text_structure.xml
91.2 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
<?xml version='1.0' encoding='UTF-8'?>
<teiCorpus xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude" xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0">
<xi:include href="PPC_header.xml"/>
<TEI>
<xi:include href="header.xml"/>
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#PoselEugeniuszKlopotek">Otwieram posiedzenie Komisji. W dzisiejszym porządku dziennym mamy zaplanowany tylko jeden punkt, ale bardzo istotny. Chcielibyśmy rozpatrzyć informację o udziale i wynikach polskiej reprezentacji w Igrzyskach Olimpijskich w Atenach. Zanim przystąpimy do realizacji tego punktu chciałbym w paru zdaniach odnieść się do debaty plenarnej, która odbywała się w piątek dwa tygodnie temu. Miałem wówczas zaszczyt przedstawić, w imieniu naszej Komisji, projekt uchwały Sejmu w sprawie przyszłości i rozwoju sportu w Polsce. Na wstępie chciałbym serdecznie podziękować wszystkim przedstawicielom klubów i kół poselskich, którzy praktycznie bez wyjątku w sposób przychylny odnosili się w swoich wystąpieniach do projektu tej uchwały. Można sądzić, że jeżeli nic nadzwyczajnego się nie wydarzy, to ta uchwała powinna być przyjęta przez Sejm przytłaczającą większością głosów. Jeżeli dojdzie do jej przyjęcia, to sądzę - należy w to wierzyć - że polski rząd bardzo poważnie weźmie pod uwagę oczekiwania Sejmu RP dotyczące rozwoju sportu. Chciałbym również sprostować pewne nieścisłości, które pojawiły się w mediach. Jedną z tych nieścisłości była opinia, że bardzo mało posłów brało udział w tej debacie. Tak, to prawda. Wielu nas nie było, ale jednak 25 posłów zdołało zadać pytania. Można więc powiedzieć, że około 30 posłów przebywało w tym czasie na sali sejmowej. Podkreślam, że debata odbywała się w piątek. Być może ten termin był dość niefortunny. Większość posłów po rannym głosowaniu wyjeżdża zazwyczaj do swoich okręgów wyborczych, bo co tu dużo ukrywać; piątkowy wieczór, sobota i niedziela to nie odpoczynek w domowych pieleszach, tylko wyjazd w teren w związku z zaproszeniami na różne lokalne uroczystości. Dlatego, jako członek tej Komisji, na dodatek reprezentujący ją podczas debaty, nie ubolewałem nad frekwencją, ciesząc się przede wszystkim z dość jednoznacznego stanowiska wszystkich klubów i kół poselskich w sprawie polskiego sportu. Muszę jednak wyrazić ubolewanie w związku z artykułem, który ukazał się w dodatku sportowym Gazety Wyborczej. Z pewnością nasza Komisja nie zasłużyła na taki paszkwil, w którym pewne wypowiedzi zostały kompletnie wyrwane z kontekstu. Nie zawsze udaje nam się i rozwiązać wszystkie problemy, ale jednak na przestrzeni ostatnich lat - poczynając jeszcze od poprzedniej kadencji Sejmu - udało nam się wiele zrobić, często dzięki inicjatywie i wsparciu posłów z innych Komisji. Wśród osiągnięć Komisji są również istotne rozwiązania finansowe takie, jak środek specjalny tworzony ze środków z dopłat do stawek gier Totalizatora Sportowego czy środki z opłat od usług polegających na reklamowaniu napojów alkoholowych. Warto również pamiętać o świadczeniach dla medalistów olimpijskich. Jest to ewenement w skali europejskiej i światowej, bo rzadko który kraj zapewnia tego typu gratyfikację finansową dla swoich medalistów olimpijskich. Stało się, jak się stało. Trudno, może częściowo zasłużyliśmy na słowa krytyki. Generalnie ton relacji z tej debaty sejmowej był raczej nieprzychylny. Sądzę, że również w naszej Komisji ta debata nie została całkiem pozytywnie odebrana. Powodem tego było może to, że - w tym momencie musimy się uderzyć w piersi - od pierwszego wystąpienia poselskiego w imieniu klubów było w tej debacie za dużo polityki.</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#PoselEugeniuszKlopotek">Fakt ten spowodował nieco zamieszania i wyostrzył niektóre wypowiedzi. Nie brakowało głosów merytorycznych, ale przez upolitycznienie całej debaty były one mniej słyszalne. Jeżeli ktoś z państwa będzie chciał w ramach spraw bieżących nawiązać jeszcze do tamtej debaty, to proszę bardzo. Teraz chciałbym poinformować zebranych, że dzisiaj miałem ponownie zaszczyt reprezentować naszą Komisję podczas posiedzenia Komisji Finansów Publicznych. Próbowałem oczywiście bronić naszej opinii w sprawie projektu budżetu na rok 2005. Głosowania w tych kwestiach odbędą się w dniach 9 i 10 listopada. Na podstawie wypowiedzi członków tamtej Komisji wysnuwam wniosek, że istnieje dosyć powszechna zgodność, co do kwestii, że owe 50.000 tys. zł, które znajdują się obecnie w rezerwie celowej, zostały jednak przeniesione do części 25. Także pani podsekretarz stanu z Ministerstwa Finansów dość pozytywnie odniosła się do tej propozycji. Dużo trudniej będzie nam uzyskać dodatkowe pieniądze. Chcielibyśmy uszczknąć z innych części budżetowych sumę 62.000 tys. zł. To nam się na pewno nie uda. Sytuacja nie jest jednak niekorzystna, bo jeżeli te 50.000 tys. zł trafi do części 25, to znajdzie się tutaj kwota 183.000 tys. zł. Jeżeli uda się z innych źródeł pozyskać dodatkowo chociaż 20-25.000 tys. zł, to finansowanie budżetowe sportu przekroczyłoby w 2005 r. poziom 200.000 tys. zł. Wydaje mi się, że byłby to nasz wspólny sukces. Prosiłbym kolegów z poszczególnych klubów i kół poselskich, żeby później w toku dalszych prac, a zwłaszcza przy okazji głosowań nad projektem budżetu, starali się przekonać pozostałych członków ich klubów i kół do głosowania za propozycjami naszej Komisji. Tyle tytułem wstępu, a teraz przechodzimy do realizacji głównego punktu dzisiejszego porządku obrad. Oddaję głos panu prezesowi Andrzejowi Kraśnickiemu.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#PrezesPolskiejKonfederacjiSportuAndrzejKrasnicki">Informację o udziale i wynikach polskiej reprezentacji podczas Igrzysk Olimpijskich w Atenach mieliśmy przedstawić 19 października. Nastąpiło przesunięcie terminu, a zatem materiał, który dzisiaj prezentujemy, z pewnością został przekazany Komisji z odpowiednim wyprzedzeniem. Chcielibyśmy przedstawić państwu informacje, które nie są zawarte w materiale pisemnym, i zaprezentować naszą ocenę przygotowań do igrzysk olimpijskich Ateny 2004 oraz startu w tych zawodach. Prosiłbym o to, żeby informacje te mógł przedstawić pan prezes Zbigniew Pacelt.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#WiceprezesPolskiejKonfederacjiSportuszefSztabuPrzygotowanOlimpijskichZbigniewPacelt">Pokuszę się również o kilka stwierdzeń, które są zawarte w materiale, ponieważ jest to niezbędne do przedstawienia kompleksowej oceny występu naszej reprezentacji. Podczas każdej rywalizacji sportowej można wygrać i przegrać, a także zremisować lub oddać walkowerem. Jednak na igrzyskach olimpijskich nie ma remisów ani walkowerów. Możliwy jest tyko sukces lub porażka. W stosunku do oczekiwań, które formułowano przed zawodami, dokonanie oceny występu każdej reprezentacji w kategoriach sukcesu lub porażki wydaje się stosunkowo proste. Wyniki olimpijskie są rezultatem nie tylko samych przygotowań, ale również ogólnego poziomu ekonomicznego państwa oraz stanu organizacyjnego struktur, które realizują te przygotowania, i podmiotów którym te zadania zostały zlecone. Założeniem co do wyników startu naszej reprezentacji w Atenach było zatrzymanie tendencji spadkowej w zdobyczach medalowych i punktowych. Taka tendencja występowała w przypadku naszych ostatnich startów olimpijskich. Niestety start reprezentacji Polski podczas Igrzysk XXVIII Olimpiady Ateny 2004 wypadł poniżej oczekiwań. Jak wszyscy wiemy, nasi reprezentanci zdobyli 10 medali, w tym 3 złote, 2 srebrne i 5 brązowych. Jest to najsłabszy rezultat od wielu lat. Nie zdołano zatrzymać wspomnianej tendencji spadkowej, podobnie jak podczas trzech ostatnich olimpiad. W Barcelonie zdobyliśmy 19 medali, w Atlancie 17, a w Sydney 14. Reprezentacja Polski z 3 złotymi medalami zajęła w klasyfikacji medalowej 23. pozycję. W rankingu państw uwzględniającym liczbę 10 zdobytych medali sklasyfikowano nas na 21. miejscu. W podziale medali uczestniczyło 75 narodowych reprezentacji. Wpływ na słabą kondycję polskiego sportu mają czynniki pośrednie, które nie do końca zależą od nas, oraz czynniki bezpośrednie, na które mamy rzeczywisty wpływ. Należy przy tym pamiętać o statutowych obowiązkach poszczególnych instytucji zajmujących się sportem oraz przygotowaniach reprezentacji do zawodów rangi mistrzowskiej. Nieudany występ naszej reprezentacji na igrzyskach olimpijskich w Atenach obnażył słabości polskiego sportu. Wszyscy o tych słabościach wiedzieli, ale tylko nieliczni mówili o nich głośno. Przyczyny tego niepowodzenia należy rozpatrywać wielowątkowo, uwzględniając warunki prawne, możliwości ekonomiczno-organizacyjne, w jakich funkcjonuje polski sport, a także możliwości budżetu państwa i budżetów samorządów oraz struktury organizacyjne na wszystkich szczeblach, które w wielu przypadkach nie przystają do obecnej rzeczywistości. Chodzi tu także o system zarządzania polskimi związkami sportowymi. Należy również poddać ocenie instytucje, które powinny mieć znaczący wpływ na rozwój sportu w Polsce oraz przygotowania olimpijskie. Mam na myśli Instytut Sportu, Centralny Ośrodek Medycyny Sportowej etc. Na każdym szczeblu realizacji celów i zadań sportowych podstawowym ogniwem jest zawodnik i trener. Obserwuje się coraz mniejsze wsparcie udzielane trenerom, w zakresie rozwiązywania problemów szkoleniowych przez naukowe instytucje badawcze, instytucje medycyny sportowej oraz akademie wychowania fizycznego.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#WiceprezesPolskiejKonfederacjiSportuszefSztabuPrzygotowanOlimpijskichZbigniewPacelt">Tylko w bardzo wąskim zakresie prowadzone są badania naukowo-rozwojowe połączone z praktyką. Tak naprawdę nie istnieje w Polsce ogólnokrajowy system opieki medycznej i odnowy biologicznej oraz monitoringu procesu treningowego. O degradacji zawodu trenera może świadczyć fakt, że aż 24 wybitnych polskich trenerów znalazło się w ekipach szkoleniowych innych reprezentacji olimpijskich. Nasi trenerzy pracowali m.in. dla Amerykanów i Austriaków. Trenerzy ci wyemigrowali w poszukiwaniu lepszych warunków finansowych. Na palcach jednej ręki można policzyć tytuły i wydawnictwa naukowe kierowane bezpośrednio do trenerów. Wśród periodyków są: "Sport wyczynowy", "Trening" oraz cykl "Biblioteka trenera". Tak naprawdę są to jedyne wydawnictwa, które wspomagają trenerów w realizacji ich zadań. Niezbędne jest uwzględnienie tendencji występujących w światowym sporcie, a także rozwijanie systemu licencji trenerskich, oraz systemu podnoszenia kwalifikacji zawodowych trenerów. W ostatnich latach ograniczono finansowanie sportu w poszczególnych pionach, w tym m.in. w Wojsku Polskim i Policji. Dla przykładu podam, że w Atlancie w 1996 r. zawodnicy pochodzący z pionu podległego MON zdobyli 90 pkt, natomiast w Atenach zdobyli oni jedynie 13 pkt. Wzrasta dorobek punktowy reprezentantów pionu akademickiego. W Atlancie zawodnicy klubów AZS zdobyli 25 pkt, natomiast w Atenach zdobyli 53 pkt. Zahamowano rozwój tradycyjnych dyscyplin uprawianych w ludowych zespołach sportowych takich jak kolarstwo, jeździectwo, zapasy, podnoszenie ciężarów oraz kilka innych. Polska Konfederacja Sportu wspiera jedynie sport akademicki, ze środków pochodzących z dopłat do stawek w grach liczbowych. Na przestrzeni ostatnich 11 lat czterokrotnie zmieniano struktury organizacyjne urzędu centralnego zajmującego się sportem wyczynowym. Jednocześnie w tym samym okresie malały nakłady z budżetu państwa na kulturę fizyczną i sport. W 1990 r. wydano na ten cel 0,51 proc. całości budżetu państwa, natomiast w roku 2004 nakłady na kulturę fizyczną i sport wynoszą tylko 0,07 proc. budżetu. W tej sytuacji trudno jest rozmawiać o perspektywicznych planach rozwoju sportu. W corocznym raporcie ONZ o warunkach życia na świecie, uwzględniającym takie wskaźniki, jak dochód na jednego mieszkańca, długość życia oraz poziom edukacji Polska znalazła się dopiero na 37. miejscu. Pod względem liczby straconych szans medalowych start reprezentacji Polski w Atenach można uznać za rekordowy. Aż 26 razy nasi reprezentanci lokowali się na miejscach od 4. do 6., czyli na pozycjach, które znamionują, iż istniała realna szansa na zdobycie medalu. Dla porównania przytoczę, że w Barcelonie i na kolejnych 2 olimpiadach liczba ta nie przekraczała 20 przypadków. Przyczyny tak słabej - mimo tylu szans - skuteczności startowej są bardzo złożone. Załamanie budżetu w 2001 i 2002 r. szczególnie boleśnie wpłynęło na realizację programu szkolenia olimpijskiego. Drastyczne zmniejszenie ilości środków na ten cel spowodowało zmniejszenie prawie o połowę liczby szkolonych zawodników, czyli z 894 w 2001 r. do 484 w 2002 r. Dopiero w latach 2003 i 2004 zwiększone zostały środki rezerwy celowej budżetu państwa przeznaczonej na szkolenie olimpijskie.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#WiceprezesPolskiejKonfederacjiSportuszefSztabuPrzygotowanOlimpijskichZbigniewPacelt">Nastąpił wzrost z 34.000 tys. zł do 56.000 tys. zł. Braku sukcesów i dobrych wyników w poszczególnych dyscyplinach sportu i konkurencjach nie można wytłumaczyć jedynie niedoborem środków finansowych. Przecież w przeszłości w tych samych warunkach ekonomiczno-organizacyjnych starsi koledzy naszych olimpijczyków zdobywali medale i miejsca punktowane. Awansowali w światowych rankingach, bili rekordy Polski i poprawiali rekordy życiowe. W wielu przypadkach o niepowodzeniu zadecydowały: niewłaściwa polityka startowa na poszczególnych etapach przygotowań, błędy organizacyjno-szkoleniowe popełnione w okresie bezpośredniego przygotowania startowego oraz nieprofesjonalne prowadzenie zawodników już na samych igrzyskach. Zawodzili konkretni ludzie, zespoły szkoleniowe, trenerzy kadry olimpijskiej, jak i sami zawodnicy. W mojej ocenie, na słaby występ naszych reprezentantów w niektórych dyscyplinach czy konkurencjach bardzo duży wpływ miały m.in. zbyt skromny warsztat trenerski oraz niska skuteczność działania pionów szkoleniowych polskich związków sportowych. W tym kontekście można mówić o przypadkach, gdy zawodnicy, mimo wysokich możliwości, nie znaleźli się nawet w finałach. Z analizy startu naszych zawodników wynika, że w kilku przypadkach nie sprawdziła się przyjęta taktyka startowa, a w niektórych przypadkach po prostu tej taktyki nie było. Brakowało większej aktywności trenerów w bezpośrednim prowadzeniu zawodników do walki sportowej na arenach olimpijskich. W taki sposób swoje szanse medalowe stracili między innymi: Andrzej Rżany w boksie, Robert Krawczyk i Anna Żemła-Krajewska w judo, cztery osady kajakowe, Maja Włoszczowska w kolarstwie górskim - dwa tygodnie później zdobyła ona mistrzostwo świata - Marcin Horbacz w pięcioboju nowoczesnym, medalowa czwórka podwójna w wioślarstwie z mistrzostw świata w 2003 r., Krystian Brzozowski w zapasach czy wreszcie Przemysław Miarczyński w żeglarstwie, który w ocenie fachowców w tych trudnych dla niego warunkach atmosferycznych nie mógł nic więcej zrobić. Wywalczył wysokie 5. miejsce. Pamiętajmy jednak, że jest to medalista mistrzostw świata. Zdarzały się również sytuacje, na które zawodnicy i trenerzy nie mieli żadnego wpływu. Przeciwnicy po prostu byli lepiej przygotowani do startu w igrzyskach olimpijskich. Faktem jest również, że żaden zawodnik z polskiej ekipy nie sprawił nam miłej niespodzianki. Nie było medalu, na który byśmy nie liczyli przed startem w Atenach. Przypominam, że takie przypadki dość często zdarzały się na poprzednich olimpiadach. Jedynym wyjątkiem, potwierdzającym regułę, może być debiutantka Anna Rogowska, która zdobyła brązowy medal w skoku o tyczce. Na podstawie porozumienia zawartego w 1998 r. przez PKOl i prezesa UKFiT został określony podział zadań i kompetencji w zakresie realizacji programu szkolenia olimpijskiego. W materiale ów podział jest dokładnie opisany. Dlatego nie będę przytaczał tych szczegółowych informacji. W celu koordynacji współdziałania obu jednostek Zarząd PKOl powołał Sztab Przygotowań Olimpijskich. Sztab działał społecznie przy udziale osób zawodowo związanych ze sportem i reprezentujących takie instytucje jak: Polski Komitet Olimpijski, Polska Konfederacja Sportu, Zespół Medyczno-Szkoleniowy COS oraz Centralny Ośrodek Medycyny Sportowej.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#WiceprezesPolskiejKonfederacjiSportuszefSztabuPrzygotowanOlimpijskichZbigniewPacelt">Na ostatnim etapie przygotowań na posiedzenia sztabu zapraszano również przedstawicieli Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu. Zadaniem sztabu była koordynacja przygotowań olimpijskich oraz stwarzanie optymalnych warunków dla polskich związków sportowych, które bezpośrednio uczestniczyły w realizacji tego zadania i również odpowiadają za przygotowania i rezultaty uzyskane w swoich dyscyplinach. Polska Konfederacja Sportu we współpracy z Komisją do Zwalczania Dopingu w Sporcie dbała o czystość sportu w tym zakresie. Pragnę podkreślić, że w efekcie dobrej współpracy z tamtą Komisją żaden polski zawodnik nie został zdyskwalifikowany podczas igrzysk. Nie ustrzegły się tego inne reprezentacje, chociażby reprezentacja Węgier. Aż 3 węgierskich zawodników zostało zdyskwalifikowanych, po czym odebrano im medale. Monitorowanie programu przygotowań olimpijskich PKSport zleciła Zespołowi Metodyczno-Szkoleniowemu COS. Zadaniem zespołu było opiniowanie i ocena założeń organizacyjno-szkoleniowych opracowanych przez polskie związki sportowe. Z perspektywy czasu i po analizie podejmowanych decyzji uważam, że sztab, prezentując pełną wiarę w skuteczność realizowanych działań, zbyt liberalnie traktował poczynania zespołów szkoleniowych poszczególnych polskich związków sportowych. Dotyczy to szczególnie polityki startowej i organizacji zgrupowań szkoleniowych. Należy się zastanowić, jaką rolę ma w przyszłości spełniać Sztab Przygotowań Olimpijskich oraz Zespół Metodyczno-Szkoleniowy COS lub jemu podobna jednostka. Jednocześnie należy stwierdzić, że wyniki uzyskiwane przez reprezentację Polski podczas mistrzostw świata w latach 2001, 2002 i 2003 pozwalały z umiarkowanym optymizmem ocenić skuteczność realizacji programu przygotowań olimpijskich. W kolejnych imprezach mistrzowskich notowano wyniki na poziomie do 16. miejsca w klasyfikacji punktowej. W roku 2001 nasi reprezentanci zdobyli 16 medali na mistrzostwach świata i odpowiednio w 2002 r. - 11 medali i w 2003 r. - 16 medali. Wyjaśniam, że w roku 2002 nie rozgrywano kilku imprez mistrzowskich. Wynikało to z kalendarzy międzynarodowych federacji sportowych. Przy formułowaniu założeń wynikowych na igrzyska olimpijskie Ateny 2004 PKOl oraz PKSport opierały się na opiniach polskich związków sportowych. W kilku przypadkach zbyt optymistyczne prognozy wyników, sformułowane przez związki, oparte były na niewłaściwym rozpoznaniu możliwości i poziomu sportowego przeciwników. Wcześniejsze wyniki z imprez mistrzowskich i pucharów oraz obraz światowych rankingów na ostatnim etapie przygotowań nie dawały podstaw do aż tak optymistycznych prognoz. Program szkolenia olimpijskiego realizowało 27 polskich związków sportowych, z tego aż w 6 dyscyplinach nie uzyskano kwalifikacji na igrzyska. Te dyscypliny to: akrobatyka sportowa, koszykówka, piłka ręczna, triathlon, hokej na trawie i piłka ręczna. W kilku dyscyplinach nie uzyskano kwalifikacji w poszczególnych konkurencjach, w których realizowano szkolenie olimpijskie. Chodzi m.in. o zapasy kobiet, piłkę siatkową kobiet oraz gimnastykę sportową mężczyzn. Największy sukces na Igrzyskach XXVIII Olimpiady zanotowało pływanie.</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#WiceprezesPolskiejKonfederacjiSportuszefSztabuPrzygotowanOlimpijskichZbigniewPacelt">Nie będę przytaczał dokładnych danych, bowiem wszyscy znamy te wyniki. Wiemy, jak owe 10 medali podzieliło się na poszczególne dyscypliny olimpijskie. W finałach olimpijskich nie mieliśmy swoich przedstawicieli w badmintonie, gimnastyce, jeździectwie, strzelectwie, łucznictwie, tenisie oraz kobiecego taekwondo. Są to dyscypliny, których przedstawiciele brali udział w przygotowaniach i zakwalifikowali się na igrzyska olimpijskie, ale nie zdołali awansować na miejsca uprawniające do startu w finale. Krajowe kryteria kwalifikacyjne w przypadku wielu dyscyplin były ostrzejsze od kryteriów międzynarodowych. To była decyzja Zarządu PKOl. Prawo do startu w igrzyskach uzyskało 202 sportowców. Ostatecznie 194 reprezentantów Polski wystartowało w 21 dyscyplinach sportu. Na miejscach 1-8 uplasowało się 85 osób. Stanowi to 45 proc. ogólnej liczby reprezentantów w Atenach. Należy podkreślić, że 127 zawodników to debiutanci. Aż 9 medali zdobyli weterani z poprzednich igrzysk olimpijskich. Z debiutantów medal wywalczyła tylko Anna Rogowska. Nie ulega wątpliwości, że nikogo w Polsce nie satysfakcjonuje liczba 10 zdobytych medali. Polska znalazła się w grupie państw, które w porównaniu do poprzednich igrzysk zanotowały znaczny spadek w zakresie zdobyczy medalowych. W tej grupie państw były: Australia i Niemcy, które zdobyły o 9 medali mniej niż w Sydney: Rumunia o 7 medali mniej; Szwajcaria i Francja po 5 medali mniej; Polska i Norwegia po 4 medale mniej i Brazylia, Kanada i Włochy po 2 medale mniej. Największy wzrost zanotowała Japonia, której reprezentanci zdobyli o 19 medali więcej niż w Sydney. Hiszpania zdobyła o 8 medali więcej; Turcja i USA po 6 medali więcej; Chiny, Rosja i Austria po 4 medale więcej. Gospodarze igrzysk Grecy zdobyli o 3 medale więcej niż w Sydney. Jednym z największych problemów polskiego sportu jest zbyt skromne zaplecze kadry w poszczególnych dyscyplinach. Wielu utalentowanych juniorów nie uczestniczyło w systemie szkolenia olimpijskiego. Dotyczy to wszystkich związków sportowych, w tym szczególnie sportów walki, w których liderzy w poszczególnych kategoriach wagowych nie mają sparingpartnerów prezentujących odpowiednio wysoki poziom sportowy. Podczas treningów realizowanych w ramach centralnych zgrupowań kadr brakuje rywalizacji pomiędzy zawodnikami wysokiej klasy. Nie wspomnę już o szkoleniu klubowym. Oprócz tego, że w klubach brakuje pieniędzy praktycznie na wszystko, największym problemem jest to, że w ramach zadań własnych samorządu nie można przeznaczać środków finansowych na szkolenie w kategoriach młodzieżowca i seniora. Bez centralnego szkolenia szerokiego zaplecza kadry we wszystkich dyscyplinach indywidualnych oraz szkolenia młodzieży w ramach zespołowych gier sportowych nie będzie możliwy znaczący postęp w polskim sporcie. W wielu dyscyplinach nastąpił podział na szkolenie młodzików w ramach wojewódzkiego systemu szkolenia oraz na szkolenie grup juniorskich i młodzieżowych realizowane w polskich związkach sportowych. Brakuje jednolitej myśli szkoleniowej. Daje się zauważyć, że istnieje pewien rodzaj rozbieżności i rywalizacji pomiędzy tymi dwoma systemami szkolenia sportowego młodzieży. Współczesny sport stawia bardzo wysokie wymagania, jeżeli chodzi o kwalifikacje olimpijskie oraz walkę o medale podczas samych igrzysk. Ci, którzy nie mają dobrej koncepcji przygotowań lub źle realizują nawet dobrą koncepcję, nie mają żadnych szans na uzyskanie olimpijskiego awansu. Byliśmy świadkami, jak trudno w niektórych dyscyplinach zakwalifikować się na igrzyska olimpijskie, w przypadku, gdy regulamin zezwalał na udział 16-24 zawodników w jednej konkurencji.</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#WiceprezesPolskiejKonfederacjiSportuszefSztabuPrzygotowanOlimpijskichZbigniewPacelt">Bez dobrej koncepcji i jej właściwej realizacji po prostu nie ma żadnych szans. Przykładem tego jest 6 dyscyplin sportu, o których wcześniej wspominałem. Nasi reprezentanci w tych dyscyplinach realizowali przygotowania olimpijskie, ale żaden z nich nie zdołał zakwalifikować się do igrzysk. Ci, którzy starowali z odległych miejsc i popełnili błędy na finalnym etapie przygotowań, również nie mieli szans, tyle że awansu do finału danej konkurencji. W 7 dyscyplinach nasi reprezentanci nie zdołali zająć miejsc 1-8, czyli nie dostali się do finału. Jeżeli chce się zdobyć medal olimpijski, to nie można sobie pozwolić na popełnienie ani jednego błędu na żadnym etapie przygotowań oraz podczas startu. Niestety w kilku przypadkach nie potrafiliśmy ustrzec się tych błędów. W dniach 13-23 września odbyły się spotkania ze wszystkimi polskimi związkami sportowymi, które brały udział w przygotowaniach do igrzysk olimpijskich. Spotkania te miały na celu dokonanie oceny finalnego etapu przygotowań, a przede wszystkim startu w igrzyskach. Brali w nich udział przedstawiciele PKOl, PKSport, MENiS oraz Instytutu Sportu. Wynikiem tych spotkań jest wypracowanie ogólnych wniosków i szczegółowych ocen polskich związków sportowych. Materiały te zostały zawarte w dokumencie przedstawionym podczas posiedzenia Zarządu PKOl oraz posiedzenia sejmowej Komisji Kultury Fizycznej i Sportu. Należy stwierdzić, że mimo wcześniejszych zapowiedzi nie wszystkie związki zdołały przygotować dobrze opracowane materiały oceniające ich strat w igrzyskach. Jest to wyrazem braku sprawności i świadczy o poziomie działania pionów szkoleniowych tychże związków. Znamienne jest to, że w ocenach zawartych w dokumentach polskich związków sportowych żaden z nich nie ocenił swojego występu podczas igrzysk w Atenach jako porażki. Dotyczy to również związków, które nie uzyskały kwalifikacji. Natomiast w ocenie dokonanej przez media występ naszej reprezentacji podczas igrzysk był porażką. Pozwolę sobie przytoczyć wyniki ankiety obrazującej odczucia społeczne na temat występu naszych olimpijczyków. W ankiecie tej zaproponowano 6 odpowiedzi na pytanie o start reprezentacji w igrzyskach olimpijskich: "odniosła zdecydowany sukces", "raczej odniosła sukces", "ani sukces, ani porażka", "raczej poniosła porażkę", "zdecydowanie poniosła porażkę", "nie mam zdania na temat występu naszej reprezentacji". Bezpośrednio po igrzyskach olimpijskich 78 proc. badanych odpowiedziało w najgorszym wypadku "ani sukces, ani porażka". Miesiąc po igrzyskach ankietę przeprowadzono ponownie. Pod wpływem opinii prezentowanych w mediach zmieniły się proporcje w odpowiedziach. Tylko 55 proc. respondentów udzieliło jednej z trzech pierwszych odpowiedzi, natomiast 44,5 proc. stwierdziło, że reprezentacja raczej poniosła porażkę lub zdecydowanie poniosła porażkę. Należy mieć nadzieję, że zbliżające się kampanie sprawozdawczo-wyborcze w polskich związkach sportowych nie ograniczą się jedynie do wyboru władz, ale będą wzbogacone o wnikliwą merytoryczną dyskusję na temat aktualnej sytuacji w swojej dyscyplinie sportu. Tyle miałbym do dodania. Chciałbym tylko uzupełnić, że wśród 26 trenerów, którzy wyemigrowali z Polski i brali udział w igrzyskach jako szkoleniowcy reprezentacji innych państw, 4 trenerów uzyskało medale olimpijskie. Bardziej szczegółowe informacje wraz z wnioskami, oceną ogólną i danymi statystycznymi zawarte są w przedstawionym materiale pisemnym.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#WiceprezesPolskiejKonfederacjiSportuszefSztabuPrzygotowanOlimpijskichZbigniewPacelt">Jeżeli będą pytania, to jesteśmy do państwa dyspozycji.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#PoselEugeniuszKlopotek">Czy pan prezes chciałby coś dodać do tej informacji?</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#PrezesPKSportAndrzejKrasnicki">Może wypowiem się, gdy pojawią się pytania.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#PoselEugeniuszKlopotek">Czy pan minister Adam Giersz chciałby teraz zabrać głos?</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieEdukacjiNarodowejiSportuAdamGiersz">Może dopiero po dyskusji.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#PoselEugeniuszKlopotek">Może pan sekretarz Janusz Tatera chciałby się teraz odnieść do tej informacji lub ewentualnie coś dodać.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#SekretarzgeneralnyPolskiegoKomitetuOlimpijskiegoJanuszTatera">Ja także chciałbym się wypowiedzieć po dyskusji.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#PoselEugeniuszKlopotek">Czy przedstawiciel Najwyższej Izby Kontroli ma uwagi do tej informacji. Słyszę, że NIK nie zgłasza żadnych uwag. Sądzę, że w tej sytuacji możemy połączyć pytania z dyskusją. Oczywiście pierwszeństwo mają członkowie Komisji. Kto z panów chciałby zabrać głos jako pierwszy?</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#PoselJerzyKulej">Doczekałem się wreszcie debaty na temat udziału i wyników naszej reprezentacji podczas igrzysk olimpijskich. W wystąpieniu pana prezesa Zbigniew Pacelta zainteresowało mnie wiele elementów. Chciałbym zwrócić uwagę na wątek dotyczący systemu zarządzania polskim sportem. Pan prezes stwierdził, że ów system pozostawia wiele do życzenia. Nie istnieje żadna kontrola nad polskimi związkami sportowymi. Podczas debaty plenarnej zapytałem pana ministra, czy istnieją możliwości oddziaływania na to, co dzieje się w związkach. Odpowiedział, że nie mamy takiego wpływu. Jeżeli jednak związki są instytucjami budżetowymi, bowiem są one zasilane z budżetu państwa, to dlaczego państwo nie ma wpływu na sposób wydatkowania tych pieniędzy? Druga kwestia, którą zresztą często podkreślam to niekompetencja, która podczas tych igrzysk osiągnęła szczyty. Kiedyś na forum Komisji, podczas spotkania z rektorami akademii wychowania fizycznego, rozmawialiśmy na temat przygotowania trenerów przez nasze uczelnie. Otrzymałem wówczas informację, bodaj od rektora katowickiej AWF, że u niego na uczelni nie ma takiego przypadku, żeby na specjalizacji był student, który nie posiada drugiej klasy sportowej. Nie jest to zgodne z prawdą. Jest wśród nas były rektor warszawskiej AWF, której jestem absolwentem. Znamy przykłady, iż trenerami zawodnika olimpijskiego byli trenerzy boksu, którzy nigdy czynnie boksu nie uprawiali. Ostatnim z nich był Adam Kusior, również absolwent naszej uczelni. Oczywiście nie mówię o sukcesie, który odniósł Andrzej Gmitruk. Przejął on bardzo wartościową spuściznę szkoleniową i udało mu się doprowadzić naszych reprezentantów do 5 brązowych medali na olimpiadzie w Seulu. Jeden z tych medali zdobył Andrzej Gołota. Szczególnie interesuje mnie, czy PKSport robi coś, żeby tę niekompetencję chociaż w pewnym stopniu ograniczyć. Chyba zbyt dużo czasu pan prezes Zbigniew Pacelt poświęcił w swoim wystąpieniu sprawom finansowym. Nie chcę się odwoływać do odległej przeszłości, jednak nie wydaje mi się, żeby finanse odgrywały aż tak dużą rolę. Jeżeli pieniądze nie są rozliczane, a ich wydatkowanie kontrolowane, to zawsze ich będzie za mało. Pamiętam, ze kiedyś środków finansowych było o wiele mniej, ale wyniki w sporcie były lepsze. Opierały się na pracy ludzi, którym zależało i nie przychodzili do związku, żeby brać pensje, tylko wnosili pieniądze do związku. Byli to ludzie niezależni finansowo. W tej chwili pierwszą rzeczą, jaką się robi w związkach - nie wiem, czy we wszystkich, ale znam przykłady funkcjonowania jednego ze związków - w momencie, gdy znany jest budżet, to najpierw liczy się pensje. Dopiero z tych pieniędzy, które zostaną, organizuje się zgrupowania, tudzież realizuje się inne cele szkoleniowe. A jeżeli na cele szkoleniowe zabraknie pieniędzy, to likwiduje się taki punkt. Były realizowane przygotowania do młodzieżowych mistrzostw Europy, które miały odbywać się na Torwarze. Jak zabrakło pieniędzy na jakieś zgrupowanie, to po prostu z niego zrezygnowano i nikt nie brał pod uwagę, że te przygotowania i zawody mogą mieć znaczenie w przyszłości, bo przecież nie jest wykluczone, że ci zawodnicy będą startowali w igrzyskach w Pekinie. To jest nasza młodzież sportowa. Jak mamy się liczyć w tej dyscyplinie sportu, skoro nie dbamy o jej prawidłowy rozwój.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#PoselJerzyKulej">Chciałbym zapytać, czy z analizy startu w Atenach zostały wyciągnięte jakieś wnioski, bowiem teraz rozpoczynają się już przygotowania do igrzysk w Pekinie. Może potrzebne są jakieś korekty programu przygotowań. Czy w ogóle jest nadzieja, że zostanie zweryfikowany i poprawiony system nadzoru nad polskimi związkami sportowymi? Na zakończenie chciałbym stwierdzić, że jak na stan polskiego sportu to ten medalowy bilans wcale nie jest taki zły. W Polsce zamyka się stadiony i likwiduje kluby sportowe. Przypomnę tylko, że niegdyś w Warszawie istniało 5 sekcji bokserskich, a obecnie istnieje tylko jedna, zresztą dogorywająca, sekcja Gwardii Warszawa. Nie ma pieniędzy na działalność klubów - ich przedstawiciele tym tłumaczą likwidowanie sekcji bokserskich - ani na szkolenie, ale na wszystkie inne elementy związane z organizowaniem sportu jakoś się te pieniądze znajdują. Chodzi mi zwłaszcza o przyjęcia, bankiety, uroczystości, rocznice etc. Tego wszystkiego nie robi się za darmo. Nie będę już wspominał o owym dodatkowym tworze, jakim jest Polska Federacja Sportu Młodzieżowego. Nie do końca rozumiem, czy młodzież uprawia sport przedolimpijski. Proszę mi powiedzieć, czy na igrzyska olimpijskie jadą ludzie młodzi czy starzy. A może w przyszłości mamy powołać jakąś konfederację sportu dorosłych. Jaka jest różnica między sportem młodzieżowym a resztą sportu? Pytam o to, ponieważ w budżecie znalazłem taką pozycję, jak owa Polska Federacja Sportu Młodzieżowego. Przeznacza się dla niej 40.000 tys. zł. Czy do igrzysk olimpijskich nie przygotowuje się wielu młodzieżowców? Skąd to rozdzielenie? Powstaje pytanie: czy nie jest to kolejna próba rozmycia odpowiedzialności. Przekazuje się na PFSM dodatkowe pieniądze. Czy to znaczy, że PKSport nie finansuje członków owej Federacji? Może jest to inna młodzież i inne pieniądze. Niedługo dojdzie do tego, że powołane zostaną kolejne konfederacje sportowe, dla dorosłych, emerytów etc. Może ja sam będę miał jeszcze okazję wziąć udział w przygotowaniach jako rencista. Będę nim jeszcze przez rok, zatem może uda mi się "załapać" na jakąś konfederację. Tyle uwag z mojej strony. Przepraszam za mój rozżalony ton, ale boli mnie to, co dzieje się w polskim sporcie. Chciałbym, żeby nasz resort podjął jakieś zdecydowane kroki. Konieczne jest powołanie organizacji, która będzie odpowiadała za szkolenie. Problem tkwi bowiem w braku owego rdzenia szkoleniowego, a zatem brakuje fachowców, którzy decydują o kwestiach związanych z przygotowaniem do najważniejszych imprez sportowych. Przez to nie mamy wyników. Powinien funkcjonować konsultant do spraw szkolenia, który wziąłby sobie do pomocy fachowców od poszczególnych dyscyplin sportu, na przykład trenera Czesława Langa w przypadku kolarstwa zawodowego. Już wcześniej proponowałem panu prezesowi Andrzejowi Kraśnickiemu, żeby powołał konsultanta do spraw boksu. Skierowano do mnie młodego człowieka, który piastuje takie stanowisko w PKSport, ale nie mieliśmy o czym rozmawiać, tak więc wynik mojej propozycji był żaden. Oczekiwałbym odpowiedzi na te pytania, choć może zadałem ich zbyt dużo i zbyt chaotycznie.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#PoselTadeuszTomaszewski">W ciągu ostatnich trzech kadencji Sejmu regularnie rozpatrywaliśmy na forum tej Komisji informacje o udziale i wynikach naszej reprezentacji w kolejnych trzech letnich olimpiadach. Tym razem zostało to poprzedzone ogólnonarodową debatą, w której brały udział media oraz wszyscy, którym na sercu leży dobro polskiego sportu. Zapewne nasza dzisiejsza dyskusja ma nieco niższą temperaturę niż dyskusje prowadzone bezpośrednio po igrzyskach olimpijskich. Dla mnie rozważanie dzisiaj tego tematu jest istotne przede wszystkim z punktu widzenia problemów, które zostały określone w wyniku analizy oraz z punktu widzenia skuteczności wdrażania niezbędnych zmian. Pan prezes Zbigniew Pacelt omówił przedstawioną informację pisemną. Na str. 16-20 została zapisana analiza, przesłanki i wnioski. Chciałbym postawić następujące pytanie. Skoro posiadamy już tę wiedzę, to co dalej? Dlaczego rząd nie przedstawił konkretnych terminów w zakresie instrumentów finansowych oraz prawnych niezbędnych do wdrożenia tych wszystkich wniosków. Czy zatem to, co nam przedstawiono, ma być materiałem archiwalnym, opracowanym na potrzeby Komisji, żeby mogła się upewnić, że obrana została właściwa droga. Oczekujemy czegoś więcej od rządu, a także od państwowej osoby prawnej, jaką jest PKSport. W przedstawionym materiale zawarte są takie wnioski, jak na przykład: rozważenie przejęcia Totalizatora Sportowego przez PKSport, czy zatrudnienie w Konfederacji dyrektorów sportowych poszczególnych związków. Znajduje się tu zatem odpowiedź na wiele kwestii, które podniósł pan poseł Jerzy Kulej. Podpisuję się pod przedstawioną diagnozą, jednak nurtuje mnie pytanie: co dalej, czyli jakie instytucje i w jakim terminie będą odpowiedzialne za wdrożenie sformułowanych wniosków. Kolejna kwestia sprowadza się do pytania: jaki charakter ma ten materiał. Pytam o to pana ministra Adama Giersza. Czy to jest ocena rządu RP, czy jest to ocena PKSport, jako państwowej osoby prawnej? Istnieje pewna różnica. Wprawdzie PKSport to jest agencja rządowa, ale powstaje pytanie - w kontekście danej tuż po igrzyskach zapowiedzi, iż zostanie przedstawiona ocena rządu - czy należy uznać przedstawiony dzisiaj materiał za informację wstępną i czy w ogóle wnioski, które są w nim zawarte, były przedmiotem analizy rządu. Być może sprawą na razie zajmowała się tylko PKSport. Skoro te wnioski przedstawiał pan prezes Zbigniew Pacelt, to znaczy, że przyjął je również Sztab Przygotowań Olimpijskich. Można więc domniemywać, że za własne uznał je również Polski Komitet Olimpijski, jako że sztab został powołany wspólnie przez PKSport i PKOl. Jeżeli się mylę, to prosiłbym o przedstawienie przez PKOl stanowiska wobec zawartych w przedstawionym materiale wniosków i postulatów. Chciałbym zapytać, czy sprawdziła się dotychczasowa forma współdziałania agencji rządowej i PKOl w ramach Sztabu Przygotowań Olimpijskich. Co PKSport ma zamiar w tej sprawie uczynić na okoliczność rozpoczęcia kolejnego cyklu tych przygotowań? Czy wszystko będzie funkcjonowało na dotychczasowych zasadach czy na zasadach zupełnie innych, czyli na zasadzie rozdziału odpowiedzialności i funkcji pełnionych przez poszczególne podmioty? Według mediów odpowiedzialność za brak sukcesów sportowych zgodnych ze społecznymi oczekiwaniami spadła na PKOl, czyli organizację pozarządową. Oczywiście od dziennikarzy nie można zbyt wiele oczekiwać, jednak to oni kreują opinię publiczną. W związku z tym większość społeczeństwa wyrobiła sobie zdanie, że oto PKOl i jego prezes ponoszą główną odpowiedzialność za brak sukcesów olimpijskich. Sądzę, że jest to uproszczenie. Niemniej jednak taka opinia może wynikać z analizy systemowych rozwiązań przyjętych w trakcie przygotowań, czyli z faktu, że PKOl oraz PKSport wspólnie powołały Sztab Przygotowań Olimpijskich oraz inne ciała.</u>
<u xml:id="u-12.1" who="#PoselTadeuszTomaszewski">Na ich czele stały osoby, które jednocześnie są działaczami PKOl oraz pracownikami PKSport. Zabrakło zatem jasnego podziału odpowiedzialności w przypadku osób, które w imieniu rządu odpowiadały za realizację programu przygotowań. Jestem przekonany, że rząd powinien wskazać imiennie osobę odpowiedzialną za przygotowania do igrzysk w Pekinie oraz za kolejne edycje tych przygotowań. Jeżeli ową osobą jest szef agencji rządowej, czyli PKSport, to powinno być to jasno powiedziane. Otrzymywałaby ona wotum zaufania na okres przygotowań olimpijskich, a następnie byłaby rozliczana z wyników i albo kontynuowała swoją misję albo dokonywano by zmiany na tym stanowisku. Kolejny istotny problem to relacje między polskimi związkami sportowymi a agencją rządową i resortem oraz związane z tymi relacjami uwarunkowania prawne. Sądzę, że dokonując oceny przyczyn porażki na olimpiadzie, przeceniamy znaczenie faktu, iż państwowa osoba prawna, czyli PKSport, oraz resort nie mają możliwości oddziaływania na owe związki. Nie jest prawdą, że minister edukacji narodowej i sportu oraz prezes PKSport nie mają wpływu na to, na co przeznaczane są pieniądze publiczne, ponieważ ten zakres jest zawsze określany przez umowę cywilno-prawną. W związku z tym, jeżeli występują patologie, to trzeba z nimi walczyć instrumentami kontroli wewnętrznej oraz wszystkimi innymi, które są dostępne. Niewątpliwie patologią jest, jeżeli w sporcie młodzieżowym pierwszeństwo mają wydatki na zabezpieczenie funkcjonowania stowarzyszenia, a dopiero potem myśli się o wydatkowaniu pieniędzy na programy szkoleniowe. Takie patologie po prostu trzeba zwalczać. Niech jednak z pochopnej i drastycznej oceny nie wynika obraz, iż chcemy wprowadzić pełen centralizm w relacjach między partnerem rządowym a partnerem pozarządowym. W takim przypadku polskie związki sportowe nie byłyby niezależnymi samorządnymi stowarzyszeniami, a jedynie byłyby podmiotami działającymi z ramienia Polskiej Konfederacji Sportu, czyli państwowej osoby prawnej. Istnieje pewien rozdział kompetencji. Sądzę, że w tych wnioskach zawarta jest kwestia wzmocnienia strony sportowej. Pisze się tutaj m.in. o zatrudnianiu dyrektorów sportowych, konkursach etc. Jednak, o ile pamiętam, to po poprzednich igrzyskach olimpijskich pojawiły się podobne wnioski, ale zabrakło nam determinacji do wprowadzenia tych rozwiązań. Odbyły się wówczas zjazdy poszczególnych związków. Dokonano wyboru nowych władz. Później trudno było to wszystko prawidłowo ustawić. Pojawiła się jeszcze jedna kwestia - w tym także w wystąpieniu pana prezesa Zbigniewa Pacelta - mianowicie, żeby w ramach rozwiązań prawnych rozważyć możliwość finansowania szkolenia sportowego seniorów i młodzieżowców ze środków samorządowych. To jest konkretny postulat. W dniu 23 listopada odbędzie się konferencja na temat kultury fizycznej i sportu w zadaniach własnych samorządów. Podczas tego spotkania postawimy pytanie ludziom, którzy w samorządach odpowiadają za sport, czy uznają za zasadne stworzenie podstaw prawnych umożliwiających finansowanie tych przedsięwzięć, zwłaszcza w dużych miastach. Chodzi o miasta takie jak Poznań, Kraków, Wrocław oraz inne, które uznają za jeden ze swoich priorytetów oraz swego rodzaju wizytówkę społeczności lokalnych zawodników wchodzących w skład reprezentacji seniorowskich, zwłaszcza tych, którzy mają szansę przesuwania się z poszczególnych kadr do kadry olimpijskiej.</u>
<u xml:id="u-12.2" who="#PoselTadeuszTomaszewski">Jeżeli to będzie tak postrzegane, że oto my próbujemy przerzucić odpowiedzialność za przygotowania olimpijskie z organów państwa na samorządy, to z pewnością pojawi się sprzeciw. Natomiast w przypadku, gdy będzie to forma uzupełnienia - tak należałoby to traktować - programu rządowego, to sądzę, że sprawa powinna być otwarta. Opinia samorządowców będzie istotna w zakresie wprowadzenia ewentualnych zapisów. Na zakończenie chciałbym postawić następujący wniosek. Jeżeli rząd podziela wnioski zawarte w tym materiale, to oczekujemy, że w ciągu miesiąca zostanie przedstawiona koncepcja wdrażania tych wniosków w życie. W przypadkach, gdy potrzebne są nowe rozwiązania prawne, to powinny one być zaproponowane. Podobnie w przypadkach, gdy chodzi tylko o inne relacje między związkami sportowymi oraz inne umowy cywilnoprawne, które będą skuteczniejszym instrumentem kontroli realizacji zadań. Oczekujemy konkretnego harmonogramu wdrażania tych wniosków. Te wnioski łączą się w pewną całość, która wynika z sejmowej uchwały dotyczącej zmiany koncepcji zarządzania polskim sportem.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#PoselEugeniuszKlopotek">Czy ktoś z panów posłów chciałby jeszcze zabrać głos? Nikt się nie zgłasza. W takim razie oddaję głos naszym gościom.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#SpolecznyekspertKomisjiWieslawWilczynski">Jak państwu wiadomo, jestem wolontariuszem, który działa w sporcie, nie oczekując żadnego ekwiwalentu finansowego. Tym bardziej budzi mój głęboki żal, że w tej informacji brakuje oceny - w tym zakresie zgadzam się z moim przedmówcą - osób odpowiedzialnych za taki stan polskiego sportu olimpijskiego, czy w ogóle polskiego sportu. Ostatnia sentencja materiału, mówiąca o gorzkiej lekcji, którą otrzymaliśmy podczas igrzysk olimpijskich w Atenach, a która może zakończyć się sukcesem, jeżeli potrafimy wyciągnąć z niej właściwe wnioski i wprowadzić je w życie, to chyba najmądrzejsze zdanie tego materiału. Problem polega na tym, że my się ciągle prześlizgujemy po tematach. Gdy mówimy, że struktury zarządzania polskim sportem są złe, to nie mówimy, kto je zdemontował i zdestabilizował zarządzanie polskim sportem. A przecież na tej sali znajdują się osoby, które do tego aktywnie się przyczyniły, wręcz przewodziły temu przedsięwzięciu. Kolejna sprawa. Otóż na str. 5 pisze się o instytucjach, które uczestniczyły w procesie przygotowań do igrzysk olimpijskich. Jest tutaj wymieniony Zespół Metodyczno-Szkoleniowy COS. Czytamy, że zespół ten monitorował program przygotowań olimpijskich na zlecenie PKSport. Wymieniony jest również Centralny Ośrodek Medycyny Sportowej, jako podmiot, który monitorował stan zdrowia sportowców oraz Instytut Sportu, który przeprowadzał badania diagnostyczne. Nie pisze się jednak, w jaki sposób owe badania były przeprowadzane. W dalszej części informacji zawarte są stwierdzenia negatywne, mianowicie, że owego monitorowania nie było albo było ono ograniczone czy nieskuteczne. Czytamy również, że trenerzy odpowiedzialni za poszczególne konkurencje niewłaściwie wywiązywali się ze swoich obowiązków, a także iż przedstawiano niewłaściwy obraz przygotowań olimpijskich. Myślę tutaj o działaczach odpowiedzialnych za realizację tego procesu oraz o menedżerach. Nie pisze się nic o tym, jaki był zakres opieki medycznej sprawowanej nad sportowcami. Nie wiemy zatem, czy Centralny Ośrodek Medycyny Sportowej właściwie wywiązywał się z tych zadań oraz czy fundacja, która powstała przy COMS - została założona przez 4 pracowników COS - właściwie spełnia swoje funkcje. Wiadomo, że w zakresie badań diagnostycznych wiele związków sportowych rezygnowało ze współpracy z Instytutem Sportu. Dlaczego tak się działo? Trudno powiedzieć. Ktoś powiedział, że za realizację badań dyktowano zbyt wysokie ceny i związków nie stać było na ich zapłacenie. Jednocześnie w tym materiale stwierdza się, że brakuje systemowych rozwiązań w zakresie opieki medycznej oraz współpracy z ośrodkami naukowymi. Uważam, że te informacje są niespójne albo instytucje powołane do realizacji określonych zadań nie czynią tego w sposób dostateczny. Być może osoby kierujące tymi instytucjami nie spełniają naszych oczekiwań. Dlaczego nie podaje się nazwisk osób odpowiedzialnych za kierowanie poszczególnymi segmentami kultury fizycznej? Dlaczego nie dokonujemy oceny personalnej? Znowu prześlizgniemy się z tego typu materiałem. Chciałbym zaznaczyć, że jest to już drugi materiał tego typu.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#SpolecznyekspertKomisjiWieslawWilczynski">Wiemy przecież, że minister właściwy do spraw kultury fizycznej i sportu przygotował ocenę startu naszych olimpijczyków, a ocena ta była przedstawiona na posiedzeniu rządu. Teraz mamy przed sobą kolejną ocenę, a oczekujemy jeszcze na ocenę PKOl. Będziemy zatem mieli przed sobą trzy oceny i właściwie nie wiemy, do jakiej oceny mamy się odnieść. To również świadczy o tym, jaki bałagan panuje w polskim sporcie.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#StalyekspertKomisjiJanuszJackowski">Pan prezes Zbigniew Pacelt w swojej ostrej i bardzo rzeczowej ocenie startu naszych olimpijczyków podkreślił najistotniejsze elementy, które zadecydowały o nieudanym występie naszej reprezentacji olimpijskiej. Proszę zauważyć, że żaden z polskich związków sportowych oceniających start olimpijski w swojej dyscyplinie nie użył określenia "porażka". Mamy więc do czynienia z pewnym kontrastem. Z jednej strony pan prezes przedstawia nam tę ostrą i rzeczową ocenę, a z drugiej strony widzimy próbę rozpostarcia zasłony dymnej, tak żeby nie było możliwe wyciągnięcie odpowiednich wniosków. Kolejna kwestia. Apeluję do posłów, żeby nie przyjmowali sukcesów odnoszonych podczas mistrzostw świata jako zapowiedzi sukcesów olimpijskich. Otrzymaliśmy wyraźną lekcję, że sukcesy w mistrzostwach świata nie przekładają się na sukcesy podczas igrzysk. W ciągu ostatnich 3 lat nasi reprezentanci zdobyli 12 złotych medali mistrzostw świata. Tymczasem podczas ostatnich igrzysk olimpijskich zdobyliśmy ogółem 10 medali. Można zatem przyjąć dość luźną tezę, że złoty medal mistrzostw świata przekłada się na jakiś medal olimpijski. My jednak wciąż podpieramy się owymi medalami mistrzostw świata. Część związków sportowych opierało swoje zbyt optymistyczne prognozy właśnie na zdobywanych medalach mistrzostw świata. Potem okazywało się, że prognozy te były realizowane w 50 proc. lub jeszcze mniej. Niewątpliwie mistrzostwa świata są ważną imprezą we współczesnym sporcie wyczynowym, ale rangą nie dorównują one igrzyskom olimpijskim. Kolejna kwestia. Uważam, że błędy popełnione w trakcie przygotowań olimpijskich dotyczyły przede wszystkim metodyki przygotowań, a nie organizacji i zarządzania. Chyba trochę na siłę chcemy pokazać, że błędy w organizacji i zarządzaniu spowodowały tak poważne konsekwencje. Słuchając pana prezes Zbigniewa Pacelta, można dojść do wniosku, że pierwszą porażkę ponieśliśmy w momencie, gdy okazało się, że na 27 polskich związków sportowych, które rozpoczęły przygotowania olimpijskie, tylko 14 związków zakwalifikowało swoich zawodników do igrzysk. To była nasza pierwsza porażka. Sądzę, że to dobrze, że we wnioskach znalazło się powołanie centralnego zespołu naukowo-badawczego oraz zespołów programowo-metodycznych w polskich związkach sportowych. Ograniczy to tendencje do niekontrolowanego działania tych związków i ich swoistego "chciejstwa". Dobrze, że na forum tej Komisji bardzo często mówi się o tych sprawach. Kilka zdań na temat przedstawionego sprawozdania. Pod względem czytelności przekazania wyników informacja ta jest bardzo dobra. Być może ciąży na mnie przeszłość trenerska, ale brakuje mi tutaj rozliczenia kadr olimpijskich A i B. Nie wspominam o kadrze C, bo tym samym sięgałbym już trochę za głęboko. Zapewne Komisja chciałaby poznać efektywność kadry olimpijskiej A i kadry olimpijskiej B. Ile było dni szkolenia i jak się to wszystko przełożyło na wyniki startowe. W ramach szkolenia tych kadr organizowane były obozy i wyjazdy. Wypłacano również stypendia. Ale cały ten zakres nie pojawia się w tym sprawozdaniu. Myślę, że powinno to zostać uzupełnione. Pan poseł Tadeusz Tomaszewski omawiał kwestię wniosków przedstawionych w tym materiale.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#StalyekspertKomisjiJanuszJackowski">Myślę, że owe 12 wniosków i 19 postulatów programowych faktycznie ze sobą nie koreluje. Na przykład wnioski nr 10 i 12 w ogóle nie znajdują odzwierciedlenia w tych 19 postulatach. Natomiast znalazło się wśród postulatów kilka haseł - trudno je nazwać konkretnymi wnioskami - a mianowicie pkt 14, 16, 17 i 18, które nie wynikają z żadnego z 12 wniosków. Pojawia się zatem prośba, żeby nastąpiło skorelowanie wniosków z hasłami programowymi, które mają ukształtować przyszły program przygotowań. Na zakończenie jeszcze jedna uwaga. Otóż zbadałem, jak kształtują się liczby przygotowujących się zawodników w relacji do liczby zdobywanych medali. Okazuje się, że istnieje bardzo mała korelacja między tymi liczbami. Żeby się o tym przekonać wystarczy prześledzić dane dotyczące ostatnich 6 czy 7 olimpiad.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#PoselEugeniuszKlopotek">Czy ktoś z państwa chciałby jeszcze zabrać głos w dyskusji? Nikt się nie zgłasza. Przystępujemy zatem do fazy udzielania odpowiedzi. Głos ma pan minister Adam Giersz.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#PodsekretarzstanuwMENiSAdamGiersz">Istotnie rząd nie przedstawił jeszcze swojego stanowiska w sprawie oceny startu naszej reprezentacji w igrzyskach olimpijskich. Na posiedzeniu rządu przedstawiłem jedynie wstępną ocenę efektywności startu olimpijskiego. Od tego czasy swoją ocenę i wnioski przedstawił PKOl. Dzisiaj swój raport przedstawiła PKSport. Tydzień temu odbyliśmy debatę plenarną na temat stanu i perspektyw polskiego sportu, a dzisiejsze posiedzenie Komisji jest poświęcone ocenie startu olimpijskiego naszej reprezentacji. To wszystko są elementy, które rząd zamierza uwzględnić, podejmując decyzje dotyczące rozwiązania problemów, które trawią polski sport. Podczas debaty parlamentarnej zasygnalizowałem pewne kierunki działania rządu. Oczywiście są wśród nich działania, które będą zmierzały do wzrostu budżetu sportu, na miarę możliwości budżetu państwa. Inne działania będą miały na celu stworzenie lepszych warunków prawnych funkcjonowania sportu, a także zmianę mechanizmów kierowania sportem. Przedstawiając tę wstępną ocenę i analizując wszystkie przedstawione dotychczas oceny - przez PKOl, PKSport oraz podczas debaty parlamentarnej - należy stwierdzić, że na czoło wysuwają się dwa elementy, mianowicie, że budżet sportu jest zbyt skromny oraz że centralne kierowanie sportem jest realizowane w sposób niewłaściwy. Problem w tym, że nie usłyszałem żadnej przekonującej argumentacji wskazującej związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy złym centralnym kierowaniem sportem a wynikami polskiej reprezentacji na igrzyskach olimpijskich. Pragnę stwierdzić, że kryzys polskiego sportu nie rozpoczął się w momencie likwidacji Urzędu Kultury Fizycznej i Sportu, ale znacznie wcześniej. Jednym z powodów zmiany całej struktury był właśnie narastający kryzys polskiego sportu. Podkreślam, że pierwszą przyczyną kryzysu, o której mówiłem na forum Rady Ministrów, są błędy w realizacji szeroko rozumianego procesu szkolenia, o którym mówił pan profesor Janusz Jackowski. Nie doczekałem się przedstawienia takiej analizy i nie wiem, dlaczego kajakarze nie wykorzystali swoich możliwości medalowych. Nie wiem również, dlaczego tak słaba była efektywność przygotowań olimpijskich realizowanych w związkach sportowych. Pan profesor wspomniał o tym, że wystartowali w igrzyskach przedstawiciele tylko 14 dyscyplin sportu. Wiązanie tego faktu z reformą struktury zarządzania polskim sportem wydaje mi się bezzasadne. Proszę mi pokazać związek przyczynowy, w jaki sposób likwidacja UKFiS i utworzenie PKSport wpłynęły na obniżenie efektywności startu polskich kajakarzy. Oczekuję takiej analizy również w odniesieniu do pozostałych dyscyplin sportu. Przypominam, że w tym 4-leciu budżet Polskiego Związku Kajakowego zwiększył się dwukrotnie. Związek ten otrzymuje z budżetu dwukrotnie więcej środków niż analogiczny związek na Węgrzech. Nie mówię o wszystkich pieniądzach, bo możliwe, że Węgrzy korzystają jeszcze z prywatnych pieniędzy sponsorskich. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, żeby również Polski Związek Kajakowy ubiegał się o środki od sponsorów. W niczym nie przeszkadza temu fakt, że istnieje PKSport, a nie istnieje UKFiS.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#PodsekretarzstanuwMENiSAdamGiersz">To samo można odnieść do wszystkich pozostałych związków sportowych. Najłatwiej jest zrzucić winę na złe kierowanie centralne. No więc, ja się pytam, w jaki sposób to złe kierowanie wpłynęło na słabe wyniki naszych sportowców osiągane podczas ostatnich igrzysk olimpijskich. Proszę mi przedstawić argumentację na poparcie takiej tezy. Uważam, że główną przyczyną naszych niepowodzeń były błędy szkoleniowe oraz samo podejście prezentowane przez zawodników. Otóż większość z nich uważa, że poświęca się dla polskiego sportu i dla kraju, a rząd nie docenia ich wysiłków. Pragnę stwierdzić, że uprawianie sportu jest dobrowolne, a tym wszystkim najlepszym zawodnikom zapewniliśmy dobre warunki finansowe przygotowań do igrzysk olimpijskich. Dlaczego w tych samych warunkach niektórzy zawodnicy mogli zdobywać medale olimpijskie, a inni nie potrafili wykorzystać swojej szansy? Z tej informacji wynika, że prawie wszystkie związki sportowe są zadowolone ze swojego startu. Nie doczekałem się przedstawienia przez żaden polski związek sportowy wewnętrznej oceny startu na igrzyskach. Poszczególne związki powinny nam przedstawić szczegółowe analizy w tym zakresie. Natomiast my dokonujemy oceny, ślizgając się po powierzchni zjawisk i mówimy ogólnie, że polska reprezentacja olimpijska zdobyła mniej medali, że spadają nakłady budżetowe na sport etc. Może lepiej byłoby oceniać konkretnych ludzi i konkretne grupy szkoleniowe, które nie zrealizowały swoich zadań. Oczywiście, jeżeli ktoś mi udowodni, że konkretnej grupie kajakarzy czy wioślarzy zabrakło pieniędzy na jakąś fazę przygotowań, to przyjmę to jako zarzut w stosunku do siebie, jako osoby kierującej polskim sportem. Odpowiadam bowiem za warunki, jakie są tworzone przez państwo dla rozwoju i funkcjonowania polskiego sportu. Nie odpowiadam natomiast za to, że zawodnicy nie osiągnęli właściwego poziomu sportowego na czas igrzysk olimpijskich. Zgadzam się w pełni z opinią pana profesora, że bezzasadne jest odnoszenie się do liczby zawodników uczestniczących w olimpiadzie, jakby z tej liczby w naturalny sposób miała wynikać jakość. Efekt jest taki, że gdy zwiększamy środki na jakąś dyscyplinę czy jakieś grupy szkoleniowe, to odbywa się swoista łapanka. Zwiększa się liczbę szkolonych zawodników w niektórych dyscyplinach, choć praktycznie szkolenie centralne obejmuje wszystkich najbardziej uzdolnionych zawodników uprawiających daną dyscyplinę sportu. Zresztą we wnioskach PKSport pojawiło się zdanie, że reprezentacja staje się klubem sportowym. Elementem oceny każdego związku sportowego powinien oczywiście być wynik sportowy, ale istotnym elementem tej oceny jest także zasięg danej dyscypliny, czyli czy ów zasięg rozszerza się, czy się zawęża. Zasięg większości dyscyplin po prostu zawęża się. Te dyscypliny utrzymują się tylko na tyle, na ile pozwala na to finansowanie państwowe. Natomiast nie widać żadnej własnej aktywności sportowej. Zmieniły się warunki, ale nie zmieniła się mentalność działaczy. To nie jest w tej chwili tak, że młodzież garnie się do sportu, a my z tej szerokiej rzeszy zawodników wybieramy najlepszych i ich szkolimy. Aktywność działaczy sportowych ma się przejawiać w tym, że będą oni zachęcać młodzież do uprawiania danej dyscypliny sportu, a dopiero potem będą zabiegać o zwiększenie nakładów na daną dyscyplinę. Większość dyscyplin sportu, tych najważniejszych, które decydują o wyniku medalowym na igrzyskach olimpijskich, finansujemy w ponad 90 proc. Przeprowadziliśmy ankietę i okazało się, że kajakarstwo w 99,2 proc. utrzymywane jest z budżetu centralnego. W przypadku kolarstwa, które jest silnie sprofesjonalizowane, finansowanie budżetowe sięga 90 proc.</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#PodsekretarzstanuwMENiSAdamGiersz">W łucznictwie wskaźnik ten sięga 98 proc., w piłce ręcznej - 86 proc., w pływaniu - 98,5 proc., w podnoszeniu ciężarów - 98,4 proc., w szermierce - 98,6 proc. W praktyce wszystkie te dyscypliny są całkowicie finansowane przez państwo. Jacy to są działacze społeczni? Przecież to są pracownicy państwowi. Sytuacja jest taka, że gdy dajemy pieniądze, to polskie związki sportowe mówią nam, że są niezależne, samorządne i mogą robić to, co im się podoba. Natomiast, gdy pytamy o odpowiedzialność za wydatkowanie tych środków oraz za wyniki sportowe, to słyszymy odpowiedź, że system polskiego sportu jest źle zarządzany. Mieliśmy ostatnio do czynienia z dość emocjonalnymi debatami. Być może, w odbiorze społecznym wygląda to tak, że oto rząd zwleka z przedstawieniem swojego stanowiska oraz z podjęciem stosownych decyzji, ale nie chcemy tych decyzji podejmować dopóki nie opadną emocje po igrzyskach olimpijskich. Najpierw musi nastąpić rzetelna ocena działalności polskich związków sportowych. Oczekiwałem przede wszystkim przedstawienia przez związki wewnętrznej oceny swojej działalności. Przecież obecnie trwają zjazdy związków. Podczas nich związki powinny zrobić rachunek sumienia i powiedzieć wyraźnie, jaka część winy jest po ich stronie, a jaka po stronie rządu. Tymczasem słyszę tylko, że winien jest rząd oraz władza państwowa. Okazuje się zatem, że władza państwowa jest odpowiedzialna za wynik sportowy. Ktoś kiedyś napisał, że władza jest odpowiedzialna za zapewnienie sukcesów sportowych na takiej samej zasadzie, jak kiedyś była odpowiedzialna za zapewnienie kartek na benzynę czy na cukier. Może należałoby przyjąć taki wariant. W każdym razie wyraźnie widać oczekiwanie, że rząd weźmie sprawy w swoje ręce i będzie decydował o wszystkim w sporcie. Po co nam wtedy działacze społeczni. Trzeba będzie zatrudnić sztab wykwalifikowanych pracowników, dobrze im zapłacić i uczynić odpowiedzialnymi wobec państwa za przygotowania olimpijskie. Taki system byłby jednak ewenementem w skali europejskiej. Przez cały czas miałem nadzieję, że nastąpi jakiś rachunek sumienia w polskich związkach sportowych. Nie doczekałem się jednak. Deklaruję, że najpóźniej do końca listopada rząd przedstawi konkretne propozycje zmian, dotyczących również systemu kierowania polskim sportem. System ten rzeczywiście wymaga zmian. W tym miejscu pozwolę sobie na osobistą dygresję. Otóż wierzyłem w to, że polskie związki sportowe potrafią być autonomiczne i dobrze kierować swoją dyscypliną sportu. Obecnie mam co do tego coraz więcej wątpliwości, co skłania mnie do tego, żeby optować za bardziej centralistycznym modelem zarządzania polskim sportem, przynajmniej w tym przejściowym okresie zanim ten system nie zacznie funkcjonować w taki sposób, jak funkcjonuje w całej Unii Europejskiej.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#PoselEugeniuszKlopotek">Proszę o zabranie głosu pana prezesa Andrzeja Kraśnickiego.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#PrezesPKSportAndrzejKrasnicki">Materiał przedstawiony Komisji został sporządzony przez PKSport. Nie był on uzgadniany z MENIS. Nie był również przez resort recenzowany. Są to nasze własne przemyślenia na temat udziału i wyników polskiej reprezentacji w Igrzyskach XXVIII Olimpiady Ateny 2004. Tak rozumieliśmy zakres oczekiwanej informacji. Uwzględniliśmy w niej dane, które mogliśmy uzyskać bezpośrednio po igrzyskach oraz te głosy z dyskusji i debat, z którymi mogliśmy się zapoznać. Częściowo uwzględniliśmy wyniki naszych konsultacji z polskimi związkami sportowymi; tylko częściowo, ponieważ wciąż trwa debata wewnątrz tych związków. Uważaliśmy, że możemy przekazać Komisji nasze samodzielne przemyślenia. Chcę podkreślić, że dążymy do tego - mam nadzieję, że tak się stanie - żeby PKSport dysponowała takimi instrumentami i możliwościami, że będzie w całości odpowiadała za polski sport wyczynowy. Jeżeli te instrumenty zostaną Konfederacji przypisane, to na pewno będziemy mogli stwierdzić, że za wyniki realizacji programu "Pekin 2008" odpowiada prezes PKSport. Wtedy ta odpowiedź będzie jednoznaczna, czytelna i zrozumiała. W takiej sytuacji nasze działania z pewnością będą nieco inne niż te, które podejmowaliśmy w ramach programu przygotowań do igrzysk Ateny 2004. Cykl przygotowań do ostatnich igrzysk trwał 6 lat i uczestniczyło w nich wiele organizacji, które w trakcie cyklu przestawały istnieć, a także wiele organizacji, które ze sobą nie współdziałały i nie były jednolicie nadzorowane. W związku z pytaniem: kto z imienia i nazwiska ponosi odpowiedzialność za zajęcie przez naszą reprezentację 20. miejsca w klasyfikacji medalowej ostatnich igrzysk, wymieniłbym wiele nazwisk, w tym również nazwisko pana Wiesława Wilczyńskiego, który również był członkiem kierownictwa UKFiS. Jest to odpowiedzialność w takim zakresie w jakim ten Urząd odpowiadał za przygotowania. Również kierownictwo PKSport ponosi część odpowiedzialności za wyniki osiągnięte podczas olimpiady w Atenach. Przypomnę, że inne były założenia związane z powstaniem PKSport niż obecne realia związane z jej funkcjonowaniem. Obecnie po doświadczeniach ateńskich pojawia się ogromna szansa na to, że za sport wyczynowy będzie odpowiadała organizacja, która będzie miała faktyczną możliwość realizowania wszystkich zadań z każdego z obszarów związanych z tą dziedziną. W strukturach PKSport nie znajduje się Centralny Ośrodek Sportu, który jest podmiotem działającym wyłącznie na rzecz sportu wyczynowego. Komisja i w pewnym sensie również Konfederacja dążyły do włączenia COS w nasze struktury. Poza PKSport znajduje się również Instytut Sportu, akademie wychowania fizycznego, Szkoła Menedżerów Sportu, akademie trenerskie, Centralny Ośrodek Medycyny Sportowej oraz Kasa Kredytów Sportowych. Poza kompetencjami PKSport znajduje się również szkolenie młodzieży uzdolnionej sportowo, szkoły mistrzostwa sportowego, nadawanie odznaczeń, nagród i wyróżnień dla trenerów, zawodników i działaczy, a także publikowanie wydawnictw metodycznych dla trenerów oraz wydawnictw popularyzujących sport wyczynowy, nadawanie stopni trenerskich, system licencji trenerów i zawodników.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#PrezesPKSportAndrzejKrasnicki">Mógłbym tę listę jeszcze przedłużyć. Jej istnienie świadczy o tym, że nie zostały zrealizowane pierwotne założenia dotyczące roli PKSport. Sadzę jednak, że w tej chwili pojawia się ogromna szansa powrotu do pierwotnych koncepcji i nadania PKSport odpowiedniej rangi, która pozwoli jej realnie odpowiadać za cały sport wyczynowy. Obecnie PKSport odpowiada za sport wyczynowy w takim zakresie, w jakim określają to przepisy prawa. Staramy się, jak najlepiej realizować nasze zadania w miarę posiadanych środków oraz możliwości prawnych i strukturalnych. Przejdę teraz do odpowiedzi na skierowane do nas pytania. Obecnie funkcjonują w Polsce 63 polskie związki sportowe. Oczywiście są one bardzo różne. Związek związkowi nierówny. Są wśród nich organizacje o silnie wykształconych strukturach i o wieloletniej tradycji działania. Posiadają one myśl szkoleniową na wysokim poziomie oraz realizują współpracę zagraniczną. Funkcjonują również związki, które dopiero raczkują, a także związki zajmujące się dyscyplinami, których znaczenie i rola niestety ulega zmniejszeniu. Jestem przeciwnikiem sytuacji, w której PKSport ręcznie sterowałaby polskimi związkami sportowymi. Naszym zadaniem jest tworzenie warunków, mechanizmów i systemu wspierania najlepszych, którzy potrafią wykorzystać swój potencjał oraz to wszystko, co otrzymają od państwa i samorządów, uzyskując jak najlepszy wynik sportowy. Natomiast w inny sposób musimy traktować te związki, które nie posiadają takich zdolności i możliwości. Zleciliśmy firmie zewnętrznej opracowanie systemu oceny polskich związków sportowych w układzie czteroletnim. Dokładnie przeanalizujemy realizację priorytetów, które uznaliśmy za istotne, efektywność wykorzystania środków finansowych, rezultaty uzyskane podczas imprez sportowych najwyższej rangi oraz pozycję zajętą podczas igrzysk olimpijskich. Tych punktów jest dużo więcej. W każdym razie, chodzi nam o stworzenie obiektywnych kryteriów oceny polskich związków sportowych. Doświadczenia, które wynieśliśmy z ostatnich igrzysk olimpijskich, służą nam do wewnętrznej dyskusji merytorycznej. Mamy przygotowane bardzo szczegółowe rozwiązania. Napisaliśmy o niektórych z nich w przedstawionym materiale. Nie da się jednak przeprowadzić natychmiast wszystkich niezbędnych posunięć. Jestem przeciwny prowadzeniu działalności o charakterze akcyjnym. Proszę pamiętać, że mniej więcej co 2-3 lata dochodzi do zmiany struktury zarządzania polskim sportem. Czasami sport występuje samodzielnie, innym razem łączy się go z młodzieżą lub z turystyką. Sądzę, że bardzo istotne jest, żeby pozycja sportu była jak najwyższa w hierarchii zarządzania państwem. Elementów, które składają się na sukces sportowy, jest jednak bardzo wiele i na pewno kwestia struktury zarządzania nie jest jedynym istotnym czynnikiem decydującym o odniesieniu sukcesu sportowego. Chciałbym również zwrócić uwagę na fakt, że bardzo wielu działaczy sportowych pracuje społecznie. Musimy wybiórczo podchodzić do oceny poszczególnych osób oraz zjawisk, nie przykładając do wszystkich jednej miary. Rzecz bowiem w tym, że polski sport, poza samą czołówką, opiera się na działalności pasjonatów, którzy poświęcają swój czas i pieniądze. Odniosę się teraz do uwag pana posła Jerzego Kuleja. Jest pan, panie pośle, uznanym autorytetem w sprawach boksu i żyje pan nimi, ale przecież doskonale pan wie, jaki jest aktualny stan tej dyscypliny sportu. Chyba tylko cztery kluby sportowe posiadają drużyny bokserskie. Dyscyplina ta boryka się z ogromnymi problemami i bardzo trudno uzyskać jej szeroki zasięg. Zgadzam się z panem posłem, że w polskim boksie działa wiele osób, które nie nadają się do pełnienia swoich funkcji.</u>
<u xml:id="u-19.2" who="#PrezesPKSportAndrzejKrasnicki">Proszę nie sądzić, że my o tym nie wiemy. Musimy jednak mieć świadomość, że ocena tej sytuacji zostanie dokonana podczas zjazdu Polskiego Związku Bokserskiego. Są ludzie, którzy chcą i potrafią dokonać niezbędnych zmian. Z pewnością spojrzą oni na tę piękną dyscyplinę nieco inaczej niż traktuje się ją obecnie. Z pewnością będziemy tych ludzi wspierać i stwarzać warunki do lepszej działalności. Takie jest nasze podstawowe zadanie. Natomiast z naszej pozycji trudno podejmować indywidualne decyzje w konkretnych sytuacjach i jednostkowych przypadkach. Problemem dotyczącym nie tylko tej dyscypliny sportu jest sprawa fachowego przygotowania trenerów sportu wyczynowego. Będziemy dążyć do podniesienia poziomu szkolenia kadr poprzez uruchomienie w ramach PKSport Akademii Trenerskiej. Placówka ta będzie doskonaliła zawodowo tych, którzy pracują już w zawodzie trenera. Obecnie akademie wychowania fizycznego koncentrują się na zawodowym przygotowaniu nauczycieli wychowania fizycznego. Uczelnie te czują potrzebę mocniejszego zaangażowania się w sport. Mam nadzieję, że to również stanowi pewną szansę. Kwalifikacje wielu fachowców pracujących w tych uczelniach nie są dostatecznie wykorzystywane. Obecnie studenci muszą płacić za specjalizację trenerską. Kiedyś było zupełnie inaczej. Zresztą w akademiach wychowania fizycznego nie studiuje tylu sportowców, co kiedyś. Dlatego zdarza się, że dość przypadkowe osoby zapisują się na różnego rodzaju specjalizacje sportowe. Są to problemy dużo poważniejsze niż się wydaje. Trzeba je głęboko przeanalizować i zastanowić się, co zrobić, żeby akademie wychowania fizycznego spełniały rolę polegającą nie tylko na kształceniu ludzi, którzy radzą sobie w życiu. Gdybyśmy przeanalizowali, ilu absolwentów akademii wychowania fizycznego trafia do zawodu, to okaże się, że jest to zaledwie kilkanaście procent. Reszta absolwentów znajduje swoje miejsce zawodowe w zupełnie innych dziedzinach życia. Jest to zatem poważny problem. Jeżeli chodzi o przygotowania do igrzysk Pekin 2008, to oczywiście realizujemy je, ale chcemy do tej sprawy podejść zupełnie inaczej niż do tej pory. Nie chcemy, żeby to była działalność o charakterze akcyjnym i programy ograniczone do wąskiej grupy osób, którą pilotuje się przez 4 lata. Chcemy, żeby to była normalna praca treningowa. Naszym zadaniem jest przygotowanie sportowców do uzyskiwania jak najlepszych wyników w międzynarodowym współzawodnictwie sportowym. W przypadku dyscyplin olimpijskich najważniejszymi imprezami sportowymi są oczywiście igrzyska olimpijskie, a w przypadku dyscyplin nieolimpijskich są nimi mistrzostwa świata i Europy. Będziemy chcieli precyzyjnie ustalić z polskimi związkami sportowymi te priorytety, a także zbadać realne możliwości tychże związków. To będzie system zadaniowy. Mówił o tym podczas debaty sejmowej pan minister Adam Giersz. Będziemy również weryfikować propozycje polskich związków sportowych. Jest to nowe doświadczenie. Chcemy realizować ów system z nowymi ludźmi we władzach związków. W przypadku, gdy jakiś związek nie będzie miał nowych władz, wówczas wyznaczy się pewne prowizorium. Zatem po zmianach przeprowadzonych w polskich związkach sportowych będziemy dochodzili do rozwiązań, które uznamy za właściwe. Na miarę posiadanych możliwości kontrolujemy wydatkowanie środków finansowych. W PKSport jest dwóch kontrolerów, którzy non stop przez cały rok realizują tego typu zadania. W tym roku zrealizowaliśmy znacznie więcej kontroli niż miało to miejsce w przeszłości.</u>
<u xml:id="u-19.3" who="#PrezesPKSportAndrzejKrasnicki">Przekazaliśmy sprawy do prokuratury i do sądów. Do tej pory PKSport nie przegrała żadnego procesu. Z pewnością nie jest to najlepsza forma rozwiązywania konfliktów między polskimi związkami sportowymi a Konfederacją. Unikamy kierowania do sądów spraw, które możemy załatwić wewnątrz środowiska, ale w praktyce nie zawsze stykamy się z partnerem, który jest ugodowy i dąży do kompromisu. Korzystamy z tych instrumentów, którymi dysponujemy. Powstaje pytanie, czy są one wystarczające. Myślę, że musimy się przyzwyczaić do tego, że działamy w państwie demokratycznym. Będziemy zmieniać zasady umów zawieranych z polskimi związkami sportowymi. Jeżeli związki będą chciały korzystać z pomocy państwa, to będą musiały zgodzić się na pewne ograniczenia oraz na nasz wpływ na realizację zadań sportowych.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#PoselEugeniuszKlopotek">Panie prezesie, bardzo proszę o to, żeby zmierzał pan do konkluzji, ponieważ nasz czas korzystania z tej sali jest ograniczony.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#PrezesPKSportAndrzejKrasnicki">Tak, oczywiście. Jeżeli chodzi o przedstawione w materiale przesłanki i wnioski, to cały ten zakres zostanie dokładnie rozpisany. Planowaliśmy uczynić to podczas narady kierownictwa PKSport, której termin był wyznaczony na najbliższy poniedziałek i wtorek. Zostanie stworzony harmonogram i określony dokładny podział zadań. Będzie zatem dokładnie wiadomo, kto za co odpowiada - z imienia i nazwiska - i jakie obowiązują terminy. Przekładamy jednak to posiedzenie na koniec miesiąca, kiedy to będą już znane rozstrzygnięcia dotyczące polityki państwa w zakresie sportu, w tym zmiany w strukturach organizacyjnych. Musimy również wiedzieć, jakimi środkami dysponujemy. Wszystko to będzie bardzo precyzyjnie przeanalizowane i zrealizowane. Nie ocenialiśmy działalności Instytutu Sportu, Centralnego Ośrodka Sportu oraz Centralnego Ośrodka Medycyny Sportowej. Te podmioty nam nie podlegają. Nasza ocena została wyrażona pośrednio. Jest ona ogólnie znana. To też jest kwestia systemu zarządzania. Sądzę, że pojawi się możliwość unormowania wzajemnej współpracy oraz stworzenia warunków do realizacji zadań, które stoją przed tymi podmiotami. Sądzę, że do niektórych kwestii ustosunkowałem się bardzo ogólnie. W ostatnim okresie dokonywaliśmy bardzo wielu analiz na nasz własny użytek i przygotowywaliśmy pewne rozwiązania. Nie chcę mówić o nich wszystkich. Sądzę, że będzie na to czas. Przedstawimy wtedy Komisji system przygotowujący polskie reprezentacje do udziału w największych międzynarodowych imprezach sportowych. Będziemy wtedy dysponować wiedzą na temat ustaleń, które na razie jeszcze nie zapadły, a o których powszechnie się mówi.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#PoselEugeniuszKlopotek">Niestety nie udzielę już nikomu głosu w ramach dyskusji i pytań. Teraz wypowie się jeszcze przedstawiciel PKOl i będziemy kończyć ten punkt porządku obrad.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#SekretarzgeneralnyPKOlJanuszTatera">Zarząd Polskiego Komitetu Olimpijskiego dokonał oceny startu naszej reprezentacji olimpijskiej w dniu 11 października br., czyli w przededniu obchodów 85-lecia istnienia naszego stowarzyszenia. Ocenialiśmy jedynie start olimpijski, a nie przygotowania olimpijskie, bo za te PKOl nigdy nie odpowiadał. Byliśmy bardzo rozczarowani tym, że przed dokonaniem całościowej oceny przygotowań i startu polskiej reprezentacji olimpijskiej rząd sam dokonał takiej analizy, nie dysponując opinią polskich związków sportowych. Takie stanowisko zostało wypracowane na posiedzeniach Sztabu Przygotowań Olimpijskich już po posiedzeniu rządu. W związku z powyższym, również PKSport nie zdążyła przekazać swoich materiałów przed dokonaniem tej oceny. Materiały te były dopiero w trakcie przygotowywania w ramach konsultacji z polskimi związkami sportowymi. Dlatego, Zarząd PKOl postanowił wystosować list do ministra właściwego do spraw kultury fizycznej i sportu, czyli do ministra edukacji narodowej i sportu. List ten zawierałby stanowisko PKOl w sprawie oceny startu naszej reprezentacji olimpijskiej w Atenach. Przedstawię państwu główne punkty tego listu. Otóż Zarząd Polskiego Komitetu Olimpijskiego ocenił, że start reprezentacji polski w igrzyskach olimpijskich w Atenach wypadł poniżej oczekiwań. Nie zdołano zatrzymać tendencji spadkowych, jeżeli chodzi o zdobycze medalowe. W tym miejscu pragnę stwierdzić, że Europa poniosła największe straty w tym zakresie. Jakby nie chcemy tego zauważyć. Po raz pierwszy w historii kraje europejskie zdobyły poniżej 50 proc. ogólnej liczby medali. Inaczej zaczyna wyglądać cały ten rozkład liczby medali na poszczególne kontynenty. Czy 2 lub 3 medale więcej, zdobyte przez naszych reprezentantów - dobrze wiemy, że one nam przepadły dosłownie w ciągu ułamków sekund - zmieniłyby oblicze polskiego sportu? Z pewnością nie. Jako ciekawostkę przekażę państwu informację, że jesteśmy w trakcie wypłacania regulaminowych nagród PKOl przyznawanych za wyniki osiągnięte podczas igrzysk olimpijskich i okazało się, że różnica w wypłaconych kwotach wynosi tylko 271 tys. zł. Wypłaciliśmy ponad 2446 tys. zł, a po olimpiadzie w Sydney wypłaciliśmy 2816 tys. zł. Ta różnica dotyczy kwot wypłaconych zawodnikom. Natomiast trenerzy i działacze polskich związków sportowych otrzymali o 300 tys. zł więcej. Te dane również świadczą o tym, że te wyniki nie były aż tak złe. Po prostu więcej osób zajęło miejsca 4-8. We wspomnianym liście zarządu PKOl do ministra edukacji narodowej i sportu podjęte zostały kwestie, które uważamy za najważniejsze. Jednym z głównych postulatów jest zwiększenie nakładów budżetowych na sport do wysokości co najmniej 0,33 proc. budżetu państwa. Oznaczałoby to powrót do sytuacji z 1991 r. Zdaniem zarządu PKOl istnieje potrzeba trzykrotnego zwiększenia liczby zawodników objętych centralnym szkoleniem olimpijskim realizowanym przez polskie związki sportowe. Członkowie zarządu PKOl postulują także, żeby została określona polityka państwa w dziedzinie sportu. Powinna ona spełniać standardy obowiązujące w Unii Europejskiej. Naszym zdaniem, konieczne jest jak najszybsze wprowadzenie przejrzystej i spójnej struktury zarządzania i organizacji sportu. W ramach owej struktury powinna funkcjonować jedna osoba, która jest odpowiedzialna za cały polski sport. Pan przewodniczący Eugeniusz Kłopotek słusznie stwierdził, że po powrocie z Aten nie było osoby odpowiedzialnej za taki, a nie inny stan rzeczy. Zresztą ów stan wcale nie był taki zły. To przedstawiciele mediów stworzyli atmosferę nieadekwatną do osiągniętych rezultatów. My nawet zbieraliśmy gratulacje od innych narodowych komitetów olimpijskich, ponieważ reprezentacje tych krajów osiągnęły dużo skromniejsze wyniki, chociaż są silniejsze ekonomicznie od Polski.</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#SekretarzgeneralnyPKOlJanuszTatera">Ewidentna wydaje się zatem konieczność wzięcia na siebie odpowiedzialności przez jedną osobę. Ową odpowiedzialność wziął na siebie prezes Stanisław Paszczyk. Nie było innych osób, które chciałyby zabrać głos w tej sprawie. Wnioski zawarte w owym liście zarządu PKOl dotyczyły także opieki medycznej nad zawodnikami, wdrożenia wyników badań naukowych do procesu treningowego oraz finansowania ze środków budżetowych utrzymania i modernizacji obiektów w ośrodkach przygotowań olimpijskich. Wielokrotnie dyskutowaliśmy o tym na forum Komisji. Tak naprawdę PKOl odpowiadał za zgłoszenie reprezentacji Polski do igrzysk, czyli za całą logistykę związaną z ubraniem i wyekspediowaniem zawodników oraz za zapewnienie właściwych warunków treningowych w wiosce olimpijskiej, a także za zapewnienie warunków dla właściwego funkcjonowania misji olimpijskiej oraz stworzenie właściwych możliwości akredytacyjnych. Udało się akredytować najwięcej polskich dziennikarzy w historii. Efekt tego był jednak dość nieprzyjemny. Stworzyliśmy również możliwości obserwacji igrzysk przez osoby odpowiedzialne za polski sport, w tym przez przedstawicieli parlamentu, prezesów polskich związków sportowych, dyrektorów oddziałów COS, którzy odpowiadali za przygotowania olimpijskie. Stworzyliśmy takie możliwości także dla osobistych trenerów - dzięki nam mogli oni znaleźć się na igrzyskach - zawodników rezerwowych oraz dla sponsorów naszej reprezentacji. Niezależnie od środków finansowych przeznaczonych na wspomniane cele Polski Komitet Olimpijski przekazał również - nikt nie chce tego zauważyć - ponad 1600 tys. zł na szkolenie utalentowanej młodzieży oraz dla zawodników objętych indywidualnym tokiem przygotowań olimpijskich. Pieniądze te zostały po wielu staraniach pozyskane od Solidarności Olimpijskiej oraz od Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego. Wszyscy jesteśmy dość zawiedzeni wynikami naszych reprezentantów, ale myślę, że nastał czas wspólnej dyskusji. Odnosząc się do jednego z pytań, pragnę stwierdzić, że Sztab Przygotowań Olimpijskich jest oczywiście organem wykonawczym PKOl - zgodnie ze statutem PKOl - który działa jako organ doradczy władz PKOl. Na tej płaszczyźnie wspólnie dyskutowaliśmy o całości przygotowań, kwestii wyposażenia oraz o całej logistyce związanej z wysłaniem polskiej reprezentacji na igrzyska do Aten.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#PodsekretarzstanuwMENiSAdamGiersz">Chciałbym jeszcze coś dodać. Otóż często pojawia się zarzut, że rząd pospiesznie dokonał oceny startu naszej reprezentacji w igrzyskach olimpijskich. Rzeczywiście tak było, ale zwykłą praktyką jest, że jeżeli czekają ważne sprawy, to rząd chce mieć informację od razu, a nie oczekiwać aż wszystkie gremia społeczne w jakiejś perspektywie czasowej przedstawią opracowane przez siebie informacje. Ponadto pragnę stwierdzić, że w stosunku do informacji, która przedstawiłem na forum rządu, nie pojawiły się żadne nowe przesłanki i wnioski.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#PoselEugeniuszKlopotek">Nasza dzisiejsza dyskusja jest wpleciona w cykl dyskusji na temat aktualnego stanu i przyszłości polskiego sportu. Odbyła się na ten temat debata plenarna oraz dzisiejsza dyskusja na forum Komisji. Podejrzewam, że odbędzie się na ten temat jeszcze niejedna dyskusja. Chciałbym raczej ciepło przyjąć przedstawioną dzisiaj informację, bowiem z tej podstawowej statystyki wynika przekonanie o konieczności zmian w różnych obszarach polskiego sportu, poczynając od zarządzania, poprzez finansowanie, ale również w zakresie, który uwypuklił pan minister Adam Giersz, czyli w metodyce szkolenia. Sądzę, że istotny jest również aspekt, na który wskazałem w trakcie debaty plenarnej, gdy przedstawiałem stanowisko mojego klubu. Stwierdziłem wówczas, że obok tych 6 celów strategicznych zawartych w strategii rozwoju sportu do 2012 r. powinniśmy sformułować siódmy cel strategiczny. Chodzi mi o kwestię działaczy sportowych. Niektórzy z nich są chlubą polskiego sportu, ale są także tacy działacze, którzy są jego zmorą. Na szczęście więcej mamy tych, którzy są chlubą. Problem w tym, że akurat ci działacze poruszają się w tych obszarach, gdzie nie ma dużych pieniędzy. Natomiast tych działaczy, których możemy określać zmorą naszego sportu znajdziemy najczęściej tam, gdzie krąży duży pieniądz. To dobrze, że żywimy wspólne przekonanie, że jeżeli są to pieniądze budżetowe, to niezbędna jest kontrola ze strony tego, kto te pieniądze asygnuje. Jeżeli w wyniku dyskusji, która się toczy - ona się jeszcze nie zakończyła - uda nam się w najbliższym czasie zrealizować przynajmniej plan minimum, to można będzie patrzyć w przyszłość z pewnym optymizmem. W mojej ocenie, warunkiem realizacji owego planu jest zapewnienie co najmniej 200.000 tys. zł nakładów budżetowych na sport. Już wcześniej mówiliśmy o tym, że te nakłady nie mogą wynosić 133.000 tys. zł. Istnieje duża szansa, że owe 50.000 tys. zł z rezerwy celowej znajdzie się w budżetowej części 25. Wtedy nakłady budżetowe wyniosłyby 183.000 tys. zł, ale trzeba walczyć o kolejne co najmniej 20.000 tys. zł, żeby na początku całej kwoty znalazła się cyfra 2, a nie cyfra 1. Jeżeli w wyniku naszej wspólnej determinacji oraz decyzji rządu zostanie ustanowiony jeden ośrodek decyzyjny odpowiedzialny za sport wyczynowy i będzie on dysponował wszystkimi niezbędnymi instrumentami łącznie z wymienianymi tutaj specjalistycznymi instytucjami służącymi polskiemu sportowi wyczynowemu, to będzie to ogromny krok naprzód. Na to powinny się nałożyć pewne zmiany w mentalności. Przynajmniej w niektórych polskich związkach zmiany te nastąpią dopiero wtedy, gdy dojdzie tam do zmiany pokoleniowej wśród działaczy. Sądzę, że wówczas dokona się duży krok naprzód, pomimo tej krytyki oraz błędów naszej polityki. Życzę państwu oraz sobie również, żeby z naszych zamierzeń coś rzeczywiście zostało w praktyce wdrożone. Nikt z nas nie chce, żeby znowu doszło do sytuacji, iż nasze ambitne plany pozostaną tylko na papierze. Zamykam ten punkt porządku obrad. Czy ktoś z państwa chciałby zabrać głos w sprawach bieżących?</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#PoselTadeuszTomaszewski">Kieruję swoją uwagę do pana ministra Adama Giersza. Otóż w poczcie sejmowej oraz korespondencji skierowanej do przewodniczącego Komisji pojawiła się kwestia publicznego zarzutu o niewłaściwe wydatkowanie środków finansowych na szkolenie młodzieży uzdolnionej sportowo w woj. lubelskim. Chodzi o dwie interdyscyplinarne organizacje, czyli istniejącą od dawna Wojewódzką Federację Sportu oraz o nową utworzoną, z inspiracji - tak wynika z opisu przedstawionego w liście - władz samorządowych, Lubelską Unię Stowarzyszeń Sportowych. O ile dobrze pamiętam, taką nazwę nosi ta organizacja. Pojawił się zarzut, że resort podpisał umowę z tą nową organizacją, która zdaniem autora listu, czyli prezesa Wojewódzkiej Federacji Sportu, jest nieprzygotowana do realizacji tych zadań itd. Autor listu pisze w nim, że to strona rządowa popełniła błąd. Sądzę, że resort powinien odnieść się do tych zarzutów. Z tym, że nie oczekuję, że to się stanie w tej chwili, natomiast proszę o pisemną odpowiedź, która następnie byłaby przekazana wszystkim posłom. Chodzi o to, żebyśmy mogli wyrobić sobie własne zdanie w tej sprawie. W tym celu potrzebne nam jest stanowisko resortu. Na razie dysponujemy tylko tym listem, w którym zawarte są owe zarzuty.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#PoselEugeniuszKlopotek">Czy ktoś z państwa chciałby jeszcze zabrać głos w ramach spraw bieżących?</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#SekretarzgeneralnyPKOlJanuszTatera">Chciałbym poinformować, że w dniach 17 i 18 listopada PKOl wspólnie z MSZ organizują dla przedstawicieli polskich związków sportowych w różnych strukturach międzynarodowych szkolenie z zakresu wybranych technik dyplomatycznych, przydatnych w działalności międzynarodowej. Spotkanie to odbędzie się w siedzibie PKOl. Mam nadzieję, że będzie ono bardzo interesujące. Jeżeli ktoś chciałby wziąć udział w tym szkoleniu, to bardzo serdecznie zapraszam. Chciałbym jeszcze przypomnieć, że Stowarzyszenie Europejskich Narodowych Komitetów Olimpijskich powierzyło PKOl organizację bardzo prestiżowego seminarium zamykającego Europejski Rok Edukacji poprzez Sport. Seminarium to będzie się odbywało w Warszawie w dniach 2-4 grudnia w gmachu Centrum Olimpijskiego. Wszystkich chętnych do wzięcia w nim udziału serdecznie zapraszam. Konieczna jest akredytacja, ale z przyjemnością jej udzielimy. W tym czasie odbędzie się również posiedzenie Komisji Zawodniczej funkcjonującej w ramach Stowarzyszenia Europejskich Narodowych Komitetów Olimpijskich. Myślę, że dojdzie tam do cennej wymiany poglądów. Serdecznie zapraszam.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#PoselEugeniuszKlopotek">Nasz czas był limitowany do godz. 16.00. Przepraszam, że nie dopuszczałem do dalszych polemik i dyskusji. Myślę, że jeszcze nieraz będziemy mieli okazję omawiać te tematy. Wobec wyczerpania porządku dziennego, zamykam posiedzenie Komisji Kultury Fizycznej i Sportu.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>