text_structure.xml 133 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#RobertSmoleń">Otwieram posiedzenie Komisji do Spraw Unii Europejskiej. Witam serdecznie ministra rolnictwa i rozwoju wsi pana Wojciecha Olejniczaka wraz z licznie reprezentowanym kierownictwem MRiRW. Chcę ponownie wyrazić satysfakcję ze sposobu współdziałania między ministrem rolnictwa i reprezentującymi go osobami a Komisją do Spraw Unii Europejskiej. To jest współpraca, która oceniam jako modelową. Porządek obrad otrzymaliście państwo w zawiadomieniu. Mamy jeden punkt: dyskusja na temat reformy Wspólnej Polityki Rolnej. Stąd obecność tak wielu wybitnych fachowców. Przypomnę, że niedawno nasza Komisja wspólnie z Komisją Rolnictwa i Rozwoju Wsi odbyła posiedzenie z udziałem pani komisarz Mariann Fischer Boel, która przedstawiła nam w zarysach plany Komisji Europejskiej w tym względzie i odpowiedziała na pytania, które zostały jej zadane. W związku z tym dzisiaj, jak sądzę, możemy się skoncentrować na tym, co jest szczególnie istotne z punktu widzenia interesów Polski, polskiego rolnictwa, i mając już ten background w postaci wiedzy, którą udało nam się posiąść dzięki spotkaniu z panią komisarz, możemy mówić o tym, co jest planowane i najważniejsze dla Polski, jakie są plany MRiRW i jakie są opinie w odniesieniu do tych planów ze strony Komisji do Spraw Unii Europejskiej oraz innych posłów. Widzę tutaj liczną grupę członków Komisji Rolnictwa i cieszę się, że również w ich obecności będziemy mogli tę dyskusję prowadzić. Pan minister udaje się dzisiaj do Berlina w podróż służbową. Jest to dla nas o tyle istotna informacja, że pan minister będzie musiał nas opuścić około godz. 15.00. Pan minister jak zwykle wykazuje się dużą elastycznością i mówi, że zostanie tak długo, jak to będzie potrzebne, odpowie na każde pytanie i ustosunkuje się do każdej opinii, która zostanie wygłoszona. Za chwilę poproszę pana ministra o wprowadzenie do dyskusji, ale najpierw chciałbym, aby pan wiceprzewodniczący Komisji Aleksander Grad w imieniu prezydium przedstawił sposób, jaki wymyśliliśmy, jeżeli chodzi o prowadzenie dzisiejszego posiedzenia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#AleksanderGrad">Mamy dzisiaj na posiedzeniu Komisji bardzo wielu gości i chcemy zaproponować państwu nieco inny niż zwykle sposób dyskusji na temat reformy WPR. Zawsze jest tak, że po wystąpieniu ministra czy przedstawicieli rządu głos zabierają posłowie, a następnie goście, którzy jadą tu czasami setki kilometrów, a dla nich brakuje już czasu na pełne wypowiedzi, chociaż to szczególnie ich ta reforma dotyka. Myślę, że dzisiaj warto by było posłuchać przede wszystkim tych, którzy sprawdzają już na własnej skórze nasze członkostwo w UE. Ich będzie dotykał pierwszy etap reformy i dobrze by było wiedzieć, jakie są ich spostrzeżenia. Chciałbym, żebyśmy szczególnie podyskutowali o drugim etapie reformy, o reformie poszczególnych rynków, jak rynek cukru, tytoniu, owoców miękkich itd. Dlatego jest prośba, abyśmy obradowali w zaproponowanej konwencji. Myślę, że członkowie Komisji, jak i posłowie spoza Komisji przychylą się do propozycji prezydium. To pierwsza sprawa. Druga kwestia dotyczy tego, o czym powinniśmy rozmawiać. Jest gorąca prośba do pana ministra, abyśmy już dzisiaj nie wracali do historii powstawania czy przygotowania pierwszego etapu reformy. Ona stała się faktem. Została przeprowadzona przez UE jeszcze przed naszym przystąpieniem do niej, wiemy więc, jakie są reguły gry. Dobrze by było, gdybyśmy usłyszeli od pana ministra i od przedstawicieli rządu, czy dzisiaj te pozytywne kwestie reformy WPR, o których mówiliśmy rok czy półtora roku temu, jak również zagrożenia, które płynęły z pierwszego etapu reformy WPR potwierdzają się czy nie. Jeżeli się potwierdzają, to jest prośba, aby przedstawić, jakie działania są podejmowane i planowane, aby to, co jest ewentualnym dla nas zagrożeniem, było mniejszym zagrożeniem bądź zostało w ogóle zniwelowane przez określone nasze działania i politykę wewnętrzną Polski. W ocenie pierwszego etapu WPR główny nacisk kładziemy na to, czy nasze rolnictwo jest lub może być konkurencyjne po jego wdrożeniu czy nie. A najwięcej czasu poświęcilibyśmy na omówienie, jak dzisiaj przygotowujemy się do tego, co będzie w latach następnych. Myślę, że wszystkich nas będzie to bardzo interesowało. Wiemy, że teraz jest trudny czas, bo wdrażane są płatności obszarowe i to, co wynika z Planu Rozwoju Obszarów Wiejskich, z programów sektorowych, ale wszyscy zdajemy sobie sprawę, że np. zasada współzależności, która będzie obowiązywać już niedługo, wymaga gigantycznego przedsięwzięcia organizacyjnego w Polsce, ogromnego przedsięwzięcia informacyjnego dla rolników, ustalenia źródeł sfinansowania tych poszczególnych przedsięwzięć, aby rolnicy przygotowali się na ten moment i spełniali warunki, które umożliwią im otrzymanie dopłat obszarowych. Chciałbym, panie ministrze, mówię to w imieniu prezydium, abyśmy jak najwięcej powiedzieli o wdrożeniu zasady współzależności. Z tym związane są oczywiście ustawowe wymogi gospodarowania, dobra kultura rolna, system wdrożenia prawa w tym zakresie, aby być gotowym na zmianę systemu prawa i systemów informatycznych, procedur i zmiany instytucji na lata przyszłe.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#AleksanderGrad">Gdyby pan minister pozwolił, myślę, że powinniśmy poświęcić trochę czasu na omówienie funkcjonowania doradztwa w Polsce, bo wiemy, że system doradztwa jest jakby kluczem do zrealizowania i wdrożenia reformy WPR. Czy to już jest koniec dzisiaj po tej ustawie, czy minister planuje dalsze zmiany w systemie doradztwa? Jeśli tak, to w którą stronę? Jeśli chodzi o drugi etap reformy, gdybyśmy mogli powiedzieć o czterech rynkach: mleku, cukrze, tytoniu oraz o owocach i warzywach, to myślę, że wypełnilibyśmy czas do końca. Jeżeli trochę go jeszcze zostanie i będziemy mieli na tyle siły, to myślę, że powinniśmy powiedzieć o reformie Wspólnej Polityki Rozwoju Obszarów Wiejskich, bo tu również będą ogromne zmiany i trzeba wiele przygotowań poczynić już dzisiaj w Polsce, aby być gotowym na czas wtedy, kiedy te nowe zasady zaczną obowiązywać. Tyle tytułem wstępu. Jeśli nie ma sprzeciwu co do takiego sposobu obradowania, to myślę, że moglibyśmy przyjąć ten model dyskusji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#RobertSmoleń">To jest propozycja prezydium. Rozumiem, że Komisja się do tej propozycji przychyla i w związku z tym, zgodnie z zapowiedzią, poprosimy najpierw pana ministra o wprowadzenie do dyskusji.</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#RobertSmoleń">Minister rolnictwa i rozwoju wsi Wojciech Olejniczak : Jak najbardziej odpowiada mi konwencja zaproponowana przez pana wiceprzewodniczącego. Oczywiście warto w kilku słowach wrócić do reformy, która została zaproponowana i przeprowadzona przed wejściem Polski do UE. Ona w dużym stopniu wychodzi naprzeciw oczekiwaniom wielu polskich rolników. Mianowicie, głównym celem tej reformy, nie do końca zrealizowanym, było doprowadzenie do tego, aby oddzielić płatności obszarowe od produkcji i przekazywać te płatności obszarowe na rzecz rolników w inny sposób, choćby taki, jak został ostatecznie zaproponowany, czyli dopłat do hektara obszaru. Reforma jest na etapie wchodzenia w życie. Jeśli mówimy o środkach przeznaczonych na WPR warto podkreślić, że cały czas mówimy o środkach tej samej wielkości. Nie ma tu mowy o tym, że wprowadzając tę reformę, jak również kolejne propozycje, Komisja Europejska rezygnuje z pewnego finansowania na rzecz innych działań związanych choćby z innymi przedsięwzięciami Wspólnoty Europejskiej. To dotyczy również kolejnych wprowadzanych czy dyskutowanych reform. Oczywiście stopniowe odchodzenie od dopłat bezpośrednich na rzecz rozwoju Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich odbywa się już w tej chwili w Europie Zachodniej, ponieważ nowe państwa członkowskie są wyłączone z modulacji. Ta modulacja jednak jest niewielka w porównaniu z początkowymi propozycjami. Przypomnę, że mówiło się nawet o wysokości 20 proc. w pierwszych latach wejścia w życie tej reformy. Skończyło się średnio na 5 proc. Oczywiście z punktu widzenia Polski każde tego typu zmiany, mimo że są, jeśli chodzi o dopłaty bezpośrednie, neutralne, powinny prowadzić do tego, żeby jednak te środki z dopłat bezpośrednich w większości wracały do budżetu UE, a stamtąd były dzielone na poszczególne kraje UE, bo wtedy Polska będzie na tym zyskiwała. Mówię o historii, ale to dotyczy również przyszłości w każdym zakresie. Trzeba wspomnieć o tym, że zostały wprowadzone pewne zmiany. Na przykład stopniowa obniżka cen interwencyjnych na rynku mleka, która z dzisiejszego punktu widzenia jest jeszcze neutralna, ponieważ Polska nie podjęła tego typu interwencji, ale z ostatnich sygnałów wiadomo, że pewnie ta interwencja w przyszłości będzie się przede wszystkim odbywała na rynku mleka czy masła. Warto zwrócić uwagę, że poprzednie zmiany niosły pewne rekompensaty. W stosunku do starych krajów UE te rekompensaty były stuprocentowe, w stosunku do nowych krajów UE - 25-procentowe. Polska od początku do końca się z tym nie zgadzała, ale to wszystko działo się jeszcze w przededniu naszego wejścia do UE, więc mogliśmy się nie zgadzać, a decyzje takie a nie inne i tak zapadły. Ta reforma choćby z tego powodu nie do końca była w Polsce akceptowana. Dalsze propozycje, które również w tamtej reformie zostały zaakceptowane, ale wychodziły wprzód, o czym mówił pan poseł, dotyczyły choćby pewnych działań, które należy wdrożyć w najbliższych latach, związanych z funkcjonowaniem w przyszłości poszczególnych gospodarstw, czyli chodzi o stopniowe odchodzenie od dopłat bezpośrednich związanych z dopłatami do produkcji, które w przyszłości ma się wiązać z dopłatami obszarowymi, np. wypłacanymi do hektara, ale wtedy gospodarstwa ogólnie mają spełniać wszystkie normy i standardy, które są czy będą jeszcze doprecyzowane, a są opisane w WPR, czyli chodzi właśnie o zasadę współzależności.</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#RobertSmoleń">To jest dla Polski bardzo ważne i dzisiaj jest bardzo dobry czas, żeby na ten temat dyskutować z wielu powodów, ale przede wszystkim dlatego, że przed nami jest wykorzystanie środków już nie tylko na lata 2004–2006, ale projekcja i wykorzystanie środków z Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich, z Sektorowego Programu Operacyjnego na lata 2007–2013. Od tego, w jaki sposób będziemy te środki planować będzie zależało, czy rolnicy będą mogli je wykorzystać właśnie na rzecz wprowadzenia zasady współzależności, czyli: dostałeś pieniądze, ale musisz mieć spełnione określone warunki. Dzisiaj najbardziej dyskutowaną w Europie, ale też i w Polsce, jest propozycja dalszych reform na rynkach. Polskę najbardziej interesuje i najbardziej jej dotyczy reforma rynku cukru zaproponowana przez komisarza Franza Fischlera, ale zawieszona przez nową panią komisarz, o czym też pani komisarz informowała państwa posłów. Te propozycje zostały wnikliwie i wielokrotnie przeanalizowane podczas posiedzeń zarówno Komisji Rolnictwa, jak i Komisji do Spraw Unii Europejskiej. Polski rząd przygotował odpowiednie stanowisko ze wszelkimi procedurami. Uzyskało ono akceptację i zostało przedstawione na forum Komisji Europejskiej. Za chwilę powiem kilka zdań na temat stanowiska polskiego rządu w tym zakresie, bo to będzie wzbudzało najwięcej emocji, chcę tylko najpierw podkreślić, że jest ono przedyskutowane i opracowane wspólnie ze Związkiem Plantatorów Buraka Cukrowego oraz w pełni akceptowane również bezpośrednio przez związki zawodowe i kółka rolnicze, a mam nadzieję, że także i inne. To stanowisko jasno i wyraźnie mówi, że należy dokonać pewnej rewizji i zmian we wcześniejszej propozycji, tak żeby rolnicy nie odczuwali obniżki cen buraka cukrowego w drastyczny sposób. Mówi również o tym, że Polska jest przeciwna obrotowi pomiędzy poszczególnymi krajami, przenoszeniu kwot cukrowych, dlatego że dzisiaj, na tym etapie, nie jesteśmy konkurencyjni jeżeli chodzi o produkcję buraka cukrowego i trudno by nam było znieść tę konkurencję. W przyszłych latach na pewno tę sprawę trzeba będzie bardzo wnikliwie analizować, bo to się może zmieniać. W kwestii związanej z finansami i propozycjami w tym zakresie do reformy akurat tego rynku należy odnotować coś, co jest bardzo pozytywne i na co będziemy się mogli w przyszłości bardzo mocno powoływać. Powstał pewien precedens, bardzo korzystny dla Polski i innych nowych krajów UE, polegający na tym, że ewentualne kompensaty, które są przygotowywane przecież przy okazji każdej reformy, są tak samo zastosowane dla starych, jak i dla nowych państw członkowskich, czyli można powiedzieć, że dostaniemy tyle samo, co stara UE, a więc zupełnie inaczej niż to było w przypadku wcześniejszych reform, czy w ogóle w przypadku wejścia Polski do UE. To trzeba odnotować jako plus, jako główny punkt reformy i najważniejszą sprawą, jeżeli chodzi o Polskę. Oczywiście oprotestowaliśmy sposób przyznania tych rekompensat, uznając, że powinny być w wysokości ewentualnych strat. Dzisiaj propozycja mówiła o 60 procentach. Chcę powiedzieć, że to stanowisko zostało przedstawione nie tylko na posiedzeniu Rady Ministrów z udziałem ministrów rolnictwa UE, nie tylko Komisji Europejskiej, ale też jest prezentowane na forum przy każdej okazji, czy podczas spotkań bilateralnych pomiędzy Polską a innymi krajami członkowskimi w UE.</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#RobertSmoleń">Podobne stanowisko do Polski przedstawiło wiele krajów członkowskich. To jest ważna informacja, abyśmy wiedzieli, jak się rozkłada poparcie dla reformy. W obecnym kształcie zaproponowanym przez Komisję Europejską ta reforma w ogóle nie jest możliwa do przyjęcia. To trzeba jasno stwierdzić. I dlatego nowa pani komisarz UE wstrzymała prace nad tym dokumentem, który został przedstawiony, i rozpoczęła prace nad ewentualnie nową propozycją. Ta nowa propozycja będzie gotowa nie wcześniej niż na przełomie półrocza, czyli czerwiec-lipiec, być może nawet przesunie się to na późniejszy okres. Dzisiaj na pewno można powiedzieć, że w roku 2005 kampania buraczana odbędzie się na tych samych zasadach, co w roku 2004, czyli będzie to kampania bardzo korzystna dla producentów buraka cukrowego, bo nie ma tu co ukrywać, że taka właśnie była w 2004 roku. Przedstawialiśmy materiały szczegółowe, a jeśli będą pytania, to zarówno ja, jak i moi współpracownicy, jeśli będzie potrzeba możemy na ten temat wiele kwestii jeszcze doprecyzować. Kwestia związana z informacją, z pomocą rolnikom w przypadku i teraźniejszości, i przyszłości jeżeli chodzi o instrumenty WPR. Jesteśmy po zmianach dotyczących funkcjonowania doradztwa rolniczego, jest nowa ustawa, która, przypomnę, została praktycznie jednomyślnie przyjęta przez parlament. Nad tą ustawą pracowała wnikliwie Komisja Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Dzisiaj można stwierdzić, że mamy 16 ośrodków wojewódzkich doradztwa rolniczego i chcę poinformować, że te ośrodki już podpisują umowy jeśli chodzi o wykorzystanie funduszy unijnych na pomoc techniczną, Sektorowy Program Operacyjny - ten program był uruchomiony jako jeden z pierwszych - dzięki temu doradztwo rolnicze, o ile dobrze wiem, będzie już podpisywało umowy na blisko 100 mln zł i te środki trafią do Ośrodków Doradztwa Rolniczego na terenie całej Polski, do wszystkich województw. Ośrodki będą się zajmowały głównie pomocą techniczną, a jeżeli nie ośrodki samodzielnie, to jako konsorcja z innymi organizacjami pozarządowymi. Myślę więc, że środki będą w pełni wykorzystane, zgodnie z założeniami, właśnie na dostarczanie informacji i pomoc techniczną w realizowaniu poszczególnych zadań. Doradcy bardzo się już do tego przygotowują. Niekoniecznie z tych środków, ale będziemy mogli mówić o możliwościach inwestycyjnych w doradztwo rolnicze, tak żebyśmy mogli w przypadku wdrażania poszczególnych założeń WPR korzystać z tego wsparcia. Nie chciałbym przedłużać. Nie wiem, czy pan minister Andrzej Kowalski lub któryś z panów dyrektorów chcieliby coś uzupełnić w tym momencie? Jeżeli nie, to przejdźmy do wypowiedzi panów posłów. Powiem tylko, że na sali razem ze mną jest zarówno pan minister Andrzej Kowalski, jak i wiceprezes Agencji Rynku Rolnego, wiceprezes Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, dyrektor Krajowego Centrum Doradztwa Rozwoju Rolnictwa i Obszarów Wiejskich, panowie dyrektorzy odpowiedzialni za te działania, zastępca głównego lekarza weterynarii oraz radca ministra pani Zofia Krzyżanowska.</u>
          <u xml:id="u-3.4" who="#RobertSmoleń">Zgodnie z propozycją, którą prezydium przedłożyło, chciałbym, żebyśmy w tej chwili przeszli do wysłuchania opinii środowisk, które zostały zaproszone na dzisiejsze posiedzenie i poproszę pana przewodniczącego Aleksandra Grada o poprowadzenie tej części posiedzenia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#AleksanderGrad">Otwieram dyskusję. Bardzo proszę o zabieranie głosu według tej zasady, o której mówiłem, że w pierwszej kolejności przedstawiciele związków zawodowych, producentów, a posłowie w drugim etapie. Proszę o przedstawianie się przed zabraniem głosu. Skoro pan minister zakończył na cukrze, to może, jeżeli są przedstawiciele z tej dziedziny, to bardzo proszę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#StanisławBarnaś">Jest tak ścisła współpraca między KZPBC a MRiRW, że nic dodać nic ująć. Dlaczego tak jest? To jest współpraca na bieżąco, dzień w dzień, czy to przez związek nasz polski, czy przez europejski, czy przez związki krajów, które wstąpiły do UE wypracowujemy wspólne stanowisko. Między innymi to stanowisko, które przedstawił rząd polski, uwzględnia nasze sprawy związane z burakiem cukrowym i z cukrem. Nie mam nic więcej do dodania, podziękuję tylko panu ministrowi za pełną współpracę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#AleksanderGrad">Czy ktoś jeszcze chciałby zabrać głos w sprawie reformy rynku cukru?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#AndrzejGantner">Nawiązując do wypowiedzi mojego przedmówcy chciałbym zaznaczyć, że mimo wszystko reforma rynku cukrowego w UE to nie jest problem tylko i wyłącznie plantatorów buraka cukrowego i samych cukrowni. Cukier jest surowcem, który funkcjonuje w całym obiegu gospodarki żywnościowej. Jest jednym z podstawowych surowców w przemyśle żywnościowym i tak naprawdę reżim cukrowy, w jakim polski przemysł żywnościowy się znalazł w chwili obecnej, niestety nie działa na nas dobrze. Z dnia na dzień polski przemysł żywnościowy znalazł się z ceną cukru, która jest praktycznie trzy razy wyższa niż wcześniej obowiązująca, przy jednoczesnym braku większego wsparcia w tym zakresie. Pragniemy podkreślić, że rozważając problem reformy reżimu cukrowego należy wziąć pod uwagę to, że cukier i jego cena ma kolosalny wpływ na konkurencyjność polskiego przemysłu żywnościowego, a nie tylko producentów buraka cukrowego. A przemysł ten, jak się okazuje, jest jednym z motorów rozwoju gospodarki polskiej w ostatnich latach. Wyniki roku 2004 wskazują, że tak naprawdę bez tego przemysłu moglibyśmy zapomnieć o dodatnim saldzie w handlu. Chodzi o to, żeby uwzględniać, że cukier jest surowcem do wytwarzania całego szeregu produktów, które również zakupywane są zarówno przez polskich konsumentów, jak i tych, do których eksportujemy produkty. Dlatego wydaje mi się, że my, jako PFPŻ, zresztą przedłożyliśmy nasze stanowisko w ministerstwie, zgadzamy się co do jednego, że ta reforma musi być, ponieważ utrzymanie takiego systemu, jaki jest, jest niemożliwe, chociażby ze względu na ograniczenia, jakie narzuca handel światowy. I utrzymanie takiej ceny cukru w obrębie UE jest niemożliwe i ekonomicznie niewykonalne, ponieważ UE nie będzie wtedy w żadnym wypadku mogła być obszarem konkurencyjnym jeśli chodzi o gospodarkę, choćby gospodarkę żywnościową. I to wszyscy wiemy. Natomiast my, jako producenci, i to również podkreślaliśmy na spotkaniu z plantatorami buraka cukrowego, absolutnie nie chcemy tego, żeby na tej reformie stracili polscy producenci buraka cukrowego. Dlatego popieramy w pełni postulaty MRiRW dotyczące zarówno stopnia redukcji kwot A i B, jak również tego, że nie powinno być, przynajmniej w początkowym okresie, kiedy faktycznie nasz przemysł nie osiągnie wystarczającej konkurencyjności i efektywności pracy, tak zwanego wolnego transferu kwot. Tak że z jednej strony popieramy, z drugiej bardzo prosimy, żeby nie przeciągać tego w nieskończoność, bo jeżeli dojdzie do skasowania dopłat eksportowych, które w tej chwili mamy, to może się okazać, że przy otrzymaniu trzykrotnie wyższej ceny surowca niż światowa i skasowaniu dopłaty eksportowej, niestety nasze produkty przestaną być konkurencyjne, a chyba nie o to chodzi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#AleksanderGrad">Dziękuję za ten głos, bo w każdej debacie musi być pewna równowaga. Wiemy, że reforma dotyka samych rolników, ale również ma wpływ na różne gałęzie naszej gospodarki i dlatego to bardzo ważny głos.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#AleksanderGrad">Minister rolnictwa i rozwoju wsi Wojciech Olejniczak : Chcę dopełnić te dwie wypowiedzi. Po pierwsze, w związku z tym, że weszliśmy do jakiegoś, jak to pan określił, reżimu cukrowego, to jednak dzięki temu przedsiębiorcy, którzy wytwarzają produkty zawierające cukier, dostają dopłaty do eksportu i dzisiaj tych dopłat dla cukierników jest już wypłaconych w wysokości około 40 mln zł i na bieżąco jest wypłacane kolejne 20 mln zł tam, gdzie jest przygotowanie do wypłat. Czyli dzięki temu przedsiębiorcy jednocześnie korzystają ze sporego wsparcia na dopłaty do eksportu, o czym warto mówić, żebyśmy nie pozostawali w próżni.</u>
          <u xml:id="u-8.2" who="#AleksanderGrad">Czy w sprawie rynku cukru ktoś ze środowisk związkowych chciałby się wypowiedzieć? Jeśli nie, to bardzo proszę panią poseł Zofię Grzebisz-Nowicką.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#ZofiaGrzebiszNowicka">Zwracam się do obu Komisji, bo tak się złożyło, że są obecne dwie komisje: Komisja do Spraw Unii Europejskiej i Komisja Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Dobrze by było, mówię do pana przewodniczącego Roberta Smolenia, aby te komisje mogły oficjalnie odbyć debaty na tematy, które są przedmiotem wspólnej troski obydwu komisji. Tym bardziej, że mieliśmy kilka wspólnych posiedzeń z pożytkiem dla omawianych spraw. Chcę się odnieść do cukru, a mam nadzieję, że będę mogła się odnieść również do innych kwestii związanych z WPR. Pan minister słusznie podkreślił dwa elementy związane z cukrem, które poprzez reformę WPR były niekorzystne w pierwszej wersji proponowanej przez Komisję Europejską. Z uznaniem i podziękowaniem chcę się odnieść do tych działań, które rząd podjął, a prowadzi je od 2003 roku i dobrze je zna jako były obserwator w Parlamencie Europejskim. Ale jest jeszcze jedna kwestia, mianowicie niekorzystna była także propozycja łączenia kwoty A i B, ponieważ oznaczałoby to dla nas praktycznie redukcję kwoty cukru produkowanego na rynek krajowy. Pamiętamy, bo wielokrotnie dyskutowaliśmy na posiedzeniach tę kwestię, że nie udało się wynegocjować w warunkach członkostwa i zapisać w Traktacie Akcesyjnym wyższej kwoty A niż 1 mln 580 tys. ton, a kwotę B wynegocjowaliśmy tylko na poziomie 92 tys. ton, a więc redukowanie tych obydwu kwot równocześnie stawia polski rynek cukru, polskich producentów buraków w bardzo niekorzystnej sytuacji i zagraża importem netto, jeśli spożycie nasze będzie większe, niż pozwoli się nam produkować. Jest to jedna ze spornych kwestii. Rząd polski złożył wniosek do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości i to jest właśnie jedna z trzech kwestii tam wniesionych. Cukier, rekompensata i dochodzenie do płatności bezpośrednich. Na spotkaniu z panią komisarz, która odniosła się bardzo ogólnie, nawiązywaliśmy już do tego, jaka jest szansa wygrania przez nas tej spornej kwestii? Dla polskich producentów i polskiej gospodarki jest ona bowiem bardzo istotna.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#AleksanderGrad">Czy pan poseł Wojciech Mojzesowicz zgłaszał się do zabrania głosu? Jeśli nie, to proszę pana posła Alfreda Budnera.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#AlfredBudner">Zacznę od kwestii merytorycznych. Pan minister mówił, że mamy wykonywać normy i standardy, żeby dostać cokolwiek z UE. Zgadzam się z tym, bo jeżeli ktoś płaci, to może stawiać wymagania. Ma pan tu bezwzględnie rację. Tylko jak to zrobić, jeżeli, jak sam pan stwierdził, te normy i standardy są do dziś niesprecyzowane? Stale jest coś nowego. Ja to potwierdzam. Nawet przy składaniu wniosków stale coś nowego się pojawia. Rolnicy mają swoistą karuzelę. Żąda się od nich jednego, za chwilę drugiego i w końcu zaczynają się gubić, o co w tym wszystkim chodzi. Czy nie będzie dla przykładu tak, że żeby uzyskać 10 tys. zł, trzeba będzie spełnić wymogi w gospodarstwie za 100 tys. zł? Byłyby to swoiste gruszki na wierzbie, albo innymi słowy serdelek uwieszony przed psem ciągnącym sanie. Bo takie to mogą być miody UE. Podam przykład: mówiono o dopłatach dla młodych rolników. Za chwilę zostanie mi przesłana faksem pewna umowa, którą jeden z młodych rolników ma jutro podpisać. I co się okazuje? Otóż w Agencji w Poznaniu wymagany jest weksel na zabezpieczenie tych 50 tys. zł. Jeszcze nie wiem na jaką sumę, będę wiedział za godzinę albo za dwie. Po co ten weksel, skoro mówiło się, że te 50 tys. zł młody rolnik dostaje na gospodarstwo w zasadzie bez zobowiązań? A tu nagle żąda się weksla. Mam pytanie, po co ten weksel i na jaką sumę? Czemu i komu ma służyć ten weksel? Bo temu młodemu rolnikowi ręce opadają, dzwoni i mówi, że się wycofa. A może rządowi właśnie o to chodzi, żeby ten młody rolnik i wielu innych po prostu się z tego wycofało. Następny punkt tego programu pomocowego tych słynnych 50 tys. zł - najpierw było 100 tys. zł, teraz jest 50 tys. zł, ale rozumiem, że więcej rolników dostanie, więc nie mam pretensji. Powiedziano temu młodemu rolnikowi w Agencji w Poznaniu, że dostanie pieniądze, ale kiedy, to oni nie wiedzą. Będzie to wtedy, kiedy przyjdą pieniądze z UE. Czekaj tatka latka aż wilk kobyłkę zje. Więc znowu jest tu jakaś paranoja. O co tu chodzi? Następne obwarowanie - miało być tak, że rolnik dostaje pieniądze i ma gospodarować. Teraz się okazuje, że kontrola skarbowa na każde żądanie może przyjść i kontrolować to gospodarstwo. Gdybym ja był tym młodym rolnikiem i miał 10 hektarów, to bym sobie nie życzył, żebym był nadal ryczałtowcem. Co ta kontrola miałaby kontrolować? Ile dałem na tacę? Czy ile na autobus straciłem? Czegoś tu nie rozumiem. Jakie nowe jeszcze obwarunkowania Agencja wymyśli w tym programie? Bo rolnicy już mają dosyć. I na koniec, w nawiązaniu do tego, co słyszałem od moich przedmówców, mam pytanie, czy jakiś związek zawodowy rolników, na przykład nasza Samoobrona, został zaproszony na dzisiaj? Bo nie wiem. Prosiłbym, żeby związki też były proszone, bo jak będą, bez obrazy, związki prorządowe, to zawsze będą takie wypowiedzi, jak pierwsza. Z gratulacjami dla rządu. A niedociągnięć jest tyle, że zajęłyby olbrzymią platformę, a rzeczy dodatnie zmieszczą się na jednej łopacie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#AleksanderGrad">Mam prośbę, abyśmy wypowiadali się w konkretnych sprawach. Zaczęliśmy od cukru. Chodzi o to, aby dyskusja była uporządkowana, abyśmy nie mówili o wszystkim na raz, bo będą nam się gubiły wątki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#StanisławKalemba">Chcę zwrócić uwagę, i chyba się z tym zgadzamy, że warunki naszego członkostwa, jeżeli chodzi o rolnictwo, są nierówne. Również jeśli chodzi o płatności, inne mechanizmy, czy limity. Choćby przykład skrobi. To jest poza dyskusją. Trzeba się zgodzić z tym, że propozycje reformy pogarszają nasze warunki, niekorzystne i nierówne. Żeby nie mówić na temat cukru, to nie tylko redukcja, ale transfer. Prosiłbym pana ministra, aby się zainteresował propozycją zmiany umowy prywatyzacyjnej przez Saint Louis Sucre, a w zasadzie Sudzucker, gdzie proponuje się zmianę tej umowy przez przeniesienie limitów do jednej firmy. Czy to nie ma związku z transferem kwot do innego państwa, co jest zakładane w reformie WPR? Czy w reformie WPR zakłada się takie rozwiązanie, że kiedyś płatność na jeden hektar w całej UE będzie jednakowa? Bo oczywiście jest przewidziana modulacja, która naszych gospodarstw nie uwzględnia, ale biorąc pod uwagę plon referencyjny dotychczasowej płatności, to nigdy na jeden hektar płatność w Polsce nie będzie wynosiła 50 czy 60 proc. tego, co w większości państw UE. Czy jest szansa, żeby kiedykolwiek się zrównać, skoro mówi się o tym, że odchodzimy od towarowości gospodarstw? Druga sprawa, którą chciałbym poruszyć, dotyczy zakresu czasowego. Jest przewidziane od 2004 roku do 2007 roku. Mam pytanie, kiedy wejdą dopłaty 45 euro do odnawianych źródeł energii, jak wierzba energetyczna, jak sprawa wikliny? Mówimy, że warunki się pogarszają. Najlepszy dowód, że Polska, największy producent żyta, wstępuje i jest redukcja czy zmiana w WPR, gdzie Niemcy mają rekompensatę, a my nie mamy nic. Ponad 20 proc. powierzchni uprawy. Zwracam uwagę na to, że te zmiany pogarszają warunki naszych rolników. Niestety to jest nieuczciwa konkurencja. Prosiłbym, aby pan minister się do tego ustosunkował.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#PiotrKrutul">Wprawdzie nie jestem członkiem Komisji do Spraw Unii Europejskiej, ale stawiam wniosek, aby przeprowadzić debatę o przyszłości polskiego rolnictwa i reformy WPR na forum Sejmu, ale w godzinach od 9.00 do 17.00, żeby rolnicy polscy mogli to usłyszeć. To jest wniosek formalny i proszę, aby prezydium wzięło go pod uwagę, bo myślę, że polscy rolnicy nie są wtajemniczeni i nie wszystko wiedzą, a telewizja publiczna i niektóre pisma manipulują głosząc, że jest bardzo dobrze. Również pani komisarz Mariann Fischer Boel, która była ostatnio, powtarzała te kłamstwa, jak jest dobrze dla polskich rolników, jak to dochodowość polepszyła się o 74 proc., jak 95 proc. rolników otrzymało dopłaty itd. I wszystkie te bzdury, które słyszymy w mediach. Konkretyzując, nie byłoby reformy polityki rolnej, tej która była w styczniu 2003 roku, gdyby nie było art. 23. Przypominam, że polski rząd, negocjatorzy, zgodzili się na ten artykuł i 13 grudnia podpisany był Traktat Akcesyjny, a w styczniu już UE zmieniła reformę swojej polityki rolnej na podstawie art. 23. I to jest memorandum wyjaśniające Komisji Europejskiej. Mówi ono, że obecna propozycja określa zmiany w akcie przystąpienia, które stały się konieczne w wyniku reformy. Proponowana decyzja oparta jest odpowiednio na art. 23 aktu przystąpienia. Nie byłoby ani reformy na rynku żyta, na którym zostaliśmy pozbawieni możliwości, ani innych reform, gdyby nie art. 23. To po pierwsze. Nie byłoby systemu uproszczonego, byłby system standartowy, gdyby UE nie zależało na rozdmuchu Światowej Organizacji Handlu. W pkt 6 na stronie 6 w informacji, którą Komisja Europejska dostała, jest napisane, że to jest o wiele lepsza propozycja negocjacyjna UE, gdy kraje, które weszły do UE, mają system nie standartowy tylko uproszczony. I to jest odpowiedź, i dlatego jest system uproszczony. Konkretne pytania. Zacznę od rynków zboża: co rząd zrobił, aby żyto było ujęte jako interwencja? 2 mln ton żyta. Produkujemy najwięcej w Europie. Jaką rekompensatę dostaną polscy rolnicy? I proszę nie mówić, że regiony, które uprawiają żyto, typu województwo podlaskie, czy cała ściana wschodnia, dostaną więcej pieniędzy. Tych pieniędzy więcej nie będzie, bo jest przelicznik, algorytm na liczbę mieszkańców, a nie na potrzeby poszczególnych województw. Po drugie, chociaż to powinno być zadane raczej jako pierwsze pytanie: jaką moc głosową ma polski rząd w Komisji Europejskiej, żeby zablokować te niekorzystne reformy, o których już zadecydowano, które będą na rynku cukru, oliwek, tytoniu itd.? One są już przegłosowane i wejdą. Pytanie, ilu mamy sprzymierzeńców wśród innych krajów? Czy mamy większość? Pytałem pana ministra Stanisława Kowalczyka, gdy była rozmowa w sprawie budżetu, o którym zaraz będę mówił, czy rzeczywiście mamy możliwość blokowania czy nie? Proszę to powiedzieć, bo ja twierdzę, że nie mamy żadnej możliwości blokowania jakiejkolwiek reformy WPR, czy też dotyczącej budżetu odnośnie do WPR w UE. Sprawa pozostałych rynków, owoców i warzyw - przegraliśmy w Traktacie Akcesyjnym. Polscy producenci owoców miękkich przegrali. Niestety pani komisarz powiedziała wyraźnie - Chiny przystąpiły do Światowej Organizacji Handlu. Nie będzie ograniczania wpływu truskawek chińskich na rynek UE i to wprost możemy już dzisiaj powiedzieć, dodając również to, że rozwijani się obudzili i żądają certyfikatów dla polskich jabłek, dla owoców miękkich itd. To powoduje, że nasi producenci, przedsiębiorcy, którzy zajmują się owocami miękkimi, nie mają możliwości zbytu ani do UE, bo tam wypiera ich np. malina z Serbii czy truskawka z Chin, ani możliwości transportu do Rosji. Pytanie, co rząd wynegocjował w Komisji Europejskiej, aby wymusić na weterynarii rosyjskiej, aby nie robiła tego, co robi obecnie, bo przypominam - był żywiec wieprzowy, teraz przechodzi na jabłka, na owoce miękkie. To są kpiny z polskich eksporterów. Przecież oni nie mają możliwości eksportu do UE. Sprawa budżetu. Panie ministrze, czy jest jakakolwiek szansa, aby budżet na WPR na lata 2007–2013 był odblokowany? Chodzi o zamrożenie przez pana Jacques'a Chiraca i pana Gerharda Schroedera.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#PiotrKrutul">Bo pani komisarz wyraźnie powiedziała w sali kolumnowej, że żadnej możliwości zwiększenia budżetu na WPR nie będzie, a będzie zmniejszenie kosztem Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich, czyli finansowania obszarów wiejskich. Pan minister mówi o dopłatach eksportowych. Dopłat eksportowych nie będzie i proszę, żeby pan powiedział wyraźnie, że rozmowy Światowej Organizacji Handlu wymuszą odejście od dopłat eksportowych w takiej wysokości, w jakiej są obecnie. Następne pytanie dotyczy kwotowania, limitowania produkcji. Pani komisarz również powiedziała, że nie będzie żadnego nowego otwarcia jeżeli chodzi o Traktat Akcesyjny w kwestii kwot produkcyjnych. Od razu mówię, że błędem polskiego rządu, i mamy to w materiałach, jest to, że nie chce liberalizacji choćby w kwotowaniu mleka. Dlaczego się upieramy, że do 2014 roku akceptujemy te limity, które mamy? Jest pan prezes Stanisław Michalski. Szkoda że nie powiedział. Przecież to są kpiny z polskiego mleczarstwa. Za rok czy półtora roku nie będziemy mieć żadnej rezerwy krajowej, jeżeli chodzi o kwotę hurtową. I co wówczas? Będziemy importować mleko, ponieważ polscy rolnicy będą płacić kary za nadprodukcję. Nie będziemy więc produkować, a mleczarnie będą potrzebowały surowca. To jest błąd. Mówiłem to już, gdy mieliśmy spotkanie w Urzędzie Rady Ministrów w Al. Ujazdowskich dwa lata temu. Dlaczego polski rząd nie naciska, żeby zliberalizować, czyli odejść od kwotowania produkcji mleka? Z polskim mlekiem możemy naprawdę zawojować nie tylko UE, ale przy tym limitowaniu będziemy zamykać polskie mleczarnie z powodu braku surowców. Niestety ta wynegocjowana kwota 9,5 mld. ton jest o wiele za mała. Jeszcze 2–3 mld. byłoby potrzeba. Następnie, odnośnie do Sektorowego Programu Operacyjnego, o którym mówił pan poseł Aleksander Grad i pan poseł Alfred Budner, owszem, są pewne mechanizmy. Jeżeli rolnik nie jest ubezpieczony w KRUS - to jest bardzo ważne, ponieważ Komisja Rolnictwa i Rozwoju Wsi przygotowuje nowelizację ustawy o KRUS - a prowadzi działalność gospodarczą, to nie może skorzystać z Sektorowego Programu Operacyjnego ani z innych programów. Bardzo ważne jest, abyśmy to wyprzedzili, a to jest związane również z reformą i z finansowaniem przez UE. Na zakończenie, jeżeli chodzi o szynkę genetycznie modyfikowaną, to też jest bardzo ważne, panie ministrze, czy mogę otrzymać przyrzeczenie polskiego rządu, że będzie się przeciwstawiał otworzeniu rynków UE, w tym polskiego, na żywność genetycznie modyfikowaną? Chodzi o to, aby była deklaracja, że się przeciwstawiamy. I czy rząd jest za tym, aby Polskę ogłosić strefą wolną od GMO, bo to jest możliwe zgodnie z dyrektywą? Sześć województw, czy sejmików wojewódzkich, już podjęło tę decyzję i gdyby taka była wola rządu, to prosiłbym o jasną deklarację w tej sprawie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#PrzemysławNoworyta">Chcę się odnieść do reformy WPR dotyczącej rynku tytoniu. Wyjaśnijmy sobie pojęcie „reforma”. Wydaje mi się, że reforma to jest chęć polepszenia obecnego stanu rzeczy i ewentualnie formułowania jakiejś lepszej, bardziej przewidywalnej i bezpieczniejszej przyszłości wszystkich zainteresowanych stron. Mając na myśli takie pojęcie, skupmy się na rynku tytoniu w Europie. Otóż w UE mamy ok. 110 tys. plantatorów, 400 tys. osób pośrednio lub bezpośrednio powiązanych z produkcją surowca tytoniowego. Spytajmy którąkolwiek z tych osób, czy uważa, że reforma WPR na rynku tytoniu to jest ewentualnie w przyszłości polepszenie stanu faktycznego. Według 99,9 proc. plantatorów nazywanie reformą regulacji, jaką przyjęto dla rynku tytoniowego, jest hipokryzją. Głównym założeniem tej „reformy” jest znaczna redukcja uprawy tytoniu i restrukturyzacja, w domyśle przejście na inne uprawy. I taki los nam gotuje UE. Nam - mówię o plantatorach polskich. Chciałbym jeszcze wytłumaczyć, jak wygląda mechanizm redukcji uprawy tytoniu. Głównym założeniem tejże reformy na lata 2006–2013 jest dwustopniowe przechodzenie na odłączenie dopłat od produkcji. Tytoń, nie zapominajmy, jest bardzo wysoko praco i nakładochłonną uprawą. Na dzień dzisiejszy uprawa surowca tytoniowego opiera się na kwotach produkcyjnych i dopłacie średnio 3 euro do kilograma. Mówimy o starej „piętnastce”. Natomiast w latach 2006–2009 przewiduje się częściowe odłączenie dopłat od produkcji na bazie jakiegoś okresu referencyjnego lat 2000–2002, gdzie minimum 40 proc. dopłat ma być odłączone od produkcji. A więc w zasadzie nie trzeba uprawiać tytoniu, żeby otrzymać te 40 proc. Natomiast 60 proc. pozostaje dalej połączone z produkcją. Cały koszmar tej reformy zaczyna się od roku 2010, kiedy 50 proc. dopłat będzie wypłacanych niezależnie czy się uprawia tytoń czy nie. Natomiast pozostałe 50 proc. przechodzi do tzw. koperty restrukturyzacyjnej właśnie na restrukturyzację obszarów, na których uprawia się tytoń. Czyli redukuje się dopłaty o 50 proc. Słusznie ktoś 2 grudnia na posiedzeniu grupy doradczej Komisji Europejskiej, której jestem członkiem, spytał przedstawiciela Komisji Europejskiej, czy gdyby urzędnikom Komisji Europejskiej zaproponować od 2010 roku redukcję wynagrodzenia o 50 proc., to przyjęliby to z wielką radością i entuzjazmem. Odpowiedzi nie udzielono. Tenże przedstawiciel Komisji nie wypowiedział się na ten temat. Plantatorzy są więc niezadowoleni i ta eskalacja niezadowolenia miała miejsce jeszcze przed reformą. 17 listopada 2003 roku 6 tys. plantatorów z całej Europy zjechało do Brukseli, żeby manifestować swoje niezadowolenie i dezaprobatę dla propozycji ówczesnego komisarza Franza Fischlera. Polska wydelegowała skromną delegację dwudziestu plantatorów. Wiązało się to z kwestiami finansowymi. Niemniej jednak byliśmy tam i manifestowaliśmy również naszą dezaprobatę dla tych planów. Teraz może krótko o tym, co w ramach systemu uproszczonego i jak polscy plantatorzy postrzegają stan aktualny i propozycje do roku 2008, bo chyba do tego momentu możemy utrzymać ten system. Myślę, że akurat jeśli chodzi o tytoń dobrze się stało, że mamy możliwość niezastosowania tych mechanizmów, które proponuje się od 1 stycznia 2006 roku dla starej „piętnastki”, gdyż dzięki uproszczonemu systemowi Polska będzie w stanie, mam nadzieję i związki plantatorów tytoniu mają taką nadzieję, utrzymać dopłaty do 1 kilograma w ramach systemu dopłat uzupełniających. Natomiast gnębi nas pytanie o wysokość tych dopłat. Otóż w roku 2004, i tu jest pytanie do pana ministra, plantatorzy polscy otrzymali w ramach dopłat uzupełniających 5 zł do kilograma.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#PrzemysławNoworyta">Jest to według różnych wyliczeń między 36 a 38 proc. tego, co otrzymują plantatorzy unijni. Z wypowiedzi, które padały tuż po akcesji wynikało, że dostaniemy 55 proc., a więc nieco powyżej 5 zł, w granicach 6,50 zł, a nawet 7 zł. Otrzymaliśmy 5 zł. Było to wynegocjowane 17 marca 2004 roku na pamiętnym spotkaniu w MRiRW. Pod ministerstwem protestowało sześciuset plantatorów. Wydawało się wówczas, że z chwilą wejścia do UE te 5 zł zabezpieczy opłacalność na 2004 rok. Niestety po 1 maja 2004 roku koszty produkcji wzrosły tak gwałtownie, szczególnie opał, energia, olej opałowy, który stosujemy w suszarniach do suszenia, że ta produkcja na dzień dzisiejszy przy dopłacie 5 zł i przy cenach wykupowych, które niestety spadły w 2004 roku, jest nieopłacalna. Pytanie do pana ministra, jaką sumę przeznacza rząd polski w ramach dopłat uzupełniających na rok 2005, gdyż czas najwyższy, żeby wyłożyć karty na stół i określić wysokość dopłat na najbliższy rok.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#RomanKotowicz">Mam krótkie, konkretne pytanie. Czy kiedykolwiek my, polscy rolnicy, otrzymamy takie dopłaty, jakie są obecnie w starej „piętnastce”? Dlaczego zadaję takie pytanie? Otóż w otrzymanych materiałach jest napisane, że zakłada się, że w ciągu siedmiu lat będą zmniejszone dopłaty w starej „piętnastce” o 20 proc. Myślę, że zrównanie naszych dopłat bezpośrednich ze starą „piętnastką” nastąpi wcześniej niż w roku 2013, w którym mieliśmy uzyskać te dopłaty. A do tego poziomu, który jest obecnie, chyba nigdy nie dojdziemy. Jeżeli jestem w błędzie, proszę mnie z niego wyprowadzić, i jeżeli są inne informacje na ten temat, chciałbym je uzyskać. A skoro jestem przy dopłatach bezpośrednich, to jeszcze powiem, jaka myśl mi się nasuwa po obserwacji tego, co się dzieje w rolnictwie, bo jestem rolnikiem z krwi i kości, i z racji funkcji, i tego, co na co dzień robię. Otóż myślę, że ta hossa, bum w rolnictwie już minął i 2005 rok będzie rokiem prawdy, czy my rolnicy skorzystaliśmy na wejściu do UE, czy straciliśmy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#MarekKotlinowski">Mam wrażenie panie ministrze, że jest pan w pułapce intelektualnej, która polega na tym, że warunki akcesji były wspaniałe, zapewnialiście o tym społeczeństwo, w związku z tym wszystkie konsekwencje związane z tymi haniebnymi warunkami przynosicie na dzień dzisiejszy i słyszymy wyłącznie laudację na ten temat. Jeżeli mówimy o reformie WPR, to musi być diagnoza, co się dzieje na rynku zboża, jak się kształtują koszty produkcji, jak te dopłaty do hektara wpływają na opłacalność produkcji. I pan minister musi się wyrwać z tej pułapki intelektualnej i powiedzieć jasno - na wsi dzieje się źle. I trzeba to powiedzieć również w Brukseli. Trzeba walczyć o większy budżet na lata 2007–2013, trzeba obnażyć tę sytuację, bo w przeciwnym razie mamy do czynienia z klajstrowaniem tego stanu, który moim zdaniem grozi wybuchem społecznym na wsi. Panie ministrze, źle się dzieje, że do dzisiaj nie ma zrobionej takiej symulacji, o ile wzrastają koszty uprawy zbóż, o ile wzrosły koszty związane z brakiem bonów paliwowych itd., i porównania z cenami na dzień dzisiejszy, jak to się ma do opłacalności. Moim zdaniem obowiązkiem pana ministra jest stawać przed rolnikami i przed UE w prawdzie i walczyć o to, żeby Polacy jak najszybciej mieli równe szanse z krajami „piętnastki”, ponieważ po raz pierwszy w historii rozszerzania UE stało się tak, że nowe państwa nie mają równych praw ze starymi. Panie ministrze, gorąco zachęcam do tego, aby raz do roku, może w okolicach maja, po roku akcesji, taki raport, ale bez ideologii, bardzo chłodny, trafił do rąk posłów i do rąk polskiego społeczeństwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#StanisławMichalski">Wzorem moich kolegów od cukru chcę krótko powiedzieć, że nie narzekamy na współpracę ze stroną rządową i z instytucjami ze strony rządowej. Moja obecność tutaj jest dowodem tej współpracy. Wysoko sobie cenię również współpracę z parlamentem. Przejdę do meritum sprawy i wypowiem się tylko na temat rynku mleka. Muszę przyznać, że to niebezpieczeństwo, o którym przede mną mówił pan poseł Piotr Krutul, jest niebezpieczeństwem realnym. Uzasadnię to krótko. Po pierwsze, gdyby system kwotowania skończył się, tak jak to miało być pierwotnie, na roku 2007/2008, to kwoty mleczne, które zostały wynegocjowane i zapisane w Traktacie Akcesyjnym nie spowodowałyby większych zaburzeń. Z przewidywanym rozwojem sektora mleka na poziomie produkcyjnym i przetwórczym zmieścilibyśmy się w tej kwocie hurtowej, uwzględniając także rezerwę restrukturyzacyjną. Na co dzień śledzimy to, co dzieje się w sensie instalowania mocy produkcyjnych w gospodarstwach, co jest zresztą słuszne i słusznie wspierane. Śledzimy tempo inwestycji w podmiotach przetwarzających, głównie spółdzielczości mleczarskiej, bo reprezentuję Krajowy Związek Spółdzielni Mleczarskich. Nie spotkałem się z żadnym oficjalnym rządowym dokumentem, z którego by wynikało negocjowanie lub też jakaś szansa na wynegocjowanie kwoty wyższej do 2014 roku. A jeśli ostaniemy się z tą wynegocjowaną kwotą mleczną do końca systemu kwotowania, czyli do zapisanego już po podpisaniu Traktatu Akcesyjnego okresu 2002–2013/2014, to wpadniemy w dwojakiego rodzaju kłopoty i to wielkie. Po pierwsze kłopoty natury społecznej. One będą miały wymiar ekonomiczny, ale zaczynam od społecznych. Otóż, w KZSM mniej więcej wiemy, że minie rok, dwa i nie będzie krajowej rezerwy kwoty mlecznej. Pozostanie jeszcze po 2006 roku rezerwa restrukturyzacyjna w ilości 416 tys. ton, ale to będzie wszystko. Natomiast mamy wyobrażenie u nas w Związku, w jakim kierunku i do jakich wielkości będzie realnie przygotowany polski sektor mleka na poziomie produkcji mleka, bo mamy świadomość, jakie jest tempo przemian, które się dokonują na poziomie gospodarstw rolnych, a także, jakie jest tempo przemian na poziomie przetwórstwa. Sygnalizuję przedstawicielom parlamentu, że wpadniemy w potężne kłopoty społeczne natury następującej: jak wytłumaczyć rolnikom, którzy będą mieli zainstalowane odpowiednie moce produkcyjne szeroko rozumiane w swoich gospodarstwach, żeby ograniczali wbrew logice ekonomicznej swoją produkcję, a jeśli nie ograniczą, to będziemy musieli, jako Polska, obciążyć polski sektor mleka karą za przekroczenie kwoty mlecznej. To jest przecież ogromne obciążenie kosztów całego sektora. Nie wyobrażam sobie wtedy spokoju społecznego wśród rolników na wsi, jeśli do takiej sytuacji doprowadzimy. To jest aspekt bardziej społeczny, aczkolwiek ma też ekonomiczny wymiar. A teraz aspekt ekonomiczny. Przecież jesteśmy państwem, co podkreślamy jako Związek, które tradycyjnie od wielu lat jest eksporterem netto artykułów mleczarskich. Eksport jest głównym kołem zamachowym polskiego sektora mleka. Jeżeli nie wynegocjujemy do 2014 roku w znaczący sposób zwiększenia kwot mlecznych, to stawiamy się w sytuacji, wedle naszych szacunków nawet jeszcze przed 2010 rokiem, że zejdziemy z eksportera netto na importera netto artykułów mleczarskich, bo w dłuższym okresie czasu Polska nie może trwać w tak niskim spożyciu mleka, jakie mamy w tej chwili. Takie niskie spożycie zagraża, i potwierdzają to żywieniowcy i lekarze, konsekwencjami substancji biologicznej. Na pewno więc spożycie będzie wzrastać i z jednej strony będziemy mieli zamrożone kwoty mleczne z potencjalnymi naszymi krajowymi możliwościami zwiększenia produkcji, a z drugiej strony będziemy musieli te potrzeby krajowe, wynikające ze zwiększonego popytu, zaspokoić czym? Oczywiście importem. Nie wyobrażam sobie, aby to była komfortowa sytuacja w wymiarze makroekonomicznym, kiedy potrzebując eksportu na dalszy rozwój sektora, staniemy się importerem artykułów mleczarskich.</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#StanisławMichalski">Z punktu widzenia makroekonomicznego to jest w dłuższym okresie czasu nie do przyjęcia. Kończąc apeluję, aby tę ciszę nad tym problemem, która jest dotychczas - mówię w skrócie - przerwać i z odpowiednim wyprzedzeniem podjąć działania. Dzisiaj trudno mojemu Związkowi i mnie osobiście wskazać, jakie działania, bo nie znamy szczegółowych procedur, które są wymagane, ale należy podjąć działania, aby nie być zaskoczonym na koniec 2014 roku takim nieprzyjemnym scenariuszem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#RobertSmoleń">Zanim następny mówca będzie miał okazję wyrażenia swojego poglądu, chciałbym tylko powiadomić wszystkich naszych gości, że ta sala jest nieźle nagłośniona, w związku z tym nie ma potrzeby, żeby bardzo głośno akcentować swoje wypowiedzi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#AleksanderGrad">Teraz pozwoliłem sobie zapisać siebie w kolejce do głosu. Chcę poruszyć kilka spraw i zadać panu ministrowi kilka pytań. Pierwsza sprawa dotyczy kalendarza, który wynika już z naszych uzgodnień w ramach UE i w ramach wdrażania reformy, przechodzenia z systemu Jednolitej Płatności Obszarowej na System Płatności Jednolitej. To są dwa różne systemy chociaż podobnie się nazywają. Powinniśmy w Polsce przejść na ten nowy system na przełomie lat 2008 i 2009. Wiemy, że aby móc przejść na nowy system musi już zafunkcjonować zasada współzależności. Jest pytanie, czy dzisiaj minister rolnictwa i podległe mu różne służby, instytuty, oszacowały i przygotowały po pierwsze kalendarz dochodzenia do tego nowego systemu, czyli co w danym roku powinno się zrobić, aby nie zaskakiwać rolników w ostatnich kilku miesiącach przed zmianą systemu, i aby być gotowym również od stron instytucjonalnej, organizacyjnej i systemowej do wdrożenia tego systemu. Ile to będzie kosztowało? Bo będzie kosztowało i rolników, i budżet, i będą pewne wydatki ze środków unijnych. W związku z tym, jaki jest rozkład? Jak szacujecie w ministerstwie, ile musi rolnik sam zainwestować, ile będzie miał środków dostępnych zewnętrznych na przystosowanie swojego gospodarstwa do tych wymogów, ile w związków z tym szacujecie, że potrzebnych jest środków z budżetu krajowego, a ile będzie środków unijnych? Oczywiście nie chcę się wpisywać tutaj w nutę narzekania, bo historia dyskusji na ten temat, w ogóle na temat naszego członkostwa w UE zarówno w Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi, jak i w Komisji do Spraw Unii Europejskiej, zawsze idzie w kierunku totalnego narzekania i straszenia. Myślę, że nie warto iść w tę stronę. Warto wyciągać wnioski i przewidywać, co się będzie działo w następnych latach, planować kolejne ruchy, i po to jest potrzebna mądrość i ministra, i nie tylko ministra, ale też samych rolników. Żeby jednak oni byli mądrzy, to trzeba ich nauczyć i powiedzieć, co ich czeka. Nie trzeba się bać, tylko trzeba się w porę umiejętnie przygotować i to wszystko, co UE daje pozytywnego, wykorzystać. Tak starajmy się myśleć i również w swoich wypowiedziach poza pokazywaniem spraw negatywnych, przedstawiać swoje propozycje czy kierunki działań, jakie powinny być podjęte, aby uniknąć ewentualnego nieprzyjemnego zaskoczenia za 2–3 lata. Sprawa następna. Pan minister wspomniał o doradztwie, o tym, że ta ustawa została przyjęta. Wyraźnie mówię i się tego nie wstydzę, że Platforma Obywatelska była jedynym klubem, który nie głosował za tą ustawą, bo mówiliśmy, że jeśli w takim kształcie zostawimy polski system doradztwa, to ta ustawa będzie początkiem końca doradztwa w Polsce. Ten koniec będzie niestety bardzo bolesny, dlatego że ten system tylko i wyłącznie doradztwa państwowego, i to jeszcze podległego pod wojewodów, którzy już za chwilę nie będą mieli żadnych zadań z zakresu rolnictwa, grozi tym, że doradztwo będzie wyalienowane od faktycznej problematyki rolnej, regionalnej. W ramach pomocy technicznej, o której pan minister wspomniał, są dodatkowe pieniądze na doradztwo, ale wiemy, że to jest tylko wsparcie. Cały system doradztwa musi funkcjonować. Nie będę mówić szczegółowo, bo wszyscy wiemy o co chodzi, natomiast pomoc techniczna jest tylko elementem wsparcia. A co się dzisiaj dzieje? W momencie, kiedy doradcy są najbardziej potrzebni wśród rolników, jest przeprowadzana restrukturyzacja, każdy patrzy, kto będzie przemieszczany z jednego ośrodka do drugiego, w ODR wszyscy zajmują się samymi sobą, i to nie tylko w Małopolsce, ale w całej Polsce. Następnie wchodzi pomoc techniczna, która wymaga w krótkim czasie zaangażowania gigantycznej ilości ludzi.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#AleksanderGrad">Pytanie, jak to w ogóle zrealizować, kiedy 110 tys. gospodarstw w Małopolsce ma być obsłużonych tą pomocą techniczną w ciągu bardzo krótkiego czasu, a na to jest pięciuset ludzi. Wychodzi, że po dwustu ludzi miesięcznie należałoby obsłużyć. To jest nierealne. Pytanie, czy te pieniądze - 100 mln zł w skali kraju - będą właściwie spożytkowane? Czy ktoś mierzy efektywność tego wsparcia, doradztwa? Moim zdaniem pilnie jest potrzebna praca nad budowaniem systemu doradztwa publiczno-prywatnego, w którym grosz publiczny nie będzie marnowany. Takie jest moje zdanie i je wypowiadam. Następna sprawa, ciągle narzekamy na to, że mamy niestabilne rynki i oczywiście uważamy, że UE nas uchroni od wszystkich górek mięsnych, od gór zboża itd. I to jest prawda. Ten system interwencji jest dużo lepszy niż był wcześniej. Warto o tym mówić, że przez lata te miliardy marnowane były na interwencję, z której nic nie wynikało, bo za chwilę rynek był jeszcze bardziej rozregulowany. Ale dzisiaj, panie ministrze, trzeba pomóc rolnikom w organizowaniu się na tych rynkach. Trzeba się organizować w grupy producenckie, w związki. To jest trudny proces i on musi mieć wsparcie nie takie, że damy na dwie godziny jakiegoś doradcę prawnego, tylko potrzebne są instytucje, które potrafią poprowadzić taką grupę od momentu zachęcenia do jej utworzenia, poprzez przygotowanie statutu, zarejestrowanie aż do prowadzenia buchalterii za tę grupę przez pierwszy rok po to, żeby zaczęto ze sobą współpracować i w ten sposób stabilizować rynki. Bez zorganizowania się producentów rolnych nie ma szans na stabilizację na jakimkolwiek rynku, ani na rynku owoców, ani wieprzowiny. W mleku i w tytoniu to się samo reguluje, bo wiadomo, że ten rynek jest stabilizowany, natomiast w innych tego nie ma. W ministerstwie jest wiele osób, które zajmują się tymi zmianami w polityce rozwoju obszarów wiejskich. Chciałbym, abyśmy powiedzieli też o tym, jak w tych najbliższych dwóch latach minister przygotowuje się na lata 2007–2013, bo teraz nakładają się wszystkie rzeczy na raz. Jest gonitwa za dopłatami obszarowymi w ramach Agencji, jest niewdrożony Program Rozwoju Obszarów Wiejskich - to bardzo kuleje i jest już spóźnione - i na to się nakłada proces zmian do zmian, po to, żeby być przygotowanym na rok 2007. To jest trudny proces i to trzeba rozdzielić. Muszą być ludzie odpowiedzialni za określone sprawy, żeby nie skakali z jednego miejsca w drugie, bo ani jedno, ani drugie nie będzie dobrze zrobione. Jest pytanie, jak pan minister zorganizował prace w swoich instytucjach, w Agencji, aby zrobić to, co jest potrzebne do końca 2006 roku, żeby wykorzystać wszystkie pieniądze, ale nie zapomnieć o roku 2007.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#GabrielJanowski">Z wielkim niepokojem wysłuchałem wystąpienia pana ministra, a ten niepokój płynie z tego, że z tej wypowiedzi nie wyłonił się obraz dramatycznej sytuacji polskiego rolnictwa i dzisiaj, i jutro. I przede wszystkim nie wynikły sposoby zaradzenia tej sytuacji. Bo panie ministrze, polityka rolna, czy ta reforma, która jest wprowadzana, bardzo pogłębią i tak już niekorzystną sytuację polskiego rolnictwa w świetle Traktatu Akcesyjnego, tego, co zostało wynegocjowane w Kopenhadze. Ta reforma jeszcze bardziej przyczyni się do tego, że polskie rolnictwo zostanie obezwładnione i potencjał, który jest w rolnictwie, zostanie zaprzepaszczony i niewykorzystany. Cieszę się bardzo z wypowiedzi pana prezesa Stanisława Michalskiego. Absolutnie ma on rację. Przecież te limity mleka, które zostały przyznane Polsce, można potraktować jako limity przejściowe. Ale proszę sobie zważyć, że polskie mleczarstwo, zarówno to przemysłowe, przetwórcze, jak i produkcyjne, mówię tutaj o rolnikach, zainwestowało i inwestuje olbrzymie sumy i okaże się, że te moce nie zostaną wykorzystane. Rolnicy dzisiaj zadłużają się, obory mają nieraz lepsze niż domy, w aspekcie technicznym, wyposażenia, i my im za trzy lata powiemy, że inwestowali, ale to było ich ryzyko, bo my nie mamy limitów. I ma pan rację panie prezesie. Będziemy w przyszłości, jeśli ten stan rzeczy zostanie utrzymany, importerem produktów mleczarskich. Jak również - panie prezesie od cukru - importerem cukru, jeżeli polityka cukrowa zostanie przyjęta, a zostanie przyjęta. Dlaczego? UE i jej rolnictwo dzisiaj jest na innym etapie rozwoju niż polskie rolnictwo i oni dostosowują reguły gry do swojego rolnictwa i do układu międzynarodowego, a nie do rolnictwa polskiego. Tak zresztą, jak i w innych dziedzinach. I to jest ta pułapka, w którą Polacy wpadają, bo są na innym etapie rozwoju, a inne reguły obowiązują. Tak że panie ministrze, ja na pana miejscu nie byłbym taki spokojny, chyba że pan kończy swoją kadencję i będzie pan to przekazywał panu Aleksandrowi Gradowi, a to już nie daj Boże, bo będzie jeszcze większe spustoszenie. Zapowiedzi nowej polityki będą bardzo dotkliwe dla polskiego rolnictwa. Pytam, co Polska czyni, aby wykorzystać absolutnie niepowtarzalną pozycję swego rolnictwa? Mam tu na myśli specjalne usytuowanie bliskie natury, nieskażoną produkcję, rolnictwo nie zbyt uprzemysłowione, nie zbyt skoncentrowane itd. Co my czynimy? To właśnie głos polski powinien bardzo donośnie brzmieć i Polska powinna proponować takie regulacje prawne i inne, by sprzyjały właśnie takiemu rolnictwu. Nasze rolnictwo powinno się stawać przykładem dla krajów europejskich - starych członków UE. W tym względzie nic się nie czyni i nie wykorzystamy tych naturalnych przewag, które w rolnictwie mamy. Zasada współzależności, o której panowie piszecie, jeżeli będzie konsekwentnie realizowana, też będzie dla Polski dosyć dolegliwa. Polscy rolnicy zostaną obciążeni dodatkowymi kosztami infrastruktury i rozmaitych inwestycji, które będą musiały być czynione. Konkludując, sytuacja jest absolutnie alarmowa i należy uczynić wszystko, aby wykorzystać w UE naszą pozycję jako znaczącego kraju rolniczego i nie naśladować tej szkodliwej drogi, jaką przeszło rolnictwo zachodnie, ale proponować nowe rozwiązania i na te rozwiązania zdecydowanie domagać się środków. Pan tam musi przemawiać jako ten, który ma nowoczesne, w rozumieniu współczesnych wymogów, rolnictwo i to rolnictwo wymaga specjalnego wsparcia i poparcia. A nie udawać, że będziemy szli tropem zachodniego rolnictwa coraz bardziej obciążani dodatkowymi kosztami. Tak że więcej odwagi panie ministrze w działaniu i dalekowzroczności. Trzeba patrzeć końca bruzdy, a nie pod pług. Pan wie, że rolnik orząc patrzy nie pod pług, tylko końca bruzdy i wtedy prosto orze. Niestety wielu polityków patrzy pod pługi, krzywo orze i chrzani to pole i tę orkę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#RobertSmoleń">Mam nadzieję, że pan minister będzie w stanie w swojej odpowiedzi na te wszystkie opinie, które państwo wyrażacie, sformułować pewną wspólną wizję łączącą te głosy, które zostały tutaj wypowiedziane, bo wiele z nich odnosi się do jakiegoś wąskiego segmentu. Wydaje się, że czasami te głosy są wzajemnie sprzeczne, jeśli się spojrzy na całość interesu rolnictwa. Mam nadzieje, że pan minister na koniec skumuluje je wszystkie i przedstawi pewną propozycję odnoszącą się do tego, jaką wizję WPR Polska będzie prezentować w dyskusjach na ten temat. Chcę powiedzieć, że na mojej liście chętnych do zabrania głosu w tej chwili są następujące osoby: pan poseł Wojciech Mojzesowicz, pani poseł Danuta Hojarska, pan poseł Andrzej Gałażewski, pan poseł Wojciech Szczęsny Zarzycki, pani poseł Halina Nowina Konopka i pan prezes Izby Zbożowo-Paszowej Bohdan Judziński. Pana posła Andrzeja Gałażewskiego wykreślam z tej listy na jego prośbę. Proszę też o uwzględnienie faktu przy swoich wypowiedziach, że mimo że minister Wojciech Olejniczak zobowiązał się, że będzie tutaj tak długo jak będzie trzeba, to jednak jest ograniczony czasowo w związku ze swoimi innymi obowiązkami.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#RobertSmoleń">Minister rolnictwa i rozwoju wsi Wojciech Olejniczak : Nie jestem ograniczony czasowo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#WojciechMojzesowicz">Chcę na początku podziękować, że Komisja do Spraw Unii Europejskiej zajęła się tym tematem, bo dobrze, że nie mówimy o tym tylko w swoim środowisku na Komisji Rolnictwa, ale też inni posłowie, o innym spojrzeniu o tym mówią. Pan przewodniczący Aleksander Grad mówił, żeby myśleć na przyszłość. Chcę powiedzieć, że oczywiście trzeba patrzeć w przyszłość. Powiedziano polskim rolnikom, że muszą produkować dużo, dobrze i tanio, więc zainwestowali i inwestują. Inwestują w większości z kredytów wspieranych przez środki własne, których za dużo nie mają. Nie będę narzekał na sytuację ekonomiczną, bo jest znana. Trzeba też wyraźnie powiedzieć, że naszym obowiązkiem, niezależnie od tego, czy będzie ten rząd czy następny, jest zwiększanie możliwości i dostępu na rynki UE i nie tylko. Zwiększenie produkcji rolnej, a to będzie w najbliższym czasie na pewno następować, przy ograniczonych kwotach produkcyjnych np. mączki ziemniaczanej, cukru, kwoty mlecznej, o której mówiliśmy, może spowodować rzeczywiście, że w pewnym momencie rolnicy zainwestują i nie będą mogli sprzedać. I będą mieli do nas wszystkich pretensje. Oczywiście niektórzy mogą powiedzieć, że powinni wiedzieć, ale myślę, że trudno przewidzieć wielkość produkcji i jej rozwój w skali kraju przy dostosowaniu do takich niskich limitów. Zacznę od cukru. Bardzo boleśnie przebiega reforma na przykład Krajowej Spółki Cukrowej. To są duże napięcia, zamykamy cukrownię. Trudno będzie wytłumaczyć rolnikom i pracownikom, że w najbliższym czasie reforma WPR dotycząca cukru będzie ograniczać nam produkcję. To jest sprawa, której nie wytłumaczymy. Przecież, jak wszystkim wiadomo, staraliśmy się, i ci, co się znają, w przeciwieństwie do tych, co się nie znają, zdawali sobie sprawę z tego, jak musi przebiegać ta reforma. Nikt z rozsądnych ludzi znających się na gospodarce i na rolnictwie nie angażował się w awantury. Natomiast chcę powiedzieć, że nie wytłumaczymy następnego wygaszania i zmniejszania produkcji. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że te wszystkie negocjacje są trudne, tylko żebyśmy nie stanęli na etapie, że napisaliśmy, powiedzieliśmy i zwróciliśmy się z prośbą, dlatego że tam jest dość silna walka, co pokazała nam pani komisarz. Oczywiście, pani komisarz powiedziała, że podniesienie kwoty produkcyjnej mączki jest niemożliwe, ale to, że ona powiedziała, że jest niemożliwe, to nie znaczy, że nie powinni za wszelką cenę wykazać, że ta produkcja mączki jest zbyt mała. Ktoś tu powiedział, i dobrze, że mamy się starać wyprzedzać i patrzeć, żeby tych zagrożeń przed nami było jak najmniej. W związku z tym, panie ministrze, wiceprzewodniczący Komisji Rolnictwa pan Romuald Ajchler przedłożył wniosek dotyczący zwiększonych środków na weterynarię, a dzisiaj cóż? Mamy spadek cen trzody, dlatego że nie możemy wykazać braku choroby Aujeszkiego i nie możemy w związku z tym sprzedawać żywych tuczników na rynki UE. Myślę, że tym wszystkim sprawom za wszelką cenę musimy zapobiegać. Ci, co nie produkują zboża są zachwyceni. Jeśli chodzi o ten nowy system, o interwencję na rynku, to są przedstawiciele i mogliby porównać, ile rolnicy sprzedali w tym nowym systemie i z jakich możliwości skorzystali. W przypadku zboża trudno jest korzystać z interwencji na rynku. Sprawa następna. Chwalimy się, że produkujemy dużo, dobrze i zdrowo, więc chcąc to utrzymać musimy wszyscy zrobić wszystko, żeby nie powstawały w Polsce wielkie tuczarnie.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#WojciechMojzesowicz">Oczywiście, jeżeli będziemy mówić tylko o aspekcie ekonomicznym, że to jest zagrożenie dla naszych gospodarstw, dla produkcji trzody w naszych gospodarstwach, to ten argument będzie niewystarczający do przekonania tych, którzy się nie znają na rolnictwie i ja to rozumiem. Natomiast inny element bardzo ważny, który powinniśmy wykorzystywać, to jest ochrona środowiska. Nie tylko dlatego, żeby pozyskać zwolenników do negacji powstawania tych tuczarni, ale dlatego, że rzeczywiście to jest zagrożenie i Polsce jest ono niepotrzebne. To są sprawy, o których trzeba mówić, bo za chwilę, jeżeli nie uporamy się z nimi na naszym rynku rolnym, to inni wskażą, że popełniliśmy błąd. I jeszcze jedna sprawa, szczególnie do Komisji do Spraw Unii Europejskiej. Przez trzy lata jako przewodniczący nie spotkałem się z tym, a dobrze by było, aby ludzie pracujący w ambasadach jako attaché rolni czy na innych stanowiskach, oprócz spotkań towarzyskich, które powinny być już poza godzinami pracy, zaczęli pracować na rzecz polskiej gospodarki, w tym polskiego rolnictwa. Nie spotkałem się jako przewodniczący z jakąkolwiek informacją, co by trzeba było zrobić, biorąc pod uwagę to, co mówił pan przewodniczący Aleksander Grad, żeby przewidywać potrzebne działania. W tym musi nam też pomagać nie tylko dyplomacja od spotkań towarzyskich w muszkach i na koncertach, ale też nasza dyplomacja gospodarcza. Chcę powiedzieć, że gdy weszliśmy do UE pojawił się problem z importem z Białorusi, skąd sprowadzamy sól potasową. Ambasador białoruski pięć razy pisał do Komisji, abyśmy interweniowali, żeby można było tę tańszą sól potasową umieścić na naszym rynku. Nasi przedstawiciele w ambasadach brzydzą się takim postępowaniem i dlatego musimy przegrywać i dlatego mamy mało wiedzy o tym, co powinniśmy na przyszłość robić. To są sprawy, na które należało zwrócić uwagę. Jeszcze się zajmiemy tym tematem. Zazdroszczę panu przewodniczącemu, że ludzie związani z branżą rolną tak licznie i tak dużo czasu poświęcają Komisji do Spraw Unii Europejskiej. Myślę, że po feriach zorganizujemy spotkanie na ten temat na Komisji Rolnictwa i bardzo bym prosił panie przewodniczący, żeby Komisja, której pan przewodniczy, wsparła nas w tym, żebyśmy odbyli spokojną, rozsądną debatę. Żeby nie tylko mówić, że ktoś coś źle robi, ale przewidywać, jak postulowano na tej sali.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#RobertSmoleń">Trzymam pana przewodniczącego za słowo i obiecuję, że członkowie Komisji do Spraw Unii Europejskiej z dużą chęcią wezmą udział w takiej kolejnej rozmowie na forum Komisji Rolnictwa, albo na forum wspólnym, bo to oczywiście też jest możliwe i niedawno takie posiedzenie odbyliśmy. Chcę też powiedzieć, że odnotowałem wniosek, który już wcześniej pan poseł Piotr Krutul sformułował i który jak rozumiem jest teraz również przez pana przewodniczącego podnoszony, żeby odbyć debatę plenarną na temat perspektyw i przyszłości WPR i interesów polskiego rolnictwa, i będę postulował, aby taka debata się odbyła. Wymieniliśmy z panem ministrem opinię, pan minister jest gotów wziąć w niej udział i zaprezentować odpowiednie stanowiska.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#WojciechMojzesowicz">W sprawie formalnej. Jeżeli pan przewodniczący pozwoli, to może wspólnie skierowalibyśmy takie pismo do pana marszałka Sejmu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#RobertSmoleń">Dobrze, z miłą chęcią.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#DanutaHojarska">Krótko, bo wiem, że pan minister ma dzisiaj wieczorem spotkanie z ministrem chyba Rosji. Bardzo bym prosiła, aby pan zadbał o polskie sprawy. Wywiad działa w Samoobronie, dlatego o tym wiemy.</u>
          <u xml:id="u-27.1" who="#DanutaHojarska">Minister rolnictwa i rozwoju wsi Wojciech Olejniczak : Nie mam, ale chciałbym się z nim dzisiaj spotkać.</u>
          <u xml:id="u-27.2" who="#DanutaHojarska">My już wiemy.</u>
          <u xml:id="u-27.3" who="#DanutaHojarska">Minister rolnictwa i rozwoju wsi Wojciech Olejniczak : Gdybym mógł do pana ministra pojechać zaraz po spotkaniu z panem przewodniczącym Andrzejem Lepperem, to byłoby dobrze.</u>
          <u xml:id="u-27.4" who="#DanutaHojarska">Chcę powiedzieć o doradztwie. Dziękujemy, że ta ustawa jest. To są słowa rolników. Doradcy bardzo pomagali rolnikom w wypełnieniu wniosków o SAPARD. Nawet taki ośrodek, jak „Stare Pole”, ludzie z Platformy przychodzili i też im wypełniano wnioski. Dlatego to doradztwo musi być państwowe. Nie może być prywatne, bo najpierw zrobimy prywatne doradztwo, potem prywatne rolnictwo, a potem Polska stanie się prywatnym folwarkiem. Ci doradcy na pewno się nie zmienią, a mają oni ogromną wiedzę i trzeba zrobić wszystko, aby doradztwo było państwowe, bo rolnika już dzisiaj nie stać na to, żeby za nie zapłacił, nie wystarczy pieniędzy. Mam pytanie w sprawie SAPARD. To niedawno wynikło - kto pozwolił w Agencji czy w ministerstwie, żeby rolnik, który brał ciągnik, dostał pożyczkę z firmy leasingowej, a dowód rejestracyjny jest na tę firmę? Dzisiaj rolnik ma problem ze spłatą i co mówi ta firma? Firma mu mówi: „Zabieramy ciągnik. W dowodzie jest, że jest nasz”. A powiem, jak to było. Rolnik zgłosił się do firmy, która miała ciągnik. Powiedziano mu, że nie musi brać kredytu, bo wszystko załatwią. Ponieważ bardzo mu zależało, podpisał umowę. Wiem, że nie było na początku zgody, później ktoś taką zgodę wydał. Dobrze by było to sprawdzić, bo na pewno wielu rolników będzie miało problemy i na niejednym drzewie ten rolnik zawiśnie. Chcę jeszcze przekazać, ponieważ jestem z Żuław, że rolnicy żuławscy, którzy uprawiali tylko pszenicę, stracili 600 zł na hektarze. Jest to wyliczenie specjalistów. Pan Stanisław Kowalczyk odpowiada na pytanie o opłacalności i mówi, że poczekamy na wyniki Głównego Urzędu Statystycznego. My nie chcemy czekać na te wyniki, bo w tamtym roku GUS podał pszenicę prawie 700 zł i od tego był liczony czynsz. I jeszcze Komisja Europejska nam zarzuca, że polscy rolnicy wiele nie spełnili, a jeżeli w UE jest paliwo rolnicze, to dlaczego do dzisiaj nie ma paliwa rolniczego dla polskich rolników? Myślę, że też o to musimy wspólnie zadbać, i Komisja Rolnictwa, i Komisja do Spraw Unii Europejskiej, jeżeli mamy tym rolnikom pomagać. Jeśli chodzi o dochodowość rolników, to jest dzisiaj bardzo wysoka i w związku z tym Dzieci rolników nie skorzystały ze stypendiów, które były przyznawane przez powiaty. Jest proste wyliczenie. Wywalczyliście 3 tony plonu referencyjnego, 3 tony razy cena pszenicy, odjąć nakłady, co daje zysk z hektara 700–800 zł. Taką dochodowość proszę ogłosić, a nie mówić, że jest dochodowość na naszych ziemiach prawie 3000 z hektara. Dziecko nie korzysta ze stypendium, nie korzysta z akademika. To miało być zmienione. Myślę, że resztę spraw zostawimy do omówienia na Komisję Rolnictwa i Rozwoju Wsi, a tu jesteśmy gościnnie, więc dziękuję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#JacekSoska">Ad vocem, póki jest pan minister. Panie ministrze, skarga do Brukseli jest w drodze. W uzupełnieniu specjalnego programu operacyjnego w dokumencie przyjętym przez UE jest dokładnie powiedziane, że dotacja należy się doradztwu państwowemu i prywatnemu. Rolnik ma prawo decydować, do jakiego doradcy się zgłasza. Z każdym wnioskiem ze SPO i z PROW łączą się dosyć wysokie sumy pieniędzy i niedopuszczalne jest to, co się stało w przetargu ogłoszonym teraz przez FAPA, gdzie zrobiono założenie, że w przetargu brany jest pod uwagę pięcioletni staż organizacji doradczej. Tym sposobem, ja to dokładnie wiem, uwiarygodnia się Krajowe Centrum Doradztwa Rozwoju Rolnictwa i ODR, a ten, kto jest spoza tej puli doradczej, nie ma szans skorzystać, czy doradzić rolnikowi. W UE rolnik decyduje, do kogo się zwróci o doradztwo i nie wolno mu zamykać drogi. Tak że to jest ostatni przetarg, w którym są zapisane zasady wbrew UE.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#WojciechZarzycki">Podczas ostatniej wizyty pani komisarz Mariann Fischer Boel stwierdziła, że jako komisarz będzie zabiegać o to, żeby w UE dla wszystkich krajów członkowskich zapanowały solidarność i solidaryzm. Następnie rozwinęła, jak należy to rozumieć i mówiła, że będzie walczyła o zmniejszenie bezrobocia. Ucieszyłem się. Wspaniale. Tylko że dalej już nie było tak wesoło, bo powiedziała, że we wcześniejszych rozmowach, przed wizytą w parlamencie, dowiedziała się, że w Polsce dochody gospodarstw rolnych wzrosły o 74 proc. Chciałbym zapytać, jak pan minister skomentowałby tę wypowiedź i czy pan to uczyni w Brukseli? Bo jeżeli spojrzenie pani komisarz jest takie, że sytuacja w polskim rolnictwie się poprawiła, to nic się nie da zrobić. A wyraźnie widać pogorszenie w reformie cukru, w niemożności korzystania przez polskich rolników z dopłat do żyta, czy też jeśli chodzi o możliwość zwiększenia produkcji kwoty skrobi ziemniaczanej. To jak to jest z tym solidaryzmem i solidarnością, kiedy Niemcy, mając 11,5 mln ton ziemniaków mają 658 tys. ton skrobi? Czy warto zabiegać o to, kiedy w Polsce w zeszłym roku zostało zakupione przez podmioty 100 tys. ton skrobi? Myślę, że tu bardzo wyraźnie widać tę nierówność i brak solidarności, mimo że pani komisarz powiedziała, że nie można otwierać puszki Pandory, bo wszystko ległoby w gruzach. Tylko że dla Polski poziom kwoty skrobi ziemniaczanej był wyliczony na podstawie lat, w których UE, z racji dopłat do produkcji skrobi ziemniaczanej, przysyłała na rynek polski i niejako eliminowała polskich producentów. Myślę, że w tych stwierdzeniach pani komisarz nie pozostawiła żadnych złudzeń co do tego, że polskiemu rolnikowi cokolwiek się poprawi. Dlatego pytam, jak pan minister będzie chciał w Brukseli zweryfikować tę wypowiedź pani komisarz? Z jakimi inicjatywami wobec obecnej sytuacji w polskim rolnictwie i w perspektywie kilku lat pan minister wystąpi, żeby ten nie najlepszy obraz został zmieniony? Odnośnie do doradztwa rolniczego chcę powiedzieć, że ta wspólna informacja z naszego województwa i województwa łódzkiego, która do mnie dotarła, nie napawa optymizmem. Zgodnie z ustawą miały być zachowane oddziały, które wcześniej były ośrodkami wojewódzkimi, te, które posiadają bazę, które posiadały gospodarstwa. A z tego, co z ostatnich informacji wynika, będzie zlikwidowany oddział w województwie sieradzkim, czyli w Kościerzynie, i w województwie piotrkowskim, i w województwie łódzkim. Pytam więc, na czym rolnicy mają się wzorować? I to ma być ten postęp? Gdzie ci doradcy mają się edukować i okazywać rolnikom pomoc? Sadzę, że pan minister zainteresuje się tą sprawą, tym bardziej że w innych województwach takiego zarysu struktury nie zrobiono. Ale nie dziwię się, skoro ODR kieruje człowiek, który nie zna się na rolnictwie. Oczywiście nie ma takiej możliwości, bo on może będzie bardzo dobrym ekonomistą, będzie liczył każdą złotówkę, tę, która miałaby być wydana na doradztwo. Panie ministrze, dzisiejszy stan rolnictwa i poziom tych dopłat do polskiego rolnictwa, to jest ok. 1900 euro na gospodarstwo w Polsce. W Holandii jest to 32 tys. euro. Kiedy polski rolnik uzyska taką średnią? Czy to jest możliwe? I jeszcze jedna kwestia dotycząca wielkotowarowych produkcji trzody chlewnej. Kiedyś już o tym wspominałem, czy nie można by zastosować takiej zasady, że aby prowadzić taką produkcję, trzeba posiadać odpowiedni zasób ziemi. Byłoby to barierą, choćby dla Schmidtfielda. Duża sztuka na hektar, czyli 5 tuczników na hektar i wystarczy.</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#WojciechZarzycki">Wydaje mi się, że chroniłoby to środowisko, a także polskich rolników. Chodzi więc o to, żeby wystąpienie ministra rolnictwa przeciwdziałało takim firmom, które coraz bardziej chcą się rozwijać w Polsce. Mamy przykład ustawy o nawozach i nawożeniu, która ma zmierzać w kierunku zezwalającym niejako na to, żeby produkować wiele tysięcy w skoncentrowanych warunkach, czyli jak mówię - getta zwierzęce.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#HalinaNowinaKonopka">W swoim czasie skonstruowaliśmy układ nierówności z paroma niewiadomymi. Tymi niewiadomymi były parametry dotyczące polskiego rolnictwa. Po rozwiązaniu układu nierówności okazało się, że polskie parametry, dotyczące polskich rolników, za każdym razem są mniejsze i gorsze niż parametry unijne, niższe od parametrów możliwych do osiągnięcia przez polskich rolników poza układem UE. To jest wstęp. Teraz chciałabym pociągnąć temat, który poruszył pan przewodniczący Aleksander Grad, a również pan poseł Gabriel Janowski. Przejście z systemu Jednolitej Płatności Obszarowej jest nieuniknione. Musimy przejść na System Płatności Jednolitej. Jak wiadomo z dostarczonego nam materiału, polski rolnik będzie musiał spełnić określone, częściowo opisane w tym materiale warunki. Jestem ciekawa, jakby to wyglądało, gdyby to, co państwo napisaliście w tym materiale, przełożyć na język konkretny i zrozumiały. Co by się okazało, że rolnik musi spełnić? Na pewno z tego materiału wynika, że musi być gospodarzem produkującym na rynek. W tej chwili duża część gospodarstw nie produkujących, albo produkujących w znikomych ilościach na rynek otrzymuje dopłaty i rolnicy są zadowoleni. Wielu gospodarstwom pozwala to przedłużyć okres ich egzystencji. Stąd radość ludzi, że dają żyć. Ale w momencie przejścia na inny system dopłat, na system dopłat, który, jak widzę, będzie skierowany do producentów, jaka liczba rolników tych dopłat nie otrzyma? Czy ministerstwo robi tu jakieś symulacje?</u>
          <u xml:id="u-30.1" who="#HalinaNowinaKonopka">Minister rolnictwa i rozwoju wsi Wojciech Olejniczak : Nie ma takiego warunku, to jest błąd w interpretacji.</u>
          <u xml:id="u-30.2" who="#HalinaNowinaKonopka">Nie ma? To po co piszecie tutaj: „Warto także dodać, że aby pomóc rolnikom w wypełnianiu standardów niezbędne jest, aby kraj członkowski utworzył spójny system oferujący doradztwo gospodarstwom produkującym na rynek”. Pan minister nie wie, co jest zawarte w materiale, który nam dostarcza? A ja interpretuję wprost to, co tu jest zapisane i moje pytania stąd wynikają. Czy w takim razie to zdanie jest nieprawdziwe? Na czym polega błąd interpretacji? Pan minister zechce mi za chwilę wyjaśnić, bo ja jednak pozostaję przy swoim, że jest to system, który będzie ograniczał dostępność dopłat dla pewnej liczby gospodarstw. Chciałabym wiedzieć, jakie są przewidywania ministerstwa. Jestem tym zainteresowana również jako członek Komisji Finansów, bo te sprawy są w jakiś sposób związane. Ile gospodarstw nie dostanie dopłat? To jest jedno. Proszę o precyzyjne przedstawienie warunków, które muszą być spełnione. Panie ministrze, z wypowiedzi przedmówców, a również z wypowiedzi pani komisarz Mariann Fischer Boel wynika, że najprawdopodobniej nastąpi spadek produkcji buraków cukrowych, najprawdopodobniej spadek produkcji tytoniu, będą trudności z wykorzystaniem możliwości produkcyjnych producentów mleka czy wieprzowiny. Na marginesie, w tle tego wszystkiego, musimy pamiętać o Programie Restrukturyzacji Rolnictwa polegającym na pozbyciu się pewnej części, i to wcale niemałej, osób zajmujących się rolnictwem. To jest to zmniejszenie populacji rolników, do którego Polska, tak jak cała UE, dąży i nie mamy co nad tym dyskutować, bo taka jest prawda. A więc teraz pytanie, które już kilkakrotnie zadawałam w poprzedniej kadencji i nigdy nie dostałam rzeczowej odpowiedzi, zadaję panu: co będzie z tymi, którzy będą musieli zrezygnować z rolnictwa? Proszę mi tylko nie mówić, że są zajęcia pozarolnicze, usługi na wsi. Bo jeżeli usługi, to jakie? Na czym opieracie wiarę, że wieś będzie zdolna zaabsorbować te oferowane im usługi, że poziom dochodów będzie taki, że pozwoli na korzystanie z tego wszystkiego? Gdzie tych wszystkich ludzi ulokujecie? Bardzo proszę o odpowiedź na kilka pytań, które zadałam. Jeszcze raz powtarzam: parametry, które musi spełnić osoba ubiegająca się o dopłaty w innym systemie, ale trochę dokładniej, niż tutaj jest napisane, liczba rolników, którzy nie dostaną tych dopłat - jak ministerstwo to szacuje, oraz jak szacuje liczbę rolników, którzy odejdą od swoich zajęć rolniczych i co zostanie im zaproponowane?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#BohdanJudziński">Dziękuję, że mam szansę się wypowiedzieć. Jeśli sprowadzić moją wypowiedź do tematu głównego, czyli do tego, co nazywamy reformą WPR, to są cztery elementy odnoszące się do rynku zbożowego, czy do zbóż w ogóle, o których chcę dwa zdania powiedzieć po to, żeby na końcu powiedzieć, że to, co jest prezentowane w materiale jako stanowisko Polski jest słuszne. Jeśli chodzi o te cztery elementy: pierwsze dwa składają się na to, co nazywamy systemem dopłat i to nas dziś różnicuje w stosunku do starej UE; drugie to interwencja - też dwa elementy, w których jest jednolitość, ale chcielibyśmy, żeby coś się zmieniło. W systemie dopłat to, co jest tu prezentowane, a więc po pierwsze zmniejszenie wysokości dopłat, czyli zmniejszenie różnicy między nami a starą UE nie ulega wątpliwości, że jest słuszne. Zmiana bazy, a więc odejście od ciągłego wzmacniania wprost wielkości produkcji w starej UE. Za chwilę jeszcze do tego wrócę w innym kontekście. Odnośnie do systemu interwencji - cenę jednolitą póki co mamy. Ma być obniżana. Jeśli środki z tego tytułu będą wykorzystane do zagospodarowania w innych kierunkach, to oczywiście bardzo słusznie i, jak wynika z tego materiału, przywrócenie w interwencji żyta z naszego polskiego punktu widzenia niewątpliwie ma znaczenie, ponieważ to jest ciągle drugie ilościowo zboże produkowane w Polsce. Pszenica 9,5 mln, a żyto 4,5 i dopiero daleko potem jęczmień, kukurydza itd. W sumie najistotniejsze jest jednak uświadomienie sobie, skoro mówimy o ekonomii, a nie o emocjach, że stara UE i nowa po powiększeniu, już wspólna, to jest nadwyżka zbóż. Można się sprzeczać, czy to jest 30 mln jak w tym sezonie, czy 20 jak zwykle. Czy w Polsce zbiór prawie 30 mln czy 29,5 i nadwyżka, to jest dużo czy mało? Co wobec tego ma znaczenie wspólne? Przede wszystkim znalezienie odejścia na eksport. Każde zachwianie możliwości wspierania eksportu ze wspólnej UE, a więc również naszej, to jest to na pewno niewłaściwy kierunek. Ponadto wspieranie alternatywnych źródeł czy kierunków przeznaczenia zbóż, które już produkujemy wspólnie w UE, biopaliwa i wszystkie inne rzeczy. Reasumując, zaprezentowane tu kierunki są niewątpliwie słuszne. Czy uda się wszystkie zrealizować, to jest zupełnie inny problem. Ponieważ nie zdarzyło się jeszcze w jakiejkolwiek sprawie w tak szerokim gronie, żeby nie dotykać innych spraw niż zadany temat, a więc na przykład bieżącej sytuacji, to również sobie pozwolę poruszyć ten temat. Odnośnie do oceniania tegorocznego rynku, opłacalności produkcji zbóż, starej interwencji, nowej interwencji, podzielam bezwzględnie zdanie pana posła Aleksandra Grada, że dobrze, że minęło to, co było poprzednio w interwencji, bo niczego nie dało, a tylko wydaliśmy mnóstwo pieniędzy. To po pierwsze. Po drugie emocje budzi dzisiaj patrzenie na rynek zbożowy. Dzisiaj cena niska, nieopłacalna, wyliczenia najróżniejsze trudne do zweryfikowania, ale proszę pamiętać, że porównanie, które tu ktoś na sali robił, do 730 czy 750 zł rok temu, to jest porównanie do czegoś, co się nigdy nie powinno zdarzyć i szkoda na ten temat rozmawiać. Jeśli sobie uświadomimy, że roczne dopłaty w starym systemie do wąskiego grona producentów to było 700 mln, a dzisiaj dopłaty bezpośrednie to są 4 mld., to może to budzić różne emocje, ale nie można powiedzieć, że sytuacja jest gorsza niż była. Również dla tych, których pośrednio tutaj reprezentuję, a więc dla przetwórców i dla handlowców.</u>
          <u xml:id="u-31.1" who="#BohdanJudziński">Proszę pamiętać, że dwie trzecie zboża jest przerabiane potem na mięso i tworzy szansę lub brak szansy eksportowej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#RobertSmoleń">Dziękuję. Chcę zapytać, czy jeszcze ktoś z państwa posłów lub zaproszonych gości chciałby wziąć udział w dyskusji? Nie słyszę. Proszę w takim razie pana ministra o udzielenie odpowiedzi i ustosunkowanie się do tych wszystkich opinii, które zostały wygłoszone.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#WojciechOlejniczak">Życzyłbym sobie i nam wszystkim, żebyśmy rzeczywiście podobną debatę mogli odbyć w Sejmie i porozmawiać na temat przyszłości polskiego rolnictwa, rolnictwa europejskiego, bo dzisiejszy poziom dyskusji był naprawdę bardzo wysoki i bardzo się z tego cieszę. Cieszę się również ze wszystkich państwa wypowiedzi i pytań, które były ważkie i warto rozwiać pewne obawy, a także potwierdzić pewne państwa przypuszczenia. Mówiąc o reformie rynku cukru, nie widzę żadnych rozbieżności między większością wypowiedzi z państwa strony. Ta rozbieżność, która istnieje odnośnie do przedstawicieli branży, przemysłu spożywczego, też została w końcowej fazie lekko zmiękczona na rzecz jednak obrony pewnych zasad, które przed sobą postawiliśmy w związku z tą reformą. Było bardzo wiele pytań o to, jak długo będziemy w stanie trwać przy tym i czy będą inne kraje, które będą nas w tym wspierać. Polska nie jest jedynym krajem, który przedstawił podobne stanowisko. Oprócz nas takie stanowisko przedstawiło jeszcze kilkanaście innych, dużych również państw członkowskich UE. Nawet powstał „list dziesięciu”, który podpisali między innymi Włosi. Polska nie podpisała się pod tym listem, dlatego że nie został tu uwzględniony jeden nasz bardzo podstawowy warunek jeżeli chodzi o łączenie kwot, o czym mówiła pani poseł Zofia Grzebisz-Nowicka. Nie możemy się zgodzić, żeby redukcja odbywała się najpierw poprzez połączenie kwot, a potem dopiero zredukowanie. Uważamy, że jeśli UE w kontekście dyskusji na forum WTO musi ten rynek zmieniać, to najbardziej kontrowersyjną sprawą jest kwestia dotowania eksportu, czyli sprzedaży kwoty B w przypadku UE. Więc jeżeli mamy mówić o ograniczeniach limitów, to mówmy o ograniczeniu limitu B, a dopiero potem, jeżeli ten limit zostanie zredukowany, możemy mówić o ewentualnej dalszej redukcji limitów. Ale wtedy, co możemy już dzisiaj powiedzieć, nie byłoby potrzeby dalszych zmian, dlatego że to by w pełni pokrywało tę bardzo sporną kwestię. Co do kwestii poruszonej przez panią poseł Zofię Grzebisz-Nowicką odnośnie do toczących się spraw w Trybunale, chcę podkreślić, że Polska w tej chwili przygotowuje się do procesów bezpośrednio w dwóch sprawach. Pierwsza dotyczy tego, że cały czas podtrzymujemy stanowisko, że Polska jako nowy kraj członkowski w związku z reformą UE powinna być objęta równymi rekompensatami, jak to było w przypadku starych krajów członkowskich. Wskazuję nie bez przyczyny na to, że nowa propozycja UE to już właśnie sto proc., czyli jest równo. To jest taki precedens, który na pewno też będzie wykorzystywany przez stronę polską. Trudno mi mówić o wyniku, bo nie my ten wynik będziemy głosić. Jeśli zaś chodzi o drugą kwestię sporną, to są nadmierne zapasy. Poświęciliśmy bardzo wiele energii, wysiłku i czasu. Od początku mówiłem, że w roku 2004, czyli w momencie wejścia Polski do UE, ta kwestia jest jako temat być może trochę zastępczy, ale też niemożliwe jest, żeby były wtedy nadmierne zapasy, dlatego że zarówno rok 2003, jak i 2004 były latami słabych zbiorów w każdych plonach. Już dzisiaj wiemy, że takich nadmiernych zapasów w Polsce nie było, co zostało stwierdzone przez Komisję Europejską.</u>
          <u xml:id="u-33.1" who="#WojciechOlejniczak">Czekamy jeszcze na wyniki jeśli chodzi o cukier i wtedy, mam nadzieję, też będzie wszystko jasne. Kwestia wprowadzenia tej dyrektywy Komisji Europejskiej jako sposobu prowadzenia została przez nas oprotestowana. Nie będziemy się tego trzymać, ale tak naprawdę nie mamy tam już nic do wywalczenia, bo nic nie utraciliśmy. Jeśli chodzi o pytania pana posła Alfreda Budnera. Nie ma pana posła, ale oczywiście odpowiem. Są pewne przepisy, które regulują kwestie pomocy młodym rolnikom. 50 tys. zł to jest pomoc bezzwrotna. Rolnik musi podjąć pewne zobowiązania, które z natury są bardzo ogólne. Przede wszystkim po prostu takie, że musi prowadzić gospodarstwo przez najbliższe 5 lat i to zobowiązanie musi być w pełni respektowane. Zarówno środki, które napływają z Komisji Europejskiej na Sektorowy Program Operacyjny, jak również środki z prefinansowania są wypłacane. Pierwsi młodzi rolnicy otrzymali środki w postaci premii, kolejni w miarę możliwości finansowych będą mieli jak najszybciej wypłacone. Myślę, że jest to kwestia miesięcy i na bieżąco będą te wypłaty dokonywane. Zainteresowanie jest w sumie spore, ale jest to około 7 tys. wniosków, więc będziemy się starali, żeby wszystkich rolników jak najszybciej obsłużyć. Co do szczegółowej kwestii kontroli, to nie widzę w ogóle takiego problemu. Jeżeli chodzi o młodego rolnika nie ma tego w takim kształcie, w jakim przedstawił pan poseł Alfred Budner. Pan poseł Stanisław Kalemba pyta o kwoty. Przechodząc już od rynku cukru do rynku mleka powinniśmy sobie uświadomić, że z jednej strony dyskutujemy na temat kwot cukru i mówimy „nie chcemy, aby jakakolwiek kwota przepłynęła pomiędzy granicami Polski i innymi krajami w UE”. I takie jest stanowisko rządu polskiego. Ale za chwilę z drugiej strony pojawia się również w wypowiedziach wielu posłów temat związany z kwotą mleczną. Przypomnę, że jeszcze mamy tę kwotę i musimy zrobić wszystko, żeby jak najszybciej ją wykorzystać. Dzięki temu, że są wprowadzone limity, tempo wykorzystania tej kwoty jest bardzo duże. I ja się z tego najbardziej cieszę. I powiem, że jako minister rolnictwa życzyłbym sobie, ale też i mojemu następcy w przyszłości, żeby ta kwota jak najszybciej została zrealizowana. Nie jak najpóźniej. Bo z wypowiedzi państwa by wynikało, że dobrze by było, jakbyśmy jeszcze z 10 lat z niej korzystali. Nie. Jak najszybciej, bo to oznacza, że dojdziemy do wyższego poziomu i nie będą marnowane te możliwości, o których mówiliśmy. Więc z jednej strony, jeżeli patrzymy na kwotę mleczną, to aż się prosi, aby rynek otwierać i żeby kwoty przychodziły z innych państw do nas, dlatego że obserwujemy spadek produkcji mleka w takich krajach, jak Niemcy, Dania, Szwecja i to jest duża szansa na produkcję mleka w Polsce. Ale już, panie prezesie, z tą pełną liberalizacją ja bym tak bardzo nie krzyczał, bo trzeba pamiętać o tym, że limity dają też dopłaty do eksportu. Może nie do eksportu, ale dają gwarancje cenowe interwencyjne na rynku mleka w proszku i masła. I trzeba o tym pamiętać. Jeżeli będzie liberalizacja limitów, nikt wówczas nie utrzyma cen minimalnych, bo byłoby to niemożliwe.</u>
          <u xml:id="u-33.2" who="#WojciechOlejniczak">To jest przyszłość, ale już dzisiaj trzeba to poddać głębokiej analizie. Jeżeli chodzi o liberalizację, czyli zniesienie limitów, tego typu propozycje mogłyby się wiązać z tym, że ceny mleka by spadły, bo byłaby niekontrolowana podaż. Pan prezes zmienia zdanie i mówi, żeby nie znosić limitów?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#StanisławMichalski">Ja nie postulowałem zniesienia limitów.</u>
          <u xml:id="u-34.1" who="#StanisławMichalski">Minister rolnictwa i rozwoju wsi Wojciech Olejniczak : To jest nasze wspólne stanowisko, bo mówiliśmy na ostatniej komisji porozumiewawczej, że trzeba podjąć wielki wysiłek, abyśmy mogli mówić w przyszłości o większych kwotach w Polsce. I ja taką szansę widzę. Nie bez podstaw w związku z tym w niektórych krajach rolnicy z wielu powodów, nie trzeba tu mówić z jakich, bo tu są praktycy, są coraz mniej zainteresowani mniejszą produkcją mleka i my powinniśmy umieć to wykorzystać i myśleć o tym, żeby można było jednak te kwoty przemieszczać między krajami, czyli prezentować zupełnie inne stanowisko niż w przypadku rynku cukru. Na szczęście na razie nie ma bezpośredniej dyskusji i bronimy tego, co jest w cukrze. Pan poseł Stanisław Kalemba zadał również pytanie, kiedy polscy rolnicy dostaną takie same dopłaty na hektar, jak rolnicy w krajach UE. Trzeba pamiętać, że system dopłat uproszczony powoduje, że polscy rolnicy dostają pieniądze na każdy hektar, ale jeżeli chodzi o porównanie wielkości wsparcia dla poszczególnych krajów, to było ono dokonane w roku 2004 na podstawie roku 2000. Dysproporcje będą się jednak zmniejszały z roku na rok, niezależnie nawet, jakie wsparcie otrzymują rolnicy w UE. Jak patrzymy na globalne wsparcie ta różnica jest, ale nie mogę się zgodzić na takie porównania, jakie przedstawił tu któryś z panów posłów, że w Holandii to wsparcie jest dziesięciokrotnie większe na jedno gospodarstwo niż w Polsce. To jest prawda, ale niech pan zauważy, że w Polsce mamy 1mln 400 tys. gospodarstw i bardzo dużo gospodarstw jednohektarowych, a nie da się porównać holenderskiego gospodarstwa kilkusethektarowego czy kilkudziesięciohektarowego z gospodarstwem jednohektarowym. Więc nie dajmy się w takie ładne hasła wplątać, bo później trudno z tego wyjść. Ale oczywiście, jeśli chodzi o wsparcie na jeden hektar, to mogę powiedzieć, że w przypadku zrównania się płatności, przejścia z systemu standartowego na system uproszczony w Europie Zachodniej ten poziom będzie porównywalny. A trzeba pamiętać o tym, że na przykład polscy producenci niektórych upraw mają wsparcie w postaci dopłat do obszaru, a tacy sami producenci, na przykład owoców i warzyw, nie mają takiego wsparcia w krajach starej UE. Nie mają żadnego innego wsparcia, żeby była jasność. Jeżeli mówimy o kwestii związanej z nowymi płatnościami, to w roku 2005 te informacje niedostatecznie są upowszechniane. W zeszłym roku nie było dopłat do wikliny. W tym roku są planowane te dopłaty i rolnicy, składając wnioski o dopłaty bezpośrednie, od 15 marca będą składali wniosek na dopłatę do wikliny i wierzby energetycznej i to jest dopłata w wysokości 55,5 euro, czyli wyższa niż w krajach starej UE, gdzie jest gwarancja 45 euro. Wskazuję więc, że ta kwestia jest dosyć pozytywnie załatwiona. Jeżeli chodzi o kwestię związaną z ONW i z żytem. Też bym sobie życzył, żeby była interwencja na rynku żyta taka sama, jak była w latach poprzednich w starej UE. Negocjacje w ramach reformy WPR bez polskiego udziału tak się zakończyły. Później była Kopenhaga i my, polski rząd, w Kopenhadze zatwierdziliśmy to, i dzisiaj tego systemu nie ma. Nie sądzę, aby w UE ktokolwiek oprócz Polski chciał do tego systemu interwencji żyta na rynku wrócić i trzeba o tym pamiętać.</u>
          <u xml:id="u-34.2" who="#StanisławMichalski">Do końca jednak walczyliśmy i wywalczyliśmy, że około września zeszłego roku, kiedy był podpisany Program Rozwoju Obszarów Wiejskich, z propozycji 13 proc. wsparcia obszarów w Polsce przeszliśmy na poziom 53 proc. wsparcia obszarów, również dzięki użyciu argumentu, że w przypadku żyta nie mamy wsparcia i dlatego chcemy, żeby ten obszar był jak największy. O tym warto mówić, dlatego że te negocjacje praktycznie do końca były dla nas trudne, ale w stu procentach zrealizowaliśmy nasz plan. Ponad 50 proc. Polski ma więc dodatkowe dopłaty do każdego hektara. W większości są to tereny o bardzo niekorzystnych warunkach glebowych, czyli potencjalni producenci żyta. Przypomnę też, jeśli mówimy o produkcji mleka, że w Polsce dopłatami bezpośrednimi objęte są łąki i pastwiska, a tam też najczęściej są obszary o niekorzystnych warunkach gospodarowania. Nie ma natomiast dotacji do hodowli krów-mamek, ale to dotyczy bardziej producentów mięsa wołowego. Odpowiedziałem na pytanie posła Stanisława Kalemby jeśli chodzi o kwestie związane z wikliną. Jeśli chodzi o tytoń, są dwie kwestie. Szczegóły reformy przedstawił przedstawiciel producentów tytoniu i to jest prawda. To się mieściło w ramach reformy przed wejściem Polski do UE. Polska zastosowała dodatkowe dopłaty w wysokości 5 zł. W zeszłym roku na ten cel było przeznaczone 184 mln zł, w tym roku w budżecie przyjętym przez PE jest zaplanowane 190 mln zł wsparcia. Proszę pamiętać, że nie dysponujemy w tym zakresie jakąś dodatkową pulą pieniędzy, którą można kierować na ten rynek. Pula pieniędzy na tytoń pochodzi z dopłat bezpośrednich przeznaczonych dla rolników, czyli to, co jest wyjęte z całej puli dla rolników jest przeznaczone jako ekstra dla tytoniu i z tym się zgadzam. Tak musi być, bo w innym przypadku nie byłoby w ogóle możliwości. I kiedy mamy do czynienia z taką a nie inną sytuacją jest już zatwierdzone, że przynajmniej te 5 zł, czyli tyle, ile było w zeszłym roku, jest gwarantowane. Pan poseł Piotr Krutul zauważa, że można tu przesuwać pewne środki, ale po pierwsze trzeba pamiętać, żeby przesuwać od kogoś innego, a po drugie chcę zwrócić uwagę, z czego wszyscy zdajemy sobie sprawę, że w tym roku Polska ma większe dopłaty bezpośrednie niż w zeszłym roku o około 10 proc. licząc w euro w stosunku do nominalnych dopłat bezpośrednich. To się da wyliczyć: 5 proc. do 100 proc., do 55 proc. - 10 proc. nominalnie w euro. Ale trzeba pamiętać, że uwzględniany jest kurs euro. Za pierwsze półrocze 2004 roku wynosiło ono 4,73 i to było przeliczone na złotówki i wypłacone rolnikom, a w roku 2005 na razie kurs euro jest słaby i dopiero po pierwszym półroczu będzie wiadomo, ile to będzie. Można przypuszczać, że nie będzie mniej niż w zeszłym roku dla producentów na przykład żyta, pszenicy itd., czyli dopłat bezpośrednich, ale na pewno, jeśli się kurs nie zmieni, nad czym ubolewam, będzie jednak niewiele więcej. Patrząc na dzisiejszy kurs należy się spodziewać, że na pewno nominalnie w złotówkach nie będzie dużo więcej niż w zeszłym roku. Ale zobaczymy, jak się kurs ukształtuje. Nie mam nic do powiedzenia w tym zakresie. Jeśli chodzi o dopłaty do tytoniu, proszę zwrócić uwagę, że jest zachowana gwarancja poziomu innych dopłat bezpośrednich.</u>
          <u xml:id="u-34.3" who="#StanisławMichalski">Tu trzeba trochę wyrozumiałości, każdy niestety musi się z tym liczyć. Zarówno pan z Izby Rolniczej, jak i pan poseł Marek Kotlinowski mówili o kwestiach związanych z pewnym wsparciem, czy różnicami wsparcia, ale też jeśli chodzi o dochodowość, można powiedzieć, że czy jest dobrze czy źle. Nie chciałbym, przy okazji rozważania problemów merytorycznych wchodzić w dyskusję typowo polityczną. Jedni twierdzą, że jest gorzej, inni, że jest lepiej. Nie da się porównywać dzisiejszych cen pszenicy do tylko i wyłącznie zeszłorocznych cen pszenicy, o czym mówił pan prezes Bohdan Judziński. Przypomnę, że 2003 rok - styczeń, luty, marzec - był dramatyczny na rynku pszenicy. Nie byliśmy wtedy w UE. Pamiętam, że państwo polskie eksportowało wówczas pszenicę po 320–350 zł i mniej więcej taka była cena rynkowa. Chcę podkreślić, co pewnie każdy wie, że my się też tego uczymy. Zakłady czegoś nie przewidziały, ale jakaś interwencja już jest po tej cenie 101 euro. Ponad 100 tys. ton jest już zainterweniowanych. Gdyby nie pewne zasady interwencji na rynku, sytuacji nikt by nie był w stanie skontrolować, dlatego że Polska nie jest osamotniona jeśli chodzi o produkcję pszenicy, o czym również mówił pan prezes. Trzeba zwracać uwagę, że w przypadku słabych plonów w Europie również Polska miała szanse sprzedać, a w przypadku mocnych plonów w Europie, jakie były w zeszłym roku, sytuacja bez jednolitego rynku i bez interwencji byłaby dramatycznie gorsza. Kwestia pokazania pewnych korzyści, raportu itd. Rola rządu jest tu oczywista i rząd będzie przedstawiał pewne analizy, zresztą zamawia je i przedstawia w instytucjach pozarządowych. Choćby w Fundacji Programów Pomocy dla Rolnictwa (FAPA), jeżeli chodzi o strukturę MRiRW, zajmują się tym instytuty, ale też i organizacje, kółka rolnicze. Opracowały taki raport, jest on dostępny i zachęcam do zapoznania się z nim. To nie my go opracowaliśmy. Również różnego rodzaju instytucje polskie i europejskie takie raporty przedstawiają i trzeba się po prostu z tym zapoznać. Jak patrzymy na UE i na funkcjonowanie Polski w UE, zmiany, reformy, to tak jak my się reformowaliśmy i przygotowywaliśmy do WPR, tak samo UE i Polska funkcjonują w ramach Międzynarodowej Organizacji Handlu. Generalnie wszystkie praktycznie państwa mające pozycję w świecie czy handlujące są w tej Organizacji zrzeszone. Prowadzone tam są pewne dyskusje czy analizy zmierzające w dużym stopniu do liberalizacji handlu w świecie. UE jest w świecie instytucją, która jest najbardziej konserwatywna w tym, co nazywa się wspólny światowy rynek. System uproszczony, dzięki temu, że WTO na UE pewne zmiany wymuszała, okazuje się systemem dobrym i lepszym bez wątpienia również dla Polski. Dzisiaj można by powiedzieć, że jeśli zostalibyśmy przy systemie standartowym nie byłoby o czym mówić, jeśli chodzi o poprawę warunków. Odpowiadając jeszcze na pytania pana posła Piotra Krutula, ile mocy ma polski rząd, jakie wsparcie uzyska. Już mówiłem o tym, że i Włosi, i Węgrzy, Słowacy i Niemcy mają póki co odmienne stanowisko niż Komisja Europejska. Są też kraje, które krytykują Komisję Europejską w drugą stronę, czyli że te propozycje jeżeli chodzi o rynek cukru są zbyt mało liberalne.</u>
          <u xml:id="u-34.4" who="#StanisławMichalski">Do tych krajów zaliczyłbym przede wszystkim Szwecję. Kwestia związana z produkcją w Chinach i z tym, że Chiny przystąpiły do WTO. Mówiłem ostatnio w MRiRW podczas spotkania z producentami owoców miękkich i przetwórcami, ale dotyczy to również innych rynków, że jesteśmy członkami UE i możemy pewnych rzeczy żądać i się domagać. Pamiętajmy, że w dyskusji z Chinami nie rozmawiamy o rynku polskim, a czasami to tak brzmiało, że chcemy ograniczyć dostęp chińskiej truskawki, chińskich wiśni czy czarnej porzeczki. Tu już nie chodzi o to, żeby ograniczać dostęp do rynku polskiego, tak jak to było w historii. Chcemy ograniczyć dostęp do rynku niemieckiego, francuskiego, hiszpańskiego itd., czyli całej UE. I dzięki temu, że jesteśmy w UE możemy o tych krajach współdecydować i czegoś się domagać. Oczywiście, że to jest długa droga. UE weszła w etap pewnych analiz. Czy są podstawy do tego, żeby uznać ten rynek jako rynek wymagający tego typu ograniczeń i pewnych barier? Oczywiście z drugiej strony jest WTO, która na pewne rzeczy pozwala, a na inne nie. Trzeba się z tym uczciwie liczyć. Ale wskazuję na to, że nie dyskutujemy o ograniczeniu na rynku polskim, bo nie o to nam chodzi, bo my większość swojej produkcji lokujemy na rynku europejskim, rynku UE. Dyskutujemy o innych rynkach i nie będąc członkiem UE nie mielibyśmy nawet szans. Musielibyśmy te truskawki sami spożywać. Jeżeli chodzi o sprawy Rosji i weterynarii. To się wiąże również z przyszłością w funkcjonowaniu UE. Ktoś poruszył jeszcze inne kwestie dotyczące biopaliw. Kwestie kontaktów bilateralnych między Polską a Rosją można oceniać w różnych horyzontach: politycznym, gospodarczym, ale to, co nas najbardziej dzisiaj interesuje i państwo o to pytali, to są kwestie związane z weterynarią. Jesteśmy po kontrolach, które odbyły się w polskich zakładach mięsnych i mleczarskich. Jeżeli chodzi o mięso, to te 19 zakładów ma dostęp do rynku rosyjskiego. Nie jest tak, że jesteśmy z tego zadowoleni, ale te 19 wielkich zakładów jest w stanie zaspokoić odbiorców rosyjskich. Nie ma tu aż takiego problemu. Rozpoczęła się batalia o mleko. Rosjanie dali dwóm zakładom ekstra pozwolenie, żeby mogły tam sprzedawać mleko. Początkowo praktycznie wszystkie zakłady chciały mieć te certyfikaty, dzisiaj branża mówi, i to jest prawda, że dobrze by było, żeby przynajmniej jeszcze kilka, kilkanaście zakładów w szybkim tempie takie pozwolenia dostało, bo chodzi o to, że jeśli zakład A sprzeda na rynek rosyjski, to zakład B ma rynek polski czy unijny o tyle wolniejszy. I to jest oczywiste. Oczywiście postulujemy, i będę to zgłaszał w poniedziałek na Radzie Ministrów UE po raz kolejny zresztą, ale teraz w sposób bardzo już precyzyjny, aby kwestie związane z kontaktami z Rosją jeżeli chodzi o sprawy weterynaryjne i fitosanitarne, bo ten temat też się pojawił ostatnio, były rozpatrywane w sposób jednoznaczny tylko i wyłącznie przez Komisję Europejską i żeby zdjąć odpowiedzialność z poszczególnych krajów, dlatego że różne traktowanie nie sprzyja równej konkurencyjności na tamtych rynkach i my to odczuwamy, o czym mówiłem. Pojawia się kwestia związana z owocami i warzywami. W tym zakresie jesteśmy gotowi do kontroli, ale chcemy, aby to się odbywało na równych prawach. Na razie można by powiedzieć, że w gorszej sytuacji są kraje starej UE, bo niektóre już mają zamknięty dostęp na rynek rosyjski.</u>
          <u xml:id="u-34.5" who="#StanisławMichalski">Byłem w Rosji i rozmawiałem, byli również pan minister Józef Jan Pilarczyk, główni lekarze weterynarii, zarówno pan dr Kołodziej, jak i teraz pan doktor Krzysztof Jażdżewski. Te kwestie są omawiane na bieżąco ze Związkiem Producentów Mleka, Krajowym Związkiem Spółdzielni Mleczarskich i z prywatnymi przedsiębiorcami. Nic nie jest ukrywane przez rząd polski, wszystkie okoliczności naszych rozmów są pokazywane. Tak samo jest w przypadku mięsa i to jest niestety nasza wspólna troska. Jeśli mówimy o budżecie na lata 2007–2013, możemy powiedzieć, że dla nas najlepszą propozycją jest propozycja Komisji Europejskiej. Realizuje ona Strategię Lizbońską i jest dobra dla polskiego rolnictwa, bo nie ma w niej ograniczeń jeśli chodzi o środki na rolnictwo. Propozycje niektórych krajów starej UE są bardziej radykalne, czyli żeby budżet był mniejszy, a za tym musiałyby iść oszczędności w rolnictwie. Taka jest prawda. Jeżeli budżet byłby mniejszy, ktoś musiałby na tym stracić. Straciłoby na pewno też i rolnictwo, nie ma co się łudzić. Dlatego Polska, cały rząd w tej chwili optuje za propozycją Komisji Europejskiej, która z punktu widzenia rolnictwa jest dla nas najlepsza. Tak więc budżet na lata 2007–2013 zaproponowany przez Komisję Europejską jest budżetem dobrym, zakładającym zwiększanie środków w stosunku do obecnych środków na Program Rozwoju Obszarów Wiejskich, Sektorowy Program Operacyjny gwarantujący nam zwiększenie dopłat itd. Jest to budżet rozwojowy dla Polski, dobra propozycja. Jeżeli mówimy o GMO, oczywiście to wymaga głębokiej dyskusji. Trzeba pamiętać o tym, że minister nauki, ale przede wszystkim minister środowiska są za te kwestie odpowiedzialni. W stanowisku polskiego rządu i w rozwiązaniach przygotowanych przez MRiRW w zakresie tej problematyki jest jednoznaczne pójście w kierunku ograniczenia czy zakazu wprowadzenia tego typu produkcji w Polsce. Musi się jednak cały czas odbywać publiczna debata, bo ta kwestia musi zostać rozwiązana w perspektywie długofalowej. Osobiście jestem przeciwnikiem tego typu rozwiązań. Jeżeli chodzi o kwestie związane z przejściem na systemy, o co pytał pan poseł Aleksander Grad. Kalendarz jest znany i są znane pewne regulacje w tym zakresie. Przejście z systemu SAPS na SPS jest do 2009 roku i ten kalendarz jest przygotowany. Korzystamy również z doświadczeń starej UE, która też wdraża od 2005 roku ten nowy system. Z tym, że ten nowy system w starej UE jest rozbity na trzy możliwości: całkowite, częściowe, mieszane. Na pewno będziemy się temu bacznie przyglądać. Prawo w tym zakresie jest uchwalone przez UE i jest znane. Jeżeli chodzi o szkolenia i te sławetne wymogi. Przypominam sobie dyskusję na temat wymogów i norm w latach poprzednich. Przypominam sobie też dyskusję na temat produkcji mleka, certyfikatów. Dzisiaj z wielką przyjemnością odwiedzam mleczarnie, spółdzielnie mleczarskie, w których prezes z przyjemnością mówi: „Melduję, że u mnie 100 proc. rolników ma mleko w klasie ekstra i 100 proc. rolników ma certyfikaty, spełnia wszystkie normy i standardy”. Z tego bardzo się cieszę. Wielokrotnie już o tym mówiłem, że pewne narzucanie norm, standardów w związku z wejściem do UE z jednej strony wymusiło pewne działanie, ale z drugiej strony dzisiaj żaden rolnik nie wyobraża sobie produkcji mleka bez dojarki, bez czystych ścian, schładzalnika mleka, bieżącej wody w oborze, ciepłej wody do mycia konwi itd. Nikt sobie nie wyobraża, aby móc produkować mleko, nie mając tego wszystkiego. I pewnie rolnicy w głębi serca dziękują za to, że ktoś ich do tego zmusił. Pewne normy i standardy trzeba spełnić. Nie jest tak, że przysłowiowy Kowalski, czy panie chciałyby kupić w sklepie jogurt czy masło, wiedząc, że nie są one z mleka z klasy ekstra.</u>
          <u xml:id="u-34.6" who="#StanisławMichalski">Nie produkujemy po to, żeby wylewać i marnotrawić, tylko po to, żeby te panie jeszcze więcej chciały kupić, do czego namawiam, bo polska żywność jest bardzo dobra. Zgadzam się z panem prezesem Stanisławem Michalskim, że trzeba promować spożycie mleka w Polsce, bo jest jeszcze zbyt niskie, ale nie można mówić o tym, że można produkować mleko w niższych klasach, bo to jest po prostu niedobre i nie da się jednego z drugim powiązać. Są więc pewne normy, standardy, do których już doszliśmy. Patrzymy teraz na mleczarnie, zakłady, a ile było dyskusji również w Sejmie i na Komisji nad tym, ile z nich trzeba będzie zamknąć, ile nie wytrzyma, ile trzeba zrobić, zainwestować itd. Te zakłady zainwestowały, zrobiły i dzięki temu są dzisiaj bardziej konkurencyjne i konkurują na rynkach niemieckich, francuskich, bo mają nowe technologie i niższe koszty. Jeśli chodzi o przetargi związane z tym programem, o którym mówiłem, dla doradztwa rolniczego, nie zgadzam się z panem Jackiem Soską, że nie było dostępu dla innych. Był dostęp dla wszystkich instytucji, ale było wymagane pięcioletnie doświadczenie. Jeśli spojrzymy w przeszłość, to widzimy, że mieliśmy do czynienia z organizacjami jedno i dwuletnimi, które wzięły pieniądze i dzisiaj ich nie ma. Dlatego pewne obostrzenia muszą być i nie krytykowałbym tego, że w większości szkoleniami będą się zajmowały Ośrodki Doradztwa Rolniczego, o czym zresztą z zadowoleniem mówili posłowie. Ale są też inne organizacje w konsorcjach najczęściej z ODR, we współpracy, bardziej wyspecjalizowane w określonych zagadnieniach. W tym zakresie odsyłam do FAPA, tam wszystkiego się można dowiedzieć. Nie ma ODR, który by nie współpracował z inną instytucją, organizacją pozarządową i takie właśnie konsorcja wygrały te środki. Wszyscy powinni być z tego zadowoleni. W tych programach szkoleniowych, i w przyszłości musi być jeszcze większy nacisk na to kładziony, są zawarte szkolenia i informacja z zakresu współzależności i drogi dojścia do tych programów. Mało tego, planując Program Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2007–2013 i Sektorowy Program Operacyjny musimy zakładać i zakładamy w tych programach właśnie wsparcie na rzecz poprawy warunków produkcji. Przecież w tej chwili w Sektorowym Programie Operacyjnym już są środki na te cele, niektóre są uruchomione, niektóre są w trakcie uruchamiania i rolnik już dzisiaj, biorąc środki na dopłaty, czy inne, zobowiązuje się do przestrzegania dobrej praktyki rolnej. A te kolejne cele, to praktycznie nie jest już nic więcej, niż w tej chwili. O inwestycjach mówiłem, jeśli chodzi o SOP itd. Oczywiście płyty gnojowe, zbiorniki na gnojowicę, to wszystko mieści się dzisiaj w ramach tych programów. Sektorowy Program Operacyjny, drogi dojazdowe, w gospodarstwach, drogi dojazdowe do obór, czyli porządkowanie podwórka, to wszystko się w tym mieści. Pan poseł Gabriel Janowski mówił, że trzeba patrzeć nie tylko pod pług, ale i w bruzdę. Oczywiście się z tym zgadzam. Kwestia negocjacji, Kopenhaga - można krytykować ówczesnych naszych negocjatorów. Z drugiej strony mamy nieraz poematy pochwalne na cześć tych, którzy byli w Kopenhadze.</u>
          <u xml:id="u-34.7" who="#StanisławMichalski">Nie chciałbym tego dzisiaj komentować, bo nie jest to przedmiot naszej dyskusji. To jest debata polityczna. Poseł Wojciech Mojzesowicz pyta o pewne sprawy związane z dostępem na rynkach UE. Mówiłem o tym, że będąc członkami UE mamy nieograniczony dostęp do tego rynku w mleczarstwie, w każdej produkcji jeżeli chodzi o żywność. My, jako Polacy, z naszymi doświadczeniami powinniśmy wyjść dzisiaj i bardzo mocno prowadzić z UE dyskusję, żebyśmy w takim zakresie, jaki mamy, jeżeli chodzi o rynek rolny, mieli dostęp np. do rynku pracy, do usług, nie tylko tych globalnych, jak np. bankowe, ale usług technicznych, które polscy absolwenci, młodzi ludzie, mogliby tam świadczyć, jak choćby lekarze. To jest na pewno dla nas ważne. Kwestia kwot, ograniczenia - mówiliśmy już tutaj, że jeśli chodzi o rynek mleka powinniśmy jak najbardziej dążyć do tego, aby już myśleć o możliwości zwiększenia tej kwoty, również wykorzystując argumentację spadającej produkcji mleka w innych krajach. Środki, jeżeli chodzi o weterynarię - też mogę się pod tym podpisać. O rynku zboża już mówiłem, że te porównania do roku zeszłego o tej porze są porównaniami trudnymi i nie można ich zbyt serio traktować, ponieważ dwa lata temu ceny były niższe niż są w tej chwili. Opłacalności nie było. Tuczarnie świń i kwestia związana z ochroną środowiska. Mówił o tym pan poseł Wojciech Szczęsny Zarzycki, jak również pan poseł Wojciech Mojzesowicz. Przypomnę, że Sejm wprowadził już pewne ograniczenia i Komisja Rolnictwa jeszcze raz na ten temat debatuje i nie ma tu żadnej rozbieżności między nami. Musi być powiązanie produkcji z ziemią. Trzeba też pamiętać o tym, że czasami możemy wpaść w pułapkę, jeżeli chodzi o polskich rolników i polskie przedsiębiorstwa, które funkcjonują. Jeżeli chodzi o kwestie związane z rolnikiem, który wziął ciągnik w leasing, to są pojedyncze przypadki. Nie znam takich przypadków. Trzeba to dokładnie sprawdzić. Rolnik na pewno uzyskał wsparcie na tę część, którą gwarantuje program SAPARD, czyli 50 proc. Skąd wziąć pozostały własny kapitał, to już jest sprawą rolnika, ale jeśli był jakikolwiek podtekst i ktoś kogoś oszukał, to powinny być wyciągnięte pewne konsekwencje. Paliwo rolnicze, to jest dobry temat przed wyborami. 2005 rok jest rokiem, kiedy w budżecie nie ma środków na ten cel. Nie chciałbym rozpoczynać debaty, czy powinniśmy wprowadzić w 2006 roku, bo mógłbym, ale po co. Jeżeli chodzi o dochodowość i wyliczenia to jest kwestia oczywiście z jednej strony rządu, ale też i instytucji pozarządowych i rządowych, które się tym tematem zajmują. Powinniśmy to brać pod uwagę. Doradztwo rolnicze. Nie wykluczamy ani teraz, ani w przyszłości możliwości prowadzenia doradztwa rolniczego przez prywatnych przedsiębiorców i przez prywatne firmy. Zresztą pan prezes Jacek Soska jest doskonałym przykładem. Panie prezesie, żeby uściślić, nie sądzę, żeby pan wszystko robił za darmo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#JacekSoska">Przepraszam, to jest niezgodne z prawodawstwem UE. Dotacja należy się rolnikowi i rolnik ma prawo wybrać doradcę. Przepraszam, że tak mówię, ale tam są duże pieniądze: 1100 zł, 700 zł, 400 zł, a doradzenie na wniosek obszarowy to prawie 100 zł i to wszystko jest zrzucone do Krajowego Centrum Doradztwa Rozwoju Rolnictwa i ODR, bo oni mają pięcioletnie kadry.</u>
          <u xml:id="u-35.1" who="#JacekSoska">Minister rolnictwa i rozwoju wsi Wojciech Olejniczak : Oczywiście, że kwestia związana z pomocą techniczną, Sektorowy Program Operacyjny, to są zupełnie inne pieniądze, a inne są te, za które się tworzy programy, projekty i tu też są pewne reguły i standardy, które są wprowadzone i rolnicy wiedzą i ODR również z tego mogą korzystać. Jeżeli chodzi o kwestie poruszane na końcu przez pana prezesa Bohdana Judzińskiego, praktycznie już się do nich odniosłem. Są dwie sprawy jeśli chodzi o wypowiedzi pani poseł Haliny Nowiny Konopki. Po pierwsze, nie ma takiego obwarowania, stanowczo chcę to powiedzieć, żeby rolnik, który dostaje dopłaty bezpośrednie, musiał produkować na rynek i nie ma też takich propozycji. Po drugie, nikt nikogo ani nie zmusza, ani nie będzie zmuszał do odchodzenia z gospodarstw. Mówiłem o tym wielokrotnie, że Polska ma wielką szansę w Europie jako producent żywności, dlatego że mamy różnorodność. Oczywiście, że pewne zmiany na wsi zachodzą. Raz już to podkreślałem i dzisiaj też podkreślam. Proszę zwrócić uwagę na dane statystyczne, które mieliśmy jeszcze kilka lat temu i którymi świat się ekscytował. 2,5 mln gospodarstw w Polsce. Później utkwiło nam w pamięci 2,2 mln, jeszcze później, ostatnio już 1,8–1,9 mln. W systemie IACS zarejestrowanych jest 1,6 mln, ale tak naprawdę o dopłaty bezpośrednie zwróciło się 1,412 mln gospodarstw. Średnia powierzchnia gospodarstwa to już nie 5–7 hektarów, a 10 hektarów według tych danych faktycznych. I nikt nikogo do niczego nie zmuszał i nie będzie zmuszał. Powiem bardzo praktycznie - jeżeli ktoś ma dzisiaj 45, 50 czy 55 lat i prowadzi małe czy średnie gospodarstwo, to trudno, żeby ktoś mu powiedział „znajdź sobie miejsce poza rolnictwem”, albo żeby on sobie sam powiedział „zostanę stolarzem, albo znajdę sobie inny zawód”. To jest niemożliwe. Bardzo rzadko to się udaje. Akurat rolnik Jacek Soska jest takim pozytywnym przykładem, bo zajął się czymś innym z sukcesem. Nie można na nikim wymuszać, żeby odszedł od rolnictwa, ale też nie obiecujmy sobie, że ktoś rolnikom da inny zawód i szansę. Trudno w wieku 50 lat odejść z gospodarstwa. Taki rolnik doczeka po prostu renty strukturalnej, która przyspiesza to działanie odmładzania wsi i restrukturyzacji. Ale tylko przyspiesza, a nic nie wymusza. Będzie mógł odejść, jeśli będzie chciał. Ja jestem za takimi zmianami. Nic na siłę, spokojnie, dać szansę: albo renta strukturalna, albo pomoc dla młodego rolnika i wtedy przekazywanie gospodarstw następuje szybciej. Tyle ogólnie, jeśli chodzi o te kwestie, bo pani poseł się martwiła, że wieś się będzie wyludniała, zmieniała. Oczywiście, że wieś jest coraz mniej zaludniona, co widać choćby po coraz bardziej pustych szkołach, nad czym ubolewam. O normach, standardach, które rolnik musi spełnić, już mówiłem. Tak że myślę, że odpowiedziałem na wszystkie pytania. Czy ktoś z moich współpracowników chciałby coś dodać bardziej szczegółowo? Nie. Dziękuję więc za tę dyskusję i pytania, które czasami może pozostają bez takiej odpowiedzi, jakiej byśmy sobie życzyli, ale jeśli padają, pokazują pewne nowe światło, działania, które musimy podejmować.</u>
          <u xml:id="u-35.2" who="#JacekSoska">Pan poseł pytał, czy resort rolnictwa pracuje nad tym, żeby to wszystko teraz tylko wdrażać, a nie zajmuje się tym, co jest w przyszłości. Tak nie jest. Są zespoły ludzi, które pracują nad tym, co będzie w Programie Rozwoju Obszarów Wiejskich w latach 2007–2013. Zresztą trwają już pewne negocjacje w UE. Sektorowy Program Operacyjny. Są osoby, które odpowiadają za pewne sprawy. Strukturę naszego funkcjonowania można by kiedyś przedstawić Komisjom, zresztą wszyscy wiedzą, że UE jest bardzo precyzyjna. Są komitety sterujące, komitety zarządzające, są tam nasi przedstawiciele. Nie ma już takiego posiedzenia, żeby nie było kogoś oddelegowanego i na stałe pracującego i odpowiadającego za dany zakres. Chcę podkreślić, że na temat tej przyszłości trwają prace analityczne w FAPA, w instytutach. Ten cały materiał jest zbierany. MRiRW włożyło wiele wysiłku, czasu i pracy, ale to jest oczywiste, w przygotowanie Narodowego Planu Rozwoju, który dzisiaj został przedstawiony na Zamku Królewskim przez pana premiera Jerzego Hausnera w obecności pani komisarz Danuty Hübner, pana prezydenta, pana premiera i wielu polityków od prawicy po lewicę i również wielu przedstawicieli organizacji pozarządowych. W tym planie są zawarte pewne tezy, z którymi warto już dzisiaj dyskutować, między innymi odnośnie do reorganizacji funkcjonowania instytucji itp. Ten plan będzie takim wyznacznikiem horyzontalnym. Przy okazji chcę poinformować, że jeżeli chodzi o te programy, które już funkcjonują, zakończyła się trzecia transza naliczeń do dopłat bezpośrednich. Te procedury są już w księgowości. Dzisiaj na przykład zostało wysłanych do rolników 170 mln zł, jutro 165 mln zł. Codziennie idą duże pieniądze. Gdybyśmy chcieli porównać dopłaty do mleka w klasie ekstra z rokiem 2004, to już dzisiaj tyle pieniędzy wysłaliśmy w ciągu jednego dnia. Bo mniej więcej takie było wsparcie z budżetu państwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#RobertSmoleń">Dziękuję panu ministrowi. Zanim zakończymy, pan przewodniczący Aleksander Grad prosił jeszcze o możliwość wypowiedzi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#AleksanderGrad">Chcę podziękować za dzisiejszą dyskusję i jednocześnie zwrócić się z prośbą do pana ministra i całego zespołu w MRiRW, bo pan minister w sposób bardzo naturalny odpowiedział na wiele poważnych problemów i pytań. Nie chcę powiedzieć, że swoją wypowiedzią spłycił ważność tych spraw, zwłaszcza, że czas nie pozwalał w szczegółach się do nich odnosić. Byłoby bardzo dobrze, gdyby te wszystkie pytania, które tu padły, uzyskały bardziej szczegółowe odpowiedzi, również pokazujące pewne kłopoty i to, co jest przed nami. Gdybyście państwo mogli to opracować i taki materiał nam przedstawić, to byłby to dobry materiał do naszej debaty, którą być może w marcu uda się zorganizować. Będzie to czas podsumowania już i płatności obszarowych, i tego, co dzisiaj zostało zrobione. Uważam, że dzisiaj należy zachować równowagę pomiędzy narzekaniem a hurra optymizmem. Ona jest wszystkim potrzebna i panu ministrowi chyba najbardziej, dlatego że hurra optymizm powoduje często to, co obserwujemy również w przypadku płatności obszarowych, że wygórowane oczekiwania powodują ciągłe niezadowolenie. Myślę, że najbliższy rok faktycznie będzie takim rokiem prawdy o naszym członkostwie w UE. Jeżeli uda się w sposób płynny przejść przez pierwsze płatności obszarowe, ale uruchomić tam, gdzie są duże pieniądze w PROW, tam jest nie najlepiej, wszyscy to wiemy, taki będzie klimat dla wszystkich następnych aplikowań pieniędzy na lata następne i klimat na lata 2007–2013. Więc myślę, że ta równowaga jest nam wszystkim potrzebna. Jeszcze jedna uwaga - dopisuję się do tego, co powiedział pan Jacek Soska, bo oczywiście można zapisać jeszcze wiele innych rzeczy, np. żeby w ogóle aplikować o doradztwo trzeba mieć 80 lat i zgodę na to obojga rodziców. Z góry zastrzegam, że nie mam żadnej instytucji doradczej, ale znam wiele stowarzyszeń, które organizują się w grupy, młodzi ludzie się szkolą i są w stanie w krótkim czasie na tym rynku zaistnieć. Nie zamykajcie drogi dla prywatnego doradztwa. Nie zgadzam się z panią poseł Danutą Hojarską, że wszystko musi być bezpłatne, bo dochodzi do tego, że rolnik i tak płaci. Robi się wąskie gardło w ODR i rolnik idzie i płaci nieoficjalnie, żeby mieć to szybko zrobione. Więcej go to kosztuje, niż gdyby mógł gdzieś legalnie zamówić te usługi. Publiczne doradztwo powinno określać warunki i mieć sposób monitorowania jego skuteczności, żeby na końcu było wiadomo, że te pieniądze wydane, bo tyle i tyle wniosków zostało złożonych. Ale to tylko taka uwaga. Myślę, że nasza debata sejmowa powinna to bardziej rozwinąć, natomiast prośba o więcej szczegółów w odpowiedziach na te pytania, które padły.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#RobertSmoleń">Pan poseł Stanisław Kalemba chce jeszcze zadać pytanie, ale panie pośle, jak pan zada krótkie pytanie, to pan minister odpowie, a praktyka pokazuje, że pan minister wcale niekoniecznie krótko będzie odpowiadał, więc będziemy napędzać kolejną dyskusję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#StanisławKalemba">Jest w reformie WPR temat „Odnawialne źródła energii” i nowy program, jeżeli chodzi o surowce do produkcji biopaliw i biomasy - 45 euro na hektar. Pan minister częściowo odpowiedział. Mnie chodzi tylko o to, że tutaj w założeniach jest 45 euro, a pan minister mówił o 55 euro do 1 hektara do wierzby. Moje pytanie jest, czy do wszystkich odnawialnych źródeł energii do czasu wprowadzenia tego? I oczywiście zasadnicza sprawa, która mnie interesuje - wierzba, wiklina na plecionki. Jest to temat, który wielokrotnie był poruszany. Rozumiem, że pan minister jest lepiej zorientowany.</u>
          <u xml:id="u-39.1" who="#StanisławKalemba">Minister rolnictwa i rozwoju wsi Wojciech Olejniczak : Odpowiadam precyzyjnie - wiklina, wierzba - uprawa jest objęta dopłatą nie 45 euro, jak gwarantuje UE, tylko 55 euro na hektar, dlatego że mogliśmy wykorzystać tę szansę w związku z naszym systemem płatności. W starych krajach UE jest 45 euro, u nas 55 euro. I niezależnie, czy będzie ścięta i będą z niej zrobione ładne koszyczki, czy będzie ścięta i do pieca.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#JacekSoska">Mam uwagę, której może nikt nie zauważył w komitecie sterującym. Panie ministrze, w UE preferują użytkownika i pod wnioskiem ARiMR o dopłaty obszarowe na przyszły rok niewiele trzeba, tylko małą gwiazdeczkę, że podpis składającego wniosek jest jednoznaczny z oświadczeniem, że jest użytkownikiem. Żeby nie było czegoś takiego, że właściciel z władającym-użytkującym bije się o tę dopłatę o działkę. Tych problemów będzie mnóstwo, a to daje prawnikom łatwość udowodnienia, że jeżeli ktoś nie użytkował, poświadcza nieprawdę i sprawa jest jasna. Użytkownik jest na pierwszym miejscu w UE. Nikogo nie interesuje własność, więc nie przywiązujcie wagi do własności. Bo w gminach akurat nie wydają wypisów użytkownikowi tylko właścicielowi. Przyjeżdża córka, która nie widziała pola 40 lat, ale ma własność, dostaje wniosek, składa, bierze pieniądze, a bratu, który 40 lat użytkuje mówi, że dopłata jest jej. Nie ma prawa tak być. Proszę zamknąć drogę temu procederowi.</u>
          <u xml:id="u-40.1" who="#JacekSoska">Minister rolnictwa i rozwoju wsi Wojciech Olejniczak : Jest użytkownik wniosku na 2005 rok.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#RobertSmoleń">Chcę podziękować panu ministrowi Wojciechowi Olejniczakowi za czas, który poświęcił Komisji do Spraw Unii Europejskiej, także panu ministrowi Andrzejowi Kowalskiemu i wszystkim współpracownikom pana ministra, którzy nie tylko byli obecni, ale również aktywnie się włączyli w przygotowanie odpowiedzi pana ministra. Oczywiście dziękuję wszystkim państwu za pytania, które zostały zadane. Myślę, że odbyliśmy interesującą dyskusję, której nie kończymy. Ta debata będzie kontynuowana. Jak ustaliliśmy, wniosek w sprawie odbycia debaty sejmowej skierujemy niezwłocznie do marszałka Sejmu. W trakcie tej debaty będzie można szczegółowo ponownie odnieść się do wielu kwestii. Stenogram dzisiejszego posiedzenia - to jest informacja dla współpracowników pana ministra - powinien być dostępny elektronicznie w ciągu dwóch dni. W tym stenogramie będą precyzyjnie zapisane zadane pytania, więc przy przygotowywaniu odpowiedzi będzie się można do tego odwołać. Puenty dzisiaj nie będzie. Puentą będą nasze kolejne spotkania. Jeszcze jedna uwaga proceduralna, ponieważ pan poseł Alfred Budner zapytał, zarzucając, że zaprosiliśmy dość selektywnie przedstawicieli środowisk, którzy tu są obecni. Chcę powiedzieć, że ta uwaga była niesłuszna. Zarzut, jeśli to było intencją pana posła, był niesłuszny. Związek Zawodowy Rolnictwa „Samoobrona” został zaproszony na dzisiejsze posiedzenie, podobnie jak Krajowy Związek Rolników Kółek i Organizacji Rolniczych, NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność”, Związek Zawodowy Rolników „Ojczyzna”, tak że nie było tu jakiegokolwiek klucza, który by eliminował tych, którzy mogliby mieć krytyczny stosunek wobec tego, co rząd robi. Dziękuję jeszcze raz wszystkim za obecność. Stwierdzam, że wyczerpaliśmy porządek obrad. Zamykam posiedzenie Komisji.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>