzeczy, których się obawiamy, bo potem z tych niewyraźnych hieroglifów, które w tej ustawie i w tym artykule są wypisane panowie komentujący ten artykuł będą wyciągali najrozmaitsze wnioski takie, które im do sabotowania ustawy o reformie rolnej będą potrzebne.</u>
<u xml:id="u-5.27" who="#JanWoźnicki">Więc też stojąc na stanowisku zachowania ustawy o czasie pracy w przemyśle i handlu, zwracamy się również do klasy robotniczej, ażeby nie dopuściła do zamachu na prawo, które zostało w Sejmie uchwalone i którego niewykonanie doprowadziłoby do anarchii, i mogłoby spowodować, że każde prawo, które zostanie uchwalone w Sejmie przy pierwszem widzimisię p. Ministra mogłoby być obalone albo zakwestionowane. To, co jest wielką zdobyczą czy klasy robotniczej, czy włościańskiej, to, co popycha państwo w kierunku demokracji, to jest naszą wspólną własnością. Tu nie może być żadnych porozumień, żadnych haseł, żadnych nieporozumień chwilowych, takich np. jak to czy wolny handel jest pożyteczny, czy też szkodliwy. To jest nieporozumienie chwilowe, które rozstrzyga o stanowisku naszem wzajemnem na tygodnie lub miesiące może, ale te wielkie ustawy, które zmieniają ustrój państwowy, które przeobrażają zupełnie wygląd państwa i zmieniają go, ażeby szerokim masom w państwie było dobrze, te wielkie uchwały są naszą własnością wspólną, własnością naszej demokracji i tych rzeczy musimy wspólnie bronić.</u>
<u xml:id="u-5.28" who="#JanWoźnicki">Art. 6 mówi o sprawach, z któremi się zasadniczo godzimy i ten artykuł poprzemy. Byliśmy zwolennikami pożyczki państwowej wtedy, kiedy była uchwalana. Bo nawet te kilkanaście miliardów, które miała zapewnić skarbowi państwa, wówczas, rok temu, miały znaczenie wielkie i gdyby były ściągnięte we właściwym czasie, możeby sprawiły ten efekt, że nie bylibyśmy wtem położeniu, w jakim się znajdujemy obecnie i skarb państwa byłby może wyratowany tymi kilkunastu miliardami. Ale zaczęło się chorobliwe opracowywanie w najdrobniejszych szczegółach przepisów wykonawczych, co trwało tak długo, że te 12 miliardów, jakich się p. Minister spodziewał, będą teraz kroplą w morzu.</u>
<u xml:id="u-5.29" who="#JanWoźnicki">Uważamy, zresztą jak i p. Minister, że pożyczka państwowa, która mogła być dobrą wówczas, teraz, obciążając bądź co bądź Skarb Państwa, nie poratowałaby go w sposób taki, w jaki poratować byśmy go pragnęli. Dlatego zgadzamy się z p. Ministrem, że nad pożyczką, nie wykonaną bezprawnie przez rząd, przejść musimy do porządku dziennego.</u>
<u xml:id="u-5.30" who="#JanWoźnicki">Natomiast należy naród cały zawezwać do opłacenia wielkiej daniny państwowej. I godzimy się zupełnie z tem, co p. Minister powiedział na Komisji Skarbowo-Budżetowej, że wszystkie warstwy równomiernie i równocześnie powinny być pociągnięte do daniny państwowej, i nie mielibyśmy żadnych zastrzeżeń co do tego, jak to sobie komentować, gdyby tego nie mówił p. Minister Michalski. Gdyby to nam powiedział ktoś, kto wyszedł z tego Sejmu, z pewnego ugrupowania tego Sejmu, to byśmy wiedzieli, że on będzie za progresywną daniną, albo za procentową daniną. P. Minister Michalski zresztą pod tym względem dał nam wyraźnie do zrozumienia, a dzisiejsze pisma wtem, co przyniosły o projekcie tej daniny, mówią już o tem zupełnie wyraźnie, że ta danina jeśli będzie progresywną, to w odwrotnym kierunku, niż tego pragniemy. Ona obciąży bardzo dotkliwie najszersze i najbiedniejsze warstwy społeczeństwa, a bardzo mało dotknie tych, którzy są faktycznie w posiadaniu wielkich dóbr materialnych, tak w przemyśle, jak i w rolnictwie, jak i w handlu. To widać już z tego projektu, z tych „oznak zewnętrznych”, na jakich p. Minister chce oprzeć daninę. Mnie się zdaję, sądząc według tego projektu, o którym p. Minister mówił na Komisji Skarbowo-Budżetowej, że efekt tej daniny byłby bardzo nikły, a p. Minister przeprowadzając taki projekt zrobiłby to samo, co gdyby kilka miliardów ze szkatuły rządowej wydał na agitację komunistyczną. Zrobi to wielki gwałt tam na dole, pokrzywdzi szerokie masy, pokrzywdzi miliony płatników, nie dając im gwarancji jakichkolwiek ulg. Bo mówi się o ulgach np. przy stosowaniu tej daniny i mówi się o tem, że p. Minister będzie rozstrzygał te pokrzywdzenia, jakie mogą przy wymiarze daniny kogoś spotkać. Wiemy jak to będzie wyglądało. Przecież jeżeli przy 6 milionach chłopów tylko jeden milion będzie pokrzywdzony, to czy p. Minister będzie miał możność, albo czy będzie chciał, albo czy jego urzędnicy będą się mordowali dla chłopów, którzy z pokrzywdzeniami temi będą się zgłaszali, żeby ich wszystkich wysłuchać i uwzględnić krzywdę, jeżeli ich dotknęła. Ale jeżeli 1/6 część obszarników, 1/6 część przemysłowców krzywda dotknie, to p. Minister tę 1/6 część będzie mógł sam przyjąć i osobiście pokonferować, ci obszarnicy, czy przemysłowcy będą mogli trafić do jego serca i uzyskać te ulgi, o jakie zabiegać będą, albo przynajmniej ulgi dość znaczne. I tu właśnie ta nierównomierność bije w oczy.</u>
<u xml:id="u-5.31" who="#JanWoźnicki">Albo musielibyśmy tutaj stanąć natem stanowisku, że kiedy raz danina nałożona będzie, to niema dla nikogo żadnych ulg i płacić będą musieli, albo też, jeżeli mają być ulgi, to niech wszyscy mają gwarancję, że ulgi te rzeczywiście sprawiedliwie będą stosowane. Otóż tej gwarancji nie mamy. Przedewszystkiem nie mamy gwarancji, że ta danina wymierzona będzie w sposób sprawiedliwy. P. Minister chce ją wymierzać tylko na podstawie oznak zewnętrznych, ale te oznaki są mocno problematyczne. Teraz jest np. w całem społeczeństwie przekonanie, że chłopi mają pełne skrzynie pieniędzy, że poduszki i kołdry sobie porobili z 1000-markówek, Bóg wie, jakie wieści o tem wśród naszego społeczeństwa nie kursują. Czy to przekonanie, ugruntowane wśród społeczeństwa jest słuszne, czy ta oznaka zewnętrzna, na której p. Minister chce oprzeć opodatkowanie szerokich mas u nas jest słuszna, niech poświadczą ci wszyscy koledzy, którzy znakomicie znają wieś naszą, Są pieniądze na wsi, stwierdzić to trzeba, ale kto ma te pieniądze? Tylko nieuczciwy chłop, tylko paskarz, taki który nie miał serca i sumienia i bogacił się kosztem bliźnich, tylko ten, który zostawiwszy gospodarstwo na boku, prowadził pasek. Można to przedewszystkiem powiedzieć o mieszkańcach okolic podmiejskich, którzy blisko mieli rynki zbytu i mogli handlować i których to zdemoralizowało, ale jeżeli chodzi o wieś, szczególnie o szerokie masy bezrolnych 4 mało rolnych, którzy mają po kilka morgów zaledwie, a do wyżywienia mają wielkie rodziny, to pomimo wszelkich oznak zewnętrznych tam pieniędzy niema. Bywają wypadki, że 5 i 10 morgowe gospodarstwa są do sprzedania w pewnej okolicy, bo właściciel kupuje sobie gospodarstwo gdzieś na kresach — idzie tam, ażeby taniej kupić większą ilość ziemi i tam się osiedlić i pracować; 10-morgowe gospodarstwo jego jest do sprzedania trochę więcej, niż za milion marek i w całej okolicy niema nabywcy, bo niema pieniędzy. Faktycznie niema pieniędzy, zwłaszcza jeżeli to będzie okolica deskami zabita i głucha, a takich mamy sporo. A teraz weźmy pod uwagę, że są całe okolice wyniszczone czy to bezpośrednio przez najazdy wojsk, albo jeszcze przez rekwizycje okupantów. Jak tam wygląda ta sprawa? Gospodarz faktycznie ma gospodarstwo, gospodaruje nawet jako tako, ma nawet w tym kuferku trochę marek, ale niech spróbuje dokupić za te marki to, co miał w gospodarstwie przed wojną, np. konie brakujące, krowy i t. d., czyby ten gospodarz mógł swe' gospodarstwo za te marki tak urządzić, jak było urządzone przed wojną? A przecież nie rujnować to drobne rolnictwo byśmy pragnęli i nie to jest chyba zadaniem p. Ministra Skarbu, ale takie ściągnięcie daniny, aby ona dając efekt, ratując skarb, nie rujnowała jednak żadnego warsztatu pracy. To powinno być zadaniem p. Ministra jeszcze dlatego, że do tych skrzyń i kufrów odwołuje się, a jeżeli nie on, to jego następcy będą się odwoływać jeszcze niejednokrotnie, bo przyjdzie niejednokrotnie jeszcze zapukać do serc i skrzyń.</u>
<u xml:id="u-5.32" who="#JanWoźnicki">A jeśli nie raz to gospodarstwo zrujnuje i zakwestionuje jego podstawy i fundamenty, to później drugi raz skutecznie zapukać do tej skrzyni i serca nie będzie można, bo nie będzie do czego, bo się niejednego przywiązanego do ziemi oderwie od roli i na jego miejsce postawi fuszera. Z lekkiem sercem i czystem sumieniem mówi się: ha, jeśli nie będzie mógł wpłacić dziesiątej części wartości swojego majątku, to niech odsprzeda część swojego majątku, ale daninę państwową niech wniesie. Słuszne zupełnie stanowisko, ale jeśli będzie chodziło o tych, którzy faktycznie własnemi rękami nie uprawiając roli, posiadając jej dużo, orzą w niewolników XX wieku, parobków, posługując się cudzą pracą. Ci mają tej roli za wiele i odsprzedając, nie rujnują swojego gospodarstwa i nie podrywają swojej egzystencji. Ale jeśli kto ma 10 morgów piasków lub lichej ziemi, na których I tak wyżywić się nie może, to jeśli mu powiemy, żeby odsprzedał jedną czwartą część swojego majątku na daninę państwową, to on powie: ja oddam, ale potem pójdę do stodoły i powieszę się, bo innego wyjścia nie mam. Tem bardziej, że danina ta będzie wymierzana na podstawie oznak zewnętrznych, a oznaki te nie zawsze są słuszne. Np. p. Minister chce oprzeć się na tych podatkach, które się już wpłacają. Jedne pisma podały, że podatek podymny będzie brany pod uwagę przy wymiarze tej daniny, inne pisma milczą, a o wszystkiem tem wiemy dotychczas tylko z pism. Gdyby ten niesprawiedliwy podatek był brany pod uwagę przy wymiarze daniny, to jakby ta danina wyglądała? Na przykład dwór z tej racji płacić będzie prawie tyle, co gospodarz na jakiejś marnej chabędzie czteromorgowej. Czy to byłoby sprawiedliwe, czy ta oznaka zewnętrzna jest słuszna? Tylko na słusznych oznakach zewnętrznych i tylko na słusznych podstawach można budować takie wielkie świadczenia, jakimi będzie niewątpliwie danina, ażeby one nie rujnowały gospodarstw. A następnie jeśli chodzi o wymiar oparty na niesłusznych zasadach, to jeśli teraz gospodarz płaci przypuśćmy jakiś bezpośredni podatek gruntowy, podymny i t. d., jeżeli podatek ten jest jednak w stosunku do wartości majątku dosyć uciążliwy to stęka, powiada, że to jest niesprawiedliwe, ale płaci. Ale jeżeli krzywdę tkwiącą w zasadach tego podatku uwielokrotnimy, jak słyszałem trzysta razy, to krzywda będzie większa trzysta razy, nieraz zupełnie rujnująca podatnika, a przecież to nie leży w zamiarach p. Ministra.</u>
<u xml:id="u-5.33" who="#JanWoźnicki">P. Minister mówił na Komisji Skarbowo-Budżetowej, że ponieważ jeszcze niema podatku od dochodu, jeszcze nie są wypełnione te kwestionariusze, według których podatek od dochodu ma być wymierzany, więc krótko się z tem załatwia i obarcza się daniną w ten sposób, że uwielokrotnia się komorne płacone przez podatnika. Wiemy jak ta sprawa wygląda. Przed wojną urzędnik, który miał 100, 120 rb. miesięcznie przy pobocznych dochodach mógł pozwolić sobie na mieszkanie 3–4 pokojowe, teraz jest w posiadaniu tegoż samego mieszkania, ponieważ, komorne nie obciąża go zbyt dotkliwie, tymczasem paskarz jakiś, który się znalazł na warszawskim bruku, kosztem miliona lub więcej marek kupił sobie jeden pokój i podatek dochodowy, daninę na nim opartą będzie opłacał od jednego pokoju, a biedny urzędnik, który teraz ledwie żyje, będzie opłacał od czterech pokojów. Czy to jest równomierne rozłożenie daniny? Czy ta oznaka jest słuszna.</u>
<u xml:id="u-5.34" who="#komentarz">(Głos: Ustawa o ochronie lokatorów!)</u>
<u xml:id="u-5.35" who="#JanWoźnicki">O ustawie o ochronie lokatorów można i należy pomyśleć, by ją zmienić, by nikogo nie krzywdziła, ale przy wymierzaniu daniny nie można tak łatwo z lekkiem sercem pominąć, że Jednak nie jest to oznaka zewnętrzna słuszna.</u>
<u xml:id="u-5.36" who="#JanWoźnicki">Jesteśmy za jak największemi świadczeniami obywateli na to, ażeby byt państwa poratować. Przecież te szerokie masy nie na to dawały synów swoich do wojska i nie na to brały udział w wywalczaniu niepodległości państwa, ażeby teraz to państwo zapaść się miało w nicość, ażeby jego byt miał być zatracony. Ale sprawiedliwość musi być zastosowana przy tej daninie państwowej i dlatego zastanowić się musimy nad tem, jak temi wysokiemi świadczeniami obłożyć wszystkich w Polsce, ażeby nie skrzywdzić nikogo.</u>
<u xml:id="u-5.37" who="#JanWoźnicki">Zdziwieniem nas przejmuje znowu projekt p. Ministra, o którym nam na Komisji Skarbowo-Budżetowej zakomunikował, który może pewien efekt wywrzeć, ale nie wiem czy taki, o który p. Ministrowi chodzi. P. Minister powiedział: Pozbawimy praw wyborczych do sejmików i rad gminnych tych, którzy nie opłacą daniny. W zasadzie byłoby to słuszne, tylko gdzie jest Konstytucja? Czy ona obowiązuje tylko obywateli państwa, czy obowiązuje Rząd, Sejm i nas wszystkich? Czy wolno kogokolwiek z tego tytułu pozbawiać prawa wyborczego, jeśli Konstytucja o tem nie mówi? My przeczuwamy, że w tem może się kryć bardzo poważne niebezpieczeństwo, dowcipne niebezpieczeństwo. Do pewnej wioski, która jest niemiłą panu staroście, czy inspektorowi skarbowemu nikt nie zajrzy po daninę państwową. Teraz mamy okres wyborczy. To się będzie akurat w tym okresie wyborczym robiło. Wieś ucieszona będzie czekać, a potem sporządzi się listy i powie się: na listach wyborczych was nie umieściliśmy, boście nie zapłacili daniny. Mogą się zdarzyć takie kawały. My stwarzać nie chcemy takich sytuacji, któreby tym urzędnikom, którzy tam na miejscu siedząc, politykują, dawały takie uprawnienia, któreby się potem mogły odbić na składzie przyszłego Sejmu w sposób, nieodpowiadający rzeczywistemu ustosunkowaniu sił politycznych i społecznych w społeczeństwie.</u>
<u xml:id="u-5.38" who="#JanWoźnicki">Jeszcze o jednem słyszeliśmy: gminy za wykonanie obowiązku ściągnięcia daniny mają otrzymać 2%. Ślicznie, ale 75 miliardów przewidywanych z tej daniny ma pokryć rolnictwo, resztę przemysł i miasta. Więc jakiż to mały procent padnie na miasta, tymczasem z tego procentu, który na miasta przypadnie, jeszcze wieś będzie musiała zapłacić, gdyż część przemysłu jest na wsi — z tego tytułu prawdopodobnie wieś jeszcze więcej będzie dłużna, a zatem gminy miejskie dostaną jeszcze 25% na swoją gospodarkę samorządową. Nie mamy nic przeciw temu, ażeby gospodarka samorządowa miejska rozwijała się w najbardziej intensywny sposób i niemamy nic przeciw temu, aby skarb państwa przychodził z pomocą samorządom, ale tu marny przecież na widoku zasilenie skarbu państwa. Dlaczego my przy tej okazji mamy załatwiać uboczne sprawy i dlaczego ma mieć pierwszeństwo gmina miejska. Mamy szereg gmin wiejskich zniszczonych przez wojnę, wyeksploatowanych do ostateczności przez rekwizycje, nie mogących zadośćuczynić najelementarniejszym swoim potrzebom, nie mogących zbudować szkoły, niczego urządzić, dlaczego więc o tych gminach wiejskich nikt nie pamięta i nie mówi się o tem, ażeby im przyjść z wydatną pomocą?</u>
<u xml:id="u-5.39" who="#komentarz">(Głosy: Dostaną przecież 2%)</u>
<u xml:id="u-5.40" who="#JanWoźnicki">Dostaną te 2%, lecz dostaną je również miasta, które ponadto otrzymają jeszcze 25%. Gdy to mówię nie powoduje mną zazdrość w stosunku do miast, lecz jakieś poczucie sprawiedliwości powinno dyktować Rządowi te zarządzenia, które czyni z racji reperowania skarbu państwa.</u>
<u xml:id="u-5.41" who="#JanWoźnicki">Nie mamy nic przeciw artykułowi o utworzeniu rady finansowej; uważamy, że im więcej głów, tem lepiej.</u>
<u xml:id="u-5.42" who="#JanWoźnicki">Art. 8 zupełnie pozytywnie powiada: „Sejm nie może uchwalić żadnego wydatku bez zgody Rządu i bez równoczesnego uchwalenia pokrycia”. A gdzież jest Konstytucja, która powiada, że Sejm jest prawodawczem ciałem, a przecież tu jest mowa nie tylko o tym Sejmie, ale i o przyszłym — tu kwestionuje się zupełnie parlamentaryzm, doprowadza się do tego, że minister-dyktator jest ponad Sejmem, ponad Rządem, ponad wszystkiem, wywraca się do góry nogami tę zasadę, o którą toczyliśmy walkę w parlamencie, a która jednak była dla nas wszystkich bezsporną, że jeśli Jest jakakolwiek władza w Polsce, to ta władza z narodu wypływa.</u>
<u xml:id="u-5.43" who="#JanWoźnicki">Z narodu, z jego zapatrywań na sprawy polityczne i społeczne bierze i będzie brał początek każdy Sejm w Polsce, więc dlaczego Sejm ma być pozbawiony ustawy, sam ma zrzekać się tych uprawnień i obowiązków, które nie on sam na siebie włożył, ale naród i kraj cały. Przy okazji naprawy gospodarki finansowej na chwilę dzisiejszą mamy zakwestionowywać Konstytucję, mamy zakwestionowywać najbardziej zasadnicze i najbardziej podstawowe w Polsce prawo? Tego uczynić nam choćbyśmy nawet chcieli nie wolno, bo nie marny do tego prawa, niech nareszcie zacznie obowiązywać Konstytucja z 17 marca. Może te sprzeczności wynikają poprostu z nieszczęśliwego zredagowania, w takim razie polecamy to uwadze Ministra i na Komisji nad tem zastanawiać się będziemy musieli.</u>
<u xml:id="u-5.44" who="#JanWoźnicki">Nie budzi w nas żadnej wątpliwości art. 9, ale jeżeli chodzi o sankcję karną, o tę stawkę karną dziesięciu milionów mieliśmy doświadczenie z czasów okupacji niemieckiej. Okupanci nakładali za wszelkie wykroczenia wysokie kary i jakież te kary wywierały efekt? Jak się kogoś obłożyło karą za pasek, to później ten pasek był bardziej wyrafinowany, ażeby pokryć karę i jeszcze mleć na przyszłe kary. Kary nie rozstrzygają tej kwestii, trzeba się wziąć nareszcie w sposób poważny i energiczny do ścigania na innej drodze tych, którzy przekraczają prawo i którzy eksploatują tak obywateli, jak i skarb Państwa.</u>
<u xml:id="u-5.45" who="#komentarz">(Głos. Wsadzać do więzienia)</u>
<u xml:id="u-5.46" who="#JanWoźnicki">Niewątpliwie trzeba wsadzać.</u>
<u xml:id="u-5.47" who="#komentarz">(Głos. I jeść mu dawać)</u>
<u xml:id="u-5.48" who="#JanWoźnicki">Często jedzenie będzie taniej kosztowało, niż te szkody jakie ponosi Państwo. Jeżeli mu się majątek skonfiskuje, to to karmienie może się opłacić.</u>
<u xml:id="u-5.49" who="#JanWoźnicki">Przy art. 8 zrobiłbym jeszcze jedną uwagę, że p. Minister Skarbu postępuje jak ten adwokat, który powiada: dobrze, ja będę bronił twojej sprawy, za którą grozi kara śmierci, ale ty milcz, nie wolno ci udzielać żadnych wskazówek, ty nie masz tu nic do gadania. Nie wiem, czy jaki klijent zgodziłby się tak zawierzyć bez zastrzeżeń adwokatowi. Tak samo, jak i lekarz, który przyjechał do obcego miasta i powiada do pacjenta: dobrze, ja cię uśpię, i będę krajał. Czy ja, nie zapytawszy tego doktora, poddam się tej operacji? Nie, ja chciałbym wiedzieć, w jaki sposób ten lekarz dokona operacji i kto mu będzie przy mnie asystować; ja chciałbym, ażeby chociaż moja najbliższy rodzina była przy operacji obecne. Nie możemy zrezygnować z najbardziej prymitywnych naszych praw.</u>
<u xml:id="u-5.50" who="#JanWoźnicki">W art. 8 jeszcze jest mowa, że Sejm nie może uchwalać żadnych wydatków bez równoczesnego uchwalenia pokrycia. Toby mogło być usprawiedliwione wtedy, gdybyśmy mieli pokrycie na bardzo wiele innych wydatków. Jakże mieliśmy je pokryć? Przedewszystkiem nie mieliśmy i nie mamy budżetu i ze wszystkich oznak widać, że nie będziemy mieli prędko budżetu uchwalonego. A jeśli nie mamy budżetu, gdzież mamy pokrycie na wszystkie wydatki? Prawda, jest pokrycie w tem, że w preliminarzu budżetowym jest powiedziane, że 73 miliardy jest w deficycie. Wiemy, że 73 miliardy, nie chcę być złym prorokiem, może znaczyć 173 miliardy do końca roku. To wiemy. Więc jeśli zdobyliśmy się na 73 miliardy, jeśli będzie słuszny wydatek, który Sejmowi całemu wyda się słusznym, to i 74 można zaryzykować i uchwalić. Naturalnie opinia p. Ministra Skarbu i jego urzędników będzie dla nas niesłychanie cenna, ale żeby miała być tak miarodajna, abyśmy mieli się zrzekać czynienia wszystkich inwestycji, jakie naszem zdaniem są potrzebne, tego p. Minister Skarbu od nas wymagać nie może, gdyż byłoby to zakwestionowaniem wszystkich naszych praw.</u>
<u xml:id="u-5.51" who="#JanWoźnicki">Jestem w tem nieszczęśliwem położeniu, że musiałbym tutaj zakwestionować do pewnego stopnia zdanie takiego znawcy parlamentu i parlamentaryzmu, jakim jest kolega Diamand, który twierdził, że Sejm jest ciałem, które zasługuje na wielkie uznanie społeczeństwa z racji dokonanych prac. Kolega Diamand przypomina jednocześnie, że wszakże ten Sejm uchwalił ostemplowanie marek, kiedy minister tego zażądał i uchwalił niestemplowanie marek, kiedy tego drugi minister zażądał.</u>
<u xml:id="u-5.52" who="#JanWoźnicki">Uchwalił ustawę na żądanie jednego ministra i przekreślił tę ustawę, kiedy inny minister tego zażądał, słowem Sejm robi wszystko, czego rząd się domagał, a poszczególne rządy nie miały nic lepszego do roboty tylko nie wykonywały w czambuł tego wszystkiego, co Sejm uchwalił. Nie wiem czy tak bardzo zaszczytne świadectwo wystawił Sejmowi kol. Diamand tem swojem rozumowaniem. Sejm nie miał swego zdania, kiedy się uchwalało najrozmaitsze ustawy i nie miał tyle siły, żeby zmusić rząd do wykonania ustaw przez siebie uchwalonych. To jest rzecz niezaprzeczona, a to i jest dlatego, że w Sejmie tym niema większości, któraby każdy rząd, będący u władzy, zmusiła do szanowania jego ustaw i jego uchwał.</u>
<u xml:id="u-5.53" who="#JanWoźnicki">Tu tkwi wina Sejmu. Winę tę ponoszą nie utalentowane jednostki, które niewątpliwie w Sejmie się znajdują, ale tkwi ona w jego rozpołowieniu, w jego składzie. Ten zarzut czynimy Sejmowi i na tej podstawie się opieramy, kiedy powiadamy że Sejm należy rozwiązać, że istnienie jego należy przekreślić i dążyć do takiego Sejmu, w którym się znajdzie większość ta, czy inna, która weźmie odpowiedzialność za ustawy w tym Sejmie uchwalane i za ich wykonanie.</u>
<u xml:id="u-5.54" who="#JanWoźnicki">Zupełnie niezrozumiałym jest dla nas art. 10. Wprawdzie w art. 3 jest powiedziane, że wydzierżawienie kolei państwowych oraz zakładów pracujących bezpośrednio w zakresie obrony państwa wymaga zezwolenia Sejmu, ale art. 10 powiada, że upoważnia się Ministra Skarbu do zawierania tak wewnątrz Państwa jak i zagranicą umów, zmierzających do uzdrowienia waluty. To jest tak ogólnikowe, że nie wiemy, co się pod tem kryje i prosimy o szczegóły i wyjaśnienie. To może być obcięciem nie połowy głowy dla uzdrowienia, ale całej głowy. Dajemy takie upoważnienie obecnemu Ministrowi Skarbu i przyszłemu i innemu, że on dla uzdrowienia waluty nie wiem co zrobić może, może koleje sprzedać, co jest zastrzeżone, ale art. 10 może nawet i to usprawiedliwić. Takie ogólniki w ustawie trudno jest uchwalać, j trzeba wyraźnie mówić o co chodzi. Trzeba żądać od p. Ministra jakiegoś planu, który nam powie o jakie to uprawnienia chodzi, zmierzające do uzdrowienia waluty. Mówi się też o stabilizacji waluty, słusznie, nie zaś o podniesieniu naszej waluty w niepoczytalny jakiś sposób. Sam p. Minister mówił dzisiaj na pewnem posiedzeniu, że marka nasza podniosła się bardzo znacznie w stosunku do dolara, jednak p. Minister powiada — że się z tego nie cieszy, że jedynie ucieszyłaby go stabilizacja, a nie ciągłe skoki. A my zapytamy na jakiej wysokości p. Minister sobie tę stabilizację wyobraża? Tu trzeba być gotowym do pewnego skoku, jednakże pewien plan trzeba mieć w zanadrzu, na jakiej wysokości pragnęlibyśmy widzieć stabilizację tej marki. Jeżeli ta stabilizacja i zmiana waluty nastąpi, gdy kurs marki będzie wysoki, to trudno, to jest interes handlowy, tego się wstydzić nie potrzeba. Ale pragnęlibyśmy wiedzieć ile będziemy płacić zagranicy za te towary ściągane obecnie, ile wagonów amunicji będziemy płacić za jeden wagon amunicji, otrzymany w zeszłym roku, ile wagonów zboża będziemy musieli płacić za jeden wagon zboża, otrzymany w zeszłym roku z Ameryki. Właśnie to nas będzie interesować, na jakiej wysokości pragnąłby stabilizować walutę p. Minister Skarbu. O tem nie słyszeliśmy. Racjonalny zupełnie projekt, że nie tyle o zwyżkę nam chodzi, ile o stabilizację, byłby mocno poparty stwierdzeniem p. Ministra, na jakiej wysokości pragnąłby to widzieć.</u>
<u xml:id="u-5.55" who="#JanWoźnicki">Z tego wszystkiego, co tu powiedziane wynika jednak i to, że mimo, że p. Minister Skarbu zastrzegł się, że nie jest politykiem i wcale polityką zajmować się nie pragnie, to jednak ustawa świadczy o czem innem. Gdybyśmy się na nią zgodzili, dałoby się Ministrowi dyktatorskie uprawnienia i władzę, ale poza tem ustawa nic nam nie mówi, nam, którzy jesteśmy odpowiedzialni za to, co się będzie tu działo, w jaki sposób gospodarować się w Państwie będzie, i w jaki sposób gospodarką państwową kierować będzie, natomiast mówi nam o polityce, bo polityką jest kwestionowanie 8-godzinnego dnia pracy, polityką jest kwestionowanie reformy rolnej, to jest polityką proszę Pana Ministra, i nic nie pomoże, że się Pan Minister zastrzega przed tem jakoby politykiem nie był. To są prądy i dążenia par excellence polityczne. Ale natomiast nie powiedziano nam jakie np. wydatki u nas da się obniżyć, jaki to efekt da, jakie oszczędności poczynić będzie można na jakich działach i jakie rezultaty przyniesie nam oszczędność ogólna; czy p. Minister przewiduje, że możnaby nasze wydatki, które stanowią lwią część w budżecie, obniżyć 10-krotnie, a budżet zwyczajny zrównoważyć? Czy możnaby np. podnieść kilkakrotnie nasze dochody, a nie obniżając wydatków potrzebnych i koniecznych budżet nasz zrównoważyć? O tem słyszeliśmy mało. Słyszeliśmy, że podatki pośrednie mają być zaraz podniesione, ponieważ Rząd ma uprawnienia, słyszeliśmy na Komisji Skarbowo-Budżetowej, że p. Minister zapytywał, czy skłonni byśmy byli dać mu uprawnienia, aby i podatki bezpośrednie mógł podwyższyć jak i pośrednie, kiedy się okaże tego potrzeba. Uznaliśmy za stosowne odpowiedzieć, my reprezentanci pewnych kierunków, że zasady niesłuszne uwielokrotniać, mnożyć, czynić je tem niesłuszniejszem, czynić jakąś krzywdę tembardziej krzywdzącą nie możemy, że toby nam nie odpowiadało, że prosilibyśmy raczej p. Ministra, jeżeli ma zamiar podnosić podatki, żeby był łaskaw przyjść jak najśpieszniej do nas z przedłożeniami, uważaliśmy, że wszelkie świadczenia jakich państwo od nas domagać się będzie i będzie chciało je wykonać w sprawiedliwy, słuszny sposób, dać należy i uprawnienia damy ale chcemy o tem decydować, bo do decydowania o tem wszystkiem my jesteśmy tylko uprawnieni i tych praw nie tylko zrzec się nie możemy, ale nam się ich zrzec nie wolno.</u>
<u xml:id="u-5.56" who="#JanWoźnicki">Następnie chcielibyśmy wiedzieć na co będzie użyta danina. Przecież to nas powinno interesować czy danina, to wyrwanie społecznemu naszemu gospodarstwu zęba trzonowego, pójdzie na jakie rzeczywiście wielkie rzeczy, czy też na załatanie dziury w naszym budżecie tegorocznym. Jeśliby chodziło o taki efekt to załatać tę dziurę możnaby było dosyć łatwo, ale w takim razie nie uzdrowilibyśmy przez to gospodarki naszej, i mogłoby się okazać, że na drugi rok znowu p. Minister mógłby przyjść z projektem nowej daniny, by pokryć deficyt budżetu roku przyszłego. Jesteśmy zdania, że tak wielka operacja dokonana być może, ale użyta być winna na wielki cel. Może być użyta tylko częściowo, na poratowanie budżetu, ale główna część musi być użyta na cele wielkie dla narodu, stawiające go zupełnie inaczej wobec społeczeństw całego świata, robiące mu wielką reklamę, zapewniające wielki szacunek całego świata. Gdyby p. Minister oświadczył tutaj, że część taj wielkiej daniny użyje np. na oświatę narodową, to całem sercem przyklasnęlibyśmy, bo to jest fundament, to jest podłoże, to gwarancja zrozumienia praw przez wszystkich obywateli, to gwarancja, że ustawy sejmowe będą wykonywane, że obywatel będzie je znał, będzie znał konstytucję, będzie uobywatelniał się, czytając dobrą państwową literaturę. Zaprowadzając dobrą szkołę uczyć będziemy obywateli nauki obywatelstwa i gdyby w ten sposób p. Minister chciał daninę użyć, tobyśmy uważali, że zużyje ją mądrze, celowo i rozsądnie i że zakłada wielki fundament pod dobrą i wielką przyszłość narodu polskiego. Ale o tem p. Minister nic nie mówi, a inne wszelkie znaki na niebie i ziemi świadczą o tem, że p. Minister nie chce uwzględnić potrzeb oświatowych. Niedawniej, jak wczoraj, urzędnik Ministerstwa Skarbu z polecenia p. Ministra oświadczył, że na budowę szkół powszechnych, pieniędzy nie będzie.</u>
<u xml:id="u-5.57" who="#komentarz">(Głosy: Hańba)</u>
<u xml:id="u-5.58" who="#JanWoźnicki">Jeżeli jesteśmy świadkami tych objawów, to jednak obawa nas przejmuje, że danina, te wielkie świadczenia narodu, zmarnuje się na cele nieprodukcyjne, na cele korzyści gospodarce i narodowi nie przynoszące; zrujnuje ona wiele warsztatów, a lepszej przyszłości nie zapewni.</u>
<u xml:id="u-5.59" who="#JanWoźnicki">Jesteśmy zdania, że do poratowania budżetu zwyczajnego powinny służyć tylko zwyczajne - świadczenia i podatki, a nadzwyczajne świadczenia nieraz konieczne, jakich wymaga p. Minister mogą służyć tylko na wielkie cele.</u>
<u xml:id="u-5.60" who="#JanWoźnicki">Jesteśmy teraz w tem przymusowem położeniu, czego zresztą moi przedmówcy dotknęli tylko pobieżnie, a co ja podkreślić chcę w sposób kategoryczny, że musimy wypowiedzieć się o projekcie ustawy zgłoszonym przez p. Ministra, ażeby uchwalić emisję nowych 72 mil jardów biletów państwowych i uchwalić nowe zadłużenia Państwa w P. K. K. P. Jesteśmy w tem przykrem położeniu, że gdybyśmy widzieli, nie piękne słowa, nie przemówienia, nie deklamacje, ale że te konkretne plany, z któremi przychodzi p. Minister skarbu do nas są sprawiedliwe, nikogo nie krzywdzące i celowe, to oczywiście z lekkiem sercem na dzień dzisiejszy, i jutrzejszy, na ten. czas, kiedy jeszcze nie weszła w życie ustawa zapewniająca Skarbowi Państwa poważny zasiłek, uchwalilibyśmy z wielką przyjemnością tę emisję. Ale nie mamy tego przekonania i w Komisji domagać się będziemy, aby p. Minister zapewnić nas zechciał, że tak jest, jak się tego domagamy, że gospodarka finansowa Państwa będzie poratowana bez krzywdy przynajmniej tych najbiedniejszych, bo jeśli się pokrzywdzi kogoś bogatszego, to mu jeszcze na kawałek chleba suchego zostanie, ale jeżeli tych biedaków się ukrzywdzi to odpycha się od państwowości polskiej te masy, które przy obronie Państwa mają wielkie znaczenie i bez których Państwo nie obroni się.</u>
<u xml:id="u-5.61" who="#JanWoźnicki">O tem już panowie przekonali się niejednokrotnie. Dlatego przed otrzymaniem gwarancji, że zamachy na zdobycze czy to robotnicze czy włościańskie, słowem na demokratyczny ustrój państwa naszego nie będą czynione, trudnoby nam było głosować nad uchwaleniem nowego i wielkiego zadłużenia skarbu Państwa. Ale jesteśmy w przymusowem położeniu, rozumiemy i to, że Państwo przestać funkcjonować nie może, że maszyna państwowa potrzebuje smarów, że trzeba na pierwszego wypłacić pensje. W takim razie bylibyśmy zmuszeni do tego, jeśli gwarancji należytych nie otrzymamy, ażeby zaproponować Komisji Skarbowo-Budżetowej i Wysokiemu Sejmowi uchwalenie takiej emisji biletów państwowych, która zapewniłaby funkcjonowanie maszyny państwowej na jeden miesiąc. Niech przez ten miesiąc p. Minister przyjdzie z nowem przedłożeniem, albo — trudno — będziemy musieli nowego p. Ministra powitać na tej ławie. Innej rady niema. Zresztą doszliśmy już do takiej perfekcji w wydawaniu pieniędzy, że w ciągu miesiąca nawet nie wydrukujemy tych 73 miliardów, lecz wydrukujemy znacznie mniej. Więc pomyślmy sobie przed drugim pierwszym, kiedy przyjdzie ten czas, nad tem, co zrobić z dalsze mi wydatkami. I dlatego za całkowitem żądaniem p. Ministra, gdybyśmy tych zapewnień nie otrzymali, trudnoby nam było głosować, i musielibyśmy przyjść z tą zasadniczą poprawką. Oświadczyliśmy i oświadczamy jeszcze raz, że nie chcemy Rządowi stawiać jakichkolwiek przeszkód, jeśli po drodze przez nas wskazanej i wskazanej zresztą przez wielu innych kolegów kroczyć będzie, jeśli nie będzie naruszać zasadniczych praw w Sejmie uchwalonych, jeśli nie będzie się targał na konstytucję Państwa, jeśli innych czynników ponad Sejm i ponad czynniki przez Konstytucję najwyżej w państwie postawione nie będzie wynosił, jeśli nie będzie dyktatorskiej władzy w Polsce, ale będzie władza prawna, usankcjonowana przez konstytucję.</u>
<u xml:id="u-5.62" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo).</u>
<u xml:id="u-5.63" who="#JanWoźnicki">Jeżeli jesteśmy znowu w tem położeniu, że musimy uważać za warunek ratowania Skarbu Państwa posiadanie takiego ministra, który miałby śmiały plan i nam go narzucił, byśmy za nim szli i wszystkie świadczenia mu uchwalali, to wina tkwi wśród nas, Pomimo wszelkich deklamacji, pomimo wszelkich zakusów na dłuższe istnienie tego Sejmu my jeszcze raz musimy się kategorycznie oświadczyć za jak najspieszniejszem dokonaniem wyborów do nowego Sejmu, uważając to za warunek konieczny dla należytego rozwoju Państwa i za gwarancje rządów parlamentarnych w Polsce, i dlatego jeszcze raz ponawiamy to nasze oświadczenie i w razie dalszego istnienia tego Sejmu wyciągniemy jak najdalej idące konsekwencje, nie wyłączając ostatecznego środka, tj. złożenia mandatów i odwołania się do ogółu obywateli.</u>
<u xml:id="u-5.64" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Waszkiewicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#LudwikWaszkiewicz">Wysoki Sejmie! Znamy dotychczas tylko zarys programu finansowego, brak nam szczegółów i to bardzo ważnych, dlatego dzisiaj wypowiemy tylko ogólnikowe uwagi, zachowując sobie możność zajęcia szczegółowego stanowiska wtedy, kiedy będziemy mieli w ręku projekty poszczególnych ustaw.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#LudwikWaszkiewicz">Godzimy się z p. Ministrem Skarbu, że celem najbliższych usiłowań musi być przedewszystkiem uzyskanie względnej stabilizacji marki polskiej. Albowiem spadek marki, to dzisiaj największe nasze zło, to jeden z głównych czynników zamętu i rozstroju w naszem życiu gospodarczem, społecznem i państwowem. I jakiekolwiek będą projekty naprawy, jedno jest dla nas jasne, że bez wielkich, bez szybkich ofiar, bez nałożenia ogromnych ciężarów na wszystkich, podkreślam, na wszystkich obywateli, o naprawie mówić dziś u nas poważnie nie można. Klasy pracujące, gdy chodziło czy o walkę o państwo, czy o utrzymanie i obronę tego państwa przed wrogiem, wykazywały zawsze dużą ofiarność i jestem głęboko przekonany, że robotnik uświadomiony pod względem narodowym i społecznym, w tem trudnem położeniu, w jakim państwo się znajduje, swój obowiązek spełni i poprze każde zamierzenie reformy walutowej, która szczerze będzie miała na oku dobro państwa i całego społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#LudwikWaszkiewicz">Pan Minister Skarbu zaznaczył, że zaleca oszczędność, zwiększanie dochodów, spotęgowanie produkcji. Przypatrzmy się tym środkom naprawy. Mówimy wszyscy od dwóch lat o potrzebie oszczędności. Jest to bodaj najbardziej popularne hasło; ale jednocześnie musimy stwierdzić, że to jest hasło najmniej realizowane. Zresztą o tem mówiło pięciu ministrów z kolei i zawsze kończyło się tylko na słowach. Dlatego pragniemy gorąco, ażeby tym razem zjawił się czyn. Oszczędność jest wskazaną, ale trzeba sobie zdać sprawę z tego, że nie tu leży punkt ciężkości. Punkt ciężkości leży przedewszystkiem we wzmożeniu dochodów. Musimy nasze dochody dziesięciokrotnie powiększyć. Jeśli chodzi o oszczędność i redukcję wydatków, to na tem polu wielkich wyników nie osiągniemy. Niema różnicy zdań w tej Wysokiej Izbie, że trzeba redukować' urzędy i że trzeba zmniejszać personel: trzeba usuwać leniuchów, darmozjadów i złodziej grosza publicznego z urzędów państwowych. O żelaznych nożycach wszyscy tutaj mówią z sympatią, jednakie musimy stwierdzić, że oszczędność, jeśli ma być celową, musi być rozumną. Jeśli np. na kolejach skasujemy salonki, a nie wejrzymy w dział zakupów i dostaw miliardowych, to ta oszczędność chybi celu. Oszczędność nie może pod żadnym warunkiem dezorganizować maszyny państwowej, nie może godzić w zasadnicze społeczne i kulturalne obowiązki Państwa. Nie wiemy jeszcze dzisiaj, w jakim kierunku będzie zmierzał w polityce oszczędnościowej nasz Minister Skarbu, nie wiemy jeszcze, jakie urzędy będzie kasował, jakie pozycje budżetowe będzie skreślał, i żądamy jasności pod tym względem. Bo jeżeli się mamy zdecydować na szerokie pełnomocnictwa, to chcemy wiedzieć, w jakim kierunku Pan Minister Skarbu będzie te oszczędności stosował.</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#LudwikWaszkiewicz">Naszem zdaniem nożyce nie mogą obcinać pozycji budżetowych, które są przeznaczone na oświatę, na kulturę, na zdrowie obywateli. Nie wolno obcinać wydatków, które mają nieść pomoc inwalidom, nie wolno skąpić tam, gdzie chodzi o opiekę społeczną i w tym kierunku minimalny nasz budżet — bo tak trzeba go nazwać — żadną miarą zmniejszony być nie może — przeciwnie, zjawia się konieczność zwiększenia tego budżetu. Nie można też robić oszczędności kosztem żołądków pracowników państwowych, bo jeżeli chcemy mieć pilnych, sumiennych pracowników państwowych, musimy ich dobrze opłacać. Najdroższą administracją jest ta, która źle opłaca swoich pracowników.</u>
<u xml:id="u-7.4" who="#LudwikWaszkiewicz">Z różnych kół prawicowych podsuwa się Panu Ministrowi Skarbu myśl, żeby tę oszczędność stosował przedewszystkiem tam, gdzie chodzi o szerokie masy, gdzie chodzi o życiowe postulaty społeczno-kulturalne. Podnoszą się np. głosy, żeby znieść Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej. Musimy z tego miejsca zaznaczyć, że gdzie chodzi o postęp społeczny, gdzie chodzi o podstawowe zadania nowoczesnego państwa względem swych obywateli, tam wszelkie oszczędności są nie na miejscu. W naszej często rozrzutnej gospodarce jest dość miejsca na oszczędności, jest dość pozycji do skreślenia i tam, gdzie naprawdę jest zbytek, gdzie naprawdę jest nadmiar urzędów niepotrzebnych, tam przedewszystkiem ta oszczędność i nożyce Pana Ministra powinny być zastosowane.</u>
<u xml:id="u-7.5" who="#LudwikWaszkiewicz">I dlatego nie wiedząc, w jakim kierunku pójdzie polityka oszczędnościowa p. Ministra Skarbu, oświadczamy, że możemy głosować za szerokiemi pełnomocnictwami dopiero wtedy kiedy otrzymany jasną i wyraźną w tej sprawie odpowiedź.</u>
<u xml:id="u-7.6" who="#LudwikWaszkiewicz">Szybkie zapełnienie kasy państwowej — to jest rdzeń zagadnienia. Na to, ażeby wyciągnąć z błota nasz wóz państwowy, będą potrzebne ciężkie i dotkliwe ofiary. Klasa robotnicza od tych ofiar się nie usunie, jednak stawiamy za warunek zasadniczy, ażeby rozłożenie ciężarów na poszczególne warstwy narodu było równomierne, sprawiedliwe, żeby odbyło się w stosunku do istotnej zamożności tych warstw. Kto ma więcej — powinien dać więcej i z tego punktu widzenia będziemy oceniać politykę podatkową nowego Ministra Skarbu.</u>
<u xml:id="u-7.7" who="#LudwikWaszkiewicz">P. Minister Skarbu zapowiadał tu z emfazą, że skrzynie, szafy i kufry zapełnione markami otworzy i przetransportuje ich zawartość do kas państwowych, że Państwo powinno brać, a nie pożyczać. Są to bardzo piękne słowa i my sobie te słowa p. Ministra zapamiętamy. Tylko pytamy, czy p. Minister dostanie od możliwych posiadaczy tych kufrów, kas i skrzyń klucze, czy oni pozwolą temi kluczami otworzyć owe szafy, kufry i kasy. Bo jeśli o to chodzi, to już słyszeliśmy tu z różnych stron bardzo a bardzo charakterystyczne zdania. Przedstawiciele naszych banków powiadają, że nie mają gotówki, a więc nie będą mogli wysilić się na spłacenie daniny państwowej. Słyszeliśmy głosy wielkich obszarników, którzy się zastrzegają, że nie sprzedadzą ani morga ziemi na to, ażeby p. Michalskiemu dać daninę. P. Głąbiński mówił tu o daninie z bardzo małym entuzjazmem, a kto chce faktycznie dziś ponieść wielkie ofiary, ten powinien wystąpić mocno.</u>
<u xml:id="u-7.8" who="#LudwikWaszkiewicz">Jest zatem wielkiem pytaniem, czy nie skrupi się ten nowy wysiłek społeczeństwa na rzecz skarbu na obywatelach uczciwych a biednych, tak jak to było dotychczas. Mamy bowiem za sobą bardzo przykre doświadczenie, które nas uczy ostrożności. Oto w swoim czasie kazano oddawać złoto i srebro dla skarbu. Oddawali po cenach niskich swoje ostatnie nieraz klejnoty ludzie uczciwi a biedni. Potem przyszedł p. Minister Skarbu i powiedział, że to oddawanie złota i srebra jest niepotrzebne, i Sejm to zawotował, ustawę o oddawaniu kruszców dla skarbu zniósł i okazało się, że ci, którzy prawo obeszli, którzy swoje złoto i srebro schowali, otrzymali pewnego rodzaju premię, bo i Wysoki Rząd i Wysoki Sejm rozgrzeszył ich. Potem przyszła sprawa pożyczki przymusowej. Miała ta pożyczka przymusowa być zastosowaną właśnie do owych kufrów i kas pełnych marek. Co się okazało? Okazało się, że dziś przychodzi p. Minister Skarbu z tem, że tej pożyczki ściągać nie należy.</u>
<u xml:id="u-7.9" who="#LudwikWaszkiewicz">W swoim czasie uchwaliliśmy osobisty podatek dochodowy. Było to półtora roku temu. Cztery miesiące temu uchwaliliśmy skrócony wymiar tego podatku. Ten podatek był uchwalony na wszystkich obywateli, a cóż się stało? Oto widzimy, że w dawnym zaborze rosyjskim ten podatek jest stosowany, ale do jednej tylko kategorii ludności: płacą go urzędnicy, robotnicy,...</u>
<u xml:id="u-7.10" who="#komentarz">(Głos: Nawet oficerowie)</u>
<u xml:id="u-7.11" who="#LudwikWaszkiewicz">... ale nie płaci go w Kongresówce do dziś dnia ani fabrykant, ani kupiec ani bankier. I co ma mówić wobec tego przeciętny obywatel Rzeczypospolitej o polityce podatkowej swego Państwa? Czy nie powstaje w nim głęboka nieufność, czy ten człowiek, który spełnia swoje obowiązki względem swego Państwa, nie pyta: ja płacę, ja się wysilam, a dlaczego ci możni nie przyjdą skarbowi z pomocą? Dlaczego potem z tego wysokiego miejsca ich się rozgrzesza?</u>
<u xml:id="u-7.12" who="#komentarz">(Głos: Mają w Rządzie zawsze obrońców)</u>
<u xml:id="u-7.13" who="#LudwikWaszkiewicz">Otóż nic tak nie zniechęca obywatela do płacenia podatku, jak to przeświadczenie, że on płaci, a drugi obywatel nie płaci. Jeśli my chcemy wychować naszych obywateli w płaceniu podatków, to równomierność w rozkładzie ciężarów musi być bezwzględnie przeprowadzona. Otóż, ponieważ mamy smutne doświadczenie, że były ustawy, które obowiązywały wszystkich, a skrupiły się potem na obywatelach uczciwych, a mniej zamożnych, to dziś z wielką ostrożnością traktujemy nowy projekt podatkowy. Gdy przyjdzie na stół sprawa daniny powszechnej jednorazowej, to będziemy pilnować, aby ta danina była rozłożona równomiernie, sprawiedliwie na wszystkie warstwy, bez względu na ich stan zamożności. My nie zgodzimy się na to, aby nadal prowadzić tę fatalną politykę finansową, podatkową, która premjuje tych, którzy nie wykonywują swych obowiązków względem Państwa.</u>
<u xml:id="u-7.14" who="#LudwikWaszkiewicz">Wysoki Sejm uchwalił, że stawki podatków pośrednich można podnieść do norm przedwojennych. Znalazła się znakomita większość w tym Sejmie dla przeprowadzenia tej uchwały. Zwalono ten ciężar na szerokie warstwy konsumentów, i to w znacznym stopniu przyczyniło się pośrednio do podniesienia drożyzny. Niech teraz ta sama większość, która tak skwapliwie uchwaliła podatki pośrednie konsumpcyjne, znajdzie w sobie tyle przekonania i tyle zrozumienia ciężkiego położenia skarbu, aby uchwalić także podniesienie podatków bezpośrednich do takiej normy, do jakiej podniesiono podatki pośrednie.</u>
<u xml:id="u-7.15" who="#LudwikWaszkiewicz">Zapowiedział p. Minister Michalski, że w wyrafinowanej formie zaopiekuje się dorobkiewiczami wojennemi, spekulantami walutowemi i przemytnikami. O tych nieuczciwych obywatelach mówiło nam z tej wysokiej trybuny wielu ministrów. Znaleźli się nawet tacy, którzy grozili owym obywatelom szubienicami.</u>
<u xml:id="u-7.16" who="#komentarz">(P. Malinowski: Dlatego że grozili, to poszli)</u>
<u xml:id="u-7.17" who="#LudwikWaszkiewicz">Czy tym hyjenom, żerującym na nędzy swoich współbraci, spadł choćby włos z głowy w Państwie Polskiem? P. Michalski dobrzeby się zapisał w opinii społeczeństwa naszego, gdyby korzystniej się odróżnił od swoich poprzedników i zdołał swoje słowo przekuć na czyn, bo my deklamacji na te tematy mamy dość.</u>
<u xml:id="u-7.18" who="#LudwikWaszkiewicz">Ma zupełną rację p. Minister Michalski, jeżeli twierdzi, że trwała naprawa skarbu musi się oprzeć o zdrowy organizm gospodarczy. Nasze gospodarstwo społeczne jest chore. Jakie lekarstwa zaleca nam p. Minister Skarbu na uzdrowienie naszego chorego organizmu gospodarczego? Otóż za warunek sine kwa non stawia p. Michalski wolną gospodarkę. Ona jedynie ma dać impuls przedsiębiorczości, ona jedynie ma nasze życie gospodarcze spotęgować i rozwinąć. Państwo według rady p. Ministra Skarbu ma się jak najbardziej w swoich funkcjach ograniczyć, ograniczyć się do tego, żeby zostać stróżem prywatnego kapitału. Otóż o tej wolności gospodarczej mówiono nam już dużo. Sprowadza się ona do tego, że się Państwu zabrania ingerowania w stosunki gospodarcze, wtrącania się do handlu, do produkcji. Jakiż z tego skutek? Skutek jest ten, że u nas każdy paskarz jest bezkarny, że wolno śrubować ceny z godziny na godzinę, że wolno po prostu skórę zdzierać ze swoich bliźnich. Wprowadza się u nas tę wolną gospodarkę w coraz szerszych rozmiarach. Mamy od miesiąca wolny handel węglem i cóż się z węglem stało? Oto cena jego podskoczyła o 100% i biedniejszy mieszkaniec miasta, który nie może tak wysokiej ceny płacić, nie ma dziś kawałka opału, nie ma na czem strawy ugotować. Jeśli ta wolność gospodarcza ma iść w tym kierunku, to ona nam naszego organizmu gospodarczego nie uzdrowi. A wolność gospodarcza w dziedzinie przemysłu? Ona polega na wolności kapitału, na tem, że kapitałowi wszystko wolno, na tem, że wolno mu coraz intensywniej wyzyskiwać pracę. Otóż to jest ta wolność gospodarcza, to jest ten klasie robotniczej dobrze znany program liberalizmu kapitalistycznego, i to nie w swojej formie bardziej postępowej, ale w dawnej, konserwatywnej postaci. My nie jesteśmy zwolennikami wyzysku pracy w Polsce, my ten system wyzysku bezwzględnie zwalczamy, zwalczamy w imię wyswobodzenia pracy i dlatego w skuteczność leków zalecanych przez p. Ministra Skarbu nie wierzymy.</u>
<u xml:id="u-7.19" who="#LudwikWaszkiewicz">P. Michalskiemu przyklasnęła odrazu prawica naszego społeczeństwa, przyklasnęła mu zwłaszcza w jednym punkcie, mianowicie tam gdzie powiada, że trzeba zawiesić ustawę o 8. godzinnym dniu pracy. To z programu p. Michalskiego prawica od razu sobie wybrała, to stało się ulubionym motywem. P. Minister Skarbu sądzi, że uda mu się tak oto jednym zamachem zawiesić ustawę, mającą ogromne gospodarcze i społeczne znaczenie, zawiesić ją na kołku bez protestu, bez przeciwdziałania, ustawę, o którą klasa robotnicza walczyła dziesiątki lat, ustawę, która jest palladium, źrenicą praw robotniczych. My, którzy reprezentujemy kierunek reform społecznych, przywiązujemy może większą niż ktokolwiek inny wagę do ustawy o 8 godzinnym dniu pracy. Ona jest dla nas punktem wyjścia dalszego postępu społecznego na terenie robotniczym.</u>
<u xml:id="u-7.20" who="#LudwikWaszkiewicz">Jeśli p. Michalski twierdzi, że zniesienie tej ustawy ma zwiększyć produkcję i w ten sposób zasilić skarb Państwa, to Pan Minister bardzo się myli. Na to, żeby wzmocnić produkcję i spotęgować wytwórczość, nauka i praktyka wskazuje nam cały arsenał środków. Sprawa czasu pracy jest tylko jednym z współczynników; Nie o to chodzi, aby dłużej pracować lecz o to, aby wydatniej pracować. Intensywności pracy nie podniesie się przedłużeniem dnia pracy — jest to prawda, do której uznania doszły kulturalne narody przed wojną. Przecież najwybitniejsi ekonomiści i to ludzie z umiarkowanego obozu stwierdzili, że skrócenie dnia roboczego przed wojną bynajmniej nie doprowadziło do obniżenia produkcji w tych gałęziach, gdzie owa redukcje czasu pracy nastąpiła. Przemysłowcy angielscy przed wojną przechwalali się tem, że dlatego nie boją się konkurencji przemysłu na kontynencie ponieważ ten przemysł na kontynencie ma 10 godzinny dzień pracy i nie ma angielskiej soboty, że więc właśnie to przedłużenie dnia pracy na kontynencie daje przewagę przemysłowi angielskiemu, pracującemu krótko a intensywnie.</u>
<u xml:id="u-7.21" who="#LudwikWaszkiewicz">A więc doświadczenie i nauka doradzają bardzo ostrożnie traktować sprawę podniesienia wydajności pracy przez mechaniczne przedłużanie dnia pracy. P. Minister Skarbu upajał się frazesem o wolności pracy: — jakżeż to można zakazywać, jakżeż to można normować ustawowo dzień pracy! Otóż my na to odpowiadamy, że to trzeba czynić i to nie tylko w interesie klas robotniczych, lecz również w interesie produkcji, w interesie Państwa. Przecież tam najbardziej się przemysł rozwijał i tam zdobywał tę siłę konkurencyjną, gdzie najdalej posunięto się w opiece społecznej, gdzie najdalej posunięto ochronę pracy.</u>
<u xml:id="u-7.22" who="#LudwikWaszkiewicz">Jeśli chodzi o moment, z którym wystąpił p. Michalski ze swoim projektem, to musimy stwierdzić, że jest to moment najfatalniejszy. Wszak dziś jesteśmy w tem położeniu, że brak dla rąk roboczych pracy. Gdyby p. Michalski wziął statystykę bezroboczych, toby się przekonał, że bezrobocie nie zmniejsza się, lecz wzrasta i w ostatnich tygodniach, w miarę, jak zima się zbliża, liczba bezrobotnych jest coraz większa. Przecież dzisiaj mamy tysiące zdemobilizowanych wojaków, wraca cały szereg emigrantów do Polski i my dla tych ludzi pracę znaleźć musimy. A tymczasem u furt fabrycznych coraz dłuższe ogonki bezrobotnych stoją, którzy o tę pracę kołaczą.</u>
<u xml:id="u-7.23" who="#LudwikWaszkiewicz">Gdyby p. Michalski rozejrzał się w głównej gałęzi naszego przemysłu, t. j. w przemyśle włóknistym, toby skonstatował wprost potworny wzrost bezrobocia. W przemyśle włóknistym, który jest najwięcej uruchomiony, wielkie zakłady fabryczne pracują po 3, 4 dni w tygodniu i wypowiada się masowo pracę robotnikom. Nawet w takiem matem środowisku przemysłowem, jak np. Zduńska Wola, gdzie miesiąc temu pracowało 5000 robotników, dziś pracuje zaledwie 460. A zresztą p. minister Michalski sam tutaj powiedział, że ostrzega dziś przemysłowców przed rozszerzaniem warsztatów pracy, gdyż niema kredytu, niema surowców, więc jakżesz to — z jednej strony p. Minister pośrednio zachęca do wstrzymania tempa gospodarczego, a z drugiej strony powiada nam, że mamy zwiększyć dzień pracy? Przecież w tych warunkach zwiększenie dnia pracy, jest mechanicznem zwiększeniem bezrobocia. Tam, gdzie pracuje dziś ludzi 10 wnet wystarczy 8, a więc piąta część pójdzie na bruk. P. Minister Michalski wie niezawodnie, że gdy podaż pracy jest duża, a zapotrzebowanie jej małe, wtedy zarobki idą w dół. Więc każde przedłużenie dnia pracy wpływa niepomyślnie na zarobki robotników. Ale czy te zarobki robotnicze są tak wysokie, żeby można było pójść na ich redukcję? U nas na tej podstawie, że niektóre zawody, przedewszystkiem rzemiosła, mają płace względnie dostateczne, wytwarza się zupełnie mylne przekonanie, jakoby robotnik, ten typowy proletariusz, był dziś dobrze wyposażony. Jeżeli porównamy ceny przedwojenne z obecnemi, jeżeli porównamy robociznę przedwojenną z obecną, to zobaczymy, że w przemyśle metalowym i włókienniczym dziś robotnicy zarabiają 40–50% tego, co zarabiali przed wojną, przecież dziś robotnik, który przed wojną zarabiał u nas w Kongresówce 6 rubli, zarabia przeciętnie 4.000 marek, a za te pieniądze może kupić zaledwie 1/4 zboża, zaledwie 1/3 tej ilości kartofli, którą mógł kupić przed wojną. Tak samo przedstawia się stosunek innych niezbędnych artykułów żywności. Otóż my dziś doszliśmy z zarobkami do tej niskiej skali, przy której trudno nawet wegetować, dziś dochodzimy do tego, że ilość nieszczęśliwych wypadków przy pracy zwiększa się w zastraszający sposób, ilość omdleń z wycieńczenia i przemęczenia w przemyśle tkackim wzrosła tak bardzo, że sami przemysłowcy zwrócili na ten objaw uwagę.</u>
<u xml:id="u-7.24" who="#LudwikWaszkiewicz">Jeżeli chcemy w takich warunkach przeprowadzić przedłużenie dnia pracy, to musimy sobie powiedzieć otwarcie, że chcemy w sposób dotkliwy skrzywdzić ogół robotników. Odnosi się wrażenie, jakgdyby p. Michalski w tej sprawie chciał iść na rękę kapitałowi, bez względu na to, jakie to skutki za sobą pociągnie. Być może, że nie było takiej intencji, ale takie mogą być skutki. Otóż oświadczam z tej trybuny, że my bezwzględnie nie możemy się zgodzić na jakikolwiek zamach na 8 godzinny dzień pracy i z całą stanowczością będziemy zwalczali art. 4 projektu o naprawie finansów państwowych. Żądamy skreślenia tego punktu, uważamy bowiem, że on się nie nadaje nawet do rozpatrywania. Punkt ten nie jest do przyjęcia dla żadnego ze stronnictw robotniczych, gdyż nawet tak umiarkowany kierunek, jak Chrześcijańskie Stronnictwo Demokratyczno-Robotnicze wypowiedziało się niedwuznacznie i jasno, że w tej sprawie nie może iść po linii p. Ministra Skarbu.</u>
<u xml:id="u-7.25" who="#LudwikWaszkiewicz">Jeśli chcemy prowadzić pozytywną politykę na gruncie robotniczym i chcemy kroczyć na drodze postępu społecznego, to pod żadnym warunkiem nie możemy się zgodzić na to, ażeby tego j rodzaju ustawy mogły w jakikolwiek sposób być nadwerężane. My musimy myśleć o sposobach podniesienia wydajności pracy, my zdajemy sobie sprawę z tego, że nasz przemysł musi mieć możność konkurowania z przemysłami innych krajów. Jesteśmy za tem, ażeby i ten czas pracy był jak najlepiej wyzyskiwany, lecz na to są inne środki i sposoby. Nie jesteśmy doktrynerami, uważamy, że z życiem liczyć się trzeba, ale nie możemy się zgodzić na doktrynerstwo p. Ministra Skarbu, bo doktrynerstwem, niczem innem, nazwać tego nie można. Bo gdyby nawet Wysoki Sejm, w co nie wierzę, przyjął art. 4, to przecież jest jeszcze życie, są przecież jeszcze organizacje zawodowe klas pracujących i tam będzie się ta walka dalej toczyła. Przecież przed wojną mieliśmy w większości krajów ustawowy 10 godzinny dzień pracy, a organizacje zawodowe wywalczyły znaczne obniżenie tego dnia pracy. Otóż niech się nikt nie i łudzi, że jakimś mechanicznem przegłosowaniem w tej Wysokiej Izbie tę sprawę się załatwi. Można tylko co innego i zrobić — co nie leży w intencji tych, którym chodzi o dobro Państwa, można najnieopatrzniej rozpętać nowe walki, nowe burze, nowe strajki.</u>
<u xml:id="u-7.26" who="#LudwikWaszkiewicz">Otóż, jeśli ktoś w momencie, kiedy trzeba skupiać wszystkie siły dla ratowania Skarbu, kiedy ofiarność dla Państwa trzeba spotęgować jak najbardziej, chce rozpocząć wojnę społeczną, to znajduje się na złej, mylnej drodze, i dlatego nam się zdaję, że p. Minister Skarbu, Michalski, cofnie swój art. 4, albowiem niema widoków na to, aby go można wogóle zrealizować. Byłaby to daremna praca i szkodliwe jątrzenie milionów obywateli Rzeczypospolitej.</u>
<u xml:id="u-7.27" who="#LudwikWaszkiewicz">Robotnicy mogliby zrozumieć przedłużenie dnia pracy, gdyby ta praca szła i rzeczywiście na dobro Skarbu, gdyby i p. Minister otrzymywał z tych nadgodzin korzyść odrazu, bo przecież dziś chodzi o natychmiastową pomoc dla Skarbu. Gdyby tedy p. Minister otrzymywał odrazu wielkie kwoty, gdyby mógł ten strumień, który popłynie z tej nadwyżki, skierować wprost do Skarbu, w takim razić możnaby było jeszcze w pewnych kołach usprawiedliwić to, ale przecież to, co p. Minister proponuje, nie jest niczem innem jak napychaniem kieszeni przemysłowców.</u>
<u xml:id="u-7.28" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Którzy nic Skarbowi nie dadzą!)</u>
<u xml:id="u-7.29" who="#LudwikWaszkiewicz">A czy ci panowie przemysłowcy p. Ministrowi dadzą daninę, czy kapitał polski daje p. Ministrowi tę gwarancję, że zapełni pusty Skarb Państwa? Sądząc z dotychczasowego doświadczenia, któreśmy zdobyli...</u>
<u xml:id="u-7.30" who="#komentarz">(Głos: Jest na odwrót)</u>
<u xml:id="u-7.31" who="#LudwikWaszkiewicz">... w ciągu tego krótkiego żywota w niepodległej Polsce, musimy stwierdzić, że nasi kapitaliści na takim wysokim poziomie nie staną. A jeżeli p. Minister Skarbu chce się dobrać do owych kas, do owych szaf, do owych kufrów, toć przecież musi się oprzeć na jakiejś realnej sile społecznej. Jeżeli p. Minister Skarbu chce mieć poparcie szerokich mas w swojej polityce, która ma zmierzać do wypróżnienia owych kufrów i szaf, to przecież musi znaleźć tę siłę. My nie widzimy związku pomiędzy naprawą finansów Państwa, pomiędzy natychmiastowem ratowaniem Skarbu, a zawieszeniem ustawy o 8 godzinnem dniu pracy i dlatego, że żadne rzeczowe argumenty nie mogą nas przekonać, aby z tego przedłużenia Skarb rzeczywiście wydatnie skorzystał, domagamy się, aby ten art. 4 został skreślony, aby o ile ów projekt naprawy pójdzie do Komisji, poszedł bez art. 4, bo jeśli ten artykuł pójdzie do Komisji Ochrony Pracy czy innej, to tak, czy owak będzie pogrzebany. A właśnie dlatego, aby wzbudzić w szerokich sferach społeczeństwa wiarę, że p. Minister Skarbu chce ciężarami obłożyć równomiernie wszystkie warstwy i że chce być ministrem Polski, a nie kapitału, należy naszem zdaniem tak, a nie inaczej postąpić.</u>
<u xml:id="u-7.32" who="#LudwikWaszkiewicz">My możemy p. Ministrowi Michalskiemu odpowiedzieć, że tam, gdzie on będzie ministrem Polski, znajdzie poparcie wszystkich uczciwych obywateli Polski, znajdzie również poparcie klasy robotniczej.</u>
<u xml:id="u-7.33" who="#komentarz">(Głosy: Trzeba płacić podatki.)</u>
<u xml:id="u-7.34" who="#LudwikWaszkiewicz">Jeśli chodzi o Kongresówkę, to klasa robotnicza dziś największe podatki płaci. Ale jeżeli p. Minister będzie ministrem kapitału, w takim razie spotka się z naszym bezwzględnym oporem.</u>
<u xml:id="u-7.35" who="#komentarz">(Brawa)</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma poseł Stępiński.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#JanStapiński">Wysoki Sejmie! Zarówno p. Prezydent Ministrów w deklaracji programowej nowego Rządu, jak i p. Minister Skarbu we wstępnem przemówieniu obwieścili nam, że obywatelom Polski dobrze się powodzi, a tylko Państwu Polskiemu, Rzeczypospolitej źle się dzieje. Żadnych wyjątków, ani ograniczeń nie poczynili, uogólnili to twierdzenie, że wszystkim obywatelom dobrze się dzieje, a w konsekwencji tego błędnego mniemania swoje dalsze zarządzenia, względnie program działania również na fałszywych oparli przesłankach.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#JanStapiński">To jest prawdą, że w Rzeczypospolitej dzieje się wielu obywatelom bardzo dobrze — ale i to jest niestety prawdą, że w Rzeczypospolitej bardzo wielu obywatelom dzieje się całkiem źle. Tymczasem nowy Rząd akurat tym obywatelom, którym się znakomicie dzieje, chce pomóc do tego, ażeby im się jeszcze lepiej działo, a natomiast przeciw tym obywatelom, którym się już obecnie kiepsko powodzi, skierował dalsze kroki, aby ich w jeszcze większą pogrążyć nędzę. Uważam wprost za obowiązek poselski, ażeby zwrócić uwagę na te rzeczy, zarówno Rządu jak osobliwie Ministra Skarbu.</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#JanStapiński">Komuż to w Polsce dobrze się dzieje? W Polsce znakomicie się powodzi przedewszystkiem obszarnikom.</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Racja)</u>
<u xml:id="u-9.4" who="#JanStapiński">Zapłacili przedwojenne olbrzymie długi, posprawiali sobie maszyny rolnicze, żyją i hulają jak nigdy przedtem. Buta ich wobec ludu dochodzi do niemożliwych rozmiarów. I p. Minister Skarbu tym właśnie obywatelom chce jeszcze umożliwić dalsze gromadzenie majątków i dalsze łupienie biedoty chłopskiej.</u>
<u xml:id="u-9.5" who="#komentarz">(Głos: Uwolnić ich od reformy rolnej. Inny głos: Jest Ich mężem zaufania)</u>
<u xml:id="u-9.6" who="#JanStapiński">Dalej znakomicie się powodzi w Polsce kupcom i przemysłowcom...</u>
<u xml:id="u-9.7" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Paskarzom)</u>
<u xml:id="u-9.8" who="#JanStapiński">... paskarzom wszelkiego rodzaju, i p. Minister akurat tym dobrze prosperującym zawodom chce jeszcze przyjść z pomocą, ażeby mogli robotnika lepiej przycisnąć, lepiej wyzyskać, a natomiast robotnikowi, który w różnych zawodach jest rozmaicie udotowany, a w niektórych całkiem kiepsko, p. Minister Skarbu chce uczynić dolę jeszcze cięższą.</u>
<u xml:id="u-9.9" who="#JanStapiński">Komu się źle powodzi? Nie ulega wątpliwości, że powodzi się źle znacznej części uczciwych urzędników. Jeżeli weźmiemy pod uwagę ich płacę i warunki drożyzny, to każdy z nas musi powiedzieć, że w tych warunkach oni naprawdę muszą być nędzarzami,...</u>
<u xml:id="u-9.10" who="#komentarz">(Potakiwania)</u>
<u xml:id="u-9.11" who="#JanStapiński">... a jeżeli nie są nędzarzami, to albo z dawna mają majątek, albo nie są uczciwymi urzędnikami. Czy urzędnik dostaje 50 czy 20 czy 15 tysięcy, to wszystko to jest absolutnie za mało, aby mógł dostatnio się ubrać, dobrze reprezentować i w dzisiejszych warunkach uczciwie żyć. Jeżeli on w tych warunkach pięknie się ubiera i hucznie żyje, to nie badając dalszych okoliczności musi się powiedzieć, że tam coś nie jest w porządku. Z Krakowa na przykład donoszą mi fakt, że radcowie sądowi urzędują w sądach w płaszczach dlatego, że ich nie stać na przyzwoite ubranie. I trzeba przyznać, że ich nie stać, bo płaca istotnie na ubranie wystarczyć nie może.</u>
<u xml:id="u-9.12" who="#JanStapiński">Źle się powodzi w Polsce olbrzymiej rzeszy bezrolnych i małorolnych chłopów. P. Minister wie, że ci chłopi, szczególnie w' Małopolsce zachodniej, przed wojną żyli z zarobków nie w Polsce osiąganych. Rocznie szło ich 250.000 do Rzeszy niemieckiej, 30.000 do Francji, Szwajcarii, Czech i Dolnej Austrii, 80.000 przeciętnie jechało stale do Ameryki.</u>
<u xml:id="u-9.13" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Z pańskim zyskiem).</u>
<u xml:id="u-9.14" who="#JanStapiński">Panowie pozwolą, że temu panu odpowiem: ale z pańską szkodą, bo przestałeś Pan mieć robotnika za 20 centów. O tem będziemy mówić w dalszym ciągu. Otóż w Małopolsce było conajmniej 400.000 takich rodzin i takich egzystencji, dla których Polska, dom i gospodarstwo były tylko przytułkiem dla odpoczynku na zimę, albo odpoczynkiem jak dla amerykańskich emigrantów, co cztery, pięć lat, bo oni co 4–5 lat przyjeżdżali do domu, ażeby przez rok odpocząć, a potem wracali do Ameryki. I tak jeździli przez swoje życie po 4 czy 5 razy. Takich rodzin w Małopolsce zachodniej a częściowo środkowej, jest, jak powiedziałem około 400.000.</u>
<u xml:id="u-9.15" who="#JanStapiński">Nie można zapominać o tem, że emigracja zarobkowa z Kongresówki była również bardzo liczna. Do Rzeszy Niemieckiej emigrowało około 300.000, do Ameryki z całej Kongresówki nieomal tyle co i z Małopolski i dla znacznej części tych rodzin w Kongresówce, w województwie Kieleckiem na południu Kongresówki a także i na północy, ich domy w Polsce były tylko przytułkiem dla odpoczynku, a całą egzystencję dla siebie i rodzin swoich, ludzie ci zdobywali poza Polską. Trzeba rzeczywiście być albo prowokatorem, albo człowiekiem złej woli, albo zupełnie niepoczytalnym, ażeby twierdzić, iż tym ludziom teraz w Polsce może się wogóle dobrze dziać. Ci, którzy twierdzą, że wszyscy chłopi moją wypchane poduszki pieniędzmi i kufry pełne marek, niechże zechcą wziąć ołówek w rękę, niech na chwilę z sumieniem swojem pogadają i niech dokażą tej sztuki, by chłop z jednej morgi czy dwóch potrafił chować marki do kufrów. To przecież jest rzeczą wręcz niemożliwą. Zwracam się już dziś do p. Ministra, niech zechce najbieglejszym rachmistrzom rolniczym w Ministerstwie Skarbu polecić, aby mu sporządzili bilans dwu, trzymorgowego gospodarstwa, żeby tą drogą, nie przez chłopów, tylko przez swoich rachmistrzów wyprowadził, czy może być prawdą, czy to jest prawdopodobne, ażeby chłop na dwóch, trzech morgach mógł chować marki do kieszeni.</u>
<u xml:id="u-9.16" who="#komentarz">(Głos: Nikt nie chce z nich ściągać, jeżeli nie mają)</u>
<u xml:id="u-9.17" who="#JanStapiński">Dojdziemy do tego. Otóż takich egzystencji w zachodniej Małopolsce jest tak wiele na ogół. P. Minister znowu nie odemnie, tylko z urzędowych statystyk raczy przecież kazać zbadać, że przeciętny typ gospodarstwa w zachodniej Małopolsce, to jest chłop na niecałych 2 ha, że są całe wsie, gdzie jest dwóch gospodarzy na sześciu morgach, a reszta to jeden lub dwumorgowi chałupnicy w tym czasie nędzarze. Niechże p. Minister łaskawie zada sobie pytanie, z czego oni żyją. Otóż przed wojną żyli z zarobku poza Polską i sądzę, że oni za to, że żyjąc poza Polską, jednak tu swój dom utrzymali i do tego domu dążyli, na pochwałę zasługują i na nagrodę od Polski, albowiem w ten sposób przyczynili się do powiększenia liczby narodu polskiego, która przecież w ostatku decyduje i będzie decydowała o tem, czy Polska będzie mocarstwem większem, czy mniejszem, bo od liczby Polaków zależy siła Polski; a tem samem jej stanowisko mocarstwowe. Otóż ci nędzarze przed wojną żyli z zarobku poza Polską. Gdy przyszła wojna wszyscy inni się uwalniali i reklamowali z wojska, bo wiadomo, że w Austrii było prawo do reklamacji: kto miał 10 morgów ziemi mógł syna uwolnić z wojska.</u>
<u xml:id="u-9.18" who="#JanStapiński">Znaczna część robotników mogła się również wyreklamować do zakładów dla wyrobu amunicji i innych zakładów, które dla wojny pracowały, a tylko ten biedak ani na podstawie prawa dla robotników, ani jako rolnik wyreklamować się nie mógł, musiał pójść na wojnę. Rodzina jego utrzymywała się z pobieranych zasiłków. Gdy się skończyła wojna, gdy rozbito Austrię, ci biedacy w Polsce jeszcze przez 1919 r. pobierali zasiłki, a gdy te zaczęły się kończyć, Jeszcze zasilały ich dolary, które nadsyłano im z Ameryki. Żadnego innego źródła dochodu nie mieli. Niestety jednak z czasem, p. Minister niechaj mi nie wierzy na słowo — ale spyta się w Pocztowej Kasie Oszczędności — te dolary coraz bardziej wysychają, z miesiąca na miesiąc tych dolarów przysyłanych ubywa, bo i w Ameryce bezrobocie kogóż najpierw dotknęło? Z tych 6 milionów bezrobotnych w Ameryce najwięcej dotknęło naszych emigrantów, bo tamtejsi obywatele łatwiej się obronić potrafią. Doszło wreszcie do tego, że skutkiem braku zasiłków, skutkiem zamknięcia granicy dla wychodźctwa, skutkiem ustania napływu pomocy z Ameryki, bezrolny i małorolny chłop znalazł się w położeniu istotnie bez wyjścia, stał się czynnikiem zdolnym do wszystkiego. On nie ma żadnego sposobu ratunku jak jutro żyć! I tu p. Minister Rolnictwa zechce stwierdzić, że w tym czasie, robotnikowi który się zatraca za pracą na obszar dworski mają odwagę w krakowskim powiecie płacić 40 mk. za cały dzień pracy.</u>
<u xml:id="u-9.19" who="#komentarz">(Głosy: Skandal!)</u>
<u xml:id="u-9.20" who="#JanStapiński">A typ płacy jest jaki? Typ płacy jest 150, 200 a 250 to rzadkość. Ja się pytam, jak może robotnik, ojciec rodziny wyżywić swoją rodzinę?</u>
<u xml:id="u-9.21" who="#JanStapiński">Jak on może wyżyć ze 150 czy 200 mk., a skąd on ma sprawić odzież i obuwie? Proszę Panów bez różnicy stronnictw, by zechcieli się nad tym stanem rzeczy zastanowić, żeby zechcieli tak konserwatyści jak i niekonserwatyści stwierdzić te rachunki, które podałem i dać odpowiedź sobie samym. Konsekwencje tego, czy są już w tej chwili widoczne czy nie, ale być muszą. Przecież ten robotnik cudem nie żyje, manną się nie żywi, każdy z Panów powinien się nad tem zastanowić, z czego on się utrzymuje i jaka czeka go egzystencja na przyszłość. Tak samo Rząd powinien się zastanowić nad tem, czy urzędnicy mają zapewnione minimum egzystencji, czy oni nie są zmuszeni uciekać się do nieprawnych dróg, żeby ratować swój byt. Tak samo Rząd jak i my wszyscy jesteśmy obowiązani zastanowić się nad tem, co poczną ci obywatele, jak oni mogą żyć.</u>
<u xml:id="u-9.22" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Pan im dasz)</u>
<u xml:id="u-9.23" who="#JanStapiński">Oświadczam temu panu, który powiedział „pan im dasz”, że wszystko co mam z pewnością jestem gotów dać i oświadczam panom jeszcze: tak jest, mam folwark, ale i ten folwark jestem gotów w każdej chwili dąć, ale i wy dać musicie.</u>
<u xml:id="u-9.24" who="#komentarz">(Różne okrzyki na prawicy. Wesołość. Głos: Niech Pan da przykład)</u>
<u xml:id="u-9.25" who="#JanStapiński">Dla czego chłop ma być pierwszym? Wszak wy szlachcice uważacie się za „światło narodu” dające przykład ludowi.</u>
<u xml:id="u-9.26" who="#JanStapiński">Otóż to jest ważne pytanie i dlatego obowiązkiem każdego Polaka jest zastanowić się nad tem, co tu przytoczyłem.</u>
<u xml:id="u-9.27" who="#JanStapiński">Panowie przecież powinniście patrzeć i rozważać to co się dzieje. O tem, co się dzieje w przemyśle, w centrach przemysłowych i miastach, Panowie już wiecie chyba, bo wam to trochę oświetliły wybory do kas chorych w Warszawie i Zagłębiu Dąbrowskiem. Pomimo patriotycznej pracy P. P. S. pomimo wysiłków klerykalnych organizacji robotniczych widzicie, co się dzieje, że jednak agitacja bolszewicka postępuje i znajduje sposoby i drogi, znajduje materiał podatny do swoich celów. To jest w miastach i fabrykach, gdzie, Panowie, wybaczcie mi, ale wam powiem, na ogół biorąc znacznie lepiej się dzieje, niż na wsi, bo robotnik pracujący w fabrykach i kopalniach jeszcze przecież ma organizacje i bronić się może, a jednak taki jest stan rzeczy. Gdzie niema materii palnej, tam się palić nie będzie, gdzie są stosunki znośne, tam ludzie nie będą szukać guza bolszewickiego, ale gdzie się szerzy bolszewizm mimo strasznego obrazu Rosji, tam jest dowód, że dla tego bolszewizmu jest podatny materiał. Ostrzegam Panów, to jest mój obowiązek, że tego materiału na wsi jest bardzo dużo.</u>
<u xml:id="u-9.28" who="#komentarz">(Głos: Tak jest)</u>
<u xml:id="u-9.29" who="#JanStapiński">Może Panowie nie wiecie o niem, więc ja Panów zawiadamiam. Jeżeli macie dzisiaj w Poznańskiem czarny strajk w 112 gminach, uważajcie, żebyście go pewnego dnia w całej Polsce nie mieli.</u>
<u xml:id="u-9.30" who="#komentarz">(Głos: Ile Pan procentów dołożył? Z 12 zrobiłeś Pan 112 gmin)</u>
<u xml:id="u-9.31" who="#JanStapiński">Niech pan idzie do Ministra Spraw Wewnętrznych, niech się Pan zapyta, jaki jest ostatni telegram? 112 gmin z prośbą o posiłki policji.</u>
<u xml:id="u-9.32" who="#komentarz">(Głos: To źle)</u>
<u xml:id="u-9.33" who="#JanStapiński">Panie, to bardzo źle, to jest straszne. O tem p. Ministra Skarbu powinien zawiadamiać p. Minister Spraw Wewnętrznych i bodaj że p. Minister Spraw Wewnętrznych powinien nad tem stale czuwać, aby p. Ministra Skarbu utrzymać w tem przekonaniu i w tej równowadze umysłu, że Polska nie tylko od kursu marki zależy, ale że zależy i od innych okoliczności.</u>
<u xml:id="u-9.34" who="#JanStapiński">Otóż ten chłop małorolny i bezrolny, to otwarcie możemy sobie powiedzieć, żył przez dwa lata nadzieją, sprzedawał swój ostatni łach, zadłużał się, p. Minister Skarbu zechce stwierdzić, że kasy Raifeisena są puste, że kasy zaliczkowe są puste, że długi tych właśnie małorolnych i bezrolnych zatrważająco rosną,...</u>
<u xml:id="u-9.35" who="#komentarz">(Potakiwania na ławach posłów ludowych)</u>
<u xml:id="u-9.36" who="#JanStapiński">... że dziś kredytu na wsi sąsiad u sąsiada znaleźć nie może z tych właśnie przyczyn. Czem oni żyli? Oni ratowali się pożyczkami, sprzedawali wszystko, krzepiąc się nadzieją na reformę rolną: no, no, to wszystko minie, ale mamy prawo do ziemi, to jednak do tego przyjdzie przecież, że się to wszystko naprawi. Posłowie ich upewniali, że się to sprawdzi i oni ostatka sił dobywali a trzymali się, a teraz przychodzi p. Minister Skarbu nie daje im absolutnie nic, nie otwiera im żadnej nowej drogi, nie daje im ani traktatów handlowych, któreby im otwarły wrota ojczyzny, nie daje słowem niczego, natomiast p. Minister Skarbu i Rząd przychodzą w takim momencie z odebraniem temu biedakowi i tej ostatniej pociechy jego, tej krzepiącej go otuchy, że przecież ta reforma rolna dojdzie.</u>
<u xml:id="u-9.37" who="#komentarz">(Głos: Dojdzie, dojdzie. Inny głos: Tylko nie przez Główny Urząd Ziemski)</u>
<u xml:id="u-9.38" who="#JanStapiński">P. Minister Skarbu uważa za możliwe, z najwyższem niebezpieczeństwem dla Państwa w takim momencie tę ostatnią deskę ratunku dla ludzi podrywać. P. Minister Skarbu reformę rolną w najdotkliwszem miejscu zaczepił. Całą nadzieją małorolnego i bezrolnego chłopa było, że jednak, jak przyjdzie do tej ziemi, to zapłaci połowę miejscowej ceny, p. Minister przychodzi z tem, że będzie się płacić całą cenę i żadnej przeszkody pod tym względem nie będzie. Pomimo dotychczasowych przeszkód ze strony Urzędów ziemskich doszliśmy do tych horendalnych stosunków, że np. p. Pawłowska w Kleciach pow. pilzneńskiego sprzedaje ziemię mórg w mórg po 500 dolarów, inni sprzedają ziemię po 350 do 400 dolarów. Słowem mimo Urzędów Ziemskich ziemia dziś idzie na setki dolarów a p. Minister Skarbu w takim momencie, kiedy na skrawkach na Wschodzie koło Łucka płaci się za morgę ziemi 150 do 200 tysięcy, przychodzi ze swoim projektem zmiany ustawy o reformie rolnej przez podwyższenie ceny ziemi.</u>
<u xml:id="u-9.39" who="#JanStapiński">P. Minister i Rząd już dziś powinien sobie zdać sprawę, że będzie kiepsko z nami, jeśli tak zostanie jak jest. Rząd wie, że powiaty: brzeski, nowogródzki i cały wschód jest ledwie przetkany ludnością, bo ma 14 ludzi na kilometr, indziej 20 do 25 na kilometr, gdzie poprostu można powiedzieć ziemia jest „res nullius”, gdzie możnaby milion Polaków z zachodniej Małopolski przesiedlić i powiększyć Polskę, niemniej Rząd dzięki niepoprawnemu uporowi i krótkowzroczności, dzięki zaślepieniu szlacheckiemu daje te połacie na łup obcej narodowości. Czekają aż się Rosja ocknie.</u>
<u xml:id="u-9.40" who="#JanStapiński">P. Minister tym przedsięwzięciem mającym w rezultacie zmniejszenie Ojczyzny, idzie na rękę.</u>
<u xml:id="u-9.41" who="#komentarz">(Głos: Oni się z tego śmieją).</u>
<u xml:id="u-9.42" who="#JanStapiński">Proszę Panów, jeżeli p. Minister Skarbu i p. Prezydent Ministrów mówili o czasach upadku Rzeczypospolitej i o czasach Sasów, to nie do nas się to odnosiło, tylko do innych Panów, do tych, którzy wtedy rządzili. Oni wtenczas się śmiali, bo myśmy pańszczyznę robili, choć Ojczyzna szła do grobu, oni i teraz się śmieją, bo są niepoprawni, ja o nich powiedziałem swoje zdanie już dawniej, że nie będzie w Polsce dobrze, dopóki ci panowie nie znikną.</u>
<u xml:id="u-9.43" who="#JanStapiński">Minister Skarbu powiada, że restrykcje co do reformy rolnej czyni ze względów potrzeby sanacji Skarbu Państwa. Panie Ministrze, o ile mi wiadomo, to w pańskiem Ministerstwie są ludzie fachowi i na wysokich stanowiskach, ja z nimi o tem mówiłem, i oni powiadają, że przeprowadzenie reformy rolnej nie tylko nie powinno Pana nic kosztować, nie tylko nie powinno być ciężarem dla Skarbu Rzeczypospolitej, ale przeciwnie, że z tego źródła powinien p. Minister zaczerpnąć pełnemi rękami dla Skarbu Państwa. Bo, Panie Ministrze, jeżeli jest, powiedzmy, 1 1/2 czy 2 miliony morgów ziemi państwowej, to ja się pytam, co to za rachunek; mieć ziemię i jeszcze mówić, że trzeba do rozparcelowania jej dokładać? Ja rozumiem, że państwo tę ziemię może sprzedać I to dobrze sprzedać. Bo, Panie Ministrze, jeżeli chodzi o to, ażeby zapłacić Skarbowi Państwo, to mogę Panu powiedzieć, że są obywatele w Polsce, którzy Panu świetnie zapłacą. Przecież p. Minister dobrze o tem wie, że w Stanach Zjednoczonych jeszcze przebywa ponad 3 miliony Polaków. Obliczono urzędownie, że ich oszczędności i realności, słowem ich majątek, wart jest ponad 2 miliardy dolarów. Niech pan Minister zechce o tem pamiętać. I ja Panu Ministrowi oświadczam, że jeżeli wyznaczy im ziemię i jeżeli zabezpieczy im to, że nie będą oszukani, to oni Panu na tę ziemię, którą dostaną w Ameryce dolary złożą.</u>
<u xml:id="u-9.44" who="#JanStapiński">I Pan nie będzie pożyczek prosił, ani potrzebował, bo Pan z tych dolarów może stworzyć podstawowy fundusz i załatać swe braki kasowe.</u>
<u xml:id="u-9.45" who="#komentarz">(Głosy: A parobcy folwarczni gdzie pójdą? A reforma rolna?)</u>
<u xml:id="u-9.46" who="#JanStapiński">Słuchajcie! Panowie z tej strony...</u>
<u xml:id="u-9.47" who="#komentarz">(Pokazuje na prawicę)</u>
<u xml:id="u-9.48" who="#JanStapiński">... mają tak poczciwe serca, że się o służbę rolną upominają!</u>
<u xml:id="u-9.49" who="#komentarz">(P. Sawicki: Płakaliście nad nimi 3 lata, my teraz nad nimi plączemy)</u>
<u xml:id="u-9.50" who="#JanStapiński">To mi przypomina akurat łzy krokodylowe. P. Ministrze, ma Pan w kraju z pewnością 200–300 tysięcy dolarów u małorolnych. Są jeszcze chłopi, którzy mają dolary, bo oni je przywieźli na kupno ziemi, ale nie należą do lekkomyślnych i chowają je w nadziei, iż przecież kiedyś nastaną ludzkie stosunki. Niech p. Minister znajdzie ziemię, i powie, że tę ziemię dostaną ci, którzy do Skarbu Państwa wpłacą dolary, a śmiem zaręczyć Panu, że w przeciągu miesiąca mieć Pan może 500–600 tysięcy dolarów, tu w Ojczyźnie od tych ludzi może je Pan dostać.</u>
<u xml:id="u-9.51" who="#komentarz">(Wrzawa).</u>
<u xml:id="u-9.52" who="#JanStapiński">Nie trudźcie się Panowie; ja od 34 lat mam takie przeszkody i one mi jak widzicie — wcale nie zaszkodziły. Nie sądźcie, że mnie zdetonujecie, że mi coś nowego zrobicie, gdyż wiem czem byliście i czem jesteście, walczyłem przeciw Wam i walczę przeciw Wam.</u>
<u xml:id="u-9.53" who="#komentarz">(P. Sawicki: To jest demagogia)</u>
<u xml:id="u-9.54" who="#JanStapiński">Dla Pana, Panie Sawicki, to jest demagogia, bo Panu za organki idą pieniądze, ale nie wszyscy chłopi są organistami.</u>
<u xml:id="u-9.55" who="#JanStapiński">Wedle mego przekonania reforma rolna nie jest tylko kwestią społeczną, lecz w najwyższym stopniu kwestią bytu Państwa Polskiego. Jeśli Polska nie wyzyska teraźniejszego czasu i nie rozsiedli swojej ludności polskiej na terenach pustych, gdzie nikomu się krzywda nie stanie, bo tam nikogo prawie niema, gdyż jest tam zaledwie 14 ludzi na kilometr kwadratowy, jeśli p. Minister nie zasiedli tych okolic ludźmi z Polski, w której jest ich 100 i 110 na kilometr kwadratowy, to — oczywista rzecz — stracimy chwilę powiększenia Polski. Spójrzcie Panowie na mapę i dobrze rozważcie, co będzie z nami, jeśli my sami przez upór i ślepotę jednych a przez niedołęstwo Rządu pozwolimy Ojczyznę skurczyć. Jak będziemy wyglądać, gdy się stosunki ułożą? Jeśli nas wtedy ścisną do naszych okolic etnograficznych, jeśli nam ze wschodu podejdą tam, gdzie im pustka podejść pozwoli, to niestety za Bugiem nas nie będzie. Wówczas troszkę za mała byłaby ojczyzna! Gdzie podziejemy Polaków z tych przeludnionych okolic, jak się pomieścimy z ludnością 15 czy 20 milionową, w jaki sposób będziemy mogli wówczas walczyć przeciw Rosji czy przeciw Prusactwu.</u>
<u xml:id="u-9.56" who="#komentarz">(Głos: Za Bugiem są Polacy)</u>
<u xml:id="u-9.57" who="#JanStapiński">Ale ich jest za mało, trzeba ich pomnożyć, trzeba kolonizować, czemprędzej dopóki niema przeszkód. Jeślibyśmy jeszcze bardziej skolonizowali te okolice, jeślibyśmy pomnożyli ich ludność o Polaków z Ameryki, to wtenczas okolice z większością przeważającą polską będą sięgać do pierwotnych granic Polski, a wtedy Polska będzie istotnie mocarstwem, które iż przyjaciółmi i bez przyjaciół w przyszłości radę sobie dać może.</u>
<u xml:id="u-9.58" who="#JanStapiński">I dlatego też, Panie Ministrze, z punktu widzenia państwowego i w imię interesów Rzeczypospolitej, w imię powiększenia Polski, proszę, niech Pan nie szuka dziur na reformie rolnej; niech Pan nie odbiera nadziei bezrolnym i małorolnym; niech Pan do reszty nie rujnuje tego prawa, które jest już i tak słabe, a jeśli Pan je poderwie to runie, bo prawo roli jest jedyną nadzieją i otuchą tych rzesz. Jeśli Pan sam nie może przyczynić się do tego, ażeby skolonizować dzielnice wschodnie, to przynajmniej nie ruszaj Pan spokojnych rzeszy, niech Pan rzeszom zostawi tę otuchę i nadzieję na ciężkie czasy, jakie mamy obecnie.</u>
<u xml:id="u-9.59" who="#komentarz">(Głos: Tę nadzieję na wybory)</u>
<u xml:id="u-9.60" who="#JanStapiński">Pan chce, ażebym Panu ustąpił z placu. Tak jest, Panie, na wybory. Jeśli Pan nie chce wybierać na Wołyniu I dlatego Pan tam nie chce Polaków, to ja nad Panem ubolewam. A jeśli ja chcę, żeby tam Polacy byli i chcę wśród nich agitować, to jeśli Pan jesteś Polakiem, to Pan powinien tego samego chcieć.</u>
<u xml:id="u-9.61" who="#komentarz">(P. Seyda: Otwarte drzwi)</u>
<u xml:id="u-9.62" who="#JanStapiński">Panie kolego Seyda, cóż mi z tych otwartych drzwi, kiedy tam jednych nie puszczają, a drugich puścić nie chcą. Czy to nie jest obrazem naszych stosunków jeśli dotychczas wojskowych i ich rodzin zdołano osiedlić jakieś 1,500 osób? To nie są otwarte drzwi, ale mimo to tam trzeba powiększać Polskę. Przecież czytamy, że od 1914 r. wyrosły drzewa na polach, z roli stał się las Przyszli żołnierze, wykarczowali, zaorali, zasieli. A wtedy zjawia się pan obszarnik i powiada: to moje, ustąpcie.</u>
<u xml:id="u-9.63" who="#JanStapiński">Panie Ministrze Skarbu, jeszcze jeden jest powód, dla którego powinien Pan jak najusilniej reformę rolną popierać, a nie zwalczać:</u>
<u xml:id="u-9.64" who="#JanStapiński">Skarb Państwa ma płacić inwalidom 17 miliardów marek. Niestety muszę powiedzieć nie płaci. Niestety ci inwalidzi należą do najbiedniejszych w Polsce, bo istotnie ci, którzy krew dla Ojczyzny przelewali, w łachmanach chodzą i nie mogą się poprostu doczekać wypłaty należnej im pensji. Ale jeżeli już przyjdzie płacić te 17 miliardów, to Skarb Państwa powiada: nas na to nie stać.</u>
<u xml:id="u-9.65" who="#komentarz">(Głos: Zaliczki się daje).</u>
<u xml:id="u-9.66" who="#JanStapiński">Panie Ministrze, jest na to sposób. Gdzie jest najwięcej tych inwalidów? Wśród biedoty chłopskiej. Niech Pan się przyczyni do tego, żeby oni i ich rodziny, które mają mórg, dwa i mogą to sprzedać i chcą się przenieść na kresy Rzeczypospolitej, żeby tam poszli. Przez to Pan i los tych ludzi zabezpieczy i polskość na kresach zabezpieczy i Skarb Państwa od troski o tego inwalidę uwolnić. W ten sposób z pewnością z tych 17 miliardów 8 czy 9 nie będzie trzeba wydać, bo cni wraz z rodzinami znajdą egzystencję na wschodzie. Niech Pan a także Wysoki Rząd zechcą sobie zdać sprawę z tego, co p. Woźnicki powiedział, że naprawdę reforma rolna jest jak najbardziej organicznie co do momentu połączona z największem niebezpieczeństwem dla ojczyzny. Uchwalona była w lipcu 1920 r., wtedy kiedy ci Panowie po prawicy uciekali do Paryża z manatkami. Rząd polski, Prezes Ministrów, biskupi i arcybiskupi na odpustach i zjazdach powiadali chłopom: Idźcie bronić, to wasza ziemia. Rok upłynął, półtora roku mija od tego czasu, gdzie jest ta ziemia?</u>
<u xml:id="u-9.67" who="#JanStapiński">Niech p. Minister sobie na to pytanie zechce sam odpowiedzieć. Dokąd my idziemy, jeśli w chwili niebezpieczeństwa będziemy chłopom obiecywać ziemię, a gdy niebezpieczeństwo minie nie tylko nie będziemy tej ziemi dawać, ale będziemy prawo uchwalone cofać. Niech mi Panowie z prawicy zechcą na to odpowiedzieć. Do razu sztuka, kto raz skłamał, temu drugi raz nie wierzą. Jeśli Panowie w chwili największego niebezpieczeństwa uchwalacie prawo, a skoro niebezpieczeństwo minęło, chcecie je cofać, to, Panie Ministrze, niech Pan będzie na to przygotowany, że gdyby, nie daj Boże, drugi raz mogła zajść potrzeba, to z jaką obietnicą Rząd mógłby przystąpić do ludu? Gdyby powiedział: chodź bronić, a ja ci dam ziemię, to lud odpowie: już raz mnie okłamałeś, więcej ci nie wierzę. Ja apeluję do Rządu, do p. Prezydenta Ministrów i apeluję do P. Ministra Skarbu, ażeby na to pytanie dać odpowiedź. Niech sobie w sumieniu odpowiedzą, czy wolno jest ruszać ustawę o reformie rolnej. Czy wobec tego, że już teraz koło Łucka obszarnicy biorą za morgę 150 i 200 tys., a według prawa mogliby brać tylko połowę tej ceny, czy wolno tę otuchę chłopom odbierać? Naprawdę, chyba mamy już zadużo trudności. P. Minister stokrotnie lepiej odemnie wie, z jakimi trudnościami Rząd, państwowość polska muszą się borykać. Widzimy, że niebezpieczeństwo to rośnie, Z jednej strony komunizm, bolszewizm, a z drugiej strony opętana agitacja monarchiczna. Proszę Panów, p. Habsburg z Żywca już się wcale nie tai, tylko swych leśników i nadleśników posyła do czwartych powiatów z agitację, która głosi, że nie było to, jak za cesarza austriackiego, jak za Habsburga, i taki p. Habsburg siedzi w Polsce i tego rodzaju robotę burzącą i mącącą prowadzi. Ja bym prosił Pana Ministra Spraw Wewnętrznych, ażeby tego pana Habsburga wziął. pod baczną uwagę. Tak to różni różnie chcą wyzyskać nędzę ludzką.</u>
<u xml:id="u-9.68" who="#JanStapiński">Pozwólcie Panowie, że jeszcze powiem nieco o drożyźnie. Jajo w powiecie gorlickim kosztuje 10 marek, w Krakowie 40 marek, w Warszawie do 50 marek. Czyż chłop za to odpowiada? Chłop nie jest kupcem, chłop jest producentem, niechże więc ci Panowie, którzy chcą mieć tanio, nie krzyczą na chłopów, ale niech usuną te wampiry, które się między chłopem a konsumentem usadowiły i które, zanim jajko dojdzie z Gorlic do Krakowa, 30–40 marek na niem zarabiają. Te wampiry rekrutują się ze wszystkich stron i wyznań.</u>
<u xml:id="u-9.69" who="#komentarz">(P. Weinzieher: Ale w Zagłębiu chłopi przywożą jajka do miasta i biorą po 40 mk.)</u>
<u xml:id="u-9.70" who="#JanStapiński">Panie kolego, jeżeli przekupień jajko kupione w Gorlicach sprzedaje w Warszawie po 40 do 50 marek i taka jest cena targowa, czy Pan przypuszcza, Panie Doktorze, że podmiejski chłop będzie sprzedawał po 10 marek? Panowie byście sami powiedzieli, że jest z rozumu obrany. Niech tylko przekupnie sprzedają z godziwym zyskiem, a nie z lichwą,...</u>
<u xml:id="u-9.71" who="#komentarz">(Głos: Niech chłop Sprzedaje po 10 marek, to będą sprzedawali po 12)</u>
<u xml:id="u-9.72" who="#JanStapiński">... a wtenczas i pod miastem chłopi będą sprzedawali po takiej samej cenie. Proszę Panów, krowa ważąca 5 cetnarów metrycznych kosztuje na targu w Grybowie 38–40.000 mk. Za skórę z tej krowy bierze przekupień później 25–30,00 mk. I znowu nie jest to przecież winą chłopa-producenta, bo on nie jest ani garbarzem ani handlarzem skór, on sprzedaje krowę razem ze skórą. Jeżeli cena mięsa powinna wynosić 15 do 20 mk. a ono kosztuje 200 i 200 kilkadziesiąt marek za kilo, to Panowie pod fałszywym adresem kierujecie swoje zarzuty, jeżeli winicie chłopa, bo winowajcy trzeba szukać gdzieindziej. To samo z masłem i innemi produktami. Proszę tedy tych Panów, którzy tyle mówią o lichwiarzu chłopie, żeby z izby handlowej wzięli sobie ceny targowe innych towarów i niech z ołówkiem w ręku policzą sumiennie, o ile podrożał gwóźdź, płótno i te wszystkie towary, które chłop kupuje, r niech potem porównają, ile kosztuje zboże, a przekonają się, że w każdym razie, nawet w tych warunkach, kiedy pośrednicy tyle zarabiają, jeszcze towary spożywcze kosztują w porównaniu z drożyzną innych towarów taniej.</u>
<u xml:id="u-9.73" who="#JanStapiński">Tym Panom, którzy ciągle mówią o sekwestrze, o zajęciu produktów rolnych, ja muszę jedno powiedzieć: Panowie wiecie o tem, że nawet bolszewicy w Rosji chłopom nie dali rady i nie potrafili opanować wsi. Panowie sobie wyobrażacie, że my jesteśmy na tyle naiwni, że się godzimy, aby tu w Polsce inaczej było niż na całym świecie, i żebyście zaczęli upaństwawianie, bo czerń jest ostatecznie sekwestr jak nie wzięciem chłopów, rolników pod władzę Państwa? Otwarcie sobie powiedzcie: to jest poza waszą siłą, to jest poza racją. Zacznijcie upaństwowiać od tęgo, co jest gdzieindziej upaństwowione: od fabryk, od kopalń, od tych rzeczy, które istotnie łatwiej ująć się dadzą.</u>
<u xml:id="u-9.74" who="#komentarz">(Głos: Jaja upaństwowić)</u>
<u xml:id="u-9.75" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
<u xml:id="u-9.76" who="#JanStapiński">Gdybyśmy byli w cztery oczy, tobym Panu odpowiedział, dokąd ma się Pan udać z tą kwestią.</u>
<u xml:id="u-9.77" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
<u xml:id="u-9.78" who="#JanStapiński">Ale stanowczo muszą się z tem Panowie liczyć, że to jest rzeczą zanadto skomplikowaną, zanadto nierównomierne są siły, aby ktokolwiek potrafił na pierwszem miejscu położyć rękę na produkty rolne. O tem Panowie przestańcie mówić, bo to jest daremny trud i to się nikomu nie uda.</u>
<u xml:id="u-9.79" who="#komentarz">(Głos: Zobaczymy!)</u>
<u xml:id="u-9.80" who="#JanStapiński">Zobaczymy.</u>
<u xml:id="u-9.81" who="#JanStapiński">Następnie, mówią Panowie dużo o tych poduszkach z pieniędzmi i w gazetach czytamy tego rodzaju dowcipy, jak np. taki, że jakiś Wojdyła przywiózł słomę na sprzedaż na targ w Krakowie, miał jej pięć wiązek, słomę sprzedał i za chwilę biadał przed żoną, że tam w tej słomie było pięć milionów marek. Cała prasa w Warszawie i w Krakowie przedrukowuje te rzeczy z komentarzami, nie zastanawiając się, co to jest 5 milionów marek, że to nie mogły być małe snopki, ale wielkie snopy, i że tego nie dałoby się przeciąć czy zerżnąć bo papier to nie słoma. Prasa cieszy się tem, że znalazła jeszcze jeden kij i huzia, dalejże chłopa pociągać.</u>
<u xml:id="u-9.82" who="#JanStapiński">Kto mówi, że jest patriotą, i że chce budować Polskę, a równocześnie przez tego rodzaju koncepty i fałszywe rachunki podburza wieś przeciwko miastu, a miasto przeciwko wsi, to niech zda sobie z tego sprawę, że na ustach ma słowa o Polsce, ale robota jego jest zgubna dla Polski.</u>
<u xml:id="u-9.83" who="#JanStapiński">Pan Minister żąda od nas pieniędzy, bo chce ratować skarb. Panie Ministrze, proszę, ażeby Pan zechciał zarządzić i stwierdzić, że np. w Małopolsce prawie w żadnej trafice, w żadnej składowni tytoniu w tych czasach, ani tytoniu, ani papierosów nie dostanie. Manipulacja jest taka: o godz. 10 rano przychodzą tytoń i papierosy do składowni, o godz. 12 przychodzą paskarze tytoniowi i za 500 czy 1.000 marek nadpłaty od paczki, za 2 godziny towar z trafiki zabierają, a potem, ile chcesz, możesz otrzymać papierosów oraz tytoniu u płatniczych w restauracjach i kawiarniach i na wszystkich punktach. Niech Pan Minister zechce w to wejrzeć, ażeby nareszcie istotnie Polska ściągnęła z tego źródła ten podatek, który jest potrzebny. Z pewnością jeszcze dziesiątki miliardów z tego wpłynie, a równocześnie usunie się to zgorszenie, jakie dziś jest, bo lud widzi, że papierosy są, ale za lichwiarskie ceny, a w trafice ich niema.</u>
<u xml:id="u-9.84" who="#JanStapiński">Wysoki Sejmie! Stronnictwo nasze jest gotowe we wszystkich sprawach, które istotnie są potrzebne dla sanacji finansów, dla podniesienia siły państwowej, dla sanowania marki polskiej, współdziałać i ze swej strony przyczyni się chętnie do tego, ażeby ta sanacja nastąpiła jak najrychlej, ale na zasadzie sprawiedliwego rozkładu ciężarów, z uwzględnieniem niedoli i potrzeb ludu. Ośmiogodzinny czas pracy musi pozostać, reforma rolna musi być jak najrychlej przeprowadzona.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Maślanka.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#FranciszekMaślanka">Wysoki Sejmie! W imieniu Polskiego Stronnictwa Katolicko-Ludowego, mam zaszczyt złożyć następujące oświadczenie:</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#FranciszekMaślanka">Klub Katolicko-Ludowy przyjął z uznaniem do wiadomości expose p. Ministra Skarbu, owiane szczerą chęcią doprowadzenia do równowagi budżetu państwowego, stabilizacji marki polskiej i załagodzenia skutków długotrwałej wojny. Mamy niepłonną nadzieję, że po tych zapowiedziach p. Ministra nastąpią szybko celowe i energiczne czyny”.</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#komentarz">(Głosy: Głośniej)</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#FranciszekMaślanka">Przemawiam w imieniu niewielkiego klubu, więc muszę mówić trochę ciszej.</u>
<u xml:id="u-11.4" who="#FranciszekMaślanka">„Jak to uprzednio zaznaczyliśmy, chętnie użyczymy poparcia wszelkim koniecznościom państwowym, jak niemniej przedłożeniom skarbowym, mającym ze przedmiot sprawiedliwe rozłożenie ciężarów na wszystkich bez wyjątku obywateli Państwa, zdolnych do ich ponoszenia, wychodząc z założenia, że ofiary te wzmocnią potęgę Państwa i podniosą znacznie wartość majątku pozostałego obywatelom, po złożeniu ofiar na ołtarzu Ojczyzny.</u>
<u xml:id="u-11.5" who="#FranciszekMaślanka">Zastrzegając sobie prawo zajęcia stanowiska co do każdego przedłożenia rządowego z osobna i prawo kontroli, witamy również z uznaniem zapewnienie p. Ministra Skarbu, że dbać będzie o to, aby składane przez obywateli podatki i ofiary były celowo użyte, by grosza publicznego nie marnowano.</u>
<u xml:id="u-11.6" who="#FranciszekMaślanka">P. Minister Skarbu może liczyć na chętne nasze współdziałanie w pracy nad odbudową kraju, stworzeniem silnych warsztatów pracy rękodzielniczych, przemysłowych i tworzeniem zdolnych do racjonalnej wytwórczości gospodarstw rolnych.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma poseł Hartglas.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#ApolinaryHartglas">Wysoka Izbo! P. Minister Skarbu orzekł, że do uzdrowienia finansów niezbędne jest zlikwidowanie tego wszystkiego, co dotychczas jedynie Sejm w sensie społecznym zdziałał, że niezbędne jest zawieszenie, a faktycznie mówiąc uchylenie ustawy o 8 godzinnym dniu roboczym i zawieszenie wykonania reformy rolnej. To znaczy, że Państwo znajduje się pod względem finansowym w stanie tak katastrofalnym, że należy poddać rewizji wszystko to, co się zrobiło dotychczas, przekreślić całą dotychczasową działalność Sejmu. Zdawałoby się, że skoro sytuację uważa się, za tak poważną i krytyczną, to należałoby wszechstronnie rozpatrzeć, jakie są przyczyny tej krytycznej sytuacji, bo przecież ani reforma rolna, której się jeszcze naprawdę nie zaczęło wykonywać, ani ten 8 godzinny dzień roboczy wtedy, kiedy szereg fabryk nie pracuje nawet w ciągu 8 godzin, nie są to przyczyny, które doprowadziły do takiego katastrofalnego stanu.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#ApolinaryHartglas">Mnie się zdaję, że całe ujęcie sprawy przez p. Ministra Skarbu pod kątem widzenia ściśle finansowym, technicznie finansowym, było błędnem, że przyczyn należy się doszukiwać gdzie indziej, mianowicie w dziedzinie politycznej. P. Minister Skarbu powiedział, iż nie jest politykiem — jest to, być może, bardzo wielka zaleta, ale wtedy/kiedy dla uzdrowienia Skarbu trzeba właśnie wniknąć w te polityczne momenty, które Skarb do tego stanu doprowadziły, Minister, który nie jest politykiem, nie powinien przyjmować resortu wogóle. Chciałbym o tych momentach zupełnie pominiętych parę słów powiedzieć.</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#ApolinaryHartglas">Pan Minister Skarbu w swojem przemówieniu powołał się na węgierskiego ministra skarbu p. Hegeduesa. Opowiadał otem, jak to minister skarbu Hegedues potrafił podnieść kurs korony węgierskiej i przypomniał jego przemówienie wygłoszone wtedy, kiedy ten obejmował swoje stanowisko dnia 20 grudnia 1920 r. Nie rozumiem dlaczego P. Minister Skarbu zupełnie przemilczał otem przemówieniu ministra Hegeduesa, które powinno być bardziej świeże w jego pamięci, o przemówieniu, wygłoszonem 23 września b. r., kiedy minister Hegedues poszedł do dymisji. To przemówienie zostało wygłoszone wtedy, kiedy wszystko to co minister Hegedues potrafił w ciągu kilku miesięcy zdziałać, naród węgierski przekreślił swoją wadliwą polityką. A wtedy minister skarbu Hegedues powiedział, co następuje: „Muszę powiedzieć narodowi, że każda awantura, każda indywidualna akcja, każda walka wyznaniowa jest dla Węgier zgubną i że ci wszyscy, którzy podejmują takie akcję, którzy do polityki wnoszą momenty, niszczące pokój wyznaniowy, nie wiedzą, jak dalece grzeszą przeciw swej Ojczyźnie”. To powiedział minister Hegedues wtedy, kiedy przekonał się, że wszelkie jego wysiłki są płonne, że korona węgierska jednak nadal spada, pomimo wszelkich reform, przez niego zastosowanych.</u>
<u xml:id="u-13.3" who="#ApolinaryHartglas">Węgry zbliżone są pod wielu względami do Polski; pomiędzy innemi zbliżone są i pod tym względem, że na Węgrzech, jak i w Polsce po imieniu niektóre rzeczy mają odwagę nazywać tylko przywódcy skrajnej reakcji, zaś politycy cokolwiek postępowsi, cokolwiek liberalniejsi używają domyślników i ogólników.</u>
<u xml:id="u-13.4" who="#ApolinaryHartglas">Jeśli p. Minister Hegedues mówi o walce wyznaniowej, która mu przeszkodziła podnieść walutę węgierską i poprawić stan ekonomiczny Węgier, to miał na myśli tylko sprawę żydowską na Węgrzech. Prosiłbym Wysoką Izbę o zwrócenie uwagi na pewne analogie, które muszą się rzucać w oczy. Jeśli pominiemy państwo sowietów z jego anarchią i eksperymentami, robionemi na żywem ciele ludu, jeśli pominę Austrię niemiecką, która musi kupować zboże zagranicą, bo nie ma się czem wyżywić, to są tylko dwa państwa w Europie o tak niskiej walucie, a posiadające olbrzymie naturalne bogactwa i ekonomiczne możliwości. Są to Państwo Polskie i Węgierskie. Najniższa waluta w Europie to jest waluta polska i węgierska, po za walutą austriacką i sowiecką. W obydwóch tych państwach szaleje bojkot i heca antyżydowska. Jeśli objawy ekonomiczne, które idą współrzędnie ztem zjawiskiem w obydwóch państwach są jednakowe, to nie ulega najmniejszej wątpliwości, że ono to musi być przyczyną dewaluacji waluty. I w Polsce, jeżeli nie wszystkie, to znaczna część przyczyn dewaluacji tkwi wtem, że polityka wewnętrzna państwa jest taka, iż prowadzi kraj do ruiny, podrywa zaufanie do państwa i podrywa kredyt. P. Minister Skarbu mówił, że trzeba przedłużyć dzień roboczy, że należy zamiast 8 godzin pracować 10 godzin, żeby w ten sposób odzyskać te 500 kilkadziesiąt godzin w ciągu roku tak istotnie niezbędnych dla zwiększenia produkcji krajowej. Ale p. Minister Skarbu zapomina otem, że nasza ustawa o 8-godzinnym dniu roboczym odebrała do 500 godzin rocznie tym ludziom, którzy chcą pracować, a którzy, gdyby tylko mogli pracować 8 godzin dziennie, daliby te 500 godzin, o które p. Ministrowi tak chodzi. P. Minister Skarbu zapomina, że ustawa o 8-godzinnym dniu roboczym zmusza pracowników żydów do świętowania dwóch dni w tygodniu.</u>
<u xml:id="u-13.5" who="#ApolinaryHartglas">To znaczy, że nie pozwala się im pracować jeszcze ośm godzin w tygodniu, czyli czterysta kilkadziesiąt godzin w ciągu roku. Nie trzeba było żądać, żeby robotnicy wogóle pracowali 10 godzin dziennie, bo tę samą ilość godzin, ten zasób produkcji można było uzyskać w ten sposób, żeby nie zmuszać człowieka do świętowania dwóch dni w tygodniu, kiedy sobie zupełnie tego nie życzy. A proszę pamiętać otem, że w rzemiośle w Polsce żydzi stanowią 40%, zaś w drobnym przemyśle jeszcze większy procent, tak, że się to na produkcji krajowej odbija w bardzo poważny sposób.</u>
<u xml:id="u-13.6" who="#ApolinaryHartglas">Dziwna rzecz, p. Minister Skarbu powołuje się na Anglię wtedy, kiedy chodzi o redukcję urzędników, a'e nie powołuje się na nią i zapomina o niej, kiedy chodzi o odpoczynek niedzielny. Anglia to jest klasyczny kraj purytańskiego świętowania niedzieli i oto w tej Anglii, która od dawien dawna niedzielę święci, wolno jest pracować w niedzielę żydom, którzy święcą sobotę; i to nie tylko w dzielnicy żydowskiej Londynu — Whitechapel, ale wszędzie, gdziekolwiek żyd świętujący sobotę swój sklep, czy warsztat posiądą. Niech Anglia pod tym względem także dla nas będzie przykładem.</u>
<u xml:id="u-13.7" who="#ApolinaryHartglas">Tu nie chodzi zupełnie u nas o cześć dla niedzieli, tu chodzi o przymus święcenia, jako czynnik zmniejszający produkcję pracownika żydowskiego, stawiający go w gorszem położeniu i przez to ułatwiający akcję bojkotową przeciw ludności żydowskiej, ze szkodą naturalnie dla Państwa. To ostatnie jest już rzecz obojętna, bo u nas, jeżeli chodzi o kwestię żydowską, moment państwowy odchodzi na plan drugi. Grunt, ażeby żyda ekonomicznie zwalczyć.</u>
<u xml:id="u-13.8" who="#ApolinaryHartglas">Ten sam moment zwalczania ekonomicznego żydostwa pociąga za sobą szereg strat dla skarbu i w innych dziedzinach. Nie wiem czy p. Minister Skarbu jest już otem poinformowany, w takim razie ja go muszę poinformować, że u nas się w bardzo wielu wypadkach, grzecznie mówiąc, rozdrapuje skarb w taki sposób, że za to należałoby pociągnąć do odpowiedzialności karnej urzędników. Ażeby umożliwić bojkot, oddaje się szereg użytków państwowych z licytacji nie więcej dającemu, tylko mniej dającemu wtedy, kiedy do tej licytacji staje Żyd i nieżyd. Ja ty z tej trybuny przed półtora rokiem opowiadałem o fakcie, jak w Skierniewicach pod Warszawą Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego z licytacji oddało w dzierżawę sady. Stanął do licytacji Żyd, który dawał 9000 mk., na owe czasy była to znaczna suma — i chrześcijanin, który za te obydwa sady dawał 6000. Sady dostał chrześcijanin, a nie Żyd. Na zapytanie skierowane pod adresem Ministerstwa otrzymaliśmy odpowiedź, że ponieważ jest to obiekt naukowy należało go oddać fachowcowi. I okazało się, że owym fachowcem chrześcijaninem był komornik sądowy, niefachowcem zaś był żyd sadownik od lat 30. Ten fachowiec komornik, który otrzymał obydwa sady za 6000 mk., natychmiast po licytacji odstąpił temu niefachowcowi Żydowi mniejszy z tych sadów za 9000 mk. Skarb zatem stracił 3000 mk. To drobna suma, ale oto fakt poważniejszy. O ile mi wiadomo z pism, podczas obrad w Komisji Skarbowo-Budżetowej w początkach września poseł Diamand wspominał o jednym fakcie, o którym nie wspomniał z tej trybuny, mianowicie o tem, jak pewne rybołóstwo skarbowe zostało oddane z licytacji chrześcijanowi o parę milionów marek taniej, niż Żydowi. Teraz znowu zaszedł fakt taki: parę tygodni temu sklepy w mieście lwieńcu województwa Nowogródzkiego, należące do Ministerstwa Rolnictwa zostały oddane z licytacji chrześcijanom; do licytacji stanęli dotychczasowi dzierżawcy tych sklepów, Żydzi, i nowi aspiranci, chrześcijanie; Żydzi dawali znacznie więcej za sklepy, ale oddano te sklepy nieżydom a chrześcijanom. Proszę panów, ja już pomijam celowość takiej polityki w Nowogródzklem województwie, na pograniczu prawie tego Wilna, o którem się tyle mówi i stawiam tylko zapytanie, któż to płaci te miliony i setki tysięcy marek, jakie się przy takich licytacjach traci? Płaci je naturalnie skarb. Podobne rzeczy się dzieją i w Ministerstwie Spraw Wojskowych. Mieliśmy w warszawskim sądzie wojskowym sprawę por. Wereszczyńskiego, skazanego na śmierć za deufraudację 22 milionów marek i słyszeliśmy tam opinię majora Fangora, wypowiedzianą przed sądem, że jedną z przyczyn umożliwiających defraudację por. Wereszczyńskiemu, a uniemożliwiających porządną kontrolę w intendenturze — było rozporządzenie p. Ministra Spraw Wojskowych o wycofaniu Żydów z intendentury. Ale, proszę Panów, u nas cel uświęca środki! Celem było wycofanie Żydów z intendentury, a wobec takiego celu niech giną miliony ze skarbu państwowego — to już mniejsza!</u>
<u xml:id="u-13.9" who="#komentarz">(Głos: Żyd robiłby to sprawniej).</u>
<u xml:id="u-13.10" who="#ApolinaryHartglas">Przytoczyłem tutaj kilka faktów, które są nam znane, ale pomyśleć należy, ile takich faktów się dzieje jak Polska długa i szeroka; ile podobnych faktów dzieje się w każdem województwie, w każdem starostwie, o których my nie wiemy i ile milionów marek miesięcznie, a może i tygodniowo Skarb Państwa dokłada do podobnych bardzo „delikatnych” operacji.</u>
<u xml:id="u-13.11" who="#ApolinaryHartglas">Zdawałoby się, że jeśli się mówi o potrzebie poprawy waluty, to Rząd powinien być zainteresowany w rozwoju handlu i przemysłu. Tymczasem okazuje się, że i w tej dziedzinie robi się wszystko, aby utrudnić rozwój przemysłu wtedy, kiedy przypadkowo ten przemysł jest w ręku tych, którzy go jednak najlepiej prowadzą, to jest w ręku żydów.</u>
<u xml:id="u-13.12" who="#ApolinaryHartglas">W Warszawie na Pradze dwóch oficerów zarekwirowało przeszło przed rokiem fabrykę odlewów żelaznych Gutmana. Jako motyw do rekwizycji posłużyło podług oświadczenia, złożonego przez nich aż... stróżowi ta okoliczność, że fabryka jest żydowska. Kiedy zwróciliśmy się z interpelacją do p. Ministra Spraw Wojskowych otrzymaliśmy odpowiedź, że fabryka została zarekwirowana na szkołę automobilową z tego powodu, iż nie była czynną. A kiedy złożyliśmy p. Ministrowi Spraw Wojskowych dowody, że fabryka ta pracowała właśnie dla Ministerstwa Spraw Wojskowych i to w tym samym czasie, kiedy rzekomo była nieczynną, kiedy złożyliśmy podpisane przez wysokich urzędników Ministerstwa Spraw Wojskowych umowy z zarządem fabryki i rachunki przez nich pokwitowane z odbioru obstalunków, to p. Minister uważał za stosowne nie odpowiedzieć wcale.</u>
<u xml:id="u-13.13" who="#komentarz">(P. Grünbaum: Bo nie mógł się już wykręcić. Wrodzona mu zdolność zaprzeczania tu nie dopisała).</u>
<u xml:id="u-13.14" who="#ApolinaryHartglas">Mówi się otem, że należałoby na Pomorzu rozwinąć przemysł, który dawał tam przed wojną Niemcom wielkie zyski, mianowicie wędzarnie ryb. Dotychczas na Polskiem Pomorzu ryb nawet wcale dostać nie można, bo one wyjeżdżają na gwałt do Gdańska. Otóż kiedy się zjawił przedsiębiorca, który chciał taką wędzarnię na wielką skalę założyć w Pucku, inżynier Tauser, to mu odmówiono pozwolenia nabycia nieruchomości na założenie tej wędzarni, dlatego że jest żydem. Niech się ten przemysł nie rozwinie, niech wogóle przemysł śpi, byleby czasem obywatel polski, żyd, z tego dla siebie pewnej korzyści nie miał!</u>
<u xml:id="u-13.15" who="#ApolinaryHartglas">Pan Minister Skarbu powiedział, że chętnie będzie powoływał ciała doradcze złożone z rozmaitych fachowców w dziedzinie finansów, przemysłu i handlu, ale nie wiem, czy p. Minister wie, że stale i systematycznie odmawia się powoływania żydowskich znanych działaczy w dziedzinie handlu i przemysłu, proponowanych przez żydowskie stowarzyszenia kupiectwa i przemysłu do wszelkich komisji, przy ministerstwie tworzonych, że robiło się to nawet przy organizowaniu Targów Wschodnich we Lwowie? I nawet kiedy jedzie specjalna handlowa delegacja do Brukseli na konferencję handlową, to wśród niej żydów nie ma. Czy nie zastanowił się nikt z Panów, że zagraniczni przemysłowcy i finansiści, którzy przyjeżdżają na taką konferencję do Brukseli, a którzy dobrze wiedzą, że w Polsce w handlu i przemyśle żydzi stanowią ogółem nie mniej, niż 70%, którzy mają stosunki z przemysłowcami i kupcami żydowskimi w Polsce, stawiają zapytanie, cóż się to stało? Czy żydowstwo wymarło odrazu, że go niemal i po takiem zapytaniu dają sobie odpowiedź; widocznie ich się nie dopuszcza. A po daniu sobie takiej odpowiedzi już bezwarunkowo zmieniają na niekorzyść swój stosunek do naszego handlu i przemysłu i stosunek do Rzeczypospolitej, bo skoro widzą, że prowadzi się politykę państwową wyraźnie i celowo zmierzającą do rujnowania ekonomicznego pewnej grupy ludności, to rozumieją, że taka polityka przy obecnych powikłanych stosunkach ekonomicznych, wtedy, kiedy wszelkie dziedziny życia ekonomicznego ściśle się z sobą splatają, musi pociągnąć za sobą i ruinę całej gospodarki krajowej i państwowej. I to podrywa zaufanie do tej gospodarki, podrywa kredyt polski zagranicą. Ale to wszystko robi się przecież w tym celu, ażeby bojkot święcił swoje triumfy, robi się po to, aby kilku rycerzy przemysłu typu „Rozwojów” czy „Dwugroszówek” mogło nabić swoje prywatne kieszenie.</u>
<u xml:id="u-13.16" who="#ApolinaryHartglas">W tym to celu proponuje się teraz, ażeby robotnik polski przekreślił swoją Magna Charta Libertatum, jaką jest dla niego 8-godzinny dzień roboczy i mówi się o tem, ażeby chłop bezrolny pozostał nadal bezrolnym. To są wszystko rzeczy, które się poświęca dla wielkiej idei bojkotu!</u>
<u xml:id="u-13.17" who="#ApolinaryHartglas">Mówi się o uzdrowieniu stosunków finansowych u nas, mówi się o podniesieniu waluty, ale któż to właściwie doprowadził do tego faktycznie, że ta waluta spadła, że ta waluta cieszy się coraz mniejszem zaufaniem?</u>
<u xml:id="u-13.18" who="#komentarz">(Głosy na prawicy: Żydzi)</u>
<u xml:id="u-13.19" who="#ApolinaryHartglas">Nie, Panowie, Bank Kupiectwa Polskiego, a nie Żydzi. Do tego prowadzą, niestety, nawet bardzo liczne i bardzo wielkie ugrupowania sejmowe, do tego prowadzą działacze tak poważni, jak b. Prezydent Ministrów p. Witos, który wyraźnie z mowami w tym sensie i duchu na wiecach występuje.</u>
<u xml:id="u-13.20" who="#ApolinaryHartglas">29 września odbył się wiec w Brzesku z udziałem p. Prezydenta Ministrów Witosa i Prezesa Głównego Urzędu Ziemskiego p. Kiernika.</u>
<u xml:id="u-13.21" who="#ApolinaryHartglas">Na tym wiecu przemawiano w sposób taki, za jaki właściwie w innych państwach pociągnęłoby się wiecownika do odpowiedzialności karnej.</u>
<u xml:id="u-13.22" who="#komentarz">(P. Grünbaum: U nas jeszcze obowiązuje art. 129)</u>
<u xml:id="u-13.23" who="#ApolinaryHartglas">Na tym wiecu p. Witos opowiadał o tem, jak to podniósł walutę z początku, kiedy został Prezydentem Ministrów, bo u nas każdy Prezydent Ministrów i każdy Minister Skarbu w pierwszym tygodniu swego urzędowania podnosi walutę po to, aby uchodząc pozostawić tę walutę zniżoną minimalnie dziesięciokrotnie w stosunku do kursu dnia, w którym objął urzędowanie. „Kiedy podniosłem walutę”, mówił, „to szkodnicy Żydzi tę walutę zniszczyli”. Na tor jeden z jego adherentów, wójt z Borzęcina, p. Mączko powiedział: „Wobec tego, nie będziemy sprzedawali inaczej, jak litr masła za pół dolara, metr zboża za 5 dolarów, a nie, to miastu nic nie damy”. Na to wystąpił p. b. Prezes Ministrów i powiedział: „Tak panowie robić nie można, chyba macie na myśli zastrajkować przeciw głównym mieszkańcom miast, to znaczy przeciw naszym szkodnikom żydom, ha, to jest rzecz całkiem insza. To znaczy, że p. Witos wyraźnie nawołuje do niedostarczania żywności do miast, dlatego, że w tych miastach mieszka znaczna ilość ludności żydowskiej.</u>
<u xml:id="u-13.24" who="#komentarz">(P. Koczur: To Pan źle zrozumiał)</u>
<u xml:id="u-13.25" who="#ApolinaryHartglas">Każdy człowiek to tak rozumie, który chce rozumieć, tylko ci nie rozumieją, którzy nie chcą zrozumieć nawet, że p. Minister Skarbu przekreślił reformę rolną.</u>
<u xml:id="u-13.26" who="#komentarz">(P. Koczur: A kto tego nie zrozumiał?)</u>
<u xml:id="u-13.27" who="#ApolinaryHartglas">Właśnie Panowie tego nie rozumiecie w swojej deklaracji.</u>
<u xml:id="u-13.28" who="#komentarz">(P. Koczur: Kto to Panu powiedział?)</u>
<u xml:id="u-13.29" who="#ApolinaryHartglas">Poseł Osiecki onegdaj tak oświadczył z trybuny. Wtedy, kiedy w ten sposób występuje się na wiecach i wiadomości o tych wiecach w prasie się pojawiają, wtedy, kiedy członkowie tego...</u>
<u xml:id="u-13.30" who="#komentarz">(Wskazując na Piastowców)</u>
<u xml:id="u-13.31" who="#ApolinaryHartglas">... stronnictwa obliczają na dolary wszystko, bo nie chcą obliczać już na marki polskie, nie mając widocznie do nich zaufania, wtedy, kiedy to się robi przy udziale osób tak wybitnych, jak były Prezes Ministrów, to nie dziwcie się, Panowie, że nie tylko wójt z Borzęcina nie ma zaufania do tych marek, ale i zagranicą zaufanie do tych marek się traci. Jeśli nadal taka heca bojkotowa będzie uprawiana, tolerowana i będzie przez Rząd popierana, to żadne wysiłki p. Ministra Skarbu napewno do niczego nie doprowadzą, Jak do niczego prawdopodobnie nie doprowadzi ta jego danina, którą tutaj zaprojektował. Słyszeliśmy wczoraj, jak p. ks. Lutosławski, którego czasami doprowadza do niepożądanych wykrzykników jego wrodzona, a jak niektórzy złośliwi twierdzą: jego rasowa popędliwość, krzyknął, że tę daninę ściągać się będzie od Żydów. Ja nie wiem, czy p. Minister Skarbu stoi na tem samem stanowisku; ale jeśli p. Minister na tem stanowisku nie stoi, tobym gorąco mu polecił oświadczyć to z tej trybuny, bo onegdajszy okrzyk p. ks. Lutosławskiego tylko wielką krzywdę tej daninie wyrządzi. Dla mnie nie ulega najmniejszej wątpliwości, że to, co powiedział ks. Lutosławski, to jest przekonaniem znacznej części tej Izby, że tu się uchwali daninę, która będzie teoretycznie obowiązywać wszystkich, ale która będzie ściągnięta, tak jak podatek od zysku wojennego, właściwie podatek od dewaluacji waluty, był ściągnięty, prawie wyłącznie od Żydów. Ani średnio zamożni włościanie, którzy się naprawdę na wojnie dorobili, ani ci, którzy porobili na wojnie wielkie majątki,...</u>
<u xml:id="u-13.32" who="#komentarz">(Głos: Pan sam w to nie wierzy)</u>
<u xml:id="u-13.33" who="#ApolinaryHartglas">... którzy ani sieją, ani orzą, a zbierają, t. zn. obszarnicy, ci tego podatku od zysków wojennych prawie wcale nie płacili.</u>
<u xml:id="u-13.34" who="#ApolinaryHartglas">Jeżeliby jednak istotnie p. Minister Skarbu sądził zgodnie z p. ks. Lutosławskim, że to co się uda wydostać od żydów, pokryje całą sumę obliczoną na 90 miliardów, to się myli. Takie środki były stosowane w średniowieczu, Filip IV Piękny we Francji ratował swój budżet dwoma środkami: konfiskatą majątków żydowskich co parę lat i biciem fałszywej monety. To co było dobre w średniowieczu, to jest kiepskie teraz. Jeżeli w ten sposób tę daninę będziemy stosowali, to w takim razie niewiele z niej do kasy skarbowej wpłynie. Przypuszczam jednak, że przy ogólnych nastrojach panujących u nas, przy tych praktykach, jakie u nas w życiu są stosowane, niestety i daninę państwową się poświęci dla idei bojkotu i rujnowania ekonomicznego ludności żydowskiej. Ale w takim razie stan finansów się u nas nie poprawi.</u>
<u xml:id="u-13.35" who="#ApolinaryHartglas">P. Minister Skarbu mówił alegorycznie o użyciu żelaznej miotły. Taka żelazna miotła jest rzeczywiście potrzebna przedewszystkiem, żeby wymieść te chwasty antysemityzmu, jakie u nas się rozkrzewiły, żeby wymieść te pasożyty, które na tym chwaście obficie się plenią. Jeżeli tak tej żelaznej miotły p. Minister Skarbu użyćby potrafił, to w takim razie być może stosunki wewnętrzne u nas ulegną naprawie, zaufanie do skarbu naszego wzrośnie i da się coś zrobić.</u>
<u xml:id="u-13.36" who="#ApolinaryHartglas">Jeśli jednak nadal będą stosowane te praktyki, które były stosowane dotychczas, jeśli nadal skarb będzie rozdrapywany w imię bojkotu, a życie ekonomiczne kraju rujnowane, jeśli nadal będzie hasał bojkot po całym kraju, a odezwy „Rozwoju” będą ozdabiały wszystkie mury stolicy pod ochroną policji państwowej we 2 dni po rzekomej konfiskacie, to zaręczam Panom, że polski Hegedues skończy w krótkim czasie tak, jak skończył Hegedues węgierski.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Proponuję odroczenie dalszej rozprawy do jutra.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Z powodu spóźnionej pory proponuję skreślić z porządku dziennego nr 2.</u>
<u xml:id="u-14.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do nagłego wniosku p. Fiołki w sprawie bezrobocia w zakładach wojskowych.</u>
<u xml:id="u-14.3" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Fiołka.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#WojciechFiołka">Wysoki Sejmie! W chwili obecnej, gdy p. Minister Skarbu uważa za potrzebne podnieść produkcję krajową przez dobrowolne przedłużenie dnia pracy, dzieją się w Wielkopolsce i na Pomorzu rzeczy, które utwierdzają masy robotnicze wtem przekonaniu, że tu chodzi nie o przedłużenie 8 godzinnego dnia pracy, ale o przymus 10-godzinnego świętowania. Inaczej wprost sobie tego nie można tłumaczyć, jeśli jesteśmy zniewoleni patrzeć z dnia na dzień na to, że we wszystkich powiatach Wielkopolskich i Pomorza zwalnia się robotników z robót doraźnych, które dla słabego bytu przemysłowego w b. dzielnicy pruskiej były wprost konieczne.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#WojciechFiołka">Otóż w ostatnich czasach w Poznaniu zaszedł bardzo smutny wypadek, bo władze wojskowe, t. j. Ministerstwo Spraw Wojskowych, nakazało zlikwidowanie zakładu wojskowego, co się już częściowo prawie stało, respektive niektóre z oddziałów tych zakładów wojskowych podporządkowano Ministerstwu b. Dzielnicy Pruskiej. Zakład gospodarczy t. zw. prowiantury zatrudniał 620 ludzi, z tej liczby 250 już obecnie puszczono na bruk, pozostali mają być w najbliższym czasie usunięci. Tłumaczy się ten rozkaz tem, że należy ze względów oszczędnościowych likwidować pewne działy gospodarki wojskowej, a również i tem, że praca podobna nie jest produkcyjna.</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#WojciechFiołka">Jeżeli praca ta nie jest produktywna, to wina spada na Ministerstwo Spraw Wojskowych, które nie stara się dostatecznie o to, ażeby materiały koniecznie potrzebne do tej pracy były na czas dostarczane. Prowiantura poznańska, dziś jest zupełnie ogołocona, niema snopka słomy, niema siana, niema zboża, niema kartofli. A przecież prowiantura kartofle i tak będzie musiała kupić, i powinna już do tego czasu kupić je i zakopcować, tymczasem dla braku funduszów dotychczas tego nie uczyniła, i uczyni zapewne wówczas, gdy mróz nie dopuści do transportu kartofli. Należałoby dostarczyć dostateczne fundusze na zakup tych towarów, ażeby robotnicy, którzy dotychczas pracowali, mogli nadal produktywnie pracę wykonywać. Dzisiaj sytuacja wygląda tak, że niema zboża, wobec czego młyn musi stać bezczynnie, niema mąki i piekarnia nie może wypiekać i chce się teraz wyrzucać tych ludzi, których znaczna liczba pracuje w tym zakładzie od 20 i 30 lat.</u>
<u xml:id="u-15.3" who="#WojciechFiołka">My spokojnem okiem patrzeć na to położenie nie możemy. Państwowy Urząd pośrednictwa pracy w Poznaniu notuje obecnie przeszło 3.000 ludzi bez pracy, a jeżeli teraz jeszcze te 5.000 pracowników po zamknięciu urzędu wojskowego pozostanie bez pracy, to ta liczba się powiększy. Chyba to nie leży w interesie Państwa. Pozatem masy bezrobotnych zwiększają się z dnia na dzień przez to, że żołnierze zostają zwalniani z wojska, a władze wojskowe nie starają się o to, żeby im dać pracę Dobrze byłoby, ażeby Ministerstwo Spraw Wojskowych przedkładało projekty swojej demobilizacji w Komisji Ochrony Pracy, ażeby ona mogła obmyśleć środki zapobiegawcze celem zapobieżenia zwiększania się liczby bezrobotnych.</u>
<u xml:id="u-15.4" who="#WojciechFiołka">Intendentura zakładów wojskowych w Poznaniu potrzebuje dwa miliardy osiemset milionów marek na podtrzymanie w dotychczasowym zakresie swoich zakładów, a tymczasem otrzymała tylko pół miliarda. Wydział gospodarczy prowiantury potrzebuje do płacenia dwa i pół miliarda marek, a tymczasem dostał sześć i pół miliona na okres dwumiesięczny. Oczywiście fundusze te niewystarczą na to, aby zakłady te utrzymać do dalszej produkcji.</u>
<u xml:id="u-15.5" who="#WojciechFiołka">Rozumiem, że ze względów oszczędnościowych, należałoby może pewne dziedziny ograniczyć, ale to się nie może stać kosztem tych mas robotniczych, które, żyjąc do niedawna, w najbogatszej dzielnicy Polski, zmuszone są obecnie dla braku pracy iść na pola sąsiadów swoich i żyć wprost z rabunku i plądrowania tej roli. Polska nie może patrzeć obojętnie na to, żeby lud nasz, robotnicy nasi wysoce patriotycznie usposobieni, zmuszeni byli do grabieży obcej własności, a to wskutek tego, że zakłady wojskowe, zakłady państwowe i wydziały powiatowe i komunalne nie starają się w dostatecznej mierze o pracę dla robotników naszych. Sądzę, że w interesie Państwa leży, w dzisiejszych szczególnie warunkach, aby jednak utrzymać te zakłady państwowe, aby ich nie likwidować, bo robotnicy są zaniepokojeni tem, że te zakłady mają być wogóle zlikwidowane i przeniesione do centrum kraju. Władze wojskowe tłómaczą totem, że Poznań leży za blisko granicy niemieckiej. Poznań dawniej nie leżał dalej od. granicy rosyjskiej, niż dziś leży od granicy niemieckiej i pod tym względem żadne obawy nie zachodziły.</u>
<u xml:id="u-15.6" who="#komentarz">(Głos: Co za strategik).</u>
<u xml:id="u-15.7" who="#WojciechFiołka">Celem uspokojenia robotników naszych bardzo byśmy prosili p. Ministra Spraw Wojskowych, aby raczył z tej wysokiej trybuny oświadczyć, że podobne zamierzenie nie istnieje i że zakłady te zlikwidowaniu nie ulegną.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Przypominam, że czas przemówienia upłynął.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#WojciechFiołka">Artyleryjski Urząd wniósł podanie budżetowe do Ministerstwa b Dzielnicy Pruskiej jednak ponieważ z końcem b. r. ma być Ministerstwo b. Dzielnicy Pruskiej zlikwidowane, zachodzi również obawa, że z tą chwilą także i te warsztaty zostaną zlikwidowane.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#WojciechFiołka">Wobec powyższego proszą Wysoką Izbą o przyjęcie nagłości naszego wniosku, który brzmi:</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-17.3" who="#WojciechFiołka">„W zakładach wojskowych w Poznaniu pracowało dotychczas około 5000 robotników wszelkich kategorii.</u>
<u xml:id="u-17.4" who="#WojciechFiołka">Obecnie wskutek braku funduszów. Intendentura zniewoloną została do zwalniania robotników. Dotychczas zwolnił Wojskowy Zakład Gospodarczy z liczby 620, już 250 pracowników, a resztą ma być zwolnionych w najbliższym czasie, ponieważ Ministerstwo nie przydziela funduszów do zakupywania potrzebnych prowiantów. Zwolnieni mają być także pracownicy z zakładów Artyleryjskich i dozorcy koszarowi. Wobec ogromnego bezrobocia istniejącego w b. dzielnicy pruskiej wszelkie zwalniania robotników uważać należy wprost za szkodliwe i niebezpieczne dla całości Państwa Polskiego.</u>
<u xml:id="u-17.5" who="#WojciechFiołka">Wobec powyższego niżej podpisani wnoszą: Wysoki Sejm uchwalić raczy: Wzywa się Rząd:</u>
<u xml:id="u-17.6" who="#WojciechFiołka">1) aby natychmiast wydał rozporządzenie podtrzymania pracy w zakładach wojskowych D. O. G. w Poznaniu w dotychczasowym zakresie,</u>
<u xml:id="u-17.7" who="#WojciechFiołka">2) natychmiast wyznaczył odpowiednią sumą pieniędzy na zakup prowiantów, które w interesie Państwa należy jeszcze przed zimą zakupić”.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Minister Spraw Wojskowych.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#MinisterSprawWojskowychSosnkowski">Wysoka Izbo! Zarządzenia likwidacyjne Ministra Spraw Wojsk, w odniesieniu do zakładów przemysłowych opierają się na trzech czynnikach. Czynnikiem pierwszym jest demobilizacja. Jest rzeczą jasną, że armia, która z ilości 1.100.000 żołnierza spadła do ram pokojowych, 200.000, ma mniejsze potrzeby. Konieczna proporcja organizacji wymaga, aby w ślad za demobilizacją armii szła również demobilizacja instytucji i urządzeń pomocniczych. Jest to czynnik silniejszy od armii i związany z pewną obiektywną koniecznością i z tego też względu działania tego czynnika nie jesteśmy w stanie uchylić.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#MinisterSprawWojskowychSosnkowski">Czynnikiem drugim jest zalecana przez Wysoką Izbą polityka oszczędnościowa, którą w miarą sił i możności Ministerstwo Spraw Wojskowych stara się wprowadzić w życie. Ministerstwo Spraw Wojskowych nie chciałoby jednak programu oszczędnościowego przeprowadzać w sposób taki, by wprowadzić zakłócenie, lub zaburzenie normalnego biegu życia społecznego. Jednak, jeżeli Wysoka Izba raczy wziąć pod uwagą olbrzymi wzrost cen robocizny i cen surowców, oraz spadek marki polskiej, to zrozumie, że jest rzeczą jasną, iż pod tym względem Ministerstwo Spraw Wojskowych stanęło, wobec pewnych zakreślonych ram budżetu, w sytuacji wprost przymusowej. Wreszcie trzecim czynnikiem jest również z tego Wysokiego miejsca zalecana zasada, by możliwie jak najszerzej uwzględniać w przemyśle inicjatywą prywatną. Ministerstwo Spraw Wojskowych idzie już od dłuższego czasu do zerwania z etatyzmem w przemyśle wojskowym i pragnie ilość wytwórni wojskowych zredukować do Ilości najpotrzebniejszej, w zakresie takim, który da z jednej strony doświadczalne warsztaty pracy, a z drugiej przygotuje na wypadek mobilizacji, fachowo wyszkolony personel, wreszcie, który pozwoli regulować ceny rynkowe.</u>
<u xml:id="u-19.2" who="#MinisterSprawWojskowychSosnkowski">Otóż te trzy czynniki regulują polityką Ministerstwa Spraw Wojskowych w zakresie wytwórni wojskowych i ich przeobrażenia, względnie likwidacji. Naturalnie czynnikiem najsilniejszym, czynnikiem bez mała przymusowym są względy budżetowe i oszczędnościowe. Idąc jednak najzupełniej po linii żądań p. posła Fiołki, dzieląc ogólne obawy i zaniepokojenie, zwołałem niedawno konferencją, w której wzięli udział P. Minister Skarbu, P. Minister b. Dzielnicy Pruskiej oraz P. Minister Pracy i Opieki Społecznej. Doszliśmy do porozumienia, na podstawie którego Ministerstwo b. Dzielnicy Pruskiej przyjmuje na swój budżet szereg wytwórni wojskowych. Są to wytwórnie następujące:</u>
<u xml:id="u-19.3" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-19.4" who="#MinisterSprawWojskowychSosnkowski">1) warsztaty amunicyjne w Toruniu,</u>
<u xml:id="u-19.5" who="#MinisterSprawWojskowychSosnkowski">2) szwalnia bielizny w Toruniu,</u>
<u xml:id="u-19.6" who="#MinisterSprawWojskowychSosnkowski">3) warsztaty szewsko-krawieckie w Grudziądzu,</u>
<u xml:id="u-19.7" who="#MinisterSprawWojskowychSosnkowski">4) okręgowe warsztaty stolarskie w Tyszewie,</u>
<u xml:id="u-19.8" who="#MinisterSprawWojskowychSosnkowski">5) Park 3 pułku lotniczego w Ławicy pod Poznaniem,</u>
<u xml:id="u-19.9" who="#MinisterSprawWojskowychSosnkowski">6) warsztaty taborowe w Grudziądzu,</u>
<u xml:id="u-19.10" who="#MinisterSprawWojskowychSosnkowski">7) wojskowa fabryka materiałów taborowych w Poznaniu,</u>
<u xml:id="u-19.11" who="#MinisterSprawWojskowychSosnkowski">8) warsztaty okręgowe inżyn. w Poznaniu,</u>
<u xml:id="u-19.12" who="#MinisterSprawWojskowychSosnkowski">9) warsztaty szewsko-krawieckie w Poznaniu.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głosu nikt więcej nie żąda. Proszę Posłów, którzy są za nagłością tego wniosku, żeby wstali. Mniejszość. Sprawa idzie, jako zwykły wniosek, do Komisji Wojskowej.</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Nadszedł wniosek nagły p. Majewskiego i tow. w sprawie zmiany brzmienia art. 2 ustawy z dn. 31 maja 1921 r. (Dz. Ust. Nr 50 poz. 303) o nadzorze nad kotłami parowemi. Odsyłam go do Komisji Przemysłowo Handlowej.</u>
<u xml:id="u-20.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Zarazem donoszę, że nadszedł projekt ustawy o przymusowej daninie państwowej, który nie mógł być dotychczas rozdzielony, ale będzie jutro we wszystkich gazetach. Wobec tego proponuję, żeby jutro był postawiony na porządek dzienny.</u>
<u xml:id="u-20.3" who="#komentarz">(Głos: Jako pierwsze czytanie).</u>
<u xml:id="u-20.4" who="#WojciechTrąmpczyński">Proponuję odbycie następnego posiedzenia jutro o godz. 4 z następującym porządkiem dziennym:</u>
<u xml:id="u-20.5" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-20.6" who="#WojciechTrąmpczyński">1. Ustne sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych w przedmiocie ratyfikacji polsko-niemieckich ustaw amnestyjnych z dnia 1 października 1919 r. i z dn. 12 lutego 1921 r. (Druk nr 2977).</u>
<u xml:id="u-20.7" who="#WojciechTrąmpczyński">2. a. Dalszy ciąg pierwszego czytania ustawy o środkach naprawy państwowej gospodarki finansowej (Druk nr 3021).</u>
<u xml:id="u-20.8" who="#WojciechTrąmpczyński">b. Dalszy ciąg pierwszego czytania ustawy o kredycie Skarbu Państwa w Polskiej Krajowej Kasie Pożyczkowej (Druk nr 3018).</u>
<u xml:id="u-20.9" who="#WojciechTrąmpczyński">c. Dalszy ciąg pierwszego czytania ustawy o dalszej emisji biletów Polskiej Krajowej Kasy Pożyczkowej (Druk nr 3017).</u>
<u xml:id="u-20.10" who="#WojciechTrąmpczyński">d. Dalszy ciąg rozprawy nad sprawozdaniem p. Ministra Skarbu.</u>
<u xml:id="u-20.11" who="#WojciechTrąmpczyński">3. Pierwsze czytanie ustawy o poborze nadzwyczajnej daniny państwowej.</u>
<u xml:id="u-20.12" who="#WojciechTrąmpczyński">4. Sprawozdanie Komisji Komunikacyjnej o ustawie w przedmiocie udzielania koncesji na koleje żelazne prywatne (Druk nr 3019 i 2818).</u>
<u xml:id="u-20.13" who="#WojciechTrąmpczyński">Nikt nie protestuje. Porządek dzienny przyjęty. Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-20.14" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 8 m. 45 po poł.)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>