text_structure.xml 147 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o g. 4 m. 20 pp.)</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Przedstawiciele Rządu: Prezydent Ministrów Leopold Skulski, Minister Spraw Wewnętrznych Stanisław Wojciechowski, Minister Spraw Wojskowych Józef Leśniewski, Minister Sprawiedliwości Jan Hebdzyński, Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego Tadeusz Łopuszański, Minister Przemysłu i Handlu Antoni Olszewski, Minister Poczt i Telegrafów Ludwik Tołłoczko, Minister Robót Publicznych Andrzej Kędzior, Minister Pracy i Opieki Społecznej Edward Pepłowski, Prezes Najwyższej Izby Kontroli Państwa Józef Higersberger, Kierownik Ministerstwa Zdrowia Witold Chodźko.)</u>
          <u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">(Podsekretarze Stanu: W Ministerstwie Skarbu Roman Rybarski, w Ministerstwie Sprawiedliwości Jan Morawski, w Ministerstwie Przemysłu i Handlu Henryk Strasburger, w Ministerstwie Robót Publicznych Henryk Dudek, w Ministerstwie b. dzielnicy pruskiej Adam Poszwiński.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Otwieram posiedzenie. Protokół 148 posiedzenia jest przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 149 posiedzenia leży w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako Sekretarze zasiadają dziś posłowie Sołtyk i Waszkiewicz. Listę mówców prowadzi p. Sołtyk.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#WojciechTrąmpczyński">P. Halban prosi o udzielenie urlopu do końca czerwca. Sądzę, że Izba niema nic przeciw udzieleniu tego urlopu, zatem urlop jest udzielony. Proszę Pana Sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#komentarz">(Czyta:)</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#LudwikWaszkiewicz">Interpelacja p. Brejskiego i tow. Narodowej Partii Robotniczej do p. Prezydenta Ministrów w sprawie postępowania p. starosty w Tczewie, grożącego karą śmierci robotnikom za wszelki ruch strajkowy.</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#LudwikWaszkiewicz">Interpelacja posłów Klubu Narodowej Partii Robotniczej do p. Prezydenta Ministrów w sprawie rewizji u posła Brejskiego w Pelplinie.</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#LudwikWaszkiewicz">Interpelacja pp. Dymowskiego, Dreszera i tow. do p. Ministra Spraw Wojskowych w sprawie rewizji w lokalu P. P. S. w Lublinie.</u>
          <u xml:id="u-3.4" who="#LudwikWaszkiewicz">Interpelacja pp. Witosa, Rączkowskiego i innych z Klubu P. S. L. do p. Prezydenta Ministrów i całego Rządu, w sprawie wstrzymania awansów dla urzędników państwowych w Małopolsce.</u>
          <u xml:id="u-3.5" who="#LudwikWaszkiewicz">Interpelacja p. Bobrowskiego i tow. do pp. Ministrów Spraw Wewnętrznych i Pracy i Opieki Społecznej w sprawie prześladowania przez urzędowe organy zorganizowanych robotników w Małopolsce.</u>
          <u xml:id="u-3.6" who="#LudwikWaszkiewicz">Interpelacja p. Bobrowskiego i tow. do P. Ministra Aprowizacji w sprawie niewłaściwego składu powiatowych komisji aprowizacyjnych w Małopolsce.</u>
          <u xml:id="u-3.7" who="#LudwikWaszkiewicz">Interpelacja p. Pietrzyka i tow. do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie komisarza Staszkowa, pochwyconego ze złotem w Będzinie.</u>
          <u xml:id="u-3.8" who="#LudwikWaszkiewicz">Interpelacja p. Niedziałkowskiego i tow. do p. Prezydenta Ministrów i p. Ministra Spraw Wojskowych w sprawie aresztowania działaczy robotniczych związków zawodowych w Wilnie.</u>
          <u xml:id="u-3.9" who="#LudwikWaszkiewicz">Interpelacja p. Pietrzyka i tow. z Narodowej Partii Robotniczej do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie złotych pierścionków, obrączek i pieniędzy przejętych przez policję od Niemców w Sosnowcu.</u>
          <u xml:id="u-3.10" who="#LudwikWaszkiewicz">Interpelacja p. Pietrzyka i tow. z Narodowej Partii Robotniczej do p. Ministra Aprowizacji w sprawie przydziału skór dla robotników fabrycznych w Zagłębiu Dąbrowskiem.</u>
          <u xml:id="u-3.11" who="#LudwikWaszkiewicz">Interpelacja p. Putka do p. Ministra Skarbu w sprawie metod urzędowania w urzędzie podatkowym w Wadowicach.</u>
          <u xml:id="u-3.12" who="#LudwikWaszkiewicz">Interpelacja p. Putka i tow. do p. Ministra Rolnictwa w sprawie sprzedaży pozostających pod państwowym sekwestrem dóbr arcyksiążęcych w Izdebniku. Towarzystwu Kredytowemu Ziemskiemu we Lwowie bez pozwolenia Rządu.</u>
          <u xml:id="u-3.13" who="#LudwikWaszkiewicz">Interpelacja pp. Dąbala, ks. Okonia i tow. do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie zbrodni gwałtu, popełnionego bezkarnie na biednych pogorzelcach wsi Międzylesie pow. konińskiego przez funkcjonariusza policji państwowej i w sprawie niezdrowych stosunków, panujących w policji państwowej w pow. konińskim.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Interpelacje te odeślę Panu Prezydentowi Ministrów na drodze regulaminem przepisanej.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do porządku dziennego:</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Pierwsze czytanie ustawy o zmianie cen za dostarczanie energii elektrycznej (druk nr 1819).</u>
          <u xml:id="u-4.3" who="#WojciechTrąmpczyński">Głosu nikt nie żąda. Sprawa idzie do Komisji Przemysłowo-Handlowej.</u>
          <u xml:id="u-4.4" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do nr 2 porządku dziennego:</u>
          <u xml:id="u-4.5" who="#WojciechTrąmpczyński">Pierwsze czytanie ustawy o budowie publicznych szkół powszechnych (druk nr. 1797).</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#JanWoźnicki">Proszę o głos w tej sprawie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Woźnicki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#JanWoźnicki">Wysoki Sejmie! Dzień dzisiejszy powinien być dla Sejmu, a nawet powiem śmiało, dla narodu całego dniem świątecznym. Ministerstwo Oświaty przychodzi z pierwszym właściwie projektem ustroju szkolnictwa, mówiącym o tem, że szkolnictwo powinno być w Polsce popchnięte naprzód. Ustawa o budowie publicznych szkół powszechnych, oczekiwana przez społeczeństwo i przez szerokie sfery nauczycielskie, które mają wykonać tę wielką pracę i dać narodowi oświatę, której mu tak bardzo potrzeba, ustawa ta przychodzi wreszcie na porządek dzienny. Już przedtem, zanim Rząd przyszedł z tym projektem, niektórzy posłowie zgłaszali w tej sprawie samorzutne wnioski do Komisji Oświatowej i Skarbowo-Budżetowej. Był mój wniosek; żądający 300,000,000 mk. na budowę szkół w Państwie, zgłoszony zaraz na początku istnienia Sejmu. Były i inne wnioski. W sprawie tych wniosków przedstawiciele Rządu oświadczyli. że są one przedwczesne, ponieważ jeszcze nie sporządzono sieci szkolnej i Ministerstwo nie może sporządzić kosztorysu tej pracy i przedstawić Sejmowi cyfry ile to będzie kosztować, dalej, ponieważ uważano, że na tę sprawę nie wystarczy 300,000,000 mk. i że potrzebne będą sumy miljardowe. Obiecywano nam, że w październiku r. ub. sieć szkolna będzie już gotowa i wtedy ministerstwo wystąpi z odpowiednim wnioskiem.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#JanWoźnicki">Październik minął dawno, przyszedł maj 1920 r. i mamy ustawę, która jednakże w te szczegóły nie wchodzi, nic nie mówi o tem, że prace nad wykonaniem sieci szkolnej są zakończone, nie daje pozytywnych cyfr i Komisja Skarbowo-Budżetowa, która się będzie zastanawiała nad tem, nie będzie miała danych ile na to pieniędzy będzie potrzeba, tak jak nie miała przedtem.</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#JanWoźnicki">A jednocześnie ustawa ta, która powinna być dziełem pomnikowem, wielkiem dziełem, rozstrzygającem wszelkie trudności, mówiącem o tem, jak my chcemy budować szkoły w Polsce, jakie one być powinny, wchodzić we wszystkie szczegóły, nie pozostawiając nic dowolnemu załatwieniu przez biurokrację, która może w pewnych wypadkach pójść dalej, w innych zaś może tej sprawy nie doceniać, bo zmieniają się ministrowie, kierunki w rządzie i poglądy na tę sprawę, ustawa ta jest ustawą ramową, która o tych sprawach nic nie mówi. Gdybyśmy byli nie liczyli na przyrzeczenia Rządu, że przyjdzie on z odpowiednim projektem, gdybyśmy byli uwzględnili wnioski, zgłoszone w swoim czasie przez poszczególnych posłów, Rząd nic by na tem nie stracił, a cała sprawa byłaby przyśpieszona.</u>
          <u xml:id="u-7.3" who="#JanWoźnicki">Wiemy, że do budowania szkół potrzebne są materiały np. cegła. Moglibyśmy w swoim czasie znacznie taniej wybudować cegielnię, bylibyśmy w posiadaniu tych materiałów, a wyobraźmy sobie, że mamy za 300.000.000 mk. tych materjałów, że one nie kosztowały w roku zeszłym tyle, co teraz, jakaż by to była oszczędność! Następnie możnaby zatrudnić tylu bezrobotnych, którzy są w kraju i którym się płaci zapomogi, a jednocześnie pamiętajmy, że to, co w zeszłym roku kosztowało 300.000.000, dziś kosztować może trzy miljardy! To jest wielkie zaniedbanie Rządu, który nas łudził, że przyjdzie z odpowiednim projektem w październiku, ale wtedy z takim projektem nie przyszedł i dopiero teraz wystąpił z ustawą, która ma tę sprawę niby rozstrzygnąć, ale zachodzi pytanie, czy ta ustawa rzeczywiście rozstrzyga wielkie zagadnienie budowania szkół w Państwie. Ustawa ta w art. 1-ym mówi:</u>
          <u xml:id="u-7.4" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-7.5" who="#JanWoźnicki">„Publicznym szkołom powszechnym, założonym zgodnie z obowiązującemi przepisami, oraz nauczycielom tych szkół gmina jest obowiązana dostarczać odpowiedniego pomieszczenia, w szczególności zaś winna dostarczać gruntów pod zabudowania, na boiska i ogrody szkolne, wznosić nowe budynki szkolne, mieszkalne i gospodarcze lub przebudowywać odpowiednio do potrzeb budynki już istniejące. Obowiązkiem gminy jest również zaopatrywanie szkół w całkowite urządzenia wewnętrzne”. W jakim stopniu przyjdzie tu z pomocą Rząd, jest to kwestia drugorzędna, która rozstrzyga się w ostatnim artykule. Rozstrzygnięcie to nie jest jednak zresztą dość jasne. Nie zdajemy sobie sprawy, jakie będą czynione utrudnienia czy ułatwienia w uzyskaniu pożyczek i subsydjów, ale bądź co bądź zasadnicze stanowisko jest takie, że te gminy, które dotychczas nie zdobyły się na szkoły, także w dalszym ciągu mają decydować o tem, co jest ich potrzebą choć jej nie doceniają. Znamy zebrania gminne, na których te rzeczy decydować się będą! Na zebrania te, o ile chodzi o sprawę oświaty, przychodzą ludzie, którzy są zainteresowani negatywnie. Będą oni przeciwni budowaniu szkoły; ponieważ I wydatki na budowanie szkoły pociągają I bezpośrednie świadczenia pieniężne, zawsze znajdą się tacy, którzy się oświadczą przeciwko budowaniu szkoły. Jestem tego przekonania, i to przekonanie ma mój Klub, który jest Klubem ludowym, że oświatę trzeba narodowi zaszczepić siłą tak, jak szczepimy ospę i wtedy, gdy zaszczepimy ją, będzie można pozostawić decyzję gminie, jakie świadczenia w dalszym ciągu gmina na oświatę i szkoły dobrowolnie i bezpośrednio poniesie.</u>
          <u xml:id="u-7.6" who="#JanWoźnicki">Tymczasem tą wielką sprawę powinien załatwić Rząd. Rząd nie pyta się gminy, czy życzy ona sobie przeprowadzenia przez jej terytorium kolei, czy ma uzbroić i umundurować wojsko, czy wojnę prowadzić, a wszystkie te sprawy wymagają również wielkiego nakładu pieniężnego i Sejm te rzeczy uchwala, a Rząd przeprowadza, chociaż społeczeństwo ponosi na to wielkie ciężary. Szkolnictwo i oświata są najpierwszemi i najkonieczniejszemi potrzebami. Przecież widzimy, że jeśli wiele ustaw sejmowych nie jest wykonanych, to dlatego, że ludzie o nich nie wiedzą, bo czytać nie umieją, bo nie zdają sobie sprawy z tego, jak Sejm pracuje, czego dla ludu i dla społeczeństwa dokonał. Naród cały nie wie, kto jest winien, że do pewnego stopnia w kraju źle się dzieje. Nie wie naród dlatego, że nie ma oświaty, dlatego że jest ciemny.</u>
          <u xml:id="u-7.7" who="#JanWoźnicki">Jeśli przeciw tej ciemnocie radykalnie nie wystąpimy, jeśli Rząd, jeśli pewne sfery społeczne, jeśli Sejm, który dla tej sprawy, stwierdzić to muszę z uznaniem, ma całkowite rozumienie, nie stanie na tem stanowisku, że oświatę trzeba narodowi siłą narzucić — to w takim razie, nie będziemy mieli szkół, nie powstaną one prędko.</u>
          <u xml:id="u-7.8" who="#JanWoźnicki">Inna rzecz, kiedy chodzi o to, aby społeczeństwo brało udział w decydowaniu o kierunkach oświaty, o tem jakiej pragnie szkoły, jakich nauczycieli, wychowawców; chcemy, aby społeczeństwo decydowało nawet do pewnego stopnia w sprawach personalnych, ale sprawę dźwignięcia oświaty w Polsce należy przeprowadzić siłą i trzeba stworzyć takie warunki, żeby w kraju podniósł się jeden wielki krzyk: „dajcie nam szkołę!” Tego cudu możemy dokonać tylko w ten sposób, tylko w ten sposób odezwie się to szczere wołanie o szkołę, jeśli budowa szkół nie będzie związana z bezpośredniemi wydatkami. Tego można dokonać tylko tak, że zaciągnie się wielki dług państwowy i poczyni się inwestycje, które się pokryje, a które się nam stokrotnie opłacą, albo jeśli wyznaczymy wielkie podatki na ten cel i z tych podatków będziemy budować szkoły. Jeśli społeczeństwo, wieś, gmina, będzie zmuszona tak czy inaczej pokryć te ciężary, jeśli będzie musiała za to płacić, to przekonamy się, że lud zacznie domagać się szkół, ponieważ ludzie będą widzieli, że w innym powiecie, czy w innej gminie szkoły powstają z tych podatków, które i oni płacą, więc powiedzą: jeśli tam szkoły powstały z tych podatków, to niech i u nas powstaną i wówczas podniesie się ten wielki krzyk, to wielkie wołanie. Jedne gminy będą drugim poprostu zazdrościły, że tam już powstała szkoła, a u nich jej niema.</u>
          <u xml:id="u-7.9" who="#JanWoźnicki">Jeśli głębiej wejrzymy w ustawę to przekonamy się, jakie zawiera anachronizmy. Ministerstwo Oświaty niejednokrotnie już nam oświadczało, że chce przejść do porządku dziennego nad szkołą jednoklasową a siedmiooddziałową, że ta szkoła nie może istnieć, że najniższym typem szkoły będzie szkoła dwuklasowa i siedmioletnia.</u>
          <u xml:id="u-7.10" who="#JanWoźnicki">Art. 3 głosi zaś:</u>
          <u xml:id="u-7.11" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-7.12" who="#JanWoźnicki">„Obszar gruntu na szkołę wraz z boiskiem i ogrodem szkolnym winien wynosić: dla szkoły jednoklasowej — 0,4 hekt., 2-kl. i 3-kl. — 0,5 hekt., 4-kl. i 5-kl. — 0,7 hekt. i t. d.”.</u>
          <u xml:id="u-7.13" who="#JanWoźnicki">To znaczy, że dopuszcza się istnienie szkół jednoklasowych. Jeśli się dopuszcza taką przejściową formę szkół, to przecież do nich gruntu nie można dopasowywać, bo jeżeli w jednej jakiejś wsi założy się szkołę, tymczasem jednoklasową, albo jeżeli ta jednoklasową szkoła już tam istnieje, ale przecież się przewiduje, że tam będzie szkoła siedmio, sześcio czy pięcioklasowa, to dlaczego teraz, kiedy będzie dokonana reforma rolna, kiedy grunty pod szkoły będą wydzielane, dawać tylko 0,4 hektara pod jednoklasową szkołę, żeby później, gdy na drugi rok doda się jedną klasę dokupywać 0,1 czy 0,2 hektara, albo wywłaszczać po to, ażeby znów za rok wywłaszczać i dodawać tego gruntu? W pierwszym roku będzie może można jeszcze dokupić, bo ten obszar może być niezabudowany, ale w drugim roku może być już zabudowany, więc będziemy chyba rozwalać sąsiednią kamienicę i będziemy musieli ponosić te wszystkie koszty! Uważam, że trzeba odrazu przewidzieć, że wszędzie są potrzebne siedmioklasowe szkoły, że wszędzie trzeba odpowiednie kawałki gruntu wydzielić.</u>
          <u xml:id="u-7.14" who="#JanWoźnicki">Pytanie, czy ma wydzielać gmina, czy Rząd, również powinno być rozstrzygnięte.</u>
          <u xml:id="u-7.15" who="#JanWoźnicki">Następnie art. 5 powiada: „Warunki, jakim odpowiadać winny grunty szkolne, budynki szkolne, mieszkania dla nauczycieli i urządzenia wewnętrzne szkoły, określa drogą rozporządzenia Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego”.</u>
          <u xml:id="u-7.16" who="#JanWoźnicki">Przypuśćmy, że obecny Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego określi te warunki w sposób dodatni i dla szkolnictwa pożądany, ale przyjdzie inny minister, który będzie inaczej na te rzeczy patrzył i określi te rzeczy inaczej. Muszą one być określone ustawowo przez Sejm, a dopiero minister, rada szkolna, kurator albo inspektor, opierając się na ustawie, uchwalonej przez Sejm, będzie mógł te rzeczy regulować stosownie do potrzeb miejscowych.</u>
          <u xml:id="u-7.17" who="#JanWoźnicki">Następnie powiedziano nam, że wtedy będzie przedstawiony gotowy kosztorys, kiedy będzie już przygotowana sieć szkolna t. j. 1 października 1919 r. Mamy już maj 1920 r. i otrzymaliśmy ustawę zupełnie niewystarczającą i zupełnie nic o tej rzeczy niemówiącą, tak, że jeżeli nawet ustawę w tej formie uchwalimy, to ręczę, że uzależniając przedewszystkiem od decyzji gmin, czy szkoły będą budowane czy nie-, potem od różnych czynników i rozporządzeń wykonawczych, będziemy świadkami tego, że szkoły i za lat dziesięć nie powstaną! Wobec tego jestem zmuszony oświadczyć, że za projektem ustawy o budowie publicznych szkół powszechnych w tej formie niedostatecznej, nieokreślonej, nawet w pierwszem czytaniu głosować nie możemy, bo uważamy, że ona naprawić się nie da. Ministerstwo musi przyjść z inną ustawą, w której zdobędzie się na pewien większy rozmach twórczy i na większą inicjatywę, z ustawą, która pozwoli narodowi naszemu zaszczepić oświatę, gdyż to jest naszem zdaniem kwestią bytu lub niebytu Polski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. ks. Lutosławski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#KazimierzLutosławski">Wysoka Izbo! Odrzucenie projektu ustawy w pierwszem czytaniu, wyobrażam sobie, jest możliwe w dwóch wypadkach, mianowicie z punktu widzenia zasadniczej opozycji przeciw Rządowi, któremu się nie chce wogóle dawać ustawowo do ręki rzeczy, dla rządzenia Państwem potrzebnych, albo wówczas, jeżeli projekt ustawy tak dalece nie odpowiada swemu celowi, że nie można go poprawić w komisji i uczynić pożytecznym. Argumenty, które przedmówca przytoczył przeciw projektowi, nie mają charakteru pierwszej ewentualności, odnoszą się zatem do drugiej. Otóż muszę stwierdzić, że mam wrażenie, że zachodzi tu nieporozumień. To, co powiedział przedmówca przeciw temu projektowi, dotyczy właściwie nie tego projektu, tylko zarzutu, że Rząd nie przedstawił ustawy o przymusowej sieci szkolnej. Ale to jest zupełnie inne zagadnienie ustawowe, gdzie, kiedy i jak mają być wznoszone szkoły i jak należy doprowadzić gminy do ich budowania, a zupełnie co innego jest danie ramy ustawowej gminom, które chcą budować szkoły, jak mają to robić.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#KazimierzLutosławski">Zgadzam się, że tamta ustawa jest pilna i potrzebna, ale nie przypuszczam, żeby odrzucenie tej ustawy przyśpieszyło opracowanie tamtej. Mam wrażenie, że odrzucenie tej ustawy opóźni tylko tę rzecz i dlatego uważam, że w interesie oświaty leży, ażeby ustawa była w pierwszem czytaniu odesłana do komisji, ponieważ dla skromnych celów, do których się ona odnosi, tylko drobne poprawki wystarczą, ażeby była zupełnie dobrą i odpowiadającą potrzebom. Przyjdzie czas, mam nadzieję, że nie długo, kiedy dostaniemy ustawę o sieci szkolnej, która uwzględni zasady przytoczone przez p. Woźnicki ego. Odrzucenie tej ustawy w pierwszem czytaniu jest opóźnieniem tworzenia szkół.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głosu nikt więcej nie żąda. Proszę tych Posłów, którzy są za odesłaniem tej ustawy do komisji, żeby powstali z miejsc. Stoi większość, odsyłam zatem ustawę do Komisji Oświatowej.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do nr 3 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Oświatowej o przedłożonym przez Rząd projekcie ustawy w sprawie tymczasowego ustroju władz szkolnych (druk nr 1761).</u>
          <u xml:id="u-10.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Rataj.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#MaciejRataj">Wysoki Sejmie! Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że dzisiejsza rozprawa, wszczęta przez kolegę Woźnickiego, wyda się Sejmowi dość dziwną. Pierwszy raz od półtora roku Sejm ma sposobność zajmować się trochę bliżej sprawami szkolnemi, od półtora roku Ministerstwo Oświecenia występuje z pierwszym projektem. Objaw to niezmiernie charakterystyczny, a powiedziałbym i smutny. Wojna, kataklizm wielki, wywołała przewrót nie tylko w dziedzinie materialnej, ale także i w dziedzinie duchowej, równie wielki, jak przewrót polityczny, społeczny i ekonomiczno-gospodarczy i przebudowa w dziedzinie moralnej powinna iść W parze i równolegle z tą wielką przebudową, która odbywa się na innych polach.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#MaciejRataj">Przebudowy tej dotąd jednak nie podjęto. Byłoby rzeczą niesprawiedliwą winę za to składać wyłącznie na Ministerstwo Oświaty, które dotychczas zachowywało się jakby jakiś obserwator, z filozoficznym spokojem patrzący na rozwijające się sprawy, obserwujący życie i wyciągający z tego wnioski tylko dla siebie. Byłoby niesprawiedliwością zwalać całą winę na Ministerstwo, na brak jakiegoś twórczego rozpędu z jego strony. Główna wina leży w tendencji, która daje się odczuwać u ogółu społeczeństwa, i którą między innemi spostrzega się w Sejmie, jako w jego mikrokosmosie, bo jest tendencją zwracanie głównej uwagi wyłącznie na sprawy życia codziennego, na sprawy, powiedziałbym trywialnie, żołądka.</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#MaciejRataj">Daje się to zauważyć zresztą nie tylko u nas, i to poniekąd nas usprawiedliwia.</u>
          <u xml:id="u-11.3" who="#MaciejRataj">Były także i inne powody, które w znacznym stopniu musiały hamować rozpęd Ministerstwa Oświaty. Wskażę na to. że Państwo dopiero skleja się z trzech odrębnych dzielnic, posiadających odrębne ustawodawstwa i odrębne oblicze psychologiczne, dzielnic przy zwyczaj ornych do odrębnego życia. Tych wszystkich odrębności nie można było przekreślić jednem pociągnięciem pióra i wstawieniem jednego albo więcej artykułów do ustawy.</u>
          <u xml:id="u-11.4" who="#MaciejRataj">Podnieść także trzeba j rozmaite braki: brak ludzi fachowych, niezbędnych do wykonania każdej nowej ustawy, brak funduszów, który występuje w sposób tak jaskrawy w ostatnim preliminarzu budżetowym, zwłaszcza jeżeli się np. zestawi pozycje wydatków na szkolnictwo i na wojsko, a choćby nawet na policję.</u>
          <u xml:id="u-11.5" who="#MaciejRataj">W wysokim stopniu przyczyniło się do opóźnienia ustawodawczej pracy w zakresie szkolnictwa także i to, że granice Państwa nie są określone. To wszystko bryło powodem, że Minister Oświaty nie mógł niejako wznieść się, spojrzeć jakby z lotu ptaka na całe terytorium Państwa, ułożyć sobie odpowiedni plan i po kolei przygotować ustawy, któreby do wykonania tego planu zdążały.</u>
          <u xml:id="u-11.6" who="#MaciejRataj">Niniejszy projekt ustawy jest pocieszający z tego względu, że oznacza on ruszenie z miejsca w tej dziedzinie. Jest on jeśli nie fundamentem, to bądź co bądź jednym z kamieni fundamentu pod budowę szkolnictwa.</u>
          <u xml:id="u-11.7" who="#MaciejRataj">Spełnia on dwa niezmiernie ważne zadania. Pierwsze zadanie to jest przeprowadzenie unifikacji Państwa na polu szkolnictwa. Stan dotychczasowy był zupełnie nienormalny i nie do utrzymania. W b. zaborze austriackim istniały rady szkolne i stosunek ministerstwa do rad szkolnych, czy stosunek rad szkolnych do ministerstwa opierał się tylko na jus caducum, nie zaś na żadnem prawie pisanem czy zwyczaj owem. Stosunek ten w wielu bardzo wypadkach ze stanowiska prawnego był wprost nadużyciem. Opierał się on na dobrej woli i na tem, że żadną strona nie protestowała przeciw temu lub owemu zarządzeniu. Ale takie stosunki nie mogą trwać długo. Spowodowały one wiele zamieszek i niedociągnięć.</u>
          <u xml:id="u-11.8" who="#MaciejRataj">Tak samo jeśli chodzi o szkolnictwo w b. zaborze pruskim, to wydzielenie go z pod kompetencji Ministerstwa Oświaty opierało się na podstawie ustawowej, ale dłużej utrzymać się to nie da choćby dlatego, że wówczas planowa gospodarka szkolna nie da się przeprowadzać. To też ustawa niniejsza w art. 1 mówi, że kierownictwo naczelne i nadzór zwierzchni nad wychowaniem publicznem w Rzeczypospolitej Polskiej, rozumie się W całej Rzeczypospolitej, sprawuje Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Jest to artykuł niezmiernie doniosły, unifikujący Polskę przynajmniej na polu szkolnictwa.</u>
          <u xml:id="u-11.9" who="#MaciejRataj">Gdy art. 1 unifikuje terytorium Rzeczypospolitej Polskiej pod względem szkolnictwa, art. 2 wprowadza decentralizację na tem polu. Była to rzecz konieczna i najwyższy czas było to zrobić. Terytorium Rzeczypospolitej jest duże, chociażby się nawet wzięło ściśle terytorium, na które rozciąga się bezpośrednia działalność Ministerstwa Oświaty, t. zn. byłą Kongresówkę, to jest [nieczytelne] rozwój szkolnictwa, różniczkowanie się jego, postąpiło już zbyt daleko, żeby Ministerstwo mogło spełniać bezpośredni zarząd nad całem szkolnictwem. Powodowało to takie rzeczy, że np. uczeń wykluczony z gimnazjum! za jakieś przestępstwo szkolne udawał się z tą sprawą, dla niego ważną, ale w porównaniu z całokształtem niesłychanie drobną, do Ministerstwa Oświecenia Publicznego. Ministerstwo wyznaczało egzaminy dojrzałości, kolejność tych egzaminów, wyznaczało egzaminatorów i wiele rzeczy niesłychanie drobnych. Wszystko to spadało na Ministerstwo Oświaty. W tych warunkach i Ministerstwo i wszyscy, którzy się doń udawały ponosili bezsprzecznie szkodę. Ministerstwo Oświaty musiało się gubić w chaosie szczegółów drugo, trzecio i dziesięciorzędnych, a interesanci cierpieli na tem z tego względu, że musieli się porozumiewać z Ministerstwem Oświaty w drodze papierowej, Ministerstwo rozstrzygało te sprawy w sposób papierowy i szablonowo i sprawa na tem bezwzględnie cierpieć musiała.</u>
          <u xml:id="u-11.10" who="#MaciejRataj">Te właśnie powody: odciążenie Ministerstwa od rzeczy drobnych, które pozwoli Ministerstwu na podjęcie pracy twórczej na polu szkolnictwa i uniknięcie szablonowego załatwiania spraw, co leży w interesie obywateli, nakazuje w jak najkrótszym czasie przeprowadzić decentralizację na polu administracji szkolnej. Wprowadza to art. 2, który przewiduje podział Państwa na okręgi szkolne.</u>
          <u xml:id="u-11.11" who="#MaciejRataj">Jak dyskusja na Komisji Oświatowej wykazała, jest tendencja, ażeby te okręgi szkolne pokrywały się z województwami. Rzecz jest sama przez się zrozumiała. Tendencja zupełnie racjonalna. Wobec tego jednak, że nie nastąpił jeszcze podział całego Państwa na województwa, wobec tego, że żyjemy W okresie przejściowym, gdzie granice nie są jeszcze określone, stosunki polityczne i narodowościowe jeszcze nie stężały 1 nie skonkretyzowały się, Komisja Oświatowa uważała za stosowne pozostawić w tym punkcie Ministerstwu Oświaty wolną rękę. Oddajemy mianowicie Ministerstwu Oświaty decydowanie o czasie, kolejności i obszarze okręgów szkolnych, które mają być utworzone, podnoszę jednak, że ogólną opinią było, że w zasadzie okręg; szkolne powinny się pokrywać z województwami.</u>
          <u xml:id="u-11.12" who="#MaciejRataj">Na czele okręgów szkolnych stanąć mają kuratorowie, odpowiadający do pewnego stopnia w administracji politycznej wojewodom, Kurator i organy powiatowe od niego zawisłe przejmą na siebie część kompetencji, które dotychczas spoczywały w rękach Ministerstwa Oświaty i odciążą od tych szczegółów Ministerstwo.</u>
          <u xml:id="u-11.13" who="#MaciejRataj">Ustawa, przeprowadzając podział na okręgi, usuwa rozmaite przeżytki, jak np. radę szkolną krajową, która istnieje do dziś, dlatego, że nikt jej nie usunął, bo to jest jedyna jej racja bytu. Ustawa ta wprowadza jednakże jeszcze jedno postanowienie niezmiernie ważne, które powitają z radością wszyscy ci, którzy mają zrozumienie dla spraw szkolnictwa, to jest zupełne uniezależnienie władz szkolnych od administracji politycznej.</u>
          <u xml:id="u-11.14" who="#MaciejRataj">Natomiast ta ustawa wykazuje bezwarunkowo jedną wielką lukę, może ma i więcej, ale jedną w każdym razie, która uderza od razu w oczy czytelnika i słuchacza. Jest ona zbyt ramową i wprowadza ustrój władz szkolnych w duchu czysto biurokratycznym. Jeśli nawet ustawa, wprowadzająca województwa, przewiduje funkcjonowanie przy tych województwach ciał samorządowych, pochodzących z wyborów, to tembardziej koniecznem jest, przy tak niesłychanie delikatnym instrumencie, jakim jest szkoła, przy instrumencie, który powinien mieć ścisłą łączność z życiem, funkcjonowanie takich instytucji, gdzie powinien być reprezentowany czynnik obywatelski i fachowo-pedagogiczny.</u>
          <u xml:id="u-11.15" who="#MaciejRataj">Komisja Oświatowa, jak zresztą i samo Ministerstwo Oświaty, zdawała sobie sprawę z tej luki. Jeśli jednak nie można było jej wypełnić, t. j. stworzyć przy kuratorze rad szkolnych lub okręgowych, składających się z czynnika obywatelskiego i fachowo-pedagogicznego, to powodem tego były rozmaite przyczyny natury pozornie drugorzędnej, ale niezmiernie Istotnej i ważnej. Już choćby to, co podniosłem na początku swego przemówienia, że stosunki w Państwie, zwłaszcza na kresach, nie są jeszcze uporządkowane i nie wiemy jaki będzie układ sił nie pozwala w tej chwili na eksperymenty, które mogą być w pewnym momencie niebezpieczne, a bądź co bądź grubo ryzykowne. Dlatego Komisja uznała, że choć potrzebne są takie ciała współdziałające z kuratorem-urzędnikiem, jednak nie można ich wprowadzać z wyborów w sposób ustawowy zagwarantowanych; Komisja więc wybrała drogę pośrednią, dając Ministrowi Oświaty możność powoływania drogą rozporządzeń rad Okólnych okręgowych, a w b. zaborze austriackim i pruskim także rad szkolnych powiatowych. Ministerstwo Oświaty będzie mogło zastosować się do warunków lokalnych i uwzględnić je w wyższymi stopniu.</u>
          <u xml:id="u-11.16" who="#MaciejRataj">Ustawa niniejsza, wprowadzając unifikację na! polu szkolnictwa w calem Państwie, a jednocześnie decentralizację, która pozwoli uwzględnić warunki lokalne, czyni zupełnie zbędnem dalsze utrzymanie odrębności b. zaboru pruskiego na polu szkolnictwa. Ten charakter, jak powiedziałem, odrębny, to piętno, które bezwarunkowo lata całe musiały wycisnąć na tamtejszej ludności, będzie mogło wszystko być zachowane przez wprowadzenie decentralizacji.</u>
          <u xml:id="u-11.17" who="#MaciejRataj">Dlatego Komisja Oświatowa większością głosów uznała, że ustawą tą powinna być zniesiona dotychczasowa odrębność szkolnictwa b. zaboru pruskiego jako całości. Uznając jednakże, że potrzeba pewnego czasu na przeprowadzenie tej unifikacji pod względem technicznym, Komisja przyjęła większością głosów rezolucję zaproponowaną przez posła Thomasa:</u>
          <u xml:id="u-11.18" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-11.19" who="#MaciejRataj">„Wzywa się Rząd, by dotychczasowy Departament Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego Ministerstwa b. dzielnicy pruskiej, przechodzący obecnie pod bezpośredni zarząd Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, pozostawił na czas przejściowy w Poznaniu”.</u>
          <u xml:id="u-11.20" who="#MaciejRataj">Ustawę tę wraz z rezolucją przedkładam w imieniu Komisji Oświatowej Wysokiemu Sejmowi z prośbą o uchwalenie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Minister Wyznań i Oświecenia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Wysoki Sejmie! Komisja Oświatowa na jednem ze swoich niedawnych posiedzeń wyraziła życzenie, ażebym z okazji rozpraw nad niniejszą ustawą zdał Wysokiemu Sejmowi sprawę ze stanu szkolnictwa naszego oraz z prac j zamierzeń Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w tej dziedzinie. Korzystam skwapliwie z tej sposobności, niestety jednak nie będę w stanie życzeniu temu uczy, nić zadość w całej rozciągłości. Ilość spraw objętych tym, jednym wyrazem „szkolnictwo” jest taka ogromna, zagadnienia z tem związane są także liczne, a przedewszystkiem takie trudne i zawiłe, że zmieszczenie w ramach jednego przemówienia wszystkich tych rzeczy jest zupełnie niemożliwe i dałoby się uskutecznić tylko kosztem wielkiej powierzchowności, a do tego nie mam wobec Wysokiego Sejmu prawa. Dlatego poświęcę dzisiaj nieco więcej czasu sprawom szkolnictwa elementarnego, powszechnego, dotknę już nieco krócej sprawy szkolnictwa średniego, a prawdopodobnie dla braku czasu będę musi a ł pominąć ważne sprawy szkolnictwa zawodowego oraz szkolnictwa wyższego. Mogę to jednak uczynić o tyle z lekkiem sercem, że niezadługo spodziewam się mieć sposobność zdać sprawę Wysokiemu Sejmowi i z tych dwóch działów pracy Ministerstwa z okazji rozprawy nad wniesioną już do Sejmu ustawą o szkolnictwie wyższem oraz nad ustawą o szkolnictwie zawodowem dokształcającem, która w najbliższym czasie będzie przedłożona Wysokiemu Sejmów.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">P. poseł Rataj scharakteryzował już w swojem przemówieniu obecny stan administracji szkolnej. Szkolnictwem b. Królestwa zarządza Ministerstwo Oświaty bezpośrednio. Szkolnictwem b. Galicji, które jest dotąd jeszcze do pewnego stopnia autonomiczne, zarządza Rada szkolna krajowa lwowska, instytucja, pozostała z czasów austriackich; władza Ministerstwa zaznacza się tylko tem, że spełnia ono te nieliczne funkcje zwierzchnie, które dotąd należały do wiedeńskiego Ministerstwa Oświaty, oraz że na czele Rady szkolnej stoi delegat Ministerstwa. Szkolnictwo b. dzielnicy pruskiej zupełnie do zakresu działania Ministerstwa Oświaty nie należy. Zarządza niem dotąd Ministerstwo b. dzielnicy pruskiej. Szkolnictwo zajętych przez wojska polskie ziem wschodnich jest zarządzane przez Generalnego Komisarza ziem wschodnich.</u>
          <u xml:id="u-13.2" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Ten sam stan co w zakresie administracji szkolnej panuje także w ustroju samego szkolnictwa, a więc w ogólnej organizacji szkół, w sprawie ich rozczłonkowania, programów i metod nauczania. B. Królestwo posiada własny, tworzący się obecnie polski system szkolny, powstający pracą całego polskiego świata pedagogicznego wszystkich dzielnic. Inne zabory mają dotąd system dawny, narzucony swojego czasu przez rządy zaborcze i mało tylko dotychczas zmieniony, prócz spolszczenia szkolnictwa zaboru pruskiego. Wobec tego stanu rzeczy stoimy przed bardzo ważnym problemem, mianowicie przed problemem unifikacji i związanym z tą unifikacją problemem ogólnego ustroju naszego szkolnictwa. Problemem tym niesłychanie ważnym muszę zająć się przez chwilę.</u>
          <u xml:id="u-13.3" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Przy obmyślaniu i ustanawianiu ustroju szkolnictwa państwowego ma się zawsze do wyboru dwie drogi. Jedna to centralizacja, narzucająca całemu Państwu jeden ustrój, jeden program i nawet jedną metodę wychowawczą, druga, to decentralizacja, dopuszczająca do pewnych odrębności, uzasadnionych miejscowemi warunkami, tworząca szereg samodzielnych ośrodków kulturalnych, a przedewszystkiem samoistnych oznak twórczości pedagogicznej. Wybór między temi dwiema drogami łatwy. Obserwacja obcych systemów szkolnych wykazała, że system centralistyczny i szablonujący, jaki mamy np. w Austrii, Rosji, nawet we Francji, nie doprowadzi nigdzie do większego rozwoju szkolnictwa. Przeciwnie przodują na tem polu takie państwa, jak Anglia, Stany Zjednoczone, Szwajcar ja i Niemcy, które przez decentralizację swojej administracji szkolnej stworzyły na swoich obszarach szereg organów prowincjonalnych i lokalnych, powołanych do samodzielnego organizowania, kierowania i tworzenia i dały przez to póle do wszechstronnych eksperymentów i -zapewniły w ten sposób szkolnictwu swemu pełnię życia, bogactwo form i szybkie tempo rozwoju.</u>
          <u xml:id="u-13.4" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Tą drugą drogą, drogą decentralizacji, musi niewątpliwie pójść Polska, a projekt ustawy o tymczasowym ustroju władz szkolnych jest właśnie wkroczeniem na tę drogę. Ministerstwo zamierza władzom szkolnym, postawionym na czele pojedyńczych okręgów, oraz istniejącym obok nich organizacjom samorządnym, pedagogiczno-obywatelskim. dać możność i swobodę pracy twórczej, możność dostosowywania form szkolnictwa do warunków i potrzeb miejscowych, możność wypróbowywania pomysłów i wcielania ich w życie w razie powodzenia prób — wszystko oczywiście pod okiem Ministerstwa, odpowiedzialnego za całość szkolnictwa.</u>
          <u xml:id="u-13.5" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Ta jedynie zbawienna dla każdego społeczeństwa droga, po której musi kroczyć Polska, wymaga jednak pewnych poprawek na czas przejściowy, na czas kładzenia podwalin naszego państwowego życia.</u>
          <u xml:id="u-13.6" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Wiekowa niewola poćwiartowała naród na części, rozdzielone sznurem kordonów granicznych, i wtłoczyła je w odmienne formy i ramy bytowania, niewytworzone przez sam naród, lecz narzuconemu, obce jego dążeniom i naturze i przez to krępujące jego rozwój. W szczególności każde z państw zaborczych, druzgocąc to, czego dokonał świetny wysiłek narodu w XVII w., narzuciło zagarniętym przez siebie częściom własny system szkolny i wychowawczy. Była to jedna z największych klęsk naszej niewoli, bo obcy system wychowawczy, nie dostosowany do potrzeb i dążeń narodu i do jego właściwości umysłowych i moralnych, uniemożliwia pełnię rozwoju sił młodzieży, osłabia twórczość narodu, skazując go na stałą zależność i niższość kulturalną. Miary tej klęski dopełniła trójzaborowość, trzema odrębnemi systemami wychowawczemi oddalając od siebie trzy odłamy jednego narodu. Zrzucenie z siebie tej niewoli duchowej, usunięcie tego rozdzielającego nas fermentu, jakim są trzy obce systemy szkolne, jest jednym z pierwszych obowiązków na drodze do zlania się z powrotem w jeden naród.</u>
          <u xml:id="u-13.7" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Je żelu więc jako zasadę stawiam decentralizację ustroju szkolnego, zapewniającą swobodę twórczości poszczególnym okręgom szkolnym, to idzie mi o pobudzanie i wzbogacanie własnej twórczości polskiej, a nie o utrwalanie tego, co nie wypłynęło bynajmniej z ducha narodu, lecz było mu narzucone siłą i co obcością swoją przez całe wieki było źródłem niemocy narodu i obniżeniem lotu narodowego ducha.</u>
          <u xml:id="u-13.8" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Jeżeli mówię o możności pewnych lokalnych odrębności w ustroju szkolnictwa, to myślę o tych różnicach, które wytworzy sam naród wskutek odrębnych właściwości swych odłamów, wskutek odmiennych miejscowych warunków i potrzeb, a nie o zachowaniu tych odrębności, które nie stanowią własnego bogactwa narodowej duszy, lecz były jej wypaczeniem, obliczonem na rozbicie jedności narodu i podkopanie podstaw jego bytu. Dzisiaj przed narodem polskim leży nieskrępowana, swobodna, własna twórczość na polu wychowania i szkolnictwa. Nie wolno nam wypaczyć tej twórczości w zarodku, czyniąc punktem jej wyjścia! trzy obce, narzucone nam przez wrogów, systemy szkolnictwa po to, by może w przyszłości jeszcze bardziej się od siebie oddalać. Obowiązkiem naszym na dzień dzisiejszy jest jak najrychlej zastąpić formy szkolnictwa i wychowania, pozostawione nam przez Austrię, Niemcy i Rosję, na całym obszarze ziem polskich jednym własnym systemem, na jaki zdobędzie się współczesne pokolenie pedagogów polskich, opierając się na tradycji polskiej przeszłości, na najlepszych wzorach światowych i na własnych siłach twórczych. System taki będzie jednym z najważniejszych aktów i czynnikiem zjednoczenia narodowego, stanie się punktem wyjścia zdrowej ewolucji naszego wychowania i szkolnictwa, ewolucji, która musi już w drodze decentralizacji dokonywać się w dalszym ciągu.</u>
          <u xml:id="u-13.9" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Programem Ministerstwa jest najpierw zasadnicza unifikacja, a potem pełna twórczość, rozwijająca się nie jednym mózgiem władzy centralnej, lecz wszystkiemi komórkami szkolnego organizmu.</u>
          <u xml:id="u-13.10" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">To jest zasada. Może jednak powstać pytanie, dlaczego ta unifikacja nie została przeprowadzona dotychczas. Na to odpowiedź prosta. Szkolnictwo byłej dzielnicy pruskiej dotąd nie podlega Ministerstwu Oświaty, Galicja podlega od roku zaledwie.</u>
          <u xml:id="u-13.11" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Głównym jednak powodem jest fakt, że wobec bardzo smutnego stanu oświaty w Królestwie, wytworzonego stosunkami przedwojennemi, cała praca i wysiłek twórczy Ministerstwa w praktyce musiały się skupiać dotąd na pracy na terenie b. Królestwa Kongresowego. Teoretyczne prace Ministerstwa założone i obliczone są na terytorium całej Rzeczypospolitej, działalność praktyczna jednak skupiała się dotychczas głównie na terenie tej jednej dzielnicy. Temu stanowi rzeczy najwyższy i czas położyć koniec.</u>
          <u xml:id="u-13.12" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Zjednoczenie szkolnictwa Królestwa i b. Galicji przeprowadza się z całem natężeniem. Pomijam już to, że obecna ustawa, nad którą radzimy, będzie aktem zupełnego administracyjnego zjednoczenia, ale już ustawa z 27 maja 1919 roku była aktem unifikacji, przeprowadzając jedną normę płacy dla wszystkich nauczycieli szkół powszechnych w obu dzielnicach. W najbliższym czasie zacznie być wykonywana i w b. Galicji ustawa z 21 lipca 1919 roku o odpowiedzialności dyscyplinarnej stałych nauczycieli; zwłoka wynikła z pewnych przeszkód, które nie pozwoliły na zwołanie rad szkolnych okręgowych. Obecnie została i Wysokiemu Sejmowi przedłożona ustawa o płacach nauczycieli wszystkich kategorii. przeprowadzająca również unifikację pod tym względem. Zostały dalej wydane zarządzenia, mocą których od początku nowego roku szkolnego będzie wprowadzona do szkolnictwa średniego b. Galicji nowa organizacja i nowe programy, wprowadzone już od roku w b. Królestwie Kongresowem. W najbliższym czasie zostanie rozciągnięta na Królestwo ważność dekretu z 7 lutego 1919 r. o kształceniu nauczycieli szkół powszechnych i zostanie wprowadzony do seminariów nauczycielskich galicyjskich wypracowany przez Ministerstwo program szkolny, obowiązujący już na terenie b. Królestwa. Z całem natężeniem również przygotowuje się objęcie powszechnego szkolnictwa galicyjskiego jednemi wraz z Królestwem formami organizacyjnemi i programami. Początek roku szkolnego przyniesie już i tutaj pierwsze kroki na drodze do zjednoczenia.</u>
          <u xml:id="u-13.13" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Jeśli jednak mówiłem, że ogólny system szkolnictwa galicyjskiego uległ dotąd bardzo niewielkim tylko zmianom, to muszę stwierdzić, że mimo to. zaszły w szkolnictwie b. Galicji zmiany i to niestety na niekorzyść. Wojna zniszczyła wiele warsztatów pracy, zabrała wielu ludzi, wniosła w tę dziedzinę, jak i w inne, swój wpływ demoralizujący i rozprzęgający. Obok tego oddziałał ujemnie i inny czynnik, a mianowicie energia sił nauczycielskich. Rozwijające się po amerykańsku szkolnictwo b. Królestwa musiało oczywiście bardzo obficie czerpać z tego jedynego rezerwuaru sił nauczycielskich, jaki przedstawiała Galicja, i to wyrządziło szkolnictwu b. Galicji bardzo poważne szkody. A szkody te przybrały prawie rozmiary katastrofalne z chwilą gdy takich samych ofiar zażądał od Galicji b. zabór pruski, tworząc swoje pierwsze szkolnictwo. Oczywiście, szkolnictwo galicyjskie obowiązane było ofiarę tę dla dwóch innych dzielnic ponieść, ale bardzo na tem samo ucierpiało. Ministerstwo wydało też zarządzenie, dzięki któremu uniemożliwiono na przyszłość samowolne i bezplanowe przenoszenie się sił nauczycielskich z jednej dzielnicy do drugiej. Niniejsza ustawa, poddając władzy Ministerstwa także szkolnictwo b. dzielnicy pruskiej, ułatwi w wysokim stopniu planową, centralną gospodarkę siłami nauczycielskiemi, której w Polsce przy tem wielkiem ubóstwie sił tak bardzo nam potrzeba.</u>
          <u xml:id="u-13.14" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Omówiwszy naczelną zasadę unifikacji, przejdę teraz do omówienia poszczególnych działów naszego szkolnictwa. Rozpocznę od szkolnictwa powszechnego, ono bowiem było od samego początku przedmiotem głównej troski i największych wysiłków Ministerstwa. Jest to naturalny skutek politycznych i oświatowych stosunków, w jakich b. Królestwo znajdowało się przed wojną. Królestwo przed wojną, po odliczeniu już dzieci poniżej lat 10, posiadało ponad 50% analfabetów; Galicja miała ich jeszcze około 40% — cyfra nieco mniejsza, ale również zastraszająca; ks. Cieszyńskie miało ich 5%, w b. dzielnicy pruskiej analfabetyzm należał do bardzo rzadkich wyjątków. Przy tym tragicznym stanie oświatowym b. Królestwo miało przed wojną publicznych szkół powszechnych tylko 5.600, a nauczycieli w tych szkołach 7.600. Ta liczba nauczycieli była, bardzo łagodnie licząc, conajmniej 4 razy za małą na potrzeby kraju. Ilość dzieci, uczęszczających do publicznych szkół powszechnych w calem Królestwie, wynosiła przed wojną 370.000. Ponieważ dzieci w wieku szkolnym było wtym czasie w Królestwie przeszło 2.00.000, przeto stwierdzić należy, że zaledwie szósta część dzieci uczęszczała do szkół.</u>
          <u xml:id="u-13.15" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Wyjście Rosjan z kraju dostarczyło świetnego dowodu, że ten smutny stan nie był bynajmniej wynikiem jakiejś niższości kulturalnej społeczeństwa i braku w niem dążność; cywilizacyjnych. Gdy tylko wojska rosyjskie opuściły kraj, zbudził się żywiołowy wprost pęd do oświaty. Nie był to bynajmniej tylko pęd inteligencji doi pracy nad ludem, ale ten sam pęd obudził się także w ludzie, który z własnej inicjatywy zakładał i utrzymywał szkoły i ponosił na to utrzymanie wielkie ofiary. Ten żywiołowy pęd do oświaty i szkolnictwa jest bezsprzecznie jednem z najradośniejszych zjawisk naszych niezwykłych czasów i zdolny jest natchnąć otuchą na przyszłość.</u>
          <u xml:id="u-13.16" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Od chwili wyjścia wojsk rosyjskich rozwój szkolnictwa odbywał się zrazu pracą i inicjatywą samego społeczeństwa. W jesieni roku 1917 powstały polskie władze szkolne i odtąd one dalszym jego rozwojem kierują. Ostatnią statystykę posiadam z roku szkolnego 1918/19. Przez te kilka lat od wyjścia Rosjan ilość szkół wzrosła o 5.200, ilość nauczycieli o 8.000: przyrost zatem jest dwukrotny. Liczba dzieci uczęszczających do szkół zwiększyła się przeszło o pół miliona, tak że w roku 1918/19 mieliśmy już 10.000 szkół, 15.000 nauczycieli, a dzieci uczęszczających do tych szkół 850.000. Z roku bieżącego statystyki jeszcze nie posiadam.</u>
          <u xml:id="u-13.17" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Ten liczbowy wynik jest imponujący jako świadectwo naszych wysiłków. Ale stwierdzić należy, że ten stan liczbowy jest jeszcze bardzo daleki od potrzeb kraju. Więcej niż połowa dzieci dotąd nie uczęszcza do szkół powszechnych. Niema w tem żadnej winy ani społeczeństwa, które do oświaty się garnie, ani władz, które robią wszystko, co jest w ich mocy. Powód jest bardzo prosty: w przeciągu paru lat nie da się zrobić to, na co gdzieindziej składała się praca długich pokoleń. W b. Galicji mamy równocześnie 5.000 publicznych szkół powszechnych i 15.000 nauczycieli. Jest to ta sama liczba nauczycieli, co j w Królestwie, przy dwa razy mniejszej ilości szkół. Jest to świadectwo wyższej organizacji tamtejszego szkolnictwa. Przed wojną było Szkół i nauczycieli więcej, ale wojna zniszczyła bardzo wiele warsztatów pracy. Cyfry dzieci szkolnych nie mam. Przed wojną na 1.400.000 dzieci w wieku szkolnym uczęszczało do szkół 1.100.000, a więc przeszło 3/4, 300.000 dzieci nie uczęszczało do szkoły wcale. A obecnie w b. Królestwie nie uczy się przeszło 1.000.000 dzieci. W b. dzielnicy pruskiej, w dwóch województwach, szkół publicznych jest 4.500, nauczycieli 5.200; brak jest w tej chwili 2.500 sił nauczycielskich. Dzieci uczęszczał do publicznych szkół 600.000, w tem czwarta część dzieci niemieckich.</u>
          <u xml:id="u-13.18" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Razem w całej Rzeczypospolitej mamy dzisiaj 20.000 publicznych szkół powszechnych, 35.000 nauczycieli i około 2.500.000 dzieci do szkół uczęszczających.</u>
          <u xml:id="u-13.19" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Temu wszędzie niezadawalającemu [nieczytelne]. Królestwie fatalnemu liczbowemu stanowi odpowiada również niepocieszający jakościowy stan szkół powszechnych, znowu głównie w b. Królestwie. Stan ten sprowadza się do następujących cech ujemnych. Pierwszą z nich jest niski stopień organizacyjny naszego szkolnictwa. Dążeniem Ministerstwa w jego pracach nad szkolnictwem. w Królestwie było od początku jak największe podwyższenie stopnia organizacyjnego szkół, a w szczególności jak największe ograniczenie liczby szkół jednoklasowych na rzecz typów wyżej zorganizowanych. Dążenia w tym kierunku wydały dość znaczne owoce, bo wiele szkół zostało pod względem stopnia organizacyjnego podwyższonych, ho wiele jednoklasówek zostało połączonych na szkoły więcej klasowe. Ale niestety tej akcji kres położył brak pomieszczeń, zwłaszcza po wsiach. Nowotworzone szkoły w takich Wsiach, gdzie dotychczas szkół nie było, musiały niestety znowu powstawać jako jednoklasowe, gdyż najczęściej nie można było znaleźć więcej, niż jedną izbę na pomieszczenie szkoły.</u>
          <u xml:id="u-13.20" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Obecnie stan pod tym względem w b. Królestwie Polskiem jest następujący: Jednoklasowych szkół mamy aż 86%; 2-, 3-, 4 i 5-klasowych razem mamy tylko 12%; 6 i 7-klasowych mamy tylko 2%. Bezwzględnie panują więc szkoły jednoklasowe, stanowiące najniższy i nader małowartościowy typ szkoły. Szkoły 2-, 3-, 4 i 5-klasowe zaczynają już być poważnym czynnikiem w naszem szkolnictwie, niestety 6 i 7-klasowe szkoły liczbowo odgrywają jeszcze bardzo nikłą rolę.</u>
          <u xml:id="u-13.21" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">W b. Galicji mamy obecnie jednoklasowych szkół 53%; przed wojną było znacznie lepiej, wojna jednak dużo zniszczyła. Szkół od 2 do 5-cioklasowych mamy 41%; 6-klasowych i wydziałowych szkół jest 6%. Dla porównania podam, że np. przed wojną było w Austrii szkół jednoklasowych tylko 30%, w Czechach 20%, a w Danii tylko 4%.</u>
          <u xml:id="u-13.22" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Drugimi Czynnikiem, który rozstrzyga ujemnie o jakości naszego szkolnictwa powszechnego, jest nader smutny stan pomieszczeń szkolnych. W b. Galicji przed wojną trzecia część szkół mieściła się w budynkach zupełnie nieodpowiednich, a pod wpływem zniszczenia wojennego ten stan bez porównania się pogorszył. Najgorszy stan przedstawia znowu pod tym względem b. Królestwo, które odpowiednich budynków szkolnych prawie nie ma. W miastach szkoły mieszczą się przeważnie w wynajętych ubikacjach, w domach czynszowych, po wsiach w chatach wiejskich lub czworakach folwarcznych, a stan mieszkań nauczycielstwa jest taki, że niema co marzyć o pozyskaniu lepszych sił dla szkolnictwa na wsi, dopóki ten stan zasadniczo się nie zmieni.</u>
          <u xml:id="u-13.23" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Największą jednak bolączką naszego szkolnictwa jest brak nauczycieli, zarówno ilościowy, jak i jakościowy. W b. dzielnicy pruskiej brak w tej chwili 2.500 sił, wnet będzie brakować więcej. Z 3.600 nauczycieli Polaków tam zajętych, czwarta część nie ma kwalifikacji; nauczycielskich, a z pozostałych ukwalifikowanych sił duża część nie włada jeszcze należycie językiem polskim.</u>
          <u xml:id="u-13.24" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">B. Galicja ma przeważnie siły ukwalifikowane. Wiadomo jednak, jakiej silnej krytyce podlegało seminarjalne szkolnictwo w b. Galicji przed wojną, j stwierdzić należy, że krytyka ta była bardzo słuszna. Wobec tego mimo kwalifikacji nie można i się łudzić, ażeby stan przygotowania i tego odłamu nauczycielstwa był na ogół bardzo wysoki.</u>
          <u xml:id="u-13.25" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Najgorzej sprawa przedstawia się w b. Królestwie. Pomijam, że mamy tu dużo nauczycieli z marnych seminariów rosyjskich, oraz nauczycieli z seminariów galicyjskich, o których mówiłem poprzednio, ale przedewszystkiem mamy tu dużo nowego, niewykwalifikowanego zupełnie materiału nauczycielskiego. Przed wojną było w b. Królestwie 7.600 nauczycieli, z nich wielu opuściło zawód nauczycielski i już nigdy do niego nie wróci. Obecnie mamy nauczycieli 15.000, to znaczy, że w ciągu paru wojennych lat przybyło w szkolnictwie Królestwa około 10.000 nowych sił; prawie wszystkie te siły są niewykwalifikowane i zawodowo i pod względem ogólnego wykształcenia.</u>
          <u xml:id="u-13.26" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Wysnuwa się stąd wniosek, który czuję się w obowiązku Wysokiemu Sejmowi bez obsłonek przedstawić. Stan naszego szkolnictwa powszechnego jest ilościowo j jakościowo bardzo niezadowalający. I trzeba bardzo wielkich wysiłków całego społeczeństwa, ażeby ten stan zmienić na lepsze. Pocieszającym jest fakt, że nauczycielstwo samo świadome jest tego stanu i swoich braków, że objawia się w niem bardzo wybitny pęd do kształcenia się, że pracuje ono przeważnie ideowo i ma poczucie odpowiedzialności.</u>
          <u xml:id="u-13.27" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Skreśliwszy stan naszego szkolnictwa, przejść muszę do omówienia środków pozytywnych, które zmierzać mają do poprawienia tego stanu. Zwracam uwagę, że program, jak się w tym kierunku buduje, że może być programem na dzień dzisiejszy.</u>
          <u xml:id="u-13.28" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Praca nad szkolnictwem nie może być pracą z dnia na dzień. Potrzebne jest wytknięcie sobie jasnego planu na długą metę, nakreślenie obrazu tej przyszłości, do której chcemy z biegiem lat doprowadzić. Robota konkretna, codzienna, powinna być ciągłem realizowaniem tego planu, inaczej popełnialibyśmy w tej pracy wiele błędów, które potem byłoby niezmiernie trudno odrobić.</u>
          <u xml:id="u-13.29" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Czas trwania nauki, jaki chcemy mieć w szkołach powszechnych, został określony dekretem z dnia 7 lutego 1919 r. na lat 7.</u>
          <u xml:id="u-13.30" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Ten stan, wprowadzany w Królestwie, przyjmują i dwie inne dzielnice Polski. Najważniejsze zagadnienie jednak Panów: problem stopnia organizacyjnego szkół.</u>
          <u xml:id="u-13.31" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Stan obecny skreśliłem poprzednio. Jest nim panowanie szkoły jednoklasowej. Co gorsza, jest to nie tylko stan faktyczny, ale tkwi w. tendencjach ludności, zwłaszcza wiejskiej, ujawniającej pęd do szkół jednoklasowych, znajdujących się tuż pod bokiem. Stanowisko Ministerstwa jest w tym kierunku wprost przeciwne. Ministerstwo jak już określiłem, dąży do stworzenia takiego systemu szkół, ażeby w systemie tym każda szkoła była jak najwyższego stopnia organizacyjnego. Ministerstwo nie może się zadowolić szkołami starego typu, których celem było uczenie zaledwie czytania, pisania, odrobiny rachunków, ewentualnie danie pierwszych wiadomości praktycznych, lecz dąży do szkół, które zapewniałyby młodzieży jak najwyższy rozwój intelektualny i moralny. Wynika stąd dążenie do jak najwyższego podniesienia stopnia organizacyjnego naszego szkolnictwa. Rzecz ta jest oczywiście najłatwiejsza do wykonania w b. Królestwie, tutaj bowiem niema stanu dokonanego w postaci gotowej sieci szkolnej, utrwalonej istniejącemi budynkami szkolnemi. Tutaj trzeba wszystkie prawie budynki na nowo budować i dlatego można zakładać szkoły tam, gdzie się chce, i jakie się chce; ma się więc pod tym względem prawie nieograniczoną swobodę kształtowania szkolnictwa. W b. Galicji, a zwłaszcza w Poznańskiem, gdzie stan budynków jest o wiele lepszy, rzecz ta będzie wymagała dłuższego czasu.</u>
          <u xml:id="u-13.32" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Ministerstwo podjęło pracę ułożenia dla całego b. Królestwa projektu sieci szkolnej. Praca ta, niezmiernie mozolna i trudna, została już wykonana, projekt sieci szkolnej jest gotowy. Wynik pracy jest następujący: ilość szkół po zrealizowaniu sieci szkolnej będzie o kilkaset mniejsza, niż dotychczas, będzie wynosiła niecałe 10,000, ale zato ilość nauczycieli zajętych w tych szkołach będzie trzy razy większa, będzie wynosiła około 40. Szkół jednoklasowych będzie w tym systemie tylko 9%, ale szkół 7-klasowych będzie 23%. Lepiej uwydatni się znaczenie sieci szkolnej w cyfrach dzieci. Po urzeczywistnieniu projektu w szkołach jednoklasowych kształcić się będzie tylko 2% wszystkich dzieci Królestwa, w szkołach 2-klasowych 14%, w szkołach 3, 4 i 5-klasowych 40%, a w szkołach 6 i 7-klasowych 44% dzieci w wieku szkolnym. Dodać należy, że droga dziecka z domu do szkoły nie będzie wynosiła z reguły więcej, niż 2 kilometry, czyli 20 minut chodu, w wyjątkowych tylko wypadkach 3 kilometry.</u>
          <u xml:id="u-13.33" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Podjęte zadanie jest tak wielkie i wymagać będzie takich świadczeń materialnych, że może być przeprowadzone tylko za zgodą i wolą Wysokiego Sejmu. I dlatego Ministerstwo wypracowało projekt ustawy o zakładaniu i utrzymywaniu publicznych szkół powszechnych. Projekt ten przeprowadza ustawowo właśnie sieć szkolną na wspomnianych zasadach opartą. Będzie on w najbliższym czasie, prawdopodobnie w przyszłym tygodniu, przedłożony Wysokiemu Sejmowi. Projekt ten wraz z omówioną już na 1 punkcie dzisiejszego porządku dziennego ustawą o budownictwie szkolnem stanowi dopiero całość i te dwie ustawy razem usuwają wszelkie wątpliwości, którym dawał wyraz w swojem przemówieniu p. Woźnicki.</u>
          <u xml:id="u-13.34" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Prace Ministerstwa zrywają z pojęciami, przestarzałemu w świecie pedagogicznymi ale pokutującemu jeszcze w niektórych głowach i sumieniach, z pojęciem szkoły ludowej, jako czegoś niższorzędnego, jako szkoły od nauczania czytania i pisania. Ministerstwo stoi na gruncie jednej dla wszystkich szkoły powszechnej, szkoły pełnowartościowej, która całej dziatwie polskiej ma przynieść jaknajwyższy rozwój, która ma stać się nie tylko, tępicielką analfabetyzmu, jak wielu dotąd, pojmuje szkołę powszechną, lecz dźwignią prawdziwego głębokiego rozwoju warstw ludowych.</u>
          <u xml:id="u-13.35" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Urzeczywistnienie tego projektu będzie wymagało lat pracy władz szkolnych, społeczeństwa i nauczycielstwa, które wewnętrznie przystosować się musi do nowego, wyższego i trudniejszego warsztatu pracy. Będzie ono wymagało wielkich ofiar materjalnych, ale ofiary te się opłacą, bo dadzą dobry system wychowania, wykształcenia i uobywatelnienia szerokich warstw narodu. Wiadomo zresztą powszechnie, że ciemnota kosztuje znacznie drożej, niż nawet najbardziej luksusowa oświata.</u>
          <u xml:id="u-13.36" who="#komentarz">(Brawo)</u>
          <u xml:id="u-13.37" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Jeśli to jest prawdą dla innych społeczeństw, mających ugruntowane państwa, mających kwitnący stan gospodarczy, zdrowe i bujne życie społeczne, które samo nawet bez szkoły wychowuje młodzież, to dla nas, których niewola pogrążyła w ciemnocie i demoralizacji, a wojna zrujnowała gospodarczo, dla nas, którzy na każdym kroku mamy brak Judzi i którzy państwo budować mamy wprost z niczego, niezdobycie się na największy wysiłek dla oświecenia ł wychowania narodu byłoby marnotrawstwem, któreby nas z pewnością zrujnowało.</u>
          <u xml:id="u-13.38" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Na drodze do urzeczywistnienia projektu tego stoją obecnie dwie przeszkody. Pierwszą jest zupełny brak budynków szkolnych; przy obecnym ich stanie, muszę to otwarcie powiedzieć, niema się co łudzić, że możemy mieć jakiekolwiek wartościowe szkolnictwo powszechne. W samym Królestwie trzeba wznieść około 9,000 nowych budynków szkolnych wraz z odpowiedniemi mieszkaniami dla nauczycieli. W Galicji także duża akcja jest potrzebna, choć nieco mniejsza; jedynie w Poznańskiem akcja nie jest ani tak bezpośrednio pilna ani taka wielka. Stan szkolnictwa jest taki, że mimo bezsprzecznie fatalnych warunków budowlanych, musimy akcję budowlaną rozpocząć odrazu i na wielką skalę. Dlatego też Ministerstwo przedłożyło Wysokiemu Sejmowi czytaną dziś po raz pierwszy ustawę o budowaniu publicznych szkół powszechnych.</u>
          <u xml:id="u-13.39" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Drugą przeszkodą do urzeczywistnienia projektu sieci szkolnej jest brak nauczycieli ilościowy i niedostateczne przygotowanie tych co są.</u>
          <u xml:id="u-13.40" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Dlatego Ministerstwo podjęło dwie akcje. Pierwsza akcja ma na celu dokształcanie obecnych nauczycieli. Ministerstwo obrało 5 zasadniczych dróg dokształcania, nauczycieli. Pierwszem środkiem było stworzenie gminnych bibliotek nauczycielskich fachowych, któreby Stały się narzędziem samokształcenia nauczycieli. Bibliotek tych stworzyło Ministerstwa w Królestwie 1442 i wyposażyło je na początek w 70.000 książek. Drugim środkiem dokształcania nauczycielstwa Są t. zw. konferencje -okręgowe. Zostało utworzone przez Ministerstwo grono osób fachowych, wybitnych znawców dydaktyki szkolnictwa polskiego. Grono to, dzieląc się na dwie lub trzy grupy objeżdża przez przeciąg całego roku szkolnego kraj i w poszczególnych jego punktach urządza konferencje z nauczycielami, jednocząc na tych konferencjach nauczycieli jednej albo kilku gmin, czasem całych powiatów. Konferencje te trwają z reguły najmniej tydzień, rzadko krócej, a składają się na; nie wykłady, dyskusje, lekcje wzorowe, omawianie tych lekcji i t. d. Dotychczas urządzono takie konferencje w 53 punktach kraju, a wzięło w nich udział 2100 sił nauczycielskich, cyfra już bardzo poważna.</u>
          <u xml:id="u-13.41" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Dalszą drogą dokształcania istniejących sił nauczycielskich są kursy wakacyjne, zarówno ogólnokształcące, jak dydaktyczne. W 1918 r. urządzono takich kursów 39, w 1919 r. 90. We wszystkich tych kursach brało dotąd udział 7500 nauczycieli, a więc połowa tych sił, któremi dotychczas w Królestwie rozporządzamy. Podczas tegorocznych wakacji urządzonych będzie 100 kursów.</u>
          <u xml:id="u-13.42" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Kształceniu nauczycieli służyć będzie także przygotowywana organizacja dla popierania wycieczek krajoznawczych nauczycielskich; urządza się kurs instruktorski dla przewodników tych wycieczek, przygotowuje schroniska wycieczkowe w szkołach i t. d.</u>
          <u xml:id="u-13.43" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Nakoniec podjęło Ministerstwo akcję, mającą na celu umożliwienie wybitniejszym siłom nauczycielskim wyższe kształcenie się w zawodzie; celem jest wytworzeniu kierowników ruchu umysłowego pedagogicznego wśród nauczycieli. Jednym z środków jest zorganizowanie stałego rocznego kursu pedagogicznego w Warszawie, na który przyjmuje się tylko wybitniejszych i ukwalifikowanych nauczycieli. W każdym takim kursie bierze udział stu nauczycieli; obecnie kończy się już trzeci kurs.</u>
          <u xml:id="u-13.44" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Skreśliłem dotąd zabiegi około dokształcania tych nauczycieli, którzy są. Skąd jednak mantyl wziąć tę wielką dość nauczycieli jakiej będziemy potrzebować? Ażeby. I dać pojęcie tej ilości, przytoczę cyfry, dotyczące samego Królestwa. Jeżeli plan sieci szkolnej zechcemy urzeczywistnić w okresie 10-letnim, to musielibyśmy wyprodukować w tym okresie 40.000 nowych sił a więc: Roczna produkcja sił nauczycielskich musiałaby wynosić około 4.000 dla samego Królestwa. Tymczasem w zeszłym roku szkolnym wydano w b. Królestwie 450 świadectw nauczycielskich, w Galicji I 550, czyli te dwie dzielnice wyprodukowały 1000 nauczycieli, ilość cztery razy za małą. Nie mówię już o nieustannem zapotrzebowaniu samej Galicji, która ma ogromny brak sił nauczycielskich, nie mówię o zapotrzebowaniu terenów plebiscytowych, oraz obszarów ziem wschodnich, na których mamy dotąd tylko 1600 szkół polskich o 2200 nauczycielach.</u>
          <u xml:id="u-13.45" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Żeby temu zapotrzebowaniu nowych sił nauczycielskich zaradzić, trzebaby stworzyć około 100 nowych seminariów nauczycielskich. Jest to akcja, która wymaga czasu. W dodatku po założeniu tych nowych I seminariów nauczycielskich trzeba będzie jeszcze 5 lat czekać, nim zaczną z nich wychodzić pierwsze siły wykwalifikowane. Tymczasem w samem Królestwie przeszło mil jon dzieci nie uczy się wcale i stąd potrzeba rozwijania szkolnictwa powszechnego jest rzeczą pilną, z którą nie można czekać.</u>
          <u xml:id="u-13.46" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Stoimy tutaj wobec jednego z najtrudniejszych dylematów, który chciałbym Wysokiemu Sejmowi przedstawić. Mamy bezsprzecznie obowiązek dania jak najrychlej nauki wszystkim dzieciom i to kazałoby nam obniżyć wymagania stawiane nauczycielstwu, produkcję nauczycieli przyśpieszyć i zrobić ją jak najbardziej masową. Ale taka metoda pociągnęłaby za sobą bardzo ujemne skutki. Skutkiem byłoby liche nauczycielstwo, liche szkoły, dzieci niewychowane i nierozwinięte umysłowo, co więcej, wrócilibyśmy do starego pojęcia szkoły jako instytucji do uczenia czytania i pisania, obniżylibyśmy ogólny poziom, wprowadzilibyśmy niską atmosferę i podcięlibyśmy skrzydła naszemu rozwijającemu się szkolnictwu; cofnęlibyśmy się daleko poza Europę, a z tego stanu trudno byłoby się dźwignąć.</u>
          <u xml:id="u-13.47" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Dlatego nasuwać się musi druga droga. Tą drugą drogą byłoby porządne, gruntowne kształcenie nauczycielstwa i tworzenie tylko dobrych szkół. Ta droga pozwoliłaby nam w tych szkołach, które zdołali-byśmy stworzyć, produkować ciągle pewną ilość młodzieży naprawdę rozwiniętej i wychowanej i te zastępy młodzieży mogłyby się stać czynnikiem siły i rozwoju narodu i Państwa. W ten sposób stworzylibyśmy również poważną ilość dobrych nauczycieli, wytwarzających w szkolnictwie atmosferę głębszą, atmosferę, w której całokształt naszego szkolnictwa mógłby stale dążyć w górę. Ta droga jednak opóźniłaby chwilę, w której wszystkie dzieci mogłyby korzystać z dobrodziejstwa szkół.</u>
          <u xml:id="u-13.48" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Żadna z tych dróg nie daje nam więc zadawalniającego rozwiązania, dlatego Ministerstwo postanowiło wejść na drogę, która jest połączeniem ich obu. Nowych nauczycieli trzeba kształcić tylko gruntownie i budować szkoły tylko dobre. Trzeba to oczywiście robić jak najobficiej i jak najprędzej, ale nie wolno partaczyć tej roboty dla jej przyśpieszenia. A ponieważ to potrwa lata, przeto, ażeby dzieci, dla których nie zdołamy stworzyć prawdziwych szkół, nie były pozbawione nauki choćby tylko czytania i pisania, trzeba te dzieci kształcić do pewnego stopnia poza szkolą. Trzeba stworzyć dla nich szkółki, czy kursy, czy jak to nazwiemy, całoroczne, czy zimowe, i na nich powierzać dopiero [nieczytelne] siłom niewykwalifikowanym. Mogą bo być w razie konieczności osoby z ukończonemu 6, 5 lub 4 nawet klasami szkoły średniej. Mogą to być też ludzie, mający inne zajęcia a oddający się sprawie kształcenia z poczucia obowiązku obywatelskiego, Tu się otwiera bardzo szerokie pole dla inicjatywy i pracy społecznej, którą Rząd popierać będzie wszelkiemi siłami. Dopiero gdyby ta inicjatywa zawiodła, Rząd sam wystąpi z inicjatywą, ażeby rzeczywiście wszystkim dzieciom przynajmniej naukę czytania i pisania zapewnić. Ale zasadą musi być ścisłe oddzielenie akcji tworzenia szkół prawdziwych od tej akcji tępienia analfabetyzmu. W ten tylko sposób nie wprowadzi się do naszego szkolnictwa powszechnego zarodku choroby, nie utrwali się jego I niskiego poziomu.</u>
          <u xml:id="u-13.49" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Skoro postawiliśmy zasadę, że kształcenie naszych nauczycieli winno się odbywać tylko gruntownie, powstaje pytanie na jakiej drodze to wykształcenie nauczycielom dawać będziemy. Ministerstwo stoi na gruncie, że przedewszystkiem trzeba pozyskać dostateczny zastęp kandydatów do zawodu nauczycielskiego. Trzeba zrobić ten zawód pod względem materialnym i pod względem społecznym zawodem przyciągającym młodzież. Przy nędzy materialnej, w jakiej do niedawna znajdowało się nauczycielstwo, przy jego niskiem stanowisku społecznem o pozyskaniu dostatecznej ilości nowego materiału nauczycielskiego nie mogłoby być morwy. To też Ministerstwo pracę swoją rozpoczęło od gruntownej zmiany materialnego i społecznego stanowiska nauczycieli.</u>
          <u xml:id="u-13.50" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Mocą ustawy z dnia 27 maja 1919, poprawionej 18 grudnia 1919 postawiono uposażenie materialne nauczycieli na całkiem innym niż dotąd poziomie. A ustawa obecnie Wysokiemu Sejmowi przedstawiona to korzystne uposażenie nauczycieli nadal utrwala. Dekret z dnia 7 lutego 1919 o odpowiedzialności dyscyplinarnej nauczycieli szkół powszechnych daje nauczycielstwu zupełną ochronę, zabezpieczającą przed wszelką samowolą administracyjną, zapewniającą stanowi nauczycielskiemu taką dozę niezawiłości, jaką nie zawsze stan sędziowski się cieszy. Obecnie też jedyną przeszkodę do pozyskania większej ilości kandydatów do zawodu nauczycielskiego stanowi fatalny stan budynków szkolnych, a szczególnie mieszkań dla nauczycieli. Jeżeli Wysoka Izba uchwali ustawę o budowie szkół powszechnych, to akcja na tej podstawie rozwinięta temu brakowi z biegiem czasu zaradzi. Stanowisko nauczycieli stanie się wtenczas materialnie pociągającem, a że jest społecznie piękne, nie ulega kwestii, że wtenczas rzesze młodzieży będą się do niego garnęły.</u>
          <u xml:id="u-13.51" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Klasyczną drogą kształcenia nauczycieli szkół powszechnych jest droga, wiodąca przez seminaria nauczycielskie i tę drogę Ministerstwo również obrało. Do seminariów nauczycielskich będzie przyjmowana młodzież z 7 klasami szkoły powszechnej lub z odpowiadającem temu przygotowaniem urny słowem. Niestety stan naszego szkolnictwa powszechnego jest jeszcze tak niewysoki, że szkół 7-klasowych powszechnych mamy dotąd mało, a inne szkoły są na tyle nierozwinięte wewnętrznie, że nie są w stanie dać nam kandydatów dostatecznie przygotowanych do wstąpienia na 1 kurs seminarium. Dlatego Ministerstwo utworzyło w Królestwie specjalny rodzaj szkół, t. zw. preparandy nauczycielskie. Są to szkoły o kursie dwuletnim, połączone z reguły z internatem j posiadające charakter wybitnie wychowawczy. Szkół tych jest obecnie 30, dalsze się organizują. Mają one za cel przyjmowanie młodzieży z rozlicznych szkół wiejskich — a więc młodzieży, przedstawiającej najlepszy materiał ha przyszłych nauczycieli — wychowanie jej i wykształcenie w ciągu dwóch lat, a następnie wprowadzenie do seminarium. Młodzieży tej mamy obecnie w tych szkołach 1500; z końcem tego roku szkolnego około 600 młodzieży obojga płci wyjdzie z nich jako doskonały materiał do seminariów nauczycielskich.</u>
          <u xml:id="u-13.52" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Seminaria nauczycielskie mają być 5-letnie. Korzystniejsze byłoby, żeby stosownie do projektu podnoszonego w kołach nauczycielskich organizować seminaria sześcioletnie, musimy się jednak w pewnej mierze liczyć z koniecznością pośpiechu w produkowaniu nauczycieli, a że 5 lat według Ministerstwa wystarcza na fachowe przygotowanie nauczyciela i zrobienie z niego nie półinteligenta, co byłoby ze szkodą dla społeczeństwa, tylko prawdziwie inteligentnego człowieka, przeto Ministerstwo zdecydowało się na seminaria 5-letnie. Skrócenie tego czasu jest zupełnie niemożliwe, bo uniemożliwiłoby debrę ogólne i fachowe przygotowanie nauczycieli.</u>
          <u xml:id="u-13.53" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Programy dla seminariów zostały opracowane, obecnie przejdą roczny okres próby, a następnie zostaną dopiero opublikowane.</u>
          <u xml:id="u-13.54" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Liczba seminariów jest następująca: w ciągu paru lat, przez zakładanie seminariów nowych i upaństwawianie seminariów prywatnych osiągnęliśmy w b. Królestwie 29 państwowych seminariów; prywatnych jest 17, razem 46. Niestety, wiele z nich jako zakłady nowe mają dopiero 1 kurs. B. Galicja w przeszłym roku miała 19 seminariów państwowych, 21 prywatnych, razem 40. B. dzielnica pruska ma 18 seminariów państwowych. Razem 3 dzielnice liczą 66 seminariów państwowych, 38 seminariów prywatnych, w sumie 104. Cyfra to bardzo niewystarczająca i trzeba najwyższych wysiłków, ażeby ilość seminariów nauczycielskich szybko się zwiększała. Istnieje zamiar otwarcia w b. Królestwie z początkiem nowego roku szkolnego 10 państwowych seminariów nauczycielskich. Jest to najwyższa liczba, na którą mogliśmy się zdobyć ze względu na rozporządzalne budynki szkolne, a i to nie jest zupełnie pewne, czy dla wszystkich seminariów odpowiednie budynki istotnie zdołamy otrzymać. Rozpoczęcie z przyszłą wiosną intensywnej akcji budowania gmachów na seminaria: nauczycielskie jest dla rozwoju szkół powszechnych rzeczą pierwszorzędnej doniosłości.</u>
          <u xml:id="u-13.55" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Nie wspomniałem o drugiej przeszkodzie, jaką jest brak nauczycieli. Szkoły średnie ostatecznie muszą materiału dla seminariów nauczycielskich dostarczyć, trudność główna polega na wyprodukowaniu dostatecznej liczby nauczycieli przedmiotów pedagogicznych, których nam w Polsce zupełnie brak. I W tym kierunku Ministerstwo podejmuje akcję zaradczą.</u>
          <u xml:id="u-13.56" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Zaznaczam jeszcze, że kształcenie nauczycieli przez seminaria nauczycielskie jest tylko jedną z dróg. Mogą istnieć drogi inne.</u>
          <u xml:id="u-13.57" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Ministerstwo wypróbuje jedną drogę, zapowiadającą się korzystnie. Okazuje się mianowicie możliwem pozyskiwanie pewnego procentu abiturientów a właśnie głównie abiturientek szkół średnich ogólno-kształcących do zawodu nauczycielskiego. Ci abiturienci, posiadający ogólne wykształcenie i w zakresie szkoły średniej, przechodziliby następnie przez roczny kurs pedagogiczny, na którym uzyskaliby dobre przygotowanie fachowe. Ta droga kształcenia nauczycieli jest równoważna co do długości czasu z drogą wiodącą przez seminarium. Na obu całkowity okres wykształcenia nauczycieli trwałby 12 lat. Obecnie mamy dwa takie kursy pedagogiczne dla abiturientów szkół średnich, dające zupełnie dobre wyniki.</u>
          <u xml:id="u-13.58" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Akcję tę zamierzamy w przyszłości rozszerzyć. Czy nie mogłaby ona zastąpić w przyszłości seminariów nauczycielskich, przyszłość pokaże.</u>
          <u xml:id="u-13.59" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Wszystko, co dotąd mówiłem, to były problemy organizacyjne i administracyjne.</u>
          <u xml:id="u-13.60" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Ministerstwo nie zaniedbało obok tego pracy nad teoretycznemi podstawami szkół powszechnych. Podjęło twórczą pracę, mającą na celu oswobodzenie się od narzuconych systemów szkolnych, a stworzenie własnego. W pierwszym rzędzie podjęło Ministerstwo trudną pracę zbudowania własnego programu naukowego. Program dla szkół jedno i dwuklasowych wraz z odpowiedniemu wskazówkami metodycznemi został wypracowany, opublikowany i wprowadzony, w życie. Zaczęto od tego typu szkół, który jest dotychczas najliczniejszy i dlatego najpilniej potrzebował programów. Obecnie jednak Ministerstwo już od roku pracuje nad programami 7-klasowych szkół powszechnych. Praca została już częściowo wykonana, a w ciągu roku i te programy będą również gotowe. Zdajemy sobie sprawę, że programy te nie będą od razu doskonałe, lecz staną się punktem wyjścia do ciągłej ewolucji. Obok prac programowych toczyła się żywa praca nad podręcznikami, wydawnictwem własnego organu pedagogicznego p. n. „Szkoła powszechna” i t. d.</u>
          <u xml:id="u-13.61" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Na tem kończę te dłuższe nieco moje uwagi nad szkolnictwem powszechnem; pozwolę sobie jeszcze na bardzo krótkie dotknięcie paru problemów, związanych z szkolnictwem średniem.</u>
          <u xml:id="u-13.62" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Przed wojną miało b. Królestwo 55 państwowych szkół średnich rosyjskich, a prywatnych z prawami 43, razem 98. Te wszystkie szkoły znikły z chwilą wyjścia Rosjan i już nie powstały. Polskie szkolnictwo średnie istniało przed wojną w b. Królestwie tylko jako prywatne; szkół takich przed wojną było tutaj 172 o 2.600 nauczycielach. Podczas wojny nastąpił gwałtowny rozrost liczbowy tego szkolnictwa; maksymum osiągnęło ono w zaszły roku szkolnym, doszło mianowicie do liczby 401 szkół; ilość nauczycieli wzrosła do 5.000. Wzrost był zatem mniej więcej dwukrotny. Już przed wojną mieliśmy w szkolnictwie średniem prywatnem Królestwa bardzo wiele sił nauczycielskich niewykwalifikowanych, nieprzygotowanych ani ogólnie, ani zawodowo. W ciągu wojny przybyło 2 1/2 tysiąca nowych sił nauczycielskich. Ci nauczyciele nowi, prawie wszyscy, to również ludzie nie posiadający dostatecznego naukowego i zawodowego przygotowania. Wielu z nich ma nieukończone studia uniwersyteckie, bardzo wielu ukończyło zaledwie szkołę średnią lub nawet i tego nie ukończyło. W zeszłym roku szkolnym pośród nauczycieli szkół średnich było 57% takich, którzy ukończyli tylko szkołę średnią i nic więcej, 20% było takich, którzy mieli ukończone wykształcenie wyższe. Wyraźniej się te stosunki przedstawiają jeżeli przypatrzymy się nauczycielom poszczególnych przedmiotów. Weźmy np. taki przedmiot, który, w każdej szkole polskiej ma pierwszorzędne znaczenie, jest uczony w każdej klasie, a więc powinien mieć w każdej szkole nie jednego, lecz więcej nauczycieli. Otóż pośród nauczycieli języka polskiego w 400 szkołach średnich prywatnych było tylko 9% ludzi, którzy mieli wyższe wykształcenie, 39% było nauczycieli, którzy mieli niepełne wyższe studia i 52% takich, którzy nie mieli całkiem wyższego wykształcenia, a ukończyli tylko szkołę średnią. Te liczby oczywiście mówią dostatecznie za siebie i tłumaczą, w jak trudnej sytuacji wskutek przeszłego rozwoju historycznego i politycznego szkolnictwo polskie Królestwa się znalazło. Wiemy wszyscy, doskonale, jak wielką historyczną doniosłość i zasługę posiadały w b. Królestwie prywatne szkoły polskie, znamy ich znaczenie, wiemy jak wysoki nieraz duch w nich panował, wiemy, że w tych szkołach zebrała się, w nich się wyrobiła pewna ilość pierwszorzędnego fachowo i ideowo nauczycielstwa. Z tego lepszego nauczycielstwa wyszli teraz kierownicy naszego szkolnictwa na różnorodnych stanowiskach w administracji szkolnej, ale to przerzedziło jeszcze niezbyt liczne jego szeregi.</u>
          <u xml:id="u-13.63" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Dotąd jest tego nauczycielstwa jeszcze pewna ilość po szkołach, ale jest to bądź co bądź garstka, która rozpływa się w morzu sił niewykwalifikowanych i niedostatecznie wyrobionych. Dotąd mamy pewną liczbę pięknych i dobrych szkół prywatnych, ale namnożyła się niezmierna ilość szkół słabych, a nawet złych.</u>
          <u xml:id="u-13.64" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Stan wojenny oczywiście znacznie pogorszył sytuację. Przez pierwsze lata wojny prywatne polskie szkolnictwo Królestwa nie miało nad sobą żadnej władzy, ani żadnej kontroli. Oczywiście nie demoralizowało to szkół dobrych, ale wpłynęło bardzo ujemnie na szkoły słabsze. Brak kontroli w tych szkołach osłabił intensywność pracy i obniżył poziom ich wymagań. Szkoły prywatne utrzymujące się przeważnie z wpisów uczniów zależne są w znacznej mierze od frekwencji, a frekwencja płynie naturalnem łożyskiem od szkół, wymagających więcej, do szkół łatwiejszych, stawiających mniejsze wymagania. W konkurencji z takiemi łatwemi szkołami, do których tłoczy się młodzież szkolna, szkołom lepszym z wielką trudnością przychodzi utrzymać się na poziomie odpowiednich i ścisłych wymagań. Pogorszyło to sprawę, że niestety mieliśmy pewną liczbę szkół, które nie były prowadzone z powodów ideowych, lecz były zwykłem przedsiębiorstwem, obliczonem na zysk. Ponieważ w rękach tych szkół, bez żadnej kontroli, spoczywało wydawanie wszelkich świadectw, przeprowadzanie matur i wydawanie patentów dojrzałości, przeto szkoły te obniżały wartość tych świadectw, obniżając do niemożliwości poziom stawianych wymagań. Jedne robiły to z interesu, inne z miękkości i pobłażliwości polskiej, lub z obojętności i lenistwa. Był szereg szkół, który temu nie uległ, ale trzeba stwierdzić, że ta choroba stała się chorobą bardzo powszechną. Pozwolę sobie podać małą ilustrację. Gdy na wiosnę roku 1917 powszechnie mówiono, że władze polskie niebawem obejmą szkolnictwo, wtenczas mnóstwo ludzi zupełnie nieprzygotowanych, stojących nieraz na poziomie IV klasy, rzuciło się do zdawania jeszcze na gwałt w tym wiosennym terminie matur po rozmaitych lichych szkołach, które słynęły jako fabryki matur. Ludzie ci wiedzieli i sami mówili, że to jest ostatnia sposobność, gdyż zdawali sobie sprawę, że gdy przyjdzie jakakolwiek władza nad szkołami, to oni żadnej nadziei zdania matury mieć nie mogą.</u>
          <u xml:id="u-13.65" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Oczywiście, te stosunki były prawdziwą katastrofą narodową. Zmarnowało się mnóstwo młodzieży przez to, że nie uczyła się nigdy niczego porządnie. Nasze szkoły wyższe zostały zalane takim materiałem, przez co poziom ich znacznie musiał się obniżyć. Nakoniec dotąd jeszcze nawet ważne stanowiska społeczne zajmują ludzie, którzy nigdy nie nauczyli się ani porządnie myśleć, ani porządnie pracować.</u>
          <u xml:id="u-13.66" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">W tym stanie rzeczy zadanie Ministerstwa było bardzo trudne. Obowiązkiem było podjąć energiczną akcję, mającą na celu podnoszenie poziomu szkół. Dziać się to oczywiście musi różnemi drogami. Jedną z tych dróg są wizytacje szkół, poznawanie ich i udzielanie im wskazówek. Ta droga nie mogła być jednak wystarczającą, albowiem zbyt mało mieliśmy ludzi w Polsce do tej roboty wykwalifikowanych. W dodatku szkół prywatnych mamy tak wiele, że samo poznawanie ich zajęło nam dwa lata intensywnej pracy wizytatorskiej. Dlatego musiało Ministerstwo chwycić się także drugiego środka: ująć w swoje ręce wszelkie egzamina i przez nie wywrzeć nacisk na szkoły w kierunku podnoszenia intensywności ich pracy, w kierunku podnoszenia stawianych przez nie uczniem wymagań. Zaczęliśmy od wymagań bardzo niskich j skromnych, dostosowanych do poziomu nie najlepszych, lecz do poziomu bardzo średnich z pośród wówczas istniejących szkół. Z roku na rok te wymagania celowo i konsekwentnie, ale bardzo powoli i stopniowo się podwyższa i zmusza się w ten sposób szkoły do podciągania się.</u>
          <u xml:id="u-13.67" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Matury odbywają się tylko przed komisjami ustanawianemi przez Ministerstwo. W komisjach tych bierze udział delegat Ministerstwa, którym jest albo wizytator, albo jeden z dyrektorów szkół państwowych lub prywatnych, albo jeden z nauczycieli wybitnych. Poza tem Komisja jest albo własna, t. j. złożona z samych nauczycieli tej szkoły, albo mieszana, t. zn. częściowo złożona z samych nauczycieli szkoły, częściowo z przysłanych przez Ministerstwo egzaminatorów. Zaznaczam jednak, że te mieszane komisje składają się w ogromnej większości z własnych nauczycieli szkół, obcych egzaminatorów dajemy jednego albo dwóch, rzadko więcej. Całkowicie obca komisja jest zupełnym wyjątkiem. Zdarza się to tylko wtenczas, jeżeli szkoła nie zasługuje zupełnie z ważnych powodów na zaufanie.</u>
          <u xml:id="u-13.68" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Dla uniknienia nieporozumień muszę zaznaczyć, że Ministerstwo uważa wogóle egzamin maturalny za marny środek pedagogiczny, i jest zdania, że w normalnych, zdrowych stosunkach, gdy szkolnictwo osiągnie należyty poziom, matury zupełnie potrzebne nie będą. To też Ministerstwo dążyć będzie do zniesienia matur i nawet w tym roku w najlepszych szkołach poczyniło już pewne kroki dla ich ograniczenia. Na razie jednak egzaminy maturalne z ramienia Ministerstwa dla naszego szkolnictwa są be względnie konieczne. Zaznaczam, że egzaminy maturalne odbywają się we wszystkich państwach, zaznaczam, że istnieją państwa, w których egzaminy maturalne odbywają się z reguły tylko przed obcymi egzaminatorami, a nigdy przed własnymi nauczycielami. Do takich państw należą np. Francją i Anglia. U nas komisje są własne, a co najwyżej mieszane, z niewielką z reguły domieszką egzaminatorów obcych. Egzaminom tym poświęca się wiele pracy i starań, aby poziom ich był należyty. Deleguje się do nich najlepszych nauczycieli, jakimi rozporządza b. Królestwo. Oczywiście przy tak wielkiej masowej robocie zupełne uniknięcie błędów i pomyłek jest niemożliwe, mogę jednak zapewnić z całą sumiennością, że wogóle te egzaminy są prowadzone dobrze i odpowiednio. Oczywiście są one w pewnym zakresie ścisłe, ale w tem leży ich cel i znaczenie. Jeżeli się urządza egzaminy piśmienne, to nie dlatego, ażeby młodzież mogła przy tych egzaminach szachrować; to jest niedopuszczalne. Tendencją jest przedewszystkiem badanie rozwoju umysłowego, a wiedzy tylko w zakresie najważniejszych wiadomości, z pominięciem wszelkich szczegółów drugorzędnych, ale wymaga się przy tych egzaminach, żeby był rozwój umysłowy; żeby była ta najbardziej zasadnicza wiedza. Uwzględniając położenie niejednokrotnie wyjątkowe szkół i młodzieży, idzie się w pobłażliwości bardzo daleko, ale nie pozwala się przekroczyć pewnych granic, poniżej których egzamin i szkoły stałyby się wprost operetką. Wywołuje to niezadowolenie, które znalazło swój odgłos i w prasie i to niezadowolenie jest zrozumiałe. Naturalną jest rzeczą, że nie mogą być zadowoleni uczniowie, którzy matury nie zdali, jakoteż ich rodzice. Wielkie niezadowolenie wywołuje wynik matury nieraz u właścicieli i dyrektorów szkół, które nie spełniły dobrze swych obowiązków względem uczniów. Wywołuje on też niezadowolenie u pojedynczych nauczycieli, których nauczanie zostało przez wynik egzaminów maturycznych skompromitowane. Stwierdzam jednak, że środek ten stał się zbawienny. Nie jest to oczywiście czynnik jedyny, ale jest to w każdym razie czynnik ważny, który — stwierdzam to z całą stanowczością — powstrzymał daleko już posunięte rozprzęganie się naszego szkolnictwa i przyczynia się do nieustannego jego dźwigania, konstatuję bowiem, że szkolnictwo średnie b. Królestwa dźwiga się zwolna, ale poważnie i stale. Dlatego żadne hałasy nie mogą przeszkodzić Ministerstwu w spełnianiu w tym kierunku swojego obowiązku.</u>
          <u xml:id="u-13.69" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Żeby dać ilustrację, jak się pod wpływem poważnie traktowanych egzaminów dojrzałości stosunki zmieniał ją na lepsze, przytoczę, że w pierwszym roku odbywania tych egzaminów, w r. 1917/18, zdało je tylko 66% zdającej młodzieży; w zeszłym roku zdało już 75%, bo wiele szkół musiało się wziąć poważnie do roboty; w tym roku jeszcze się egzaminy nie skończyły, ale z dotychczasowego ich przebiegu widać, że wynik będzie jeszcze lepszy i że zbliżamy się do cyfr, które stanowią normalny wynik egzaminów na Zachodzie. Powtarzam, że żadne niezadowolenia i hałasy nie zdołają powstrzymać Ministerstwa od tego, co uważa za swój wielki obowiązek: od zwalczania wszelkiej tandety na polu szkolnictwa.</u>
          <u xml:id="u-13.70" who="#komentarz">(Brawa)</u>
          <u xml:id="u-13.71" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">A zwalczanie tandety odbywa się nie tylko przy pomocy egzaminów maturycznych. Przedewszystkiem Ministerstwo, muszę to wyznać otwarcie, chociaż to brzmi nieładnie, przeciwstawia się dalszemu rozwojowi sieci szkół średnich. Nie znaczy to, że Ministerstwo nie pozwala zupełnie na otwieranie nowych szkół średnich, ale ogranicza nowe koncesje, nie daje koncesji nigdy tam, gdzie niema warunków, żeby powstała dobra szkoła. Ministerstwo dalej prowadziło akcję zamykania szkół najgorszych szkół, w których działy się nadużycia, oraz szkół, które jakością swoją wkraczały w dziedzinę smutnej humorystyki. Dotychczas zamknęliśmy takich szkół około 30. Ten środek jednak nie jest wystarczający, bo przecież wykształcenie w szkole średniej, to wykształcenie wykraczające już poza granice wieku objętego obowiązkiem szkolnym, a poza niemi wolno już każdemu kształcić się jak mu się podoba. Dlatego możemy wkraczać z zamknięciem szkół tam, gdzie fakty występują jaskrawe, w innych wypadkach nie czujemy się do tego uprawnionymi.</u>
          <u xml:id="u-13.72" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Z tego powodu musieliśmy podjąć jeszcze jeden sposób, mający na celu przeprowadzenie sanacji i zwalczanie tandety szkolnej. Tym środkiem było przeprowadzenie kwalifikacji i klasyfikacji wszystkich prywatnych szkół średnich w b. Królestwie Polskiem. Klasyfikacja ta polega na tem, iż wszystkie szkoły podzieliliśmy na: dwie zasadnicze grupy. Do jednej zaliczyliśmy szkoły, które uważamy za złe, a w każdym razie których nie uważamy za instytucje użyteczności publicznej, do drugiej grupy te, które uważamy za instytucie dobre, a przynajmniej choćby w najmniejszej mierze pożyteczne.</u>
          <u xml:id="u-13.73" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Jaki był cel przeprowadzenia tej klasyfikacji? Trzy były cele. Pierwszy był następujący: Musieliśmy w końcu wyraźnie powiedzieć publicznie, że pewne szkoły nie mogą się spodziewać materjalnego poparcia od Państwa, które nie może wydawać grosza publicznego na rzeczy niepożyteczne, zaś inne szkoły mogą się spodziewać pomocy państwowej w ramach rozporządzalnych na ten cel środków. Drugi cel, to było spełnienie naszego wielkiego obowiązku wobec szerokich kół rodziców. Rodzice wogóle chcą dzieciom dać jak najlepszą szkołę i wykształcenie, ale szerokie koła tych rodziców nie mają możności i kompetencji do ocenienia, której szkole mogą dziecko zupełnie bezpiecznie powierzyć. Otóż rodzice ci, z chwilą, gdy istnieje państwowa władza szkolna, mają prawo domagać się od niej, ażeby im wskazówek wyraźnych udzieliła. Nakoniec istnieje jeszcze trzeci cel przeprowadzenia klasyfikacji szkolnictwa średniego. Jak już mówiłem, mamy za mało dobrych sił nauczycielskich, garść rozpływającą się w morzu słabych, niewyrobionych, niekwalifikowanych. Te dobre siły, które posiadamy, są rozmieszczone w zanadto wielkiej liczbie szkół, wskutek czego poziom wszystkich szkół się obniżył. Celem klasyfikacji szkół jest, ażeby te lepsze nauczycielstwo skupiło się w mniejszej liczbie szkół, niż dotychczas, żeby wskutek tego poziom tej mniejszej liczby szkół podnieść, aby raz nareszcie mieć szkoły europejskie. Z pośród szkół, które zostały zdyskwalifikowane, prawdopodobnie pewna ilość upadnie, ale twierdzę, że to będzie tylko z wielką korzyścią dla! społeczeństwa. Pewna ich część przetrwa, ale rodzice będą z góry wiedzieli, że posyłają do nich dzieci na swoje ryzyko, gdyż Państwo nie uważa ich za pożyteczne, a nawet uważa je za szkodliwe.</u>
          <u xml:id="u-13.74" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Wynik klasyfikacji był następujący: 4 szkoły nie zostały skwalifikowane z powodu niedość gruntownej ich znajomości, 5 natychmiast zamknięto, 133 szkół zostało zdyskwalifikowanych, uznanych za złe, a 221 szkół uznano za dobre, względnie przynajmniej za pożyteczne.</u>
          <u xml:id="u-13.75" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Szkołom zdyskwalifikowanym odmawiamy zarówno wszelkiej pomocy państwowej, jak i wszelkich praw. Uważamy, że jest to jakiś rodzaj kursów, na których uczy się kto się chce uczyć na własne ryzyko, wiedząc, jaka jest o nich opinia Ministerstwa. Szkołom zakwalifikowanym dodatnio udzielamy w miarę możności poparcia materialnego, a przedewszystkiem szkołom tym udzielamy praw. Zaznaczam, że 31 z pośród tych szkół dostało nieco większe prawa od reszty, ale różnica jest bardzo niewielka. Stanowią one elitę naszego szkolnictwa prywatnego.</u>
          <u xml:id="u-13.76" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Obok szkół prywatnych Ministerstwo przystąpiło od początku do akcji tworzenia szkolnictwa państwowego. Nie będę tutaj rozważał wogóle dylematu, co jest dla Państwa lepsze: czy system szkolnictwa prywatnego, czy system szkolnictwa państwowego. Zaznaczam, że jednym z wielu, mniej istotnych, ale bardzo ważnych powodów, dla których Ministerstwo przechyliło się na stronę systemu szkolnictwa państwowego, była okoliczność, że w b. zaborze pruskim i w b. zaborze austriackim szkolnictwo jest oparte na systemie państwowości przedewszystkiem. Trudno zatem było w jednej dzielnicy przyjmować inny system, zwłaszcza, że, jak przypuszczam., granice zaborów przy ostatecznym podziale administracyjnym zostaną zatarte.</u>
          <u xml:id="u-13.77" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Drugim powodem! był wzgląd natury społecznej. Szkoły prywatne, opierając swoją egzystencję w znacznej mierze na wpisach uczniów, są szkołami kosztownemi i uniemożliwiają kształcenie się dzieci rodziców niezamożnych. Wobec rosnącego nieustannie wpisu szkolnego dla rodziców niezamożnych, posiadających kilkoro dzieci, posyłanie ich do szkoły średniej staje się wprost tragedią. Otóż w tych warunkach Państwo czuło się w obowiązku stworzyć system szkolnictwa państwowego, otworzyć szeroko wrota do wyższej oświaty szerokim warstwom naszego społeczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-13.78" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">W pierwszym roku istnienia Ministerstwa było tylko 5 szkół średnich państwowych, w drugim 24, w trzecim 54. Zamierzamy upaństwowić, o ile otrzymamy na to zgodę Sejmu, od nowego roku szkolnego około 25 szkół, tak żeby liczba szkół państwowych doszła do 80. Jest to cyfra szkół państwowych, które obecnie posiadamy w Galicji.</u>
          <u xml:id="u-13.79" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Szkoły państwowe powstawały bardzo rzadko drogą zakładania szkół nowych. Normalnie szkoły państwowe powstawały przez upaństwowienie szkół prywatnych.</u>
          <u xml:id="u-13.80" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Wybierając szkoły do upaństwowienia, musieliśmy się przedewszystkiem kierować zgłoszeniami właścicieli. Pozatem kierowaliśmy się następującemi względami. Przedewszystkiem uwzględnialiśmy terytoria kresowe, które przedewszystkiem potrzebują silnych placówek kulturalnych.</u>
          <u xml:id="u-13.81" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Następnie upaństwowiliśmy lub zakładaliśmy szkoły państwowe na tery tor j ach zamieszkałych przez ludność ubogą włościańską i robotniczą, ażeby tej ludności umożliwić tanie kształcenie jej dzieci. Upaństwowialiśmy niejednokrotnie z konieczności szkoły, które już dłużej same utrzymaćby się nie mogły, któremi się nikt nie chciał zajmować i których właściciele grozili, że jeżeli szkół tych nie upaństwowimy, to je od początku roku szkolnego zamkną. Zdarzało się, że upaństwowialiśmy szkoły bardzo złe, których w dotychczasowych rękach zostawić nie można było, a które gdybyśmy zamknęli, z musielibyśmy wyrzucić na bruk wielką ilość młodzieży. W nielicznych wypadkach zostały upaństwowione szkoły, wyposażone dobrze zarówno w budynki jak pomoce naukowe i sprzęty. Miało to na celu dostarczenie Ministerstwu dobrych warsztatów, na którychby mogło bez przeszkód natury materialnej rozwinąć twórczą programową pracę.</u>
          <u xml:id="u-13.82" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Liczba uczniów w państwowych i prywatnych szkołach średnich b. Królestwa wynosi w r. b. razem 108.000. Z tego 30% młodzieży żydowskiej i 70% młodzieży polskiej. Według płci dzieli się ta frekwencją mniej więcej na połowę z małą przewyżką dziewcząt, których jest [nieczytelne] Ministerstwo podjęło daleko idące starania, mające ma celu podniesienie poziomu wykształcenia i przygotowania tych nauczycieli, którzy obecnie są czynne w szkołach średnich, oraz dostarczenia szkołom średnim zastępu nowych nauczycieli. Tę rzecz przejdę bardzo krótko, zaledwie ją zaznaczę, niema już bowiem na dłuższe wywody czasu. Przystępujemy obecnie do zorganizowania na wielką skalę samokształcenia niewykwalifikowanych sił nauczycielskich. Programy i poradniki do samokształcenia zostaną w najbliższym czasie ogłoszone i na tej podstawie zostaną zorganizowane egzaminy nauczycielskie, znacznie łatwiejsze i prostsze, niż normalne egzaminy nauczycieli szkół średnich. Będzie się to odnosiło nie do przyszłego, tylko do tego nauczycielstwa, które pewną ilość lat już w szkołach średnich pracuje; dla tych jest naszym obowiązkiem zrobić pewne ułatwienia. Ażeby samokształcenie się tym nauczycielom ułatwić, organizujemy podczas bieżących wakacji w różnych miejscach Państwa 18 kursów, które mają nauczycielstwu do samokształcenia pomagać; prócz tego organizujemy takich kursów całorocznych 2. Dla wykwalifikowanych już nauczycieli celem udoskonalenia ich w dydaktyce organizujemy 4 kursy wakacyjne. Kandydatów na wszystkie kursy jest 700. Przy Instytucie pedagogicznym w Warszawie został stworzony dla tych nauczycieli, którzy pracując w szkołach w Warszawie, chcieliby uzyskać wykształcenie uniwersyteckie, a w ciągu dnia uczęszczać na wykłady nie mogą, 3-letni kurs uniwersytecki wieczorowy, po upływie którego ci nauczyciele będą mogli zdać pełen egzamin nauczycielski.</u>
          <u xml:id="u-13.83" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Potrzeba szkolnictwu naszemu silnego dopływu nowych sił nauczycielskich, lekko licząc można ocenić ten dopływ na 500 nowych nauczycieli rocznie. Jest to liczba tak wielka, że uzyskanie jej jest bardzo trudne, dlatego też wystąpimy do Wysokiego Sejmu z wnioskiem o uchwalenie znacznego kredytu na stypendia dla słuchaczy wydziału filozoficznego, ażeby w ten sposób zachęcić młodzież do poświęcania się zawodowi nauczycielskiemu. Czas trwania studiów nauczycielskich na wydziale filozoficznym skracamy do lat 3. Prawdopodobnie urządzane będą corocznie egzaminy, ażeby skrócenie czasu studiów wynagrodzić większą ich intensywnością.</u>
          <u xml:id="u-13.84" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Fachowe, pedagogiczne kształcenie nauczycieli odkładamy dla pośpiechu już na czas służby nauczycielskiej. Nauczyciel, który wyjdzie z uniwersytetu po trzech latach i zda pierwszy t. j. naukowy egzamin, będzie mógł c-d razu objąć funkcję nauczyciela w szkołach średnich. W ciągu paru lat wykonywania zawodu, będzie się następnie kształcił pedagogicznie, poczem będzie mógł zdać egzamin pedagogiczny, i jego kwalifikacja nauczycielska będzie zupełna.</u>
          <u xml:id="u-13.85" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Obok tego przyspieszonego sposobu kształcenia nauczycieli szkół średnich, przystąpimy do równoległej akcji kształcenia ich normalnego. Obejmowałaby ono również trzyletnie studia uniwersyteckie, a następnie dwuletnie, albo półtoraletnie studia w osobnym instytucie pedagogicznym.</u>
          <u xml:id="u-13.86" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Co do ustroju samej szkoły średniej, to według projektów Ministerstwa, które zostaną zadecydowane ostatecznie przez Sejm w ustawie o szkolnictwie średniem, szkoła średnia ma być 5-cio letnia, ma mianowicie obejmować 5 dzisiejszych klas wyższych. Uczniów ma się do niej przyjmować po szóstej klasie siedmioklasowej szkoły powszechnej. Na czas przejściowy, zanim zdołamy zbudować u nas znaczniejszą ilość szkół powszechnych 7-mioklasowych, i zanim poziom szkolnictwa powszechnego odpowiednio zdołamy podnieść, pozostanie tymczasowo przy szkole średniej podbudowa trzyletnia. W miarę podnoszenia się rozwoju szkolnictwa powszechnego, niższe klasy będą odpadały, aż dojdziemy do czystej 5-cioklasowej szkoły średniej. Pierwsze kroki w tym kierunku zostały zrobione w szeregu szkół, w których Ministerstwo już w tym ręku zniosło klasy wstępne. Te trzy lata niższe mają na razie stanowe wspólną podbudowę Wszelkich typów właściwej szkoły średniej. Jako wspólna podbudowa, która później odpadnie i stanie się częścią szkoły powszechnej, te trzy niższe klasy oczywiście nie mogą zawierać nauki języków nowożytnych.</u>
          <u xml:id="u-13.87" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Na tej wspólnej podbudowie opierać się j będzie 5-cioletnia szkoła średnia, rozdzielająca się na trzy główne typy. Każdy z tych typów będzie w całej pełni szkołą ogólno kształcącą, każdy jednak uwzględniać będzie nieco silniej pewną grupę przedmiotów pokrewnych, wyposażoną nieco lepiej w czas, która stanowić będzie dla młodzieży główny warsztat umysłowego rozwoju. W ten sposób będziemy mieli typ gimnazjum matematyczno-przyrodniczego, gdzie głównym warsztatem umysłowego rozwoju będą nauki matematyczno-przyrodnicze. Drugim typem będzie gimnazjum humanistyczne, w którem głównym warsztatem rozwoju będą nauki humanistyczne z łaciną, trzecim — gimnazjum klasyczne z łaciną i greką. Oprócz tych typów będą mogły być tworzone typy inne, oparte na innej grupie przedmiotów. W szczególności Ministerstwo zamierza wypróbować typ szkoły neohumanistycznej, w której głównym warsztatem rozwoju byłaby grupa przedmiotów, utworzona z języków i literatury polskiej, historii i nauk społecznych.</u>
          <u xml:id="u-13.88" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">W kilku zaledwie słowach mogę dotknąć treści wewnętrznej szkoły średniej. Ministerstwo dąży na tem polu do zasadniczego przetworzenia całej istoty, całego znaczenia szkoły średniej i tutaj weszło również na drogę samodzielnej twórczości. W zakresie nauki celem Ministerstwa jest usunięcie dotychczasowego przeładowania programu, rozdrobnienia na wielką ilość z konieczności powierzchownie uczonych przedmiotów, usunięcie werbalizmu i mechanizmu nauki. Zasadą przeprowadzoną przez Ministerstwo w programie naukowym jest to, że w każdej klasie ma być uczona niewielka ilość przedmiotów, a na każdy z nich ma być poświęcona większa niż dotąd ilość czasu, wskutek czego tempo nauki może być wolniejsze, sama nauka gruntowniej sza, a przedewszystkiem praca ucznia znacznie bardziej niż dotąd samodzielna. Idzie o to, aby uczeń przez gruntowną ] istotnie samodzielną pracę rozwijał w sobie żywe zainteresowanie intelektualne oraz zdolności twórcze.</u>
          <u xml:id="u-13.89" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">W tak pojętem nauczaniu cel wychowawczy jest wysunięty na pierwszy plan, ponad cel intelektualistyczny, który był wytyczną dotychczas. Jest to tylko szczegółowy objaw ogólnej tendencji, przez którą Ministerstwo wychowanie wysuwa w szkole na plan pierwszy. Nauczanie ma być także tylko jednem z narzędzi wychowania. Ministerstwo zamierza zorganizować tak życie szkoły średniej, żeby szkoła ta stała się wszechstronnym warsztatem wychowawczym. Nie mam czasu na rozwinięcie tutaj tej najważniejszej zasady, zaznaczę tylko, że na terenie szkoły powinno nastąpić istotne zbliżenie się nauczycieli do uczniów, że szkoła powinna się stać ogniskiem życia młodzieży, terenem jej samorządnych zrzeszeń, będących tak wyraźnym czynnikiem wychowawczym. Zaznaczę nakoniec, że i szkoła roztoczyć musi jak najtroskliwszą opiekę nad wychowaniem fizycznem młodzieży. Tej tendencji dało Ministerstwo wyraz, kładąc silny nacisk na higienę programu naukowego i higienę szkolną wogóle i w tym kierunku pójdzie jak najdalej. W szczególności w szkołach Królestwa zostali wprowadzeni wszędzie lekarze szkolni, których praca jest istotnie wydatna i pożyteczna. Oprócz tego każda szkoła posiada dentystę szkolnego, tak że mamy wiele szkół, w których nie znajdzie się już zepsutego uzębienia. Ministerstwo dąży do tego, by w szkole były uprawiane wydatnie ćwiczenia fizyczne, ale dla braku czasu nie mogę omówić bliżej tej ważnej sprawy.</u>
          <u xml:id="u-13.90" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">W zakresie podstawowych prac teoretycznych Ministerstwo opracowało i opublikowało ogólny program szkoły średniej oraz programy szczegółowe wraz ze wskazówkami metodycznemi dla klas niższych.</u>
          <u xml:id="u-13.91" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Obecnie pracuje nad programem klas wyższych, który w ciągu roku również zostanie ogłoszony. Oprócz tego, Ministerstwo rozwinęło na wielką skalę akcję podręcznikową, oraz akcję mającą na celu stworzenie u nas pedagogicznej literatury naukowej. Chcąc, by współczesna twórczość oparła się nie tylko na wzorach obcych, ale i na! świetnych tradycjach polskiej wychowawczej przeszłości, Ministerstwo postanowiło wypełnić wielką lukę, jaką wykazuje nauka polska, lukę, która sprawiła, że nasza myśl pedagogiczna i praktyka szkolna przeszłości jest dotychczas niesłychanie mało znana. Ministerstwo powołało w tym celu do życia w Krakowie, jako swój organ, Komisję historyczno-pedagogiczną do badania dziejów wychowania i szkolnictwa w Polsce. Komisja ta opracowała bardzo szeroko zakreślony plan pracy naukowej i ma zamiary szeregu dzieł i monografii naukowych ująć całokształt dziejów naszego wychowania i myśli pedagogicznej. Prace idą w bardzo żywem tempie i jest już kilka pierwszych książek jest w druku.</u>
          <u xml:id="u-13.92" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Tyle krótkich, a jednak tak długich uwag o szkolnictwie średniem. Zaledwie cząstkę zagadnień mogłem poruszyć: to zupełnie powierzchowne, mimo że starałem się być zwięzłym. Zaznaczę, że w tem pierwszem przedłożonem Wysokiemu Sejmowi sprawozdaniu o stanie szkolnictwa z umysłu ograniczyłem się prawie wyłącznie do spraw administracyjnych i organizacyjnych, poruszając tylko gdzieniegdzie przygodnie sprawy wychowawcze, o wyczerpaniu bowiem obu tych stron zagadnienia w tak krótkim czasie nie mogło być mowy.</u>
          <u xml:id="u-13.93" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Z tego co mówiłem widać, że poza pracami administracyjnemi i organizacyjnemu, a więc hardziej zewnętrznemu, Ministerstwo weszło na drogę pracy twórczej w dziedzinie wewnętrznego ustroju i życia szkoły.</u>
          <u xml:id="u-13.94" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŁopuszański">Ale wobec centralistycznego ustroju władz szkolnych ciężar bieżącej administracji tak nas coraz silniej przytłacza, że ta twórcza praca jest naprawdę coraz cięższą i to jest jednym z powodów, dla których przedkładamy ten prowizoryczny, ramowy projekt ustawy o ustroju władz szkolnych, o którego przyjęcie proszę. To bowiem zdejmie z Ministerstwa ciężar drobiazgów, ciężar rzeczy formalnych, a pozwoli mu nadal w całej pełni stać się mózgiem naszego systemu szkolnego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#JanWoźnicki">Proszę o głos w sprawie formalnej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Woźnicki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#JanWoźnicki">Przy sposobności rozprawy nad ustawą o tymczasowym ustroju władz szkolnych p. Minister złożył nam sprawozdanie o dotychczasowej polityce Ministerstwa i o zamierzeniach na przyszłość. Sprawozdacie to wywoła prawdopodobnie dyskusję ze względu na ważność tej sprawy. Dlatego te połączone dyskusje o ustawie i o sprawozdaniu p. Ministra proponuję odłożyć na następne posiedzenie, a teraz przejść do bieżących spraw, które mamy na porządku dziennym.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Najbliższe posiedzenie mam zamiar odbyć jutro w celu wyczerpania porządku dziennego. Jest wniosek o odroczenie dyskusji nad tym punktem porządku dziennego. Proszę tych Posłów, którzy są za odroczeniem tego punktu porządku dziennego, aby powstał: z miejsc. Mniejszość, a zatem wniosek o odroczenie dyskusji upadł. Mam zamiar i tak odroczyć dyskusję po przemówieniu jednego lub dwóch mówców.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Sołtyk.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#StefanSołtyk">Wysoki Sejmie! Sprawozdanie o dotychczasowej działalności Ministerstwa i o projektach jego na przyszłość jest tak wyczerpujące, że gdyby te zamierzenia Ministerstwa zostały w całości w czyn wcielone, to nic potrzebowalibyśmy się prawdopodobnie obawiać o przyszłość i rozwój szkolnictwa w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#StefanSołtyk">Jednak każdego człowieka, który przyjmuje bezpośredni udział w szkolnictwie polskiem, dziś napawa obawa, czy te wszystkie zamierzenia będą wcielone w czyn — przedewszystkiem czy będziemy mieć ludzi? Jeśli zastanowimy się nad tą sprawą, to przyjdziemy do bardzo smutnego przekonana. Do tej pory mamy 7 wyższych zakładów naukowych. Niektóre z nich, jak np. Uniwersytet Lubelski, powstały w tym czasie, kiedy Wilno nie było jeszcze w naszych rękach. Inicjatywa prywatna, przed którą należy schylić czoło, powołała do życia uniwersytet w Lublinie. Po zajęciu Wilna dekret Naczelnika Państwa powołał do życia Uniwersytet Wileński. Ale cóż się okazało? Okazał się wielki brak profesorów w wyższych zakładach naukowych. Na zjeździe naukowym w Warszawie, który odbył się w kwietniu r. b. zadawano sobie pytanie, czy nie należałoby sprawy wyższych zakładów naukowych postawić tak, żeby w każdym wyższym zakładzie naukowym choć jedna katedra była należycie obsadzana. Sam fakt wysunięcia przez zjazd naukowy tego postulatu jest świadectwem ogromnego braku sił profesorskich.</u>
          <u xml:id="u-18.2" who="#StefanSołtyk">Następnie zauważa się zjawisko niesłychanie niebezpieczne: nie tylko brak dopływu sił profesorskich, ale zjawisko wprost odwrotne, pewnego rodzaju egzodus. Zjawisko to jest umotywowane niesłychanie ciężkiemi warunkami, w jakich znajdują się dzisiaj profesorowie zwyczajni, czy nadzwyczajni, czy docenci, czy asystenci wyższych zakładów naukowych. Przytoczę przykład, nie wiem czy ta sprawa obecnie się zmieniła, ale jeśli asystent pobierał 675 mk. miesięcznie, to nic dziwnego, że człowiek, mający tak skromne wynagrodzenie, nie mógł oddawać się pracy naukowej, ale lwią część czasu wolnego, który mógłby poświęcić pracy nad badaniami lub dokształceniem się, musiał poświęcać pracy zarobkowej.</u>
          <u xml:id="u-18.3" who="#StefanSołtyk">Następnie ze wszystkich zakładów naukowych wprost grają larum: wszędzie brak warsztatów pracy, laboratoriów, pomocy naukowej, tak że nawet ci, którzyby chcieli poświęcić się pracy naukowej, mają utrudnione pod tym względem zadanie.</u>
          <u xml:id="u-18.4" who="#StefanSołtyk">W szkolnictwie średniem widzimy zjawiska jeszcze gorsze, wprost przerażające. W r. ub. według statystycznych danych mieliśmy w zakładach naukowych około 1.300 ludzi, posiadających wyższe kwalifikacje. W r. b. ze statystyki urzędowej, która została mi teraz przedstawioną, wynika, że mamy 1.044 ludzi, a więc tylko 20% wszystkich nauczycieli, pracujących w średnich zakładach naukowych, stanowią nauczyciele, posiadający wykształcenie wyższe, reszta, to jest 23% nie mających ukończonego wyższego wykształcenia i 57% ludzi, którzy skończyli średnie szkoły, a nawet w średnich szkołach pracują i tacy, którzy średniego wykształcenia nie posiadają! Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że 23% ludzi, nie posiadających wyższego wykształcenia można doliczyć do 57% tych, którzy posiadają średnie wykształcenie, a to dlatego, że często się zdarza, że dany człowiek był w uniwersytecie; ale niewiadomo czy studiował, czy zdawał egzamina, czy też był urzędnikiem w Ministerstwie, a zapisał się do zakładu naukowego i ma zaliczone lata pobytu w uniwersytecie, więc jeżeli chodzi o fachowość, to nawet to obniża jego poziom — to musimy przyjść do przekonania, że mamy 80% ludzi nieposiadających kwalifikacji wyższych, a tylko 20% ludzi, którzy je posiadają. Nic dziwnego więc, że los przyszłego szkolnictwa średniego może nas doprawdy obawą napawać. I dlatego też jest zrozumiałe, że gdy się rozmawia z profesorami wyższych zakładów naukowych, stwierdzają oni powszechnie olbrzymie obniżenie poziomu naukowego w wyższych zakładach naukowych.</u>
          <u xml:id="u-18.5" who="#StefanSołtyk">Jeżeli zaś weźmiemy szkolnictwo elementarne, powszechne, to zwróciwszy uwagę tylko na b. Kongresówkę, widzimy, że potrzeba ogółem 38.000 nauczycieli, a mamy zaledwie około 15.000. Na wyprodukowanie nauczycielstwa, którego potrzebujemy przeszło 20.000, mamy zaledwie 40 seminariów, z których jedne są prywatne, inne zaś państwowe. Jeślibyśmy wzięli przeciętnie, że seminarium będzie ze swoich murów wypuszczało rocznie 30 ludzi ze skończonym wykształceniem seminaryjnem, to doszlibyśmy do przekonania, że trzebaby było 16 lat czekać, nie biorąc pod uwagę ubytku wskutek śmiertelności, ażeby zapełnić lukę, jaka istnieje w tej dziedzinie. Trzeba stwierdzić, że obecnie na 14.500 nauczycieli! jest bardzo dużo t. zw. „ersatz” nauczycieli, którzy niestety nie stoją na wysokości zadania. Jeśli się zważy te wszystkie pozycje, to widzimy, że stan dzisiejszego szkolnictwa jest zupełnie nie do pozazdroszczenia.</u>
          <u xml:id="u-18.6" who="#StefanSołtyk">Pan Minister dał nam wyczerpujące dane o budowie szkolnictwa. Wyższe szkoły pod tym względem pozostawiają wiele do życzenia, gdyż brak jest niezbędnych ubikacji dla pomieszczenia pracowni. Szkolnictwo średnie, z wyjątkiem bardzo niewielu szkół, jest też w stanie opłakanym, a już szkoły niższe na wsi, są w stanie wprost przerażającym. Częstokroć chałupka mała i niska mieści w sobie sto kilkadziesiąt dzieci r dziecko takie przebywszy 5 do 6 godzin w szkole, przychodzi do domu, wprost niezdolne do pracy.</u>
          <u xml:id="u-18.7" who="#StefanSołtyk">Następnie w programie Ministerstwa do tej pory widzę jedną lukę. Rząd według mego przekonania powinien przedstawić nam projekt, jakie są zamierzenia Ministerstwa, czy chce ono skoncentrować całe wychowanie i kształcenie narodu W swoich rękach, czy też wychowanie i kształcenie niektórych zawodów ma być pozostawione w rękach poszczególnych Ministerstw. Bo na każdym kroku mamy dziś wnoszone ustawy, w których musimy wypowiedzieć się, komu powierzyć wykonanie danej ustawy. Np. w tych dniach będzie wniesioną do Wysokiego Sejmu ustawa o ludowych szkołach rolniczych. Okazuje się, że średnie i wyższe szkoły rolnicze należą do Ministerstwa Wyznań Religijnych j Oświecenia Publicznego, szkoły jedenastomiesięczne, te, o których przed chwilą mówiłem, należą do kompetencji Ministerstwa Rolnictwa. Byłoby niesłychanie ważną rzeczą, ażeby Rząd przedstawił w tym względzie Sejmowi ustawę, któraby te rzeczy regulowała, ażebyśmy byli w możności wypowiedzieć się, w jakim kierunku Sejm chciałby w tej dziedzinie pójść.</u>
          <u xml:id="u-18.8" who="#StefanSołtyk">Następnie jest jedna rzecz jeszcze, którą poddałbym rozwadze Ministerstwa i nad którą nie można tak łatwo przejść do porządku dziennego. Jest to sprawa opłat wpisów szkolnych. Rozumiem, że powszechne nauczanie musi być bezpłatne i obowiązkowe. Ale Sejm musi się zastanowić nad sprawą, czy w szkołach poza powszechnych nauczanie ma być płatne, czy też ma być bezpłatne? Bo skoro Sejm i Rząd weszłyby na drogę bezpłatnej nauki nawet w średniem i wyższem szkolnictwie, to prze, cięż należałoby się zastanowić nad nienormalnem i stosunkami, które dziś istnieją. Bo jeżeli weźmiemy szczęśliwych rodziców, którym udało się dziecko umieścić w średniej szkole państwowej, gdzie wpis wynosi od 150 do 300 k., to jakaż jest sytuacja ojca, który zmuszony jest kształcić dziecko w szkołach średnich nie państwowych, prywatnych, lub też społecznych, gdzie wpis na przyszły rok, jak przewidują, będzie dochodził do 5.000 mk. Czy przeto słuszną jest rzeczą, i czy nie należałoby iść drogą, zapewniającą każdemu dziecku zdolnemu a biednemu możność kształcenia się nie tylko w szkole średniej, ale wyższej, bo uważam, że zdolności dziecka to jest skarb narodowy i tego marnować nie wolno, ale z drugiej strony rodzice zamożni, czyby nie powinni w tej średniej szkole państwowej płacić wpisu niezbyt rażącego od wpisu szkół prywatnych. To jest zagadnienie, nad którem w dobie obecnej nie można z lekkiem sercem przejść do porządku dziennego. I moja opinia w tej sprawie jest ta, że raczej należałoby wydatnie podnieść wpis w szkołach państwowych, ażeby ta różnica nie była tak rażącą, ale żeby dziecko zdolne i biedne miało zapewnione zwolnienie od wpisu, a nawet i subsydjum rządowe, ażeby zdolności swoje miało możność rozwinąć i wykształcić, ale nie rozumiem, dlaczego człowiek bogaty nie mógłby płacić dziś, kiedy skarb jest pusty, i nie mógłby części ciężarów wziąć na siebie.</u>
          <u xml:id="u-18.9" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie!)</u>
          <u xml:id="u-18.10" who="#StefanSołtyk">Następnie w dobie obecnej, wprawdzie ta sprawa była poruszona przez Pana Ministra, wysuwa się kwestia w jakim kierunku iść mamy: czy dążyć do upaństwowienia szkół, czy raczej pozostawić państwu kontrolę i regulowanie spraw szkolnych, a pozostawić szeroką inicjatywę prywatną w tej dziedzinie?</u>
          <u xml:id="u-18.11" who="#StefanSołtyk">Mamy pod tym względem rozmaite przykłady w rozmaitych państwach. Zdaje mi się, że Państwo Polskie, przystępując do organizacji szkolnictwa, musi : w tej dziedzinie postępować niesłychanie ostrożnie, bo państwo, jako machina bardzo złożona i ciężka, może wprowadzać tylko systemy pewne i te metody, które zostały wypróbowane i uznane za dobre i celowe. Jeżeli wyjdziemy, z tego stanowiska, to uważam, że teraz, skoro my mamy dopiero budować szkolnictwo i nie mamy pod tym względem metod wypróbowanych, należałoby raczej pozostawić Państwu szeroką kontrolę i regulowanie tych spraw, a popierać inicjatywę prywatną w tej dziedzinie. I to jest problem, nad którym Sejm także mus&gt;i się zastanowić i nie może pozostawić tej sprawy, według mego przekonania, tylko rozstrzygnięciu czynników rządowych. Sejm musi również głos zabrać w tej sprawie.</u>
          <u xml:id="u-18.12" who="#StefanSołtyk">Szkoda, że debatą dzisiejszą, jak widać z ław, Sejm nie bardzo się interesuje, bo zdaje mi się, że sprawa oświaty narodu jest zagadnieniem pierwszorzędnej wagi. Już na sesji sejmowej 44 w r. 1796 poseł Małachowski mówił, że: „Mówić o edukacji, jest wspomnieć o najpierwszym Narodu szczęściu, jest wydobyć źródło najobfitszych dla całego kraju pomyślności, jest nakoniec rzucić wyborne nasienie pożytecznych, trwałych i niezawodnych dla nas i następców naszych zysków i owoców. Tej potrzebie wszystkie szczęśliwe przyświadczają państwa, tej niedostatek nasze i u nas opłakują czasy: wielu dotąd me znając nawet własności ojczystego Rządu, nie wiedząc powinności osobistego stanu, nie pilnując obowiązków swego powołania, albo przeszkadzają czemu nie należy, a dozwalają, czego się nie godzi”.</u>
          <u xml:id="u-18.13" who="#StefanSołtyk">Te słowa posła Małachowskiego przydałyby się wielu z nas dzisiaj i dlatego dzień, w którym na porządku dziennym znajduje się ustawa, złożona przez Rząd, o ustroju władz szkolnych, powinien być nazwany dniem oświaty w Polsce. I dlatego też nie tylko Sejm, ale i szerokie warstwy społeczeństwa polskiego winny się bardzo gorąco zająć tą sprawą dlatego, że jakiekolwiek wydawalibyśmy ustawy, jakiekolwiek pisalibyśmy papierowe ustawy, żadna z nich nie będzie miała znaczenia, zostanie ustawą tylko papierową, jeśli dzięki oświacie nie będzie wpojona w serca i umysły szerokich warstw naszego narodu.</u>
          <u xml:id="u-18.14" who="#StefanSołtyk">Asygnowaliśmy niedawno mil jard marek na uprawę odłogów i jest to rzecz słuszna, bo jeść musimy, ale mnie się zdaje, że równie słuszną rzeczą byłoby, żebyśmy nie żałowali miliarda na sprawę oświaty. Bo jeśli uprawa odłogów powiększy ilość obrobionej ziemi, to mnie się zdaje, że dla dostarczenia chleba ludności trzeba iść i inną drogą, trzeba podnieść wydajność roli, a wydajność roli podniesiemy, jeśli damy oświatę szerokim warstwom naszego narodu. I dlatego, widząc te puste ławy, ubolewam, że w naszym Sejmie niema należytego przejęcia się tą niesłychanie ważną dla losów naszego Państwa sprawą.</u>
          <u xml:id="u-18.15" who="#StefanSołtyk">-Wojna nasza prawdopodobnie prędko się skończy i walka o losy Państwa z walki na bagnety przeniesie się w sfery walk pokojowych, które zadecydują, czy na ziemiach polskich my będziemy gospodarowali, czy gospodarować będzie kto inny. I do tej walki musi stanąć leg jon ludzi oświeconych, do tej walki musi stanąć cały naród oświecony, a zwycięży napewno ten naród, który będzie miał lepszego nauczyciela, lepszego rolnika i robotnika bardziej wykwalifikowanego. A wszystko to możemy stworzyć przez oświatę szerokich warstw, jeśli nam się to uda, przez zrozumienie przez Sejm potrzeby oświaty i asygnowanie funduszy, które będą potrzebne na cele oświaty i jeśli będziemy mogli te wszystkie zrozumienia, które nam przedstawił p. Minister, poprzeć czynem, jeśli te zamierzenia nic pozostaną tylko na papierze.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. ks. Lutosławski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#KazimierzLutosławski">Wysoka Izbo! Ostatni mówca, zdaniem mojem, bardzo trafnie dotknął smutnego I położenia, w jakim znajduje się oświata w I Polsce, nie tylko wskutek zniszczenia budynków szkolnych, nie tylko wskutek braku nauczycieli, ale również wskutek niesłychanie małego zainteresowania się sprawami oświaty szerokich kół narodu. Pierwszy raz mam okazję mówić o tej sprawie, a jednak sprawa wychowania ma w Polsce sławną i chlubną tradycję. Nie tylko w XVII wieku mówiono w sejmach, dzięki istnieniu komisji edukacji narodowej, bardzo ciekawe rzeczy, pożyteczne dla wyrobienia poglądu ogółu na sprawy wychowania, ale sejm galicyjski może zaliczyć do najpiękniejszych i kart swojej historii wielkie dnie dyskusji szkolnej, w której między innemi sławny Stanisław Szczepanowski brał udział z tak wielką znajomością tych zagadnień. Dlatego sądzę, że bardzo ciekawym i zawierającym dużo cennych danych wykładem p. Ministra o organizacji naszego szkolnictwa, jeśli nie bezpośrednio, wskutek pustych ław, to może na skutek zwrócenia na to uwagi z tego miejsca, powinni zainteresować się posłowie przynajmniej ze stenogramów, a następnie powinny zainteresować się nim szerokie koła społeczeństwa. Sądzę jednak, że Ministerstwo Oświaty powinnoby sięgnąć i do innych metod nudzenia tego zainteresowania, do metod, których pewien wzór mamy w 18 wieku, przez urządzanie publicznych sprawozdań ze swojej działalności dla szerszego, ale wybranego grona słuchaczy, którzy się interesują temi sprawami, a których niewątpliwie w stolicy i w całym kraju by nie brakło. Możeby nasz naród poświęcił dzień wychowaniu narodowemu i zorganizował zjazd dla wysłuchania sprawozdania ministerstwa, co się dzieje w Polsce w tym zakresie, a w dyskusji mogłoby paść nie jedno pożyteczne zdanie. Nie myślę, aby zjazdy nauczycielskie mogły zastąpić takie zebranie; chodziłoby mi o zwrócenie się do czynników obywatelskich, do wykształconego ogółu ludzi, myślących nad tem zagadnieniem l mających coś do powiedzenia.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#KazimierzLutosławski">Kontakt tego ogółu z władzami szkolnemi dawałby zapewne ministerstwu więcej, aniżeli kontakt tylko z ustawodawczemi kołami, które z natury rzeczy będą musiały się trzymać raczej strony formalnej i może niestety bardziej pobieżnie. Nie mogę jednak pominąć i lego faktu, że jeśli: się porówna prace Komisji Edukacyjnej z pracami naszego Ministerstwa, to uderza zasadnicza różnica w ciężarze zainteresowań. W XVII wieku ciężar zainteresowań położony był na zagadnienia wychowawcze, obecnie cały ciężar zainteresowań położony jest na zagadnienie organizacyjne, na! zagadnienie, że tak powiem, mechanizmu pracy kierowniczych władz szkolnych w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-20.2" who="#KazimierzLutosławski">Myślę, że należałoby dążyć do tego, aby Ministerstwo Oświecenia Publicznego stało się jak najprędzej ministerstwem wychowania narodowego, ażeby zagadnienie wychowawcze stanowiło rzeczywiście główny ośrodek jego zainteresowania.</u>
          <u xml:id="u-20.3" who="#KazimierzLutosławski">Sądzę, że ustawa, którą mamy dziś uchwalić, uwalniająca Ministerstwo od całego niemal zakresu zadań administracyjnych, które prawie całkowicie mogą być przeniesione na kuratorów okręgowych, będzie pożyteczną o tyle, o ile wyzwolone w Ministerstwie siły tem energiczniej zajmą się pracą ideowo-twórczą nad zagadnieniem wychowania narodowego i wpływu szkolnictwa państwowego, na typ wychowania nawet w szkołach prywatnych.</u>
          <u xml:id="u-20.4" who="#KazimierzLutosławski">Osobiście jestem gorącym zwolennikiem szkolnictwa prywatnego. Mam wrażenie, że szkolnictwo państwowe nigdy nie zdoła zastąpić szkolnictwa prywatnego. Ale uważam, że szkolnictwo państwowe ma w stosunku do szkolnictwa prywatnego ogromną rolę do spełnienia: nie tylko przez kontrolę nad niem, ale i przez przykład. Szkolnictwo państwowe, przez pewien poziom wymagań, zmuś! szkolnictwo prywatne do postępu, bo inaczej, jeśli szkolnictwo prywatne nie będzie dość wysoko postawione, nie będzie ono miało dzieci, gdyż te będą się garnąć do szkół państwowych.</u>
          <u xml:id="u-20.5" who="#KazimierzLutosławski">Uderzyło mnie w sprawozdaniu Pana Ministra — nie mogę oszczędzić tej krytycznej uwagi — pominięcie, pomimo poruszenia szeregu szczegółów, jednego szczegółu, który w konstrukcji wychowawczej szkolnictwa powinien zajmować, mojem zdaniem, pierwsze miejsce, szczegółu strony moralnej i fundamentu religijnego wychowania. Przy dyskusji nad konstytucją mieliśmy okazję stwierdzić, że bezwzględną większość w tym Sejmie ma zapewniony pogląd, że wychowanie młodego pokolenia musi być oparte na religii, jako na głównym fundamencie. Mieliśmy okazję stwierdzić, że bezwzględną większość w tym Sejmie ma zasada, bodaj bez żadnych przeciwników, oparcia tego religijnego wychowalnia na wolnym wyborze rodziców, w jaki sposób religijne życie dzieci ma być urabiane. Zasada szkoły wyznaniowej, przeznaczonej dla dzieci o jednym podkładzie religijnym, którą jedynie umożliw: rzeczywiście głębokie wychowanie, ma, o ile ml się zdaje, zapewnioną większość. Niestety i w działalności Ministerstwa i w tem sprawozdaniu nie znajduję troski o to, ażeby ta zasada była istotnie z pożytkiem przeprowadzona. Myślę, że wiele wysiłków trzeba będzie włożyć w wynalezienie metody, jaką można bez naruszenia jednolitości kierunku narodowego szkoły dać możność dzieciom wszystkich wyznań i rodzicom wszystkich wyznań korzystania ze szkół opartych na najgłębszem przywiązaniu i najgłębszej wierze tych ludzi, którzy chcą w niej dzieci wychowywać. Przeprowadzenie praktyczne natknie się na trudności i będzie wymagało wielkiego wysiłku inwencji i wielkiego wysiłku serca, ażeby istotnie zastosować ją w życiu.</u>
          <u xml:id="u-20.6" who="#KazimierzLutosławski">Nie mogę też pominąć faktów, które z kilku stron były z wielkim niepokojem do nas, posłów, zgłaszane, a dotyczących właśnie seminariów nauczycielskich, tych zakładów; które mają wychowywać wychowawców przyszłego pokolenia, że właśnie pod względem moralno-religijnym kierownictwo tych seminariów nie wszędzie stoi na wysokości. Donoszą mi o jednem seminarium, którego dyrektor nie chce dzieci posyłać na naukę religii, któryby bodaj bez chrztu chciał je chować. Szanuję wolność przekonań tego dyrektora, ale uważam, że należałoby szanować także pogląd rodziców, którzy nie chcą, ażeby dzieci katolickiej ludności były wychowywane przez człowieka, który dzieci swoje w gorszący sposób chce usunąć z pod wpływu religii.</u>
          <u xml:id="u-20.7" who="#KazimierzLutosławski">Słychać także o innem seminarjum...</u>
          <u xml:id="u-20.8" who="#komentarz">(Głosy: Plotki!)</u>
          <u xml:id="u-20.9" who="#KazimierzLutosławski">... to nie są plotki, ale fakty konkretne — którego dyrektor razem z młodzieżą postawił cały stosunek seminarium do proboszcza miejscowego na stopie walki, która doprowadziła do pobicia wikarego przez te dzieci i nauczycieli.</u>
          <u xml:id="u-20.10" who="#KazimierzLutosławski">Słychać jeszcze o innym wypadku i bodaj że nie pojedyńczym, w którym dyrektor seminarium zerwał węzły małżeńskie, opuścił żonę i żyje w cudzołóstwie ku publicznemu zgorszeniu, a nie jest usunięty ze stanowiska i wychowuje dzieci ludności, która wysoko ceni sakrament małżeństwa.</u>
          <u xml:id="u-20.11" who="#komentarz">(Wrzawa)</u>
          <u xml:id="u-20.12" who="#KazimierzLutosławski">Sądzę, że nawet ci Panowie, którzy z pewnym hałasem tę wiadomość przyjmują, gdyby mieli dzieci swoje oddać do szkoły — namyślaliby się dziesięć razy nad tem, czy je oddać do wychowania ludziom żyjącym w ten sposób, czyby nie woleli raczej szukać takich szkół, w których i sakrament małżeński jest szanowany. Dlatego nie dziwię się, że nawet pomiędzy politykami skrajnej lewicy nie brak rodziców, którzy dzieci wychowują w szkołach klasztornych, aczkolwiek w Sejmie możeby występowali gwałtownie za wyrzuceniem zakonów z Polski. Ale to są te szczęśliwe niekonsekwencje serca ludzkiego, myślę, że szczęśliwe, bo zabezpieczą dzieci nawet tych ludzi, którzy w złym kierunku idą, od trucizny w zaraniu ich dni i pragnąłbym, ażeby Ministerstwo nigdy się nie wahało co do tego, że nie będzie poczytywać za brak wolności sumienia, wymagania od wychowawców młodzieży, żeby to sumienie według poglądów uczciwych ogółu polskiego mieli w porządku.</u>
          <u xml:id="u-20.13" who="#KazimierzLutosławski">Bardzo żałuję, że p. Minister nie uczynił zadość prośbie, którą wyraziła Komisja Oświatowa, ażeby objął swojem sprawozdaniem także stan szkolnictwa na kresach wschodnich. Minęło już pół roku, jeśli się nie mylę, odkąd Wysoki Sejm powziął kategoryczną uchwałę, wymagającą oddania zarządu cywilnego ziem wschodnich Rządowi Rzeczypospolitej Polskiej.</u>
          <u xml:id="u-20.14" who="#KazimierzLutosławski">Minęło sześć miesięcy i nie słychać, ażeby cośkolwiek w tym kierunku zostało zrobione. A jednak my nie możemy się przyzwyczajać do tego, ażeby, gdy się mówi o b. dzielnicy pruskiej, o b. dzielnicy austrjackiej i b. Królestwie Kongresowem, do tego konglomeratu stosowano nazwę „całej Polski”. Żałujemy, że nie mamy sprawozdania o stanie oświaty całej Polski, tylko z jej części i z części, która zaledwie przekracza połowę.</u>
          <u xml:id="u-20.15" who="#komentarz">(Głos: Tam jest ministrem p. Zarzecki)</u>
          <u xml:id="u-20.16" who="#KazimierzLutosławski">I dlatego pragnąłbym, a żebyś my unifikację Rzeczypospolitej przeprowadzili nie tylko na zachodzie, ale i na wschodzie, ażebyśmy, nie wchodząc w szczegóły polityczne, w trudności zagadnień międzynarodowych, jedną rzecz zunifikowali: wychowanie młodzieży, niezależnie od tego, jakie tam względy mogą administrację polityczną jeszcze dzielić.</u>
          <u xml:id="u-20.17" who="#KazimierzLutosławski">Wychowalnie całej naszej młodzieży powinno być skupienie, w ręku tego Ministerstwa, którego sprawozdanie daje nam dowód, że jego praca jest kierowaną wyłącznie troską wychowania młodego pokolenia na uczciwych i dzielnych obywateli Rzeczypospolitej. A tymczasem to, co się dzieje na kresach, napawać nas musi z punktu widzenia szkolnego i wychowawczego najwyższem przerażeniem. Jeżeli uwzględnimy, że są tam powiaty, w których utrzymuje się zdumiewający procent szkół rosyjskich, że są powiaty, w których się zmusza szkoły polskie do nauki rosyjskiego języka.</u>
          <u xml:id="u-20.18" who="#komentarz">(Głos: Zarzecki to robi!)</u>
          <u xml:id="u-20.19" who="#KazimierzLutosławski">Nie, Panie, tylko ci, od których on zależy. Jeżeli się uwzględni, że wprowadza się tam jakąś niesłychanie misterną walkę polityczną, używając szkoły jako narzędzia, to pragnąłbym, ażeby jak najprędzej ten teren został uwolniony od tych eksperymentów i żebyśmy nie ponosili przed przyszłością tej strasznej odpowiedzialności, że rusyfikacja wschodu, która była prowadzona przez rząd rosyjski przez tyle lat, zaczęła się stawać skuteczną dopiero za rządów polskich!</u>
          <u xml:id="u-20.20" who="#KazimierzLutosławski">Proszę Panów, ludność tamtejsza pojąć nie może, co się to dzieje, jest wprowadzona w błąd co do intencji Rzeczypospolitej, gorzkie owoce tej roboty mogą nie dać na siebie dług czekać.</u>
          <u xml:id="u-20.21" who="#KazimierzLutosławski">I dlatego zaproponuję do art. 7 ustawy, dziś przedłożonej, poprawkę, ażeby tam, gdzie jest mowa o organizacjach władz gminnych i powiatowych szkolnych w dzielnicy pruskiej i austrjackiej. dodać: „oraz na kresach wschodnich, podlegających administracji centralnych zarządów cywilnych, których administracja oświatowi przechodzić niniejszem pod zarząd Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego”.</u>
          <u xml:id="u-20.22" who="#KazimierzLutosławski">To jest dziedzina, w której możemy się trochę pośpieszyć, a resztę potem sobie załatwimy.</u>
          <u xml:id="u-20.23" who="#KazimierzLutosławski">Przypominam, że najsławniejszej pamięci kurator okręgu szkolnego ks. Czartoryski działał na terenie tego wschodu, który z takim uporem musi się prosić pod ten wspólny dach Rzeczypospolitej, a pragnąłbym, ażeby przynajmniej dzieci, na tym wschodzie jak najprędzej skorzystały z dobrodziejstw opieki czujnego i od wszelkich domieszek politycznych wolnego, a myślą wychowawczą wyłącznie przejętego Ministerstwa Wychowania Narodowego w Warszawie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Ze względu na spóźnioną porę proponuję odroczyć rozprawę nad tą sprawą do następnego posiedzenia.</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Przechodzimy do spraw, które wiele czasu nie zajmą.</u>
          <u xml:id="u-21.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Nr. 7„ Sprawozdanie Komisji do spraw morskich w przedmiocie ustawy o polskich statkach handlowych morskich (dr. nr. 1801 i 1655).</u>
          <u xml:id="u-21.3" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Trzciński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#JuliuszTrzciński">Wysoki Sejmie! Państwo Polskie ma wybrzeże morskie i nadejdzie nareszcie chwila, że oporny dotychczas Gdańsk nie tylko dlatego, że tak przepisuje traktat Wersalski, ale dla dobra interesu kupieckiego, uważać się będzie za port polski. Dlatego to na czasie jest, ażeby nareszcie spełniły się marzenia wieków całych, marzenia, które rozpoczął ostatni Jagiellon król Zygmunt August — marzenia o stworzeniu polskiej floty handlowej. Ażeby dać tej flocie jakąś podstawę, konieczną jest ustawa, która przedewszystkiem da definicję polskiego statku handlowego morskiego, a dalej która 3/4 oficerów i marynarzy polską.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#JuliuszTrzciński">To są główne zasady ustawy, którą Panowie macie w ręku, a ustawa ta pozwala stworzyć polską flotę morską, której bandera oby jak najprędzej ukazała się na wszystkich morzach i oby ta bandera zawsze znamionowała przedsiębiorczość polską, a zarazem i rycerskość naszych marynarzy.</u>
          <u xml:id="u-22.2" who="#JuliuszTrzciński">W Komisji Morskiej Rząd przedstawił ustawę którą Panowie mają w dr. nr. 1655. Komisja dla spraw morskich uzupełniła ją i zmieniła w kilku szczegółach i obecnie w imieniu Komisji Morskiej proszę ażeby Wysoki Sejm zechciał ją uchwalić w brzmieniu z dr. nr. 1801.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Do głosu nikt więcej się nie zapisał. Przystępujemy do głosowania en bloc nad ustawą z dr. nr. 1801 o polskich statkach handlowych morskich. Proszę Posłów, którzy są za całą ustawą, żeby wstali z miejsc.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#komentarz">(Jednogłośnie)</u>
          <u xml:id="u-23.2" who="#WojciechTrąmpczyński">O ile się nie mylę, ustawa została w drugiem czytaniu jednogłośnie przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-23.3" who="#komentarz">(P. Trzciński: Proszę o II czytanie)</u>
          <u xml:id="u-23.4" who="#WojciechTrąmpczyński">Ze względu na wynik głosowania, proponuję odbyć natychmiast trzecie czytanie. Nikt nie protestuje, głosu nikt nie żąda, przypuszczam bez głosowania, że ustawa i w trzeciem czytaniu została przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-23.5" who="#WojciechTrąmpczyński">Dalszy ciąg porządku dziennego musimy do jutra odroczyć.</u>
          <u xml:id="u-23.6" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do wniosków nagłych.</u>
          <u xml:id="u-23.7" who="#WojciechTrąmpczyński">Wniosek nagły p. Maślanki i innych z Klubu P. S. L. w sprawie wywłaszczenia gruntów pod budowę kopalni węgla w Spytkowicach, pow. Oświęcim, Małopolska, odsyłam do Komisji Prawniczej.</u>
          <u xml:id="u-23.8" who="#WojciechTrąmpczyński">Wniosek nagły pp. Dąbala, ks. Okonia i tow. w oprawie rewizji wersalskiego traktatu pokojowego w odniesieniu do Gdańska i do terytorium Prus Wschodnich na prawym brzegu Wisły, objętego plebiscytem, odsyłam do Komisji Spraw Zagranicznych.</u>
          <u xml:id="u-23.9" who="#WojciechTrąmpczyński">Wniosek nagły pp. J. Dębskiego, ks. Sędzimira, Stolarskiego, Osieckiego i innych w sprawie budowy i utworzenia dróg przez sejmiki odsyłam do Komisji Administracyjnej.</u>
          <u xml:id="u-23.10" who="#WojciechTrąmpczyński">Wniosek nagły pp. Gdyka, Frąckowiaka i innych z Narodowo-Chrześcijańskiego Klubu Robotniczego w sprawie zajść w szpitalu inwalidzkim w Krakowie odsyłam do Komisji Administracyjnej.</u>
          <u xml:id="u-23.11" who="#WojciechTrąmpczyński">Wniosek nagły p. Pietrzyka i tow. z Narodowej Partii Robotniczej w sprawie dopuszczenia do strzeżenia granicy na przestrzeni Zagłębia Dąbrowskiego czynników obywatelskich (robotniczych) i podwojenia kordonu straży drugim kordonem policji komunalnej odsyłam do Komisji Administracyjnej.</u>
          <u xml:id="u-23.12" who="#WojciechTrąmpczyński">Wniosek nagły p. Pietrzyka i tow. z Narodowej Partii Robotniczej w sprawie pozostawienia dotychczasowej normy aprowizacyjnej robotnikom fabryk Zagłębia Dąbrowskiego odsyłam do Komisji Aprowizacyjnej.</u>
          <u xml:id="u-23.13" who="#WojciechTrąmpczyński">Wniosek nagły p. Pietrzyka i tow. z Narodowej Partii Robotniczej w sprawie wywłaszczenia gruntów we wsi Wojkowice Komarne na rzecz kopalni „Jowisz” odsyłam do Komisji Przemysłowo-Handlowej, Rolnej i Prawniczej.</u>
          <u xml:id="u-23.14" who="#WojciechTrąmpczyński">Wniosek nagły p. Pietrzyka i tow. z Narodowej Partii Robotniczej w sprawie wyasygnowania do rozporządzenia Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenie Publicznego jednego miliona marek na kuchnie akademickie przy wyższych zakładach naukowych odsyłam do Komisji Skarbowo-Budżetowej i Oświatowej.</u>
          <u xml:id="u-23.15" who="#WojciechTrąmpczyński">Wniosek nagły p. Brejskiego i tow. Narodowej Partii Robotniczej w sprawie zniesienia stanu wyjątkowego w województwie Pomorskiem i w Poznańskiem poza byłą linią demarkacyjną odsyłam do Komisji Administracyjnej.</u>
          <u xml:id="u-23.16" who="#WojciechTrąmpczyński">Proponuję odbycie następnego posiedzenia jutro rano o g. 10 punktualnie. Jako porządek dzienny reszta dzisiejszego porządku dziennego, przyczem jednak sprawa opodatkowania spadków i darowizn pójdzie na punkt pierwszy, zaś nr. 9 spadnie z powodu nieobecności referenta.</u>
          <u xml:id="u-23.17" who="#WojciechTrąmpczyński">Nikt nie protestuje, porządek dzienny przyjęty. Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-23.18" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 8 m. 45 w.)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>