text_structure.xml
130 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o g. 4 m. 30 pp.)</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Przedstawiciele Rządu: Minister Spraw Wewnętrznych Stanisław Wojciechowski, Minister Sprawiedliwości Bronisław Sobolewski, Minister Robót Publicznych Tadeusz Jasionowski, Kierownik M-stwa Kolei Juljan Eberhardt, Minister Aprowizacji Stanisław Śliwiński, Minister Zdrowia Publicznego Tomasz Janiszewski, Minister Spraw Wojskowych Józef Leśniewski, Minister Wyznań i Oświecenia Publicznego Jan Łukasiewicz.)</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">(Podsekretarze Stanu: W Ministerstwie Spraw Wewnętrznych Józef Bek, w Ministerstwie Pracy i Opieki Społecznej Aleksander Prystor, w Ministerstwie Poczt i Telegrafów Jan Urbański, w Ministerstwie Aprowizacji Oskar Sobański, w Ministerstwie Robót Publicznych Henryk Dudek, w Ministerstwie byłej Dzielnicy Pruskiej Adam Poszwiński.)</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Otwieram posiedzenie. Protokół 93-go posiedzenia jest przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 94 posiedzenia leży w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają dzisiaj posłowie: Harasz i Dębski. Listę mówców prowadzi p. J. Dębski.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Donoszę Panom zgodnie z pismem pana Prezydenta Ministrów, że został mianowany nowy Minister Aprowizacji, p. Stanisław Śliwiński, w miejsce dotychczasowego kierownika, p. Sobańskiego.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Donoszę też Panom, że pp. Jan Dąbrowski, poseł z okręgu 12, i Ludwik Wolf, poseł z okręgu 13, złożyli mandaty poselskie i że o tem powiadomiłem przewodniczących odnośnych Głównych Komisji Wyborczych celem wystawienia listów wierzytelnych kolejnym kandydatom.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę p. Sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#komentarz">(Czyta:)</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. J. Matusza do p. Ministra Robót Publicznych w sprawie udzielenia subwencji na zakupno dachówki (blachy) lub przydzielenia tychże ze składów rządowych dla Franciszka Sieńczaka z Turzego Pola (powiat Brzozów, Galicja).</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. J. Matusza i tow. do p. Ministra Rolnictwa oraz p. Ministra Spraw Wojskowych w sprawie zwolnienia od wojska Jana Rozynbajgra, kowala z gminy Haczów powiat Brzozów (w Galicji).</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. St. Pomarańskiego i tow. do p. Ministra Komunikacji w sprawie naruszenia prawa o nietykalności poselskiej.</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Koczura i tow. do p. Ministra Kolei Żelaznej w sprawie zmiany pociągu osobowego № 1211 na linii kolejowej Zwardoń–Żywiec.</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. A. Marylskiego i kolegów ze Związku Ludowo-Narodowego do p. Ministra Aprowizacji w sprawie wywozu zboża za granice państwa.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Putka i tow. do p. Ministra Skarbu w sprawie nominacji oficjantów skarbowych w Małopolsce — urzędnikami państwowymi.</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Franciszka Krempy, Marchuta i tow. do p. Ministra Kolei Żelaznych w sprawie postanowienia na szlaku kolejowym: Kraków, Dębica, Rozwadów, Lublin pociągu pośpiesznego w połączeniu z pośpiesznym pociągiem do Warszawy.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Wszystkie te interpelacje odeślę p. Prezydentowi Ministrów na drodze regulaminem przepisanej.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do porządku dziennego. Jedynym numerem, jest dalszy ciąg dyskusji w kwestii aprowizacji.</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Kowalczuk.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#JózefKowalczuk">Wysoka Izbo! Sprawa aprowizacyjna, nad którą obecnie dyskutujemy, już przeszło od 4 miesięcy zaprząta umysły tak Rządu, jak i całego społeczeństwa, a przedewszystkiem Wysokiego Sejmu. Kilka miesięcy temu Rząd przyszedł do nas z projektem zastosowania częściowego kontyngentu, uzasadniając ten projekt tem, że kontyngent wyznaczony przez niego wystarczy na wyżywienie armii i na wyżywienie większych miast i ośrodków przemysłowych. Sprawa wzięła taki obrót, że zamiast kontyngentu wprowadzono monopol, t. j. całkowite zajęcie zboża na rzecz Państwa po pewnych oznaczonych cenach. Rząd obawiał się, że ta dobrowolna sprzedaż nie pójdzie tak prędko, jakby tego wymagał interes Państwa i wprowadził do tej ustawy pierwszy termin dostawy kontyngentu do 1-go października. Rozporządzenia wykonawcze wydane starostom absolutnie nie zostały wykonane tak jak tego wymagała ustawa. Dziś w ośrodkach przemysłowych i w miastach niema chleba, a liczne rzesze robotnicze zaczynają znów alarmować Rząd, żeby przedsięwziął kroki, któreby zapewniły dostateczną ilość chleba dla mas pracujących. Obecnie widzimy, że Rząd, nie wykonawszy przez swoje niedołęstwo jednej ustawy, przychodzi z drugim projektem, propagującym sekwestr jako lepszy środek, aprowizacja zaś przedstawia się tak, że kontyngent nałożony na poszczególnych producentów nie został przez Rząd ściągnięty. Przyczyna tego leży nie tylko w tem, na co wskazuje Rząd, mianowicie, że producenci są za mało patriotyczni i nie chcą oddawać zboża, zwłaszcza po tak niskich cenach, lecz przyczyna leży również po stronie Rządu, który nieumiejętnie zabrał się do wykonania tej ustawy.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#JózefKowalczuk">Na państwowej Radzie Aprowizacyjnej zwracaliśmy uwagę, że sprawa w ten sposób postawiona bezwarunkowo nie da się wprowadzić w życie. Przedewszystkiem ceny dla Kongresówki i dla Małopolski bez różniczkowania nie odpowiadały rzeczywistym kosztom produkcji i z tego powodu rolnik nie mógł centnaru metrycznego zboża sprzedać po 90 a raczej później po 80 mk. bo to nie pokrywało w wielu miejscowościach połowy kosztów produkcji. Z drugiej zaś strony włożony na Rząd obowiązek dostarczenia rolnikom materiałów pierwszej potrzeby, niezbędnych do produkcji rolnej, nie został spełniony i Rząd otwarcie przyznał, że tego nie dostarczy, bo niema możności.</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#JózefKowalczuk">Następnie wykonaniu tego programu sprzeciwiało się i to, że cała ustawa o monopolu zbożowym była spóźniona, rozporządzenia wykonawcze wydane za późno, a starostowie wprowadzili je w czyn tak chaotycznie, że w niektórych powiatach kontyngent wyznaczony przez Min. Aprowizacji w porozumieniu z Państwową Radą Aprowizacyjną był przez starostów zwiększany trzykrotnie. Gdy producent dowiedział się z gazet jaka jest wysokość kontyngentu, a później starosta żądał od niego trzykrotnego kontyngentu, to producent wstrzymał się z dostawą, bo nie wiedział gdzie jest prawda.</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#JózefKowalczuk">Mieliśmy tu szereg delegacji, które przyjeżdżały do Warszawy, aby zasięgnąć informacji, jaki właściwie nałożono kontyngent i jakie są przepisy, ponieważ na miejscu starostowie wszystko wykonywali wbrew ustawie. Ogłoszono np. że wewnątrz Państwa, z wyjątkiem powiatów pogranicznych nie wprowadza się żadnych kart przemiałowych, ani ograniczeń przewozowych, tymczasem starostowie we wszystkich prawie powiatach wprowadzili karty przemiałowe, a nawet za pewną zapłatą sprzedawali je, policja zaś rekwirowała zboże po drogach, nawet wtedy, gdy producent wiózł do młyna tylko pół korca. To miało taki skutek, że społeczeństwo przestało Rządowi ufać, ta nieufność znów była przyczyną, że naznaczony kontyngent bezwarunkowo nie mógł być odstawiony w takiem tempie jak to przewidywaliśmy.</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#JózefKowalczuk">Jak zaznaczyłem poprzednio, grała tu rolę także cena i jeżeli przypatrzymy się poszczególnym powiatom, to zobaczymy, że zachodnie powiaty dostarczyły swoich kontynentów, ponieważ tam gospodarstwa rolne są mniej zrujnowane, a przez to produkcja więcej się opłacała i mniej kosztowała, wobec czego te powiaty mogły zboże dostarczyć po rządowej cenie. Natomiast południowo - wschodnie powiaty Kongresówki, a także Małopolska dostarczyły zboża w bardzo małej ilości, dlatego, że ta cena nie odpowiadała nawet w przybliżeniu rzeczywistym kosztom produkcji.</u>
<u xml:id="u-5.5" who="#JózefKowalczuk">Następnie w Małopolsce i w południowych powiatach Kongresówki, nie pozostały bez wpływu wysiłki p. Ministra Skarbu, by podnieść kurs korony w stosunku do marki. Stosunek do marki był naznaczony taki, że nie da się usprawiedliwić żadnym kursem życiowym. Za 100 marek polecono wypłacić 175 koron, podczas kiedy na giełdzie wszędzie można było kupić za 100 marek 200 koron, a nawet przeszło 200. Otóż nie rozumiem dlaczego rolnik, mieszkający w południowych powiatach Kongresówki albo w Małopolsce, musiał tracić na tej kombinacji Ministra Skarbu.</u>
<u xml:id="u-5.6" who="#JózefKowalczuk">To są między innemi przyczyny, które opóźniły dostawę kontyngentu. Są jeszcze inne przyczyny, mianowicie opóźnienie żniw w tym roku. Z tego powodu spóźnił się omłót, potem zaś nastąpiła młócka zboża do siewu i nie było możności dostarczyć tego zboża w takiem tempie, jakim sobie życzyliśmy. Większej własności nie dostarczono węgla do omłotu zboża, co również niekorzystnie wpłynęło na szybkość dostawy zboża.</u>
<u xml:id="u-5.7" who="#JózefKowalczuk">Zaznaczam jeszcze raz, że wszystko to trzeba przypisać Rządowi i jego niedołężnej gospodarce. Tłumaczenie się brakiem węgla nie zawsze jest słuszne, dlatego, że nieraz węgiel był, naprzykład cukrowniom w Kongresówce dostarczono 180% całorocznego zapotrzebowania węgla, natomiast cukrowniom w Wielkopolsce wcale go nie dostarczono. Następnie dużą rolę grał chaos w Ministerstwie Komunikacji. Widzimy ze sprawozdania Ministra Aprowizacji, przedłożonego Państwowej Radzie Aprowizacyjnej, że Wielkopolska mogła dostarczyć 42.000 wagonów, a na wyżywienie armii w ciągu roku trzeba tylko 20 000 wagonów zboża na chleb. Więc ewentualnie nadmiar można było użyć na wyżywienie niektórych ośrodków przemysłowych i większych miast.</u>
<u xml:id="u-5.8" who="#JózefKowalczuk">Ale cóż się dzieje z tą dostawą? Otóż na dostarczenie tych 42.000 wagonów zboża trzeba czterystu kilkudziesięciu dni, ponieważ dziennie można było dostarczyć tylko 100 wagonów.</u>
<u xml:id="u-5.9" who="#JózefKowalczuk">To samo działo się z ziemniakami. Przedstawiciele robotników poruszali tu niejednokrotnie kwestię, że ziemniaki są bardzo drogie, bo chłopi są paskarzami i obywatele ziemscy też są paskarzami. Okazuje się, że przyczyna zła leży również po stronie Rządu. Ziemniaki w Poznańskiem kosztują 13 m. za centnar metr., ale dostarczyć ich nie można. Za półtora miliona marek zgniło tylko na jednej stacji — Skalmierzyce. Gdy ogłoszono wolny handel, prywatna inicjatywa zakupiła tyle ziemniaków w Poznańskiem i tyle dostała wagonów, że później Rząd musiał zatrzymać tę dostawę, bo nie mógł sam dostać ziemniaków dla wojska, więc widać z tego, że prywatna inicjatywa działa daleko sprężyściej od inicjatywy rządowej. Wówczas Rząd, nie monopolizując handlu ziemniakami, zmonopolizował jednak dostawę ziemniaków, wskutek czego powstał na stacji Skalmierzyce olbrzymi zator, co spowodowało zgnicie nagromadzonych ziemniaków. Przedstawiciele Wielkopolski zwracali nieraz uwagę, że możnaby było uruchomić drugą linię wąskotorową, chodziło tylko o połączenie 5 kilometrów tych linii, co można było uskutecznić przy dobrej chęci i sprężystości w Rządzie w przeciągu kilku tygodni. Ale Rząd w tym kierunku także nic nie zrobił.</u>
<u xml:id="u-5.10" who="#JózefKowalczuk">Następnie zwracano uwagę, że możnaby było zorganizować dostawę za pomocą samochodów ciężarowych. I w tym kierunku nic nie zrobiono. Rząd, chcąc uniknąć ataków, zwalał całą winę na karb producentów. Wyjaśniało się robotnikom, że zboża niema dlatego, że chłopi nie chcą dostarczać, że brak patriotyzmu i stąd jest to nieporozumienie, które widzieliśmy na poprzedniem posiedzeniu, że przedstawiciele robotników przedewszystkiem zaczynają atakować włościan za niedostarczenie kontygentów. Tymczasem sam byłem świadkiem w Płocku, że włościanie, którzy przywieźli zboże do magazynów rządowych, musieli je z powrotem odwozić do domu, ponieważ pracownicy pracowali tylko 6 godzin, więc po 6 godzinach nie było komu tego zboża przyjąć. Nie występuję przeciwko temu, żeby pracowali tylko 6 godzin, ale można postawić trzy zmiany i całe zboże przyjąć. W tym czasie, kiedy szerokie masy robotników w miastach i w ośrodkach przemysłowych nie mają chleba, niepodobna w ten sposób organizować przyjmowania zboża, ażeby urzędnicy przyjmowali tylko przez sześć godzin, a resztę furmanek odsyłali do domu. Gdy taki włościanin odjechał z przed magazynu rządowego do domu, musiał sobie powiedzieć „Teraz niech mnie już poproszą, żebym im zawiózł zboże! Kiedy je przywożą, nie chcą przyjąć, mówiąc, że pracują tylko 6 godzin, ja pracuję po 16 godzin dziennie, a jeszcze muszę przed magazynami wystawać ze zbożem, którego nie chcą ode mnie przyjąć”.</u>
<u xml:id="u-5.11" who="#JózefKowalczuk">Otóż to są powody, dla których kontygent nie wpłynął tak, jak się tego spodziewaliśmy. Cóż tedy przedsiębierze Rząd? Przedewszystkiem urządza ekspedycje karne celem ściągania zboża w tych powiatach, skąd go najmniej wpłynęło. Do pewnego stopnia rezultat był osiągnięty, bo pod wpływem siły zbrojnej kontygenty zaczęły wpływać. Był to pewien przymus, więc choćby płacono nie tylko po 170 koron za centnar metr, ale gdyby nawet brano za darmo to rolnik pod przymusem musiałby zboże oddać. Ale to nie jest jeszcze rozstrzygnięciem sprawy.</u>
<u xml:id="u-5.12" who="#JózefKowalczuk">Rząd, widząc, że tą drogą nie może dojść do rozwiązania sprawy aprowizacyjnej, przychodzi do nas z nowym projektem — zupełnego sekwestru. Projekt swój zaczyna motywować nawet cyfrowemi danemi. Przytoczę Wysokiemu Sejmowi te cyfrowe dane, które przedstawiło Ministerstwo Aprowizacji na poparcie swego wniosku. Co do dochodu zboża Ministerstwo Aprowizacji zaznacza, że przy zastosowaniu kontyngentu cały dochód będzie się zawierał w sumie 66.500 wagonów, natomiast przy sekwestrze Rząd otrzyma 92.500 wagonów. Ale przypatrzmy się rozchodowi. Suma rozchodowa przedstawia się w ten sposób, że przy kontyngencie Rząd musi wydatkować 110.800 wagonów zboża, a przy zastosowaniu sekwestru, t. j. przy odpowiedzialności wyżywienia szerszych warstw ludności, potrzeba zboża 155.800 wagonów czyli, że jeśli się zastosuje system kontyngentowy, to brak będzie wynosił 44.300 wagonów, zaś przy sekwestrze 61.300 wagonów. Zaiste ciekawe poparcie sekwestru cyframi! Jeśli się zastosuje sekwestr, to trzeba zakupić za granicą więcej zboża, jeśli zaś kontygent, to mniej. Chyba takie cyfry absolutnie nikogo przekonać nie mogą, a tembardziej nie można poprzeć niemi projektu zupełnego sekwestru.</u>
<u xml:id="u-5.13" who="#JózefKowalczuk">Muszę zwrócić jeszcze uwagę na chaos, który panuje W Ministerstwie Aprowizacji i w całym Rządzie. Jako członek Państwowej Rady Aprowizacyjnej na każdem prawie posiedzeniu słyszę inne cyfry tak przychodowe, jak rozchodowe. W końcu przychodzę do przekonania, że Rząd wogóle nie wie ile mu zboża potrzeba nie tylko na wyżywienie szerokich mas ludności, ale nawet na wyżywienie armii. Półtora miesiąca temu na posiedzeniu Państwowej Rady Aprowizacyjnej referent Ministerstwa Aprow. przedstawił cyfrowe dane, które przedstawiały się dla nas bardzo korzystnie.</u>
<u xml:id="u-5.14" who="#JózefKowalczuk">Albowiem, biorąc pod uwagę wyżywienie ludności w większych miastach, w ośrodkach przemysłowych, wyżywienie armii w ciągu 12 miesięcy, biorąc pod uwagę ten kontygent, jaki miał być osiągnięty, mieliśmy deficytu 19.000 wagonów zboża i 7500 wagonów twardej paszy dla armii. Teraz w ciągu miesiąca widzimy, że ten deficyt zwiększył się do 61.000 wagonów. Przypatrzmy się cyfrom, skąd się to wzięło. Otóż na posiedzeniu Państwowej Rady Aprowizacyjnej powiedziano nam, że na wyżywienie armii w ciągu roku potrzeba 20.000 wagonów zboża i 7500 wagonów paszy twardej dlatego, że drugie 7500 da się zastąpić otrębami, lub dokupioną kukurydzą i t. d. Po miesiącu zaś Ministerstwo Aprowizacji przedstawia nam, że dla armii potrzeba już 41.000 wagonów, a wiemy, że w tym czasie nie było mobilizacji i armia się nie powiększyła. Wtedy zapytywaliśmy p. referenta Ministerstwa Aprowizacji dlaczego obecnie suma ta wynosi tyle, skoro miesiąc temu była prawie o połowę mniejsza? P. referent odpowiedział na to: „a no, trudno, Ministerium Spraw Wojskowych podało nam taką sumę”. A więc to znaczy, że polega się absolutnie na tem, jaką sumę poda Ministerstwo Spraw Wojskowych. Niema się pewnych danych jaka jest liczebność armii, ile potrzeba na wyżywienie każdego żołnierza i każdego konia, tylko się przyjmuje taką sumę, jaką podaje Ministerstwo Spraw Wojskowych! Gdyby za miesiąc to Ministerstwo podało sumę 100.000 to znaczyłoby, że za 100.000 trzebaby kupić zboża za granicą. Otóż tu widzi się pewien chaos i nieskoordynowanie władz samego Rządu, już nie mówiąc o tem, że kiedy została wydana ustawa o dostarczeniu kontyngentu za pewnemi cenami maksymalnemi w tym samym czasie Ministerstwo Spraw Wojskowych oficjalnie ogłosiło w gminach, że na to samo zboże naznacza cenę o 50 procent wyższą. Pocóż więc gospodarze mieli dostarczać zboże Ministerstwu Aprowizacji, jeśli wojsko płaciło za nie wyższą cenę? Taka była harmonia w całym naszym Rządzie.</u>
<u xml:id="u-5.15" who="#JózefKowalczuk">I chce się później, żeby w Państwie był porządek, żeby zboże było dostarczone w dostatecznej mierze, kiedy tego porządku niema w samym Rządzie!</u>
<u xml:id="u-5.16" who="#JózefKowalczuk">Widzimy następnie, te zamiast projektu o sekwestrze, który był tak aktualny jeszcze przed dwoma tygodniami, kiedy Rząd groził daleko idącemi następstwami, o ileby Sejm nie zgodził się na uchwalenie sekwestru nowy Minister Aprowizacji zgłosił do Komisji Aprowizacyjnej projekt na pierwszy rzut oka zupełnie inny, choć w rzeczywistości przemycający sekwestr. Minister Aprowizacji mówi w tym projekcie, że zgadza się na wolny handel, ale żąda, aby mu pozostawiono wolną rękę w nakładaniu kontyngentu, aby miał prawo decydować o wysokości kontyngentu. Jeśli to prawo zostanie mu przyznane, to może się zgodzić i na wolny handel.</u>
<u xml:id="u-5.17" who="#JózefKowalczuk">Otóż trzeba raz z tem skończyć, trzeba iść tą drogą, którą już raz się obrało, i na której stanęła większość Komisji Sejmowej, mianowicie, żeby oddać kontyngent ostatnio przez nas nawet zwiększony, któryby mógł wystarczyć na wyżywienie armii, większych miast i ośrodków przemysłowych, a resztę bezwarunkowo trzeba oddać na wolny handel. Bo, przecież wszyscy wiedzą, że ten wolny handel istnieje i Minister Aprowizacji, przechodząc ulicami Warszawy sam widzi, stałe ceny na wystawach, wynoszące 5 marki 50 fenigów za funt chleba, a jednak nic się nie robi, choć powinno się wniknąć, skąd się bierze to zboże i dlaczego ceny są tak wysokie.</u>
<u xml:id="u-5.18" who="#JózefKowalczuk">Uszczęśliwianie robotnika w ten sposób, że mu się da na 7 dni 3 funty chleba po 75 fenigów, a resztę musi dokupić, płacąc po 3 mk. 25 f., czyli że przeciętnie funt kosztuje go dziennie przeszło 2 marki, to mojem zdaniem nie jest żaden sposób! Jeślibyśmy tę cenę dali producentowi, to on bezwarunkowo dostarczyłby to zboże w wolnym handlu.</u>
<u xml:id="u-5.19" who="#komentarz">(Głos: Taniej)</u>
<u xml:id="u-5.20" who="#JózefKowalczuk">Jeśli chleb liczyć po 3 mk. 25 f. za funt, to centnar zboża kalkuluje się przeszło na 500 mk. z tego 90 mk. dostaje producent, a przeszło 400 idzie na wypiek, manipulacje handlowe, utrzymanie aparatu urzędowego przy tem i t. d.</u>
<u xml:id="u-5.21" who="#JózefKowalczuk">W imieniu klubu, do którego mam zaszczyt należeć, oświadczam się kategorycznie za projektem, przyjętym przez większość Komisji Aprowizacyjnej, t. j. żeby wprowadzić częściowy kontyngent, a resztę zboża oddać na wolny handel.</u>
<u xml:id="u-5.22" who="#JózefKowalczuk">Zdaniem naszego klubu, sprawa w ten sposób będzie lepiej rozstrzygnięta, niż przez wprowadzenie sekwestru, jak to proponuje Rząd. Następnie sama logika dowodzi, że jeśli Rząd nie był w stanie ściągnąć częściowego kontyngentu, to jakie szanse mamy, że ściągnie wszystko zboże? Niektórzy, zwłaszcza ugrupowania robotnicze, popierały zdanie, że cena obecnie naznaczona na zboże już jest za wysoka. Niejednokrotnie słyszeliśmy od przedstawicieli robotników, że należałoby tę cenę zniżyć. Otóż na posiedzeniu Państwowej Rady Aprowizacyjnej przestrzegaliśmy Ministra Aprowizacji, że wyznaczenie niskiej ceny na zboże prowadzi do tego, że na przyszły rok będziemy mieli w Państwie większy głód, aniżeli obecnie, ponieważ już obecnie kasuje się w wielu miejscowościach gospodarstwo nasienne, a przechodzi się na hodowlane.</u>
<u xml:id="u-5.23" who="#JózefKowalczuk">W całej wschodniej Galicji, jak słyszeliśmy przedwczoraj na posiedzeniu Komisji Rolnej, stosuje się gospodarstwo pastwiskowe, bo włościaninowi lepiej się opłaca wypas bydła, gdyż bierze on 28 koron za centnar mięsa żywej wagi, aniżeli uprawiać zboże, które mu Rząd później zabierze za 175 koron za centnar. Tego rodzaju gospodarka Rządu jest bardzo krótkowzroczna i doprowadzi do tego, że przestrzenie, oddawane pod uprawę zboża, będą się coraz bardziej zmniejszać.</u>
<u xml:id="u-5.24" who="#JózefKowalczuk">Przypominają sobie Szanowni Panowie, że przed wprowadzeniem ustawy o monopolu zbożowym krążyła po sali odezwa niejakiego pana Godlewskiego, obywatela ziemskiego, który dowodził, że można zboże sprzedać nawet po 40 mk. Tej odezwy chwycili się gwałtownie przedstawiciele robotników, twierdząc, że jeśli obywatel ziemski może oddać zboże po 40mk., to ten, kto żąda 80 mk. jest już paskarzem.</u>
<u xml:id="u-5.25" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Ma się rozumieć, że tak)</u>
<u xml:id="u-5.26" who="#JózefKowalczuk">Tymczasem, jeśli przypatrzymy się cyfrom, z jakich się składa dochód i rozchód majątku tego pana, to przekonamy się, że ze sprzedaży zboża osiąga 28.000 mk., a za wypas trzody chlewnej 40.000 mk. Jest on przeto najszkodliwszym obywatelem kraju, bo zboże potrzebne na chleb spasa trzodą chlewną, natomiast minimalne ilości zboża rzeczywiście może rzucić na rynek po cenie 40 mk. Następnie spasa on to zboże inwentarzem, to znaczy, przerabia je na mleko i masło, na które niema cen maksymalnych i również rzuca ten produkt na rynek.</u>
<u xml:id="u-5.27" who="#JózefKowalczuk">Jeślibyśmy tą drogą poszli, to na przyszły rok nie mielibyśmy nawet połowy tego zboża, które obecnie posiadamy. Trzeba w ten sposób prowadzić gospodarkę aprowizacyjną i rolną, żeby rolnik był zainteresowany w uprawie zbóż, a nie żeby go zniechęcać. Musi być pewna równowaga ekonomiczna. Jeżeli rolnikowi bardziej się opłaca uprawa ziemniaków, albo zapuścić rolę na pastwisko i wypasać bydło, to będzie to robił, a nie będzie uprawiał zboża. Dlatego trzeba dać takie ceny, żeby mu się uprawa zboża opłaciła.</u>
<u xml:id="u-5.28" who="#JózefKowalczuk">Wiemy, jaki jest stosunek cen ostatnich, naznaczonych przez Rząd do cen, jakie się płaciło za granicą. Obecnie zboże sprowadzane z Ameryki, jeżeli je dostaniemy, będzie kosztowało 1000 marek. Nawet przy transakcji, która miała być zawartą z Rumunią na wyjątkowo dogodnych warunkach, jak nas zapewniał Minister Aprowizacji, która jednak nie doszła do skutku z tej racji, że Minister Skarbu nie chciał udzielić pożyczki i chciał podnieść wartość naszej waluty za cenę głodu ludności, nawet przy tej transakcji centnar zboża sprowadzony z Rumunii kosztowałby 325 marek, podczas kiedy u nas rolnikom płaci się 80 marek. Kończę moje przemówienie apelem do Wysokiej Izby, żeby raczyła raz skończyć ze sprawą aprowizacyjną nie wałkować jej jeszcze kilka tygodni, a może miesięcy, uchwalić ustawę, przedłożoną Sejmowi przez Komisję Aprowizacyjną i przystąpić do zrealizowania tej ustawy. Chodzi o to, żeby Rząd miał możność jak najszybszego ściągnięcia kontyngentu, a reszta zboża, żeby się mogła znaleźć w wolnym handlu, ten, a kto nie może dostać obecnie pozwolenia od Rządu, bo w wielu wypadkach nie ma pieniędzy na łapówkę, by mógł to zboże nabyć od swego sąsiada, albo w sąsiednich powiatach.</u>
<u xml:id="u-5.29" who="#JózefKowalczuk">Widzę, że Rząd ma nowy projekt, który chce sprawę aprowizacyjną odwlec na dalszy plan. Czas by z tem skończyć i przystąpić do realnej pracy. Niech Rząd najpierw ściągnie kontyngent, który został wyznaczony w ustawie, a później niech się stara to zboże sprowadzić z zagranicy.</u>
<u xml:id="u-5.30" who="#komentarz">(Wicemarszałek p. Bojko obejmuje przewodnictwo)</u>
<u xml:id="u-5.31" who="#JózefKowalczuk">Bo jeżeli przy systemie sekwestru Rząd przychodzi do przekonania, że jednakże 61.300 wagonów trzeba kupić za granicą to jego jest rzeczą, żeby się tą sprawą zajął i żeby Minister Skarbu poszedł na rękę swoim kolegom ministrom, żeby w Rządzie panowała jednolitość, a nie rozbieżność i aby można było w ten sposób zapobiec biedzie aprowizacyjnej.</u>
<u xml:id="u-5.32" who="#JózefKowalczuk">Na ostatku stwierdzam, że jeżeli wśród Rządu w dalszym ciągu będzie panował taki chaos, taka rozbieżność, takie nieskoordynowanie pracy pośród poszczególnych ministerstw, to choćbyśmy uchwalili najlepszą ustawę, do niczego nie dojdziemy, bo sama ustawa nic nie da, jeżeli wykonawcy jej nie są ze sobą zgodni i w wielu wypadkach nie tylko jeden drugiemu nie pomaga, ale przeszkadza w jej wykonaniu.</u>
<u xml:id="u-5.33" who="#komentarz">(Głos: Bardzo słusznie. Brawo)</u>
<u xml:id="u-5.34" who="#JózefKowalczuk">Ja skończyłem.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#JakubBojko">Głos ma p. Ks. Lutosławski.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#KazimierzLutosławski">Wysoka Izbo! Kwestja, która nas zajmuje obecnie, ciągnie się rzeczywiście tak długo, wszystkie argumenty za i przeciw tak były przewałkowane i przed wakacjami i po wakacjach, że istotnie możnaby się zapytać, po co jeszcze dłużej mówić o tem? A jednak mam wrażenie, że bynajmniej nie oświetliliśmy kwestji zasadniczo. Mam wrażenie, że mówcy, których słyszałem, przeważnie gubili się w szczegółach, a istotnie nie wysunęli zasadniczych argumentów, dla których jedni są za sekwestrem, a drudzy za wolnym handlem. Przedewszystkiem prawie wszystkie przemówienia obracały się około jednego argumentu, około nieudolności Rządu. Wszyscy mówcy znaczną część swego przemówienia zużytkowali na odmalowanie opłakanych stosunków aprowizacyjnych i administracyjnych, które przypisywali wyłącznie niemal nieudolności aparatu rządowego.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#KazimierzLutosławski">Sądzę, że jest to zbyt uproszczony sposób krytykowania i oświetlania przyczyn tak bardzo skomplikowanego zjawiska. Nie ulega wątpliwości, że główna przyczyna ciężkiego stanu aprowizacji polega nietyle na nieudolności Rządu, ile na istotnie trudnem położeniu produkcji rolnej, na skutkach wojny.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#KazimierzLutosławski">To, co odczuwa się dzisiaj, to nie rzecz przypadkowa, to nieuchronny, konieczny wynik pięcioletniej wojny, nieuchronny wynik zniszczenia rolnictwa, zniszczenia warsztatów pracy wogóle i nieuchronny wynik tego przemęczenia i przeciągnięcia wprost struny wytrzymałości, które wojna za sobą pociągnęła.</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#KazimierzLutosławski">Trudności rozwiązania zagadnienia polegają dalej na tem, że nie mamy właściwie na czem oprzeć projektów ratunku. Każdy projekt gospodarczy powinien być oparty przedewszystkiem na dokładnych cyfrach, na obfitym aparacie cyfrowym. Otóż mamy cyfr bardzo mało, a te, które posiadamy, są więcej niż niepewne. Dlatego zabieramy się do tej roboty naszej po omacku, dlatego mamy tak rozmaite programy i projekty ustaw, a jedne i drugie przeważnie powierzchowne i nikt z tych, którzy występowali tu z projektami, czy to minister, czy to kluby sejmowe, czy ktokolwiek inny, nikt nie mógł z ręką na sercu powiedzieć: „Zastosujcie to, a napewno będzie dobrze”. Każdy musiał szczerze, sumiennie oświadczyć, że właściwie cokolwiek się zrobi, to będzie naprawdę skok w wodę z zamkniętemi oczami. Bo nie mamy danych statystycznych, ile będziemy mieli zboża i jak się ten rok gospodarczy skończy. Stąd to pochodzi, że z jednej strony mamy panikę przesadzoną, o której, jak pisały gazety, mówił nasz nowy minister aprowizacji, ale oczywiście nikt nie może wiedzieć, bo cyfr ścisłych niema, ile w niej jest słuszności.</u>
<u xml:id="u-7.4" who="#KazimierzLutosławski">Z drugiej zaś strony obawiam się, że na tym braku cyfr opiera się może zadaleko posunięty optymizm nowego kierownika Ministerstwa Aprowizacji. Jeżeli to jest ścisłe, co piszą gazety, to mam wrażenie, że grozi nam wielkie niebezpieczeństwo, że dopóty zboża nie będą nam przywozić, aż się okaże, że go będzie brak. To, że naogół brak nam zboża, niezależnie od cyfr, czy 65 czy 30 tysięcy wagonów, to jest niewątpliwe, i dlatego sądzę, że jedną z pierwszych podstaw ratowania jest zabezpieczenie sobie dostawy zboża z zagranicy.</u>
<u xml:id="u-7.5" who="#KazimierzLutosławski">Pod tym względem Rządowi nie można oszczędzić gorzkich wyrzutów za przeszłość i to nie jedynie Ministerstwu Aprowizacji. Wiemy, że w sierpniu, czy w początkach września poważna firma robiła Rządowi propozycje nabycia 10.000 wagonów zboża na Wołyniu, można było to zboże wówczas przewieźć i zamagazynować i słyszeliśmy, że rzecz była już zrobiona. Rząd był zdecydowany, ale zaoponował temu zarząd cywilny ziem, wschodnich i rzecz nie przyszła do skutku. Fatalnym pod względem aprowizacyjnym był rozejm z Petlurą. Zamiast skorzystać z pomyślnej możności zajęcia kilku najżyźniejszych powiatów, gdzie były nagromadzone zapasy zboża i cukru, zawarto rozejm i znaczna część tego zboża znajduje, się nie u nas, ale u Denikina.</u>
<u xml:id="u-7.6" who="#KazimierzLutosławski">Tak samo była w swoim czasie możliwość zawarcia umowy odpowiedniej z Rumunią i ten moment przepuszczono. Jeśli tak dalej będziemy robili, to wcale nie będzie można przywieźć zboża z zagranicy, a jeżeli będzie można je dostać, to po cenach tak szalonych, że przyjdzie nam bardzo ciężko pokutować za tę opieszałość.</u>
<u xml:id="u-7.7" who="#KazimierzLutosławski">Zapewne, że w tej krytyce niedołężności aparatu rządowego, którą tu obszerniej wyłuszczono, jest dużo racji, ale z drugiej strony, gdy wyrzucamy Rządowi, że nieudolnie stosował te środki nadzwyczajne, któremi rozporządzał, to wyradza się fałszywa perspektywa, jakoby środki doraźne były leczeniem istoty tej powojennej choroby t. j. braku środków spożywczych w kraju.</u>
<u xml:id="u-7.8" who="#KazimierzLutosławski">Środkiem nadzwyczajnym i doraźnym jest sekwestr i normatywy i cały aparat państwowy regulowania handlu i przemysłu, cały ten aparat państwowy regulowania spożycia. To są wszystko paliatywy, które mogą być użyte, kiedy nie można inaczej, ale byłoby fatalne przypuszczać, że one istotnie nadadzą siłę naszemu aparatowi gospodarczemu, że istotnie uzdolnią społeczeństwo do przetrwania ciężkiego okresu powojennego.</u>
<u xml:id="u-7.9" who="#KazimierzLutosławski">Na to, ażeby się zabrać do leczenia tego stanu, w który zabrnęliśmy wskutek wojny, trzeba zupełnie czego innego, trzeba ożywienia produkcji rolnej, ożywienia przedsiębiorczości prywatnej, a pod tym względem, nie tylko w dziedzinie rolnictwa, ale w dziedzinie przemysłu wogóle, Rząd mam wrażenie — zachowuje zupełnie opaczny stosunek do prywatnej przedsiębiorczości.</u>
<u xml:id="u-7.10" who="#KazimierzLutosławski">Walka z lichwą wyrodziła się w ręku naszych władz w walkę z inicjatywą i uczciwym zyskiem. Łatwiej jest utrudnić przemysłowcom ich zabiegi o uczciwy zysk, aniżeli łapać nieuczciwą spekulację, ale nie można dlatego, ażeby ukrócić spekulację, zabijać inicjatywę prywatną, a właściwie na każdym kroku jesteśmy tego świadkami.</u>
<u xml:id="u-7.11" who="#KazimierzLutosławski">Przykładów na to możnaby przytoczyć dziesiątki, zadowolę się tylko jednym czy dwoma dla ilustracji tej myśli. Wiadomo, że główną przyczyną braku papieru, tak niezmiernie dotkliwego w życiu publicznem, jest to, że papiernie nie mogą dostać węgla. Brak węgla mamy nie dlatego, że go niema W kopalniach, ale dlatego, że niema środków przewozowych. I oto znajduje się energiczny przedsiębiorca, właściciel papierni, który chce samochodami sprowadzić sobie węgiel.</u>
<u xml:id="u-7.12" who="#KazimierzLutosławski">I staje się rzecz nie do wiary: zamiast spotkać się z entuzjastycznym poparciem władz i ułatwieniem tego trudnego zagadnienia przewozu, spotyka się ten przedsiębiorca z oświadczeniem: na samochody nie pozwalamy ładować węgla, bo cały aparat kontroli mamy urządzony dla pociągów, a tego nie moglibyśmy skontrolować.</u>
<u xml:id="u-7.13" who="#KazimierzLutosławski">A kiedy się temu człowiekowi udaje po wielu trudnościach przezwyciężyć ten rzeczywiście zupełnie nierozsądny opór i wreszcie ma już pozwolenie na przywóz węgla samochodami, to zjawia się nowa trudność. Samochodami wolno będzie przywozić węgiel, ale tylko na obręczach gumowych, a nie żelaznych. Dlaczego? Bo to zanadto psuje drogi. Są to rzeczy nie do wiary poprostu. Przecież jasnem jest, że koszt naprawy dróg jest bądź co bądź mniejszy od szalonych kosztów gum, za które dzisiaj trzeba płacić niewiadomo jakie pieniądze. Jeżeli przeciw ułatwieniu przywozu wystawia się kontr-argument o obręczach żelaznych, że są szkodliwe dla dróg, to poprostu to nie wygląda na poważną opinię organów państwowych.</u>
<u xml:id="u-7.14" who="#KazimierzLutosławski">I to samo jest na każdym kroku. Przepisy, które Ministerstwo Aprowizacji wydało dla takiego przemysłu, jak młynarski, tak samo zupełnie nie są oparte na rzeczywistych potrzebach tego przemysłu. Widać w sposobie ich formułowania i stosowania, że Rząd nie ma szerokiego poglądu na to, że powinien być przyjacielem uczciwego przemysłu, że traktuje przemysł z góry jako przemysł nieuczciwy w stosunku do niego zajmuje stanowisko wroga, a nie przyjaciela. Bardzo dobre są różne przepisy, ale nie można wymagać pracy warsztatów przemysłowych w warunkach, w których one muszą dawać stratę. Takiemi zaś są dzisiejsze przepisy młynarskie. I stąd jest jeden rezultat, uderzające jest, że zboże kontyngensowe prawie wyłącznie jest mielone u żydów. Dlaczego? Nie dlatego, ażeby czynniki decydujące miały specjalną predylekcję do żydów, przypuszczam, że równomiernem obdarzałyby zaufaniem i młyny chrześcijańskie, ale dla bardzo prostej przyczyny, że takie kontrakty może podpisywać tylko ten, kto umie je obchodzić, bo nie są możliwe do dotrzymania. Dlatego chrześcijańskie młyny nie mogą się na nie zgodzić, bo wiedzą, że nie będą mogły się do nich stosować, tymczasem żydzi łatwo je podpisują, bo wiedzą, że i tak będą mieli dość zysku na młynie. Oto metoda postępowania, która się stosuje do całego przemysłu i do życia ekonomicznego. We wszystkich dziedzinach sposób traktowania przemysłu i handlu jest taki, że całkowicie się do niego zastosować pozornie można, ale zastosować się do niego uczciwie prawie nie sposób i dlatego wszystkie te przepisy są premią dla szmuglu i ułatwieniem szmuglu.</u>
<u xml:id="u-7.15" who="#KazimierzLutosławski">Aparat kontroli bardzo często też nie odpowiada swemu zadaniu. Mam tutaj dużo skarg na straż pograniczną, na straż policyjną o ogromne nadużycia, które naturalnie wcale się nie przyczyniają do ukrócenia nadużyć aprowizacyjnych, tylko zachęcają ludzi bezczelnych, ludzi nieuczciwych do spekulowania na tych nadużyciach, a uniemożliwiają poprostu konkurowanie z nimi ludziom uczciwym. Mam także bardzo charakterystyczny list od pewnego proboszcza na prowincji, który pisze, że ludność bezrolna na wsi jest w położeniu poprostu strasznem. Kupić zboża dla bezpośredniego spożycia nie można, bo dwór nie sprzeda go, ponieważ przekroczenie zakazu sprzedaży przez dwór zanadto się rzuca w oczy i może być przyłapane i ukarane. A natomiast na ogół sąsiedzi wolą sprzedawać żydom, nie dlatego tylko, że to zapewnia większe zyski — to jest także uproszczone tłumaczenie sobie zjawisk. Niewątpliwie jest bardzo dużo paskarzy we wszystkich sferach; nie podzielałbym optymistycznego zdania jednego z przedmówców, jakoby specjalnie małorolni byli wolni od paskarstwa; jestem przekonany, że między włościanami jest mnóstwo paskarzy tak, jak między ziemianami i wszystkimi innymi. Ale nie tylko chęć zysków lichwiarskich jest przyczyną, dlaczego chłop sprzedaje zboże żydom, a swemu sąsiadowi bezrolnemu, który umiera z głodu, nie chce go sprzedać, lecz i to, że jak sprzeda żydowi, to jest pewien, że nie będzie wydany, a jak sprzeda sąsiadowi, to wie, że wróble na dachu będą o tem śpiewać. Otóż nie można układać przepisów, któreby doprowadzały do takich absurdów i wytwarzały premię dla ludzi nieuczciwych.</u>
<u xml:id="u-7.16" who="#KazimierzLutosławski">Mam wrażenie, że Ministerstwo Aprowizacji miało zupełnie opaczne pojęcie o swoich zadaniach. Wyobrażało sobie, że jest powołane do tego, ażeby kontrolować całe spożycie, a przedewszystkiem w sposób obciążający to spożycie finansowo. Urządza się np. urząd zbożowy w takim powiecie, jak Łomżyński, gdzie zboża na wywóz niema. Urząd zbożowy w takim powiecie nie ma właściwie nic do roboty, ale musi żyć, więc obkłada opłatą, zresztą według instrukcji ministerialnej, wszelkie zboże dostarczane na potrzeby ludności. I dzieją się takie nadzwyczajne cudactwa. Magistrat miasta Łomży pożycza zboże z powiatu Kolneńskiego, ponieważ swojego zboża jeszcze nie omłócił. Od tego zboża przywiezionego do Łomży dla robotniczej ludności urząd zbożowy pobiera haracz 4 1/2 marki według przepisu. Haracz ten dziś dochodzi do 16 marek.</u>
<u xml:id="u-7.17" who="#komentarz">(Głosy: Skandal)</u>
<u xml:id="u-7.18" who="#KazimierzLutosławski">Co z tego wynika? Że właściwie urząd zbożowy jest organem ściągającym podatki za zboże, a nie organem ułatwiającym dostarczanie ludności zboża.</u>
<u xml:id="u-7.19" who="#KazimierzLutosławski">Drugi przykład, który jest podobnym absurdem: obywatel ma zboże, chce dostarczyć go magistratowi, a ma pod ręką młyn, więc proponuje, że tam zmiele zboże i w postaci mąki dostarczy je magistratowi, który potrzebuje mąki, a nie zboża, ewentualnie otręby dostarczy według wskazówek urzędu zbożowego. Urząd zbożowy się nie zgadza, zboże musi być przewiezione do Magistratu, aby następnie oddane było żydowi do przemielenia i powróciło dopiero do Magistratu. To są absurda, które nie wytrzymują najmniejszej krytyki.</u>
<u xml:id="u-7.20" who="#KazimierzLutosławski">Nie można wykręcić się tem, że to są i nadużycia wykonywujących urzędów, nie takie jest brzmienie przepisów ministerialnych.</u>
<u xml:id="u-7.21" who="#KazimierzLutosławski">Tak one są pomyślane i dlatego bardzo się cieszę, że na czele ministerstwa aprowizacji teraz stanie człowiek, który zna doskonale handel rolny i będzie wiedział, jakie przepisy są wykonalne, a jakie niewykonalne. Pragnąłbym, ażeby we wszystkich przepisach, które będą wydawane dla ograniczenia wolności ekonomicznej, Ministerstwo jednak zawsze pamiętało o tem, że tak jak woda nie popłynie pod górę, tak handel i przemysł nie może pracować ze stratą. Jeżeli przepisy wymagają pracowania ze stratą, to mogą się zgodzić na nie pozornie tylko ci, którzy spekulują i kalkulują na obejście tych przepisów, to jest zabijanie przemysłu i handlu rodzimego, a popieranie przemysłu i handlu żydowskiego, który sobie z przepisów nic nie robi. Z tem się wiąże także sprawa sekwestru i normowania całego spożycia. Nasi koledzy z zaboru pruskiego, kiedyśmy podnosili niemożność sekwestru, niemożność przeprowadzenia norm w spożyciu, przeciwstawiali nam przykład swojej dzielnicy i twierdzili: przecież myśmy pokazali, że to możliwe, i jesteśmy przekonani, że to jedyny sposób oszczędnej gospodarki niedostatecznemi zapasami. Ale ci koledzy nasi nie uwzględniali jednego: że mając 2% żydów będą mieli 4% paskarzy, a my mając 15% żydów, będziemy mieli 30% paskarzy. Dlatego u nas te normy nie są wykonalne. Trzeba zawsze o tem pamiętać, że metody normowania życia ekonomicznego muszą być zastosowane do poziomu etycznego społeczeństwa, które się normuje. Otóż społeczeństwo, w którym 15% ludności uczy się w książkach szkolnych, że oszukać goja nie jest grzechem, uczy się w książkach szkolnych, że prawa gojowskie obowiązują o tyle tylko, o ile ich nie można obejść bezkarnie, uczy się w swoich książkach szkolnych, że jedynym warunkiem pomyślności na świecie jest zdolność oszukania sąsiada, który nie jest żydem, takie społeczeństwo nie może być normowane w ten sposób, jak to, które ma jednakowe zasady moralne. Tego nigdy nie wolno spuszczać z oczu.</u>
<u xml:id="u-7.22" who="#KazimierzLutosławski">Poza tem muszę nadmienić, że nie tylko to jest przyczyną, dla której u nas takie normowanie nie jest możliwe; przyczyną jest także niedojrzałość naszego własnego społeczeństwa, a po drugie zmęczenie wojną. Łatwo jest zacząć takie rzeczy w pierwszym lub drugim roku wojny, ale dziś przekracza to siły i wytrzymałość ogółu.</u>
<u xml:id="u-7.23" who="#KazimierzLutosławski">Następnie, społeczeństwo poznańskie, przez warunki, w których żyło, zostało wychowane do większej ofiarności niż nasze, do wyższego poziomu pojmowania instynktu społecznego, dlatego u nas tak trudno z temi przepisami.</u>
<u xml:id="u-7.24" who="#KazimierzLutosławski">Chciałbym przytoczyć ten cudowny przykład, który dała światu Ameryka, która wcale nie miała przepisów normatywnych, nie miała przymusowego ograniczenia spożycia, a w której pan Hoover rozwinął tak olbrzymią agitację za jak największem ograniczeniem spożycia, że wynikiem tego ograniczenia były te wielkie ilości materiałów spożywczych transportowane do Europy. Rozpowszechniło się w Ameryce, że nazywano „talerzem Hoovera” ten talerz, z którego wszystko zjedzono, nie marnując resztek. Myśmy do tego nie dorośli. Nie mamy tej zdolności zmuszania się dobrowolnie do ofiar, a tam, gdzie ta zdolność nie jest na wyższym poziomie, tam przymus nie da się zastosować. Ostatecznie muszę przyznać rację przedmówcom, którzy twierdzili, że mimo wszystkich przepisów ogół raczej zakopie zboże, aniżeli pozwoli sobie normować spożycie u siebie w domu. To jest może smutne, ale w znacznym stopniu prawdziwe.</u>
<u xml:id="u-7.25" who="#KazimierzLutosławski">Dodam jeszcze, że podczas gospodarki niemieckiej społeczeństwo nasze specjalnie się nauczyło tego stosunku do przepisów normatywnych i dlatego bardzo trudno zmienić to i wmówić w ludzi, że dziś te same przepisy, pochodzące od polskich władz, trzeba szanować i czcić, trzeba się do nich stosować. Dlatego sądzę, że ta droga już jest nie do użycia i nie prowadzi do właściwych wyników.</u>
<u xml:id="u-7.26" who="#KazimierzLutosławski">Ale jeśli mowa o przyczynach, dla których uważamy sekwestr za niemożliwy, to poza nieudolnością aparatu państwowego do przeprowadzenia sekwestru muszę jeszcze wymienić drugą rzecz: przekonanie nasze o zupełnej nieudolności aparatu państwowego do wyżywienia całej ludności zbożem zasekwestrowanem, a to jeszcze trudniejsze od ściągnięcia zboża. Aparat państwowy niestety pod tym względem nie dorósł jeszcze do tak trudnego zadania.</u>
<u xml:id="u-7.27" who="#KazimierzLutosławski">Znowu przytoczę przykład, z innej dziedziny, z dziedziny centrali dewiz, która jest dla bardzo wielu taką chlubą naszego współczesnego urządzenia się. Znam wypadek, że gdy przybył do kraju pociąg towarów rządowych, sprowadzonych z zagranicy, a więc zapewne najpierwszej potrzeby, pilnych, i gdy przedsiębiorca, który je sprowadził dla Rządu, zwrócił się do centrali dewiz o walutę, ażeby zapłacić, znalazł się w tem położeniu, że do dziś dnia t. j. 3 tygodnie czeka na to, ażeby centrala dewiz raczyła odpowiedzieć. A kiedy dostanie walutę, niewiadomo.</u>
<u xml:id="u-7.28" who="#komentarz">(Głos: Niema dewiz)</u>
<u xml:id="u-7.29" who="#KazimierzLutosławski">Proszę Panów, cóżby on zrobił i cóżby zrobiły te potrzeby, które ten pociąg miał zaspokoić, gdyby nie paskarze, gdyby nie było czarnej giełdy na której można było walutę kupić i ten pociąg zapłacić. On 3 tygodnie czekać nie mógł. Zupełnie to samo jest w sprawie aprowizacji. Gdyby ludzie czekali na kartki i skazani byli na chleb kartkowy, to już dawno umarliby z głodu. Jedynym poczciwym przyjacielem jest paskarz, który im sprzedaje zboże.</u>
<u xml:id="u-7.30" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
<u xml:id="u-7.31" who="#KazimierzLutosławski">Otóż nie wolno wytwarzać takich warunków, w których ludność o głodzie i chłodzie będąca nie myśli o tem, żeby można dostać opał, albo zboże rządowe, lecz obawia się, żeby tylko Rząd nie wymyślił nowych ograniczeń na paskarzy, bo już wtedy wcale nic nie będzie można kupić.</u>
<u xml:id="u-7.32" who="#komentarz">(Głosy: Niech żyją paskarze!)</u>
<u xml:id="u-7.33" who="#KazimierzLutosławski">Dlatego uważam, że ta niezdolność aparatu państwowego do wyzyskania tych praw, które mu dajemy, do zużytkowania materiału, który dostaje w ręce, jest jeszcze może ważniejszym szkopułem do wprowadzenia kompletnego sekwestru, niż sama trudność jego wprowadzenia.</u>
<u xml:id="u-7.34" who="#KazimierzLutosławski">Następnie to, co przedstawia największą trudność w życiu naszem ekonomicznem, nie tylko chwilowo, ale na całą przyszłość, to jest ten wkradający się do naszego życia państwowego wszystkiemi porami „etatyzm”, to jest prąd i dążenie do powierzania państwu wszystkiego i do oczekiwania wszystkiego od państwa. Nasi koledzy z klubu socjalistycznego, z bardzo wielką zdolnością i umiejętnością podsunęli nam już niejedną ustawę i niejedno postanowienie, które idzie wspaniale w kierunku programu socjalistycznego, ale któremu, gdybyśmy byli świadomi do czego ono w konsekwencjach prowadzi, nigdy nie dalibyśmy większości głosów.</u>
<u xml:id="u-7.35" who="#komentarz">(Wrzawa na lewicy)</u>
<u xml:id="u-7.36" who="#KazimierzLutosławski">Podziwiam zdolność tych kolegów, ale martwię się bardzo, że na straży programu narodowego, na straży programu antysocjalistycznego nie stoi dosyć czujna, twórcza, energiczna praca, zwrócona przeciw „etatyzmowi” i programowi socjalistycznemu.</u>
<u xml:id="u-7.37" who="#KazimierzLutosławski">Nie ukrywam jednak przed sobą i nie mógłbym ukryć także przed Panami niebezpieczeństw wolnego handlu. Wolny handel ma także dużo niebezpieczeństw i trzeba się z niemi liczyć jeżeli się chce, ażeby ustawa, którą mamy przeprowadzić, nie stała się katastrofalną.</u>
<u xml:id="u-7.38" who="#KazimierzLutosławski">Pierwszem niebezpieczeństwem wolnego handlu jest spekulacja na zwyżkę cen pod koniec sezonu, a więc ukrywanie zapasów, magazynowanie ich i niepuszczanie ich do obrotu. We wniosku, który przedstawiliśmy Sejmowi i który był przedmiotem obrad komisji, a przychodzi teraz przed Wysoką Izbę w postaci ostatecznej ustawy, przeciw temu niebezpieczeństwu jest skierowany paragraf, warunkujący magazynowanie pozwoleniem Państwa i wskazujący, że normalnie magazynowanie nie powinno być rzeczą przedsięwzięć prywatnych, lecz przedewszystkiem instytucji społecznych i publicznych.</u>
<u xml:id="u-7.39" who="#KazimierzLutosławski">Drugiem niebezpieczeństwem jest wywóz za granicę. Proszę Panów, w sprawie przewozu przez granicę dzieją się rzeczy zastraszające. Z wszystkich granic dochodzą wieści o bezkarnym wywozie, z drugiej zaś strony z wszystkich wystaw sklepowych wyglądają na nas zawstydzające dowody niedozwolonego przywozu, a raczej dozwolonego, bo nie mogę sobie wyobrazić, aby kupcy wystawiali w oknach towary w tak wielkiej ilości, gdyby nie mieli pozwolenia na przywóz. Musimy zupełnie stanowczo żądać podwojenia, a nawet potrojenia energii Rządu, ażeby temu kres położyć. Nie jesteśmy w tem położeniu, żebyśmy mogli sobie pozwolić na zbytkowny import. Nie jesteśmy w tem położeniu, żebyśmy mogli przez palce patrzeć na niedozwolony wywóz. Tymczasem i pod tym względem nieraz ma się wrażenie, że przepisy Rządu, a szczególnie sposób ich zastosowania potrafi za trzymać nadzwyczajnie skutecznie eksport pożyteczny, a tego tajnego eksportu nie umie dosięgnąć.</u>
<u xml:id="u-7.40" who="#KazimierzLutosławski">Słyszałem np. o takiej kontrowersji. Gdy była mowa o zakupie za granicą niezbędnych towarów wzamian za ropę, podniosły się wśród Rządu ogromne trudności przeciw wywożeniu ropy dlatego, żeby rafinerie krajowe mogły zarobić. Zasada zupełnie słuszna, ażeby nie wywozić w surowym stanie towarów, które możemy wywieźć w stanie przerobionym. Zasada ekonomiczna zupełnie słuszna, ale zastosowanie najopaczniejsze. Nie liczono się z tym jaskrawym faktem, że olbrzymie zapasy ropy w Polsce się marnują i nie są przerabiane, lecz wylewane i te właśnie można było wywieźć. I tak samo we wszystkich innych dziedzinach. Zasady się wystawia znakomite, ale jak przyjdzie do zastosowania, to są stosowane tak, że zamiast przynieść pożytek, przynoszą narodowi szkodę dużo większą, niż korzyści, jakich się po nich spodziewano.</u>
<u xml:id="u-7.41" who="#KazimierzLutosławski">Wreszcie jednem z niebezpieczeństw wolnego handlu jest wybujały zbytek spożycia. Przeciw zbytkowi spożycia mamy jeden środek, zakaz przywozu zbytkownych towarów, drugi zaś środek, to jest unormowanie spożycia towarów codziennej potrzeby — mam wrażenie — nie da się u nas zastosować, jak już powiedziałem poprzednio.</u>
<u xml:id="u-7.42" who="#KazimierzLutosławski">Natomiast to, co się da zastosować i co powinno być zastosowane na bardzo szeroką skalę — i to byłoby wdzięcznem zadaniem także dla Min. Aprowizacji — to jest propaganda i agitacja za dobrowolnem ograniczeniem spożycia, nawet u tych, którzy mogą się nie ograniczać.</u>
<u xml:id="u-7.43" who="#KazimierzLutosławski">Jak przytaczałem, przykład Hoovera w Ameryce pod tym względem dokonał cudów, a niema powodu przypuszczać, ażeby u nas, gdzie idealizmu nie brak, ludzie w tej rzeczy nie dali na siebie wpłynąć opinii publicznej.</u>
<u xml:id="u-7.44" who="#KazimierzLutosławski">Wszelkie próby unormowania spożycia temi środkami, które są poza sekwestrem, poza kontygentem, mojem zdaniem są zupełnie chybione i nie dadzą wyniku. Mogą one tylko podnieść cenę żywności na rynku; dziś podnoszą ją na rynku tajnym, jeżeli będzie wolny handel poza kontygentem, to podniosą ją na rynku jawnym.</u>
<u xml:id="u-7.45" who="#KazimierzLutosławski">Wobec tych niebezpieczeństw zaproponowaliśmy w ustawie, którą wnieśliśmy do Sejmu, poważne ograniczenia Wolnego handlu. Zaproponowaliśmy przedewszystkiem oczywiście ściągnięcie kontygentu, ale przyznam się, że nie myśmy byli autorami tej tabliczki, normującej ten kontygent w sposób sztywny. Uważamy, że musi stanąć na czele Ministerstwa Aprowizacji człowiek, któremu można zaufać, że kontyngent będzie nakładany rozsądnie w miarę możności i zdolności producenta i nie możemy go krępować normami ograniczeń. W wielu miejscach, w wielu wypadkach będą mogły być ściągnięte normy wyższe, w wielu innych będzie trzeba ściągać niższe. Sądzę, że to się nie da w ustawie uregulować.</u>
<u xml:id="u-7.46" who="#KazimierzLutosławski">Następnie wprowadziliśmy do ustawy pewne utrudnienia przewozu, chociaż zdajemy sobie całkowicie sprawę z tego, jak trudno jest przeprowadzić ograniczenia obrotu wewnętrznego, zwłaszcza w powiatach pogranicznych. Niestety to ograniczenie Komisja skreśliła, słychać jednak, że nowy minister aprowizacji ma wrażenie, że pewne ograniczenia obrotu wewnętrznego, a raczej pewna kontrola tego obrotu będzie potrzebna.</u>
<u xml:id="u-7.47" who="#KazimierzLutosławski">Myślę, że dyskusja w komisji będzie mogła doprowadzić do porozumienia, ażeby wprowadzić to, co jest istotnie niezbędne dla ukrócenia tajnego wywozu za granicę.</u>
<u xml:id="u-7.48" who="#KazimierzLutosławski">Wprowadziliśmy następnie zakaz magazynowania prywatnego i tajnego, a wreszcie ograniczenia przerobu. Kiedy mowa o ograniczeniu przerobu, to rzuca się w oczy dziś wobec wczesnych mrozów bardzo trudne zagadnienie zmarzłych nadpsutych ziemniaków. I sądzę, że będę wyrazicielem poglądów wszystkich, którzy znają to zagadnienie, jeśli powiem, że na potrzeby przerobu na krochmal i spirytus powinno się zużytkować przedewszystkiem, a nawet wyłącznie ziemniaki zmarzłe i nadpsute, a natomiast zdrowe ziemniaki puścić w obrót konsumcyjny.</u>
<u xml:id="u-7.49" who="#KazimierzLutosławski">Zdajemy sobie doskonale sprawę z tego, że ta ustawa jest tylko paliatywem, i że gdybyśmy się nią zadowolnili, to byśmy za rok stanęli przed trudnościami takiemi samemi, jak dzisiaj.</u>
<u xml:id="u-7.50" who="#KazimierzLutosławski">Dlatego uważam, że jednocześnie należy niezwłocznie położyć ogromny nacisk na wzmożenie produkcji rolnej, na dostarczanie rolnikowi tego, czego mu potrzeba dla wzmożenia produkcji, nawozów, sprzężaju i maszyn, a dalej na dostarczanie wiedzy i nauki zawodowej. Pod tym ostatnim względem dochodzą posłów hiobowe wieści z prac przygotowawczych do nowego budżetu.</u>
<u xml:id="u-7.51" who="#KazimierzLutosławski">Skreślenia, które Ministerstwo Skarbu proponuje w budżecie szkól zawodowych, są wprost przerażające z punktu widzenia konieczności ożywienia naszego przemysłu i wzmożenia produkcji. Jeśli się z 11-milionowego budżetu skreśla prawie 3/4, to trzeba powiedzieć, że widocznie Ministerstwo Skarbu nie zdaje sobie z tego sprawy, jaką doniosłość dla Państwa ma szkolnictwo zawodowe. A to jest ściśle związane z tematem, który nas obchodzi. Tylko jeżeli będziemy mieli duży zastęp ludzi zdolnych do prywatnej przedsiębiorczości ekonomicznej, przygotowanych do wytężonej pracy wytwórczej, będziemy mogli wyleczyć rany zadane przez wojnę i usunąć straszną nierównowagę, która panuje między tem, czego wymagamy od rolnika, a tem, czego może dostarczyć przemysł. Warunkiem zaś rozwoju życia ekonomicznego jest wolność, ekonomiczna, wolny handel, w którego obronie w zasadzie stanąć musimy. Nie wierzę, a przypuszczam, że poza socjalistami nikt nie może wierzyć w to, żeby inicjatywa państwowa mogła zastąpić inicjatywę prywatną, żeby państwowa działalność normatywna mogła zastąpić wolną konkurencję, przedsiębiorczość i energię jednostki.</u>
<u xml:id="u-7.52" who="#KazimierzLutosławski">Nie gwałt i nie samowola ekonomiczna, lecz istotna wolność jest warunkiem rozwoju ekonomicznego. Tymczasem to, co podcina naszą wolność ekonomiczną, to, co w zarodku zabija rozwój ekonomiczny Polski, to ta mylna koncepcja, jakoby właściwą drogą postępowania było podnoszenie zarobków ciągłemi strajkami i wymuszanie lepszych warunków pracy zamiast dochodzenia do nich przez rozwój ekonomiczny. A pod tym względem jesteśmy w położeniu bardzo ciężkiem. Teoria płacy nie za pracę i produkcję, lecz za czas przepędzony przy warsztacie, niezależnie od wartości pracy, teoria cenników zastosowanych do najmniej zdolnych robotników, jest zabójcza dla naszego przemysłu i naszego rozwoju ekonomicznego. Mamy ciągłe tego przykłady. Mamy dziś w Warszawie strajk zecerów, trwający już od kilku tygodni, który w skutkach swoich jest poprostu katastrofą dla naszego życia publicznego i politycznego. Nie można oprzeć się wrażeniu, że niezależnie od intencji tych, którzy ten strajk bezpośrednio prowadzą w imieniu pracowników, niezależnie od ich najczystszych intencji, jest to robota kierowana z Berlina. Nie można oprzeć się temu wrażeniu, gdy się widzi, że drukarnie żydowskie są zawalone robotą, że pracują z jak największem wytężeniem i przyjmują roboty, które były dane drukarniom polskim, a drukarnie polskie stoją, nie dlatego, żeby ich przedstawiciele nie chcieli się zgodzić na ceny, o które chodzi, ale dlatego, że się nie mogą zgodzić na zasadnicze żądania organizacji ekonomicznej, które są postawione w tym strajku, nie mogą się zgodzić na to, żeby najmniej zdolni pracownicy byli faworyzowani, żeby była utrącona fundamentalna zasada wolności ekonomicznej, że panem i gospodarzem przedsiębiorstwa jest jego właściciel.</u>
<u xml:id="u-7.53" who="#komentarz">(Głosy na lewicy: Stare bajki)</u>
<u xml:id="u-7.54" who="#KazimierzLutosławski">Wymagania, które się stawia w obecnych strajkach, aby doprowadzić przy tej okazji do podważenia podstaw dzisiejszego ustroju ekonomicznego, aby przemycić rewolucyjne zasady o przekształceniu ekonomicznego życia, to tendencja bardzo niebezpieczna, którą trzeba zwalczać bezwzględnie, bo musiałaby zabić nasze życie ekonomiczne. Z tych machinacji handlowych i przemysłowych korzysta już handel i przemysł żydowski, w większej jeszcze mierze korzystać z nich będą handel i przemysł niemiecki.</u>
<u xml:id="u-7.55" who="#KazimierzLutosławski">Przyczyną tego stanu rzeczy nie jest tylko zła aprowizacja, ale i świadoma praca pewnych czynników w społeczeństwie, które chcą wyzyskać złą aprowizację dla przyspieszenia i ułatwienia rewolucji. Koledzy nasi socjalistyczni zastrzegali się nieraz w Wysokim Sejmie i komisjach, że nie byli i nie są zwolennikami strajku generalnego, że nie podmawiali robotników Zagłębia do tego strajku. Ale oto leży przedemną odezwa do robotników kopalni Zagłębia Dąbrowskiego wydana niedawno, w chwili kiedy groził strajk rolny, strajk kolejowy, kiedy brak węgla jest jednym z głównych powodów unieruchomienia przemysłu, a co zatem idzie trudnego położenia rolnictwa, w tym czasie odezwa ta wzywa już nie tylko do strajku ekonomicznego ale poprostu kończy się słowami „Niech żyje strajk generalny!” A pod tą odezwą nie są podpisani bolszewicy, ale posłowie, Arciszewski, Gęborek i Pużak.</u>
<u xml:id="u-7.56" who="#komentarz">(Głosy na prawicy: Słuchajcie! Hańba!.)</u>
<u xml:id="u-7.57" who="#KazimierzLutosławski">Jeśli się w tej Izbie i w komisji oświadcza przez usta posła Daszyńskiego, że się nie jest zwolennikiem strajku generalnego w tym momencie, jeśli się w tym Sejmie twierdzi, że się broni tylko ekonomicznych praw i potrzeb robotnika, który umiera z głodu, a jednocześnie się wydaje i podpisuje jako centralny komitet strajkowy takie odezwy, to musimy nabrać ostrożności względem inicjatywy prawodawczej z takiej strony.</u>
<u xml:id="u-7.58" who="#komentarz">(Brawo na prawicy)</u>
<u xml:id="u-7.59" who="#KazimierzLutosławski">Mam jeszcze jeden wypadek do zanotowania. Słyszeliśmy od posłów socjalistycznych najczęściej utyskiwania na niesłychaną nieudolność Rządu, który dopuszcza do obniżenia produkcji kopalnianej, który nie umie dostarczyć wagonów i. t. d. A oto tutaj mam przed sobą raport dyrektora technicznego jednej z kopalń, w którym donosi, że w czasie roboczym, kiedy robotnicy powinni być w kopalni, mimo protestów dyrekcji urządzono na kopalni wiec, którego uchwały sprowadzają się do następujących 4 punktów: niezwłoczne zaprzestanie wojny na wschodzie i zawarcie przymierza z sowietami rosyjskimi, żądanie całkowitej wolności zebrań i wolności osobistej, ażeby nie można było nikogo aresztować, votum nieufności dla Rządu i Sejmu. Taki więc pod pretekstem, iż chodzi o ekonomiczne interesy robotników, kosztował naszą produkcję węglową w tej jednej kopalni jednego dnia 18 wagonów, które miano wydobyć w tym czasie, a których nie wydobyto z powodu, że robotnicy z opóźnieniem zjechali do kopalni. A urządzał ten wiec, nie bolszewik, lecz poseł Barlicki.</u>
<u xml:id="u-7.60" who="#komentarz">(Głosy oburzenia na prawicy. P. Barlicki: To dla mnie reklama)</u>
<u xml:id="u-7.61" who="#KazimierzLutosławski">Winien jestem wytłómaczenie kolegom moim z lewicy, że bynajmniej nie mam do nich pretensji o to, że w ten sposób postępują. Byłoby dla mnie dziwne, gdyby postępowali inaczej. Bo nie można zapominać ani na chwilę, iż podstawą programu socjalistycznego nie jest polepszenie bytu robotniczego w dzisiejszym ustroju, lecz obalenie dzisiejszego ustroju i doprowadzenie do rewolucji powszechnej. Dlatego postępują konsekwentnie posłowie socjalistyczni, jeżeli korzystają z ciężkiego położenia Państwa, ażeby przyspieszyć tą rewolucję. Ale musimy sobie zdawać z tego sprawę, że to działanie według ogólnie przyjętych norm moralnych i prawnych jest działaniem na obalenie Państwa i zniszczenie naszej niepodległość!</u>
<u xml:id="u-7.62" who="#komentarz">(Głos na lewicy. Co ksiądz mówił w 15 roku?)</u>
<u xml:id="u-7.63" who="#KazimierzLutosławski">Ja mam wrażenie, że jedynem wyjściem z ciężkiego położenia ekonomicznego, w jakim się wskutek wojny Rzeczpospolita znalazła jest wytworzenie Rządu, któryby istotnie umiał widzieć w inicjatywie prywatnej i przedsiębiorczości prywatnej prawdziwego przyjaciela pomyślności kraju któryby umiał, tępiąc lichwę i prześladując nadużycia, jednocześnie rzetelną dłoń pomocną podać każdemu obywatelowi, któryby pragnął, nie oglądając się na to, że Rząd za niego zrobi, sam dopomóc w ciężkiem położeniu ekonomicznem.</u>
<u xml:id="u-7.64" who="#komentarz">(Brawa na prawicy)</u>
<u xml:id="u-7.65" who="#KazimierzLutosławski">Składam do laski marszałkowskiej poprawki do zgłoszonych rezolucji i nowe rezolucje.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#JakubBojko">Głos ma pan Minister Kolei.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#MinisterKoleiŻelaznychEberhardt">Wysoki Sejmie! Powiedziano z tej trybuny, że na kolei panuje chaos i że z winy kolei, W Skalmierzycach zgniło kartofli za 1,500,000 mk. Pozwoliłem sobie zabrać głos nie dlatego, ażeby stawać w obronie kolei, a tem mniej w obronie własnej, ale dlatego, że sprawa jest poważna. Wysoki Sejm i kraj powinien sobie dokładnie zdać sprawę z tego, co koleje zrobić mogą, a czego zrobić nie mogą. Jeśli towary niezbędne do zaspokojenia potrzeb znajdują się w jednem krańcu kraju, a konsumenci w drugiem, to oczywiście wszystko polega na przewozie. A my właśnie jesteśmy w tem położeniu, że wszystko czerpiemy z odległych okolic i przerzucamy z krańca kraju w kraniec. W tym stanie rzeczy marne środki przewozowe, jakimi koleje rozporządzają, nie mogą zaspokoić wszystkich potrzeb kraju, ale tylko niezbędne.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#MinisterKoleiŻelaznychEberhardt">To, że na kolejach naszych nie panuje chaos, jest jasnem dla każdego kto zada sobie trud przejrzeć choćby pobieżnie, cyfry sprawozdawcze. Jeżeli przy 15.000 węglarek możemy przewieźć w ciągu dwóch miesięcy 15.000 wagonów węgla i 10,000 wagonów ziemniaków, węgiel przerzucać do Poznania, a ziemniaki na kresy i do Wschodniej Galicji, to nie jest dowód chaosu, ale świadczy o sumiennej i rozważnej pracy kolei. Jednak nie o to mi tutaj idzie. Chcę wykazać, że koleje z tym taborem i środkami, jakie posiadają, były w stanie krytycznym kiedyśmy je obejmowali. To znowu nie świadczy o chaosie. Gdyby był chaos, to nasze położenie byłoby bez wyjścia, bo wszystkie programy obalałyby się o to, że na kolejach panuje chaos.</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#MinisterKoleiŻelaznychEberhardt">Jeśli się kolejom narzuca zadanie ponad siły, a takie obecnie się narzuca, to nie dziw, że mu sprostać nie mogą. Koleje muszą przewozić teraz to, co powinny przewozić latem, t. j. zapas węgla, równocześnie przewożą produkty jesienne t. j. ziemniaki, a w dodatku nie przewozi się tego, tak jak w innych krajach, na krótką metę ale z jednego krańca kraju na drugi, po tysiąc kilometrów. Że ten aparat jest do niczego, to jest jasne. Kolej sprawę reguluje w ten sposób, że przewozi nie wszystko co jest wymagane, ale tylko to, co jest możliwe do przewiezienia. Kolej jest tym aparatem regulującym. Na to, żeby można było w tym stanie rzeczy unormować aprowidowanie kraju, trzeba koniecznie unormować spożycie, i o ile to będzie wykonane, to kolej zadaniu swojemu sprosta. Kolej przewozi obecnie 4.000 wagonów dziennie to wystarcza na zaspokojenie potrzeb 50% ludności, ale to nie wystarcza na zaspokojenie wszystkiego tego, czego się od kolei żąda.</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#MinisterKoleiŻelaznychEberhardt">Chciałem to zaznaczyć, ażeby Wysoka Izba miała dokładne pojęcie o położeniu rzeczy.</u>
<u xml:id="u-9.4" who="#MinisterKoleiŻelaznychEberhardt">Jeśli się mówi o wolnym handlu, to wolny handel jest zarazem i wolnym przewozem. Tymczasem kolej z natury rzeczy potrzebuje unormowanego, planowego przewozu. Więc i wolny handel musi być też unormowany do pewnego stopnia, o ile go wysoka Izba zechce uchwalić.</u>
<u xml:id="u-9.5" who="#MinisterKoleiŻelaznychEberhardt">Co się tyczy tych ziemniaków, które zgniły w Skalmierzycach, to ja nic o tem nie wiem. Wiem tylko o 50 wagonach, które były posłane do syropiarni i dlatego zostały zapomniane przez swoich odbiorców. Gdyby tam istotnie zgniło za 1,500,000 mk. ziemniaków, to mybyśmy oddawna o tem wiedzieli. Tymczasem niema ani jednego zgłoszenia o odszkodowanie. I dlatego twierdzę, że w Skalmierzycach za 1.500.000 mk. ziemniaków nie zgniło.</u>
<u xml:id="u-9.6" who="#komentarz">(Ks: Okoń: Trzeba za wagony łapówki dawać)</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#JakubBojko">Głos ma p. Bresiński.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#StanisławBresiński">Wysoki Sejmie! Sprawa, która nas tutaj zajmuje mogła już być załatwiona wcześniej, ale z rozmaitych względów się odwlekła.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#StanisławBresiński">Gdy Rząd przed wakacjami wniósł projekt normowania spożycia żywności w kraju i obrotu ziemiopłodami, wówczas pomiędzy konsumentami a producentami powstał spór i stanęło na tem, że żaden z tych projektów nie przeszedł. Wreszcie przeszedł projekt monopolu, ale i ten nie zadowolił widocznie potrzeb kraju, bo gdyśmy się znowu zebrali po wakacjach, Rząd wystąpił ze śmiałym projektem sekwestru. Spodziewaliśmy się że zyska on poklask większości tej Izby, ale niestety znowu przeszkadzali nam w tem najwięcej producenci, którzy zawsze mają na oku nie interes kraju ale własny.</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#StanisławBresiński">Sprawa, którą się tu zajmujemy nie jest polityczna, tylko gospodarcza. Powinniśmy sobie wziąć za wzór Niemcy, kodeks tej Wielkiej Wojny, gdzie rządziła kasta konserwatywna junkrów, a więc obszarników, a jednak zgodzono się na sekwestr. Ale w Polsce, kiedy chodzi o najżywotniejsze sprawy, o utrzymanie przy życiu tych, którzy dają krajowi swą pracę, większość tej Izby nie ma dla nich zrozumienia.</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#StanisławBresiński">Jest spór, czy ma być wolny handel, czy sekwestr. Tego, że wolny handel jest lepszy od sekwestru i da się łatwiej przeprowadzić nie udowodnił z mówców żaden i żadna z partii, które ten projekt popierają. Jeśli chodzi o to, żeby rozdzielić tę żywność równo dla wszystkich, to musi być ktoś, kto daje inicjatywę i tem rządzi. Tymczasem nasi rolnicy uważają się za samodzielnych gospodarzy na swoich gospodarstwach i twierdzą, że nikt nie może stosować do nich żadnego prawa przymusowego. Mojem zdaniem, rolnikowi powinno być obojętne, czy odda to zboże Rządowi, czy komu innemu, jednak Panowie upieracie się przy wolnym handlu. Proszę mi wytłumaczyć z jakiego powodu? Jeśli oddacie zboże Rządowi, będzie ono rozdzielone między ludność i skierowane tam, gdzie jest najbardziej potrzebne, gdzie panuje głód, gdy zaś sprzedacie je w wolnym handlu, dostanie je w ręce paskarz, kupiec, który przekupi personel kolejowy i skieruje je tam, gdzie najwięcej na tem zarobi.</u>
<u xml:id="u-11.4" who="#StanisławBresiński">Rząd musi się chwycić energicznych środków. Robienie zarzutu Rządowi, że jest nieudolny, jeżeli mu się nie da tej, że się tak wyrażę, dyktatury, jest niesłuszny, bo przecież on ma wówczas ręce związane i nie może wypełnić tego, co chce i powinien. Gdy toczyły się rozprawy nad reformą rolną Panowie rolnicy twierdzili, że rolnik, chłop, jest tą podwaliną narodu, na której oprze się przyszłość Państwa Polskiego. Ale — jak widzimy, rolnik nie wypełnia swoich obowiązków, bo nie chce się dzielić tem, co do niego samego nie należy, bo ziemia i zboże, które ziemia rodzi należą do wszystkich i w miarę możności trzeba wszystkich równo obdzielić, ażeby każdy miał co jeść.</u>
<u xml:id="u-11.5" who="#komentarz">(Głos: Ale trzeba równo pracować)</u>
<u xml:id="u-11.6" who="#StanisławBresiński">Przy uchwalaniu reformy rolnej powstał spór chłopów małorolnych z obszarnikami. Chciałbym, Panowie, was wszystkich widzieć w jednym obozie obszarników, rolników i małorolnych, bo wobec aprowizacji kraju zajmujecie jednakowe stanowisko. Nic was pod tym względem nie dzieli. Rozumiem, że nasz chłop polski w czasie tej wojny przechodził różne koleje, że nie ma sprzężaju, narzędzi rolniczych i innych potrzebnych rzeczy, ale to każdy uwzględnia i wie, że i robotnikowi i każdemu inteligentowi w mieście brak tego samego. Panowie powiadacie, że chcecie dawać za wymianę i możecie sprzedać na pasek, bo żyd coś w zamian za to da, ale Panowie jeszcze macie ładne buty, ładniejsze niż ten robotnik.</u>
<u xml:id="u-11.7" who="#komentarz">(Głosy: Bośmy chodzili całe lato boso.)</u>
<u xml:id="u-11.8" who="#StanisławBresiński">Proszę Panów, ja tylko kolegę Smołę widziałem w lecie boso a Panów widzę w ładniejszych butach, niż nasze robotnicze.</u>
<u xml:id="u-11.9" who="#StanisławBresiński">Mówicie Panowie, o 8 godzinnej pracy i zawsze wytykacie to robotnikom. Chciałbym Wam dać za przykład Poznańskie, gdzie rolnik jeżeli nie jest tak rozpolitykowany, jak rolnik w Małopolsce i b. Królestwie.</u>
<u xml:id="u-11.10" who="#komentarz">(Głosy: Niema czasu, ma dużo ziemi)</u>
<u xml:id="u-11.11" who="#StanisławBresiński">Niema czasu? On pracuje pół dnia, a pozatem wyleguje się na piecu.</u>
<u xml:id="u-11.12" who="#StanisławBresiński">Rolnicy w Poznańskiem pracują intensywniej, pracują w kółkach rolniczych, oświecają się i starają się dla siebie o dobre narzędzia rolnicze. Rozumiem żal rolników do Rządu, że ten nie ułatwia im zaspokojenie potrzeb, najpilniejszych w czasie powojennym i nabycia tego wszystkiego, czego potrzebują do uprawy roli. Wierzę, że Rząd pod tym względem nic nie czyni, choć powinien, ale dlaczego nie czyni — nie wiem.</u>
<u xml:id="u-11.13" who="#StanisławBresiński">Mówi się wiele o aprowizacji i rolnicy powinni uwzględnić ciężkie położenie kraju, bo Sejm uchwalił dla nich pierwszą ustawę, dostali najlepszą pieczeń i chłop i małorolny będą mieli z tego korzyść.</u>
<u xml:id="u-11.14" who="#komentarz">(Głos: Figę mają.)</u>
<u xml:id="u-11.15" who="#StanisławBresiński">Obecnie jeszcze mają figę, ale przyszłość się dla nich otwiera. Nie czekajcie na Rząd, aż wam coś da, bowiem ten gospodarz karłowaty i małorolny nie powinien tam siedzieć i być proletariuszem chłopskim, tylko mógłby sprzedać swoje karłowate gospodarstwo, iść do Wschodniej Galicji i kupić sobie tam większe gospodarstwo, ażeby móc intensywniej pracować dla kraju.</u>
<u xml:id="u-11.16" who="#StanisławBresiński">Programem Rządu i celem współpracy wszystkich ministerstw powinno być, ażeby nie pozwolić ziemi leżeć odłogiem. Idźcie do Poznańskiego, tam nie znajdziecie ugoru. Wszystko tam jest uprawione, każdy swoje obsadzi i obsieje, a przejdźcie się po Małopolsce, a zobaczycie tam podwórko koło podwórka, a na podwórkach trawa i pokrzywy rosną.</u>
<u xml:id="u-11.17" who="#komentarz">(Głos: Wyście siedzieli za piecem, u was wojny nie było)</u>
<u xml:id="u-11.18" who="#StanisławBresiński">Wierzę, że robotnik rolny i służba folwarczna dziś nie pracuje tak, jak powinna, ale to się tłumaczy tem, że nie jest tak dobrze odżywiana i doznaje licznych braków. Ale robotnikowi narodowemu nie można stawiać zarzutu, że nie wypełnił obowiązku, bo związki zawodowe narodowe zawsze stały na stanowisku interesów Państwa i nigdy lekkomyślnych, dzikich strajków nie wywoływały.</u>
<u xml:id="u-11.19" who="#StanisławBresiński">Jeśli mamy dużo zamarzniętych ziemniaków, to poniekąd obszarnicy są temu winni, ponieważ nie płacili robotnikowi należytej płacy.</u>
<u xml:id="u-11.20" who="#StanisławBresiński">Stwierdzono urzędownie, że we Wschodniej Galicji leży odłogiem 4 miliony morgów najlepszej pszennej ziemi i Rząd nie pomyślał o tem już na jesieni, ażeby je uprawić, albo dać możność uprawienia. Obszar ten da 20000 wagonów zboża, licząc podwójny centnar, jako wydajność morgi. To jest nasz zysk wobec zagranicy.</u>
<u xml:id="u-11.21" who="#StanisławBresiński">Rząd powinien starać się o poprawienie kursu naszej waluty, żeby nie trzeba było płacić po 4 mk. 50 albo 60 fen. za franka. Do tego czasu nic nie zrobiono w tym kierunku i nasza waluta stoi nisko, co utrudnia sprowadzenie zboża z zagranicy, gdyż to za wiele kosztuje. Jeżeli Rząd postara się, żeby wszyscy rolnicy i ci, którzy pracować chcą na roli, zrozumieli swój obowiązek, a Rząd przez ustawę z 10 lipca to ułatwił, jeżeli wszyscy wezmą się do pracy obsieją leżące odłogiem obszary, to nie będziemy zależni od zagranicy i na przyszłość nie będziemy się kłócili w Sejmie w sprawie aprowizacji kraju, czy ma być sekwestr, czy wolny handel.</u>
<u xml:id="u-11.22" who="#StanisławBresiński">Jako przedstawiciele robotników nigdy z czystem sumieniem nie zgodzimy się na wolny handel, bo wzięlibyśmy na siebie wielką odpowiedzialność wobec mas pracujących.</u>
<u xml:id="u-11.23" who="#komentarz">(Głos na ławach ludowych: A 8 godzin chcecie?)</u>
<u xml:id="u-11.24" who="#StanisławBresiński">Ja wam nie wymawiam ile wy godzin pracujecie, bo wy raz pracujecie 10 godzin, a raz wcale nie. Rolnik jest samodzielnym na swojem gospodarstwie i nikt go nie pilnuje. Robotnik przemysłowy, który idzie do pracy, zaprzedaje sam siebie i swoje siły oddaje komu innemu, a rolnik pracuje dla siebie i swojej rodziny sam lub z pomocą innych. Robotnik poza zawodową pracą ma jeszcze inne obowiązki, które musi wypełnić, tak, że jego praca trwa dłużej niż 8 godzin.</u>
<u xml:id="u-11.25" who="#StanisławBresiński">Stwierdzono słusznie, że nie mamy statystyki, ile posiadamy zboża kraju. Ta statystyka, którą nam przedstawiono na Radzie Aprowizacyjnej — była robiona przed żniwami, które nie wypadły tak pomyślnie, jak się ogólnie spodziewano. Rozumiem, że wskutek deszczów, opóźnionych żniw i siewów, nie można było na czas zboża odstawić, ale przy dobrych chęciach rolnicy powinni byli na wezwanie odstawić choćby część. Przekonaliśmy się, że gdy Rząd użył siły zbrojnej w pow. radomskim, to w kilku dniach uzyskał większy zapas zboża. Więc zboże było.</u>
<u xml:id="u-11.26" who="#StanisławBresiński">Jest to tylko wasz opór, niechęć, żal wam zboże oddawać taniej Rządowi, skoro na pasek dostalibyście więcej, wolicie więc sprzedać temu, kto daje więcej. Jesteście poprostu handlarzami,...</u>
<u xml:id="u-11.27" who="#komentarz">(Wicemarszałek Bojko: Proszę nie używać słów obrażających)</u>
<u xml:id="u-11.28" who="#StanisławBresiński">... handlujecie tem zbożem, które się należy najbiedniejszym, którzy łakną chleba! Rozumiem, że Rząd nie chciał, nie mógł, czy nie umiał, podzielić tej żywności i ograniczyć spożycia jak to uczyniono w Poznańskiem.</u>
<u xml:id="u-11.29" who="#StanisławBresiński">Rząd nam nie przyrzekł, że to zrobi. Wobec tego rolnik odstawia zboże do miasta za 400 mk., paskarz na tem zarabia, a konsument płaci po 3 mk. 50 fen. za funt chleba.</u>
<u xml:id="u-11.30" who="#StanisławBresiński">To prawda, ale zwracam uwagę Rządu, że te artykuły, które są w sekwestrze lub monopolu, lub te, o których Rząd ma prawo decydować, nie powinny się znajdować w wolnym handlu, bo to idzie na pasek. Rząd widzi to, przechodzi obok i nic nie mówi. A przecież dość byłoby wejść do pierwszej lepszej kawiarni, lub składu i zapytać: skąd masz tę mąkę? Jeden z przedstawicieli Rządu zapewniał, że paskarze tę mąkę na plecach przynoszą do Warszawy. Ale na plecach nikt tyle mąki nie przyniesie, żeby można było pieczywo centnarami wypiekać i sprzedawać.</u>
<u xml:id="u-11.31" who="#StanisławBresiński">To samo dzieje się z węglem. Węgiel można tylko kupić u paskarzy. Wielu nie dowierza Rządowi, twierdząc, że niema aparatu urzędniczego do przeprowadzenia sekwestru. Ale Panowie powiadacie, że Rząd będzie miał aparat do przeprowadzenia kontyngentu, a to przecież jest to samo, taka sama praca, czy on zabierze 5 korcy zboża czy 10, czy podług projektu o sekwestrze, wszystko. Ale ani przy monopolu ani przy sekwestrze, nie jest powiedziane, że was się ogranicza w spożyciu w domowem gospodarstwie. Czego się obawiacie? Wszyscy się skarżą na niewydajność pracy. Zacznijmy od siebie, a Rząd niech zacznie także od siebie. Jeżeli cały kraj widzi, że niema wydatnej pracy, że Rząd nic nowego nie stwarza, że nie przeprowadza ustaw, że przedstawiciele Rządu nie biorą udziału w obradach i zachowuje się biernie, to nie dziw, że kraj ma nieufność do Rządu, a nawet do Sejmu.</u>
<u xml:id="u-11.32" who="#StanisławBresiński">Rząd powinien zaprzestać tej polityki i raz skończyć z tym gabinetem fachowym. Powinien dążyć do tego, ażeby ułatwić stworzenie większości w Sejmie, utworzyć rząd parlamentarny i raz zacząć pracować intensywnie, bo jeśli tak będziemy pracować, to nie ruszymy ani na prawo, ani na lewo.</u>
<u xml:id="u-11.33" who="#komentarz">(Głos: Rząd ma większość tylko Sejm niema większości)</u>
<u xml:id="u-11.34" who="#StanisławBresiński">Przed kilku tygodniami Rząd przedstawił projekt sekwestru, a po dwóch czy trzech tygodniach wnosi inny projekt. Jaki kurs istnieje w Rządzie nie podobna wcale wyrozumieć.</u>
<u xml:id="u-11.35" who="#StanisławBresiński">Minister Sobański przedłożył projekt w imieniu Rady Ministrów, lecz zdaje mi się, że Rada Ministrów wobec większości Komisji Aprowizacyjnej ulękła się, nie chciała wyciągnąć konsekwencji i zgodziła się po cichu inaczej sprawę załatwić, wysuwając nowego ministra, który ma znów coś innego przeprowadzić. Nie chcę się wypowiadać co do projektu Pana Ministra Śliwińskiego, ale jest on trochę lepszy, niż ten monopol, a może nawet kontyngent i wolny handel, który Panowie proponujecie.</u>
<u xml:id="u-11.36" who="#StanisławBresiński">Wy się obawiacie dyktatury i przymusu. Panowie zróbcie to, co prawo wam nakazuje, wypełnijcie prawo, które ustanowiono w Wysokiej Izbie, a będzie zgoda, nie będzie trzeba siły zbrojnej i przymusu. Musicie Panowie uznać, że niema już teraz okupacji niemieckiej, że jesteśmy w Państwie Polskiem, a więc wobec własnych swoich współbraci i nie uchylajcie się od obowiązków i nie zakopujcie zboża w ziemi, ale dajcie, co macie.</u>
<u xml:id="u-11.37" who="#StanisławBresiński">Niestety sprawę aprowizacyjną utrudnia prowadzenie dalszej wojny, której ze względów politycznych zaprzestać nie możemy, a która pochłania tysiące centnarów zboża. Wiemy, że Poznańskie dostarcza najwięcej zboża, jak ze statystyki wynika, 42,000 wagonów. Ale powiedziano nam na Radzie Aprowizacyjnej, że na zaopatrzenie armii potrzeba 41.000 wagonów, a więc prawie wszystko miałoby iść na pokrycie potrzeb armii. Obecne zaniepokojenie jest słuszne, ponieważ miasta nie mają ani chleba, ani kartofli, ani mąki, i ludność wobec głodu i nędzy musi się demoralizować. A czy Panowie myślicie, że to wyjdzie na korzyść kraju?</u>
<u xml:id="u-11.38" who="#StanisławBresiński">Ten lud nie będzie się pytał, kto mu pierwszy poda rękę, czy przyjdzie bolszewik, czy żyd, czy socjalista, on pójdzie za tym, który go będzie chciał ratować. Sytuacja taka nie jest korzystna, choć może nie jest beznadziejna, ale trzeba oddać wszystko co mamy dla wyżywienia ludności.</u>
<u xml:id="u-11.39" who="#StanisławBresiński">Teraz co do Poznańskiego. W Poznańskiem, jak wiecie Panowie, istnieje sekwestr, zaprowadzony przez Główny Urząd Żywnościowy i tam wszystko idzie dość dobrze. Ale i nasi posłowie z Poznańskiego, którzy już poniekąd obeznali się ze stosunkami tutejszemi i zwąchali się z tutejszymi rolnikami i obszarnikami, obecnie już nie chcą dalej uprawiać separatyzmu i mówię, iż korzystniej będzie dla nich, jeżeli uchwalimy monopol lub najnowszy projekt rządowy. My, przedstawiciele robotników, uważamy, że to co dotąd się odbywa prawidłowo, tam musi nadal pozostać, ponieważ inaczej stworzylibyśmy wielki chaos, gdyż każde podniesienie cen na zboże przynosi za sobą konieczność podwyższenie zarobku robotnika, co znowu wymaga pertraktacji z obszarnikami. Jak to znowu przeprowadzić?</u>
<u xml:id="u-11.40" who="#StanisławBresiński">Panowie obszarnicy, wobec zorganizowania się robotników rolnych w Poznańskiem, wyrażali się niejednokrotnie, że im się nie opłaca to gospodarstwo, bo za wiele muszą płacić. Ale trzeba wziąć pod uwagę, że wszyscy, którzy się dobrze mają, powinni się dzielić zyskiem z robotnikiem, a nie wszystko chować do kieszeni. Jest to dziś obowiązkiem obywatelskim.</u>
<u xml:id="u-11.41" who="#StanisławBresiński">W imieniu mego klubu składam do projektu większości Komisji poprawkę do art. 13, ażeby po słowach: „byłej dzielnicy pruskiej dla której” całe zdanie do końca skreślić, a wstawić następujące słowa: „potwierdza się sekwestr żyta, pszenicy, jęczmienia, owsa i ziemniaków” Dodaliśmy także słowo „ziemniaków” a skreśliliśmy „groch” ponieważ i tam groch jest obłożony aresztem, i tego grochu biedna ludność dostać nie może, a jeśli groch będzie w wolnym handlu, to może poniekąd i ta biedna ludność coś z niego skorzysta. Chcieliśmy tego jeszcze dla naszych rolników, bo się czują niby pokrzywdzeni projektem który tu stawiamy, chcieliśmy więc żeby sobie ten groch mogli trochę drożej sprzedać.</u>
<u xml:id="u-11.42" who="#StanisławBresiński">A co do ziemniaków, to jak wiemy, przewozi się je teraz do Niemiec, wiele ziemniaków prawdopodobnie zmarzło, wiele będzie przerobione w gorzelniach, więc zachodzi obawa, że na wiosnę może ich zabraknąć, przeto powinniśmy wziąć to pod uwagę, i nie patrzeć co mamy dzisiaj, ale starać się też o jutro.</u>
<u xml:id="u-11.43" who="#StanisławBresiński">Na tem kończę swoje przemówienie i w imieniu naszego klubu obstaję dalej za sekwestrem, a w Komisji zastrzegam sobie dalszy głos.</u>
<u xml:id="u-11.44" who="#komentarz">(Na lewicy: Amen.)</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#JakubBojko">Głos ma p. Chaniewski.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#StanisławAntoniChaniewski">Wysoki Sejmie! Prawdopodobnie nie znajdzie się nikt w tej Wysokiej Izbie, ktoby się nie zgodził ze mną na to, że bardzo szczęśliwemi nazwie-my czasy, w których Ministerstwo Aprowizacji wraz ze wszystkiemi dodatkowemi akcesoriami należeć będzie do przeszłości. Jest to taki „Erzatz” wojenny, który w słaby tylko sposób może zastąpić naturalną wolną wymianę, opartą na zasadach ekonomicznych. Jest to urząd najbardziej znienawidzony ze wszystkich przez całą ludność. Producent widząc ograniczenia najrozmaitsze, żądanie dostawy po pewnych określonych cenach, nie liczących się często wcale z kosztami jego wytworu, rzecz prosta, nie może być zachwycony tym urzędem tem bardziej, że ile razy ten producent zjawi się jako konsument, ile razy wystąpi do tego urzędu z żądaniem pokrycia jego potrzeb gospodarczych, niestety, u nas dotychczas, spotyka się tylko z platonicznem przyznaniem mu racji, ale pomocy żadnej do tej pory nie widzi. Konsument narażony na przeróżne trudności, ogonki i t. p. rzecz prosta także uszczęśliwionym czuć się nie może.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#StanisławAntoniChaniewski">To wszystko jednak na szczęście nie jest naszą tylko bolączką, bo to samo widzimy w całym świecie prowadzącym wojnę, jest to zatem pewnego rodzaju zło konieczne. Ale z tem, co nazywamy złem koniecznem, łączy się szereg złych rzeczy, które wyrosły już na naszym rodzimym gruncie z powodu indolencji naszych władz, bo do tego przyznać się niestety musimy.</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#StanisławAntoniChaniewski">Jeśli rzucimy okiem tylko na ubiegłą kampanię aprowizacyjną, to znajdziemy najwyraźniejsze dowody tej nieumiejętności objęcia całej sytuacji.</u>
<u xml:id="u-13.3" who="#StanisławAntoniChaniewski">Po wyjściu okupantów znalazło się sporo zboża w spichrzach, w składach. Czy ono miało być przeznaczone na wywiezienie, czy na aprowizację kraju, o to mniejsza, faktem jest, że tego zboża było dość dużo, i nasze Ministerstwo Aprowizacji miało dość łatwe zadanie, mogło bowiem dysponować tem, co zebrali jeszcze okupanci. Gospodarowano tem przez parę miesięcy, ale nie zrobiono nic w tym kierunku, mówię wyraźnie nic, żeby po wyczerpaniu się tych zapasów rychło nowe znaleźć się mogły; dopiero gdy zapasy były już na wyczerpaniu, zaczął się wielki gwałt, zaczęto zbierać, szukać, ale parę miesięcy przeszło na oczekiwaniu. W owym to czasie Ministerstwo wyjednało sobie nawet bardzo daleko sięgające uprawnienia, dostało prawo administracyjnego ściągania kontygentu, naznaczania kar i t. d., słowem wprowadziło nam dawne „porządki” administracyjne, których mieliśmy dosyć za poprzednich rządów.</u>
<u xml:id="u-13.4" who="#StanisławAntoniChaniewski">Ale to wszystko było niestety na papierze, dlatego, że w wykonaniu okazała się nieumiejętność, czy niechęć wykonawców i magazyny były puste. Na przednówku już Ministerstwo, wzięło się do ściągania owych kontygentów, ale poszło po linii najmniejszego oporu. Sięgnęło po kontygent tam, skąd już i tak większość kontygentu dostarczono i z wielkiemi represjami zwróciło się przedewszystkiem w stronę wielkiej własności, która podług zdania samego Ministra Aprowizacji w owym czasie dostarczyła do 80% kontygentu, który dostarczyć była obowiązana. Zdanie to nie moje, nie zaczerpnięte z powietrza, lecz z aktów samego Ministra Aprowizacji. W tym samym czasie, kiedy własność mniejsza nie dostarczyła nawet 10%, represje zwróciły się przeciwko tym, którzy oddali najwięcej. Sam mieszkam w okolicy, gdzie zdarzyło się takie dziwne zjawisko, że wytoczono procesy o krótkim przebiegu i paru obywateli znalazło się w kozie, skazanych na miesiąc aresztu za to, że dostarczyli pierwszy kontygent wyznaczony przez Niemców. Nadto zapłacili po kilkanaście tysięcy marek kary. Gdyby byli winni, nie miałbym tu absolutnie nic do powiedzenia, ale to jednostronne zastosowanie kary zrobiło i robi na mnie do tej pory wrażenie, że jest to ów stary sposób, pochodzący z czasów ponurego średniowiecza, mianowicie, że na bramie zamkowej wieszano od czasu do czasu jakiegoś chudzinę dla postrachu. Otóż dla przykładu i owi panowie siedzą w kozie.</u>
<u xml:id="u-13.5" who="#StanisławAntoniChaniewski">Proszę Panów, przywileje wszelkie się skończyły. Wypraszamy więc sobie i przywilej odsiadywania kozy i płacenia nawiązki. Bądźmy traktowani z równością wobec prawa, chcemy równych obowiązków i równych praw.</u>
<u xml:id="u-13.6" who="#StanisławAntoniChaniewski">Proszę Panów, po tym wstępie widzimy przygotowania do akcji tegorocznej kampanji. Została się u producentów zaległość około 20% u własności większej, do 90% u własności mniejszej. Cóż się z tem stało? Gdyby Ministerstwo było zażądało od owych opornych, jeżeli nie zboża, bo zboża może już nie mieli, to przynajmniej wartości tego zboża podług przepisów, dozwalających Ministerstwu pobierać nawiązki w wysokości dziesięciokrotnej wartości niedostarczonego kontygentu, gdyby Rząd był ściągnął choć część tylko tej kary, prawdopodobnie w początku kampanii obecnej nie byłby się spotkał z takim oporem gremialnym i spichrze byłyby może pełniejsze.</u>
<u xml:id="u-13.7" who="#StanisławAntoniChaniewski">Proszę Panów, następnie przychodzi kampania bieżąca. Rząd występuje dosyć późno, nawet bardzo późno z projektem kontygentu. Narady Komisji Aprowizacyjnej trwały dosyć długo, wałkowano tę sprawę, wreszcie dajemy Rządowi uprawnienia o wiele dalej sięgające, niż Rząd sam chciał, dajemy mu oprócz kontygentu prawo monopolu, to jest wyłącznego handlu zbożem. Mija 3 miesiące, Rząd zboża nie ściągnął nic i przychodzi do nas z nowym projektem, z projektem sekwestru.</u>
<u xml:id="u-13.8" who="#StanisławAntoniChaniewski">Byłbym najchętniej zwolennikiem nawet i owego sekwestru, gdyby niestety nie ta cała przeszłość, która przecież tak dowodnie ilustruje, że Rząd tamtemi środkami, któreśmy mu dali na jego żądanie, poradzić sobie nie potrafił, dlatego pomimo szczerej chęci użycia jeszcze mocniejszych środków nie mogę bronić projektu rządowego.</u>
<u xml:id="u-13.9" who="#StanisławAntoniChaniewski">Przeciw projektowi rządowemu większości Sejmu, zwłaszcza stronnictwa ludowe reprezentujące drobnych producentów, wystąpiły z projektem wolnego handlu. Że ten projekt powstać mógł, a raczej, że powstać musiał, to jest naturalnym skutkiem tego właśnie poprostu niedołężnego prowadzenia całej kampanii aprowizacyjnej przez rok ubiegły.</u>
<u xml:id="u-13.10" who="#StanisławAntoniChaniewski">Nic bowiem dziwnego, że ludność chce czego innego, skoro tamto okazało się w praktyce, w wykonaniu tak nieskończenie złem i bezskutecznem. Ten wolny handel ma dużo stron ujemnych, przedewszystkiem tę, że nie pozwala wkraczać Rządowi w sferę ograniczeń spożycia. Musimy się pogodzić z myślą, że żyjemy w czasie wojennym, że mamy ograniczony dowóz i że nie wolno nam zjeść więcej ponad konieczną potrzebę, pod grozą, że dla kogoś z naszych bliźnich zabraknie.</u>
<u xml:id="u-13.11" who="#StanisławAntoniChaniewski">Otóż to, co nazywamy wolnym handlem, daje zupełną swobodę spożycia, i to jest największym błędem całego tego projektu. Gdybym mógł wierzyć w to, że ograniczenie spożycia da się wprowadzić naszemi środkami, tobym zupełnie spokojnie za tem głosował, niestety tego przekonania nie mam. Dlatego apelowałbym tylko do dobrej woli całego społeczeństwa, przedewszystkiem do producentów, t. j. tych którzy mają w ręku środki produkcji, żeby spożycie ograniczyli do minimum.</u>
<u xml:id="u-13.12" who="#StanisławAntoniChaniewski">W ustawie, którą zaprojektowaliśmy, jest art. 9 który daje Rządowi w formie dość luźnej pewną możność wpływania na to aby i spożycie mogło być ograniczone. Artykuł ten mówi o tem bardzo niewyraźnie do pewnego stopnia głucho, ale jednak daje Rządowi to uprawnienie. Jest on niezbędny i sądzę, że Rząd z tego uprawnienia, z tego artykułu skorzysta i zrobi wszystko, co się tylko da w kierunku ograniczenia spożycia zrobić.</u>
<u xml:id="u-13.13" who="#StanisławAntoniChaniewski">Do tych ilościowych ograniczeń w spożyciu dodałbym żądania ograniczeń w jakości. To co się u nas widzi po wystawach sklepowych, na ladach restauracyjnych i t.d., to wszystko nosi na sobie cechy zbytku, napróżno tylko drażni tych, którzy na ten zbytek sobie pozwolić nie mogą i poprostu krzywdzi nas moralnie w oczach naszych obecnych przyjaciół, którzy już nam nieraz wymawiali: Żebrzecie po świecie pomocy, a widocznie dobrze jest u was, kiedy stoły u was takie pełne. W tym kierunku tedy byłyby potrzebne pewne ograniczenia i nikomu by one nie zaszkodziły. Tak samo dadzą się zrobić pewne ograniczenia, wszędzie tam, gdzie na spożycie przeznaczone są ilości większe niż faktycznie konsumcja ich potrzebuje. To rodzi zbytek albo pasek.</u>
<u xml:id="u-13.14" who="#StanisławAntoniChaniewski">Nasza kampania aprowizacyjna bieżąca przedstawia się bardzo smutnie. Przed paru miesiącami, gdyśmy uchwalali poprzednią ustawę stanęliśmy na stanowisku pewnego optymizmu, którego już dzisiaj dopuścić nie można. Liczyliśmy na ilości małe ale i to na cośmy liczyli, było bardzo dużą ilością w porównaniu do tego cośmy zebrali. Na wszystkich ziemiach Rzeczypospolitej, nie wyłączając nawet spichrza poznańskiego, zebraliśmy mniej niż preliminowaliśmy w czerwcu i lipcu. Teraz część zbiorów zamarzła i położenie nasze jest rzeczywiście o wiele trudniejsze. Natomiast jednocześnie ceny na wszelkie produkty zagranicą tak wzrosły, że wątpię, czy my będziemy w stanie cośkolwiek kupić za naszą lichą walutę. Dlatego uważam, że pewne ograniczenie spożycia, pewna przymusowa oszczędność jest wskazaniem pierwszorzędnem, które musimy sami sobie narzucić. Do takiej przymusowej oszczędności przedewszystkiem należy oszczędność w karmieniu inwentarza dochodowego. Wypasanie zbożem trzody musimy uznać bezwzględnie za zbytek i choć ono się może lepiej opłaca, jednak dopuszczonem być nie może. Dlatego też godzimy się choć z przykrością na wolny handel, ponieważ przypuszczamy, że może cena wyższa zboża w wolnym handlu skłoni gospodarzy rolnych do zaprzestania masowego wypasu. Niechaj droższe zboże dostanie się na rynek, ale nie w formie słoniny, bo niestety na wyprodukowanie funta słoniny trzeba zużyć 5, 6 lub więcej funtów mąki, a to jest i strata, na którą sobie dzisiaj pozwolić bezwzględnie nie możemy.</u>
<u xml:id="u-13.15" who="#StanisławAntoniChaniewski">Jeżeli przejdziemy do ustawy, która nas obecnie zajmuje, to musimy powiedzieć, że i ona jest tylko próbą rozwiązania sprawy, ale sprawy nie rozwiązuje.</u>
<u xml:id="u-13.16" who="#StanisławAntoniChaniewski">Treścią tej ustawy jest chęć zaprowadzenia wolnego handlu, po daniu pewnego odczepnego Rządowi w formie owego kontyngentu. Otóż jeżeli mamy Rządowi dać kontyngent, to w tym kontyngencie musi się mieścić tak poważna ilość produktów, by w każdym razie z tego źródła pokryć przynajmniej potrzeby, które Rząd sam bezpośrednio pokryć musi. Otóż cała tabelka, pomieszczona w art. 2, jeśli ją krytycznie rozpatrzyć, nie daje bynajmniej tego, co chcielibyśmy dać w tym artykule.</u>
<u xml:id="u-13.17" who="#StanisławAntoniChaniewski">Cała ta skomplikowana tabelka odznacza się wprawdzie bardzo kunsztowną budową, ale jest to budowa teoretyczna ułożona przy zielonym stoliku, ale nie zaczerpnięta z życia, nie odzwierciedlają się w niej wcale stosunki rzeczywiste panujące w naszym kraju. Przedewszystkiem podzielono kraj na trzy rodzaje okolic, na trzy rodzaje gospodarstw pod względem jakoby zniszczenia kraju. Jest to bardzo kunsztowna budowa, ale dlaczego różnice w cyfrach są takie, jak np. żeby z morga żądano 150, 75, 50 czy 40 kg.? Na czem te cyfry są oparte, wiedzieć nie można. Są to cyfry czysto teoretyczne, wzięte na pamięć, ale przecież one nic nie wyrażają. Następnie, któreż to okolice kraju mamy zaliczyć do tych szczęśliwych, które mają tak dużo, że powinny dać więcej, które będą środkowe, a które są trzeciemi?</u>
<u xml:id="u-13.18" who="#StanisławAntoniChaniewski">Na czem ten podział jest oparty, tego również, nie wiemy wcale.</u>
<u xml:id="u-13.19" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo)</u>
<u xml:id="u-13.20" who="#StanisławAntoniChaniewski">Również sztuczną konstrukcją jest podział na trzy kategorię gospodarstw podług ich wielkości. Pierwsza kategoria do 50 morgów — to jest jeszcze zrozumiałe to jest jasne. W tej ilości mieści się cała własność włościańska, jest to kategoria zupełnie określona i nie budząca żadnej wątpliwości. Gospodarstwo włościańskie ma pewne swoiste dane, w których wyraża się system tego gospodarstwa, stosunek sił roboczych w tem gospodarstwie zatrudnionych, stosunek inwentarza do przestrzeni ziemi, otóż ta pierwsza kategoria jest do tych danych dostosowana.</u>
<u xml:id="u-13.21" who="#StanisławAntoniChaniewski">Ale tuż obok jest druga kategoria gospodarstw od 30 do 100 morgów ornej ziemi. Co to jest? Tej kategorii w życiu u nas faktycznie niema. To nie jest nic wyraźnego, to nie jest żadne gospodarstwo, ani chłopskie ani folwarczne, lecz coś pośredniego. I ten twór pośredni zakwalifikowano jako więcej wydajny co do zboża, niż gospodarstwa cokolwiek większe, które już kwalifikujemy do folwarcznych. Dlaczego tak zrobiono, tego absolutnie zrozumieć nie można. W tej kategorii gospodarstw, które będą miały do 100 morgów ornej ziemi, będzie się mieścić cała liczna kategoria drobnych folwarków, powstałych z parcelacji, wykrojonych z tzw. resztek; są to obiekty, obejmujące część gospodarstw folwarcznych najzasobniejsza o najlepszej i najstarszej kulturze. Niech mi kto z panów będzie łaskaw objaśnić, dlaczego właściciel 100 morgów wyjątkowo dobrej ziemi, wybranej z folwarku ma być obowiązany do dania maksymalnie 75 kilogramów z morga, kiedy właściciel 105 morgów jakiegoś lichego folwarku, przy którym może być kilkanaście włók lasu, pastwisk lub łąk, nazwijmy to folwarkiem obszarniczym ma dać dwa razy tyle? Tego absolutnie zrozumieć nie mogę i nikt mi tego logicznie wytłumaczyć nie potrafi i w tem miejscu podkreślam to jako postawienie sprawy zupełnie błędne. Jest ono błędne nie tylko dlatego że jest niesprawiedliwe, że wprowadza chaos, ale i dlatego że najniesłuszniej w świecie nakłada połowę obowiązku na tego, któryby mógł cały obowiązek ponieść.</u>
<u xml:id="u-13.22" who="#StanisławAntoniChaniewski">Wreszcie kategoria trzecia gospodarstw, większych niż 100 morgów, została przez autorów tego projektu potraktowana ze specjalną predylekcją. Tam nie żałowano już wysokości kontyngentu i zażądano od tych gospodarstw tyle, że w bardzo wielu wypadkach nie będą one mogły temu podołać.</u>
<u xml:id="u-13.23" who="#StanisławAntoniChaniewski">Otóż zwracam się do Szanownego Zgromadzenia z pytaniem, a specjalnie radbym usłyszeć odpowiedź Panów Postów ludowych, dlaczego mórg ziemi włościańskiej, poza 6 czy 7 morgami przeznaczonemi na wyżywienie samego gospodarza, ma dać 10 kilogramów, kiedy jednocześnie ten sam mórg ziemi dworskiej ma dać 100 kg.? Czy wierzycie Panowie w to, że faktycznie ten mórg dworski wydaje 10 razy tyle co morga chłopska? Gdyby tak naprawdę było, byłoby to doskonałym dowodem słuszności projektowanej przez Panów reformy.</u>
<u xml:id="u-13.24" who="#StanisławAntoniChaniewski">A w tym rachunku potrącono już to, co na wewnętrzną własną potrzebę gospodarz wymaga, bo do siedmiu morgów nie nakłada się kontyngentu.</u>
<u xml:id="u-13.25" who="#StanisławAntoniChaniewski">Proszę Panów, takich wprost horendalnych wymagań nie wolno stawiać, jeżeli się chce operować poważnie na podstawach ekonomicznych, na podstawach rachunkowych. Nie można żądać od jednego z producentów prawie nic bo tylko 10 kg. z morga ornej ziemi po pokryciu własnych potrzeb gospodarczych, bo poza owemi 6 czy 7 morgami, to jest przecież nic, a od drugiego 100 do 150 kg. z całej przestrzeni ornej ziemi, bez względu na to, czy zasiał i ile zasiał. To jest żądanie cokolwiek za wysokie. Takich żądań nie wolno stawiać, jeżeli to ma służyć za podstawę do rachunku dla Ministerstwa Aprowizacji. Gdyby Ministerstwo Aprowizacji na tej podstawie spodziewało się, że z większej własności z tylu a tylu milionów morgów, pomnożonych przez 150, dostanie tyle a tyle zagonów zboża, przekonałoby się, że ich mieć nie będzie, bo ich mieć nie może.</u>
<u xml:id="u-13.26" who="#komentarz">(Głos: To jest niewykonalne)</u>
<u xml:id="u-13.27" who="#StanisławAntoniChaniewski">To jest niewykonalne i choćbyście Panowie nie wiem co powiedzieli i choćby się Wam to bardzo podobało, ale tego nie wyciśnięcie, bo tego niema, a jak z pustego i Salomon nie naleje, tak i pan Minister Aprowizacji z pustego spichrza nie wyciśnie.</u>
<u xml:id="u-13.28" who="#StanisławAntoniChaniewski">Proszę mi powiedzieć natomiast, jakie macie Panowie dane na to, ażeby kwalifikować gospodarstwa włościańskie jako tak mało produkcyjne, jako tak niedołężne jednostki wytwórcze, że one ledwo na marne 10 kg. z morga zdobyć się mogą. Przecież przez postawienie tego artykułu dajecie najlepszy dowód, że ową reformą chyba świata nie uszczęśliwicie.</u>
<u xml:id="u-13.29" who="#komentarz">(Głos: A ile głów wypada tu i tam na morgę?)</u>
<u xml:id="u-13.30" who="#StanisławAntoniChaniewski">Jeżeli Panowie chcecie się oprzeć na tem, ile głów wypada na morgę, to się Panowie mylicie. W gospodarstwach drobnych, liczących do 7 morgów, jest bezsprzecznie głów bardzo dużo; jeżeli przejdziemy do. gospodarstw 30 morgowych, to mamy na gospodarstwie folwarcznem akurat jedną rodzinę na 25, na 26 morgów ornej ziemi. To jest faktem w Królestwie, Poznańskiem i całej Małopolsce. Ale co się tyczy większych gospodarstw, to przecież nie ja sam żyję z folwarku. Na moim marnym folwarku mam 205 ludzi do wyżywienia. Ja im muszę dać jeść i daję, ja ich nie odeślę jako bezrobotnych gdzieś z torbami do Urzędu Aprowizacyjnego, lecz z mego morga wyżywić ich muszę. Tu więc ilość głów nie odgrywa roli; ma ona znaczenie tylko w gospodarstwach liczących do 7 morgów i ustawa te gospodarstwa słusznie uwolniła od kontyngentu. Ale to, co wprowadzacie dalej, to jest sztuczna tylko budowa, to efektownie wygląda, ale, po polsku mówiąc, jest to zrzucaniem odpowiedzialności i ciężarów ze swoich pleców na cudze i pod tym względem musimy się najkategoryczniej zastrzec, że w ustawie takich rzeczy dopuścić nie można. Możecie je przeforsować większością głosów, ale faktem jest, że stawiacie do innych warstw społeczeństwa żądania, o których wiecie, że są niewykonalne, a inne obciążacie pozornie tylko pewnemi świadczeniami na rzecz ogółu, bo wymaganie 10 kilogramów nie jest to wymaganiem rzeczywistem.</u>
<u xml:id="u-13.31" who="#StanisławAntoniChaniewski">Dlatego zdaje mi się, że w tej ustawie dałoby się wprowadzić znaczną poprawkę, gdybyśmy nie krępowali Rządu tak bardzo temi szufladkami, które tutaj zaproponowano, lecz zostawili mu cokolwiek więcej swobody.</u>
<u xml:id="u-13.32" who="#StanisławAntoniChaniewski">Nie proponuję skreślenia tego środkowego punktu b, tej kategorii od 31 do 100 morgów, choć nie widzę dla niej żadnej racji bytu, i chętnie widziałbym ją w kategorii drugiej, t. j. tych najbardziej obciążonych. Nie proponuję Panom bynajmniej zmniejszenia kontyngentu od większej własności, byłbym nawet skłonny przyjąć taki paragraf, gdyby go Panowie postawili, że większa własność obowiązana jest oddać wszystko ponad Własną potrzebę, po cenie mniej więcej pokrywającej koszty produkcji.</u>
<u xml:id="u-13.33" who="#StanisławAntoniChaniewski">My na wolny handel nie żądamy nic, ani jednego funta, ale żądać od nas, żeby przeciętne gospodarstwo, zniszczone, wyczerpane 5 letnią wojną, mogło dać taki kontyngent, jaki tutaj wyznaczono, to znaczy żądać od nas czegoś, co z góry przerasta naszą możność i to jest rzecz, z którą walczę i na którą bezwzględnie zgodzić się nie mogę.</u>
<u xml:id="u-13.34" who="#StanisławAntoniChaniewski">To chciałem z tego wysokiego miejsca podkreślić, że tej niesprawiedliwości nie spodziewaliśmy się spotkać. My nie chcemy, żebyście od nas mniej żądali, żądajcie wszystkiego co mamy, oddamy, ale nie żądajcie odrazu 150 lub 200 kg. z morga ornej ziemi, podczas gdy faktycznie taki folwark może dać 50, 60, 70, ale nigdy 150 kg.</u>
<u xml:id="u-13.35" who="#StanisławAntoniChaniewski">Dlatego proponuję drobną poprawkę w art. 2 mianowicie skreślić we wszystkich pozycjach pierwsze cyfry wraz ze słowem „od”, bo wszędzie jest powiedziane, że każda kategoria gospodarstw ma dać od tej do tej cyfry, np. 10 do 40 kg. Ta cyfra „od” stwarza ciasne ramy, w których Ministerstwo Aprowizacji ze swemi zamierzeniami bezwzględnie zmieścić się musi. Ono nie może wziąć mniej niż owe 10 ani więcej niż owe 40 kg. Przypuśćmy, że na to maksymum możnaby się do pewnego stopnia zgodzić, ale jakie jest uzasadnienie tego minimum? Skok ogromny, od 10 do 40. Kto tu będzie decydował? Lokalne urzędy? A kto to będzie? Po większej części sami opodatkowani. Otóż przeciw temu radbym zaprotestować dlatego, że nie mogę W tym razie posądzić o bezstronność tego, kto sam na siebie ma nakładać podatek. Ale jeśli będzie powiedziane „do”, a niema już tej cyfry, którejby się można czepić, że jest już wystarczającą, to Rząd sam będzie mógł dla każdej okolicy dać wskazówkę, czego od niej żądać można. Tem bardziej jest to konieczne, że w niektórych razach w dalszych pozycjach już owe „od” stawia żądania często przerastające możność.</u>
<u xml:id="u-13.36" who="#StanisławAntoniChaniewski">I cóż się okaże przy wykonaniu? Ministerstwo Aprowizacji będzie zawalone reklamacjami, bo trudno nie reklamować, gdy żądają od kogo ponad siły. Dlatego też owego pojęcia „od” jako najzupełniej niesłusznego i nic nie mówiącego radbym nie widzieć. Zupełnie dostateczną będzie cyfra druga, cyfra „do” to znaczy, że z danego obszaru, gospodarstwa przypuśćmy 10, czy 20, czy 30 morgowego wolno wziąć nie więcej, jak tylko tę kwotę.</u>
<u xml:id="u-13.37" who="#StanisławAntoniChaniewski">Dalej wkradła się w tym samym artykule, na następnej stronie pomyłka. Tam jest mowa, że w powiatach pierwszej kategorii gospodarstwa do 6 morgów włącznie, w drugiej do 10 morgów włącznie, a w trzeciej do 30 morgów włącznie, nie mogą być obłożone przymusowym kontyngentem. Tymczasem tutaj nie chodzi o 30 morgów tylko o 20, bo w tym samym artykule jest mowa właśnie o 20, że do 20 są wolne a ponad 20 coś już dać mogą.</u>
<u xml:id="u-13.38" who="#komentarz">(Głos: Referent już sprostował)</u>
<u xml:id="u-13.39" who="#StanisławAntoniChaniewski">Nie może być przecież na początku tego samego artykułu mowa, że gospodarstwa od 10 do 20 są wolne, a następnie od 30 płacą, a w końcu tego samego artykułu — że do 30 morgów włącznie są wolne.</u>
<u xml:id="u-13.40" who="#komentarz">(Głos: To była pomyłka)</u>
<u xml:id="u-13.41" who="#StanisławAntoniChaniewski">Otóż te dwie poprawki chciałbym wnieść do tej całej ustawy. Na końcu chciałbym zwrócić się do p. Ministra Aprowizacji z życzeniem, żeby, jeśli owa ustawa ma przynieść jakiekolwiek owoce, do wykonania jej wziął się z całą energią. Widzieliśmy tutaj za dużo przewlekań, za dużo wyczekiwań. Niestety jeszcze jedną rzecz muszę tu podkreślić, która wymaga sanacji. W urzędzie aprowizacji mieliśmy niestety dużo nadużyć, które po większej części pozostały bezkarnie. Znam wypadek, w którym prokurator już przed 4 miesiącami żądał zawieszenia w czynnościach danego urzędnika aprowizacyjnego; to się nareszcie stało, ale sprawa do tej pory nie jest rozstrzygnięta i ludność, rzecz prosta, jest niezadowolona, chodziło bowiem w tym wypadku nie mniej, nie więcej, jak tylko o kilka wagonów cukru, którego ludność nie dostała i który poszedł na pasek żydowski.</u>
<u xml:id="u-13.42" who="#komentarz">(Głosy: Słuchajcie!)</u>
<u xml:id="u-13.43" who="#StanisławAntoniChaniewski">Otóż, proszę Panów takich faktów nie wolno Ministerstwu Aprowizacji tolerować, i nie wolno ich przewlekać. Ludność musi mieć satysfakcję zaraz, jeżeli kto zawinił, powinien być zaraz ukarany. To jest żądanie ludności stanowcze i zupełnie uprawnione. Bo jakże lud ma mieć zaufanie do urzędu, w którym się spotyka z nadużyciami, nie karanemi? To jest jeszcze jedno żądanie, z którym zwracam się do Wysokiego Rządu.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Minister Aprowizacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#StanisławŚliwiński">Mianowany wczoraj dekretem Naczelnika staję dziś przed Wysoką Izbą z prośbą i to z wielką prośbą o pomoc i poparcie dla tego planu gospodarczego, jaki zamierzam wykonać. Punktem wyjścia całego planu jest niezbity fakt, że zboża w obecnej chwili mamy jeszcze w kraju dosyć. Dzięki bardzo dobrym urodzajom w Poznańskiem i w znacznej części naszego kraju, graniczącej z b. zaborem pruskim, zboża obecnie mamy dość. Jednak widzimy fakt bardzo smutny, że pomimo, iż zboża jak twierdzę jest dość, we wszystkich większych miastach i ośrodkach fabrycznych panuje głód i nędza.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#StanisławŚliwiński">W obecnej chwili jedynym powodem tego stanu jest brak komunikacji. Nasze środki przewozowe nie wystarczają, dlatego też widzimy, że zboże i ziemniaki do tych ośrodków życia ludzkiego nie dochodzą. Jednem z pierwszych zarządzeń, które zaprojektowałem i na które uzyskałem zgodę p. Ministra Komunikacji, będzie przerwanie ruchu osobowego, a przynajmniej ograniczenia go do minimum. Chodzi o to, ażebyśmy mogli dzisiaj uzyskać poważniejszą ilość parowozów, za pomocą, których zacznie się na razie ten ruch pożądany i konieczny dla kraju. Następnie mam przyobiecany szereg Innych środków lokomocji: lokomobile ciężarowe i t. zw. pociągi ratunkowe, których dziś mamy 6, lecz może później będzie więcej. Dzięki tym pociągom będziemy mogli przywozić zboże w ilościach większych, pociągami z tych miejscowości, gdzie jest nagromadzone, do. tych, gdzie go dziś najbardziej potrzebują.</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#StanisławŚliwiński">Uważam, że miejscowościami temi przedewszystkiem są ośrodki fabryczne i większe miasta. Mniejsze miasta pod tym względem będą musiały być pominięte; dlatego, że tam sobie ludzie łatwiej poradzą.</u>
<u xml:id="u-15.3" who="#StanisławŚliwiński">To są punkty zasadnicze pewnych zarządzeń, z któremi będziemy mogli rozpocząć prawdziwą akcję.</u>
<u xml:id="u-15.4" who="#StanisławŚliwiński">Twierdzenie moje, że w kraju jednak nie jest tak źle, że sobie poradzić jeszcze można, opieram i na tem, że Ministerstwo Aprowizacji w porę i z należytą ostrożnością potrafi kupić za granicą tę ilość i zboża, jaka będzie nam potrzebna.</u>
<u xml:id="u-15.5" who="#StanisławŚliwiński">Rzeczą bardzo trudną jest obliczenie tej ilości. I tu chciałbym być jak najostrożniejszy.</u>
<u xml:id="u-15.6" who="#StanisławŚliwiński">Wiedzą Panowie, jak ogromne dzisiaj są ceny wobec naszej waluty i co kraj musi zapłacić za sprowadzone zboże. Przypuszczam, że Wysoka Izba rozumie także, że oszczędność musi być robiona, nie oszczędność na żołądkach ludzkich, ale rzeczywista oszczędność, aby nie wydawać niepotrzebnie pieniędzy i nie wywozić naszej waluty, z którą tyle kłopotu ma p. Minister Skarbu.</u>
<u xml:id="u-15.7" who="#StanisławŚliwiński">Co do skupu zagranicznego, to twierdzę, że musi nastąpić jak najprędzej, gdyż tam ceny ogromnie wzrastają. To są najważniejsze rzeczy, z któremi dzisiaj przyjść chciałem.</u>
<u xml:id="u-15.8" who="#StanisławŚliwiński">Na wstępie mojej działalności musiałem się spotkać z ustawą, opracowaną przez Komisję sejmową. Jak Panowie słyszeli — znaczna większość wypowiedziała się za wolnym handlem. Istotnie zupełnie wyraźnie stoję na tem stanowisku, rozumiem, że pomimo najszczerszych chęci Rządu — sekwestr całkowity, tak zrozumiany, jakby należało, dzisiaj wykonany być nie może. To jest ten jedyny praktyczny wzgląd, nie teoretyczny, bo Minister Aprowizacji nie jest powołany do tego, ażeby rozstrzygał teoretyczne zagadnienia, lecz do wyżywienia kraju.</u>
<u xml:id="u-15.9" who="#komentarz">(Brawo.)</u>
<u xml:id="u-15.10" who="#StanisławŚliwiński">Tak rozumiem obowiązek i zatem do Panów przychodzę, prosząc o poparcie.</u>
<u xml:id="u-15.11" who="#StanisławŚliwiński">Musiałem wnieść wiele poprawek do projektu Komisji Sejmowej. Poprawki te zmierzają tylko do jednego, żeby aparat Ministerstwa Aprowizacji mógł działać sprawnie. To jedno ma na względzie praktyczny charakter tych poprawek. Znowu nie wkraczam zupełnie w teorię, a tylko praktykę.</u>
<u xml:id="u-15.12" who="#StanisławŚliwiński">Nie będę precyzował tych wszystkich poprawek, dlatego, że jest to sprawa Komisji. W komisji mam nadzieję, że dojdziemy do porozumienia, gdyż zasadniczej różnicy pomiędzy nami niema.</u>
<u xml:id="u-15.13" who="#StanisławŚliwiński">Ta tabliczka, która była dzisiaj mocno krytykowaną musi być bardzo poważnie przejrzana, nie można takiej rzeczy brać na ślepo. Panowie doskonale rozumieją, że minister mianowany wczoraj, jeżeli chce poważnie spełniać swoje zadanie, nie może brać na ślepo cyfr co do możności wykonania i załatwienia tej sprawy. I dlatego, jako jedną z pierwszych poprawek, prosiłbym o usunięcie tej tabeli przynajmniej na czas jakiś w celu dania możności opracowania jej. To są najważniejsze sprawy, o których będziemy mówili w Komisji i z któremi przyjdziemy na plenum, jeżeli dojdzie do porozumienia. Wówczas będziemy mogli przejść do realnej roboty.</u>
<u xml:id="u-15.14" who="#StanisławŚliwiński">Bo twierdzenie i moralizowanie robotnika, że powinien dać jaknajwięcej pracy, albo głodzenie inteligencji miejskiej — a Panowie o tem wiecie, że sfery urzędnicze cierpią jaknajwiększą nędzę i głód — taka sytuacja w Polsce istnieć nie może.</u>
<u xml:id="u-15.15" who="#StanisławŚliwiński">Musimy się zabrać z całą energią do roboty, ale energia ta nie może być wówczas paraliżowana rozmaitemi utrudnieniami i dodatkami, które obciążają pracę. Dlatego charakter tych poprawek, które wniosłem, ma na celu skrócenie formalistyki. Ministerstwo Aprowizacji, jeśli chce żywić kraj, musi działać szybko i energicznie i nie może się odwoływać do rozmaitych mieszanych komisji, ażeby każda cyfra zarządzenia przechodziły przez najrozmaitsze alembiki, z których często może wyjść zupełnie nie to, co w danej chwili jest konieczne, bo skład tych mieszanych komisji bywa różny i decyzje bardzo często zmieniają się stosownie do tego, jacy członkowie zjechali się na zebranie.</u>
<u xml:id="u-15.16" who="#StanisławŚliwiński">Streszczając się, wniosłem do laski marszałkowskiej projekt poprawek. Prosiłbym bardzo, ażeby Wysoka Izba zechciała te poprawki odesłać do komisji i nie rozwodzić się nad niemi na plenum. A jeśli dojdziemy do dorozumienia w komisji, wówczas sprawa będzie załatwiona i będziemy mogli działać, a o to tylko teraz Ministerstwu Aprowizacji chodzi.</u>
<u xml:id="u-15.17" who="#komentarz">(Brawo)</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma sprawozdawca Komisji p. Grzędzielski.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#WładysławLeonGrzędzielski">Jako sprawozdawca Komisji Aprowizacyjnej na podstawie porozumienia się ze stronnictwami wnoszę, ażeby poprawki zgłoszone przez Rząd do projektu ustawy w brzmieniu komisji odesłać do Komisji do ponownego traktowania.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Ponieważ Komisja ma nad tą sprawą obradować, wnoszę o odroczenie dalszej rozprawy. Przypuszczam, że Izba się zgadza.</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Przechodzimy do nagłych wniosków.</u>
<u xml:id="u-18.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Wniosek nagły pp. Rataja, Margola, Pomarańskiego i tow. z Klubu P. S. L. w sprawie częściowego sprostowania linii kolejowej Warszawa–Lublin–Lwów — odesłałem do Komisji Komunikacyjnej.</u>
<u xml:id="u-18.3" who="#WojciechTrąmpczyński">Wniosek nagły p. Józefa Zagórskiego i tow. (Klub Nar. Zw. Rob.) w sprawie katastrofy głodowej i opałowej w Częstochowie i okolicy odesłałem do Komisji Aprowizacyjnej.</u>
<u xml:id="u-18.4" who="#WojciechTrąmpczyński">Wniosek nagły pp. Potoczka Jana, Rączkowskiego, Majchra i tow. w sprawie dostarczenia koksu dla zakładów kowalskich w Małopolsce, a osobliwie w powiatach Nowy Sącz, Limanowa, Nowy Targ, Grybów i Gorlice, odesłałem do Komisji Opalowej.</u>
<u xml:id="u-18.5" who="#WojciechTrąmpczyński">Nadszedł jeszcze jeden wniosek nagły, który uważam za konieczne poddać pod obrady. Proszę p. Sekretarza o jego odczytanie.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#komentarz">(Czyta:)</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#AntoniHarasz">Wniosek nagły pp. Kantora, Bobka, Daszyńskiego, Witosa, Barlickiego i tow. w sprawie prześladowania ludności polskiej na Śląsku Cieszyńskim.</u>
<u xml:id="u-19.2" who="#AntoniHarasz">Na zachód od linii demarkacyjnej na Śląsku Cieszyńskim nie ustają czeskie prześladowania Polaków i prasy polskiej. Nikt nie jest pewny, iż go nie zaaresztują Czesi z błahej przyczyny, albo i bez przyczyny. Posiadanie gazety lub odezwy polskiej wystarcza, by o chłodzie i głodzie włóczono ludzi od sądu do sądu, od więzienia do więzienia. Wystarczy być funkcjonariuszem polskiej organizacji zawodowej, oświatowej, politycznej i t. p., aby ciągle być nękanym rewizjami i aresztowaniami. W ostatnich czasach coraz bardziej ujawnia się, iż w całem tym gnębieniu Polaków przez Czechów istnieje system, uświęcony przez Rząd czeski.</u>
<u xml:id="u-19.3" who="#AntoniHarasz">Przytaczamy fakty najjaskrawsze:</u>
<u xml:id="u-19.4" who="#AntoniHarasz">1. Dr. Sramek, prezydent rządu krajowego w Opawie, w słynnym swoim okólniku do miejscowych komitetów plebiscytytowych nawołuje do tworzenia czarnych list Polaków, których możnaby było oskarżyć o przestępstwa polityczne przeciw republice Czesko-Słowackiej i zarazem aresztować.</u>
<u xml:id="u-19.5" who="#AntoniHarasz">2. Czesi gwałcą systematycznie szkolnictwo polskie, a obecnie rozporządzeniem Śląskiej Rady Szkolnej w Opawie z dnia 11. X. 19. L. 1979 starają się ostatecznie zerwać wszelki związek szkół polskich poza linią demarkacyjną z prawowitymi władzami szkolnymi polskimi, odrzucają nauczycieli polskich, którymi Komisja Szkolna chce obsadzać wakujące posady poza linią demarkacyjną.</u>
<u xml:id="u-19.6" who="#AntoniHarasz">3. Rozwiązują bez wszelkiej przyczyny wydziały gminne, zastępując je swemi wyznaczonemi „komisjami rządzącemi” (Rychwałd, Poręba, Dąbrowa) przygotowują się do takiego kroku w Karwinie. Wszelkie protesty i zażalenia nie tylko nie odnoszą skutku, lecz system represyjny ze strony Czechów wciąż się rozwija i zaostrza.</u>
<u xml:id="u-19.7" who="#AntoniHarasz">Wobec powyższego wnosimy:</u>
<u xml:id="u-19.8" who="#AntoniHarasz">Sejm wzywa Rząd:</u>
<u xml:id="u-19.9" who="#AntoniHarasz">1. Do wysłania ostrego protestu do rządu czeskiego z postawieniem terminu krótkiego do zaprzestania tych represji.</u>
<u xml:id="u-19.10" who="#AntoniHarasz">2. Do poparcia protestu tego odpowiedniemi zarządzeniami.</u>
<u xml:id="u-19.11" who="#AntoniHarasz">Otwieram rozprawę nad nagłością. Głos ma p. Daszyński.</u>
<u xml:id="u-19.12" who="#komentarz">(Głosy: P. Daszyński jest nieobecny)</u>
<u xml:id="u-19.13" who="#AntoniHarasz">A więc za nagłością ma głos p. Bobek.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#PawełBobek">Wysoki Sejmie! Już kilkakrotnie sprawa Śląska obijała się o mury tego Sejmu, jednak jeśli ponownie przychodzi ona na porządek dzienny, to skłoniły nas do tego ważne wypadki, które obecnie wywołały na Śląsku Cieszyńskim sytuację bardzo poważną. Myśleliśmy, rozchodząc się na wakacje, że wreszcie sprawa Śląska będzie załatwiona decydująco w Paryżu. Tymczasem jednak, chociaż kwestię plebiscytową postawiono dość jasno, wytwarza się na Śląsku Cieszyńskim sytuacja tego rodzaju, że można poważnie powątpiewać, czy ten plebiscyt dojdzie do skutku.</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#PawełBobek">W ostatnich czasach szereg gwałtów popełnianych ze strony Czechów budzi poważne powątpiewania. Prasa przed niedawnemi czasy przyniosła między innemi okólnik urzędowy podpisany przez prezydenta rządu czeskiego na Śląsku w Opawie, który wzywa czeskie komitety plebiscytowe do zestawienia list wybitnych Polaków, ażeby ich aresztować na wypadek usunięcia się wojska czeskiego. Nie jest to jedyny wypadek gwałtu poniekąd i oficjalny, w ostatnich czasach bowiem zaszedł szereg aresztowań. Wystarczało, że się w Dąbrowie zebrało kilku nauczycieli, którzy zasiedli u stołu, jak w zwykłej gospodzie, ażeby zostali posądzeni o tajne zebranie i natychmiast aresztowani.</u>
<u xml:id="u-20.2" who="#PawełBobek">28-go święcono w całych Czechach rocznicę powstania państwa czeskiego. Nakazano święcenie tej uroczystości także na Śląsku, polecono to i poza linią demarkacyjną, gdzie mieszka przeszło 100.000 Polaków. Okólnik urzędowy poleca święcenie uroczystości tej i szkołom, chociaż te szkoły podlegają administracji polskiej. Ponieważ jednak nauczycielstwo i ludność nie chciała się do tego zastosować, przeto żandarmeria czeska rozpędziła dzieci szkolne, a nauczycieli aresztowano.</u>
<u xml:id="u-20.3" who="#PawełBobek">Pomimo to, że Czesi bardzo wiele piszą w prasie o plebiscycie, to jednak widać, że w plebiscyt ten nie wierzą, że nie mają zamiaru go przeprowadzać, bo wciąż koncentrują znaczne siły wojskowe na linii demarkacyjnej, a równocześnie w całem państwie czesko-słowackiem prowadzi się jawna agitacja za interwencją wojskową. Nawet tak poważny mąż stanu, jak Kramarz, przemawiając w Pradze po przyjeździe z Paryża, zaznaczył, że cokolwiek będzie, jedno jest pewne, że Czesi Śląska Cieszyńskiego absolutnie nie odstąpią, więc nawet wynik plebiscytu dla nich nie byłby rzeczą decydującą.</u>
<u xml:id="u-20.4" who="#PawełBobek">Pozatem ważnym bardzo wypadkiem w ostatnich czasach jest porwanie się Czechów na administrację polską, szczególniej na administrację szkolnictwa poza linią demarkacyjną. Umowa paryska z 4 lutego postanowiła, że aczkolwiek powstała linia demarkacyjna, to jednak administracja powinna należeć do tych władz, które od 5 listopada począwszy, na terenie tym rządy sprawowały. Według tej umowy powinna więc Rada Narodowa mieć w dalszym ciągu możność rządzenia tym terenem. Jednak Czesi ani na chwilę nie zaprzestali utrudnień w tym względzie, a w ostatnich czasach utrudnienia te stały się coraz silniejsze, tak że administracji polskiej nie wiele już pozostało pola do działania. Chodzi tu zwłaszcza o administrację szkolną, która jest bardzo ważną dla ludności polskiej, bo nauczycielstwo stanowi w tych okolicach jedyny ośrodek życia społecznego. Wobec tych gwałtów i utrudnień w życiu administracyjnem, zachodzi obawa, że ludność nie będzie mogła tych trudności w dalszym ciągu znosić. Cierpliwość jej jest już u kresu, jest ona bliską zwątpienia i beznadziejność wzrasta. Dlatego przychodzimy do Sejmu z prośbą, ażeby przez swoje zdecydowane stanowisko wpłynął na Rząd, by jego kroki wobec Czechów stały się nieco energiczniejsze.</u>
<u xml:id="u-20.5" who="#PawełBobek">Zaznaczę między innemi, że Czesi starają się dyskredytować Polskę za granicą i czynią to W sposób nieraz bardzo wyrafinowany.</u>
<u xml:id="u-20.6" who="#PawełBobek">Przytoczę dwa przykłady. Przed tygodniem przeszło wysłali do pana Clemenceau list, w którym donoszą o rozwiązaniu wydziałów gminnych przez Polaków. Stwierdzam tutaj, że ani jeden wydział gminny w ostatnich czasach nie został rozwiązany, a w ciągu roku, w którym Rada Narodowa sprawowała rządy na Ślązku rozwiązano tylko jedną radę gminną w Skoczowie, ponieważ administracja była w tej gminie niemożliwa. Drugi wypadek: z darów amerykańskich, wysłano na Śląsk między innemi także trochę żywności dla dzieci. Jest to ogólna akcja przeprowadzona także w Polsce. Otóż Czesi donieśli w ostatnich miesiącach do Londynu i do Nowego Yorku, jakoby Polacy zapasy przeznaczone dla dzieci, zużyli dla celów plebiscytowych. Faktem jest, że pierwsza akcja dla dziecka dokonywana była na Śląsku wtedy, kiedy o plebiscycie jeszcze wcale się nie mówiło, zaś akcja zimowa jeszcze się nie rozpoczęła i transporty przeznaczone dla Śląska jeszcze nie nadeszły. Czesi wiedzą o tem doskonale, mimo to mówią co innego, ażeby w tym kierunku wyrobić opinię w New-Yorku i w Londynie i w ten sposób zdyskretować Polskę wobec zagranicy. Wobec tych i innych faktów, świadczących o agresywności czeskiej, a równocześnie także o nastrojach bardzo nieprzyjemnych dla nas za linią demarkacyjną, bo takich, które powodują upadek ducha, wreszcie świadczą bądźcobądź o pewnem zamarciu sił tamtejszej ludności, jesteśmy zmuszeni prosić, ażeby Wysoki Sejm raczył przychylić się do wniosku naszego, nagłość uchwalić i skłonić Rząd do użycia środków tego rodzaju, któreby odpowiadały godności i potędze narodu polskiego.</u>
<u xml:id="u-20.7" who="#komentarz">(Brawa)</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Przeciwko nagłości nikt głosu nie żąda. Proszę tych Posłów, którzy są za nagłością tego wniosku, żeby powstali z miejsc. Nagłość jednomyślnie przyjęta. Proponuję, aby sprawę odesłać do Komisji Spraw Zagranicznych, nie dlatego, żebym wątpił — że zostanie przyjęta, ale żeby Komisja namyśliła się nad środkami represyjnemi wobec gwałtów czeskich.</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 7 m. 25 wieczorem)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>