text_structure.xml 161 KB
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Protokół 246 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 247 posiedzenia znajduje się w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają posłowie Sołtyk i Waszkiewicz, listę mówców prowadzi poseł Sołtyk.</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#Marszałek">Proszę P. Sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#SekretarzpWaszkiewicz">Interpelacja p. Rajskiego i tow. do p. Ministra Skarbu w Sprawie nieprawnego handlu walutami i wydawania upoważnień do handlu ludziom prywatnym.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#SekretarzpWaszkiewicz">Interpelacja p. Roja i tow. z P. S. L. do p. Ministra Spraw Wojskowych w sprawie zabicia Władysława Kopyły por. wojsk polskich, Nycza Józefa, szeregowca, i ciężko rannego Karola Kormaniaka, szeregowca, podczas nocnych ćwiczeń wojskowych dnia 30/IV 1921 r. pod Sosnowcem.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#SekretarzpWaszkiewicz">Interpelacja p. Godka i tow. ze Z. L. N. do p. Ministra Skarbu w sprawie zakazu dokonywania transakcji handlowych między obywatelami Państwa Polskiego w walutach państw zagranicznych, jakoteż ogłaszania w pismach publicznych obwieszczeń handlowych, opiewających na obcą walutę.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#SekretarzpWaszkiewicz">Interpelacja posłów z N. Ch. K. R. do pp. Ministrów Sprawiedliwości i Spraw Wojskowych w sprawie p. M. Szterna i wachm. Staniszewskiego.</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#SekretarzpWaszkiewicz">Interpelacja p. Walisiaka i tow. z Klubu N. Z. L. do p. Prezesa Głównego Urzędu Ziemskiego w sprawie wstrzymania przez komisarza ziemskiego pow. tureckiego uprawy roli i obsiania pól na ziemiach, parcelowanych przez Urząd Ziemski w tymże powiecie.</u>
          <u xml:id="u-2.6" who="#SekretarzpWaszkiewicz">Interpelacja p. Durczaka i tow. do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie pokrzywdzenia ludności przysiółka Koleby, gm. Żywiec, uprawnionej do poboru drzewa serwitutowego z lasów Kiełbasów, Łyska, gm. Żywiec.</u>
          <u xml:id="u-2.7" who="#SekretarzpWaszkiewicz">Interpelacja p. Stolarskiego i tow. w sprawie usunięcia przemocą drobnych dzierżawców z gruntów, dzierżawionych, wbrew ustawie sejmowej o ochronie drobnych dzierżawców, oraz w sprawie nadużyć p. starosty pow. łaskiego przy rugowaniu wspomnianych dzierżawców.</u>
          <u xml:id="u-2.8" who="#SekretarzpWaszkiewicz">Interpelacja posłów z Klubu N. Z. L. do p. Prezydenta Ministrów w sprawie zdemobilizowanych 400 Halerczyków, pragnących wyjechać do Ameryki.</u>
          <u xml:id="u-2.9" who="#SekretarzpWaszkiewicz">Interpelacja posłów z Klubu N. Z. L. do p. Ministra Zdrowia Publicznego w sprawie zwlekania z zamknięciem cmentarza żydowskiego w Kole.</u>
          <u xml:id="u-2.10" who="#SekretarzpWaszkiewicz">Interpelacja posłów z Klubu N. Z. L. do p. Ministra Sprawiedliwości w sprawie pociągnięcia do odpowiedzialności sądowej b. referenta aprowizacji w Kole Gundelacha.</u>
          <u xml:id="u-2.11" who="#SekretarzpWaszkiewicz">Interpelacja p. Nowickiego i tow. z N. Ch. K. R. do p. Ministra Spraw Wojskowych w sprawie przeniesienia siedziby D. O. G. Pomorze z Grudziądza do Torunia.</u>
          <u xml:id="u-2.12" who="#SekretarzpWaszkiewicz">Interpelacja p. Nowickiego i tow. z N. Ch. K. R. do p. Prezesa Rady Ministrów w sprawie milionowych nadużyć w nadleśnictwach w Kostkowie, Liczbarku i Rudzie na Pomorzu.</u>
          <u xml:id="u-2.13" who="#SekretarzpWaszkiewicz">Interpelacja p. Rottermnnda i tow. do p. Prezydenta Ministrów w sprawie -zarządzonej przez Rząd rekwizycji hotelu Wiktoria w Warszawie dla sowieckiej misji ukraińskiej.</u>
          <u xml:id="u-2.14" who="#SekretarzpWaszkiewicz">Interpelacja p. Krempy i tow. do p. Ministra Spraw Wojskowych w sprawie niewinnie przytrzymywanego w aresztach śledczych wojskowych w Słoninie kaprala Krępy Interpelacja p. Krempy i tow. do p. Ministra Rolnictwa i Dóbr Państwowych w sprawie zwrotu koni rekwirowanych z Niemiec i wymiany ich za konie polskie.</u>
          <u xml:id="u-2.15" who="#SekretarzpWaszkiewicz">Interpelacja p. Krempy i tow. do p. Ministra Aprowizacji w sprawie zaopatrzenia ludności w ziemniaki, zanim zostaną przerobione na spirytus.</u>
          <u xml:id="u-2.16" who="#SekretarzpWaszkiewicz">Interpelacja p. Krempy i tow. do pp. Ministrów Spraw Wojskowych, Handlu i Przemysłu tudzież Rolnictwa i Dóbr Państwowych w sprawie marnowania demobilu.</u>
          <u xml:id="u-2.17" who="#SekretarzpWaszkiewicz">Interpelacja p. Krempy i tow. do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie wyborów gminnych w Gawłuszowicach w pow. mieleckim.</u>
          <u xml:id="u-2.18" who="#SekretarzpWaszkiewicz">Interpelacja p. Tona i tow. do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie karania uczniów za składanie zgodnych z prawdą zeznań przed władzami o udziale ich kolegów w ekscesach antyżydowskich.</u>
          <u xml:id="u-2.19" who="#SekretarzpWaszkiewicz">Interpelacja p. Farbsteina i tow. do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie zmuszania ludności żydowskiej osady Kurów do gwałcenia soboty.</u>
          <u xml:id="u-2.20" who="#SekretarzpWaszkiewicz">Interpelacja p. Grunbauma i tow. do p. Prezydenta Ministrów w sprawie ustawicznego gwałcenia przez władze wojskowe artykułów 95 i 110 Konstytucji w stosunku do ludności żydowskiej.</u>
          <u xml:id="u-2.21" who="#SekretarzpWaszkiewicz">Interpelacja p. Hartglassa i tow. do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie usuwania z posad obywateli narodowości żydowskiej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#Marszałek">Interpelacje te prześlę p. Prezydentowi Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#Marszałek">Przewodniczący Komisji Opieki Społecznej donosi, że w wykonaniu uchwały Rady Ministrów o utworzeniu Państwowej Rady Emigracyjnej Komisja Opieki Społecznej po porozumieniu się ze stronnictwami przedstawia Wysokiemu Sejmowi do uchwalenia wniosek, aby wybrać do Państwowej Rady Emigracyjnej jako przedstawicieli Sejmu następujących posłów: Franciszka Bardla, ks. Bolesława Wróblewskiego, Władysława Opalę, Zofię Moraczewską, ks. Zygmunta Kaczyńskiego, Eustachego Rudzińskiego, ks. Kazimierza Sykulskiego i Władysława Herza. Nie słyszę protestu, uważam ten wniosek za przyjęty.</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#Marszałek">Przed porządkiem dziennym ma głos ks. Lutosławski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#PksLutosławski">W imieniu Komisji Konstytucyjnej chcę przedstawić Panom prośbę, ażeby wobec tego, że Sejm naznaczył Komisji termin do przedstawienia sprawozdania o ordynacji wyborczej na 9 października, a wskutek przesilenia przez 2 tygodnie Komisja była nieczynna, Sejm zechciał przesunąć ten termin o dwa tygodnie t. j. na 23 października. Komisja ma rudzieję, że może jej się uda w tym terminie pracę skończyć.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#komentarz">(Głos: Nadzieję!).</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#Marszałek">Ponieważ nie słyszę protestu uważam, że Sejm przystaje na to przesunięcie terminu.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#Marszałek">Przechodzimy do porządku dziennego.</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#Marszałek">Punkt 1: pierwsze czytanie ustawy o podstawowych obowiązkach i prawach oficerów wojsk polskich. Głosu nikt nie żąda, sprawa idzie do Komisji Wojskowej.</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#Marszałek">Nr 2: pierwsze czytanie ustawy o opłatach stemplowych od weksli. Głosu nikt nie żąda, sprawa idzie do Komisji Skarbowo-Budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-5.4" who="#Marszałek">Nr 3: pierwsze czytanie ustawy w przedmiocie adnotacji hipotecznej zamiaru pozbycia nieruchomości drogą parcelacji. Głosu nikt nie żąda, sprawa idzie do Komisji Prawniczej.</u>
          <u xml:id="u-5.5" who="#Marszałek">Przechodzimy do nr 4 porządku dziennego t. j. interpelacji postawionej przez wszystkie stronnictwa. P. Sekretarz zechce ją odczytać.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#SekretarzpWaszkiewicz">„Interpelacja Podkomisji Wileńskiej, Komisji Spraw Zagranicznych i innych posłów do p. Ministra Spraw Zagr., w sprawie wileńskiej.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#SekretarzpWaszkiewicz">Położenie sprawy wileńskiej budzi najwyższe zaniepokojenie całego społeczeństwa i całego Sejmu. W tych warunkach wydaje się konieczne ścisłe poinformowanie opinii publicznej i Sejmu ze strony miarodajnej o stanie tej sprawy.</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#SekretarzpWaszkiewicz">Wobec powyższego podpisani zapytują p. Ministra Spraw Zagranicznych, czy zechce udzielić Izbie wyczerpujących wyjaśnień w sprawie wileńskiej?”</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#Marszałek">Jak słyszę, Rząd chce natychmiast odpowiedzieć. Głos ma zatem p. Minister Spraw Zagranicznych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#MinisterSprawZagranicznychSkirmunt">Wysoki Sejmie! Politykę polską wobec Litwy ukształtowało z jednej strony pragnienie wznowienia tradycji dawnej Unii, z drugiej strony zrozumienie konieczności liczenia się z temi zmianami, które się dokonały w ostatniem stuleciu w stosunkach etnograficznych narodów i w ewolucji, która nastąpiła w ich narodowem uświadomieniu. Te dwa czynniki sprawiły, że Polska od samego początku wielkiej wojny rozumiała prawo narodu litewskiego do stanowienia o sobie i do zapewnienia sobie niepodległości. Gdyby Litwa płaciła wzajemnością w tej sprawie narodowi naszemu, to linia graniczna między Litwą a Polską ustaliłaby się odpowiednio do rozsiedlenia etnograficznego i nie byłoby między nami arii frontu bojowego, ani muru chińskiego.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#MinisterSprawZagranicznychSkirmunt">Stało się jednak inaczej. Państwo Litewskie kształtowało się pod wpływami idącemi z zewnątrz, znajduje się po dziś dzień pod temi wpływami i zapewne w wielkiej mierze wskutek tego stało się, że z taką namiętnością sięga ręką po ziemie, na których Litwinów prawie że niema. Stąd powstał spór o Wilno; ale czynniki, które tworzyły politykę polską zostawały przy swojem. Dawna polska tradycja sprawiła, że Polska zawsze chciała zakończyć spór polsko-litewski drogą pokojową. Z drugiej strony zaborczość litewska zrządziła, że Polska musiała wysunąć na plan pierwszy prawo Wilna i ludności ziemi wileńskiej stanowienia o sobie i wypowiedzenia swej woli co do swojej przyszłości.</u>
          <u xml:id="u-8.2" who="#MinisterSprawZagranicznychSkirmunt">Jaki był stosunek Litwy i Polski do Wilna w najgorszych tego miasta godzinach? Polska dwukrotnie przelewała krew najlepszych swoich synów w obronie Wilna przed najeźdźcami wschodnimi. Zarówno w r. 1919, jak i w r. 1920 wojska polskie wygnały bolszewików z Wilna i weszły do miasta witane jako oswobodziciele. W owym czasie Litwa krwi swojej dla Wilna nie przelewała. Rząd kowieński układał się niejednokrotnie z wrogami Polski. Rząd kowieński ułożył się z bolszewikami i pod ich skrzydłami wszedł do Wilna i zapewne mieszkańcy Wilna nie zapomną owego 15 lipca 1920 r., kiedy to w puste ulice miasta wchodziły oddziały bolszewickie i litewskie i nastąpiło bratanie się tych dwóch nowych sojuszników na ulicach starego grodu.</u>
          <u xml:id="u-8.3" who="#MinisterSprawZagranicznychSkirmunt">Polska nigdy po ziemie litewskie, po ziemie naprawdę litewskie ręką swoją nie sięgała, gdyby było inaczej, wojska polskie niejednokrotnie miały możność wejścia na dawną Żmudź, na ziemię kowieńską. Było to w r. 1919, wtedy, kiedy pierwszy raz wzięto Wilno. Wtedy w ziemi kowieńskiej włóczyły się jeszcze ostatnie oddziały okupacyjne niemieckie, wojska litewskiego nie było, nie było więc nic łatwiejszego, jak pójść nam dalej i wejść do Kowna. To samo powtórzyło się i w roku zeszłym; w roku zeszłym mogliśmy śmiałym ruchem, pędząc bolszewików naprzód, zająć całą Litwę kowieńską. Tego nie zrobiliśmy. Przy pierwszem zetknięciu się z wojskiem litewskiem wojsko polskie się zatrzymało. Było jasne, że nie chcemy walki bratobójczej, że nie chcemy przelewać krwi tego ludu, z którym wieki nas łączyły i z którym mieliśmy i mamy nadzieję, że kiedyś dojdziemy do porozumienia.</u>
          <u xml:id="u-8.4" who="#komentarz">(Brawa).</u>
          <u xml:id="u-8.5" who="#MinisterSprawZagranicznychSkirmunt">Chciałbym przypomnieć, że tu i owdzie były wypadki, np. pod Dźwińskiem, przed wzięciem Dźwińska przez wojska polskie, kiedy patrole nasze były napadnięte przez małe oddziały litewskie i te oddziały były wzięte przez nas do niewoli, że z rozporządzenia wyższego dowództwa Wojsk Polskich oddziały litewskie wypuszczono na wolność, nawet z bronią, właśnie dlatego, żeby dać dowód jak pokojowo były nastrojone wojska nasze i jak pokojowy jest nastrój narodu naszego.</u>
          <u xml:id="u-8.6" who="#MinisterSprawZagranicznychSkirmunt">Myśmy niejednokrotnie chcieli dojść do porozumienia z Litwinami, również w sprawach wojskowych, strategicznych, i z naszej strony wychodziły propozycje wspólnej obrony Wilna, kiedy było zagrożone w zeszłym roku. Tak samo dawniej wychodziły od nas niejednokrotnie propozycje porozumienia się w sprawie ułożenia wspólnie naszej przyszłości i ukształtowania politycznych stosunków na ziemiach dawnego Wielkiego Ks. Litewskiego. Takich propozycji, było kilka. Przypomnę tu tylko jedną; była ona bardzo charakterystyczna i świadczyła o tej bezstronności, z jaką naród polski i Rząd Polski tę sprawę ujmowały. Zapewne Pp. Posłowie pamiętają, że od Polski, za czasów ministerium p. Paderewskiego, dwa lata temu, wyszedł projekt, żeby na Litwie kowieńskiej, zajętej przez wojska litewskie i będącej pod administracją litewską, jak również na ziemiach, zajętych przez wojsko polskie i będących pod naszą administracją, były paralelnie przeprowadzone wybory i żeby tu i tam była przeprowadzona kontrola. A więc władze polskie dałyby kontrolera do Kowna, a władze litewskie dałyby kontrolera do Wilna i pod wzajemną kontrolą byłyby przeprowadzone wybory do dwóch sejmów, które radziłyby jednocześnie i miałyby możność porozumienia się. Te dwa Sejmy mogłyby wypracować statut polityczny, który byłby może statutem nowej Unii między Polską a Litwą. Litwa Kowieńska i te warunki odrzuciła.</u>
          <u xml:id="u-8.7" who="#MinisterSprawZagranicznychSkirmunt">Takeśmy doszli do tego czasu, kiedy jesienią zeszłego roku Rząd Polski prosił Ligę Narodów o wzięcie sprawy w swoje ręce i o zapobieżenie dalszemu rozlewowi krwi. Liga Narodów propozycję przyjęła.</u>
          <u xml:id="u-8.8" who="#MinisterSprawZagranicznychSkirmunt">Zdawało się, że rzeczy się ułożą, że znajdzie się sposób porozumienia. Pierwotne projekty jednak były o wiele inne, niż te projekty, do których Liga Narodów doszła w końcu swoich zabiegów. Z początku była mowa o woli ludności, była mowa o konsultacji ludności ziemi wileńskiej. Ta konsultacja, która była przez nas proponowana, przez Litwę odrzuconą została. Kiedy konsultacji nie dało się przeprowadzić, wypłynął inny projekt, mianowicie tych bezpośrednich rokowań, które rozpoczęły się w Brukseli pod prezydencją belgijskiego ministra Hymansa. W pierwotnej fazie tych rokowań Rząd Polski przez delegację swoją wysunął postulat udziału przedstawicieli ziemi wileńskiej w pertraktacjach. Zdawało się nam koniecznem, że głos tych ludzi, o których ziemię miało chodzić, musi być wysłuchany i że muszą oni wziąć udział we wspólnych naradach. Jednakże do tego nie przyszło i na tym postulacie naszym przerwała się pierwsza faza konferencji brukselskiej. Gdy Rada Ligi Narodów powzięła swoją decyzję po tej pierwszej fazie konferencji brukselskiej, odrzuciła ona udział przedstawicieli ludności miejscowej. W drugiej fazie miały być wezwane tylko różne grupy etniczne, przedstawiające ten kraj i była mowa z drugiej strony o Sejmie wileńskim, który po dojściu układu do skutku miał go ratyfikować.</u>
          <u xml:id="u-8.9" who="#MinisterSprawZagranicznychSkirmunt">Druga faza rokowań brukselskich miała się rozpocząć od debat nad tak zwanym projektem Hymansa. Projekt ten tworzył państwo litewskie sfederowane, składające się z dwóch równorzędnych kantonów, kantonu kowieńskiego i kantonu wileńskiego. Językiem państwowym w Państwie Litewskiem miał być język polski i litewski. Pewne sprawy, jak sprawy zagraniczne, wojskowe i ekonomiczne miały być w przyszłości kierowane wspólnie przez organa polityczne, wybrane przez oba Sejmy.</u>
          <u xml:id="u-8.10" who="#MinisterSprawZagranicznychSkirmunt">Rząd Polski, choć miał wiele zastrzeżeń przeciw niektórym z paragrafów tego projektu, dając niezmiennie dowody swojej dobrej woli i pokojowych usposobień, chciał iść na dalsze rozpatrywanie projektu Hymansa, robiąc tylko konieczne z punktu widzenia ochrony interesów narodu polskiego zastrzeżenia. Litwini ten projekt odrzucili i przyszliśmy tedy do ostatniej fazy, do tego zjazdu w Genewie, na którym oficjalnie miał być tylko jakoby spisany raport do Rady Ligi Narodów o przebiegu konferencji brukselskiej. W rzeczywistości zaś został wysunięty nowy projekt Hymansa. który z polskiego punktu widzenia był projektem znacznie pogorszonym. Znikła równorzędność obu kantonów, znikła równorzędność Wilna i Kowna. Wilno stawało się kantonem Państwa Litewskiego, mającym pewną autonomię i w Wilnie miał się usadowić rząd kowieński. Językiem urzędowym miały pozostać oba języki, tylko — to drobny szczegół, ale dający pewną charakterystykę przemiany, która nastąpiła w projektach Hymansa — tylko podczas ody w pierwszym projekcie była mowa o języku polskim i litewskim, w drugim jest mowa o języku litewskim i polskim. Projekt ten proponowano nam i Litwynom, żebyśmy go przyjęli bez zmian, jak to mówią en bloc. Tegośmy uczynić nie mogli. Delegacja nasza oświadczyła odrazu wyraźnie, że musi odrzucić ten projekt, który rozporządza Wilnem bez zgody ludności ziemi wileńskiej, bo trzeba wiedzieć, że i kwestia Sejmu w Wilnie została w tym drugim projekcie wyrażona mniej jasno, mniej wyraźnie, niż to się zapowiadało wtedy, kiedy mieliśmy do czynienia ze wskazówkami Ligi Narodów latem bieżącego roku. Myśmy zatem ten projekt odrzucić musieli. Nie mogliśmy nie rozumieć tego, że ta zasada, o którą nam najbardziej chodziło, t. j. uszanowanie woli ziemi wileńskiej, ta zasada w ciągu biegu sprawy na forum Ligi Narodów coraz bardziej malała i znikła ostatecznie w drugim projekcie Hymansa. Litwini ten projekt na pozór na razie przyjęli, wysunęli jednak takie w nim zmiany, że p. Hymans, gdy zdawał sprawę z obu odpowiedzi na zgromadzeniu Ligi, o odpowiedzi litewskiej powiedział, że ona w rzeczywistości jest odrzuceniem propozycji. Po decyzjach Rady Ligi Narodów przeszła sprawa na form ogólnego zgromadzenia Ligi i tu mogę powiedzieć, że czytelnik, który ma przed sobą sprawozdanie Zgromadzenia, odnosi wrażenie, jak gdyby Zgromadzę nie zrozumiało, że sprawa jest może zbyt wielka, zbyt poważna, aby projekt jej rozstrzygnięcia mógł być narzucony i w ten sposób wielki spór mógł zostać rozwiązany. Zgromadzenie Ligi ograniczyło się tylko do odwołania się do mądrości i uczuć braterskich obu narodów i do wezwania ich do podjęcia starań o pokojowe załatwienie sporu. To wezwanie znajduje w nas najpełniejszy oddźwięk, bo my nigdy ani przez chwilę innego załatwienia sporu, jak pokojowy, nie mieliśmy na myśli. Nam niezmiennie o to chodzi, żeby zarówno wysokie forum Ligi Narodów jak i świat cały dobrze sobie to uprzytomnił i dobrze zrozumiał, że jeżeli Polska przez te pierwsze dwa lata swego nowego bytu nie mogła oddać się wyłącznie i jedynie pracy pokojowej, to do tego zmusiły ją okoliczności, w jakich powstała, zmusiło ją do tego utworzenie Polski bez granic. Myśmy te 2 lata musieli zużyć na to, ażeby te granice stworzyć, te granice, których nam traktat nie dał. Okres ten, wierzę w to, jest bliski ukończenia i niewątpliwie cały naród polski będzie szczęśliwy, jeżeli z ukończeniem jego będzie mógł oddać się pracy pokojowej i odbudowie Państwa, odbudowie swoich siedzib, swoich domów, swoich kościołów, tego wszystkiego co jest konieczne dla życia, dla postępu, dla rozwoju narodu. Naród polski będzie szczęśliwy, jeżeli opinia publiczna na świecie zrozumie, że jest w błędzie, myśląc, że w Polsce jest jakieś ognisko niepokoju, jakieś niebezpieczeństwo dla pokoju świata. Jest przeciwnie i będziemy szczęśliwi dać tego dowody.</u>
          <u xml:id="u-8.11" who="#MinisterSprawZagranicznychSkirmunt">Ale to rzeczy nie zmienia, że najświętszych interesów narodu pilnować powinniśmy i od nich nie odstąpimy. I tak w sporze polsko litewskim będziemy zawsze stali na stanowisku pokojowego załatwienia sporu. O aneksji jakiejkolwiek ziemi, która nie jest polską i do Polski należeć nie chce, u nas mowy być nie może, ale ziemia wileńska musi się wypowiedzieć co do swojej przyszłości, musi sama objawić swoją wolę.</u>
          <u xml:id="u-8.12" who="#komentarz">(Ks. Maciejewicz: Już się wypowiadała tyle razy)</u>
          <u xml:id="u-8.13" who="#MinisterSprawZagranicznychSkirmunt">Trzeba jej dać możność wypowiedzenia się w jeszcze bardziej uroczystej i bardziej wyraźnej formie.</u>
          <u xml:id="u-8.14" who="#MinisterSprawZagranicznychSkirmunt">Wilno było przez długie lata stolicą Litwy, Wilno jest miastem wielkich tradycji i wielkich wspomnień, ale to Wilno Zygmuntów Augustów i Mickiewiczów, Wilno filaretów, Wilno tych biskupów, których pędzono na północ nie tylko za wiarę, ale i za język polski w kościele, to Wilno, które po polsku mówiło „Litwo, Ojczyzno moja”, to Wilno mogłoby być znowu stolicą państwa litewskiego, nie tylko takiego, które najbliżej i najściślej z Polską będzie związane.</u>
          <u xml:id="u-8.15" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie)</u>
          <u xml:id="u-8.16" who="#MinisterSprawZagranicznychSkirmunt">Panowie wszyscy pamiętają, że w ostatnich dziesiątkach lat panowania rosyjskiego, wtedy, kiedy wszystko się rusyfikowało, i nazwa jakoby polska „Wilno” raziła władców ówczesnych i z polskiego Wilna chciano zrobić niby rosyjskie „Wilna”. Ale Wilno się temu oparło.</u>
          <u xml:id="u-8.17" who="#MinisterSprawZagranicznychSkirmunt">I tak samo Wilno się oprze temu, co dzisiaj idzie od Kowna. Dzisiaj chcą, ażeby Wilno nazywało się Wilnius. Otóż Wilno Wilniusem nie będzie. Wilno było, jest i będzie miastem polskiem.</u>
          <u xml:id="u-8.18" who="#komentarz">(Brawa).</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#Marszałek">Interpelacją tą zajmowała się Komisja Spraw Zagranicznych. Kto jest za otwarciem rozprawy nad oświadczeniem p. Ministra niech powstanie.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#komentarz">(Większość).</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#Marszałek">Rozprawa otwarta. Głos ma p. Grabski w imieniu Komisji Spraw Zagranicznych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#PStGrabski">Wysoka Izbo! Komisja Spraw Zagranicznych zapoznała się ze stanowiskiem Rządu, przedstawionem tu przed chwilą przez Pana Ministra Spraw Zagranicznych, i uznała, że to stanowisko odpowiada interesom Rzeczypospolitej i zgodne jest z dążeniami naszego Sejmu. Pozatem wysłuchawszy dokładnego sprawozdania Pana Ministra Spraw Zagranicznych o stanie sprawy wileńskiej, Komisja postanowiła przedłożyć Wysokiej Izbie do uchwalenia następującą rezolucję:</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-10.2" who="#PStGrabski">„Przyjmując do wiadomości oświadczenie Rządu, Sejm potwierdza wielokrotne swe uchwały, że decyzja o przynależności państwowej Ziemi Wileńskiej musi się opierać na woli ludności miejscowej.</u>
          <u xml:id="u-10.3" who="#PStGrabski">Zgodnie z tem Sejm wzywa Rząd, by zwrócił uwagę właściwych czynników międzynarodowych, że Rzeczpospolita Polska nie może zawierać ani przyjmować żadnego układu, któryby dysponował Ziemią Wileńską bez uprzedniej zgody jej ludności, jak to czyni projekt p. Hymansa, który obecnie zaleca Rada Ligi Narodów, po tem, gdy Litwa odmówiła na przód uznania pierwotnej jedynie słuszniej uchwały Ligi, oddającej załatwienie sporu polsko-litewskiego na Ziemi Wileńskiej decyzji samej ludności (konsultacja), a następnie prowadzenia rokowań na podstawie pierwszego projektu p. Hymansa.</u>
          <u xml:id="u-10.4" who="#PStGrabski">Sejm stwierdza jednocześnie, że dalsze pozostawanie Wilna i Ziemi Wileńskiej w stanie tymczasowej tylko organizacji jej życia prawno-państwowego i społeczno gospodarczego nie tylko odbija się uciążliwie na dobrobycie miejscowej ludności, lecz stanowi niebezpieczeństwo dla pokoju na wschodnich granicach Rzeczypospolitej.</u>
          <u xml:id="u-10.5" who="#PStGrabski">W tych warunkach Sejm uważa za niemożliwe jakiekolwiek tamowanie decyzji sejmików Ziemi Wileńskiej z dnia 15 sierpnia r. b. o zebraniu się w Wilnie Sejmu dla postanowienia o prawno-politycznej przyszłości kraju”.</u>
          <u xml:id="u-10.6" who="#komentarz">(Mówi:)</u>
          <u xml:id="u-10.7" who="#PStGrabski">Rezolucja ta nie wprowadza do stanowiska Sejmu w sprawie wileńskiej nic nowego, przeciwnie, przypomina dotychczasowe uchwały Sejmu, powołuje się na nie, by stwierdzić, że stanowisko narodu polskiego, Rzeczypospolitej i Sejmu w sprawie wileńskiej dziś jest takie same, jakie było od samego początku.</u>
          <u xml:id="u-10.8" who="#PStGrabski">Wprawdzie istniały w zapatrywaniu na sprawę wileńską w społeczeństwie naszem i w Sejmie pewne różnice zdań, ale te różnice nie dotyczyły zasadniczych kwestii stosunku ziemi wileńskiej do całości Polski, ani stosunku Polski i jej dążeń politycznych do Litwy Kowieńskiej.</u>
          <u xml:id="u-10.9" who="#PStGrabski">Wszyscyśmy byli zawsze przekonani o tem, że Wilno, ziemia wileńska w olbrzymiej swej większości jest polską; różnica zdań polegała tylko na tem, że gdy jedni uważali, iż ludność ziemi wileńskiej dostatecznie już stwierdziła swoją polskość i wolę swoją złączenia się z Polską, inni uważali, że dostatecznie stwierdziła to dla nas, że jednak trzebaby, by ta wola ludności była wypowiedziana jeszcze jaśniej, wyraźniej dla całego świata, by nas nikt nie posądzał o aneksyjne dążności. Ale i ci, którzy uważali, że liczne petycje, opatrzone setkami tysięcy podpisów, a żądające jak najszybszego złączenia ziemi wileńskiej z Polską dostatecznym są już dowodem istotnej woli ludności, przecież i ci godzili się na te wszystkie tylokrotnie składane przez nasz Sejm oświadczenia, że Polska decyzję przyszłości ziemi wileńskiej pozostawia przedewszystkiem ludności tej ziemi i że choć dla nas nie ulega wątpliwości, polskość tego kraju, to jednak nic przeciwko temu nie mamy, żeby pod kontrolą międzynarodowych czynników wola miejscowej ludności raz jeszcze oficjalnie się wypowiedziała.</u>
          <u xml:id="u-10.10" who="#PStGrabski">Tak samo, o ile chodzi o stosunek Polski do Litwy kowieńskiej nie było nigdy w społeczeństwie naszem i w Sejmie różnic co do tego, iż dążeniem naszem, dążeniem płynącem z głębi poczucia naszych tradycji historycznych i ze zrozumienia nie tylko naszych własnych polskich Interesów, ale także interesu trwałego pokoju na wschodzie Europy, jest dobre porozumienie z narodem litewskim i dojście do jak najściślejszego z nim współżycia. Różnice, o ile były w Sejmie, polegały tylko na tem, że gdy jedni uważali, iż wpływy niemieckie na Litwie kowieńskiej są dzisiaj zbyt silne, by można było rachować na to, iż w danym momencie historycznym dojdziemy do należytego porozumienia z Litwą kowieńską, inni sądzili, że należy jednak załatwienie ostateczne sprawy wileńskiej wstrzymać, by nasamprzód spróbować wszystkich środków, ażeby spór o ziemię wileńską, jaki istnieje między nami a Litwą — nie z naszej winy, bo nie jest winą żadnego narodu, gdy mówi: „niech się stanie wola miejscowej ludności”, ale z winy niewątpliwie Litwinów, którzy próbowali rozstrzygnąć sprawę ziemi wileńskiej traktatem z dawnym tej ziemi zaborcą, z Rosją bolszewicką; by ten spór rozstrzygnąć układem, któryby wiązał Wilno z Litwą, a Litwę jednocześnie z Polską, na podstawie federacyjnego układu Wilna z Kownem, a następnie Wilna i Kowna razem z Polską. Ale i ci, którzy mieli tę nadzieję, jednakowoż zawsze stali na tem stanowisku, że słowo ostatnie i decyzja obowiązująca musi być oparta o wolę miejscowej ludności. Nie było żadnego poważnego, odpowiedzialnego w społeczeństwie naszem czynnika, któryby chciał frymarczyć dla jakichś kombinacji dyplomatycznych ziemią wileńską. I te różnice, które nie wypływały z istoty rozbieżnych poglądów na stosunek ziemi wileńskiej do Polski i Polski do Litwy kowieńskiej, ale tylko z różnej oceny sytuacji międzynarodowej i stosunków na Litwie Kowieńskiej i te różnice obecnie życie wyrównało.</u>
          <u xml:id="u-10.11" who="#PStGrabski">Rezolucja, którą przedstawiam imieniem Komisji Spraw Zagranicznych, została w Komisji przyjęta jednogłośnie.</u>
          <u xml:id="u-10.12" who="#PStGrabski">Komisja ma nadzieję, że przyjmie ją tak samo i Sejm. Zycie wyrównało wspomniane różnice, bo ze strony Polski zostało uczynione wszystko, ażeby na drodze układów pokojowych dojść do zgodnego z Litwą kowieńską załatwienia sprawy wileńskiej. Ale okazało się, że wszystkie układy jak wogóle to wszystko, co przeciągało załatwienie sprawy wileńskiej, Litwa kowieńska, kierowana niewątpliwie w swojej polityce przez Berlin, a więcej jeszcze może niż Litwa kowieńska czynniki międzynarodowe nam wrogie lub niedość o stosunkach Wschodniej Europy poinformowane, wyzyskują na to, ażeby nie ustanawiając żadnej bliższej łączności między Litwą kowieńską a Polską, przechodząc do porządku dziennego nad wolą miejscowej ludności — Wilno od Polski oddzielić. Z tem się naród polski pogodzić nie może, bo nie możemy nie widzieć, do czegoby to doprowadziło. Oddzielenie Wilna od Polski, przerwanie naturalnego w świadomości ludności trwałą mającego podstawę, związku między Wilnem a Polską, a złączenie go z Litwą kowieńską, w warunkach dzisiejszych zupełnej zależności polityki Kowna od Berlina, stworzyłoby fakt w najwyższym stopniu niebezpieczny dla Rzeczypospolitej Polskiej, i niemniej groźny dla pokoju świata, fakt ustanowienia korytarza, łączącego Rosję bolszewicką, z monarchizmem niemieckim, z Prusami Ludendorfa.</u>
          <u xml:id="u-10.13" who="#PStGrabski">Takiej samobójczej polityki nikt od Polski wymagać nie może i w tych warunkach Komisja Spraw Zagranicznych uznała że mając przed sobą niewątpliwie złą wolę, albo niedostateczną znajomość spraw w świecie wielkich międzynarodowych kombinacji dyplomatycznych, należy zaprzestać tamowania temi wielkiemi międzynarodowemi kombinacjami dyplomatycznemu faktu życia. Tym zaś faktem życia jest wola miejscowej ludności, która domaga się wypowiedzenia się w sejmie wileńskim w myśl uchwały sejmików, ziemi wileńskiej z 15 sierpnia. To też kończymy naszą rezolucję stwierdzeniem, że jakiekolwiek tamowanie zwołania sejmu w myśl uchwały tych sejmików jest niemożliwe. Niech rozstrzyga życie to zagadnienie, którego nie mogła przez dwa lata rozstrzygnąć zbyt sztuczną, zbyt nie licząca się z realnemi faktami, zbyt kombinująca dowolnemi hipotezami dyplomacja. Odwołujemy się do życia i odwołujemy się do prawa naturalnego ludności decydowania o swojej przyszłości, a jesteśmy spokojni, że decyzja Wilna będzie zgodna zarówno z interesami miejscowej ludności, jak i z wielką historyczną tradycją Polski i ziemi wileńskiej.</u>
          <u xml:id="u-10.14" who="#PStGrabski">Proszę więc Wysoki Sejm o przyjęcie odczytanej rezolucji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#Marszałek">Jest wniosek o zamknięcie rozprawy. Proszę tych Posłów, którzy są za zamknięciem rozprawy, aby powstali. Większość. Rozprawa zamknięta. Teraz przystępujemy do głosowania nad rezolucją Komisji. Proszę tych Posłów, którzy są za przyjęciem rezolucji, którą tylko co odczytał p. sprawozdawca, ażeby powstali. O ile mogę stwierdzić, rezolucja została jednogłośnie przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#komentarz">(Brawa).</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#Marszałek">Przystępujemy do nr. 5 porządku dziennego: rozprawa nad oświadczeniem p. Prezydenta Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-11.3" who="#Marszałek">Głos ma p. Bobek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#PBobek">Wysoki Sejmie! Sytuację, w jakiej znalazło się Państwo, określa się jako ciężką. Dał temu wyraz także r. Prezydent Ministrów w swojem expose, zwracając uwagę na niepowodzenia w polityce zagranicznej i na ciężkie położenie walutowe. Lecz przesilenia walutowego nie da się wyjaśnić w całej pełni tylko względami natury ekonomicznej. Już w dyskusji dał temu wyraz p. Diamand, stwierdzając, że w innych państwach inflacja walutowa jest o wiele bardziej widoczna, że ich warunki i bogactwa naturalne wróżą daleko mniejsze możności rozwoju, a jednak waluta jest tam kilkadziesiąt razy wyższą. Cóż jest tedy powodem? Nazwano to wtedy brakiem zaufania. Prawda, że różne względy natury zewnętrznej i wewnętrznej, które wpływają na ocenę stosunków państwa i jego siły, wpływają także bardzo wybitnie na te czynniki, które regulują walutę. Prawda, że są moce, na które nie mamy wpływu, że są moce, które starają się opóźnić ustalenie granic naszych, aby tem samem także opóźnić konsolidację Państwa, ale prawdą również jest, że wiele winy tego zła jest w nas samych i że tu należy także szukać źródła naszej ciężkiej sytuacji. Naród, długo żyjąc w niewoli, przyzwyczaił się do negacji, a nie nauczył się działania pozytywnego.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#PBobek">Takim typowym przykładem negacji społeczeństwa, względnie jego reprezentacji w Sejmie, to historia rządu Witosa. W najcięższych chwilach Państwa, kiedy duch upadł i chwiały się szeregi armii, poseł Witos z rąk przedstawiciela prawicy przejął rządy w państwie.</u>
          <u xml:id="u-12.2" who="#komentarz">(Głosy: Wyrwał, odebrał)</u>
          <u xml:id="u-12.3" who="#PBobek">W najcięższych chwilach umiał ten rząd wlać ducha w naród i umiał to państwo obronić. Ale państwo nie było jeszcze zabezpieczone, a już w podziemiach próbowano spisku przeciw temu rządowi, a gdy wreszcie najbliższe niebezpieczeństwo minęło, jedno z największych stronnictw prawicy pierwsze usunęło się z rządu i zerwał tę zgodę międzypartyjną.</u>
          <u xml:id="u-12.4" who="#komentarz">(P Anusz: Słuchajcie!)</u>
          <u xml:id="u-12.5" who="#PBobek">Za nim później poszły stronnictwa lewicy.</u>
          <u xml:id="u-12.6" who="#komentarz">(P. Rudnicki: Panie świeć nad jego duszą!)</u>
          <u xml:id="u-12.7" who="#PBobek">Wprawdzie rząd dwukrotnie stronnictwom sejmowym dał możność wzięcia inicjatywy w swoje ręce, lecz stronnictwa opozycji okazały się do tego niezdolne.</u>
          <u xml:id="u-12.8" who="#komentarz">(Głos: Nieprawdę pan mówi)</u>
          <u xml:id="u-12.9" who="#PBobek">System negacji uwydatnił' się w całej pełni w tej opozycji do rządu p. Witosa. Demagogia, szukanie dla każdego nieszczęścia kozła ofiarnego, były na każdym kroku widoczne. Kiedy przed paru miesiącami po raz pierwszy pojawiły się głosy, żeby zmienić ministra skarbu, to wtedy z prawicy i także z lewicy odezwały się głosy protestu, okrzyki pod adresem ludowców, że chcą usunąć ostatniego „fachowca” z gabinetu. Gdy jednak temu fachowcowi nie udało się doprowadzić skarbu do pewnej równowagi i odwrócić klęski walutowej, wtedy prasa prawicy, a po części i lewicy pisała, i na zgromadzeniach grzmiano także, że to wszystko ludowcy zatracili.</u>
          <u xml:id="u-12.10" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Biedni ludowcy!)</u>
          <u xml:id="u-12.11" who="#PBobek">W każdym razie mało państw takich, gdzieby poważne stronnictwa takiej demagogii używały, jakiej używano przeciwko rządowi Witosa.</u>
          <u xml:id="u-12.12" who="#PBobek">Ale walka z rządem Witosa miała jeszcze drugie oblicze. Oto uwydatnia się w niej także jeszcze ta pewna niechęć do chłopów, która przeniosła się do naszych czasów, z okresu pańszczyzny, która dzieliła społeczeństwo na „chamów” i nie — chamów. Wystarczyło przejrzeć prasę prawicową i posłuchać rozmowy części naszej inteligencji miejskiej na miejscach publicznych, żeby znaleźć wszędzie ten pierwiastek pojęć społecznych naszej prawicy. Przytoczę kilka drobnych ale znamiennych pod tym względem przykładów. Oto w ostatnich tygodniach przed przesileniem w teatrach, szczególniej w Krakowie i Poznaniu, poprostu w niesłychany sposób szydzono i naśmiewano się ze stanu chłopskiego ku ogromnej uciesze audytorium, złożonego z części inteligencji, płytkiej i bezmyślnej i świata paskarskiego. W pismach roiło się poprostu od wyrażeń, które wszystko to, co robi stronnictwo ludowe, a przedewszystkiem jego wódz, przedstawiały pod symbolem wideł i gnoju. Aspiracje chłopów, którzy wystąpili poraz pierwszy na arenę polityczną, społeczeństwo umiało tylko w ten sposób ocenić. A jednak trzeba sobie zdać sprawę, że bez uspołecznienia tego chłopa, bez podniesienia go, nie będzie podniesienia narodu. W jednem z pism, które nawet chce uchodzić za demokratyczne, znalazło się takie wyrażenie, że chłop dorwawszy się do władzy, „zagnoił” życie publiczne Rzeczypospolitej. To Jest typowe wyrażenie, typowe dla prasy z ostatnich czasów, a świadczy ono o braku kultury demokratycznej, a co za tem idzie, o braku poszanowania pracy. Jak przed ową katastrofalną sytuacją, tak i w ostatnich tygodniach były prezydent ministrów otrzymywał dziesiątki listów z różnemi pogróżkami i wyrokami śmierci. W listach tych prawie zawsze górowała myśl, że gdyby Polska miała być rządzona przez chłopów, to lepiej, ażeby jej nie było.</u>
          <u xml:id="u-12.13" who="#PBobek">Oto, Panowie z prawicy owoc Waszej działalności.</u>
          <u xml:id="u-12.14" who="#komentarz">(Protesty na prawicy. Głos: Żydzi rządzili, nie chłopi)</u>
          <u xml:id="u-12.15" who="#PBobek">Rzucacie hasła zgody wszystkich warstw, łagodzić chcecie walki klasowe, a Wyście sami doprowadzili do niebywałego zaognienia walk klasowych.</u>
          <u xml:id="u-12.16" who="#PBobek">Negatywną niestety była także rola lewicy. Rząd Witosa, który w najcięższej chwili obronił Państwo, który, umiał w serce żołnierza bosego wlać otuchę, rząd, który umiał wreszcie przeprowadzić pierwsze reformy, jak początek reformy rolnej, rząd, za którego podniosła się produkcja rolna, podniosło się kolejnictwo i także inne działy życia państwowego do tych rozmiarów, że nawet przeciętna jednostka ocenić to potrafi, rząd ten nie zdołał uzyskać tej oceny i tego uznania ze strony polskiej demokracji, na jakie zasługiwał. Upadek rządu Witosa jest stwierdzeniem faktu, że stronnictwa demokratyczne w Polsce nie umieją jeszcze razem stanąć, gdy demokracja jest zagrożona, jest dowodem, że demokracja polska jeszcze nie dojrzała.</u>
          <u xml:id="u-12.17" who="#komentarz">(Głosy na lewicy: Nie trzeba było kokietować prawicy! I siedzieć na dwóch stołkach)</u>
          <u xml:id="u-12.18" who="#PBobek">Wynikiem tej destrukcji zarówno z lewej jak i z prawej strony jest sytuacja, która się wytworzyła; złożyła się na nią zarówno bezpłodna analiza opozycyjna lewicy, jak i opozycja prawicy destrukcyjna, sięgająca do granic walki z Państwem.</u>
          <u xml:id="u-12.19" who="#komentarz">(P. Anuss: Tak jest!)</u>
          <u xml:id="u-12.20" who="#PBobek">I rząd Ponikowskiego, który przyjść musiał, jako konieczność w tych warunkach, na gruzach wszelkich koncepcji rządów parlamentarnych, rząd ten, Panowie z opozycji, to Wasze dzieło! Wysunięto kandydaturę Ponikowskiego, bo Państwo bez rządu pozostać nie mogło, ale chyba w całym tym Sejmie, przypuszczam ani jeden z posłów nie stwierdzi, że jest szczęściem dla Państwa w tej ciężkiej chwili uciekać się do rządu pozaparlamentarnego.</u>
          <u xml:id="u-12.21" who="#PBobek">Oświadczenie rządowe co do programu podyktowane jest niewątpliwie najlepszą wolą. Ale w oświadczeniu tem są także niejasności, są i sprzeczności, co siły temu rządowi, sądzę, dodać nie może. Rząd ten przedewszystkiem akcentuje potrzebę sanacji państwa. Rozumiemy to, ogólne to zdanie, że państwo jest w niebezpieczeństwie, ale ja nie rozumiem, jak Rząd chce z tem pogodzić natychmiastowe przygotowanie wyborów.</u>
          <u xml:id="u-12.22" who="#PBobek">Jeżeli sanacja Państwa istotnie zaczekać może klika miesięcy, to zgoda, róbmy wybory, ale jeżeli to jest niemożliwe, jeżeli natychmiast trzeba działać, żeby przedewszystkiem najważniejszą arterię życia państwowego podwiązać, to nie rozumiem, jak społeczeństwo tak rozbite jak nasze, tak pełne destruktywnych sił, może równocześnie i sanować Państwo i robić wybory.</u>
          <u xml:id="u-12.23" who="#komentarz">(P. Bagiński: Chcecie tu siedzieć jeszcze dwa lata)</u>
          <u xml:id="u-12.24" who="#PBobek">Czy Rząd zdaję sobie sprawę z tego, że na ten sam czas zbiegły się także najcięższe zagadnienia polityki zagranicznej, gdy przedstawiciel Kanady przypomniał sobie Małopolskę wschodnią, że więc w tym czasie wszelkie nieopatrzne kroki mogą tylko jeszcze krytyczniej ułożyć sytuację?</u>
          <u xml:id="u-12.25" who="#PBobek">Problemat finansowy, najważniejsza może część całego programu, wydaje mi się również nie całkowicie jasnym. Prawda, wspomina się w nim o daninie majątkowej, jest też zapowiedź radykalnego ściągania podatków i mocnych zarządzeń, ale nie określono należycie, kto tę daninę, kto ofiary te ma składać, czy jak dotąd ma się je nakładać przeważnie na tych, od których niewiele jest do wzięcia, czy rząd istotnie pragnie sięgnąć głębiej, tam, gdzie są warunki do ściągania ofiar na rzecz Państwa.</u>
          <u xml:id="u-12.26" who="#PBobek">Nie bez zastrzeżeń można przyjąć myśl sanacji finansów z równoczesną zapowiedzią aż 70 miljardów nowych asygnat bankowych. Wreszcie zastanawia jeszcze jeden szczegół. Rząd zapowiada walkę z etatyzmem, jest to żądanie prawie ogólne w społeczeństwie, ale ja nie wiem, czy z tym systemem da się pogodzić groźba sekwestru. Nie wydaje mi się, żeby Rząd istotnie chciał sięgnąć do tego środka. A jeśli nie zamierza, to może istotnie lepiej byłoby nim nie grozić.</u>
          <u xml:id="u-12.27" who="#PBobek">Ma się wrażenie, jak gdyby cały program rządowy był osłodzony cukierkami, mieszczącemi słodycze dla wszystkich partii stosownie do ich haseł. Nie wydaje mi się, ażeby to było wskazanem. chociażby dlatego, że to nie może dość sił Rządowi. W chwili, kiedy społeczeństwo rozbite, kiedy niezgodą głęboko bardzo sięgnęła, niewątpliwie bardzo trudno utworzyć mocny rząd. A przeciąż przed rokiem Sejm nie lepiej się przedstawiał, bo i przed rokiem mieliśmy podobny obraz rozbicia, a jednak wtedy Sejm zdobył się na zgodę międzypartyjną, gdy Państwo znalazło się w niebezpieczeństwie. W nagrodę za to naród przeżył kilka pięknych chwil i uratował Państwo. Niemoc ekonomiczna może stać się całkowitą niemocą państwową, to też chwila, naszem zdaniem, jest najwyższa, ażeby istotnie pomyśleć o jakiejś konsolidacji społeczeństwa i zawieszeniu broni.</u>
          <u xml:id="u-12.28" who="#PBobek">Niejednokrotnie stronnictwo moje dawało wyraz zapatrywaniu, że w ciężkich chwilach, jakie przeżywa Państwo, Sejm powinien utworzyć gabinet koalicyjny z udziałem wszystkich stronnictw parlamentarnych. Z całym naciskiem podniósł prezydent Witos w marcu potrzebę takiego rządu, zaznaczając ciężkie warunki, w jakich kraj się znajduje, dziś potrzebę takiego rzędu akcentujemy z tem większą siłą.</u>
          <u xml:id="u-12.29" who="#PBobek">Co do gabinetu p. Ponikowskiego, to, jak wiadomo, nie braliśmy w nim udziału, nie mamy w nim swoich przedstawicieli i o nominacji wielu ministrów dowiedzieliśmy się dopiero z dzienników. Względem nowego gabinetu nie mamy żadnych zobowiązań i nie mamy w nim gwarancji, ale też niemamy do niego uprzedzeń. Nie możemy ukrywać, że mamy wątpliwości, czy podoła on trudnym zadaniom, dlatego zajmujemy względem niego stanowisko wyczekujące, zarazem jednak w całej pełni obiektywne, kierujące się li tylko względami na interes Państwa.</u>
          <u xml:id="u-12.30" who="#komentarz">(Brawa).</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Głąbiński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#PGłąbiński">Wysoki Sejmie! W imieniu Związku Ludowo-Narodowego mam zaszczyt na deklarację programową p. Prezydenta gabinetu złożyć następujące oświadczenie:</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-14.2" who="#PGłąbiński">Podzielamy zapatrywanie p. Prezydenta, że sytuacja w Polsce mimo ciężkiego położenia kraju bynajmniej nie jest rozpaczliwa i nie daje podstawy do pesymizmu na przyszłość. Dzięki swoim siłom wytwórczym i odrodzonej przedsiębiorczości narodu cały kraj mimo spustoszeń wojennych dźwiga się do nowego życia w wolnej Ojczyźnie, rolnictwo i przemysł powracają do normalnego stanu, a kupiectwo polskie, jak świadczą Targi poznańskie i lwowskie, podejmuje śmiało inicjatywę dla przywrócenia handlowi polskiemu dawnej świetności i godnego spełnienia tradycyjnej misji Polski, jako kulturalnego i gospodarczego pomostu między Wschodem a Zachodem. Wbrew tym pomyślnym objawom jednak, budzącym na przyszłość jak najlepsze nadzieje, ogólne położenie Państwa pod względem politycznym przedstawia się niepomyślnie, pod względem finansowym zaś wręcz krytycznie. Doszło do tego, że powierzchowne głosy w kraju i niechętny Polsce obóz zagranicą wyrzucają nam niezdolność rządzenia się, że odziedziczona po okupantach niemieckich marka polska spada na poziom bezwartościowego papieru, czyniąc spustoszenia w organizmie gospodarczym kraju, że finanse Państwa wskutek tego staczają się szybko po pochyłości ku katastrofie. Byłoby błędem i niegodnem nas łudzeniem się, gdybyśmy przyczyn tego stanu szukali wyłącznie poza sferami rządzącemi, Rządem i Sejmem, oraz poza własnem społeczeństwem. Przeciwnie, nie wolno nam tego taić przed sobą i przed obcymi, że bardzo znaczna część winy tego położenia Państwa i skarbu publicznego spada na dotychczasowe rządy od początku powstania naszej niepodległości państwowej. Rządy te bezprogramowe, nie skojarzone twórczą myślą państwową, nie liczyły się z elementarną potrzebą ugruntowania przedewszystkiem bytu Państwa i zasobnego skarbu publicznego,...</u>
          <u xml:id="u-14.3" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Oskarżanie samych siebie!)</u>
          <u xml:id="u-14.4" who="#PGłąbiński">... lecz ważyły się lekkomyślnie kosztem powagi i siły Państwa na niebezpieczne, w skutki brzemienne eksperymenty, ulegały tendencjom doktrynerskim i partyjnym, które hamowały swobodny rozwój życia gospodarczego, podkopywały siły produkcyjne narodu, zamiast je ochraniać i wzmacniać. Brak planowej organizacji i gospodarności w rządzie centralnym, w zarządzie wojskowym i cywilnym, gospodarowanie bez budżetu i kontroli, sprowadziły niezmierną rozrzutność w sferach wojskowych, w misjach i placówkach zagranicznych, w obsadzie urzędów i zakładów państwowych, mnożenie urzędów i urzędników, nieposzanowanie ustaw, faktycznie nieodpowiedzialny, autokratyczny system gospodarowania w wojsku i w poszczególnych działach administracji państwowej, połączony z niedbałością w przeprowadzeniu organizacji skarbowości państwowej i w ściąganiu dochodów skarbowych.</u>
          <u xml:id="u-14.5" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Co za szczera spowiedź!)</u>
          <u xml:id="u-14.6" who="#PGłąbiński">Taki system rządzenia nie mógł pozyskać zaufania w kraju, ani zagranicą do rządów naszego Państwa, osłabił nasz kredyt moralny i materialny, pogłębił źródła niezadowolenia i rozstroju, wstrząsając równocześnie podstawami skarbu publicznego. Ośmielone słabością rządów i bezkarnością szerzonej anarchii żywioły wywrotowe, wsparte rozgałęzioną propagandą republiki sowietów, wyzyskują panującą drożyznę i niezadowolenie z rządów do celów rewolucji socjalnej, zmierzającej do zniszczenia tysiącletniej kultury narodu i cofnięcia kraju w stan dzikości i barbarzyństwa.</u>
          <u xml:id="u-14.7" who="#PGłąbiński">Przyznać się godzi, że nie tylko początkowe i późniejsze rządy są współwinne tego stanu, ale także stronnictwa sejmowe, które opanowane żądzą zdobycia władzy państwowej celem szybkiego urzeczywistnienia swoich dążeń partyjnych i klasowych, nie okazały dbałości o ustalenie wpierw podstaw życia konstytucyjnego i gospodarczego i o zbudowanie silnego skarbu publicznego, twierdzić z tego miejsca musimy, że w Sejmie tym z dziwnym uporem odpychano myśl współdziałania w rządzie na podstawie jasnego programu z naszym obozem, wysuwającym potrzeby całego Państwa i narodu na czoło programowej polityki Sejmu i rządu, i udaremniano w ten sposób możność wytworzenia stałej większości zdolnej do powołania rządu silnego, stojącego na wysokości zadań państwowych.</u>
          <u xml:id="u-14.8" who="#PGłąbiński">Z okazji ostatniego przesilenia rządowego byliśmy gotowi podjąć się zadania utworzenia rządu, opartego na programie finansowym i gospodarczym, wskazanym koniecznością ratowania skarbu i Państwa w chwili nader ciężkiej i niebezpiecznej. Opór większości stronnictw udaremnił powstanie takiego rządu i spowodował powołanie do steru rządu, nie mającego dotychczas oparcia w Sejmie. Niechże stronnictwa te przyjmą odpowiedzialność w tak krytycznej chwili dla Państwa za rząd, którego o brak dobrej woli nikt nie posądzi, który jednak w czasie, gdy bez zwłoki działać potrzeba, stoi z swoim programem bezsilny, bo ani sam nie wie na kogo liczyć może, ani nie wie kraj i zagranica, na jakiej podstawie darzyć go mają swojem zaufaniem.</u>
          <u xml:id="u-14.9" who="#PGłąbiński">Stojąc na gruncie zasadniczym rządów parlamentarnych, to znaczy rządów, mających z góry zapewnioną większość sejmową dla swoich programów, a tem samem rękojmię konstytucyjną ich przeprowadzenia, obawiamy się, że rząd nieparlamentarny nie znajdzie dość siły i poparcia, aby mógł sprostać ciężkiemu zadaniu, jakiego się podjął. Jako stronnictwo, dbałe przedewszystkiem o dobro Państwa i narodu, pragniemy w stosunku do rządu nowego zachować stanowisko wyczekujące i nie zamierzamy udaremniać takich jego zamierzeń i poczynań, które istotnie odpowiadać będą potrzebom Państwa. Szczególny nacisk kłaść będziemy na konieczność szybkiego podjęcia kroków dla wydatnego wzmocnienia skarbu publicznego celem uporządkowania naszych stosunków walutowych i ograniczenia zależnej od nich drożyzny. Domagać się także będziemy stanowczej i energicznej akcji przeciw rozwielmożnionej w całym kraju i bezkarnej propagandzie żywiołów wywrotowych.</u>
          <u xml:id="u-14.10" who="#PGłąbiński">Nie chcąc na samym wstępie działalności nowego rządu ujemną krytyką osłabiać potrzebnej mu energii dla spełnienia czekających go pilnych a niezmiernie trudnych zadań, nie możemy jednak zataić, że przedstawiony przezeń program finansowy uważamy za zupełnie niedostateczny, a w sprawie walutowej zasadniczo chybiony i oczekiwać musimy zapowiedzianego przez rząd programu nowego ministra skarbu. W programie finansowym przezemnie doręczonym w dniu 12 września b. r. p. Marszałkowi w Sejmu, wskazaliśmy na to, że dzisiaj nie pora już chwytać się tymczasowych środków dla łatania budżetów, lecz przystąpić należy śmiało do takiego podwyższenia podatków bezpośrednich i pośrednich, taryf i opłat, aby w najbliższej przyszłości doprowadzić bezwzględnie budżet do równowagi, a nadzwyczajne daniny przeznaczyć na reformę stosunków walutowych i ostateczne uporządkowanie całej skarbowości. W ścisłym związku z akcją finansową należy całe życie gospodarcze kraju wyzwolić z więzów, jakimi je rządy okupacyjne i nasze własne rządy skrępowały, należy zerwać stanowczo z tradycją monopolów, sekwestrów, przywilejów i zakazów, wśród których dusi się i zamiera inicjatywa i twórcza praca najlepszych żywiołów, a krzewią się i zachwaszczają całe życie gospodarcze spekulacja, paskarstwo, lichwa, łapownictwo i inne wrzody gospodarcze. Tylko śmiałe przystąpienie rządu do oczyszczenia naszego ustawodawstwa i naszej administracji z naleciałości polityki okupacyjnej i jednostronnych teorii zdoła doprowadzić do uzdrowienia całego gospodarstwa narodowego i skarbu publicznego.</u>
          <u xml:id="u-14.11" who="#PGłąbiński">W piekącej sprawie waluty rząd ograniczył się w swoim programie do wypowiedzenia wygodnego teoretycznego frazesu, że finanse Państwa i waluta są w życiu gospodarczem zjawiskiem wtórnem, zależnem od administracji państwowej, odpowiedniego prawodawstwa i wytwórczości krajowej. Czy Rząd naprawdę myśli w tej sprawie spokojnie wyczekiwać do czasu poprawienia się administracji, prawodawstwa i podniesienia wytwórczości krajowej? Czy nie wiadomo Rządowi, że Polska mimo niepodległego bytu państwowego nie ma dotychczas wcale waluty własnej, bo nie ma jeszcze swojej ustawy monetarnej i posługuje się w obrocie pieniężnym w kraju i zagranicą t. zw. marką polską, znaczkiem kredytowym o nieokreślonej wartości?</u>
          <u xml:id="u-14.12" who="#PGłąbiński">Nie zgadzamy się także z zapowiedzianym przez Rząd sposobem pokrycia grożącego deficytu tegorocznego w całości nową olbrzymią emisją marek polskich, a w przyszłości nadzwyczajną daniną państwową, Rząd dopóty nie powinien przystępować do nowej emisji marek, póki nie rozpatrzy środków i nie podejmie kroków dla zapobieżenia przynajmniej w części tej groźnej ewentualności. Nadzwyczajna danina państwowa zaś będzie tylko wtedy uzasadnioną i może wydać plon pożądany, jeśli nie będzie przeznaczoną na pokrywanie bieżących potrzeb i niedoborów, lecz jeżeli się ją zwiąże, jak wskazaliśmy w naszym programie finansowym, z reformą stosunków walutowych.</u>
          <u xml:id="u-14.13" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek ks. Stychel).</u>
          <u xml:id="u-14.14" who="#PGłąbiński">Informacja p. Prezydenta rządu, jakoby w obecnej chwili utworzenie rządu parlamentarnego okazało się niemożliwem, jest o tyle nieścisłą, że w łonie Sejmu nie podejmowano wcale próby wspólnego zastanowienia się nad możliwością stworzenia wspólnego programu, jako podstawy większości sejmowej i rządu na niej opartego. W zupełności jednak przyklasnąć możemy zamiarowi Rządu jak najrychlejszego rozpisania i przeprowadzenia nowych wyborów sejmowych. Zastrzec przytem musimy, że rozwiązanie Sejmu ustawodawczego nie należy do czynników rządowych, lecz do samego Sejmu i że pod każdym względem zdecydowani jesteśmy z całą energią bronić konstytucji i praw Sejmu przeciw wszelkim zakusom i zamachom, skądkolwiekby pochodziły.</u>
          <u xml:id="u-14.15" who="#PGłąbiński">Kończę wyrażeniem nadziei, że nadejdzie chwila, kiedy wszystkie stronnictwa narodowe ockną się z dotychczasowego stanu uprzedzeń partyjnych i zgodnie przystąpią do pracy nad naprawieniem błędów i zaniedbań dotychczasowych w odbudowie drogiej nam wszystkim Ojczyzny. Ojczyzna nasza wolna rwie się do nowego życia, wydobywa na jego powierzchnię coraz nawet zdrowe pierwiastki i siły i ma wszelkie prawo żądać od reprezentacji narodu, aby jej naturalnego, swobodnego rozwoju nie tamowała, lecz wspólnemi siłami chroniła ją od groźnych burz zewnętrznych i wewnętrznych. Wraz z całym narodem oczekujemy nadejścia owej chwili w niezłomnem przekonaniu, że zdrowy i żywotny organizm narodowy zdoła zwycięsko przetrwać nawet najcięższe położenie i zapewnić Państwu należne mu w świecie stanowisko i znaczenie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#WicemarszałekksStychel">Głos ma p. Skulski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#PSkulski">Wysoka Izbo! Na czoło wszystkich zagadnień naszych wysuwają się dziś sprawy ekonomiczno-finansowe. Jakiby program jakikolwiek rząd sobie zakreślił, jakieby miał zamiary, o ile tych podstawowych rzeczy nie będzie umiał załatwić i rozwiązać — programu swego rząd taki nie zrealizuje.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#PSkulski">Uważam, że istotnie stan kraju nie przedstawia się w tej formie rozpaczliwej, jak to utrzymują teraz często głosy krytyki bez namysłu wypowiadane, podrywając opinię naszą zagranicą, lub też jak to za granicą nieprzyjaciele nasi rozmyślnie starają się przedstawić. Bo przyjrzawszy się zarówno rolnictwu, jak handlowi i przemysłowi, dochodzi się do przekonania, że wszystkie tę trzy dziedziny dźwigają się wolno i powracają do przedwojennego stanu. Niewspółmierny tylko do ogólnego rozwoju jest stan naszego Skarbu, jest stan Państwa. Trzeba sobie jednak w dzisiejszych warunkach powiedzieć, że wydajność pracy, intensywność pracy, długość dnia roboczego w tych ciężkich warunkach, w jakich się znajdujemy, jest istotnie za mała. Nie mając zamiaru uderzać w podstawowe hasła grup robotniczych, tem niemniej musimy stwierdzić, że w warunkach ekonomicznych, w jakich kraj się dzisiaj znajduje, sprawa ta musi się znaleźć na porządku dziennym, i ważniejsze chyba dla wszystkich będzie dobro ekonomiczne całego narodu i Państwa, aniżeli zasada, która może być zrealizowana, w warunkach lepszych od tych, w których dzisiaj się znajdujemy.</u>
          <u xml:id="u-16.2" who="#PSkulski">Uważam, że kapitalnym brakiem w naszej gospodarce skarbowej jest brak należycie przygotowanego programu. Widzimy, jak gabinety zmieniają się jeden po drugim. Przychodzą nowi ministrowie, każdy wnosi nowe zmiany. Dużo inicjatywy, dużo projektów — wykonania faktycznego, jednolitego tych wszystkich programów, ani ustalenia systemu niema. Nie tyle chodzi o to, aby wymyślić jakiś nadzwyczajny środek cudowny dla sanacji naszych stosunków finansowo-ekonomicznych, ile o to, by wykonać konsekwentnie te projekty, które już były wielokrotnie złożone i nie szukając coraz to nowych dróg, nowych ustaw, realizować przynajmniej to, co już jest przygotowane i obmyślone.</u>
          <u xml:id="u-16.3" who="#PSkulski">Słyszeliśmy na początku od p. Prezydenta Ministrów, że przedłoży projekt Rady finansowej, tego organu, który mógłby być wielką pomocą dla Ministra Skarbu.</u>
          <u xml:id="u-16.4" who="#komentarz">(Głos: Gdzie kucharek sześć, tam niema co jeść)</u>
          <u xml:id="u-16.5" who="#PSkulski">Sejm z większej ilości kucharek się składa, organu, który prędzej mógłby załatwić te sprawy, aniżeli mogą być załatwione przez Izbę po przejściu przez wszystkie komisje i debaty. Zresztą o ileby chodziło o zasadnicze sprawy, o ileby chodziło o stale podatki, możnaby zagwarantować Sejmowi po pewnym czasie ratyfikowanie ich, ale uważaliśmy, że taka Rada finansowa dobrze skonstruowana mogłaby być kapitalną pomocą dla Ministra Skarbu i wiele zarządzeń, które powinny być wykonane już dawno, a przed któremi p. Minister się wahał, obawiając się brać na siebie zbyt dużą odpowiedzialność, możnaby znacznie śmielej wykonać. Dość dotknąć sprawy pożyczek. Przecież mogliśmy dostać wielokrotnie pożyczkę, lecz nie na tych warunkach, jakie proponowaliśmy, trzeba było pogodzić się z tem, że Państwo jest w trudnych warunkach, że kredyt jest drogi, że trzeba dać większe procenty i większe prowizje. Minister Skarbu obawiał się przyjąć takie warunki, które w świetle niewtajemniczonej w sprawy, krytyki zdawały się niedopuszczalne, a to tem bardziej, że liczył się z systemem i sposobem naszej krytyki, nieoszczędzającej w takich wypadkach nawet ludzi mających najlepsze chęci. Tak samo miała się rzecz i ze sprawą eksploatacji Białowieży, bo tu też nie można oczekiwać jakichś nadzwyczajnych warunków cen za drzewo, trzeba było się zgodzić na warunki mniej dogodne, byle tylko skarb w porę zasilony był gotówką. I znowu brak należytego oparcia, brak podtrzymania przez ciało, któreby mogło Ministrowi Skarbu dodać odwagi do rozstrzygnięcia dużych przedsięwzięć państwowych, doprowadził, jak to widzieliśmy przy ostatnim ministrze p. Steczkowskim — do nierozstrzygnięcia i niezałatwienia szeregu spraw, które śmiałą ręką załatwione mogły się przyczynić do poprawienia naszych stosunków ekonomiczno-finansowych.</u>
          <u xml:id="u-16.6" who="#PSkulski">Za rzecz pierwszorzędnej wagi uważamy poczynienie wszelkich starań przez Rząd w kierunku pozyskania zaufania zagranicy. By to osiągnąć, na to jest rzeczą nieodzowną i pierwszorzędnej wagi dotrzymywanie wszystkich przyjętych zobowiązań, gdyż nieraz małe uchybienie pod tym względem pociąga za sobą nieobliczalne następstwa i najmniejsza niesolidność jest rozmyślnie rozdmuchiwana na naszą niekorzyść i podrywa nam kredyt. Gdyby nasz system podatkowy nie był tak nadzwyczaj skomplikowany, gdyby podatki były ściągane, to jesteśmy przekonani, że również w znacznym stopniu przyczyniłoby się to do wytworzenia większego zaufania do nas za granicą. Brak zaufania do naszego Skarbu i Państwa powstał nietyle może wskutek wysokiego naszego budżetu, ile raczej wskutek pewnej niewspółmierności, jaka istnieje w budżecie ze względu na małe stosunkowo sumy, które są pokryte w zwyczajnym budżecie podatkami.</u>
          <u xml:id="u-16.7" who="#komentarz">(Głos: Słusznie).</u>
          <u xml:id="u-16.8" who="#PSkulski">Rażącym również niesłychanie w naszym bilansie handlowym jest stosunek eksportu do importu. W tej sprawie pomimo wielokrotnych nawoływań, pomimo wielokrotnych projektów do tej pory faktycznie bardzo niewiele zostało zrobione. Dość dotknąć takiej sprawy, jak sprowadzenie bawełny z zagranicy. Zdajemy sobie dokładnie z tego sprawę, że dość bawełny, sprowadzanej dla naszego przemysłu włókienniczego jest tą największą pozycją, która wpływa na obniżenie kursu naszej waluty. Jakkolwiek wielokrotnie upominano, żeby za surowce płacić przynajmniej w części wyrobami gotowemi danego przemysłu, do tej pory nie dało się osiągnąć żadnego porozumienia i jakkolwiek tezę taką zarówno Skarb i Ministerstwo Przemysłu i Handlu, jak i przemysłowcy całkowicie przyjmują, to tem niemniej wysuwano zawsze szereg takich trudności, które uniemożliwiały jej zrealizowanie. Uważamy, że dopóki nie postaramy się stworzyć pewnego równoważnika w postaci eksportu, któryby choć w części pokrywał te sumy, jakie zmuszeni jesteśmy wydawać na import, równowagi naszych finansów nie osiągniemy. W sprawie przemysłu włóknistego dałoby się nadzwyczaj wiele zrobić. Wiemy, że mamy otwarte rynki zarówno w Rumunii, jak i w krajach Bałkańskich, wiemy, że wielokrotnie importerzy bawełny stawiali propozycję, że dadzą długoterminowy kredyt, byleby otrzymać odpowiednie materiały do eksportu. Do tej pory tej sprawy nie rozstrzygnięto. Uważamy za swój obowiązek zwrócić uwagę Rządu, na tą sprawę.</u>
          <u xml:id="u-16.9" who="#PSkulski">Artykułem, za który olbrzymia ilość waluty naszej wychodzi za granicę, obecnie jest również węgiel i sprawa węglowa nie tylko ze względu na wywożenie dużej ilości waluty naszej, ale i ze względu na olbrzymie podrożenie węgla wymagać będzie od Rządu specjalnego zajęcia się nią. Do tej pory produkcja węgla naszego nie wystarczała, Rząd otoczył pewną opieką produkcję węgla, kopalnie były podzielone na parę kategorii. Kopalnie, w których produkcja węgla była droga i odbywała się w gorszych warunkach technicznych, otrzymywały za węgiel cenę wyższą, kopalnie, które miały produkcję łatwiejszą i tańszą, otrzymywały cenę mniejszą. W ten sposób wytworzył się pewien protekcjonizm nad kopalniami o droższej produkcji i gorszych urządzeniach technicznych. Dzisiaj wskutek wprowadzenia wolnego handlu znalazły się wszystkie kopalnie w korzystnych warunkach, specjalnej opieki już im nie potrzeba, ale z drugiej strony widzimy, że cena węgla zaczyna niepomiernie, w niesłychany wprost sposób wzrastać. Utworzył się już nawet pewien uczciwy trust, mający za zadanie wpływać na to, żeby cena węgla nie podskakiwała zbyt gwałtownie. Ale widzimy, że jeżeli oficjalnie kopalnie trzymają się przynajmniej w części cen, jakie wyznacza im związek, to z drugiej strony przemysłowcy muszą poza temi oficjalnemi cenami cichaczem płacić drugie ceny, wysokie, jako rekompensatę do tych cen, jakie związek wyznacza.</u>
          <u xml:id="u-16.10" who="#komentarz">(Głos: W całej Łodzi węgla niema)</u>
          <u xml:id="u-16.11" who="#PSkulski">To nie ma nic wspólnego z brakiem węgla, chodzi tylko o cenę węgla.</u>
          <u xml:id="u-16.12" who="#PSkulski">Uważamy za rzecz konieczną, żeby Rząd zaopiekował się tą sprawą i jeżeli ceny węgla wzrosną do tej wysokości, jak ceny węgla górnośląskiego, mimo dużych kosztów tamtejszej produkcji w stosunku do wysokości niemieckiej waluty i mimo specjalnych opłat wywozowych, wynoszących sto kilkadziesiąt marek niemieckich za tonę, jeżeliby ceny naszego węgla miały do tych rozmiarów dojść, to uważamy, że Rząd byłby zmuszony podzielić się w danym wypadku z producentami węgla i obłożyć ich co najmniej takim samym podatkiem, jaki jest nałożony na miejscu na węgiel górnośląski, gdyż widzimy, że nieściągnięciem tego nie oszczędzimy bynajmniej konsumentów.</u>
          <u xml:id="u-16.13" who="#komentarz">(P. Diamand: Węgiel górnośląski ma więcej kalorii)</u>
          <u xml:id="u-16.14" who="#PSkulski">To się da skalkulować i kalorie dadzą się przeliczyć.</u>
          <u xml:id="u-16.15" who="#komentarz">(P. Diamand: Wskutek eksportu jaja kosztują już po 35 mk.)</u>
          <u xml:id="u-16.16" who="#PSkulski">Panie Pośle, gdybyśmy wiedzieli, że jeżeli węgiel nie będzie obłożony podatkiem, to ceny węgla nie będą nadal wzrastały, to byśmy tego nie proponowali, ale widząc, że ceny systematycznie wzrastają i dojdą do wysokości węgla górnośląskiego, uważamy za wskazane, ażeby zyskiem producent węgla podzielił się z Rządem.</u>
          <u xml:id="u-16.17" who="#komentarz">(P. Diamand: Pomówimy jeszcze o tem, ale Rząd podrożył jaja z 11 marek na 35. To dzięki panu Strasburgerowi).</u>
          <u xml:id="u-16.18" who="#PSkulski">Następnie uważamy za rzecz konieczną poddanie szczegółowej rewizji kalkulacji przedsiębiorstw państwowych, stojąc na tem stanowisku, że Rząd nie może stale do wszystkiego dokładać. Jest wiele dziedzin, w których nie może być mowy o jakichś zyskach, ale np. gdy chodzi o koleje lub poczty, tam istnieje niewspółmierność zbyt rażąca między tem, co Rząd osiąga, a co dokłada. Chcę także zwrócić uwagę pp. Ministrów Skarbu i Handlu na naszą politykę celną, gdyż faktycznie, o ile chodzi o cła, granica nasza dla obcego towaru stoi otworem. Raz lista produktów, które są zakazane do wwozu, nie jest należycie kontrolowana dałoby się osiągnąć jeszcze znaczną redukcję, a powtóre cła przewidziane są w takiem minimum, że gdy marka upadla 580 razy, to taryfa wzrosła tylko 30-krotnie.</u>
          <u xml:id="u-16.19" who="#PSkulski">Zastanawiając się nad sprawą monopoli, która wielokrotnie była poruszana zarówno w Radzie Ministrów jak w Komisji Sejmowej, klub nasz nabrał przeświadczenia, że monopole, a szczególniej monopole produkcyjne powinny być skasowane. Monopole doskonale zastąpić można systemem akcyzy i banderoli.</u>
          <u xml:id="u-16.20" who="#PSkulski">Sprawa stosunku do kapitału zagranicznego do tej pory nie była nigdy poddana gruntownym i rzetelnym rozważaniom i z jednej strony była może zbyt bezkrytyczna pochopność do wciągania we wszystkie przedsiębiorstwa byle jakiego kapitału, z drugiej strony bezkrytyczna obawa przed przyjściem zagranicznego kapitału wogóle. Zdając sobie z tego sprawę, że banki nasze nie posiadają należytych środków na finansowanie przemysłu, handlu, na wiele niezbędnych nam inwestycji, musimy zasadniczo stać na tem stanowisku, że wejście kapitału zagranicznego, przyjaznego nam, powinno być ułatwiane, że trudności, jakie do tej pory były stawiane, nie powinno się na przyszłość stawiać, gdyż tylko w ten sposób możemy dźwignąć naszą wytwórczość, wzmocnić wywóz i doprowadzić nasz bilans do stanu pożądanego.</u>
          <u xml:id="u-16.21" who="#PSkulski">Jak przed rokiem, czy półtora o sprawach podatkowych mówiło się stosunkowo niewiele, a choć były przyjmowane ustawy podatkowe, to mało zwracało się uwagi na ich wykonanie, tak ostatniemi czasy sprawa podatkowa, jako rzecz pierwszorzędnego znaczenia dla Państwa, została wysunięta nie tylko w Rządzie, nie tylko w Wysokiej Izbie, lecz całe społeczeństwo sprawą tą się przejęło, rozumiejąc, że byt Państwa nie może być utrzymany, nie może być utrwalony, o ile obywatele Państwa nie będą chcieli na to łożyć. I wytwarza się pewien nienormalny stosunek, że każdy stara się znaleźć jakiegoś winnego, który nie płaci podatków; miasto woła: chłopi nie płacą podatków, należy ich jak najwięcej obciążyć, wieś z drugiej strony powołuje się na handlarzy, przedsiębiorców, którzy gromadzą olbrzymie kapitały, a nie ponoszą należycie świadczeń na rzecz Państwa — słowem dysputuje się nad tą sprawą, czyniąc sobie wzajemnie zarzuty i inkryminacje.</u>
          <u xml:id="u-16.22" who="#PSkulski">Wiadomy nam jest nastrój, jaki panuje wśród ludności wiejskiej. Stykając się z najszerszemi warstwami na zjazdach i zebraniach, stwierdzić możemy, że potrzeba płacenia podatków państwowych jest należycie zrozumiana. Ataki pod tym względem prowadzone przeciw wsi nie są uzasadnione, należy tylko, ażeby p. Minister Skarbu wybrał system uproszczony, nie tak skomplikowany, którego deklaracji podatkowych wieś nie potrafi wypełnić i przeszedł do energicznego ściągania podatków.</u>
          <u xml:id="u-16.23" who="#PSkulski">P. Prezydent Ministrów mówił o daninie jednorazowej; zabierzemy głos w tej sprawie, gdy p. Minister Skarbu przedstawi szczegółowy projekt. Zdawałoby się, że jeżeli się zadowolimy temi ustawami podatkowemi, jakie mamy, gdy odpowiednio podwyższymy istniejące podatki, jeżeli nie do równi przedwojennej, to przynajmniej do wysokości zbliżonej do niej, to już osiągnęłoby się tak dużą pomoc, że równowaga budżetowa nie byłaby daleka do urzeczywistnienia. Obawiamy się, że bez przygotowania należytego aparatu podatkowego, bez należytej reorganizacji administracji skarbowej, wytworzymy sobie stan taki, że posiadać będziemy wiele ustaw bez możności ich wykonania.</u>
          <u xml:id="u-16.24" who="#PSkulski">Reforma walutowa, wysuwana wielokrotnie, nie przedstawia się, naszem zdaniem, tak prosto, jakby to się mogło wydawać. Rzucać hasła, nie biorąc dalszej odpowiedzialności za ich wykonanie, jest rzeczą łatwą. Czy przy dzisiejszym stałym spadku marki możnaby w całej pełni zastosować reformę walutową, w to wątpimy, uważamy jednak, że najwyższy czas rozpocząć przygotowania reformy walutowej, gdyż mamy poważną obawę, że gdy przyjdzie właściwy moment, to znowu doraźnym, nieprzygotowanym projektem będzie się tę sprawę załatwiało. Bank emisyjny, który musi w niedalekiej przyszłości powstać, nie da się wyprowadzić z pod ziemi i trzeba będzie długie rokowania na ten temat przeprowadzać i cały aparat należycie przygotować. Oczekujemy, że p. Minister Skarbu w swojem expose wypowie również, co zamierza zrobić w sprawie reformy walutowej i że zapewni wzięcie się Skarbu do tej pracy.</u>
          <u xml:id="u-16.25" who="#PSkulski">Uważam na dzisiejszy moment za rzecz niezmiernie ważną zajęcie się kresami, gdyż zaniedbane one były dość długo. Obecnie, kiedy aparat administracyjny uporządkował się tam jako tako, należałoby co rychlej przejść do zrównania stosunków na kresach z całością Państwa. Wielokrotnie czynione były starania w Ministerstwie Skarbu, ażeby asygnowana była większa suma na szkolnictwo na kresach. Widzimy, że zaniedbanie tam szkolnictwa mści się w niesłychany sposób, na polskości, a i na naszej idei państwowej. I niewejście wcześnie na kresy ze szkolnictwem pociągnie dla nas daleko sięgające następstwa, których w przyszłości ze znacznie większym trudem i większym nakładem prac i pieniędzy nawet odrobić nie będzie można.</u>
          <u xml:id="u-16.26" who="#PSkulski">Chcielibyśmy zaapelować również do p. Ministra Kolei Żelaznych, ażeby zwrócił na to uwagę, że na kolejach kresowych pracuje olbrzymia ilość elementu niepolskiego, często wrogiego i że kolejnictwo w tych warunkach faktycznie nie daje Państwu na kresach gwarancji, że jest aparatem lojalnym i pewnym w rękach Państwa.</u>
          <u xml:id="u-16.27" who="#PSkulski">To samo, o ile chodzi o stosunki kresowe, daje się zauważyć w dziedzinie sądownictwa. Jakkolwiek rozumiemy, z jakimi wielkiemi trudnościami p. Minister Sprawiedliwości walczyć musi, ażeby przy tem małem uposażeniu sędziów ściągnąć odpowiednie siły fachowe, tem nie mniej decydując się popierać projekty p. Ministra Sprawiedliwości, o ile chodzi o uposażenie sędziów, uważamy, że sprawa ta jest niezmiernie piekąca i stan sądownictwa naszego na kresach zadawalająco się nie przedstawia. To samo zresztą dałoby się powiedzieć i o całości Państwa, gdzie widzimy, że wymiar sprawiedliwości postępuje bardzo wolno, gdzie widzimy, że o ile chodzi o dobór sędziów wyższych, to braki są duże i rozumiemy dokładnie, że dla ściągnięcia sił fachowych, tych sił wybitnych, które w pierwszym okresie organizacji naszego sądownictwa były w niem, należy poczynić pewne kroki i należy zastanowić się w miarę możności nad lepszem uposażeniem sędziów.</u>
          <u xml:id="u-16.28" who="#PSkulski">Moi przedmówcy poruszyli swój stosunek do Rządu obecnego, do rządu parlamentarnego. Stronnictwo nasze stało zawsze na stanowisku rządu parlamentarnego i wielokrotnie dawało inicjatywę, o ile chodziło o stworzenie rządu koalicyjnego i parlamentarnego. I w dzisiejszych warunkach zdajemy sobie dokładnie sprawę z tego, że tym ciężkim zadaniom, jakie na Państwo są włożone, sprostać w całej pełni mógłby rząd porozumienia, rząd koalicyjny. Gotowiśmy byli wejść do rządu parlamentarnego, mającego większość zapewnioną, uważając, że taki rząd będzie miał większe poparcie, niż rząd pozaparlamentarny. Nie decydowaliśmy się jednak, po doświadczeniu, jakie było zrobione z rządem centrowym, stworzyć taki rząd parlamentarny, któryby opierał się na mniejszości, albo rząd jednostronny, który mógłby uzyskać większość paru głosów, uważając, że taki rząd w naszych obecnych warunkach i po doświadczeniach, jakie przeżyliśmy, miałby bardziej utrudnione stanowisko aniżeli rząd pozaparlamentarny. Rząd pozaparlamentarny wszystkim tym stronnictwom, które są szczeremi zwolennikami rządu i parlamentu nie utrudnia bynajmniej osiągnięcia większości sejmowej. Uważamy za bardziej wskazane, ażeby konsolidacja stronnictw odbywała się wtenczas, kiedy rząd istnieje, kiedy można spokojnie sprawy między sobą omówić, aniżeli dążąc do obalenia jednego rządu po drugim, w momencie przesilenia państwowego szukać w gorączce dopiero tego porozumienia. Uważamy, że przeciąganie przesilenia jest tak niesłychanie szkodliwem dla Państwa wewnątrz i na zewnątrz, wytwarza tak kolosalną destrukcję wewnętrzną i wytwarza taki brak zaufania do nas za granicą, że sumienie nie pozwala nam żadną miarą przeciągać przesilenia, i że na każdy rząd trzeba się zgodzić w okresie przesilenia, bo każdy rząd lepszy jest od bezrządu.</u>
          <u xml:id="u-16.29" who="#PSkulski">Przedstawiciel Związku Ludowo Narodowego p. pos. Głąbiński wypowiedział gorzkie słowa krytyki pod adresem rządu poprzedniego, opowiadając się jako zwolennik porozumienia, zwolennik rządu parlamentarnego. Czy dla osiągnięcia tej zgody, dla osiągnięcia tego porozumienia Panowie do tej pory stosowali właściwe środki i metody? Czy Panowie sądzicie, że akcją, którą dotychczas w stosunku do poprzedniego rządu, stosowaliście akcją niesłychanie napastliwą, akcją oszczerczą, osiągacie to porozumienie?</u>
          <u xml:id="u-16.30" who="#komentarz">(Wrzawa. P. Bresiński: Niech Pan udowodni to oszczercze twierdzenie)</u>
          <u xml:id="u-16.31" who="#PSkulski">Czy Panowie spodziewacie się, że ziejąc stale złością i nienawiścią, osiągacie ten złoty most zgody, który stawiacie w swoim programie? Otóż my tu stwierdzamy, że stronnictwo nasze usilnie pracuje nad tem, aby utworzyć rząd koalicyjny,...</u>
          <u xml:id="u-16.32" who="#komentarz">(Wrzawa)</u>
          <u xml:id="u-16.33" who="#PSkulski">... zabiega, aby stronnictwa inne chciały z Panami współpracować, bo my mimo napaści na nas, mimo szkalowania decydowaliśmy się na to, ale Wy sami musicie być wierni w czynach tym słowom, które rzucacie, i jeżeli chcecie rządu porozumienia i zgody, to zgodą osiąga się nie napaścią, nie szkalowaniem, lecz szczerym i uczciwym stosunkiem.</u>
          <u xml:id="u-16.34" who="#komentarz">(Brawo)</u>
          <u xml:id="u-16.35" who="#PSkulski">Panowie wystąpili z niesłychaną krytyką rządu poza parlamentarnego. My nie widząc możności stworzenia innego rządu, a nie chcąc przeciągać stanu krytycznego dla Państwa, zgodziliśmy się na utworzenie rządu pozaparlamentarnego. Panowie twierdzą, że stworzenie rządu pozaparlamentarnego w tym momencie, kiedy nie można stworzyć rządu opartego na większości, jest obniżeniem powagi Sejmu. Rozumiemy to bardzo dobrze, ale niestety musimy sobie powiedzieć, że choć cenimy powagę Sejmu, to jednak znacznie droższa nam jest powaga Państwa.</u>
          <u xml:id="u-16.36" who="#komentarz">(Oklaski).</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#WicemarszałekksStychel">Głos ma p. Dubanowicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#PDubanowicz">Wysoka Izbo! W imieniu obu klubów wchodzących w skład centrum, mianowicie: Narodowo Chrześcijańskiego Klubu Robotniczego i Narodowo-Chrześcijańskiego Stronnictwa Ludowego mam zaszczyt w rozprawie nad deklaracją p. premiera Ponikowskiego złożyć następujące oświadczenie:</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-18.2" who="#PDubanowicz">„Po gabinecie ostatnim, opartym o mniejszość 156 głosów sejmowych, przyszedł do skutku gabinet pozaparlamentarny, powołany wprawdzie do życia inicjatywą przedstawicieli ośmiu stronnictw lewicy, lewego środka i skrajnej prawicy, będący jednak w rzeczywistości, wobec formalnej rezerwy zgłoszonej przez połowę tych stronnictw, wykładnikiem politycznym tej samej tylko, co poprzednio, grupy stronnictw «zespołowych», stanowiących w najlepszym razie tę samą mniejszość Wysokiego Sejmu. Gabinet doszły do skutku w ten sposób zapowiada zgodnie ze swym charakterem politycznym system rządzenia od wypadku do wypadku”.</u>
          <u xml:id="u-18.3" who="#PDubanowicz">Państwo Polskie, oczekujące z utęsknieniem silnego, na narodowym programie opartego rządu parlamentarnego, jest tym obrotem rzeczy zawiedzione gorzko w swych oczekiwaniach. Widzi się ono, co gorsza, sprowadzanem stopniowo na płaszczyznę pochyłą, niebezpieczną dla jego przyszłości.</u>
          <u xml:id="u-18.4" who="#PDubanowicz">Nie sądzimy, ażeby społeczeństwu mógł przynajmniej dodać otuchy skład osobowy nowego gabinetu, tak pod względem rzeczowym jak i politycznym. Opinia publiczna nie będzie mogła w nim żadną miarą ujrzeć urzeczywistnienia zapowiadanej przez premiera solennie zasady jego bezpartyjności i bezstronności politycznej. Z tem żywszą uwagą i niepokojem będziemy musieli wyczekiwać dalszych praktycznych kroków nowego gabinetu.</u>
          <u xml:id="u-18.5" who="#PDubanowicz">Dążenia do zdobycia zaufania zwycięskich mocarstw zachodu, do utrwalenia ścisłego sojuszu z Francją oraz do utrzymania pokoju zastaną nas zawsze na drodze obowiązku, podobnie jak wszelkie wogóle starania i usiłowania Rządu, podyktowane istotnem dobrem Państwa. Dążenia te, wraz z obowiązkiem obrony idei przedstawicielstwa narodowego przed wszelkiemi próbami dyskredytowania jej, wynikają dla nas same przez się z przyjętych przez nas programów politycznych. Jako stronnictwa państwowe, kluby nasze, nawet przy odmowie poparcia tego gabinetu będą w stosunku do niego przestrzegały ściśle granic, nakreślonych interesem Państwa i poczuciem oraz poszanowaniem prawa. Jesteśmy też gotowi do wszelkich ofiar, jakich wymaga ciężkie, po poprzednim rządzie w spadku przez obecny gabinet odziedziczone zewnętrzne i wewnętrzne położenie Rzeczypospolitej. Rozumiemy, że każdy rząd, o ile rzeczywiście usiłuje odzyskać zaufanie zagranicy, powstrzymać nieusprawiedliwiony materialnym stanem kraju a mszczący obywateli upadek waluty i finansów państwowych, bronić porządku prawnego przed przewrotem, zaszczepianym z zewnątrz, ma prawo żądać od Sejmu nałożenia na obywateli, bez żadnych różnic i przywilejów, bardzo poważnych i powszechnych ciężarów materialnych. Nie podtrzymując i nie pogłębiając różnic, podejrzeń i zawiści, zaszczepionych niegdyś pomiędzy poszczególne warstwy naszego społeczeństwa ręką cesarskich zaborców, owszem zacierając je wszystkie sprawiedliwym wymiarem ciężarów i świadczeń państwowych, Rząd może w tym względzie liczyć na dojrzałość społeczeństwa. Może w szczególności i powinien liczyć, że także włościanin i robotnik, czujący się już w przeważnej mierze obywatelem kraju o pełni praw i pełni obowiązków, ma już naprawdę dość prób rozdmuchiwania w kraju zawiści i antagonizmów klasowych i potępia je, jak i lekkomyślną i ubolewania godną próbę rozniecenia w ostatnich czasach waśni między miastem a wsią, potępia jako objaw zły i szkodliwy zarówno dla wsi jak i miasta, słowem dla całego Państwa.</u>
          <u xml:id="u-18.6" who="#PDubanowicz">Oczekujemy, iż Rząd zaniecha trwającego od początku naszego bytu państwowego systemu materialnego upośledzania Kościoła i duchowieństwa, zwłaszcza na kresach wschodnich, że nie będzie kierował się myślą jego zbiurokratyzowania, względnie rozbijania jego wewnętrznego ustroju, jak również, że postara się o należytą wobec Stolicy św. reprezentację naszego narodu. Jako stronnictwa, stojące szczerze i niewzruszenie na gruncie zasad chrześcijańskich oczekujemy, że w swej polityce socjalnej Rząd przestrzegać będzie ściśle zasad wolności i sprawiedliwości społecznej.</u>
          <u xml:id="u-18.7" who="#PDubanowicz">Wysoka Izbo! Prace nasze dobiegają do końca. Może a nawet z pewnością nie we wszystkich swoich poczynaniach trafny i szczęśliwy, Sejm nasz przecież samorzutnym porywem powołał do życia na powszechnym, obywatelskim poborze oparte wojsko narodowe, przykładem swoim w groźnej chwili najazdu wroga dał krajowi wzór zespolenia i natężenia wszystkich sił obronnych, bronił gorąco i wytrwale praw naszych rodaków do wolności i zjednoczenia z Rzecząpospolitą, uchwalił Konstytucję, uchwalił szereg ustaw niewątpliwie pożytecznych, a organizujących współczesne nasze życie państwowe i społeczne. Wkrótce już, po uchwaleniu najniezbędniejszych jeszcze ustaw, wśród nich ordynacji wyborczej, wypadnie nam się rozejść i pozostawić miejsce normalnym organom władzy państwowej, ustanowionym przez Konstytucję. Przed dokończeniem jednak tych prac uważamy za swój obowiązek wezwać wszystkie stronnictwa sejmowe, ażeby wznosząc się raz jeszcze ponad dzielące nas różnice i ponad zawiść wykluczającą od wpływu na losy Państwa najznakomitszych naszych rodaków, dały Ojczyźnie naszej rząd, jakiego wymaga groźniejsze niż kiedykolwiek dotąd położenie Państwa. Umożliwijmy tą drogą utrzymanie przy Polsce całości ziem polskich, umożliwijmy podniesienie się Rzeczypospolitej z obecnej niemocy i upadku. Będzie to dzieło godne ostatniego wysiłku pierwszego naszego sejmu państwowego!”</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#WicemarszałekksStychel">Głos ma poseł Daszyński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#PDaszyński">Wysoka Izbo! Rozprawa nad expose p. Prezydenta Ministrów jest w tem stadium rzeczą niezmiernie trudną, ponieważ każdy z nas czuje, że główna trudność, w jakiej się znalazło Państwo, jest trudnością finansowej natury, przed odezwaniem się zatem oficjalnem reprezentanta skarbu i finansów p. Ministra Michalskiego prowadzenie debaty finansowej jest rzeczą conajmniej przedwczesną. Ale kilka wieści poprzedziło już odezwanie się p. Ministra finansów, wieści, które wzbudzają w nas i w szerokich kołach opinii publicznej żywe zaniepokojenie. Do wieści tych najeży nieokreślony jeszcze projekt utworzenia Rady Finansowej, o której przebąkiwały już pisma, jako o dyktaturze finansowej. Nie mogąc wejść w istotę i w prawdziwość tych wieści, ostrzegalibyśmy tylko publicznie przed takiemi projektami, któreby mogły sprawę jasną i wyraźną zaciemnić sporem kompetencyjnym, ważnym niezmiernie dla Sejmu Ustawodawczego.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#PDaszyński">Druga z tych wieści to jakoby zaprzestanie czynności wykonawczych do wprowadzenia w życie pożyczki przymusowej. Byłoby to potwierdzenie naszych obaw, że pożyczka przymusowo, w zasadzie przyznana jeszcze na wiosnę w 1918 r., uchwalona przez ten Sejm w grudniu 1920 r., pozostanie pobożnem życzeniem, a na jej miejsce wysunie się drugi postulat, zwracający się do ofiarności publicznej, mianowicie danina państwowa.</u>
          <u xml:id="u-20.2" who="#PDaszyński">Ale najbardziej dla nas, reprezentantów robotników, niepokój wieścią jest wieść o tem, że jeden z punktów programowych przyszłego Pana Ministra finansów zmierza do zniesienia perły ustawodawstwa społecznego w Polsce, 8-godzinnego dnia pracy.</u>
          <u xml:id="u-20.3" who="#PDaszyński">W tym czasie, kiedy reprezentant Międzynarodowego Urzędu Pracy w Genewie wyraził się publicznie o Państwie Polskiem, jako o państwie idącem krok w krok z resztą cywilizowanego świata, i powołał się na to. że uchwała waszyngtońska, poparta przez ustawę sejmową o 8 godzinnym dniu pracy, doczekać się ma w najbliższych tygodniach aprobaty Sejmu, poruszanie tej kwestii w tym duchu, że należy 8-godzinny dzień pracy znieść, staje się najniezgrabniejszym manewrem na polu międzynarodowej polityki polskiej. Ale pominąwszy już względy międzynarodowych stosunków i owego zdobytego z mozołem prestige'u Państwa polskiego przez uchwalenie ustawy o 8 godzinnym dniu pracy, to przecież najprostszy rozum wystarczy, ażeby zrozumieć, że finanse Państwa nie mogą zyskać nic na rzucaniu żagwi płonącej w szeregi robotników bez względu na ich polityczne wyznanie wiary. Wszystkie stronnictwa robotnicze oświadczyły się, jak jeden mąż za 8-godzinnym dniem pracy. Nie jest to już kwestia partii, lecz kwestia całej klasy. I dlatego nie zrozumielibyśmy nigdy, w jaki sposób Rząd dążyłby do poprawy gospodarczych i finansowych stosunków Rzeczypospolitej przez zaniepokojenie kilku milionów ludzi, których praca jest podstawą dobrobytu i życia Państwa.</u>
          <u xml:id="u-20.4" who="#PDaszyński">Zdaje mi się, że wystarczy ta przestroga pod adresem Rządu p. Ponikowskiego tu wypowiedziana, żebyśmy nie potrzebowali już wracać do tego tematu, nie dlatego, jakobyśmy się bali o 8-godzinny dzień pracy, ponieważ tej ustawy bronić będzie cała klasa robotnicza i ustawa ta musi pozostać pod ochroną międzynarodowej konferencji waszyngtońskiej; ustawa ta nie zostanie zmieniona. Jeśli kiedykolwiek potrzeba będzie przedłużyć czas pracy, to normy tego przedłużenia dane są w samej ustawie i nie potrzeba zmieniać ustawy, ażeby w chwilach, w których publiczna potrzeba tego nagle wymaga, zwrócić się do klasy pracującej i zażądać większej liczby godzin trudu robotniczego.</u>
          <u xml:id="u-20.5" who="#PDaszyński">Moi Panowie z prawicy, którzy z taką lubością powtarzacie bezmyślny frazes o tem, że ośmiogodzinny dzień pracy szkodzi życiu polskiemu, przypatrzcie się waszym poprzednikom w tej sprawie, popatrzcie na bolszewików rosyjskich, którzy nie rozumiejąc tego, że z pracą i długością jej trwania nie można eksperymentować, posunęli przymus pracy aż do dwunastu godzin na dobę, znieśli sobotę angielską, ba w niektórych dziedzinach znieśli spoczynek niedzielny, a doczekali się tego, że fabryki opustoszały, doczekali się tego, że klasa robotnicza uwsteczniła się, w ciągu jednego roku doczekali się masowej ucieczki z fabryk, doczekali się reakcji, cofającej Rosję przynajmniej o 150 lat. Żaden rozumny człowiek, nie mówiąc o ministrze, nie może wieściami tego rodzaju, zapowiedzią takich eksperymentów niepokoić tego, czego niepokoić nie wolno, a już najmniej spodziewałem się tego od reprezentanta inteligencji, od p. Prezydenta Ponikowskiego, który sam dobrze wie, czem jest dla człowieka pracy unormowanie jego dnia pracy.</u>
          <u xml:id="u-20.6" who="#PDaszyński">Dlatego sądzę, że te wieści wszystkie okażą się przesadnemi, albo wręcz fałszywemi i nie chciałbym omawiać ich tutaj z tej trybuny, a tylko chęć dania przestrogi, ażeby tych spokojnych, unormowanych rzeczy nie dotykano, skłoniła mię do tych kilku uwag. Bo zresztą przyznać trzeba, że dotychczasowy przebieg dyskusji, że charakter tej dyskusji jest czysto teoretyczny, bo moi Panowie, przecież wszyscy jesteśmy zdania, że podatki należy podwyższyć, wszyscy jesteś my zdania, że obciążyć należy te klasy i warstwy, które zyskały po wojnie, ale czyż pytanie leży w rozeznaniu tylko drogi? Nie, Szanowni Panowie, proces rozeznania drogi wprawdzie nie jest jeszcze zakończony, ale jest bardzo daleko posunięty, konkretyzują się i krystalizują pojęcia, odpadają ekstrawagancje śmieszne, dziecinne i fantastyczne projekty jak plewy, zostaje szczere złote, ziarno poznania. Ale tu nie o poznanie tylko chodzi lecz o wolę wykonania, o ów autorytet moralny, o ową swobodę wewnętrzną, z jaką przystąpić się musi do podyktowania ciężarów wielkim, ogromnym masom społecznym. Któż daje ten autorytet i tę wolę panu Prezydentowi Ministrów i jego gabinetowi? Wątpię, czy wystarczy intelektualny autorytet p. Prezydenta Ministrów, czy wystarczy jego nieskazitelność charakteru. Wątpię, bo moi Panowie trzeba tutaj wziąć na swoje barki wespół z tą klasą, którą się obarcza, tę odpowiedzialność. Nie zrobi tego człowiek, którego durną jest, że do żadnego stronnictwa nie należy.</u>
          <u xml:id="u-20.7" who="#PDaszyński">Proszę Panów, pożyczka przymusowa toć to komunał. Od wiosny 1919 r., kiedy z naszych ław tu w Izbie pod adresem jeszcze p. Englicha odzywały się głośne wołania i wnioski o pożyczkę przymusową, aż do p. Grabskiego, który przyoblekł ją w formę projektu ustawy, toż wszyscy się na to godzili, ale upływa jedenasty miesiąc, a pożyczka przymusowa pozostaje na papierze i kto wie, czy p. Minister Michalski ją wprowadzi. I znowu kwestia nie tkwi w tem, czy trzeba pożyczać i zasilać skarb, ażeby nie trzeba wydawać nowych, banknotów, lecz w tem, jak ją przeprowadzić i kto weźmie na siebie ów autorytet, który zmusi do milczenia warstwy, uchylające się dotąd od świadczeń dla Ojczyzny.</u>
          <u xml:id="u-20.8" who="#PDaszyński">Cóż jest popularniejszego w tem Państwie i w tej Izbie, jak klasyczna szubienica na paskarzy?</u>
          <u xml:id="u-20.9" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
          <u xml:id="u-20.10" who="#PDaszyński">Wśród oklasków tej Izby p. Paderewski dał się porwać do owej groźby szubienicy na paskarzy. Chciałbym widzieć tego paskarza, od czasów p. Paderewskiego aż do czasów teraźniejszego p. Prezydenta, któryby zawisnął na tej szubienicy. A ten pasek, który był prowadzony za czasów p. Paderewskiego, to był dziecinny paseczek wobec tego pasa straszliwego, który oplatał miliony konsumentów dzisiaj.</u>
          <u xml:id="u-20.11" who="#PDaszyński">Czy proszę Panów, zawahałby się który z Panów z proponowaniem szubienicy na paskarzy? Niktby się nie zawahał. To jest communis opinio, to komunał, a przecież nikogo nie powieszono, a jak się kogoś zamknie, to z powodu kataru wypuszcza się go zaraz do domu.</u>
          <u xml:id="u-20.12" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
          <u xml:id="u-20.13" who="#PDaszyński">Więc widać, proszę Panów, że od rozeznania do wykonania jest olbrzymia odległość i znowu niema człowieka, któryby wziął na swoje sumienie powieszenie paskarzy dla przykładu.</u>
          <u xml:id="u-20.14" who="#PDaszyński">Jeżeli teoretycznie rozważając charakter gabinetu p. Prezydenta, doznajemy pewnego dodatniego, jasnego uczucie, to powiem szczerze, dlatego, że pokazano światu, że można stworzyć gabinet, sit venia verho fachowców i że niepotrzeba przyjmować narzucającego się gabinetu p. Głąbińskiego.</u>
          <u xml:id="u-20.15" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
          <u xml:id="u-20.16" who="#PDaszyński">To jest dodatnie uczucie. Pan Głąbiński, z przeproszeniem, rozpęd bierze ku ławie ministerialnej jeszcze od lata 1920 r. kiedy przyszedł w imieniu swego klubu siebie na ministra finansów zaproponować i kiedy odszedł z tem gorzkiem przekonaniem, że jego przyjaciel p. Grabski zostanie ministrem finansów, co mu też odpłacono w najbliższej przyszłości. P. Głąbiński proponował siebie i teraz i nie z pustemi rękoma przychodził, lecz z bogatym programem, w którym, zdaję się, sam się zakochał, bo jeszcze dzisiaj bogactwo tego programu sławił z tej trybuny. Ale, proszę Panów, czyż panowie nie widzicie, że p. Głąbiński zgromadził wówczas około siebie na 416 posłów tylko 136 głosów, czyż nie widzicie Panowie tego faktu, a jeżeli go widzicie, zanalizujcie go, a zobaczycie, że jest ogromna większość w tej Izbie, a twierdzę, że jeszcze większa jest większość w społeczeństwie, która nie wierzy w program p. Głąbińskiego, która nie wierzy, żebyście Panowie na serio jedną choć literę tego programu wykonać mogli i chcieli.</u>
          <u xml:id="u-20.17" who="#komentarz">(Głos: Diamandowi wierzy)</u>
          <u xml:id="u-20.18" who="#PDaszyński">Nie mówię komu wierzy,...</u>
          <u xml:id="u-20.19" who="#komentarz">(P. Diamand: To byłby dowód dojrzałości społeczeństwa)</u>
          <u xml:id="u-20.20" who="#PDaszyński">... ale wiem, że nie wierzy panu Głąbińskiemu. A oprócz tego; że nie wierzy panu Głąbińskiemu, lęka się też pewnych rzeczy od p. Głąbińskiego i jego partyzantów, mianowicie polityki narodowej demokracji, przeprowadzonej z fotelu prezydenta ministrów. Nie wierzono w program p. Głąbińskiego i lękano się programu narodowej demokracji.</u>
          <u xml:id="u-20.21" who="#komentarz">(Głos na ławach Zw. L.-N.: Otóż to wielka racja)</u>
          <u xml:id="u-20.22" who="#PDaszyński">Bo, proszę Panów, tragedia dzisiejszej polityki polskiej nie leży w bolszewikach. Ani p. Dąbal, ani p. Łańcucki nie trwożą waszych snów, Panowie, co najwyżej wstrząsają muskuły śmiechu. Nie wmówicie w nikogo, że to czerwone widmo mąci spokój Rzeczypospolitej, komunizm był groźny trzy lata temu, kiedy był jeszcze wyrazem straszliwej energii, kiedy był pociągający dla umysłów zaniepokojonych teraźniejszością i wzburzonych niesprawiedliwością życia, jeszcze wtedy, kiedy nie nastąpiły skutki wyraźne, jaskrawo mówiące skutki dyktatury bolszewików nad 130 milionami ludzi. Dziś jednak, kiedy Sowdepja jest jednym jękiem ginących z głodu milionów i jednym protestem tych wszystkich, którzy, widząc co się dzieje, zdołają uciec poza jej granice i w porywie entuzjazmu ziemię obcą całują, dziękując, że się wydarli z tego straszliwego więzienia narodu, dziś komunizm w gruncie rzeczy nie może być wielkiem niebezpieczeństwem. Niebezpieczeństwo leży w nas samych, w ciemnocie, w niskich instynktach tych, którzy idą po owe karaty bolszewickiej judaszowskiej monety nowoczesnej.</u>
          <u xml:id="u-20.23" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Hańba im! Precz!)</u>
          <u xml:id="u-20.24" who="#PDaszyński">Więc nie wmawiajcie, że w tem leży tragedia. Tragedia Polski leży, jakkolwiek się wielu z Panów dziwnem to wydać może, w zupełnej zamianie ról, w tem, że stronnictwa prawicy, które w każdem państwie były podporą państwowych instytucji i autorytetu państwa, u nas uprawiają wobec Naczelnika Państwa, wobec Rządu, wobec wszystkiego, co reprezentuje ideę państwową, szaleńczą prawdziwie politykę, którą potępić musiał centrowiec p. Skulski, który, nie mogąc dłużej wytrzymać, nazwał tę politykę polityką oszczerstw i napaści.</u>
          <u xml:id="u-20.25" who="#komentarz">(Głos w centrum: Słusznie. Wrzawa na prawicy)</u>
          <u xml:id="u-20.26" who="#PDaszyński">Panowie dziwicie się, gdy my z lewicy, my rewolucjoniści zarzucamy wam brak zmysłu państwowego. Panowie sądzicie, że to jakaś straszliwa kalumnia na was rzucona. Ale zanalizujcie tę rzecz politycznie, zważcie rolę waszą, a jeszcze bardziej rolę waszych anneksów, owych klerykałów, owych drobnomieszczan, owych ziemian, fabrykantów, wreszcie owego centrum, waszej inteligencji o daleko sięgających planach i zamiarach, zanalizujcie tę taktykę polityczną, której przez 20 ostatnich lat hołdowaliście, w której rośliście i kształciliście się. Dążyliście do Polski przez ugodę, podczas gdy myśmy dążyli do Polski przez walkę, przez rewolucję i przez wojnę.</u>
          <u xml:id="u-20.27" who="#komentarz">(Wielka wrzawa)</u>
          <u xml:id="u-20.28" who="#PDaszyński">Nie dziwimy się Panowie, że dzisiaj jesteśmy świadkami, że tę Polskę, zdobytą w walce półrewolucyjnej a półżołnierskiej, Panowie atakujecie i napadacie, sądząc, że to Polska obca. Ale w kogo, na Boga, wmówicie, że ta polska organizacja wojskowa, że ta armia polska, że ten wskrzeszony ruch powstańczy, że to niepolskie? W kogo w szerokich warstwach społeczeństwa potraficie wmówić, że ów Piłsudski jest wrogiem Polski, ponieważ jest wrogiem waszym? W kogo, powtarzam, uda się wam wmówić, że ta Polska wskrzeszona z niewoli ręką i krwią robotnika, chłopa i inteligenta polskiego, w czem wyście udziału nie brali, że ta Polska nie jest Polską narodu?</u>
          <u xml:id="u-20.29" who="#PDaszyński">Przecież wszędzie na świecie prawica podtrzymuje tron, rząd i autorytet, a Panowie szarpiecie, nadwerężacie je dzień w dzień, godzina w godzinę, i prasa wasza czyni to nieustannie.</u>
          <u xml:id="u-20.30" who="#PDaszyński">Proszę Panów! Cóż dziwnego, że to pokolenie, które drogą rewolucji, drogą buntu przeciw obcym rządom i najezdnikom przez trzy dziesiątki lat przygotowywało tę Polskę, w tę Polskę wierzyło, za tę Polskę konało, cóż dziwnego, że to pokolenie, zaiste Mojżeszowe pokolenie,...</u>
          <u xml:id="u-20.31" who="#komentarz">(Wrzawa i śmiech)</u>
          <u xml:id="u-20.32" who="#PDaszyński">... które patrzy z rozpaczą jak Panowie wołacie do pełnych garnków Egiptu, że to zaiste Mojżeszowe pokolenie,...</u>
          <u xml:id="u-20.33" who="#komentarz">(Głos: Oj to, to!)</u>
          <u xml:id="u-20.34" who="#PDaszyński">... które patrzy, jak w owej Polsce dookoła złotego cielca tan zawodzicie, woła o ratunek! Cóż dziwnego, że niejeden z nas, patrząc na to woła o jakie radykalne środki, ale jednak tych radykalnych środków wobec żadnego z Panów nie zastosowano.</u>
          <u xml:id="u-20.35" who="#komentarz">(Głos w centrum: Szkoda)</u>
          <u xml:id="u-20.36" who="#PDaszyński">Nie możecie narzekać na to, aby którykolwiek rząd traktował was brutalnie, lub choćby ostro, a choćby tylko sprawiedliwie. Nie możecie narzekać na to, jakoby spadło na was prześladowanie, podczas gdy w każdem społeczeństwie prasa, któraby zapomniała o interesach ogółu, ludzie, którzyby poniżali samych siebie, poniżając swoją własną Ojczyznę, jak Wam to powiedział dziennikarz francuski Lamasiere, w każdem społeczeństwie, powtarzam, wziętoby się ostro do takich i wśród oklasków opinii publicznej zaczętoby ich ścigać. Ale u nas tego nie zrobiono, ta Polska przyjęła wszystkich i przyjmuje dotąd wszystkich i my Stoimy na straży, aby ustaw wyjątkowych lekkomyślnie nie wprowadzano, ale bezkarność zupełna, jaką Panowie się cieszycie, jest rzeczą potworną poprostu. Panowie dążyliście do dyktatury partii i pokrywaliście owe dążenie frazesem koalicji. Społeczeństwo łudziło się przez dwa lata co do wartości koalicji, a przyszło do przekonania, że koalicja z wami, to koalicja jagnięcia z wilkiem. Dlatego też nikomu do głowy nie przychodzi lekkomyślnie sięgać do koalicji z wami, frazes o koalicji zbankrutował, nie mógł być nadal parawanem dla waszej drapieżnej polityki partyjnej. Dlatego dyktatura partyjna okazała się wreszcie niemożliwą.</u>
          <u xml:id="u-20.37" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo).</u>
          <u xml:id="u-20.38" who="#PDaszyński">Ale muszę oddać wam sprawiedliwość i powiedzieć, że na waszem miejscu, na miejscu partii, która bądź co bądź pod pokrywkami różnych odrośli swoich, które się rozdzielają na to, aby więcej zahaczyć z pośród naiwnych, mającej 136 głosów narodowo-demokratycznych, tak jak Panowie rzeczywiście monecie niemi dysponować, bo pan Dubanowicz nie stanie dęba,...</u>
          <u xml:id="u-20.39" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
          <u xml:id="u-20.40" who="#PDaszyński">... otóż przyznam, że 136 głosów posłów i 2 miljony zgórą głosów wśród wyborców przy odrobinie rozumnej polityki, w tem społeczeństwie ubogiem w siły intelektualne, polityczne, wśród ludzi niewyrobionych zupełnie politycznie, powinnyby wam były dać rządy i wybyście powinni byli przy tych rządach przez całe dwa lata się ostać.</u>
          <u xml:id="u-20.41" who="#komentarz">(P. Lutosławski: A wtedyby Pan bronił autorytetu)</u>
          <u xml:id="u-20.42" who="#PDaszyński">A wtedybym bronił autorytetu, zwłaszcza przed zagranicą broniłbym autorytetu.</u>
          <u xml:id="u-20.43" who="#komentarz">(Wesołość).</u>
          <u xml:id="u-20.44" who="#PDaszyński">I jakaż to musiała być polityka nieudolna, skoro 136 posłów z takimi głowaczami, jak Dmowski, Grabski, ks. Lutosławski, jak i p. Głąbiński, nic nie zrobiło, jakaż to marna musiała być polityka, skoroście Panowie ciągle dążąc do Rządu, nigdy do tego Rządu na serio nie mogli się dostać! Jakiż to nierozum szalony leżał w taktyce Panów, że nas 35 posłów socjalistycznych stanowiło wystarczającą przeciwwagę przeciw waszym 135.</u>
          <u xml:id="u-20.45" who="#komentarz">(P, Dubanowicz: Bo wprowadzacie destrukcję)</u>
          <u xml:id="u-20.46" who="#PDaszyński">Ale jesteśmy nie głupi ludzie.</u>
          <u xml:id="u-20.47" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
          <u xml:id="u-20.48" who="#PDaszyński">Oczywiście, że ten bogaty temat dialogu między Wami, a nami nie został tu wyczerpany i tylko kilka kwiatów rzuciłem na drogę Waszą, na drogę pobitych, na drogę tych, którzy chcieli wejść do Rządu, lecz nie weszli do Rządu, bo im nie wierzono, a jednocześnie ich się głęboko lękano.</u>
          <u xml:id="u-20.49" who="#komentarz">(P. Dubanowicz: Zwycięzca!)</u>
          <u xml:id="u-20.50" who="#PDaszyński">Zwycięzca siedzi tu na tej ławce, p. Prezydent Ministrów, jak to we wstępie mowy swojej zaznaczył, siedzi tu na podstawie tego, że Sejm nie uzyskał większości dla żadnego rządu parlamentarnego.</u>
          <u xml:id="u-20.51" who="#PDaszyński">Bez wątpienia i Sejm wiele zawinił Nie ulega wątpliwości, że Sejm nasz ma wady i to ciężkie wady. Zaczęliśmy ód bardzo sztywnego systemu pruskiego, nasze debaty odbywają się, jak pruscy podoficerowie: nr 1, nr 2, nr 3, nr 4, wedle większości stronnictw. W ten sposób można niejako zgóry być pewnym kiedy, w jakim punkcie zakipi życie parlamentarne, a kiedy zamrze, wadą naszego Sejmu jest stosowanie bezwzględne, ślepe klucza partyjnego. Zupełnie zrozumiałą jest rzeczą, że klucz partyjny jest tylko częścią porządkowania interesów Sejmu, wewnętrznych spraw sejmowych, które trzeba załatwić, ale my w szalonej poprostu wzajemnej nieufności do siebie, chowamy wszystkie funkcje Sejmu za ów klucz partyjny i dostajemy komisje, ankietowe, śledcze i t. d. pełne, ale częstokroć niezdolne do życia, niezdolne do pracy, z niezdrowemi stosunkami wewnętrznemi, z niemożnością wydobycia z siebie tego, coby wydobyć można przy innym składzie.</u>
          <u xml:id="u-20.52" who="#PDaszyński">Ale, proszę Panów, to jest rzecz, która jest jedynem może wyjściem w naszych ciężkich warunkach. Natomiast co nie jest koniecznością, to owe partyjnictwo zaszczepione u samej góry Sejmu, to to, że góra Sejmu zawsze jest wyrazem tylko jednej strony. Mieliśmy przed sobą krzyczące dowody, że pan kolega, który nie miał za sobą większości, o godz. 5 miał być prezentowany Naczelnikowi Państwa jako reprezentant względnej większości, podczas gdy tak nie było. Wystarczyła dziesięciomiutowa narada w konwencie seniorów, aby zrozumieć, że p. Marszałek nie miał prawa prezentować p. Głąbińskiego: to partyjnictwo u góry, które z tego Sejmu robi narzędzie partii, zawsze, wbrew oporowi innych partii, wbrew rezygnacji, która jest często jedyną obroną naszego stronnictwa, wbrew temu protestowi, który od czasu do czasu wybuchać musi jawnym płomieniem, to partyjnictwo u góry Sejmu, które zarzuca porządek dzienny Sejmu szaloną ilością punktów, wobec których żaden z posłów nie może się poinformować i wobec których każdy rząd musi opuścić ręce, bo nie wie, nad iloma punktami ma równocześnie pracować, to partyjnictwo, które jest wiecznie nabitym rewolwerem, wymierzonym w pierś każdego rządu, bez porozumienia z którym odbywa się to wszystko, co się nazywa życiem normalnem Sejmu. Czy Panowie nie czujecie śmiesznej roli rządu, każdego rządu, który nie może przyjść do p. Marszałka w poufny sposób i powiedzieć „Panie Marszałku, ułatw mi Pan zadanie”. Czy Panowie nie byliście w tem położeniu, czyście nie widzieli tych nieszczęśliwych ministrów, którzy nie wiedzieli, gdzie iść którzy w przededniu zebrania, komisji lub przed samą komisją telefonicznie byli zawiadamiani o tem, że jakaś ważna sprawa, dotycząca ich resortu jest przedmiotem debat Komisji? Gdzie jest na świecie rząd, któryby się na to zgodził i Sejm, którego kierownictwo oddawałoby się na usługi intryg partyjnych!</u>
          <u xml:id="u-20.53" who="#komentarz">(Wrzawa).</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#Marszałek">Za to wyrażenie przywołuję Posła do porządku.</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#komentarz">(Wrzawa)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#PDaszyński">A więc dobrze, nie będę dalej o tem mówił, choć zwrócenie uwagi na to, co się dzieje jest zaiste po 2 1/3 latach chyba nie przedwczesne. Mamy się wkrótce rozwiązać, niechże więc opinia publiczna wie, dlaczego ten Sejm jest taki, że nie tylko z tego powodu, że brak tutaj fachowej inteligencji, bo co winien naród lub Sejm, że nie ma tylu fachowych intelektualistów, ilu trzeba. Ale, tem delikatniej należałoby się obchodzić z tymi czynnikami ustawodawstwa i egzekutywy państwowej i z tym autorytetem, który pozostaje dla życia wewnętrznego i zagranicznego, tem delikatniej należałoby się z tem obchodzić ze strony czynników powołanych formalnie do reprezentowania Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#PDaszyński">Dlatego, proszę Panów, doczekaliśmy się przewrócenia wszystkich pojęć w życiu politycznem naszego Sejmu i naszego kraju, naszej administracji i naszego Rządu. I my, my z lewicy, my rewolucjoniści, ale my chcący Państwo Polskie wywieść z upadku, my, którzyśmy to Państwo Polskie uratowali i wywalczyli, my którzy je bronić chcemy,...</u>
          <u xml:id="u-22.2" who="#komentarz">(Oklaski i brawa na lewicy)</u>
          <u xml:id="u-22.3" who="#PDaszyński">... musimy piętnować tego rodzaju postępowanie.</u>
          <u xml:id="u-22.4" who="#komentarz">(Głos: Przygotowujecie grunt komunistom)</u>
          <u xml:id="u-22.5" who="#PDaszyński">Jak Panowie widzą, nie broniłem nadmiernie Sejmu, wskazałem tylko na rzeczy, które się usunąć dadzą, które się usunąć powinno i które można usunąć. Ale, jako członek tego Sejmu, bynajmniej nim nie zachwycony, muszę go wziąć w obronę. Czyż Panowie sądzicie, że społeczeństwo nasze w wielu warstwach jest lepsze od tego Sejmu? W chwili, kiedy to mówię, odbywa się jednym ciągiem, noc po nocy, na obu olbrzymich szlakach granicznych, ku bolszewji i ku Niemcom, jeden pochód przemytniczy, pochód, który wywozi żywność, odzież, wytwory przemysłu w Polsce w sposób dziki, niekontrolowany, szkodliwy w najwyższym stopniu dla naszej gospodarki,...</u>
          <u xml:id="u-22.6" who="#komentarz">(Głos: A cóż Rząd?)</u>
          <u xml:id="u-22.7" who="#PDaszyński">... w sposób, przeciw któremu Rząd ze swojemi słabemi siłami dotąd wystąpić nie mógł.</u>
          <u xml:id="u-22.8" who="#komentarz">(Głos: Nie chciał).</u>
          <u xml:id="u-22.9" who="#PDaszyński">Nie wiem czy nie chciał, ale nie mógł.</u>
          <u xml:id="u-22.10" who="#komentarz">(Głos: Piastowcy wywozili zboże do Niemiec, nie kto inny)</u>
          <u xml:id="u-22.11" who="#PDaszyński">W chwili, kiedy to mówię, rozpatrują mieszkańcy miast naszych kwestię dachu nad głową, na czele ich stoją mieszkańcy stolicy kraju, od 5 lat uznanej formalnie stolicy jeszcze owej Polski skrawkowej, owej Polski bez granic, ale jednak od lat 5 stolicy. Miasto stołeczne nie wybudowało ani jednej setnej części tych domów, które wybudować mogło, przewidując, że charakter stolicy wywoła nadzwyczajną ciasnotę mieszkaniową.</u>
          <u xml:id="u-22.12" who="#komentarz">(Głos: Ochrona lokatorów)</u>
          <u xml:id="u-22.13" who="#PDaszyński">Miasto nie potrzebowało przy budowie domów krępować się ochroną lokatorów. Na 150.000 dzieci stolicy, 90.000 w wieku szkolnym nie ma szkoły w Warszawie. Rada miejska Warszawy nie Wstydziła się prowadzić przez 3–4 tygodnie zajadłych debat z jedynym celem, ażeby robotnicy miejscy m. Warszawy nie należeli do kasy chorych, tej zdobyczy socjalnej polityki uchwalonej przez Sejm. A któż to uchwalił wolny handel na wiecu miast w Poznaniu, jak nie reprezentanci miast ze swoją stolicą na czele, ci sami, którzy wbrew argumentom naszym jasnym i wyrazistym szaleli wprost w burzeniu przeszkód dla wolnego paska! I dzisiaj po miastach odbija się echo skarg, ludność miast jest wzburzona i z trwogą patrzy na skaczące ceny artykułów żywności po sklepach. A kto był instygatorem wolnego handlu jak me narodowy demokrata pan Wierzbicki, dla którego to było przykazaniem, alfą i omegą polityki gospodarczej. Dziś, kiedy zobaczyliście przerażające skutki tego wolnego handlu, Panowie chcielibyście umyć ręce.</u>
          <u xml:id="u-22.14" who="#PDaszyński">Ale przecież powiem, że społeczeństwo w wielu kierunkach gorsze było od tego Sejmu. Weźmy prasę. Czy tu w tym Sejmie, mimo całej różnicy przekonań, były kiedy takie szaleńcze poprostu dyskusje, jakie odbywają się na łamach prasy polskiej? To są rzeczy, których spokojnie dziś już czytać nie można. Weźmy objawy zoologicznego szowinizmu, których mnóstwo na łamach prasy i na zgromadzeniach mniej kontrolowanych, niż zgromadzenia naszego Sejmu. Wszak cała mądrość i patriotyzm polega na tem, żeby każdego niepolaka odsądzić od czci i wiary. Wszak dochodzi do tego, że w stolicy Państwa za pogrzebem żydowskim dzieci rzucają kamieniami. Można mieć przekonanie, jakie Panowie chcecie, można być zdania, że żydzi są szkodliwi dla Polski, można teoretycznie, praktycznie i politycznie zwalczać stronnictwa żydowskie, ale tylko na Wschodzie widzieliśmy podobne objawy, oczywiście jeszcze straszniejsze od naszych.</u>
          <u xml:id="u-22.15" who="#komentarz">(Głos: Niech pan nie uogólnia)</u>
          <u xml:id="u-22.16" who="#PDaszyński">Ja też mówię, że straszniejsze od naszych. I tylko dzięki temu, że społeczeństwo nie poszło za głosem organów tej prasy, nie mieliśmy pogromów w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-22.17" who="#PDaszyński">Weźcie ową dążność do zwalczania przeciwnika za pomocą najbardziej krwawych środków. Weźcie panowie ten bolszewizm prawicowy, który im dalszymi jesteście Panowie od realnej polityki, tem bardziej szerzy się w waszej prasie i na waszych zgromadzeniach. Weźcie ten bolszewizm prawicowy, który grozi już nie bolszewikom, ale socjalistom, jako „ulowi bolszewizmu” nie wiem jak krwawemi represjami. A wreszcie korona wszystkiego: gdzie jest państwo, któreby spokojnie mogło patrzeć na to, jak w podziemiach kościelnych odbywają się zgromadzenia polityczne, na których lży się przeciwnika w najniegodziwszy sposób! Gdzież biskupi i władza kościelna, która na coś podobnego pozwala? Gdzie obawa przed skalaniem kościoła? Czy to nie jest rzucanie ostatnich kości do gry? Czy to nie jest prowokowanie przeciwników politycznych, ażeby powie dzieli sobie: Jeśli w podziemiach kościelnych wolno takie rzeczy mówić, to my tam pójdziemy i będziemy odpowiadali! Nie dziwcie się Panowie, że wreszcie reprezentant centrum powiada: Na Boga przestańcie. Panowie pytacie o fakty! Łatwo można wszystkie niedole Rzeczypospolitej zwalić na chłopów i robotników, ale przyjrzyjcie się Panowie, czy owo inteligencja, drobne mieszczaństwo, ziemiaństwo i ten kapitalista i reprezentant wolnego handlu czy wolnej lichwy, czy oni są bez grzechu? Czy oni dają przykład zaparcia się siebie, czy zmilczeli choćby raz jeden, gdy trzeba było milczeć? Nie! Tam gdzie trzeba było nawet milczeć, krzyczeli jak opętani, nie znając granic, nie znając oszczędzenia tego, co oszczędzać trzeba w trudnych warunkach, w jakich się znajdujemy. Dzisiaj Panowie powiadacie, że kredyt nasz, to kredyt moralny za granicą, i tak jednym tchem, wypowiadając to zdanie, równocześnie lżycie wszystko od góry do dołu, od Naczelnika Państwa do rządów chłopskich i do Sejmu. Jakim cudem wytworzy się kredyt moralny zagranicą, jeżeli każde słowo wasze obala jak maczugą powstające zagranicą zaufanie! To są fakty, które, gdybym chciał, mógłbym udokumentować nie wiem jaką ilością dokumentów. Czy to nie jest postawienie prawie do góry nogami wszystkich pojęć konserwatywnych partii? Można żyć z reakcją, można rozwijać się z tem skrzydłem, jako z przeciwwagą, ale jak żyć ze skrzydłem, które nie będzie się wahało przed metodami najbardziej bolszewickiemi, przed opluciem, zniszczeniem i zerwaniem wszelkiego autorytetu?</u>
          <u xml:id="u-22.18" who="#komentarz">(Głos: To przesada)</u>
          <u xml:id="u-22.19" who="#PDaszyński">Nie przesada, ale słabe echo tego, co ludzie sumienni, patrząc na waszą politykę, odczuwają.</u>
          <u xml:id="u-22.20" who="#PDaszyński">Spytacie, dlaczego wszystkie gabinety, zrażone waszą wrzawą, krzykami i obelgami rzucają te rządy? Dlatego, bo powiadają: Nie chcemy wiecznie stać pod pręgierzem u swoich i obcych; nie możemy nic zrobić, bo każdy plan jest w tej chwili pokiereszowany, opluty przez was, przez waszą prasę, wasze zgromadzenia i waszych ludzi.</u>
          <u xml:id="u-22.21" who="#komentarz">(Głos: Pan sam rąbał Rząd).</u>
          <u xml:id="u-22.22" who="#PDaszyński">Panowie wysłaliśmy dziś dwóch mówców na tę trybunę. Jeden, przewodniczący komisji spraw zagranicznych, mówił przepięknie, że niema między nami różnicy w sprawę Wileńskiej. Tak, dziś niema między nami różnicy. Ale przypomnijcie sobie to, czego świat nie zapomni, kiedy 22 kwietnia 1919 roku Piłsudski w orędziu swojem do Wilna i ziemi wileńskiej, kiedy Naczelnik wojsk, szczęśliwy tego Wilna zdobywca i pogromca bolszewików, obiecywał krajowi temu prawo stanowienia o swoim losie, wówczas rzuciliście się Panowie na niego, jak na zbrodniarza politycznego, a dziś mówicie to samo, co on.</u>
          <u xml:id="u-22.23" who="#komentarz">(P. Staniszkis: Pan sam śmieje się z tego w duszy)</u>
          <u xml:id="u-22.24" who="#PDaszyński">Ale przez ten czas nacierpieliśmy się tyle klęsk i ucierpieliśmy w opinii publicznej i zagranicą tyle strat i tyle szkód, że nie wiem, czy odrobicie te wasze szalone błędy, do których dziś przyznaliście się z tej trybuny.</u>
          <u xml:id="u-22.25" who="#PDaszyński">Proszę Panów, pierwsze dni nowego rządu zostały wstrząśnięte strzałem szaleńca ukraińskiego, który mierzył w Naczelnika Państwa, a trefił w wojewodę lwowskiego. Niema pośród Polaków ni pośród Ukraińców zapewne ani jednego poważniejszego człowieka, któryby strzały te w jakikolwiekbądź sposób chciał usprawiedliwić. Ale ten czyn młodego szaleńca, oddanego zresztą sądom Rzeczypospolitej, jest niczem w porównaniu z tem, co odczuwają ludzie innych narodów wobec polityki, którą uprawia nasza prawica na wschodnich rubieżach. Któż będzie miał prawo obwiniać rząd, kto Sejm będzie obwiniać o to zaognienie stosunków polsko-ukraińskich we wschodniej Galicji, jeżeli widzimy organizację narodowej demokracji, straż narodową, która postawiła siebie ponad władzę rządową i niepomna przyszłości, może już zbyt niedalekiej, rozdrażnia w niepoczytalny sposób stosunki między obu narodami, które mogłyby się ułożyć ku obopólnemu tych narodów pożytkowi? Trzeba, ażeby rząd miał siłę wystąpić przeciw tej organizacji waszej i to stawiam jako pierwszy warunek jakiejkolwiek polityki prawnej, uspakajającej stosunki we wschodniej Galicji.</u>
          <u xml:id="u-22.26" who="#PDaszyński">Panowie mówią o koalicji, a któryż minister, który chciałby zabezpieczyć wschodnią Galicję dla Rzeczypospolitej, zgodziłby się iść tam z narodowym demokratą?</u>
          <u xml:id="u-22.27" who="#komentarz">(P. Staniszkis: Wszystkie urzędy obsadzić Ukraińcami!)</u>
          <u xml:id="u-22.28" who="#PDaszyński">Przecież to jest wykluczone.</u>
          <u xml:id="u-22.29" who="#komentarz">(Głos: Tam są dwa miljony Polaków)</u>
          <u xml:id="u-22.30" who="#PDaszyński">Właśnie dlatego, że tam są 2 miliony Polaków na 3 1/2 miliona Ukraińców, ponieważ położenie jest takie, że jedni drugich nie potrafią zjeść, więc muszą się pogodzić. Najprostszy rozum powiada, że ponieważ liczba nasza jest tak poważna, a ich liczba jeszcze poważniejsza, trzeba zaniechać polityki ukłóć, polityki jątrzeń, polityki szaleństw, a wziąć się do polityki rozumu, prawa i pojednania. A punktem wyjścia dla polityki prawa i pojednania we wschodniej Galicji jest program autonomii i nic innego. Jeśli Panowie mówicie, że tam niema Ukraińców, że dopiero wtedy są, kiedy strzelają, jak jedna z gazet waszych napisała, „strzelają, więc są”, jeśli Panowie na tem stanowisku Stoicie, stanowisku wręcz sprzecznem z rozsądkiem, to jakże chcecie, ażeby was uważać za czynnik państwowy? Będziecie się bili w piersi, tak jak dziś się bijecie wobec Wileńszczyzny, ale wtedy, kiedy dostaniecie cięgi za granicą,...</u>
          <u xml:id="u-22.31" who="#komentarz">(P. Staniszkis: To był Sapieha, którego Panowie protegowaliście na ministra spraw zagranicznych)</u>
          <u xml:id="u-22.32" who="#PDaszyński">... kiedy klęska za klęską będzie spadała na politykę naszego rządu, wtedy Panowie, zmuszeni koniecznością, będziecie przyznawali się, że i wy jesteście za sprawiedliwością. Wtedy zrozumieć łatwo, że nie Sejm jeno zawinił, że winne są ogromne odłamy społeczne, że winna prasa, że winne zatruwanie opinii publicznej, że winniśmy niejako wszyscy. Usuwanie się od tej winy przez wskazywanie jedynie na Sejm jest pominięciem prawa, że Sejm jest fotografią społeczeństwa...</u>
          <u xml:id="u-22.33" who="#komentarz">(Głos: Z czasów Moraczewskiego!)</u>
          <u xml:id="u-22.34" who="#PDaszyński">... i na próżno Panowie mówicie, że wybierano wtedy, kiedy ludzie byli niezorientowani. Kto wie, czy ludzie wtedy nie byli lepiej zorientowani, niż teraz, gdybyśmy przystąpili do wyborów, bo taka Wieża Babel jest w opinii publicznej polskiej, że będzie potrzeba bardzo krystalizacyjnego jakiegoś procesu, ażeby dojść do tego, że co czarne, to czarne, a co białe, to białe.</u>
          <u xml:id="u-22.35" who="#PDaszyński">I dlatego Wasze zwalanie na Sejm wszystkich win nie trafia mi do przekonania. I dlatego sądzę, że ten Sejm musi zrobić swoje dzieło do końca, musi wziąć na siebie ten ciężar, który pod jego rządami powstał, i że nie mamy prawa przyszłemu Sejmowi zostawić tego wszystkiego, co sami nabroiliśmy razem ze społeczeństwem.</u>
          <u xml:id="u-22.36" who="#komentarz">(Śmiechy na prawicy, głos: Panu się nie śpieszy!)</u>
          <u xml:id="u-22.37" who="#PDaszyński">Panie, te 700 milionów, które trzymacie w banku na wybory, zmniejszą się!</u>
          <u xml:id="u-22.38" who="#komentarz">(Wesołość na lewicy, zaprzeczenia na prawicy)</u>
          <u xml:id="u-22.39" who="#PDaszyński">Gdybyśmy nie znali Panów, tobyśmy Wam wierzyli.</u>
          <u xml:id="u-22.40" who="#komentarz">(P. Staniszkis: Macie w każdym powiecie po kilku agitatorów, którzy jeżdżą wspaniale na rowerach, a my mimo rzekomych 700 milj. nie możemy sobie na to pozwolić).</u>
          <u xml:id="u-22.41" who="#PDaszyński">Oczywiście, że nawet bez wysłuchania Pana Ministra Finansów mamy do Rządu jedno jedyne na razie żądanie, ale chcielibyśmy, aby żądania tego nie traktowano tak, jak się traktuje jakikolwiek postulat: teoretycznie. Żądanie to, wypowiedziane przez prezesa naszego klubu Panu Prezydentowi Ministrów, streszcza się w zabezpieczeniu żywności dla klasy pracującej na zbliżającą się zimę. Rząd, który dość wcześnie i dość wydatnie i skutecznie nie przeprowadzi tego postulatu niepartyjnego, lecz całej klasy, rząd, który zlekceważy prośby i żądania robotników na tym punkcie, będzie zasługiwał, ażeby wziął na siebie całą straszliwą odpowiedzialność, jaka spadnie wtedy na kraj, jeśli najwyżej kwalifikowana praca zostanie bez chleba. Bo skoro Pan Prezydent Ministrów i wielu z nas cieszy się obfitością naszych żniw, to chyba nie będzie ani jednego robotnika w Polsce, któryby mógł powiedzieć: umieram z głodu w kraju pełnym zboża, dlatego tylko, że rząd nie umiał tego zboża dla mnie przygotować. Najwyżej kwalifikowana praca, jaką reprezentują górnicy, kolejarze, saliniarze, tkacze, metalowcy i inne zawody zaiste nie stawiają żadnych politycznych żądań, ale stawiają to żądanie, które Jest żądaniem życia i tego życia nakazem.</u>
          <u xml:id="u-22.42" who="#PDaszyński">Na tem mógłbym skończyć, ale pozostaje mi tylko jeszcze krótkie oświadczenie. Nie ulega wątpliwości, że bierzemy na siebie część odpowiedzialności za to, że p. Głąbiński nie został premierem. Panowie byli łaskawi przypomnieć mi w jednym z wykrzykników o tem, że my jesteśmy temu winni, iż p. Głąbiński nie siedzi tu na miejscu p. Prezydenta. Proszę Panów! Przecież to dla nas koncepcja niemożliwa.</u>
          <u xml:id="u-22.43" who="#komentarz">(P. Staniszkis: Wierzymy Panu!)</u>
          <u xml:id="u-22.44" who="#PDaszyński">Panie Staniszkis, przecież a nie dla Pana mówię, mówię dla szerszych warstw i zwątpiłbym o sobie, gdybym musiał dla Pana mówić, wyrzekłbym się mandatu, gdybym Pana miał jako publiczność.</u>
          <u xml:id="u-22.45" who="#PDaszyński">Koncepcja takiego rządu koalicyjnego jest dla nas niemożliwa. Społeczeństwo, które patrzy na naszą politykę, ma prawo żądać od nas odpowiedzi pozytywnej. W tak nadzwyczaj poważnych i ciężkich chwilach my jesteśmy zwolennikami konsekwentnej demokracji. Demokracja odgradza nas od wszelkiej dyktatury mniejszości. Demokracja stała się podstawą konstytucji naszej, i w myśl demokracji żądamy, ażeby rząd należał do większości społeczeństwa i żeby mniejszość się jej poddała. Patrząc na cyfry liczbowe warstw społecznych, chcemy żeby najliczniejsza warstwa, t. j. włościaństwo, chłopi małorolni, bezrolni, średniorolni i wielkorolni zrozumieli ważność, konieczność wzięcia odpowiedzialności za rządy w Polsce. I wiemy dokładnie, że o ile chodzi o życie nie wsi, lecz miast i osad fabrycznych, to klasa robotnicza stanowi w narodzie jeszcze większy procent ludności, niż chłopi, i z tego tytułu czerpiemy dla siebie także prawo i obowiązek brania udziału kiedyś w rządach społecznych i politycznych w Polsce. Rząd robotniczy i rząd włościański — to hasło wypisane jest w każdym numerze naszego organu. My wiemy, że trudności są jeszcze na tem polu szalone, my wiemy, że włościaństwo zbyt rychło weszło na arenę demokracji, ażeby mogło pewną dłonią pokierować losami kraju. Widzimy, że klasa robotnicza rozdzielona na cztery, często zwalczające się stronnictwa, i rozumiemy te trudności nadzwyczajne, ale nie przestaniemy nigdy dążyć, ażeby wszystko to, co nazywa się pracą i co stanowi podstawę życia dla. jednych wyłączną, dla innych niemal wyłączną, i co dla społeczeństwa kapitalistycznego stanowi energię antropologiczną narodu, żeby wszystko to doszło do rządów. My reprezentanci robotników innego hasła, innego rządu nie znamy i do innego rządu się nie przyznajemy i dlatego iść nie możemy za żadnemi hasłami zwodniczej koalicji, z tymi, którzy nie chcą zrozumieć swojego położenia, i w najtrudniejszej chwili nie chcą zrozumieć najskromniejszych obowiązków obywatelskich, które na nich ciążą.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#Marszałek">Głos ma poseł ks. Maciejewicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#PksMaciejewicz">Wysoki Sejmie! Ostatni mówca podniecił nieco i siebie i słuchaczy. Zdawało się, że w tak krytycznej chwili, jaką przeżywamy, należałoby traktować nasze zagadnienia państwowe z wielkim spokojem i z wielką wyrozumiałością dla przeciwnika, lecz nie tak, jak to bywa u młodych sekciarzy. I powtarza się to nie pierwszy raz, że kiedy lewicy skrajnej chodzi o stosunek do duchowieństwa i kościoła, wtedy ciska gromy i błyskawice z oczu i teatralnemi nieraz sposobami chciałaby wpływ wywrzeć przestraszający na słuchaczy.</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#PksMaciejewicz">Nie chciałbym o tem mówić, ale tak bolesny zarzut, jaki spotkał dzieci warszawskie, że rzucają kamieniami w pochody pogrzebowe żydowskie, obraża nas wszystkich, obraża i kapłanów i rodziców, a przedewszystkiem tę drobną dziatwę, która tu przyjść i bronić się nie może. Przyjąć ten zarzut możnaby było wtedy, gdyby mówca mógł nam wykazać, kiedy, jak i gdzie to było, ale wiemy, że mówcy z lewicy nie krępują się tem, żeby swoje twierdzenie udowodnić, im chodzi o to, żeby rzucić oskarżenie. Rok temu w krytycznej chwili dla Państwa, kiedy słyszeliśmy huk armat, rzucił się p. Daszyński na jednego z warszawskich księży, dowodząc, że on z ambony opowiadał haniebne rzeczy o Naczelniku Państwa. Lecz później stwierdzono, że tej niedzieli, o której p. Daszyński mówił, ten kapłan na ambonie nie byt. Sprawa ta odbiła się głośnem echem w Radzie Obrony Państwa, żandarmeria ją badała i okazało się, że takiego przestępstwa wcale nie było. Z tego powodu można powiedzieć, że i to, co tu było dziś zacytowane, było taką samą prawdą, jak i tamto. Zresztą, gdyby to było faktem rzeczywistym, że dzieci rzucały kamieniami, to sądzę, że biskupi, rodzice, duchowieństwo i całe społeczeństwo takie dzieci potępiłoby. Ale z drugiej strony, proszę Panów, trzeba pamiętać i o tem, że nieraz nieopatrzny krok dziecka ludzie starają się przekręcić, wypaczyć i zarzucają mu to, co się wcale nie działo.</u>
          <u xml:id="u-24.2" who="#PksMaciejewicz">Historia dwóch lat powstawania Państwa Polskiego ma aż nadto dużo faktów potwierdzających to, i gdybyśmy chcieli te fakta przytaczać, nie wiem, ktoby miał stanąć pod pręgierzem, czy ci, których p. Daszyński tak broni i bierze pod swoją opiekuńczy ci, którzy nie są w tym względzie winni. Jeżeli chodzi o fakty, to ja potrafię przytoczyć takie, gdzie w kościołach i na plebaniach tańczono po wyjściu Polaków, gdzie donosicielstwo i szpiegostwo było tak rozwinięte, że nasi kapłani i wierni zawiśli na szubienicach. Wiemy, kto to spowodował, ale my nie podżegamy namiętności ludzkich, nie rzucamy jednej części ludności przeciw drugie], bo chcemy zapomnieć o tem, bo dziś nie jest chwila po temu, aby rozdmuchiwać ognie, które powinny spopieleć i na tym popiele powinno nowe ziarno zgody i jedności zakwitnąć. Wiemy, że może żydzi nieraz byli postawieni w warunkach wyjątkowych, kiedy toczyła się wojna na Wschodzie, ale wiemy również, że żydzi nieraz zapominali o obowiązku lojalności względem państwa. Sam byłem świadkiem, kiedy wdzierano się do kościołów, aby agitować podczas nabożeństwa, kiedy rozlepiano na murach kościelnych najwstrętniejsze odezwy. Myśmy na to nie reagowali w ten sposób, aby z trybuny sejmowej całemu światu obwieszczać, że żydzi są winni, lecz poszliśmy do duchowieństwa żydowskiego, do rabina, aby powstrzymał swoich wyznawców, bo jeżeli tego nie uczyni, to ludność miejska sprowokowana, może sama rozpocznie bronić się przeciw gnębieniu i bezczeszczeniu świątyń naszych.</u>
          <u xml:id="u-24.3" who="#PksMaciejewicz">I takie gołosłowne zarzuty rzuca się z trybuny, z której głos sięga nie tylko do nas, lecz aż do Ameryki. A wiemy, co się w Ameryce dzieje, jakie szerzą się tam o nas plotki i potwarze, jak tam głoszą o pogromach, których Polacy rzekomo się dopuszczają, a to wszystko wskutek tego, ze pisma nasze donoszą bezkarnie takie wieści do Ameryki. Cóż dopiero, gdy poseł z trybuny takie fakty cytuje! A jednak czem jest ta Polska, jeśli do niej z tej Rosji, z raju bolszewickiego, tłumy tych, którym, tu jest niby tak źle uciekają. Więc chyba ta Polska nie jest tak zbrodniczą i złą. Na tem tymczasem kończę, bo nie o tem chciałem mówić.</u>
          <u xml:id="u-24.4" who="#PksMaciejewicz">Wracając do przedmiotu, zaznaczam, że stronnictwo nasze jest jak najdalsze od walki stronnictw. Urodziło się ono w Sejmie, nasz żywot jest jeszcze krótki, mamy wielkie nadzieje na przyszłość, ale z nikim rachunków przeprowadzać nie chcemy, szczególnie teraz w tej chwili, gdy chodzi nam o ważniejsze zadania, o ratowanie Ojczyzny i chcielibyśmy, ażeby stronnictwa, które sobie nawzajem wyrzucają rozmaite nietakty, chciały zrozumieć, że czas jest postawić na przeszłości krzyż i rozpocząć tę wielką erę skonsolidowania nas wszystkich w imię ratowania Ojczyzny. Wszyscy to czujemy i wszyscy zdajemy sobie sprawę, że jest źle w Ojczyźnie, że jest coraz gorzej, że Stoimy nad przepaścią, a mimo to wszyscy ciągle wysuwają swoje programy i z racji tych programów zarzuty sobie czynią i tyle cennego czasu marnują, ażeby sobie gorzkie prawdy mówić. A teraz od tych wszystkich nieporozumień wzajemnych chciałbym wrócić do tego, co mówił nowy nasz Prezydent Ministrów. Nie mamy do niego żadnych uprzedzeń, bo go nie znamy, a chcielibyśmy go sądzić z tych czynów i posunięć, które rozpocznie przed nami rozwijać. Jedno możemy mu zarzucić, że zanadto długi i wszechstronny program przedstawił. W tym Sejmie przewijali się różni ministrowie i bardzo piękne programy nam przedstawiali, ale nie zawsze mieli czas to wszystko wykonać. Dlatego czyniąc zarzut Panu Prezydentowi Ministrów, że tak wielki program rozwijał, chciałbym mu dać praktyczną radę, ażeby z tego wszystkiego wybrał 3, 4 punkty najdonioślejsze i najżywotniejsze dla Państwa i ażeby te sprawy w czasie swojego premierowania przeprowadził. A wtedy niechybnie i prawica i lewica przyklaśnie mu za to, że wreszcie ten wóz posunął i coś dla Ojczyzny uczynił. To będzie najlepszą jego zasługą przed społeczeństwem, przed Sejmem i narodem całym.</u>
          <u xml:id="u-24.5" who="#PksMaciejewicz">Zwrócę uwagę przedewszystkiem na to, że wobec świata i zagranicy Stoimy źle, i ostatnie wypadki wykazały, że nasze przedstawicielstwo zagraniczne nie stoi na wysokości swojego zadania. Mieliśmy dawniej większe powodzenie, większą na nas zwracano uwagę, mówiono, że jesteśmy miłym ale kapryśnym dzieciakiem, który się dopiero co urodził, cała Europa chciała go pielęgnować i mu dopomóc. Dziś traktują nas jak dorosłego, lecz bardzo krnąbrnego i nieposłusznego młodzieniaszka. Kto jest temu winien? Jeżeli wydaliśmy tyle pieniędzy na zagraniczne przedstawicielstwa, jeżeli wysłaliśmy ogromne ambasady nasze, to mieliśmy prawo domagać się, ażeby ci panowie popracowali nieco w tym kierunku, ażeby obce kraje przynajmniej zapoznać z nami. Tymczasem jeżeli weźmiemy tylko pod uwagę dzisiejszą interpelację, to widzimy, że na terenie zagranicznym Litwa zdobyła sobie więcej uznania niż my. A więc naród, który się dopiero budzi do życia, który ma zbyt mało inteligencji, potrafił jednakże takich ludzi wysłać za granicę, iż przekonali świat, że Litwini mogą coś stworzyć i że potrafią godnie zasiąść w tej europejskiej rodzinie narodów. My odwrotnie, zamiast udowodnić naszą wielką misję na wschodzie, zamiast przekonać ludzi, że jesteśmy potrzebni dla pokoju europejskiego, straciliśmy wszelki kredyt. Sądzę, że temu jest winna wadliwa organizacja tych naszych misji zagranicznych. Chciałbym, ażeby Pan Prezydent Ministrów na to szczególną zwrócił uwagę i ażeby przy pomocy pana Ministra Spraw Zagranicznych wniknął w to głębiej i lepszych ludzi do tej roboty wciągnął. Wierny że fachowców, specjalistów długoletnich nie mamy, bo pod zaborami było bardzo niewielu Polaków, którzy służyli w dyplomacji. Nie chcę wymienić nazwisk, lecz znam jednego z tych panów, który nie był nigdy dyplomatą, był studentem, klerykiem w seminarium, był potem zakonnikiem, Dominikaninem w Wiedniu, wrócił, został potem pedagogiem prywatnym u pewnego magnata, potem przerzucił się na stanowisko prywatne, potem widziałem go jako nauczyciela w szkole, a wreszcie dowiaduję się, że jest naszym przedstawicielem w jednym z miast zagranicznych. Czyż taki człowiek jest powołany do tego, ażeby nas reprezentować, jeśli zmieniał ciągle swoje poglądy, zapatrywania i nie umiał dla siebie stanu i powołania wybrać, o nic się zaczepić, wszystkiego próbował i ciągle się przerzucał, czyż ten człowiek jest odpowiedni, ażeby nas reprezentować? Jedyną wartością jego było to, że miał nazwisko, które do tamtego kraju pasowało, zdradzające, że pochodził z tamtych okolic, to była jego jedyna wartość, która go wysunęła na dyplomatę. Słyszałem i o innych panach, którzy zajmują takie stanowiska nie dlatego, żeby byli dyplomatami, ale poprostu dlatego, że w danej chwili byli pod ręką. I to jest naszem nieszczęściem, że nie mamy na rynku zagranicznym ludzi, którzy, nie będąc dyplomatami, przynajmniej chcieliby się uczyć dyplomacji u starych dyplomatów zagranicznych. Nasi dyplomaci za granicą nie dbają o sprawy swego kraju, tylko o to, aby mieć automobile, podczas gdy dyplomaci starych państw u nas chodzą piechotą i rozbijają się tylko w naszych tramwajach warszawskich, nie sądząc bynajmniej, że przez to ojczyznę swą źle reprezentują. A nasi wymagają zaraz automobilów i kancelarii, która ma 18, a nieraz po stu kilkudziesięciu ludzi, bo Inaczej sobie nie dadzą rady. Więc nie można się dziwić wobec tego, że ci ludzie składają robotę z jednego ramienia na drugie, z jednej osoby na drugą i żadnej roboty nie robią.</u>
          <u xml:id="u-24.6" who="#PksMaciejewicz">Otóż konieczną jest reorganizacja i posyłanie ludzi takich, którzy, kochając Ojczyznę, zarazem kochają pracę i poświęcenie się dla tej Ojczyzny, i zamiast myśleć o tem, ażeby błyszczeć, będą myśleli o tem, ażeby pracować dla Polski i ażeby przeprowadzić tę wielką propagandę, która zdobędzie dla Polski uznanie europejskich państw, które straciliśmy w tak krótkim czasie, a które musimy odzyskać. Sądzę, że ludzie, którzy zaprzepaścili nasz wpływ za granicą, odrobić już tego nie potrafią. Stąd wyłania się konieczność utworzenia jakiegoś zakładu, czy kursów dłuższych niż 6 tygodniowych, kursów, gdzieby odpowiedni kandydaci odbywali praktykę dyplomatyczną, po której mogliby powoli przesuwać się ze stopnia na stopień, zajmując stanowiska coraz bardziej odpowiedzialne.</u>
          <u xml:id="u-24.7" who="#PksMaciejewicz">Zdziwiony byłem, kiedy w Ministerstwie Spraw Zagranicznych pokazano mi pismo, które broniło sprawy litewskiej w Rzymie; wiem, że takie same pisma istnieją w Paryżu i Londynie, i że tamtejsze ministeria zarzucone są mapami i rozmaitemi wydawnictwami litewskiemi. A my prócz jednej, dwóch, trzech broszur o Śląsku bodaj o nieszczęśliwej Wileńszczyźnie, albo o Galicji Wschodniej, innych takich wydawnictw nie mamy i jak najmniej staramy się o szerzenie propagandy, aby tam ludzie coś o tych naszych sprawach wiedzieli. Robimy propagandę zwykle dopiero w ostatniej chwili, kiedy już jest zapóźno. Propaganda jest niezbędna i w tym kierunku należałoby uruchomić cały nasz aparat i wszystkie zapasy naszej wiedzy i ludzi.</u>
          <u xml:id="u-24.8" who="#PksMaciejewicz">Dalej przechodząc do spraw bliższych dla nas, a mianowicie do spraw wewnętrznych, które się łączą ze sprawami zewnętrznemi, chciałbym, aby przedstawicielstwo w Watykanie i sprawa naszego Kościoła była tak doceniana, jak na to zasługuje. Jest nieszczęściem naszego społeczeństwa, że nie rozumiemy potęgi katolicyzmu i jego stanowiska wszech światowego, które bez krzywdy dla jego wielkiego ideowego posłannictwa, można wyzyskać dla narodu. Tymczasem my absolutnie tego nie rozumiemy, absolutnie tem się nie interesujemy, Ostatni katolicki zjazd w Warszawie pokazał nam, czem jest katolicyzm wewnętrznie, a przyjazd gości zagranicznych może najwięcej przyczynił się do tego, że bez propagandy Ministerstwa Spraw Zagranicznych — wykazaliśmy, że jesteśmy rdzennie chrześcijańskim, europejskim, cywilizowanym narodem, który ma prawo zasiadać do stołu na równi z najstarszemi europejskiemi narodami. Chodzi o to, ażeby wyzyskać ten moment i dalej dążyć do tego, ażeby i wewnątrz i na zewnątrz opieka władz nad tą wielką instytucją była taka, jaka się jej należy. Tylko wtedy, kiedy ona będzie się normalnie rozwijać, wyda skutki i owoce takie, jakie wydać potrafi niekrępowana.</u>
          <u xml:id="u-24.9" who="#PksMaciejewicz">Pozatem jest dla nas rzeczą doniosłej wagi — bezpieczeństwo w kraju. Dochodzą nas wiadomości, że bandytyzm szerzy się, zbóje napadają Amerykan t. zw. dolarowców, którzy naiwnie w wagonach głośno opowiadają, że wiozą duże ilości pieniędzy, rżną bandyci na gościńcach jak kaczki lub kury i po kilku dniach dowiadujemy się, że gdzieś w lesie znaleziono ludzi, których nawet źle ograbiono, bo wzięto część pieniędzy, a resztę zostawiono. Proszę wyobrazić sobie jak się przedstawia bezpieczeństwo włościanina i robotnika, który, nie mając prawa posiadania broni, jest narażony na to, by przyszedł do niego bandyta z bronią i odebrał te mało cenne marki. Weźcie Panowie kronikę codziennych wypadków, a zobaczycie jak ten ogromny procent rozbojów coraz bardziej wzrasta. A z bandytyzmem łączy się i ta sprawa, o której wspominał dziś i p. Daszyński, lamentując, że wschodnia i zachodnia granica jest całkowicie bezbronna. Dzisiaj jeszcze słyszałem w Komisji Opieki Społecznej, że mamy jednego żołnierza na kilometr. Czyż można, proszę Panów, wymagać od tego żołnierza, ażeby biegał od jednej mety do drugiej przez cały kilometr i wyłapywał po drodze przemytników, tembardziej, że to nie jest Ukraina, że to nie jest step wolny, gdzie można sięgnąć okiem a wszystko się widzi na dalekiej przestrzeni, lecz trzeba wiedzieć, że wschodnia granica obfituje w lasy, ma dużo rzeczek, błot, cóż więc ten żołnierz na przestrzeni kilometra może zrobić? Cóż z tego, że o trzy kilometry istnieje kordon policyjny, który na drodze łapie przemytników! Za dużo jest takich, którzy chcą przemycać, bo z jednej i z drugiej strony są włościanie, którzy biorą bajońskie sumy za przeprowadzenie przez granicę nawet od najuczciwszych ludzi. Znam takiego, który przyszedł do kordonu, lecz żadne organa rosyjskie i polskie nie chciały go przyjąć, poszedł więc do wsi i tak od wsi do wsi przechodząc, przeszedł na naszą stronę. Pomijam tych, którzy z biedy, z konieczności, albo z miłości wracają do Ojczyzny, jednak kordon jest w takich warunkach, że co się tylko chce i pieniądze, walutę i wszelkie towary i ogromne zapasy można tamtędy przewieźć. Przed dwoma, trzema tygodniami będąc w Wilnie, dowiedziałem się że w tamtą stronę do frontu poszły 4 wagony jaj i wagon masła. Zdaje mi się, że wskazanem byłoby, żeby wagony z masłem albo z jajami szły z rolniczych części kraju; ze wsi do miast, tymczasem to wszystko idzie na front. Kiedy policja kolejowa zaaresztowała ten transport, właściciel pokazał pozwolenie wydane mu w Warszawie, więc policja nie mogła nic zrobić. Na zapytanie: dokąd pan to przewozisz, odpowiedziano: do ostatniego miasta, przy granicy. Oczywiście, tam uda mu się to przemycić i taniej czy drożej sprzedać, w każdym razie tak, żeby się opłaciło. Otóż gdy centralne władze pozwalają przewozić takie rzeczy, jak masło i jaja, do frontu, to ja uważam to za brak opieki. Rozumiem, że można pozwolić przewieźć sól, naftę, rozmaite sprzęty rolnicze na front, gdzie rolnictwo jest zaniedbane, ale pozwolić wywozić to, co dla kraju jest najpotrzebniejsze, i wywozić z Poznańskiego przez całą Polskę na Wołyń, kiedy fabryki i miasta są ogłodzone, to świadczy o braku sprawności w administracji, która nie umie nad tem wszystkiem panować.</u>
          <u xml:id="u-24.10" who="#PksMaciejewicz">Dalej, poza opieką granic, należy czuwać i serdecznie opiekować się wschodnią naszą dzielnicą, t. j. Kresami. Nie mam potrzeby wymieniać, kto to był, ale kiedy przy dawnym rządzie zwracałem się do naszych przedstawicieli władz, żeby zaopiekowali się wschodem, ażeby od czasu do czasu tam pojechali, to spotykał mnie grymas uśmiechu, że domagam się opieki, kiedy oni są zajęci innemi sprawami. To też powiem Panu Ministrowi, że wołałbym, żeby zaniedbano jakie sprawy w Radomiu, czy w Sandomierzu, żeby nie spełniono czegoś w Piotrkowie, czy Łomży, gdzie mieszka rdzenna ludność wewnątrz kraju, ale jeżeli nie będzie opieki na wschodzie, to wschód będzie zaprzepaszczony. Coraz częściej dochodzą nas głosy trwogi z powodu tego, co się tam dzieje. Niedawno mieliśmy pielgrzymkę, która wracając z Częstochowy na Wołyń, skarżyła się ze łzami w oczach, że oni, Polacy, muszą prosić o opiekę, kiedy inni większą opieką są otaczani, niż oni.</u>
          <u xml:id="u-24.11" who="#komentarz">(P. Świda: Czesi!)</u>
          <u xml:id="u-24.12" who="#PksMaciejewicz">Lecz panowie wojewodowie kresowi i rozmaici działacze rządowi bardziej troszczą się o to, ażeby mniejszościom narodowym nie stało się nic złego, aniżeli o ludność polską. Skutek jest ten, że swoich zrażamy i obcych nie zdobywamy. Obcy powiadają: widocznie ta Polska jest słaba, nie ma ona zamiaru tutaj dłużej popasać, bo nie pracuje tak jak stare rządy pracowały, niemiecki, czy rosyjski. Ludność przyzwyczaiła się tego rządu bać, albo go szanować, dzisiaj zaś ani się nie boi, ani nie szanuje.</u>
          <u xml:id="u-24.13" who="#PksMaciejewicz">Otóż chcielibyśmy podnieść tam urok władzy polskiej. O ile wiem, we Francji młodych urzędników, najbardziej zdolnych i obiecujących, wysyłają do kolonii, aby stamtąd po kilku latach szkoły wracali do kraju i posuwali się dalej. U nas zaś jest zupełnie inaczej: najpilniejsi urzędnicy proszą się o to, aby pozostać w Warszawie, w Krakowie, Lwowie i Poznaniu, w którejkolwiek ze stolic Polski, a pójście na kresy uważają za nieszczęście. Więc nic dziwnego, że mamy tam ludzi przypadkowych, albo karierowiczów, albo ludzi zajmujących się szmuglem Czy takiego człowieka będzie szanowała miejscowa ludność? Ciągle słyszymy o tem, że coraz bardziej miejscowa ludność do naszego urzędnika się uprzedza, bo ten urzędnik nie stoi na wysokości swojego zadania, a nie stoi, bo nie ma żadnej nad nim kontroli. Wojewodowie są to młodzi ludzie, którzy ledwo zaczynają karierę. Starostowie są to przeważnie młodzieniaszkowie, znam naprzykład jednego, który ma dwudziesty pierwszy rok, a został dlatego starostą, że ma tytuł. Czy z takim człowiekiem się 'rachują? Nasi włościanie na wschodzie przyzwyczajeni są do liberii, do guzików i dzwonków. Gdy taki pan dawniej przyjeżdżał, to go się bali, ale gdy teraz przychodzi panicz w miękkim kapelusiku, w krótkiej kurteczce, z laseczką w ręku, traktują go jako panicza, który przychodzi ze dworu, a nie jako przedstawiciela władzy polskiej, przedstawiciela tego starego Państwa Polskiego, które pozostawiło po sobie przed stu laty wielką tradycję.</u>
          <u xml:id="u-24.14" who="#PksMaciejewicz">Więc niezbędną rzeczą jest dać na wschodzie lepszą administrację, aby ona tam nie politykowała, lecz przedewszystkiem miała na względzie interes Państwa Polskiego. Należy uruchomić tam drogi, wybudować mosty, dać poczty i telegrafy, słowem pokazać, że kraj ten pragnie się coraz ściślej związać z resztą Państwa. A gdy od czasu do czasu jeszcze który z ministrów pojedzie tam i przemówi do ludności na zebraniu, czy na odpuście, i powie, że Polska stąd nie wyjdzie, że granica jest ustalona, że stanęły słupy graniczne, które Polski od Kresów nie odłączają, to z jednej strony będzie wielką otuchą dla ludności polskiej, która tam stanowi od 30 do 40 pct., a z drugiej będzie odpowiedzią dla tych, którzy szerzą agitację bolszewizmu i różnych teorii i podetnie im nogi. Jeżeli będzie widoczne, że władze troszczą się o Kresy, to Sandomierz, ani Łomża o to się nie pogniewają i każdy powie, że to jest mądra polityka, która nie odstręcza, lecz przywiązuje ludność.</u>
          <u xml:id="u-24.15" who="#PksMaciejewicz">Przechodzę teraz do sprawy osadnictwa, na którą chciałbym zwrócić uwagę. Chodzi mi o to, żeby to osadnictwo nie było takie, jakie było w Rosji za czasów Potiemkina. Tam jakieś roty osadzano na kresach, które jednak rychło się rozpełzały. Odwołuję się tutaj do włościan, którzy mają grunt i mają na czem gospodarować, bo ja tego nie mam, i pytam się, czy może dobrze gospodarować człowiek 20 letni, który nie ma kobiety w domu? Tymczasem my wysyłamy na Kresy młodych ludzi, tworzymy jakieś komuny, które nie wiem, czy będą mogły gospodarować, bo np. jakże ci młodzi ludzie na jesieni podzielą swój dorobek, czy się przytem nie pobiją i nie pojadą do domu?</u>
          <u xml:id="u-24.16" who="#PksMaciejewicz">Osadnictwo może być tylko wtedy rozumne, jeżeli osadnicy nie czują się tam obcymi, lecz mają kogoś z bliskich lub krewnych, braci, sąsiadów, przyjaciół i t. d. Dlatego już w swoim czasie wniosłem poprawkę, żeby osadzać na Kresach ludzi z białoruskiej dywizji, którzy stamtąd pochodzą, bo dla nich ma to wielkie znaczenie, gdy mają tam rodziny. Dla tych zaś, którzy przyjeżdżają z zachodu, będzie wszystko jedno, gdzie osiądą, w tym, czy innym powiecie, bo jeżeli taki zerwie z rodziną i przyjedzie z żoną i dzieckiem, będzie się trzymał tego kąta, który dostanie, i wtedy przy pomocy i opiece władzy, która mu wybuduje szkołę i kościół, osadnictwo będzie się dobrze rozwijało.</u>
          <u xml:id="u-24.17" who="#PksMaciejewicz">Pozatem, proszę Panów, mówiąc o osadnictwie, nie mogę pominąć przemysłu i handlu. Szczególniej nam, jako tym, którzy uważają siebie za przedstawicieli miast, przystoi mówić o rozwoju przemysłu i handlu. Miasta nasze duszą się z powodu obfitości ludzi. Budownictwo jest nierozwinięte, nie będę nawet o tem mówił, mieszkań i sklepów niema, a i ci, którzy zaczynają się brać do handlu, prowadzą go w jak najtrudniejszych warunkach. Zaledwie teraz Ministerstwo Przemysłu i Handlu zaczęło myśleć o tem, aby zaopiekować się kupcem jako patriotą, który pracuje dla Ojczyzny. Oczywiście nie mówię tu o paskarzu, ale o tym obywatelu, który rozumie, że należy stworzyć własny handel i przemysł. To właśnie było tragedią narodu naszego, że nie mieliśmy trzeciego stanu, tego bogatego mieszczaństwa, tej klasy rzemieślników, któraby czuła, że nie jest upośledzona w Ojczyźnie, ale któraby tak, jak rycerstwo, czuła, że pracą swoją przyczynia się dla dobra Ojczyzny. Tymczasem proszę pomyśleć, ile jest formalności, kiedy chodzi o sprowadzenie towaru, jakie istnieje niebezpieczeństwo, czy ten towar dojdzie. Jest więc konieczność zaopiekowania się transportem i tranzytem, aby kolej nie mówiła, że nie odpowiada za to, czy to, co ja oddam na przewóz, dojdzie, czy nie. Muszę mieć pewność, że jeżeli stanę w lesie z taborem, to mogę tam przenocować, zjeść śniadanie, czy kolację i w dalszą drogę spokojnie się udać, bez ordynku. Tymczasem u nas tego niema. Kupiec musi płacić podatki, myśleć o tem, aby na ryzyko siebie nie narazić, a żadnej opieki nie doznaje. Nic więc dziwnego, że cały zastęp młodzieży zamiast z handlu złoto czerpać, rzuca się do urzędów. Skoro tylko szkółkę skończy, czy co umie, czy nie umie, rzuca się do urzędu i szuka stanowiska. Dlatego to nasze papiery są tak wadliwie pisane, często tak niegramatycznie, że zrozumieć nieraz nie można, co pan referent lub pisarz napisał, bo każdy się ciśnie, żeby mieć miejsce, stanowisko, czy honorowy tytuł, żeby go nazywano p. referentem lub aplikantem, a żaden nie rozumie, że rzemiosła szlachetne i handel polski jest przyszłością naszą.</u>
          <u xml:id="u-24.18" who="#PksMaciejewicz">Pozatem, mówiąc o przemyśle, chciałbym, ażeby zwrócono szczególną uwagę — i tu prośba do Pana Ministra Rolnictwa — na przemysł rolny, ażeby przemysł nasz krajowy rolny jak najwięcej się rozwinął, bo rolnictwa nie może być bez gorzelnictwa, krochmalnictwa, przemysłu leśnego i cukrownictwa. Jeśli chcemy, ażeby cukrownictwo zdobyło wielki rynek, musimy dać obszary pola pod buraki, ale nie niszczyć tych warsztatów w imię tej zasady, że mamy reformę rolną przeprowadzić. Jeśli reforma rolna nie będzie połączona z przemysłem rolnym, jeśli przemysł rolny nie będzie uruchomiony, to obcy ludzie skorzystają z tego, bo surowce nasze zabiorą, a potem ogromne ceny wezmą od nas za to, co z naszych surowców wydobędą. Dlatego opieka nad przemysłem rolnym jest konieczna.</u>
          <u xml:id="u-24.19" who="#PksMaciejewicz">Nie chcę dłużej słuchaczów nużyć, ale zaznaczam, że możnaby dużo mówić o finansach, przypuszczam jednak, że o tem szerzej mówić będziemy, gdy się zjawi nowy Minister Skarbu, gdy nam swój plan wyjawi i wtedy będziemy mogli przyjąć go, lub się z nim nie zgodzić. Jedno jest niechybne, że finanse nasze są w ciężkich warunkach. Przez wydrukowanie nowych marek, nic nie zyszczemy, a przez to, że ogłosiliśmy to światu, marka nasza spadła o kilkanaście punktów.</u>
          <u xml:id="u-24.20" who="#PksMaciejewicz">Musimy pomyśleć o tem, ażeby podatki wpływały sprawnie do kas państwowych. Jeśli najuczciwszy kupiec, przemysłowiec, handlowiec chodzi od okienka do okienka, nie wiedząc, gdzie podatek zapłacić, chodzi od jednego do dziesiątego, to odpada mu ochota i cała dobra wola. Ja sam takich ludzi spotykałem, którzy później machnęli ręką, mówiąc: niech przyjdą i sami wezmą. Zresztą nie tylko pod względem finansowym, lecz i pod każdym względem trzeba uzdrowić aparat urzędniczy. My za wiele tych urzędników mamy, za wiele jest panien w urzędach, które przedewszystkiem troszczą się o palce i paznokcie, a nie robią, jak należy. Ukrócić herbatki i pogawędki na kurytarzach, i zniewolić do tego, żeby urzędnicy rzeczywiście się nauczyli pracować i nieść korzyść Ojczyźnie. Jeżeli w ten sposób zrozumiemy swoje zadania, to już przez to samo ogromne oszczędności zrobimy.</u>
          <u xml:id="u-24.21" who="#PksMaciejewicz">Jeszcze jedno dodam, Pan Prezydent Ministrów bardzo słusznie powiada, że chciałby, ażeby Sejm żadnych wydatków nie uchwalał bez wiedzy Rządu. Ja bym dodał, że owszem, przyklasnę temu, ale proszę również Panów Ministrów, ażeby bez Sejmu żadnych wydatków nie czynili. Jeżeli jeden pan minister powiada — a mam taki przykład — że na własne ryzyko wydał tyle a tyle tysięcy franków na załatwienie pewnej sprawy, to widzę, że drugi i trzeci minister w podobny sposób może postąpić, i jakże wtedy doprowadzimy do równowagi nasz budżet, jeżeli na wszystko trzeba będzie dawać pieniądze! Otóż, chciałbym, żeby bez wiedzy p. Ministra Skarbu żaden grosz nie był wydawany przez Sejm i Rząd. Przyzwyczailiśmy się do tych porządków w Rosji i jakkolwiek zwykle narzekamy na Rosję, musimy jednak przyznać, że miała ona dobre strony, dobre pociągi, wagony, wygodną jazdę, stosunki tanie i t. d., a wreszcie i to, że duma petersburska, a tembardziej żaden minister nigdy nie mógł asygnować bez zgody ministra skarbu i kontrolera państwowego. Jeżeli oni uważali, że to jest możliwe, żeby ten kto chciał dostać pieniądze, wskazał źródło, skąd będzie czerpać pieniądze na oddanie, to i my jeżeli na to będziemy uważali, dojdziemy do równowagi. Jeżeli jednak będziemy dawać na „Straże Kresowe”, na rozmaite organizacje „Odrodzeń”, „Wyzwoleń”, na rozmaite powstające partie, na ich idee, może piękne, i szastać pieniędzmi, to dojdziemy do tego, że nigdy nam nie wystarczy. Dziś słyszałem, że mamy dać bardzo poważnej dobroczynnej organizacji trzy miliardy marek nie wiem po co i na co. Myślałem dotychczas, że to z zagranicy mają do nas przywozić pieniądze, tymczasem oni mają pieniądze skarbowe, a wszędzie mówią, że oni są tymi dobrodziejami. Jakiż z tego zysk? Ludność dąsa się na Rząd i na Sejm, nie wie, że Rząd, Sejm pieniądze daje, a ktoś obcy chlubi się tem, że on te pieniądze z za morza przywozi i za nie działa. Chciałbym, żeby specjalną uwagę na to zwrócić, by nie już miliardy, miliony, ale nawet setki marek nie były wydawane teraz, kiedy z czemś możemy poczekać, kiedy trzeba dawać na to, co jest niezbędne, jak: na koleje, na reperowanie rozwalonych stacji, na wodociągi, na budowę telefonów i po łączeń na granicy, gdzie posterunków dotychczas niema, gdy poczty są zaniedbane. Tymczasem z lekkiem sercem na takie sprawy dajemy, które mogą czekać i jeszcze raz czekać. Pan Prezydent Ministrów powiedział, że dziś nasza Ojczyzna jest biedna, ale poszczególni ludzie, obywatele, są bogaci. Możeby już był czas wobec tego zrewidować ten nasz stosunek do dobroczynności i pomyśleć czy nie za wielu jest takich, którzy biorą z tego dobroczynnego mieszka, a pieniądze, które powinni dać na wykarmienie swoich dzieci, chowają lub obracają na pasek. Wiemy dobrze, że są ludzie, którzy dbają o to, ażeby ktoś ich dzieci hodował, a sami nie poczuwają się do tego obowiązku. Więc powinno to być zrewidowane, a jeśli przekonamy się, że ojciec dostatecznie zarabia, to trzeba go zmusić, ażeby swoje dzieci sam karmił, a nie Ojczyzna, teraz, kiedy się dźwignęła z nędzy i kłopotów. Wiemy, że każdy uczciwy, pracujący człowiek, może tyle zarobić, że mu wystarczy.</u>
          <u xml:id="u-24.22" who="#PksMaciejewicz">To są mniej więcej uwagi, które chcieliśmy zrobić nad tem expose, które dał p. Prezydent Ministrów. Jeszcze raz stwierdzamy, że bez żadnych uprzedzeń spoglądamy na nowy Rząd. Od niego będzie zależeć, czy zdobędzie nasze, a zwłaszcza naszych sąsiadów, zaufanie. Jeśli tych kilka uwag, które poczyniliśmy, zechce Rząd zastosować, powiemy, że był on doskonalszy od wszystkich innych, bo tamte także wiele obiecywały, ale w rezultacie nic nie dały, zawsze się skarżąc, że im stronnictwa przeszkadzały. Niechże ten Rząd, który nie jest związany ze stronnictwami, rozpocznie swą działalność, nie oglądając się na to, co mówią, niech sobie powie, że sam się ma szanować, a przedewszystkiem podnieść swój urok przez czyn, a jeśli czyn będzie, to i poklask z naszej strony będzie.</u>
          <u xml:id="u-24.23" who="#komentarz">(Brawa)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#Marszałek">Odraczam dalszą dyskusję do jutra; tak samo załatwienie nr. 6 porządku dziennego.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#Marszałek">Nadeszły następujące wnioski nagłe:</u>
          <u xml:id="u-25.2" who="#Marszałek">Wniosek nagły Nar. Chrześć. Klubu Robotn. w sprawie uregulowania stosunków robotników polskich we Francji — odsyłam do Komisji Ochrony Pracy i Opieki Społecznej.</u>
          <u xml:id="u-25.3" who="#Marszałek">Wniosek nagły p. Wierzbickiego i tow. z Z. L. N. w sprawie stosowania ustawy o reformie rolnej w majątkach państwowych, wydzierżawianych drobnym rolnikom już w okresie przedwojennym, odsyłam do Komisji Rolnej.</u>
          <u xml:id="u-25.4" who="#Marszałek">Proponuję odbycie następnego posiedzenia jutro o godz. 10 i pół przed pół. z następującym porządkiem dziennym:</u>
          <u xml:id="u-25.5" who="#Marszałek">1) Dalszy ciąg dyskusji nad sprawozdaniem p. Prezydenta Ministrów,</u>
          <u xml:id="u-25.6" who="#Marszałek">2) Nagłość wniosku p. Gdyka i tow. w sprawie drożyzny i,</u>
          <u xml:id="u-25.7" who="#Marszałek">3) Nagłość wniosku p. Suligowskiego i tow. w sprawie reformy administracji państwowej.</u>
          <u xml:id="u-25.8" who="#Marszałek">Nikt nie protestuje, porządek dzienny uważam za przyjęty.</u>
          <u xml:id="u-25.9" who="#Marszałek">Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-25.10" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 8 min. 30 po poł.)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>