text_structure.xml
210 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
457
458
459
460
461
462
463
464
465
466
467
468
469
470
471
472
473
474
475
476
477
478
479
480
481
482
483
484
485
486
487
488
489
490
491
492
493
494
495
496
497
498
499
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 4 minut 25 po południu).</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Podsekretarze Stanu: W Ministerstwie Skarbu Roman Rybarski i Ignacy Weinfeld.)</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Otwieram posiedzenie. Protokół 215 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 216 posiedzenia znajduje się w biurze sejmowem do przejrzenia.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Jako sekretarze zasiadają pp. Sołtyk i Waszkiewicz. Listę mówców prowadzi p. Sołtyk.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę P. Sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#LudwikWaszkiewicz">Interpelacja p. Kamińskiego i tow z Ch. Nar. KI. Rob. do p. Ministra Kolei w sprawie zastoju w budowie kolei Łódź-Płock.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#LudwikWaszkiewicz">Interpelacja p. Błyskosza i tow. z klubu P. S. L. do p. Ministra Wojny w sprawie bezprawnego konfiskowania dobytku żywego i martwego przez straż kordonową w Lucku powracającym z Rosji obywatelom polskim z Podlasia.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#LudwikWaszkiewicz">Interpelacja p. Błyskosza i tow. do p. Ministra Wojny w sprawie zwrotu kosztów za rekwirowane przez nasze wojska w czasie defenzywy i kontrofenzywy w 1920 r. u gospodarzy rolników na Podlasiu, konie, wozy i uprząż.</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#LudwikWaszkiewicz">Interpelacja p. Sudoła i tow. do p. Ministra Rolnictwa w sprawie wyrębywania dębów i brzozy w lasach skarbu baranowskiego pow. tarnobrzeskiego (Małopolska).</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#LudwikWaszkiewicz">Interpelacja p. Dobrowolskiego i tow. do pp. Ministrów Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych w sprawie bezprawnych aresztowań w Miechowie, oraz w sprawie niewłaściwego postępowania sędziego śledczego w Miechowie.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#LudwikWaszkiewicz">Interpelacja p. Redera i tow. z klubu N. P. R. do p. Ministra b. dzielnicy pruskiej w sprawie niedostatecznego dostarczania mleka przez producentów rolnych na Pomorzu.</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#LudwikWaszkiewicz">Interpelacja pp. Herza, Nadera i tow. z klubu N. P. R. do p. Prezydenta Ministrów w sprawie ponownego zawieszenia pism N. P. R. „Prawdy” i „Kosyniera” w Poznaniu, przez starostę grodzkiego p. Furuhielma.</u>
<u xml:id="u-3.8" who="#LudwikWaszkiewicz">Interpelacja p. Krempy i tow. do p. Ministrów Rolnictwa i Aprowizacji w sprawie niewypłacenia kilkudziesięciu obywatelom pieniędzy za zboże kontyngentowe, odstawione jeszcze w lutym 1920 r. i w grudniu 1919 r. rolnikom z Padwi Narodowej w pow. mieleckim (Małopolska).</u>
<u xml:id="u-3.9" who="#LudwikWaszkiewicz">Interpelacja p. Jakuba Madeja i tow. do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie odmówienia przez komisję zasiłkową w Jaśle zasiłku Wojciechowi Rachowiczowi z Dąbrówki, pow. Jasło (Małopolska) za syna Jędrzeja.</u>
<u xml:id="u-3.10" who="#LudwikWaszkiewicz">Interpelacja p. Jakuba Madeja i tow. do p. Ministra Spraw Wojskowych w sprawie zwolnienia ze służby wojskowej Jana Mazura, syna Pauliny Mazur z gm. Czerwna pow. Jasło (Małopolska).</u>
<u xml:id="u-3.11" who="#LudwikWaszkiewicz">Interpelacja p. Matusza i tow. do p. Prezesa Głównego Urzędu Ziemskiego w sprawie praktyk parcelacyjnych na folwarku Lacka Wola, pow. Mościska.</u>
<u xml:id="u-3.12" who="#LudwikWaszkiewicz">Interpelacja pp. Hirszhorna, Rasnera i tow. do pp. Ministrów Spraw Wojskowych i Sprawiedliwości w sprawie uniemożliwienia ucieczki aresztowanym Bałachowcom, winnym zbrodni, morderstwa i rabunku.</u>
<u xml:id="u-3.13" who="#LudwikWaszkiewicz">Interpelacja p. Stapińskiego i tow. do p. Ministra Poczt i Telegrafów z powodu niedoręczania pakunków i okradania listów amerykańskich, adresowanych na pocztę Sokołów w Małopolsce.</u>
<u xml:id="u-3.14" who="#LudwikWaszkiewicz">Interpelacja p. Stapińskiego i tow. do pp. Ministrów Oświaty i Spraw Wewnętrznych w sprawie dręczenia ks. Michała Grzysia w Jaćmierzu, pow. sanocki.</u>
<u xml:id="u-3.15" who="#LudwikWaszkiewicz">Interpelacja posłów z klubu N. Z. L. do p. Ministra Spraw Zagranicznych w sprawie trudności przy otrzymywaniu wizy paszportowej w konsulacie amerykańskim.</u>
<u xml:id="u-3.16" who="#LudwikWaszkiewicz">Interpelacja p. Piotrowskiego i tow. z klubu N. Z. L. do p. Ministra Rolnictwa w sprawie rabunkowych cięć w lasach rządowych przez sukcesorów Anny Schejbler w starostwie brzezińskiem maj. Wiączyn.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Interpelacje te odeślę Panu Prezydentowi Ministrów na drodze regulaminem przepisanej.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Przechodzimy do porządku dziennego.</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Nr. 1: Pierwsze czytanie ustawy o dalszej emisji biletów Polskiej Krajowej Kasy Pożyczkowej (druk nr. 2559).</u>
<u xml:id="u-4.3" who="#WojciechTrąmpczyński">Głosu nikt nie żąda, sprawa idzie do Komisji Skarbowo-Budżetowej.</u>
<u xml:id="u-4.4" who="#WojciechTrąmpczyński">Dalej nr. 2: Pierwsze czytanie ustawy o kredycie Skarbu Państwa w P. K. K. P. (druk nr. 2560). I tu głosu nikt nie żąda. Sprawa idzie do Komisji Skarbowo-Budżetowej.</u>
<u xml:id="u-4.5" who="#WojciechTrąmpczyński">Nr. 3: Pierwsze czytanie ustawy o wypuszczeniu serii II biletów skarbowych (druk nr. 2569). I tu głosu nikt nie żąda - sprawa idzie do Komisji Skarbowo-Budżetowej.</u>
<u xml:id="u-4.6" who="#WojciechTrąmpczyński">Nr. 4: Pierwsze czytanie ustawy o zmianie niektórych postanowień ustawy z d. 21 października 1919 r. o organizacji statystyki administracyjnej (druk nr. 2564). I tu głosu nikt nie żąda, sprawa idzie do Komisji Administracyjnej.</u>
<u xml:id="u-4.7" who="#WojciechTrąmpczyński">Przechodzimy do Nr. 5: Sprawozdanie Komisji Prawniczej o ustawie w przedmiocie amnestii (druk Nr. 2563).</u>
<u xml:id="u-4.8" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Pużak.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#KazimierzPużak">Wysoki Sejmie! Niewątpliwą jest rzeczą, że z każdym dniem zbliżamy się do historycznych rozstrzygnięć, które będą decydowały nie tylko o naszem położeniu politycznem, ale przedewszystkiem o naszem położeniu ekonomicznem, słowem, o całej naszej przyszłości państwowej.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#komentarz">(P. Diamand: Tak jest)</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#KazimierzPużak">Zbliżamy się do plebiscytu. Niewątpliwie, że w takim momencie państwo, które chce wygrać słuszną sprawę i skłonić jak najwięcej obywateli do głosowania na swoją korzyść musi użyć wszystkich środków, zmobilizować wszystkie siły, żeby je rzucić na szalę wypadków.</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#komentarz">(P. Diamand: Tak jest)</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#KazimierzPużak">Jasnem jest, że w każdej dziedzinie Rząd musi poczynić takie zarządzenia, żeby ludności górnośląskiej nie tylko ułatwić głosowanie, ale poprostu zmusić ją w jej własnym interesie do głosowania za Polską.</u>
<u xml:id="u-5.5" who="#komentarz">(P. Diamand: Tak jest)</u>
<u xml:id="u-5.6" who="#KazimierzPużak">Do takich dziedzin należy między innemi dziedzina przestępczości, dokonanej na terenie Państwa Polskiego.</u>
<u xml:id="u-5.7" who="#KazimierzPużak">Podczas słynnych wypadków sierpniowych w r. 1919 i 1920 wielu emigrantów górnośląskich, którzy uciekali przed terorem niemieckim, schroniło się na terytorium Państwa Polskiego i tu weszło w kolizję z kodeksem zarówno cywilnym jak i karnym, a także z rozmaitemi zarządzeniami administracyjnemi. Emigranci ci zostali bądź to ukarani, lub też znajdują się pod śledztwem sądowem, a więc znajdują się w takiem położeniu, że głosowanie ich jest utrudnione,...</u>
<u xml:id="u-5.8" who="#komentarz">(P. Diamand: Rzeczywiście bardzo utrudnione)</u>
<u xml:id="u-5.9" who="#KazimierzPużak">... względnie są w obawie, że Rząd polski o ile otrzyma po pomyślnym plebiscycie terytorium górnośląskie, nie zaniedba ścigania sądowego tych przestępstw.</u>
<u xml:id="u-5.10" who="#KazimierzPużak">Naturalnie, że nie chodzi tu o amnestię zbrodniarzy, którzy popełnili przestępstwo, powodując się instynktami nieetycznemi. Chodzi tu o przestępstwa na tle politycznem, społecznem, względnie religijnem. Pod tym względem jest jasną rzeczą, że jeśli chodzi o nastrój plebiscytowy, nie powinno zależeć ludności na bezkarności, ale na zapewnieniu, że ludność ta będzie mogła być spokojną, że o ile Rząd polski obejmie teren Górnego Śląska nie będzie się starał wymierzać kar. Krótko mówiąc chodzi o ludność Górnego Śląska, która na terenie Państwa Polskiego w tych wyjątkowych momentach dopuściła się wykroczeń na tle politycznem, społecznem, względnie religijnem. Dlatego dobrze się stało, że Rząd jakkolwiek bardzo późno i bez uprzedzenia nas wnosi ustawę amnestyjną. Wypełnia tę pewną lukę, dokoła akcji plebiscytowej wytwarza się bardziej pomyślną atmosferę.</u>
<u xml:id="u-5.11" who="#KazimierzPużak">Ustawa amnestacyjna jak zaznaczyłem na wstępie, obejmuje tylko ludność stałą Górnego Śląska, która z tych czy innych powodów politycznych znalazła się na gruncie Państwa Polskiego i popełniła tu przestępstwa z powodów politycznych, względnie społecznych. Jeśli chodzi o przestępstwa natury czysto kryminalnej, to amnestia będzie dotyczyła tylko ograniczeń w karze, ograniczeń w prześladowaniu sądowem. Następnie jak w każdej ustawie dotychczasowej i w niniejszej ustawie odpowiednie artykuły przewidują takie formy postępowania, które są konieczne, ażeby amnestia mogła cel osiągnąć. Wykonawcami tej amnestii będą oczywiście sądy, które czyto na wniosek osób interesowanych, czy też na wniosek Prokuratorii będą tę ustawę amnestyjną stosować.</u>
<u xml:id="u-5.12" who="#KazimierzPużak">Ustawa niniejsza ma, powiedziałbym, zakres czysto ramowy, obejmuje być może tylko znikomą ilość wypadków, być może nie dotyczy tysięcy, ale bądź co bądź dotyczyć będzie poważnej liczby obywateli górno śląskich. Oczywiście, że Rząd, wnosząc tę ustawę, nie mógł ani na chwilę zapomnieć, że kiedy Górny Śląsk wyjdzie obronną ręką z walki plebiscytowej, przypadnie Polsce, Rząd stanie na Górnym Śląsku nie tylko wobec ludności polskiej, ale i niemieckiej, co do której będzie musiał też stosować pewne prawidła amnestyjne, za wykroczenia, być może, nie tylko wobec idei Państwa Polskiego, ale tak samo wobec ludności polskiej Górnego Śląska. Każdy rząd, przychodząc do kraju nowo nabytego, musi się starać zaprowadzić wśród ludności ład i porządek, a przedewszystkiem uspokojenie i sprawiedliwość. I dlatego Rząd w pierwotnym swoim projekcie, przewidział to i chciał uzyskać pełnomocnictwo od Sejmu, żeby mógł niniejszą Ustawę amnestyjną zastosować także dla terenów, które będą przyznane Polsce na podstawie plebiscytu.</u>
<u xml:id="u-5.13" who="#KazimierzPużak">Otóż Komisja Prawnicza sprzeciwiała się rozszerzeniu tej amnestii na teren Śląska, przyznany Polsce, gdyż mogłoby to zaszkodzić samemu plebiscytowi o tyle, że ludność niemiecka dotychczas, a może i nadal wroga dla Polski, będzie mogła wyzyskać to zapowiedziane rozszerzenie ustawy amnestyjnej i będzie dalej teroryzować ludność polską, a tem samem fałszować plebiscyt.</u>
<u xml:id="u-5.14" who="#KazimierzPużak">I dlatego Komisja Prawnicza jednomyślnie postanowiła ten ustęp art. 8 wykreślić. Nie znaczy to jednak, że Rząd nie będzie zobowiązany, a poniekąd i uprawniony w przyszłości po przysądzeniu Górnego Śląska, tę ustawę w takiej czy innej formie zastosować ze względu na spokój i bezpieczeństwo nabytego kraju. Rząd nie może przesądzać tych rzeczy teraz i z tego względu, że mamy ustawę o autonomii G. Śląska, że przypuszczalnie w najbliższym czasie po plebiscycie powstanie tam i zacznie działać sejm górnośląski i że w jego kompetencji będzie tę ustawę ewentualnie zastosować do ludności górnośląskiej bez względu na pochodzenie i narodowość.</u>
<u xml:id="u-5.15" who="#KazimierzPużak">Chociaż ta ustawa ma charakter ramowy i załatwia sprawy, związane tylko z terenem Państwa Polskiego, to nie znaczy, że Rząd polski pozostawia choćby cień wątpliwości, jakoby mógł wywrzeć swoją zemstę, czy odwet z chwilą, kiedy G. Śląsk będzie przyłączony do Polski. Rząd polski prawdopodobnie — i to jest w intencji całego Sejmu, chce zaznaczyć, że Polska drogą odwetu, tak jak to czynił rząd niemiecki, nie pójdzie. Jakkolwiek mamy w pamięci wiekowe walki ludności polskiej, wiekowy spór o przynależność tej ziemi do Państwa Polskiego, oraz powstania górnośląskie i straszny odwet, który spotkał powstańców, jednakowoż mamy nadzieję i pewność, że Polska po drodze odwetu nie pójdzie i że będzie się starała w tej, czy innej formie w stosunku do lojalnych obywateli G. Śląska, a więc i wobec Niemców postępować w myśl intencji prawa i sprawiedliwości. I w tej właśnie myśli, że Rząd, względnie autonomiczny sejm górnośląski tę sprawę rozwiąże w sensie najbardziej dodatnim dla spokoju kraju Komisja ten ustęp art. 8 skreśliła.</u>
<u xml:id="u-5.16" who="#KazimierzPużak">Tak, proszę Panów, przedstawia się ustawa amnestyjna. Uważam, że w tym momencie przełomowym i historycznym zależałoby na tem, ażeby Sejm tę ustawę jednogłośnie zawotował bez dyskusji, ażeby wytworzyć na Górnym Śląsku jak najlepszy nastrój, który jest konieczny tam, gdzie chodzi o zupełne zwycięstwo. I dlatego proszę Wysoką Izbę o przyjęcie tej ustawy w drugiem czytaniu bez dyskusji.</u>
<u xml:id="u-5.17" who="#KazimierzPużak">Komisja Prawnicza poczyniła w ustawie parę poprawek mniejszej wagi. Mianowicie art. 1 ma brzmieć jak następuje: „Osobom, pochodzącym z plebiscytowego obszaru na Górnym Śląsku lub tam stale mieszkającym, winnym przestępstw, należących do właściwości sądów, jakoteż władz administracyjnych (skarbowych) które to przestępstwa popełniły przed dniem ogłoszenia niniejszej ustawy udziela się amnestii w granicach następujących”.</u>
<u xml:id="u-5.18" who="#KazimierzPużak">Następnie w art. 4 ustęp 2 po słowach: „Nie dotyczy to jednak szpiegostwa i zdrady” należy dodać słowa: „przeciw Polsce”.</u>
<u xml:id="u-5.19" who="#KazimierzPużak">Następnie poprawka stylistyczna w art. 6, ustęp 1 mianowicie po słowie: „kary” dodać należy słowo: „pozbawiające” czci.</u>
<u xml:id="u-5.20" who="#KazimierzPużak">Wreszcie w art. 8 wykreślono ustęp 2.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Otwieram rozprawę. Głosu nikt nie żąda. Ponieważ poprawki postawione przez komisję są mniejszej wagi i stylistyczne, zatem głosujemy razem z temi poprawkami, o ile nie usłyszę innego wniosku, za całą ustawą o amnestii według druku nr 2563 en bloc. Proszę Posłów, którzy są za tą ustawą, ażeby powstali. Stwierdzam, iż ustawa została jednomyślnie przyjęta. Proponuję, by przystąpić natychmiast do trzeciego czytania. Głosu nikt nie żąda, nikt nie protestuje, na mocy poprzedniej jednomyślności mogę przypuścić bez głosowania, że ustawa i w trzeciem czytaniu przyjęta.</u>
<u xml:id="u-6.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do ostatniego numeru porządku dziennego: „dalsza rozprawa nad Ustawą Konstytucyjną w trzeciem czytaniu”.</u>
<u xml:id="u-6.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Niedziałkowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#MieczysławNiedziałkowski">Ks. poseł Lutosławski wyraził onegdaj nadzieję, że tym razem będziemy mieli sposobność wyłożyć z tej trybuny naszą koncepcję Państwa i wolności w Państwie, a jednocześnie skonstantował, że w jego przekonaniu wszystkie poprawki, które wnieśliśmy do projektu większości Komisji zmierzają do tego, żeby zaprowadzić Polskę do Eldorado Sowieckiego.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#MieczysławNiedziałkowski">Zanim spróbuję skończyć wreszcie z tą legendą, obliczoną na nieświadomość szerokich mas ludności, jakoby można było utożsamiać zasadnicze stanowisko socjalizmu z temi doświadczeniami, które robią komuniści rosyjscy w Rosji, zwrócę uwagę na jedną sprawę, od której zależy sposób ujmowania zagadnienia Konstytucji. Dla wielu panów posłów, zwłaszcza z prawej strony Izby, najważniejszą rzeczą w tej Konstytucji jest litera, jest tekst tego czy innego artykułu i wydaje im się często, że ustalenie jakiegoś tekstu, uzyskanie jakiejś litery jest rzeczą najważniejszą. Dla nas Konstytucja to są tylko ramy, w które życie dopiero wleje swoją treść, ramy w których odbywa się to największe zjawisko dzisiejszej Europy, nieustanna walka klasowa o największe zadania z nowej epoki, o gruntowną zmianę społecznego ustroju, o nowy ustrój społeczny. Najważniejszą rzeczą jest, jak te ramy będą skonstruowane, ażeby ta walka jak najprędzej i przyczyniając jak najmniejsze szkody i bólu narodowi, doprowadziła do ostatecznego swego celu, którym dla nas jest ustrój socjalistyczny.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#MieczysławNiedziałkowski">Proszę Panów! Nie widzę łatwiejszej, wygodniejszej drogi, niż konsekwentna demokracja polityczna i w tym punkcie tkwi najgłębsza różnica pomiędzy naszym poglądem na świat a poglądem obozu komunistycznego i tego punktu podstawowego nie wolno pomijać nikomu, kto chce, żeby rozumiano jego słowa nie jako mowę agitacyjną, ale jak prawdziwą, rzetelną krytykę przeciwników.</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#MieczysławNiedziałkowski">Proszę Panów, ta konsekwentna demokracja polityczna ujęta jest właśnie nie w projekcie większości Komisji, ale w tych niezliczonych poprawkach, które byliśmy zmuszeni zgłaszać do każdego niemal ważniejszego artykułu projektu większości.</u>
<u xml:id="u-7.4" who="#MieczysławNiedziałkowski">Pierwsza z tych poprawek o której tu najwięcej było mowy, która najwięcej wywołała gniewu w kraju, najwięcej zainteresowania na Zachodzie, dotyczy systemu dwuizbowego. Onegdaj i p. poseł Dubanowicz i p. ks. Lutosławski motywowali swoje stanowisko w sprawie Senatu względami i argumentami t. zw. rzeczowemi, które jednak robią wrażenie że są zupełnie oderwane od życia, że rozchodzi się w nich tylko o interes teoretyczny, o taki czy inny pogląd naukowy, o coś, co nie ma nic wspólnego z bieżącemi naszemi pracami i bieżącemi walkami.</u>
<u xml:id="u-7.5" who="#MieczysławNiedziałkowski">Cała praca, którą moi przyjaciele polityczni dokonywali w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy w sprawie Senatu, to było właśnie wykazanie ludowi i społeczeństwu, że nie te względy teoretyczne, nie te argumenty z książek prawno-państwowych, ale zupełnie inne rzeczy decydują o stanowisku tego czy innego obozu. Nie kwestionuję zupełnie subjektywnej prawdy tego, który takie czy inne argumenty przytacza, ale obiektywnie gra idzie o coś zupełnie innego i dlatego nie mają zupełnie słuszności te pisma prawicowe, które tak często udają, że nie mogą zrozumieć, dlaczego my prowadzimy tak bezwzględną, tak ostrą walkę przeciw dwuizbowości.</u>
<u xml:id="u-7.6" who="#MieczysławNiedziałkowski">Powtórzę raz jeszcze to, co już wiele razy mówiłem z tej trybuny, to co wiele razy powtarzali moi przyjaciele w całym kraju, że w dzisiejszym układzie sił społecznych w Polsce, w dzisiejszej sytuacji politycznej Senat mimo wszystkie pozory, mimo wszystkie inne argumenty staje się tym ostatnim fortem starego ustroju, który na wszelki wypadek stronnictwa prawicy budują sobie na ten dzień, kiedy ich główne fortece wpadną w nasze ręce. Senat dla stronnictw prawicy będzie tym ostatnim sztucznym murem, który pozwoli przynajmniej na kilka miesięcy odroczyć nieubłagany pochód dziejów. I w tym punkcie jedynie tkwi całe znaczenie, tkwi cała waga i wartość tej wielkiej walki o Senat, którą rozbrzmiewa polskie życie publiczne od wielu miesięcy. I kiedy my stajemy twardo i nieubłaganie na stanowisku Sejmu jednoizbowego, to tu nie chodzi przedewszystkiem o to, czy takie czy inne pod tym względem panują teorie w dziedzinie prawno-państwowej, ale chodzi o to i tu trzeba wyraźnie powiedzieć, że Sejm jednoizbowy daje nam bez porównania więcej gwarancji, że Polska pójdzie szybko naprzód i że ta większość w ciałach ustawodawczych, którą panowie tu dziś reprezentujecie, szybciej się skończy, niż w tym wypadku, gdyby w Polsce zapanował ustrój dwuizbowy.</u>
<u xml:id="u-7.7" who="#MieczysławNiedziałkowski">Drugą zasadą najściślej związaną z zasadą jednoizbowości jest nasz program referendum, który Panowie odrzucili, ot tak, prawie bez dyskusji. Program referendum, który w naszem rozumieniu ustroju państwowego, ma mieć to ogromne znaczenie, że on właśnie będzie przeszkodą przeciw dyktaturze jednej Izby nad całym krajem. Referendum to jest właśnie ta klapa bezpieczeństwa przeciw samowoli Izby, którą Panowie chcą wytworzyć, budując Senat, wygodniej dla was. My chcemy tę klapę bezpieczeństwa otworzyć przez referendum, które ma dla nas to jeszcze ogromne znaczenie, że jest największą, najbardziej skuteczną szkołą wychowania publicznego dla szerokich mas polskich, które tak bardzo tego wychowania potrzebują.</u>
<u xml:id="u-7.8" who="#MieczysławNiedziałkowski">Trzecim punktem, który określa demokratyczność konstytucji, jest sprawa organizacji władzy wychowawczej. Dzisiaj już nie było w tym Sejmie nikogo, ktoby śmiał proponować nieodpowiedzialność ministrów. Pozostała kwestia tych czy innych kompetencji Prezydenta Rzeczypospolitej. P. ks. Lutosławski był łaskaw powiedzieć onegdaj, że my w tym punkcie popełniliśmy niekonsekwencje, że większe kompetencje, większą rolę przyznajemy Prezydentowi, aniżeliby wynikało z naszych poglądów na świat.</u>
<u xml:id="u-7.9" who="#MieczysławNiedziałkowski">I to jest legenda, z którą też trzebaby skończyć, to jest legenda, która często jest bardzo wygodna dla „Gazety Porannej”, ale która nie powinna być przytaczana z tej trybuny. Jest to jeden jedyny punkt, w którym w samej rzeczy określa się znaczenie głowy Państwa. W tym punkcie są jego prawa rozwiązywania ciała ustawodawczego i ja twierdzę, że nasza poprawka w daleko większym stopniu zabezpiecza kraj przed samowolnem rozwiązaniem, niż tekst większości Komisji, który w razie dojścia do zgody Prezydenta i większości Senatu już pozwala mu złamać wolę Izby Poselskiej. My proszę Panów pozwalamy Prezydentowi rozwiązać Izbę tylko w tym wyjątkowym wypadku, gdy ma on za sobą niewątpliwie olbrzymi prąd opinii społecznej w kraju. We wszystkich innych dziedzinach kompetencji głowy państwa, a przedewszystkiem w stosunkach międzynarodowych, nikt wszakże nie może powiedzieć, iż nasze zastrzeżenia pod względem zapewnienia praw Sejmowi nie tak daleko idą jak tekst większości Komisji. My powiadamy, że bez zgody Sejmu nie można zawierać żadnych traktatów międzynarodowych. Poseł ks. Lutosławski przyznaje to prawo w olbrzymiej ilości wypadków samemu Prezydentowi z tem naturalnie, że Sejm to później post factum ratyfikuje. Ks. poseł powiada, że nasza propozycja jest niemożliwą przy dzisiejszych metodach dyplomacji europejskiej.</u>
<u xml:id="u-7.10" who="#MieczysławNiedziałkowski">Tak jest. To jest zupełnie słuszne. Ale nasza propozycja uderza w te właśnie metody, jest właśnie wymierzona przeciw największemu złu dzisiejszej dyplomacji — przeciw tajnej dyplomacji, która sprowadziła na świat tę wielką wojnę światową, po której dziś po dwóch czy trzech latach pokoju znów przychodzi druga wojna straszliwa, która już dziś wisi nad Europą. My swoją poprawką uderzamy w samo serce tajnej dyplomacji, i dlatego nie jest ona, żadnem nieporozumieniem, nie jest przypadkiem w naszym programie, ale podstawową zasadą, jest gwarancją dla Polski, że nie będzie ona lekkomyślnie wplątana w żadne sojusze i w żadne nowe awantury wojenne.</u>
<u xml:id="u-7.11" who="#MieczysławNiedziałkowski">Pod jednym względem zgodzę się zupełnie z wielu mówcami z prawicy, że obok wolności obywatelskiej samorząd jest tym drugim kamieniem węgielnym wolności politycznej w Polsce. I my jesteśmy gotowi zarówno w swoich poprawkach, jak i w głosowaniu nad niektóremi artykułami konstytucji iść jak najdalej pod względem zapewnienia praw samorządowi w Polsce. Ale, proszę Panów, samorząd wtedy będzie miał istotnie duże znaczenie w kraju, wtedy będzie mógł stoczyć zwycięską walkę z tą biurokracją, która dziś w Polsce stała się już potęgą niebywałą, jeśli zostanie oparty o powszechne głosowanie. Bez powszechnego głosowania wszystkie marzenia o samorządowych wpływach w Rzplitej pozostaną na papierze, pozostaną marzeniami.</u>
<u xml:id="u-7.12" who="#MieczysławNiedziałkowski">I w tym najważniejszym punkcie stronnictwa prawicy nie zgodziły się z nami, i choć głoszą z tej trybuny, że samorząd uważają za podstawę ustroju Polski, nie chciały zagwarantować konstytucyjnie, że tylko powszechne głosowanie ma być podstawą samorządu. Nie wiem, czy to jest tylko niedopatrzenie, czy też chęć przeniesienia tej sprawy do jakiejś innej ustawy, jeśli zważymy ten systematyczny sabotaż reformy samorządowej w Małopolsce, to systematyczne przeszkadzanie zaprowadzeniu tam powszechnego prawa wyborczego.</u>
<u xml:id="u-7.13" who="#MieczysławNiedziałkowski">My samorząd chcemy oprzeć na powszechnem głosowaniu i na tem zbudować całą jego siłę i wpływ — to będzie jego fundamentem, i taki samorząd naprawdę będzie mógł przeciwstawić się zwycięzko wszystkim próbom i planom tej biurokracji polskiej, która dziś wyrosła tak wysoko, że jej często nawet gromy Sejmu suwerennego nie dosięgają.</u>
<u xml:id="u-7.14" who="#MieczysławNiedziałkowski">Ks. poseł Lutosławski powiedział tu także, że w jednym punkcie myśmy złamali zasadę demokracji, że w tym jednym punkcie znajdują się u nas te propozycje, które są jak gdyby otwarciem wrót do ustroju sowieckiego. To jest zagadnienie Izby Pracy. Proszę Panów! Ta izba pracy, którą my proponujemy, i o którą dalej walczyć będziemy, nie jest wcale zaprzeczeniem demokracji politycznej, jest tylko jej naprawą, bo panowie z prawicy zapominają, że w granicach obecnego ustroju, który po jednej stronie barykady ma garść ludzi rozporządzających finansami, a po drugiej stronie szerokie masy, które tych finansów nie mają, że w tym dzisiejszym ustroju społecznym prawdziwa demokracja pozostanie zawsze w dużej części tylko na papierze. Bo niema prawdziwej równości wyborczej tam, gdzie jest stosunek zależności ekonomicznej, i zupełnej nierówności finansowych sił. I dlatego, proszę Panów, w granicach tego dzisiejszego ustroju my, którzy jesteśmy przedstawicielami polskiej klasy robotniczej, mamy prawo domagać się, że o jej potrzebach o jej dążeniach o jej prawach, nie będą rozstrzygał, bez wysłuchania tych głosów paskarze, którzy na wybory sypną miliardami. Izba Pracy po wojnie światowej po tem niesłychanem wzbogaceniu spekulantów wojennych, po tej niesłychanej korupcji, którą wojna zasiała w Europie, jest konieczną obroną tych uprawnionych interesów, która ma prawo bronić pracy ludzkiej, pracy, podstawy istnienia narodu, pracy, bez której nie byłoby wszak ani Polski, ani jej kultury, ani jej dobrobytu gospodarczego. Nasza Izba Pracy jest przedstawicielstwem specjalnem wszystkich tych ludzi, którzy się utrzymują nie ze spekulacji, nie z kradzieży grosza publicznego, nie z bankierskich kombinacji, nie z pracy cudzych rąk, ale wyłącznie ze swego własnego wysiłku. My chcemy z tej Izby Pracy uczynić legalne konstytucyjne przedstawicielstwo Polski pracującej, przedstawicielstwo, które zawsze zabierze głos w sposób miarodajny, gdy będzie chodziło o jego sprawy, a więc o podstawy polskiego życia. Pod jednym względem większość komisji uznała nasze żądania, że po wojnie światowej istotnie nie może być mowy o konstytucji, któraby nie gwarantowała praw pracy, i w art. 102 te prawa są określone. Powiedziane jest oficjalnie, uroczyście, że praca jest podstawą Rzeczypospolitej. Tak jest, dla tej właśnie podstawy my wymagamy specjalnego przedstawicielstwa, gdyż nie ma ono wystarczających gwarancji w granicach kapitalizmu, a tam, gdzie chodziło o zagadnienia własności, tam już naturalnie nie mogliśmy w żadnym wypadku liczyć na większość Komisji Konstytucyjnej. Tam większość tej Komisji uczyniła ustępstwo tylko jednej klasie społecznej, tej właśnie, która dziś Polską rządzi, uczyniła ustępstwo włościanom. I naprawdę dosyć wesoło wygląda art. 59 Konstytucji, który w pierwszem zdaniu statuuje, że Państwo Polskie uznaje własność prywatną za podstawę swego ustroju, a o kilka wierszy dalej konstatuje, że jedna z tych form własności, własność ziemska nie może być przedmiotem nieograniczonego obrotu. My, proszę Panów, nawet to bądź co bądź uważamy za drobny krok poprawy, ale nie trzeba mówić o świętem prawie własności, skoro się z niego czyni ustępstwo dla tych, którzy dziś są najsilniejsi, bo te wszystkie święte prawa starego ustroju, to jest problemat nie świętości, ale siły, i uchylenie przez Panów tej pierwszej furtki dla naruszenia świętego prawa własności z konieczności nieubłaganie prowadzić będzie do otwarcia szerokich wrót.</u>
<u xml:id="u-7.15" who="#MieczysławNiedziałkowski">I kto powiedział a, ten powie i b. Następnym krokiem będzie uznanie naszej zasady, że Rzeczpospolita przystosowuje formę własności do potrzeb własnych, do potrzeb narodowych, do potrzeb pracy, że Rzeczpospolita nie uważa wcale za nic świętego to, że ktoś zdobył miliony ukrywając skórę na buty przez dwa lata wojny, albo coś podobnego. Proszę Panów, przez Izbę Pracy myśmy chcieli Polskę wprowadzić na tę drogę, o której od dwóch lat mówimy robotnikom polskim, na drogę rewolucji w majestacie prawa, na tę drogę, od której Panowie ze wszystkich sił usiłujecie klasę robotniczą odciągnąć, i przyznać muszę, z bardzo dużem powodzeniem.</u>
<u xml:id="u-7.16" who="#MieczysławNiedziałkowski">Osobny dział w ustawie konstytucyjnej stanowi sprawa narodowościowa. Los chciał, że granice państwa Polskiego sięgają znacznie dalej w wielu punktach, niż sięga polski obszar etnograficzny. Nie ma dziś nic łatwiejszego, niż rzucić w Polsce żagiew nieustannych walk narodowościowych. My, proszę Panów, jesteśmy najmocniej przekonani, że rozwój historyczny zmierza ku tworzeniu państw narodowych wyłącznie, jesteśmy przekonani, że przyjdzie ten czas, że wszystkie granice Europy będą musiały w imię tej zasady ulec rewizji. My zanim ten czas nastąpi, zanim te sąsiednie narody, które nie zdołały jeszcze uzyskać niepodległości, i uzyskają ją, chcemy zapewnić mniejszościom narodowościowym, które się znalazły w granicach Polski, odpowiednie prawa, które je do Polski przywiążą, które z nich uczynią naszych szczerych na życie i śmierć przyjaciół. I dlatego proponujemy przyjęcie do Konstytucji tej zasady, o którą panowie walczyliście przez lata całe w Dumie rosyjskiej, w parlamencie austriackim i niemieckim, i dla której poparcia mieliście wtedy moc słusznych argumentów a które dzisiaj z zimną krwią składacie do archiwum: zasadę autonomii terytorialnej. Tę autonomię chcemy ofiarować tym Ukraińcom i Białorusinom, których los rzucił w granice Rzeczypospolitej. Chcemy dla nich gwarancji i zapewnienia, że Polska nie jest ich wrogiem, i że kiedy przyjdzie czas ich niepodległości, Polska potrafi sprawę granic załatwić z nimi zgodnie i polubownie.</u>
<u xml:id="u-7.17" who="#MieczysławNiedziałkowski">O wiele trudniejszą jest sprawa autonomii narodowo-kulturalnej dla tych mniejszości, które są rozsiane po całej przestrzeni. Tu proszę Panów myśmy musieli odrzucić z całą stanowczością zarówno program syjonistów żydowskich, jak i ludowej partii żydowskiej. Odrzuciliśmy te wszystkie programy, które zmierzają do rzeczy, której nie potrafi znieść żadne państwo na świecie — do państwa w państwie. Odrzuciliśmy te programy, które wynikają z psychologii nacjonalizmu i wyłączności wyznaniowej, ale to nie znaczy, żebyśmy się mieli godzić na jakąkolwiek formę ograniczenia tych obywateli, którzy należą do innej narodowości, albo do innego wyznania. I jesteśmy przekonani, że pierwszym krokiem na drodze do rozstrzygnięcia kwestii żydowskiej jest raz wreszcie wcielone w życie całkowite równouprawnienie ludności żydowskiej z ludnością polską w Państwie Polskiem, równouprawnienie, które polega nie tylko na artykule takim czy innym konstytucji, ale które przedewszystkiem w tem codziennem realnem życiu trzeba urzeczywistnić, w tem codziennem realnem życiu, w którem jeszcze bardzo daleko do prawdziwego równouprawnienia, do równego traktowania wszystkich bez wyjątku obywateli Państwa.</u>
<u xml:id="u-7.18" who="#MieczysławNiedziałkowski">Nie chcemy krępować niczyjej twórczości językowej i kulturalnej, ale jednocześnie musimy odrzucić te plany wyłączności, które w praktycznem swojem urzeczywistnieniu stanowią zachowanie ghetta średniowiecznego, stanowią oddanie żydowskiej klasy robotniczej w ręce żydowskiego mieszczaństwa pod jego kierunek, pod jego władzę, pod jego dyktaturę moralną. My chcemy pomiędzy kulturą polską a robotników żydowskich rzucić złoty most zgody.</u>
<u xml:id="u-7.19" who="#MieczysławNiedziałkowski">Do tego nie prowadzi ani program syjonistów, ani program narodowej demokracji.</u>
<u xml:id="u-7.20" who="#MieczysławNiedziałkowski">Proszę Panów! Nie będę tu mówił szczegółowo o zagadnieniach kulturalnych w naszym projekcie konstytucji. Mój przyjaciel Czapiński uczyni to o wiele lepiej odemnie na najbliższem posiedzeniu. Pozwolę sobie tylko scharakteryzować w paru słowach jedną szczególną cechę psychologii tej części narodu, z której wynikają te wszystkie artykuły, które dotyczą sprawy szkół wyznaniowych i położenia kościoła w Polsce i ostatniej poprawki Klubu Chrześcijańskiej Demokracji, ażeby Naczelnikiem Państwa mógł być koniecznie tylko wyznawca religii rzymskokatolickiej. Przed paru miesiącami miałem sposobność na jednem zgromadzeniu ludowem w pewnem polskiem małem mieście wysłuchać długiej mowy jednego z moich bardzo szanowanych kolegów z prawicy. Kolega ten uważał za swój obowiązek wytłómaczyć zebranym, że generał X, a nie generał I odzyskał niepodległość, wypędził bolszewików z pod Warszawy i zwyciężył w bitwie pod Radzyminem. Ponieważ ten mój szanowny kolega nie jest z fachu ani wojskowym, ani strategikiem, więc użył zupełnie innego argumentu, i powiedział: generał X., ten właśnie, którego nazywa zwycięzcą, przyjechawszy do Warszawy, trzy tygodnie krzyżem leżał w Katedrze Warszawskiej, i sami powiedźcie, czy kto inny mógł zwyciężyć?! To powiedzenie zostało przywitane w tem zgromadzeniu burzą oklasków. I to jest właśnie psychologia tej części Polski, z której wyrosły wyznaniowe artykuły konstytucji. Bo ja ani na chwilę nie mogę uwierzyć, że p. poseł Czerniewski naprawdę poważnie utrzymuje, że naukę historii należy traktować na zasadzie kanonów Kościoła rzymskokatolickiego. Jestem przekonany, że on to mówi nie dlatego, że tak myśli, ale dlatego jedynie, że jest wyrazicielem nastrojów, poglądów, jeśli to można nazwać poglądami, tych właśnie ludzi, tego tłumu mało-miasteczkowego, z którego wyrastają te wszystkie nastroje, programy i dążenia, a którego rzecznikiem stał się tutaj onegdaj, niestety, także ks. Lutosławski.</u>
<u xml:id="u-7.21" who="#MieczysławNiedziałkowski">Proszę Panów! Ta reakcja społeczna ma jedną szczególną cechę: składa się ona nie tylko z przedstawicieli kapitalizmu, nie tylko z wielkiej własności ziemskiej, ale przedewszystkiem z tego tłumu...</u>
<u xml:id="u-7.22" who="#komentarz">(P. Dębski: kołtunów)</u>
<u xml:id="u-7.23" who="#MieczysławNiedziałkowski">... kołtunów, jak słusznie kol. Dębski powiedział, z tego tłumu, który żyje zachowaniem ostatków z epoki saskiej, z tego tłumu, którego nic nie wiąże, ani z kulturą nowożytną, ani ze zdobyczami cywilizacji narodów, ani z ostatnią bohaterską epopeą polskiej historii; który reprezentuje jakiś sklepikarz prowincjonalny, jakiś aptekarz, jakiś proboszcz, bardzo poczciwy zresztą, ale który od lat nie wyglądał ze swojej parafii, który ostatni raz jakąś książkę czytał, kiedy był w seminarium. To jest to środowisko społeczne, które wytwarza tę pewną część polskiej opinii publicznej i które nieszczęsnem zrządzeniem losu dla swoich przedstawicieli zdobyło nieznaczną zresztą większość w tym pierwszym Sejmie polskim.</u>
<u xml:id="u-7.24" who="#komentarz">(Głos: Tak jest)</u>
<u xml:id="u-7.25" who="#MieczysławNiedziałkowski">I największe niebezpieczeństwo dla całej Polski i jej przyszłości, tkwi właśnie w tem polskiem codziennem kołtuństwie. Jeśli coś przezwyciężyć trzeba, to to kołtuństwo właśnie, które rozkłada za życia młody polski organizm państwowy. Ostatniemi czasy zyskało ono bardzo na tupecie i na pewności siebie, bo wyobraziło sobie, że już na całym świecie nastąpiło takie fenomenalne ostateczne zwycięstwo reakcji.</u>
<u xml:id="u-7.26" who="#MieczysławNiedziałkowski">Przed dwoma laty w 1919 r. na wiosnę nasi komuniści byli święcie przekonani, że już wybiła godzina rewolucji społecznej, i za wszelką cenę usiłowali przekonać masy, że już żadna siła tego rozpędzonego wozu rewolucji nie powstrzyma. Myśmy wtedy myśleli i mówili inaczej.</u>
<u xml:id="u-7.27" who="#MieczysławNiedziałkowski">Tak samo dziś prawa strona tej Izby, jest święcie przekonana, że już się wszystko skończyło, że ich panowanie jest już wszędzie ugruntowane, że ta fala reakcji, która niezaprzeczenie płynie dziś na świat, jest tą ostatnią falą, od której niema powrotu.</u>
<u xml:id="u-7.28" who="#MieczysławNiedziałkowski">Jeśli rzucimy okiem na historię projektów konstytucji naszej prawicy, jeśli przejrzymy mowy naszych kolegów z prawicy wygłoszone w Sejmie, poczynając od pierwszych dni jego istnienia, to ujrzymy, że czerwoną nicią przewijają się w nich coraz bardziej stanowczo te na razie ukryte w zakamarkach duszy reakcyjne nastroje i wysuwają się coraz bardziej na pierwszy plan. Wszak dwa lata temu nikt tu nie mówił o senacie. Wtedy mówiono w sposób ukryty, delikatny, ostrożny o Straży praw, o pewnych poprawkach do jednoizbowego ustroju, ale nikt nie myślał o senacie. Dziś panowie robicie taki wyraz twarzy, jak gdyby było zawsze jasne dla wszystkich, że każdy rozumny człowiek musi być zwolennikiem ustroju dwuizbowego. Przed dwoma laty wielu mówców z prawej strony tej Izby walczyło bardzo głośno i bardzo energicznie o zasady demokratyczne, głosiło bezwzględne poszanowanie wolności obywatelskiej, a później z całą zimną krwią ileż razy oddawali panowie swe głosy za takiemi wnioskami, które były właśnie zaprzeczeniem elementarnej wolności, które były rękawicą rzuconą w twarz wolności obywatelskiej. Bo czemże, proszę Panów, były wasze wnioski w sprawie ograniczenia n. p. wolności strajków, wasze ustawy o stanach wyjątkowych, czem wreszcie było głosowanie za militaryzacją kolei, jeśli nie przekreśleniem waszych własnych słów, waszych własnych rzekomych ideałów przed dwoma laty rzucanych narodowi? I kiedy poseł ks. Lutosławski mówił z tej trybuny, że my w gruncie rzeczy marzymy o dyktaturze, to brzmi to trochę jak nieświadoma autoironia, bo, proszę Panów, w tej chwili Polska zmierza szybkim krokiem naprawdę do dyktatury, ale nie naszej, do dyktatury biurokracji i generałów. Bo czem był akt Iwaszkiewicza, który cała prasa niemiecka górnoślązka roztrąbiła ogromnemi literami, jak nie aktem takiej dyktatury, której nawet Niemcy w ciągu wojny nie stosowali w swoim kraju.</u>
<u xml:id="u-7.29" who="#komentarz">(Ks. Lutosławski: A wyście pocichu niewinnie o tem uprzedzali)</u>
<u xml:id="u-7.30" who="#MieczysławNiedziałkowski">O takich rzeczach nie uprzedza się nikogo, bo żaden człowiek uczciwy nie przyjmie takiego uprzedzenia, ale odrzuci je precz, tak samo jak przyjdzie czas, kiedy takich generałów Polska cała potrafi od siebie precz odrzucić.</u>
<u xml:id="u-7.31" who="#komentarz">(Głos: Jak to było z tramwajarzami?)</u>
<u xml:id="u-7.32" who="#MieczysławNiedziałkowski">Dziś istotnie nad światem wisi groźba dyktatury, ale nie czerwonej, lecz t. zw. białej, takiej dyktatury, której jednym z przejawów są dwuletnie rządy Horty'ego na Węgrzech, tego Horty'ego, z którym podobno część Polaków pragnie robić sojusz zaczepno-odporny, tego Horty'ego, który w ciągu jednego miesiąca potrafił przelać więcej krwi, niż wszystkie rewolucje ostatnich kilku lat. Przedewszystkiem tej dyktaturze przeciwstawiamy nasz projekt konstytucji ludowej Rzeczypospolitej Polskiej, przeciwstawiamy jej nasze zasady rzetelnej, prawdziwej demokracji politycznej, która jest dla Panów bardziej niebezpieczna niż wszelka propaganda komunistyczna, bo demokracja prawdziwa naprawdę rozprasza ciemnotę ludu. Demokracja, to jest jedyna forma ustroju, w której lud może się kształcić, zdobyć dla siebie wiedzę i przygotowywać oręż, którego mu później nikt z dłoni nie wytrąci. I dlatego my projektowi Panów Konstytucji, w którym we wszystkich prawie artykułach o wolnościach obywatelskich powiedziane jest, że ich ograniczenia określi ustawa, projektowi, który nam obiecuje wszystko, i nietykalność korespondencji, i wolność sumienia, i wolność pracy, i wolność prasy i swobodnej koalicji, a który jednocześnie spokojnie powiada o ograniczeniu tej wolności, co ustali zwyczajna ustawa, temu projektowi, my przeciwstawiamy zasadę polskiej demokracji ludowej, która będzie pierwszym krokiem zwycięstwa na drodze do polskiej demokracji społecznej.</u>
<u xml:id="u-7.33" who="#MieczysławNiedziałkowski">Mowa p. ks. Lutosławskiego była dla mnie dowodem zakończenia tej długiej ewolucji, którą w ciągu długich lat odbywała Narodowa Demokracja. Proszę Panów, przed laty w pierwszych miesiącach istnienia „Przeglądu Wszechpolskiego” padały z jego łamów takie słowa i hasła, które dzisiaj padają z lewej strony Izby. Parę dni temu w jednym z zeszytów starej paryskiej „Pobudki” czytałem list jednego z najwybitniejszych waszych wodzów Zygmunta Balickiego do prezesa jakiegoś obchodu narodowego w Genewie. List ten jest utrzymany w stylu i w tonie skrajnie demokratycznym. Pisał on o sprawach kościelnych tak, jak przed laty 15 Aleksander Świętochowski. To był początek ewolucji Narodowej Demokracji. A ostatnim jej słowem była mowa p. ks. Lutosławskiego, polityka panów w tym pierwszym Sejmie polskim. Różnica między tamtą przeszłością, a tą teraźniejszością jest taka, jaka istnieje między utopją, a stanowiskiem realnych interesów. Wtedy zdawało się wielu z Panów, że gdzieś ponad klasami społecznemi istnieje t. zw. interes narodowy zawsze obecny, interes, który można abstrahować od interesu ludu pracującego. Dzisiaj po wielu latach rozwoju stanęli Panowie wyraźnie i bez zastrzeżeń na stanowisku dwóch interesów, które już nie są interesem narodu; na stanowisku interesu kościoła i interesu Polski posiadającej.</u>
<u xml:id="u-7.34" who="#MieczysławNiedziałkowski">I w tych ostatnich dniach przed plebiscytem, kiedy wszystkie frakcje sejmowe dzień w dzień otrzymują bez liku memoriałów i listów od rozmaitych stowarzyszeń ewangelickich, które nie mają nic wspólnego z radykalizmem społecznym, kiedy różne frakcje sejmowe otrzymują protesty, między innemi od ewangelików górno-śląskich, którzy za 6 dni oddadzą swój głos, by rozstrzygnąć komu przypadnie Górny Śląsk, Panowie w tym samym czasie z całym spokojem wznawiacie tutaj wniosek, który stał się kamieniem obrazy dla tych setek tysięcy ewangelików obywateli polskich. Gdzież tu jest interes narodowy? Wszak wasza własna „Gazeta Warszawska” wskazuje na to, że tu chodzi o 14% głosów górnośląskich! I z zimną krwią i z całym spokojem wy te 14% głosów poświęcacie dlatego, ażeby Polska raz jeszcze schyliła czoło przed wolą Rzymu. Te ostatnie Panów wystąpienia i głosowania w Sejmie, przekreślają do gruntu przeszłość Panów. I dzisiaj można bez bawienia się w żadne sztuczne parawany powiedzieć sobie, że w Polsce idzie o walkę dwóch realnych interesów, dwóch obozów społecznych. Na czele jednego z nich stać musi i stać będzie klasa robotnicza, a drugi jest ten, który kurczowo trzyma się starego ustroju, i który teraz w „Dwugroszówce” usiłuje przekonać świat, że kapitalizm to jest właśnie najsprawiedliwszy, najszlachetniejszy, najczystszy, najbardziej idealny, najbardziej moralny ustrój społeczny.</u>
<u xml:id="u-7.35" who="#MieczysławNiedziałkowski">Proszę Panów! Jeden jest sposób uniknięcia tych tragicznych konfliktów w pierwszej polskiej konstytucji.</u>
<u xml:id="u-7.36" who="#MieczysławNiedziałkowski">Tym sposobem jest jak największe ułatwienie zmian w konstytucji. My jesteśmy najmocniej przekonani, że dzisiejsza fala reakcji, jest przejściową, i jesteśmy najmocniej przekonani, że już najbliższe wybory wskażę Panom wyraźnie, że społeczeństwo ma dosyć tych wszystkich eksperymentów reakcyjnych, tej blagi chrześcijańsko-demokratycznej, koledzy mi wybaczą, na której się buduje faktyczny sojusz przeciwny naturze części robotników, części rzemieślników z tymi, którzy ich wyzyskują z dnia na dzień.</u>
<u xml:id="u-7.37" who="#komentarz">(Wrzawa Głos: A jak wy traktujecie robotników tramwajowych)</u>
<u xml:id="u-7.38" who="#MieczysławNiedziałkowski">Jeżeli chodzi o tramwajarzy, to fakt, że paru robotników pobiło się z paru innymi robotnikami, jest jedynie wypadkiem, jakich jest tysiące, ale to, że wasza policja bije dzień w dzień setki wolnych obywateli, o tem się nie mówi.</u>
<u xml:id="u-7.39" who="#MieczysławNiedziałkowski">Jesteśmy przekonani, że dzisiejszy powiew reakcji jest zjawiskiem przejściowem, że skończy się równie szybko, a może i równie niespodziewanie, jak niespodziewanie przynajmniej dla komunistów przyszedł. Chcąc, żeby dalszy rozwój Polski, i dalsze polskie walki odbywały się bezboleśnie proponujemy Panom w ostatnim artykule naszych poprawek, żeby jaknajbardziej ułatwić zmianę konstytucji. Proponujemy, żeby każdy Sejm polski mógł tej zmiany dokonać, bo jeśli w nim jest większość odpowiednia, to znaczy, że tego chce większość społeczeństwa. Panom się wydaje, że z chwilą, gdy Panowie uchwalą ten tekst w żmudnym trudzie wypracowany przez Panów w Komisji Konstytucyjnej, to klamka zapadnie, to i wszystko się skończy. To. jest złudzenie.</u>
<u xml:id="u-7.40" who="#MieczysławNiedziałkowski">Taksamo jak wasz Senat, choćbyście mu przyznali nie wiem jakie prawa, nie potrafi się oprzeć woli Izby poselskiej, jeśli ta Izba będzie miała prawdziwą większość ludową, jak również i każdy inny artykuł waszej konstytucji zależeć będzie nie od tego, co tu napisano, ale od realnego układu sił społecznych w Polsce. I przegłosowanie tej konstytucji nie zakończy walki o nią, nie zakończy walki o konstytucję ludową ani w tym Sejmie, ani przy wyborach, ani w przyszłym Sejmie, ani poza Sejmem, i niech wiedzą wszyscy robotnicy polscy, wszyscy polscy włościanie, cała polska inteligencja — ale nie ta inteligencja z Pipidówki ani Pińskich błot — niech wiedzą wszyscy ci ludzie, którzy Polskę kochają i za Polskę cierpią, niech wie przedewszystkiem Górny Śląsk, do którego Panowie przychodzą z tym projektem, ażeby dać jaknajwięcej argumentów prasie niemieckiej, że walka nie jest skończona, że wasze głosowanie zamknie tylko jeden z okresów tej walki, a ona będzie prowadzona dalej. I przyjdzie czas, który zdaje się być już dość bliski, kiedy Panowie zobaczą, że wasza wiara w reakcję i wasze zwycięstwo była zupełnie zawodną.</u>
<u xml:id="u-7.41" who="#MieczysławNiedziałkowski">Jeden z kolegów był łaskaw powiedzieć, że przyjdzie czas, kiedy nie będzie socjalistów. My o bankructwie socjalizmu słyszymy już akurat od pierwszych lat powstania Polskiej Partii Socjalistycznej. Z roku na rok — z miesiąca na miesiąc prorokujecie Panowie, że już, już, już my się kończymy. Przed laty trzydziestu było nas w Polsce paruset, a dziś nas jest miljony.</u>
<u xml:id="u-7.42" who="#MieczysławNiedziałkowski">My, dlatego nie możemy zbankrutować i zniknąć, bośmy powstali nie z teorii, nie z dogmatu, nie z wymysłu, ale powstaliśmy z jednej rzeczy, której Wy, Panowie, nie usunęliście, bo na niej się buduje wasze panowanie — myśmy powstali z troski o ludzką krzywdę. I dopóty trwać będziemy, dopóty walka nasza nie ustanie, dopóki tej krzywdy ludzkiej nie złamiemy, a złamać ją potrafimy. Potrafimy ją złamać w tym dniu, kiedy nasz sztandar czerwony stanie się sztandarem nowego ustroju, nowej Polski. I choćbyście Panowie budowali bez liku tych tam, tych fortec sztucznych, nic to nie pomoże, bo nowe dni już idą i kto umie słuchać, ten już dziś słyszy ich mocny i twardy krok.</u>
<u xml:id="u-7.43" who="#MieczysławNiedziałkowski">A co się tyczy Panów, to przypomnę im jedno mądre przysłowie, mądrych Rzymian „Quem Jupiter perdere vult, dementat prius — kogo Pan Bóg chce zgubić, temu rozum odbiera”</u>
<u xml:id="u-7.44" who="#komentarz">(Brawa na lewicy i centrum).</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Kiernik.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#WładysławKiernik">Wysoka Izbo! Jeżeliby obecny projekt Ustawy Konstytucyjnej miał się istotnie stać ustawą w tej formie, w jakiej jest nam przedłożony, to zaiste lud polski nie ujrzy w ustawie tej spełnienia tych swoich nadziei, jakie wiązał z zebraniem się pierwszego Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie)</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#WładysławKiernik">Jeśli podstawą Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej miała być zasada jedynowładztwa narodu, co znalazło nawet swój wyraz w artykule II tego projektu, który mówi o tem, że zwierzchnia władza w Rzeczypospolitej należy do Narodu, to trzeba stwierdzić, że w treści konstytucji objętej następnemi artykułami zasada ta przeprowadzoną nie została. Jeśli mówca prawicy, który tu przemawiał, starał się wykazać doskonałość tego projektu i podnosił, że zasady, które chciałby w nim widzieć, praworządność i wolność zostały należycie w nim przeprowadzone, to ja muszę stwierdzić z punktu widzenia swoich przyjaciół politycznych, że te dwie zasady nie wyczerpują jeszcze tego, co lud polski w tej konstytucji chce widzieć.</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#WładysławKiernik">A tą trzecią ideą, która powinna przenikać naszą konstytucję, to jest idea demokracji.</u>
<u xml:id="u-9.4" who="#komentarz">(Ks. Nowakowski: Może koncesji)</u>
<u xml:id="u-9.5" who="#WładysławKiernik">Niech się ksiądz o koncesje zapyta swego kolegi, który niedaleko od pana siedzi, o czem też informacji udzieli kol. Zagórski.</u>
<u xml:id="u-9.6" who="#komentarz">(Brawa w centrum)</u>
<u xml:id="u-9.7" who="#WładysławKiernik">Wysoki Sejmie! Prawda, że praworządność i wolność znalazły wyraz w tej konstytucji, ale sama praworządność nie wystarcza do utrwalenia przekonania mas ludowych Polski, że Ustawa konstytucyjna stanie się dla nich istotnym fundamentem budowy nowej Polski ludowej. Nie wystarczy tylko zapewnić funkcjonowanie normalne ustawodawstwa przez stworzenie takiego lub innego systemu, nie wystarczy wprowadzenie odpowiedzialności urzędników czy kontrola tychże, nie wystarczy także zasada wolności osobistej, która zresztą oczywiście jak we wszystkich konstytucjach, tak i w naszej jest przeprowadzona, ale, jak później wykażą, przeradza się bardzo często w objawy fanatyzmu i w wielu wypadkach w szowinizm, nie liczący się z granicą wolności, jaką interes i dobro państwa zakreśla. Ale oprócz tego potrzeba, żeby duch tej konstytucji był istotnie duchem demokracji, a tego ducha w całości konstytucji nie ma. Dowodem tego jest senat, który panowie z prawicy do konstytucji wprowadzili. Nie czas tutaj na to, abyśmy się przekonywali i nie dziś na to chwila, abym panów z prawicy chciał o tem przekonać, ale w tej chwili, gdy zgodnie z gorącem życzeniem całego ludu polskiego zbliżamy się do uchwalenia konstytucji, na którą istotnie naród nasz słusznie z niecierpliwością czeka i której państwo nasze potrzebuje, godzi się nasze stanowisko wyjaśnić i uzasadnić, dlaczego zdaniem naszem ten kierunek, jaki panowie nadali konstytucji, nie odpowiada interesom państwa i interesom ludu. Jeśliby chodziło o nasz klub, który często spotykał się z zarzutami, że myśmy przecież niezawsze zajmowali czyste stanowisko jednoizbowego Sejmu, to ja stwierdzam, że istotnie biorąc pod uwagę te argumenty, które jak myśleliśmy w dobrej wierze prawica wysuwa, że chodzi o moment rozwagi i namysłu o danie możności Sejmowi jednoizbowemu do poprawienia ewentualnych błędów ustawodawczych, proponowaliśmy Straż Praw. Ale ta Straż Praw nie miała być izbą drugą, tylko komisją sejmową, bo przez Sejm wyłonioną, miała być jego wyrazem. Gdy jednak widzieliśmy, że panowie z prawicy ten nasz projekt komisji sejmowej, Straż Praw, chcą wyzyskać dla przeprowadzenia izby wyższej, izby drugiej, z kompetencjami, które ubliżają autorytetowi Sejmu, wtedy cofnęliśmy nasz projekt i rzeczywiście poszliśmy więcej na lewo, co otwarcie stwierdzam, ale stwierdzam także, że panowie poszliście za to jeszcze więcej na prawo.</u>
<u xml:id="u-9.8" who="#komentarz">(Głosy z prawicy: „Oho!”)</u>
<u xml:id="u-9.9" who="#WładysławKiernik">Jeżeli panowie temu zaprzeczają, to stwierdza to wasz projekt. Mam tu projekt podpisany przez posła Głąbińskiego w imieniu Związku Lud. Nar., który mówi w art 63, że „ustawy uchwalone przez Sejm Marszałek Sejmu odsyła Prezydentowi Rzeczypospolitej do dalszego zarządzenia. Przedtem jednak na wyraźne żądanie przynajmniej 50 posłów na piśmie przedstawione, lub jeśli sam uzna to za potrzebne, Marszałek ustawy te przekazuje do zbadania i poczynienia wniosków Straży Praw”.</u>
<u xml:id="u-9.10" who="#WładysławKiernik">Taki był wasz pierwotny projekt a gdzieście panowie zaszli dzisiaj w projekcie konstytucyjnym? W pierwotnym projekcie stwarzaliście tylko komisję sejmową podobną do tej, którą my proponowaliśmy, komisję, która nie musi badać każdego projektu, ale do której mogą być przesyłane projekty na żądanie izby poselskiej.</u>
<u xml:id="u-9.11" who="#WładysławKiernik">Senat nie jest dla nas do przyjęcia. Senat stwarza fikcję podwójnej woli narodu, tego jedynego źródła władzy ustawodawczej. Jak jeden jest naród, tak jedną jest jego wola, która musi się wyrazić w ustawodawstwie Sejmu jednoizbowego. I dlatego niedopuszczalne są wszelkie wyraz tej woli wypaczające poprawki.</u>
<u xml:id="u-9.12" who="#komentarz">(P. Rudnicki: Nawet w sądach są 3 instancje)</u>
<u xml:id="u-9.13" who="#WładysławKiernik">Panie Kolego! niech Pan nie miesza kwestii procesowych z kwestiami prawnopolitycznemi, bo jedna z drugą nie ma nic wspólnego. Tu się rozchodzi o organizację życia Państwa, tam rozchodzi się o dobro jednostki, która ma prawo bronienia swoich indywidualnych interesów wobec wyższej instancji. Panowie zawsze podnosiliście, że wasz projekt Senatu nie zaprzecza idei demokracji i powoływaliście się na to, że macie za sobą najpiękniejsze wzory zachodu. Nie zapominam, że Państwa Zachodnie mają drugą Izbę, ale czy z tego wynika, że to jest ostatnie słowo myśli politycznej i ewolucji dziejowej?</u>
<u xml:id="u-9.14" who="#komentarz">(Głosy z prawicy: To bolszewizm).</u>
<u xml:id="u-9.15" who="#WładysławKiernik">Panowie mówią o bolszewiźmie, to chyba mówicie o sobie, bo wszelkie krańcowości najlepiej się stykają: krańcowa prawica i komuniści. To się uwidoczniło nawet niedawno na Komisji Prawniczej w dyskusji o zarządzeniach Rządu, które miały zapewnić ruch kolei żelaznych wobec zamierzonego strajku.</u>
<u xml:id="u-9.16" who="#komentarz">(Głosy w centrum: Słuchajcie!)</u>
<u xml:id="u-9.17" who="#WładysławKiernik">Tak jest, panowie z prawicy i to księża atakowali Rząd za wydanie tych zarządzeń. Jeżeli zatem Panowie z prawicy powoływali się na to, że mamy za granicą instytucję Senatu, to twierdzę, że to sprawy nie przesądza, a nie jestem jako prawnik odosobniony na tym punkcie, gdyż mogę się powołać na poważnego historyka prawnika i uczonego, który inne zapatrywanie w tym względzie wyraził. Pozwolę sobie przytoczyć zdanie znawcy prawa państwowego, profesora uniwersytetu krakowskiego Stanisława Kutrzeby, który mówi omawiając projekt Komisji Konstytucyjnej.</u>
<u xml:id="u-9.18" who="#komentarz">(Czyta:)</u>
<u xml:id="u-9.19" who="#WładysławKiernik">„Prawa strona Izby głosi, że powinna być koniecznie druga Izba i to na równych prawach. Daremnieby jednak — poza frazesami pseudo-teorytecznemi — szukać w tych krytykach, o ile je znam, argumentów naprawdę rzeczowych, dlaczego niema wystarczyć Straż, tak, jak została pomyślaną. Wprawdzie z wyjątkiem tylko kilku państw wszędzie na świecie są w sejmach dwie Izby. Ale nie o to chodzi, tylko o ich równorzędność. A czy gdziekolwiek naprawdę są takie dwie izby — równorzędne? W Anglii Izba lordów prawnie nie jest równorzędna; od r. 1911 ma ona (poza tzw. prywatnemi billami) tylko prawo sprzeciwu i to nie we wszystkich sprawach... Przy dzisiejszych pojęciach demokratycznych — mówi prof. Kutrzeba — równorzędność faktyczna dwóch najwyższych ciał ustawodawczych nie jest możliwą. Izba poselska, jako „skład wszechwładztwa narodowego”, jak ją nazwano w konstytucji Trzeciego Maja nie da się nigdzie podporządkować drugiemu ciału. I przeciw temu nie pomogą żadne rozumowania”. Cytuję tu rozprawę Stanisława Kutrzeby: „O konstytucję Rzeczypospolitej polskiej”. Kraków 1919.</u>
<u xml:id="u-9.20" who="#WładysławKiernik">Tak więc naukowe argumenty, których panowie używacie, wcale nie są wyrazem zgodnej opinii uczonych. Szanowni Panowie! jednak nam nie rozchodzi się o względy teoretyczne, nam chodzi o interesy Państwa. Jeżeli my zwalczamy senat, to nie w imię demagogicznego hasła obalenia senatu, ale zwalczamy w tem słusznem przekonaniu, że senat będzie instytucją szkodliwą dla rozwoju Państwa. Senat będzie zarodkiem ciągłych konfliktów pomiędzy jedną izbą a tą drugą, będzie kością niezgody, która będzie ciągle w społeczeństwie wywoływała rozdźwięk i rozłam. Już kolega Niedziałkowski zapytywał z tej trybuny, czy jeżeli przyjdzie konflikt pomiędzy Sejmem a Senatem, może się skończyć zwycięstwem Senatu, czy Sejm świadom oparcia o najszersze masy ludowe, ustąpi wobec Senatu ograniczonego co do źródła swego składu do mniejszej liczby obywateli. Jeżeli Senat znajdzie się w konflikcie z Sejmem, jeżeli się ten konflikt zaostrzy, to czy panowie nie przypuszczają, że z terenu sejmowego przeniesie się do samego społeczeństwa, poza mury Sejmu, a jaki rezultat tego konfliktu i tej walki może być, to łatwo jest sobie dośpiewać. Dlatego chcemy uniknąć tego niebezpieczeństwa, które się łączy z Senatem.</u>
<u xml:id="u-9.21" who="#WładysławKiernik">Senat jest dalej instytucją niedemokratyczną, albowiem senat ten z natury rzeczy wprowadza pluralne prawo wyborcze, bo nie co innego jest następstwem ustroju proponowanego przez Was senatu, skoro wyborca, który ma lat 30, ma podwójne prawo wyborcze do Sejmu i Senatu, podczas gdy inni pełnoletni, ale nie mający 30 lat obywatele mają tylko prawo wyborcze do Sejmu.</u>
<u xml:id="u-9.22" who="#WładysławKiernik">A panowie z prawicy chyba nie zaprzeczą, że pluralne prawo wyborcze nie jest instytucją demokratyczną.</u>
<u xml:id="u-9.23" who="#WładysławKiernik">Senat ogranicza więc pewne nabyte prawa polityczne. Trzeba się liczyć z tem, że w Państwie naszem wszyscy pełnoletni obywatele, mający 21 lat, mają obecnie pełne prawo wyborcze. W tem pełnem prawie wyborczem, znajdującem swój wyraz w Sejmie jednoizbowym, który od 2 lat jest jedynem źródłem władzy ustawodawczej w Polsce, obecnie w tej sprawie mają być ograniczeni, gdyż tylko część z nich obdarzonych, że tak powiem od natury wyższym wiekiem będzie miała podwójne prawo wyborcze t. j. do obu ciał ustawodawczych i będzie wywierała podwójny wpływ na powstawanie ustaw i na bieg życia politycznego w Państwie.</u>
<u xml:id="u-9.24" who="#WładysławKiernik">Senat nie jest tylko, jak mówi ks. Lutosławski, roztropnością. Pomijam, że gdyby o roztropność chodziło, to nie rozumiałbym dlaczego, ks. arc. Teodorowicz zgłosił tu życzenie, żeby wyeliminować biskupów z tego Senatu. Senat wedle waszego pomysłu będzie hamulcem reform społecznych i politycznych. A dlaczego nim będzie? oto dlatego, że jest w pewnych kierunkach obdarzony atrybucjami tak daleko idącemi, że nawet nie jest równorzędny z Sejmem, ale rzeczywiście wyższym od Sejmu; bo skoro do ponownego przeprowadzenia ustawy raz w Sejmie uchwalonej, a zmienionej przez Senat, trzeba kwalifikowanej większości w Sejmie, to jest to hamulec nałożony Sejmowi. Takiego zaś hamulca Senatowi nie nałożono!</u>
<u xml:id="u-9.25" who="#WładysławKiernik">Dlaczego Panowie, szanując autorytet Sejmu, nie postawili zasady, że jeśli Senat chce zmienić uchwałę Sejmu, to może ją zmienić tylko kwalifikowaną większością? Nie zażądaliście kwalifikowanej większości od Senatu, tak że Senat zwyczajną większością ma prawo zmienić uchwały Sejmu.</u>
<u xml:id="u-9.26" who="#komentarz">(Głos: Co Pan mówi? Pan wychodzi z fałszywych przesłanek)</u>
<u xml:id="u-9.27" who="#WładysławKiernik">Jeżeli Pan to nazywa fałszywemi przesłankami, to muszę stwierdzić, że Pan nie zna projektu konstytucji, którego Pan jest obrońcą. Jest faktem, że Senat zmienia uchwały Sejmu zwykłą większością głosów, a Sejm, chcąc przywrócić moc uchwale, musi to uchwalić kwalifikowaną większością.</u>
<u xml:id="u-9.28" who="#komentarz">(Głos z prawicy: Ależ nie tak jest w projekcie)</u>
<u xml:id="u-9.29" who="#WładysławKiernik">Panie Kolego! Trudno mi polemizować z tym, kto nie zna projektu konstytucji. Proszę sobie przeczytać projekt. Wobec tego, że ksiądz kolega wątpi będę zmuszony przeczytać art. 35. Art. 35 wyraźnie mówi: „jeśli Senat postanowi projekty uchwalone przez Sejm zmienić lub odrzucić” — więc po co ksiądz zabiera czas mówcy, jeśli nie zna projektu. Wyraźnie konstytucja stwierdza, że Senat ma prawo zmienić lub odrzucić projekty, a Sejm, który następnie je ponownie rozpatruje, ma prawo przywrócić je kwalifikowaną większością. Więc prosiłbym, jeśli Panowie macie przerywać mi, ażeby czynili to członkowie Komisji, znający tekst konstytucji, a nie inni, którzy projektu chyba nie przeczytali. Nie jest prawdą, co tutaj powiedziano z prawej strony, że Senat wogóle nie ma większych atrybucji i że w szczególności jest pozbawiony prawa kontroli, które rzekomo ma mieć tylko Sejm. Przeciwnie — art. 33 projektu konstytucji, który w myśl art. 37 stosuje się analogicznie do Senatu — mówi, że analogicznie jak Sejm ma prawo i Senat interpelować, zapytywać Rząd, żądać od niego odpowiedzi, i czynić odpowiedź Rządu przedmiotem dyskusji i uchwały. Zatem prawo kontroli w tem znaczeniu przysługuje Senatowi.</u>
<u xml:id="u-9.30" who="#komentarz">(P. Dubanowicz: Ale niema prawa pociągania do odpowiedzialności parlamentarnej)</u>
<u xml:id="u-9.31" who="#WładysławKiernik">Pan kolega Dubanowicz twierdzi, że senat niema prawa pociągania rządu do odpowiedzialności, zapewne w mniejszej mierze niż Sejm, ale ma. Nie może wezwać ministra do ustąpienia, ale wedle art. 64, mówiącego o trybunale stanu, wyrokującym o winie Ministrów, postawionych przez Sejm w stan oskarżenia, do tegoż Trybunału Stanu wybiera także część członków Senat, a więc bierze bezpośredni udział w osądzeniu Ministrów.</u>
<u xml:id="u-9.32" who="#komentarz">(P. Dubanowicz: Ta opinia jest zupełnie błędną)</u>
<u xml:id="u-9.33" who="#WładysławKiernik">To jest pańskie zdanie, panie kolego; moje zdanie jest oparte na artykule, o którym mówię. Ja cytuję tekst ustawy i krzyki żadne nie pomogą. Panowie koledzy zechcą przekonać mnie z ustawą w ręku, że jest inaczej. Senat niema takich niewinnych atrybucji, jak panowie z prawicy twierdzą, bo Senat ma brać także udział w wyborze Prezydenta Rzeczypospolitej, a więc jest to atrybucja, która nie jest bądź - co - bądź atrybucją negatywną, ale daje silne stanowisko i autorytet Senatowi.</u>
<u xml:id="u-9.34" who="#WładysławKiernik">Panowie pocieszaliście lewicę, że jeżeli Senat okaże się w rozwoju życia zbędnym i niepotrzebnym, wówczas może nastąpić zmiana konstytucji. Ale tę zmianę zawarowaliście znowu kwalifikowaną większością Sejmu i Senatu w wypadkach rewizji Konstytucji, nawet w tych terminach rewizji, przewidzianych z góry w pewnych oznaczonych terminach, w których ma wystarczać zwyczajna większość — rewizja ta zależną jest jednak od zgody Senatu, a trudno przecież przypuścić, ażeby instytucja, która z natury rzeczy będzie miała tendencję do ustalenia się, sama na siebie wyrok śmierci wydawała. O tem będę zresztą mówić na końcu, gdy będę mówił o art. 126 mającym zasadnicze znaczenie.</u>
<u xml:id="u-9.35" who="#WładysławKiernik">Tyle co do praworządności, o której tak wymownie mówił ks. kol. Lutosławski. Ale i druga zasada — zasada wolności, wedle tego projektu nie zawsze pozostaje w zgodzie z ideą demokracji. Tutaj wybiło swoje piętno to, o czem mówiłem poprzednio, że ta wolność, której my bezwzględnie jesteśmy zwolennikami, ta wolność pod wpływem fanatyzmu, pod wpływem pewnych tendencji przeradza się w daleko idący szowinizm, który nie zgadza się z dobrem interesem Państwa. Świadczy o tem postanowienie, które panowie w Komisji po II czytaniu zmieniliście, a do którego znowu chcecie wrócić, bo przedstawiciele chrześcijańskiej demokracji wprowadzili odnośną poprawkę, a przedstawiciel narodowej demokracji przemawiając, obecnie oświadczył się ponownie przy 3 czytaniu za tą poprawką, a mianowicie, że prezydentem Rzeczypospolitej musi być Polak i katolik.</u>
<u xml:id="u-9.36" who="#komentarz">(P. Dębski: To jest sprzeczne z innemi artykułami Konstytucji)</u>
<u xml:id="u-9.37" who="#WładysławKiernik">Pomijam to, że, jak słusznie kol. Dębski podnosi, tego rodzaju postanowienie istotnie już formalnie jest sprzeczne z zasadami gdzieindziej w konstytucji wyrażonemi, że różnica wyznania nie może być przyczyną ograniczenia w prawach, przysługujących innym obywatelom oraz że urzędy publiczne są w równej mierze dla wszystkich dostępne. Obawy wasze i wątpliwości są bezzasadne, bo macie panowie inny artykuł, który powinien był was uspokoić, a to jest art. 54, który mówi o przysiędze, jaką prezydent Rzplitej przed objęciem urzędu będzie musiał składać, a ta przysięga brzmi: „Przysięgam Bogu wszechmogącemu w Trójcy św. jedynemu” i „tak mi dopomóż Bóg i św. Syna jego męka. Amen”. Czy panowie przypuszczają, że niechrześcijanin może złożyć tego rodzaju przysięgę?</u>
<u xml:id="u-9.38" who="#WładysławKiernik">Nie chcę tracić dużo słów na omówienie tej kwestii. Stanowisko naszego stronnictwa w stosunku do kościoła katolickiego było i jest jasne. Jeśli panowie z prawicy stają niby w obronie tego kościoła, to my jednak z lewicy, a w szczególności ze stronnictwa ludowego twierdzimy, że najlepszym obrońcą, twierdzą i fundamentem religii katolickiej w Polsce nie są różni, nieraz fałszywi obrońcy, ale jest ten lud polski przywiązany do swojej wiary.</u>
<u xml:id="u-9.39" who="#komentarz">(Wrzawa)</u>
<u xml:id="u-9.40" who="#WładysławKiernik">To przywiązanie ludu polskiego do wiary ojców jest jej siłą, a nie formułki i paragrafy, o które Panowie staczacie walkę niepotrzebną. Lud polski dziś rozumie doskonale różnicę, jaka zachodzi pomiędzy szczerą wiarą religijną, a pomiędzy fanatyzmem, szowinizmem i szerzeniem waśni wyznaniowych, które dla Państwa mogą być tylko szkodliwe. Nie będę tu używał własnych argumentów, ale powołam się...</u>
<u xml:id="u-9.41" who="#komentarz">(Głos: Pan najmniej wierzysz, panie Staniszkis)</u>
<u xml:id="u-9.42" who="#WładysławKiernik">... na głos dziennika, uchodzącego w Małopolsce za ultra klerykalny i ultra konserwatywny — to jest na Krakowski „Czas”, który w No 31 z tego roku odnośnie do tego artykułu brzmi:</u>
<u xml:id="u-9.43" who="#komentarz">(P. Staniszkis: Ja chodzę do kościoła św. Aleksandra).</u>
<u xml:id="u-9.44" who="#WładysławKiernik">Ależ Panie Staniszkis, czy Pan uważa, że kwestia do którego kościoła Pan chodzisz jest tak ważną, by nią cały Sejm zajmować?</u>
<u xml:id="u-9.45" who="#WładysławKiernik">Proszę Panów, otóż ten ultraklerykalny i ultra konserwatywny „Czas” powiada tak o waszej poprawce, którą w drugiem czytaniu przeprowadziliście.</u>
<u xml:id="u-9.46" who="#komentarz">(Czyta:)</u>
<u xml:id="u-9.47" who="#WładysławKiernik">„Klauzula, która w intencji wnioskodawców ma mieć demonstracyjne znaczenie, ma być demonstracją przeciw Żydom. Jesteśmy przeciwnikami czczych i drażniących poprawek i celu poprawki nie rozumiemy, ale skoro niewątpliwie w państwie o większości katolickiej faktycznie nie mogłoby być, by na jego czele stał nie katolik — trudno w tej poprawce upatrywać coś więcej jak polityczny nietakt”. Tyle wam powiedział najbliższy wasz sąsiad, bo na prawicy stojący klerykalny i konserwatywny „Czas”.</u>
<u xml:id="u-9.48" who="#komentarz">(P. Dubanowicz: To są wasi przyjaciele, krakowscy konserwatyści)</u>
<u xml:id="u-9.49" who="#WładysławKiernik">Pan kolega myśli, że to co Jest w Krakowie to zawsze w harmonii i zgodzie szło. Panowie chyba nie wiecie, że stronnictwo ludowe w Małopolsce wzrosło i rozwinęło się w walce z konserwatyzmem i z „Czasem”.</u>
<u xml:id="u-9.50" who="#komentarz">(P. Staniszkis: Ostatnie wybory do parlamentu razem z nimi prowadziliście)</u>
<u xml:id="u-9.51" who="#WładysławKiernik">Jeżeli wam chodzi o ostatnie wybory, to dla tego o nich tak cierpko mówicie, że Rząd was opuścił, bo wyście byli przyzwyczajeni wybory przeprowadzać zawsze przy pomocy Rządu; myśmy tej pomocy niepotrzebowali, wyrazem czego wybory w roku 1907, któreśmy wygrali olbrzymim ruchem ludu przeciwko Rządowi, kiedy to wprowadziliśmy około 20 posłów ludowych.</u>
<u xml:id="u-9.52" who="#komentarz">(P. Staniszkis: Wybieraliście konserwatystów).</u>
<u xml:id="u-9.53" who="#WładysławKiernik">Pan kolega opowiada historię arabskie.</u>
<u xml:id="u-9.54" who="#komentarz">(P. Anusz: A to dlatego, że do kościoła nie chodzi)</u>
<u xml:id="u-9.55" who="#WładysławKiernik">Rozumiejąc, że w naszem Państwie, faktycznie nikt inny jak katolik Prezydentem nie będzie, uważamy, że wysuwanie takich poprawek jest szkodliwe dla Państwa, a nawet urąga naszej świetnej historii, bo cóż musielibyśmy robić z tymi z naszych najznakomitszych królów, którzy są naszą chlubą, którzy postawili naszą ojczyznę w rzędzie najbardziej kwitnących państw, a którzy jak Stefan Batory, nie wyszli z pośród katolików. Czy panowie chcecie wymazać tego wielkiego króla z pamięci i z historii Polskiej?</u>
<u xml:id="u-9.56" who="#komentarz">(Ks. Nowakowski: Więc Batory nie przeszedł na katolicyzm?)</u>
<u xml:id="u-9.57" who="#WładysławKiernik">Ja odeszlę księdza kolegę do historii, bo nie chcę zajmować czasu Sejmowi rozprawą nad szczegółami, które powinny być znane członkom tego Suwerennego Sejmu.</u>
<u xml:id="u-9.58" who="#komentarz">(Wrzawa)</u>
<u xml:id="u-9.59" who="#WładysławKiernik">Druga sprawa, która stoi w rażącej sprzeczności z ideą demokracji i nawet z tym duchem tolerancji, który Panowie napozór chcieli w tej Konstytucji przeprowadzić, to jest kwestia szkoły wyznaniowej.</u>
<u xml:id="u-9.60" who="#komentarz">(Głosy na lewicy: To skandal, hańba)</u>
<u xml:id="u-9.61" who="#WładysławKiernik">Nie zastraszycie nas Panowie, że lud polski odwróci się od nas jako do wiary katolickiej przywiązany z powodu naszej krytyki szkoły wyznaniowej; my zajmujemy jasne stanowisko, program naszego stronnictwa stwierdza, że żądamy obowiązkowej nauki religii w szkole, a więc religii katolickiej dla dzieci katolickich.</u>
<u xml:id="u-9.62" who="#komentarz">(P. Rudnicki: Pewnie dla dzieci do lat 5).</u>
<u xml:id="u-9.63" who="#WładysławKiernik">Jeżeli pan Kolega tak zna szkolnictwo, że uważa, że tylko dzieci do lat 5 chodzą do szkoły,</u>
<u xml:id="u-9.64" who="#komentarz">(Śmiechy. P. Staniszkis: Pan udaje naiwnego)</u>
<u xml:id="u-9.65" who="#WładysławKiernik">Na punkcie naiwności kolega Staniszkis rekord weźmie z pewnością. Otóż jeżeli my jasno i otwarcie stawiamy postulat religijnego wychowania naszej młodzieży i jeżeli głosujemy także za art. 120 konstytucji który to zastrzega, to nie pozwolimy w lud polski wmówić, że szkoła wyznaniowa stwarzająca ghetta, separatyzm, rozbijająca Państwo, dzieląca Państwo na rozmaite kasty, leży w interesie Państwa lub kościoła. Może ona leżeć w interesie fanatycznych i szowinistycznych żywiołów, ale nie może leżeć w interesie Państwa. Dziwnem byłoby, proszę Wysokiego Sejmu, że my, którzy jednak dziś w tym Sejmie uchwalamy prawa bez udziału reprezentantów kresów, które przyślą nam znaczny procent posłów innych narodowości, że my uchwalając konstytucję, i wiedząc o tem, że stanowimy większość naszej Rzeczypospolitej, moglibyśmy chcieć wyodrębnić się od mniejszości, i zamiast, co byłoby pożałowania godnem, ale przynajmniej zrozumiałem, aby mniejszość ewentualnie walczyła o ten separatyzm, o zachowanie swoich odrębności, to my a raczej fanatycy z prawej strony chcą ułatwić tej mniejszości separatyzm i odrębność. Żądając jednolitej szkoły polskiej, państwowej — chcemy by szkoła przysporzyła Państwu dzielnych, pożytecznych i oddanych Państwu obywateli, a nie szowinistów i fanatyków. Szkoła wyznaniowa nie będzie szkołą jednolitą, powszechną. Chcecie panowie pozbawić Rzeczpospolitą jej prawa do niesienia kultury polskiej, do pełnienia jej misji cywilizacyjnej.</u>
<u xml:id="u-9.66" who="#komentarz">(P. Bresiński: Apostołowie Marksa tak mówią, a nie porządny poseł)</u>
<u xml:id="u-9.67" who="#WładysławKiernik">Pan kolega Bresiński mówi o Marksie, a nie wie pewno kto był Marks.</u>
<u xml:id="u-9.68" who="#komentarz">(P. Bresiński: Ja wcześniej znałem Marksa, niż kolegę)</u>
<u xml:id="u-9.69" who="#WładysławKiernik">Pan kolega nie potrzebuje łamać sobie głowy Marksem, ponieważ nie mam nic wspólnego z Marksem i szkoła wyznaniowa nie ma nic wspólnego z Marksem. Tylko w ubogiej fantazji Pana kolegi mogła się urodzić kombinacja teorii Marksa ze szkołą wyznaniową. Od szkoły wyznaniowej spodziewamy się tylko bezwzględnej szkody dla Państwa. Szkoła wyznaniowa usuwa z pod wpływu polskiego nauczycielstwa żywioły, które pozyskać dla Państwa powinno być naszem staraniem i naszą naczelną ideą. Czy Panowie zapoznawać chcecie, że w naszem Państwie, zwłaszcza po zawarciu pokoju w Rydze, a zresztą na podstawie traktatu preliminaryjnego, dalej po wygraniu plebiscytu na Górnym Śląsku o rezultat którego jesteśmy spokojni, będziemy liczyli 35% ludności innych narodowości? Czy Panowie widzą w tem interes Państwa, ażeby narodowości te usunąć z pod wpływu kultury polskiej, polskiego nauczycielstwa i zmuszać je niejako do tego, ażeby szukały obcych dróg, ażeby w ten sposób potęgowały się siły odśrodkowe, a nie koncentrujące i wzmacniające ideę Państwa Polskiego?</u>
<u xml:id="u-9.70" who="#WładysławKiernik">Nie chcę, proszę Wysokiej Izby, tutaj pobudek materialnych podkreślać, aczkolwiek i te niewątpliwie na szali zaważyć powinny. I może nie wszyscy zdają sobie sprawę zwłaszcza z prawej strony, jakie następstwa musi wywołać tego rodzaju zasada, że rodzice mają prawo żądać, ażeby dzieci ich były wychowywane przez nauczycielstwo tego samego wyznania a jak p. kolega Czerniewski chce na tych samych zasadach wyznaniowych. Mamy obecnie już w rękach sprawozdanie komisji Oświatowej o zakładaniu i utrzymywaniu publicznych szkół powszechnych, a w tym projekcie jest zastrzeżone, że gmina jest obowiązana założyć i zbudować szkołę, jeżeli w obwodzie znajdzie się liczba 40 dzieci. Proszę pomyśleć, ile przy stosunku procentowym różnych narodowości naszej ludności i mieszanej ludności na kresach, a nawet bliżej centrum naszej Rzeczypospolitej, zajdzie wypadków, że przepisy konstytucji o szkole wyznaniowej, o prawie żądania odrębnej szkoły wyznaniowej, będą zachętą dla żywiołów mniejszości, żeby tam, gdzie 40 dzieci będzie, zmusić gminę do budowania odrębnej szkoły i jakie skutkiem tego ciężary spadną na gminę i na Państwo.</u>
<u xml:id="u-9.71" who="#WładysławKiernik">I tam, gdzie wystarcza dziś jedna szkoła, gdzie dzieci mogą razem uczęszczać, tam dla 40 dzieci innego wyznania będzie gmina nawet z polską większością zmuszona ustawowo na podstawie konstytucji budować i zakładać szkoły. Jakie konsekwencje także dla skarbu Państwa z tego wynikną, to Panowie sobie sami dośpiewajcie.</u>
<u xml:id="u-9.72" who="#komentarz">(P. Dębski: Czego nie zrobił Eulogiusz — to oni zrobią).</u>
<u xml:id="u-9.73" who="#WładysławKiernik">Ale materialne względy odgrywają tu mniejszą, mojem zdaniem, rolę i nie chcę na nie tym razem się powoływać. Powołuję się na względy natury moralnej, na względy natury państwowej, na względy podyktowane ideą politycznej jedności Państwa, a nie dzielenia obywateli, nie wprowadzania kastowości, odrębności i popierania sił odśrodkowych osłabiających Państwo.</u>
<u xml:id="u-9.74" who="#WładysławKiernik">Przyjmujemy dalej zasadę szkoły bezpłatnej, gdyż twierdzimy, że jest obowiązkiem Państwa zapewnienie bezpłatnej oświaty wszystkim obywatelom, że w interesie Państwa leży, a nie tylko obywateli, żeby nauka była dostępną dla wszystkich. Dlatego za odnośnymi artykułami głosowaliśmy i głosować będziemy. Jeśli chodzi o stanowisko kościoła katolickiego, to zgadzamy się w zupełności, że religia katolicka, jako religia przeważającej liczby ludności Rzeczypospolitej, z natury rzeczy pierwsze miejsce zajmować musi, ale stojąc na gruncie demokracji i wolności, żądamy równouprawnienia wszystkich wyznań i będziemy żądać, ażeby znalazło to swój wyraz w konstytucji, ażeby uwydatnienie pierwszeństwa religii katolickiej nie zaprzeczało równouprawnienia innych wyznań, z któremi ludność katolicka chce żyć w zgodzie w Rzeczypospolitej Polskiej. Dlatego żądać będziemy, ażeby wyraźnie zaznaczono, że religia katolicka zajmuje naczelne stanowisko „wśród równouprawnionych wyznań”, ażeby zapewnioną była swoboda wszystkich kościołów przez Państwo uznanych.</u>
<u xml:id="u-9.75" who="#WładysławKiernik">Nie będę zatrzymywał się nad wszystkiemi kwestiami, które przy omawianiu konstytucji należałoby podnieść. Pan Kolega Dubanowicz, jako referent generalny, popełnił błąd formalny w sprawozdaniu swojem, pomijając poprawki, żądające skreślenia pewnych artykułów.</u>
<u xml:id="u-9.76" who="#komentarz">(Głosy: Nikt nic nie słyszał)</u>
<u xml:id="u-9.77" who="#WładysławKiernik">Czytałem w „Rzeczypospolitej”, że przemówienie sprawozdawcy zostało „w ciszy wysłuchane”; zapewne zecer musiał się pomylić i zamiast napisać w „ciszy wypowiedziane” napisał w „ciszy wysłuchane”. Regulamin wymaga uwydatnienia wszystkich poprawek, które przez skreślenie pewnych zdań czy artykułów mają uwydatnić stanowisko wnioskodawców.</u>
<u xml:id="u-9.78" who="#komentarz">(P. Dubanowicz: Ależ tak się ułożono na Komisji, że poprawki, żądające skreślenia, nie będą w sprawozdaniu drukowane)</u>
<u xml:id="u-9.79" who="#WładysławKiernik">Jeśli tak Panowie się ułożyli, to Pan Kolega byłby w porządku, ale Komisja nie była w porządku, bo art. 27 regulaminu mówi wyraźnie co innego. Dlatego zastrzegamy sobie zgłoszenie formalne poprawek, żądających skreślenia pewnych ustępów lub całych artykułów. Nie mogę pominąć małostkowego stanowiska, które znalazło wyraz w poprawkach pewnych stronnictw tej Izby, w sprawie stanowiska prezydenta Rzeczypospolitej.</u>
<u xml:id="u-9.80" who="#WładysławKiernik">Taką małostkowość widzimy w usunięciu postanowienia, że naczelnik Państwa „może” być naczelnym wodzem. Uważamy, że takie postanowienie nie mogło przynieść żadnej szkody Rzplitej. I ciągłe obstawianie różnemi zastrzeżeniami kompetencji Naczelnika czy Prezydenta Państwa i ta radość wyrażona tutaj przez ks. posła Lutosławskiego, cieszącego się z takich zastrzeżeń, niema wiele wspólnego z ideą silnego rządu, którą panowie bardzo często akcentujecie, ale jest raczej wyrazem osobistych niechęci i małostkowych uprzedzeń, które bardzo często panami powodują i zaślepiają was, a które są szkodliwe dla polityki państwowej.</u>
<u xml:id="u-9.81" who="#WładysławKiernik">Uważamy dalej, że zastępstwo prezydenta Rzplitej w razie zachodzących przeszkód nie powinno być sprawowane przez Marszałka sejmowego. Uważamy, że wciąganie Marszałka Sejmu w zakres władzy wykonawczej będzie pozostawać w kolizji z zasadami, któremi się kierujemy pod względem kompetencji władz i dlatego będziemy proponować, ażeby w razie przeszkody w urzędowaniu Naczelnika Państwa zastępował go prezydent rady ministrów. Sądzimy, że obłożenie tego rodzaju kautelami sprawy nominacji urzędników t. zw. kancelarii cywilnej Naczelnika Państwa jak ta, iż wszystkich tych urzędników ma mianować prezes rady ministrów — nie jest zgodne z ogólnemi zasadami organizacji urzędów i twierdzimy, że te postanowienia były znowu wyrazem tylko tej pewnej, powiem, „manii prześladowczej”, jak słusznie poddaje mi kol. Dębski, manii, która niektórych z pośród was dzień i noc trapi, tak, że ciągle widzicie straszydła, tak dla was nieprzyjemne.</u>
<u xml:id="u-9.82" who="#WładysławKiernik">Jeśli jest zasadą w innych ustawach, że Naczelnik Państwa mianuje tylko urzędników od 4 rangi w górę, jeśli jest zasada, że ministrowie mianują urzędników od kategorii 8 do 4, a szefowie i naczelnicy tych urzędów mianują niższych urzędników...</u>
<u xml:id="u-9.83" who="#komentarz">(Okrzyki)</u>
<u xml:id="u-9.84" who="#WładysławKiernik">... pan kolega powie znowu, że to nieprawda.</u>
<u xml:id="u-9.85" who="#komentarz">(Głos: To jest fabrykacja urzędników)</u>
<u xml:id="u-9.86" who="#WładysławKiernik">Ja z fabrykacją nie mam nic wspólnego, ale pan Rudnicki mógłby o tem coś więcej powiedzieć.</u>
<u xml:id="u-9.87" who="#WładysławKiernik">Otóż proszę Wysokiej Izby uważam, że ten przepis art. 43 musi doznać odpowiednich zmian. Musi doznać zmiany także przepis, dotyczący prawa łaski Naczelnika Państwa. Nie wiem już, czy znów wskutek obawy rozszerzenia praw i atrybucji naczelnika, czy wskutek innych skrupułów, w każdym razie prawo łaski Naczelnika Państwa, które musi istnieć w Państwie czy ono przysługiwać ma pewnym zwierzchnim władzom, czy jednej osobie jako zwierzchnikowi Państwa zostało w tym projekcie Konstytucji ograniczone.</u>
<u xml:id="u-9.88" who="#WładysławKiernik">Konstytucja mówi o prawie darowania lub łagodzenia kary, oraz o darowaniu skutków zasądzenia, ale pominęliśmy w Konstytucji sprawę abolicji, umorzenia śledztwa, które jednak w pewnych wypadkach może okazać się koniecznem; pominęliśmy także, że jeśli Naczelnik Państwa ma prawo łagodzenia czy darowania kary, to musi mieć prawo wstrzymania wykonania kary.</u>
<u xml:id="u-9.89" who="#komentarz">(Ks. Lutosławski: Jeśli po wyroku sądu to tak, ale nie przedtem)</u>
<u xml:id="u-9.90" who="#WładysławKiernik">Ależ właśnie o to chodzi, że nawet po rozprawie sądowej, po wyroku, konstytucja nie zastrzega dla Naczelnika Państwa prawa wstrzymania kary, proszę księdza kolegi, i to jest luka w konstytucji, ponieważ w tym stanie rzeczy prawo darowania czy złagodzenia kary, może się stać iluzorycznem. Naczelnik Państwa, chcąc powziąć decyzję i złagodzić np. karę śmierci na karę więzienia, musi mieć podstawę odpowiednią, czy, i na jaką karę ją zamienić, musi mieć podstawę, opartą na aktach sprawy, a nie na telefonicznej informacji czy może zamienić karę śmierci na dożywotnie więzienie, czy na 10 lub 20 lat więzienia. I dlatego prawo wstrzymywania kary musi być zapewnionem.</u>
<u xml:id="u-9.91" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wice-marszałek Osiecki).</u>
<u xml:id="u-9.92" who="#WładysławKiernik">Przechodzę do innych artykułów Konstytucji. Muszę dać wyraz pewnego zadowolenia, że na skutek wniosków postawionych przez nasz klub, wprowadzono do Konstytucji pewne ogólne zasady tej tak ważnej sprawy, jaką jest reforma rolna. Wprawdzie baliście się panowie z prawicy, a nawet z centrum prawego, ażeby sprawa ta nie znalazła zbyt silnego wyrazu w Konstytucji. Nawet czytałem w pewnym dzienniku, stojącym także bliżej panów z centrum i kolegi referenta Konstytucji, podniesione zarzuty, że to centrum poszło za bolszewickim wnioskiem posła Kiernika, albowiem panowie koledzy z prawicy, utrzymywali, że w tym wniosku były pierwiastki...</u>
<u xml:id="u-9.93" who="#komentarz">(Głos: Kwiatki)</u>
<u xml:id="u-9.94" who="#WładysławKiernik">... kwiatki, jeżeli panowie wolicie, bolszewickie. Ja twierdzę, że jeśli stawia się zasadę, iż ziemia powinna być własnością i to osobistą, poza zrzeszeniami, spółkami i t. d. tych, którzy na niej pracują i tę ziemię uprawiają, to nie można widzieć w tem zasady bolszewickiej, ja widzę tylko w tem zasadę moralną i gospodarczą przy zachowaniu zasady i prawa własności w pojęciu ustroju kapitalistycznego przy zastrzeżeniu prawa prywatnej własności. I dlatego niezgodziłbym się z drugiej strony z Kolegą Niedziałkowskim, który twierdzi, że święte prawo własności zostało złamane przez reformę rolną. Myśmy tylko stwierdzili, że własność może względnie powinna przejść z jednych rąk do drugich, ale sama zasada własności nie została złamana.</u>
<u xml:id="u-9.95" who="#komentarz">(P. Dubanowicz: Myśmy ją utrzymali wbrew tym kwiatkom pierwotnym)</u>
<u xml:id="u-9.96" who="#WładysławKiernik">Jestem bardzo zadowolony, że przynajmniej w suchej formie bez ornamentacji reforma rolna wyraz swój tu znalazła i za to klub nasz jest wdzięczny naszym najbliższym sąsiadom, ale w każdym razie nie było mowy o wyłomie od zasady prywatnej własności. Nie zgadzam się też z kolegą Niedziałkowskim, kiedy mówi, że trzeba będzie w interesie Państwa przeprowadzić pewne zasady w dziedzinie ograniczenia własności głoszone przez socjalizm, bo jednak nasza Konstytucja w art. 99 przyjęła zasadę, że własność może być ograniczona ze względów publicznych, jeżeli tego interes Rzeczypospolitej wymaga, a zatem tam, gdzie interes publiczny w grę wchodzi, tam własność prywatna musi ustąpić przed interesem Państwa, przed interesem publicznym. Konstytucja czyni więc zadość uzasadnionym interesom ogółu w tym kierunku.</u>
<u xml:id="u-9.97" who="#WładysławKiernik">Nie będę mówił o kwestii samorządu, bo chciałbym swojemu koledze klubowemu, który będzie przemawiał jeszcze przy tej debacie, zostawić ten temat do omówienia. Krótko tylko powiem, że solidaryzujemy się z temi stronictwami, które chcą oprzeć rozwój naszego Państwa na podstawie najbardziej szerokiego samorządu. Mamy pewne obawy co do brzmienia 67 artykułu, który mówi, że czynności wykonawcze samorządów należą do organów, utworzonych na zasadzie zespolenia przedstawicieli samorządu i władz państwowych pod przewodnictwem urzędników państwowych. Wątpimy czy w tej chwili mamy administrację tak dojrzałą, doskonałą i wykształconą, ażebyśmy mogli powierzyć przewodnictwo w samorządzie tym organom państwowym. Jednakże uważam, że choć w ustawie konstytucyjnej skreślimy postanowienie o tem przewodnictwie, a tak też będziemy głosować, to przy ustawie o samorządzie, która później przyjdzie pod obrady będziemy mogli rozpatrzeć bliżej tę sprawę, bo nie zapoznaję tego, że może to mieć swoje bardzo dobre strony, jeżeli działalność samorządów będzie zespolona ze świadomą celów akcją władz państwowych, które jedynie mogą zapewnić uchwałom ciał samorządnych należytą egzekutywę.</u>
<u xml:id="u-9.98" who="#WładysławKiernik">Przechodzę do końcowych postanowień projektu Konstytucji, do art. 126 i muszę stwierdzić, że z obecnem brzmieniem art. 126 stanowiącym o kwestii zmiany i rewizji Konstytucji, zgodzić się absolutnie nie możemy.</u>
<u xml:id="u-9.99" who="#WładysławKiernik">Musimy zwrócić uwagę Wysokiego Sejmu przedewszystkiem na to, że my w tym Sejmie jednak nie reprezentujemy dzisiaj jeszcze całości naszej Rzeczypospolitej, że reprezentujemy dzisiaj 18 do 19 milionów obywateli naszego Państwa, a więc pozostawiamy poza murami tego Sejmu około 12 milionów obywateli. A niema tu przedewszystkiem tych, których w najbliższym czasie chcielibyśmy widzieć nie tylko w granicach naszej Rzeczypospolitej, ale także przedewszystkiem w murach tego Sejmu.</u>
<u xml:id="u-9.100" who="#komentarz">(Brawa)</u>
<u xml:id="u-9.101" who="#WładysławKiernik">Nie mamy u siebie braci Górnoślązaków. Oni w uchwalaniu tej Konstytucji udziału brać nie mogli, a zbyt wielką przywiązujemy wagę do tego, ażeby dobrze im było we wspólnej ojczyźnie, do której nie wątpimy, że za kilka dni wejdą, żeby czuli się dobrze jak u siebie w domu. Ale w takim razie i urządzenie tego domu nie może być niezależne od ich woli i ich zapatrywań. Musimy więc zastrzec im wpływ na ustrój polityczny naszego Państwa, na naszą formę Konstytucji, musimy żądać, ażeby umożliwić rewizję tej Konstytucji, rewizję przez sam Sejm, bez udziału Senatu, nawet gdybyście uchwalili Senat, przeciwko któremu walczyć będziemy w trzeciem głosowaniu, musimy zatem zapewnić im możność rewizji po zebraniu się tego Sejmu najbliższego, w którym oni wezmą udział, ażeby mogli współdziałać w budowie ustroju politycznego wspólnej naszej ojczyzny. I dlatego postawimy poprawkę do ust. 3 tego art. 126, ażeby najbliższa rewizja konstytucji odbyć się mogła w rok po zebraniu się najbliższego Sejmu,...</u>
<u xml:id="u-9.102" who="#komentarz">(Głos: Lepiej po feriach Wielkanocnych)</u>
<u xml:id="u-9.103" who="#WładysławKiernik">... kiedy w tym Sejmie zasiądą ci nasi bracia z kresów, którym chcemy dać możność wypowiedzenia się o ustroju Rzeczypospolitej.</u>
<u xml:id="u-9.104" who="#WładysławKiernik">Wysoki Sejmie! Gdyby ten projekt, który dzisiaj mamy przed sobą i w tej formie stał się ustawą, to zaiste nie wywoła on tego entuzjazmu, jaki przed 130 laty wywołał projekt i uchwała Konstytucji 3-go Maja. Nie będzie lud nosił na rękach tych ustawodawców, którzy taki projekt z senatem i z temi rożnem i postanowieniami sprzecznemi z ideałami demokracji uchwalili. Nie będzie lud wołał jak przed 130 laty „Wiwat Sejm, Wiwat Naród”, a przyjmie ten projekt tylko jako zadatek i zapowiedź dalszej wytrwałej walki o zdemokratyzowanie tej Konstytucji. Ten projekt Konstytucji, który panowie przedłożyliście nam, nawet przy uwzględnieniu stosunków z przed 130 lat, jest w pewnych kierunkach bardziej wstecznym i mniej ma tytułu do nazwy reformy, aniżeli, wówczas Konstytucja 3-go Maja. Proszę Panów.</u>
<u xml:id="u-9.105" who="#komentarz">(P. Rudnicki przerywa)</u>
<u xml:id="u-9.106" who="#WładysławKiernik">Tak jest panie Rudnicki, bo może pan nie czytał Konstytucji 3-go maja, jak i obecnego projektu, jak to się pokazało. Wszak Konstytucja 3-go Maja wyraźnie stanowi, że nawet wówczas przed 130 laty Senat, jaki się tam wprowadziło, nie miał tych prerogatyw, które dzisiaj po 130 latach wy dajecie Senatowi. Senat według Konstytucji 3-go Maja, pomijając oczywiście jego szlachecki ustrój mógł raz tylko odrzucać uchwałę przez Sejm powziętą, ale jeśli Sejm na najbliższej Sesji powtórnie ją przyjął, wbrew woli Senatu, to uchwała stawała się ustawą. A panowie doprowadziliście dziś do tego, że po 130 latach wymagacie od Sejmu kwalifikowanej większości i nie przyjęliście, żeby na następnej sesji mogło być inaczej. A więc panowie cofacie się pod niejednym względem wstecz poza poglądy twórców Konstytucji 3-go Maja, poza reformy, które nie były wystarczające, a jednak na owe czasy były bardziej demokratyczne aniżeli te, któremi chcecie dzisiaj naród Polski obdarzyć. Dlatego imieniem Polskiego Stronnictwa Ludowego oświadczam, że dołożymy wszystkich sił, żeby niniejszy projekt uległ gruntownej zmianie w trzeciem głosowaniu. Walczyć będziemy o zdemokratyzowanie tego projektu tak, żeby stał się prawdziwym wyrazem woli szerokich mas ludu polskiego, żeby stworzył jasne i silne podstawy do zbudowania prawdziwie demokratycznej Polski ludowej.</u>
<u xml:id="u-9.107" who="#komentarz">(Brawa i oklaski na ławach ludowych)</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#StanisławOsiecki">Głos ma p. Fichna.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#BolesławFichna">Wysoki Sejmie! Przedmówcy moi uzasadnili i wykazali całkowicie, w jakim kierunku chce iść nasza prawica sejmowa, tego rodzaju projekt konstytucji do uchwalenia nam przedkładając. Zresztą już uprzednio w czasie dyskusji wskazywaliśmy na to, że prawica ma zupełnie wyraźny cel, ku któremu dąży za wszelką cenę, żeby Polska stała się tak niedemokratyczną, jaką właśnie jest nasza prawica. Chce ona budować przyszłą Polskę na swój wzór i jest rzeczą zupełnie naturalną, że wszystkie szczerze demokratyczne czynniki w Polsce, muszą przeciwko temu jak najsilniej zaprotestować, bo wtedy, kiedyśmy marzyli o Polsce, kiedyśmy o tę Polskę walczyli, to zawsze wskazywaliśmy, że Polska musi być demokratyczną, że Polska musi być ludową. A w tej Polsce demokratycznej, w Polsce ludowej ma rządzić klasa pracująca, lud pracujący, bo jemu jest na imię „miliony”. W tym więc kierunku idziemy i w tym kierunku zgłosiliśmy nasze zasadnicze poprawki do projektu konstytucji.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#BolesławFichna">Dwa są zasadnicze zagadnienia, dwa kamienie węgielne obecnego projektu konstytucji. Pierwsze zagadnienie to kwestia jedno-i dwuizbowości, to pytanie: czy w Polsce ma być Senat czy niema go być. A druga kwestia zasadnicza to kwestia wyboru Naczelnika Państwa.</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#BolesławFichna">Ja sobie zdaję bardzo dobrze sprawę z tego, że wczoraj ks. arcybiskup Teodorowicz zrobił bardzo sprytne posunięcie polityczne, kiedy zgłosił usunięcie owej części art. 36, mówiącej, że w skład Senatu mają wchodzić przedstawiciele episkopatu katolickiego.</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#komentarz">(Głos: Darował Niderlandy, których jeszcze nie miał)</u>
<u xml:id="u-11.4" who="#BolesławFichna">Oczywiście darował Niderlandy, których jeszcze nie miał.</u>
<u xml:id="u-11.5" who="#BolesławFichna">Pozatem chodzi prawicy o to, ażeby przez stworzenie instytucji Senatu zatrzymać Polskę w rozwoju, zatrzymać postęp życia politycznego i społecznego. Nasze stanowisko w kwestii Senatu jest zupełnie jasne. Stawialiśmy sprawę tak, że jeśli w Sejmie prawica i lewica dowodzą czego innego: prawica, że lud nasz chce Senatu, my zaś — że lud tego Senatu nie chce, to w takim razie jedyna pozostaje racjonalna droga, ażeby się wprost do tego ludu zwrócić i zapytać się go, czy chce Senatu, czy nie chce. O tę odpowiedź jesteśmy zupełnie spokojni, bo twierdzimy na podstawie znajomości tego ludu, na podstawie długoletniej pracy wśród ludu, że lud senatu nie chce, gdyż uważa, iż instytucja senatu byłaby zamachem na jego prawa obecne i na jego prawa przyszłe.</u>
<u xml:id="u-11.6" who="#komentarz">(Głos z prawicy: Lud chce senatu)</u>
<u xml:id="u-11.7" who="#BolesławFichna">Jeśli kolega twierdzi, że lud chce, to w takim razie niechaj kolega zgodzi się na nasz projekt, aby się z tem pytaniem bezpośrednio do ludu zwrócić, ale kolega nie ma odwagi na to stanowisko się zgodzić.</u>
<u xml:id="u-11.8" who="#BolesławFichna">Jeśli chodzi o drugą kwestię, o kwestię wyboru Naczelnika Państwa, to i tutaj zupełnie analogiczne stanowisko prawica sejmowa zajmuje, również w tym wypadku boi się głosu ludu i dlatego uważa, że należy odpowiednio obstawić owe wybory, a mniemając, że przez stworzenie instytucji Senatu, zdoła sobie w ciele prawodawczem zdobyć większość, chce w ten sztuczny zupełnie sposób dać Państwu takiego Naczelnika, jakiego sama chce, nie pytając się znów o zgodę ludu. My stoimy na stanowisku wręcz odmiennem, bo uważamy, że nie wolno gwałcić woli ludu, nie wolno w tym wypadku wbrew woli ludu wybierać takiego naczelnika państwa, jakiego chce tylko pewien odłam w Sejmie i Senacie. Należy również tutaj dopuścić lud do tego, aby wziął udział w głosowaniu, aby również miał możność wywarcia swego wpływu na wybory Naczelnika Państwa. Tak więc udział ludu przy wyborach naczelnika państwa, wedle naszego poglądu, jest koniecznym.</u>
<u xml:id="u-11.9" who="#BolesławFichna">Następnie art. 10 projektu konstytucji, wedle zapatrywania Panów, miałby postanawiać, że prawo inicjatywy ustawodawczej przysługuje tylko Rządowi i Sejmowi. Jesteście Panowie zupełnie konsekwentni, bowiem i w tym trzecim wypadku również odrzucacie wszelką inicjatywę, z poza Sejmu i z poza Rządu wychodzącą. Uważacie, że i tutaj lud nie może od siebie żadnego projektu złożyć — bo i tutaj Panowie obawiacie się, ażeby lud nie składał takich projektów, na które zgodzić się nie będziecie mogli. Uważamy, że prawo inicjatywy ustawodawczej powinno przysługiwać nie tylko Rządowi i Sejmowi, ale tak samo Naczelnikowi Państwa, Izbom Pracy oraz obywatelom na warunkach i w granicach osobną ustawą określonych.</u>
<u xml:id="u-11.10" who="#komentarz">(Głos: Po co Sejm?)</u>
<u xml:id="u-11.11" who="#BolesławFichna">Sejm po to, ażeby miał prawo inicjatywy prawodawczej.</u>
<u xml:id="u-11.12" who="#komentarz">(Głos: Poza tem i inni)</u>
<u xml:id="u-11.13" who="#BolesławFichna">Poza tem i inni oczywiście.</u>
<u xml:id="u-11.14" who="#komentarz">(Głos: A poco Rząd? Jeden z posłów księży: Rząd jest do wykonywania, a nie do inicjatywy)</u>
<u xml:id="u-11.15" who="#BolesławFichna">Gdzież tu więc logika? Szanowny Księże! Rząd jest i do wykonywania i do inicjatywy.</u>
<u xml:id="u-11.16" who="#BolesławFichna">Jeśli poza tem chodzi o art. 68, to specjalnie chcę zwrócić nań uwagę, a to dlatego, że mówimy w tym artykule o Izbach Pracy, mówimy o tem w jaki sposób szereg zagadnień gospodarczych, które się dziś wysunęły na plan pierwszy należy rozwiązać w myśl życzeń ludu pracującego, a nie wbrew życzeniom tego ludu. I dlatego właśnie chcemy nie tylko stworzyć takie Izby Pracy, ale zgóry nadać im pewien charakter, chcemy, aby one miały możność wyrażania swojej opinii o każdym projekcie z dziedziny ustawodawstwa robotniczego, o każdym projekcie, regulującym stosunek pracy do kapitału. A przecież taka opinia klasy pracującej w Polsce będzie dla każdego sejmu niezmiernie ważką, bowiem wtedy dopiero sejm będzie mógł się przekonać, czy taka ustawa godzi w interesy klasy pracującej, czy też ona idzie po myśli tych interesów.</u>
<u xml:id="u-11.17" who="#komentarz">(Głos z prawicy: A rolnicy?)</u>
<u xml:id="u-11.18" who="#BolesławFichna">Przecież jest Izba Rolnicza. Rzeczą Panów jest dbać o interesy rolników, a nie naszą. Inicjatywę pozostawiamy całkowicie Panom w tym wypadku. Poza tem chcemy doprowadzić do tego, ażeby ta wielka walka pracy z kapitałem weszła na drogę legalną, na drogę ewolucji społecznej i właśnie dlatego domagamy się, ażeby te Izby Pracy powstały, naszem zadaniem i naszym programem jest walka o nowy ustrój społeczny. I właśnie budując Izby Pracy, dając im prawo inicjatywy ustawodawczej, chcemy w ten sposób doprowadzić do szybkiej zmiany ustroju społecznego. Ustawodawstwo robotnicze w ten sposób pójdzie drogą szybką i bez większych tarć.</u>
<u xml:id="u-11.19" who="#BolesławFichna">Znaczenie Izby Pracy dla klasy robotniczej jest niezmiernie ważne i uchwałę sejmową o Izbach Pracy cała klasa robotnicza przyjęła by z wielkiem zadowoleniem i ulgą.</u>
<u xml:id="u-11.20" who="#BolesławFichna">P. Kiernik mówił tu o tem, że rolnicy, wyrażając w taki sposób, jak on, swoje poglądy o prawie własności, chcą stworzyć dla siebie warsztat pracy. Proszę Panów! I klasie robotniczej chodzi również o warsztat pracy, chodzi o to, ażeby jeżeli nie może posiadać własnego warsztatu pracy, miała przynajmniej wpływ bardzo poważny na pracę wogóle. I Panowie stawiając tutaj sprawę tak, że domagacie się warsztatu pracy dla siebie, powinniście rozumieć tendencje robotnicze w Polsce, powinniście poprzeć nasze usiłowania w kierunku takiej ustawy, któraby zapewniła klasie robotniczej bardzo poważny wpływ na wszystkie istniejące warsztaty pracy.</u>
<u xml:id="u-11.21" who="#BolesławFichna">Następnie — art. 120 i 121. Wkraczamy tutaj w kwestię niezmiernie drażliwą, mianowicie: musimy dotknąć sprawy religijnej, ażeby nasze stanowisko w tej mierze zostało zupełnie wyraźnie sprecyzowane. Znamy bowiem metody walki, jakimi posługuje się t. zw. Chrześcijańska Demokracja, ten odłam, który przypiął sobie na czoło miano chrześcijanizmu, z przeciwnikami politycznemi walczy, jednak wbrew wszelkim zasadom chrześcijańskim, bo metodami fałszu. Dlatego sprawę religii musimy postawić zupełnie jasno i niedwuznacznie. Zdajemy sobie sprawę z tego i zawsze to podkreślamy, jak wielkie znaczenie ma religia i etyka chrześcijańska w całem naszem życiu politycznem i społecznem, a pozatem specjalnie w dziedzinie wychowania. Jeśli właśnie chodzi o tę dziedzinę wychowania, to my stoimy mocno na zasadach etyki chrześcijańskiej, i chcemy, aby to młode pokolenie Polski, ta przyszłość Polski była w szkole w myśl tych zasad chrześcijańskich wychowywana. I dlatego uważamy, że art. 120 tym właśnie zasadom całkowicie odpowiada.</u>
<u xml:id="u-11.22" who="#BolesławFichna">Jeśli weźmiemy specjalnie pod uwagę rolę religii katolickiej na Zachodzie i Wschodzie w okresie walk z germanizacją i z tendencjami rusyfikatorskiemi, to musimy z całem uznaniem podkreślić, że właśnie odpowiednie połączenie zasad religii katolickiej z zasadami narodowościowemi doprowadziło do tego, że lud polski zdobył się na tyle oporu, na tyle sił moralnych, że zdołał się przeciwstawić wszelkim zakusom germanizacyjnym na Zachodzie i zakusom rusyfikatorskim na Wschodzie. Takie zasady chrześcijańskie chcemy utrzymać, bo z nich właśnie lud polski czerpał otuchę i moc, moc wytrwania i moc przetrwania, moc wiary w Polskę. Stanowisko nasze pod tym względem jest zupełnie jasne, ale my nie możemy zgodzić się na tę zasadę, którą posługują się pewni przedstawiciele niestety naszego Kościoła w walce politycznej z nami, zasadę, że cel uświęca środki. Przecież wiemy, jeżeli chodzi o Poznańskie i Pomorze, to tam nie tylko przekreśla się w walce wszelkie zasady chrześcijańskie, ale nawet ambony, nawet konfesjonału używa się do tej walki.</u>
<u xml:id="u-11.23" who="#komentarz">(Głos: Nieprawda)</u>
<u xml:id="u-11.24" who="#BolesławFichna">Tak jest, bo to działo się przy wyborach na Pomorzu. Jeżeli Kolega nie wie, to niech Kolega się dowie. Jeżeliby Kolega mógł nam udowodnić, że to jest nieprawda, to proszę niech się Kolega o to postara. Otóż to wychowanie na zasadach chrześcijańskich w szkole, to zapewnienie dzieciom nauki religii przez nauczycieli tego samego wyznania, to jest kwestia nadzwyczajnej wagi, to jest kwestia zasadnicza i my w tym kierunku bezwarunkowo się wypowiadamy. Ale uznajemy, że art. 120 tę kwestię już całkowicie reguluje, dlatego będziemy się domagali skreślenia art. 121, jako zupełnie niepotrzebnego.</u>
<u xml:id="u-11.25" who="#BolesławFichna">Przejdę obecnie do zagadnienia, które właściwie jest punktem kulminacyjnym, mianowicie: do art. 126, wskażę odrazu na te niekonsekwencje, które w tym wypadku popełniła prawica. Wszystko, mówimy, należy poświęcić dla Śląska, a jednak jednej rzeczy nie chcemy dać temu Górnemu Śląskowi.</u>
<u xml:id="u-11.26" who="#komentarz">(Wicemarszałek Maj obejmuje przewodnictwo).</u>
<u xml:id="u-11.27" who="#BolesławFichna">Mianowicie nie chcemy zapewnić wpływu na treść Konstytucji przedstawicielom tego Górnego Śląska w chwili, gdy już znajdą się wśród nas w Sejmie i mówimy, że dopiero po 25 latach będą oni mieli prawo i możność zabierania głosu w sprawie zmiany Konstytucji. A przecież przedstawiciele Górnego Śląska, jeżeli przyjdą do Sejmu, to przedewszystkiem będą się domagali, ażeby mieli głos w takich w sprawach zasadniczych, jakimi są kwestie konstytucji. Jeżeli już chcemy uchwalać Konstytucję jeszcze przed plebiscytem, to jednak nie mamy prawa dzisiaj już nakładać kagańca na usta tym przedstawicielom G. Śląska, którzy przyjdą później do Sejmu. Niechaj oni mają prawo i możność wypowiedzenia się w sprawie Konstytucji. Dlatego podtrzymujemy całkowicie naszą poprawkę, aby w dwa lata po ustaleniu granic Państwa t. zn. w momencie, kiedy będziemy wiedzieli, jaka ludność wchodzi w granice Państwa, ta ludność miała możność wypowiedzenia się w sprawie Konstytucji, aby mogła zabrać głos w tych kwestiach i wprowadzić te poprawki, które są konieczne w myśl jej poglądów. Oczywiście, Panowie na tę poprawkę nie chcecie się zgodzić, a to dlatego, iż uważacie, że przedstawiciele G. Śląska, Wilna, Kresów Wschodnich nie mają tutaj poprostu nic do gadania, że my będziemy za nich decydowali, a oni będą całkowicie zadowoleni. Ja jestem w tym wypadku zdania wręcz odmiennego.</u>
<u xml:id="u-11.28" who="#BolesławFichna">Stojąc na stanowisku, że trzeba uchwalić konstytucję, nie możemy oczywiście pominąć pytania: Jaką ma być ta konstytucja? Stoimy bowiem na stanowisku, że konstytucja musi być demokratyczna, musi odpowiadać duchowi czasu i nie może być zarzewiem walki między poszczególnemi klasami społeczeństwa, a nawet naodwrót musi ona wnieść uspokojenie w społeczeństwo.</u>
<u xml:id="u-11.29" who="#komentarz">(P. Dubanowicz: Wy nie Chcecie spokoju — tylko wywołujecie awantury)</u>
<u xml:id="u-11.30" who="#BolesławFichna">Panie kolego, niech Pan nie mówi o awanturach, bo wywołujecie swoim projektem konstytucji właśnie te niepotrzebne awantury.</u>
<u xml:id="u-11.31" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Osiecki)</u>
<u xml:id="u-11.32" who="#BolesławFichna">Demokratyczna konstytucja oto właśnie nasze w tym wypadku zadanie. Reakcja, którą prawica sejmowa reprezentuje, idzie zupełnie wyraźnie i konsekwentnie ku swemu celowi, ten projekt konstytucji jest najlepszym tego dowodem, a poza tem i postępowanie pewnych władz również wskazuje na to, że pewne nasze władze wraz z prawicą sejmową znajdują się do tego w zmowie. Dam na to kilka dowodów: w b. dzielnicy pruskiej co pewien czas na dwa tygodnie zamyka się organ N. P. R. „Prawdę” i „Kosyniera”, dlatego, że te organy śmią występować z krytyką postępowania tych władz.</u>
<u xml:id="u-11.33" who="#komentarz">(Głos: Starosta to robi).</u>
<u xml:id="u-11.34" who="#BolesławFichna">Pozatem chcę Panom przeczytać pewien dokument od tejże władzy pochodzący, dokument niezmiernie charakterystyczny, dowodzący jak to Ministerstwo b. dzielnicy pruskiej kpi sobie z ustaw przez Sejm uchwalonych.</u>
<u xml:id="u-11.35" who="#BolesławFichna">Otrzymaliśmy odpowiedź na naszą interpelację w sprawie pogwałcenia nietykalności poselskiej członka naszego klubu i proszę posłuchać jak ona brzmi:</u>
<u xml:id="u-11.36" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-11.37" who="#BolesławFichna">„W poruszonym w interpelacji wypadku przeprowadzone dochodzenia nie wykazały, ażeby organa administracyjne dopuściły się nadużycia, gdyż ustawa z 8 stycznia 1919 r. Dz. Ust. Rzplitej No 31, poz. 263 o nietykalności członków Sejmu Ustawodawczego, nie wzbrania rewizji osobistej oraz bagażu posłów przy przekraczaniu granicy celnej ani też gospodarczej”.</u>
<u xml:id="u-11.38" who="#komentarz">(Głosy: Skandal!)</u>
<u xml:id="u-11.39" who="#komentarz">(Mówi:)</u>
<u xml:id="u-11.40" who="#BolesławFichna">A więc poseł, jadący z Poznania do Warszawy, może być rewidowany przez organa administracyjne p. Kucharskiego jego portfel i kieszenie, wszystko może być rewidowane.</u>
<u xml:id="u-11.41" who="#komentarz">(Głosy: Skandal)</u>
<u xml:id="u-11.42" who="#BolesławFichna">A myśmy uchwalili ustawę o nietykalności poselskiej!</u>
<u xml:id="u-11.43" who="#komentarz">(Wrzawa)</u>
<u xml:id="u-11.44" who="#BolesławFichna">Dzisiaj otrzymaliśmy tego rodzaju odpowiedź z podpisem Ministra b. dzielnicy pruskiej, Kucharskiego. Jeszcze dalej Panom przeczytam dla lepszego zrozumienia sprawy:</u>
<u xml:id="u-11.45" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-11.46" who="#BolesławFichna">„Wydanie jakichkolwiek zarządzeń w sprawie zwolnienia członków Sejmu Ustawodawczego, od obowiązku poddania się rewizji nie leży w mojej kompetencji” — to znaczy ministra — gdyż sprawa ta może być załatwiona wyłącznie w drodze ustawodawczej”.</u>
<u xml:id="u-11.47" who="#komentarz">(Głos: Nieuk!)</u>
<u xml:id="u-11.48" who="#BolesławFichna">To są kpiny, nic więcej, bo tylko w ten sposób można tę odpowiedź p. Ministra Kucharskiego nazwać. To jest człowiek zaufania prawicy Sejmu i takie są rządy w b. dzielnicy pruskiej.</u>
<u xml:id="u-11.49" who="#komentarz">(Głos: A u Was jak?)</u>
<u xml:id="u-11.50" who="#BolesławFichna">Tu nie chodzi o to, jak jest „u was”, lub „u nas”, tu chodzi o to, jak ma być w Polsce.</u>
<u xml:id="u-11.51" who="#komentarz">(Wrzawa, głosy na lewicy: Tu jest Polska! Tu nie „u was”!)</u>
<u xml:id="u-11.52" who="#BolesławFichna">Czy Pan uznaje, że ustawa o nietykalności poselskiej istnieje, czy nie? Niech Pan na to odpowie, a dopiero później będziemy mówili o „nas” i o „was”, bo ja tak kwestii nie stawiam, mówię tylko o b. dzielnicy pruskiej.</u>
<u xml:id="u-11.53" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Ale nie mów Pan że to minister prawicy czy lewicy, tylko, że minister)</u>
<u xml:id="u-11.54" who="#BolesławFichna">Myśmy swoje zdanie, Szanowny Kolego, co do rządów p. Kucharskiego już wypowiedzieli. My zaufania do rządów Pana Kucharskiego nie mamy i dlatego on nie rządzi w myśl tego jak my chcemy, ale jak Panowie chcecie, a więc jest on „wasz” minister, nie „nasz”. To jest rzecz zrozumiała.</u>
<u xml:id="u-11.55" who="#BolesławFichna">Takie kwiatki rosną pod rządami p. Kucharskiego opartemi na zaufaniu,...</u>
<u xml:id="u-11.56" who="#komentarz">(Głos: Czyjem?)</u>
<u xml:id="u-11.57" who="#BolesławFichna">... — Panów. Oczywiście, że przyjmujecie i konsekwencje tego, co przeczytałem, wobec tego wszystko jest w porządku. P. Kucharski w tym wypadku jest kryty przez prawicę.</u>
<u xml:id="u-11.58" who="#BolesławFichna">Lud pracujący w Polsce na takie rządy stanowczo się nie godzi, bo proszę Panów, mówimy i słyszymy o wielu innych rzeczach: o projekcie co do ograniczenia ustawy o 8-godzinnym dniu pracy, o projekcie, że kompetencje Ministerstwa Pracy mają być odpowiednio ograniczone,...</u>
<u xml:id="u-11.59" who="#komentarz">(Głos: Znieść)</u>
<u xml:id="u-11.60" who="#BolesławFichna">... a nawet jak słyszeliśmy w tej chwili ksiądz mówi, by je znieść. Nie wiemy, czy kolega pański poseł Bresiński w tym wypadku z księdzem się zgodzi, bo choć w innych wypadkach stale idzie za sutanną, ale czy w tym wypadku pójdzie, nie wiem.</u>
<u xml:id="u-11.61" who="#komentarz">(P. Bresiński: To nie jest poważna mowa)</u>
<u xml:id="u-11.62" who="#BolesławFichna">O tego rodzaju projektach słyszymy; oczywiście wszystko sobie notujemy. I musimy stwierdzić, że lud pracujący w Polsce z godnością i spokojem podniesie rękawicę, którą Panowie mu rzucacie. Walczyliśmy o Polskę i rzucaliśmy hasła Polski demokratycznej, Polski ludowej, a dziś dochodzimy niestety do tego smutnego wniosku, że w tym pierwszym Sejmie urzeczywistnić nam się tego ideału nie uda, i że wobec tego walka musi toczyć się dalej, i że my tę walkę będziemy nadal prowadzić o Polskę ludową i Polskę demokratyczną. Bo przez krew, łzy i szubienice szli robotnicy ku tej Polsce wymarzonej, Polsce demokratycznej i taką Polskę dzisiaj zdobyć muszą, bo taka Polska leży nie tylko w programie naszej partii, ale leży w marzeniach całego ludu pracującego, i on taką Polskę mieć musi. Jeśli on jej nie zdobędzie obecnie, to jako swój program, w testamencie swoim dzieciom pozostawi, a one wywalczyć tę Polskę demokratyczną i Polskę ludową muszą.</u>
<u xml:id="u-11.63" who="#komentarz">(Brawa na lewicy i na lewej części centrum)</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#StanisławOsiecki">Głos ma p. Woźnicki.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#JanWoźnicki">Wysoki Sejmie! Gdyśmy obdarzeni zaufaniem ludu szli do pracy w Sejmie Ustawodawczym, byliśmy przekonani, że największe dzieło, którego naród polski oczekiwał od tego Sejmu, Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej — da szczęście narodowi polskiemu i że dzień jej uchwalenia będzie dniem wielkiego święta. Już szanowny mój przedmówca, kol. Kiernik zaznaczył, że ten dzień jednak świętem nie będzie, że nie będzie w Polsce w dniu uchwalenia Konstytucji tej wielkiej radości jaka była w dniu uchwalenia Konstytucji Konstytucji 3 Maja, bo ten wytwór, który złożyła nam Komisja Konstytucyjna, nie może uradować nikogo, kto przyszłość i moc Polski chciałby widzieć zabezpieczoną, zagwarantowaną, na daleką, daleką przyszłość, bo Polska, jako kraj bez granic przez przyrodę ustalonych, oprzeć się musi na sile, którą czerpać należy z serc przywiązanego do niej polskiego ludu, z serc tego ludu, który z jednej strony, dając jej pracę, z drugiej strony, licząc się na miljony, miałby możność i chęć tej Polski bronić, gdyby ona zapewniła mu takie prawa, jakich się w Niej spodziewał. Polska w chwili swego upadku podniosła się do walki o swą niepodległość pod wodzą Kościuszki i w Uniwersale Połanieckim powiedziane było, że ci, którzy do tej walki staną, prawa w Polsce zagwarantowane mieć będą. I od tej chwili po przez wszystkie walki narodowe zawsze brzmiała wśród lepszych duchów Polski ta nuta, że Polska tym, co jej niepodległość wywalczą, względnie jak dziś obronią, zapewni swobody wszelkie i wolność, rzeczywistą wolność.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#JanWoźnicki">Czy w projekcie Konstytucji, przez Komisję Konstytucyjną nam złożonym, ta wolność szerokim masom zagwarantowaną została? Śmiem twierdzić, że nie. Na każdym kroku widzimy jeszcze te zapory, na każdym kroku widzimy jeszcze te Okopy Świętej Trójcy, których tutaj w tym Sejmie zburzyć nam się dotychczas nie udało, lecz do których zburzenia przy trzeciem czytaniu przyłożymy ręki i będziemy przy tem trzeciem czytaniu walczyli o to bez pardonu. Tę walkę zapowiadamy Wysokiemu Sejmowi w tem przekonaniu, że Polsce ona jest potrzebna, dlatego, ażeby potem przez lata nie była toczona w kraju, ażeby kraj, uchwaliwszy Konstytucję, mógł nareszcie stanąć do pracy, jeszcze raz do pracy, do tej pracy, która Polsce tak bardzo jest potrzebna.</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie)</u>
<u xml:id="u-13.3" who="#JanWoźnicki">I dlatego tej walki nie uważamy za zło, tę walkę staczamy w tem świętem przekonaniu, że ona tutaj w tej Izbie w tej chwili jest na miejscu i jest potrzebna.</u>
<u xml:id="u-13.4" who="#JanWoźnicki">Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej nie można uchwalać wbrew woli wielkiej ilości jej obywateli, wbrew woli, jak śmiem tutaj twierdzić, większości jej obywateli. Nie można uchwalać tej Konstytucji w takiej formie, żeby obrażała znaczną część narodu, ażeby uzbrajała przeciwko sobie, tę znaczną część narodu, inaczej to wszystko, co tu jest napisane, pozostanie tylko martwą literą, a w kraju na tle tej Konstytucji, na tle tej walki o nią na długie lata rozpęta się jeszcze walka i nigdy nie staniemy do pracy i nigdy nie będzie zagwarantowana Polsce obrona jej przez tych, którzy jej przedewszystkiem bronić powinni, przez lud polski, jeżeli do obrony kraju tak niezabezpieczonego pod względem strategicznym jak nasz, tych szerokich mas nie pociągniemy, to obrony tej nie będzie i Polska może się stać rzeczywiście państwem sezonowem, za jakie chcą uważać nas nasi wrogowie, a nawet i nasi przyjaciele w niektórych wynurzeniach swoich.</u>
<u xml:id="u-13.5" who="#JanWoźnicki">Wysoki Sejmie! Projekt Konstytucji ustanawia w Polsce Izbę wyższą czyli Senat. Jesteśmy temu najkategoryczniej przeciwni. Do walki z Senatem w trzeciem czytaniu występujemy w tem przekonaniu, że jest to zło, które zwalczać trzeba i którego zwalczanie jest pożyteczne i konieczne. Przystępujemy do tego jeszcze i w tem przekonaniu, że ci wszyscy, którzy w tym Sejmie byli zwolennikami Senatu, nie dlatego wprowadzają Senat do Konstytucji, żeby jakieś zasady nimi powodowały, jakaś chęć ustanowienia instytucji takiej, któraby naprawdę miała jakiekolwiek znaczenie. Przecież ten projekt konstytucji, a raczej ta część tego projektu, która mówi o Senacie, była zmieniana kilka razy, a nawet powiem śmiało kilkanaście razy. Jeśli na lewicy, a przynajmniej na pewnej części lewicy odzywały się głosy, że nie chcemy Senatu, to były one motywowane zawsze jednakowo i zawsze były jednakowe, na prawicy zaś co rusz przychodzono z innemi projektami Senatu. Nie chcę się tu bawić w humorystykę, ale nasuwa mi się zupełnie, zdaniem mojem, trafne porównanie. Do abstynenta zgłasza się ktoś i powiada: Napijesz się wódki? Ten odpowiada: Nie napiję się, i wygłasza przytem kazanie o tem, że wódka i wogóle alkohol jest szkodliwy. Ten drugi zapytuje go znowu: A może pomarańczówki się napijesz? Ten już bardziej łagodnym tonem wygłasza kazanie, że i pomarańczówka jest szkodliwa, ale na pytanie czy napije się smacznego likieru — odpowiada: jeden kieliszek, to mogę. Panowie chcecie względem nas użyć tej samej metody. Dajecie Senat, my powiadamy, że nie chcemy Senatu. A może chcecie senat z powszechnych wyborów? My na to się nie zgadzamy. A może bez wirylistów? jak to już ostatnio częstował nas poseł ks. arcb. Teodorowicz. Przychodzicie do nas ciągle z temi samemi pokusami. Naszem zdaniem Senat wogóle jest szkodliwy, a Panowie upieracie się przy tym lub innym senacie, dla Was niepotrzebne są kompetencje Senatu, nic Was nie obchodzi, czy ten Senat będzie taki czy inny, czy lepszy czy gorszy, czy Senat to będzie robił, czy co innego. Senat jest Wam potrzebny i o ten Senat walczycie, aby był instytucją przywilejów, w której będą pewni ludzie, obdarzeni tymi przywilejami, w dodatku obdarzeni niemi przez wybory powszechne. Otóż jeśli z tego założenia prawica wychodzi, to my również z zasadniczego założenia wychodząc, powiadamy: Senatu wogóle nie chcemy, bo uważamy go za szkodliwy. Zresztą nie będę wchodził w to, jaki ma być skład Senatu, bo stojąc zasadniczo na tem stanowisku, że Senat w Polsce jest niepotrzebny, że Senat w Polsce jest szkodliwy, nie będziemy się bawili w dyskusję, jakim Senat być powinien, toby nas za daleko zaprowadziło.</u>
<u xml:id="u-13.6" who="#JanWoźnicki">Poświęcę uwagę jeszcze niektórym innym artykułom, które albo poprawić, albo zwalczyć pragnęlibyśmy. Poprawka nasza do art. 10 wprowadza do naszego Rządu Izby Gospodarcze, któreby miały prawo opinii i wpływu na pewne działy gospodarki państwowej. Nie chcielibyśmy, żeby decyzja pod każdym względem należała do Rządu, ale chcielibyśmy, żeby prawo inicjatywy, prawo opiniowania o gospodarce państwowej należało do fachowców, do Izb Gospodarczych, których urządzenie osobne ustawy określą. Następnie w poprawce tej wprowadzamy prawo inicjatywy ludowej. Chcielibyśmy, żeby, jeśli w pojęciach większej ilości obywateli utrwali się potrzeba jakiegoś prawa pożytecznego, mogli oni przyjść do Sejmu z inicjatywą i dlatego też pragniemy dla 100.000 obywateli tego rodzaju prawo zagwarantować.</u>
<u xml:id="u-13.7" who="#JanWoźnicki">Pragniemy też obniżenia cenzusu co do lat w wyborach do Sejmu, tak w biernem jak i czynnem prawie głosowania i dlatego też popieramy poprawkę, zgłoszoną tu przez P. P. S., żeby prawo wybierania mieli obywatele, którzy ukończyli lat 20, i żeby ci sami obywatele mogli również być wybierani.</u>
<u xml:id="u-13.8" who="#komentarz">(Głos: Szkoda, że nie 16 lat)</u>
<u xml:id="u-13.9" who="#JanWoźnicki">Ja tego nie mówię, proszę mi tego nie podsuwać.</u>
<u xml:id="u-13.10" who="#JanWoźnicki">Następnie wprowadzamy też pewne poprawki do tych artykułów, które mówią, kiedy Sejm rozwiązać się powinien, i pragnąc, ażeby rozwiązanie Sejmu nie było przypadkowem, wprowadzamy poprawkę do art. 26, że rozwiązanie Sejmu może się dokonać większością 2/3 głosów ale przy połowie ustawowej liczby posłów, ażeby np. nie było tego rodzaju quorum, jakie dzisiaj widzimy, bo gdyby wtedy 2/3 głosów mogło zdecydować o rozwiązaniu Sejmu, byłoby to pogwałceniem praw większości Sejmu. Z drugiej jednak strony rozwiązania Sejmu przez Naczelnika Państwa czyli, jak wy wolicie, Prezydenta Rzeczypospolitej nie chcielibyśmy czynić zależnem od zgody 3/5 Senatu, ale chcielibyśmy zagwarantować mu prawo rozwiązania Sejmu na wniosek — ⅓ posłów. W razie jakiejś wyraźnej kolizji między Sejmem a Naczelnikiem Państwa, Naczelnik Państwa, jako reprezentujący w naszem pojęciu również opinię kraju — bo chcielibyśmy, ażeby był z wyborów powszechnych — ma prawo odwołać się do narodu i może to uczynić nie „za zgodą”, lecz „na wniosek — ⅓ części posłów”.</u>
<u xml:id="u-13.11" who="#JanWoźnicki">Ponieważ niektórzy potrzebę Senatu motywują tem, że przy uchwalaniu ustaw potrzebny jest Sejmowi moment rozwagi, chcemy, ażeby praca w samym Sejmie tak była zorganizowana, aby Senat był niepotrzebny. Dlatego już w projekcie Konstytucji zastrzec byśmy pragnęli, ażeby ustaw w Sejmie nie przyjmowano zbyt pospiesznie, ażeby moment rozwagi był zapewniony i dlatego zamiast art. 35, który mówi o kompetencjach Senatu, wstawiamy artykuł o brzmieniu, które mówi, że każda ustawa musi być uchwalona w trzech czytaniach. Pierwsze czytanie powinna poprzedzić dyskusja ogólna nad ustawą, na tle tej dyskusji ogólnej powinny być przeprowadzone debaty w komisji, następnie w Sejmie drugie czytanie powinno być czytaniem rzeczywiście szczegółowem na podstawie tej dyskusji jaka się w Izbie odbyła, następnie przed trzeciem czytaniem ustawa powinna być jeszcze raz rozpatrzona w komisji. Na tę czynność przeznaczamy dwa tygodnie i chcemy zagwarantować konstytucyjnie, ażeby ten termin dwutygodniowy był dotrzymywany. W ten sposób ów moment rozwagi nie będzie pominięty.</u>
<u xml:id="u-13.12" who="#JanWoźnicki">Zamiast art. 36 zgłaszamy inny artykuł, który gwarantuje prawo veta Naczelnikowi Państwa wtenczas, kiedy on, jako przedstawiciel narodu wybrany przez powszechne głosowanie, nie zgodzi się z Sejmem. W takim razie może odwołać się do narodu, rozwiązać Sejm, nakazując nowe wybory, a naród będzie miał możność wypowiedzenia się, czy ustawa mu odpowiada, czy nie.</u>
<u xml:id="u-13.13" who="#JanWoźnicki">Następnie art. 39, który mówi o wyborze Naczelnika Państwa, chcielibyśmy sformułować w ten sposób, ażeby Prezydent Rzeczypospolitej czy Naczelnik Państwa wybierany był nie przez Sejm albo Senat, bo Senatu wogóle nie uznajemy, ale przez powszechne głosowanie ludności. Jest to ogólnie w psychologii ludu naszego utrwalonem pojęciem, że do jego atrybucji, do jego praw należy wybór Naczelnika Państwa, i o to prawo lud nasz walczyć będzie, bo tak wysoka godność może być nadana tylko w ten sposób uroczysty i gwarantujący Prezydentowi całkowitą powagę wobec wszystkich urzędów i władz.</u>
<u xml:id="u-13.14" who="#komentarz">(Głos: A więc Sejmu nie potrzeba?)</u>
<u xml:id="u-13.15" who="#JanWoźnicki">Gdyby wybierał tylko sam Sejm, nawet bez Senatu, to Naczelnik Państwa, wybrany przez Sejm, byłby zupełnie uzależniony od Sejmu. I czemże byłby? Wykonawcą woli Sejmu a w takim razie nigdyby Sejmu nie rozwiązywał i Sejm stałby się tyranem, któryby przeprowadzał wszystko, co mu się podoba. Sejm, wybrany na 5 lat, byłby całkowitym suwerenem. Każdy poseł mógłby się sprzedać i tak rządzić przez pięć lat wraz z tymi, z którymiby chciał pracować, jakby mu się tylko podobało. Dlatego też ten hamulec na Sejm chcemy nałożyć przez wybór Naczelnika Państwa, żeby on od Sejmu nie zależał, żeby on mógł wolę Sejmu regulować w myśl potrzeb narodu.</u>
<u xml:id="u-13.16" who="#JanWoźnicki">Oczywiście wypowiadamy się tutaj przeciwko, zdaniem naszym, szkodliwej poprawce Narodowo-Chrześcijańskiego Klubu Robotniczego, że na Prezydenta Rzeczypospolitej może być wybrany każdy obywatel państwa, Polak i katolik, który ukończył 40 lat życia. O ten artykuł w Komisji Konstytucyjnej toczyły się zacięte walki. Narazie został on uchwalony w drugiem czytaniu, jednakże w trzeciem czytaniu sam referent p. Dubanowicz, którego o stronniczość w tym wypadku posądzać nie można, wytłomaczył nam, którym tłomaczyć tego nie było potrzeba, jak i tym, którym to tłomaczenie było potrzebne, że przecież wiadomo, że w Polsce nie może być wybrany Naczelnikiem Państwa nikt inny, tylko katolik, bo większość to są przecież katolicy, a oni kogo innego narzucić sobie nie pozwolą, a zatem omawianie tej sprawy w Konstytucji jest rzeczą zbyteczną. Tak samo twierdził p. referent Dubanowicz, że nie należy określać wieku tego Naczelnika Państwa, bo przecież 20 letniego młodzieńca nikt na prezydenta Rzeczypospolitej nie wybierze, że napewno nigdy nie będzie to człowiek, mający mniej niż lat 40, więc jest zbytecznem statuować to, co jest rzeczą zupełnie zrozumiałą, że nie należy pisać w Konstytucji tego, co jest zbytecznem, tembardziej, jeśli obraża to uczucia pewnej liczby obywateli, którzy w Polsce mają być przecież równouprawnieni z katolikami.</u>
<u xml:id="u-13.17" who="#JanWoźnicki">Artykuły, które mówią o samorządzie lokalnym w Polsce, nie odpowiadają temu, co chcielibyśmy mieć w Konstytucji zagwarantowane. Art. 67 mówi o tem, że organa samorządu będą obieralne, nie mówi jednakże, w jaki sposób obieralne będą. Trzeba już pogodzić się z tem, że wybory do rad gminnych i miejskich, jak i do przyszłych rad wojewódzkich odbywać się muszą tak, jak odbywają się dotychczas, to jest przez 5 przymiotnikowe demokratyczne głosowanie. Gdybyśmy tego nie zagwarantowali, to mógłby ten i ów z Konstytucji wnosić, że pod tym względem możliwe jest jeszcze jakieś inne komentowania tego artykułu, i dlatego zgłaszamy dodatek tej treści, że wybory będą się dokonywały przez powszechne, równe, tajne, stosunkowe głosowanie.</u>
<u xml:id="u-13.18" who="#JanWoźnicki">Następnie bardzo ważnym czynnikiem w działalności wszystkich instytucji tak samorządowych, jak ustawodawczych, jakim jest Sejm obecny, jest jawność obrad tych instytucji. Gwarancja jawności obrad Sejmu sprawia, że obrady te nie odbywają się w kółku zaufanem, ale że podlegają one — jako jawne — krytyce publicznej, i że dlatego nie może zapaść tam uchwała niezgodna z wolą wyborców, z wolą tych, którzy w Polsce są źródłem wszelkiego prawa — z wolą narodu. Sądzę, że jeżeli szerszy ogół powoła do samorządu swoich przedstawicieli, to powinien mieć również prawo krytyki ich zarządzeń i wystąpień i dlatego domagamy się, aby obrady wszelkich instytucji samorządowych były jawne.</u>
<u xml:id="u-13.19" who="#JanWoźnicki">Następnie, nie chcąc uzależniać samorządu od czynników urzędowych, pragnęlibyśmy, aby skreślić postanowienie, że obrady ciał samorządowych, tak rad gminnych, jak sejmików i rad wojewódzkich odbywają się pod przewodnictwem organów rządowych.</u>
<u xml:id="u-13.20" who="#JanWoźnicki">Jako stronnictwo, które rozumie dobrze, że Polska ludowa oprzeć się powinna nie tylko na ludzie pracującym na wsi, ale i na tych, którzy z tego ludu pracującego na wsi wyszli do miast i zatrudnieni są w fabrykach, chcemy w całej rozciągłości poprzeć ich dążenia. Dlatego też popierać będziemy to wszystko, co idzie po linii zagwarantowania wszelkich praw klasom pracującym w miastach, dlatego poprzemy poprawkę P.P.S. do art. 68, gwarantującą ochronę pracy kobiet i robotników młodocianych w przemyśle. Popierać będziemy także ten artykuł który mówi, że prawo walki o lepsze warunki bytu, o zabezpieczenie na wypadek choroby, kalectwa, braku pracy i starości ma być zagwarantowane. Poprzemy również i stanowisko N. P. R., które domaga się tego samego i daje prawo inicjatywy dla Izby Pracy, o ileby inna poprawka, zgłoszona przez nas, a przewidująca Izby Gospodarcze, nie przeszła w trzeciem czytaniu tak, jak nie została poparta w drugiem.</u>
<u xml:id="u-13.21" who="#JanWoźnicki">Przechodząc do praw i obowiązków obywateli, przypomnieć musimy, że w obecnym art. 98 w drugiem czytaniu została przyjęta poprawka, która mówi, że kary połączone z udręczeniami fizycznemi są niedozwolone i że nikt takim karom podlegać nie może. Oczywiście, może to byłoby zbyteczne, ale nie w Państwie naszem, gdzie mieliśmy możność niejednokrotnie stwierdzić z bólem, że tego rodzaju udręczenia fizyczne czy to w więzieniu czy to przy aresztowaniu, bywają stosowane. I dlatego za utrzymaniem tej poprawki będziemy głosowali i opowiadamy się za jej pozostawieniem.</u>
<u xml:id="u-13.22" who="#JanWoźnicki">Jesteśmy zwolennikami tego, ażeby w Polsce nie było ucisku ani religijnego, ani narodowościowego. Tu już zagwarantowano, że wszyscy obywatele Polski, bez różnicy narodowości czy wyznania, będą w Polsce czuli się dobrze, będą się stopniowo do niej coraz więcej przywiązywali, będą ją uważali za swoją Ojczyznę, będą jej bronili w potrzebie na równi z tymi, którzy należą do wyznania większości tego narodu, czy do narodowości polskiej. I dlatego poprzemy poprawki P. S. L., które gwarantują równouprawnienie wszelkim wyznaniom.</u>
<u xml:id="u-13.23" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Bojko).</u>
<u xml:id="u-13.24" who="#JanWoźnicki">Przechodzę do artykułów, mówiących o tem, co jest największem dobrem każdego narodu, mówiących o zagwarantowaniu narodowi oświaty. W państwie, w którem dotychczas mamy około 70% analfabetów, ku wielkiemu naszemu żalowi i wstydowi, jakkolwiek nie jest to naszą winą, że tyle analfabetów mamy, w tem państwie troska o oświatę powinna być jedną z naczelnych trosk tak Sejmu Ustawodawczego, jak Konstytucji naszej. I dlatego pragniemy, aby Konstytucja nasza bez żadnych zastrzeżeń wypowiedziała walkę, walkę nieubłaganą temu strasznemu wrogowi naszemu, gorszemu niż wszyscy wrogowie zewnętrzni i wewnętrzni, temu strasznemu wrogowi, jakim jest ciemnota. Uważam, że chociaż na zwalczanie ciemnoty musimy przeznaczyć wielkie fundusze ze skarbu Państwa, to jednakże za biedni jesteśmy na to, abyśmy ciemnotę dalej tolerować w naszem Państwie mogli.</u>
<u xml:id="u-13.25" who="#JanWoźnicki">I dlatego nie na ogólnikach pragniemy poprzestać w tej sprawie. Nie chcemy, ażeby Konstytucja stwierdzała konieczność czy obowiązek początkowej nauki w szkołach powszechnych, jak na tem niektórzy poprzestaję, bo takie sformułowanie tego artykułu daje możność wybiegów, daje możność takiego tłomaczenia, że tylko początkowa nauka w powszechnych szkołach, a więc rok, czy dwa tej nauki są obowiązujące, reszta jest już rzeczą dobrej woli rodziców, czy też chęci może nawet tych samych dzieci, które do szkoły uczęszczać mają. Chcemy obowiązku szkolnego, chcemy, aby obowiązek ten był wskazany i zagwarantowany przez Konstytucję, chcemy żeby ci, którzy będą tworzyć ustawodawstwo szkolne, mogli oprzeć na tej Konstytucji, mogli się na nią powołać i wskazać, że w Konstytucji droga do oświaty dla narodu polskiego jest wyraźnie wytknięta.</u>
<u xml:id="u-13.26" who="#JanWoźnicki">I dlatego też zgłosiliśmy w Komisji Konstytucyjnej podczas trzeciego czytania poprawkę, która ustanawia obowiązek szkolny dla wszystkich obywateli, dla wszystkich dzieci od lat 7 do 14, oraz obowiązek dokształcania, nauczania uzupełniającego do 17 roku życia włącznie. Poprawka ta większością głosów w komisji przyjęta została, jednak Zw. Lud. Nar. do art. 118 zgłosił dawne jego brzmienie ogólnikowe.</u>
<u xml:id="u-13.27" who="#JanWoźnicki">Wysoki Sejmie! Pragnęlibyśmy, żeby zrozumienie ważności tej poprawki, która szczęśliwym trafem, mojem zdaniem, przeszła teraz w Komisji Konstytucyjnej sprawiło, że ona i w trzeciem czytaniu również na plenum Sejmu uchwalona zostanie. Zwalczanie tego postanowienia, mojem zdaniem, byłoby dla Państwa Polskiego, dla jego przyszłości i również dla jego finansów w przyszłości, dla jego szacunku u innych państw i całego świata bardzo szkodliwe.</u>
<u xml:id="u-13.28" who="#JanWoźnicki">Następnie Komisja Konstytucyjna przed trzeciem czytaniem przyjęła to, że nauka w szkołach państwowych i samorządowych jest bezpłatna, nie nauka początkowa, ale nauka wszystkich stopni. Jeżeli jest obowiązek szkolny, to nauka początkowa bezpłatna być powinna i musi być bezpłatna, gdyż inaczej trudno byłoby ten obowiązek szkolny utrzymać. Chodzi tu o naukę w zakładach średnich i wyższych, żeby Państwo Polskie nie było znowu widownią tego rodzaju wezwań do społeczeństwa, jakie mieliśmy na porządku dziennym w tym czasie, kiedy wskutek nieopłacania minimalnego wpisu dzieci całemi masami były pozbawiane możności nauki. Takie dzieci, usunięte ze szkół, wykolejały się, bo zaczerpnęły z krynicy oświaty ale niewiele, nie wracały już do rzemiosła i często schodziły na bezdroża. Chcielibyśmy żeby dzieci klas biednych nie miały żadnych przeszkód w nauce. Jeżeli chodzi o miasta, to ileż tu można wykrzesać rozumu i talentów z dzieci ludności robotniczej, a ile tych skarbów wielkich kryje się na wsi? Na firmamencie naszej nauki i wiedzy one nie błyszczą tylko dlatego, że nie mogą się z tych głębin ciemnoty wydobyć. Dlatego wszelkie przeszkody, stojące na drodze kształcenia się dzieci naszego ludu, tego ludu, który jeszcze jest zdrowy, nie zdegenerowany, usunąć należy. A jeśli wśród dzieci naszego ludu znajdą się takie, które będą już w początkach nauki odznaczały się wyjątkowemi zdolnościami, to Państwo zyska w dwójnasób i w czwórnasób, gdy na kształcenie tych wyjątkowo zdolnych dzieci wyłoży pieniądze, gdy zapewni im stypendia nie tylko na naukę ale i na utrzymywanie się w szkołach średnich i wyższych. Dlatego Komisja Konstytucyjna podczas trzeciego czytania zmieniła postanowienie swoje i przyjęła przedłożoną przez moje stronnictwo poprawkę, że Państwo zapewnić ma opiekę wyjątkowo zdolnym uczniom, a prócz tego stypendia na utrzymanie w zakładach średnich i wyższych.</u>
<u xml:id="u-13.29" who="#JanWoźnicki">Przy tej okazji muszę zaznaczyć, że Związek Ludowo-Narodowy uważał za konieczne, nie wiem dlaczego, zgłosić poprawkę, że tylko w początkowych szkołach nauka jest bezpłatną. Przecie, jeśli chodzi o wpisy w szkołach średnich, to w tych warunkach jak teraz, gdy ta opłata jest minimalna, dla Państwa wynosi to tylko kilka milionów rocznego dochodu. Czy dlatego będziemy stawali na drodze pochodowi oświaty, ażeby te kilka milionów Skarbowi Państwa zapewnić? A w miarę jak Skarb Państwa potężnieć będzie, jak się waluta nasza będzie podnosić, w miarę tego trzeba będzie coraz więcej szkół upaństwawiać ale we wszystkich tych szkołach państwowych należy utrzymać tę zasadę, że nauka będzie w nich bezpłatną. Charakterystycznem jest, że kolega p. Grünbaum podtrzymywał poprawkę ks. Lutosławskiego, której ks. Lutosławski obecnie już nie podtrzymuje, że za te dzieci, które nie będą się uczyły w szkołach powszechnych, samorządowych i państwowych, lecz w szkołach prywatnych, Państwo obowiązane jest zwracać tym szkołom koszta nauki. Dziwny zbieg okoliczności i dziwny zbieg interesów.</u>
<u xml:id="u-13.30" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Wam się to częściej zdarza)</u>
<u xml:id="u-13.31" who="#JanWoźnicki">No tak, ale jeżeli Wam rzadko się zdarza, to w każdym razie warto podkreślić, że się jednak zdarza.</u>
<u xml:id="u-13.32" who="#JanWoźnicki">Proszę Panów, art. 120 mówi o obowiązkowości nauki religii w szkołach. Nie występując przeciwko temu postulatowi, jeżeli chodzi o te dzieci, których rodzice tego zażądają, musimy jednak zwrócić uwagę na drugą część tego artykułu, który mówi, że kierownictwo i nadzór nad religią w szkołach należy do związków religijnych z zastrzeżeniem religijnego nadzoru dla władz szkolnych.</u>
<u xml:id="u-13.33" who="#JanWoźnicki">To stwarza dwoistą władzę w szkołach, czego na całym świecie niema i gdyby artykuł w tej formie został przyjęty, to walka nauczycielstwa przeciwko temu postanowieniu i przeciwko tej władzy narzuconej nieopatrznie nauczycielstwu przez Sejm wynikłaby z pewnością i nie przyczyniłaby się do rozwoju oświaty.</u>
<u xml:id="u-13.34" who="#JanWoźnicki">Jeżeli chodzi o wykład religii w szkołach, to jeżeli księża lub duchowni innych wyznań zechcą wykładać religią w szkołach, nic nie powinno stawać temu na przeszkodzie. Ale nadanie duchownym prawa nadzoru nad tem, kto ma prawo wykładać religię ze względu na swój cenzus naukowy, jest niedopuszczalne. Dotychczas nic podobnego nie istnieje. Dopiero ustawodawstwo, cichaczem przeprowadzone przez Radę Regencyjną, wprowadziło tę zasadę, ale to nie jest Konstytucja Rzeczypospolitej. Nam chodzi o to, ażeby tego nie było w Konstytucji, bo to wywoła walkę, jak już wywołało.</u>
<u xml:id="u-13.35" who="#JanWoźnicki">Art. 121 ustanawia u nas, zdaniem mojem, nietyle szkołę wyznaniową ile właściwie szkołę dla wyznań. Niewłaściwem jest przeciwstawianie szkoły świeckiej, bo nie o szkołę świecką chodzi. Jeśli w szkole jest wykład religii nie jest już ona świecką w całem tego słowa znaczeniu. Otóż art. 121 gwarantuje dla dzieci udzielanie nauki przez nauczycieli tego samego wyznania, jakiego są one same. Uważamy tego rodzaju przemycanie szkół dla wyznań za rzecz niemoralną, a ze względów państwowych szkodliwą. Tutaj kolega mój w wymownych słowach podczas drugiego czytania i kol. Kiernik podczas trzeciego czytania rzecz tę uzasadnili, ja tylko jeszcze niektóre momenty podkreślę.</u>
<u xml:id="u-13.36" who="#JanWoźnicki">Weźmy stosunki na Śląsku Cieszyńskim. Niedawno miałem możność tę rzecz obserwować tam na miejscu, widziałem sam bardzo często, że we wsi przy dwóch kościołach: ewangelickim i katolickim, była tylko jedna szkoła, mieszcząca się w pięknym budynku, szkoła bardzo wysoko zorganizowana, z 7 nauczycielami w 7 klasach, mieszcząca dzieci z całej wioski bez względu na ich wyznanie. I ani pomiędzy dziećmi temi, ani pomiędzy rodzicami na tle wspólnej nauki tych dzieci niema żadnych nieporozumień. Serce rośnie, kiedy się patrzy na idealną współpracę ze sobą personelu nauczycielskiego. Kiedy się wejdzie do szkoły na Śląsku Cieszyńskim, kiedy się z tamtejszymi panami Sikorami, Wojnarami, Lazarami i innymi zetknie i zapozna, to zupełnie nie można sobie wyobrazić, że to są ludzie jakiegoś innego światopoglądu. To są tylko Polacy i dobrzy Polacy, i tacy Polacy, którzy kiedyś o polskość Śląska Cieszyńskiego walczyli, którzy walki o polskość Śląska Cieszyńskiego jeszcze się nie wyrzekli.</u>
<u xml:id="u-13.37" who="#JanWoźnicki">I tym ludziom powiada się: my was rozdzielimy, my katolików weźmiemy do jednej szkoły, a ewangelików umieścimy w innej szkole i damy pole do agitacji zupełnie uprawnionej, bo opartej na Konstytucji, agitacji, którą będą uprawiali z jednej strony kler katolicki, a z drugiej kler ewangelicki, damy sposobność do rozdzielenia tego, co jest zupełnie jednolite, co jest polskie w calem tego słowa znaczeniu. I zacznie się ten rozdział od dzieci, potem przyjdzie kolej na rodziców tych dzieci a następnie zacznie się walka nie tylko na tle wyznaniowem, ale i narodowościowem. Bo trzeba wiedzieć, że na Śląsku Cieszyńskim, tak w niejednym wypadku stosunki się ułożyły, że co ewangelik to Polak, a co katolik to właśnie Czech. Więc gdybyśmy tu chcieli uprzywilejować katolicyzm, uprzywilejowalibyśmy przez to właśnie czeską agitację i czeską robotę na szkodę Państwa Polskiego. Tak się ta rzecz przedstawia na Śląsku Cieszyńskim i nauczycielstwo cieszyńskie prosiło i błagało nas: nie rozdzielajcie nas, jeszcze i z tego względu, że poziom tych szkół musiał by się obniżyć. Mianowicie teraz we wsi jest tylko tyle dzieci, ile starczy na szkołę siedmioklasową, więc jeżelibyśmy te dzieci rozdzielili, mielibyśmy dwie szkoły po trzy klasy i każdy nauczyciel musiałby uczyć po dwa oddziały, a wtedy poziom nauki obniżyłby się znacznie i obniżyłby się poziom oświaty na Śląsku. Ta sama nowość na tle stosunków panujących na innych kresach, byłaby jeszcze szkodliwszą dla Polski. Tam Polska ma misję cywilizacyjną: nie pięść polska, ale szkoła polska i żywe słowo polskie, piękno języka i piękno tradycji polskiej, które się uwidacznia w historii Polski. Jeżeli my tego w szkole polskiej na kresach nie pokażemy tym mniejszościom, to w szkole wyznaniowej ruskiej, białoruskiej, litewskiej, żydowskiej, niemieckiej czy innej pokażą im tradycje niemieckie czy rosyjskie, wrogie naszemu Państwu. Ustanawiając szkołę wyznaniową w Konstytucji naszego Państwa stwarzamy podstawy prawne do agitacji dla tych, którzy będą chcieli tam podrywać państwowość polską. W imię prawa przyjdą oni do rodziców tych dzieci, które będą chodziły do szkoły polskiej, i będą się od nich domagali posyłania tych dzieci do szkoły rusińskiej, litewskiej, rosyjskiej, bo nawet pewna ilość Rosjan się tam znajdzie. I jakże wtedy będziemy mieli możność wpływu na narodowość, na uczucie tego ludu, jeżeli nie w szkole, jeżeli nie w jednej powszechnej, symultannej szkole! Dlatego tej sprawy, naszem zdaniem, nie da się załatwiać półśrodkami. Jest wniosek, ażeby skreślić artykuł mówiący o szkole wyznaniowej. Uważam, że to jest niedostateczne. O tej sprawie trzeba powiedzieć wyraźnie i otwarcie, jak to zrobili Szwajcarzy w swojem państwie, i dlatego też myśmy zgłosili poprawkę, o której przyjęcie prosimy: „Szkoły publiczne, każdego stopnia i rodzaju są tak urządzone, że mogą do nich uczęszczać bez jakiegokolwiek skrępowania i ograniczenia dzieci wszystkich obywateli bez różnicy narodowości, stanu, klasy i wyznania!”. Proszę Panów, jeżeli jakakolwiek narodowość, czy jakikolwiek obywatel tam na kresach czy nawet tu, w środku Rzeczypospolitej chce założyć szkołę, to ma to zagwarantowane przez art. 117. On to może uczynić, ale to nie nakłada obowiązku na Państwo, żeby za swoje pieniądze zakładało szkoły dla tych, którym się nie chce chodzić do szkoły ogólnopaństwowej, żeby za te szkoły płacił ogół tych, którzy już dla swoich dzieci szkoły założyli. Jeżeli w którem miasteczku znajdzie się 10 Niemców, czy Żydów, którzy zażądają dla siebie osobnej szkoły, to gmina tego miasta wraz z Państwem musiałaby dla ich kaprysu, dla dogodzenia agitatorom, osobne szkoły zakładać. Otóż do tego nie chcielibyśmy dopuścić, tembardziej, że w państwowej szkole polskiej miejsce dla tych dzieci się znajdzie. Przeciwko szkole wyznaniowej jako przeżytkowi nie znajdującemu się w żadnej innej Konstytucji, wypowiadamy się bardzo stanowczo.</u>
<u xml:id="u-13.38" who="#JanWoźnicki">Oczywiście popieramy również te argumenty, które już wypowiedzieli poseł Kiernik i Fichna, że rewizja Konstytucji powinna być zapewniona za czas jak najkrótszy. Dziwnym zbiegiem okoliczności poprawka nasza, która mówi, że rewizja Konstytucji nastąpić powinna w rok po ustaleniu granic Rzplitej, nie została umieszczona w projekcie ustawy konstytucyjnej wydrukowanym do trzeciego czytania. Zastrzegamy sobie prawo zgłoszenia wraz z innemi klubami lewicy wspólnej co do tego poprawki, jak to już przewiduje uchwała Konwentu Seniorów. Gdyby z kolegami naszymi z lewicy, czego się nie spodziewamy, do porozumienia nie doszło, zastrzegamy sobie prawo postawienia tej poprawki od nas.</u>
<u xml:id="u-13.39" who="#JanWoźnicki">Jeśli chodzi o te tak ważne zagadnienia, jak kwestia Senatu, jak kwestia wyboru Naczelnika Państwa, jak kwestia szkoły wyznaniowej i inne, to zdaniem naszem niedopuszczalną jest rzeczą, żeby w sprawach tych tak ważnych, Rząd, który obecnie mamy u steru, nie wypowiedział swego zdania i poglądu. Rząd, który pozostaje u steru Rzplitej przez 7 miesięcy,...</u>
<u xml:id="u-13.40" who="#komentarz">(Głos: Gdzie jest ten Rząd? On się wcale nie interesuje konstytucją)</u>
<u xml:id="u-13.41" who="#JanWoźnicki">... który trzyma, a przynajmniej trzymać powinien rękę na pulsie tego, co się w Rzplitej dzieje, ten Rząd wypowiedzieć się o tem powinien. Rząd ten ma pewne doświadczenie, w czasie rządów swoich wyrobił sobie pewne na tę sprawę poglądy, Rząd ma swoje macki, swoje ekspozytury za granicą, Rząd ma czy to propagandę, czy swoje przedstawicielstwa, Rząd przez te przedstawicielstwa swoje ma możność dowiedzenia się, jak zapatruje się świat cały na sprawę konstytucji naszej, co Polsce jako Państwu mogłoby zapewnić u demokracji całego świata większy szacunek: czy ustalenie Senatu, czy jego obalenie, czy ustanowienie szkoły wyznaniowej, czy ewentualnie odrzucenie tego projektu. Rząd to cenne swoje zdanie powiedzieć nam powinien. Powie kto, że to jest rzeczą Sejmu Ustawodawczego. Ale jeśli Sejm Ustawodawczy nie gardzi zdaniem urzędników Ministerstwa Sprawiedliwości i innych i według ich opinii wnosi poprawki do projektu, uchwalonego przez Sejm w drugiem czytaniu, czyż pogardziłby zdaniem Rządu, który stoi u steru Rzeczypospolitej, który na te rzeczy zblizka patrzy i ma możność dobrego ich wyczuwania? Sejm nigdyby tem zdaniem nie pogardził, a ci, którzy oświadczają się z całą dla Rządu lojalnością, usłyszeliby opinię wypowiedzianą nie przez byle kogo, lecz przez autorytet uznawany przez nich i mogliby często w niejednem zdanie swoje zmienić. Dlatego abstynencję Rządu uważamy w tym wypadku za niezmiernie szkodliwą dla Państwa, bo jeśli np. Rząd uważa Senat za szkodliwy, to powinien to swoje zdanie otwarcie i jasno Izbie objawić, jeżeli zaś jest za Senatem to w takim razie również nie powinien wstydliwie kryć swego zdania. Wiedzielibyśmy przynajmniej co o tym Rządzie trzymać.</u>
<u xml:id="u-13.42" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Osiecki).</u>
<u xml:id="u-13.43" who="#JanWoźnicki">Na samym początku oświadczyłem i teraz oświadczam, że w imieniu, naszem zdaniem, dobrze zrozumianego interesu Polski, którą kochamy, chcielibyśmy, żeby ustawa konstytucyjna tak wyglądała, żeby nie budziła w nikim tak poważnych zastrzeżeń, jakie teraz w szerokich masach naszego ludu budzi, i dlatego uważamy za konieczne, uważamy za swój święty obowiązek stoczyć zaciętą walkę raz jeszcze o to, żeby z niej zostało usunięte to wszystko, co jest, zdaniem naszem, szkodliwe. Uważamy za konieczne stoczenie tej walki w tem przekonaniu, że walkę o matkę i o jej szacunek u ludzi powinno stoczyć bez pardonu każde dziecko, które matkę kocha szczerze i które chce tej matce zapewnić szacunek innych. I dlatego też my, kochając Polskę jak matkę, chcemy przez tę walkę oszczędzić jej walk na przyszłość.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#StanisławOsiecki">Głos ma p. Grünbaum.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#IzaakGrünbaum">Wysoka Izbo! Zabierając głos po raz ostatni w debacie nad Konstytucją, nie mam żadnych złudzeń, że potrafię przekonać kogoś w tym Wysokim Sejmie, że poprawki stawiane przez nas, powinny być dla dobra Państwa przyjęte. Wprawdzie kolega Dubanowicz na Komisji Konstytucyjnej i ks. Lutosławski na plenum sejmowem zaszczycili mnie oświadczeniem, że ustawa konstytucyjna naszpikowana jest mojemi myślami, żem prawie steroryzował w niektórych sprawach Komisję Konstytucyjną, która musiała przyjąć poprawki przezemnie zgłoszone. Jest to bezwzględnie zbytek łaski dla mnie. Nie wymawiam sobie zupełnie, ażebym mógł czemkolwiek wpłynąć na decyzję Komisji Konstytucyjnej, wprowadzić jakiekolwiek zmiany do projektu ustawy. A muszę jednak stwierdzić, z całym naciskiem, że pewne zwycięstwo myśl nasza jednak odniosła, zwycięstwo oczywiście czysto moralnej natury. W swoim czasie postawiliśmy poprawkę do artykułu, który mówi o stanowisku religii katolickiej w Rzeczypospolitej Polskiej. Powiedzieliśmy wówczas na Komisji, i następnie na plenum, że takie sformułowanie stanowiska kościoła katolickiego, jakie mamy w projekcie Konstytucji, to jest upośledzenie wszystkich innych religii i wyznań, jest właściwie ustanowieniem panującej religii. Żeśmy się nie mylili pod tym względem, świadczy wczorajsze przemówienie ks. Lutosławskiego, który wystąpił na plenum ze swoją teorią religii, o której mówił w swoim czasie na Komisji Konstytucyjnej, ale w sposób bardzo delikatny i nieśmiały. W swoim czasie ks. Lutosławski wywodził, że właściwie każde Państwo powinno mieć swoją religię, ale uważał wtedy, że to stanowisko w dzisiejszych czasach nie może być obronione, wobec czego nie występował z żadnym wnioskiem w myśl tej zasady.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#IzaakGrünbaum">Ale czasy i nastroje się zmieniają i otóż na poprzedniem posiedzeniu ks. Lutosławski uważał, że można już bez wszelkiej obawy twierdzić, że nasza Konstytucja stanowi o tem, że Polska będzie miała swoją religię, a religią tą będzie religia katolicka.</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#komentarz">(Głosy: Tak jest, religia większości)</u>
<u xml:id="u-15.3" who="#IzaakGrünbaum">Oczywiście, religia większości ma być religią państwową. To się kryło pod niewinnem sformułowaniem o naczelnem stanowisku religii katolickiej. Zażądaliśmy, żeby było powiedziane, jak zresztą wywodzili niektórzy członkowie Komisji Konstytucyjnej przy omawianiu tej sprawy, że artykuł określający stanowisko kościoła, stanowi tylko że kościół katolicki, ma być primus inter pares. Postawiłem tedy wniosek, ażeby to było jasno powiedziane, żeby dodano do tego artykułu „wśród równouprawnionych religij”. Lecz nikt się wówczas za tym wnioskiem nie opowiedział. Przeszedł pewien okres czasu. Przedewszystkiem zorientowali się w wytworzonej przez ten artykuł sytuacji ewangelicy i protestanci i miałem prawdziwą satysfakcję, słysząc na posiedzeniu Komisji Konstytucyjnej z ust prawie wszystkich przedstawicieli kościoła ewangelickiego i protestanckiego, że poprawka powyższa powinna być przyjęta. Następnie tę samą poprawkę zgłosili koledzy z Klubu Ludowego. Ale rzecz charakterystyczna, ażeby jakoś odgraniczyć się od klubu żydowskiego, zamiast słowa „religia” użyli słowa „wyznania” i w ten sposób spreparowaną poprawkę uznali za swoją. Niewiem, czy to uratuje tę poprawkę. Przypuszczam, że większość Sejmowa odpowie na to tak, jak ks. Lutosławski powiedział prof. Buzkowi, na Komisji Konstytucyjnej: to jest żydowska poprawka, a żydowskie poprawki z reguły muszą być odrzucane, że zastąpienie słowa „religij” wyrazem „wyznanie” właściwie nic nie stanowi. Ta zmiana, ta chęć odgrodzenia się od kompromitującego sąsiedztwa nie uratuje poprawki, ale jest świadectwem naszego zwycięstwa moralnego. W związku z tą samą poprawką, również dzięki stanowisku ewangelików i protestantów zostały przyjęte wprawdzie nie w dosłownem brzmieniu, lecz te same co do treści poprawki nasze do 115 i 116 art. o których mówiliśmy podczas drugiego czytania i które wtedy zostały odrzucone. Odnośne artykuły zostały zmienione w ten sposób, że mogliśmy nasze poprawki cofnąć. Jest to zwycięstwo moralne, które dowodzi przedewszystkiem słuszności naszego twierdzenia, że w tym Wysokim Sejmie jesteśmy właściwie awangardą mniejszości wyznaniowych i narodowych, że przyszły Sejm, w którym te mniejszości będą miały swoich przedstawicieli wykaże, ile słuszności miały nasze wystąpienia i nasze wnioski, a wiele błędów poczyniono, wiele szkód przyniosło traktowanie nas tak, jak dzisiaj np. kol. Woźnicki, jak zresztą traktuje się nas zazwyczaj. Nasze poprawki kompromitują; dość jest ażeby ktoś z nas wystąpił z wnioskiem najbardziej słusznym, ażeby ten wniosek upadł.</u>
<u xml:id="u-15.4" who="#IzaakGrünbaum">Ks. Lutosławski i prof. Dubanowicz, i współautorzy projektu naszej Konstytucji, twierdzili, jeden na Komisji Konstytucyjnej, drugi na plenum, że wszystkie nasze poprawki żydowskie są nacechowane brakiem zaufania do Polski, nieufnością do Sejmu i do narodu polskiego, że właściwie wszystko, czego żądamy zostało już uwzględnione, a jeśli przychodzimy z jakimiś poprawkami, to dlatego, że chcemy podkreślić, że nam się dzieje jakaś krzywda, że podejrzywamy, że i w przyszłości krzywda dziać się nam będzie. Oczywiście uważa się to za obelgę, za prowokację i t. d. Na ten temat wygłasza się najbardziej grzmiące i jadowite przemówienia o nas. Czy rzeczywiście jednak tak jest? Czy rzeczywiście nasze poprawki są rezultatem naszej podejrzliwości, naszej nieufności? Zanim odpowiem na to pytanie, chcę przedewszystkiem zaznaczyć, że zazwyczaj, kiedy się walczy o jakieś polityczne sprawy, o zaspokojenie pewnych potrzeb, zwłaszcza jeśli ta walka dotyczy Konstytucji, zasadniczej ustawy, której zmienić tak prędko prawdopodobnie nie będzie można, to należy sformułować rzecz tak, ażeby wszystko było jasne, ażeby nie było żadnych luk, ażeby później za pomocą interpretacji nie można było ograniczać obywateli w ich prawach. Ks. Lutosławski doskonale zresztą tę rzecz rozumie i sformułował to zupełnie słusznie. Powiada on: nie wolno zostawiać najmniejszych otwartych furtek. I tam, gdzie chodzi o interes, którego broni ks. Lutosławski, albo broni prawica, albo jakakolwiek inna frakcja w Sejmie, tam żądania ażeby „nie zostawiać otwartych furtek”, z których Rząd albo administracja mogłyby korzystać, uważane są za słuszne i zrozumiałe, ale gdy się to tyczy nas żydów, jeśli my przychodzimy z tem samem żądaniem, to panowie z prawicy obrażają się i rozdzierają szaty nad tem położeniem rzeczy, że przedstawiciele żydowstwa pozwalają sobie tak mówić i tak rzecz traktować. Oczywiście jest obłuda i to bardzo charakterystyczna obłuda. Postaram się udowodnić, że jeśli nie wprowadzimy tych poprawek, które postawiliśmy, a nie mam najmniejszej nadziei, że je przeprowadzimy, to okaże się, że równouprawnienia u nas w Polsce nie będzie, a tembardziej nie zostaną zaspokojone nasze potrzeby narodowe.</u>
<u xml:id="u-15.5" who="#IzaakGrünbaum">Proszę Panów, art. 96 projektu ustawy konstytucyjnej stanowi: „wszyscy obywatele są równi wobec prawa. Urzędy publiczne są w równej mierze dla wszystkich dostępne na warunkach prawem przepisanych”. Do tego artykułu zaproponowaliśmy następujący dodatek: „narodowość lub wyznanie nie może być w żadnym wypadku przeszkodą do korzystania z praw obywatelskich a w szczególności do piastowania urzędów publicznych lub państwowych”. Komisja Konstytucyjna większością tę poprawkę odrzuciła. Jednym z argumentów, które doprowadziły Komisję Konstytucyjną do tej decyzji był ten, że ta sama myśl jest wyrażona w art. 111. Art. 111 mówi: „wszystkim obywatelom poręcza się wolność sumienia i wyznania. Żaden obywatel nie może być z powodu swego wyznania i przekonań religijnych ograniczony w prawach, przysługujących innym obywatelom”. Musimy tedy traktować te dwa artykuły razem. Interpretator prawnik, który będzie miał do czynienia z faktem, o którym powiem zaraz, będzie musiał wziąć pod uwagę artykuły 96 i 111 i na mocy tych artykułów coś postanowić. Chodzi o następujący fakt. Rada Adwokacka Warszawy podobno postanowiła, że żaden żyd, który podaje jako swoją narodowość — żydowską lub inną niepolską nie może być adwokatem, nie może być adwokatem, nie może zostać wpisany na listę adwokatów warszawskich. Przypuszczam na chwilę, że naczelna Rada Adwokacka nie uchyli tej decyzji Warszawskiej Rady. Powstaje tedy pytanie, czy ta decyzja jest nieprawna, czy też jest zupełnie w zgodzie z naszą Konstytucją? Otóż, proszę Panów, nie ulega wątpliwości, że z porównania art. 96 ze 111 wynika, że uchwała Rady Adwokackiej wcale nie jest w sprzeczności z naszą konstytucją, że obywatel polski, przyznający się do narodowości żydowskiej lub innej niepolskiej nie może być adwokatem, czyli że jest ograniczony w swoich prawach obywatelskich.</u>
<u xml:id="u-15.6" who="#komentarz">(Głosy na prawicy: Słusznie)</u>
<u xml:id="u-15.7" who="#IzaakGrünbaum">Jeżeli to jest słuszne, to przynajmniej trzeba mieć odwagę powiedzieć wyraźnie, że u nas będą istniały ograniczenia praw obywatelskich dla tych, którzy się przyznają do narodowości niepolskich. Tymczasem Panowie twierdzą, kiedy my na to zwracamy uwagę, że to jest nieprawda, oszczerstwo, kalumnia rzucona na Polskę, że to jest dowód naszego braku zaufania i t. d., i t. d., i rozdzieracie szaty w świętem oburzeniu...</u>
<u xml:id="u-15.8" who="#komentarz">(Ks. Nowakowski: Są za drogie)</u>
<u xml:id="u-15.9" who="#IzaakGrünbaum">... mówię o rozdzieraniu szat w znaczeniu moralnem, moralność was mało kosztuje.</u>
<u xml:id="u-15.10" who="#IzaakGrünbaum">Weźmy jeszcze jeden przykład. Mówimy w art. 101: „każdy obywatel ma wolność obrania na obszarze Państwa miejsca zamieszkania i pobytu, przesiedlania się i wychodztwa, nie mniej wolność wyboru zajęcia i zarobkowania, oraz przenoszenia swojej własności. Ograniczenie tych praw może wprowadzić tylko ustawa”. Ostatni ustęp tego artykułu przyjętego w drugiem czytaniu, brzmiał: „ograniczenie tego prawa” i nie można było zrozumieć, do czego się to odnosiło. Redagując projekt dla trzeciego czytania, Komisja Konstytucyjna na mój wniosek zastąpiła wyrazy „tego prawa” przez wyrazy „tych praw”. Co się okazało? Ograniczenie wolności obrania sobie na obszarze Państwa miejsca zamieszkania i pobytu, ograniczenie możności przesiedlania się i wychodztwa, ograniczenie wyboru zajęcia i zarobkowania oraz przenoszenia swojej własności może ustalić tylko ustawa.</u>
<u xml:id="u-15.11" who="#IzaakGrünbaum">Tylko ustawa może wprowadzić takie ograniczenia, administracji nie wolno. W ten sposób nasza Konstytucja przewiduje i dopuszcza możność takich ograniczeń, jakie istniały w carskiej Rosji. Przyszły Sejm może przypadkowo większością ustanowić ograniczenie prawa zamieszkiwania; może ustanowić, że np. w obrębie fortec Żydom albo Niemcom nie wolno mieszkać,...</u>
<u xml:id="u-15.12" who="#komentarz">(Głos na prawicy: W Niemczech tak jest)</u>
<u xml:id="u-15.13" who="#IzaakGrünbaum">... może ustanowić, że w pasie 50 km. od granicy Żydom albo Niemcom, albo należącym do jakichkolwiek innych narodowości nie wolno mieszkać. Sądzę, że do tego dopuścić nie wolno.</u>
<u xml:id="u-15.14" who="#komentarz">(Głosy na prawicy: Można)</u>
<u xml:id="u-15.15" who="#IzaakGrünbaum">Panowie przecież tylko potwierdzacie to, co ja mówię, a w interesie Panów jest przynajmniej pozory zachować, że będzie u nas istniało rzeczywiste równouprawnienie obywateli. Uczcie się, Panowie, od swoich sąsiadów na skrajnej prawicy, jak trzeba zachować pozory, ażeby można było za granicą twierdzić, że to co mówimy, jest oszczerstwem, aby można było patetycznie krzyczeć, że rzucamy kalumnie na Polskę. Panowie stwierdzając wciąż, że może u nas istnieć nierówność obywateli zadajecie kłam temu wszystkiemu, o czem mówili mówcy z prawicy, o czem mówią przedstawiciele Rządu naszego za granicą.</u>
<u xml:id="u-15.16" who="#IzaakGrünbaum">Okaże się tedy, że jakaś przyszła ustawa może ustalić, iż nie wolno tym lub innym członkom obcej, jak się u nas mówi, narodowości mieszkać w obrębie fortecznym, czy też w odległości 50 km. od granicy. To nie jest tylko teoretyczny przykład, ten przykład jest oparty na przeżyciach. Wiemy, że podczas inwazji bolszewickiej z obrębu fortecy, modlińskiej wysiedlono zarówno Żydów jak i Niemców. Wprawdzie Niemców trochę się boimy, więc się ich w rezultacie nie wysiedliło lecz tylko Żydów. Gdyśmy przyszli w tej sprawie do ministra spraw wewnętrznych, powiedział nam: „Trudno, to jest zarządzenie władz wojskowych, z tem walczyć nie mogę, a zresztą — i to jest bardzo charakterystyczne — wiecie Panowie, ja jednak wolę, że teraz w tym niebezpiecznym okresie niema Żydów w obrębie fortecy modlińskiej, bo kto wie, coby się stało, gdyby oni tam byli. Byłyby różne historie, znaleźliby się ludzie, którzyby widzieli, że rzucano do Wisły zapieczętowane butelki, że ktoś w długiej kapocie lata na aeroplanie z jakimś oficerem, tak jak mówiono w 1914 r. i mielibyśmy rozmaite przykre historie, a tak mamy spokój”. My jednak wolelibyśmy te historie, nie chcemy tego spokoju, okupionego wysiedlaniem żydów, nie chcemy, żeby była jakakolwiek możność, jakakolwiek furtka, z którejby mogła skorzystać bądź większość przyszłego sejmu, bądź jakaś władza wojskowa, żeby ograniczyć elementarne prawa obywateli, żeby zrobić z naszej Rzeczypospolitej pod pewnym względem drugie wydanie carskiej Rosji.</u>
<u xml:id="u-15.17" who="#IzaakGrünbaum">Dlatego wspólnie z PPS postawiliśmy do tego artykułu poprawkę, żeby zamiast: „tych praw” było powiedziane „prawa wolności wychodźtwa”, bo to jest rzecz zupełnie zrozumiała. Podczas wojny Sejm może uchwalić, że ludzie od pewnego wieku nie mogą wyjeżdżać poza granice Państwa. To jest rzecz całkiem zrozumiała. W ten sposób określiliśmy to, jaką kategorię tych praw, o których mówi art. 101 ustawa może ograniczyć.</u>
<u xml:id="u-15.18" who="#IzaakGrünbaum">Jeżeli Panowie tej poprawki nie przyjmiecie, zwłaszcza po tem wszystkiem co powiedziałem, będzie to jeszcze jednym dowodem, że mamy słuszność, że nasza podejrzliwość jest oparta na mocnych podstawach. Nie można tedy mówić, że to jest nieufność do ludu polskiego, może mamy wielkie zaufanie do ludu polskiego, ale do większości tego Sejmu zaufania mieć nie możemy.</u>
<u xml:id="u-15.19" who="#IzaakGrünbaum">Jeżeliby trzeba było dowodzić po tem wszystkiem, co powiedziałem, że nasz projekt Konstytucji ustala nierówność obywateli, to poprawka N. Ch. K. R. do 42 art., za którą opowiedział się ks. Lutosławski zupełnie potwierdza nasze słowa.</u>
<u xml:id="u-15.20" who="#IzaakGrünbaum">Przedewszystkiem zwrócę uwagę na to, że poprawka ta jest zgoła niepotrzebną, bo formuła przysięgi, którą ma złożyć przed objęciem urzędu Prezydent Rzeczypospolitej jest taka, że żaden niekatolik takiej przysięgi złożyć nie może, w każdym razie żaden niechrześcjanin.</u>
<u xml:id="u-15.21" who="#IzaakGrünbaum">I w ten sposób Panowie zabezpieczacie się dostatecznie, poco więc ta poprawka, jeżeli nie w celu demonstracyjnym, w celu podkreślenia nierówności u nas panującej.</u>
<u xml:id="u-15.22" who="#IzaakGrünbaum">Ażeby udowodnić potrzebę tej poprawki, ks Lutosławski wskazał na to, że przedstawicielem Polski przed Ligą Narodów jest prof. Aszkenazy. Jest to niezmiernie ciekawa rzecz: gdy chodzi o to, ażeby za granicą udowodnić, że nieprawdą jest to, na co się Żydzi skarżą, to się mówi: jakto twierdzicie, że niema równości obywatelskiej w Polsce, spójrzcie na tak Wysokiem stanowisku, jakim jest stanowisko przedstawiciela Państwa przed Ligą Narodów, stoi Żyd, który mówi, że się szczyci tem, że pochodzi od wielkich rabinów i dla którego grand-rabin genewski jest małym rabinem — ale kiedy się mówi w kraju i dla kraju, to się ma zupełnie co innego do powiedzenia, wtedy woła się: patrzcie Żyd jest na tak Wysokiem stanowisku, trzeba się tędy wystrzegać i zagwarantować, ażeby Żyd nie mógł być wybrany prezydentem. Panowie z prawicy straszą tem lud, otóż powtarzam to, co powiedziałem już na komisji konstytucyjnej: gdyby nastąpił taki moment, kiedy Żyd mógłby się stać Prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej, to żadna konstytucja tego mu nie zabroni, bo to będzie moment najbardziej rewolucyjnego napięcia jak np. w Rosji.</u>
<u xml:id="u-15.23" who="#komentarz">(P. Rudnicki: Teraz dopiero powiedział prawdę)</u>
<u xml:id="u-15.24" who="#IzaakGrünbaum">Ale, proszę Panów, jeżeli to, co teraz powiedziałem, jest prawdą, to po co potrzebna Panom jest ta poprawka? Ona nie pomoże w momencie największego napięcia rewolucyjnego, bo w takich chwilach nikt nie liczy się z pisaną konstytucją, a kiedy tego momentu nie będzie, to ta poprawka także jest niepotrzebna, bo nikt Żyda nie wybierze. Czego panowie się boją, poco demonstrują, chyba tylko dlatego, że są pomiędzy nami frakcje, które są opętane jakąś manią prześladowczą i chcą się zabezpieczyć nawet na taki wypadek, który nie może zajść. Jest to tylko dowodem tendencji, charakteru Konstytucji, stwierdzaniem tego, co mówimy, że ta Konstytucja ustala nierówność obywatelską — i daje możność w przyszłości do ustanawiania ograniczeń praw, zwłaszcza obywateli należących do narodowości niepolskich.</u>
<u xml:id="u-15.25" who="#IzaakGrünbaum">Teraz przejdę do kwestii praw zbiorowych, do kwestii narodowych. Ks. Lutosławski powiedział, powtarzając zresztą to, co się zazwyczaj mówi; Nie potrzebny był traktat gwarantujący prawa mniejszości. Ten traktat jest haniebny, ten traktat jest bezczelny i t. d. i t. d., bo Sejm dałby daleko więcej, zresztą Sejm przyjmując projekt Konstytucji da daleko więcej. Ja zaraz udowodnię co Sejm nam dał,...</u>
<u xml:id="u-15.26" who="#komentarz">(Głosy: Powiedzcie co wam król Kazimierz Wielki dał)</u>
<u xml:id="u-15.27" who="#IzaakGrünbaum">... ale na jedną rzecz muszę przedtem zwrócić uwagę. Jest to w istocie ironia historii, polegająca na tem, że z tego traktatu gwarantującego prawa mniejszości, a przedewszystkiem z punktu 12 traktatu, który daje możność skarżenia się przed Ligą Narodów na krzywdy czynione mniejszościom narodowym skorzystała przedewszystkiem Polska, i to w sprawie, odnoszącej się do żydów.</u>
<u xml:id="u-15.28" who="#IzaakGrünbaum">Ta sama Polska, ten sam Rząd i ten sam Sejm, którzy uważali za obelgę, narzucenie tego traktatu, za hańbę ten traktat, sam traktat zwłaszcza, art. 12, ten sam Rząd pierwszy skorzystał z tego traktatu, kiedy szło o żydów austriackich, o Żydów galicyjskich, mieszkających w Wiedniu. Pierwszym, który się zwrócił do Ligi Narodów ze skargą na inne państwo na zasadzie art. 12 traktatu był Rząd Polski. Pierwszym, który zaskarżył jakieś państwo, przed Ligą Narodów, że krzywdzi mniejszość narodowościową, nie było owe anonimowe mocarstwo, o którem „Dwugroszówka”, „Gazeta Warszawska” i „Rzeczpospolita” się rozpisują — to był Rząd Rzeczypospolitej Polskiej, który zwrócił się do Ligi Narodów ze skargą na rząd austriacki, że chce wbrew traktatowi, gwarantującemu prawa mniejszości narodowościowych, wydalić Żydów pochodzących z Galicji, a osiadłych w Wiedniu. Jakże można wobec tego w tak jaskrawy sposób szkalować traktat, z którego się korzysta? Jakże można mówić o haniebności tego traktaktu, jeżeli się z niego korzysta? Jakże można powiedzieć, że ten traktat jest nieszczęściem i klęską, kiedy się z tego traktatu korzystało w sprawie wiedeńskiej, gdy chodziło o niedopuszczenie Żydów galicyjskich do Polski, chciało się korzystać, gdy chodzi o Polaków na Łotwie, będzie się korzystać, jeżeli będzie szło o Polaków w przyszłej Rosji, która może być w krótkim czasie już nie będzie bolszewicką?</u>
<u xml:id="u-15.29" who="#komentarz">(Okrzyki na prawicy)</u>
<u xml:id="u-15.30" who="#IzaakGrünbaum">Panowie w odpowiedzi na to wydajecie jakieś okrzyki, zwracam tedy Panów uwagę jeszcze na jedną rzecz. Jedyna, zdaje mi się gazeta w Polsce, która wyraziła obawę z powodu możliwego upadku bolszewików, była „Gazeta Warszawska”, która wobec tego, że zachodzi możliwość obalenia rządów bolszewickich w Rosji, wystąpiła z artykułem dowodzącym, że w naszym interesie leży, aby te rządy bolszewickie jednak dalej istniały.</u>
<u xml:id="u-15.31" who="#komentarz">(Głos: Chwilowo)</u>
<u xml:id="u-15.32" who="#IzaakGrünbaum">Proszę Panów, przecież nie można tak mówić, kiedy się opierało wszystko, co się robiło, na walce z bolszewizmem, kiedy cała polityka polska opierała się na strachu przed bolszewizmem, na twierdzeniu, że Polska broni Europy przed barbarzyństwem żydowsko-bolszewickiem, niemożna przecież odrazu zmienić front, twierdząc, że jak bolszewizm zostanie obalony, to będzie gorzej, a więc niech on w Rosji dalej trwa. Tylko N.-D. takiej polityki i takiej argumentacji używać może.</u>
<u xml:id="u-15.33" who="#IzaakGrünbaum">Ale, proszę Panów, przejdźmy do tej sprawy, o którą mi właściwie chodzi. Art. 109 projektu konstytucji daje nam, jak to wywodził ks. Lutosławski, więcej niż traktat dodatkowy do Traktatu Wersalskiego. Art. 109 powiada: „Każdy obywatel ma prawo zachowania swej narodowości i pielęgnowania swojej mowy i właściwości narodowych. Osobne ustawy państwowe zabezpieczą mniejszościom w Państwie Polskiem pełny i swobodny rozwój ich właściwości narodowościowych przy pomocy autonomicznych związków mniejszości o charakterze publiczno-prawnym w obrębie związków samorządu powszechnego. Państwo będzie miało w stosunku do ich działalności prawo kontroli oraz uzupełnienia w razie potrzeby tych środków finansowych”. Jeżeli się czyta ten artykuł tak, jak on brzmi, to ma się wrażenie, że rzeczywiście ma się na myśli wszystkie narodowości, że nie ma tu żadnych wyjątków, nie robi się żadnej różnicy między narodowościami terytorialnemi i narodowościami rozproszonemi. Tu się mówi o autonomicznej organizacji wszystkich mniejszości narodowych na terenie Rzeczypospolitej Polskiej. Wprawdzie zasada ta jest ograniczona w sposób bardzo charakterystyczny. Mówi się, że autonomiczne organizacje będą istniały w obrębie samorządu powszechnego, więc wyłącznie w obrębie województw. To ograniczenie oczywiście uniemożliwia ustanowienie prowincji autonomicznych. Gdy szło o autonomię Śląska, trzeba było stworzyć oddzielne województwo ze Śląska, który być może z punktu widzenia administracyjnego powinien być podzielony na kilka województw. Robi się to dla Śląska dlatego, iż trzeba nadać mu autonomię ze względu na plebiscyt. Gdy zaś chodzi o Galicję wschodnią, której nie daje się autonomii, bo tam nie zapowiedziano jeszcze plebiscytu, to dzieli się Galicję wschodnią na 3 województwa i tem uniemożliwia się jej autonomię.</u>
<u xml:id="u-15.34" who="#IzaakGrünbaum">Oczywiście ten dodatek uniemożliwia istnienie związków gmin żydowskich w obrębie Państwa, o ile ten artykuł dotyczy także rozproszonych narodowości, takiej rozproszonej narodowości, jaką są Żydzi. Ale prawnik będzie musiał pójść dalej, a gdy pójdzie dalej, napotka art. 110, który opiewa: „obywatele polscy należący do mniejszości narodowościowych, wyznaniowych, lub językowych, mają równe z innymi obywatelami prawa zakładania, nadzoru, zawiadywania swoim własnym kosztem zakładów dobroczynnych, religijnych i społecznych, szkół i innych zakładów wychowawczych oraz używania w nich swobodnie swej mowy i wykonywania przepisów swej religij”. Ten art. 110, teraz wyodrębniony, był częścią obecnego art. 109, a dawnego 112. Pierwszy ustęp art. 109 oraz art. 110 stanowiły poprzednio jedną całość art. 112. Następnie szedł obecny 110, dawny 113, który się składał z dwóch ustępów, drugiego i trzeciego, obecnego art. 110. Prawnik musi sobie wobec tego zadać pytanie; co to znaczy? Dlaczego te zmiany nastąpiły, a następnie jaki związek ma art. 110 z art. 109 i jak należy interpretować art. 109, wobec istnienia art. 110 i odwrotnie, jak należy interpretować art. 110 wobec istnienia art. 109? W artykule 109 mówi się o mniejszościach, lecz nie powiada się o jakich mniejszościach, zaś w art. 110 mówi się wyraźnie o określonych mniejszościach narodowościowych, językowych i wyznaniowych. Muszę zwrócić przytem uwagę, że art. 110 jest jedynym artykułem, który został wzięty żywcem z traktatu dodatkowego, gwarantującego prawa mniejszościom, jest to jedyny artykuł który komisja konstytucyjna uważała za możliwe włączyć do konstytucji. Innych artykułów do konstytucji nie wprowadziliśmy, pomimo, że traktat obowiązuje nas do tego. Cóż to wszystko znaczy? To może mieć tylko jedno znaczenie, że ta autonomiczna organizacja związków mniejszości o charakterze publiczno-prawnym, na którą zezwala art. 109 może się odnosić wyłącznie do narodowości terytorialnych. Art. 110 zaś odnosi się do narodowości rozproszonych, do mniejszości narodowościowych, wyznaniowych, językowych, eksterytorialnych, i ustanawia on, że w Polsce nie można będzie tworzyć publiczno-prawnych związków mniejszości narodowych, wyznaniowych albo językowych.</u>
<u xml:id="u-15.35" who="#komentarz">(P. Diamand: Prawda! Słusznie!)</u>
<u xml:id="u-15.36" who="#IzaakGrünbaum">Jeżeli tak jest, to to jest sprzeczne przedewszystkiem z traktatem dodatkowym, to jest wbrew obowiązującym prawom w b. Kongresówce i w Galicji, gdzie gmina żydowska jest instytucją publicznie prawną, a nawet w Poznańskiem, gdzie gmina żydowska ma również charakter publiczno-prawny. To unicestwia publiczno-prawny charakter tych gmin, który ustanowiony w b. kongresówce został ustawą 1821 r. i dekret o gminach żydowskich, który został wydany przed zwołaniem Sejmu. Ten dekret musi być teraz zmieniony. Zamiast tedy dać Żydom więcej niż daje traktat, odbiera się im to, co w Galicji, w Kongresówce i w Poznańskiem mieli za czasów austriackich, niemieckich i rosyjskich.</u>
<u xml:id="u-15.37" who="#komentarz">(P. Bresiński: To byli wasi przyjaciele)</u>
<u xml:id="u-15.38" who="#IzaakGrünbaum">To nie jest odpowiedź, na nasze argumenty, proszę poszukać czegoś mądrzejszego,...</u>
<u xml:id="u-15.39" who="#komentarz">(P. Diamand: Według stawu grobla)</u>
<u xml:id="u-15.40" who="#IzaakGrünbaum">... jasnem jest że mamy słuszność, stwierdzać, że te wykrzykniki patetyczne, mowy przepojone jadem nienawiści, rozmaite obelgi rzucane na nas, nie jest to nic innego tylko perfidja. Wystarczy rozejrzeć się pobieżnie nawet w artykułach Konstytucji, ażeby zrozumieć, że w Polsce będzie istniała nierówność obywatelska, że nie będzie w niej żadnej gwarancji praw mniejszości, że nie będzie w niej nic z tego, o czem się głośno mówi dla świata i o czem mówią wszyscy przedstawiciele Polski za granicą.</u>
<u xml:id="u-15.41" who="#IzaakGrünbaum">Art. 117 opiewa, że badania naukowe i ogłaszanie ich wyników są wolne, że każdy obywatel ma prawo nauczać, założyć szkołę, zakład wychowawczy, kierować nim i t. d. Myśmy wnieśli do tego artykułu poprawkę; zażądaliśmy żeby było powiedziane wyraźnie: nauczanie w dowolnym języku jest dozwolone. Ta poprawka została odrzucona i oczywiście z oburzeniem powiedziano mi: „Pan wciąż stawia takie poprawki, których cel jest całkiem widoczny. W art. 110 jest powiedziane wszak, że wszystkie mniejszości wyznaniowe będą miały prawo nauczania w swoim języku”.</u>
<u xml:id="u-15.42" who="#IzaakGrünbaum">Tu nie rozchodzi się o prawa językowe mniejszości, tu chodzi przedewszystkiem o deklarację, chodzi o ustalenie ogólnej zasady. Tej ogólnej zasady swobody nauczania w każdym języku w tym artykule ustalić się nie chce, i w rezultacie mniejszości wyznaniowe, narodowe, językowe, będą miały prawo zakładania szkół i utrzymywania zakładów wychowawczych, ale wobec art. 117 np. szkół Berlitza w Polsce zakładać nie będzie wolno, bo to nie będą szkoły utrzymywane przez jakąś mniejszość wyznaniową, a językiem wykładowym w nich będzie angielski, francuski, albo jakikolwiek inny. Takiej szkoły nie będzie wolno zakładać na zasadzie art. 117, bo odrzucono poprawkę, że nauczać wolno w dowolnym języku. I komu przeszkadzać mogło ustalenie takiej zasady, skoro się przyjmuje art. 110, który daje możność żydowskim gminom, o ile nawet nie będą publiczno-prawną instytucją, zakładać swoje szkoły z językiem wykładowym żydowskim albo hebrajskim? Dlaczego więc nie chce się powiedzieć w art. 117, że nauczać można „w dowolnym języku”? Jest to znowu rezultat manii prześladowczej, która nie daje ludziom wsłuchiwać się w to, co się mówi, bo zawsze upiór żydowski przed oczyma stoi i straszy.</u>
<u xml:id="u-15.43" who="#IzaakGrünbaum">Art. 119 ustanawia, że nauka w szkołach państwowych i samorządowych jest bezpłatna. Do tego artykułu stawiamy poprawkę, którą zaproponował ks. Lutosławski, ale następnie ją cofnął. Kol. Woźnicki na ten temat powiedział kilka jadowitych słów i wskazał, że istnieje zbieżność interesów pomiędzy ks. Lutosławskim a nami, co miało oczywiście skompromitować nie nas, lecz ks. Lutosławskiego. Z prawicy odpowiedziano na to, że daleko częściej ujawnia się zbieżność interesów pomiędzy kol. Woźnickim, a nami. Tego rodzaju przekomarzanie się jest tylko dowodem, że w pojęciu kol. Woźnickiego, jak i kolegów z prawicy, jak i również kol. z P. P. S. nasz współudział uważany jest za kompromitujący i wolą oni odgraniczyć się jakoś od wszelkiego wspólnictwa z nami.</u>
<u xml:id="u-15.44" who="#IzaakGrünbaum">Jest to jeszcze jeden dowód równouprawnienia, którem się cieszymy obecnie w Polsce. Postawiliśmy tę poprawkę dlatego, że uważamy, iż skoro istnieje prywatne szkolnictwo, t. zn. istnieją potrzeby — wszystko jedno jakie, narodowe czy wyznaniowe, w danym wypadku jest to wszystko jedno, których nie zaspakaja państwowe szkolnictwo. Skoro takie szkoły istnieją i dają naukę pewnej ilości dzieci, to mają najzupełniejsze prawo do tego, ażeby Państwo opłacało przynajmniej koszty nauki dzieci. Jest to elementarne prawo, o ile tworzymy praworządne państwo, i o ile takie szkoły prywatne będą należały do sieci szkół. Rodzice dzieci, uczących się w prywatnych szkołach, mogą powiedzieć Państwu: my płacimy podatki, w ogólnych sumach wydawanych, na szkolnictwo są i nasze pieniądze, nie korzystamy z wychowawczych urządzeń państwowych, wszystko jedno dla jakich przyczyn, prosimy więc zwrócić koszty nauczania dzieci”. Dlaczego ks. Lutosławski cofnął tę poprawkę, jedyną, która wskazywała, że ks. Lutosławski ma pewne zrozumienie wolnościowych dążeń? Dlaczego Panowie z lewicy nie rozumieją, że mamy najzupełniejszą słuszność, żądając tego, że powinni poprzeć tę poprawkę? Kolega Woźnicki uważa, że Państwo powinno scentralizować wychowanie w swojem ręku, ale kto będzie tem Państwem? Państwo to jest abstrakcja, a jeśli państwem będzie ks. Lutosławski i jego przyjaciele, to co Panowie z lewicy zrobicie? Jeśli kolega Czerniewski przeprowadzi swoją poprawkę, to wtedy Panowie z P. P. S. i Panowie Ludowcy, za nim przeprowadzicie zmiany odnośnych artykułów, co może trwać bardzo długo, będziecie chyba zmuszeni stworzyć jakieś swoje szkolnictwo. Nie będziecie przecież chcieli oddać na pastwę tych szkół państwowych w ten sposób prowadzonych, swoich dzieci, i dlatego musicie mieć możność zakładania i utrzymywania swoich szkół i stawiania swych szkół na takim poziomie, ażeby mogły konkurować ze szkołami państwowemi, ażeby nie były upośledzone. Ale Panowie tego nie chcecie, bo myślicie, że wy będziecie panami sytuacji, nie myślicie o tem, że może zapanować reakcja i będzie rządziła prawica.</u>
<u xml:id="u-15.45" who="#komentarz">(Głosy: Wszystko jedno)</u>
<u xml:id="u-15.46" who="#IzaakGrünbaum">Art. 121 ustanawia szkołę wyznaniową. Jest to rzecz charakterystyczna: panowie z lewicy, którzy nie chcą tej szkoły, spróbowali w ostatecznym terminie, jak się to mówi, argumentu żydowskiego. Na komisji Konstytucyjnej przedstawiciel P. P. S, a z trybuny sejmowej kolega Woźnicki, zwrócili się do prawicy i powiedzieli: jakżeż Panowie możecie taki artykuł przyjąć, kiedy z tego skorzystają Żydzi, kiedy przedewszystkiem Żydzi utworzą takie szkoły. W jakimś Szydłowcu czy Garwolinie będzie tylko szkoła żydowska — jeżeli się nie mylę liczba ludności żydowskiej w tem miasteczku przeważa — a w Pińsku nie będzie wcale szkół polskich, tylko będą szkoły żydowskie, albo prawosławne, bo dzieci polskich w wymaganej liczbie może tam nie być,</u>
<u xml:id="u-15.47" who="#komentarz">(Ks. Maciejewicz: Będzie dosyć!)</u>
<u xml:id="u-15.48" who="#IzaakGrünbaum">Księże pośle, ja znam Pińsk tak samo dobrze jak i ksiądz i wiem ile jest tam polskiej katolickiej ludności.</u>
<u xml:id="u-15.49" who="#komentarz">(P. Smulikowski: Woźnicki ma rację)</u>
<u xml:id="u-15.50" who="#IzaakGrünbaum">Niech Pan nie używa tego argumentu, niech Pan nie blamuje się w ten sposób.</u>
<u xml:id="u-15.51" who="#IzaakGrünbaum">Otóż prawica nie chce oczywiście przyjąć pod uwagę twierdzenia lewicy, ale pomyślała o usunięciu niebezpieczeństwa, na które lewica zwróciła uwagę. Ostatni ustęp art. 121 brzmiał poprzednio: „Wyjątki konieczne ze względu na zbyt drobną liczbę dzieci mniejszości wyznanionych określi osobna ustawa”. Otóż autorowie tego artykułu myśleli, że to wystarczy, ażeby uniemożliwić powstanie szkół wyznaniowych dla wyznań niekatolickich, ale kolega Smulikowski wskazał, że tak nie jest i kolega Czerniewski wstawił nowe zdanie do drugiego ustępu, które załatwia tę rzecz. „Ustęp drugi brzmi obecnie: „Wyjątki konieczne ze względu na zbyt drobną liczbę dzieci mniejszości wyznaniowych lub brak odpowiednich sił nauczycielskich określi osobna ustawa”. Sprawa jest załatwiona całkowicie. Rząd zawsze będzie mógł odpowiedzieć, kiedy przyjdą przedstawiciele innych wyznań i na zasadzie art. 121 zażądają założenia szkoły. Nie mamy nauczycieli dla was. Rozmowa będzie brzmiała mniej więcej tak:</u>
<u xml:id="u-15.52" who="#IzaakGrünbaum">„Macie potrzebną ilość dzieci?” zapyta przedstawiciel Rządu. „Mamy”. „Z przyjemnością założylibyśmy dla was szkołę” odpowie tedy ów przedstawiciel, „ale nauczycieli nie mamy dla was”.</u>
<u xml:id="u-15.53" who="#komentarz">(Sprzeciwy).</u>
<u xml:id="u-15.54" who="#IzaakGrünbaum">Prawdopodobnie wkrótce p. kolega Czerniewski zostanie Ministrem Oświaty zwłaszcza, gdy przejdą jego poprawki do 121 art. będzie więc wiedział, jak to trzeba zrobić, że trzeba będzie zawsze odpowiadać: nie mamy odpowiednich nauczycieli i nie możemy otwierać żadnych szkół. Otóż, panowie, w ten sposób sprawa jest załatwiona: powstaną wyznaniowe szkoły, ale tylko katolickie, żydowskich szkół wyznaniowych nie będzie, bo Rząd przecież nie założy seminariów nauczycielskich w odpowiedniej liczbie, aby zaspokoić potrzeby ludności żydowskiej, protestanckiej albo prawosławnej. O to można być zupełnie spokojnym. Zresztą ten straszak żydowski na nic się tu nie zda, bo prawica na tyle jest jednak rozumną, iż wie, że Żydzi przeciw swoim własnym interesom nie idą. Jeżeli Żydzi postawili przy drugiem czytaniu wniosek o skreślenie tego artykułu a następnie wniosek wspólny z „Wyzwoleniem”, ażeby szkoły publiczne każdego stopnia były dostępne dla wszystkich bez różnicy narodowości, wyznania i t. d., to znaczy, że Żydzi nie są wcale zainteresowani w szkole wyznaniowej. Zresztą ks. Lutosławski powiedział przecież wyraźnie, jak to zwykle czyni, że tu nie chodzi wcale o dzieci. P. kolega Smulikowski na Komisji Konstytucyjnej chcąc dobić widocznie ostatnim argumentem ks. Lutosławskiego zapytał się go: Jakżeż pan się zgadza na wyznaniową szkołę? W ten sposób Panowie oddajecie dzieci żydowskie do rąk nauczycieli, którzy je będą wychowywać na zasadzie etyki Talmudu. Myślał kolega Smulikowski, że zastraszy temi argumentami ks. Lutosławskiego, który zaraz cofnie swój wniosek. Ale ks. Lutosławski, całkiem spokojnie powiedział: Panie kolego tu nie chodzi o dzieci żydowskie, chodzi o to, żeby nie było nauczycieli żydowskich w szkołach polskich. I to był główny motyw artykułu w pierwotnem jego brzmieniu. Dopiero później pod wpływem wszystkiego, co mówili przedstawiciele P. P. S. pod wpływem argumentów straszaków żydowskich przez nich użytych rozwinięto zasadę art. 121 i otrzymano art. 121, który w nowem brzmieniu ostatecznem jest wymierzony przeciw wszystkim wyznaniom niekatolickim i daje niesłychane przywileje jednemu wyznaniu, panującej w państwie religii.</u>
<u xml:id="u-15.55" who="#IzaakGrünbaum">Proszę Panów do art. 109 i 110 postawiliśmy szereg poprawek, które ustalają organizację mniejszości narodowej, zarówno terytorialnych jak i eksterytorialnych, rozproszonych. Nie będę się rozwodził nad temi poprawkami, chcę tylko odpowiedzieć koledze Niedziałkowskiemu który ostrzegał nas przed powrotem do ghetta, zapowiedział że P. P. S. stanie w obronie żydowskich robotników przed mieszczaństwem żydowskiem. W głębokiej trosce o interesy robotników żydowskich nie chce on dopuścić do tego, ażeby mieszczaństwo żydowskie otrzymało przewagę nad nimi i nie wzięło ich pod swoją kuratelę. Zdaje mi się, że P. P. S. najmniej interesuje się żydowskiemi interesami, zdaje mi się, że w P. P. S. już niema ani jednego żydowskiego robotnika. Może być w Galicji jeszcze są, ale wkrótce i do Panów w Galicji dojdzie fala narodowej samowiedzy żydowskiej i o to zostawcie Panowie troskę o żydowskiego robotnika socjalistycznym partiom żydowskim, jak Bund i inne, które nic właściwie nie mają przeciw zasadniczej myśli, na której się opierają nasze poprawki, dotyczące autonomii narodowej, przeciw samorządnej społeczności żydowskiej, o której mówimy w naszych poprawkach. Proszę Panów, powiadają nam, że to jest powrót do ghetta. Nie wiem, co Panowie właściwie rozumieją pod słowem „ghetto”. Jeżeli ghettem nazywacie organizację, która da możność zaspokojenia wszystkich naszych potrzeb odrębnych, których Państwo nie zaspakaja i zaspokoić nie będzie mogło, to my tego ghetta chcemy. Panowie nie tylko nie możecie nam w tem przeszkadzać, ale nie macie prawa używania swego wpływu, aby Państwo nam na to nie pozwoliło. Jeżeli przychodzą do Pana, P. d-rze Diamand, ludzie i powiadają: mamy szereg uprawnionych potrzeb, bo mamy potrzeby, a Państwo nie może ich zaspokoić, a chyba Pan temu nie zaprzeczy, to z jakiej racji, jakim prawem Panowie używacie swoich wpływów, swojej siły, ażeby Państwo i prawodawstwo stanęło na przeszkodzie zaspokojeniu tych potrzeb?</u>
<u xml:id="u-15.56" who="#komentarz">(P. Rudnicki: Przez p. Diamanda przemawia krew. P. Hartglas: Ale zła)</u>
<u xml:id="u-15.57" who="#IzaakGrünbaum">Ta krew, właśnie wywołuje chęć wznowienia tej koncepcji asymilacji, która została już zupełnie pogrzebana przez społeczeństwo polskie prawie bez wyjątku.</u>
<u xml:id="u-15.58" who="#komentarz">(Głos. I przez żydowskie)</u>
<u xml:id="u-15.59" who="#IzaakGrünbaum">Oczywiście i przez żydowskie także.</u>
<u xml:id="u-15.60" who="#IzaakGrünbaum">Zwykle, kiedy następowały okresy samodzielności w Polsce, zabierano się do rozstrzygania kwestii żydowskiej. W pierwszej połowie XIX stulecia panowała koncepcja, że trzeba Żydów uobywatelnić, uspołecznić, podnieść do stopnia obywateli Polski, członków narodowości polskiej. To była koncepcja asymilatorska, która doprowadziła do tego, że edykt emancypacyjny Wielopolskiego, znoszący z małemi wyjątkami ograniczenia prawne stosowane do Żydów wychodzi z tego zasadniczego założenia, iż Żydzi stanowią stan trzeci narodu polskiego. Rozwój Polski, zwłaszcza b. Kongresówki doprowadził do tego, że zaczął się tworzyć stan trzeci rdzenny, jak się to mówi. Powstała konkurencja, z początku czysto ekonomiczna, zwłaszcza zaostrzona pomiędzy drobnem mieszczaństwem polskiem, a żydowskiem i na tem tle zaczyna się rozwijać antysemityzm polski, którego pierwszym ideologiem, o wielkim znaczeniu był redaktor „Roli” Jan Jeleński. Jego poglądy stały się obecnie katechizmem Narodowej Demokracji, katechizmem wszystkich prawie partii. Nie tylko partie prawicowe, ale i nasze partie centrowe przekonane są, że należy poprzeć tworzenie się mieszczaństwa polskiego kosztem żydowskiego mieszczaństwa, że nie można stanąć w tej walce po stronie żydowskiej przeciw polskiej. Doskonale rozumiemy, że to jest proces rozwojowy, proces socjalny, na który być może, niema rady, ale mamy jedno żądanie skierowane do Państwa, do prawodawstwa, do Sejmu i rządów. Rządy i sejm, prawodawstwo i państwo muszą zachować w tej sprawie ścisłą neutralność. Nie można używać maszyny państwowej, maszyny prawodawczej na korzyść jednych obywateli a na szkodę innych. Niech się ten proces socjalny i ekonomiczny rozwija spokojnie, bez sztucznego przyśpieszania, w drodze normalnej konkurencji.</u>
<u xml:id="u-15.61" who="#IzaakGrünbaum">Wszak niema najmniejszej obawy, bo większość będzie miała zawsze większą siłę wobec mniejszości i zdoła swoje przeprowadzić.</u>
<u xml:id="u-15.62" who="#IzaakGrünbaum">Jeżeli ta większość jednak niepewna swych sił i zdolności oraz w obawie przed konkurencją mniejszości ucieka się do pomocy Państwa, używa maszyny państwowej i przymusu państwowego, to sprowadza prawodawstwo na manowce ograniczenia praw obywateli, należących do mniejszości, na manowce, upośledzenia i ucisku. W następstwie, w rezultacie tego została zupełnie pogrzebana koncepcja asymilatorska. Przecież nikt w Polsce nie chce obecnie asymilacji Żydów. Przecież Panowie słyszeli twierdzenie, któremu przyklasnęła cała prawa strona Izby, że nie wolno wprowadzać szkoły bezpłatnej, dlatego, że z tego mogą skorzystać Żydzi.</u>
<u xml:id="u-15.63" who="#komentarz">(P. Kiernik: Jesteśmy za szkołą bezpłatną)</u>
<u xml:id="u-15.64" who="#IzaakGrünbaum">To powiedział ks. Lutosławski, i zupełnie słusznie, bo Żydzi to ludność miejska, bo Żydzi mają kulturę wyższą jako miejska ludność, jako stary naród, a wiadomo, że Żydzi garną się do oświaty. Nie ulega tedy najmniejszej kwestii, że Żydzi skorzystaliby z tego szkolnictwa bezpłatnego w daleko większym procencie niż nie żydzi. To jest fakt, co do którego nie ma wątpliwości. I niech Panowie zechcą wgłębić się w to, co powiedział ks. Lutosławski, a zrozumieją do jakich okropnych rezultatów się dochodzi w obawie przed asymilacją Żydów, w obawie przed tem, ażeby Żydzi nie garnęli się do oświaty polskiej, ażeby w szkołach polskich nie polonizowali się, ażeby wreszcie nie wytworzyli liczniejszej procentowo inteligencji niż według ks. Lutosławskiego im się to należy. Ażeby zapobiec tym wszystkim niebezpieczeństwom, żąda się, ażeby nie było bezpłatnego szkolnictwa w Polsce. To nie jest jedyny taki wypadek. W strachu przed niebezpieczeństwem żydowskiem nieraz Panowie będziecie ustanawiali reakcyjne ustawy, nieraz będziecie się uciekali do środków ucisku.</u>
<u xml:id="u-15.65" who="#komentarz">(P. Reger: Pan to mówisz w tym celu, ażeby się to rozeszło po Europie. To było zdanie jednego człowieka, a Pan już uogólnia)</u>
<u xml:id="u-15.66" who="#IzaakGrünbaum">Zdaje się kol. Reger, że jest najzupełniej pewnem, że wniosek ks. Lutosławskiego będzie przyjęty przez Sejm. Pan chyba ma tę samą pewność, co i ja, że Sejm nie zgodzi się z Panem i kol. Smulikowskim, lecz z kol. ks. Lutosławskim.</u>
<u xml:id="u-15.67" who="#IzaakGrünbaum">Wobec tego systemu, na którym oparty jest projekt Konstytucji, czy rzeczywiście można, twierdzić, że nasz wniosek, uzupełniający wstęp jest niepotrzebny i zupełnie zbyteczny? Do tego, co jest powiedziane we wstępie w tem miejscu, gdzie się mówi, że zabezpiecza się równość obywateli, żądaliśmy i żądamy dodania następujących słów: „wyznaniom i narodowościom swobodę rozwoju”. Tę poprawkę odrzucono. We wstępie, w którym w sposób uroczysty daje się skrót zasad Konstytucji, nie mówi się nic o tem, że zabezpiecza się wyznaniom i narodowościom swobodę rozwoju. A pomimo to twierdzi się, że ta swoboda rozwoju jest zabezpieczona. Jakim prawem, skoro tego niema w skrócie, który mówi o wszystkiem, co zawiera projekt konstytucji! Skoro Panowie nie chcecie tego powiedzieć, daje to zasadę do twierdzenia, że właściwie tej swobody rozwoju ani wyznania, ani narodowości na zasadzie konstytucji u nas w Polsce nie mają i mieć nie będą. Prawica natychmiast potwierdzi krzykami, że tak jest.</u>
<u xml:id="u-15.68" who="#komentarz">(Poruszenie na sali).</u>
<u xml:id="u-15.69" who="#IzaakGrünbaum">Nasz projekt konstytucyjny tworzy państwo narodowe — polskie o religii katolickiej, w takich granicach, w których znajduje się 60% Polaków-katolików, a 40% innych narodowości i innego wyznania.</u>
<u xml:id="u-15.70" who="#IzaakGrünbaum">Ja nie rozumiem, jak można po wszystkich doświadczeniach rosyjskich i austriackich budować na takich podstawach nowe Państwo bez obawy, że się buduje na piasku. Ja nie rozumiem, jak można w obecnej chwili, zwłaszcza wobec tego, że Polska buduje się na mocy zasady stanowienia narodowości — skwitować z tego posłannictwa, które Polska mogła mieć, zejść z tego posterunku, na którym mogła stanąć, mianowicie z posterunku przewodnika wszystkich słabych i małych narodowości, które skutkiem bolszewizmu oderwały się od Rosji. Trzeba mieć więcej zrozumienia dla tych spraw, oko bardziej wyostrzone i patrzące w przyszłość i zrozumieć, że jeśli 2 lata można było spekulować na walce z bolszewizmem, to gdy bolszewizm w Rosji upadnie i powstanie nowa Rosja, do której Anglia i Francja zwróci swoje sympatie, to w tych warunkach Polska może być silną, tylko wtedy gdy skupi koło siebie wszystkie małe narodowości, mieszkające między Bałtykiem a morzem Czarnem, tylko wtedy, gdy nie będzie miała wśród tych narodowości wrogów lecz przyjaciół i złączy się z niemi na zasadzie obrony przed nową imperialistyczną chłopską Rosją, która niewątpliwie powstanie na gruzach bolszewizmu. Ażeby można było sprostać temu zadaniu, należałoby stworzyć takie Państwo Polskie, które byłoby magnesem przyciągającym te narodowości, któreby stworzyło Państwo narodowościowe, w którem wszelkie mniejszości bez wyjątku miałyby zapewnioną całkowitą swobodę rozwoju, a nie Państwo narodowe, jednonarodowe o religii katolickiej.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma poseł ks. Adamski w sprawie osobistego oświadczenia.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#StanisławAdamski">Nawiązując do mego ostatniego przemówienia w Sejmie w sprawie Centralnego Związku kooperatyw kolejarzy, poseł Moraczewski złożył oświadczenie skierowane przeciw mnie. Wobec tego stwierdzam jedno, że wówczas przedwczesne zdenerwowanie p. Moraczewskiego i kilku posłów utrudniło mi wypowiedzenie wszystkiego, co w tej materii wypowiedzieć chciałem. A z tego co powiedzieć chciałem, byłoby wynikało żądanie, ażeby właśnie przez wyraźne oświadczenie Rządu w sprawie centrali, o której mówiono, zredukować pogłoski do właściwych cyfr, a że te pogłoski były i są bardzo rozpowszechnione wśród kolejarzy, p. poseł Moraczewski wie równie dobrze jak i ja.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#StanisławAdamski">Pozatem chciałbym jeszcze zaznaczyć, że zarówno p. posłowi Moraczewskiemu, jak i mnie znane są wyniki rewizji, którą Ministerstwo Skarbu w połączeniu z innemi Ministerstwami w związku przeprowadziło, i że wyniki tej rewizji nie zgadzają się z tem, co p. Moraczewski twierdził. Bo rewizja wykazała szereg najrozmaitszych nieformalności, niedokładności, nieładu, przekroczeń statutu i przepisów i stwierdziła, że książkowość jest tak niedokładna, że stwierdzić nie można jeszcze dzisiaj, czy zysk wynosi 10 mil., czy więcej, czy też mniej, czy też są straty. Przedewszystkiem zaś chciałbym zaznaczyć, iż wobec tego, że protokół rewizji stwierdza, iż zarząd w ciągu roku 1920 nie dokonał żadnej rewizji Związku, a Rada Nadzorcza przeprowadziła tylko jedną rewizję kasową, ale taką, że całokształtu olbrzymiego tego przedsiębiorstwa handlowego objąć nie mogła, dzisiaj zbadanie gruntowne sprawy jest konieczne. Ponieważ w sposobie traktowania przedsiębiorstwa handlowego stwierdzono brak tych czynności i ostrożności handlowych, które do zdrowego prowadzenia każdego kupieckiego przedsiębiorstwa są konieczne, wobec tego w interesie Skarbu jest, aby do tych spraw zajrzeć i wprowadzić je na normalne drogi, aby i Skarb uchronić od strat i skierować Centralę Współdzielczą na tory właściwe, z których zeszła może ze względu na bardzo szybki i nagły swój rozwój. Wobec tego uważam, że jest w interesie Centralnego Związku Kooperatyw Kolejarzy, ażeby te niedomagania stwierdzić, i opinię publiczną uspokoić rzetelnem oświadczeniem Ministerstwa Skarbu.</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#StanisławAdamski">I dlatego ja zapytanie swoje skierowane do Ministra Skarbu w sprawie strat Centralnego Związku podtrzymać muszę, i nie widzę w tem żadnego uchybienia, że wyświetlić się pragnie sprawę, która przecież nie jest sprawą jednej tylko grupy posłów, lecz sprawą całego społeczeństwa, bo interesy i finanse skarbowe tam są zaangażowane.</u>
<u xml:id="u-17.3" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie).</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#StanisławOsiecki">W tej samej sprawie ma głos p. Moraczewski.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#JędrzejMoraczewski">Zapisałem się do głosu dla sprostowania twierdzenia kolegi Adamskiego, że wynik rewizji jest mi taksamo dobrze znany, jak jemu. Nie wiem, jaką drogą kolega Adamski trafił, ale ja się zwróciłem do Ministerstwa o wydanie mi wyniku rewizji, ale odmówiono mi wydania.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#komentarz">(Głosy: Nie chciano Pana zmartwić. P. Diamand: Powiedział uczciwie jak jest, a ksiądz występuje z takiemi rzeczami)</u>
<u xml:id="u-19.2" who="#JędrzejMoraczewski">Czy to ma być zmartwienie, czy nie wszystko jedno, ale jako prezesowi rady nadzorczej wynik rewizji powinien mi być zakomunikowany, a do dziś dnia go nie znam. Dowiaduję się z ust ks. Adamskiego że wbrew temu co twierdził na ostatniem posiedzeniu, że tam podobno roztrwoniono 150 milionów marek, jest czysty zysk w wysokości 10 milj. mk., a zatem nie może być mowy o roztrwonieniu 150 milj., co mi przyjemnie było usłyszeć z ust ks. Adamskiego.</u>
<u xml:id="u-19.3" who="#komentarz">(P. Reger: Wolno psu na Pana Boga szczekać)</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#StanisławOsiecki">Nadeszły następujące wnioski nagłe:</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#StanisławOsiecki">Wniosek nagły p. Herza i tow. z klubu N. P. R. o przemianę Izby Obrachunkowej w Poznaniu na oddział Najwyższej Izby Kontroli Państwa w Warszawie — odsyłam do Komisji Administracyjnej.</u>
<u xml:id="u-20.2" who="#StanisławOsiecki">Wniosek nagły p. Rottermunda i tow. z Komisji Zdrowia Publicznego w sprawie dalszej organizacji walki z epidemiami tyfusu plamistego, powrotnego, cholery i t. p. w Państwie — odsyłam do Komisji Zdrowia Publicznego.</u>
<u xml:id="u-20.3" who="#StanisławOsiecki">Wniosek nagły p. Knasta i tow. ze Zw. L.-N. o ujednostajnienie równych miar na całym obszarze Rzeczypospolitej, oraz o wydanie przepisu w celu oznaczenia dokładnej długości poszczególnych sztuk, o ile na sztuki się sprzedaje — odsyłam do Komisji Przemysłowo-Handlowej.</u>
<u xml:id="u-20.4" who="#StanisławOsiecki">Proponuję odbyć posiedzenie jutrzejsze o godz. 2 pp. z następującym porządkiem dziennym:</u>
<u xml:id="u-20.5" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-20.6" who="#StanisławOsiecki">1. Sprawozdanie Komisji Skarbowo-Budżetowej w sprawie wniosków o uregulowaniu wierzytelności przedwojennych (druk nr 2558).</u>
<u xml:id="u-20.7" who="#StanisławOsiecki">2. Sprawozdanie Komisji Prawniczej o ustawie w przedmiocie niektórych zmian w przepisach tymczasowych o urządzeniu sądownictwa w b. Królestwie Polskiem (druk nr 2550 i 1906).</u>
<u xml:id="u-20.8" who="#StanisławOsiecki">3. Ustne sprawozdanie Komisji Ochrony Pracy o ustawie zmieniającej ustawę z d. 1 sierpnia 1919 r. o załatwianiu zatargów zbiorowych między pracodawcami a pracownikami rolnymi (dr. 2521).</u>
<u xml:id="u-20.9" who="#StanisławOsiecki">4. Dalszy ciąg trzeciego czytania Ustawy o Konstytucji Rzeczypospolitej (druk 2561).</u>
<u xml:id="u-20.10" who="#StanisławOsiecki">5. Sprawa nagłości wniosku posłów Buzka, Bobka, i tow. w sprawie nadużyć władz czeskich podczas spisu ludności na Śląsku Cieszyńskim.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#BolesławFichna">Panie Marszałku, proszę o głos w sprawie porządku dziennego.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#StanisławOsiecki">Głos ma p. Fichna.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#BolesławFichna">Podczas mego przemówienia odczytałem tekst odpowiedzi na naszą interpelację w sprawie nietykalności poselskiej. P. Minister b. Dzielnicy Pruskiej, naszem zdaniem, dał odpowiedź skandaliczną. Otóż proszę, aby p. Marszałek był łaskaw postawić na porządku dziennym jutrzejszego posiedzenia odpowiedź na naszą interpelację w sprawie nietykalności poselskiej i dyskusję nad tą odpowiedzią.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#StanisławOsiecki">Przychylając się do wniosku posła Fichny, stawiam na ostatnim punkcie porządku dziennego odpowiedź na tę interpelację.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#BolesławFichna">To jest sprawa bardzo krótka. Jeżeli będzie na ostatnim punkcie, to posłowie się rozejdą.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#StanisławOsiecki">Jeżeli nie usłyszę sprzeciwu, to postawię ją na pierwszym punkcie porządku dziennego.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#BolesławFichna">Jeżeli są sprzeciwy, to ja proszę o przegłosowanie.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#StanisławOsiecki">Proszę Posłów, którzy są za tem, aby odpowiedź na interpelację, o której mówił p. Fichna, umieścić na pierwszym punkcie porządku dziennego, aby powstali.</u>
<u xml:id="u-28.1" who="#komentarz">(Mniejszość)</u>
<u xml:id="u-28.2" who="#StanisławOsiecki">Wobec tego interpelacja ta będzie umieszczona na ostatnim punkcie porządku dziennego.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#BolesławFichna">Wobec tego zrzekamy się całkowicie stawiania tej sprawy na porządku dziennym, gdyż głosowanie to uważamy za skandal.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#SzymonRajca">Sprawa dotyczy nietykalności poselskiej. To jest niemożliwe, żeby była tak postawiona, żeby głosu w niej nie można było zabrać.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#StanisławOsiecki">Wobec tego, że poseł Fichna zrzekł się wniosku, cofam go z porządku dziennego. Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-31.1" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 9 m. 30 wieczorem)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>