text_structure.xml 169 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432 433 434 435 436 437 438 439 440 441 442 443 444 445 446 447 448 449 450 451 452 453 454 455 456 457 458 459 460 461 462 463 464 465 466 467 468 469 470 471 472 473 474 475 476 477 478 479 480 481 482 483 484 485 486 487 488 489 490 491 492 493 494 495 496 497 498 499 500 501 502 503 504 505 506 507 508 509 510 511 512 513 514 515 516 517 518 519 520 521 522 523 524 525 526 527 528 529 530 531 532 533 534 535 536 537 538 539 540 541 542 543 544 545 546 547 548 549 550 551 552 553 554 555 556 557 558 559 560 561 562 563 564 565 566 567 568
<?xml version='1.0' encoding='UTF-8'?>
<teiCorpus xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude" xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#PoselLeszekMoczulski">Otwieram posiedzenie Komisji. Prezydia Komisji proponują następujący porządek dzienny: kwestia budżetu państwa w częściach dotyczących resortów zajmujących się problematyką Polonii i Polaków za Granicą; sprawa Uniwersytetu w Wilnie i Polskiego Uniwersytetu na Obczyźnie oraz zapoznanie się z działalnością Domu Polonii w Pułtusku. Wreszcie punkt czwarty - sprawy różne. Pojawiło się tutaj kilka inicjatyw, wymagających załatwienia spraw "między Kazachstanem a Paryżem". Czy są propozycje odnośnie dalszych punktów?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#PrezesStowarzyszeniaWspolnotaPolskaAndrzejStelmachowski">Zaproponowałbym włączenie do porządku dziennego sprawy emerytur i problemów ich przeliczania. Ta sprawa generalnie wymagałaby rozwiązania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#PoselLeszekMoczulski">Może w punkcie 4. Jeżeli nie ma innych propozycji, może zaczniemy od budżetu państwa, zaczynając od budżetu Urzędu Rady Ministrów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#PodsekretarzstanuwURMStanislawDobrzanski">Urząd Rady Ministrów wypełnia pewne zadania związane z działalnością na rzecz Polonii, ale nie posiada specjalnego budżetu na tę działalność. Budżet ten jest jakby nieokreślony. URM przekazuje środki na utrzymanie Biura ds. Polonii, jak również wyjazdy w delegacje, natomiast nie przeznacza środków na działalność merytoryczną.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#PodsekretarzstanuwURMStanislawDobrzanski">Trzeba by tu wspomnieć o instytucjach, które funkcjonują przy URM. Urząd utworzył Fundację Pomocy Polakom na Wschodzie. Zaistniała ona praktycznie w drugim kwartale br., środki zostały przeznaczone jeszcze z budżetu 1992 r. - ok. 10 mld zł. Trzeba wspomnieć, że Fundacja niezbyt aktywnie podjęła misję, jaką jej zapisano w statucie i jaka była celem jej powołania. W porównaniu z kwotami, o jakich będziemy rozmawiać, rozstrząsając budżety poszczególnych resortów, kwota 10 mld zł jest niewielka. Zasada działania Fundacji jest taka, że musi ona gromadzić środki i wydawać je w sposób rozsądny, żeby nie spożytkować wszystkiego, nie mieć później możliwości pozyskania tych środków, bo takie sytuacje mogą się zdarzyć.</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#PodsekretarzstanuwURMStanislawDobrzanski">W związku z tym Fundacja złożyła środki w banku, w Funduszu Powierniczym Pioneer. Korzystając z oprocentowania w sposób może nie do końca racjonalny wydatkowała te środki w niewielkiej ilości, w sumie ok. 800 mln zł. Tu z przykrością trzeba stwierdzić, że tylko 300 mln zł zostało przeznaczone na pomoc merytoryczną. Skala jest niewielka, istnieje problem z Fundacją i uprzedzając pytania, chcę zapewnić wszystkich posłów i senatorów, że postaramy się go rozwiązać jak najszybciej, aby zarządzanie Fundacją było właściwe i żeby te zarzuty, które dzisiaj możemy jej postawić, nie powtórzyły się w najbliższej przyszłości. Przy lepszym ulokowaniu, można by było ze środków, które przeznaczono na Fundację z budżetu państwa, uzyskać nie ok. l mld zł, jak uzyskano, a ok. 4 mld zł. Wynika to ze złego ulokowania środków, a praktycznie nie ulokowania ich. Myślę, że jednak nie zaprzecza to idei istnienia Fundacji i w dalszym ciągu, naprawiając ją, będziemy się starali gromadzić środki i realizować cele, które zostały postawione przed Fundacją.</u>
          <u xml:id="u-4.3" who="#PodsekretarzstanuwURMStanislawDobrzanski">Jeśli chodzi o inne kwestie, związane z pieniędzmi, to mamy tu pewne ambicje. Jeśli będzie zgoda - również Komisji - to przy współudziale posłów i senatorów, a także Wspólnoty Polskiej i innych organizacji polonijnych chcemy spróbować stworzyć przy URM komisję międzyresortową. Przy współudziale wspomnianych instytucji będzie mogła ona spełniać rolę koordynatora. Wydaje mi się, że gospodarka pieniędzmi mogłaby być bardziej racjonalna, gdyby była możliwość koordynowania działań wszystkich tych instytucji i organizacji. Dlatego też zostały już przygotowane pewne dokumenty - są w ostatniej fazie konsultacji - i w tej kwestii chętnie będziemy zapraszali do współpracy parlament i organizacje. Oczywiście URM weźmie na siebie obowiązki związane z funkcjonowaniem Komisji, być może także jeszcze inne obowiązki w ramach budżetu URM.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#PoselLeszekMoczulski">Jeśli można powiedzieć coś bliżej na temat komórki polonijnej, którą prowadzi dyrektor Włodzimierz Olejnik.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#WiceministerStanislawDobrzanski">Ta komórka była na jakiś czas zlikwidowana. Została reaktywowana dosłownie kilkanaście dni temu. Jest to Biuro ds. Polonii, w tej chwili liczy 8 osób. Chcemy tę komórkę wzmacniać, będzie ona miała obowiązki związane z obsługą komisji międzyresortowej, a także inne obowiązki związane ze współpracą z MSZ, jak również utrzymywaniem kontaktów z organizacjami polonijnymi w poszczególnych obszarach świata. Nie chcę rozwijać sprawy zadań biura, bo jak powiedziałem, są one zarysowane bardzo ogólnie, powstaje program pracy.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#WiceministerStanislawDobrzanski">Chcę również powiedzieć, że biuro, w konsultacji z innymi resortami przygotuje program pracy rządu w tej dziedzinie. rząd  Jana Krzysztofa Bieleckiego przedstawił taki program. Moim zdaniem, był on dość dobrym programem, ale na dzisiaj po części się wyczerpał, znaczna jego część została zrealizowana. Pewne zarysowane tam priorytety straciły swoją aktualność, trzeba pewne akcenty przesuwać w inne obszary. Zamiarem tej komórki będzie również przygotowanie tego dokumentu rządowego. Przyjęcie rządowego programu wynika z kalendarza pracy rządu i kalendarza Komitetu Społeczno-Politycznego Rady Ministrów i może nastąpić na przełomie I i II kwartału 1994 r. Jeżeli będziemy zaawansowani w pracach nad tym dokumentem, chętnie skorzystamy również z pomocy parlamentu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#PoselHenrykChoryngiewicz">Głównym elementem każdej działalności jest sprawa finansowa. Wydaje mi się, że zaistniała pewnego typu wątpliwość na etapie złego zagospodarowania tych 10 mld zł. Ulokowanie tych środków na rachunku lokat i tylko oprocentowanie doprowadziło do tego, że na dzień dzisiejszy straty wyniosły ok. 3-4 mld zł. Można to wyliczyć w prosty sposób, bo oprocentowanie lokat jest w granicach 30-35%, tak mniej więcej ono się kształtuje na dzień dzisiejszy. Myślę, że ta sytuacja nie powinna się powtórzyć w 1994 r. , przy ustalaniu wstępnego preliminarza kosztów i funkcjonowaniu gospodarki finansowej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#PoselRyszardUlicki">Kto kieruje pracami tej Fundacji?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#WiceministerStanislawDobrzanski">Przedstawicielem fundatora w tej Fundacji jestem ja, ale od paru dni. W tej chwili będę miał główny wpływ na prace Fundacji. Obecnie zarządem kieruje pan Krawczyk, ja będę w radzie Fundacji. 15 listopada br. zarząd się zmienił i od tej chwili obserwujemy rozsądną politykę. W każdym razie ja nie mogę postawić nowemu zarządowi zarzutu niegospodarności. Środki zostały ulokowane względnie dobrze, można by dyskutować, że tamten bank daje 3 czy 2 punkty, ale to są już sprawy wynikające z zaufania takiego banku, a nie tylko z różnicy procentowej. My to także poprawimy.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#WiceministerStanislawDobrzanski">Zapewniam państwa, wiem, co to jest problem gospodarowania środkami i dobrze wyliczyłem, ile straciła Fundacja. Te zarzuty częściowo przedstawiłem już Radzie i Zarządowi. Nawet pozwoliłem sobie odbyć rozmowę z tymi członkami Zarządu, którzy wcześniej trochę niefrasobliwie kierowali Fundacją. Minister M. Jagiełło podpowiada mi jedną kwestię, która jest pewnym usprawiedliwieniem dla pierwszego Zarządu. Trzeba otwarcie powiedzieć, że były duże kłopoty z rejestracją Fundacji.W związku z tym przez około 3 miesiące środki nie były nawet oprocentowane oprocentowaniem a vista. Leżały i czekały na rejestrację, bo nie było można złożyć w banku stosownych dokumentów. Także te 3 miesiące są jakby usprawiedliwieniem dla pracowników Fundacji.</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#WiceministerStanislawDobrzanski">Wiceminister kultury i sztuki Michał Jagiełło: Mam ten zaszczyt, ale i nieszczęście. że jestem w Radzie Fundacji. Mogę powiedzieć, że po pierwsze - bardzo długo trwała rejestracja, po drugie - były trzy podejścia, to jest trzecie, do Zarządu. Jak wiadomo, w każdej fundacji kluczową sprawą jest zarząd. To są te osoby, które na co dzień realizują strategiczne założenia rady. Szefem pierwszego zarządu był - jak nam się wydawało - człowiek znający wybornie zagadnienie. Okazało się, że decyzje podejmowane były fatalne. Mam prośbę, można przyjąć taki tryb, że w jakimś czasie nowy zarząd, którym kieruje pan Krawczyk, złoży rzetelne sprawozdanie z całej nie za dobrej działalności. Wtedy będzie można zorientować się, jakie błędy zostały popełnione. Natomiast z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że obecny zarząd ma szansę wyprowadzenia Fundacji na właściwe wody, z korzyścią przede wszystkim dla naszych rodaków na Wschodzie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#PoselAdamDobronski">Jeszcze jeden kamyczek do działalności Fundacji. Jak Polacy postrzegają tę fundację, czy w ogóle wiedzą o jej istnieniu? Okazuje się, że nie bardzo. Fundacja pierwszą część swojej działalności istniała sama dla siebie. Natomiast ostatnio pojawił się ciekawy wątek w jej działalności, a mianowicie opieka, pomoc, doradztwo prasie polskiej na Wschodzie. Zaistniał tu pewien paradoks, bo osoba, która ten program uruchomiła, pilotowała i uzyskała dobre oceny ze strony kierownictwa Związków Polaków na Białorusi i Litwie, została w ostatnich dniach wyrzucona z pracy. Jest to przejawem konfliktu wewnętrznego. Nie mówię w tonacji zażalenia, ale aby podkreślić, że nowy Zarząd ma rzeczywiście wiele do zrobienia. Uważam, że zadanie opieki nad polską prasą na Wschodzie powinno na dobre zagościć w Fundacji. Powinno coraz bardziej dochodzić tu do pewnej specjalizacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#PoselHenrykChoryngiewicz">Przez trzy miesiące przy tym oprocentowaniu lokat traciliśmy codziennie około 10 mln zł. Trzy miesiące, to jest prawie 1 mld zł. Jakie były przyczyny, że przez trzy miesiące nie można było uruchomić rachunku i ulokować tych pieniędzy na rachunku lokat, czy nawet na rachunku a vista? Ten element bardzo mnie dotyka, bo widzę, jak te pieniądze uciekały, kiedy Fundacja ma ich bardzo mało. Myślę, że główną przyczyną niezarejestrowania było to, że nie był opracowany statut, bo to było podstawowym elementem zarejestrowania Fundacji i ulokowania pieniędzy na rachunku lokat.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#WiceministerStanislawDobrzanski">Nie zawsze. Oczywiście nie chcę usprawiedliwiać moich poprzedników, ale z tego, co udało mi się ustalić, była to nadmierna skrupulatność sędziego, który miał rejestrować Fundację. Po prostu trochę czepiano się drobiazgów. Wszystkie dokumenty były przygotowane przez fachowców. Wydaje mi się, że nadmierna nadgorliwość sędziego powodowała, że ciągle czegoś tam brakowało. Takie informacje otrzymałem, być może są one mylne.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#WiceministerStanislawDobrzanski">Natomiast, jeśli chodzi o te trzy miesiące i leżenie pieniędzy w depozycie - w związku z tym, że ta rejestracja miała następować tuż-tuż, a ciągle się oddalała, były one w gotowości do przelania na rachunek. To jest taka przyczyna. Także z moich ustaleń wynika, że trzy miesiące są trudne do usprawiedliwienia, ale pewne usprawiedliwienia istnieją.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#PoselLeszekMoczulski">Jeśli nie ma innych uwag, to przejdziemy do Ministerstwa Spraw Zagranicznych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#WicedyrektorDepartamentuKonsularnegoiWychodzstwaMSZWojciechTycinski">W kilku słowach pragnę powiedzieć, jak wyglądał budżet MSZ, a w praktyce Departamentu Konsularnego i Wychodźstwa w l993 r., jak również w sposób bardziej obszerny opisać rok przyszły. Fundusze, które departament przeznacza na szeroko rozumiane sprawy polonijne są określane mianem funduszy konsularnych. Obejmują one 3 zasadnicze pozycje budżetowe. Po pierwsze - jest to kwota "kolonie i obozy", po drugie - szkolnictwo polonijne, po trzecie kultura i sztuka. W budżecie departamentu mamy również pozycję czwartą, są to fundusze związane z szeroko rozumianą opieką konsularną, których część - niestety - niezbyt dużą wykorzystujemy także na cele polonijne. Jeśli chodzi o konkretne sumy, w 1993 r.  na kolonie i obozy mieliśmy zapewnione w ustawie budżetowej 300 mln zł, na szkolnictwo polonijne 3.500 mln, na kulturę i sztukę 2.880 mln zł. W sumie jest to 6.680 mln na działalność stricte polonijną. Jeśli chodzi o opiekę konsularną w 1993 r., ta pozycja wynosiła 4.200 mln zł. Przy czym tylko część, której w tej chwili nie potrafię jeszcze sprecyzować, została wykorzystana na sprawy polonijne. Ze wstępnego rozeznania, które robiliśmy w połowie listopada br., wtedy te fundusze zostały wykorzystane już w ponad 90%, na dzisiaj wszystko wskazuje, iż departament wykorzysta sumę będącą w dyspozycji w jego dyspozycji w 100%.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#WicedyrektorDepartamentuKonsularnegoiWychodzstwaMSZWojciechTycinski">W 1994 r. budżet jest oczywiście większy, wynika to ze zmiany kursów złotego w stosunku do dolara i innych walut. W praktyce, jeśli chodzi o siłę nabywczą, sumy te będą porównywalne. Kolonie i obozy - 500 mln zł  jest to 27,7% więcej niż w r.ub. Oczywiście zdecydowana większość tej sumy jest przeznaczona na wyjazdy dzieci na kolonie z krajów b. Związku Radzieckiego i byłej strefy rublowej, z których to krajów rekrutuje się 97% ogółu dzieci przyjeżdżających do Polski. Oczywiście MSZ de facto nie finansuje tych kolonii - jest to w gestii MEN, Wspólnoty Polskiej. Kwoty, którymi dysponuje departament - symboliczne oczywiście - jest to pewne niezbędne minimum, które przeznaczamy na zakup artykułów żywnościowych dla dzieci oczekujących w punktach zbiórek. Chodzi tu o przejazdy do kraju. Częściowo również przeznaczamy te pieniądze na pomoc rodzicom, aby mogli odwieźć dzieci do punktu, z którego udają się one do kraju. W sumie te 500 mln zł ma nam pomóc w 1994 r. na sfinansowanie tych spraw, o których wspomniałem, w przyjeździe około 3,5 tys. dzieci, takie założenia zostały przyjęte.</u>
          <u xml:id="u-14.2" who="#WicedyrektorDepartamentuKonsularnegoiWychodzstwaMSZWojciechTycinski">Na drugą pozycję, a więc szkolnictwo polonijne otrzymaliśmy 5.500 mln zł. Jest to  - licząc w złotówkach - wzrost o 26,5%, a więc poniżej poziomu inflacji. Większa pomoc zostanie przeznaczona na szkolnictwo polonijne w krajach postkomunistycznych, szczególnie państwach b. Związku Radzieckiego, gdzie praktycznie nie istnieje wsparcie władz miejscowych. W krajach zachodnich, z uwagi na funkcjonowanie szkolnictwa polskojęzycznego w ustabilizowanych formach, przewidujemy tylko ograniczone wsparcie finansowe. Szczególnie dotyczy to takich państw, jak: Grecja, Francja, Belgia, RFN, Australia, Brazylia. Podział tej sumy wygląda z grubsza w sposób następujący: dla strefy dolarowej ok. 1.500 mln zł, dla strefy rublowej ok. 3.225 mln zł. Pozostałą sumę 774 mln zł pozostawiamy w rezerwie departamentu, aby w razie potrzeby finansować sprawy, które wynikną w międzyczasie. Ogółem z tej pozycji budżetowej udzielimy wsparcia finansowego 17 placówkom w krajach postkomunistycznych oraz ok. 50 urzędom w krajach zachodnich. Pomoc ta jest ukierunkowana na wspieranie organizacji polonijnych, również w pewnym stopniu parafii, w wydatkach na wyposażenie lokali szkolnych, udział w kosztach wynajmu lokali, odnawianie, remonty, zakup niezbędnego podstawowego sprzętu, jak tablice, ławki,  naukowe, sprzęt audio-wideo. Chodzi też o okresowe gratyfikacje finansowe dla nauczycieli, szczególnie na Wschodzie, udział w kosztach imprez szkolnych, takich jak olimpiady, uroczyste obchody rocznicowe.</u>
          <u xml:id="u-14.3" who="#WicedyrektorDepartamentuKonsularnegoiWychodzstwaMSZWojciechTycinski">Pozycja następna - kultura i sztuka. Na przyszły rok otrzymamy 4.500 mln zł. Suma ta jest wydatkowana przede wszystkim na finansowanie współdziałania, bieżących kontaktów naszych placówek z Polonią, emigracją, przedstawicielami miejscowości polskiej na Wschodzie. Oczywiście gros tych środków przeznaczonych będzie na byłe republiki radzieckie. Kwota ta wyższa jest o 19,9% od sumy ubiegłorocznej. Jeśli chodzi o jej bardziej szczegółowy podział, to 2.800 mln zł planujemy przyznać 60 placówkom w krajach zachodnich oraz 1.100 mln zł 19 placówkom w krajach postkomunistycznych. 630 mln zł pozostawiamy sobie w Warszawie. Oczywiście sumy te nie są imponujące. Zakładamy, że w krajach zachodnich będą one przeznaczone tylko i wyłącznie do śladowego udziału naszych placówek w kosztach kulturalno-propagandowych, organizowanych jednak przede wszystkim przez sponsorów, poza konsulatami czy ambasadami, a także skromne finansowanie imprez i spotkań Polonii m.in, z delegacjami przyjeżdżającymi z kraju.</u>
          <u xml:id="u-14.4" who="#WicedyrektorDepartamentuKonsularnegoiWychodzstwaMSZWojciechTycinski">Pozycja czwarta - świadczenia społeczne na opiekę konsularną. Na rok przyszły departament ma otrzymać 7 mld zł z tym, że jest to suma tylko teoretyczna, ponieważ 2 mld mają dopiero wpłynąć w ramach spłaty pożyczek konsularnych, udzielanych przez placówki obywatelom polskim w tym roku i wcześniej. Dysponujemy więc 5 mld zł, z czego tylko nieduża część jest przeznaczona na coś, co moglibyśmy nazwać pracą polonijną. Z tej sumy  - o konkretach trudno mi w tej chwili powiedzieć, ponieważ naprawdę nie sposób tego zaplanować - będziemy przeznaczać pieniądze m.in. na udzielanie okresowych zapomóg dla osób pochodzenia polskiego i kombatantów zamieszkałych za granicą, które znajdują się w trudnej sytuacji materialnej. Przede wszystkim dotyczy to krajów b. Związku Radzieckiego, jak również niektórych innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Dalej, jest to finansowanie opieki nad miejscami pamięci narodowej, więc kwestia cmentarzy, czy imprez związanych z rocznicami świąt państwowych, narodowych. Jest to również kwestia zakupu odzieży czy artykułów żywnościowych dla obywateli polskich, osób pochodzenia polskiego znajdujących się w trudnej sytuacji za granicą.</u>
          <u xml:id="u-14.5" who="#WicedyrektorDepartamentuKonsularnegoiWychodzstwaMSZWojciechTycinski">Na koniec chciałbym wspomnieć o konkretnej placówce. Mam przed sobą rozpisane kredyty, które zostały wykorzystane w tym roku, aby przybliżyć państwu skalę pieniędzy, którymi dysponują nasze placówki. Moskwa - największy okręg konsularny na świecie. Na szkolnictwo było przeznaczone 2 tys dolarów, na kulturę i sztukę 2,5 dolarów. Kolonie i obozy - 1 tys. dolarów. Wilno - szkolnictwo 5 tys. dolarów, kultura i sztuka 2,5 tys. dolarów, kolonie i obozy 1 tys. dolarów. Mińsk - szkolnictwo 2,5 tys. dolarów, kultura i sztuka - 2,5 tys. dolarów, kolonie i obozy 1 tys. dolarów. Jeśli chodzi o placówki na Wschodzie, to tak naprawdę sumy te uległy zwiększeniu z rezerw, które zatrzymaliśmy w Warszawie, można przyjąć, że podwoiliśmy je. Tym niemniej suma wydaje się być niewielka.</u>
          <u xml:id="u-14.6" who="#WicedyrektorDepartamentuKonsularnegoiWychodzstwaMSZWojciechTycinski">Jeśli chodzi o państwa zachodnie, główną pozycją jest przede wszystkim kultura i sztuka. Z oczywistych względów szkolnictwo dofinansowujemy tam w znacznie mniejszym stopniu. Paryż 40 tys. franków - można podzielić przez 6, aby uzyskać sumę w dolarach, kultura i sztuka 24,5 tys. franków, kolonie i obozy 1 tys. franków. Placówki północnoamerykańskie - Toronto, w którym żyje ok. 100 tys. osób pochodzenia polskiego. Szkolnictwo polonijne 500 dolarów kanadyjskich, kultura i sztuka 3.800 dolarów. Nowy Jork - szkolnictwo 1 tys. dolarów, kultura i sztuka 7 tys. dolarów. Chicago - szkolnictwo 2,5 tys. dolarów, kultura i sztuka 7 tys. dolarów, Niemcy, Kolonia - szkolnictwo polonijne 25 tys. marek, kultura i sztuka 9 tys. marek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#PoselRyszardUlicki">W taki sposób te pieniądze docierają do odbiorców? Istnieje system pośrednictwa, jeśli chodzi o osoby fizyczne, zespoły, grupy. Jak to się odbywa i jaka jest kontrola nad obiegiem tego pieniądza i jego przepływem?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#WicedyrektorWojciechTycinski">Kontrolę posiadamy bardzo dobrą, jesteśmy w stanie rozliczyć się z tych wszystkich pieniędzy. Natomiast tytułem uzupełnienia chciałbym dodać, iż w sumie - wynika to z istniejących przepisów prawnych - mamy dosyć ograniczone możliwości wspomagania np. organizacji polonijnych. Szkolnictwo, kultura i sztuka, kolonie i obozy - jeśli rozwiniemy te punkty, to okaże się, że nie mamy możliwości prawnej, aby udzielić bezpośredniego wsparcia organizacji polonijnej jako takiej, a więc np. wynająć jej lokal na Wschodzie. Nie mówię już o pieniądzach. Nie mamy również możliwości finansowania inwestycji, to dotyczy przede wszystkim szkolnictwa, a więc szkół na Wschodzie.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#WicedyrektorWojciechTycinski">Natomiast kontrola jest na bieżąco, oczywiście ta sytuacja zależy od samego kraju, placówki, organizacji polonijnej. Muszę powiedzieć, że de facto nie spotkaliśmy się z sytuacją, w której pojawiłyby się jakieś przeszkody związane np. ze sprzeciwem, czy protestem władz miejscowych na temat finansowania przez naszą placówkę organizacji polonijnych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#PoselRyszardUlicki">Czy nie ma zbędnych pośredników w przekazywaniu środków?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#WicedyrektorWojciechTycinski">Jeśli chodzi o pośrednictwo, to takie nie istnieje. Środki idą bezpośrednio do placówki, i z niej, do osób zainteresowanych. Czasami, jeśli jest taka potrzeba, korzystamy ze wsparcia zaprzyjaźnionych instytucji, np. Wspólnoty Polskiej; odbyliśmy tu wstępne rozmowy. Jest nadwyżka finansowa w pozycji szkolnictwo. Prawdopodobnie przekażemy w najbliższym czasie 150 mln zł, będzie to przeznaczone na zakup podstawowych artykułów szkolnych na Wschód. Ale rozumiem, że tego typu pośrednictwo nie zaszkodzi, te pieniądze dotrą nienaruszone, jestem o tym przekonany.</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#WicedyrektorWojciechTycinski">Poseł R. Ulicki dotknął szalenie istotnego problemu. Rzeczywiście mniejszość niemiecka w Polsce bardzo głośno mówi o tym, iż pieniądze po drodze ulegają istotnemu zmniejszeniu. Trzeba przypomnieć  o jakich pieniądzach mówimy, to jest ponad 120 mln marek. Jeśli je przeliczymy na złotówki, tylko na mniejszość w Polsce, to jest to ponad 1.500 mld zł, z tego co wstępnie przeliczyłem. Także tutaj istotnych problemów nie widzę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#PoselAdamDobronski">Najpierw uwaga do tego, co mówił przedstawiciel MSZ. Polacy na Wschodzie zwracają uwagę, że można by inwestować w sposób mniej oficjalny, a to taki, że jest tam wiele firm polskich, które mają nadwyżkę miejscowego pieniądza. Gdyby stworzyć tym firmom systemy refundacji w Polsce, to przeznaczą one chętnie ruble, czy inne pieniądze na cele polonijne na miejscu. Ale nie wiem, czy prawnie można by to zrealizować.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#PoselAdamDobronski">Natomiast mam pytanie. Podstawową formą pomocy jest istnienie placówki - ambasady, albo konsulatu. Czy jest panu wiadome, czy w tym roku powstaną wreszcie placówki w nowych republikach na terenie europejsko-azjatyckim w dawnym Związku Radzieckim. Czy coś na ten temat wiadomo, bo tam po prostu nie ma żadnej oficjalnej polskiej placówki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#WicedyrektorWojciechTycinski">W ostatnich miesiącach sytuacja uległa pewnej poprawie. Planujemy - i są już podjęte pewne decyzje, jak również wydzielone podstawowe środki - aby utworzyćnastępujące placówki: na terenie Białorusi konsulaty w Brześciu i Grodnie. W Grodnie ze względów polonijnych, Brześć ze względów konsularnych - bardzo ruchliwe przejście graniczne. Kilka tygodni temu uruchomiliśmy punkt konsultacyjny wileńskiego konsulatu generalnego w Kownie. Mamy wstępne uzgodnienia z Litwinami, iż w dowolnym momencie możemy tam utworzyć konsulat generalny.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#WicedyrektorWojciechTycinski">Natomiast, jeśli chodzi o obszary dalsze, są już wynajęte pierwsze lokale w Ałma Acie. Od stycznia zaczynamy płacić za te lokale, a więc jest to bodziec do tego, aby zostały one jak najszybciej zasiedlone. Możemy przyjąć, że w końcu stycznia, najpóźniej w lutym br. w stolicy Kazachstanu pojawią się pierwsze osoby, w celu uruchomienia ambasady polskiej w Kazachstanie. Są również plany i decyzje dotyczące ambasady w Taszkiencie. Myślę, że to zostanie szybko sfinalizowane. Przypuszczam, że nie będzie to kwestia tygodni, natomiast w ciągu roku możemy się spodziewać, że powinna powstać ambasada w Tbilisi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#SenatorJanStypula">Posiłkuje się tu pan wskaźnikami budżetowymi, realizowanymi w 1993 r. i projektem budżetu na 1994 r. Mam pytanie, kto ustala ten budżet, czy jest w ramach MSZ?  Czy budżet w tym przedmiocie zależy od URM czy od MSZ?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#WicedyrektorWojciechTycinski">Z tego co wiem, URM nie ingeruje w żadnym stopniu w kwestie naszego budżetu. Głównym partnerem jest Ministerstwo Finansów, uzgodnienia zapadają na linii Ministerstwo Spraw Zagranicznych - Ministerstwo Finansów, a więc propozycje MSZ i odpowiedź Ministerstwa Finansów. Te sumy są oczywiście niższe od proponowanych przez resort w pierwotnych planach przesłanych Ministerstwu Finansów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#PoselKrystynaOzga">Zauważa się szczupłość środków finansowych na kulturę, zaskakującą kwotą dla nas wszystkich jest 300 mln zł na kolonie. Chociaż wiceminister rozszerzył tę informację, niemniej jednak i tak jest to kwota, która rzeczywiście budzi zdziwienie. W dziale - świadczenia socjalne - w kwocie 7 mld zł posiadał pan kwotę 2 mld zł pożyczek konsularnych. Kto korzysta z tych pożyczek i na jakich zasadach?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#WicedyrektorWojciechTycinski">Jest to jedna z czterech pozycji budżetu Departamentu Konsularnego i Wychodźstwa. Departament tylko w części zajmuje się sprawami Polonii, natomiast w dużej części zajmuje się również sprawami związanymi z pobytem naszych obywateli za granicą. W trakcie pobytu przydarzają im się różne nieszczęścia i pozycja "świadczenia społeczne" jest przeznaczona przede wszystkim na zapewnienie naszej placówce możliwości udzielenia pomocy takim obywatelom, m.in. w formie pożyczki konsularnej. Jeśli np. zostanie okradziony, jest za granicą bez środków do życia i na powrót do kraju, to ma prawo udać się do placówki konsularnej, wystąpić o udzielenie pożyczki konsularnej. Placówka takiej pożyczki udziela i pieniądze pochodzą z tej pozycji budżetowej. Natomiast zupełnie inną sprawą jest ściągalność pożyczek. Obecnie kształtuje się ona mniej więcej na poziomie 50%, a więc tracimy z tego tytułu ponad miliard złotych w skali roku. Jest to związane z uczciwością naszych obywateli.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#SenatorStanislawCeberek">W porządku obrad zaistniała dysproporcja. Mówi się o budżecie, ale o stronie wydatkowej. Natomiast wczorajsze spotkanie z dyr. G. Russakiem zaczęło się od tego, w jaki sposób z wygospodarowanych środków poprawić sytuację tej placówki. I to jest najpiękniejsze co dostrzegam w tym spotkaniu. Człowiek, który nie widzi własnego interesu, tylko myśli, w jaki sposób pomnożyć budżet tego niepowtarzalnego obiektu. Dobrze byłoby, gdybyśmy zaczęli zastanawiać się, bo same 10 mld zł, które z trudem można wykroić z budżetu państwa nie uratuje tej placówki. Nie będzie możliwe, aby pomagać wszystkim Polakom na świecie. Dlatego musimy myśleć, żeby ta Fundacja dla całej Polonii zaczęła się od odrodzenia. Dlatego należałoby tu wysłuchać dyr. G. Russaka, w jaki sposób - jako gospodarz - widzi on rozwój tej placówki, jakie są możliwości. Do nas - senatorów, posłów, poszczególnych resortów - należy zadbanie ze swojej strony, w jaki sposób można tę placówkę wspomóc i mieć z tego dochód, żeby można było potem czym dzielić poszczególne potrzeby. Jeżeli posłowie i senatorowie również zechcieliby zainteresować się tym obiektem i tu właśnie umiejscawiać wszystkie dochodowe imprezy, to jest także sprawa zainteresowania biznesu. Myślę, że lepiej przedstawi to dyr. G. Russak. Ponadto chciałbym, żeby ten dom w Pułtusku, osobliwość nie tylko na skalę państwa polskiego, ale na skalę światową, traktować jako wartość całego narodu, jako kwestię regionalną, dlatego żeby dać swobodę działania dyr. G. Russakowi. Podstawowym dzisiejszym motywem spotkania powinno być opracowanie programu, w jaki sposób ten dom uczynić dochodowym, co mogłoby dać pokaźne sumy dla różnego rodzaju fundacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#PoselLeszekMoczulski">Wrócimy jeszcze do kwestii domu Polonii. Czy są uwagi w związku z budżetem MSZ?</u>
          <u xml:id="u-26.1" who="#PoselLeszekMoczulski">Jeżeli nie, to rozpatrujemy kolejny resort.</u>
          <u xml:id="u-26.2" who="#PoselLeszekMoczulski">Wiceminister kultury i sztuki, Michał Jagiełło: Minister kultury i sztuki otrzymuje oczywiście pieniądze z budżetu pastwa. Tych pieniędzy jest także niewiele, że gros idzie na koszta stałe, tzn. na utrzymanie tzw. narodowych instytucji kultury. Tę niewielką resztę, którą minister ma do dyspozycji, staramy się zagospodarować, m.in. na wymianę kulturalną ze światem, w tym pomoc dla Polaków za granicą. Można by powiedzieć, że ministra w przekazywaniu odpowiednich środków na kulturę, nie ogranicza nic, poza możliwościami finansowymi. Te środki w roku bieżącym są znacznie wyższe niż w poprzednich latach, wyniosą dokładnie - też niewiele - 6.300 mln zł. Zrobimy wszystko, aby w roku przyszłym ta kwota nie była mniejsza, bo po prostu byłby to skandal. Nie mogę oczywiście powiedzieć, jaka ona będzie. Znam mniej więcej przymiarki rządu H. Suchockiej oraz rządu premiera W. Pawlaka, ale o propozycjach rządu będzie się można odpowiednio wypowiadać dopiero po posiedzeniu Rady Ministrów, które odbędzie się 22 grudnia br. Jestem jednak upoważniony przez ministra K. Dejmka, aby powiedzieć, że zagadnienia pomocy Polakom, szczególnie na Wschodzie znajdą odpowiednią rangę w budżecie ministerstwa.</u>
          <u xml:id="u-26.3" who="#PoselLeszekMoczulski">Mówiąc o budżecie państwa, chcę tu dodać, że wojewodowie w zdecydowanej większości przypadków dostrzegają Polaków w świecie. Oczywiście - znowu ze zrozumiałych względów - preferowany jest Wschód. Chodzi również o samorządy. Coraz częściej są to pewne wspólne działania ministra kultury, danego wojewody i danego samorządu.</u>
          <u xml:id="u-26.4" who="#PoselLeszekMoczulski">Resort przeznacza te środki na Wschód i Zachód, rozdział środków jest jak 1:1. Jeśli chodzi o Zachód, to przede wszystkim wspieramy Bibliotekę Polską w Paryżu i Muzeum w Rapersvillu. Bez pomocy państwa polskiego, te dwie instytucje po prostu się rozpadną. Wysłamy tam poprzez Bibliotekę Narodową naszych filmowców, którzy katalogują, konserwują zbiory. Dotyczy to również Muzeum w Rapersvillu, którym opiekuje się Zamek Królewski w Warszawie. Staramy się również, na życzenie tamtejszej Polonii, wysyłać polskie zespoły artystyczne, żeby utrzymywany był kontakt ze światem.</u>
          <u xml:id="u-26.5" who="#PoselLeszekMoczulski">Podstawowe działania idą jednak na Wschód i dotyczą następujących zagadnień: wspieranie tamtejszych, miejscowych, polskich środków przekazu. Chodzi szczególnie o prasę, ale mamy już Radio "Znad Wilii", które nadawane z Wilna sięga aż po Kowno, obejmuje jedną trzecią Litwy. Jest nadzieja, że utworzy się radio polskie we Lwowie. Wspieramy głównie prasę polską poprzez</u>
          <u xml:id="u-26.6" who="#PoselLeszekMoczulski">pomoc sprzętową, kupowaną w Polsce i przekazywaną dla danego tytułu, poprzez lokowanie - bo to nam wolno - pieniędzy z konta ministra kultury i sztuki oraz ministra spraw zagranicznych na konta danych konsulatów. Wtedy konsul może opłacać np. rachunek za papier i druk. To są te podstawowe działania, i czasem dochodzi nawet do tego, że jakieś czasopismo, czy książka drukowana jest w Polsce, jeśli wynika to z faktu, że uzyskujemy - a czasem się to zdarza - usługę za niewielką kwotę.</u>
          <u xml:id="u-26.7" who="#PoselLeszekMoczulski">Druga sprawa, to zespoły. Bezpośrednia pomoc finansowa dla polskich zespołów artystycznych, działających na Wschodzie, głównie poprzez to, że w ambasadzie czy konsulacie jest otwarty rachunek i mogą one pokrywać niektóre wydatki. Zakupujemy sami stroje w kraju - są stroje, których nie można kupić na Zachodzie. Staramy się również dość często zapraszać polskie zespoły, szczególnie dziecięce i młodzieżowe, na warsztaty i spotkania do kraju. Skorzystam z okazji i powiem np., że samorządy niewielkich gmin Siemiatycze i Mielnik zrobiły "zrzutkę", resort się dołożył i dzięki temu w sierpniu br. 16 polskich zespołów z Litwy, Białorusi i Ukrainy przebywało w Polsce. Tego typu działania spełniają rolę integracyjną, jest to wspaniała łączność z krajem.</u>
          <u xml:id="u-26.8" who="#PoselLeszekMoczulski">Kolejna sprawa - pomoc polskim bibliotekom poprzez wysyłki książek, pomoc Polakom na Wschodzie poprzez wysyłkę polskich zespołów. Tu działamy dwutorowo. Dla polskich elit ważne jest, jeśli Teatr Stary  pojedzie do Wilna, a w przyszłym roku pojedzie do Moskwy, ale gdybyśmy na tym poprzestali, oznaczałoby to po prostu, że resort nie posiada rozpoznania, z kim ma do czynienia. Dlatego też wysyłamy trupę teatralną - Teatr na Kresach, która dociera do najdalszych wiosek, grywa w stodołach, w parafiach - wszędzie. Byli w Kaliningradzie, na Litwie, Białorusi, Ukrainie, Kazachstanie i w Bukowinie rumuńskiej. Z najprostszym słowem, adaptacją "Pana Tadeusza", Fredrą. A zatem to jest dwutorowość. Dla elity i tych którzy łakną polskiego słowa w postaci elementarza, katechizmu i antologii, czy pieśni polskiej.</u>
          <u xml:id="u-26.9" who="#PoselLeszekMoczulski">Ministerstwo Kultury i Sztuki jest jedynym miejscem, z którego do Polaków w świecie wypływa prasa krajowa. Kolosalna różnica między złotówką, dolarem a rublem czy karbowańcem sprawia, że Polaka, nawet inżyniera, lekarza z Wilna, Mińska, Kijowa, Moskwy, również Pragi czy Sofii nie stać na prenumerowanie takich miesięczników, jak: "Jazz", "Forum" "Dialog", nie mówiąc już o tygodnikach. Dlatego minister kultury oraz wojewodowie, jak również Wspólnota Polska wspomagała nas, ale ciężar tego w trzech czwartych ponosi minister kultury i sztuki. Co dwa tygodnie wysyłamy pod 700 adresów pakiet prasy polskiej. Są to tygodniki i miesięczniki, od "Misia" począwszy, poprzez "Małego Gościa Niedzielnego", kończąc na "Znaku", "Więzi, "Przeglądzie Powszechnym" jezuickim czy dominikańskim "W drodze". Jest takie zapotrzebowanie, wysyłamy prasę do parafii, szkół i stowarzyszeń polskich. Te działania musimy kontynuować, bo jest to jedyny strumyczek. Nawiasem mówiąc, to resort wspiera kolegów z MSZ i wysyła po dwa numery polskich elitarnych miesięczników. Tam konsul "wiąże ja łańcuchem", żeby nikt nie ukradł. Np. tylko dzięki temu elity moskiewskie czy kijowskie, które częstokroć są propolskie, mogą korzystać z polskich markowych miesięczników na europejskim poziomie, bo MSZ nie stać na regularne zasilanie tam bibliotek. Nas też nie stać, ale staramy się chociaż, aby to była kropla w morzu.</u>
          <u xml:id="u-26.10" who="#PoselLeszekMoczulski">Kolejna sprawa, to zabytki. To jest ogromny problem - jak sądzę - na osobne spotkanie. Dodam tylko, że ostatnio przekazaliśmy pewną kwotę na kolegiatę w Żółkwi, czyli resort dostrzega również i ten problem - ochrony, renowacji polskich zabytków, szczególnie na Wschodzie.</u>
          <u xml:id="u-26.11" who="#PoselLeszekMoczulski">szczególnie cenne są działania wspólne, obliczone na rzecz Polaków ze Wschodu, ale które pozytywnie procentują przez fakt, że władze danego państwa są nie tylko moralne, ale i pragmatycznie zobowiązane do podobnych działań. Np. przekazaliśmy w tym roku pewną kwotę Białorusinom z Białostocczyzny, stawiając warunek - proszę zorganizować święto kulturalne, nazwano to Białystok - Grodno 93 w Białymstoku. Wystąpiły cztery zespoły Białorusinów z Białostocczyzny i cztery zespoły Polaków z Grodzieńszczyzny, dzięki czemu w roku przyszłym, minister kultury Białorusi wyłoży gotówkę, przekaże ją Związkowi Polaków i Polacy w Gronie zorganizują święto Grodno-Białystok 94 i zaproszą cztery zespoły itd. Jutro w wileńskim Teatrze na Pohulance jest premiera "Pana Jowialskiego", zorganizowana wspólnym finansowym wysiłkiem rządu litewskiego i polskiego. Bardzo wiele jest tego typu działań na styku polsko-ukraińskim. Ciekawe są też działania wspólne dotyczące Zaolzia. Dwa tygodnie temu byłem na jubileuszu polskiego chóru i orkiestry "Przyjaźń" w Karwinie i Frysztacie. Ponieważ ten polski zespół jest tej klasy i nie śpiewa tylko polskich pieśni, traktuje się go jako reprezentacyjny zespół Karwiny i dofinansowuje z budżetu miasta. Wydaje się, że tego typu działania, służące integracji, są pomocne.</u>
          <u xml:id="u-26.12" who="#PoselLeszekMoczulski">Z moich doświadczeń wynika, że rozwiązanie międzyresortowej komisji ds. Polaków w świecie było błędem. Jest absolutnie konieczne takie miejsce, w którym nie dochodzi do ręcznego sterowania, ale wręcz w ogóle do spotkania przedstawicieli rządu, prezesa Wspólnoty Polskiej, Episkopatu i innych stowarzyszeń.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#PoselAdamDobronski">Co uczynić, żeby wydatki - mówię o styku Polska-Białoruś, ale jest to chyba przykład, który da się uogólnić - na mniejszość białoruską, możliwie zrównoważyć z wydatkami rządu białoruskiego na tamtejszą mniejszość polską. Przykłady, które pan podał, bardzo cieszą, ale dysproporcja nadal jest ogromna i nie wiem czy można uczynić coś więcej, żeby i tamta strona świadczyła przynajmniej zbliżoną pomoc.</u>
          <u xml:id="u-27.1" who="#PoselAdamDobronski">Drugie pytanie też z gatunku problemów - co zrobić, żeby jednak całkowicie odpolitycznić wydatki wspomagające kulturę polską poza granicami, żeby one w żadnym przypadku, nawet jeśli to są nieliczne przypadki, nie dzieliły dodatkowo Polonii czy Polaków. Pan wymienił przykład Radia "Znad Wilii". To radio jest w tej chwili powodem wielkiego konfliktu wśród Polaków i właściwie jest bojkotowane przez główną tamtejszą organizację</u>
          <u xml:id="u-27.2" who="#PoselAdamDobronski">- Związek Polaków na Litwie. Tutaj jest takie pytanie pomocnicze. może pan wiceminister wypowiedziałby się oficjalnie, czy prawdą jest, że 49% udziałów tego radia ma polskie Radio "Z". To radio jest tam tak pojmowane - jako pewna agenda polityczna, a nie jako radio polskie. Wiemy o pewnej nadwrażliwości tamtych środowisk, ja to wszystko rozumiem, ale pytanie brzmiałoby tak: jak ministerstwo mogłoby w jeszcze większym stopniu zabezpieczyć się przed tym takim politycznym przenoszeniem, niekiedy zupełnie niepotrzebnych wątków do tych środowisk polskich, czy polonijnych, żeby kultura tam łączyła, a nie dzieliła w żadnym przypadku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#WiceministerMichalJagiello">Najpierw sprawa wzajemności. Po pierwsze - resort do wszystkich umów, głównie dotyczących naszych sąsiadów, ale nie tylko - również Kazachstanu i Rosji - wstawia tzw. punkt polonijno-mniejszościowy. Obie strony zobowiązują się do wspierania potrzeb kulturowych i duchowych mniejszości. Zobowiązani jesteśmy do tego tzw. standardami europejskimi i od tego nie można odejść. Z tym, że to zagadnienie było po prostu postrzegane przez niektórych w kategoriach skrajnie politycznych. Mogę powiedzieć, jaką zasadą kieruję się przez cztery lata, co jest akceptowane przez moich kolejnych szefów. Obowiązkiem Polski jest dbanie o swoje dzieci. Białorusin, Litwin, Słowak, jeśli jest obywatelem polskim, jest jej dzieckiem. Jesteśmy krajem nie narodowym, tylko narodowościowym, nawet jeśli wszystkie mniejszości stanowią najwyżej 5% populacji. A zatem to przede wszystkim my mamy zobowiązania i pojmujemy je w ten sposób. Chodzi o minimum - a dajemy bardzo niewiele na kulturę naszych mniejszości, po jednym tytule prasy w danym języku, czy wspieranie najważniejszych imprez.</u>
          <u xml:id="u-28.1" who="#WiceministerMichalJagiello">Oczywiście robimy wszystko, aby druga strona zachowywała się podobnie. Natomiast odrzucamy zasadę dosłownego parytetu, albowiem wtedy złamalibyśmy standardy europejskie. Wtedy mniejszości i Polacy na Wschodzie, polscy Białorusini, Litwini czy Ukraińcy de facto staliby się zakładnikami sytuacji politycznej, to jest bardzo delikatna, stricte polityczna sprawa. Referuję tu nie tylko swoje zdanie, ale i zdanie mojego szefa, ministra K. Dejmka, który w pełni podzielił dotychczasową postawę tych, którzy już ponad cztery lata zajmują się tym zagadnieniem. Sprawa parytetu, poza wszystkim innym, bywa niebezpieczna, obosieczna. Powiedzmy sobie w tym gronie - przecież tak, jak mieli Polacy na Zaolziu, nie mieli Słowacy po polskiej stronie. Różne złe rzeczy można mówić o Czechosłowacji, ale w czeskim Cieszynie istnieją, jedyne poza krajem, zawodowe sceny polskie. Owszem istniała indoktrynacja, ale wychodziła prasa w języku polskim. My dopiero cztery lata temu zdecydowaliśmy się na odprawianie mszy świętych w języku słowackim na Spiszu i Orawie, bowiem rzekomo nie było tam Słowaków. To są sprawy bardzo trudne i trochę na odrębną dyskusję. Odpowiadając konkretnie, robimy wszystko, aby to było porównywalne, zupełnie przyzwoicie jest w Czechach. Na Słowacji sprawa jest dziwna. Wiemy, że są polskie wsie, ale Słowacy nie ujawnili się jeszcze w sensie organizacyjnym. Bez ujawnienia organizacyjnego nie ma możliwości twardego dopominania się. Wbrew temu, co się potocznie sądzi, zupełnie przyzwoicie jest na Litwie, są polskie szkoły w kościołach. W 10 kościołach w Wilnie odprawia się msze święte w języku polskim.</u>
          <u xml:id="u-28.2" who="#WiceministerMichalJagiello">Oderwanie od wątku politycznego jest bardzo trudne, ale nieodzowne, jeśli pracuje się np. w Ministerstwie Kultury i Sztuki i zajmuje Polakami na Wschodzie. Jeśli trzy lata temu w Solecznikach jeden z naszych rodaków, który po dzień dzisiejszy się ukrywa, wołał do mnie w obecności ministra kultury i oświaty Litwy: "Sajudis to faszyzm, a Landzbergis jest gorszy od Hitlera, a do pana mamy pretensje, panie ministrze, że przyjeżdża pan do nas z książkami, powinien pan do nas z czymś innym przyjeżdżać, my idziemy drogą Lenina i nią pójdziemy" - na sali jest 300 osób, sami Polacy. Część biła mu brawo, część miała spuszczone głowy. Co znaczy, gdybyśmy się wmanewrowali w jakiekolwiek oceny polityczne? Moim obowiązkiem jest wziąć miarę kobietom, które tańczą w zespole w tenisówkach, szewcy w teatrze w Polsce uszyją buty, jechać tam i z ambasadorem te kobiety obuć, nie pytając czy są one sajudystkami, czy biegały z białoczerwoną, czy czerwoną flagą i wołały w okresie puczu, bo i takie zdarzały się przypadki - "teraz rozprawimy się z Litwinami". Gdybyśmy się uwikłali w jakiekolwiek działania polityczne, byłoby po nas. Od tego trzeba się oderwać. Naszym obowiązkiem jest pozytywne reagowanie na duchową potrzebę każdego Polaka, nie pytając, z kim on sympatyzuje.</u>
          <u xml:id="u-28.3" who="#WiceministerMichalJagiello">Sprawa radia "Znad Wilii". To radio nadaje polskie słowo, polską muzykę. Podobno ma w nim swoje silne udziały Radio "Z", ale dopóki to radio nadaje polskie słowo, muzykę, poezję, to jeśli jest jakaś potrzeba wsparcia, to sądzę, że bez żadnego kłopotu można je wspierać. Chyba, że stałoby się ono tubą jednej tylko siły politycznej w Polsce, wtedy oczywiście - nie. Jeśli ministerstwo wspiera jakieś czasopisma, media, dział kultury, to jest to poza wszelką dyskusją. Natomiast gdybyśmy zauważali, razem z kolegami z MSZ i innych resortów, że coś się tam dzieje, oczywiście trzeba by bardzo uważać, żeby nie być posądzonym, że angażujemy się politycznie. To jest najtrudniejsze, bo częstokroć przecież część naszych rodaków wypowiada się bardzo ostro przeciwko swoim rządom. Tłumaczymy naszym partnerom, że oni też nie panują nad sytuacją. Zdarzyło się nie tak dawno, że jeden z polskich Ukraińców udzielił wywiadu jednemu z tytułów ukraińskich, gdzie de facto zakwestionował granice. Prasa jest wolna, istnieje pluralizm - to jest pewna cena. Są to bardzo trudne zagadnienia, nie umiem odpowiedzieć jednym słowem, każdorazowo trzeba to bardzo dokładnie analizować. Wymieniłem Radio "Znad Wilii", resort tego radia nie wspiera, kiedyś przekazał mu bardzo niewielką ilość sprzętu. Uważamy, że musimy wspierać "Gazetę Lwowską", "Dziennik Kijowski", "Głos znad Niemna" - przede wszystkim te media, które nie mają innej możliwości wsparcia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#SenatorJanSek">Pierwsze moje pytanie dotyczy prasy, czy pomoc jest koordynowana ze Wspólnotą Polską, chodzi o tytuły, które pan wymienił?</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#SenatorJanSek">Druga sprawa, czy jest udzielana pomoc - i czy w ogóle jest - twórcom indywidualnym pochodzenia polskiego, żyjącym na świecie. Czy w tej materii dużo się robi?</u>
          <u xml:id="u-29.2" who="#SenatorJanSek">Ostatnia rzecz wiążąca się z tym, co może pośrednio dotyczyć naszego spotkania - ale myślę, że dla posłów i senatorów byłaby to dosyć istotna sprawa - opieka nad dobrami kultury. Nie tylko w sensie murów i odnowy, ale obrazów, starych ksiąg, innego typu dorobku, który nie zawsze poddany jest troskliwej pieczy miejscowych Polonusów czy władz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#WiceministerMichalJagiello">Jesteśmy w bardzo dobrym kontakcie ze Wspólnotą Polską, staramy się kontaktować z innymi stowarzyszeniami, to często ułatwia pewne działania finansowe. Stowarzyszenia więcej mogą. Chodzi o to, o czym wspominał dyrektor W. Tyciński. Niemcy działają na Opolszczyźnie przez fundacje i stowarzyszenia. Bardzo często realizujemy pewne swoje działania poprzez Wspólnotę Polską, jest tam bowiem bardzo doświadczona kadra, która ma rozeznanie, a powiadam - łatwiej czasem jest to rozliczyć. Zasięgamy języka każdorazowo, kiedy dociera do nas wniosek, żeby np. dofinansować jakieś czasopismo. Jest to nieodzowne, bo nasi rodacy stukają wszędzie. Często jeden otrzymuje pomoc z trzech źródeł, a inny - nie tak energiczny, lub zażenowany, równie potrzebujący - nie otrzymuje wsparcia. Forum komisji koordynacyjnej, o którym wspominał minister S. Dobrzański, mogłoby zajmować się w zespołach roboczych m.in. takimi sprawami.</u>
          <u xml:id="u-30.1" who="#WiceministerMichalJagiello">Pomoc dla twórców indywidualnych - tak, staramy się "wyławiać" również ich. Nie tak dawno np. zaprosiliśmy dwóch polskich rzeźbiarzy z Białorusi na dwutygodniowe warsztaty  do Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku. Dość dużo robią tu wojewodowie. Np. woj. bielskie wyspecjalizowało się w kontaktach ze Lwowem. Z co najmniej połowy województw, w ciągu trzech miesięcy, moglibyśmy dostarczyć zestawienia, co robią wojewodowie i samorządy. Mogłoby to być interesujące dla Komisji.</u>
          <u xml:id="u-30.2" who="#WiceministerMichalJagiello">Sprawa polskiego dziedzictwa. Od ponad dwóch lat działa pełnomocnik rządu ds. dziedzictwa polskiego w świecie, funkcję tę pełni docent Wojciech Kowalski.Ma on swoje niewielkie biuro, które jest afiliowane przy ministrze kultury i sztuki, aczkolwiek jest on powoływany przez premiera i nie jest całkowicie wmontowany w strukturę MKiS. Problem znowu polega na pieniądzach. Potrzeby ochrony naszego dziedzictwa, tu w kraju, oceniamy na co najmniej 1 bln zł rocznie. Gdyby taka kwota była wykładana przez 10 lat, rok w rok, wyszlibyśmy z jakichś zaniedbań. Maksimum tego, co budżet państwa może przekazać przez ministra kultury i sztuki, generalnego konserwatora, wojewódzkich konserwatorów i poprzez Fundusz Odbudowy Krakowa, a więc Kancelarię Prezydenta- wynosi 0,5 bln zł rocznie. Czyli jedyną barierą są pieniądze.</u>
          <u xml:id="u-30.3" who="#WiceministerMichalJagiello">Nie zdradzę tajemnicy, jeśli powiem, że minister K. Dejmek wystąpił o dodatkowy 1 bln zł do tych 3,5 bln zł, które mu się proponuje, łącznie na wszystko: dziedzictwo, kontakty z Polakami, szkolnictwo artystyczne itp. Jeśli resort nie otrzyma tego 1 bln zł, poprzestanie tylko na tym, co proponuje Ministerstwo Finansów, będzie to degradacją, bo nie ma mowy o wyrównaniu inflacji. Jest problem pieniędzy, jest ta wyspecjalizowana komórka, ale istnieją po prostu ogromne potrzeby. Dotyczą one księgozbiorów, obrazów, nie wprowadzam już wątku rewindykacji, czyli przemieszczania zbiorów, ale tym m.in. zajmuje się pełnomocnik W. Kowalski. Pewne sprawy powinniśmy przekazać naszym sąsiadom, ale np. scalenie Ossolineum wydaje się nieodzowne, zostało ono rozdarte. Tu ministerstwo nie jest w stanie przekazywać większych kwot na bezpośrednie ratowanie, czy też zabezpieczanie naszego dziedzictwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#SenatorStanislawCeberek">Miło mi, że pan czynnie uczestniczy w naszych imprezach kulturalnych. Ponieważ mój zespół istnieje i prowadzę go przez 46 lat, od 15 lat nawiązuję współpracę z zespołami innych krajów na taniej niwie, ponieważ my wyjeżdżamy po gościa do granicy, przywozimy go do miejsca zamieszkania, utrzymujemy, potrzebne są tylko kwoty na opłacenie autokaru. Na ile zespoły mogą liczyć na tego rodzaju pomoc Ministerstwa Kultury i Sztuki?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#WiceministerMichalJagiello">Prawo budżetowe wyraźnie powiada, że ani ministrowi kultury, ani żadnemu ministrowi, nie wolno przekazywać tzw. dotacji podmiotowych. Nie można utrzymywać lokali stowarzyszenia, opłacać instruktorów itd. To jest bardzo dotkliwe dla stowarzyszeń regionalnych, również dla stowarzyszeń mniejszości. Jedyną sprawą, jaką możemy wykonać, jest zakupienie usługi u pana senatora, jako szefa np. zespołu. Czyli mogę wejść z jakąś kwotą w miodobranie kurpiowskie, mogę w imieniu urzędu ministra kultury opłacić koszt pobytu np. zespołu dziecięcego "Szkiełko" z Ukrainy. Czyli teoretycznie jest możliwość opłacenia tego autokaru. Ale pan, panie senatorze, będzie jednym ze stanowiących o budżecie ministra kultury i sztuki. Więcej powiedzieć nie mogę, poza apelem - jak najwięcej dajcie nam do "koszyczka", z którego będzie można dzielić.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#PoselMiroslawPawlak">W przyszłym roku zbliża się 200 rocznica bitwy pod Racławicami. Mam pytanie: jak ministerstwo widzi sprawę odnowy dworku Tadeusza Kościuszki na Białorusi?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#WiceministerMichalJagiello">Nie widzi w ogóle, ponieważ są to ogromne koszty. Tam mamy pamiątki po Stanisławie Moniuszce, Tadeuszu Kościuszce, mamy działające wspólnymi siłami - białoruską i polską - Muzeum Adama Mickiewicza w Nowogródku, gdzie dużym wysiłkiem finansowym rządu Republiki Białorusi wyremontowano dworek mickiewiczowski, a resort w poważnym stopniu sfinansował zorganizowanie wystawy. Natomiast nie ma żadnych możliwości angażowania się w ogromne pieniądze, żeby to zrobić. Nie mamy nawet pieniędzy, żeby wyremontować willę "Sławka" w Racławicach. Będziemy oczywiście wspierać wydawnictwa upamiętniające rocznicę insurekcji Kościuszkowskiej, ale nie będziemy już wspierać osadowienia pomnika Bartosza Głowackiego. Kosztowałoby to 2 mld zł. Sądzę, że państwo przepędzilibyście mnie rózgami, gdybym w dzisiejszych czasach dołożył 2 mld zł, gdy mogą one pójść np. do polskich dzieci na Wschodzie. To jest ten tragiczny wybór - co robić?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#PoselLeszekMoczulski">Jeśli nie ma głosów w sprawie Ministerstwa Kultury i Sztuki, przejdziemy do Ministerstwa Edukacji Narodowej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieEdukacjiNarodowejKazimierzPrzybysz">Projekt budżetu MEN w zakresie działalności polonijnej nie zakłada takich małych kwot. Jest to ministerstwo biedne, natomiast środki przeznaczone na 1994 r. - tak planujemy - zapewnią w miarę normalną działalność polonijną, bo jest to rząd wielkości prawie 184 mld zł. Na inwestycje w całym szkolnictwie wyższym w 1994 r. przeznaczamy ponad 280 mld zł, to są niemałe kwoty. Podstawową pozycję w projekcie budżetu stanowią środki, którymi dysponuje Biuro Kształcenia Zagranicznego - jest to suma 100 mld zł, a więc ok. 60% całej kwoty. Są to wyłącznie stypendia dla studentów pochodzenia polskiego, którzy odbywają w kraju studia magisterskie, są w tym uwzględnione również studia doktoranckie.</u>
          <u xml:id="u-36.1" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieEdukacjiNarodowejKazimierzPrzybysz">Drugą, również znaczącą pozycją, do której resort przywiązuje dużą wagę, są organizowane latem kolonie dla dzieci polskich. Organizatorem jest ministerstwo, na ten cel przeznaczamy również dużą sumę - 40 mld zł. Faktycznie te środki są jeszcze większe, dlatego że w tym projekcie budżetu mamy pozycję "inne zlecenia", wynosi ona 3,5 mld zł. Są to pieniądze przeznaczone na obozy i kolonie organizowane przez inne podmioty, organizacje, np. ZHP.</u>
          <u xml:id="u-36.2" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieEdukacjiNarodowejKazimierzPrzybysz">Następna pozycja, to różnego typu wydawnictwa dla szkół polonijnych, głównie podręczniki - 20 mld zł i dwie równorzędne pozycje po 9.400 mln. zł. Pierwszą jest Polonijne Centrum nauczycielskie, środki przeznaczone głównie na organizowanie wakacyjnych kursów doskonalenia nauczycieli. Tym zajmuje się Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej. Trochę większą pozycję 9.492 mln zł przeznaczamy na pewien fragment działalności Centralnego Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli, chodzi tu przede wszystkim o kierowanie nauczycieli do pracy dydaktycznej na Wschodzie i wyposażenie w materiały dydaktyczne. To również nie są małe kwoty. Takie są najważniejsze pozycje, istnieją jeszcze inne, jak programy nauczania dla szkół polskich za granicą, rzędu 300 mln zł. W sumie składa się to na łączną kwotę 183.700.197 tys. zł</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#PoselSlawomirMarczewski">100 mld zł MEN przeznacza na kształcenie naszych rodaków z zagranicy. Jaki jest stosunek kwot przeznaczonych na Wschód i Zachód?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#WiceministerKazimierzPrzybysz">Nie mam dokładnych danych, ilu jest doktorantów i studentów polskiego pochodzenia. Mogę powiedzieć, że ok. 80%, to głównie osoby ze Wschodu, studentów z Zachodu jest niewielu. Środki przeznaczone są głównie dla Polaków ze Wschodu. Sporo przeznacza się dla Polaków z Litwy, bo mamy ok. 400 studentów z tego kraju, mamy również sporą grupę doktorantów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#PoselLeszekMoczulski">Są kłopoty z Polską Szkołą w Paryżu...</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#WiceministerKazimierzPrzybysz">Wiemy o tym. Myślę, że prezes A. Stelmachowski jest tu lepiej zorientowany. Istnieje tam wiele spraw niejasnych. Chcemy z ramienia ministerstwa wysłać komisję, aby zbadała dokładnie te sprawy na miejscu, dlatego że w tej chwili nie można podejmować decyzji na odległość. Doszło tam do pewnego wyraźnego konfliktu między szkołę a akademią i to stanowisko zostanie wypracowane wówczas, kiedy będziemy mieli pewien pogląd na sprawę. Tam jest kilka kwestii wątpliwych. Czy rzeczywiście cała powierzchnia budynku jest potrzebna szkole? Szkoła twierdzi, że realizuje pełny program nauczania szkoły polskiej. Czy w ciągu 2 dni tygodniowo można zrealizować pełen program nauczania. Trzeba po prostu tę kwestię dobrze zbadać.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#PoselLeszekMoczulski">Pytam się dlatego, że ta sprawa trafiła do Komisji. Byłem tam, zapoznałem się z tym wszystkim. Myślę, że wrócimy jeszcze do tego. Ciekaw byłem, czy resort ma już opinię na ten temat.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#WiceministerKazimierzPrzybysz">Nie można pochopnie podejmować decyzji, dopóki nie będziemy mieli pełnego rozeznania. W każdym razie polityka resortu jest taka, żeby doprowadzić do pewnego modus vivendi z akademią, nie zadrażniać tej sytuacji, bo nie ma takiej potrzeby, nie służy to żadnym celom.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#PrezesStowarzyszeniaWspolnotaPolskaAndrzejStelmachowski">8 grudnia br. byłem w Paryżu i doszło do spotkania u ambasadora Łukaszewskiego z wiceprezesem PAN prof. Wyczańskim, ja byłem trzeci. Próbowaliśmy wypracować następujący kompromis: na okres tymczasowy stacja na Rue la Monde da dodatkowo dwie sale dla szkoły. Ponieważ wiadomo, że dyrektor szkoły i dyrektor stacji żyją ze sobą źle. w związku z tym szczegóły techniczne mają być omówione pod przewodnictwem ambasadora, bo oni sami się nie spotkają. Ale ambasador ich zaprosi, dostaną polecenie z obu stron. Jak ta sprawa ma wyglądać? Miejmy nadzieję, że dopną sprawy.</u>
          <u xml:id="u-43.1" who="#PrezesStowarzyszeniaWspolnotaPolskaAndrzejStelmachowski">Na przyszłość jest inna koncepcja, która - zdaje się - powstała jako nowa. Mianowicie toczy się jeszcze święta wojna o dom św. Kazimierza, tam, gdzie umarł Norwid. Niemniej jednak, różne zwaśnione strony twierdzą, że tam trzeba byłoby stworzyć jakieś bardziej stabilne źródło zasilania. Ponieważ jest to teren dość duży - ponad 3 tys. m kw., wobec czego przy wszystkich wariantach przewiduje się wybudowanie wieżowca, mniej więcej 1 tys. m. kw. powierzchni, który miałby być wynajmowany na cele biurowe. Otóż wyszła propozycja, żeby zamiast wieżowca wybudować szkołę polską z prawdziwego zdarzenia, docelowo szkołę polsko-francuską, pełnoprofilową, na wzór tej, jaka istnieje, mianowicie włosko-francuska i niemiecko-francuska, tak żeby matura mogła być uznana i we Francji i w Polsce. Sądzę, że ta koncepcja jest interesująca. Wydaje się, że dzisiaj może tam coś wymyślą, dlatego że święta wojna wokół domu św. Kazimierza dziś właśnie jest przedmiotem rozpatrywania przez ogólne zgromadzenie stowarzyszenia, które opiekuje się i ma w gestii sprawę domu. Gdyby to się udało, mielibyśmy szkołę pełnoprofilową przy schronisku św. Kazimierza. Byłby to taki polski ośrodek, a jednocześnie rozwiązałoby się sprawę Szkoły Polskiej w Paryżu. Z mojego własnego oglądu wynika - chociaż bardzo wojuję z Akademią, nie żywię sympatii do tej instytucji - natomiast przy Rue la Monde rzeczywiście te pokoiki są za ciasne na normalną szkołę. Jest nisko, duszno, nie ma żadnego boiska. Wydaje mi się, że w przyszłości te sprawy trzeba będzie załatwić inaczej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#PoselAdamDobronski">Zgłosiłem dezyderat pod adresem MEN. Jesteśmy świeżo po kolejnym posiedzeniu komisji polsko-białoruskiej ds. podręczników historii, takich komisji jest bez liku. Sugerowałbym, aby wywrzeć jakiś nacisk, aby w skład tych komisji wchodzili także przedstawiciele Polaków, tam gdzie jest to rzeczywiście ważne, gdzie są reprezentanci środowisk historycznych mieszkający w danym państwie, a więc np. w przypadku Białorusi, Litwy i Ukrainy. I oczywiście odwrotnie, po stronie polskiej też są mniejszości. Myślę, że to wzbogaci i pomoże, bo dotyczy przecież szkoły, a pomogłoby w stworzeniu programów nauczania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#PoselLeszekMoczulski">W ten sposób zakończyliśmy sprawę wszystkich agend rządowych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#SenatorJanSek">Proszę przedstawiciela Kancelarii Prezydenta RP o przedstawienie problemu pracy ze wspólnotami polonijnymi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-47">
          <u xml:id="u-47.0" who="#GlownyspecjalistawKancelariiPrezydentaRPJerzyWlodarek">Kancelaria Prezydenta nie ma jakichś specjalnych funduszy, ani zorganizowanego zespołu, do prowadzenia współpracy z Polonią, emigracją, Polakami za granicą. Według naszej koncepcji, uznajemy trzy terminy: Polonię, która mieszka za granicą, to są osoby polskiego pochodzenia; następnie Polacy za granicą, są to osoby które mieszkają w przedwojennych granicach Polski oraz emigracja najnowsza, postsolidarnościowa, która ma najbardziej żywy kontakt z krajem. Generalnie sprawy polonijne podlegają sekretarzowi stanu Januszowi Ziółkowskiemu w ramach prac międzynarodowych Kancelarii. Natomiast jednoosobowo spadło to na mnie. W ramach prac Biura Międzynarodowego i współpracy z Polonią przygotowujemy, w porozumieniu z naszymi placówkami konsularnymi, czy też ambasadami, wizyty i spotkania Prezydenta z naszymi grupami etnicznymi lub przedstawicielami Polaków na danym kontynencie, bądź w danym kraju. W pewnych możliwych dla Kancelarii formach, przyznajemy pewne zapomogi, bądź pomoce finansowe stowarzyszeniom, lub osobom indywidualnym, jeśli takie listy lub prośby wpływają do Kancelarii, lub bezpośrednio do Prezydenta.</u>
          <u xml:id="u-47.1" who="#GlownyspecjalistawKancelariiPrezydentaRPJerzyWlodarek">Następnie w ramach porozumień, czy to między głowami państw, czy poszczególnych administracji, przygotowujemy uroczystości międzynarodowe z dużym udziałem Polaków, czy też Polonii. Tak było w przypadku sprowadzenia prochów Ignacego Paderewskiego, prezydenta Ignacego Mościckiego, generała Władysława Sikorskiego. Czy to były duże wydatki? Nie ma specjalnego funduszu, pieniądze są przyznawane na miarę możliwości i zaakceptowania, bądź podjęcia decyzji przez Prezydenta. Tak było np. w przypadku sprowadzenia prochów Ignacego Paderewskiego. Było to obopólne porozumienie prezydenta Lecha Wałęsy i prezydenta George Busha. Stąd też uroczystości na gościnnej ziemi amerykańskiej finasnsowane były przez stronę amerykańską, z dużym udziałem Kongresu Polonii Amerykańskiej, organizacji kombatanckich, natomiast na ziemi polskiej przez prezydenta L. Wałęsę. W przypadku Ignacego Mościckiego duży wkład wniosła rodzina zamieszkująca w Stanach Zjednoczonych. Zapłaciła za ekshumację, a to kosztowało bardzo dużo we frankach szwajcarskich. Uroczystości na ziemi polskiej finansowane były z budżetu Kancelarii Prezydenta, przy pomocy władz podległych administracji URM - wojewódów.</u>
          <u xml:id="u-47.2" who="#GlownyspecjalistawKancelariiPrezydentaRPJerzyWlodarek">W przypadku generała Władysława Sikorskiego w całości finansowane to było przez Prezydenta, łącznie z uroczystościami na ziemi brytyjskiej. Była to spora pomoc finansowa Kancelarii dla polskiego konsulatu i ambasady w Londynie, żeby mogły rzeczywiście przygotować te uroczystości. Natomiast powtarzam, nie ma budżetu specjalnego, ogranicza się to raczej do decyzji podejmowanych kanałami dyplomatycznymi, jeżeli takie zostaną w jakimś momencie podjęte.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-48">
          <u xml:id="u-48.0" who="#PoselLonginPastusiak">Czy w strukturze budżetu Kancelarii wydzielona jest pozycja na potrzeby polonijne?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-49">
          <u xml:id="u-49.0" who="#GlownyspecjalistawKPRPJerzyWlodarek">O ile mi wiadomo, nie ma pojęcia pieniędzy wydzielonych na sprawy Polonii. Musiałbym sprawdzić, ponieważ od niedawna osoba dysponująca funduszem Kancelarii otrzymała tytuł podsekretarza stanu, czyli została wzmocniona autorytetem i ona o tym decyduje. Załóżmy, że ja w tej chwili w porozumieniu z Episkopatem Polski muszę dokończyć sprawę sprowadzenia prochów I. Mościckiego , przygotowuję preliminarz, czy jest to możliwe czy niemożliwe i otrzymuję pieniądze na konieczną potrzebę. Jeżeli ją uzasadnię, taką kwotę uzyskam. Również w wypadku próśb indywidualnych o pomoc Polakom na Wschodzie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-50">
          <u xml:id="u-50.0" who="#PoselAdamDobronski">Chcę zauważyć dosyć paradoksalny układ tej wypowiedzi przedstawiciela Prezydenta, bo gros czasu poświęcił on na sprowadzenie prochów z zagranicy. Każdy ma swoich informatorów, ale wiem, że to akurat w wielu przypadkach budzi sprzeciw Polaków mieszkających poza krajem. Na terenach wschodnich wręcz się obawiają, że zabierzemy im wszystkie te świętości, które jeszcze pozostały. Osobiście nie bardzo popierałbym tutaj tej aktywności. Kolejne pomysły sprowadzania prochów wielkich Polaków - chyba trzeba by bardzo starannie do tego podchodzić, bo tym wyrządzamy przykrość wielu środowiskom polskim poza granicami, dla których była to świętość. Dla nas jest to już teraz - przepraszam za zwrot - niemalże masówka, bo przecież w tym roku sprowadzono tych prochów naprawdę dużo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-51">
          <u xml:id="u-51.0" who="#GlownyspecjalistawKPRPJerzyWlodarek">Jestem egzekutorem pewnych decyzji, w Kancelarii Prezydenta nie ma "departamentu prochów".</u>
        </div>
        <div xml:id="div-52">
          <u xml:id="u-52.0" who="#PoselAdamDobronski">Rozumiem, tylko to zabrzmiało tak, jakby udział Prezydenta w pracy z Polakami poza granicami kraju ograniczał się głównie do sprowadzenia prochów i stąd ten mój taki - może trochę niegrzeczny - do tego komentarz.</u>
          <u xml:id="u-52.1" who="#PoselAdamDobronski">Przy okazji, akurat mamy bliski kontakt z prezydentem Ryszardem Kaczorowskim i zwracano uwagę, że popełniamy niekiedy spore nietakty wobec przedstawicieli Polonii, zwłaszcza brytyjskiej. Przecież wiemy wszyscy, ile kontrowersji budziło samo sprowadzenie prochów generała W. Sikorskiego i ile potem wynikło komentarzy, z takiej a nie innej organizacji uroczystości na Wawelu. Rozumiem, że jest to sprawa niezwykłej delikatności, nie jest to kwestia na pytania tutaj, że nie do końca jest to szczęśliwie przeprowadzone.</u>
          <u xml:id="u-52.2" who="#PoselAdamDobronski">Natomiast pytanie moje brzmiałoby w ten sposób: w jakim zakresie, w przyszłym roku, planuje się jakieś duże przedsięwzięcia narodowo-patriotyczne z myślą o Polakach poza granicami kraju pod patronatem Prezydenta, czy z udziałem Kancelarii?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-53">
          <u xml:id="u-53.0" who="#GlownyspecjalistawKPRPJerzyWlodarek">Z takich wielkich uroczystości przygotowywanych wspólnie z głowami państw alianckich znana mi jest uroczystość 50-lecia Powstania Warszawskiego. Prezydent zaprosił do udziału w tym spotkaniu prezydenta Billa Clintona, prezydenta Francoisa Miterranda, prezydenta Richarda Weizsaeckera, premiera Johna Majora. Wystosował również list do prezydenta Borysa Jelcyna. Trwają pertraktacje, ustalenia kanałami dyplomatycznymi. Jaki jest stan przygotowań na dzień dzisiejszy - trudno mi powiedzieć. Wiem, że prezydent z dużą grupą polskich kombatantów bierze udział w obchodach rocznicy lądowania w Normandii. Jeżeli będą jakieś inne uroczystości, może będę miał okazję poinformować.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-54">
          <u xml:id="u-54.0" who="#PoselHenrykChoryngiewicz">W maju 1994 r. przypada rocznica bitwy pod Monte Cassino...</u>
        </div>
        <div xml:id="div-55">
          <u xml:id="u-55.0" who="#GlownyspecjalistawKPRPJerzyWlodarek">Istnieje związek Nortilis Citys - Miast Ujarzmionych. W ramach niego powstał zespół, przygotowujący uroczystości na Monte Cassino. Obejmuje on m.in.  Drezno, Stalingrad, również Monte Cassino. O ile wiem aktualnie, bądź przebywała, bądź przebywa we Włoszech grupa przygotowawcza, w której bierze udział przedstawiciel kombatantów  - nie wiem czy MON, ale osoba ze stopniem wojskowym. Przypuszczam, że jeśli te uroczystości będą prezentowane na bardzo wysokim szczeblu przez głowy państw, na pewno będzie w tym przewidziany udział Prezydenta.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-56">
          <u xml:id="u-56.0" who="#SenatorJanSek">Chciałbym dowiedzieć się pewnych rzeczy, wyrobić sobie własny pogląd, dlatego że w Polonii odzywają się różne głosy na temat faktycznego przejęcia przez Prezydenta schedy po rządzie londyńskim. Czy oprócz tego aktu symbolicznego, o wielkiej wadze patriotycznej, na Zamku, komórka prawna w Kancelarii zajmuje się takimi rzeczami. W Londynie istniało masę różnego rodzaju fundacji, funduszy. Czy były tu podejmowane jakieś kroki w sferze materialnej? Czy planuje się, czy zostało dokonane uhonorowanie członków ostatniego rządu? Często słyszy się tam głosy, być może pojedyncze, niesłuszne, że został uhonorowany tylko prezydent Zygmunt Kaczorowski. Natomiast w tym rządzie byli ministrowie. Czy tu jakieś sprawy zostały już definitywnie zakończone, czy Kancelarii Prezydenta podlegają jeszcze jakieś kwestie, procesy w Londynie?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-57">
          <u xml:id="u-57.0" who="#GlownyspecjalistawKPRPJerzyWlodarek">O ile mi wiadomo, z tych funduszy, które pozostały z tego dorobku i dziedzictwa, łącznie z materialnym, stworzone przez emigrację londyńską, ma powstać specjalny fundusz. Natomiast osoba, która przygotowywała i do tej pory zajmuje się szczególnie sprawami rządu na uchodźstwie oraz tego dziedzictwa, łącznie z politycznym, które tam zostało stworzone - to wszystko podlega w zasadzie podsekretarzowi stanu Andrzejowi Zakrzewskiemu. Bardzo bym prosił, żeby z takim pytaniem zwrócić się do niego, na pewno udzieli kompetentnej odpowiedzi. Natomiast nie chcę występować tu jako informator, bo - być może - mam w tej sprawie niedostateczne informacje.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-58">
          <u xml:id="u-58.0" who="#SenatorJanSek">Z tego rozumiem, że są prowadzone jakieś prace w tym zakresie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-59">
          <u xml:id="u-59.0" who="#GlownyspecjalistawKPRPJerzyWlodarek">Tak. Wiem, że jest przedstawiciel Prezydenta do zarządzania, czy kierowania tym funduszem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-60">
          <u xml:id="u-60.0" who="#DoradcaministrawMSZStanislawCygnarowski">Istnieje fundusz tzn. wszystkie dawne pieniądze Skarbu Narodowego, którymi dysponowała komisja likwidacyjna, do rozmów z którą ostatnim delegatem Prezydenta był minister A. Zakrzewski, zasilone w ostatnim roku sprzedażą tzw. zamku. pozostają w dyspozycji PAFT, czyli Polonia Aid Fundation Trust. Jest to organizacja założona na prawie brytyjskim, honorowym patronem jest prezydent R. Kaczorowski, szefem komisji jest premier Szczepanik, w jej skład wchodzi grono działaczy oraz dwóch obywateli brytyjskich, ale delegowanych przez prezydenta L. Wałęsę. Jest dwóch delegatów prezydenta, którzy niejako w imieniu władz Rzeczypospolitej współpracują z resztą i wpływają na wykorzystanie tych pieniędzy. Są one - zgodnie ze statutem- przekazywane na cele kulturalno-oświatowe, nie tylko Polaków w Wielkiej Brytanii. Ponieważ pochodziły z całego świata, mają wracać na cały świat, w najmniejszym chyba stopniu do Polski, ale i to się podobno zdarza.</u>
          <u xml:id="u-60.1" who="#DoradcaministrawMSZStanislawCygnarowski">Głos z sali: Czy mógłby pan powiedzieć o jakie środki chodzi?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-61">
          <u xml:id="u-61.0" who="#DyrektorwUrzedzieRadyMinistrowWlodzimierzOlejnik">Pierwotne kwoty, na bazie których powstała fundacja, o której mówił pan S. Cygnarowski, to były pieniądze Skarbu Narodowego, rzędu 300-400 tys. funtów. W tej chwili zostały powiększone o kwoty uzyskane ze sprzedaży siedziby rządu i prezydenta. To już jest znacznie poważniejsza kwota, bo ok. 2 mln funtów. A więc na koncie jest w tej chwili ok. 2,5 mln funtów. Fundacja operuje odsetkami na działalność, o której mówił S. Cygnarowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-62">
          <u xml:id="u-62.0" who="#SenatorJanSek">Jeśli nie ma więcej pytań przeszlibyśmy do sprawy Stowarzyszenia Wspólnota Polska.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-63">
          <u xml:id="u-63.0" who="#PrezesAndrzejStelmachowski">Jeśli chodzi o sprawę materialną, Wspólnota Polska stara się wchodzić tam, gdzie tym kanałem można wesprzeć inne środki, organizacje, jak również, gdzie można załatwić coś, co jest bardzo trudne do załatwienia kanałem rządowym - chociażby inwestycje na Wschodzie. O wiele łatwiej jest je realizować Wspólnocie, chociaż to też jest droga przez mękę.</u>
          <u xml:id="u-63.1" who="#PrezesAndrzejStelmachowski">Jeśli chodzi o projekt budżetu na rok przyszły, to prezydium Senatu jeszcze w poprzednim składzie, nieco go okroiło dlatego, że przewiduje się kwotę 68.700 mln zł, w zeszłym roku było 57 mld zł. W sumie jest to wzrost nominalny o 20%, a realnie spadek, bo inflacja jest wyższa. Natomiast inaczej przedstawia się rozkład. Gdy chodzi o działalność programową, przewiduje się 55 mld, co oznacza wzrost w sumach nominalnych o 8% - tu spadek realny jest głębszy. Na inwestycje na Wschodzie - 13.700 mln zł, co oznacza wzrost. Gdy chodzi o inwestycje, trudno operować pojęciem wzrostu czy spadku, dlatego że to należy do obiektów, które są budowane, kończone.</u>
          <u xml:id="u-63.2" who="#PrezesAndrzejStelmachowski">Gdy chodzi o działalność inwestycyjną, przewidujemy w roku przyszłym następujące elementy: rozpoczęcie budowy Domu Polskiego w Królewcu. Chodzi tu nie tylko o stronę polonijną - Polaków w Królewcu i okolicy jest ok. 20 tys. - chociaż również i o nich, ale o szerszą obecność kulturalną w tymże mieście. Drugie - to byłby to Dom Polski w Lidzie. Trzeba powiedzieć, że Domy Polskie w Lidzie i Szczuczynie już dawniej były w projekcie, nie mogły być zrealizowane na skutek różnorodnych przeszkód. W Szczuczynie mieliśmy kłopoty z białoruskimi władzami architektonicznymi. Nie wiem czy była to sprawa tylko architektoniczna, mianowicie 7 razy zmieniano lokalizację. Miejmy nadzieję, że tym razem już się ona utrzyma. W Lidzie opóźnienie wynikło z konfliktów wewnętrznych, jeśli chodzi o miejscowych Polaków. Teraz - zdaje się - że te sprawy zostały zażegnane. Nowy projekt został zrobiony, z dużym wysiłkiem, bo jeszcze trzeba było "dopieścić" tamtejszych architektów.</u>
          <u xml:id="u-63.3" who="#PrezesAndrzejStelmachowski">Przewidujemy budowę dwóch szkół polskich w Grodnie i w Wołkowysku. Kombinacja jest taka, że w Grodnie chodzi o budowę szkół, że jedna miałaby być wybudowana kosztem władz białoruskich, druga polskich, co pozwoliłoby ze względu na rozległość miasta i odległość do szkoły, na objęcie dość znacznej ilości dzieci polskich. Dalej przewiduje się dokończenie, jeszcze z funduszy tego roku - muszę o tym wspomnieć, jako o najpoważniejszej inwestycji - dokończenie budowy szkoły polskiej w Wilnie w dzielnicy Justyniszki. Składa się na to wiele wysiłków osób, organizacji, fundacji. Wspólnota ma rolę wiodącą. Z Litwinami są bezustanne kłopoty, ale jakoś się to posuwa. Dość powiedzieć, że ostatnio wdał się w sprawę prokurator, prowadził wielkie śledztwo, wszystko z powodu błędu w tłumaczeniu. Mianowicie w umowie z miastem Wilnem było powiedziane, że szkoła po ukończeniu zostanie przekazana użytkownikowi. Natomiast w tekście litewskim, który ja już zrozumiałem, napisano: "zamawiającemu" tj. Wspólnocie Polskiej. Wobec czego Litwini zrobili kolosalną aferę polityczną, że oto Polacy wtargną do Wilna i zdobędą litewską ziemię dla siebie. To się teraz wyjaśnia, ale spowodowało zupełną panikę u wykonawcy, wszystkich innych kontrahentów litewskich i trzeba było dopiero wszystko to wyjaśniać. Natomiast szkoła jest dla 1300 dzieci, a już zgłosiło się 1500, czyli jest ich dużo więcej niż miejsc, widać jak duża jest potrzeba. Szkoła ta będzie, według ostatnich uzgodnień, ukończona teoretycznie do 28 lutego 1994 r. Tak naprawdę chcielibyśmy ją uroczyście otworzyć na 3 maja 1994 r.</u>
          <u xml:id="u-63.4" who="#PrezesAndrzejStelmachowski">Przewiduje się wykup, względnie wyposażenie, w ostateczności budowę lokali i siedzib dla organizacji polskich na Wschodzie. Największe potrzeby są na Ukrainie, chodziłoby również ewentualnie o siedzibę dla Związku Polaków na Łotwie, w Wilnie. Wreszcie gdy chodzi o inne, mniejsze sprawy, wyposażenie Gimnazjum Polskiego w czeskim Cieszynie. Tam chodzi nie o roboty budowalne, ale o wyposażenie Domu Polskiego im. Żwirki i Wigury w Ciernicku Kościelcu, to też jest na Zaolziu. No więc to byłyby inwestycje przewidziane na Wschód. Trzeba powiedzieć, że w sumie - jak dotąd - są one o wiele tańsze niż w Polsce. Dom w Grodnie został wybudowany za 1.900 mln zł; w Polsce nigdy nie zrobilibyśmy czegoś podobnego. Teraz warunki się pogarszają, ale myślę, że to wszystko jest jeszcze niezwykle opłacalne.</u>
          <u xml:id="u-63.5" who="#PrezesAndrzejStelmachowski">Z innych środków, jeśli chodzi o działalność programową, jako priorytetową przyjmujemy działalność w dziedzinie oświaty. Chcemy ogłosić rok 1994 rokiem oświaty polskiej, uczulamy wszystkie organizacje polonijne w różnych częściach świata i chcielibyśmy podjąć tutaj główne uderzenie. W związku z tym, z tych 55 mld zł, ponad 21 mld zł jest przeznaczone na cele oświatowe. Z tym wiążą się kolonie i obozy dla 2380 osób, co dałoby 15 mld zł. Na cele kulturalne - tutaj nasza działalność jest bardzo ściśle zsynchronizowana z Ministerstwem Kultury i Sztuki - przewidujemy 8.700 mln zł. Minister M. Jagiełło wspomniał o Teatrze na Kresach - rzeczywiście, poszczególne programy są finansowane przez ministerstwo, my natomiast finansujemy tego, kto faktycznie je prowadzi. Poza tym w domu Stowarzyszenia odbywają się wszelkiego rodzaju próby, no więc istnieje taki rodzaj wspomagania. Poza tym mamy też szereg różnych imprez kulturalnych - w zasadzie staramy się wspierać imprezy, które odbywają się za granicą. Również gdy chodzi o sprawy oświatowe, o ile MEN finansuje przede wszystkim to, co odbywa się w kraju - stypendia itp. Wspólnota Polska stara się dofinansować raczej to, co dzieje się po tamtej stronie granicy, po prostu jest to dla nas łatwiejsze.</u>
          <u xml:id="u-63.6" who="#PrezesAndrzejStelmachowski">Rzeczywiście, w różny sposób finansujemy nasze działania na Wschodzie. Przykładowo dom w Grodnie był budowany tak, jak proponował A. Dobroński: zrobiliśmy mały przetarg wśród firm polskich, mających zezwolenie dewizowe i firmę, która dawała najkorzystniejsze warunki, opłacaliśmy tu w złotówkach, a oni w rublach płacili w Grodnie na cele tej budowy, co przebiegało dość sprawnie. W Wilnie się to nie udało, m.in. z powodu przeprowadzonej w połowie roku wymiany pieniądza, z której wynikły straszliwe zaburzenia. Wobec czego kwoty były deponowane w ambasadzie i wydzielane w miarę, jak napływały rachunki potwierdzone przez naszego inspektora nadzoru. Więc, było tam parę zawirowań, ale trzeba było tak postępować. Jak z tego widać, postępujemy jak się da, w miarę możności tak, żeby to wszystko dało efekt.</u>
          <u xml:id="u-63.7" who="#PrezesAndrzejStelmachowski">Jeszcze drobniejsze sumy przewiduje się na wydawnictwa - 3.880 mln zł. Pewne materiały programowe - 2.800 mln zł pomoc dla Wschodu - 2.370 mln zł, wreszcie jest dotacja dla Ośrodka Dokumentacji i Wychodźstwa Polskiego w Pułtusku - 750 mln zł.</u>
          <u xml:id="u-63.8" who="#PrezesAndrzejStelmachowski">W zasadzie, zwłaszcza gdy chodzi o inwestycje, nie przewidujemy żadnych narzutów ze swej strony, dlatego że agendy Stowarzyszenia są samowystarczalne, co dotyczy przede wszystkim Domu Polonii w Pułtusku i jest niewątpliwie zasługą dyrektora G. Russaka. Również inne domy, w tej chwili dają już sobie w pełni radę. Mamy domy w Rzeszowie, Poznaniu i w Krakowie. W każdym razie, pod tym względem, nie obciążamy kwot, które pochodzą z dotacji.</u>
          <u xml:id="u-63.9" who="#PrezesAndrzejStelmachowski">Wielka prośba o jedno. Każdy minister finansów, z gorliwością godną lepszej sprawy twierdził, że należy wyrwać Wspólnotę spod skrzydeł parlamentu i koniecznie umieścić pod skrzydłami rządowymi. Rozumiem, że każdy minister chciałby, aby nie obciąć funduszy kancelarii parlamentu. Uważam to za rzecz niezwykle ważną, zwłaszcza w prezentacjach na zewnątrz. Zupełnie inaczej jest traktowana organizacja finansowana przez rząd, a inaczej przez parlament. Z tego nie należałoby - moim zdaniem - rezygnować. Usytuowanie przy Senacie, ma zaplecze historyczne. Już przed wojną było tak, że Senat miał nieformalną, konstytucyjną opiekę nad emigracją. Honorowym przewodniczącym Światpolu, który wtedy istniał, był marszałek Senatu. Jeżeli uda się, należy doprowadzić do powstania podobnej organizacji. Myślę, że trzeba byłoby do tej tradycji wrócić. Dlatego prosiłbym, żeby od tej strony nie kwestionować już sprawy i utrzymać te przymiarki, które były wprawdzie  ustalone jeszcze z poprzednim Prezydium Senatu, ale ratyfikowane przez obecne.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-64">
          <u xml:id="u-64.0" who="#SenatorJanSek">Prosiłbym dyrektora G. Russaka o zasygnalizowanie najważniejszych problemów, po czym przeszlibyśmy do dyskusji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-65">
          <u xml:id="u-65.0" who="#DyrektorDomuPoloniiwPultuskuGrzegorzRussak">Na dzień dzisiejszy Dom Polonii w Pułtusku pracuje jako jednostka organizacyjna Stowarzyszenia "Wspólnota Polska". Bezpośrednio nadzorowany jest przez Zarząd Stowarzyszenia, nie posiada osobowości prawnej, działa na zasadzie pełnomocnictw. Natomiast administruje grubo ponad dziewięćdziesięcioma kilkoma procentami całego Stowarzyszenia.</u>
          <u xml:id="u-65.1" who="#DyrektorDomuPoloniiwPultuskuGrzegorzRussak">Obiekt jest dość duży, rozłożony na ponad 100 ha ziemi. Części składowe to: zamek, kilka budynków, które mieszczą się w mieście i Dom Kresowy, który ma dzisiaj 124 miejsca. Dom Polonii dysponuje prawie 300 miejscami w różnych restauracjach, 283 miejscami sypialnymi, czyli jest dużym przedsiębiorstwem hotelarsko-gastronomicznym. To pozwala samofinansować obiekt, co jest bardzo trudne. Obiekt nie był wybudowany do zarabiania pieniędzy, ale raczej do ich wydawania i dzisiaj dość ciężko konkuruje się na wolnym rynku. Stąd mój apel - im więcej imprez związanych z życiem polonijnym i działalnością urzędów centralnych znajdzie się w Domu Polonii w Pułtusku, tym łatwiejsza będzie sytuacja zamku.</u>
          <u xml:id="u-65.2" who="#DyrektorDomuPoloniiwPultuskuGrzegorzRussak">Prowadzimy także działalność statutową, która jest realizowana przez Ośrodek Dokumentacji i Wychodźstwa Polskiego, w którym mamy na półkach ok. 0,5 km zbiorów, przekazanych ze Stanów Zjednoczonych, jak również Ośrodek Genealogiczny, dużą płytotekę. Te zbiory gwałtownie się powiększają ze względu na to, że Polonia na świecie starzeje się. Zostaje po niej spuścizna, przekazywana właśnie do tego ośrodka dokumentacyjnego.</u>
          <u xml:id="u-65.3" who="#DyrektorDomuPoloniiwPultuskuGrzegorzRussak">Dwa lata temu, kiedy przejmowałem obiekt, problem polegał na tym, że właściwie umieszczenie Domu Polonii w Pułtusku w zakresie obsługi imprez finansowanych z budżetu było trudne, ze względu na bardzo drogą bazę hotelową, bardzo wysoki poziom usług gastronomicznych. Dzisiaj poprzez 2-letnią działalność posiadamy bardzo zróżnicowaną bazę, od łóżka za 60 tys. poprzez apartament za 2.200 tys.; podobnie rozłożona jest gastronomia. Pozwoliło to, po otwarciu Domu Kresowego, na przyjmowanie na przeróżnych kursach właśnie grup Polaków ze Wschodu.</u>
          <u xml:id="u-65.4" who="#DyrektorDomuPoloniiwPultuskuGrzegorzRussak">Dzieje się to - żeby nie robić kłopotów w rozliczeniach - na zlecenie Stowarzyszenia. Ważną sprawą jest oczywiście poziom ustalonych wzajemnych świadczeń, ale to, co dzisiaj jest możliwe, to co się odbywało, a więc kursy zawodowe, pobyty kombatantów, różne szkolenia samorządowe, przyjazdy poszczególnych grup - to wszystko odbywa się tu i oczywiście ma swoje uzasadnienie. Obiekt jest bardzo piękny, powinien znaleźć godniejsze i większe miejsce, ze względu na to, jak wygląda w ruchu i tym wszystkim, co dzieje się wokół Polaków poza granicami i Polonii. W obrębie zamku ośrodek realizuje również wystawy, wernisaże, pomaga Polakom, twórcom ze Wschodu, którzy wystawiają tu prace, często połączone ze sprzedażą, co wielokrotnie pomaga im przeżyć. Ten zakres działalności, to łączenie jest najtrudniejsze, ale dzisiaj, po pierwszych doświadczeniach wydaje się możliwe. Jeśli w Domu Polonii w Pułtusku, jak jest w preliminarzu budżetowym Stowarzyszenia, powstanie ośrodek szkolenia języka polskiego, jest to możliwe, ponieważ istnieją laboratoria językowe, a również Centrum Informatyczne połączone siecią komputerową, żeby nie trzeba było jeździć do Pułtuska, aby ewentualnie sięgnąć po informacje. To wszystko może spowodować, że Dom Polonii znajdzie miejsce w tym wszystkim, co dzieje się wokół emigracji - Polaków, którzy żyją poza granicami naszego kraju. Jest to obiekt niepowtarzalny, ogromny i oczywiście samofinansowanie jest bardzo ważną, choć niebezpieczną sprawą. Dwumiesięczne zaburzenie w przyjazdach komercyjnych będzie bardzo trudne, bo naprawdę nie będzie wiadomo, jak te sprawy odrobić i skąd wziąć na koszty, które są naprawdę ogromne.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-66">
          <u xml:id="u-66.0" who="#SenatorTomaszRomanczuk">Przeczytałem, że burmistrz i Rada Miasta Pułtuska chcą skomunalizować zamek. Czy on chce pomóc, czy też chce czerpać z tego jakieś korzyści?</u>
          <u xml:id="u-66.1" who="#SenatorTomaszRomanczuk">Czy jest jakaś polityka państwa w stosunku do Polonii i Polaków za granicą, a jeżeli jest to jaką rolę we wspieraniu tej polityki pełni zamek?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-67">
          <u xml:id="u-67.0" who="#DyrektorGrzegorzRussak">Rzeczywiście, w momencie objęcia funkcji , dostałem z miasta bardzo wysoki rachunek za użytkowanie. Miasto stwierdziło, że to jest taki "automat", żeby zamek zapłacił 2,5 mld zł jako za grunt skomunalizowany. Okazało się, że to w ogóle nie miało żadnych podstaw, nie było żadnych decyzji. Była to dość długa droga, w każdym bądź razie dwukrotnie wypowiadała się na ten temat komisja uwłaszczeniowa, a obecnie sprawa jest w Naczelnym Sądzie Administracyjnym. Po prostu, jak nie wiadomo o co chodzi, chodzi o pieniądze. Nieważne, że jest to jedyne przedsiębiorstwo, które zatrudnia prawie 170 osób, jedyne, które działa, coś znaczy dla miasta, ma znaczenie turystyczne dla całego województwa. Jak gdyby chodzi o to, żeby koniecznie wziąć te pieniądze. Korzysta się tutaj z luki prawnej ustawy, która - niestety - nie wymieniła Domu Polonii w Pułtusku, jako obiektu wyłączonego z komunalizacji, a to, że jego znaczenie jest ponadnarodowe i ogólnokrajowe, nie było argumentem. To jest spór prawny. Raz wszyscy się rozumieją, że skomunalizować Dom Polonii w Pułtusku, to tak, jak gdyby skomunalizować Zamek Królewski w Warszawie, czy Belweder, ale luka prawna daje taką szansę, a gminy po prostu walczą o pieniądze.</u>
          <u xml:id="u-67.1" who="#DyrektorGrzegorzRussak">Natomiast na drugie pytanie trudno jest mi odpowiedzieć, czuję niedosyt wykorzystania tego obiektu w polityce państwa i różnych działaniach, które wspomagałyby ruch polonijny. To, co proponujemy, jest naprawdę na europejskim poziomie. Odpowiednie wykorzystanie tego dałoby wyniki. Wydaje mi się, że jest jeszcze dużo do zrobienia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-68">
          <u xml:id="u-68.0" who="#PoselMiroslawPawlak">Mam pytanie do prezesa A. Stelmachowskiego: jak wygląda status prawny wszystkich tych budynków, lub inwestycji, które wznosi się poza granicami kraju. Kto jest ich właścicielem?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-69">
          <u xml:id="u-69.0" who="#PrezesAndrzejStelmachowski">Jest bardzo różnie. Jeśli chodzi o Grodno, właścicielem jest Związek Polaków na Białorusi. W Wilnie sytuacja jest inna; Wspólnota przejęła do sfinansowania szkołę, której budowa jest już rozpoczęta. W tej sytuacji umowa z merem miasta Wilna jest tego rodzaju, że pomożemy w dokończeniu szkoły, pod warunkiem, że będzie to szkoła z językiem wykładowym polskim. Gdyby miała nastąpić zmiana przeznaczenia lub języka, wtedy strona litewska zobowiązuje się do natychmiastowego zwrotu nakładów w określonej sumie dolarowej. To jest zabezpieczenie. Natomiast nie nalegaliśmy już, żeby to było własnością polską. To należy do miasta Wilna i jest wmontowane w sieć szkolnictwa litewskiego.</u>
          <u xml:id="u-69.1" who="#PrezesAndrzejStelmachowski">W tym roku - dlatego już tego nie ma w budżecie, bo sprawa jest zakończona - powstała szkoła polska w Chmielnickiem na Ukrainie. Umowa z miastem Chmielnicki przewidywała, że miasto wybuduje budynek, gdzie są dwa korpusy - ukraiński i polski. W sumie dla 1500 uczniów - czyli każdy korpus po 750. Wspólnota przekazała wyposażenie. Oczywiście w tym wypadku tytuł własności jest miejscowy, ukraiński. Natomiast w Królewcu, ponieważ tamtejsza organizacja polska jest bardzo słaba, pertraktujemy z Rosjanami, aby zachować tytuł własności dla Wspólnoty. Jak z tego widać, sytuacja jest zróżnicowana, w zależności od okoliczności.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-70">
          <u xml:id="u-70.0" who="#SenatorJanStypula">Jak przedstawia się współpraca z resortami oraz innymi fundacjami w zakresie działalności Wspólnoty? Nie wypowiadali się przedstawiciele resortu rolnictwa. Rozumiem, że to ministerstwo w ogóle nie działało dotychczas na bazie pomocy na Wschodzie. Czy uważa pan, że pomoc jest adekwatna, do tej, jaką powinniśmy ewentualnie świadczyć.</u>
          <u xml:id="u-70.1" who="#SenatorJanStypula">Drugie pytanie do dyrektora G. Russaka. W godzinach popołudniowych zwiedziliśmy te 120 ha. Jestem bardzo zbudowany, widząc pańską działalność na tle upadających  przedsiębiorstw w Polsce. Muszę powiedzieć, że nie za bardzo mogę uwierzyć w samofinansowanie obiektu. Ale jeśli tak, jest pan wspaniałym menedżerem. Wspomniał pan o niewykorzystanym laboratorium językowym, a wiemy jakie są w tym przedmiocie problemy. Czy tu jest jakaś współpraca, możliwość wykorzystania przez MEN?</u>
          <u xml:id="u-70.2" who="#SenatorJanStypula">Powiedział pan, że istnieje również ośrodek komputerowy. Nie wiem, czy jest to dopiero na bazie tworzenia podłączeń komputerowych. Czy jest w tej chwili taka możliwość, czy mogłaby być w przyszłości, że Polak z Austrii może połączyć się  z ośrodkiem nie przyjeżdżając do Pułtuska? Na tym może pan tylko stracić. Czy te - ewentualne - przyszłościowe decyzje mogłyby wspomóc sprawę Domu Polonii? Są też takie odczucia, a po co ten ośrodek, czy nie lepiej byłoby stworzyć ośrodek w centrum? Wydaje mi się, że trzeba by na tym spotkaniu wyjaśnić tę sprawę do końca. Co pan, jako dyrektor, zasugerowałby, żeby jeszcze bardziej uatrakcyjnić Dom Polonii, w celu wykorzystania go, oczywiście przy kontynuowaniu kwestii bieżącej działalności polonijnej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-71">
          <u xml:id="u-71.0" who="#DyrektorGrzegorzRussak">Jeśli chodzi o możliwości kształcenia, to przy budowie Domu, takie były pierwotne zamierzenia - taki plan powstał i jest rozpatrywany przez Radę, jak i Zarząd - żeby właśnie powoli tworzyć tu całoroczną szkołę nauki języka polskiego. Jeśli chodzi o nauczycieli języka polskiego z wyższym wykształceniem, zaplecze istnieje i wynosi 20 osób. Są możliwości zakwaterowania, wyżywienia, sale. Natomiast żaden uniwersytet, uczelnia nie będzie robiła szkoleń całorocznych, dlatego, że organizuje je tylko w okresie wakacji. Jeśli chodzi o powstanie takiej szkoły, może to być system filialny, mogą być i są rozpatrywane bardzo różne rozwiązania.</u>
          <u xml:id="u-71.1" who="#DyrektorGrzegorzRussak">Możliwość stworzenia takiego banku informacji  nie jest w Pułtusku żadnym problemem, ponieważ zadbano o bardzo dobre łącza telefoniczne. W związku z tym połączenie linią komertelową do sieci światowej - obojętnie której - oczywiście kosztuje jakieś pieniądze, ale jest możliwe. Wtedy stworzenie takiego komputerowego banku informatycznego w ośrodku dokumentacyjnym wydaje się być to bardzo rozsądnym rozwiązaniem. Można byłoby korzystać z informacji bez przejazdów. Oczywiście niesie to za sobą konieczność stworzenia funduszu inwestycyjnego przy ośrodku, bo inaczej nie da się zrobić zakupów powyżej 10 mln zł. Ta suma wynosiłaby na początek ok. 700-800 mln zł. W ciągu 2 lat Dom Polonii został całkowicie skomputeryzowany. Komputeryzacja także tego typu informacji, wydaje mi się ze wszechmiar właściwa i celowa, dlatego że praktycznie dzisiaj informacja na temat Polonii i Polaków jest rozrzucona i nie ma do niej takiego prostego dostępu. To jest oczywiście sprawa bardzo delikatna. Na pewno MSZ powie o swoich próbach tworzenia takiego systemu poprzez konsulaty, które napotkały  na problemy w różnych krajach, ale jest to rzecz do rozważenia i przeanalizowania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-72">
          <u xml:id="u-72.0" who="#PrezesAndrzejStelmachowski">Gdy chodzi o resort rolnictwa, to owszem było pewne współdziałanie, przy akcji zbiórki maszyn rolniczych dla naszych rodaków na Wileńszczyźnie. Akcję uważam za udaną, niedawno wysłaliśmy 18 transport, to jest dość dużo. Stowarzyszenie współdziałało z siecią Ośrodków Doradztwa Rolniczego, także sprzęt ulegał sprawdzeniu w ODR-ach, tam był gromadzony i ekspediowany na Litwę. Wspólnota brała na siebie koszty transportu. O tyle uważam akcję za pożyteczną, że przy tej okazji nasi rodacy zaczęli tworzyć kółka rolnicze dla odbioru i podziału sprzętu. Wydaje się, że to może korzystnie zaowocować na przyszłość. Więc o tym można powiedzieć, że była pomoc organizacyjna resortu rolnictwa.</u>
          <u xml:id="u-72.1" who="#PrezesAndrzejStelmachowski">Natomiast bardziej ścisła jest współpraca z SGGW. Wprawdzie to nie ten resort, ale trzeba powiedzieć, że SGGW wspiera bardzo wydatnie - przy naszej pomocy finansowej - Szkołę Rolniczą w Białej Wace, to jest jedyna szkoła ponadśrednia z językiem polskim na Litwie. Dojeżdżają tam polscy profesorowie. Chcieliśmy generalnie stworzyć na Wileńszczyźnie system doradztwa rolniczego dla naszych rodaków. Tutaj jest współpraca również z fundacją świętokrzyską, która prowadzi szkolenia właśnie typu rolniczego.</u>
          <u xml:id="u-72.2" who="#PrezesAndrzejStelmachowski">Jest jeszcze ciekawsza koncepcja, atrakcyjna - zwłaszcza dla młodzieży. To znaczy prowadzilibyśmy wespół z SGGW pewne kursy. Dwa tygodnie teoretyczne tu w Pułtusku, plus miesięczna praktyka w majątkach szkolnych SGGW. To oczywiście budzi bardzo duże zainteresowanie i myślę, że tą drogą ułatwimy przejście od gospodarki kołchozowej do indywidualnej na Wileńszczyźnie. Nie ma to odzwierciedlenia w budżecie, ponieważ nie jest finansowane z dotacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-73">
          <u xml:id="u-73.0" who="#WiceministerStanislawDobrzanski">W uzupełnieniu odpowiedzi na pytanie pana senatora i wypowiedzi A. Stelmachowskiego, chciałbym dodać, że dzisiaj nie ukażemy państwu pełnego obrazu środków, jakie idą z rządu na sprawy polonijne. Dzisiaj zostały zaproszone tylko te resorty, które mają w jakiś sposób wydzielone środki na tę działalność. Natomiast pozostałe resorty również wydają określone kwoty na sprawy polonijne, z tym, że nie są one wydzielone i trudno uchwycić ich jakość. Oczywiście najczęściej idą w mniejszej wysokości niż tu prezentowano. Tak samo - o tym też nie wspomnieliśmy - wydają spore środki wojewodowie. Te sumy są bardzo zróżnicowane w poszczególnych województwach, w zależności od aktywności wojewodów na tym polu. Ale także te środki nie są w województwach planowane, w każdym razie nie znajdują odzwierciedlenia w budżecie.</u>
          <u xml:id="u-73.1" who="#WiceministerStanislawDobrzanski">Być może uda się je uchwycić przy okazji sprawozdania, ale to też będzie dosyć trudne.</u>
          <u xml:id="u-73.2" who="#WiceministerStanislawDobrzanski">Reaktywowano Biuro ds. Polonii m.in. po to, aby prowadzić koordynację, nie tylko między resortami, ale także między wojewodami i uchwycić, jak są wydawane środki, ustalić ich racjonalność wydatkowania, itd, itd. Przykro mi także, że nie mogę państwa poinformować o wysokości tych kwot, ale w tym systemie planowania układania budżetu państwa nie jest to możliwe. Zapewniam, że są one wyższe od tych, o których mówiliśmy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-74">
          <u xml:id="u-74.0" who="#SenatorJanSek">Myślę, że w przyszłości powinniśmy rzeczywiście policzyć te koszty. Nie tylko dla zorientowania się, bo wszyscy przecież odczuwamy potrzebę koordynacji tych działań, ale również jest to swoistego rodzaju dokument, chociażby dla sąsiadów. Czesi np. mają bardzo skrupulatnie wyliczone, ile wydają na poszczególną grupę etniczną i na przykład nasze środki, które wydają nam często duże, czy małe, wyglądają śmiesznie w stosunku do ich wyliczeń.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-75">
          <u xml:id="u-75.0" who="#WiceministerMichalJagiello">Parę zdań na temat tego pięknego obiektu. Wydaje się, że realistycznie oceniając, kubatura tych włości i ich usytuowanie uniemożliwia - nawet przy tym, co robi dyrektor G. Russak - aby obiekt zarabiał na siebie. Nie ma żadnej możliwości, aby pan dyrektor tak prowadził gospodarkę, aby zarabiał na remonty i kiedyś na remont generalny, to będą dziesiątki miliardów złotych z budżetu państwa. A zatem należy odpowiedzieć sobie strategicznie, czy ten obiekt traktujemy nie tylko jako obiekt hotelowo-restauracyjny, ale zarazem jako galerię, muzeum czy centrum polonijne. Staje się on zatem  instytucją kultury, a zatem deficyt pokrywany jest z budżetu państwa. Pytanie tylko ile, i czy te włości kiedyś, za pięć lat - nie później - nie zaczną "zjadać" po prostu tych żywych pieniędzy, które raczej powinny być przeznaczone na żywą pomoc dla Polaków na Wschodzie.</u>
          <u xml:id="u-75.1" who="#WiceministerMichalJagiello">Sprawa następna. Biednego ministra nie stać jest na spożytkowanie tego Domu. Bo jeśli np. resort ma luźne 100 mln zł, tę sumę możemy spożytkować zapraszając dwa zespoły dziecięce ze Wschodu i zrobić im tu warsztaty w pięknych warunkach - zgoda. Ale te same 100 mln zł można podzielić na dwie równe części, poprosić gminę, np. Myszyniec i jakąś gminę kaszubską, czy podhalańską. Tam dzieci będą mieszkały w internacie, albo w domach, będą w stałym kontakcie ze swoimi polskimi kolegami. Zatem, te same pieniądze można lepiej wydać poza Domem. Oczywiście bez komputerów, bez posadzek, wielu, wielu spraw. Nie mówię tego przeciw zamkowi, tylko uzmysławiam państwu, że np. Ministerstwo Kultury prawie w ogóle nie lokuje tu imprez. Po prostu rachunek ekonomiczny, a i jakość potrzeb - te potrzeby są najbardziej pierwotne, częstokroć dzieciom trzeba dać same podstawy i kontakt z polskim dzieckiem na co dzień - powodują, że zawsze będę głosował za przekazaniem jakichś zadań gminie, licząc na to, że gmina dołoży drugie tyle, to jest jakiś dylemat, co robić z takimi obiektami.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-76">
          <u xml:id="u-76.0" who="#PrezesAndrzejStelmachowski">Proszę się o to nie martwić, dopóki my się nie martwimy. W końcu jesteśmy wieczystymi użytkownikami zamku i właścicielami gruntu dookoła. Jeżeli właściciel nie prosi o żadne dotacje z tytułu utrzymania zamku, to proszę się na zapas nie martwić.</u>
          <u xml:id="u-76.1" who="#PrezesAndrzejStelmachowski">Jeśli chodzi o drugą sprawę, prawdą jest, że mieliśmy kłopot, bo zamek miał za bardzo rozbudowane zaplecze gastronomiczne w stosunku do ilości miejsc. Był dylemat, komu to ma służyć. W tej chwili zostało to rozwiązane. Jest Dom Kresowy, na o wiele niższym standardzie, ale ma dużo miejsc i stanica na zupełnie skromnym standardzie. Dzięki czemu ten kombinat może pracować. Zamek służy do zarabiania pieniędzy, natomiast Dom Kresowy prowadzi działalność statutową w dużej mierze wspomaganą przez tenże zamek, to samo dotyczy stanicy. Wydaje się, że ten trójkąt współdziała dobrze i wobec tego proponuję, żeby się tym nadmiernie nie martwić.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-77">
          <u xml:id="u-77.0" who="#DyrektorGrzegorzRussak">W wakacje dzieci mieszkały ze swoimi rówieśnikami tu, w bardzo dużych bursach, w których jest 2 tys. miejsc. Kursanci, o których mówił prezes A. Stelmachowski, mieszkali w zupełnie innym standardzie, nawet powiedziałbym, że koszty były mniejsze niż w niejednej gminie. W związku z tym można to łączyć. Jest zupełnie inaczej, jeśli przy takim normalnym pobycie, od czasu do czasu, właśnie te dzieci w tej sali posłuchają koncertu, zostaje to do końca życia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-78">
          <u xml:id="u-78.0" who="#SenatorJanSek">Zgromadziliśmy się dzisiaj nie po to, aby rozwiązać te problemy, ale przede wszystkim, aby wysłuchać uwag wszystkich stron, które mają tu coś do powiedzenia. Myślę, że cenne uwagi, które tu padły przybliżają Komisjom problemy, którymi będziemy się zajmować, a chcemy zajmować się efektywnie. Myślę również, że potrzeba koordynacji działań, którą zadeklarował wiceminister Dobrzański, dojrzewa również w komisjach. Myślę, że z posłem L. Moczulskim zadeklarowaliśmy chęć współpracy, czynimy to już i będziemy bardzo efektywnie czynić w przyszłości. Różnice poglądów, dokonań nie powinny być przeszkodą w służeniu Polakom i Polonii na świecie. Takie działania cząstkowe podjęliśmy również w ramach Komisji senackiej. Sądzę, że na kwiecień 1994 r. będą już gotowe przewodniki po wszystkich organizacjach kresowych i rodzaju świadczonych przez nie pomocy Polakom na Wschodzie. Odczuwam taką potrzebę współdziałania ze strony wszystkich czynników fundacji, fundacji rządowych, samorządowych. Dlatego, że często może dojść do tego, iż jedni otrzymują za dużo, a drudzy, ci bardziej pokorni - czy ci, którzy nie mają dostępu do Macierzy, tej pomocy mogą nie otrzymywać wcale.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-79">
          <u xml:id="u-79.0" who="#PoselAdamDobronski">Jakie są fundusze gromadzone przez fundacje z myślą o wspieraniu Polaków, jaki jest stan kasy i w ogóle stan organizacyjny wszystkich towarzystw? Dzisiaj w ogóle nie powiedziano o towarzystwach przyjaciół, miłośnikach, których pewnie jest kilkadziesiąt, to też jest ta siła, której nie możemy w żadnym wypadku pominąć, najtrudniejsza do ogarnięcia i uchwycenia. Czy dzisiaj potrafiłby ktoś o tym powiedzieć, i czy jest to w ogóle temat kolejnego spotkania? Czuję niedowartościowanie, że nie wspominaliśmy dzisiaj o tym. W imieniu chociażby Towarzystwa Przyjaciół Grodna i Wilna chcę się o to upomnieć.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-80">
          <u xml:id="u-80.0" who="#SenatorJanSek">Ponieważ sam odczuwam niedosyt, postanowiłem w ramach Komisji senackiej, przygotować odpowiedni przewodnik po organizacjach działających w Polsce, a służący Polakom na Wschodzie. Bez względu na status, czy to będą stowarzyszenia, fundacje, fundusze, organizacje pozarządowe o jakimś specjalnym statusie. Dlatego, że organizacje o specjalnym statusie kresowym, które akcentują kresowość w swoich nazwach, to jest w tej chwili ziemia nieogarniona.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-81">
          <u xml:id="u-81.0" who="#PrezesAndrzejStelmachowski">W budynku Wspólnoty na Krakowskim Przedmieściu mieści się siedziba 11 towarzystw kresowych. Przynajmniej, gdy chodzi o te 11, którym udostępniamy lokal, ogrzewanie itd, one się okropnie tam tłoczą. Tym niemniej jest współpraca na co dzień, bo inaczej trudno sobie to wyobrazić. Gdy chodzi o fundacje - jest bardzo różnie. Są fundacje, gdzie współpracujemy bardzo ściśle, np. Fundacja im. Goniewicza, gdy chodzi o podręczniki. Są fundacje, o których wiemy, że istnieją, i są takie, z którymi nie chcemy mieć nic wspólnego. Nawet z niektórymi były małe awantury, jedną taką żeśmy nawet od nas usunęli. Fundacje mają jedną, bardzo niedobrą kwestię - brak dostatecznej kontroli społecznej i - niestety - tu i ówdzie są nadużycia, czy po prostu niewłaściwe postępowanie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-82">
          <u xml:id="u-82.0" who="#SenatorJanSek">Kiedy ten przewodnik będzie gotowy, gdzieś w kwietniu 1994 r., otrzymają go wszyscy zainteresowani - w Senacie, Sejmie, rządzie, wszystkie organizacje, dla których ten problem jest ważny. Wtedy to, co pan poseł powiedział, stanie się jaśniejsze. Niestety, na tym etapie całość nie jest jasna. W tej chwili już ze zgromadzonych danych wynika, że tych liczących się organizacji jest ponad 50. Czy wszystkie zapisały się dobrze w działalności, nie chciałbym na dzień dzisiejszy tych rzeczy wartościować.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-83">
          <u xml:id="u-83.0" who="#SenatorJanStypula">Czy nie powinniśmy zastanowić się nad takim problemem, bo odczuwam, że nie ma polityki państwa w zakresie działalności polonijnej. Jest działalność resortowa. Widzicie państwo, jak skromne są środki finansowe, sięgające kilka miliardów, część w ogóle nie jest ujawniona, być może są one większe. Każdy resort prowadzi własną - przynajmniej ja, jako senator tak to odbieram, może nie mam racji - politykę i to z niekorzyścią dla Polski. A więc wydaje mi się, że w tym zakresie nie powinno być w ogóle polityki, a powinna być pomoc. Dlatego chciałbym moje wystąpienie zakończyć taką refleksją, że należałoby się zastanowić. Wprawdzie budżet jest prawie na ukończeniu, ale w przyszłości, aby ewentualnie te środki były skumulowane i były w dyspozycji państwa a nie rządu. Taka jest moja sugestia, czy mam rację? Proszę o zastanowienie się w tym zakresie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-84">
          <u xml:id="u-84.0" who="#SenatorJanSek">Myślę, że to nie jest temat na dzisiejsze spotkanie, stawał on na kolejnych posiedzeniach Komisji senackiej, a także sejmowej. Pomału ta sprawa staje się klarowna dla wszystkich, że rząd nie jest najlepszym ośrodkiem do bezpośredniego dysponowania, takie głosy padały. Ale oczywiście są dziedziny, w których nikt rządu nie zastąpi, bo to rząd jest tą instytucją, która wykona chociażby sprawy związane z gestią MEN. Myślę, że jeżeli nie ma pytań, to przeszlibyśmy do refleksji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-85">
          <u xml:id="u-85.0" who="#PoselLonginPastusiak">Chciałbym podtrzymać wątek, o którym powiedział senator J. Sęk. Otóż skuteczność polityki polonijnej, podobnie jak każdej polityki, zależy nie tylko od środków finansowych, ale w znacznym stopniu od zakresu jaki obejmuje ta polityka, tzn. zakres środowiska polonijnego w świecie. Tutaj muszę powiedzieć, że zgadzam się z tym bardzo zwięzłym stwierdzeniem prezesa A. Stelmachowskiego, że jednak nie polityka rządowa a państwowa. Również minister M. Jagiełło powiedział, że należy oderwać się od wątku politycznego. Dlaczego jest potrzebna polityka państwowa a nie rządowa? Po pierwsze - rządy się zmieniają, a państwo pozostaje. Jest mi zręcznie o tym powiedzieć, ponieważ reprezentuję klub parlamentarny, który jest członkiem koalicji rządowej.</u>
          <u xml:id="u-85.1" who="#PoselLonginPastusiak">Powinienem reprezentować partykularne interesy koalicji rządowej, ale uważam, że rządy się zmieniają, a my potrzebujemy stabilnej polityki państwowej wobec społeczności polonijnej.</u>
          <u xml:id="u-85.2" who="#PoselLonginPastusiak">Drugi wzgląd taki, że polityka rządowa jednak siłą rzeczy musi w jakiś sposób pogłębiać podziały w społeczności polonijnej, niezależnie od naszych intencji. Obiektywną wymową takiej polityki jest pogłębianie podziałów politycznych, co nie leży w długofalowym interesie całej społeczności.</u>
          <u xml:id="u-85.3" who="#PoselLonginPastusiak">Trzeci argument jest taki, że społeczności polonijne we wszystkich krajach, ale w szczególności w krajach od niedawna niepodległych, są szczególnie wrażliwe na sprawy swojej suwerenności i pozbycia się argumentu, że są przedmiotem manipulacji innego państwa. Zresztą nie tylko kraje młode, ale również takie, jak Stany Zjednoczone. Przecież wiadomo, dlaczego społeczność amerykańska, Polonia amerykańska, największa na świecie, nie przystąpiła do Światpolu i nigdy nie przystąpi do żadnej światowej organizacji. Ponieważ Amerykanin musi być lojalny  wobec swojego kraju i nie chce być posądzony o to, że jest członkiem społeczności sterowanym przez inny kraj, a zwłaszcza gdyby na czele takiej społeczności miał stać marszałek senatu.</u>
          <u xml:id="u-85.4" who="#PoselLonginPastusiak">Stąd też nie chcę formułować maksymy , że im mniej rządu w polityce polonijnej, tym lepiej dla tej polityki, bo takie maksymalistyczne formułowanie byłoby bezsensowne, ale na pewno potrzebujemy instytucji państwowych, które będą kreowały i realizowały politykę państwową. Tę rolę może spełniać Wspólnota Polska, pod warunkiem, że rzeczywiście będzie apolityczna, apartyjna. Mogą ją spełniać fundacje i inne instytucje, które pod szyldem instytucji państwowych - nie rządowych - będą realizowały politykę polonijną. To jest pierwsza refleksja.</u>
          <u xml:id="u-85.5" who="#PoselLonginPastusiak">Refleksja druga. Korzystając z obecności przedstawicieli Departamentu Konsularnego i Wychodźstwa MSZ, chciałbym wyrazić pewien niepokój z pracy konsulatów za granicą. Opieram się tutaj nie tylko na informacjach prasowych, ale również na innych sygnałach, a także osobiście doświadczonych przykładach pracy konsulatów. Otóż nie może być tak, że konsul RP, będąc na placówce konsularnej, traktuje ten pobyt jako przedłużenie swojej orientacji politycznej, czy partyjnej, wprowadzając w ten sposób podziały w społeczności polonijnej. Z jednymi organizacjami współpracuje, z innymi nie. Pogłębia te podziały, ponieważ to nie służy interesom państwa polskiego. Myśmy o tym sygnalizowali ministrowi A. Olechowskiemu, kiedy w Komisji Spraw Zagranicznych przesłuchiwaliśmy go po uzyskaniu nominacji na szefa dyplomacji polskiej. Chciałbym zasygnalizować ten problem przedstawicielom departamentu. Jeżeli mają takie sygnały - mógłbym wymienić listę takich placówek, ale nie chcę robić tego publicznie - aby powoli starali się wyeliminować takie przykłady, bo to nie służy interesom i naszej polityce polonijnej, ani interesom państwa polskiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-86">
          <u xml:id="u-86.0" who="#WicedyrektorWojciechTycinski">W kwestii szczegółowej: czyli nadmierne upolitycznienie naszych konsulów. Jeśli znamy takie sytuacje i mamy potwierdzenie pewnych faktów, staramy się działać w odpowiedni sposób. W ostatnim czasie, w co najmniej dwóch przypadkach zostały podjęte decyzje zlecające odwołanie tych pracowników. Jeśli takich przypadków jest więcej, rozumiem, że przyjdą do departamentu odpowiednie dyspozycje od ministra A. Olechowskiego.</u>
          <u xml:id="u-86.1" who="#WicedyrektorWojciechTycinski">Chciałbym wypowiedzieć się na temat poruszony w dwóch ostatnich wypowiedziach, a więc kwestie jednak pewnej koordynacji w sferze polityki polonijnej. Im mniej rządu, tym więcej państwa - to ładnie brzmi, ale w zasadzie należałoby to jakoś przełożyć na język praktyki. Chciałbym przypomnieć, że np. wiodąca rola rządu, m.in. MSZ, jest zapisana w odpowiednich ustawach i rozporządzeniach Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-86.2" who="#WicedyrektorWojciechTycinski">Więc gdybyśmy mieli iść w tym kierunku, również trzeba by podjąć pewne działania natury legislacyjnej. Inaczej brzmi takie hasło, jeśli odniesiemy je do całej sfery polonijnej, natomiast są konkretne sytuacje, dotyczące grup polonijnych, czy mniejszości polskich, gdzie od polityki nie sposób uciec. Tu mam na myśli przede wszystkim nasze najbliższe otoczenie, sąsiadów, przede wszystkim Litwę, również Białoruś, Ukrainę, w pewnym stopniu Niemcy, czy Zaolzie. Myślę zresztą, że ta sprawa wypłynie w drugiej części naszego spotkania przy okazji dyskusji o Uniwersytecie Polskim w Wilnie. Kwestie naszych grup etnicznych, znajdujących się w tych krajach, mają charakter polityczny. Od tego nie uciekniemy, to musi znaleźć swoje odbicie w naszych decyzjach politycznych, odnoszących się do polityki zagranicznej.</u>
          <u xml:id="u-86.3" who="#WicedyrektorWojciechTycinski">W tym miejscu chciałbym podzielić nadzieję, wyrażoną przez ministra M. Jagiełłę, że komisja międzyresortowa, która wkrótce rozpocznie działalność, stanie się forum, na którym będą mogły być uzgadniane pewne decyzje. Niestety, muszę się zgodzić z wyrażoną tezą, że trudno w tej chwili stwierdzić, iż istnieje jednolita polityka polonijna. Tych centrów rzeczywiście jest kilka, w tej chwili są to polityki resortowe. Co innego robi MSZ, co innego MEN, MKiS. To spotkanie jest o tyle cenne, że ja, jako przedstawiciel MSZ, dowiedziałem się w końcu, kto i jakie środki wydaje na sprawy polonijne. Myślę, że jest potrzeba, żeby tego typu spotkania w takim gronie, może zbliżonym, odbywać regularnie.</u>
          <u xml:id="u-86.4" who="#WicedyrektorWojciechTycinski">Pewne nasze decyzje dotyczące sfery polonijnej mają konsekwencje polityczne. Jak już powiedziałem, jest to przede wszystkim Wschód. Tutaj wkraczamy na obszar polityki zagranicznej. Wydaje mi się, że pewne kwestie powinny być uzgadniane jednak w sposób bardzo jednoznaczny i koordynowane przede wszystkim np. z MSZ. Właśnie ze względu na potencjalne konsekwencje naszych działań na Wschodzie. Mówiąc to wszystko opieram się na pewnych negatywnych sygnałach, które otrzymujemy od swoich partnerów, myślę przede wszystkim o Litwie, Białorusi. Tam - rzeczywiście  - oni w rozmowach z naszymi przedstawicielami, a czasami również bezpośrednio nam mówią wprost, iż są działania podejmowane przez różne instytucje krajowe, które oni odczytują jednoznacznie, np. jako antylitewskie, czy antybiałoruskie. I pada od razu pytanie: czy jest to polityka rządu?. Przepraszam, ale odniosę to do Wspólnoty Polskiej. Mieliśmy takie sygnały zarówno z Litwy, jak i z Białorusi. Obecny tu ambasador J. Widacki - być może - rozwinie ten wątek. Oczywiście odpowiedź pana ambasadora brzmi w takiej sytuacji, że dane działanie było podejmowane przez Wspólnotę, ale od razu pada riposta - przecież Wspólnota działa za państwowe pieniądze. Jest to sytuacja, która może przynieść dla nas niepożądane konsekwencje. Na szczęście tych sygnałów nie ma zbyt wiele.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-87">
          <u xml:id="u-87.0" who="#PrezesAndrzejStelmachowski">A jakie to antylitewskie działania podejmowała Wspólnota?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-88">
          <u xml:id="u-88.0" who="#WicedyrektorWojciechTycinski">Nie powiedziałem, że to były działania antylitewskie, natomiast cytuję wypowiedź przedstawiciela rządu litewskiego. Np. wspieranie Uniwersytetu Polskiego w Wilnie, Litwini to odczytują jako działania antylitewskie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-89">
          <u xml:id="u-89.0" who="#WiceministerStanislawDobrzanski">Stanowczo nie mogę zgodzić się ze stwierdzeniem, że rząd nie ma jednolitej polityki. Nie chcę już mówić o tym, że są odpowiednie dokumenty, bo państwo możecie powiedzieć, że dokumenty jeszcze o niczym nie świadczą. Ale dokumenty są, my je państwu przekazaliśmy. Jest dokument "Cele i priorytety polityki rządu wobec Polonii, emigracji i Polaków za granicą". Ten dokument został przyjęty 5 listopada 1991 r. i obowiązuje. Ten dokument został potwierdzony przez nowy rząd w wystąpieniu premiera A. Łuczaka na Kongresie Polonii Południowoamerykańskiej. Jest również uchwała Rady Ministrów, zobowiązująca naczelne i centralne organy administracji państwowej oraz wojewodów do opracowania własnych zadań, w ramach własnych budżetów.</u>
          <u xml:id="u-89.1" who="#WiceministerStanislawDobrzanski">Tak więc polityka jest. Oczywiście zgadzam się z kolegą z MSZ, że każdy resort robi co innego. Trudno, żeby resort kultury robił to, co resort edukacji. Ale wszystko mieści się w ramach jednego programu politycznego rządu. Owszem, możemy mówić o pewnych drobiazgach, które nam przeszkadzają. Po to zresztą chcemy powołać komisję międzyresortową do koordynacji. Ale są to rzeczy drobne.</u>
          <u xml:id="u-89.2" who="#WiceministerStanislawDobrzanski">Chcę tutaj również podzielić zdanie posła L. Pastusiaka. Absolutnie jesteśmy za tym, żeby jak najmniej było rządu w działalności polonijnej, ale również - pan poseł to powiedział - rządu nie można wyeliminować w ogóle z tej działalności, bo pewne zadania muszą być realizowane przez rząd. To absolutnie podzielamy i takie stanowisko rządu w tej sprawie jest jasne, precyzyjne - i to chciałbym podkreślić.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-90">
          <u xml:id="u-90.0" who="#PoselLeszekMoczulski">Myślę, że była to bardzo interesująca, bardzo potrzebna wymiana zdań. Dokonaliśmy dość szerokiego przeglądu, dało nam to bardzo wiele i niesłychanie ułatwi pracę na przyszłość. Wprawdzie skupiliśmy się tu wokół kwestii budżetowych, ale przy pełnej świadomości, że na kształt obecnego budżetu w najistotniejszy sposób nie wpłyniemy, ponieważ jest już na to za późno. Myślę raczej, że jest to przydatne dla budżetu roku 1995 i że wrócimy do tych wszystkich spraw w kontekście przyszłości nie za parę tygodni i nie tych głosowań przed nowym rokiem, ale w nowym roku.</u>
          <u xml:id="u-90.1" who="#PoselLeszekMoczulski">Parlament ma bardzo określone kompetencje, zwłaszcza kompetencje Sejmu są tutaj ogromne i te kompetencje w poważnej mierze, w tym zakresie wykonywane są przez komisje. Może do tej pory nie było tak bardzo rozbudowanej praktyki, żeby komisje w pełni korzystały z przysługujących im kompetencji. Myślę, że tak szybko nie potrafimy wykorzystać wszystkich naszych uprawnień, ale w ciągu tej kadencji zrobimy tutaj istotny krok do przodu. Nie mamy przecież ani ambicji, ani możliwości, żeby czymkolwiek zarządzać, kierować, natomiast mamy obowiązki i uprawnienia, żeby wszystko nadzorować, oceniać, wysuwać wiążące dezyderaty, domagać się wyjaśnień itd.</u>
          <u xml:id="u-90.2" who="#PoselLeszekMoczulski">Myślę, że ta nasza dyskusja wykazała, że będziemy musieli w ciągu kilku najbliższych miesięcy zacząć już pracować, zwłaszcza z agendami rządowymi, resortami nad budżetem 1995 r. , przygotowaniem preliminariów do budżetu, projektów budżetu na 1995 r. Oczywiście, zadanie koordynacji wewnątrz rządu jest obowiązkiem rządu. Natomiast naszym obowiązkiem jest patrzeć, jak ta koordynacja będzie wyglądała. Jeżeli będzie wyglądała źle, pytać - dlaczego wygląda tak źle, ewentualnie niedoskonale. Myślę, że tu wywrzemy duży wpływ na rzeczywistość w zakresie koordynacji działań polityki rządowej, w związku z polityką zagraniczną oraz na koordynację tej polityki wsparcia, pomocy dla Polaków - rozsianych po świecie - w dziedzinach: materialnych, politycznych, moralnych, oświatowych. Sądzę, że tutaj będziemy musieli w sposób bardzo czynny i aktywny prosić o wyjaśnienia i wpływać przez to na przebieg wydarzeń.</u>
          <u xml:id="u-90.3" who="#PoselLeszekMoczulski">Mnie się wydaje, że mamy wszyscy wrażenie, że koordynacja rozmaitych działań jest niedoskonała. Nie tylko działań wewnątrz agend rządowych, ale przede wszystkim działań na styku rząd - działania podejmowane społecznie. Uprawnienia Sejmu nie dotyczą tylko rządu, czy administracji państwowej. Nasze uprawnienia są pełne. Sądzę, że będziemy musieli przyjrzeć się bardzo dokładnie nie tylko tym działaniom prowadzonym przez agendy rządowe, ale wszystkim. Tutaj ta wielka ilość organizacji, fundacji, bardzo często równoległe wysiłki, chwilami również można mieć wrażenie, że poważna część nakładów finansowych przeznaczona jest tylko na utrzymanie aparatu do wydawania pieniędzy, a nie na same merytoryczne skutki. Tym wszystkim będziemy musieli zająć się bardzo zdecydowanie. To, co dzisiaj robimy na posiedzeniu tej Komisji, to jest tylko takie pierwsze przyjrzenie się. Myślę, że już w węższych zespołach zajmiemy się tylko poszczególnymi resortami, placówkami w zakresie naszych kompetencji, bo są przecież różne placówki, także zagraniczne - zwłaszcza konsulaty -badając je w sposób bardziej bezpośredni będziemy chcieli przyczynić się do tego, żeby w zakresie jednolitości działania polityki państwowej, gdyż w tej dziedzinie potrzebna jest przede wszystkim polityka państwowa, niezależna od wzajemnych układów rządowych czy koalicyjnych.</u>
          <u xml:id="u-90.4" who="#PoselLeszekMoczulski">Otóż ten nadzór nad jakąś jednolitością, koordynacją działań, zwiększeniem efektywności  - komisje będą starały się wywrzeć wpływ nie przez to, że będziemy czymkolwiek, kogokolwiek chcieli zastępować, tylko przez to, że będziemy chcieli bardzo dokładnie móc obserwować i ocenić to, co robią inni. Doskonałym pomysłem jest międzyresortowa komisja koordynacyjna, pomoże ona nam w pracy, przede wszystkim pomoże rządowi w wytwarzaniu pewnej jednolitej polityki. Natomiast przy pomocy tej komisji koordynacyjnej będziemy mogli lepiej widzieć , jak to się wszystko rozwija. Sądzę, że to, co dzisiaj zrobiliśmy jest rzeczą bardzo ważną. Przedstawiliśmy sobie bardzo ogólnie pewien stan rzeczy, zamiary, ujawniły się pewne kontrowersje. Wszystko to pozwoli wykorzystywać konstytucyjne uprawnienia Komisji w sposób lepszy, bardziej korzystny dla Rzeczypospolitej i Polaków rozsianych po świecie. Myślę, że na tym będziemy mogli skończyć tę część posiedzenia.</u>
          <u xml:id="u-90.5" who="#PoselLeszekMoczulski">Sprawa Polskiego Uniwersytetu na Obczyźnie i Polskiego Uniwersytetu w Wilnie. Są tu dwa problemy i jeden pomysł. Jeden z tych problemów, to jest PUNO, który przez wiele lat działał w Wielkiej Brytanii i częściowo w Niemczech. Natomiast jego status prawny i międzynarodowe uznanie mogą nasuwać pewne wątpliwości. Jest tu pewien problem, żeby wyrobić sobie zdanie, w jakim kierunku sprawa powinna dalej się rozwijać.</u>
          <u xml:id="u-90.6" who="#PoselLeszekMoczulski">Drugi, to problem inicjatywy wileńskiej, częściowo realizowanej bez podstaw prawnych, choć z pewnymi podstawami prawnymi. Sprawa jest bardzo kontrowersyjna, równocześnie traktowana przez niektórych bardzo gorąco. To są te dwa podstawowe problemy. Narodził się pomysł, żeby ewentualnie połączyć w jakiś sposób te dwa działania, ponieważ może w Wilnie łatwiej będzie prowadzić filię londyńskiej, niż jakiejkolwiek innej placówki. Jest na sali ambasador J. Widacki, bezpośrednio związany z tymi sprawami, przedstawiciele z ministerstw też mają bardzo wiele do powiedzenia, chcielibyśmy się wstępnie rozeznać w tej sytuacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-91">
          <u xml:id="u-91.0" who="#AmbasadorRPwRepubliceLitewskiejJanWidacki">Miałbym taką propozycję, żeby wcześniej przedstawić w ogóle sprawy edukacji społeczności polskiej na Litwie, bo mówienie o samym uniwersytecie jest mówieniem o pewnym ogniwie, elemencie systemu. Bez szerszego tła byłaby bardzo abstrakcyjna i nieprecyzyjna.</u>
          <u xml:id="u-91.1" who="#AmbasadorRPwRepubliceLitewskiejJanWidacki">Społeczność polska należy do najniżej wykształconych społeczności w państwie litewskim. Na 1000 Polaków jest tylko 50 z wyższym wykształceniem. Ten współczynnik jest dwukrotnie niższy niż populacji litewskiej, prawie czterokrotnie niższy niż populacji rosyjskiej. Uważam, że stało się to w wyniku nie tego, że Polacy nie mieli dostępu do szkół, tylko jest konsekwencją ruchów migracyjnych. Polacy - zwłaszcza inteligencja - wyjechali w dwóch wielkich falach repatriacji. Ale faktem jest, że społeczność polska na Litwie jest społecznością najniżej wykształconą i odbudowanie inteligencji leży w interesie - o czym staram się przekonywać moich obecnych partnerów - także Republiki Litewskiej. Na Litwie zostało około 130 szkół polskojęzycznych, większość dzieci uczęszcza nie do polskich szkół. Na Uniwersytecie Wileńskim powstała katedra polonistyki. MEN finansuje pobyt tam dwóch pracowników naukowych, placówka odgrywa dużą rolę.</u>
          <u xml:id="u-91.2" who="#AmbasadorRPwRepubliceLitewskiejJanWidacki">Polski Uniwersytet w Wilnie  nie spełnia formalnych wymogów stawianych uczelniom uniwersyteckim na Litwie. Pracuje tam 5 samodzielnych pracowników naukowych, reprezentujących bardzo różne dyscypliny. Są oni wspierani przez grono dosyć przypadkowych ludzi. Na uniwersytecie mieści się 14 kierunków studiów. Uniwersytet nie ma bazy materialnej, środków na utrzymanie. Dla części działaczy na Litwie jest sprawą prestiżową.</u>
          <u xml:id="u-91.3" who="#AmbasadorRPwRepubliceLitewskiejJanWidacki">Polakom na Litwie potrzeba więcej szkół średnich. Czy ten  uniwersytet jest potrzebny, czy ma szansę samoutrzymania się? Nie. Czy Polska może utrzymywać go politycznie i materialnie? Czy wolno nam fundować w państwie ościennym bez jego zgody uniwersytet? Władze na Litwie nie muszą wytaczać argumentów politycznych, mają formalne. Uniwersytet otrzymuje pomoc z Polski na zasadzie kroplówki, to nie wystarcza.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-92">
          <u xml:id="u-92.0" who="#PrezesAndrzejStelmachowski">Prezentuję pogląd dokładnie przeciwny. Wszystkie fakty, które podał ambasador J. Widacki są udokumentowane. Gdy chodzi o tereny należące kiedyś do Polski, odbudowa inteligencji powinna odbywać się w zgodzie z władzami danego kraju, w tym wypadku władzami oświatowymi Litwy. Na Uniwersytecie Wileńskim studiuje mało Polaków, chodzi o przełamanie impasu. W związku z tym powstała myśl, aby kształcić w ramach uczelni polskiej. 200 osób rozpoczęło studia, ich dyplomy muszą być uznane. To jest dramat. Kształcenie na wydziale medycznym załamało się, studenci mają wielkie luki programowe, wprowadzono kursy wyrównawcze. Są dwie możliwe do przyjęcia formy: uniwersytet etniczny, lub ciąg wykładowy w języku polskim - kolegium polskie na Uniwersytecie Wileńskim. Kolegium jest możliwe do przyjęcia, ale porzucenie tych, którzy rozpoczęli już studia byłoby tragedią. Kształcenie w Polsce oznaczałoby pozostanie tu studentów, a przecież nie o to chodzi.</u>
          <u xml:id="u-92.1" who="#PrezesAndrzejStelmachowski">Należy doprowadzić do jednolitego stanowiska w łonie rządu, takiego stanowiska dotąd nie było. Rząd powinien zająć się tym problemem. Po drugie, konieczny jest załącznik do traktatu, dotyczący spraw oświaty. Minimum jest to kolegium polskie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-93">
          <u xml:id="u-93.0" who="#AmbasadorJanWidacki">Podczas negocjowania traktatu, jednym z punktów spornych było prawo do tworzenia szkół prywatnych. Taki zapis znalazł się w traktacie. Mogą powstawać szkoły, ale w zgodzie z prawem krajowym, a więc litewskim.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-94">
          <u xml:id="u-94.0" who="#PoselLeszekMoczulski">Istnieje przedwojenna tradycja, wedle której mniejszość polska korzystała z takich samych praw, jak mniejszość najbardziej uprzywilejowana. Można by do niej powrócić.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-95">
          <u xml:id="u-95.0" who="#AmbasadorJanWidacki">Generalnie odwołujemy się do praw standardów europejskich.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-96">
          <u xml:id="u-96.0" who="#SenatorTomaszRomanczuk">Popieram stanowisko ambasadora, nie stać nas na Uniwersytet Polski w Wilnie. Trzeba kształcić młodzież z Litwy w kraju. Dlatego należy przeznaczyć środki na powstanie prawdziwego uniwersytetu w Białymstoku, rozwój uczelni, stypendia. Młodzi ludzie z Litwy wolą studiować w Polsce.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-97">
          <u xml:id="u-97.0" who="#PoselLonginPastusiak">Trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, czy Uniwersytet Polski w Wilnie jest potrzebny, czy możliwe jest jego istnienie. Jak powstrzymać proces degradacji inteligencji polskiej? Jest potrzeba kształcenia nauczycieli; ten problem może rozwiązać katedra polonistyki lub kolegium.</u>
          <u xml:id="u-97.1" who="#PoselLonginPastusiak">Istnienie uniwersytetu nie jest możliwe, nie możemy budować uczelni na entuzjaźmie, tej małej bazie, która istnieje. Byłaby to kompromitacja, Uniwersytet kształciłby półinteligentów. Powinniśmy wymagać od stypendystów, żeby po studiach wracali na Litwę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-98">
          <u xml:id="u-98.0" who="#PodsekretarzstanuwMinisterstwieEdukacjiNarodowejKazimierzPrzybysz">Zaczęto tworzyć placówkę bez żadnego przygotowania zaplecza. Struktura uczelni jest niejasna i dość przypadkowa. Na długofalową pomoc ze strony MEN środków nie ma i nie będzie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-99">
          <u xml:id="u-99.0" who="#SenatorJanSek">Czy możemy dyktować społeczności polonijnej na Litwie, co ma robić? Trzeba udzielić konkretnej odpowiedzi nie robiąc złudnych nadziei. Wnioski muszą być szybkie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-100">
          <u xml:id="u-100.0" who="#SenatorZbigniewKulak">Jaka byłaby nasza reakcja, gdyby ze strony Niemców padła propozycja utworzenia uniwersytetu w Poznaniu lub w Katowicach?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-101">
          <u xml:id="u-101.0" who="#PrezesAndrzejStelmachowski">Są tu dwa nieporozumienia. Jakaś forma organizacyjna nauczania musi istnieć, a na Litwie jest to tańsze.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-102">
          <u xml:id="u-102.0" who="#AmbasadorJanWidacki">Trzeba utworzyć kolegium polskie na wzór kolegiów narodowych w Rzymie dla księży. Takie kolegium może mieć własny program uzupełniający.</u>
          <u xml:id="u-102.1" who="#AmbasadorJanWidacki">Nie można łudzić tych ludzi, trzeba powiedzieć, że ani władze polskie, ani litewskie nie są w stanie utworzyć uniwersytetu. Trzeba zorganizować coś skromniejszego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-103">
          <u xml:id="u-103.0" who="#SenatorJanSek">W przyszłym roku wrócilibyśmy do tej sprawy. Teraz przechodzimy do polskiego Uniwersytetu na Obczyźnie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-104">
          <u xml:id="u-104.0" who="#WiceministerKazimierzPrzybysz">Inicjatywa Polskiego Uniwersytetu na Obczyźnie jest piękna i szlachetna. Działał on w okresie wojny i działa obecnie. Propozycja MEN jest taka, aby PUNO współpracował z polskimi uczelniami.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-105">
          <u xml:id="u-105.0" who="#PrezesAndrzejStelmachowski">Sprawa PUNO  ma co najmniej dwa aspekty. Jeden, to kwestia uznania udzielonych dyplomów. Pamiętajmy, że to jest resztówka po rządzie emigracyjnym w Londynie. Czy to nie powinno być rozwiązane w ramach spadku po rządzie londyńskim? Byłoby rzeczą wskazaną ex post uznać te dyplomy, jako polskie, żeby zamknąć ten rozdział.</u>
          <u xml:id="u-105.1" who="#PrezesAndrzejStelmachowski">Na przyszłość byłbym podobnego zdania, że powinno być jakieś powiązanie z uczelnią polską, najlepiej Uniwersytetem Jagiellońskim. Natomiast szkoda byłoby tracić tę placówkę uczelnianą. Ona już jest, działa. Jej budżet jest niewielki - 80 tys. funtów rocznie. W związku z tym można by ją odmłodzić należycie, bo cierpi w tej  chwili na uwiąd starczy i utrzymać jako placówkę zagraniczną Uniwersytetu Jagiellońskiego, tak jak Uniwersytet Warszawski ma swoją stację w Kairze. Być może wymagałoby to jakiejś nowelizacji, ale i tak ustawa o szkolnictwie wyższym - o ile wiem - będzie nowelizowana. Szkoda byłoby tracić tę placówkę. Natomiast oczywiście jako samodzielna uczelnia - to ja mam takie same wątpliwości.</u>
          <u xml:id="u-105.2" who="#PrezesAndrzejStelmachowski">Natomiast jeśli chodzi o ustawowe uznanie tych dyplomów, które już wydano- przecież tam pracują setki, jeśli nie tysiące ludzi, to jest rzeczą ważną. Pragnę dodać, że był okres, kiedy te dyplomy były uznawane przez władze brytyjskie, łącznie z innymi dyplomami, jak np. polskiego wydziału lekarskiego w Edynburgu, sprawa ma swoją historię. Byłoby to właściwe, gdybyśmy to uczynili.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-106">
          <u xml:id="u-106.0" who="#WiceministerStanislawDobrzanski">Byłem świadkiem rozmowy premiera Aleksandra Łuczaka z przedstawicielem byłego rządu londyńskiego na temat uznania tych dyplomów. Jest to problem bardzo skomplikowany, chociażby z tej racji, że uczelnia kształciła również w zawodach technicznych. Jest to problem odpowiedzialności państwa polskiego za uznanie dyplomu. Konsekwencje tego mogą być czasem straszne. Nie można na wyrost uznawać dyplomu inżyniera budowy mostów, jeśli polskie władze oświatowe nie znają poziomu wykształcenia absolwenta. Oczywiście w zawodach humanistycznych nie ma takiego ryzyka.</u>
          <u xml:id="u-106.1" who="#WiceministerStanislawDobrzanski">Stanowisko ministra A. Łuczaka było takie, że nie można z góry uznać tych dyplomów. Stanęło na tym, że władze PUNO przedstawią polskim władzom oświatowym program, według którego byli kształceni absolwenci. MEN nie może z kolei z góry nie uznać dyplomów. Minister A. Łuczak był skłonny, w indywidualnych przypadkach, badając je, rozpatrzyć możliwość uznania. Taka konkluzja wypłynęła z tych rozmów. Jest to bolesne dla absolwentów, i to było przedstawione, te dyplomy nie są honorowane, absolwenci nie mogą znaleźć zatrudnienia, ale to są konsekwencje przymusowej rzeczywistości.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-107">
          <u xml:id="u-107.0" who="#PoselLonginPastusiak">Zaniepokoiła mnie jedna rzecz w wypowiedzi prezesa A. Stelmachowskiego, mianowicie uznanie dyplomów PUNO, jako pozostałość po rządzie emigracyjnym. Byłbym przeciwny przypasowywaniu kryteriów politycznych do kryteriów nauki. Nauka i polityka, to są dwie różne rzeczy i w tym względzie w pełni podzielam wypowiedź wiceministra S. Dobrzańskiego. Przed zapoznaniem się z poziomem nauczania tej uczelni, jakiekolwiek podejmowanie decyzji byłoby nie wskazane. Natomiast bardzo słuszny jest postulat A. Stelmachowskiego w zakresie utrzymania tej placówki. Skoro jest, funkcjonuje w takim zakresie, w jakim jest pomocna tamtejszej społeczności, należy sprzyjać utrzymaniu tej uczelni.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-108">
          <u xml:id="u-108.0" who="#WiceministerStanislawDobrzanski">Nie odnosiłem się do tego fragmentu wypowiedzi A. Stelmachowskiego, ale to również było przedmiotem rozmowy i tutaj jest pełna zgodność tego kierunku myślenia. Owszem, niech to będzie część polskiej placówki naukowej, filia, przedstawicielstwo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-109">
          <u xml:id="u-109.0" who="#PoselLeszekMoczulski">Jak wygląda PUNO w świetle prawa brytyjskiego?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-110">
          <u xml:id="u-110.0" who="#RadcawMSZStanislawCygnarowski">PUNO nie istnieje, ponieważ nie spełnia kryteriów szkoły brytyjskiej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-111">
          <u xml:id="u-111.0" who="#PoselLeszekMoczulski">Tak, ale jak usłyszałem, w pewnym okresie dyplomy były honorowane.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-112">
          <u xml:id="u-112.0" who="#RadcawMSZStanislawCygnarowski">Tak, poszczególne wydziały w okresie wojennym. Bezpośrednio po wojnie uczelnia była w brytyjskim systemie szkolnictwa wyższego i potem, kiedy borykała się sama na podstawie przepisów, tak jak wszystkie instytucje polityczne i społeczne w odtwarzaniu II Rzeczypospolitej w Londynie. Okres ostatni jest w gruncie rzeczy najgorszym. M.in. chodzi o starzenie się kadry naukowej. Natomiast jeszcze gorzej jest ze studentami. Gros studentów, to byli ludzie, którym władze brytyjskie poszły na rękę, że przedłużano im wizy. Ten interesowny sposób zalegalizowania pobytu powodował, że bardzo duża liczba studentów bywała tam tylko po to, żeby mieć papierek, że kształcą się. To jest też a propos uznania dyplomów.</u>
          <u xml:id="u-112.1" who="#RadcawMSZStanislawCygnarowski">Rzeczywiście jest problem, co zrobić z dyplomami wojennymi, powojennymi. Zresztą one w gruncie rzeczy zostały zweryfikowane przez życie. Natomiast jest rzeczywisty problem, co zrobić z tymi, którzy ukończyli studia rok, dwa, pięć lat temu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-113">
          <u xml:id="u-113.0" who="#DoradcaministrawURMStanislawPlewako">Problem uznania dyplomów ma dwa aspekty. Jeden - to aspekt tych, którzy zrobili karierę naukową i mają w swoim życiorysie PUNO. Oni zasługują w pełni na to, aby - może półautomatycznie - uznać ten dyplom. Natomiast inna sprawa jest, jeżeli ktoś pracuje w biznesie, handlu , czy tak naprawdę potrzebne jest mu to- żeby to było tylko formalne. To jest mu obojętne, on i tak wpisze sobie tytuł magistra PUNO.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-114">
          <u xml:id="u-114.0" who="#SenatorJanSek">Musimy trzeźwo popatrzeć, bez względu na to jakie podejmie się decyzje, na grupy zainteresowane problemem. Z jednej strony jest to problem korporacji studentów, z której składa się korporacja zwana uniwersytetem. Z drugiej strony jest korporacja uczonych. W tym i w poprzednim przypadku wyraźnie widać, że istnieniem placówki zainteresowane są korporacje uczonych. Społeczność akademicka, profesorska na obczyźnie urządzała kongresy, zjazdy naukowe. Jest to wyraźny dorobek i można by go jakoś zachować. To były często wielkie i znaczące imprezy. Tak samo trzeba by widzieć aspiracje Stowarzyszenia Naukowców Polaków na Litwie - tej wąskiej warstewki, która wymaga należytego uhonorowania.</u>
          <u xml:id="u-114.1" who="#SenatorJanSek">Natomiast przechodząc do rozwiązań bieżących, trzeba również zastanowić się nad konkretnymi rozwiązaniami. Wróciłbym jeszcze raz do tego kolegium na wzór rzymskiego. Można by się posiłkować , gdyby taka decyzja zapadła, że to kolegium będzie istnieć w formie bursy, społeczności żaków studiujących na różnych uczelniach - dokształcanych w atrakcyjnych dziedzinach. Np. taką metodę wprowadziła filia PUNO w Chicago. Po 10-letnim okresie istnienia był tam wydział humanistyczny, wydział języka angielskiego. Można by dokształcać przy PUNO anglistów, których brakuje w kraju. Trzecie - bardzo ciekawe rozwiązanie, które można by zastosować w przypadku kolegium na Litwie - w tym czasie istniał tam wydział informatyczny.</u>
          <u xml:id="u-114.2" who="#SenatorJanSek">Rozwiązanie sprawy w postaci samodzielnej placówki naukowej byłoby bardzo interesujące, gdyby się potwierdziło z innego punktu widzenia. Być może, powinniśmy się zastanowić. Ponowiłbym tu apel do wiceministra S. Dobrzańskiego i przedstawiciela MEN. Otóż zaistniał ciekawy fakt - a wiemy, że prawo angielskie jest prawem precedensów. Taki przypadek zdarzył się z PUNO w l988 r. W Anglii następowało ujednolicenie przepisów o nadawaniu stopni. Wcześniej władze brytyjskie uznawały ten uniwersytet, potem cofnęły uznanie rządowi polskiemu, to jest ten jeden moment decydujący. Pod groźbą kary wielu tysięcy funtów chciano zlikwidować tę placówkę. Oczywiście społeczność polonijna zainteresowana rozwiązaniem problemu zaczęła bronić się, szukać precedensu, który znaleziono. W wyniku tego władze brytyjskie cofnęły uznanie rządowi polskiemu, ale uniwersytet został powołany dekretem Prezydenta RP na uchodźstwie i był uznany przez władze brytyjskie. W ten sposób ocalał. To wymagałoby bliższego zbadania. Polacy w tym czasie odpisali władzom, że rząd brytyjski cofając uznanie rządowi polskiemu nie wypowiedział się w kwestii tych instytucji, które podlegały Prezydentowi a uniwersytet został powołany dekretem. Być może trzeba by się zastanowić. Byłaby to swego rodzaju furtka, pierwsza placówka polska uznawana przez Wspólnotę Europejską. Mielibyśmy pierwszą instytucję w EWG. Byłaby prośba do kompetentnych czynników o rozeznanie i poinformowanie o sposobie rozwiązania sprawy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-115">
          <u xml:id="u-115.0" who="#RadcawMSZStanislawCygnarowski">Powstaje Fundacja PUNO, która zajmuje się legalnie wszystkim czym chce, z wyjątkiem nadawania stopni naukowych. Organizuje kursy dla anglistów, które są weryfikowane w kraju przez polskie uczelnie. Działa ona absolutnie legalnie na podstawie prawa brytyjskiego. Zatrzymuje się piękny, historyczny tytuł, pozostają ludzie, są w jakiś sposób uhonorowani.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-116">
          <u xml:id="u-116.0" who="#PoselLeszekMoczulski">Sprawa uznania, czy cofnięcia uznania dla rządu polskiego, który do pewnego momentu był uznawany, nie ma najmniejszego wpływu na legalność aktów podejmowanych przez ten rząd, ponieważ są one podejmowane wyłącznie w myśl przepisów prawa polskiego. Żaden rząd polski nie zakwestionował - ani co do zasady, ani co do szczegółu - decyzji podejmowanych przez rząd emigracyjny w oparciu o przepisy polskiego prawa wewnętrznego. Tak np. rząd emigracyjny systematycznie nadawał odznaczenia. Wystarczyło, by osoba odznaczona powiadomiła o tym odpowiednią placówkę w PRL i to uznawano. Albo wszystko jest legalne, albo nic nie jest legalne.</u>
          <u xml:id="u-116.1" who="#PoselLeszekMoczulski">Mamy wątpliwości co do poziomu naukowego. Takie wątpliwości można mieć zawsze. Być może, gdybyśmy sięgnęli w przeszłość, to wiele dyplomów wydawanych przez rozmaite uczelnie w kraju i za granicą, nie odpowiadałoby tym normom. A jednak nie widzę podstaw, żeby co do zasady zakwestionować dyplomy PUNO. Można je zakwestionować co do szczegółu. Dzisiaj absolwent Politechniki Warszawskiej nie będzie budował mostów, jeśli nie wykaże się uprawnieniami budowlanymi. Mogą być szczegółowe zastrzeżenia, że jakkolwiek uznajemy ten dyplom, w ramach pewnego zawodu pewne czynności mogą być nie wykonywane. Natomiast pewne stanowisko, które odznacza się tym, że cały szereg legalnych nadań stopni, odznaczeń, tytułów naukowych w sensie prawa chce się poddawać weryfikacji. Wydaje mi się, że podejście do tego problemu jest błędne. Zasadą musi być uznanie, a jako wyjątek mogą istnieć pewne dalsze szczegółowe stwierdzenia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-117">
          <u xml:id="u-117.0" who="#SenatorJanSek">Powinniśmy uważać na te sprawy i podchodzić do nich w sposób indywidualny. Nie można generalizować i wrzucać wszystkiego do jednego worka. Wyszłyby nieprzewidziane historie.</u>
          <u xml:id="u-117.1" who="#SenatorJanSek">Jeżeli powołujemy się na precedensy, cofnięcie uznania rządu RP nastąpiło w 1945 r. Natomiast polski wydział prawa przy Uniwersytecie w Oksfordzie, jednej z dwóch najbardziej prestiżowych uczelni w Anglii powstał na podstawie dwóch aktów: dekretu Kongregacji Uniwersytetu w Oksfordzie i dekretu Prezydenta RP. Nastąpiło to rok wcześniej, przed cofnięciem uznania, praktycznie jest ciągłość. Tego nie powinniśmy stracić.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-118">
          <u xml:id="u-118.0" who="#PoselLonginPastusiak">Uznanie, czy cofnięcie uznania dyplomatycznego nie ma nic wspólnego z kryterium naukowym. Jeżeli mamy coś postulować, to zbadanie poziomu programu PUNO, porównanie z uczelniami w kraju i wtedy podjęcie decyzji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-119">
          <u xml:id="u-119.0" who="#SenatorJanSek">Dyskusja jest wielopłaszczyznowa, ale są dwa zasadnicze wątki. Pierwszy - dorobek PUNO, a drugi - czy jest on uznawany przez władze brytyjskie. Jeżeli jest uznawany, to ma wartość większą niż pieniądze. W tym duchu toczą się rozmowy między przedstawicielami emigracji a rządu polskiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-120">
          <u xml:id="u-120.0" who="#WiceministerStanislawDobrzanski">Uznanie można szybko osiągnąć, bo przecież taką uczelnię można zarejestrować w prawie każdym kraju. Ważne, żeby spełnić wymogi prawne, obowiązujące w danym kraju. Także warto pamiętać o tej tradycji, szanować ją, ale sprawę uczelni można rozwiązać w każdym momencie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-121">
          <u xml:id="u-121.0" who="#PrezesAndrzejStelmachowski">Mnie razi jedno. Na podstawie Konwencji Polskiej uznajemy wszystkie dyplomy na obszarze całego byłego Związku Radzieckiego, a wiemy, że na terenie Federacji Rosyjskiej są bardzo dziwne uczelnie. Restrykcje, jakie się proponuje, wydają się niesłuszne. Po drugie - problem trzeba rozwiązać racjonalnie, i to jest inne zagadnienie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-122">
          <u xml:id="u-122.0" who="#WiceministerStanislawDobrzanski">Postaram się dokładnie zbadać tę sprawę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-123">
          <u xml:id="u-123.0" who="#SenatorJanSek">Jeżeli nie ma więcej głosów, przechodzimy do spraw różnych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-124">
          <u xml:id="u-124.0" who="#PoselLeszekMoczulski">Są trzy takie sprawy. Pierwsza  - to kwestia przyszłości pisma "Kurier Polonijny", zreferuje ją redaktor A. Bilik.</u>
          <u xml:id="u-124.1" who="#PoselLeszekMoczulski">Druga sprawa jest następująca - przygotowujemy się do zbadania spraw związanych z Polonią kazachską. W tej chwili do Kazachstanu na początku przyszłego miesiąca wyjeżdża grupa polskich nauczycieli. Powstał pomysł, by wykorzystać ten wyjazd do przeprowadzenia ankiety. Dotyczyłaby ona stanu, zamiarów, ambicji, aspiracji Polaków tam żyjących. Powtarzają się informacje, że znaczna część Polaków chciałaby przyjechać do kraju, ale nie wiemy czego oczekują. Jeżeli nie będziemy znali tych spraw, trudno będzie cokolwiek postanowić w kraju.</u>
          <u xml:id="u-124.2" who="#PoselLeszekMoczulski">Trzecia kwestia dotyczy Szkoły Polskiej w Paryżu - częściowo była już poruszana. Sprawy są bardzo skomplikowane, ponieważ jest to częściowo wykorzystywane przez PAN, częściowo przez szkołę. Żeby szkoła mogła funkcjonować, zaistniała konieczność dokonania bardzo prostych zabiegów, o których wspominał prezes A. Stelmachowski. W tej chwili w szkole jest więcej prowadzonych klas niż pomieszczeń pozwalających na odbywanie lekcji. w związku z czym systematycznie dwie klasy odbywają zajęcia spacerując po Paryżu, z braku pomieszczeń. Teraz są możliwości techniczne, żeby zwiększyć stan posiadania szkoły tylko o te dwa pomieszczenia - 60-70 m.kw., choćby tymczasowo, co umożliwi jej - przynajmniej w tym roku szkolnym - normalne funkcjonowanie. To jest kwestia, którą powinniśmy przedyskutować i ewentualnie rozstrzygnąć ją, przynajmniej w postaci dezyderatu Komisji sejmowej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-125">
          <u xml:id="u-125.0" who="#WicedyrektorWojciechTycinski">W tym roku został opracowany raport profesora z Poznania na temat polskiej grupy etnicznej w Kazachstanie. To pierwszy raport tego typu, jest bardzo interesujący, wysoko go oceniamy. Chciałbym z pewnym sceptyzmem odnieść się do idei, aby nauczycielom znającym się na nauczaniu, ale nie znających specyfiki pewnych szerszych uwarunkowań panujących w Kazachstanie, zlecać podejmowanie tego typu działań. Nawiązuję tu do wyjazdów - często przypadkowych różnych osób z Polski do Kazachstanu - które miały miejsce w ciągu ostatnich lat. . Konkretnie myślę tu o fundacji z Krakowa. Te osoby jeździły do Kazachstanu z ankietami dotyczącymi repatriacji. Polacy tam zamieszkujący potraktowali je bardzo poważnie. Ankiety potraktowali jako zapowiedź rychłej repatriacji. Pobudziło to bardzo silnie nastroje repatriacyjne wśród polskiej grupy etnicznej w Kazachstanie i skutki będą praktycznie odczuwane aż do dzisiaj.</u>
          <u xml:id="u-125.1" who="#WicedyrektorWojciechTycinski">Oczywiście zdajemy sobie sprawę z tego, że sytuacja nie jest tam łatwa. MSZ wystąpiło do KSRM z postulatem, aby rozważyć kwestie repatriacji z Azji Centralnej. Jesteśmy jednak zdania, że przede wszystkim musimy znać nasze możliwości w tym zakresie. Jeśli poznamy nasze możliwości i zapadną wstępne decyzje, to wtedy można wychodzić do mniejszości polskiej m.in. w Kazachstanie. Natomiast podejmowanie tego typu działań zbyt wcześnie może wyrządzić spore szkody. Popieram pomysł, aby wysłać do Kazachstanu kolejną grupę fachowców, naukowców, którzy kontynuowaliby badania. Tu można nie oczekiwać jakichś negatywnych skutków.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-126">
          <u xml:id="u-126.0" who="#RedaktorKurieraPolonijnegoAndrzejBilik">"Kurier Polonijny" powstał 1,5 roku temu, jako pismo całkowicie apolityczne, neutralne, skierowane do Polonii i ludzi zainteresowanych problemami Polonii w Polsce. Nie liczono na zysk, niemniej sądzono, że uda się ograniczyć straty.</u>
          <u xml:id="u-126.1" who="#RedaktorKurieraPolonijnegoAndrzejBilik">Okazało się, że koszty są ogromne. Budżet pisma kształtuje się na poziomie około 2.500 mln zł. Docieramy do 43 krajów, ale w dużym stopniu jest to docieranie na zasadzie gratisowej, tzn. chętnie otrzymują Kurier, dostajemy setki listów. Natomiast nie chcą na ogół płacić. Dzisiaj jest jeszcze tego typu sytuacja, że koszty przesyłek np. do Australii przekraczaj</u>
          <u xml:id="u-126.2" who="#RedaktorKurieraPolonijnegoAndrzejBilik">ą koszty samego pisma. Ponieważ żadnego innego pisma tego typu wydać by nie można, bo na początku trzeba by mieć ok. 15 mld zł., w związku z tym powstaje pytanie, czy kontynuować tę operację. My byśmy oczywiście chcieli kontynuować.</u>
          <u xml:id="u-126.3" who="#RedaktorKurieraPolonijnegoAndrzejBilik">Spółka "Kurier Polski" gotowa jest regulować deficyt, dopłacać około 1 mld zł, pół miliarda złotych jesteśmy w stanie zdobyć z ogłoszeń. Potrzeba jeszcze około miliarda złotych. Około 200 mln zł dostaliśmy z resortu kultury, resort po prostu zakupił l tys. egzemplarzy miesięcznie. W tej chwili brak jest sumy około 600-700 mln zł w planie na rok przyszły. Tu jest moja prośba i zarazem wątpliwość. Prośba jest pod adresem Komisji i wszystkich zorientowanych. Jeżeli by chodziło o kontynuowanie pisma, to prosiłbym o jakąś sensowną pomoc. Jeżeli nie - to ukażą się jeszcze jeden czy dwa numery. To jedyne w tej chwili pismo dla Polonii upadło by. Odtworzenie go w długim wymiarze czasu wydaje się niemożliwe. Zapotrzebowanie jest duże, pismo otrzymują w tej chwili 43 kraje.</u>
          <u xml:id="u-126.4" who="#RedaktorKurieraPolonijnegoAndrzejBilik">Nakład waha się na poziomie 10-15 tys. egzemplarzy. Inną sprawą jest to, że sprzedaż odbywa się też poniżej kosztów, ale zawsze - mimo wszystko - sprzedaż nas ratuje.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-127">
          <u xml:id="u-127.0" who="#PrezesAndrzejStelmachowski">Ile mniej więcej wynoszą koszty wysyłki?:</u>
        </div>
        <div xml:id="div-128">
          <u xml:id="u-128.0" who="#RedaktorAndrzejBilik">W tej chwili nie potrafię podać tej sumy. Wysyłka australijska jest bardzo droga. Ale do Australii wysyłamy 100 egzemplarzy, więc to nie jest aż taki problem. Wysyłka europejska zwykła jest najtańsza, kształtuje się na poziomie 3 tys. zł za egzemplarz. W łącznym budżecie koszty wysyłki nie są podstawowym problemem. Gdyby była możliwość, żeby ktoś od nas kupował pewną liczbę egzemplarzy, byłoby to dla nas niezwykle istotne.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-129">
          <u xml:id="u-129.0" who="#PoselLeszekMoczulski">O ile dobrze zrozumiałem, ewentualnie chodzi o Wspólnotę Polską.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-130">
          <u xml:id="u-130.0" who="#RedaktorAndrzejBilik">Tak, ja nie kryję. Rozmawialiśmy już parę razy z prezesem A. Stelmachowskim. Nawet wyczuwałem przed rokiem pewne nadzieje, potem m.in. sytuacja finansowa Wspólnoty nie bardzo na to pozwalała. Ale sugerowałem, żebyśmy się trochę bliżej związali, żeby Wspólnota w większym zakresie korzystała z łamów Kuriera, żeby miała przedstawiciela w Radzie programowej pisma i zdecydowany wpływ na jego kierunek, ale jednocześnie, żeby nam pomagała, wykupując część nakładu w liczbie - powiedzmy - 3 tys. egzemplarzy i rozsyłając przy pomocy własnych kanałów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-131">
          <u xml:id="u-131.0" who="#PrezesAndrzejStelmachowski">Nie zamykalibyśmy własnego pisma "Panoramy". Na ten rok przestajemy wydawać Almanach. Ale zagadnienie jest głębsze, jeśli chodzi o prasę polską w ogóle. Chodzi o koszty wysyłki. Dlatego nastawiliśmy się - z bólem serca - na popieranie prasy za granicą. Jednak generalnie, gdy chodzi o wysyłkę druków i czasopism za granicę, trzeba dorobić się systemu. Rozdzielając telefon i telegraf doprowadziliśmy do tego, że dochodowe telefony i telegrafy, które dokładały do wysyłki prasy, teraz oczywiście tego nie robią. W związku z tym poczta nie chce obniżyć taryfy za przesyłki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-132">
          <u xml:id="u-132.0" who="#RedaktorAndrzejBilik">Wspólnota wspiera pisma polskie poza Polską. Kurier też. Związał się już z kilkoma pismami, np. połączyliśmy się z "Głosem Polskim" w Niemczech. To wszystko nie ratuje Kuriera, ale gdybyśmy my padli, to i oni padną.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-133">
          <u xml:id="u-133.0" who="#PoselLonginPastusiak">Czy pan redaktor byłby gotów udostępnić Wspólnocie jakąś część swoich szpalt?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-134">
          <u xml:id="u-134.0" who="#RedaktorAndrzejBilik">Z całą pewnością; nie można by tego sobie wyobrażać inaczej. Oczywiście Wspólnota ma swój biuletyn, ale te dwie rzeczy absolutnie sobie nie przeczą.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-135">
          <u xml:id="u-135.0" who="#PoselLonginPastusiak">Cenię sobie to pismo, jest ono wydawane na dobrym poziomie, pluralistyczne. Byłoby rzeczywiście nie do odtworzenia, gdyby ta sytuacja doprowadziła do zniknięcia z rynku jeszcze jednego tytułu. Miałbym pewną propozycję pod adresem Komisji, o skierowanie opinii do Komisji senackiej następującej treści: "Sejmowa Komisja Łączności z Polakami za Granicą opowiada się za potrzebą istnienia profesjonalnego pisma, o Polonii i dla Polonii, wydawanego  w kraju. Rolę taką spełnia obecnie miesięcznik "Kurier Polonijny". Redakcja informuje o poważnych problemach fiskalnych, grożących upadkiem tego pisma. W tej sytuacji Komisja zwraca się do Senatu o zobowiązanie Wspólnoty Polskiej do zawarcia porozumienia o współpracy z "Kurierem Polonijnym". Porozumienie to zawierałoby równocześnie zapis zobowiązujący Wspólnotę do zakupu odpowiedniej liczby egzemplarzy Kuriera i rozsyłania ich kanałami Wspólnoty do środowisk polonijnych". A może kanałami MSZ? Nie wiem, czy w związku z kosztami, o których pan wspominał, MSZ ma 100 placówek na całym świecie, gdyby rozsyłał po 20 egzemplarzy z tej części, którą zakupiłaby w redakcji Wspólnota, odciążając ją w części z kosztów? To może by rozwiązało ten problem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-136">
          <u xml:id="u-136.0" who="#PrezesAndrzejStelmachowski">Otrzymaliśmy na działalność programową normalnie o 8% więcej środków niż w ubiegłym roku. To ogromnie utrudniłoby działalność programową. Gdy sytuacja jest taka, że zamyka się własne pisma, a popiera inne... Gdyby dotacja była wyższa o l mld zł - to proszę bardzo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-137">
          <u xml:id="u-137.0" who="#WiceprezesStowarzyszeniaWspolnotaPolskaAndrzejChodkiewicz">Chciałbym wyjaśnić sprawy związane z decyzjami finansowymi, co do pisma Wspólnoty. Jeśli chodzi o stronę finansową jest ona motywacją likwidacji niektórych naszych wydawnictw. Ale drugą jest pewna decyzja, która zapadła 3 lata temu na I Konferencji Dziennikarzy Polonijnych. Wówczas to gremium dziennikarzy z prasy polonijnej zdecydowanie postawiło sprawę, iż potrzebuje szybko nadawanych wiadomości agencyjnych z Polski. Uruchomiliśmy biuletyn informacyjny, którego głównym zadaniem jest niesienie informacji dla tamtejszych mass mediów polonijnych i podtrzymywanie różnymi sposobami mass mediów polonijnych w różnych krajach a nie tworzenie konkurencji z kraju w postaci wydawania w Polsce pisma dla Polonii. To była również jedna z przyczyn likwidacji "Panoramy Polskiej", wydawanej przez Towarzystwo Polonia", a wprowadzenie szybkiego serwisu i poparcia dla mass mediów polonijnych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-138">
          <u xml:id="u-138.0" who="#RedaktorBiuletynuInformacyjnegoAgnieszkaPanecka">Biuletyn służy wymianie informacji między organizacjami polonijnymi na Wschodzie i Zachodzie, żeby wiedziały o sobie nawzajem, oraz przekazuje to, co dzieje się w kraju i w Stowarzyszeniu, czyli łączymy informacje dla wszystkich. Ukazuje się raz na miesiąc, na dwa miesiące. W ciągu miesiąca wysyłamy do redakcji serwis prasowy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-139">
          <u xml:id="u-139.0" who="#AmbasadorJanWidacki">Uważam, że życie zmusi państwa niebawem do zmiany dotowania pism polskich, polskojęzycznych, za granicą. W tej chwili na Litwie ukazuje się kilka pism polskojęzycznych, z których każde wydawane jest w minimalnym nakładzie. Do niedawna ceny druku były tam tanie. Można było za jedną dziesiątą ceny wydrukować pismo. W tej chwili ceny się wyrównują i państwa nie będzie stać na utrzymanie i wspieranie wydawnictw. Do tej pory nie udało się nikomu nakłonić tych redakcji, żeby się dogadały i wydawały jedno pisemko dla tysiąca osób, a nie trzy - każde dla dla trzystu kilkudziesięciu osób. Każde z pism utrzymuje redakcję, a my to wszystko finansujemy z Polski. To i tak trzeba będzie niebawem zmienić, bo nikogo nie będzie stać na to, żeby utrzymywać tyle pisemek. Wtedy się okaże, że będzie brakowało jakiejś jednej gazety wydawanej w kraju dla Polaków za granicą.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-140">
          <u xml:id="u-140.0" who="#SenatorJanSek">Myślę, że dzisiejsze posiedzenie było i tak wyjątkowo długie. Rozpatrzyliśmy bardzo dużo punktów i trudno na gorąco ustosunkowywać się do kwestii. Gdy takie pismo wpłynie Komisja ustosunkuje się z całą wnikliwością, rozpatrzy wszystkie możliwości i przedstawi prezydium Senatu odpowiednie wnioski, po porozumieniu się z Komisją Regulaminową i Spraw Senatorskich. Przede wszystkim musimy mieć na względzie, co jest korzystniejsze dla Polonii.</u>
          <u xml:id="u-140.1" who="#SenatorJanSek">Druga sprawa jest taka, żebyśmy pewnego dnia nie znaleźli się w takiej sytuacji, że robimy wszystko dla Polaków i Polonii za granicą, natomiast zanika znajomość kultury polonijnej i spraw polonijnych w kraju. To jest też bardzo ważna sprawa. W przyszłym roku zamierzamy temu zagadnieniu poświęcić jedno - może wspólne posiedzenie. Jest to też problem. Stąd też zanika Almanach . Było to pismo znane poza granicami, ale i w kraju cieszyło się dużą popularnością. Myślę, że bez pomocy MEN i komisji koordynacyjnej problemów tych nie da się rozwiązać w Senacie. Problem jest głębszy i myślę, że zostanie rozpatrzony rzetelnie. Chyba to wszystko, co dzisiaj mogę powiedzieć.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-141">
          <u xml:id="u-141.0" who="#SenatorTomaszRomanczuk">Jakie tereny miał na myśli poseł L. Moczulski mówiąc o Kazachstanie? Na terenie mojego województwa tysiące hektarów ziemi leży, jak dzikie pola, natomiast rozmiary zniszczeń są tak duże, że do każdego hektara trzeba dać 100 mln zł. W gminach, o których mówiłem bezrobocie dochodzi do 70%.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-142">
          <u xml:id="u-142.0" who="#PoselLeszekMoczulski">To jest właśnie ten problem, którym obie Komisje będą musiały się zająć, i to bardzo szybko, ponieważ te nadzieje w Kazachstanie zostały już na pewno rozbudzone. Z drugiej strony - jak się orientuję - w kraju, poza jakimiś zapowiedziami telewizyjnymi - Borne Sulinowo itp., nie ma żadnych przygotowań. Z Kazachstanu już przyszły informacje, że Polacy chcą do niego jechać. Myślę, że to, co Komisje powinny uzgodnić, to szybkie spowodowanie, aby samorządy, wojewodowie, czy pewne resorty wstępnie pokazały, co mogą tutaj zaproponować. Będziemy musieli zwrócić się do nich, czy skłonić, żeby zapadły wiążące ustalenia. Dopóki nie ma żadnych wiążących ustaleń, to nie wolno ani Polakom w Kazachstanie, czy gdzie indziej, mówić o takich sprawach, ponieważ to jest absolutnie nieodpowiedzialne. Wstępnie myślałem, bo wiem, że są te gospodarstwa rolne.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-143">
          <u xml:id="u-143.0" who="#WiceministerStanislawDobrzanski">Ale to jeszcze o niczym nie świadczy, to jest bardzo złożony problem, ludzie są nie przygotowani do prowadzenia gospodarstw indywidualnych. Im trzeba byłoby dać środki na to, aby mogli gospodarować. Nauczyć ich gospodarować. Teraz nawet bogaty chłop polski ma trudności z utrzymaniem, w związku z taką a nie inną sytuacją na rynku żywnościowym. Jakie środki trzeba by było przeznaczyć na to, żeby uruchomić gospodarstwo rolne? To jest bardzo złożony problem. Przy szczupłości budżetu, to jest naprawdę - jak powiedział poseł L. Moczulski - nieodpowiedzialne, jeśli ktoś cokolwiek tam obiecuje. Bo to wymaga ogromnych przygotowań i poprawienia się sytuacji w kraju. A przecież minie jeszcze parę ładnych lat zanim sytuacja w kraju poprawi się na tyle, żebyśmy mogli wygospodarować środki na ich powrót.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-144">
          <u xml:id="u-144.0" who="#PoselLeszekMoczulski">Chciałem jeszcze poruszyć dwie kwestie formalne. Jeżeli nie będzie sprzeciwu, Komisja skierowałaby, na wniosek posła L. Pastusiaka, odpowiednie pismo do Prezydium Senatu i Stowarzyszenia "Wspólnota Polska".</u>
          <u xml:id="u-144.1" who="#PoselLeszekMoczulski">Drugi wniosek, aby skierować dezyderat do ministra edukacji narodowej, aby przyczynił się do rozwiązania problemu Szkoły Polskiej w Paryżu. Myślę, że te dwa wnioski możemy uznać za przyjęte.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-145">
          <u xml:id="u-145.0" who="#PrezesAndrzejStelmachowski">Mam dezyderat do Komisji, aby się przyjrzeć sprawie przeliczania emerytur zagranicznych. Zaczyna się to robić bardzo bolesne. To jest sprawa rent i emerytur na Zaolziu i w Rosji, zwłaszcza na Ukrainie, gdzie na tle galopującej inflacji dochodzi do tego, że tu są wypłacane zupełnie śmieszne sumy; oraz sytuacja odwrotna, gdy chodzi o hamowanie przyjazdów ludzi z Zachodu przez wysokie opodatkowanie rent zachodnich. Wiele osób deklaruje chęć przyjazdu do Polski i rezygnuje w ostatniej chwili, bo okazuje się, że opodatkowanie rent zachodnich - stosunkowo wysokich w przeliczeniu złotówkowym -jest tak duże, że to jest dla nich olbrzymią stratą majątkową. Jest również stratą naszego budżetu, bo byłby to stały napływ dewiz. Sądzę więc, że tutaj polityka Ministerstwa Finansów jest zupełnie samobójcza. Myślę, że to całokształt kwestii rent zagranicznych wart jest rozpatrzenia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-146">
          <u xml:id="u-146.0" who="#PoselLeszekMoczulski">Myślę, że bardzo szybko będziemy musieli przygotować albo interpelację, albo dezyderat, ponieważ to są na pewno sprawy do szybkiego załatwienia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-147">
          <u xml:id="u-147.0" who="#WiceministerStanislawDobrzanski">Jest to pewien problem prawny, który trzeba rozwiązać, bo finansowo nie jest to problemem. W skali roku dopłata - bo chodzi o dopłatę - może oscylować w granicach kilku, w najgorszym wypadku kilkunastu miliardów złotych. W skali roku, nawet przy naszym trudnym budżecie, nie jest to jakiś potężny problem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-148">
          <u xml:id="u-148.0" who="#PoselLeszekMoczulski">Zajmiemy się tym. Całe szczęście, że rozwiązywanie tego rodzaju problemów prawnych, leży akurat w ręku Senatu i Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-148.1" who="#PoselLeszekMoczulski">Zamykam posiedzenie Komisji.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>