text_structure.xml
59.9 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#JerzyMüller">Otwieram posiedzenie Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej. Na dzisiejszym posiedzeniu wysłuchamy wyjaśnień pana Emila Wąsacza. Informuję, że dane osobowe świadka są dostępne w sekretariacie Komisji. Przesłuchanie świadka rozpoczniemy od sprawy prywatyzacji Powszechnego Zakładu Ubezpieczeń SA. Proszę, aby przedstawiciel wnioskodawców przypomniał zarzuty stawiane w tym zakresie panu Emilowi Wąsaczowi.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#JanuszDobrosz">Minister skarbu państwa występując w dniu 18 marca 1999 r. z wnioskiem o wyrażenie zgody na prywatyzację PZU SA nie poinformował Rady Ministrów o niektórych istotnych założeniach strategii prywatyzacyjnej tej firmy. Radzie Ministrów nie przedstawiono informacji, że zbycie akcji następuje w formule zbycia akcji strategicznych. Zakres wpływu na zarządzanie spółką został określony dopiero w umowie prywatyzacyjnej. W tej sytuacji przy niepełnej wiedzy Rada Ministrów wyraziła zgodę na prywatyzację PZU SA. Wniosek jej przedstawiony był niepełny i nierzetelny. Umowa sprzedaży 30% akcji PZU SA, podpisana przez ministra skarbu państwa z inwestorami, nie zawierała postanowień, które faktycznie zapewniałyby im status inwestorów strategicznych. Oświadczenie ministra skarbu państwa, które m.in. dotyczyło wspierania przyszłości EUREKO po otrzymaniu zgody na nabycie pozostałych 25% akcji, nie zostało zawarte w postanowieniu Rady Ministrów. To samo dotyczy ograniczenia, jeśli chodzi o prawo głosu innych akcjonariuszy, najpierw do 10%, a później do 20% ogólnej liczby głosów. We wniosku wstępnym został przede wszystkim zawarty zarzut, że mimo iż w PZU SA udział Skarbu Państwa był znacznie wyższy w stosunku do EUREKO, minister Emil Wąsacz zgodził się w umowie na rekomendowanie po czterech członków rady nadzorczej przez Skarb Państwa i przez inwestorów oraz przez wspólne rekomendowanie przewodniczącego rady. Umowa przewidywała, iż zmiany w składzie zarządu, będą wymagały większości 2/3 głosów składu rady, co jak było można przewidzieć pozbawi głównego udziałowca, czyli Skarb Państwa, decydującego głosu. Wszystkie te decyzje zostały podjęte i wprowadzone do umowy dopiero po ustaleniu ceny za akcje. Wcześniej inwestorzy nie przedstawili żadnych konkretnych propozycji określających ich wpływ na zarządzanie spółką. Od tego momentu minister skarbu państwa nie był w stanie w odpowiednim stopniu zabezpieczyć udziału Skarbu Państwa w spółce. W przypadku konfliktów uniemożliwiało to podejmowanie decyzji, jeśli chodzi o skład zarządu spółki. Ani zarząd, ani rada nadzorcza PZU SA nie zostały poinformowane przez ministra skarbu państwa o wyniku negocjacji, co w dokumentach wyraźnie zostało zaznaczone. Minister wbrew statutowi PZU SA nie przedstawił radzie nadzorczej do zaopiniowania zmian w składzie spółki. To jest główny zarzut. Z dokumentów, które są w posiadaniu Komisji, wynika, iż nie jest tak, że minister skarbu państwa o tym nie wiedział. Był bowiem przed tym ostrzegany. Została podjęta specjalna uchwała Sejmu, jak również podkreślała to Komisja Skarbu Państwa. Jeśli chodzi o kwestie polityczne, to przewagę w ówczesnym okresie miała partia rządząca. Nie ma więc zarzutów natury politycznej. W trakcie prac Komisji i prowadzenia przesłuchań pewne kwestie się wyjaśniły. Główny zarzut, że Skarb Państwa stracił kontrolę nad spółką, został udowodniony. Wydarzeniem potwierdzającym wszelkie wątpliwości było wycofanie się z umowy zawartej z konsorcjum EUREKO przez ministra Andrzeja Chronowskiego, który uznał, że ta umowa była dla Skarbu Państwa niekorzystna.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#JerzyMüller">Czy pan Emil Wąsacz zechce się ustosunkować do przedstawionych zarzutów?</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#JerzyMüller">Były minister skarbu państwa Emil Wąsacz : Tak, oczywiście. Minister skarbu państwa działa w ściśle określonym porządku prawnym, który jest regulowany przez konstytucję oraz przez ustawy szczegółowe. Nie ma żadnej możliwości działania wbrew temu porządkowi. W żadnym momencie nie naruszyłem zasad konstytucyjnych i innych wynikających z porządku prawnego. Obowiązujące ustawy ściśle określają rolę prawną ministrów i Sejmu w procesie prywatyzacji. Najważniejsza jest w tym przypadku ustawa o wykonywaniu uprawnień ministra skarbu państwa. Ustawa ta ściśle reguluje obowiązki i uprawnienia ministra oraz odpowiedzialność za jego działania. Pragnę stwierdzić jednoznacznie, że w żadnym momencie nie naruszyłem swoich kompetencji. Minister wykonuje swoje działania przy pomocy urzędu. Nie jest to działalność jednoosobowa, chociaż taki charakter ma w pewnym sensie odpowiedzialność ministra. Działalność parlamentu ma charakter kontrolny. To, o czym wspominał poseł Janusz Dobrosz, jeśli chodzi o uchwałę Sejmu, jest nieprawdą. Uchwały Sejmu były bowiem podejmowane post factum. Nie można mówić, że w momencie podpisywania umowy złamałem prawo. Status ministra jest umocowany w ustawie, a oprócz tego obowiązują wewnętrzne reguły prawne, które określają procedowanie w zakresie prywatyzacji. Kwestia zbywania majątku Skarbu Państwa jest również bardzo precyzyjnie uregulowana. Rada Ministrów wypowiada się w dwóch kwestiach. Po pierwsze, wyraża zgodę na prywatyzację w przypadku przedsiębiorstw strategicznych, do których należało PZU SA. Żaden akt prawny nie stanowi, że Rada Ministrów podpisuje, uzgadnia, czy w inny sposób ingeruje w zawieraną umowę. Po drugie, Rada Ministrów wypowiada się w przypadku tzw. prywatyzacji nie w trybie publicznym, kiedy oferta jest skierowana do konkretnego inwestora. Rada Ministrów wyraża zgodę na konkretnego inwestora. Najczęściej dotyczy to prywatyzacji bezpośrednich, aczkolwiek nie tylko. Prywatyzacja PZU SA odbywała się w trybie publicznym. Nie spotkałem się z żadną opinią, która mówiłaby, że tryb ten jest inny. Obowiązywało więc procedowanie takie, jak w przypadku spółek strategicznych. Jednoznacznie pragnę więc stwierdzić, że w tym przypadku minister nie miał prawa zwracać się do Rady Ministrów z prośbą o dodatkowe uzgodnienia. Nawet jeśliby o nie wystąpił, punkt ten zostałby zdjęty z porządku obrad Rady Ministrów. Potwierdzili to pan Aleksander Proksa i premier Jerzy Buzek. Kiedyś chciałem zasięgnąć opinii Rady Ministrów w innej sprawie, lecz mój wniosek został zdjęty z posiedzenia z przyczyn formalnych. Powiedziano mi, iż jest to mój obowiązek, moja odpowiedzialność i nie mogę wyręczać się ciałem zbiorowym, jakim jest Rada Ministrów, bo jest to sprzeczne z konstytucją. Ministerstwo Skarbu Państwa funkcjonowało według statutu. W czasie mojego urzędowania obowiązywał początkowo statut z 1996 r., który został następnie zmieniony i dostosowany do pewnych zmian w strukturze ministerstwa, m.in. w 1998 r. został powołany departament spółek strategicznych i instytucji finansowych, który zajmował się przedmiotową stroną prywatyzacji PZU SA. Statut ten został zatwierdzony przez premiera, ponieważ taki jest wymóg proceduralny. Był on kilkakrotnie zmieniany. Określał procedury podejmowania decyzji w ministerstwie tak, że zawsze każdemu poziomowi decyzji odpowiadał stosowny poziom odpowiedzialności. Praca ministra powinna być wykonywana według konkretnych zasad, aby była efektywna. Inaczej działalność i możliwość podejmowania decyzji mogą zostać zablokowane.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#JerzyMüller">Pierwsze i podstawowe założenie, które przyjąłem, pełniąc ten urząd, to zaufanie do personelu. Być może obecnie nie byłbym tak naiwny. Chciałem zachować pewną ciągłość prawną. W dojrzałych systemach prawnych jedynie minister pełni rolę polityczną i podejmuje decyzje, np. o prywatyzacji, a cała reszta jest aparatem apolitycznym. W Polsce utarła się tendencja nieco odmienna. Zmieniający się minister zazwyczaj zaczyna wszystko od początku, po swojemu. Jest to absurdalne. Dlatego uznałem, że wszystko co przejmuję po ministrze Mirosławie Pietrewiczu, było prowadzone z należytą starannością. Wziąłem także pod uwagę wyjaśnienia przekazane przez mojego poprzednika. Drugie założenie przyjęte przeze mnie, to praca przy pełnym zaufaniu do personelu. Nie mogłem przecież sprawdzać osobiście każdej czynności personelu pracującego w ministerstwie. Po to są zatrudnieni specjaliści. Jeżeli ci nie są w stanie podjąć decyzji, wynajmuje się odpowiednich doradców. Wszystkie sprawy, co do których są mi stawiane zarzuty, były pod specjalną pieczą służb prawnych. Poseł Janusz Dobrosz mówił o niepoinformowaniu Rady Ministrów o wszystkich szczegółach prywatyzacji. Moje służby prawne stwierdziły, że przedstawiony zakres informacji jest zgodny z prawem. Służby prawne Urzędu Rady Ministrów oraz Kancelaria Premiera stwierdziły, iż w tym przypadku przekazałem wystarczająco dużo wiadomości. Nikt nie kwestionował tego, że zakres informacji nie był wystarczający. Kolejną kwestią jest wieloszczeblowość działania w ministerstwie. Obowiązuje pewna struktura organizacyjna, która powoduje, że podjęte decyzje są kontrolowane na różnych poziomach. Za stronę merytoryczną, czyli m.in. warunki umowy, jest odpowiedzialny departament merytoryczny. W przypadku PZU SA był to departament spółek strategicznych i instytucji finansowych. Za stronę formalno-prawną całej procedury odpowiada przede wszystkim departament prawny, a w wyjątkowych sytuacjach departament zastępstwa procesowego. Departament ten występuje tylko wtedy, gdy ma miejsce jakiś spór. Każda decyzja była opiniowana przez te departamenty. Departamenty merytoryczne mają obowiązek współpracować z różnymi organami. To one przygotowują i opracowują całą stronę rzeczową. To do nich docierają opinie doradców innych departamentów oraz Najwyższej Izby Kontroli. Minister nie działa więc sam. Działa w ściśle określonych ramach porządku politycznego, który zakłada, że dana koalicja rządząca określa politykę prywatyzacyjną. Pragnę stwierdzić, że polityka prywatyzacyjna określona przez rząd Akcja Wyborcza „Solidarność” - Unia Wolności była rozwinięciem polityki prywatyzacyjnej rządu Sojuszu Lewicy Demokratycznej - Polskiego Stronnictwa Ludowego z lat 1993–1997. Poprzedni program zakładał sprywatyzowanie wszystkich strategicznych firm do 2000 r. AWS założył to samo, przesuwając termin o jeden rok. Rząd SLD podjął próby prywatyzacji PZU SA zakładając, że pozbędzie się pakietu strategicznego. Projekt, który był przygotowywany w 1997 r., zakładał dokapitalizowanie i w efekcie przejęcie 51% akcji przez inwestora strategicznego. Skarb Państwa byłby mniejszościowym akcjonariuszem. Już wówczas przyjęto, że PZU SA zostanie w pełni sprywatyzowane.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#JerzyMüller">Taka próba została podjęta przez dokapitalizowanie. Wówczas wycena wynosiła około 2–3 mln zł za całość. Nawet przy takiej wycenie nie znalazł się kupiec. Przed objęciem przeze mnie funkcji ministra, przygotowano 5 programów restrukturyzacji i prywatyzacji PZU SA, z których żaden się nie udał. Spółka znalazła się w poważnych kłopotach, nie spełniając kapitałowych norm prawa ubezpieczeniowego w zakresie funduszów gwarancyjnych. Gdyby nie rola tego podmiotu w gospodarce państwa, nadzór ubezpieczeniowy wszcząłby procedury likwidacyjne. Nie leżało to w gestii ministra skarbu państwa, lecz Państwowego Urzędu Nadzoru Ubezpieczeniowego. Próba dokapitalizowania zakończyła się niepowodzeniem. W dniu 3 lutego 1998 r. w Ministerstwie Finansów odbyła się narada dotycząca dalszego procedowania w zakresie prywatyzacji i restrukturyzacji PZU SA, które nie spełniało standardów ubezpieczeniowych. Wówczas określono następujące cele prywatyzacji: - pozyskanie jednego inwestora strategicznego, - ewentualne pozyskanie inwestora pasywnego, - dokapitalizowanie spółki, - uzyskanie wpływów do budżetu już w pierwszej fazie prywatyzacji. Prywatyzacja z 1997 r. nie zakładała żadnego wpływu do budżetu. Prezes PUNU trzykrotnie w 1997 r. (13 czerwca, 31 lipca i 9 grudnia) zwrócił się do ministra skarbu państwa o podjęcie działań mających na celu spełnienie przez PZU SA wymogów prawa ubezpieczeniowego. W piśmie z dnia 9 grudnia 1998 r. prezes PUNU wyznaczył konkretne terminy dokapitalizowania PZU SA. Program pokazujący, w jaki sposób to dokapitalizowanie musi się odbyć, miał zostać przygotowany do dnia 31 stycznia 1999 r. Samo dokapitalizowanie musiało nastąpić do dnia 30 czerwca 1999 r. W przypadku braku tych działań prezes PUNU zagroził wprowadzeniem zarządu komisarycznego, cofnięciem zezwolenia na prowadzenie działalności przez zakład ubezpieczeń i zarządzeniem jego przymusowej likwidacji. W takich właśnie warunkach podjąłem decyzję o prywatyzacji. To, że dzisiaj mówi się, iż jest to świetna spółka, wynika z podjętych przeze mnie działań. Podkreślam, że w 1999 r. PZU SA nadawał się do likwidacji. Taka była opinia instytucji odpowiadającej za stan firm ubezpieczeniowych. Uznano, że należy realizować przyjęte wcześniej założenia. Został wyłoniony doradca prywatyzacyjny, firma ABN AMRO, który przedstawił dwie koncepcje przeprowadzenia prywatyzacji. Pierwsza zakładała pozyskanie inwestora strategicznego w pierwszej fazie i dokapitalizowanie w drugiej fazie, aby inwestor objął 51% akcji. Druga zakładała dokapitalizowanie w pierwszej fazie, a w drugiej fazie sprzedaż akcji. Z uwagi na stanowisko PUNU mógł być wybrany jedynie wariant drugi. Zgodnie z regulaminem organizacyjnym Ministerstwa Skarbu Państwa za przeprowadzenie prywatyzacji odpowiedzialny był departament spółek strategicznych i instytucji finansowych, nad którym nadzór sprawowała sekretarz stanu pani Alicja Kornasiewicz. Przypominam sobie, że specjalną notatką zwróciłem jej uwagę na potrzebę wyjątkowo wnikliwego nadzoru nad prywatyzacją PZU SA. Ta notatka jest w aktach. PZU SA był wymieniony na pozycji 43 wykazu przedsiębiorstw państwowych oraz jednoosobowych spółek Skarbu Państwa o szczególnym znaczeniu dla gospodarki państwa, stanowiącego załącznik do rozporządzenia Rady Ministrów z dnia 30 czerwca 1998 r. w sprawie określenia przedsiębiorstw państwowych oraz jednoosobowych spółek Skarbu Państwa o szczególnym znaczeniu dla gospodarki państwa (Dz.U. Nr 88, poz. 556). Pismem z dnia 19 lutego 1999 r. zwróciłem się do sekretarza Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów Marka Komorowskiego z prośbą o rozpatrzenie na najbliższym posiedzeniu KERM wniosku w sprawie wyrażenia przez Radę Ministrów zgody na prywatyzację oraz akceptację strategii prywatyzacji PZU SA, na podstawie art. 1a ust. 2 ustawy z dnia 30 sierpnia 1996 r. o komercjalizacji i prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych (Dz.U. Nr 11, poz. 561 ze zm.). We wniosku podałem, że zbycie akcji tej spółki ma na celu: - maksymalizację wartości akcji PZU SA w procesie prywatyzacji, - uzyskanie przychodów z prywatyzacji, koniecznych dla zasilenia różnych kategorii publicznych wydatków, - rozwój rynku ubezpieczeniowego w Polsce i zwiększenie konkurencyjności polskiego sektora ubezpieczeniowego wobec otwarcia rynku na konkurencję ze strony ubezpieczycieli z krajów Unii Europejskiej, - wzmocnienie PZU SA w sprostaniu międzynarodowej konkurencji, - stworzenie warunków rozwoju tej spółce m.in. poprzez ewentualne zobowiązanie potencjalnego inwestora do podwyższenia kapitału, wniesienie know-how, wniesienie nowych produktów i zachowanie tożsamości spółki. Zaproponowałem strategię prywatyzacji PZU SA obejmującą w pierwszym etapie sprzedaż pakietu od 30 do 40% akcji spółki inwestorowi branżowemu lub grupie inwestorów zawierającej inwestora branżowego, w trybie publicznego zaproszenia do rokowań zgodnie z art. 33 ust. 1 pkt 3 ustawy o komercjalizacji i prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych. Było to zgodne z propozycjami doradcy i właściwego departamentu. Żaden z tych elementów nie był moim wymysłem. Zwracam uwagę, że pojęcia „inwestor branżowy” i „inwestor strategiczny” nie są nigdzie zdefiniowane. W okresie do 3 lat od rozpoczęcia procesu prywatyzacji PZU SA, zamierzałem zaoferować pozostały pakiet akcji spółki w ofercie publicznej. Według wniosku, warunkiem rozpoczęcia procesu sprzedaży PZU SA, było wzmocnienie kapitałowe spółki określone przez PUNU, tak by mogła ona kontynuować swoją statutową działalność zgodnie z wymogami prawa ubezpieczeniowego. We wniosku podano, że w dniach 13 oraz 21 stycznia nadzwyczajne walne zgromadzenie akcjonariuszy PZU SA podjęło decyzję o dokapitalizowaniu PZU SA poprzez wniesienie około 22,5 mln obligacji zamiennych na akcje Banku Handlowego SA. Podano także, że przed ogłoszeniem zaproszenia do rokowań minister skarbu państwa, w uzgodnieniu z ministrem finansów, podwyższy kapitał akcyjny PZU SA o kwotę 300 mln zł, pochodzącą z odsetek od kapitału Polskiego Funduszu Prywatyzacji Banków. PUNU określił, że kwota dokapitalizowania powinna wynosić około 1,2 mld zł. Wartość obligacji z wyceny wynosiła około 800 mln zł. W związku z tym 300 mln zł było dodatkowo potrzebne, aby spełnić tę normę. Temat ten nie był następnie uwzględniony, pomimo wstępnej zgody ministra finansów. Strategia prywatyzacji miała obejmować Grupę PZU, na którą składało się PZU SA i PZU Życie SA. W dniu 4 marca 1999 r. KERM zarekomendował wniosek w sprawie wyrażenia przez Radę Ministrów zgody na prywatyzację oraz akceptację strategii prywatyzacji PZU SA. W związku z pismem z dnia 11 marca 1999 r. zwróciłem się do sekretarza Rady Ministrów Aleksandra Proksy o rozpatrzenie na najbliższym posiedzeniu Rady Ministrów wyżej wymienionego wniosku. Wniosek ten zawierał dodatkowe informacje w stosunku do wniosku przedstawionego na KERM. Złożyłem wówczas wniosek o dodatkowe 300 mln zł z odsetek od kapitału Polskiego Funduszu Prywatyzacji Banków.</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#JerzyMüller">Jednak w dniu 10 marca minister finansów poinformował, że kwota ta będzie przeznaczona na inne cele. Oznaczało to dokapitalizowanie PZU SA wyłącznie obligacjami zamiennymi Banku Handlowego SA. Nie było mowy o dokapitalizowaniu tak dużą kwotą. Dodatkowo przedstawiłem harmonogram procesu prywatyzacji PZU SA. Pan Aleksander Proksa, który zajmował się poprawnością składanych wniosków, nie wniósł żadnych zastrzeżeń co do kompletności złożonego przeze mnie wniosku. Nikt inny również nie stwierdził, iż wniosek ten jest niekompletny lub że należy uzupełnić go o inne elementy. Gdyby wystąpiła taka konieczność, wniosek zostałby uzupełniony. Jeśli chodzi o harmonogram prywatyzacji, to przedstawiał się on następująco. Po pierwsze sprzedaż do 40% akcji w trybie rokowań podjętych na podstawie ustnego zaproszenia do rokowań, włączając w to ewentualne podwyższenie kapitału tak, aby inwestor lub inwestorzy objęli łącznie do 40% kapitału spółki w latach 1999–2000. Następnie udostępnienie 15% akcji uprawnionym pracownikom w 2000 r., sprzedaż pozostałego pakietu akcji w ofercie publicznej, nie później niż w 2001 r. i zachowanie 5% akcji spółki na cele reprywatyzacyjne, co było zgodne z rozporządzeniem Rady Ministrów. Do pisma został dołączony projekt zapisu protokołu ustaleń z posiedzenia Rady Ministrów. W związku z tym, że Sejm dawał sygnały, że 40% akcji to za dużo, wniosłem autopoprawkę zmniejszającą pakiet pierwszej prywatyzacji do 30%. W rezultacie po uwzględnieniu tej autopoprawki, Rada Ministrów zaakceptowała strategię prywatyzacji. Tym samym wyczerpała swoje uprawnienia prawne w tym zakresie. Od tego momentu wszystko należało już do ministra skarbu państwa. Na ten temat wypowiadali się panowie Jerzy Buzek i Aleksander Proksa, którzy jednoznacznie stwierdzili, że tak należało procedować. Zaakceptowałem obowiązujący porządek prawny. Przed złożeniem wniosku na posiedzeniu Rady Ministrów, dysponowałem raportem doradcy, którego konkluzja była następująca: „Dla osiągnięcia celów prywatyzacji, dla wyjścia z kryzysu, dla rozwiązania kwestii długoterminowego dostępu do kapitału i transferu ubezpieczeniowego know-how, należy dokonać jak najszybszej wieloetapowej sprzedaży pakietu akcji Grupy PZU. Przed prywatyzacją należy dokapitalizować PZU SA”. Przed dokapitalizowaniem doradca wycenił wartość PZU SA na około 1,8 mld zł. Wśród wariantów prywatyzacyjnych doradca przedstawił strategię kombinowaną, złożoną z kombinacji oferty publicznej i inwestora branżowego. Ostateczna propozycja doradcy zakładała dokapitalizowanie do wysokości 1,2 mld zł, a następnie sprzedaż akcji. Doradca rekomendował, żeby decyzja o podwyższeniu kapitału nastąpiła w pierwszym kwartale 1999 r., sprzedaż pakietu 40% akcji w drugim lub trzecim kwartale 1999 r., a oferta publiczna w drugim kwartale 2001 r. Na postawie tej rekomendacji w dniu 10 maja 1999 r. w dziennikach „Rzeczpospolita” i „Financial Times” ukazało się zaproszenie ministra skarbu państwa do rokowań w sprawie nabycia około 2,5 mln zwykłych akcji imiennych z serii A, stanowiących 30% kapitału akcyjnego spółki PZU SA. W zaproszeniu podano, że minister skarbu państwa wymaga, zgodnie z przyjętą strategią prywatyzacji, aby akcje nabył inwestor branżowy lub grupa inwestorów z udziałem inwestorów branżowych. Jeden podmiot nie mógł nabyć mniej niż 10% akcji, co pokazuje, że nie chcieliśmy zbyt dużego rozdrobnienia.</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#JerzyMüller">Przedmiotem rokowań miały być w szczególności: cena za akcje, zobowiązania dotyczące zapewnienia rozwoju spółki i sposób zabezpieczenia tych zobowiązań. W procesie prywatyzacji zawsze najważniejszą rzeczą było zabezpieczenie bytu spółki na przyszłość, z czym było związanych wiele spraw m.in. zapewnienie bezpieczeństwa systemu ubezpieczeniowego w Polsce. Odpowiedzi na zaproszenie do rokowań miały wpłynąć w formie wstępnej oferty nabycia spółki do dnia 21 czerwca 1999 r. We wniosku wstępnym padł zarzut, że oferenci nie musieli odnosić się do składu rady nadzorczej. Wynika to z przyjętych przeze mnie zasad. Uzgadnianie składu rady nadzorczej jest bowiem bardzo trudne. W Ministerstwie Skarbu Państwa, jeszcze za moich poprzedników, została przyjęta zasada, że najpierw ustala się wymierne składniki, czyli cenę i zakres pakietu inwestycyjnego tak, aby można było porównywać oferty. Przyjęcie jednoznacznej przesłanki w postaci ceny, eliminuje wszelkie podejrzenia co do uczciwości wyboru inwestora. Najgorzej jest procedować w niewymiernych sprawach drugorzędnych i próbować przeliczać je na wymierne. Dzisiaj podejmując się takiego zadania, nigdy bym się nie zgodził na rozpatrywanie tej kwestii w innej kolejności. Przewijał się zarzut, że od początku wiedziałem, iż inwestorem zostanie konsorcjum EUREKO. Podkreślam, że jeszcze wtedy nie wiedziałem nic o tej firmie. Informacje o EUREKO podjąłem z dwóch źródeł: od doradcy i zarządu PZU SA. Wcześniej nie byłem specjalistą od prawa ubezpieczeniowego. Nie moją rzeczą było oceniać, kto jest ile wart. W tym celu został wynajęty doradca i działały inne służby merytoryczno-prawne. Zgodnie z informacją o publicznym zaproszeniu do rokowań, sprzedaż 30% akcji miała przebiegać w czterech etapach. Pierwszy etap polegał na zgłoszeniu zainteresowania zakupem akcji PZU SA i wydaniu memorandum informacyjnego. Memorandum informacyjne jest to bardzo ogólna informacja o spółce. Jest to wstępne przedstawienie potencjalnych inwestorów. Ten dokument nie jest podstawą negocjacji. Oczywiście dane muszą być prawdziwe. Drugi etap polegał na złożeniu przez podmioty zainteresowane zakupem akcji PZU SA wstępnej propozycji zakupu akcji PZU SA. Trzeci etap, następujący po wyłonieniu przeze mnie wybranych inwestorów, polegał na badaniu przez inwestora (due diligence) stanu Grupy PZU, w szczególności PZU SA i PZU Życie SA. Kończył się złożeniem wiążącej propozycji zakupu akcji. Czwarty etap polegał na negocjacjach warunków umowy przez podmioty dopuszczone do tego etapu. Kończył się podpisaniem umowy sprzedaży akcji z jednym z oferentów. W ostatniej fazie następowało więc przejście do negocjowania niewymiernych szczegółów umowy. W pierwszym etapie podmioty zainteresowane nabyciem akcji spółki po zgłoszeniu zainteresowania oraz po podpisaniu zobowiązania do zachowania poufności, mogły otrzymać memorandum informacyjne. Zaznaczono, że mogę wedle swego uznania odmówić wydania memorandum informacyjnego. Chodziło o to, aby nie dawać go przypadkowym instytucjom. W etapie drugim podmioty, które otrzymały memorandum informacyjne, mogły złożyć wstępną propozycję. Zaznaczono, że nie jest dopuszczalne złożenie więcej niż jednej oferty przez jeden podmiot oraz że jeden podmiot nie może składać oferty na mniej niż 10% akcji PZU SA.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#JerzyMüller">Ponadto określono, co powinna zawierać wstępna propozycja. Podkreślam, że przygotował to departament prawny. Wstępna oferta powinna była zawierać: - podstawowe informacje o podmiocie składającym propozycję. W przypadku składania wstępnej propozycji przez konsorcjum, podstawowe informacje powinny dotyczyć każdego z członków konsorcjum. Dodatkowo, gdy wstępną propozycję składało konsorcjum, należało zamieścić także: informację na temat składu i struktury konsorcjum, w tym ilość akcji jaką ma zamiar nabyć każdy z jego członków, oznaczenie lidera konsorcjum do podejmowania czynności faktycznych i prawnych w imieniu pozostałych członków konsorcjum; - opis działalności podmiotu składającego propozycję, w tym m.in.: opis działalności uwzględniający wymagania dotyczące profilu inwestorów, określone w zaproszeniu do rokowań, opis powiązań kapitałowych z innymi podmiotami, w tym opis pozycji w grupie, jeżeli podmiot wchodzi w skład grupy, opis międzynarodowej strategii rozwoju, ze szczególnym uwzględnieniem obecnej działalności i planów dotyczących rynku środkowoeuropejskiego i polskiego, wskazanie obszarów działalności na tych rynkach; - wstępną proponowaną cenę za jedną akcję. Przyjęto założenie, że nie może być to cena określona wzorem lub formułą. Dopuszczalne było podanie przedziału cenowego; - przewidywane źródła finansowania zakupu akcji spółki; - uzasadnienie zamiaru zakupu akcji PZU SA. Ten punkt oferty powinien zawierać informacje oraz stanowisko potencjalnego inwestora, obejmujące następujące elementy: - przewidywane miejsce PZU SA w strategii oferenta; - propozycje dotyczące najważniejszych elementów strategii Grupy PZU w podziale na obszary działalności, w szczególności w zakresie ubezpieczeń majątkowych i osobowych, na życie i emerytalnych oraz sposób w jaki oferent może się przyczynić do realizacji tej strategii; - ewentualne prowadzenie konkurencyjnej do PZU SA, PZU Życie SA i PTE PZU SA działalności w Polsce; - utrzymanie nazwy i tożsamości Grupy PZU w długim okresie; - zobowiązanie do współpracy przy wprowadzaniu akcji PZU SA do obrotu publicznego i kolejnych ofert oraz utrzymanie tego statusu w długim okresie; - doświadczenia i strategie realizowane w stosunku do innych podmiotów, w których oferent nabywał znaczne pakiety akcji; - doświadczenia i kontakty w dziedzinie reasekuracji, przyszła polityka reasekuracyjna Grupy PZU z oferentem i podmiotami powiązanymi; - doświadczenia na rynkach Europy Środkowowschodniej; - zarządzanie zasobami ludzkimi, w tym polityka zatrudnienia, motywacyjna i szkoleniowa; - polityka dotycząca wsparcia kapitałowego rozwoju spółki. Podkreślam, że moim celem było przede wszystkim dobro PZU SA. W informacji podano, że na podstawie otrzymanych wstępnych propozycji dokonam wyboru podmiotu lub podmiotów, które zostaną dopuszczone do etapu trzeciego. Przy ocenie wstępnych propozycji miałem brać pod uwagę następujące czynniki: - cenę za jedną akcję, z zastrzeżeniem że jeżeli zostanie podany przedział cenowy, zostanie przyjęta cena minimalna; - uzasadnienie zamiaru zakupu akcji. Termin przekazania oferentom informacji o dopuszczeniu lub niedopuszczeniu do etapu trzeciego został określony jako „nie później niż do dnia 31 lipca 1999 r.”.</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#JerzyMüller">W trzecim etapie, po badaniu stanu Grupy PZU, podmioty zainteresowane zakupem akcji PZU SA miały złożyć wiążące propozycje. W informacji określono, że wiążąca propozycja powinna zawierać: - informacje o oferencie. Nie były rozpatrywane wiążące propozycje konsorcjów, w których występowali inni członkowie konsorcjów niż wskazani we wstępnej propozycji, za wyjątkiem gdy był to podmiot zależny lub dominujący w stosunku do podmiotu wskazanego we wstępnej propozycji; - cenę za akcje; - potwierdzenie lub ewentualne uzupełnienie i aktualizację informacji podanych we wstępnym etapie prywatyzacji. Przewidywany termin został określony na połowę września. Wiążące propozycje miały zawierać zastrzeżenie, że pozostaną nieodwołalnie wiążące przez co najmniej 90 dni od daty ich złożenia. W etapie czwartym na podstawie wiążących propozycji miałem dokonać wyboru spośród podmiotów, które je złożyły. W informacji zaznaczano, że minister skarbu państwa może zmienić procedurę sprzedaży akcji. Podano również, że zgodnie z dołączonym zobowiązaniem do zachowania poufności, wszelkie kontakty możliwe są jedynie za wiedzą ministra skarbu państwa. W protokóle otwarcia ofert na zakup 30% akcji na dzień 21 czerwca stwierdzono, że do godz. 15 złożono siedem ofert. Czterech oferentów, czyli konsorcjum EUREKO, Big Bank Gdański SA i Bank of America; AXA; Allianz AG oraz konsorcjum Suisse Re Winterthur spełniało warunki formalne. Departament spółek strategicznych i instytucji finansowych rekomendował do dalszego procedowania trzy oferty: firmy AXA, konsorcjum EUREKO i konsorcjum Suisse Re Winterthur. Wiążące oferty złożyły dwie firmy: AXA i EUREKO. Suisse Re Winterthur wycofał się. Nie mógł brać udziału w prywatyzacji, ponieważ miał problemy z prawami pożydowskimi. Złożone oferty zawierały następujące propozycje cenowe: AXA proponowało 926–1158 zł za akcję, a EUREKO 1043–1390 zł za akcję. Doradca oraz departament spółek strategicznych i instytucji finansowych rekomendowali udzielenie wyłączności konsorcjum EUREKO. Jeśli chodzi o kwestię rozwoju spółki i jej potencjału, AXA była druga w Europie, a konsorcjum EUREKO piąte. Jednak cena zaproponowana przez AXA była niższa o ponad 100 zł od ceny zaproponowanej przez konsorcjum EUREKO. W toku negocjacji inwestor przedstawił żądania będące ochroną środków finansowych w Grupie. Dopiero teraz można było rozmawiać na temat kwestii niewymiernych. Rozpoczynałem negocjowanie innych niż cena zagadnień umowy. Forum negocjacyjne ukształtowało się w ten sposób, że w swojej propozycji konsorcjum EUREKO zażądało 100% kontroli nad zarządem. Oznaczało to, że cały zarząd miał być desygnowany przez EUREKO. Rada nadzorcza miała być zrównoważona, czyli każda strona miała mieć po czterech członków. Doradca oraz departament spółek strategicznych i instytucji finansowych uznały, że najważniejszym organem spółki jest zarząd, który decyduje o strategii rozwoju spółki. W związku z tym ze strony Skarbu Państwa zaproponowano pięcioosobowy zarząd, w tym tylko jeden członek zarządu miał być desygnowany przez konsorcjum EUREKO. Rada nadzorcza miała mieć skład zrównoważony. Uwagi zawarte we wniosku wstępnym co do rozbieżności między mną a departamentem prawnym są nieprawdą. Departament zaproponował, że zmiany w składzie zarządu będą podejmowane większością 2/3 głosów rady nadzorczej, co miało zabezpieczyć większościowy skład Skarbu Państwa w składzie zarządu. Ponieważ Skarb Państwa miał więcej reprezentantów w zarządzie, należało to chronić wyższym pułapem możliwości zmiany. Kompromis został zawarty po bardzo długich negocjacjach. Konsorcjum EUREKO mogło desygnować dwóch członków zarządu, a Skarb Państwa czterech.</u>
<u xml:id="u-3.8" who="#JerzyMüller">O spółce decydował więc Skarb Państwa. Dla zabezpieczenia zastrzeżono 2/3 większości głosów rady nadzorczej. Chodziło o to, aby w przypadku absencji przedstawicieli Skarbu Państwa nie można było przy kworum odwołać przedstawicieli Skarbu Państwa z zarządu. Przewodniczącego rady nadzorczej wybierano wspólnie. Zaproponowano najlepszych specjalistów i największe autorytety w tej dziedzinie. Pierwszym przewodniczącym był pan Krzysztof Obłój, a drugim Bogdan Wyżnikiewicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#JózefZych">Z jakiego punktu widzenia pan Krzysztof Obłój był autorytetem?</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#JózefZych">Były minister skarbu państwa Emil Wąsacz : Nie można było przypuszczać, że będzie on reprezentował interesy inwestora.</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#JózefZych">Czyli nie poszukiwano osoby, która zna się na prawie ubezpieczeniowym?</u>
<u xml:id="u-4.3" who="#JózefZych">Były minister skarbu państwa Emil Wąsacz : Nie. Ta osoba musiała znać się na zarządzaniu. W negocjacjach bezpośrednich nie uczestniczyłem. Przekazywano mi jedynie poszczególne propozycje. Akceptowałem propozycje departamentu spółek strategicznych i instytucji finansowych oraz doradcy prywatyzacyjnego. Informacje i oceny przedstawiała mi m.in. pani Alicja Kornasiewicz. Jeden raz rozmawiałem z przedstawicielem konsorcjum EUREKO panem Joäo Ramalho Talone w obecności minister Alicji Kornasiewicz lub przedstawiciela departamentu spółek strategicznych i instytucji finansowych. Oświadczam, że nieprawdą jest, co stwierdził przedstawiciel EUREKO, iż wyraziłem zgodę na inne warunki powołania zarządu niż rekomendowane przez departament spółek strategicznych i instytucji finansowych. Pismo pana Joäo Ramalho Talone trafiło w pierwszej kolejności do dyrektora departamentu Huberta Kierkowskiego, który uznał, iż takie są moje uzgodnienia. Wyjaśniłem mu, że nastąpiło nieporozumienie, być może przy tłumaczeniu. Poleciłem podtrzymanie pierwotnego stanowiska rekomendowanego przez departament spółek strategicznych i instytucji finansowych, łącznie z możliwością odstąpienia od rozmów. Konsorcjum EUREKO ustąpiło i w dniu 5 listopada została podpisana umowa w kształcie przygotowanym i rekomendowanym przez departament spółek strategicznych i instytucji finansowych oraz minister Alicję Kornasiewicz. Umowa, w tym zmiany w statucie PZU SA, została zawarta pod nadzorem departamentu prawnego oraz departamentu spółek strategicznych i instytucji finansowych, które nie zgłosiły zastrzeżeń co do trybu procedowania w tym zakresie. Umowa była korzystna pod względem zobowiązań inwestycyjnych inwestora i całego programu przedsięwzięć, które pozwalały na wyjście z zapaści PZU SA, jego stabilizację i rozwój. Zarządzanie aktywne było całkowicie w rękach Skarbu Państwa. To, że dwie osoby sprzeniewierzyły się, jest zupełnie inną historią. Cena jaką uzyskałem, była ponad dwukrotnie wyższa od górnej wyceny. Nie znam żadnej opinii poważnego eksperta, który by ją zakwestionował. Minister Aldona Kamela-Sowińska nie potwierdziła w swoich zeznaniach, by kiedykolwiek mówiła o cenie 30 mld zł za PZU S.A. Wymieniła natomiast kwotę między 10 a 12 mld zł, ale półtora roku później. Minister Piotr Czyżewski mówił o aktualnej wycenie na około 8 mld zł. Uważam, że wynegocjowany i zaakceptowany przeze mnie skład zarządu i rady nadzorczej w pełni zabezpieczał interesy Skarbu Państwa. Poprzez posiadanie 2/3 przedstawicieli w zarządzie, Skarb Państwa miał pełną kontrolę nad zarządzaniem operatywnym w PZU SA. Posiadając w zarządzie jedynie 1/3 składu i 1/2 w radzie nadzorczej, konsorcjum EUREKO zapewniało sobie ochronę udziału finansowego i rolę jedynego branżowego inwestora. W maju 2000 r. inwestor zgłosił zamiar zwiększenia swego udziału kapitałowego w spółce powyżej 50%. Skierował stosowne pismo ze swoją propozycją. Zgodnie z procedurami skierowałem to pismo do departamentu spółek strategicznych i instytucji finansowych. Departament uznał tę propozycję za tak istotną pod względem finansowym, że należało powiadomić o tym Radę Ministrów.</u>
<u xml:id="u-4.4" who="#JózefZych">Został przygotowany w tej sprawie stosowny wniosek, przedstawiony Radzie Ministrów poprzez KERM. Argumentacja departamentu spółek strategicznych i instytucji finansowych była ekonomiczna. Nie miałem podstaw merytorycznych, aby to wstrzymywać. Pozostała tylko decyzja polityczna. Rząd po analizie uznał, iż nie jest to odpowiedni moment na kontynuowanie prywatyzacji zwłaszcza wobec podjęcia stosownej uchwały przez Sejm w sprawie strategii prywatyzacji PZU SA, BGŻ SA i PKO BP. Temat nie był dalej kontynuowany.</u>
<u xml:id="u-4.5" who="#JózefZych">W czasie prac Komisji minister Aldona Kamela-Sowińska powiedziała, że jednym z powodów podpisania aneksu do umowy z EUREKO i wycofania pozwu z sądu, była chęć przywrócenia równowagi we władzach. Mam przed sobą pismo, które złożył pan w odpowiedzi na wniosek wstępny. Stwierdził pan, iż nie może ponosić odpowiedzialności za późniejsze zachowania uczestników konsorcjum i przedstawicieli Skarbu Państwa we władzach PZU SA, gdy gra interesów doprowadziła do matactw. Minister Aldona Kamela-Sowińska stwierdziła, że powodem podpisania aneksu, jak się później okazało bardzo niekorzystnego, było przywrócenie równowagi w spółce. Czy podpisując tę umowę, miał pan świadomość, że może to doprowadzić do takich konsekwencji, jakie miały miejsce?</u>
<u xml:id="u-4.6" who="#JózefZych">Były minister skarbu państwa Emil Wąsacz : Uważam, że założenie było słuszne i prawidłowe. Dwaj partnerzy mieli ze sobą współpracować. Prywatyzację prowadzi się zawsze przy takim założeniu. Doszło jednak do konfliktu między Skarbem Państwa a konsorcjum EUREKO o sprawę odwołania Władysława Jamrożego i Grzegorza Wieczerzaka. Uważam, że rację miało konsorcjum EUREKO. Tych panów należało odwołać. Gdyby Skarb Państwa zgodził się z tym, nie byłoby żadnego problemu. Został jednak popełniony błąd. Niektóre osoby podjęły się obrony pozycji tych dwóch panów, którym ja nie udzieliłem skwitowania. Zgadzam się ze stwierdzeniem posła Janusza Dobrosza, że u władzy było wówczas AWS. Zwracam jednak uwagę, że ówczesna Komisja Skarbu Państwa była pod wpływem panów Grzegorza Wieczerzaka i Władysława Jamrożego, którzy byli na posiedzeniu Komisji i ją zdominowali. Uważam, że skandaliczne jest to, iż uznano ich za ekspertów. Powinni być odsunięci lub przynajmniej posiedzenie powinno być przełożone o kilka dni, o co postulowali posłowie SLD, abym mógł wziąć w nim udział. Przy konfrontacji nastąpiłoby wyjaśnienie wielu spraw. Gdyby ci dwaj panowie nie zaczęli rozgrywać własnych interesów, nie byłoby żadnego problemu. Niestety Skarb Państwa bronił ich pozycji.</u>
<u xml:id="u-4.7" who="#JózefZych">Kto w czasie, gdy przywrócono ich do sprawowanych funkcji, był ministrem skarbu państwa?</u>
<u xml:id="u-4.8" who="#JózefZych">Były minister skarbu państwa Emil Wąsacz : Minister Andrzej Chronowski.</u>
<u xml:id="u-4.9" who="#JózefZych">Z tego, co pan powiedział, wynika, że został zabezpieczony interes Skarbu Państwa. Jakie uprawnienia w stosunku do zarządu miał minister skarbu państwa?</u>
<u xml:id="u-4.10" who="#JózefZych">Były minister skarbu państwa Emil Wąsacz : Miał uprawnienia wynikające z obowiązującego w tym czasie Kodeksu handlowego, czyli uprawnienia akcjonariusza.</u>
<u xml:id="u-4.11" who="#JózefZych">Nie przyznając skwitowania Grzegorzowi Wieczerzakowi i Władysławowi Jamrożemu, dostrzegał pan nieprawidłowości w ich działaniu. Na czym skończyła się pana negatywna ocena tych osób?</u>
<u xml:id="u-4.12" who="#JózefZych">Były minister skarbu państwa Emil Wąsacz : Na odwołaniu mnie ze stanowiska ministra skarbu państwa.</u>
<u xml:id="u-4.13" who="#JózefZych">Kogo pan poinformował o tym, że ci panowie działali nieprawidłowo?</u>
<u xml:id="u-4.14" who="#JózefZych">Były minister skarbu państwa Emil Wąsacz : Oczywiście zgodnie z procedowaniem poinformowałem swoich urzędników. Sprawa zaczęła się, gdy audytor po zbadaniu wyników finansowych za 1998 r. podjął decyzję, żeby panowie Grzegorz Wieczerzak i Władysław Jamroży podpisali oświadczenie, w którym potwierdzaliby, że to, co wcześniej napisali na temat spółki jest zgodne z prawdą. Odmówili podpisu, zasłaniając się faktem, że zostali zawieszeni w pełnieniu swoich funkcji. Chodziło jednak o dokument obejmujący wydarzenia, gdy w spółce jeszcze działali. Wtedy zacząłem podejrzewać, iż w spółce dzieje się coś niedobrego.</u>
<u xml:id="u-4.15" who="#JózefZych">Czy poinformował pan o tej sytuacji prezesa Rady Ministrów?</u>
<u xml:id="u-4.16" who="#JózefZych">Były minister skarbu państwa Emil Wąsacz : Sądzę, że tak.</u>
<u xml:id="u-4.17" who="#JózefZych">Jaka była jego reakcja?</u>
<u xml:id="u-4.18" who="#JózefZych">Były minister skarbu państwa Emil Wąsacz : Nie pamiętam w tej chwili. Cała sytuacja była niezwykle trudna. Premier zwracał mi uwagę, że ci dwaj panowie mają bardzo duże wpływy po stronie AWS i żebym dokładnie przeanalizował sytuację, co też zrobiłem. Następnie temat PZU SA stał się tematem obrad Komisji Skarbu Państwa, która przygotowywała w związku z tymi sprawami wniosek o udzielenie mi wotum nieufności.</u>
<u xml:id="u-4.19" who="#JózefZych">Czy ze strony AWS były jakiekolwiek rozmowy i naciski na pana w sprawie PZU SA?</u>
<u xml:id="u-4.20" who="#JózefZych">Były minister skarbu państwa Emil Wąsacz : Ze strony struktur formalnych AWS, czyli ze strony przewodniczącego Mariana Krzaklewskiego, nie było takich nacisków. Natomiast bardzo mocne naciski były ze strony przedstawicieli sejmowej Komisji Skarbu Państwa. Twierdzili oni, iż chcę zniszczyć osobę, która broni tożsamości polskiej w PZU SA. Wówczas przewodniczącym Komisji był poseł Tomasz Wójcik.</u>
<u xml:id="u-4.21" who="#JózefZych">Komisja ta zajmowała się także kwestią uchwały o prywatyzacji PZU SA. Czy przewodniczący Komisji osobiście rozmawiał z panem w tej sprawie?</u>
<u xml:id="u-4.22" who="#JózefZych">Były minister skarbu państwa Emil Wąsacz : Od tych wydarzeń minęło wiele czasu, więc nie pamiętam szczegółów.</u>
<u xml:id="u-4.23" who="#JózefZych">Pan, jako minister skarbu państwa, negatywnie ocenił panów Grzegorza Wieczerzaka i Władysława Jamrożego. Znał pan także stanowisko premiera w tej sprawie. Co pan zrobił następnie?</u>
<u xml:id="u-4.24" who="#JózefZych">Były minister skarbu państwa Emil Wąsacz : Nie udzieliłem tym dwóm osobom skwitowania.</u>
<u xml:id="u-4.25" who="#JózefZych">Podczas przesłuchania premiera Jerzego Buzka zapytaliśmy go, czy minister skarbu państwa wystąpił o zgodę na prywatyzację PZU SA. Premier Jerzy Buzek stwierdził, że ta sprawa była stawiana, natomiast nigdy nie było formalnego pisma. Czy tak rzeczywiście było?</u>
<u xml:id="u-4.26" who="#JózefZych">Były minister skarbu państwa Emil Wąsacz : Nie zgadzam się z tym. Premier Jerzy Buzek powiedział, że wszystko było zgodne z procedurami. Został złożony wniosek w zakresie zgody na prywatyzację. Natomiast później nie składałem innych wniosków.</u>
<u xml:id="u-4.27" who="#JózefZych">Zastanawiano się wtedy, czy PZU SA jest firmą strategiczną, czy nie. Jeżeli tak, istniałby obowiązek zajęcia stanowiska przez Radę Ministrów.</u>
<u xml:id="u-4.28" who="#JózefZych">Były minister skarbu państwa Emil Wąsacz : Mówiłem wcześniej, że PZU SA było 43 na liście przedsiębiorstw strategicznych. Rada Ministrów podjęła w tym zakresie odpowiednią uchwałę.</u>
<u xml:id="u-4.29" who="#JózefZych">Stwierdził pan, że w umowie, którą podpisano z konsorcjum EUREKO, zawarto klauzulę o gwarancjach i wzroście zatrudnienia pracowników PZU SA. Co miał pan na myśli?</u>
<u xml:id="u-4.30" who="#JózefZych">Były minister skarbu państwa Emil Wąsacz : Mogłem się pomylić, pisząc o gwarancjach i wzroście zatrudnienia. Chodziło mi pewnie o zachowanie takiego samego poziomu zatrudnienia, czyli o jego stabilizację.</u>
<u xml:id="u-4.31" who="#JózefZych">Inwestor zobowiązał się do likwidacji swojej działalności ubezpieczeniowej na terytorium Polski i prowadzenie jej wyłącznie w ramach PZU SA. Po przeanalizowaniu wszystkich zarzutów zawartych we wniosku o unieważnienie umowy z konsorcjum EUREKO, okazuje się, że nie wywiązywało się ono z warunków umowy.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#JanuszDobrosz">Czy miał pan świadomość, że firma EUREKO była typową spółką celową powołaną do tego, żeby kupić PZU SA i że nie miała wcześniej nic wspólnego z rynkiem ubezpieczeniowym. Jednym z argumentów przemawiających za prywatyzacją PZU SA było to, że na tym nowoczesnym rynku ubezpieczeniowym spółka ta nie spełniała pewnych standardów. Konsorcjum EUREKO było spółką celową, która według ustawy ubezpieczeniowej także nie spełniała tego rodzaju wymogów.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#JanuszDobrosz">Były minister skarbu państwa Emil Wąsacz : Nie jestem specjalistą od prawa ubezpieczeniowego na świecie. Wynajęci doradcy stwierdzili, że konsorcjum EUREKO jest piątą co do wielkości grupą działającą w sferze ubezpieczeniowej i w pełni gwarantuje wykonanie swoich zobowiązań. Taka była opinia doradcy. Także zarząd PZU SA nie miał żadnych zastrzeżeń w tym zakresie. Uważam, że z zarządem spółki nie trzeba się konsultować w sprawach umownych. Z nim należy się konsultować, aby uzyskać informację o potencjalnych inwestorach. Cieszę się, że nie konsultowałem spraw związanych z PZU SA z Władysławem Jamrożym. Zasada niekonsultowania się z zarządem eliminuje mogące powstać problemy. Podkreślam, że posiadano pełną wiedzę na temat konsorcjum EUREKO. Po to właśnie został wynajęty doradca, który stwierdził, że EUREKO jest partnerem bardzo wiarygodnym, w pełni mogącym wywiązać się ze swoich obowiązków.</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#JanuszDobrosz">Czy miał pan świadomość, że konsorcjum EUREKO zakupiło akcje PZU SA ze środków pochodzących z kredytu, co jest sprzeczne z ustawą o ubezpieczeniach społecznych? Musi być przecież zagwarantowana pewna stabilność finansowa.</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#JanuszDobrosz">Były minister skarbu państwa Emil Wąsacz : Zbadanie tej kwestii również należało do obowiązków doradcy prywatyzacyjnego. To on miał sprawdzić źródła pokrycia akcji. Również departament spółek strategicznych i instytucji finansowych nie miał żadnych zastrzeżeń w tej kwestii.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#JózefZych">Skarb Państwa miał 55% udziałów w spółce. Minister skarbu państwa miał pilnować, jak dana spółka działa. Czy uważa pan, że minister może dokonywać zmian w spółce bez uzgodnienia z jej władzami?</u>
<u xml:id="u-6.1" who="#JózefZych">Były minister skarbu państwa Emil Wąsacz : Wszystko jest uregulowane w Kodeksie spółek handlowych. Kompetencje są ściśle określone. Uważam, że nie miałem obowiązku konsultowania tych kwestii z zarządem. Dzisiaj widzę jednak, że dopuszczono do uchybienia formalno-prawnego, ponieważ nie skonsultowano zmiany statutu z radą nadzorczą. Taką decyzję podjęli prawnicy pracujący w ministerstwie. Dzisiaj mogę jedynie domniemywać, dlaczego tak się stało. W normalnym trybie procedura procedowania w spółkach skarbu państwa jest następująca. Ponieważ właściciele są rozproszeni, pewne typowe sprawy przygotowawcze załatwia zarząd. Nie dotyczy to jednak zbywania akcji i spraw związanych z funkcjonowaniem spółki, czyli statutem. Sądzę, że służby prawne uznały, że w tym przypadku Skarb Państwa chce sprzedać swoje akcje, jako jednoosobowa spółka. Wtedy nie badałem tej kwestii. Służby prawne przygotowały taki wariant i ja go nie negowałem. Dzisiaj zmieniłbym swój pogląd. Wówczas nie miałem jednak obowiązku dokładnie znać statutu spółek.</u>
<u xml:id="u-6.2" who="#JózefZych">Skarb Państwa był właścicielem 55% akcji w kluczowym przedsiębiorstwie, w którym dokonano zmian w statucie bez poinformowania władz spółki. Resort nie może podejmować decyzji o kluczowym znaczeniu bez ich uzgodnienia z zarządem spółki. Dopiero później okazało się, jak słaby był nadzór w tym zakresie.</u>
<u xml:id="u-6.3" who="#JózefZych">Były minister skarbu państwa Emil Wąsacz : Podkreślam, że nie działałem sam, lecz we współpracy z doradcą i departamentami.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#JanuszDobrosz">Czy jest pan zadowolony z realizacji zobowiązania konsorcjum EUREKO do transferu technologii know-how?</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#JanuszDobrosz">Były minister skarbu państwa Emil Wąsacz : Obecnie, gdy wiadomo dużo więcej, inaczej ocenia się te kwestie. Wspominałem, że ocena PZU SA była jednoznaczna. Stan struktury technologicznej był bardzo zły. To m.in. z tego powodu PZU S.A. było w tak tragicznej sytuacji. Wówczas uważałem, że konsorcjum EUREKO powinno się zobowiązać do transferu tych technologii. Nie wiem, czy od strony formalnej zostało to zobowiązanie zabezpieczone. Odpowiednie dokumenty przygotowywali prawnicy. Według mnie dołożyli należytej staranności. Nie wiem, czy EUREKO wywiązało się właściwie ze swoich zobowiązań, ponieważ nie znam dalszej historii PZU SA. W dniu podpisywania umowy sądziłem, iż wszystko, co można było obłożyć sankcjami, zostało nimi obłożone. Na pewno była zawarta jedna ważna sankcja, mianowicie w przypadku udowodnienia, że konsorcjum EUREKO nie wywiązuje się ze zobowiązań, cała umowa stawała się porozumieniem nieaktualnym i ulegała unieważnieniu.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#JanuszDobrosz">Stwierdził pan, że Rada Ministrów nie musiała wypowiadać się na temat szczegółów prywatyzacji. W ten sposób pozbywała się nadzoru nad prywatyzacją strategicznej firmy. W protokóle z marca 1999 r. Rada Ministrów określiła główny kierunek prywatyzacji PZU SA, zakładając sprzedaż 40% akcji. Na pana wniosek zmieniono to na 30% akcji. Mam jednak wrażenie, że dyspozycja Rady Ministrów była jednoznaczna. Po to gwarantuje się górny pułap, aby Skarb Państwa miał pełną kontrolę nad zarządem i radą nadzorczą. To, że część zarządu miała większy wpływ niż Skarb Państwa, nie było zgodne z wolą Rady Ministrów. Rada Ministrów chyba miała coś do powiedzenia w tym zakresie.</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#JanuszDobrosz">Były minister skarbu państwa Emil Wąsacz : To, co miała do powiedzenia, określają ściśle przepisy prawa. Właściwe służby prawne danego ministerstwa i Rady Ministrów interpretują przepisy. To one określiły zakres obowiązków Rady Ministrów i poszczególnych ministrów. W żadnym przypadku nie było tu z mojej strony nadużycia. Przepisy ściśle określają te kwestie. W moim mniemaniu nie było żadnego naruszenia prawa. Rada Ministrów wręcz nie życzyła sobie wiedzieć czegokolwiek więcej. Przy prywatyzacji innej spółki chciałem, aby Rada Ministrów wypowiedziała się nieco szerzej na dany temat. Ta stwierdziła jednak jednoznacznie, że jest to domena ministra. Rada Ministrów nie jest stroną prawną danej umowy i nie powinna się wypowiadać na jej temat. Podkreślam, że chętnie bym zwrócił się do Rady Ministrów o wyjaśnienie pewnych spraw, ale nie mogłem.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#MarianCuryło">W pierwszych słowach swojego wystąpienia zrobił pan z siebie ofiarę błędów gospodarczych byłej koalicji SLD-PSL. Mówi pan o sobie jak o osobie niekompetentnej, na ślepo ufającej ekspertom i doradcom. Czy mam pana odbierać jako osobę, która nie miała możliwości powiedzieć, że pewnych rzeczy nie rozumie i nie jest w stanie im podołać? Czy musiał pan zdać się całkowicie na ekspertów?</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#MarianCuryło">Były minister skarbu państwa Emil Wąsacz : Nie sądzę, żebym dał do zrozumienia, że byłem męczennikiem. Nie zgadzam się z tym. Przychodzę na Komisję, żeby wyjaśnić pewne problemy. Nie powiedziałem też, że jestem męczennikiem poprzedniego rządu. Miałem do niego zaufanie. Uważałem, że minister Mirosław Pietrewicz pozytywnie prowadził tę sprawę, co należało kontynuować. Nie zgadzam się więc, że zaufanie do mojego poprzednika oznacza moje nieuctwo. Nie należę do ludzi, którzy uważają, że wszystko wiedzą. Minister ma tylu pracowników, aby mógł zdać się na nich w zakresie, w którym są ekspertami. Do ministra należało podejmowanie decyzji politycznych, a nie wymądrzanie się.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#JerzyMüller">Gdy dla pana zwierzchników było to niewygodne nie interesowali się prywatyzacją, natomiast gdy pan sygnalizował jakiś problem, interesowali się nim, a nawet życzliwie doradzali, aby nie zajmować się sprawą Grzegorza Wieczerzaka i Władysława Jamrożego. Czym kierował się pan, podpisując umowę, w której Ministerstwo Skarbu Państwa składało deklaracje na przyszłość konsorcjum EUREKO? Jakie motywy kierowały Ministerstwem? Było to pewnego rodzaju zapewnienie gwarancji konsorcjum EUREKO na przyszłość.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#JerzyMüller">Były minister skarbu państwa Emil Wąsacz : Deklaracja nie jest zobowiązaniem. Jedyne zobowiązanie względem konsorcjum EUREKO dotyczyło zabezpieczenia. Chodziło o to, żeby nie pojawił się inny inwestor dominujący. Proszę nie mylić zobowiązania minister Aldony Kameli-Sowińskiej z moim. Ja nigdy nie zobowiązywałem się, że EUREKO będzie miało uprzywilejowaną pozycję. Nie zgadzam się z wypowiedzią posła Józefa Zycha, co do zrównoważenia składu zarządu. Za moich czasów była asymetria, czterech członków posiadał Skarb Państwa, a dwóch inwestor. Następnie wprowadzono zmianę i obie strony posiadały po trzech przedstawicieli w zarządzie. Nie chcę tego komentować, bo minister Aldona Kamela-Sowińska podjęła tę decyzję przy pewnych uwarunkowaniach. Moje kontakty z premierem miały charakter kontaktów między przełożonym a podwładnym. Prezes Rady Ministrów nie reprezentował tzw. kanclerskiego stylu zarządzania, lecz konsensusowy. Polegało to m.in. na tym, że wszystkie uchwały Rady Ministrów negocjował, aż do osiągnięcia konsensusu. Jeżeli miał jakieś informacje, to starał się mi je przekazać łącznie z oceną sytuacji. Mnie ten styl odpowiadał, nie było bowiem żadnej presji lub gróźb. Nie zawsze zgadzałem się z premierem Jerzym Buzkiem na temat moich obowiązków. Wspominam go natomiast bardzo dobrze.</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#JerzyMüller">Niemniej jednak konsekwencją było odwołanie pana.</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#JerzyMüller">Były minister skarbu państwa Emil Wąsacz : Zadałem pytanie premierowi Jerzemu Buzkowi, dlaczego mnie odwołał. Stwierdził, że złożyłem rezygnację. Rzeczywiście tak było. Złożyłem rezygnację z powodu prywatyzacji Telekomunikacji Polskiej SA. Byłem nią zmęczony. Uważam, że premier Jerzy Buzek trafnie skorzystał z możliwości odwołania mnie.</u>
<u xml:id="u-9.4" who="#JerzyMüller">Być może źle zapamiętałem, ale z pana wypowiedzi wynikało, że to odmowa skwitowania Grzegorza Wieczerzaka i Władysława Jamrożego stała się powodem odwołania.</u>
<u xml:id="u-9.5" who="#JerzyMüller">Były minister skarbu państwa Emil Wąsacz : To także.</u>
<u xml:id="u-9.6" who="#JerzyMüller">Mnie nadal niepokoi kwestia decyzji o łaskawym traktowaniu konsorcjum EUREKO w zakresie przyrzeczeń na przyszłość. Przekonuje mnie argument, że chodziło o utrzymanie inwestora strategicznego. Czy w tym zakresie kierowane były do pana prośby natury politycznej, żeby sprzyjać konsorcjum EUREKO?</u>
<u xml:id="u-9.7" who="#JerzyMüller">Były minister skarbu państwa Emil Wąsacz : Takiej presji nie było. Przyjąłem pewną filozofię prywatyzacji. Najważniejsze były pieniądze dla Skarbu Państwa, czyli osiągnięcie jak najwyższej ceny za akcje. Podmiot, który zaoferował najwyższą cenę, miał gwarancję, że jego oferta zostanie rozpatrzona w pierwszej kolejności. W ten sposób nie było możliwości wpływania na mnie innymi drogami. Nie słyszałem żadnej propozycji korupcyjnej. Opozycja zarzucał mi, że prywatyzuję fiskalnie. Zgadzam się z tym. Uważam, że Skarb Państwa powinien uzyskiwać środki pieniężne od inwestorów, a nie z podwyższania podatków. Uważam również, że demagogią polityczną jest stwierdzenie, iż „przejada się” wpływy z prywatyzacji. To hasło uważam za bzdurne.</u>
<u xml:id="u-9.8" who="#JerzyMüller">Decyzję o przyrzeczeniach względem konsorcjum EUREKO powziął pan sam. Pana zwierzchnicy polityczni nie inspirowali jej.</u>
<u xml:id="u-9.9" who="#JerzyMüller">Były minister skarbu państwa Emil Wąsacz : Decyzja ta była inspirowana przez doradców. Stwierdzili oni, że dla rozwoju spółki jest lepiej, gdy działa jeden inwestor.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#JózefZych">Jak dokładnie wyglądała sytuacja z posiedzeniem Komisji Skarbu Państwa, na którym byli obecni panowie Grzegorz Wieczerzak i Władysław Jamroży?</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#JózefZych">Były minister skarbu państwa Emil Wąsacz : Sytuacja wyglądała tak, że w tym samym momencie odbywało się walne zgromadzenie akcjonariuszy PZU S.A. oraz prywatyzacja przez ofertę publiczną PKN Orlen SA. Była to duża oferta skierowana do inwestorów zagranicznych. Cała sprawa miała miejsce w Londynie. W dniu posiedzenia Komisji byłem więc w Londynie, z którego nie mogłem wrócić, bo oznaczałoby to krach całej prywatyzacji PKN Orlen SA. Niektórzy posłowie zgłosili wniosek, aby również druga strona, czyli ja, była obecna na posiedzeniu Komisji. Wniosek ten został odrzucony. Na tę okoliczność można powołać jako świadków posłów Wiesława Kaczmarka i Małgorzatę Ostrowską.</u>
<u xml:id="u-10.2" who="#JózefZych">Jak wiemy, prokuratura zajmowała się sprawą Grzegorza Wieczerzaka i Władysława Jamrożego. Czy był pan proszony na świadka w tej sprawie?</u>
<u xml:id="u-10.3" who="#JózefZych">Były minister skarbu państwa Emil Wąsacz : Nie byłem przesłuchiwany w kwestii PZU SA ani przez prokuraturę, ani przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego.</u>
<u xml:id="u-10.4" who="#JózefZych">Na następnym posiedzeniu zostaną wyjaśnione kwestie Telekomunikacji Polskiej SA oraz Domów Towarowych „Centrum” SA. Zamykam posiedzenie Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>