text_structure.xml
260 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
457
458
459
460
461
462
463
464
465
466
467
468
469
470
471
472
473
474
475
476
477
478
479
480
481
482
483
484
485
486
487
488
489
490
491
492
493
494
495
496
497
498
499
500
501
502
503
504
505
506
507
508
509
510
511
512
513
514
515
516
517
518
519
520
521
522
523
524
525
526
527
528
529
530
531
532
533
534
535
536
537
538
539
540
541
542
543
544
545
546
547
548
549
550
551
552
553
554
555
556
557
558
559
560
561
562
563
564
565
566
567
568
569
570
571
572
573
574
575
576
577
578
579
580
581
582
583
584
585
586
587
588
589
590
591
592
593
594
595
596
597
598
599
600
601
602
603
604
605
606
607
608
609
610
611
612
613
614
615
616
617
618
619
620
621
622
623
624
625
626
627
628
629
630
631
632
633
634
635
636
637
638
639
640
641
642
643
644
645
646
647
648
649
650
651
652
653
654
655
656
657
658
659
660
661
662
663
664
665
666
667
668
669
670
671
672
673
674
675
676
677
678
679
680
681
682
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 12 minut 35 po południu).</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Przedstawiciele Rządu: Prezydent Ministrów Wincenty Witos, Minister Spraw Zagranicznych Eustachy Sapieha, Minister Spraw Wewnętrznych Leopold Skulski, Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego Maciej Rataj, Minister Skarbu Jan Kanty Steczkowski, Minister Rolnictwa i Dóbr Państwowych Józef Raczyński, Minister Kolei Żelaznych Zygmunt Jasiński, Minister Poczt i Telegrafów Władysław Stesłowicz, Minister Robót Publicznych Gabryel Narutowicz, Minister Aprowizacji Bolesław Grodziecki, Minister b. dzielnicy pruskiej Władysław Kucharski, Prezes Najwyższej Izby Kontroli Państwa Józef Higersberger.)</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">(Podsekretarze Stanu: W Ministerstwie Sprawiedliwości Jan Morawski, w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Jan Dębski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Otwieram posiedzenie. Protokół 222 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 223 posiedzenia leży w biurze sejmowem do przejrzenia.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Jako sekretarze zasiadają dziś pp. Sołtyk i Waszkiewicz. Listę mówców prowadzi p. Sołtyk.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę P. Sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#LudwikWaszkiewicz">Interpelacja p. Narcyza Potoczka i tow. z P. S. L. do Rządu Rzeczypospolitej Polskiej w sprawie wykonania ustawy z dnia 10 grudnia 1920 r. o budowie i utrzymaniu dróg publicznych w Rzeczypospolitej Polskiej.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#LudwikWaszkiewicz">Interpelacja p. Seiba i tow. do p. Ministra Sprawiedliwości z powodu konfiskaty artykułu p. t. Gdzie jest ludowładztwo?”, zamieszczonego w nr. 12 „Przyjaciela Ludu” z dnia 20/III 1921 r.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#LudwikWaszkiewicz">Interpelacja pp. Tona, Hartglasa i innych do p. Prezydenta Ministrów i p. Ministra Spraw Wojskowych w sprawie gwałcenia wolności sumienia ludności żydowskiej i nieodpowiadania na interpelacje posłów żydowskich.</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#LudwikWaszkiewicz">Interpelacja p. Marchuta i tow. do p. Ministra Spraw Wojskowych w sprawie sposobów załatwiania reklamacji wojskowych.</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#LudwikWaszkiewicz">Interpelacja pp. Łaskudy, Bednarczyka i tow. z P. S. L. do p. Ministra Wyznań i Oświecenia Publicznego w sprawie odmawiania ostatnich pociech religijnych przez ks. Michała Srokę, proboszcza w Jurkowie, i nadużywania władzy duchownej do celów politycznych.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#LudwikWaszkiewicz">Interpelacja p. Krężla i tow. z P. S. L. do pp. Ministrów Skarbu oraz Poczt i Telegrafów w sprawie wypłacania przesyłek pieniężnych z Ameryki.</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#LudwikWaszkiewicz">Interpelacja p. Krężla i tow. z P. S. L. do Rzędu w sprawie wypłacania dodatków powiatowych i gminnych w Małopolsce.</u>
<u xml:id="u-3.8" who="#LudwikWaszkiewicz">Interpelacja p. Wasilewskiego i tow. z Klubu P. S. L. do p. Ministra Aprowizacji w sprawie samowolnej działalności Urzędu walki z lichwą i spekulacją w Lipnie.</u>
<u xml:id="u-3.9" who="#LudwikWaszkiewicz">Interpelacja pp. Majchra, Jana Potoczka i tow. do p. Ministra Robót Publicznych w sprawie zniszczenia przez kierownictwo regulacji Dunajca w Nowym Sączu odsypisk zalesionych wikłą na lewym brzegu Dunajca po Nowy Sącz.</u>
<u xml:id="u-3.10" who="#LudwikWaszkiewicz">Interpelacja p. d-ra Dymowskiego i tow. do p. Ministra Spraw Wojskowych w sprawie zniszczenia przez wojsko polskie gimnazjum w Bielsku.</u>
<u xml:id="u-3.11" who="#LudwikWaszkiewicz">Interpelacja p. d-ra Dymowskiego i tow. do p. Ministra Spraw Wojskowych w sprawie bezprawnego postępowania oddziałów wojskowych, stacjonujących w zachodniej części pow. bielskiego.</u>
<u xml:id="u-3.12" who="#LudwikWaszkiewicz">Interpelacja p. d-ra Dymowskiego i tow. do p. Ministra Rolnictwa i Dóbr Państwowych w sprawie pozbawienia pastwisk mieszkańców wsi Oleksin, Widźgowo i Holonki w pow. bielskim.</u>
<u xml:id="u-3.13" who="#LudwikWaszkiewicz">Interpelacja p. d-ra Dymowskiego i tow. do p. Ministra Pracy i Opieki Społecznej w sprawie braku opieki nad ciężko pracującymi w pow. bielskim.</u>
<u xml:id="u-3.14" who="#LudwikWaszkiewicz">Interpelacja p. Erdmana i kol. p. klubu P. S. L. do p. Ministra Robót Publicznych z powodu zawarcia kontraktów, dotyczących eksploatacji lasów państwowych, a krzywdzących Skarb Państwa i ludność pow.: stopnickiego, pińczowskiego, jędrzejowskiego i kieleckiego.</u>
<u xml:id="u-3.15" who="#LudwikWaszkiewicz">Interpelacja p. Seiba i inn. z klubu lewicy P. S. L. tudzież p. Smoły i inn. z klubu P. S. L. „Wyzwolenie” do Rady Ministrów, z powodu tajnych pertraktacji Prezydenta Rządu z obszarnikami na tle reformy rolnej.</u>
<u xml:id="u-3.16" who="#LudwikWaszkiewicz">Interpelacja p. Błyskosza i kol. z klubu P. S. L. do p. Ministra Rolnictwa w sprawie bezprawnego rąbania lasów domaczewskich, obłożonych serwitutem włościańskim, w pow. brzeskim.</u>
<u xml:id="u-3.17" who="#LudwikWaszkiewicz">Interpelacja p. Trzcińskiego i tow. z klubu N. Zj. L. do p. Prezydenta Rady Ministrów i p. Ministra b. dzielnicy pruskiej w sprawie likwidacji Niemców.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Interpelacje te prześlę p. Prezydentowi Ministrów na drodze regulaminem przepisanej.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Przed porządkiem dziennym głos ma p. Gdyk.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#LudwikGdyk">Chcę prosić P. Marszałka, ażeby był łaskaw uzupełnić porządek dzienny dzisiejszego posiedzenia ustnem sprawozdaniem Komisji Aprowizacyjnej, które spadało trzy razy z porządku dziennego, a jest bardzo ważne. Dotyczy ono wniosków pp. Szewczyka, Rosseta, Postolskiego, Gęborka, Rejdycha i Arcyszewskiego. To jest ustne sprawozdanie.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Nie podobna wobec dzisiejszego tak obszernego porządku dziennego tych wszystkich spraw załatwić.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#LudwikGdyk">Ale to sprawa dość poważna. Chodzi o wyżywienie Zagłębia i Warszawy, a już trzykrotnie spadło to z porządku dziennego.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#WojciechTrąmpczyński">O ile czas wystarczy, niewątpliwie Izba zgodzi się, by i tę sprawę umieścić na porządku dziennym.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do porządku dziennego, mianowicie do dalszej rozprawy nad traktatem ryskim.</u>
<u xml:id="u-8.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Dębski.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#PDębski">Wysoki Sejmie! Dzień 18 marca 1921 r. i sam traktat pokojowy, zreferowany tak szczegółowo przez kolegę mojego, referenta p. Kiernika, wywołał w społeczeństwie polskiem radość, której ukrywać nie potrzebujemy, zwłaszcza wśród tych mas, które przedewszystkiem powołane były do spełnienia najcięższych obowiązków podczas wojny. Zwłaszcza w masach chłopskich fakt zawarcia pokoju — ukrywać tego nie potrzebujemy — wywołał radość i zadowolenie. Bynajmniej przez to nie chcę powiedzieć, żeby i inne warstwy narodu nie ponosiły ofiar w tej wojnie, ale najbezstronniejszy sąd, cyfry same mówią za siebie. Ilość ofiar w ludziach i dobytku, te wszystkie męki i męczarnie, jakie przejść musiała wieś polska, a jakie w pierwszym rzędzie przechodziły Kresy, nic innego tylko to uczucie radości i zadowolenia powodować muszą. Podkreślam to, bo, być może, ze względu na to, że dzień zawarcia pokoju zbiegł się z dniem innych wielkich zdarzeń dla naszego Państwa: z uchwaleniem Konstytucji i przeprowadzeniem plebiscytu, pozornie się wydawać mogło, że społeczeństwo nasze w dostatecznej mierze tego faktu nie odczuwa. Kto chce widzieć, z jakim uczuciem radości i ulgi społeczeństwo polskie przyjęło zawarcie pokoju, niech idzie na wieś polską, niech idzie na Kresy, które już straciły były wiarę w możność ludzkiego i pokojowego życia.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#PDębski">Wysoki Sejmie! Traktat pokojowy, być może, nie realizuje, a nawet tak, nie realizuje tych wszystkich aspiracji i dążeń politycznych, które postawił sobie naród polski w wojnie obecnej, nie my jednak byliśmy jedyną siłą, która miała przebudować wschód Europy, nie my jedni byliśmy tym czynnikiem, który rzucił w osobie przedstawiciela naszego narodu, w osobie Naczelnika Państwa nową myśl przebudowy wschodniej Europy. Same rokowania pokojowe wykazały, że mieliśmy do czynienia z trudnościami nie tylko ze strony przeciwnika. Opór znajdowaliśmy wszędzie. Pozornie odosobnieni bolszewicy znajdowali poparcie na zachodzie Europy. Czyż dawne są te głosy, posądzające nas o imperializm, wtedy, kiedyśmy chcieli rzetelnie i uczciwie odbudować niepodległość narodów na wschodzie? Czyż dawne są te głosy, które mniemały, że idziemy na Wschód tylko po to, ażeby obszarników polskich ziemie bronić? To nie tylko bolszewicy tak twierdzili, to głosiła prasa zagraniczna, a nawet niektóre rządy tak mówiły. I oto te czynniki, a czynniki wielce decydujące w Europie, spowodowały, że traktat pokojowy, chociaż był zawarty samodzielnie przez nas, jednak napotykał na ogromne trudności, napotykał na trudności, które nie zawsze można było przezwyciężyć.</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#PDębski">Przypominając przebieg rokowań pokojowych, nie dlatego, ażeby podnieść zasługi naszej delegacji, na której czele miał zaszczyt stać kolega nasz klubowy, lecz ażeby umocnić wiarę w to, co robimy, w nasz rozum polityczny, w naszą niezłomną wolę, chcę uprzytomnić trudne warunki, w jakich delegacja pokojowa pracowała: z jednej więc strony to nieodosobnienie rządu bolszewickiego, to poparcie, jakie rząd bolszewicki znajdował nawet w opinii publicznej na zachodzie Europy, w przeciwstawieniu się naszej chęci rzetelnej odbudowy, w przeciwstawieniu się temu, cośmy chcieli rzetelnie i uczciwie realizować, w przeciwstawieniu się przebudowie życia na Wschodzie Europy. To jedno. A drugie: W chwili, kiedyśmy zawierali, rozejm, za nami był cud nad Wisłą, za nami było zwycięstwo nad Niemnem, w chwili zaś zawierania pokoju staliśmy wobec wzmocnienia się rządu bolszewickiego, staliśmy wobec konferencji londyńskiej i berlińskiej i wobec intryg, których źródło było w Berlinie, czy w Pradze. Dalej, jeżeli uprzytomnimy sobie, że Polsce ze względu na plebiscyt zależało na szybkiem zawarciu pokoju, że Polska miała wszystko do odebrania podczas tych rokowań, a bolszewicy wszystko do dania, to jednak trzeba bezstronnie powiedzieć, że delegacja nasza była rzeczywiście wykładnikiem siły i rozumu społeczeństwa polskiego.</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#PDębski">Wysoki Sejmie! Pokój obecny, pokój porozumienia, pokój, o którego konieczności obydwie strony były przekonane, pokój, który nie został narzucony przez nas, chociaż byliśmy przecież stroną zwycięską, taki pokój może nas napełniać wiarą, że będzie trwały, że nie stanie się fikcją. Prawda, że w dyskusji wczorajszej podnoszono tutaj, że to co zdołaliśmy przeprowadzić w tym traktacie pokojowym, ma tyle zastrzeżeń, że na straży jego musi stać tak wielka siła, że istnieje obawa, czy traktat ten będzie spełniony, czy nie stanie się pewną fikcją. Podstawą jednakże tej naszej wiary jest to, że traktat ten pokojowy jest oparty na pewnych koniecznościach życiowych, a za taką konieczność życiową w konflikcie między Rosją a Polską uważamy istnienie państw kresowych. Istnienie niepodległej Ukrainy i Białorusi, choćby druga strona nie miała dobrej woli, przyjść musi, bo to jedynie może rozwiązać wielkie zagadnienie tej walki wiekowej, która się toczyła między Rosją a Polską, i uważamy, że w interesie Rosji, tej czy innej, a Rosja przyszła nie może być inna, jak tylko ludowa, będzie utrwalenie pokoju na tej jedynej rzeczywistej, realnej, życiowej podstawie: uznania prawa każdego narodu, który niegdyś wchodził w skład imperium rosyjskiego, do samostanowienia o sobie.</u>
<u xml:id="u-9.4" who="#PDębski">Pokój obecny ma położyć kres walce, która tak długo istniała między Rosją i Polską. Tak jest, ta walka, którą toczyliśmy, nie była tylko walką z pewnym systemem rządów społecznych. Widzimy, że jednak masy były zmobilizowane; masy zasugestionowano nową ideą, narzucono tym masom doktrynę imperialistyczną i tak, jak kiedyś rządy imperialistyczne Rosji słały na nas armie krociowe i wyzyskiwały bierność tych mas, tak dziś rząd sowiecki zasugestionował je doktryną imperialistyczną i tą doktryną imperialistyczną chciał nas złamać i zwyciężyć. I jedno i drugie upadło, i imperializm rządów dawnych i imperializm nowej doktryny załamał się w ogniu naszych dział, w sile odpornej naszego narodu i dlatego wierzymy, że stosunki z temi narodami, które będą z nami graniczyć, z Białorusią i Ukrainą, stosunki z temi wszystkiemi państwami, które powstały na gruzach dawnej carskiej Rosji, i stosunki z narodem rosyjskim i pod jakimikolwiek rządami — wierzymy jednak, że Rosja rządzona będzie przez tych, którzy są przedewszystkiem powołani do rządów przez masy chłopskie i robotnicze — ułożą się na podstawie porozumienia i na podstawie tego zarysu, jaki przedstawia traktat ryski.</u>
<u xml:id="u-9.5" who="#PDębski">P. Prezydent Ministrów, mówiąc o traktacie pokojowym, powiedział, że jest to pierwszy akt międzynarodowy samodzielnej Polski, że jest to pierwsze prawo międzynarodowe, które było zawarte samodzielnie przez Polskę i strony zainteresowane. Aby to prawo było wykonane, aby weszło w życie, trzeba, ażeby na straży jego stała siła, siła moralna i materialna, siła moralna społeczeństwa polskiego przedewszystkiem. Jeżeli mówię o tej sile moralnej, to mam prawo tego domagać się i podnieść tę sprawę, tembardziej, że jednak w okresie rokowań pokojowych, kiedy toczyliśmy tę walkę dyplomatyczną, nie było w społeczeństwie tej siły zwartej, jednolitej, że myśmy się zdemobilizowali duchowo zbyt szybko i że dziś, gdy będzie chodziło o wykonanie traktatu pokojowego, to kiedy wymagamy od Rządu wykonania tego traktatu, społeczeństwo musi dać Rządowi tę siłę nie tylko materialną, ale i siłę moralną. Jest to, jak powiedziano wczoraj, samodzielny międzynarodowy akt polski, który wytycza nasze granice wschodnie i od tej naszej siły moralnej i materialnej będzie zależało, czy ten akt międzynarodowy będzie uznany przez wszystkie państwa. My zdecydowani jesteśmy co do tego, że sprawa granic wschodnich obchodzi tylko nas i sąsiadów, że jest to naszą rzeczą, że nasza granica wschodnia jest rzeczą nienaruszalną i nikt nie będzie miał prawa mówić, że Galicja Wschodnia, że inne granice Polski są jeszcze zakwestionowane. Traktat ryski, traktat porozumienia zawarty pomiędzy dwiema stronami, przesądził naszą granicę wschodnią i odtąd kwestia ta do nas tylko należy.</u>
<u xml:id="u-9.6" who="#PDębski">Jesteśmy przekonani, że ze strony Polski traktat pokojowy będzie wykonany w całej rozciągłości. Co do tego nie mam żadnych obaw i żadnych podejrzeń, a odmienne głosy prasy obcej, cudzoziemskiej, często powtarzane przez naszą prasę, są to głosy inspirowane oczywiście, które nie mogą znaleźć wiary ani u nas, ani na Zachodzie. Rząd polski i naród polski lojalnie traktat wykona.</u>
<u xml:id="u-9.7" who="#PDębski">Jeśli mówię o wykonaniu traktatu pokojowego, to dla mnie mniejszą wagę przedstawia sprawa wykonania go lojalnie wobec przeciwnika, bo jestem przekonany, że będziemy może aż do przesady lojalni, gdyż historia nieraz pokazuje, że w wykonywaniu traktatów Polacy do przesady byli lojalni. Chodzi mi o rzecz inną. W traktacie są artykuły, umieszczone z naszej inicjatywy, które do pewnego stopnia mówią o tem, jak my się zachować mamy, wobec tej ludności innego języka i innej wiary aniżeli olbrzymia większość narodu. Otóż dziś, kiedy ta ludność — a jest to uczciwa i szczera prawda — z zadowoleniem i radością przyjęła fakt, że powróciła do Rzeczypospolitej Polskiej, wbrew temu co mówiono, że sprawa tych granic wschodnich została rozstrzygnięta bez woli tej ludności, dziś cała ta ludność, a mam na myśli przedewszystkiem ludność wiejską, czy białoruską czy rusińską na Wołyniu, z zadowoleniem i radością przyjęła ten fakt, że będą obywatelami Rzeczypospolitej. Ale, Wysoki Sejmie, trzeba, aby ta ludność uczuła jak najprędzej, że rzeczywiście ma obywatelstwo polskie i że weszła w skład państwa konstytucyjnego; że słowa, pomieszczone w traktacie, które mówią o swobodzie wyznania, o poszanowaniu języka i swobodzie rozwoju kulturalnego, nie są rzucone na wiatr; że z Polski pójdzie jak najwięcej siły, żeby wzmóc gospodarczo te kresy. Przecież one dziś jeszcze ciągle są jakby wielkim kawałem ciała Rzeczypospolitej oderwanym, odrąbanym, przecież mnóstwo przepisów, wyjątkowych rozporządzeń, przecież cały system, jaki tam panuje jeszcze dotychczas, czego echa znajdujemy w tych nadzwyczajnych zajściach, jakie zdarzyły się chociażby w Łunińcu, to wszystko musi ustać; ten system rządów kacykowych, rządów wojskowych, ten system, który możnaby tylko porównać do stanu nadzwyczajnego, wyjątkowego, musi przestać istnieć. Kraj ten musi odczuć przedewszystkiem błogie skutki pokoju i to, że jest krajem powróconym na łono Rzeczypospolitej Polskiej, wielkiej, konstytucyjnej i ludowej.</u>
<u xml:id="u-9.8" who="#komentarz">(Brawa)</u>
<u xml:id="u-9.9" who="#PDębski">Wierzymy, że p. Minister Spraw Wojskowych, który okazał tyle energii, tyle zdolności organizacyjnej w tworzeniu siły zbrojnej, potrafi tchnąć nowego ducha w szeregi żołnierzy, być może, zdemoralizowanych wojną, potrafi przy demobilizowaniu armii przeprowadzić zarządzenia, które są wymagane, ażeby wojsko dziś podporządkowało się całkowicie administracji cywilnej, żeby zeszło do tej roli, jaką ma w państwie konstytucyjnem, które już jest na stopie pokojowej.</u>
<u xml:id="u-9.10" who="#PDębski">Traktat pokojowy zawiera szereg artykułów, dotyczących spraw ekonomicznych. W tych warunkach, w jakich delegacja nasza pracowała, w jakich zdążała do osiągnięcia pokoju, jak to było stwierdzone przez olbrzymią większość mówców, można powiedzieć, przez wszystkich mówców tej Wysokiej Izby, nie można było osiągnąć więcej. Na jedną rzecz chcę zwrócić uwagę. W tym traktacie zastrzeżono, że Polska pozostawia sobie wolną rękę co do uregulowania tranzytu z Niemiec i Austrii na Białoruś, Ukrainę i do Rosji. Zdaniem naszem nie jest to bynajmniej wytwarzanie jakiejś bariery. Pragniemy jak najprędszego nawiązania stosunków gospodarczych między nami a państwami, na wschód od nas leżącemi. W tych warunkach, w jakich dziś się znajdujemy, kiedy Niemcy robią nam różne trudności, jest to tylko obrona wobec Niemiec, a bynajmniej nie jest zwrócone przeciw tym narodom, z któremi zawarliśmy pokój. Czas, przypuszczam, te rzeczy zmieni i wykaże, ile jest u nas dobrej woli, ile uczciwych i rzeczywistych intencji do nawiązania stosunków gospodarczych.</u>
<u xml:id="u-9.11" who="#PDębski">Powiedziałem na początku, że w ogniu naszych dział, że w sile naszej wojskowej i w powstaniach naszych załamywały się i załamały wszystkie dotychczasowe imperializmy, czy to carskie, czy bolszewickie, a wierzę że był to ostatni przejaw tego imperializmu rosyjskiego, który starano się narzucić ludowi rosyjskiemu. Wierzę, że lud rosyjski nie da się porwać do nowej walki z nami, że nastaną między nami a Rosją nowe stosunki, że Rosja, Ukraina, Białoruś przyczynią się do tego, żebyśmy Wschód Europy przebudowali, żebyśmy go wzmocnili na nowych podstawach i żebyśmy pokazali Zachodowi, że potrafimy tu na Wschodzie bez jego interwencji się urządzić i żyć pokojowo.</u>
<u xml:id="u-9.12" who="#komentarz">(Brawa).</u>
<u xml:id="u-9.13" who="#PDębski">Klub Polskiego Stronnictwa Ludowego głosować będzie za ratyfikacją.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma poseł Czerniewski.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#PCzerniewski">Wysoka Izbo! Dużo tu było mówione o błogosławieństwie pokoju. Wszyscy oczywiście zdajemy sobie z tego sprawę dokładnie, jak koniecznym, niezbędnym, a jednocześnie radosnym jest dla nas sam fakt zawarcia pokoju. Ale jeśli co do tego nie zachodzi najmniejsza wątpliwość, to jednocześnie jednak należy sobie poważnie w takiej chwili postawić pytanie: czy pokój obecnie zawarty został zawarty tak, że wszystkie czynniki najlepszego jego zagwarantowania i dla najsprawiedliwszych rezultatów zostały wyzyskane? Przedłożony nam do ratyfikacji traktat pokojowy z Rosją sowiecką i sowiecką Ukrainą nie przynosi prawie nic nowego w porównaniu z traktatem preliminarnym, który w tej Wysokiej Izbie był roztrząsany i został zatwierdzony.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#PCzerniewski">Jeśli weźmiemy pod uwagę ciężkie chwile niedalekiej naszej przeszłości, kiedyśmy zawierali rozejm, kiedy nasi delegaci 14 sierpnia wyruszyli w kierunku Brześcia Litewskiego, to musimy traktat, który obecnie nam Rząd przedkłada, nazwać znakomitym, rezultaty jego nadzwyczajnemu. Ale jeśli weźmiemy ostatnią sytuację strategiczną i wojenną, to musimy powiedzieć, że rezultaty tego traktatu są niewielkie, a w porównaniu z preliminarzem pokojowym — wprost znikome.</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#PCzerniewski">Traktat ten nie jest sprawiedliwy ani pod względem granic, jakie wykreśla, ani pod względem należytego zabezpieczenia tych współbraci naszych, którzy niestety, pozostali poza granicami Państwa polskiego.</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#PCzerniewski">I, proszę Panów, właśnie tutaj mam największe obawy, że delegacja nasza w Rydze okazała za mało energii i siły moralnej reprezentującej siłę narodu, boć przecież preliminaria pokojowe zostały zdobyte krwią żołnierza polskiego, preliminaria pokojowe były dziełem armii polskiej, a traktat pokojowy jest dziełem dyplomacji polskiej i wbrew temu, co mówiło wielu moich przedmówców, a między innymi szanowny kolega Dębski, ja nie będę wyśpiewywał chwały naszej dyplomacji. Niestety jestem zdania, że nie występowała z należytą siłą i umiejętnością i nie wyzyskała wszystkiego, co się nasuwało do wyzyskania, ażeby najsprawiedliwiej i najlepiej dla Polski ten traktat przeprowadzić.</u>
<u xml:id="u-11.4" who="#komentarz">(P. Dębski: Niech Szanowny Pan przypomni sobie posiedzenie w Komisji Spraw Zagranicznych w tym czasie)</u>
<u xml:id="u-11.5" who="#PCzerniewski">Otóż te rzeczy teraz, kiedy przystępujemy do ratyfikacji traktatu powinny być przypomniane. Niestety wobec wagi zawarcia samego pokoju i niemożności naprawienia tego traktatu musimy zgodzić się z nim takim, jakim jest od początku do końca, ale jednakże musimy również zwrócić na to uwagę, że żądaliśmy jeszcze w Radzie Obrony Państwa, a potem w Komisji dla Spraw Zagranicznych, ażeby granice nasze były sprawiedliwiej choćby niewiele stosunkowo dalej przesunięte na wschód, bo ludność tamtejsza dążyła, ciążyła i całą siłą domagała się przyłączenia do Polski. Powiaty lepelski, miński, płoskirowski i kamieniecki, które miały wszelkie warunki i prawa po temu, ażeby się znaleźć w granicach Państwa Polskiego, nie znalazły się w nich.</u>
<u xml:id="u-11.6" who="#PCzerniewski">Można powiedzieć, że trudna była i mozolna postawa naszej delegacji w Rydze i że więcej ponadto co zdobył żołnierz polski, ona zabiegami dyplomatycznemi zdobyć nie mogła i choć ja co do tego mam nieco odmienne mniemanie, to jednak rozumiejąc, że były trudne warunki, zwrócę tylko uwagę na to, że przy innych rzeczach, przy których należało mocniej obstawać, a które mniej miały charakter na pozór przynajmniej imperialistyczny nie obstawano z dostateczną siłą, a przynajmniej obstawania tego nie widzimy w artykułach obecnego traktatu.</u>
<u xml:id="u-11.7" who="#PCzerniewski">Chodzi tu przedewszystkiem o zabezpieczenie naszych współrodaków, pozostających poza granicami państwa. Art. 7 na zasadzie równorzędności dwóch stron, zawierających traktat i na zasadzie suwerenności na własnem terytorium stara się to zabezpieczyć. Ale nie widzimy choćby w przybliżeniu wystarczających gwarancji, aby nasi współrodacy byli tam istotnie zabezpieczeni w najświętszych i najsłuszniejszych swoich prawach. Nie dość na tem, zanim jeszcze traktat został przez nas ratyfikowany, dziś już dochodzą nas poprostu krzyki rozpaczy z poza granic Polski. Tam już dziś odbywa się po ratyfikacji przez Bolszewję, a przed ratyfikacją przez nas wzmożone, jakby przyspieszone prześladowanie żywiołów polskich i ludności polskiej. Otrzymujemy listy, oświadczenia, wzywania pomocy i ten okrzyk, który słyszeliśmy tutaj w Sejmie był okrzykiem tylko bólu, wyrywającego się z piersi człowieka, który widział, że większa część braci naszych pozostała bez należytej opieki i pomocy poza granicami Państwa Polskiego. Naturalnie nie można wszystkiego osiągnąć w takich warunkach, w jakich byliśmy, ale nie osiągnięto nawet tego, co przy większej stanowczości osiągnąć było można. Jeśli kolega Dębski wzywa do tego i słusznie, ażeby przy wykonaniu niniejszego traktatu społeczeństwo polskie moralnie się zwarło i dało moralną podstawę i moralną siłę dla jego urzeczywistnienia, to zaznaczę, że i dyplomacja nasza powinna była mieć tę moralną siłę i wykazać dostateczną dbałość i energię w ochronie naszych współrodaków poza granicami Państwa.</u>
<u xml:id="u-11.8" who="#PCzerniewski">Teraz rozpoczynają się na wschodnich połaciach dawnej Rzeczypospolitej Polskiej prześladowania takie, jakich nie znał rząd carski. Prześladowania pod względem religijnym, kulturalnym i oświatowym. Napływa do nas materiał, świadczący o tem, że zaczynają się takie prześladowania, jakie były w pierwszych czasach chrześcijaństwa. Wiemy, że księża są odrywani podczas mszy św. od ołtarzy, wiemy, że prześladowani są nauczyciele polscy, że jest prześladowana każda myśl polska. Jak my teraz wystąpimy z obroną wobec tych wszystkich faktów?</u>
<u xml:id="u-11.9" who="#PCzerniewski">Może kolega Perl, który dziękował bolszewikom za to, że dopomogli nam do przesunięcia granicy naszej na wschodzie, nazwałby nasze wystąpienie imperializmem i twierdził, że niektórym ugrupowaniom sejmowym chodzi o to, ażeby tylko tyle wziąć ile się da strawić. Ja, wbrew stronnictwom i klubom prawicowym, nie jestem zadowolony z tej granicy i nasz klub nie uważa jej za istotnie sprawiedliwą. Nie chodzi nam o „ilość materiału do strawienia”, bo to jest tylko frazes szumnie wygłoszony. Jeżeli istotną treść nazwiemy inaczej, to inaczej sprawa wyglądać będzie. Ani mała Rzeczpospolita szwajcarska, ani wielkie Stany zjednoczone nie myślą o trawieniu materiału plemiennego i narodowościowego, który do nich przychodzi, ale myślą o asymilacji państwowej. Istotnie chodzi o to, aby ta ludność, która złączyła się z Państwem Polskiem mogła się państwowo z niem zżyć, t. zn. ażeby połączywszy się, czuła się dobrze, czuła, że jej jest lepiej niż gdzieindziej, żeby wiedziała, że ma swoje słuszne prawa zagwarantowane lepiej aniżeli w granicach innych państw. My chcemy mieć nie gwałtem spolonizowanych Polaków, ale chcemy zdobyć głęboko z przekonania z Państwem Polskiem związanych obywateli, bez względu na to, jakim językiem mówią i jaką religię wyznają. Ale żeby to przeprowadzić trzeba siły moralnej, o której kolega Dębski mówił, trzeba, żeby ci wszyscy obywatele świeżo przyszli do Państwa Polskiego, którzy wyciągali do niego ręce i ci, których zastępy pozostały poza kordonem obecnym granicznym i wyciągają ręce do nas, widzieli, że Państwo Polskie należytą opieką otacza nie tylko tych co są w jego granicach, ale i tych, którzy są poza granicami państwa. To w traktacie pokojowym winno było być wyraźnie i niedwuznacznie zawarowane. O to powinna się była toczyć walka zawzięta. Ani śladu tej walki o zabezpieczenie tego w dostatecznej mierze nie widzimy. Gdyby ten traktat był zawarty z państwem istotnie praworządnem, wówczas może te punkty byłyby wystarczające, ale niestety nie mamy tego przekonania, że nasz kontrahent tak samo zabezpieczy prawa obywateli swoich i mniejszości narodowych, jak my tu zabezpieczamy choćby w naszej Konstytucji. I dlatego, proszę Panów, musimy, ratyfikując ten traktat — bo jak już z początku powiedziałem, ratyfikację jego uważamy za konieczną — powiedzieć, że ratyfikujemy go tylko pod pewnemi warunkami, Wobec tego w imieniu Narodowo- Chrześcijańskiego Klubu Robotniczego składam następujące oświadczenie:</u>
<u xml:id="u-11.10" who="#PCzerniewski">„Ponieważ w ciężkich walkach ofiarną krwią żołnierza polskiego zdobyliśmy pokój na Wschodzie, określiliśmy, choć nie zupełnie po naszej myśli i nie w zupełnej zgodzie ze sprawiedliwemi naszemi żądaniami granice, przeto dla utrwalenia tego pokoju i ustalenia granic umożliwiającego wewnętrzny rozwój Państwa Polskiego, konieczną jest ratyfikacja traktatu pokojowego z Rosją sowiecką i sowiecką Ukrainą.</u>
<u xml:id="u-11.11" who="#PCzerniewski">Wobec tego również, że obecnie przedłożony nam traktat pokojowy nic prawie nowego nie dając w porównaniu z traktatem preliminaryjnym z dn. 11 października 1920 r. jednomyślnie zatwierdzonym przez Sejm, nie wnosi żadnego pogorszenia, a nie da się już poprawić, przeto ratyfikację tego mianowicie traktatu uważamy za możliwą.</u>
<u xml:id="u-11.12" who="#PCzerniewski">Jednak nie wszystkie czynniki, nasuwające się do wyzyskania w okresie obrad pokojowych, wyzyskane zostały i osiągnięte przeto rezultaty, niestety, pozostawiają wiele do życzenia.</u>
<u xml:id="u-11.13" who="#PCzerniewski">Traktat mianowicie nie zapewnia Państwu Polskiemu wszystkich słusznie mu należnych zwrotów terytorialnych i materialnych. Po za granicami Państwa Polskiego pozostały duże połacie kraju użyźnione krwią i potem ludu polskiego, oraz krociowe rzesze ludności, nieprzeparcie do Polski dążącej. Powiat lepelski, Mińsk z okolicą polską, siedziba kulturalnego życia polskiego, powiaty płoskirowski i kamieniecki z Kamieńcem Podolskim, z naszą dawną strażnicą kresową nie zostały włączone do Rzeczypospolitej Polskiej.</u>
<u xml:id="u-11.14" who="#PCzerniewski">Pozostały poza granicami Państwa Polskiego dziesiątki i krocie tysięcy braci naszych bez należycie zagwarantowanej opieki nad ich życiem, mieniem, rozwojem kulturalnym i religijnym. Prawo do opieki nad tą ludnością jest najświętszem prawem jej i naszem, jest obowiązkiem Państwa Polskiego.</u>
<u xml:id="u-11.15" who="#PCzerniewski">Przeto wzywamy Rząd polski, ażeby przy wszystkich następnych umowach, jakie kiedykolwiek będą zawierane z Rosją czy Ukrainą, nie omieszkał naprawić słabych stron niniejszego traktatu, oraz żeby wdrożył odpowiednie energiczne postępowanie dyplomatyczne celem uzyskania trwałych gwarancji ochrony życia, mienia, swobody kulturalnej i religijnej współbraci naszych, pozostałych poza linią graniczną.</u>
<u xml:id="u-11.16" who="#PCzerniewski">Pod temi tylko warunkami Klub daje głosy swoje za ratyfikacją traktatu pokojowego zawartego między Polską a Rosją i Ukrainą w d. 18 marca 1921 r. w Rydze”.</u>
<u xml:id="u-11.17" who="#komentarz">(Brawa).</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Waszkiewicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#LudwikWaszkiewicz">Wysoka Izbo! Klub sejmowy N. P. R. będzie głosował za ratyfikacją traktatu pomiędzy Polską a Rosją i Ukrainą.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#LudwikWaszkiewicz">Robotnicy polscy zawsze traktowali wojnę, narzuconą Polsce przez zachłanną imperialistyczną politykę rządu sowietów moskiewskich, jako wojnę czysto obronną, prowadzoną w obronie bytu, niezależności i całości Rzeczypospolitej Polskiej. Dlatego też, nie szczędząc ofiar mienia i krwi, śpiesząc w pierwszych szeregach do walki z najazdem, znosząc cierpliwie ogromne ciężary i klęski wojenne, robotnicy polscy stale i konsekwentnie domagali się niezaniedbywania żadnej sposobności, żadnej okazji, któraby mogła położyć tamę rozlewowi krwi i przyśpieszyć dzieło pokoju. Ale dążąc do pokoju trwałego, N. P. R. uważała zawsze, że pokój ten musi być pokojem porozumienia, pokojem demokratycznym, pokojem sprawiedliwym, bo tylko taki pokój może być trwałym.</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#LudwikWaszkiewicz">Chodziło nam bowiem o to, ażeby nie tylko zakończyć jak najrychlej 17 wojnę polsko-moskiewską, ale i o to, ażeby zacząć osuszać morze krwi i nienawiści, różniące dwa narody, aby rozpocząć likwidację staro wiekowego sporu, zapoczątkować trwałe, zgodne, przyjazne stosunki pomiędzy tak długo zwaśnionemi narodami.</u>
<u xml:id="u-13.3" who="#LudwikWaszkiewicz">Ludowi polskiemu były i są obce hasła zaboru i przemocy. Stanowisko nasze było jednakowe zarówno w dniach klęski, kiedy rokowaliśmy w Mińsku, jak i w dniach zwycięstwa, kiedy prowadziliśmy pertraktacje w Rydze. Nie wyciągaliśmy ręki po cudze, nie przystawaliśmy nigdy na swoją krzywdę.</u>
<u xml:id="u-13.4" who="#LudwikWaszkiewicz">Przyjmując całość traktatu, nie możemy pominąć milczeniem, że granica nasza na wschodzie nie wszędzie czyni zadość życzeniom ludności tamtejszej należenia do Rzeczypospolitej i nie wszędzie liczy się z życiowemi potrzebami tej ludności. Tyczy się to przedewszystkiem naszych kresów wschodnio-północnych, terenów białoruskich. Obszary te ciążyły i ciążą kulturalnie do Polski. Ludność ich w znacznej części opowiedziała się za przynależnością do Rzeczypospolitej Polskiej. Jesteśmy zdania, że przy pewnej stanowczości naszego Rządu, przy większej stanowczości naszej delegacji pokojowej w pierwszej fazie rokowań w Rydze, kiedy układano preliminaria pokojowe, można było i należało te obszary dla Polski pozyskać. To się, niestety, nie stało.</u>
<u xml:id="u-13.5" who="#LudwikWaszkiewicz">Mińsk, stolica katolickiej Białej Rusi, ten Mińsk polski, którego mieszczaństwo i koła robotnicze — w najkrytyczniejszym dla Polski momencie — kiedy hordy bolszewickie szły do szturmu na Warszawę gorąco manifestowały swe polskie uczucia i pragnienia należenia do Rzeczypospolitej Polskiej oddaliśmy jako atut Rosji. Rosja uczyni z Mińska ośrodek agitacji antypolskiej, schizmatycznej. I Mińsk może łacno odegrać rolę Kijowa z XVIII w., tego miasta z którego szły ustawiczne intrygi przeciw Polsce. W rezultacie krótkowzrocznej polityki — atut białoruski został przez nas stracony, błąd, wielki błąd został popełniony w Rydze, który można naprawić dzisiaj tylko prawdziwie wolnościową i szczerze demokratyczną polityką na kresach, polityką, która nawiąże do świetnych tradycji Rzeczypospolitej, która umiała godzić interes całości państwa z poszanowaniem odrębności narodowych ludów, zamieszkujących jego ziemie.</u>
<u xml:id="u-13.6" who="#LudwikWaszkiewicz">Niestety, pokaźna liczba wiernych synów została od Polski odcięta. Apelujemy na tem miejscu do Rządu, aby roztoczył skuteczną opiekę nad ludnością polską, pozostałą w Rosji, ludnością, która dzisiaj jest w sposób barbarzyński, jak już mój przedmówca zaznaczył, prześladowana. Domagamy się od Rządu, ażeby prowadził energicznie akcję powrotu naszych jeńców, zakładników, emigrantów i uchodźców, żeby wszystko, co można w tym względzie zrobić w ramach traktatu, zostało z całą skrupulatnością przeprowadzone.</u>
<u xml:id="u-13.7" who="#LudwikWaszkiewicz">Musimy wyrazić wielką wątpliwość, czy traktat zabezpieczył nasze uprawnione interesy ekonomiczne. Te zobowiązania, które bierze na siebie Rosja i Ukraina co do zwrotu naszego majątku narodowego nie stoją w żadnym stosunku do tego, co Rosja zabrała Polsce w okresie niewoli, oraz wojny światowej.</u>
<u xml:id="u-13.8" who="#LudwikWaszkiewicz">W interesie licznych rzesz polskich urzędników i robotników, którzy byli ewakuowani do Rosji, robotników i urzędników poszkodowanych przez rząd dawny carski i obecny sowiecki, przypominamy o konieczności szybkiego załatwienia sprawy zwrotu kaucji, emerytur i płac zaległych.</u>
<u xml:id="u-13.9" who="#LudwikWaszkiewicz">Jeżeli mimo wielu poważnych zastrzeżeń i obaw głosujemy dziś za ratyfikacją traktatu, czynimy to w tem głębokiem przekonaniu, że traktat, kładący kres nieszczęściom wojny, która tak straszliwie zaciążyła przedewszystkiem nad polskim ludem pracującym, umożliwia podjęcie — na zgliszczach i ruinach — twórczego trudu odbudowy naszych warsztatów pracy, naszych wsi i miast, dźwignięcia na mocnych podstawach gmachu wolności narodowej.</u>
<u xml:id="u-13.10" who="#LudwikWaszkiewicz">Likwidacja wojny ma ogromne znaczenie nie tylko ogólno-narodowe. Ma ona wielkie znaczenie przedewszystkiem dla polskiego ludu pracującego. Póki trwała wojna, póki wróg nastawał na nasze ziemie i naszą wolność, trzeba było tworzyć zwarty front obrony narodowej i wszystkie siły rzucić do walki z najazdem. Trzeba było dla obrony całości usunąć na plan dalszy żywotne postulaty polityczno-społeczne klasy robotniczej.</u>
<u xml:id="u-13.11" who="#LudwikWaszkiewicz">Robotnicy nasi — do głębi patriotyczni — byli w czasie inwazji bolszewickiej w całej pełni lojalni wobec hasła zgody narodowej. Musimy tu stwierdzić, że natomiast nasze klasy posiadające, nasi kapitaliści, nasze zorganizowane paskarstwo różnego rodzaju do tego hasła zgody nie zawsze się stosowało. W okresie największego niebezpieczeństwa często z cynizmem wysuwali przedstawiciele naszej klasy posiadającej swoje interesy egoistyczne, wypowiadali walkę klasie robotniczej, która zaciskała zęby na widok prowokacji, rzucanej pod jej adresem i nie pozwalała się wytrącić z równowagi, uważając, że w obliczu wroga należy porachunki wewnętrzne odłożyć na czas pokoju. Klasa robotnicza polska zachowała w swojej pamięci stanowisko naszego kapitału i dziś, kiedy wojna skończona, kiedy możemy wszystkie siły skierować na pracę wewnątrz kraju, na uporządkowanie naszych stosunków domowych, dziś klasa robotnicza z całą mocą zażąda słusznych jej praw i walkę o te prawa będzie prowadziła z całą energią. Będziemy prowadzili walkę o prawa ludu pracującego, o zdemokratyzowanie naszej Rzplitej, o oparcie naszego Państwa na zasadach sprawiedliwości i równości obywatelskiej. Ratyfikacja pokoju rozwiązuje w pewnej mierze ręce klasie robotniczej i żywiołom szczerze demokratycznym — tym wszystkim, którzy potęgę i wielkość Państwa Polskiego chcą budować na ludzie polskim, na ludzie pełno-prawnym, zamożnym i oświeconym.</u>
<u xml:id="u-13.12" who="#LudwikWaszkiewicz">Oddajemy swe głosy za ratyfikacją, bo wierzymy, że traktat obecny, o ile zostanie lojalnie dochowany przez Rosję i Ukrainę — co do lojalności Polski wątpliwości nie mamy, będzie wielkim krokiem naprzód na drodze do zgodnego, przyjaznego współżycia wolnych ludów na wschodzie Europy i że pacyfikacja wschodu ułatwi całemu światu przejście do pokojowej, pozytywnej pracy nad rozwojem kultury i cywilizacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma poseł Starowiejski.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#StanisławJanStarowieyski">Wysoka Izbo! Przedłożony traktat pokojowy Sejm może albo przyjąć albo odrzucić, albo zmienić; to jest niewątpliwe prawo Sejmu. Tak wygląda rzecz w zasadzie, ale inaczej przedstawia się rzecz praktycznie. Zmienić choćby jeden najmniejszy punkt dokonanego faktu, traktatu pokojowego jest to odłożyć zawarcie pokoju ad calendas grecas. A my przecież przedewszystkiem chcemy udowodnić światu i Europie, że w niej chcemy być czynnikiem pokoju, a nie ciągłego niepokoju i pragniemy dostarczyć ciężko nawiedzonej przez tyle lat wojną ludności kraju naszego sposobności do kulturalnego rozwoju.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#StanisławJanStarowieyski">Jest to presja moralna, która do pewnego stopnia ogranicza nieograniczone zresztą prawa Sejmu i która wskazuje mu, jaką drogą musi pójść, jakkolwiek nawet byśmy znajdowali w tym traktacie pokojowym usterki, niedomagania i błędy. Ale co do nas uczynimy to nie bez pewnych zastrzeżeń i nie bez żądań pewnych od Rządu, ażeby w pewnym kierunku przynajmniej niedostatki tego przedłożonego nam traktatu poprawił.</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#StanisławJanStarowieyski">Traktat sam przedstawia się pod względem merytorycznym lepiej, niż pod względem formalnym. Nie będę tutaj mówił o granicach państwa, lecz zwrócę uwagę na te rozliczne świadczenia, które od rządu sowieckiego mamy otrzymać; świadczenia materialne i kulturalne. Można powiedzieć, że nasza delegacja pokojowa w Rydze — widzę to z tekstu traktatu — zdawała sobie sprawę z wysokiej wartości kulturalnej tych rewindykowanych zabytków, naszych pamiątek artystycznych, skarbów kultury i t. d., które ja wyżej prawie cenię od tych materialnych świadczeń, które od państwa rosyjskiego mamy otrzymać.</u>
<u xml:id="u-15.3" who="#StanisławJanStarowieyski">I jeżeli widzimy z kontekstu traktatu, że te rewindykacje zostały przewidziane i obszernie omówione, to jednak nie mogę się zupełnie zgodzić na sposób, na formę jak to ma być wykonane. Już słaby jest ten ustęp traktatu, w którym jest mowa o komisji rewindykacyjnej. Wszak wiadomo nam, że rząd rosyjski tych skarbów dobrowolnie nie odda, trzeba je poszukiwać, a to określenie w jaki sposób dochodzić je mamy, jest mojem zdaniem słabe. Ale jeżeli weźmiemy wszystkie razem te duchowe i materialne świadczenia, to dochodzimy do przekonania, że one nie mają sankcji, że nie są zagwarantowane ani militarnie, ani terytorialnie, i opierają się przedewszystkiem na dobrej wierze.</u>
<u xml:id="u-15.4" who="#StanisławJanStarowieyski">Że takie, a nie inne jest zapatrywanie panujące nawet wśród reprezentantów naszych w Rydze, dowodem tego jest to, że wczoraj w dziennikach ukazał się interwiew jednego z podpisanych na traktacie naszych delegatów pokojowych, który wyraźnie dość stwierdził, że rękojmie właściwie są słabe. Podnosi zarazem p. delegat, że Rosja zapewne będzie się starała dla uzyskania dobrej opinii u państw zachodnich swoje zobowiązania dochować. Ja pozostawiam Wysokiej Izbie do ocenienia, czy taki zamiar przedstawienia się rządu sowieckiego jako rzetelnego wobec Europy jest dla nas wystarczającem zabezpieczeniem. Nie mogę jednak powiedzieć, że delegacja pokojowa, która była w Rydze, sama winę ponosi, bo już delegacja do zawarcia rozejmu w październiku r. z. na tę drogę weszła i nie przewidziała zabezpieczenia terytorialnego i militarnego i niema najmniejszej wątpliwości, że teraz, kiedy się już raz weszło na tę drogę, stanowisko delegacji pokojowej pod tym względem do pewnego stopnia było utrudnione.</u>
<u xml:id="u-15.5" who="#StanisławJanStarowieyski">A jednak jak łatwo było zażądać zabezpieczenia terytorialnego i militarnego! Czy mogliśmy się obawiać zarzutu imperializmu na zachodzie Europy? Wszak zachodnia Europa jest w tem samem położeniu, musi żądać i teraz ciągle poszukuje zabezpieczenia wykonania Traktatu Wersalskiego przez Niemcy za pomocą rękojmi realnych. Przyznajemy, że nie bawiła się tam we frazesy, lecz żądała rękojmi twardych, terytorialnych, militarnych i handlowych.</u>
<u xml:id="u-15.6" who="#StanisławJanStarowieyski">Według tekstu traktatu pokojowego i linii wykreślonej, pozostaje milion, czy półtora miliona ludności naszej z tamtej strony granicy. Niewątpliwie jest to bolesna amputacja, której się czasem społeczeństwo i naród poddać musi ze względu na dobro całości. Chodzi jednak o to, czy my z tym odłamkiem zupełnie zrywamy wszelki kontakt i czy w ogólnej naszej gospodarce duchowej, moralnej i materialnej będzie odgrywać jeszcze pewną rolę i czy zarówno względy moralne jak i względy materialne byłyby wskazywały, aby go większą pieczołowitością otoczyć i aby traktat pokojowy to w rzeczywistości uczynił.</u>
<u xml:id="u-15.7" who="#StanisławJanStarowieyski">Nie przypominam sobie, czy przez prasę, czy w drodze półoficjalnych komunikatów delegacji pokojowej w Rydze dostała się do nas wiadomość, że rząd bolszewicki mówił naszym reprezentantom: chodźcie do nas, damy wam rozmaite koncesje i możność t. zw. dzisiaj „penetration pacifique” do Rosji. Wolimy was, aniżeli Anglików i Niemców i będzie nam na rękę, jeśli odbudowę państwa naszego prowadzić będziecie.</u>
<u xml:id="u-15.8" who="#StanisławJanStarowieyski">To jest niewątpliwie i dla nas polityką wskazaną. Jeżeli w którejkolwiek stronie możemy się spodziewać ekspansji ekonomicznej naszego handlu i przemysłu, to niema najmniejszej wątpliwości, że na wschodzie. A jeśli na wschód, jeśli do Rosji, to niema najmniejszej wątpliwości, że główną podstawą dla nas i ułatwieniem tej „penetration pacifique” będzie milion czy półtora miliona rodaków naszych, którzy pod rządami bolszewickiemi z tamtej strony granicy pozostali.</u>
<u xml:id="u-15.9" who="#StanisławJanStarowieyski">I zdaje mi się, że wieleby dali za to zarówno i Anglicy jak Niemcy, gdyby mogli mieć taką forpocztę w Rosji złączoną i pochodzeniem i uczuciem i językiem i wspólnym charakterem i stosunkami, którejby mogli używać do tej ekspansji handlu swego i przemysłu w Rosji. My może w traktacie pokojowym nie doceniliśmy tego. Przeglądając cały traktat, nie znajdujemy ani jednego ustępu, któryby naszym braciom pozostającym tam zagwarantował zarówno bezpieczeństwo mienia nieruchomego, jak wolność i swobodę prowadzenia swoich warsztatów rolnych i przemysłowych, któryby, słowem, wziął ich w opiekę i ludzi tych zachował na przyszłe czasy. Natomiast przyznaje, że co do ich dóbr moralnych lepiej traktat pokojowy pomyślał o nich i w artykule 7 wykonywanie praktyk religijnych, rozwój duchowy i szkolny im zabezpieczył.</u>
<u xml:id="u-15.10" who="#StanisławJanStarowieyski">Ale znów przychodzi ta nieszczęsna strona formalna, brak sankcji prawnej, przymuszającej rząd sowiecki do trzymania się tego, co w traktacie pokojowym ustalone zostało.</u>
<u xml:id="u-15.11" who="#StanisławJanStarowieyski">Otrzymaliśmy wiadomości, że z tą samą chwilą, kiedy traktat ryski został podpisany, wzmogło się do niesłychanego stopnia prześladowanie narodowości polskiej właśnie tam poza granicami. Ze sprawozdania, które otrzymałem, przytoczę Panom jeden fakt: w jednej miejscowości w dzień świąt Wielkanocnych z tego powodu, że komisarz sowiecki nie udzielił pozwolenia na odprawienie nabożeństwa, chciano księdza zaaresztować.</u>
<u xml:id="u-15.12" who="#StanisławJanStarowieyski">Gdy ludność, tłum około 8 do 10 tysięcy ludzi wynoszący, stanął w obronie księdza, natychmiast zjawiły się jakieś oddziały wojska, które tam widocznie już były do tego celu przygotowane i rozpoczęły strzelać do tłumu. Polała się krew. Podobnych sprawozdań i wiadomości mamy więcej; niestety jestem zmuszony tutaj i nazwy miejscowości i nazwiska osób przemilczeć, ażeby ludności tej nie narażać na zemstę tem większą czerezwyczajek i siepaczy chińskich.</u>
<u xml:id="u-15.13" who="#StanisławJanStarowieyski">Czy będziemy spokojnie patrzyć na to, co się tam dzieje? Zwłaszcza, kiedy dziś się skończy ostatnia rękojmia, ostatnia nitka, która powstrzymywała rząd rosyjski od tego prześladowania. Albowiem dziś po ratyfikacji traktatu możemy się domyśleć, jakie represje i jakie prześladowania tam wtedy nastaną. Jednak dotychczas jeszcze się ten rząd rachować musiał z tem, że traktat jest nie ratyfikowany, a ratyfikacji tej jednak gwałtownie potrzebował.</u>
<u xml:id="u-15.14" who="#StanisławJanStarowieyski">Otóż sądzę, że jest obowiązkiem moralnym Sejmu stanąć w obronie tych uciskanych i prześladowanych, jest to obowiązkiem niewątpliwym rządu i do niego się zwracamy ze stanowczem żądaniem, ażeby użył wszelkich sposobów, które mu do dyspozycji pozostają, dla spowodowania rządu sowieckiego do innego traktowania ludności polskiej poza granicami państwa polskiego. Gwarancji terytorialnej militarnej nie mamy, ale mamy jednak całą presję, której możemy użyć przy wykonaniu traktatu, mamy tranzyty rosyjskie i stosunki handlowe, na których im z pewnością w wysokim stopniu zależy. Żądamy od rządu użycia całej siły i całej tej presji, ażeby te prześladowania raz się skończyły. Z tego powodu Klub Pracy Konstytucyjnej, w imieniu którego mam zaszczyt przemawiać, będzie głosować za ratyfikacją traktatu, Pozwala sobie jednak przedłożyć rezolucję, z prośbą o uchwalenie jej przez Wysoki Sejm.</u>
<u xml:id="u-15.15" who="#StanisławJanStarowieyski">Rezolucja ta brzmi: „Sejm wzywa Rząd, aby wszelkiemi możliwemi środkami spowodował rząd sowiecki do ścisłego przestrzegania art. 7 traktatu pokojowego, gwarantującego ludności polskiej w granicach Rosji, Ukrainy i Białorusi pozostałej, wolność wykonywania swojej religii, tudzież rozwoju swej kultury i języka”.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Nikt więcej głosu nie żąda, stawiam zatem en bloc pod głosowanie wedle druku 2653 ustawę o ratyfikacji traktatu pokoju między Polską a Rosją i Ukrainą, podpisanego w Rydze dn. 18 marca 1921 r. Proszę Posłów, którzy są za całą ustawą, ażeby powstali. Jak widzę ustawa została przyjęta w drugiem czytaniu.</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Proponuję natychmiastowe przystąpienie do trzeciego czytania. Nikt nie protestuje, nikt głosu nie żąda, bez osobnego głosowania na mocy wyniku poprzedniego głosowania, mogę przypuszczać, że traktat został przyjęty i w trzecim czytaniu.</u>
<u xml:id="u-16.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Rezolucja p. Starowiejskiego brzmi:</u>
<u xml:id="u-16.3" who="#WojciechTrąmpczyński">„Sejm wzywa Rząd, aby wszelkiemi możliwemi środkami spowodował rząd sowiecki do ścisłego przestrzegania art. 7 traktatu pokojowego, gwarantującego ludności polskiej, w granicach Rosji, Ukrainy i Białorusi pozostałej, wolność wykonywania swojej religii tudzież rozwoju swojej kultury i języka”.</u>
<u xml:id="u-16.4" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę Posłów, którzy są za tą rezolucją, ażeby powstali. Większość, rezolucja przyjęta.</u>
<u xml:id="u-16.5" who="#WojciechTrąmpczyński">Zanim przystąpimy do następnego punktu porządku dziennego, muszę za to dzieło, które stanowi przełom w naszej historii, podziękować tym, których trudom i mozolnej pracy głównie je zawdzięczamy, a więc p. koledze Dębskiemu i jego towarzyszom.</u>
<u xml:id="u-16.6" who="#komentarz">(Brawa i oklaski).</u>
<u xml:id="u-16.7" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do No 6 porządku dziennego:</u>
<u xml:id="u-16.8" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-16.9" who="#WojciechTrąmpczyński">Wniosek Komisji Skarbowo-Budżetowej w sprawie ustawy o regulowaniu podatków od spożycia, zużycia, względnie produkcji na obszarze Rzplitej Polskiej (druk No 2649).</u>
<u xml:id="u-16.10" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma poseł Rząd.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#AntoniRząd">Wysoka Izbo! W przemówieniu p. posła Diamanda przebijała troska o dwie, istotnie niezmiernie ważne, sprawy, mianowicie o prawa Sejmu i o interesy obywateli. Pod tym względem w Komisji panowała całkowita jednomyślność. Wszyscy zdawali sobie sprawę, że przekazywanie rządowi tak szerokich atrybucji, które są wyłącznie zastrzeżone nawet konstytucyjnie, dla Sejmu stanowi pewne niebezpieczeństwo. Jeśli były różnice, to te różnice w Komisji polegały na tem, że używano różnych dróg, ażeby o ile możności zabezpieczyć ową konstytucyjność, przeciw której zwraca się projekt prawa. Usiłowano cel osiągnąć w taki sposób, że przedewszystkiem w pierwotnym projekcie, gdzie mowa była o tem, że podatek konsumcyjny ma ustalać sam Minister Skarbu, te atrybucje przelano na Radę Ministrów. Oprócz tego wprowadzono na wniosek jednego z posłów z lewicy art. 4, który mówi: iż zmiany w opodatkowaniu winny być przedłożone Sejmowi i zatwierdzone w przeciągu trzech miesięcy od daty rozporządzenia. Przypomina to nieco procedurę, jaką stosowano, kiedy w chwili niebezpieczeństwa oddano obronę państwa Radzie Obrony Państwa, a następnie zarządzenie tej Rady miało być przedstawione Sejmowi eks post do zatwierdzenia. Pan Poseł Diamand uważa, że będzie jednak większem zabezpieczeniem, jeśli nie tylko Rada Ministrów będzie uchwalała owe zmiany podatków ale czynione to będzie w porozumieniu z Komisją Skarbową Budżetową. Tą drogą sprawa konstytucyjności miała by być jeszcze mocniej zabezpieczona. Rozumiemy dobrze jednak że i takie zastrzeżenie nie rozstrzyga sprawy w sposób zadowalający. Jednakże wobec tego, że dla Rządu jest rzeczą pierwszorzędnej wagi, ażeby mógł uchwalać zmianę w tych podatkach w najszybszym czasie, uważaliśmy, że należy zgodzić się na tę propozycję, która zmierza do dania możności zmiany podatków konsumcyjnych Radzie Ministrów z zastrzeżeniem wyrażonem w art. 4.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#AntoniRząd">Zdawaliśmy sobie dobrze sprawę, że do takiego kompromisu zniewalała nas konieczność powiększenia wpływów z podatków pośrednich. Pozwolę sobie przypomnieć Panom, że w tej chwili podatki wpływają w takiej ilości, że nie mogą opędzić kosztów administracyjnych. Przytoczę fakt, który ilustruje stosunki w tej dziedzinie, mianowicie w marcu podatek konsumcyjny od soli nie tylko nie dał zysku, ale dał niedobór wynoszący 15 milionów marek, wobec tego, że koszty robocizny podniosły się do 300%, a cena rynkowa pozostała ta sama.</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#komentarz">(P. Osiecki: Koszt wydobycia soli w Wieliczce się podniósł)</u>
<u xml:id="u-17.3" who="#AntoniRząd">Ja rozumiem, że tam są wyjątkowe warunki, ale i podatki odnoszące się do innych artykułów tak samo dają niezmiernie nikły rezultat.</u>
<u xml:id="u-17.4" who="#AntoniRząd">Jeżeli chodzi o interes obywateli to i pod tym względem w Komisji Skarbowo-Budżetowej nie było wielkiej rozbieżności zdań, było tylko ogólne poczucie, że stan dzisiejszy musi ulec zmianie i że jednak należy dążyć, ażeby obywateli zabezpieczyć od zbytniego fiskalizmu urzędu skarbowego. Rozumieliśmy, że należy wprowadzić zmiany przedewszystkiem w unormowaniu stopy podatkowej w zależności od wartości marki i od ceny rynkowej danego towaru, jednak należałoby ustalić pewne granice, których Skarb nie mógłby przekroczyć; dlatego wprowadziliśmy zasadę, że podatki mogą być podniesione w stosunku procentowym do ceny rynkowej, przedwojennej o tyle tylko, o ile podatki te istniały już przed wojną i były stosowane przez rządy zaborcze.</u>
<u xml:id="u-17.5" who="#AntoniRząd">Następnie p. Diamand zwrócił uwagę, że udało mu się w czasie obrad w Komisji Budżetowej utrącić wniosek, dotyczący ustosunkowania podatków do t. zw. parytetu złota. Istotnie była o tem mowa, był taki wniosek postawiony, ale właśnie przez towarzysza klubowego p. Diamanda, p. Moraczewskiego, nie był to więc wniosek rządowy, p. Diamand odniósł zwycięstwo nad własnym klubem.</u>
<u xml:id="u-17.6" who="#AntoniRząd">Taki stan, jaki istnieje obecnie, dłużej istnieć nie może. Przypomnę, że od pudełka zapałek Rząd pobiera 1 fenig podatku, że od litra piwa pobór dla Rządu wynosi 5 fen., a trzeba pamiętać o tem, że podobno cena litra piwa dochodzi do 100 mk. Słowem należałoby bezwzględnie wybrnąć z tego położenia, w jakim się znajdujemy.</u>
<u xml:id="u-17.7" who="#AntoniRząd">Drugi środek, który miał zabezpieczyć obywateli od zbytniego wyzysku fiskalizmu, jest ten, któryśmy zaznaczyli w art. 6, mianowicie, że prawo niniejsze ma tylko moc przejściową i traci moc obowiązującą z dniem 31 grudnia 1921 r.</u>
<u xml:id="u-17.8" who="#AntoniRząd">Dalej ten sam art. 4 zmierza do tego samego celu. Będziemy mieli w nim hamulec dla władz rządowych, bo władze rządowe, wiedząc o tem, że będą musiały po pewnym czasie rozporządzenie to złożyć do zatwierdzenia Sejmu, z opinią Sejmu będą musiały się liczyć, w przeciwnym razie muszą spotkać się z odpornem stanowiskiem Sejmu.</u>
<u xml:id="u-17.9" who="#AntoniRząd">Chcę zwrócić uwagę jeszcze na jedną rzecz, mianowicie, że obok pewnego obostrzenia podatków projekt przewiduje pewne ulgi. O ulgach tych mowa była w odniesieniu do niektórych lokalnych podatków, dotyczących b. zaboru austriackiego. Istnieją tam t. zw. podatki liniowe i podatki od mięsa. Podatki te dają rządowi niewielkie korzyści, a są dla ludności bardzo uciążliwe. Możnaby je bez wielkiej szkody dla skarbu znieść, jak również podatek od octu i podatek w b. zaborze pruskim od środków oświetlenia, osobliwie od żarówek.</u>
<u xml:id="u-17.10" who="#AntoniRząd">Otóż przedstawiciele władz skarbowych na posiedzeniu Komisji Skarbowej zaznaczyli wyraźnie, że chcieliby owe ulgi dla ludności zaprowadzić i dlatego w art. 2 wprowadzili punkt 3, który brzmi: że prawo ma obejmować również uchylenie obowiązujących w poszczególnych dzielnicach ustaw i rozporządzeń.</u>
<u xml:id="u-17.11" who="#AntoniRząd">Wobec tego ustępu art. 2 uważałbym, że art. 3, który mówi, że upoważnia się Radę Ministrów do zniesienia podatku liniowego i podatku od mięsa — jest powtórzeniem tego samego dodatku, który jest ujęty w punkcie 2 art. 3. Należałoby utrzymać albo brzmienie art. 2 w tej redakcji, jaka została złożona i wykreślić art. 3, albo też art. 3 z dodaniem niektórych przedmiotów jak: ocet, żarówki i wykreślić z art. 2 punkt 3.</u>
<u xml:id="u-17.12" who="#AntoniRząd">Wobec tego, iż mogą się znaleźć jeszcze pewne artykuły, których tutaj w tej chwili nie wymieniłem, a które w myśl obietnic rządu mogą być uwolnione od podatku konsumcyjnego, daleko bezpieczniej będzie, jeśli skreślimy art. 3, a przyjmiemy art. 2 w takiem brzmieniu, jakie zostało złożone w projekcie.</u>
<u xml:id="u-17.13" who="#AntoniRząd">Wobec tego proszę o zatwierdzenie tego projektu w formie złożonej z wykreśleniem art. 3.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Miedziński.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#StanisławMiedziński">Wysoki Sejmie! W imieniu mojego klubu mam zaszczyt oświadczyć, że głosować będziemy przeciw ustawie niniejszej. My również stoimy na stanowisku, że skarb państwa poprzeć trzeba nowemi podatkami, nowemi dochodami. Dlatego też głosowaliśmy tak za podatkiem dochodowym, jak za podatkiem od kapitału, głosowaliśmy za podatkiem od powiększenia majątku, oraz za podatkiem od artykułów luksusowych i innych, nie możemy się jednak zgodzić na podatek, obciążający artykuły pierwszej potrzeby, t. j. spożywcze. Nie możemy się zgodzić, ażeby jeszcze więcej obarczać masy ludu roboczego. Przez uchwalenie podatku dochodowego i podatku od kapitału daliśmy Ministerstwu Skarbu możność pokrycia choć w pewnej części swoich rozchodów. Jednakowoż podatki te do dziś dnia w życie nie weszły z winy nie ludu, tylko samego rządu. Z b. dzielnicy pruskiej ma skarb państwa bardzo poważne dochody. Płaci tam każdy, tak samo bogaty, jak biedny, nawet biedny robotnik, płaci najbiedniejsza wdowa obarczona kilkorgiem dzieci.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#StanisławMiedziński">Uchylają się od tych podatków tylko niesumienni paskarze, nie płacą zaś tego podatku, względnie płacą bardzo mało inne dzielnice. P. Minister Skarbu powinien energicznie zająć się ściąganiem podatków uchwalonych, a jeżeli dochody te nie wystarczą, niech przyjdzie z nowym wnioskiem do Sejmu o podwyższenie już uchwalonych podatków, a wówczas chętnie go poprzemy.</u>
<u xml:id="u-19.2" who="#StanisławMiedziński">Wspomnieć muszę o przyjętej przez Wysoką Izbę ustawie przymusowej pożyczki 3%. Ministerstwo Skarbu obiecywało sobie z tej ustawy dosyć poważne dochody. Niestety pomimo to, że kilkakrotnie grożono tą ustawą, Ministerstwo Skarbu nie miało odwagi ustawy tej dotąd wprowadzić w życie. Jeżeli zaś dochody z podwyższonych już istniejących podatków nie wystarczą, to niech przyjdzie p. Minister Skarbu z ustawą zupełnie jasną, niech dokładnie powie, które artykuły zamierza opodatkować i jak opodatkować, a wówczas taką ustawą rozpatrzymy; bo w przeciwnym razie masy robotnicze, które reprezentujemy, nie zrozumiałyby nas. Z tych też powodów klub nasz głosować będzie przeciw niniejszej ustawie.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Moraczewski.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#JędrzejMoraczewski">Wysoka Izbo! My jako zasadniczy przeciwnicy podatków pośrednich zawsze i stale byliśmy za podatkami bezpośredniemi. Za ustawą niniejszą, która ma upoważnić rząd do podwyższania wedle każdoczesnej ceny podatków pośrednich, nie możemy głosować, nie możemy się zgodzić na danie tak szerokich pełnomocnictw Rządowi i na utrwalenie przez to zasady podatków pośrednich.</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#JędrzejMoraczewski">Jeśli nasza polityka skarbowa ma zmierzać ku obciążeniu klas pracujących przez podwyższanie podatków pośrednich, a nie ku wprowadzaniu podatków bezpośrednich, to na taką politykę my zgodzić się nie możemy. I z tego powodu będziemy głosować przeciw tej ustawie.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głosu nikt więcej nie żąda.</u>
<u xml:id="u-22.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do głosowania nasamprzód nad poprawkami do art. 1.</u>
<u xml:id="u-22.2" who="#komentarz">(P. Perl: Niema quorum. Prosimy o sprawdzenie ilości obecnych).</u>
<u xml:id="u-22.3" who="#WojciechTrąmpczyński">W takim razie zrobimy teraz przerwę i zaczniemy głosowanie nad poprawkami o godz. 3½.</u>
<u xml:id="u-22.4" who="#komentarz">(Początek po przerwie godz. 3 m. 55).</u>
<u xml:id="u-22.5" who="#WojciechTrąmpczyński">Posiedzenie znowu się rozpoczyna. Zaczynamy od pierwszych czytań.</u>
<u xml:id="u-22.6" who="#WojciechTrąmpczyński">Nr. 1: pierwsze czytanie ustawy o przepisach porządkowych na drogach publicznych (druk nr. 2651). Nikt głosu nie żąda, sprawa idzie do Komisji Komunikacyjnej i Robót Publicznych.</u>
<u xml:id="u-22.7" who="#WojciechTrąmpczyński">Nr. 2: pierwsze czytanie ustawy o rejestracji i stemplowaniu tytułów długu przedwojennego Austrii i Węgier (druk nr. 2646). Nikt głosu nie żąda, sprawa idzie do Komisji Skarbowo-Budżetowej.</u>
<u xml:id="u-22.8" who="#WojciechTrąmpczyński">Nr. 3: pierwsze czytanie ustawy w przedmiocie podwyższenia opłat stemplowych na obszarze b. dzielnicy rosyjskiej i austriackiej od akcji, względnie aktów zawarcia spółek akcyjnych (druk nr 2648). Nikt głosu nie żąda, sprawa idzie do Komisji Skarbowo-Budżetowej.</u>
<u xml:id="u-22.9" who="#WojciechTrąmpczyński">Nr. 4: pierwsze czytanie ustawy o przelaniu praw skarbowych państwa austriackiego oraz praw członków domu panującego Austro-Węgier na Skarb Państwa Polskiego (druk nr 2647). Nikt głosu nie żąda, sprawa idzie do Komisji Prawniczej.</u>
<u xml:id="u-22.10" who="#WojciechTrąmpczyński">Ponieważ jest wątpliwość, czy jest dostateczna ilość posłów, proponuję obradować chwilowo nad bezspornemi sprawami.</u>
<u xml:id="u-22.11" who="#WojciechTrąmpczyński">Mianowicie przystępujemy do nr. 9: sprawozdanie Komisji Komunikacyjnej o wniosku p. Głąbińskiego i tow. w sprawie powołania do życia Państwowej Rady Kolejowej (druk nr 2570 i 99).</u>
<u xml:id="u-22.12" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Tabaczyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#TadeuszTabaczyński">Wysoki Sejmie! W imieniu Komisji Komunikacyjnej mam zaszczyt przedstawić sprawozdanie o wniosku posła Głąbińskiego w sprawie powołania do życia Państwowej Rady Kolejowej. O potrzebie Rady Kolejowej świadczy najwięcej to, że prezydjum ministerstwa, nie mając dotychczas takiej ustawy, powołało do życia tymczasową Radę Kolejową, któraby Ministerstwu Kolei służyła jako czynnik doradczy.</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#TadeuszTabaczyński">Przedłożona ustawa składa się z dwóch części. Pierwszą częścią jest ustawa, drugą częścią jest statut Państwowej Rady Kolejowej, który stanowi integralną część ustawy. Ustawa ta nie różni się prawie zupełnie od ustaw obowiązujących w innych krajach na Zachodzie. Różni się jedynie tem, że posiada charakter opiniodawczy w sprawach finansowych. Zdawało nam się, że opiniodawstwo pod względem finansowym jest koniecznie potrzebne.</u>
<u xml:id="u-23.2" who="#TadeuszTabaczyński">Co do składu osobowego to staraliśmy się uwzględnić czynnik obywatelsko-gospodarczy i czynniki zainteresowanych ministerstw, jak również fachowców.</u>
<u xml:id="u-23.3" who="#TadeuszTabaczyński">Z tą ustawą łączy się ściśle rezolucja p. Moraczewskiego, w której chodzi o to, ażeby towarzystwa współdzielcze, które coraz bardziej w Polsce się rozwijają i których rozwój jest przewidywany w przyszłości, były zaliczone do tych zainteresowanych gospodarczo czynników i brały udział w Radzie Kolejowej.</u>
<u xml:id="u-23.4" who="#TadeuszTabaczyński">Proszę o przyjęcie tej ustawy, a jednocześnie proszę Pana Marszałka o poddanie pod głosowanie statutu Państwowej Rady Kolejowej.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Do głosu w tej sprawie nikt się nie zapisał. Głosujemy en bloc nad ustawą z nr 2570. Proszę Posłów, którzy są za tą ustawą, ażeby powstali. Ustawa jednomyślnie przyjęta. Przypuszczam, że również i statut został przyjęty. Nikt nie protestuje. Przystępujemy do trzeciego czytania. Nikt nie protestuje, nikt głosu nie żąda, mogę przypuszczać bez osobnego głosowania, że i w trzeciem czytaniu ustawa wraz ze statutem są przyjęte. Tak samo jeśli nikt nie zaprotestuje, uważam, iż rezolucja w dr. 2570 „Wzywa się Rząd, aby przy tworzeniu Rady Kolejowej uwzględnił przedstawicieli niektórych współdzielni spożywców i organizacji zawodowych robotników” — została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-24.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy teraz do nr. 10 porządku dziennego: sprawozdanie Komisji Skarbowo-Budżetowej w przedmiocie projektu ustawy o zmianie art. 10 i 12 ustawy Polskiej Krajowej Kasy Pożyczkowej (druk nr. 2652 i 2462).</u>
<u xml:id="u-24.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Adam.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#ErnestAdam">Ministerstwo Skarbu przedłożyło Sejmowi projekt ustawy, która zmienia art. 10 i 11 dekretu z d. 7 grudnia 1918 r. o Polskiej Krajowej Kasie Pożyczkowej. Nowela ta wprowadza do tej ustawy dwie zmiany. Upoważnia P. K. K. P. do oprocentowywania wkładów gotówkowych, w rachunkach bieżących i przekazowych, gdyż obecnie wolno tejże Kasie przyjmować takie wkłady tylko bezprocentowo, oraz wprowadza zasadę opłacania procentu przez Skarb Państwa za tę część zaciąganych w P. K. K. P. pożyczek, która przewyższa dozwoloną ustawowo a niepokrytą emisję środków obiegowych. W myśl art. 10 dotychczasowej ustawy o P. K. K. P. wolno tejże Kasie przyjmować wkłady gotówkowe tylko bezprocentowo, a to zarówno na rachunek bieżący jak i przekazowy. Postanowienie takie jest zasadniczo słuszne dla banku biletowego w czasach normalnych. Żyjemy jednak w czasach walutowo nienormalnych, które każą nam odbiegać od zasad, jakie należałoby za słuszne uważać. Czasy są nienormalne i znaczne zapasy rozporządzalnej gotówki są ukrywane, wycofywane z obiegu, tezaurowane, chowane, skrywane zarówno przez osoby prywatne, jak i instytucje finansowe, zupełnie bez pożytku dla ruchu środków obiegowych. W konsekwencji tego banki prywatne nie mogąc znaleźć należytego oprocentowania dla swoich wkładów, nie składają ich w P. K. K. P., równocześnie dają swej klijenteli od wkładów bardzo niski procent, co znowu tę klijentelę wstrzymuje od lokowania gotówki w bankach. Wszystko to mimowoli wpływa na wzrastanie emisji biletów bankowych, co znowu podrywa nasz kredyt w kraju i zagranicą i powoduje dalszą deprecjację waluty.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#ErnestAdam">Zdawało się Rządowi, że można znaleźć pewne środki na zwolnienie tempa dalszego wzrostu emisji tak, ażeby P. K. K. P. przyznać prawo oprocentowania wkładów przez nie przyjmowanych, gdyż wówczas będzie to zachętą zarówno dla banków, jak i dla osób prywatnych, żeby do niej wkłady swoje składały, ale niemniej będzie także zachętą dla szerokiej publiczności, ażeby w bankach bezpośrednio lokowały zbyteczną gotówkę. Rząd nie przesadza w nadziejach co do efektu tych zarządzeń, ale bądź co bądź zarządzenie takie odniesie jeden skutek dobry, mianowicie da Rządowi możność odpowiedniego wpływania na politykę procentową banków, oraz może istotnie przyczynić się do tego, ażeby zachęcić ludność do lokowania rozporządzalnej gotówki w bankach. To jest ta pierwsza zmiana, którą, w art. 10 wprowadza projektowana nowela.</u>
<u xml:id="u-25.2" who="#ErnestAdam">Druga zmiana dotyczy zasady, żeby skarb państwa był obowiązany wypłacać procent za tę część pożyczek, zaciąganych w P. K. K. P., która przewyższa ustawowo dozwoloną emisję niepokrytą. Ta druga zmiana jest do pewnego stopnia konsekwencją przyjęcia pierwszej, bo skoro przyjmujemy zmianę pierwszą, t. zn. skoro upoważniamy P. K. K. P. do oprocentowywania wkładów gotówkowych, to należy się równocześnie liczyć z tem, że takie jednostronne zarządzenie może bądź co bądź obciążyć rachunek strat i zysków P. K. K. P. i zachwiać równowagę jej bilansu. Ponadto jest to zarządzenie, które proponuje również projekt ustawy, żeby skarb państwa był obowiązany na przyszłość, odmiennie od praktyki dotychczasowej, wypłacać procenty od tych pożyczek, o których wspomniałem.</u>
<u xml:id="u-25.3" who="#ErnestAdam">Oto dwie najważniejsze zmiany w noweli. Inne są mniej znaczne, ale wspomnieć o nich muszę. Dotyczą one redakcji art. 10 przez wprowadzenie upoważnienia dla P. K. K. P. do wydawania najpierw przekazów krajowych, a następnie osobna ustawa ureguluje wydawanie zagranicznych przekazów. Wydawanie przekazów krajowych jest zwykłą operacją bankową, to też od czasu istnienia swego P. K. K. P. takie przekazy faktycznie wydaje, nie mając jednak formalnego upoważnienia w ustawie.</u>
<u xml:id="u-25.4" who="#ErnestAdam">Co do tego szczegółu więc chodzi tylko o zalegalizowanie faktycznego stanu rzeczy.</u>
<u xml:id="u-25.5" who="#ErnestAdam">Druga sprawa dotyczy nowego typu przekazów zagranicznych, który ma być dopiero wprowadzony, a który jest opracowywany obecnie w Ministerstwie Skarbu. Zasady wydawania tych nowych przekazów zagranicznych, które mają ułatwić i uprościć manipulacje przekazowe z zagranicy do kraju, dokonywane przez nasze wychodźctwo zwłaszcza z Ameryki, zasady wprowadzenia tych nowych przekazów będą ujęte w nowym projekcie ustawy, który, przypuszczam w niedługim czasie Ministerstwo Skarbu przedłoży Sejmowi, gdyż go już obecnie opracowuje. Chodzi o to, aby przy tej sposobności, kiedy zmieniamy ustawę o P. K. K. P. uwzględnić również już to, że takie przekazy zagraniczne będą wprowadzone, żeby dać możność formalną P. K. K. P. potem takie przekazy zagraniczne wprowadzić. Oczywiście przekazy zagraniczne będą unormowane osobną ustawą.</u>
<u xml:id="u-25.6" who="#ErnestAdam">Wreszcie jeszcze w p. 1) C. art. 10 wprowadzono redakcyjną poprawkę, czysto stylistyczną, mianowicie użyto tam wyrażenia: „Rachunek przekazowy”, skreślając słowa „żyro”, które odpowiada terminologii przyjętej jedynie w Austrii i Niemczech, a reszcie krajów nie zrozumiałej.</u>
<u xml:id="u-25.7" who="#ErnestAdam">Komisja Skarbowo-Budżetowa zastanawiała się nad przedłożoną nowelą i nad szczegółowemi jej postanowieniami i przyszła do przekonania, że należy zalecić Sejmowi przyjęcie jej bez zmiany.</u>
<u xml:id="u-25.8" who="#ErnestAdam">Pozwalam sobie odczytać niedługi projekt ustawy o zmianie art. 10 i 11 ustawy P. K. K. P.</u>
<u xml:id="u-25.9" who="#komentarz">(Czyta:)</u>
<u xml:id="u-25.10" who="#ErnestAdam">„Art. 1. Art. 10 i 12 ustawy Polskiej Krajowej Kasy Pożyczkowej z dnia 7 grudnia 1918 r. (Dziennik Praw No 19 poz. 56) otrzymują brzmienie następujące:</u>
<u xml:id="u-25.11" who="#ErnestAdam">Art. 10. Polska Krajowa Kasa Pożyczkowa:</u>
<u xml:id="u-25.12" who="#ErnestAdam">1) przyjmuje wkłady gotówkowe na rachunki:</u>
<u xml:id="u-25.13" who="#ErnestAdam">a) terminowe,</u>
<u xml:id="u-25.14" who="#ErnestAdam">b) bezterminowe (a vista) i,</u>
<u xml:id="u-25.15" who="#ErnestAdam">c) rachunki przekazowe;</u>
<u xml:id="u-25.16" who="#ErnestAdam">2) wydaje:</u>
<u xml:id="u-25.17" who="#ErnestAdam">a) przekazy krajowe,</u>
<u xml:id="u-25.18" who="#ErnestAdam">b) ustalone osobną ustawą zagraniczne przekazy kasowe.</u>
<u xml:id="u-25.19" who="#ErnestAdam">Wkłady gotówkowe mogą być przyjmowane bezprocentowo lub na oprocentowanie stosownie do przepisów, które wyda Minister Skarbu.</u>
<u xml:id="u-25.20" who="#ErnestAdam">Art. 12. Polska Krajowa Kasa Pożyczkowa może wydawać na zasadzie uchwał sejmowych krótkoterminowe, najwyżej 6 miesięczne, pożyczki Skarbowi Państwa na zastaw zobowiązań skarbowych i gminom na zastaw ich obligów.</u>
<u xml:id="u-25.21" who="#ErnestAdam">Polska Krajowa Kasa Pożyczkowa może pobierać procenty jedynie za tę część pożyczek udzielonych Skarbowi Państwa która przewyższa sumę rzeczywiście dokonanej niepokrytej emisji biletów Polskiej Krajowej Kasy Pożyczkowej, obliczoną bez włączenia emisji, dokonanych na podstawie art. 2 ustawy z dn. 26 marca 1920 r. (Dz. Ustaw No 31 poz. 179).</u>
<u xml:id="u-25.22" who="#ErnestAdam">Wysokość procentu, przewidzianego w ustępie poprzednim, ustala Rada Ministrów na wniosek Ministra Skarbu.</u>
<u xml:id="u-25.23" who="#ErnestAdam">Wysokość stopy procentowej od pożyczek, zaciągniętych przez gminy w Polskiej Krajowej Kasie Pożyczkowej, ustala Minister Skarbu na wniosek Dyrekcji Polskiej Krajowej Kasy Pożyczkowej.</u>
<u xml:id="u-25.24" who="#ErnestAdam">Art. 2. Ustawa niniejsza wchodzi w życie z dniem jej ogłoszenia.</u>
<u xml:id="u-25.25" who="#ErnestAdam">Art. 3. Wykonanie niniejszej ustawy powierza się Ministrowi Skarbu”.</u>
<u xml:id="u-25.26" who="#ErnestAdam">W imieniu Komisji Skarbowo-Budżetowej wnoszę o przyjęcie tej ustawy bez zmiany.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Do głosu nikt się nie zapisał, poddaję pod głosowanie en bloc ustawę o zmianie art. 10 i 11 ustawy P. K. K. P., druk no 2652 i 2462.</u>
<u xml:id="u-26.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę Posłów, którzy są za przyjęciem całej ustawy, ażeby powstali. Stoi większość. Ustawa w drugiem czytaniu przyjęta. Wniesiono o trzecie czytanie, nikt nie protestuje. Przypuszczam że bez głosowania, i w trzeciem czytaniu ustawa została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-26.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Przechodzimy do 11 punktu porządku dziennego: sprawozdanie Komisji Wojskowej w przedmiocie ustawy o powołaniu felczerów do czynnej służby wojskowej (druk nr. 2549 i 2376).</u>
<u xml:id="u-26.3" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma poseł Michalak.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#PMichalak">Wysoka Izbo! W służbie wojskowej sanitarnej brała udział znaczna ilość akademików i wogóle kształcącej się młodzieży polskiej. Jak wiadomo ludzie ci siłą rzeczy zostali pokrzywdzeni w prawach swoich dlatego, że czas, który powinni spędzić na nauce, musieli poświęcić dla dobra Ojczyzny. Obecnie, kiedy się wojna skończyła, Ministerstwo Spraw Wojskowych wniosło do Sejmu w d. 13 grudnia projekt ustawy, który mówi o uwolnieniu z wojska tych akademików i zastąpieniu ich felczerami.</u>
<u xml:id="u-27.1" who="#PMichalak">Sejmowa Komisja Spraw Wojskowych zajmowała się na kilku posiedzeniach tą ustawą i przyszła do przekonania, że jednakowoż Ministerstwu Spraw Wojskowych należy dać tych felczerów do służby, ażeby młodzież akademicka mogła skorzystać z tego czasu i ukończyć swoje studia uniwersyteckie. Komisja Spraw Wojskowych jednak uważała, że felczerzy jako ludzie jednego wyłącznie zawodu, nie mogą być pokrzywdzeni w tym czasie, kiedy inni żołnierze zostali uwolnieni do domu.</u>
<u xml:id="u-27.2" who="#PMichalak">Otóż biorąc pod uwagę, że jeden zawód musi jednakże służyć w dalszym ciągu i pełnić służbę wojskową, Komisja Spraw Wojskowych wniosła do projektu rządowego dwa artykuły, które mówią o tem, że felczerzy powołani w myśl projektu Ministerstwa Spraw Wojskowych mają korzystać z praw i przywilejów urzędników wojskowych XI kategorii i rangi. A następnie art. 6 w brzmieniu sprawozdania Komisji Spraw Wojskowych mówi o tem, że ustawa niniejsza ma obowiązywać do 1 kwietnia 1922 r. Komisja Spraw Wojskowych wyszła z tego założenia, że do tego czasu wojskowość może sobie w swych kadrach wyszkolić taką ilość felczerów, któraby mogła dla potrzeb wojskowych wystarczyć. A więc felczerzy ci mają służyć rok jeden na specjalnych prawach. Komisja Spraw Wojskowych, przychylając się do wniosku Ministerstwa Spraw Wojskowych projekt ustawy z niniejszemi poprawkami zatwierdziła i Wysokiemu Sejmowi przedkłada do uchwalenia.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma poseł Szybiłło.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#TeodorSzybiłło">Wysoki Sejmie! Nie będę obszernie motywował swoich poprawek, bo one, zwłaszcza co się tyczy punktu 5, mają charakter raczej stylistyczny, albo przeoczenia korektury. Co się zaś tyczy punktu 4, chcę uzasadnić poprawkę swoją. Mianowicie do tej pory, dopóki ta ustawa nie jest uchwalona obowiązuje ustawa o powołaniu do świadczeń wojennych, obecna zaś ustawa tyczy się zupełnie innej sprawy, mianowicie powołania felczerów do czynnej służby wojskowej. Dlatego wnoszę poprawkę, do art. 4., ażeby zamiast słów: „z zachowaniem dotychczasowych poborów i stanowisk” wstawić słowa: „z poborami i rangą przewidzianą w art. 5. z wyjątkiem roczników poborowych”. Ci felczerzy są jednakowo wykwalifikowani, więc pomiędzy nimi nie powinno być różnicy, z wyjątkiem roczników poborowych, które podlegają innym prawom.</u>
<u xml:id="u-29.1" who="#TeodorSzybiłło">Co się tyczy art. 5 ustawy, to po słowach: „względnie Ziemskiej Szkoły Felczerskiej” dodać ustęp: „Za równoznaczne ze świadectwami Warszawskiej Szkoły Felczerskiej lub Ziemskiej uznaje się świadectwa, wydane przez Gubernialne Urzędy Lekarskie oraz przez Komisję Egzaminacyjną przy Ministerstwie Zdrowia Publicznego z dnia 4/V 1919 r.”. Jeśli pozwoliłem sobie wnieść te poprawki, to kierowałem się następnemi wytycznemi. W 1906 r., kiedy dążyliśmy do spolszczenia szkół, które były w całości zrusyfikowane, między innemi i wychowańcy warszawskiej szkoły felczerskiej przy uniwersytecie przystąpili do bojkotu tej szkoły rusyfikatorskiej. Z tej racji słuchacze tych kursów nie mogli ich skończyć. Było to dla nich ogromną krzywdą. Jednakowoż znalazł się sposób inny, że przy urzędzie i radzie gubernialnej wyznaczone były egzaminy na stopień felczerski, które były oparte na programie warszawskiej szkoły felczerskiej przy uniwersytecie warszawskim.</u>
<u xml:id="u-29.2" who="#TeodorSzybiłło">Ministerstwo Zdrowia Publicznego uwzględniło położenie tych b. wychowańców, którzy z racji bojkotu rusyfikatorskiej szkoły czy z racji wojny, czy ewakuacji nie zdążyli dokończyć swoich kursów. I z tego powodu Ministerstwo Zdrowia Publicznego wyznaczyło 4 maja 1919 r. egzamin na podstawie programu b. szkoły felczerskiej w Warszawie, który nadawał stopień felczerski.</u>
<u xml:id="u-29.3" who="#TeodorSzybiłło">Przeto, kierując się temi danemi, że ci wychowańcy nie mogli skończyć szkoły tylko dla względów uczuciowych, patriotycznych i z tego powodu nie mogą być pokrzywdzeni, tembardziej że stopień przy urzędach lekarskich uzyskali na podstawie programu Warszawskiej Szkoły Felczerskiej, i były profesor szkoły felczerskiej i profesor Uniwersytetu Sawicki w zupełności przychylił się do tego zdania na posiedzenie Komisji Zdrowia Publicznego, przeto uprzejmie proszę o przyjęcie tych poprawek.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Rozprawa wyczerpana. Głos ma jeszcze tylko sprawozdawca.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#PMichalak">Wobec tego, że poprawki te nie wnoszą zasadniczych różnic do ustawy, a tylko uwzględniają te wypadki, których w Komisji Wojskowej nie przewidzieliśmy, do poprawek powyższych się przychylam.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Nikt więcej głosu nie żąda. Są do głosowania tylko poprawki p. Szybiłły, które sprawozdawca akceptował. Proszę Posłów, którzy są za poprawkami p. Szybiłły, do art. 4 i 5, żeby wstali. Większość. Poprawki przyjęte.</u>
<u xml:id="u-32.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę Posłów, którzy są za całą ustawą o felczerach, żeby wstali. Większość, Ustawa w drugiem czytaniu przyjęta.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#PMichalak">Stawiam wniosek o trzecie czytanie.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Jest stawiony wniosek o trzecie czytanie. Nikt nie protestuje. Do głosu nikt się nie zapisał, przypuszczam bez głosowania, że w trzeciem czytaniu ustawa została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-34.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Proponuję jeszcze rozpatrzeć sprawozdanie Komisji Aprowizacyjnej o wniosku p. Rosseta w sprawie rozporządzenia Ministra Aprowizacji o ograniczeniu spożycia z d. 22 lutego 1921 r. (druk No 2627). Głos ma p. ks. Starkiewicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#FeliksSzczęsnyStarkiewicz">Wysoki Sejmie! Sprawa rozporządzenia p. Ministra Aprowizacji o ograniczeniu spożycia z dn. 22 lutego wywołała w kraju powszechne zdziwienie, a często oburzenie. Wyrazem tego był szereg artykułów w prasie warszawskiej, które zwracały uwagę na to, że wydawanie rozporządzeń, o których zgóry się wie, że nie będą wykonywane, jest pod względem państwowym szkodliwe.</u>
<u xml:id="u-35.1" who="#FeliksSzczęsnyStarkiewicz">Wyrazem niezadowolenia z rozporządzenia, o którem mówię było również zajęcie się tą sprawą przez sejmową Komisję Aprowizacyjną w związku z poruszeniem tej sprawy przez wniosek p. Rosseta. Rozporządzenie to przedewszystkiem wywołało wielki zamęt. W art. 8 zakazuje się wypieku i sprzedaży pieczywa i ciast pod wszelką postacią, a jednocześnie komisarz przy magistracie warszawskim ogłasza, że cukiernie mogą wypiekać pierniki, krokiety czekoladowe, w których skład wchodzi kakao i cukier.</u>
<u xml:id="u-35.2" who="#FeliksSzczęsnyStarkiewicz">Słowem jedno rozporządzenie wyklucza drugie. Pozatem w rozporządzeniach p. Ministra Aprowizacji znajdują się rzeczy, co do których p. Minister Zdrowia Publicznego mógłby założyć najgorętszy sprzeciw. Zdaje się, że prawodawstwa państw zachodnich zabraniają tego co właśnie nakazuje rozporządzenie naszego Ministra Aprowizacji; mianowicie w art. 20 jest powiedziane, że wyrób i sprzedaż serów jest dozwolony tylko z mleka odtłuszczonego, a takie sery są falsyfikatami szkodliwemi dla zdrowia. Następnie rozporządzenie p. Ministra zawiera wiele rzeczy nielogicznych, które się ze sobą nie godzą, a więc w art. 34 powiedziane jest, że dozwala się sprzedaż cukierków, marmolady, rodzynków, fig, a w końcu mówi, że artykuły wyżej wymieniane nie mogą się znajdować w miejscach hurtowej i detalicznej sprzedaży, ani w zakładach ze sprzedażą na miejscu. Oprócz tego Rząd niektórym firmom zagranicznym zezwala na import, zachodzi więc pytanie, gdzie składnicy mają towary swe umieścić, bo droga na księżyc jest jednak zbyt daleka Panie Ministrze, ażeby umieścić tam te towary.</u>
<u xml:id="u-35.3" who="#FeliksSzczęsnyStarkiewicz">W końcu zwracam uwagę, że wskutek tego rozporządzenia podwyższyła się cena obiadów z 50 na 75 mk., co jest szczegółem bardzo ważnym.</u>
<u xml:id="u-35.4" who="#FeliksSzczęsnyStarkiewicz">Jednocześnie art. 39, z powołaniem się na art. 4 ustawy z dnia 2 lipca 1920 r. są ustanowione kary, mianowicie grzywny i areszt do 6 miesięcy. Ta sama ustawa przewiduje konfiskatę towarów odnośnych. Również ciekawą jest rzeczą, dlaczego konfiskata towarów zakazanych nie została wspomniana w rozporządzeniu p. Ministra.</u>
<u xml:id="u-35.5" who="#FeliksSzczęsnyStarkiewicz">Rozważywszy te wszystkie motywy, Komisja Aprowizacyjna przyszła do jednogłośnego wniosku, aby prosić Wysoki Sejm o uchwalenie następującej rezolucji:</u>
<u xml:id="u-35.6" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-35.7" who="#FeliksSzczęsnyStarkiewicz">„Wzywa się Rząd, ażeby w dniach najbliższych rozporządzenie Ministra Aprowizacji z 22/2 r. b. poddał rewizji”.</u>
<u xml:id="u-35.8" who="#komentarz">(Głosy na lewicy: Skasować!)</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Minister Aprowizacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#MinisterAprowizacjiGrodziecki">Wysoki Sejmie! Rozporządzenie ograniczające konsumcję miało swój zasadniczy cel. Przedewszystkiem sfery zagraniczne od dłuższego czasu zwracały uwagę Rządu na to, że konsumcja w lokalach publicznych jest w miastach naszych nadmierna, że wtedy, kiedy wobec świata deklarujemy stale niewystarczalność naszą w stosunku do produktów spożywczych, w miastach konsumowanie tych produktów odbywa się w sposób nadmierny, nierównie większy, niż się to dzieje za granicą. Zbytek konsumcji przez Rząd nadal nie mógł być tolerowany. Ograniczenia te stosuje się celem zmniejszenia konsumcji mięsa i mleka. To są zasadnicze wytyczne. Faktem jest, że obecnie przeżywamy mięsny kryzys, że mięsa mamy w kraju bardzo mało i wskutek nadmiernego spożywania mięsa grozi nam znaczne zmniejszenie inwentarza potrzebnego dla uprawy roli. Co do mleka kwestia również przedstawia się tak, że Warszawa sama według tych danych statystycznych, które posiadamy, potrzebuje dla konsumcji ludności codziennie około 120,000 litrów mleka, tymczasem w rzeczywistości otrzymuje tylko 50,000 litrów. Głosy, które odzywają się w prasie, a głównie pochodzą ze sfer zainteresowanych restauratorów, cukierników i rzeźników, o tyle były nie umotywowane, iż w swoim czasie, kiedy Ministerstwo Aprowizacji zastanawiało się nad wydaniem rozporządzenia o ograniczeniu konsumcji, te wszystkie punkty, które znalazły się w obecnem rozporządzeniu były uzgodnione na konferencjach z przedstawicielami związków restauratorów, rzeźników i związków mleczarskich. W każdym razie rozporządzenie przed wydaniem było odpowiednio przemyślane i uzgodnione z zapatrywaniami fachowców. Nie ulega dla mnie żadnej wątpliwości, że przy odpowiedniem jego stosowaniu komsumcja potrzebna dla wyżywienia się każdej jednostki nie jest wcale ograniczona do tego stopnia, aby jednostka nie mogła się wyżywić jak należy. To ograniczenie ma na celu skasowanie nadmiernego spożycia. Nie ulega dla mnie również wątpliwości, że obecnie, podczas przeżywanego przez nas kryzysu mięsnego, w restauracjach — nie mówię o spożywaniu w domach ale specjalnie w restauracjach — mięso spożywano w ilościach nadmiernych, zupełnie niepotrzebnych dla zdrowia jednostek.</u>
<u xml:id="u-37.1" who="#MinisterAprowizacjiGrodziecki">Niemniej jednak istotnie do tego rozporządzenia wkradły się niepotrzebnie takie szczegóły, które prowadziły do niedostatecznie umotywowanego ograniczenia.</u>
<u xml:id="u-37.2" who="#MinisterAprowizacjiGrodziecki">Na podstawie decyzji Komisji Aprowizacyjnej co do poddania rewizji tego rozporządzenia, w zeszłym tygodniu odbyła się już konferencja w Ministerstwie Aprowizacji z udziałem zaproszonych przedstawicieli związków zainteresowanych i zostały wprowadzone zmiany w tem rozporządzeniu. Zmiany te będą opublikowane w tych dniach w „Dzienniku Ustaw”.</u>
<u xml:id="u-37.3" who="#komentarz">(Głos: Panie Ministrze wszelkie ograniczenia prowadzą do nadużyć).</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Bresiński.</u>
<u xml:id="u-38.1" who="#komentarz">(P. Bresiński: Rezygnuję)</u>
<u xml:id="u-38.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Wobec tego rozprawa wyczerpana, głos ma jeszcze p. Sprawozdawca.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#FeliksSzczęsnyStarkiewicz">Wysoki Sejmie! Nie mogę się zgodzić z wywodami p. Ministra Aprowizacji, broniącego swego rozporządzenia.</u>
<u xml:id="u-39.1" who="#FeliksSzczęsnyStarkiewicz">Przedewszystkiem p. Minister zaznaczył, że głównym motywem był wzgląd na zagranicę. Mnie się zdaje, że o ile chodzi o rozporządzenie, dotyczące żołądków obywateli państwa polskiego, to pierwszy głos powinien mieć ów głodny obywatel Państwa Polskiego, robotnik i inteligent, który z takiem trudem zdobywa pieniądze na życie w tej drożyźnie, którą jeszcze zwiększyło omawiane rozporządzenie. P. Minister Aprowizacji wspomniał i o tem, że to rozporządzenie oparł na opinii fachowców. I tu mi się również zdaje, że tym fachowcem nie powinien być nikt inny tylko głodujący robotnik i inteligent miejski, którzy tem rozporządzeniem zostali ciężko skrzywdzeni.</u>
<u xml:id="u-39.2" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie).</u>
<u xml:id="u-39.3" who="#FeliksSzczęsnyStarkiewicz">Wobec tego proszę Wysoki Sejm o przyjęcie zgłoszonej przezemnie rezolucji Komisji Aprowizacyjnej, wzywającej Rząd do poddania w dniach najbliższych rewizji niniejszego rozporządzenia.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do głosowania nad wnioskiem Komisji. Proszę Posłów, którzy są za wnioskiem Komisji, aby powstali z miejsc. Znaczna większość — wniosek przyjęty.</u>
<u xml:id="u-40.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Przechodzimy do głosowania nad punktem 6 porządku dziennego: Wniosek Komisji Skarbowo-Budżetowej w sprawie ustawy o regulowaniu podatków od spożycia, zużycia, względnie produkcji na obszarze Rzplitej Polskiej (druk nr 2649).</u>
<u xml:id="u-40.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Rozpoczynamy od głosowania nad poprawkami p. Diamanda: Są trzy poprawki. Pierwsza żąda, aby w art. 1 i w art. 3 po słowach: „Radę Ministrów” dodać: „w porozumieniu z sejmową Komisją Skarbowo-Budżetową”. Proszę Posłów, którzy są za tą poprawką p. Diamanda, aby powstali z miejsc. Mniejszość — poprawka odrzucona.</u>
<u xml:id="u-40.3" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do drugiej poprawki p. Diamanda, ażeby w art. 1 po słowie: „produkcji” dodać „tytuniu i artykułów, zawierających alkohol”. Proszę Posłów, którzy są za tą poprawką, ażeby powstali z miejsc. Stoi i teraz mniejszość — poprawka odrzucona. Art. 1 uważam za przyjęty w brzmieniu Komisji.</u>
<u xml:id="u-40.4" who="#WojciechTrąmpczyński">Do art. 2 poseł Diamand stawia wniosek, ażeby ustęp 3 skreślić.</u>
<u xml:id="u-40.5" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę Posłów, którzy są za poprawką p. Diamanda, ażeby powstali. I teraz stoi mniejszość poprawka odrzucona. Art. 2 brzmieniu Komisji jest przyjęty.</u>
<u xml:id="u-40.6" who="#WojciechTrąmpczyński">Co do art. 3 p. referent wnosi o skreślenie. Będziemy głosować pozytywnie. Proszę Posłów, którzy są za przyjęciem art. 3 wedle brzmienia Komisji, ażeby powstali. Mniejszość, artykuł skreślony. Reszta artykułów nie podlega wątpliwości, niema bowiem poprawek, tak samo napis. W drugiem czytaniu uważam ustawę za przyjętą. Proponuję przystąpienie do trzeciego czytania.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#JędrzejMoraczewski">Sprzeciwiam się odbyciu trzeciego czytania.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Wniosek ten wymaga poparcia 30 posłów, proszę tedy Posłów, którzy popierają ten protest, ażeby powstali. Poparcie dostateczne, a zatem trzecie czytanie odłożone.</u>
<u xml:id="u-42.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy teraz do 7 punktu porządku dziennego: Ustne sprawozdanie Komisji Administracyjnej i Prawniczej o ustawie, uzupełniającej ustawę z dnia 25 lipca 1919 r. w przedmiocie zapewnienia bezpieczeństwa Państwa i utrzymania porządku publicznego w czasie wojny (druk nr 2522).</u>
<u xml:id="u-42.2" who="#WojciechTrąmpczyński">W sprawie formalnej głos ma p. Barlicki.</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#NorbertBarlicki">Wysoka Izbo! Ustawa a raczej poprawka do tej ustawy, którą obecnie mamy dyskutować jest pierwszorzędnej wagi. Tymczasem zwracam uwagę, że zaledwie w dniu wczorajszym rzecz ta była omawiana na Komisji Administracyjnej. Dzisiaj zaledwie została powzięta uchwała i do obecnej chwili nie posiadamy nawet sprawozdania drukowanego. Wiem o tem wprawdzie, że regulamin w art. 44 w punkcie a) przewiduje uwolnienie wniosku lub sprawozdania Komisji od drukowania, ale rzecz oczywista, takie uwolnienie może nastąpić tylko w wypadku naglącej konieczności, albo w sprawie mniejszej wagi. Tymczasem, Wysoka Izbo, rzecz przedstawia się jak następuje. Zaledwie 17 marca została uchwalona Konstytucja i oto dzisiaj w niespełna miesiąc pragniemy powziąć uchwałę, która w czasach i warunkach zupełnie normalnych, nie nasuwających żadnych wątpliwości, ani obaw, ma nam tę Konstytucję niejako przekreślać. Jest to sprzeczność wprost rażąca, nie widzę absolutnie motywów dla wprowadzenia ustawy wyjątkowej w warunkach zupełnie pokojowych. Wszak 18 marca został zawarty pakt pokojowy z naszym sąsiadem, z którym byliśmy w wojnie, a w dniu dzisiejszym ten pakt został ratyfikowany. Stosunki wewnętrzne nie nasuwają pod tym względem żadnych obaw, owe przytaczane motywy, jakoby były całe bandy płatnych agitatorów itd. itd. są co najmniej gołosłowne.</u>
<u xml:id="u-43.1" who="#NorbertBarlicki">Słyszeliśmy również, jako motyw, iż w wielu powiatach na kresach grasują żołnierze zdemobilizowani, ale od tego jest Rząd i jego pomysłowość, ażeby umiał znaleźć odpowiednie środki i w miastach istotnie zagrożonych utrzymać powagę i porządek. Nie rozumiem natomiast, dlaczego tak wielkie środowiska jak Warszawa, Zagłębie i t. d., zamieszkiwane przedewszystkiem przez ludność robotniczą, mają żyć pod ciężarem ustaw wyjątkowych? Gdyby Wysoki Sejm zgodził się na uwolnienie w tej sprawie sprawozdania Komisji od druku, to pośpiech ten rzuciłby ponure światło na nasze pojmowanie życia konstytucyjnego.</u>
<u xml:id="u-43.2" who="#NorbertBarlicki">Rząd się skarży, że nie będzie umiał rządzić bez ustaw wyjątkowych, ale w takim razie niech ustąpi miejsca takiemu rządowi, który potrafi rządzić bez ustaw wyjątkowych.</u>
<u xml:id="u-43.3" who="#NorbertBarlicki">Stawiam wniosek, by sprawozdania Komisji nie uwalniać od druku.</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma poseł Tarnawski w sprawie formalnej.</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#LeonardMichałTarnawski">Wysoki Sejmie! Komisja w dniu dzisiejszym rozważała tę sprawę przez cztery godziny.</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#NorbertBarlicki">Proszę o poddanie pod głosowanie mego wniosku.</u>
</div>
<div xml:id="div-47">
<u xml:id="u-47.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Trzeba wpierw wysłuchać zdania sprawozdawcy.</u>
</div>
<div xml:id="div-48">
<u xml:id="u-48.0" who="#LeonardMichałTarnawski">Wszystkie stronnictwa miały sposobność wypowiedzieć się i mogę zaświadczyć, że w zasadzie nie było sprzeczności co do tego, aby Rządowi uchwalić tę ustawę, mówiono tylko, że dotychczas inne środki wystarczały, jednak w zasadzie opozycji nie było. Ostatecznie uchwała zapadła 42 głosami przeciw 18, znaczna większość oświadczyła się za tem, dlatego też nie może być mowy, ażeby dziś usuwać tę sprawę, która jest aktualna i niezbędna. Ustawy dotychczasowe, zabezpieczające państwo od tych niebezpieczeństw wskutek ratyfikacji traktatu pokojowego, ustały, dlatego też należy dziś powziąć uchwałę, że albo będą dane Rządowi pewne pełnomocnictwa, albo się ich nie da, ale sprawa powinna być rozstrzygnięta, dlatego też sprzeciwiam się wnioskowi p. Barlickiego.</u>
</div>
<div xml:id="div-49">
<u xml:id="u-49.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Stawiam pod głosowanie kwestię, czy może nastąpić uwolnienie wniosku od druku w myśl art. 44 regulaminu.</u>
</div>
<div xml:id="div-50">
<u xml:id="u-50.0" who="#NorbertBarlicki">Stawiam wniosek o imienne głosowanie.</u>
</div>
<div xml:id="div-51">
<u xml:id="u-51.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Jest postawiony wniosek o imienne głosowanie nad kwestią uwolnienia wniosku od druku.</u>
<u xml:id="u-51.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę Posłów, którzy popierają wniosek p. Barlickiego o imienne głosowanie, żeby wstali. Poparcie jest wystarczające. Proszę pp. Sekretarzy o zajęcie się głosowaniem. Proszę Posłów którzy są za uwolnieniem wniosku od druku, żeby oddali kartki z napisem „tak”.</u>
<u xml:id="u-51.2" who="#komentarz">(Po głosowaniu).</u>
<u xml:id="u-51.3" who="#WojciechTrąmpczyński">Rezultat głosowania jest następujący: za wnioskiem głosowało 149 posłów, przeciw 69. Zatem sprawozdanie Komisji jest uwolnione od drukowania.</u>
<u xml:id="u-51.4" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma sprawozdawca.</u>
</div>
<div xml:id="div-52">
<u xml:id="u-52.0" who="#LeonardMichałTarnawski">Wysoki Sejmie! W d. 25 lipca 1919 r. Wysoki Sejm uchwalił ustawę, dającą Rządowi upoważnienie do ograniczenia niektórych praw obywatelskich na okres czasu ściśle określony do trzech miesięcy. Ograniczenia te mogą być stosowane albo do całości zaboru rosyjskiego, albo też do pewnych miejscowości. Te 3 miesiące, na które działanie ustawy wyjątkowej mogło być uchwalone, na które upoważnienie to mogło być dane, mogły być za uchwałą pełnej Rady Ministrów na dalsze 3 miesiące przedłużone. Te ograniczenia, do których Minister Spraw Wewnętrznych na podstawie uchwały Rady Ministrów był upoważniony, odnosić się mogły do wysiedlania z kraju cudzoziemców „uciążliwych”, do pozbawienia wolności osobników grożących bezpieczeństwu Państwa nie dłużej niż na 3 miesiące, do konfiskaty pism, do uzależnienia manifestacji, zgromadzeń i posiedzeń od pewnych terminów zawiadomienia władz, do wydawania zakazów i nakazów dla utrzymania porządku i dla nieprzerwanego ruchu różnych urządzeń życia publicznego. Takie zaprowadzenie wyjątkowych przepisów powinno być należycie ogłoszone, a wykroczenia przeciw tym zarządzeniom podlegają karze do 3 miesięcy aresztu, lub też do 3000 m. grzywny. Orzeczenia wydają władze administracyjne pierwszej instancji, od tego służy rekurs do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, które orzeka ostatecznie. O wysiedleniu orzeka Minister Spraw Wewnętrznych. To rozporządzenie rozszerzono także na b. dzielnicę pruską ustawą z 14 lipca 1920 r. Zaboru austriackiego ustawa ta nie obejmuje, albowiem tam istnieje ustawa austriacka z 25 lipca 1919 r., którą o tyle tylko zmieniono, że ponieważ takie zarządzenia zawisłe też były od przyzwolenia cesarza, więc ten ustęp o cesarzu skreślono.</u>
<u xml:id="u-52.1" who="#LeonardMichałTarnawski">To jest mniej więcej treść ustawy, z d. 25 lipca, która tem się odznacza, że wszystkie te zarządzenia wyjątkowe były przyznawane tylko na czas wojny.</u>
<u xml:id="u-52.2" who="#LeonardMichałTarnawski">Obecnie przedłożył Rząd d. 23 lutego — a sprawa weszła na plenum Izby d. 26 lutego b. r., projekt ustawy uzupełniającej i zmieniającej niektóre przepisy tamtej ustawy, a w szczególności art. 1, który orzeka, kiedy ma być zastosowana ustawa i dla jakich celów ma obowiązywać. Ustawa ta opiewa:</u>
<u xml:id="u-52.3" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-52.4" who="#LeonardMichałTarnawski">„Dla zapewnienia bezpieczeństwa Państwa i utrzymania porządku publicznego w czasie wojny, albo gdy grozi wybuch wojny, jakoteż w razie rozruchów wewnętrznych lub rozległych knowań o charakterze zdrady stanu, zagrażających ustrojowi Państwa, albo bezpieczeństwu obywateli, może Rada Ministrów na wniosek Ministra Spraw Wewnętrznych upoważnić go na okres czasu ściśle oznaczony, nie przenoszący trzech miesięcy, do wydawania zarządzeń wyjątkowych, ograniczających prawa obywatelskie.</u>
<u xml:id="u-52.5" who="#LeonardMichałTarnawski">Upoważnienie udzielone być może bądź dla całego obszaru b. zaboru rosyjskiego, bądź dla poszczególnych miejscowości.</u>
<u xml:id="u-52.6" who="#LeonardMichałTarnawski">W razie potrzeby upoważnienie może być przedłużone uchwałą Rady Ministrów każdorazowo na czas, nie przenoszący trzech miesięcy”.</u>
<u xml:id="u-52.7" who="#LeonardMichałTarnawski">Art. 2 tej ustawy, mówiący o karze i grzywnie ma opiewać:</u>
<u xml:id="u-52.8" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-52.9" who="#LeonardMichałTarnawski">„Za wykroczenia przeciw rozporządzeniom, wydanym w myśl art. 2 e) f), wymierzane będą w drodze administracyjnej kary aresztu na czas do trzech miesięcy lub grzywny do 100,000 mk.”. „W tytule ustawy mają być skreślone wyrazy: „W czasie wojny”.</u>
<u xml:id="u-52.10" who="#LeonardMichałTarnawski">Art. 4: „Wyszczególnione wyżej uzupełnienie i zmiany mają również zastosowanie do rozporządzenia Rady Obrony Państwa z d. 14 lipca 1920 r. o rozciągnięciu mocy obowiązującej ustawy z d. 25 lipca 1919 r. w przedmiocie zapewnienia bezpieczeństwa Państwa i utrzymania porządku publicznego na obszar b. dzielnicy pruskiej”.</u>
<u xml:id="u-52.11" who="#LeonardMichałTarnawski">Art. 5: Wykonanie niniejszej ustawy powierza się Ministrowi Spraw Wewnętrznych a na obszarze b. dzielnicy pruskiej Ministrowi b. dzielnicy pruskiej w porozumieniu z Ministrem Spraw Wewnętrznych”.</u>
<u xml:id="u-52.12" who="#LeonardMichałTarnawski">Art. 6: „Ustawa niniejsza uzyskuje moc obowiązującą z dniem ogłoszenia”.</u>
<u xml:id="u-52.13" who="#LeonardMichałTarnawski">Rząd, przedkładając tę ustawę, motywuje ją tem, że z chwilą ratyfikowania traktatu ryskiego, co nastąpiło dziś, te upoważnienia tracą swoją moc prawną, jednakowoż nieugruntowane życie ekonomiczne naszego kraju, powiada Rząd, nierozstrzygnięcie kwestii zewnętrzno-politycznych związanych z plebiscytem wytwarza podatne podłoże i dostateczny powód dla nieprzyjaznych nam państw ościennych, czy to do szerzenia niepokoju w naszym kraju za pomocą płatnych agentów, czy to do popierania na naszym gruncie jednostek i grup, dążących do wywołania zamętu i przewrotów, gdyż takie zjawiska ułatwiłyby tym państwom rozstrzygnięcie na ich korzyść sporów z Polską o ziemie kresowe. Wszystko to zmusza Rząd do szczególnej czujności i troski przynajmniej o zachowanie tych środków ochrony porządku w Państwie, któremi Rząd rozporządza obecnie na zasadzie ustawy z 25 lipca 1919 r. Mając to na względzie a dalej i to także, iż przyjęta już przez Sejm ustawa konstytucyjna w art. 124 przewiduje działanie stanu wyjątkowego nie tylko w czasie wojny, ale i w nadzwyczajnych wypadkach w czasie pokoju, celowe jest uzupełnienie obowiązującej obecnie ustawy wyjątkowej z d. 25 lipca 1919 r. w ten sposób, ażeby mogła obowiązywać również podczas pokoju, gdy istnieją warunki, uznane w ustawie konstytucyjnej za wystarczające do wprowadzenia stanu wyjątkowego. Rząd proponuje odpowiednio zgodnie z art. 124 projektu ustawy konstytucyjnej uzupełnienie artykułów ustawy z d. 25 lipca 1919 r.</u>
<u xml:id="u-52.14" who="#LeonardMichałTarnawski">Ponadto mając na względzie znaczny spadek wartości marki, proponuje podwyższenie grzywny. Projekt ustawy powiada, że ustawa ma obowiązywać także i b. dzielnicę pruską.</u>
<u xml:id="u-52.15" who="#LeonardMichałTarnawski">Dla wyjaśnienia pozwolę sobie przypomnieć Wysokiemu Sejmowi treść art. 124, albowiem Rząd powołuje się na art. 124...</u>
<u xml:id="u-52.16" who="#komentarz">(Głos z lewicy: Szkoda, że nie na 14)</u>
<u xml:id="u-52.17" who="#LeonardMichałTarnawski">... uchwalonej przez Wysoką Izbę Konstytucji.</u>
<u xml:id="u-52.18" who="#komentarz">(Czyta:)</u>
<u xml:id="u-52.19" who="#LeonardMichałTarnawski">„Czasowe zawieszenie praw obywatelskich: wolności osobistej, nietykalności mieszkania, wolności prasy, tajemnicy korespondencji, prawa koalicji, zgromadzania się i zawiązywania stowarzyszeń może nastąpić dla całego obszaru państwowego lub dla miejscowości, w których okaże się konieczne ze względu bezpieczeństwa publicznego.</u>
<u xml:id="u-52.20" who="#LeonardMichałTarnawski">Zawieszenie takie może zarządzić tylko Rada Ministrów za zezwoleniem Prezydenta Rzplitej podczas wojny, albo gdy grozi wybuch wojny, jakoteż w razie rozruchów wewnętrznych lub rozległych knowań o charakterze zdrady stanu zagrażających konstytucji Państwa, albo bezpieczeństwu obywateli.</u>
<u xml:id="u-52.21" who="#LeonardMichałTarnawski">Zarządzenie takie Rady Ministrów w czasie trwania sesji sejmowej musi być natychmiast przedłożone Sejmowi do zatwierdzenia. W razie wydania takiego zarządzenia, mającego obowiązywać na obszarze obejmującym więcej niż jedno województwo, w czasie przerwy w obradach sejmowych — Sejm zbiera się automatycznie w ciągu dni 8 od ogłoszenia owego zarządzenia, celem powzięcia odpowiedniej decyzji.</u>
<u xml:id="u-52.22" who="#LeonardMichałTarnawski">Jeżeli Sejm odmówi zatwierdzenia, stan wyjątkowy natychmiast traci moc obowiązującą. Jeżeli Rada Ministrów zarządzi stan wyjątkowy, po zakończeniu okresu sejmowego, lub po rozwiązaniu Sejmu zarządzenie Rządu powinno być przedłożone sejmowi nowowybranemu niezwłocznie na pierwszem posiedzeniu.</u>
<u xml:id="u-52.23" who="#LeonardMichałTarnawski">Zasady te określi bliżej ustawa o stanie wyjątkowym.</u>
<u xml:id="u-52.24" who="#LeonardMichałTarnawski">Zasady czasowego zawieszenia wyżej wymienionych praw obywatelskich w czasie wojny na przestrzeni obszaru objętego działaniami wojennemi określi ustawa o stanie wyjątkowym”.</u>
<u xml:id="u-52.25" who="#LeonardMichałTarnawski">Oto z odczytanego przepisu art. 124 przekonał się Wysoki Sejm, że już Konstytucja przewiduje taki wypadek, przed jakim dziś stoimy, że zasady w tym artykule przepisane wyraźnie określą bliżej ustawy o stanie wyjątkowym. Takiej ustawy nie mamy i niezawodnie ze względu na pracę tej Wysokiej Izby nie zaraz uchwalenie jej nastąpi.</u>
<u xml:id="u-52.26" who="#LeonardMichałTarnawski">Dlatego też żądanie Rządu, aby dziś tę sprawę rozstrzygnąć z pominięciem nawet pewnych formalności jest zupełnie słuszne. Zważywszy zaś, że wprawdzie wojny niema, a z chwilą ratyfikacji pokoju, należy się spodziewać, że wojny prędko nie będzie, to jednak pewności pod tym względem niema. Wiemy z kim zawarliśmy pokój, wiemy, że reprezentant Rosji, względnie jak ją nazywają Bolszewji, będzie wkrótce urzędował w Warszawie, wiemy na jakim poziomie stoją bolszewicy i możemy mieć przekonanie że choć z nami zawarli pokój, jednak agitacji niezawodnie nie zaprzestaną. Wprawdzie opozycja przeciw wprowadzeniu tej ustawy i upoważnieniu Rządu powoływała się na to, że obecnie jest pokój, że niema żadnych obaw o nieporządki, o agitację i t. d., że należy przyjść dopiero z ustawami podobnemi, naówczas, kiedy się okaże już naprawdę to niebezpieczeństwo i nastąpią fakty, które wskażę na istnienie takich niebezpieczeństw, ale trzeba wziąć pod uwagę, że nie wówczas dopiero należy dawać upoważnienia, kiedy niebezpieczeństwo będzie widoczne, ale należy tak rzecz postawić, ażeby Rząd miał odpowiednie środki wówczas, kiedy ich będzie musiał użyć.</u>
<u xml:id="u-52.27" who="#LeonardMichałTarnawski">Więc nie można się zgodzić na to, że dziś prawo, które mamy uchwalić, jest przedwczesne.</u>
<u xml:id="u-52.28" who="#LeonardMichałTarnawski">Musimy także i z tem się liczyć, że są czynniki, co zostało już nieraz stwierdzone nawet z tej trybuny, że agitacja w kraju naszym prowadzona jest nawet za pieniądze, że strajk ostatni był wywołany nie ekonomicznemi powodami, lecz agitacją, że były nawet ślady, iż i tutaj używano środków materialnych, pieniężnych.</u>
<u xml:id="u-52.29" who="#LeonardMichałTarnawski">Otóż to wszystko wskazuje, że nie jesteśmy na tak bezpiecznym terenie, przeciwnie jest on podminowany, a na dowód że tak jest, że jesteśmy niejako na wulkanie, przypomnę słowa wypowiedziane dziś przez p. Ministra Aprowizacji:</u>
<u xml:id="u-52.30" who="#LeonardMichałTarnawski">Nasza aprowizacja szwankuje, nie możemy tego taić, że jest w państwie naszem głód, a głód jest złym doradcą i że na tem tle może dojść do rozruchów. Dalej muszę zaznaczyć, że waluta naszego Państwa z dnia na dzień spada, że nareszcie i to może doprowadzić do rozruchów i spowodować dla państwa niebezpieczeństwo. Taić także nie powinniśmy, że cała Europa stoi na wulkanie. Wiemy co się dzieje w Anglii, wiemy, jakie tam otrzymał pełnomocnictwa Lojd George. Wiemy, że we Włoszech niespodziewanie wybuchła rewolucja, że tam się krew leje. Otóż nic nas nie upewnia, że podobne rzeczy nie mogą nastać także i w naszem Państwie.</u>
<u xml:id="u-52.31" who="#LeonardMichałTarnawski">Słyszałem tu bardzo często zdanie z jednej i z drugiej strony, że chcemy mieć silny Rząd. Gdy Rząd okazał siłę przy ostatnim strajku, społeczeństwo odniosło się do tego przychylnie. Dlatego też słuszną jest rzeczą dać Rządowi w rękę środki, któreby ewentualnie mogły służyć wówczas, gdy niebezpieczeństwo stanie się rzeczywistem. Nie zachodzi obawa, którą w komisji bardzo podkreślano, że Rząd tego środka nadużyje. Wogóle przeciwnicy tej ustawy z wielką nieufnością odnosili się do Rządu i z tego głównie powodu nie chcieli mu dać tego środka w rękę, jakkolwiek większość nawet przeciwników zgadza się z tem, że niebezpieczeństwo bądź istnieje, bądź też może zaistnieć wkrótce, i że trzeba być przygotowanym na wszelki wypadek.</u>
<u xml:id="u-52.32" who="#LeonardMichałTarnawski">Konstytucja przewiduje podobny wypadek i chce mieć Państwo zabezpieczone, a obawy o to, ażeby Rząd nie nadużywał tego upoważnienia, są płonne, bo przecież Sejm ma sposoby zapobieżenia tym nadużyciom, dotychczasowe zaś postępowanie Rządu nie dało powodu do większych zażaleń, bo jakeśmy się dziś w Komisji dowiedzieli, na podstawie tych upoważnień Rządu zaledwie 170 osób w całem tak dużem Państwie znajduje się dotkniętych tą ustawą, bądź w obozach koncentracyjnych, bądź też uwięzionych i nie widać nadużycia Rządu, choć zdawało się z tego, co mówiono z początku, że może tysiące ludzi siedzi czy to pod kluczem, czy też jest pozbawionych wolności w inny sposób. To wszystko wskazuje, że należy dać rządowi te upoważnienia. Możnaby tylko żądać, ażeby stosowanie w danym razie tych przepisów, bądź co bądź ograniczających, odbywało się o ile możności łagodnie. Czynię te uwagi, bo dochodzą nas zażalenia z Poznańskiego, z Poznania samego, iż tam nastała pewna sekatura, mianowicie takie drobne rzeczy, że gdy się ktoś spóźni wracając do domu, nie mając przy sobie dokumentu, bo nie spodziewał się wogóle, że będzie wracał tak późno, bywa ciągany do usprawiedliwienia.</u>
<u xml:id="u-52.33" who="#komentarz">(Głos: Ale to jest i w Warszawie).</u>
<u xml:id="u-52.34" who="#LeonardMichałTarnawski">Otóż takie zastosowanie ustawy czy to w Poznaniu, czy w Warszawie, czy gdziekolwiek na całym obszarze Państwa nie powinno istnieć, przeciwnie, powinno się ją z wyrozumiałością i z łagodnością wykonywać, jak wogóle wszelkie przykre postanowienia.</u>
<u xml:id="u-52.35" who="#LeonardMichałTarnawski">W imieniu większości Komisji wnoszę, ażeby Wysoki Sejm tę ustawę tak, jak ją tutaj zaprojektowano, raczył przyjąć.</u>
</div>
<div xml:id="div-53">
<u xml:id="u-53.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma sprawozdawca mniejszości p. Pużak.</u>
</div>
<div xml:id="div-54">
<u xml:id="u-54.0" who="#KazimierzPużak">Wysoka Izbo! 17 marca uchwaliliśmy konstytucję. Stał się fakt jedyny, oczekiwany przez wiele pokoleń, walczących o prawo samostanowienia narodu polskiego o swoim losie, o swoich urządzeniach, o swojej władzy. Konstytucja otwarła nowy okres życia w naszem społeczeństwie, wskazała nowe drogi, zakreśliła nowe granice ewentualnej walki o ulepszenie, o pogłębienie zasad konstytucyjnych. Po 60 latach stanów wyjątkowych, stanów wzmocnionej ochrony, Polska nareszcie poczuła, że wychodzi ze stanu przejściowego, ze stanu bezprawia i tymczasowości i nareszcie uzyskuje swoje prawa konstytucyjne, swoją podwalinę życia obywatelskiego. Zdawało nam się i mieliśmy na chwilę to złudzenie, że Rząd i sfery kierujące starają się wytworzyć jak najlepszy nastrój około tego dzieła konstytucji. Dnia 17 marca Rząd wniósł projekt amnestii, a więc zainicjował akt pojednania w społeczeństwie, zapomnienia przewinień i przestępstw.</u>
<u xml:id="u-54.1" who="#komentarz">(Wicemarszałek Osiecki obejmuje przewodnictwo).</u>
<u xml:id="u-54.2" who="#KazimierzPużak">To był akt konieczny, akt ważny zarówno w stosunku do sfer zainteresowanych w Polsce, jak i do zagranicy. Ale niestety to złudzenie trwało bardzo krótko, bo oto Rząd, który nie miał czasu rozszerzyć ustawy amnestyjnej, do czego się zobowiązał na Komisji Prawniczej, znalazł dość czasu i dość pochopnie do tego się wziął i prawie nazajutrz po uchwaleniu Konstytucji odrazu wniósł ustawę wyjątkową, która jest nie tylko zaprzeczeniem Konstytucji, ale poprostu jej przekreśleniem, Konstytucji, która w odnośnych artykułach przewiduje szereg swobód obywatelskich, jako to: prawo stowarzyszania się, prawo zgromadzeń, prawo druku, nietykalność listów i mieszkań i t. d. Prawa te na mocy ustawy wyjątkowej mają być zawieszone. Jasne jest i każdy to rozumie, że Państwo może znaleźć się w pewnym okresie czasu czy to w niebezpieczeństwie wewnętrznem, czy też niebezpieczeństwie zewnętrznem, tak, że będzie zmuszone dla dobra całości zawiesić niektóre prawa obywatelskie i zastosować pewien przymus, ale chcielibyśmy, ażeby już w tym pierwszym akcie zapowiedzi ustawy o zawieszeniu praw obywatelskich nie było nie tylko już naruszenia i przekreślenia Konstytucji, ale poprostu zniweczenia najważniejszych jej postanowień, w których jest mowa o prawach obywatelskich. W odnośnym artykule Konstytucji, niedawno uchwalonej, wyraźnie powiedziano, że Rząd ma prawo w wyjątkowych wypadkach zawiesić czasowo prawa obywatelskie czy to w całym kraju, czy w pewnej jego części i że dla takiego postępowania natychmiast musi uzyskać zgodę Sejmu. Bez zgody Sejmu Rząd nie może zawieszać swobód obywatelskich. Dzisiaj Rząd nam chce tę rzecz wytłumaczyć i powiada: Wnosimy ustawę wyjątkową, która jest dalszym ciągiem, konsekwencją odnośnego artykułu Konstytucji o zawieszeniu swobód obywatelskich. Niczego więcej od was nie pragniemy, jak dania nam kredytu w postaci tej ustawy, ale przyjmijcie do wiadomości, że Rząd tej ustawy wykonywać nie będzie, względnie wykona ją tylko w warunkach dojrzałych. Tymczasem odnośny artykuł Konstytucji mówi, że nie tylko ustawa o stanie wyjątkowym ma być zatwierdzona przez Sejm, lecz sama decyzja Rady Ministrów, która statuuje zaprowadzenie stanu wyjątkowego, musi być poddana pod obrady Sejmu. Tymczasem w tej ustawie tego punktu, zgodnego z Konstytucją, nie widzimy. Rząd chce ustawy wyjątkowej, uchwalonej przez Sejm, ale wykonanie tej ustawy, zawieszenie swobód obywatelskich będzie przeprowadzał bez zgody, bez kontroli Sejmu. To jest najważniejszy i najbardziej kardynalny błąd tej ustawy, którą mamy przed sobą, ustawy która jest nowelą do poprzedniej ustawy z dnia 25 lipca 1919 r. I każdy, najbardziej pochopny do uchwalenia tej ustawy musi się zastanowić nad tem, czy już wstępny jej artykuł odpowiada warunkom, które decydują o zaistnieniu ustawy o stanie wyjątkowym. Boć dotychczasowa ustawa wyjątkowa mówiła tylko o okresie wojny; jasne jest, że z chwilą ratyfikacji pokoju ustaje stan wojny, a więc i ta ustawa traci swoją moc obowiązującą i nadchodzi ta błogosławiona chwila, kiedy chociażby na kilka chwil Polska wyzbywa się stanu wyjątkowego i mając już konstytucję, może w całej pełni dobrodziejstw jej używać. Tymczasem Rząd na to wytchnienie nawet kilkominutowe, kilkodniowe nie chce pozwolić. On chce w tej chwili, kiedy wygasa pierwsza ustawa wyjątkowa, wnieść poprawkę, żeby ta ustawa w dalszym ciągu obowiązywała w kraju i społeczeństwie tak samo na okres pokojowy.</u>
<u xml:id="u-54.3" who="#KazimierzPużak">To jest rzecz, która mogłaby być dopuszczalna tylko w wyjątkowych warunkach; na taki akt moglibyśmy pójść jeszcze tylko wtedy, gdyby rzeczywiście warunki tak się złożyły, że bez ustawy wyjątkowej Polska, jej bezpieczeństwo, jej całość ostaćby się nie mogły.</u>
<u xml:id="u-54.4" who="#KazimierzPużak">Pamiętam, że kiedy omawialiśmy tę ustawę jeszcze w dniu 24 lipca 1919 r., kiedy zwracałem uwagę, jakie niebezpieczeństwo niesie za sobą ta ustawa dla normalnego życia obywatelskiego w kraju, kiedy dla unaocznienia mych obaw przytaczałem szereg nadużyć administracji i przestrzegałem przed tem, że administracja państwowa nasza jest bardzo młoda, biorąca tradycje obce i zarażona przez obce biurokracje rządów zaborczych, że w rękach takiej administracji ustawa wyjątkowa stanie się ciężarem nie do zniesienia dla całego społeczeństwa, wtedy ówczesny minister spraw wewnętrznych p. Wojciechowski powiedział, że to jest aprioryczne szkalowanie Rządu i jego organów, że należy mieć tyle zaufania do Rządu i administracji, że one nie nadużyją swego mandatu i że ta ustawa wykonywana będzie tylko w ramach i granicach dozwolonych. Wskazywał też, że to konieczność państwowa, że ta ustawa ze względu na wojnę, a też ze względu na zniesienie dekretu o stanie wyjątkowym, a więc na stan przejściowy jest konieczną. Wtedy to większość wbrew głosom lewicy sejmowej uchwaliła tę ustawę.</u>
<u xml:id="u-54.5" who="#KazimierzPużak">I proszę Panów, jaki był skutek tej ustawy? Tu już, bez względu na różnice panujące w tym Sejmie, każdy z nas, nie tylko jako obywatel, jako zwykły śmiertelnik, ale jako poseł mógł się przekonać, czem jest ustawa w ręku administracji bez tradycji obywatelskich polskich, administracji, która umiała się wysługiwać w czasach jeszcze okupanckich, w czasach jeszcze represji carskiej, która dla chleba umiała służyć każdemu panu, która szła na służbę każdemu, gdzie widziała interes osobisty i posuwała się do wykroczeń nadzwyczajnych. W ustawie wyjątkowej z 25 lipca było wyraźnie powiedziane, że wszystko to co jest zarejestrowane, a więc instytucje, stowarzyszenia, wszystkie korporacje, które są zalegalizowane, nie odczują tego ciężaru ustawy wyjątkowej i pod tym względem nie napotkają na żadne przeszkody. Tymczasem każdy z nas mógł się przekonać w swoim okręgu, że pod tym względem władze starościńskie nie robiły żadnych różnic, że żądały rejestracji nawet partii politycznych i dopiero trzeba było specjalnego komunikatu Ministra Spraw Wewnętrznych, ażeby ten dziwoląg wybić z głowy naszej administracji państwowej. Ale to pokutuje dotychczas. Dotychczas w niektórych województwach, jak np. w województwie lubelskiem, jeszcze żąda się tego, ażeby partie, ażeby zarządy partii, zwłaszcza Polskiej Partii Socjalistycznej koniecznie się rejestrowały i legalizowały; nie pozwala się na żadne zebrania nie tylko organizacji zawodowych, ale nawet politycznych, żąda się, ażeby policja uczestniczyła nawet na posiedzeniach zarządów partii. Nie mówię już o tem, jak administracja lekką ręką rozwiązuje związki zawodowe, jak jednem słowem teroryzuje działalność tych związków, jeśli tylko znajduje się pod mianem chociażby związków postępowych, czy klasowych, czy innych. I czegóż można żądać od administracji, jeśli Minister Spraw Wewnętrznych, w dodatku poseł, potrafi wysłać do swoich organów podwładnych komunikat, że wiece poselskie są dozwolone o tyle, o ile na nich przemawia tylko poseł. Nie wiem, czy mandaty nasze otrzymaliśmy z rąk Ministra Spraw Wewnętrznych, czy z rąk naszych wyborców? Nie wiem, czy wyborcy nasi nie mają prawa nie tylko zainterpelować posła na zgromadzeniu sprawozdawczem, ale i mieć możność krytyki i ewentualnie złożyć votum nieufności dla danego posła. Ale pod tym względem Minister Spraw Wewnętrznych i poseł w jednej osobie tak daleko posuwa się w komentowaniu ustawy o nietykalności poselskiej i pod tym względem chce ją tak ograniczyć, że chce doprowadzić zgromadzenia poselskie do jakiegoś aktu poprostu towarzystwa wzajemnej adoracji. To też władze administracyjne chętnie korzystają z tego rodzaju rozporządzeń. Władze administracyjne, tak posuwają się daleko, że mogą nawet nie dopuścić do zebrania poselskiego w bardzo sprytny sposób. Bo oto na wiadomość, że przyjeżdża poseł opozycyjny, administracja zażądza pogotowie policyjne, lub wojskowe i otacza kordonem daną miejscowość i w ten sposób oczywiście żaden wyborca nie jest dopuszczony na zebranie.</u>
<u xml:id="u-54.6" who="#KazimierzPużak">Dowodów na to, w jaki sposób krępuje się na mocy ustawy wyjątkowej działalność poselską, mógłbym przytoczyć bez liku. Przytoczę fakty z ziem wschodnich, gdzie mówiono o tem, że poseł nie ma prawa urządzać zgromadzeń bez pozwolenia starosty dlatego, że tam istnieje pas wojenny, pas przyfrontowy. Ale, kiedy było niebezpieczeństwo inwazji bolszewickiej, kiedy wróg kołatał do wrót Warszawy, to wtenczas p. Minister Skulski nie miał komunikatów o ograniczaniu zebrań poselskich, wtenczas bez pozwolenia władz, bez pytania się ich przemawiali na zgromadzeniach różni ludzie, bo chodziło o interes ogólny, chodziło o obronę całego państwa, chodziło o sprawę, która wprost była w interesie wszystkich, gdy jednak niebezpieczeństwo minęło, gdy rozpoczęły się walki międzypartyjne, walki polityczne, wtedy każde prawo można zawiesić, wtenczas można od wypadku do wypadku dawać różne komunikaty do rąk administracji, żeby zapomocą nich paraliżować nie tylko działalność obywateli, ale wśród nich i posłów. Pytam się, co za wartość ma poseł, jeśli on przychodzi na zebranie poselskie i przemawia w obecności kilku osób? Czyż to podniesie wartość posła? Nieraz nie może on zasięgnąć informacji, czy są z niego zadowoleni, czy mają jakieś pretensje i żądania, jednem słowem nie może wykonywać w całości swego mandatu.</u>
<u xml:id="u-54.7" who="#KazimierzPużak">Ale ustawa wyjątkowa nie tylko ograniczała stowarzyszenia, zgromadzenia, lecz wogóle skrępowała wszelką walkę polityczną i społeczną w naszym kraju, nawet wtedy, kiedy stan rzeczy w Polsce nie był konstytucyjnie uporządkowany, kiedy wszystkie nasze ustawy uchwalane w tej Wysokiej Izbie, miały charakter tymczasowości. Wtedy kiedy konstytucja była na warsztacie sejmowym, kiedy poprostu wszystkie czynniki społeczne powinny były zabrać głos w tej walce o formę rządu, o formę ustroju w Polsce, w tym momencie skrępowano to społeczeństwo. Konstytucja, śmiem to powiedzieć, przeszła w społeczeństwie bez echa, nie wywołała zainteresowania, bo stan wyjątkowy o to się postarał, żeby obywatelom wybić z głowy choćby chęć zabrania głosu w tej doniosłej sprawie. Ale, proszę Panów, dziś mamy konstytucję. To nie znaczy, że stan rzeczy jest spetryfikowany, że są jakieś zastygłe formy, z których nie będziemy się wydobywać, że nie będziemy postępować naprzód. I nadal musi być krytyka i samej Konstytucji, nadal musi być krytyka ustaw, które mają być uchwalane na mocy tej konstytucji, musi istnieć nadal walka polityczna i społeczna, bo w tym kierunku idzie rozwój całego świata, bo świat nie zna ciszy, świat zna ustawiczną walkę o zmianę stosunków. A jeżeli dążności te ogranicza się kordonem policji, wojska, stanem wyjątkowym, to w takim stanie rzeczy nie można oczekiwać, ażeby społeczeństwo nasze mogło stać w pierwszym rzędzie innych narodów świata.</u>
<u xml:id="u-54.8" who="#KazimierzPużak">Nie miejmy pretensji do prasy zagranicznej, która prawie że bez różnicy poglądów szkaluje Polskę jako kraj reakcji, która stawia i śmie stawiać Polskę na równi z Węgrami Hortiego. Już nie tylko prasa socjalistyczna, ale prasa konserwatywna Polskę przedstawia jako Polskę reakcji. Wtedy, kiedy uchwalaliśmy konstytucję, przyświecała nam jedyna myśl, że choć ta konstytucja zrodziła się w walkach strasznych w tej Izbie, choć w końcu przeszła niezbyt wielką większością głosów, to jednak stała się faktem dokonanym, Polska przestała być państwem sezonowem, Polska stała się bratnią organizacją państwową w rodzinie narodów, a zatem zaufanie tem samem powinno rosnąć do tej Polski już uporządkowanej konstytucyjnie. A tymczasem cóż ta zagranica sobie pomyśli, jak ona potraktuje ten Rząd, który na widok Konstytucji i swobód konstytucyjnych zadrżał i nie chce choćby na jedną minutę pomyśleć o prawach i obowiązkach obywateli, jeno policją i stanami wyjątkowemi ich krępuje?!</u>
<u xml:id="u-54.9" who="#KazimierzPużak">Żyjemy już długi okres w stanie wyjątkowym. Powoływano się na to, że można rządzić przy pomocy stanu wyjątkowego, szanowny sprawozdawca mówił nam o tem, że przecież Anglia ma stan wyjątkowy, że nawet Włochy zaczynają rządzić przy stanie wyjątkowym. Ale tam rząd spełnił wobec swego społeczeństwa akt lojalności, bo wprowadził stan wyjątkowy wtedy, kiedy warunki i okoliczności wskazywały na to, że inaczej kraju uporządkować i uspokoić się nie da. Gdy rząd angielski miał zupełnie zepsuty aparat przemysłowy, gdy kopalnie literalnie zatapiano, to wtedy przecież nikt by nie odmówił kredytu dla takiego rządu, któryby chciał państwo ratować przed ruiną i anarchią. Ale napróżno chcieliśmy i prosiliśmy na połączonych komisjach Administracyjnej i Prawniczej, ażeby nam Rząd wskazał te okoliczności, które spowodowały zaistnienie tej ustawy wyjątkowej. Rząd w motywach wskazuje na plebiscyt. Plebiscyt się odbył, ale gdyby nawet się nie odbył, to wszystko jedno, stan wyjątkowy zaistniał nie na terenie plebiscytowym, więc właściwie cóżby przez to Rząd uzyskał?</u>
<u xml:id="u-54.10" who="#KazimierzPużak">A potem mówi się o tem, że mogą być wypadki rozruchów albo agitacji masowej za pieniądze obcych mocarstw.</u>
<u xml:id="u-54.11" who="#KazimierzPużak">Proszę Panów, gdyby Rząd z dowodami w ręku wskazał nam, że istnieją rozruchy, że istnieje agitacja przeciwpaństwowa, że istnieją grupy, które Rząd mógłby nazwać z imienia i nazwiska, a które otrzymują pieniądze i prowadzą zgubną agitację dla Państwa jako całości na rzecz mocarstw obcych, to mogę zaręczyć, że ani jeden z posłów nie zawahałby się tu w tej Izbie taką ustawę dać do ręki Rządowi. Ale Rząd operuje tylko przypuszczeniami, Rząd przewiduje, Rząd chce być prorokiem i mieć dla siebie jakąś ustawę „proroczą”. Gdyby tu chodziło o ten charakter ustawy, tobyśmy się mogli na to zgodzić. Może toby było śmieszne, ale trudno, są sytuacje śmieszne. Ale nie może poseł z czystem sumieniem wobec swoich wyborców, wobec społeczeństwa w całym kraju, wobec całej zagranicy głosować nazajutrz prawie po uchwaleniu konstytucji za ustawą wyjątkową, która jest spowodowana przez fikcję, powtarzam — przez fikcję.</u>
<u xml:id="u-54.12" who="#KazimierzPużak">Jest jasną rzeczą, że zanim uchwalimy tę dodatkową poprawkę do ustawy z 25 lipca 1919 r. powinniśmy mieć właściwie ścisłe sprawozdanie od Rządu, w jaki sposób on tę ustawę wykonał. Powinniśmy mieć dokładne dane, czy rzeczywiście ustawa ta osiągnęła swój cel. Niestety Rząd takiego sprawozdania nam nie złożył. Pojawiły się zarzuty na komisji, może nawet i słuszne, że trzeba było zażądać tego od Rządu, ale nie teraz Rząd krytykować za to, że on ponownie chce, ażeby tę ustawę dla niego uchwalić. Ale nie mogę pominąć milczeniem faktu, że w dniu 6 marca 1920 r. Wysoka Izba miała tu ścisłe sprawozdanie cyfrowe z prac komisji dla obozu internowanych i dla więźniów. Te cyfry były zastraszające. Cała Izba zgodziła się, że taki stan rzeczy nie może istnieć dłużej w państwie, gdzie obozy i więzienia są przepełnione właśnie prawie wyłącznie na podstawie tej ustawy, o którą dzisiaj tak Rządowi chodzi.</u>
<u xml:id="u-54.13" who="#KazimierzPużak">Proszę Panów, z tego sprawozdania mogliście się dowiedzieć, że w sprawie wykonywania tej ustawy mamy dwóch ministrów resortowych, zamiast jednego. Ustawa mówi o tem, że ją wykonywa tylko Minister Spraw Wewnętrznych, ale kiedy doszło do praktyki, to głównie i wyłącznie tę ustawę wykonywa Minister Spraw Wojskowych. Prawdą jest, że w obozie internowanych obecnie przesiaduje tylko 170 internowanych, ale i prawdą jest, że w obozie przesiaduje około 3000 internowanych z rozkazu władz wojskowych. Pytam się, czy Ministerstwo Spraw Wewnętrznych o tym fakcie wiedziało, czy Ministerstwo Spraw Wewnętrznych na tę rzecz zwróciło uwagę, czy odpowiednio zareagowało, czy jest dopuszczalne w państwie praworządnem, ażeby ustawę wykonywał każdy minister, nawet niepowołany. Ale poza tem jeszcze Rząd miał i wniosek nagły, zgłoszony przez nasz klub, również w sprawie wykonania tej ustawy. Było to jednak w tym okresie, kiedy byliśmy poprostu w ogniu walk z bolszewikami, i wtedy ze względu na interes ogólnopaństwowy, ze względu na sytuację niezwykle drażliwą zgodziliśmy się na to, ażeby ten wniosek z obrad komisji wycofać. Ale to nie znaczy, ażeby Rząd był usprawiedliwiony, by przy tej ustawie, przychodząc z nią na komisję połączoną Administracyjno-Prawniczą, nie zdał nam sprawy z jej wykonania. Przeciwnie, jeśli Ministerstwo Spraw Wewnętrznych przytoczyło nam cyfrę 170 internowanych w obozach, to jeszcze bardziej potwierdza nasze zdanie, że ustawa wyjątkowa w tym momencie jest niepotrzebna. Bo jeśli w społeczeństwie 30-milionowem, w społeczeństwie, które przeżyło wojnę, które przeżywa straszny kryzys aprowizacyjny i zarobkowy, ustawa wyjątkowa mogła dosięgnąć tylko domniemanych przestępców 170, to pytam się, czy warto dla tych 170 pisać ustawę i zawieszać w prawach obywatelskich wszystkich. Bo rzecz nie ma się tak, jak niektórzy koledzy myślą, że ta ustawa będzie wymierzona przeciw wrogom wewnętrznym, zwłaszcza przeciw komunistom. Oczywiście, jeśli ktoś popełnił przestępstwo niekaralne przez sądy, podpada pod działanie tej ustawy. Ale nie zapominajmy, za jaką cenę to się odbywa. To się odbywa za cenę zawieszenia praw obywatelskich każdego z osobna i w szczególności. I wszystkie organizacje, cała akcja społeczna będzie skrępowana przez tę ustawę dla tej fikcji, że się złapie kilku komunistów, którzy w dodatku uciekają. Bo jest faktem, że tylko niewinni, albo zaagitowani w sposób szalbierczy biedni robociarze przesiadują w obozach, a prowodyrzy zawsze znajdą sposobność, żeby się wykręcić z tej opresji, czy za łapówką, czy przez ucieczkę.</u>
<u xml:id="u-54.14" who="#KazimierzPużak">Ja dotąd, proszę Panów, nie wiem i bardzo mi przykro, że na to nie dostałem odpowiedzi w Komisji połączonej Prawniczo-Administracyjnej, bo nie potrzebowałbym tu publicznie o tej rzeczy mówić, kto właściwie zażądał wydania więźniów internowanych w więzieniu we Wronkach i kto spowodował ich przewiezienie do Dąbia po to, ażeby oni sobie 8 grudnia uciekli, po to, żeby przejechawszy kordon polski, całe ekspose wygłosić o działalności partii swojej w Polsce. W tej sprawie każde Ministerstwo odpowie, że nie wie. Odrzuca tę piłeczkę jedno do drugiego, ale ta piłeczka wraca do nas i my mamy prawo zażądać aktów śledztwa w tej sprawie, my musimy widzieć, jak to właściwie się dzieje, że obozy koncentracyjne i więzienia zapełnione są Bogu ducha winnymi, przeważnie robociarzami i chłopami obałamuconymi, natomiast śmietanka ustaw wyjątkowych się nie boi, ta sobie emigruje, ta sobie najbezczelniej w świecie wojażuje po całej Polsce.</u>
<u xml:id="u-54.15" who="#KazimierzPużak">Ustawa ma o tyle znaczenie, o ile może być wykonana. Ale jeżeli ona jest pośmiewiskiem, jeżeli stwarza w społeczeństwie niesmak...</u>
<u xml:id="u-54.16" who="#komentarz">(P. Marweg: Kradzież drukarni państwowej budzi także niesmak)</u>
<u xml:id="u-54.17" who="#KazimierzPużak">... i niewiarę w to, żeby Rząd umiał ustawy wykonywać, to taka ustawa jest niepotrzebna.</u>
<u xml:id="u-54.18" who="#KazimierzPużak">Ustawa niniejsza między innemi przewidywać będzie i musi przewidywać sprawę przestępstw prasowych. Zatem władze będą mogły w każdej chwili wolne słowo, wolną krytykę krępować, względnie pisma zawieszać. Oczywista, że stronnictwa, stojące na stanowisku budownictwa państwowego, lojalnie, jak większość uchwali, będą się tej ustawie poddawały, jakkolwiek będą z nią walczyły zaciekle, ale skutkom będą się poddawały. Pisma legalne, które są powołane do tego, aby krytykować zarządzenia administracyjne i rządowe, będą musiały być opatrzone ołóweczkiem p. komisarza, który będzie wykreślał sobie artykuły, względnie będzie pismo zawieszał. Znowu stworzy się fikcja ciekawa. Legalne słowo partii legalnych będzie zawieszane na podstawie ustawy wyjątkowej, ale słowo agitacji, z którem chce walczyć ta ustawa, będzie nadal kolportowane, czy jest ta ustawa, czy jest defenzywa, czy jej niema. Pisma te będą wychodziły, będą kolportowane i będą dochodziły tam, gdzie im się żywnie podoba. Co przez to Rząd osiągnie? Bo gdybyśmy mieli tę pewność, że Rząd przez to zabije prasę nielegalną, prasę podziemną, prasę, która szkodzi całości Państwa i interesom Państwa, to jeszcze rozumiałbym takie artykuły w ustawie wyjątkowej. Ale z góry możemy być przeświadczeni i to widzimy codziennie, że każdy minister na biurku znajduje gazetę komunistyczną i ją bardzo skrzętnie odczytuje, naturalnie, złoszcząc się i unosząc, że ma tak kiepską administrację, która nie potrafi wyłapać drukarni, która je drukuje. Czy w takim razie ustawa ta nie będzie nadal rozsadnikiem niewiary we własny rząd, w słuszność ustawy wyjątkowej, czy ten cały warunek istnienia tej ustawy nie upada właśnie wskutek tych objawów? Mojem zdaniem — tak. Ustawa ta w ten sposób właśnie będzie dyskredytowana tylko i ośmieszana.</u>
<u xml:id="u-54.19" who="#KazimierzPużak">Co do samej sprawy internowania — to jest najważniejsze, że na podstawie tej ustawy będzie można przestępcę domniemanego, nie takiego, któremu udowodniono winę, internować na przeciąg nie dłużej, niż 3 miesięcy. Proszę Panów, nie wiem, kogo się będzie internować, chcę wierzyć w bezinteresowność i bezpartyjność Rządu, że będzie internował rzeczywiście przestępców domniemanych, których nie może sądownie ścigać. Kiedy uchwalaliśmy tę ustawę w lipcu 1919 r., wtedy również wskazałem między innemi na to, jakie nam daje gwarancje Rząd, że po tych trzech miesiącach nie nastąpią nowe trzy miesiące i to na podstawie utartego systemu przekazanego przez rządy carskie. Moje przewidywania zostały potwierdzone, dzisiaj naliczymy na palcach tych, którzy odsiedzieli 3 miesiące i odeszli do domu, reszta siedzi dalej, nie tylko drugie trzy miesiące ale po kilkanaście miesięcy bez sądu, bez aktu oskarżenia, bez dowodu winy, na podstawie zwykłego papierka starosty lub komisarza rządowego, który zawiadamia go sucho, że p. Minister Spraw Wewnętrznych zgodził się, żeby go dalej jeszcze na trzy miesiące internować. I położenie jest o tyle bardziej ciężkie w naszych stosunkach, aniżeli w dawnej Rosji, że internowany w Rosji miał tę nadzieję, że po pewnym czasie, gdy się znudzi przedłużaniem tego terminu, odeślą go na wywczasy na Syberię, albo do odległej gubernji północnej. U nas Rząd, na szczęście nie ma jeszcze Sybiru i dlatego postępuje ostrożnie z wypuszczaniem uwięzionych i woli ich pozostawiać w obozach koncentracyjnych.</u>
<u xml:id="u-54.20" who="#KazimierzPużak">To nie jest sprawa tylko wewnętrzna. W innych państwach niezawodnie dzieją się gorsze nadużycia. Jestem przeświadczony, że w Irlandii, Anglia może dopuszcza się jeszcze większych nadużyć, ale to jest Anglia, która ma kredyt ustalony, której wszyscy wybaczą. Ale Polska jest państwem szkalowanem, o Polsce i o jej więzieniach wie prasa zagraniczna i jest tak dalece poinformowana, że nieraz w niektórych wypadkach wie lepiej od naszego Ministra Sprawiedliwości co się dzieje po więzieniach. Dlatego nie może być dla nas obojętny ten stan rzeczy, kiedy więzienia i obozy są przepełnione ludźmi, którzy nawet na podstawie tej ustawy wyjątkowej nie powinni być więzieni, lecz powinni być z punktu uwolnieni.</u>
<u xml:id="u-54.21" who="#KazimierzPużak">Dodam jeszcze, że w sądownictwie, zwłaszcza w śledczem, i w administracji utarło się zapatrywanie, „niech ten stan trwa, gdyż Sejm i Rząd zamanifestowały swoją wolę wydania amnestji”. Wszak po obozach i więzieniach nie tylko więźniowie żyli tą nadzieją amnestii, ale i administracja, która nie widziała co z więźniami zrobić, bo byli nawet więźniowie bez papierów dowodowych. Tymczasem Sejm nie daje tej amnestii. Rząd, jak Piłat, umywa ręce i powiada, że wtedy amnestię rozszerzy i wtedy ją w tej formie zastosuje, jeżeli Sejm weźmie na siebie inicjatywę. Jednem słowem amnestia jest za górami i lasami, a tymczasem więzienia są przepełnione. Na to się skarży na każdem posiedzeniu Komisji Ministerstwo Sprawiedliwości. Więzienia i obozy nie tylko się nie wyludnią, ale przeciwnie, ta ustawa dziś przedłożona zapędzi do nich nowe setki, powiedzmy wyraźnie, tysiące więźniów i internowanych. Taki stan rzeczy poprostu istnieć nie może, zwłaszcza wobec całego dorobku tej ustawy, wobec bilansu jej skutków prawnych.</u>
<u xml:id="u-54.22" who="#KazimierzPużak">Rozumiemy cel tej ustawy, każdy go rozumie, bo przecież wszyscy jesteśmy zainteresowani w tej walce z żywiołami, które mają na oku rozbicie Państwa, ale przecież nie jesteśmy tak krótkowzroczni, żebyśmy przypuszczali, że kordony wojskowe i policyjne potrafią załatwić porachunki odwieczne między Polską a Rosją, między nową ideologią państwa i władzy w Rosji a naszą ideologią Państwa i władzy w odrodzonej Polsce. Ten rozrachunek, czy Rząd chce, czy nie, jest przeprowadzany wewnątrz społeczeństwa i źle byłoby z nami i nie trzeba być prorokiem, żeby stwierdzić, że dawno by z Polski ślad nawet nie pozostał, i naprawdę panowaliby tu przedstawiciele sowietów rosyjskich, gdyby nie opór samego społeczeństwa, gdyby nie wielka akcja samopomocy społecznej, kiedy chodziło o walkę w momencie krytycznym.</u>
<u xml:id="u-54.23" who="#KazimierzPużak">I jakże to? Rząd o tem wie, Rząd w momencie największej grozy zapomniał o stanie wyjątkowym, zapomniał o swych starostwach, zapomniał o policji, która sama drałowała przed wojskiem, uciekając z miejsc, gdzie jej psim obowiązkiem było stać na posterunku, Rząd, który prowadził propagandę wewnętrzną, bo czuł, że to walka nie tylko orężna, lecz walka dwóch idei, z których jedna, chociażby była skrwawiona i zbezczeszczona, jest jednak ideą, której z drugiej strony przeciwstawia się idea nasza, że jednem słowem w tym wielkim sporze nie tylko potrzeba karabinów, nie tylko armat, ale potrzeba zrozumienia potrzeby obrony i walki przed najazdem. Jeżeli tak sprawa stała, jeżeli był moment, że Rząd to zrozumiał, że tylko na tę drogę trzeba pchać walkę o obronę całości i bezpieczeństwa Państwa, to dziwić się dzisiaj należy, że naraz Rząd przychodzi z niniejszą ustawą; Rząd już skasował propagandę wewnętrzną, wtedy kiedy inne państwa stwarzają ją dopiero, a natomiast na jej miejsce przychodzi z aparatem stanu wyjątkowego, który bynajmniej nie przeszkodził bolszewikom posunąć się w głąb kraju, wszędzie mieć swoich szpiegów i t. d.</u>
<u xml:id="u-54.24" who="#KazimierzPużak">Panowie mówią o rządzie silnym, a ja uważam, że to byłby objaw niemocy, gdyby Rząd nie miał wiary w społeczeństwo nie miał pewności, że społeczeństwo, lepiej jest zdolne bronić się od inwazji idei przewrotowych, idei szkodliwych dla postępu, dla rozwoju naszych stosunków społeczno-politycznych, że społeczeństwo wolne, wyzwolone, społeczeństwo obdarzone konstytucją, prawami obywatelskiemi tych praw nie nadużyje, lecz odwrotnie, zużytkuje je do celów walki z obcemi wpływami, czy to ideologicznemi, czy to płatnemi przez obce mocarstwa.</u>
<u xml:id="u-54.25" who="#komentarz">(P. Rudnicki: A Napieralskiemu Pan zapłacił?)</u>
<u xml:id="u-54.26" who="#KazimierzPużak">Rząd zapłaci. Dlatego uważam, że nie można stwarzać takiego aktu niemocy Rządu i niewiary w siły polityczne i społeczne całego narodu.</u>
<u xml:id="u-54.27" who="#KazimierzPużak">Dla takiej drobnej liczby przestępców, którzy w morzu 30-milionowego społeczeństwa polskiego zginą, nie można krępować nowego naszego ustroju konstytucyjnego, nie można tego nowego tworu konstytucyjnego poprostu zagipsowywać ustawą wyjątkową. Rząd musi zrozumieć, że w tym wypadku nie wystarczy mu współdziałanie kilku tysięcy administratorów państwowych, którzy nieraz nie znają ducha czasu, nie znają społeczeństwa, nieraz umyślne, a nieraz, nieświadomie działają na szkodę Państwa, lecz musi zaapelować do pomocy tych, do których powinien mieć zaufanie i wiarę, zaapelować do szerokich warstw społeczeństwa, a w takim razie Rząd musi zrozumieć, że na miejsce ustawy wyjątkowej musi przyjść ustawa konstytucyjna.</u>
<u xml:id="u-54.28" who="#KazimierzPużak">Jeszcze jedno słówko, czem ma być ta ustawa wyjątkowa? Ustawa wyjątkowa, jak przynajmniej chce Minister Spraw Wewnętrznych, ma być odbiciem tego artykułu konstytucji, który mówi o zawieszeniu swobód obywatelskich, prawa zgromadzeń, stowarzyszeń, prasy, nietykalności mieszkań i t. d. Ale ta rzecz wymaga ustaw dodatkowych, ustaw, które są koniecznością, ażeby artykuł konstytucji nie był martwą literą prawa, lecz żeby wszedł w życie. I pytam się, nad jakimi to zgromadzeniami, nad jakimi stowarzyszeniami, nad jakimi organami prasy będzie ta ustawa czuwać, jakich dziedzin ta ustawa będzie pilnować. W tym wypadku mamy trzy ustawodawstwa: niemieckie, austriackie, i rosyjskie. To wszystko dotychczas obowiązywało z bardzo małemi wyjątkami. Więc to nie jest nawet zawieszenie „Konstytucji”, to jest jeszcze gorsza rzecz. To jest poprostu zabronienie obywatelom polskim korzystania z ustaw, które obowiązywały, któremi mogli się posiłkować nawet za rządów zaborczych. Czy to jest poczucie państwowości polskiej? Na to będą Panowie łaskawi sami sobie odpowiedzieć.</u>
<u xml:id="u-54.29" who="#KazimierzPużak">Ja zmierzam do tego, że ta ustawa jest przedwczesna, że ta ustawa nie jest uwarunkowana żadnemi okolicznościami, że ona tylko poprostu w swoich motywach wskazuje na pewne niebezpieczeństwa, które na razie nie istnieją, są bezpostaciowe. Ta ustawa wyjątkowa tembardziej jest przedwczesna, że Konstytucja nie weszła w życie, że konstytucji nikt jeszcze nie zaznał w naszem Państwie, nikt w niej dziś nawet na chwilę się nie rozpatrzył, a już przychodzi moment jej zawieszenia.</u>
<u xml:id="u-54.30" who="#KazimierzPużak">Gdy było trzecie głosowanie, Związek Polskich Posłów Socjalistycznych głosował przeciw Konstytucji i to wywołało pewne nawet zdziwienie u przeciwników. Ale widzicie Panowie, że nie kto inny dzisiaj jest zmuszony bronić Konstytucji, jak właśnie klub socjalistyczny, więc nie ci, którzy mówili, że głosują z czystem sumieniem za tą Konstytucją, że ona jest kanonem życia społecznego i politycznego narodu. Ci dzisiaj w pustej sali, przy małem zainteresowaniu się Izby będą uchwalali ustawę wyjątkową, która zawiesi tę Konstytucję, za którą głosowali. I właśnie sprawa chce tak, że obronę muszą podnieść ci, którzy głosowali przeciw całości, muszą bronić litery po literze nie tylko Konstytucji, ale tej wielkiej prawdy dziejowej, że Polska ma Konstytucję, ale nie frazes konstytucyjny.</u>
<u xml:id="u-54.31" who="#KazimierzPużak">Jeżeli ta ustawa dzisiaj przejdzie w tej pełnej Izbie bez umotywowania, bez warunków jej zaistnienia, jeżeli nie upłynie chociażby krótki czas między zakończeniem wojny a ugruntowaniem tej konstytucji, to śmiem powiedzieć, że moje twierdzenie iż Konstytucja jest kłamstwem, i blagą, będzie przekonaniem całego społeczeństwa.</u>
</div>
<div xml:id="div-55">
<u xml:id="u-55.0" who="#StanisławOsiecki">Głos ma p. Tomczak.</u>
<u xml:id="u-55.1" who="#komentarz">(Głos: Nieobecny)</u>
<u xml:id="u-55.2" who="#StanisławOsiecki">Głos ma p. Grünbaum.</u>
<u xml:id="u-55.3" who="#komentarz">(Głos: Nieobecny).</u>
<u xml:id="u-55.4" who="#StanisławOsiecki">Głos ma p. Daszyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-56">
<u xml:id="u-56.0" who="#IgnacyDaszyński">Wysoka Izbo! Rzadko która ustawa wzbudza tak smutne refleksje u członków ciała ustawodawczego, które ma być wielką akademią prawa i praworządności, jak ustawa, a raczej nowela do ustawy, która leży przed nami. Moi Panowie! Bezsprzecznie temi samemi motywami można w każdym dniu, we wszystkich warunkach umotywować najdalej sięgające ustawy wyjątkowe, jeśli spotykamy się z osłabieniem sumienia prawnego w ciele prawodawczem. Charakterystycznem dla tej Izby jest to, że pewne rzeczy tej wagi traktuje się przy zamkniętych drzwiach, na parę minut przed 12-tą, traktuje się wśród Izby zdenerwowanej, nie wysilając się na żadne argumenty, albowiem, jak będę miał zaszczyt w krótkości przedstawić, ani jeden z przytoczonych argumentów nie starcza, aby nad 30 blisko milionami ludzi zawiesić niepokój co do ich egzystencji prawnej w państwie praworządnem.</u>
<u xml:id="u-56.1" who="#IgnacyDaszyński">Bo przecie co mamy dzisiaj uchwalić? Mamy uchwalić, że można aresztować człowieka bez podania mu powodów aresztowania, bez odniesienia się do jego przynależnego sędziego, można go na trzy miesiące pozbawić wolności osobistej bez przedkładania mu najmniejszego motywu, motywu zawarowanego sankcją prawną. Mamy dalej wydać mieszkanie każdego obywatela, z wyjątkiem nietykalnego posła, nieuzasadnionej rewizji, mamy wreszcie trafić w najdotkliwsze miejsce publicznego życia, mianowicie w prawo publicznego zgromadzania się obywateli.</u>
<u xml:id="u-56.2" who="#IgnacyDaszyński">Rząd wymienił, a referent większości potwierdził jako argument ciężkie klęski ekonomiczne: brak aprowizacji i spadek waluty, a czynił to bezpośrednio niemal po gruntownych i zdawałoby się, pełnych emfazy rozważaniach i debatach konstytucyjnych. Cóż warte, Panowie, wszystkie nasze mowy konstytucyjne o prawach i obowiązkach obywateli; jakimże duchem szczerości przejęte były owe gwarancje obywatelskie, które uchwaliliśmy tak niedawno w tej Wysokiej Izbie, jeżeli później tak niezmiernie szczupła argumentacja, jakiej mogliśmy dosłuchać się z szemrania na trybunie pana referenta większości, który absolutnie nie był słyszany przynajmniej przez 3/4 ilości członków Wysokiej Izby, wystarcza, ażebyśmy z najlżejszem sercem, z całym spokojem tępości powiedzieli, że wolność osobista na trzy miesiące zostaje zawieszona w Państwie, że nietykalność mieszkań zostaje zawieszona, że prawo zgromadzenia się zostaje unicestwione, bo to jest treść tej noweli, a treść ta uderza tem bardziej, że wojna się skończyła? Rząd oświadczał, że w czasie wojny musi mieć pewne uprawnienia, że ma wyższe dobro na oku wobec którego nawet wysoka wartość dobra jednostki, lub grup zbiorowych musi cofnąć się na dalszy plan. Ale obecnie wojna skończyła się; rzeczywisty stan wojenny ustał w drugiej połowie października. Obawy nasze, które obracały się około możliwości wojny na wiosnę, znikły na szczęście i naprawdę nie zdołamy wmówić nikomu w tej Wysokiej Izbie, ani też szerokim warstwom społeczeństwa, że grozi nam wojna od sowietów.</u>
<u xml:id="u-56.3" who="#IgnacyDaszyński">Po ustaniu stanu wojennego, od którego minęło pół roku, Rząd w lutym, przewidując walki plebiscytowe, nie wysilając się na argumentację podaje w motywach zdanie:</u>
<u xml:id="u-56.4" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-56.5" who="#IgnacyDaszyński">„Nieugruntowane życie ekonomiczne naszego kraju, nierozstrzygnięte kwestie zewnętrzno-polityczne, związane z mającemi się odbyć plebiscytami, wytwarzają podatne podłoże i dostateczny powód dla nieprzyjaznych nam państw ościennych czy to do szerzenia niepokoju w naszym kraju za pomocą swych płatnych agentów, czy to do popierania na naszym gruncie jednostek i grup dążących do wywołania zamętu i przewrotu, gdyż takie zjawiska ułatwiły by tym państwom rozstrzygnięcie na ich korzyść sporów z Polską o ziemie kresowe”.</u>
<u xml:id="u-56.6" who="#IgnacyDaszyński">Chyba Litwy nie będziemy posądzać o rozsyłanie agentów do Polski. O tem nie słyszeliśmy ani słowa. Pozostają zatem Niemcy. Otóż śmiem twierdzić, że ów poryw ogromny, który zawładnął duszami polskiemi przed plebiscytem, jest tysiąc razy lepszą bronią, niż wszelkie bezprawne aresztowanie jednostek, do którego my tutaj dajemy prawo Rządowi. Chciałbym widzieć owych agentów niemieckich, którzyby mogli w celach plebiscytowych dzisiaj wywołać zaburzenia w Polsce. Przecież to dziś po plebiscycie, jest prawie nonsens. Przed 20 marca, wtedy, kiedy Rząd swoje motywy pisał t. j. 24 lutego, to miało przynajmniej pozory jakiejś racji, ale dziś to racji żadnej niema. Plebiscyt jeden jedyny został rozstrzygnięty i jeśli Panom chodzi o to, że grozi nam poryw do rozstrzygnięcia lub zakończenia sporu plebiscytowego zbrojną ręką, zamiast cierpliwego oczekiwania rozstrzygnięcia Rady Najwyższej, to Panowie, wierzcie mi, że tu o agentach niemieckich niema mowy, że tu raczej porywczy zapał patriotyczny młodzieży byłby tem, co byśmy niebacznie splamili i zbrukali śliną oszczerstwa, że ta młodzież działałaby z poduszczenia agentów niemieckich.</u>
<u xml:id="u-56.7" who="#IgnacyDaszyński">To jest motyw, który 24 lutego mógł odgrywać słabą rolę, mógł uspakajać sumienie chociażby w bardzo lekkiej mierze, ale dziś 15 kwietnia, po dacie plebiscytu zadowolenie się tym motywem jest to lekceważenie Sejmu. To lekceważenie idzie tak daleko, że w tych motywach nawet nie usiłowano zmienić owych rzeczy, które należałoby dla przyzwoitości zmienić. Tu się powiada o projekcie Konstytucji, o artykule „130”, ale napróżno będziemy szukali art. 130 w rzeczywistej Konstytucji. To jest rzecz niegotowa, na to tylko, żeby móc łatwo aresztować i bez żadnych skrupułów odbywać rewizje i wydawać swoje ordonanse tak, jak się będzie komu podobało na prowincji.</u>
<u xml:id="u-56.8" who="#IgnacyDaszyński">A jak p. referent większości motywuje, to naprawdę temi motywami każdego dnia, o każdej porze, we wszystkich warunkach Polska może być pewna stanu wyjątkowego. Bo cóż p. referent, niestety w ślad za motywami Rządu, powiada? Rząd w motywach powiada: „Nieugruntowane życie w naszym kraju”. Oto jest motyw prawny dla odebrania komuś wolności osobistej, dla otwarcia każdemu policjantowi drzwi do rewizji nieuzasadnionej. Nieugruntowane życie w naszym kraju — kiedyż się ono ugruntuje w tych warunkach? Proszę mi podać datę. Bo mamy odbierać coś pozytywnego z motywów tak niepozytywnych, jakie Rząd ośmielił się przedstawić Wysokiej Izbie. A sprawa plebiscytów? Co do Wilna, będziemy czekać jeszcze dość długo na załatwienie plebiscytu. Możemy się naprawdę łudzić, jak chcemy, ale jestem głęboko przekonany, że plebiscytom z wewnątrz nic nie grozi. Niebezpieczeństwo dla Polski, w sprawie plebiscytów leży nie w Polsce, lecz w Londynie, Paryżu i Rzymie, w nieudolności naszych dyplomatów, członków Rządu — tam leży prawdziwe niebezpieczeństwo. Ani piędzi ziemi nie stracimy przez to, co mamy teraz w kraju, a tylko możemy na zewnątrz powiedzieć takiemi motywami, że sami w siebie nie wierzymy, że nie mamy normalnego sposobu wyjścia i dlatego chwytamy się rzeczy, które w cywilizowanem społeczeństwie mogą wzbudzić silny odruch wszystkich ludzi kochających prawo i wolność obywatelską. A to postępowanie sans gene p. referenta większości, te jego wywody, które powtarzam, tylko z największym trudem mogłem pochwycić, bo zresztą były niedosłyszalne! Aprowizacja szwankuje i grozi głód, a więc zamknąć do kozy! Waluta spada, dosłownie proszę Panów, waluta spada, mogą być rozruchy.</u>
<u xml:id="u-56.9" who="#IgnacyDaszyński">I oto zamiast tego, żeby Ministra Skarbu pociągnąć do odpowiedzialności i powiedzieć: „Panie Ministrze, waluta spada”, to tych, którzy potracą na walucie i będą mocno sarkali, zamknąć dla spokoju na 3 miesiące do kozy.</u>
<u xml:id="u-56.10" who="#IgnacyDaszyński">Na szczęście dla p. referenta większości w Anglii wybuchł strajk. Dn. 24 lutego górnicy angielscy i 3 grupy były spokojne, ale pan referent, któremu trzeba diabła namalować na ścianie, powiada o strajku generalnym w Anglii. Mówi dalej, że we Włoszech jest rewolucja. Ja słyszałem, że są we Włoszech rozpisane wybory, a p. referent mówi, że „rewolucja”. Ten mąż stanu z Przemyśla powiada „cała Europa stoi na wulkanie, kraj jest podminowany i dlatego potrzeba silnego rządu”. A „silnym rządem” jest ten rząd, który może zamknąć do kozy. Takiemu się zdaje rzeczywiście, że i rewolucję i podminowanie i walutę i aprowizację można za pomocą 3-miesięcznej kuracji za kratą znakomicie wyleczyć. To jest naiwność, która szuka równej sobie. Ale dawanie Sejmowi, choćby to był Sejm Ustawodawczy,...</u>
<u xml:id="u-56.11" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
<u xml:id="u-56.12" who="#IgnacyDaszyński">... takich motywów, to nie wygląda na zbyt wielkie poszanowanie Sejmu. Liczy się na to, że tego nikt nie będzie słyszał, a jak będzie słyszał, to się będzie spieszył na pociąg i będzie zawsze odkomendorowana pewna liczba osób, która zostanie, pociągiem następnym pojedzie, a stan wyjątkowy będzie w kieszeni i Rząd będzie silny, bardzo silny, Rząd się wzmocni.</u>
<u xml:id="u-56.13" who="#IgnacyDaszyński">A wreszcie powiada p. referent większości: Ponieważ Konstytucja coś podobnego przewiduje, więc uchwalmy to. Proszę Panów, czy nie czujecie w tem zupełnego braku zmysłu politycznego, czy nie czujecie przegrywania najważniejszych atutów, które Rząd i Sejm ma w ręku? Ile razy brakło nam odwagi, brakło nam szczerości w życiu publicznem, by powiedzieć: Co złe, to złe, ale co dobre, to dobre. Ja twierdzę, że kraj nie jest podminowany, że kraj uzyskuje granice, że kraj się cieszy, że dostał wreszcie konstytucję. Ja twierdzę, że kraj miał uczucie podniosłej radości w ostatnich czasach. Mamy pokój, mamy konstytucję, zabieramy się oto do przyszłych wyborów i w tych warunkach nie tej nędznej noweli oczekiwaliśmy, oczekiwaliśmy czegoś, coby było godne Rządu — amnestii, amnestii, która byłaby świętem narodowem, amnestii, wobec której znikłyby winy i zmazaneby zostały grzechy wobec społeczeństwa polskiego, amnestii, z którejby Polska czerpać mogła wiarę i siłę. Otwórzcie więzienia tych, których często się tam bezprawnie trzyma, otwórzcie obozy internowanych, gdzieście pakowali ludzi bez wyboru na podstawie prostej denuncjacji do II oddziału Ministerstwa Spraw Wojskowych!</u>
<u xml:id="u-56.14" who="#IgnacyDaszyński">Jak przeczy p. referent sam sobie, to przecież leży w cyfrze, którą on tutaj nam przytoczył. Powiada on: Niema obawy, żeby nadużyto czegoś podobnego, ponieważ wszystkich ludzi, których jeszcze dotąd się trzyma w kozie na podstawie ustawy wyjątkowej, jest 176. Ja ośmielam się twierdzić, że ta cyfra nie jest zgodna z prawdą, że jest fikcją. Ale jeżeliby tylko 176 ludzi na dwadzieścia kilka milionów Polaków trzeba było zamknąć na podstawie tej ustawy wyjątkowej, to pytam, dlaczego tych stu kilkunastu czy stu kilkudziesięciu ludzi nie oddamy sądom? Dlaczego? Czyżby to było votum nieufności dla Ministra Sprawiedliwości?</u>
<u xml:id="u-56.15" who="#komentarz">(Wesołość).</u>
<u xml:id="u-56.16" who="#IgnacyDaszyński">Czyżby to było stwierdzenie ciche, poufne, za kulisami, że sądom się nie wierzy przy takim Ministrze Sprawiedliwości? Czyżby to była prawda, co ludzie sobie szepcą, że ludzie wolą być na trzy miesiące zamknięci przez władzę administracyjną, niż być oddani sądowi? Jeśli tak, to nie tego świstka nam potrzeba było, tylko potrzeba było zacząć od jakiegoś kroku, któryby uzdrowił poglądy opinii publicznej na sąd, któryby powiedział temu sądowi:</u>
<u xml:id="u-56.17" who="#IgnacyDaszyński">Sądź uczciwie, sądź sprawiedliwie, sądź szybko przedewszystkiem! Dlatego, że nie ufa się sądom, daje się w rękę administracji tę broń i powiada się: Przecież są dwie instancje. Tak jest, są dwie instancje, jednak ta centralna, ta pierwsza instancja jest tak obarczona, że tylko w pewnych wypadkach może naprawdę zdobyć się na szybkie polepszenie stanu sprawy zagrożonej bezprawiem.</u>
<u xml:id="u-56.18" who="#IgnacyDaszyński">Nie chcę Panów męczyć faktami, których jest pełno, ale muszę wskazać na fakt ostatni, gdzie sekretarz grupy miejscowej służby rolnej zwołał zgromadzenie grupy, aby dać znać, że strajku nie będzie, że komisja międzyministerialna ureguluje jako tako w drodze kompromisowej te najbardziej bolesne sprawy, jak, powiedzmy, wyrzucanie na bruk służby rolnej. Za to, że zwołano zgromadzenie, bez względu na treść, starosta każe zamknąć i opieczętować lokal i aresztować sekretarza. W ilu wypadkach wywołuje się obrzydliwe tarcia w życiu publicznem przez wieczne kwerele co do zwoływania zgromadzeń, jak nadużywa się w danych warunkach autorytetu posłów, którzy muszą później wobec policji, nie wiedzącej już, czego się trzymać, pokrywać swoją osobą i swoim autorytetem ważność i prawność zgromadzenia.</u>
<u xml:id="u-56.19" who="#komentarz">(P. Rudnicki: Kwapiński jeszcze nie jest posłem, a jednak ma zupełną swobodę)</u>
<u xml:id="u-56.20" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Co, ma wisieć może? Zostań Pan, Panie Kolego, ministrem policji, to go Pan zamkniesz).</u>
<u xml:id="u-56.21" who="#IgnacyDaszyński">Jeszcze jeden motyw należy podnieść. Bez wątpienia stan wyjątkowy jest bronią, wziętą z najstarszych arsenałów rządzenia policyjnego. Jest to broń tak ostra, że w państwach praworządnych niezwykle rzadko pod wpływem wstrząsających wypadków używa się stanu wyjątkowego i to na czas krótki, ażeby dać poznać obywatelom, jaka jest różnica między stanem wyjątkowym a normalnym stanem prawnym. U nas, proszę Panów, stał się stan wyjątkowy nie ostrą bronią lecz tępą bronią, stał się stanem normalnym. Od 25 lipca 1919 roku Rząd co trzy miesiące odnawia stan wyjątkowy jak się dawniej odnawiało weksel po trzech miesiącach, zapłaciwszy mały procent,</u>
<u xml:id="u-56.22" who="#komentarz">(Głos: Tak robił zawsze rząd rosyjski)</u>
<u xml:id="u-56.23" who="#IgnacyDaszyński">To jest całe nieszczęście, że zamiast wychowywania publiczności, a wychowanie kosztuje, zamiast swobodnego rozwoju stawia się przedewszystkiem stolicę państwa, stawia się później Królestwo pod naciskiem stanu wyjątkowego, robi się z obywateli gromadę żaków, którzy jeżeli po 11 godzinie dadzą się złapać bez legitymacji, to nocują do godz. 3 w areszcie; robi się z p. Anusza pewnego rodzaju wyższą instancję, wyższą ponad najwyższą władzę w Państwie. Pan Anusz komisarz nadzwyczajny, to potęga, wobec której szemrać tylko wolno, ale słuchać się musi, bo zaraz za nieposłuszeństwem idzie zwalenie kolbą i zamknięcie w więzieniu na 3 miesiące.</u>
<u xml:id="u-56.24" who="#IgnacyDaszyński">Czy nie czujecie Panowie w tem pewnego upokarzającego rysu społeczeństwa polskiego, że jest cierpliwe jak barany, kiedy każde inne społeczeństwo zapytałoby się, jakim prawem pan Anusz, czy nie pan Anusz może dysponować, czy o 11 godzinie chodzić, czy nie. Wojna! Ależ od pół roku niema wojny, traktat jest ratyfikowany i oto mamy znowu, jak uległe barany, społeczeństwo polskie, które przed stupajką w tej chwili cofa się i w tej chwili nadzwyczajnie łagodnieje. Co tu mówić o podminowaniu, o rewolucji, o niebezpieczeństwach, co pleść bajki i androny, że Niemcy, Litwini i Moskale tak gospodarują w naszym kraju, jak gdybyśmy byli gromadą idjotów i sprzedawczyków! Proszę Panów, to jest barani charakter społeczeństwa polskiego, to nie jest siła Rządu, tylko słabość społeczeństwa i Rządu i brak sprytu, ale zato zbyt wiele spryciarstwa w tym Rządzie, jeśli się z lekkiem sercem takiemi motywami ma odebrać nagle całemu społeczeństwu polskiemu prawo swobody osobistej, prawo mieszkania i prawo postępowania przed właściwym sędzią. Nie, moi Panowie, niema niebezpieczeństwa. Społeczeństwo żąda czego innego, chce wejść w nastrój świąteczny przed Trzecim Maja i widzieć tę Konstytucję opromienioną prawem łaski, a nie chce widzieć pierwszego owocu tej Konstytucji w tym oto świstku, w tej noweli do ustawy wyjątkowej. Tak się nie postępuje, jeśli się jest rządem w takich warunkach, w jakich się dziś znajdujemy. Byłoby lekcją przyzwoitości wobec ciała ustawodawczego i lekcją rządzenia dla Rządu dzisiejszego, gdyby Sejm odrzucił tę propozycję, którą mu w takich warunkach uczyniono, gdyby powiedziano, że jeżeli zajdzie konieczna potrzeba, jeśli będzie niebezpieczeństwo dla Państwa i dla społeczeństwa, wtedy, ale tylko wtedy nałożymy na społeczeństwo specjalne więzy i uchwalimy ustawę wyjątkową. Taka propozycja, jak dzisiejsza jest zgrzytem i dysonansem, jest nieumiejętnością rządzenia i świadectwem ubóstwa, które Minister Spraw Wewnętrznych wydaje swoim władzom i sobie samemu.</u>
<u xml:id="u-56.25" who="#komentarz">(Brawa na lewicy).</u>
<u xml:id="u-56.26" who="#IgnacyDaszyński">Nie chcę cytować tutaj zdania wielkiego włoskiego męża stanu Cavoura o tem, jak mało trzeba talentu, żeby móc rządzić stanem wyjątkowym. Nie chcę zwracać się przeciw nikomu osobiście ale nie mogę się obronić od tego, że jest to poprostu swawola prawna, że jest to chęć zabezpieczenia sobie na zapas jakichś ustaw wyjątkowych. Póki nie ogłoszono konstytucji, póki nie wyciągnięto konsekwencji w nastrojach społeczeństwa z powodu zawarcia pokoju, dopóty uważam taką politykę, która już na zapas sobie kryminały otwiera, żeby zamknąć tam, kogo jej się podoba, za bezprzedmiotową i nie umotywowaną dzisiejszym stanem rzeczy.</u>
<u xml:id="u-56.27" who="#IgnacyDaszyński">Cobyście Panowie powiedzieli, gdyby sięgnięto lekkomyślną ręką nie po prawa całego społeczeństwa i poszczególnych obywateli, lecz gdyby dotknięto w ten sposób prawa kościoła katolickiego? Ta strona tej Izby wybuchłaby w tej chwili, powiedziałaby: gdzie motyw, na podstawie którego wolno zamykać nabożeństwa, lub na podstawie którego czyni się nabożeństwa zależnemi od tego, czy starosta pozwoli, czy nie? Lub gdyby dotknięto prawa własności chłopa lub kapitalisty, jaki gwałt by się podniósł, jakie protesty by się podniosły: Wara, nie wolno lekkomyślnie uszczuplać naszych praw majątkowych!</u>
<u xml:id="u-56.28" who="#IgnacyDaszyński">A czy Panowie sądzą, że prawo zgromadzania się dla biednego robotnika nie jest takiem samem prawem egzystencji politycznej i ekonomicznej? Czy dzisiaj, kiedy przedsiębiorcy szykują się do silnego ataku celem zmniejszenia płacy robotnika w całych prowincjach Polski, dziś, kiedy nie pozwalacie zbierać się robotnikom danej fabryki i zagrożonemu tłumowi robotników, to odebranie prawa zgromadzania się nie będzie wzięciem w obronę kapitalistów przeciw ogromnym masom robotniczym? Nie ulega wątpliwości, że prawo stowarzyszenia się, prawo koalicji, to są owe narzędzia prawnej walki robotników z wyzyskiem. I jakim prawem, pytam się, Państwo bez potrzeby, bez gwałtownej jakiejś motywacji, bez wybuchów, bez dowodu ścisłego, że kraj jest podminowany, ma wkraczać na podstawie ustawy wyjątkowej w tę walkę legalną, która dla wielkiej masy robotniczej bez prawa zgromadzania się stanie się prostym frazesem?</u>
<u xml:id="u-56.29" who="#IgnacyDaszyński">A wolność osobista, a wolność prasy, a wolność mieszkania, a wolność korespondencji tak nagle ma być niczem? To ma być nagle łupem każdego starosty? I znowu pytam, gdzie są te motywy, znowu pytam, gdzie jest bodaj ten jeden zamach ten jeden wybuch bomby, któryby zagrażał naszemu istnieniu? Zwykle spryciarze polityczni urządzają przed motywowaniem takiego prawa wyjątkowego jakiś wybuch bomby. Nasz Rząd powiada: Dla tego Sejmu nie potrzeba nic, wystarczy powiedzieć, że będą prawa wyjątkowe przeciw szerokim masom, a on uchwali. W najgłębszym spokoju, kiedy Rząd z dumą powiada, że za pomocą militaryzacji zwiększył ilość naprawionych lokomotyw, kiedy poprostu wiosna rządowa kwitnie w całej pełni, nagle ni stąd ni z owąd Rząd powiada: A może za kilka tygodni będziemy mieli jakieś trudności, więc trzeba na wypadek tych trudności zamknąć ludzi do kozy. Ale kogo Rząd będzie zamykał?</u>
<u xml:id="u-56.30" who="#komentarz">(Głos: Przywódców)</u>
<u xml:id="u-56.31" who="#IgnacyDaszyński">Przywódców, myślę, nie zamknie, bo jeżeli to są komuniści, to są dawno poza granicami Polski, a jeżeli są to N. P. R-owcy albo socjaliści, to oni niestety są nietykalni i tutaj o tych przywódcach niema mowy. Rząd może powiedzieć, że dla niego, chodzącego w majestacie prawa niema uprzywilejowanych; p. Minister Sprawiedliwości będzie mógł pokazać, jak to on zamknął jakiegoś paskarza i jeszcze jednego paskarza. Tylko, że ci wszyscy paskarze mają tak kruche zdrowie, że za tydzień z powodu słabego stanu zdrowia wynoszą się z kozy i siedzą w nadzwyczaj miłych mieszkaniach, daleko milszych, niż te, któremi dysponuje p. Minister Spraw Wewnętrznych i p. Anusz. Tylko że ten srogi Rząd jeszcze jedno wynalazł dla tych paskarzy, jeszcze jedną formę, którą radziłbym do socjalistycznych robotników również stosować, mianowicie: zamyka się ich w areszcie domowym.</u>
<u xml:id="u-56.32" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
<u xml:id="u-56.33" who="#IgnacyDaszyński">Areszt domowy w 5 pokojach ze służbą jest taką w dzisiejszych czasach przyjemnością i jeszcze, jak się ma węgiel do napalenia w piecach, to takie zamknięcie do kozy na prawdę nic nie znaczy. Jabym radził, żeby przywódców strajku w ten sposób zamykać. Ale nie słyszałem ani razu, żeby robotników umieszczano i unieruchomiano w areszcie domowym. Słyszałem o bardzo chorych robotnikach w więzieniu, a niezmiernie rzadko słyszałem, żeby po kilku dniach wypuszczano ich ze względu na zły stan zdrowia.</u>
<u xml:id="u-56.34" who="#IgnacyDaszyński">Otóż my nie mamy poczucia konieczności wotowania tej ustawy, a bez takiego poczucia wotowanie to byłoby swawolą, a na swawolę nie może sobie pozwolić nawet Sejm Ustawodawczy.</u>
<u xml:id="u-56.35" who="#komentarz">(Brawa na lewicy i w centrum.)</u>
</div>
<div xml:id="div-57">
<u xml:id="u-57.0" who="#StanisławOsiecki">Ze względu na to, że jest jeszcze kilku mówców zapisanych w tej sprawie, proponuję odroczenie dyskusji. Nie słyszę sprzeciwu. W takim razie przystępujemy do interpelacji wniesionej przez P. S. L. Lewicę — głos ma p. Putek.</u>
</div>
<div xml:id="div-58">
<u xml:id="u-58.0" who="#JózefPutek">Wysoka Izbo! Poseł Seib w imieniu klubu Lewicy Polskiego Stronnictwa Ludowego, oraz poseł Smoła w imieniu Klubu Wyzwolenia, wnieśli dzisiaj do Rady Ministrów interpelację z powodu tajnych pertraktacji Prezydenta Rządu z obszarnikami na tle reformy rolnej, treści następującej:</u>
<u xml:id="u-58.1" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-58.2" who="#JózefPutek">„Szeregiem uchwał Sejm usankcjonował przeprowadzenie reformy rolnej. Uchwały te powołały do życia odpowiednie instytucje państwowe i podały szczegółowo sposób przeprowadzenia parcelacji wielkich obszarów na rzecz bezrolnych i małorolnych włościan. Rząd obecny w chwilach dla Państwa krytycznych powołując się na brzmienie ustaw o reformie rolnej obiecywał jak najspieszniej zaopatrzyć w ziemię przy pomocy Państwa inwalidów, żołnierzy ochotników i tych wszystkich, którzy cierpią głód ziemi.</u>
<u xml:id="u-58.3" who="#JózefPutek">Ze zgrozą tedy i z ubolewaniem przyjmujemy szerzącą się pośród zaniepokojonych chłopów wiadomość, że Pan Prezydent Ministrów wraz z innymi członkami Rządu i za pośrednictwem wpływowych osób z łona swego stronnictwa od szeregu miesięcy prowadzi potajemne układy z przedstawicielami obszarników dla unicestwienia istniejących ustaw. Przygotowuje się zlikwidowanie powiatowych Komisji Ziemskich, mówi się o ofiarowanych dobrowolnie przez właścicieli pewnych części obszarów na cele parcelacji wzamian za co ma im się pozostawić wolną rękę co do sposobu przeprowadzenia tejże. Dochodzą nas wieści, że Rząd w kontrpropozycji na ofertę obszarników przedłożył im tabelkę procentową do zaakceptowania. Od przyjęcia tej tabelki tylko zależy nabycie przez nich prawa do samodzielnej parcelacji. Tabelka ta brzmi: Z obszaru ziemi nie przenoszącego 100 morgów — właściciel ma we własnym zakresie rozparcelować 5% obszaru; z 314 morgów — 10% obszaru; z 400 morgów — 25%, z 600 morgów — 32%, z 800 morgów — 38%, z 1000 morgów — 50%, 1500 mrg. — 62%, z 2000 mrg. — 75% obszaru.</u>
<u xml:id="u-58.4" who="#JózefPutek">Na skutek przedłożenia owej tabelki, odbywają się ustawiczne zjazdy obszarników a następnie pertraktacje z Rządem prowadzone obustronnie na sposób „Krakowskiego Targu”.</u>
<u xml:id="u-58.5" who="#JózefPutek">Kroki przedsięwzięte przez odpowiedzialne czynniki rządowe prowadzą do uprawomocnienia dzikiej parcelacji, której rezultatem będzie to, że ziemią wykupioną z rąk obszarników zawładną różni spekulanci wojenni i bogaci kmiecie z krzywdą mnogich rzesz ludu bezrolnego i małorolnego, tudzież kosztem inwalidów wojennych i żołnierzy ochotników, wobec których Rząd Pana Prezydenta zaciągnął daleko idące zobowiązania.</u>
<u xml:id="u-58.6" who="#JózefPutek">Z uwagi, że podobne załatwienie sprawy reformy rolnej równałoby się równoczesnemu jej przekreśleniu interpelacji zapytują Radę Ministrów:</u>
<u xml:id="u-58.7" who="#JózefPutek">Czy pertraktacje Pana Prezydenta Witosa z obszarnikami prowadzone są z jej upoważnienia i jakie stanowisko Rada Ministrów wobec powyższych pertraktacji zajmuje?”.</u>
<u xml:id="u-58.8" who="#komentarz">(Mówi:)</u>
<u xml:id="u-58.9" who="#JózefPutek">W związku z tą interpelacją muszę podać do wiadomości Wysokiej Izby fakta, które nas zaniepokoiły w wysokim stopniu. Oto dziką parcelację oraz protekcyjny obrót obszarami dworskimi prowadzi się w Małopolsce na szeroką skalę.</u>
<u xml:id="u-58.10" who="#komentarz">(Głosy: Wszędzie, nie tylko w Małopolsce)</u>
<u xml:id="u-58.11" who="#JózefPutek">Zapewne p. Prezydentowi Ministrów to musi być wiadome, że nawet w okręgu tarnowskim, który Pan Prezydent jako poseł w tej wysokiej Izbie reprezentuje, w protekcyjny sposób uzyskali zezwolenia na zakupno dworów taki Łącki, brat Prezesa Okręgowego Urzędu Ziemskiego w Krakowie Benedykta Łąckiego, dalej agitatorowie Piastowców, adwokat Janiga z Tuchowa, oraz Jan Padło z Łętowic. W powiecie sanockim również agitator Piastowców, niejaki Lorenc, nie żaden rolnik, ale kupiec z Rymanowa dostaje zezwolenie na kupno części majątku Sieniawa. A w powiecie krośnieńskim od hr. Chęcińskiego wykupują grunta dworskie żydzi i pozwolenia rządowe na to są. W Jaśle zawiązała się nawet spółka geszefciarzy, w skład której wchodzą: rejent Munia, Kolarz, Świerad, Kostewicz i spółka ta trudni się na wielką skalę parcelacją spekulacyjną w powiatach jasielskim, krośnieńskim, rzeszowskim, robiąc na tem zyski idące w krocie milionów. Co to ma znaczyć, że Rząd tych spekulacji nie tępi?</u>
<u xml:id="u-58.12" who="#JózefPutek">A skąd te pogłoski o pertraktacjach Rządu z obszarnikami? W dniu 7 kwietnia b. r. odbyło się w Strzyżowie zebranie tamtejszego koła Związku Ziemian, na którem roztrząsano propozycję przyjęcia tabelki procentowej w drodze poufnej im ze strony Rządu podanej do wiadomości. Na posiedzeniu tem nie przyszło do żadnego porozumienia między ziemianami. Następne posiedzenie wyznaczono na dzień 11 kwietnia, a z jakim zakończyło się rezultatem, na razie nie wiadomo. Trudno przypuszczać, by trudności były wielkie skoro obszarniczka Gorajska z Moderówki pow. Krosno zapewnia reflektantów na ziemię, iż ma wiadomości z miarodajnych kół, że niebawem będzie dozwoloną przez Rząd parcelacja i z wolnej ręki, więc ziemi sprzeda, ile kto chce. P. Prezydent zamierza w najbliższym czasie pojechać do Krosna z wizytą, więc coś dowie się na miejscu o tej sprawie. Ale mniejsza o obszarniczkę Gorajską, skoro wybitny przedstawiciel stronnictwa Piastowców, i mąż zaufania Pana Prezydenta Ministrów, p. profesor łaciny i greki Zachara, a zarazem wybitny urzędnik Inspektoratu pomocy rolnej w Krakowie, mówił koledze posłowi Seibowi o tych pertraktacjach z obszarnikami i on to o owej tabelce procentowej go poinformował. Skoro zatem takie sprawy dochodzą do naszej wiadomości, skoro każdy dzień daje nowe przykłady zabagniania reformy rolnej przez sam Rząd, prawem i obowiązkiem naszym jako zastępców interesów małorolnych i bezrolnych jest domaganie się od Rządu wyjaśnienia, obowiązkiem zaś Rządu jest na te zarzuty odpowiedzieć.</u>
</div>
<div xml:id="div-59">
<u xml:id="u-59.0" who="#StanisławOsiecki">Głos ma p. Prezydent Ministrów.</u>
</div>
<div xml:id="div-60">
<u xml:id="u-60.0" who="#PrezydentMinistrówWitos">Wysoka Izbo! Na interpelację przed chwilą tu odczytaną mam zaszczyt odpowiedzieć co następuje:</u>
<u xml:id="u-60.1" who="#PrezydentMinistrówWitos">Panowie interpelanci pomiędzy innemi zaznaczyli tutaj, jakobym ja, jako Prezydent Ministrów, jakoby Rada Ministrów, albo którykolwiek z Ministrów prowadzili układy między przedstawicielami obszarów dworskich w imieniu Rządu, na podstawie których interesowani właściciele ziemscy za pewną ilość ziemi mieliby otrzymać zezwolenie Rządu na zaniechanie wprowadzenia w życie ustawy. Mogę Panom oświadczyć, że ani ja osobiście bez upoważnienia, ani z upoważnienia Rady Ministrów, ani Rada Ministrów, ani którykolwiek z Ministrów jakichkolwiek pertraktacji w tym względzie z nimi nie prowadzili.</u>
<u xml:id="u-60.2" who="#komentarz">(Głos: Oni wiedzą o tem, ale bajczą rozmyślnie)</u>
<u xml:id="u-60.3" who="#PrezydentMinistrówWitos">Rząd stoi na gruncie uchwalonej ustawy o reformie rolnej i będzie dążył środkami, jakie mu ustawa przepisuje do jej wykonania.</u>
<u xml:id="u-60.4" who="#komentarz">(P. Bagiński: Rząd nie wykonywa jej)</u>
<u xml:id="u-60.5" who="#PrezydentMinistrówWitos">To może wykona rząd drugi z panem Bagińskim na czele, może będzie on lepszy.</u>
<u xml:id="u-60.6" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
<u xml:id="u-60.7" who="#komentarz">(P. Bagiński: Ale rząd Pana robi wszystko, aby tę ustawę pogrzebać)</u>
<u xml:id="u-60.8" who="#PrezydentMinistrówWitos">Zobaczymy, kto ją będzie grzebał, a kto ją wyciągnie, to rzecz przyszłości.</u>
<u xml:id="u-60.9" who="#PrezydentMinistrówWitos">Stwierdzam również, że nie zgłaszali się do mnie jacykolwiek obszarnicy i nie były stawiane żadne propozycje. Wiadomości p. Putka i innych interpelantów dalej pod tym względem sięgają, albowiem wiedzą, że odbywały się jakieś zjazdy obszarnicze które mnie zupełnie nic nie obchodzą, bo tak jak wolno się zgromadzać każdemu, tak trudno zabraniać zjazdów i narad obszarnikom. To nie ma żadnego wpływu na Rząd, ani na zmianę jego stanowiska w sprawie reformy rolnej.</u>
<u xml:id="u-60.10" who="#PrezydentMinistrówWitos">Poza tem chciałbym nadmienić, że ponieważ rygory umieszczone w ustawie o reformie rolnej okazały się nie wystarczającemi albowiem nie były w stanie powstrzymać dzikiej parcelacji, o której niejednokrotnie była mowa, o której tu także dziś wspominano, dla tego Rząd w najbliższym czasie przyjdzie z zaostrzeniem nawet tej ustawy do Wysokiej Izby, a rzeczą Wysokiej Izby będzie zrobić co należy, ażeby właściwą drogą w przyśpieszonem tempie ustawę tę w życie wprowadzić. Nie wiem skąd się pogłoski podobne wzięły, skąd one pochodzą, jedno chcę tylko stwierdzić, że są zupełnie z palca wyssane i wszelkiej podstawy pozbawione.</u>
<u xml:id="u-60.11" who="#komentarz">(Brawa).</u>
</div>
<div xml:id="div-61">
<u xml:id="u-61.0" who="#StanisławOsiecki">Przystępujemy do No 8 porządku dziennego: Wniosek Komisji do Spraw Zagranicznych w sprawie Wileńszczyzny (Druk No 2650). Głos ma p. Ziemięcki,</u>
</div>
<div xml:id="div-62">
<u xml:id="u-62.0" who="#BronisławZiemięcki">Wysoki Sejmie! Do sprawy Wileńszczyzny Sejm w ostatnim czasie przystępował niejednokrotnie, jednakowoż działo się to w ten sposób, że dyskusja nie mogła się odbyć w całości i sprawa ulegała ciągłemu odraczaniu. Nie wiem, czy dla samej sprawy było to rzeczą szkodliwą. Jeżeli chodzi o rezolucje, proponowane przez większość Komisji, osobiście mam poważne wątpliwości, czy zdołają one wyprowadzić sprawę Wileńszczyzny z martwego punktu, w jakim ona zwłaszcza w ostatnim czasie się znalazła. Że tak jest, w wysokim stopniu, według mego zdania, winną jest polityka Rządu. Co do stanu obecnego tej sprawy i tego środka, który został przez Ligę Narodów zaproponowany Rządowi Polskiemu i Litwie, ażeby wreszcie sprawę tę z martwego punktu wyprowadzić, trudno żywić optymizm, że istotnie pomyślnie sprawa ta załatwiona będzie i że ten środek da jakiekolwiek wyniki. Aczkolwiek stronnictwo moje stoi na tem stanowisko, że tylko drogą rokowań między zainteresowanymi, a dalej drogą wyrażenia woli przez ludność powinniśmy znaleźć rozstrzygnięcie tej sprawy, to zdaje sobie sprawę z tego, że różnice, które istnieją między stanowiskiem w tej sprawie Polski a Litwy, są jeszcze dziś tak głębokie, że trudno się łudzić, żeby w najbliższym czasie te rokowania dały pomyślny skutek. Dziś nie jest jeszcze czas ku temu, abyśmy mogli rozważać te koncepcje, które mają cały konflikt litewsko-polski rozwiązać. Co do tego zaznaczyć tylko trzeba, że forsowanie decyzji jednostronnych, uchwalanych przez Sejm nasz, byłoby tylko dla sprawy szkodliwe.</u>
<u xml:id="u-62.1" who="#BronisławZiemięcki">Na szczęście przedstawiciele stronnictw prawicowych, którzy ilekroć Sejm tą sprawą się zajmował, chcieli, ażeby ta sprawa była załatwiona jednostronną decyzją — dziś godzą się przynajmniej na to, żeby te rokowania były prowadzone.</u>
<u xml:id="u-62.2" who="#BronisławZiemięcki">Powtarzam, koncepcje rozwiązania sporu polsko-litewskiego nie są właściwym dzisiejszym tematem, zaznaczyć tylko muszę, że jeśli widzimy niebezpieczeństwo tego rozwiązania, które proponują stronnictwa prawicowe, rozwiązania w sensie wcielenia Wileńszczyzny na podstawie decyzji Sejmu warszawskiego, to widzimy niebezpieczeństwo to, właśnie stając na punkcie widzenia interesów polskich, zarówno interesów miejscowej ludności jak interesów Państwa Polskiego. Takie załatwienie sprawy byłoby spaleniem tych mostów, które, zdaniem naszem, jeszcze spalone nie są i które umożliwiają pokojowe załatwienie sporu i pokojowe dalsze współżycie narodu polskiego i litewskiego.</u>
<u xml:id="u-62.3" who="#BronisławZiemięcki">Jeżeli chodzi o koncepcję inną, o koncepcję t. zw. federacyjną, to pokrótce zaznaczyć muszę, że zdajemy sobie sprawę również z tych trudności, na jakie ona napotyka, a to dlatego, że jeśli chodzi o opinię strony przeciwnej, o opinię litewską, to, jak dotąd, ogromna większość tej opinii stoi na stanowisku koncepcji państwa narodowo-litewskiego, w którem inne narodowości, jak polska i białoruska, mogłyby co najwyżej uzyskać prawa mniejszości narodowych, ale nie byłyby tym równorzędnym państwowotwórczym czynnikiem, jakimby miał być w tej Litwie tak pojętej naród litewski.</u>
<u xml:id="u-62.4" who="#BronisławZiemięcki">Na takie koncepcje nie godzi się żadne stronnictwo polskie. Stronnictwa lewicowe miejscowe, jak stronnictwo socjalistyczne, stronnictwo Odrodzenia, stojące na stanowisku koncepcji federalistycznej wysuwają jednak żądanie, żeby rdzenna ludność polska była, w owym mającym się utworzyć organizmie państwowym, czynnikiem współrzędnym i żeby ten nowy organizm państwowy, który sobie wyobraża ta koncepcja, był w bliskim związku z Rzecząpospolitą Polską, związku federacyjnym.</u>
<u xml:id="u-62.5" who="#BronisławZiemięcki">Te żądania, jak dotąd, były niemal przez wszystkie odłamy myśli politycznej litewskiej odrzucane i dlatego próby, które były podjęte, wyników pomyślnych dotychczas nie dają. A widzimy, że i w rokowaniach, które były prowadzone przez czynniki oficjalne, przedstawicielstwo Litwy z tego swego stanowiska dotychczas nie zeszło.</u>
<u xml:id="u-62.6" who="#BronisławZiemięcki">Ale nie chcę się dłużej rozwodzić na temat ewentualnego rozstrzygnięcia sporu polsko-litewskiego, a to dlatego, że według mego mniemania jeszcze nie przyszedł na to czas. Dzisiaj jest tematem naszej dyskusji właściwie kwestia inna, mianowicie, gdzie jest ta instancja, która ma powziąć miarodajną uchwałę w tej sprawie i gdzie są te kryteria, na podstawie których decyzje w sprawie wileńskiej mają być powzięte. I pod tym względem różnica między nami a stronnictwami prawicy, w szukaniu tych sprawdzianów i w szukaniu tej instancji, była zawsze bardzo głęboka i dlatego nigdy do porozumienia między nami dojść nie mogło. Co prawda, jeżeli chodzi o stanowisko prawicy, a zwłaszcza Zw. L. N., to w przedłożonych Wysokiemu Sejmowi rezolucjach większości komisyjnej nie jest ono tak wyraziście przedstawione, jak to było w rezolucjach, początkowo proponowanych. Rezolucje tamte, redagowane przez ks. posła Lutosławskiego, uwydatniały tę biegunową rozbieżność między naszem stanowiskiem a stanowiskiem Zw. L. N. Rezolucje większości obecne są wynikiem kompromisu między stronnictwami środkowemi, zwłaszcza stronnictwem Piasta a Zw. L. N., a więc są do pewnego stopnia połączeniem pewnych, różniących się jednak, koncepcji z zachowaniem tych momentów, którym myśmy się zawsze przeciwstawiali. Są niemi właśnie te sprawdziany i te podstawy dla naszych pretensji do Wileńszczyzny, podstawy historyczne. Według naszego zdania, opieranie tytułu naszego zainteresowania i naszych pretensji na podstawach historycznych, jest co najmniej nie wskazane i w znakomity sposób utrudnia wszystkim przedstawicielom czy to Rządu, czy społeczeństwa polskiego rokowanie ze stroną przeciwną.</u>
<u xml:id="u-62.7" who="#BronisławZiemięcki">Moment historyczny nie jest przez Polskę wysuwany, jako rozstrzygający, w tych wszystkich naszych pretensjach i innych, które w ostatnich właśnie czasach miały takie doniosłe znaczenie. Moment historyczny nie jest tem kryterium, które wysuwano czy to w sprawie Śląska Cieszyńskiego, czy w sprawie Śląska Górnego. Jeśli chodzi o ziemie polskie, to przecież nikt ze stronnictw prawicowych nie posuwa tak daleko tych pretensji, jak sięgały granice dawnej Rzeczypospolitej, nie posuwa ich aż do granic z 1772 r. A zatem jeśli jest mowa o ziemiach wschodnich, ten moment historyczny, te t. zw. nieprzedawnione prawa Rzeczypospolitej zawsze okazywały się co najmniej niewystarczającemi, okazywała się potrzeba wysunięcia innego sprawdzianu. Dla tego temu historyzmowi, jako oparciu dla naszego tytułu zainteresowania się Wileńszczyzną zawsześmy się przeciwstawiali. I wobec tego, że niektóre z tych rezolucji, jak rezolucja pierwsza i szósta są oparte na tej podstawie, głosować za niemi nie możemy.</u>
<u xml:id="u-62.8" who="#BronisławZiemięcki">Uważaliśmy i uważamy, że jest jedna instancja i jeden sprawdzian niezawodny i tej instancji musi podlegać decyzja w sprawie Wileńszczyzny. Jest nią wola ludności tego kraju. Jest to owe prawo samookreślenia, które podczas wojny światowej, stało się zasadą powszechnie, przynajmniej teoretycznie, uznawaną i przeciw której dzisiaj nikt nie ośmieliłby się wytoczyć argumentów. Chcemy, ażeby nie plątać tej jedynej, słusznej, powszechnie uznawanej zasady z motywami i argumentami innemi, ażeby wyłącznie na niej oprzeć decyzję w sprawie wileńskiej. Zdawałoby się, że jeśli chodzi o to, czy oparcie się na tej woli ludności nie zawiera jakiegoś niebezpieczeństwa dla interesów Państwa Polskiego, to najmniej mogą żywić te obawy, te stronnictwa, które ustawicznie powołują się na to, że wola ludności była w różnych formach wypowiadana, które powołują się na to, że ogromna większość ludności tych ziem ciąży ku Polsce.</u>
<u xml:id="u-62.9" who="#BronisławZiemięcki">Proszę Panów, jestem przekonany, że jeśli chodzi o terytorium sporne między Polską a Litwą, to ogromna większość tej ludności stoi istotnie na takiem stanowisku, że z jej strony żadne niebezpieczeństwo dla interesów Polski nie zagraża. Może ona być w swoich znacznych odłamach zwolenniczką innych koncepcji i innego rozwiązania tej sprawy, niż chcielibyście Panowie, może być nawet przeciwniczką wcielenia do Polski, a zwolenniczką federacji, ale będzie zawsze stawała na stanowisku, które nie będzie wrogie, które nie będzie zawierało w sobie niebezpieczeństwa dla interesów Polski. Jeśli chodzi zwłaszcza o zestawienie, jaką część tej ludności stanowi ludność litewska, ciążąca ku Litwie kowieńskiej, a jaką ludność albo polska, albo przychylnie dla Polski usposobiona, to mojem zdaniem przewaga tej drugiej jest zupełnie widoczna i znana dla każdego, ktokolwiek ten kraj zna choć trochę. Wszakże jeśli chodzi o ten kulminacyjny punkt sporny o Wilno, to Litwini, którzy tem stanowią dwa z jakimś ułamkiem procent całej ludności, oczywiście nie mogą zarówno tam, jak i w okręgu blisko Wilna, ku Wilnu ciążącym przechylić szali na korzyść nacjonalistycznych koncepcji litewskich.</u>
<u xml:id="u-62.10" who="#BronisławZiemięcki">A zatem jeśli chodzi o obawy, to obaw tych niema. Skład ludności, jej nastrój daje tę rękojmię, że jakiekolwiek będą opinie w uchwale tej ludności, one nie będą szły po linii wrogiej dla interesów Państwa Polskiego. A jeśli tak jest, zdawałoby się, że polityka polska powinna była właśnie na tym gruncie, z jednej strony zupełnie słusznym z każdego punktu widzenia, a z drugiej strony pomyślnym dla Państwa Polskiego całkowicie się oprzeć.</u>
<u xml:id="u-62.11" who="#BronisławZiemięcki">To znaczy polityka polska powinna była iść po tej linii, ażeby decyzja w tej sprawie była oparta zawsze na woli całej ludności. I polityka polska próbowała na tę drogę wkroczyć; zapowiedzią tego była słynna kwietniowa odezwa Naczelnego Wodza Wojsk Polskich, który zapowiedział i obiecał ludności tego kraju, że żadne decyzje nie będą powzięte sprzeczne lub niezgodne z wolą ludności.</u>
<u xml:id="u-62.12" who="#BronisławZiemięcki">Następnie przyszedł okres drugi, okres po inwazji bolszewickiej, w którym wytworzył się ów twór przejściowy, zawierający niezawodnie w sobie dużo ułomności i dużo wad, t. zw. Litwa Środkowa. Ale trzeba powiedzieć, że jakkolwiek byśmy oceniali rząd Litwy Środkowej i same podstawy jej istnienia, to musimy tam uznać słuszność postawienia sprawy właśnie na gruncie samookreślenia ludności. Gen. Żeligowski, który był twórcą wyzwolenia Wileńszczyzny od przemocy narzuconej jej na podstawie traktatu litewsko-bolszewickiego, gen. Żeligowski postawił według mego zdania pod względem politycznym całą sprawę na jedynie słusznym gruncie. Nie dokonał tego aktu w imieniu jednej ze stron spierających się, tylko oparł go na woli ludności. Powiada on w swojej odezwie zupełnie niedwuznacznie i wyraźnie:</u>
<u xml:id="u-62.13" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-62.14" who="#BronisławZiemięcki">„Według swej woli, według istotnych potrzeb ludności określimy los naszej ziemi, postanowimy sami, jaki ma być u nas rząd, i jaki będzie nasz stosunek do Polski i do Litwy Kowieńskiej”. Dalej odezwa gen. Żeligowskiego, która stanowi punkt wyjścia dla działalności Tymczasowej Komisji Rządzącej, mówi:</u>
<u xml:id="u-62.15" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-62.16" who="#BronisławZiemięcki">„Tworząc w porozumieniu z miejscowemi czynnikami politycznemi Tymczasową Komisję Rządzącą na obszarze ziem, nieprawnie przez bolszewików rządowi kowieńskiemu przyznanych, za zadanie stawiamy sobie zwołanie przedstawicieli całej ludności, którzy w imieniu tej ludności Wileńszczyzny swoją niczem nieskrępowaną wolę oznajmią i o przyszłych naszych losach postanowią”.</u>
<u xml:id="u-62.17" who="#komentarz">(Mówi:)</u>
<u xml:id="u-62.18" who="#BronisławZiemięcki">I zdawałoby się, że zadaniem polityki polskiej było umożliwić wykonanie tych zobowiązań i dopomagać do tego, że ta droga była jedynie słuszną i ona jedynie mogła przynieść rychłe postawienie sprawy na mocnym, trwałym gruncie, na gruncie woli ludności. Ale tego nie zrobiono. Wszystkie wysiłki miejscowej ludności, wszystkie wysiłki tych organów władzy, która została powołana przez suwerenną dla Litwy Środkowej w tym okresie władzę gen. Żeligowskiego, były ustawicznie paraliżowane przez Rząd polski, w tych sprawach stale ustępujący pod naciskiem stronnictw prawicowych.</u>
<u xml:id="u-62.19" who="#BronisławZiemięcki">Można, Wysoki Sejmie, mówić bardzo dużo krytycznego o owej Tymczasowej Komisji Rządzącej, naturalnie mam na myśli tamtą, która była w myśl odezwy gen. Żeligowskiego utworzona w porozumieniu z miejscowemi czynnikami politycznemi, gdyż obecnie działająca jest fikcją, parawanikiem dla Komisarza Rządu warszawskiego. Prawica zrobiła wszystko, ażeby zupełnie sparaliżować działalność tej Komisji, mającej zaufanie, twierdzę to, większe, niż dotychczas jakiekolwiek w Wilnie działające organy. W swoich zamiarach Tymczasowa Komisja Rządząca, jak mnie informowano, początkowo przy utworzeniu miała się oprzeć na koalicji wszystkich stronnictw polskich, miała również powołać do współpracy przedstawicieli innych narodowości. To ostatnie zostało uniemożliwione przez stronnictwa prawicowe i jeżeli wszedł przedstawiciel Białorusinów, to, jak podkreślił wyraźnie, wszedł personalnie, a nie jako reprezentant odłamu ludności i stronnictw. Dalej, aczkolwiek udało się stworzyć koalicję stronnictw, to stronnictwa prawicowe, mam wrażenie, w tym właśnie momencie, kiedy nawiązały kontakt ścisły ze swoimi odpowiednikami tutaj u nas, rozpoczęły namiętny atak na Tymczasową Komisję Rządzącą, motywując go tem, że przedstawicielstwo tych stronnictw nie jest dostatecznie proporcjonalne w stosunku do stronnictw lewicy. Jednem słowem wszystkie próby utrzymania tego organu władzy, który jednak mimo swoją słabość, nieudolność i liczne błędy, zdołał zdobyć znaczne zaufanie ludności, który wyrażał dążenie do postawienia tej sprawy na gruncie samookreślenia, zostały sparaliżowane i Tymczasowa Komisja Rządząca ówczesna musiała ustąpić, a na jej miejsce przyszedł organ, który z tą zasadą oparcia się na ludności nie miał nic wspólnego.</u>
<u xml:id="u-62.20" who="#BronisławZiemięcki">A dalej, sprawa sejmu w Wilnie, który miał być tym sejmem, orzekającym o losach Wileńszczyzny, była hasłem podjętem przez całą ludność miejscową, zarówno przez stronnictwa prawicowe jak i lewicowe i środka. I tymczasowa Komisja Rządząca, którą powołano do tego, aby umożliwiła wykonanie tej zapowiedzi gen. Żeligowskiego, zwołania sejmu, znalazła wtem wspólną platformę i mogła działać. To jednak zostało również sparaliżowane. Sprawa sejmu w Wilnie była posunięta tak daleko, że wszelkie przygotowania organizacyjne były poczynione. Trzykrotnie odraczano termin wyborów. Najpierw naznaczono je na 9 stycznia, potem na 7 lutego, 20 lutego i wreszcie sprawę odroczono ad infinitum. Ludność cała — przypuszczam, że Koledzy z innych stronnictw mogą również to zaświadczyć — czekała na ten sejm, gdyż wiedziała, że on wreszcie wyprowadzi sprawę ze stanu prowizorium i da trwałą podstawę, na której będzie można losy tego kraju ostatecznie załatwić. I mimo to Rząd coraz bardziej ulegał naleganiu tych czynników zewnętrznych, Lidze Narodów i t. d., ażeby tę sprawę przenieść na inny grunt.</u>
<u xml:id="u-62.21" who="#BronisławZiemięcki">Początkowo tym sposobem załatwienia sprawy miał być plebiscyt. Przeciw plebiscytowi w formie oddawania kartek przez ludność wypowiedziały się, o ile mogę się zorientować, wszystkie odłamy polityczne, wypowiedziano się również u nas, gdyż plebiscyt taki już potrafił zrazić do siebie na podstawie tych doświadczeń, któreśmy mieli. Plebiscyt umożliwił prowadzenie gry interesów zupełnie obcych, gry tych czynników, które były zainteresowane w losach tego kraju. Plebiscyt wprowadza nowe obce czynniki do tego sporu między Polską a Litwą. A dalej, plebiscyt na terenie Wileńszczyzny to nie jest zupełnie to samo, co plebiscyt na Śląsku Cieszyńskim lub na Śląsku Górnym. Tam samo zagadnienie stoi zupełnie prosto: Polska albo Czechy, Niemcy albo Polska. Na terenie Wileńszczyzny sprawa tak nie stoi. Jest całe mnóstwo koncepcji, które zmierzają do rozwiązania sprawy, jest całe mnóstwo ich odcieni, tak, że drogą zwykłego oddania kartek nie można się wypowiedzieć za sposobem rozwiązania tej sprawy. Tylko przedstawiciele całej ludności, którzyby w całej rozciągłości mogli ten problem rozważyć, mogą powziąć uchwały takie, które sprawę ruszą z martwego punktu. I zmarnowano ogromną ilość czasu i wysiłków na to, żeby uczynić zadość tym zewnętrznym czynnikom, które domagają się plebiscytu.</u>
<u xml:id="u-62.22" who="#BronisławZiemięcki">Ale to się stało, dziś mamy wejść na drogę inną, na drogę pośrednictwa delegatów Ligi Narodów między Polską a Litwą. Klub mój i mniejszość komisji, t. zn. stronnictwo socjalistyczne i stronnictwo Wyzwolenia nie mają nic przeciw temu, żeby próba takiego załatwienia sprawy była podjęta, i może ten bezstronny pośrednik, który ma przewodniczyć w rokowaniach w Brukseli, pomoże do załatwienia sprawy, wynajdzie sposób pokojowego jej załatwienia.</u>
<u xml:id="u-62.23" who="#BronisławZiemięcki">Jednakże trudno zgodzić się na to, żeby te rokowania odbywały się z całkowitem pominięciem woli i opinii ludności miejscowej. Jeżeli chodzi o same pośrednictwo, to i pod tym względem cała Komisja Spraw Zagranicznych była zgodna, że pośrednictwo to w żadnym wypadku nie może stać się arbitrażem, że rozstrzygnięcia w tej sprawie nie możemy w żadnym razie oddać w ręce komuś poza stronami interesowanemi. A w pośrednictwie tkwi zawsze niebezpieczeństwo zamaskowanej formy arbitrażu.</u>
<u xml:id="u-62.24" who="#BronisławZiemięcki">A dalej, zgodnie z naszem zasadniczem stanowiskiem, uważamy, że Wileńszczyzna i jej losy nie mogą być tylko obiektem, przedmiotem sporu między Polską a Litwą. Ludność Wileńszczyzny sama, jako najbardziej zainteresowana, musi być w tym sporze nie tylko przedmiotem, lecz i podmiotem i decyzje z pominięciem woli ludności powzięte być nie mogą; one muszą zawsze opierać się na woli tej ludności.</u>
<u xml:id="u-62.25" who="#BronisławZiemięcki">I dlatego według opinii mniejszości Komisji, którą reprezentuję: stronnictwa socjalistycznego i stronnictwa Wyzwolenia, te rezolucje, które są proponowane przez większość Komisji, są niewystarczające, gdyż przewidują taki sposób załatwienia tej sprawy, że wola ludności będzie pominięta, przewidują taki sposób załatwienia, gdzie te zobowiązania czynione niejednokrotnie przez Rzpltą Polską, czy to w odezwie Wodza Naczelnego, czy to później przez odezwę gen. Żeligowskiego, te zobowiązania, którym ludność zaufała, nie będą wykonane, t. zn., że bez wykonania tych zobowiązań, bez możności wyrażenia woli ludności sprawa miałaby być załatwiona.</u>
<u xml:id="u-62.26" who="#BronisławZiemięcki">Referent większości kol. Erdman, który na ostatniem zebraniu przed przerwą w imieniu większości tę sprawę referował, twierdzi, że stanowisko naszej mniejszości komisyjnej jest zupełnie nielogiczne, że domaga się czegoś niemożliwego, bo skoro się godzi na rokowania w Brukseli, rzecz jest nieaktualną; a staje się dopiero aktualną, gdyby te rokowania się rozbiły, a ku temu zmierza rezolucja 7.</u>
<u xml:id="u-62.27" who="#BronisławZiemięcki">Ale według mego mniemania sprawa bynajmniej tak się nie przedstawia. Jest przedewszystkiem szereg spraw między Litwą a Polską, jako państwami, oprócz spraw spornych terytorialnych, i o ile wiem, w samych rokowaniach, które były w Warszawie prowadzone, był taki moment, kiedy tę najbardziej trudną do rozwikłania sprawę usunięto na pewien czas, a zajęto się sprawami innemi. Oczywiście nie można tej sprawy pominąć, ale właśnie sama kwestia dokonania tej t. zw. konsultacji ludu a, według mego zdania, sprawa zwołania sejmu mogłaby być przedmiotem tych przedwstępnych rokowań między przedstawicielami Litwy a Polski. I jak widzimy, w ostatnim już momencie te propozycje, które zostały zrobione Rządowi polskiemu i litewskiemu, właśnie do tego zmierzają, ażeby rozpocząć rokowania od tej kwestii, jaki ma być stan prowizoryczny, jakie mają być granice tego spornego terytorium, i jaki ma być tego terytorium tymczasowy ustrój. A więc, mojem zdaniem, wszczęcie tych rokowań oczywiście z uwzględnieniem i tej sprawy najbardziej spornej i drażliwej mogłoby nie przeszkadzać jednoczesnemu przygotowaniu tego sejmu, który dopiero mógłby stworzyć należyte oparcie do rozstrzygnięcia losu Wileńszczyzny.</u>
<u xml:id="u-62.28" who="#BronisławZiemięcki">Dlatego, nie poprzestając na rezolucji 7, która mówi o możności zwołania sejmu w tym wypadku, jeżeli rokowania w Brukseli będą uniemożliwione, mniejszość komisji proponuje rezolucję treści następującej:</u>
<u xml:id="u-62.29" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-62.30" who="#BronisławZiemięcki">Sejm stwierdza, iż Rzeczpospolita Polska za podstawę porozumienia polsko-litewskiego uznaje decyzję sejmu wileńskiego, powstałego z wyborów powszechnych bez różnicy płci, równych, tajnych, bezpośrednich i stosunkowych, wybranego w warunkach zupełnej swobody obywatelskiej na całem terytorium spornem — wobec tego Sejm wzywa Rząd:</u>
<u xml:id="u-62.31" who="#BronisławZiemięcki">1) by ułatwił zwołanie takiego sejmu w najbliższym czasie;</u>
<u xml:id="u-62.32" who="#BronisławZiemięcki">2) by dążył do przekazania administracji Ziemi Wileńskiej całkowicie ludności miejscowej.</u>
<u xml:id="u-62.33" who="#BronisławZiemięcki">Proszę Panów, przewidywania nasze, które wypowiedzieliśmy przed kilku tygodniami, że nie można liczyć na to, ażeby owe rokowania brukselskie wreszcie sprawę tę załatwiły, jak widzimy, zaczynają się sprawdzać. Oto rokowania brukselskie miały się rozpocząć 18 kwietnia, są znowu odroczone z powodu braku odpowiednich sił ze strony rządu litewskiego. Musimy więc liczyć się z tem, że zwłoka ta będzie jeszcze bardzo długa, że ludność miejscowa będzie jeszcze dłuższy czas narażona na te wszystkie fatalne skutki, jakie zawsze przynosi prowizorium, że w dalszym ciągu będzie istniał ten stan, gdzie, właściwie mówiąc, nikt nie wie pod względem prawnym, kto dziś w t. zw. Litwie środkowej rządzi. Jest to niby Tymczasowa Komisja Rządząca, jakoby wyłoniona przez społeczeństwo, czy na niem się opierająca, jest delegat rządowy, jest suwerenna władza gen. Żeligowskiego, z drugiej strony rządowy delegat i stojący za nim rząd warszawski i t. d. Stan chaotyczny, stan prowizoryczny, który musi być zakończony. A sposób zakończenia jest jeden: danie ludności miejscowej możności wyrażenia swojej woli i dopiero wtedy na podstawie już jasnej i bezspornie wyrażonej woli oparcie polityki, zmierzającej do tego, ażeby wola ta została wykonana. Jest to stanowisko jedynie słuszne, jest to, jak starałem się umotywować, stanowisko nie zagrażające wobec składu ludności w niczem interesom Państwa Polskiego, jest to wreszcie wykonanie tych zobowiązań, które wobec ludności miejscowej zaciągnięto, które ludność przyjęła z całem zaufaniem.</u>
<u xml:id="u-62.34" who="#BronisławZiemięcki">Dalsze uniemożliwianie wyrażenia tej woli, dalsze skierowywanie sprawy na tory przetargów i szacherek dyplomatycznych spotka się z tem słusznem oburzeniem, które dziś wśród całej ludności Wileńszczyzny panuje. Dlatego zdaniem naszem ta rezolucja, która stoi na stanowisku zwołania sejmu bez względu na wyniki rokowań jest konieczna jako zadośćuczynienie za ciężkie przejścia, na które była narażona ludność miejscowa.</u>
<u xml:id="u-62.35" who="#BronisławZiemięcki">Jeśli chodzi o rezolucje większości, to w myśl poprzednich wywodów nie możemy głosować za rezolucją 1-ą, albowiem opiera się ona między innemi właśnie na tych prawach historycznych, co jest sprzeczne z naszem stanowiskiem, za innemi rezolucjami, jak 2. 3, 4 i 5 głosować będziemy, przeciw 6-ej będziemy głosowali z tych samych motywów, za 7 a będziemy głosowali, co zaś do rezolucji 8-ej to uważamy, że konsekwentne przeprowadzenie tej linii oparcia się na woli ludności i zwołania sejmu wymaga tego, aby również i tymczasowe rządy w tym kraju były oparte nie na władzy zorganizowanej przez Rzplitą, lecz na ludności miejscowej; jednem słowem, należy iść dalej po tej linii, która przez poprzednią Tymczasową Komisję Rządzącą była zapoczątkowana.</u>
<u xml:id="u-62.36" who="#BronisławZiemięcki">Muszę tu jeszcze dodać, że jeśli chodzi o rezolucję 6-ą, gdzie jest mowa o prawie do terytorium ziemi Wileńskiej, które znajduje się pod panowaniem litewskiem, to dla uniknięcia nieporozumień muszę wyjaśnić, że jeśli głosujemy przeciw tej rezolucji, to nie dlatego, żebyśmy uważali, że istotnie terytoria, które po inwazji bolszewickiej, po przeprowadzeniu tej nowej linii demarkacyjnej zostały pod panowaniem Litwy, muszą pod tem panowaniem zostać. Tak nie jest. Te terytoria muszą być włączone do całego terytorium spornego, które ma o swoim losie decydować. I o tem mówi rezolucja nasza, w której są słowa: „całe sporne terytorium”. Wobec tego jednak, że przesłanki do tej rezolucji 6-ej tak samo jak co do rezolucji 1-ej, są natury historycznej, za tą rezolucją głosować nie możemy.</u>
<u xml:id="u-62.37" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo)</u>
</div>
<div xml:id="div-63">
<u xml:id="u-63.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. ks. Lutosławski.</u>
</div>
<div xml:id="div-64">
<u xml:id="u-64.0" who="#KazimierzLutosławski">Wysoka Izbo! Sprawa, do której ostatecznego rozstrzygnięcia mamy dziś przystąpić, na wokandzie naszej znajduje się od początku istnienia tego Sejmu. Zaraz przy samem otwarciu Sejmu już sprawa Kresów była przez nas odczuta jako jedna z tych, które powinny być jakby przed przystąpieniem do prac sejmowych teoretycznie załatwione. Już w dniu pierwszego naszego posiedzenia, w dniu 10 lutego 1919 r., po otrzymaniu telegramu gen. Listowskiego, donoszącego o wzięciu Brześcia Litewskiego, Sejm urządził wielką manifestację na rzecz stwierdzenia, że tak zwane ziemie kresowe są ziemiami, mającemi prawo należeć intergralnie do Polski i które nam wydarte być nie mogą. Następnie na posiedzeniu 4 z dnia 20 lutego, kiedy była mowa o uczestniczeniu posłów ziem kresowych w tym Sejmie, przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych mówił, że „dopóki posłów od ziem tych między nami nie będzie, Sejm nasz nie będzie pełny”. A dzisiejszy Prezydent Ministrów Witos wyraził się, że „nie damy sobie wydrzeć nie tylko Lwowa, Wschodniej Galicji i Śląska, ale i naszych ziem wschodnich z Wilnem, jako nieoddzielnej części naszego państwowego organizmu”. Rzecz ta w Sejmie nie ulegała żadnej wątpliwości i w dniu 3 kwietnia 1919 r. było na porządku dziennym sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych, w którem Komisja proponuje, żeby Sejm stwierdził, że Rząd powinien uczynić wszystko, ażeby „zapewnić złączenie w jedną całość państwową tych wszystkich ziem, na których ludność już to liczebną siłą, już to wiekową pracą cywilizacyjną wycisnęła charakter polskości”.</u>
<u xml:id="u-64.1" who="#KazimierzLutosławski">W przemówieniu uzasadniającem tę rezolucję poseł Jan Dąbski, obecny wiceminister powiedział, że „skutkiem naturalnego posuwania się ludności polskiej na wschód i kulturalnej naszej pracy, powstała na wschodnich kresach nowa dzielnica polska, nowa Polska, która pod względem obszaru jest tak wielką jak Galicja i cały zabór pruski”. To nie są „Kresy” Panowie, to jest nowa dzielnica Polski! I w błąd wprowadza opinię publiczną a naszym wrogom daje olbrzymią broń do ręki ten, kto mówi o powiatach grodzieńskim i wileńskim jako o kresach. To jest nieświadomość karygodna, bo przecież na tym obszarze żyje dziś trzy i pół miliona ludności polskiej. Przecież taki powiat wileński jest bardziej polskim, aniżeli Wielkie Księstwo Poznańskie, a więc powiadam jest taką samą Polską jak Polską jest gubernia Siedlecka, bo tam mieszka zwarta ludność polska na zupełnie zdecydowanem terytorium.</u>
<u xml:id="u-64.2" who="#KazimierzLutosławski">Czy można o takim olbrzymim obszarze, o takiej olbrzymiej liczbie ludności mówić, że to są „kresy”? Czy wolno tymi ludźmi i temi terytoriami handlować na rzecz jakiejś obcej państwowości? To jest — mojem zdaniem — zupełnie niedopuszczalne. Jeżeli zaczniemy przehandlowywać dla jakiegoś fikcyjnego przyszłego sojuszu całe olbrzymie terytoria polskie, obejmujące więcej niż 100.000 kilometrów kwadratowych, to zaczniemy robić politykę samobójczą, politykę, która dąży do rozbierania Polski rękami Polaków.</u>
<u xml:id="u-64.3" who="#KazimierzLutosławski">Niestety był w Polsce inny pogląd na tę sprawę. Od samego początku obok tej wyraźnej woli narodu i obok tej określonej woli Sejmu, działała polityka inna, która miała inny program i inne cele. Pierwszym jawnym i wyraźnym wyrazem tej innej polityki była odezwa Naczelnego Wodza do ludności b. Wielkiego Księstwa Litewskiego. Ta odezwa wywołała wśród tej ludności „Nowej Polski”, jak to Minister Dąbski nazwał, uczucie niepokoju wielkiego, bo oczekiwała ona wezwania: „Bracia, chodźcie, jesteśmy wolni, jesteśmy razem u siebie w domu”, a tymczasem witano ich ich jak sąsiadów, dla których się ma życzliwość i przyjaźń.</u>
<u xml:id="u-64.4" who="#KazimierzLutosławski">Sejm w dniu 29 kwietnia 1919 r. uchwala, że:</u>
<u xml:id="u-64.5" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-64.6" who="#KazimierzLutosławski">„Wita z radością fakt oswobodzenia północno-wschodnich ziem polskich z ich stolicą Wilnem, i nie przesądzając możliwości ukształtowania się w przyszłości prawno-państwowego stosunku wszystkich ziem byłego Wielkiego Księstwa Litewskiego do Polski na podstawie dobrowolnej ścisłej unii, wyraża przekonanie, że w obecnej chwili ukształtowanie wewnętrznych narodowościowych i wyznaniowych spraw tych ziem nastąpić może li tylko przez wspólny Sejm Ustawodawczy Rzeczypospolitej Polskiej przy udziale wybranych przedstawicieli ziem oswobodzonych”. Nagłość tego wniosku została przyjęta i nie można wątpić, że to było potwierdzone i później w wielokrotnych uchwałach, domagających się wcielenia Wileńszczyzny. Ale to stanowisko z przed dwóch lat nie zostało przyjęte przez władzę wykonawczą, jako wytyczna dla polityki polskiej.</u>
<u xml:id="u-64.7" who="#KazimierzLutosławski">Zasadnicze stanowisko Związku Ludowo-Narodowego od pierwszej chwili było nader proste i określone. Twierdziliśmy od początku, że naród jest całością organiczną, która wyrasta z plemion nieświadomie i, wyrastając dochodzi do wielkiego tworu żywego i świadomego, którego żadna cząstka organizmu nie jest na zbyciu. Staliśmy na stanowisku, że naród polski, który przez setki lat wyrastał z plemion słowiańskich i sąsiednich, ma nie tylko tytuł prawny, historyczny, przeciw któremu pan Ziemięcki występuje, do granic 1772 r., ale twierdziliśmy, że ten naród polski ma przedewszystkiem prawo do swojej własnej całości i że tam gdzie jest polski naród, tam jest terytorium narodowe polskie i że żadnej takiej cząstki nie mamy na zbyciu dla uzyskania czegokolwiek poza tem terytorium.</u>
<u xml:id="u-64.8" who="#komentarz">(Głos: Słusznie).</u>
<u xml:id="u-64.9" who="#KazimierzLutosławski">I dążyliśmy świadomie — niezależnie od tego, jakie poza tem pretensje historyczne, tytuły czy nadzieje na dalszą ewolucję możemy mieć poza granicami terytorium Polski, dążyliśmy do tego, żeby na tem terytorium doprowadzić do utworzenia jednolitego, mocnego narodowego państwa.</u>
<u xml:id="u-64.10" who="#KazimierzLutosławski">Spotkaliśmy się pod tym względem z nieubłaganym sprzeciwem ze strony jednej wielkiej potęgi międzynarodowej, ze strony żydowskiej. Że ta potęga temu dążeniu przeciwdziałała, że przy uchwalaniu konstytucji dała temu dążeniu wyraz przez usta kolegi Grünbauma, który oświadczył że jego kolegów dążeniem jest żeby Polska nie była jednolitem państwem narodowem, lecz państwem narodowości, to jest rzecz niewątpliwa. Ale to dążenie nie jest tak niewinne, jakby się zdawało, jest to dążenie do niedopuszczenia do osiągnięcia przez naród polski całkowitego zjednoczenia. Przypominamy sobie wszyscy i nigdy nie zapomnimy okrzyku p. Grünbauma w chwili uchwalenia spoczynku niedzielnego: „W tej chwili Polska straciła Mińsk, Lwów i Wilno”. Tego z historii naszych stosunków z potęgą żydowską nie wymażemy. Mińsk straciliśmy i zapewne międzynarodowa siła żydowska nie była bez pewnego wpływu na to, żeśmy go stracili. Ale o Wilno do dziś dnia nie z kim innym, tylko przedewszystkiem z międzynarodową potęgą żydowską walkę nieubłaganą toczymy.</u>
<u xml:id="u-64.11" who="#KazimierzLutosławski">Dlaczego Żydzi tak bezwzględnie przeciw naszemu programowi występują, długo tłumaczyć nie potrzeba. Jest jasne, że dla tej potęgi żydowskiej wszechświatowej, w rozproszeniu działającej po wszystkich krajach, gniazdo polskie jest podstawą siły, podstawą działania. Polskę żydowstwo światowe miało za trupa, cieszyło się z jej rozbiorów, cieszyło się z jej niewoli. Korzystało z potęgi zaborców, ażeby na ciele narodu tak swoje gniazdo zbudować, ażeby Polska z pod tej potęgi nie powstała. Wojna i zmartwychwstanie Polski pokrzyżowały te plany i dlatego Żydzi do dziś dnia starają się przynajmniej osiągnąć, ażeby ta Polska nie mogła dojść do całkowitego zdobycia potęgi i rozwoju. I to jest przyczyną, dlaczego w sprawie wileńskiej na wszystkich polach walk politycznych spotykamy się jako z przeciwnikiem politycznym z potęgą żydowską. Walka, którą nam Żydzi pod tym względem wypowiedzieli, jest nieubłaganą; nie chcę w jej szczegóły się wdawać, bo pora jest późna, ale wszyscy mamy w pamięci jej etapy, jej powodzenie częściowe. Nie jest bez pewnego patetycznego znaczenia ten zbieg okoliczności może, jak to słusznie dziś jeden z publicystów naszych zaznaczył: dzieło, które przed wiekami załatwione zostało między Jagiełłą a Jadwigą, dziś jadą do Brukseli załatwić w imieniu narodu polskiego i narodu litewskiego dwaj wysłańcy międzynarodowej potęgi żydowskiej: Żyd p. Askenazy i Żyd p. Rozenbaum. Więc dwaj Żydzi jadą do Brukseli, ażeby tam w imieniu dwóch narodów, które przez stulecia żyły razem, załatwiać ich stosunki wzajemne i regulować kwestię wileńską. Do tego więc doprowadziła nas polityka i dyplomacja naszego Ministerstwa Spraw Zagranicznych.</u>
<u xml:id="u-64.12" who="#komentarz">(Głos: Książę pan wysyła Żyda za granicę).</u>
<u xml:id="u-64.13" who="#KazimierzLutosławski">Jest rzeczywistością na którą trzeźwo musimy patrzeć, że polityka na kresach naszych od początku w tym kierunku była prowadzona, ażeby tak jasno zaznaczona wola Sejmu nie była całkowicie przeprowadzona. Cała polityka władz Osmołowszczyzny szła w tym kierunku, ażeby świadomość polskości tego kraju w ludności mieć zamąconą. Pamiętne są wypadki, kiedy p. Osmołowski na zjeździe nauczycieli czynił wyrzuty, że niema szkół rosyjskich, skoro jest ludność rosyjska, a za dużo jest szkół polskich; pamiętne są wypadki, kiedy ta ludność polska, oczekująca od władz sprawiedliwości i opieki — spotykała się z większemi szykanami, aniżeli ludność niepolska. Wreszcie nasza dyplomacja, która miała ciężkie zadanie zmniejszenia smutnych, katastrofalnych skutków wypadków ostatniego lata, również nic nie zrobiła, ażeby w oczach świata ustalić jednak polski charakter tego kraju. W notach p. Sapiehy do aliantów napróżnobyśmy szukali wyraźnego stwierdzenia różnicy między Litwą, jako pojęciem etnograficznej Litwy, a t. zw. Litwą, która jest częścią Polski. W notach p. Sapiehy do aliantów wprowadzane było nieraz to pojęcie Litwy, że i Lida i Grodno są na Litwie; to pojęcie Litwy nie określone, było atutem, którym żonglowała dyplomacja p. Sapiehy wobec aliantów, chcąc wielkie korzyści osiągnąć dla Polski, a osiągając tylko wielkie straty. Kiedy bierze się do ręki wydawnictwo dokumentów dyplomatycznych, które całą tę politykę odzwierciedlają i kiedy się spojrzy na depeszę z września, w której notyfikuje Rząd polski rządom aliantów niesłychaną nielojalność Litwy, notyfikuje naruszanie przez nią neutralności, notyfikuje wyraźne współdziałanie z wojskami bolszewickiemi, kiedy się czyta wyraźne wypowiedzenie przekonania, że dłużej Polska nie może narażać na niebezpieczeństwo swojej armii i że musi wreszcie wyciągnąć z tego konsekwencje, to każdy człowiek, widzący jasno cel polityki polskiej odebrania Wilna, które bolszewicy sprzedali Litwinom, musiał oczekiwać następnej noty, uznającej tę stronę za wojującą i stwierdzającej, że musi być Wilno odebrane. Zamiast tego ku zdumieniu najwyższemu otrzymaliśmy rokowania w Suwałkach, zamiast tego spotykamy działalność dyplomatyczną, która musiała sparaliżować wojskową działalność i która wywołała potem jako konsekwencję akcję gen. Żeligowskiego. Czcigodnemu uczuciu polskiemu, wielkiemu bohaterstwu wojska, które uratowało Wilno z pod obcej przemocy musiano dawać pozory buntu, kiedyśmy mogli działać w imię naruszenia neutralności i w imię konieczności walki z tymi, którzy się sprzymierzyli z armią z nami wojującą.</u>
<u xml:id="u-64.14" who="#KazimierzLutosławski">Ta dyplomacja p. Sapiehy doprowadziła do tego, że dziś jesteśmy w tak ciężkiem położeniu, ta dyplomacja doprowadziła do tego, że musieliśmy się do Ligi Narodów zwracać o rozstrzygnięcie sprawy, której decydowania nikt nie mógł nam odmówić, skoro wbrew prawu międzynarodowemu bolszewicy odebrali nam przemocą te ziemie i darowali je stronie trzeciej. Uczucie przynależności do Polski Wilna nie wygasło; mamy tego dowód w deklaracji p. Prezydenta Ministrów, który na wiadomość, że Wilno zostało Litwinom odebrane, kategorycznie stwierdził, że Wilno jest polskie i że nikomu Polska nie da go sobie odebrać. Ale ta polityka dyplomacji, która zaprowadziła nas do Brukseli, która utrzymywała fikcję Litwy Środkowej, z taką szkodą dla ludności miejscowej, i operowała środkami, utrzymującemi ciągle w zaognieniu dzikie eksperymenty na żywem ciele narodu, może nas drogo kosztować. Ta polityka nie szła na stwierdzenie, że Wilno jest polskie, tego nigdy nie powiedziała wyraźnie; lecz szła na to, ażeby za cenę Wilna zdobyć dalsze federacyjne uzupełnienie Państwa Polskiego.</u>
<u xml:id="u-64.15" who="#KazimierzLutosławski">Wszyscy jesteśmy przekonani i dajemy wiarę temu przekonaniu także w rezolucjach, które dziś stoją przed nami, że stosunki nasze z narodem litewskim muszą się skończyć współżyciem. Wszyscy jesteśmy przekonani, że naród litewski, przez stulecia z nami tak zżyty, tylko przez truciznę zaborców został od nas oderwany. Jesteśmy spokojni, że jeśli przekona się on o naszej dobrej woli, jeśli się wyzwoli z pod intryg obcej polityki, wówczas do połączenia dojdzie, dojdzie łatwo, i w tem znaczeniu federalistami są wszyscy Polacy. Ale uważamy drogę do tej federacji, która polega na odcinaniu żywych cząstek narodu polskiego, za niedopuszczalną, za drogę zagrodzoną przez protest tego ludu, na którego wolę rzekomą i obrońcy tej myśli się powołują. Jestem pewien, że im bardziej stanowczo, im bardziej nieodwracalnie Litwa zrozumie i pozna wolę ludności Wileńszczyzny należenia do Polski, której jest cząstką, tem prędzej zrozumie też, że w jej interesie leży, ażeby zaprzestać próżnych walk, aby zaprzestać nieprzyjaźni sztucznych, żeby doszło do wspólnej obrony wspólnych dóbr i interesów.</u>
<u xml:id="u-64.16" who="#KazimierzLutosławski">A my mamy wielkie wspólne interesy. Nasz program w stosunku do Litwy może być tylko jeden: wola ludności musi być podstawą rozgraniczenia, wola ludności musi nam wskazać etnograficzną granicę, musi nam wskazać granicę taką, aby po jednej stronie pozostali w olbrzymiej większości ci, którzy będą zadowoleni, że należą do organizmu litewskiego, a po drugiej stronie w olbrzymiej wielkości zadowoleni, że należą do organizmu polskiego. Ale nie chodzi nam o to, abyśmy w jakiejkolwiek mierze mieli z tego rozgraniczenia wrogie konsekwencje względem Litwy wyciągać.</u>
<u xml:id="u-64.17" who="#KazimierzLutosławski">Rozumiemy, że bez dalszych trudności połączenie gospodarcze jest zupełnie możliwe, unia celna nie powinna przedstawiać żadnych trudności, a mamy Litwie do ofiarowania więcej, mamy Litwie do ofiarowania dużo szczerzej i lojalniej, aniżeli ci, którzy dziś ją tumanią, sąsiedztwo potężnego sojusznika: obronę tej Polski, od której się ona tak odżegnywa; bo nie od Polski grozi Litwie niebezpieczeństwo; Litwie i jej istnieniu grozi niebezpieczeństwo od obłudnych przyjaciół. Istnieniu Litwy grozi niebezpieczeństwo od tego mostu ze wschodu na zachód, który poprzez jej ciało ma przejść, żeby połączyć potęgę Rosji z potęgą Niemiec; i to jest perspektywa zagłady Litwy, jedyną realną perspektywą jej zagłady, i przeciw temu niebezpieczeństwu jedyną obroną dla niej jest Polska. I gwarancję obrony bezpieczeństwa i całości terytorium litewskiego Polska niewątpliwie na siebie przyjąć może i będzie chciała.</u>
<u xml:id="u-64.18" who="#KazimierzLutosławski">Jeżeli mamy ku temu prowadzić naszą politykę, to musimy przedewszystkiem względem tej części kresów, którąśmy odzyskali, względem tych ziem, które zakończyły na razie nasze zjednoczenie na wschodzie, zastosować też politykę, jaką się do macierzystego kraju stosuje. Niestety to, co się działo do niedawna i co się dziś w znacznej mierze dzieje jeszcze na kresach, to nie jest polityka rządu ojczystego względem własnej ziemi i względem własnych mieszkańców, ale raczej jest to polityka względem kolonii, bo te ziemie traktuje się u nas niemal jako kolonie. To musi ustać. Ludność tamtejsza musi poczuć, że jest u siebie w domu, że się sama rządzi pod rządem polskim, że ten Rząd polski ją bierze w opiekę, że jeśli obiecuje reformę rolną, to obiecuje ją nie wbrew ludności miejscowej, ale dla ludności miejscowej, tak jak dla całej ludności rolniczej w Polsce, i to jest rzecz, której nie dostaje naszemu ustawodawstwu rolniczemu dla kresów, które grzeszy przeciw tej zasadzie. Nasze ustawodawstwo dla kresów przeprowadzone zostało z pogwałceniem praw ludności miejscowej, która w jego ustanowieniu nie mogła uczestniczyć.</u>
<u xml:id="u-64.19" who="#KazimierzLutosławski">Dlatego trzeba, żebyśmy te błędy naprawili, żeby ta ludność na kresach zrozumiała, że w Rządzie polskim ma prawdziwą opiekę i ma prawdziwy swój rząd, który dba o nią i prowadzić ją będzie do pomyślności.</u>
<u xml:id="u-64.20" who="#KazimierzLutosławski">Jeżeli teraz stoimy w przededniu Konferencji brukselskiej, to musimy wytężyć wszystkie siły, ażeby z tej ostatniej próby Polska nie wyszła pokonaną. Nota ostatnia, którąśmy dostali, sprowadzająca te rokowania na drogę tymczasowości, na drogę ponownego łatania chwilowego stosunku, ta nota nie idzie w kierunku uzdrowienia naszej polityki i sądzę, że nie bez naszego błędu do tego doszło. Trzeba wysunąć zasadniczy argument międzynarodowej polityki na front, argument, który naszych aliantów zmusi do myślenia. Jeżeli Ludendorfowi przypisuje się twierdzenie, że trzeba bić Francję w Polsce, to trzeba pamiętać, że przyjęte jest w Niemczech, iż trzeba przygotowywać sforsowanie Renu w Sowdepji, trzeba przygotowywać armię odwetową dla Niemiec w Rosji, trzeba niemieckie fabryki amunicji i broni przenieść do Rosji i dlatego, ażeby odwet Niemców bez trudności mógł przejść po przez nas aż do Renu, dlatego jest potrzebne, ażeby Wilno nie należało do Polski, ale pod jakimkolwiek pretekstem, bodaj łącznie z Litwą, podpadło pod wpływy niemieckie. Musimy aliantom otworzyć oczy, żeby zrozumieli, że to są tendencje do uzależnienia Wilna od Niemiec, to nic innego, jak analogia do budowania podstaw betonowych dla armat; w ten sposób Niemcy budują podstawy dla przyszłej wojny odwetowej, przez osłabienie tej jedynej bariery, jaką Polska stanowić będzie dla odwetu niemieckiego. Z tego punktu widzenia dyplomacja nasza zbyt mało pracuje, zbyt mało nauczyła się wobec aliantów utwierdzać stanowisko Polski, jako bezwzględnie koniecznego sojusznika ze względu na niemiecki odwet. Walka o Wilno jest jednym z zasadniczych etapów tej walki, która ma odebrać Niemcom odwetu tego możność.</u>
</div>
<div xml:id="div-65">
<u xml:id="u-65.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Czerniewski.</u>
</div>
<div xml:id="div-66">
<u xml:id="u-66.0" who="#PCzerniewski">Wysoka Izbo! W przemówieniu p. sprawozdawcy mniejszości brzmiały dwie nuty: jedna, to chęć przetargu, chęć kupienia Litwy Kowieńskiej, co nazywa się w ustach mówcy pokojowem współżyciem z narodem litewskim; a druga, to chęć sprawiedliwego rozwiązania sprawy Wileńszczyzny przez danie pełnego wyrazu woli ludności miejscowej. Otóż trzeba sobie powiedzieć, że te dwie rzeczy pogodzić się nie dadzą inaczej, jak tylko moralną siłą i moralnem poczuciem narodu, który tego dzieła dokonać chce, żadnem kupczeniem, żadną próbą kupczenia chociażby najbardziej cenną cząstką narodu, polskiego i ziem polskich, Litwy Kowieńskiej nie kupimy. Biada temu narodowi, który nie ma zaufania we własną moralną wartość, we własną siłę moralną. Niestety właśnie w przemówieniu mówcy mniejszości ta nuta brzmiała, wyczuwało się brak zaufania do tego, ażeby Państwo Polskie i naród polski zdolny był naprawdę uzyskać bezstronnie, sprawiedliwie głos ludności Wileńszczyzny w jej samookreśleniu się. Jeżeli mamy pociągnąć Litwę Kowieńską, to ją możemy pociągnąć tylko jednem: właśnie tem, czem pociągaliśmy dawniej w przeszłości naszej, tą moralną siłą i tą pewnością, że zawsze i wszędzie rozstrzygamy rzeczy sprawiedliwie. Ale jak może, ta Litwa Kowieńska mieć zaufanie w sprawiedliwe rozstrzygnięcie Polski, jeżeli sama Polska, jeżeli sami mówcy polscy, jeżeli sami posłowie nie mają tego zaufania, bo tak sprawę stawiają.</u>
<u xml:id="u-66.1" who="#PCzerniewski">Dlatego my, popierając wniosek większości Komisji, aczkolwiek nie uważamy go za najlepszy i najsprawiedliwszy, bo słusznie powiedziano, że jest on kompromisowy i z wielu względów słaby, popieramy go przedewszystkiem w przeświadczeniu, że sprawiedliwe rozstrzygnięcie, sprawiedliwe uzyskanie woli ludności w Wileńszczyźnie przez państwo i naród polski będzie największą i najmocniejszą siłą atrakcyjną dla pozostałych ludów, które ongi wchodziły w skład Rzeczypospolitej Polskiej.</u>
</div>
<div xml:id="div-67">
<u xml:id="u-67.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma poseł Hirszhorn.</u>
</div>
<div xml:id="div-68">
<u xml:id="u-68.0" who="#SamuelHirszhorn">Wysoki Sejmie! Poseł ks. Lutosławski przy każdej sposobności oczywiście musi poruszyć sprawę żydowską. Tylko on tak często mówi o t. zw. anonimowem mocarstwie, że mimowoli stał się jego ajentem. Powiedział mianowicie taki dziwoląg: ponieważ anonimowe mocarstwo chce mieć w Polsce jak największą pepinierę czyli gniazdo, więc nie chce, ażeby Wileńszczyzna była połączona z Polską. Tymczasem logika dyktuje rozumowanie odwrotne. Ponieważ anonimowe mocarstwo chce mieć w Polsce gniazdo jak największe, więc żydzi musieliby głosować z endecją, która domaga się organicznego wcielenia.</u>
<u xml:id="u-68.1" who="#SamuelHirszhorn">A teraz o samej sprawie. U nas o sprawie wileńskiej bardzo często się mówi i uchwala się coraz nowe rezolucje, sprzeczne ze sobą, z czego najlepiej widać że my tej sprawy nie znamy i unosimy się tylko chwilowemi nastrojami, jest to dowodem że albo sami namyślamy się, że poprzedni sposób działania był mylny, albo okazuje się, że chociaż chcemy go utrzymać, ale są przeszkody od nas niezależne. Pochodzi to wszystko stąd, że nie chcemy tej sprawy badać praktycznie, tylko patrzymy na nią z za zielonego stolika i chcemy ją biurokratycznie załatwić. Ja nie chciałem sprawy tej załatwiać teoretycznie, lecz zadałem sobie nieco trudu, by ją poznać bliżej, pojechałem do Wilna, rozmawiałem z przedstawicielami Polaków, Litwinów i Żydów, poznałem zapatrywania Białorusinów i ta sprawa w mojem wyobrażeniu przedstawia się zgoła inaczej. Również mnie zależy na tem, ażeby nie tylko Wileńszczyzna, ale cała Litwa była w najściślejszych stosunkach z Polską. To można jednak osiągnąć zupełnie odmiennemi drogami niż te, któremi dąży nasza Komisja. Mianowicie, mówiąc o Wileńszczyźnie, wyobrażamy sobie, że sprawa zupełnie tak samo stoi jak w Cieszyńskiem, na Górnym Śląsku, lub w Galicji Wschodniej. Tymczasem warunki na Wileńszczyźnie są zgoła inne, niż w tamtych krajach. Mianowicie ta cała Wileńszczyzna, razem z Litwą Kowieńską, według najszerszych żądań nacjonalistów litewskich zawiera wszystkiego razem 4 miliony mieszkańców, z czego jest 1½ miliona Litwinów, pół miliona żydów, jakieś 150.000 rozmaitych Rusinów i 1.600.000 Polaków. Z tego widać, że choćby Litwini wcielili w czyn maksymum swoich żądań, to Litwa nie byłaby zgoła państwem narodowem w tem znaczeniu, jak się mówi o innych państwach, lecz byłoby to państwo narodowościowe, gdzie Polacy odgrywaliby rolę bodaj czy nie dominującą, a mieliby takie korzyści, jakich nigdy nie mieliby, gdyby wcielono te parę powiatów Wileńskiej ziemi do Polski, które się nam wydają niezmiernie wielkie, jeśli patrzymy na nie przez pryzmat pociągu, który teraz z Warszawy do Wilna idzie 24 godz. lecz który przed wojną szedł 7 godzin, a więc podróż od granic Królestwa trwała parę godzin. Gdyby połączyć się za pomocą jakiejś konwencji czy federacji z całą Litwą, mielibyśmy wyjście na morze za pomocą Kłajpedy która również należeć będzie do Litwy, przyczem wtedy Litwa nie byłaby narodowem państwem litewskiem, tylko byłaby mieszaniną narodowości, gdzie Polacy odgrywaliby olbrzymią rolę.</u>
<u xml:id="u-68.2" who="#SamuelHirszhorn">Jeśli się chce porównać Litwę z innem państwem, to porównać ją można z dawną Austrią. A pytam się, czy przed wojną znalazł się tak głupi Niemiec, który żądałby, aby przyłączyć do Niemiec Austrię niemiecką, a nie wołałby ażeby cała Austria była odrębnem państwem, tylko sprzymierzonem z Niemcami, ale za to takiem, gdzie narodowość niemiecka wywiera wpływ na obszerne terytorium, zamieszkane przez rozmaite narodowości.</u>
<u xml:id="u-68.3" who="#SamuelHirszhorn">Teraz zastanówmy się, jaką jest owa Litwa, o której powiada się nam, że panują tam żywioły wrogie dla Polaków i przyjrzyjmy się panującym tam stosunkom. Stosunki narodowościowe na Litwie są tego rodzaju, że trudno określić do kogo należy dany człowiek, mianowicie każdy Litwin doskonale rozmawia po polsku. Nawet to najbardziej rzekomo wrogie pismo względem Polaków „Straż Litwy” tłumaczy sonety litewskie na język polski. Każdy Litwin zna i pielęgnuje literaturę polską, ale jednocześnie rozmawia po litewsku. Oczywiście wówczas, kiedy namiętności są podniecane kiedy szowiniści po obu stronach podburzają, stosunki wyglądają na wrogie. Całkiem inaczej stosunki wyglądać będą w stanie normalnym. Kojąco wpływają same stosunki rodzinne. Pod tym względem rzecz się ma tak: mąż jest Litwin, a żona Polka, albo mąż Białorusin, a żona Polka, lub mąż Polak, a żona Litwinka i t. p.</u>
<u xml:id="u-68.4" who="#komentarz">(Ks. Lutosławski: Te wszystkie małżeństwa są wyznania Mojżeszowego)</u>
<u xml:id="u-68.5" who="#SamuelHirszhorn">Na Litwie asymilatorów niema, więc żydzi są tam tylko żydami. Jednem słowem dzieje się w ten sposób, że gdyby się chciało rozdzielić na narodowości, to ta walka weszłaby na tereny nie tylko polityczne, ale poprostu na tereny rodzinne, a to byłby stan groźny. Z drugiej strony nawet wśród Polaków istnieje partykularyzm dzielnicowy. Jest to rzecz zupełnie zrozumiała. Jeśli Poznańskie chce mieć swój samorząd oddzielny od Polski, to dlaczegożby Litwa nie miała mieć oddzielnego samorządu, czego jednak nie można nazwać wrogością względem Polski. Dlatego wcale nie jest rzeczą pewną, że jak będzie plebiscyt, to wszyscy Polacy będą za przyłączeniem Wileńszczyzny do Polski. To wcale nie jest tak pewne, jak ks. Lutosławski sobie wyobraża.</u>
<u xml:id="u-68.6" who="#SamuelHirszhorn">Następnie przejdźmy do tego, co nam Komisja proponuje. Otóż Komisja proponuje w tym najważniejszym punkcie drugim powiedzieć, że Rzeczpospolita Polska nie może przyznać Litwie Kowieńskiej żadnych praw do ziemi Wileńskiej z tytułu układu bolszewicko-litewskiego z d. 12 lipca 1920 r. którego zawarcie było pogwałceniem zasad prawa międzynarodowego i samostanowienia o sobie narodów.</u>
<u xml:id="u-68.7" who="#SamuelHirszhorn">Zupełnie słusznie, ale wyobraźmy sobie, że z taką koncepcją przyjdziemy do tych, którzy rozstrzygają o prawach narodów, a którzy w myśl Traktatu wersalskiego, mają nam wytyczyć granice. I otóż przyjdziemy do nich z takiemi zasadami wygłoszonemi w tym samym dniu, w którym my również zatwierdziliśmy traktat ryski z bolszewikami zupełnie na tych samych zasadach, negowania prawa międzynarodowego, bez żadnego plebiscytu, bez żadnego samostanowienia, bez żadnego wysłuchania woli ludności. Przecież tu nie o to chodzi, żebyśmy tu sami siebie przekonywali, lecz o to, abyśmy naszemi argumentami kogoś przekonali, od którego to zależy. Jeśli przyjdziemy z takiemi argumentami, to wykopiemy pod sobą samymi dół, gdyż własnemi argumentami naszemi przekreślimy traktat ryski. Oto jest ostateczny powód, dla którego nie możemy przychodzić do Ligi Narodów czy Ententy z tego rodzaju propozycjami, jakie są tu wymieniane. Następnie powiadamy, że jeśli to się nie uda, to trzeba pertraktować trzeba, pójść do Ligi Narodów na 18 kwietnia, aby w jej obecności pertraktować z Litwą — to jest rzeczywiście jedyne wyjście, bo w drodze rokowań porozumienie będzie mogło nastąpić, a później wykażą na jakich zasadach.</u>
<u xml:id="u-68.8" who="#SamuelHirszhorn">Następnie idzie punkt trzeci o konsultacji. Widzimy zarówno z propozycji większości, jak i z propozycji mniejszości, że obie chcą, abyśmy urządzili konsultację narodową, mianowicie plebiscyt, tylko prawicowcy chcą plebiscytu za pomocą wysłuchania oddzielnych gmin, i podawania kartek za Polską lub za Litwą, a socjaliści chcą za pomocą sejmu. Otóż w danym wypadku tam, gdzie chodzi nie tylko o zwyczajne odpowiedzenie czy Wileńszczyzna ma należeć do Polski czy Litwy — co uważam za nonsens, lecz o rozwiązanie całej sprawy, to istotnie sejm jest wyjściem bardziej trafnym, gdyż w sejmie narodowości zbierając się razem mogą z sobą pertraktować, mogą znaleźć taką kombinację, która doprowadzi do zgodnego współżycia. Ale uprzytomnijmy sobie, że ten sejm czy ta konsultacja nie będzie się mogła odbyć na tych warunkach, jakie my tu sobie wyobrażamy. Przecież wiemy doskonale jak konsultacje i jak sejm orzekający winny się istotnie odbywać. Wiemy jak odbywał się sejm na Górnym Śląsku, doskonale wiemy, że sejm nie może się odbywać wtenczas, kiedy jest wojsko tylko jednej strony kiedy jest administracja jednej strony, gdyż taki sejm nie miałby żadnej wartości. Więc cóż z tego, że jeśli pertraktacje nie dojdą do skutku to straszymy, że urządzimy taki plebiscyt — to chyba czynimy po to, aby wyrzucać bezowocnie pieniądze, które trzeba będzie obrócić na przeprowadzenie takiego plebiscytu, gdyż on nikogo nie przekona.</u>
<u xml:id="u-68.9" who="#SamuelHirszhorn">Jeżeli p. Ziemięcki opowiadał, że sejmy dotychczasowe ciągle bywały odkładane i koniec końców nie doszły do skutku, to nie jest żaden traf, bo nie doszły do skutku dlatego, że ludność niepolska nie brała w tem udziału, a chyba ludność polska nie potrzebuje sejmu, bo polska ludność, jak tu ks. Lutosławski powiedział, chce przyłączenia Wilna do Polski, więc nie trzeba zwoływać sejmu, bo wiadomo i tak czego ona chce. Jeżeli się mówi o sejmie, to o takim, któryby był wyrazem woli całej ludności. A więc sejm z ograniczeniami dla jednych i przywilejami dla drugich nigdy do skutku nie dojdzie. A więc sejm nie jest tu żadnym środkiem załatwienia tego sporu, który Polska ma z Litwą. Natomiast rozstrzygnięcie tego sporu da się osiągnąć na całkiem innem podłożu. Mianowicie Litwini bynajmniej nie twierdzą, że oni nie chcą się zbliżyć z Polską. Gdyby istotnie, jakkolwiek ks. Lutosławski tak nielitościwie z tego ironizował, gdyby istotnie odezwa Naczelnika Państwa w swoim czasie nie tylko była wydana, ale gdyby żywioły reakcyjne nie udaremniły jej realizacji, to dziś Litwa byłaby już dawno z Polską związana jak najściślejszym węzłem i istotnie Polska osiągnęłaby te wszystkie korzyści, jakie może osiągnąć za pomocą systemu federacyjnego na razie z Litwą, a następnie z innemi państwami.</u>
<u xml:id="u-68.10" who="#SamuelHirszhorn">Ale cóż z tego, Naczelnik Państwa wydał szlachetną odezwę, ale żywioły reakcyjne, składające się właśnie z towarzyszy partyjnych ks. Lutosławskiego, przekreśliły tę odezwę i teraz przychodzi ks. Lutosławski i zamiast krytykować swoich zwolenników, którzy podeptali odezwę, krytykuje samą odezwę. Słyszałem z ust Litwinów, że ta odezwa wywarła jaknajlepsze wrażenie, tylko wszyscy się dziwili, dlaczego pozostała martwą literą.</u>
<u xml:id="u-68.11" who="#SamuelHirszhorn">Dziś, po błędach polityki endeckiej, wiele zostało zaprzepaszczone i właśnie endecy utrudnili to zadanie. Przyznaję, że istotnie gen. Żeligowski wiele dobrego zrobił, a raczej chciał zrobić, żeby sprawę polepszyć, ale znowu, jak słusznie powiedział p. Ziemięcki, popsuto mu całą robotę. On odrazu chciał urządzić taki rząd, któryby się składał ze wszystkich warstw i ze wszystkich części ludności, ze wszystkich narodowości. I kto wie, czy toby się nie udało. Istotnie początkowo Litwini byli rozgoryczeni dlaczego gen. Żeligowski siłą zbrojną odebrał Wilno, ale rozgoryczeniu temu można było zaradzić i gen. Żeligowski jako człowiek postępowy, miejscowy i doskonale rozumiejący stosunki, mógł tę sprawę polepszyć; lecz, jak rzekłem, utrudniono mu robotę. Silniejsze od niego wpływy żywiołów reakcyjnych, rozumiejących tylko panowanie zapomocą knuta, unicestwiły wszelką światłą pracę. Przyznaję, że żywioły pertraktujące w Brukseli i składające się z szowinistów po jednej i drugiej stronie sprawy litewsko-polskiej nie załatwią, ale zbierają się inne żywioły, zbierają się żywioły demokratyczne, demokracja chłopska i miejska, raz w Kownie, raz w Wilnie i pertraktują między sobą. Oprócz żywiołu litewsko-polskiego, do tych obrad zaprasza się inne narodowości: żydowską, białoruską, i te żywioły, jeżeli tylko będą dalej kroczyły po tej drodze, i jeżeli oba rządy udzielą im poparcia, dojdą do porozumienia. Litwini rzeczywiście obawiają się wyrazu „federacja”, ale nikt właściwie dokładnie nie określił, co ona oznacza. Naprz. u nas nie wiemy, czy Poznańskie jest sfederowane, czy wcielone, bo korzysta z tak wielkiej niezależności, że kto wie, gdyby z Litwą ułożono taki stosunek, jak z Poznańskiem, to może obie strony byłyby zadowolone. Przecież nie chodzi o wyraz, tylko o treść. Obecnie są przyczyny następujące, które przeszkadzają federacji, Litwini, mianowicie demokratyczny żywioł litewski, obawia się po pierwsze tego, że Polska jest reakcyjną, a zatem, jeżeli demokratyczne Państwo litewskie będzie w ścisłym związku z Polską, to może być wciągnięte w wojnę w militaryzm, może podlegać reakcyjnym wpływom. Po drugie, naród litewski, jako demokratyczny, chce się złączyć tylko z państwem, które prowadzi również politykę demokratyczną i postępową. Gdybyśmy w Polsce pokazali, że reforma rolna została wprowadzona w czyn, że konstytucja jest demokratyczną, że urzeczywistnienia konstytucji nie zaczynamy od artykułu, co wprowadza stan wyjątkowy, gdyby Litwini wiedzieli, że Konstytucja jest u nas nie po to, żeby była pięknym frazesem, lecz żeby była przestrzegana w życiu, to byłby to jeszcze jeden krok do federacji. Pamiętajmy, że i dawniejsza unia Polski i Litwy nie była odrazu tak ścisłą, jak się zrobiła potem, że i wtedy musiano iść drogą ewolucji. Tą samą drogą ewolucji trzeba pójść teraz, jeżeli porzucimy chimerę absolutnego wcielenia, a staniemy na stanowisku wolności, to gdyby nawet na razie udało się nam połączyć Polskę z Litwą tylko na podstawie sojuszu lub konwencji, to z czasem związek bardziej ścisły sam przyjdzie, mniejsza o to, jak on się będzie nazywał.</u>
<u xml:id="u-68.12" who="#SamuelHirszhorn">Jeszcze jeden wzgląd przeszkadza zjednoczeniu się Polski z Litwą, a powiadam to, nie obawiając się wcale zarzutów ks. Lutosławskiego: to jest antysemityzm polski. Ten antysemityzm nie tylko odstrasza żydów, odstrasza również Litwinów i Białorusinów. Mogę przytoczyć artykuł, który zamieściła w tej sprawie „Straż Litwy”, a który wywodził, że w państwie, gdzie antysemityzm jest ruchem dominującym, jest jednocześnie ruchem dominującym reakcja. Jeżeli porzucimy antysemityzm, to przyciągniemy ku sobie Litwinów i Białorusinów, a tembardziej przyciągniemy żydów. Żydzi mają również olbrzymie wpływy na Litwie, odgrywają tam wielką rolę, jakkolwiek stanowią pół miliona, zresztą pół miliona w kraju liczącym 4 miliony też coś znaczy. Żydzi stanowią żywioł inteligentny, mają wpływy na jedną i drugą stronę. Na naradach demokracji niema tego antysemityzmu, tam wszyscy jednoczą się, radzą, tam zasiadają wszyscy razem z żydami i umyślają jak pogodzić interesy wspólnej Ojczyzny z interesami każdej narodowości.</u>
<u xml:id="u-68.13" who="#SamuelHirszhorn">Streszczam się. Nie pomoże Polsce żadna konsultacja ani żaden sejm utworzony bez zupełnej wolności, bez warunku że będzie usunięta władza jednej strony i utworzony wspólny rząd, a w warunkach bezstronności nie tak łatwo zwyciężać samem głosowaniem. Nie uważam za punkt wyjścia także interwencji ligi narodów która się nie będzie kierować interesami Polski i Litwy, tylko własnemi interesami. Pozostają zatem tylko wzajemne pertraktacje między demokratycznymi Polakami, Litwinami, Białorusinami i żydami.</u>
<u xml:id="u-68.14" who="#SamuelHirszhorn">A rokowania te doprowadzą wtenczas do pożądanego skutku, jeżeli Polska swojem postępowaniem, swoją polityką....</u>
<u xml:id="u-68.15" who="#komentarz">(Głos: Bolszewicką)</u>
<u xml:id="u-68.16" who="#SamuelHirszhorn">... bolszewikiem to pan jest, coprawda czarnym, ale krańcowości się schodzą.</u>
<u xml:id="u-68.17" who="#SamuelHirszhorn">Otóż jeżeli za pomocą polityki postępowej, polityki tolerancyjnej zarówno tutaj, jak i tam, Polska stanie się siłą przyciągającą nie tylko dla Litwy, ale i dla wszystkich innych narodów, które pozyskamy sobie nie za pomocą podbojów i pertraktacji z bolszewikami, tylko za pomocą zjednania sobie ich sympatii i szacunku, wtenczas nasze posiadanie lub współposiadanie opierać się będzie nie na świstku traktatowym, zawartym ponad głową ludności, na świstku, którego ważność życie rychło przekreśli, lecz na węźle dusz, który trwa wiecznie.</u>
</div>
<div xml:id="div-69">
<u xml:id="u-69.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Wpłynął wniosek o zamknięcie rozprawy. Proszę Posłów którzy są za zamknięciem rozprawy, ażeby powstali. Stoi większość, rozprawa zamknięta.</u>
<u xml:id="u-69.1" who="#WojciechTrąmpczyński">W sprawie osobistej głos ma poseł Grünbaum.</u>
</div>
<div xml:id="div-70">
<u xml:id="u-70.0" who="#IzaakGrünbaum">Wysoki Sejmie! Nie mogę rozwinąć swych myśli w sprawie Wileńskiej bo mogę mówić tylko w sprawie osobistej. Nie chcę powtarzać tego, co raz już mówiłem, co dosyć złośliwie powtórzył tu ks. Lutosławski. Okrzyk mój, o którym ks. Lutosławski zapewniał, że nigdy nie będzie zapomniany, miał tylko to znaczenie, że, jeżeli się krzywdzi Żydów w Polsce za pomocą ustaw, to oczywiście nie można wymagać, ażeby Żydzi gdzie indziej żywili bardzo przyjazne uczucia do tego państwa. To jest jedno.</u>
<u xml:id="u-70.1" who="#IzaakGrünbaum">Po drugie. Jeżeli poseł ks. Lutosławski wspomniał, że co do Mińska okrzyk mój sprawdził się, to nie jest to moją zasługą, a raczej zasługą tej partii, do której należy poseł ks. Lutosławski, której przedstawiciel nie chciał przyjąć Mińska, ofiarowanego jak wiemy, przez bolszewików, a prawdopodobnie nie dlatego, ażeby mnie zrobić przyjemność.</u>
<u xml:id="u-70.2" who="#komentarz">(Głos: A pewnie dlatego).</u>
<u xml:id="u-70.3" who="#IzaakGrünbaum">Ks. Lutosławski jest mistrzem w opowiadaniu bajek o upiorach. Ostatnio wyspecjalizował się w opowiadaniu bajek o upiorach żydowskich i doszedł do takich granic, że rzeczywiście można go tylko porównać ze starą niańką, która straszy dzieci upiorami. Jak stara niańka, straszy on naród polski upiorem żydowskim. Sądzę, że kto przeczyta ów sławetny odczyt ks. Lutosławskiego, w którym przedstawia Nalewki i Dziką ulicę, to Getto polskie, jako rodzaj twierdzy, której domy są połączone podziemnemi przejściami i otoczone strażą, dającą znać o każdym policjancie, który przychodzi do tego Getta, ten zrozumie, że mówić tak może tylko stara niańka, która opowiada o upiorach. Proszę się zapytać p. Anusza, proszę się zapytać pierwszego lepszego wywiadowcy, czy są takie przejścia, czy coś podobnego istnieje.</u>
<u xml:id="u-70.4" who="#komentarz">(Wrzawa i śmiechy)</u>
<u xml:id="u-70.5" who="#IzaakGrünbaum">Jedną z tych bajek jest bajka o gnieździe żydowstwa w Polsce i cała dziwaczna teoria, że dla pasożyta żydowskiego najlepszym krajem jest Polska. Pomijam teorię pasożytnictwa, ale mogę tutaj oświadczyć z całą stanowczością, że jeżeli Żydzi myślą o jakimś kraju, jako o swoim gnieździe, o swojej siedzibie narodowej, to tym krajem jest Palestyna, musi być Palestyna.</u>
<u xml:id="u-70.6" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
<u xml:id="u-70.7" who="#IzaakGrünbaum">Mam nadzieję, że p. Marszałek, nie policzy mi tego czasu, który Panowie używają na krzyki i nieartykułowane dźwięki.</u>
<u xml:id="u-70.8" who="#komentarz">(Wrzawa)</u>
<u xml:id="u-70.9" who="#IzaakGrünbaum">Proszę Panów ta bajka o gnieździe żydowskiem w Polsce jest wytworem chorej przeczulonej wyobraźni.</u>
<u xml:id="u-70.10" who="#IzaakGrünbaum">Międzynarodowe żydostwo nigdy nie zwalcza Polski, choćby tylko dlatego, że nigdy — tyle rozumu żydzi posiadają — nie zwalcza narodów ujarzmionych i zmartwychwstających.</u>
<u xml:id="u-70.11" who="#IzaakGrünbaum">Nikt z Panów właściwie w to nie wierzy,...</u>
<u xml:id="u-70.12" who="#komentarz">(Głosy: Wierzymy)</u>
<u xml:id="u-70.13" who="#IzaakGrünbaum">... a jeśli wierzy, to znaczy, że wasze „Dwugroszówki” i panowie Lutosławscy, zdołali już i Was otumanić bajkami. Międzynarodowe żydostwo Polski nie zwalczało i nie zwalcza, dąży tylko do zapewnienia należnych praw Żydom w Polsce, jak i we wszystkich innych krajach. Świadczyło by to o naszym upadku, o słabości i zwyrodnieniu, gdybyśmy nie chcieli zabezpieczyć ludności żydowskiej w Państwie Polskiem, jak i w każdem innem państwie nowopowstającem tych praw, które się jej słusznie należą. Zresztą mamy swój ideał Polski. Należę do tego pokolenia żydowskiego, które marzyło o polskiej niepodległości.</u>
<u xml:id="u-70.14" who="#komentarz">(Poruszenie na ławach prawicy, sprzeciwy).</u>
<u xml:id="u-70.15" who="#IzaakGrünbaum">Na ławach studenckich i gimnazjalnych marzyliśmy o niepodległości Polski, chociażby dlatego że jesteśmy syjonistami, że wierzymy, iż każdy żywy naród dążyć musi do niepodległości i w końcu zawsze swoją niepodległość wywalczy. Ale marzyliśmy o takiej Polsce, która będzie ojczyzną nie macochą, dla wszystkich tych, którzy się w niej znajdują. Jeśli Polska będzie państwem narodowem, jak twierdzi ks. Lutosławski, to będzie ona dla 40% obywateli, którzy nie są Polakami z narodowości, macochą. Nie o takiej Polsce marzyliśmy.</u>
</div>
<div xml:id="div-71">
<u xml:id="u-71.0" who="#WojciechTrąmpczyński">To nie są osobiste sprawy.</u>
</div>
<div xml:id="div-72">
<u xml:id="u-72.0" who="#IzaakGrünbaum">Ja zaraz skończę. Ks. Lutosławski oskarżał wszystkich Żydów i wspominał moje nazwisko parokrotnie, mówił o tem, że my spiskujemy przeciw Polsce.</u>
</div>
<div xml:id="div-73">
<u xml:id="u-73.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Muszę Panu odebrać głos, gdyż nie przemawia Pan do osobistej wzmianki.</u>
</div>
<div xml:id="div-74">
<u xml:id="u-74.0" who="#IzaakGrünbaum">Protestuję przeciw temu, jako przeciw krzywdzie wyrządzonej nam. Przeciwnicy nasi rzucali na nas potwarcze oskarżenia a pan Marszałek nie pozwala się nawet bronić.</u>
</div>
<div xml:id="div-75">
<u xml:id="u-75.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Odbieram Panu głos.</u>
</div>
<div xml:id="div-76">
<u xml:id="u-76.0" who="#IzaakGrünbaum">Protestuję uroczyście przeciw temu pogwałceniu wolności słowa.</u>
</div>
<div xml:id="div-77">
<u xml:id="u-77.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do głosowania. Ponieważ wotum mniejszości nie jest poprawką, więc najprzód będziemy głosowali nad wnioskami większości, jako dalej idącemi. O ile nie będzie innej propozycji, to będziemy głosowali razem nad wszystkiemi częściami.</u>
</div>
<div xml:id="div-78">
<u xml:id="u-78.0" who="#BronisławZiemięcki">Prosimy o głosowanie każdej rezolucji osobno, gdyż za niektóremi rezolucjami będziemy głosowali, a za niektóremi nie.</u>
</div>
<div xml:id="div-79">
<u xml:id="u-79.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę wziąć do ręki druk No 2650. Głosujemy najprzód nad No 1, którego odczytywać nie będę. Proszę tych Posłów, którzy są za No 1 rezolucji komisyjnej, aby powstali. Stoi większość, ta część przyjęta.</u>
<u xml:id="u-79.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do głosowania nad No 2 rezolucji. Proszę Posłów, którzy są za tą częścią rezolucji, aby powstali. I tu stoi większość, No 2 przyjęty.</u>
<u xml:id="u-79.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do No 3 tej rezolucji. Proszę Posłów, którzy są za No 3, aby powstali. Większość, ten punkt przyjęty.</u>
<u xml:id="u-79.3" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do głosowania nad No 4 rezolucji. Proszę tych Posłów, którzy są za No 4, aby powstali. Jest większość.</u>
<u xml:id="u-79.4" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do No 5 tej rezolucji. Proszę Posłów, którzy są za No 5, aby powstali. I tu jest bardzo znaczna większość.</u>
<u xml:id="u-79.5" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do No 6 tej rezolucji. Proszę tych Posłów którzy są za No 6, aby powstali. I tu większość znaczna.</u>
<u xml:id="u-79.6" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy dalej do No 7. Proszę Posłów, którzy są za No 7, aby powstali. I tu jest większość, No 7 przyjęty.</u>
<u xml:id="u-79.7" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do No 8. Proszę Posłów, którzy są No 8, aby powstali. Większość.</u>
<u xml:id="u-79.8" who="#WojciechTrąmpczyński">W takim razie, cała rezolucja większością została przyjęta. Wskutek tego przypuszczam, że jest zbyteczne głosować nad rezolucją mniejszości.</u>
<u xml:id="u-79.9" who="#komentarz">(Głos: Prosimy o poddanie jej głosowaniu)</u>
<u xml:id="u-79.10" who="#WojciechTrąmpczyński">Stawiam pod głosowanie całą rezolucję mniejszości, z tego samego druku No 2650. Proszę Posłów, którzy są za rezolucją mniejszości, ażeby powstali. Stoi mniejszość, rezolucja odrzucona.</u>
<u xml:id="u-79.11" who="#WojciechTrąmpczyński">Wedle postanowienia konwentu seniorów następne plenarne posiedzenie ma się odbyć dopiero 10 maja. Jednakowoż następujące komisje i przedtem mogą obradować, mianowicie komisje: Administracyjna, Konstytucyjna, Prawnicza i Skarbowo-Budżetowa. Zarazem muszę donieść, że konwent seniorów jednomyślnie postanowił, że ci członkowie komisji, którzy nie przybędą na posiedzenie, nie mają prawa do djet za ten dzień.</u>
<u xml:id="u-79.12" who="#WojciechTrąmpczyński">Zgłoszono następujące wnioski nagłe:</u>
<u xml:id="u-79.13" who="#WojciechTrąmpczyński">Naprzód wniosek nagły Ministerstwa b. dzielnicy pruskiej z projektem ustawy o zmianie opłaty stemplowej od pisemnych zobowiązań dłużnych (skryptów dłużnych) na obszarach b. dzielnicy pruskiej.</u>
<u xml:id="u-79.14" who="#WojciechTrąmpczyński">Proponuję uważać dzisiejszy dzień za pierwsze czytanie. Sprawę tę odsyłam do Komisji Skarbowo-Budżetowej.</u>
<u xml:id="u-79.15" who="#WojciechTrąmpczyński">Wniosek nagły posła Załuski i innych posłów Zw. L. N. o ulepszenie komunikacji pocztowej między Stanami Zjednoczonemi Ameryki północnej a Polską, odsyłam do Komisji Przemysłowo-Handlowej.</u>
<u xml:id="u-79.16" who="#WojciechTrąmpczyński">Wniosek nagły posła Nadera i innych z klubu N. P. R. w sprawie stronniczego wyroku sądu w Poznaniu przeciw naczelnemu redaktorowi „Prawdy” Apolonjuszowi Basińskiemu — odsyłam do Komisji Prawniczej.</u>
<u xml:id="u-79.17" who="#WojciechTrąmpczyński">Wniosek nagły posła Trzcińskiego i kol. z klubu N. Zj. L. w sprawie położenia rolnictwa w b. dzielnicy pruskiej odsyłam do Komisji Rolnej.</u>
<u xml:id="u-79.18" who="#WojciechTrąmpczyński">Wniosek nagły posła Farbsteina i in. o poprawie bytu urzędników państwowych odsyłam do Komisji Skarbowo-Budżetowej i Administracyjnej.</u>
<u xml:id="u-79.19" who="#WojciechTrąmpczyński">Wniosek nagły p. Załuski i in. posłów Zw. L. N. w sprawie wyrzucenia przez policję państwową na bruk rodziny lekarza Miejskiej Kasy Chorych w Warszawie D-ra Pękosławskiego i pozbawienia go dachu nad głową — odsyłam do Komisji Administracyjnej.</u>
<u xml:id="u-79.20" who="#WojciechTrąmpczyński">Wreszcie wniosek nagły posłów z klubu N. P. R. w sprawie przygotowania zarządzeń, dotyczących powrotu optantów z Westfalii i Nadrenii do kraju. Sprawę tę odsyłam do Komisji Spraw Zagranicznych i Administracyjnej.</u>
<u xml:id="u-79.21" who="#WojciechTrąmpczyński">Porządku dziennego na 10 maja chwilowo ustalić nie można, będzie on doręczony posłom na piśmie.</u>
<u xml:id="u-79.22" who="#WojciechTrąmpczyński">Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-79.23" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 9 min. 10 wieczorem)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>